text_structure.xml
499 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
871
872
873
874
875
876
877
878
879
880
881
882
883
884
885
886
887
888
889
890
891
892
893
894
895
896
897
898
899
900
901
902
903
904
905
906
907
908
909
910
911
912
913
914
915
916
917
918
919
920
921
922
923
924
925
926
927
928
929
930
931
932
933
934
935
936
937
938
939
940
941
942
943
944
945
946
947
948
949
950
951
952
953
954
955
956
957
958
959
960
961
962
963
964
965
966
967
968
969
970
971
972
973
974
975
976
977
978
979
980
981
982
983
984
985
986
987
988
989
990
991
992
993
994
995
996
997
998
999
1000
1001
1002
1003
1004
1005
1006
1007
1008
1009
1010
1011
1012
1013
1014
1015
1016
1017
1018
1019
1020
1021
1022
1023
1024
1025
1026
1027
1028
1029
1030
1031
1032
1033
1034
1035
1036
1037
1038
1039
1040
1041
1042
1043
1044
1045
1046
1047
1048
1049
1050
1051
1052
1053
1054
1055
1056
1057
1058
1059
1060
1061
1062
1063
1064
1065
1066
1067
1068
1069
1070
1071
1072
1073
1074
1075
1076
1077
1078
1079
1080
1081
1082
1083
1084
1085
1086
1087
1088
1089
1090
1091
1092
1093
1094
1095
1096
1097
1098
1099
1100
1101
1102
1103
1104
1105
1106
1107
1108
1109
1110
1111
1112
1113
1114
1115
1116
1117
1118
1119
1120
1121
1122
1123
1124
1125
1126
1127
1128
1129
1130
1131
1132
1133
1134
1135
1136
1137
1138
1139
1140
1141
1142
1143
1144
1145
1146
1147
1148
1149
1150
1151
1152
1153
1154
1155
1156
1157
1158
1159
1160
1161
1162
1163
1164
1165
1166
1167
1168
1169
1170
1171
1172
1173
1174
1175
1176
1177
1178
1179
1180
1181
1182
1183
1184
1185
1186
1187
1188
1189
1190
1191
1192
1193
1194
1195
1196
1197
1198
1199
1200
1201
1202
1203
1204
1205
1206
1207
1208
1209
1210
1211
1212
1213
1214
1215
1216
1217
1218
1219
1220
1221
1222
1223
1224
1225
1226
1227
1228
1229
1230
1231
1232
1233
1234
1235
1236
1237
1238
1239
1240
1241
1242
1243
1244
1245
1246
1247
1248
1249
1250
1251
1252
1253
1254
1255
1256
1257
1258
1259
1260
1261
1262
1263
1264
1265
1266
1267
1268
1269
1270
1271
1272
1273
1274
1275
1276
1277
1278
1279
1280
1281
1282
1283
1284
1285
1286
1287
1288
1289
1290
1291
1292
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min 30.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 66 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 67 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu Jako sekretarze zasiadają pp. Wawrzynowski i Wojtowicz. Listę mówców prowadzi p. Wojtowicz.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Trzecie czytanie projektu ustawy o zaopatrzeniu inwalidzkiem (druk nr 532 i odbitka nr 172).</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Osiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#POsiński">Wysoka Izbo! Proszę o przyjęcie projektu ustawy o zaopatrzeniu inwalidzkiem w brzmieniu, przyjętem w drugiem czytaniu łącznie z poprawkami p. Snopczyńskiego i kolegów, oraz rezolucją p. Wagnera.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt nie jest zapisany, przystępujemy do głosowania. Proszę posłów, którzy są za ustawą, aby wstali. Stoi większość, stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad rezolucją. Kto jest za rezolucją, zechce wstać. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego:</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#Marszałek">Trzecie czytanie rządowego projektu ustawy o uregulowaniu stosunków służbowych instytucyj ubezpieczeń społecznych (druk nr 498 i odbitki nr 159 i 174).</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Gettel.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PGettel">Uprzejmie proszę o przyjęcie ustawy z poprawkami p. Gosiewskiego, przyjętemi w drugiem czytaniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Kto jest za całością ustawy, zechce wstać. Stoi większość, stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o zmianach, zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm rządowego projektu ustawy o rejestrowym zastawie drzewnym (druki nr 429 i 480 oraz odbitka nr 166).</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#Marszałek">Głos ma p. Żebracki.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PŻebracki">Do przyjętego przez Sejm w dniu 17 lutego projektu ustawy o rejestrowym zastawie drzewnym, zaproponował Senat pewne zmiany, które mają charakter czysto stylistyczny, a raczej także pod pewnym względem ortograficzny. Zmiany te są następujące.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PŻebracki">W ust. 2 art. 4 po wyrazach „lub innych wierzytelności” umieścić wyraz „wynikających”. Komisja Prawnicza uchwaliła poprawkę tę odrzucić, gdyż brzmienie tego ustępu jest lepsze bez tego wyrazu.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#PŻebracki">Następnie w zdaniu ostatniem umieszczone w nawiasach wyrazy „ordynacje, fideikomisy” zastąpić wyrazami „ordynacja, fideikomis”, a więc w liczbie pojedynczej. Tę poprawkę komisja przyjęła.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#PŻebracki">W art. 6 w ust. 3 zamiast wyrazów „umowa zasadnicza” Senat proponuje wyrazy „umowa zastawnicza”. Tę poprawkę komisja przyjęła, ponieważ jest to istotnie tylko omyłka drukarska.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#PŻebracki">Jako art. 8 zaproponował Senat umieścić dotychczasowy art. 12. I tę poprawkę komisja przyjęła.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#PŻebracki">Następnie w art. 10 po wyrazach „uprawnienia zastawnika pozostają” zamiast wyrazów „w mocy tylko w stosunku do tych osób” wstawić wyrazy „w mocy w stosunku tylko do tych osób”. W tej poprawce chodzi tylko o szyk słów i komisja postanowiła ją przyjąć.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#PŻebracki">Do art. 12 w ust. 1 po wyrazach „ubezpieczonym od wypadków” Senat proponuje zamiast wyrazu „losowych” wstawić wyraz „żywiołowych”. Komisja poprawkę tę odrzuca, ponieważ wyraz „losowych” jest szerszem pojęciem.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#PŻebracki">Wobec umieszczenia art. 12 jako art. 8 następuje zmiana art. 8, 9, 10 i 11 na art. 9, 10, 11 i 12. Komisja przyjmuje tę poprawkę.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#PŻebracki">Następnie komisja przyjęła poprawkę, która proponuje przestawienie art. 13 na miejsce 14, a 14 na miejsce 13.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#PŻebracki">Proszę o załatwienie poprawek w myśl uchwał komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad poprawkami Senatu.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#Marszałek">Do art. 4 są dwie poprawki. Pierwszą poprawkę Senatu komisja proponuje odrzucić. Kto jest przeciw tej poprawce, zechce wstać. Większość kwalifikowana, poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#Marszałek">Drugą poprawkę Senatu proponuje komisja przyjąć. Kto jest przeciw przyjęciu tej poprawki, zechce wstać. Mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#Marszałek">Do art. 6 jest poprawka, którą komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciw przyjęciu tej poprawki, zechce wstać. Mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#Marszałek">Do art. 8 jest jedna poprawka. Komisja proponuje ją przyjąć. Kto jest przeciw przyjęciu tej poprawki, zechce wstać. Mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#Marszałek">Do art. 10 jest poprawka Senatu. Komisja proponuje ją przyjąć. Kto jest przeciw przyjęciu tej poprawki, zechce wstać. Mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#Marszałek">Do art. 20 są cztery poprawki. Pierwszą poprawkę komisja proponuje odrzucić. Kto jest za odrzuceniem pierwszej poprawki, zechce wstać. Większość kwalifikowana, poprawka została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#Marszałek">Następnie druga poprawka. Komisja proponuje ją przyjąć. Kto jest przeciw przyjęciu poprawki komisji, zechce wstać. Mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#Marszałek">Trzecia poprawka. Komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciw tej poprawce, zechce wstać. Mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#Marszałek">Wreszcie czwarta poprawka. Komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciw przyjęciu tej poprawki, zechce wstać. Mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 4 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Robót Publicznych o zmianach, zaproponowanych przez Senat, do przyjętego przez Sejm rządowego projektu ustawy o scalaniu działek budowlanych w m. Gdyni (druk nr 447 i odbitki 140 i 171).</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Choiński-Dzieduszycki.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PChoińskiDzieduszycki">Wysoki Sejmie! Poprawki zaproponowane przez Senat, które mam zaszczyt referować, nie dotyczą zapady ustawy, są to poprawki, uwypuklające punkt 2, dotyczący kosztów postępowania. Przeczytam ten punkt: „Koszt postępowania scaleniowego, wszczętego na podstawie art. 1, ponosi gmina m Gdyni. Pozatem stosowane będą wszelkie postanowienia powołanego w art. 1 rozporządzenia części I tytułu III „Scalenie działek budowlanych”. To jest tekst uchwalony przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PChoińskiDzieduszycki">Zmiany Senatu są następujące. Art. 1 nadać brzmienie następujące: „1) Koszt postępowania scaleniowego, przeprowadzonego na podstawie art. 1, ponosi gmina m. Gdyni. 2) tem samem odnośnie do niniejszej ustawy nie ma zastosowania art. 107 rozporządzenia, w art. 1 niniejszej ustawy wymienionego. 3) Pozatem stosowane będą wszelkie postanowienia powołanego w art. 1 rozporządzenia części I tytułu III. „Scalenie działek budowlanych”.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PChoińskiDzieduszycki">Otóż art. 107 traktuje o pokryciu kosztów postępowania scaleniowego, które spadały na właścicieli poszczególnych działek, proporcjonalnie do wielkości posiadanych przez nich działek. Teraz koszt przechodzi na gminę m. Gdyni.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#PChoińskiDzieduszycki">Wnoszę o przyjęcie poprawek, zaproponowanych przez Senat.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt nie jest zapisany. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, wszystkie trzy poprawki poddam pod głosowanie en bloc. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tych poprawek, zechce wstać. Większość, poprawki en bloc zostały przyjęte, a zatem punkt 4 porządku dziennego został wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 5 porządku dziennego:</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Robót Publicznych o zmianach, zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm rządowego projektu ustawy o zarobkowym przewozie osób i towarów pojazdami mechanicznemi (druk nr 389 i odbitki nr 132 i 171).</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Kosydarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PKosydarski">Wysoki Sejmie! Senat poczynił 4 poprawki do projektu rządowego ustawy o zarobkowym przewozie osób i towarów pojazdami mechanicznemi.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PKosydarski">Proponuje przeto Senat poprawkę do art. 2 w brzmieniu następującem: w ustępie pierwszym na końcu dodać wyrazy: „o ile petent podda się specjalnym warunkom, lub zapewni szczególne korzyści publiczne”. Poprawka nie mówi więcej, jak tekst rozporządzenia wykonawczego, który miałem zaszczyt przytoczyć podczas obrad na Komisji Robót Publicznych. Komisja Robót Publicznych stanęła na stanowisku, iż poprawkę tę należy przyjąć.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PKosydarski">Natomiast do art. 3 Senat wprowadził następującą poprawkę: na końcu ust. 1 dodać wyrazy: „po zasięgnięciu opinji izb przemysłowo-handlowych i izb rolniczych”. W art. 4 jest identyczna poprawka: w ust. 1 na końcu dodać wyrazy: „po zasięgnięciu opinji izb przemysłowo-handlowych i izb rolniczych”. Podczas referatu w Sejmie przytoczyłem, że w rozporządzeniu wykonawczem istnieją dwa ciała, mianowicie komisja wojewódzka i Komisja Główna; jedna i druga ma skład tego rodzaju, że są tam reprezentanci organizacyj rolniczych i izb przemysłowo-handlowych, przeto Komisja Robót Publicznych nie widziała potrzeby, aby w ustawie umieszczać te klauzulę, która się znajduje w rozporządzeniu wykonawczem, i stoi na stanowisku, że obie poprawki należy odrzucić.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#PKosydarski">Do art. 9 Senat proponuje poprawkę o następującem brzmieniu: „Koncesjonowanie w obrębię gminy miejskiej określi osobna ustawa”. Komisja Robót Publicznych przyjęła tę poprawkę.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#PKosydarski">Proszę Wysoki Sejm o przyjęcie poprawek, uchwalonych przez Komisje Robót Publicznych i o odrzucenie dwóch poprawek, t. zn. w art. 3 i 4.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt nie jest zapisany, przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#Marszałek">Głosujemy nad poprawką do art. 2. Kto jest przeciw tej poprawce, zechce wstać. Mniejszość, poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#Marszałek">Poprawkę do art. 3 komisja proponuje odrzucić. Kto jest przeciw tej poprawce, zechce wstać. Większość kwalifikowana, a zatem poprawka została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#Marszałek">Do art. 4 jest poprawka, którą komisja proponuje odrzucić. Kto jest przeciw tej poprawce, zechce wstać. Większość kwalifikowana, a zatem poprawka została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#Marszałek">Do art. 9 jest poprawka Senatu Kto jest przeciw tej poprawce, zechce wstać. Mniejszość, poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#Marszałek">W ten sposób ten punkt porządku dziennego został załatwiony.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 6 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Administracyjnej o wnioskach: a) posłów z Klubu Ukraińskich Socjalistów Radykałów o zniesienie przymusu ubezpieczenia od ognia (druk nr 466 i odbitka 1671, b) posłów z Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego w sprawie obniżenia składek ubezpieczeniowych w Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń Wzajemnych i uporządkowania niezgodnego z prawem likwidowani szacunku po pogorzeli (druk nr 374 i odbitka nr 168), c) posłów Częścika, Bogdanowicza i in. z Klubu Chrześcijańskimi Demokracji w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 maja 1927 r. o przymusie ubezpieczenia od ognia i o Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń Wzajemnych (Dz. U. R. P. z dnia 28 maja 1927 r. nr 46 poz. 410) (druk nr 497 i odbitką 168).</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#Marszałek">Łącznie te wszystkie punkty będzie referował sprawozdawca p. Długosz.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PDługosz">Wysoki Sejmie! Kraj nasz jest widownią pożarów pojedynczych i masowych. Corocznie dziesiątki tysięcy gospodarstw zamienia się w ruinę i zgliszcza. Jedynym skutecznym ratunkiem, aby usunąć skutki klęski ogniowej jest ubezpieczenie, które umożliwia pogorzelcom odbudowę zniszczonego mienia, oraz chroni ich przed pójściem z kijem żebraczym.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PDługosz">Instytucje ubezpieczeniowe powstawały w rozmaitych krajach w sposób niejednolity. W jednych dzięki prywatnej inicjatywie, w innych przy udziale państw, które pozostawiały sobie, względnie związkom publiczno-prawnym monopol, lub też uprzywilejowane stanowisko w pewnych dziedzinach ubezpieczeń.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#PDługosz">W dziedzinie ubezpieczenia budowli od ognia, państwo powinno stosować ingerencję w dobrze zrozumianym interesie ludności, co szczególnie dotyczy krajów, w których nietylko stan zabudowania nie znajduje się na odpowiednim poziomie, ale gdzie ludzie o niskim poziomie kultury mniej uświadamiają sobie konieczność ochrony swego mienia i dobrowolnie nie robią nic, aby się uchronić przed katastrofą pożarów.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#PDługosz">Warunki tak się ułożyły, że w całej Polsce, z wyjątkiem zaboru pruskiego stan zabudowań wsi i mniejszych miast jest tak zły, że bezwzględnie wymaga troskliwej opieki Państwa i obmyślenia środków, które chroniłyby ludność od utraty majątku wskutek wypadku losowego.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#PDługosz">Do tego w naszem Państwie służy przymus ubezpieczenia ludności od ognia w Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń Wzajemnych. Instytucja ta ma charakter gospodarczy i wyposażona jest w takie środki działania, by mogła należycie spełniać swoje zadania. Nadmienić tu wypada, że instytucja przymusowych ubezpieczeń od ognia istnieje na ziemiach polskich już 129 lat, przechodziła najrozmaitsze zmiany i przeobrażenia, bowiem nawet od czasów odzyskania przez Polskę niepodległości przepisy o przymusowem ubezpieczeniu były zmieniane trzykrotnie ustawą sejmową z dnia 23 czerwca 1921 r., rozporządzeniami Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 10 października 1924 r. i 27 maja 1927 r.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#PDługosz">Komisja doszła do wniosku, że nie zaszło nic takiego, coby zniewalało do naruszenia przymusu, tem więcej, że wnioskodawca oświadczył, że traktuje wniosek swój raczej jako demonstrację przeciwko Powszechnemu Zakładowi Ubezpieczeń Wzajemnych z powodu sposobu likwidacji pożarów. Tej samej materji dotyczą dwa inne wnioski, zgłoszone przez Klub Parlamentarny Stronnictwa Ludowego i posłów Klubu Chrześcijańskiej Demokracji. Oba zmierzają do tego ażeby likwidacja pożarów odbywała się w warunkach innych, jak w ostatnim roku.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#PDługosz">Główną przyczyną takiej likwidacji były masowe pożary.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#PDługosz">Część pierwsza wniosku Stronnictwa Ludowego została skomasowana przez to, że 19 lutego sprawę tę załatwiono, ponieważ Rząd zarówno jak i Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych obniżył poważnie szacunek.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#PDługosz">Druga część wniosku Stronnictwa Ludowego jak i Klubu Chrześcijańskiej Demokracji zmierza do nowelizacji art. 37. Muszę oświadczyć, że art. 37 jest wzięty dosłownie ze starej rosyjskiej ustawy i że wszelkie inne instytucje ubezpieczeniowe na terenie nietylko Państwa Polskiego, ale i ustawa niemiecka, jak również ostatnio wydany statut o ubezpieczeniach w państwie francuskiem, mają to sarno brzmienie, jak u nas art. 37.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#PDługosz">Nowelizacja zaproponowana przez Klub Chrześcijańskiej Demokracji, niczego nowego nie wprowadza. Wprawdzie żąda skasowania art. 38 statutu Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych, ale ten artykuł jest przez nich dodany do art. 37 i absolutnie nic nowego nie mówi, ponieważ w artykule tym ustawa proponuje, żeby przy likwidacji pożaru można było również powoływać komisję, jak przy oszacowaniu.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#PDługosz">Art. 30 pod tym względem daje zupełne uprawnienia, albowiem mówi wyraźnie, że jeżeli ktoś jest niezadowolony z likwidacji pożaru, to ma możność powołania komisji szacunkowej złożonej z rzeczoznawcy wyznaczonego przez siebie, drugiego przedstawiciela wyznaczonego przez Powszechny Zakład Ubezpieczeń, oraz rozjemcy wybranego przez obie strony, a w braku zgody, wyznaczonego przez przewodniczącego wydziału powiatowego.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#PDługosz">Odpowiedzialność Zakładu za pożary reguluje ustawa. Trzeba stwierdzić zupełnie objektywnie, że w ostatnim roku Zakład przy likwidacji pożarów poszedł istotnie zbyt daleko przy potrącaniu procentów za pogorzele. Mieliśmy wypadki, że niejednokrotnie to obniżenie sięgało 50–60%. Powodem tęgo był nadmierny, ponad wartość szacunek budowli i to się zemściło nietylko na Zakładzie, ale i na ubezpieczonych. Jest to główny motyw podniesiony przez Klub Stronnictwa Ludowego, jak i Klub Chrześcijańskiej Demokracji. Kluby te wypowiadają się przeciwko praktykom, jakie Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych w ostatnich czasach stosował. W dniu 1 marca Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych wydał okólnik nr 296, który mówi: Z uwagi, iż ostatnie radykalne posunięcia wyrażające się w dużych zniżkach szacunków, z drugiej strony w przewidywaniu, iż ceny materjałów budowlanych osiągnęły już bodaj najniższy poziom, Dyrekcja zarządza, iż likwidacje pogorzelowe przeprowadzane być mogą, jak w czasach normalnych, czyli, że obliczanie szkody i odszkodowania oparte w zasadzie być winno na obowiązujących sumach oszacowania i ubezpieczenia.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#PDługosz">Były wątpliwości, jeżeli chodzi o Powszechny Zakład Ubezpieczeń, że tego rodzaju odtwarzanie szacunku może doprowadzić do wyczerpania się funduszów Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń, gdyż palność była tak znaczna, że istniała możliwość, że wszystkie składki ubezpieczeniowe zarówno, jak i kapitał zapasowy, musiałyby być naruszone, gdyby Zakład wypłacał całkowicie ubezpieczenia. Zresztą przykłady tego już mieliśmy. Wszak Pomorski Zakład Ubezpieczeń w tym roku zupełnie się wyczerpał. Gdyby Powszechny Zakład Ubezpieczeń płacił całkowicie sumy ubezpieczeniowe, to musiałby nałożyć dodatkowe składki na ubezpieczonych, do czego go upoważnia art. 49, statutu Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń, który wyraźnie mówi, że na pokrycie niedoborów można użyć najwyżej połowy kapitału zakładowego, wykazanego w ostatnim bilansie. Jeżeli wskazana część kapitału zapasowego nie wystarcza, pobiera się składki dodatkowe, które muszą być rozłożone na ubezpieczonych.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#PDługosz">Komisja biorąc to wszystko pod uwagę wnosi o odrzucenie wszystkich wniosków zarówno Klubu Ukraińskich Socjalistów Radykałów, jak i Stronnictwa Ludowego, jak również i Klubu Chrześcijańskiej Demokracji.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#PDługosz">Jednocześnie została wniesiona przez Klub B. B. nowelizacja art. 39. Ustawa jest następująca: Ustawa o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 maja 1927 r. o przymusie ubezpieczenia od ognia i o Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń Wzajemnych (Dz. U. R. P. z dnia 28 maja 1927 r. nr 46 poz. 410).</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#PDługosz">W rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 maja 1927 r. o przymusie ubezpieczenia od ognia i o Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń Wzajemnych wprowadza się następujące zmiany: „Art. 39 ust. 3 otrzymuje brzmienie: „Jeżeli właściciel budowli zgłosi inspektorowi powiatowemu, że odszkodowanie ma być użyte na odbudowę lub też jeśli na budowli ciążą prawa rzeczowe, a uprawnione osoby, które zgłosiły te prawa inspektorowi powiatowemu, nie godzą się na jednorazową wypłatę odszkodowania, to odszkodowania wypłaca się w miarę odbudowy w 3 równych ratach, z których pierwsza jest płatna po ustaleniu szkody, zgodnie z ust. 1 niniejszego artykułu — tu jest błąd, jest powiedziane ust. 3 — druga, po złożeniu dowodu, że pierwsza rata została zużyta na odbudowę, trzecia, po ukończeniu odbudowy w wartości nie mniejszej od sumy odszkodowania. Częściową lub całkowitą odbudowę stwierdza inspektor powiatowy Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych, lub urząd gminny”.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#PDługosz">W końcu tegoż art. 39 dodaje się nowe ustępy 4–7 w brzmieniu:</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#PDługosz">„4. O ile odszkodowanie ma być użyte na odbudowę i jest wypłacane w miarę odbudowy zgodnie z ust. 3 niniejszego artykułu, suma odszkodowania nie podlega sądowemu lub administracyjnemu zajęciu, a zajęcia już na niej dokonane oraz cesje i winkulacje stają się bezskuteczne. Postanowienie to jednak nie wyklucza możności dochodzenia pretensyj wierzycieli właścicieli budowli lub ich cesjonarjuszy na niewypłaconej części sumy odszkodowania, o ile budowa nie zostanie przeprowadzona w ciągu 2 lat od daty wypłacenia pierwszej raty.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#PDługosz">5. O ile wierzyciele z tytułu ciążących na budowli praw rzeczowych nie godzą się na jednorazową wypłatę odszkodowania (ust. 3 niniejszego artykułu), a odbudowa jest niemożliwą lub też właściciel budowli odbudowywać jej nie zamierza, Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych wypłaca odszkodowanie pogorzelowe na zasadzie obowiązujących przepisów prawnych z uwzględnieniem wpisów hipotecznych. To samo ma zastosowanie do niewypłaconej części odszkodowania, gdy odbudowa nie została dokonaną w ciągu 2 lat (ust. 4 niniejszego artykułu).</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#PDługosz">6. Wierzyciele właściciela budowli nie mogą sobie rościć żadnych pretensyj do Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych z powodu wypłaty odszkodowania zgodnie z postanowieniami, zawartemi w ust. 3, 4 i 5.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#PDługosz">7. Postanowienia ust. 3, 4 i 5 niniejszego artykułu nie naruszają odmiennych przepisów prawnych, wydanych w tym względzie dla instytucyj publicznego kredytu”.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#PDługosz">Art. 2. Wykonanie niniejszej ustawy porucza się Ministrowi Skarbu.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#PDługosz">Art. 3. Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem ogłoszenia.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#PDługosz">Proszę Wysokiej Izby, nowelizacja tego artykułu jest zrobiona z następujących powodów. Wiemy, że w czasie obecnego kryzysu, wielu wierzycieli korzysta, powiedzmy, z nieszczęścia, jakie spotkało dłużnika i kiedy pogorzelec ma odebrać sumy ubezpieczeniowe, wierzyciele sami lub za pośrednictwem komornika nakładają areszt na sumy ubezpieczeniowe. Jest to niezgodne z istotą ubezpieczenia, ponieważ pogorzelec powinien udzieloną sumę zużyć na odbudowę, a wierzycielowi nic nie grozi, bo jeżeli dal pożyczkę dlatego, że dłużnik miał budynek, to jeżeli dłużnik budynek odbuduje, to i tak zabezpieczenie będzie. Jest więc pod tym względem ta zmiana, że jeżeli nastąpiło spalenie budynku i jeżeli wierzyciel będzie chciał położyć areszt na sumie ubezpieczeniowej, to wtedy tego zrobić nie będzie mógł. Ubezpieczenie będzie wypłacane w następujących ratach. Pierwszą część ubezpieczenia pogorzelec dostanie zaraz po pożarze, drugą część otrzymuje w miarę posuwania się robót, a trzecią po dokończeniu budowli. Stwierdzenie, jak roboty postępują będzie należało do inspektora powiatowego i urzędu gminnego. Następnie jest określona ilość lat. Jeżeli pogorzelec w ciągu dwóch lat nie będzie się odbudowywał, to wierzyciele będą mieli prawo położyć areszt na sumę ubezpieczeniową. Trzecia część jest określona w ten sposób, by nie podważać kredytu, wyraźnie jest powiedziane, że tam, gdzie chodzi o zabezpieczenia hipoteczne, one muszą być uwzględniane.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#PDługosz">Komisja odrzuciła więc wszystkie wnioski i w tej chwili wnoszę, ażeby Wysoki Sejm raczył również je odrzucić. Zgłoszony został wniosek mniejszości, który w sprawozdaniu został zamieszczony. Chcę stwierdzić, że mojem zdaniem okólnik, wydany przez Powszechny Zakład Ubezpieczeń położy kres praktykom dotychczas stosowanym, bo one podważyły zaufanie do tego Zakładu. Rozumiemy, że Zakład musiał się bronić, bo inaczej naraziłby na straty wszystkich tych, którzy są ubezpieczeni. Niemniej jednak praktyka, która była stosowana, wprowadziła wśród ubezpieczonych ogromne niezadowolenie i dziś obowiązkiem Zakładu jest to zaufanie przywrócić i wrócić do normalnej likwidacji pożarów. Dlatego wnoszę o odrzucenie tego wniosku i przyjęcie nowelizacji art. 39 w tem brzmieniu, jakie tutaj przed chwilą odczytałem.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Wachnjuk.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PWachnjuk">Wysoki Sejmie! Wysoko doceniamy wartość społeczną przymusu ubezpieczenia budynków od ognia, jako ideę o wysokiej wartości humanitarnej z walorem kulturalnym. Gdy jednakowoż postawiliśmy wniosek o zniesienie przymusowego ubezpieczania budynków od ognia, to wychodziliśmy z tego założenia, że w teraźniejszej sytuacji Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych w przeciągu lat kilku zdołał kompletnie skompromitować tę wysoką ideę, którą przeprowadzał na terenach Rzeczypospolitej Polskiej. W krótkim czasie biurokracja, która w swoje ręce dostała wykonywanie tej ustawy, razem z administracją państwową skompromitowała doszczętnie tak wzniosły cel, który wyznacza sobie powszechny przymus ubezpieczenia od ognia. I rzecz ta, która w założeniu miała być korzystna dla ludności, stała się tymczasem plagą powszechną wsi i miast, a narzekania na Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych, na sposób oceniania budynków i szacowania szkód, wypłat i odszkodowań i na postępowanie organów tego zakładu stały się ogólnemi. Tak prasa ludowa polska jak i ukraińska jest przepełniona dokładnemi opisami tych różnych niedomagań, które w przeciągu lat kilku kompromitują tę piękną ideę.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#PWachnjuk">I tak przy ocenianiu budynków gospodarstw podniesiono nadmiernie ich wartości, ażeby uzyskać wysokie składki ubezpieczeniowe. Gdy natomiast zajdzie wypadek nieszczęśliwy i trzeba wypłacać odszkodowanie, to wtedy najpierw podejrzewa się właściciela, że spalił swoje zabudowania, cała sprawa idzie przed sąd, a gdy zdoła się on usprawiedliwić i uzyska wyrok uniewinniający, wtenczas dostaje tylko część odszkodowania, ponieważ pozostałe zgliszcza, oceniane prawie na wagę złota, unicestwiają całe ubezpieczenie. Tak samo przy ściąganiu składek, organa, które zajmują się tem, dopuszczają się wielkich nadużyć. Stało się faktem powszechnie skonstatowanym, że organa gminne zrobiły sobie osobne źródło dochodu z poboru składek asekuracyjnych. Na całym terenie państwa ludność nie boi się tak ognia, jak się boi tej ogniówki.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#PWachnjuk">Z tego też powodu wszedł w grę jeszcze inny moment natury czysto moralnej, mianowicie, że Powszechny Zakład Ubezpieczeń tem swojem postępowaniem nauczył ludność podpalać budynki własne, gdyż pożary na terenie całego Państwa wzmagają się z roku na rok. Gdy ludność nie może się obronić przed wysokiemi ubezpieczeniami z powodu wysokiego szacowania budynków, wtedy częstokroć dopuszcza się podpalania, co też jest kwiatkiem biurokratyzmu, który dopuszcza do takiego zboczenia tak pięknej idei społecznej.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#PWachnjuk">Powszechny Zakład dopuszcza się jeszcze takich nadużyć, że latami całemi nie wypłaca ubezpieczonym przyznanej kwoty odszkodowania. Podczas, gdy w Warszawie urzędnicy Powszechnego Zakładu urzędują w wielkich salach drapacza chmur, pogorzelcy latami mieszkają w ziemiankach. Gdy inspektorzy Powszechnego Zakładu jeżdżą autami, to w powiatach trafiają się ludzie, którzy nie otrzymawszy odszkodowania za ubezpieczenie, muszą chodzić po prośbie po wsiach. To jest skandal, ażeby przy tak ogromnym kapitale, który można było zebrać w ciągu lat, Zakład dopuszczał do tego, żeby ubezpieczeni chodzili po prośbie.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#PWachnjuk">Z tych też względów, że Powszechny Zakład skompromitował tę wielką ideę społeczną, postawiliśmy wniosek, ażeby zwrócić uwagę tak Rządu, jak i Sejmu na te anormalności, które wyrządziła biurokracja w tym dziale ubezpieczeń społecznych.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#PWachnjuk">Motywy te upoważniają nas prosić Wysoką Izbę o przyjęcie naszego wniosku.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Częścik.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PCzęścik">Wysoki Sejmie! Każda dobra ustawa poza dwiema rzeczami zasadniczemi, któremi są: cel i sens, posiadać musi jeszcze i to, co się nazywa: przejrzystość. Znaczy że jeżeli coś ustawowo jest określone jako białe, nie może być komentowane jako jasne, czy czyste, ale białe jest białe, a czarne jest czarne.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#PCzęścik">Tym brakiem przejrzystości grzeszy rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o przymusie ubezpieczenia od ognia i o Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń Wzajemnych z dnia 27 maja 1927 r.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#PCzęścik">Ów brak stwierdzamy w miejscu najczulszem, a może najważniejszem ustawy, mianowicie w części, traktującej o odszkodowaniach za straty, wynikłe wskutek pożaru. Rzecz tę reguluje art. 37 omawianego rozporządzenia, który brzmi, jak następuje: Odszkodowanie ma odpowiadać rzeczywistej szkodzie oraz stosunkowi sumy ubezpieczenia do wartości budowy w chwili zajścia szkody, nie może jednak przewyższać sumy ubezpieczenia.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#PCzęścik">Pominąwszy drugą cześć tego zdania, która ma charakter jednostronny, część pierwsza prezentuje nam rzecz bardzo mglisto. Mamy tu zadanie ustalania stosunku sumy ubezpieczeniowej do wartości, co w matematyce i w naukach technicznych nazywa się szukaniem współczynnika.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#PCzęścik">W danym wypadku należałoby szukać współczynnika wartości.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#PCzęścik">To też brzmienie tego artykułu — ze względów zrozumiałych — dla większości ubezpieczonych jest kompletnie niezrozumiałe, stosowanie go zaś w życiu powoduje następstwa ujemne, o czem będę mówił w dalszym ciągu moich dzisiejszych wywodów.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#PCzęścik">Proszę Panów, widząc braki w sformułowaniu art. 37, postanowiliśmy ten artykuł przekształcić i nadać mu brzmienie jasne, dla każdego zrozumiałe i czyniące ustawę dobrą w zastosowaniu życiowem.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#PCzęścik">Zgłosiliśmy następujące poprawki: Art. 37 i 38 skomasowaliśmy, wprowadzając na ich miejsce trzy inne nowe.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#PCzęścik">Artykuł pierwszy tych poprawek brzmi: „W razie całkowitego zniszczenia budowli przez pożar, odszkodowanie winno odpowiadać wartości szacunkowej budowli, uwidocznionej w dowodzie ubezpieczeniowym”.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#PCzęścik">A więc zamiast mglistego określenia stosunku sumy ubezpieczeniowej do wartości budowli, powiadamy wyraźnie: trzeba za spalony budynek tyle zapłacić, na ile był oszacowany i od jakiej sumy ubezpieczony płacił składki. To jest jedno.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#PCzęścik">Dalej mogą zajść i muszą zajść rozbieżności zdań w tym wypadku, jeśli budynek został spalony tylko częściowo. Tu oczywiście nie może być mowy o pełnem odszkodowaniu i dlatego tę rzecz uwzględniliśmy w następujący sposób: „W wypadku częściowego zniszczenia budowli przez pożar, wysokość odszkodowania ustala komisja szacunkowa, ukonstytuowana w sposób wskazany w art. 30”. Art. 30, jak to już p. referent zaznaczył, przewiduje powołanie specjalnej komisji rozjemczej, składającej się z 3 osób, mianowicie: przedstawiciela zakładu ubezpieczeń, przedstawiciela ubezpieczonego i superarbitra.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#PCzęścik">Ustawa o ubezpieczeniu od ognia posiada charakter specjalny — umowy i w dodatku umowy, stosowanej pod przymusem, dlatego że, czy kto chce czy nie chce, ubezpieczonym w Powszechnym Zakładzie być musi. Uważamy to za słuszne, ale jednocześnie uznajemy za konieczne, ażeby ta umowa w żadnym ze swoich artykułów nie nastręczała wątpliwości i jakichkolwiek możliwości krzywdzenia jednej strony przez drugą stronę.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#PCzęścik">Proszę Panów, gdybyśmy dyskutowali nad tą ustawą w chwili jej uchwalania, to mógłbym się ograniczyć do teoretycznych tylko wywodów, proponując przyjęcie zgłoszonych poprawek. Jednakże mamy już za sobą 4 letnią praktykę życiową, a to nam daje dużo przykładów i dowodów za ustawą czy przeciw ustawie.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#PCzęścik">Ja otrzymuję dużo alarmujących listów z prowincji, ażeby ratować ludzi przed krzywdą, jaką im wyrządza Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych, głównie przez specjalne komentowanie tego art. 37. Między innemi mam list ze wsi Rogów, powiatu puławskiego, gdzie spłonęły 24 zagrody i gdzie płacono takie np. odszkodowania: Jan Janicki za dwa tysiące kilkaset złotych ubezpieczenia otrzymał 700 z czemś zł odszkodowania; Franciszek Śliwa — oszacowanie budynków 4.470 zł — otrzymał odszkodowania 1.695 zł, Wawrzyniec Król — wszystko cytuję z tej samej wsi — oszacowanie budynków 4.900, przyznano odszkodowania 2.020 zł i t. d. Podobne rzeczy mam z powiatu łukowskiego, gdzie gospodarz Świderski Stanisław miał budynki oszacowane na 5.700, odszkodowania otrzymał 3.095, Kowalewski Felicjan — ubezpieczenie 4.650, a wypłacono 2.730.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#PCzęścik">Nie będę sięgał daleko, ale nadmienię tylko, że jeden z członków Klubu B.B. padł także ofiarą tego specjalnego komentowania ustawy przez Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych. Jednemu z członków Klubu Panów — jak wiem — w zeszłym roku spłonęły dwie nowe stodoły, oszacowane na 3.200 zł. Powszechny Zakład Ubezpieczeń wypłacił tylko 1.600 zł.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#PCzęścik">Ale koroną chyba tego wszystkiego będzie odszkodowanie, jakie przyznano Piszczowi Franciszkowi ze wsi Wielgolas, pow. łukowskiego. Miał ubezpieczoną stodołę na 1.350 zł, a po spaleniu przyznano mu 128 zł, z tego jeszcze odliczono 2 zł na węgiel, pozostały po budynku, a więc pozostało 126 zł odszkodowania za spalony budynek.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#PCzęścik">Ja się Panów pytam, jak tę rzecz nazwać, jak tę rzecz określić?</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#PCzęścik">Ludzie na wsi tę rzecz określają bardzo drastycznie i nazywają po imieniu. Oświadczają najzwyczajniej w świecie, że Powszechny Zakład Ubezpieczeń stosuje oszustwo.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#komentarz">(Głos: A fe!)</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#PCzęścik">Ja określam tę rzecz inaczej, jako niewłaściwe komentowanie art. 37. Dla mnie takie stosowanie art. 37 przez inspektorów, względnie przez funkcjonarjuszów Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń jest zrozumiałe. Prawo im zezwala, a inspektor musi mieć na celu przedewszystkiem dobro swojej instytucji, do której należy i dlatego też szacuje tyle, jak się tylko da — byle wypadło najmniej.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#PCzęścik">Proszę Panów, skąd te rzeczy wynikły? Skąd wynikła taka rozpiętość między sumą szacunkową a wypłatą odszkodowania?</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#PCzęścik">Te rzeczy wynikły z niewłaściwej polityki Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych.</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#PCzęścik">Polityka ta, która się kształtowała w czasach, kiedy w Polsce obowiązywało hasło: jak najwięcej, miała początek w r. 1927/28. Szacowano wówczas niepomiernie wysoko wszelkie budynki. Ludzie się bronili, pomstowali, a ci, — wszystko jedno, wmawiali w ubezpieczonego: twoja stodoła warta powiedzmy 5.000, i na tyle musisz być ubezpieczony. Oczywiście tendencją tych wysokich ubezpieczeń było, żeby jak najwięcej ściągnąć składek ubezpieczeniowych od ludzi. Ale tutaj sprawdziło się przysłowie o tym kiju, który mi dwa końce. Mianowicie Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych dużo brał w latach 1927/28, ale zato później musiał i bardzo dużo płacić.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#PCzęścik">Rok 1929 był rokiem znanym z pożarów w całej Polsce, dlatego że była wielka posucha. Paliły się budynki, paliły się całe wsie i osady. Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych płacił wtedy odszkodowania, trzeba przyznać, należycie: płacił tyle, na ile budynek był ubezpieczony. No i nie starczyło pieniędzy. Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych musiał z płaczem iść do Ministerstwa Skarbu, względnie do Banku Gospodarstwa Krajowego i prosić o pożyczkę.</u>
<u xml:id="u-17.24" who="#komentarz">(P. Rymar: Kto w imieniu Zakładu Ubezpieczeń płakał? Głos na ławach B.B.: Wcale Zakład nie płakał. Jakie to były te łzy zakładu?)</u>
<u xml:id="u-17.25" who="#PCzęścik">Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych połapał się wówczas, że tak nie można i zamiast raz rozstrzygnąć w sposób należyty sprawę i obniżyć składki, zastosował inne środki: w dalszym ciągu wysoko ubezpieczać, ale nisko płacić.</u>
<u xml:id="u-17.26" who="#PCzęścik">I poszły płatności odszkodowań, o których przed chwilą mówiliśmy.</u>
<u xml:id="u-17.27" who="#komentarz">(Głosy na ławach B.B.: Gdyby Pan był na komisji, nie potrzebowałby Pan tego przemówienia dziś wygłaszać.)</u>
<u xml:id="u-17.28" who="#PCzęścik">P. referent powoływać się na art. 30, który daje możność dochodzenia swych praw, bądź to na drodze arbitrażowej, bądź to na drodze sądowej. W ten sposób mogą dochodzić swych praw poszkodowani, którzy nie chcą przyjąć niższego szacunku. Proszę Panów, wiemy, co to znaczy droga sądowa dla chłopa. Kto zna stosunki wiejskie, to wie, że na to, aby przez sąd jedną morgę gruntu wygrać, trzeba trzy morgi sprzedać, ażeby koszty sądowe i adwokatów opłacić. Gdyby kto dochodził swych pretensyj pogorzelowych na drodze sądowej, to koszty z tem związane niejednokrotnie przewyższyłyby sumę, o jaką poszkodowany występuje.</u>
<u xml:id="u-17.29" who="#PCzęścik">Z powyższych względów, uznając całkowicie i sto procentowo za słuszne zgłoszone przez nas poprawki do art. 37, proszę Wysoką Izbę o ich przyjęcie.</u>
<u xml:id="u-17.30" who="#PCzęścik">Jednocześnie przyłączam się do przepisu noweli zgłoszonej przez p. referenta w imieniu Bloku Bezpartyjnego, aby na sumy odszkodowania nie można było zakładać aresztu sekwestracyjnego przez komornika, czy, powiedzmy, przez kogoś innego. To jest słuszne. Dotychczas często w tej dziedzinie działy się rzeczy, może absurdalne, a może nawet i śmieszne.</u>
<u xml:id="u-17.31" who="#PCzęścik">Przedewszystkiem intencją i celem wypłaty odszkodowań jest umożliwienie pogorzelcowi odbudowania zniszczonego osiedla. Ale gdy przyszedł komornik i pieniądze zabrał, to rzecz zrozumiała, że pogorzelec odbudować się nie mógł.</u>
<u xml:id="u-17.32" who="#PCzęścik">W związku z tem przytoczę tu rzecz bardzo charakterystyczną, o której słyszałem w Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń Wzajemnych. W powiecie mławskim mianowicie, były wypadki, że wierzyciel podpalał swojego dłużnika po to, aby na sumy asekuracyjne nałożyć areszt i w ten sposób wyegzekwować swoje pieniądze.</u>
<u xml:id="u-17.33" who="#PCzęścik">Te rzeczy anormalne muszą być uporządkowane. Nam nie chodzi o to, czy będzie przyjęty wniosek nasz, czy Bloku Bezpartyjnego, lub też innego klubu. Nam chodzi tylko o dobro sprawy. Jeżeli nowelizacja ustawy w tym duchu będzie przeprowadzona, oczywiście my wszelką inicjatywę w tym kierunku chętnie poprzemy.</u>
<u xml:id="u-17.34" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Czukur.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PCzukur">Wysoki Sejmie! Zabierając głos w imieniu Klubu Ukraińskiego w sprawie zniesienia przymusu ubezpieczeń od ognia, oświadczam się zgóry za tym wnioskiem, który przewiduje zniesienie przymusu ubezpieczeń od ognia, a to z następujących powodów.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PCzukur">Jak pokazała nam dotychczasowa praktyka działalności Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych, ustawa o przymusowym ubezpieczeniu budynków od ognia jest dla ludności wiejskiej wprost ruiną, zwłaszcza w czasach obecnych, kiedy należności składek ubezpieczeniowych do Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych są jedną z największych pozycyj płatniczych, które obciążają nawet najbiedniejszy wiejski proletarjat.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#PCzukur">Na wiadomość o uchwaleniu przymusu ubezpieczeniowego, ludność ukraińska w Galicji Wschodniej wprost w panicznym strachu poczęła ubezpieczać budynki swe na pełną wartość w zakładzie prywatnym „Dnister” we Lwowie, sądząc całkiem zresztą słusznie, że uchroni ją to przed ubezpieczeniem w nieznanej instytucji, jaką był i jest Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych. Nie od rzeczy byłoby postawić sobie przy tej okazji pytanie, czy wobec ustawy o przymusie ubezpieczeniowym i wobec ogólnego zaufania, jakiem cieszy się u społeczeństwa ukraińskiego, istniejący od kilkudziesięciu lat prywatny zakład ubezpieczeń „Dnister” we Lwowie, koniecznem było naznaczyć szczęśliwym wybrańcem losu, u którego każdy budynki swe, chcąc nie chcąc, ubezpieczyć musi, właśnie Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#PCzukur">Pod adresem Rządu przeto skierować należy przedewszystkiem zarzut, że nie wglądając należycie w działalność Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych i tolerując nieudolną gospodarkę tej instytucji, naraża biedną ludność wiejską na poważne straty materjalne. Pomijam już samego ducha ustawy, ustawa ta nakazuje obywatelom Państwa wolnego i niepodległego, o demokratycznym ustroju, ubezpieczać budynki swe pod grozą represyj policyjnych i t. d., w tej, a nie innej instytucji. Jest to pogwałceniem konstytucyjnie zastrzeżonych praw o osobistej wolności obywatelskiej. Podobnego przykładu chyba nigdzie się nie znajdzie.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#PCzukur">Same już pomiary oraz oszacowanie budynków odbywały się w ten sposób, że taksator, ten wysłannik Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych, siedząc wygodnie za stołem w mieszkaniu p. wójta przeprowadzał rejestrację budynków, bardzo często przy flaszce dobrej wódki i sutej zakąsce. Taksator taki nietylko nie umiał rozróżnić gatunków budowlanego drzewa, lecz także nie orjentował się w konstrukcji i systemie budowy. Usiadłszy sobie za stołem, taksator pytał się towarzyszącego mu wójta lub sekretarza gminnego o spis mieszkańców i kazał sobie szacować ich poszczególne budynki. Całe stosy zażaleń wykazują dowodnie, że przypisano rozmaitym gospodarzom mylną ilość budynków, przeważnie za dużą, i opisano je w sposób niezgodny z prawdą, bo np. dach nie był ze słomy, lecz kryty właśnie dachówką lub gontami, lub też naodwrót. Nic dziwnego, gdy się zważy, że budynków tych nikt nigdy nie oglądał, a wójt czy sekretarz, czy inny powołany dygnitarz gminny nie zawsze i nie wszystko dokładnie pamiętał, a podawał tak, jak wiedział, lub się domyślał. Jedni posiadają więcej gospodarczych budynków, drudzy mniej, inni wreszcie wcale ich nie posiadają. Jedne budynki są lepsze, inne są lichsze, przy wymiarze składek jest to więc bardzo ważna okoliczność.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#PCzukur">Cel takiego postępowania jest zupełnie jasny. Rozchodzi się o pobór składek, ażeby nagromadzić olbrzymie kapitały, któreby dały możność egzystencji całej falandze urzędników Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych, kapitały coprawda wydarte gwałtem, bardzo często nieprawnie, z rąk nie mogącej się bronić ludności.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#PCzukur">Okazuje się, że miljony składek ubezpieczeniowych nie zostały wypłacone pogorzelcom pod pozorem dochodzeń, czy ogień nie był z przyczyny samego właściciela. Jaka korzyść, zapytuję, jest dla właściciela, który musi ubezpieczyć nawet takie objekty budowlane, jakiemi są szopy, wozownie, drewutnie i t. p.? A wkładki ubezpieczeniowe od ognia są dosyć wysokie.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#PCzukur">Dotychczas nie wydano jeszcze żadnego zarządzenia przeciwko masowemu ściąganiu należności asekuracyjnych przez egzekutorów, którzy niejednokrotnie pobierają koszta egzekucyjne w wysokości do 5 zł od pozycji. Należy skończyć już z przymusem ubezpieczenia od ognia, gdyż nie jest to żadną ulgą dla wiejskiego proletarjatu, ale całkowitą ruiną.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Mikołajewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PMikołajewski">Wysoki Sejmie! Stanowisko mojego Klubu uzasadniałem już przy omawianiu wniosków, zawartych w druku nr 374 i 466, Na posiedzeniu Sejmu 19.II. nasze stanowisko w tej sprawie było zupełnie jasne i wyraźne. Co zaś do wniosku Chrześcijańskiej Demokracji, uważamy, że tak jak i poprzednie wnioski były skutkiem właśnie tego masowego niezadowolenia na wsi, jakie spowodowało nierównomierne oszacowanie budowli wraz z wysokością składki ubezpieczeniowej, obowiązującej na wsi, — to niezadowolenie, proszę Panów, wywołało złożenie tych wniosków.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#PMikołajewski">Że to nie są gołosłowne zarzuty, na to pozwolę sobie przytoczyć szereg przykładów, choćby nawet z „Polskiej Gazety Ludowej” z dnia 7 lutego r. b., która donosi: „Leży oto przed nami list ze wsi Rogów, gm. Szczekarków, pow. puławskiego, w którym znajdują się takie np. zdania: Ogółem spłonęły 24 zagrody. Zagroda względnie nowa Franciszka Śliwy, szacowana do tego roku 4 470 zł; od sumy tej, jak wiadomo — raty wpłacał; przyznano mu 1.695 zł 50 gr. Franciszek Małkowski — szacunek 5.600 zł, odeszło na dom ocalony 800 zł, przyznano 1.084 zł 21 gr, a gdzie 3.776 zł? Ogólnie rzecz biorąc, pokrzywdzeni są pogorzelcy wszyscy”.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#PMikołajewski">Ale nie koniec na tem jeszcze.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#PMikołajewski">W pow. Dąbrowa koło Tarnowa, Zofja Pasternak z Pasieki Wietrzychowskiej: dom ubezpieczony na sumę 2 870 zł Pożar wybuchł 6 czerwca 1931 r. Dom był spalony w 100%, wypłacono zaledwie 1.020 zł odszkodowania.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#PMikołajewski">Piotr Kara z Pogórskiej Woli, pow. Tarnów, dom oszacowany na 3.300 zł spłonął 3 maja 1930 r. Wypłacono za budowle 1.200 zł odszkodowania.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#PMikołajewski">Dalej Leon Niemiecz z Wróblewie, pow. Tarnów, dom ubezpieczony na 2.660 zł spłonął 28 maja 1931 r. w 95%. Wypłacono 1. 899 zł 01 gr.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#PMikołajewski">Na zażalenia do Naczelnego Dyrektora Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych odpowiada się, że pogorzelec wyraził w protokóle pogorzelowym bez zastrzeżeń zgodę na obliczenie szkód i odszkodowania oraz zrzeczenie się przy odbiorze odszkodowania pretensji do zakładu, wobec czego „sprawę należy uważać za całkowicie zlikwidowaną”.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#PMikołajewski">Proszę Panów, ustawa przewiduje, że w ciągu roku pogorzelec może wnieść skargę do sądu ale rezultaty tego są takie — często nachodzą te wypadki — że pogorzelec nie mogąc doczekać się rozstrzygnięcia przez sad, woli już wziąć mniejsza składkę, ze szkodą dla siebie. Ale to właśnie wychodzi na szkodę tych ubezpieczonych najpierw przez zbyt wysokie oszacowanie i przez wysoką składkę, a potem przez wypłacanie niskich odszkodowań.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#PMikołajewski">Proszę Panów, ja pozwolę sobie w tej materii zacytować opinje, jaka jest zawarta w „Głosie Gminy Wiejskiej” z dnia 30 września 1931 r. W artykule pod tytułem „Szacowanie przez P.Z.U. W. szkód pogorzelowych”, między innemi tak się mówi: „Oto jak nam donoszą o tem z jednego województwa wschodniego organa P.Z.U.W. stosują obecnie inny system ustalania odszkodowania pogorzelowego. Nawet w tych wypadkach, w których budowla uległa całkowitemu zniszczeniu, organa te zarządzają przy wypośrodkowywaniu wysokości odszkodowania ponowne oszacowanie wartości spalonej budowli w dniu najścia szkody. Na podstawie tego oszacowania, opartego przeważnie na danych zebranych od sąsiadów i miejscowych ocenicieli, ustalają nasiennie organa P.Z.U.W. jednostronnie wysokość odszkodowania i wypłacają je ubezpieczonym w sumie zazwyczaj o wiele niższej, aniżeli suma, na którą budynek był w polisie ubezpieczony”. I dalej artykuł ten omawia te praktyki w bardzo ujemnym sensie dla Zakładu Ubezpieczeń i dochodzi do takiego wniosku:</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#PMikołajewski">„Omówiliśmy tę sprawę dlatego, ażeby zwrócić uwagę czynników miarodajnych, że w naszym przymusowym monopolistycznym systemie ubezpieczenia nie wszystko jest w porządku. Zachodzi przedewszystkiem konieczna potrzeba wyjaśnienia, jak należy rozumieć postanowienia art. 37 rozporządzenia którego stosowanie w sposób wyżej opasany wywołało wśród mieszkańców wsi tyle rozgoryczenia i spowodowało zachwianie ich zaufania do P.Z.U.W. Skutki zachwiania tego zaufania dają się już dzisiaj odczuwać. Niektóre gminy skarżą się bowiem, że wśród ludności daje się zaobserwować niecheć do zgłaszania nowych budowli do ubezpieczenia, oporność w płaceniu składek ogniowych i ped do zaasekurowania budowli w prywatnych towarzystwach asekuracyjnych, w wysokości rozporządzeniem dozwolonej”.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#PMikołajewski">To są skutki tego niezadowolenia. Ja rozumiem i p. referenta, że p. referent chciałby jak najlepiej przedstawić sytuację Zakładu Ubezpieczeń i broni stanowiska tego zakładu, chociaż z małemi poprawkami, które słyszeliśmy przed chwilą, ale jednak nie w takim stopniu, jak tego wymaga życie i w tym stopniu, żeby to niezadowolenie zmniejszyło się.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#PMikołajewski">Jabym, przychylając się oczywiście do poprawek p. referenta, jednak życzył sobie, ażeby te poprawki poszły trochę dalej, żeby i zaufanie do Powszechnego Zakładu Wzajemnych Ubezpieczeń zwiększyło się, by te niedomogi, jakie dotychczas istnieją, w przyszłości nie wywoływały stawiania takich wniosków, jakie są na porządku dziennym.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#PMikołajewski">Dlatego przedłożenie wniosku zawartego w druku nr 497 uważamy za słuszne i wypowiadamy się kategorycznie za tem, ażeby Zakład wziął te wszystkie omawiane tutaj momenty pod uwagę i by płacenie odszkodowań przystosował do wysokości składek ubezpieczeniowych. Wtedy nie będzie tyle niezadowolenia na wsi i wtedy nie będzie potrzeby, ażeby kluby wnosiły wnioski o zmniejszenie składek i nie byłoby tych narzekań, jakie dzisiaj z tej Wysokiej Trybuny są podnoszone.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. referent Długosz.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PDługosz">Wysoka Izbo! Moi przedmówcy narzekali na praktyki, które zastosował Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych przy likwidacji pożarów. To jest, proszę Panów, narzekanie powszechne Kto mieszka na wsi i wie, jak stosunki się tam ułożyły, wie, że ta praktyka bez względu na zapatrywania, musi wywołać wątpliwości i przeciw tym praktykom musimy się najkategoryczniej zastrzec. P. pos. Częścik przytaczał przykłady, że nawet w stosunku do członków Bloku Bezpartyjnego w ten sposób postąpiono. Proszę Panów, nie róbmy z tego sprawy politycznej. Taka sprawa musi dotykać bezwzględnie wszystkich, którzy zostali spaleni.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#PDługosz">W każdej rzeczy należy usuwać źródła zła. Myśmy zrobili to 19 lutego. Kiedy referowałem sprawę, stwierdziłem, że główną przyczyną zła było to, że budynki zostały przewartościowane. Przyszedł kryzys i ciężkie czasy. Ludzie są uczciwi i nieuczciwi, są pożary od przypadku, ale są również i ze złej woli. I to trzeba stwierdzić. Na masowość i częstotliwość pożarów złożyły się również w r. 1931 warunki atmosferyczne, bo miesiąc maj i czerwiec był suchy i dlatego spaliło się budynków na sumę 105 miljonów, a składki wynosiły 60 miljonów. Pytam się, co należy w tym wypadku zrobić? P. poseł Mikołajewski powiedział, że ja bronię Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych. Nie broń Boże, bronię tylko interesu ubezpieczonych. Ale co Zakład ma robić? Jest statut, który przewiduje, że trzeba nałożyć opłaty na ubezpieczonych, jeżeli normalne składki nie wystarczają. Wiem, że Zakład poszedł w tym wypadku za daleko. Być może, że inspektorzy nie byli odpowiedni na tych stanowiskach. Ja również Wysokiej Izbie mógłbym przytoczyć szereg nazwisk i miejscowości, gdzie niesprawiedliwie likwidacje były stosowane. Ale mnie się zdają, że usunięcie źródła zła, to jest nadmiernych szacunków, zmieni praktykę.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#PDługosz">Zmiana brzmienia artykułu w ten czy inny sposób nie zmieni sytuacji. Mnie chodzi o zmianę sposobu likwidacji. Czy będzie zmieniony? Tak jest. Odczytałem w swojem przemówieniu okólnik 296 z 1 marca 1931 r., który mówi wyraźnie, że inna praktyka będzie stosowana. I to jest najważniejsza rzecz.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#PDługosz">Jest jeszcze jedna sprawa, którą chcę Wysokiej Izbie przedstawić Wierny że Powszechny Zakład Ubezpieczeń ma do wypłacenia 10 milionów zaległości w 1932 r. spaliło się już na 2 1/2 miljona, a ma zaległych składek 40 miljonów, to w takim wypadku żadne cudowne sposoby nie pomogą, tylko musi być ten stan, jaki jest i w interesie ubezpieczonych jest zmiana tej praktyki, o której mówiłem, a mianowicie obniżenie szacunku a przez to i składek ubezpieczeniowych. Na tem polega cała akcja.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#PDługosz">Wiedząc o tych wypadkach, do tego źródła zła sięgnęliśmy przez to, że Zakład i Rząd obniżył szacunek, a tem samem i składki ubezpieczeniowe. Wiemy, że zdarza się, iż wierzyciel kładzie areszt na składce ubezpieczeniowej, co nie jest zgodne z zasada ubezpieczeń; ludność może być narażana na specjalne spekulacyjne podpalanie przez wierzycieli.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#PDługosz">I dlatego w imieniu Bezpartyjnego Bloku zgłosiłem nowelizację do art. 39 Wnoszę ażeby Wysoki Sejm raczył odrzucić wszystkie trzy projekty.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#PDługosz">Natomiast proszę o uchwalenie nawelizacji art. 39 w brzmieniu zaproponowanem przeze mnie.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WicemarszałekMakowski">Przystępujemy do głosowania. Przedewszystkiem mamy wniosek komisji, który się opiera na rozpatrzeniu druku nr 466, a zatem będę uważał głosowanie nad wnioskiem komisji jako jednoczesne załatwienie druku nr 466.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#WicemarszałekMakowski">Ponieważ do tego druku jest jednocześnie wniosek mniejszości, a zatem wniosek ten będę głosował ewentualnie w razie, jeżeliby propozycja komisji nie została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#WicemarszałekMakowski">Głosujemy zatem przedewszystkiem nad propozycją komisji.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#komentarz">(P. Ciołkosz: Panie Marszałku, czy można rozdzielić poszczególne artykuły dlatego, że za niektóremi artykułami się wypowiadamy, a za innemi nie?)</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#WicemarszałekMakowski">Przedewszystkiem będziemy głosowali pozytywnie wniosek komisji co do zmiany art. 39 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej. Gdyby wniosek pozytywny komisji nie przeszedł, przejdziemy do wniosków mniejszości, a potem będziemy głosowali dwa wnioski komisji co do odrzucenia wniosków, zawartych w drukach nr 374 i 497.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#WicemarszałekMakowski">Kto jest za wnioskiem komisji o zmianę art. 39, zechce wstać. Stoi większość zatem ustawa wraz z tytułem została w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#WicemarszałekMakowski">Przez to odpada konieczność głosowania nad wnioskiem mniejszości w odbitce 167.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#WicemarszałekMakowski">Natomiast musimy przegłosować dalsze wnioski komisji mianowicie wniosek komisji o odrzucenie wniosku z druku nr 374. Kto jest za wnioskiem komisji, zechce wstać. Stoi większość, wniosek komisji przyjęty.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#WicemarszałekMakowski">Przystępujemy do głosowania wniosku komisji o odrzucenie wniosku z druku nr 497. Kto jest za wnioskiem komisji, zechce wstać. Stoi większość, wniosek komisji został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#WicemarszałekMakowski">Przystępujemy do trzeciego czytania projektu ustawy według wniosku komisji. Kto jest za przyjęciem, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#WicemarszałekMakowski">Przystępujemy do punktu 7 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Przemysłowo Handlowej o rządowym projekcie ustawy w sprawie regulowania produkcji i obrotu olejem skalnym, gazami ziemnemi i produktami naftowemi oraz innemi płynnemi materiałami napędowemi (druk nr 484 i 535).</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#WicemarszałekMakowski">Jako sprawozdawca głos ma p. Bronisław Wojciechowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PBronisławWojciechowski">Wysoka Izbo! Jeśli chce się mówić o polskim przemyśle naftowym w Polsce, to nie można uniknąć pewnego zażenowania, albowiem przemysł ten w olbrzymiej większości nie jest polskim jest przemysłem ocanowanym przez obcy kapitał. A niezawsze tak było. W dawnych latach twórcami tego przemysłu byli ludzie, którzy wyrośli na naszej ziemi, oni stworzyli te bogactwa naftowe, z których Polska niegdyś słynęła na cały świat. Gdy dziś rozglądamy się po naszem Podkarpaciu naftowem, jaki tam jest stan posiadania, to widzimy cmentarzysko, na którem osiedli inni a nie potomkowe tych, którzy ten przemysł niegdyś tworzyli.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#PBronisławWojciechowski">Przemysł naftowy w Polsce miał piękne karty, już w XIX stuleciu, kiedy wydał znakomitych ludzi, którzy nietylko w tym przemyśle, ale i w dziedzinie gospodarstwa narodowego i w polityce polskiej odgrywali duża role. Już w połowie tego stulecia zasłynęło nazwisko Łukasiewicza, któremu w zeszłym roku uchwaliliśmy wznieść pomnik. Łukasiewicz był pierwszym, który zastosował naftę do oświetlenia. Potem przyszli inni — przyszli twórcy kopalnictwa naftowego wreszcie twórcy polskiego przemysłu rafineryjnego, np. Stanisław Szczepanowski, Wolski, Odrzywolski i plejada innych współpracowników, którzy zasłynęli na całą Polskę. Odkryto wielkie na ówczesne czasy zasoby surowca naftowego na zachodzie. w okolicy Krosna, na wschodnie w Schodnicy i w Słobodzie Rungurskiej.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#PBronisławWojciechowski">Przemysł ten miał wszelkie szanse rozwoju, miał również szanse utrzymania się w ręku tych którzy byli jego twórcami Niestety, wypadki potoczyły się inną koleją. Szczepanowski. jeden z najwybitniejszych przemysłowców, jeden z najwybitniejszych patrjotów w b. zaborze austriackim, widniał ruinę swojego dzieła, umarł w odosobnieniu i rozpaczy, a dziedzictwo jego zabrali inni.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#PBronisławWojciechowski">Jeżeli sięgnąć do nowych czasów, do obecnego pokolenia, dziś pracującego w przemyśle naftowym, to i tu spotykamy człowieka, który zabiegał o to, ażeby tworzyć polskie ośrodki w przemyśle naftowym. Tym człowiekiem był ś p Władysław Szaynok. I znowu ś. p. Szaynok tak. jak Szczepanowski zmarł w rozterce i nie danem mu było oglądać w ostatniej godzinie życia pozytywnych rezultatów swojej pracy. Gdy umarł Władysław Szaynok, przed kilku laty wtedy pisał „Dziennik Ludowy” we Lwowie, że zmarł człowiek wielki, który obracał miljonami, a sam pozostał przez całe życie ubogim.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#PBronisławWojciechowski">Obok wielkich nazwisk polskich w przemyśle naftowym zajaśniało nazwisko jednego z cudzoziemców, który jednak zrósł się z naszym krajem, był oddany polskiemu przemysłowi. Myślę o Mac Garvey'u, odkrywcy Borysławia, który wspólnie z Polakami dokonywał tego wielkiego dzieła, współpracował z nim jeden z wybitniejszych naszych przemysłowców Władysław Długosz. I zasługą tych ludzi było odkrycie tego złoża, które po dziś dzień jest największem źródłem surowca naftowego w Polsce.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#PBronisławWojciechowski">Rzućmy okiem na cyfry polskiej produkcji naftowej, Produkcja ta rozwinęła się z końcem XIX wieku. Z początkiem XX wieku w 1909 roku osiągnęła maximum maximum to wynosiło 209.000 cystern 10-tcynowych, gdy w tym czasie produkcja światowa wynosiła 3 989.000 cystern 10-tonowych, czyli na Polskę wypada 5,22% ogólnej produkcji naftowej. Od 1909 r. produkcja w Polsce spada, spada stopniowo, nieustannie, z roku na rok, i dziś jesteśmy świadkami, że produkcja w r. 1931 wynosiła 63.000 wagonów 10-tonowych, wtedy kiedy produkcja światowa wynosiła przeszło 18 miljonów wagonów 10-tonowych, a więc w produkcji światowej Polska spadła do 0,34%. Mimo tak nikłego udziału w produkcji światowej ropy, Polska przecież pewną rolę w tej dziedzinie odgrywa. dlatego, że wydobywana ropa naftowa nie może być w całości zużyta w kraju, a w dużej części musi być eksportowana.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#PBronisławWojciechowski">Jeżeliby chodziło o przyczyny spadku polskiej produkcji ropy naftowej to poza wyczerpaniem złóż, jedną z nich jest zmniejszona ilość wierceń. I jeżelibyśmy rzucili okiem na wiercenia, dokonane w ostatnich latach, to w r. 1927 mielibyśmy odwierconych 101 000 metrów, w roku 1929 — 198 000. w roku 1930— 116 000, a w roku 1931 tylko 71.000 metrów bieżących.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#PBronisławWojciechowski">Cyfry odwierconych metrów są poważna wskazówką przy ocenie spadku czy wzrostu produkcji. I tutaj zagadnienie spotęgowania ruchu wiertniczego wysuwa się na czoło przy odbudowie przemysłu naftowego.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#PBronisławWojciechowski">Drugim elementem przemysłu naftowego poza kopalnictwem jest przeróbka ropy. W Polsce posiadamy dużo rafineryj i zdolność przeróbcza tych rafineryi przewyższa znacznie polską produkcie ropy. Jeżeli produkcja nasza wynosi przeszło 60 000 wagonów ropy, to zdolność przeróbcza tych rafineryj wynosi przeszło 140 000 wagonów, a więc zatrudniamy nasze rafiner je w niecałych 50%.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#PBronisławWojciechowski">Dalszym elementem przy rozpatrywaniu przemysłu naftowego są kwestje, tyczące się sprzedaży produktów w kraju i eksportu. Sprzedaż produktów naftowych w kraju w latach 1925 — 1931 wygląda w sposób następujący: W roku 1925 sprzedaliśmy w kraju 27.000 wagonów, w roku 1926 — 31.000 wagonów w roku 1927 — 36.000 wagonów w roku 1928 — 37.000 wagonów, w roku 1929 — 39 000 wagonów, w roku 1930 również 39.000 wagonów, w roku 1931 — 37.500 wagonów.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#PBronisławWojciechowski">Jest to pierwszy rok. w którym notujemy spadek konsumcji w kraju.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#PBronisławWojciechowski">W tym samym czasie cyfry eksportu wyglądaj, w sposób następujący:</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#PBronisławWojciechowski">W roku 1925 eksport wynosił 33000 wagonów w roku 1926 —46.000 wagonów, w roku 1927 — 27.000 wagonów, w 1928 r. — 26.000 wagonów, w roku 1929 — 25.000 wagonów, w r. 1930 — 19.000 wagonów, w r. 1931 — 21.900 wagonów.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#PBronisławWojciechowski">Obserwujemy tutaj wzrost eksportu w ostatnim roku Procentowo sprzedaż w kraju i eksport układają się w roku 1931 w ten sposób że w kraju sprzedaż okrągło wynosi 2/3 produkcji naftowej, a eksport 1/3. Przy statystyce tej trzeba uwzględnić sprzedaż w Gdańsku, która dzieli się na dwie części: Gdańsk dla własnych potrzeb należy wliczyć do sprzedaży krajowej, Gdańsk na eksport do sprzedaży zagranicznej.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#PBronisławWojciechowski">Jeżeli chodzi o dalszy czynnik, który mamy uwzględniać przy rozpatrywaniu przemysłu naftowego, to jest nim cena ropy. I tu podam dane, dotyczące ceny ropy borysławskiej, jako ropy standardowej. Cena ta kształtowała się w sposób następujący, według cen w grudniu w poszczególnych latach. I tak za wagon 10-tonowy wynosiła w 1925 r. 1.180 zł, w 1926 r. — 2 015, w 1927 r. — 1.853, w 1928 r. — 1.743, w 1929 r. — 1.902, w 1930 r. — 1.900, w 1931 r. 1.595 złotych. Według wskaźnika wygląda to w ten sposób, że jeżeli przyjąć 1927 r. jako wskaźnik „1”, to wtedy wypadną następujące cyfry: w 1928 r. — 1.02, 1929 r. — 1.05, 1930 r — 1.03, 1931 r. — 1,03, styczeń 1932 r. — 0,86.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#PBronisławWojciechowski">Interesującą rzeczą jest porównanie spadku cen ropy ze stosunkami, panującemi na rynku pracy. Otóż odpowiednie cyfry przedstawiają się w sposób następujący. Jeżeli w r. 1927 przyj mierny za „1” płacę robotnika drugiej kategorji, to w r. 1928 otrzymamy 1.02, w 1929 r. — 1.09, w 1930 r. — 1.05, a w 1931 r. — 0.85, Cyfry te podnoszę dlatego że przy ogólnej tendencji zniżkowej w czasie kryzysu jest również tendencja do zniżania poszczególnych elementów, wpływających na kształtowanie się cen t. zw. produktów końcowych. Stwierdzić też wypada, że cena ropy spadła, robocizna spadła, a jeżeli chodzi o cenę krajową, cena wzrasta i wykazuje w tej chwili wskaźnik ponad 100.</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#PBronisławWojciechowski">Jeżeli chodzi o wpływ Państwa na kształtowanie się poszczególnych elementów produkcji naftowej, to Państwo ma dwa środki, przy pomocy których może w dzisiejszych stosunkach bez ustawy oddziaływać na przemysł naftowy. Temi czynnikami są z jednej strony przedsiębiorstwo państwowe „Polmin”, z drugiej strony cła. Muszę podnieść, że przedsiębiorstwo państwowe „Polmin” w ostatnich czasach nie jest przedsiębiorstwem deficytowem, owszem pracuje z wynikiem dodatnim, pozytywnym. Bliżej o tem zagadnieniu mówić nie chcę w tej chwili. Jeżeli chodzi o cła, to kształtują się w sposób następujący: cła przywozowe dla produktów zagranicznych: dla benzyny od 100 kilo — 50 zł, dla nafty — 32 zł, oleju — 20 zł, parafiny — 75 zł. To są cła prohibicyjne, ponieważ dochodzą do 100% wartości produktu. Korzystanie z ochrony celnej ma na względzie unormowanie stosunków w tym przemyśle, który odgrywa doniosłą rolę w życiu państwowem albowiem nie można sobie pozwolić na to, ażeby spadek produkcji postępował w dalszym ciągu w tem tempie, jak dotychczas, gdyż przemysł naftowy ma znaczenie dla obrony Państwa, z drugiej strony nie można dopuścić do zaniku produkcji w szeregu kopalń mniejszych choćby dlatego, że odbudowanie tej produkcji nawet przy poprawie konjunktury, po pewnym okresie czasu nie jest rzeczą możliwą. Kopalnia nie jest fabryką. Fabrykę można na pewien czas zamknąć, a kopalni nie można zamknąć bo w przyrodzie odbywają się procesy, które są nieodwracalne, — kopalnie opuszczone zalewane są przez wodę i już żadnemi środkami mimo chęci odbudowania zamkniętej kopalni przywrócić jej do życia nie można.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#PBronisławWojciechowski">Kiedy odbywa się proces organizacyjny w przemyśle naftowym, musimy się liczyć jeszcze z jednym elementem a mianowicie zwrócić uwagę na zagadnienie eksportu i na sprzedaż krajowa Eksport jest tu deficytowy, jak przy wielu produktach polskich, a nawet dumpingowy, zaś ceny krajowe są opłacalne i decydują o rentowności przemysłu naftowego. Stosunki, jakie wytworzyły się w ostatnich czasach. kształtują się w ten sposób, że nie wszyscy brali udział w eksporcie: firmy większe, zorganizowane w kartelu naftowym eksportowały, mniejsze firmy nie eksportowały. Eksport nie był zorganizowany w sposób jednolity nie był zorganizowany tak, aby zapewnił gospodarstwu polskiemu maksymalne korzyści. Z tego powodu zrodziła się konieczność — również w tem brał udział Rząd, aby te stosunki unormować i ażeby zrównać o ile możności szanse wszystkich przedsiębiorstw, aby nie dopuścić do zbytniej wybujałości tych elementów, które jako elementy outsiderskie korzystać mogły z pełnej konjunktury krajowej, wtedy kiedy ciężarów eksportowych żadnych nie ponosiły. Ten moment został w ustawie uwzględniony i ta tendencja do możliwego zrównania szans w sposób faktycznie odpowiadający stosunkom, a nie mechaniczny, przebija w szeregu przepisów ustawy, którą za chwilę będę szczegółowo referował.</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#PBronisławWojciechowski">Przechodząc teraz do samej ustawy, muszę stwierdzać rzecz następującą: w druku nr 484 mieliśmy ustawę, która dawała bardzo szerokie pełnomocnictwa p. Ministrowi Przemysłu i Handlu w dziedzinie organizowani przemysłu naftowego. Komisja stanęła na stanowisku. ażeby, pozostawiając zakres pełnomocnictw nieograniczony, stworzyć jednak w ustawie pewne zasady, któremiby się Rząd powodował przy organizowaniu przemysłu naftowego Pod tym względem nastąpiło zupełne uzgodnienie pomiędzy mną, jako referentem, a przedstawicielami Ministerstwa Przemysłu i Handlu i projekt który miałem zaszczyt referować na komisji, był właśnie rezultatem tego uzgodnienia, i Ministerstwo przyjęło mój punkt widzenia, jako referenta, że te zasady należy do projektu ustawy wprowadzić. Pod względem formalnym zmiana wyraziła się w tem że zmieniliśmy tytuł ustawy który brzmi obecnie: „Ustawa w sprawie regulowania stosunków w przemyśle naftowym”. Dalej art. 1 i 2 w nowym projekcie zostały połączone w artykuł jeden, który otrzymał nomenklaturę: art. 1. zresztą pozostałe artykuły, otrzymując inną numerację, w zasadzie zmianie nie uległy.</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#PBronisławWojciechowski">Przechodząc do szczegółowego referowania ustawy, zatrzymam się pokrótce na poszczególnych jej punktach A wiec jeśli chodzi o punkty a, b, c art. 1, to w punktach tych unormowane są zakazy przywozu i wywozu produktów naftowych i ropy, regulacja ceł oraz centralizacja eksportu. Są to te naczelne zagadnienia, są to te instrumenty, które dajemy w ręce Państwa do opanowania i unormowania stosunków w przemyśle naftowym.</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#PBronisławWojciechowski">Zakaz wywozu ropy istniał oddawna, już w ustawie z r. 1924 taki zakaz został przeprowadzony. Tutaj trzeba nadmienić że zakaz wywozu surowca, jakim jest ropa, ze stanowiska gospodarczego teoretycznie jest słuszny, miał jednak refleksy ujemne na stosunki w przemyśle naftowym w Polsce, albowiem z okresu wojennego weszliśmy do Polski z zapasem 45.000 wagonów ropy w dużej części będącej własnością t. zw. czystych producentów ropy. Z powodu zakazu wywozu ropy powstała dla tych producentów wielka strata, gdyż konjunktura była inna, niż dzisiaj. Albowiem w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości właśnie eksport był rentowny, a sprzedaż krajowa była deficytowa. Czyści producenci, nie mogąc swej ropy sprzedać po wysokich cenach za granicą, musieli ją oddać po niskiej cenie krajowym rafinerjom które w ten sposób zagarnęły cały zysk. Jest to jedna z przyczyn upadku polskiego kopalnictwa i wiertnictwa naftowego. Zupełnie inaczej wyglądają stosunki dzisiaj, kiedy eksport jest deficytowy, a sprzedaż krajowa jest opłacalna, Te rzeczy warto przypomnieć, bo ustawa musi uwzględnić również pewne momenty z przeszłości musi dążyć do wyrównania tych szans, które nie były poprzednio w sposób należyty ujęte.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#PBronisławWojciechowski">Zagadnienie centralizacji eksportu jest zagadnieniem podstawowem. Jeżeli się podchodzi do jakiegokolwiek zagadnienia z dziedziny życia gospodarczego i chce się autorytetem Państwa popierać organizację gospodarczą, organizację przymusową, musi się służyć pewnym interesom ogólnym.</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#PBronisławWojciechowski">I oto, jeżeli wejrzymy w stosunki naftowe w Polsce, to jest faktem, że wszystkie firmy zagraniczne są tylko firmami siostrzanemi swoich central, które mają siedziby poza granicami Polski, czy to w Paryżu, czy w Wiedniu, czy jeszcze dalej. Z wyjątkiem parafiny, nasz eksport naftowy nie jest zorganizowany należycie i nie podlega kontroli państwa. Przeciwdziałanie kombinacjom eksportowym jest u nas rzeczą niewykonalną bo jeżeli kto sprzedaje produkty naftowe zagranicznej siostrzanej firmie, to zawsze może uchylić się od kontroli i ta cena, którą wystawia w fakturze nie jest możliwa do zbadania.</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#PBronisławWojciechowski">Dlatego też postulat centralizacji eksportu jest po stulałem zasadniczym, jeżeli do ofiar na rzecz tego eksportu koniecznego ze stanowiska gospodarki narodowej chce się pociągnąć również tych mniejszych, którzy nie mają swoich siostrzanych firm zagranicą i nie mogą w sposób pośredni uchronić się od strat, jakie bezwątpienia czekają każdego, kto z Polski chce produkty naftowe wywozić. Z chwilą, gdyśmy przyleli w jednym z początkowych punktów zasadę centralizacji eksportu, z tą chwilą jest rzeczą możliwą i konieczną ażeby ofiary na rzecz eksportu ponosili wszyscy.</u>
<u xml:id="u-25.24" who="#PBronisławWojciechowski">W dalszym ciągu przechodzę do punktu d) oraz e) art. 1, gdzie zawarta jest ochrona t. zw. czystej produkcji ropy. Jeżeli mamy mówić o przemyśle naftowym, to przedewszystkiem musimy uwzględnić to, co jest podstawą przemysłu naftowego, czyli produkcję ropy. Gdyby nie było produkcji ropy, nie byłoby wogóle przemysłu naftowego i jeżeli dziś to zagadnienie jest na tapecie izb ustawodawczych, to pierwszą przyczyną tego — co również podkreślono w motywach projektu rządowego — jest troska o istnienie polskiej produkcji ropy. Troska ta nie może pozostawać w sferze teorji. musi znaleźć wyraz praktyczny w samej ustawie. Jest to ujęte w ten sposób że Państwo, jeżeli nie nastąpi dobrowolna organizacja, może stworzyć przymusową organizację, która z jednej strony obejmie producentów rafinerów i rafinerów czystych, a z drugiej strony producentów czystych ropy naftowej, i pozostawiając im zasadę równorzędności, w momentach spornych decydować będzie o tem, co jest najistotniejsze dla producentów ropy, to jest o cenie ropy. Arbitraż Państwa jest tu wysunięty na plan pierwszy, gdyż doświadczenie ostatnich lat pouczyło nas, że tylko drogą zastosowania tego bezstronnego czynnika możemy osiągnąć wyniki korzystne dla produkcji ropy. Również obrót ropą, a więc sposób jej rozdziału, warunki dostawy, sposób płatności i t. d., wszystko to jest w artykule tym zastrzeżone porozumieniu tych dwóch równorzędnych grup: z jednej strony grupy rafinerów, z drugiej strony — producentów, a w razie sporu między nimi decyduje arbitraż wyznaczony przez Ministra Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-25.25" who="#PBronisławWojciechowski">Dalsze punkty art. 1, to jest punkty f) i g) mówią o uregulowaniu stosunków między rafinerjami. Wśród rafineryj polskich możemy odróżnić dwie grupy: z jednej strony wielkie firmy, zorganizowane dotychczas w kartelu naftowym, z drugiej strony mniejsze, t. zw. outsiderzy. Gdybyśmy stanęli na gruncie mechanicznego zrównania jednej i drugiej grupy, to musielibyśmy sobie powiedzieć, że przy pomocy tej ustawy, którą w tej chwili rozpatrujemy, przekreślićbyśmy musieli, albo wszystkich, albo prawie wszystkich tych mniejszych, którzy są nietylko mniejszymi a więc słabszymi ekonomicznie, ale również reprezentują jedyny polski element w tym dziale przemysłu naftowego. To zawsze było ideałem kartelu i o to zawsze zabiegały organizacje, tworzące kartel w latach ubiegłych, ażeby uprościć stosunki w przemyśle naftowym i doprowadzić do jego zupełnej koncentracji w ręku kilku wielkich firm zagranicznych, Na tę koncepcję jednak nikt pójść nie może, chociażby z tego względu, że dla Państwa jest rzeczą korzystniejszą, gdy w tej gałęzi przemysłu istnieje grupa krajowych przedsiębiorców. Państwo może wtedy wystąpić jako medjator regulujący stosunki i nie potrzebuje prowadzić bezpośrednio walki z tendencjami, które niezawsze idą po linji interesów Państwa.</u>
<u xml:id="u-25.26" who="#PBronisławWojciechowski">Rozumiem dobrze, czemu ci, którzyby chcieli zupełnej koncentracji przemysłu naftowego w Polsce w ręku firm zagranicznych, podnoszą atak na ten projekt ustawy i na tych, którzy współpracowali przy tej ustawie. Ale, proszę Wysokiej Izby, ta sprawa jest jasna i wyraźna. Podczas naszych obrad, w szczególności w czasie obrad specjalnej podkomisji, którą wyłoniono wewnątrz B.B., były wysunięte pewne tezy, które wszyscy członkowie tej podkomisji bez względu na reprezentowane światopoglądy przyjęli, tezy te również zostały uzgodnione z przedstawicielami Rządu. Do tych tez należało utrzymanie mniejszych zakładów przeróbczych. I to zostało w ustawie.</u>
<u xml:id="u-25.27" who="#PBronisławWojciechowski">Jeżelibyśmy dziś chcieli być narzędziem, przy pomocy którego kapitał zagraniczny chciałby zdmuchnąć z powierzchni życia te wszystkie krajowe elementy twórcze, a słabsze ekonomicznie które znajdują pewne uwzględnienie w samej ustawie, to w takim razie swojej roli, jako roli Sejmu polskiego, wobec obywateli Polski, byśmy nie spełnili. Wszystkie też spory jakie istnieją pomiędzy temi dwiema grupami, pomiędzy silną grupą zagraniczną, a słabą grupą krajową, nie są rozstrzygane w samej ustawie, ale są oddane do decyzji Rządu. Minister Przemysłu i Handlu decyduje więc zarówno o rozdziale kontyngentu ropy przydzielanego poszczególnym rafinerjom, jak również o rozdziale kontyngentów krajowych i zagranicznych przy sprzedaży gotowych produktów. W jego ręku są prawie wszystkie nici całej polityki naftowej. Tę rzecz stwarzamy celowo. Od uznania Ministra Przemysłu i Handlu będzie zależało, czy pewne zakłady ze względów ogólnogospodarczych lub państwowych będzie mógł skazać na śmierć, czy zachować przy życiu.</u>
<u xml:id="u-25.28" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: A sprawa ceny?)</u>
<u xml:id="u-25.29" who="#PBronisławWojciechowski">Przejdę i do cen w dalszym ciągu.</u>
<u xml:id="u-25.30" who="#PBronisławWojciechowski">Jeżeli więc chodzi o ten właśnie punkt, który wywołał furję niekulturalnych ataków u pewnych organów prasy, to stwierdzam, jako sprawozdawca, iż stawiałem tę sprawę wyraźnie zarówno w łonie wewnętrznej podkomisji Bloku Bezpartyjnego, jak w toku dyskusji z przedstawicielami Rządu, jak i potem w czasie obrad na Komisji Przemysłowej. Pod tym względem sprawa jest jasna i wszystkie ataki są obliczone na efekt zewnętrzny i mają na celu podważyć zaufanie do dobrych intencyj tych, którzy współpracowali przy tworzeniu ustawy. Zwracam uwagę, że współpracowali wszyscy, którzy byli na podkomisji naftowej Bezpartyjnego Bloku, współpracowali również i przedstawiciele Rządu.</u>
<u xml:id="u-25.31" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Te furje były w samym Bloku Bezpartyjnym w pismach, zdaje się, że w „Kurjerze Polskim”.)</u>
<u xml:id="u-25.32" who="#PBronisławWojciechowski">Jeszcze jeden punkt, dotyczący sprawy sprzedaży krajowej, może najwięcej denerwował przedstawicieli wielkiego kapitału mianowicie chodzi tu o tworzenie funduszu wiertniczego, Jeżeliśmy scentralizowali eksport, to uchroniliśmy się przed różnemi niekontrolowanemi tranzakcjami między Polską a zagranicą. Z drugiej strony, jeżeli chodzi o sprzedaż produktów naftowych na eksport przez rafinerje dotychczas niezrzeszone, to chcąc tę sprawę załatwić i mieć wobec całego kraju czyste sumienie, postąpiliśmy w pewien sposób słuszny, przyjmując następujący punkt widzenia:</u>
<u xml:id="u-25.33" who="#PBronisławWojciechowski">Ten punkt widzenia polegał na tem, że jeżeli t. z. w. outsiderom ma się zabierać nadwyżki dochodów, osiągane dotychczas przez nich to nie mogą one pójść do kieszeni wielkiego kapitału. Dlatego nie utworzyliśmy funduszu wyrównawczego, ale utworzyliśmy fundusz wiertniczy i przewidzieliśmy w ustawie w punkcie g), że poszczególnym outsiderom określi się ich produkcję do wysokości 6.000 ton rocznie i że outsiderzy ci będą mogli zwalniać się od eksportu, wpłacając na rzecz funduszu wiertniczego kwotę, wynoszącą różnicę pomiędzy ceną krajową a eksportową danego produktu.</u>
<u xml:id="u-25.34" who="#PBronisławWojciechowski">Tu jest to najboleśniejsze miejsce. Nie mieliśmy, proszę Panów, możności innego załatwienia tej sprawy. Przed oczami naszemi stoi przykład zatargu w przemyśle węglowym. Tam tak samo najpierw przemysłowcy obiecali, że stworzą fundusz wyrównawczy z obniżonych płac robotniczych a potem, kiedy płace robotnicze zostały obniżone, wtedy przemysłowcy odmówili utworzenia funduszu wyrównawczego i chcieli zostawić te pieniądze do swojej dyspozycji. Nie chcieliśmy tej komedji, i to komedji bardzo bolesnej, powtarzać w przemyśle naftowym. Nie czujemy się upoważnieni, aby zabierać pieniądze z kieszeni naszych obywateli i przelewać je do kieszeni innych osób. Natomiast możemy się czuć upoważnieni do tego, aby pewnym przedsiębiorstwom odebrać ich nadmierne zyski, wynikające z konjunktury, stworzonej przez ingerencję Państwa, i te pieniądze przelać na cele publiczne.</u>
<u xml:id="u-25.35" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-25.36" who="#PBronisławWojciechowski">Wiąże się z tem zagadnienie zasadnicze. Wysoka Izbo, produkcja ropy w Polsce spada. Niema pieniędzy na odwiercanie nowych szybów, niema pieniędzy na wiercenia poszukiwawcze. Z tych pieniędzy o których mówiłem przed chwilą, a które wyniosą ponad miljon złotych, a może więcej, Minister Przemysłu i Handlu będzie mógł utworzyć fundusz, który w jego dyspozycji będzie mógł być przeznaczony na prowadzenie tych wszystkich wierceń i na popieranie usiłowań ludzi, którzy mają do tej działalności kwalifikacje i chcieliby wiercić, ale nie mają dostatecznych na to środków. Tu jest pewna analogja z akcją, którą minister Kwiatkowski prowadził w r. 1927, mianowicie wielki kapitał stworzył wtedy specjalną spółkę „Pionier” i zobowiązał się wnosić po 4 miljony rocznie na rzecz tegoż „Pioniera”. I tu różnica jest ta, że „Pionier” jest własnością wielkiego kapitału zagranicznego, jakkolwiek pieniądze idą z nadwyżek cen krajowych, składanych przez konsumentów polskich, zaś te fundusze, które przeznaczone są w tej ustawie na fundusz wiertniczy, nie będą własnością prywatnych firm, lecz własnością Państwa i będą zarządzane w sposób określony przez ministra. To jest zasadnicza różnica, to jest inne podejście do tego zagadnienia, choć ono jest w istocie to samo, bo wyrasta z troski o wzrost produkcji ropy. „Pionier” odwiercił dotychczas trzy szyby. Szyb „Minister Kwiatkowski” w Borysławiu rokuje piękne nadzieje, ale sprawa jeszcze nie jest załatwiona i definitywnych rezultatów z tego szybu nie mamy.</u>
<u xml:id="u-25.37" who="#komentarz">(P. Sł, Stroński: „Pionier” nie udał się Ministrowi Kwiatkowskiemu, a „Minister Kwiatkowski” „Pionierowi”.)</u>
<u xml:id="u-25.38" who="#PBronisławWojciechowski">To jeszcze nie wiadomo, dotychczas nie mamy pozytywnych rezultatów, ale są duże nadzieje, a w przemyśle naftowym nadzieje odgrywają wielką rolę i często przyoblekają się w rzeczywistość. My wszyscy bez różnicy poglądów w przemyśle naftowym do szybu „Minister Kwiatkowski” przywiązujemy dużą wagę.</u>
<u xml:id="u-25.39" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-25.40" who="#PBronisławWojciechowski">„Pionier” dostał wiele miljonów złotych; razem kapitał „Pioniera” ma wynosić 15 milj. zł.</u>
<u xml:id="u-25.41" who="#komentarz">(P. St. Stroński: 15 miljonów nadziei, czy złotych?)</u>
<u xml:id="u-25.42" who="#PBronisławWojciechowski">Jeżeli chodzi o dalsze zagadnienie związane z tym funduszem wiertniczym, w którym chcieliby niektórzy widzieć fundusz wyrównawczy, to jest to historja bardzo ciężka. Chcę tę sprawę do końca wyczerpać.</u>
<u xml:id="u-25.43" who="#PBronisławWojciechowski">Wysoka Izbo! Jeżeli kto w dawnych czasach zwracał się do Państwa o to, żeby mu wydzierżawić podatek, to wpłacał ryczałtem pewną kwotę i sam ten podatek ściągał. Tendencja, żeby ten fundusz, przeznaczony na wiertnictwo, przechodził na fundusz wyrównawczy dla wielkich firm, ma jakiś dziwny podkład. Tu już nie chodzi o wydzierżawienie podatku, bo to jest jednak quasi-podatek, lecz chodzi o to, żeby ustawowo ściągać ten podatek z małych rafinerów i przelewać go do kieszeni prywatnej. To są żądania zbyt daleko idące i na spotkanie tych żądań my pójść nie możemy.</u>
<u xml:id="u-25.44" who="#PBronisławWojciechowski">Jeżeli chodzi o zagadnienie elementu reprezentowanego w kartelu i elementu, który stoi poza kartelem a więc kopalnictwa i zakładów przeróbczych polskich, to tu musimy stwierdzić rzecz następującą: wielki przemysł nie może sobie dać rady z rynkiem, wielki przemysł nie potrafi tego rynku zorganizować, nie potrafi dojść po porozumienia z przemysłowcami mniejszymi. To też zwraca się do Państwa o opiekę, chciałby jednak, żeby ta opieka szła tylko do tego punktu, gdzie to jest wygodne dla tego przemysłu.</u>
<u xml:id="u-25.45" who="#PBronisławWojciechowski">Myśmy chcieli zająć stanowisko wszechstronne i chcemy obsadzić wszystkie punkty, które Państwo w jakikolwiek sposób obsadzić powinno. Przedewszystkiem obowiązkiem Państwa wtedy, kiedy ingeruje w pewne dziedziny życia, jest ochrona tych, którzy są słabsi. W przeciwnym razie Państwo działałoby tylko na korzyść pewnej grupy, odgrywałoby rolę policjanta, wezwanego przez jednego, powiedzmy, właściciela zakładu, żeby ten policjant zamknął drugi zakład konkurencyjny. Na taką koncepcję my w ustawie pójść nie mogliśmy.</u>
<u xml:id="u-25.46" who="#PBronisławWojciechowski">W dalszym ciągu, jeśli chodzi o stosunki na rynku, to ustawa ma się przyczynić do stabilizacji stosunków, ale nie do ich sztywności. Tę stabilizację osiągniemy przez to, że zmusimy do wyeksportowania pewnej ilości produktów, które są nadprodukcją na rynku polskim.</u>
<u xml:id="u-25.47" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Jaka jest produkcja?)</u>
<u xml:id="u-25.48" who="#PBronisławWojciechowski">Produkcja roczna wynosi 60.000 wagonów ropy, krajowa konsumcja wynosi 40.000 wagonów, a zatem 20.000 wagonów trzeba wyeksportować i do tego eksportu trzeba pewne zakłady zmusić. To przewiduje ustawa i daje broń do ręki Ministrowi Przemysłu i Handlu. Jeżeli w ten sposób rozwiążemy to zagadnienie, że minister może regulować eksport i kontyngenty sprzedaży, to z tą chwilą możemy stanąć na stanowisku, że istnienie organizacji przymusowej w dziedzinie handlu nie jest potrzebne. Zwracam uwagę, że na tem stanowisku stanęli wszyscy członkowie komisji bez względu na dzielące ich różnice. Był to projekt, który wyłonił się poza moim referatem i komisja była pod tym względem zupełnie jednozgodna. Chodziło o to, żeby nie niszczyć tych elementów handlowych, które są w Polsce i pracują, bo mogłyby one powiększyć szeregi parjasów, nie mających środków do życia.</u>
<u xml:id="u-25.49" who="#PBronisławWojciechowski">Uważamy, że ograniczenie ilości produktów na rynku jest dużą gwarancją, że rynek nie będzie zdezorganizowany. Jeżeli rynek handlowy zostaje w zasadzie wolny, to przy tej wolnej emulacji i do pewnego stopnia wolnej konkurencji nie zachodzi niebezpieczeństwo zbytniego śrubowania cen. Wyrażam przekonanie, co jako referent osobiście podkreślam, że gdybyśmy nie stworzyli handlu wolnego i stanęli na stanowisku stworzenia organizacji w dziedzinie handlu, to w takim razie musielibyśmy czuć się w obowiązku wstawienia do ustawy punktu o regulowaniu cen produktów naftowych, a przedewszystkiem nafty, jako artykułu pierwszej potrzeby, przez czynniki rządowe.</u>
<u xml:id="u-25.50" who="#PBronisławWojciechowski">W punktach dalszych art. 1 mowa jest o stworzeniu organizacji eksportowej i tutaj stawia się granicę 6 miesięcy od daty wejścia w życie ustawy, w ciągu których eksport w sposób jednolity, nie budzący żadnych wątpliwości, musi być zorganizowany. Ten postulat podzielali wszyscy i z przyjemnością konstatuję, że pod tym względem żadnych różnic pomiędzy członkami komisji nie było. W dalszym ciągu mówi się w tym punkcie o uprawnieniach Ministra do powołania organizacji przymusowych, do zatwierdzania statutów, względnie do wydawania statutów. Bliższego omówienia ta sprawa nie wymaga.</u>
<u xml:id="u-25.51" who="#PBronisławWojciechowski">Punkt i) art. 1 mówi o tworzeniu zapasów oleju skalnego. Jest to wymóg obrony krajowej. Tutaj znaleźliśmy wyjście, w pewien sposób łagodzące ostrość tego przepisu, mianowicie zapasy produktów naftowych, które muszą być magazynowane w związku z potrzebami obrony Państwa, będą zaliczone nie na konsumcję krajową, lecz na eksport. W ten sposób ilość kapitału więzionego w nich będzie znacznie mniejsza, bowiem wartość tych produktów będzie odpowiadała wartości ich według cen eksportowych.</u>
<u xml:id="u-25.52" who="#PBronisławWojciechowski">W punkcie k) mówi się o zapobieganiu marnotrawstwu surowca. Stoi to w związku nie z dzisiejszą sytuacją, ale przepis ten wybiega w przyszłość. Jakkolwiek dziś mamy małą produkcję ropy naftowej, jakkolwiek wszyscy narzekamy, że jest spadek, musimy się liczyć z tem, że przy szczęśliwych okolicznościach, przy wysiłkach, przy dalszych wierceniach możemy gdzieś odkryć nowy Borysław. Mogłaby wtedy powstać nadprodukcja i mogłoby nastąpić np. takie marnotrawstwo surowca, jak w roku 1908, kiedy ropa borysławska płynęła potokami, a cena surowca spadła do ceny niższej, niż dziś kosztuje ropa w Rumunji. Punkt ten w sposób zresztą ostrożny i ograniczony daje możność Ministrowi Przemysłu i Handlu regulowania produkcji na wypadek dowiercenia się do takiego nadmiaru surowców naftowych.</u>
<u xml:id="u-25.53" who="#PBronisławWojciechowski">Punkt 1) mówi o badaniu i kontroli wytwórczości obrotów i zapasów tak produktów naftowych, jak i ropy.</u>
<u xml:id="u-25.54" who="#PBronisławWojciechowski">Punkt m) upoważnia Ministra do dysponowania funduszami, które płynąć będą, czy to przez zwalnianie się z eksportu firm dotychczasowych outsiderskich, czy to z kar, które opłacać będą ci, którzy ponad przyznany kontyngent chcieliby sprzedawać w kraju pewną część swoich produktów. Ten punkt był konieczny dlatego, że jeżeli stanęliśmy na stanowisku reglamentacji rynku wewnętrznego, nie możemy dopuścić do tego, ażeby ktoś z powodów, wynikających z interesów jego przedsiębiorstwa, mógł ten rynek zachwiać, i bezkarnie sprzedawać w kraju towar nadkontyngentowy. Kary są wysokie i uniemożliwiają przekroczenia.</u>
<u xml:id="u-25.55" who="#PBronisławWojciechowski">W art. 2 jest mowa o zastosowaniu przepisów tej ustawy do mieszanek napędowych. Wchodzi tu w grę zagadnienie benzolu i spirytusu. Sprawa ta musi być uregulowana. Jeżeli stanęliśmy na gruncie uregulowania sprawy w ten sposób, że nafta wchodzi na rynek w sposób uregulowany ustawą, to przepisom tej ustawy musimy podporządkować również te artykuły, które służą tym samym celom, a więc spirytus i benzol.</u>
<u xml:id="u-25.56" who="#PBronisławWojciechowski">W art. 3, 4 i 5 jest mowa o przepisach porządkowych, o rygorach i kontroli produkcji przez Państwo.</u>
<u xml:id="u-25.57" who="#PBronisławWojciechowski">Art. 6 mówi o tem, że z chwilą wejścia w życie tej ustawy traci moc obowiązującą ustawa z 1924 r. w przedmiocie zakazu wywozu ropy poza obszar celny Państwa. Dotychczas obowiązujące w tej materj przepisy ustawy są zbyt ostre, albowiem prawo zwalniania od eksportu ropy przysługuje tylko Prezydentowi Rzeczypospolitej, który w drodze rozporządzenia wydanego na wniosek Rady Ministrów może zezwolić na wywóz ropy. Przepisy te zostają złagodzona w ten sposób, że kwestja zezwoleń na wywóz ropy będzie załatwiana w myśl ustawy przez Ministra Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-25.58" who="#PBronisławWojciechowski">Art. 6 część 2 mówi o utrzymaniu w mocy ustawy z dnia 2 maja 1919 r., znowelizowanej rozporządzeniem z r. 1928, a dotyczącej praw Państwa do zakładania rurociągów.</u>
<u xml:id="u-25.59" who="#PBronisławWojciechowski">Dwa ostatnie artykuły, 7 i 8, mówią o tem, że wykonanie tej ustawy powierza się Ministrowi Przemysłu i Handlu i że ustawa wchodzi w życie z dniem ogłoszenia i traci moc obowiązującą z dniem 1 kwietnia 1937 r.</u>
<u xml:id="u-25.60" who="#PBronisławWojciechowski">Wyczerpałem w ten sposób treść tej ustawy, która, jeżeli chodzi o uregulowanie stosunków w przemyśle naftowym, stawiała sobie za cel przeprowadzenie pewnych tez które znalazły wyraz w poszczególnych punktach tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-25.61" who="#PBronisławWojciechowski">Tezą naczelną jest troska o produkcję ropy. Dalszą tezą jest to, ażeby przemysł ten w drodze organizacji mógł uporządkować swoje wewnętrzne stosunki. Następnie omawia się zagadnienie centralizacji eksportu w ramach organizacji, jakiej przemysł naftowy będzie podlegał. Ostatnim punktem jest kwestja utrzymania tych zakładów, które reprezentują kapitał krajowy, słabszy ekonomicznie, jeżeli tylko zakład jest twórczym, to jest zdolnym do ruchu, albowiem istniejący dotychczas stan rzeczy był co do tego opłakany. Zamykano pewne zakłady mniejsze za cenę t. zw. odpłaty. Odpłat za zamykanie zakładów ustawa nie dopuszcza, zakaz ten w ustawie jest konsekwentnie przeprowadzony. Pod tym względem byliśmy jednozgodni i stanęliśmy na jedynie słusznem stanowisku. Jak wyglądają bowiem pod tym względem stosunki naftowe? Otóż jest kartel, który spowodował zamknięcie pewnych zakładów przemysłowych mniejszych za cenę odpłat. Odpłaty te wynoszą około 50,000 dolarów miesięcznie. Wyraźnie powtarzam, że kartel płaci dziś kilku rafinerjom mniejszym, nie będącym w ruchu, około 50,000 dolarów miesięcznie. Jest to olbrzymi haracz, który ciąży na przemyśle wielkim, jak ciąży przedewszystkiem na cenie ropy. Wszystkie drobne udogodnienia, mówiące o ochronie mniejszej produkcji, które są wprowadzone do ustawy, daleko nie sięgają kwoty 50,000 dolarów, którą to kwotą pasorzytują na przemyśle naftowym drobne rafinerje zamknięte. Te cyfry są dostępne dla każdego. Zdejmujemy więc tą ustawą z wielkiego przemysłu haracz w postaci 50,000 dolarów miesięcznie, czyli 600,000 dolarów rocznie, t. j. przeszło 5 miljonów złotych. Stwierdzam, że suma korzyści, jakie w myśl ustawy może przyznać Minister Przemysłu i Handlu mniejszym zakładom, będącym w ruchu, nie dojdzie do tych 5 miljonów złotych, będzie nieznaczną cząstką tej sumy. Na tem tle jest jasną rzeczą, jak należy traktować pewne wystąpienia w prasie obrońców wielkiego kapitału zagranicznego. Proszę Wysokiej Izby, tu nie chodzi nawet o pieniądze, tu nie chodzi o straty, które wielki przemysł ponosi czy miałby ponieść, tu chodzi o zagadnienie polityczne, chodzi o zagadnienie rządzenia w przemyśle naftowym, i to o zagadnienie rządów absolutnych. Jeżeli my ustawą stwarzamy pewne warunki dla Ministra Przemysłu i Handlu, że on władny będzie pewne zakłady mniejsze utrzymać, to w ten sposób nie dopuścimy do dyktatury kapitału obcego w przemyśle naftowym. Ten kapitał gotów jest do wielkich ofiar pieniężnych, byle tylko niewygodne dlań elementy wyniosły się z przemysłu naftowego, zniknęły na zawsze, a zakłady ich uległy zamknięciu. Mniejsza o to, że to będzie ze szkodą dla robotników, którzy zostają wyrzuceni z pracy i przypatrują się bezsilnie, jak właściciel zamkniętego zakładu otrzymuje duże pieniądze. Więc istota rzeczy nie leży tutaj w doraźnych korzyściach czy stratach materjalnych, istota rzeczy leży — powtarzam jeszcze raz i chcę, ażeby mnie wszyscy dobrze zrozumieli — w zagadnieniu rządzenia przemysłem naftowym, który jest ważną dziedziną naszej gospodarki narodowej. I my, jako polski parlament mus i my na tę rzecz spojrzeć po męsku, musimy mieć oczy otwarte, a do dyktatury wielkiego kapitału zagranicznego w przemyśle naftowym dopuścić nam nie wolno.</u>
<u xml:id="u-25.62" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Rottenstreich.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PRottenstreich">Wysoka Izbo! Obradujemy nad ustawą, która ze względu na swe tendencje domaga się ożywionej dyskusji i głębokiego zastanowienia.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#PRottenstreich">Rząd przedłożył Sejmowi ustawę o przymusowym kartelu naftowym. Ustawa ta sięga nietylko bardzo daleko w strukturę i dynamikę przemysłu, ale robi z Rządu dyktatora przemysłu naftowego. Zanim przejdę do omówienia przedłożenia rządowego, względnie stępionego przez referenta projektu rządowego, należy się nieco zająć samym problemem przymusowych organizacyj.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#PRottenstreich">P. Premjer Prystor poruszył w swych przemówieniach w tej Wysokiej Izbie problem organizacji gospodarczej. Ostatnie przemówienie p. Premjera poświęcone było koncentracji przedsiębiorstw i monopolizowaniu przez nie poszczególnych rynków. Z tonu przemówienia p. Premjera wyczuć można było wyraźne ostrzeżenie przeciw wyzyskaniu monopolowego stanowiska przez kartele. Z innej trybuny, w Senacie, powiedział to samo, ale w innej formie p. Minister Przemysłu i Handlu. Przedstawiciele Rządu żywo interesują się posunięciami gospodarczemi karteli, zaniepokojeni są nożycami cen, które powstają dzięki sprężystej i monopolowej organizacji karteli i nawołują do porzucenia polityki sztywnych cen, jeśli niema w najbliższych już dniach nastąpić silna i wyraźna ingerencja Rządu przeciw polityce cen, jaką uprawiają kartele.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#PRottenstreich">A przecież kartele nie są wyjątkiem, mają się na kim wzorować. Usztywnienie cen, które napewno jest czynnikiem antygospodarczym, jest uprawiano przedewszystkiem przez Rząd. Ceny wyrobów monopolowych, koszta transportowe, ceny rozmów telefonicznych, prądu elektrycznego, gazu i wody nie są mniej sztywne, niż ceny cukru, węgla lub cementu.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#PRottenstreich">Nie jestem obrońcą karteli, owszem, potępiam politykę karteli, które wyzyskują swoje monopolistyczne stanowisko i dyktują ceny, nie licząc się z siłą nabywczą ludności ubożejącej z dnia na dzień. Ale na miły Bóg, co robi inny monopolista, Rząd, czy on redukuje ceny za swoje wyroby, za swoje usługi? Czy dostosowuje koszta taryfowe do zniżki cen? Dlaczego Rząd nie zaczyna polityki obniżania cen od siebie? Dlaczego on nie świeci przykładem? A jeśli Rząd się przekonał, że polityka karteli prowadzi do usztywnienia cen, dlaczego on sam nietylko radzi, ale zmusza nawet do tworzenia karteli, dlaczego grozi, że w razie nie powołania do życia dobrowolnego kartelu, to on dzięki ustawie, którą przedłożył Wysokiej Izbie, zmusi do stworzenia kartelu.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#PRottenstreich">Wiem, co Rząd podaje na usprawiedliwienie swego czynu. Rząd tłumaczy nam, że przemysł naftowy przeżywa podwójny kryzys, kryzys związany z ogólną gospodarczą dekonjunkturą i kryzys własny związany ze strukturalnemi właściwościami polskiego przemysłu naftowego.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#PRottenstreich">Jakie to są właściwości polskiego przemysłu naftowego? Mamy nadmiar ropy, którą eksportować musimy, a ponadto kurczy się produkcja ropy z powodu wyczerpania się eksploatowanych złóż naftowych. W dobrej konjunkturze mamy głód ropy, w złej nadmiar ropy. I Rząd powiada, tu przyznajemy mu pełną rację, że musimy rozwiązać problem wiertniczy. Zdaniem Rządu to rozwiązanie może nastąpić wtedy, gdy stworzone będą organizacyjne podstawy, któreby pozwoliły na dalsze samodzielne wiercenia. Rząd chce stworzyć kolektyw, któryby dopomógł do rozwiązania tego problemu. Ponadto chce Rząd zracjonalizować stosunek producenta ropy do rafinera i umożliwić dumpingowy eksport ropy. Kilka więc celów postawił sobie Rząd. I zdaniem jego, kartel obejmujący i producentów ropy i rafinerów rozwiąże ten problem. Powstanie kartelu jednoczącego w swem ręku cały produkt surowcowy i uszlachetniony jest właściwie stworzeniem kolektywnego przedsiębiorstwa. Kto pilnie śledził przebieg kryzysu w ostatnim czasie, widział, że pierwsze, które załamały się z powodu przesilenia, to były mamuty gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#PRottenstreich">Odpowie się może, że to nie jest w tym wypadku możliwe, bo kartel, który Rząd chce przy pomocy tej ustawy powołać do życia, ma dzięki polityce celnoreglamentacyjnej zabezpieczony bezkonkurencyjnie cały rynek zbytu wewnętrznego i będzie mógł, tak śrubować ceny, aby w razie spadku cen zagranicą nie ponosić straty. Trzeba bowiem zawsze mieć przed oczyma, że można ewentualnie prowadzić wewnątrz kraju politykę planową, i to, co Rząd zamierza robić z kartelem przymusowym, jest polityką planową, ale w stosunku do eksportu zawodzi wszelka polityka planowa.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#PRottenstreich">Ponieważ rynek wewnętrzny mniej konsumuje ropy, niż produkujemy, musimy ropę wywozić. Musimy przeto dopłacać do wywozu. Obliczono z grubsza, że suma dopłat rynku wewnętrznego do eksportu wynosi około pół miljarda zł. Mało konsumujący obywatel polski, z bardzo niskim standardem życiowym, dźwigający na swoich barkach niezmiernie wysoki budżet państwowy, samorządowy i ubezpieczeń społecznych, musi płacić dumpingowy podatek na rzecz obcego obywatela, on musi się ograniczać, szczędzić swemu dziecku na wsi trochę światła, bo zagraniczny konsument musi taniej dostać ten towar, inaczej kupi go sobie gdzieindziej, nie u nas.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#PRottenstreich">Płacimy prócz wszystkich podatków konsumcyjnych, idących do Skarbu Państwa czy samorządu podatek konsumcyjny na rzecz zagranicy.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#PRottenstreich">Dlatego jest obowiązkiem Rządu, zanim przychodzi z ustawą upoważniającą go do zmuszania pewnej gałęzi produkcji by się zrzeszyła, zanim on oddaje konsumenta krajowego w ręce dobrej, sprężyście prowadzonej organizacji, zanim stwarza dyktaturę na pewnym odcinku konsumcji krajowej, by obliczył, czy życie gospodarcze całego kraju ma rekompensatę za te ciężkie ofiary, które każę mu się ponosić. Czy obniżka cen na rynku wewnętrznym nie powiększyłaby konsumcji, nie zmniejszyłaby haraczu, który właśni obywatele płacą na rzecz konsumenta zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#PRottenstreich">Trzeba sobie powiedzieć, że jest wykluczonem, abyśmy przy tych wysokich kosztach wydobycia ropy polskiej, b?z wysokiego dumpingu mogli wytrzymać konkurencję choćby z ropą rumuńską; czy wolno w tej chwili gdy nasz rynek wewnętrzny się kurczy, gdy nasza zdolność konsumcyjna maleje, uprawiać politykę dumpingową, a co gorsze oddać konsumenta krajowego w ręce kartelu-dyktatora?</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#PRottenstreich">Nietylko nie wierzymy, ale jest gospodarczo wykluczonem, aby specjalnie kartel forsował wiertnictwo. Trzeba sobie raz powiedzieć, nie łudzić siebie i innych, że wiertnictwo jest możliwe tylko wtedy, gdy pieniądz jest tani, gdy jest nadmiar gotówki, gdy o kredyty nie jest trudno, i gdy towaru brak.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#PRottenstreich">Kartel przymusowy nie usunie braku gotówki, nie da kredytów inwestycyjnych, nie będzie wiercił, gdy zagraniczny kapitał zwołuje konferencję naftową dla wytworzenia równowagi między produkcją a konsumcją. Dopiero w ostatnich dniach ogłosiła prasa nowy plan Kessler a, zdążający do wprowadzenia równowagi między produkcją a konsumcją i plan zwołania konferencji międzynarodowej wszystkich krajów, które produkują naftę. I Polska ma być zaproszoną na tę konferencję. Idzie o to, ażeby ograniczyć produkcję nafty, Jeżeli dotychczas ograniczenia produkcji niema, to jest wykluczone, ażeby kartele w Polsce, w których osiemdziesiąt kilka procent kapitału jest zagranicznego, liczyły się z potrzebami naszego kraju i nie uwzględniały potrzeb przedewszystkiem kapitału zagranicznego i na żądanie Doterningów nie ograniczyły produkcji. Na to zwracam uwagę i z tem trzeba się liczyć i dlatego, zdaniem mojem, dobrze zrobił p. referent, gdy zmienił i stępił ostrze pierwszego projektu rządowego i uwzględnił potrzeby i producenta krajowego i konsumenta.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#PRottenstreich">Proszę Panów, muszę oświadczyć, że, gdy projekt rządowy wywołał w pewnych kołach wielkie zaniepokojenie, to poprawki wniesione przez p. referenta, uspokoiły nieco opinję publiczną. Co referent dał nam, jak my to rozumiemy i jak to opinja publiczna tłumaczy? Obronił drobniejsze warsztaty pracy przed paszczą kolosów rafineryjnych. Starał się nie dopuścić, aby istniały darmozjady w przemyśle naftowym, które dotychczas brały pieniądze za to, że nie pracowały. Pamiętał o znaczeniu i roli kupiectwa i nie dopuścił do wyeliminowania go. Swym passusem o kupiectwie naftowem chciał p. referent stwierdzić, że obowiązkiem kartelu, który powstanie czy dobrowolnie, czy pod przymusem Rządu, jest objąć wszystkich kupców alimentowanych dotychczas przez syndykat naftowy i przez t. zw. outsiderów, to znaczy przez te rafinerje, które nie należały do syndykatu naftowego.</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#PRottenstreich">Te poprawki, jak już sam p. referent zaznaczył: spowodowały ataki na jego osobę, właściwie przeciwstawienie się pewnych grup tym wszystkim poprawkom Należy się zająć temi zarzutami.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#PRottenstreich">Pierwszy z zarzutów skierowany przeciwko tym poprawkom jest, że nie możliwą jest konstrukcja, którą obciąża jednych kosztem drugich. Czyta się to i oczom się nie wierzy. Jak to? Wielcy przemysłowcy, obrońcy syndykatów powiadają, że nie możliwe są kontrakty, które jednych obciążają, a drugich nie? Przecież same kartele i syndykaty żyją z tego, że obciąża się innych. Dziś życie samo występuje przeciwko wyzyskowi uprawianemu przez kartele, przeciw tym narzuconym cenom i dyktatowi. Wielki przemysł tworzy grupy gospodarcze i on używa jako argumentu, że nie można dopuścić do pewnych krzywd? Czy dotychczas syndykaty mało krzywdziły? Śmiem twierdzić, że w Polsce syndykat naftowy dorobił się kolosalnych majątków, że utrzymuje kolosalne biura, że daje kolosalne pensje, i jego dotychczasowa polityka była często fałszywą i złą. W przedostatnim roku doszło do tego, że kupcy zmuszeni byli importować naftę rosyjską do Polski, dlatego, że im syndykat odmówił sprzedaży ropy. I kupcy w obronie swej egzystencji sięgnęli do ropy rosyjskiej. Dopiero wtedy syndykat zorjentował się i zaczął z nimi mówić. Syndykat nie może narzekać, iż on przedewszystkiem narażony jest na straty. Nigdy wielki kapitał i kartele nie należą do tych, którzy tracą. Powiada się, że rynek wewnętrzny jest dezorjentowany. Należy ten rynek wewnętrzny uporządkować. Syndykat myślał, że on położy łapę na całej produkcji, na wszystkich rafiner jach. Ale te małe rafinerje obroniły się i dlatego — twierdzą przedstawiciele dotychczasowego syndykatu naftowego, — że mali rafinerzy są chytrzy. Nie ulega wątpliwości, że otwarta paszcza syndykatu chciała ich połknąć, ale znaleźli obronę w pewnych poprawkach. Stąd pochodzi niezadowolenie, stąd się biorą napaści.</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#PRottenstreich">Jest wielkie niezadowolenie, że kartel nie będzie mógł dyktować rynkowi wewnętrznemu. Ludzie są głusi i ślepi, nie widzą i nie słyszą, że jest kolosalne niezadowolenie z polityki kartelowej. Rząd wyczuwa to niezadowolenie, wyrazem tego niezadowolenia całego państwa są przemówienia panów ministrów czy z tej trybuny, czy z trybuny Senatu i zapowiedź, że należy wreszcie ukrócić tę samowolę karteli, która jest bardzo wybujała.</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#PRottenstreich">Jedno wyjście byłoby z tej sytuacji: ażeby Rząd wreszcie wniósł do tej Wysokiej Izby ustawę kartelową, która położy kres wybrykom, których jesteśmy świadkami. Niestety tej ustawy nie widzimy. Cała opinja krajowa domaga się, ażeby Rząd wreszcie wystąpił z ustawą kartelową, ażeby uregulował te stosunki. Możliwe, że kartele na pewnych odcinkach gospodarczych są potrzebne, ale trzeba je poddać pewnemu sądowi kartelowemu, tak, jak się to dzieje w innych krajach Trzeba zrozumieć że jest wielka różnica pomiędzy krajami przemysłowemi, a agrarnemi. Kraje agrarne muszą mieć ustawę kartelową, by rolnictwo nie było pokrzywdzone, aby ustawa ta chroniła przed uciskiem. Kartele także muszą zrozumieć, że jest zmierzch kartelizmu, na całym świecie zaczęła się chwiać budowa, która narzucała społeczeństwu wysokie ceny, że społeczeństwo się broni, że bronią się społeczeństwa agrarne, a Polska jest krajem agrarnym, bo one najwięcej cierpią z powodu nożyc cen.</u>
<u xml:id="u-27.19" who="#PRottenstreich">I dlatego im wcześniej kartele zrozumieją to i porzucą politykę dotychczasową i nie będą tak zachłanne, tem prędzej dojdzie się do zamknięcia nożyc cen, które są katastrofalne tak dla produkcji, jak i dla konsumcji.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Kornecki.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(P. Rymar: Ja proszę o głos.)</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Rymar.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PRymar">Wysoki Sejmie! Rządowy projekt ustawy w sprawie regulowania produkcji i obrotu olejem skalnym, względem którego nasze stanowisko określiliśmy w pierwszem czytaniu na plenum Izby, uległ w myśl wniosku sprawozdawcy zasadniczym zmianom na komisji. Członkowie komisji nie mieli możności poddać tych wniosków gruntowniejszemu rozważeniu, gdyż po odczytaniu ich przez sprawozdawcę, odroczono komisję tylko na jedną godzinę. Z tego powodu nie braliśmy udziału w dalszych obradach komisji, a obecnie na plenum ograniczamy się do złożenia następującego oświadczenia.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#PRymar">„Projekt ustawy w sprawie regulowania stosunków w przemyśle naftowym oznacza coś więcej, niż zmianę polityki naftowej, gdyż wprowadza przewrót w podstawy obecnego ustroju gospodarczego. Minister Przemysłu i Handlu zyskuje prawo scentralizowania w jednej organizacji całkowitego obrotu zagranicznego tak olejem skalnym, jakoteż produktami naftowemi, na warunkach, przez siebie określonych, czyli wprowadza się w tej dziedzinie nowy monopol, monopol handlu zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#PRymar">Po drugie Minister Przemysłu i Handlu ma prawo tworzyć przymusowe kartele w przemyśle naftowym których statuty sam wydaje lub zatwierdza. Po trzecie Minister Przemysłu i Handlu ma prawo oznaczać ceny oleju skalnego, regulować obrót nim, określać kontyngenty dla poszczególnych zakładów przeróbczych czyli, że najważniejsze rozstrzygnięcia w zakresie produkcji i obrotu w tym przemyśle zostają jednostronnie oddane władzy administracyjnej, co oznacza wprowadzenie w bardzo szerokim zakresie gospodarki przymusowej i stanowi bardzo doniosły precedens dla innych gałęzi przemysłu.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#PRymar">W reszcie Minister Przemysłu i Handlu ma prawo nakazać poszczególnym zakładom gromadzenie zapasów oleju skalnego i produktów naftowych, za co ustawa nie przyznaje żadnego odszkodowania, co jest sprzeczne z art. 99 ustawy konstytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#PRymar">Uważamy całą ustawę za bardzo ryzykowny eksperyment, który nie uzdrowi stosunków, panujących w przemyśle naftowym, nie poprawi eksportu, ani nie doprowadzi do obniżki cen produktów naftowych, natomiast może pociągnąć za sobą zupełne upaństwowienie kopalnictwa naftowego, przerobu i handlu produktami naftowemi.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#PRymar">Przeprowadzenie tej ustawy w tak niezwykle szybkiem tempie bez gruntowniejszego rozważenia jej podstaw i doniosłości, zwalnia nas od obowiązku udziału w szczegółowej dyskusji. Poprzestajemy na tem ogólnem oświadczeniu, by tem wyraźniej zaznaczyć swoje stanowisko przeciwne temu niebezpiecznemu i niedojrzałemu projektowi”.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Ciołkosz.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PCiołkosz">Proszę Panów! Zdaje mi się, że całkiem dojrzała już do postawienia w prawie publicznem w Polsce sprawa zniesienia rozdziału władz.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#PCiołkosz">W procesie brzeskim p. prokurator Grabowski rozprawił się walnie z Janem Jakóbem Rousseau. Przychodzi mojem zdaniem kolej na starego Monteskiusza, i na jego teorję podziału władz.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#PCiołkosz">Byłoby pożyteczną rzeczą, gdyby Panowie z Bloku Bezpartyjnego, jak w swem kółku fimilijnem przeprowadzili dyskusję nad ustawą naftową, tak i na wieczorach czwartkowych w Komisji Konstytucyjnej, aby przeprowadzili dyskusję nad tem, czy jest wogóle jakiś sens w teorji prawa publicznego w Polsce utrzymywać fikcyjną zasadę podziału władz. Ta ustawa jest jedną z wielu, jakie przeprowadził w błyskawicznem tempie Sejm obecny, które są generalnemi pełnomocnictwami dla Rządu, o których właściwie niewiadomo, które z nich i kiedy wejdą w życie. Bo jeżeli chodzi o obecną ustawę, to ani ona nie mówi, ani p. referent nie powiedział, czy wszystkie te uprawnienia zostaną przez Ministra wyzyskane, czy tylko niektóre z nich, a w takim razie które i kiedy? Jeden tylko przepis jest bezwzględnie wiążący, ten, który w punkcie j) art. 1 mówi o przymusowej organizacji eksportowej, Tam jest zakreślony termin 6 miesięcy, którego Rządowi nie wolno przekroczyć. Oczywiście tylko w tym wypadku może z uprawnień nie korzystać, jeżeli przedtem powstanie dobrowolna organizacja wszystkich zainteresowanych.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#PCiołkosz">To nie jest ustawa o przymusowej kartelizacji przemysłu naftowego, lecz o możliwości skartelizowania tego przemysłu. Od początku traktowano tę ustawę jako rewolwer wyciągnięty przez Rząd w stronę przemysłu naftowego: „Jeżeli się sami dobrowolnie nie pogodzicie, to proszę, p. gen. Zarzycki ma tutaj niesłychanie szerokie dyktatorskie pełnomocnictwa i będzie z nich korzystał”. I ten rewolwer, który był nie browningiem, ale straszakiem, poskutkował, bo już w sobotę, jak donosi prasa, pod kierownictwem p. Ministra Szydłowskiego doszło do tego porozumienia dobrowolnego i wobec tego, może powie nam p. referent, iż ta ustawa wogóle nie będzie zastosowana i nie będzie potrzebna.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#PCiołkosz">P. Rybarski, kiedy tu przemawiał — ja z nim polemizowałem i jeszcze chcę do tej polemiki powrócić wyrażał obawę, że to jest poproś tu socjalizacja przemysłu naftowego. Otóż mamy bardzo wyraźny dowód że o socjalizacji nikt w rządzie obecnym nie myśli, bo kiedy w pierwotnym tekście ustawy, jeszcze nie przerobionym przez p. posła Woyciechowskiego, czas trwania tej przymusowej organizacji był nieograniczony, to teraz jest ustalony termin tylko do 1 kwietnia 1937 r. Ma być słowem tylko taka piatiletka naftowa, z jakim wynikiem — to przyszłość pokaże, ale po 5 latach ten „socjalizm” naftowy stanie się niepotrzebny. Otóż socjalizmu nie buduje się na 5 lat. Gdyby to miał być wysiłek i próba uspołecznienia przemysłu naftowego, to Rząd i Panowie z B.B. nie mogliby powiedzieć, że po 5 latach wszystko się skończy, tylkoby i bodaj dla fikcji podtrzymali ten przepis, że ustawa jest na czas nieograniczony. Ani od referenta, ani od p. Ministra nie usłyszeliśmy i nie usłyszymy odpowiedzi na obawy p. Rybarskiego. Nie powiedzieli, że to nie jest socjalizm, bo trzeba się liczyć z „Frontem Robotniczym” i pewnym kierunkiem w łonie obozu sanacyjnego, ale nie powiedzieli: tak. I słusznie nie powiedzieli, a niesłusznie straszy też p. Rybarski Lewiatana i kapitalistów polskich, że oni źle rozumieją swój interes, kiedy korzystają z pomocy i opieki Rządu i B. B. Może oni prowadzą politykę krótkowzroczną, o tyle, że kiedy skończy się obecny regime, to rządu nie będzie, a kapitaliści zostaną i oni zapłacą koszta antysocjalnej obecnej polityki. Ale w dobrą wolę i najlepsze intencje Rządu popierania produkcji kapitalistycznej, na podstawach kapitalistycznych opartej — nie wątpię i nikt w to wątpić nie może. Dlatego Lewjatan ma racje, że szuka opieki pod skrzydłami obecnego Rządu, bo ją tam znajduje.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#PCiołkosz">Ubolewanie nad likwidacją wolnych form gospodarki kapitalistycznej, wydaje mi się. że są tutaj bezcelowe, bo to są pewne zjawiska biologiczne nieuniknione w rozwoju życia gospodarczego i niezależne od woli czynnika ludzkiego; uniknąć ich w rozwoju życia gospodarczego się nie da. Forma liberalizmu gospodarczego się skończyła i kapitalizm przechodzi do form wyższych nie dlatego, że to są formy wyższe, ale dlatego, że na podstawie gospodarki wolnej, nie wiązanej konkurencyjnej kapitalizm nie może odrzucić dla siebie tych zysków, które ca konieczne, o ile kapitalizm nie ma przestać być kapitalizmem.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#PCiołkosz">Oczywiście, że te formy produkcji prowadzą do socjalizmu tak. jak kapitalizm wogóle prowadzi do socjalizmu, tak, jak socjalizm będzie dzieckiem kapitalizmu, jak dziecko wychodzi z łona matki. Ale to oczywiście nie pociąga za sobą tej konsekwencji, abyśmy mieli odnieść się życzliwie do formy, opartej na wyzysku spożywców, na ucisku robotnika, na wysokim zysku prywatnego kapitału z wykluczeniem potrzeb społecznych.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#PCiołkosz">Jeżeli p. poseł Rottenstreich mówił tu o tem że mamuty gospodarcze nie wykazują zdolności do życia, że większą zdolność do życia wykazują małe organizmy gospodarcze, to mnie się zdaje, że racja po jego stronie leży tylko w małym stopniu. Mianowicie winien był zwrócić uwagę na upadek znaczenia kapitału przemysłowego w obecnym okresie gospodarczym i na wzrost znaczenia kapitału finansowego. Sprzęgnięcie przedsiębiorstw przemysłowych z kapitałem finansowym, z natury rzeczy w wysokim stopniu spekulacyjnym, oto jest przyczyna kryzysu i upadku tych wielkich organizmów gospodarczych jak chociażby ten znany fakt z Kreugerem, tak samo, jak ostatnie wypadki z krachem wielkich banków w Niemczech To nie dowód jeszcze na to, że wyższe formy organizacji gospodarczej nie zdają próby życia i powinny być potępione na korzyść tych form niższych.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#PCiołkosz">Moglibyśmy stanąć na stanowisku, że ustawa ta reguluje tylko pewne wewnętrzne zatargi w łonie kapitalistycznych oczywiście producentów, ale to stanowisko byłoby tylko pozornie słuszne ponieważ jesteśmy w wysokim stopniu w tej ustawie zainteresowani i jako spożywcy i jako robotnicy. Wobec sprzeczności poszczególnych grup, zainteresowanych w przemyśle naftowym mianowicie wielkich koncernów z ich rafinerjami z jednej strony, małych rafineryj z drugiej strony i drobnych producentów bezrafineryjnych. t. zw. „czystych” z trzeciej strony, mamy ciągły stan zadłużeń ekonomicznych w przemyśle naftowym, który odbija się na pracownikach, zajętych w tym przemyśle a w szczególności w przemyśle wiertniczym. W samym np. Borysławiu na koncerny przypada około 4.000 robotników, w stosunku do których umowa zbiorowa jest utrzymana, natomiast około 2.000 robotników, zajętych w firmach drobnych stoi ciągle pod znakiem zapytania w sensie stosowania umowy zbiorowej, albo w sensie wypłacenia zarobków, z któremi się zalega po kilka miesięcy.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#PCiołkosz">Otóż przedewszystkiem należy to przypisać anormalnym stosunkom, a przedewszystkiem spadkowi ceny ropy, która do lutego 1931 r. wynosiła 215 dolarów za cysternę, potem 180 dolarów za cysternę z tem jednak, że wobec częściowego wstrzymania się od zakupów przez syndykat naftowy i „Polmin” efektywna cena, uzyskiwana dla małych rafineryj wynosiła i wynosi 170 do 178 dolarów za cysternę, przeciętnie 175, czyli o 40 dolarów mniej niż rok temu. Jasną jest rzeczą, że z powodu tej niskiej ceny przemysł drobnych producentów kurczy się i nie są oni w stanie się utrzymać, a oczywiście natychmiastowe refleksy widzimy na rynku pracy, na stanie zatrudnienia. Powołam się zresztą na memorjał tych drobnych producentów naftowych z dnia 22 stycznia 1932 r., gdzie domagają się cd Rządu, żeby miał na uwadze, że kopalnictwo naftowe w obecnych warunkach nie może pracować i rozwijać się przy cenie ropy niższej, niż 200 dolarów za wagon 10-tonowy dla ropy borysławskiej, jako marki standardowej, z uwzględnieniem odpowiedniego klucza dla marek specjalnych”.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#PCiołkosz">Byłby tu szereg pretensyj pod adresem „Polminu”. który przerabia miesięcznie około 700 wagonów ropy bruttowej, co obciąża kosztami cały ruch wiertniczy. Otóż, jeżeli zważymy, że ogólna produkcja drobnych producentów wynosi około 200 wagonów miesięcznie, gdyby „Polmin” zakupił ropę od czystych producentów zamiast ropy bruttowej po cenie syndykatu naftowego, co mógłby uczynić gdyż należy do kartelu i ma zapewnione ceny kartelowe na produkty finalne, to umożliwiłby wstrzymanie zbliżającej się katastrofy i uchroniłby te drobne kopalnie przed zastanowieniem ruchu. Ale tu, jak i gdzieindziej nie spełnił „Polmin” tego zadania i tej roli, jaka powinna była mu przypaść. Wielkie koncerny, ustalając ceny ropy niższe, odbijają sobie ten zmniejszony zysk w swoich rafinerjach na produktach końcowych, ponieważ ceny tych produktów końcowych nie zostały obniżone i są tak sztywne, jak wogóle mało które ceny produktów przemysłowych w Polsce Drobni producenci nie mogą z tego skorzystać, gdyż nie posiadają rafineryj, skazani są na spekulację i zmuszeni są sprzedawać ropę po każdej cenie, byle uzyskać pieniądze na robociznę i na pędzenie ruchu kopalni. Leży w interesie robotników, żeby wahania ceny ropy były minimalne lub wykluczone i żeby wysokość ceny za cysternę ropy była ustalona, co pozwoli utrzymać się przy liczbie zatrudnionych obecni? robotników i przy ich płacach.</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#PCiołkosz">Przemysł naftowy jest z swego założenia bardzo ryzykowny, nazywają go losowym, a gdy przytem nie jest zorganizowany — skoki w cenach produktów potęgują ryzyko, tem bardziej w dzisiejszej sytuacji gospodarczej. Wielkie koncerny przez skupienie kopalń doprowadziły do zastanowienia wierceń, szybów produktywnych i t. d., przez co zmniejszyła się liczba zatrudnionych w samym Borysławiu o 11.000 ludzi, I to jest ten drugi wzgląd, który nas, jako przedstawicieli robotników tu interesuje. Oto mam cyfry, przedstawione w artykule „Czasu” przez jednego z Panów, interesujących się tym problemem, a mianowicie Marjana Starowieyskiego. — cyfry, które wskazują że na terenach dziewiczych koncerny wielkie, cudzoziemskie, prawie zupełnie nie dokonują wierceń. Ten procent wierceń pionierskich jest minimalny.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#PCiołkosz">Następne zjawisko, to jest zamknięcie rafineryj w Jaśle, Krośnie, w Czechowicach, Ustrzykach, Drohobyczu, Stryju, Borysławiu i t. d. na skutek polityki kartelowej. Jak miałem już możność tu powiedzieć, te rafiner je pobierają od 1.000 do 9.000 dolarów miesięcznie za to, że nie pracują. Obecnie wskutek zniżenia ceny za ropę surową, a utrzymania ceny za produkty przerobione, odbudowują małe rafinerje, jak w Hubiczach, w Głęboce-Felsztyn i t. d. tylko dla wyzyskania konjunktury, dla chwilowego zarobku a w końcu te rafinerje prawdopodobnie zostaną zastanowione i te przedsiębiorstwa są obliczone na sezon, bezorganizacyjnie i bez podstaw.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#PCiołkosz">To są względy, które skłaniają nas do okazywania naturalnej u socjalistów życzliwości dla samej myśli zorganizowania produkcji. Ale powstaje pytanie dalsze, czy jest możliwa wogóle gospodarka planowa w obrębie ustroju kapitalistycznego? Jest możliwa, ale tylko w pewnych granicach, a zawsze jest to produkcja nie na potrzeby społeczne, lecz dla prywatnego zysku. I tu nie mamy żadnych wątpliwości co do tego, że prywatny zysk nie zostanie w przemyśle naftowym przez Rząd, gdyby nawet Rząd chciał skorzystać ze swoich pełnomocnictw kartelizacyjnych — okrojony albo naruszony.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#PCiołkosz">O co chodzi w tym projekcie ustawy? Właściwie tylko o producentów czystych ropy, o rafinerje, nie należące do syndykatu i przedewszystkiem o uporządkowanie eksportu. Ta ostatnia rzecz jest głównym bodaj motywem, który przebija się przez całą tę ustawę. Nawet takie rzeczy, jak popieranie wiertnictwa, naszem zdaniem, nie są tu w dostatecznej mierze uregulowane, a same już formy organizacyjne dla przemysłu naftowego nie są w dostatecznym stopniu rozwinięte. Bo p. referent w swoim projekcie stoi na stanowisku zorganizowania z jednej strony producentów rafinerów i rafinerów czystych, z drugiej strony producentów czystych na zasadach równorzędności, ale nadbudowy organizacyjnej w formie konwencji, czy jakiejś innej — tak, jak było w pierwotnej koncepcji p. Szydłowskiego — niema. Zostaje tylko arbitraż Ministra Przemysłu i Handlu, po którym wicie spodziewać się nie możemy, bo mamy doświadczenia co do ingerencji Rządu, a raczej braku ingerencji tam, gdzie mógł z nią występować przez „Polmin”.</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#PCiołkosz">Sądzimy, że te wyższe formy organizacji produkcji przemysłowej są pożądane i mogą dać rezultaty, ale pod nieodzownym warunkiem, aby organizacja ta przeprowadzona była pod kontrolą robotników, jako czynnika pracy fizycznej i spożywców, jako odbiorców tej produkcji, w przeciwnym bowiem razie nie da się uniknąć tych ujemnych stron gospodarki kartelowej, które przeciwko kartelom zwracają całą opinję publiczną. W kilku słowach scharakteryzuję te ujemne następstwa wyższej formy gospodarki kapitalistycznej w przemyśle naftowym, o ile nie jest uchwycona pod kontrolę publiczną. Pierwszym czynnikiem jest wzmożenie racjonalizacji produkcji i tak zwanej naukowej organizacji pracy, która właściwie jest środkiem powiększenia wyzysku robotnika. W r. 1924 kopalnie naftowe w Polsce zatrudniały 14.824 robotników, a w marcu 1931 r. było już ich tylko 9.599, czyli mniej o 35,8%. Pomimo to wydajność produkcji w kopalnictwie naftowem spadła tylko o 14%. Jeszcze jaskrawiej następstwa racjonalizacji występują na jaw w przemyśle przetwórczym, w rafinerjach. Między r. 1924 a r. 1931 nastąpiła w rafinerjach redukcja liczby robotników o 49% czyli niemal o połową. Przy tak znacznej redukcji sił roboczych, produkcja w rafinerjach spadła zaledwie o 10%, jeżeli zaś weźmiemy w rafinerjah wydajność pracy ludzkiej, to ona wzrosła ponad 100%. Nie chcę cytować wszystkich cyfr, tylko dwie graniczne. W 1923 r. na jednego robotnika przypadało przerobić ropy miesięcznie 7,55 ton, a w 1930 r. 16,09 ton, czyli to już jest powiększenie wydajności produkcji na głowę robotniczą więcej, jak o 100%. Jeżeli przytem spojrzymy na zarobki robotników, to wzrosły one nominalnie w tym samym czasie o 39,6%, ale wobec spadku wartości złotego o 41,9%, wartość realna płacy robotniczej spadła, co zresztą przytoczył już sam p. referent Wojciechowski. Otóż racjonalizacja, postęp techniczny jest czynnikiem, któremu nikt rozsądny w produkcji przeciwstawiać się nie może; a jeżeli ona ma przynieść pożytek dla społeczeństwa, to dokonana być winna pod kontrolą robotników, aby ujemnym skutkom racjonalizacji produkcji zapobiec.</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#PCiołkosz">Wzmożenie wydajności pracy przez usprawnienie produkcji technicznej jest pożądane i wskazane pod warunkiem jednakże, by rosło opanowanie i nasycenie rynku wewnętrznego przez tę produkcję. Nie ma racji, przynajmniej w naszem rozumieniu, p. sprawozdawca, kiedy mówi o nadprodukcji w przemyśle naftowym, bo wprawdzie wskazuje on na to, że nasza produkcja wynosi 60.000 ton rocznie, a na rynek wewnętrzny idzie tylko 40.000, ale w naszem rozumieniu nadprodukcja istniałaby jedynie wtedy, gdyby nie było możliwości ulokowania tych 20.000 ton, idących obecnie zagranicę, w kraju. Te możliwości istnieją. Ja nie będę powtarzał cyfr, które przytoczyłem tu przed 3 tygodniami przy pierwszem czytaniu ustawy; one jak na dłoni dowodzą, że nasz rynek wewnętrzny nie jest wyzyskany i że przemysł naftowy ma jeszcze przed sobą ogromne możliwości. Otóż to nastawienie na eksport, na eksport dumpingowy, to jest to, co w Polsce przy kartelach uderza najbardziej jako zjawisko najdotkliwiej odbijające się na spożywcy i żaden spożywca nie jest w możności pojąć tego, co mówią cyfry, jeśli chodzi np. o ceny produktów przemysłu naftowego w Polsce. Jeśli np. za cysternę nafty na rynku wewnętrznym otrzymuje rafinerja w hurcie 600 dolarów, za benzynę 900 dolarów, przyczem w tych cenach mieści się już drobna opłata za podatek konsumcyjny,...</u>
<u xml:id="u-31.17" who="#komentarz">(Głos: Około pół dolara.)</u>
<u xml:id="u-31.18" who="#PCiołkosz">...a tę samą benzynę sprzeda je się w Gdańsku za 340 dolarów, produkty ropne za 150 do 400 dolarów za cysternę, to żaden spożywca na rynku krajowym nie może zrozumieć, dlaczego ma dopłacać, jeżeli chodzi o naftę, niemal 50.000.000 zł rocznie do tego dumpingowego eksportu, podczas gdy rynek wewnętrzny nie jest wyzyskany.</u>
<u xml:id="u-31.19" who="#PCiołkosz">Trzecia rzecz — to są koszty produkcji Oczywiście tu nie mam wglądu w cyfry, bo to są tajemnice, które będzie mógł zbadać, o ile zechce skorzystać z upoważnienia Minister Przemysłu i Handlu, ale my do nich me dotrzemy. Więc możliwe, że moje cyfry są nieścisłe. Ja sądzę, że jeżeli sprowokuję niemi sprostowanie, to i to będzie z pożytkiem.</u>
<u xml:id="u-31.20" who="#PCiołkosz">Jeżeli więc słyszymy, że w takim koncernie „Małopolska” pobory naczelnego dyrektora wynoszą według jednej wersji — 5,000, według innej wersji — 8.000 dolarów miesięcznie, to to jest trochę za dużo. Jeżeli, powiedzmy., p. Rottenberg, człowiek młody, bo w wieku lat 28, odchodząc, jako generalny dyrektor administracyjny „Dąbrowy” otrzymuje 36,000 dolarów odprawy, to jest to trochę za dużo. Jeżeli p. Segal, generalny dyrektor „Dąbrowy” otrzymuje odprawy, odchodząc, według jednej wersji 260,000, według innej wersji 100,000 dolarów, to to także jest trochę za dużo. Ja powtarzam, że zupełnej pewności co do ścisłości tych cyfr nie mam.</u>
<u xml:id="u-31.21" who="#komentarz">(Głosy na ławach Klubu Narodowego: Może są jeszcze większe.)</u>
<u xml:id="u-31.22" who="#PCiołkosz">Sprowokujmy zaprzeczenie, sprowokujmy wyjaśnienie, może się dowiemy, ile w rzeczywistości wynoszą te pobory w administracji.</u>
<u xml:id="u-31.23" who="#PCiołkosz">Dnia 2 marca b. r. odbywało się w Paryżu zgromadzenie „Societe Francaise des Petroles de Małopolska”, z którego sprawozdanie było ogłoszone w „L'information Financiere, Economique et Politique”. Zyski brutto spółki akcyjnej za ostatni rok operacji przedsiębiorstwa zbilansowane na dzień 30 czerwca 1931 r. osiągnęły 88.499.435 fr. 49 centimów.</u>
<u xml:id="u-31.24" who="#PCiołkosz">I niema się co dziwić dyrekcji tego towarzystwa, że w sprawozdaniu zaznacza, że wprawdzie w działalności były niezmiernie trudne warunki ogólnoświatowego kryzysu, ale Polska stosunkowo szczęśliwie przeciwstawiła mu się, gdyż przyjęła właściwą politykę gospodarczą. Ta właściwa polityka gospodarcza, to była polityka popierania rabunkowej gospodarki wielkiego przemysłu naftowego w Polsce, któremu wcale tak się źle nie powodzi, bo niezupełnie zgodnie z tem, co mówi p. referent, spadek produkcji ropy naftowej w Polsce w r. 1931 w stosunku do roku 1930 wynosi tylko 5%.</u>
<u xml:id="u-31.25" who="#PCiołkosz">Chcielibyśmy się nareszcie dowiedzieć, jaki jest stosunek Rządu nie do samego problemu karteli, ale do polityki kartelowej. Czy rację ma łódzka „Prawda” i jej przyjaciele, zasiadający na ławach B. B., którzy się z jej poglądami niewątpliwie solidaryzują, gdy mówi, że „kartele obecne mają na celu podtrzymanie egzystencji przedsiębiorstw, pozbawionych przez państwo rentowności; jest to misja w gruncie rzeczy samarytańska”? Czy może rację ma p. minister Matuszewski, kiedy zaczyna pisać o konieczności zerwania z polityką sztywnych cen, albo grupa rolnicza B. B., której te nożyce między cenami produktów rolnych i przemysłowych zdaje się już dość dokuczają? Są już pewne objawy otrzeźwienia. W bardzo poczytnym dzienniku, w krakowskim „Kurjerze Ilustrowanym” zaczynają się pokazywać artykuły, bardzo ostro krytykujące politykę kartelów. Ale nie wiem, o ile to wezwanie p. Zweiga i innych zostało przez Rząd wzięte do serca. Przypominam, że trzeba walczyć o rynek wewnętrzny, ale walczyć nie afiszami, nie napisami o tem, że cukier krzepi, węgiel krzepi, nafta także może krzepi, ale zdobywaniem spożywców na rynku wewnętrznym. O ile są oznaki otrzeźwienia w bloku rządowym, to one niestety przy chodzą zapóźno. W takim przemyśle naftowym w „Nafcie” z grudnia 1931 r. piszą, że „jeden był tylko wielki błąd, że stan istniejący zatrzymano za długo. W ostatnich latach przemysł naftowy miał lepszą konjunkturę, można było wyzyskać to polepszę nie w przemyśle naftowym, tymczasem konjunktur zmarnowano i stała się niepowetowana szkoda, popełniono błąd, który się nie da naprawić, ani odrobić. Zapóźno — powiadają nawet ci przemysłowcy naftowi, którzy na całej linji odnoszą się życzliwie do rządowej koncepcji przymusowej organizacji w przemyśle naftowym. Wogóle wszystko to, co Panowie robicie w dziedzinie gospodarczej, mam wrażenie, robicie tak, jak nieboszczka Austrja: zawsze o rok, albo dwa zapóźno. Powtarzam: pomysły są świetne, ale spóźnione. Przypuszczam, że i u Panów przyjdzie zrozumienie dla konieczności popierania lokowania produkcji przemysłu na rynku wewnętrznym, ale może przyjść wtedy dopiero, kiedy rynek będzie już tak zniszczony i zrujnowany, że nie będzie mógł po żadnej cenie i pod żadnemi warunkami wchłonąć w siebie produkcji.</u>
<u xml:id="u-31.26" who="#PCiołkosz">Co się nas tyczy, nie mamy nadziei, ażeby Rząd obecny tę organizację przymusową w przemyśle naftowym, o ile ją stworzy, prowadził zgodnie z interesem z jednej strony robotników zatrudnionych w przemyśle naftowym, a z drugiej strony szerokich mas spożywców na rynku wewnętrznym. Uważamy za konieczne przypomnieć zalecenia komisji ankietowej dla zbadania warunków produkcji w przemyśle naftowym, która swoje sprawozdanie zakończyła słowami:</u>
<u xml:id="u-31.27" who="#PCiołkosz">„Komisja ankietowa uznała za konieczne, ażeby została wyłoniona specjalna komisja, złożona z przedstawicieli pracy, przemysłu, konsumentów i Rządu w celu zbadania zagadnienia uspołecznienia przemysłu naftowego”. W naszem zrozumieniu ten problem dojrzał całkowicie do rozwiązania i w najbliższym czasie stanie przed Polską zagadnienie i konieczność położenia ręki przez społeczeństwo na tych gałęziach produkcji, które do tego dojrzały, między innemi, uspołecznienia przemysłu naftowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Brzozowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PBrzozowski">Wysoka Izbo! Na wstępie chciałbym przedewszystkiem usprawiedliwić się, dlaczego zabieram dziś głos w tej dyskusji, która przychodzi pod koniec sesji sejmowej w atmosferze ogólnego przemęczenia i znużenia, mimo to uważałem za konieczne zabrać głos, gdyż uważam ten problem, który dziś jest rozpatrywany, za jeden z najważniejszych problemów polskiej polityki gospodarczej. Regulowanie stosunków w przemyśle naftowym jest problemem decydującym dla polityki gospodarczej Państwa, gdyż nigdzie w żadnym innym przemyśle jaskrawość i niezdrowa wybujałość w ten sposób nie narosły, jak w tym przemyśle, którego doniosłość i ogólnoświatowa rola Wysokiej Izbie jest dostatecznie znana. Wiadomo, że zwycięstwo koalicji płynęło na falach nafty. Wiadomo, że w zaraniu naszej niepodległości o granicach naszego Państwa między innemi także problem naftowy decydował. Nafta jest problemem światowym i jakkolwiek mamy w tej produkcji znikomą rolę i odsetek, bo zaledwie na zero całych i trzydzieści parę setnych procentu światowej produkcji, niemniej przeto produkcja ta, położona w centrum Europy, w pewnych warunkach może o losach tej Europy decydować. I nic innego o przedłużeniu wojny światowej i o przedłużaniu oporu państw centralnych Europy nie zadecydowało, jak tylko właśnie ten przemysł naftowy i ta nafta, która na naszych polskich ziemiach w ich posiadaniu się znajdowała. I w okresie odrodzenia Państwa Polskiego nafta ta była jednym z głównych i decydujących czynników naszego gospodarstwa narodowego. Myśmy nią płacili nasze zobowiązania, myśmy nią płacili za broń i amunicję, które były nam wówczas w walce wyzwoleńczej niezbędnie potrzebne.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#PBrzozowski">Proszę Panów, stwierdzam, że dyskusja ta, w której się tak dużo i często używa słowa kartel, kartel przymusowy, kartel wolny, monopol, monopol państwowy, monopol prywatny, nie jest niczem innem, jak probierzem polskiej polityki gospodarczej i nic dziwnego, że Wysoka Izba stosunkowo mimo ogólnego zmęczenia, dużo czasu tej sprawie uznała za stosowne poświęcić.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#PBrzozowski">Uważam wreszcie za konieczne zabrać głos ze względu na potrzebę napiętnowania pewnych metod, które wdzierają się do naszego życia publicznego nawet wtedy, gdy mówimy o rzeczach bardzo poważnych, a za takie niewątpliwie sprawy gospodarcze należy uważać.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#PBrzozowski">Chciałbym pokrótce podać rys polskiej polityki naftowej od czasu odrodzenia Państwa Polskiego. Rozmaite koleje przechodziła ona; nie można powiedzieć, żeby lin ja jej była prosta, niestety jest ona zygzakowata, ma dużo wzniesień i zapadów. Na polityce tej w pierwszej chwili musiała wycisnąć główne piętno polityka okresu wojny i okresu gospodarki powojennej. Wiadomo, że okres wojny polega na najdalej posuniętej reglamentacji życia gospodarczego, a więc i nasz przemysł naftowy był najzupełniej reglamentowany. Było to nietylko u nas, było wszędzie indziej. Natomiast okres polityki powojennej niektóre państwa umiały szczęśliwiej od nas wykorzystać. Wspomnę tu o Rumunji, która umiała w owej chwili wykonać zwrot zasadniczy i przeprowadzić t. zw. nacjonalizację przemysłu naftowego, gdy ograniczyła rolę zagranicznych elementów spekulacyjnych, gdy ograniczyła rolę elementów obcych i zagwarantowała interesowi państwowemu, racji stanu państwa głos decydujący. U nas niestety to się nie stało; owszem, świadomość potrzeby tego była jasna, byli ludzie, którzy wskazywali na to, był syn wielkiego pioniera przemysłu naftowego Stanisława Szczepanowskiego, wówczas porucznik w wojsku polskiem, który wskazywał na konieczność tego zwrotu, niestety znalazły się wpływy wyższe, które zadecydowały, że w interesie kapitału wiedeńskiego, czy berlińskiego, czy też angielskiego musiano inaczej postąpić. Od tej chwili zaczęła się, że się tak wyrażę, ta martyrolog ja polskiego przemysłu naftowego; nie chcę mówić o dawniejszych czasach, o rozwoju tego przemysłu na naszej ziemi pod zaborem b. Austrji, chcę podkreślić tylko fazy, które ten przemysł przechodził w odrodzonem Państwie Polskiem.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#PBrzozowski">Wiadomo, że już schyłek monarchji austrjackiej zastał na ziemiach polskich w przemyśle naftowym stosunkowo niewielki udział tego elementu rodzimego, który ten przemysł stworzył, ten przemysł odkrył i ten przemysł rozbudował. I już wówczas z tych względów, o których przedtem wspomniałem, tak ważnych dla celów wojennych, kapitały zagraniczne, w pierwszym rzędzie kapitał wiedeński, a następnie berliński, bardzo żywo tym przemysłem się interesowały, a ich stan posiadania był stosunkowo znaczny. I co się stało w odrodzonej Polsce? Mieliśmy możność w myśl Traktatu Wersalskiego wykupić ten przemysł, niestety z tych względów, o których poprzednio wspomniałem, to się nie stało. Zanim ta rzecz w r. 1920/21 mogła formalnie nastąpić, wszystkie pakiety tych akcyj niemieckich, czy austrjackich znalazły się już w innych rękach. Przemalowano szyldy, przemalowano je czasem na nadzwyczaj sympatyczne kolory koalicyjne, ale przy tem przemalowaniu szyldów stało się coś bardzo złego, rozpętano na wielką skalę spekulację, która zdyskredytowała polski przemysł naftowy w oczach całej Europy, całego świata gospodarczego Europy.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#PBrzozowski">Cieszę się, że w dyskusji, która się tu rozwinęła tyle tu myśli poruszono, i stwierdzam z żywem zadowoleniem, że czy to głosy z lewicy, czy z tej strony (wskazuje na prawicą) w wielu wypadkach były takie, że podpisałbym się pod temi charakterystykami, oczywiście nie pod charakterystyką tej deklaracji, która z tej strony (wskazuje na prawicę) wyszła, a która nie uważała za stosowne nic innego wnieść do tej dyskusji, jak tylko stwierdzić, że jakowyś przewrót w naszym ustroju gospodarczym ma się dziś jutro dokonać i że ci Panowie stają na okopach św. Trójcy w imię zagrożonego kapitalizmu i przestrzegają przed tem nieszczęściem, które na Polskę ma przyjść, nie zapuszczając się zresztą w merytoryczną dyskusję i powołując się na to, że za mało było czasu, by to można zrobić. Czasu było dość. Panowie zabierali głos przed trzema tygodniami i bardzo szeroko ta sprawa była omawiana. W komisji p. referent czytał wolno, punkt po punkcie brzmienie tej ustawy, która zaledwie w art. 1 pozwala sobie na rozszerzenie pierwotnego projektu rządowego i daje w nim pewne wytyczne, według których Rząd ma postępować.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#PBrzozowski">Sądzę, że ta godzina przerwy w Komisji Przemysłowo-Handlowej, była dostateczną na zastanowienie się, a zresztą od zebrania komisji upłynęły dalsze 4 dni i można było już najzupełniej zorjentować się w tej ustawie i coś więcej poza tonem Kassandry wnieść do tej dyskusji. Mógłbym przytoczyć z ostatniej nowości publicystycznej leadera tego stronnictwa wiele rzeczy, któreby uzasadniały te poprawki, jakie referent i klub nasz w tej ustawie wprowadził, ale zostawiam to na stronie.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#PBrzozowski">Podkreślam, że w rozwoju polskiej polityki naftowej przechodziliśmy szereg faz od surowej reglamentacji poprzez stracony właściwy moment możliwej racjonalizacji, gdy można było odzyskać należne nam prawa w tym przemyśle, aż do daleko idącego ograniczenia produkcji — mam tu na myśli lex Diamand, zakaz wywozu ropy z 1924 r. Wszyscy byliśmy za tem, uważaliśmy, że ropa naftowa nie powinna być zagranicę wysyłana do obcych rafineryj, tylko ma być tu przerabiana, ażeby dać zarobek polskim rafinerjom, polskiemu robotnikowi i ażeby w formie wywozu produktów uszlachetnionych, zaważyć odpowiednio tak na bilansie płatniczym, jak i handlowym Państwa. Niestety tak nie było, praktyka wykazała, że lex Diamand się załamała i spowodowała ciężkie momenty dla polskiego stanu posiadania, dla drobnych przedsiębiorstw, dla drobnych kopalń. Powstała jednostronność w prowadzeniu polityki naftowej z punktu widzenia rafinerów-przetwórców, a nie właściwych producentów, którzy ten surowiec wydobywają. Otóż jedną z wielkich zalet obecnej ustawy, poprawek jakieśmy wnieśli do niej, jest to, że nareszcie z tą polityką się zrywa.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#PBrzozowski">Naogół polityka naftowa nie miała szczęścia i rzadko kiedy była przedmiotem dyskusji w tej Wysokiej Izbie. Mówiło się w zaraniu Państwa Polskiego w Sejmie Ustawodawczym w 1919 r. o nadmiarze gazu, o polityce zakazów; była to właśnie ta reglamentacyjna polityka monopolistyczna i etatystyczna, która z prowadzenia gazowych rurociągów uczyniła atrybut Państwa, monopol, który tylko w pewnych razach może być na te czy inne przedsiębiorstwa cedowany.</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#PBrzozowski">Druga chwila była wtedy, gdy mówiono o ropie bruttowej w r. 1923. Chodziło o zabezpieczenie ropy dla państwowej rafinerji, dzisiejszej fabryki olejów mineralnych „Polmin”. Należałoby tu powiedzieć obszernie o tej roli, jaką „Polmin” odegrał i jak zaważył na polskiej polityce naftowej. Być może jednak, że będzie na to czas raczej w dyskusji budżetowej roku przyszłego, dlatego, że „Polmin” w dzisiejszej fazie swego rozwoju przechodzi bardzo ciekawą ewolucję. Siedzący tu wielce szanowny referent budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu obciął temu „Polminowi” pewne dochody, pewnie fundusze na rzecz Skarbu, które to restrykcje musiał poczynić w imię oszczędności, pozbawił go jednak możliwości szybszego rozwoju własnego państwowego kopalnictwa, które wobec postępującego zaniku ilości ropy bruttowej miałoby stworzyć nowe podstawy egzystencji i zabezpieczenia dalszego rozwoju „Polminu”. Podkreślam, że rozwój „Polminu” można było zabezpieczyć, ale „Polmin” znalazł się w orbicie tego niefortunnego kartelu, zawartego w roku 1927, który postawił postulat przecięcia stosunków, jakie wytworzyły się między producentami surowca a państwową rafinerją. Przypomnę, że tysiące cystern ropy przerabiali ci drobni t. zw. czyści producenci w „Polminie”. Otóż jednym z pierwszych zasadniczych postulatów kartelu było przecięcie tego wzajemnego stosunku, w którym kapitał zagraniczny dopatrywał się, zresztą nie bez pewnej słuszności, pewnej tamy w swojej dalszej ekspansji naftowej. I niestety od tego czasu datuje się ta rozbieżność między drobnem polskiem kopalnictwem a tym naturalnym jego rezerwuarem zbytu, jakim był do tego czasu „Polmin”. „Polmin” zaczął szukać nowych dróg i wszedł z konieczności na drogę własnego wiertnictwa, odkładając pewne rezerwy na inwestycje, które pan referent jednak ze względów ogólnych uważał za konieczne zredukować. Mam nadzieję, że na podstawie ustawy, którą dzisiaj uchwalamy, przed „Polminem” otworzą się nowe drogi, nowe perspektywy do ustosunkowania się do problemu współpracy z polskimi producentami.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#komentarz">(Przerywania. P. Rosmarin: Wczoraj zawarto nowy kartel!)</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#PBrzozowski">Otóż z tym nowym kartelem to nie jest tak groźnie, „Polmin” nie był na tem zebraniu, jeszcze nie wiemy, czy „Polmin” zdecyduje się przystąpić do tego porozumienia, mam wrażenie, że to zebranie, na którem nie było drobnych producentów, drobnych rafinerów, a które trwało do 5 rano, było na to, żeby powstrzymać tę groźbę, która jakoby zawisła nad kartelem w postaci tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#komentarz">(Przerywania. P. Rosmarin: Tam delegat Rządu przewodniczył!)</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#PBrzozowski">Nie wiem, co delegat Rządu tam robił. Niedawno w jednem z pism warszawskich czytałem, że ten pierwotny projekt ustawy jest projektem delegata, tymczasem wiem, że to był projekt Rządu. Wiem również, że rola delegata już się skończyła, bo została skończona pewnego rodzaju niepowodzeniem, a zresztą, nie chcę mówić o roli delegata, która była ciężka i trudna. Znam te stosunki zbyt dobrze, ażebym zgary nie przewidział takiego a nie innego obrotu sprawy i niepowodzenia, jakie spotkało delegata Rządu. Przytem to nie był delegat, tylko mąż zaufania, człowiek ze sfer przemysłowych, do którego zarówno wielki przemysł, jak drobny przemysł, jak i Rząd miał zaufanie. Tego rodzaju wypadki, wielokrotnie miały miejsce. Ja sam swego czasu miałem podobną rolę i ponieważ nie osiągnąłem rezultatu, musiałem się wycofać.</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#PBrzozowski">Kwestja „Polminu” która jest może kwestją decydującą w tej sprawie i której może w tej polityce etatystycznej należałoby poświęcić więcej słów, ale nie chcę jej tutaj z powodu braku czasu omawiać, wspomnę tylko, że kwest ja „Polminu”, ta chęć zbliżenia się do podstawy, do kopalni, spowodowała Ministra Przemysłu i Handlu do wniesienia ustawy do poprzedniego Sejmu o pełnomocnictwach w sprawie zakupienia pewnego kompleksu kopalń dla „Polminu”. Była to ostatnia dyskusja naftowa w tej Izbie w 1929 r. Panowie przypominają sobie tę sławną historję z kotarą i tragiczny zgon ś. p. senatora Miklaszewskiego i atmosferę, która wtedy wystąpiła, kiedy pierwszy raz zaczęło się mówić głośno o Amstelbanku. Wtedy ta dyskusja wywołała zaciekawienie, jednak z powodu tragicznego jej końca Rząd był zmuszony wycofać pełnomocnictwa i sprawa „Polminu” przestała być aktualną.</u>
<u xml:id="u-33.16" who="#komentarz">(P. Rosmarin: Dzisiaj te kopalnie można kupić za połowę tej ceny, o której wówczas była mowa!)</u>
<u xml:id="u-33.17" who="#PBrzozowski">Dzisiaj wiele rzeczy można kupić dużo taniej, niż przed dwoma laty.</u>
<u xml:id="u-33.18" who="#PBrzozowski">Chcę w tej dyskusji podkreślić dużą rolę, jaką nafta polska odgrywa w zakresie polskiej polityki zagranicznej, w zakresie naszego ustosunkowania się do kapitału zagranicznego i odwrotnie tegoż kapitału do nas. Nie chcę tu podkreślać tego, co już powiedziałem, że ta nafta wpłynęła w pewnym stopniu na decyzję o naszych południowo-wschodnich granicach. Chcę zwrócić uwagę na konieczność pewnego rodzaju międzynarodowego współżycia, wymiany dóbr, któremi Polska dysponowała i w czasie powojennym alimentowała zarówno Czechosłowację, jak Austrję, jak Węgry, dlatego, że przemysł rumuński został zupełnie zniszczony podczas wojny. Zainteresowanie kapitału zagranicznego dla polskiej nafty w okresie powojennym rosło coraz więcej, i w tym okresie nie tylko przemalowywanie szyldów, ale i inwestowanie nowych kapitałów szło w szybkiem tempie, co należy objektywnie stwierdzić. Wspomnę o cyfrach, które na podstawie r. 1927 obecny tu podsekretarz stanu p. Kożuchowski przytoczył, określając wówczas stan posiadania kapitałów zagranicznych na 60% w polskim przemyśle naftowym. W ostatnich publikacjach na ten temat, gdzie dysponował już cyframi na 1 stycznia 1931 r., t. j. za rok 1930, stan posiadania kapitałów zagranicznych w naftowych spółkach akcyjnych określa on na 83%. Jak na małą rozpiętość czasu tego trzechlecia jest to postęp szalony, jest to poprostu błyskawica, która rozświetla sytuację i wymaga bliższego przyjrzenia się temu fenomenalnemu zainteresowaniu się kapitału zagranicznego naszym przemysłem naftowym. Nie chcę mówić o dawnych zainteresowaniach niemieckich, o dawnych zainteresowaniach angielskich, które siłą faktu przeszły na kapitał francuski, ale jest bardzo ciekawe i charakterystyczne zainteresowanie się kapitału francuskiego, którego stan posiadania określa się na mniej więcej 50% w tym przemyśle. Różnemi drogami szło to zainteresowanie, czy to były prądy z Berlina, czy z Londynu, czy jak ostatnio w formie niebardzo udatnej spekulacji Kreditanstalt z Wiednia. To, co kapitał wiedeński dotychczas posiadał zostało przerzucone na Francję nie jako realny stan posiadania francuskiego kapitału, tylko w formie poszczególnych objektów przemysłowych lub ciążących na nich hipotek, lecz jako papiery akcyjne rzucone na giełdę. Jeszcze zbyt świeżo tkwią w nas te wszystkie wspomnienia o t. zw. koncentracji grupy francuskiej w przemyśle polskim. Spekulacja została ukarana, polska nafta stała się tą przysłowiową skórką pomarańczy, na której poślizgnął się wiedeński Kreditanstalt, niemniej przeto przyniosła ona olbrzymie szkody zarówno Polsce jak i Francji.</u>
<u xml:id="u-33.19" who="#PBrzozowski">Ostatnio, parę miesięcy temu, ukazała się nakładem giełdy paryskiej publikacja niejakiego p. Georges Maitrot, w której przytacza on cyfry nadzwyczaj ciekawe, jak Francja odnosi się do nafty polskiej, ile Francja straciła na Polsce w przemyśle naftowym. I przytacza tam horendalną cyfrę 2.400 miljonów franków, które Francja włożyła w przemysł naftowy polski. Proszę Panów, to nie w przemysł naftowy polski Francja włożyła, lecz w rozmaite spekulacje z tego wynikłe i sam p. Georges Maitrot przyznaje lojalnie, że przynajmniej 50% utonęło w kieszeniach rozmaitych pośredników i spekulantów. Ja skorygowałbym tę cyfrę, nie 50% lecz 75%, a może nawet 80% utonęło w tych kieszeniach, a za nie dziś kupuje się dobra rycerskie pod Wiedniem, pod Berlinem i Bóg wie gdzie. Proszę Panów, ten sam p. Georges Maitrot ocenia, że z tej zawrotnej cyfry 2.400 miljonów zaledwie 400 miljonów jest do uratowania. Powiada, że straty Francji przekraczają cyfrę 2 miljardów franków, to jest więcej, aniżeli Francja straciła w Rosji, Turcji i Południowej Ameryce. Dla nas nie może być obojętne jak Francja odnosi się do naszego przemysłu naftowego, bo przemysł naftowy, to probierz polityki gospodarczej i kto wie, czy nie tu należy szukać źródła, dlaczego Skarb Polski nie uzyskuje tych pożyczek, które tak łatwo otrzymuje Czechosłowacja w parlamencie francuskim.</u>
<u xml:id="u-33.20" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: To są inne sprawy.)</u>
<u xml:id="u-33.21" who="#PBrzozowski">Naturalnie! Jest to stara piosenka Panów, polegająca na negacji i braku zaufania. Ale to są realniejsze cyfry, które przytoczyłem, cyfry ściśle ekonomicznej natury i są to zaniedbania poprzednich rządów polskich, nie tych ostatnich, bo rządy po roku 1926 całą francuską politykę z balastem umów z 1922 roku odziedziczyły już i największa orgja spekulacji miała miejsce przed rokiem 1926. Po r. 1925 niewiele było do zrobienia i naprawienia.</u>
<u xml:id="u-33.22" who="#PBrzozowski">Proszę Panów, jeżeli mówię o ogromnie dużem znaczeniu tych spraw i kapitałów zagranicznych, nie mogę nie podkreślić naszego stosunku do innych państw stanowiących dla nas naturalną konkurencję, a przedewszystkiem do naszego konkurenta naftowego Rumunji. Rumun ja jest tym krajem, który nas w produkcji naftowej wielokrotnie dziś przewyższa. Przechodziła ona te same fazy, co i my, jeśli chodzi o rozwój przemysłu naftowego. Ta Rumunja staje się wielką naszą konkurentką na rynkach środkowo-europejskich. Oczywiście decydujące są rynki środkowoeuropejskie, naddunajskie, bo nasza penetracja gospodarcza na rynkach północnych, w zakresie nafty przy tych cenach, jakie można tam uzyskać, nie może odgrywać większej roli; jeżeli dla przemysłu naftowego będzie wysuwana t. zw. zasada geograficzna, to znaczy, że rynek zbytu powinien leżeć jak najbliżej źródła produkcyjnego, to oczywiście naszym przyrodzonym i naturalnym rynkiem zbytu są kraje środkowo-europejskie, kraje naddunajskie i niema tu innej rady, tylko należy się porozumieć z sąsiadem geograficznie najbliżej położonym, a naszym sprzymierzeńcem politycznym, co do tej polityki.</u>
<u xml:id="u-33.23" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-33.24" who="#PBrzozowski">I były takie usiłowania, Panie Pośle, ja sam byłem w Bukareszcie i przeprowadzałem rozmowy na ten temat, ale tam tak samo jak u nas wynikła kwestja kapitałów zagranicznych i uzależnienia się od nich. Był to okres przed 3 laty, kiedy Rumunja stała przed perspektywą pożyczki Detertinga i w takiej atmosferze trudno było o porozumienie i wzajemne wiązanie się. Nie mniej jednak jest to droga naturalna i zawsze aktualna dla polskiej polityki zagranicznej i gospodarczej. Jeśli tu p. Minister Połczyński poruszał problemat autarchji ozy też współżycia i wymiany międzynarodowej, a innych dróg niema, to droga, która przed nami stoi i która jest pierwszorzędnego znaczenia wobec naszego sąsiada i sprzymierzeńca, jest porozumienie gospodarcze. Tu porozumienie jest konieczne, gdyż niebezpieczeństwa, które nam narówno grożą są wielkie. Wielkie światowe koncerny i trusty zwalczają się wzajemnie naftą rosyjską, naftą rumuńską i naftą polską, na rynkach pruskim, bawarskim, austrjackim, czeskim i węgierskim. Dziś Standard Oil Company powiada: Będziemy walczyli o rynek zbytu do ostatniej cysterny polskiej nafty, tak samo Shell powiada, że będzie walczył do ostatniej cysterny rumuńskiej, aby ten rynek zdobyć, wytępić tych szkodliwych małych konkurentów i zapanować własnemi towarami, sprowadzonemi z Ameryki, Indyj czy z Persji.</u>
<u xml:id="u-33.25" who="#komentarz">(P. Rosmarin: A Nobel?)</u>
<u xml:id="u-33.26" who="#PBrzozowski">Pp. Rottenstreich i Wiślicki tak dużo o tem opowiadali, że ja tego poruszać nie potrzebuję, zresztą mogę potem o tem mówić przy ocenie naszej ustawy i jej oddziaływania na nasz rynek wewnętrzny.</u>
<u xml:id="u-33.27" who="#PBrzozowski">Wrócę jednak do naszego zagadnienia eksportowego, do kwestji, która była tu poruszona, t. zw. eksportu dumpingowego; przed chwilą miałem zaszczyt scharakteryzować, jak to rozumieją wielkie koncerny światowe i naszą rolę w tym eksporcie dumpingowym. Nie chciałbym, aby tu padały takie słowa, jak przy okazji Gdyni, gdzie jeden z Panów z tej strony miał smutną odwagę powiedzieć, że Gdynia stała się przekleństwem dla robotnika polskiego. Wyrazy tego rozgoryczenia były podyktowane wielką tragedją, która się dziś rozgrywa w walce o polski węgiel i rynki zbytu. Kwestja naszego eksportu, jak tu apelowano z kilku stron, i w przemówieniu p. Rottenstreicha i p. Ciołkosza, nie ulega wątpliwości, przedstawia się dla każdego zdrowo myślącego człowieka w ten sposób, że eksportować można i należy tylko wówczas, gdy ten eksport się opłaca. Bardzo dobrze rozumiemy, że są pewne momenty bilansu płatniczego, że są pewne konieczności dewizowe, które tu i owdzie zmuszają nas do tego, ażeby nawet poniżej własnej ceny wywozić te rzeczy. Ale do kwestji ceny tego eksportu jaką drogą dochodzimy? Poruszona została kwestja sztywnych cen. Jeśli eksport ma być opłacalny, to zgóry można powiedzieć, że nigdy ten eksport przy wysokich cenach, jakie obecnie u nas panują, nie będzie opłacalny. Zagadnienie cen kartelowych jest decydujące. Nie chodzi tu o sztywność tych cen, tylko chodzi o zasadniczy zwrot naszej polityki gospodarczej, zwrot prawie o 180°, — czy mamy prowadzić politykę wysokich cen, czy politykę niskich cen. Niema najmniejszej wątpliwości, że jeżeli chcemy utrzymać się na powierzchni życia, międzynarodowej wymiany, to jedyna droga, która do tego prowadzi, to jest polityka niskich cen.</u>
<u xml:id="u-33.28" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-33.29" who="#PBrzozowski">Niski standard życiowy naszego polskiego społeczeństwa ułatwia to. Pójście na dewaluację złotego, pójście analogicznie, jak w Anglji to zrobiono ze spadkiem funta, jest niewskazane i szkodliwe. Jedyna droga to jest zniżka cen.</u>
<u xml:id="u-33.30" who="#komentarz">(P. Minkowki: Cen i kosztów.)</u>
<u xml:id="u-33.31" who="#PBrzozowski">Tak jest! Cen i kosztów. Zniżka kosztów już nastąpiła, chodzi o zniżkę cen. Bo już P. Premjer Prystor przed rokiem zapowiadał tę konieczność Była już zniżka poborów urzędniczych, zniżka płac robotniczych, zniżka cen płodów rolniczych, teraz jest najwyższy czas na zniżkę produktów przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-33.32" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-33.33" who="#PBrzozowski">Nie chcę polemizować z moimi szanownymi przedmówcami, w wielu wypadkach piszę się na ich wywody, jednak muszę podkreślić różnice, które mnie od nich dzielą.</u>
<u xml:id="u-33.34" who="#PBrzozowski">Więc najpierw kwestja, poruszona przez p. Rybarskiego w pierwszem czytaniu, ta obrona kapitalizmu, systemu gospodarki kapitalistycznej. Nie wiem może p. Rybarski w pierwszem czytaniu mógł się czegoś podobnego obawiać, ale po przeczytaniu poprawek, któreśmy wprowadzili do ustawy, to oczywiście te momenty w tej deklaracji o zachwianiu się ustroju gospodarczego Polski są nieuzasadnione. Przecież tam niema mowy o tem. I Panowie się mylą w tem pojęciu przymusowego kartelu. Ta ustawa przecież zabezpiecza tylko to, że do 6 miesięcy musi nastąpić scentralizowanie eksportu z tych względów, o których mówiłem. Jest to kwestja dewiz i kontroli. Wszystkie inne pełnomocnictwa, to są możliwości, ale absolutnie nie jest powiedziane, że Minister ma z nich korzystać, albo nie korzystać. Jeżeli przyjdzie do porozumienia, tak jak przedwczoraj o godzinie 5 rano, to może to być korzystne, ale nie musi obejmować 100%. P. Rybarski w swej ostatniej książkowej publikacji stwierdza, że trusty amerykańskie przeprowadzają kontrolę produkcji zaledwie w 50%. I nic strasznego, to jest wystarczające. Dlaczego u nas w Polsce ze strony pewnych czynników ma nastąpić kontrola w 100% tej produkcji. Chodzi o to, ażeby nie nastąpiła kompletna anarchja, i na to nasza ustawa daje kontyngenty. Chodzi o to, ażeby kontrola ta nie wynosiła więcej jak 83%.</u>
<u xml:id="u-33.35" who="#komentarz">(P. Rosmarin: To dla nich za mało!)</u>
<u xml:id="u-33.36" who="#PBrzozowski">To bardzo dużo, przy 100% kontroli, kontrola ta staje się prywatnym monopolem, którego nie chcemy!</u>
<u xml:id="u-33.37" who="#PBrzozowski">Chodziło również o to, aby ci, którzy stoją za tem kontrolnem porozumieniem, nie wyzyskiwali tej koniunkturalnej sytuacji. Jest rada na to i ustawa przewiduje te opłaty specjalne od sprzedaży krajowych ponad przyznany kontyngent, co stanowi istotną poprawę dzisiejszych niezdrowych stosunków.</u>
<u xml:id="u-33.38" who="#PBrzozowski">Jest natomiast pewien moment niepokojący, żeby te opłaty nie zostały przeniesione, jak w przemyśle węglowym, do kieszeni eksportującego, to też ustawa nasza przeznacza je na cele ogólne, gwarantując rozwój przemysłu naftowego na rzecz popierania wiertnictwa naftowego, bo ono nie może być uzależnione od tej czy innej formy organizacyjnej przemysłu, są bowiem pewne względy natury wojskowej, które wymagają, żeby kopalnictwo naftowe stało na pewnej wysokości produkcji. Skutkiem tej ustawy, nie wątpię, że tak będzie, nastąpi również pewne i to może znaczne zniżenie ceny produktów naftowych. Panie Marszałku Polakiewicz, nie jest to właściwe rozwiązanie kwestji, gdy się powie w ustawie, że minister ma wprost prawo cenę nafty obniżyć, natomiast przez cały kompleks posunięć gospodarczych, minister może wytworzyć taką sytuację, która automatycznie doprowadzi do obniżenia cen. I dlatego wstawiliśmy tu postanowienie, że obrót wewnętrzny produktami naftowemi, jest zasadniczo wolny, niech tu będzie ta wolna gra sił wszystkich czynników, i tych które nie są niczem związane w takim kompleksie umów i porozumień kartelowych i tych, któreby się pod kontrolą takiego porozumienia znalazły. To jest najlepsza gwarancja obniżenia ceny produktów naftowych, aczkolwiek obniżenie ich ceny jest niewątpliwie groźbą obniżenia ceny surowca, co może nosić w zarodku bardzo ważki ujemny moment, mianowicie dalsze zniżenie produkcji kopalnianej. Ażeby temu zaradzić, chodzi o to, żeby ten outsider, który sprzedaje na rynku polskim wewnętrznym po korzystniejszej cenie, nie chował tego wszystkiego do swojej kieszeni, lecz musiał przynajmniej część dawać na fundusz wiertniczy. Wtedy nie nastąpi spadek cen ropy, nie nastąpi zahamowanie i sparaliżowanie produkcji kopalnianej, przez co znaleźlibyśmy się w sytuacji krytycznej dalszego wzrostu bezrobocia na kopalniach.</u>
<u xml:id="u-33.39" who="#PBrzozowski">A pozatem, i to stanowczo jasno stwierdzam, nietylko fundusz wiertniczy, nietylko interwencja państwa powinna dotyczyć podniesienia produkcji naftowej, ale należy również szukać innych środków, środków zastępczych, namiastek (kwestia benzolu, spirytusu i t. d.), któreby gwarantowały Państwu jego niezbędny stopień obronnego pogotowia.</u>
<u xml:id="u-33.40" who="#PBrzozowski">Jest to ważne i nie trzeba podnosić tego straszaka, że gdy nie będzie dumpingowego eksportu, to produkcja ropy się załamie. Ona się nie załamie. Państwo postara się, żeby ten fundusz wiertniczy temu zapobiegł. Tu muszę stwierdzić, że z nazwiskiem p. ministra Kwiatkowskiego jest związane powstanie tego funduszu, że przed dwoma laty przeznaczono w budżecie sumę poważną miljona złotych, następnie trzystu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Na ten cel wydatkowano wprawdzie cyfry małe, ale proszę popatrzeć na statystykę, to się Panowie przekonają, że jest to okres największej ilości metrów odwierconych, przypadających na jedną wydobytą cysternę surowca To są okoliczności, które najwymowniej same za siebie przemawiają i jakkolwiek nieuchronne względy oszczędnościowe zmusiły szanownego p. referenta Minkowskiego do skreślenia tej pozycji…</u>
<u xml:id="u-33.41" who="#komentarz">(P. Minkowski: Nie skreśliłem.)</u>
<u xml:id="u-33.42" who="#PBrzozowski">Ale pan Referent w porozumieniu z Rządem musiał wstawić do budżetu…</u>
<u xml:id="u-33.43" who="#komentarz">(P. Minkowski: Nie było w budżecie tej sumy.)</u>
<u xml:id="u-33.44" who="#PBrzozowski">A więc może pan Doktór sam uratował te symboliczne 1.000 zł w obecnym budżecie na ten cel. Stwierdzam tu, że p. prezes Minkowski wogóle w całej dyskusji, którą prowadziliśmy wewnątrz klubu i na komisji, miał pełne zrozumienie dla tego postulatu i jakkolwiek był w nieprzyjemnem położeniu, że musiał, jako referent ten fundusz skreślić, czy ograniczyć, to jednak zajął wysoce obywatelskie stanowisko, stwierdzając że ta przewyżka, idąca od niezrzeszonych firm, powinna iść na ten właśnie cel. To ponowne stworzenie funduszu wiertniczego będzie dużą zasługą p. Ministra gen. Zarzyckiego, który akceptując odnośne postanowienia tej ustawy, pozostawia po sobie fundusz oszczędnościowy, który można określić wedle pobieżnego obliczenia mniej więcej na 2 miljony złotych rocznie, jeśli nie więcej, które będą stale na cele wzmożenia produkcji przeznaczane.</u>
<u xml:id="u-33.45" who="#PBrzozowski">Na mnie spada jeszcze przykra rola, której muszę dać wyraz, mianowicie dania świadectwa prawdzie, że o ile poziom dyskusji w tej Wysokiej Izbie i w komisjach stał na wysokości zrozumienia wagi tego zagadnienia, to hałas i odgłosy prasowe, które wywiązały się około tej sprawy, chciały ją sprowadzić do jakiejś małej afery;, to są rzeczy niesłychane! Jeśli jakiś rynsztokowy, że się tak wyrażę, rewolwerowy świstek prowincjonalny atakuje cześć ludzką, to nic dziwnego, ale jeśli pojawiają się tego rodzaju anonimowe głosy, podpisane jakimś paragrafem, w poważnem piśmie, to należy to jak najostrzej z tej trybuny napiętnować.</u>
<u xml:id="u-33.46" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-33.47" who="#PBrzozowski">Proszę Panów, zbyt dobrze wszyscy znamy p. referenta posła d-ra Wojciechowskiego i wysoki poziom jego uczuć obywatelskich, aby pozwolić mu imputować jakieś poboczne egoistyczne cele.</u>
<u xml:id="u-33.48" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. P. Stroński: Trzeba powiedzieć wyraźnie, gdzie to było.)</u>
<u xml:id="u-33.49" who="#PBrzozowski">To mnie Pan może wyręczy, względnie już wyręczył. Proszę Panów i to nietylko w prasie, ale alarmuje się tych ludzi przy warsztatach pracy na Podkarpaciu, rozsyła się depesze alarmujące, wzywając do zbierania się i jechania do Warszawy, bo Wojciechowski i Brzozowski sprzedają polski przemysł naftowy w porozumieniu z Rządem. To nie są metody, które w życiu publicznem mogą być tolerowane. Jeżeli ten pan paragraf zalicza się do świata prawniczego, to temu światu prawniczemu nie przynosi zaszczytu, a rzeczą jest prasy i wszystkich elementów uczciwych odgrodzić się od tego rodzaju metod, stosowanych w życiu publicznem.</u>
<u xml:id="u-33.50" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-33.51" who="#PBrzozowski">Na zakończenie jeszcze kilka słów co do omawianej obecnie ustawy. Ustawa ta znosi lex Diamand, znosi tę niewspółmierność traktowania, to niesłuszne ograniczenie, wydające na łup rafineryj producentów surowca, daje pełnomocnictwa p. Ministrowi w zakresie stawek celnych, rzecz ważna w tej chwili powszechnego wznoszenia barjer celnych, gdy trzeba się bronić przed każdą toną importu, a o każdą tonę eksportu walczyć, przez co daje możność Rządowi i p. Ministrowi Przemysłu i Handlu momentalnej reakcji, natychmiastowego przystosowania się do każdorazowej sytuacji. Scentralizowanie obrotu zagranicznego pozwala na te rzeczy szybko reagować przez wprowadzenie ścisłej kontroli nad tym eksportem, ażebyśmy raz wiedzieli, czy są straty rzeczywiste, czy jest dumping, bo o tym dumpingu, o tych stratach eksportowych powiadają, że szeroko król Dawid pisał. z tego tytułu, że eksport nie tak dawno był opłacalny przez czas dłuższy. W każdym więc razie, ci, którzy osiągnęli ongiś tą drogą duże zyski, mogą wytrzymać chwilowo gorszą konjunkturę.</u>
<u xml:id="u-33.52" who="#PBrzozowski">Ustawa przynosi dalej jedną dużą, wprost olbrzymią pozycję w zakresie utworzenia funduszu wiertniczego, o którym miałem już sposobność mówić, daje Państwu możność zabezpieczenia pewnych zapasów mobilizacyjnych, wreszcie, proszę Panów, i to jest najistotniejsze, daje kontyngenty i to są, jak p. pos. Ciołkosz mówił, te wyższe formy organizacji życia przemysłowego.</u>
<u xml:id="u-33.53" who="#PBrzozowski">Proszę Panów, p. Minister Przemysłu i Handlu, mając tę ustawę w ręku, może zupełnie spokojnie spać. Czy o godzinie 5 rano pogodzą się przemysłowcy, czy się nie pogodzą, czy zawrą kartel, czy go nie zawrą, to już na przyszłość będzie obojętne, bo kiedy będzie dezorganizacja rynku, to się wymierzy odpowiednie kontyngenty i ta dezorganizacja szybko przestanie być groźną.</u>
<u xml:id="u-33.54" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Pan Minister i tak śpi.)</u>
<u xml:id="u-33.55" who="#PBrzozowski">Jeżeli powiadam, że kwestja kartelu schodzi na plan drugi, to, proszę Panów, nie jest to identyczne z kwestją zaniechania organizacji przemysłu i z kwestją zaniedbania regulacji przemysłu. Ustawa nasza to nie jest kartel przymusowy, którego się tak p. Rybarski bał i z powodu którego gorąco występował w obronie rzekomo zagrożonego prawdziwego kapitalizmu, to tylko konieczne porządkowanie stosunków, tak, przyznaję, jest to wysoki interwencjonizm Państwa i daleko posunięta kontrola Państwa.</u>
<u xml:id="u-33.56" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: I duża odpowiedzialność.)</u>
<u xml:id="u-33.57" who="#PBrzozowski">Tak jest, Panie Pośle, i duża odpowiedzialność, ale my mamy pełne zaufanie, w przeciwieństwie do tej strony Wysokiej Izby, że Rząd wywiąże się należycie z tej dużej odpowiedzialności.</u>
<u xml:id="u-33.58" who="#PBrzozowski">Proszę Panów, stwierdzam, że istnieje duża różnica ideologiczna, która była tu podkreślona, mówiono o wolno-kapitalistycznej gospodarce, mówiono o socjalizacji; p. Ciołkosz podkreślił to, co swego czasu ankieta jakoby stwierdziła, że polski przemysł naftowy dojrzał już do uspołecznienia produkcji, p. Rybarski straszył przewrotem ustroju gospodarczego na skutek t. zw. „planowej gospodarki”. Według nas nie potrzebował p. Ciołkosz zwalczać p. Rybarskiego, a p. Rybarski p. Ciołkosza, my wychodzimy z innej zasady, nie chodzi o uspołecznienie tej produkcji, ani o planową gospodarkę w tem znaczeniu, jak to rozumie p. Rybarski, lecz o kontrolę, aby ta wolno-kapitalistyczna, niczem nie krępowana wolna gra sił nie przeradzała się w wyzysk ekonomicznie słabszych przez ekonomicznie silniejszych.</u>
<u xml:id="u-33.59" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-33.60" who="#PBrzozowski">I tu jest to najważniejsze zadanie i rola, jaką Państwo ma obecnie do spełnienia. Nie chodzi tu tylko o ochronę i los tych 14 000 czy 15.000 robotników, bo jakżeż małą jest ta cyfra w porównaniu choćby z temi wielkiemi rzeszami, które prowadzą dziś walkę o swą egzystencję w przemyśle węglowym; problem robotniczy w przemyśle naftowym jest raczej drugorzędny, na pierwszy plan wysuwa się kwestja konsumcji. kwestja regulowania cen. To jest główne zadanie Państwa. Nie chcemy, jak to chce p. Ciołkosz, uspołecznionej produkcji, my chcemy pełnej kontroli nad przemysłem naftowym. I nikt inny nie jest w tej chwili do tego powołany, jak tylko Rząd. A jednak ja nie zachwycam się tą kontrolą i wszechwładzą Rządu; chętnie chciałbym widzieć, aby samorządy gospodarcze były w ten sposób zorganizowane, aby same mogły podołać temu zadaniu, ale niestety nasz samorząd gospodarczy jest pewnym przeżytkiem, który kwalifikuje się do muzeum. Ta kwestja izb przemysłowo-handlowych, która poczęła się w początkach XIX w., a której maksymalny rozwój przypada na drugą połowę wieku XIX, nie jest niczem innem, jak wykwitem wolno-kapitalistycznych, liberjalistycznych pojęć. W przyszłości nie będziemy tych przedstawicieli najrozmaitszego kapitału, tych t. zw. sfer gospodarczych regjonalnie dla celów opinjodawczych organizowali. Nam chodzi o to, żeby poszczególne ważniejsze działy narodowej wytwórczości zostały ujęte w silne karby organizacyjne; ich zorganizowanie, to jest interes solidarny wszystkich i nad tym solidaryzmem zarówno konsumenta polskiego, jak polskiego robotnika, jak polskiego przemysłowca, który jest przecież podstawą podatków państwowych, powinno Państwo czuwać, aby ten przemysł jak najlepiej prosperował na korzyść pewnej, wewnętrznej, własnej kapitalizacji. Kapitał nie jest celem, lecz środkiem produkcji i to jest nasze nieszczęście, że my tego środka produkcji u siebie nie mamy i musimy szukać kapitału obcego, przez co rozmaite anonimowe mocarstwa, w rodzaju Amstelbanku i in. dyktują nam tego rodzaju warunki że przemysł zmuszony jest prowadzić politykę wysokich cen, gdyż musi płacić tak wysokie procenty. To jest to nieszczęście, któremu należy przeciwstawić się drogą obniżenia procentów, poparcia kas i banków komunalnych, przyspieszenia wewnętrznej kapitalizacji, zdobycia tych silnych podstaw finansowych, bez których dziś niema rozwoju przemysłu. Ale to może stać się tylko przy pełnem współdziałaniu i kontroli Rządu i społeczeństwa; jeżeli niema tak zorganizowanego społeczeństwa, jeżeli niema tak zorganizowanej produkcji, to zadanie to z konieczności spada na barki samego Rządu. Ja osobiście idę bardzo daleko w tej sprawie i są tu zapewne różnice ideologiczne między mną a np. p. Minkowskim, który zresztą lojalnie w tej sprawie się zachowuje. Jeżeli ja jestem za centralizacją i upaństwowieniem eksportu, jeżeli złożyłem przed trzema laty projekt zorganizowania Izby Naftowej, związku prawno publicznego, związku samorządu gospodarczego, któryby miał przeważnie te wszystkie atrybucje, jakie w tej chwili przekazujemy Rządowi, w której to Izbie zasiadaliby i przemysłowcy, i inżynierowie, i przedstawiciele świata pracy, robotnicy, to jakkolwiek zdaję sobie sprawę, że są to różnice poglądów, daleko wybiegające poza obecnie panujące w tej Wysokiej Izbie, zrozumiałe nastroje pośrodkowe, to nie wątpię jednak, że są to wskazania na najbliższą przyszłość, po linji których rozwój gospodarczy Polski pójść musi.</u>
<u xml:id="u-33.61" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#Marszałek">Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PBronisławWojciechowski">Wysoki Sejmie! Ze względu na spóźnioną porę ograniczę się do kilku tylko uwag. Słyszeliśmy tu ataki z prawej i lewej strony i rzecz dziwna, ataki te wykluczały się. Prawica boi się, że stoimy przed socjalizacją przemysłu, p. poseł Ciołkosz uspakaja swego partnera z przeciwka, że tutaj nic podobnego nie grozi. To wszystko uwalnia mnie od obowiązku bliższego rozpatrzenia tej sprawy. Już tak przyzwyczailiśmy się w tej Izbie, że każdy krok z naszej strony otrzymuje od tych dwóch czynników, idących ręka w rękę w swej taktyce politycznej, oceny, wzajemnie się wykluczające.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#PBronisławWojciechowski">Można powiedzieć, iż tu była ze strony endecji deklaracja: Tylko my, tj. endecja, jesteśmy obrońcami kapitału, a ta sanacja jest tak podejrzana, przejdźcie więc do nas.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Ustawa była pretekstem dla nocnego posiedzenia kartelu.)</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#PBronisławWojciechowski">Tak nie jest.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#PBronisławWojciechowski">Te oferty były składane nietylko na tej trybunie. Kto zna stosunki, ten wie, że i gdzieindziej z takiemi samemi ofertami ma się do czynienia.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#PBronisławWojciechowski">Chodzi jeszcze o jeden moment, mówi się, że kapitał zagraniczny w Polsce poniósł duże straty w przemyśle naftowym. Rzucę tu kilka cyfr, dotyczących tych rafineryj, które należą do grupy rafineryj obecnie zamkniętych. Np. średnia rafiner ja w Jaśle za swoją stójkę otrzymuje wynagrodzenie 30.000 dolarów miesięcznie. Z tego przykładu możemy wnosić, około jakiej sumy obracają się dochody większych rafineryj. Jeżeli takie nagrody daje się za zatrzymanie ruchu, to według tej samej miary należy oceniać dochodowość większych rafineryj będących w ruchu. Dochody tych rafineryj obracają się więc w granicach dziesiątków tysięcy dolarów miesięcznie i to musi być punkt wyjścia dla oceny stosunków w tych przedsiębiorstwach.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#PBronisławWojciechowski">Mój kolega poseł Brzozowski zwolnił mię od bliższego zajmowania się pewnemi atakami, w które została niestety wplątana i moja osoba.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#PBronisławWojciechowski">Gdybym chciał szukać sposobności użycia słów „afera” i „aferzyści”, to najlepiej znalazłbym ich zastosowanie w środowisku zagranicznego kapitału w Polsce. Ci zagraniczni kapitaliści, jak to cyfrowo p. Brzozowski udowodnił, skompromitowali polskie papiery naftowe zagranicą. Jeżeli 2.400 miljonów franków francuskich zostały utopione w błocie, to właśnie z powodu, że były oddane do rąk tych ludzi, którzy częstokroć na miano aferzystów zasługują.</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#PBronisławWojciechowski">Jeszcze kilka słów o tym ostatnim akcie, o którym wspominała prasa, podając że odbyło się posiedzenie, w którem brał udział delegat Rządu p. Szydłowski, że został tam przedłużony, czy też utworzony nowy kartel, obejmujący część przemysłu naftowego. Upoważniony jestem do stwierdzenia z tego miejsca, że p. Szydłowski skończył swoją misję w charakterze delegata Rządu i wystosował pismo do Ministra Przemysłu i Handlu, prosząc o zwolnienie go z tej funkcji. Pan Minister Przemysłu i Handlu pismem z dnia 14 b. m., dziękując za poniesione przez delegata p. Szydłowskiego trudy, zwalnia go z powierzonej funkcji i pisze: „Podzielając opinję Pana Ministra (t. j. p. Szydłowskiego) co do braku obecnie szans na dobrowolne zrzeszenie całego przemysłu naftowego i co do konieczności wydania w tym zakresie specjalnej ustawy, której projekt znajduje się w Sejmie, muszę uznać w tych warunkach rezygnację Pańską z powierzonych Panu przeze mnie zadań organizacyjnych przemysłu naftowego za zrozumiałą i zmuszony jestem ją przyjąć”. Sprawa w ten sposób jest zamknięta.</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#PBronisławWojciechowski">Polemizowałem z pewnemi zarzutami natury ogólnej, ponieważ jednak usiłowano nadszarpnąć moją cześć osobistą jako referenta tej ustawy, więc stawiam kropkę nad „i” i dlatego w zakończeniu mego przemówienia, prosząc o uchwalenie tej ustawy, muszę złożyć deklarację natury osobistej.</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#PBronisławWojciechowski">Wysoka Izbo! Teraz kilka słów pro domo sua. W jednym z warszawskich organów wielkiego kapitału zagranicznego ukazał się niepodpisany artykuł, atakujący mnie, jako referenta tej ustawy w sposób niekulturalny, właściwy gorliwym sługom zagranicznego kapitału w Polsce.</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#PBronisławWojciechowski">Stwierdzam z tej wysokiej trybuny, że przy układaniu ustawy, która przy organizacji przemysłu naftowego angażuje autorytet Państwa, powodowałem się wyłącznie względami na interes gospodarstwa narodowego oraz przemysłu naftowego jako całości, jak również troską o utrzymanie przed majoryzacją i zachłannością obcego kapitału twórczych lecz słabszych ekonomicznie elementów polskich, tak w kopalnictwie naftowem, jak i w dziedzinie przerobu. Stwierdzam, że ochrona mniejszych, to jest polskich krajowych przedsiębiorstw naftowych oddana jest w ustawie w ręce Rządu, który będzie faktycznym regulatorem stosunków między różnemi grupami.</u>
<u xml:id="u-35.13" who="#PBronisławWojciechowski">W końcu jeszcze jedno. Wszyscy wiedzą, że pracuję w jednem z nielicznych polskich przedsiębiorstw naftowych. Z tem się nie kryję, owszem poczytuję sobie za zaszczyt, że mogę pracować w przedsiębiorstwie, którego współzałożycielami między innymi byli ś. p. inż. Włodzimierz Kunowski, ś. p. inż. Józef Tomicki, ś. p. inż. Władysław Szaynok.</u>
<u xml:id="u-35.14" who="#PBronisławWojciechowski">A teraz wzywam tchórzliwego autora, który bezimiennie w sposób nikczemny usiłuje podważyć moją wartość moralną jako współautora tej ustawy, aby podał swe nazwisko, a nie strzelał z za płota, z za pleców swych możnych protektorów.</u>
<u xml:id="u-35.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Żadnych poprawek nie zgłoszono, głosujemy nad ustawą en bloc. Kto jest za wniesioną ustawą, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa w drugiem czytaniu wraz z tytułem została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za ustawą zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę do godz. 4 po poł.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Wznawiam posiedzenie. Przystępujemy do punktu 8 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy o rządowym projekcie ustawy w sprawie zmiany ustawy z dnia 18 lipca 1924 r. o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia (druk nr 527) i odbitka nr 169).</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Jako sprawozdawca głos ma p. Gettel.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PGettel">Rozpatrywana obecnie nowela, jako ósma z rzędu do ustawy o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia, ma na celu zmniejszenie niedoboru funduszu bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#PGettel">Stan zadłużenia funduszu bezrobocia na 1 stycznia 1931 r. wynosił 30,332.000 zł; za ubiegły rok kalendarzowy zwiększył się o dalsze 71.558,000 i za 3 miesiące r. b. zwiększył się o dodatkowe 28,957.000, Po uwzględnieniu zadłużenia w Banku Gospodarstwa Krajowego w sumie 14,500.000 otrzymamy ogólne zadłużenie funduszu bezrobocia w Skarbie Państwa na 145 379.000 zł Zmniejszenie niedoborów jest konieczne również ze względu na zmniejszające się możliwości budżetowe Państwa, na urealnienie preliminowanych w budżecie 60 miljonów zł na dopłatę do funduszu bezrobocia i specjalną pomoc dla bezrobotnych. Do osiągnięcia tego celu nowela zmierza 1) przez wypłatę zasiłków za tyle dni za ile pobierane były składki, więc za 6 dni w tygodniu, a nie, jak dotąd, za 7 dni w tygodniu, da to poważne zmniejszenie wydatków, sięgające 14 2/3%; 2) przez nieznaczne wyrównanie ryzyka ubezpieczeniowego i zmniejszenie uprzywilejowania robotników t. zw. sezonowych, podwyższając składkę do podwójnej wysokości, z 2 do 4% od zarobków faktycznych. Rachunek przedstawiać się będzie następująco: wkładki stanowić będą 104% tygodniowego zarobku, licząc po 4% przez 26 tygodni, jako minimalny okres zabezpieczenia, zasiłki zaś będą 455%, licząc 35% na jednego członka rodziny, więc 35% przez 13 tygodni zasiłkowych, Uwzględniając 55% dopłaty Skarbu Państwa, otrzymamy, że ubezpieczeni do każdego sezonowego będą płacili zgóry 300% ich tygodniowych zasiłków. Osłabia tę różnicę poprawka przyjęta przez Komisję Ochrony Pracy, wprowadzająca zasadę płacenia składek od faktycznego zarobku, 3) przez zmniejszenie wysokości dziennego zarobku, policzalnego do wymiaru zasiłku według projektu rządowego do 5 zł, według poprawki komisji do 6 zł.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#PGettel">Inne ważniejsze zmiany, które mają również efekt budżetowy są następujące:</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#PGettel">1) Podniesienie minimalnego okresu zabezpieczenia na 30 tygodni według projektu rządowego, na 26 tygodni według projektu komisji. Przepis ten ma za zadanie zahamowanie nadmiernego wykorzystywania funduszu bezrobocia przez zainteresowanych, zarówno pracodawców, jak i ubezpieczonych. W ubezpieczeniu tem należy się dopatrywać silnego wzrostu obrotu robotników w przemyśle. W r. 1925 stosunek procentowy nowo-przyjmowanych robotników do przeciętnej liczby zatrudnionych np. w hutnictwie wynosił 1,9 miesięcznie; w r. 1926 wynosił od 2.7 w przemyśle przetwórczym, w pierwszej połowie 1927 wynosił aż 8,4, co stanowi w stosunku rocznym zgórą 100% i wyraża całkowitą wymianę pracowników w poszczególnych warsztatach pracy. Jest to zjawisko bardzo ujemne. Pewną stabilizację, pewną poprawę wniesie omawiany przepis. Ażeby nie pozostawiać bez pomocy robotników, którzy nie mają jeszcze tego 26-tygodniowego okresu zabezpieczenia, a mają już 20 tygodni, komisja wprowadziła poprawkę, upoważniającą do zasiłków doraźnych dla tego rodzaju robotników.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#PGettel">2) Ustawa wprowadza obliczenie zasiłków według przeciętnego zarobku, a nie, jak dotychczas, według wysokości ostatniego zarobku, a 3) ograniczenie prawa do zasiłków do tych ubezpieczonych, których praca najemna stanowi główne źródło utrzymania.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#PGettel">Na korzyść ubezpieczonych wymienić należy w tej noweli zmniejszenie rygoru przepisu o 30-dniowym obowiązkowym terminie zgłoszenia się w Państwowym Urzędzie Pośrednictwa Pracy o prawo do zasiłku; powtóre oparcie na podstawach prawnych prowadzonej dotychczas akcji doraźnej dla bezrobotnych. I trzeci przepis, zniesienie sezonu martwego.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#PGettel">Inne poprawki mają na celu usunięcie szeregu niewłaściwości, popełnianych wskutek niedokładnych przepisów ustawy.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#PGettel">Zwracam uwagę, że wskutek skreślenia ustępu pierwszego punktu 3 w art. 2 zamiast słów: „tegoż artykułu” będzie „art. 3”.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#PGettel">Na komisji zostały zgłoszone dwie poprawki, jedna o utrzymanie okresu ubezpieczeniowego w dotychczasowym brzmieniu ustawy, t. zn. 20 tygodni. I wniesiona była druga poprawka, którą p. kolega wycofał, aby były płace w stosunku do 7 dni, a nie, jak proponuje większość komisji, w stosunku do 6 dni. Jako referent przychylam się do stanowiska większości i opowiadam się przeciw jednej i drugiej poprawce i proszę o przyjęcie tej ustawy w brzmieniu rządowem z poprawkami, wniesionemi przez Komisję Ochrony Pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Ciołkosz.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#PCiołkosz">Proszę Panów, zdaje się, że jest konieczne, omawiając ten projekt ustawy, wyzwolić się z pod pewnego teroru psychicznego, który powiada, że koniec znoś cłom budżetowym należy podporządkować bez wyjątku wszystko, Są pewne dziedziny życia publicznego, gdzie najbardziej surowy minister skarbu powinien się zatrzymać i zawahać z swemi radykalnemi posunięciami, Do takich dziedzin zaliczamy własne dziedzinę pomocy dla bezrobotnych. Zdaje się, że jest to najbardziej ponura operacja, jakiej dokonuje Sejm w obecnej sesji. Wystarczy dokładnie zanalizować przepisy przedłożenia, ażeby się zorientować, jak straszliwym ciosem są one dla rzesz bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#PCiołkosz">Napozór zakres ubezpieczonych pozostaje bez zmian, ale tylko napozór. Wyszukałem sobie świadka koronnego, który nie może być żadną miarą posądzony ani o zapędy demagogiczne, ani o skłonności socjalistyczne, ani o życzliwość dla opozycji, tym świadkiem jest inżynier Jerzy Drecki, niewątpliwie dobrze znany p. Ministrowi jako dyrektor departamentu. Jego praca „Główne zasady ubezpieczenia na wypadek bezrobocia” napisana została dla kongresu Międzynarodowego Stowarzyszenia postępu społecznego w Wiedniu w roku 1928. P. Drecki, niewątpliwie pierwszorzędny fachowiec w tej dziedzinie, stawia zasadę, że obowiązkowi ubezpieczenia na wypadek bezrobocia w końcowym okresie jego organizacji winni podlegać wszyscy pracownicy, zatrudnieni na podstawie umowy o pracę”, A dalej, że minimum wieku pracowników, podlegających obowiązkowi ubezpieczenia, winno być obniżone do granicy wieku, powyżej której dozwolona jest praca najemna”.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#PCiołkosz">U nas granica ta wynosi 15 lat, ale ubezpieczeni są dopiero 16-letni.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#PCiołkosz">Aż do obecnej nowelizacji tej ustawy szliśmy w kierunku rozszerzania zakresu ubezpieczonych. Panowie sobie przypominają, że ustawą z dnia 25 marca 1929 r. skreślił Sejm końcowe zdanie pierwszego ustępu art. 1 ustawy, mianowicie wyrazy „o ile przedsiębiorstwa te zatrudniają powyżej 5 robotników”, zaś wprowadzenie w życie zabezpieczenia robotników tych przedsiębiorstw, które zatrudniają mniej, niż 5 robotników, postanowiła ustawa przeprowadzić w ciągu roku od dnia ogłoszenia ustawy. Ustawę ogłoszono dnia 23 stycznia 1930 r., powinna więc była wejść w życie definitywnie 23 styczna 1931 r. Ale przyszedł okres brzeski i jednym z produktów tego okresu brzeskiego było rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 29 listopada 1930 r., gdzie w ustawie sejmowej dokonano niewielkiej na pozór zmiany, bo wyrazy „w ciągu jednego roku” zastąpiono wyrazami „w ciągu 3 lat „. Termin zatem objęcia zasięgiem ubezpieczenia wszystkich robotników, zatrudnionych w pracy najemnej, przedłużono do 23 stycznia 1933 r.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#PCiołkosz">Teraz przychodzi zmiana bardzo istotna, bardzo zasadnicza, mianowicie skreśla się nawet i ten przepis dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej i powiada się, że Rada Ministrów może rozszerzyć obowiązek zabezpieczenia na tych robotników w mniejszych zakładach pracy; o terminie nie ma już mowy. Rozumiemy doskonale, że wyraz „może” oznacza w prozie języka dnia codziennego, że to rozszerzenie nie nastąpi nigdy, przynajmniej w najbliższej przyszłości. A zatem tu mamy cofnięcie się i to bardzo poważne, ponieważ wyklucza od działania ustawy na długi, naszem zdaniem, czas tych wszystkich robotników, którzy pracują w małych zakładach pracy.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#PCiołkosz">Dalej, niebezpiecznym wyda je nam się przepis, rzekomo bardzo drobnej natury stylistycznej, który pozwala Radzie Ministrów nanowo ustalać swojem rozporządzeniem kategorje pracowników państwowych i samorządowych, podlegających działaniu ustawy. Przedtem Rada Ministrów miała czas wyznaczony, 3 miesiące, wydane zostało rozporządzenie, zostało ustalone, kto działaniu ustawy podlega. Teraz się ten termin trzechmiesięczny przekreśla i otwiera się nanowo dla Rady Ministrów możność ustalania, kto z pracowników państwowych i samorządowych ma podlegać działaniu ustawy. P. Drecki, na którego się kilkakrotnie jeszcze będę powoływał, twierdzi, że „pracownicy, zatrudnieni na podstawie umów pracy w przedsiębiorstwach państwowych i samorządowych, winni z reguły podlegać obowiązkowi ubezpieczenia, chyba, że ze względu na stały charakter pracy (np. koleje, przedsiębiorstwa monopolu państwowego, komunalne, przedsiębiorstwa użyteczności publicznej) przedsiębiorstwa te, z własnych funduszów dają swym b. pracownikom w razie ich bezrobocia świadczenia, których wysokość i warunki wypłaty są dla pracowników korzystniejsze, niż te, jakie wynikają z ustawy ubezpieczeniowej”. Zupełnie słusznie. Nie chcemy być czarnowidzami, nie chcemy widzieć rzeczywistości czarniej, niż ona się przedstawia, ale mamy podstawy do najbardziej pesymistycznych przypuszczeń i dlatego sądzimy, że ten przepis może być podstawą do rewizji grup pracowników państwowych i samorządowych, podlegających ubezpieczeniu, oczywiście w sensie zwężenia liczby ubezpieczonych i uprawnionych. Podstawę do tych przypuszczeń stanowią przepisy projektu ustawy o ubezpieczeniach społecznych, gdzie całkiem wyraźnie, bez żadnej żenady przewiduje się możność wyłączenia pracowników państwowych i samorządowych, nawet tych niestabilizowanych, z pod przepisów ustawy o zakładach ubezpieczeń społecznych.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#PCiołkosz">Dalej w punkcie 4 art. 1 przedłożenie stanowi nowy wyłom: pracownicy meljoracyjni. Dotychczas byli wyłączeni robotnicy, zatrudnieni w cukrowniach, krochmalniach, syropiarniach, gorzelniach, suszarniach, fabrykach przetworów owocowych i wytwórniach napojów chłodzących, którzy normalnie są zatrudnieni mniej, niż 6 miesięcy w roku. Teraz takie samo wyłączenie rozciąga się na robotników melioracyjnych, zatrudnionych krócej niż 8 miesięcy w ciągu roku, bo powiada uzasadnienie: oni też, ponieważ „praca ta przeważnie nie jest ich głównem źródłem zarobku, a w pozostałych miesiącach mają oni inną pracę zarobkową, lub pracę przy własnych warsztatach pracy”. Bardzo możliwe, że odnosi się to do dużej części pracowników meljoracyjnych, ale w takim razie najzupełniej wystarczający jest przepis, który nowela ma wprowadzić w ust. 5 art. 2, mianowicie tam, gdzie mówi, że zabezpieczeni, których głównem źródłem utrzymania nie jest praca najemna, nie będą uprawnieni do otrzymywania zasiłków. Poco zatem to nowe zwężenie dla robotników, zatrudnionych przy pracach meljoracyjnych?</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#PCiołkosz">Przechodzę teraz do tego przepisu, który się ma znaleźć w ust. 5 art. 2 „Zabezpieczeni, których głównem źródłem utrzymania nie jest praca najemna, nie są uprawnionymi do zasiłków”. To jest przepis pozornie słuszny, ale tylko pozornie. Przedewszystkiem otworzy on drogę do regulowania tych uprawnień nie przepisem ustawy, lecz zmiennemi i elastycznemi, i obawiać się należy, niekorzystnemi dla pracowników rozporządzeniami Rady Ministrów. Tutaj kryterja do ustalenia są bardzo trudne. Powszechnie wiadomo, że 5 morgów gruntu w jednej okolicy kraju, np. w krakowskiem, a 5 morgów w gorlickiem, to rzeczy zupełnie odmienne, a możemy dojść do tego, że robotnik, który ma szczęście posiadania jakiejś walącej się chałupiny lub pół morga gruntu, będzie pozbawiony korzystania z zasiłku funduszu bezrobocia, bo według projektu, Rada Ministrów może uznać, że praca najemna nie jest jego głównem źródłem utrzymania. Naszem zdaniem ten problem sprowadza się do dziedziny zupełnie odmiennej, pośrednictwa pracy, regulowania podaży na rynku pracy. Jesteśmy zdania, że dostarczanie sił do przedsiębiorstw pracy powinno być regulowane w sposób socjalny, choćby w ten sposób, jak to sobie główny inspektor pracy wyobrażał w swoim okólniku, rozesłanym do wszystkich zakładów przemysłowych z zaleceniem co do kolejności, w jakiej wolno zatrudniać pracowników, kolejności socjalnej. Ale wyłączenie tych ludzi z korzystania z ubezpieczeń nie jest słuszne i znów p. Drecki powiada całkiem słusznie, że „stan materjalny ubezpieczonych bezrobotnych nie powinien wywierać żadnego wpływu na uzyskiwanie prawa do świadczeń, każdy bowiem ubezpieczony nabywa to prawo przez wpłacenie odpowiedniej ilości składek”. Najistotniejszy przepis, to jest przepis o przedłużeniu okresu wyczekiwania do 26 tygodni. Potraktujmy tę rzecz tak, jak o niej nas pouczają niejednokrotnie zjawiska życiowe, udostępnione nam przez statystykę. Biorę cyfry graniczne, najwyższe i najmniejsze natężenie bezrobocia w poszczególnych latach. Powiedzmy w roku 1929 okres czasu od najwyższego do najmniejszego nasilenia bezrobocia wynosił 5 miesięcy. W roku 1931 już znacznie więcej, bo 6 miesięcy, od 1 kwietnia do 1 października. Co to znaczy? To znaczy, że tylko pewna część robotników, ci najszczęśliwsi zdołali utrzymać się przy pracy przez okres tego najbardziej zmniejszonego zasięgu bezrobocia, potrafili przepracować w ciągu roku 26 tygodni, bo 6 miesięcy, to jest 182 dni, a 26 tygodni to jest 183 dni, więc jest zaledwie jeden dzień różnicy. Jeżeli postawi się sprawę w ten sposób, że musi się wykazać bezrobotny 26 tygodniowym okresem wyczekiwania, i to licząc po sześć efektywnych dni przepracowanych, to znaczy to, że tylko bardzo mała część robotników będzie uprawniona do korzystania z funduszu bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#PCiołkosz">P. Drecki, do którego znowu muszę wrócić, powiada: „Kalkulacja ubezpieczeniowa wykazuje, że przy ogólnie przyjętych normach zasiłków można uznać za wystarczające wpłacenie około 20 składek w ciągu roku”. To nie było pisane wtedy, kiedy ustawę tworzono i kiedy ustawa nie zdała jeszcze próby życia, lecz pisane było w roku 1928. I dalej pisze p. Drecki: „W okresach silnego bezrobocia warunek powyższy musiał być łagodzony, przyczem bądź zmniejszano liczbę wymaganych składek, bądź też przedłużano okres, w ciągu którego składki te miały być wpłacone. Ten ostatni sposób okazał się praktyczniejszym, o ile tylko warunki miejscowe pozwalały na jego zastosowanie”. A więc powiada p. Drecki, niewątpliwie bardzo kompetentny w tej sprawie, że nie należy przedłużać w okresie silnego kryzysu okresu wyczekiwania, lecz należy go skracać. Nowela przewiduje tę możność dla Ministra Pracy i Opieki Społecznej, aby „w razie niekorzystnego stanu rynku pracy” skrócił ten okres wyczekiwania. Na ile, nie powiada, ale przewiduje tę możliwość skrócenia. Lecz ta możliwość jest tylko teoretyczna. Właśnie mamy w chwili obecnej notorycznie niekorzystny stan rynku pracy i niema żadnej nadziei, ażeby ten niekorzystny stan rynku pracy uległ w najbliższym czasie albo w najbliższych latach nawet poprawie. Należy zatem przyjąć jako zasadę, ufiksować w ustawie okres 20-tygodniowy, a jak się czasy poprawią, to może i my będziemy głosowali za tem, żeby ten okres przedłużyć. Tymczasem jako zasadę trzeba przyjąć okres 20-tygodniowy — w Anglji jest dużo mniej, — a wyjątkowo, kiedy będziemy mieli czasy lepsze, można okres oczekiwania przedłużyć.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#PCiołkosz">Następstwem tej ustawy będzie to, że wielka część bezrobotnych nie będzie korzystała wogóle z zasiłków i to powiększy tylko podaż na rynku pracy, bo bezrobotni pozbawieni zasiłku, będą zmuszeni tej pracy szukać. To są zjawiska powszechnie znane i nie mielibyśmy nic przeciw temu, żeby bezrobotni, nie mając możności i nadziei uzyskania zasiłku, tem gorliwiej szukali pracy, ale pod jednym warunkiem, żeby to wysokie ciśnienie na rynku pracy nie stwarzało nacisku na zarobki robotników zatrudnionych, czyli aby u nas w sposób prawno-publiczny zarobki robotnicze były regulowane. Skoro tego niema, konsekwencją będzie powiększenie armji rezerwowej bezrobotnych, pozbawionych jakiejkolwiek pomocy od instytucyj czy to społecznych, czy państwowych, i co zatem idzie, zwiększenie nacisku na płace robotników tych, którzy jeszcze pracują.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#PCiołkosz">Utrzymano prawo do zapomogi dla częściowo pracujących, nawet skreślono ten pierwotny przepis, zostają nie dwa dni, lecz trzy dni. To prawo w obecnej redakcji ustawy staje się jednak fikcją. Bo jeżeli w punkcie 3 powiada się, że Minister Pracy i Opieki Społecznej może przyznać prawo do tych zasiłków częściowo zatrudnionym po stwierdzeniu, że wydatki te „znajdą pokrycie w ramach budżetu Funduszu Bezrobocia, ustalonego na dany rok budżetowy 4, to przy tym zupełnie niewesołym stanie finansowym funduszu bezrobocia, jaki przedstawił nam p. referent, tej nadziei niema, ażeby pokrycie się znalazło.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#PCiołkosz">I dlatego w praktyce przepis ten będzie oznaczał skasowanie zasiłków dla krótko pracujących.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#PCiołkosz">Sprawa wkładek. Dla sezonowych nowela wprowadza wkładki 4%. To się pokrywa, przyznaję, z oświadczeniem p. Wiceministra Szubartowicza, złożonem delegacji Centralnego Związku Robotników Przemysłu Budowlanego przed rokiem, kiedy chodziło o zniesienie sezonu martwego. Już wówczas p. Szubartowicz oświadczył, że sezon martwy będzie w następnym roku zniesiony, ale że to pociągnie za sobą konieczność powiększenia składek. Ale co jest niezmiernie charakterystyczne, to podział składek między pracodawców a ubezpieczonych po połowie. Doszliśmy do tego stopnia równowagi społecznej w Polsce, że koszta ubezpieczenia społecznego są równe, w równej mierze pokrywa je pracodawca i pracobiorca. To jest stosunek 50 na 50%, jakiego me napotykamy w żadnej dotychczas obowiązującej ustawie o ubezpieczeniu społecznem w Polsce, stosunek zupełnie karykaturalny. P. Drecki jako normalny widzi stosunek taki, ażeby pracobiorca ponosił 20% kosztów, a tutaj mamy 50% dla robotników sezonowych, którzy będą podwójne składki płacili, a właściwie nie podwójne, bo ich część składek będzie powiększona z 1/2% na 2%, a więc powiększone czterokrotnie składki będą płacili, a z zasiłków nie będą korzystali. Dopłata ze Skarbu Państwa w razie niedoboru przewidziana jest tylko „w ramach budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej”, więc i to także pozwala wyciągnąć wniosek, że będzie czyniony nacisk w kierunku redukowania świadczeń.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#PCiołkosz">Jeżeli wkładka ma być obliczana według rzeczywistego zarobku bez żadnej górnej granicy, to zasiłek ma być obliczany według maksymalnego zarobku. Panowie się już trochę cofnęli z 5 na 6 zł. Otóż zastanawiającem jest, że Panowie chcą ten przepis usztywnić, bo on przedtem był regulowany nie ustawą, lecz rozporządzeniami wykonawczemi, zależnie od stanu finansowego funduszu bezrobocia. Teraz ten przepis ma być sztywny, przyjmuje się stały maksymalny zarobek 6 zł, od którego ma się obliczać zasiłki.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#PCiołkosz">Przerachujmy to, zważywszy przy tem, że zasiłki ma się obliczać nie za 7 dni, tylko za 6 dni, albowiem bezrobotny ma uczcić niedzielę, dzień święty, całkowitym postem, według tej noweli.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#PCiołkosz">Otóż samotny brał dotychczas 21 zł tygodniowo, będzie brał 10 zł 80 gr na tydzień przy najwyższym wymiarze zasiłku. Obarczony rodziną, składającą się z dwóch osób, będzie brał maksymalnie 12 zł 60 gr, a brał dotychczas 24 zł 50 gr. Obarczony rodziną, złożoną z 3–5 osób, będzie brał maksymalnie 14 zł 40 gr, brał dotychczas 28 zł Obarczony rodziną, złożoną z więcej niż 6 osób, będzie brał maksymalnie 18 zł, a brał dotychczas 35 zł. Widzimy, że różnica wynosi okrągło 50%. O połowę mniej będą brali ci robotnicy, którzy mieli szczęście zarabiać więcej niż 10 zł dziennie. Przeskok jest ogromny. Jeżeli Panowie zważą, że najwyższa obecnie, dopuszczalna stawka zasiłku, nie mówię o najniższej, tylko o najwyższej, to znaczy od najwyższego dopuszczalnego policzalnego zarobku i od największego stanu rodziny wynosi tygodniowo 18 zł, czyli dziennie 2.57 zł, to może Panowie jednocześnie wskażą jakiś sposób, ażeby rodzinę, złożoną z 6 lub więcej osób, utrzymać na 2.57 zł dziennie. Jeśli p. Minister Hubicki mówił tu, że konieczne jest zastosowanie tych ograniczeń, to aby w tę konieczność bezrobotni uwierzyli, mamy tylko jedną skromną pretensję, ażeby te restrykcje były stosowane wszędzie, nietylko tam, gdzie chodzi o bezrobotnych. Gdy przyjeżdża delegat Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej do bohatersko walczących hutników w hucie „Hortensja” w Piotrkowie, to im radzi, ażeby przestali palić papierosy, a będą mogli pokryć te zmniejszone przez kapitalistę zarobki, nie odczują tej obniżki zarobku. Bezrobotnym się powiada, aby zacisnęli pasa i mając żonę i 5 czy 6 dzieci, aby żyli za niecałe 3 złote dziennie. Ale gdy przychodzimy z wnioskiem, który proponuje, ażeby wysoko postawionemu dygnitarzowi, pobierającemu pensji 3.900 zł miesięcznie, odebrać tylko połowę, to Panowie na taki wniosek się oburzają i powiadają, że to demagogja.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#PCiołkosz">Otóż dalej skreśla się możność zaliczenia do rodziny rodzeństwa, rodziców i dziadków.</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#PCiołkosz">Za marszałkostwa Daszyńskiego nie obcinano zasiłków bezrobotnym. W Afryce Południowej istnieje obyczaj, nietylko prawo ale i obowiązek, mordowania rodziców z chwilą, gdy stają się niezdolni do pracy. Ale jeżeli bezrobotny ma istotnie na utrzymaniu ojca czy matkę, a praktyka była taka, oparta na wewnętrznych zarządzeniach, że zasiłek dodatkowy, te 5% więcej, przyznawano bezrobotnemu na ojca czy matkę tylko wtedy, jeżeli udowodnił świadectwem lekarskiem, że są do pracy niezdolni, otóż jeżeli się teraz powiada, że ten ojciec czy matka nie mogą być uwzględnieni w budżecie bezrobotnego, to to może zachęcać do takich południowo-afrykańskich praktyk.</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#PCiołkosz">Wprawdzie zostawili Panowie przepis, że możliwe jest przedłużenie okresu zasiłkowego do 17 tygodni, ale znów tylko wtedy, gdy Minister Pracy i Opieki Społecznej stwierdzi, że wydatki mają pokrycie w budżecie Funduszu Bezrobocia. A więc znów przepis czysto teoretyczny. Od 1 lipca r. ub. już się tego przedłużenia okresu zasiłkowego nie stosuje. I jeżeli ten przepis o możliwości przedłużenia okresu zasiłkowego pozostawiono, to jest to piękna dekoracja, która żadnego praktycznego znaczenia w obecnych stosunkach nie będzie miała.</u>
<u xml:id="u-40.20" who="#PCiołkosz">Z dalszych przepisów, na które chciałbym zwrócić uwagę, zasługuje na nią przepis, który powiada, że się odbiera prawo do zasiłku, jeżeli dobrowolnie „z przyczyn nieuzasadnionych” rozwiązano stosunek pracy. Niema takich wypadków. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego na każde sto wolnych posad w grudniu r. ub. było 2.776 kandydatów. Podaż na rynku pracy jest kolosalna. Nikt dobrowolnie pracy nie rzuca, ale bywają okoliczności, jak np. strajki, które można przy złej woli uznać za dobrowolne porzucenie pracy. Jeżeli w dotychczasowej ustawie był przepis, że przez 4 tygodnie wstrzymuje się takiemu bezrobotnemu wydawanie zasiłku, to było to już dość dotkliwa kara i zupełnie wystarczająca. Jestem w zgodzie z p. Dreckim który powiada, że „całkowite pozbawienie uprawnień należy uznać za postanowienie zbyt surowe”. Są inne środki, jak skierowanie do pracy bezrobotnego.</u>
<u xml:id="u-40.21" who="#PCiołkosz">Dalszą nowość zawiera ta ustawa w przepisach, wcielających akcję pomocy doraźnej do działalności Funduszu Bezrobocia, Intencją wnioskodawcy było przerzucanie kosztów akcji pomocy doraźnej na Fundusz Bezrobocia. Naszem zdaniem jest to nieusprawiedliwione, tą akcją Fundusz Bezrobocia obciążony nie był. Fundusz ma spełniać obowiązki wobec ubezpieczonych. Ustawa skarbowa w § 22 działu VIII przewidywała odnośne kwoty w budżecie Skarbu Państwa i budżetu Funduszu Bezrobocia na ten cel nie trzeba nadszarpywać, jeśli ma spełniać swe obowiązki względem ubezpieczonych.</u>
<u xml:id="u-40.22" who="#PCiołkosz">Ciekawy jest przepis, że do pomocy doraźnej będą uprawnieni tylko ci, którzy wyczerpali zasiłki z Funduszu Bezrobocia, albo wprawdzie nie nabyli praw do zasiłku, ale przepracowali 20 tygodni w zakładach pracy, podlegających ustawie. Przed rokiem bardzo surowo skrytykowałem instrukcję Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej z 15 grudnia 1930 r., gdzie prawo do pomocy doraźnej przyznano pod warunkiem wykazania się przepracowaniem w ciągu roku przynajmniej 4 tygodni w jakimkowiek zakładzie pracy. Ale to była instrukcja nad wyraz humanitarna w porównaniu z tem, co się teraz zamierza wprowadzić. Już nie 4 tygodnie, lecz 20 tygodni i nie w jakimkolwiek zakładzie pracy, lecz w podlegającym ustawie, t. j. zatrudniającym conajmniej 5 osób. Co ma być z tymi, którzy nie przepracowali 20 tygodni, lub przepracowali w małym warsztacie, o tem ustawa milczy.</u>
<u xml:id="u-40.23" who="#PCiołkosz">Wreszcie przepis o utracie prawa do pomocy doraźnej, gdzie się powiada, że bezrobotny obowiązany jest przyjąć każdą pracę, wskazaną przez Urząd pośrednictwa pracy. Oczywiście nasze stanowisko i nasze żądania, jak również żądania bezrobotnych, to jest żądanie pracy, a nie zasiłków, ale jeżeli się wymaga od bezrobotnego, ażeby przyjął każdą wskazaną pracę, to przecież należy mieć w pamięci, że nie każda praca odpowiada fizycznym zdolnościom człowieka. Absolutnie żadna praca nie hańbi, jesteśmy jak najbardziej dalecy od postawienia takiego twierdzenia, jakoby miał istnieć podział na kategorje lepsze i gorsze między robotnikami. Każdą pracę może każdy bezrobotny spełniać, o ile jest do niej fizycznie zdolny, i to jedno zastrzeżenie powinno było być uwzględnione w tej ustawie.</u>
<u xml:id="u-40.24" who="#PCiołkosz">Przyznajemy lojalnie, że są w ustawie postanowienia korzystne, jak zniesienie sezonu martwego; był on niemożliwy do utrzymania. Powołuję się na uchwałę kongresu międzynarodowego stowarzyszeń postępu społecznego, odbytego w Wiedniu w 1927 r., która powiada w ustępie V: „Nie jest pożądane, by pracownicy, pozostający bez pracy w mniejszym lub większym okresie czasu trwania martwego sezonu, byli stale pozbawieni zasiłków”. Przepis o martwym sezonie był niemożliwy do stosowania.</u>
<u xml:id="u-40.25" who="#PCiołkosz">Jest słuszny, przyznajemy, przepis, że należy okres zgłaszania się o zasiłek przedłużyć o czas pozostawania w wojsku w służbie czynnej, ale ten przepis, przyzna p. referent, jest właściwie zbyteczny, skoro niema już żadnego terminu rejestrowania się do zasiłku. Skoro ten termin jednomiesięczny odpada, to i tamta zmiana, sama w sobie słuszna zupełnie i usprawiedliwiona, staje się zbyteczną. Natomiast przy sposobności chcę zauważyć, że jeden przepis do tej pory nie został wprowadzony, mianowicie dotyczący pozostających czy w areszcie śledczym, czy w więzieniu na mocy wyroku sądowego. Praktyka wykazuje, że tu zaniedbanie 30 dniowego terminu do zgłoszenia się musi nastąpić. Ale ta obiekcja odpada, skoro p. referent powiada, że żaden termin stały nie będzie już obowiązywał. Bardziej dotkliwe jest nierozciągnięcie ustawy, czego oczywiście przy obecnem nastawieniu i Rządu i większości sejmowej trudno się było spodziewać, na robotników rolnych, a przynajmniej na tę ich część, która nie jest godzona na określony okres pracy, jak na rok, tylko na czas znacznie krótszy.</u>
<u xml:id="u-40.26" who="#PCiołkosz">Nie zgłaszamy do tej ustawy żadnych poprawek. Jeżeli chodzi o ustawę, to bardzo chętnie wkładamy się w rolę, jaką główny organ prasowy stronnictwa rządowego przeznaczył nam przy rozpoczęciu się tej sesji. Jesteśmy tylko świadkami spotkania się Rządu z większością sejmową przy ustawie, która obdziera bezrobotnych o połowę zasiłków. I w tej roli pragniemy pozostać.</u>
<u xml:id="u-40.27" who="#PCiołkosz">Jeżeli p. Minister Pieracki mówił w Senacie, że stronnictwa opozycyjne pracują systematycznie nad mnożeniem konfliktów w łonie społeczeństwa, to ja jego pogląd chcę sprostować: nie stronnictwa opozycyjne, lecz Rząd i stronnictwo rządowe. Konflikty społeczne nie biorą się z powietrza i z agitacji stronnictw opozycyjnych, one się biorą z faktów, z sytuacji, które przynosi życie ręką Rządu i stronnictwa rządowego. To jest straszne pogorszenie położenia bezrobotnych i to będzie źródłem głębokiego konfliktu.</u>
<u xml:id="u-40.28" who="#PCiołkosz">Nie sądźcie Panowie, że ta ustawa, którą mam prawo nazwać okrutną, nie spotka się z odporem klasy robotniczej. Tak, jak przeciw ustawie o czasie pracy, o urlopach, o ubezpieczeniu społecznem, tak samo przeciw tej nowej ustawie protestować będzie klasa robotnicza całej Polski w środę…</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Pana posła Ciołkosza przywołuję do porządku.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#PCiołkosz">16 marca w dniu strajku powszechnego.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma Minister Pracy i Opieki Społecznej p. Hubicki.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#WicemarszałekPolakiewicz">P. Minister Pracy i Opieki Społecznej Hubicki:</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#WicemarszałekPolakiewicz">W zagadnieniu walki z bezrobociem w związku z omawianym projektem ustawy w sprawie zmiany ustawy z dn. 18.VII 1924 r. o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia chciałbym podkreślić dwa zasadnicze momenty, a mianowicie: finansowy i gospodarczo-społeczny.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Ustawa o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia nie była i nie mogła być przy jej opracowywaniu obliczana na taką liczbę bezrobotnych, jaką posiadamy obecnie, a kalkulacje, jakie przeprowadzano wówczas, były zupełnie nowe, gdyż nie posiadano wzorów, stanowiących wynik pewnych doświadczeń życia praktycznego.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Rezerwy zebrane w okresie zmniejszenia się bezrobocia musiały się wyczerpać z powodu znacznego wzrostu liczby pozbawionych pracy i Fundusz Bezrobocia musiał niezależnie od ustawowych 50% dopłat ze Skarbu Państwa, otrzymywać od niego pożyczki, które dosięgły obecnie sumy około 120 miljonów złotych.</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Rzecz zrozumiała, że skomprymowany obecnie budżet Państwa nie pozwala na dalsze udzielanie Funduszowi Bezrobocia pożyczek w takich rozmiarach, jak dotychczas i dlatego okazała się konieczność wprowadzenia do ustawy z 18 lipca 1924 r. takich zmian, które umożliwiłyby zmieszczenie ustawowych dopłat i ewentualnych pożyczek w ramach tego budżetu.</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Nie ulega wątpliwości, że najracjonalniej i najsprawiedliwiej byłoby posiadać taką ustawę o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia, która zapewniałaby możność przeżycia po utracie pracy wszystkim pracownikom zatrudnionym we wszelkich warsztatach pracy, a więc również i rzemieślnikom i chałupnikom i pracownikom rolnym.</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Wtedy jednak wydatki Funduszu Bezrobocia wzrosłyby conajmniej 15–20-krotnie przy jednoczesnym znacznie; mniejszym wzroście wpływów ze składek zabezpieczeniowych. Jest to niestety niemożliwe nietylko obecnie, ale i w najbliższej przyszłości, gdyż kraj nasz jest zbyt ubogi, aby mógł sobie pozwolić ma takie rozszerzenie tego zabezpieczenia, nawet po szeregu lat dobrej koniunktury. Dzisiaj musimy niestety dążyć do pewnych ograniczeń w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Wkładki zakładów pracy, obliczane w myśl obowiązujących obecnie przepisów ustawowych i przy obecnym stanie zatrudnienia i napięciu bezrobocia wynosiłyby rocznie za około 803.000 zabezpieczonych około 25 miljonów zł, ustawowa 50%-owa dopłata Skarbu Państwa stanowiłaby 12 i pół miljona złotych, czyli, że wpływy wyniosłyby ogółem około 37 i pół miljona zł. Natomiast wydatki na zasiłki ustawowe w r. 1932 według przewidywań preliminarza budżetowego Funduszu Bezrobocia wynosiłyby przy przeciętnej liczbie 85.000 osób miesięcznie, pobierających zasiłki wraz z wynagrodzeniem dla instytucyj zastępczych i kosztami adminislracyjnemi, około 86 mil jonów złotych Spowodowałoby to niedobór, a więc konieczność dalszego zadłużenia się Funduszu Bezrobocia w Skarbie Państwa na sumę około 48 1/2 miljona złotych.</u>
<u xml:id="u-43.9" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Ustawa Skarbowa na nowy rok budżetowy przewiduje na pomoc dla bezrobotnych 60 milionów złotych i w tych też granicach musimy utrzymać wydatki na zasiłki ustawowe oraz inne pomoce dla bezrobotnych, jak akcja pomocy doraźnej, zatrudnianie bezrobotnych i t. d.</u>
<u xml:id="u-43.10" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Tak mniej więcej przedstawia się moment finansowy naszego zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-43.11" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Jeżeli teraz przejdę do momentu gospodarczo-społecznego to zgodzimy się zapewne wszyscy, że zasiłki nie stanowią faktycznej walki z bezrobociem, lecz tylko łagodzenie jego skutków.</u>
<u xml:id="u-43.12" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Jest to jakby palenie pod parowozem, który mimo zużycia węgla i wytworzenia pary nie rusza i nigdy nie ruszy naprzód.</u>
<u xml:id="u-43.13" who="#WicemarszałekPolakiewicz">W interesie zarówno Państwa, jak i szerokich mas robotniczych leży oderwanie się od nieprzyjaciela dla przygotowania chociażby minimalnych rezerw, które umożliwiłyby rzeczywiste uderzenie na nieprzyjaciela.</u>
<u xml:id="u-43.14" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Rezerwy te musimy usiłować zebrać chociażby z obecnego skomprymowanego budżetu i przejść z niemi do ofensywy przeciwko bezrobociu — a nie jego skutkom — chociażby na najmniejszym odcinku.</u>
<u xml:id="u-43.15" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Każda złotówka zaoszczędzona na zasiłkach zostanie przeznaczona na robociznę, niechaj pod kotłem parowozu nie pali się napróżno, niechaj posunie się on naprzód chociażby na niewielką odległość.</u>
<u xml:id="u-43.16" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Nastąpiło już porozumienie z Ministerstwem Robót Publicznych, dzięki czemu ustalone zostało, że z funduszów tego Ministerstwa będą pokrywane dodatkowe koszty zatrudnienia, robocizna zaś będzie pokrywana z funduszów Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. W ten sposób wzajemnym wysiłkiem będziemy mogli bezwątpienia zwiększyć poważnie w kraju stan zatrudnienia.</u>
<u xml:id="u-43.17" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Jeżeli w roku ubiegłym przy asygnowaniu 22 miljonów na roboty publiczne zatrudniliśmy w ciągu 7–8 miesięcy około 40.000 bezrobotnych, to mam podstawę wnosić, że wprowadzenie w życie omawianej noweli do ustawy o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia da możność eona j mniej podwojenia liczby zatrudnionych bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-43.18" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Roboty publiczne będą prowadzone przedewszystkiem w miejscach najbliższych skupienia większych ilości bezrobotnych, a następnie w miarę możności w innych miejscowościach.</u>
<u xml:id="u-43.19" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Muszę podkreślić, że wniesiona przez Rząd nowela nie zmienia zasadniczych podstaw obecnego zabezpieczenia na wypadek bezrobocia, przez co wykwalifikowani robotnicy pozbawieni pracy, a nie nadający się do pracy przy robotach publicznych lub w innym zawodzie nie będą pozbawieni zasiłku.</u>
<u xml:id="u-43.20" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Wszelkie oszczędności, jakie wprowadza nowela, są podyktowane istotnem i nakazami życia z uwzględnieniem, aby zmiany te były jak najmniej bolesne dla szerokich mas bezrobotnych, pozostających naprawdę bez środków do życia.</u>
<u xml:id="u-43.21" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Szereg rygorów, jakie wprowadza nowela, ma na celu usprawnienie działalności Funduszu Bezrobocia przy ściąganiu wkładek a przedewszystkiem zmniejszenie możliwości korzystania z pomocy ustawowej bądź przez osoby, które dotychczas były zatrudniane celowo i jedynie przez okres wymagany do nabycia praw do zasiłku, bądź pobierały zasiłki w wysokości nieodpowiadającej ich przeciętnemu zarobkowi, dzięki rozmyślnemu, nierzadko fikcyjnemu podnoszeniu tych zarobków w ostatnim okresie płatniczym.</u>
<u xml:id="u-43.22" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Wprowadzenie w życie przepisów wniesionej noweli przybliży moment możliwości rozpoczęcia na szeroką skalę akcji walki z przyczynami bezrobocia — na miejsce walki ze skutkami bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-43.23" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.)</u>
<u xml:id="u-43.24" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Brzeziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#PBrzeziński">Wysoki Sejmie! Nie pierwszy raz zabieramy głos z tej Wysokiej Trybuny aby zwrócić uwagę na tak niekorzystną ustawę, jaką jest ustawa o bezrobociu. Od jej początku, to znaczy od roku 1924 przy każdej sposobności staraliśmy się przekonywać rząd lub większość sejmową o tej tak niekorzystnej dla warstw robotniczych ustawie. Z początkiem roku 1925 kluby robotnicze starały się tę ustawę w pewnej części znowelizować; wnioski nasze zostały odrzucone; jednak staraliśmy się, aby przynajmniej w pewnej części to zrozumienie dla tak krzywdzącej ustawy zostało uwzględnione. Uchwalono w dniu 25 marca 1929 r. ustawę o której już mój poprzednik mówił. Rozumiemy dlaczego się robi ten eksperyment i wnosi się nowelę do ustawy z r. 1924, dlatego że mamy ustawę z r. 1929, która przecież tym bezrobotnym daje więcej. Może być p. referent ma rację, że ta ustawa daje pewne oszczędności. Przyznaję, że ona może dać pewne oszczędności, jeżeli skreśla się 50% zasiłku bezrobotnych. Ale Panowie przyznać musicie, że 145 miljonów, o których p. referent mówił, jako o oszczędzonych przez to obcięcie zasiłku, mimo niewejścia w życie tej ustawy z r. 1924 będzie jeszcze zdobyte. Widzimy, że bezrobocie prawie z dnia na dzień wzrasta. Jeżeli więc spojrzymy na ten stan bezrobocia, jaki istnieje w Polsce, to nie można myśleć o tem, aby uzyskać te 145 miljonów. Możnaby je zdobyć w ten sposób, jak już kilkakrotnie z tej trybuny zwracaliśmy uwagę, że należy ubezpieczyć wszystkich pracowników, którzy są w stosunku najemnym. Ja nie będę wyliczać bo te wyliczenia nie są miarodajne dla Rządu, ale gdybyśmy te warsztaty, które zatrudniają mniej jak 5 robotników, podciągnęli byli pod działanie ustawy z 1924 r., to napewno dziś nie byłoby 145 miljonów deficytu, bo najmniej mamy dziś bezrobotnych z tych małych warsztatów, które zatrudniają mniej jak 5 robotników. Może być że Panowie powiedzą, że te warsztaty nie zniosą tego, co im nakłada ta ustawa, ale wiemy, że produkty z tych warsztatów wychodzące, pomimo, że nie płacą świadczeń, nie są tańsze, aniżeli produkty, wychodzące z warsztatów, które podlegają tej ustawie, należy spodziewać się, że około 200.000 warsztatów, które zatrudniają mniej jak 5 robotników, nie będą podlegały tej ustawie. O tem kilkakrotnie już mówiliśmy. Jeśli jednak dziś przychodzi Rząd, a tem więcej większość rządowa z tą nowelą, która ma przedewszystkiem polepszyć nie tylko finanse, ale również warunki bezrobotnego, to ja w tej noweli żadnej korzyści dla bezrobotnych nie widzę. Ugrupowania robotnicze widzą dla robotnika tylko jedno wyjście z tej trudnej sytuacji, mianowicie — ubezpieczenie wszystkich robotników, którzy są w stosunku najmu. Wtedy będziemy mieć ten sam stosunek, jaki jest dziś przy ubezpieczeniach na wypadek choroby. Dlatego też powiadam, że nie jest słuszne to co tu słyszymy, że administracja tego nie zniesie, że przedewszystkiem nie byłaby w możności ściągnąć składek od tych drobnych pracodawców. Rozumiem, że gdybyśmy to robili pojedynczo, okresowo, to byłoby to niemożliwe, ale gdyby od początku, od wejścia w życie ustawy z roku 1924 r., drobne warsztaty były podciągnięte pod tę ustawę, to napewno sytuacja dziś tak trudnąby nie była, jak ją p. referent tu przedstawił.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#PBrzeziński">Ciekawe jest w tej noweli, że nawet Rząd tego nie życzył sobie, co zrobiła Komisja Ochrony Pracy. Rząd przychodzi z nowelą do ustawy z r. 1924, stawiając pewną zasadę, ale większość Komisji Ochrony Pracy powiada, że Rząd nie ma racji i proponuje pewne ustępy skreślić, żeby tem więcej drażnić bezrobotnego.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Czy tylko nie odwrotnie?)</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#PBrzeziński">Jeżeli mówię o tem, że większość stara się skreślić pewne rzeczy, to niech Panowie przeczytają ustęp 3 do art. 7.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#komentarz">(P. Gosiewski: Mam wrażenie, że naodwrót.)</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#PBrzeziński">Jak Panowie przeczytają, to spodziewamy się, że przyjdziecie do tego samego wniosku, do którego ja przyszedłem.</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#PBrzeziński">Art. 7 ustawy z r. 1924 daje możność pracodawcy, ażeby potrącał swoim robotnikom w myśl tej ustawy najpierw od zł 5, petem od zł 6, następnie zł 7 1/2, a ostatnio mieliśmy stawki 10 zł. I dziś Rząd przychodzi z wnioskiem, ażeby te stawki obniżyć do zł 5. Większość komisji skreśliła ten ustęp, że należy wkładki do Funduszu Bezrobocia obliczać na podstawie faktycznego zarobku. Nie dziwię się, że właśnie ta grupa robotnicza to spowodowała, bo kto inny spowodować tego nie mógł, ale zaznaczam, że grupa robotnicza w większości starała się, ażeby robotnikom strącać od tego co zarabiają, a dawać najwyższą normę od 6 zł. Ja nie wiem, jakby można nazwać taką ustawę, nie wiem, czy to nie jest w pewnej części wyjęte z programu komunistycznego: co twoje to moje, a co moje, to tego nie śmiesz chwycić.</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#PBrzeziński">Dlatego też chciałbym się zwrócić do pana referenta, żeby w porozumieniu z Rządem pozostawił stawkę taką, jaka przedtem była bo niema w żadnych ubezpieczeniach tego, żeby ubezpieczeni nie byli równomiernie traktowani. Jeżeli robotnikowi bierze się 2% od tej sumy, którą zarabia, a daje 20 do 50% od tej stawki, którą się tutaj proponuje, to jest niezrozumiałe i dla nas nie do przyjęcia.</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#PBrzeziński">Chciałbym również zwrócić uwagę na art. 11. Art. 11 normuje wsparcia, które bezrobotny ma uzyskać, a te wsparcia są ograniczone o 50%, Proszę Panów, niezrozumiałe jest dla mnie — może pan referent to wyjaśni — powiedzenie, że dodatek rodzinny wynosi 5% na podstawie wymiaru zasiłku dla bezrobotnych obarczonych rodziną, złożoną z 1 do 2 osób. Ciekaw jestem, czy do tych członków rodziny należy też żywiciel rodziny, bo przecież oblicza się tylko żonę i dziecko, a mąż może starać się żyć z powietrza. Mam wątpliwości czy w tych przepisach, względnie w rozporządzeniu p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej, będzie zawarte, że do rodziny należy również mąż. Mówię dlatego, że to wsparcie podniosłoby się o 5%. Nie zrozumiałem jest dla nas, że nie włącza się prawdziwego żywiciela do rodziny i oblicza się w stosunku do żony i dzieci. Również chciałbym zwrócić uwagę na rozszerzenie tego oczekiwania. Niech Panowie się nie dziwią, czy będzie 20, 30 czy 40 tygodni oczekiwania, to przez to w każdym razie dochody Funduszu Bezrobocia nie będą mniejsze, albo większe. P. referent mówił, że jak ta ustawa będzie wprowadzona w myśl projektu, to te 145 miljonów będą zdobyte. Ale zachodzą takie wypadki, że fabrykuje się bezrobotnych, że pracodawca, który zatrudnia pewną część robotników, którzy uzyskują prawo do urlopu, oraz prawo do zasiłków przewidzianych ustawą na brak pracy, zwalnia na pewien czas i bierze nowy zastęp robotników, którzy mają pracować 20 tygodni, ażeby uzyskać wsparcie z Funduszu Bezrobocia, W tej materji nie jest obowiązkiem naszym zwracać na to uwagę, ale myśmy się zwracali do zarządów w poszczególnych miejscowościach, że takie fabrykowanie bezrobotnych jest na niekorzyść robotników i na niekorzyść Funduszu Bezrobocia. Mimo to pracodawcy prywatni, a i panowie starostowie tak postępowali, Nie będę wymieniał wszystkich powiatów, zresztą zarządy poszczególne wiedzą, którzy panowie starostowie i gminy zwalniają robotników tylko dlatego, ażeby uchylić się od konieczności przyznania urlopów. Proszę Panów, ten okres 26 tygodni nie stanowi żadnej oszczędności. Gdy ta ustawa, o której na początku mówiłem, została uchwalona przez Sejm 25 marca 1929 r. i ogłoszona 23 stycznia 1930 r. jako nowela do ustawy z roku 1924, to następnie wyszło rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej, naturalnie po wyborach a nie przed wyborami, 30 listopada 1930 r., że okres wprowadzenia w życie ustawy w tych warsztatach, które zatrudniają mniej jak 5 robotników, nie będzie obowiązywał od stycznia 1931 r., tylko przedłuża się do 23 stycznia 1933 r. Gdyby wtenczas już Rząd, a tem więcej Minister Pracy i Opieki Społecznej był tę ustawę podtrzymał i nie byłoby jej odroczenia, to jestem mocno przekonany, że dziś pan referent nie byłby przedstawił nam tych zadłużeń, które ciążą na Funduszu Bezrobocia. Dlatego też apeluję do większości tej Wysokiej Izby, chociaż żadnych poprawek nie stawiamy, aby nie pogarszała w dalszym ciągu tej ustawy. Za poprawkami zgłoszonemu przez mniejszość sejmową, t. zn. 26 tygodni zamiast 10 tygodni i również za skreśleniem 4 tygodni, które wnosił kolega Szulik, głosować będziemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Szulik.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#PSzulik">Wysoki Sejmie! W chwili największego bezrobocia w kraju, gdy liczba zarejestrowanych bezrobotnych osiągnęła rekordową cyfrę 350.000, Rząd wnosi nowelę do ustawy o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia. Sprawa pomocy dla bezrobotnych ma pierwszorzędne znaczenie. Robotnik we współczesnem państwie odgrywa rolę czołową, z jego przedewszystkiem pracy, z jego wysiłku powstały bogactwa, a w czasie kryzysu, w czasie braku pracy ma prawo moralne żądać pomocy takiej, aby wystarczyła mu na życie. Dotychczasowa ustawa o bezrobociu zabezpieczała częściowo robotników w razie utraty pracy, dawała im zasiłek Nikt w tej Wysokiej Izbie nie powie, że ta ustawa jest doskonała, że nie należy jaj zmieniać. Obecnie Rząd przychodzi ze zmianą tej ustawy, która jest przedmiotem dzisiejszych obrad. Bezrobocie jest kwestją palącą którą trzeba się zająć. Bezrobocie jest zagadnieniem państwowem. Państwo zajmuje się wprawdzie bezrobotnymi, jednakże pomoc ta obecnie nie wystarcza. W ostatnich czasach apeluje się do społeczeństwa, aby pomogło bezrobotnym przez zbiórki i datki. Sposób ten, zdaniem naszego klubu, jest nieodpowiedni, bo społeczeństwo jest ogromnie zubożałe i dzisiaj na takie miłosierdzie liczyć nie można. Nędzy nie można nędzą usunąć. Trzeba więc przejść do państwowego zaopatrzenia bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#PSzulik">Państwowa pomoc może się oprzeć tylko na ustawie. Oprócz tego przez wspieranie bezrobotnych datkami stają się oni jakby żebrakami, a czy nie powinni oni być takimi samymi obywatelami, jak byli wtedy, gdy mieli pracę? Nie znajdują się cni przecież bez pracy z własnej winy. Powinna się więc znaleźć władza, która się nimi zaopiekuje.</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#PSzulik">Akcja u nas w tej sprawie jest rozstrzelona na kilka kierunków, na kilka różnych akcyj o różnej nazwie. I to jest dużą bolączką, bo dezorjentuje się ludzi. Nikt nie wie, co mu się należy. Obciąża to także niepotrzebnie administrację, bo wiele jest akcyj, a mało efektu. Mamy bezrobotnych, którzy pobierają zasiłki z Funduszu Bezrobocia, mamy takich, którzy korzystają z zasiłków państwowych i takich, którzy biorą zasiłek z akcji t. zw. wojewódzkiej, wreszcie takich, którzy nie pobierają żadnego zasiłku i są wspierani przez gminy. Jest to właśnie ta ludność najbiedniejsza.</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#PSzulik">Gminy czynią wszystko możliwe, aby pomóc bezrobotnym zaniedbując swoje najkonieczniejsze potrzeby, zaniedbując wykonanie różnych pilnych zadań, co na dłuższą metę jest niemożliwe. Następstwem tych wydatków gminnych na pomoc bezrobotnym jest to, że gminy muszą się zadłużać, aby biedzie zapobiec. Bo przedewszystkiem trzeba pomóc temu, kto nie ma co jeść.</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#PSzulik">Jakie więc na to są sposoby i rady?</u>
<u xml:id="u-46.6" who="#PSzulik">Zdaniem naszego klubu trzeba znowelizować ustawodawstwo bezrobocia. Trzeba stworzyć ustawę, która wszystkich bezrobotnych weźmie w swoją opiekę. Należy zdać sobie sprawę z tego, że bezrobocie u nas nie jest kwestją sezonową i niema nadziei że będzie inaczej. Bezrobocie stało się trwałem zjawiskiem. Musimy liczyć się z tem, że bezrobotnych będziemy mieć stale i z myślą o tem musimy stworzyć ustawę dla bezrobotnych. W cyfrach, jakie się ciągle podaje o bezrobotnych, zachodzą niejasności dlatego, że nigdzie nie jest powiedziane, kto jest bezrobotnym. Trudno też dlatego stwierdzić ilość bezrobotnych w kraju i cyfry, które się urzędowo ogłasza, są nieścisłe. Dużo więcej jest bezrobotnych, aniżeli podaje statystyka urzędowa.</u>
<u xml:id="u-46.7" who="#PSzulik">Jeżeli Rząd wnosi do Sejmu nowelę do ustawy o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia, to należałoby się spodziewać, że nowela obejmie ustawą wszystkich bezrobotnych w kraju. Niestety, tego nowela nie przewiduje, przeciwnie — chce się z pod ustawy o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia usunąć jak najwięcej ludzi, którzy pozbawieni zostaną zasiłków. Według noweli robotnik uzyskuje prawo korzystania z zasiłku na wypadek bezrobocia wtedy tylko, jeżeli przepracował w danym zakładzie pracy w ciągu 12 miesięcy, poprzedzających zgłoszenie po zasiłek, przynajmniej 30 tygodni, a nie, jak dotąd, 20 tygodni, jak wymagała tego ustawa dotychczas obowiązująca. Komisja Ochrony Pracy obniża czas wyczekiwania na 26 tygodni, czyli pół roku. I ten okres czasu jest stanowczo za długi. Zgłosiłem wniosek mniejszości, żeby zostawić dotychczasowy okres czasu pracy 20 tygodni, upoważniający do otrzymania zasiłku. W ten sposób tylko zagwarantuje się prawo do zasiłku bezrobotnemu, który opłacał składkę ubezpieczeniową. Komisja Ochrony Pracy uchwaliła poprawkę, przekazującą bezrobotnych, którzy przepracowali 20 tygodni, doraźnej pomocy państwowej. Ale z doraźnej pomocy państwowej mogą korzystać tylko ci bezrobotni, którzy odpowiadają pewnym określonym warunkom.</u>
<u xml:id="u-46.8" who="#PSzulik">Dalej nowela poważnie zmniejsza wysokość zasiłków, ponieważ obniża się przeciętną wysokość zarobku, od którego oblicza się zasiłek. Również redukuje się liczbę dni, za które dotąd płacono zasiłki, ponieważ wyłącza się niedzielę i w ten sposób płaci się tylko za 6 dni w tygodniu.</u>
<u xml:id="u-46.9" who="#PSzulik">Przedłużenie czasu pobierania zasiłków do 17 tygodni zostaje znowu utrudnione, gdyż zależy od decyzji ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-46.10" who="#PSzulik">Nowa ustawa nie reguluje opieki nad bezrobotnymi, przeciwnie, znacznie pogarsza dotychczasowe zaopatrzenie bezrobotnych — dlatego też Klub Chrześcijańskiej Demokracji głosować będzie przeciw ustawie.</u>
<u xml:id="u-46.11" who="#PSzulik">Chciałbym skorzystać z tej trybuny, aby zwrócić Rządowi uwagę, jak straszliwie dotknięte zostało klęską bezrobocia województwo śląskie. Prawdziwa ilość bezrobotnych na Śląsku wynosi w tej chwili około 130.000 a z rodzinami około 350 000 ludzi, którzy są pozbawieni wszelkich środków do życia. Liczba ta powiększa się z każdym dniem, bo bezrobocie rośnie.</u>
<u xml:id="u-46.12" who="#PSzulik">U komisarza demobilizacyjnego złożone zostały wnioski o zamknięcie 10 kopalń węgla, a w najbliższych dniach około 13.000 robotników ma zostać zwolnionych z pracy. Huty śląskie również zwróciły się do komisarza o pozwolenie na redukcję 7.000 robotników. Nie pomogła obniżka płac. W tej chwili około 20.000 robotników grozi zwolnienie.</u>
<u xml:id="u-46.13" who="#PSzulik">Specjalna komisja rozjemcza, która dnia 28 stycznia r. b. obniżyła zarobki w górnictwie o 8%, w uzasadnieniu swego orzeczenia powiedziała, że uskuteczniona obniżka płac da możność Iza trudnienia większej ilości robotników i zapobiegnie zamykaniu kopalń. Przebieg wypadków wskazuje, że zapewnienie komisji rozjemczej stoi w rażącej sprzeczności ze smutną rzeczywistością. Kopalnie zamyka się dalej, redukcje, przymusowe świętowanie i urlopowanie odbywają się w jeszcze gwałtowniejszy sposób, niż przed obniżką płac. Od chwili wybuchu zatargu, t. zn. od początku stycznia do połowy marca straciło, względnie straci pracę około 23.000 ludzi; według ilości zgłoszeń w Inspektoracie Pracy 12 000 w górnictwie i 11.000 w hutnictwie. Przemysłowcy zapowiadają dalsze redukcje i złożyli Rządowi memorjały o dalsze obniżanie płac robotniczych. Więc z jednej strony ataki na zarobki, z drugiej zaś ciągłe katastrofalne redukcje.</u>
<u xml:id="u-46.14" who="#PSzulik">Rozpaczliwe jest położenie robotników zatrudnionych, cóż dopiero mówić o bezrobotnych? Jesteśmy świadkami, jak nieomal codziennie demonstrują przed urzędami i po ulicach, domagając się pracy i chleba, domagając się przywrócenia zmniejszonych zasiłków.</u>
<u xml:id="u-46.15" who="#PSzulik">Każde głośniejsze odezwanie się jest powodem do wkraczania policji i bardzo często przychodzi do starć.</u>
<u xml:id="u-46.16" who="#PSzulik">Na całym Górnym Śląsku rozlega się nieustannie trwożliwe, a nawet dziś już rozpaczliwe pytanie, co będzie dalej. Niepokój ludności przybiera coraz większe rozmiary. Zapanowały wśród niej uczucia beznadziejności, zwątpienie, zniechęcenie do Państwa i zanik wszelkiej wiary i zaufania do obecnego systemu rządzenia Państwem.</u>
<u xml:id="u-46.17" who="#PSzulik">Zwracamy uwagę wszystkich, szczególnie tych, którzy wzięli na siebie odpowiedzialność, za Państwo, na to, że nasze życie państwowe i społeczne przepełnione jest niebezpiecznemi fermentami, stanowiącemi nader podatny grunt dla wszelkiej agitacji antypaństwowej i przewrotowej. Groza sytuacji domaga się znalezienia środków na pomoc bezrobotnym i najbiedniejszej ludności.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej się nie zapisał, przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#Marszałek">Do art. 1 jest poprawka p. pos. Szulika. Panowie mają ją w odbitce roneo nr 169. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#Marszałek">Druga poprawka do tegoż artykułu p. pos. Szulika. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#Marszałek">Do art. 2 i 3 niema poprawek, uważam je za przyjęte w brzmieniu komisyjnem.</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad całością ustawy. Proszę pp. Posłów, którzy są za całością ustawy wraz z tytułem, aby wstali. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-47.5" who="#Marszałek">Przystępujemy od trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął, Przystępujemy do głosowania nad rezolucjami komisji.</u>
<u xml:id="u-47.6" who="#komentarz">(P. Ciołkosz: Proszę o głos w sprawie głosowania.)</u>
<u xml:id="u-47.7" who="#Marszałek">Proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#PCiołkosz">Proszę o oddzielne głosowanie drugiego zdania punktu 2 od wyrazów „Na wypadek likwidacji”.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad rezolucjami. Będziemy głosowali nad pierwszą rezolucją. Kto jest za przyjęciem tej rezolucji, zechce wstać. Stoi większość, rezolucja została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad drugą rezolucją komisji, przyczem rezolucję według propozycji p. pos. Ciołkosza rozdzielam na dwie części. Kto jest za pierwszą częścią rezolucji, zechce wstać. Stoi większość, ta część rezolucji została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#Marszałek">Głosujemy nad końcowem zdaniem rezolucji. Kto jest za tą częścią, zechce wstać. Stoi większość, rezolucja została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#Marszałek">W ten sposób ten punkt porządku dziennego został wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 9 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Reform Rolnych o zmianach, zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm rządowego projektu ustawy, uzupełniającej przepisy o nadaniu ziemi żołnierzom Wojska Polskiego (druk nr 462 i odbitki nr 124 i 173).</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Jakowicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#PJakowicki">Wysoka Izbo! Do ustawy uzupełniającej przepisy o nadaniu ziemi b. żołnierzom Wojska Polskiego Senat wniósł kilka poprawek o charakterze redakcyjnym Chciałbym zwrócić specjalnie uwagę na poprawkę do art. 2, żeby skreślić ostatnie zdanie w ustępie 1 art. 2 i w związku z tem jest poprawka do art. 6, która rozszerza przepisy, zawarte w pierwotnym tekście ustawy w tym ustępie na całą ustawę. Otóż ponieważ mogą w stosunku do niektórych kategoryj uprawnionych do korzystania z nadania ziemi w myśl niniejszej ustawy nachodzić pewne wątpliwości ze względu na to, że nie są oni wprowadzeni w posiadanie protokólarnie, w porozumieniu z Ministrem Reform Rolnych mogę oświadczyć, że za równoważnik protokólarnego wprowadzenia w posiadanie będzie uważany dzień faktycznego objęcia w użytkowanie. Ma to specjalne znaczenie dla osób które będą korzystały z przepisów punktu 2 art. 2 niniejszej ustawy.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#PJakowicki">Wobec tego w imieniu komisji proponuję przyjąć poprawki Senatu, z wyjątkiem poprawki trzeciej, zmieniającej numerację artykułów. Wprowadzenie numeracji proponowanej przez Senat mogłoby budzić wrażenie, że przepisy art. 5 nie mają zastosowania do artykułów obecnych 3 i 4, co nie jest zamiarem ustawodawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#Marszałek">Nikt więcej do głosu się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#Marszałek">Do art. 1 jest poprawka Senatu i wniosek komisji o jej przyjęcie. Kto jest przeciwko wnioskowi komisji, zechce wstać. Mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#Marszałek">Do art. 2 jest poprawka Senatu i wniosek komisji o jej przyjęcie. Kto jest przeciw tej poprawce, zechce wstać. Mniejszość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-51.3" who="#Marszałek">Następnie po art. 2 Senat proponuje wstawić, jako art. 3, proponowany art. 5. Poprawkę tę komisja proponuje odrzucić. Kto jest przeciw tej poprawce, zechce wstać. Jest większość 11/20, wobec tego poprawka została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-51.4" who="#Marszałek">Do art. 6 są dwie poprawki, które komisja proponuje przyjąć. Jeśli sprzeciwu nie usłyszę, będę głosował te poprawki en bloc. Sprzeciwu nie słyszę, a zatem głosujemy obie poprawki razem. Kto jest przeciw tym poprawkom, zechce wstać. Mniejszość, poprawki przyjęte.</u>
<u xml:id="u-51.5" who="#Marszałek">W ten sposób punkt 9 porządku dziennego został wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-51.6" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 10 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o rządowym projekcie ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy (druk nr 531 i odbitka nr 179).</u>
<u xml:id="u-51.7" who="#Marszałek">Od p. referenta Paschalskiego otrzymałem list wraz z zaświadczeniem lekarskiem, zawiadamiający o tem, że jest chory. Proszę p. Byrkę o zreferowanie ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#PByrka">Wysoki Sejmie! Treść przedłożonego przez Rząd projektu ustawy o pełnomocnictwach jest w krótkich słowach następująca: Rząd domaga się udzielenia pełnomocnictw w terminie do dnia, w którym zostanie zwołany Sejm na najbliższą sesję zwyczajną, do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy w następujących kierunkach: w zakresie spraw gospodarczych i finansowych, uporządkowania stanu prawnego w Państwie, wymiaru sprawiedliwości oraz świadczeń społecznych Z możności regulowania drogą rozporządzeń wyłączone są wszystkie kwestje uregulowane artykułami konstytucyjnemi, które zawarte są w art. 44 punkt 5 Konstytucji, z wyjątkiem art. 6 Konstytucji, który nie jest w całości w przedłożeniu rządowem od możności regulowania w drodze rozporządzeń wyłączony, zostawia bowiem w myśl przedłożenia rządowego możność zaciągnięcia pożyczek obciążania majątku, nakładania opłat publicznych i udzielanie gwarancyj. Zresztą wszystkie inne przewidziane w art. 6 Konstytucji przedmioty są z pod możności regulowania w drodze rozporządzeń wyłączone.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#PByrka">Dalej Rząd domaga się, aby w terminie do 31 grudnia 1934 r. mógł wydawać rozporządzenia w zakresie organizacji administracji publicznej.</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#PByrka">Art. 2 ustawy rozprowadza szczegółowo znaczenie art. 1 punkt b).</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#PByrka">Komisja Prawnicza, która nad projektem tej ustawy obradowała, uchwaliła przeprowadzać zmiany, uwidocznione w rozdzielonym druku, z których najważniejsze są: wyłączenie świadczeń społecznych, pożyczek państwowych, możności podwyższania i nakładania nowych podatków, wreszcie wyłączenie zatwierdzania zmian w statucie Banku Polskiego oraz sprawy stabilizacji złotego.</u>
<u xml:id="u-52.4" who="#PByrka">Droga delegowania władzy ustawodawczej z Sejmu na Rząd jest niewątpliwie niezwykła, jednak praktyka i u nas i gdzieindziej bardzo często na tę drogę i parlamenty i rządy odsyła. O ile chodzi o Polskę, to już praktyka z r. 1924 wykazuje, że Sejm przekazał rządowi pewne dziedziny ustawodawstwa do uregulowania. Dalej w r. 1926 zostały także rządowi udzielone pełnomocnictwa, a Konstytucja przewiduje w art. 44 dwa rodzaje delegacyj ustawodawczych: w ust. 5 na wypadek rozwiązania Sejmu i w następnym ustępie poza tym wypadkiem, to znaczy w każdym innym razie, nawet równolegle z Sejmem.</u>
<u xml:id="u-52.5" who="#PByrka">W toku obrad Komisji Prawniczej, z wyjątkiem formalnych zarzutów, które były skonstruowane na tle regulaminu sejmowego, nie podnoszone zarzutów niezgodności tego projektu z Konstytucją.</u>
<u xml:id="u-52.6" who="#PByrka">Jakie są powody, że Rząd wkracza na tę niezwykłą drogę? Sądzę, że nikt z obecnych tu Państwa nie zaprzeczy, że stosunki, w jakich żyjemy, są pod każdym względem wyjątkowe, a zwłaszcza pod względem gospodarczym. Rząd to motywował i większość komisji stanęła na tem stanowisku, że w dzisiejszych stosunkach gospodarczych należy wydawać bardzo często decyzje szybkie, od których może zależeć powodzenie wielkiej akcji, podczas kiedy odsyłanie decyzji na normalną drogę ustawodawczą mogłoby uniemożliwić przeprowadzenie samej akcji. Konieczność więc upoważnienia Rządu do tego wynika sama przez się. Ktokolwiek przypatruje się dzisiejszym stosunkom gospodarczym, panującym na świecie, obserwuje, że niemal wszystkie państwa wyposażyły swoje rządy w pełnomocnictwa do regulowania rzeczy takich, o których w normalnych czasach nie mogło być mowy.</u>
<u xml:id="u-52.7" who="#PByrka">Na Komisji Prawniczej także zarzutów nie podnoszono, a jeżeli je podnoszono, to muszę powiedzieć, że raczej z powodów politycznych, niż z rzeczowych. Bo nie mogę powiedzieć, że to jest rzeczowe, jeżeli na komisji mówi się co następuje: niema powodów dawania Rządowi pełnomocnictw do regulowania pewnych spraw ustawodawczych, bo przecież ten Sejm pracuje tak sprawnie, przecież ta większość sejmowa nie dopuszcza do żadnych zaległości w przed łożeniach rządowych tak, że właściwie niema powodu, ażeby bardziej tempo spraw przyśpieszać. Tymczasem tak nie jest. I ten pośpiech nie jest dostateczny wówczas, gdy chodzi o rzeczy, które nie dadzą się zupełnie przewidzieć. Z dnia na dzień powstają nowe kwestje, które wymagają nietylko szybkiej decyzji, ale przewidywań i przygotowań. Nie można powiedzieć, że nie jest to polityczny wzgląd jeżeli chodzi o odmówienie Rządowi pełnomocnictw, jeżeli panowie z lewej jak i z prawej strony w tej Izbie zapominają o wytaczanych przeciw większości sejmowej zarzutach i naraz zaczynają darzyć tę większość zaufaniem, że ona jest w stanie wszystkie potrzeby należycie respektować.</u>
<u xml:id="u-52.8" who="#komentarz">(P. Czapiński: Kto to mówił „należycie”? P. St. Stroński: Nikt nie powiedział ani „jest w stanie”, ani „należycie”, ani „respektować”.)</u>
<u xml:id="u-52.9" who="#PByrka">Należycie, to mówię o pośpiechu i sprężystości w załatwianiu spraw. Być może, że meritum spraw może na pewne niezadowolenie Panów natrafić. ale jeśli chodzi o pośpiech, to może dlatego są Panowie niezadowoleni, że muszą trochę dłużej przesiadywać tutaj.</u>
<u xml:id="u-52.10" who="#PByrka">Proszę Panów! To jest właśnie dowód, że właściwych powodów odmówienia Rządowi tych pełnomocnictw należy szukać na gruncie politycznym, a nie na gruncie rzeczowym.</u>
<u xml:id="u-52.11" who="#PByrka">Do wszystkich zgłoszonych poprawek większość komisji ustosunkowała się pozytywnie, przyjmując wszystkie poprawki, które były racjonalnie umotywowane. I tak: wykreślono świadczenia społeczne, wykreślono pożyczki.</u>
<u xml:id="u-52.12" who="#komentarz">(P. Czetwertyński: Bez wyjaśnienia tych rzeczy.)</u>
<u xml:id="u-52.13" who="#PByrka">Te rzeczy są dość jasne, widocznie Księcia nie było, bardzo żałuję że Książe tego nie słyszał. Wykreślono na wniosek p. posła Rybarskiego sprawę Banku Polskiego, sprawę stabilizacji złotego. A więc Panowie współpracowali czynnie w merytorycznej części tych pełnomocnictw. Zresztą pomijam i tę okoliczność. Ponieważ w naszem ustawodawstwie jest kilka precedensów na to, że Sejm wyzbywa się swoich praw częściowo na korzyść Rządu. niema więc powodu, ażeby teraz zastosować inną metodę. To jest nawet nie kwestja zaufania do Rządu, jak raczej konieczność zdania sobie sprawy z tego, że żyjemy w sytuacji bardzo wyjątkowej i nie możemy, mając do czynienia z zagranicą, powoływać się na to, że my przejdziemy dopiero na drogę ustawodawczą. My nie możemy takiego stanowiska zajmować do tych, albo innych zarządzeń, które działają z piorunującą szybkością.</u>
<u xml:id="u-52.14" who="#PByrka">Co się tyczy innych poprawek, które zostały zgłoszone, mianowicie p. posła Zahajkiewicza, komisja proponuje odrzucić je, tak samo poprawkę p. Sommersteina, ażeby po słowie „podatków” wstawić słowa „i opłat publicznych”, ponieważ wstawienie tej poprawki byłoby równoczesnem ograniczeniem możności wykonania art. 2 ustawy. Zresztą pojęcie opłat publicznych może być często rozciągnięte także i na świadczenia opłatne za pewne czynności organów samorządowych.</u>
<u xml:id="u-52.15" who="#PByrka">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie projektu ustawy w myśl wniosków Komisji Prawniczej.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Winiarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#PWiniarski">Wysoka Izbo! Wypowiadamy się jak najbardziej stanowczo przeciwko ustawie o pełnomocnictwach dla Rządu. Wypowiadamy się przedewszystkiem dlatego, że rozporządzenia z mocą ustawy, czy będą oparte na ogólnych pełnomocnictwach Konstytucji, art. 44 punkt 5, czy też na specjalnej ustawie przewidzianej w art. 44 punkt 6, mają charakter zupełnie wyjątkowy i tylko w wyjątkowych okolicznościach mogą być stosowane, zgodnie z intencją naszej Konstytucji i duchem rządów konstytucyjnych.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#PWiniarski">Ta rzecz nie jest nowa. Przecież już sto lat ma za sobą historja roporządzeń z mocą ustawy. Historja ta nie jest bardzo budująca. Przypominam, że w Karcie Konstytucyjnej Francji z 1814 r. zawarty był art. 14, który pozwalał królowi wydawać rozporządzenia w celu wykonywania ustaw oraz dla zapewnienia bezpieczeństwa państwa.</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#PWiniarski">Liczne konstytucje niemieckie, które wzorowały się na ustawie z 1814 r. przyjęły podobne przepisy, ale już stanęły przed zagadnieniem, jak ten przepis, ze starej zasady monarchicznej płynący, pogodzić z istotą rządów konstytucyjnych. Już w następnych kilku latach, w postanowieniach odpowiadających temu art. 14, w konstytucjach państw południowo i zachodnio-niemieckich widzimy przepisy, które starają się ująć w ramy prawne te pełnomocnictwa ogólne, jakie konstytucja dawała monarsze.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#PWiniarski">Nie będę cytował przykładów, zrobi to kto inny. W każdym razie muszę stwierdzić, że od roku 1814 do 1867, kiedy został zredagowany sławny art. 14 konstytucji austrjackiej, do 1906, kiedy został zredagowany art. 87 konstytucji rosyjskiej i do 1926, kiedy zostało zredagowane odpowiednie postanowienie Konstytucji polskiej, mamy przeszło 100 lat rozwoju tego zagadnienia, które w każdem państwie na swój sposób było rozwiązane. A jeżeli pomyślne rozwiązanie tej trudności, jaką jest pogodzenie pełnomocnictw specjalnych dla głowy państwa z istotą rządów konstytucyjnych, wymagało dwóch warunków, przedewszystkiem dobrego ujęcia prawnego a następnie dobrych obyczajów politycznych, to trzeba stwierdzić, że o pierwszy warunek było dużo łatwiej niż o drugi.</u>
<u xml:id="u-54.4" who="#PWiniarski">Jeżeli weźmiemy redakcję konstytucji austrjackiej lub rosyjskiej, należy powiedzieć, że te rzeczy zostały zupełnie porządnie zredagowane. Prawniczo nie można nic zarzucić, czy to artykułowi 14 konstytucji austrjackiej, czy artykułowi 87 rosyjskiej No, ale też z drugiej strony sto lat historji uczy nas, do jakich nadużyć, mimo najlepszej redakcji, doprowadzały tego rodzaju postanowienia, właśnie tam, gdzie obyczaje polityczne nie stały na należytej wysokości.</u>
<u xml:id="u-54.5" who="#PWiniarski">I te nadużycia mają sto lat historji, bo zaczęły się w r. 1830. Może warto przypomnieć to, co się stało dziwnie aktualne dzięki przemówieniu p. referenta, dzisiaj nieobecnego, wygłoszonemu na Komisji Prawniczej w obronie projektu rządowego o pełnomocnictwach; mówił on o instynkcie samozachowawczym obozu rządowego. Także w r. 1830 minister Polignac w raporcie złożonym Karolowi X powiedział: Troska o własne bezpieczeństwo rządu idzie przed poszanowaniem ustawy. A nawet możnaby się w porównaniach posunąć nieco dalej. Wielu z nas widziało odezwy, w których na jednej kartce widniała podobizna Ojca Świętego i p. Ministra Wojny. W lipcu 1830 r. we Francji rozpowszechniano wiadomość, że ministrowi Polignac pojawiła się Matka Boska i kazała mu załatwić szereg spraw w drodze rozporządzeń z mocą ustawy. Ta rzecz się skończyła w parę dni potem rewolucją lipcową.</u>
<u xml:id="u-54.6" who="#PWiniarski">Wszyscy mamy w pamięci art. 14 konstytucji austrjackiej. Tam było powiedziane, że cesarz może wydawać rozporządzenia z mocą ustawy, jeżeli chodzi o nagłą potrzebę i jeżeli parlament nie jest zebrany. Jak się z tego przepisu korzystało? Odraczało się sesję na parę dni i to wystarczało, żeby monarcha był „uprawniony” do wydania rozporządzeń z mocą ustawy. Pamiętają też Panowie, jakie nadużycia popełniał rząd rosyjski przy interpretacji art. 87 o ukazach nadzwyczajnych.</u>
<u xml:id="u-54.7" who="#PWiniarski">Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że rozporządzenia wydawane z mocą ustawy są sprzeczne z istotą ustroju konstytucyjnego. I u nas art. 3 Konstytucji powiada, że „niema ustawy bez zgody Sejmu”.</u>
<u xml:id="u-54.8" who="#PWiniarski">Te rozporządzenia są sprzeczne z zasadą podziału władz i dlatego, jeżeli gdzie znajdują się tego rodzaju uprawnienia, muszą być stosowane bardzo ostrożnie, z najlepszą wolą i wiarą, bo łatwo mogą doprowadzić do zupełnego odsunięcia przedstawicielstwa narodowego od funkcyj ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-54.9" who="#PWiniarski">Naturalnie, mogą Panowie powiedzieć, że tendencją rozwojową jest wzmocnienie władzy wykonawczej, danie tej władzy możności wydawania rozporządzeń z mocą ustawy. Tak, to prawda, tylko chodzi o to, w jakim rozmiarze i w jakich warunkach chodzi o przekazanie władzy wykonawczej unormowania szczegółów, gdy zasady same są sprecyzowane w ustawie. Daje się to zauważyć, nawet we Francji, która nie zna przepisu podobnego do naszego art. 44. We Francji prawo zna kilka rodzajów rozporządzeń, ale najbardziej zbliżone do tych o których mowa, są rozporządzenia, które muszą być wydawane po wysłuchaniu opinji Rady Stanu. Musi w nich być wyraźnie powiedziane, że Prezydent wydaj e dane rozporządzenie „le Conseil d'Etat entendu”. I wreszcie rzecz bardzo ważna: przeciw rozporządzeniu wydanemu przez prezydenta można we Francji założyć rekurs z powodu nadużycia władzy. Nie tak dawno, ćwierć wieku temu Rada Stanu ostatecznie ustaliła to pojmowanie rozporządzeń władz francuskich Dlaczego? Dlatego, że stoi ona na stanowisku, że materjalnie można w takiem rozporządzeniu dopatrywać się ustawy, czy surogatu ustawy, ale formalnie jest ono tylko rozporządzeniem i że patrzeć trzeba nie na treść materjalną aktu, ale na organ, który ten akt wydaje. Równolegle z tą niewątpliwą tendencją do wzmocnienia kompetencji władzy wykonawczej idzie fam inna tendencja, do uznania Prezydenta Rzeczypospolitej za nic innego, jak tylko za naczelnika władzy wykonawczej.</u>
<u xml:id="u-54.10" who="#PWiniarski">Teraz weźmy inne państwa. Przecież w Niemczech również są znane rozporządzenia wydawane z mocą ustawy, ale pod kontrolą specjalnych wydziałów: Ausschuss czy Zwischenausschuss. W Czechosłowacji i Austrji istnieje specjalna komisja główna, która ma zadanie kontrolowanie i zatwierdzanie wydawanych przez rząd rozporządzeń z mocą ustawy.</u>
<u xml:id="u-54.11" who="#PWiniarski">Jak jest w Polsce? Czy mamy podobną rękojmię? Czy podobna rękojmia istnieje w Konstytucji naszej, a jeżeliby istniała, to czy miałaby dziś jakąkolwiek wartość? Rozporządzenie tylko musi być wydane z powołaniem się na art. 44 i podpisane przez wszystkich ministrów. A czy mamy w Polsce Radę Stanu, o której utworzenie woła cała oświecona opinja od szeregu lat? Czy mamy Trybunał Konstytucyjny, którego utworzenia także kraj się domaga?</u>
<u xml:id="u-54.12" who="#PWiniarski">Proszę Panów, to co tu powiedziałem dotyczy rozporządzeń z mocą ustawy, które są wydawane na mocy ogólnego przepisu Konstytucji (art. 44 ust. 5). A tu dziś chodzi o rzecz inną, mianowicie o pełnomocnictwa, które mają być dane Rządowi przez specjalną ustawę; jest to art. 46 ustęp 6 naszej ustawy Konstytucyjnej. Tu już jest rzecz zupełnie wyjątkowa. Trzeba przecież pamiętać o tem, że właściwie o delegacji władzy ustawodawczej nie może być mowy, parlament nie może zrzekać się tego, co jest jego konieczną atrybucją — udziału w ustawodawstwie, to jest jego obowiązek, który mu został nałożony przez Konstytucję, Chodzi o zdecydowanie, czy szef władzy wykonawczej może w drodze rozporządzenia normować te sprawy, które z mocy Konstytucji zastrzeżone są tylko dziedzinie ustawodawczej.</u>
<u xml:id="u-54.13" who="#PWiniarski">P. Premier powoływał się tu przed paroma dniami na przykłady innych państw i w uzasadnieniu rządowem czytamy także, że w innych państwach dzieje się coś podobnego. Mam wrażenie, że to jest bardzo poważne nieporozumienie. Powoływano się tu na niemieckie „Notverordnungen”. Nie wiem, czy Niemcy mają być dla nas specjalnym wzorem do naśladowania. Jeśli jednak o to chodzi, to proszę zajrzeć do rozporządzenia niemieckiego, a zobaczymy, że powołuje się tam art. 48 ust. 2 konstytucji niemieckiej. Co on mówi? On powiada, że w razie konieczności, gdyby zachodziło wyraźne naruszenie, albo zagrożenie porządku i bezpieczeństwa publicznego, to prezydent może czynić takie zarządzenia, jakie okażą się potrzebne, między innemi zawiesić wolności konstytucyjne. Więc to jest przepis ogólny, który u nas do pewnego stopnia przeprowadzają postanowienia art. 124 Konstytucji. I na tej podstawie naciąganej wydawane są rozporządzenia. Wprawdzie można znaleźć jedną i drugą ustawę, jak choćby ustawa z 9 czerwca 1930 r., która upoważnia rząd Rzeszy do uregulowania ściśle wymienionych, bardzo nielicznych i niezbyt ważnych zagadnień finansowych ale jak? Za zgodą Reichsratu i wydziału specjalnego Reichstagu, czyli parlamentu niemieckiego.</u>
<u xml:id="u-54.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-54.15" who="#PWiniarski">Można się powoływać na przykłady francuskie, albo inne. To są także nieporozumienia, które będą tu dokładniej przez kogo innego wyjaśnione, Gdybyśmy chcieli porównać to, co jest temi rozporządzeniami, opartemi na specjalnych pełnomocnictwach, uregulowane gdzieindziej, z tem, co zostało nam tu przedłożone, to przyszlibyśmy do przekonania, że tam chodzi o rzeczy stosunkowo drobne, bez znaczenia, chociaż może i ważne w danej chwili, ale nie wytrzymujące porównania co do zakresu z tem, co nam się proponuje przyznać Rządowi w tej ustawie o pełnomocnictwach.</u>
<u xml:id="u-54.16" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: To Pan Profesor uważa, że te Notverordnungen mniejsze rzeczy regulują?)</u>
<u xml:id="u-54.17" who="#PWiniarski">Wytłumaczyłem, jaka jest różnica między Notverordnung a tą ustawą, którą nam dano do przyjęcia.</u>
<u xml:id="u-54.18" who="#PWiniarski">Więc, gdy mamy już i doświadczenie stuletnie i porównanie z innemi krajami, musimy sobie zadać parę pytań:</u>
<u xml:id="u-54.19" who="#PWiniarski">Pierwsze: Co mamy dać Rządowi w tej ustawie o pełnomocnictwach?</u>
<u xml:id="u-54.20" who="#PWiniarski">Art. 46 Konstytucji ust. 6 powiada, że ustawa może przekazać do załatwienia przez rozporządzenie z mocą ustawy pewne zagadnienia, których normowanie należy do dziedziny ustawodawczej, a to w czasie i zakresie przez tę ustawę wskazanym. Trzeba dokładnie oznaczyć czas i zakres: tak tylko można rozumieć to postanowienie Konstytucji. Czas jest dokładnie określony w naszym projekcie ustawy, ale zakres zupełnie jest nieokreślony. To jest bezmiar spraw, tak że, zdaje mi się, nie będzie zagadnienia, któreby się nie dało załatwić drogą rozporządzenia z mocą ustawy z powołaniem się na ustawę, którą dziś uchwalić mamy.</u>
<u xml:id="u-54.21" who="#PWiniarski">P. poseł Byrka mówił tutaj, że przecież zostały przyjęte poprawki, w szczególności mówił o przyjęciu poprawki p. Rybarskiego. Muszę powiedzieć, że to nie sztuka, to jest rzecz, która narzucała się sama przez się. Bo przecież jeżeli mamy mieć zaufanie do oświadczeń Rządu, że nie zamierza zmienić ustroju monetarnego, że nie zamierza wprowadzić inflacji, to wyłączenie z tych pełnomocnictw statutu Banku Polskiego i rozporządzenia o stabilizacji złotego nasuwało się samo przez się jako poprawka. I Panowie powinni byli — a przedewszystkiem Rząd sam powinien był to zrobić. Wyjęcie świadczeń społecznych jest bardzo ciekawe. Rząd uzasadnia te wszystkie pełnomocnictwa konieczną potrzebą. I otóż okazało się, że od 4 marca, kiedy projekt został wniesiony, do 12 marca ta rzecz przestała być konieczną potrzebą. Naturalnie ci, którzy obawiali się, że stan rzeczy w dziedzinie ubezpieczeń społecznych będzie pogorszony przez rozporządzenie Prezydenta z mocą ustawy, odetchnęli z ulgą, ci zaś, którzy spodziewali się, że może ciężar świadczeń społecznych będzie cokolwiek obniżony, doznali srogiego zawodu.</u>
<u xml:id="u-54.22" who="#PWiniarski">Wysoka Izbo! Ta ustawa stanowi tylko część systemu, który od pewnego czasu w Polsce istnieje. Bo przecież nietylko ta ustawa jest ustawą o pełnomocnictwach dla Rządu. Niedawno uchwalaliśmy ustawy szkolne. W tych ustawach, zwłaszcza w ustawie o szkolnictwie prywatnem, są nieokreślone, bezgraniczne pełnomocnictwa dla jednego tylko ministra. Dzisiaj mówiliśmy o ustawie o uregulowaniu stosunków w przemyśle naftowym. Czemże jest ta ustawa, jeśli nie generalnem pełnomocnictwem dla Rządu do załatwiania najważniejszych spraw w tej dziedzinie?</u>
<u xml:id="u-54.23" who="#PWiniarski">P. pos. Brzozowski zrozumie mnie, że w wielu punktach z jego merytorycznemu wywodami moglibyśmy się zgodzić, ale nigdy z takiemi metodami postępowania.</u>
<u xml:id="u-54.24" who="#PWiniarski">Tutaj pozwolę sobie zrobić pewien nawias. P. Brzozowski powiedział: Mówicie Panowie o zaufaniu i w związku z tą ustawą będziemy mówili o zaufaniu, a tymczasem, nie kwestja zaufania jest przyczyną, że Polska nie może otrzymać pożyczki zagranicznej, ale to, że kapitaliści francuscy stracili moc pieniędzy, wdawszy się na gruncie polskim z aferzystami. Sądzę, że wystarczy przeczytać te przemówienia, które w parlamencie francuskim uzasadniały udzielenie ogromnej pożyczki republice czechosłowackiej ażeby zrozumieć, że te motywy, które uzasadniają udzielenie pożyczki Czechosłowacji, są jednocześnie powodami, dla których Polska pożyczki we Francji dostać nie może.</u>
<u xml:id="u-54.25" who="#PWiniarski">Ale teraz weźmy, proszę Panów, projekt ustawy o pracownikach ubezpieczeń społecznych. Znowu pełnomocnictwa dla Rządu i to w dodatku pełnomocnictwa, które idą w kierunku bardzo ciekawym, bo przecież wrzynają się głęboko w stosunki uregulowane przez prawo prywatne.</u>
<u xml:id="u-54.26" who="#PWiniarski">Jeżeli się porówna to, co się dzieje zagranicą, z tem, co się dzieje w Polsce na gruncie rozporządzeń z mocą ustawy, to będziemy musieli przyjść do przekonania, że Polska bardzo pięknie wyglądać nie będzie.</u>
<u xml:id="u-54.27" who="#PWiniarski">Uzasadnienia Rządu, p. Prystora, p. Byrki, powołują się na analogję z r. 1924. Warto się też nad tem zastanowić. Na posiedzeniu 11 stycznia 1924 r. referent wskazywał na konieczność zmiany projektu rządowego. Dlaczego? Bo powagi prawnicze uznały, że tylko w formie ustawy ramowej ustawa nie będzie budziła wątpliwości konstytucyjnych. Naturalnie wtedy art. 44 naszej Konstytucji wyglądał inaczej. Były tylko 4 ustępy, nie było tych, które dodano w r. 1926. Ale warto zobaczyć, jak brzmi ta ustawa o pełnomocnictwach dla p. Grabskiego. Ustawa z 11 stycznia 1924 r. obejmuje dużego formatu Dziennika Ustaw stronę jedną bitego druku. I tam nie jest tak ogólnie powiedziane: sprawy gospodarcze, sprawy ubezpieczeń społecznych, porządek prawny, administracja. Tam jest dokładnie powiedziane, co ma być unormowane rozporządzeniami Prezydenta, i nietylko to, ale także zostało dokładnie powiedziane, w jakim kierunku mogą iść rozporządzenia, zostały podane zasady, od których te rozporządzenia nie mogą się odchylić. Nie może być nawet porównania obecnego projektu ustawy z ustawą o pełnomocnictwach dla p. Grabskiego.</u>
<u xml:id="u-54.28" who="#PWiniarski">A teraz drugie pytanie. W jakich to warunkach mamy dać pełnomocnictwa obecnemu Rządowi?</u>
<u xml:id="u-54.29" who="#PWiniarski">Przedewszystkiem zaczęło się od grzechu pierworodnego, od nieprawidłowości regulaminowych, bo odesłanie projektu ustawy do komisji wywołało bardzo poważne wątpliwości, na podstawie art. 15, 18 i 69 regulaminu. Ta rzecz została przez mojego kolegę Strońskiego na komisji należycie wyjaśniona.</u>
<u xml:id="u-54.30" who="#PWiniarski">Powtóre: w r. 1924 był czas bardzo ciężki Polska tylko co wyszła z zawieruchy wojennej, wyszła z zamętu, budować się poczęła w mozole i trudzie, wznosiła zręby swojej państwowości, gdy dokoła przygasały ogniska rewolucyjne, przystępowała do wielkich rzeczy, do budowy własnego systemu monetarnego, do stworzenia pieniądza polskiego, trzeba było wydobyć ze społeczeństwa wielki wysiłek, a w Sejmie nie było niestety jednolitej większości.</u>
<u xml:id="u-54.31" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Dobrze Pan powiedział „niestety”. P. St. Stroński: Teraz możemy powiedzieć: Niestety jest.)</u>
<u xml:id="u-54.32" who="#PWiniarski">W tych warunkach pełnomocnictwa zostały uznane za konieczne.</u>
<u xml:id="u-54.33" who="#PWiniarski">Weźmy rok 1926. Tak się złożyło, że ci, którzy wykonali przewrót majowy i doszli drogą zamachu zbrojnego do władzy, nie uznali za potrzebne rozwiązać Izby — rzecz, która się narzucała sama przez się. I wytworzyła się sytuacja paradoksalna, zresztą dla niektórych dogodna: był rząd pomajowy i były izby przedmajowe. W izbach nie było większości, ale rząd p. Bartla miał nadzieję, że potrafi sobie większość stworzyć, i że na gruncie osobistego zaufania większość udzieli mu pełnomocnictw. I rzeczywiście stronnictwa lewicy i środka udzieliły pełnomocnictw rządowi p. Bartla, i nawet jeden z przywódców lewicy, którego nazwiska nie chcę tu wymieniać, na posiedzeniu w dniu 21 lipca 1926 r. powiedział: „Otwarcie stwierdzam wobec całego kraju, że nie żałujemy tego, że wzięliśmy udział w walkach majowych po stronie Józefa Piłsudskiego”. I ten człowiek i jego koledzy ze stronnictw lewicy i środka zostali za to wynagrodzeni w Brześciu.</u>
<u xml:id="u-54.34" who="#PWiniarski">Mniejsza o to. Jednak musicie Panowie powiedzieć, że w 1932 r. sytuacja jest z gruntu inna, bo jest większość jednolita i posłuszna, jest Izba, jakiej ze świecą trzeba szukać na całym święcie, — chambre introuvable! I na to trzeba było całego nakładu pieniędzy i nadużyć wyborczych, ażeby mieć większość, z której się nie ma teraz żadnej pociechy, choć kraj mógłby mieć sto pociech, gdyby ta rzecz nie była taka smutna. W każdym razie można sobie postawić pytanie: co warte było 6 lat rządów sanacyjnych, kiedy po tych 6 latach przychodzi się do przekonania, że z tą większością z temi Izbami, w których jest większość rządowa, ujechać nie można. Panowie nieraz mówicie: Jakie rządy są, to są, ale w każdym razie na zagranicy robi to doskonałe wrażenie, że jest większość, która współpracuje z Rządem. Przypuszczam, że dla tej zagranicy, która jakoby podziwia Izby obecne w Polsce, to uchwalenie ustawy o pełnomocnictwach będzie zupełnie niezrozumiałe.</u>
<u xml:id="u-54.35" who="#komentarz">(P. Podoski: Dlaczego parlament angielski uchwalił pełnomocnictwa, pomimo, że Rząd ma większość? Przerywania.)</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#Marszałek">Proszę Panów o spokój.</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#Marszałek">W roku 1924 rzeczy, dla których pełnomocnictwa zostały udzielone Rządowi, były zupełnie niesporne, znalazła się większość na to, ażeby jeśli nie w szczegółach, to przynajmniej w zasadach naczelnych uzgodnić sprawy i dać rządowi pełnomocnictwa zupełnie określone. W 1926 r. jeszcze były rzeczy niesporne — dlaczego? Dlatego, że p. Bartel, żądając pełnomocnictw, wystąpił z całym programem bardzo obszernym.</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Zawiódł zaufanie.)</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#Marszałek">Można powiedzieć naturalnie, że p. Bartel zawiódł zaufanie tych, którzy mu uwierzyli i nie dotrzymał swoich obietnic, nie wykonał tego, co, jak twierdził, było jego programem, — to inna rzecz, to rzecz stronnictw, które mu zaufały. Niemniej jednak na gruncie tego programu, wyraźnie sprecyzowanego przez p. Bartla, powstała ta większość, która uchwaliła mu pełnomocnictwa.</u>
<u xml:id="u-55.5" who="#Marszałek">Dziś Rząd domaga się pełnomocnictw w sprawach najbardziej spornych, w tych sprawach, które dzielą cały kraj nie na dwa, ale na wiele obozów, w tych sprawach, co do których nietylko w stronnictwie rządowem, a nawet prawdopodobnie i wśród Rządu nieraz niema zupełnej zgody.</u>
<u xml:id="u-55.6" who="#Marszałek">Uzasadnienie jest takie, że pełnomocnictwa są potrzebne, ponieważ nieraz rozstrzygnięcia wynikają z sytuacji. Zdawałoby się nam, że one są wywołane sytuacją, są przez nią uwarunkowane w pewnej mierze, lecz że decydują o nich zasada i program. O tem głucho w uzasadnieniu projektu rządowego. Bardzo wiele z tych rzeczy, co do których chcecie Panowie dać Rządowi pełnomocnictwa, są sporne nawet wśród Panów.</u>
<u xml:id="u-55.7" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Złudzenie!)</u>
<u xml:id="u-55.8" who="#Marszałek">Widzieliśmy to w ostatnich dniach podczas dyskusji między zwolennikami kartelizacji a jej przeciwnikami, pomiędzy obrońcami nadużyć kapitału a przeciwnikami ustroju kapitalistycznego, którzy bardzo radykalnie nieraz sprawę stawiali, między zwolennikami wysokich a niskich cen, między ludźmi, którzy na zagadnienie ustroju administracyjnego, państwowego patrzą zupełnie odmiennie, a nieraz mają poglądy wprost sprzeczne.</u>
<u xml:id="u-55.9" who="#komentarz">(Głos: To jest parlament B. B.)</u>
<u xml:id="u-55.10" who="#Marszałek">Mamy nieraz to wrażenie, że jedyną przyczyną, dla której obóz rządowy tak pochopnie chce udzielić pełnomocnictw dla Rządu, jest to, że w wielu wypadkach ten obóz nie wie sam, co robić.</u>
<u xml:id="u-55.11" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: P. Rybarski może też czasem nie mieć zaufania do Panów. Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-55.12" who="#Marszałek">Ja wiem, że Panowie staracie się o jakieś uzgodnienie tych djametralnie sprzecznych poglądów. Nieraz to uzgadnianie zajmuje tyle czasu, że komisje pracować nie mogą.</u>
<u xml:id="u-55.13" who="#komentarz">(Głos z ław B. B.: Nowe zmartwienie endecji.)</u>
<u xml:id="u-55.14" who="#Marszałek">Zdaje się, że z tem uzgadnianiem w łonie B. B. idzie bardzo ciężko i że pogodzicie się w abdykacji z praw, jakie Izbie przysługują. Wszystko dać Rządowi — to jest to, co Was pogodzi.</u>
<u xml:id="u-55.15" who="#komentarz">(Głos z ław B.B.: Prorok.)</u>
<u xml:id="u-55.16" who="#Marszałek">Nie, tylko ja sądzę ze wszystkiego, że Panowie widzą w tem jedyne wyjście z sytuacji, zresztą i p. Byrka innemi słowy to samo nam tu powiedział.</u>
<u xml:id="u-55.17" who="#Marszałek">Ale jeżeli Panowie sądzicie, że to będzie wyjście z sytuacji dla Rządu obecnego, to się bardzo mylicie. Rad jestem, że mogę się powołać na słowa wyjątkowo trafne starego parlamentarzysty p. Sanojcy,...</u>
<u xml:id="u-55.18" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-55.19" who="#Marszałek">...który na posiedzeniu z 17 lipca 1926 r., kiedy omawiano sprawę pełnomocnictw dla rządu p. Bartla, powiedział dosłownie tak:</u>
<u xml:id="u-55.20" who="#Marszałek">„Gdyby pełnomocnictwa były w stanie zastąpić rozum, to p. Minister Makowski (który bronił pełnomocnictw) miałby rację, bo im większe byłyby pełnomocnictwa, tem większy byłby rozum, im większe ograniczenie Sejmu, tem większy genjusz rządu Sprawa byłaby rozwiązana. Niestety ograniczenie Sejmu, rozszerzenie władzy rządu a rozum, to zupełnie różne rzeczy”.</u>
<u xml:id="u-55.21" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
<u xml:id="u-55.22" who="#Marszałek">A jeżeli Panowie myślicie, że, dając Rządowi te pełnomocnictwa, unikacie odpowiedzialności za to, co się w Polsce dzieje, to mam przekonanie, że i tu się mylicie, bo jesteście odpowiedzialni nietylko za to, co uchwalacie sami merytorycznie, ale także i za to, czego uchwalenia zrzekacie się tu na rzecz swojego</u>
<u xml:id="u-55.23" who="#Marszałek">Rządu. Ale ośmielę się zwrócić uwagę, że dziś, kiedy, jak się zdaje, bliżej końca niż dalej, w interesie obozu rządowego, w Panów interesie leży, ażeby odpowiedzialność za rozmaite rzeczy nie rozlewała się zbyt szeroko.</u>
<u xml:id="u-55.24" who="#komentarz">(P. Sanojca: Niech się Pan o nas nie martwi.)</u>
<u xml:id="u-55.25" who="#Marszałek">Następnie w uzasadnieniu projektu Rząd powołuje się na to, że potrzeba szybko załatwiać rozmaite rzeczy: prędko, bardzo prędko! Tu na stronie drugiej czytamy kilka takich zdań bardzo charakterystycznych, które Panowie pozwolą mi przytoczyć:</u>
<u xml:id="u-55.26" who="#Marszałek">„Z dnia na dzień niemal wypracowywane są nowe metody oddziaływania na przebieg procesów gospodarczych; zmienność polityki gospodarczej wymaga uelastycznienia całego ustawodawstwa; niemal w ciągu jednego dnia trzeba decydować o najważniejszych sprawach, dotyczących gospodarstwa narodowego”. Ale trzeba się zapytać, na co w takim razie zmienialiśmy regulamin w ostatnich czasach. Przecież z tym regulaminem Rząd i oddane mu Izby mogą w ciągu trzech dni załatwić każdy projekt rządowy, nawet wtedy, kiedy Sejm nie jest zebrany. W ciągu jednego dnia można rozesłać telegraficzne wezwania do członków Izb.</u>
<u xml:id="u-55.27" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A gdy niedziela wypadnie?)</u>
<u xml:id="u-55.28" who="#Marszałek">Może się zdarzyć i w niedzielę, nie jest powiedziane, że w niedzielę nie wolno obradować, kiedy nagła zachodzi potrzeba. Więc w ciągu jednego dnia zostają zwołani posłowie i senatorowie, na drugi dzień pracuje komisja, popołudniu plenum, w tym czasie jednocześnie jest komisja senacka, na trzeci dzień ustawa już jest gotowa.</u>
<u xml:id="u-55.29" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Gdzież ta niezgoda, jeśli tak szybko idzie?)</u>
<u xml:id="u-55.30" who="#Marszałek">Przecież wystarczy przypomnieć, w jakiem tempie została przeprowadzona ustawa o szkołach prywatnych, żeby widzieć, czy jakaś opozycja w łonie B. B. nie stoi na przeszkodzie szybkiemu załatwianiu projektów. Nie o to chodzi. W jednym i tym samym akcie Rząd powiada, że potrzebne są pełnomocnictwa, bo trzeba prędko sprawy załatwiać, ale okazuje się, że trzeba nieraz i powoli załatwiać.</u>
<u xml:id="u-55.31" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Walczy Pan jak lew, a zginie jak mucha.)</u>
<u xml:id="u-55.32" who="#Marszałek">Jest tu wyznaczony termin na pełnomocnictwa do spraw administracyjnych trzyletni do końca 1934 roku. Cóż czytamy w uzasadnieniu? Zagadnienia reformy administracji są już oddawna dojrzałe; we wrześniu 1928 r. była powołana komisja i 3-letnia praca tej komisji doprowadziła do skonkretyzowania znacznej części projektów, że kolejno mają być wydane rozmaite ustawy. Więc jak: szybko, czy wolno? Wszak Panowie żądacie pełnomocnictw w sprawach, które oddawna są już na warsztacie i będą przez lata załatwiane. Muszę więc stwierdzić, że Rząd domaga się od nas pełnomocnictw dla siebie w warunkach dość osobliwych.</u>
<u xml:id="u-55.33" who="#Marszałek">I trzecie pytanie na zakończenie: komu my mamy dać te pełnomocnictwa?</u>
<u xml:id="u-55.34" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nie chcemy od Was.)</u>
<u xml:id="u-55.35" who="#Marszałek">Gdy w r. 1924 Władysław Grabski zażądał dla swojego rządu pełnomocnictw…</u>
<u xml:id="u-55.36" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B.B.)</u>
<u xml:id="u-55.37" who="#Marszałek">...proszę sobie przypomnieć, z jakiem przejęciem, z jakiem poczuciem wielkości zagadnienia przystępował wówczas rząd i izby do załatwienia tej sprawy! P. Grabski mówił, że chodzi o „ustawy niezwykłej miary” i prosił o ten dowód zaufania ze strony przedstawicielstwa narodowego.</u>
<u xml:id="u-55.38" who="#Marszałek">A oto jak traktowała tę rzecz lewica przez usta swojego reprezentanta p. Thugutta, który mówił tak:</u>
<u xml:id="u-55.39" who="#Marszałek">„Tylko bezwzględna wiara w dobrą wolę p. Ministra Skarbu i w jego chęć brania rzeczy na serjo, w jego chęć wykonania ustawy tak, jak ona istotnie wykonana być powinna, zmusza nas do tego, że gotowi jesteśmy wyrzec się pewnej części swoich praw”. A gdy poseł Diamand zadał pytanie retoryczne, czy Rząd potrafi należycie te pełnomocnictwa wykonać, nasz referent dzisiejszy, p. Byrka, jak na to odpowiedział? — Przecież dajemy te pełnomocnictwa nie komu innemu, tylko premjerowi Grabskiemu! Gdy p. Grabski żądał pełnomocnictw, to każdy wiedział, że to jest człowiek, który nie uważa polityki za grę fałszywą, nie bawi się w zaskakiwanie społeczeństwa swojemi zarządzeniami, nie boi się światła dziennego i odpowiedzialności za to, co robi.</u>
<u xml:id="u-55.40" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-55.41" who="#Marszałek">A Panowie możecie mówić, jak to słyszę, że p. Grabski był chytry szlachcic. W każdym razie to co innego, niż te Metternichy z II oddziału, które dziś Polską rządzą.</u>
<u xml:id="u-55.42" who="#komentarz">(Głos: Ciężki dowcip.)</u>
<u xml:id="u-55.43" who="#Marszałek">A w r. 1926, jak to było? W r. 1926 minister Bartel, jak powiedziałem, wystąpił z całkiem określonym programem i nietylko, że wysunął program, ale także zaciągnął względem izb pewne zobowiązania. Dnia 19 lipca 1926 r. powiedział:</u>
<u xml:id="u-55.44" who="#Marszałek">„Rząd nie dopuści, aby Skarb Państwa jako kontrahent zawiódł czyjekolwiek zaufanie wśród swoich wyborców”. „Rząd nie dopuści, aby panoszyła się korupcja, rozwielmożniało w aparacie państwowym partyjnictwo, tryumfował protekcjonizm lub nepotyzm. Rząd nie dopuści, aby urzędnik państwowy traktował w inny sposób człowieka posiadającego, a w inny człowieka pracy. Rząd nie dopuści żadnych doktrynerskich eksperymentów w dziedzinie gospodarczej lub społecznej, nie uzna innych wskazań, jak powiększenie powszechnego dobrobytu celem powiększenia zdolności konsumcyjnej najszerszych warstw pracujących, podniesienia wydajności pracy i produkcji i zmniejszenia drożyzny”. Te zobowiązania, które wówczas przez większość izby zostały wzięte na serjo, zdecydowały o udzieleniu p. Bartlowi pełnomocnictw.</u>
<u xml:id="u-55.45" who="#komentarz">(P. Sanojca: Sami na siebie wydaliście wyrok.)</u>
<u xml:id="u-55.46" who="#Marszałek">Myśmy byli jedynem stronnictwem, które głosowało przeciwko pełnomocnictwom dla p. Bartla.</u>
<u xml:id="u-55.47" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-55.48" who="#Marszałek">Jak powiedziałem, inna rzecz, czy tych zobowiązań p. Bartel dotrzymał i jak skorzystał z tej ustawy o pełnomocnictwach. Widocznie nie bardzo dobrze skorzystał, skoro p. Prystor, przemawiając tu i myśląc zapewne o tych kilkuset rozporządzeniach z mocą ustawy, które zostały wydane, powiedział, że pełnomocnictwa są potrzebne, bo jest „inflacja przepisów wydawanych w pośpiechu, często z sobą nieuzgodnionych, prowadzących do nieładu prawnego”. Skutki jednych pełnomocnictw trzeba ratować innemi pełnomocnictwami.</u>
<u xml:id="u-55.49" who="#Marszałek">Jak Panowie widzą i w 1924, i w 1926 r. sprawa uchwalenia pełnomocnictw dla rządu całkiem naturalnie została postawiona na gruncie zaufania.</u>
<u xml:id="u-55.50" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-55.51" who="#Marszałek">I teraz też naturalnie na gruncie zaufania. Jakiego zaufania? Na gruncie zaufania, które Panowie macie do Rządu. Ale jeżeli Panowie macie zaufanie do Rządu, o czem nikt z nas nie wątpi, to rzecz ciekawa, dlaczego to Rząd do Panów nie ma zaufania, natomiast korzysta z tych pełnomocnictw, ażeby wysłać Panów na zieloną trawkę na 7 miesięcy?</u>
<u xml:id="u-55.52" who="#Marszałek">We wszystkich państwach, jeżeli się udziela rządowi pełnomocnictw w jakimś zakresie bez określenia zasad, na których działalność rządu ma się oprzeć, bez wskazania kierunku, w jakim mają iść jego rozporządzenia, wymaga to dużego zaufania izb dla rządu. A tego nie możecie Panowie wymagać od tych ludzi, którzy zostali wybrani z woli ludności, którzy są posłami niezależnymi, ażeby przez tego rodzaju ustawę, która materjalnie nie jest wcale uzasadniona, dawali dowód zaufania ludziom, o których nie wiemy, jaki użytek z tych pełnomocnictw zrobią.</u>
<u xml:id="u-55.53" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-55.54" who="#Marszałek">Czy możemy mieć np. zaufanie do p. Ministra Sprawiedliwości, że będzie porządkować stan prawny w kraju, choćby przybrał do pomocy p. prezesa Komisji Prawniczej i dziś referenta tej ustawy? Czy mamy mieć zaufanie do p. generała Ministra Pracy i Opieki Społecznej, który w niewielkim czasie przez swych komisarzy doprowadził do nieopisanego chaosu ubezpieczenia społeczne?</u>
<u xml:id="u-55.55" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-55.56" who="#Marszałek">Czy możemy mieć zaufanie do generała Ministra Przemysłu i Handlu, pod którego rządami w coraz większej ilości przestają dymić ostatnie już kominy fabryczne, i coraz więcej robotników wyrzuca się na bruk? Czy możemy mieć zaufanie do generała Ministra Robót Publicznych z jego ustawą drogową?</u>
<u xml:id="u-55.57" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B B.)</u>
<u xml:id="u-55.58" who="#Marszałek">Czy możemy mieć zaufanie do pułkownika Ministra Spraw Wewnętrznych, którego podwładni zdobyli sobie smutną sławę w walce z własnem społeczeństwem? Czy mamy mieć zaufanie do Ministra Rolnictwa, pod którego opieką i z rolnictwa wielkiego i małego cmentarzysko się zrobiło?</u>
<u xml:id="u-55.59" who="#komentarz">(Różne okrzyki i przerywania.)</u>
<u xml:id="u-55.60" who="#Marszałek">Czy mamy mieć zaufanie do Ministra Skarbu razem z jego czterema wiceministrami a między innymi do tego wiceministra, który teraz uszczęśliwia Polskę „sozydanjem narodnawo choziajstwa”?</u>
<u xml:id="u-55.61" who="#Marszałek">Ja rozumiem, że dla Panów sytuacja jest do pewnego stopnia przymusowa. Rozumiem, że jest przymusowa i dla Rządu, bo jak widzimy z tego uzasadnienia, chodzi głównie o to, aby trwać przy władzy, trwać, przetrwać i dotrwać jakichś lepszych czasów. Ale warunkiem trwania dla każdego rządu jest zaufanie społeczeństwa. Rząd, który nie rządzi w zgodzie ze społeczeństwem, lecz ogromną część swoich wysiłków obraca na rozbijanie społeczeństwa i na prowadzenie z niem walki, rządzić długo w ten sposób nie może. Gdyby Rząd obecny opierał się na zaufaniu społeczeństwa, to onoby mu przyznało bez wahania pełnomocnictwa. Ale też gdyby Rząd obecny opierał się na zaufaniu społeczeństwa, to nie potrzebowałby pełnomocnictw, bo potrafiłby inaczej rządzić, potrafiłby należycie zapewnić współpracę obu władz: ustawodawczej i wykonawczej. A tymczasem rządy obecne przez 6 lat właśnie pracowały na to, aby stracić nawet zaufanie u tych sfer, które obdarzały je zaufaniem w maju i po maju 1926. Rozumieją Panowie, że w tych warunkach nie możemy inaczej, jak głosować przeciwko ustawie.</u>
<u xml:id="u-55.62" who="#komentarz">(Okłaski na ławach Stronnictwa Narodowego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#Marszałek">Wpłynął wniosek formalny p. Wagnera o zamknięcie listy mówców. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tego wniosku, zechce wstać. Stoi większość, wniosek został przyjęty. Do głosu zapisani są jeszcze posłowie: Krysa, Zaremba, Zahajkiewicz, Bitner, Pawlak, Rottenstreich, Komarnicki, Stanisław Stroński, Kornecki, Kulisiewicz, Leopold Tomaszkiewicz, Miedziński i Rosenberg.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#Marszałek">Głos ma p. Krysa.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#PKrysa">Wysoki Sejmie! Klub Ludowy wypowiada się przeciwko projektowi ustawy o upoważnieniu Prezydenta do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy i będzie głosował przeciwko temu przedłożeniu.</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#PKrysa">Nie myślcie Panowie, że Klub Ludowy zajął tu stanowisko negatywne wskutek opozycji dla opozycji. Chłopi w Polsce mają za wiele do zdobycia pod każdym względem, tak w kierunku dóbr materjalnych, jak i dóbr duchowych, ażeby pozwolili sobie na zbytek uprawiania bezpłodnej opozycji.</u>
<u xml:id="u-57.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-57.3" who="#PKrysa">Jeśli chodzi o projekty ustaw w przedmiocie udzielenia pełnomocnictw Prezydentowi, to przedstawiciele stronnictw włościańskich i w 1924 r. i w 1926 r. odnosili się do tych projektów pozytywnie. S. p. prezes Dąbski przy omawianiu projektu ustawy o pełnomocnictwach na posiedzeniu w dniu 19 lipca 1926 r. między innemi tak się wyraził: „Chcemy dać pełnomocnictwa na podstawie programu, który przedstawił Rząd, stawiając na pierwszym planie rolnictwo. Jeśli udowodni, że zmierza do zrealizowania swego programu, to będziemy go darzyć coraz większem zaufaniem”.</u>
<u xml:id="u-57.4" who="#PKrysa">Oczywistą i bezsporną jest rzeczą, że pełnomocnictwa dla Pana Prezydenta do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy mogą być rzeczą tylko wyjątkową. Wynika to z art. 44 Konstytucji. Wszak nawet w razie rozwiązania ciał ustawodawczych Prezydent Rzeczypospolitej ma prawo w czasie, gdy Sejm i Senat są rozwiązane, aż do chwili ponownego zebrania się Sejmu, wydawać w razie nagłej konieczności państwowej rozporządzenia z mocą ustawy w zakresie ustawodawstwa państwowego. Widzimy więc, że kiedy ciał ustawodawczych niema, może Prezydent wydawać rozporządzenia z mocą ustawy tylko w razie nagłej konieczności państwowej.</u>
<u xml:id="u-57.5" who="#PKrysa">Jeśli tak jest zgodnie z Konstytucją w czasie, kiedy ciał ustawodawczych niema, to oczywiście, jeśli ma się upoważnić Prezydenta do wydawania rozporządzeń w czasie, kiedy ciała ustawodawcze istnieją, wtedy muszą zachodzić bardzo poważne i bardzo wyjątkowe powody, ażeby tego rodzaju pełnomocnictwa zostały uchwalone. Może to mieć miejsce tylko wtedy, kiedy zachodzi konieczność dokonania w krótkim czasie jakiejś reformy np. walutowej, albo w razie jakiegoś wstrząsu politycznego, wtedy, kiedy powstała taka rzeczywistość, iż zachodzi konieczność rychłej przebudowy takiej czy innej dziedziny życia, a ciała ustawodawcze z tych czy innych względów nie mogą spełnić swojego konstytucyjnego zadania.</u>
<u xml:id="u-57.6" who="#PKrysa">Upoważnienie dane Panu Prezydentowi do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy musi być wydawane z wielką ostrożnością ze względu na autorytet Głowy Państwa. Wszak upoważnienie jest pełnomocnictwem opartem na zaufaniu: mocodawca daje pełnomocnictwa pełnomocnikowi. Rozporządzenia są przygotowywane przez rząd i rząd zgodnie z Konstytucją bierze za nie odpowiedzialność. I w razie, jeśli rozporządzenia nie odniosłyby pożądanego skutku, powaga i autorytet Głowy Państwa mogą być na szwank narażone.</u>
<u xml:id="u-57.7" who="#PKrysa">Pełnomocnictwa wymagają szczególnego zaufania, wyjątkowego zaufania do aktualnego rządu, a zwłaszcza do aktualnego Prezesa Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-57.8" who="#PKrysa">Wszystkie te momenty były uwzględnione w latach 1924 i 1926.</u>
<u xml:id="u-57.9" who="#PKrysa">W art. 1 ustawy z dnia 11 stycznia 1924 r. wyliczone są konkretne sprawy przekazane do uregulowania w drodze dekretu Prezydenta, a nadto jest powiedziane, że celem tych rozporządzeń jest naprawa Skarbu Państwa i przeprowadzenie reformy walutowej. Czas trwania pełnomocnictw był krótki.</u>
<u xml:id="u-57.10" who="#PKrysa">Jak ostrożnie i rozważnie traktowano sprawę pełnomocnictw w 1924 r., świadczy dyskusja w tej materji na posiedzeniu Sejmu w dniu 4 stycznia 1924 r., na którem p. Głąbiński wyraził życzenie, aby proces reformy walutowej trwał jak najkrócej; poseł Thugutt oświadczył, że tylko bezwzględna wiara w dobrą wolę Ministra Skarbu skłania nas do wyrzeczenia się w pewnej części swoich praw; zaś poseł Diamond powiedział, że głosować będziemy za ustawą nie z lekkiem sercem.</u>
<u xml:id="u-57.11" who="#PKrysa">W roku 1924 zachodziła konieczność zreformowania waluty. Dla przeprowadzenia takiej reformy i to w krótkim czasie były potrzebne pełnomocnictwa. Sejm ówczesny nie miał większości, a więc nie dawał gwarancji, że te wszystkie ustawy, jakie są konieczne dla przeprowadzenia reformy walutowej, będą w odpowiednim czasie uchwalone. Następnie osoba ówczesnego premjera i ministra skarbu, jak to już było nadmienione, dawała pełną gwarancję, że upoważnienie do wydawania rozporządzeń nadużyte nie będzie.</u>
<u xml:id="u-57.12" who="#PKrysa">Również w 1926 roku wszystkie te momenty, o których mówiłem, zaistniały. Był to okres porewolucyjny. Zachodziła konieczność zrównoważenia budżetu i zabezpieczenia waluty, a sejm również nie miał większości i również nie dawał gwarancji, że wszystkie ustawy, które w owym momencie były potrzebne, w odpowiednim czasie uchwalone zostaną, tembardziej, że z dnia na dzień spodziewano się rozwiązania sejmu.</u>
<u xml:id="u-57.13" who="#PKrysa">Jeśli chodzi o osobę premjera Bartla, to również budziła ona zaufanie u większości izby. I nic dziwnego. Premjer Bartel do tych wszystkich zjawisk życia publicznego, które dzisiaj dostarczają społeczeństwu i stronnictwom opozycyjnym materjału do krytyki, odnosił się w zupełnie inny sposób niż odnoszą się dzisiejsi przedstawiciele Rządu.</u>
<u xml:id="u-57.14" who="#PKrysa">Jeśli chodzi o praworządność, to p. Bartel w swem exposé powiedział tak: „Jako pierwsze zadanie w dziedzinie polityki wewnętrznej stawia sobie Rząd pogłębienie praworządności. Wszelkie odchylenie od tej linji Rząd tępić będzie bezwzględnie”. Jeśli chodzi o rolnictwo, to premjer Bartel wypowiedział się w swojem expose w sposób następujący: „Najprymitywniejsza analiza naszego życia gospodarczego wysuwa na plan pierwszy zagadnienie wytwórczości rolnej. Założenie to stanowi kamień węgielny naszego programu gospodarczego i jego punkt wyjścia.</u>
<u xml:id="u-57.15" who="#PKrysa">Jeśli chodzi o stosunek do społeczeństwa i roli społeczeństwa w życiu publicznem, to p. premjer Bartel również na ówczesnem posiedzeniu Sejmu powiedział piękne słowa:</u>
<u xml:id="u-57.16" who="#PKrysa">„Chcielibyśmy, aby głośno było w Polsce o kapitalnych zagadnieniach i sprawach, które życie ustawicznie wysuwa i w których rozstrzyganiu Rząd bierze udział swoim wysiłkiem i swoją pracą. Mówiąc o braniu udziału, świadomie przypisuję Rządowi rolę cząstkową, bowiem zdaniem naszem istotnem źródłem wysiłków twórczych jest społeczeństwo samo, zadaniem zaś Rządu jest jedynie budzić inicjatywę, wszelki wysiłek twórczy społeczeństwa popierać, koordynować i w zakresie swoich możliwości realizować.</u>
<u xml:id="u-57.17" who="#PKrysa">„Udział szerokich warstw społeczeństwa w pracach państwowo-twórczych nie może być ograniczony do samej tylko procedury wyborczej. Stąd też zadaniem naszem nie jest czynienie wynalazków, ale jedynie skrystalizowanie w formie dla Rządu odpowiedniej rzeczy, w znacznym stopniu w łonie społeczeństwa już przetrawionych”.</u>
<u xml:id="u-57.18" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-57.19" who="#PKrysa">P. premjer Bartel nie stawiał również losu rządu ponad wszystko i mówił: Nie los obecnego Rządu, bo to jest kwest ja trzeciorzędna, ale los rozpoczętego przez nas dzieła naprawy zależny jest od pracy…</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, proszę nie cytować wszystkiego, proszę streszczać.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#PKrysa">…zależny jest od aktu wiary sumienia, od mocnego zarzewia i dumy narodowej”. P. premjer Bartel w swem exposé mógł się pochwalić konkretnemi wynikami i w sposób konkretny przedstawił program pracy, oraz wymienił te sprawy i zagadnienia, które zamierzał w drodze rozporządzeń Prezydenta uregulować. Nic dziwnego, że w tym momencie wyjątkowym i z uwagi na zaufanie, jakiem darzono wówczas premjera Bartla, ustawa o pełnomocnictwach dla Pana Prezydenta została uchwalona.</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#PKrysa">Ale proszę Wysokiej Izby, gdy chodzi o moment obecny, to wydaje mi się, że pomiędzy r. 1924, 1926 a chwilą obecną niema absolutnie żadnej analogji, wbrew temu co powiedziano w uzasadnieniu projektu. Bo jeżeli chodzi o praworządność, o której mówił tak pięknie p. premjer Bartel, to przecież ta praworządność dziś nie istnieje. Wystarczy, gdy powołam się na sposób przeprowadzenia wyborów w r. 1930, wyborów uzupełniających w r. 1931 w okręgu płockim i przemyskim. Pomijam już kwestję nadużyć, jakie miały miejsce w przeddzień głosowania, chciałbym podkreślić tylko groźne niebezpieczeństwo, jakie dla poczucia prawa musi stwarzać fakt fałszowania protokółów wyborczych. Wszakże to jest przestępstwo przewidziane przez kodeks kamy. Stawiano tu kilkakrotnie takie zarzuty, a jednak do wyjaśnienia tych zarzutów nie dopuszczono. Jaki to wpływ wywierać musi demoralizujący na urzędników i jakie spustoszenia w umysłach społeczeństwa szerzyć, tego chyba tłumaczyć nie trzeba.</u>
<u xml:id="u-59.2" who="#PKrysa">P. Minister Pieracki na posiedzeniu Komisji Budżetowej przy omawianiu budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych mówił, że obywatelowi w Polsce wolno myśleć, mówić działać, organizować się. Że tak pięknie nie jest, to pozwolę sobie udowodnić na jednym przykładzie z ostatnich dni.</u>
<u xml:id="u-59.3" who="#PKrysa">Poseł Dobrach wniósł podanie do starostwa w Sandomierzu w sprawie zebrań organizacyjnych w różnych gminach. Podanie jego brzmi: „Niniejszem komunikuję, że odbędą się gminne zebrania organizacyjne Stronnictwa Ludowego: 1) dnia 16 marca b. r. w Samborcu o godz. 10 w podwórzu Michała Sędrowicza, 2) dnia 17 marca b. r. w Dwikozach o godz. 10 w mleczarni, 3) dnia 18 marca b. r. w Węgrcach, gm. Obrazów o godz. 10 w podwórzu Jana Dąbka”. Następuje szereg gmin z wyliczeniem miejsc — podwórza czy lokalu, gdzie te zebrania odbyć się miały. I oto otrzymuje następującą odpowiedź starostwa:</u>
<u xml:id="u-59.4" who="#PKrysa">„Starosta powiatowy sandomierski. Sandomierz, dnia 11.III.1932 r. Do Pana Władysława Dobrocha, posła na Sejm Rz. P. w Warszawie. Działając zasadzie przepisów tymczasowych z r. 1906, odmawiam przyjęcia do wiadomości zgłoszenia z dn. 9 III. b. r. o zamierzonem zorganizowaniu zebrań publicznych w dniu 16.III. b. r. w Samborcu, 17.III. b. r. w Dwikozach, 18.III. b. r. w Węgrcach, gm. Obrazów. 19.III. b. r. w Wilczycach i 23.III. b. r. w Krzemie, gm. Koprzywnica, ze względu na porządek i bezpieczeństwo publiczne. Odnośnie następnych zgłoszeń zebrań w czasie od 28.III. do 17.IV. 1932 r. wydam w swoim czasie dodatkowo decyzję. Od niniejszej decyzji służy Panu prawo odwołania do Pana Wojewody Kieleckiego za pośrednictwem tut. Starostwa w dniach 14, licząc od dnia otrzymania niniejszej decyzji.”.</u>
<u xml:id="u-59.5" who="#PKrysa">Podpisany Starosta Powiatowy dr. Polanowski.</u>
<u xml:id="u-59.6" who="#PKrysa">Dokument z ostatnich dni. Pytam się, czy wolno w Polsce swobodnie mówić i organizować się?</u>
<u xml:id="u-59.7" who="#komentarz">(P. Moczulski: A Pan niby nie mówi swobodnie, gada i gada.)</u>
<u xml:id="u-59.8" who="#PKrysa">Albo władze, które podlegają Ministrowi Spraw Wewnętrznych, nie słuchają jego zarządzeń, albo to, co było powiedziane w Komisji Budżetowej, nie odpowiada prawdzie. Jedno z dwojga.</u>
<u xml:id="u-59.9" who="#PKrysa">Jeśli chodzi o stosunek do administracji, do kwestji interpretacji prawa, to zupełnie inaczej w r. 1926 p. Bartel pojmował tę kwestję...</u>
<u xml:id="u-59.10" who="#komentarz">(P. Moczulski: Jak oni dziś tego Bartla kochają!)</u>
<u xml:id="u-59.11" who="#PKrysa">...i stosunek administracji do społeczeństwa, niż to dzisiaj ma miejsce. P. Bartel mówi, że rozpoczęta rewizja obowiązujących przepisów dąży do usunięcia wszelkich dwuznaczności i sprzeczności, któreby mogły stworzyć grunt do dowolności lub samowoli organu władzy”. Tymczasem jesteśmy świadkami najrozmaitszych przedłożeń rządowych, gdzie prawie wszystko pozostawia się swobodnemu uznaniu władz. Niema żadnej pewności, wszystko jest podporządkowane swobodnemu uznaniu władz administracyjnych.</u>
<u xml:id="u-59.12" who="#PKrysa">Jeżeli chodzi o politykę gospodarczą, to nie ulega wątpliwości, że Rząd obecny jest niestety zbyt uległy sferom kapitalistycznym. Masy szerokie, zwłaszcza masy chłopskie zostały doprowadzone poprostu do katastrofy.</u>
<u xml:id="u-59.13" who="#PKrysa">P. Premjer Prystor w swojem exposé już nie mógł się pochwalić temi wynikami pracy, jakiemi mógł się pochwalić p. minister Bartel, ani nie przedstawił w sposób konkretny tych spraw w dziedzinie gospodarczej, które mają być uregulowane rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej. I niewiadomo, w jakim kierunku ta polityka gospodarcza pójdzie. Rząd jest uległy, jak powiedziałem, sferom kapitalistycznym, chociaż nawet z łona większości rządowej odzywają się głosy przeciw gospodarce kartelowej i w swojem exposé p. Premjer Prystor wyrażał skargę na gospodarkę kartelową, narzekał na sztywne ceny i na ograniczenie produkcji przez kartele. Wydaje mi się, że jednak Rząd p. Prystora wykazał tu dużo bezsiły, bo przecież, jeśli się uznaje, że gospodarka kartelowa jest szkodliwa, to Rząd ma dość odpowiednich środków, ażeby tę gospodarkę naprawić, a gdyby kartel do takiego czy innego zarządzenia nie zastosował się, to jest możność rozbicia danego kartelu, ale nie można pozwolić na to, ażeby kartele swoją gospodarką rabunkową doprowadzały szerokie masy konsumentów wprost do nędzy.</u>
<u xml:id="u-59.14" who="#PKrysa">Jeśli chodzi o politykę szkolną, to uchwalona niedawno ustawa stwarza wielkie niebezpieczeństwo odsunięcia dzieci chłopskich od szkół średnich i co za tem idzie, od szkół wyższych. Dla chłopa nie jest rzeczą obojętną, z jakich sfer będzie się rekrutowała inteligencja, która prowadzi ster nawy państwowej poprzez urzędy i sądy. Tymczasem w uchwalonej ustawie stosunek szkoły powszechnej do średniej jest tak postawiony, że niestety dziecku chłopskiemu trudno będzie dostać się do szkoły średniej, a w ten sposób oczywiście i do szkoły wyższej.</u>
<u xml:id="u-59.15" who="#PKrysa">Jeżeli chodzi o dziedzinę szkolnictwa, to muszę nadmienić, że B.B. werbuje nauczycielstwo do swoich organizacyj i w ten sposób tworzy przepaść pomiędzy społeczeństwem a szkołą. Nauczyciela, który nie idzie do BB., nawet choćby był bardzo wybitny, nie traktuje się w sposób, na jaki zasługuje. Że tak jest, na to pozwolę sobie zacytować ustęp z listu, przysłanego przez prezesa Związku Strzeleckiego do jednego z nauczycieli, przeniesionego ze względów politycznych do innej miejscowości. Prezes ten pisze:</u>
<u xml:id="u-59.16" who="#PKrysa">„Swoją bezstronną pracą i otwartością zjednał Pan sobie szczere uznanie i szacunek. Jestem, jak Panu wiadomo, innych politycznych zapatrywań, jestem oddany sprawie idei Związku Strzeleckiego, piastuje godność prezesa tego związku, widziałem, że przy wyborach nie idzie Pan po tej linji co ja pomimo wszystko cenię i szanuję Pana więcej niż cały szereg tych, którzy po jednej linji idą i uznają te same hasła, bo widzę, że Pan pracuje, że praca Pana daje pozytywne i realne korzyści dla państwa, ogółu i społeczeństwa, że uczy Pan młode pokolenie kochać ojczyznę, a brzydzić się fałszem i brudem podczas gdy inni uznanie dla tych haseł mają dlatego, że widzą koryto, z całym tupetem starają się robić krzyk i gwałt, ażeby zwrócić swoich zwierzchników oczy. Ci ludzie z wytartem czołem i z twardemi łokciami nie zyskują u nas dla siebie uznania”. Jeśli chodzi o sam projekt, to uważam, że upoważnienie do wydawania rozporządzeń w zakresie całokształtu tych spraw gospodarczych i finansowych idzie za daleko. Upoważnienie to daje podstawę Rządowi do zrobienia wprost rewolucji w dziedzinie finansowej i gospodarczej, a nie mamy najmniejszej gwarancji, że rozporządzenia te będą regulowały zagadnienia gospodarcze po linji interesów szerokich mas włościańskich.</u>
<u xml:id="u-59.17" who="#PKrysa">Jeżeli chodzi o dziedzinę wymiaru sprawiedliwości i o sprawy administracyjne, to uważam, że sprawy te nie są tak naglącą koniecznością państwową, ażeby musiały być regulowane w drodze rozporządzeń Prezydenta Rzeczypospolitej. Wszak obecny Sejm, w którym jest większość Rządowi, jak wiadomo, posłuszna, uchwala ustawy z błyskawiczną szybkością, osiągnięto wprost rekord i pytam, czy uregulowanie takiej czy innej sprawy z zakresu wymiaru sprawiedliwości nie może się odbyć w drodze sejmowej?</u>
<u xml:id="u-59.18" who="#PKrysa">Panowie powiadacie, dlaczegóż to opozycja sprzeciwia się pełnomocnictwom, skoro większość sejmowa i tak uchwala wszystko to, z czem przychodzi Rząd. Wiemy, że każdy prawie projekt rządowy może być uchwalony tak, jak sobie Rząd życzy, ale chodzi nam o moment zasadniczy, chodzi o to, ażeby przepisy Konstytucji były rozumiane i interpretowane tak, jak to rozumiał ustawodawca i ażeby prawa Sejmu nie były bez potrzeby ograniczane. Wydawanie rozporządzeń w zakresie, w jakim przewiduje przedłożenie, jest przecież wielkiem uszczupleniem praw konstytucyjnych Sejmu. Uważamy, że przedłożenie to jest zupełnie niepotrzebne, a jeżeliby chodziło o nagłe uregulowanie jakichś zjawisk, to sprawy te powinny być w konkretny sposób przedstawione. Takiego ogólnego i generalnego pełnomocnictwa dawać niepodobna, byłoby to sprzeczne z Konstytucją.</u>
<u xml:id="u-59.19" who="#PKrysa">Z tych względów wypowiadamy się przeciwko przedłożeniu i będziemy głosować przeciwko ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Zaremba.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#PZaremba">Zostały przytoczone tylko dwa argumenty za wprowadzeniem tych pełnomocnictw. Jeden argument brzmi, że konieczność pełnomocnictw wynika sama przez się. Już tam, gdzie się powoływać trzeba na jakieś czynniki wewnętrzne w samej rzeczy istniejące, same przez się działające, widać, że argumentacja dość jest słaba. Nawet i świadectwo lekarskie w tym zakresie niewieleby zmieniło i wzmocniło tę argumentację o konieczności przyjęcia takiej czy innej ustawy.</u>
<u xml:id="u-61.1" who="#PZaremba">Drugi argument mówi o szybkości. P. Byrka, jako że jest specjalistą od spraw gospodarczych, dotknął tylko kwestji szybkości przyjmowania ustaw gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-61.2" who="#PZaremba">Nie znam coprawda takich kwestyj, któreby wymagały ustawowego załatwienia w ciągu 24 godzin. Szukając w swojej wyobraźni, takich zagadnień gospodarczych nie widzę. Można zgodzić się na potrzebę wydania rozporządzenia wykonawczego, na potrzebę takich czy innych posunięć gospodarczych ale co innego jest zagadnienie ustawy. A zresztą, gdyby nawet chodziło o szybkość, to możność przeprowadzania tej ustawy obecnie jest tak szybka i tak, zdaje mi się, idzie gładko i bez przeszkód, że może być dowodem jak słabym i nieszczerym jest ten argument.</u>
<u xml:id="u-61.3" who="#PZaremba">Przecież jednocześnie z nami obraduje już w Senacie Komisja Prawnicza nad tym samym projektem ustawy, który obecnie rozpatrujemy. A więc już nawet termin jakiejkolwiek choćby przyzwoitości w załatwieniu sprawy przez jedno ciało, zanim ją będzie rozpatrywało drugie ciało parlamentarne, nie jest utrzymywany i Panowie pod tym względem się nie krępujecie. Dlaczego więc, zapytuję, używacie tego argumentu szybkości? Nie wyobrażam sobie, jak to szybko w 24 godziny można załatwić uporządkowanie stanu prawnego w Państwie, wymiaru sprawiedliwości, jakie to są ustawy w tej dziedzinie, wymagające tego szalonego pośpiechu. Wydaje mi się, że ta serja argumentów jest słaba i nie odpowiada rzeczywistemu położeniu rzeczy. Wydaje tmi się, że bliższym tej prawdy jest chory, ze świadectwem lekarskiem chory, pan referent. Wydaje mi się, że on lepiej, głębiej uchwycił istotę zagadnienia politycznego, stojącego dzisiaj przed nami. Wydaje mi się, że to, co mówił o Wańkach Wstańkach, którym przykrzy się już ta rola w Sejmie i którzyby jednak chcieli mieć pewną dozę wpływu na bieżące życie parlamentarne, zdaje mi się, że to jest istotna przyczyna, dla której zjawiają się te pełnomocnictwa.</u>
<u xml:id="u-61.4" who="#PZaremba">Potwierdzenie tego znajdujemy nie gdzieindziej, jak tylko w prasie sanacyjnej, mianowicie czytamy w łódzkiej „Prawdzie”: „W Sejmie jest wprawdzie większość rządowa, wystarczająca do uchwalania wszelkich przedłożeń rządowych, ale zdarzyć się może, że większość ta będzie niezdolna do jednomyślnego ustosunkowania się do wszystkich projektów ustawodawczych, uznanych przez Rząd za konieczne”. Wydaje mi się, że w tej ocenie, w tem ujęciu kwestji kryje się istotna prawda politycznej konieczności wprowadzenia tej ustawy o pełnomocnictwach w życie. I to jest rzecz naturalna, wynikająca z rozwoju stosunków politycznych i gospodarczych w Polsce. Lawirowanie obłudne koło różnych kwestyj jest coraz trudniejsze, kwest je życia publicznego domagają się jasnej, niedwuznacznej odpowiedzi, domagają się ustosunkowania społecznego nietylko politycznego. I kiedy dzisiaj np. we „Froncie Robotniczym”, organie grupy robotniczej B.B. czytamy, że projekty ustaw socjalnych są dziełem wrogów ideologji Marszałka Piłsudskiego, kryjących się za plecami Rządu, to przecież tak obrzydliwa demagogja na długi dystans utrzymana być nie może. Ażeby umożliwić jej trwanie i móc głosić później robotnikom, że to, co się dzieje, jest wynikiem jakiejś intrygi, jakiegoś wpływania na Rząd, czego grupa robotnicza B. B., czy w innym wypadku grupa chłopska nie będzie chciała swojem imieniem pokryć, to to jest istotna przyczyna, dla której te pełnomocnictwa wchodzą obecnie na porządek dzienny.</u>
<u xml:id="u-61.5" who="#PZaremba">Proszę Panów, powoływano się tu na historję pełnomocnictw. Od przewrotu majowego jest to wypadek drugi. Scharakteryzowano tu wielostronnie i z wielkim optymizmem i pochwałą b. premjera p. Bartla i nie potrzebuję tu powtarzać tego, że on szedł przynajmniej z jakimś pozorem programu.</u>
<u xml:id="u-61.6" who="#PZaremba">Dla nas jednak, jako Klubu Socjalistycznego, była i wówczas w 1926 r. sytuacja o tyle jasna, że ustami przedstawiciela naszego klubu p. Liebermana z tej trybuny stwierdziliśmy swój sprzeciw przeciw ustawie o pełnomocnictwach, podnosząc, że te pełnomocnictwa nawet wtedy są niepotrzebne, a dla rozwoju idei demokracji i normalnych stosunków w Państwie są rzeczą szkodliwą. Dlaczego? Bo tam, gdzie ginie kontrola publiczna, gdzie w bardzo wąskich możliwościach swobodnego poruszania się i krytyki nie można oświetlać należycie danego zagadnienia, ono zaskakuje później społeczeństwo, ono staje się kłodą, którą trzeba usunąć z najwyższym wysiłkiem. Przecież w tym Sejmie wielokrotnie byliśmy już świadkami, że ustawy, wnoszone przez Rząd, jednak nie doczekały się zrealizowania dlatego, że potrafiliśmy obudzić sprzeciw opinji publicznej, potrafiliśmy wczas zaalarmować tę opinję, potrafiliśmy zwrócić uwagę na te knowania, które się tu na sali zaczęły, a wypłynęły z pałacu namiestnikowskiego i w ten sposób potrafiliśmy uniemożliwić szereg posunięć szkodliwych. Pełnomocnictwa tę możliwość łamią. A czy Panowie zdają sobie z tego sprawę, że jednak czynicie nam wielki zaszczyt, duży komplement, że ta garstka posłów niezależnych w tym Sejmie ma jednak tak silny rezonans, ma tak duże znaczenie, że, żeby uciec od ich krytyki, żeby ich pozbawić możności przedwczesnego alarmowania społeczeństwa i może demoralizowania szeregów wewnątrz B. B., Panowie staracie się szereg kwestyj zepchnąć z widowni sejmowej i wepchnąć do ciszy gabinetów, gdzie swobodnie będzie się mogło wszystko robić.</u>
<u xml:id="u-61.7" who="#komentarz">(P. Burda: Megalomanja.)</u>
<u xml:id="u-61.8" who="#PZaremba">Nie mogę jednak w swojej skromności innego wniosku wysnuć z tego faktu, że przy Panów gotowości służenia na rozkaz, przez spełnianie roli „Wańki Wstańki”, do nieskończoności choćby, że jednak Panom Rząd nie daje możności zajmowania się wszystkiemi sprawami, co do których zdaje się kwestja czasu dla wszystkich Panów nie ulega wątpliwości, że to nie jest tutaj decydującym momentem.</u>
<u xml:id="u-61.9" who="#PZaremba">Jeżeli odmawialiśmy z tych względów zasadniczych pełnomocnictw w lipcu 1926 r., kiedy była wiosna systemu majowego, pełna zapowiedzi radosnych, zapowiedzi, co do których można było nawet ze względu na przeszłość niektórych ludzi wierzyć, że będą spełnione, to o tyle dziś jesteśmy w ciężkiej zimie, mamy za sobą 6 lat doświadczeń bardzo doniosłych, nie dających już w najmniejszym stopniu prawa do przypuszczania, że pełnomocnictwa te będą użyte z jakimkolwiek pożytkiem dla społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-61.10" who="#PZaremba">Weźmy którąkolwiek dziedzinę. Najbardziej nas, siłą rzeczy, obchodzi to, gdzie mówi się o zmianie postanowień prawnych, o zmianie norm regulujących wymiar sprawiedliwości, najbardziej nas wobec tego interesuje dziedzina polityczna. W tej dziedzinie przez te 6 lat utrwalił się w Polsce system bezprawia, system łamania stałego, zupełnie świadomego praw obywatelskich w Polsce, co doprowadziło do zupełnego zachwiania poczucia objektywizmu w czynnikach administracyjnych. Wytworzyły się dwie kategorje obywateli, wytworzyły się dwie miary w życiu publicznem: jedna dla członków obozu rządowego i druga zupełnie inna dla reszty trzydziesto kilku miljonowej tego narodu.</u>
<u xml:id="u-61.11" who="#PZaremba">Najbardziej charakterystycznym przejawem tych dwóch miar jest to, czego świadkami jesteśmy od paru dni w Polsce. Klasa robotnicza, korzystając ze swoich uprawnień koalicji, wyrażania zbiorowej woli swojej, wyrażania swoich pragnień, protestowania przeciwko narzucaniu jej praw, proklamuje generalny strajk na 16 marca. I oto w tym czasie, kiedy zdawałoby się, że jest jasne dla Panów, że to jest jakaś grupka, że to jest coś nieznaczącego, od najdrobniejszego policjanta na wsi, poprzez wszystkie urzędy cenzorskie, włącznie do tej Izby sejmowej każdą próbę sformułowania publicznego haseł strajku czyni się niemożliwą.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#Marszałek">Przywołuję Pana do porządku.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#PZaremba">O, właśnie. Trzeba mieć tę miarę obyczajowości polskiej. Z drugiej strony czytamy do ogółu pracowników Zagłębia odezwę…</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#Marszałek">To nie ma nic wspólnego z tematem.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#PZaremba">To jest odezwa Bezpartyjnego Bloku.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#Marszałek">To mnie nic nie obchodzi. Nie jest ona w związku z omawianą sprawą.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#PZaremba">Niewiele mamy możliwości mówienia, ale tę możliwość wyzyskamy jednak do końca. Będę mówił o różnicy czasów, o różnicach i analogjach.</u>
<u xml:id="u-67.1" who="#PZaremba">Był rok 1920, tworzono wtedy przeciw nam organizację młodzieży i lumpenproletarjatu, której zadaniem było rozbijać strajki.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
<u xml:id="u-68.1" who="#Marszałek">Wzywam Pana po raz trzeci do porządku. To, co Pan mówi, nie ma nic wspólnego z pełnomocnictwami.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#PZaremba">Jestem widać człowiekiem bardzo słabo orjentującym się w zagadnieniach politycznych, gdyż miałem śmiałość przypuszczać, że zagadnienie teroru politycznego w Polsce nie jest związane z działalnością polityczną Rządu.</u>
<u xml:id="u-69.1" who="#komentarz">(Głos: Częstochowa.)</u>
<u xml:id="u-69.2" who="#PZaremba">Słyszę, „Częstochowa”, Bóg więc Wszechmogący jest tylko tego sprawcą, a żadna ręka ludzka się tych rzeczy nie dotyka.</u>
<u xml:id="u-69.3" who="#PZaremba">Zagadnienie więc, krótko mówiąc, i nie wspominając już o żadnej dacie, niedozwolonej dziś w Polsce, o żadnym przejawie walki robotniczej, polega na tem, że w życiu publicznem Polski są dwie miary: wolno atakować obóz socjalistyczny, ale obozowi socjalistycznemu sformułować swego stanowiska nie wolno. Wolno organizować łamistrajków… pardon!</u>
<u xml:id="u-69.4" who="#PZaremba">Przechodzę do kwestji samorządów. Zdaje mi się, że to zagadnienie jest związane bardzo ściśle z ewolucją, jaką przeżywaliśmy w ciągu ostatnich paru lat. P. Bartel mówił wyraźnie o tem, że rząd pomajowy miał się oprzeć na inicjatywie społecznej i na szeroko rozwiniętym samorządzie. Dzisiaj żyjemy na cmentarzu samorządu, samorządu niema, zastąpiły go komisarskie rządy. Jest on niszczony dzisiaj finansowo, jest niszczony personalnie, jest łamany, każda osoba, która ma możność jeszcze działać na tym terenie, jest prześladowana. Pod względem gospodarczym macie Panowie już obraz najbardziej jaskrawy. P. Minister Prystor w swojej mowie mówił o równowadze, o dążeniu do równomierności rozdzielenia ciężarów. Jak są rozłożone te ciężary w naszej polityce podatkowej? O czem mówiono tu niejednokrotnie, jak w ostatnich miesiącach Rząd przyczynił się do poprawienia tej równomierności rozłożenia ciężarów, o czem świadczą jak najlepiej elektryczne — nie wiem, czy samo słowo „strajki” są zakazane w tej Izbie — elektryczne, powiedzmy, wystąpienia szerokich mas, walczących z 10% podatkiem od elektryczności, zaznaczających protest bezwzględny przeciw temu systemowi wyzysku najuboższej ludności, jaki rządy pomajowe w sposób bezwzględny stosowały.</u>
<u xml:id="u-69.5" who="#PZaremba">Więc przeszłość, która obciąża Rząd, nie jest bynajmniej tą hipoteką, na którąby można było — jak wyrażał się p. Bartel w 1926 r. — dawać weksel in blanco.</u>
<u xml:id="u-69.6" who="#PZaremba">Jeżeli weźmiemy program na przyszłość, na najbliższy czas, jeżeli ten program będziemy się starali wyłuskać z przemówienia p. Premjera Prystora, to dotknę następujących dwóch właściwie punktów:</u>
<u xml:id="u-69.7" who="#PZaremba">Eksport — stwierdzenie, że jest coraz trudniejszy, stwierdzenie, że sytuacja w tej dziedzinie dla naszego gospodarstwa jest coraz bardziej beznadziejna, że polityka dumpingowa, wobec wysokich barjer celnych i coraz częściej prohibicyjnych, jest kosztowną, ale zawodną, nie dającą żadnego efektu.</u>
<u xml:id="u-69.8" who="#PZaremba">Polityka kartelów, tych naszych organizacyj kierowniczych w życiu gospodarczem, została oceniona w sposób, że tak powiem, nazewnątrz, dla publiczności najbardziej zrozumiały, ale najbardziej nieistotny. Powiedziano tam, że kwestja nadmiernie wysokich płac pracowników kartelowych musi być uregulowana i powiedziano wyraźnie o konieczności zmiany dzisiejszej polityki sztywnych cen. Proszę Panów, weźmy te dwie kwestje tak na prosty chłopski rozum. Co znaczy brak możności eksportu i co znaczą te wysokie ceny kartelowe? Jest to jedno i to samo zjawisko systematycznego od wielu lat niszczenia wewnętrznego rynku polskiego, systematycznego niszczenia konsumentów w Polsce, tej polityki, którą tu piętnowaliśmy wielokrotnie od 1926 r., którą się stosowało wbrew głosom wszystkich stronnictw robotniczych i chłopskich, którą się stosowało konsekwentnie, oglądając się jedynie na tajne porozumienie z Lewiatanem, wypełniając jego polecenia w sposób często dosłowny. I proszę Panów, na przyszłość w tem określeniu zadań, stojących przed Rządem, jak to robił p. Premjer Prystor, widzimy tylko upór trwania na dawnej pozycji, na dawnej linji wysługiwania się interesom Lewiatana, co zresztą w tych wszystkich posunięciach, jakie obserwujemy, mamy codziennie potwierdzone. Jeśli weźmiemy ostatnie przedłożenia wniesione do tego Sejmu, przedłożenia, dotyczące ustaw społecznych, Panowie mogą się przekonać, że często dosłownie są przepisane motywy i ustępy z lewiatańskiego memorjału, polecającego taką, a nie inną, politykę Rządowi.</u>
<u xml:id="u-69.9" who="#PZaremba">Na tej drodze uzdrowienia stosunków gospodarczych niema, na tej drodze można tylko dalej brnąć w kryzysie, na tej drodze tylko dalej można ubożeć, pauperyzować społeczeństwo polskie w miastach i na wsi. I dlatego też, proszę Panów, pomiędzy 1926 r. i tamtemi pełnomocnictwami a dzisiejszym czasem istnieje wielka przepaść. P. Bartel mówił o wekslu in blanco, dziś my mamy do czynienia z wydawaniem weksla bankrutowi. Bankrutowi wydaje weksel tylko bankrut, ten weksel będzie podpisywał tylko środek tej Izby.</u>
<u xml:id="u-69.10" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Obejdzie się bez Pańskiego żyra.)</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Zahajkiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#PZahajkiewicz">Wysoka Izbo! Fakt zażądania ze strony Rządu od Izb Ustawodawczych przelania nań ustawodawczych uprawnień jest faktem par excellence politycznym.</u>
<u xml:id="u-71.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-71.2" who="#PZahajkiewicz">Przesłanką takiego aktu jest zaufanie mandatodawców, a więc wotowanie zaufania dla mandatarjusza, akt czysto polityczny. Dlatego też nie można względów natury politycznej pominąć przy ocenie projektu niniejszej ustawy. Obok ustosunkowania się rzeczowego do poszczególnych postanowień ważna jest ocena projektu ustawy również z punktu widzenia politycznego. Gdy wczytamy się w postanowienia projektu ustawy i w uzasadnienie jej przez Rząd, gdy jednocześnie uświadomimy sobie historję parlamentu w ostatnich latach i całą pracowitość rzeczową sejmu poprzedniego, a rekordową, wyścigową „radosnej twórczości” Sejmu obecnego, gdy równocześnie przypomnimy sobie różnego rodzaju fale, jakie z różnych stron biły o Sejm, gdy przypomnimy sobie kagańcową reformę regulaminu sejmowego i jego następne stosowanie, to nie można odegnać od siebie wrażenia, a raczej utwierdza się przekonanie, że żądanie przelania na Rząd, na władzę wykonawczą, uprawnień ustawodawczych, przysługujących Sejmowi i Senatowi, jest niczem innem, jak dalszym etapem walki między władzą wykonawczą a władzą ustawodawczą, jest przesunięciem, przewidzianej w Konstytucji równowagi tych dwóch organów, na rzecz bezwzględnej supremacji władzy wykonawczej, bezwzględnej supremacji Rządu. I z tego także stanowiska należy ocenić i ten projekt ustawy.</u>
<u xml:id="u-71.3" who="#PZahajkiewicz">Bo dlaczego ma Sejm wyzbywać się swych uprawnień, dlaczego władza ustawodawcza ma przenosić na władzę wykonawczą swoje uprawnienia, aby w jednych rękach zjednoczyć te dwie ważne, ciężkie funkcje z pominięciem władzy ustawodawczej? W ten sposób przez te różne fazy, o których mówiłem zmierza się do wyeliminowania Sejmu i Senatu, a zatem głosów społeczeństwa od decyzji w sprawach ustawodawczych, a w każdym razie, od wyrażenia opinji społecznej co do zamierzeń Rządu. W ten sposób Sejm popada niejako w letarg, z którego następnie znowu jedynie wola Rządu może go powołać do życia.</u>
<u xml:id="u-71.4" who="#PZahajkiewicz">I zdaje mi się, że Sejm nie powinien przelewać tych swych uprawnień, zrzekać się ich na rzecz władzy wykonawczej. Bo, proszę Panów, czy my mamy uprawnienie w wykonaniu naszego Konstytucją przewidzianego prawa ustawodawczego, substytuować się w tych prawach czynnikiem innym, na zgoła odrębnych ufundowanych i prowadzonych zasadach? Sejm jest w stanie załatwiać wszystkie przedłożenia ustawodawcze, jakie tylko wpływają, choćby tylko od Rządu, i mieliśmy tego nieustanne dowody w tej także kadencji. Jeżeli więc mocodawca może sam wykonać pewne uprawnienia, to jest oczywista rzeczą zbędną, aby wyręczał się w tem przez jakiegokolwiek mandatarjusza. I już ten jeden wzgląd przemawia przeciw uchwaleniu projektu ustawy, gdyż Sejm, jak dał tego dowody, może w tempie nadzwyczaj przyspieszonem załatwić wszystkie przedłożenia ustawodawcze, z jakiejkolwiek strony do Sejmu wnoszone.</u>
<u xml:id="u-71.5" who="#PZahajkiewicz">A należy pamiętać, że nie chodzi tu o dekretalne ustawodawstwo z ust 5. art. 44 Konstytucji, czyli o t. zw. zarządzenia z konieczności, przewidziane również w art. 14 konstytucji b. Austrji, w art. 48 konstytucji wejmarskiej i w konstytucjach innych państw, — ale o zastosowanie ust. 6 art. 44. Konstytucji o przeniesieniu ustawodawczych funkcyj na Rząd w czasie istnienia Sejmu i możności jego obrad.</u>
<u xml:id="u-71.6" who="#PZahajkiewicz">A ponadto w grę wchodzą dwa inne pytania. W grę wchodzi ponadto treść pełnomocnictw, zakres uprawnień, oraz osoba mandatarjusza, osoba tego, komu pełnomocnictwa mają być udzielone. Otóż, o ile chodzi o treść pełnomocnictw, to z wyjątkiem materyj przekazanych sesji zwyczajnej, właściwie wszystko jest wyłączone z pod kompetencyj ciał ustawodawczych i przeniesione na Rząd. Bo wyłączenia przewidziane w ustawie są raczej nieistotne, albo w myśl Konstytucji nie podlegają kompetencji delegacyjnej. Weźmy np. kwestję językową — to jest przecież tabu nietykalne dla każdego rządu, bo nie znajdzie się żaden rząd, z jakiegokolwiek byłby ugrupowania, któryby poważył się jakąkolwiek reformę na korzyść mniejszości narodowych przeprowadzić. Wyłączone są sprawy szkolnictwa. Niedawno dopiero zostały ustawy szkolne uchwalone, a więc wyłączenie spraw szkolnych od dekretowania ma znaczenie jedynie papierowe, zupełnie teoretyczne, bo chyba jest nie do pomyślenia, ażeby, skoro przedłożenia rządowe zostały prawomocnie uchwalone, Rząd uważał za konieczne drogą dekretów cokolwiek zmieniać w tych ustawach.</u>
<u xml:id="u-71.7" who="#PZahajkiewicz">Prawo małżeńskie wyłączono. Ale zdaje mi się, że należy wątpić, ażeby Rząd, który tak odseparował się różnego rodzaju enuncjacjami od elaboratu Komisji Kodyfikacyjnej, chciał sam na swoją odpowiedzialność brać kodyfikację tych tak ważnych i tak drażliwych zagadnień.</u>
<u xml:id="u-71.8" who="#PZahajkiewicz">A więc te wszystkie przewidziane w projekcie ustawy wyłączenia od dekretalnego drogą pełnomocnictw załatwienia, właściwie nie mają żadnego znaczenia. Pozatem zaś wszystkie dziedziny życia publicznego mogą być według projektu ustawy uregulowane drogą dekretalnego ustawodawstwa. Czytamy tam: sprawy gospodarcze i finansowe, wymiar sprawiedliwości oraz uporządkowanie stanu prawnego.</u>
<u xml:id="u-71.9" who="#PZahajkiewicz">Otóż sprawy gospodarcze i finansowe. Prawda, tu mogą zajść pewne sprawy, o których można powiedzieć, że wymagają szybkiej decyzji, ale pytam, co Rząd zrobił dotychczas w celu sanacji tych nieszczęsnych stosunków gospodarczych. Co Rząd zrealizował z expose swego premjera w r. 1926, żądającego tych uprawnień? Co zrobił Rząd w kwestji bezrobocia, w sprawie nędzy wsi, jak zabezpieczył ludność przeciw głodowi, który wieś coraz bardziej rujnuje? I gdybyśmy takich pytań zadawali setki, jedno po drugiem, to przyjdziemy do przekonania, że nic nie zrobiono, że nędza i ruina miast i wsi, że kryzys coraz bardziej się poszerza i pogłębia.</u>
<u xml:id="u-71.10" who="#PZahajkiewicz">Zdaje mi się, że będzie interesującem przytoczyć zupełnie w krótkości kilka wyjątków z przemówień byłego premjera Bartla,...</u>
<u xml:id="u-71.11" who="#komentarz">(P. Sanojca: A dajcież mu spokój!)</u>
<u xml:id="u-71.12" who="#PZahajkiewicz">...a zobaczymy, że stał on prawie zupełnie na tem samem stanowisku, że operował temi samemi pojęciami, jak się to robi obecnie. I dla niego były te same potrzeby, jakie obecnie są, te same bolączki wsi i miast. I on mówił wówczas, że zadaniem rządu będzie załatwienie kwestji bezrobocia, podwyższenie produkcji rolnej, że zadaniem rządu będzie zmniejszenie rozpiętości nożyc między cenami produktów rolnych a cenami fabrykatów i t. d. i t. d., twierdził, że rząd jego wziął na siebie ciężar uporządkowania stanu prawnego, i mówił dużo prawie takich samych rzeczy, obiecywał i najpiękniejsze miraże przed Sejmem roztaczał, żądając dla siebie pełnomocnictw. Pełnomocnictwa zostały uchwalone, ale co zrealizowano z tych wszystkich obietnic? Czy jakąkolwiek jedną kwestję, do której rząd wówczas w swoich ofertach zbliżał się i którą miał w teorji na swoim warsztacie pracy, z tego wszystkiego wykonał? Ani jedna z tych obietnic nie została spełniona.</u>
<u xml:id="u-71.13" who="#PZahajkiewicz">I proszę Panów, przypominają się tu te głębokie słowa prezydenta izby deputowanych Herriota, który w 1926 r., gdy Briand domagał się pełnomocnictw dla swojego rządu, powiedział, że tylko zwycięski parlamentaryzm zwycięży kryzys finansowy. Jedynie tą drogą według zapatrywań ówczesnego prezydenta izby deputowanych w Paryżu można myśleć o poprawie stosunków finansowych.</u>
<u xml:id="u-71.14" who="#PZahajkiewicz">Objął Rząd w zakres swych uprawnień wymiar sprawiedliwości. I tu nasuwa się pytanie, czy to są rzeczywiście kwestje tak nagłe, niespodziane, nagle wyłonić się mogące, które będą wymagały swobodnej i wolnej ręki dla Rządu i natychmiastowych decyzyj, jakichby nie można powziąć przy współudziale parlamentu. Chyba to jest nie do pomyślenia, tem bardziej, że wiemy, iż Rząd ma tu na myśli opracowanie tak ważnej materji, jak kodeks karny materjalny, jak prawo egzekucyjne, jak, o ile wiem, ustrój adwokatury, a więc kwestje, które już obecnie od lat wielu są otwarte, są już obecnie dysputowane i opracowywane. Są to kwestje, jakich przecież — a przyzna mi to każdy — nie można załatwić jakąś nagłą, natychmiastową decyzją, wymagają one przemyślenia, wymagają one długoletnich obserwacyj stosunków życiowych, aby mogły pojawić się w zewnętrznej formie kodyfikacyjnej. A Rząd, uzasadniając potrzebę pełnomocnictw dla siebie, nagłem jakiemś zapotrzebowaniem, które w przyszłości powstać może, przejmuje w obręb tych właśnie zagadnień także kwestję wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-71.15" who="#PZahajkiewicz">A jeśli, proszę Panów, zadamy sobie pytanie, w jakim kierunku może pójść ustawodawstwo dekretalne Rządu w tych wszystkich sprawach, w jakim kierunku, w jakie formy myśli on wcielić w życie ustawodawcze te wszystkie kwestje, które mieszczą się w pojęciu wymiaru sprawiedliwości, to chyba doświadczenia ostatnich miesięcy, czy to w życiu, czy w tej Wysokiej Izbie są dla nas dostatecznie jasną i głośną przestrogą, że po innej linji idzie polityka i zamierzenia Rządu, a po innej linji głosy i wymagania społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-71.16" who="#PZahajkiewicz">Że przypomnę, choćby tylko kwestje, które na komisjach i w tej Izbie wywołały żywą dyskusję, jak kwestję zniesienia sądów doraźnych, jak sprawę regulaminu więziennego, czy kwestję ustawy o zgromadzeniach it. d. — wszędzie szło o supremację i o nadmierne wzmocnienie władzy rządowej z wszelkiemi jej odgałęzieniami wgłąb sięgającemi, a pomijano głosy, jakie padały ze strony przedstawicielstwa ludowego.</u>
<u xml:id="u-71.17" who="#PZahajkiewicz">Linja i wytyczne, które zajął Rząd w tamtych sprawach, są dostateczną przestrogą dla nas, żebyśmy mogli oddać Rządowi prawo stawiania społeczeństwa przed faktami dokonanemi.</u>
<u xml:id="u-71.18" who="#PZahajkiewicz">A wreszcie, jeśli Rząd czuje się na siłach, do jakichś dalszych lotów, dlaczego nie umiał zaradzić strasznemu bałaganowi, jaki ogarnął sądownictwo w Polsce? Dlaczego zamiast jakiegokolwiek polepszenia, widzimy i w tej dziedzinie ustawiczne, beznadziejne pogorszenie i staczanie się w przepaść? Jeśli do uzdrowienia tych stosunków Rząd nie ma siły, to niech nie porywa się do poczynań rozleglejszych. Niech wpierw załatwi sprawy rzeczywiście niecierpiące zwłoki.</u>
<u xml:id="u-71.19" who="#PZahajkiewicz">O ile chodzi o ustrój administracji, to Rząd żąda dla siebie czasu do końca r. 1934. A więc, proszę Panów, mamy faktycznie dwutorowość w dziedzinie ustawodawstwa, bo przyjdzie czas jesiennych zwyczajnych budżetowych sesyj parlamentu, kiedy władze ustawodawcze będą powołane do wypowiedzenia się w tej sprawie, a równocześnie będzie i Rząd władny w formie dekretów zabierać głos w dziedzinie ustawodawczej. A więc dwutorowość, jakiej by przecież Rząd chciał w innej dziedzinie uniknąć. I zdaje się, że to jest anomalja, która chyba miejsca mieć nie powinna.</u>
<u xml:id="u-71.20" who="#PZahajkiewicz">Gdy porównamy obecną ustawę, choćby tylko w ogólnych zarysach, z pełnomocnictwami z r. 1924 i 1926, to widzimy, że obecna ustawa ma zakres daleko szerszy. Uchwalone Grabskiemu w r. 1924 upełnomocnienia odnosiły się jedynie i wyłącznie do naprawy Skarbu Państwa i do przeprowadzenia reformy walutowej i były opracowane szczegółowo, prawie że kazuistycznie. Sejm wiedział, dla jakich spraw dawał wówczas rządowi pełnomocnictwa. Były one ponadto i co do czasu krótsze, bo rozciągały się na okres od 15 stycznia do 30 czerwca 1924, a następnie od 18 sierpnia do 31 grudnia 1924.</u>
<u xml:id="u-71.21" who="#PZahajkiewicz">Pełnomocnictwa z r. 1926, udzielone rządowi premjera Bartla, były również, choć szersze od pełnomocnictw z r. 1924, przecież węższe od pełnomocnictw dzisiejszych. Bo zaznaczamy, że w pełnomocnictwach z r. 1926 chodziło tylko o administrację Państwa.</u>
<u xml:id="u-71.22" who="#PZahajkiewicz">Pełnomocnictwa obecne sięgają do całej administracji publicznej, a więc jest to pojęcie bez kwestji daleko szersze, bo obejmuje i zazębia się również o kwestje samorządowe, choć te ostatnie wyłączone być mają z pod dekretalnego załatwienia. Dekret o pełnomocnictwach z r. 1926 wyłączał prawo nakładania nietylko nowych podatków, ale także nowych opłat publicznych. A obecny projekt ustawy wyłącza tylko prawo nakładania nowych podatków i — zgodnie z poprawką p. referenta — podwyższania stawek podatków obecnych. Myśmy się na komisji domagali, ażeby wyłączyć od dekretalnego ustawodawstwa również opłaty i wszelkie świadczenia publiczne. Rząd sprzeciwił się temu, a za nim i większość komisji. Jest więc rzeczą jasną, że Rząd przywiązuje do kwestji opłat i świadczeń publicznych wagę, inaczej bowiem byłby się zgodził na wyłączenie z pod dekretalnego ustawodawstwa prawa nakładania nowych opłat i świadczeń publicznych, względnie podwyższania istniejących obecnie. A więc po uchwaleniu tej ustawy może Rząd szczodrą ręką i hojnie sypać na społeczeństwo różne nowe opłaty, względnie podwyższać opłaty istniejące.</u>
<u xml:id="u-71.23" who="#PZahajkiewicz">Ale odwrotnie, w obecnym projekcie ustawy niema postanowienia, które było objęte pełnomocnictwami z roku 1926. Wtedy p. premjer Bartel żądał, aby upełnomocnić go do uzgodnienia obowiązującego ustawodawstwa z Konstytucją i do wydawania ustaw, jakie Konstytucja zapowiada i przewiduje w swych ramowych postanowieniach, w szczególności w rozdziale o prawach obywateli. Prawda, uprawnienia, nadane wówczas premjerowi Bartlowi, nie zostały wykorzystane. Ani jednej ustawy w tym właśnie kierunku i w tej dziedzinie Rząd nie wydał. Możnaby wprawdzie pomyśleć, że w ramach tych, jakie obecnie są zaproponowane, może być ujęte i uzgodnienie ustawodawstwa istniejącego z Konstytucją, względnie wydanie ustaw szczegółowych. Ale, skoro wyraźnie stypulowane i obiecane zamierzenia nie zostały przez Rząd dotrzymane, to nie ulega wątpliwości i nikt nie podda się ułudzie, jakoby obecny Rząd miał zamiar wydać tego rodzaju ustawy. Chodzi, proszę Panów, przedewszystkiem o ramowe postanowienie art. 121 Konstytucji, który już tak dawno zapowiedział wydanie ustaw o wynagrodzeniu przez Państwo za uszkodzenia wyrządzone przez organa rządowe, cywilne lub wojskowe, przez działalność urzędową, niezgodną z prawem lub służbowemi obowiązkami. Tej ustawy tak ważnej dla ludności do dziś dnia niema i choć tak olbrzymi zakres wymawia sobie Rząd w pełnomocnictwach, to wiemy zgóry, że Rząd takiej ustawy nie wyda.</u>
<u xml:id="u-71.24" who="#PZahajkiewicz">A wreszcie — ostatnią dziedziną jest uporządkowanie stanu prawnego. I tutaj rzeczywiście stajemy przed wielką niewiadomą, bo co ma oznaczać teza: uporządkowanie stanu prawnego. W słowach tych może się mieścić wszystko: zmiana ustroju, faktyczna zmiana Konstytucji, pokiereszowanie całego ustawodawstwa w jakimkolwiek kierunku Rząd zapragnie. Jest to rzeczą niebezpieczną tak ogólnikową tezą upoważniać Rząd do unormowania, względnie uporządkowania stanu prawnego. Proszę Panów, jaki to Rząd żąda dla siebie prawa uporządkowania stanu prawnego? Ten Rząd, który wraz z rządami poprzedniemi doprowadził — o czem wielokrotnie w tym Sejmie mówiliśmy — do zupełnego upadku poczucia prawa i praworządności we wszystkich dziedzinach. Teraz miałby ten Rząd porządkować stan prawny? Na jakiej płaszczyźnie?</u>
<u xml:id="u-71.25" who="#PZahajkiewicz">Mówi Rząd w uzasadnieniu projektu ustawy o potrzebie zatrzymania jakiejś jednolitej polityki. Ale, co tu mówić o jednolitej polityce Rządu, kiedy dziś każdy funkcjonarjusz policyjny w najmniejszej wiosce jest komentatorem przepisów ustawy i jest ich eksplikatorem według swego widzimisię. Widzimy dziś przerost funkcyj wykonawczych nad innemi dziedzinami. Widzimy, że prawo jest igraszką w ręku każdego nietylko urzędnika administracji ogólnej, ale i w ręku każdego funkcjonarjusza policji.</u>
<u xml:id="u-71.26" who="#PZahajkiewicz">Jeśli mówimy o jakichś stałych pojęciach prawa i praworządności i o jednolitej wykładni prawa, to przypomnieć sobie musimy, jak wytłumaczono ostatni ustęp art. 44 Konstytucji, który mówi o prawie Sejmu do uchylania dekretów Prezydenta. Co zrobiono z dekretem prasowym i jak eksplikowano to zarządzenie? Mamy to wszyscy w pamięci.</u>
<u xml:id="u-71.27" who="#PZahajkiewicz">Proszę Panów! Wszystkie postanowienia ważne dla ludności: o prawie osobistem obywatela, o nietykalności mieszkania, o tajemnicy listów, o wolności prasy, o wolności zebrań, o prawach przysługujących t. z w. mniejszościom narodowym — ani jedno z tych postanowień, teoretycznie w Konstytucji zawartych, w życiu nie utrzymało się, ani jedno w życiu nie było stosowane, gdyż setki tysięcy przykładów, które my podajemy do wiadomości Rządu, w naszych przemówieniach, w interpelacjach, czy na komisjach, czy w prasie, przy każdej sposobności wykazują, że ta zasada „praworządność” w pojęciu rządowem jest nadzwyczaj elastyczna, tłumaczona w taki sposób, na jaki my bezwarunkowo nie możemy się zgodzić.</u>
<u xml:id="u-71.28" who="#PZahajkiewicz">Oto — najnowszy jeden — choć drobny epizod. W r. 1925 pojawiła się w księgarniach mała sztuka sceniczna „Sofija Haleczko”. Była to nasza bohaterka, która w 1914 r. wstąpiła w szeregi ukraińskich strzelców siczowych i walczyła przeciwko nawale rosyjskiej w Karpatach. Pojawiła się w 1925 r. mała broszurka w formie scenicznej i była w obiegu handlowym we wszystkich księgarniach, była też ta sztuka wystawiana na różnych scenach amatorskich. Nagle 30 stycznia b. r. lwowski sąd skonfiskował tę broszurkę, dopatrując się w niej kolizji z § 65 ustawy karnej. A więc przez lat siedem nie było żadnej kolizji i mogła być sztuka ta kupowana i wystawiana, aż nagle teraz dopatrzył się w niej Rząd znamion zbrodni zakłócenia spokoju publicznego. Mały kwiatek z dziedziny wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-71.29" who="#PZahajkiewicz">Dwa jeszcze przykłady o stosowaniu tej praworządności w dziedzinie innej. Mówi każdoczesny rząd wiele o swej życzliwości dla ludności ukraińskiej, mówi, że ponad naszemi głowami sprzyja ludności i wszelkie dobrodziejstwa jej daje. Mówi Rząd o popieraniu ruchu spółdzielczego, o popieraniu różnych stowarzyszeń wiejskich. Przytoczę tu kilka przykładów, ale nie gołosłownie, bo zacytować mogę liczby orzeczeń starostów i konkretne wyroki sądowe. I proszę bardzo, ażeby Panowie przedstawiciele Rządu, użyczyli mi kilka chwil uwagi dla tych faktów, które tu naprowadzę. Mam tu z życia Wołynia przykłady, jak życzliwie Rząd odnosi się do spółdzielczości na Wołyniu, jak policja traktuje tam społeczeństwo i pojedyńczych obywateli narodowości ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-71.30" who="#PZahajkiewicz">A więc, proszę Panów: starszy posterunkowy Jan Jarocki w Klewaniu, pow. Równe, donosem z 19 czerwca 1931 r. zaskarżył przed starostą powiatowym w Równem Piotra Maksymczuka, ze wsi Oleszwy, gminy Klewań, jakoby on 15 stycznia 1931 r. zwołał nielegalne zebranie w tejże wsi w celu uruchomienia bibljoteki sojuza ukraińskiego. Starosta powiatowy w Równem decyzją z dnia 23 września r. ub. zasądził Piotra Maksymczuka, na zasadzie art. 5 rozporządzenia z dnia 25 marca 1919 r., na grzywnę w kwocie 100 złotych, z zamianą na 30 dni aresztu.</u>
<u xml:id="u-71.31" who="#komentarz">(Głos: Bo zwołał nielegalne zgromadzenie.)</u>
<u xml:id="u-71.32" who="#PZahajkiewicz">A więc starosta, a widać, że i Pan Poseł uwierzył na słowo posterunkowemu policji państwowej, tymczasem sąd w Równem, Panie Pośle, ośmielił się być innego zdania, niż Pan Poseł, i nie uwierzył posterunkowemu policji państwowej, albowiem wskutek założenia środka prawnego przez Piotra Maksymczuka była przeprowadzona w sądzie grodzkim w Równem dnia 12 stycznia r. b. rozprawa, na której wyszło na jaw, że odnośne doniesienie ze strony tego funkjonarjusza policji państwowej było wyssane z palca, albowiem ten Piotr Maksymczuk przebywał wówczas stale bez przerwy w Równem, co udowodnione zostało licznymi świadkami i sąd grodzki — prawdopodobnie p. Poseł nie będzie kwest jonować prawomocnego orzeczenia sądu — otóż sąd grodzki w Równem wyrokiem z 12.1. 1931 r. Maksymczuka uniewinnił.</u>
<u xml:id="u-71.33" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A zatem istnieje sprawiedliwość.)</u>
<u xml:id="u-71.34" who="#PZahajkiewicz">Ja mówię o administracji publicznej, ja mówię o tem, jak policja szykanuje ludność,...</u>
<u xml:id="u-71.35" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nie prowokujcie jej, a nie będzie szykanowała.)</u>
<u xml:id="u-71.36" who="#PZahajkiewicz">...mówimy o przeroście władzy policyjnej.</u>
<u xml:id="u-71.37" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Tu jest przerost władzy p. Maksymczuka.)</u>
<u xml:id="u-71.38" who="#PZahajkiewicz">Pan pochwala oszczercze doniesienia władz policyjnych; jeśli tak, to proszę zachować przy sobie ten patent i ten monopol na oszczercze doniesienia ze strony policji.</u>
<u xml:id="u-71.39" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Zdarzył się jeden taki wypadek i sąd go wyjaśnił.)</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#WicemarszałekMakowski">Proszę Panów o nieprzerywanie mówcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#PZahajkiewicz">Pozwólcie Panowie, gdybym nie naprowadzał konkretnych faktów i nie wymieniał nazwisk, to możnaby kwestjonować moje twierdzenia, ale skoro podaję dokładne fakty, to im zaprzeczyć już nie wolno.</u>
<u xml:id="u-73.1" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: był to jeden wypadek i sąd go wyjaśnił.)</u>
<u xml:id="u-73.2" who="#PZahajkiewicz">Niestety, nie ma Pan racji, nie był to jeden wypadek, mogę Panu przytoczyć drugi, trzeci i czwarty, i dziesiąty, i setny wypadek. Proszę posłuchać, co się w Równem i na Wołyniu dzieje.</u>
<u xml:id="u-73.3" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-73.4" who="#PZahajkiewicz">Teraz mówimy o tej życzliwości dla ruchu spółdzielczego. Ja wierzę, że dla Was to jest bagatela, ale dla ukraińskiej ludności Wołynia i dla ruchu spółdzielczego i dla nas, jako reprezentantów i obrońców tej ludności nie jest to bagatelką. Proszę Panów, posłuchajmy: oto posterunek policji w Hoszczy zrobił 30. V.1931 r. do starosty w Równem doniesienie na Aleksego Ilczuka z Paszuk i na czterech innych włościan za nielegalne zebranie i twierdził, że założyli oni w Rusywlu nielegalne stowarzyszenie, t. j. nielegalną kooperatywę pod nazwą „Zgoda”. W doniesieniu tego organu praworządności i prawa czytamy, że rezultatem urządzonego zebrania była nielegalnie urządzona kooperatywa „Zgoda”, która w dniu 10 maja 1931 r. w domu Botana Klima została nielegalnie otwarta…</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#WicemarszałekMakowski">Rzeczywiście to nie ma związku z dyskusją.</u>
</div>
<div xml:id="div-75">
<u xml:id="u-75.0" who="#PZahajkiewicz">…bez zezwolenia starosty w Równem. I dalej stróż praworządności pisze: Takową dnia 25 maja 1931 r. zamknąłem i zapieczętowałem do czasu uzyskania właściwego zezwolenia na zamknięcie tej kooperatywy. Jednocześnie zgłaszam — tak pisze policja — że nielegalnie otwarta kooperatywa była zaopatrzona w szyld z napisem ukraińskim, który zdjąłem zaraz z lokalu kooperatywy i zdjąłem kilkanaście napisów w języku ukraińskim w lokalu kooperatywy. Napisy te są hasłem kooperacji, by wszyscy łączyli się w jedno kółko: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! Oto dosłowna treść policyjnego donosu. Zamiast ukarać oszczercę, starostwo w Równem ukarało w drodze administracyjnej czterech włościan grzywnami po 50 zł. To są bezprawne, brutalne szykany! To ma być praworządny stan! I znowu w przewodzie sądowym okazało się, że posądzenie było oparte na zmyślonych relacjach i znowu sąd uniewinnił tych oskarżonych, gdyż kooperatywa „Zgoda” istnieje w Rusywlu i to legalnie od r. 1929.</u>
<u xml:id="u-75.1" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
<u xml:id="u-75.2" who="#PZahajkiewicz">Mógłbym takich przykładów przytaczać bez liku.</u>
<u xml:id="u-75.3" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-75.4" who="#PZahajkiewicz">Ma Pan rację, że to nie naprawi tych, którzy współdziałają.</u>
<u xml:id="u-75.5" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-75.6" who="#PZahajkiewicz">Dlatego też, mając tego rodzaju wypadki tej praworządności, chyba nie może być żadnej iluzji co do tego, w jakim kierunku miałby Rząd normować stosunki prawne, a mianowicie w kierunku dalszego bezprawia.</u>
<u xml:id="u-75.7" who="#PZahajkiewicz">Z tej przyczyny, choć obecnie ani w samorządzie, ani tem mniej w ciałach ustawodawczych naród ukraiński nie ma należnej ingerencji na decyzje w sprawach, odnoszących się do ukraińskiej ludności, to w żadnym razie nie możemy wyzbywać się i tych szczupłych praw i pozbawiać się możności obrony naszego narodu na ustawodawczym terenie. Zadaniem naszem jest — nie umniejszanie i zwężanie prawa narodu ukraińskiego do samostanowienia o sobie, lecz wręcz przeciwnie, rozszerzenie i wzmocnienie tego prawa do pełnych rozmiarów.</u>
<u xml:id="u-75.8" who="#PZahajkiewicz">Podtrzymuję w zupełności wszystkie poprawki zgłoszone przez Klub Ukraiński. Z przyczyn zasadniczo politycznych będziemy głosować przeciwko projektowi ustawy, a ponadto Klub Ukraiński postawił zasadniczy wniosek o odrzucenie a limine projektu omawianej ustawy o pełnomocnictwach.</u>
</div>
<div xml:id="div-76">
<u xml:id="u-76.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Bitner.</u>
</div>
<div xml:id="div-77">
<u xml:id="u-77.0" who="#PBitner">Wysoka Izbo! Polska znalazła się dziś znowu na przełomie. Nic jest to może tak jaskrawy i tragiczny przełom, jakim był maj 1926 r.; nie jest to może tak jaskrawy i świadczący o systemie obecnych rządów przełom, jak były wybory w r. 1930, tem niemniej cała ta sesja, która na kolejnych posiedzeniach udzielała szereg poszczególnych mniejszej wagi pełnomocnictw ministrom, a kończy się temi generalnemi pełnomocnictwami dla Rządu, ta sesja jest znowu świadectwem, że znajdujemy się na zakręcie, że znajdujemy się na przełomie, że naród nasz stanął wobec nowego faktu, który stworzył Rząd obecny. Zagadnienie, które stoi przed nami, zagadnienie pełnomocnictw przekracza znacznie to, co jest zawarte w samej ustawie. Jest to nietylko zagadnienie udzielenia Rządowi pełnomocnictw, jest to jednocześnie zagadnienie wiary lub niewiary we własny naród, zagadnienie, które się wiąże z poglądem na obecną naszą sytuację, na stosunki, na przyszłość, na drogi, po których należy naród prowadzić.</u>
<u xml:id="u-77.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-77.2" who="#PBitner">Jeżelibyśmy więc chcieli streścić te pytania, które Izba ma dzisiaj rozstrzygnąć, dając Rządowi pełnomocnictwa lub ich odmawiając, to nie mamy do czynienia jedynie z zagadnieniem zaufania do Rządu, — nie, — to jest jednocześnie, jak powiedziałem, zagadnienie wiary lub niewiary we własny naród, zagadnienie, które się wiąże z tem, jak się ocenia nasze własne wysiłki po zdobyciu niepodległości w r. 1918.</u>
<u xml:id="u-77.3" who="#PBitner">Wysoka Izbo, wielki naród jest to instrument cudowny, cudowna potęga, ale potęga w rękach prawych, w rękach ludzi wielkich. Wielki naród nie uzdrawia swego życia przy pomocy papierowych ustaw, wielki naród nie wychodzi z trudności swoich historycznych przy pomocy zrzekania się swoich praw dla jednostek, czy dla rządu, wielki naród w chwilach najcięższych przejść nie ogłasza niejako upadłości: bankructwa wiary w siebie, nie szuka kuratorów, nie szuka kurateli! I jeżeli spojrzy się na ciężkie przejścia, czy to natury społecznej, czy to natury politycznej szeregu narodów świata, jeżeli zechcemy zbadać, jak one uzdrawiały swoje życie, jakie metody zastosowały, ażeby wyjść z trudności i przezwyciężyć przeszkody, zauważymy, że we wszystkich przełomowych momentach, była jedyna droga, — droga obudzenia sił, tkwiących w samym narodzie. Innej drogi niema. Nie pomogły i nie pomogą nigdy wyjątkowe pełnomocnictwa — jedyna droga, to powtarzam, droga obudzenia wiary we własne siły narodu.</u>
<u xml:id="u-77.4" who="#PBitner">Nie będę brał przykładu z historji wojny jakiejkolwiek, ale podam jeden tylko przykład z ostatnich lat. Gdy wielki naród francuski znalazł się w trudnościach finansowych i gospodarczych, nie udzielił pełnomocnictw swojemu rządowi, nie dał ich nawet wówczas, gdy jeden z największych mężów, o którym naród francuski dziś ogłosił, że się dobrze zasłużył ojczyźnie, — gdy Briand prosił o pełnomocnictwa, to parlament francuski mu ich odmówił. A w jaki sposób zostały uzdrowione finanse francuskie? W jaki sposób Poincare w ciągu niespełna roku spadającego franka francuskiego zatrzymał? W jakiż sposób w czasie niespełna dwóch lat swoich rządów utwierdził moc, utwierdził taką potęgę gospodarczą Francji, że dziś wpływa ona na świat cały? Przez pełnomocnictwa? Nie. Przez obudzenie żywotnych sił samego narodu.</u>
<u xml:id="u-77.5" who="#PBitner">I jeżeli chodzi o nasz naród, to jedno z dwojga: albo wierzy się tak, jak sami Panowie zdaje się wierzycie, że to jest naród głupców, — Panowie to ogłaszacie oficjalnie, na swoich uroczystościach i rocznicach, Panowie ogłaszacie to urbi et orbi na świat cały, — albo się wierzy, że naród polski jest narodem wielkim i że nie potrzebuje kurateli, ani kuratorów.</u>
<u xml:id="u-77.6" who="#komentarz">(Głos: Ale czy ten Rząd jest obcy, że Pan nazywa to kuratelą? Przecież to jest polski rząd, polskiego społeczeństwa.)</u>
<u xml:id="u-77.7" who="#PBitner">Pan nawet, zdaje się, nie chce zrozumieć, iż stawiam zagadnienie w sposób zupełnie wyraźny, że albo uzdrawia się stosunki gospodarcze przez wiarę w naród i przez rząd zaufania narodowego, albo się go usiłuje uzdrowić przez odebranie narodowi jego praw.</u>
<u xml:id="u-77.8" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-77.9" who="#PBitner">I dlatego też my, jako klub, nietylko z punktu widzenia naszego stosunku do Rządu, ale z punktu widzenia naszej wiary w naród, wiary w jego żywotne siły, uważamy za niewskazane, aby się pozbawiać tych szczątków samodzielności, jakie ma nasz naród i to przedstawicielstwo narodu, i aby przelewać wszystkie uprawnienia na biurokrację, na Rząd.</u>
<u xml:id="u-77.10" who="#PBitner">Proszę Wysokiej Izby, nie stąd płynie nasza wiara w naród, że wydał wielkich ludzi i wielkich wodzów, nie stąd płynie ta wiara, że na tym narodzie wielcy mężowie historji naszej wygrywali rapsody jakieś potężne, bohaterskie, czy rycerskie, nie stąd, że w najcięższych chwilach przychodzili ludzie, którzy, jeżeli nie mogli uratować samej wolności i niepodległości narodu, to ratowali jego honor, jak Kościuszko i Poniatowski, i nie stąd, że z narodu tego wychodziły wielkie genjalne jednostki, które rozsławiały imię jego po wszystkie krańce ziemi, jak Kopernik, Mickiewicz, Sienkiewicz, — ale stąd że w okresie przełomu, w okresie wielkich i najcięższych chwil mogliśmy stwierdzić wszędzie ofiarność, patrjotyzm i przy wiązanie do kraju. Nie było wsi w Polsce, nie było miasteczka, czy osady robotniczej, skądby nie płynęły ofiary życia i mienia.</u>
<u xml:id="u-77.11" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Ale Wyście nie dawali tych ofiar!)</u>
<u xml:id="u-77.12" who="#PBitner">Każdy z nas, co mógł, również dawał. Ja sobie byłem skromnym tylko ochotnikiem wojska polskiego w czasie wojny, niczem więcej.</u>
<u xml:id="u-77.13" who="#komentarz">(P. Sanojca: Mniej się chwalić, więcej robić)</u>
<u xml:id="u-77.14" who="#PBitner">Otóż jeżeli z tego punktu widzenia, z punktu widzenia wiary w te serca zarówno Polski włościańskiej, jak i Polski robotniczej, z wiary w patrjotyzm szerokich mas, będziemy wychodzili, to uznamy, że nie przez pełnomocnictwa, lecz przez rząd, mający całe zaufanie kraju, można się wydźwignąć z kryzysu i przełamać ten kryzys, — kryzys nietylko materjalny, ale i prawny i duchowy, jaki przeżywa Polska.</u>
<u xml:id="u-77.15" who="#PBitner">Jeżeli zaś chodzi o ten stan apatji i depresji, jaki ogarnął szerokie rzesze ludności, która przestała żywić wiarę w lepszą przyszłość i zaczyna się poddawać zniechęceniu nieraz rozpaczy, to bez radykalnych zmian w systemie rządzenia, a przedewszystkiem bez obudzenia ponownego zaufania we własne Państwo, uzdrowienie kryzysu nie będzie możliwe.</u>
<u xml:id="u-77.16" who="#PBitner">Jesteśmy przeciwni temu projektowi przedewszystkiem z tego powodu, że nie wierzymy w ideologiczne, zasadnicze przesłanki obozu Panów. Nie wierzymy dlatego, że ta ideolog ja nie ma nic wspólnego z tradycją naszej kultury i naszych założeń politycznych. Ideologja Panów jest bardzo piękna i wzniosła. Ażeby nie być gołosłownym, postaram się streścić ją na podstawie zestawień słów i czynów przywódców Panów.</u>
<u xml:id="u-77.17" who="#PBitner">Panowie twierdzicie: dobro Rzeczypospolitej jest najwyższem prawem. Panowie twierdzicie, że obywatel winien się odznaczać ofiarnością na rzecz Państwa. Wołają o to w szeregu przemówień Wasi posłowie, mówi to poseł Wasz i prezes — Sławek. Wołacie również: w wypadku konfliktu interesów, w imię interesu Państwa, nawet materjalnego, można przekreślić wszelkie prawa, wszelkie zasługi obywateli. Jest to teza, którą nam wygłosił p. poseł Mackiewicz na Komisji Prawniczej. Wynika stąd, że można podeptać wszelkie dotychczasowe tradycyjne pojęcia o prawie, odebrać wszelkie prawa nabyte, a więc emerytury ludziom pracy, inwalidom, można stworzyć wyjątkowe prawa dla spadkobierców osób zasłużonych, jak np. powstańców z 1863 r.; można wreszcie traktować prawo, Konstytucję, jako świstek zadrukowanego papieru, posiadający moc i rolę chyba tylko zużytej szmaty. Dobro i zło mierzycie Panowie interesem Państwa, w imię racji stanu uważacie za możliwe uchylenie wszelkich praw pisanych czy niepisanych. Lecz jeszcze i tego jest mało. Panowie w prasie swoich zwolenników i kraj cały chcecie przekonać, że trzeba uchylić dotychczasowe pojęcia o prawach człowieka i obywatela, że ten kodeks praw winien być zastąpiony kodeksem obowiązków — obowiązków wobec Państwa, że ten obowiązek wobec Państwa winien być najwyższym nakazem — pisze p. Miedziński w „Gazecie Polskiej”. „Młode pokolenie należy wychowywać w kulcie dla Państwa” — mówi znów p. Minister Jędrzejewicz. „W Państwie należy stworzyć siłę i siłą zmusić obywateli do wykonywania obowiązków wobec Państwa” — mówi p. Wicemarszałek Polakiewicz:</u>
<u xml:id="u-77.18" who="#PBitner">„Państwo jest najwyższą miarą i najwyższem dobrem”.</u>
<u xml:id="u-77.19" who="#PBitner">Przecież ta ideologja jest ideologją porywającą, ideologją wspaniałą. Ale Wysoka Izbo, umyślnie streściłem te podstawy ideologji, którą Panowie żyjecie, żeby wskazać, że właśnie w tej ideologji tkwi źródło zła naszych stosunków, że właśnie w tej ideologji, w tej błędnej ideologji — tu właśnie tkwi tragedja naszych stosunków. Albowiem ta ideologja była zupełnie na miejscu 2.000 lat temu, była dobra wówczas, kiedy istniał kult państwa pogańskiego, była dobra wówczas, za czasów pogańskich, kiedy był kult Cezara, ale Panowie przesiali zupełnie…</u>
</div>
<div xml:id="div-78">
<u xml:id="u-78.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
<u xml:id="u-78.1" who="#Marszałek">Może Pan będzie łaskaw ograniczyć się i nie sięgać do starożytnych przykładów.</u>
</div>
<div xml:id="div-79">
<u xml:id="u-79.0" who="#PBitner">Ja tylko motywuję, dlaczego nie mamy zaufania do Rządu. Zresztą Cezarów istotnie tykać nie wolno.</u>
<u xml:id="u-79.1" who="#PBitner">Otóż naród polski jednak ma nietylko polską ideologję, ma też ideologię chrześcijańską, nasiąknął wielkiemi prądami umysłowemi Zachodu, naród ten w swojej krwi ma tradycję wielkich zasad prawa, naród ten pisał już na pięć wieków przed Brześciem: neminem captivabimus nisi jure victum.</u>
<u xml:id="u-79.2" who="#PBitner">I oto jest, Wysoka Izbo, pierwsza przesłanka dlaczego będziemy żądali przejścia do porządku dziennego nad projektem ustawy: Nie mamy bowiem zaufania i do ideologji obozu rządowego; do tej ideologji statolatrji, sprzecznej z pojęciem państwa chrześcijańskiego do ideologji, która domaga się nieustannego rozszerzania uprawnień rządu, która zupełnie przekreśla w imię praw państwa przyrodzone prawa człowieka, która przekreśla zupełnie nawet zasługi, wypływające z wykonanych wobec państwa obowiązków, która wreszcie zrywa z tą zasadą prawną, że każdy wykonany obowiązek daje uprawnienia, a każde uprawnienie łączy się z obowiązkiem. Niepodobna bowiem oddzielać obowiązku od uprawnienia — stanowią one dwie strony jednego zjawiska, jakiem jest prawo. A czy cała sesja, w której Panowie przekreślaliście nawet nabyte prawa, w której Panowie za wykonanie obowiązku, czy przez inwalidów, czy przez emerytów, czy pracowników, uznaliście za możliwe odebranie im nadanych praw, nie wskazuje na to, do czego prowadzi ideologja racji stanu, a raczej interesu państwowego?</u>
<u xml:id="u-79.3" who="#PBitner">I dlatego też, Wysoka Izbo, tu tkwi pierwszy powód braku zaufania — nie do poszczególnych ludzi, bo nie o ludzi tu chodzi, — ale do zasad, któremi Panowie się rządza, zasad dobrych może przed dwoma tysiącami lat, ale nie w naszych czasach, oto powód, dlaczego my nie możemy dawać Rządowi, który wyznaje ideały statolatrji — pełnomocnictw.</u>
<u xml:id="u-79.4" who="#PBitner">A drugim powodem, dlaczego my nie możemy udzielić Rządowi pełnomonictw, jest brak wiary, aby te pełnomocnictwa, które będą dane Rządowi, były wyzyskane tak, jak sprawiedliwość względem obywateli i przeciwników nakazuje. Proszę sobie przypomnieć poprzednie pełnomocnictwa, o których pan przedstawiciel Rządu na Komisji Prawniczej powiedział, że zostały wspaniale wykorzystane i że zarzutów Rządowi za ich wykorzystanie nie stawiano. Otóż ja nic będę wymieniał wszystkich rozporządzeń z mocą ustawy, które były wydane na podstawie poprzednich pełnomocnictw, ja przypomnę tylko jedno rozporządzenie, ale jakże charakterystyczne, — małe rozporządzenie, o którem mało się mówi, o tem, że ma się prawo zwalniać z wojska oficerów na 7 lat przed terminem, ustalonym w ustawie o prawach i obowiązkach oficerów. Przypominam, że w myśl tego rozporządzenia z mocą ustawy, tysiące oficerów, a między innymi setki tych, — którzy nie tam gdzieś z tyłu, gdzieś w biurach i urzędach, ale tych, którzy na froncie walczyli, którzy akademje wojskowe pokończyli, którzy za rany i bohaterstwo na froncie otrzymali krzyże zasługi i Virtuti Militari — setki takich oficerów znalazło się poza nawiasem i możnością pracy dla wojska polskiego i dalszej służby dla kraju.</u>
<u xml:id="u-79.5" who="#PBitner">Jeżeli tamte pełnomocnictwa, w czasach, kiedy się Panowie jeszcze liczyli z tem, że nie macie większości w Sejmie, zostały zużyte w ten sposób, żeby najbardziej nieraz zasłużonych oficerów pozbawić możności pracy w wojsku, żeby z kawalerami Virtuti Militari postępować tak, jak z zużytem pudełkiem zapałek, dlatego tylko, że nie mieli karku z gumy, jeżeli tak można było postąpić z obrońcami kraju, którzy przelewali krew na froncie, to cóż Panów dzisiaj powstrzyma od tego, żeby ta niesprawiedliwość nie powtórzyła się w Polsce, od tego naprzykład, żeby w myśl zasady, wskazanej w pełnomocnictwach, która mówi o uporządkowaniu wymiaru sprawiedliwości, o możności uporządkowania stanu prawnego, nie wyrzucić na bruk wszystkich sędziów niezależnych. Któż nas zapewni, co nam może dać rękojmie po takim fakcie przekreślenia praw i obowiązków oficerów, że sędzia niezawisły będzie mógł służyć dalej swojemu krajowi w obronie sprawiedliwości? Sędzia który się skompromitował czemkolwiek, będzie miał zawsze sąd dyscyplinarny.</u>
<u xml:id="u-79.6" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-79.7" who="#PBitner">Jeżeli Pan wspomina sędziego Brodackiego, to nie wypowiadając się w tej sprawie zupełnie, bo nie wiem, jaki będzie wyrok sądu, muszę stwierdzić, że odpowie on zapewne na złośliwości które go spotkały.</u>
<u xml:id="u-79.8" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-79.9" who="#PBitner">Panie, czy on jest winien, czy nie winien — ja się od sądu o tem w tej chwili wstrzymuję.</u>
<u xml:id="u-79.10" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-79.11" who="#PBitner">A po drugie, nie możemy dać pełnomocnictw i nic możemy brać na siebie odpowiedzialności za ich skutki dla Polski, jeżeli poprzednie rozporządzenia z mocą ustawy wydane były sprzeczne z elementarnem poczuciem sprawiedliwości. A przecież nawet wróg w stosunku do wroga na polach bitwy okazuje niemy szacunek, a cóż uczynił własny rząd, właśni ministrowie tym, którzy krwią swoją bronili kraju?</u>
<u xml:id="u-79.12" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-79.13" who="#PBitner">Proszę Panów, będziemy mówili o tem w sądzie. Ja już zresztą oświadczyłem, że nie zwykłem wydawać sądu na ludzi przed sądem.</u>
<u xml:id="u-79.14" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-80">
<u xml:id="u-80.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
<u xml:id="u-80.1" who="#Marszałek">Panie Pośle Sanojca, przywołuję Pana do porządku.</u>
</div>
<div xml:id="div-81">
<u xml:id="u-81.0" who="#PBitner">Mogą Panowie powiedzieć, jak to jeden z Panów wykrzyknął, że to my narzuciliśmy się krajowi na przywódców, że to my jesteśmy wybrani za pomocą tego cudownego rozmnażania głosów, że to my prawdopodobnie jesteśmy w Sejmie intruzami, a Panowie reprezentujecie wolę kraju. Ale Panowie, to, co teraz powiem, powiem z wielkim żalem, naprawdę powiem z uczuciem boleści, niech Panowie przejdą się po wsi polskiej i niech Panowie posłuchają, o czem dziś marzy i mówi wieś polska. Może Panowie nie słyszeli tego, o czem dziś mówi wieś — mówi o wojnie.</u>
<u xml:id="u-81.1" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-81.2" who="#PBitner">Mówi o wojnie i cieszy się z możliwości wojny. A czy wiecie, co mówią gospodarze na wsi wówczas, gdy nie czują na sobie oka strażnika, ani oka władzy? Czy myślicie, że cieszą się z samej wojny? Oni się cieszą z tego, że dostaną karabiny. A proszę Panów, możecie mi Panowie wierzyć, że to nie z jednej strony kraju słyszałem i że to mi żadnej przyjemności nie sprawia — tych karabinów nie w tę stronę chcieliby użyć,...</u>
<u xml:id="u-81.3" who="#komentarz">(Protesty na ławach B. B. Głosy: Wstyd, prowokacja! P. Sanojca: Ordynarne kłamstwo!)</u>
<u xml:id="u-81.4" who="#PBitner">...gdziebyśmy tego chcieli my wszyscy.</u>
</div>
<div xml:id="div-82">
<u xml:id="u-82.0" who="#Marszałek">Panie Pośle Sanojca, wzywam Pana do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
<u xml:id="u-82.1" who="#Marszałek">Panie Pośle! Ja rozumiem doskonale, że Pańskim zwyczajem jest wygłaszać najradykalniejsze przemówienia, ja uznaję to, ale może Pan będzie łaskaw trzymać się pewnych norm, bo będę musiał Pana przywołać do rzeczy.</u>
</div>
<div xml:id="div-83">
<u xml:id="u-83.0" who="#PBitner">Panie Marszałku! Stwierdzam tylko, dlaczego nie mamy zaufania do Rządu i do tej ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-84">
<u xml:id="u-84.0" who="#Marszałek">To przemówienie może być podburzające.</u>
</div>
<div xml:id="div-85">
<u xml:id="u-85.0" who="#PBitner">Nikogo nie podburzam i kraju nie potrzebuję podburzać. Ale przejdźmy do zagadnienia zaufania politycznego kraju, a jeszcze raz oświadczam, że jeżeli będziecie mieli dobry wywiad, to sami fakty wskazane stwierdzicie. Mnie to boli i z tego się nie cieszę.</u>
<u xml:id="u-85.1" who="#PBitner">Przejdźmy do innych dziedzin życia. Czy kraj pod względem gospodarczym ma zaufanie do Rządu? Tu już cytowałem Panom na Komisji Prawniczej jeden przykład tylko, bo nie chcę omawiać całości tego zagadnienia. Niech Panowie zauważą, że najstarsze i najsolidniejsze firmy likwidują swoje interesy, a jeżeli coś powstaje, to powstaje jako przedsiębiorstwo spekulacyjne. Jeżeli weźmiecie drugi fakt, bodaj najbardziej charakterystyczny — cenę złota, czy zwróciliście na to Panowie uwagę, że złoty rubel rosyjski jest więcej wart od wartości czystego złota w nim zawartego? Czego to dowodzi?</u>
<u xml:id="u-85.2" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-85.3" who="#PBitner">Chcę Panu powiedzieć, że to dowodzi jednej rzeczy, że się likwidują zdrowe przedsiębiorstwa, że ludzie uciekają od wszelkich interesów, a nietylko od waluty, bo przestają wierzyć we własne Państwo, zaczynają wierzyć w złoto. I dlatego, proszę Panów, jest to objaw ciężki i bolesny, jest to objaw, który każdy polityk, który się troszczy o przyszłość, musi wiedzieć. Wskazywałem również na komisji na to, proszę Panów, że gdy przyszedł rząd zaufania angielski, rząd zaufania, który się oparł na woli narodu w Anglji, to tam złoto, które od dziesiątków lat było w ziemi zagrzebane, wypłynęło na wierzch i to była przyczyna, dlaczego finanse angielskie w tak szybki i cudowny sposób zaczęły się uzdrawiać. U nas odwrotnie. Niech Panowie spróbują ogłosić, że banki państwowe kupują złoto, jest wątpliwe, czy będziemy mieli taki objaw, jak w Anglji.</u>
<u xml:id="u-85.4" who="#komentarz">(P. Tebinka: Tam nie wygłaszano z trybuny takich przemówień.)</u>
<u xml:id="u-85.5" who="#PBitner">Ja sądzę, że Pana tylko prawda boli, jeżeli nie widzi Pan z mojego przemówienia, że mnie chodzi tylko o przyszłość kraju. Jeśli Panom się wydaje, że chodzi mi o jakikolwiek inny cel, niż o budzenie sumienia, to Panowie się głęboko mylą.</u>
<u xml:id="u-85.6" who="#komentarz">(P. Sanojca: Prowokację widać z Pańskiego przemówienia.)</u>
<u xml:id="u-85.7" who="#PBitner">Ale jeśli istnieją liczne objawy smutne i bolesne, które Panom zacytowałem tylko w kilku przykładach, to ja ich nie mnożę. Jeśliby ktokolwiek z Panów tem się zainteresował, to przykładów braku zaufania, zarówno na wsi, jak i w miastach, mógłbym Panu przytoczyć dziesiątki i setki. Nie będę Panów nużyć. Nie chcę być przez nikogo posądzony o to, że mi chodzi o podburzanie kogokolwiek, a nie o obudzenie sumienia, czego domagał się p. Paschalski na komisji, sumienia wzajemnego.</u>
<u xml:id="u-85.8" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-85.9" who="#PBitner">Dobroć w pantoflach jest czasem gorsza od siły.</u>
<u xml:id="u-85.10" who="#PBitner">Jeśli przejdziemy od zagadnień naszego życia wewnętrznego do zagadnień życia zewnętrznego, to zapytajmy, czy są objawy międzynarodowego wzrostu zaufania do Polski. Czy projekt unji naddunajskiej, pozostawiający Polskę na uboczu, jest dowodem zaufania? Czy projekt ten nie pozostawia nas gdzieś zupełnie z boku wielkiej polityki międzynarodowej? Czy, proszę Panów, nie jest zastanawiającym taki objaw — i tu muszę fen przykład przytoczyć, jakkolwiek p. Paschalski zastrzegał się przeciw temu na komisji — jak stosunek do Czechosłowacji w parlamencie francuskim — te nadzwyczajne pochwały, i akie się tam słyszy dla narodu, który nie ma za sobą 18 bitew świata w swoich dziejach, nie ma tych zasług dla ludzkości, jakie ma nasz naród.</u>
<u xml:id="u-85.11" who="#PBitner">Czy te wszystkie objawy ustosunkowania się do Polski, które rok temu przytaczałem na Komisji Budżetowej i na Komisji Spraw Zagranicznych nie wskazują na to, że Polska zostaje na uboczu, że wielkie demokracje, a przedewszystkiem Francja zaczynają się odnosić do nas coraz nieżyczliwiej, że głosy krytyki stosunków polskich i krytyki Polski są coraz liczniejsze, że zaczynają wyrażać zdanie nie poszczególnych jednostek, lecz całych grup?</u>
<u xml:id="u-85.12" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To dzieło propagandy bolszewickiej i niemieckiej.)</u>
<u xml:id="u-85.13" who="#PBitner">Panie Kolego, nie bądź Pan naiwnym człowiekiem. Jeżeli Pan chce wiedzieć, dlaczego rozwija się nieżyczliwość dla Polski, to w końcu przemówienia będę o tem mówił. Są pewne normy współżycia ludzkiego konieczne, aby mieć zaufanie narodów cywilizowanych.</u>
<u xml:id="u-85.14" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-85.15" who="#PBitner">Wszystkie te zjawiska i życie wewnętrzne polityczne, i stosunki gospodarcze, i stosunki międzynarodowe przecież świadczą, że my coraz bardziej stajemy się słabsi, że my nietylko gospodarczo, ale i politycznie słabniemy, że nasza waga gatunkowa stale się zmniejsza. A nie mówi tego poseł po 10 latach pracy parlamentarnej po to, żeby Panom robić przykrość. Przypomnijeie sobie Panowie, że żyjemy w jednem państwie, we własnem państwie. Pamiętajcie Panowie, że jeżeli Wy słyszycie głosy krytyki, to winniście odłożyć swój tylko ujemny stosunek do przeciwnika czy wroga. Pamiętajcie, że. ci przeciwnicy szukają w Was odgłosu sumienia!</u>
<u xml:id="u-85.16" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-85.17" who="#PBitner">Wskazane zjawiska świadczą, że my, jako posłowie, nie mamy prawa, że nie możemy wziąć na siebie odpowiedzialności za to, co z temi pełnomocnictwami zrobi Rząd.</u>
<u xml:id="u-85.18" who="#PBitner">Szanowni Panowie z większości, niech Panowie nie łudzą się, że Panowie nie biorą odpowiedzialności na siebie, dając pełnomocnictwa Rządowi. Każdy z Panów jest odpowiedzialny za wszystko to, co będzie wydane na mocy tych pełnomocnictw.</u>
<u xml:id="u-85.19" who="#PBitner">W jakiż sposób należy wyjść z obecnej tragicznej sytuacji? Jakie jest stanowisko naszego klubu do zagadnienia kryzysu, to myśmy niejednokrotnie oświetlali i głos co do tego zabierali. Twierdzimy zgodnie z tem, co powiedziałem na początku swego przemówienia, że jedynie odwołanie się do narodu obudzi w nim entuzjazm, ożywi ten zmęczony naród, da mu natchnienie i wiarę w przyszłość — oto jest jedyna droga, na której można znaleźć rozwiązanie zagadnień gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-85.20" who="#PBitner">Zdaniem naszem, jedynie wybory, skoro ta Izba nie może sprostać swym zadaniom, skoro nie jest reprezentacją narodu, jedynie wybory, wybory czyste, wybory bez nacisku starostów, bez nakazów wyborczych, jedynie one są drogą, na której można znaleźć sposób wyjścia. Ale nie wierzymy, żebyście Panowie to lekarstwo zechcieli zastosować, nie wierzymy, żeby Panom, którzy jeszcze macie przed sobą 3 lata trwania w tym parlamencie bez troski, bo troski będzie miał Rząd, żeby Panom taka perspektywa się uśmiechali. Ale chociaż Panowie na tę drogę wejść nie zechcecie, to jest jeszcze inny sposób, który nie rozwiązuje wprawdzie sytuacji, ale który może być zaczątkiem przynajmniej zmiany warunków życia duchowych i materjalnych, w których się Polska znajduje Jest to zaprzestanie kultu bata, jest to wreszcie stosowanie politycznych metod kultury zachodu.</u>
<u xml:id="u-85.21" who="#PBitner">Na czem polega ta kultura zachodnia? Niech Panowie zechcą, proszę Panów, wziąć jakiekolwiek dzieło o stosunkach rzadzących do rządzonych, nie wyłączając dzieła pułkowników z Zachodu po pułkownika Spona, Niemca. Niech Panowie wezmą szereg dzieł francuskich lub angielskich o wychowaniu państwowem i obywatelskiem, o etyce rządzących. Panowie znaj dziecię tam jasne sformułowanie maksymy rządzenia: „Dopiero wtedy, gdy fundamentalny respekt przed godnością wolnego obywatela wejdzie w krew i kości przedstawicieli państwa, będzie mógł wolny obywatel z wiarą współdziałać z państwem i przedstawicielom jego przyznać większe prawa”. Szacunek wzajemny, wiara, szukanie w ludziach dodatnich elementów, szacunek dla przeciwników, poszanowanie ich poglądów, szukanie lepszych stron tam, gdzie widzimy błędną ideologję, pobudzanie lepszych stron duszy — oto jest jedyna droga.</u>
<u xml:id="u-85.22" who="#PBitner">Nie będę cytował Panom wielu przykładów na to, w jaki sposób postępujecie. Nie będę cytował tego, jak został nazwany nasz naród, nasza Konstytucja, nasze przedstawicielstwo narodowe i nasze społeczeństwo. Nie będę używał tak podburzających słów.</u>
<u xml:id="u-85.23" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Już Pan mówił o karabinach. Pańskie karabiny przejdą do historji.)</u>
<u xml:id="u-85.24" who="#PBitner">Gorszych rzeczy nie powiedziałem.</u>
<u xml:id="u-85.25" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Mówił Pan potwarze dla narodu polskiego.)</u>
<u xml:id="u-85.26" who="#PBitner">Nie mówiłem tego o narodzie, mówiłem o odgłosach na wsi.</u>
<u xml:id="u-85.27" who="#komentarz">(P. Sanojca: Pan nigdy na wsi nie był.)</u>
<u xml:id="u-85.28" who="#PBitner">Jeszcze wczoraj byłem na wsi.</u>
<u xml:id="u-85.29" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Trzeba było i dzisiaj tam zostać.)</u>
<u xml:id="u-85.30" who="#PBitner">Wiem, że Panby tego chciał.</u>
<u xml:id="u-85.31" who="#PBitner">Jeżeli tego wzajemnego poszanowania nie będzie i jeżeli w tym Sejmie będziemy uważali każdego przeciwnika za wroga, to jedności i siły nie wydobędziemy z narodu.</u>
<u xml:id="u-85.32" who="#PBitner">Pozwolę sobie zacytować jeden fakt z ostatnich dni. Człowiek, który powinien być ze czcią dla kultury Zachodu, jako wyznawca kierunku konserwatywnego, p. Mackiewicz, odmówił wszelkiej idei i wszelkich zasług jednej stronie tej Izby. Panowie możecie krytykować i walczyć ze sobą, ale nie możecie zaprzeczyć nikomu walk o Polskę i chęci jej wyzwolenia.</u>
<u xml:id="u-85.33" who="#PBitner">Ta nowa Polska na podstawie takiej kultury politycznej i takich pełnomocnictw, usuwających naród w kąt, ta Polska — ta nowa Polska zbudowana nie będzie.</u>
<u xml:id="u-85.34" who="#PBitner">A prócz względów zasadniczych istnieją zagadnienia czysto proceduralne, Nawet w proceduralnych zagadnieniach nie istnieje najmniejszy, już nie powiem wzajemny szacunek, ale nawet poszanowanie uprawnień posłów, gdyż ta ustawa zaczęła się od tego, że wniosek poselski o odesłanie do Komisji Konstytucyjnej i Budżetowej nie został poddany pod głosowanie, a dalej na komisji powiedziałem, że to jest drobiazg, ale i on świadczy o panujących stosunkach — przed wybraniem referenta przez posłów już wiadome było, kto nim będzie, w przeprowadzaniu najważniejszej ustawy widać brak poszanowania dla przeciwnika, poszanowania nietylko jego osoby, ale jego praw dobrowolnie przez większość uznanych Uważamy przeto, iż ten projekt nie stanie się ustawą wobec tego, że jej przeprowadzenie było nie?godne z regulaminem. Projekt ten, naszem zdaniem — jak stwierdziliśmy na Komisji Prawniczej — nie może stać się nigdy ustawą, dopóki ponownie nie zostanie przez Sejm przesłany do komisji tak, jak to było proponowane. Nie wchodząc w szczegóły tego zagadnienia proceduralnego, zanim postawię wniosek o przejście do porządku dziennego nad tym projektem, muszę stwierdzić i tem przemówienie zakończyć:</u>
<u xml:id="u-85.35" who="#PBitner">Dopóki będziemy stosowali polityczne metody Wschodu, dopóki stosunek rządzących do rządzonych, do stronnictw politycznych i przeciwników politycznych będzie polegać na najbardziej umiejętnem poniżaniu, na najbardziej umiejętnem miażdżeniu i postponowaniu ludzi i organizacyj, dopóty mówić o wydźwignięciu się z kryzysu i osiągnięciu zaufania narodu nie jest możliwe. Polska nowa, Polska, którąbyśmy się mogli chlubić i szczycić, może powstać tylko wówczas, jeżeli u nas zapanuje ta kultura polityczna i prawna, jaka panuje na zachodzie, Z powyższych założeń, zarówno formalnych, jak merytorycznych, zgłaszam wniosek o przejście nad daną ustawą do porządku dziennego.</u>
</div>
<div xml:id="div-86">
<u xml:id="u-86.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Pawlak.</u>
</div>
<div xml:id="div-87">
<u xml:id="u-87.0" who="#PPawlak">Wysoki Sejmie! Rząd i jego obóz wydał w obecnej sesji całą stertę ustaw i rozporządzeń i to w takiej galopadzie, że samym wykonawcom trudno będzie się zorjentować w ich treści. Przyczyny tego pośpiechu nie trudno odgadnąć. Rządowi chodziło przedewszystkiem, o to, aby opozycji utrudnić zorjentowanie się w treści przedkładanych projektów, ponieważ wiele nowo uchwalonych ustaw godzi przecież wprost w obywateli i ich interesy, między innemi, ustawa o uposażeniu funkcjonarjuszów państwowych, zmiana kodeksu postępowania karnego, o opłatach publicznych, kilkanaście ustaw podatkowych, uregulowanie finansów komunalnych, nowelizacja ustawy emerytalnej dla pracowników państwowych, o opłatach sądowych w Najwyższym Trybunale Administracyjnym, kilka ustaw o szkolnictwie, o opłatach na rzecz kościoła, o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia, która wprowadza daleko idące obniżki świadczeń i t. d.</u>
<u xml:id="u-87.1" who="#PPawlak">Ponadto stronnictwo rządowe przeprowadziło ustawę o zgromadzeniach i to w takiej formie, że uniemożliwia ona nawet zgromadzenie się obywatelom w celu wypowiedzenia się o wyrządzonych im krzywdach. Prócz wymienionych ustaw Rząd wniósł lub przygotowuje masę nowych projektów ustaw, nakładających nowe ciężary, lub pozbawiających obywateli dotychczasowych uprawnień.</u>
<u xml:id="u-87.2" who="#PPawlak">Obecną sesję Rząd chce ukoronować omawianym dzisiaj projektem ustawy o pełnomocnictwach dla wydawania dekretów z mocą ustawy.</u>
<u xml:id="u-87.3" who="#PPawlak">Na posiedzeniu Sejmu dnia 9 marca p. Premjer w uzasadnieniu tego przedłożenia powiedział, że wystąpienie o pełnomocnictwa ustawodawcze jest podyktowane koniecznością przeprowadzenia reformy administracji państwowej, organizacji władz i urzędów, podziału kompetencyj, podziału terytorjalnego, uporządkowania stanu prawnego, zrównoważenia budżetu, złagodzenia bezrobocia i t. d.</u>
<u xml:id="u-87.4" who="#PPawlak">Jeżeli chodzi o złagodzenie bezrobocia, to od p. Premjera słyszeliśmy takie zdanie: „Z zasiłków Funduszu Bezrobocia korzysta w chwili obecnej około 180.000 osób. Pozostali bezrobotni znajdują opiekę i pomoc naczelnych komitetów do spraw bezrobocia. Badane są możliwości rozszerzenia i ulepszenia tej pomocy. Ponadto w miarę sił i środków, które w najbliższym czasie będą powiększone, prowadzone będą pewne roboty dla zatrudnienia choć części bezrobotnych i jednym z poważniejszych sposobów łagodzenia skutków bezrobocia jest utrzymanie w ruchu warsztatów pracy”.</u>
<u xml:id="u-87.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
<u xml:id="u-87.6" who="#PPawlak">Wydaje mi się, że do rozwiązania czy złagodzenia bezrobocia Rząd ma szereg środków, które mógłby zastosować bez pełnomocnictw, a jednak ich nie stosuje i czego zresztą bezowocnie od kilku lat się domagamy, a mianowicie: w urzędach państwowych i wojskowych i w uczelniach pracuje kilka tysięcy mężatek, których mężowie znajdują się również na urzędach i zarabiają. Mężatki te należy czemprędzej zwolnić, a ich miejsca obsadzić przez pracujących umysłowo, nie mających pracy, którzy mają rodziny do wyżywienia.</u>
<u xml:id="u-87.7" who="#PPawlak">Zaprzestać fabrykowania fikcyjnych emerytów; zdolnych do pracy powołać do służby czynnej, przez co opróżnią się przez nich zajmowane stanowiska prywatne i samorządowe dla tych, którzy najzupełniej obowiązkom na danych posterunkach sprostają, a obecnie na próżno szukają zajęcia i chleba dla swych rodzin; zaprzestać finansować pieniędzmi publicznemi prasę sanacyjną; zaprzestać finansować pieniędzmi publicznemi związki, związeczki, różne federacje i organizacje polityczne, popierające system sanacyjny; zrezygnować z funduszów dyspozycyjnych, bo jeżeli stale mówi się o kryzysie, to niech ten kryzys zgładzi wreszcie fundusze dyspozycyjne, które liczą dziesiątki miljonów; zaprzestać przenosić urzędników państwowych, czy wojskowych z miejsca na miejsce, rzekomo dla dobra służby, a tymczasem częstych przenoszeń dokonuje się tylko dlatego, że podwładny popadł w niełaskę swego zwierzchnika, przez co niepotrzebnie naraża się Skarb Państwa na olbrzymie wydatki.</u>
<u xml:id="u-87.8" who="#PPawlak">Zresztą o złagodzeniu bezrobocia i utrzymaniu w ruchu warsztatów pracy słyszeliśmy taką samą melodję od ówczesnego premjera na posiedzeniu Sejmu w dniu 19 lipca 1926 r., również przy uchwalaniu pełnomocnictw, który między innemi powiedział;</u>
<u xml:id="u-87.9" who="#PPawlak">„Rząd ani na chwilę nie będzie stał bezczynny i bezradny wobec gniątącego zagadnienia bezrobocia. Ale aby sprawę skutecznie i szybko ruszyć z miejsca, potrzebna jest znaczna swoboda ruchów, potrzebne są pełnomocnictwa”. I ówczesny premjer p. Bartel miał rację, bo po otrzymaniu pełnomocnictw bardzo szybko ruszyło z miejsca, a mianowicie;</u>
<u xml:id="u-87.10" who="#PPawlak">a) likwidacja przedsiębiorstw, względnie zamykania warsztatów pracy, których ilość do końca lutego 1931 r. wyniosła 1067, b) wzrost liczby bezrobotnych, których cyfra w miesiącach letnich przewyższała miesiące zimowe roku poprzedniego, c) ruszył się z miejsca wzrost poborów dyrektorów różnych przedsiębiorstw i zakładów do szalonej wysokości, bo nawet ponad 100.000 zł miesięcznie.</u>
<u xml:id="u-87.11" who="#PPawlak">A więc ruszyło szybko z miejsca to, na co rządy pomajowe winny były narzucić podwójne hamulce. Grubą pleśnią natomiast porosły; uzdrowienie życia gospodarczego, tak szumnie zapowiadane przez cały okres rządów sanacyjnych, utrzymanie w ruchu warsztatów pracy, z czem w parze idzie zmniejszenie się bezrobocia, powiększenie dobrobytu i powiększenie zdolności konsumcji najszerszych warstw pracujących, na co niecierpliwie i bezowocnie wyczekuje cały naród polski.</u>
<u xml:id="u-87.12" who="#PPawlak">Klub Parlamentarny Narodowej Partji Robotniczej, w imieniu którego mam zaszczyt przemawiać, do przedłożenia rządowego nie zgłaszał żadnych poprawek, bo wie, że los ich byłby zgóry przesądzony, również za projektem o pełnomocnictwach ustawodawczych głosów swych nie odda z następujących powodów;</u>
<u xml:id="u-87.13" who="#PPawlak">1) Po wskrzeszeniu Rzeczypospolitej Polskiej naród nadał sobie Konstytucję, w której w art. 2 powiedział: „Władza zwierzchnia Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu”. Organami Narodu w zakresie ustawodawstwa są Sejm i Senat, i dlatego naród powołał Sejm i Senat, aby przez te ciała ustawodawcze miał możność decydowania o swym losie, obowiązkach i prawach, 2) Art. 20 Konstytucji mówi, że posłowie są przedstawicielami całego narodu, wobec czego my posłowie pod żadnym warunkiem z tych praw rezygnować nie myślimy, albowiem obowiązki nasze pragniemy spełniać osobiście, i nie myślimy pozwolić zastępować się przez biurokrację przy zielonym stoliku, która z życiem ludzkiem i jego potrzebami się nie styka, a która na podstawie pełnomocnictw pisać będzie ustawy i rozporządzenia dla narodu, których sama nie będzie umiała w czyn wprowadzić.</u>
<u xml:id="u-87.14" who="#PPawlak">3) Żądanie pełnomocnictw dla Rządu nie jest podyktowane koniecznością państwową, jest to tylko skryty manewr czynników rządzących i jego popleczników do powolnego zlikwidowania systemu parlamentarnego w Polsce, czemu my, ludzie pracy, stanowczo się przeciwstawiamy.</u>
<u xml:id="u-87.15" who="#PPawlak">Myśmy walczyli o Polskę i to o Polskę taką, aby była ona dla wszystkich, a nietylko dla pewnej grupy ludzi uprzywilejowanych, która dorwała się do władzy.</u>
<u xml:id="u-87.16" who="#PPawlak">Żądania pełnomocnictw dla Rządu nie możemy inaczej określić, jak ucieczką Rządu przed społeczeństwem i chęcią uniknięcia przed niem odpowiedzialności za swe czyny. A kto przed społeczeństwem ucieka i boi się jego kontroli, ten pod żadnym warunkiem społeczeństwem rządzić nie może.</u>
</div>
<div xml:id="div-88">
<u xml:id="u-88.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Rottenstreich.</u>
</div>
<div xml:id="div-89">
<u xml:id="u-89.0" who="#PRottenstreich">Wysoki Sejmie! Życie wyjaśnia, że jedną z głównych przyczyn tej ciężkiej katastrofy gospodarczej, jaką przeżywają wszystkie kraje, jest niedopisanie rządów. One przez swoje nieprzemyślane, improwizacyjne pociągnięcia umożliwiły ten wstrząs gospodarczy, którego świadkiem jest niestety nasze obecne pokolenie. Na ostatniem posiedzeniu zarządu Międzynarodowej Izby Handlowej, które odbyło się 10 b. m. wykazał przewodniczący Frowein, że nie ustrój gospodarczy zawinił, gdy po wojnie światowej nie udało się doprowadzić do należytego funkcjonowania życia gospodarczego, nie jest to też winą ludzi żyjących w tym ustroju gospodarczym, trzeba wyraźnie i otwarcie powiedzieć, że przedewszystkiem jest to winą rządów.</u>
<u xml:id="u-89.1" who="#PRottenstreich">Nie mam tyle czasu, aby szczegółowo uzasadnić tę tezę, wystarczy, gdy wspomnę o ignorowaniu zagadnienia obciążenia podatkowego obywateli, o bagatelizowaniu kapitalizacji, sprzecznościach w pociągnięciach gospodarczych, o dezorganizacji życia przez nieprzemyślaną politykę przeceniania zdolności wytrzymałości gospodarczej, o polityce subwencjonowania pewnych gałęzi życia gospodarczego, o interwencjonizmie improwizowanym, robionym często pod wpływem nietyle zainteresowanych grup, ile jednostek zainteresowanych w tych pociągnięciach. Fachowość, doświadczenie nabyte, praktyka, znajomość stosunków nie odgrywały wielkiej roli. Zbiurokratyzowano życie gospodarcze. Uzależniono pociągnięcia gospodarcze od zgody lub niezgody biurokracji. Ona się stała wszechwładną. decydującą o wszystkiem, wiedząca wszystko.</u>
<u xml:id="u-89.2" who="#PRottenstreich">Dzięki tym pociągnięciom znika typ przedsiębiorstwa jednostkowego, a rozwija się typ przedsiębiorstwa zbiorowego, które samo jako związane popiera gospodarstwo związane. I dziwna rzecz, że biurokracja, która z natury rzeczy powinna być konserwatywna, ulega rozmaitym hasłom, propaguje i popiera rozmaite „izmy”, staje się największą obrończynią eksperymentów, bo nie związana z życiem, nie odczuwa na własnej skórze i na własnej egzystencji skutków tych eksperymentów. Im bardziej związano gospodarstwo, tem większą stała się władza biurokracji, tem częściej króliki doświadczalne robiono z obywateli, I dlatego słusznie powiedział na posiedzeniu zarządu Międzynarodowej Izby Handlowej nowowybrany prezes Frowein, że rządy zawiniły obecny kryzys. Obywatele o tem wiedzą, rządy natomiast nietylko o tem wiedzieć nie chcą, ale uważają siebie za wszechwiedzące i wszechumiejące. I przychodzi dziś Rząd, gdy sytuacja się staje coraz bardziej trudną i zawikłaną, gdy jest tyle rozbieżnych tendencyj w naszem życiu gospodarczem i żąda, aby wyłącznie jemu bez współpracy nawet tych, którzy chcą z nim współpracować, oddać prawo decydowania o tem, co czynić należy. W dziedzinie polityki gospodarczej jest może najwięcej omylności. Zdawałoby się, że to się po tylu smutnych doświadczeniach zrozumie i nie zechce się ponosić odpowiedzialności wyłącznej za to, co się dzieje, zwłaszcza, że coraz gorzej się dzieje i podzieli się odpowiedzialność z całem społeczeństwem za pośrednictwem reprezentacji społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-89.3" who="#PRottenstreich">Niestety kwitnie u nas niebywała zarozumiałość, wiara w samego siebie, która oślepia i zaślepia. Podczas, gdy nie pozwala się laikowi budować domu, bo zdaje się sobie sprawę, że jeden błąd konstrukcyjny może sprowadzić katastrofę na ludzi, to z przebudową gospodarczą, która decyduje o losie całego społeczeństwa, miljonów ludzi, jest niestety inaczej, nią może się każdy laik zajmować. Dyletantyzm nie jest tu przeszkodą w urzeczywistnieniu pewnych pomysłów.</u>
<u xml:id="u-89.4" who="#PRottenstreich">Cierpimy na przesyt pomysłów. Każdy wyższy urzędnik chce być zbawicielem gospodarczym, on dopiero odkrywa Amerykę, on dopiero znalazł należytą i jedyną drogę. Tymczasem drogi te są bezdrożami, po których kroczyć nie możemy, prowadzą nas w bagna i moczary, mnożą nasze klęski.</u>
<u xml:id="u-89.5" who="#PRottenstreich">My, Żydzi, jako naród gospodarczo doświadczony, nigdy nie mieliśmy zaufania do pociągnięć gospodarczych biurokracji. Mieliśmy nieraz sposobność mówienia z nią i przekonaliśmy się, jak mało ona rozumie, jak mało się orjentuje. Wiem, że się nam odpowie, że my jako praktycy zbytnio związani jesteśmy z warsztatami pracy i nie umiemy patrzeć na całość gospodarki. Kto nam to zarzuca, ten naprawdę bardzo słabo się orjentuje.</u>
<u xml:id="u-89.6" who="#PRottenstreich">My, Żydzi, mamy wyrobiony zmysł kupiecki, a kupiec zawsze ma tę zdolność myślową, która pozwala mu traktować ogół zagadnień gospodarczych w odpowiedniej perspektywie. Dla kupca jego warsztat pracy nie jest jedynym sprawdzianem. On musi kombinować, on z konieczności staje się praktykiem i teoretykiem. Dlatego nie mamy zaufania do tych, którzy przychodzą i żądają dla siebie wyjątkowych uprawnień dla przeprowadzenia pewnych ustaw bez poprzedniej zgody, czyli narady i zastanowienia w szerszem kole. Dlatego nie udzielamy pełnomocnictw. Doświadczenie nas uczy, że nawet wtedy, kiedy Sejm ma wpływ na pewne ustawy, bo nad niemi obraduje, krytykuje je i poprawia, życie gospodarcze narażone jest na wstrząsy nietylko z powodu wpływów zewnętrznych od nas niezależnych, ale z powodu rozmaitych prób wyinterpretowania ustaw w tym duchu, aby one odpowiadały tym wszystkim „izmom”, tym doktrynom i urojeniom teoretycznym, którym się hołduje.</u>
<u xml:id="u-89.7" who="#PRottenstreich">Niestety nasza biurokracja zamiast być wykonawczynią ustaw, chce być mesjaszem, zamiast wsłuchiwać się w to wszystko, co życie przynosi, chce nagiąć życie do swoich przekonań. Ona czuje się krępowaną przez te ustawy, które Sejm uchwala i dlatego chce być sama ustawodawczy nią, by niekrępowana przez ciała ustawodawcze móc dyktować, móc nietylko wykonywać, ale stanowić ustawy, by w czasie wykonania czuć się swobodną, bo się wykonuje własne ustawy. Ponieważ doświadczyliśmy na sobie samych, że ustawy często łamią prawo, ponieważ bardzo często zamiary nie liczą się z możliwościami, ponieważ na własnej skórze doświadczyliśmy, że tendencje, któremi się kierują upełnomocnione rządy, są bardzo często fatalne w skutkach, dlatego uważamy, że im mniej Rząd ma pełnomocnictw, im większej podlega kontroli, tem mniej nieszczęść spadnie na kraj.</u>
<u xml:id="u-89.8" who="#PRottenstreich">Tyle razy już rządy w Polsce miały pełnomocnictwa. Gdy robimy bilans z czasów, kiedy rządy w Polsce pracowały przy pomocy pełnomocnictw, wypada bilans ujemny. Pełnomocnictwa umożliwiły etatyzm, protekcjonizm, subwencjonizm i te wszystkie „izmy”, które niszczyły podstawy naszej pracy. I jest prawie pewnem, że pełnomocnictwa, których Rząd żąda obecnie dla siebie, będą dalszym ciągiem tych prób, które przerwano, gdy musiano przychodzić do Sejmu wysłuchać ostrej krytyki, odpowiadać na zarzuty. Jak długo obradują ciała ustawodawcze biurokracja, a z nią Rząd, jest w defenzywie. One muszą bronić swoich pociągnięć, muszą odpowiadać za pewne pociągnięcia, są wtedy skromniejsze w polityce reglamentacyjnej, w najszerszem tego wyrazu znaczeniu; gdy Sejmu niema, biurokracja przechodzi do ofenzywy, wtedy zaczyna się okres, który jeden z biurokratów nazwał rozkaizodawstwem gospodarczem. To jest najcięższy i najniebezpieczniejszy czas dla nas, wtedy pada najwięcej niepotrzebnych ofiar. Pełnomocnictwa umożliwiają przeprowadzenie polityki „planowej”, która nie jest żadnym planem, tylko improwizacją. Dzięki tej polityce wzrasta chaos gospodarczy, który do reszty nas niszczy. Kiedy niema Sejmu, to biurokracja robi to, co jej się tylko podoba, nie liczy się z trupami gospodarczemi, które te rozporządzenia pociągają.</u>
<u xml:id="u-89.9" who="#PRottenstreich">Rząd żąda dla siebie pełnomocnictw gospodarczych i finansowych. Projekt rządowy nie wyłuszczył nam, jakie to mają być dziedziny, które Rząd uważa, że są tak nagłe, że nie będzie czasu na zwołanie ciał ustawodawczych dla uchwalenia tych konieczności. Dopiero na Komisji Prawniczej, która obradowała nad pełnomocnictwami, dowiedzieliśmy się, że pełnomocnictwa w zakresie gospodarczo-finansowym dotyczą przedewszystkiem akcji oddłużenia rolnictwa i uzdrowienia instytucyj kredytowych. Przyznajemy, że w danej chwili istnieje dyskrepancja między nominalną wartością kapitału pieniężnego i rzeczowego, że zachwianą została równowaga między kapitałem pieniężnym a rzeczowym. Ponieważ w danej chwili rentowność kapitału rzeczowego jest o wiele mniejszą niż pieniężnego, rolnicy żądają zaniknięcia tych nożyc. To się nazywa akcją oddłużenia rolnictwa;, które jest bardzo zadłużone. Znaczy to, mówię w tej chwili czysto teoretycznie, że pewne sfery, które zapożyczały się w czasie dobrej koniunktury, kiedy minimalna wartość kapitału rzeczowego była wyższa niż kapitału pieniężnego, albo choćby nawet równa, dziś kwestjonują, czy złoty z 1928 roku równa się złotemu z 1932 r. Zdaniem ich jest to niesprawiedliwością, chociaż te same sfery korzystały w czasie inflacji, gdy marka równała się koronie względnie połowie rubla. Wtedy korzystano z dobrodziejstw inflacji. Dziś zaczyna się głośno wołać, że nie wolno dopuścić do zarobku deflacyjnego. W czasie inflacji dłużnicy korzystali, w czasie deflacji chcą znowu korzystać kosztem wierzycieli Jeśli oddłużanie rolnictwa ma być zrozumiane jako próba doprowadzenia do równowagi między kapitałem rzeczowym, a pieniężnym., to musi Rząd przynajmniej zasady nam tu podać. tem więcej musimy się domagać jasnego i wyraźnego wypowiedzenia się Rządu w tej tak ważnej materji, gdyż wykluczonem jest, aby można było doprowadzić do równowagi między kapitałem rzeczowym a pieniężnym przez doprowadzenie do rentowności warsztatów rolnych.</u>
<u xml:id="u-89.10" who="#PRottenstreich">Żadna próba podniesienia cen produktów rolnych się nie uda. Wszystkie interwencjonizmy Ministerstwa Rolnictwa zawodzą i zawiodą. Interwencjonizmy nie wytwarzają popytu, a bez niego niema wzrostu cen. One nie tyle pomagają rolnictwu, ile szkodzą innym.</u>
<u xml:id="u-89.11" who="#PRottenstreich">Rząd nie podał zasad tego oddłużenia, nie wskazał czyim kosztem ma przeprowadzić tę akcję, czy nie ma nastąpić socjalizacja długów rolniczych kosztem biednego społeczeństwa. Oddłużanie rolnictwa jest gospodarczo potrzebne, w tym wypadku nie można zaskoczyć społeczeństwa, trzeba mu umożliwić wypowiedzenie się w sprawie, która zazębiła się o wszystkie warstwy i stany. W tak ważnej i ważkiej sprawie nie można wystawić Rządowi weksla in blanco i dać mu pełnomocnictwa. Gdyby Rząd był przezorny, przewidujący, nie wziąłby pełnomocnictw dla przeprowadzenia tak ciężkiego problemu, jakim jest oddłużanie rolnictwa. Takie oddłużanie musi się odbyć czyimś kosztem, Społeczeństwo ma prawo wiedzieć, kto poniesie koszta tego oddłużania. Rząd milczy, to jego milczenie wywołuje niepokój. Jako tkwiący wszystkiemi nićmi w życiu gospodarczem, nie możemy dać pełnomocnictw na przeprowadzenie jakiejś reformy, która nietylko zdeformować, ale wstrząsnąć może calem życiem gospodarczem.</u>
<u xml:id="u-89.12" who="#PRottenstreich">Drugą zapowiedzią jest sprawa uzdrowienia instytucyj finansowych. Gdy się mówi o uzdrowieniu banków, zachodzi obawa, że przy tej sposobności zechce się u nas w myśl tych rozmaitych „izmów”, mieć decydujący wpływ na banki. Odradzić muszę pójście na drogę, na którą poszło państwo niemieckie, mianowicie bezpośredniego angażowania się państwa za zobowiązania banków w tym stopniu, że równa się upaństwowieniu odnośnych banków. Uzdrowienie banków ma być pomocą dla banków ewentualnie w formie gwarancji lub kredytów, jednakowoż tylko w stosunku do wierzycieli krajowych, nigdy zagranicznych, ale zawsze bez naruszenia autonomji banków i bez odebrania im charakteru banków prywatnych. Tam, gdzie ciężar długu zagranicznego jest zbyt uciążliwy i zachodzi możliwość uwolnienia się od niego drogą zamiany wierzyciela zagranicznego na wierzyciela krajowego, państwo znajdzie pole owocnej działalności, ale zawsze baczyć powinno, aby te zwolnienia od wierzycieli zagranicznych nie dokonywały się kosztem bilansu płatniczego, co niezawsze dałoby się w ściśle zakreślonych wypadkach skutecznie i z korzyścią dla produkcji krajowej przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-89.13" who="#PRottenstreich">W dziedzinie bankowości przestrzegać muszę przed centralizacją, która gotowa się objawić w faworyzowaniu instytucyj stołecznych z zapoznaniem wysokiej wartości gospodarczej istniejących a posiadających tradycję i zaufanie banków dzielnicowych. Przestrzegam przed tworzeniem mamutów i kolektywów, one muszą z biegiem czasu się zachwiać, a z niemi całe gałęzie życia gospodarczego. Trudności jednej zbytnio rozbudowanej instytucji pociągają za sobą bardzo wiele placówek gospodarczych. Dlatego należałoby korzystać z doświadczenia niemieckiego i austrjackiego i nie nakazywać koncentracji.</u>
<u xml:id="u-89.14" who="#PRottenstreich">Niestety mimo doświadczeń koncentracja jest modną u nas. Dlatego mimo uznania, że należy w najkrótszym czasie uzdrowić instytucje finansowe, nie mogę głosować za pełnomocnictwami, mamy bowiem uzasadnioną obawę, że wyzyska się moment pomagania instytucjom kredytowym, aby przeprowadzić t. z. reformy, które nie leżą w interesie ogółu społeczeństwa, że się więcej baczyć będzie, by się stało zadość doktrynie niż życiu.</u>
<u xml:id="u-89.15" who="#PRottenstreich">Jednym z punktów pełnomocnictw jest uzdrowienie funduszów samorządowych. Krótkoterminowe zobowiązania samorządów idą w dziesiątki miljonów. Dostawcy samorządów upadają wprost z powodu niewypłacalności samorządów. I zaczął się w ostatnim czasie nowy handel. Dostawcy sprzedają swoje pretensje, biorąc w najlepszym wypadku 20% mniej, czasem nawet 24% i t. zw. kapitaliści zaczynają kołatać do kas samorządu. Gdy taki kapitalista ma szczęście, nie wchodzę w tej chwili w to, czy to szczęście sobie kupił, dostaje po miesiącu pełną kwotę i zarabia 18%, bo 6% musiał oddać referentowi za to, że mu prędko kazał wypłacić należną kwotę.</u>
<u xml:id="u-89.16" who="#PRottenstreich">Nie lepiej wygląda sytuacja z dostawami rządowemi. Chodzą dostawcy, którym należy się jeszcze resztka za 1930 rok i za cały rok ubiegły. Nie wiem, ile wynoszą długi rządowe za dostawy, ale tę sprawę należy jak najprędzej uregulować, choćby się miało wyzyskać cały kredyt bezprocentowy w Banku Polskim, bo nie uchodzi, aby się należało obywatelom za dostawy około 250 miljonów zł i ci obywatele popadli w niewypłacalność z powodu niedotrzymania terminów spłat ze strony pewnych organów rządowych. Dostawcy nie obchodzi, czy mu winien urząd drogowy, czy Fundusz Drogowy, on powinien dostać należną mu kwotę Sprawa zapłacenia za dostarczone towary jest pilną, nie wolno jej odraczać, ona musi mieć pierwszeństwo przed wszystkiemi pociągnięciami. Bo proszę sobie przedstawić, jak ruszyłoby się z miejsca życie, gdyby oddano mu 250 miljonów, które mu zabrano przez niepłacenie za dostawy.</u>
<u xml:id="u-89.17" who="#PRottenstreich">Gdy się mówi o oddłużaniu rolników, chcielibyśmy zwrócić uwagę na konieczność oddłużania kupiectwa, przynajmniej w dziedzinę podatkowej. Nie zazdrościmy rolnictwu jego ulg i odroczeń podatkowych, ale zwracamy uwagę Rządowi, że w ostatnim zwłaszcza czasie zabiera się ze sklepów resztki towarów. Rezultat jest ten, że sklepy się zamyka i zwija się interes. I niejeden kupiec, który od dziesiątków lat prowadził solidny interes, zostaje teraz zlikwidowany przez urzędy podatkowe. Kupiectwo przeżywa straszną tragedję, nie zarabia nawet na suchy kawał chleba, ale o tem urzędy podatkowe wiedzieć nie chcą. Egzekutorowie każą płacić, bo im się nakazuje, że muszą przywieźć albo pieniądze albo towar. Liczba kupców maleje. Wkrótce zabraknie Państwu podatników. Niech się Rząd zastanowi, czy leży w interesie Państwa, aby handel zupełnie zginął. Wchodzimy w okres bezsejmowy. Niech ten okres będzie czasem, w którym oszczędzać się będzie podatników, niech się przestanie tworzyć wyłomy wśród kupiectwa. Niech ustanie wojna z własnymi obywatelami, niech się nie prowadzi polityki, która eliminuje i ruguje. Niech się odciąży podatników przez natychmiastowe wprowadzenie scalonego podatku obrotowego od artykułów skartelizowanych. To uwolni przynajmniej od szykan i samowoli. I gdy się wprowadzi scalony podatek obrotowy, niech się nie zapomni, że trzeba stworzyć okres przejściowy dla opodatkowania zapasu towarów, znajdujących się u kupców i które nie mogły być obłożone podatkiem scalanym.</u>
<u xml:id="u-89.18" who="#PRottenstreich">Kupiectwo i rzemiosło ginie bez kredytu. Dla Banku Polskiego i Banku Gospodarstwa Krajowego kupcy prawie nie istnieją w bezpośrednim kredycie. Kupcom, którzy bez kredytów istnieć nie mogą, każę się brać kredyt pośredni, kredyt w towarze, za który to kredyt fabrykantom płaci się lichwiarskie odsetki. Dlaczego eliminuje się kupiectwo i rzemiosło z kredytu bezpośredniego? Uważam, że żyro przemysłowca, którego się ratuje dziś, nie jest warte więcej niż żyro kupca. Rząd powinien w interesie życia gospodarczego interwenjować w Banku Polskim na rzecz kredytu bezpośredniego dla kupiectwa. Bankowi Gospodarstwa Krajowego powinien Rząd zwrócić uwagę, że nie uchodzi, aby on traktował rzemiosło i kupiectwo po macoszemu, że należy im się taki udział w kredytach, jaki mają w podatkach bezpośrednich.</u>
<u xml:id="u-89.19" who="#PRottenstreich">Musi też nastąpić zmiana w polityce kredytowej P. K. O. Pocztowa Kasa Oszczędności nie może być tą instytucją, która nie daje kredytów swoim klientom. A jeśli regulamin nie pozwala, to należy go zmienić, bo silniejsze niż regulamin jest życie i jego potrzeby. Należy przecież już zacząć prowadzić politykę taką, aby o uzdrowieniu gospodarczem nie decydowały inne względy jak gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-89.20" who="#PRottenstreich">Chcemy, aby Rząd ingerował tam, gdzie zachodzi konieczność, ale nie chcemy ingerencji Rządu we wszystkich dziedzinach życia. Pełnomocnictwa, których się Rząd domaga, dają mu możność bezwzględnej i nieograniczonej ingerencji, ingerencji, której skutki odczuwamy na każdym kroku. Jeszcze nie wyleczyliśmy się ze starych pełnomocnictw, i nowych nie potrzebujemy. A jeśliby się okazała potrzeba nowych ustaw, to w każdej chwili można zwołać Sejm i z nim przedyskutować te ustawy. Pełnomocnictwa równają się wyeliminowaniu Sejmu. Kto bierze udział w życiu gospodarczem, ten odczuwa skutki polityki eliminacyjnej, ten wie, że jest to polityka protekcji, wpływów, przywilejów, wyłączności, a nie konieczności ogólnej. W chwili tak ciężkiej, jak obecna, należy podzielić się odpowiedzialnością, a nie brać całej odpowiedzialności na siebie. Gdy się zaś zjawia ktoś i powiada, że ma odwagę ponosić odpowiedzialność, podziwiamy jego odwagę, ale zaufania do tej odwagi nie mamy. Po pierwsze, bo z doświadczenia wiemy, że odwaga nie wystarcza, a po drugie wiemy, że pełnomocnictw żądają ludzi, którzy mają odwagę do eksperymentów, którzy są monopolistami, którzy chcą narzucić życiu nowe, niewypróbowane formy organizacyjne, którzy chcą upaństwowić produkcję, którzy osłabiają inicjatywę prywatną, którzy są zwolennikami polityki planowej, którzy chcą wszystko kontrolować i wszystkiem dyrygować.</u>
<u xml:id="u-89.21" who="#PRottenstreich">Dlatego głosować będziemy przeciw ustawie o pełnomocnictwach.</u>
</div>
<div xml:id="div-90">
<u xml:id="u-90.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Kulisiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-91">
<u xml:id="u-91.0" who="#PKulisiewicz">Wysoka Izbo, wniesiona przez Rząd p. Premjera Prystora ustawa o pełnomocnictwach dla najwyższego czynnika w Państwie, jakim jest P. Prezydent Rzeczypospolitej, dała możność Wysokiej Izbie zajęcia stanowiska względem Rządu. I zdawałoby się, że zamierające już życie parlamentarne pod koniec sesji ożywiło się przez to, że stronnictwa opozycyjne mogły powtórzyć raz jeszcze swoje negatywne stanowisko w stosunku do Rządu. Z drugiej zaś strony Rząd przedstawił Wysokiej Izbie program na okres między dwiema sesjami parlamentu.</u>
<u xml:id="u-91.1" who="#komentarz">(Głos: Nie przedstawił.)</u>
<u xml:id="u-91.2" who="#PKulisiewicz">P. Premjer Prystor przynajmniej starał się przedstawić, a o ile nie przekonał Pa nów, że to jest program; to jest rzecz Panów i mówców, którzy podkreślali w dyskusji jakie jest Wasze stanowisko. Zresztą nie sądzę, ażeby Rząd spodziewał się, żeby którakolwiek z grup opozycyjnych mogła głosować za pełnomocnictwami, bo zawsze zajmujecie jednakowe stanowisko wobec Rządu i wobec systemu rządzenia po r. 1926. Słyszeliśmy dzisiaj jak przedstawiciel Stronnictwa Ludowego p. poseł Krysa z pietyzmem odnosi się do rządu pomajowego p. premjera Bartla, bo oświadczał kilkakrotnie, że to były rządy dobre i że były popierane przez dzisiejsze stronnictwa ludowe. Tak jest. Jest to tragedją stronnictw demokratycznych, że dobre rządy widzą dopiero wtedy, gdy odeszły i dopiero po 3 latach widzą to u p. premjera Bartla, który był człowiekiem z tego samego obozu, reprezentującym tylko nieco inny kierunek w tym obozie, a przecież p. premjer Bartel również był reprezentantem ideologji pomajowej. Ale wiecznie negatywne stanowisko opozycji do wszystkich rządów, zwłaszcza wiecznie negatywne stanowisko stronnictw ludowych do wszystkich przedłożeń i ustaw, które wnoszone są przez dzisiejsze rządy, nie może być przez wszystkich zrozumiane. Proszę Panów, przypomnijmy sobie wszyscy ten moment, kiedy rząd premjera Bartla, reprezentowany w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej przez p. Ministra Prystora przyszedł do Wysokiej Izby i wtedy został zgłoszony wniosek przez P. P. S. zresztą zupełnie słuszny, o votum nieufności dla p. Ministra Prystora, ale zupełnie słuszny tylko ze stanowiska Polskiej Partji Socjalistycznej dlatego, że p. Premjer Prystor niszczył domenę tej partji w kasach chorych, ale to nie było zgodne ze stanowiskiem i programem Stronnictwa Ludowego, aby głosować przeciwko p. Prystorowi. Powoływano się tu na ś. p. Prezesa Dąbskiego, pod jego właśnie kierownictwem stoczyliśmy batalję o to, aby Stronnictwo Ludowe, w interesie którego leżało zniesienie niektórych ubezpieczeń społecznych, a w szczególności zaprowadzanie porządku w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, głosowało za votum ufności dla Ministra Prystora. I takich ustaw i przedłożeń rządowych było dziesiątki. W interesie wsi leży, że jeżeli ustawy, lub przedłożenia dziś dobre w stosunku do rolnictwa i dla wsi polskiej wnoszone są przez Rząd, to conajmniej należy zachować stanowisko przynajmniej objektywne, ale nie stanowisko wiecznej negacji. Jeżeli chodzi o Rząd i przedłożenie Wysokiej Izbie pełnomocnictw przez Rząd p. Ministra Prystora, to przedewszystkiem część tych przedłożeń przynajmniej powinna być przez Stronnictwo Ludowe poparta, a choćby przedłożenia w zakresie administracji. Czy nie leży w programie Stronnictwa Ludowego, w tym programie, który my niejednokrotnie nieśliśmy na wieś, zmniejszenie liczby ministerstw, zniesienie liczby województw i nawet zmniejszenie liczby starostw? Czy nie leży w interesie wsi usprawnienie administracji i potanienie jej, bo skoro cna zostanie zmniejszona, tem samem będą zmniejszone wydatki na nią? Obawiam się, że wobec zajmowania ciągle negatywnego stanowiska, Panowie tylko dlatego będziecie głosować przeciwko reformie administracji, że to wniósł ten Rząd właśnie, który reprezentuje obecnie p. Premjer Prystor.</u>
<u xml:id="u-91.3" who="#PKulisiewicz">Jeżeli chodzi o administrację, to stanowisko zajęte tutaj przez posła Krysę do pewnych posunięć Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jest mojem zdaniem częściowo słuszne, bo to Ministerstwo nie wszystko istotnie robi tak, jak powinno, i Panowie starostowie zarówno w zakresie administracji, jak i w zakresie samorządów wtrącają się niejednokrotnie do nie swoich spraw i do życia politycznego. Jesteśmy świadkami, że policja wkracza w życie prywatne poszczególnych obywateli. Znam przykłady, że nietylko w stosunku do stronnictw opozycyjnych, ale i w stosunku do pewnych organizacyj, które nie reprezentują stronnictw politycznych, naprzykład na pewne zebranie, kiedy jedna z posłanek z BB., która nie reprezentowała na niem klubu BB. tylko miała odczyt wychowawczy, przyszedł policjant umundurowany z paskiem naciągniętym i kontrolował.</u>
<u xml:id="u-91.4" who="#komentarz">(Głos: Niema zaufania ta posłanka.)</u>
<u xml:id="u-91.5" who="#PKulisiewicz">To świadczy, że pewne przekroczenia policji istnieją. Ale nie skądinąd, tylko z ust. ś. p. prezesa Dąbskiego i innych kolegów słyszeliśmy o tem, że w dziedzinie administracji został zrobiony w tym czasie, gdy stronnictwo nie stosowało wiecznej negacji względem tego Rządu, znaczny krok naprzód. Ja rozumiem, że p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych nie udali się wszyscy wojewodowie. Istotnie jest to prawda, że obecna administracja jest pod wpływem B. B. W. R.: nie zgodzę się z wywodami p. Marszałka Polakiewicza, że B.B.W.R. nie ma dużo wpływu na administrację. Ale któż do maja 1926 r. miał wpływ na administrację? Przecież w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych siedział Wiceminister Olpiński, który miał legitymację P. S. L. Piasta, według klucza partyjnego dobierał wojewodów, a wojewodowie według klucza partyjnego dobierali starostów. Teraz się zmieniło o tyle w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, że niektórzy starostowie, którzy mieli legitymacje P.S.L. Piasta, teraz mają legitymacje B.B.W.R. Kto, jak nie gorliwy wojewoda sanacyjny Lamot, bramy tryumfalne budował w Pińczowie nie dla premjera lecz dla prezesa Witosa, a potem był najgorliwszym sanatorem na Pomorzu. Wychodząc z tego założenia nie można zapisać wszystkiego, co chcielibyśmy zapisać na „ma”, ale trzeba też jednocześnie zapisać w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych to co jest dobre na „ma”, to co złe na stronę „winien”.</u>
<u xml:id="u-91.6" who="#PKulisiewicz">Jeśli chodzi o stosunek do administracji i o pełnomocnictwa w tym kierunku i o t. zw. upartyjnienie obecnej administracji, to rzecz teraz jest o wiele łatwiejsza, bo przedtem wojewoda musiał dobierać starostów mniej więcej do sytuacji w terenie, w niejednym powiecie znam takich starostów, którzy należeli do P. S. L. Wyzwolenia, nie zapomniałem, że też do stronnictwa narodowego należało bardzo wielu starostów, którzy teraz również należą do obozu prorządowego. Ileż to znajdziemy w aktach sejmowych interpelacyj o działalności poszczególnych starostów, którzy właśnie zajmowali się rozrostem i wpływem poszczególnych partyj politycznych. Oczywiście zamienili tylko wpływ jednej partji politycznej na inną Jeśli więc chodzi o pełnomocnictwa w dziedzinie administracji, to możemy liczyć, że w tym okresie nastąpi zmniejszenie liczby ministerstw, co jest oczywiście w programie ludowym, że nastąpi zmniejszenie liczby województw, co też leży w tymże programie, że nastąpi zmniejszenie liczby urzędników i usprawnienie administracji, tego aparatu biurokratycznego. który wzbudza dużo niepewności i krytycyzmu. Nic zgadzam się z twierdzeniem p. Bitnera, który z takiem przerażeniem mówił, chociaż był ochotnikiem ale nie wiem czy był odważnym że na wsi nie myślą o niczem innem tylko o wojnie i o karabinach. Chłopi z przekonania są radykałami, ale w gruncie rzeczy są konserwatystami, chociaż radykalizm zostałby wprowadzony w czyn, chłop jest konserwatystą. Dlatego nie można stawiać kwestji tak, jak stawia p. mecenas Bitner, że na wsi tylko czekają na wojnę, ażeby potem wziąć karabin i wywołać w Państwie jakiś zamęt, który nie leży w interesie tegoż Państwa.</u>
<u xml:id="u-91.7" who="#PKulisiewicz">Jeśli chodzi o pełnomocnictwa w drugim zakresie, mianowicie w dziedzinie gospodarczej, to istotnie przeżywamy obecnie bardzo ciężki kryzys, który również przeżywa z nami cały świat. Ten kryzys coraz głębiej wdziera się w życie, zwłaszcza na wsi, zresztą i w miastach, ale szczególniej na wsi. Rolnictwo i rolnicy przeżywają bodajże szczyt tego kryzysu Z jednej strony wysokie ceny artykułów przemysłowych, z drugiej strony niskie ceny na płody wytwarzane przez rolników. Gdyby tylko pełnomocnictwami temi Rząd p. Prystora, czy p. Premjera Pierackiego...</u>
<u xml:id="u-91.8" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-91.9" who="#PKulisiewicz">...zdołał tę rozpiętość cen wyrównać, to już świadczyłoby o tem, że bardzo dużo w tym kierunku zrobiono, bo normalizacja cen artykułów na rynku jest rzeczą pierwszorzędnej wagi. Rząd chyba rozumie. że nakładanie jakichkolwiek ciężarów, w jakimkolwiek stopniu na rolnictwo jest już od tej chwili zupełnie nie do pomyślenia. Trzeba iść z takiemi ustawami na wieś, które mogłyby położeniu tego rolnictwa i położeniu gospodarczemu na wsi ulżyć, inaczej bowiem Rząd mógłby się zawieść na tych ciężarach, których wpływy do swoich kas skarbowych przewiduje. Powitać należy z uznaniem zapowiedź Rządu, byleby tylko we skończyło się na zapowiedzi, że wreszcie Rząd dobierze się do baronów węglowych, dyrektorów kopalń i hut, że dobierze się do tych wszystkich, którzy mimo przeżywanego ciężkiego kryzysu przez Państwo i społeczeństwo dotychczas tych ofiar na rzecz Państwa nie ponoszą. Rząd musi zrewidować swój stosunek do tych, którzy zarobili w Polsce kapitał, a lokują go w bankach, lub w przemyśle zagranicznym i osłabiają w ten sposób wzrost rodzimego przemysłu.</u>
<u xml:id="u-91.10" who="#komentarz">(Głos na ławach lewicy: Blisko siebie Pan takich znajdzie.)</u>
<u xml:id="u-91.11" who="#PKulisiewicz">Rewizja życzliwego dotąd stanowiska w stosunku do kartelów nie może być tylko teoretyczna, ale musi być wprowadzona w życie.</u>
<u xml:id="u-91.12" who="#PKulisiewicz">Walka z bezrobociem stale wzrastającem i powiększającem zubożenie miast i wsi musi być nieco inaczej przez Rząd prowadzona. Dawanie zapomogi w formie jałmużny nie jest dobre z punktu widzenia wychowawczego, powoduje bowiem u niektórych wzmaganie się chęci do próżniactwa, a u innych pogląd, że dawanie zapomóg jest koniecznym obowiązkiem państwa w stosunku do nich. I dlatego te rzeczy trzeba inaczej unormować. Trzeba zorganizować przezornie jakieś roboty publiczne, które jednak nie byłyby tak zorganizowane, jak naprzykład wniesiona przez Ministra Robót Publicznych ustawa drogowa, która, przypuszczani, nie budzi entuzjazmu i u szanownych panów w B.B.W.R., ponieważ wstrzymuje budowę nowych dróg, a jednocześnie i stare drogi nie są reperowane.</u>
<u xml:id="u-91.13" who="#komentarz">(Głos na ławach lewicy: A Pan byłby administratorem tych robót publicznych.)</u>
<u xml:id="u-91.14" who="#PKulisiewicz">Nie jest wykluczone, że i to być może.</u>
<u xml:id="u-91.15" who="#PKulisiewicz">Także wyrażam ubolewanie w stosunku do Rządu, że wycofał się z udzielenia mu pełnomocnictw w zakresie ustaw socjalnych, a to dlatego, że regulacja ustaw socjalnych przez komasację urzędów, przez usprawnienie działalności, przez zmniejszenie urzędników, przez potanienie świadczeń społecznych jest również drogą do zaradzania, przynajmniej w pewnym stopniu kryzysowi.</u>
<u xml:id="u-91.16" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-91.17" who="#PKulisiewicz">Rozumiem dobrze, że Rząd dlatego wycofał się z tej sprawy, że był silny nacisk grupy parlamentarnej robotniczej, zasiadającej na ławach B.B.W.R. Gdyby np. Rząd się nie wycofał mógłby być świadkiem tego, co było w sobotę, że p. referent ustawy dla pracowników samorządowych oświadczył, że ta ustawa jest niemoralna i referuje ją dlatego, że nie chciałby, aby ta ustawa była przez B.B.W.R. jeszcze bardziej zepsuta. Sądzę, że pełnomocnictwa w tym względzie mogłyby wywołać pewną konsternację.</u>
<u xml:id="u-91.18" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Dostał za to paternoster.)</u>
<u xml:id="u-91.19" who="#PKulisiewicz">Uważam za słuszne, że wszystkich obowiązuje karność, a więc i tego człowieka, który referował tę ustawę w imieniu większości też.</u>
<u xml:id="u-91.20" who="#PKulisiewicz">Wysoka Izbo! Przedłożony projekt o pełnomocnictwach wywołał, jak już na wstępie zaznaczyłem, żywą dyskusję w parlamencie, która wniesie trochę ożywienia zwłaszcza do apatii życia politycznego poza parlamentem. Ludzie, dotknięci kryzysem, nie zwracali uwagi i nie zajmowali się życiem politycznem. Panowie z opozycji będą mogli przyjść na wieś z nowym argumentem, że Rząd posiadający większość i to posłuszna. pomimo to żąda pełnomocnictw, jednakże życie gospodarcze i obecna sytuacja wymaga nieraz radykalnych posunięć. Jestem głęboko przekonany, że gdyby w tej sytuacji gospodarczej, w jakiej się teraz znajdujemy, znalazł się kto inny, nie B. B. W. R., tylko np. Panowie (wskazuje na lewicą), to napewno Panowieby żądali najdalej idących pełnomocnictw.</u>
<u xml:id="u-91.21" who="#PKulisiewicz">I dlatego, proszę Panów, oświadczam, że nie możemy zajmować wiecznie negatywnego stanowiska w stosunku do pewnych posunięć Rządu jeżeli pewne rzeczy zmierzają do poprawy sytuacji gospodarczej. Jeżeli chodzi o stosunek do Rządu, to najlepiej świadczy o tem to, że stosunek ten jest jednakowy, zależy od tego, jakie zajmuje kto stanowisko do Państwa.</u>
<u xml:id="u-91.22" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-91.23" who="#PKulisiewicz">Jeśli chodzi o Pana, Panie Pośle Dobroch, to np. przemawiając tu p. Krysa powołał się na to, że starosta w Pańskim okręgu wyborczym odmówił Panu zezwolenia na odbycie kilku zebrań. Niech Pan zapyta p. Krysę czy starosta w jego okręgu wyborczym odmówił mu zezwolenia na zebranie? Jeśli stoi ktoś na stanowisku państwowem, to stanowisko odmowy nie jest słuszne, ale jeśli ktoś stoi na stanowisku antypaństwowem, to ja uważam tego starostę za wzór obywatela Państwa.</u>
<u xml:id="u-91.24" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-91.25" who="#PKulisiewicz">Wychodząc z tego założenia, oświadczam w imieniu posłów ludowych, że głosować będziemy za pełnomocnictwami w tem głębokiem przekonaniu, że pełnomocnictwa nie są kwestją zaufania do Rządu tylko kwestją zaufania do Państwa.</u>
<u xml:id="u-91.26" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-92">
<u xml:id="u-92.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Rosenberg.</u>
</div>
<div xml:id="div-93">
<u xml:id="u-93.0" who="#PRosenberg">Komunistyczna Frakcja Poselska zwalczać będzie z całą energją ustawę o pełnomocnictwach dla Rządu, albowiem ustawa ta daje dyktaturze faszystowskiej podstawę do nowych zaostrzonych ataków na prawa i byt miljonowych mas pracujących całego Państwa.</u>
<u xml:id="u-93.1" who="#PRosenberg">Oficjalnie Rząd uzasadnia tę ustawę warunkami, jakie stwarza pogłębiający się nieustannie kryzys gospodarczy i światowa wojna celna. Rządowa „Gazeta Polska” z 6.III. oświadcza, że w chwili obecnej Państwo musi posiadać aparat, „który byłby przystosowany do działania bardziej szybkiego i elastycznego”. Znaczy to, że sejmowa fabryka ustaw faszystowskich działa już zbyt powolnie i że Rząd zdecydował „zracjonalizować” i przyśpieszyć produkcję kagańcowych dekretów faszystowskich. Faktycznie więc pełnomocnictwa mają ułatwić Rządowi przerzucanie ciężarów kryzysu na barki mas, łamanie krwawym terorem ich oporu i ruchu rewolucyjnego oraz ostateczne przygotowania do wojny imperjalistycznej przeciw Z S. R. R., co łącznie stanowi znaną już masom trój jedyną drogę burżuazyjnego wyjścia z kryzysu kosztem mas pracujących.</u>
<u xml:id="u-93.2" who="#PRosenberg">Reklamowane w prasie rządowej i opozycyjnej zmiany w tekście ustawy o pełnomocnictwach dokonane na Komisji Prawniczej wspólnie przez B. B i N. D., w niczem nie zmieniają jej istotnego charakteru i stanowią jedynie demonstrację, obliczona na efekt wśród szerokich mas, tych mas, których zdecydowana postawa przeciw zamachom faszystowskim zmusiła Rząd do pozornych ustępstw. Cóż znaczy np. wyłączenie z pod pełnomocnictw ustawodawstwa socjalnego, skoro Rząd zgłosił już do Sejmu ustawę o likwidacji ubezpieczeń społecznych, o przedłużeniu dnia pracy i zniesieniu angielskiej soboty, o zniesieniu dopłaty za godziny nadliczbowe, ograniczeniu urlopów i t. d. i t. d.? Czyż Panowie z Lewiatana za jawnem przyzwoleniem Rządu nie likwidują już od lat wszelkich zdobyczy proletarjatu, czy Rząd sam nie likwiduje dziś ubezpieczenia od bezrobocia, skazując mil jonowe masy bezrobotnych na śmierć głodową? Ustawy rządowe, zgłoszone do Sejmu — chociaż jeszcze nie uchwalone — są jednak wystarczającą dla fabrykantów zachętą i hasłem do generalnej już ofensywy na prawa i zdobycze klasy robotniczej. Pełnomocnictwa i dekrety są tu narazie niepotrzebne.</u>
<u xml:id="u-93.3" who="#PRosenberg">Inną znów wymowę posiada wyłączenie z pod pełnomocnictw podwyżek podatkowych; mówią one o tem, że Rząd przygotowuje nową obniżkę płac pracowników państwowych, nie poprzestając na ostatnich obniżkach, na obcięciu praw emerytalnych, rent inwalidzkich i t. d. Na podstawie pełnomocnictw Rząd uzyskuje prawo dekretowania obniżeń robotniczych i pracowniczych, nawet w przemyśle prywatnym. Gdy wobec postawy mas arbitraż faszystowski zawiedzie, wówczas ukaże się dekret faszystowski z mocą ustawy. Nie darmo też obóz rządowy tak chętnie przytacza przykład pełnomocnictw, jakie w Niemczech posiada Hindenburg, dekretujący znaczne obniżki płac robotników i pracowników, ten sam Hindenburg, którego popierają socjal-faszyści niemieccy i któremu na łamach swej prasy nie szczędzi uznania i PPS. Nadając Prezydentowi szerokie uprawnienia w dziedzinie gospodarczej i finansowej, ustawa o pełnomocnictwach pozwoli również Rządowi na kontynuowanie i rozwijanie jego polityki kolonialnego wyzysku narodów ujarzmionych, w szczególności zaś polityki eksterminacji gospodarczej wobec mas żydowskich.</u>
<u xml:id="u-93.4" who="#PRosenberg">Pełnomocnictwa — za wyraźna zgodą całej opozycji sejmowej — obejmują bez jakichkolwiek wyłączeń sprawy t. zw. wymiaru sprawiedliwości oraz usprawnienia władz administracyjnych, a wiec całą dziedzinę aparatu sądowo policyjnego, dziedzinę faszystowskiego teroru. A zatem teror zostanie „usprawniony”, las szubienic będzie rósł coraz szybciej. Po ostatnich, głośnych już przejawach teroru jak masakrowanie demonstracyj strajkujących górników i bezrobotnych w Zagłębiu Dąbrowskiem, na Górnym Śląsku i w Piotrkowie, zamordowanie w Warszawie 13-letniego pioniera komunistycznego tow. Sanika i aresztowanie podczas pogrzebu 5 członków jego rodziny — przyjdą nowe zbrodnie i gwałty, jeszcze bardziej bestjalskie i wyrafinowane.</u>
<u xml:id="u-93.5" who="#PRosenberg">Pełnomocnictwa, które tu Panowie uchwalacie — to faktycznie odpowiedź dyktatury faszystowskiej na bohaterskie uporczywe strajki robotnicze w Zagłębiu Dąbrowskiem, na Górnym Śląsku, w Piotrkowie, Łodzi i t. d.</u>
</div>
<div xml:id="div-94">
<u xml:id="u-94.0" who="#Marszałek">Przywołuję Pana Posła do rzeczy.</u>
</div>
<div xml:id="div-95">
<u xml:id="u-95.0" who="#PRosenberg">(Ustęp skreślony ze stenogramu przez Marszałka Sejmu na podstawie art. 33 regulaminu.) Dlatego też Rząd zbroi się w pełnomocnictwa. Na ich podstawie Rząd przeprowadzać będzie dalszą faszyzację i militaryzację całego życia państwowego, przystosowywać je będzie do celów i potrzeb zbliżającej się wojny.</u>
<u xml:id="u-95.1" who="#PRosenberg">W ostatnich zamachach faszystowskich i walkach strajkowych mas robotniczych, szczególna rola przypada przywódcom P. P. S., najbardziej podstępnym agentom kapitału i faszyzmu. Głosząc nazewnątrz hasła strajku, panowie socjal-faszyści czynią jednocześnie wszystko ażeby przeforsować faszystowskie arbitraże i pogorszenie warunków płacy i pracy, ażeby walkę strajkową zahamować i nie dopuścić rewolucyjnych robotników do samodzielnego kierownictwa strajkiem…</u>
</div>
<div xml:id="div-96">
<u xml:id="u-96.0" who="#Marszałek">Przywołuję Pana drugi raz do rzeczy. Proszę opuścić ten ustęp. Jeśli po raz trzeci przywołam Pana do rzeczy, zejdzie Pan z trybuny.</u>
</div>
<div xml:id="div-97">
<u xml:id="u-97.0" who="#PRosenberg">Czwarty tydzień bohaterskiego strajku górników zagłębiowskich, strajki górników i hutników górnośląskich, bohaterski, niezwykły w swej formie i uporczywości…</u>
</div>
<div xml:id="div-98">
<u xml:id="u-98.0" who="#Marszałek">Pan Poseł nie stosuje się do moich zarządzeń, odbieram Panu głos. Proszę zejść z trybuny.</u>
<u xml:id="u-98.1" who="#Marszałek">Głos ma p. Komarnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-99">
<u xml:id="u-99.0" who="#PKomarnicki">Wysoka Izbo! Zarówno Rząd w motywach, w które zaopatrzył swoje przedłożenie, jak p. Minister Stamirowski, który na Komisji Prawniczej w imieniu Rządu je uzasadniał, jak również pierwszy referent z ramienia Bloku, p. mecenas Paschalski i drugi referent, p. poseł Byrka uzasadniali konieczność wniesienia tego przedłożenia nietylko względami gospodarczemi, ale także i tem, że podobne pełnomocnictwa są obecnie zjawiskami powszechnemi, że są one udzielane i w innych krajach i że skutkiem tego Polska musi co do tempa swoich prac państwowych za temi krajami podążać, nie może się dać im wyprzedzić.</u>
<u xml:id="u-99.1" who="#PKomarnicki">Proszę Panów, mnie uderzyła ta skromność argumentacji, bo przecież ambicją panów z Bezpartyjnego Bloku jest to, ażeby Polska pod rządami pomajowemi poprostu światu imponowała, żeby go wyprzedzała, stawała się dla niego wzorem. Stworzyliście parlament, który się stał chambre introuvable, izbą nie do znalezienia, izbą jakiej nigdzie niema, gdzie większość działa automatycznie, parlament, którego, jak pisze Wasza prasa, raczej zagranica ma Polsce zazdrościć. Skutkiem tego odniosłem się sceptycznie do tej skromności motywów, jakiemi Rząd i referenci stronnictwa rządowego uzasadniali to przedłożenie.</u>
<u xml:id="u-99.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-99.3" who="#PKomarnicki">Istotnie sprawdziwszy jak się te rzeczy mają w innych krajach, mogę powiedzieć, że i pod tym względem Panowie przodują innym państwom.</u>
<u xml:id="u-99.4" who="#PKomarnicki">Powołując się skromnie i tylko bardzo sumarycznie na przykłady Holandji, Anglji, Austrji i Niemiec, nie wyjaśnili Panowie, w jakich warunkach i w jakim zakresie pełnomocnictwa zostały tam udzielone. Dlatego uważam, że tę sprawę potrzeba z tej trybuny oświetlić, przedewszystkiem dlatego, ażeby społeczeństwo mogło zdać sobie całkowicie sprawę z zakresu działania tej ustawy, z tej pełni władzy, jaka obecnie zostaje przez większość obecnego Sejmu udzielona Rządowi. Jeżeli taka Austrja, która znajduje się co do swoich finansów pod kontrolą międzynarodową, udzieliła na mocy ustawy z 8 października r. z. pełnomocnictw, to przedewszystkiem zostały one uchwalone w drodze ustawy konstytucyjnej, to znaczy większością 2/3 głosów przy kwalifikowanem quorum. Następnie te pełnomocnictwa odnosiły się tylko do spraw walutowych i kredytowych, a po trzecie, rozporządzenia które na podstawie tych pełnomocnictw wydawane były, są wydawane za zgodą komisji głównej parlamentu. W tym zakresie do wydawania tych pełnomocnictw rząd był upoważniony na czas ściśle określony do dnia 31 marca r. b., co obecnie przedłużone zostało do 30 września.</u>
<u xml:id="u-99.5" who="#PKomarnicki">Idźmy dalej i weźmy np. Anglję, kraj klasycznego parlamentaryzmu. Ten kraj również udzielił pełnomocnictw rządowi, ale w niesłychanie skromnym zakresie, i jakiemu rządowi? Nie rządowi partyjnemu, nie rządowi Partji Pracy ale rządowi Koncentracji Narodowej,...</u>
<u xml:id="u-99.6" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: No, widzi Pan to samo co u nas. też nie partyjny rząd, rząd koncentracji.)</u>
<u xml:id="u-99.7" who="#PKomarnicki">...rządowi Mac Donalda, do którego weszli zarówno Partia Pracy, jak i konserwatyści.</u>
<u xml:id="u-99.8" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B. To samo, co u nas.)</u>
<u xml:id="u-99.9" who="#PKomarnicki">Jednak pomimo to, ze wszystkich stron izby przy udzielaniu tych pełnomocnictw. które opiewały tylko na jeden miesiąc i ograniczały się do spraw finansowo-ekonomicznych, pomimo to odzywały się głosy przestrogi przed abdykacją parlamentu ze swoich uprawnień; podnoszono przytem że stanowić to może niebezpieczny precedens na przyszłość. W ten sposób i w tym zakresie został uchwalony National Economy Bill z 11 września 1931 r. Następne bill'e, które udzielały pełnomocnictw rządowi angielskiemu były znacznie bardziej ograniczone. bo odnosiły się tylko do rozmaitych spraw celnych. oprócz tego nie były wyjęte z pod kontroli parlamentu.</u>
<u xml:id="u-99.10" who="#PKomarnicki">Tak samo pełnomocnictwa udzielone przez parlament holenderski ograniczały się jedynie do zarządzeń antydumpingowych.</u>
<u xml:id="u-99.11" who="#PKomarnicki">Największy zakres pełnomocnictw istotnie zastosowały Niemcy. W Niemczech wydawane one są na podstawie nadzwyczajnej, na podstawie art. 48 konstytucji, który mówi o „Notveordnungen”. Co się tyczy rozporządzeń niemieckich, to tam istnieje prawdziwa silva rerum i rzeczywiście te pełnomocnictwa reguluje najrozmaitsze dziedziny życia. Ale proszę Panów, czy to postawienie na jednej płaszczyźnie Polski i Niemiec jest dla Panów pochlebne? Czy po 6 latach rządów pomajowych Polska powinna być porównywane z Niemcami, które są rozrywane walką wewnętrzne i rozdarte są pomiędzy hitleryzmem a komunizmem?</u>
<u xml:id="u-99.12" who="#PKomarnicki">Polska powinna kroczyć za przykładem państw w których stosunki ekonomiczne są ustabilizowane i uporządkowane nie za Niemcami, które są objęte anarchia wewnętrzną. W tym wypadku wolelibyśmy aby Polska kroczyła za przykładem Francji, która znajdując się w 1926 r. w niesłychanie trudnej sytuacji gospodarczej, jednakowoż, gdy rząd Brianda 17 lipca 1926 r. zwrócił się o nadanie pełnomocnictw, nie weszła na tę drogę. Dlatego mówię specjalnie o tej sprawie, że to przedłożenie Brianda pod wielu względami przypomina obecne przedłożenie gabinetu pułk. Prystora, ponieważ tam była mowa nietylko o sprawach finansowych, ale również i o uporządkowaniu administracji. Podczas rozpraw nad wnioskiem rządowym na mównicę wszedł, zdawszy przewodnictwo, marszałek izby deputowanych p. Herriot i interwenjował, podkreślając, że interwenjuje nie jako członek stronnictwa, ale jako prezes izby w obronie zasadniczych atrybucyj parlamentu. P. Herriot podkreślił, że dumą Francji jest to, że z najcięższych kryzysów wychodziła, oparta o parlament, że rząd siłę swoją czerpał w oparciu o naród i zakończył wiarą, że również i z tego kryzysu wyjdzie bez uciekania się do nadzwyczajnych środków, a tylko wsparty na solidarności narodu. I wtenczas, pomimo, że następnie p. Briand swoją elokwencją starał się sytuację ratować, jednak izba przedłożenie odrzuciła, Briand upadł, a wiadomo, że Poincare uratował Francję bez uciekania się do tych środków nadzwyczajnych.</u>
<u xml:id="u-99.13" who="#PKomarnicki">Proszę Panów, to jest droga, która jedynie mogłaby wydobyć maximum sił żywotnych i energji z narodu, a nie droga rozszerzenia pełnomocnictw dla Rządu które, chyba nikt nie wątpi, w dzisiejszych stosunkach są bez ograniczenia.</u>
<u xml:id="u-99.14" who="#PKomarnicki">Ten krótki przegląd tych pełnomocnictw, na które uzasadnienie rządowe powoływało się jako na przykład, wykazuje, że i w tym względzie Panowie wzięli rekord, że i w tym względzie należy Panom przyznać palmę pierwszeństwa.</u>
<u xml:id="u-99.15" who="#PKomarnicki">Ale przejdźmy do krótkiej analizy treści tych pełnomocnictw. Gdy wziąłem do ręki druk nr 531 dla zapoznania się z nim, to wśród wymienionych w art. 1 materyj, podlegających uregulowaniu w drodze pełnomocnictw, przedewszystkiem przeczytałem coś, co do czego nie wiedziałem, czy mam się cieszyć, czy mam się dziwić, a mianowicie słowa: uporządkowanie stanu prawnego w Państwie.</u>
<u xml:id="u-99.16" who="#PKomarnicki">Istotnie tych słów należało oczekiwać. Uporządkowanie stanu prawnego w Państwie — to znaczy, ażeby nie było niewykrytych sprawców, przynajmniej wtedy, gdy ich nazwiska są wiadome, gdy wiemy numery samochodów, za pomocą których dokonywało się zbrodni. Uporządkowanie stanu prawnego w Państwie, to jest ukrócenie samowoli administracji; uporządkowanie stanu prawnego w Państwie — to znaczy koniec konfiskat zupełnie bezprawnych, zupełnie bezpodstawnych; uporządkowanie stanu prawnego w Państwie — to koniec systemu rządów pomajowych; uporządkowanie stanu prawnego w Państwie, to koniec tego regime'u i zaprzeczenie tego regime'u, który opiera się na bezprawiu i negacji prawa.</u>
<u xml:id="u-99.17" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
<u xml:id="u-99.18" who="#PKomarnicki">Nie można było złośliwiej krytykować obecnego stanu, jak wysuwając to, co jest najbliższą istotnie potrzebą, od której załatwienia zależy istotnie podniesienie kraju, tak samo i pod względem ekonomicznym, i rzeczywiście redaktorowie rządowi tej ustawy byli mimowoli bardzo złośliwi pod adresem panujących stosunków.</u>
<u xml:id="u-99.19" who="#PKomarnicki">Oczywiście, że Panowie będą pojmowali po swojemu, zupełnie swoiście, to uporządkowanie stanu prawnego w Państwie. Co do tego nie mamy najmniejszych złudzeń. Uporządkowanie stanu prawnego w Państwie, jak ono będzie pojmowane w tej ustawie, to znaczy wydawanie zupełnie bez udziału parlamentu, bez dyskusji, bez wszelkiego krytycznego oświetlenia, w ciszy gabinetów, w ciszy biur ministerjalnych, rozporządzeń, które boją się światła dziennego. Oczywiście mówi się o tem, że chce się zapomocą tych rozporządzeń wydać kodeksy i kompleksy ustaw, do których wydania parlament nie jest kompetentny, których przejście przez parlament sprawiałoby specjalne trudności.</u>
<u xml:id="u-99.20" who="#PKomarnicki">W rozmaitych krajach powierzał parlament kodyfikacje rządowi; tak było w połowie zeszłego stulecia we Włoszech, później w Hiszpanji, przy czem w Hiszpanji parlament, oddając rządowi dokonanie kodyfikacji cywilnej, jednak uchwalił zasady, na których ta kodyfikacja ma się opierać.</u>
<u xml:id="u-99.21" who="#PKomarnicki">Mówi się tak samo, że zapomocą dekretów w Polsce zostały wydane już dwa kodeksy, kodeks postępowania karnego i kodeks postępowania cywilnego i obecnie mówi się, że te kodeksy potrzebują uzupełnienia. A nadto, że jest gotowy kodeks prawa materjalnego, a mianowicie kodeks karny.</u>
<u xml:id="u-99.22" who="#PKomarnicki">Otóż jeżeli wydanie kodeksu prawa formalnego jeszcze da się usprawiedliwić, dlatego, że chodzi w nim o organizację władz, o organizację procesu, to wydanie kodeksu prawa karnego, a więc prawa, które sięga bezpośrednio w życie społeczne, które dotyka bardzo często drażliwych i subtelnych materyj, wydanie takiego kodeksu bez udziału przedstawicielstwa narodowego jest niedopuszczalne, i dlatego przedewszystkiem przeciw wydaniu tego kodeksu w drodze tych pełnomocnictw chciałbym tutaj zaprotestować.</u>
<u xml:id="u-99.23" who="#PKomarnicki">Mówi się powszechnie, że ten kodeks jest gotów i jest zamiar wydania go. Jednak kodeks ten w opracowaniu Komisji Kodyfikacyjnej nastręcza bardzo poważne zastrzeżenia, które znalazły wyraz w orędziu Episkopatu polskiego z 10 listopada r. z. Komisja Prawna Episkopatu polskiego przedewszystkiem podniosła zastrzeżenia co do rozdziału tego kodeksu, omawiającego przestępstwa religijne, to znaczy art. 170–172, które są tak zredagowane, że z tekstu ich nie można poznać nietylko że Polska jest państwem katolickiem, ale nawet, że jest państwem chrześcijańskiem; są one tak ogólnikowo zredagowane, że na podstawie ich nie można skonstruować obrony kultu, który jest specjalnie drogi dla katolików, kultu Matki Boskiej i kultu świętych. To więc sformułowanie kodeksu karnego wywołało bardzo poważne zastrzeżenia Episkopatu polskiego, który podkreśla w swem orędziu, że z bólem o tych sprawach pisze. Również w temże orędziu Episkopat polski protestuje przeciw art. 231 tegoż projektu Komisji Kodyfikacyjnej, który mówi o spędzaniu płodu, i przytem artykuł ten mówi o tym zabiegu operacyjnym w takich terminach, które właściwie nie dają żadnej granicy jego dopuszczalności, albowiem mówi się tam jako o powodzie usprawiedliwiającym o interesie społecznym, a więc używa się pojęcia niesłychanie rozciągliwego.</u>
<u xml:id="u-99.24" who="#PKomarnicki">Wreszcie w tym art. 1 ustawy mówi się o wymiarze sprawiedliwości. Wymiar sprawiedliwości — to znaczy jeszcze jedna „czystka” w sądownictwie. Wymiar sprawiedliwości — to podkopanie do reszty niezależności sędziowskiej. Wymiar sprawiedliwości — to kagańcowa ustawa adwokacka, ta ustawa, co do której wczoraj zjazd adwokatów sanacyjnych wypowiedział się, że jest niemożliwa do przyjęcia. Czytałem w sprawozdaniu, że referent tej ustawy, p. poseł Bogdani, wyraził się, że ma być ta projektowana ustawa sądem doraźnym nad adwokaturą, że adwokatura absolutnie nie może przyjąć zasad, na których ta ustawa się opiera. A więc chodzi o to, żeby ta ustawa, nawet, jeżeli nie ma być realizowana, wisiała jako możliwość, jako ewentualność i krępowała wolę i wywierała nacisk na sumienia.</u>
<u xml:id="u-99.25" who="#PKomarnicki">Następnie projekt ustawy przewiduje dokonanie zapomocą pełnomocnictw reorganizacji administracji. W pełnomocnictwach Grabskiego mówiło się o sprawach samorządowych tylko w dwóch punktach na trzynaście punktów, chodziło tam jedynie o te kwestje organizacyjne z zakresu samorządu, które były potrzebne dla reformy skarbowej. Ustawa o pełnomocnictwach, których naczelnym motywem ma być szybkość i załagodzenie kryzysu gospodarczego, jak widzimy, zajmuje się wielu takiemi sprawami, które z tym kryzysem gospodarczym nie mają w istocie nic wspólnego. Dotyczy to tak samo i kwestyj administracyjnych.</u>
<u xml:id="u-99.26" who="#PKomarnicki">Pan dyrektor Piętak na Komisji Prawniczej mówił, że chodzi o szereg drobnych ustaw, ustaw scaleniowych, że tych ustaw jest podobno około 80 gotowych do wydania. Ale ja się zapytuję, dlaczego te ustawy nie mają przejść przez Komisję Administracyjną naszego Sejmu? Skąd taka troska, ażeby ta komisja się nie przepracowała? Ale tam chodzi nietylko o te drobne techniczne scaleniowe ustawy administracyjne. Tam chodzi o rzeczy bardzo ważne dla ustroju Państwa, bardzo ważne pod względem politycznym. A więc przedewszystkiem jest to kwestja podziału administracyjnego, który znaczenie ma nietylko techniczno-administracyjne, ale przedewszystkiem polityczne. Znamy dokładnie ten projekt, który był opracowany w komisji pod przewodnictwem p. ministra Jaroszyńskiego, wiemy że obudził on zastrzeżenia w politycznych kołach i w partji rządowej, że przedewszystkiem jest on oparty na przesłankach politycznych. W uzasadnieniu tego projektu jest wyraźnie powiedziane, że względy polityczne w szeregu rozwiązań przeważyły nad względami ekonomicznemi i wszelkiemi innemi. Znajdują się w tym projekcie przecież rzeczy wprost niebezpieczne, jak kwestja zniesienia województw małopolskich i utworzenia województwa lwowskiego, któreby obejmowało całą wschodnią Małopolskę, czyli zrealizowanie tego projektu, którego nie mogli dopiąć Rusini za czasów austrjackich, podziału Galicji na zachodnią i wschodnią.</u>
<u xml:id="u-99.27" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-99.28" who="#PKomarnicki">Wreszcie, proszę Państwa, pomimo zastrzeżenia, że kwestje samorządowe są wyjęte z pod regulacji dekretowej, proszę przeczytać art. 2 projektu, ażeby się przekonać, że w szeregu kwestyj będzie przesądzona struktura samorządu, że mu się narzuci rozmaite zadania, skrępuje się jego swobodę w doborze personelu i t. d.</u>
<u xml:id="u-99.29" who="#PKomarnicki">Widzimy więc, reasumując treść ustawy, że bynajmniej nie da się ona absolutnie usprawiedliwić koniecznościami gospodarczemi, że chodzi tu poprostu o zaskoczenie społeczeństwa, o wyjęcie z pod krytyki, o przemycenie takich rzeczy, któreby nawet w tym Sejmie natrafiły na trudności. Sądzę jednak, że wydanie tej ustawy nie tylko nie leży w interesie Państwa, nietylko nie leży w interesie załagodzenia obecnego ciężkiego przesilenia gospodarczego, ale przeciwnie, że wydanie jej jest szkodą dla Państwa, że ustawa ta jeszcze bardziej spotęguje ten ogólny niepokój, tę ogólną niepewność, ten brak zaufania — brak zaufania w społeczeństwie do Państwa i brak zaufania zagranicy do Polski.</u>
<u xml:id="u-99.30" who="#PKomarnicki">Proszę Panów, wybrano dla wydania tej ustawy nieodpowiedni moment psychologiczny. Czy zdołacie przekonać kogoś, że Rząd obecny ma za małą władzę? Przecie mówicie, że Rząd obecny jest najsilniejszym z najsilniejszych, więc czy niedomagania obecnej chwili leżą w braku pełnomocnictw dla Rządu, w braku swobody jego działania? Bynajmniej, nigdy tego nie zdołacie społeczeństwu wmówić. I przeciwnie kontakt ze społeczeństwem, współpraca ze społeczeństwem, to jedynie mogłoby uzdrowić w Polsce stosunki.</u>
<u xml:id="u-99.31" who="#PKomarnicki">Omawiając całokształt tych zamierzeń i środków, które Panowie obierają w tej ustawie, mogę powiedzieć: nie tędy droga do wyjścia z tej ciężkiej opresji, w której znajduje się nasze Państwo. Dlatego będziemy głosować przeciw tej ustawie.</u>
<u xml:id="u-99.32" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-100">
<u xml:id="u-100.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Stroński Stanisław.</u>
</div>
<div xml:id="div-101">
<u xml:id="u-101.0" who="#PStStroński">Wysoka Izbo! Pod koniec tej rozprawy pragnę bardzo zwięźle zwrócić uwagę na kilka najważniejszych rysów zamierzonej ustawy.</u>
<u xml:id="u-101.1" who="#PStStroński">P. sprawozdawca pos. Byrka nie bez pewnego zadowolenia, jeżeli się nie mylę, zauważył, że klub nasz wziął czynny udział w opracowywaniu tej ustawy przez dwie poprawki, które ostały przyjęte. Prosiłbym, żeby p. Byrka był łaskaw pamiętać, że myśmy wzięli znacznie czynniejszy udział w pracy nad tą ustawą, mianowicie postawiliśmy wniosek o odrzucenie tej ustawy w całości. Za chwilę temu jedynemu naszemu stanowisku damy wyraz w głosowaniu.</u>
<u xml:id="u-101.2" who="#komentarz">(P. Byrka: Myślałem, żeście się Panowie poprawili.)</u>
<u xml:id="u-101.3" who="#PStStroński">P. Byrka jako sprawozdawca stwierdza, że tego rodzaju ustawa jest zawsze czemś niezwykłem i wyjątkowem. Wysoka Izba zechce przypomnieć sobie, że po przewrocie majowym od sierpnia 1926 do marca 1928 rządzono rozporządzeniami z mocą ustaw przez 2 i pół roku. Następnie od marca 1928 do marca 1932 rządziło się bez rozporządzeń przez 4 lata. Obecnie w marcu 1932 przychodzi się po upoważnienie do rządzenia rozporządzeniami z mocą ustaw częściowo przez 3 lata do końca 1934. To znaczy: 5 i pół roku rządów rozporządzeniami z mocą ustaw i 4 lata rządów bez rozporządzeń z mocą ustaw. To się nazywa niezwykłością i wyjątkowością tych ustaw o rządzeniu rozporządzeniami z mocą ustawy. Nie to jest niezwykłe, ale najwidoczniej niezwykłe są rządy.</u>
<u xml:id="u-101.4" who="#PStStroński">Zakres pełnomocnictw, które miałyby być obecnie udzielone Rządowi, jest niezwykły i w żadnym innym kraju nie do znalezienia. Rząd ma dostać upoważnienie do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy w zakresie wszystkich spraw gospodarczych, finansowych, stanu prawnego i wymiaru sprawiedliwości. Byłbym ciekaw, co znajduje się jeszcze poza temi dziedzinami. Kiedy wycofywano świadczenia społeczne, stwierdziłem w komisji, że właściwie świadczenia społeczne mieszczą się w sprawach finansowych, gospodarczych i w stanie prawnym, a p. sprawozdawca Paschalski mógł mi odpowiedzieć tylko to, że skoro świadczenia społeczne znajdowały się w przedłożeniu i zostały skreślone, to dla żadnego prawnika nie ulega wątpliwości, że temi pełnomocnictwami nie będą objęte, ale gdyby nie to, to one właściwie są objęte temi określeniami spraw gospodarczych, finansowych i stanu prawnego.</u>
<u xml:id="u-101.5" who="#PStStroński">W porównaniu z pełnomocnictwami z 1926 r. dodano tu Rządowi możność podwyższania opłat, dodano możność działania w sprawach celnych, dodano niezmiernie ważną możność obciążania majątku państwowego, co jest pewną postacią zbycia majątku państwowego. Niektóre z wyłączeń, które miały wagę w r. 1926, straciły ją całkowicie obecnie. W roku 1926 wyłączono ordynację wyborczą do Sejmu i Senatu. To dzisiaj okazało się rzeczą bez znaczenia, bo przecież dziś wiemy, że ta ordynacja wyborcza do Sejmu i Senatu jest znakomita, byleby się znalazła w sprawnych rękach.</u>
<u xml:id="u-101.6" who="#komentarz">(Wesołość na ławach opozycji.)</u>
<u xml:id="u-101.7" who="#PStStroński">P. poseł Byrka zmienił pod jednym względem ustawę w ten sposób, że ujął coś, co było w pełnomocnictwach w r. 1926, mianowicie odebrał Rządowi możność zaciągania pożyczki zagranicznej w drodze rozporządzenia z mocą ustawy. Niech się Panowie nie gniewają na p. posła Byrkę, on żadnej krzywdy Państwu przez to nie wyrządził.</u>
<u xml:id="u-101.8" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-101.9" who="#PStStroński">Niema niebezpieczeństwa, ażeby pożyczka zagraniczna mogła być udzielona w drodze rozporządzenia z mocą ustawy.</u>
<u xml:id="u-101.10" who="#PStStroński">Jedną z najważniejszych spraw konstytucyjnych w art. 44 w zakresie upoważnienia do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy jest sprawa nadzoru władz ustawodawczych nad temi rozporządzeniami. Mianowicie według ostatniego ustępu art. 44 Sejm może uchylić rozporządzenia. Tak było, kiedy w r. 1926 układano ten artykuł Konstytucji. Obecnie postępowanie to straciło całkowicie znaczenie, ponieważ, właśnie dzięki udoskonalonym wyborom, istnieje Sejm, z którego strony uchylenie rozporządzeń z mocą ustawy żadną miarą nie grozi. Porównywano nasz kraj z innemi krajami, np. z Niemcami. Ale nie można mówić o Niemczech, które są w porównaniu z nami krajem niesłychanie zacofanym w swoim sposobie postępowania politycznego. Nie dawniej, jak wczoraj, odbyły się w Niemczech wybory, w których Hindenburg dostał 18 i pół miljona głosów na ogólną ilość około 37 miljonów. Zabrakło mu do bezwzględnej większości 150.000 głosów, mniej niż 1%. I oto w tym kraju nie potrafili dosypać tego niespełna 1%.</u>
<u xml:id="u-101.11" who="#komentarz">(Oklaski na ławach opozycji.)</u>
<u xml:id="u-101.12" who="#PStStroński">U nas z jednym procentem zyskanym dochodzi się do bezwzględnej większości w dobrze urządzonych wyborach. Jak można porównywać nasz kraj z Niemcami!</u>
<u xml:id="u-101.13" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Wstydziłby się Pan, Panie Profesorze! Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-101.14" who="#PStStroński">Jabym się wstydził, gdyby nie to, że są protesty w Sądzie Najwyższym. Trzeba się wstydzić fałszowania wyników wyborów, a nie mówienia o tem.</u>
<u xml:id="u-101.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach opozycji. Głosy na ławach B. B.: Ciągle gadają o tem, a nie dają dowodów! Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-101.16" who="#PStStroński">To Pan nie zna wyroków w Sądzie Najwyższym, co do wyborów w roku 1928. Te wyroki zawierają ponure rzeczy o podskrobaniach, oszustwach i t d.</u>
<u xml:id="u-101.17" who="#PStStroński">Wysoka Izbo, druga dziedzina, nad którą się trzeba tu zastanowić, to ustawodawcze znaczenie rozporządzeń w zestawieniu ze zwykłemi ustawami.</u>
<u xml:id="u-101.18" who="#PStStroński">Co to są rozporządzenia z mocą ustawy? Rozporządzenia z mocą ustawy to są poprostu przedłożenia rządowe, które stają się same przez się już ustawami, Otóż proszę sobie przypomnieć, że jeśliby przedłożenie rządowe stawało się samo przez się ustawą, to ustawa o zmianie ustroju szkolnictwa nie zawierałaby wogóle wychowania religijnego ustawa o zgromadzeniach zawierałaby postanowienie, iż płaci się 3.000 zł kary za naruszenie jakiegoś przepisu,...</u>
<u xml:id="u-101.19" who="#komentarz">(P. Burda: Skąd Pan wie?)</u>
<u xml:id="u-101.20" who="#PStStroński">...— bo to było w przedłożeniu rządowem — a ustawa naftowa, która była dziś na porządku dziennym, wyglądałaby tak jak poprzednio, a nie tak, jak została tu uchwalona.</u>
<u xml:id="u-101.21" who="#PStStroński">Weźmy nadto ten przykład, który w tej chwili mamy przed oczyma, t. j. samo przedłożenie rządowe w sprawie pełnomocnictw. Nagle okazuje się, że z tego przedłożenia odpadają świadczenia społeczne, odpadają podwyższenia stawek podatkowych, a znajdują się postanowienia o nienaruszaniu złotego i statutu Banku Polskiego.</u>
<u xml:id="u-101.22" who="#PStStroński">Razem wszystko to wzięte świadczy, iż jednakowoż w ustawodawstwie jest rzeczą dobrą, ażeby istniały dwie rzeczy, a mianowicie sito i światło: to sito pracy, przez które się przedłożenia przesącza, oraz to światło, które istnieje w ciałach ustawodawczych i które wyprowadza na dzienny widok przedłożenia, przygotowywane w urzędach.</u>
<u xml:id="u-101.23" who="#PStStroński">Wysoki Sejmie, tutaj zaszło jakieś głębokie nieporozumienie w pojmowaniu pracy ustawodawczej. Czy ustawy, które uchwala się w Sejmie i Senacie, to są ustawy tworzone bez współudziału władzy wykonawczej? Czy zapomniano o art. 10 Konstytucji, który mówi, że inicjatywa ustawodawcza należy do Rządu i do Sejmu? Przecież tu w tym art. 10 Konstytucji w sposób właściwy, w sposób taki, jak na całym świecie, ułożono właściwy bieg prac ciał ustawodawczych ze współdziałaniem władzy wykonawczej, czyli że powinno się tak stać, że tylko w wypadkach zupełnie wyjątkowych możnaby sięgać do pełnomocnictw. A tymczasem co się dzieje? P. Zahajkiewicz powiedział, że wytworzy się dwutorowość. Nie, Panie Pośle, nie wytworzy się dwutorowość, bo według pojęć, jakie w tej chwili panują, jeżeli coś zostało przyznane Rządowi w pełnomocnictwach, to za każdym razem, gdy taka sprawa pojawi się w Sejmie, powiedzą, że przecież nie możemy zaburzać prac Rządu. Znaczy to, że ustawodawstwo w przeważnej części przeniesie się na Rząd, a tylko to, co jest wyłączone, stanie się ustawodawstwem, pozostawionem Izbom ustawodawczym.</u>
<u xml:id="u-101.24" who="#PStStroński">A wreszcie, jeżeli się ma takie upoważnienie, jak w tych pełnomocnictwach, jakie są skutki? Skutkami są nadużycia, to znaczy wkraczanie nawet poza to, co jest zastrzeżone w Konstytucji. P. Prezes Rady Ministrów, kiedy mówił tu o dawnych rozporządzeniach z mocą ustawy, twierdził, jakoby wszyscy z nich byli bardzo zadowoleni. A ja pozwolę sobie przypomnieć niektóre z nich. Rozporządzenie o dziennikarstwie, t. zw. dekret prasowy, który niweczył to, co jest przyznane w art. 104 i 105 Konstytucji, t. j. wolność wyrażania swoich przekonań i wolność prasy. Rozporządzenie o sądownictwie, które niweczyło to, co znajduje się w art. 78 Konstytucji, np. nienaruszalność sędziów. A wreszcie rozporządzenie z 12 września 1930 r. wydane z ust. 5 art. 44 Konstytucji, które co robiło? Dnia 12 marca 1930 r. uchwalił Sejm, wobec możności wyborów, ustawę o karach za nadużycia wyborcze urzędników. Ledwo rozpisano wybory, rozporządzeniem z 12 września 1930 r. zniesiono to rozporządzenie o karach za nadużycia wyborcze i zwrócono to rozporządzenie przeciw obywatelom Państwa. To daje Panom miarę, do czego mogą służyć rozporządzenia z mocą ustaw.</u>
<u xml:id="u-101.25" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Tak jest!)</u>
<u xml:id="u-101.26" who="#PStStroński">Jaki jest cel pełnomocnictw? Zdawałoby się, że oto przychodzi Rząd i powiada: Mam w głowic myśl, w przygotowaniu takie a takie działanie, dajcie mi możność przeprowadzenia tego szybko! To się nazywa pełnomocnictwo w zakresie określonym, jak mówi art. 44 Konstytucji. A tymczasem Rząd przychodzi i powiada: Dajcie mi nieograniczoną władzę, a co ja z nią zrobię, tego Wam nie mówię. Wysoka Izbo! Na to trzeba odpowiedzieć: Jeżeli wiesz, co masz robić, to powiedz, a jeżeli nie wiesz, to ci żadne pełnomocnictwa nie pomogą. Pełnomocnictwa tak ułożone, jak te, z których nic nie wiadomo, co się będzie działo, nie przyczynią się do naprawy ogólnego stanu rzeczy w kraju, a tylko ten stan rzeczy mogą pogorszyć. Dlaczego? Mówiono tu, że istnieje pewna nieufność ciał ustawodawczych do tego warsztatu urzędowego, urzędniczego, który będzie teraz zajmował się ustawodawstwem. A kto daje najgorszy wyraz nieufności do tego ciała urzędniczego, jeśli nie te pełnomocnictwa, które zawierają w art. 2 możność wyrzucania wszystkich urzędników bez żadnej ochrony? Tu jest stworzona niepewność nawet wśród pracowników państwowych. Daleko groźniejszą jest niepewność, jaka będzie stworzona w życiu gospodarczem. Przecież myśmy się w okresie powojennym nauczyli, że nic tak nie szkodzi życiu gospodarczemu i sprawom pieniężnym, jak nieznajomość jutra. I dlatego dążeniem Panów wszystkich, gdybyście chcieli, żeby naprawdę stało się coś, coby utrwaliło ten stan rzeczy, na którym Panom zależy, powinnoby być stworzenie jakiejś pewności. A tymczasem za myśl przewodnią przyjmuje się stworzenie całkowitej niepewności. I dlatego nie widzę celu tych pełnomocnictw.</u>
<u xml:id="u-101.27" who="#PStStroński">Wreszcie, Wysoka Izbo, rysem, może najbardziej uderzającym, jest stosunek Rządu do większości sejmowej w sprawie tych pełnomocnictw.</u>
<u xml:id="u-101.28" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-101.29" who="#PStStroński">Mianowicie została oto ta większość stworzona, trzeba powiedzieć, że została stworzona rękami tego Rządu i tej zasługi nikt mu nie odejmie. A teraz Rząd jakby uciekał od tej większości swojej w Sejmie i Senacie. Okazało się tu niejednokrotnie, że wśród tej większości istnieją rozmaite tarcia. Rozprawa nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu, Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej i Ministerstwa Skarbu wykazała głęboko sięgające różnice, powiedzmy, między poglądami, wypowiadanemi przez p. Minkowskiego i p. Holyńskiego, a p. Wojciechowskiego i p. Tomaszkiewicza. W różnych innych sprawach ta rozbieżność także istniała. I doskonale sobie zdajemy z tego sprawę, że Rząd dotychczas przychodził do Was z pewnego rodzaju perswazją tak, jak w tej piosence, mówiąc: Wy z Waszą grupą, Radziwiłł, nie bądźcież dzieckiem, Radziwiłł. I tak dalej do każdej grupy się zwracał.</u>
<u xml:id="u-101.30" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-101.31" who="#PStStroński">Ale widocznie to się już Rządowi obecnie znudziło. I co Wam obecnie zrobił? Zaśpiewał Wam Pierwszą Brygadę: Nie trzeba nam od Was uznania,...</u>
<u xml:id="u-101.32" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Narodowego.)</u>
<u xml:id="u-101.33" who="#PStStroński">...ni Waszych kies (to do grupy gospodarczej), ni Waszych łez (to do grupy robotniczej i ludowej), dosyć nam tego kołatania do Waszych grup… a resztę Panowie wiedzą.</u>
<u xml:id="u-101.34" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach Stronnictwa Narodowego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-102">
<u xml:id="u-102.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Miedziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-103">
<u xml:id="u-103.0" who="#PMiedziński">Wysoka Izbo! W dyskusji, którą tu słyszeliśmy nad ustawą o pełnomocnictwach, zauważyliśmy jedną dość nową troskę, mianowicie troskę u naszych wypróbowanych przyjaciół, szczególniej z prawej strony, o nasze sprawy, sprawy większości. Czy to jest traktowane na smutno, czy na wesoło, jak na końcu p. Stroński był łaskaw zaaplikować, to rzecz, która nas bynajmniej nie wzrusza. Jesteśmy przekonani, że gdyby Panowie zauważyli, że jakiś kierunek działania istotnie zagraża dotychczasowej współpracy Rządu z większością parlamentarną, napewnoby Panowie nas przed tem nie ostrzegali, tylko staralibyście się Panowie w tym kierunku pchać nas jak najbardziej. Fakt faktem, Panowie ze swojego punktu widzenia, z punktu widzenia praw opozycji nie możecie mieć pełnomocnictwom nic do zarzucenia i to Panowie udowodnili. Albowiem jakże inaczej sprawa wyglądała w 1926 r., gdy p. Stroński popierał fakt udzielenia rządowi pełnomocnictw. Jeżeli wtedy to był rzeczywiście fakt, który był ustępstwem pewnych praw ze strony Izby na rzecz Rządu, praw Izby, która miała większość bynajmniej nie identyczną z kierunkiem Rządu ówczesnego, to była to rzecz, która istotnie zależała od decyzji opozycji i była uszczerbkiem jej praw. Tymczasem Panowie teraz stwierdzacie sami, że przecież jest wszystko jedno, że przecież Rząd ma większość, że ta większość ma prawo i możność w każdej chwili…</u>
<u xml:id="u-103.1" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński przerywa.)</u>
<u xml:id="u-103.2" who="#PMiedziński">Jeżeli chodzi o to, to i prawo także.</u>
<u xml:id="u-103.3" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński przerywa. Różne okrzyki na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-103.4" who="#PMiedziński">Podtrzymuję pierwotne brzmienie, że większość parlamentarna ma prawo uchwalać Rządowi to, co uważa za stosowne, a zatem Panowie sami udowodnili, że ten fakt, który w tej chwili się dzieje, proces udzielenia Rządowi pełnomocnictw, jest pewnym procesem i pewną umową, która zachodzi między większością parlamentarną a Rządem, i Panowie tylko na gwałt leją łzy nad nami, że nas Rząd krzywdzi, że nam nasze prawa niepotrzebnie odbiera. Możebyście Panowie już tę rzecz nam zostawili, my ją zniesiemy, przebolejemy. I to jest nasze prawo, wynikające akurat analogicznie z naszego zaufania do Rządu, jak Panów przeciwstawienie się wynika z Panów niezaufania do Rządu. I to jest cała różnica, jaka na całym świecie istnieje między parlamentarną większością, a opozycją, i to jest normalne postępowanie. Panowie przeprowadzają przy tej sposobności jakąś szczególną konstrukcję, która jest dość niezrozumiała i sprzeczna w sobie. Gdy słyszałem wywody Panów co do pełnomocnictw i historję w zakresie ich znaczenia, to przypominałem sobie ciągle tę historyjkę o dwóch sąsiadkach, z których jedna pożyczyła drugiej garnek i gdy potem jej powiedziała, że wzięła cały, a dała rozbity, to na to tamta odpowiedziała, że po pierwsze wcale nie brała garnka, po drugie, jak brała, to był już pęknięty, a po trzecie zwróciła cały garnek. Panowie nam tłumaczą mniej więcej to samo. Najpierw Panowie nam mówią, że pełnomocnictwa, ten fakt, z którym mamy do czynienia, są czemś bezprzykładnem, niebywałem, a zaraz potem każdy przytacza szereg przykładów, i niemieckich, i angielskich, i holenderskich, a ostatnio szwedzkich. Więc rzecz bezprzykładna okazuje się nagle rzeczą, która ma szereg przykładów gdzieindziej. A teraz idę dalej. Jeżeli chodzi o sprawę Polski, czy to znowu fakt u nas taki bezprzykładny? Znowuż mówcy Panów, którzy stali na tej trybunie, analizują przykłady z historji nie za granicą, lecz nasze. A więc wypada, że garnka nie było, a nagle garnek był, tylko trochę inny…</u>
<u xml:id="u-103.5" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Czy to garnek był, czy talerz?)</u>
<u xml:id="u-103.6" who="#PMiedziński">Jeżeli jest jakaś różnica dla Pana, to zostawiam Panu czas do namysłu i niech Pan jutro odpowie, jak się Pan zdecyduje, czy Pan jest za garnkiem, czy za talerzem. To jest jedna strona garnka.</u>
<u xml:id="u-103.7" who="#PMiedziński">Następnie drugi moment, czyż nie jest zupełnie taki sam? Panowie naginają swoją argumentację do potrzeb danej chwili i często Panowie zapominają, że za 5 minut może być inna potrzeba i argumentacja Panów zupełnie inaczej wygląda. Panowie stawiali kwestję, że my nie mamy żadnego znaczenia, że jest tylko Rząd, że my nic nie znaczymy, a później w pewnej chwili, gdy trzeba Panom co innego udowodnić, to się inaczej powiada i odrazu p. Stroński przytacza nam przykład, że bardzo doniosłe poprawki zostały wprowadzone w Izbie do ustroju o szkolnictwie, bardzo doniosłe poprawki zostały wprowadzone do ustawy o zgromadzeniach, że bardzo doniosłe poprawki zostały wprowadzone dziś do ustawy o pełnomocnictwach. A zatem po 5 minutach Panom trzeba do innej tezy argumentów i okazuje się właśnie, i p. Stroński dowiódł tu, że jesteśmy potrzebni i że wprowadzamy do przedłożeń rządowych bardzo istotne poprawki. A więc wybierzcie Panowie jedno z dwojga: albo B. B. i większość sejmowa nie ma żadnego znaczenia, albo ma istotne znaczenie, ale, jeżeli jednego i tego samego dnia z tej samej trybuny szermujecie jednem i drugiem, to przecież w końcu najnaiwniejszy człowiek przestanie w to wierzyć.</u>
<u xml:id="u-103.8" who="#PMiedziński">Dochodzimy do momentu, kiedy garnek jest cały. Panowie dodają trzeci rodzaj argumentów na to, że jesteście przeciw pełnomocnictwom, mianowicie, że nie macie zaufania do Rządu. Doskonale, trzeba było to odrazu powiedzieć i tylko to, bo cała reszta argumentów nie ma żadnego znaczenia, nic nie jest warta. To Panom wolno, tylko Panowie pozwólcie nam stwierdzić, że Panowie od 4–5 miesięcy udawadniacie to na każdem posiedzeniu i doprawdy szkoda było na to tyle czasu tracić.</u>
<u xml:id="u-103.9" who="#komentarz">(P. Nowodworski: Wogóle po co tu jesteśmy?)</u>
<u xml:id="u-103.10" who="#PMiedziński">Co do Panów, mogłoby być zagadnienie, co do nas nie, jak udowodnił p. Stroński, bo bez naszej większości wszystkie istotne poprawki nie byłyby przeprowadzone.</u>
<u xml:id="u-103.11" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Jeżeli Pan na moich dowodach siedzi, to Pan ma byt bardzo zawodny.)</u>
<u xml:id="u-103.12" who="#PMiedziński">Istotnie, zwykłem na niektórych dowodach siadać.</u>
<u xml:id="u-103.13" who="#PMiedziński">Panowie troszczą się albo o nas, albo o bezpieczeństwo Rządu, natomiast dopiero w tej chwili usłyszeliśmy od p. posła Nowodworskiego, że zachodzi zagadnienie, czy Panowie tu jesteście potrzebni, nad tem trzeba się zastanowić, ale czy my jesteśmy potrzebni, o tem decydujemy tylko my.</u>
<u xml:id="u-103.14" who="#PMiedziński">Teraz troska o bezpieczeństwo Rządu, która była przez jednego z Panów wysunięta, jako rzekomy powód zgłoszenia pełnomocnictw. Wogóle Panowie sięgali do legend z przed lat stukilkudziesięciu i szukali w nich argumentów. Nie mogę w żaden sposób zrozumieć, w jaki sposób historja z Polignac'iem mogła tu mieć jakąkolwiek analogję. Dowiadujemy się o tem, jak o każdej anegdocie, z przyjemnością, że Polignac we Francji rozpuszczał pogłoskę, że Matka Boska dała mu objawienie, że trzeba rządowi dać pełnomocnictwa. Zdaje się, że nikt z nas nie wątpi, że to była anegdota i że naprawdę Matka Boska nie wtrącała się do tej sprawy. Gdyby Panowie mogli nam udowodnić, że my operowaliśmy jakimkolwiek podobnym argumentem, dobrze, gdyby Panowie nie mieli ani referatów, ani przemówień na komisji, ani pełnomocnictw z motywacją zgłoszonych przez Rząd i gdybyście nie mieli tych wszystkich oświadczeń natury czysto rzeczowej i gospodarczej, oświadczeń, przekonywujących, to analogja tego rodzaju byłaby na miejscu. Tymczasem nikt z nas nigdy, ani ze strony Rządu, ani ze strony większości do sił nadprzyrodzonych przy motywacji sprawy pełnomocnictw nie sięgał jako żywo, to robicie Panowie, najzupełniej niepotrzebnie.</u>
<u xml:id="u-103.15" who="#PMiedziński">Jeżeli chodzi natomiast o analog je, któremi Panowie operujecie, które były tem udowadnianiem na przykładach zupełnej bezprzykładności, to jest to rozumowanie wogóle z zamkniętemi oczami. Można zamknąć oczy i powiedzieć: Nie są potrzebne pełnomocnictwa, poco pełnomocnictwa, w takim zakresie nigdzie ich niema, nigdy u nas nie było. Ale dość otworzyć oczy, aby zobaczyć, że w Niemczech są, że w Anglji zostały zastosowane, w Austrji, w Szwecji — wszędzie.</u>
<u xml:id="u-103.16" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-103.17" who="#PMiedziński">Na wschód od nas nie trzeba ich dlatego, że istnieje rząd, który nikogo nie pytając się, w drodze dyktatury, wbrew interesom ludności, obciążając ją w sposób straszliwy, buduje swój nowy ustrój gospodarczy. Faktem jest, że na zachodzie, z drugiej strony, mamy jednak rzeczy, które także coś mówią, tylko nie to, co mówią Panowie, mówią, że tam w rozmaitych sprawach nawet w dzisiejszej sytuacji gospodarczej czas może mieć ogromną rolę, że czas gra na korzyść lub niekorzyść działających. Mamy więc zarówno na wschodzie ludzi, którzy w jak najkrótszym czasie mogą przeprowadzić co chcą, a na stronie zachodniej mamy rząd, który nie jest niczem skrępowany, który z dnia na dzień przeprowadza rzeczy niesłychanej doniosłości, całkowicie wykraczające poza pełnomocnictwa, które mamy dzisiaj. Jeżeli Panowie poznają niektóre dekrety Hindenburga, to wkraczają one nawet w rzeczy, jak Panowie tu mówili, niesłychane i niepraktykowane, choćby w układ prywatny między dłużnikiem a wierzycielem, wprowadza się to z dnia na dzień dekretami.</u>
<u xml:id="u-103.18" who="#komentarz">(P. Rybarski przerywa.)</u>
<u xml:id="u-103.19" who="#PMiedziński">Panie Profesorze, podstawa tych pełnomocnictw niemieckich jest wogóle dość oryginalna i możnaby ją nazwać znacznie słuszniej naciągniętą, niż te pełnomocnictwa, które mamy w Polsce. Przecież jest art. 48 konstytucji Rzeszy, na którym oparte są wszystkie pełnomocnictwa, bardzo ciekawy w porównaniu z naszemi stosunkami, opiewanemi przez Panów jako straszliwa dyktatura. Daje on rządowi, głowie państwa pełnomocnictwa niesłychane, brzmi jak następuje: „O ile jeden z krajów nie spełni obowiązku, który wkłada nań konstytucja, prezydent Rzeszy przy pomocy siły zbrojnej Rzeszy zmusi dany kraj do spełnienia obowiązku. W razie poważnego naruszenia lub zagrożenia bezpieczeństwa publicznego i porządku w Rzeszy Niemieckiej, prezydent Rzeszy może poczynić konieczne zarządzenia w celu przywrócenia publicznego bezpieczeństwa i porządku, a w razie potrzeby uciec się do pomocy siły zbrojnej. W tym celu może on zawiesić zupełnie lub czasowo prawa zasadniczej ustawy w art. 114, 115, 117, 118, 124, 153 Konstytucji”. A zatem państwo takie, jak nasz sąsiad zachodni, potrafi jednak dawać swej władzy zasadnicze uprawnienia o tak olbrzymiej rozciągłości, a potem potrafi z tych uprawnień, tak bardzo ogólnikowych, które dają rzeczywiście w całym zakresie możność robienia wszystkiego, o ile się chwilę uzna za stosowną, pozwala wyciągnąć takie konsekwencje i działać w takim zakresie, w jakim działają dekrety prezydenta Hindenburga.</u>
<u xml:id="u-103.20" who="#komentarz">(P. St. Stroński: A teraz przejdźmy przez Ren.)</u>
<u xml:id="u-103.21" who="#PMiedziński">Jeżeli przejdziemy przez Ren, Panie Pośle, to Pan wie, że w r. 1926 tam była tak samo sprawa pełnomocnictw i był ciężki zatarg, bo w tych pełnomocnictwach powiedziane było, że nie mogą być uchylone przez parlament, aż ich działanie się skończy, to jest w 1927 r. A tutaj tego niema. Nie o sam fakt pełnomocnictw tam chodziło, tylko o obalenie ich przez parlament, o to, że pełnomocnictwa nie miały skończonego działania, o to tam był spór.</u>
<u xml:id="u-103.22" who="#PMiedziński">Jeżeli są analogje, to nietylko analogja, lecz ogólna sytuacja, w której istniejemy i szczególne położenie nasze wśród szeregu państw, które znajdując się w ciężkiej sytuacji, dają możność swym rządom działać szybko — oto rzeczy, które czynią zrozumiałym, a nie nadzwyczajnym krok, który uczynił nasz Rząd, przychodząc do nas po pełnomocnictwa, i krok, który mamy zamiar uczynić, pełnomocnictwa te Rządowi dając. Panowie podkreślali różnice które są między pełnomocnictwami w innych krajach a w naszym. Niewątpliwie, to jest wdzięczne zadanie pełnomocnictwa są, ale proszę Panów, gdyby Rząd zrobił co innego, gdyby wziął pierwsze lepsze pełnomocnictwo niemieckie, czy angielskie, czy inne, i przyszedł z analogicznym aktem do nas, czy nie byłoby łatwo i słusznie krytykując powiedzieć: Panowie chcą zrobić proste naśladownictwo, biorąc za podstawę akt prawny państwa innego, które st i w innych warunkach, i ma inne potrzeby. Gdyby nie było żadnych różnic między naszym projektem pełnomocnictw a pełnomocnictwami w innych krajach, to byłby niewątpliwie błąd, bo zarówno nasza sytuacja, jak i nasze potrzeby są całkiem inne.</u>
<u xml:id="u-103.23" who="#PMiedziński">Argument, że rzekomo istotnym powodem zgłoszenia pełnomocnictw są sprawy bezpieczeństwa osobistego Rządu, jest znów argumentem który może powiedzieć tylko człowiek z zamkniętemi oczami, bo zdaje się, że Panowie zdają sobie doskonale sprawę, znając siły własne i siły przeciwnika, że o jakiemkolwiek zagrożeniu czy niebezpieczeństwie, przed któremby się Rząd musiał ratować tego rodzaju aktami, niema mowy. To frazes. Jedyne niebezpieczeństwo, które ma pokonać Rząd i które zwalczać musi, to jest to samo niebezpieczeństwo, które przeżywają wszystkie państwa, to ciężka sytuacja ekonomiczna i to niebezpieczeństwo musi Rząd zwalczać, jakkolwiek nie dla swego bezpieczeństwa, lecz dla bezpieczeństwa całego kraju i wszystkich obywateli.</u>
<u xml:id="u-103.24" who="#komentarz">(P. Bitter: Chodzi o niebezpieczeństwo wzmagającej się agitacji komunistycznej.)</u>
<u xml:id="u-103.25" who="#PMiedziński">Jeżeli chodzi o wzmagającą się agitację komunistyczną, co porusza p. Bitner, to muszę powiedzieć, że słyszałem tu dziś dwa przemówienia. komunisty i p. Bitnera i uważam to przemówienie p. Bitnera za znacznie gorsze.</u>
<u xml:id="u-103.26" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. P. Bitner: Pańska kwalifikacja mnie w tym względzie nie interesuje.)</u>
<u xml:id="u-103.27" who="#PMiedziński">Gdy p. Bitner mówił nam tu o tych karabinach i o tem co słyszał rzekomo we wsi polskiej, to twierdzę, że nie mamy prawa, skoro taka rzecz została powiedziana w tej Izbie, zostawić jej bez odpowiedzi. P. poseł Bitner wie doskonale, że Polska nie chce, nie zamierza, nie potrzebuje żadnej wojny i że nikt w Polsce nie dąży do niej. P. poseł Bitner wie doskonale, że gdyby groziła Polsce wojna, to groziłaby jedynie wojna obronna przed napaścią na całość kraju.</u>
<u xml:id="u-103.28" who="#PMiedziński">I pozwalam sobie twierdzić, że jest potwarzą mówić, że lud polski wziąłby za karabiny.</u>
<u xml:id="u-103.29" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-103.30" who="#PMiedziński">Na tego rodzaju napaść musimy odpowiedzieć nie tyle oburzeniem, ile lekceważeniem najgłębszem.</u>
<u xml:id="u-103.31" who="#PMiedziński">P. poseł Bitner mówił nietylko o karabinach mówił i o zlocie, mówił o ucieczce od wszelkich innych symboli do samego złota, mówił jako o fakcie, który jest specjalnie objawem w Polsce i który jest objawem rzekomej nieufności do Rządu w Polsce. Otóż p. poseł Bitner chyba o tyle uważnie czyta całą światową prasę, wystąpienia wszystkich poważnych mężów stanu i ekonomistów na świecie, że wie, że ten objaw ucieczki do złota jest objawem związanym z obecnym kryzysem, istniejącym w tej chwili na świecie we wszystkich krajach, podobnie jak u nas. Jest rzeczą ciekawą, że tam, gdzie tego złota jest najwięcej, gdzie ono płynie z wszystkich stron, to jest we Francji, jest też ten objaw ucieczki do złota i że również tam z całą siłą daje się odczuwać.</u>
<u xml:id="u-103.32" who="#PMiedziński">Jeżeli chodzi o drugi argument, co do zaufania, to argument p. Bitnera o pożyczce jako o mierniku zaufania jest argumentem także nie wytrzymującym krytyki, bo gdyśmy te pożyczki otrzymywali, gdyśmy zabiegali o nie i otrzymywali, to Panowie nam twierdzili, że to nie ma żadnego znaczenia, a teraz gdy zkolei otrzymała pożyczkę Czechosłowacja, to Panowie twierdzą, że to ma poważne znaczenie. Nie mogę istotnie w żaden sposób zrozumieć logiki tego rozumowania.</u>
<u xml:id="u-103.33" who="#PMiedziński">Wogóle Panowie zachwycają się w ostatnich czasach stale i ciągle jednym z naszych sąsiadów i jego walorami moralnemi. Jeżeli Panowie przekładają moralność czeską nad moralność polską, to ja doprawdy pamiętam historję z r. 1920, która do dziś jeszcze nasuwa pewne wątpliwości, co do tego, szczególnie, jeżeli chodzi o moralność w polityce i współżyciu państw. Ale, jeżeli Panowie dla siebie wolą moralność czeską, to proszę, nie mam nic przeciw temu.</u>
<u xml:id="u-103.34" who="#PMiedziński">Jeżeli chodzi o dalsze rzeczy i argumenty znowu nierzeczowe, to znowu jako objaw zły. stawiający niżej od innych państw Polskę, p. poseł Bitner przytoczył fakt tworzenia unji naddunajskiej bez nas. Musze stwierdzić, że ta sprawa ma się akurat odwrotnie. Można doskonale rozważać z punktu widzenia interesów Polski, czyby lepiej było, gdyby Polska wchodziła w blok unji z państwami naddunajskiemi, ale z punktu widzenia prestige'u mamy akurat tę sytuację, że do państw tych zostały zaliczone te objekty, które trzeba ratować przez większe państwa. Natomiast Polska została zaliczona do państw, które wezwano do pomocy w tem ratowaniu.</u>
<u xml:id="u-103.35" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Ha, ha!)</u>
<u xml:id="u-103.36" who="#PMiedziński">Słyszałem tu niesłychanie nieprzytomny śmieszek. Ja się opieram na aktach, o których Panowie nie mają najwidoczniej żadnego pojęcia, mianowicie, na nocie francuskiej do Rządu Polskiego, złożonej w tym samym dniu, co nota w Londynie i we Włoszech, i zapraszającej, żeby Rząd Polski wziął udział w uporządkowaniu finansów Austrji razem z tamtemi państwami. Pozwolę sobie sądzić, że zaliczenie Polski do państw aktywnych, a nie do objektów ratownictwa, jest rzeczą dla prestige'u jej w najwyższym stopniu pochlebną.</u>
<u xml:id="u-103.37" who="#komentarz">(Oklaski na ławach BB.)</u>
<u xml:id="u-103.38" who="#PMiedziński">Chcę zwrócić uwagę jeszcze na jeden moment, który wysunięty podczas przemówienia p. posła Strońskiego, potem został podtrzymany, akurat wtedy, kiedy przestał być podtrzymywany przez p. Strońskiego. przez p. Bitnera. Pan poseł Stroński, jako dobry taktyk, który zawsze prowadzi walkę aż do końca i nie pomija żadnej sposobności, żeby w walce zadrasnąć przeciwnika, co jest rzeczą zrozumiałą, zrobił tu dywersję co do regulaminowego sposobu załatwienia ustawy o pełnomocnictwach. Ta dywersja rozpoczęta, nie dała, bo dać nie mogła skutku i wobec tego, z chwilą, gdy ustawa została załatwiona w komisji, kiedy cała komisja wzięła udział w pracach nad tą ustawą, a szczególnie z chwilą, gdy komisja przyszła z referatem na plenum Izby, pierwotna dywersja p. Strońskiego stała się bezprzedmiotową. Tymczasem p. Bitner uważał akurat, że będzie konsekwentniejszy, niż p. Stroński, i podtrzymywał dalej, tylko wyszło naodwrót. Podtrzymywanie teraz wątpliwości co do projektu, który został do komisji odesłany, gdy komisja nie wyraziła żadnych wątpliwości, przyjęła go do referatu i nie podjęła, do czego ma prawo regulaminowe, współpracy z innemi komisjami, i przyszła tu, by zreferować sprawę, bez sprzeciwu i Izba tę ustawę uchwali — podnoszenie jakichkolwiek wątpliwości regulaminowych, szczególnie, gdy się jest prawnikiem, to jest chęć zdania egzaminu, że się jest złym prawnikiem.</u>
<u xml:id="u-103.39" who="#komentarz">(P. Bitner: Pan jest nadprawnikiem.)</u>
<u xml:id="u-103.40" who="#PMiedziński">I nad tą sprawą spokojnie możemy przejść do porządku.</u>
<u xml:id="u-103.41" who="#PMiedziński">Zostaje tylko jedna rzecz, której nie możemy Panom odmówić i do której Panowie mają prawo, to jest kwest ja zaufania i nieufności. Panowie nie mają zaufania do Rządu i dlatego są przeciw pełnomocnictwom. My mamy zaufanie i będziemy je uchwalać. Mogę zrobić tylko jedno zastrzeżenie. P. Bitner, jak i każdy z Panów, ma prawo mówić: Nie mamy zaufania do Rządu, nie mam zaufania ja, nie ma mój klub. Natomiast jeżeli Panowie będą ciągle mówili o tem, że tak mówi kraj i społeczeństwo, i będą uzurpowali sobie prawo przemawiania w imieniu kraju i społeczeństwa, to jest to rzecz, na którą możemy wzruszyć tylko ramionami.</u>
<u xml:id="u-103.42" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach BB.)</u>
</div>
<div xml:id="div-104">
<u xml:id="u-104.0" who="#Marszałek">Nikt już do głosu się nie zapisał. Głos ma sprawozdawca p. Byrka.</u>
<u xml:id="u-104.1" who="#komentarz">(P. Byrka: Panie Marszałku, ja z głosu rezygnuję.)</u>
<u xml:id="u-104.2" who="#Marszałek">P. sprawozdawca zrzeka się głosu.</u>
<u xml:id="u-104.3" who="#Marszałek">Po skończonej dyskusji udzielam głosu p. Dobrochowi do osobistego oświadczenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-105">
<u xml:id="u-105.0" who="#PDobroch">Wysoka Izbo! Wobec tego, że p. Kulisiewicz przemawiając dziś z tej trybuny, nie wiadomo w czyjem imieniu, wyraził się, że starosta sandomierski nie udziela mi zezwoleń na zebrania organizacyjne Stronnictwa Ludowego dlatego, że jakobym zajmował stanowisko antypaństwowe, uważam za potrzebne, nie z powodu nadawania jakiegokolwiek znaczenia słowom p. Kulisiewicza, o którym opinja już jest dostatecznie ustalona, zaprotestować jak najkategoryczniej wobec Wysokiej Izby przeciw jego nikczemnemu oszczerstwu.</u>
<u xml:id="u-105.1" who="#komentarz">(Głos: A jak to z temi dwoma latami więzienia?)</u>
</div>
<div xml:id="div-106">
<u xml:id="u-106.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Do art. 1 są poprawki p. Zahajkiewicza.</u>
<u xml:id="u-106.1" who="#komentarz">(P. Rybarski: Proszę o głosowanie najpierw nad odrzuceniem całej ustawy.)</u>
<u xml:id="u-106.2" who="#Marszałek">A zatem nad skreśleniem art. 1.</u>
<u xml:id="u-106.3" who="#Marszałek">Do art. 1 jest poprawka p. Zahajkiewicza. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-106.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do 2 poprawki p. Zahajkiewicza. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-106.5" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad 3 poprawką p. Zahajkiewicza. Kto jest za trzecią poprawką p. Zahajkiewicza, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-106.6" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad 4 poprawką p. Zahajkiewicza. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-106.7" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad poprawką p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-106.8" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad 5 poprawką p. Zahajkiewicza. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-106.9" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad 6 poprawką p. Zahajkiewicza. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. A zatem art. 1 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
<u xml:id="u-106.10" who="#Marszałek">Do art. 2 jest poprawka p. pos. Zahajkiewicza. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-106.11" who="#Marszałek">Druga poprawka p. pos. Zahajkiewicza. Kto jest za poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-106.12" who="#Marszałek">Głosujemy nad 3 poprawką p. pos. Zahajkiewicza. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-106.13" who="#Marszałek">Głosujemy nad 4 poprawką p. pos. Zahajkiewicza. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-106.14" who="#Marszałek">Głosujemy nad 5 poprawką p. pos. Zahajkiewicza. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-106.15" who="#Marszałek">Głosujemy nad 6 poprawką p. pos. Zahajkiewicza. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 2 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
<u xml:id="u-106.16" who="#Marszałek">Do art. 3 i 4 nie zgłoszono poprawek, przechodzą Więc w brzmieniu komisyjnem.</u>
<u xml:id="u-106.17" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad całością ustawy wraz z tytułem. Kto jest z całością ustawy zechce wstać. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-106.18" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za całością ustawy, zechce wstać. Stoi większość, stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
<u xml:id="u-106.19" who="#Marszałek">Następne posiedzenie mam zamiar zwołać w piątek o godz. 3 popołudniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-107">
<u xml:id="u-107.0" who="#PBitner">Proszę o głos w sprawie formalnej. Na podstawie art. 20 regulaminu o sposobie dyskusji i głosowania…</u>
</div>
<div xml:id="div-108">
<u xml:id="u-108.0" who="#Marszałek">Głosowanie zostało ukończone. Porządek dzienny został wyczerpany, a więc żadnej dyskusji już być nie może. Nie rozumiem więc, w jakiej sprawie mógłby Pan przemawiać.</u>
</div>
<div xml:id="div-109">
<u xml:id="u-109.0" who="#PBitner">Ja prosiłem p. Marszałka o sprostowanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-110">
<u xml:id="u-110.0" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-110.1" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 23 min. 10.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>