text_structure.xml 118 KB
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">Sprawozdanie stenograficzne z 70 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego z dnia 16 lipca 1919 r.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o g. 4 m. 20 po południu).</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Przedstawiciele rządu:</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">Minister Spraw Wewnętrznych Stanisław Wojciechowski, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Stanisław Janicki, Minister Pracy i Opieki Społecznej Jerzy Iwanowski, Minister Poczt i Telegrafów Hubert Linde, Minister Robót Publicznych Józef Pruchnik, Minister Kolei Żelaznych Julian Eberhardt, Minister Skarbu Stanisław Karpiński, Minister Aprowizacji Antoni Mińkiewicz, Minister Zdrowia Publicznego Tomasz Janiszewski, Minister Spraw Wojskowych Józef Leśniewski.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu:</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#komentarz">W Min. Spr. Zewn. Władysław Skrzyński, w Min. Pracy i Opieki Społ. Aleksander Prystor, w Min. Poczt i Telegr. Jan Urbański, w Min. Aprów. Janusz Machnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszalek">Otwieram posiedzenie. Protokół 68 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 69 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają dziś posłowie: Waszkiewicz i Bryl.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszalek">Listę mówców prowadzi poseł Bryl.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszalek">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#SekretarzpWaszkiewicz">(czyta):</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. J. Dębskiego i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie stosowania ulg przy poborze wojskowym, przepisanych prawem.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Dra Liebermana i tow. do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie konfiskaty — „Nowego Głosu Przemyskiego”.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja pp. Malinowskiego, dra Marka i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć władzy administracyjnej w Kielcach. Interpelacja p. Kielaka i tow. w sprawie pogwałcenia przepisów o nietykalności poselskiej przez funkcjonariusza straży kolejowej, do p. Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Mieczysława Niedziałkowskiego i tow. do p. Prezydenta Ministrów i p. Ministra Spraw Wojskowych w przedmiocie prześladowań, jakim ulega organizacja Polskiej Partii Socjalistycznej w Grodnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszalek">Interpelacje te odeślę Panu Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#Marszalek">Przechodzimy do porządku dziennego. Jedynym numerem porządku dziennego jest dyskusja nad budżetem od dnia 1-go stycznia do 30 czerwca r. b., a dalej nad budżetem tymczasowym.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#Marszalek">Głos ma poseł Daszyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PDaszynski">Wysoka Izbo! Mamy w dziejach państwa parlamentarnego niezbitą prawdę, że budżet jest dla każdego parlamentu źwierciadłem i głównem narzędziem rządzenia zbiorowego. Budżet nasz pokazuje nam w zwierciadle najcięższą, najokropniejszą prawdę, którą zbadać i aby wziąć na siebie odpowiedzialność za całokształt stosunku państwa, jest pierwszem prawem i obowiązkiem tej Wysokiej Izby. I dlatego nie wahajmy się spojrzeć w oczy tej prawdzie. Przyjrzawszy się budżetowi, widzimy przedewszystkiem jeden najcięższy fakt, że Polska nie jest jeszcze zjednoczona, że ideał narodu naszego jeszcze się nie urzeczywistnił, że pod znakiem Białego Orła pozornie tylko złączyły się ze sobą dawne trzy zabory, że krwawa pręga naznaczona przez gwałt i przemoc na ciele polskiem jeszcze dalej istnieje. Albowiem mamy oto przed sobą budżet właściwie tylko Królestwa Polskiego, a tylko w deficycie i w mowie Pana Ministra Skarbu widzimy łączność niezwykle słabą, przez krycie deficytów wszystkich trzech dzielnic. Szósty rok wojny zastał więc Polskę w najcięższym politycznie stanie, Polskę nie zjednoczoną.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PDaszynski">Poszlibyśmy chętnie dalej za wskazówkami tego budżetu oprócz tej pierwszej nieco brutalnej, gdyby budżet ten nie był budżetem obiektywnie fałszywym. Nie to jest słuszne i ważne, co powiedział wczoraj pan profesor Głąbiński, że wartość pieniądza zmieniła się tak dalece, że potwornie wielkie cyfry tego budżetu nic nam właściwie nie mówią. Ale to jest ważne, że budżet ten nie przytacza nam cyfr, o których Sejm powinien wiedzieć, że stosunki tych cyfr są potworne między sobą, że wreszcie motywacja tych cyfr, którą mamy przed sobą jest zupełnie nie wystarczającą.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PDaszynski">Nazwałem ten budżet obiektywnie fałszywym, albowiem mamy przed sobą jedynie cyfry budżetu pierwiastkowego, przyjęte w kwietniu przez Radę Ministrów. Ale poza temi cyframi twierdzę, są milionowe sumy, przyznawane poszczególnym ministerstwom przez Radę Ministrów, o których to sumach Sejm nie ma absolutnie żadnych oficjalnych wiadomości.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PDaszynski">To jest jedna okoliczność, która czyni ten budżet niemal bezwartościowym. Drugą zaś okolicznością jest, że wtedy kiedy mówimy o budżecie tymczasowym choćby na najbliższe 3 miesiące nie możemy jeszcze weń wstawić tych ciężarów, które w dniach ostatnich ujawniły się przed nami, których rozmiar i całość jeszcze dzisiaj Sejmowi polskiemu są nieznane. Mam tu na myśli ciężar, o którym dała nam znać nasza dyplomacja, — mianowicie państwo polskie przyjmuje: 1) długi przedwojenne Austrii w ilości dotąd nam nieznanej, według klucza podatków austriackich; 2) przyjmuje ciężary pożyczek wojennych, w rozmiarze odpowiadającym terytorium Galicji; 3) zrzeka się obowiązków Austrii i Węgier co do wypłacenia świadczeń wojennych; 4) uznaje zrzeczenie się Austro-Węgier co do zapłacenia szkód wojennych; 5) bierze na siebie część długów państwowych państwa rosyjskiego.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PDaszynski">Proszę obliczyć procenty od długów przedwojennych, od pożyczek państwowych, konieczność wypłacenia świadczeń wojennych, konieczność nieodzowną naprawy przynajmniej najstraszniejszych, najgwałtowniej szych szkód wojennych, wreszcie odsetki od ciężarów, które przejmie Polska po Rosji, a zobaczycie Panowie, że już nie powiem równowaga, ale cały układ dochodów i rozchodów przedstawionych nam w brutalnych cyfrach w tym budżecie, staje się zupełnie bezwartościowym, że budżet ten zupełnie inaczej będzie w rzeczywistości wyglądał, aniżeli według tych danych, które mamy przed sobą.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#PDaszynski">Wreszcie budżet ten jest budżetem niedbałym i niesumiennym, albowiem w każdej niemal pozycji wielkich wydatków roi się w tym budżecie od niezdrowych zjawisk, od funduszów dyspozycyjnych, zwanych w państwach konstytucyjnych słusznie — „funduszami gadzinowemi^”^. Każdy minister stara się tutaj stworzyć dla siebie jakiś fundusz dyspozycyjny, a motywy tych funduszów dyspozycyjnych albo wcale nie istnieją, albo istnieją w takiej formie, że wprost wygląda to na kpiny z parlamentu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#PDaszynski">Przy budżecie wojskowym, który wynosi miliard 285 milionów zapowiada się na str. 301 dosłownie: — „Szczegółowe objaśnienia do tej części, obejmujące cyfrowe dane odnoszące się do ilości armii, zapotrzebowania, uzbrojenia, amunicji, środków technicznych i t. d. zostaną przedstawione Sejmowi do zatwierdzenia w drodze osobnego przedłożenia”.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#PDaszynski">I oto parlament polski ma się zgodzić na wydatek ^5^/~4~ miliardów marek, nie mając tych osobnych przedłożeń. Jest to niedbalstwo, szukające sobie równego. Gdzie Pan Minister Spraw Wojskowych i gdzie jego władza? Gdzie są owe szczegółowe przedłożenia, które mają być dla nas usprawiedliwieniem wydatków ^5^/4 miliarda marek? Jaką smutną rolę odgrywa ten parlament, który będzie musiał zawetować ten budżet, nie mając dla 50% wydatków żadnego objaśnienia o sile zbrojnej, o amunicji, o tem wszystkiem, co stanowi o bezpieczeństwie granic państwa polskiego!</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#PDaszynski">Weźmy taką rzecz jak jeńcy wojenni. Na str. 298 temi słowami motywuje się przedłożenie, domagające się 6,4 milionów marek dla komitetu przy komisji jeńców wojennych. Proszę tylko posłuchać: — „Preliminarz ten jest przybliżony, oparty jedynie na danych statystycznych z dotychczasowej praktyki. Sporządzenie ścisłego preliminarza a priori przedstawia poważne trudności, gdyż wydatki zależne są zarówno od ilości przetransportowywanych przez kraj jeńców, oraz przybywających z poza granic państwa polskiego reemigrantów, jak też i od warunków politycznych, epidemii i t. d.”. W taki sposób pięcioma wierszami motywuje się wydatek 6% milionów marek i przedkłada się taką motywację Sejmowi.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#PDaszynski">Proszę przyjrzeć się Ministerstwu Spraw Zagranicznych, które obiecuje motywować dwie pozycje, jedną 4 milionową a drugą 4 ½ milionową. W pierwszej, złożonej z dwóch pozycji półtora miliona i 2 1/2 miliona, chodzi o ryczałt na reprezentację Polski za granicą poza Komitetem Narodowym. I oto czytamy następujące uzasadnienie tych wydatków cztero-milionowych: — „Preliminowanie ryczałtowe okazało się wskazane, albowiem w chwili obecnej nie da się przewidzieć, czy i jakie placówki zagraniczne będą mogły powstać w okresie budżetowym”. Więc my nawet nie wiemy, czy i jakie placówki mogą powstać, ale wotujemy za pierwsze półrocze budżet 4 milionów. Klasycznem jest również żądanie kredytu 4 i pół milionów dla Pana Ministra Spraw Zagranicznych ze względu na toczącą się obecnie konferencję pokojową, albowiem powiada się, że chodzi tutaj o akcję poufną, więc prawdopodobnie o przekupywanie dzienników zagranicznych. Z paragrafu tego pokrywa się także wydatki związane z pobytem delegacji urzędowej w Paryżu. Takie motywowanie pozycji budżetowej otwiera na oścież najsumienniejszemu urzędnikowi pokusę do korupcji i protekcji. To też widzimy całkiem fałszywą firmę tu pod tą pozycją budżetową. Kiedy pan Wierzbicki prezes Towarzystwa Przemysłowców z całym swoim sztabem wybierał się do Paryża, wówczas w opinii polskiej powiedziano, że bogaci przemysłowcy koszta podróży i pobytu w Paryżu poniosą sami. Ale pod wpływem przyjaciela a raczej podwładnego Pana Ministra Przemysłu i Handlu p. Hąci, wstawiono dla p. Wierzbickiego cały koszt późniejszych wydatków owej delegacji Towarzystwa Przemysłowców Polskich właśnie ów fundusz dyspozycyjny.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#komentarz">(P. Wierzbicki: Ani jeden przemysłowiec ani kopiejki nie wziął)</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#PDaszynski">Nie wiem, co Pan może powiedzieć o tem, co inni wzięli, ale proszę, żeby nie Pan, lecz minister zaprzeczył, że tylko początkowe wydatki Towarzystwa Przemysłowców były na ich koszt, a późniejsze są na koszt rządowy.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#PDaszynski">Klasyczne są zakłady graficzne Ministerstwa Finansów jako przykład niedbalstwa. Wstawiono tam ni mniej ni więcej tylko sumę 7 milionów i motywowano na str. 306 wydatek pokaźny 7 milionów marek tak: — „2 miliony na mocy uchwały Rady Ministrów z 25 stycznia zostały ulokowane z funduszów państwowych na kapitał obrotowy zakładów graficznych, na pięć milionów zaś obliczyć należy ewentualne wydatki inwestycyjne”.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#PDaszynski">A czy Panowie wiecie, że moneta stumarkowa Kościuszkowska nie została wydana w rządowych zakładach graficznych, tylko przez prywatnego grafika pana Wierzbickiego, który miał czelność na dokumentach państwowych, na banknotach państwowych podpisywać swoją firmę litograficzną? (Głos: Zawsze tak jest). I na to myśmy wydali 7 milionów marek, ażeby nie móc wydrukować banknotów we własnej litografii! Tak wygląda budżetowanie.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#PDaszynski">Klasycznym typem niechlujstwa budżetowego, którego przykłady Wysokiej Izbie mam zaszczyt przedkładać, jest mieszanie się Ministerstwa Zdrowia do akcji opiekuńczej przez wyrzucenie 3,100,000 marek na opiekę nad matką i dzieckiem. O tej opiece prasa polska może okropności powiedzieć. Opiekę tę dzieli się z Towarzystwem Opieki i Pracy i z ogromnym aparatem dobroczynności publicznej i oddaje się wszystko to Radom Opiekuńczym, komitetom pań litościwych, które prowadzą te rzeczy tak, że owe zakłady opiekuńcze nad dzieckiem są fabrykami aniołków na polskiej ziemi.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#komentarz">(Głosy: tak jest)</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#PDaszynski">Jest rzeczą niesłychaną, żeby bez kontroli pewne koła uprzywilejowanych filantropek, które nie znoszą kontroli, otrzymywały milionowe dotacje z funduszów państwowych na to, ażeby prasa mogła potem opowiadać rzeczy, od których krew krzepnie w żyłach.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#PDaszynski">Tak wygląda staranność Rządu wobec pierwszego parlamentu w przekładaniu budżetu.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#PDaszynski">Od 5/4 miliarda wydatków wojskowych, co do której to pozycji nie otrzymaliśmy zapowiedzianego szczegółowego objaśnienia, aż do ostatniej akcji filantropijnej przebijają się wszędzie albo fundusze dyspozycyjne, albo wyrzucanie dziesiątków milionów marek w tak lekkomyślny sposób, że żaden przedsiębiorca prywatny, żadne stowarzyszenie finansowe nie śmiałoby podobnie marnotrawnej gospodarki prowadzić.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#PDaszynski">A oprócz tych cech, że budżet ten jest obiektywnie fałszywym, że jest niedbałym, czego dowody możnaby mnożyć w nieskończoność, budżet ten jest budżetem złym, szkodliwym, tak jak złą i szkodliwą jest gospodarka groszem publicznym w naszem państwie, jak nie liczącą się z siłami narodu, z rozwojem sił narodu jest gospodarka ekonomiczna, którą wczoraj nazwał prof. Głąbiński jednym z głównych składników budżetu. Budżet, który mi pokazuje po odtrąceniu wydatków czysto wojskowej natury podczas wojny deficyt 3/4 miliarda wobec dochodu 1/2 miliarda, deficyt, który trzeba powiększyć jeszcze o 100 milionów koron deficytu miesięcznego Galicji; budżet, który trzeba powiększyć jeszcze o deficyt Wielkiego Księstwa Poznańskiego i zaboru pruskiego, — taki budżet ma wszystkie cechy niezdrowego budżetu, tak jak niezdrową jest gospodarka publiczna w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#PDaszynski">Budżet, który wykazuje, że podatki bezpośrednie wynoszą zaledwie cyfrę 64,7 miliona, podczas kiedy pośrednie i monopole — a wśród monopoli jest monopol cukrowy—wynoszą 190,8 miliona; budżet, który wykazuje, że policja kosztuje razem 120 mil. mk., podczas gdy cała oświata 52 miliony— taki budżet jest skandalicznym obrazem tego, co się wyprawia w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#PDaszynski">Panowie zobaczą, z czego składa się ta pozycja 120 mil. mk. na policję. Pozycja policji komunalnej wynosi 51 mil. milicja ludowa — 32,5 mil. mk., policja kryminalna — 2 mil. mk., a żandarmeria — 34,5 mil. mk. Daje to równe 120 mil. mk. budżetu policyjno-żandarmskiego, podczas gdy cała oświata, wszystkie szkoły, od powszechnych aż do najwyższych, cała kultura polska wynosi 52 mil. mk. wydatków. Ta cyfra powinnaby zarumienić twarze polskie, ta cyfra, która wykazuje, że piąta część dochodów państwa, — co ja mówię, — czwarta część dochodów wydaje się na policję i żandarmerię. A mimo to, mamy bandytyzm w kraju i szerzy się złodziejstwo i mamy paskarzy pod wszystkiemi postaciami, ściganych rzekomo przez prawo, paskarzy bezkarnych, paskarzy rozbujałych, paskarzy bezczelnych. To dowodzi, że stosunki są absolutnie niezdrowe. Jeżeli dodamy do tego, że policja ta działa wbrew rządowi w znacznej mierze, że policja ta, — to organ wiecznie niepewny, to poprostu 'za głowę należy się złapać, i zapytać, jak długo będzie śmiała trwać taka gospodarka! Toż my z naszych wydatków cywilnych, bez wojska, wydajemy dziesiątą część pieniędzy na policję, a połowę tej dziesiątej, t: j. dwudziestą część, wydajemy na oświatę! Toć Polska wydaje się rajem policjantów świata, toć wobec Polski bledną wszystkie państwa policyjne, jakie mieliśmy sposobność obserwować i badać przed wojną. A niektórym z Panów jeszcze zamało policji, niektórzy z Panów chcieliby, -żeby za każdym obywatelem stał policjant i krzyczą, że jeszcze za mało nadzoru i że jest za słaby nadzór.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#komentarz">(Głos: Ale policja idzie razem z bolszewikami)</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#PDaszynski">Wczoraj charakteryzowano gospodarkę na naszych kolejach: milion dziennie deficytu w okrągłych cyfrach, to niestety cyfra prawdziwa. Jakże smutnie przedstawia się poczta, gdzie 34 mil. wydatków jest zaledwie 12 dosłownie 12 milj. dochodu, tak, że poczta w rękach fachowego pocztowca przynosi w ciągu półrocza 22 milj. mk. deficytu. Jakie światło rzuca to na nasze życie publiczne, na nasz obrót, na naszą prasę, jeżeli dochód cały z poczty wynosi 12 milj. mk. przy rozchodzie 34 milj.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#PDaszynski">Proszę Panów, państwo polskie, wten sposób finanse prowadząc, w takich rękach finanse swoje mając, idzie kolosalnym krokiem do obdłużenia. Panowie może nie zdajecie sobie jeszcze sprawy, co znaczy dług państwowy, ale proszę posłuchać tych kilku zdań, które przytoczył wczoraj łaskawie pan minister, choć obowiązkiem jego było nam pod rozwagę te cyfry poddać znacznie wcześniej.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#PDaszynski">Oto państwo zaciągnęło miliard pożyczki dobrowolnej w kasie pożyczkowej już pożyczyło 1,400,000,000 mk., a za towary głównie wojskowe, które przyszły z zagranicy, zostało się dla państwa długu 800,000,000 fr., t. j. według kursu 2 i pół marki za frank — równo 2 miliardy zadłużenia się u tych państw.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#PDaszynski">Proszę zrozumieć, że rząd jest dłużny podać nam daty, daty cyfrowe ścisłe, ile mianowicie pieniędzy uzyskał z tych sprzedanych artykułów żywnościowych, które dostał od Ameryki na kredyt. To są prawie setki milionów.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#PDaszynski">Proszę zrozumieć, że rząd jeszcze dziś nie jest w stanie obliczyć kosztów wojny do końca roku, a wreszcie proszę do tego dodać jeszcze dług z likwidacji stosunku Polski, a raczej części Polski do Austro-Węgier i Rosji, a wówczas może niepłonny będzie strach przed tą olbrzymią lawiną długów, które spadną z końcem roku na wątły jeszcze organizm społeczny i państwowy Polski.</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#PDaszynski">Gdybyśmy przyjęli 30 miliardów długu, który z końcem roku Polska będzie musiała przy tej gospodarce i przy tej dyplomacji, jaką posiada, wziąć na siebie, to wówczas przy 30 milionach Polaków na głowę każdego Polaka od dziecka w kolebce aż do starca nad grobem wypadłoby 1000 mk. zadłużenia, czyli na statystyczną rodzinę wypadałoby 5,000 mk. zadłużenia. Gdyby te 5,000 mk. oprocentować tylko 5%, to każda rodzina znajdzie się z łaski swojej przynależności do Państwa Polskiego obarczoną wydatkiem rocznym 250 mk.</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#PDaszynski">To jest proszę Panów zwierciadło, w którem widzimy straszne oblicze gospodarki publicznej w Polsce. I wierzajcie mi Panowie, że powrotu wstecz z tej drogi niema, że nie wystarczą poglądy, któreśmy tu wczoraj słyszeli o roli i znaczeniu aparatu państwowego, a więc ciała urzędniczego, a przedewszystkiem o którem mówił p. profesor Głąbiński — a przeciwnie, uważamy głos tego rodzaju, jak głos mówcy Związku Ludowo Narodowego w tej debacie za wysoce wsteczny i szkodliwy, bo nieprawdą jest, żeby się dalej mógł utrzymać dawny stosunek urzędnika do przełożonego, bo nieprawdą jest, jakoby między robotnikiem a urzędnikiem istniała przepaść, — prawdą natomiast jest, że urzędnik musi się zbliżyć do typu absolutnie równego typowi innego obywatela, że urzędnik ten musi stać się uczciwym robotnikiem państwa, że zasada, którą potępiał konsekwentnie Pan Kolega Głąbiński z tej trybuny, zasada umów zbiorowych, zasada związków organizacyjnych, obejmujących całość funkcjonariuszy państwowych, jest jedyną zasadą, która może jeszcze Państwo uzdrowić.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#komentarz">(Na prawicy protesty)</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#PDaszynski">To tylko Panom się wydaje, że zwyciężyłaby wtedy partia Wam wroga. Panowie niepotrzebnie lękacie się ogólnego i powszechnego związku kolejowego, pocztowego, spalinowego itd. itd., Panowie niepotrzebnie i szkodliwie czynicie, rozbijając z taką wytrwałością ogólny związek kolejarzy. Panowie robicie źle, nawiązując do dawnych tradycji urzędniczych, które nie mogą powstać w tych warunkach, w jakich tworzy się państwo Polskie i część państw europejskich po wojnie.</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#PDaszynski">Autorytet urzędnika musi się opierać jedynie i wyłącznie na jego pracy i na jego zdolności. Uczciwość zaś Jego może być w dzisiejszych strasznych czasach zagwarantowana niemal wyłącznie i jedynie przez związanie go w organizację zawodową.</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#komentarz">(Brawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#PDaszynski">Albowiem wówczas organizacja zawodowa odpowiadać będzie za nieuczciwy czyn swoich członków.</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#komentarz">(Na prawicy śmiech)</u>
          <u xml:id="u-5.36" who="#PDaszynski">Umowa zbiorowa, proszę Panów, jest jedyną, drogą, która wykluczyć może raka biurokracji wszędzie, gdzie on powstawał, mianowicie protekcję. Przeciw protekcji niema innej drogi, jak umowy zbiorowe, prawem zagwarantowane. I napróżno Panowie jeden po drugim dykasterię urzędniczą potępiacie, szarpiecie i stawiacie pod pręgierz. Napróżno Wasze roboty przeciwko kolejarzom. Znikoma mniejszość może wypowiedzieć się tylko po stronie Panów. Kolejarze przyjdą do tego przekonania, że nie partia, ale całość pracującego ludu musi się zorganizować na kolejach. To samo musi być zrobione na poczcie, to samo musi być zrobione gdzieindziej. Panowie, którzyście byli dawniej protektorami głównymi urzędnictwa polskiego, jak np. we Wschodniej Galicji, powinniście zrozumieć głos, wołający z łona wielkich mas urzędniczych. Nie potępiajcie pocztowców, że idą tą drogą, którą Sejm i organizacja zawodowa kolejarzy wytyczyły dla kolei.</u>
          <u xml:id="u-5.37" who="#PDaszynski">Nie mówcie, że wygórowane są ich żądania, albowiem wczoraj i dziś bawi u Sejmie deputacja sędziów, którzy oświadczyli, że sędziowie nawet nie są w stanie wyżyć za te pensje, które im się płaci. Sześciu przewodniczących sądów okręgowych w Królestwie podało się do dymisji wskutek nędzy, nic mogąc wyżyć z nędznej pensji.</u>
          <u xml:id="u-5.38" who="#PDaszynski">Tysiąc siedemset sędziów galicyjskich gotowych jest z początkiem sierpnia ustąpić ze swoich posad i podjąć się pracy ręcznej, ponieważ nie są w stanie wyżyć przy dzisiejszej drożyźnie.</u>
          <u xml:id="u-5.39" who="#komentarz">(Głos: Na ich miejsce przyjdą inni)</u>
          <u xml:id="u-5.40" who="#PDaszynski">Więc Pan będziesz brał sędziów z ulicy, więc Pan z rękawa wytrząśnie 1700 indywiduów  (Wrzawa, Marszałek dzwoni).</u>
          <u xml:id="u-5.41" who="#PDaszynski">Proszę Panów, do czego Wasze metody prowadzą, do czego ta retro radność, reakcyjność podobnych głosów prowadzi, jak ten, który słyszałem z ust b. Ministra austriackiego kolej, to pokażę Wam Panowie na przykładzie wielickim. Ja wdzięczny jestem profesorowi Głąbińskiemu, że rzucił się na saliny wielickie, albowiem nigdzie indziej tak jaskrawo nie została uwydatniona droga ku przyszłości, jak właśnie w salinach wielickich. Saliniarze wieliccy zorganizowali się odrazu po upadku Austrii, i całość bez względu na partyjna przynależność została związana organizacją zawodową salinarną. Wchodzi do niej blisko 1700 ludzi, i skutkiem tego było podskoczenie wzrostu produkcji o 60%. Skutkiem tego było, że ceny soli podwyższono najmniej, a gdyby nawet komu cena soli wydawała się za wysoką, gdyby ją obniżyć o 40 %, to jeszcze i wówczas saliny wielickie w rękach polskich dadzą większy dochód, niż dawały w rękach ministerstwa austriackiego.</u>
          <u xml:id="u-5.42" who="#komentarz">(Głos: Sól sprowadzana z Niemiec jest tańsza)</u>
          <u xml:id="u-5.43" who="#PDaszynski">Robotnicy z Wieliczki protestują przeciwko sprowadzaniu soli niemieckiej, która jest znacznie gorsza, niż cudowna i znakomita sól wielicka. Przyczem może nieobojętnem dla pewnych czynników tej Wysokiej Izbie będzie, gdy stwierdzę, że przełożeni, dyrektorzy i inżynierowie są tą organizacją zachwyceni, że saliny wielickie to dzisiaj przykład klasyczny niemal, do czego może doprowadzić zasada solidarności, rozumnie postawiona. To droga i wskazówka, że nie należy potępiać faktu, którego Panowie się boicie i nie rozumiecie jeszcze, tylko należy się przyjrzeć, czy mamy materiał od góry i od dołu na biurokrację starej daty, o której wielu z Panów marzy, na biurokrację, pełną ślepego posłuszeństwa i nagradzanej niesprawiedliwą protekcją.</u>
          <u xml:id="u-5.44" who="#PDaszynski">Zdaje mi się, że te czasy minęły. W chwili, gdy zecer maszynowy zarabia 1600 mk. miesięcznie, a starszy referent w ministerstwie dostaje 900 marek miesięcznie, najlepsze żywioły uciekną Panom, a zostaną najlichsze, które będą okazywały psie posłuszeństwo, ale też będą i tyle warte dla nowoczesnego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-5.45" who="#PDaszynski">Nie wstecz, jak radził p. Głąbiński, dając naszemu młodemu rządowi naukę, ale naprzód — po tej drodze, po której został zmuszony pójść rząd polski — pod siłą wypadków, którą uznał w znacznej mierze Sejm polski, i którą społeczny rozwój będzie krystalizował coraz bardziej.</u>
          <u xml:id="u-5.46" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Jaki wniosek z tego?)</u>
          <u xml:id="u-5.47" who="#PDaszynski">Wniosek z tego taki, że nie należy rozbijać związków, tylko należy rozumnie je tworzyć, że państwo i Sejm powinno życzliwą opieką otaczać wszelkie dążenia do organizacyjnej solidarności wszelkich grup ludzi pracujących, czy urzędnikami, czy robotnikami, czy jakkolwiek się nazywają ci ludzie pracy.</u>
          <u xml:id="u-5.48" who="#komentarz">(Głosy: Bezrobotnymi! Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-5.49" who="#PDaszynski">Gdybym był człowiekiem złośliwym i gdybym chciał wyzyskać te głosy, które słyszę na prawicy, to mógłbym wśród urzędników wzbudzić potężną agitację przeciwko Wam.</u>
          <u xml:id="u-5.50" who="#komentarz">(Śmiech)</u>
          <u xml:id="u-5.51" who="#PDaszynski">Wyjątki zaledwie urzędnicze stanęły na tem stanowisku, że nie wolno im mówić o swoich prawach. Tylko najgorszy człowiek z pośród urzędników, biurokrata starej daty, przeżarty pokorą, opowie się za ideałami Panów. A urzędnik—robotnik, urzędnik pracownik, urzędnik obywatel musi znaleźć oparcie o organizację.</u>
          <u xml:id="u-5.52" who="#komentarz">(Głosy: Musi pracować)</u>
          <u xml:id="u-5.53" who="#PDaszynski">Mówię to Panom ja, który widziałem organizujących się, c. i k. urzędników, widziałem złoto-kołnierzowców, którzy śpiewali w Austrii Czerwony Sztandar podczas wojny, widziałem delegacje urzędników niemieckich, czeskich i polskich kolejarzy, którzy fraternizowali się z robotnikami i wyrobnikami pracującymi na kolejach. I widzieliśmy przewrót ogromny, przewrót, który szedł na naszą korzyść, na korzyść państwa polskiego, a na niekorzyść państwa biurokratycznego w Austrii. I czy Panom, Polakom, wypada robić ironiczne głosy do tych porywów obywatelskich w szeregach urzędniczych ? Czy to nie na naszą korzyść wszystko się skończyło, czy zorganizowani kolejarze nie byli pierwszymi obywatelami, patriotami w Państwie Polskiem tworzącym się? Czy możecie zaprzeczyć, że organizacja kolejarzy na przestrzeni ziem, polskich wszędzie była zyskiem Polski? (Głosy: Cześć kolejarzom!).</u>
          <u xml:id="u-5.54" who="#PDaszynski">Wobec deficytu owego budżetu miał Sejm w swoim ręku środek radykalny, środek prosty i jasny: przymusową pożyczkę. I w porywie szczerości Sejm przymusową pożyczkę</u>
          <u xml:id="u-5.55" who="#komentarz">26</u>
          <u xml:id="u-5.56" who="#PDaszynski">marca uchwalił. Ale ten poryw ustąpił wnet przed najniższej natury interesem klasy posiadającej. Albowiem już 4 kwietnia, kiedy zjawił się dyrektor banku w osobie pana ministra finansów, w osobie p. Karpińskiego, Sejm uchwałę swoją obalił. Obalił na podstawie przyrzeczeń tak dziecinnych, tak nie dających się utrzymać, żeśmy wczoraj tutaj ze zgrozą słyszeli, jak p. minister sam musiał się wreszcie przyznać do tego, że w kwietniu Sejm wprowadził na bezdroże i że nie miał pojęcia o walucie. Pan Minister Skarbu cofnął wówczas uchwałę z Sejmu z 26 marca, obiecując oprzeć walutę polską na innej podstawie. Puścił majaki po Wysokiej Izbie, ażeby pochlebić dumie narodowej i obiecać złoty równy frankowi i zbliżyć walutę polską do Unii Łacińskiej, jak Polska zbliżyła się do Koalicji. Napróżnośmy wskazywali, napróżno dr. Diamand jak a, b, c na szkolnej ławie wykładał niemożliwość tej reformy, napróżno przestrzegał p. ministra, który obiecał na 15 czerwca złote oparte o fundusz złoty, o 500 milionową pożyczkę frankowa francuską, — p. minister odpowiadał towarzyszowi mojemu Diamandowi, że on ma w zanadrzu już gotową nową monetę. Okazało się, że dziś jest 15 czy 16 lipca, a minister ze skruchą przyszedł i musiał się przyznać: — „Tak jest, zbłądziłem, nie miałem wyobrażenia o rzeczy, obietnice moje były czczą gadaniną”. Monety opartej na funduszu niema, do Unii Łacińskiej nie dojdziemy, złoty zrównamy z marką polską a koronę wymienimy na złoty.</u>
          <u xml:id="u-5.57" who="#PDaszynski">Więc pytam się Panów, więc dlaczego, dla kogo obaliliście uchwałę przymusowej pożyczki przy ostemplowaniu not? Kto tu jest pokrzywdzony? Ze minister błąd zrobił, to głupstwo. Ministrowie są na to, ażeby błędy robić, i żeby ich za to oddalać.</u>
          <u xml:id="u-5.58" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Ale aby nie za często)</u>
          <u xml:id="u-5.59" who="#PDaszynski">Ale państwo pokrzywdziliście razem wszyscy Panowie z większości, państwo, któremu zawotowaliście kilka miliardów, państwo, któremu nie chcieliście dać dobrowolnie tej pożyczki, o która wołał rząd i wojsko. To państwo pokrzywdziła większość sejmowa. I ona a nie Rząd odpowiada za to. A cóż Panowie zrobiliście, żeby wzamian za tę pożyczkę dały klasy posiadające państwu? Pytam: co? Nic. Albowiem jedyny dochód to byłby podatek bezpośredni, to byłby podatek od wzrostu wartości, to byłby podatek od dochodu, od majątku, od zysków wojennych. Ani jednej ustawy takiej Sejm nie uchwalił do dnia dzisiejszego. Panowie nisko oceniacie patriotyzm klasy posiadającej, bojąc się wyruszyć z jedną bodaj z tych ustaw. Już wczoraj sam prof. Głąbiński, reprezentant klasy posiadającej, (Wesołość!) poprostu zatrząsł się ze zdumienia, że podatek od zysków wojennych przyniósł tylko 15 milionów marek. Tam, gdzie Anglia w czasie wojny uchwaliła 80 % podatku od dochodów, tam gdzie Niemcy uchwaliły do 90%, tam u nas ten podatek równa się niemal zeru. Bo przyznacie Panowie, że 15 marnych milionów marek na półrocze, to są kpiny z podatku.</u>
          <u xml:id="u-5.60" who="#komentarz">(Głosy: Bierzcie podatki od paskarzy! Głos inny: Od Diamanda)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PDiamand">Ten, kto powiedział nazwisko Diamand w zestawieniu z paskarzem jest bezczelnym.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#komentarz">(Wrzawa. Marszałek dzwoni. P. Żałuska: To Pan jesteś bezczelny. Pan, który będąc milionerem przemawiasz ciągle w Imieniu robotników)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#Marszalek">Przywołuję obu posłów do porządku za te krzyki. Proszę kontynuować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PDaszynski">Jedyna droga normalnego dochodu otwarta dla rządu i Sejmu dotąd jest zamknięta. Może powiecie, że na innem polu Sejm czy Rząd oznaczył się inicjatywą? Wskazanem polityki ekonomicznej jest w naszych warunkach i pozostanie uruchomienie przemysłu. Pytam się Panów, gdzie jest to uruchomienie przemysłu? Czy nie widzieliście Panowie, że Ministerstwo dla Handlu i Przemysłu jest ekspozyturą Towarzystwa Przemysłowców? Czy nie widzicie Panowie ci, którzy nie jesteście przemysłowcami, feodalnego charakteru tych ludzi, czy nie widzicie sylwetek ludzi, którzy bez kozaków nie umieli produkować, i czy i dziś jeszcze ci ludzie nie powiadają w cztery oczy, że mają schowane maszyny i mogliby otworzyć fabryki, ale nie chcą ponosić ryzyka? Surowce, kapitał i żandarmów na robotników powinien, ich zdaniem, dać im słaby rząd polski imieniem słabego państwa polskiego. Gdzież tu jest, na Boga, patriotyzm klas posiadających? Zamiast uruchomienia przemysłu każdy tydzień przynosi nam zamykanie fabryk, szykany, przygnębienie, prześladowanie robotników. Nawet nie tych robotników, których Panowie nazywacie bolszewikami, ale robotników, którzy są w P.P.S., którzy się przyznają do Sejmu, robotników, którzy na sztandarze swoim od ćwierć wieku wypisali niepodległą Polskę, którzy złożyli tysiące dowodów patriotyzmu, którzy choć najubożsi, największe ponieśli dla 'ojczyzny ofiary, bo ofiarę życia i zdrowia swego, — nawet tych robotników uważacie Panowie za niepotrzebnych w fabrykach, jeżeli te fabryki nie przyniosą wielkich zysków tym członkom klas posiadających, którzy powinni uruchomić fabryki.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(Głos: Tych w Izbie niema)</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#PDaszynski">Rezultatem tej nędzy naszej dla naszych finansów oraz gospodarki jest podkopanie zupełne naszego kredytu za granicą. Pan minister wczoraj oświadczył, że z kredytu uchwalonego dla niego w wysokości 5 miliardów nie zrealizował dotąd ani jednego feniga. Czy sądzicie, że jemu nie potrzeba pieniędzy? Mnie się zdaje, że on by każdy pieniądz w dobrych warunkach przyjął, ale niema nikogo, ktoby tych pieniędzy Polsce pożyczył. Polska zaczyna cieszyć się złą sławą, Polska zaczyna być złym dłużnikiem, któremu nie daje się kredytu, tylko w wyjątkowo niekorzystnych warunkach. Panowie będziecie tak długo uprawiać politykę reakcyjną, aż przyjdą tutaj ludzie, którzy wezmą nas w kuratelę najbardziej upokarzającą za każdy grosz, dany z konieczności społeczeństwu i państwu. Są ludzie, którzy przewidują losy Polski równy losowi Turcji, gdzie Komisja Długu Publicznego była panią wszechwładną finansów państwa otomańskiego.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#PDaszynski">Ale jest jeszcze jedna droga, którą wyznał w ogólnikach p. Minister Spraw Wewnętrznych. Jest to droga rozłożenia funkcji na barki niejako całego narodu, jest droga wielkiej samorządnej organizacji politycznej gospodarczej społeczeństwa. Pytam się, co dla tej drogi zrobił rząd i Sejm? Panowie mieli czas na wszystko, Panowie, którzy nazywacie się z dumą partią większości i mówicie: — „my jedynie reprezentujemy naród” i dlatego Wy poniesiecie skutki tej gospodarki politycznej, (Na prawicy śmiech.) albowiem Wam to zwierciadło pokaże Wasze błędy.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#PDaszynski">Prawda, że jest pewna racja, że w kwestii życia milionów niema winy indywidualnej, że poza małą liczbą wypadków, gdzie człowiek polityk odpowiadać może kryminalnie niejako przed pozytywnym sądem, dzieje narodów składają się tylko z błędów, a nie z win; prawda, że my żyjemy w szóstym roku wojny i kto z nas może powiedzieć, jakoby cała wina albo część winy spadała na tego albo owego, na to albo inne stronnictwo, więc przyznaję, że macie Panowie taką samą rację, ograniczając swoją odpowiedzialność, jak każdy z nas, jak każde stronnictwo. Ale na Boga, (Śmiechy) czy nie ustaniemy w tych drobiazgach, dzieciństwach, złośliwych nastrojach, jakie drobne mieszczaństwo wniosło do Wysokiej Izby? Jakim głosem mam przemówić, aby Panowie razem z nami zrozumieli, że te wszystkie wahania i oscylacje między anarchią a reakcją są skutkiem jedynej głównej przyczyny i słabej organizacji każdej warstwy społecznej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#PDaszynski">Czyż zrozumiawszy to, możecie czynić zadaniem swojem niszczenie organizacji chłopa, robotnika, wyrobnika i parobka, czyż nie należy witać od urzędnika wysokiego począwszy a skończywszy na ostatnim fornalu dworskim, normalnych organizacji, które dyktuje konieczność życiowa.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#komentarz">(Na prawicy protesty)</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#PDaszynski">Proszę Panów, przecież my tu wszyscy razem jesteśmy powodem tego, co się w Polsce dzieje i napróżno pan Głąbiński starał się ze zjawisk budżetowych wyodrębnić rząd i pokazać mu, że on ponosi winę. Cóż Panowie od tego rządu chcecie? On jest zły, nic nie wart, — tak jest, przyznaję, jest bezsilny. Od czasu kiedy porucznik żandarmerii mógł strzelić 2 razy do swojego przełożonego Ministra Spraw Wewnętrznych i do dziś chodzi wolny i bez sądu, od czasu, kiedy arystokrata mógł się rzucić z innymi spiskowcami na życie Naczelnika Państwa i został bezkarnie za to mianowany ambasadorem w Anglii (Wrzawa.) — od tego czasu nie macie Panowie prawa żądać od rządu specjalnej energii.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#komentarz">(Na prawicy głosy: Nie było jeszcze Naczelnika! P. Staniszkis: Zapomnij Pan o Lublinie!)</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#PDaszynski">Główną przyczyną politycznego bezwładu rządu i Sejmu jest brak większości Sejmu. My nie mamy większości w Sejmie. W dwóch głosowaniach najważniejszych, do których Izba przygotowywała się parę miesięcy, okazała się równość głosów albo większość o jeden głos po stronie lewej. Każdy zrozumie, że ten stan jest stanem nienormalnym i Sejm który niema większości, nie ma sposobności wyłonić rządu. Nie ma sposobności i napróżno Panowie będziecie rzucali kamienie na ten nawet słaby, mizerny, niedołężny rząd dlatego, że Panowie nie zrobicie lepszego rządu, że z powodu braku większości rząd Panów byłby rządem partii, a rząd partii, i to tylko Waszej partii, byłby dzisiaj nie do zniesienia nawet przez dni 14.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#PDaszynski">Tak, przez 14 dni nie do zniesienia. Panowie możecie rządowi przeszkadzać, Panowie możecie rząd krytykować, ale Panowie napróżno wytwarzacie złudzenie w szerszych kołach swoich zwolenników, że Panowie możecie rząd utworzyć. Im szczerzej i jawniej powiem to Panom w dyskusji parlamentarnej, tem lepiej dla nas i dla Was.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#PDaszynski">Skoro tak jest, to trzeba się zastanowić nad wymogami, które wspólnie będziemy stawiali do rządu, które cała Izba może do rządu postawić.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#komentarz">(Na prawicy głos: Pan będzie prezydentem)</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#PDaszynski">Proszę Pana, Pańskie nadzwyczajnie mało dowcipne przerywania są nadzwyczaj charakterystyczne dla Pańskiego sposobu patrzenia na sprawy poważne. Pan ciągle przerywa bez żadnego powodu, tylko komentując w złośliwy sposób każde moje zdanie.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To jest cała jego mądrość)</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#PDaszynski">Rząd zbity z tropu, rząd będący na wylocie, rząd, który nie czuje za sobą większości, nawet gdyby się składał z ludzi zdolnych, straciłby dawno ochotę do pracy i straciłby to, bez czego żaden rząd nie powinien istnieć w dzisiejszej Polsce — swobodę inicjatywy. Tej swobodnej inicjatywy rząd nic okazał. Rząd, proszę Panów, zabagnił mnóstwo stosunków, rząd ten staje się zbitym w tropu wobec Wysokiej Izby, nie wiedząc właściwie, na kim i na czem się oprzeć. Zatem od rządu jakiegokolwiek, który przyjdzie, żądać musimy programu, któryby wypełnił przynajmniej wielkie ramy najważniejszych zagadnień, które nas czekają. A najważniejsze zagadnienia, które nas czekają, to zrobienie końca wojny, zaprowadzenia pokoju na ziemiach polskich, (Głosy: Słusznie.) zgoda z sąsiadami na wszystkich kresach i zorganizowanie pracy wewnątrz społeczeństwa. Każdy rząd, który w najbliższym czasie przyszedłby z programem skończenia wojny i zawarcia pokoju z sąsiadami i obiecałby zorganizowanie pracy, każdy taki rząd nawet w tej Wysokiej Izbie mógłby liczyć na pewną większość, stosunki partyjne nie mogłyby się ostać wobec takiego programu rządu.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#PDaszynski">Musiałyby zamilknąć waśnie i intrygi, musiałyby ustać wreszcie te wszystkie wyzyskiwania niedoli naszej przez poszczególne jednostki. A mam tutaj na myśli, proszę Panów, (Głos: Moraczewskiego.) wojsko i dyplomację. Wojsko nasze pokazało tyle bohaterstwa w obronie granic, że dzieje tego niespełna roku, który jak płomiennym wieńcem otoczył Polskę wojną z sąsiadami, będą' w przyszłości dziejami jedynego czynnika, który dotrzymał wiary i dorównał zadaniu (Brawo!). Bohaterskość wojska stanęła na wysokości zadań, które to wojsko miało, i mieć jeszcze będzie do spełnienia. Ale wojsko to powstało z dwóch formacji. Wojsko to wszędzie, o ile znajduje się na tyłach, jest rozszarpywane historią swego pochodzenia. Wojsko to jest jeszcze rozbieżne w najprymitywniejszych poglądach na stosunek swój do państwa i do poszczególnych stronnictw narodu. Wyzyskiwać to rozbicie wojska, wyzyskiwać mylne informacje jednej części wojska przeciwko drugiej, aby jedną pchnąć na drugą, snuć plany zamachowe, o których pełno w atmosferze polskiej dziś słychać, uważam za lichwę i awanturnictwo polityczne.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#komentarz">(Głos: Zbrodnia!)</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#PDaszynski">W obliczu jeszcze nie zupełnie pobitego wroga, wśród dymiących zgliszcz na kresach wschodnich Polski, wobec niebezpieczeństw grożących nam jeszcze ciągle z zachodu rozpalić i kusić swoją wyobraźnię myślami o zamachach stanu równa się w moich oczach szaleństwu albo zbrodni, jeżeli czynione jest przez poczytalnych politycznie ludzi.</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#komentarz">(P. ks. Dziennicki: Co to ma znaczyć?)</u>
          <u xml:id="u-8.21" who="#PDaszynski">Ja proszę Panów dziwie się, że jest jakakolwiek partia w tej Wysokiej Izbie, która nie zgadza się ze mną w tych słowach. Ja byłbym zdumiony i przerażony, gdyby tu było stronnictwo, któreby choć w skrytości ducha przyznawało się do tych zamachów i do tych planów.</u>
          <u xml:id="u-8.22" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Jest! Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-8.23" who="#PDaszynski">Jakkolwiek zatem rzeczy mieć się mogą, niechaj szeroka publiczność Polska i zagranica wie o tem, że na każdy zamach stanu robotnicy i chłopi odpowiedzą tak, jak należy.</u>
          <u xml:id="u-8.24" who="#komentarz">(Huczne brawa i oklaski na lewicy i w centrum. Marszałek dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-8.25" who="#PDaszynski">Całokształt naszej polityki nie byłby pełnym, gdyby nie omówić klęsk naszej dyplomacji, której cyfry w budżecie krytykowałem. Dyplomacja nasza nie urzeczywistniła ani jednej linii z mapy, nakreślonej przez p. Romana Dmowskiego, ani na południu, ani na zachodzie, ani na wschodzie, ani na północy. Ani jedna linia z mapy p. Dmowskiego się nie ostała.</u>
          <u xml:id="u-8.26" who="#komentarz">(Głosy: Więcej dostaliśmy niż z Pańskiej mapy, robionej w Wiedniu)</u>
          <u xml:id="u-8.27" who="#PDaszynski">Nie mamy dotąd ani Spiszą, ani Orawy, nie mamy ani Cieszyńskiego całego aż po Ostrawicę nam należnego. Górny Śląsk rzucono na zmienne fale plebiscytu, a węglem naszym, którego deficyt będziemy mieli tego roku, obdzielić mają Wiedeń i Budapeszt, — ani nawet całości Prus Zachodnich, ani Gdańska, ani Mazurów nie otrzymaliśmy, tak jak się nam one należą.</u>
          <u xml:id="u-8.28" who="#komentarz">(Głos: Pan nie chciał ani Gdańska, ani Mazurów)</u>
          <u xml:id="u-8.29" who="#PDaszynski">Nie mówię o Inflantach, o Białej-Rusi, ani o Wschodniej Galicji.</u>
          <u xml:id="u-8.30" who="#komentarz">(Głos: Pan teraz chce Wschodniej Galicji?)</u>
          <u xml:id="u-8.31" who="#PDaszynski">— a skoro o tej ostatniej mówię, to jesteśmy świadkami bolesnych deputacji, które ślą do nas Kresy, Tarnopol, Stanisławów, Stryj, Drohobycz, Borysław, a ostatnio Kołomyja.</u>
          <u xml:id="u-8.32" who="#komentarz">(Głos: Pan zapomniałeś o tem, żeś się ich przedtem wyrzekł)</u>
          <u xml:id="u-8.33" who="#PDaszynski">I słyszymy ze zgroza z ust naszych rodaków, że tam przedstawia się politykę robotników polskich jako politykę zdrajców, jako politykę ludzi, którzy chcieli oddawać prawa narodu swego na kresach w obce władanie. Ci, którzy obiecywali w walce z nami Polskę wielką, przynoszą do domu tę Polskę, którą nam koalicja raczyła przyznać.</u>
          <u xml:id="u-8.34" who="#komentarz">(Głos: W każdym razie kilka razy większą, niż Pan chciał)</u>
          <u xml:id="u-8.35" who="#PDaszynski">Ci, którzy obiecywali Polskę 36-milionową nie są w stanie powiedzieć, do kogo należeć będzie Lwów i Galicja Wschodnia.</u>
          <u xml:id="u-8.36" who="#komentarz">(Wrzawa. Marszałek dzwoni)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#Marszalek">Proszę nie prowadzić dialogów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PDaszynski">Panie Marszałku! Tam jakiś Kolega zachowuje się w nieparlamentarny sposób.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#Marszalek">Nie widzę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PDaszynski">Pan Marszałek nie widzi, kto to jest.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#Marszalek">Proszę moich słów nie przekręcać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PDaszynski">Ze zgróz^ ^słyszeliśmy z ust tych nieszczęśliwców wydanych na lup inwazji ukraińskiej, — że robi się tam wobec nich, mimo świeżych jeszcze cierpień ludności, wstrętną politykę partyjną, że zamiast jednoczyć — rozbija się, zamiast żywić — denuncjuje się.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Głos: Kto?)</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PDaszynski">Robi się rzeczy, które wstydem powinny zalać oblicza polskie...</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#komentarz">(Głos: Pan masz wytarte czoło, Panie Daszyński!)</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#PDaszynski">— robi się rzeczy, które zemszczą się nie tylko na Was, ale na calem społeczeństwie w Galicji Wschodniej.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#PDaszynski">Wytwarzano stosunki, które długo jeszcze rodzić będą krwawą waśń. I zmieniając tutaj co kilka tygodni kurs polityki, nie zawahano się przedstawiać siebie jako rycerzy bez zmazy, a swoich przeciwników politycznych jako zdrajców i sprzedawców. Uprawiano najniższą politykę ordynarnej zawiści partyjnej, apelując do cierpień okrutnych, które przebyła ludność świeżo wyzwolona i zamiast informować, szczuto i judzono.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#PDaszynski">Za wojskiem polskiem ciągnęli agitatorzy, którzy mieli przygotowane już chyba kopje denuncjacji, albowiem przyzwoitsi komendanci placu odrzucali ze wzgardą dziesiątki denuncjacji, które pojawiały się na przeciwników partyjnych w jeden, dwa lub trzy dni po oswobodzeniu miasta. Nie wahano się przedstawić, że 30 żołnierzy potrzebnych do oswobodzenia Sambora odmówił Daszyński razem z Moraczewskim, nie wahano się rzucać najpotworniejszych bajek ludności, która od 6-ciu miesięcy nie miała polskiej gazety w ręku. Robiono politykę Botokudów, ale nie narodu walczącego na kresach o prawa. I to znieśliśmy. Ale gdybyśmy mieli przynajmniej nadzieję, że polityka ta ustanie, że się zmodyfikuje, że, dziesięciokrotnie na głowę pobita, cofnie się wreszcie ta polityka przed zrobieniem z Polski straszydła szowinistycznego, — gdybyśmy mieli tę pewność, zapomnielibyśmy wszelkich uraz partyjnych. Bo mamy zjawiska, które w dziwnem świetle stawiają politykę w tych dniach. Mamy przed sobą zjawisko, że mocarstwa demokracji zachodniej wysyłają do Polski deputację urzędową, która ma badać stosunki w Polsce wobec żydów. Czyż my jesteśmy Mezopotamin, czy jesteśmy jakimiś Indochinami, do których można wysyłać uczone misje celem zbadania stosunków społecznych, politycznych czy religijnych, czy wolno nas traktować jak dalszy ciąg Bałkanów? Czy Panowie nie widzicie, jak po tych misjach wojskowych, o któreście tak walczyli zjawiają się inne misje, których nie chcieliśmy; zjawia się misja żydowska, a po nich przyjdą misje finansowe, które będą czuwały nad wyciśnięciem ostatnich fenigów procentów, należących się kapitalizmowi krajów zachodnich? Czyż my obciążeni długiem wkrótce kilkudziesięciu miliardów mamy jeszcze możność swawoli, któraby sprowadziła na nas kontrolę międzynarodową?</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#PDaszynski">My będziemy się rozprawiali z tą dyplomacją naszą przy innych jeszcze stosunkach i sposobnościach, (Ks. Pośpiech: Będziemy się rozprawiali) będziemy się rozprawiali, a teraz muszę przy okazji omówić naszą politykę zagraniczną. Panowie, uderzmy się w piersi, — nie rząd tu zawinił. Rząd usuwał wszelkie przeszkody, rząd puklerz z siebie zrobił przeciwko polityce partyjnej, rząd, a specjalnie p. Paderewski, muszę to powiedzieć publicznie z trybuny, nie wahał się upokorzyć się nawet, byle zmniejszyć zło, którego narobili politycy partii wszechwładnej dotąd w naszej dyplomacji. Czyż Panowie możecie zdjąć z siebie tę odpowiedzialność, ażeby obarczyć tą odpowiedzialnością wyłącznie rząd, jak do tego zdążał wczoraj pan prof. Głąbiński? Ja sądzę, że tej odpowiedzialności z siebie Panowie nie zdejmiemy, że Sejm ponosi odpowiedzialność, Sejm rozbity, Sejm podszczuty, Sejm, w którym odzywają się głosy zoologicznej nienawiści rasowej, Sejm, który zamiast wypełniać podstawowe zadanie kładzenia podwalin pod państwo, rządzi, miesza się do rządu, paraliżuje rząd. Tej winy, Panowie, wobec tego budżetu Sejm z siebie nie zdejmie.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#komentarz">(Brawa na lewicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#Marszalek">Głos ma p. Kiernik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PKiernik">Wysoka Izbo! Jeśli kiedyś historyk po latach cofnie się myślą wstecz i spojrzy w annały pierwszego Sejmu Rzeczypospolitej, przerzuci kartki pierwszego budżetu, jaki rząd polski Sejmowi niepodległego, zjednoczonego państwa polskiego przedłożył, to zaiste, jak słusznie mój przedmówca powiedział, nie znajdzie w nim śladu tego, co powinno być jego najznamienniejszą cechą, nie znajdzie śladu zjednoczenia państwa polskiego, nie znajdzie w nim obrazu rządnego, mądrego planu gospodarki państwowej w chwili budowy państwa.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PKiernik">Budżet, który mamy uchwalić, jest wszystkiem innem, Wysoka Izbo, ale nie właśnie obrazem tego planu rozumnego budowy państwa polskiego, przeciwnie jest wyrazem chaosu, wyrazem bezradności i wyrazem niestety, nierządu polskiego rządu. Nie tylko. że w nim nie znajdzie śladu zjednoczenia państwa, że jest on wciśnięty w ciasne ramy Kongresówki, — tego pojęcia, które zawsze chcieliśmy jak najdalej od siebie odsuwać, ale budżet ten jest jednym dowodem więcej, że ci, którzy jako sternicy nawy państwowej zostali powołani do ujęcia steru w swe ręce, do zadania tego nie dorośli. I nawet nie ten deficyt dwumiliardowy, który znajdujemy w budżecie, przeraża nas, bo deficyty miliardowe dzisiaj są na porządku dziennym budżetów wszystkich niemal państw, nie tylko zwyciężonych, lecz i zwycięskich, nie cyfry deficytowe napawają nas przerażeniem i trwogą o najbliższą przyszłość i o odbudowę państwa polskiego, ale te cyfry, których w budżecie niema, te fakty i momenty, których w budżecie tym na pierwszy rzut oka nie odnajdziemy.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PKiernik">Na odbudowę państwa składa się wiele czynników, od których zawisła jest należyta budowa państwa polskiego. Ż tych czynników niektóre sprzyjają temu, abyśmy tę budowę prowadzili ku lepszej, świetlanej przyszłości. Jednym z tych czynników— to armia, to wojsko, które stanęło na wysokości swego zadania, którego organizacja, dzięki, usiłowaniom i wytrwałości wielkiego kierownika i tych, którzy go popierali, doprowadziła do tego stanu, że byliśmy i jesteśmy w stanie granic swoich obronić. Czynnikiem, który również sprzyja budowie państwa polskiego i który rządowi obecnemu żadnych trudności w wewnętrznej budowie państwa nie sprawia — to polityka zagraniczna, która spoczywa w rękach człowieka, stojącego na czele tego gabinetu, ale niestety nieobecnego w Kraju przez cały czas konferencji pokojowej, w rękach człowieka, do którego wszystkie stronnictwa tej Izby może od niedawna, ale zdaje się, że do dziś dnia, mają bezwzględne zaufanie.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PKiernik">Człowiekiem tym jest Paderewski, którego bez przesady można nazwać mężem opatrznościowym Polski. Nie chciałbym przesadzać, ale twierdzę, że szczęściem jest naszej ojczyzny, iż w tej decydującej chwili powstania państwa polskiego znalazł się taki wielki obywatel-patriota, który wszystko na ołtarzu Ojczyzny poświecił, który swoim rozumem, swoim taktem i swoimi wpływami i stosunkami potrafił naprawić niejedno zło, które zawodowi dyplomaci politycy tam w Paryżu zepsuli. Jego to, a nie kogo innego jest zasługą, że w rezultacie uznani zostaliśmy jako naród sprzymierzony zwycięskiej ententy, bo on to, Wysoki Sejmie, żebrząc jako wielki jałmużnik, jak sam się nazwał, stworzył armię polską amerykańską ze składek nędzarzy, robotników i chłopów polskich, które to legiony, jako armia polska, potrafiły nam zdobyć rolę combatantów i postawiły nas w rzędzie państw zwycięskich.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#PKiernik">Sprzyjają więc główne czynniki, jak polityka zagraniczna, ażeby rząd, który ujął ster spraw w swoje ręce, mógł gospodarkę państwową należycie prowadzić. Czy jednak zadanie swoje spełnił? Śmiem wątpić, a krytyka, której byliśmy świadkami tu w Sejmie wczoraj ze strony wszystkich stronnictw, jest jednak dowodem, że wątpliwości na tym punkcie, niestety, wiele mieć nie możemy. Wprawdzie ostatni mówca, który przede mną głos zabierał, starał się wytłomaczyć Wysokiej Izbie, że ten rząd nie sam jest wszystkiemu winien i bezwątpienia miał rację, że na budowę państwa polskiego muszą się złożyć różne czynniki, musi także złożyć praca samego społeczeństwa, ale przecież kierującą rolę, rolę gospodarza w tem państwie objął ten rząd i on za tę gospodarkę odpowiedzialność bezwarunkowo ponieść musi. Ażeby gospodarka ta, ażeby budowa państwa mogła należyty plon przynieść, jest koniecznem nie tylko, ażeby administracja tego państwa stała na wysokości zadania, ażeby gospodarka jego skarbowa odpowiadała ciężkim dzisiejszym warunkom, żeby te ciężkie przełomowe chwile przesilenia wojennego przez należyte rozwiązanie sprawy aprowizacji, wyżywienia ludności, dostarczenia zarobków przetrwać, ale także, aby życiu i rozwojowi gospodarczemu dać pełną inicjatywę.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#PKiernik">Jeżeli przypatrzymy się. Wysoki Sejmie, tym poszczególnym działom gospodarki państwowej, które na całość jej się składają, to musimy niestety przyjść do b. smutnego rezultatu. W administracji uderza nas przedewszystkiem brak należytej organizacji i ustalenia zakresu działania władz poszczególnych. Kolizje pomiędzy poszczególnemi władzami i ministerstwami zachodzą z dnia na dzień coraz częściej, między poszczególnemi władzami istnieje poprostu konkurencja, ba nawet licytacja i wyłapywanie urzędników. Z ust autentycznych mogłem się dowiedzieć, że żaden minister nie jest pewien, czy ten lub tamten tęgi urzędnik, pracujący w jego resorcie, jutro nie opuści biura, ponieważ w innem ministerstwie kuszą tego urzędnika wyższą o 200 lub 300 mk. płacą. Proszę Szanownych Panów, jeśli pomiędzy samemi władzami centralnemi, jeśli pomiędzy samemi władzami rządowemi tego rodzaju konkurencja wyłapywania pracowników istnieć może, to nie wymawiajmy się tem, że urzędnicy z powodu złego wynagrodzenia uciekają do służby prywatnej, ale najpierw starajmy się przeprowadzić porządek tam, gdzie on przywrócony być może i powinien, bo są na to środki i te środki rząd i ministerstwo same sobie znaleźć powinny.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#PKiernik">Nie będę poruszał drobnych rzeczy, które jednakże są powodem dezorganizacji, bezładu i zupełnego zamieszania w hierarchii urzędniczej,— podniosę jednak przykładowo, że młoda, niedoświadczona panienka, która zaledwie umie pisać na maszynie, zgłasza się do urzędu i dostaje kategorię IX, X, XI klasy płacy, że urzędnik mający lat 24 czy 26, i mający, powiedzmy, w najlepszym razie, o co jest dość trudno w naszych ministerstwach, ukończony wydział prawny czy inny, potrzebny w danym resorcie, zostaje zaraz szefem sekcji, a conajmniej naczelnikiem wydziału.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#PKiernik">Nie chciałbym tu podawać za wzór biurokracji austriackiej ani tej hierarchii urzędniczej, jaka w państwie austriackiem czy niemieckiem istniała, ale jeśli 24 czy 26 letni młodzieniec, rozpoczynając służbę państwową rozpoczyna od klasy V b) czy a), a nawet od IV jako szef sekcji, to zapytam się, gdzie jest kres jego naturalnego dążenia do poprawy bytu i kariery życiowej, w znaczeniu uczciwem i szlachetnem, jeśli on mając 26 lat staje u kresu niejako ambicji urzędniczych, staje tam, gdzie w normalnych warunkach w państwie praworządnem urzędnik uważa za najwyższy szczyt swojej drabiny urzędniczej, gdy po latach 30 w razie nadzwyczajnych zdolności do tego szczytu dojść może!</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#PKiernik">Tego rodzaju stosunków zdrowemi nazwać nie można. Koszta administracji, które są spowodowane nadmiernem przyjmowaniem urzędników na prawo i lewo bez żadnego planu i programu, bez względu na wydajność pracy i ilość sił w danym resorcie, w danej sekcji potrzebnych, oczywiście muszą spowodować nadmierne obciążenie budżetu. I dlatego stanęliśmy wobec faktu, że dziś już w Królestwie Kongresowem, łącznie z Galicją z dodatkami do płac, które w najbliższym czasie mają być uchwalone, utrzymanie armii urzędniczej będzie wynosiło 3,600,000 koron. To jest obciążenie, które przy dwudziestu kilku milionach ludności przedstawia około 200 koron na głowę. Jeśli w strupieszałej Austrii, w tej Austrii, z której nędzy śmiano się i drwiono, przerażenie zapanowało kiedy w czasie wojny zobaczono że z powodu pożyczek wojennych będzie wypadało na każdego obywatela około 100 mk. długu państwowego, to zapytam się, czy dobrą drogą idziemy, jeśli z tytułu jednego tylko wydatku na utrzymanie armii urzędniczej, będziemy odpowiadać kwotą na głowę po 200 koron rocznie?</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#PKiernik">Tego rodzaju stosunków również zdrowymi nazwać nie można. 2e chaos i bezład panuje w naszej administracji, przykłady tego marny na każdym kroku.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#PKiernik">Nie dawniej jak w tym miesiącu urzędnicy a przynajmniej część tych urzędników czekała napróżno pierwszego dnia w miesiącu, który jest dniem wypłat, na wypłatę poborów miesięcznych, czekała potem tydzień czy dłużej, zanim wreszcie manipulacja kasowa zdobyła się na wypłacenie tych poborów. Jest to drobiazg niezawodnie, ale przecież świadczy on, że ciągle coś w maszynie urzędniczej utyka, i że trzeba przyjść do przekonania, iż tego rodzaju maszyna musi iść sprawniej niż dotąd i w ten sposób, żeby na takie przykrości choćby drobne, funkcjonariusze państwa narażeni nie byli.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#PKiernik">Nie będę mówił dzisiaj o kwalifikacjach urzędników, bo przyjdzie odpowiedni czas na to. Chciałem tylko zwrócić uwagę na fakt, że przeglądając wykaz urzędników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a w szczególności wykaz administracji powiatowej stwierdziłem, że na 82 komisarzy powiatowych, zaledwie około 20 posiada wyższe wykształcenie prawnicze. Powiedzą mi Panowie wprawdzie, że w dzisiejszych warunkach przełomowych mogą istnieć wypadki, kiedy są nawet pożądane pewne siły, pewne jednostki wykształcone ogólnie, ale może moje skromne zdanie okaże się kiedyś słusznem w przyszłości, że przecież na stanowisku naczelnika administracji potrzebne i wymagane jest także odpowiednie jego zadaniom fachowe wykształcenie.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#PKiernik">W tym wykazie proszę Szanownych Panów znalazłem, miedzy innemi jako uzasadnienie kwalifikacji, że odnośny komisarz, — mogę przytoczyć nazwisko, — był niedawno prezesem komitetu okręgowego P.PS. w Charkowie. Nie dlatego to mówię, żebym chciał twierdzić, że ludzie tej lub owej partii mają być wykluczeni od administracji, nie dlatego przytaczam, że to dotyczy partii socjalistycznej, jednak przyznam się, że uzasadnienie czyjeś kwalifikacji na komisarza rządowego tem, że on był prezesem komitetu okręgowego jakiejś wogóle partii, wydaje mi się w normalnych warunkach zupełnie niezrozumiałem.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#PKiernik">Twierdzę, że administracja nasza wogóle jest bardzo droga — twierdzenie to może się komu nie podobać, — że my poprostu robimy zbytki, że my pozwalamy sobie w chwili tworzenia Państwa Polskiego, kiedy powinniśmy dbać przedewszystkiem o dobrą administrację, o należyte wyposażenie i wiekwipowanie wojska, o odpowiedni skarb, a sądownictwo, o te najpotrzebniejsze działy, my tworzymy od razu kilkanaście ministerstw. Mamy Ministerium Zdrowia, które ktoś nazwał Ministerium Szczęścia i Pomyślności, mamy Ministerium Sztuki i Kultury, które się dzieli na rozmaite sekcje i zatrudnia mnóstwo urzędników. Państwa, które rozwinęły szeroko swą administrację, nie mają tak dystyngowanych ministerstw, jak my mamy w nowo tworzącem się naszem Państwie Polskiem, w państwie, którego półrocze zamyka się 2-mliardowym deficytem. Uważam, że zupełnieby wystarczyło, żeby zamiast osobnych Ministerstw tego rodzaju utworzyć poszczególne departamenty czy sekcje przy odnośnych ministerstwach, ażeby one załatwiały to, co załatwiać ma odnośne ministerstwo.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#PKiernik">Następstwem tego złego jest drugie zło, że każde takie ministerstwo, mojem zdaniem niepotrzebne, mogące się śmiało pomieścić w ramach innego ministerstwa, uważa za swoją ambicję i obowiązek rozprzestrzeniać się jak najbardziej nie tylko od góry, ale nawet u dołu i wtedy wytwarza się to, o czem słyszeliśmy wczoraj, a mianowicie ta różnolitość władz niezależnych od siebie, bo każde ministerstwo w wyższych i niższych instancjach chce dysponować aparatem wyłącznie od siebie zależnym. Podczas gdy w innych normalnie urządzonych pod względem administracji państwach, instancje niższe w całości są ujednolicone, i pozostają pod jednem kierownictwem — to my przychodzimy do tego, że na powiatach mamy kilka czy kilkanaście urzędów powiatowych, zależnych od kilku resortów z góry. Mamy osobny urząd dla administracji, urząd powiatowy dla zdrowia, urząd powiatowy dla dróg, urząd powiatowy dla szkół — tak, że w tym chaosie, w tej masie urzędów udusimy się poprostu, że tego nie zniesiemy — i budżet, który będzie następstwem tego rodzaju polityki administracyjnej, musi bezwarunkowo wykazać taki deficyt, jaki wykazuje, i doprowadzić nas do ruiny finansowej.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#PKiernik">Przytoczę przykład, w jaki sposób nieracjonalny ta administracja się tworzy. Zakłada się szkołę konsularną, ażeby wykształcić adeptów i kandydatów dla służby dyplomatycznej. Ale co się dzieje ? Szkoła odbywała się w lutym, wychowańcy ukończyli ją, ale gdy przychodziło o obsadzenie posad w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, pominięto zupełnie tych ludzi, dla których się tę szkołę założyło, przyjmuje się natomiast ludzi innych, którzy nie mogli się wykazać świadectwami z ukończenia tej szkoły. Na cóż było szkołę zakładać, skierowywać ludzi w danym kierunku, jeżeli się następnie tych sił nie używa?</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#PKiernik">Rozumiem, że może ten lub ów minister nie jest w stanie fachowo rzeczy poprowadzić, że nie wie wszystkiego, coby powinien robić, ale gdzieindziej i kiedij ndziej, gdy minister sam nie był fachowcem, miał przynajmniej sztab fachowców koło siebie, ludzi wyszkolonych i przygotowanych, podczas gdy u nas jest wręcz przeciwnie, — a przekona się Wysoki Sejm o tem, kiedy będziemy mówić o kwalifikacjach poszczególnych urzędników, w ministerstwach pozostających.</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#PKiernik">Jedno nas uderza, że w tych wykazach kwalifikacyjnych widzimy przeważnie jako kwalifikację ukończenie szkoły handlowej, czy jesteśmy w Ministerstwie Skarbu, czy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, czy w innem. To jednostronne wykształcenie w całym szeregu Ministerstw — musi bezwarunkowo raz ustąpić miejsca innym zwyczajom.</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#PKiernik">Ministerstwa starają się, ażeby same sobie wystarczały, oddzielają się murem chińskim od drugich i tworzą odrębną administrację, aż do najniższych instancji. Administracja musi być ujednostajnioną, — i musi być jakiś łącznik pomiędzy temi wszystkiemi władzami, musi się zredukować tę olbrzymią armię urzędników, której utrzymać, jak już powiedziałem, nie jesteśmy w stanie.</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#PKiernik">Jeżeli chodzi o gospodarkę skarbową, to jak powiedziałem, ten deficyt, któryśmy znaleźli, nas nie przeraża. Przeraża nas ta prostoduszność i rozbrajająca prawdomówność Pana Ministra Skarbu, który wręcz oświadczył, że pomylił się, że fakty i życie zadały kłam wszystkim jego przypuszczeniom, że regulacja waluty, którą sobie przygotował i wyobraził, runęła, — że z dwóch celów, jakie miał osiągnąć przy regulacji: jeden — ujednostajnienia waluty wogóle, a drugi, żeby oprzeć walutę o pewne podstawy kruszcowe i na odpowiedniej relacji wartości do franka, ten cel drugi musi odpaść — a pozostał tylko cel pierwszy. Ale jeżeli ten drugi cel odpada, to właściwie odpada cała regulacja waluty, bo pierwszy cel jest celem tylko formalnym, jest regulacją fikcyjną, papierową, która może mieć znaczenie uczuciowe, jak pan Minister Skarbu powiedział, ażebyśmy zapomnieli o wyrazie „marka^”^, który jest dla nas przykry, — lub znaczenie estetyczne, ażeby zmienić ten lub ów papierek na inny papierek.</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#PKiernik">Tego rodzaju regulacja bezwarunkowo nie była lak konieczna i gwałtowna, żebyśmy ją przypłacali taka cena szkód o których już mówiono, i ażebyśmy stawali wobec sytuacji, że nowy Minister Skarbu, który po poprzednim przyszedł, skłaniał nas i zniewalał do zawieszenia ustawy, którą jednak będzie musiał dzisiaj wykonać, bo czy pan minister będzie stemplował czy rejestrował korony, to będzie musiał to zrobić, czego poprzednio zrobić nie chciał.</u>
          <u xml:id="u-16.21" who="#PKiernik">Jeśli pan Minister broni się tem, że nie jest w stanie planu finansowego przedłożyć, bo jest wojna, bo niema granic ustalonych, bo szkody są na wielkich obszarach, bo niewiadomo jakie odszkodowania będziemy płacić, to pozwolę sobie zauważyć, że nie w lepszych warunkach znajdują się Niemcy, a nawet twierdzę, że w gorszych. W Niemczech, które wojnę przegrały, które są w bankructwie, są obciążone setkami miliardów długów, a miliardy odszkodowań wojennych płacić będą, jednak znalazł się minister skarbu Erzberger, kolega naszego pana ministra, który plan finansowy przedłożył, wyraźnie oświadczając, że trzeba zabrać się do pracy, ale który oprócz tego apelu do społeczeństwa, jakim nas obdarzył nasz pan Minister Skarbu, jasno sobie zdać sprawę, że są tylko dwie drogi wyjścia: pożyczka zagraniczna i odpowiednie podatki. A nasz pan minister dopiero obecnie zaczyna się przychylać do tego, czegośmy od niego dawno żądali.</u>
          <u xml:id="u-16.22" who="#PKiernik">Co do podatków to bardzo ciężko i powoli projekty dotyczące napływają. Widzimy, że podatek od zysków wojennych i danina jednorazowa nie przyniosły żadnych prawie dochodów, bo to co budżet wykazuje, jest tak minimalne, że nie warto o tem mówić. Należy pożyczkę przymusową przeprowadzić, ale pożyczkę długoterminową, któraby obciążyła nie tylko obecne pokolenie — i ściągnąć jednorazową odpowiednią daninę, tak jak zrobiły dzisiaj Niemcy, Czechy i inne państwa. My wszystko robimy zapóźno i z tego powodu źle. Nie będę mówił o podatkach, których się nie ściąga, o tym aparacie skarbowym, którego niema, nie jest to winą naszą, bo skoro pan minister dopiero po trzech miesiącach urzędowania, uważając to sam za rzecz b. ważną, — przedkłada projekt organizacji władz skarbowych, to tego rodzaju postępowania nie możemy uważać za należytą dbałość o gospodarkę skarbową. Musimy wiedzieć i pamiętać o tem, że budżet inaczej się faktycznie przedstawia w życiu, niż w druku. Musimy pamiętać o tem, że uchwalenie przez Sejm wielkich wydatków, takich jak regulacja poborów nauczycielskich, jak dodatek dla kolejarzy, jak dodatek dla urzędników, które spowoduje wzrost tego deficytu do sum kolosalnych, większych znacznie od tych, jakie dzisiaj mamy przed sobą.</u>
          <u xml:id="u-16.23" who="#PKiernik">Dochody o ile są wykazane w budżecie, przedstawiają tak marne cyfry, że nawet o nich mówić nie warto, a jedyny podatek, który przyniósł większy dochód, jest niestety podatek od cukru, który wykazuje 100 milionów koron, ale jest to podatek od artykułu spożywczego, niezbędnego dla wyżywienia ludności. Wszystkie inne monopole jak spirytusowy, naftowy i tytoniowy, których tak wielkim przeciwnikiem był pan Minister Skarbu, że trzeba było trzech miesięcy, ażeby go przekonać, że mogą one mieć dla państwa wielką doniosłość — wobec takiego stanowiska p. Ministra te monopole nie przyniosły tego, co przyniósł sam podatek od cukru.</u>
          <u xml:id="u-16.24" who="#PKiernik">Jeśli chodzi o inne działy naszej gospodarki państwowej i społecznej, to muszę stwierdzić, że państwo za mało robiło w celu zwalczania lichwy i paskarstwa tak bezczelnie szerzących się na ziemi naszej. Z drugiej strony i społeczeństwo i ci, którzy są powołani do tego, ażeby walczyć z tą lichwą, a przedewszystkiem nasz handel i kupiectwo nie zawsze spełnia swój obowiązek.</u>
          <u xml:id="u-16.25" who="#PKiernik">Przytoczę tylko przykład i twierdzę, że w bardzo wielu wypadkach kupiectwo nasze zupełnie lekkomyślnie i niedbale na barki konsumentów spycha ciężary, którychby spychać nie potrzebowało. Znam wypadek, że zastępcy poważnych firm szwajcarskich niedawno temu dawali kupcom oferty nader korzystne, które jednak z powodu pewnych trudności formalistycznych, pewnej fatygi, z powodu niechęci do kalkulacji, kupcy nasi odrzucili, i agentowi, który tylko 7 procent zarobku od towarów chciał uzyskać, zaproponowali dostawienie towaru do lokalu, oświadczając, że chętnie mu o 100 procent więcej zapłacą, ażeby tylko to wygodnie załatwić.</u>
          <u xml:id="u-16.26" who="#PKiernik">Jeśli takie stosunki panują, jeśli ministerstwa, które mają wglądać w obrót handlowo-przemysłowy i aprowizację, nie mają dość energii i inicjatywy, ażeby w tym kierunku współdziałać, i ażeby mieć wpływ i kontrolę na cenę towarów, które przybywają, regulować przez to obecne ceny i hamować drożyznę, to nie możemy powiedzieć, żeby i ta strona gospodarki państwowej stała na wysokości zadania.</u>
          <u xml:id="u-16.27" who="#PKiernik">Specjalnym rozdziałem naszej kiepskiej gospodarki są roboty publiczne. Publicznie niedawno na komisji budżetowej powiedziano, iż nawet Lenin i Trocki pod tym względem są lepszy od naszego rządu, gdyż przecież przyszli do przekonania, że musi być jakaś wydajność pracy i że należy ustanowić minimum pracy, podczas gdy nasz rząd z tą sprawą rady dać sobie nie może i utarło się przekonanie niestety, że zamiast płacić po 15 marek za robociznę przy robotach publicznych, korzystniej byłoby płacić już raczej zasiłki dla bezrobotnych, bo one wynoszą 8 marek. Obliczono, że wobec tej niewydajności pracy, wobec tego, że wartość pracy robotnika za cały dzień nie przedstawia ani jednej marki, państwo zyska 7 mk. na każdym, płacąc zasiłki dla bezrobotnych po 8 mk. zamiast płacić zajętym przy robotach po 15 marek.</u>
          <u xml:id="u-16.28" who="#PKiernik">To co mówię, to wiem od fachowców, którzy na tej rzeczy się rozumieją i sprawę tę zbadali. Nie będę przytaczał więcej takich przykładów drastycznych jak to, że wiadomem jest, iż do niedawna u nas przy burzeniu budynków wyjęcie jednej cegły kosztowało jedną markę, a obecnie już tylko pół marki. To jest ogromny postęp, z którego się bardzo cieszę, ale to jest bardzo dalekie od tego, co normalnie powinno być.</u>
          <u xml:id="u-16.29" who="#PKiernik">Jeśli mówię o gospodarce Ministra Robót Publicznych, nie mogę pominąć tego, że szczególnie b. zabór austriacki ma dużo tutaj do powiedzenia. Muszę stwierdzić, że Pan Minister Robót Publicznych, który z lekkiem sercem wyasygnował do końca maja 200 milionów marek na różne cele i inwestycje samorządne w Kongresówce, nie wyasygnował na roboty drogowe pożyczek dla rad powiatowych w Małopolsce, które o te pożyczki prosiły, ażeby na przednówku dostarczyć ludności zarobku i zaledwie po długich oczekiwaniach wyasygnował Pan Minister 12 milionów koron. Mam przed sobą wykaz, który Pan Minister udzielił komisji robót publicznych, a w którym wykazuje się rzekomo przyznane pożyczki i zapomogi na roboty publiczne dla Galicji. I tak np. na roboty w Krakowie 3 600 000 kor., dla rad powiatowych w Rzeszowie 253 000 kor., w Krakowie na drogi 800 000 kor., tamże na odbudowanie 2 mil., na pożyczki w Galicji 8 mil., na odbudowę 10 milionów itd. itd. Ale zapytuję się, ile z tych przyznanych rzekomo pożyczek rząd rzeczywiście wyasygnował i dlaczego rząd wprowadza w błąd reprezentantów Galicji i przedstawia wykazy sum, które do rąk adresatów dotychczas nie doszły. — Jeżeli się wydaje na nieproduktywne rzeczy, np.</u>
          <u xml:id="u-16.30" who="#komentarz">2 ½ z</u>
          <u xml:id="u-16.31" who="#PKiernik">miliona na budowę baraków w Oświęcimiu, które niewiadomo czy będą potrzebne wobec tego, że granice państwa będą przesunięte, więc nawet w razie potrzeby utrzymania baraków dla robotników sezonowych baraki trzeba będzie stawiać w Opolu, czy gdzieindziej, jeżeli więc, z jednej strony asygnuje się te miliony, a z drugiej nie asygnuje się żądanych przez instytucje samorządowe pożyczek na budowę dróg powiatowych, które dają zarobek ludności, bo w Galicji na szczęście nie kwitnie demoralizacja w postaci wypłacania bezrobotnym zasiłków, to tego rodzaju gospodarki nie mogę nazwać odpowiednią. A Pan Minister Robót Publicznych już wczoraj dał nam przykład, że na tej drodze chce iść dalej, skoro przedłożył nam projekt ustawy o dotacjach na budowę nowych dróg bitych na obszarach b. zaboru rosyjskiego, ale dla Galicji, dla obszaru b. zaboru austriackiego nie znalazł ani jednego grosza i tylko wspomniał, że — „ewentualnie” ustawa niniejszą może być zastosowana także dla dróg powiatowych w Galicji. Jaki cel p. Minister miał w tem, w to wchodzić nie chcę, ale muszę stwierdzić, że takie urzędowanie, taka gospodarka, nie może zadowolić reprezentantów stronnictw ludowych, którzy muszą się domagać, żeby Galicja była równomiernie traktowana.</u>
          <u xml:id="u-16.32" who="#PKiernik">Wysoki Sejmie! W r. 1916, kiedy wyszedł manifest mocarstw centralnych, względnie cesarzy Wilhelma II i Franciszka Józefa, ogłaszający rzekomą wolność dla Królestwa Kongresowego, a zapowiadający także wyodrębnienie Galicji, jako rodzaj beneficjum rzuconego Polakom w Galicji, wówczas polscy politycy odżegnywali się od tego daru, nie chcąc tworzyć precedensu, jakoby się pogodzili z myślą wyodrębnienia jednej części kraju od Ojczyzny, od zjednoczonej Polski.</u>
          <u xml:id="u-16.33" who="#PKiernik">Ale niestety, dzisiaj w dziennikach coraz częściej znajdują się głosy o wyodrębnieniu Galicji i potrzebie oglądnięcia się na własne siły, ponieważ rząd warszawski nie zasługuje na miano rządu polskiego, ale raczej na miano rządu ściśle rządu warszawskiego, albo rządu dzielnicowego. — Nie przypuszczam i nie pragnę, żeby do tego przyszło, ale tego rodzaju rzeczy, o których się słyszy, są znamienne i powinny dać rządowi wiele do myślenia, a także szerokiej opinii t. zw. Królestwa Polskiego, która krytycznie odnosi się do Galicji.</u>
          <u xml:id="u-16.34" who="#PKiernik">Naganka, jaką się uprawia przeciw uzdolnionym i fachowym urzędnikom państwowym z Galicji, którzy chcą oddać usługi państwu i znaleźć tu pracę, nie może przyczynić się do spotęgowania idei zjednoczenia państwa. Przytoczę fakt, iż człowiek z ukończonym wydziałem prawnym, i egzaminem wymaganym w Prokuratorii Skarbu, a więc zastępującym egzamin adwokacki, sędziowski i notarialny, że człowiek, który zajmował wybitne stanowisko w Prokuratorii Skarbu, który był w czasie wojny kierownikiem sekcji bankowej centrali dla Odbudowy Galicji — ten człowiek został przez Pana Ministra Skarbu zdyskwalifikowany na to, ażeby zrobić miejsce dla młodzieńca i został przydzielony jako podwładny do p. Manteufla. Pan Manteufel, którego kwalifikacje stoją w odwrotnym stosunku do kwalifikacji owego urzędnika — pytał go o jego kwalifikacje. Więc pan buchalter Manteufel, chociaż nie ma innych kwalifikacji, jak tylko szkołę handlowa Wawelberga czy inną, poddawał krytyce kwalifikacje tego człowieka, którego kwalifikacje nawet u nas w Galicji, gdzieśmy wychowali cały szereg fachowo wykształconych pracowników, uważane były za wyjątkowe. Znalazł on potem odpowiednie pomieszczenie w innem ministerstwie, gdzie jego zdolności zostały należycie ocenione. Tak wybitny fachowiec kolejowy, jakim jest p. Prachtel -Morawiański nie mógł znaleźć odpowiedniego miejsca dla swoich zdolności i kwalifikacji w Ministerstwie Kolei, ale musiał się tułać w Ministerstwie Skarbu, zanim wreszcie na pewnej konferencji spostrzeżono, że ten człowiek więcej się rozumie na kolejnictwie niż wszyscy, którzy brali w tej konferencji udział. To, co się dzieje w naszym rządzie, jest niemożliwe, a dezorganizacja posuwa się do tego, że muszę zapytać pana Ministra Spraw Wewnętrznych, na jakiej podstawie niejaki p. Norblin jest delegowany do badania stosunków w poszczególnych ministerstwach. P. Norblin, który nie jest podobno urzędnikiem państwowym przysięgi nie składał a mimo to na mocy jakiegoś specjalnego poruczenia ma badać tajne akty, co do których obowiązuje tajemnica urzędowa. Jeżeli p. Minister Spraw Wewnętrznych nie będzie w stanie temu zaprzeczyć, to rzeczywiście muszę to nazwać czemś niesłychanem w państwie praworządnem i nic nie usprawiedliwi, dlaczego wprowadza się jako kontrolera władz państwowych człowieka, który nie jest związany z państwem i rządem żadnym stosunkiem urzędowym. Odpowiedzi będę oczekiwał i cieszyłbym się, gdybym choć w części został uspokojony.</u>
          <u xml:id="u-16.35" who="#PKiernik">Minister Robót Publicznych, o którym jeszcze parę słów radbym powiedzieć, specjalnie jakby się starał o to, żeby Galicja miała do niego ciągłą pretensją, aczkolwiek z Galicji pochodzi. Wspomnę tylko o tem, a pan Minister Skarbu będzie o tem wiedział, ponieważ w tej sprawie sekunduje panu Ministrowi Robót Publicznych, że jest cały szereg przedsiębiorców, przemysłowców i rękodzielników, ludzi niezamożnych, którzy cały swój mały kapitalik włożyli w przedsiębiorstwa przemysłowe, pracując dla Centrali Odbudowy Galicji, dla Namiestnictwa, a którzy upominają się o swoje należytości, prawnie im się należące i którzy zdaniem mojem i zdaniem prawników w tej Izbie zasiadających, mają prawo wystąpić o zapłatę przeciw Skarbowi ze skargą sądową. I pan Minister Robót Publicznych i pan Minister Skarbu odsyłają ich niewiadomo do kogo, powiadając, że za długi Austrii nie będą płacić.</u>
          <u xml:id="u-16.36" who="#PKiernik">Ja rozumiem, że jeśli chodzi o szkody wojenne, mógł pan Minister Skarbu na tem stanowisku stanąć, ponieważ kwestia odszkodowań nie była ustawą objęta i przewidziana, ale twierdzić, że należy się zapłata temu, kto dostarczał pracę lub obiekty odbudowy Galicji, którą to Galicję objął przecież rząd polski ze wszystkiemi aktywami, biorąc przez to na siebie obowiązek moralny i prawny wypłacenia tych należytości, to tego stanowiska absolutnie akceptować nie możemy. Pomijając już, że skarb polski naraża się na procesy, nie jest obojętnem, że się doprowadza od nędzy i rozpaczy 22 000 ludzi, bo tylu jest tych wierzycieli przemysłowców i rękodzielników. Polski przemysł i rękodzieło w ten sposób utrącamy, i pchamy w przepaść. Kto włożył cały swój kapitał właśnie w tę wytwórczość i te dostawy, dziś ginie w nędzy.</u>
          <u xml:id="u-16.37" who="#PKiernik">Sądzę, że tą sprawą zajmie się p. Minister Skarbu i p. Minister Robót Publicznych, o ile czas jeszcze pozwoli im na to, ażeby wogóle sprawę należycie uregulowali.</u>
          <u xml:id="u-16.38" who="#PKiernik">Reasumując swoje wywody, muszę powtórzyć, że jeśli, jak na wstępie powiedziałem, historyk kiedyś będzie oglądał protokóły obrad i protokóły tej pierwszej dyskusji nad budżetem, to jednak stwierdzi, że i Sejm i społeczeństwo widziało złe naokoło i wskazywało je rządowi, żeśmy wskazywali drogę do sanacji tych stosunków i sanacji administracji przez jednolitość władz przez rozgraniczenie kompetencji, przez redukcję personelu, przez wprowadzenie gospodarki skarbowej na normalne tory, przez położenie nacisku na zdrowy system podatkowy i odpowiednią pożyczkę wewnętrzna i zewnętrzną, — że jednak głosy te, jak dotąd, były głosem wołającego na puszczy.</u>
          <u xml:id="u-16.39" who="#PKiernik">Muszę więc stwierdzić, że aczkolwiek mamy bezwzględne zaufanie do pana prezydenta gabinetu, do pana Paderewskiego, o którego roli i funkcji wspomniałem na wstępie, a który, będąc w interesie państwa tu nieobecnym, nie może być za to wszystko odpowiedzialny, co się tutaj dzieje i przyznając zresztą dobrą wolę niektórym członkom tego gabinetu, których pracę uznajemy, jednak nie widząc w nich energii odpowiedniej do zaprowadzenia ładu i porządku, musimy stwierdzić, że znaczna część członków tego gabinetu nie może wozu państwowego z tego bagna, w którem on ugrzązł, ruszyć i ten wóz państwowy przedstawia się jakby zaprząg przez kilka koni ciągniony, z których każdy ciągnie w inną stronę i nie może ruszyć z miejsca.</u>
          <u xml:id="u-16.40" who="#PKiernik">Ten rząd i ten gabinet przedstawia się jak źle zgrana orkiestra, w której każdy muzyk swoją melodie wygrywa, wskutek czego nie harmonia, ale kakofonia na zewnątrz wychodzi.</u>
          <u xml:id="u-16.41" who="#PKiernik">Ten rząd, ten gabinet przedstawia się jakby spółka z niegraniczona odpowiedzialnością, w której wspólnicy robią na własną rękę interesa nie oglądając się na interes całej spółki, a więc w tym wypadku na interes państwa i na przyszłość tego państwa.</u>
          <u xml:id="u-16.42" who="#PKiernik">Dlatego, nie przesądzając, jakie stanowisko zajmiemy w Komisji przy obradach budżetowych i nie wiedząc jeszcze, jakie warunki zastaniemy, kiedy budżet ten wróci znowu do Wysokiej Izby, muszę oświadczyć, że klub, w którego imieniu mam zaszczyt przemawiać, nie może wyrazić temu rządowi i w tym składzie, w jakim się obecnie znajduje, votum zaufania, i uchwalić budżetu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#Marszalek">W sprawie sprostowania głos ma Pan Minister Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#MinisterSkarbuKarpinski">Ponieważ wymieniono tu dwa nazwiska, więc czuję się w obowiązku dać sprostowanie. Szefem sekcji kredytowej w Ministerstwie Skarbu jest pan Marian Manteufel, który ukończył wydział handlowy politechniki ryskiej i był 20 lat pracownikiem banku, prokurentem banku, a następnie dyrektorem banku. Zdaje mi się, że tego rodzaju kwalifikacje są wystarczające.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(P. Bardel: A teraz każę posłom czekać godzinami w przedpokoju)</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#MinisterSkarbuKarpinski">Tego zarzutu nie było, tylko był zarzut zupełnie niedostatecznego przygotowania. Jeśli zaś jest zarzut długiego czekania, to w takim razie proszę się zwrócić do mnie i ja te rzeczy zbadam, ale nie pozwolę nigdy na tego rodzaju gołosłowne zarzuty, że szefem sekcji jest człowiek nieodpowiedni.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#komentarz">(Witos: My się pana pytać nie będziemy, czy odpowiedni czy nie. P. Diamand: Jak pan Marszałek może na to pozwolić!)</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#MinisterSkarbuKarpinski">Ja muszę zwrócić uwagę z trybuny sejmowej ...</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#komentarz">(P. Witos: Pan nie mówi do parobków!)</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#MinisterSkarbuKarpinski">Ja mówię z trybuny sejmowej i muszę powtórzyć, że szefem sekcji kredytowej jest człowiek, który ma zupełnie odpowiednie zawodowe przygotowanie, nie tak jak poprzedni mówca stwierdził, że zupełnie tego przygotowania nie ma.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#komentarz">(P. Kiernik: Ma handlówkę, jest buchalterem więc Pan to potwierdza)</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#MinisterSkarbuKarpinski">Ma wydział handlowy politechniki ryskiej. Następnie, ponieważ poprzedni poseł zapytywał o pana Norblina, — otóż pan Norblin został przez całą Radę Ministrów, a nie przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wyznaczony do zbadania działalności gospodarczej w niektórych ministeriach i pełnił te obowiązki ku zupełnemu zadowoleniu Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#komentarz">(P. Kiernik: Kto to jest p. Norblin?)</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#MinisterSkarbuKarpinski">Nie jest urzędnikiem, jest wyznaczony przez Radę Ministrów. Rada Ministrów ma prawo to zrobić i zrobiła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#Marszalek">W wyrażeniu się pana Ministra Skarbu, — „nie mogę pozwolić”, nie znajduję nic zdrożnego. Oznacza ono tu tylko to, że nie można pozwolić bez protestu, by się tak wyrażano, a takie wyrażenie jest bardzo używane.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#Marszalek">(P. Diamand: Komentarz jeszcze lepszy od uwagi pana Ministra.) Głos ma poseł ks. Adamski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PksAdamski">Przedłożony nam preliminarz budżetowy nie daje i nie może dać poglądu na budżet rzeczywisty. Sporządzony jest bowiem, wnosząc z daty przedłożenia, już w marcu b. r., a więc w czasie, kiedy ani doświadczenia nie było, ani cyfr nie było, któreby dały dostateczną podstawę do oceny poszczególnych pozycji rzeczywistych wydatków. Uważamy zatem ten preliminarz budżetowy raczej za pewnego rodzaju proroctwo budżetowe, ciesząc się, że to proroctwo spełniło się według oświadczenia p. Ministra dość dobrze, ponieważ dyferencje rzeczywistych wydatków nie odbiegają nadmiernie od preliminarza. Dlatego zdaje mi się zajmowanie się specjalnie cyframi poszczególnych pozycji, nie byłoby bardzo aktualne.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PksAdamski">Przy omawianiu poszczególnych etatów ministerstw Klub nasz jeszcze zastrzega sobie zajęcie stanowiska, dzisiaj zaś omówimy kilka spraw ogólnej natury, nie wchodząc specjalnie w cyfry. W Polsce dobrego budżetu nikt teraz nie zdoła ułożyć, choćby dlatego, że budżet ten układać trzeba w czasie, gdy wszystkie ministeria i wszystkie potrzeby państwa rosną i rozwijają się. Cyfry, zgodne ze stanem dnia dzisiejszego, za miesiąc już będą zupełnie inne i nie będą odpowiadały obecnym potrzebom. Z drugiej zaś strony wchodzi do budżetu cały szereg niespodziewanych i nieprzewidzianych wydatków, na mocy ustaw sejmowych, które zostały przyjęte wskutek wniosków nagłych; pozatem uchwala się ustawy, których doniosłości cyfrowej ocenić absolutnie nie można. Jakże tedy może powstać budżet, któryby nam mógł dać taki pogląd na sprawy finansowe państwa, jakiego wymagać można przy normalnym i ustalonym już gospodarstwie!</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PksAdamski">Zdając sobie sprawę z tej niemożności ustalenia cyfr gospodarstwa krajowego, uznajemy, że takie gospodarstwo trwać musi jeszcze przez czas pewien, ale uważamy za konieczne i potrzebne, aby wyjść w jak najkrótszym możliwie czasie z tego stadjum rozwoju i przejść do gospodarstwa już ścisłego i dobrze określonego.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#PksAdamski">Pan Minister Skarbu, przedkładając nam preliminarz, z którego wynika, że półroczny deficyt wynosi 2 1/2 miliarda, wyraża się o tem dość optymistycznie i pociesza nas, wskazując na deficyty pojawiające się w innych państwach. Może Pan Minister pod tym względem ma słuszność, nie umiem tego jednak ocenić, ponieważ sama cyfra deficytu państw innych nie wystarcza do oceny, czy gospodarka tamtych państw równa się gospodarce naszej. Niewiadomo bowiem, w jaki sposób zostały i zostaną użyte naprzykład w Czechach wydatki, które się na deficyt budżetowy składają, — niewiadomo mianowicie, jakie dochody państwowe w Czechach już zostały uruchomione w porównaniu do cyfr naszych.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PksAdamski">Deficyt, sięgający rocznie do 5 miliardów nie przestraszyłby i nas, gdyby nie kilka okoliczności, które sprawę deficytu przedstawiają w gorszeni świetle. Stwierdzić trzeba, że znaczna ilość pieniędzy wydanych przez państwo ginie dla kraju w sposób bezproduktywny, bo np. nie wróci się nam 160 milionów marek, które dokłada się półrocznie na same koleje. — To co się płaci za to, że nieproporcjonalnie wielu urzędników posiadamy i opłacamy, że mamy urzędników, którzy swoich zadań nie spełniają, którzy nawet, zdaje się, jeszcze w obrębie kraju nie mieszkają, prac nie wykonują, ale pensje pobierają, to są wydatki, które nie przynoszą krajowi produktywnych zysków. Wydajemy też olbrzymie sumy na bezrobotnych i na prace, które produktywne nie są, jak to obrady Sejmu już stwierdziły.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#PksAdamski">Wszystko to sprawia, że to, co my wykładamy i wydajemy, w pewnej części nie staje się ożywiającym kraj cały i jego pracę czynnikiem, lecz ginie dla nas bezpowrotnie.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#PksAdamski">Z drugiej zaś strony chciałbym zwrócić uwagę na tendencję, która się pojawiła w naszem społeczeństwie przemęczonem i zdenerwowanem, na tendencję, aby ukojenie wszystkich bolączek społecznych zwalić na rząd. Gdziekolwiek są jakieś wady czy niedomagania, woła się, ażeby rząd się tą sprawą zajął, złemu zaradził. Ten sposób pojmowania spraw w wysokim stopniu paraliżuje samodzielność i inicjatywę prywatną i przyczynia się do tego, że państwo musi wydawać pieniądze na zupełnie niepotrzebne wydatki.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#PksAdamski">Pozatem na skarbowość naszą wpływa w wysokim stopniu także stosunek nasz do zagranicy. Potrzeba nam liczyć się z zagranicą i to bardzo. Każdy z gospodarzy naszych zrozumie doskonale, że bez zagranicy odbudować Polski nie zdołamy.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#PksAdamski">Nie zdołamy jej odbudować, bo z zagranicy potrzeba nam tyle towaru i przedmiotów, że, jeżeli zagranica do naszej gospodarki nie będzie miała zaufania, to ceny za przedmioty sprowadzane z zagranicy będą bardzo wysokie, a to jest stratą wielką dla naszego kraju i to stratą, która nam się nigdy nic wróci. Miałem osobiście możność stwierdzić, że zagranica do naszej gospodarki, do gospodarki w Polsce z wielką odnosi się nieufnością. Uważa bowiem, że polska gospodarka prowadzona jest na oślep i że uchwala się rozchody i wydatki, a nie myśli się wcale o przygodach i o tem, skąd pokryć te wydatki, które się w kwocie wielu milionów podczas krótkiego trwania Sejmu już uchwaliło. Nikt nie umie powiedzieć, ile wynosi to, co Wysoka Izba uchwaliła. Ani Pan Minister Skarbu, ani żaden z rzeczoznawców nie będzie umiał określić, co znaczą cyfry wydatków, które tutaj uchwalono, czy na skutek wniosków nagłych, czy wskutek przyjętych ustaw.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#PksAdamski">Dlatego wybitni finansiści amerykańscy przy pertraktacjach o kredyt dla Polski przedewszystkiem mówią: — „znamy znacznie lepsze lokaty, niż lokowanie pieniędzy w Polsce”, — „nieuporządkowane stosunki wewnętrzne nie zachęcają do umieszczania pieniędzy zagranicznych w Polsce”. Z drugiej strony przyznają finansiści zagraniczni, że Polska na mocy bogactw przyrodzonych i terytorium wielkiego niewątpliwie pożyczce zagranicznej daje pewność ale dodają zarazem: — „Pewność mamy, ale nie wiemy, czy Polska spłaci nam tę pożyczkę w tym terminie, w którym według ugody powinna dokonać spłaty”. Posiadanie zasobów chociażby bogatych, ale unieruchomionych lub niezdolnych do uruchomienia sprawia, że dłużnik staje się dla finansisty-wierzyciela bardzo mało pożądanym. Prócz tego lęka się zagranica, że państwo polskie gospodarując przeważnie długami, będzie musiało w krótkim czasie wydać tyle pożyczki państwowej, tyle asygnat, że te papiery jak i cały kredyt państwowy za granicą ogromnie spadną w cenie.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#PksAdamski">Wszystko to sprawia, że rząd nasz spotyka się i spotykać się musi za granicą z trudnościami, gdy chodzi o zaciągnięcie kredytu zagranicznego. Z tych samych przyczyn napotykają na przeszkody przy zaciągnięciu kredytu zagranicznego nawet przedsiębiorstwa mniejsze, kupieckie, przemysłowe, fabryczne, choć te przedsiębiorstwa operują małemi cyframi, i chociaż mogą dać pochwytne i łatwiejsze do zrealizowania zapewnienia dla żądanych kredytów.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#PksAdamski">Dlatego sam fakt, że Polska posiada zasoby bogate w kraju, nie wystarcza, żeby nam zapewnić zaufanie zagranicy, a tem samem kredyt, który nam będzie koniecznie potrzebny do odbudowy naszego kraju. Bogactwa nasze na ziemi i pod ziemią uruchomić i wyzyskać dla celów finansowych państwa możemy tylko w dwa sposoby: albo przez przejęcie ich we własną administrację w tej lub owej formie, to znaczy przez monopole, albo też przez podatki, które sięgną do kieszeni tych, którzy ze skarbów krajowych ciągną dochody. Nie mówię tu oczywiście o tych wszystkich usiłowaniach, które powinny być przedsięwzięte w tym kierunku, ażeby drzemiące skarby w naszej ziemi, udostępnić dla świata i dla społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#PksAdamski">(Przewodnictwo obejmuje wicemarszałek p. Osiecki.)</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#PksAdamski">Jeśli np. w takim Kałuszu posiadamy ogromne pokłady potasu, czemu do tego czasu nie są one wyzyskane tak. jak należy? Odpowiedź na to dał mi ktoś inny — dyrektor Syndykatu Potasowego w Berlinie, gdy z nim o tej sprawie rozmawiałem. Powiedziałem mu: — „To, że Kałusz nie produkuje grubo was zapewne kosztuje”. On odpowiedział: — „Tak, ale ten wydatek się opłaca”. To znaczy, że smarowano w tym celu.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#komentarz">(Głos: Przecież to prywatne przedsiębiorstwo)</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#PksAdamski">Może być, ale przecież prywatne przedsiębiorstwa można zabić przez prowadzenie odpowiedniej polityki gospodarczej, przez odpowiednią zniżkę cen i porozumiewanie się z rozmaitymi ludźmi, którzy mają pewne wpływy na to, aby przedsiębiorstwo w tym lub owym szło kierunku.</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#PksAdamski">Konstatuję tylko fakt, że w Berlinie przyznano mi się do wydawania pieniędzy na to, ażeby pokłady potasu w Polsce nie były wyzyskiwane jak należy dla rolnictwa polskiego, bo idzie o to, aby zniewolić rolnictwo polskie do sprowadzania potasu z Niemiec za drogie pieniądze i płacenia Niemcom grubego z tego powodu podatku.</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#PksAdamski">Nie chcę jednak mówić o uruchomieniu i udostępnieniu skarbów, które posiadamy w ziemi. Przedewszystkiem zależy mi na tem, co już jest uruchomione i co można dla celów fiskalnych, dla celów skarbowych zużytkować przez monopole w tej lub owej formie, albo też przez sięgnięcie do zysków przedsiębiorstw, które skarby z ziemi wydobywają. Kwestia monopolów jest kwestią sporną w wysokim stopniu. W społeczeństwie, które posiada już wysoko rozwinięte formy produkcji, poszczególne gałęzie produkcji łatwiej do monopolów, socjalizacji dojrzewają. Czy tak jest i u nas ? Śmiem jednak wątpić, czyśmy już tak daleko doszli. Maszyna państwowa, wykonująca monopole z natury rzeczy jest droższa i kosztowniejsza od prywatnego przedsiębiorstwa, a przy obecnym stanie naszej administracji, napewno będzie bardzo kosztowną. Wobec tego monopole państwu naszemu nie przyniosą takich zysków, jakieby osiągnąć można, pozostawiając wydobywanie skarbów ziemi prywatnej inicjatywie, biorąc natomiast udział w zyskach przez nałożony na zyski podatek.</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#PksAdamski">Z tego też powodu Klub nasz przeciwny jest szeregowi monopoli, o których później będziemy mówili. Nie chcę ich tu wymieniać. Klub nasz nie bardzo się zapala do podatków pośrednich, które obciążają przedewszystkiem szerokie warstwy konsumentów i dlatego podatki pośrednie stawiamy na drugiem miejscu. Natomiast uważamy, że cały system państwowej gospodarki oprzeć się winien przedewszystkiem na podatkach dochodowych, i to na podatkach silnie stopniowanych w górę. Ci, którzy poza pokryciem swoich potrzeb życiowych mają jeszcze wysokie dochody, w daleko wyższym stopniu powinni być pociągnięci do pokrywania kosztów państwowych, aniżeli ci, którzy mają dochody niższe. Uważamy dalej, że podatek dochodowy powinien być uzupełniony podatkami bardzo wydatnymi od zysków, od majątku, a przedewszystkiem także podatkiem spadkowym.</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#PksAdamski">Nie ulega wątpliwości, że warstwy robotnicze, rozumiejąc potrzeby państwa, nie uchylą się bynajmniej od udziału w płaceniu wszelkich podatków, zawsze jednakowoż żądać będą i żądać muszą, ażeby ci, którzy poza potrzebami domowemi mają bardzo znaczne dochody, w pokrywaniu wydatków państwa w daleko wyższej mierze brali udział.</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#PksAdamski">Dodam jeszcze jedną prośbę do Pana Ministra Skarbu. Otóż z wielu stron, specjalnie ze strony przemysłowców naszego zaboru zwrócono się do mnie z prośbą, ażeby przy sposobności omawiania podatków, a zwłaszcza podatków dochodowych i podatków od zysków, zwrócił uwagę na konieczność wprowadzenia, że tak powiem, amnestii podatkowej i to amnestii, któraby ułatwiła przemysłowcom uczciwe bilansowanie. Wiadomo, że dotąd większa część przedsiębiorstw finansowych pewną część swoich zysków ukrywała, nie chcąc płacić do skarbu obcych państw wysokich podatków. Skutkiem tego robiło się rozmaite ciche, ukryte rezerwy, które nigdy do jawnych zysków nie wchodziły.</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#PksAdamski">Ci przemysłowcy mówili mi teraz, że pragną skarbowi polskiemu płacić pełny podatek, ale gdyby na następny nowy rok mieli ułożyć zupełnie uczciwy i rzetelny bilans i tem samem ujawnić wszystkie dawne, przez może dziesiątki lat złożone rezerwy, to odrazu w tym jednym roku wykazaliby olbrzymie zyski. Gdyby więc nic została zastosowana amnestia, ograniczająca podatek od zysków do zysku rzeczywistego z ostatniego roku, ponieśliby przemysłowcy nadmierną stratę i musieliby dalej kontynuować ukrywanie zysków i fałszowanie bilansów. Mnie się zdaje, że takiego odruchu uczciwości nic trzeba tłumić, lecz raczej trzeba go popierać wszelkiemi siłami, chociażby się nawet nie miało absolutnego przekonania, że wszyscy przemysłowcy i kupcy pójdą w tym kierunku i że wszyscy to zapatrywanie podzielać będą. Nie wątpię, że bez wielkiego trudu udałoby się przy przyszłej ustawie podatkowej moment amnestii zaznaczyć, a za to tym silniejsze kary finansowe nałożyć na tych wszystkich, którzy mimo amnestii nie przyznali się do swoich zysków.</u>
          <u xml:id="u-20.22" who="#PksAdamski">Rzeczą jest jasną, że z tem pójść musi w parze nałożenie obowiązku prowadzenia stale książek kupieckich dla kupców i przemysłowców, ażeby z bieżących książek kupieckich można rzeczywiście doliczyć się obrotów i zysków. Nie można dozwolić na to, żeby dopiero w ostatniej chwili jakaś specjalna firma od fabrykowania bilansów handlowych zajmowała się książkami i na podstawie bilansu naprzód oznaczonego wstecz książki porządkowała czyli raczej fałszowała.</u>
          <u xml:id="u-20.23" who="#PksAdamski">Preliminarz budżetowy z natury rzeczy nie mógł jeszcze objąć b. zaboru pruskiego, ani nawet tej cząstki b. zaboru pruskiego, która została wyzwolona z pod jarzma pruskiego. Ciekawy pod względem finansowym jest wzajemny stosunek tych trzech części z których się Polska zrasta. Były zabór austriacki ma swój system podatkowy i o ile wiem, podatki są tam ściągane. Zabór pruski ma również system podatkowy i nie tylko ściąga podatki, ale jeszcze dołożył podatków w tym czasie, od kiedy zajęliśmy ten obszar. Skutek jest taki, że ta część Poznańskiego swoje administracyjne potrzeby jak dotąd zdołała pokryć zupełnie, chociaż koleje nasze, którym brak transportów i które nie mogą jeszcze funkcjonować normalnie, wykazały przez ten krótki czas 16 milionów mk. niedoboru, mimo, że na poczcie dołożono około 2 milionów mk. Dotąd jednakże nadwyżka z podatków i ceł płaconych w obrębie terytorium poznańskiego wyniosła 27 — 28 milionów mk.</u>
          <u xml:id="u-20.24" who="#komentarz">(P. Diamand: A p. Minister mówi, że się dokłada)</u>
          <u xml:id="u-20.25" who="#PksAdamski">Pan Minister mówił, że się dokłada, i ma rację, dlatego, że ja nie wymieniłem jeszcze dotąd wojska. Otóż utworzyliśmy u nas wojsko i to wojsko jest kosztowne. Nie mogę wymienić cyfry ze zrozumiałych przyczyn, ale w każdym razie liczby wojska zorganizowanego są tak poważne, że bardzo znacznie przekraczają normalny stosunek liczby wojska do ludności cywilnej. Wobec tego na cele wojskowe potrzeba było nadmiernych wydatków i kredytów. Cyfra przytoczona przez pana ministra 150 milj. marek obejmuje więc także wydatki na wojsko. Jednakże sprawa odrębności podatkowej trzech części Polski wymaga załatwienia ze względu na obywateli mieszkających w Galicji i w zaborze pruskim, którzy płacili bardzo energicznie podatki, podczas gdy była Kongresówka korzystała z przywileju wolności prawie zupełnie od podatków. Bo to co Panowie tu macie, to jest tylko drobnostka. Cała Kongresówka według preliminarza wszystkich razem podatków złożyła 64 miliony, a 1,200.000. ludności w Poznańskiem złożyło 82 miliony marek podatku. Różnica zatem jest bardzo znaczna.</u>
          <u xml:id="u-20.26" who="#PksAdamski">Otóż to musi być teraz uwzględnione i wyrównane. Nasze społeczeństwo — mówię tutaj o Poznańskiem — nie podnosiło dotąd protestu przeciwko płaceniu tych podatków, bo społeczeństwo rozumie, że wzamian za wyższe podatki ma pewne dogodności, których tu niema: ma pocztę o wiele lepiej rozgałęzioną, ma gęstszą sieć komunikacyjną, ale to wszystko nic wystarcza, ażeby podatkowe dyferencje wyrównać. Pod tym względem ustać powinno to wyjątkowe stanowisko, jakie b. Kongresówka jeszcze dzisiaj zajmuje, należy usunąć separatyzm na korzyść Kongresówki, którą powinno się uszczęśliwić także podatkami, potrzebnemi celem podtrzymania sprawności państwa.</u>
          <u xml:id="u-20.27" who="#PksAdamski">Dlatego potrzeba gruntownej przebudowy systemu podatkowego, jeżeli chodzi o przerobienie systemu podatkowego, to może wolno mi wyrazić prośbę, żeby nie silono się na stworzenie czegoś, co dla wszystkich części Polski będzie nowem, lecz radzę zbadać system podatkowy, który istnieje w Galicji i u nas, i te systemy podatkowe udoskonalić przez energiczne stopniowanie podatków, opierając się na podatkach dochodowych, od spadków, od zysków i t. d. — Tym sposobem dojdziemy do uchwycenia wszelkiego majątku. System, wprowadzony u nas, prowadzi do tego, że majątek ukryć b. trudno, bo prędzej czy później, choćby po kilku latach, w taki lub inny sposób ujawni się on, uwidoczni i pójdzie pod nóż ustawy podatkowej i stanie się przez to produktywnym dla państwa.</u>
          <u xml:id="u-20.28" who="#PksAdamski">Potrzeba nam dobrze obmyślanego systemu podatków. Dorywczo uchwalane, nie oparte na dochodzie i majątku podatki ułatwiają ukrywanie się z kapitałem i dochodami. To powinno ustać, bo inaczej uczciwy obywatel nie ukrywający swoich dochodów, będzie płacił za drugiego, który więcej zarabia od niego, ale oszukuje państwo i podatków nie płaci.</u>
          <u xml:id="u-20.29" who="#PksAdamski">Może będzie mi wolno zwrócić uwagę na kilka ogólnych kwestii, które gospodarkę finansową państwa w wysokim stopniu utrudniają. Rozumiem, że gdy nowe państwo powstaje, gdy całe ministerstwa tworzą się z ludzi niewdrożonych, nie posiadających tradycji i wprawy urzędniczej, wynikają stąd trudności niesłychane. W innych państwach minister obejmujący tekę, przejmuje całą machinę dobrze zorganizowaną i dobrze zorganizowane społeczeństwo. Nowy minister uzupełnia tylko to, — co inni już zbudowali. U nas minister ma tworzyć machinę i równocześnie za pomocą, wadliwej machiny rządzić. W takich warunkach żaden minister nie zdoła spełnić tego, czego się od niego żąda. Na rozklekotanym fortepianie nawet pan prezydent ministrów nic porządnego nie wygra.</u>
          <u xml:id="u-20.30" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-20.31" who="#PksAdamski">Często w sprawach finansowych szkodzi państwu nadmierna gorliwość urzędników. Dużo niedomagać, na które się skarżymy, wynika nie tyle z zasadniczego stanowiska ministra, jak ze stanowiska poszczególnych szefów sekcji, nawet urzędników, którzy wobec braku utartych dróg tworzą nowe drogi, są w obrębie swego działu prawie samowładni, bo minister do każdego zakątka zajrzeć nie może. Sporo złego dzieje się więc z nadmiaru uzasadnionej zresztą gorliwości o ujednolicenie całego państwa polskiego i z chęci, ażeby to, co się wprowadza, było nawskroś polskie i odrębne od tego, co się na świecie gdzie indziej dzieje. Atoli w niektórych wypadkach wobec braku doświadczeń i rozwagi prowadzi to do szkodliwej przesady, która się dała odczuć bardzo dotkliwie, jak powiadają koledzy z Galicji, właśnie w Małopolsce, gdzie te tendencję unifikacyjne doprowadziły nawet do pewnych nieporządków. U nas w b. zaborze pruskim mniej się to zaznaczyło, bo nie było do tego okazji, ale bądź co bądź były próby w tym kierunku. Przeciw niejednej próbie, podjętej przez szefa sekcji lub przez urzędnika musieliśmy się bronić, wiedząc, że taka próba nieraz odbywa się bez wiedzy p. ministra, bez wiedzy rządu i Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-20.32" who="#PksAdamski">Dążenie do tego, żeby w naszej administracji, w nowo urządzonej Polsce dojść do wyłącznic polskich urządzeń, prowadzi niekiedy do pomysłów wielce naiwnych i nieszczęśliwych, a wielce kosztownych. Mówię o tem tutaj umyślnie, aby uwydatnić, że to, co niektórzy młodzi nieraz niedoświadczeni, nie posiadający praktyki urzędnicy ministerstw wymyślają i uważają za wyłącznie polskie urządzenie, że to nie tylko nie jest polskie, a jest często niedołężne i temsamem krzywdzące Polskę. W administracji państwowej nie pomija się bezkarnie utartych i wypróbowanych a wszędzie przyjętych dróg. Nam nie wolno na żywem ciele naszego narodu dokonywać eksperymentów dlatego tylko, że się chce obrać drogę taką, jakiej na całym świecie jeszcze niema.</u>
          <u xml:id="u-20.33" who="#PksAdamski">Tak samo chciałbym przestrzec przed szkodliwą nadmierną postępowością. W administracji państwowej i budowie państwa tak samo trzeba przestrzegać kolejności, a nadbudówek dokonywać we właściwym czasie. Niektórzy urzędnicy w ministerstwach projektują w swojej bujnej wyobraźni objęcie wszystkiego, co się wogóle w państwie dzieje, w ramy swego urzędu, jak gdyby chcieli całe społeczeństwo w mundur ubrać i w urzędników zamienić, a nie zostawić niczego prywatnej inicjatywie. Tak pracować nie można. Polska ma tyle jeszcze do zrobienia około fundamentów swej organizacji państwowej, że może spokojnie prywatnej pozostawić pracy te zadania, które w innych społeczeństwach starszych od naszego i lepiej zorganizowanych posiada i doskonale załatwia prywatna inicjatywa.</u>
          <u xml:id="u-20.34" who="#PksAdamski">I dlatego mam pretensję do panów ministrów i wyrażam prośbę, żeby te usiłowania starali się obcinać, nie pozwolili na to, żeby jakaś fałszywa ambicja albo wybujała gorliwość przyczyniły się do zaprowadzania takich zarządzeń, które nie są absolutnie wypróbowane. Fałszywe ambicje trzeba zarzucić i rozpatrzywszy się utrzymać i zaprowadzać u nas to, za czem przemawia doświadczenie i praktyka. Więc nie należy tworzyć czegoś, czego niema na całym świecie, bo te nowości administracyjne bardzo często zawiodą.</u>
          <u xml:id="u-20.35" who="#PksAdamski">Jeżeli się tym sposobem uzdrowi administrację i wyzbędzie się naleciałości niezdrowych i niedobrych, oszczędzimy skarbowi naszemu ogromnie wiele wydatków. W Polsce powinno nam zależeć na tem, aby wydatki w skromnych pozostawały rozmiarach, a z drugiej strony, aby uruchomiono te źródła dochodu, które w naszem państwie są, dając tem zagranicy możność przekonania się, że Polska nie tylko długami się rządzi, ale rzeczywiście pragnie swoje wydatki ze swoich pokryć zasobów, bo tylko tą. drogą zdobędziemy kredyt zagraniczny, który nam jest tak bardzo potrzebny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WicemarszalekOsiecki">Głos ma poseł Kamieniecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PKamieniecki">Wysoka Izbo! Mamy przed sobą kręgosłup państwa, pierwszy budżet Państwa Polskiego. Jak kręgosłup w organiźmie winien budżet odpowiadać dwom wymogom zasadniczym: musi być w miarę elastyczny i w miarę sztywny: w miarę elastyczny — żeby się mógł dostosować do potrzeb życiowych, i w miarę sztywny, w miarę twardy, żeby mógł temu życiu pewne określone ramy nałożyć, żeby mógł życie skupić i w pewien sposób kształtować. Z tych dwóch wymogów zasadniczych budżet przedłożony nam obecnie odpowiada raczej tylko jednemu: jest elastyczny, jest do tego stopnia elastyczny, że życie zupełnie nie potrzebuje się przystosowywać do jego norm, ale płynie w całości poza ramami budżetu i gdybyśmy szukali w budżecie uzasadnienia i wyjaśnienia tego, co widzimy w rzeczywistości, to przyszłoby nam to z wielką trudnością.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#PKamieniecki">Nie znajdujemy w budżecie całego szeregu pozycji, całego szeregu wydatków skarbu państwa, o których dowiadujemy się ubocznie — i to jest zarzut, który bardzo głęboko sięga w istotę przedłożonego budżetu. Niczem nie można uzasadnić braku prawdy i sumienności budżetowej; tylko prawda może ujawnić choroby, jakie toczą w tej chwili państwo polskie, i wskazać odpowiednie na chorobę lekarstwa.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#PKamieniecki">Żadne względy polityczne, żadne trudności finansowe nie mogą tej potrzeby prawdy budżetowej osłabić. A tymczasem dość kilku przykładów, żeby uzasadnić twierdzenie, że ten budżet z rzeczywistością ma stosunek niezmiernie luźny. Wiemy o całym szeregu ministerstw — które nabywają nieruchomości — w budżecie nie ma ani słowa o tem wzmianki. Gdybyśmy szukali kredytów, które pozwalają rządowi na utrzymanie zagranicą licznych bardzo misji polskich i nie tylko misji, ale i szeregu polityków z pożytkiem czy szkodą sprawy polskiej bawiących zagranicą — szukalibyśmy daremnie. Przez prasę dowiadujemy się o ich wynagrodzeniu, które sięga bardzo wysokich norm i wynosi dla zwyczajnych członków Komitetu Narodowego w Paryżu z górą 10,000 marek miesięcznie, to znaczy równa się liście cywilnej Naczelnika Państwa. Trudno przypuszczać, aby 4 i pół miliona otwartego kredytu, jakim rozporządza Ministerstwo Spraw Zagranicznych mogło na takie wydatki wystarczyć i na pytanie skąd się na to bierze pieniądze budżet polski nie daje odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#PKamieniecki">Również nie znajdujemy w budżecie ani słowa o tem, jakimi funduszami rozporządza administracja na wschodzie, administracja, która sięga przecie setek milionów i musi podlegać kontroli parlamentarnej.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#PKamieniecki">Tego rodzaju braki budżetowe są tem dziwniejsze, że rząd obecny uważa się tylko za wykonawcę woli Sejmu i kompetencję swoją, inicjatywę i odpowiedzialność ogranicza do minimum. A z drugiej strony mamy stan rzeczy taki, że olbrzymich operacji, olbrzymich asygnat pieniężnych dokonywa się drogą poza konstytucyjną, drogą prostych rozporządzeń ministerialnych, w najlepszym razie na mocy uchwały Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#PKamieniecki">Jest to nie tylko sprzeczność, ale jest to postępowanie, które się musi zgubnie odbić na całokształcie spraw państwowych i przeciwko temu musimy się zastrzec z wielką kategorycznością.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#PKamieniecki">Analizy szczegółowe budżetu musi się rachować z faktem, że mamy do czynienia z narodzinami Państwa, że to wiele bardzo tłomaczy i wiele bardzo usprawiedliwia. Z tego punktu widzenia należy traktować przedewszystkiem bardzo znaczny deficyt budżetowy. Deficyt ten sięga z górą 2 miliardów, jest blisko 4 razy większy od ogólnych wpływów państwowych i wymaga zastanowienia się, czy mamy do czynienia z objawem powierzchownym, który w najbliższej przyszłości ustąpi, czy też mamy do czynienia z organicznym brakiem, któryby należało leczyć specjalnemi metodami.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>