text_structure.xml 199 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 16 min. 15.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Minister Komunikacji Alfons Kühn, Minister Rolnictwa Leon Janta-Połczyński. Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Władysław Korsak i Bronisław Nakoniecznikoff-Klukowski, w Ministerstwie Skarbu Wincenty Jastrzębski, w Ministerstwie Rolnictwa Wiktor Leśniewski, w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej Tadeusz Szubartowicz.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 44 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 45 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają: pp. Borecki i Skrypnik. Listę mówców prowadzi p. Borecki.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Domaszewicz, Kuc, Liwo, Mincberg, Piekarski, Stępiński i Zahajkiiewicz.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu posłom: Jaźwińskiemu i Wojtasikowi na 1 dzień, Avenarjusowi, Błaszczakowi, Brzozowskiemu, Stefanowi Dąbrowskiemu i Wojciechowskiemu na 2 dni, Ciszakowi na 3 dni, Gąsiorowi, Konieczce, Pawłowskiemu, Wartalskiemu i Wierzbickiemu na 5 dni.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Michalski i J. Nosek na 11 dni, Leśniewski na 13 dni, Boczeń na 15 dni, Pidelus zaś na 2 posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Do ślubowania poselskiego zgłosił się p. Chil Mordchaj Rosenberg. Proszę p. Sekretarza o odczytanie roty ślubowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpSkrypnik">Ślubuję uroczyście, jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, wedle najlepszego mego rozumienia i zgodnie z sumieniem, rzetelnie pracować wyłącznie dla dobra Państwa Polskiego, jako całości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PRosenberg">Ślubuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Trzecie czytanie rządowego projektu ustawy w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1926 r. o utworzeniu przedsiębiorstwa „Polskie Koleje Państwowe” (druk nr 403 i odbitki nr 105 i 107). Czy p. Sprawozdawca żąda głosu?</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#komentarz">(P. Rzóska: Rezygnuję.)</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#Marszałek">Ponieważ p. Sprawozdawca zrezygnował z prawa głosu przystępujemy do głosowania. Kto jest za ustawą w trzeciem czytaniu, zechce wstać. Stoi większość. Wobec tego stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji konwencji, dotyczącej traktowania jeńców wojennych, podpisanej w Genewie dnia 27 lipca 1929 r. (druk nr 257 i odbitka nr 104).</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Wolska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PWolska">Wysoka Izbo! Świat powojenny pracuje nad rozbudową pokoju, nad wyłączeniem wojny, jako sposobu załatwiania konfliktów międzypaństwowych. W tym kierunku idzie oficjalna praca rządów, w tym kierunku wypowiada się także w przeważającej większości opinja społeczeństw. Wiemy, że prace nad budową pokoju znajdują się w tej chwili w takim stanie, że groza wojny bynajmniej nie jest jeszcze usunięta. Trzeźwe spojrzenie na układ stosunków politycznych, na sytuację światową potwierdza również te obawy. Dlatego równolegle z wysiłkami i pracami nad wzmocnieniem podstaw pokoju idzie praca nad złagodzeniem skutków ewentualnej wojny.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PWolska">Z tej troski właśnie o ulżenie losowi ofiar wojny, do których przecież należą jeńcy wojenni, wypłynęła konwencja, którą mam zaszczyt referować. Nie jest to w tej sprawie pierwsza konwencja, do której przystępuje Polska. Już 9 lipca 1925 r. Polska zgłosiła przystąpienie do międzynarodowej konwencji haskiej z 18 października 1907 r., dotyczącej praw i zwyczajów wojny lądowej.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PWolska">Artykuły 4 do 21 konwencji haskiej traktują o jeńcach wojennych. Niniejsza konwencja zawarta została 27 lipca 1929 r. w Genewie i Polska podpisała ją łącznie z 46 państwami. Konwencja ta oparta jest na doświadczeniu ostatniej wojny, wprowadza nowe pojęcia w związku z metodami walki, naprzykład maski gazowe, kaski metalowe, które w niniejszej konwencji zostały zastrzeżone dla jeńców wojennych.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#PWolska">W porównaniu z poprzednią konwencją, haską, niniejsza konwencja przedstawia się o wiele obszerniej. W konwencji haskiej tylko 17 artykułów, od 4 do 21, dotyczyło traktowania jeńców wojennych — niniejsza konwencja obejmuje artykułów 97, przeniknięta jest w wysokim stopniu duchem humanitarnym, stara się uczynić los jeńców jak najłatwiejszym do zniesienia; podkreśla np. zadośćuczynienie potrzebom nie tylko materialnym, ale intelektualnym i moralnym, wreszcie domaga się uwzględnienia wymagań higienicznych w życiu jeńca. Rygory dyscyplinarne, oczywiście konieczne do przewidzenia, stara się złagodzić, wprowadzając daleko idącą pobłażliwość w tym kierunku. Konwencja uwzględnia wszystkie możliwe do przewidzenia warunki życia jeńców od czasu wzięcia do niewoli, aż do ewentualnego uwolnienia po wojnie, określa sposoby postępowania z jeńcami we wszystkich okolicznościach ich pobytu w niewoli; przewiduje urządzenia obozów, zadawalające wymagania higieny, mówi o zaspokojeniu potrzeb jeńca, o zarządzeniach dyscyplinarnych; uwzględnia specjalne zarządzenia dla oficerów i osób, które mają być traktowane równorzędnie; określa warunki pracy dozwolonej i ewentualne wynagrodzenia za nią, przyczem określa sumy, które mogą być jeńcom pozostawione do dyspozycji; określa również, jakie prace nie są dozwolone; wprowadza większe ułatwienia w stosunkach jeńca nazewnątrz, np. w sprawie korespondencji, przesyłania książek, poczty i t. d.; przewiduje instytucję mężów zaufania w obozach jeńców, wybieranych z pośród jeńców dla komunikowania się z władzami wojskowemi, z biurami pomocy dla jeńców, biurami informacyjnemi, oraz instytucjami mocarstw opiekuńczych, określa wreszcie postępowanie sądowe i kary, które są przewidziane w możliwie najmniejszym wymiarze.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#PWolska">Wreszcie ostatnie artykuły dotyczą organizacji biur pomocy, biur informacyj, wykonania niniejszej konwencji i kontroli przez mocarstwa opiekuńcze.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#PWolska">Komisja Spraw Zagranicznych, uwzględniając wysoce humanitarny charakter niniejszej konwencji, postanowiła przedstawić Wysokiej Izbie wniosek o jej ratyfikowanie.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za całością ustawy wraz z tytułem, zechce wstać. Większość, ustawa została w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za ustawą, zechce wstać. Większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie przystąpienia Polski do konwencji o ochronie ptaków pożytecznych dla rolnictwa, podpisanej w Paryżu dn. 19 marca 1902 r. (druk nr 254 i odbitka nr 104).</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Wolska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PWolska">O konwencji niniejszej mówiłam już w zeszłym roku, referując Wysokiej Izbie wniosek naszego klubu w sprawie przyśpieszenia wniesienia ustawy o ochronie przyrody.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#PWolska">Jest to właśnie jedna z konwencyj międzynarodowych, dotyczących ochrony przyrody, do których już Polska przystąpiła, a których wykonanie może być hamowane w braku ustawy krajowej. Obrona ptaków ze względu na użyteczność dla rolnictwa i leśnictwa przez tępienie szkodników rolnych, ogrodowych i leśnych znajduje uzasadnienie. Dalej fakt, że zasięg rozmieszczenia geograficznego poszczególnych gatunków ptaków nie jest jednoznaczny z terenem poszczególnych państw i wreszcie wzgląd na ptaki przelotne stanowi uzasadnienie międzypaństwowej ochrony ptaków.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#PWolska">Konwencja przewiduje zakaz zabijania ptaków pożytecznych dla rolnictwa, niszczenia gniazd i piskląt, wreszcie zakaz handlu, t. j. importu i tranzytu tym artykułem, t. zn. ptakami jako artykułem handlowym.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#PWolska">Konwencja niniejsza jest przestarzała. Została zawarta 19 marca 1902 r., a postęp nauki od tego czasu poszedł tak daleko, zwłaszcza spis ptaków, uznanych za szkodliwe, zawarty jako aneks do niniejszej konwencji, jest najzupełniej wobec dzisiejszego stanu rozwoju nauki przestarzały. Wzgląd ten jednak nie może stanowić przeszkody do ratyfikacji, przeciwnie, przystąpienie Polski umożliwia uczonym naszym inicjatywę zmodernizowania niniejszej konwencji.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#PWolska">Wreszcie wszystkie kulturalne państwa zarówno w obrębie swojego państwa, jak i na terenie międzynarodowym, przystępują do ochrony przyrody, a więc i ptaków, przeto Komisja Spraw Zagranicznych nie widzi żadnej przeszkody, aby Wysokiej Izbie przedstawić wniosek w sprawie przystąpienia Polski do tej konwencji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania. Kto z Panów Posłów jest za całością ustawy wraz z tytułem, zechce wstać. Stoi większość, ustawa została w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto z Panów posłów jest za całością ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 4 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji układu w formie wymiany not z dnia 21 lutego 1930 r. w sprawie wprowadzenia pewnych zmian w tekście wzoru karty legitymacyjnej dla komiwojażerów, załączonego do konwencji handlowej między Rzeczpospolitą Polską a Republiką Czesko-Słowacką, podpisanej w Warszawie dn. 23 kwietnia 1925 r. (druk nr 430 i odbitka nr 104).</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Wysłouch.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PWysłouch">Wysoka Izbo! Dn. 23 kwietnia 1925 r. podpisana została w Warszawie konwencja handlowa między Rzecząpospolitą Czesko-Słowacką a Rzecząpospolitą Polską, ratyfikowana już 30 lipca 1925 r. Do wymienionej konwencji dołączony został wzór karty legitymacyjnej dla komiwojażerów, który posiadał jednak znaczne braki, mianowicie nie było rubryki dla podpisu władzy wystawiającej, następnie zawierał nieodpowiednią rubrykę dla zaświadczenia podpisu kierownika firmy, przyczem nie było miejsca dla legalizacji tego podpisu, czego się zresztą w praktyce nigdy nie stosowało. Wzór karty legitymacyjnej był zredagowany w dwóch językach, kraju wystawiającego, zatem po polsku, albo po czesku i po francusku.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PWysłouch">3 listopada 1923 r. zawarta została międzynarodowa konwencja w Genewie dla uproszczenia formalności celnych, do której również został dołączony wzór bardziej odpowiedniej karty legitymacyjnej dla komiwojażerów, zredagowanej już w trzech językach, kraju wystawiającego, francuskim i angielskim. Jednak i ten wzór nie odpowiadał wymaganiom polskim, ponieważ i tutaj nie było miejsca dla podpisu władzy wystawiającej.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#PWysłouch">Ponieważ karty legitymacyjne, przewidziane w konwencji polsko-czesko-słowackiej z 1925 r., nie odpowiadały przyjętemu powszechnie wzorowi międzynarodowej konwencji genewskiej, już w r. 1929 nastąpiła propozycja ze strony czesko-słowackiej do rządu polskiego o zmianę kart legitymacyjnych dla komiwojażerów. Ze strony Polski nie mogła wówczas nastąpić przychylna odpowiedź, ponieważ konwencja genewska nie była jeszcze wtedy ratyfikowana i dopiero 25 lutego 1930 r. p. Minister Zaleski zwrócił się do ministra pełnomocnego Republiki Czeskiej, p. Girsy, z propozycją zmiany kart legitymacyjnych w myśl życzeń Polski i wymagań międzynarodowych, na co ze strony czeskosłowackiej nastąpiła natychmiastowa.zgoda. Tym sposobem osiągnięto porozumienie, które zostało ujęte w formę noty podlegającej ratyfikacji. Uzgodniony został wzór kart legitymacyjnych dla komiwojażerów w myśl konwencji genewskiej z 3 listopada 1923 r. i zgodnie z życzeniem Polski, ponieważ zawiera rubrykę podpisu władzy wystawiającej, co odpowiada w zupełności praktyce, stosowanej u nas. Drobna ta sprawa nie może być jednak załatwiona inaczej, jak w drodze nowej ratyfikacji i ogłoszenia w „Dzienniku Ustaw”, zatem proszę Wysoki Sejm o uchwalenie projektu ustawy w brzmieniu zaproponowanem przez Rząd według druku nr 430.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za całością ustawy wraz z tytułem, zechce wstać. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 5 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji konwencji między Polską a Indjami, dotyczącej stosunków handlowych między obu krajami, podpisanej w Warszawie dn. 8 maja 1931 r. (druk nr 428 i odbitka nr 108).</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Walewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PWalewski">Wysoki Sejmie! Konwencja handlowa, podpisana w dn. 8 maja 1931 r. pomiędzy Polską a Indjami jest pierwszą tego rodzaju umową, którą kraj nasz zawarł z pewną częścią Imperjum Wielkobrytyjskiego. t. i. Indjami i to bezpośrednio.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#PWalewski">Umowa normuje wyłącznie sprawy celne i reglamentacyjne, przyznając klauzulę największego uprzywilejowania, przewiduje wyjątki od tej klauzuli w naszym obrocie pogranicznym, w unji celnej, w przejściowym ustroju celnym na Górnym Śląsku, wreszcie w przywilejach, które są lub mogą być udzielone przez Polskę państwom bałtyckim: Łotwie, Estonji, Finlandii i Litwie.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#PWalewski">Art. 4 normuje sprawy reglamentacyjne również na zasadzie klauzuli największego uprzywilejowania.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#PWalewski">Art. 5 dotyczy warunków ratyfikacji.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#PWalewski">Obrót handlowy nasz z Indjami w ostatnich dwóch latach kształtuje się w sposób zwyżkowy dla nas. Należałoby sobie życzyć, żeby nasze sfery gospodarcze i eksporterskie zainteresowały się obecnie rynkiem indyjskim w wyższym stopniu, niż dotąd.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#PWalewski">W imieniu Komisji Spraw Zagranicznych proszę Wysoki Sejm o uchwalenie tej ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Kto jest za całością ustawy wraz z tytułem, zechce wstać. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za całością ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 6 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji umowy pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką o ubezpieczeniu społecznem, podpisanej wraz z protokółem końcowym w Berlinie dn. 11 czerwca 1931 r. (druk nr 431 i odbitka nr 107).</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Surzyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PSurzyński">Wysoka Izbo! Jako referent Komisji Spraw Zagranicznych mam zaszczyt prosić o uchwalenie ustawy w sprawie ratyfikacji umowy między Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką o ubezpieczeniu społecznem, podpisanej wraz z protokółem końcowym w Berlinie dn. 11 czerwca 1931 r. Dla ścisłości zaznaczam, że w druku sejmowym nr 431 opuszczono w art. 26 szereg ustępów i art. 26 brzmi prawidłowo tak, jak podano go w odbitce nr 107.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PSurzyński">Wysoki Sejmie! W stałem i celowem dążeniu Rzeczypospolitej Polskiej do normalizacji stosunków polsko-niemieckich napotykaliśmy na szczególne trudności w układzie stosunków między Polską a Niemcami. Nie z winy polskiego społeczeństwa i nie z winy polskiego rządu dalecy jeszcze dziś jesteśmy od tych stosunków między Polską a Niemcami, które istnieć powinny dla dobra obu państw i dla utrwalenia dzieła pokoju w Europie. Witamy każdy objaw świadczący o normalizacji stosunków polsko-niemieckich. Mimo dużych rozbieżności w dziedzinie aktualnych problemów politycznych stwierdzić należy, że coraz to dalsze i ważniejsze dziedziny życia publicznego w stosunkach wzajemnych regulują umowy między obu państwami. Przeszło sto umów, dotyczących najrozmaitszych zagadnień polsko-niemieckich, świadczy o trwałej dążności do znalezienia uczciwego modus vivendi z Rzeszą Niemiecką. Zagęszcza się z roku na rok sieć wzajemnych umów i narasta uporządkowanie w dziedzinie norm prawnych. Z uznaniem należy podkreślić, że wytrwałej dążności Rządu Polskiego, przejawiającej się w dziele mozolnej normalizacji stosunków polsko-niemieckich, nie osłabiły rozmaite trudności, piętrzące się w stosunkach politycznych polsko-niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PSurzyński">Umowa zawarta dn. 11 czerwca 1931 r. ma być na skutek przedłożonej ustawy ratyfikowana. Jest ona nietylko najważniejszą z rzędu umów polsko-niemieckich, lecz także największą umową społeczną, zawartą po wojnie światowej między państwami. Pertraktacje nad tą umową trwały blisko 6 lat, były nadzwyczaj mozolnym kompromisem dla obu stron. Pertraktacje prowadził ze strony polskiej p. dr. Witold Prądzyński, radca zwyczajny Rady Prawniczej i członek Komisji Kodyfikacyjnej Rzeczypospolitej Polskiej, wraz z p. Wysłouchem, naczelnikiem Wydziału w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, jako drugim pełnomocnikiem. Umowa jest nadzwyczaj obszerna, zawiera wielką mozaikę rozmaitych przepisów i postanowień, a jednak stanowi ona systematyczną całość. Zawiera ona blisko 50 artykułów, podzielonych na 3 działy: w pierwszej części postanowienia ogólne, w drugiej postanowienia szczegółowe, w trzeciej postanowienia przejściowe i końcowe; dział środkowy rozpada się na 6 działów, obejmuje ubezpieczenia wszystkie, poza ubezpieczeniem na wypadek bezrobocia, a mianowicie ubezpieczenie na wypadek choroby, ubezpieczenie od wypadków, ubezpieczenie inwalidzkie, ubezpieczenie pracowników umysłowych, ubezpieczenie brackie i w końcu wspólne postanowienia o międzypaństwowem ubezpieczeniu przechodniem.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PSurzyński">Protokół końcowy składa się z 13 punktów, z których dwunasty przytacza porozumienie zawarte w dn. 22 maja 1931 r. między Spółką Bracką a Reichsknappschaft w sprawie uprawnień emerytalnych urzędników b. Oberschlesischer Knappschaftsverein.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#PSurzyński">Rozpatrując znaczenie umowy ubezpieczeniowej polsko-niemieckiej, wysuwają się na pierwszy plan konsekwencje niezwiązane coprawda z treścią socjalną umowy, lecz niewątpliwie najdonioślejsze, a mianowicie konsekwencje polityczne i prawno-porządkowe. Jak poprzednio zaznaczyłem, fakt wejścia w życie tej umowy był realnym dowodem normalizacji stosunków polsko-niemieckich i wydźwignięcia tych stosunków w kilku szczeblach z chaosu w dziedzinie norm prawnych, a ponadto fakt ratyfikowania tej umowy będzie dowodem niezmiennych tendencyj pokojowych Rzeczypospolitej. To też z uznaniem witamy analogiczną ocenę tego faktu w prasie niemieckiej; w organie socjalno-demokratycznym „Vorvärts” z dn. 13 czerwca 1931 r. bezpośrednio po podpisaniu umowy czytamy: Mamy usilną nadzieję, że ten społeczny traktat pokojowy podpisany w Ministerstwie Pracy między Polską a Rzeszą Niemiecką jest prekursorem ogólnego porozumienia polsko-niemieckiego.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#PSurzyński">Przejdziemy jednak teraz do społecznej, merytorycznej treści tej umowy. Umowa z dn. 11 czerwca 1931 r. wypełnia dotkliwą lukę, jaką dotychczas odczuwano w ustawodawstwie społecznem polsko-niemieckiem.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#PSurzyński">Był coprawda szereg umów zawartych między Polską a Niemcami, był szereg aktów międzynarodowych podpisanych w Genewie, załatwiały one jednakowoż naogół sprawy drobne, nie wyczerpywały całokształtu zagadnienia, a częściowo te postanowienia stały się bezprzedmiotowemi i to z powodu bardzo żywiołowego rozwoju ustawodawstwa socjalnego w obydwóch państwach. Pozatem przy wykonaniu tych nielicznych umów istniały liczne rozbieżności w interpretacji i wykonaniu i ta okoliczność również czyniła te umowy międzynarodowe prawie że bezprzedmiotowemi. Praktycznie więc istniał w tej dziedzinie między Polską a Niemcami stan niemal beztraktatowy. Stan ten dotkliwie odczuwały szerokie masy pracownicze specjalnie w trzech zachodnich województwach Polski: w Poznańskiem, na Pomorzu, a zwłaszcza na Śląsku.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#PSurzyński">Uregulowano poza sprawami bieżącemi szereg ważnych spraw o charakterze sukcesyjnym, które wynikały z przynależenia przed wojną światową trzech zachodnich województw do Rzeszy Niemieckiej. Od 10 lat trudzono się, aby to zagadnienie rozwikłać, jednak bez skutku, dopiero ta umowa załatwia te sprawy sukcesyjne.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#PSurzyński">Umowa polsko-niemiecka ubezpieczeniowa reguluje przedewszystkiem konsekwencje żywej emigracji między Polską a Niemcami. Jesteśmy świadkami specjalnie ze strony polskiej do Niemiec żywej emigracji stałej czy też sezonowej, pozatem żywego ruchu pogranicznego specjalnie w powiatach woj. śląskiego i żywej reemigracji.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#PSurzyński">Umowa ta opiera się na dwóch zasadach, a mianowicie: na zasadzie zrównania w prawie do świadczeń obywateli dwóch państw, oraz na zastosowanej w obrębie ubezpieczenia na starość i na wypadek inwalidztwa robotników, górników i pracowników umysłowych, zasadzie wzajemnego zaliczania i uwzględniania przez instytucje ubezpieczeniowe obydwu państw okresów przebytych w ubezpieczeniu polskiem i niemieckiem. Osobną całość w umowie stanowią postanowienia o ubezpieczeniu na wypadek choroby, które rozbudowują na podstawie wzajemności stosunki między kasami chorych obszarów pogranicznych.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#PSurzyński">Ważną rolę odgrywają pozatem w systemie urnowy rozliczne ułatwienia, udogodnienia i ulgi przy korzystaniu na obszarze jednego państwa z świadczeń ubezpieczeniowych państwa drugiego. Duże znaczenie posiadają wreszcie dla zainteresowanych tak ubezpieczonych, jak i instytucyj ubezpieczeniowych (zwłaszcza na Górnym Śląsku) — postanowienia umowy, dotyczące tych uprawnień ubezpieczeniowych, które zastaje umowa w chwili wejścia jej w życie.</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#PSurzyński">Przy omawianiu konieczności ratyfikacji umowy pragnę zwrócić uwagę na kilka ważniejszych artykułów. Przedewszystkiem na art. 4 ustawy, który ustanawia zasadę równego traktowania obywateli obydwu państw. Artykuł ten postanawia: „Obydwa państwa stawiają narówni w zakresie świadczeń wymienionych w art. 1 działów ubezpieczenia społecznego obywateli drugiego państwa oraz pozostałych po nich członków rodziny z własnymi obywatelami oraz pozostałymi po nich członkami rodziny”.</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#PSurzyński">Dalej ważnym artykułem jest art. 6, który postanawia, że „przy stosowaniu ustawowych przepisów jednego państwa o odprawie roszczeń z tytułu ubezpieczenia rentowego nie uważa się za pobyt zagranicą pobytu w państwie drugiem uprawnionych, którzy są obywatelami jednego z obydwóch państw”. Przepis ten jest ważny z tego powodu, że ubezpiecza pracowników, którzy posiadali uprawnienie pobytu nabyte przez długi okres pobytu w Niemczech, a tracili je w chwili emigracji do Polski z powodu przepisów ustawy ubezpieczeniowej niemieckiej, która postanawiała, że na wypadek wyprowadzenia się uprawnionego poza granice państwa niemieckiego renta spoczywa (die Rente ruht).</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#PSurzyński">Oprócz tego jest szereg innych artykułów, a mianowicie art. 19, 23, 26, 27, 28, 29, 30, 31 i 32, które ustalają system świadczeń na rzecz osób, podlegających kolejno ubezpieczeniom starczo-inwalidzkim w jednem i drugiem państwie. Artykuły te ustalają zasadę wzajemności zaliczania przez obydwa państwa okresów ubezpieczeniowych, przebytych w obu państwach i zawierają szczegółowe przepisy o międzypaństwowych ubezpieczeniach przechodnich.</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#PSurzyński">Umowa berlińska stwarza wzajemność w dziedzinie ubezpieczeń na wypadek choroby wyłącznie między kasami chorych obszaru pogranicznego. Do pasa nadgranicznego zaliczonych będzie po stronie polskiej 11, a po stronie niemieckiej 9 powiatów. Idzie tu głównie o powiaty woj. śląskiego. Urnowa polsko-niemiecka reguluje sprawę ubezpieczeń nabytych przed wejściem jej w życic. Do tej dziedziny odnoszą się ostatnie przepisy umowy. Sprawa ta nasunęła podczas pertraktacyj w Berlinie największe trudności. Umowa obejmuje retroaktywnie tak pretensje z tytułu dawnych wypadków ubezpieczeniowych, jak i przebyte przed wejściem w życie umowy okresy ubezpieczeniowe, t. j. załatwia sprawy płynnych rent i niezrealizowanych jeszcze ekspektatyw.</u>
          <u xml:id="u-14.16" who="#PSurzyński">Renty podlegają w umowie (art. 35) podziałowi na dwie kategorje: pierwszą stanowią renty, które będą w dalszym ciągu płacone przez ubezpieczenia społeczne tego państwa, które obciążają dotychczas; do drugiej należą renty jednego państwa należne osobom, zamieszkałym w państwie drugiem, które będą przejęte przez ubezpieczenie społeczne tego ostatniego państwa.</u>
          <u xml:id="u-14.17" who="#PSurzyński">Dla uporządkowania spraw wynikłych z dawniej zawartych wmów ubezpieczeniowych polsko-niemieckich, które nasuwały liczne wątpliwości i trudności interpretacyjne przy wykonywaniu, rewiduje umowa niniejsza szereg dawniejszych umów międzynarodowych, i tak art. 33 załatwia długotrwały spór pomiędzy polskiem i niemieckiem ubezpieczeniem co do tego, czy ekspektatywy osób, które pracowały ostatnio na polskiej części Górnego Śląska, ale w terminie przełomowym nie były zatrudnione, obciążają ubezpieczenie jednego czy też drugiego państwa. Spór ten rozstrzygnięto w ten sposób, że polskie ubezpieczenie inwalidzkie przejęło wszelkie ciężary ubezpieczeniowe z tego tytułu, otrzymując ze strony niemieckiego ubezpieczenia zwrot połowy wydatków, uskutecznionych na wypłatę rent powstałych z tych spornych ekspektatyw. Na wypadek sporu co do wykładni umowy winno być uruchomione specjalne postępowanie rozjemcze; umowa może być wypowiedziana w terminie sześciomiesięcznym.</u>
          <u xml:id="u-14.18" who="#PSurzyński">Rozpatrując korzyści, wynikające z tej umowy niezależnie od dodatnich jej konsekwencyj pod kątem widzenia prawno-politycznym, należy rozpatrzeć jej konsekwencje pod kątem widzenia: 1) Skarbu Państwa. 2) ubezpieczonych i 3) instytucyj ubezpieczeniowych.</u>
          <u xml:id="u-14.19" who="#PSurzyński">Skarb Państwa i Skarb śląski uzyska na skutek wejścia w życie umowy zwrot kilkuset tysięcy złotych tytułem refundowania wydatków uskutecznionych przez Skarb na akcję zasiłkową dla reemigrantów, którym niemieckie instytucje odmówiły wypłaty rent z powodu ich pobytu w Polsce, pozatem stałą oszczędność, polegającą na zupełnem zlikwidowaniu powyższej akcji zasiłkowej, opartej na ustawach ogólnej z 23 lipca 1926 r. oraz śląskiej z 8 lipca 1925 r. i pociągającej za sobą konieczność corocznych wydatków około 600.000 zł; pozatem możność wstrzymania dodatków Skarbu Państwa do rent inwalidzkich, należnych obywatelom niemieckim, przebywającym poza granicami Polski, co wynosi rocznie do 100.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-14.20" who="#PSurzyński">Po drugie, nie może ulegać wątpliwości, że liczba osób, posiadających obywatelstwo polskie oraz uprawnienia z tytułu niemieckiego ubezpieczenia społecznego, przekracza wielokrotnie liczbę osób, posiadających obywatelstwo niemieckie oraz pretensje do polskich instytucyj ubezpieczeniowych.</u>
          <u xml:id="u-14.21" who="#PSurzyński">Wysokość świadczeń rentowych niemieckich przewyższa pozatem znacznie, naogół przeszło dwukrotnie, poziom polskich rent ubezpieczeniowych. Wynika stąd, że umowa posiada większą wartość materialną z punktu widzenia interesów ubezpieczeniowych polskich niż niemieckich, Zakres obywateli jednego państwa, posiadających pretensje w stosunku do instytucyj ubezpieczeniowych państwa drugiego, zależy przedewszystkiem od rozmiarów emigracji obywateli pierwszego państwa do państwa drugiego. W chwili obecnej istnieje poważna — choć bardzo zmniejszona w ostatnim czasie — sezonowa emigracja polskich robotników rolnych do Niemiec i wcale znaczny ruch pograniczny na Górnym Śląsku (robotnicy pracujący na niemieckim, a mieszkający na polskim Górnym Śląsku).</u>
          <u xml:id="u-14.22" who="#PSurzyński">Niezależnie od przedstawionego powyżej stanu bieżących ruchów emigracyjnych należy podkreślić, że na terenie Polski (zwłaszcza w województwach zachodnich i na Górnym Śląsku) znajdują się dziesiątki tysięcy reemigrantów (ubezpieczonych i członków ich rodzin), którzy posiadają czy to prawa do pełnych świadczeń rentowych niemieckich, czy też niezrealizowane jeszcze uprawnienia ekspektatywowe niemieckie.</u>
          <u xml:id="u-14.23" who="#PSurzyński">W myśl przepisów niemieckiego ustawodawstwa ubezpieczeniowego (Reichsversicherungsordnung, Angestelltenversicherungsgesetz. Reichsknappschaftsgesetz) renty należne polskim robotnikom i pracownikom umysłowym (oraz członkom ich rodzin) nie są wypłacane poza granice Niemiec (die Rente ruht).</u>
          <u xml:id="u-14.24" who="#PSurzyński">O ile chodzi zaś o niemieckie ekspektatywy ubezpieczeniowe, wygasły one naogół — stosownie do niemieckich postanowień ubezpieczeniowych — na skutek przerwania ubezpieczenia w Niemczech.</u>
          <u xml:id="u-14.25" who="#PSurzyński">Usuwając przez przyjęcie zasady egalité de traitement możliwość stosowania do obywateli polskich ograniczeń uprawnień ubezpieczeniowych obywateli państw obcych, zawartych w ustawodawstwie niemieckiem, uprzystępnia umowa reemigrantom, którzy dotąd nie otrzymywali należnych im z Niemiec świadczeń rentowych, pełne korzystanie z rent wszystkich czterech działów niemieckiego ubezpieczenia rentowego (art. 4 str. 6 umowy).</u>
          <u xml:id="u-14.26" who="#PSurzyński">Co się tyczy uprawnień osób, które nie uzyskały dotąd prawa do świadczeń emerytalnych (ubezpieczenie inwalidzkie, ubezpieczenie pracowników umysłowych, ubezpieczenie pensyjne górników) z Niemiec, ale które uzyskały poprzednio przez dłuższą przynależność do niemieckich instytucyj ubezpieczeniowych ekspektatywy na te świadczenia, umowa przywraca wszystkie te uprawnienia, o ile wygasły one zainteresowanym po wojnie w czasie pobytu w Polsce (art. 38). Umowa ustanawia pozatem specjalny system świadczeń dla osób kolejno ubezpieczonych w Polsce i w Niemczech, tak że nie będą one ponosić żadnych strat ani uszczerbku na skutek przejścia z pracy i ubezpieczeń w jednem państwie do pracy i ubezpieczeń w państwie drugiem. Ponieważ liczba emigrantów niemieckich w Polsce i reemigrantów z Polski do Niemiec, posiadających uprawnienia wobec polskich instytucyj ubezpieczeniowych, nie osiąga większych rozmiarów, należy przyjąć, że nadwyżka na korzyść Polski i jej bilansu płatniczego z tytułu umowy między Polską a Niemcami przedstawiać się będzie dla Polski bardzo korzystnie (według wstępnych, lecz niebardzo szczegółowych obliczeń szacunkowych nadwyżka na korzyść Polski wynosić będzie 2 miliony zł. rocznie).</u>
          <u xml:id="u-14.27" who="#PSurzyński">Natomiast mniej korzystne dla Polski są postanowienia umowy w art. 35 ust. 1, który przewiduje, że uprawnienia pewnych kategoryj rencistów, mianowicie świadczenia niemieckich ubezpieczeń od wypadków, na wypadek inwalidztwa i ubezpieczenia pracowników umysłowych, osób, zamieszkałych w dn. 1 stycznia 1931 r w Polsce, przejęte będą przez polskie ubezpieczenia społeczne za przekazaniem im przez instytucje niemieckie obliczonej ryczałtowo wartości kapitałowej rent. Renty należne powyższym rencistom nie będą więc płacone przez Niemcy, lecz przez Polskę. Zainteresowani otrzymywać będą zamiast nieznacznych zasiłków rentowych ze Skarbu Państwa, które wypłacane są im w chwili obecnej, renty polskie, naogół niewątpliwie niższe w tej chwili od rent niemieckich. Bez tego ustępstwa nie byłoby możliwe zawarcie umowy.</u>
          <u xml:id="u-14.28" who="#PSurzyński">Polskie instytucie ubezpieczeniowe korzystają z umowy przedewszystkiem o tyle, że dzięki uporządkowaniu bardzo obecnie zawiłych i nieprzejrzystych stosunków ubezpieczeniowych z Niemcami, które dawały się we znaki zwłaszcza na Górnym Śląsku, będą mogły bardziej uprościć i ujednostajnić swą praktykę.</u>
          <u xml:id="u-14.29" who="#PSurzyński">Dużą korzyść oznacza pozatem dla Zakładu Ubezpieczenia na wypadek inwalidztwa w Królewskiej Hucie kompromisowe, ale z punktu widzenia interesów polskich zasadniczo korzystne uregulowanie w umowie (art. 33) sporu interpretacyjnego między Polską a Niemcami w zakresie wykładni górnośląskiej konwencji genewskiej co do tego, jak podzielono między Polskę a Niemcy ciężar ubezpieczenia inwalidzkiego na Górnym Śląsku. Z chwila wejścia w życie niniejszej umowy wini en by otrzymać od Niemiec Zakład Królewskohucki według wstępnych obliczeń szacunkowych sumę kilku milionów złotych.</u>
          <u xml:id="u-14.30" who="#PSurzyński">Poza temi sprawami wzajemności reguluje umowa, niniejsza również pewne pozostałe jeszcze zagadnienia rozrachunku majątkowego między Polską a Niemcami, opartego na art. 312 Traktatu Wersalskiego, a związanego z przejęciem przez Polskę niemieckich ubezpieczeń społecznych na dawnych terytoriach niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-14.31" who="#PSurzyński">Stosunkowo największe znaczenie posiada tu ostateczne unormowanie rozrachunku w zakresie górnośląskiego ubezpieczenia górniczego, który przy wykonaniu decyzji Pady Ligi Narodów z dnia 13 stycznia 1930 r. nasunął rozbieżności zdań między dwoma rządami co do związku między wykonaniem powyższej decyzji a zobowiązaniami, wynikającemi z planu Younga.</u>
          <u xml:id="u-14.32" who="#PSurzyński">Co się tyczy postanowień punktu 8 protokółu końcowego, dodanego do niniejszej umowy, który stwierdza, ze Polska nie będzie dochodziła w stosunku do Niemiec pretensyj do sumy ryczałtowej 1/2 miljona marek złotych, to należy zaznaczyć, że zainteresowana polska instytucja ubezpieczeniowa, w tym wypadku Spółka Bracka w Tarnowskich Górach, nie powinnaby w związku z temi postanowieniami ponieść żadnego uszczerbku majątkowego. Ustawa w przedmiocie ratyfikacji umów haskich (wprowadzających plan Younga) i likwidacyjnej umowy warszawskiej przewiduje wydanie specjalnej ustawy, lex specialis, która zapewni odpowiednie odszkodowanie polskim osobom fizycznym i prawnym, które w związku z powyższemi umowami poniosły szkody majątkowe; nie może ulegać wątpliwości, że ustawa powyższa zapewni również odszkodowanie z tego tytułu Spółce Brackiej w Tarnowskich Górach.</u>
          <u xml:id="u-14.33" who="#PSurzyński">Pod koniec wypada mi podkreślić, że umowa berlińska jest największą umową zawartą między państwami w dziedzinie ubezpieczeń społecznych, że stanowi ona specjalnie w okresie powojennym ważny etap w rozwoju stosunków między państwami na terenie ubezpieczeń społecznych i że chroni naszych robotników przed ujemnemi konsekwencjami w zakresie emigracji. Umowa ta wprowadza w życie w całej rozciągłości uznane dziś międzynarodowo i usankcjonowane przez Międzynarodową Organizację Pracy zasady zachowania uprawnień w razie przejścia ubezpieczonego z jednego państwa do państwa drugiego.</u>
          <u xml:id="u-14.34" who="#PSurzyński">Umowa ta znalazła głośne echo tak w prasie polskiej, jak niemieckiej i francuskiej. Przytoczyłem przed chwilą głos berlińskiego „Vorwaerts'u”. Podobnie wyrażał się szereg innych pism niemieckich, stawiając załatwienie w niej spornych zagadnień społecznych za wzór dla wszelkich innych rokowań między dwoma państwami. Podobnie korzystnie wyraża się o umowie cała prasa robotnicza na Śląsku polskim i ma Śląsku niemieckim. W prasie polskiej omawiano umowę w szeregu artykułów…</u>
          <u xml:id="u-14.35" who="#komentarz">(P. Roguszczak: W których pismach?)</u>
          <u xml:id="u-14.36" who="#PSurzyński">Zaraz Panu wymienię, a jeżeli Pan zechce, to zaraz po referacie dam Panu plik gazet, które pisały o tem z dużem uznaniem. Mianowicie — jeżeli to Pana interesuje — z gazet polskich pisała, o tem z dużem uznaniem „Gazeta Polska”, „Robotnik”, „Walka”. „Kurjer Poranny”, „Kurier Warszawski”, „Kurjer Polski”, „A. B. C.” i wiele innych gazet.</u>
          <u xml:id="u-14.37" who="#PSurzyński">Wobec tego proszę Wysoką Izbę o uchwalenie ustawy w przedłożeniu rządowem, z tą zmianą, która jest zawarta w odbitce nr 107, mianowicie z poprawionym art. 26.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WicemarszałekMakowski">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za całością ustawy wraz z poprawką, którą wprowadziła Komisja Spraw Zagranicznych, i wraz z tytułem, zechce wstać. Większość. Ustawa została w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#WicemarszałekMakowski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Większość. Stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#WicemarszałekMakowski">Przechodzimy do punktu 7 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Rolnej o rządowym projekcie ustawy o rybołówstwie (druk nr 321 i odbitka nr 108).</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma sprawozdawca p. Staniewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PStaniewicz">Wysoki Sejmie! Jedną z najbardziej zaniedbanych gałęzi produkcji jest niewątpliwie produkcja ryb. Polska, która posiada przeszło 217.000 ha jezior, około 40.000 km różnych wód i rzek, nadto dużo stawów sztucznych, a jeszcze więcej przestrzeni i nieużytków, na których mogłaby założyć gospodarstwa rybne, — Polska nie jest samowystarczalna pod względem produkcji ryb i rocznie dowozi wielką ich ilość. Świeżo w 1931 r. przywieźliśmy około 38.000 q ryb słodkowodnych za cenę przeszło 7.000.000 zł, nie licząc oczywista wielkich ilości ryb morskich, które również zostały importowane. Otóż uznanie wielkie należy się zasługom obecnego p. Ministra Rolnictwa, który stara się podnieść tę gałąź produkcji i na tem polu zapoczątkował szereg doniosłych prac. Przedewszystkiem z uznaniem muszę podnieść zakaz importu ryb, który został ogłoszony niedawno razem z zakazem importu różnych towarów.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PStaniewicz">Proszę Wysokiej Izby! Gdy mowa o zamierzeniach p. Ministra Rolnictwa, dotyczących produkcji ryb, należy odróżniać dwie dziedziny. Naprzód produkcję ryb w stawach sztucznych — rodzaj produkcji, który przedewszystkiem wymaga należytej ochrony celnej, a następnie dogodnego kredytu na meljoracje, mające na celu tworzenie tych gospodarstw rybnych, dalej wymaga pewnych kredytów na ich prowadzenie, a oprócz tego, wymaga należytej organizacji zbytu. Tutaj poza zarządzeniami natury ogólnej ustawodawca nie ma potrzeby wkraczać. Natomiast jeżeli chodzi o produkcję ryb w wodach t. zw. dzikich, naturalnych, to rozdrobnienie własności rybołówstwa, dalej rozdrobnienie użytkowania powoduje, że tu te ogólne zarządzenia, dotyczące czy to ochrony celnej, czy takiej lub innej organizacji zbytu, nie wystarczają, bo wpierw trzeba zorganizować pewien stan prawny, który przedewszystkiem umożliwi racjonalną produkcję tych ryb.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PStaniewicz">To też ustawa, którą mam zaszczyt referować, ma na celu właśnie stworzenie takich warunków prawnych, w których będzie się rozwijać produkcja ryb w wodach naturalnych, wodach dzikich. Uważam to rozróżnienie i ograniczenie działania ustawy tylko do wód dzikich za wielką jej zaletę, albowiem byłoby szkodliwem, gdyby ustawodawca starał się uregulować pewnemi przepisami prawnemi tę dziedzinę, która jego interwencji nie potrzebuje.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PStaniewicz">Ustawa, którą mam zaszczyt referować, nie jest ustawą rybacką, tylko ustawą o rybołówstwie, właśnie w myśl dopiero co przezemnie wypowiedzianego zdania, że ona reguluje tylko produkcję w wodach otwartych, a zupełnie rozmyślnie opuszcza przepisy dotyczące produkcji ryb w stawach sztucznych. Ta kardynalna zasada zawarta jest w art. 1, w którym określa się przedmiot niniejszej ustawy, mianowicie ustawodawca określa, że ustawa dotyczy rybołówstwa i daje definicję samego pojęcia rybołówstwa, mianowicie mówi że: „Rybołówstwo w rozumieniu ustawy niniejszej oznacza zawłaszczanie ryb i raków przez ich łowienie w wodach niezamkniętych.44 Dając taką definicję rybołówstwa, ustawodawca przedewszystkiem musiałby się pokusić o określenie co uważa za wody niezamknięte. Byłoby to niesłychanie trudne, dlatego ustawodawca poszedł po drodze łatwiejszej, a mianowicie tylko wskazał, jakie wody ma się uważać za zamknięte i definicja wód zamkniętych została zawarta w art. 2, gdzie została ściśle sprecyzowana, przyczem wszystko to, co nie podpada pod pojęcie wód zamkniętych, uważa się za wody otwarte i te wody otwarte podlegają działaniu niniejszej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#PStaniewicz">Ponieważ dziedzina rybołówstwa morskiego podlega zupełnie innym prawom i innym warunkom, więc ustawodawca rybołówstwo morskie, podobnie jak wody zamknięte, wyłączył z działania niniejszej ustawy, ograniczając ustawę do wód otwartych.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#PStaniewicz">W rozdziale pierwszym ustawodawca przeprowadza kapitalną zasadę, że rybołówstwo jest nierozdzielnie związane z prawem własności wody i prawem tem należy całkowicie i wyłącznie do właściciela wody. Z tej zasady ustawodawca wyciąga tę konsekwencję, że dąży do likwidacji tego stanu prawnego, który jest niezgodny z tą tezą podstawową, jak również dąży do tego, żeby na przyszłość taki stan nie mógł zaistnieć.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#PStaniewicz">To też w następnych artykułach przewidziane jest, że o ile istnieje gdzieś taki stan, że prawo rybołówstwa należy w chwili wejścia w życie ustawy nie do właściciela wody, to prawo to musi być zlikwidowane. Przyczepi gdyby to był serwitut, to musi być zlikwidowany w drodze ogólnego postępowania przewidzianego przy regulacji serwitutów, natomiast jeżeli to jest prawo, które nie podpada pod działanie ustawy o likwidacji serwitutów, to jest regulowane w drodze sądowej, przyczem określa się wartość rybołówstwa, wartość użytkowania, i ten, na czyją rzecz się prawo likwiduje, musi zapłacić dwudziestokrotną wartość jako odszkodowanie.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#PStaniewicz">W art. 11 przewidziane jest, że wszyscy ci, którzy mają uprawnienia do rybołówstwa, winni zgłosić je w przeciągu trzech lat od chwili ogłoszenia niniejszej ustawy. Komisja Reform Rolnych uznała ten termin za zbyt krótki i uchwaliła jego zmianę w ten sposób, że zamiast słów „w ciągu lat trzech” winno być „w ciągu lat pięciu”. Art. 13 znosi całkowicie wszelkie pozostałości z dawnych czasów, wszelkie dawne t. zw. wolności. Jednak Komisja Rolna uznała, że redakcja tego artykułu jest niewyraźna, albowiem znosi on wprawdzie wszelkie wolności dotyczące rybołówstwa, lecz są wody, które nie podpadają ani pod definicję serwitutów, ani pod definicje pewnych praw, ale w ciągu dziesiątków lat były przez pewnych ludzi użytkowane, więc zniesienie tego użytkowania byłoby krzywdą dla dotychczasowych użytkowników. Wobec tego komisja uchwaliła po słowach „w cudzej wodzie” dodać słowa „jako rodzaj użytkowania powszechnego”. Jeżeli użytkowanie jest powszechne, to oczywiście jako pozostałość zamierzchłych czasów musi ono być zniesione. Natomiast, jeżeli użytkowanie nie jest powszechne, a korzystać może z niego jednostka, to wówczas na podstawie ustawy użytkowanie też może być zniesione, ale podlega przepisom art. 10, to znaczy za pewnem odszkodowaniem.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#PStaniewicz">To byłyby przepisy najważniejsze ujęte w rozdziale pierwszym.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#PStaniewicz">Rozdział II reguluje sprawę urządzenia gospodarstwa rybackiego na wodach otwartych. Wobec rozdrobnienia uprawnień rybołówstwa oraz prawa własności wód. trudno jest zagospodarować rozdrobnione wody, które są własnością licznych właścicieli i dlatego przedtem, zanim się przystąpi do uporządkowania gospodarstwa rybackiego, należy te gospodarstwa rybne w pewien sposób urządzić. Otóż ustawa przewiduje na wzór ustawy obowiązującej w Małopolsce i b. dzielnicy pruskiej, że w calem Państwie zostaną utworzone obwody obejmujące pewne wody, na których można prowadzić i pod względem biologicznym i pod względem technicznym gospodarkę rybną i te obwody, których zasada i sposób podziału pozostawiony jest Ministrowi Rolnictwa, przeprowadzone zostaną przez władze wojewódzkie I-szej instancji. Te obwody nie będą mogły być przez dotychczasowych właścicieli wód użytkowane, ale będą przez starostwo wydzierżawione jednej osobie, która po uiszczeniu czynszu dzierżawnego będzie miała prawo prowadzenia racjonalnej gospodarki rybnej i będzie za prawidłowe prowadzenie gospodarki odpowiedzialna. Te obwody rybackie będą wydzierżawiane w drodze przetargów publicznych. Odnośna suma uzyskana z przetargu będzie podzielona między właścicieli poszczególnych, jeżeli oni dobrowolnie na ten podział się zgodzą. Jeżeli nie będzie zgody, to władza administracyjna sama obliczenia dokona, złoży depozyt w sądzie i sąd ten podział uskuteczni. Od ogólnej sumy dzierżawnej będzie potrącone 15% na fundusz ochrony rybołówstwa, o którym będę jeszcze mówił. Oprócz tych rozproszonych obwodów mogą być przestrzenie wód bieżących, które są własnością jednego właściciela, i na tych terenach mogą być również zaprowadzone obwody rybackie, na których dany właściciel może racjonalnie gospodarować. To też ustawa przewiduje możność stworzenia obwodów własnych, na których może sam właściciel gospodarować, a jeżeli chce ten obwód wydzierżawić, to musi określić tenutę dzierżawną i od tej tenuty ma się pobierać 15% na fundusz ochrony rybołówstwa. Jest jeszcze jeden przepis, dotyczący tworzenia spółek wodnych jeziorowych; jest on ważny dla ziem północnych, gdzie jeziora często należą do kilku właścicieli i gdzie tworzenie takich obwodów rybackich nie byłoby dogodne, byłoby zaś dogodniejsze, żeby sami właściciele mogli prowadzić rybołówstwo. Ustawa przewiduje tworzenie się takich spółek rybackich jeziorowych, którym pozwala się na podstawie statutu zatwierdzonego przez Ministerstwo Rolnictwa samodzielnie eksploatować dane jezioro.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#PStaniewicz">Proszę wysokiej Izby, rozdział III zawiera szereg przepisów, dotyczących ochrony rybołówstwa. Składa się on z 5 pododdziałów. Pierwszy mówi o nadzorze nad wykonywaniem rybołówstwa. Każdy kto zechce mieć prawo do wykonywania rybołówstwa, będzie musiał uzyskać kartę rybacką. Ustawa przewiduje, kto może te karty rybackie uzyskać, wykluczając tych, którzy wykroczyli albo przeciw ustawie karnej, albo też przeciw ważniejszym przepisom ustawy niniejszej. Pozatem ustawa ta przewiduje, że i ci, którzy pragną sportowo uprawiać połów ryb wędkami, muszą uzyskać karty sportowego połowu wędkarskiego. Zarówno za uzyskanie karty rybackiej, jak też za uzyskanie karty sportowego połowu wędkarskiego należy uiszczać pewne opłaty. Za kartę rybacką płaci się 10 zł, za karty sportowego połowu wędkarskiego opłaty są dosyć wysokie. Komisja uchwaliła wniosek, który opłaty te zmniejsza, mianowicie w art. 51 zamiast słów: „złotych 6, rocznej — zł 12 i trzyletniej — złotych trzydzieści” winno być: „złote 3, rocznej złotych 6 i trzyletniej złotych 15”. Następnie, ponieważ dzisiaj ogromnie rozwija się sport kajakowy i ci, którzy go uprawiają, są bardzo często amatorami wędkarzami, więc komisja wnosi o dodanie na końcu art. 51 następującego uzupełnienia: „Przy otrzymywaniu karty wędkarskiej przez tę samą osobę na ten sam okres czasu na większą liczbę obwodów, składka uiszczana będzie za jeden obwód w pełnej wysokości, za każdy zaś następny w wysokości 20% składki normalnej?” Pododdział 2 rozdziału III mówi o zakazie i ograniczeniu połowu ryb. Ten szereg artykułów przewiduje wszystkie zakazy potrzebne dla ochrony ryb. Art. 56 jest zbyt rygorystycznie sformułowany i uniemożliwiałby tępienie ryb wówczas, gdyby w któremś jeziorze zapanowała epidemia i jedyną drogą usunięcia jej byłoby pogłówne zniszczenie ryb. To też komisja uznała za konieczne ten artykuł uzupełnić, a mianowicie, aby po słowach: „nie zalicza się wędki”, dodać jako zdanie trzecie: „Wojewódzka władza administracji ogólnej może zezwalać na wyjątki, uzasadnione szczególnemi względami gospodarczemu”. Pododdział 3 mówi o ochronie od szkodliwego użytkowania wody. Przedewszystkiem art. 64 zakazuje zanieczyszczania wody dlatego, że to jest pod względem biologicznym najgorsze dla produkcji ryb.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#PStaniewicz">Następnie art. 65 i 66 przewiduje z jednej strony zabezpieczenie prawa osób uprawnionych do rybołówstwa przed spiętrzaniem, a z drugiej strony nakłada pewien obowiązek na właścicieli zakładów wodnych spiętrzających do przeprowadzenia przepławek. Otóż ten art. 66, zdaniem komisji, został sformułowany w sposób dość niewyraźny i dlatego komisja uważała, że należy go uzupełnić, a mianowicie: w zdaniu pierwszem po słowach: „do wykonywania rybołówstwa” dodać: „o ile właściwa władza uzna, że istnienie przepławki da się pogodzić z celowością urządzenia piętrzącego wodę”. Chodzi mianowicie o to, że właściwym władzom, więc władzom wodnym należy dać możność zbadania i orzeczenia, czy urządzenie przepławki przy istniejących zakładach wodnych da się uzgodnić z celowością urządzenia piętrzącego wodę.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#komentarz">(P. Jeremicz: Chodzi o to, ażeby oddać kartelom eksploatację wszystkich jezior rybnych i żeby zniszczyć chłopów.)</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#PStaniewicz">P. Kolega, gdy się zapisze, będzie przemawiał.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#komentarz">(P. Jeremicz: Nie będę przemawiał.)</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#PStaniewicz">Szkoda wielka.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#PStaniewicz">W ustępie 2 zamiast końcowych słów zdania drugiego: „za wynikające stąd szkody winno być: „za szkody, wynikające z urządzenia i utrzymywania przepławki”. W pododdziale 4 przewiduje się obronę przed szkodnikami. Przedewszystkiem największymi szkodnikami mogą być ludzie-kłusownicy, którzy mogą dokonywać zakazanego połowu. Otóż art. 70 i 71 przewidują możność powołania pewnej straży rybackiej albo przez dzierżawcę obwodu rybackiego albo przez właściciela obwodu, czy przez spółkę jeziorową i przewiduje uprawnienia straży rybackiej, oraz kto może być takim strażnikiem rybackim. Art. 83 przewiduje, że Minister Rolnictwa i W. R. i O. P. określi, które zwierzęta będą uznane za szkodniki i które należy tępić celem ochrony ryb.</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#PStaniewicz">Pododdział 5 tego rozdziału jest bardzo ważny, przewiduje bowiem, że na to, żeby nietylko należycie eksploatować wody, ale i należycie je zagospodarować, gdy poszczególne obwody rybackie, czy własne, czy wydzierżawione, czy spółki, są zbyt słabe, trzeba dla ułatwienia tego zagospodarowania powołać t. zw. związki ochronne obwodów rybackich, do których mogą być powoływani nietylko przedstawiciele obwodów rybackich, ale i rybacy. Związki ochronne obwodów rybackich są tą reprezentacją rybaków, która oczywiście będzie współdziałać z Ministerstwem Rolnictwa i organami podwładnemi przy wykonywaniu niniejszej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#PStaniewicz">Wreszcie pododdział 6 mówi w art. 79 o funduszu ochrony rybołówstwa. Na fundusz ten wpływać będą 15% potrącenia od wszystkich wód, które są wydzierżawione, oraz wszystkie dochody z kart rybackich i kart wędkarskich. Do tego artykułu komisja wnosi poprawkę, aby w zdaniu drugiem po słowach: „ustala Minister Rolnictwa” dodać słowa: „uwzględniając doradczy udział właściwych czynników społeczno-gospodarczych”. Chodzi o to, aby z chwilą, kiedy powstaną obwody rybackie i związki ochronne rybackie, do zarządu, do administracji funduszu ochrony rybołówstwa; którym będzie administrował Minister Rolnictwa, były pociągnięte siły społeczne, przedstawiciele interesów rybackich. Oni będą współdziałać, a wysłuchanie ich opinji ułatwi Ministrowi zużytkowanie tych sum z jak największą korzyścią dla rybołówstwa.</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#PStaniewicz">Rozdział IV zawiera pewne postanowienia karne, przyczem poszczególne artykuły przewidują wykroczenia przeciwko ustawie. Kary są stopniowane, mianowicie najmniejsza kara do 50 zł, a najwyższa do 3.000 zł grzywny, względnie kara aresztu do 3 miesięcy, lub obie te kary razem. Chodzi o to, że wykroczenia są lżejsze i cięższe, i zależnie od tego Sąd będzie miał prawo karać. Poszczególne artykuły dają możność sądom stosowania danych kar stopniowo. W pierwszym czasie, kiedy ta ustawa nie dojdzie jeszcze do świadomości mas ludności, w centralnych dzielnicach Polski i na wschodzie, kary będą łagodniejsze; kiedy-zaś ludność zrozumie już dobrodziejstwo tej ustaw, kary będą coraz surowsze stosowane.</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#PStaniewicz">Rozdział V przewiduje postanowienia przejściowe i końcowe. Utrzymuje przepisy ustawy krajowej dla Galicji, ustawy niemieckiej dla b. zaboru pruskiego; oraz przewiduje, w jaki sposób ta ustawa będzie wprowadzana na terenie b. zaboru rosyjskiego, przedewszystkiem w Kongresówce i na ziemiach wschodnich, gdzie dotychczas żadne ustawodawstwo, dotyczące ochrony rybołówstwa, nie istniało.</u>
          <u xml:id="u-16.21" who="#PStaniewicz">Nawiasem dodam, że ta ustawa będzie wprowadzaną bardzo powoli i stopniowo, albowiem w art. 20 powiedziane jest, że p. Minister Rolnictwa ustalać będzie dla poszczególnych obszarów państwa kolejność oraz terminy przeprowadzenia podziału wód otwartych na obwody rybackie, jak również wydawać przepisy dla władz o zasadach i sposobie podziału. Oczywiście, że ustawa ta, która niekiedy bardzo głęboko będzie wkraczała w życie wsi, będzie musiała być wprowadzana stopniowo i o ile na terenie b. zaboru austriackiego w Małopolsce, a także w Poznańskiem, gdzie już istnieje tego rodzaju ustawodawstwo, ona będzie mogła być bardzo szybko wprowadzona w życie, to na innych terenach będzie się to musiało odbywać stopniowo w ciągu paru lat. Wierzymy, że to się będzie odbywało z wielką ostrożnością i pod tym względem p. Minister Rolnictwa będzie współpracował z organizacjami społecznemi, z organizacjami rolniczemi i z organizacjami rybackiemi, co mu pracę ułatwi.</u>
          <u xml:id="u-16.22" who="#PStaniewicz">Proszę Wysokiej Izby, ustawa ta jest napisana w sposób nadzwyczaj przejrzysty i pod względem swojej konstrukcji jest to naprawdę arcydzieło polskiego ustawodawstwa.</u>
          <u xml:id="u-16.23" who="#komentarz">(P. Jaremicz z przerywa:)</u>
          <u xml:id="u-16.24" who="#PStaniewicz">Ma ona bardzo doniosłe znaczenie, albowiem jeżeli, przypuścimy, że skutek jej będzie ten sam, co działanie ustawodawstwa na terenie Małopolski, względnie na terenie Poznańskiego i Pomorza, to produkcja rybna wzrośnie prawie o 100%. Jeżeli produkcja ryb w jeziorach dziś przynosi 6 milionów kilogramów, a produkcja ryb w rzekach 2 miliony kilogramów, to znaczy razem około 8 miljonów kilogramów, to śmiało możemy powiedzieć, że po kilku latach. działania tej ustawy można będzie prawie podwoić produkcję, i to nietylko co do ilości, ale i co do jakości. Dziś, zwłaszcza na wschodzie i na północy, na Wileńszczyźnie, wobec zupełnego braku ochrony i braku gospodarki rybnej, jakość ryb jest bardzo niska i gdyby się udało dorównać ją do jakości ryb wyławianych w Poznańskiem, to przez to ogromnie się podniesie wartość produkcji rybackiej. Możemy również powiedzieć, że zastosowanie niniejszej ustawy w miejsce poszczególnych rozproszkowanych uprawnień rybackich stworzy około 16.000 mocnych i zdrowych warsztatów rybackich na wodach otwartych, mogących zatrudnić i dać utrzymanie conajmniej 40.000 rodzin rybackich.</u>
          <u xml:id="u-16.25" who="#PStaniewicz">Wreszcie wprowadzenie tej ustawy i wzmożenie produkcji rybnej pozwoli nam nietylko zaprzestać importu ryb, który dzisiaj ze wszystkich stron Polskę zalewa, ale pomoże nam też przejść do ekspansji, mianowicie do eksportu ryb. Proszę Panów, wprawdzie nie jest to tak wielka suma, jak się o tem pisze w uzasadnieniu, ale sądzę, że po kilku latach działania tej ustawy nasz bilans handlowy, a co zatem idzie i bilans płatniczy, zostanie odciążony sumą kilkunastu miljonów złotych, które dziś wydaje się na trzy pozycje: na import sandaczy, karpi i innych ryb słodkowodnych.</u>
          <u xml:id="u-16.26" who="#PStaniewicz">Wobec tych wszystkich motywów w imieniu Komisji Rolnej proszę: Wysoki Sejm uchwalić raczy projekt ustawy w brzmieniu, zaproponowanem przez Rząd, według druku nr 321 i z poprawkami, które Panowie mają uwidocznione w sprawozdaniu Komisji Rolnej.</u>
          <u xml:id="u-16.27" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Terszakowec.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PTerszakowec">Wysoki Sejmie! Projekt przedłożonej ustawy o rybołówstwie ma na celu według uzasadnienia stworzenie jednolitego prawa o rybołówstwie.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#PTerszakowec">Projekt ten obejmuje trzy zasadnicze działy, a mianowicie: 1) ustalenie pojęcia rybołówstwa i uregulowanie należytych stosunków w tej dziedzinie, 2) organizację rozproszonych posiadłości wodnych w jednostki rybołówstwa najbardziej wydajne, 3) należytą ochronę rybołówstwa przez nadzór i karę.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#PTerszakowec">Wymienione wyżej zadania projektu ustawy niniejszej mają na celu ugruntowanie zasady prawnej, wyrażonej w ustawodawstwie cywilnem, jak też usunięcie chaotycznego i rabunkowego używania przez zbyt wiele osób, niemających żadnego prawa do rybołówstwa, jak o tem mówi uzasadnienie projektu niniejszej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#PTerszakowec">Tymczasem z przedłożonego projektu ustawy wynika, że niektóre artykuły nie odpowiadają wymogom już nabytych praw przez odnośne ustawy, jakie dotychczas istniały, (mam na myśli ustawę austriacką w Sejmie galicyjskim) lub prawa zwyczajowego, które zgodnie z obowiązującemi ustawami nadało drogą zasiedzenia interesantom pewne prawa, jakich im obecnie bez odszkodowania odebrać nie można. W krótkich obrazkach, wziętych z codziennego życia, postaram się udowodnić, że niektóre artykuły ustawy są niejasno stylizowane lub odbierają nabyte prawa, co może pociągnąć za sobą bardzo niekorzystne skutki dla osób, które dotychczas to prawo, prawo zwyczajowe wykonywały od niepamiętnych czasów.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#PTerszakowec">Już galicyjska ustawa krajowa o prawie rybołówstwa z dnia 31 października 1890 r. (Dz. Ust. Kraj. Nr 37) w art. 5 opiewa: „Prawo rybołówstwu na wodach naturalnych, na których dotychczas dopuszczone było rybołówstwo dzikie, przyznaje się gminie jako takiej, a względnie właścicielowi obszaru dworskiego do związku gminy niewcielonego, o tyle, o ile woda odnośna, otwarta przedtem dzikiemu rybołówstwu, leży w obrębie gminy, a względnie obszaru dworskiego”. Ust 3 art. 5 mówi, że dopiero „gdy gmina, a względnie właściciel obszaru dworskiego nie przyjmie prawa rybołówstwa, tam przypada ono krajowi”. Dlaczego nie mówi tego samego art. 13 w teraźniejszym projekcie?</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#PTerszakowec">Również art. 7 ustawy galicyjskiej mówi wyraźnie o wynagrodzeniu drogą odszkodowania, a mianowicie: „o ile przez zniesienie dzikiego rybołówstwa zawodowy zarobek rybaka doznaje uszczerbku, ma tenże prawo żądać słusznego wynagrodzenia od tego, komu przyznane zostało prawo rybołówstwa na wodzie otwartej przedtem dla dzikiego rybołówstwa”. Art. 13 odejmuje to prawo teraz.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Bardzo słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#PTerszakowec">Również art. 8 cytowanej ustawy mówi, że „praw rybołówstwa istniejących poza temi wodami, które dotychczas w myśl § 382 p. u. c. dla dzikiego rybołówstwa były otwarte, ustawa niniejsza jako prawa nie narusza, atoli z zastrzeżeniem określonych w tejże ustawie wypadków wykupna”. Tymczasem z art. 13 niniejszej ustawy wynika, że te wszystkie wyżej wymienione w ustawie austriackiej sejmu galicyjskiego prawa, jak też i wynikające z art. 10, 11 i 12 projektu niniejszej ustawy są tymże artykułem przekreślone.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#PTerszakowec">Przeczytam te artykuły. Art. 10 mówi: „Właściciel prawa do rybołówstwa w cudzej wodzie obowiązany jest na żądanie właściciela tej wody pozbyć mu to prawo.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#PTerszakowec">Jeżeli strony nie dojdą do zgody co do ceny, to stanowić ją będzie średni dochód roczny z rybołówstwa za ostatnie lat trzy, pomnożony przez dwadzieścia”. To jest wzięte z ustawy sejmu galicyjskiego. Oprócz tego art. 11 mówi: „Prawo do rybołówstwa w cudzej wodzie nie wpisane do księgi wieczystej nieruchomości, obejmującej ową wodę, ani też do księgi wodnej, powinno być w ciągu lat 3 od dnia wejścia w życie ustawy niniejszej zgłoszone do wpisania do księgi wodnej.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#PTerszakowec">Niezgłoszenie w terminie powyższym do wpisania do księgi wodnej oznaczać będzie zrzeczenie się i wygaśnięcie tego prawa na rzecz właściciela wody”. Art. 12 mówi, że „W razie sporu o istnienie prawa do rybołówstwa w cudzej wodzie osoba, roszcząca sobie owe prawo, obowiązana będzie jego istnienie udowodnić”. Byłoby wszystko w porządku, gdyby nie art. 13, który mówi: „Wszędzie, gdzie wolność wykonywania rybołówstwa w cudzej wodzie, jako rodzaj powszechnego użytkowania, zachowała się do chwili wejścia w życie ustawy niniejszej, zostanie ona z mocy ustawy niniejszej uchylona”. To znaczy, że ten artykuł skreśla odszkodowanie po myśli ustawy b. Sejmu galicyjskiego. Nie można tego artykułu jasno zrozumieć, można go zbyt szeroko interpretować, jak to wynika z treści art. 13 z poprawką p. referenta.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#PTerszakowec">Treść wyżej wspomnianego artykułu może być tak szeroko interpretowana, że może się odnosić nietylko do mieszkańców okolicznych wsi, przez które to grunta woda nie przepływa, ani nie leży w ich obrębie, ale i do tych mieszkańców, poprzez których grunta odnośna woda przepływa i leży w ich obrębie. Dlatego pożądane jest w stosunku do tych mieszkańców, przez których grunta woda przepływa lub w obrębie których leży, by i takie wolne wykonywanie rybołówstwa było wynagrodzone w myśl art. 10, 11 i 12 niniejszej ustawy, a można to osiągnąć wtenczas, gdy do art. 13 dodamy na końcu artykułu słowa: „z odszkodowaniem po myśli art. 10 niniejszej ustawy”. Art. 14 i 15 nadają właścicielom gruntu zalanego przez żywiołowy wylew rzek prawo na ogrodzonych sadach lub ogrodach łowienia pozostałych ryb po odpływie wody do swego łożyska, lub na otwartych gruntach wtenczas, gdy woda stoi dłużej, niż dwa miesiące. Nie daj Bóg, by żywiołowa woda stała aż dwa miesiące na gruntach lub łąkach rolnika, bo wtenczas nigdy już nie byłby w stanie powetować poniesionej szkody. W czasie postoju wody rodnik, który ma połać ziemi szeroką na 50–100 metrów, nigdy nie mógłby na swoim gruncie wykonać takiego połowu, jaki przewiduje art. 15. Natomiast, gdy woda spadnie i wróci do swego normalnego łożyska, wówczas pozostaje w naturalnych zagłębieniach gruntu lub w rowach woda, a w niej gdzieniegdzie i ryba, która jest jedyną rekompensatą za poniesione straty przez żywioł wyrządzone, a którą on wtenczas łowi nawet bez narzędzia.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#PTerszakowec">Tymczasem art. 16 mówi: „Gdy po odpływie wody wezbranej do swego łożyska na gruncie, który uległ zalaniu, pozostaną zamknięte zbiorniki w naturalnych zagłębieniach gruntu lub rowach, pozostałe w takich zbiornikach ryby w ciągu siedmiu dni będzie mógł wyłowić właściciel rybołówstwa, po upływie zaś tego czasu — właściciel gruntu”.</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#PTerszakowec">Pytam, dlaczego nie może być przeciwnie — żeby pozostałą rybę w ciągu 7 dni mógł wyłowić właściciel gruntu, a nie rybołówstwa? Proszę Panów, czy ma odnośny artykuł uzasadnienie? Wezmę przykład z samego życia. Gdy żywiołowa woda z Dniestru zaleje tysiące hektarów łąk, to po odpływie wody do łożyska pozostają malutkie naturalne zagłębienia w ilości kilkuset w różnych odległościach i na gruntach różnych właścicieli. Po tych gruntach rozmokłych i grząskich po kolana nie można nawet do wspomnianych zagłębień się dostać. Pytam, czy właściciel rybołówstwa będzie w stanie w przeciągu najbliższych 2–3 dni te ryby wyłowić. W tym okresie czasu, pod wpływem słońca i parowania wody ryba w odnośnych zagłębieniach, które nie wynoszą więcej niż 1/4 mtr. wody, gdy nie zostanie wyłowioną, musi zginąć. Pytam więc Panów, czy w tym wypadku przyniesie komu korzyść, jeśli odnośny artykuł zostanie w takiej formie uchwalony. Mam prawo mniemać, że nie tylko właściciel rybołówstwa poniesie szkodę przez wyzdychanie ryb w odnośnych zagłębieniach, ale i ludność miejscowa przyzwyczajona od dziesiątków lat do tego prawa, które nie było tylko zwyczajowe, ale było i ustawą ujęte, nie odniesie żadnej korzyści. Jeżeli zaś będzie robiła połów mimo nowej ustawy, będzie narażona na okropne kary pieniężne.</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#PTerszakowec">Również muszę dotknąć mimochodem art. 51, który mówi o kartach wędkarskich, o których p. referent wspominał na Komisji Rolnej, że będą dotykać tylko sportowców wędkarskich. Pozwolę sobie wątpić, czy tylko sportowców, bo oprócz sportowców bardzo wiele zubożałej ludności, mieszkającej nad rzekami: w czas bezrobocia idzie nad rzekę, by tą wędką zarobić na kęsek chleba dla swojej dziatwy. Dlatego pożądane byłoby, według mego zdania, dla takiej ludności, która nie wyrządza szkody racjonalnej gospodarce ryb, dać możność bez odnośnych kar wykonywać, jak dotychczas, łowienie ryb wędką.</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#PTerszakowec">Odnośne kartki narażą miejscową ludność nad rzekami na okropne kary, bo ten, kto nie ma za co kupić chleba, nie może mieć pieniędzy na wykupno karty. Również i taki wykup karty dla biednej ludności pod różnym pretekstem będzie utrudniony, ludność ta przez straż łowiecką rybołówstwa lub przez organy policji! będzie napastowana. Wtenczas, gdy urzędnika państwowego czy jakiegoś inteligenta, który bawi się sportem wędkarskimi, będzie każdy unikał, by z nim się nie spotkać, czy udawać, że go nie widzi, ludność uboga będzie prześladowana.</u>
          <u xml:id="u-18.16" who="#PTerszakowec">Przechodząc do rozdziału III — kary za różne przestępstwa — twierdzę, że są one bardzo wygórowane. Kary te przeważnie znowu odbijają się na najuboższej ludności. Wezmę jeden wypadek, art. 84 p. 6 opiewa: Za zanieczyszczenie wody w stopniu szkodliwym dla rybołówstwa wymierzona jest grzywna do 1.000 zł oraz areszt do 2 miesięcy. Nie wiem, jakie zanieczyszczenie wody miał na myśli ustawodawca, gdyż, wedle mego zdania, treść, która jest umieszczona w art. 84, nie jest jasno sprecyzowana tak, jakby to wynikało z treści art. 64 niniejszej ustawy. Można rozmaicie pojmować to zanieczyszczenie,...</u>
          <u xml:id="u-18.17" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-18.18" who="#PTerszakowec">...np. można traktować jako zanieczyszczenie moczenie konopi lub lnu dla własnego wyrobu płótna… To nie jest śmiech. Panowie nie wiedzą, jak się robi płótno.</u>
          <u xml:id="u-18.19" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Wiedzą, wiedzą, a Pan nie wie, że dziś nie wolno także moczyć konopi.)</u>
          <u xml:id="u-18.20" who="#PTerszakowec">Moczenie konopi lub lnu wykonywane jest przeważnie w otwartych wodach, wskutek braku odpowiednich stojących w danych miejscowościach wód. Czy też ustawodawca miał na myśli przedsiębiorstwa fabryczne, które posługują się różnemi chemikaliami, od których to bardzo często zanieczyszcza się tak woda, że giną nieraz odnośne gatunki ryb lub raki. Takie zatrucie raków miało miejsce w rzece Wereszczycy, woj. lwowskiego, na przestrzeni od Lubienia Wielkiego w pow. gródeckim aż do ujścia Wereszycy do Dniestru. Było to przed wojną w r. 1904 albo w 1905. Powodem tego zatrucia i wyginięcia raków, których nie można dotychczas w tej rzece znowu wyhodować, było to, że właściciel fabryki w Czerlanach, położonej nad Wereszycą, użył do wyrobu papieru jednego z chemikaliów, zdaje się, że witryoleju. Dlatego konieczne jest, by po myśli art. 64 ustawy niniejszej, gdyż mówi się tam nietylko o karze, ale i odszkodowaniu za zanieczyszczenie wody, była jasno za ten czyn sprecyzowana kara. Musimy odróżnić karę za moczenie konopi i t. p. od zanieczyszczeń, które wywołują skutki wyżej wymienione, wyrządzone przez przedsiębiorstwa. Dlatego wskazanem jest, by w art. 84 kara za zanieczyszczenie wody odnosiła się tylko do przedsiębiorstw. Proszę Panów, w ustawie niniejszej jest tylko jedna kara, gdzie jest mowa o zanieczyszczeniu, tymczasem art. 64 niniejszej ustawy mówi, że zabrania się zanieczyszczania wód w stopniu szkodliwym dla rybołówstwa. Wspomniany art. opiewa: „Władza, udzielająca pozwolenia na zanieczyszczenie wody lub urządzanie i prowadzenie zakładu, zanieczyszczającego wodę, winna w pozwoleniu dokładnie określić stopień dopuszczalnego zanieczyszczenia.</u>
          <u xml:id="u-18.21" who="#PTerszakowec">Na wniosek uprawnionego do wykonywania rybołówstwa wymieniona wyżej władza wydane już pozwolenie uzupełni przez dokładne określenie stopnia dopuszczalnego zanieczyszczenia łub też pozwolenie to zmieni, gdyby dopuszczony stopień zanieczyszczenia okazał się szkodliwy dla rybołówstwa.</u>
          <u xml:id="u-18.22" who="#PTerszakowec">Kto zanieczyszcza wody wbrew postanowieniom artykułu niniejszego, ten niezależnie od odpowiedzialności karnej obowiązany jest wynagrodzić szkodę, jaką przez to rybołówstwu wyrządza”. Powinna być postanowiona specjalna kara, a tej kary niema w artykule 84. Nie wierny, kto i za co podlega karze, a sformułowanie jest tak niejasne, że to może odnosić się do jednej kary i do drugiej.</u>
          <u xml:id="u-18.23" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Dlaczego Pan na komisji nie zgłosił poprawek?)</u>
          <u xml:id="u-18.24" who="#PTerszakowec">Powiem na ostatku dlaczego.</u>
          <u xml:id="u-18.25" who="#PTerszakowec">Ogółem kary są bardzo wysokie, które odbiją się wyłącznie na ubogiej ludności, którą nie zna ani prawa wodnego poprzedniego, ani nie będzie wiedziała o obecnem prawie o rybołówstwie, a zawsze będzie myślała o tem, że wolno ryby łowić na podstawie dotychczasowego prawodawstwa.</u>
          <u xml:id="u-18.26" who="#PTerszakowec">Poprawek do tej ustawy nie stawialiśmy i nie postawimy, bo wiemy, że są zgóry przesądzone, bo wiemy, że zawsze powiecie, że nie będziecie głosować.</u>
          <u xml:id="u-18.27" who="#komentarz">(P. Staniewicz przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-18.28" who="#PTerszakowec">Jest czas, może p. Minister, jako referent wniesie poprawki do trzeciego czytania. Jak będziemy widzieli, że Wysoka Izba, zgodzi się na to, to postawię wniosek o odesłanie projektu do komisji…</u>
          <u xml:id="u-18.29" who="#komentarz">(Głos na ławach R. R.: Dlaczego Pan na komisji nie mówił o tem, tylko tutaj?)</u>
          <u xml:id="u-18.30" who="#PTerszakowec">Na komisji był zastępca p. Chrucki, który zabierał głos w imieniu Klubu Ukraińskiego, i nie zadał sobie być może tyle trudu,...</u>
          <u xml:id="u-18.31" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-18.32" who="#PTerszakowec">...żeby postawić poprawki, a p. Minister powiedział, że wszystko w porządku, że są zbyteczne, że wszystko w porządku dlatego, że p. referent wniósł swoje poprawki, więc p. poseł Chrucki poprawek Klubu Ukraińskiego nie zgłosił.</u>
          <u xml:id="u-18.33" who="#PTerszakowec">Zabrałem głos w imieniu Klujbu Ukraińskiego, by krytycznie ustosunkować się do wniesionego projektu ustawy o rybołówstwie i wskazać na braki i niejasne ujęcie, które pociągną za sobą skutki bardzo ujemnie dla ubogiej, a z rybołówstwa żyjącej ludności. P. referent oświadczył, że z tego rybołówstwa będzie żyło 40.000 rodzin, czy ile tam — nie słyszałem. Lecz mam prawo oświadczyć, że więcej, niż 80 tysięcy straci to prawo do rybołówstwa, a prócz tego straci prawo uboga ludność, która zaledwie zarabia wędką parę centów na chleb dla swojej dziatwy.</u>
          <u xml:id="u-18.34" who="#komentarz">(Oklaski no ławach Klubu Ukraińskiego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PStaniewicz">Wysoki Sejmie! Żałuję niezmiernie, że p. Poseł nie był łaskaw przyjść na trzecie czytanie w komisji, bo na mój właśnie wniosek zostało odroczone głosowanie na następne posiedzenie, gdyż chciałem uwzględnić, wbrew temu, co p. Poseł mówi, wszystkie rzeczowe poprawki.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PStaniewicz">Otóż przedewszystkiem co do art. 13. Ja sam miałem wątpliwości co do tego artykułu. Uważałem, iż to sformułowanie, jakie zawiera projekt ustawy, jest niezupełnie szczęśliwe, nie dlatego, żebym uważał, że pozbawia ono pewnych prawa ale dlatego, że rozwijałoby całkiem niepotrzebnie pieniactwo. Tam, gdzie są pewne uprawnienia nie ogólne, ale przywiązane do pewnych wsi, jest zawsze droga do obrony tych uprawnień poprostu przez to, że można na mocy przedawnienia uzyskać pewne uprawnienia w myśl art. 10. Ponieważ jednak art. 13 kategorycznie to znosi, więc wynikłby cały szereg procesów, i ja, chcąc uniknąć niepotrzebnych procesów i kosztów dla ludności wiejskiej, wniosłem poprawkę jako uzupełnienie art. 13, mianowicie, by dodać słowa: jako rodzaj powszechnego użytkowania. Bo o co tu chodzi? Powszechne użytkowanie to jest prawo użytkowania przez wszystkich, każdy, kto choćby tylko przejeżdżał przez daną miejscowość, ma prawo łowić ryby. Bo np. ja mogę zgłosić się, przyjechawszy nad Dniestr, że chcę łowić ryby i żądani uprawnienia. W ten sposób formułować nie można. Natomiast jeżeli powiedzieć: rodzaj użytkowania powszechnego, t. zn. że ci wszyscy, którzy mieli pewne uprawnienia, mają to prawo i mogą w trybie art. 10 tę rzecz uzyskać.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#komentarz">(Głos: To jest bardzo szeroko powiedziane.)</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#PStaniewicz">To nie jest szeroko, to właśnie zwęża pojęcie. Tembardziej, że pozostaje jeszcze zawsze droga procesu, gdzie można udowodnić, że tyle a tyle lat korzystało się z tego prawo.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PStaniewicz">Ale mam wrażenie, że z chwilą, kiedy właściciel będzie o tem wiedział, to nigdy nie będzie nieporozumień, bo przeważnie będzie chodziło o spór ze Skarbem Państwa, który jest największym właścicielem tych różnych uprawnień. Dlatego ja osobiście wypowiadam się przeciw poprawce p. Terszakowca.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#komentarz">(Oklaski na ławach R.B.)</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#PStaniewicz">Co się tyczy następnej poprawki, to w razie powodzi, w razie zalewu, nie rozumiem, dlaczego właściciel rybołówstwa ma tracić swoje uprawnienia na rzecz właściciela gruntu. Nie widzę żadnego powodu do tego, aby właściciel gruntu, który został zalany, miał prawo korzystania z zabiegów, które dzierżawca ponosi choćby na zarybienie rzeki. To nie miałoby racji bytu. Jeżeli zalew trwa dłużej, a właściciel rybołówstwa nie ma zamiaru i możności wykorzystać swoich uprawnień, wówczas oczywiście te uprawnienia przechodzą na właściciela gruntu i po upływie 7 dni może on wyłowić ryby. Z tego względu wypowiadam się przeciwko poprawce;</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#PStaniewicz">Co do art. 64 i rozdziału IV, przewidującego postanowienia karne, to art. 64 przewiduje ograniczenia zanieczyszczania wód. Przepisy wykonawcze, które wyda P. Minister Rolnictwa, będą szczegółowo przewidywały, jakich wypadków to dotyczy. Oczywiście zanieczyszczeń szkodliwych. Przedewszystkiem będzie to dotyczyć zanieczyszczeń przez wielkie przedsiębiorstwa, niektóre fabryki, lub gdzie masowo moczone są konopie. Ludność będzie wiedziała, że takie zanieczyszczanie jest niedopuszczalne, to będzie przewidziane w przepisach wykonawczych, wówczas, mam wrażenie, nie będzie nieporozumienia, kto podlega karze, przewidzianej w art. 64. Proszę Panów, mam wrażenie, że jest niedobrze, jeżeli ustawa zbyt drobiazgowo te rzeczy przewiduje. Od tego są przepisy wykonawcze, które mogą to sprecyzować tam, gdzie życic potrzebę tego wykaże. Musimy pamiętać, że Polska jest zbyt wielka i zbyt trudne ma warunki pracy. To co jest dobre na Dniestrze, może być niedobre na Wilji, a może być dobre na Pomorzu. Przepisy wykonawcze pozwolą p. Ministrowi Rolnictwa te rzeczy dokładnie zastosować.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#PStaniewicz">Wobec tego nie mogę zgodzić się na poprawki mojego przedmówcy i proszę Wysoką Izbę o przyjęcie ustawy w brzmieniu rządowem z temi poprawkami, które uchwaliła Komisja Rolna, wyrażając jeszcze raz żal, że Panowie tej rzeczy nie dyskutowali na Komisji Rolnej, bo jestem głęboko przekonany, że gdyby Panowie argumenty przekonywujące przytoczyli, to większość komisji by się z temi argumentami zgodziła.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#komentarz">(Głosy: Można jeszcze teraz poprawić.)</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#PStaniewicz">Proszę Panów, mam wrażenie, że Jest rzeczą bardzo ważną, ażeby ta ustawa w tej sesji była uchwalona, gdybyśmy ją odesłali znowu do Komisji Rolnej, to znowu przejdzie parę tygodni, a Panowie zapominają, że ta ustawa musi iść potem do Senatu.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#komentarz">(Głosy: Do piątku możnaby to załatwić.)</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#PStaniewicz">I właśnie dlatego, że ta sprawa jest bardzo spóźniona, że cały świat rybacki czeka na nią, ponieważ Panowie nie stawiali odpowiednich wniosków na komisji, a ja zwracałem się o to, uważam. że to jest pewnego rodzaju, że tak powiem, przemawianie do wyborców.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#komentarz">(Głos: Senat może wnieść poprawki.)</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#PStaniewicz">Jeśli chodzi o to, to może Panowie będą łaskawi te rzeczy zgłosić w Senacie, w Senacie Panowie macie swoich przedstawicieli i jeżeli Senat je uchwali, to my chętnie te rzeczy tu przyjmiemy.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#PStaniewicz">Jeszcze raz proszę Wysoką Izbę o przyjęcie ustawy w brzmieniu komisyjnem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WicemarszałekMakowski">Wpłynął wniosek p. Terszakowca o odesłanie projektu ustawy powtórnie do Komisji Rolnej. Jako wniosek formalny, przedewszystkiem musi być poddany pod głosowanie. Kto jest za wnioskiem o odesłanie całej sprawy do komisji, zechce wstać. Stoi mniejszość, wniosek upadł.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#WicemarszałekMakowski">Wobec tego przystępujemy do głosowania nad ustawą. Ponieważ żadnych poprawek do projektu ustawy nie zgłoszono, wobec tego możemy głosować nad całością ustawy en bloc.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#komentarz">(P. Łucki przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#WicemarszałekMakowski">Panie Pośle Łucki, głosujemy teraz. Kto jest za całością ustawy wraz z tytułem, według brzmienia zaproponowanego przez komisję, zechce wstać. Stoi większość, ustawa została przyjęta w drugiem czytaniu.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#WicemarszałekMakowski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#WicemarszałekMakowski">Przechodzimy do punktu 8 porządku dziennego:</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#WicemarszałekMakowski">Sprawozdanie Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej o wnioskach w sprawie zezwolenia Sejmu na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posłów: a) Józefa Mazura (odbitka nr 104), b) Stefana Sachy (odbitka nr 104), c) Władysława Daneckiego (odbitka nr 104).</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma sprawozdawca p. Terlikowski:</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PTerlikowski">Panie Marszałku, prosiłbym o łączne traktowanie punktów a) i b).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekMakowski">Będziemy łącznie traktować punkty a) i b), to jest sprawę wydania p. Mazura i p. Sachy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PTerlikowski">Wysoka Izbo! W imieniu Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej mani zaszczyt przedstawić Wysokiej Izbie wniosek p. Ministra Sprawiedliwości o wydanie sądom pp. posłów: Stefana Sachy i Józefa Mazura. Ponieważ wnioski te dotyczą tego samego czynu zarzuconego pp. posłom Mazurowi i Sasze, więc będę je referował łącznie.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PTerlikowski">Otóż prokurator sądu okręgowego w Grudziądzu w dniu 10 listopada 1931 r. zwrócił się do Sejmu na zasadzie art. 21 Konstytucji o wydanie sądom posłów: Stefana Sachy i Józefa Mazura za czyn występny, przewidziany w § 125 część 2 kodeksu karnego, obowiązującego w b. zaborze pruskim.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PTerlikowski">Okoliczności sprawy czynów zarzucanych wymienionym posłom są następujące: W dniu 25 października r. ub. w mieście Świeciu nad Wisłą odbył się zjazd Młodych Obozu Wielkiej Polski. W dniu zjazdu o godzinie 8 do 9-ej uczestnicy zebrali się na strzelnicy, gdzie członek Obozu Wielkiej Polski p. Malinowski, delegowany do kierownictwa zjazdu z ramienia kierownika powiatowego O. W. P. p. Trykowaskiego, uformował zebranych uczestników w dwuszereg i zakomunikował im, że doręczony został na ręce kierownika powiatowego O. W. P. Trykowskiego zakaz władz administracyjnych odbycia pochodu do kościoła i z kościoła na zebranie. Mimo tego zakazu kierowmicy zjazdu: p. poseł Sacha, b. poseł Sołtysiak i redaktor Łukaczyński oświadczyli, że ich zdaniem marsz dwójkami i w kolumnie dwójkowej przez miasto nie stanowa pochodu i wobec tego postanowili w ten sposób udać się do kościoła. Tak też odbyła się droga, do kościoła, przyczem po drodze kilkakrotnie…</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#komentarz">(Okrzyki na ławach N. D. P. St. Stroński: Poseł nie ryba, nikt się nim nie opiekuje.)</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#PTerlikowski">Być może; należałoby udowodnić, że to było w czasie ochronnym na posłów. Otóż, proszę Panów, w drodze do kościoła komendant policji miejscowej kilkakrotnie zwracał się do kierowników pochodu z prośbą o rozwiązanie pochodu, ponieważ ten został zakazany. Mimo to pochód się odbył. W kościele do pochodu dołączyło się kilkadziesiąt osób, przybyła delegacja z posłem Mazurem mi czele i przeszło tysiąc osób publiczności.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#komentarz">(Na lewicy wesołość i okrzyki: Liczyli akurat, że tysiąc! Rewolucja!)</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#PTerlikowski">Jeżeli Pan nie wierzy, że było tysiąc, proszę sprawdzić.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Także dowcip!)</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#PTerlikowski">Taki sam, jaki usłyszałem. W rezultacie pochód ten zajął oba chodniki i całą ulicę i otoczony kordonem członków O. W. P. z opaskami udał się nie najkrótszą drogą na miejsce zebrania, lecz dookoła przez miasto, przez główne ulice i rynek i kilkakrotnie na drodze był zatrzymywany. Do kierowników pochodu kilkakrotnie komendant policji zwracał się z prośbą o rozwiązanie pochodu. Gdy ta interwencja nie poskutkowała, komendant policji z kilkunastu funkcjonariuszami policji przystąpił do rozpraszania pochodu. Wówczas, w trakcie tego rozpraszania, kierownicy pochodu, których wymieniłem poprzednio, w tej liczbie pp. posłowie Sacha i Mazur nie wezwali podwładnego im pochodu - bo pochód słuchał ich rozkazów do zatrzymania się ani do rozejścia się, lecz przeciwnie, p. Łukaczyński wzywał do dalszego pochodu i do niesłuchania policji.</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#komentarz">(Głos: Nieprawda!)</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#PTerlikowski">Ja nie wiem, czy prawda, to należy do sądu, ja operuję tym materjałem, jaki prokurator przedstawił. Jakim Panowie operują, ja nie wiem.</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#PTerlikowski">Przed samem rozpraszaniem pochodu drugi z kierowników pochodu, p. Trykowski zwrócił się do uczestników pochodu, wzywając ich jak twierdzi prokurator w swoim wniosku na podstawie przeprowadzonego dochodzenia używając dosłownie wyrażenia: „nabić mordę” urzędnikowi starostwa, Kicińskiemu. W trakcie interwencji policji zostało ustalone, że usiłowano rozbroić posterunkowego Turmańskiego. Gdy osobnik, który usiłował wyrwać mu karabin, został zatrzymany, wówczas około 20 uczestników pochodu skupiło się około posterunkowego Turmańskiego i napierało na niego, wołając jednocześnie: „Nie rozchodzić się, trzymać się szeregu”.</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Tysiąc ludzi!)</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#PTerlikowski">Nie tysiąc, a dwudziestu. Pomiędzy 1000 a 20 jest pewna różnica arytmetyczna, w pierwszej klasie mogą to wytłumaczyć.</u>
          <u xml:id="u-24.14" who="#PTerlikowski">Teraz jeżeli chodzi o dalszy przebieg zajścia, w czasie rozpraszania przez policję kilku uczestników pochodu szarpało się z posterunkowym Tawdulem i starszym posterunkowym Ziębą, nie dopuszczając ich do wykonywania obowiązków służbowych. Te ekscesy kilkakrotnie się powtarzały, zanim policji nie udało się rozproszyć ostatecznie tłumu. Podczas całego tego pochodu nawoływali do trzymania się szeregu i posuwania się w formie pochodu pp. Łukaczyński, Trykowski i poseł Sacha. P. Mazur, do którego komendant policji zwrócił się z interwencją, ażeby pochód rozwiązał, odpowiedział, że odpowiada za spokój i ręczy za bezpieczeństwa w czasie pochodu.</u>
          <u xml:id="u-24.15" who="#PTerlikowski">Z tych wszystkich danych prokurator sądu okręgowego dopatrzył się, że posłowie Sacha i Mazur byli przywódcami tłumu w' rozumieniu cz. 2 § 125. Prokurator sądu okręgowego w Grudziądzu dopatrzył się w zebraniu się tego tłumu przestępstwa, przewidzianego w § 125 cz. 1 kodeksu karnego.</u>
          <u xml:id="u-24.16" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-24.17" who="#PTerlikowski">Dziwię się, że Panowie nie zmienili dotychczas tego paragrafu: jeżeli Panowie uważali, że jest niewłaściwy, mieli Panowie możność ku temu. § 125, część l kodeksu karnego, obowiązującego w Wielkopolscy, zalicza do czynów karygodnych skupienie się większej ilości ludzi, nie zaliczonych do jakiejś organizacji w zgóry przewidzianej liczbie, skupienie się w świadomości, że takie skupienie jest bezprawne. A taka świadomość istniała w tłumie, bo władza wzywała do rozproszenia się, i był ogłoszony zakaz pochodu, i była świadomość, że wskutek tego mogło dojść do gwałtu. Osoby, które do takiego skupienia się nawołują, osoby te przez ten przepis prawny uznane są za przywódców. Tezy te wysnute są z wniosków nietylko prokuratora sądu okręgowego w Grudziądzu, lecz i z orzeczeń Sądu Najwyższego, który rozpatrywał czyny przewidziane w § 125 w dniu 23 listopada 1921 r. w sprawie nr 118 i w dniu 26 października tegoż roku 1921 w sprawie nr 127. Niewątpliwie tezy Sądu Najwyższego zupełnie odpowiadają opisowi czynu występnego, przedłożonego we wniosku prokuratora sądu okręgowego w Grudziądzu.</u>
          <u xml:id="u-24.18" who="#PTerlikowski">Z tych zasad wychodząc, Komisja Regulaminowa uznała, że pp. posłowie Mazur i Socha winni być wydani władzom sądowym i w tym kierunku odpowiedni wniosek Wysokiej Izbie złożyła.</u>
          <u xml:id="u-24.19" who="#PTerlikowski">Ja, jako referent tej sprawy, proszę o uchwalenie wniosku Komisji Regulaminowej, zgodnie z odbitką nr 104.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Stypułkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PStypułkowski">Wysoka Izbo! Księga win posłów Klubu Narodowego otworzyła się w dniu dzisiejszym na karcie, która oskarżonym raczej za zasługę poczytana być winna, a oskarżycielom na pewno zaszczytu nie przynosi.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#PStypułkowski">Oto w miasteczku powiatowem Świecie za zgodą władz miejscowych odbywać się ma zjazd powiatowy Młodych. Wszystko to opisuje wniosek p. prokuratora, zgłoszony do Sejmu. W dniu, w którym się zjazd ten ma odbyć i zebranie wyznaczono na godz. 8 rano, o godz. 7 kierownika powiatowego Młodych, odpowiedzialnego wobec władzy za spokój zebrania i za kierownictwo nad tem zebraniem, o godzinie 7-ej rano, czyli na godzinę przed zebraniem zawiadamia się, że pochód w ostatniej chwili przez władze został zakazany. To jest wszystko w porządku. I później władza się dziwi, gdy do zgromadzonych, przygotowanych już do pochodu w określonym kierunku tłumów, przychodzi kierownik organizacji i powiada: W tej chwili dostałem zawiadomienie, że pochód jest zakazany i że właściwie się tu nielegalnie znajdujecie. Sprawność organizacyjna Młodych O. W. P. przez władze rządowe jest wysoce podnoszona, być może zasłużenie, bo kierownicy organizacyjni potrafili szeregować 800 Młodych, jak powiada wniosek prokuratora, w dwuszereg i poprowadzić ich po chodniku do kościoła. Wszak chyba pójście do kościoła zakazane nie jest, wszak chodzenie po trotuarze zakazane nie jest i chodzenie parami nie stanowi pochodu. Zdawałoby się, że wszystko w porządku.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#PStypułkowski">Młodzi obozu cieszą się dużem uznaniem wśród mieszkańców Pomorza i nic dziwnego, że tłum ten, zgóry powiadomiony o odbyć się mającem zebraniu Młodych, towarzyszy im, licząc, że przyniosą oni powiew wiosny w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego. Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#PStypułkowski">Idą wszyscy razem do kościoła w spokoju. Wszystko to pisze p. prokurator w swoim wniosku. Jak powiada referent, w kościele do zebranych Młodych dołącza się kilkudziesięciu przyjezdnych, między innymi właśnie był p. poseł Mazur i tysiąc publiczności. Nic zakazanego w tem niema, albowiem wierni tłumnie do Boga modlić się mogą. Po skończonej mszy tłum wychodzi. Wychodzi tak, jak wychodzi każdy tłum z kościoła. Zarzuca mu przestępstwo p. referent, że szedł ulicami okrężnemi, a nie najprostszą drogą. Na komisji wyjaśniał, że miał mapę miasta przed sobą i stwierdził, że można było iść bliższą drogą. Uzyskałem od uczestników owej wycieczki informację, która rzecz całkowicie wyjaśnia. Mianowicie najkrótsza droga prowadziła po błocie, albo po ulicach niebrukowanych i dlatego ten tłum poszedł ulicami, poszedł drogą, która jest może trochę dłuższą, ale która prowadzi każdego normalnego mieszkańca do jego domu. Tłum ten idzie w spokoju. P. prokurator powiada, że w pewnym momencie przechodził tamtędy kościelny z monstrancją, poseł Mazur zauważył go i idąc razem z księdzem, zwrócił uwagę tłumu, że idzie człowiek, który niesie świętość i że należy mu dać miejsce. P. prokurator powiada, że tłum posła Mazura usłuchał. A w innem miejscu p. prokurator pisze: P. Sacha w pewnym momencie, gdy tłum wznosił okrzyki, zawołał do tego tłumu: uspokójcie się, pochód jest zakazany, i tłum go usłuchał.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#komentarz">(Głos na prawicy: P. referent powinien był to powiedzieć.)</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#PStypułkowski">Tylko to jest odnośnie do tych dwóch p. posłów we wniosku prokuratorskim przytoczone konkretnie, wszystko inne, jak Panowie mieli możność słyszeć, tyczy się pp. Trykowskiego, Malinowskiego, Łukaczyńskiego i innych. Co więcej, sam wniosek prokuratorski powiada, że wobec władz odpowiedzialnym za zebranie był albo p. Trykowski, jako kierownik Młodych tego powiatu, albo p. Malinowski, jako odpowiedzialny za porządek tego zgromadzenia. Natomiast słuszne się wydaje określenie, użyte we wniosku prokuratorskim, że pp. posłowie Mazur i Sacha byli moralnymi przywódcami tłumu, ale wówczas prosimy o wydanie wszystkich posłów Klubu Narodowego, bo czują się oni wszyscy moralnymi przywódcami Młodych. Nic więcej tym posłom zarzucić wniosek prokuratorski nie mógł, a jednak powiada: Skoro w pewnym momencie tłum posłuchał p. Mazura i przepuścił kościelnego z monstrancją, a w innym momencie uczestnicy usłuchali p. Sachy i uspokoili się, to to są ci przywódcy, którzy muszą odpowiadać za to, że w parę godzin później tłum przerwał kordon policyjny. Wszystko jest w porządku i wszystko jest wyprowadzone metodą rozumowania, obecnie przyjętą dla interpretacji prawa.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#komentarz">(Przerywania,)</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#PStypułkowski">Bronię czy przed sądem, czy przed Wysokim Sejmem naszych posłów przed opinją narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-26.10" who="#PStypułkowski">Tutaj nie szukamy karjery i stanowisk, tylko odgłosu w sumieniu narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-26.11" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy,)</u>
          <u xml:id="u-26.12" who="#PStypułkowski">Jak wyglądają te wnioski pod względem interpretacji prawnej, to możemy doskonale zdać sobie sprawę, powtarzając słowa p. referenta o mocy prawnej art. 125, który pociąga do odpowiedzialności przywódców zgromadzenia, t. j. tych, którzy winni są skupiania się ze świadomością — powiada p. refernt — że bezprawnie są tam zebrani i że dojść może w tem zebraniu do gwałtu. Jeżeli p. prokurator stwierdzał, że p. Sacha wzywał do uspokojenia i na skutek jego wzywania tłum na tym odcinku uspokoił się, to zapytać się godzi, czy ten człowiek miał świadomość, że dąży do gwałtu, lub, że tłum może doprowadzić do gwałtu. Takie postawienie sprawy, które rozszerzone jest na wszystkich uczestników zgromadzenia, którzy się podają jako świadkowie w sprawie sądowej, wytoczonej Łukaczyńskiemu, Malinowskiemu i innym, musi dla nas stanowić pewien moment zorganizowanego frontu na odcinku walki przeciw postom Klubu Narodowego. W ostatnich czasach mamy pewien system zgłaszania wniosków o wydanie posłów z tej części ziemi naszej, która się Pomorzem nazywa. I tak niedawno mieliśmy w Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej wniosek, który absurdalnością swoją przewyższył wszystko, co dotychczas słyszeliśmy. Poseł z klubu Narodowego Lewandowski, kupiec, oskarżony był przez Urząd Skarbowy o t. zw. defraudację podatkową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WicemarszałekMakowski">Ta sprawa nie jest na porządku dziennym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PStypułkowski">Motywuję Panie Marszałku, dlaczego my uważamy, że ten wniosek dotyczący pp. Mazura i Sachy jest ogniwem pewnego systemu.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#PStypułkowski">Pan Marszałek zabronił mi mówić o całym szeregu wypadków, dotyczących wydawania posłów Klubu Narodowego, które dla tej czy innei przyczyny nie mogły znaleźć odgłosu w dyskusji na plenum Izby. Były one jednak omawiane na komisji i dały nam obraz tego, co w tym momencie walki ze społeczeństwem narodowo usposobionem się dzieje. W tej chwili jest moment, że chce się doprowadzić do wydawania wszystkich posłów Klubu Narodowego, bez względu na to, czegoby oni dla kraju nie zrobili.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PPolakiewiczPosłówzBBtakżesięwydaje">Wydaje się wtedy. Panie Marszałku, jeżeli taki wniosek jest niezgodny z Konstytucją i chce się uzasadnić logicznie niesłuszność stanowiska, które Panowie od początku zajmują.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#PPolakiewiczPosłówzBBtakżesięwydaje">Jeżeli nie sąd zażąda, lecz jeżeli prokurator zażąda. Panie Pośle. I jestem przekonany, że stanowisko, które Klub Bezpartyjnego Bloku zajął w Sejmie, bez względu na to, jak wnioski są formułowane, bez względu na to, czy nietylko z materialną stroną zagadnienia karnego ma to coś wspólnego, ale czy odpowiada nawet przepisom formalnym o odpowiedzialności obywateli, to stanowisko Panów, ta metoda, niewątpliwie przyczynia się do tej wysoce lekkomyślnej metody, jaką przejęły się władze administracyjne. Jeżeli któryś z posłów jest niewygodny p. starościc, naczelnikowi urzędu skarbowego, pisarzowi gminnemu, czy policjantowi, wtedy zwraca się do prokuratora z wnioskiem o wydanie posła sądowi. Rezultaty są wiadome, w opinii publicznej coraz powszechniej uciera się przekonanie o tem, że i z sądownictwa chce się dzisiaj zrobić arenę walki politycznej.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#PPolakiewiczPosłówzBBtakżesięwydaje">Klub nasz będzie głosował z tych względów, przeciwko wydaniu posłów Mazura i Sachy, a wogóle będzie musiał zrewidować swoje stanowisko w sprawie wydawania posłów sądom za przestępstwa, które dzisiaj panowie prokuratorzy widzą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekMakowski">W sprawie wydania p. Daneckiego głos ma sprawozdawca p. Walewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PWalewski">Wysoki Sejmie! Pan Minister Sprawiedliwości zwraca się do nas z prośbą o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej p. Daneckiego za czyn występny, przewidziany w art. 129, cz. 1. Czynu tego dopuścił się p. Danecki, według pisma prokuratora sądu okręgowego w Lodzi, w dniu 26 września 1931 r. na zebraniu w Ozorkowie. A mianowicie podczas większego zebrania robotników związku zawodowego p. Danecki podburzał zebranych robotników, nawołując ich do obalenia istniejącego w Polsce ustroju społecznego i wzmacniając swoje przemówienie prowokacyjnemi okrzykami, jak: Rząd faszystowski przy pomocy swoich zbirów policyjnych obniżył wam zarobki. Precz z rządem faszystowskim! Precz z faszystowskimi zbirami! Niech żyje komunistyczna partja polska! Hasła te i okrzyki p. Daneckiego znalazły u pewnej części zebranych robotników oddźwięk, tłum począł przybierać groźną postawę, tak, że dopiero przybyłe posiłki policyjne mogły opanować sytuację.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PWalewski">Większość Komisji Regulaminowej doszła do wniosku, że wystąpienie p. Daneckiego nosi w sobie znamiona czynu występnego, przewidzianego w art. 129. W imieniu większości komisji proszę Wysoką Izbę o wydanie p. Daneckiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WicemarszałekMakowski">Przystępujemy do głosowania. Jest wniosek o wydanie o. Mazura. Proszę Panów, którzy są za wydaniem p. Mazura, stosownie do wniosku prokuratora sadu okręgowego w Grudziądzu, aby wstali. Stoi większość, wniosek komisji przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#WicemarszałekMakowski">Przystępujemy do głosowania wniosku o wydanie p. Sachy. Proszę posłów, którzy są za wnioskiem, aby wstali. Stoi większość, wniosek przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#WicemarszałekMakowski">Przystępujemy do głosowania wniosku komisji o wydanie p. Władysława Daneckiego. Kto jest za wydaniem, zechce wstać. Stoi większość.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#komentarz">(P. Różek: Spółka B.B. z Endecją.)</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#WicemarszałekMakowski">Wniosek przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#WicemarszałekMakowski">Przystępujemy do punktu 9 porządku dziennego: Wybór delegata Głównej Komisji Rekwizycyjnej.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#WicemarszałekMakowski">Od p. Ministra Spraw Wojskowych wpłynęło pismo z prośbą o wybór delegata Sejmu do Głównej Komisji Rekwizycyjnej w myśl ustawy z 11 kwietnia 1919 r. (Dz. Praw Państwa Polskiego z r. 1919 nr 32 poz. 264) na miejsce p. Edwarda Perkowicza, który zrzekł się mandatu poselskiego. Sprawę tę odsyłam do Komisji Wojskowej.</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#WicemarszałekMakowski">Przystępujemy do punktu 10 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o wnioskach: a) Klubu Parlamentarnego Narodowej Partji Robotniczej w sprawie ustawy o zaopatrzeniu emerytalnem stałych (etatowych i nieetatowych) pracowników przedsiębiorstwa „Polskie Koleje Państwowe” i o zaopatrzeniu pozostałych po nich wdów i sierot oraz o odszkodowaniu za nieszczęśliwe wypadki i b) Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w tej samej sprawie (druki nr 202 i 377 oraz odbitka nr 89).</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#WicemarszałekMakowski">Jako sprawozdawca głos ma p. dr. Rzóska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PRzóska">Wysoki Sejmie! Rozporządzenie p. Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1926 r. o utworzeniu przedsiębiorstwa „Polskie Koleje Państwowe” przewiduje w art. 28 delegację prawa dla Rady Ministrów do wydania rozporządzenia o uprawnieniach emerytalnych pracowników przedsiębiorstwa Polskie Koleje Państwowe”.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#PRzóska">Na tej podstawie Rada Ministrów w roku 1929 wydała rozporządzenie z dnia 4 lipca o zaopatrzeniu emerytalnem etatowych pracowników przedsiębiorstwa Polskie Koleje Państwowe i o zaopatrzeniu pozostałych po nich wdów i sierot oraz o odszkodowaniu za nieszczęśliwe wypadki.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#PRzóska">W r. ub. Związek Parlamentarny Polskich Socjalistów zgłosił wniosek o wydanie ustawy sejmowej o uregulowaniu zaopatrzeń emerytalnych pracowników stałych etatowych i nieetatowych przedsiębiorstwa P. K. P. Taki sam… wniosek zgłosił Klub Narodowej Partji Robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#PRzóska">Komisja Budżetowa uważając, że zasadnicze rozporządzenie Pana Prezydenta Rzeczypospolitej wyraźnie daje delegację prawa Radzie Ministrów dla uregulowania tych kwestyj, kierując się także uwagą na to, że rozporządzenie Rady Ministrów z 1929 r. wiadome było Sejmowi przez szereg lat, a wymienione zostało także w sprawozdaniu Komisji Budżetowej na okres 1930/31 i nie zostało zaczepione dotychczas ze strony Sejmu, uznała, że wniosek należy oddalić i przejść nad nim do porządku dziennego. I taki wniosek w imieniu Komisji Budżetowej proszę, aby Wysoki Sejm uchwalić raczył.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Ciołkosz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PCiołkosz">Wysoki Sejmie! Zdaniem naszem byłoby może pożądane, aby dyskusja toczyła się najpierw nad sprawą pragmatyki kolejarskiej. Obie te sprawy, to znaczy pragmatyka kolejarska i zaopatrzenie emerytalne kolejarzy, są ze sobą ściśle związane. Ale jeśli chodzi o regulowanie stosunków prawnych pracowników P.K.P., to na pierwszem miejscu idzie pragmatyka służbowa, a po niej dopiero ustawa emerytalna. Cóż bowiem z najbardziej korzystnych nawet przepisów emerytalnych, jeśli pragmatyka służbowa pozwala nawet pracownika, mającego 14 lat wysługi emerytalnej za 3-miesięcznem wypowiedzeniem na podstawie osławionego § 125 wydalić ze służby. Ale oczywiście dostosujemy się do tego porządku obrad, jaki został wyznaczony.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#PCiołkosz">Proszę Panów, zdaniem naszem, niema ani prawno-formalnych, ani merytorycznych przeszkód, któreby kazały podzielać poglądy p. sprawozdawcy. Przeciwnie, istnieją względy natury formalno-prawnej, które nakazują nadać przepisom emerytalnym dla kolejarzy formę ustawy, a nie rozporządzenia. Całość przepisów emerytalnych dla kolejarzy powinna być ustawą, gdyż przepisy te wkraczają tak w dziedzinę ustawodawstwa ubezpieczeń społecznych, jak też i w dziedzinę ogólnego ustawodawstwa cywilnego. Wymagają one w wielu wypadkach uzupełnienia, albo zmodyfikowania przepisów ustawodawstwa ubezpieczeń społecznych, albo, jak powiedziałem kodeksu cywilnego. A że tak jest, tego dowodem jedna tylko ilustracja w sprawie bynajmniej nie błahej, którą przytoczę, daleki zresztą od zamiaru nużenia Panów wchodzeniem w szczegóły.</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#PCiołkosz">Przepisy emerytalne dla etatowych pracowników kolejowych, wydane rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 4 lipca 1929 r., w § 3 postanawiają, że czas przed objęciem pracownika niniejszem rozporządzeniem, spędzony na służbie państwowej lub na służbie samorządu terytorialnego, opłacany opłatą, składkami emerytalnemi lub ubezpieczeniowemu zalicza się do wysługi emerytalnej. Tein samem traci pracownik na rzecz Skarbu Państwa wszystkie prawa służące mu z tytułu płacenia rzeczonych składek, a dalej: właściwa instytucja ubezpieczeniowa przekaże P.K.P. udziały tych pracowników, objętych niniejszem rozporządzeniem, którym zaliczono do wysługi emerytalnej czas poprzedniej służby, opłacanej składkami ubezpieczeniowemu Wytworzył się stan prawny tego rodzaju — tu chodzi o Kasy Emerytalne i Kasy Przezorności b. zaboru rosyjskiego, Kasy Emerytalne b. zaboru pruskiego, Instytut Pensyjny b. kolei austrjackich, o Polską Kolejową Kasę Emerytalną na obszarze dyrekcji gdańskiej i katowickiej i o Państwowy Zakład Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych, że zakłady te, w szczególności Zakład Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych i Kasa Emerytalna b. zaboru pruskiego stanęły na stanowisku, że nie mają one żadnego obowiązku przekazania udziałów pracowników kolejowych do kasy przedsiębiorstwa P.K.P., albowiem one urządzone są na podstawie ustawy, a rozporządzenie Rady Ministrów jest aktem administracyjnym, który w hierarchii aktów prawnych stoi niżej od ustawy. Skoro tak jest, skoro te udziały nie zostały przekazane Polskim Kolejom Państwowym, to jednak ten pracownik kolejowy nie utracił na rzecz Skarbu Państwa prawa, służącego mu z tytułu zapłaty tych składek, a tem samem przysługują mu roszczenia do zakładu ubezpieczeniowego, w szczególności do Kasy Emerytalnej b. zaboru pruskiego, względnie do Z. U. P. U., i całe rozporządzenie w § 3 stało się martwe, bezskuteczne, nie posiada absolutnie żadnego waloru prawnego, albowiem jest rozporządzenie aktem prawnym rangi niższej od ustawy, która nadal pozostaje w mocy.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#PCiołkosz">Ja przyznaję, byłbym skłonny przyznać, że ten stan, jaki wprowadza rozporządzenie emerytalne, jest dla pracowników kolejowych może korzystniejszy, niż dotychczasowy, ale powstał stan chaosu i zamętu prawnego, który może być usunięty jedynie w drodze ustawowego uregulowania tej kwestji, przez ustawę, a nie przez rozporządzenie Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#PCiołkosz">Przykład drugi, gdzie rozporządzenie emerytalne sięga w dziedzinę kodeksu cywilnego, t. j. § 9. Dla żadnego sądu przepis rozporządzenia Rady Ministrów nie może być wiążący. Przypadkowo tym razem przepisy kodeksu cywilnego zbiegają się z postanowieniami tego rozporządzenia, lecz gdyby było inaczej, musiałby nastąpić stan kolizji, albowiem, jak powiedziałem, żadna władza sądowa nie mogłaby uznać za wiążący dla siebie przepisu tego rozporządzenia, a jedynie przepisy kodeksu cywilnego.</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#PCiołkosz">Proszę Panów! Niema także tych przeszkód natury formalnej, o których mówił sprawozdawca p. Rzóska. Istotnie, jest dekret P. Prezydenta Rzeczypospolitej, t. zw. dekret o komercjalizacji z 24 września 1926 r., znowelizowany dekretem z 29 listopada 1930 r., ale nawet Panowie sami, nawet Rząd nie stoi na stanowisku, że dekrety P. Prezydenta są nietykalnem tabu. Świeżo otrzymaliśmy druki, w których Rząd proponuje nowelizację drogą ustawy dekretu o ewidencji ruchu ludności, to też i nasze przedłożenie taką samą drogę wskazuje. Mianowicie w ustępie ostatnim art. 66 nasz projekt proponuje uchylenie odnośnych artykułów, mianowicie artykułów 25 i 26. dawniejszych 28 i 29 dekretu P. Prezydenta Rzeczypospolitej o komercjalizacji Polskich Kolei Państwowych i ta rzekoma przeszkoda natury formalno-prawnej może być usunięta bez większych trudności.</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#PCiołkosz">Najbardziej miarodajne, zdaniem naszem, są względy natury merytorycznej. Nic zamierzam wyłuszczać szczegółowo, a nawet w ogólnych zarysach tych postanowień, które chcielibyśmy widzieć w ustawie emerytalnej, zwrócę tylko uwagę Panów bardzo ogólnie i krótko na dwa najistotniejsze momenty.</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#PCiołkosz">Moment pierwszy to jest ten, że nasze prawodawstwo emerytalne, jeżeli chodzi o pracowników kolejowych, przedstawia obraz niesłychanego chaosu. W chwili obecnej kolejarze mają aż trzy odrębne normy prawne w dziedzinie zaopatrzenia emerytalnego. Nieetatowi mają dekret Prezydenta z mocą ustawy z dnia 3 września 1926 r., który pewne rzeczy uregulował może nawet korzystniej dla nich, niż dla pracowników etatowych. Ten dekret, jeżeli pójdziemy tym tokiem myśli, jakie przedstawił p. sprawozdawca Rzóska, wisi w powietrzu, jest bowiem sprzeczny z dekretem o komercjalizacji. Dalej marny rozporządzenie Rady Ministrów o zaopatrzeniu emerytalneni dla pracowników etatowych, akt czysto administracyjny, i mamy wreszcie zupełnie odrębne przepisy dla kolejarzy b. zaboru niemieckiego, gdzie mają oni dawną ustawę o kasach emerytalnych.</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#PCiołkosz">Rezultat jest ten, że pracowników kolejowych, którzy wszyscy pracują na jednakowych warunkach, wśród identycznych okoliczności, bo etatowi i nieetatowi spełniają te same prace, obowiązuje ich ta sama pragmatyka, sposób zwalniania jest identyczny i funkcja jest taka sama; różnica jest ta, że jedni są płatni miesięcznie zgóry, drudzy otrzymują wynagrodzenie dzienne zdołu i że nieetatowym można być i 20 lat bez przemianowania na etatowego, kiedy niema różnicy istotnej, jak niema istotnej różnicy pomiędzy kolejarzem w b. zaborze niemieckim, a w b. zaborze rosyjskim. A jednak etatowi potrzebują do wysługi emerytalnej 10 lat, nieetatowi 15 lat. Po 15 latach etatowy ma 52% podstawy wymiaru uposażenia, nieetatowy 50%. Maksymalne uposażenie wynosi w b. zaborze pruskim 75%, w innych dzielnicach 100%. Jeżeli użyłem wyrazu chaos, to przyznają Panowie, że on nie jest przesadny. I otóż, proszę Panów, jeżeli przychodzimy z projektem, którego najistotniejszą cechą jest wspólne, jednolite prawo dla wszystkich pracowników kolejowych etatowych i nieetatowych, we wszystkich trzech dawnych zaborach Polski, to uważani, że to jest najistotniejsza i najważniejsza zaleta, która powinna była znaleźć życzliwe przyjęcie.</u>
          <u xml:id="u-35.9" who="#PCiołkosz">Jeżeli chodzi o szczegóły, to one mogą być przedmiotem dyskusji. Wnioskodawca nie upiera się ślepo przy wszystkich szczegółach przedłożenia, ale rzecz najistotniejsza, objęcie wszystkich pracowników kolejowych jedną ustawą, stanowi conditio sine qua non, bo to jest podstawa uprawnień pracowników kolejowych.</u>
          <u xml:id="u-35.10" who="#PCiołkosz">Jeżeli idzie o pragmatykę, to nie podzielaliśmy tego poglądu, który wyraził p. Minister Kühn na posiedzeniu komisji, ale moglibyśmy polemizować, moglibyśmy prowadzić dyskusję wtedy, kiedy on mówi, że potrzebuje przepisów elastycznych, któreby mógł zmieniać możliwie często. I sam Minister przyznaje, że już po 2 i pół latach stosowania obecnej pragmatyki trzeba ją zmienić. Inaczej, jeżeli chodzi o prawa emerytalne. To nie jest rzecz, któraby mogła podlegać ustawicznej fluktuacji, to powinna być rzecz możliwie trwała, regulowana i zmieniana, jeżeli tak musi być, raz na lat kilkadziesiąt, — rzecz o której pracownik wie, co do ręki otrzymuje. Może się p. referent czy Minister powoływać na przepis art. 35 dekretu o komercjalizacji kolei; tam jest powiedziane, że rozporządzenia Rady Ministrów, ustalające uprawnienia emerytalne kolejarzy, mają być wydane przy przestrzeganiu zasady nieukrócania praw dotychczas nabytych. Ale proszę wybaczyć, że my do tej formuły zbyt wielkiej nadziei nie przywiązujemy. Jeżeli sam Rząd uważa za potrzebne dać tego rodzaju zobowiązania w akcie prawnym, który ma moc równą ustawie, to byłaby rzecz jeszcze lepsza, gdyby nietylko te gwarancje, ale ściśle sformułowane uprawnienia, nietylko dla tych, którzy prawa nabyli, ale i dla tych, którzy do służby przybyli i składki płacą, były utrwalone w ustawie, a nie w żadnem rozporządzeniu.</u>
          <u xml:id="u-35.11" who="#PCiołkosz">Drugim momentem, o którym chcę jeszcze powiedzieć kilka słów, to jest sprawa funduszu emerytalnego. Stoimy na tem stanowisku, któremu miałem zresztą możność dać przygodnie wyraz w dyskusji nad nowelą do ustawy emerytalnej ogólnej dla funkcjonarjuszów państwowych, że w szczególności zaopatrzenie emerytalne kolejarzy winno być potraktowane jako ich ubezpieczenie. I to jest ta forma, która swoje rozwiązanie może znaleźć jedynie w drodze ustawy. Kolejarze nie otrzymują swojego zaopatrzenia zadarmo, to wszystko jest za pieniądze. Z wyjątkiem służby w wojskach polskich wszystko zalicza się do wysługi emerytalnej za składką, za opłatą i to za składką bynajmniej nie małą, bo wynoszącą aż 6% od poborów, a więc nie spotykaną w innych gałęziach służby publicznej. To prawo do zaopatrzenia emerytalnego pracownicy kolejowi sobie kupują. Po są kwoty olbrzymie, jak na budżety tych ludzi istotnie nisko uposażonych.</u>
          <u xml:id="u-35.12" who="#PCiołkosz">Otóż jeżeli oni sobie to prawo do zaopatrzenia kupują, to muszą mieć pewność, że im tego kupionego! zaopatrzenia nikt nie odbierze, ani nie umniejszy, to się może stać tylko w drodze ustawy. I dlatego za jeden z najistotniejszych przepisów naszego projektu uważamy przepis art. 11, który przewiduje utworzenie funduszu emerytalnego, w którym koleje państwowe gromadzić będą opłaty uzyskane od kolejarzy tak długo, aż ze zgromadzonych opłat i sum powstanie majątek równoważny ciężarom, wynikającym z uznania na zasadzie niniejszej ustawy wysługi emerytalnej pracownika na służbie.</u>
          <u xml:id="u-35.13" who="#PCiołkosz">Jak Panowie widzą, myśl przewodnia jest ta. cel jest ten, aby Skarb Państwa kiedyś odciążyć od tych wydatków, od tych dopłat, które winien oczywiście łożyć ze swoich kas na zaopatrzenie emerytalne dla kolejarzy. W chwili obecnej pieniądze ze składek emerytalnych giną w Skarbie Państwa, uważa się je za dochody z przedsiębiorstwa. Istotnie jest rzeczą wskazaną w interesie obu stron, w interesie zarówno pracowników, jak i przedsiębiorstwa, aby składki były lokowane osobno w postaci funduszu zaopatrzenia emerytalnego, a o ile to tylko będzie możliwe w najbliższej przyszłości, w postaci osobnego ubezpieczenia emerytalnego, opartego na specjalnej ustawie.</u>
          <u xml:id="u-35.14" who="#PCiołkosz">Te wszystkie względy natury i formalno-prawnej i merytorycznej przemawiają za tem, by przedłożony przez nas projekt wziąć za podstawę rozważań, dokonać zmian ewentualnych, które są nieuniknione, — przyznajemy, że pewne proponowane przez nas przepisy w przedłożeniu może już są przestarzałe w chwili obecnej, — ale nie należy go odrzucać a limine, bo ani on na to nie zasługuje, ani na to nie zasługują ciężko pracujący pracownicy kolejowi.</u>
          <u xml:id="u-35.15" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Pobożny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PPobożny">W imieniu naszego klubu jestem upoważniony do złożenia następującego oświadczenia:</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#PPobożny">Celem niniejszego projektu, względnie dwóch projektów, jest ujęcie całego zagadnienia uprawnień emerytalnych stałych kolejowców jedną ustawą w miejsce obowiązujących dotychczas dwóch rozporządzeń, a mianowicie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 3 września 1926 r. i rozporządzenia Rady Ministrów z 4 lipca 1929 r., oraz poddanie projektowanej ustawie nieetatowych pracowników P. K. P. w b. dzielnicy pruskiej, którzy podlegają dotychczas Kasie Emerytalnej dla robotników kolejowych w Poznaniu.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#PPobożny">Ponadto celem niniejszej ustawy jest objecie uprawnieniami emerytalnemi kandydatów na pracowników etatowych, która to kategoria kolejowców, powołana do życia rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 8 lipca 1929 r., nie jest uwzględniona w wydanych poprzednio rozporządzeniach emerytalnych.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#PPobożny">Tych ostatnich poddało wprawdzie Ministerstwo Komunikacji zarządzeniom emerytalnym dla nieetatowych kolejowców, jest to jednak zupełnie dowolna interpretacja art. 1 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, która domaga się ustawowego unormowania.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#PPobożny">Co się tyczy kompetencji Sejmu do regulowania uprawnień emerytalnych kolejowców w drodze ustawy, jakkolwiek art. 28 i 29 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1926 r. o utworzeniu przedsiębiorstwa P. K. P., zmienionego rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z 29 listopada 1930 r., przelewa to uprawnienie na Radę Ministrów, to faktycznie rozporządzenie to nie zostało wprowadzone w życie i przedsiębiorstwo P. K. P. jeszcze nie istnieje, czego dowodem: nieprzeprowadzenie wpisu przedsiębiorstwa do rejestru handlowego, niewyodrębnienie majątku P.K.P. z ogólnego majątku Skarbu Państwa., nieutworzenie specjalnych funduszów P. K. P. etc.</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#PPobożny">Niema zatem powodu, by, skoro pomija się wykonanie najważnejszych postanowień rozporządzenia z 24 września 1926 r., normować w myśl tego rozporządzenia w drodze rozporządzenia Rady Ministrów tak zasadnicze uprawnienia kolejowców, jak ich sprawa emerytalna, zwłaszcza, że charakter i zakres uprawnień i obowiązków służbowych pracowników kolejowych dowodzi ich publiczno-prawnego stosunku służbowego. Zasadnicze zaś prawa publiczno-prawne pracowników państw owych winny być normowane w drodze ustaw, jak to zresztą ma do chwali obecnej miejsce w odniesieniu do uposażenia, które co do kolejowców normuje wspólna dla ogółu funkcjonarjuszów państwowych ustawa z 9.X. 1923 r.</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#PPobożny">Zresztą, gdyby chcieć traktować zagadnienie zaopatrzenia personelu kolejowego ze stanowiska prywatnoprawnego, a więc jako ubezpieczenie na wypadek niezdolności do pracy, starości i śmierci, to mogłaby być właściwie mowa tylko o objęciu ich istniejącemi już czy też specjalnie dla kolejowców mającemi się powołać do życia zakładami ubezpieczenia, pracowników umysłowych, względnie robotników, opartemi na zasadach asekuracyjnych, gdzie świadczenia uprawnionych odpowiadają matematycznej wartości wpłacanych przez nich składek, przy zachowaniu równowagi wartości świadczeń zakładu na rzecz ubezpieczonego i świadczeń ubezpieczonego na rzecz zakładu.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#PPobożny">Jak długo jednak uprawnienia emerytalne kolejowców opierają się na zasadzie zabezpieczenia, to jest, jak długo Państwo zapewnia środki utrzymania kolejowcowi. tak w czasie służby, jak i po zemerytowaniu, czyli traktuje go w tym kierunku, jak funkcjonariusza państwowego, tak długo uprawnienia emerytalne winny być regulowane w tej drodze, co i uposażenie, a więc w drodze ustawodawczej.</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#PPobożny">Przy tej sposobności chciałbym przytoczyć chociażby jeden tylko przykład powodowany dzisiejszym stanem rzeczy. Różne władze interpretują ustawę emerytalną w różny sposób. Dochodzi do tego, że jeden i ten sam pracownik kolejowy w krótkim stosunkowo okresie czasu otrzymuje kilka orzeczeń emerytalnych. Mam na to dowody, tu przytoczę tylko jeden. Pracownik kolejowy otrzymał dekret, że ukończył 35 lat służby, dosłużył się pełnej emerytury i odchodzi z dniem 1 stycznia roku 1924 w stan spoczynku, otrzymując 100% emerytury. Niedługo późnej, w rok potem, otrzymuje drugi dekret lej samej władzy, znoszący poprzedni; władza przyszła do przekonania, że nie 35 lat, ale 32 lata wysłużył i skraca mu procent emerytalny. Ów pracownik wnosi sprzeciwy Ministerstwo sprzeciw odrzuca. Pracownik wnosi skargę do Trybunału Administracyjnego, ale zanim Trybunał sprawy rozstrzygnął, otrzymuje on trzeci dekret emerytalny (w 1927 r.), w którym ta sama władza stwierdza, że pracownik nie wysłużył 35 lat, me wysłużył 32 lat, ale wysłużył 41 lat, i znosząc poprzednie orzeczenie, wymierza nowy wymiar. Sam zainteresowany czeka na wyrok Trybunału Administracyjnego. Ten stan rzeczy powinien być w jakiś sposób uchylony, bo wypadki te można liczyć na setki, gdyż w obrębie dyrekcji krakowskiej mamy ich dziesiątki.</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#PPobożny">Przy tej sposobności prosiłem już na Komisji Komunikacyjnej, by zechciano uwzględnić położenie kolejarzy Śląska Cieszyńskiego pochodzenia z czeskiej strony linii demarkacyjnej. Po rozpadnięciu się Austrii, po wzajemnem uzgodnieniu przez polską i czeską radę narodową linii demarkacyjnej zostało po czeskiej stronie kilkuset kolejarzy Polaków. Ci chcieli przejść do Polski, nie chcieli służyć w Czechosłowacji. Rada narodowa i ówczesny rząd prośby ich nie uwzględnił, kazał im zostać na czeskim terenie w przewidywaniu plebiscytu. Kolejarze usłuchali, pozostali tam dwa lata. Po ustaleniu granicy przez Radę Ambasadorów wznowili swoją prośbę, władze polskie ją uwzględniły i przyjęci zostali do służby na polskich kolejach. Spotkał ich wówczas pierwszy zawód. Zamiast pozostawić ich w pobliżu ich rodzin, w pobliżu ich gór, gdzie całe życie dotychczas spędzili, wysłano ich na Daleki Wschód, uważano wówczas, że dla sprawy polskiej należy to poświęcić. Bez szemrania pojechali do wschodnich dyrekcyj. Z biegiem czasu władze uwzględniły ich petycje. Powoli wrócili znowu na swój teren. Z biegiem czasu nadszedł okres spensjonowania ich. Doznali drugiego zawodu, albowiem władze czasokresu przebytego w służbie czeskich kolei nie uwzględniły i nie zaliczyły do wysługi lat. Nie z winy ich, ale z rozkazu władz polskich pozostali w interesie sprawy polskiej po strome czeskiej. Nie służyli Czechom dobrowolnie, ale w przewidywaniu plebiscytu mieli tam pewne zadanie do spełnienia, to zadanie spełnili, należałoby właśnie uwzględnić dziś ich prośbę ten czasokres dwuletni spędzony wprawdzie w służbie obcych kolei, ale w interesie Państwa Polskiego, zaliczyć do wysługi lat. Przyrzeczono na Komisji Komunikacyjnej, czy Budżetowej sprawę przychylnie potraktować, ponawiam ją i uważam, że nie będzie to wielki wydatek, jeśli dziś skarb kolejowy tym kilkudziesięciu emerytom kolejowym ten dwuletni okres czasu służby zechce zaliczyć do wysługi lat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PRzóska">Wysoka Izbo! Sprawa ostatnio poruszona przez p. posła Pobożnego była już rozpatrywana na Komisji Budżetowej i p. Minister Komunikacji, jako też wszyscy członkowie Komisji Budżetowej wypowiedzieli się o sprawie tej jak najprzychylniej. Z tego miejsca tak samo wypowiadam się za tem, ażeby tym nielicznym zresztą pracownikom P. K. P., którzy pewien czas przebyli w służbie czeskosłowackiej, zaliczono ten czas w sposób, przewidziany przepisami i uznany za właściwy przez kompetentne władze. Jednakże są inne kwestje, które wymagają wyjaśnienia ze strony referenta.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PRzóska">Mój przedmówca, p. poseł Pobożny, poruszył między innemi w swojem oświadczeniu kwestję, jakoby według jego przekonania i według przekonania opinji, że tak powiem, „doctorum”, przedsiębiorstwo P. K. P. jeszcze wogóle nie egzystowało. W tej sprawie istnieje na podstawie przewodu cywilnego, obojętnego dla dzisiejszych rozważań Wysokiej Izby, wyrok Najwyższego Sądu i wypowiedzenie się połączonych izb cywilnych Sądu Najwyższego. Wypowiedzenie się, jak i wyrok są z roku 1929. Mianowicie izba trzecia Sądu Najwyższego w lutym 1929 r. powzięła uchwalę, w której między innemi czytamy, że „przedsiębiorstwo P.K.P. jest w myśl art. 2 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1926 r. osobą prawną od dnia wejścia w życie powyższego rozporządzenia, czyli od dnia 28 września 1926 r.”. A połączone izby cywilne Sądu Najwyższego, rozpatrując tę kwestję, tak sarno dochodzą do konkluzji, „że przedsiębiorstwo P. K. P. jest osobą prawną? Dla tegoż przedsiębiorstwa moc ustawy posiada zasadnicze rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1926 r. W pewnym artykule deleguje ono prawo ustanawiania przepisów tak samo z mocą ustawy na Radę Ministrów. O rozporządzeniach Rady Ministrów, wydanych na tej podstawie, p. poseł Ciołkosz był łaskaw zauważyć, że są one aktami administracyjnemu. To jest jednakże bardzo błędne, najbiedniejsze pojmowanie tych rozporządzeń, posiadających taką samą moc ustawy, jaką posiada rozporządzenie Pana Prezydenta Rzeczypospolitej, który subdelegował swoje prawo na Radę Ministrów. Jeżeli z tego założenia będziemy wychodzili, nie możemy kwestionować prawomocności jak i prawidłowości wydania wspomnianych rozporządzeń Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#PRzóska">Była tutaj poruszona kwestja, że istnieją trzy rodzaje norm dla uregulowania kwestji emerytalnej pracowników P. K. P., mianowicie: dla etatowych w rozporządzeniu, które obecnie wydane zostało przez Radę Ministrów na podstawie tegoż rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, dla nieetatowych, których stosunek emerytalny reguluje rozporządzenie z 3 września 1926 r., więc przed wejściem w życie wydanego rozporządzenia zasadniczego z dnia 24 września 1926 r., i wreszcie uregulowanie sprawy emerytalnej pewnych grup pracowniczych w b. zaborze pruskim. Istnienie trzech tego rodzaju grup, normujących stosunek emerytalny, nie potrzebuje być powodem w tej chwili dla Wysokiej Izby do przystąpienia do unifikacji prawa emerytalnego, z tego mianowicie powodu, że jednakże stosunki w poszczególnych tych kategorjach, a jeżeli idzie o b. zabór pruski, stosunki prawne i komplikacje prawne, związane z likwidacją tych poszczególnych zakładów pensyjnych, są tego rodzaju, że wydanie jednolitej ustawy czy rozporządzenia emerytalnego napotkałoby na trudności. Ponieważ posiadamy od 1929 r. unormowanie spraw emerytalnych dla pracowników etatowych na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów i dla pracowników nieetatowych od 1926 r. na podstawie rozporządzenia Prezydenta Rzplitej, Komisja Budżetowa uznała za niecelowe, ażeby w krótkim czasie na nowo nakazać przeliczenia wszystkich składek emerytalnych olbrzymiego bądź jak bądź szeregu pracowników P. K. P. Pozwolę sobie zwrócić uwagę na to, że na skutek wydania rozporządzenia Rady Ministrów z 1929 r. i na skutek związanego z tem przeliczenia wydatek budżetowy na emerytury wzrósł w przedsiębiorstwie P. K. P. znacznie. Rozporządzenie Rady Ministrów poszło dla szeregu grup bardzo daleko. To, że rozporządzenie Rady Ministrów przewiduje składki emerytalne wyższe, aniżeli to dotąd było, nie obciąża bynajmniej tych pracowników, którzy poprzednio już zostali zemerytowani, a na skutek tego rozporządzenia otrzymują wyższe, niż dotychczas, zaopatrzenia emerytalne. To też było zupełnie zrozumiałe, że przez szereg lat, mimo istnienia tych rozporządzeń, zarówno Prezydenta Rzplitej, jak i Rady Ministrów, Komisja Budżetowa i sprawozdawcy jej, którzy mieli okazję wypowiadać się w sprawie prawodawstwa kolejowego, nie uważali za swój obowiązek w ten czy inny sposób domagać się zmiany w uregulowaniu stosunków emerytalnych pracowników P. K. P.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#PRzóska">Wreszcie, ponieważ i p. poseł Ciołkosz wniknął w pewne kwestje merytoryczne w propozycji obu klubów, pozwolę sobie zwrócić uwagę na to, że gdyby tedy wedle wnioskodawców władze ustawodawcze lub Rada Ministrów przystąpiły do wydania takiego unormowania spraw emerytalnych, które przewidywałoby wypłatę emerytur z funduszu emerytalnego, wtedy do czasu narośnięcia kapitału w należytych rozmiarach drogą gromadzenia poszczególnych składek, emerytury musiałyby być wypłacane nadal z budżetu P. K. P. Uważam, że w takim wypadku utworzylibyśmy dla pracownika P. K. P. obciążenia wysokością składek, a nie odciążylibyśmy budżetu kolejowego, na którym nadal ciążyłby obowiązek wypłaty emerytur dla wielu tysięcy emerytów. Tworzenie zatem funduszu emerytalnego, jakkolwiek w swej idei oderwanej idei słuszne, wydaje się w tej chwili z jakiegokolwiek stanowiska, a szczególnie czysto finansowego niecelowe.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#PRzóska">Z tych więc względów, ponieważ nie mamy w całem ustawodawstwie polskiem tworzenia funduszów emerytalnych do tej chwili, i ponieważ sprawa emerytur jest nadal przedmiotem rozważań i bynajmniej nie jest zdecydowana zasada, wedle której postępować należy czy tworzyć fundusze lub nie, czy wymierzać składki takie czy inne z tych względów nie uważała Komisja Budżetowa za celowe przystąpić do dyskusji merytorycznej nad takiemi czy innemi postanowieniami wniosku pp. wnioskodawców, jakoteż rozporządzenia Rady Ministrów i Prezydenta Rzeczypospolitej. A ponieważ Komisja Budżetowa stanęła na zasadniczem stanowisku, że raz wyrażona wola ustawodawcy delegowania Radzie Ministrów prawa uregulowania stosunków emerytalnych powinna być uznana nadal, przeto z tego przedewszystkiem momentu prawnego wychodząc, Komisja Budżetowa prosi Wysoki Sejm o przejście do porządku dziennego nad wnioskami pp. wnioskodawców.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Kto jest za wnioskiem komisji, zechce wstać. Stoi większość, wniosek komisji przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 11 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Komunikacyjnej o wniosku postów Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawie ustawy o stosunku służbowym pracowników przedsiębiorstwa „Polskie Koleje Państwowe” (druk nr 201 i odbitka nr 90).</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Rzóska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PRzóska">Wysoki Sejmie! Sprawa, którą mam zaszczyt referować imieniem większości Komisji Komunikacyjnej, mianowicie wniosek Z. P. P. S. w sprawie ustawy o stosunku służbowym pracowników przedsiębiorstwa „Polskie Koleje Państwowe”, z tych samych podstaw prawnych, jak uprzednia sprawa przez Komisję Budżetową, została odrzucona przez Komisję Komunikacyjną. Przyczem w dyskusji i sprawozdawca i członkowie komisji dali wyraz temu, że istotnie dotychczasowe unormowanie stosunków służbowych pracowników P. K. P. w ten lub inny sposób powinno dla władzy właściwej, to jest Rady Ministrów wobec zebranego już dostatecznego doświadczenia o działaniu rozporządzenia Rady Ministrów być powodem do nowego takiego czy innego uregulowania w miarę możności wykonalnych dezyderatów związków kolejowych.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#PRzóska">Kierując się momentem prawnym tym samym, który poprzednio wyłożyłem, komisja nadto przyjęła do wiadomości oświadczenie p. Ministra Komunikacji, który stwierdził, że Rząd zamierza w najbliższej przyszłości znowelizować pragmatykę służbową pracowników P.K.P., przyczem zamierza uwzględnić w miarę możności słuszne postulaty pracowników przedsiębiorstwa. Otóż kierując się uwagą na względy prawne i na to oświadczenie p. Ministra Komunikacji, Komisja Komunikacyjna prosi: Wysoki Sejm uchwalić raczy: Sejm odrzuca referowany przezemnie wniosek Z. P. P. S.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Piotrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PPiotrowski">Na samym wstępie stwierdzam, że stanowisko p. referenta uległo zmianie. Na komisji bowiem wypowiedział się przeciw naszemu wnioskowi z dwóch względów: ze stanowiska prawnego i ze stanowiska praktycznego. Otóż prawne podtrzymuje, a z praktycznego, się wycofał.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#komentarz">(P. Rzóska: Bo jestem referentem komisji.)</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#PPiotrowski">Dopiero kiedy na komisji zabrałem głos w tej sprawie i wykazałem, że w praktyce od 1929 r., odkąd obowiązuje rozporządzenie p. Ministra Komunikacji co do pragmatyki, w tych dwóch Jatach życie wykazało, iż należy w wielu punktach zasadniczych zmienić to rozporządzenie, i po oświadczeniu p. Ministra, że obecnie w Ministerstwie odbywa się praca nad zmianami obowiązującej pragmatyki, ponieważ życie wykazało potrzebę tych zmian, pan referent to przyjął i dziś, jak powiadam, wycofał się z tego drugiego punktu, choć na komisji początkowo jako walny argument przytaczał, że nie można nowelizować rozporządzenia czy ustawy po tak krótkim czasie, jak dwa lata, ponieważ niema jeszcze dostatecznej potrzeby tej zmiany.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#PPiotrowski">A teraz przystępuję do samej rzeczy, dlaczego wnieśliśmy wniosek, który Panowie macie przed sobą i który dziś jest przedmiotem dyskusji, o stosunku służbowym pracowników przedsiębiorstwa Polskie Koleje Państwowe, jako projekt ustawy z uzasadnieniem. O prawnej stronie tego zagadnienia rozwodzić się nie będę. Mówił o tem przed chwilą mój kolega klubowy poseł Ciołkosz, coprawda w innej sprawie, ale bardzo podobnej, uzasadniał i wykazywał, że prawne podstawy nie są znowu tak mocne, jakby to miało wynikać z oświadczenia p. referenta.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#PPiotrowski">Chcę tylko wskazać na jedno, że sprawa ta nie jest nową. Koleje mają ogromne znaczenie dla Państwa pod względem gospodarczym, społecznym, wojskowym jak i pod względem fiskalnym, zatrudniając około 180.000 pracowników, od których się wymaga bardzo daleko idącej dyscypliny. Te rygory są może najostrzejsze, o ile idzie o masy pracowników państwowych wogóle, słusznie zresztą, bo kolej jest instrumentem bardzo delikatnym, gdzie od sprawności, punktualności, rozumu i nerwów pracowników kolejowych zależy i ogromne mienie państwowe i los tysięcy obywateli, którzy korzystają z tego środka komunikacji. I słusznie wszędzie i w Polsce takie przedsiębiorstwo, jak Polskie Koleje Państwowe, wymaga daleko idącej dyscypliny i rygorów w stosunku do swoich pracowników. Ale z drugiej strony musi być znaleziony i równoważnik po stronie uprawnień tych pracowników ze strony Państwa. Jeżeli się wymaga od nich daleko idących obowiązków, muszą być zagwarantowane i specjalne prawa i te prawa powinny iść dalej, aniżeli w stosunku do innych kategoryj pracowników państwowych.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#PPiotrowski">I dlatego też troską związków zawodowych pracowników kolejowych od wielu lat było unormowanie i ujednostajnienie ich stosunków prawnych i danie im z jednej strony wyraźnych przepisów o ich obowiązkach, lecz także i ich prawach wobec Państwa; względnie wobec przedsiębiorstwa, jakiem obecnie są P. K. P. Z tych względów jeszcze w 1925 r. projekt tych jednolitych dla pracowników kolei polskich przepisów pragmatyki został ułożony na całym szeregu konferencyj, odbytych w Ministerstwie Komunikacji z delegatami wszystkich związków w drodze wzajemnego porozumienia. Był to projekt uzgodniony i miał być na drodze ustawodawczej załatwiony, ażeby stan tymczasowości, zamieszania, usunąć w zakresie tych stosunków i ażeby jasno te pozycje ustalić. Projekt ten, jak powiadani, był po obszernem przedstawieniu i uzgodnieniu prawie że gotowy. Liczyły się z tem wszystkie poprzednie rządy, zapewniały zawsze solennie przedstawicieli kolejarzy, że ich pragmatyka służbowa, łącznie z przepisami dyscyplinarnemu które stanowią kodeks karny dla pracowników kolei państwowych, tego największego przedsiębiorstwa państwowego, zostanie załatwiona w drodze ustawodawczej. Takie przyrzeczenia składały wszystkie rządy, i przedniajowe i nawet pomajowe aż do 1929 r.</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#PPiotrowski">I dopiero gabinet p. Świtalskiego zarówno nad jednomyślnem żądaniem ogółu pracowników kolejowych, jak i przyrzeczeniami rządów poprzednich przeszedł do porządku dziennego, narzucił poprostu pracownikom kolejowym przepisy służbowe w drodze zwykłego rozporządzenia Rady Ministrów z 8 lipca 1929 r. W ten sposób wydana ta pragmatyka nie odpowiada zadaniom swoim, a w dodatku jest zarówno dla kolei jak i dla pracowników kolejowych szkodliwa, łamiąc rozmaite zagwarantowane pracownikom prawa i wprowadzając do służby i administracji kolejowej bardzo dla kolei niebezpieczny czynnik samowoli, prowadzący do rozmaitych nadużyć i bezprawi.</u>
          <u xml:id="u-43.7" who="#PPiotrowski">Wychodząc właśnie z tego założenia, że wzmożenie obowiązków powinno znaleźć i równoważnik, jak powiedziałem, po stronie uprawnień pracowników, opracował Klub Parlamentarny. Polskich Socjalistów, do którego mam zaszczyt należeć, projekt, który został przedłożony Sejmowi w 1929 roku na jesieni. Dzięki temu, że jak powszechnie wiadomo, Sejmowi wtedy nie dano pracować, odraczano sesję przed otwarciem jej, ten projekt nie mógł być w Sejmie ani nawet na komisji opracowany należycie, nie wrócił wogóle na plenum Sejmu. I dlatego też w tym Sejmie na wiosnę z. r. przedłożyliśmy prawie że niezmieniony projekt naszego wniosku z poprzedniego Sejmu. Chcieliśmy przez wniesienie tego projektu zademonstrować ważność sprawy i zaprotestować przeciw obecnemu stanowi rzeczy. Chciałbym ze względu na to, że p. Minister Komunikacji oświadczył na komisji, że opracowuje się obecnie w Ministerstwie nowela do tego rozporządzenia, by, jak p. Minister oświadczył, uelastycznić obowiązujące rozporządzenie, chciałbym właśnie na kilku przykładach najbardziej drastycznych wskazać te daleko idące wady, które szkodzą i sprawności kolei, a zarazem pracownikom kolejowym, wywołując powszechne rozgoryczenie.</u>
          <u xml:id="u-43.8" who="#PPiotrowski">Jeśli chodzi o treść tych przepisów obowiązujących, to nie należą one bynajmniej do doskonałych pod żadnym względem. Najlepszym dowodem tego jest okoliczność, że już w niewiele tygodni po ich opublikowaniu pan Minister przyznał się do tego i powtórzył to w ubiegłym tygodniu na komisji. Pragmatyka obecnie obowiązująca, zdaniem naszem, jest dziełem pełnem błędów, niedomówień i sprzeczności, przyczem z drugiej strony jest faktem bardzo charakterystycznym, że dziwnym zbiegiem okoliczności owe błędy i niedomówienia; wychodzą zawsze na szkodę pracowników. Wogóle pragmatyka jest owocem tych myśli i przekonań, któremi owiane są koła wyższej administracji kolejowej, odziedziczonej przez Polskę z wątpliwą dla niej korzyścią po dawnych państwach zaborczych. Ta biurokracja starego typu, czująca paniczny lęk przed naruszeniem swojej samowoli i upatrująca jedyne rozgrzeszenie dla swoich własnych wad i błędów w t. zw. wzmocnieniu autorytetu władzy, tęskni do jaknajgrubszego bicza, zawieszonego nad plecami kolejarzy. Nie jest wolna pragmatyka pozatem od celowej złośliwości w stosunku do pracowników, czego już z żadnego punktu widzenia usprawiedliwić się nie da.</u>
          <u xml:id="u-43.9" who="#PPiotrowski">Co do źródła swego pochodzenia i sposobu zredagowania jest ona dość bezkrytycznym zlepkiem postanowień zapożyczonych częściowo z tak zwanej pragmatyki urzędniczej, częściowo z dawnej pragmatyki kolei austrjackich, a częściowo z postanowień przepisów służbowych b. drogi Warszawsko-Wiedeńskiej, z dodaniem nielicznych postanowień, będących własnym pomysłem autorów. To właśnie pomieszanie nie odznacza się bynajmniej ani konsekwentną myślą ustawodawczą, ani też poprawnością w szczegółach. Sposób wykonania i stosowania tej pragmatyki nie jest lepszy od samego założenia. Kilka ciekawych jaskrawych rzeczy postaram się przytoczyć.</u>
          <u xml:id="u-43.10" who="#PPiotrowski">I tu między innemi, w tej pragmatyce widać, że jest ona robiona przez biurokratów, zwłaszcza starego autoramentu, w oderwaniu od życia, w oderwaniu od potrzeb. W tej sprawie uwidacznia się zasada, której zawsze broniliśmy, że potrzeba z podobną sprawą przychodzić do ciał ustawodawczych dla skonfrontowania jej z rzeczywistością, z przedstawicielami społeczeństwa, którzy stykają się z życiem i znają interesy i potrzeby wielkich rzesz kolejarzy. Wtenczas dopiero ta pragmatyka może odpowiadać potrzebom życia i samego przedsiębiorstwa. Weźmy np. art. 37 obowiązującej pragmatyki. Przyznaje on władzom przedsiębiorstwa prawo nakładania na pracowników obowiązku zwrotu szkody, wyrządzonej przez czynności służbowe. Stwarza to sytuację niesłychaną. Oto poszkodowany sam, za pomocą własnych organów ma prawo ustalać, czy mu się szkoda stała, kto tę szkodę zawinił i jak ona jest wysoka. A czyni to, korzystając z władzy służbowej, która mu służy względem własnych pracowników. Bardziej paradoksalnej sytuacji z punktu widzenia praworządności i bezstronności orzecznictwa nie można już chyba stworzyć. Na straży należytego wykonania tych praw coprawda stoją szczegółowe postanowienia art. 37, które dają pracownikom szereg praw, w szczególności dają prawo badania akt, pozwalają na obecność pracownika przy dochodzeniach, przesłuchiwaniu świadków, biegłych i t. d. Pozatem istnieje postanowienie, umożliwiające pracownikowi odwołanie się od decyzji ostatniej instancji administracyjnej do sądu w drodze t. zw. skargi ustalającej. Ale przypatrzmy się, jak jest w praktyce, jak te przepisy są w praktyce stosowane? Teoretycznie łagodziłoby to do pewnego stopnia to niesłychane prawo przedsiębiorstwa do odgrywania roli sędziego we własnej swojej sprawie. Ale pomysłowa praktyka organów administracji kolejowej przyszła z pomocą. Przepisy o sposobie postępowania, przewidziane w art. 37, są stale i notorycznie pomijane, a pracownik nie ma możności korzystać z przysługujących mu w tej dziedzinie praw. Kiedy na zasadzie takiego nieformalnego postępowania nałożony zostanie na pracownika obowiązek zwrotu szkody i gdy pracownik odwoła się od decyzji dyrekcji do Ministerstwa, powołując się na pominięcie jego praw, wówczas pomysłowa administracja odwołanie to odkłada wielokrotnie, poprostu wrzuca do kosza i w ciągu długich miesięcy nie udziela żadnej odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-43.11" who="#PPiotrowski">W ten prosty sposób pracownik pozbawiony jest możności odwołania się do sądu, skoro odwołanie takie przysługuje mu dopiero od orzeczeń Ministerstwa Komunikacji, a tych orzeczeń nie otrzymuje. Naturalnie, że tymczasem obowiązują rygory i terminy wykonania i nie wstrzymuje ich odwołanie, a dany pracownik już cierpi, ukarany przez pierwszą instancję.</u>
          <u xml:id="u-43.12" who="#PPiotrowski">Zastanówmy się nad drugą sprawą, a mianowicie nad jednym z najbardziej charakterystycznych paragrafów obowiązującej pragmatyki, wskazującym na małą kompetencję ustawodawczą jej autorów. Jest to par. 12, który tutaj właśnie mamy przed sobą, a o którym sami autorzy nie wiedzą, co ma wogóle oznaczać i jak go należy rozumieć. Mętna i niejasna jest redakcja tego paragrafu traktującego o ustaleniu t. zw. „czasu służby” i nie dała się należycie wyjaśnić drogą obszernych rozporządzeń wykonawczych Ministerstwa Komunikacji. Wskutek tego zahamowana została na całej linji, praca nad ustalaniem list starszeństwa, co stanowi dotkliwą lukę w porządkowaniu stosunków personalnych na P. K. P. Dawne przepisy o listach starszeństwa przestały obowiązywać. Nowe nie mogą być dotąd wykonane, wobec czego starszeństwo personelu wisi w powietrzu. Dokonywa się tymczasem awansów., przydziela się służbę i t. p. w sposób najzupełniej dowolny, bez należytej podstawy, którą stanowić powinny listy starszeństwa. W związku z tą kwestją znajduje się postanowienie, uzależniające awans pracownika w pierwszej linji od dowolnego uznania władzy, a więc z wyeliminowaniem wszelkich elementów rzeczowych, nawet z zupełnem odrzuceniem jawnej kwalifikacji służbowej pracownika. Naturalnie odgrywa tutaj rolę protekcja i protekcja ma zupełnie otwarte drzwi do tego najważniejszego z szeregu praw pracownika.</u>
          <u xml:id="u-43.13" who="#PPiotrowski">Idźmy dalej.</u>
          <u xml:id="u-43.14" who="#PPiotrowski">Najbardziej typową częścią obowiązującej pragmatyki jest część piąta, regulująca odpowiedzialność służbową pracowników. Powtórzono w niej bez konsekwentnego programu bądź to postanowienia austriackiej pragmatyki kolejowej, bądź też ustawy o postępowaniu dyscyplinarnem dla urzędników państwowych, opuszczono jednak wszystko, co dawało pracownikom jakiekolwiek wartościowe prawa. Powstał w ten sposób system, pozbawiony logicznej konsekwencji wewnętrznej, pełen niedomówień i niedociągnięć, owiany i przepojony jedną tylko myślą przewodnią, aby nie dać pracownikowi, ani realnego wpływu na działalność władzy kurzącej, ani też skutecznych środków obrony.</u>
          <u xml:id="u-43.15" who="#PPiotrowski">Już samo orzecznictwo dyscyplinarne jest uniezależnione od orzecznictwa sądowego wbrew powszechnie obowiązującej zasadzie prawnej. Prowadzi to do orzeczeń sprzecznych i podważa wiarę w sprawiedliwość orzeczeń komisji. Nie jest dopuszczalny stan rzeczy, w którym sąd, ustalając pewne okoliczności w określony sposób, uniewinnia pracownika, a równocześnie komisja dyscyplinarna nie dysponująca ani w jednej setnej części tą możliwością zebrania środków dowodowych, jaką dysponuje sąd, uznaje pracownika winnym popełnienia tego samego czynu. Powoływanie się na odmienny punkt widzenia, z którego wychodzi komisja dyscyplinarna, sprzeczności tej nie usuwa, a możliwość zastosowania w tych wypadkach środka nadzwyczajnego, jakim jest wznowienie postępowania dyscyplinarnego, jest dzięki orzecznictwu wyższej komisji dyscyplinarnej zahamowane. Następnie sędzia i sam skład komisji nie daje gwarancji bezstronności orzecznictwa. Komisja składa się z dwóch osób mianowanych z pośród urzędników kolejowych i z jednej osoby wybranej znowu przez administrację kolejową z pośród wylosowanych w tym celu pracowników. Teoretyczne postanowienie, iż członkowie komisji są w orzecznictwie swojem niezależni, nie jest dostateczną gwarancją bezstronności. To też jesteśmy świadkami wydawania orzeczeń nietyle sprawiedliwych, ile zgodnych z każdorazowym życzeniem administracji kolejowej.</u>
          <u xml:id="u-43.16" who="#PPiotrowski">Specjalną delikatnie się wyrażając — złośliwość wykazuje pragmatyka w kwestji obrony dla pracownika: Nie dopuszcza się do obrony ludzi kwalifikowanych i wykształconych w prawie, np. adwokatów, zezwala jedynie na obronę przez pracownika kolejowego i to z niewiadomych powodów tylko z tej samej dyrekcji, w której toczy się sprawa. Jeżeli weźmiemy inną pragmatykę np. odnoszącą się do nauczycielstwa, to tam jest to zawirowane, wyraźnie zastrzeżone, że w takim wypadku może oskarżony wybrać sobie jakiegokolwiek obrońcę, naturalnie bierze zawodowego prawnika, adwokata, który staje i broni jego sprawy. Aby zaś przypadkiem - jeśli idzie o kolej - żaden z tych pracowników, który może bronić kolejarza oskarżonego, nie nabrał doświadczenia w wykonywaniu funkcji obrońcy, istnieje postanowienie, że nie można być obrońcą więcej, niż trzy razy do roku. To jest zwyczajna szykana pracownika kolejowego i zwyczajne utrudnianie jego obrony.</u>
          <u xml:id="u-43.17" who="#PPiotrowski">Dalej do specjalnych złośliwości należy postanowienie o terminach obowiązujących oskarżonego. Dochodzenia są tajne, o ich rezultacie ani też o decyzji rzecznika dyscyplinarnego pracownik nie jest powiadamiany. Opuszczono postanowienie, dotyczące tak zwanej uchwały przekazującej, które obowiązuje w stosunku do pracowników państwowych. O wytoczeniu formalnego postępowania dyscyplinarnego dowiaduje się pracownik dopiero, gdy otrzymuje akt oskarżenia z równoczesnem wyznaczeniem terminu rozprawy. W ciągu trzech dni od doręczenia tego aktu oskarżenia pracownik musi pod grozą utraty służących mu praw wyszukać obrońcę, skłonić go do przyjęcia obrony, zawiadomić o tem przewodniczącego komisji dyscyplinarnej, przejrzeć akta, wskazać środki dowodowe, świadków, znawców i t. p., których zamierza powołać. Jeżeli zważymy, że pracownik przecież jest w służbie czynnej, pracuje oddalony wielokrotnie o kilkaset kilometrów od miejsca komisji, że termin jest krótki, to można powiedzieć, że przy taki em postanowieniu poprostu zamyka się i przekreśla możność racjonalnej w rozumieniu prawa obrony.</u>
          <u xml:id="u-43.18" who="#PPiotrowski">Pragmatyka jest niezmiernie także skąpa w swoich postanowieniach, dotyczących sposobu prowadzenia rozpraw dyscyplinarnych. Mimo, to nie chcę się powoływać w drodze analogii na postanowienia obowiązującej procedury sądowej. Niezmiernie szeroka władza dyskrecjonalna została oddana w ręce przewodniczącego, od którego decyzyj niema żadnych środków prawnych o charakterze incydentalnym. Prowadzi to do jaskrawych naruszeń praw pracowniczych.</u>
          <u xml:id="u-43.19" who="#PPiotrowski">Żeby nie być gołosłownym — a p. Minister nieraz na komisji domagał się pewnych danych i przykładów — mogę zacytować bardzo charakterystyczną z dyrekcji P. K. P. w Gdańsku sprawę kolejarza Lamparskiego z Torunia, gdzie właśnie znalazło wyraz to, co przed chwilą powiedziałem.</u>
          <u xml:id="u-43.20" who="#PPiotrowski">Stale są gwałcone przepisy o ustności postępowania, nie wzywa się świadków, nie produkuje się dowodów, całe postępowanie ogranicza się do odczytania aktów dochodzeń, sporządzonych w sposób wyraźnie sprzeczny z ogólnie obowiązującemi i uznanemi zasadami prawa w tym względzie.</u>
          <u xml:id="u-43.21" who="#PPiotrowski">Trudno więc znaleźć należycie dosadne określenie dla działalności wyższej komisji dyscyplinarnej przy Ministerstwie Komunikacji. Jeżeli p. Minister właśnie polecił na nowo opracować i zainteresował się potrzebą zmiany obowiązujących przepisów, to może weźmie pod uwagę dotychczasowy sposób postępowania wyższej komisji dyscyplinarnej u siebie w Ministerstwie Komunikacji. Powołana ona jest do wykonywania zaszczytnych zadań, a mianowicie do kontrolowania orzecznictwa komisyj dyscyplinarnych przy dyrekcjach oraz do ustalania właściwego sposobu interpretowania przepisów służbowych oraz przepisów o postępowaniu dyscyplinarnem.</u>
          <u xml:id="u-43.22" who="#PPiotrowski">Doniosłość tej roli wynika i z faktu, że jest ona instancją ostatnią i najwyższą oraz, że sprawy dyscyplinarne wyłączone są z pod orzecznictwa Najwyższego Trybunału Administracyjnego. Tymczasem najwyższa ta instancja dyscyplinarna dla kolejarzy pojmuje swoje zadania w sposób bardzo a bardzo uproszczony. Stworzyła regułę, według której postępowanie przed nią jest tajne, sprawy decydują się przy drzwiach zamkniętych jedynie w obecności członków komisji i rzecznika dyscyplinarnego. Oskarżonego nie wzywa się na rozprawę mimo, że pragmatyka na to pozwala. To jest praktyka, którą ostatnie dwa lata po wprowadzeniu rozporządzenia wykazują. Świadków nie bada się wcale, nie wysłuchuje się biegłych, nie sprawdza się dowodów, jednem słowem w zaciszu gabinetu przewodniczącego komisji obecnie urzędującego komisja decyduje o losie kolejarza.</u>
          <u xml:id="u-43.23" who="#PPiotrowski">Rezultaty takiego sposobu prowadzenia spraw są bardzo charakterystyczne. Wyroki komisji dyscyplinarnej nie są z reguły motywowane. Jeżeli komisja chce zatwierdzić wyrok, wówczas ogranicza się do stereotypowej klauzuli: „akta dyscyplinarne dowodzą dostatecznie winy oskarżonego w brzmieniu przyjętem przez I instancję”. Jeżeli zaś komisja zamierza wyrok I instancji zmienić, wówczas klauzula brzmi trochę inaczej: „akta dyscyplinarne dowodzą w dostatecznym stopniu winy oskarżonego w brzmieniu przyjętem przez II instancję?” I na tem kończy się ta motywacja orzeczenia najwyższej instancji dyscyplinarnej w sprawach, w których niejednokrotnie chodzi o egzystencję pracownika, o jego prawa emerytalne, a zarazem o uprawnienia zdobyte w ciągu kilkudziesięciu lat służby, a wreszcie i o dobre imię pracownika.</u>
          <u xml:id="u-43.24" who="#PPiotrowski">Nic więc dziwnego, że w tych warunkach rekursy składane przez pracowników, nawet najbardziej uzasadnione, są pomijane przez wyższe komisję dyscyplinarną. Najbardziej jaskrawe naruszenia przepisów o postępowaniu dyscyplinarnem, skarżone przez pracowników, wyższa komisja dyscyplinarna pokrywa milczeniem. I te właśnie motywacje, które powyżej przytoczyłem, są typowe. W szeregach kolejarzy utarło się takie zdanie o motywacji, że lepiej byłoby, aby p. Minister polecił sprawić dwie pieczątki, które zastąpią motywy wyższej komisji dyscyplinarnej: jedna pieczątka będzie na pierwszy wypadek, druga na drugi, dlatego, że faktycznie w orzecznictwie żadnych motywów niema i sprowadzają się one do wydawania jedynie stereotypowych orzeczeń.</u>
          <u xml:id="u-43.25" who="#PPiotrowski">Jeśli idzie o przykłady, to w myśl życzenia p. Ministra, mógłbym przytoczyć między innemi sprawę katastrofy krakowskiej z zeszłego roku, co do której między innemi motywy są podobne. Wyższa komisja dyscyplinarna nie wniknęła w istotę rzeczy, nie zapoznała się z wywodem prawnym naprowadzonym przez obronę i zatwierdziła orzeczenie niższej instancji dyrekcyjnej.</u>
          <u xml:id="u-43.26" who="#PPiotrowski">Według intencji pragmatyki, jak również według oświadczeń, składanych publicznie przez p. Ministra, artykuły 125 i 126 pragmatyki miały być postanowieniami wyjątkowemu. Niestety praktyka wykazała, że uczyniono z nich system, że niemi posługuje się administracja, jeżeli nie powiem masowo, to jednak posługuje się w wielu wypadkach z wyraźną krzywdą dla pracownika, posługując się niemi jako szykaną polityczną, ażeby w ten sposób kolejarza, który ma inne przekonania polityczne, szykanować, pozbawić go pracy. I charakterystycznem jest, że powołując się na te artykuły zwolnienia dokonywane są bez podania motywów, co jest sprzeczne z pragmatyką, skoro zaznaczone jest, że 126 art. jest stosowany tylko w wypadkach przez treść tego paragrafu przewidzianych. Wreszcie niezależnie od formalnego prawa przenoszenia w stan nieczynny z art. 126 stwierdzić należy, że paragraf ten bywa nadużywany z krzywdą dla pracowników i w innym wypadku. Zwalnia się pracownika chorego na podstawie tego, a nie innego przepisu, mówiącego o chorobie, tylko dlatego, że gdyby został zwolniony ze 123 art., to wtedy już, jako choremu, po 5 latach przysługiwaćby mogło prawo do emerytury. Po zwolnieniu z art. 126 nieetatowa mogą korzystać z prawa emerytury dopiero po 15 latach. Jest to krzycząca krzywda i cios wymierzony przeciwko pracownikom i naciąganie tych wyjątkowych artykułów w wielu wypadkach.</u>
          <u xml:id="u-43.27" who="#PPiotrowski">P. Minister zaprzeczał temu na komisji. A ja zacytuję np. sprawę kolejarza Smyka w dyrekcji wileńskiej, któremu, jako choremu w szpitalu doręczono zwolnienie na podstawie tego artykułu. Tych rzeczy jest coraz więcej, ażeby w ten sposób pozbyć się obowiązku ze strony przedsiębiorstwa wobec chorego pracownika.</u>
          <u xml:id="u-43.28" who="#PPiotrowski">Następnie jeszcze jedna sprawa, a mianowicie, gdy chodzi o art. 125, to istotnie stał on się istotnym pogromem dla pracowników, zwłaszcza na terenie najbardziej drażliwym pod względem politycznym, t. j. na Górnym Śląsku. Administracja kolejowa skorzystała tam z faktu, iż żaden pracownik nie ma dotychczas dziesięciu lat służby polskiej i zastosowała masową redukcję, właśnie przy zastosowaniu wyjątkowego art. 125, przyczem i ten artykuł służy częstokroć celem omijania innych postanowień pragmatyki ze szkodą dla pracowników.</u>
          <u xml:id="u-43.29" who="#PPiotrowski">Te rzeczy bardzo szczegółowo i drobiazgowo przytoczyłem, ale mógłbym się powołać jeszcze na szereg innych artykułów. Art. 20 — zdaje mi się obowiązujących przepisów mówi, że nie wolno informować o sprawach kolejowych osób postronnych. To jest nadużywane, bo pracownik mówiąc o pewnych nadużyciach, chcąc je wykryć, informuje, np. posła; władze przeprowadzają śledztwo, winny zostaje ukarany, np. przeniesiony, ale i ten, kto przyczynił się do wykrycia nadużycia, jest także karany przenoszeniem. Są przykłady w dyrekcji krakowskiej, że w ten sposób za spełnienie obywatelskiego czynu, dany pracownik, kolejarz jest translokowany naturalnie z uszczerbkiem dla siebie i swojej rodziny.</u>
          <u xml:id="u-43.30" who="#PPiotrowski">Jeżeli mówię i o tych sprawach szczegółowo i dość drobiazgowo, to dla uzasadnienia mego twierdzenia, czem stało się rozporządzenie p. Ministra w praktyce! Jak ono jest pod względem prawnym niedociągnięte, jak w wielu wypadkach przeczy temu, co obowiązuje innych pracowników państwowych, między innemi w pragmatyce nauczycielskiej! Jeżeli te przepisy mają być zmienione, niech Ministerstwo Komunikacji weźmie te względy pod uwagę, a między innemi niech uwzględni dotychczasową praktykę, która mówi, że rozporządzenie to krzywdzi pracowników! Myśmy przedłożyli ten wniosek, dziś on jest w dyskusji, bo mamy na celu z jednej strony, jak na wstępie powiedziałem, dobro i sprawność koleji, a z drugiej strony mamy na względzie tych sto kilkadziesiąt tysięcy pracowników kolejowych, którzy zwłaszcza w dzisiejszych czasach po redukcjach płac, po szalonych obcięciach premij i w przededniu nowych ciosów, jakie mają spotkać jeszcze pracowników kolejowych, są codziennie narażeni na skutki tej pragmatyki obecnie obowiązującej. Nie da się tutaj zbyć tej sprawy krótkim referatem p. referenta. To jest sprawa głęboko sięgająca w istotę rzeczy, w życie tych wielkich rzesz kolejarzy i ich rodzin.</u>
          <u xml:id="u-43.31" who="#PPiotrowski">Nie można tak powiedzieć, jak referent z większości rządowej: prawne względy nam nie pozwalają na zmianę w Sejmie. Właśnie my wskazujemy, że gdyby pragmatyka była przedmiotem najpierw obrad komisji Sejmu, a potem plenum ciał ustawodawczych, jeżeli byłaby skonfrontowana z życiem, wiele tych rzeczy możnaby uniknąć. Może nie w obecnym Sejmie, kiedy to Panowie rzucaliście piękne deklamacje przed wyborami do kolejarskich rzesz, obiecując lepsze prawa i polepszenia bytu, a dziś kpicie z tego, — ale w poprzednim Sejmie była możność należytego przeprowadzenia pragmatyki, odpowiadającej życzeniom pracowników kolejowych.</u>
          <u xml:id="u-43.32" who="#PPiotrowski">System rządów pomajowych doprowadził do tego, że nie dawało się możności pracowania poprzedniemu Sejmowi, żeby te sprawy były przedyskutowane, żeby stały się przedmiotem obrad i wyszły, jako ustawy. Obecny Sejm stał się karykaturą parlamentu. Tworzy się wygodną metodę systemu pomajowego, wszystko niech robi rząd, władza wykonawcza, i stworzono w oderwaniu od życia przepisy dla pracowników, które są wielką krzywdą dla rzesz kolejarskich. Wy dziś, Panowie, przejdziecie do porządku dziennego nad naszym wnioskiem, macie większość, nie apelujemy, żebyście przyjęli nasz wniosek, bo macie inny rozkaz. Ale przyjdziecie do kolejarzy kiedyś i kolejarze przypomną Wasze deklaracje piękne i obietnice przed wyborami. Dziś kolejarze w całej masie są do obecnego systemu rządzenia rozczarowani, jak i do obietnic niespełnionych, tak szafowanych w roku 1920 w czasie kampanji przedwyborczej. Poznali się na sanacyjnej obłudzie.</u>
          <u xml:id="u-43.33" who="#PPiotrowski">Obowiązujące przepisy, jako rozporządzenie Ministra Komunikacji z tych właśnie względów, o których mówiłem, związki pracowników kolejowych bez względu na dzielące je różnice zapatrywań potępiają. Myśmy opracowali odpowiedni wniosek, wnoszący szereg zasadniczych poprawek. Gdy Wy, Panowie, odrazu to odrzucacie, nie wchodząc w szczegóły, nie zabierając głosu na uzasadnienie tej obecnie obowiązującej pragmatyki, to jest Wasza rzecz. My chcemy powiedzieć jedno, że Bezpartyjny Blok, który, nie wchodząc w merytoryczne rozpatrzenie projektu, zgóry go odrzuca, uniemożliwia załatwienie tych zagadnień w drodze jedynie możliwej, wydaje na siebie ciężki akt oskarżenia, ale i okazuje jasno wobec kolejarzy czem jest właściwie.</u>
          <u xml:id="u-43.34" who="#komentarz">(P. Reger: To jest zapłata za to, że kolejarze w maju powstrzymali transporty wojsk białogwardyjskich.)</u>
          <u xml:id="u-43.35" who="#PPiotrowski">Wobec tego stwierdzam na zakończenie, że cała odpowiedzialność za wszystkie dalsze następstwa obecnego stanu spadnie wyłącznie na system rządzenia, spadnie na większość rządową, Panów z Bezpartyjnego Bloku. My spełniamy swój obowiązek, zostaliśmy obdarzeni zaufaniem tych kolejarzy, którzy wierzyli, że te sprawy będą przedstawione i ich bolączki dnia codziennego będą zrewidowane i usunięte. Wy, Panowie, możecie odrzucić, ale ze spokojnem sumieniem i z otwartem czołem nigdy przed masami kolejarzy się nie pojawicie, chyba w asyście policji, prezesów dyrekcyj i t. d. To Wasz sposób, to możecie robić. Przychodziliście przed wyborami, wysyłaliście do agitacji dyrektorów wbrew przepisom, że nie wolno nadużywać władzy. Jest bowiem powiedziane w art. 22, że nie wolno, żeby zwierzchnik wpływał na podwładnego.</u>
          <u xml:id="u-43.36" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-43.37" who="#PPiotrowski">Panowie mówicie, że się nie wpływało. W każdej dyrekcji działo się to powszechnie. Czyż w dyrekcji krakowskiej np. nie przyjeżdżali urzędnicy z dyrekcji do każdego warsztatu, do każdej większej stacji, żeby urządzać wiec polityczny, jak w Tarnowie, i tam zwierzchnicy wpływali groźbami. Nawiasem mówiąc, nie na wiele Wam się to zdało, już choćby w Tarnowie, bo kolejarze i tak Was nie usłuchali. Wbrew przepisom w ogromnej ilości stacyj kolejowych, w budynkach kolejowych, gdzie w wielu wypadkach nie wolno powiesić zawiadomienia o posiedzeniu Z. Z. K., całe gmachy były obwieszone propagandowemi afiszami partji B. B. z wezwaniem: „Głosuj na jedynkę, kolejarzu” - wykazującemi dobrodziejstwa, jakie spłyną na kolejarza, gdy partja rządowa uzyska większość. To nie da się zaprzeczyć. Gwałciliście własne swoje przepisy wydane w rozporządzeniach, oblepialiście budynki krzyczącemi demagogicznemi afiszami i odezwami do kolejarzy. Część kolejarzy nabraliście na złudne hasła, ale część poszła za swojem sumieniem i nic głosowała na Was, bo w dobrze wyrobionych ośrodkach np. w Toruniu, Krakowie, Tarnowie głosowała na opozycję. A np. w7 Sączu, gdzieście nic mieli wiary, że kolejarze będą głosowali na Was, zwycięstwo łatwo Wam przyszło, boście unieważnili wszelkie listy opozycyjne. To są te metody i te Wasze sposoby, bo w każdej dziedzinie życie bije Was.</u>
          <u xml:id="u-43.38" who="#PPiotrowski">Najbliższa już przyszłość, kiedy będziecie mieli odwagę bez policjantów i prowokatorów przyjść przed kolejarzy, da Wam należytą odprawę.</u>
          <u xml:id="u-43.39" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P. S.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Reder.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PReder">Wysoki Sejmie! P. referent w komisji jak i obecnie na plenum Sejmu postawił wniosek o odrzucenie wniesionego projektu o stosunku służbowym pracowników kolejowych, motywując że istniejące rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 8 lipca 1929 r. jest wystarczające. Chciałbym w kilku słowach zanalizować braki tegoż rozporządzenia.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#PReder">Wprowadzona rozporządzeniem Rady Ministrów z dn. 8 lipca 1929 r. i obowiązująca dotychczas pragmatyka służbowa nie uporządkowała należycie i sprawiedliwie stosunków służbowych pracowników kolejowych, a nawet w niektórych wypadkach pogorszyła stan rzeczy, jaki obowiązywał do września 1929 r. Pragmatyka ta nie uporządkowała zupełnie stosunków służbowych pracowników niestałych. Jeszcze dziś spotyka się pracowników, którzy mimo, iż pracują nieprzerwanie na kolejach po dwadzieścia kilka lat, są niestałymi i niewiadomo jak długo nimi pozostaną.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#PReder">Pracownicy kolejowi według obowiązującej pragmatyki są podzieleni na kilka grup. Już sam ten podział pracowników na 5 rozmaitych kategoryj, z których jedna część korzysta z pełnych praw pragmatycznych, na drugich atoli nakłada się obowiązki, resztę zaś pozostawia się poza pragmatyką, jest w najwyższym stopniu krzywdzący. Obecna pragmatyka tysiącom pracowników' etatowych obcięła czterotygodniowe urlopy wypoczynkowa do 15 dni, choć były to prawa nabyte jeszcze w służbie u zaborców i posiadane przez dziesiątki lat. To, czego nie tykano w służbie zaborczej, smutnem jest, że przekreśliła polska pragmatyka służbowa. Pragmatyka obecna utrudnia pracownikowi obronę w komisjach dyscyplinarnych, gdyż obrońcą można być tylko trzy razy w ciągu roku. Cel tego jest zupełnie wyraźny. Chodzi o to, aby uzdolnieni do obrony i znający dobrze przepisy kolejowe pracownicy nie mogli występować w charakterze obrońców. Są i takie rzeczy, że można zwolnić ze służby pracownika, jeżeli otrzymał w' ciągu roku dwukrotnie niedostateczną kwalifikację, o którą dziś tak nietrudno, albowiem kto nie będzie wyznawał naznaczonej ideologji swojego przełożonego, ten nie doczeka się dobrej kwalifikacji i zostanie za niezdolnego uznany.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#PReder">Największem jednak złem tej pragmatyki jest § 125, który daje administracji prawo zwolnienia ze służby bez podania przyczyny każdego pracownika nieetatowego w ciągu lat 15 od czasu wstąpienia do służby, a pracownika etatowego w ciągu lat 10. Ten paragraf stawia pod znakiem zapytania stałość stosunku służbowego dziesiątków tysięcy. Z paragrafu tego robi się obecnie użytek masowo i usuwa się z kolei pracowników bez zaopatrzenia emerytalnego, czem wyrządza się im dotkliwą krzywdę. Wydalenie pracowników bez podania powodów nie powinno być stosowane, wszak nawet przestępca wie, za co jest skazany i ma możność dalszej obrony. Natomiast ci wszyscy pracownicy, których § 125 dotyczy, zdani są na łaskę i niełaskę administracji kolejowej.</u>
          <u xml:id="u-45.4" who="#PReder">Tak samo przenosi się w stan spoczynku pracowników na podstawie § 126 ze względu na dobro służby. Na tem tle wynika wiele niesprawiedliwości, a przeniesieni przedwcześnie i w sile wieku pracownicy nie mogą się bronić, gdyż przyczyny ich emerytowania osłania się tajemnicą służbową. Tym artykułem może administracja kolejowa uderzyć każdego pracownika, którego zechce, a uderzony bronić się nie może, bo emerytowanie jego jest także tajemnicą służbową.</u>
          <u xml:id="u-45.5" who="#PReder">To, co przytoczyłem, w drobnej tylko części charakteryzuje obowiązującą obecnie pragmatykę. Gdyby chcieć przytoczyć i omówić wszystkie krzywdzące pracowników paragrafy, długiego na to trzebaby czasu. Dlatego domagamy się wprowadzenia nowej pragmatyki dla pracowników kolejowych w formie ustawy, pragmatyki, która zaprowadzi zdrowe i sprawiedliwe stosunki na kolejach, albowiem ta olbrzymia armja pracowników kolejowych nie może być igraszką w rękach administracji. To jest niesłychanie szkodliwe nie tylko dla pracowników, lecz także dla Państwa. P. Minister Komunikacji, widząc szkody moralne i materjalne, jakie obowiązująca obecnie pragmatyka wyrządza pracownikom, przyrzekł już przed dwoma laty jej nowelizację, jednocześnie na Komisji Komunikacyjnej uznał jej braki, jednakże przyrzeczeń tych dotychczas nie wykonał, i mam wątpliwości, czy w najkrótszym czasie braki te zostaną usunięte.</u>
          <u xml:id="u-45.6" who="#PReder">Obecny stan rzeczy na kolejach jest niesłychanie ciężki. Ograniczono dni pracy w warsztatach i parowozowniach. Robotnicy drogowi pracują po 3 dni w tygodniu, zarabiając niejednokrotnie mniej, niż wynoszą zasiłki dla bezrobotnych, albowiem zarobki ich wynoszą miesięcznie zaledwie od 50–60 złotych. Jak może być przy takiem wynagrodzeniu wymagana wydajność pracy! Jeżeli do tego dodamy przeprowadzoną redukcję pracowników przy użyciu sławetnego § 125, to widzimy, iż taki stan rzeczy nie powinien być tolerowany, a dawno usunięty, gdyż to, co się dzieje, godzi w podstawy kolejnictwa.</u>
          <u xml:id="u-45.7" who="#PReder">Dlatego domagamy się uporządkowania stosunków na Polskich Kolejach Państwowych przez wprowadzenie sprawiedliwej pragmatyki służbowej. Wnoszę zatem, aby Wysoki Sejm uchwalić raczył odesłanie jeszcze raz wniesionego projektu pragmatyki do Komisji Komunikacyjnej, celem jego rozpatrzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#Marszałek">Nikt więcej do głosu się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania. Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem komisji, aby wstali. Większość. Wniosek komisji został uchwalony. Tem samem został odrzucony wniosek p. Redera.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do 12 punktu porządku dziennego: Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#Marszałek">a) o utworzeniu państwowego przedsiębiorstwa „Polski Monopol Tytoniowy” (druk nr 461), b) o uzupełnieniu przepisów o nadaniu ziemi żołnierzom Wojska Polskiego (druk nr 462), c) o rozdziale i przeznaczeniu majątku, pozostałego po kolejowych kasach chorych (druk nr 463).</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#Marszałek">Do punktu 12 c) nikt się do głosu nie zapisał, odsyłam sprawę tę do Komisji Komunikacyjnej. Do punktów 12 a) i 12 b) są zapisani posłowie. Ograniczam czas przemówienia do minut 15.</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#Marszałek">Do punktu 12 a) głos ma p. Rymar.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#PRymar">Wysoki Sejmie! Zabieramy głos już w pierwszem czytaniu do projektu ustawy o przedsiębiorstwie „Polski Monopol Tytoniowy” z kilku powodów.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#PRymar">Na ostatniem posiedzeniu Sejmu załatwiliśmy projekt ustawy o wydzieleniu kolei państwowych, nad któremi już odtąd będzie mógł Sejm dyskutować tylko odnośnie do jednej pozycji, a to, jaką kwotę należy wstawić w dochodach z kolei do preliminarza budżetu. Jeszcze Rząd nie skończył serji tych przedsiębiorstw państwowych, które chce usunąć przez t. zw. komercjalizację z pod kompetencji Sejmu, a już przychodzi z projektem nowym, dochodzi do nowej grupy, stanowiącej w Polsce dział bardzo wielki, bardzo poważny — dochodzi do monopoli. Nie przychodzi Rząd odrazu z projektem jednolitej organizacji wszystkich monopoli, przychodzi tylko z pierwszym Monopolem Tytoniowym. Stwarza się w ten sposób precedens do dalszego usuwania z pod kompetencji Sejmu całej gospodarki monopoli.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#PRymar">Już tytuł projektu ustawy mówi o „przedsiębiorstwie”. Czy monopole są przedsiębiorstwem? Nauka mówi wręcz coś innego. Profesor skarbowości na uniwersytecie krakowskim Lulek wręcz pisze, że tak zwane dochody przedsiębiorstw monopolowych mają charakter podatkowy, a nie zarobkowy, płyną bowiem z opodatkowania konsumenta w postaci wysokich cen sprzedawanych wyrobów. Rząd przychodzi obecnie z komercjalizacja w monopolach, robi z grupy dochodów państwowych, które są, dochodami Skarbu, przedsiębiorstwa, komercjalizuje nowy dział, dający trzecią część dochodów Skarbowi.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#PRymar">Zdania o gospodarce w skomercjalizowanych przedsiębiorstwach państwowych, są bardzo podzielone. Mam przed sobą zdecydowane sądy, nie nas tutaj w gorącej dyskusji zaangażowanych, ale na boku stojących ekonomistów krakowskich, którzy w sześciu wydali książkę p. t. „Etatyzm w Polsce”, w sposób niezmiernie ostry kwalifikują dotychczasowy wynik finansowy skomercjalizowanych przedsiębiorstw. Piszą oni: „Naogół można już dzisiaj powiedzieć, że komercjalizacja nie spełniła przywiązywanych do niej nadziei, nie osiągnęła bowiem zamierzonego celu, którym było wprowadzenie zasad kupieckich w administrację przedsiębiorstw państwowych, t. j. przedewszystkiem zasady rentowności oraz samowystarczalności. Przedsiębiorstwa skomercjalizowane są nadal prowadzone i nadzorowane przez urzędników państwowych, którzy nie przeszli twardej szkoły przedsiębiorcy prywatnego, działającego na własny rachunek i odpowiedzialnego całym swym majątkiem za straty. Brak prawidłowej rachunkowości kupieckiej i bilansowania, oraz periodycznych wyczerpujących sprawozdań świadczy o braku dostatecznego poczucia odpowiedzialności za sprawowanie zarządu powierzonym majątkiem”. „Dobieranie sił pomocniczych a nawet kierowniczych według przynależności politycznej z pominięciem kwaliflkacyj fachowych jest w przedsiębiorstwach zjawiskiem prawie równie częstem, jak w administracji publicznej, choć sprzeciwia się biegunowo zasadzie komercjalizacji”. „W przeważnej mierze komercjalizacja kończy się na wyłączeniu obrotów przedsiębiorstwa z budżetu państwowego i na uchyleniu kontroli parlamentarnej nad jego gospodarką, ma więc charakter wyłącznie formalny. Komercjalizacja materjalna, polegająca na wprowadzeniu zasad handlowych w administrację finansową przedsiębiorstw państwowych, czeka jeszcze na urzeczywistnienie”.</u>
          <u xml:id="u-47.4" who="#PRymar">Do tej grupy przedsiębiorstw, wyłączonych z budżetu państwowego, ma należeć i Monopol Tytoniowy. Polska ma monopoli więcej, niż jakiekolwiek inne państwo. Polska, wyłączając tylko Węgry, ma z tego źródła największy dochód. Rząd idzie teraz na wyłączenie z budżetu państwowego i z pod kontroli parlamentarnej tego wielkiego pola, jakiem są w Polsce monopole. Gdybyż już przynajmniej w projekcie ustawy przedłożonym nam był jakiś jasny program! Kiedy go niema!</u>
          <u xml:id="u-47.5" who="#PRymar">Wyszedł w 1927 r. dekret Prezydenta Rzeczypospolitej o zasadach, na jakich oprzeć trzeba skomercjalizowanie przedsiębiorstw. W bardzo wielu punktach ten projekt, który mamy przed sobą, tym zasadom nie odpowiada. Mówi się o pewnem usamodzielnieniu i powołuje się na świadectwo, że statut innego monopolu, Monopolu Spirytusowego, jest lepszy i w czterech bodaj punktach powołuje się i uzgadnia się ten statut Monopolu Tytoniowego ze statutem Monopolu Spirytusowego.</u>
          <u xml:id="u-47.6" who="#PRymar">O statucie Monopolu Spirytusowego, który ma służyć w pewnych punktach za wzór nowemu statutowi Monopolu Tytoniowego, mówi b. Minister Skarbu, b. referent generalny budżetu p. Jerzy Michalski: „Również wydany w międzyczasie rozporządzeniem Ministra Skarbu z dnia 22 stycznia 1925 r. statut organizacyjny Dyrekcji Monopolu Spirytusowego określił jej ustrój wewnętrzny. Statut ten nazywa wprawdzie Dyrekcję Polskiego Monopolu Spirytusowego „przedsiębiorstwem o charakterze samodzielnej, odrębnej jednostki gospodarczej”, jednak następne postanowienia statutu przeczą powyższej tezie, albowiem wynika z nich, że Dyrekcja Monopolu Spirytusowego nie ma żadnej de facto samodzielności, ale jest organem czy urzędem najzupełniej od Ministerstwa Skarbu w każdym kierunku zależnym. Służą Dyrekcji naprawdę dwa tylko samodzielne prawa: reprezentuje Monopol nazewnątrz i mianuje niższych funkcjonarjuszów. Jak ma „samodzielną jednostkę gospodarczą” — trochę za mało”.</u>
          <u xml:id="u-47.7" who="#PRymar">W projekcie, który mamy przed sobą, dziwi nas pewna sprzeczność ze sobą podanych faktów. Projekt ustawy powiada, że trzeba nadać osobowość prawną Monopolowi Tytoniowemu. Wysoka Izbo! Ta osobowość prawna jest. W projekcie ustawy powiada się: „Wpisuje się do regestru handlowego”. Wysoka Izbo! Monopol Tytoniowy wpisany został do regestru handlowego jeszcze w roku 1924. Dwukrotnie to stwierdza p. Minister Michalski. Projekt ustawy nie znosi rozporządzenia, Prezydenta Rzeczypospolitej o uprzywilejowanych koncesjonariuszach, mających prawo do prowadzenia hurtowej i detalicznej sprzedaży tytoniu. Ale art. 8 jest tak zredagowany, że dopuszcza i tę możliwość: „Warunki udzielania, cofania i wygasania koncesyj, mówi art. 8, prowadzenie sprzedaży wyrobów tytoniowych przez osoby prywatne, oraz trwania koncesyj określa Minister Skarbu; upoważnienia powyższe przysługują Ministrowi Skarbu również w stosunku do koncesjonarjuszów, którzy otrzymali koncesję na sprzedaż wyrobów tytoniowych przed wejściem w życie niniejszej ustawy. Jeśli Wysoki Sejm porówna ten przepis z rozporządzeniem p. Ministra Skarbu, wydanem akurat na gwiazdkę 24 grudnia, a znoszącem 23 obowiązujące dotąd rozporządzenia wykonawcze do ustawy o Monopolu Tytoniowym, w art. zaś 43 wykazującem, że w ciągu 6-ciu miesięcy ma władza skarbowa prawo bez podania motywów pozbawić każdego koncesji, to zrozumie Wysoka Izba ten niepokój, jaki na zjazdach dwuch ostatnich dni wszystkich kupców branży tytoniowej ogarnął. Całkowita niepewność jutra, uzasadniona brzmieniem art. 8, choć on formalnie rozporządzenia Prezydenta o uprzywilejowanych koncesjonariuszach jednak nie znosi.</u>
          <u xml:id="u-47.8" who="#PRymar">Gdybyż przynajmniej ten monopol, który ma uzyskać pewną swobodę, tworzył od wejścia w życie tej ustawy jednostkę zdrową, jednostkę, która sama sobie wystarcza, która ma uregulowane warunki pracy! Tak nie będzie. Monopol Tytoniowy, wedle twierdzeń przyjętych w Senacie na wniosek referenta senatora dr. Dawidsona, powinienby mieć kapitał obrotowy w sumie 283 milionów, jeśli ma istotnie zdrowo gospodarować. Co ma dziś Monopol Tytoniowy? Według bilansu ostatniego, jaki znamy, Monopol Tytoniowy ma, jak się nazywa, w aktywach blisko 300 miljonów złotych, ale te aktywa są obciążone pasywami. Wśród tych pasywów pomińmy na chwilę zadłużenie monopolu w Skarbie na sumę 112 miljonów złotych. Gorsze są zadłużenia u dostawców, gorsze są zadłużenia w bankach krótkoterminowe i wekslowe. O nich pisze Najwyższa Izba Kontroli: „Zaznaczyć należy, że Monopol musiał zwiększyć swój kapitał obrotowy, zadłużając się początkowo w Ministerstwie, a następnie u dostawców i w prywatnych bankach. Z tego powodu też pozycja wierzycieli prywatnych szybko wzrosła z niespełna 5 milionów 31 marca 1928 r. do 23,5 miljona 31 marca 1929 r. i wreszcie do 41 miljonów 31 marca 1930 r. czyli przeszło ośmiokrotnie. Ta pozycja wzrosła w ostatnim roku jeszcze bardziej, tak że zadłużenie tylko na surowce zagraniczne zwiększyło się do 71,5 miljona 31 marca 1931 roku.</u>
          <u xml:id="u-47.9" who="#PRymar">Jest to wprawdzie kredyt zagraniczny względnie tani, lecz z punktu widzenia fiskalnego monopolu, niezbyt pożądany, gdyż obciąża na dłuższy czas bieżące dochody. Zadłużenie względem Ministerstwa Skarbu wynosiło w tychże terminach 63.500.000. —, 85.500.000. — i 112.000.000. —”. Ten stan pogarsza bardzo sytuację tego monopolu a dodaję, że zadłużenie u dostawców zagranicznych nie jest jedyne, że obok tego są zobowiązania za pomocnicze dostawy dla monopolu bynajmniej nie drobne. Od 1 marca 1931 r. do dziś to zadłużenie wzrosło o parę dziesiątek miljonów złotych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, proszę kończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#PRymar">Kończę, Panie Marszałku.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#PRymar">Monopol kupuje zagranicą co roku kilkanaście miljonów kilogramów tytoniu, a w roku 1931 zapłacił tylko 32 milj. zł. Źle jest i z płynną gotówką, jaka jest w monopolu: z 18.500.000 zł. w 1927 r. spadła rozporządzalna gotówka monopolu w 1931 r. do niespełna 2.500.000 zł. Otóż w tych warunkach, gdy monopol jest zarówno u Skarbu, jak i u prywatnych dostawców zadłużony na sumę ponad 200 miljonów złotych, nie jest zdrowym projekt, żeby go usamodzielnić formalnie i puścić go na szeroką wodę z jednem prawem, niezgodnem zresztą z art. 6 Konstytucji, pozwalającem mu na krótkoterminową pożyczkę.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#PRymar">Mamy tedy poważne zastrzeżenia, czy jest celowem takie źródło dochodów Skarbu, jakim są monopole, zamieniać na przedsiębiorstwa skomercjalizowane, czy jest celowe tworzyć, z monopolów samodzielne gospodarstwa, w warunkach finansowo nieuregulowanych, przy olbrzymich długach. Twierdzimy, że jest to precedens niebezpieczny, projekt bynajmniej nieprzemyślany do końca, ograniczony narazie do jednego monopolu, a przez to wnoszący chaos w i tak już niezupełnie przejrzystą gospodarkę państwową. Te zastrzeżenia uważaliśmy za swój obowiązek uczynić już w pierwszem czytaniu. Oczywiście w dyskusji szczegółowej wykażemy cały szereg dalszych nieścisłości i sprzeczności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#Marszałek">Projekt odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#Marszałek">Przechodzimy do punktu 12 b): Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o uzupełnieniu przepisów o nadaniu ziemi żołnierzom Wojska Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-50.2" who="#Marszałek">Zapisany jest do głosu p. Łucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#PŁucki">Wysoki Sejmie! Ustawa z dnia 17 grudnia 1920 r. wprowadziła uprzywilejowane nadanie ziemi wybitnym żołnierzom wojska polskiego wyłącznie na terytorjum etnograficznie ukraińskiem, względnie białoruskiem. Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 listopada 1930 r. jeszcze bardziej rozszerzyło uprawnienia kolonistów wojskowych na tych ziemiach. Cały bardzo poważny zapas ziemi, przeznaczony z mocy tych ustaw na cele kolonizacji wojskowej, już wyczerpano.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#PŁucki">Dzisiaj przedłożono nam jednak projekt rządowy nowej ustawy, zmierzający do tego:</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#PŁucki">1) aby na bezpłatne nadanie dalszej ziemi na kolonizację wojskową przekazano nieokreślone bliżej użytki leśne i znajdujące się w administracji lasów państwowych użytki rolne, 2) aby na cele dalszego bezpłatnego osadnictwa wojskowego oddano nieruchomości nabyte przez Skarb Państwa na przeprowadzenie reformy rolnej, o ile zostały one bez żadnej podstawy prawnej już oddane t. zw. osadnikom wojskowym, 3) aby żołnierzy, którzy mając uprawnienie przewidziane w ustawie z 17 grudnia 1920 r., nie otrzymali ziemi z mocy tej ustawy, lecz nabyli ją w trybie ustawy o wykonaniu reformy rolnej, zwolniono od reszty ceny kupna, a więc aby rozszerzono w ten sposób dalsze bezpłatne nadanie ziemi żołnierzom wojsk polskich, 4) aby żołnierzom tejże kategorii bezpłatnie przyznano na własność działki, posiadane przez nich obecnie na mocy umów dzierżawnych, zawartych ze Skarbem Państwa, 5) aby prawo do bezpłatnego nadania ziemi przyznano nietylko żyjącym uprzywilejowanym żołnierzom, lecz i rodzinom po poległych żołnierzach 6) aby dotychczasowym osadnikom wojskowym, których działki uzna okręgowy urząd ziemski za nieodpobwiednie do użytku rolnego, wymieniono na lepsze działki przy równoczesnem udzieleniu im zasiłku na koszty przeniesienia i 7) aby bezpłatnymi nabywcami ziemi mogli być w przyszłości nietylko żołnierze, lecz i organizacje osadników wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#PŁucki">I to nowe obdarowanie ziemią żołnierzy w wojsku polskiem ma być przeprowadzone kosztem zapasów ziemi przeznaczonej na reformę rolną wyłącznie na terytorium etnograficznie ukraińskiem i białoruskiem (województwa nowogródzkie, poleskie, wileńskie, wołyńskie, oraz dwa powiaty województwa białostockiego).</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#PŁucki">Ustawę o nadaniu ziemi żołnierzom wojsk polskich przeprowadził Sejm w 1920 r., a więc jeszcze przed przeprowadzeniem wyborów do Sejmu na Wołyniu i Polesiu, kiedy żadnych posłów ukraińskich i białoruskich w Sejmie jeszcze nie było. Naród ukraiński już wówczas przeciw idei osadnictwa wojskowego na swych ziemiach jak najsilniej protestował. Tak samo bezwzględnie protestowaliśmy my, posłowie ukraińscy i białoruscy, kiedy Rząd zamierzał przeprowadzić ustawę o nowej kolonizacji wojskowej na naszych ziemiach w poprzednim Sejmie. Posłowie ukraińscy i cały naród ukraiński zasadniczo sprzeciwiają się temu, aby przeprowadzone niegdyś przez Sullę obdarzanie żołnierzy ziemią podbitych narodów powtarzano w XX wieku na rzecz żołnierzy polskich kosztem ziemi, przeznaczonej z natury rzeczy na uzupełnienie gospodarstw ludności rolniczej ukraińskiej względnie białoruskiej. Przeludnienie województw rolniczych z większością ludności ukraińskiej, a mianowicie lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego, gdzie na 1 kilometr przypada już obecnie 80, 98 i 117 mieszkańców, musi znaleźć przyrodzony odpływ dla nadmiaru swej biednej ludności rolniczej na mniej zaludniony ukraiński Wołyń i takież Polesie. Przytem zauważyć musimy, że np. Wołyń ma już dziś 68,7 mieszkańców na jeden klm., a więc więcej, niż polskie Pomorze i że właśnie na Wołyniu najsilniej uwydatnił się wzrost gęstości zaludnienia w przeciągu ostatnich 10-ciu lat.</u>
          <u xml:id="u-51.5" who="#PŁucki">Nigdy nie pogodzimy się z tem, aby rolnik ukraiński, odwieczny autochton swych ziem, przepłacał ją, a żołnierz polski otrzymywał ją tutaj bezpłatnie. Ustawę o kolonizacji wojskowej z dnia 17 grudnia 1920 r. mógł zrodzić bezpośredni szał zwycięstwa wojennego. Jeśli jednak w 12 lat potem Rząd przychodzi dzisiaj znowu z ustawą o dalszej kolonizacji wojskowej, znowu wyłącznie odbyć się mającej na ziemiach ukraińskich i białoruskich, to nie można tego zrozumieć i ocenić inaczej, jak bezpośrednie, na zimno przemyślane dalsze ugodzenie w odwieczny charakter narodowy tych ziem, w podstawę bytu ludu ukraińskiego i białoruskiego, dla których, jak wszyscy wiemy, cały zapas ziemi na ich terytoriach jest za mały, by ich karłowate gospodarstwa doprowadzić do minimalnego obszaru, mogącego wyżywić pracującą rodzinę rolniczą.</u>
          <u xml:id="u-51.6" who="#PŁucki">Podkreślamy przytem, że poza dotychczasową wielką kolonizacją wojskową na ziemiach etnograficznie niepolskich, jeszcze więcej elementu polskiego wprowadzono na te ziemie przez swoiste przeprowadzenie reformy rolnej.</u>
          <u xml:id="u-51.7" who="#PŁucki">Zważywszy to wszystko Klub Ukraiński składa niniejszem imieniem całego narodu ukraińskiego w Polsce uroczysty jak najenergiczniejszy protest przeciw przedłożonej nam obecnie ustawie i oświadcza, że będzie zwalczał ją wszystkiemi dostępnemi mu środkami w Sejmie i poza Sejmem.</u>
          <u xml:id="u-51.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#Marszałek">Projekt ten odsyłam do Komisji Reform Rolnych.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#Marszałek">Mam zamiar zamknąć posiedzenie. Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#SekretarzpSkrypnik">Interpelacja posłów Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużycia władzy urzędowej przez starostę powiatowego w Sokalu.</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#SekretarzpSkrypnik">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie wypłaty odszkodowania p. Luciowi Hojda z Bobuliniec, pow. Buczacz.</u>
          <u xml:id="u-53.3" who="#SekretarzpSkrypnik">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nieprawnego zarządzenia starosty w Złoczowie co do odbywania warty w lesie prywatnym.</u>
          <u xml:id="u-53.4" who="#SekretarzpSkrypnik">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#Marszałek">Proponuję odbycie następnego posiedzenia w piątek o godz. 4 popołudniu z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie przystąpienia Polski do konwencji między Austrją, Włochami, Rumunją, Królestwem Serbów, Chorwatów i Słoweńców i Czechosłowacją w sprawie uregulowania wypłaty zaopatrzenia funkcjonarjuszów prowincjonalnych gminnych i powiatowych, podpisanej wraz z protokółem w Wiedniu dnia 30 listopada 1925 r. (druk nr 407 i odbitka nr 108).</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Rolnej o rządowym projekcie ustawy o ułatwieniu spłaty uciążliwych zobowiązań, obciążających gospodarstwa rolne (druki nr 289 i 467).</u>
          <u xml:id="u-54.3" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Robót Publicznych o rządowym projekcie ustawy, zmieniającej niektóre postanowienia ustawy z dnia 6 maja 1924 r. o pomocy państwowej na odbudowę budynków zniszczonych lub uszkodzonych wskutek działań wojennych (druk nr 317 i odbitka nr 109).</u>
          <u xml:id="u-54.4" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Robót Publicznych o wniosku posłów Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego w sprawie częściowej zmiany i uzupełnienia ustawy o pomocy państwowej na odbudowę budynków, zniszczonych lub uszkodzonych wskutek działań wojennych, z dnia 6 maja 1924 r. (Dz. U. R. P. Nr 49, poz. 492) (druk nr 348 i odbitka nr 109).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#SprawozdanieKomisji">Przemysłowo-Handlowej o rządowym projekcie ustawy o upoważnieniu Ministra Przemysłu i Handlu do ustanawiania prawa zabudowy oraz do zbywania i zamiany gruntów państwowych w Gdyni (druk nr 313 i odbitka nr 108).</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#SprawozdanieKomisji">Sprawozdanie Komisji Robót Publicznych o rządowym projekcie ustawy, zmieniającej niektóre postanowienia rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 6 marca 1928 r. o żegludze i spławie na śródlądowych drogach wodnych (druk nr 408 i odbitka nr 109).</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#SprawozdanieKomisji">Sprawozdanie Komisji Prawniczej o wniosku posłów Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego w przedmiocie nadużywania raportów policyjnych i oddziaływania na tok spraw sądowych w celu niedopuszczenia do wyświetlenia sprawy Brześcia (druk nr 344 i odbitka nr 110).</u>
          <u xml:id="u-55.3" who="#SprawozdanieKomisji">Sprawozdanie Komisji Prawniczej o wniosku posłów Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów, Klubu Parlametarnego Posłów Chłopskich, Narodowej Partji Robotniczej i Klubu Chrześcijańskiej Demokracji w sprawie utworzenia komisji nadzwyczajnej dla zbadania sprawy znęcania się nad więźniami, osadzonymi w więzieniu wojskowem w Brześciu n/B. we wrześniu 1930 r. (druk nr 231 i odbitka nr 109).</u>
          <u xml:id="u-55.4" who="#SprawozdanieKomisji">Sprawozdanie Komisji Prawniczej o wniosku posłów Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawne uchylenia rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 20 czerwca 1931 r. (Dz. U. R. P. nr 71 poz. 577) o wprowadzeniu regulaminu więziennego (druk nr 351 i odbitka nr 109).</u>
          <u xml:id="u-55.5" who="#SprawozdanieKomisji">Sprawozdanie Komisji Prawniczej o wniosku posłów Klubu Chrześcijańskiej Demokracji w sprawie ustawy o certyfikatach gruntowych (druk nr 199 i odbitka nr 110).</u>
          <u xml:id="u-55.6" who="#SprawozdanieKomisji">Proszę Izbę o upoważnienie mnie do ewentualnego uzupełnienia porządku dziennego sprawozdaniami, o ile one nadejdą z komisyj.</u>
          <u xml:id="u-55.7" who="#SprawozdanieKomisji">Nie słyszę protestu. Uważam, że Izba zgadza się na zaproponowany przeze mnie porządek dzienny.</u>
          <u xml:id="u-55.8" who="#SprawozdanieKomisji">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-55.9" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 20 min. 40)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>