text_structure.xml
418 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
871
872
873
874
875
876
877
878
879
880
881
882
883
884
885
886
887
888
889
890
891
892
893
894
895
896
897
898
899
900
901
902
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 15.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Minister Przemysłu i Handlu Aleksander Prystor, Minister Rolnictwa Leon Janta-Połczyński, Minister Robót Publicznych Mieczysław Norwid-Neugebauer, Minister Reform Rolnych Leon Kozłowski. Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu Tadeusz Grodyński, w Ministerstwie Przemysłu i Handlu Franciszek Doleżal i Józef Kożuchowski, w Ministerstwie Rolnictwa Wiktor Leśniewski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 8 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 9 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Skrypnik i Pobożny. Listę mówców i kontrolę czasu przemówień prowadzi p. Skrypnik.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Od pp. posłów Krzyżanowskiego, Zdzisława Lechnickiego i Nowaka otrzymałem pisma z zawiadomieniem o zrzeczeniu się mandatu poselskiego.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego i klubów lewicy. Głos: Sumienie się odezwało. Głos: Vivat sequens!)</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">O wygaśnięciu mandatów posłów Krzyżanowskiego, Lechnickiego i Nowaka zawiadomię Państwową Komisję Wyborczą.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają nieobecność w Sejmie posłowie: Avenarjus, Dabulewicz, Grodzki, Kirtiklisowa, Moszyński, Rubel, Sobczyk, Ziętek i Żebracki. Udzieliłem urlopu posłom: Jędrzejakowi na 1 dzień, Błyskoszowi, Jędrzejewiczowi, Kosydarskiemu, Piechulkowi i Zdzisławowi Strońskiemu na 2 dni, Jakubowskiemu, Komarnickiemu, Wawrzynowskiemu i Wróblowi na 3 dni, Szyszce na 6 dni, Walewskiemu zaś na 7 dni.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopów zdrowotnych posłowie: Franz na 8 dni, Ładyka na 10 dni, Araszkiewicz i Dąbski na 2 tygodnie, Waleron na 16 dni, Byrka na 39 dni. Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1931/32 (druk nr 100). Dyskusja szczegółowa nad częścią 10: Ministerstwo Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Minkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PMinkowski">Wysoka Izbo! Budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu uległ w Komisji Budżetowej dość istotnemu przeobrażeniu. Czy Panowie otrzymali sprawozdanie, dotyczące budżetu Przemysłu i Handlu?</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#komentarz">(Głosy: Nie dostaliśmy.)</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#PMinkowski">Bardzo mi to przykro, że Panowie niem nie dysponują, dlatego, że chciałem, powoławszy się na bardzo obszerne sprawozdanie, które jest przezemnie opracowane, oszczędzić Panom szczegółowszej analizy budżetu, a dotknąć tylko istotnych momentów, które miały miejsce w komisji.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#PMinkowski">Otóż budżet ten uległ w Komisji Budżetowej o tyle istotnemu przeobrażeniu, że suma około 18 milj. zł, przeznaczona na poszczególne cele rozbudowy portu w Gdyni, zgodnie z wnioskiem rządowym została przeniesiona na pozycje, które znajdują pokrycie z funduszów upłynnionych z pożyczki zapałczanej. Około 1,200.000 zł. zaoszczędzono wskutek wniosków zgłoszonych, a 1,140.000 dodatkowo przyznano państwowej fabryce w Mościcach pod kątem akcji, związanej ze sprzedażą sztucznych nawozów po zniżonych cenach, więc pozostaje to w związku z ogólnym planem działalności rządowej, zmierzającej do ulżenia dzisiejszej specjalnie trudnej sytuacji rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#PMinkowski">W ostatecznym rezultacie budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu w obecnej szacie zamyka się w dochodach zwyczajnych kwotą niezmienioną zł 14.387.315, w wydatkach zaś zwyczajnych kwotą zł 22,046.074, zamiast pierwotnie preliminowanej zł 22,439.374. Budżet wydatków nadzwyczajnych, preliminowanych pierwotnie w sumie zł. 30,371.000, skurczył się do wysokości 11,766.000. Tą drogą znalazła właściwą realizację zasada pokrywania wydatków o charakterze inwestycyjnym z operacji kredytów długoterminowych. Mam na myśli w danym razie, co już wspomniałem, pożyczkę zapałczaną. Ponieważ sumy, przeznaczone na budowę portu w Gdyni, zostały przeniesione na inne tory pokrycia, pozwolę sobie jednak na chwilę, zwłaszcza wobec tego, że ogół Panów nie posiada drukowanego sprawozdania, odczytać z tego sprawozdania kilka słów, dotyczących samej budowy Gdyni.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#PMinkowski">Musimy sobie zadać pytanie, czem jest Gdynia dla Polski. Trudno znaleźć zagadnienie, bardziej istotnie sięgające w rdzeń bytu naszego Państwa i jego potęgi mocarstwowej. Jeżeli morze jest elementarną podwaliną Polski, a jest nią niewątpliwie, takąż podwaliną, takimż warunkiem sine qua non bezsprzecznie jest Gdynia. Siła rozwojowa Gdyni znajduje swój wyraz nietylko w tem, że w miarę przybywających urządzeń portowych automatycznie wzrasta jej zdolność odbiorcza, lecz przedewszystkiem w tem, że nawet w okresie istotnie słabnącego tętna naszych obrotów handlowych międzynarodowych, o czem za chwilę będę mówił, obroty portu w Gdyni w roku 1930 nietylko nie zmalały, lecz nawet wzmogły się. Tak więc w czasie styczeń — październik 1929 r. przywóz przez Gdynię wyniósł 329.644 ton, wywóz zaś 2,492.860 ton, w roku zaś 1930, a więc w czasie już niewątpliwego przesilenia, w tymże okresie przywóz 450.241 ton, a wywóz 2,577.943 ton. Jeżeli nadto zważymy, że liczne artykuły, wywożone przez nas za morze, właśnie artykuły wysoko-wartościowe, jedynie w małych odsetkach jeszcze kierowane są przez właściwe porty, czy to Gdańsk, czy Gdynię — co do tego istnieją niezmiernie charakterystyczne dane — i że cały wysiłek, i to wysiłek najbliższy zarówno czynników urzędowych, jak i gospodarczych ześrodkowany być winien w istotnym interesie Państwa ku skierowywaniu naszych obrotów handlowych poza porty obce, stanie się jasnem, że Gdynia, zainwestowana w ramach nieodzownych potrzeb, jest elementem ciągłej troski finansowej Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#PMinkowski">W toku dyskusji budżetowej zgłaszane były przez stronnictwa opozycji różne wnioski; dają się one scharakteryzować pewnemi grupami. Np, Stronnictwo Chłopskie występowało z wnioskami, dotyczącemi personalji, wnioskami, które zresztą znalazły fakultatywny wyraz w omawianej wczoraj ustawie skarbowej, mianowicie dano Rządowi pełnomocnictwa w specjalnych okolicznościach, któreby go do tego zniewalały, skurczenia płac urzędniczych.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#PMinkowski">Wnioski Stronnictwa Narodowego w głównej części zmierzają do restytucji ram wydatków rzeczowo-administracyjnych z okresu zamknięcia rachunkowego 1928/29, względnie w dziale przedsiębiorstw do całkowitego skreślenia dotacyj Skarbu, Byłbym nieszczerym, gdybym powiedział, że tendencja obu rodzajów wniosków mi nie odpowiada, jeżeli jednak w praktycznej analizie zmuszony jestem przeciwstawić się im, to dlatego, że wydatki administracyjne w granicach dzisiejszego rozpięcia aparatu resortowego starałem się ile możności skurczyć w porozumieniu z resortowym Ministrem, a nadto oczekuję od prac nad reformą administracji wyników poważnych, pozytywnych, budżetowo kluczących, przyczem z całym naciskiem daję wyraz przeświadczeniu, że wspomniana reforma jest koniecznością nieodzowną i bardzo pilną.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#PMinkowski">Jeśli chodzi o dotację dla przesiębiorstw, odwołuję się do motywów, zawartych w mojem sprawozdaniu, w których w odniesieniu do przedsiębiorstw, stanowiących bezpośrednią troskę resortu Przemysłu i Handlu, starałem się usprawiedliwienie pozycji budżetowych poddać jak najdokładniejszej analizie, z której wynika, że dopłaty skarbowe w tym stanie, w jakim konkretnie strukturę i rozmiary istniejących przedsiębiorstw w czasie obecnym zastajemy, są w proponowanych przez komisję kwotach uzasadnione.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#PMinkowski">Skoro jednak dotknąłem zagadnienia przedsiębiorstw państwowych i jeżeli z dziedziny indywidualnych rozważań na chwilę przejdę do zasadniczego problemu, muszę ponownie z całym naciskiem podkreślić, że działalność reformatorska Państwa zarówno ze względów budżetowych, jak i ogólno gospodarczych konsekwentnie i stanowczo, stale i z uporem zmierzać winna do odciążenia aparatu państwowego od działalności gospodarczej, dostatecznie, a raczej z nadmiarem wykonywanej przez inicjatywę prywatną. Struktura gospodarcza, oparta na wytwórczości lub wymianie organów publicznych, obok i niezależnie od istniejącego i wystarczającego gospodarstwa prywatnego, byłaby strukturą wadliwą, rozstrzeliwającą wysiłki i noszącą wszelkie cechy pracy, skierowanej na niewłaściwe tory i osłabiającej siły żywotne gospodarstwa narodowego w całej rozciągłości ujemnych konsekwencji gospodarczych, finansowych i społecznych. Życie gospodarcze dziś bardziej, niż kiedykolwiek, musi mieć świadomość, że aparat państwowy cały, od dołu do góry, dba o jego rozwój, o odzyskanie przezeń normalnego tętna, bo w tem, a nie w zawodach konkurencyjnych, nie w pomnażaniu przez szkodliwe współzawodnictwo Państwa wielkiej rozpiętości między niewyzyskaną siłą wytwórczą a słabym rynkiem odbiorczym, tkwi przedewszystkiem najistotniejszy interes Państwa jako całości, jako widomego wyrazu życia zbiorowego. Taki więc niewątpliwie program, już przez Rząd jako teza wytknięty, powinien być konsekwentnie realizowany.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#PMinkowski">Jeżeli dalej, niezależnie od uwag, zawartych już w mojem sprawozdaniu, wracam jeszcze na chwilę do sprawy nożyc, to czynię to jedynie w uwzględnieniu niezmiernej aktualności tego problemu, który wypłynął na czoło spraw omawianych, nabrał ogromnego rozgłosu i posuwa się już dziś na wzburzonej fali opinji publicznej. Teza nożyc sama w sobie jest przejrzysta; płody rolne spadły w poziomie cen niewspółmiernie, a więc siła nabywcza dużych mas ludności się skurczyła i szukamy dziś wyjścia w dostosowaniu się do tej zmienionej siły kupczej. Więc sama teza, jak powiedziałem, jest jasna i wyraźna, ale właśnie dlatego, że doceniam doniosłość tej tezy, uważałbym za niewłaściwe zataić nasuwające się refleksje i uwagi, które się nasuwają z punktu widzenia praktycznego bezpośredniego zetknięcia się z wytwórczością. Przypuszczam, że przez wytknięcie trudności, z problemem związanych, raczej się podniesie jego wagę, aniżeli ukrywając momenty, które w realizacji na pewne trudności napotykać będą.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#PMinkowski">Postaram się w krótkim syntetycznym rzucie przedstawić trudności i refleksje, które z punktu widzenia wytwórcy się nasuwają.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#PMinkowski">Procesy gospodarcze cechuje stała, ewolucyjna, z siebie samej wytwarzana dążność adaptacyjna. To też proces tanienia odbywa się już od dłuższego czasu, choć metoda ustalania wskaźników, oraz składających się na nie elementów niewątpliwie w szeregu wypadków budzi poważne wątpliwości, wskaźniki te wykazują stałą tendencję zniżkową, nie tylko w płodach rolnych, lecz również w artykułach przemysłowych, nietylko w hurcie, lecz i w detalu. Odmienny jest jedynie stopień tempa procesów zniżkowych.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#PMinkowski">Procesowi spadku cen towarzyszyć, a raczej wyprzedzać go powinne głębsze wewnętrzne procesy istotnie potanionej kalkulacji. Więc nie droga mechanicznej redukcji, a jedynie metoda indukcyjna, oparta na istotnych przeobrażeniach w poszczególnych elementach kosztu własnego najpewniej i najcelowiej prowadzić może wytwórców samych do takiego poziomu cen, któryby im zapewnił w ich własnym interesie osiągnięcie maximalnych obrotów Możliwości przesunięć kalkulacyjnych są ograniczone i niekiedy obosieczne. Redukcje ilościowe, to może być proces racjonalizacji, lecz proces ten posunięty à outrance, po przekroczeniu poziomu celowości, już raczej swe ujemne strony objawia i godzi bezpośrednio w problem bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#PMinkowski">Mechanizacja produkcji, to sprawa źródeł kapitałów inwestycyjnych, sprawa trudna, niekiedy nierealna, i nadto sprawa rentowności też raczej nieosiągalna. Redukcja płac, to cios w siłę nabywczą.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#PMinkowski">Sprawa kosztów administracji, to zagadnienie do zbadania, a napięcie i rola ich w koszcie ogólnym nie porusza się na tym samym poziomie i w konsekwencji musi wywołać głębsze perturbacje w kalkulacji cen.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#PMinkowski">Sprawa ciężarów podatkowych i świadczeń społecznych, sprawa ze stanowiska postulatów życia gospodarczego dojrzała, przedojrzała nawet. Tu jednakże głos ma również Rząd, czynnikiem tym życie gospodarcze samo jednostronnie nie dysponuje. Drożyzna kredytów, to też problem raczej skostniałością nacechowany, pomimo stwierdzonych w całym szeregu krajów ruchów zniżkowych stopy oficjalnej.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#PMinkowski">A teraz muszę zwrócić uwagę na elementy odwrotnie działające, niewątpliwie podrażające:</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#PMinkowski">- skurczenie zbytu na całym froncie gospodarczym, równoznaczne z pęcznieniem kosztów stałych;</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#PMinkowski">- do nieskończoności spotęgowane ryzyko, ogromnie piętrzące się, a nie znajdujące pokrycia w rezerwach nagromadzonych, bo rezerw nie nagromadzono, straty;</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#PMinkowski">- rosnące niewspółmiernie upusty na gotówkę, równoległe w swem napięciu do wzmożonego ryzyka strat, a w niczem nie ustosunkowane do kalkulacji kosztu nawet najdroższego pieniądza;</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#PMinkowski">- niezmniejszone, a niekiedy nierentowne eksporty przy niezmienionej, a nawet zmniejszonej cenie wewnętrznej.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#PMinkowski">Do tego dochodzi atmosfera niepewności, dalsze kurczenie się skurczonego już przez przesilenie zbytu w pogoni za jutrzejszem potanieniem, a co zatem idzie dalsze komplikacje w sile płatniczej przedsiębiorstw, wstrząsy w regularności wpływów danin publicznych.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#PMinkowski">Jeżeli to wszystko pozwoliłem sobie z tej odpowiedzialnej trybuny podkreślić, to uczyniłem to w przeświadczeniu, że w sposób szczery wypowiedziane, a z bezpośredniego kontaktu z życiem zaczerpnięte uwagi jedynie przysłużyć się mogą, przez naświetlenie problemu ze stanowiska wytwórcy, do podkreślenia wszystkich wzajemnie się uzupełniających, lecz też i wzajemnie kłócących się przyczyn i skutków, nakazujących zastosowanie niezwykłej ostrożności przy rozwiązaniu tego niezmiernie delikatnego problemu. W końcu wspomnę jeszcze o surowcu, który, skoro potaniał, może istotnie powodować potanienie, o ile z jednej strony surowiec ten wykazuje trwałą tendencję zniżkową i może być przez przetwórcę istotnie z płynnych funduszów jego nabyty, z drugiej zaś strony potanienie surowca nie jest w całości lub części skonsumowane przez spowodowany zmniejszeniem obrotów wzrost kosztów stałych.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#PMinkowski">O kartelach, które znam bardzo dokładnie, mówiłem już obszernie w Komisji Budżetowej. Z przemówienia mego podkreślę tylko cztery momenty, dość istotnie uderzające w rdzeń problemu cen kartelowych: 1) wielka stałość polityki cen kartelowych również w okresie konjunktur zwyżkowych, 2) przeważający w kartelach element kosztów stałych, wobec reprezentowania przez zrzeszenia przemysłowe kartelowe przeważnie przemysłów najcięższych, a więc, co zatem idzie, uwydatniający się specjalnie w kalkulacji kartelowej wzrost czynnika kosztów niezmiennych przy kurczącym się zbycie; 3) rozwiązywanie przez kartele i najuporczywsze dźwiganie czynnika wywozowego i 4) w kartelach o przeznaczeniu inwestycyjnem niewspółmierność skutku zniżki cen do efektu wzmożenia siły nabywczej odbiorcy i niewątpliwie bardziej celowe osiąganie pogłębiania rynku przez znaczniejsze wkłady na cele propagandowe, tworzące przez uświadomienie istotne nowe rzesze nabywców.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#PMinkowski">O aparacie wymiany, o możliwości sprężenia procesów pośrednictwa wspominam tylko mimochodem, pozostawiając ocenę tego podstawowego problemu kolegom, bardziej bezpośrednio w dziale handlu doświadczonym.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#PMinkowski">Trzecim punktem, dotyczącym polityki gospodarczej, który pozwoliłem sobie na posiedzeniu Komisji Budżetowej szerzej omówić, a który też w kilku słowach chciałbym tu wobec Wysokiego Sejmu podkreślić, jest zagadnienie naszego bilansu handlowego, które ze względu na swe głębsze i istotne powiązanie z problemem naszej waluty, a więc drugim filarem w naszym ustroju gospodarczym, wymaga w kilku słowach oświetlenia ze względu na związane z niem pewne charakterystyczne momenty. Nasz bilans handlowy po kilkuletniej przerwie od roku 1930 jest czynny, to znaczy, że istnieje przewyżka wywozu nad przywozem. Mieliśmy okres w 1928 roku, gdzie przywóz przewyższył wywóz o 800 miljonów — mówię oczywiście w cyfrach okrągłych, — przywóz w roku 1929 przewyższył wywóz o 300 miljonów, natomiast w roku 1930 z pewnego punktu widzenia mamy do zanotowania zjawisko wybitnie dodatnie, mianowicie przewyżkę wywozu nad przywozem o niespełna 200 miljonów. Jednakże analiza liczb naszego obrotu międzynarodowego w roku 1930 wykazuje, że nadmierny spokój z naszej strony nie byłby tu wskazany dlatego, że w znacznie wyższym stopniu osiągnęliśmy równowagę bilansu handlowego przez szybsze skurczenie przywozu, aniżeli zwiększenie naszego eksportu, czyli właściwie odbywał się wyścig in minus, który w pewnych dziedzinach bezwzględnie odzwierciedla dzisiejszą sytuację, dzisiejsze osłabienie Państwa. Więc jeżeli obserwujemy zjawisko tego rodzaju, że o 28%, jak stwierdził p. prof. Rybarski, zmalał nasz przywóz, a więc o przeszło 800 milj., jeżeli o przeszło 300 milj. zmalał nasz wywóz, to mamy oczywiście tę nadwyżkę 500 milj., która stwarza przesunięcie się bilansu handlowego z biernego stanu na czynny, ale nie możemy zapominać, że powstało to nie przez specjalne uzdrowienie, owszem, w pewnych działach przez wytworzenie się nowych stosunków bezwzględnego uzdrowienia, ale w dużej części przez osłabienie samego życia gospodarczego. Dlatego w przywozie największe pozycje, które się skurczyły, stanowią surowce, półfabrykaty i wyroby gotowe, wśród których mieszczą się i maszyny. Więc musimy stwierdzić, że import skurczył się w lwiej części na ciężar tych elementów, które byłyby wykładnią siły, natężenia życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#PMinkowski">W eksporcie również mamy zniżki, które są najbardziej charakterystyczne w pozycjach surowców i półfabrykatów, a więc znowu w objektach, niezbędnych do dalszej przetwórczości. I dlatego musimy sobie powiedzieć, że ten objaw, osiągnięty przez nas, niewątpliwie w pewnych elementach przez zdrowe nastawienie gospodarstwa pozytywny, zawiera w sobie pewne momenty wewnętrzne, wywołane słabszą konjunkturą, i zewnętrzne, wywołane przez takie czy inne ustosunkowania, które każą pod tym względem sprawy nie zasypiać. Nie wolno nam więc popadać w stan, gospodarczo bezsprzecznie zgubnego, kwietyzmu, opartego na dodatnim wyniku liczb tegorocznego bilansu handlowego, przeciwnie, w odniesieniu do wywozu musi być utrzymana wszechstronna czujność zarówno przez aparat wytwarzający i aparat handlowy, jak i przez miarodajne czynniki publiczne, a to w tym celu, żeby nic ze zdobyczy w domenie eksportowej nie utracić, a nawet eksport ile możności spotęgować. Wymaga tego troska o przyszłość, o stworzenie takich podstaw' dla polskiego wywozu, by mógł on sprostać swemu zadaniu w odniesieniu do utrzymania równowagi bilansu handlowego również i wtenczas, gdy życie gospodarcze, otrząsnąwszy się z ujemnych skutków i ciężarów przesilenia, wzmożonym importem zaspakajać pocznie swe przywrócone do normalnego poziomu potrzeby. Nie wolno nam też ani na chwile tracić z oczu okoliczności, że przejściowo choćby zaniedbywane rynki wywozowe niezwłocznie pochłaniane są przez obcych konkubentów, a ponowne zdobywanie rynków utraconych jest pełne mozołów, nieraz większych, aniżeli przy pierwszych krokach pionierskich.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#PMinkowski">Takie więc przed nami stoi podstawowe zadanie, które bez wytężonej wzajemnej kooperacji czynników gospodarczych i rządowych, podyktowanych z jednej strony świadomością o współzależności polityk gospodarczych państw na terenie eksportowym, z drugiej zaś strony dążnością do stworzenia dla naszego wywozu ile możności parytetu konkurencyjnego, jest niemożliwe i postulat utrzymania naszego wysiłku eksportowego. oraz osiągnięcia elastycznej odskoczni dla jego dalszej rozbudowy nie mógłby być bez tej kolaboracji zrealizowany; tak jak zresztą bez kolaboracji wszystkich czynników, co dziś jest tak ważne, żadne powodzenie nie byłoby do osiągnięcia. Znalazłszy się pośród państw starszych, niezmiernie dziś egoistycznie politycznie i gospodarczo nastawionych, nasza odrodzona państwowość o będącej jeszcze w stanie ewolucji strukturze gospodarczej wymaga w dzisiejszym okresie wielkiego światowego przesilenia, które również nas dotknęło, bezwzględnie świadomej celu, objektywnej i poświęcającej się sprawie racji stanu współpracy wszystkich odpowiedzialnych czynników Państwa i w imię tej pozytywnej współpracy gospodarczej wszystkich zwracam się po przez stronnictwa, po przez wielkie różnice polityczne, do całej Izby w głębokiem przeświadczeniu, że tylko w wielkim wzajemnym wysiłku można będzie naszej, skądinąd zupełnie gospodarczo przygotowanej do rozwoju. Ojczyźnie przynieść… należyty pożytek i dopomóc do wybrnięcia z tej ciężkiej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Gruszczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PGruszczyński">Wysoka Izbo! Doceniając ogromną rolę, jaką ma zawsze w Państwie Minister Skarbu, nie mogę przy omawianiu budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu nie poświęcić mu choć słów kilku, a to szczególnie w tych czasach kryzysu gospodarczego, w których spoczywa największa odpowiedzialność i wobec potomnych i wobec nas samych na tych dwóch ministrach. Rozpatrywany obecnie budżet Państwa jest i za mały i za duży. Nie jest to paradoks, bo dla 30-miljonowego Państwa w porównaniu z innemi mocarstwami sąsiadującemi jest on stosunkowo za mały, nawet procentowo, ale dla nas, dla społeczeństwa, przeważnie żyjącego na roli i utrzymującego się z rolnictwa, jest za wysoki, szczególnie w czasie kryzysu, jaki obecnie dotknął to rolnictwo.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PGruszczyński">W ostatniem swojem sprawozdaniu p. Charles Dewey wygłosił oświadczenie — krótkie, ale nadzwyczajnie ważne, — charakteryzujące obecny stan gospodarstwa narodowego. Rozwój gospodarstw prawno-publicznych wyprzedził znacznie rozwój gospodarstw prywatnych. Kraj oddawna nie znajdował się w tak trudnem położeniu, w takiej biedzie, jak obecnie. ale na to złożyło się wiele czynników, między innemi i popełniane w ostatnich latach gospodarki państwowej biedy, niepewność wraz z bezplanowością, oraz niestety, chaos w gospodarce obecnej.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PGruszczyński">O preliminowanym budżecie ogólnym, który po stronie przychodu wynosi w okrągłej cyfrze złotych 2 890 000 000. a po stronie wydatków 2 886 000 000, wszyscy, bez różnicy przekonań politycznych, mówią, że jest on za wysoki i nierealny. Te nierealność określił między innemi b. minister Skarbu Michalski kwotą 400 milj., a prezes naszego klubu p. Ponikowski kwotą 300 milj.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PGruszczyński">Komisja niestety nie poczyniła poważniejszej redukcji i po debatach w komisji wydatki ustalone zostały na kwotę 2.856.000.000, a dochody prawie na takaż samą sumę z nadwyżką bardzo niewielka, bo wynoszącą zaledwie 327.000. Tu pamiętać musimy, że obciążenie podatkowe, licząc na głowę, od roku 1925 znacznie wzrosło. I tak, kiedy w r. 1926 obciążenie to wynosiło 54 zł, w 1927/28 r. 85 zł, w 1.928/29 r. 93 zł, to już w r. 1929/30 aż 100 zł. Od dnia 1 kwietnia 1930/31 do 1 grudnia 1930/31 wpływy wynosiły 2.065,900.000, zaś od dnia 1 kwietnia 192930 do 1 grudnia 1929/30-2.261.800.000 zł, czyli różnica in minus = 195,900.000, co w ciągu 12 miesięcy wyniesie 260 milj.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Piłsudski)</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#PGruszczyński">Ten niedobór należy pokryć. Pokryje go pożyczka zapałczana i pożyczka dolarowa. Ale pamiętać musimy, że wzrastają te pożyczki w znacznie szybkiem tempie, bo kiedy w roku 1925 długi zagraniczne Państwa wynosiły 1.877 milj., to już w r.1929 wynosiły 4.048 miljonów.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#PGruszczyński">Istotną przyczyną dzisiejszego kryzysu gospodarczego ze wszystkiemi jego konsekwencjami jest zanik rentowności produkcji. Gospodarka przedsiębiorstw państwowych, mam na myśli koleje, lasy, pocztę, daje wyniki bardzo niepomyślne. Może Rząd tłumaczyć to jako skutek złej konjunktury (a my nieracjonalnej gospodarki). Choćby jednak i tak było, to Rząd nie uwzględnia wpływu tej złej koniunktury na gospodarstwo prywatne, jak o tem świadczą preliminowane w ostatnim budżecie pozycje wpływów podatkowych. Sam podatek przemysłowy ma przynieść 315 milj., po zredukowaniu go w komisji ma przynieść 300 mili., a pamiętać musimy, że w roku budżetowym 193031 przyniesie on tylko 275 milj.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#PGruszczyński">Wartość przedsiębiorstw państwowych ocenia się na 12 miliardów zł, a w roku budżetowym 1931/32 przedsiębiorstwa mają przynieść zaledwie 127 milj, dochodu. Wynosi to około 1% . Czy i tyle one przyniosą, niewiadomo, bo w ciągu 8 miesięcy roku budżetowego 193031 wpłaciły one zaledwie 70 miljonów zł.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#PGruszczyński">Etatyzm, dążność Państwa do prowadzenia przedsiębiorstw, hamuje rozwój gospodarstw prywatnych i nakłada na Państwo różne ciężary. Fabryki państwowe nie płaca podatków, w bilansie te podatki figurują, to prawda, ale de facto one do Skarbu Państwa nie wpływają. Co do ich administracji, to jest ona za kosztowna, a kontrola ich jest nadzwyczajnie uciążliwą. Jeżeli już nie trzeba dopłacać do przedsiębiorstw państwowych, to dochody, jakie one przynoszą, są stosunkowo bardzo małe i to, można powiedzieć, śmiesznie małe, że wymienię naprzykład, że żupy solne wpłacić mają do Skarbu tylko 250 000 zł, a co do kosztów administracji, to za przykład podam monopol spirytusowy, który przy dochodzie brutto 720 milj. zł pochłania na administrację „tylko” 271 milj.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#PGruszczyński">Charakterystyczny jest też objaw, iż z powodu krytyki etatyzmu prawie wszyscy panowie ministrowie wyrzekają się zrazu tego systemu, ale później mu przeważnie hołdują. I tak np. p. Minister Kwiatkowski kosztem 100 milj. zł. z których pięćdziesiąt kilka zaczerpnął z funduszu F pożyczki stabilizacyjnej, budował z ogromnym pośpiechem Mościce wówczas, gdy Chorzów ograniczał swoją pracę, a to nic dziwnego, bo zboże, taniało, a nawozy były za drogie.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#PGruszczyński">Po dzień 30 czerwca 1930 roku ze wspomnianego funduszu państwowego F w kwocie 198 milj., przeznaczonego na popieranie życia gospodarczego i to w całem słowa tego znaczeniu, zaczerpnięto dla przedsiębiorstw państwowych przeszło 100 milj. zł, a banki państwowe otrzymały 60 milj. zł.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#PGruszczyński">Co zaś do konieczności popierania przedsiębiorstw, czy to półpaństwowych, czy prywatnych, którym udzielono w ostatnich czasach kredytu, oraz o stosunku wysokości udzielonej pożyczki do wartości przedsiębiorstw dużo dałoby się powiedzieć. O tem wspominałem na Komisii Budżetowej, jestem ograniczony czasem, wiec wobec tego już przykładów nie podaję. Ale natomiast przedsiębiorstwa, które spełniają i które właściwie spełniać powinne faktycznie konieczność państwową, walczą o egzystencję, jak np. techniczna i chemiczna porcelana, bez której nie możnaby elektryfikować kraju i prowadzić wojny obronnej. Nie mogą one uzyskać od Państwa realniejszej pomocy finansowej, lecz przeciwnie przez różne ustawy, jak np. celną, są jakby tępione.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#PGruszczyński">Deficyt przedsiębiorstw państwowych skomercjalizowanych, preliminowany w budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu, miał wynieść 7.660.115 zł, czyli o 700 000 zł. więcej niż w bieżącym roku budżetowym. Komisja jedynie z dopłaty Skarbu do państwowej kopalni węgla „Brzeszcze” skreśliła 350 000 zł, ale natomiast dopłatę ze Skarbu Państwa do Moście powiększyła o 640 000 zł. Aczkolwiek mówi się, że dochody Ministerstwa Przemysłu i Handlu są niewielkie i stosunkowo i procentowo do całego budżetu. to i rozchody jego, w kwocie 52 815 000 preliminowane, są też niewielkie. To wszystko musimy wziąć też pod uwagę.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#PGruszczyński">I tak etatyzm polski przez swą niska rentowność staje się pośredniem obciążeniem podatników, ciężkim szczególnie w krytycznych czasach obecnych. Rząd nie w daninach, jak podniesienie obecnie podatków przemysłowego i majątkowego, ale we własnych przedsiębiorstwach powinien szukać wzrostu dochodów państwowych.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#PGruszczyński">B. minister przemysłu i handlu p. Kwiatkowski zajmował się podczas swego urzędowania właściwie przeważnie tylko problemem morskim. Nie dziw, że teraz w budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu figurują tak wysokie pozycje, odnoszące się do tego działu. Na Komisji Budżetowej podkreśliłem to, oświadczając, iż resort rozpatrywany powinien być nazwany właściwie Ministerstwem Spraw Morskich. Problem morski dla mocarstwowego stanowiska Polski jest niezmiernie ważny, p. Kwiatkowski położył niewątpliwie ogromne zasługi dla Ojczyzny, ale zajmując się przeważnie nim tylko, zaniedbał szereg działów w przemyśle, handlu i rzemiośle, Opierając się na statystyce akcji wymiarowej za r. 1928, widzimy, iż przedsiębiorstwa w Polsce są naogół o niedużych rozmiarach: i tak: przeciętne obciążenie jednego przedsiębiorstwa, — nie licząc hutnictwa, waha się między 2.500 zł w przemyśle konfekcyjnym a 40 000 zł w przemyśle maszynowym; ilość zaś przedsiębiorstw przemysłowych, — bez rzemiosła, opłacających podatek przemysłowy, wynosiła 34.063, a ilość przedsiębiorstw, które opłacały podatek dochodowy, 22.590; z tego znów wynika, że nawet w r. 1928, który uważany był za pomyślny, 11.473 przedsiębiorstw, czyli 34% wszystkich przedsiębiorstw, nie osiągnęło dochodu. Rzemiosło w roku 1928 obciążone było podatkami bezpośredniemi kwotą 40 miljonów zł, która stanowiła 42% ogólnego obciążenia rzemiosła wszystkiemi innemi podatkami i świadczeniami. A te przedsiębiorstwa są stosunkowo niewielkie. Przeciętne obciążenie przedsiębiorstwa podatkami dochodowym i przemysłowym wynosi 57.560 zł. Toż samo można powiedzieć i o przedsiębiorstwach handlowych. Ilość przedsiębiorstw handlowych, opłacających podatek przemysłowy, wynosi 446.000, a podatek dochodowy 232 000, czyli tylko 52% ; przeciętny zaś obrót przedsiębiorstwa handlowego wynosi 33.000 zł. W handlu najwięcej ilościowo i jakościowo są obciążone artykuły pierwszej potrzeby, a więc spożywczo kolonjalne do 61,1%, manufaktura do 31,9%, gastronomiczne zakłady do 20,8%, konfekcja i galanterja do 17,1%.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#PGruszczyński">Co do cyfr ilości płatników, opłacających podatek przemysłowy, pamiętać trzeba, że są one iluzoryczne, bo aczkolwiek mniejwiecej z roku na rok utrzymują się w tej samej wysokości, z czego wnosić by należało, iż poza rolnictwem w przemyśle, handlu i rzemiośle stan posiadania się utrzymuje, a więc nie można tu mówić o postępującym kryzysie, to wysokość kategorji wykupywanych świadectw przemysłowych, w dużym procencie z roku na rok redukowana. świadczy o kryzysie i w tych gałęziach gospodarstwa narodowego. Z powodu ogólnego chaosu gospodarczego w handlu z jednej strony przechodzimy od zasad liberalistycznych do zasad merkantylizmu, z drugiej strony wprowadzamy monopolizm i kartelizm.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#PGruszczyński">Wartość naszej produkcji przemysłowej według jeszcze niezupełnych danych statystycznych wynosiła za r. 1929 około 6 408 milj., z czego sprzedano towarów za 4 951 milj., a więc za półtora miliarda towarów w tym roku nie sprzedano, a wskutek tego i te 341.000 robotników pozostaje bez pracy.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#PGruszczyński">W Polsce, jako kraju wybitnie rolniczym, to ciężkie obecnie położenie w rolnictwie, to przesilenie, jakie cały kraj przechodzi, musi z konieczności odbijać się i na przemyśle i na handlu i na rzemiośle. Mówi się zasadniczo, że spadkowi cen w rolnictwie i na płody rolne i artykuły hodowlane winna koniunktura światowa, ale o tem się nie wspomina, że tylko od 1. VIII 1929 r. do 1. VIII 1930 r. wwieziono do Polski produktów rolnych za 428,5 milj, zł, (zboża za 13 milj., mąki za 1 milj. słodu jęczmiennego za 3 milj., warzyw i jarzyn za 2 1/2 milj., owoców za 18 1/2 milj., chmielu za 0,5 milj., nasion za 18 5 milj., lnu i konopi za 4 milj., zwierząt żywych za 195,75 milj., tłuszczów zwierzęcych za 76.75 milj., tłuszczów roślinnych za 6,5 milj.), Te i t. p. błędy, popełnione w ostatnich latach gospodarki państwowej, oraz niepewność wraz z bezplanowością i chaosem w gospodarce Państwa także niemało przyczyniły się, jak wspomniałem, do obecnego przesilenia.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#PGruszczyński">Poruszyłem tu zaledwie drobną część tego, o czem należałoby mówić obecnie, ale brak czasu, wyznaczony mi kontyngent na przemówienie stoi na przeszkodzie, chociaż wiele ważnych kwestji należałoby w dzisiejszem przemówieniu poruszyć. Cały system gospodarczy Państwa, a w szczególności podatkowy, wymaga poważnej przebudowy, bo małe doraźne środki byłyby zupełnie niecelowe, jeżeli chcielibyśmy obecne przesilenie w poważnej mierze opanować, upodabniając się do innych państw zachodniej Europy.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#PGruszczyński">Pozwoli Wysoka Izba, że trochę odskoczę od dzisiejszego przemówienia i pozwolę sobie zwrócić się z zapytaniem do pp. Ministrów Przemysłu i Handlu, oraz Skarbu i Spraw' Wewnętrznych, czy wiadomo im, że w powiecie augustowskim ukazała się na rynku cegła sowiecka, sprzedawana po 45 zł; równocześnie w okolicach Grodna wódka 60% sowiecka i w całem Państwie kalosze Rezinotrustu.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekPiłsudski">Głos ma p. Górczak.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PGórczak">Wysoka Izbo! W dniu 5 grudnia 1929 r. oświadczył p. Minister Skarbu w tej Izbie, że sytuacja gospodarcza już zmierza ku poprawie i że przypuszczać wolno, że rok 1930 będzie pokryzysowym. Rok 1930 minął, lecz kryzys gospodarczy pozostał, z tą tylko różnicą, że jest o wiele ostrzejszy, niż w końcu roku 1929/30.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PGórczak">Przytaczanie faktów, że kryzys gospodarczy dotknął nietylko nas, lecz rozciąga się na cały świat, nie przyczyni się do poprawy, raczej uspasabia, aby być cierpliwym i zaniechać szukania dróg, prowadzących ku naprawie. Rząd i ciała ustawodawcze przedewszystkiem są powołane do wynalezienia środków zahamowania przesilenia i poprawy sytuacji gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#PGórczak">Jednym z kardynalnych warunków naprawy jest niewchodzący w konflikt z życiem gospodarczem realny budżet państwowy. W naszem Państwie załamanie życia gospodarczego spowodowały nadmierne budżety; złe w swojej konstrukcji, podcięły byt najważniejszym gałęziom gospodarstwa narodowego. Jedna z tych podciętych gałęzi gospodarstwa jest rzemiosło polskie, które w swojej poważnej liczbie 300.000 przeszło samodzielnych warsztatów zatrudnia większa liczbę pracowników, aniżeli wielki przemysł robotników. Rzemiosło polskie nie było Państwu nigdy ciężarem. Nigdy od Państwa niczego nie żądało, nie przychodziło do Skarbu państwowego po wsparcie, jeno uczciwie pracowało, wykuwając egzystencję dla siebie, a tem samem i dla Państwa. Przejęte głębokiem poszanowaniem dla wszystkich warstw i stanów w narodzie polskim, nie uprawiało, ani toczyło żadnej walki klasowej.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#PGórczak">W zaraniu naszej niepodległości rzemiosło polskie, a równocześnie z niem drobny przemysł i kupiectwo zrozumiało, że tylko przez wytężoną i produktywną pracę naród polski może utrzymać swą niezależność i samodzielność. Od wszelkiej polityki powyżej wymienione grupy gospodarcze odsunęły się zupełnie, co się później przy uchwalaniu ustaw i nakładaniu ciężarów państwowych okazało dużym błędem.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#PGórczak">Nie było ono reprezentowane w ciałach ustawodawczych przez żadnego posła, któryby był zżyty ze sferami mieszczańskiemi; nałożono na te warstwy nadmierne podatki i świadczenia socjalne; lata całe wzmiankowane grupy gospodarcze wywiązywały się sumiennie ze swoich zobowiązań wobec Państwa nawet kosztem swoich egzystencyj. Czyniły to chętnie, bo żyły nadzieją, że przecież przyjdzie kiedyś reforma podatkowa i zreformowanie świadczeń socjalnych.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#PGórczak">Przecież Rząd już w zeszłym roku i to bardzo poważnie zabierał się do reformy podatkowej, coprawda w ostatniej chwili, gdy w Komisji Skarbowej osiągnięto uzgodnienie, Rząd odmówił swej zgody. Wtenczas kupiectwo i drobny przemysł na znak protestu pozamykało swoje składy, aby udowodnić Rządowi, że reforma podatkowa rzeczywiście jest konieczną. P. Minister Skarbu, przyjąwszy do wiadomości, że w Poznaniu, w Bydgoszczy i innych większych miastach bez żadnych podburzań i agitacji zamknięto sklepy, oświadczył, że kupcy dali się podburzyć przez czynniki polityczne. Że p. Minister Skarbu nie miał racji, dowodzi to, że w roku gospodarczym 1930 bardzo dużo egzystencji poważnych, silnych i zdrowych musiało się zlikwidować.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#PGórczak">Jeżeli dzisiejsza sytuacja gospodarcza w całem Państwie jest trudna i ciężka, to właśnie w sferach kupieckich, rzemieślniczych i drobnego przemysłu jest specjalnie trudna. Urzędy skarbowe będą mogły tu najlepszą statystyka służyć, jaka ilość przedsiębiorstw przemysłowych i handlowych z powodu nadmiernych świadczeń państwowych się zlikwidowała. Gdy dotychczas padały tylko chwiejne trzciny, to obecnie padają już silne dęby.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#PGórczak">Dn. 13 stycznia p. Szczerkowski mówił, że liczba bezrobotnych sięga przeszło 300.000. Dziś możemy z łatwością doliczyć się 350 000 bezrobotnych. Mogę służyć dowodami, że rzemieślników, którzy nie są rejestrowani, jest przynajmniej 400.000 bez pracy i ci żyją rzeczywiście w skrajnej nędzy. Nie chcę posługiwać się demagogją, muszę jednak oświadczyć Wysokiej Izbie, że nie zawiele powiedział p. Szczerkowski, że jest b. dużo ludzi w sferach robotniczych, którzy przymierają i konają z głodu. To samo jest i w sferach rzemieślniczych. Rząd nie chce wierzyć i nawet te czynniki, które mało stykają się z rzemiosłem, nie mają tego zrozumienia. Trzeba iść, zobaczyć i poznać, jaka tam skrajna nędza panuje, dlatego, że te warsztaty, którą są niby samodzielne, stoją zupełnie bez pracy. Rzemieślnik polski jest za dumny, za ambitny, ażeby stanął pod murem i wyciągał rękę o wsparcie. Rzemieślnikowi będącemu samodzielnym, trudno pojąć, że sytuacja gospodarcza Państwa zrujnowała jego warsztat i jego egzystencję i winę raczej przypisuje sam sobie.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#PGórczak">Rząd powinien wiedzieć, że te warstwy potrzebują doraźnej pomocy i winien przyjść z tą pomocą jak najprędzej. Powtarzam przytem, że rzemieślnicy nie wyciągają ręki po wsparcie, chodzi o to, żeby na tych ludzi zrujnowanych nie nakładano nowych ciężarów.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#PGórczak">Warstwa robotnicza słusznie narzeka, że płaci wysokie podatki pośrednie. Rzemieślnicy ponoszą te same ciężary podatków pośrednich, ale rzemieślnik, ten nędzarz, który narówni dziś stoi z nędzarzem robotnikiem, jest ponadto pociągany przez Państwo do świadczeń podatku obrotowego i podatku dochodowego. Państwo w nim widzi płatnika takiego, który ma mieć wielkie dochody. W myśl nowych postanowień wyeliminowano tych samodzielnych rzemieślników, którzy pracują sami albo z jedną siłą, od przymusu wykupywania świadectw przemysłowych i płacenia podatku obrotowego. Ale teraz, gdy Skarbowi grozi pustka, wynaleziono sposób, że przychodzi się do tego rzemieślnika i z tytułu podatku dochodowego pobiera się od niego poważne kwoty, które przekraczają zawsze sumę 100–200 zł. Na jakiej podstawie? Otóż ustawa o podatku dochodowym mówi, że pracownicy i urzędnicy nie opłacają podatku tego od 2.500 zł — podczas, gdy rzemieślnik i samodzielne warsztaty opłacają podatek dochodowy od 1.500. Dlatego urzędnicy, mierząc kategorjami takiemi, z jakiemi się stykają, powiadają sobie, że jeżeli urzędnik jakiś ma pensję 200 zł miesięcznie, ledwie może wyżyć i nie mogą pojąć, ażeby rzemieślnik, który posiada rodzinę, nie miał przynajmniej 1.500 zł na swoje utrzymanie. To uważają jako dochód i mimo jego biedy podług ustawy pociąga się tego człowieka do świadczeń.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#PGórczak">Gdybyż to był tylko jeden podatek państwowy! Ale w b. dzielnicy pruskiej dochodzą jeszcze podatki komunalne do 200% podatku dochodowego, które to dodatki komunalne nie istnieją w reszcie Polski.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#komentarz">(Głos: Nie ma w dzielnicy pruskiej.)</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#PGórczak">Dodatek komunalny istnieje tylko w b. dzielnicy pruskiej i na kresach zachodnich.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#PGórczak">Jeżeli osobnik taki, dla którego suma 100 lub 200 zł jest poprostu majątkiem, znajdzie się w tem położeniu, że nie mając pracy, dostaje nakaz płatniczy i jest obowiązany tę sumę zapłacić, bo jak nie zapłaci, to przychodzi komornik i bardzo energicznie ściąga tę należność, to — bynajmniej nie chcę tu uprawiać demagogji, ale ambitny patryotyczny rzemieślnik, będąc w takiej krytycznej sytuacji, nie ma drogi wyjścia, i dlatego zachodzą przypadki i to nie pojedyncze, że zubożali rzemieślnicy dziś już sobie życie odbierają, i uzasadnione są obawy, że w najbliższym czasie, jeżeli rzeczywiście nie przyjdzie jakaś ulga dla tych ludzi, takie samobójstwa częściej będziemy mogli obserwować. Proszę Panów, w moim związku i mieście, w którem mieszkam, zdarzyły się dwa takie wypadki: z powodu kłopotów finansowych i nadmiernych ciężarów wobec Państwa ci ludzie nie mieli innej drogi wyjścia, bo nie mając pracy, i nie mając kredytu, uniemożliwioną mieli egzystencję. W każdym razie Panowie sobie z tych objawów za mało sprawę zdajecie. Wierzę, że dla Panów to jest śmieszne, bo Panowie bardzo mało stykacie się z temi sferami, bo dotychczas opinja ogólna była, że ci ludzie żyją poprostu po książęcemu, a tymczasem przyszedł czas, że trzeba dać wyraz prawdzie, żeby wszyscy wiedzieli, jaka tam jest sytuacja finansowa.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#PGórczak">Rzemiosło polskie ma pod adresem p. Ministra Przemysłu i Handlu jeszcze pewne żądanie. Mamy obecnie ustawę przemysłową, która wyszła w roku 1927 na mocy dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej. Otóż w praktycznem życiu okazało się, że ta ustawa jest dla rzemiosła bardzo niewygodna. Nie mogła ona zresztą być inną, tylko taką jaką jest obecnie. Dlaczego? Dlatego, że ustawę zrobiło się dla rzemiosła bez rzemiosła. I okazuje się teraz, że są pewne paragrafy, które wprost uniemożliwiają rozwój życia rzemieślniczego w każdym kierunku, czy to zawodowym, czy gospodarczym. I dlatego oświadczam, że ponieważ nie było możliwości wobec rekordowo pospiesznej pracy Sejmu, złożyć pewnych wniosków, zmierzających do znowelizowania tej ustawy, przeto rzemiosło polskie postara się, aby p. Ministrowi Przemysłu i Handlu przedłożyć te różne niedociągnięcia, które w ustawie przemysłowej figurują. Jeżeli Rząd rzeczywiście stać będzie na stanowisku, że rzemiosłu polskiemu należy się poparcie, to pójdzie po linji żądań rzemieślników, i te ustawę w wielu miejscach poprawi.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#komentarz">(P. Idzikowski: Pan będzie łaskaw powiedzieć jak.)</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#PGórczak">Panie Pośle Idzikowski. Pan jest znany jako zdeklarowany przyjaciel rzemiosła.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#PGórczak">Rząd Polski, chcąc ratować sytuację gospodarczą, silnie teraz nastawił się w kierunku zniżki cen. Dziwna rzecz, że chcąc spowodować zniżkę cen w Państwie, nie uderza tam, gdzie rzeczywiście drożyzna artykułów pierwszej potrzeby jest najważniejszym powodem podbijania cen, to jest nie uderzył w stronę monopoli rządowych i monopoli prywatnych — mam tu na myśli kartele i syndykaty. Tam Rząd bardzo delikatnie ustosunkował się do tych przedsiębiorstw. A przecież jeżeli znanym jest fakt, że najliczniejszy konsument w Polsce — rolnik nie posiada siły konsumcyjnej, jeżeli nie posiada środków na zaspokojenie swoich potrzeb, to główną przyczyną jest ta okoliczność, iż środki rolnika zużyte zostały na kupno produktów skartelizowanych, monopolowych, poczem na kupno produkcyi rzemiosła i drobnego przemysłu środków już nie zostaje żadnych. Mojem zdaniem, akcja, którą Rząd obecnie rozpoczął, nie odniesie skutku. Odniosłaby skutek tylko wtenczas, gdyby rzeczywiście Rząd zwrócił się tam, gdzie leży źródło obecnej drożyzny.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#PGórczak">Mówiło się tak wiele dzisiaj o tych osławionych nożycach. Ażeby rozpiętość ich zmniejszyć, Rząd obecny, który sam siebie zwie silnym, siłę tę skierować powinien przedewszystkiem przeciwko syndykatom i kartelom i na tym terenie najpierw niech spowoduje zniżkę cen. Wtedy napewno rzemiosło, drobny przemysł i kupiectwo znajdzie się w korzystniejszych warunkach, będzie w stanie produkować taniej i rolnik będzie miał możność konsumowania jego produkcyi.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#PGórczak">Wiem, że chociażbym tu nawet najbardziej przekonywujące materjały przedstawiał, to Wysoka Izba w dzisiejszej większości przejdzie nad tem do porządku dziennego. Bo musi. Tego nie ma w tej większości dzisiejszej, ażeby każdy mógł według swego przekonania postępować. Bardzo dobrze to wiemy, i pod pewnym względem możemy uznać tę solidarność, ale ta solidarność, jaka jest, idzie na szkodę ogółu, na szkodę narodu i Państwa i tej pochwalić nie możemy. Społeczeństwo zdaje sobie z tego sprawę, że dziś nie osiągnie tego, co jest koniecznością dla całego narodu, ale przyjdzie czas, że to społeczeństwo, o którem mówicie, że Wam dało pełnomocnictwo, przejrzy, gdy przekona się, że obietnice, które daliście społeczeństwu, to było proste bujanie i wtedy nie Wy będziecie mieli większość, tylko te sfery, które wybrał naród.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekPiłsudski">Głos ma p. Kornecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PKornecki">Wysoki Sejmie! Zgłosiłem się do głosu, aby zwrócić się z interpelacją do p. Ministra Przemysłu i Handlu. Wczoraj doniosła prasa, i to prasa prorządowa, mianowicie „Ilustrowany Kurier Krakowski”, że uciekł zagranicę dr. Stanisław Vincenz, właściciel firmy „Produkcja”.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(Minister Przemysłu i Handlu: Wiadomość z przed pół roku.)</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PKornecki">Dziennik pisze, iż ucieczka ta ma swoi związek z niewypłacalnością, a raczej ze stratami Skarbu Państwa, które Skarb Państwa poniósł na tranzakcjach z ową firmą. Wiadomo, że p. Vincenz a zdaje się, że i jego brat, należał do działaczy obozu sanacyjnego i jeden z nich współpracował w czasopiśmie „Droga”, wydawanem przez jednego z obecnych posłów B. B. Izba Kontroli w sprawozdaniu swojem z r. 1928/29 podaje, że firma ta pod nazwą „Produkcja” pozostawała w stosunkach komisowych z „Polminem”, pobierała towary, które miała w sposób monopolistyczny rozsprzedawać w Małopolsce Wschodniej i że na 1 stycznia 1929 r. dług Skarbu Państwa u firmy tej wynosił 1.218.000 zł. Przyczem N. I. K. podaje, że zabezpieczenie, które otrzymał Skarb, względnie „Polmin”, w formie zapisów kaucyjnych i weksli gwarancyjnych, wynosiło tylko 22% tej należności, jaką Skarb Państwa u firmy wówczas miał w r. 1920. Sprawa poszła do sądu i N. I. K. wyraźnie postawiła żądanie, aby dyrekcja monopoli, względnie, ci, którzy zawarli umowę z tą firmą w 1927 r., mimo, że poprzednia umowa nie była przez tę firmę dotrzymana, aby byli pociągnięci do odpowiedzialności.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#PKornecki">Dotychczas nie wiemy, co się stało z długiem Skarbu Państwa, wiemy natomiast z prasy sanacyjnej, że ów p. Vincenz uciekł zagranicę, korzystając najprawdopodobniej z paszportu zagranicznego, bo wyjechał do Londynu. Więc chcielibyśmy się dowiedzieć, czy interesy Skarbu Państwa zostały zabezpieczone w danym wypadku dostatecznie i dlaczego władze, które w innych wypadkach stosują zatrzymanie wobec oskarżonych, którym winy nie udowodniono, o godz. 2 w nocy, dlaczego w danym wypadku, kiedy strata Skarbu Państwa była zafiksowana przez N. I. K. i kiedy sprawa poszła do sądu, pozwoliły wyjechać zagranicę człowiekowi, który tak poważne straty na Skarb Państwa ściągnął?</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#PKornecki">Prosimy p. Ministra o wyjaśnienie.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekPiłsudski">Głos ma p. Wojciechowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PBronisławWojciechowski">Wysoki Sejmie! Po raz pierwszy od czasu istnienia Państwa znalazła się w zeszłorocznym budżecie pozycja 750.000 zł, przeznaczona na popieranie wierceń naftowych. Umieszczenie tej pozycji było dowodem zrozumienia przez czynniki rządowe i parlamentarne ciężkiej sytuacji, w jaką popadł przemysł naftowy, wskutek wyczerpywania się starych złóż roponośnych, przy niedostateczności środków i wysiłków w kierunku odkrywania nowych złóż, które niewątpliwie znajdują się na naszem Podkarpaciu.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PBronisławWojciechowski">Spadek polskiej produkcji ropy uwydatnia następujące zestawienie. W r. 1909 mieliśmy 205.000 cystern ropy, w roku 1910 – 176.000 cystern ropy, w roku 1924 już tylko 77.000 cystern, w roku 1925 – 81.000 cystern, w roku 1929 – 67.000 cystern i w roku 1930 – 66.000 cystern ropy.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PBronisławWojciechowski">Jeszcze jaskrawiej spadek ten uwidacznia się w porównaniu naszej produkcji z produkcją światową: w roku 1910 — produkcja nasza wynosiła 3,9% produkcji światowej, w r. 1911 – 3,1%, w r. 1924 – 0,6% , a w roku 1929 i 1930 zaledwie 0,3% produkcji światowej.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#PBronisławWojciechowski">W preliminarzu budżetowym na rok 1931/32 wstawiono na cele wiertnicze już tylko kwotę 400.000 zł. Pierwotnie Ministerstwo Przemysłu i Handlu proponowało na ten cel 500.000 zł. Niestety, Komisja Budżetowa przez oszczędność zmniejszyła tę pozycję do 400.000 zł.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#PBronisławWojciechowski">Trzeba tu nadmienić, że i w roku ubiegłym preliminowana w budżecie kwota 750.000 zł uległa kompresji i wydatkowano tylko 500.000 zł, Ale i ta suma przyczyniła się do ożywienia działalności wiertniczej. Z sumy tej otrzymało dotację 9 średnich i drobnych krajowych przedsiębiorstw naftowych, które uruchomiły 16 szybów przeważnie w Zachodniej Małopolsce.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#PBronisławWojciechowski">Te działalność funduszu wiertniczego, rozpoczętą w roku 1930, trzeba kontynuować dalej, powiększając z roku na rok w miarę możliwości finansowych Państwa jego wysokość. Utwierdzi się w ten sposób przekonanie wśród przemysłowców naftowych i wśród społeczeństwa, że polski przemysł naftowy w ciężkim dla siebie okresie nie został pozostawiony własnemu losowi i skazany na powolny zanik i upadek, lecz że istnienie i rozwój tego przemysłu jest koniecznością państwową i dla utrzymania tego przemysłu nie powinno szczędzić wysiłków ani społeczeństwo, ani Państwo.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#PBronisławWojciechowski">Dzisiejszy stan rzeczy napawać 'nas może jeszcze poważnemi obawami. Nie trzeba zapominać, że żaden przemysł nie jest w takim stopniu uzależniony od momentów natury psychologicznej, co właśnie kopalnictwo naftowe. Przedsiębiorca naftowy, stając do pracy, niewiele ma danych, na których mógłby oprzeć swe kalkulacje, obliczenia i przewidywania. Musi on przedewszystkiem wierzyć w to, że wiercenie się uda. Stwarzając nowy warsztat pracy, ryzykuje wszystko, a powodzenie rzadko kiedy jest jego udziałem. Wypadki zupełnej, a niezawinionej ruiny materjalnej, dotykającej bardzo dzielnych ludzi z pośród nafciarzy, są notowane w kronikach naftowych o wiele częściej, niż w innych dziedzinach przemysłu.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#PBronisławWojciechowski">Nasz przemysł naftowy został też stworzony przez takich właśnie ofiarnych śmiałków, którzy w końcu XIX i w początkach XX stulecia tysiącami szybów naftowych pokryli ówczesne galicyjskie Podkarpacie.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#PBronisławWojciechowski">Niestety, sytuacja stanu posiadania w przemyśle naftowym uległa po wojnie radykalnej zmianie. Pionierzy przemysłu naftowego, jego założyciele i twórcy odeszli w cień, — na ich miejscu pojawił się wielki kapitał zagraniczny, który wykupił większą część kopalń nafty. Nie ulega wątpliwości, że ani Rząd, ani społeczeństwo nie chce stawiać tamy inicjatywie gospodarczej obcego kapitału w Polsce. Owszem, dużo jest dziedzin, w których bez obcego kapitału nie ruszymy naprzód. Trzeba jednak klasyfikować różne tereny pracy gospodarczej wedle stopnia użyteczności na nich obcego kapitału, trzeba przedewszystkiem zdawać sobie sprawę ze znaczenia i możliwości naszych własnych wysiłków na różnych polach życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#PBronisławWojciechowski">Otóż przemysł naftowy tylko wskutek katastrofy wojny światowej i przez fałszywą politykę gospodarczą Państwa został w swej większości wytrącony z rąk elementu krajowego. Obcy kapitał przyszedł tutaj do rzeczy gotowej, przyszedł kontynuować robotę już istniejącą, nabył za bezcen większość kopalń, aby czerpać korzyści z eksploatacji, a nie tworzyć rzeczy nowe, wymagające ustawicznych wkładów i to wielkich, idących często na stracenie.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#PBronisławWojciechowski">Gdy mówi się o przemyśle naftowym w Polsce, to popełnia się stale jeden błąd oceniając stosunki w tym przemyśle i układ sił według skali światowei.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#PBronisławWojciechowski">Tymczasem zdolność produkcyjna naszych kopalń nafty, wynoszącą zaledwie 0,3% produkcji światowej, powinna nastawiać nas w zupełnie innym kierunku, Nasz przemysł naftowy ma już dzisiaj w dużym stopniu charakter lokalny, krajowy. W miarę rozwoju konsumcji wewnętrznej charakter ten występuje coraz jaskrawiej. Słowem, niedalecy jesteśmy od okresu, gdy przestaniemy eksportować nasze produkty naftowe, co się już zresztą dzisiaj zupełnie nie opłaca, a produkcja nasza pokryje zaledwie zapotrzebowanie krajowe. A jeżeli tak jest to pozytywna rola obcego kapitału naftowego w polskiej nafcie ulega znacznemu zwężeniu. Brak poprostu dostatecznych gospodarczych podstaw do zainteresowania tego kapitału naszym przemysłem naftowym. Bo gdybyśmy nawet przypuścili najbardziej optymistycznie wzrost naszej produkcji ropy o 50% i gdybyśmy doszli do 100.000 wagonów rocznie, to w skali światowej dałoby to około 0,5%, a więc znów ułamek procentu. W ten sposób rozumując, dochodzimy do wniosku, że niezawsze względy natury gospodarczej i chęć rozwoju naszego kopalnictwa naftowego są tym motywem, który pcha do nas obcy kapitał naftowy, Są jeszcze inne momenty, o których w tej chwili mówić nie będę. W tych bowiem rozważaniach chodzi mi wyłącznie o to, abyśmy uświadomili sobie, że w zasadzie, zarówno ze względu na przeszłość naszego przemysłu naftowego, jak i na jego objętość i charakter — my, Polacy, mamy wszelkie szanse, aby zostać pełnymi gospodarzami w tym przemyśle.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#PBronisławWojciechowski">Nie mówię tych rzeczy dlatego, jakobym sądził, że już teraz można bez obcego kapitału prowadzić gospodarkę naftową w Polsce. Tak nie jest. Obcy kapitał będzie miał tu do odegrania rolę jeszcze dość poważną, Ale jeśli podkreślam momenty rozwojowe przemysłu naftowego w związku z zeszłoroczną inicjatywą b. ministra przemysłu i handlu p. Kwiatkowskiego, który pierwszy stworzył w naszym budżecie to, co nazwaliśmy funduszem wiertniczym, to rozumiem wagę tej inicjatywy nietylko jako materjalna pomoc Państwa dla naszych poszukiwaczy ropy. Znacznie wyżej stawiam moment psychologiczny — że oto Państwo docenia wysiłki swoich obywateli, oddających częstokroć wszystkie swe siły i środki osobiste do budowania przemysłu naftowego, — że oto wytwarza się współpraca pomiędzy Państwem a tymi zapomnianymi epigonami wielkich pionierów naftowych w stylu ś. p. Stanisława Szczepanowskiego, — że oto znajduje prawo obywatelstwa idea odzyskania przez nas tego, co stworzyli nasi ojcowie, a co, mniejsza z tem z czyjej winy. — przeszło w ręce obce. O urzeczywistnienie tej idei walczył przez długie lata, bardzo często samotnie, zawsze ofiarnie i bezinteresownie, zmarły niedawno inżynier Władysław Szaynok.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#PBronisławWojciechowski">Dziś Sejm Rzeczypospolitej, wstawiając do budżetu kwotę 400.000 na popieranie wierceń naftowych, daje wyraz nietylko materialnemu poparciu wysiłków polskich nafciarzy, ale równocześnie okazuje ten sentyment. który jest wielką dźwignią moralną dla szerokich rzesz polskich przedsiębiorców naftowych w ich trudnej i ryzykownej pracy.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#PBronisławWojciechowski">Jeżeli od tych zagadnień, złączonych z jedną pożycia budżetu, chcemy przejść do innych materii, związanych z przemysłem naftowym, to i tam znajdziemy częstokroć podobne tło. Wszystkie bowiem zagadnienia tego przemysłu obracają się około dwu spraw: 11 znaczenia przemysłu naftowego dla Państwa. 21 stosunku krajowego kapitału w tym przemyśle do kapitału obcego.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#PBronisławWojciechowski">Ta ostatnia sprawa w praktyce jest u nas walką o cenę ropy, prowadzoną przez t. zw. czystych producentów, reprezentujących przedsiębiorstwa krajowe, z rafinerjami, należącemi do obcych koncernów. Żyjemy obecnie w okresie stabilizacji ceny ropy na dość korzystnym dla producenta poziomie, t. j. 215 dolarów za wagon ropy marki borysławskiej, Utrzymanie tej ceny surowca, nawet przy pewnej zniżce cen produktów rafineryjnych, jest nakazem chwili.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#PBronisławWojciechowski">Nasze głębokie wiercenia, mała wydajność wielu szybów, których eksploatacja przy obecnej cenie surowca jeszcze się opłaca, — oto przyczyny, które nie pozwalają dopuścić do zniżki cen ropy pod groźbą zmniejszenia się ilości wierceń i zatrzymania wielu mniej wydajnych szybów, co w następstwie doprowadziłoby do znacznego spadku produkcji, bo o kilkaset wagonów miesięcznie.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#PBronisławWojciechowski">W myśl więc ogólnej zniżki cen, zainicjowanej przez Ministra Przemysłu i Handlu p. Prystora, a realizowanej samorzutnie od dołu, powinniśmy, obniżając w sposób umiarkowany ceny nafty, benzyny, olejów i t. d., nie naruszyć ceny surowca.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#PBronisławWojciechowski">Tak samo nie możemy naruszyć płac robotników przemysłu naftowego. Płace te ustabilizowały się od roku na pewnym poziomie, nie wywołując tarć między stronami zainteresowanemi, Płace te nie dochodzą, szczególnie w niektórych kategorjach, do poziomu płac naftowych przedwojennych, byłoby więc krzywdą dla warstwy robotniczej, gdyby jej kosztem miała się dokonać ewentualna zniżka ceny nafty. Przy dzisiejszem bezrobociu w zagłębiu naftowem zniżka płac jest niebezpiecznem zacieśnieniem kręgu konsumentów. Nie wolno zmniejszać zarobków ludzi, którzy, pokrywając koszty utrzymania swoje i swoich najbliższych, muszą pomagać siłą rzeczy dalszym krewnym, wtrąconym w otchłań nędzy i bezrobocia. Jesteśmy zresztą świadkami pięknego odruchu robotników i urzędników zagłębia borysławskiego, którzy, chcąc przyjść z pomocą najbiedniejszym bezrobotnym przemysłu naftowego, opodatkowali się dobrowolnie w lutym i marcu r. b. w wysokości 1% od swoich zarobków. Akcja ta jest w toku i obejmuje już większość pracowników naftowych.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#PBronisławWojciechowski">Przy procesie zniżki cen chcielibyśmy liczyć na wartość organizacyjną kartelu naftowego.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#PBronisławWojciechowski">Społeczeństwo nasze, jako ogół konsumentów, patrzy b. niechętnem okiem na działalność karteli. I ja nie należę do zwolenników naszych karteli. Obserwując rozwój życia gospodarczego w ostatnich kilku latach, musimy uprzytomnić sobie, iż przeżywaliśmy kilkakrotną zwyżkę cen artykułów przemysłowych. Było to w okresie pomyślnej konjunktury. Jedni twierdzą, a tych jest mniej, że zwyżka była następstwem normalnej kalkulacji kupieckiej, umożliwionej przez organizację kartelową, inni natomiast, a tych jest więcej, mówią, iż zwyżka cen w przeważającej większości wypadków wywołana została przez kartele z motywów wybitnie egoistycznych, była wyzyskaniem monopolowego stanowiska organizacji kartelowych, Nie wdając się w tej chwili w ocenę tych dwu poglądów, stwierdzam, że obecny okres złej konjunktury jest egzaminem dla wszystkich organizacji kartelowych, a w szczególności dla kartelu naftowego, w kierunku dostosowania się do nowych warunków. Jeżeli kartel potrafi bez wstrząśnień przeprowadzić zniżkę cen produktów naftowych, wykaże tem swoje walory gospodarcze i organizacyjne i zapisze sobie dobrą kartę u społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#PBronisławWojciechowski">Że możliwości takie istnieją zupełnie objektywnie, przemawia za tem ta okoliczność, że mimo zwyżki cen artykułów naftowych, przeprowadzonej w r. 1927, a wynoszącej przeciętnie około 20%, w czem jednak dla nafty około 30%, cena ropy od 1927 r. nie poszła w górę, a nawet zniżyła się z 225 na 215 dolarów, a robocizna uległa małej zwyżce o niecałe 11%.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#PBronisławWojciechowski">Zagadnienie zniżki cen jest dzisiaj w Polsce, a i na święcie całym najważniejszem. Nie może ono jednak przesłaniać innych zagadnień aktualnych, a mających również doniosłe znaczenie gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#PBronisławWojciechowski">Dla przemysłu naftowego jako całości zagadnieniami takiemi są: 1. rozwój i popieranie wiertnictwa, 2. utrzymanie ceny ropy, 3. nieobniżanie zarobków robotniczych.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekPiłsudski">Głos ma p. Hołyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PHołyński">Wysoki Sejmie! Żyjemy w tej chwili pod wielkiem hasłem zniżki cen. Pozwolę sobie cofnąć się o kilka lat wstecz i przypomnieć, że żyliśmy już pod takiem samem hasłem, które nazywało się hasłem polityki pro consumenta. W życiu gospodarczem należy przedewszystkiem brać pod uwagę wszystkie elementy gospodarcze, rzeczowe, natomiast wszelkie hasła, przejaskrawiające w znacznym stopniu te potrzeby gospodarcze i te podstawy kalkulacji, które w życiu gospodarczem stanowią kwintesencję wszystkiego, mogą przynieść więcej szkody, aniżeli pożytku.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PHołyński">Chciałbym się zastanowić w paru słowach nad tem, czy jest możliwa z punktu widzenia gospodarczego zniżka cen, jakie będą rezultaty tego i jakie ujemne strony? Zniżka cen gospodarczo uzasadniona może nastąpić wtedy, gdy niektóre elementy kosztów produkcji odpowiednio zniżą się. Bo przecież na dłuższą metę produkcja ze stratą jest rzeczą absolutnie niemożliwą. Ale wiemy dobrze, że nasze poszczególne elementy kosztów własnych w chwili obecnej nie spadają. Spadają bardzo nieznacznie niektóre z nich i w tych warunkach zniżka cen, jeżeli ma być gospodarczo uzasadniona, musi następować drogą powolną, drogą wykalkulowania tych zniżek, które wynikają ze zniżek poszczególnych elementów.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PHołyński">Jest i drugi sposób zniżki cen, zniżki ze stratą. Taka polityka jest to polityka przyszłości, która chce tą drogą stworzyć sobie rynek zbytu przez tańszą sprzedaż, przez podniesienie przez to konsumcji, zwiększenie produkcji i później ma nastąpić potanienie kosztów własnych. Jednakże żeby to mogło nastąpić konsekwentnie aż do rezultatu dodatniego, potrzeba, by przedsiębiorstwa mogły zastosować tę politykę. Kiedy mogłyby ją zastosować? Wtedy, gdy posiadają odpowiednie rezerwy z czasów dobrych, które pozwolą im przetrwać produkcję ze stratą, przez ten okres będą one swoje rezerwy zjadały. Tutaj trzeba postawić sobie pytanie, czy nasze całe życie gospodarcze posiada rezerwy, pozwalające na tę politykę? Musimy stwierdzić, że tych rezerw nie mamy, albowiem w dobrym okresie produkcyjnym tych dużych zysków nigdzie prawie nie spotykamy, — nie mówię o pewnych wyjątkach, biorę te rzeczy globalnie, przeciętnie. To hasło polityki: pro konsumenta uniemożliwiło w tych dobrych czasach stworzenie rezerw na czas przejściowy i na odpowiednią politykę w czasie złej konjunktury. Zapomniano o jednem, że konsument jest tem samem, co i producent, żeby móc konsumować, trzeba produkować — bez tego nie będzie produkcji. Rozpatruje się zniżkę cen i zagadnienie nożyc. Słusznie, jest to zagadnienie pierwszorzędnego znaczenia dla naszego rynku gospodarczego. Rynek rolny jest jednym z podstawowych naszych wewnętrznych rynków, i jak długo ten rynek jest zamrożony zniżką cen, tak długo nie może być mowy o znacznej poprawie. Jest rozwarcie nożyc. Te nożyce mogą być zamknięte z dwóch stron: z jednej strony przez poprawę cen artykułów rolnych, a z drugiej strony przez zniżkę cen artykułów przemysłowych. Te dwie rzeczy muszą postępować jednocześnie, ale muszą postępować drogą gospodarczą, a nie drogą pewnych presyj, pewnych haseł, bo ten efekt nie zostanie osiągnięty, ewentualnie zostanie osiągnięty na bardzo krótką metę, ale w swoich skutkach późniejszych będzie gorszy, aniżeli sama choroba, którą w tej chwili przechodzimy.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#PHołyński">Jeżeli rzucimy okiem na wskaźniki cen naszej produkcji, to zauważymy, że jednak spadek cen następuje stale i powoli, przyczem w jednych artykułach więcej, w drugich mniej. Artykuły produkcji skartelizowanej spadają wolniej i mniej, natomiast artykuły produkcji nieskartelizowanej spadają dużo szybciej. Dlaczego? Dlatego przede wszystkiem, że w czasach dobrej konjunktury ceny artykułów produkcji nieskartelizowanei rosną dużo szybciej, aniżeli ceny artykułów skartelizowanych.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#PHołyński">Jest bardzo ciekawy wykres niemieckiego instytutu badania koniunktur dla kilkudziesięciu artykułów skartelizowanych i nieskartelizowanych. który wskazuje te wahania cen poprzez szereg lat. Widzimy tam wyraźnie, że ceny artykułów skartelizowanych stosunkowo mało idą w górę podczas dobrej koniunktury i stosunkowo mało spadają podczas złej konjunktury. natomiast ceny artykułów nieskartelizowanych bardzo silnie wzrastają podczas dobrej koniunktury. ale też silnie spadają podczas złej koniunktury. Dlaczego spadają tak silnie? Dlatego, że jest nieuporządkowany rynek, nieuporządkowana konkurencja, nieraz podstępne bankructwa powodują zachwianie rynku i zmuszają do robienia niegospodarczej zniżki, ale zniżki dla ratowania siebie, poszczególnych jednostek. Taka zniżka jest tylko szkodliwa z każdego punktu widzenia.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#PHołyński">Jeżeli weźmiemy statystykę stanu zatrudnienia i stanu bezrobocia, to się przekonamy, że największe bezrobocie i największy spadek stanu zatrudnienia nastąpił w przemyśle nieskartelizowanym, najmniejszy spadek nastąpił w przemyśle skartelizowanym. A zatem widzimy, że jednocześnie, jeżeli ceny spadają mniej, wolniej, następuje bardzo dodatni czynnik w życiu gospodarczem — nie spadanie znaczne stanu zatrudnienia, nie zmniejszanie płac robotniczych. A zatem z drugiej strony osiągamy ten sam efekt, bo nie kurczymy naszego rynku nabywczego dla produkcji tych artykułów.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#PHołyński">Zarzuca się bardzo często kartelom, że z chwilą, kiedy kartel powstaje, cena momentalnie idzie w górę. Rzeczywiście, w większości wypadków tak jest, ale dlaczego? Przedewszystwiem, jeżeli chcemy zbadać pewne zjawisko wahania cen, nie możemy tego zjawiska badać pod kątem widzenia bardzo krótkiego okresu czasu, ale musimy je zbadać pod kątem widzenia trochę dłuższego okresu czasu. Jeżeli tak spojrzymy na to zagadnienie, to jakie zjawisko zobaczymy? Zobaczymy zjawisko jednorazowej, przed utworzeniem się kartelu, bardzo znacznej zniżki cen, zniżki cen, wywołanej sztucznie, warunkami poszczególnych przedsiębiorstw: po pierwsze dla zmuszenia tych, którzy do tego kartelu przystąpić nie chcą, a może w późniejszym czasie chcieliby żerować na ustosunkowaniu się sił kartelowych, i z drugiej strony, bo każde przedsiębiorstwo stara się tą drogą uzyskać jak największe kwoty w łonie kartelu. Dlatego, jeżeli walka toczy się na tej płaszczyźnie cen, to ceny bardzo znacznie spadają, ale po utworzeniu kartelu ceny bardzo się podnoszą i tak wracają do poziomu, na jakim stały przed rozpoczęciem walki o stworzenie kartelu. Jeżeli to rozważymy, to tej zwyżki cen po kartelowej, która następuje, nie można inaczej nazwać, jak zwyżką cen gospodarczo uzasadnioną i wynikającą z kalkulacji, a nie, jak się przeważnie zarzuca, zwyżką cen, wywołaną monopolistycznem stanowiskiem danego kartelu.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#PHołyński">Proszę Panów, teraz jeszcze chciałbym się zastanowić, dlaczego te kartele w tak znacznym stopniu wywołują u nas narzekania i to nietylko t. zw. konsumentów, ale i handlu? Otóż dlatego, że kartele jednocześnie porządkują dziedzinę handlu, znoszą nadmierne pośrednictwo i przytem, naturalnie, muszą wyeliminować szereg ogniw pośredniczących. Oczywiście ci, którzy są wyeliminowani i tracą swój dotychczasowy zarobek, podnoszą również głos przeciw kartelom dlatego, że tracą swoją rację bytu.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#komentarz">(Głos: Konsument na tem nic nie zyskuje.)</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#PHołyński">Konsument, jak zwracałem uwagę, nic na tem nie traci w każdym razie, jeżeli Pan Kolega nie chce powiedzieć, że zyskuje, dlatego, że ceny byłyby na tym samym poziomie, a podlegałyby znacznie większym wahaniom, gdyby kartel nie doszedł do skutku.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#komentarz">(Głos: Teorja teorją, a praktyka wskazuje co innego.)</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#PHołyński">Praktyka wskazuje zupełnie to samo.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#PHołyński">Teraz jeszcze chcę zwrócić uwagę na jedno zagadnienie. Mianowicie, jeżeli się mówi o zniżce cen, to chciałbym się zastanowić nad porównaniem tej zniżki cen, jaką widzimy ze wskaźników cen hurtowych i wskaźników cen detalicznych. Otóż przedewszystkiem chciałbym zrobić tu zastrzeżenie, czy wogóle te dwa wskaźniki można ze sobą porównywać, dlatego że wskaźnik cen hurtowych oparty jest na małej stosunkowo liczbie artykułów, bo około 30, natomiast wskaźnik cen detalicznych oparty jest na sześćdziesięciu kilku artykułach, z których tylko 13 artykułów jest wspólnych. Otóż w tych warunkach, jeżeli mamy tylko 13 artykułów wspólnych na 65 w cenach detalicznych, moje porównanie staje się bardzo problematyczne i nie może ostać się wobec rzeczywistości. Tembardziej, że są brane takie przykłady, jak dajmy na to, że porównanie ceny odbywa się w jednym wskaźniku i w drugim, wtedy, kiedy artykuły przechodzą między jednymi i drugim pewne, bardzo znaczne przeobrażenia. Np. kawa. Kawa jest brana do wskaźnika cen hurtowych jako produkt surowy, a do wskaźnika cen detalicznych jako kawa palona, a wiemy, że w tym okresie, gdy kawa jest palona, następuje zanik wagi, a wobec tego i cena musi być wyższa. Porównanie więc bezkrytyczne tych dwóch cen nie daje nam bezwzględnej pewności. Jeżeli uczyniłem to porównanie, to byłem zmuszony to zrobić, ponieważ nie mam żadnych innych danych, Zastrzegam się, że w pewnym stopniu ono jest do uwzględnienia, wykazuje w pewnym stopniu tendencje, jednakże nie można brać tego tak bezwzględnie ściśle. Wskaźnik cen hurtowych artykułów przemysłowych spadł ze 102 na 89, natomiast wskaźnik cen detalicznych w tym samym okresie czasu spadł tylko ze 111,6 na 111,3.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#PHołyński">Po za tym momentem, który wskazywałem przed chwilą, nieporównywania bezwzględnego tych wskaźników, istnieje jeszcze jeden specyficzny moment specjalnie dla nas. Oto istnieją rzesze ludności, nie mające zatrudnienia. Przyrost naszej ludności coraz się powiększa, emigracja nie następuje z szybkością przyrostu naszej ludności, i ci ludzie muszą z czegoś żyć i znaleźć zatrudnienie. I oto, proszę Panów, mnóstwo osób rzuca się na drobny handel detaliczny, tworząc szereg przedsiębiorstw, z których czerpią dla siebie i rodziny utrzymanie, ale przedsiębiorstw, które gospodarczo nie są uzasadnione, choć które w dzisiejszych naszych warunkach są jedyną egzystencją tych ludzi, Z tego względu koszta tego handlu detalicznego muszą być większe niżby powinny być, gdyby to był handel normalnie gospodarczo uzasadniony. Obroty tych przedsiębiorstw są bardzo małe, sięgają nieraz 8–10 czy 12,000 złotych rocznie maximalnie. W tych warunkach utrzymanie, zapłacenie lokalu, koszty handlowe, utrzymanie całej rodziny wymaga bezwzględnie utrzymania stosunkowo wysokich cen, aby kupiec mógł się z tego utrzymać, więc to zagadnienie jest jeszcze ściśle związane z zagadnieniem naszej ludności i z tego powodu nie może być rozpatrywane odrębnie, tylko musi być rozpatrywane w całokształcie zagadnienia naszej ludności.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#PHołyński">Proszę Panów, kończąc, chcę tylko jeszcze raz przypomnieć, że żyliśmy pod hasłem polityki pro konsumenta, polityki nie pozwalającej zarobić, polityki, uważającej za zbrodniarza tego, który w Polsce zarobił. Skutki tego mamy dziś, skutki tego mamy przez nieodłożenie odpowiednich rezerw w dobrych czasach i zaostrzenie przez to kryzysu w dzisiejszych złych czasach. Chcę więc zwrócić uwagę na to, aby przez rzucenie nowego hasła zniżki cen, a raczej nie hasła zniżki cen, bo ta zniżka cen postępuje, ale hasła przyśpieszenia zniżki cen, nie stworzyć tego samego zła, które stworzyliśmy przez stosowanie polityki pro konsumenta, ale żeby to hasło było utrzymane w granicach gospodarczo uzasadnionych, nie zaś w granicach haseł, nie liczących się z podstawami gospodarczemi.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekPiłsudski">Głos ma p. Minister Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#WicemarszałekPiłsudski">Minister Przemysłu i Handlu Prystor:</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#WicemarszałekPiłsudski">Wysoka Izbo! Przedewszystkiem chcę odpowiedzieć na zapytanie p. Korneckiego w sprawie tej notatki, która się zjawiła w prasie, a która dotyczy p. Vincenza. Notatka jest stara, jeśli chodzi o treść. Przyszedłszy na stanowisko Ministra Przemysłu i Handlu, znalazłem tę sprawę już w sądzie. W swoim czasie nie ten p. Vincenz, ale ojciec jego i brat mieli jakieś stosunki handlowe z Polminem i dzięki z jednej strony opieszałości ówczesnego zarządu Polminu, a z drugiej strony może nadużyciom ze strony przedstawicieli owej „Produkcji”, wytworzyły się pewne nadużycia. Ta sprawa w swoim czasie została oddana do sądu i obecnie jest u sędziego śledczego. Dowiadywałem się, podobno jest już na ukończeniu, więc znajdzie swój epilog w sądzie. Notatka ta, jeżeli chodzi o jej treść, to odpowiada faktowi, który miał miejsce pół roku temu, mianowicie sędzia śledczy zwrócił się do owego p. Vincenza, nie zastał go w domu, — był wtedy zagranicą, ale wrócił i był badany przez sędziego śledczego. I sprawa ta będzie miała swój wyraz w sądzie.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#komentarz">(P. Rymar: Czy interesy Skarbu są zabezpieczone?)</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#WicemarszałekPiłsudski">W bilansie przedsiębiorstwa pozycja ta figuruje, jako dochodzenie strat.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#WicemarszałekPiłsudski">Jeżeli chodzi o izby rzemieślnicze i narzekania p. posła Górczaka na ciężkie położenie rzemieślników, to proszę Panów, nietylko rzemieślnicy, my wszyscy jesteśmy w obecnym czasie wielkiego kryzysu, nietylko w Polsce, ale i na całym świecie, w bardzo ciężkiem położeniu. Jeżeli chodzi o rzemiosło i jeżeli chodzi o materjały, które p. poseł obiecał dać, dotyczące możliwości naprawy sytuacji,...</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#komentarz">(Głos: Nowy alchemik.)</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#WicemarszałekPiłsudski">...to jabym był bardzo wdzięczny za to i z przyjemnością te materjały chciałbym otrzymać. Dotychczas, niestety, izby rzemieślnicze pod tym względem Ministerstwo bardzo mało zasilają i bardzo mało informują.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#komentarz">(Głos: Memorjały wnosiły.)</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#WicemarszałekPiłsudski">Jeżeli chodzi wogóle o sytuację gospodarczą, rozwodzić się nad tem nie będę dłużej wobec tego, że na Komisji Budżetowej bardzo szeroko o tych rzeczach mówiłem, analizując przyczyny, różne związki pomiędzy takiemi lub innemi objawami, przechodząc położenie każdej gałęzi przemysłu i każdej wogóle gałęzi produkcji. Na wyjście z obecnego stanu rzeczy nie można liczyć, że my, jako 'Rząd i społeczeństwo, potrafimy to zrobić niezależnie od takiego lub innego wyniku tej sytuacji w całym świecie. My zbyt silnie jesteśmy związani z gospodarstwem światowem, żebyśmy sami potrafili oderwać się od niego i żyć jak na wyspie, otoczonej chińskim murem w raju, wtedy, kiedy na całym świecie jest bieda.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#komentarz">(Głos: To charakterystyczne.)</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#WicemarszałekPiłsudski">Jeżeli chodzi o porównanie, to jednak u nas w Polsce nie jest tak źle, jak jest źle gdzieindziej. To nie jest pociechą, ja zupełnie zdaję sobie sprawę, jak kogoś coś boli, to mu trudno jest porównywać, że kogoś innego coś więcej boli, sam ból jest dostateczną przyczyną na konstatowanie tego, że jest źle. W każdym razie, powiadam, u nas jeszcze tak źle jak gdzieindziej, nie jest.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#komentarz">(Głos: Na przykład? Inny głos: W Sowietach jest gorzej.)</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#WicemarszałekPiłsudski">Naprzykład w Belgji, w uprzemysłowionej Belgji, gdzie handel jest rozwinięty, jeżeli chodzi o ilości węgla na hałdach, to my mamy półtora miljona, a oni mają 2 i pół miljona ton. To już pod tym względem jest różnica. Jeżeli weźmiemy Włochy, mają znacznie więcej bezrobocia, aniżeli mamy my u siebie. Ale ja nie chcę pocieszać bynajmniej nikogo przez to. Źle jest i u nas tak samo, i polityka Rządu jest kierowana ku temu, żeby ostrze i ciężar tego położenia tam, gdzie można, możliwie łagodzić.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#WicemarszałekPiłsudski">Jeżeli więc chodzi o rolnictwo, to Rząd od dość dawna przedsięwziął cały szereg środków, ażeby podtrzymać rolnictwo i doszedł w każdym razie do tego, że potrafił utrzymać, na niskim coprawda, ale już stałym poziomie ceny zboża. Jeżeli chodzi o produkty…</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#komentarz">(Przerywania).</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#WicemarszałekPiłsudski">Ja nie będę z każdym z Panów się spierać. Panowie mogą znaleźć dużo zarzutów, ale faktom Panowie nie zaprzeczycie. Jeżeli chodzi o produkty rolne zwierzęce, to oczywista, w obecnych 2–3 tygodniach spadek cen pod tym względem nastąpił bardzo duży. To jest wina pośrednia, zależy od tego, że w połowie grudnia r. z, zaistniał beztraktatowy stan między Czechami i Węgrami. Przez to ta klauzula największego uprzywilejowania w stosunku do nas przestała obowiązywać i przez to nie możemy przekroczyć tej granicy celnej bez strat. Około 10.000 świń pozostaje u nas tygodniowo w Polsce, Przez to, że podaż jest bardzo duża, i ceny są zniżone.</u>
<u xml:id="u-14.17" who="#WicemarszałekPiłsudski">Tak samo, gdy chodzi o akcję rządową w kierunku zbliżenia cen między przemysłem i produkcją rolną, to pod tym względem harmonja musi istnieć, jeżeli gospodarstwo narodowe ma się rozwijać. Ta harmonja została narażona w bardzo radykalny sposób.</u>
<u xml:id="u-14.18" who="#WicemarszałekPiłsudski">Niskie ceny w rolnictwie dla rolnictwa, jako takie, nie miałyby żadnego wpływu, gdyby ten stosunek był jednakowy, jak i uprzednio, t. zn. gdyby rolnik nie potrzebował za ten sam przedmiot, potrzebny mu, dać więcej 2, 3 lub 4 razy zboża, niż dawał przedtem, to te niskie ceny dla niego nie byłyby szkodliwe.</u>
<u xml:id="u-14.19" who="#WicemarszałekPiłsudski">Im więcej musi płacić za to, co jemu potrzeba do rolnictwa, to tem, oczywista rzecz, jest sam biedniejszy i rolnictwo jest tem mniej rentowne, a czasami nawet stratne.</u>
<u xml:id="u-14.20" who="#WicemarszałekPiłsudski">Ja nie chcę analizować poszczególnych możliwości obniżki cen takich lub innych produktów przemysłowych. Wychodzę z założenia czysto teoretycznego i rozumowania generalnego. My, zwłaszcza w Polsce, gdzie 3/4 ludności pracuje na roli, mamy tego konsumenta produktów przemysłowych przeważnie w rolnictwie. Więc kiedy rolnik nie będzie mógł wogóle kupować produktów przemysłowych, to nie mówiąc już o tem, że sam spadnie pod względem kulturalnym na znacznie niższy stopień, bo będzie dążył do samowystarczalności, to przemysł również nie będzie mógł istnieć. Więc jedno z dwojga, albo on nie istnieje i w takim razie wogóle my, jako naród, będziemy musieli się opuścić do prymitywów i zamiast butów sobie łapcie pleść, a zamiast ubrań jakieś samodziały i t. d., albo też musi nastąpić tu, pod tym względem, pewna harmonja pomiędzy temi cenami. O podniesieniu cen rolnych nie ma mowy, nie ma mowy o tem, aby teraz było to rzeczą możliwą. Dużo wysiłków ze strony Rządu i dużo ofiar kosztowało utrzymanie cen na obecnym poziomie, bo jest tendencja właśnie obniżenia cen w rolnictwie, która jeszcze trwa dalej. Utrzymanie na obecnym poziomie cen, to jednak kosztuje i wysiłki ze strony Rządu i ofiary. Więc o zbliżeniu przez podniesienie ostrza rolnego, jak w obecnym momencie, nie może być mowy. Więc ostrze tych nożyc przemysłowych musi się opuścić. Ja w tej chwili nie chcę analizować każdego, poszczególnego artykułu przemysłowego, jednak samo życie tę sprawę reguluje. Ta obniżka cen zaczęła się nie od wczoraj. Ona istniała, ma tendencję istnienia jeszcze dalej, zaczęła się w grudniu zeszłego roku, Tylko jeżeli Rząd tu sam wprowadził pewną ingerencję w tym naturalnym procesie dostosowania się do tych cen, to jedynie z tego względu, że sam proces obniżki cen jest zjawiskiem ujemnem dla życia gospodarczego. Chodzi więc o to, aby ten proces odbył się możliwie szybko w czasie, by ten ujemny i szkodliwy dla życia gospodarczego proces nie trwał przez dłuższy okres. Kierując się tylko tą myślą, Rząd powziął tylko tę ingerencję w kierunku obniżki cen przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-14.21" who="#WicemarszałekPiłsudski">Jeszcze jedną sprawę chcę poruszyć. Tutaj jednak w tej atmosferze, która pomimo wszystko daje się u nas zauważyć, w atmosferze konieczności obniżki cen, ja spostrzegam pewne ujemne zjawisko w stosunku do rolnictwa. Przypuszczam, że tu odgrywa rolę pewna niesumienność pośrednika,...</u>
<u xml:id="u-14.22" who="#komentarz">(Głosy: Bardzo słusznie.)</u>
<u xml:id="u-14.23" who="#WicemarszałekPiłsudski">... może działalność pewnych nierozumnych czynników, które wpływają na jeszcze większe obniżenie cen płodów rolnych.</u>
<u xml:id="u-14.24" who="#WicemarszałekPiłsudski">Otóż przy okazji chciałbym się zwrócić do wszystkich tu obecnych i wogóle do wszystkich, do których mógłbym się zwrócić, żeby w styczności z życiem Panowie przestrzegali tego, że jednakowoż cen płodów rolniczych nie można i nie należy obniżać. Mam pewne fakta, fakta świadczące o tem, że jest pewne działanie w kierunku obniżenia cen płodów rolniczych u producenta-rolnika. Nie należy tego robić, tu przeciwnie należałoby i trzebaby trochę podnieść, ażeby zbliżyć te ostrza dwóch nożyc.</u>
<u xml:id="u-14.25" who="#WicemarszałekPiłsudski">Jeżeli chodzi o prognozę na przyszłość, to w psychice naszej, niestety, daje się zauważyć jedna cecha, wypływająca — bo ja wiem — z lekkomyślności może, która polega na tem, że jeżeli mamy dobrze, to sądzimy, że będziemy mieli całe życie tak dobrze i nigdy nie nastąpią chude lata, a wtedy, jak te chude lata przyjdą i jest ciężko, to wszystkich ogarnia rozpacz, opuszczają ręce i zdaje im się, że nie ma wyjścia z sytuacji. Tymczasem jeżeli chodzi o naszą specjalnie, polską sytuację, to przed sobą mamy bardzo jasną przyszłość, bo jeżeli chodzi o rolnictwo, to trzeba pamiętać, że przecież my dopiero od dwóch lat jesteśmy samowystarczalni i będziemy zawsze na tej granicy samowystarczalności. Jeżeli potrafimy z tej samej jednostki ziemi wyciągnąć z każdym rokiem coraz to więcej płodów, to trzeba przyjąć pod uwagę nasz olbrzymi przyrost ludności, który przecież sięga do 540 tysięcy rocznie, więc jest i będzie komu zjadać ten chleb.</u>
<u xml:id="u-14.26" who="#WicemarszałekPiłsudski">Jeżeli chodzi o przemysł, to trzeba pamiętać o tem, że przecież z czasów niewoli u nas pod tym względem dużo jest braków. Porównajmy nasz stan kulturalny ze stanem kulturalnym Zachodu, Nie mamy ani mieszkań, nie mamy dróg, nie mamy szos, nie mamy kolei, nie mamy elektryczności, nawet nie mamy kanalizacji. To są wszystko otwarte pola do olbrzymiej pracy. Praca daje dobrobyt. Więc przyszłość nasza nie jest taka, jak należałoby sądzić z tego obecnego stanu duchowego i psychicznego, w jakim się znajduje większość narodu polskiego. Mamy przed sobą różową przyszłość, chodzi tylko o to, żeby te ciężkie czasy przecierpieć, przetrwać, zaciągając silnie pasa.</u>
<u xml:id="u-14.27" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-14.28" who="#WicemarszałekPiłsudski">Do głosu nikt więcej się nie zapisał. Czy p. Sprawozdawca życzy sobie głosu?</u>
<u xml:id="u-14.29" who="#komentarz">(P. Minkowski: Nie.)</u>
<u xml:id="u-14.30" who="#WicemarszałekPiłsudski">Przechodzimy do następnego punktu — do dyskusji szczegółowej nad budżetem Ministerstwa Robót Publicznych. Głos ma sprawozdawca p. Pączek.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PPączek">Resort, którego budżet mam zaszczyt omawiać, jest niewątpliwie jednym z ważniejszych resortów, ma bowiem do wykonania wielkie prace. Nie będę zajmował Panom czasu opisywaniem tych zadań, bo na te tematy jest wielka literatura, zapadały w niepodległej Polsce setki uchwał i wniosków, tak że te rzeczy znać powinniśmy bardzo dobrze. Tak w dziedzinie budownictwa wodnego, jak i mieszkaniowego, czy w dziedzinie elektryfikacji, czy w dziedzinie budowy szos i t. d., słowem we wszystkich dziedzinach, któremi ma się opiekować Ministerstwo Robót Publicznych, mamy bardzo wiele zadań, wynikłych z zaniedbania wskutek przeszłej niewoli, następnie wskutek wojny, która zniszczyła stosunkowo silniejsze państwa od naszego i nareszcie wskutek tego, że nie mogliśmy nawet w czasie niepodległości naszej dokonać wielu prac, albowiem nie mielibyśmy na to funduszów. Kapitały Polski zostały zniszczone stosunkowo w większym stopniu, niż kapitały jakiegokolwiek innego państwa. To też przejdę do omówienia samego budżetu.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#PPączek">Budżet Ministerstwa Robót Publicznych, uchwalony na Komisji Budżetowej w drugiem i trzeciem czytaniu, zamyka się w ogólnych cyfrach po stronie dochodów sumą 18.248.255 zł, po stronie wydatków zwyczajnych i nadzwyczajnych sumą 118.778.000.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#PPączek">Z tych cyfr Panowie widzą, że budżet ten jest w stosunku do budżetu r. ub. o kilkadziesiąt miljonów mniejszy. Zmniejszenie nastąpiło głównie z powodu przeniesienia pewnej kategorji dochodów i wydatków z rozdziału 4 działu 2 — Budowa Dróg i Mostów — do budżetu specjalnego funduszu, zwanego Państwowym Funduszem Drogowym. Ustawa o Państwowym Funduszu Drogowym została uchwalona przez Sejm i Senat, stała się prawem i na mocy tej ustawy Państwowy Fundusz Drogowy ma swoje dochody, a także swoje określone wydatki. Wśród dochodów Państwowego Funduszu Drogowego znajduje się stała dotacja ze Skarbu Państwa, jaka corocznie będzie udzielana w sumie 32 milj. zł. Na ten rok ta dotacja wyniesie nieco mniej, a mianowicie 30.568.700 zł i mieści się w dochodach Państwowego Funduszu Drogowego, który tak po stronie dochodów, jak i wydatków zamyka się sumą 131.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#PPączek">Gdybyśmy chcieli ocenić, czy kwoty, któremi Ministerstwo Robót Publicznych będzie dysponowało w r. 1931/32, są większe, czy mniejsze w stosunku do budżetu w latach ubiegłych, to musielibyśmy do cyfry, którą mamy w budżecie, dodać cyfrę budżetu Państwowego Funduszu Drogowego. Wtedy mielibyśmy właściwy obraz i okazałoby się, że budżet Ministerstwa Robót w wydatkach zamyka się sumą 118.778.000 zł. Budżet Państwowego Funduszu Drogowego, jak powiedziałem, wynosi 131.000.000. Ponieważ w dochodach Państwowego Funduszu Drogowego jest suma 30.568.700 zł, jako dotacja ze Skarbu Państwa do Funduszu Drogowego, zatem od tej sumy 131 milj. należy tę sumę odjąć i dodać do tych 118 milj. Wtedy się okaże, że po stronie wydatków — jeżeli nie przeniesiemy nic do Państwowego Funduszu Drogowego, budżet ten wynosiłby 228.778.000 zł. Oprócz kwot, które są w budżecie tu zawarte, oraz w budżecie Państwowego Funduszu Drogowego, Ministerstwo Robót Publicznych dysponuje kwotami z różnych innych resortów, których suma sięga około 18.000.000. W ten sposób, chcąc porównać ile Państwo asygnuje na te same działy pracy, które w lalach poprzednich należały do Ministerstwa Robót Publicznych, i które Ministerstwo Robót Publicznych będzie wykonywać w roku przyszłym, musimy wszystko to zsumować i wtedy okaże się, że budżet Ministerstwa Robót Publicznych, budżet Państwowego Funduszu Drogowego i fundusz budowlany z budżetu innych resortów, które Ministerstwo Robót Publicznych przerabia, jak w latach poprzednich, wynoszą w łącznej sumie 236.896.344, to znaczy, że w stosunku do tych samych sum z roku ub. kwota jest wyższa o 38.184.000.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#PPączek">Zatem budżet administracyjny, jak widzimy, został zmniejszony, jednak wydatki rzeczowe na tę samą pracę, którą Ministerstwo wykonywało w ubiegłych latach, nie zostały pomniejszone, ale są przeszło o 38.0000.000 powiększone. Nastąpiły więc przesunięcia wewnątrz samego budżetu, zmniejszone zostały wydatki na dział budownictwa wodnego, na budowę gmachów, na elektryfikację i t. d., ale za to zwiększone przez uchwalenie ustawy o Państwowym Funduszu Drogowym i przez utworzenie źródła specjalnego dochodu na budowę dróg i mostów. Punkt ciężkości został przesunięty na drogi i mosty. Można co do tego się spierać, czy to jest słuszne, czy należy takie przesunięcia robić, czy należy nieco zmniejszyć fundusz meljoracyjny, czy fundusz na budownictwo wodne i t. d., ale nie ulega wątpliwości, że wśród wielu rzeczy ważnych, jak budownictwo wodne, jak meljoracje i t. d. budowa dróg jest także rzeczą ważną i Panowie to z danych, które są w moim pisanym referacie, zobaczą, że budowa dróg bitych i mostów na tych drogach bitych staje się kwestją tak palącą, że niepodobna jej odłożyć czy obejść.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#PPączek">I dlatego dobrze się stało, że Ministerstwo Robót Publicznych, nie widząc żadnych możliwości, żeby w najbliższych latach Skarb Państwa mógł dawać większe dotacje na te prace, które Ministerstwo ma do wykonania, a więc także na budowę dróg, weszło na inną drogę, mianowicie że stworzyło Państwowy Fundusz Drogowy, który administruje się sam, mając swoje własne dochody, będzie mógł na drogi, a więc na bardzo ważny dział naszej administracji wydawać więcej niż dotąd. Panowie zobaczą jak to wygląda, ale gdyby nawet Panowie nie mieli cyfr, to wszyscy wiemy, że potrzeba dróg, dzięki rozwojowi ruchu automobilowego, tak ciężarowego jak osobowego, a zwłaszcza dzięki rozwojowi ruchu autobusowego, jest tak wielka, że zniszczenie dróg nie przygotowanych do trakcji mechanicznej staje się coraz większe, że gdybyśmy się nie zdobyli na większy wysiłek w tej dziedzinie, to niewątpliwie w najbliższych czasach moglibyśmy się znaleźć w bardzo ciężkiem położeniu.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#PPączek">Więc jak Panowie widzą, to zmniejszenie budżetu w wydatkach nie świadczy o zmniejszeniu wydatków na pożyteczne i konieczne prace, bo jednak Ministerstwo Robót Publicznych będzie dysponować sumą większą o kilkadziesiąt miljonów niż w latach ubiegłych. Wogóle bardzo szczęśliwie się stało, że na tę drogę Ministerstwo Robót Publicznych przynajmniej w tej dziedzinie weszło. Bardzo szczęśliwie dlatego, że gdybyśmy chcieli sądzić o stosunku Rządu i Sejmu do tych zagadnień, któremi się opiekować ma Ministerstwo Robót Publicznych, z budżetów, tobyśmy musieli dojść do fatalnych wniosków. Jeżeli wydawaliśmy na te ogromne prace mało, to dla bardzo prostej przyczyny, bo Skarb Państwa nie był w możności więcej pieniędzy na te rzeczy dawać. Więc budżet nasz i tegoroczny i z lat poprzednich nie może być świadectwem stosunku Rządu i Sejmu do tych zagadnień. Jednakże jedno należy podnieść na korzyść Rządu w ostatnich latach, mianowicie, że mimo trudności, a w każdym razie mimo tego, że sytuacja finansowa nasza nie poprawiła się znacznie, asygnował na te same działy pracy znacznie więcej, niż w dawniejszych latach.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#PPączek">Rozwój budżetu Ministerstwa Robót Publicznych obserwujemy właściwie dopiero od roku 1927/28. Przedtem budżet Ministerstwa Robót Publicznych był w stosunku do naszego ogólnego budżetu państwowego mniejszym, niż jest obecnie, mimo że obecnie cały budżet państwa jest większy. Wogóle ten resort był Kopciuszkiem, który traktowany był trochę po macoszemu. Dopiero w ostatnich latach widzimy rozwój, bo — mówię w okrągłych cyfrach — w roku 1929/30–162 miljony, w roku 1930/31–161 miljonów, a w roku 1931/32 — ta suma wynosi 249, prawie 250 miljonów.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#PPączek">Jeżeli jeszcze Ministerstwo Robót Publicznych w innych dziedzinach pracy wejdzie na tę samą drogę, na którą weszło przy budownictwie dróg, to nie ulega najmniejszej wątpliwości, że będzie w stanie przez przełożenie ciężaru ze Skarbu Państwa na zainteresowanych, względnie na tych, którzy najwięcej świadczyć powinni — te kwoty, jakie są potrzebne Ministerstwu Robót Publicznych, powiększać w następnych latach.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#PPączek">Ustawa o użeglowieniu Wisły wchodzi również na tę samą drogę. O regulacji Wisły i o regulacji naszych rzek jest mowa od tylu lat w Polsce, jest już ogromna literatura w tej dziedzinie, wiele prac i projektów, ale nie mogliśmy dotąd wyjść z tego stanu. Ministerstwo Robót Publicznych projektuje ustawę o użeglowieniu Wisły, w której jest odpowiedni artykuł o funduszu użeglowienia Wisły, który to fundusz będzie miał swoje dochody, co niewątpliwie tę sprawę posunie naprzód. W każdym razie chcę stwierdzić, że Rząd wchodząc na tę drogę, która przełamuje nasze dotychczasowe braki w dziedzinie finansowania tych zadań, które Ministerstwo Robót Publicznych ma przed sobą, a Sejm akceptując to stanowisko przez uchwalenie ustawy o Państwowym Funduszu Drogowym, weszły na dobrą drogę.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#PPączek">Na stronicy 27 sprawozdania generalnego, gdzie są wyszczególnione paragrafy, tytuł § 10 powinien brzmieć nie: „Utrzymanie dróg i mostów państwowych” — lecz: „Dotacje Skarbu Państwa na Państwowy Fundusz Drogowy”.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#PPączek">Następnie na stronie 79 i 80 są poprawki mniejszości komisji. Gros tych poprawek dotyczy wydatków personalnych. Jedna kategorja zmierza do obniżenia poborów pracowników państwowych o 15%. To są poprawki, które się powtarzają przy wszystkich resortach. Druga kategorja poprawek, która również przy wszystkich resortach się powtarza, zmierza do obniżenia etatów o 4%. Wypowiadam się przeciw tym poprawkom. Z innych poprawek są takie, które się łączą z obniżeniem etatów lub poborów urzędniczych, więc z mojego punktu widzenia jako referenta, zasługują na odrzucenie.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#PPączek">Pozatem jest jedna kwota, na którą chcę zwrócić specjalną uwagę, t. j. 363 miljony na stronie 80 generalnego referatu. Mianowicie p. Rymar wnosi o zmniejszenie tej kwoty o 1.928.000 zł. To jest wydatek na gmachy reprezentacyjne Wawel, Zamek w Warszawie i t. d. Wypowiadam się przeciwko tej poprawce z tego powodu, że jeżeli tam już była prowadzona praca i wydaliśmy dużo pieniędzy, to niepodobna jej teraz przerywać, bo jest rzeczą wiadomą, że im dłużej się będzie pracę prowadziło, tem drożej będzie kosztowała, a ponadto przerywając pracę, moglibyśmy doprowadzić do częściowego zmarnowania tych sum, które już wydaliśmy na nią.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#PPączek">Proszę o przyjęcie budżetu, według wniosku Komisji Budżetowej, mianowicie po stronie wydatków 118.778.000, po stronie dochodów 218.246.245 i o odrzucenie wszystkich poprawek mniejszości.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekPiłsudski">Do głosu nikt się nie zapisał. Uważam, że dyskusja jest wyczerpana. Przechodzimy do następnego punktu, do dyskusji szczegółowej nad budżetem Ministerstwa Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#WicemarszałekPiłsudski">Jako sprawozdawca głos ma p. Sanojca.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PSanojca">Wysoki Sejmie! W sprawie budżetu Ministerstwa Reform Rolnych należałoby wziąć pod uwagę następujące sprawy.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#PSanojca">Państwo nasze winno z obecnego kryzysu gospodarczego wyjść zwycięsko. Wszystkie klasy społeczne winne do tego dzieła dołożyć starań, ponieważ wszyscy są w tem zwycięstwie zainteresowani. Tak Rząd i Sejm, jak i społeczeństwo całe powinny wytężyć wszystkie siły, żeby się nie dać złamać złym czasom. Rząd czyni co może. Mamy nadzieję, że wytrzymamy, mamy nadzieję, że z tych ciężkich czasów wyjdziemy zwycięsko.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#PSanojca">Kiedy zwyciężymy i jako naród i jako państwo? Zwyciężymy wtedy, gdy nasze gospodarstwo narodowe dostosujemy do nowych warunków, do panującej konjunktury, zwyciężymy wtedy, gdy wytwórczość naszą, gdy płody rolne i wyroby przemysłowe naszego kraju zdołają zaspokoić i zapotrzebowanie wewnętrzne i na rynkach międzynarodowych zdołają wytrzymać konkurencję.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#PSanojca">Kryzys uderzył przedewszystkiem w rolnictwo. Rolnictwo nasze nie było należycie przygotowane do odparcia tego uderzenia, to też wskutek tego kryzysu zapanowała na wsi duża nędza. Nędzę tę wywołał głównie ten czynnik, że przy 50%-owej prawie zniżce cen płodów rolnych, ceny artykułów przemysłowych, potrzebnych dla rolnictwa i dla rolnika, pozostały prawie niezmienione. Nie tu miejsce jednak na szczegółowe omawianie tej sprawy.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#PSanojca">Omawiany przezemnie resort, to dział zagadnień rolnych w ścisłem tego słowa znaczeniu, to dział zagadnień chłopskiej rolnej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#PSanojca">Ministerstwo Reform Rolnych to czysto chłopskie ministerstwo. Scalanie gruntów, parcelacja, likwidacja serwitutów, meljoracje, kredyty rolne, to dziedziny tego zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#PSanojca">Jaki jest cel wysiłków Rządu i społeczeństwa polskiego w tych dziedzinach? Celem tym jest podniesienie wydajności ziemi i pracy na roli, a z tem łączy się sprawa wzmożenia siły wytwórczej, siły gospodarczej chłopskiego gospodarstwa. Siła gospodarcza drobnego rolnika chłopa ma i dla Rządu i dla państwa i dla całego narodu ogromne znaczenie. Budżet państwa, jego wysokość i wartość zależy przedewszystkiem od siły płatniczej szerokich mas chłopskich narodu, a siła płatnicza opiera się głównie na dochodowości gospodarstw małych. Tak wojsko, jak podatki, bezpośrednie, jak i pośrednie, czy dochody z monopoli i opłat skarbowych głównie zależą od siły gospodarczej najszerszych warstw narodu. Musimy utrzymać jako aktywny nasz bilans handlowy i płatniczy i musimy utrzymać nasz budżet państwowy nietylko w równowadze ale i na odpowiednim poziomie, aby siła Państwa gospodarcza, czy kulturalna nie ucierpiała. I to w dużej mierze zależy od gospodarczej siły chłopa, od siły dochodowej i płatniczej jego gospodarstwa.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#PSanojca">Podnoszenie siły gospodarczej chłopa ma znaczenie dla przemysłu i handlu, rzesze bowiem gospodarzy małorolnych to najmocniejszy kupiec i nabywca na rynku krajowym dla przemysłu i handlu. Gdy siła gospodarcza chłopa pada, gdy nędza go gniecie i dochodowość gospodarstwa chłopskiego maleje, następuje zmniejszenie się zakupów po sklepach i magazynach, a w ślad za tem idzie zmniejszenie się zamówień po fabrykach i zakładach przemysłowych, a potem ograniczanie dni pracy w fabrykach i tak przemysł, jak handel, jak szerokie rzesze pracujących w tej dziedzinie tracą zarobki.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#PSanojca">Jak tę siłę gospodarczą chłopa i dochodowość gospodarstw chłopskich podnieść? Zasilanie karłowatych gospodarstw ziemią przy parcelacji, komasacji i likwidacji serwitutów prowadzi do intensywnej gospodarki chłopskiej. Do tego samego celu prowadzi komasacja, oszczędzająca chłopu bieganiny po rozrzuconych działkach i dająca mu większą gwarancję dokonania należytego sprzętu, tudzież uprawy i nawiezienia roli, czyli utrzymania jej na wysokim poziomie kultury ziemi. Finansowanie przez odpowiedni kredyt czy meljoracji, czy zakładania sadów przemysłowych, słowych, czy stawów gospodarskich, czy obór rasowych, czy hodowli nierogacizny, czy tuczenia drobiu i t. p., czy też finansowanie przetwórni rolnych, jak mleczarnie, bekoniarnie, winiarnie i t. p., finansowanie takich spraw, jak kooperatywy rolne, jak budowa chłodni, a nawet założenie linji okrętów-chłodni dla transportu płodów rolnych, to wszystko rolnictwu naszemu, szczególnie gospodarstwu chłopskiemu daje i dawać będzie szanse nietylko zwycięskiego przetrzymania kryzysu, ale nawet zdobycia w konkurencji z innemi krajami korzystnych rynków sprzedaży na międzynarodowym odcinku, a przez to pomnożenia dochodów z tego gospodarstwa, Przecie godnem uwagi jest następujące zjawisko: Zbożowa gospodarka najbardziej zawiodła, co nam wykazuje obecny kryzys rolny. Produkcja mięsa okazała się mocniejsza. Nabiał okazał się jeszcze mocniejszy. Ale nawet w każdym z tych trzech działów, gdy mórg daje 30 q pszenicy, a nie 10, można i przy dzisiejszych cenach wytrzymać. Tak samo gdy roczny udój krowy daje. 6,000 litrów, a nie 3.000 litrów, czy 2.000 litrów. Posiadanie mlecznej obory, złożonej z 6 krów dających po 6.000 litrów mleka rocznie, wyraża się w sumie dochodu brutto 10.800 zł, to jest około 11,000. Utrzymanie takich 6 krów na 20-morgowem gospodarstwie nie przedstawia żadnych trudności, a kwoty 10.000 zł bliskim jest zysk roczny pracującego na tem gospodarstwie chłopa ze swoją rodziną.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#PSanojca">Niestety, takich gospodarstw chłopskich w Polsce jest niebardzo wiele. Lecz chłopi i dziś trzymają na pięciu morgach, a nawet na trzech morgach po 2 krowy, a dwie krowy mleczne, dające po 6.000 litrów rocznie, dają mleka wartości 3.600 złotych rocznie. Trzeba tylko, żeby krowy były mleczne. W tem bieda, że krowy chłopskie mają zazwyczaj bardzo niski stopień mleczności. Jeden mórg sadu, czy jeden mórg stawu, racjonalnie założonego i prowadzonego, da i dziś dużo więcej niż najlepiej utrzymany i obrobiony mórg pszenicy. Nie wszędzie należy zakładać sady albo stawy, ale przecie w wielu okolicach to jest wskazane, da to wzmożony dochód, ale na to — to trzeba podkreślić bardzo mocno — na to wszystko potrzeba i racjonalnego kredytu i trochę wiedzy. Trzeba, jednem słowem, lepszej organizacji rolnej niż dzisiaj. Cóż bowiem można zrobić, gdy działka gruntu to morga ziemi lub pół morgi, a gdy jest jej dwie morgi, to w pięciu kawałkach, daleko od siebie porozrzucanych, I jakież inwestycje dadzą się w rolnictwie wykonać bez odpowiednich kredytów?</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#PSanojca">Reforma rolna to wielkie dzieło inwestycyjne, dokonywane przez chłopów przy pomocy państwa w dziedzinie gospodarstwa chłopskiego rolnego. Obecny kryzys rolny powinien nawet najbardziej zatwardziałych wrogów chłopa, nawet najbardziej zatwardziałych wrogów reformy rolnej przekonać o wielkiej wartości reformy rolnej, i dla rolnictwa i dla całokształtu gospodarstwa narodowego i dla finansów Państwa. Niestety, nawet obecny ciężki kryzys rolny, który tak wiele powinien nauczyć, nie zmienił wrogiego stosunku Związku Ludowo-Narodowego do reformy rolnej. Jak zawsze, tak i teraz wystąpili oni przeciw reformie, a smutnej roli wykonania ataku na budżet Ministerstwa Reform Rolnych podjął się poseł Związku Ludowo Narodowego p. Kawecki. Oto jego główne wnioski, W dziale trzecim par. 11 zmniejszyć kwotę wydatków o 900,000 zł. Co to za wydatki? Paragraf 11 to wydatki na prace scaleniowe. Pamiętam, jak ziemianie ze Związku Ludowo-Narodowego nas pouczali, że oni są zwolennikami racjonalnej reformy, to znaczy takiej, która podniesie wydajność gruntu, a przede- wszystkiem są zwolennikami scalenia. A oto p. Kawecki stawia wniosek o obniżenie kwoty w budżecie, przeznaczonej na wykonywanie scaleń.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#PSanojca">Wniosek drugi: W dziale trzecim par. 12 zmniejszyć kwotę o 500.000 zł. Co to za paragraf? To wydatki na prace parcelacyjne. Zdawałoby się, że w bieżącym roku kryzysu parcelacja powinna iść mocno, Tymczasem p. Kawecki powiada: jest kryzys, nie parcelować.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#komentarz">(P. Kawecki: To Rząd wniósł o zmniejszenie.)</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#PSanojca">Niech Pan nie mówi o Rządzie, daj Pan spokój. Niech Pan nie zapomina, że Pan kiedyś też miał rządową ziemię. Wniosek p. Kaweckiego, który, nie wiem dlaczego, ma jeszcze odwagę odzywać się, zmierza do obcięcia 1/3 kwoty, proponowanej przez Rząd, całej 1/3.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#PSanojca">Wniosek trzeci: W dziale trzecim par. 13 zmniejszyć o 110.000 złotych. Co to jest? To wydatki przy znoszeniu serwitutów. Również Związek Ludowo-Narodowy udowadniał niejednokrotnie i pouczał, że czemprędzej należy serwituty zlikwidować, bo to i dla właścicieli lasów i dla właścicieli służebności jest niedogodne, A oto p. Kawecki stawia wniosek o skreślenie kwoty w tym paragrafie, niechaj nie wykonywa się dzieło likwidacji serwitutów.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#PSanojca">A dalej wniosek czwarty p. Kaweckiego: W dziale 4 par. 11 zmniejszyć o 1.600.000 zł, więc nie o bagatelną sumę. Co to jest? To pomoc kredytowa Rządu dla chłopów przy scalaniu gruntów. Zdaniem p. Kaweckiego kredyt w tej dziedzinie tego roku jest niepotrzebny.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#PSanojca">Idziemy dalej: wniosek 5-ty: w dziale 4 § 17 zmniejszyć o 200.000. Co to znowu? To opieka nad gospodarstwami chłopskiemi, powstałemi w wyniku przebudowy ustroju rolnego. Muszę znowu zwrócić uwagę, że Zw. L. N. zawsze starał się przedstawić siebie jako wielkiego opiekuna kultury rolnej i mówił: wy bolszewicy w partji chłopskiej, chcecie grunty pańskie rabować, a my chcemy o kulturę rolną dbać. Więc i w tym wypadku p. poseł Kawecki stawia wniosek, w którym powiada, aby nie dać pieniędzy na utrzymanie nowopowstałych gospodarstw w wysokiej kulturze.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#PSanojca">Idźmy dalej: wniosek 6.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#komentarz">(Głos: To nie jest wiec. Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#PSanojca">Tak jest, proszę Pana, to nie jest wiec. Tak jest proszę Pana, to jest opieka nad gospodarstwami. Pan wie, co to znaczy przy dzisiejszej ekstensywnej gospodarce kryzys rolny? I Pan wie, że wiedza i pieniądze to jest droga do intensywnej gospodarki. A Pan powiada tymczasem, aby nie dać pomocy kredytowej i fachowej, bo pomoc kredytowa to są pieniądze, a pomoc fachowa to jest właśnie pozycja, z której Pan chce skreślić 260.000. To jest opieka nad gospodarstwami, powstałemi już po scaleniu czy po parcelacji, czy po innych robotach, przeprowadzonych celem przemiany ustroju rolnego w Polsce.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#PSanojca">Idźmy dalej; w dziale 5-ym § 18 pozycja 1: zmniejszyć o 4.121.000. A co to jest? To sprzedaż parceli i gospodarstw chłopskich i tworzenie zapasu ziemi przez przymusowy wykup. Ja wiem, że to p. posłowi Kaweckiemu nie jest bardzo potrzebne, ale Państwo, Panie Pośle Kawecki, ale chłopi i naród domaga się, ażeby czemprędzej tę sprawę doprowadzić do końca.</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#PSanojca">Cyfry te i wnioski mówią same za siebie. Musimy się z całą stanowczością tym wnioskom przeciwstawić. Komisja Budżetowa odrzuciła i te i resztę wniosków p. posła Kaweckiego, w imieniu też Komisji proszę Wysoką Izbę o odrzucenie ich na plenum. Wnioski te to krzywdzący anachronizm, to lekceważenie elementarnych potrzeb naszego gospodarstwa narodowego, to lekceważenie konieczności dostosowania tego gospodarstwa do nakazów chwili doby bieżącej. Wnioski te to jest zuchwałe rzucenie rękawicy, to wyzwanie, rzucone w roku klęski, w roku kryzysu przez właściciela folwarku, endeka, domagającym się słusznie reformy rolnej szerokim rzeszom pracującego narodu — chłopa polskiego.</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#PSanojca">Gdzież ten chłop ma pójść, Panie Pośle Kawecki, jeśli się nie ma robić reformy rolnej, co ma z sobą robić? Setki tysięcy bezrobotnych świadczy, że w miastach nie czekają na chłopa z pracą i z zarobkiem. Do Stanów Zjednoczonych chłop nie może jechać. Do Kanady też nie. Do Francji też nie. Do Niemiec? Przed wojną z samej Kongresówki szło na roboty sezonowe do Niemiec około 350.000 robotników sezonowych rolnych rocznie, a z Małopolski od 270 do 280.000 rocznie. Teraz Niemcy kontyngent robotników sezonowych z całej Polski ograniczyli do 35.000. Mają swoich 3 miljony bezrobotnych, więc nic dziwnego. Do Danji nie wołają na roboty, do Szwecji też nie, ustała nawet sezonowa emigracja na roboty w lasach Slavonji czy Rumunji.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#PSanojca">Reforma rolna nie jest lekarstwem na wszystkie bolączki chłopskie i wszelkie potrzeby społeczne, ale reforma rolna w dużej mierze jest w stanie ulżyć niedoli chłopskiej, zająć ręce robocze chłopa, przysporzyć mu chleba i dochodu z gospodarstwa, a Państwu przysporzyć silne gospodarstwa i dobre jednostki płatnicze i dobrych żołnierzy. To też Rząd obecny, zdając sobie w całej pełni sprawę z tego, jak wielką wartość ma. reforma rolna i dla potrzeb chłopskich i dla potrzeb Państwa, zgodził się na proponowane przezemnie wnioski, zmniejszające koszta administracji w tym resorcie, by jak największa suma mogła być przeznaczona na wydatki rzeczowe, na wykonanie reformy rolnej, ażeby kompresja nie dotknęła tych działów, ale zato dotknęła administrację przy odpowiedniej oszczędności. Wnioski te Komisja Budżetowa uchwaliła, ja też w imieniu Komisji proszę, żeby budżet Ministerstwa Reform Rolnych Wysoka Izba raczyła uchwalić w brzmieniu, przedłożonem przez referenta generalnego, w którem te poprawki mają wyraz.</u>
<u xml:id="u-17.24" who="#PSanojca">Oświadczam się przeciw wnioskom pp. Nowickiego, i Łuckiego, i Matczaka, mającym raczej demonstracyjne znaczenie.</u>
<u xml:id="u-17.25" who="#PSanojca">Co do wniosków p. Posła Wyrzykowskiego zajmuję stanowisko zgodne z większością Komisji Budżetowej, które zajął tak p. Minister Skarbu, jak generalny referent.</u>
<u xml:id="u-17.26" who="#PSanojca">Mam też apel i jako referent i jako polityk chłopski, apel do Rządu w następującej sprawie: Obniżyła się tego roku gwałtownie normalna dochodowość gospodarstwa rolnego. Chłop niezadłużony wiąże jakoś koniec z końcem, chłop zadłużony jednak ugina się pod ciężarem wysokich procentów i często nie może zapłacić amortyzacyjnych rat. Jest ogólny sąd, że kryzys obecny potrwa dłużej. Pożyczki meljoracyjne, parcelacyjne oraz na przeróżne inwestycje rolne: kupno maszyn, naprawę domów, kupno krów i t. p. zaciągnięte zostały przeważnie w latach wysokiej konjunktury rolnej, kiedy i zboże i żywiec płacony był wysoko, zaś artykuły przemysłowe, potrzebne chłopu gospodarzowi, nie były droższe, niż w czasie obecnego kryzysu, tedy dochodowość z gospodarstwa chłopskiego wówczas była większa. To też gospodartswo to wytrzymywało nawet wysokie oprocentowanie pożyczek. Dziś piekące stały się dwie sprawy. Pierwsza — to konieczność obniżki procentów przy kredytach rolnych, druga — odroczenie terminu zwrotu kwot, danych instytucjom kredytowym, gminnym i powiatowym przez Bank Rolny do rozprowadzenia między chłopów. Terminy zwrotu zapadają przed 1 kwietnia b. r. Tego zwrotu dokonać ani kasy gminne, ani kasy powiatowe komunalne nie mogą bez doprowadzenia gospodarstw chłopskich w bardzo wielu wypadkach do bardzo ciężkiej sytuacji i do skarg sądowych. To samo dotyczy spółdzielni rolniczo-handlowych, które dawały kredyty rolne. W razie rygorystycznego ściągania obecnie, przed 1 kwietnia, w czasie przednówkowym, kredytowanych tym spółdzielniom kwot, grozi im katastrofa, do czego przecież dopuścić nie należy.</u>
<u xml:id="u-17.27" who="#PSanojca">Wogóle nieco inaczej niż dotychczas musi być zorganizowany kredyt rolny. Tego domaga się i potrzeba i czas. Należy rozbudować kredyt rolny średnioterminowy na 2 do 5 lat, zaś kredyt krótkoterminowy traktować jako w zasadzie kredyt 12 miesięczny. Nawet kredyt rolniczy handlowy obracać się winien w ramach 6–12 miesięcy. Kredyt długoterminowy winien obejmować tylko kwoty wielkie, dawane na zakładanie gospodarstw, dawane na kupno dużej ilości ziemi, budowę domów i budynków gospodarczych, drenowanie gruntów i t. p., przyczem suma wynosiłaby 10 do 50,000 zł na 10 do 50 morgowe gospodarstwo. Kwoty od 1.000–5.000, przeznaczone na rozbudowę i inwestycje gospodarstw rolnych, winne być dawane na 2–5 lat gospodarstwom 5 do 50 morgowym. Drobniejszym gospodarstwom kredyt ten musiałby być dawany w mniejszych kwotach na tę samą ilość lat. Długoterminowy kredyt inwestycyjny nie powinien być dawany na więcej niż na 4%, a kredyt średnioterminowy na więcej niż na 8% . Do tej stopy oprocentowania winne być dostosowane i lokaty Skarbu w Banku Rolnym i papiery wartościowe Banku Rolnego.</u>
<u xml:id="u-17.28" who="#PSanojca">Mam jeszcze jeden apel do p. Ministra Reform Rolnych. Trzeba koniecznie poczynić ulgi tym chłopom, którzy dawno nabyli działki z parcelacji rządowej, a szacunki tych działek odbyły się dopiero w roku 1929/30, w latach wysokich cen ziemi. Bez ulg, czeka tych ludzi ruina, niczem niezasłużona. Ministerstwo może pomóc tym ludziom, którzy niezasłużenie popadli w ciężkie położenie. O to też proszę, w ramach, oczywiście, możliwości Rządu. Na tem kończę swój referat.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekPiłsudski">Głos ma p. Nowicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PNowicki">Sprawa naprawy ustroju rolnego w Polsce uznana jest przez wszystkie bez wyjątku stronnictwa za nader pilną, wymagającą wysiłków całego społeczeństwa, gdyż od zrealizowania jej zależy w znacznym stopniu podniesienie się ogólnego dobrobytu w Polsce. Sposoby rozwiązania tego ważnego zagadnienia wyobrażano sobie oczywiście różnie.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PNowicki">Kiedy po przewrocie majowym uspokajano panów ziemian, że rewolucja ta nie będzie miała rewolucyjnych konsekwencyj, można było mieć nadzieję, że przynajmniej te ustawy, które w tej dziedzinie posiadamy, będą z całą skrupulatnością przeprowadzane i że na cele reformy rolnej nie będzie żałować się środków. Niestety, w bardzo krótkim czasie musiało nastąpić rozczarowanie. Dowiedzieliśmy się, że zasadą Rządu jest przeprowadzenie małej reformy rolnej, któraby polegała na likwidowaniu serwitutów, na znoszeniu służebności, z jednoczesnem uzupełnianiem karłowatych gospodarstw, oczywiście, odpadkami z folwarków po dość wysokich cenach, wreszcie na zezwalaniu na przeprowadzanie bezplanowej parcelacji.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#PNowicki">Mamy do czynienia w dziedzinie rolniczej z polityką wielko-obszarniczą Rządu. Objawia się to różnemi ulgami, kredytami, dawanemi wielkiemu ziemiaństwu, wprowadzeniem ceł wwozowych na zboże, premji eksportowych i t. d. Z drugiej zaś strony bezradność Rządu wobec spekulacyj parcelacyjnych przyczynia się także do podnoszenia cen ziemi parcelowanej. Rząd, według naszego przekonania, znacznie przyczynił się do podnoszenia cen ziemi parcelowanej, a mianowicie w ten sposób, że dostosował ceny ziemi w parcelowanych majątkach państwowych do cen, obowiązujących na rynku prywatnym, a pozatem przez udzielanie kredytów w początkowem stadjum każdemu, kto po te kredyty się zgłosił, tak, że ze szczupłych stosunkowo kredytów mogli korzystać także i zamożniejsi włościanie. Jeżeli zważymy, że jednocześnie kredyty udzielano tym, dla których reforma rolna została przeprowadzona, a więc właścicielom karłowatych gospodarstw, bezrolnym i robotnikom rolnym, tak, że przy nabywaniu ziemi znaczną część gotówki musieli oni otrzymywać na rynkach prywatnych, na bardzo niedogodnych warunkach i wysoko oprocentowaną, to zrozumiemy, że w tych warunkach cena ziemi musiała rosnąć.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#PNowicki">Ta polityka Rządu, według naszego przekonania, miała na celu stworzenie dla ziemian takich warunków, aby mocno siedzieli na swoich folwarkach i ażeby parcelacja, jeżeli dokonywuje się jej, nie wywoływała skarg ze strony ziemian, aby była dla nich właściwie interesem.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#PNowicki">W takiej sytuacji nadszedł kryzys w rolnictwie, stawiający wszystkich rolników w rozpaczliwem położeniu. I oto Rząd mobilizuje wszystkie siły i rzuca bardzo znaczne środki, aby znowu ratować wielką własność rolną, która nawet w najpomyślniejszych dla rolnictwa czasach, bo w latach 1926/28, jednak nie potrafiła w stosunku do państwa wywiązywać się ze swoich obowiązków podatkowych.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#PNowicki">Nie chcę tutaj charakteryzować pomocy finansowej, bo te sprawy są znane. Chcę stwierdzić, że w tym ciężkim dla robotników rolnych czasie, ciężkim dlatego, że wskutek niskich cen płodów rolnych realne zarobki wszystkich robotników rolnych zmniejszyły się przeciętnie o 25%, rządowa Komisja Rozjemcza obniża zarobki wszystkich robotników o 10 do 30%. Jest to pociągnięcie robotników rolnych do świadczeń na rzecz obszarników.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#PNowicki">Jednocześnie Rząd ogranicza prace nad naprawą ustroju rolnego. Kredyty na kupno ziemi nie są obecnie udzielane. Zgłoszony został przez Rząd projekt ustawy, ograniczający kontyngent parcelacyjny o połowę z 200.000 na 100.000 ha, ażeby ziemianie nie byli obowiązani parcelować w tym czasie, który jest właśnie najodpowiedniejszym do przeprowadzenia reformy rolnej. Wiadomo, że w dzisiejszych warunkach ceny ziemi znacznie spadły. Nie chcę przez to powiedzieć, żebym uważał ceny, obowiązujące na rynku obecnie, za dość niskie, nie, są one jeszcze dużo za wysokie, tem niemniej są niższe niż były dawniej, i byłoby to pewnem ułatwieniem nabywania ziemi.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#PNowicki">Te zarządzenia hamują postęp reformy rolnej, bo w tej chwili nie da je ona złotych interesów ziemiaństwu.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#PNowicki">Dodajmy jeszcze, że w obecnych czasach wielu ziemian, którzy z tych czy innych powodów parcelują majątki, puszcza się na spekulację, wobec których Rząd jest bezradny. Np. niedawno w pow. płockim rozparcelowano majątek bez zezwolenia Urzędu Ziemskiego. Wytworzyła się sytuacja tego rodzaju, że Urząd nie chce interwenjować, albowiem co go to obchodzi? Do Urzędu właściciel się nie zgłaszał, a zatem Urząd uważa, że interwenjować w tych sprawach nie może. Hipoteka majątku jest obciążona i teraz włościanom, którzy popłacili bardzo znaczne sumy, propenu je się, ażeby te sumy zapisali znów na hipotekę i w ten sposób, w razie licytacji majątku, będą mogli przynajmniej część należności dla siebie wycofać.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#PNowicki">Mamy też bezustannie do czynienia z takiemi wypadkami, że już po parcelacji właściciel obciąża dalej hipotekę, zaciąga nowe pożyczki i włościanie, którzy nabyli ziemię, chcąc się ratować przed licytacją, są zmuszeni zgadzać się na płacenie za ziemię większych sum, niż umówione. W takich wypadkach ustawa przewiduje, że Rząd powinien wystąpić, powinien bądź dokończyć parcelacji na ryzyko i koszt właściciela, bądź też powinien przejąć majątek na własność i sam tę ziemię rozparcelować. Niestety, pod tym względem bardzo niewiele się zrobiło, a przeciwnie, w planach na przyszłość, w budżecie wydatki na ten cel mają być zredukowane o przeszło 1/3 sumy, proponowanej przez Rząd.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#PNowicki">Może jednak Rząd troszczy się przynajmniej o tych, którzy nabyli warsztat pracy. Wprawdzie nabywcy parcelowanych majątków państwowych otrzymali pewne ulgi w cenie ziemi i w oprocentowaniu, ale nie należy zapominać o tem, że szacunek ziemi w majątkach państwowych został przeprowadzony w 1928 r. kiedy cena ziemi była najwyższa. I oto mamy taki wypadek. W majątku państwowym, Kaliny Małe, pow. miechowskiego, rozsprzedawano ziemię po 4.400 zł za 1 ha. Nabywca 5 ha musi zapłacić za tę ziemię 22.000 zł. Doliczono do tego procent w ten sposób, że rozłożono spłacanie na 30 lat. W rezultacie w ciągu 30 lat rolnik będzie musiał spłacić 54000 zł, płacąc po 1.800 zł rocznie. Jeżeli weźmiemy pod uwagę obecną cenę zboża, to się przekonamy, że 100 centnarów metrycznych rocznie rolnik ten będzie musiał oddawać na procenty i amortyzację, za otrzymaną ziemię, a cały zbiór w najlepszym wypadku da mu 60 centnarów metrycznych.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#PNowicki">Tak się przedstawia sytuacja w majątkach państwowych, które zostały uprzywilejowane, dla których Rząd dał ulgi tak w cenie, jak i w oprocentowaniu.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#PNowicki">A jak się przedstawia ta sprawa w majątkach prywatnych, które prywatnie zostały rozparcelowane? Tu Rząd powiada: na to nic pomóc nie mogę: obciążenie kredytu ulgowego jeszcze w tej chwili nie jest aktualne dlatego, że dopiero po 5 latach nabywca ten kredyt musi zacząć spłacać; a pożyczki w listach zastawnych ustawowo muszą być zwracane i Rząd nie ma na to żadnych sposobów. Ale nie zapominajmy, że cała pożyczka w listach zastawnych i funduszu ulgowego normalnie w Polsce wynosiła około 70% rzeczywistego szacunku gruntów. Pozostawało około 30% luki, którą nabywca musiał zapełnić, szukając pożyczki na rynku prywatnym, bądź uzyskując od właściciela zgodę, ażeby ta luka była zapełniona w ciągu kilku lat. Trzeba na to w najlepszym wypadku około 10% rocznie na spłacenie amortyzacji, oraz przynajmniej 12% oprocentowania tej sumy. I teraz prószę sobie wyobrazić jak się ma czuć nabywca, który kupił ziemię w majątku prywatnym po cenie 3–4 tysiące złotych za hektar. Oczywiście wytrzymać nie może. Nic więc dziwnego, że grożą masowe bankructwa i masowe usuwanie się nabywców z roli. To też stwierdzała, że znajdujemy się wobec groźby masowego porzucania parcel przez nabywców i uważam, że w tej sytuacji konieczne są energiczne zarządzenia rządowe dla obniżenia ceny ziemi rozparcelowanej, zmniejszenia oprocentowania pożyczek, odłożenia terminów płatności rat w okresie kryzysu.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#PNowicki">W stosunku do innych włościan Rząd także zachowuje się z całą obojętnością. Słyszeliśmy zasadę wygłoszoną przez p. Ministra Rolnictwa, że interes rolniczy jest jeden, że nie można powiedzieć, że zboże jest produktem ziemian, a trzoda głównie chłopów. Nie zgadzam się z tym poglądem, gdyż wszystkie badania najbardziej bezstronnych instytucyj dowodzą, że ziemianie główny dochód czerpią ze zboża, włościanie zaś z hodowli. Gdyby jednak zdanie p. Ministra było słuszne, to czemuż tak wielki nacisk kładzie i tyle środków rzuca na poprawę cen zboża, ograniczając się jednocześnie do oświadczeń, i ż dba również i o hodowlę, ale nie przeznaczając na ten cel odpowiednich funduszów? Dla zatrudnienia bezrolnych i właścicieli karłowatych gospodarstw nic nie zrobiono, ograniczono wszelkie inwestycje do minimum, wskutek czego najbiedniejsi rolnicy znaleźli się w rozpaczliwem położeniu. Zupełny brak pracy uniemożliwia utrzymanie się przy warsztacie pracy, niszczy setki tysięcy rodzin chłopskich. Pogłębia to kryzys na wsi i w mieście.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#PNowicki">Wreszcie sprawa rozpięcia cen płodów rolnych i wytworów przemysłu. Są tu potrzebne radykalne środki naprawy, bo dziś chłop za swój produkt bierze 40–50% tego, co brał w 1927 r., płaci zaś 110% za produkty przemysłu. Różnica idzie do kieszeni wszelkiego rodzaju pośredników.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#PNowicki">Przyjrzyjmy się teraz budżetom rolnictwa i reform rolnych.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#PNowicki">W budżecie rolnictwa zauważymy: w stosunku do sum preliminowanych na rok 1930/31 projekt Rządu przewiduje zniżkę wydatków o 13%, Komisja Budżetowa obniża je o dalsze 4%. Jakież są charakterystyczne te obniżenia! Komisja Budżetowa skreśliła 1.300.000 zł. z pozycji przeznaczonej na obniżenie należności za przeprowadzenie meljoracyj, które to meljoracje w poprzednim okresie były przeprowadzone w ten sposób, że narażały włościan na bardzo wielkie straty, aż wreszcie musiano pociągnąć do odpowiedzialności kierowników instytucyj, którym ta meljoracja była przez Rząd powierzona. Jednocześnie w lasach państwowych fundusz meljoracyjny zmniejszono o 1/3.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#PNowicki">Koszty organizacji zbytu produktów rolniczych, budowa i prowadzenie odpowiednich zakładów, słowem produkcja roślinna i hodowlana zostały potraktowane w budżecie po macoszemu. Przecież organizacja zbytu, budowa i prowadzenie odpowiednich zakładów, jest to najskuteczniejszy środek do zwalczania tej szalonej krzywdy, jaką włościanie odczuwają wskutek tego, że za swoje produkty, które kosztują w mieście bardzo drogo, otrzymują poprostu grosze.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#PNowicki">Otóż co do organizacji zbytu produktów roślinnych z drobnych gospodarstw, to zmniejszono pozycję w budżecie w stosunku do roku poprzedniego o 86% , pozostawiając zaledwie 14% sumy zeszłorocznej. Co zaś do organizacji zbytu produktów hodowlanych, to wydatki zmniejszono o 33% w stosunku do roku poprzedniego, a gdy prównamy z zamknięciami rachunkowemi za r. 1928/29, to się okaże, że zmniejszono o 58%. Za to budżet na hodowlę ogierów, płodów bezsprzecznie wielkiej własności rolniczej, został ograniczony zaledwie o 7%.</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#PNowicki">Wydatki na poczet drobnego rolnictwa Komisja Budżetowa zmniejszyła o 14%. Wydatki na szkoły samorządowe zmniejszono naprzód w propozycji rządowej w stosunku do roku ubiegłego z 2.869.000 do 2.530.000. Komisja Budżetowa zaś obniżyła je dalej tak, że te wydatki zostały zmniejszone o 20%, tak samo jak i wydatki na oświatę pozaszkolną także o 20%. Widzimy więc, że w tym dziale skreślono przedewszystkiem część funduszów przeznaczonych na ulgi dla drobnych rolników, zatrudnienie bezrobotnych i małorolnych, na walkę z pośrednictwem oraz na oświatę.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#PNowicki">Redukcja wydatków w dziale reformy rolnej jest innego rodzaju. P. referent nam klarował, że starał się obniżyć wydatki administracyjne, ażeby w ten sposób powiększyć wydatki, przychodzące z pomocą drobnemu rolnictwu. Wprawdzie nie mogę sobie przypomnieć, żeby jakakolwiek suma przeznaczona na poprawę bytu drobnego rolnictwa przez p. referenta została wstawiona do budżetu, i ażeby Komisja taką poprawkę przyjęła; natomiast muszę zauważyć, że z sumy 175.000 w roku poprzednim Rząd skreślił 155.000 zł, a p. referent w swojej propozycji zaproponował skreślenie pozostałych 20.000 przeznaczonych na kontrolę prac scaleniowych, parcelacyjnych i innych. Wydaje mi się to zupełnie niewłaściwem, bo kontrola wykonanych prac zwłaszcza w dziedzinie komasacji jest potrzebna, bo jak Panom wiadomo, nie ma chyba komasacji, gdzieby pewna ilość włościan nie była pokrzywdzona i, proszę Panów, pod tym względem trzeba być w najwyższym stopniu ostrożnym, bo ta kontrola musi być najbardziej ścisła; uważam więc, że skreślenie to jest raczej szkodliwe.</u>
<u xml:id="u-19.22" who="#PNowicki">Tak samo Komisja Budżetowa zredukowała koszty na parcelację prywatną ze 150.000 na 75.000, więc o połowę i to w okresie, kiedy spekulacja parcelacyjna rozszerza się…</u>
<u xml:id="u-19.23" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nie rozszerza się, bo nikt nie kupuje).</u>
<u xml:id="u-19.24" who="#PNowicki">Owszem, parcelują, tylko o ile dawniej przy parcelacji znacznej części majątków nadużycia były stosunkowo małe, o tyle, Panie Pośle, w tych ciężkich czasach parcelują przede wszystkiem spekulanci, którzy drogą spekulacji chcą się odbić. Dlatego w tej sytuacji nadzór nad parcelacją prywatną bezwzględnie musi być wzmocniony.</u>
<u xml:id="u-19.25" who="#PNowicki">Znacznie zredukowano tak ważną sprawę, jak sumy, przeznaczone na wywoływanie i regulowanie hipotek; koszty wykonywania parcelacyj zastępczych, które w tym okresie.powinny być wzmożone, zostały zredukowane o 35%; wreszcie sumy, przeznaczone na fundusz ulgowy, zmniejszono z 8 miljonów z roku ubiegłego do 2 1/2 miljona na rok bieżący.</u>
<u xml:id="u-19.26" who="#PNowicki">Proszę Panów, jak z powyższego widzimy, w żadnej dziedzinie życia rolniczego drobny rolnik nie doznaje opieki od Rządu. Pod jednym względem może ta opieka jest roztoczona, mianowicie pod względem humanitarnym w interpretacji p. Ministra Spraw Wewnętrznych Sławoja-Składkowskiego. Widzimy, że za bieleniem płotów, za uwiązywaniem psów idzie konieczność wprowadzenia łańcuchów przy studniach, zaprzęgania koni do dyszla z prawej, a nie z lewej strony i szereg szykan, mających najczęściej podłoże polityczne.</u>
<u xml:id="u-19.27" who="#komentarz">(Głos na ławach BB: To nieprawda!)</u>
<u xml:id="u-19.28" who="#PNowicki">Owszem, to jest prawda i pod tym względem mamy bardzo smutne doświadczenia. Wystąpienie na wiecu, wypowiedzenie się za stronnictwami opozycyjnemi, wywołuje ze strony policji, lub poszczególnych urzędników władz bezpieczeństwa groźbę: „Czekaj, ty zobaczysz”. A potem pociąga się tych ludzi do świadczeń.</u>
<u xml:id="u-19.29" who="#PNowicki">W tej sytuacji, w jakiej się znajdujemy, uważam, że najważniejszą rzeczą byłoby przeprowadzenie masowej parcelacji, znalezienie na ten cel środków za pomocą ograniczenia wydatków administracyjnych. Budżet Rolnictwa i budżet Reform Rolnych idzie w odwrotnym kierunku i dlatego przeciwko tym budżetom się wypowiadamy.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Maksymiljan Malinowski.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#Marszałek">P. Maksymiljan Malinowski.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#Marszałek">Wysoka Izbo! Ktokolwiek z tego wysokiego miejsca będzie przemawiał, a jest albo ideowym zwolennikiem możności rozwoju drobnej własności, i utrwalenia się jej mocy, albo ideowym wyznawcą zasady, że Państwo Polskie może się wtedy jedynie umocnić, jeżeli reformę rolną, i naprawę całego ustroju rolnego przeprowadzi szczerze i w całej pełni, musi stwierdzić, że reforma rolna w Polsce od początku aż do dziś nie jest wykonywana z tą ideą głęboką utworzenia niezbędnej siły drobnego rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#Marszałek">Wszystkie, narody, które wskutek wojny światowej doszły do niepodległości dzieło poprawy ustroju rolnego nietylko zaczęły, ale już je ukończyły. Więc Estonja, więc Łotwa, Litwa, Czechosłowacja, Rumunja, Niemcy. Te. ostatnie ze specjalnem podkreśleniem przez siebie idei umocnienia „wału chłopskiego” na naszem pograniczu.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#Marszałek">W Polsce już w listopadzie r. 1918 rząd ludowy uznał tę sprawę jako ważną. W r. 1919 w lipcu uchwała sejmowa stwierdziła konieczność przeprowadzenia reformy rolnej stwierdziła, że „ustrój rolny Rzeczypospolitej Polskiej winien być oparty przedewszystkiem o silne, zdrowe i zdolne do intensywnej produkcji gospodarstwa włościańskie”. W rok po tej uchwale, w obliczu niebezpieczeństwa grożącego Państwu, jednomyślną uchwałą swoją Sejm wydaje ustawę; mocą której na przeprowadzenie reformy rolnej „przeznacza się majątki państwowe i inne podobne”, albo przymusowo wykupuje się majątki ponad 60, ewentualnie 180 ha.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#Marszałek">Wszystkie wymienione wyżej państwa zarządziły i wykonały reformę ustroju rolnego, nietylko dla idei natury ekonomicznej i socjalnej, ale także, i to nieraz głównie, dla idei polityczno - państwowej, dla ugruntowania bezpieczeństwa i mocy państwa. Wszak wiedziały, że niezałatwiona w ciągu 100 lat ostatnich w Rosji reforma rolna sprowadziła tam właśnie tę wielką i dziką rewolucję.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#Marszałek">Wysoki Sejmie! Łotwa, Estonja, Litwa, Rumunja widziały się zmuszone przez śpieszne wykonanie reformy ustroju rolnego odgrodzić swoje społeczeństwa od bolszewizmu Rosji, a Czechosłowacja przez dokonaną przez się w ciągu kilku lat reformę roztropnie wzmocniła swój narodowy stan posiadania i osiągnęła zadowolenie szerokich mas ludności wiejskiej, bo tu jako skutek niepodległości uzyskała dobrobyt i pewność swojego bytu, a więc zadowolenie. Niemcy — Prusy przez szczególną opiekę i wyjątkowo poważne ofiary pieniężne starają się umacniać „chłopski wał” rolny nietylko po swojej stronie, ale i po stronie naszej — polskiej państwowości.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#Marszałek">W chwili, gdy jesteśmy świadkami lub uczestnikami niebezpiecznego przesilenia gospodarczego w Polsce, gdy wewnętrzny stan polityczny i gospodarczy kraju budzi coraz poważniejszy niepokój, rozgoryczenie, albo wprost obawy o najbliższą przyszłość, gdy z widoczną dla wszystkich intencją wprowadzone jest nastawianie życia społecznego w kierunku wprost przeciwnym temu. jakiemu z pożytkiem dla swojej państwowości hołdują wymienione wyżej narody, a jakiego pragną i dla swego życia i spokojnej swej pracy także szerokie masy ludu polskiego — w chwili tej uważamy za konieczne objektywnie stwierdzić pewne fakty.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#Marszałek">Od wydanej przez Sejm w r. 1919 uchwały, a nawet od wydania przez Sejm ustawy z dnia 15 lipca 1920 r. zaszły i ustawicznie, aż do dziś zachodzą zmiany, odsuwające lub utrudniające szybkie i w pełni wykonanie koniecznej w Polsce ze względów politycznych, ekonomicznych i socjalnych parcelacji.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#Marszałek">Ustawa lipcowa z r. 1920 kazała stosować przymus wykupu ziemi dla tworzenia samodzielnie mocnych gospodarstw włościańskich bez licznych, nieraz bardzo precyzyjnie mogących być wyzyskiwanemi ograniczeń. w które już obfituje ustawa z dn. 28 grudnia r. 1925. Ustawa lipcowa z r. 1920 nie ogranicza kontyngentu ziemi, podlegającej przymusowemu wykupowi, kiedy ustawa z grudnia 1925 r. określa maksimum corocznego kontyngentu obszaru, przeznaczonego na parcelację, wprowadza rozmaite wyłączenia i artykuły, które dają możność uchylenia się lub przewlekania w nieskończoność parcelacji. Ministerstwo Reform Rolnych, niestety, poddaje się dość skwapliwie, a nieraz chętnie, tym utrudnieniom. Już w r. 1927 na 46.168 ha, wyznaczonych do przymusowego rozparcelowania przez urzędy ziemskie, przymusowi parcelacyjnemu uległo tylko 8.654 ha, a reszta — dobrowolnej najczęściej spekulacyjnej parcelacji. W r. 1928 parcelacja rządowa (majątków państwowych i Banku Rolnego) czyni 48.628 ha, a prywatna łącznie z parcelacją obszarniczego Banku Ziemiańskiego, który gotówką swą dopomagał Państwowemu Bankowi Rolnemu, — 168.200 ha. Z parcelacją prywatną rozwija się, jak rzekłem, spekulacja, wielce szkodliwa, bo wyzyskująca, więc utrudniająca rozwój nowopowstałych gospodarstw, dla zdrowego życia w nowopowstałych gospodarstwach objaw szkodliwy dla Polski. Z tego co się działo już w 1929 r. widzieliśmy skutki. Już w 1929 r. chłopi osadnicy narzekali, że nie mogą utrzymać ciężarów z powodu wysokich cen i wygórowanych warunków kupna. Ale podejmowane przez ugrupowania lewicowo-ludowe w roku 1929 i 1930 liczne próby zlikwidowania złych stron ustawy z grudnia 1925 r. przez czynniki rządowe były wyraźnie bojkotowane. Do rozpraw nad poprawkami temi i w roku zeszłym nie doszło nawet na komisji sejmowej i to jest fakt świadczący, że Rząd nie okazywał chęci uczynienia z reformy rolnej akcji spieszniejszego jej załatwienia w myśl potrzeb państwowej idei tkwiącej w tej reformie.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#Marszałek">Analogiczne znaczenie państwowo-gospodarcze i społeczne mająca ustawa o ochronie drobnych dzierżawców również nie była dopuszczona do znowelizowania jej, obecnie zaś, 27 stycznia na żądanie Rządu została przez Komisję Reform Rolnych odłożona nie wiadomo na jak długo.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#Marszałek">Sprawa więc ustalania gospodarstw drobnych, a przez to naprawy ustroju rolnego wyraźnie jest odkładana z krzywdą ludu, ze szkodą Polski.</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#Marszałek">Dziś stanęliśmy wreszcie wobec budzącego zdumienie faktu, że obecny Minister Reform Rolnych p. Kozłowski, występuje przed Sejm z wnioskiem, ażeby nawet kontyngent ziemi, przeznaczony przez ustawę z r. 1925 na parcelację, ograniczyć o 50%. Dzieje się to w chwili, gdy wieś polska liczy kilka miljonów bezrobotnych i gdy większa własność ochotnie sprzedaje ziemię prawie za bezcen, na weksle długoterminowe. W chwili, kiedy nie możemy poprzeć emigracji do Stanów Zjednoczonych, do Niemiec, do Francji, a również i do Peru, w tej chwili Rząd nie znajduje możności przeprowadzenia reformy rolnej, wykonania jej; przeciwnie ogranicza rozdzielenie ziemi między drobnych rolników do 50% kontyngentu. To są fakty, stwierdzające moje twierdzenie, że reforma rolna w wykonywaniu swojem jest zwężona — dawniej przed majem przez większość prawicową, obecnie po r. 1926 przez sanację.</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#Marszałek">Zmiany w traktowaniu idei naprawy ustroju rolnego w Polsce na niekorzyść tej naprawy zachodzą coraz wyraźniejsze. W ustawie z dnia 15 lipca 1920 art. 13 mówi: „Cena wykupna nieruchomości stanowić ma połowę przeciętnej ceny targowej, płaconej za majątki w danej okolicy”. W roku zaś 1928, w roku maksymalnego napięcia spekulacji prywatnej ziemią, instrukcja szacowania gruntów oddanych na parcelację z majątków państwowych, nakazuje niemal powszechne, trzykrotne podwyższenie cen ziemi.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#Marszałek">Dziś i p. Minister Reform Rolnych zwraca uwagę na ten fakt jako na wyraźną bolączkę, stwierdza, że szacunki z r. 1928 zbliżone były do ceny rynkowej ówczesnej. Sądzi on, iż obniżenie oprocentowania reszty ceny z 5 na 3% uratuje sprawę i zbyt wysokie ówczesne szacowanie ziemi i gospodarstw osłabi, że będzie to dowodem, że Państwo istotnie popiera zdrową parcelację, że nie chce ono, aby zbyt wysokie szacunki odstraszały lud rolny od osiadania na ziemi jako na warsztacie pracy, i że nie chce, ażeby lud był zmuszony do przymusowego wstrzymania płacenia procentów i rat.</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#Marszałek">Drobne dwuprocentowe ustępstwo w oprocentowaniu nie uratuje sprawy, jeśli szacunki zostaną w ustalonej na zasadzie instrukcji z r. 1928 cenie za ziemię. To też uważamy, że takie postawienie sprawy przez Rząd nie jest korzystne dla sprawy, o którą nam chodzi.</u>
<u xml:id="u-20.16" who="#Marszałek">Wysokie szacunki ceny ziemi w 1928 r., o zniżenie których niejednokrotnie zabiegałem w poprzednim Sejmie, na co zresztą jest dużo dowodów i w aktach Ministerstwa Reform Rolnych, — nie zostały zniżone. Domaganie się ludności, przedstawianie konieczności załatwiania tej sprawy nie osiągnęło żadnego skutku. Bo wszakże zmniejszenie o 2% oprocentowania za ziemię według szacunku r. 1928 nie uratuje osadników-parcelantów. Uratuje ich dopiero obniżenie samego szacunku ziemi conajmniej o 50–60%.</u>
<u xml:id="u-20.17" who="#Marszałek">Narzekania i płacze na zbyt wygórowane szacowania ziemi według instrukcji r. 1928, nietylko panują w b. Kongresówce, ale i na kresach zachodnich, że wspomnę tylko dobra Krotoszyńskie, w których płacze i narzekania osadników są wielkie i nędza wśród nich rośnie.</u>
<u xml:id="u-20.18" who="#Marszałek">W sprawie należytego obniżenia szacunków ziemi, stosowanych według instrukcji roku 1928, składamy Wysokiemu Sejmowi odpowiednie wnioski; tu stwierdzamy jedynie, że instrukcja rzeczona państwowo, gospodarczo i społecznie dla Polski jest szkodliwą; istnienie jej lud polski musi uznać za krok wstecz od kierunku istotnej „naprawy ustroju rolnego” przez rozdrobnienie wielkich obszarów, za krok wrogi dla ludności drobno rolnej, za ukłon raczej przyjazny w kierunku wielkiej własności i jej polityki za wszelką cenę utrzymania się na ziemi, a przez to i przy znaczeniu politycznem swego obozu w Polsce. Nieszczęście to Polski! I w ustawodawstwie, mającem regulować serwituty, również wprowadzono zmiany niekorzystne dla włościan, a korzystne dla większej własności. Obowiązaniśmy to stwierdzić, jako stwierdzenie faktu istniejących dotąd tendencyj, których w Polsce w wieku XX i w politycznych warunkach Polski być nie powinno, bo intencje te są dla Państwa naszego szkodliwe.</u>
<u xml:id="u-20.19" who="#Marszałek">Ustawa z 1920 r. o likwidacji serwitutów jasno określała wynagrodzenie za serwituty i dawała je „w ziemi i w lasach” indywidualnie do poszczególnych osad. Włościanie dostawali skutkiem tego wynagrodzenie w ziemi uprawnej, zazwyczaj przylegającej do wsi. Naprawa ustroju rolnego korzystała na tem. Ale nowelizujące tę ustawę rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 1 lutego 1927 r. wprowadziło już wielką dowolność urzędów ziemskich w dysponowaniu wynagrodzeniem; wprowadziło nietylko nieznaną dotąd zasadę oddawania za serwituty obszarów, „na których służebności mogą być prawnie wykonywane”, ale możność wynagradzania i „w innych użytkach” (torfowych). W praktyce znaczy to bagna i nieużytki.</u>
<u xml:id="u-20.20" who="#Marszałek">Stwierdzamy, że dopiero po wprowadzeniu tych i podobnych zmian i możliwości korzystnych dla własności obciążonej służebnościami — likwidacja ruszyła z miejsca i cyfry dokonanych likwidacyj rosną dopiero od chwili wyjścia omawianego rozporządzenia Prezydenta z dnia 1 lutego 1927 r. „W porównaniu z okresem ubiegłym — mówi o tem Minister Reform Rolnych, p. Staniewicz („Rolnictwo” rok II, tom II zeszyt 1 str. 39) — prace, związane z likwidacją serwitutów wzrosły przeszło jedenastokrotnie”. Przy ustawie poprzedniej praca likwidacyjna posuwała się mniej, niż żółwim krokiem, choć się o nią włościanie natarczywie upominali. Robota nie szła, do wykonywania ustawy nie dopuszczali zainteresowani w tem właściciele dziedziny obciążonej.</u>
<u xml:id="u-20.21" who="#Marszałek">Gotowość likwidowania serwitutów otworzyło im dopiero rozporządzenie z dnia 1 lutego 1927 r., zwłaszcza jego art. 24, pozwalający oddawać za serwituty bagna i inne nieużytki w miejscach nieraz odległych o 10 do 40 kilometrów od likwidowanej wsi (Ordynacja Zamoyska).</u>
<u xml:id="u-20.22" who="#Marszałek">W roku 1928, a następnie w latach 1929 i 1930 klub nasz starał się zmienić to krzywdzące włościan i ideę istotnej naprawy ustrój u rolnego rozporządzenie z dnia 1 lutego 1927 r.</u>
<u xml:id="u-20.23" who="#Marszałek">Niestety wnioski nasze w tym względzie i zapoczątkowanie pracy na Komisji Reform Rolnych były zawsze udaremniane, lub przewlekane aż do chwili zawieszenia prac Sejmu.</u>
<u xml:id="u-20.24" who="#Marszałek">I w tej więc sprawie włościanie polscy będą mieli żal do rządów pomajowych. Opiinja w tym względzie u włościan ustaliła się już tak samo, jak ta, która opiewa o krzywdach ludu w dawnych wiekach.</u>
<u xml:id="u-20.25" who="#Marszałek">W budżecie Ministerstwa Reform Rolnych lat ostatnich widnieją dwie kwoty: 300.000 zł. i 1.250.000 zł na pomoce i popieranie spółdzielczości i kultury i na propagandę w dziedzinie urządzenia gospodarstw, powstałych przy przebudowę ustroju rolnego, a więc na pomoce przy uprawie łąk i t. p. Była zresztą i kwota 500 do 600.000 zł na meljoracje, budowle i t. p. O faktach, świadczących o rezultatach tej pracy i wydatków sum powyższych w kraju jest głucho. A jeżeli się zwłaszcza przejeżdża przez Pomorze i Wielkopolskę, gdzie pragnęlibyśmy utrwalić tych, którzy przyszli tu z osadnictwa zwykłego lub z parcelacji domen państwowych, to musimy stwierdzić, że rezultatów wspomagania nowoparcelowanych lub innych osad, nie widzi się tu. W roku zeszłym zwracałem się do odpowiednich czynników, ażeby zwróciły na to uwagę, ale ze wstawiennictwa mego — wszak dla dobra ogólnego — rezultatu żadnego nie było; na co poszły paromiljonowe na ten cel przeznaczone fundusze — nie wiemy.</u>
<u xml:id="u-20.26" who="#Marszałek">Scalanie gruntów według cyfr Ministerstwa Reform Rolnych rozwija się pomyślnie i wyraża się w cyfrach maksymalnych do 500.000 ha rocznie. Bardzo dobrze! Pozostaje jednak fakt dużego procentu niezadowolonych z akcji scaleniowej i zniechęconych do jej rezultatów. W zeszłorocznem sprawozdaniu sejmowem dałem temu wyraz. Zmiany w tej mierze nie zaszły, zmian tych zainteresowani nie doznają.</u>
<u xml:id="u-20.27" who="#Marszałek">Gorzej jest z upełnorolnieniem wogóle, a przy scalaniu gruntów w szczególności. Upełnorolnienie — akt dla naprawy drobnego ustroju rolnego w Polsce zasadniczy i pierwszorzędnego znaczenia — nie zależy jednak ani od głoszonych przez ministrów, przez b. Ministra p. Staniewicza w szczególności, zasad i najpiękniejszych ich planów, ani od potrzeb w tym względzie gospodarczych i społecznych rolnictwa i Państwa. Zależy to przedewszystkiem od woli posiadaczy gruntów mogących iść na upełnorolnienie. Chłopi mówią pospolicie: jak pan dziedzic nie zechce, jak się uprze, a zwłaszcza, jeśli nie otrzyma żądanej od nas zazwyczaj wysokiej ceny za ziemię, to upełnorolnienia nie będzie; nie pomogą nawet namowy komisarza, które dla względów formalnych są przezeń robione.</u>
<u xml:id="u-20.28" who="#Marszałek">Na zgórą miljon gospodarstw, uznanych za karłowate, od początku samodzielności Państwa Polskiego aż do końca r. 1929 upełnorolniono 19.000 gospodarstw, a w ciągu pierwszych trzech kwartałów 1929 r. tylko 1228 gospodarstw z gruntów rządowych i prywatnych łącznie. Z prywatnych zapewne bardzo mało. W roku 1928 wypadków takich Ministerstwo Reform Rolnych podaj e 3 z obszarem 204 ha, a od początku 1929 r. do 1 października tego roku 6 wypadków z ogólnym obszarem 191 ha.</u>
<u xml:id="u-20.29" who="#Marszałek">W sprawozdaniu swojem za ostatnie 2 lata („Rolnictwo” styczeń 1930 r.) p. Minister Staniewicz podał dużo cyfr, podnoszących skuteczność pracy Ministerstwa Reform Rolnych, ale zupełnie pominął rezultat upełnorolnienia, który wszak uznawał za główny postulat naprawy ustroju rolnego w Polsce. Nie ma się czem pochwalić!</u>
<u xml:id="u-20.30" who="#Marszałek">Ale też art. 15 ustawy o reformie rolnej z 28 grudnia 1925 r., utrudniający Ministerstwu wykonywanie upełnorolnienia, bo uzależniający to od właściciela folwarku, od roku 1926 nie został znowelizowany. Dlaczego? Minister miał po temu możność, bo znowelizował np. ustawę o serwitutach. Znowelizowanie art. 15 ustawy z dn. 28 grudnia r. 1925 jest konieczne dla sprawy ustroju rolnego w Polsce, ale nie było i nie jest w interesie prywatnych właścicieli folwarków, więc go nie ma i akcji upełnorolnienia na właściwą miarę nie ma, chociaż jej tak Polska potrzebuje.</u>
<u xml:id="u-20.31" who="#Marszałek">Pozwolę sobie zwrócić uwagę Wysokiego Sejmu na tę właśnie okoliczność, że jakoś dziwnie się dzieje, że co jest istotną potrzebą kraju w dziedzinie naprawy ustroju rolnego, to od początku i od roku 1926 idzie z uporem, „jak z kamienia”. Kto w Polsce prowadzi w tem swoją politykę, wrogą reformom rolnym? Kto naprawdę jest za tendencje w tym względzie odpowiedzialny — - ministrowie, sfery wielkiej własności, czy jeszcze kto inny — kto bierze na siebie, odpowiedzialność za krzywdę wyrządzoną Polsce przez utrudnianie dzieła naprawy ustroju rolnego?</u>
<u xml:id="u-20.32" who="#Marszałek">Wyraźnym dowodem, że tak jest, jest i budżet, który mamy przed sobą. Wszak szczególnie od dwóch lat widzimy bardzo wielkie skreślenia funduszów na prace Ministerstwa Reform Rolnych, a w roku obecnym nietylko przedłożenie rządowe, ale i referent okrawa rozmaite wydatki, mojem zdaniem, ważne. P. referent w sprawozdaniu swojem wyraża zadowolenie, że Minister Reform Rolnych zgodził się na najdalej idące oszczędności w dziedzinie administracji. Nie wiem, czy można nazwać administracyjnemi takie oszczędności: akordy nadzorcze 185.000, drugi raz akordy nadzorcze 175.000, koszta nadzoru nad parcelacją prywatną lub scaloną 35.000, koszta wywoływania i regulacji hipotek 108.000, na koszta wykonywania parcelacji zastępczej, co jednakże jest tak niesłychanie ważne p. referent za zgodą Rządu skreśla 280.000 zł. Właściwie takie wydatki nie są wydatkami na administrację. Zapewne, że ludzie to wszystko wykonywują, ale zmniejszenie w tem personelu ograniczy wykonanie reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-20.33" who="#Marszałek">Chcę jeszcze zwrócić uwagę Wysokiego Sejmu na to, co się dzieje w Poznańskiem i na Pomorzu.</u>
<u xml:id="u-20.34" who="#Marszałek">Nie utrwalony tam jeszcze i nie wzmocniony należycie żywioł polski nie znajduje tam ze strony państwa, ze strony właściwie Rządu należytej opieki. Mówimy o emigracji, radzibyśmy wysyłać ludzi nawet do Peru, znajdujemy na nią nawet fundusze — przynajmniej były dawniej, nie wiem czy w tym roku są. W roku bieżącym, dzięki umowie z Niemcami 80.000 ludności niemieckiej ma prawo zostać na polskiej ziemi wbrew Traktatowi Wersalskiemu, który nam sprzyjał. Dzięki umowie z Niemcami dziś zrzekamy się nabytych praw. Jeżeli przeczytamy książkę Komarnickiego o postępach niemczyzny w naszych stronach od czasu Bolesławów, jeżeli przeczytamy dzieło prof. Zimmermana o tem, jak się odbywał ten „Drang nach Osten”, to musimy być zakłopotani tem, dlaczego nie robimy tak, żeby nasz żywioł polski na naszych odwiecznie ziemiach osadzać, utrwalać i umacniać. Chodzi o dwa czynniki. Chodzi o pozostawienie ziemi polskiej w reku żywiołu polskiego. A jeżeli mamy na wsi 5.000.000 bezrobotnych, to jakby to było dobrze, żeby chłopa polskiego osadzać tam na ziemi, którą nam skrzętnie wykupują, wydzierają za naszą zgodą i wolą. Umowa z Niemcami wyraźnie to przewiduje i stwierdza. Wiele z majątków anulacyjnych i rentowych będzie odebranych z rąk naszych i gdyby od tych, od których majątki można było przejąć, odkupiono je. bez krzywdy i osadzono swoich, wówczas dużo, dużo tej ziemi przeszłoby i utrzymało się w polskiem posiadaniu. A czy robi się wogóle coś, czy pracuje się dla osadników na Kresach Zachodnich? O Kresach Wschodnich wiemy, że się dla osadnictwa coś niecoś robi dla wzmocnienia materialnego i społecznego — i bodaj za wiele polityki sanacyjnej. Na Kresach jednakie Zachodnich osadnicy rolni za czasów Pańskiego, Panie Pośle, ministrowania, nie wiem z jakich względów, zostali zupełnie zdezorganizowani. Zamiast postawić ich w takich warunkach, aby stanowili tam siłę, robiło się wszystko — sam bywałem na takich zebraniach i widziałem, jak się przy pomocy urzędników i ludzi nieciekawych wprowadzało dezorganizację ze szkodą nietylko żywiołu polskiego, ale i dla gospodarczego stanu tego żywiołu. To uważam za złą stronę naszej gospodarczej polityki państwowej. Na to miałem zaszczyt kilkakrotnie w sejmach poprzednich zwracać uwagę, jednakże dotąd mój głos był głosem wołającego na puszczy.</u>
<u xml:id="u-20.35" who="#Marszałek">Tak samo rzecz się ma i ze Śląskiem Górnym. Są łam wielkie latyfundja fidei-komisowe. Pytam, ile myśmy ziemi z tych fidei-komisów oddali żywiołowi polskiemu? Pytam o to? P. Pszczyński zadłużony jest w podatkach tak bardzo, że powiadają, iż trzeba go zlicytować na dobro skarbu państwa.</u>
<u xml:id="u-20.36" who="#Marszałek">Czy Rząd myśli o tem, żeby obdłużono przez niepłacenie podatku ziemie przejąć i rozparcelować między żywioł polski? Jest go wielka gromada, są dziesiątki tysięcy, samych dzierżawców jest 36.000, a dzierżawią oni po ćwierć do pół ha ziemi, a posiadaczy jest około 20.000, którzy mają po morgu lub półtora, a wielki pan Pszczyński nie ma czem podatków płacić i jest we własności swej ochraniany. Ma on swego reprezentanta w Bytomiu, ten bardzo pilnie strzeże, by nie dopuścić, żeby panu na Pszczynie można cokolwiek okroić.</u>
<u xml:id="u-20.37" who="#Marszałek">Wysoki Sejmie. Jest moim świętym obowiązkiem, jak jest świętym obowiązkiem każdego z nas zwrócić na tę sprawę uwagę. Wszak wszyscy doskonale wiemy, jak przed kilkuset laty, już za Bolesława Chrobrego szedł zalew w tamte strony, i widzimy, jak nie poddał się zalewowi ten lud śląski, więc do dziś siedzi krzepko, choć w biedzie i w nędzy, ale siedzi. A cóż robimy dla niego, ażeby zdobywał większą siłę? Nie robimy nic. Pan Pszczyński ma 2/5 ziemi całego powiatu, a fidei-komis torfowisk na 70% wszystkiej ziemi w powiecie. A 120.000 ślązaków-polaków ma zaledwie po i do 2 ha, a 36.000 drobnych dzierżawców tamtejszych posiada drobne skraweczki ziemi za drogi czynsz dzierżawny.</u>
<u xml:id="u-20.38" who="#Marszałek">Wobec takiego stanu rzeczy jakże nikła na terenie Śląska jest parcelacja ziemi. W roku 1929 urzędy ziemskie zakupiły tu 1.383 ha przyczem miały 720 ha pozostałych z zakupu jeszcze w r. 1927. Przedsiębiorstwo osadnicze „Ślązak” zakupiło 1.649 ha i przejęte z domen państwowych 1.300 ha — razem 4.052 ha. Z tego w r. 1928 rozparcelowano 2.165 ha. W r. 1929. zakupiono ogólnie: urzędy ziemskie 1.441 ha, „Ślązak” 1.712 ha — razem 2.853 ha, z czego ogółem rozparcelowano łącznie z pozostałemu z lat poprzednich 4.032 ha. Jak widzimy nie bogato. Z 36,000 drobnych dzierżawców ilu uwłaszczono? A z 20.000 drobnych posiadaczy karłowatych gospodarstw ilu ich upełnorolniono?</u>
<u xml:id="u-20.39" who="#Marszałek">Nie mamy dostępu do cyfr, do Ministerstwa, więc nie wiemy, co się tam dzieje, tylko patrzymy na to, jak ślązacy-polacy płaczą na brak ziemi. A z tamtej strony, co się robi? Nietylko „wał chłopski” po tamtej stronie granicy jest bardzo silny, i silnie jest umocniony, ale wiemy wszakże, iż pieniądze niemieckie wydatkowane są na rzecz tych niemców, którzy siedzą pomiędzy nami. Wszak w roku zeszłym stwierdziłem fakty, że pożyczano pieniądze z Banku Gdańskiego dla naszych osadników polskich na Pomorzu, po to, ażeby wchodzić potem na ich hipotekę. Pod tym względem uważam, że Ministerstwo Reform Rolnych nie wykonywa swoich obowiązków i odpowiedzialność za to spada na Ministerstwo Reform Rolnych, spada wreszcie na cały Rząd, który tej sprawy nie przeprowadza, jak należy.</u>
<u xml:id="u-20.40" who="#Marszałek">Słowem, stwierdzam, że było tak, że dawniej większość sejmowa nie pozwalała się rozwijać reformie rolnej, a w czasach pomajowych Rząd idzie temi samemi rogami i metodami i reforma się kurczy, zamiast się rozwijać.</u>
<u xml:id="u-20.41" who="#Marszałek">Widzimy, że wielka własność podatków nie płaci, bo nie może. O ile możemy się zorjentować, to około 150 miljonów złotych w tej chwili winna jest Państwu w podatkach, ale nie widzimy, aby ze strony Rządu była myśl wzięcia w liczbie tych podatków ziemi i oddania jej chłopom, a oni by niewątpliwie prędzej zapłacili w ratach za tę ziemię i podatki dziś nie uiszczane zwróciliby Państwu. W tym kierunku jednak żadnego posunięcia nie ma. Przeciwnie, p. Minister Reform Rolnych, Prof. Kozłowski powiedział, że w r. b. o 50% zmniejsza kontyngent, który jest przez ustawę z r. 1925 przewidziany na parcelację.</u>
<u xml:id="u-20.42" who="#Marszałek">Nieboszczyk prof. Jaworski w pracy swojej o kodyfikacji prawodawstwa agrarnego wypowiedział zdanie, że narody, które w pewnym momencie nie pomyślą należycie, ażeby reforma rolna była wykonaną w całej pełni i szczerze, nie spełnią swego powołania przeznaczonego na dany moment dziejowy. Rozumiem, że przypomnienie tego Panom dziś, zwłaszcza wobec tych tendencyj i intencyj, które widziałem na Komisji Reform Rolnych, było moim obowiązkiem. Bynajmniej nie znaczy to, abym spodziewał się, że przyjdzie z tego wiele dla włościan. Ja spełniłem swój obowiązek, a reszta należy do większości, za to co się po mojem przemówieniu stanie, ona wobec historji jest odpowiedzialną.</u>
<u xml:id="u-20.43" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę do godziny 4 po południu.</u>
<u xml:id="u-20.44" who="#Marszałek">Zawiadamiam Izbę, że Klub BB. zgłosił wniosek, opatrzony odpowiednią ilością podpisów, w sprawie zmiany Konstytucji. Uważam to za równoznaczne z zapowiedzeniem wniosku w myśl art. 125, ust. 2, i po upływie 15 dni od dnia dzisiejszego wniosek będzie mógł być postawiony na porządek dzienny obrad Izby.</u>
<u xml:id="u-20.45" who="#Marszałek">Proszę Panów, zwracam uwagę, że z powodu mylnych informacyj prasowych rozeszła się pogłoska, jakoby posiedzenia Sejmu nie odbywały się w soboty i w poniedziałki. Otóż i w sobotę i w poniedziałek posiedzenia plenarne będą się odbywały.</u>
<u xml:id="u-20.46" who="#Marszałek">Przerywani posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-20.47" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#WicemarszałekCar">Wznawiam posiedzenie. Dyskusja toczy się w dalszym ciągu nad budżetem Ministerstwa Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Kawecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PKawecki">Wysoki Sejmie! Skromne nasze poprawki oszczędnościowe spotkały się z atakiem referenta, a także na Komisji Budżetowej potraktował je p. Minister Reform Rolnych jako „manifestacyjne”. Twierdzę, że zupełnie niesłusznie.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#PKawecki">Poprawki te dadzą się podzielić na trzy grupy.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#PKawecki">Pierwsza dotyczy oszczędności w wydatkach rzeczowo-administracyjnych w kwocie 2.172.384 zł. Propozycja ta stoi w związku z planem oszczędności Klubu Narodowego co do wydatków rzeczowo - administracyjnych we wszystkich ministerstwach.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#PKawecki">Nadmieniam także, że w niczem nie chcemy uszczuplić personelu technicznego, płatnego z działu III-go, gdyż personel ten wykonywa ważne prace, związane z naprawą ustroju rolnego.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#PKawecki">Grupa druga w dziale III dotyczy oszczędności przy komasacji, parcelacji i regulacji serwitutów. Na ten cel preliminuje się łącznie 13.610.000 zł. Zmniejszenie w łych trzech pozycjach proponujemy w kwocie l i pół miljona, przyczem to zmniejszenie opieramy na tym fakcie, że prawie jedynym wydatkiem są tu koszta pomiarów, które w roku tak krytycznym gospodarczo, jak obecny, winne być także zmniejszone conajmniej o 10% i tę właśnie oszczędność chcemy uwzględnić w budżecie. Wiemy również, że Ministerstwo przystąpiło do rewizji umów z geometrami.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#PKawecki">W trzeciej grupie, t. j. w dziale IV oszczędności nasze dotyczą pomocy kredytowej przy scalaniu i zamianie gruntów o 1.600.000 zł. i w poz. 17 „opieka nad gospodarstwami” o 200.000 zł. Razem oszczędności w tym dziale wynoszą 1.800.000 zł. Otóż ten wniosek muszę już dokładnie uzasadnić.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#PKawecki">W bieżącym roku budżetowym na pomoc kredytową przy scalaniu gruntów z kredytu rocznego, wynoszącego prawie 9 milj. zł., wydano za 9 miesięcy niecałe 4 milj. zł., a więc za cały rok można przewidywać, że pomoc kredytowa osiągnie nieco więcej niż 5 milj. zł. Nasz zaś wniosek zmierza do tego, żeby na ten cel przeznaczyć 8 milj. zł., ale pragniemy, by to faktycznie było wykonane. Panowie zaś — widać — uważają, że jest normalniejsze uchwalić 9.600.000, a dać faktycznie 4 lub 5 miljonów. Ale z tego drobny rolnik pożytku mieć nie będzie.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#PKawecki">W celu jeszcze lepszego uwypuklenia, w jakim zakresie budżet jest wykonywany, w tym właśnie dziale IV — podaję, że w roku budżetowym 1930/31 na pomoc kredytową i opiekę nad osadnictwem przeznaczono w budżecie zgórą 19 i pół miljona, przyczem dla pierwszych 9 miesięcy otwarto kredyt na 12 1/2 mil. zł., a faktycznie wydano dotychczas, to znaczy przez 9 miesięcy 5 miljonów, to jest około 40% już zmniejszonego kredytu. W tym właśnie dziale była dotacja na fundusz zapomóg i kredytu ulgowego w kwocie 8 i pół miljona złotych, i oto w pierwszych 9 miesiącach w wykonaniu tego budżetu ani jeden grosz na ten fundusz nie był wydatkowany.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#PKawecki">Zapytuję, czy w tych warunkach moje wnioski są manifestacyjne, czy też manifestuje tutaj i demonstruje Minister Skarbu, który na tak potrzebną opiekę i pomoc pieniędzy nie daje. Nasze więc wnioski oszczędnościowe razem wynoszą około 5 i pół miljona złotych. Oszczędności te opieramy, jak powiadam, na wykonaniu budżetu w roku bieżącym 1930/31.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#PKawecki">Mianowicie budżet Ministerstwa Reform Rolnych w roku bieżącym wynosił 61,7 miljona złotych, przyczem wskutek trudności finansowych zmniejszono go do 56,7 miljona złotych, t. j. o 5 miljonów mniej, ale i ten zmniejszony budżet nie jest wykonywany, bo z kredytu przeznaczonego na 9 miesięcy okresu budżetowego, który wynosił 42,5 miljona złotych, faktycznie wydano trochę więcej niż 34 miljony, t. j. 80,7%. Jeżeli liczyć będziemy średnio wydatki miesięczne w roku bieżącym na niecałe 4 miljony, to faktycznie w roku 1930/31 suma wydatków Ministerstwa Reform Rolnych wyniesie około 46 miljonów.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#PKawecki">Przedstawiony nam preliminarz w układzie Komisji Budżetowej opiewa, że wydatki na rok przyszły mają wynieść 51 miljonów. Gdyby poprawki nasze zostały uwzględnione, wydatki Ministerstwa wyniosłyby około 46 miljonów, t. j. tyle, ile się wyda faktycznie w roku obecnym.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#PKawecki">Chcemy zatem utrzymać wydatki Ministerstwa na tym poziomie, by zakresu pożytecznych praw Ministerstwa nie uszczuplić.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#PKawecki">Uważamy, że przyjęcie naszych poprawek byłoby istotnem „urealnieniem” budżetu.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#PKawecki">Co do 4.100.000 zł. w wydatkach nadzwyczajnych Funduszu Obrotowego Reformy Rolnej uzasadniałem to szczegółowo na Komisji Budżetowej. P. poseł Sanojca, krytykując tę oszczędność, zapomniał jednego dodać, mianowicie tego, że podstawą dochodów Funduszu Obrotowego Reformy Rolnej są wpłaty za ziemię od osadników, które się preliminuje w sumie 25 miljonów złotych. Twierdziłem i twierdzę, że jeśli w roku 1928/29, według zamknięć rachunkowych Ministerstwa Reform Rolnych, wpłynęło 8 i ćwierć miljona zł. od osadników, a w 1929/30 roku 14 i pół miljona złotych, w roku zaś obecnym za 9 miesięcy około 10 miljonów, to kto zna obecną biedę na wsi, już zgóry wie, że 25 miljonów zł. z tego źródła nie wpłynie. Dlatego też proponowaliśmy, by w dochodach Funduszu Obrotowego zmniejszyć wpłaty od osadników o 4.100.000 złotych i o takąż sumę zmniejszyć wydatki, przyczem co do pozycji, która byłaby zmniejszona, zostawiamy całkowitą swobodę Ministerstwu. I właśnie tę paszą troskę ulżenia doli osadników wyzyskano jako główny argument przeciwko nam.</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#PKawecki">Dlatego też podtrzymujemy nasze wnioski, uważając je za celowe i ściśle uzasadnione „rzeczywistą rzeczywistością” i wyrażamy jedynie tylko życzenie, by budżet Ministerstwa, uchwalany obecnie, w wykonaniu nie został więcej obcięty, jak to proponujemy.</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#PKawecki">Go zaś do przemówienia i ataku na mnie referenta, posła Sanojcy, to z naciskiem stwierdzam, że nie było to przemówienie obiektywne referenta, który przecież reprezentuje całą Komisję, ale było to przemówienie zaciekłego partyjnika, który uznał dyskusję budżetową w obecnych ciężkich warunkach ekonomicznych, w jakich żyjemy, za dobrą sposobność do wygrywania atutów politycznych.</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#PKawecki">Przy tej roli może p. poseł Sanojca pozostać, ale mu tej roli nie zazdrościmy.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Władysław Kamiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PWłKamiński">Wysoka Izbo! W obecnych czasach mówić o wszystkiem tem, co dotyczy zagadnienia reformy rolnej, jest o tyle rzeczą ułatwioną, że wielu już przeciwników reformy rolnej przekonało się, że w tej chwili zagadnienie to nie polega już na tem, by jak największą liczbę ziemi rozparcelować, bo podaż ziemi przez ziemian jest tak duża, że trzeba jedynie środków na to, ażeby móc wykonać ten plan, który zaleca p. Nowicki. Jestem przekonany, że w interesie ziemian leży, ażeby państwo dziś od nich jak najwięcej kupowało, a to z tego powodu, że drobne rolnictwo nie ma środków, ażeby zapłacić odpowiednią ilość gotówki za ziemię. Dlatego dzisiaj interes, który reprezentuje p. poseł Nowicki, prawdopodobnie całkowicie się pokrywa z tem, co będą reprezentowali Panowie z prawicy.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Głos: A tu u Panów nie ma takich?)</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#PWłKamiński">Proszę Panów, i u nas są, i u Was są i pod tym względem możemy się pogodzić.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#komentarz">(Głos: To jest demagog ja. Inny głos: To Pan stale uprawiają. P. Reger: Objektywna sanacja.)</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#PWłKamiński">Proszę Panów, demagogja polega przedewszystkiem na tem, że domaga się w tej chwili parcelacji w takich warunkach, kiedy nie ma najważniejszego czynnika, który parcelację umożliwia, to jest pieniądza. Tu właśnie Panowie uprawiacie demagogję, natomiast brak jest demagogji u nas. Wy, Panowie, stwarzać chcecie fikcję parcelacji, zamiast na przebudowę ustroju rolnego spojrzeć z tego punktu widzenia, który jest jedynie w stanie przeprowadzić ją.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#PWłKamiński">Nie Ma najmniejszej wątpliwości, że gdyby p. Nowicki wszedł na trybunę i wskazał środki finansowe dla przeprowadzenia reformy rolnej, to miałby wtenczas rację. Tak samo co do p. Malinowskiego. Cały naturalny przyrósł ludności Państwa Polskiego i cały nadmiar rąk i rozdrobnienie, które istnieje na wsi, myśli załatwić jedynie w drodze parcelacji. I znów wyciąga na światłe dzienne jakiegoś straszaka i myśli, że Blok Bezpartyjny, zarówno wielcy, jak i mali rolnicy boją się parcelacji, myśli, że tem zagadnieniem może nas pobić i rozwiązać niesłychanie ciężki kryzys, który w Polsce panuje. Gdyby p. Malinowski i wszyscy szlachetni panowie zechcieli wziąć do rąk cyfry, napewno doszlibyście do wniosków zupełnie innych. Panowie starannie wszystkie cyfry pomijacie. Dlatego pozwolę sobie, aczkolwiek już kiedyś to robiłem, niektóre dane Panom przytoczyć.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#PWłKamiński">Sytuacja przedstawia się w sposób następujący: w 1925 r. zostały dokonane obliczenia, że gdyby wykonano ustawę o reformie rolnej z 28 grudnia 1925 r. w 100%, to zapas ziemi w całej Polsce, włączając ziemie państwowe i nie państwowe, wynosiłby razem 2.400 000 ha. Upełnorolnienie w tym czasie gospodarstw do 5 ha wymaga mniej więcej 6 milj. ha. Gdyby odrzucić gospodarstwa do dwóch ha, bo uważamy, że to może są gospodarstwa podmiejskie, czy coś takiego i tylko wziąć te gospodarstwa do 5 ha, to upełnorolnienie ich wyniesie około 3,5 miljona ha, gospodarstw już istniejących. W ten sposób przedstawia się sprawa upełnorolnienia w warunkach realnych. Tymczasem operowanie zagadnieniem takiem, jak Panowie tu myślą, że cały nadmiar rąk, cały nadmiar emigracji w Polsce, cały naturalny przyrost ludności możemy załatwić w drodze parcelacji, to jest ta ordynarna demagogja, przeciw której my walczymy.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#PWłKamiński">Jest teraz jeszcze jedno zagadnienie. W tych warunkach stawiamy sobie pytanie co jest w Polsce możliwe do zrobienia w sprawie przebudowy ustroju rolnego? Czy dziś dla drobnych rolników najważniejszem zagadnieniem jest kwestja upełnorolnienia ich gospodarstwa, czy kwest ja uzupełnienia gospodarstw jest tem najważniejszem zagadnieniem, które rolnika holi. Jeżeli p. Nowicki zwracał się do nas i przedstawiał różne ukryte obcięcia w budżecie Ministerstwa Rolnictwa, to ja chcę się zapytać, czy najważniejszem zagadnieniem jest to, co p. Nowicki mówił. Najważniejszem zagadnieniem dziś jest kwest ja zbytu produktów rolnych, a nie to, co mówił p. Nowicki. Jeżeli rozwiążemy kwestję zbytu produktów rolnych, zorganizujemy zbyt i przereorganizujemy gospodarstwa, skomasujemy przedewszystkiem, to jest główne zadanie, które w obecnych finansowych stosunkach jesteśmy w stanie wykonać. To jest maximum tego, co teraz można zrobić. I proszę Panów, znowu jest demagog ją powiedzenie, że reformy rolnej w Polsce nie wykonywa się. W poprzednich Sejmach spotykaliśmy się z sytuacją tego rodzaju, że wieś stale była agitowana zagadnieniami reformy rolnej. Coraz to większe rzesze agitatorów szły z nowemi projektami reformy rolnej. Trybuna sejmowa aż trzeszczała od nowych projektów reformy rolnej, a gdzież ta reforma była wykonywana? Gdzie ta kwestja reformy rolnej pojęta z punktu widzenia parcelacji znalazła swoje ujście? Czy na gruncie? Nie, tylko na wiecach, gdzie chłop reformy rolnej nie dostawał.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#PWłKamiński">Gdzie chłop musiał zadowolić się jedynie obiecankami reformy rolnej,...</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#PWłKamiński">...gdy dziś do rąk chłopa konkretnie przechodzi ziemia, gdy dziś do rąk chłopa przechodzi kontyngent ziemi uchwalony, więc ustawa ma swoje zastosowanie.</u>
<u xml:id="u-24.14" who="#PWłKamiński">Jeszcze jedno zagadnienie. Nawet ustawa z 1925 r., nawet ta ustawa została przez Panów tak uchwalona wtedy, kiedy jeszcze z B. B. nawet śladu w Sejmie nie było, że nie mogła wejść w życie, a nie mogła wejść w życie dlatego, że była obstawiona wieloma dodatkowemi, albo ustawami, albo rozporządzeniami, które trzeba było wydawać przez długie lata. Znowu więc było obliczone na to, żeby jej nie wykonywać. Tymczasem właśnie za rządów pomajowych wydano wiele rozporządzeń, dodatkowych ustaw, i ustawa o reformie rolnej z r. 1925 weszła w życie i jest wykonywana, jest wykonywana z całą odpowiedzialnością tego, co ta ustawa uchwalona przez Sejm zawiera.</u>
<u xml:id="u-24.15" who="#PWłKamiński">Proszę Panów, ja nie mogę przyjąć sugestj i p. Malinowskiągo, który robi Ministerstwu Reform Rolnych jak gdyby zarzut, dlaczego Ministerstwo tak się kurczowo trzyma tej ustawy i tak ją gwałtownie wykonywa. To jest zwyczajny ustawowy obowiązek, uchwalony przez Sejm i dlatego tak Ministerstwo, jak i my, nie uważamy, żeby od tego obowiązku można było się zwolnić.</u>
<u xml:id="u-24.16" who="#PWłKamiński">Jeżeli chodzi teraz o serwituty, to p. Malinowski powiedział: odpadki z folwarku dostaje się za ziemie serwitutowe. Proszę Panów, nie wszyscy odnosimy się do serwitutów w ten sposób, że serwitut to jest rzucenie kości niezgody między dwory a drobnych i wielkich rolników. Serwitut to jest zagadnienie, które uniemożliwia zużytkowanie szeregu użytków rolnych i nieużytków rolnych. Serwituty są przeważnie na nieużytkach rolnych, i ustawa sama mówi wyraźnie, że serwitut i równoważnik za serwitut musi być wydzielony na ziemi takiej, jaka była pod ziemiami serwitutowemu. Panowie mogliby wtedy robić zarzuty Ministerstwu Reform Rolnych, gdyby Panowie przyszli z konkretnemi materjałami, że pod tym względem ustawa jest niewykonywana. A Panowie mówią tylko, że się dostaje równoważnik na najgorszych ziemiach, bo ziemie serwitutowe są najgorsze, bo od szeregu dziesiątków lat nie są gospodarowane. Osobiście jestem zwolennikiem, żeby chłop dostawał równoważnik nie na ziemiach poleśnych, nie na bagnach, ale raczej na użytkach rolnych — ale w tych warunkach dostawałby równoważnik o wiele mniejszy. I nie ma na to ratunku. Ustawa jest wykonywana ściśle, i Panowie nie robią zarzutów konkretnych, że przy ustawie nie zostały wykonane takie, czy inne przepisy.</u>
<u xml:id="u-24.17" who="#PWłKamiński">Teraz proszę Panów, jest taki zarzut p. Malinowskiego, że: wszystkie nowo powstałe państwa reformę już wykonały, a nawet przytacza, że Niemcy tę reformę wykonały. Naturalnie, zależy jak. Jeżeli spojrzymy na zagadnienie reformy rolnej z tego punktu widzenia, aby ziemię czem prędzej podzielić, to bezwarunkowo Polska znajduje się na szarym końcu. Chociaż jestem przedstawicielem rzesz drobnego rolnictwa, zupełnie wyraźnie jestem z tego zadowolony, poprostu z tej przyczyny, że my nie wojujemy o reformę rolną, jako o największą ilość ziemi do rozparcelowania, nie chodzi nam o to, ażeby koniecznie w Polsce odbywała się parcelacja przymusowa, ale my wojujemy o to, ażeby odbywała się parcelacja racjonalna.</u>
<u xml:id="u-24.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-24.19" who="#PWłKamiński">Parcelacja racjonalna polega nie na tem, żeby komuś ziemię zabrać, a drugiemu oddać, ale, ażeby najbardziej niezdrowe warsztaty uzdrowić. I to w Polsce jest wykonywane. Tak, że pod tym względem zarzut Panów jest całkowicie niesłuszny. Aczkolwiek nie my byliśmy autorami tej ustawy o reformie rolnej, ale my ponosimy odpowiedzialność przy wykonywaniu ustawy, za to, że racjonalna reforma rolna w Polsce jest przeprowadzana, i jak słusznie powiedział p. Czetwertyński na Komisji Budżetowej, może przyszłe pokolenia polskie drobnych rolników będą wdzięczne Państwu za to, że w ten sposób reformę rolną przeprowadziło.</u>
<u xml:id="u-24.20" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-24.21" who="#PWłKamiński">Może Pan się cieszy, ja również się cieszę, ale z tego powodu, że w Polsce nie poszliśmy na demagogję, że w Polsce reforma rolna jest traktowana, jako zagadnienie uzdrowienia warsztatów rolnych.</u>
<u xml:id="u-24.22" who="#PWłKamiński">Jeszcze ważna sprawa — szacunku ziemi. Otóż Ministerstwo Reform Rolnych rozpoczęło zmniejszenie oprocentowania od sum szacunkowych w tych czasach, kiedy szacunek był najwyższy. Znowu spotykamy się z lekceważeniem tego zarządzenia przez opozycję. Jak cyfrowo to się przedstawia? Panowie boją się wszelkiego liczenia, ale my naturalnie, jako ludzie trzeźwi, będziemy musieli przedewszystkiem cyframi operować. Obniżenie ma stanowić 2% rocznie. Obniżenie 2% przy oprocentowaniu sumy szacunkowej wynosi mniej więcej przez 41 lat spłatę 31% sumy szacunkowej. To jest niesłychanie wysoka suma. Następnie półrocznie od 100 zł zmniejszenie wynosi: zamiast 3 zł 20 gr, trzeba będzie płacić od każdych 100 zł — 2 zł 21,5 gr. Tak się to realnie w cyfrach przedstawia, proszę Panów, Panowie to zlekceważyli, ale nie zlekceważy tego napewno ten, który ziemię kupował.</u>
<u xml:id="u-24.23" who="#PWłKamiński">Jest jeszcze jedno ważne zagadnienie. Znowu Panowie robicie wielki gwałt o to, że Rząd grzebie reformę rolną, bo wniósł do Sejmu projekt ustawy, mówiący o zmniejszeniu kontygentu parcelacyjnego z 200.000 na 100.000 ha na jeden rok wyjątkowo. Dla nas znowu jest to zagadnienie czysto finansowe. Jeżeli Panowie wskażecie środki w Państwie przy obecnym budżecie i przy obecnej konjunkturze na to, ażeby rozparcelować nie 200, ale 300.000 ha ziemi, to sądzę, że każdy obszarnik, jak Wy nazywacie, z BB i inni obszarnicy w obecnych czasach Panom tylko będą wdzięczni. Sądzę, że Panowie macie drogę do popisów zupełnie realnych. Mianowicie obliczyliśmy, że w roku 1931/32 parcelacja dobrowolna wyniesie mniej więcej 80.000 ha, tak że do przymusowej parcelacji przez Państwo pozostałoby około 120.000. Państwo musiałoby więc zapłacić, licząc po 500 zł za ha, 60 miljonów zł na sam wykup ziemi, na koszty parcelacji po 50 zł od ha — 6 miljonów, na pożyczki budowlane inwestycyjne — razem około 48 miljonów. Ogółem 114 miljonów. Tymczasem dochód z funduszu obrotowego reformy rolnej w roku 1929 30, na to mamy już zamknięcia rachunkowe, wynosił 17 miljonów, a w obecnym roku budżetowym 1930/31 wyniesie około 15 miljonów. Niech Panowie porównają 114 miljonów z 15 miljonami, to Panowie się wówczas przekonają, że nawet dopłata do Skarbu Państwa, maximum mogąca wynosić 4 miljony, nie jest w stanie rozwiązać zagadnienia. Jeżeli weźmiemy natomiast do przymusowej parcelacji jakieś 20.000 ha od tych 100, które obecna ustawa wniesiona do Sejmu ma przewidywać, to ta parcelacja kosztowałaby mniej więcej 19 miljonów, a to jest w granicach możliwości finansowych Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-24.24" who="#PWłKamiński">Nie będziemy robili żadnych przeszkód Szanownym Panom, jeżeli nam dacie źródła finansowego pokrycia tego zagadnienia. Sądzę że tak Ministerstwo, jak my wszyscy w Sejmie pójdziemy na to w sposób zdecydowany, ażeby poprzeć możliwości parcelacyjne. To w dużej mierze rozwiązałoby kryzys gospodarczy, bo dzisiaj często nie płaci się podatków, nie płaci się pożyczek, a nawet rat od nich z tego powodu, że ci ludzie, którzy mieli możność dawniej czerpania dodatkowych dochodów z parcelacji, dzisiaj tęgo dochodu nie mają, bo nie ma nabywców. Nabywca, któryby dzisiaj kupował ziemię, zrujnowałby się, więc dlatego jest ten zdrowy objaw, że parcelacja nie idzie dzisiaj, pomimo, że są dogodne po temu warunki.</u>
<u xml:id="u-24.25" who="#PWłKamiński">Stworzenie kredytu rządowego jest to zagadnienie, z którem Panowie się spotykali i które istniało i w 1928 r. Właśnie to, że Ministerstwo Reform Rolnych i Państwowy Bank Rolny uruchomiło duże kredyty na kupno ziemi, to spowodowało wzrost cen na ziemię.</u>
<u xml:id="u-24.26" who="#PWłKamiński">Brak pożyczek na kupno ziemi jest głównym czynnikiem zahamowania parcelacji, a jednocześnie jest także czynnikiem bardzo poważnym obniżenia cen na ziemię. Pod tym względem, proszę Panów, trzeba dojść do porozumienia: jeśli Panom zależy na wysokich cenach ziemi i w takim razie trzeba stworzyć kredyty i ziemię rozchwytywać — bo popyt na ziemię w Polsce jest duży, a tylko brak kredytu uniemożliwia kupno ziemi — potem zaś nastąpi licytacja cen ziemi. Ja muszę podkreślić, że Rząd robi wszystko co jest w jego mocy, żeby w tych ciężkich czasach reformę rolną pchnąć i skierować na tory, które umożliwią jej rozwiązanie.</u>
<u xml:id="u-24.27" who="#PWłKamiński">Jeszcze kilka słów na temat osadnictwa. Panowie Ukraińcy postawili wniosek o skreślenie 100.000 zł na pomoc budowlaną dla osadników. Ja nie wiem, jak to nazwać, ale nawet gdybym był Ukraińcem, to stałbym na stanowisku, że to, co przewiduje ustawa, co wypływa z ustawowej konieczności — zdaje mi się, że to jest rzecz, która nie buduje osadnictwa, jeżeli kilku osadników dostanie pomoc na zabudowanie — pod tym względem walka z osadnictwem nie daje żadnych rezultatów. Sądzę, że przychodzi czas kiedy Ukraińcy i osadnicy polscy mogliby wejść na drogę wzajemnej współpracy. Ta współpraca na terenie Wołynia, Polesia i innych terenach ziem wschodnich jest już zawiązana, znajdujemy się we wspólnych instytucjach gospodarczych, tam panuje między nami harmonja,...</u>
<u xml:id="u-24.28" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-24.29" who="#PWłKamiński">... tam niema wyzyskiwania się wzajemnego, wspólnie ponosimy odpowiedzialność za dobro wsi naszej i wspólnie dla lepszego jutra wsi walczymy. Jesteśmy przekonani, że i na terenach zachodnich te stosunki się jakoś ułożą. Niema obawy, jak pan poseł Malinowski mówi, żeby polski osadnik się wynarodowił lub z osady uciekł. Rząd stoi na stanowisku, że tam, gdzie przyszedł osadnik, pomoc mu się należy i organizacja osadnicza odpowiednie poparcie Rządu znajdzie napewno.</u>
<u xml:id="u-24.30" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#WicemarszałekCar">Proszę Panów, od sekretarza p. posła Pobożnego otrzymałem pismo z zawiadomieniem, że z powodu choroby nie będzie mógł brać udziału w dalszym ciągu dzisiejszego posiedzenia. Wobec tego proszę p. posła Korneckiego o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#WicemarszałekCar">Do głosu zapisał się p. Minister Reform Rolnych, ale chcę zaznaczyć, że zapisał się również w międzyczasie p. pos. Duro. Otóż zapytuję czy Pan Minister życzy sobie zabrać zaraz głos, czy też po przemówieniu p. Duro?</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#komentarz">(P. Minister Reform Rolnych: Proszę potem.)</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Duro.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PDuro">Wysoka Izbo!</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#PDuro">Chciałbym publicznie z tego miejsca zapytać p. Ministra Reform Rolnych, co zrobił w tym kierunku, ażeby ci, którzy się komasują, mogli mieć również hipotekę Albowiem dotąd, Wysoka Izbo, nie byłem świadkiem, żeby która wieś, gdy się skomasuje, by otrzymywała hipotekę choćby po 4, 5 czy 6 latach. A przeciek byłoby to dobrodziejstwem, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, tak ciężkich dla drobnego rolnictwa, gdy rolnik prosi o pożyczkę w Banku Rolnym, przedstawia, że mamy ziemię skomasowaną w naszej wsi, a w Banku mu odpowiadają: pokaż hipotekę swoją.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#PDuro">Idzie więc chłop najpierw do komisarza ziemskiego i pyta o hipotekę. Komisarz mówi że to się zrobi, tylko w tej chwili nie zależy to od niego, że nie ma na to stosownych środków. Biedny chłop idzie wówczas do Żyda, pożycza pieniądze na lichwiarski procent i na własną rękę przeprowadza hipotekę, która go kosztuje kilkaset złotych, i dopiero po upływie 6, 7, czy 8 miesięcy ma hipotekę przeprowadzoną. Dopiero wówczas udaje się do Banku Rolnego z prośbą o pożyczkę, lecz gdy już przejdzie całą wymaganą procedurę prawną, po 3, czy 4 latach, wtedy otrzymuje pożyczkę na pierwszy numer hipoteki tak wielką, że wystarcza mu zaledwie na uregulowanie weksli u lichwiarza.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#PDuro">Wysoka Izbo, ta pożyczka, którą chłop otrzymał, poszła do lichwiarza, a chłop za urządzenie hipoteki spłaca dług Bankowi Rolnemu przez 20 lat. Przytoczę Wysokiej Izbie fakty, bo nie chcę być gołosłownym. Wieś Szczucice w pow. opatowskim skomasowaną została przed 7 laty, jeśli się nie mylę — i do dziś nie ma hipoteki uregulowanej, tak, że gospodarze tej wsi padają ofiarą przeprowadzania hipoteki na własną rękę. Zresztą żadna wieś w powiecie opatowskim, iłżeckim, czy kozienickim, skomasowana przez pp. komisarzy ziemskich, nie ma uregulowanych hipotek — to stwierdzam z całą stanowczością.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#PDuro">Na jedno jeszcze chcę zwrócić uwagę Pana Ministra Reform Rolnych, mianowicie na upełnorolnienie. Czy jest Panu wiadomem, że dzisiejsze upełnorolnienie jest fikcją, albowiem w ręku obszarników jest tak dużo ziemi, którąby należało im odebrać, aby przy komasacji upełnorolnić karłowate gospodarstwa chłopów — nędzarzy choć do 15 czy 18 morgów, bo dopiero tak zaokrąglone gospodarstwo może dać rodzinie chłopskiej i krajowi zyski, a obszarnikom zdrowie, bo mając mniej ziemi będą musieli pracować fizycznie, a to im wpłynie na zdrowie.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#PDuro">Dlatego może Pan Minister będzie łaskaw odpowiedzieć mi, kiedy zechce tę sprawę najważniejszą w naszych czasach przeprowadzić, żeby chłopi byli należycie upełnorolnieni i mieli hipoteki w skomasowanych wsiach przeprowadzone na koszt Skarbu Państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Minister Reform Rolnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Wysoka Izbo! Jako Minister Reform Rolnych spotkałem się z zarzutem, że reforma rolna w Polsce nie jest przeprowadzana. Zarzut ten został rozszerzony nie tylko na moją działalność, ale także na działalność mojego poprzednika, a więc tem samem na całą działalność rządów pomajowych.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Proszę Panów, wobec tego będę chciał zakomunikować Panom kilka cyfr, które wskażą najlepiej na to, kiedy i jak reforma rolna była wykonywana.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Prace scaleniowe do przewrotu majowego objęły 238.000 ha, po przewrocie majowym objęły obszar 1.645.000 ha.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Jest to ośmiokrotnie większy obszar powiedzmy w tym samym czasie, chociaż to będzie także nieścisłe: tam mamy 7 lat, a tu 4.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Wojna bolszewicka, Panie Ministrze.)</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Odliczmy to, ja się zgadzam. Proszę Panów, parcelacja prywatna objęła do przewrotu majowego 532.162 ha, rządowa — 419.349 ha, od przewrotu majowego parcelacja prywatna objęła 718.000 ha, parcelacja rządowa 249.000 ha. W każdym więc razie praca nad parcelacją nie ustała. A jeżeli Panowie wezmą pod uwagę, że przy pierwszych pracach parcelacyjnych nie przeprowadzano szacunku, że prawie żaden szacunek nie został wykonany, że ten nieznaczny procent ludzi, który został osiedlony przed przewrotem majowym, nie dostał przewłaszczenia, jednem słowem, że parcelacja miała charakter czysto prowizoryczny, a po przewrocie majowym tego rodzaju wypadku nie ma, to Panowie będą mieli świadectwo tej ogromnej różnicy między jedną a drugą parcelacją. Muszę więc stwierdzić, że olbrzymia część dokonanej parcelacji właściwie dopiero została zrealizowana po wypadkach majowych.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Proszę Panów, jest trzecia wielka dziedzina pracy nad reformą rolną, to są prace nad serwitutami. Proszę Panów, w tej dziedzinie do przewrotu majowego wykonano 47.831 ha, a po przewrocie majowym 435.000 ha.,...</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#komentarz">(Głos: Panie Malinowski, słyszy Pan?)</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">...czyli proszę Panów, dziesięciokrotnie więcej. A, proszę Panów, twierdzę, że jakość przeprowadzanej naprawy serwitutów jest znowu znakomicie lepsza.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Stwierdzam, że po przewrocie majowym serwituty nie wywołują zaskarżeń, nie wywołują pretensji ze strony tych, których się reguluje, gdy tymczasem przed przewrotem majowym — poprzednik mój mógłby na ten temat wiele powiedzieć, ile trosk, ile kłopotów miał on, kiedy objął regulację serwitutów, niezakończonych lub będących w toku. Do dwóch lub trzech lat prace nad serwitutami będą wogóle zakończone. Proszę Panów, to są cyfry i to są fakty. Te fakty mówią najlepiej, jak reforma rolna jest przez rządy pomajowe wykonywana. Ja mogę stwierdzić, że ta praca będzie dalej prowadzona. W jednem pan poseł Malinowski ma zupełną słuszność — i tu się z nim całkowicie zgadzam — mianowicie skończyło się rozdawnictwo za pół darmo ziemi państwowej.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Reforma rolna utraciła charakter akcji politycznej i stała się środkiem gospodarczego podniesienia kraju.</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Jej celem jest łagodzenie konfliktów społecznych, a nie zaostrzanie walk między klasami i grupami społecznemi.</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Istotną rzeczą w przebudowie ustroju rolnego jest praca nad kredytami i w tej dziedzinie prace Banku Rolnego mogą być chyba najlepszem świadectwem. A najbardziej potrzebny kredyt dla drobnego rolnika, mianowicie kredyt średnio - terminowy, został dopiero po przewrocie majowym wprowadzony i z roku na rok jest rozszerzany. Dziś dochodzi już do 66.000.000. Prace nasze idą w tym kierunku, ażeby jak najbardziej ten właśnie kredyt rozbudować. W rozbudowie średnio - terminowego kredytu widzimy przyszłość drobnego rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#komentarz">(P. Róg: Tylko chłopi w coraz większej nędzy.)</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Przechodzę do zagadnienia szacunku. Chcę tutaj odczytać moje w tej sprawie stanowisko, ponieważ chcę być zupełnie dokładny.</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Uwzględniając ciężką sytuację materjalną gospodarstw powstałych z parcelacji rządowej, których grunty zostały wycenione na podstawie cen rynkowych z okresu 1928–29, kiedy ceny ziemi stały na najwyższym poziomie, uznałem za konieczne polecić Okręgowym Urzędom Ziemskim dokonywać rewizje szacunków na skutek wniesionych we właściwym 14-o dniowym terminie odwołań nabywców, biorąc za podstawę do ustalenia nowej ceny sprzedażnej przeciętną cenę rynkową z okresu 4-ch lat 1927–1930, a nie za ostatnie 6 miesięcy przed dokonaniem szacunku, jak to miało miejsce poprzednio.</u>
<u xml:id="u-28.20" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Zarządzenie to niewątpliwie spowoduje obniżenie szacunków dokonanych w latach wysokich cen i będzie stanowiła znaczną ulgę dla nowonabywców. Podkreślam, że rewizja szacunków może być dokonywana przez Urzędy Ziemskie, o ile podany do wiadomości nabywcy szacunek jeszcze się nie uprawomocnił.</u>
<u xml:id="u-28.21" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Nabywcy gruntów państwowych, którym zostały wydane orzeczenia o przeniesieniu tytułu własności i ściąganie od nich reszty ceny kupna zostało przekazane do administracji Państwowemu Bankowi Rolnemu, nie mogą ubiegać się o obniżenie szacunków, jako ostatecznie ustalonych. Jednak licząc się z ciężką sytuacją rolników, dla których cena została uchwalona w latach 1928–1930 na podstawie instrukcji z 1928 r., zarządzam, aby dłużnik w ciągu 2 lat płacił rocznie zaledwie 3% od zakredytowanej sumy, zamiast 5% w stosunku rocznym. Wykazy nabywców, korzystających z tych ulg, Okręgowe Urzędy Ziemskie podadzą do wiadomości oddziałów Państwowego Banku Rolnego.</u>
<u xml:id="u-28.22" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Ponadto zarządziłem czasowe wstrzymanie egzekucji w stosunku do tych nabywców, którym reszta ceny kupna została zakredytowana na lat 5, o ile ci nabywcy uiścili na poczet każdej raty półrocznej conajmniej 4% od zakredytowanej sumy i dodatek administracyjny na rzecz Państwowego Banku Rolnego w pełnej wysokości.</u>
<u xml:id="u-28.23" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Ulga ta dotyczy przeważnie gospodarstw wzorowych, które powinny resztę ceny kupna spłacić w ciągu lat 5-ciu, płacąc w każdej racie półrocznej na umorzenie i oprocentowanie 11,43%. Spłata 4%-owej zakredytowanej sumy rocznej oznacza jakby rozterminowanie należności na okres lat 20-tu.</u>
<u xml:id="u-28.24" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Wszystkie wymienione zarządzenia, dające szereg ulg nabywcom gospodarstw z parcelacji rządowej, umożliwią im przetrwać okres kryzysu i znacznie ułatwią terminowe wywiązywanie się ze swych zobowiązań wobec Skarbu Państwa bez powiększenia swego zadłużenia. Ulgi powyższe są tak wielkie, że nieuregulowanie należności ze strony nabywców ograniczy się do tych jednostek, które ze względu na brak przygotowania do samodzielnego zagospodarowania, lub też ze względu na złą wolę lub niedołęstwo, nie mogą albo nie chcą być dobrymi gospodarzami. W odniesieniu do nich koniecznością stanie się przeprowadzenie egzekucji, aby mogli zastąpić ich inni nabywcy, prawdziwi gospodarze.</u>
<u xml:id="u-28.25" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Proszę Panów, praca nad reformą rolną będzie nadal prowadzona. Szczególną opieką będę chciał otoczyć w swej działalności Małopolskę Wschodnią.</u>
<u xml:id="u-28.26" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-28.27" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Uważam, że ten teren przedewszystkiem wymaga naprawy. Na tym terenie chciałbym przeprowadzić prace nad przebudową ustroju rolnego, w tym samym duchu, w jakim one są do dziś prowadzone na terenie pobliskiego Wołynia.</u>
<u xml:id="u-28.28" who="#komentarz">(Głos: Wszędzie obszarników jest dużo, Panie Ministrze.)</u>
<u xml:id="u-28.29" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Jeżeli chodzi o parcelację i o rozszerzenie prac nad parcelacją, to te rzeczy pozostają w ścisłym związku ze sprawą przydziału kredytów, do którego to udzielania kredytów jestem zresztą ustawowo obowiązany. Ta rzecz jest możliwa tylko wówczas, jeżeli się uda upłynnić zapasy z Banku Rolnego i tylko przez upłynnienie tych zapasów Banku będziemy mogli wyjść i rozwinąć szeroką akcję parcelacyjną.</u>
<u xml:id="u-28.30" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">P, poseł Malinowski przypomina sobie czasy dawne, przypomina sobie czasy, kiedy on współodpowiadał za rządzenie Państwem, i pamięta, że w tych czasach parcelacja była żądaniem tylko wsi, a większa własność broniła się przed parcelacją. Te czasy minęły. W tej chwili parcelacja jest przedewszystkiem w interesie wielkiego rolnictwa i przedewszystkiem rolnictwo dzisiaj domaga się parcelacji i tej parcelacji żąda. Napływ podań, napływ żądań o parcelowanie jest olbrzymi. Niestety, podaniom tym niezawsze można uczynić zadość, z tej prostej przyczyny, że zapasy Skarbu i zapasy finansowe Ministerstwa i Banku dziś na to nie wystarczają.</u>
<u xml:id="u-28.31" who="#komentarz">(Głos: Obniża Pan kontyngent.)</u>
<u xml:id="u-28.32" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Proszę Panów, właśnie z tego powodu obniżam, że nie jestem w stanie tej potrzebie w chwili obecnej zadość uczynić.</u>
<u xml:id="u-28.33" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Proszę Panów, sytuacja w obecnym Sejmie uległa znakomitej zmianie w stosunku do Sejmu poprzedniego i także zagadnienie naprawy ustroju rolnego może wejść obecnie na dużo normalniejsze tory, a przedewszystkiem będzie mógł być w tym Sejmie przeprowadzony cały szereg ustaw niesłychanie ważnych dla rolnictwa i niesłychanie ważnych dla wykonania reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-28.34" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-28.35" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Taką pierwszą ustawą, a właściwie szeregiem ustaw, które będą musiały być przeprowadzone przez Sejm, to są ustawy o regulacji hipoteki. Pierwsza taka ustawa, ułatwiająca tworzenie hipotek, już dziś jest przez Ministerstwo Reform Rolnych sformułowana i rozesłana do uzgodnienia Ministerstwom. W najbliższym czasie Panowie będą ją mieli w Komisji Rolnej.</u>
<u xml:id="u-28.36" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-28.37" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Następnie jest drugie zagadnienie, wiążące się ze sprawą hipotek, to jest sprawa ich potanienia. Proszę Panów, hipoteki były niegdyś przywilejem posiadaczy większych obszarów i było rzeczą dość obojętną, czy hipoteka jest nieco droższą, czy nieco tańszą. W tej chwili hipoteka ma się stać własnością wszystkich, ma się stać demokratyczną własnością całego narodu...</u>
<u xml:id="u-28.38" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-28.39" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">...i dlatego musi być tania. I w tym kierunku potanienia hipoteki będzie poczyniony cały szereg prac Ministerstwa i zwrócę się do Panów z całym szeregiem ustaw, które tę taniość hipoteki szerokim masom ludności zapewnią.</u>
<u xml:id="u-28.40" who="#komentarz">(P. Duro: Czy będą przeprowadzone w tym roku budżetowym?)</u>
<u xml:id="u-28.41" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Będę się starał, proszę Pana, w ciągu tej zimy te ustawy przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-28.42" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Dziś już prawie 25% obszaru Polski przeszło przez reformę rolną, prawie 1/4 obszaru Polski została, powiedzmy, zreformowana. W tych warunkach zjawia się nowa troska, mianowicie o niezaprzepaszczenie tej pracy, która olbrzymim wysiłkiem finansowym Państwa została dokonana, i dlatego w Ministerstwie jest w tej chwili na ukończeniu ustawa o niepodzielności drobnych gospodarstw,...</u>
<u xml:id="u-28.43" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-28.44" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">...powstałych wskutek reformy rolnej. Ta ustawa także w roku bieżącym będzie do Sejmu wniesiona.</u>
<u xml:id="u-28.45" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">W trosce o prace scaleniowe Ministerstwo Reform Rolnych pragnie wnieść także ustawę o stworzeniu funduszu scaleniowego, żeby tem samem pracom scaleniowym można było dać większy rozmach, niż dotychczas.</u>
<u xml:id="u-28.46" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Wreszcie jeszcze jedna praca ustawodawcza jest przed nami, praca wielka i niezmiernie trudna, to jest stworzenie kodeksu agrarnego polskiego. W ustawodawstwie agrarnem polskiem panuje zamęt wskutek sprzecznych ze sobą ustaw, które były częstokroć odwoływane. Mamy ustawodawstwo przedwojenne i ustawodawstwo nowe, te ustawodawstwa kłócą się ze sobą niejednokrotnie i potrzeba dziś bardzo biegłego w prawie człowieka, żeby był w stanie w tych wszystkich ustawach i przepisach zorjentować się. I dlatego jest niesłychanie pilną sprawą w Państwie wydanie kodeksu agrarnego, który powinien być tym fundamentem ustawodawstwa agrarnego w Polsce i fundamentem przeprowadzenia w Polsce reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-28.47" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-28.48" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Czy p. Sprawozdawca chce zabrać głos?</u>
<u xml:id="u-28.49" who="#komentarz">(P. Sanojca: Proszę)</u>
<u xml:id="u-28.50" who="#MinisterReformRolnychpKozłowski">Głos ma p. Sanojca.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PSanojca">Pan Minister Reform Rolnych znakomicie odpowiedział na wiele zarzutów, podnoszonych przez opozycję, ja chcę tylko ze stanowiska referenta poprosić Szanownych Panów, szczególnie ze stronnictw ludowych, żeby byli łaskawi traktować tę rzecz bez złości, a rzeczowo. To samo dotyczy partji PPS.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#PSanojca">Zabrałem głos dlatego, że nikt inny tylko p. poseł Niedziałkowski za to, że ja kiedyś głosiłem wywłaszczenie bez odszokodowania, przyrównał ideologję naszego stronnictwa — stronnictwa Lewicy Ludowej do ideologji zbója z nad Wołgi, Stieńki Razina, — to było w poważnym organie Polskiej Partji Socjalistycznej.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#PSanojca">Drugi mówca, p. Nowicki, powiada, że Rząd nic nie robi i że reforma rolna w ten sposób wygląda, że p. Minister Składkowski każę konie inaczej zaprzęgać, każę płoty malować i powiada, że to jest całe dobrodziejstwo dla chłopów. Panie pośle Nowicki, i to są ważne sprawy. Pan się z tego śmieje, bo Pan na wsi nie mieszka.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#PSanojca">Proszę Panów, ja się nie przeprowadziłem do Sandomierza, tylko poseł Smoła z Sandomierza przeprowadził się do Warszawy, a ja gdzie mieszkałem, tam i mieszkam.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#PSanojca">Do p. Marszałka chodzicie na skargę, że Wam przeszkadzam, a sami jak się zachowujecie? To jest świństwo!</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#PSanojca">Chodzicie na skargę do mojego prezesa i do p. Marszałka, ażebym Wam dał spokój, gdy przemawiacie, a potem ot jak się zachowujecie. Tego rodzaju taktyka, że wychodzi na trybunę poseł, reprezentujący czy klasę chłopską, czy robotniczą, i w tak ważnej sprawie, jak sprawa reform rolnych, w tak dziecinny sposób sprawę stawia, że się płoty maluje i inne rzeczy się robi, — to sprawie robi krzywdę. Np. powiada tenże poseł Nowicki, że nie ułatwia się chłopom zbytu. Ja pamiętam, kiedy poseł Daszyński był wicepremjerem, pamiętam, kiedy posłowie z PPS. byli ministrami, to nikt w tych czasach nie budował ani chłodni w Gdyni, ani rzeźni eksportowych, ani tych wszystkich inwestycyj, które otwierają chłopu rynek międzynarodowy, dając zbyt jego produktom. Gdyby Panowie chcieli być rzeczowi, toby Panowie wiedzieli, że od maja i chłodnie mamy w Gdyni i istnieją linje eksportowe — polsko-brytyjskie, które wszystkie produkty, czy masło, czy jaja, czy mięso, czy bekony wiozą do Anglji. Istnieją rzeźnie eksportowe, czy ogromny park chłodni-wagonów, i niejako od komórki, a więc właśnie od chłodni w Gdyni, do tych wszystkich środków transportowych i składów, które dziś chłopskie produkty wożą i przechowują od Chodorowa, czy od Dębicy aż do Londynu, a łączy się to wszystko, a wszystko to jest stworzone właśnie za czasów rządów pomajowych. I to się nazywa zdaniem p. Nowickiego, nic nie robić!</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#PSanojca">Pan Minister w dużej mierze wyręczył mnie w cytowaniu cyfr, ale i to należy podnieść, że, powiedzmy, Bank Rolny, który miał sfinansować i reformę rolną, i parcelację, i handel rolny, i wszystkie kooperacje rolne, do roku 1925 własnego kapitału miał 11 milj., a bilans jego zamykał się sumą 59 milj.; od roku 1930 do dzisiaj kapitał zakładowy i własny tego Banku wzrósł o 159 miljon ów, a wraz z funduszami, które są przekazywane przez inne ministerstwa, pożyczek udzielił na 960 milj. zł.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#komentarz">(Głos: Tak, to jest różnica.)</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#PSanojca">Następnie, gdy chodzi o kredyt, to jest smutnej pamięci Bank Ludowy, który kiedyś miała PPS…</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#komentarz">(Głos: Gdzie?)</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#PSanojca">Tak jest, Pan nawet nie wie, gdzie, bo tak się Pan zajmuje polityką, że nawet Pan nie wie, co się koło Pana dzieje. Dziś nie ma koncesji, nie ma handlu koncesjami na prywatne banki, tylko jest olbrzymia instytucja — Państwowy Bank Rolny, która pracuje razem z bankiem Gospodarstwa Krajowego. Jako człowiek, który bierze udział w życiu gospodarczem, wiem, że nietylko Bank Rolny, ale i Bank Gospodarstwa Krajowego i Bank Polski olbrzymią część swoich pieniędzy lokują nietylko w przemyśle, ale też w dużej mierze w instytucjach kredytowych chłopskich, w powiatowych kasach komunalnych i w kredycie dla drobnego rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#komentarz">(P. Maksymiljan Malinowski: Ja Panu zanalizuję…)</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#PSanojca">Pan też wie przecież o tem dobrze, tylko od niedawna Pan jest taki jadowity. Pan te rzeczy, o których ja mówię teraz, mówił w zeszłym roku przy budżecie Ministerstwa Reform Rolnych, i nie wiem, co się Panu stało od tego czasu! Ja wiem, Panie Malinowski, i Pan wie, że jeśli chodzi o ustawodawstwo, które też niepotrzebnie Pan dzisiaj poruszał, twierdząc, że reforma rolna wykonywana jest nieodpowiednio, — to któż był pierwszym ministrem rolnictwa, jak nie członek Wyzwolenia, jak nie Stolarski, jak nie Poniatowski, któż pierwsze folwarki obszarnikom dawał, jak nie Wasi ludzie? Jeżeli chodzi o prawdę, to mogę ją powiedzieć. Ja doskonale pamiętam czasy, kiedy podnosiłem sprawę radykalnej reformy rolnej i kiedy byłem zwalczany nie tylko przez obszarników, ale w fanatyczny sposób także przez Panów aż do tego stopnia, że na ulicach Krakowa rozwieszono raz ulotkę, że takich jak ja i dr. Putek należy wieszać. To robili i takie opinje szerzyli nie kto inny, tylko p. posłowie z Piasta, p. Brodacki i inni towarzysze ze Stronnictwa Ludowego, z którymi p. poseł Malinowski dziś siedzi w jednym szeregu.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#PSanojca">Ja to dlatego poruszyłem, ponieważ to, co dziś Panowie mówią, to jest aberacja pojęć. Panowie zapominacie o wczorajszych swoich grzechach. Ale uderzcie się w piersi, Panie Pośle Malinowski! Rewolucja to jest wielkie dzieło i zawsze wielki wysiłek, który kosztuje nieraz i krew, ale Wy obcięlibyście zrobić rewolucję przy czarnej kawie, przy papierosach i przy muzyczce z tingel-tanglu. Reforma rolna, taka, o jakiej Panowie dziś zaczynają mówić, to jest rewolucyjna reforma rolna, którą można było wykonać w pierwszych dniach Państwa, — może byłaby ona wywołała wstrząs, może dobrze jest, że idzie ona na drodze spokojnej i ewolucyjnej, ale bezwzględnie tymi, którzy rozpęd reformy rolnej zahamowali i uśpili chłopa, to było polskie stronnictwo „Wyzwolenie” i polskie stronnictwo „Piast”. Ja sam byłem stapińczykiem i znane są moje broszury i znana jest moja agitacja, i znane jest, że od tego czasu gdy ja byłem członkiem klubu „Wyzwolenie”, pojęcie reformy rolnej w organizacji „Wyzwolenia” bezwzględnie uległo radykalnej zmianie.</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#PSanojca">Jeżeli chodzi o ostatnią ustawę, to też muszę powiedzieć, że przecież ja, który teraz siedzę w B. B., kierowałem obstrukcją w celu wywalczenia lepszych w tej ustawie punktów dla chłopów.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#komentarz">(Przerywania na ławach klubu „Wyzwolenia”.)</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#PSanojca">Kiedy mówił p. Malinowski, to wolno mi właśnie jako referentowi odpowiedzieć przypomnieniem dziejów tej reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#PSanojca">Należy ją bardziej rzeczowo traktować, bo to jest wielkie dobro publiczne. Zupełnie rzeczowe jest moje stanowisko jako referenta, i chciałbym, żeby raz na zawsze wszyscy zrezygnowali z tramtadrackich wystąpień w sprawie tak ważnej, jaką jest reforma rolna, o której tu właśnie poważnie mówiłem, i którą tu poważnie referowałem. To jest sprawa związana z wydajnością gospodarczą chłopa i z jego siłą płatniczą i ze zdolnościami jego siły kupna wobec innych działów gospodarstwa narodowego, i od chłopa zależy eksport, bilans handlowy i bilans płatniczy, a przedewszystkiem szybkie zlikwidowanie nietylko obecnego kryzysu, ale wogóle przygotowanie Państwa do wytrzymania tego rodzaju stosunków gospodarczych, jakie zapanowały po wojnie. To nie jest rzecz, którą można lekceważyć. Do jakiej partji kto należy, powinien mieć otwarte oczy na to, że system gospodarki przed wojną i po wojnie jest trochę inny. Państwo Polskie, mające po jednej stronie wielki kompleks republik sowieckich, a z drugiej strony takiego sąsiada jakim są Niemcy, nie może pozwolić sobie na to, ażeby w sposób anarchiczny gospodarować. Polska musi utrzymać się na rynku międzynarodowym, i sprostać tym wszystkim zapotrzebowaniom i żądaniom co do wyrobów przemysłowych i rolnych, jakie zagranica stawia. Jeżeli dziś dla nas ogranicza się rynek wiedeński, czy zamyka się rynek praski, jeżeli każde państwo buduje barjerę celną, jeżeli mamy 65% ludności małorolnej, a reszta to przeważnie chłopi z małym warsztatem pracy, i jeżeli ci chłopi głównie dają państwu kontyngent dzieci, co wynosi rocznie 500.000 przyrostu ludności, to ta sprawa powinna być raz przez Sejm potraktowana poważnie.</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#PSanojca">Jak powiedziałem, reforma rolna nie załatwia wszystkiego radykalnie aż do skutku. Zawsze zostaną możliwości rozwoju, jak i niezaspokojone potrzeby, zawsze Związek Ludowo Narodowy będzie usiłował wywracać to dzieło do góry nogami. Chciano zawsze wmawiać, że nie każdy będzie miał 20 morgów pola, ale co innego jest nie mieć dla każdego 20 morgów a co innego jest, jeżeli ktoś, kto miał pół morgi, będzie miał 5, jeżeli ktoś zamiast 5 morgów będzie miał 8 morgów, a zamiast tych bezrolnych, którzy wogóle nie mają o co rąk zaczepić, będzie połowa, czy 1/3, osadzaną na roli, zaś inni znajdą pracę, bo gdy wzmocni się siłę gospodarczą średnio zamożnego chłopa, to i proletariat rolny znajdzie pracę na roli. Wprowadzenie chociażby systemu Lossowa czy innego, t. p. ulepszenie uprawy zbóż, czy hodowla bydła, może nawet w dzisiejszych czasach dać setkom tysięcy ludzi zajęcie na roli i przysporzyć jak najlepszych rezultatów.</u>
<u xml:id="u-29.23" who="#PSanojca">Proszę Państwa, niestety, jak w innych rzeczach stare przyzwyczajenia partyjne, które określają się w dwuch słowach: tromtadracja i licytacja nie mogą wyjść z mózgów tych, którzy do dziś siedzą w opozycji.</u>
<u xml:id="u-29.24" who="#PSanojca">Uważam sprawę reformy rolnej za najpoważniejszą i uważam za zbrodnię narodową, jeżeli się robi politykę z tej wielkiej sprawy natury gospodarczej, która politycznie ma tylko to znaczenie, że nas na Kresach Wschodnich i Zachodnich wzmacnia, zaś znaczenie państwowe ma takie, że 500 tysiącom ludzi może dać silne podstawy gospodarcze i temsamem wzmóc rozrodczość narodu polskiego i siły ekspansywne narodu.</u>
<u xml:id="u-29.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-29.26" who="#PSanojca">Wy się śmiejecie, bo nie rozumienie tego zagadnienia, bo dla Was reforma rolna to jest Wasz koń wyborczy, którego Wy ciągle w inne wędzidło ubieracie. On już wam nie wystarcza panie pośle Nowicki, jako hasło demagogiczne, więc powiadacie: Płoty nam każą malować na zielono.</u>
<u xml:id="u-29.27" who="#komentarz">(Głos: Widocznie Pan w Kołomyj i swoich nie malował.)</u>
<u xml:id="u-29.28" who="#PSanojca">A Pan może z Warszawy, może z Paryża, paryżanin. Taki Pan wyjdzie z Psiej Wólki i paryżanin! Jednak uważam te wszystkie głupstwa za najgorsze. Najgorsze jest to, że Wy sobie pokpiwacie z poważnych rzeczy. Wyście zawsze byli ludźmi dość niepoważnymi, więc teraz możecie się nie odnosić poważnie do tego zagadnienia. Wy dzisiaj, kiedy nie macie najmniejszej siły aktywnej, gadacie o wielkich zamiarach co do reformy rolnej, kiedy w pierwszych dniach Polski mieliście większość w Sejmie, przez 6-miesięcy radziliście nad zasadami reformy rolnej, a dziś od lat sześciu dyskutujecie nad kwasami reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-29.29" who="#komentarz">(Wesołość i oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-29.30" who="#PSanojca">Macie zasady, macie kwasy. Jest to bardzo smutne. Panie redaktorze Malinowski, kiedy Pan mówi, że dopiero hordy najezdnicze na Warszawę zmusiły Was do uchwalenia ustawy o wykonaniu reformy rolnej, i aż 12 miesięcy trzeba było czekać od uchwalenia zasad do uchwalenia prawa o wykonaniu reformy rolnej. A po uchwaleniu to wykonanie! Całemi latami potem leżała ta ustawa i potem znowu odgrzewaliście ją. Wyście odgrzewali, a tu (wskazuje na prawicę) mrozili.</u>
<u xml:id="u-29.31" who="#komentarz">(Wesołość, oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-29.32" who="#PSanojca">Panie Pośle, ja, chociaż jestem dość umiarkowany, to przecież wtedy prowadziłem dość mocną wojnę, a wtedy tymi, którzy mnie najwięcej ciągnęli w tył, byli z jednej strony p. Kwapiński z P. P. S., „Piast” z drugiej strony, a endecy z trzeciej.</u>
<u xml:id="u-29.33" who="#PSanojca">Proszę Państwa, skończyło się z tromtadracją. Żeby Panowie nie wiem jakich używali frazesów, Wam już nikt nie uwierzy. Pamiętają przecież ludzie te czasy, że nim jedna ustawa, Panie kolego Malinowski, o wykonaniu likwidacji serwitutów została ogłoszona, nim weszła w życie, już drugą wniesiono do Sejmu, nim tamtą drugą uchwalono, to już trzecią wnoszono i w połowie przerywano. Pan pamięta, to było właśnie przed majem.</u>
<u xml:id="u-29.34" who="#komentarz">(P. Maks. Malinowski: Po maju.)</u>
<u xml:id="u-29.35" who="#PSanojca">Ja pamiętam, jak przed majem uchwalano likwidację serwitutów. Adwokaci z tego mieli doskonały dochód. Pan, Panie Malinowski, jeździł ciągle do tej Zamoyszczyzny i Pan musiał ją zaczarować, bo nie chciała ruszyć z miejsca aż przyszedł Minister Staniewicz, nie p. Malinowski, i zaczęła się likwidacja.</u>
<u xml:id="u-29.36" who="#PSanojca">To Pan tam widzi bagno, a przedtem Pan w tem bagnie siedział, więc jeżeli Pan tam przedtem był, to Pan powinien był to bagno zwąchać i określić i opisać, i możeby Pan Minister Staniewicz był do tego się dostosował. Ja byłem też w Zamościu i tych bagien nie widziałem. Powiat Biłgorajski znam doskonale. Panu się zdaje, że Biłgoraj, to jest Pińsk.</u>
<u xml:id="u-29.37" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-29.38" who="#PSanojca">Biłgoraj to nie jest Pińsk. Ja słucham, ile jeszcze głupstw Pan wymyśli.</u>
<u xml:id="u-29.39" who="#PSanojca">Proszę Panów, jaki jest poziom zarzutów, stawianych przez p. posła Malinowskiego! Jedno tylko chcę na to odpowiedzieć. Otóż powiada p. poseł Malinowski, że dzisiejszy Rząd sprzyja spekulacyjnej parcelacji. Panie Pośle, czemu Pan nie pomyślał nad tem choć 5 minut. Czy dzisiaj czas na spekulacyjną parcelację! Kupił ktoś ziemię na spekulację tamtego roku po 5.000 zł. za 1 ha, a teraz musi sprzedawać po 2.000, to on tak spekuluje, że aż puchnie. Więc nie jest dziś czas na spekulację rolną. Najmniejszej dzisiaj niema podstawy do spekulacyjnej parcelacji. Natomiast, Panie Pośle Malinowski, dzisiaj niema spekulacyjnych spółek, ale Pańscy sąsiedzi z „Piasta” wiedzą, że przed 1926 rokiem na terenie samej Małopolski było aż 5 spółek parcelacyjnych, a jak one spekulowały, niech Pan zapyta posła Pluty, jak był parcelowany majątek Brzeżany, a robiło to towarzystwo agrarno - osadnicze. Przydałoby się, ażeby Panowie trochę ochłodzili swoje rozgorączkowane nerwy.</u>
<u xml:id="u-29.40" who="#PSanojca">Były takie spółki parcelacyjne w Wilnie, Lwowie, na Wołyniu, w Poznaniu, Grudziądzu, wtedy właśnie, to były czasy przed majem 1926 r., a jeśli teraz serce boli p. posła Malinowskiego, że Poznańskie i Pomorze mało ma osadników, pytam kto siedział w urzędach ziemskich na Pomorzu i w Poznańskiem, kto wymyślił ten piękny termin „Galicjak z Kongresowy”? Koloniści ze wszystkich stron tam jechali i tak ich tam traktowano, że niejeden który tam pojechał, stracił pieniążki. Jako przykład stawiacie Panowie Pszczynę i chcecie tą Pszczyną zastrzelić Pana Ministra. Powiadacie: „Prusacy kolonizowali Pomorze, a ten książę pszczyński siedzi w Polsce i nikt go nie parceluje”. A ktoś z P. P. S. powiada: Na wybory pieniądze dał. Nie wiem, komu. Jeżeli P. P. S. z księciem pszczyńskim, jeżeli Pan jest z nim w takich stosunkach, że przegląda jego rachunki i wie, na co pieniądze daje, to może Panu dał. Ja wiem że na terenie Górnego Śląska nie obowiązuje ta ustawa o reformie rolnej, która tu jest, i Pan powinien o tem wiedzieć, jako specjalista, znawca ustaw o wykonaniu reformy rolnej. Tam jest ustawodawstwo niemieckie i inny sposób przeprowadzania parcelacji niż u nas. Jeżeli książę pszczyński Wam zawadza, to dlaczego, gdy Witos był premjerem, nie wywłaszczył go bez odszkodowania i nie osadził na tych ziemiach samych Wyzwoleńców i Piastowców, z czego bym ja się bardzo cieszył.</u>
<u xml:id="u-29.41" who="#PSanojca">Ale za najgorsze zło uważam defetyzm gospodarczy, który dziś sieją tak ludzie z prawej jak i z lewej strony. Chłop dziś jest przygnieciony nędzą, a Panowie biorą po 1000 złotych miesięcznie, w bufecie popiją i pojedzą i tę nędzę mogą wytrzymać, ale zupełnie sumiennie położywszy rękę na sercu, powiedzcie dziś, kiedy chłop jest w bardzo ciężkiem położeniu, kiedy ziemianie wstrzymują się od meljoracji, kiedy najświatlejsi rolnicy zaczynają wstrzymywać się od inwestycji, kiedy tak wielki znawca ekonomji jak p. Rybarski w te inwestycje uderza, powiedzcie, co ma biedny chłop na wsi robić, kiedy opozycja cała jest ogarnięta jednem wielkiem uczuciem defetyzmu gospodarczego. Jak tchórzostwo na polu bitwy jest drogą do klęski, tak defetyzm gospodarczy w chwili kryzysu jest drogą do klęski gospodarczej. Dziś właśnie, przy budżecie Ministerstwa Reform Rolnych uważam za swój święty obowiązek to podnieść, bo żadne inne ministerstwo nie jest tak powołane do podtrzymania dziś ducha i siły gospodarczej chłopów, jak Ministerstwo Reform Rolnych i z tej przyczyny… (Głosi Dlaczego je likwidujecie?) Pan może by je zlikwidował.</u>
<u xml:id="u-29.42" who="#komentarz">(Głos: Archeolog stoi na czele, czyż to nie oznacza likwidacji?)</u>
<u xml:id="u-29.43" who="#PSanojca">Panie Pośle Pac, ani Pan sobie nie zdaje sprawy, jak smutną rolę gra Pan w Polsce, jak Wy sami likwidujecie to wszystko, co kiedyś kto inny zaczął, ponieważ życie domaga się czynów, a nie mazgajstwa, a nie frazesów, nie obiecanek cacanek. To samo w dziedzinie reformy rolnej. Chłop chce realnej pracy, a nie chce głupich mów, wygłaszanych choćby nawet z tej trybuny.</u>
<u xml:id="u-29.44" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Proszę Panów o spokój.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do dyskusji szczegółowej nad częścią 18 i częścią 19: Emerytury i zaopatrzenia, Renty inwalidzkie i pensje.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Wagner,</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PWagner">Wysoki Sejmie! Budżet, zawarty w części 18, ma charakter odrębny, niż budżet, zawarty w innych częściach, jest to budżet ściśle konsumpcyjny, a uzależniony od dwóch czynników i od ustawy, która określa wymiar zaopatrzenia emerytalnego, i od ilości osób, pobierających to zaopatrzenie. Dlatego unormowanie tego budżetu głównie sprowadzić się musi do zbliżenia w jak najwyższym stopniu preliminowanej kwoty do wydatków faktycznych; rozumiejąc to zadanie i ten cel, Komisja Budżetowa, niezależnie od powiększenia budżetu o dziesiątki miljonów w przedłożeniu rządowem, ze swej strony, na mój wniosek, bez sprzeciwu powiększyła ją o 10 miljonów do ogólnej kwoty 131.400,000, jednocześnie uznając podwyżkę w przedłożonym budżecie w dziale zaopatrzenia osób szczególnie zasłużonych i tych, których zaopatrzenie jest oparte na innych tytułach prawnych. Kwota 131.400.000 zł. jest więc obecnie zwyżką w bardzo wielkim stopniu, stosownie do wydatków faktycznych, które w zamknięciu budżetowem r. 1929/30 wy nosiły 150.700.000. Muszę przytem podkreślić, że do budżetu tego dochodzi refundowana kwota przez Ministerstwo Rolnictwa, Zarząd Dóbr i Lasów Państwowych, w wysokości 14.700.000 zł.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#PWagner">Jakkolwiek w 100% budżet ten nie jest jeszcze całkowicie realny, jednakże co było możliwie w granicach ogólnych możliwości budżetowych zrobione zostało i sądzę, że jest to wyraz pracy całej Komisji, gdyż, jak zaznaczyłem, wniosków żadnych nie zgłoszono, ani sprzeciwów nie zgłoszono. W ten sposób postąpiliśmy naprzód tak, że w roku przyszłym w budżecie na r. 1931/32 tego rozchylenia, które było dotychczas, mam wrażenie, że nie będzie.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#PWagner">Proszę Panów, przechodzę obecnie do 19 części budżetu, t. j. do budżetu rent inwalidzkich i innych zaopatrzeń. Budżet rent inwalidzkich, zamykający się w globalnej kwocie 157.600.000 zł., w §§ 1, 2, 3, 4, 5 obejmuje zaopatrzenie inwalidów wojennych, przedwojennych, kapitalizację rent i oprócz zaopatrzenia zasadniczego t. zw. dodatki i zasiłki. Budżet ten w całości nie został w sumie globalnej zmieniony, jednakże wprowadzone tam zostały przez Komisję odpowiednie przesunięcia w kierunku stworzenia nowego § 5, zasiłki dla inwalidów ciężko poszkodowanych w kwocie 5.750.000. Na poczet tego paragrafu z § 2, renty inwalidów przedwojennych, skreślono pół miljona zł, z § 3, kapitalizacja rent, skreślono półtora miljona zł, zaś z § 4, dodatki, skreślono 3.750.000 zł, i stworzono w ten sposób nowy paragraf w ogólnej wysokości 5.750.000 zł.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#PWagner">Proszę Panów, chciałbym bliżej poinformować Panów o tych dwóch paragrafach. Jak Panowie sobie przypominają, w ustawie skarbowej 1928/29 po raz pierwszy została do budżetu wprowadzona kwota 15 miljonów jako dodatek dla inwalidów wojennych ze szczególnem uwzględnieniem dla inwalidów ciężej poszkodowanych. Podczas gdy Panowie w ustawie skarbowej określili wysokość dodatku dla urzędników państwowych w wysokości 15%, określenia tego w stosunku do inwalidów w 19 części budżetu nie było w rozdzieleniu tego dodatku. Dodatek ten był wstawiony w następnych okresach budżetowych 1929/30 i 1930/31. Z powodu braku określenia ustawowego dodatek oparty był na kalkulacji ściśle rachunkowej i nie opierał się o ustawę inwalidzką. Wymierzany był od renty inwalidzkiej samotnego, nie uwzględniając zaopatrzenia według stanu rodzinnego. Dlatego, przygotowując ten projekt i proponując Komisji 15.700.000, nie wziąłem tej kwoty z powietrza, lecz opracowałem nowy plan rozdzielenia dodatków, według którego otrzymają te dodatki wszyscy inwalidzi, jak i ich wdowy i sieroty według grupy i stanu rodzinnego, W ten sposób sprawa została uregulowana; nie mogła ona znaleźć uzewnętrznienia w Sejmie, bo gdyby ta sprawa została wprowadzona do ustawy albo do rezolucji, wkroczyłaby w kompetencje normalnej ustawy o zaopatrzeniu inwalidów wojennych, której narazie nie mamy, gdyż ustawa stara z dnia 18 marca 1921 r. przewiduje zaopatrzenia dla inwalidów wojennych jeszcze w walucie markowej, więc w stosunku do tego budżetu nie jest realna. Przy opracowywaniu ustawy, któraby służyła za podstawę zaopatrzenia inwalidów, należy spełnić równocześnie drugie zadanie, ażeby stawki były w całych złotych polskich, ażeby renty dotychczasowe plus owe dodatki, stanowiły okrągłe stawki. W ten sposób renty inwalidzkie wynosiłyby: dla kawalera 120 zł., dla żonatego 180 zł., dla żonatego z dwojgiem dzieci 230 zł., dla żonatego z czworgiem dzieci 260 zł. Jeżeli weźmiemy w stosunku do tych stawek zasadniczych procentowy stosunek czy 20 czy 30% niezdolności ustawowej, to otrzymamy wtedy kwotę okrągłą. Uregulowanie tej kwestji przedewszystkiem da wielkie uspokojenie wśród mas inwalidów wojennych, którzy dotychczas otrzymywali te dodatki w nieregularnych odstępach czasu, zależnie od wpływów skarbowych, podczas gdy obecne dodatki mają być wypłacane miesięcznie. Uregulowanie tych dodatków według grupy rodzin będzie zgodne z duchem ustawy inwalidzkiej, a następnie uregulowanie tych dodatków w całych złotych da, proszę Panów, bardzo wielkie ułatwienie w likwidacji rent w izbach skarbowych przy ich przeliczeniu.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#PWagner">Dlatego też proszę Panów, ażeby Panowie, przyjmując sprawozdanie moje do wiadomości, zechcieli zaakceptować w całej rozciągłości uchwalone przez Komisję zmiany, jak również w związku z wypłatą dodatków i zasiłków rezolucję, zawartą w druku sejmowym nr 100.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#PWagner">Złożywszy niniejsze sprawozdanie, proszę Wysoki Sejm o przyjęcie poczynionych przez Komisję Budżetową zmian.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Karkoszka.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PKarkoszka">Wysoki Sejmie! Byliśmy świadkami wygłoszenia referatu przez ociemniałego majora wojsk polskich, posła Edwina Wagnera. Zdaje się, że wszyscy byli zachwyceni tym referatem, bo takich rzeczowych referatów, jak ten, nie wygłosi nawet ten, który widzi. Wobec tego pozwolę sobie być wyrazicielem całej Izby, gdy złożę koledze posłowi Wagnerowi za to serdeczne podziękowanie.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Oklaski w całej Izbie.)</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#PKarkoszka">Wysoka Izbo, już od szeregu lat ofiary wojny czekają na zmianę ustawy inwalidzkiej, która byłaby zastosowaną do ich warunków życiowych. Wprawdzie ukazywały się nowele do ustawy, od czasu powstania Polski, jednakowoż oprócz ostatniej noweli z dnia 7.III.1929 r. o dodatkowej rejestracji inwalidów, inne nowele, jak np. z dnia 4.VIII.1922 r., zdążały raczej do pogarszania, a nie do poprawiania bytu inwalidów wojennych.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#PKarkoszka">Widzimy, że budżety inwalidzkie wzrosły niewspółmiernie, a jednak stwierdzić musimy, że w stosunku do tego wzrostu inwalidzi wojenni, nie odczuwali polepszenia w zaopatrzeniu, pomimo, że budżet inwalidzki, który wynosił w r. 1924 zł. 52.378.000, obecnie wynosi 157.600.000 zł.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#PKarkoszka">Na wnioski Związku Inwalidów Wojennych starał się Rząd uregulować sprawę opieki nad inwalidami i opieką, która w pierwszych latach istnienia Państwa Polskiego nie była należycie zorganizowana, z powodu podziału jej na trzy ministerstwa, dzięki obecnemu Rządowi scentralizowana jest w jednem ministerstwie, Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, które szeregiem zarządzeń i rozporządzeń unormowało sprawę postępowania prawnego w stosunku do inwalidów wojennych, ich leczenia, i protezowania. Dotychczas Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej nie jest kompetentne co do wymiaru rent i byłoby bardzo pożądane, ażeby i w tym kierunku jego kompetencje zostały rozszerzone, gdyż dotychczas decydującym czynnikiem jest Ministerstwo Skarbu, które załatwiać winno jedynie wypłatę rent.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#PKarkoszka">Ze względu na wspomnianą przeze mnie konieczność nowelizacji ustawy inwalidzkiej. Związek Inwalidów Wojennych R. P. opracował taki projekt, który był przedmiotem obrad podkomisji inwalidzkiej w zeszłej kadencji Sejmowej. Ponieważ projekt nowelizacji nie doszedł do skutku z przyczyn Panom wiadomych, w obecnej kadencji sprawa ta jest nie mniej aktualna i wobec tego apeluję do Wysokiej Izby, aby w razie wniesienia do Sejmu projektu ustawy o zaopatrzeniu inwalidów wojennych i pozostałych, Wysoka Izba zechciała się do tej sprawy przychylić ze względu na doniosłość pozytywnego załatwienia tej bolączki, na które inwalidzi wojenni od lat 10 daremnie czekają.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#PKarkoszka">Jakkolwiek zdajemy sobie sprawę z tego, że przy obecnym kryzysie gospodarczym, nie osiągniemy tyle, by zadowolnić wszystkich tych, których zastępujemy, jednak stanowczo żądamy ustalenia renty zasadniczej w złotych polskich, uregulowania skali dochodowej, która decyduje o pobieraniu renty.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#PKarkoszka">Stosunkowo najwięcej pokrzywdzeni w obecnej ustawie są wdowy i inwalidzi ciężko poszkodowani i nowelizacja ustawy musi przedewszystkiem uregulować zaopatrzenie tych osób, ażeby im zapewnić byt i dać możność wychowania ich dzieci na dobrych obywateli.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#PKarkoszka">Tutaj musi się zmienić przepis, który uzależnia wysokość renty wdowiej od wyniku badania przez lekarza powiatowego. Lekarze powiatowi po zbadaniu wdowy najczęściej orzekają, że jest ona jeszcze w stanie zarabiać 1/3 tego, co zarabia zdrowa kobieta w danej miejscowości, a wskutek tego otrzymuje taka wdowa tylko 30% renty, t. j. 37 złotych miesięcznie. Tutaj trzeba nadmienić, że w obecnym czasie zdrowy robotnik pracy nie może otrzymać i mowy być o tem nie może, żeby te wdowy łatwo znalazły zatrudnienie. Trzeba nadmienić, że i sieroty, które pozbawione są zaopatrzenia rentowego wskutek przekroczenia wieku, ustawą przewidzianego, nie mogą otrzymać pracy z powodu ogólnego bezrobocia i są tem większym ciężarem dla swej matki.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#PKarkoszka">Brak pracy dotyka również inwalidów wojennych coraz dotkliwiej z powodu nieprzestrzegania przez władze art. 53, 54, 55 i 55 a) ustawy inwalidzkiej, które regulują pierwszeństwo inwalidów i zatrudnienie ciężko poszkodowanych w przedsiębiorstwach państwowych, samorządowych i prywatnych. Jeszcze wiele z tych fabryk nie zatrudnia przepisowej ilości inwalidów ciężko poszkodowanych, np. dyrektor Zakładów Żyrardowskich nie chce nawet widzieć inwalidów i wyrzuca proszących o pracę inwalidów za drzwi. Takich przykładów jest więcej. Zapominają ci panowie o tem, że gdyby nie wojna światowa i walki orężne polskich powstańców, nie byłoby wprawdzie inwalidów, lecz nie byłoby również wolnej Polski.</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#PKarkoszka">To samo się dzieje z posadami w urzędach. Tutaj z całą satysfakcją stwierdzamy, że p. Minister Spraw Wewnętrznych gen.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#PKarkoszka">Sławoj-Składkowski wydał kilka okólników w sprawie nadawania posad inwalidom wojennym w urzędach i w sprawie szarwarków. Lecz niestety urzędy najróżniejsze, któreby się nadały dla inwalidów, zostały już obsadzone przed 1926 r. przez ludzi nieuprzywilejowanych tak, że pozostała już minimalna ich ilość i w bardzo powolnem tempie zwalniają się posady dla inwalidów i w bardzo powolnem tempie idzie obsadzanie tych miejsc przez inwalidów.</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#PKarkoszka">Jako warsztaty pracy dla inwalidów wojennych przewidziane są w myśl dekretu p. Prezydenta Rzeczypospolitej i art. 53 ustawy inwalidzkiej koncesje monopolowe. Mimo pięcioletniego trwania ważności tego dekretu rewizja koncesji wykonaną nie została, a obecnie znajdujemy się pod tym względem w stanie bezustawowym. Dzisiaj koniecznem jest, aby Rząd zajął w tej sprawie jasne stanowisko przez zgłoszenie do Sejmu wniosku ustawy o rewizji koncesji na rzecz inwalidów wojennych.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#PKarkoszka">Z powodu braku takiej ustawy istnieje dziś stan chaotyczny. Rząd, nie mając oparcia prawnego, musi prowadzić niejasną politykę w nadawaniu koncesyj, co wzbudza wielki niepokój wśród mas inwalidzkich, które nie wiedzą, czy polepszenie bytu ma nastąpić za pośrednictwem rewizji koncesyj czy też przez podwyższenie zaopatrzenia rentowego. Sytuację tę należałoby w najkrótszym czasie wyjaśnić, a chwilowo przynajmniej w tym kierunku, aby władze ściśle przestrzegały, nadawania wyłącznie inwalidom wojennym koncesyj, które się zwalniają.</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#PKarkoszka">W ten sposób korzyść odniosą nietylko inwalidzi wojenni, lecz również Skarb Państwa, który ma prawo zatrzymania renty w wypadku przekroczenia dochodu przez ustawę przewidzianego.</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#PKarkoszka">Oprócz tych zasadniczych postulatów, dotyczących bezpośrednio zaopatrzenia, nie od rzeczy będzie nadmienić, że należy uregulować w najbliższym czasie szereg innych kwestyj jak np. leczenie inwalidów, które obecnie ogranicza się do wypadków związanych ściśle z inwalidztwem, chociaż te związki przyczynowe nie dadzą się w praktyce ściśle określić.</u>
<u xml:id="u-33.16" who="#PKarkoszka">I tak np. inwalida wojenny ze sztuczną nogą poślizgnął się protezą po gładkim chodniku i upadł, łamiąc dwa razy rękę. Wypadek ten nie jest ściśle związany z inwalidztwem, i dlatego nie ma on prawa do bezpłatnego leczenia, a jednak, gdyby nie miał protezy, to chociażby był upadł, napewno nie tak ciężko, żeby złamał aż dwa razy rękę. W przyszłości należałoby również rozciągnąć prawo leczenia i na wdowy, które z tytułu braku pracy nie mogą być zwyczajnym członkiem Kas Chorych.</u>
<u xml:id="u-33.17" who="#PKarkoszka">Jakkolwiek widzimy duże wysiłki Rządu w kierunku udoskonalenia protezowania, jednakże należałoby sprawy te uregulować pod względem terytorjalnym, żeby inwalidzi nie musieli odbywać zbyt dalekich i uciążliwych podróży od swego miejsca zamieszkania do miejsca otrzymania protezy.</u>
<u xml:id="u-33.18" who="#PKarkoszka">Mam tu na myśli inwalidów śląskich, muszą oni jeździć wszyscy po protezy i po każdą najmniejszą reperację do Krakowa. Nieraz taka reperacja kosztuje 10 zł. Inwalida ma prawo do zwrotu kosztów podróży i straconej dniówki, co wynosi w wielu wypadkach dużo więcej, niż wartość tej protezy. Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej mogłoby bez kosztów urządzić taki warsztat na Śląsku, byliby zadowoleni inwalidzi, a Skarb Państwa zaoszczędziłby dużo pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-33.19" who="#PKarkoszka">Inwalidzi wiedzą dobrze o tem, że przy obecnym kryzysie gospodarczym nie mogą żądać zrealizowania swych postulatów w całej pełni, znają oni dokładnie życzliwy stosunek Rządu do nich, bo Rząd teraźniejszy nie idzie wzorem ówczesnego ministra skarbu Zdziechowskiego, nie stosuje obcinania rent mimo ciężkiego położenia Państwa. Jednakowoż inwalidzi domagają się od Rządu znowelizowania ustawy inwalidzkiej w granicach możliwych, żądają ochrony ich przed wyzyskiem pracodawców, traktowania ich, gdy są bezrobotni, narówmi z innymi w wypłacaniu zasiłków, żądają prawa pierwszeństwa przy nadawaniu roli i parcelacji i sprawiedliwego podziału koncesyj.</u>
<u xml:id="u-33.20" who="#PKarkoszka">W przemówieniu swojem ograniczyłem się do omówienia najniezbędniejszych potrzeb życiowych i mam nadzieję, że tak Rząd, jak i Wysoki Sejm do postulatów inwalidzkich ustosunkują się przychylnie, dając tem samem dowód głębokiego zrozumienia dla potrzeb tych, którzy najcenniejszy swój skarb, to jest zdrowie lub żywiciela rodziny utracili dla dobra i potęgi państwa.</u>
<u xml:id="u-33.21" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej się nie zapisał. Czy p. Referent życzy sobie zabrać głos?</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#komentarz">(P. Wagner: Dziękuję.)</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#Marszałek">W takim razie przechodzimy do dyskusji szczegółowej nad częścią 12: budżet Ministerstwa Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Stroynowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PStroynowski">Wysoki Sejmie! Sądzę, że obecne kryzysowe położenie rolnictwa wymaga przedstawienia tak ubiegłych, jak i obecnych warunków rozwojowych, jak i skonkretyzowania wskazań koniecznych, aby rolnictwu powrócić rolę, jaką w gospodarstwie narodowem zajmować winno.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#PStroynowski">W czasie wojny światowej rolnictwo wszystkich państw, nie biorących w niej udziału, korzystało z niebywałej dotąd konjunktury cen, to też obszary uprawne, zwłaszcza w krajach zamorskich zostały nadmiernie rozszerzone.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#PStroynowski">Z zaprzestaniem wojny korzystna konjunktura rolnicza ulega stopniowemu pogarszaniu, a to pod wpływem odbudowującego się rolnictwa starego kontynentu. Załamanie się jednak konjunktury cen światowych, nawet poniżej granic rzeczywistych kosztów produkcji, nastąpiło dopiero w r. 1929. Kiedy rolnictwo innych państw europejskich zdołało jeszcze korzystać z kilku lat dobrej konjunktury, to w Polsce warunki swoiste na to rolnictwu nie pozwoliły.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#PStroynowski">Stanęły temu u nas na przeszkodzie:</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#PStroynowski">1) o dwa lata dłużej trwająca wojna, 2) następnie inflacja i dewaluacja naszego pieniądza po pierwszej jego stabilizacji, 3) wreszcie ustawodawstwo, wychodzące z założeń polityczno-socjalnych, chroniące nieodpowiednio pojęty interes konsumenta, a w konsekwencji skierowane przeciwko jakimkolwiek możliwościom rozwojowym racjonalnej produkcji oraz własnej kapitalizacji.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#PStroynowski">W tym stanie rzeczy rolnictwo polskie odbudowywało się w warunkach bardzo ciężkich i albo musiało z powodu małej opłacalności pozostawać w formach ekstensywnych bądź też ulepszało swe warsztaty na drodze własnej kapitalizacji lub też przechodziło do form intensywniejszych, ale wtedy już kosztem znacznego obdłużania się. Dopiero od jesieni 1926 roku konjunktura cen zaczyna się nieco poprawiać, mianowicie pod wpływem otwarcia granic dla eksportu. W ten sposób nasze rolnictwo w okresie nawet krótkim, bo trwającym zaledwie dwa lata, to jest do końca 1928 roku, bierze udział w korzystnem kształtowaniu się cen światowych, więc o osiem lat później w porównaniu z innemi państwami europejskiemi.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#PStroynowski">Dlatego to stajemy w chwili załamania się konjunktury światowej do walki o byt, gorzej od innych do niej przysposobieni.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#PStroynowski">Walka ta rozpoczyna się w dziedzinie zbożowej z wiosną roku 1929, a ówczesny premjer prof. Bartel, opierając swą koncepcję na mylnej urzędowej statystyce, już od wiosny roku 1928 realizuje swój system „rezerw zbożowych”, które tworzy nie z zapasów krajowych — jak zapowiadał — ale zagranicznych, nie przewidując, że bieżąca kampanja nietylko nie będzie deficytowa, ale przeciwnie wykaże duże nadwyżki ponad wewnętrzne zapotrzebowanie.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#PStroynowski">Import z zagranicy od wiosny 1928 r. do końca 1929 r. wynosił około 300.000 ton pszenicy i 120.000 ton żyta. Nadwyżki własnej produkcji łącznie z zapasami rezerw zbożowych przeszły na kampanję 1929/30 r. i zaciążyły wydatnie na naszym rynku zwłaszcza, że zbiory roku 1929 okazały się znów pomyślne. To były przyczyny, dla których w jesieni tegoż roku nastąpiło zupełne załamanie się cen daleko poniżej granic kosztów produkcji i od tej chwili dopiero konstatujemy zasadniczy zwrot w naszej polityce zbożowej.</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#PStroynowski">Celem uchronienia rynku od nadmiernej podaży wprowadzono kredyt zastawowy i premje eksportowe kontyngentowe, oraz zawarto układ z Niemcami, celem wykluczenia konkurencji na rynkach żytnich w grudniu 1929 r.</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#PStroynowski">W pierwszym, t. j. zeszłorocznym okresie stosowania, premje nie działały jeszcze należycie, gdyż nie było organizacyj eksportowych odpowiednio rozbudowanych i zasobnych, a równocześnie importerzy zagraniczni starali się z możliwie wielkim zyskiem pokrywać się na rynkach polskich. Mimo stosunkowo niskiej ceny eksportowej i jedynie częściowego dochodzenia premji do rąk rolnika, podaż zboża była tak wielka, że nastąpić mogło charakterystyczne zjawisko podwójnych cen: ceny eksportowej i niższej ceny wewnętrznej.</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#PStroynowski">Młynarstwo i handel po utracie dużych zasobów pieniężnych w czasie chwiejnej polityki zbożowej w r. 1928/29, zaprzestając tworzenia zapasów', ograniczyło pokrywanie swego zapotrzebowania wyłącznie do zaspokajania tylko chwilowej konsumcji. Akcji zainicjowanej przez Ministerstwo Rolnictwa zawdzięczamy usunięcie około 330.000 ton żyta i 261.000 ton jęczmienia przy pomocy działania premij eksportowych w kampanji 1929–30 i jej też przypisać należy, że ceny nasze nie spadły do poziomu cen notowanych w innych państwach rolniczych wschodnio-środkowej Europy.</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#PStroynowski">W kampanji obecnej rozpoczętej od sierpnia 1930 r. Rząd przyszedł rolnictwu z dalszą pomocą w formie premij niekontyngentowanych i dlatego zdołano usunąć z rynku wewnętrznego około 350.000 ton zboża. Pozatem zdołano powstrzymać około 500.000 ton od zaoferowania ich na rynku, udzielając na te ilości kredytu zastawowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PaństwoweZakłady">Przemysłowo - Zbożowe również przez swą interwencję usunęły z rynku zgórą 100.000 ton, z których 50.000 ton mieści się w powyżej cytowanej sumie globalnej tegorocznego eksportu. W ten sposób usunięto przeszło 900.000 ton, któreby musiały wytworzyć nadmierną podaż ponad zapotrzebowanie wewnętrzne i przyczyniły się niezawodnie do jeszcze znaczniejszej obniżki cen.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#PaństwoweZakłady">Dzięki równoczesnej już znacznie bardziej udoskonalonej organizacji eksportowej premja w obecnej kampanji „działała”, to znaczy prawie w całości przechodziła do rąk producenta i dlatego mogło zniknąć zjawisko podwójnych cen wyższej eksportowej i niższej wewnętrznej.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#PaństwoweZakłady">Przyjęty przez nasz Rząd system reglamentacji eksportu, system, który nie doprowadzając do monopolu, utrzymuje tak ważny czynnik inicjatywy prywatnej kupiectwa, okazał się trafnym. Fakt, że Rząd nasz powołał do życia organizacje, w których się porozumiewają przedstawiciele produkcji, handlu prywatnego i spółdzielczego, i urzędnicy, którym powierzono odnośne dziedziny, daje nam rękojmię, że konieczne udoskonalenie tego systemu będzie korzystne dla kraju. Postulatem zasadniczym rolnictwa jest, aby Skarb Państwa nie przestał uruchamiać potrzebnych kwot na premjowanie eksportu rolnego, ale by w miarę możności system ten rozszerzył, gdyż jest on w obecnych niezdrowych stosunkach na międzynarodowych rynkach jednym z najwydatniejszych sposobów, by rolnictwu eksportującego kraju przyjść z pomocą, przyczem nakład ze strony Skarbu nie stoi w żadnym stosunku do znacznych korzyści, jakie rolnictwo z niego osiąga. Sprawa stopniowego podwyższania premji eksportowej staje się szczególnie ważną z chwilą, kiedy ta premja działa, a cena zboża utrzymuje się zaledwie na wysokości 50–60% kosztów produkcji. Wystarczy jednak zwrócić uwagę na poziom cen zboża w Polsce i w innych państwach, mających zboże na eksport, a nie stosujących premij wywozowych, by się przekonać realnie, w jakiej mierze Rząd nasz przyszedł rolnictwu z pomocą stosunkowo małemi kwotami na premje eksportowe, kwotami, oddanemi PZPZ do dyspozycji na politykę interwencyjną, oraz przy rozszerzonem udzielaniu kredytu drogą kredytu zastawowego.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#PaństwoweZakłady">O ile chodzi o rynek wewnętrzny, to sprawa odpowiedniego zorganizowania zbytu produktów pozostawia wiele jeszcze do życzenia. Niedorozwinięta spółdzielczość nasza, otrzymawszy ciężkie ciosy w okresie inflacji i w poinflacyjnych stosunkach ekonomicznvch, w tej dziedzinie bardzo mały bierze udział. Jedynie w dziedzinie mleczarstwa i w handlu jajczarskim wyniki działalności spółdzielczej są dodatnie. Handel prywatny wycofał swe kapitały z rynku najważniejszego, t. j. zbożowego, po licznych stratach w ubiegłych sezonach, PZPZ swoją polityką interwencyjną niezawodnie dodatnio przyczyniły się do powiększenia popytu i sam fakt pojawienia się jednego wielkiego kupca na rynku jest dodatni. Nie wolno jednak stawiać państwowym zakładom za daleko idących zadań do monopolu zbożowego włącznie. jak to niektórzyby sobie życzyli. Państwowe zakłady spełniają swe zadanie, jak długo będą jednym, choćby największym, z wielu kupców pod warunkiem ujawniania wszelkich swych tranzakcyj na giełdach zbożowych i usuwania pojawiających się nadwyżek podaży ponad chwilowy popyt. Usuniecie jednak inicjatywy prywatnej kupiectwa z tej dziedziny handlu byłoby w swych następstwach szkodliwe dla rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#PaństwoweZakłady">Powstaje zatem pytanie, w jaki sposób uzupełnić szczupłe kapitały obrotowe, jakie dziś są czynne na naszych rynkach zbożowych, aby doprowadzić do harmonji między podażą, a popytem? Jedynie zdrowa i realna wydaje mi się tu koncepcja handlu komisowego na rachunek producenta rolnego, który i tak ponosząc największe ryzyko przy kształtowaniu się cen, jako największy dysponent tego towaru w kraju, musi się zdecydować na zasilenie rynków zbożowych własnym kapitałem obrotowym, oddanym w formie zboża do dyspozycji kupców-komisjonerów. Wzamian za to producent rozkłada równomierniej, niż dotychczas, podaż i korzysta z tak ważnego czynnika prywatnej inicjatywy kupieckiej dla siebie. Przy zaprowadzonym już kredycie zastawowym i w uzupełnieniu systemu kredytu zbożowego jeszcze zaliczkowym kredytem na zboże, oddane w komisową sprzedaż, podaż zboża stanie się znacznie spokojniejsza i równomierniejsza, a obawa załamania się ceny zostanie usunięta w chwilach gwałtownej podaży na spłatę kredytów zastawowych. Obawa ta dziś ciągle istnieje, gdy zważymy, że raty obecnie wyzyskanego w Polsce kredytu zastawowego wynoszą w trzech terminach po około 20 milj. zł. przy równoczesnych innych płatnościach. Gdy odpowiednie dla pokrycia tych wierzytelności ilości zboża zostaną rzucone na rynek, cała dotychczasowa polityka podtrzymania cen zboża, z nakładem Skarbu Państwa prowadzona, może się załamać, a zasoby państwowych zakładów mogą nie wystarczyć dla interwencyjnego usunięcia nadwyżek podaży ponad bieżące zapotrzebowanie wewnątrz kraju.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#PaństwoweZakłady">Wogóle powinniśmy, zdaniem mojem, przestrzegać w Polsce zasady reglamentacji zbytu produktów rolnych bez zabijania inicjatywy prywatnej, o ile chodzi o eksport, natomiast, o ile chodzi o rynek wewnętrzny, zasady zupełnego zniesienia reglamentacji państwowej i samorządowej, leży ono w możliwości czynników rządowych.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#PaństwoweZakłady">Co do zniesienia reglamentacji samorządowej, mam na myśli pozostałość wojenną w postaci komisyj cennikowych i tego rodzaju instytucyj, ustanawiających t. zw. ceny maksymalne na artykuły pierwszej potrzeby. System ten bowiem doprowadza do skutków wręcz odwrotnych od zamierzonych. Zamierzeniem bowiem było doprowadzić do konsumenta artykuły pierwszej potrzeby w okresie niewystarczającej podaży po cenie godziwej, a nie bodącej wyrazem lichwy towarowej.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#PaństwoweZakłady">Muszę podkreślić, iż z chwilą, kiedy Rząd nie gwarantuje producentowi otrzymania za produkt ceny pokrywającej koszty produkcji, i przechodzi do porządku nad temi zagadnieniami, to nie może w skuteczny i sprawiedliwy sposób zarządzeniami administracyjnemu, reglamentować ceny tych produktów w drugiem ogniwie, t. j. w handlu, ponieważ odbywa się to kosztem i dalszą stratą producenta.</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#PaństwoweZakłady">Kontrola władz administracyjnych nad kształtowaniem się cen artykułów pierwszej potrzeby nie jest u nas umotywowana obecnie żadnemi objektywnemi względami natury gospodarczej. Polska, zwłaszcza w okresie obecnym, cierpi raczej wskutek nadmiaru niż niedoboru produktów żywnościowych, wskutek czego ceny tak w hurcie, jak w detalu utrzymują się na bardzo niskim poziomie. Jeżeli zaś między cenami płaconemi producentom a cenami detalicznemi istnieje zbyt wielka rozpiętość, to jest to tylko wynikiem złej organizacji handlu w naszym kraju. Złej zaś organizacji pośrednictwa handlowego nie usunie się drogą kontroli organów administracyjnych nad kształtowaniem się cen detalicznych. Każda bowiem zniżka ceny w detalu pod presją władz administracyjnych przedewszystkiem odbić się musi na cenie płaconej producentowi. W takim bowiem wypadku pośrednicy będą zawsze starali się utrzymać istniejącą rozpiętość ceny i płynący stąd zysk dla siebie, przez przerzucenie tej obniżki ceny na producenta. Jeżeli więc nawet konsumenci, dzięki akcji interwencyjnej administracji państwowej na rynku produktów pierwszej potrzeby, otrzymają jakieś korzyści, to rolnicy-producenci poniosą tu bezsprzecznie dużo większe straty, natomiast pośrednicy handlowi, przeciw którym akcja ta jest głównie wymierzona, wyjdą z niej najmniej dotknięci.</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#PaństwoweZakłady">Z dziedziny reglamentacji państwowej wysuwa się ciągle na pierwszy plan kwestja zniesienia ograniczeń przemiału żyta. Sprawa ta dostatecznie i wyczerpująco jest wyświetlona, żeby się nad nią jeszcze zastanawiać.</u>
<u xml:id="u-36.10" who="#PaństwoweZakłady">Obok uregulowania obrotu zbożem i innemi ziemiopłodami, niemniej ważną dziedziną handlu rolniczego jest handel żywym inwentarzem. Jakie w tej dziedzinie panują stosunki, najlepiej Panów poinformuje o tem tom VIII prac Komisji Ankietowej, poświęcony przemysłowi i handlowi mięsnemu. Z wydawnictwa tego dowiedzieliby się Panowie, że detaliczna cena mięsa w ośrodkach miejskich w większości wypadków jest przeszło 2 razy wyższa niż cena żywca, co wynika z długiego łańcucha pośrednictwa i braku racjonalnej organizacji rzeźnictwa. Głównym środkiem zaradczym w tym względzie jest zaprowadzenie w kraju targowisk, pozostających pod nadzorem organów państwowych, czy samorządowych, podlegających stałej kontroli weterynaryjnej. Zarządy tych targowisk byłyby zobowiązane do prowadzenia notowań cen żywca z dokonanych tranzakcyj, co uchroniłoby rolnika od nadużyć ze strony niesumiennych spekulantów.</u>
<u xml:id="u-36.11" who="#PaństwoweZakłady">Kupno i sprzedaż żywca poza targowiskami należy możliwie ograniczyć, zwłaszcza, o ile chodzi o sprzedaż w małych ilościach. W tym celu potrzebne są pewne normy ustawodawcze, które jednak nie powinne iść za daleko i krępować zbytnio wolności obrotów żywym inwentarzem. Pewien przymus ustawowy winien się liczyć z realnemi możliwościami, a nie pozostawać martwą literą prawa.</u>
<u xml:id="u-36.12" who="#PaństwoweZakłady">Unormowanie stosunków w rzeźnictwie i rozbudowa przemysłu mięsnego, oraz dalsza ewolucyjna organizacja eksportu z ośrodków produkcji żywca, w poważnym stopniu winna się przyczynić do poprawy stosunków w handlu żywym inwentarzem.</u>
<u xml:id="u-36.13" who="#PaństwoweZakłady">Wysunięte, zwłaszcza pod względem organizacji eksportu, postulaty Związku Organizacyj Rolniczych Rzplitej Polskiej jako ciała w tym przedmiocie najkompetentniejszego, wymagają mojem zdaniem, realizacji w najbliższym czasie.</u>
<u xml:id="u-36.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
<u xml:id="u-36.15" who="#PaństwoweZakłady">Protekcjonizm celny dla rolnictwa jest u nas, zdaje się, uznany w ostatnim czasie za rzecz nie budzącą wątpliwości. Niestety system ten zastosowano nieco późno, bo dopiero pod wpływem zaostrzającego się kryzysu rolniczego zrozumiano, że rolnictwo nie może obejść się bez opieki celnej. Jednakże nasz protekcjonizm celny w stosunku do rolnictwa nie ma zdecydowanego oblicza i nie tworzy jednolitego systemu. Wynika to stąd, że większość podwyżek celnych w ostatnim czasie była dokonana pod presją nieodzownych konieczności chwili, mają one tedy do pewnego stopnia charakter przypadkowy. Pozatem większość tych nowych stawek celnych zawiera postanowienia, że Minister Skarbu ma prawo wpuszczać bez cła kontyngenty danego towaru, co w praktyce może oznaczać zniesienie ochrony celnej. Dlatego też zastrzeżenia o bezcłowych kontyngentach przywozowych powinne być z taryfy celnej bezwzględnie usunięte, ponieważ tworzą stałą przeszkodę dla rozwinięcia się handlu w ogólności, a szczególnie handlu terminowego, który musi się obawiać momentu zaskoczenia. Dalej, podwyższenie stawek celnych powinno się odnosić nietylko do produktów bezpośrednio zagrożonych obcą konkurencją, lecz również do produktów zagranicznych o charakterze zastępczym. Jeżeli bowiem chronimy przed inwazją zagraniczną pewien produkt krajowy, to jego ochrona celna staje się iluzoryczną, o ile jednocześnie pozwalamy na przypływ z zagranicy artykułów konkurujących z nim na rynku krajowym. Wreszcie, stawki celne należy ustalić w takiej wysokości, by one były wystarczające nietylko na najbliższy okres, lecz również na dalszą przyszłość tak, aby nie było ich trzeba podwyższać, gdy obcy towar zaczyna zalewać nasz rynek.</u>
<u xml:id="u-36.16" who="#PaństwoweZakłady">Jako przykład przytoczę tu sprawę importu ryżu:</u>
<u xml:id="u-36.17" who="#PaństwoweZakłady">W latach 1922/23 przywieziono 20.000 ton, a 1929/30–40.000 ton ryżu. Zatem mimo nadprodukcji krajowej sprowadzamy nadal znaczne ilości ryżu, i w roku 1929/30, a więc w okresie, kiedy kryzys zupełnie wyraźnie już się zaznaczył, import ryżu dwukrotnie przekracza cyfrę importu z roku 1922z23. Jakkolwiek cena ryżu jest wyższa, to przy znanej predylekcji naszego konsumenta do obcego towaru, dotychczasowa różnica ceny między ryżem a innemi kaszami jest niewystarczająca jako hamulec dla masowego importu ryżu.</u>
<u xml:id="u-36.18" who="#PaństwoweZakłady">Za szerszeni rozpowszechnianiem ryżu nic doprawdy nie przemawia. Wiadomo, że ryż łuszczony nie posiada witamin: w ojczyźnie jego przy wyłącznem odżywianiu się ryżem łuszczonym ludność podlega specjalnej chorobie. Procent białka w ryżu jest też znacznie niższy niż w kaszach ze zboża. Rola ryżu winna być ściśle ograniczona dotychczasowemi względami djetetycznemi czy kulinarnemi, natomiast nietylko nie powinno się popierać jego rozpowszechniania, lecz odwrotnie, przeciwdziałać mu, jak tego wymagają względy gospodarcze. Tymczasem koncesje, jakie uzyskał przemysł ryżowy, są nieproporcjonalnie wielkie, choć ilość pracowników zatrudnionych w przemyśle ryżowym, jest minimalna i nie odgrywa na rynku pracy żadnej roli.</u>
<u xml:id="u-36.19" who="#PaństwoweZakłady">Konferencja rolnicza w Ministerstwie Rolnictwa z dnia 24/V. ub. r. wypowiedziała się zupełnie stanowczo za podniesieniem ceł na cztery główne zboża, kukurydzę i ryż.</u>
<u xml:id="u-36.20" who="#PaństwoweZakłady">Uchwały Komisji były wyrazem uzgodnionych poglądów wszystkich czynników na konferencji tej reprezentowanych. Obecnie należałoby się jedynie domagać wcielenia ich w życie, przyczem stawki celne powinne być ustalone conajmniej w wysokości, jakiej się domaga Związek Organizacyj Rolniczych Rzplitej Polskiej na podstawie uchwał swego Komitetu z 12 grudnia 1930 r. (pszenica 24 zł., żyto, owies i jęczmień 16 zł.) Również należy wzmóc ochronę celną dla szeregu innych produktów rolniczych. Rozbudowa w Polsce przemysłu tłuszczowego, opartego na rodzimych surowcach, jest niemożliwa bez dostatecznej ochrony celnej, tak dla tego przemysłu, jak dla krajowego surowca tłuszczowego. Cło na smalec i słoninę w ubiegłym roku zostało wprawdzie podwojone (słonina świeża 80 złotych, smalec 100 zł. słonina paprykowana 120 zł. od 100 kg.), jednakże równocześnie otworzono furtkę dla przywozu na podstawie pozwolenia Ministra Skarbu za opłatą zniżonej opłaty celnej nierafinowanego smalcu na potrzeby przemysłu tłuszczowego, przez co wartość podwyżki ceł została w znacznym stopniu podważona. Równocześnie jednak rozwój przemysłu tłuszczowego jest u nas zagrożony przez import roślinnych surowców oleistych i olei roślinnych na potrzeby przemysłu margarynowego, będącego u nas ekspozyturą wielkich zagranicznych koncernów. Przemysł ten, jak wiadomo, zużywa niemal wyłącznie podzwrotnikowe surowce roślinne, wobec czego rolnictwo krajowe nietylko nie ma żadnych korzyści z jego istnienia, lecz przeciwnie może nawet ponieść szkodę, bo margaryna jako tańszy produkt wypiera z użycia masło, słoninę i smalec. Dlatego też w interesie produkcji rolnej Polski leży, aby przemysł margarynowy w Polsce nie rozwinął się do wielkich rozmiarów i nie oddziałał hamująco na rozwój mleczarstwa, czy hodowli nierogacizny tłuszczowej.</u>
<u xml:id="u-36.21" who="#PaństwoweZakłady">Stawki celne dla innych artykułów rolniczych, nawet mniejszego znaczenia, winne być też poddane gruntownej rewizji i ewentualnie podwyższone. W przywozie bowiem naszym figuruje wiele produktów, które możemy doskonale sami produkować, a które wchodzą do nas z powodu niskich stawek celnych. Pozwolę tu sobie zwrócić uwagę na niektóre gatunki ryb, jak karpia lub sandacza, które dopuszczamy do naszego kraju ze szkodą dla własnego rybactwa. Na jesieni zaś ubiegłego roku niespodzianie pojawił się w naszym kraju rzepak rumuński, który w poważnym stopniu zbił cenę krajowego towaru.</u>
<u xml:id="u-36.22" who="#PaństwoweZakłady">Uchwały Ligi Narodów, idące w kierunku rozejmu celnego, rolnictwo Polski przyjęło z radością do wiadomości, gdyż przy wolnej konkurencji bezcłowej, a choćby przy zaprowadzeniu ceł preferencyjnych, których zasadę Rząd nasz tak trafnie postawił na platformie międzynarodowych konferencji, rolnictwo nasze świadome jest swej siły ekspansywnej.</u>
<u xml:id="u-36.23" who="#PaństwoweZakłady">Te postulaty jak dotąd stawia się jeszcze raczej w płaszczyźnie teoretycznych rozważań, a w praktyce państwa europejskie otaczają się coraz większemi murami ceł ochronnych na artykuły żywnościowe, przy równoczesnym dumpingu, szczególnie zaś groźnym dumpingu sowieckim. Polska chcąc ochronić swe rolnictwo, a z nim całe gospodarstwo narodowe od ostatecznej katastrofy musi stanowczo pozostać przy systemie ceł protekcyjnych na surowce i wyroby żywnościowe, do czasu zrealizowania projektu ceł preferencyjnych.</u>
<u xml:id="u-36.24" who="#PaństwoweZakłady">Przeżywany od blisko 2 lat kryzys rolny wysuwa jako jedno z głównych zagadnień obniżenie kosztów produkcji rolnej, aby się te koszty zbliżyły do obecnego poziomu cen. Jedną z głównych pozycji, obciążających dziś koszty produkcji, jest obsługa kapitałów obcych i zabiegi o sanację kredytów rolniczych powinne stanowić naszą główną troskę.</u>
<u xml:id="u-36.25" who="#PaństwoweZakłady">Obciążenie warsztatów rolnych w stosunku do ich wartości przedstawia się w Polsce poważnie, jednak nie tak groźnie, a to tak w porównaniu z czasami przedwojennemi, jak i naszymi sąsiadami na zachodzie. Forma tych kredytów jednak i ich drożyzna czynią dziś z tych obciążeń jedną z głównych bolączek, zniechęcających do pracy na roli i powodujących pozorną niewypłacalność warsztatów rolnych. Oprocentowanie przeciętne wynosi z pewnością około 15% w stosunku rocznym, jeżeli nie więcej. Jest to ciężar roczny odpowiadający w normalnych warunkach przy 5% -wem przeciętnem oprocentowaniu kredytu rolniczego, obdłużenm trzykrotnie większemu. Każdy krok w kierunku obniżenia kosztów obsługi obcego kapitału, pracującego w naszych warsztatach rolnych, ma pierwszorzędne znaczenie dla wzmocnienia siły nabywczej rolnictwa polskiego i dla ożywienia całego tętna życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-36.26" who="#PaństwoweZakłady">Drugą bolesną stroną sytuacji kredytowej rolnictwa jest to, że kredyt, z którego ono korzysta, ma charakter krótkoterminowych zobowiązań. Przeważna część tych pożyczek została przez rolników zaciągnięta w okresie złej konjunktury do jesieni 1926 r. W następnych dwóch sezonach dobrej konjunktury, o której miałem zaszczyt wspomnieć na wstępie, rolnictwo nie zdołało się zwolnić od uciążliwych długów krótkoterminowych z poprzedniego okresu. Jedynie niektóre jednostki, i to nie we wszystkich częściach Polski, zdołały skonwertować te zobowiązania na kredyty długoterminowe, dostępne w szczupłych rozmiarach w okresie dobrej konjunktury do końca 1928 r. Wobec tego, że koniunktura od 1929 r. gwałtownie zaczęła się załamywać i że ze sprzedaży swych wytworów nie mogli rolnicy zdobyć odpowiedniej gotówki na spłatę nietylko kapitału, ale nawet odsetek od swych zobowiązań, nic dziwnego, że krótkoterminowe kredyty rolnicze zostały zamrożone, a z tą chwilą nastąpiło zamknięcie dla rolnictwa względnie tanich kredytów bankowych, a coraz większa zależność od lichwiarskich kredytów. Tem też tłomaczą się ciągłe domagania się przez rolnictwo prolongaty i kredytów w' centralnych instytucjach finansowych. Jedynem wyjściem z tej sytuacji jest konwersja krótkoterminowych zobowiązań rolniczych na zobowiązania dłużejterminowe. W tym celu niezbędnem jest zmobilizowanie odpowiednich kapitałów na uruchomienie długoterminowych względnie średnioterminowych kredytów rolniczych.</u>
<u xml:id="u-36.27" who="#PaństwoweZakłady">Wszyscy rolnicy wdzięczni są za szczere zabiegi około uruchomienia kredytu średnioterminowego, czynione przez Rząd, w szczególności przez Ministra Rolnictwa na terenie międzynarodowym. Inicjatywa szczęśliwie podjęta wespół z siedmioma innemi państwami w Lidze Narodów ma tu pierwszorzędne znaczenie i, o ile chodzi o dalszą przyszłość, niezawodnie da pomyślne wyniki. W obecnej sytuacji na rynkach międzynarodowych, zdolnych do inwestowania kapitałów, w szczególności chorobliwa, bezprocentowa tezauryzacja kapitałów pieniężnych, jako reakcja po okresie spekulacji i jej załamaniu się na światowych rynkach akcyjnych, wpływa również ujemnie na możliwość umieszczenia papierów o stałem oprocentowaniu, choć one mniej zostały dotknięte i stanowią obecnie przedmiot stosunkowo większego zainteresowania. W tym stanie rzeczy pozostaje jako jedyny czynnik kredytowo zdolny Skarb Państwa, który powinien — mojem zdaniem — w odpowiedniej chwili ściągnąć do kraju prócz pożyczki zapałczanej jeszcze inne pożyczki zagraniczne, a pozatem na wzór zeszłorocznej premjowej pożyczki budowlanej zużytkować kapitalizację wewnętrzną, w szczupłych rozmiarach istniejącą, celem rozprowadzenia tych kredytów pomiędzy rolników w formie konwersji krótkoterminowych kredytów na średnioterminowe. Pozatem powinno się nadal zasilać rolnictwo kredytem krótkoterminowym jak dotychczas, wykorzystując możliwości istniejące pod tym względem wewnątrz kraju i ściągając na ten cel dostępne kredyty sezonowe z zagranicy. Również nadal z zasobów kapitalizacji wewnętrznej podtrzymać należy emisję długoterminowych kredytów rolniczych.</u>
<u xml:id="u-36.28" who="#PaństwoweZakłady">Zasadą finansową podczas kryzysu powinno być umożliwienie warsztatom wytwórczym przetrzymania go wszelkiemi rozporządzalnemi środkami, natomiast jak najdalszą ostrożność w tworzeniu nowych wartości drogą nierentownych dziś inwestycyj, na które przyjdzie czas, gdy się konjunktura poprawi.</u>
<u xml:id="u-36.29" who="#PaństwoweZakłady">Streszczając poprzednie me wywody, uważam, że nasza polityka rolna powinna iść:</u>
<u xml:id="u-36.30" who="#PaństwoweZakłady">1) w kierunku zdecydowanej ochrony celnej, 2) w kierunku usuwania nadwyżek podaży ponad zapotrzebowanie chwilowe konsumpcji drogą premij wywozowych, o ile możności stopniowo podwyższanych i rozszerzanych, a w dziedzinie zbożowej pozatem w kierunku dalszego zasilenia kapitału obrotowego P. Z. P. Z., szerszego zastosowania kredytu zastawowego i rozpowszechniania tranzakcji komisowych na rachunek producenta rolnego, 3) w kierunku zasilenia warsztatów rolnych dalszym kredytem krótkoterminowym i stopniowej konwersji tych kredytów na średnio lub długoterminowe kredyty.</u>
<u xml:id="u-36.31" who="#PaństwoweZakłady">Polityka ta musi zachować nadal charakter bezpośredniej akcji pomocniczej na czas kryzysu, dlatego zachowanie obecnego kierunku w dziedzinie omówionej polityki celnej i kredytowej, jakoteż kontynuowanie systemu premjowania wywozu uważać trzeba za nieodzowne, jako odpowiedni wyraz doraźnego programu. Głównie bowiem zależy nam na wyzbyciu się nadprodukcji z jaknajmniejszemi stratami, t. j. na uzyskaniu utraconej równowagi między popytem a podażą.</u>
<u xml:id="u-36.32" who="#PaństwoweZakłady">Nie wątpię, że niemniej ważnem, bo podstawowem jest zagadnienie takiego zorganizowania produkcji, aby ona była najlepszym odpowiednikiem naszych naturalnych możliwości rozwojowych. Odmienne jednak od dotychczasowego nastawienie naszej wytwórczości, chociażby w zupełności trafne i pożądane, jak np. zwiększenie naszej produkcji mięsnej i jej eksportu, wymaga do realizacji i odpowiednio długiego czasokresu i dużych nakładów kapitału.</u>
<u xml:id="u-36.33" who="#PaństwoweZakłady">Zagadnienie to w porównaniu z poprzednio poruszonym, a pozostającym w ścisłym związku, postulatem złagodzenia kryzysu, jest więc mniej aktualne, a prócz tego wymaga bardzo dokładnego przemyślenia przed przystąpieniem do realizacji. Pod wpływem bowiem objawów zdenerwowania powstają w takich jak obecnie ciężkich okresach koncepcje heroiczne, recepty zbawienne, które mogą przynieść w efekcie nieobliczalne szkody. Do nich zaliczyć należy przedewszystkiem koncepcję ewentualnej reglamentacji produkcji. Apriorystyczne bowiem ustalanie produkcji pod względem ilościowym, wykonalne w przemyśle, może w rolnictwie dać zupełnie nieoczekiwane, zgubne rezultaty z powodu losowości wyniku zbiorów, zawisłych przecież przedewszystkiem od zmiennych warunków atmosferycznych. Wkroczywszy na tę drogę, moglibyśmy w przeciągu jednej kampanji ze stanu nieznacznej hyperprodukcji znaleźć się w stanie niesamowystarczalności.</u>
<u xml:id="u-36.34" who="#PaństwoweZakłady">Dlatego należy przystępować do tego rodzaju nowatorskich projektów z dużą dozą ostrożności, a za to raczej obecnie skontrolować, czy nie należałoby pewnym istniejącym działom produkcji stworzyć korzystniejszych warunków bytu i dalszego rozwoju.</u>
<u xml:id="u-36.35" who="#PaństwoweZakłady">O ile ze względu na ogólne ekonomiczne i finansowe położenie Państwa ciąży na referentach poszczególnych resortów obowiązek kompresyjnego ustosunkowania się do przydzielonych sum budżetów, to z obowiązku tego czuję się o tyle w większym stopniu od innych zwolnionym, że te tendencje oszczędnościowe znalazły już wymowny wyraz w samym preliminarzu budżetu Ministerstwa Rolnictwa. Porównując bowiem preliminarz Ministerstwa Rolnictwa z preliminarzami innych ministerstw, konstatujemy, że został on w porównaniu z preliminarzem roku budżetowego 1930/31 zmniejszony w wydatkach z 59.815.160 zł. na 51.000.000, t. j. o 17,28% , kiedy np. preliminarz Ministerstwa Przemysłu i Handlu proponuje obniżkę tylko o 3%, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej wykazuje nawet zwyżkę wydatków o 15%.</u>
<u xml:id="u-36.36" who="#PaństwoweZakłady">Pozwalam sobie na tę wstępną uwagę, bo sądzę, że ten ogólny rzut orjentacyjny przy szczegółowem rozważaniu poszczególnych pozycyj przez Wysoką Izbę jest wskazany szczególnie w okresie tak głębokiego kryzysu rolniczego.</u>
<u xml:id="u-36.37" who="#PaństwoweZakłady">Wysoka Izba ma przed sobą sprawozdanie Komisji Budżetowej. Dlatego nie wchodzą w szczegółową analizę poszczególnych pozycji, pozwalam sobie przedłożyć to sprawozdanie i wnoszę, aby Wysoki Sejm raczył uchwalić preliminarz budżetowy Ministerstwa Rolnictwa z poprawkami, uchwalonemi przez Komisję Budżetową.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Rudowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PRudowski">Wysoka Izbo! Aby zdać sobie dokładnie sprawę z dzisiejszej sytuacji rolniczej, sądzę, że jest rzeczą nieodzowną zwrócić uwagę na pewne momenty rozwoju sprawy rolniczej i polityki rolniczej od pierwszych lat powstania Polski.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#PRudowski">Rolnictwo polskie w chwili powstania Państwa naszego było niewątpliwie w sposób bardzo dotkliwy zniszczone działaniami wojennemi i w pierwszych latach każdy rolnik uważał za swój istotny obowiązek przcdewszystkiem warsztat swój, zniszczony i podupadły wskutek rekwizycyj i działań wojennych, doprowadzić do norm należytej produkcji i pewnej ekspansji. Był to ten pierwszy okres, w którym rolnictwo całkowicie siły swoje zużywało na pracę wewnętrzną, na podniesienie swoich warsztatów, ale wskutek tego zaniedbało zagadnienia polityki rolniczej i zagadnienia polityczne, Są to cechy zasadnicze tego pierwszego okresu. Oczywiście rezultatem ich musiały być poważne zadłużenia się oraz nieoddziaływanie zupełne i niewywieranie wpływu na politykę rolną, na politykę Państwa i na ustawodawstwo państwowe.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#PRudowski">Potem nastąpił drugi okres, który już był rozwojem rolnictwa, które odbudowawszy swoje warsztaty, zaczęło też zwracać uwagę na ustawodawstwo rolne i sprawy polityczne. Równocześnie zaczęło się zjawiać wysokie zrozumienie Rządu i społeczeństwa dla spraw i zagadnień rolniczych.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#PRudowski">Możemy sobie unaocznić, jak wielką przestrzeń przebyło rolnictwo w tym swoim rozwoju, jeżeli np. zestawimy ten pierwszy okres, gdy zakazany lub utrudniony w wysokim stopniu był wszelki wywóz produktów rolnych, z okresem dzisiejszym, kiedy wszelki wywóz jest nietylko dozwolony, ale premjowany. Od importu w tym pierwszym okresie przeszliśmy do eksportu nieomal standaryzowanego, bo jest ideałem rolnictwa, by dojść do tego; szliśmy od rozbicia, rozproszkowania organizacji i zrzeszeń rolniczych do tej konsolidacji i skupienia, jakie obserwujemy dzisiaj, i wreszcie od zapoznania spraw rolnych do postawienia ich dzisiaj na czoło zagadnień i uznania ich za najważniejsze. Wszak i sfery przemysłowe same uznały dzisiaj, że wyleczenie się z kryzysu uzależnione jest przedewszystkiem od wyleczenia się z niego rolnictwa. Wreszcie przecież interesy rolnicze przenikają w ostatnich czasach poza granice naszego Państwa i sięgają w orbitę interesów międzynarodowych. Rolnictwo polskie idzie tu jako pionier. Rozwój zatem zagadnień rolniczych i polityki rolniczej, stwierdzić musimy, jest pomyślny i winien być otuchą dla rolnictwa do przetrwania dzisiejszych ciężkich momentów. Jednakże droga ta, którą naszkicowałem, była długa, a ponieważ ją prędko przebywaliśmy, przeto powstać musiały pewne niedociągnięcia i uchybienia.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#PRudowski">P. Minister Rolnictwa na Komisji Budżetowej scharakteryzował dzisiejszą sytuację polityczną rolnictwa w tych słowach, że nie dzieje się nic na terenie zagadnień politycznych bez rolnictwa. Sądzę jednak, że jest to tylko pewnym etapem przejściowym. Jeżeli prawdą jest, że w Państwie naszem 65% ludności żyje z rolnictwa i jeżeli prawdą jest, że dobrobyt rolnictwa jest podstawą i pierwszym warunkiem dobrobytu całego narodu i społeczeństwa, to niewątpliwie tę tezę, sformułowaną przez Ministra Rolnictwa, można uważać tylko za pewien etap przejściowy. Sądzę, że musimy dojść do następnego, który można by scharakteryzować tak, że także w dziedzinie innych zagadnień w Państwie Polskiem bez udziału rolnictwa nic nie może być postanowione.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#PRudowski">Oczywiście, jeśli mamy dojść do tego, a wierzę, że do tego dojdziemy, musi rolnictwo być przedewszystkiem pod! każdym względem skonsolidowane i ugrupowane w jednym zrzeszeniu, w jednej organizacji, w jakimś jednym wielkim bloku. Obserwujemy to już na terenie organizacji rolniczych i na innych odcinkach. Sądzę, że chyba i na terenie parlamentu też to zagadnienie jest aktualne i konieczne. Wszak nie będę chyba daleki od prawdy, jeżeli powiem, że połowa conajmniej posłów i senatorów w obecnych Izbach polskich jest bądź z rolników złożona, bądź z ludzi, specjalnie z rolnictwem związanych.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#PRudowski">Niedociągnięcia, o których wspomniałem, znajdują dotkliwy wyraz w dzisiejszym kryzysie. Nawet przy najpobieżnieszem rozpamiętywaniu kryzysu zwrócić należy uwagę na dwa momenty. Jeden to jest moment dostosowania warsztatów rolnych do dzisiejszej konjunktury, drugi zaś — to spowodowanie pewnych ulg w płatnościach. Jeśli chodzi o moment drugi, to sądzę, że obciążenia, o których wspomniałem już z początku, że ażeby warsztat swój podnieść z upadku wojennego, ażeby następnie od przeciętnej normy przechodzić do wysokiej specjalizacji, żeby podnieść kulturę rolną warsztatu i zorganizować jego handel, rolnik musiał ponosić bardzo wysokie wydatki, Wydatki te rolnik ponosił w chwili, kiedy produkty rolne miały wysoką wartość. Jest przeto rzeczą zupełnie jasną, że z chwilą, kiedy produkty rolne tak znacznie spadły w cenie, jak obecnie, jest niepodobieństwem technicznem i fizycznem, by rolnik należności swoje mógł spłacić. Jest inne wyjście: przeprowadzić konwersję tych należności, ale z przyczyn od rolnictwa niezależnych jest to w momencie obecnym również niemożliwe, przeto chyba zostaje tylko jedno wyjście: odsuwanie należności płatniczych, prolongowanie, względnie zastępowanie obecnych kredytów nowemi. Jest to oczywiście półśrodek, który rolnictwa wyleczyć nie może, ale sądzę, że narazie najważniejsze jest to, by rolnictwo przetrwać było w stanie ten dzisiejszy moment krytyczny i doczekać się tej ulgi, kiedy już o konwersji mówić będzie można.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#PRudowski">Wreszcie w tej samej dziedzinie ulg płatniczych sądzę, że jest rzeczą niezbędną, by doprowadzić i osiągnąć pewne ulżenie nacisku fiskalnego. To bowiem, co dzisiaj dzieje się niejednokrotnie po wsiach, jest rzeczą nienormalną. Chcę wspomnieć tu przedewszystkiem o tym szalonym nacisku sekwestracyjnym, który niewspółmiernie do sytuacji dzisiejszej jest stosowany. Również można zaobserwować na niektórych terenach tendencję miejscowych czynników do podniesienia podatku dochodowego ponad normę ostatniego roku. Może na pewnych terenach jest to słuszne i usprawiedliwione, ale naogół pora na to nie jest odpowiednia.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#PRudowski">Także w podatkach samorządowych, pożądane są pewne ulgi, sądzę i pewne odroczenia, bo w dobie obecnej rolnik, zwłaszcza rolnik drobny, często może się poczuć niejako zupełnie osamotnionym, może dojść do przekonania, że wszelka opieka nad nim jest zapomniana, czy udaremniona. Niejednokrotnie taki nastrój dziś można zaobserwować. Twierdzę, że w czasie obecnego przesilenia jest konieczne zrobić coś, ażeby ten nastrój tego drobnego zwłaszcza rolnika odwrócić i pewną ulgę mu przynieść.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#komentarz">(Głos: Uspokoić nerwy.)</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#PRudowski">Dalej, wracając do momentu pierwszego, to jest do dostosowania warsztatów do konjunktury, powiem, że musi ono pozostać przedewszystkiem dziełem samego rolnika, który swój warsztat prowadzi, a zatem przeorganizowanie danego warsztatu oraz dostosowanie wszelkich oszczędności osobistych i gospodarczych to są te funkcje, które rolnik bezwarunkowo sam w warsztacie swoim wykonać musi. Sądzę jednak, że pozatem musi przyjść jeszcze i pewna pomoc w zewnątrz. Ująłbym ją w 2 punkty: obniżenie kosztów produkcji i podniesienie cen.</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#PRudowski">Jest to zagadnienie niesłychanie obszerne i wiele już o tem było mówione. Ja chcę tylko dotknąć momentu charakterystycznego, zdaniem mojem, najważniejszego. I tak w tej dziedzinie obniżenia kosztów, sądzę, że najważniejszem jest rozważyć świadczenia samorządowe. Sądzę, że w chwili obecnej jesteśmy jeszcze w tem stadjum, kiedy ciężary samorządowe jeszcze przybywają i nieomal co pewien czas jakieś nowe obciążenia na samorządy spływają. W ostatnich czasach zaobserwować możemy kilka takich momentów. Np. mieszkania dla nauczycieli gminnych musi dostarczyć samorząd, obciążony również prowadzeniem t. zw. meldunków. Doszło do mojej wiadomości, że prawdopodobnie te zarządzenia zostaną wstrzymane, — sądzę, że byłoby to bardzo pożądane i konieczne. Pozatem w budżecie samorządów często znajdują się pewne zalecenia władz centralnych czy wojewódzkich, które również w pewnym stopniu do obciążenia tego budżetu się przyczyniają.</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#komentarz">(Głos na prawicy: „Strzelec”!)</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#PRudowski">Dalej do tej kategorji zaliczyłbym świadczenia socjalne, które, sądzę, w wielu wypadkach przekraczają istotną potrzebę i konieczność. Zastrzegam się, że jestem jak najbardziej przeciwny temu, żebym występował przeciw ubezpieczeniom społecznym, które słusznie pewne korzyści dają pracownikom i ludności, jednak sądzę, że nie powinna ona przekraczać granic konieczności. Sądzę, że składki, dziś stosowane, tę granicę przekraczają. Jako przykład pozwolę sobie zacytować, że zakłady ubezpieczeń socjalnych nawet budują czy zakładają pewne przedsiębiorstwa dochodowe, jak np. „Lwigród”, hotel w Krynicy, postawiony z niebywałym zbytkiem, jakiego sądzę, niema w żadnym hotelu w całej Polsce. A jest to przecież budynek, postawiony z funduszów, pochodzących ze składek i świadczeń socjalnych.</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#komentarz">(Głos: Mają 170 miljonów rezerwy.)</u>
<u xml:id="u-38.15" who="#PRudowski">Wreszcie sądzę, że akcja, którą zapoczątkował obecny Rząd i p. Minister Prystor, mająca się uzewnętrznić w pewnem obniżeniu cen artykułów przemysłowych, również w tym momencie przyniesie pewną ulgę.</u>
<u xml:id="u-38.16" who="#PRudowski">Jeżeli chodzi o poczynienie tych pewnych istotnych ulg, to będzie się to mogło stać wtedy, gdy zastosuje się środki dalszej redukcji budżetowej, które teraz Rząd ma do dyspozycji. Mam na myśli w tej chwili zniesienie dodatku 15% do uposażenia pracowników państwowych. Nie jestem tego zdania, by pracownicy państwowi wynagradzani byli zbyt wysoko, sądzę jednak, że w dzisiejszej sytuacji Rząd będzie musiał się chwycić tego środka. Oczywiście trzeba prowadzić taką politykę, żeby argumenty wysuwać na arenę w miarę pogarszania lub polepszania się sytuacji. Rozumiem, że to jest jeden z tych dalszych argumentów, które Rząd ma w swojem rozporządzeniu i uruchomi go w chwili, kiedy go uzna za konieczny i słuszny.</u>
<u xml:id="u-38.17" who="#PRudowski">Zagadnienie podniesienia cen, tak ważne dziś, i w tym wypadku zagadnienie kryzysu rolniczego było wielokrotnie omawiane. Nie wątpię, że dalej będzie toczyć się ta dyskusja, by doprowadzić do pewnych pomyślnych rezultatów. Wspomnę tylko o dwóch sprawach, których stan, zdaniem mojem, jest dziś dość rażący, t. j. sprawa ryżu i tłuszczów, które zresztą poruszał referent budżetu Ministerstwa Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-38.18" who="#PRudowski">Wysoka Izbo! Dostosowanie warsztatów rolniczych do konjunktury obecnej, bezwarunkowo musi pociągnąć za sobą pewne obniżenie ogólnej produkcji rolniczej. Wskutek dzisiejszej ciężkiej sytuacji już zaprzestaje się stosować nawozy sztuczne. Ale wyobrażam sobie, że obniżenie produkcji może nastąpić i w inny sposób, np. bądź to przez zdewastowanie warsztatów rolniczych, t. zn. przez zachwaszczenie, zapyrzenie ziemi, nieuprawianie jej dość dokładne i dobre, a przez to zaprzepaszczenie struktury gleby bądź też przez nieobsiewanie, przez zostawianie odłogów. To wszystko doprowadziłoby bezwarunkowo do kolosalnego zmniejszenia produkcji. Sądzę jednak, że to są dla nas drogi niemożliwe, niedopuszczalne. Pozostaje zatem tylko droga racjonalnej ekstensyfikacji warsztatu rolnego, która musi być w sposób rozumny przeprowadzona, jednak bez obniżenia kultury rolniczej, bez obniżania jej potencjalnej siły do ruszenia z pełną produkcją w każdej chwili, to znaczy w chwili polepszenia się konjunktury gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-38.19" who="#PRudowski">Oczywiście jest to w wysokim stopniu zagadnieniem technicznem, które przez techników i specjalistów rozwiązywane być musi. Sądzę, że zagadnienia tego nie rozwiąże ani administracja, ani samorząd terytorjalny, ani nawet samorząd rolniczy, bo nie rozporządzają dostatecznemi siłami technicznemi i nie docierają w dostatecznym stopniu do szerokich rzesz rolniczych. Zagadnienie to opanować może i rozwiązać należycie tylko organizacja rolnicza w związku z organizacjami spółdzielczemi, ona bowiem rozporządza personelem technicznym, złożonym tak z pracowników, jak społeczników. Wreszcie będzie to własna organizacja, utworzona przez rolników i jako taka posiada zaufanie rolnika i ufność jego do tych metod technicznych, które przez nią będą stosowane.</u>
<u xml:id="u-38.20" who="#PRudowski">Niestety, stwierdzić muszę, jako prezes Centralnego Towarzystwa Organizacji Kółek Rolniczych, że mam poważne wątpliwości, czy zadanie to organizacje rolnicze spełnić będą w stanie, a ten zawód równałby się bezwarunkowo zanikowi organizacji, bo organizacja, która roli swojej w danym momencie nie spełniła, traci rację bytu. Wątpliwości moje powstały na tle obecnych debat budżetowych, wobec redukcyj, które zostały zastosowane przedewszystkiem do resortu Ministerstwa Rolnictwa. Redukcje te uzasadnia się w ten sposób, że i z innych źródeł budżetowych musi się wydawać pieniądze na ratowanie rolnictwa. Dalsze redukcje odbiją się na budżetach organizacyj rolniczych i wskutek tego mam wątpliwości poważne, czy one będą w słanie spełnić swoje zadania. Specjalnie w tym momencie, jaki jest dzisiaj, sądzę, że aparat techniczny organizacyj rolniczych i spółdzielczych powinien być specjalnie usprawniony, by zadaniu temu podołać.</u>
<u xml:id="u-38.21" who="#PRudowski">Zresztą chwila obecna jest specjalnie sposobna, żeby rolnictwo całe się zrzeszyło i skupiło celem przeciwstawienia się temu niebezpieczeństwu. Organizacje, sądzę, mają ten istotny obowiązek, żeby dbać o podtrzymanie tej siły psychicznej, która rozstrzygnie o tem, czy potrafimy przetrwać ten kryzys i doczekać się polepszenia się sytuacji, czy nie. Sądzę, że nastąpić musi najwyższe napięcie woli, tak ze strony Rządu jak i społeczeństwa i rolnictwa. Ze strony Rządu muszą paść pewne ofiary, czy pewne poświęcenia w granicach możliwości, które przyczynią się do pewnego opanowania sytuacji, do pewnej ulgi; z drugiej strony niewątpliwie każdy rolnik powinien się zdobyć na jak najwyższe napięcie woli na chęć do życia i walki z obecnym kryzysem.</u>
<u xml:id="u-38.22" who="#PRudowski">Jeśli te dwa pierwiastki o najwyższem napięciu wspólnie działać będą, to mam przekonanie, iż potrafimy przetrwać ten kryzys. Sądzę, że historyczne powiedzenie marszałka Focha, że w chwili rozstrzygającej pięć minut dłużej spokoju nerwów i opanowania decyduje o wygraniu bitwy, okaże się słusznem i tutaj.</u>
<u xml:id="u-38.23" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Czetwertyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#PCzetwertyński">Wysoki Sejmie! Stanęliśmy bezwarunkowo przed jednem z najważniejszych zagadnień dzisiejszej doby. Niestety ani w Sejmie, ani w Komisji Budżetowej nie rozstrzygniemy, go w całości, ale trzeba przynajmniej starać się uwypuklić je w całej pełni. Jednak ani p. referent budżetu rolnictwa, ani p. prezes C. T. O. i K. R., ani przedewszystkiem p. generalny referent, wczoraj tego nie uczynili, próbowali oni podejść do tego przedmiotu, mówili o nim ale go nie wyczerpali. Pan referent budżetu wystosował szereg postulatów, zrobił historyczny przegląd sprawy, który jest mniej więcej ścisły, bo to się działo wszystko na naszych oczach i trudno, żebyśmy powiedzieli, że było inaczej — tak, tak było.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#komentarz">(Głos: Panowie byli aktorami.)</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#PCzetwertyński">Ale faktycznie ograniczył się do postulatów, do pobożnych życzeń, mówił o jakiejś władzy działającej ale jakby niewiadomej, w formie trzeciej osoby, nie wiem zatem nawet do kogo się zwracał. Pan Prezes C. T. O. i K. R. mówił o jakichś władzach centralnych, o władzach wojewódzkich. Mojem zdaniem jeżeli jest zagadnienie kapitalne, a to jest kapitalne zagadnienie, to trzeba, czy to życzenia, czy postulaty, czy wymagania skierować do Rządu, jako całości. Rząd, jako całość, a nie Minister Rolnictwa, nie władze centralne, nie jakieś inne organy podrzędne rządowe czy samorządowe, ale ten, kto sprawuje władzę i kto kieruje Państwem, musi wiedzieć, jakie są postulaty ogólne rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#PCzetwertyński">Muszę zaznaczyć, że to, co wczoraj p. generalny referent powiedział, to przecie rolnictwa nie może zaspokoić. Powiedział, że obecnie musimy zacisnąć pasa, jak kiedyś był okres, kiedy popuszczano pasa, — lecz to nie jest wykładnia dla rolnictwa i żaden rolnik większy czy mniejszy, czy siedzi na tych, czy na tamtych ławach, nie może tego uznać za rozumny postulat budżetowy na obecną dobę. Ale przyznać muszę, że p. referent generalny wykazał wielką zaletę w porównaniu do kolegów ze swego obozu. Mówił o wiele wyraźniej, o wiele silniej, mówił z wielką mocą. Mówił „my”, przemawiał coprawda w imieniu Komisji Budżetowej, ale stale używał wyrażenia „my”. „My” to naturalnie nie Komisja Budżetowa, lecz władza. Pojęcie to obejmuje prawdopodobnie i Blok Bezpartyjny i Rząd, ale w tej władzy p. referent generalny wyobraża ten czynnik, który w dobie obecnej za najbardziej miarodajny uważać należy i z którego opinją i zdaniem rolnictwu najbardziej się liczyć wypada. Jednakże do tak kapitalnego zagadnienia jak rolnictwo, do jego załatwienia w takiej porze jak obecna trzeba nie tyle wszechmocy, ile wszechwiedzy, a jeżeli to niemożliwe, to przynajmniej tego minimum wiedzy, które jest konieczne, żeby dziś potrzeby rolnictwa choć w części zaspokoić. Bez odpowiedniej wiedzy ekonomicznej, a tylko z mocą, z przekonaniem, że na rozkaz to się odbyć może, tego zagadnienia się nie rozwiąże.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#PCzetwertyński">Pan Minister Rolnictwa na Komisji Budżetowej wyłuszczył nam swój program. Otóż, mojem zdaniem, to nie jest program ratunkowy, to jest program pomocy i to, co Panowie referenci tutaj nam wyłożyli, to jest mniej więcej program pomocy, program na normalny czas, program taki, który byłby dobry, przeciwko któremu nic byśmy nie mieli 5 lat temu, 4 lata temu, ale stanowczo jest na dziś niewystarczający. Nawet z cyfr przytoczonych przez p. prezesa C. T. O. i K. R. przecież niewątpliwie wypływa wniosek, że polskie rolnictwo trzeba ratować. Nie jestem pod tym względem odosobniony.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#PCzetwertyński">Program agrarny wypowiedziany przez kanclerza Brüninga po wyborach w Niemczech, a mniej więcej powtórzony wczoraj na posiedzeniu parlamentu Rzeszy, nazywa się „programem ratunkowym niemieckiego rolnictwa”. Tam mówi się o nędzy rolnictwa, o upadku rolnictwa w Niemczech. Później pozwolę sobie dowieść, że ten nędzny stan rolnictwa w Niemczech jest jeszcze daleko lepszy od naszego, ale tam program rolniczy tak nazywają, bo tak być w obecnej chwili powinno.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#PCzetwertyński">Francja, pomimo że ma nadmiar pieniędzy w obecnej chwili, również mówi o ratowaniu rolnictwa, a nie o jego ochronie. Francja przeprowadza ustawę o składach zbożowych, aby utrzymać ceny pszenicy na mniej więcej 64 zł. Szwajcarja, w obecnej chwili najbogatszy kraj na świecie, doprowadza zapomocą ustawy cenę pszenicy na 41 fr. szw. czyli 70 złotych, a żyta na 55 zł.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#PCzetwertyński">I dlatego, jeżeli mamy to zagadnienie pomocy czy ratowania rolnictwa u siebie rozwiązywać, to przedewszystkiem musimy odpowiedzieć na pytanie, czy istotnie w Polsce jest katastrofa rolnicza, czy jej nie ma, a jest to tylko bujny wymysł opozycji z prawej czy lewej strony, która chciałaby obecnemu Rządowi zaszkodzić.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: To są kiepskie żarty. Głos z lewicy: To nie są żarty. P. Radziwiłł: Tego nikt Panom nie powiedział.)</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#PCzetwertyński">Uważając, że w każdej dziedzinie mamy pracować jako twórcza opozycja, która może mówić prawdę, postaram się rzeczywisty stan rzeczy odsłonić. Naturalnie możnaby mnożyć szereg przykładów. Ale weźmy kilka zestawień bardzo charakterystycznych. Mam przy sobie zestawienie biura rachunkowości rolniczej na Kujawach, obejmujące trzy powiaty; wykazuje ono za rok ubiegły 240 zł. straty z hektara na 52–72 majątkach przez siebie kontrolowanych i rachunkowanych od szeregu lat. Mam tutaj wydrukowany w organie C. T. O. i K. R. list z pińczowskiego powiatu od kółkowiczów, którzy przeprowadzili między sobą ankietę i w tym „Poradniku” piszą: „Mamy 217 mórg, jesteśmy obciążeni kwotą 41.850 zł. rozmaitych długów. Obecnie płacimy odsetek około 50 zł. z morgi, czyli przy dzisiejszych cenach 2 1/2 kwintala pszenicy”. Ta ankieta przez nich samych zrobiona i wydrukowana w oficjalnym organie C. T. O. i K. R. jest przecież miarodajnym wskaźnikiem, że jeżeli ceny zbóż zostaną tylko utrzymane, a nie podniesione, to te gospodarstwa wyżyć nie potrafią i procentów od zaciągniętych długów w najbliższym czasie nie wpłacą.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#PCzetwertyński">P. Ministrowi Skarbu przedstawiłem parę dni temu na Komisji Budżetowej dane ze wsi Łuby w powiecie radzyńskim, gdzie na 32 gospodarzy przypada 34 sekwestracyjnych protokółów. Na ogólną sumę 513 mórg przypada — 1943 zł. zaległości podatkowych, zaś z karami i procentami wynoszą one dziś 3.430. Na te 32 gospodarstwa jest zajęty inwentarz w 20 gospodarstwach, a u reszty nie zajęty, bo go już nie znaleziono, w obecnej porze zimowej sekwestrator nie znalazł widocznie nic do zajęcia.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#PCzetwertyński">A teraz Bank Rolny. Bank Rolny rozesłał nam sprawozdanie za r. 1929, a więc z przed dwóch lat. Był to jeszcze rok dobry. Proszę Panów, przecież jeżeli instytucja, która działa od tak niedługiego czasu, wykazuje, że już jest 4.690.348 w dochodzeniu sądowem — to chyba nie jest mała. Wiem od jednego z moich znajomych, z którym razem pracowałem w Rosji, a który pracuje obecnie w Banku Rolnym w Lublinie, że na jesień zeszłego roku 60% dłużników zalegało w spłacaniu rat, większość z nich zalegała już z ratami czyli za trzy lata. Wiem obecnie, bo przed paru dniami z Lublina otrzymałem wiadomość, że te sprawy oddano do sądu dla ściągnięcia należności, bo drogą normalną, drogą właściwą osiągnąć się to już nie da. Przy tym spadku cen jest to zupełnie zrozumiałe.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#PCzetwertyński">Ceny. Zrobiłem ankietę w swoim własnym okręgu, w mieście Białej na rynku; cena żyta 13, pszenicy 17, dobry koń dorosły 4-letni 250, dobra krowa dająca mleko 200, mleko 14 groszy, opas tucznik od 60 gr do 1 zł., jajka 12 gr. Przecież te ceny, a to są ceny które rolnik faktycznie otrzymuje, są o 30% niższe od t. zw. cen urzędowych giełdowych. To są ceny faktyczne, które rolnik za swój produkt bierze. Weźmy np. to jajko, które dotychczas było w dobrej cenie.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich: A teraz po 9 gr.)</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#PCzetwertyński">Jeszcze parę miesięcy temu jajko kosztowało 20 gr., a obecna cena jest 12 gr.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#komentarz">(Głosy: 9.)</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#PCzetwertyński">Otóż, proszę Panów, starałem się umyślnie nie brać pojedyńczych wypadków. Ten materjał, jaki sobie zebrałem pochodzi przeważnie z mojego okręgu, przedstawiałem również władzom urzędowym, bo chodziło mi również o uratowanie owych 32 gospodarzy, którzy mają 34 protokóły sekwestracyjne i z których żaden bez wyprzedaży inwentarza, jedynego konia lub jedynej krowy, nie jest w stanie zaległości spłacić. Uważam więc te dane, których mnożyć tutaj nie trzeba, jako już bardzo dokładnie i dosadnie charakteryzujące stan rzeczy. Dlatego nazywam ten stan katastrofalnym i wymagającym środków ratunkowych.</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#PCzetwertyński">Proszę Panów, teraz idźmy dalej i analizujmy. Ciągle słyszymy i słyszeliśmy nawet dziś na posiedzeniu Sejmu o latach dobrej konjunktury, o latach tłustych. Otóż, proszę Panów, zbadajmy i zanalizujmy, dlaczego t. zw. lata dobrej konjunktury, lata tłuste Skarbu Państwa dały za p. Ministra Czechowicza nietylko zwykłe sumy budżetowe, ale — mówię o latach 1927, 28, 29 jeszcze łącznie przeszło miljard nadwyżek budżetowych, ponad przewidywania budżetowe. Śmiem postawić tezę, że te same lata tłuste Skarbu Państwa były początkiem zadłużania się rolnictwa. Były one tłuste tylko dla Skarbu. Lata t. zw. dobrej konjunktury wykorzystał i wyzyskał Skarb wyłącznie dla siebie. Nikt, żaden człowiek, mający otwarte oczy i żaden ekonomista, któremubyśmy przedstawili obecny stan rzeczy, nie uwierzy żeby, jeżeli ceny zboża zaczęły spadać od półtora roku, ceny zaś innych produktów rolnych dopiero od pół roku, bo jeszcze pół roku temu za produkty mięsne brano ceny normalne, żeby ten stan katastrofalny rolnictwa był spowodowany wyłącznie przez powyższe fakty. Przecież to jest wykluczone, ażeby tak było. Nie, proszę Panów, obdłużenie już szło, już się zwiększało, już rosło od początku — nie lubię tego określenia „pomajowego” okresu.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Może przed?)</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#PCzetwertyński">Ja twierdzę, że nie przed, ale od 27 roku, Pan Minister Reform Rolnych obecną historję Polski podzielił na okresy: z przed maja — po maju, przedtem było źle — potem dobrze. Ja pozwalam sobie raz jeden na to określenie „pomajowy” ale twierdzę stanowczo, że począwszy od pierwszych lat wielkich dochodów skarbowych, które miał Minister Skarbu p. Czechowicz, zaczęło się ubożenie gospodarstwa narodowego, ubożenie płatników. Zapomniał on o tem, że minister skarbu nie jest kasjerem, ale że powinien być ministrem wszystkich naszych kieszeni, nietylko Kasy Skarbowej. Powinien on wiedzieć, co jest w tych kieszeniach. Niestety, nie dojrzał tego, że już wówczas, chociaż kasy rządowe zapełniały się, ale kieszenie obywateli zamiast zapełniać się równomiernie z kasami państwowemi, już pustoszały. Już te wymiary podatkowe ówczesne nie odpowiadały rzeczywistości, nie odpowiadały sile podatkowej ludności. Wykorzystane były uprawnienia z ustaw obowiązujących dla złotego innej wartości. Pomimo dobrej konjunktury ściągano podatki nadzwyczajne, majątkowy, obrotowy z nadmierną stawką. Przecież w tym tłustym roku 1928, który dał 600 milj. nadwyżki, p. Czechowicz zażądał większej liczby egzekutorów! Czy to nie potwierdzenie moich wywodów?</u>
<u xml:id="u-40.20" who="#PCzetwertyński">Wysoki Sejmie! A od kiedy się zaczęły te błogosławione kredyty Banku Rolnego dla rolnictwa, kredyty siewne, kredyty narzędziowe, kredyty nawozowe i t. d.? Przecież zaczęły się właśnie od 1927/28 r. i były uważane za konieczną pomoc i ulgę dla rolnictwa. Ale przecież każdy rolnik, któryby miał pewien zasób, każdy warsztat rolny, któryby się wzmógł przy dobrej konjunkturze, to przecież by nie pożyczał! Przecież te wszystkie pożyczki są i były drogie, Przecież Bank Rolny w tem samem sprawozdaniu za rok 1929 wykazuje 1.485.000 zł. w dochodach z operacyj nawozowych, Bank Rolny na pośrednictwie przez to, że kredytował te nawozy, zarobił według sprawozdania 1.485.000 zł. Musiał przecież na kimś zarobić. Zarobił na rolnikach. A przecież rolnicy, którzyby byli zasobni tak jak przed wojną, więksi czy mniejsi, nie pożyczaliby, nie korzystaliby z tych kredytów, gdyby byli przez te lata tłuste mogli się zasobie, gdyby byli mogli stworzyć ten kapitał obrotowy istniejący przed wojną a potrzebny w każdem przedsiębiorstwie, a więc tak samo i w warsztacie rolnym. Twierdzę, że ta pomoc kredytowa rolnictwu, udzielana, z początku większym warsztatom a później wszystkim, jest stwierdzeniem mojej tezy, a zarazem jest początkiem niedomagania naszego rolnictwa, głównem źródłem naszej katastrofy dzisiejszej. Dziś ta katastrofa jest pewną, ale ukrytą była od lat 1927/28. Dlatego to też pół roku trwający spadek cen już sprowadził katastrofę. Nie sam spadek cen to zrobił, ale przymusowe w tych warunkach obdłużenie rolnictwa i większego i mniejszego, obdłużenie na wysoki procent sprowadziło odrazu katastrofę.</u>
<u xml:id="u-40.21" who="#PCzetwertyński">W związku z tem, co dziś w Sejmie przy budżecie Reform Rolnych mówiono, na Komisji Budżetowej wyraziłem istotnie przekonanie, że jeżeli reforma rolna tak, jak teraz jest wykonywana, będzie doprowadzona szczęśliwie do końca, będzie to jednym z pomnikowych dzieł naszego Państwa i Rządu obecnego, czy ówczesnego, wszystko jedno, ale w każdym razie tych ludzi, którzy je rozpoczęli i doprowadzili do końca. Jednak zawsze stałem na stanowisku, że przedewszystkiem chodzi nie o parcelowanie, komasowanie, ale o tworzenie mocnych gospodarczych jednostek. To jest cel, tamto są środki. Otóż w takich sprawach nie należy stosować zbytniego pośpiechu. Witam z największem uznaniem zapowiedź, że zmniejszona będzie ilość ziemi, która corocznie musi być rozparcelowana. Przy uchwalaniu ustawy o reformie rolnej walczyłem głównie o jedno słowo: Nie „mniej”, niż 200.000 ha, ale i nie więcej. Rozumne prawodawstwo nie zna okresu, kiedy musi być więcej, niż pewna ilość. Rozumne prawodawstwo nakłada ograniczenia celowe, ażeby doprowadzić do tego minimum, które trzeba przeparcelować, ale rozumnie i dobrze, aby tworzyć prawdziwych rolników, prawdziwych właścicieli przyszłych eksploatacyj rolnych na tych warsztatach, a nie proletarjat rolny, lub słabe ekonomicznie jednostki, obdłużone nadmiernie i przewracające się przy pierwszym spadku cen.</u>
<u xml:id="u-40.22" who="#PCzetwertyński">Ten zbytni pośpiech, wypływający z ustawy, czy też pod wpływem olbrzymiej podaży ziemi, siłą rzeczy wywołał również bardzo poważne obdłużenie, gdyż był to jedyny kredyt, jakiego w obecnych warunkach Bank Rolny udzielać może — nie będę o to nikogo winił, ani byłego ministra Staniewicza, ani Banku Rolnego. Przy obecnych cenach stwarza ono dla właścicieli nowych kolonij tych skomasowanych gospodarstw, dla tych właścicieli roli obecnie w Polsce przeobrażonej położenie bardzo ciężkie, a często położenie bez wyjścia. Muszę tutaj zaznaczyć, że dziś już cały świat pod względem ekonomicznych reform umiarkował się, przecież nauka ekonomiczna zbadała parę wieków rozwoju świata, wszystkie reformy w innych państwach są znane, naukowo zbadano, do czego one doprowadziły, jakie dały wyniki. Cały świat się w tej dziedzinie nauczył umiarkowania, przedewszystkiem w reformach i przeobrażeniach rolniczych. A my niestety stoimy jeszcze wciąż na stanowisku, że musimy zadziwić świat. To, co dziś Pan Minister Reform Rolnych powiedział, miało charakter potrzebny zadziwienia i nas i świata. Taki niewidziany nigdzie pośpiech, takie niewidziane nigdzie rezultaty! Ktoś przyjechał, zobaczył Gdynię, wzbudziło to w nim podziw. Ktoś przyjechał na wystawę poznańską — wzbudziło to w nim podziw. Możemy dodać, że wzbudziło podziw, ale niestety i — zdziwienie.</u>
<u xml:id="u-40.23" who="#PCzetwertyński">Bo ten rozpęd nie jest rzeczą normalną, prawidłową. Daje on świadectwo, że idziemy jakimś ekscentrycznym sposobem do poprawienia swojej sytuacji, a nie metodami, które dla świata cywilizowanego zachodniego nauka ekonomiczna już dawno ustaliła. Nauka ekonomji niemiecka twierdzi np.: że postęp rolnictwa tylko przez wkłady własne rolników, tylko przez naturalne wkłady czystych dochodów z powrotem w warsztat pracy zasadniczo winien być dokonywany. Pomoc kredytowa jest zazwyczaj szkodliwa.</u>
<u xml:id="u-40.24" who="#komentarz">(Głos na lawach B. B.: Więc co, Gdynią niepotrzebna? Głos z prawicy: Tak, ale nie wszystkie budynki w Gdyni były potrzebne. Głos z ław B. B.: Tak, Wybyście namioty postawili. Przerywania i głosy. Wicemarszałek Polakiewicz dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-40.25" who="#PCzetwertyński">Chciałbym jeszcze dla określenia naszej sytuacji powiedzieć parę słów porównania. Jedynem państwem, z którem się możemy równać i z którego trzeba brać niestety naukę dla siebie i przykład, to są Niemcy. Niemcy mają ustrój rolniczy podobny do naszego, eksploatację, rolniczą podobną do naszej, mają warunki eksploatacji i zbytu podobne do naszych, co do zbóż mają tak samo niewielkie stosunkowo zwyżki, które muszą zbywać poza granicami kraju i dlatego jest warto zaznajomić się z tem, co rząd niemiecki tam robi dla rolnictwa. Niemcy obliczają obciążenie podatkami na hektar od 20,7 do 22 zł. marek z 1 ha, u nas oblicza się je na 5,6, Tutaj się mylą dlatego, że to jest normą dla małej własności, W Niemczech czem większa przestrzeń, tem mniej płaci, w niektórych okręgach jak Bawarja i północne Niemcy, majątki ponad 500 ha płacą połowę tego z morgi, co płaci właściciel 5 ha. U nas jest odwrotnie. Cyfry te trzeba poprawić. Również sprawozdania biura rachunkowego z pięćdziesięciu kilku majątków na Kujawach wykazują obciążenie dla większej własności 17 mk. niemieckich z 1 ha, a więc blisko przeciętnej dla całych Niemiec. Proszę się również dowiedzieć, że świadczenia socjalne i ubezpieczenia według źródeł niemieckich wynoszą 6,1 mk. niemieckich z ha, u nas 11. Liczba ta jest zupełnie zgodna z ankietą, zrobioną przez wielkopolską Izbę Rolniczą parę tygodni temu i ogłoszoną. Wynosi ona 6,5 naszych złotych oid morgi magdeburskiej, czyli 26 zł. z 1 ha, czyli około 13 mk. niemieckich, a na małych warsztatach według ankiety tej że Izby jeszcze więcej. A więc zupełnie zgodnie z danemi niemieckiemi.</u>
<u xml:id="u-40.26" who="#komentarz">(Głos: To była radosna twórczość z przed maja.)</u>
<u xml:id="u-40.27" who="#PCzetwertyński">Robociznę obliczają Niemcy u siebie na 85 mk. niemieckich, u nas wypada według Kujawskiego Biura rachunkowego 80. Co do nawozów sztucznych, to obliczono, że ta sama ilość, która kosztuje w Polsce 25 mk niemieckich na 1 ha, kosztuje w Niemczech 18 mk, — a wiadomo, że nawozy sztuczne są w Niemczech o 30% tańsze, niż u nas. I, proszę Panów, w tych warunkach co się okazuje? Przy tańszym kredycie i lepszej wydajności ziemi, bo tam jest starsza kultura ziemi od.naszej, przy cenie żyta blizko 40 zł., cenie pszenicy dochodzącej do 50 zł., mówi się swoją drogą o katastrofalnym stanie rolnictwa i o potrzebie ratowania go za wszelką cenę. A u nas mówi się o kryzysie jakby przejściowym, który przejdzie sam przez się, byle nie uledz depresji.</u>
<u xml:id="u-40.28" who="#PCzetwertyński">Dlatego zapytuję się, jeżeli u nas produkcja jest droższą, jeżeli Minister Rolnictwa na Komisji Budżetowej twierdził, że koszt produkowanego żyta wynosi 35 zł., to jakżeż to pogodzić z twierdzeniem że u nas jest lepiej, że nie ma katastrofy? Rolnik musi tak jak każdy producent, jak każdy kupiec bilansować rozumnie, bilansować uczciwie, musi się oprzeć na cenach faktycznych dzisiejszych. Jakże nie uledz realnej prawdzie i nie patrzyć czarno?</u>
<u xml:id="u-40.29" who="#PCzetwertyński">Muszę również potwierdzić, że w Rządzie naszym jednolitości co do spraw tak kapitalnych, jak rolniczych nie było i niemą. P. Prezes Rudowski przytoczył parę przykładów: mogę dodać, że i w województwie lubelskim w roku zeszłym wszystkie podatki gminne wzrosły o 30% , podatek wyrównawczy wzrósł o 35% , właśnie w tym roku i w tym czasie, kiedy polecenie Ministerstwa Skarbu brzmiało: nie czynić żadnych inwestycji, podatki jak i rozmiar budżetu utrzymać w granicach dotychczasowych, mimo to prawie we wszystkich gminach województwa lubelskiego, budżety gminne powiększyły się o ± 30%. Zresztą to Rządowi jest wiadome, p. Ministrowi Pierackiemu to przedstawiłem — jeszcze przed dymisją ówczesnego wojewody, P. referent generalny, p. Miedziński, rozwodził się, i słusznie, nad tem, że nie powinno się robić wszystkich inwestycyj, że było to błędem poprzednich lat, że raczej trzeba teraz życiu gospodarczemu zwrócić pieniądze, które na inwestycje państwowe w formie budżetowych sum wyłożono. P. Minister Matuszewski zaś twierdzi, że jest to obecnie podstawowa teza jego działania, i że (wszystko, co będzie mógł), będzie się starał z pożyczki zapałczanej lub innych zwrócić życiu gospodarczemu — jako niepotrzebnie pobrane kwoty. Tymczasem w „Gazecie Rolniczej” przytoczone jest sprawozdanie, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w r. 1930 do 1/X pozwoliło 48 sejmikom pobrać podatki inwestycyjne, ogólnie na niewielką sumę, bo na 2.600.000 zł. ale swoją drogą wbrew instrukcji Min. Skarbu, na różne inwestycje z bieżących wpływów budżetowych sejmikowych. Przecież trudno to nazwać inaczej jak nieuzgodnionem działaniem poszczególnych organów Rządu.</u>
<u xml:id="u-40.30" who="#PCzetwertyński">Proszę Panów, mam jeszcze przykłady. Weźmy ostatnie rozporządzenie p. Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o unifikacji towarzystw ubezpieczeniowych. W sprawie tej unifikacji odbył się trzy dni temu w Poznaniu zjazd komisarzy Kas Chorych z województwa poznańskiego i pomorskiego. Wczoraj czytałem to sprawozdanie, wykazujące niezbicie, że ten dekret o ujednostajnieniu powoduje podrożenie administracji o 5% do 10%. I, proszę Panów, gdy przedstawiciel Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej z Warszawy tam przyjechał, po sprawdzeniu przez tamtejszych komisarzy wyników zastosowania tego dekretu, powiedział: szkoda, że nie zebraliśmy się wcześniej, bo może ten dekret nie ujrzałby światła dziennego. Tak jest wyraźnie wydrukowane w piśmie „Polska”.</u>
<u xml:id="u-40.31" who="#PCzetwertyński">A te opłaty na ubezpieczenia wszelkiego rodzaju. Przypomnę artykuły „Krakowskiego Kurjera Ilustrowanego” z przed dwóch lat, które miałem w ręku, a które przytaczały, że nagromadzone już wówczas kapitały w ubezpieczeniach są bezczynne. Już dwa lata temu wypowiedziano twierdzenie, że w wielu instytucjach ubezpieczeniowych, np. kapitały w lwowskim Zakładzie Ubezpieczeń od nieszczęśliwych wypadków wystarczają najzupełniej bez składek na zaspokojenie wszystkich potrzeb tego zakładu. Składki te są tak wysokie, że utworzyły tak duży kapitał, iż sam procent od tych składek wystarczyłby bez wpłacania nowych składek, na zaspokojenie wszelkich odszkodowań, wypływających z ustawy. Następnie wiadomość bardzo charakterystyczna. W Częstochowie, odbył się również zjazd komisarzy Kas Chorych i tam dr. Gadomski zaproponował, żeby wobec obfitych funduszów, któremi Kasy Chorych rozporządzają, tylko 2/5 ze składek przechodziły do odpowiednich Kas Chorych, 3/5 ma się składać w P. K. O. na książeczki, ażeby stanowiły ubezpieczenie na starość tych, którzy są ubezpieczeni na wypadek choroby. Czy to nie jest charakterystyczna propozycja?</u>
<u xml:id="u-40.32" who="#PCzetwertyński">Proszę Panów, ja mam ze swego własnego doświadczenia przykład. U mnie pracowało przy budowie stawów w tym roku po 30 robotników dziennie. Pracowali przez jakie cztery i pół miesiąca. Otóż oni musieli płacić składki do Kasy Chorych, zapłacili od swojego zarobku w ciągu tych czterech i pół miesięcy 660 zł. Raz jednego brzuch zabolał, poprosił o kieliszek wódki i wystarczyło — ale te 660 zł. przepadły. Przestali pracować, bo zimą roboty ziemne muszą być przerwane i dziś, choćby który z nich zachorował na tyfus, już lekarz Kasy Chorych do nich nie przyjdzie.</u>
<u xml:id="u-40.33" who="#komentarz">(Głos: To są dykteryjki. Inny głos: To są fakty.)</u>
<u xml:id="u-40.34" who="#PCzetwertyński">To są tak charakterystyczne fakty, że ja się -dziwię, że Rząd się wysila, ażeby jakiś kapitał znaleźć, chcąc cośkolwiek zaoszczędzić, a nie poprawi tego stanu rzeczy, który przecież w obecnych czasach jest zdaje się anomalją i zjawiskiem niczem nie usprawiedliwionem.</u>
<u xml:id="u-40.35" who="#PCzetwertyński">A Wysoki Sejmie! Czy nie jest kapitalnym dowodem nieuzgodnienia działania naszego Rządu fakt stwierdzony na ostatniem zebraniu władz naczelnych organizacyj rolniczych. W przeciągu 14 miesięcy wypłacone premje wywozowe produktów rolniczych kosztowały Skarb Państwa około 40 miljonów. W tym samym czasie, bo przez 15 miesięcy, Min. Kolei Żelaznych pobrało przez podwyższone stawki od przewozów płodów rolniczych 80 miljonów. Pomoc rolnictwa zbilansowała się na 40 milj. dopłaty przez rolnictwo!</u>
<u xml:id="u-40.36" who="#PCzetwertyński">Proszę Panów, muszę dwa słowa poświęcić postulatowi obniżenia cen wyrobów przemysłowych. P. Minister Miedziński był łaskaw wspomnieć o tem, powiedział, że obecnie zacznie się od obniżania cen na wyroby przemysłowe, później przejdzie się do obniżania płac, do ewentualnego obniżenia budżetu i że wówczas z całym pośpiechem, jak Pan się wyraził, z całą dobrą wolą odniesiemy się w szerszej mierze do postulatów rolnictwa. Więcej ponadto, co się dziś robi, robić nie można. Proszę Panów, postulat obniżenia cen może rzeczywiście — przedstawia się napozór jako konieczność i rzecz łatwa. Na wsi mówią: jakto, ja mam żyto sprzedawać po 13 zł., a za parę butów płacić 60 zł! Jest to zatrudnianie człowieka myślącego prostemi zestawieniami: dlaczego ja mam brać za wszystko tanio, a płacić drogo? Wogóle dla rolnictwa postulat zniżenia cen wyrobów przemysłowych nie jest żadnym postulatem. W tych wszystkich krajach — niech Panowie przeczytają sprawozdania, bardzo poważnego ogniska niemieckiej nauki ekonomicznej, jak „Verein für soziale Politik”, tam siedzą nie tylko rolnicy, należą i obradują ekonomiści rozmaitych przekonań politycznych — nigdzie kwestja obniżenia cen wyrobów przemysłowych nie jest na porządku dziennym. Ta kwestja nie jest warta zastanowienia się, ma się wrażenie, że się do niej ucieka dlatego, że ona jest narazie najłatwiejsza;...</u>
<u xml:id="u-40.37" who="#komentarz">(Głos: Na wsi ma pierwszorzędne znaczenie.)</u>
<u xml:id="u-40.38" who="#PCzetwertyński">...poprostu po to, ażeby coś robić. W rolnictwie wyroby przemysłowe stanowią od 7 do 9%, a w uprzemysłowionych majątkach najwyżej 11% kosztów produkcji. Obniżenie cen o 10–15% — jakiż to niewielki odsetek zmniejszenia wydatków! Na obecne czasy to nie odgrywa żadnej roli!</u>
<u xml:id="u-40.39" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B. P. Sanojca: A co odgrywa?)</u>
<u xml:id="u-40.40" who="#PCzetwertyński">Dalej tak samo przestrzegam, ażeby nie łączyć naszego kryzysu rodzimego, polskiego, z kryzysem ogólno-europejskim. Jedno nie ma nic wspólnego z drugiem, dlatego że u nas żyto kosztuje 17, a pszenica 21, a gdzieindziej dwa i pół raza drożej i też mówią o kryzysie. Np. we Francji też jest kryzys i chodzą ludzie smutni po ulicach dlatego, że żadnego kuponu dywidendowego nie mogą obciąć od akcji, bo nic za niego nie otrzymują. Tam jest nadmiar pieniądza, u nas brak zupełny. Choćby dla tego jednego względu, kryzys, a kryzys rolniczy w szczególności, ma wszędzie inny charakter i pochodzenie. Ale ponieważ, jak tutaj postarałem się wykazać, jesteśmy jeszcze tak daleko od opanowania tego kryzysu, tak dalecy od zrozumienia jego źródła, tak dalecy i tak niezgodni, jak widzę, żeby pojąć jego istotne źródło, więc jeżeli jeszcze będziemy łączyli nasz rodzimy kryzys z kryzysem ogólno-europejskim, to wogóle nie będziemy wiedzieli od czego zacząć i co począć.</u>
<u xml:id="u-40.41" who="#PCzetwertyński">W szerokich kołach rolników mniejszych i większych mówią o jednej rzeczy: „Przecież Rząd musi wprowadzić moratorjum”. Jedyna rzecz, która przedstawia się im jako aktualna, jest to; Rząd musi wprowadzić moratorjum, bo na pierwszego nie zapłacę zobowiązań, nie wykupię weksli, na 3-go nie zapłacę podatków, i wyobrażają sobie, jako jedyne lekarstwo w obecnym czasie, moratorjum, — moratorjum, które przecież, gdyby je Rząd ogłosił, byłoby przyznaniem się do bankructwa. I to jest najlepsza charakterystyka, że jeżeli w tym stanie rzeczy nie można określić początków i źródeł naszego kryzysu, to nie łączmy go z ogólno-europejskim i ogólno-światowym, bo w takim razie w żaden sposób rozwikłać go nie potrafimy.</u>
<u xml:id="u-40.42" who="#PCzetwertyński">Podałem tutaj dane co do Niemiec i powiedziałem, że trzeba niestety od tego swojego największego nie przyjaciela się uczyć, jak podobne zagadnienie rozwiązywać. Poza tą charakterystyką chcę dodać, że rolnictwo dla Niemiec nie ma tego znaczenia co dla Polski. Rolnictwo niemieckie to 1/10 produkcji ogólnej. Rolnictwo niemieckie to 9% wpływów podatkowych, więc faktycznie rząd niemiecki mógłby sobie rolnictwo traktować raczej jako czynnik drugorzędnego znaczenia, a państwo przez to nie byłoby ani bogatsze ani biedniejsze. A jednak, proszę Panów, tam idzie ankieta za ankietą. Powołują do nich największych, najwytrawniejszych i najlepszych znawców ze wszystkich obozów, aby koniecznie dotrzeć do istoty rzeczy. Ten sam kanclerz Brüning w październiku r. ub. mówił: bez przywrócenia opłacalności warsztatom rolnym nie opanujemy kryzysu ogólno-niemieckiego. Jest to niewielkie źródło, ale czerpie stamtąd swój początek i tam tkwi pierwiastek kryzysu ogólnego. Rolnik, wszystko jedno, czy dużo płaci dla państwa, czy nie, czy stanowi w bilansie państwowym wielką kartę czy małą, powinien pracować na warsztatach opłacających się, powinien móc zarabiać, — i to jest jedyna odpowiedź na tę depresję, która i tam rolników ogarnęła, jedyna właściwa odpowiedź. Tam rząd nie waha się powiedzieć: musimy odbudować zaufanie do swojego własnego rządu. Warsztat pracy musi w granicach opłacających się być utrzymany. To jest odpowiedź. U nas te mgliste zapowiedzi na Komisji Budżetowej i tutaj nie są odpowiedziami właściwemi na katastrofę.</u>
<u xml:id="u-40.43" who="#PCzetwertyński">W Niemczech zapowiedziano, że 11-miljardowy budżet niemiecki będzie o jeden miljard zmniejszony po stronie wydatków i wszystko, co się da zaoszczędzić, pójdzie jako zaoszczędzenie świadczeń rolników. Skalkulowane i w tempie przyśpieszonem zrewidowane zostaną stawki podatkowe, płacone przez rolnictwo, w ten sposób, żeby były ustabilizowane wraz z podatkiem dochodowym na przeciąg 3 lat. Na czas niepewnej sytuacji, zdaniem ekonomistów niemieckich, przedewszystkiem rolnikom trzeba zapewnić świadomość, że nie będą płacili więcej niż pewną stałą sumę. Dlatego łącznie z podatkiem dochodowym mają być na przeciąg trzech lat wszystkie podatki do pewnej sumy ograniczone, z tą zapowiedzią, że przekroczone ani pośrednio, ani bezpośrednio być nie mogą. Dalej jest zapowiedź zakazu, żeby żadnych inwestycyj, nawet na budowę mieszkań dla robotników rolnych, nawet na gmachy użyteczności publicznej po wsiach i mniejszych miasteczkach, nie robić z jakichkolwiek innych źródeł, jak z funduszów, wyznaczonych przez państwo.</u>
<u xml:id="u-40.44" who="#komentarz">(P. Sanojca: Pan kopał staw mimo kryzysu, a nie chce Pan robić inwestycyj.)</u>
<u xml:id="u-40.45" who="#PCzetwertyński">Otóż uważam, że to jest właściwa odpowiedź na zapytanie. Te zarządzenia mają istotnie cechy ratowania. A przytem utrzymuje się cenę na dotychczasowym poziomie nie tyle przez premję, ile przedewszystkiem przez skup zboża. Rząd niemiecki potrafił na jesieni roku zeszłego kupić i zmagazynować 700.000 ton. Naturalnie, nasz Rząd tego w tych rozmiarach uczynić nie może, bo nie ma odpowiednich do tego pomieszczeń. Ale trzeba koniecznie iść w tym kierunku. Pomoc polega na zdjęciu z rynku nie pewnej ilości zboża, ale tej, która na rynku ciąży, która ceny obniża. Przecież urząd zakupujący działa a ceny pszenicy spadły z 28 do 21 złotych, to jest jedna czwarta. Nie powinniśmy szukać innych dróg, bo tylko ta droga jest właściwa. Trzeba z rynku zdjąć tę nadwyżkę zboża, która jest, a która przecież nie jest duża.</u>
<u xml:id="u-40.46" who="#PCzetwertyński">P. Minister Rolnictwa mówił, że ma kłopot ze statystyką, że statystyka u nas nie jest w stanie określić ściśle, jaką jest nadprodukcja. Panie Ministrze! Niech się Pan Minister pocieszy. W Niemczech jest tak samo, ale robią ankiety przez towarzystwa rolnicze, przez kółka, przez rozmaite organizacje, ażeby dowiedzieć się w przybliżeniu, jaka jest ilość, którą trzeba zdjąć, jaka jest suma, którą trzeba na to poświęcić, ażeby cenę utrzymać na dotychczasowym poziomie. To jest akcja, to jest ratunek.</u>
<u xml:id="u-40.47" who="#PCzetwertyński">W tych warunkach, przy tych zamierzeniach wprowadzanych w życie, rolnictwo niemieckie rzeczywiście odżyje, rolnictwo niemieckie będzie opłacalne, rolnik niemiecki będzie konsumentem, tak jak był dotychczas. A zdaje mi się, że największem niebezpieczeństwem właśnie dla naszego kraju jest doprowadzenie rolnika polskiego, te 70% naszej ludności, do tego, że konsumentem być przestanie. Dziś kupuje on w coraz mniejszych ilościach. To wiem od spółdzielni rolniczej, od rozmaitych biur, które sprowadzają dla rolnictwa artykuły pierwszej potrzeby, że przestał kupować, lub kupuje w zmniejszonej ilości artykuły pierwszej potrzeby. Warszawa tak upadła, że spółdzielnia rolnicza warszawska, która sprzedaje tu mąkę z dwóch młynów, począwszy od sierpnia z. r. sprzedaje coraz mniejsze ilości piekarzom. Dlaczego? Dlatego, że, jak piekarze mówią, sklepiki mniej odbierają, a sklepiki mówią, że ludzie coraz mniej kupują chleba — nie jakichś luksusowych rzeczy, ale zwykłego chleba.</u>
<u xml:id="u-40.48" who="#PCzetwertyński">Ale muszę jeszcze zaznaczyć, że chociaż stosunki polityczne w Niemczech nie są wcale tak uspokojone i łagodne, bo rząd ma przecież przeciw sobie bardzo silną partję hittlerowców, z którą walczy, jak umie, jednak w tych wszystkich zapowiedziach rządu nie ma zapowiedzi represyj politycznych, nie ma zapowiedzi walki z różnemi organizacjami lub stronnictwami, nie ma nawet tego, co p. generalny referent zapowiedział — wyjścia tu, na ubitą ziemię. Owszem, będziemy rozmawiali, ale czemu „na ubitej ziemi”? Na ubitej ziemi staje się, by stanąć oko w oko z bronią w ręku, ty albo ja, a nie doprowadzić do zrozumienia istoty rzeczy.</u>
<u xml:id="u-40.49" who="#PCzetwertyński">To są te polityczne zobowiązania, które rząd niemiecki przyjmuje na siebie. A jednocześnie to nie jest żaden program agrarjuszowski, bo w tym „Verein für soziale Politik” pracuje również dr. Bade, socjaldemokrata, który oświadcza: Cena 260 marek niemieckich za pszenicę i 180 marek niemieckich za żyto jest usprawiedliwiona w Niemczech i z gospodarczego i ze społecznego i z politycznego punktu widzenia. Tam nie ma pod tym względem różnicy. W tym Vereinie są ludzie różnych kierunków i przekonań, ale wszyscy fachowcy, którzy z naukowym podkładem podchodzą do spraw, w sposób naukowy je rozwiązują i w sposób naukowy dają podstawę do rozwiązywania zagadnień gospodarczych przez rząd. U nas brak jest przedewszystkiem tej znajomości rzeczy, u nas brak jakichkolwiek podstaw do obliczenia ogólnego obciążenia rolnictwa i ogólnego obdłużenia rolnictwa. Te wiadomości każdy znas zbiera sobie na własną rękę. Kiedyś w Ministerstwie Skarbu prosiłem: przecież macie od tylu lat wiadomości, ile się płaci podatku dochodowego, w jakich dzielnicach, jakie warsztaty, od jakich mórg, przecież ściągacie podatek majątkowy od wielu lat, możecie te rzeczy opublikować, ażebyśmy mogli zmądrzeć wszyscy, abyśmy działali rozumnie, a nie na oślep, po omacku. Tam np. własność rolną się rewiduje co 7 lat pod względem jej wartości, ażeby, broń Boże, jednego nie oskubać za dużo, a drugiego za mało. To są rozumne podstawy i rozumne odpowiedzi na te zapytania, które życie dzisiejsze rzuca w formie kryzysu rolnego, tak rządowi niemieckiemu, jak polskiemu.</u>
<u xml:id="u-40.50" who="#PCzetwertyński">Proszę Panów, chciałbym na zakończenie popełnić jedną niedyskrecję. Rok temu, gdy zastępowałem p. Marszałka Daszyńskiego w czasie jego choroby, przyszedł tu do mego gabinetu w Sejmie ówczesny premjer p. Bartel i powiedział mi: Dzięki Bogu, mamy ministra rolnictwa; z trzech kandydatów, których wówczas mi przedstawiono, wybrałem p. dr. Jantę Połczyńskiego, a wie Pan dlaczego? Dlatego, że się przekonałem, że to jest człowiek, który pouczy nas wszystkich członków Rządu o tem, co to jest rolnictwo, jakie są istotne potrzeby rolnictwa, jak trzeba rolnictwu pomagać. Rolnictwo potrzebuje człowieka, który potrafi przekonać, który potrafi narzucić swoje zdanie, ja na tem się nie znam. Dlatego obecnego p. Ministra Rolnictwa ówczesny p. premjer Bartel do składu swego rządu powołał. Proszę Panów, ja wiem, że od tej pory położenie stało się jeszcze cięższe, a zatem i położenie p. Ministra Rolnictwa jest jeszcze cięższe i bardziej odpowiedzialne. Ale, jeżeli jest cięższe, pozycja Ministra powinna być tem silniejsza. Proszę Panów, wiadomą jest rzeczą, że dla przekonywania, szczególnie dziś, trzeba samemu bardzo dużo wiedzieć i trzeba, żeby i ci, których się przekonywa, dużo wiedzieli, bo przekonywać nie można tych, którzy o danej rzeczy mają bardzo słabe pojęcie.</u>
<u xml:id="u-40.51" who="#komentarz">(Wesołość na ławach Klubu Narodowego.)</u>
<u xml:id="u-40.52" who="#PCzetwertyński">Życzę Panu Ministrowi również silnego politycznego charakteru.</u>
<u xml:id="u-40.53" who="#PCzetwertyński">Ale mam apel do p. Ministra, żeby wytężył wszystkie swoje siły, bo rzeczywiście stan rzeczy jest bardzo ciężki, a przecież trzeba pamiętać i o tem, co zaznaczył p. prezes Rudowski. Na naszem rolnictwie stoi nasz eksport, na naszem rolnictwie stoi nasz dziś czynny bilans handlowy. W przeciągu ostatnich 6 lat, to jest miljard złotych rocznie. Eksport rolniczych produktów pokrywa niedobory im portu przemysłowego, nasz bilans jest czynny tylko przez wywóz rolniczy. Wiemy, że stosowanie nawozów sztucznych w r. ub. się zmniejszyło, obecnie zamówienia na nawozy sztuczne zmniejszyły się jeszcze w bardzo znacznym stopniu. Jeżeli teoretycznie przeliczyć, to już dziś twierdzić można teoretycznie, że nadwyżki na eksport w tegorocznych zbiorach nie będzie. Mieliśmy w 1927 duży import zboża, wartości 130 miljonów. I dlatego doprowadzenie rolnictwa do tego, żeby było nieopłacalne, ażeby produkowało tylko w nadziei czegoś lepszego na przyszłość, w nadziei a nie w przekonaniu, że będzie osiągało odpowiednie i opłacalne ceny, musi doprowadzić do ujemnego bilansu handlowego, a zatem do pogorszenia się naszego położenia, do jeszcze większego odpływu walut, do nieczynności na międzynarodowym rynku. Wówczas i wszelki nasz wpływ, nasz głos będzie jeszcze słabszy. A zatem rolnictwo musi być doprowadzone do opłacalności. Jest to postulat konieczny i niezmiernie państwowej wagi.</u>
<u xml:id="u-40.54" who="#PCzetwertyński">W końcu jeszcze jedna prośba. Rolnictwo, to wieś, wieś, to lud, ten lud polski, ten drobny rolnik w swojej ogromnej przewadze. Polska ma dotychczas najoszczędniejszego, najpracowitszego, najbardziej moralnie się prowadzącego, i jednocześnie coraz rozumniej uprawiającego swoje gospodarstwo drobnego rolnika. Niestety, proszę Panów, dokonywa się na nim od kilku lat ataków, niby to mu się pomaga, ale faktycznie psuje się go pod każdym względem. Wszystko mu się przedstawia w taki sposób, czy to w formie propagandy, czy to w formie nacisku, czy to w formie obietnic, że człowiek, pragnący wierzyć, pragnący mieć zaufanie, skłonny do okazywania zaufania, przedewszystkiem polskiemu urzędowi i polskiej władzy, niestety wierzyć przestaje, przestaje ufać, powątpiewa, czy wszelkie dane mu słowo jest bezwzględnie sprawiedliwe, bezwzględnie uczciwe. Proszę przeto, starajcie się mu pomóc, ratować materjalnie, ale zaprzestańcie psuć go i niszczyć moralnie.</u>
<u xml:id="u-40.55" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy i lewicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Mikołajczyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#PMikołajczyk">Wysoki Sejmie. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że na wszystkich ławach, we wszystkich stronnictwach tej Izby doszliśmy do zrozumienia, że kryzys gospodarczy nie jest tylko złośliwym wymysłem opozycji. O silnem stanowisku mocarstwowem każdego państwa decydują przedewszystkiem trzy czynniki: silne stanowisko polityczne, wysoka kultura i wielkie uświadomienie obywatelskie danego narodu oraz silne stanowisko ekonomiczne. Polska, jako kraj rolniczy, zawsze będzie państwem silnem ekonomicznie wtedy, jeżeli rolnictwo będzie odpowiednio sytuowane. A jeżeli przeszło 60% tego rolnictwa stanowi chłop polski, to od jego dobrobytu zależy silny stan ekonomiczny Państwa. Mówię o tem przedewszystkiem dlatego, żeśmy w Polsce i twierdzę z całym objektywizmem, że nietylko po maju, ale przed majem, całkowicie tego problemu rolniczego, stosunku Państwa wobec tej warstwy społecznej, oraz stosunku innych warstw do niej nie rozwiązali. Prawda, że były próby ze strony stronnictw ludowych tworzenia i realizowania programu agrarnego na wzór państw innych, jak państwa czeskiego czy duńskiego. Prawdą jest, że uczyniliśmy wiele i zwracaliśmy uwagę na konieczność rozwiązania tego problemu, jednak problemu tego nie potrafiliśmy rozwiązać. Jedno jest w tej chwili pocieszające. Oto zdaje się niema różnicy zdań co do bankructwa linji t. z w. prokonsumcyjnej w Polsce. Nie ma też różnicy zdań co do tego, że dzięki właśnie temu, iż rolnictwo doszło do upadku, upada i przemysł, i nie znajdują zarobku także robotnicy.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#PMikołajczyk">Jeżeli więc co do tej zasady panuje w tej Izbie zgoda, to sądzę, że całkowite rozwiązanie problemu agrarnego powinno teraz zacząć się realizować. Problem ten bowiem, to nie problem chwili dzisiejszej, to nie zygzakowata linja szukania ratunku z tej czy innej przyczyny kryzysu, ale problem ten, to sprawa, której jeżeli w całości nie rozwiążemy, to nie rozwiążemy także naszych zagadnień wewnętrznych, gospodarczych i socjalnych.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#PMikołajczyk">Zabierając głos w imieniu Klubu Chłopskiego, jako opozycji, zdajemy sobie sprawę z tego, że nie skierujemy dróg dzisiejszej większości sejmowej na ten program agrarny, który chcielibyśmy widzieć w Polsce zrealizowanym. Jednak zabieramy głos dlatego, ponieważ obecna większość sejmowa winna swoje zobowiązania, zaciągnięte w czasie akcji wyborczej wobec chłopów, spełnić. My absolutnie nie pretendujemy nawet do tego, abyśmy to mogli realizować i wcale nie będziemy zazdrościć, jeżeli zrealizujecie to, co później powiem. Pragniemy szczerze przez zrealizowanie tego przyjść naprawdę wsi polskiej z pomocą.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#PMikołajczyk">Chcemy zwrócić także na to uwagę Ministerstwa Rolnictwa. Uważamy bowiem, że od Ministra Rolnictwa i jego silnego stanowiska w Prezydjum Rady Ministrów zależy rozwiązanie całokształtu zagadnienia rolniczego.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#PMikołajczyk">Nie chcemy być złośliwymi i nie przypominamy Panom, że na plakatach wyborczych z roku 1928 Panowie pisali, że ceny produktów rolnych są zasługą rządów pomajowych. My jesteśmy całkowicie objektywni i stwierdzamy, że kryzys, który w tej chwili przeżywamy, jest w większej mierze spowodowany kryzysem wszechświatowym, ale niemniej trzeba także z objektywizmem stwierdzić, że kryzys jest tem większy, im więcej popełniono błędów, im mniej rozwiązano problem agrarny polski, a im więcej było t. zw. „radosnej twórczości”.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#PMikołajczyk">Jeszcze pokutuje u niektórych obywateli w Polsce przekonanie, że rzekome tłuste lata rolnictwa powinny były dla tego rolnictwa stworzyć takie czy inne zasoby. Już p. Czetwertyński powiedział, że z jednej strony wojna, która przeszła huraganem i zniszczyła nasze warsztaty rolne, z drugiej strony inflacja, która dotkliwie spadła na rolnictwo, wyczerpała nasze zasoby, w rolnictwie obrót gotówkowy nigdy nie może być tak prędki, jak w jakiejkolwiek innej warstwie społecznej, czy produkcji.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#PMikołajczyk">Ponadto inwestycje, których musiano dokonać, gdyż zaniedbane były w okresie wojny i zbędna nierzadko t. zw. „radość twórcza” płynąca zgóry, wyczerpały to, co ewentualnie mogło być oszczędzone w t. zw. latach tłustych. Ta wielka intensyfikacja rolnictwa, te wielkie nakłady, te z roku na rok wzrastające w szalonem tempie zakupy maszyn rolniczych, nawozów sztucznych i t. d., pożarły to, co w roku ewentualnie dobrej konjunktury mogło być zachowane jako rezerwa.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#PMikołajczyk">P. Hołyński powiedział, że przeżywamy kryzys tem większy, im mniej mieliśmy rezerw. Słusznie, ale p. Hołyńskiemu trzeba także przypomnieć, że p. Minister Moraczewski na zjeździe w Poznaniu powiedział, że nie tylko te kilka miljonów, o które Sejm oskarżał rząd, ale nawet kilkaset miljonów, wydano ponad budżet Państwa. Jeżeli będziemy myśleć zwyczajnym rozumem chłopskim, to możnaby mieć chłopu za złe, że w dobrej konjunkturze, w dobrym roku urodzaju wydaje, nie licząc na czarną godzinę. W ten sam sposób można osądzać ten Rząd, który nie myśli o tem, że w odpowiednim momencie kryzysu przydałyby się choć szczupłe zasoby rezerw.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#PMikołajczyk">Jeżeli weźmiemy produkcję rolniczą, to czynnikami, które się przedewszystkiem na nią składają, są ceny robocizny, podatki, kredyty i inne środki produkcji. Cen robocizny, jeżeli chodzi o włościanina, absolutnie nie można brać pod uwagę. Chłop polski bowiem pracuje całkowicie zadarmo. Jeżeli, a nie wątpię w to, co powiedział p. Minister Janta-Połczyński, że dziś można uzyskać ze sprzedaży produktów rolniczych zaledwie 60% wartości produkcji, to nie wątpię również, że ta cena dawno już pożarła wartość pracy chłopa, produkującego bez względu na godziny, że równocześnie nie zwraca mu już dawno choćby minimalnego procentu odsetek od kapitału jego majątku.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#PMikołajczyk">Sprawa opodatkowania jest niezmiernie przykra. Za rzekome nawoływanie do niepłacenia podatków niejeden dostał się za bramy Brześcia. Muszę z całą stanowczością podkreślić, że chłop polski chce płacić podatki. Nie rozumiem jednak mentalności panów ziemian, którzy mówią, że chłop w Polsce (a często to podkreślał sam p. Minister Janta - Połczyński), że społeczeństwo polskie ze względu na okres zaborczy nie jest wychowane państwowo. Możnaby to może odnieść do pewnej kategorji, którąby można nazwać międzynarodówką o tyle, że dla niej te czy inne granice Państwa są obojętne. Ale chłop polski zdaje sobie całkowicie sprawę z tego, że w razie upadku własnego Państwa, to na nim przedewszystkiem się odbije. My pamiętamy bardzo dobrze, jak chłop musiał razem z robotnikiem emigrować na zachód poza granice Ojczyzny, z powodu wywłaszczania przez państwo niemieckie majątków polskich. Pamiętamy wóz Drzymały, pamiętamy szkoły i strajk dzieci we Wrześni. Chłopu polskiemu nie można zarzucić tego, aby on nie chciał być wobec Państwa lojalnym, aby nie chciał świadczyć podatków.</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Nikt tego nie zarzuca.)</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#PMikołajczyk">Chłop chce płacić podatki i tylko pragnie jednego, by mu dano możność płacenia. Nie trzeba tu mówić o opozycji, bo na ostatnim zjeździe organizacji rolniczych debatowano nad zwołaniem wielkiego zjazdu rolniczego — coś w rodzaju „marszu na Warszawę”, na którymby dokładnie przedstawiono dzisiejsze położenie rolnictwa. I dziś nie trzeba być opozycjonistą, ale troszeczkę objektywnym człowiekiem, by stwierdzić, że „moratorium” wcześniej czy później zostanie w czyn wprowadzone. Znam na zachodzie szereg większych majątków, które moratorium wprowadziły w czyn. Powiedziano wierzycielom swoim: „Albo panowie chcecie w ciągu 10 lat odbierać należytości, albo idźcie na subhastę, ale wtedy nie odbierzecie tego, co możecie w ciągu 10 lat otrzymać”.</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#PMikołajczyk">Istnieje inne twierdzenie, że wieś jest tym czynnikiem, który najmniej świadczy na rzecz Państwa w formie podatków. Jest to opinja fałszywa, albowiem jeżeli przeszło 60% ludności polskiej mieszka na wsi, to ona bezpośrednio także konsumuje wyroby monopolowe i inne, a więc w lwiej części płaci t. zw. podatki pośrednie. Oprócz tego ponosi także podatki bezpośrednie. I widzę tutaj między Panami z Bloku Bezpartyjnego Współpracy z Rządem rozbieżność, bo Panowie uchwalacie budżet w tej wysokości, w jakiej jest przedłożony, a jednocześnie p. Prezes Rudowski mówi o obniżce świadczeń fiskalnych, Jakże tu dopatrzyć się logiki w takiem postępowaniu? Niewątpliwie reorganizacja systemu podatkowego jest rzeczą konieczną, ale trzeba także podkreślić, że p. Minister Rolnictwa powinien na Radzie Ministrów przedewszystkiem zwrócić uwagę, że 2% zwłoki od podatków, to jest lichwa, uprawiana przez Państwo i że jeżeli ta dwuprocentowa zwłoka od podatków w dalszym ciągu będzie stosowana, to naprawdę może stworzyć zupełnie odrębny podatek, Jeżeli to może być uzasadnione w czasach normalnych wobec opornych płatników, to w czasach, kiedy egzekucji dokonywa się poproś tu masowo, absolutnie tego w dalszym ciągu stosować nie można.</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#PMikołajczyk">Muszę tu kilkoma słowami także podkreślić mały program, program doraźnej pomocy dla rolnictwa p. Ministra Janty - Połczyńskiego. P. Minister Janta-Połczyński, zostawszy ministrem, wydał swój program, w którym mówi, że należy podatki zaległe do stycznia 1930 r. rozłożyć na raty. Na zebraniach tej czy innej organizacji rolniczej, pytałem się w marcu, czy w kwietniu 1930 r.: „Iluż jest chłopów, którzy jeszcze podatku zeszłorocznego nie zapłacili?” Śmieją się ze mnie, bo mówią, że dawno już w ciągu tego kwartału egzekutor ściągnął podatek. A jednak przecież taki okólnik wyszedł i tu podkreślam, że z ulgi tej skorzystali tylko ci, od których egzekutor jeszcze nie ściągnął podatków, t. zn. że z ulgi tej skorzystali w większej mierze tylko ziemianie. Jeżeliby bowiem plan ówczesny był planem całkowitego zrozumienia dla potrzeb całego rolnictwa polskiego, to podatki, które przypadały w kwietniu 1930 r., powinny być rozłożone na 4 raty, a ściągnięte powinny być zaległe podatki. Ale jeżeli porucza się ściągnięcie podatku, który przypada w kwietniu, a rozkłada się podatki zaległe, które dawno już ściągnął sekwestrator od włościaństwa, to rozumiem to jako traktowanie jednostronne, jako traktowanie tylko obronne ziemiaństwa. Jeżeli równocześnie z tym programem zapowiedziana jest chęć obniżenia stawek Kas Chorych, to p. Ministrowi jest zdaje się także wiadome, że ta jego interwencja właśnie na zachodzie spowodowała podwyżkę od 1 5–30%-ową stawek do Kas Chorych, a nie obniżkę.</u>
<u xml:id="u-42.14" who="#PMikołajczyk">Jeżeli widzimy więc podwyżkę ubezpieczeń socjalnych, jeżeli widzimy przerzucenie na wieś nowych świadczeń w formie utrzymania mieszkań dla nauczycieli, jeżeli w tej czy w innej formie, jak to Panowie zechcą nazwać, czy to opłatą, czy podatkiem drogowym obciąża się w głównej mierze znowu ludność wiejską, jeżeli widzimy podwyżkę cen wyrobów monopolowych, — to jest to w każdym razie dalsze znaczne obciążenie świadczeniami publicznemi rolnictwa, a w większej jeszcze mierze właśnie chłopa polskiego i nie widzimy należytej obrony ze strony opiekuna tego rolnictwa, — to jest p. Ministra Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-42.15" who="#PMikołajczyk">Rząd natomiast w stosunku do rolników, osadników, przedewszystkiem pilnuje bardzo swoich wierzytelności. Dekret Pana Prezydenta, który mówi o dalszej prolongacie czasu na możność ściągania jeszcze nieustalonej renty od osadników rentowych na terenach zachodnich, jest właśnie tego dowodem. Wskazane byłoby raczej, żeby Ministerstwo Rolnictwa, jako w obronie swojego klijenta, i Ministerstwo Reform Rolnych przedewszystkiem starały się raczej o prawne załatwienie, kwestji osadniczej na terenach zachodnich, ale nie żeby w formie dekretu Prezydenta dawano jeszcze możność ściągania od iks lat zaległych, nierozliczonych jeszcze i nieprzesłanych płatności rentowych.</u>
<u xml:id="u-42.16" who="#PMikołajczyk">Dla t. zw. osadnictwa w b. dzielnicy pruskiej, a w szczególności osadnictwa z parcelacji polskiej, mojem zdaniem, trzeba będzie wprowadzić moratorium. Albowiem nie pomoże dziś oświadczenie p. Ministra Reform Rolnych, że o 2% obniżył stawkę procentową, bo to nie jest sztuka, jeżeli się oszacuje, jak u nas są wypadki, ziemię z parcelacji państwowej do 4.000 zł. za 1 ha, że potem od tego obniża się odsetki. Zdaje się, że temu rolnikowi nie będzie dana wogóle możność zapłacenia nawet 3% odsetek. Jeżeli mogę przedstawić dowody, że zobowiązania w formie amortyzacji i w formie świadczeń publicznych osadnictwa z polskiej parcelacji wynoszą 480 zł. na ha, to zdaje mi się, że nie znajdzie się w tej Izbie człowiek, któryby powiedział, że ten osadnik może w tej wysokości zapłacić swoje zobowiązania. A jeżeli jestem świadkiem konferencji, zwoływanych przez organizacje rolnicze, gdzie ziemianie domagają się podwyższenia cen na ziemię, twierdząc, że one są dziś przez państwowe urzędy, w tym wypadku Ministerstwo Reform Rolnych, obniżane, to naprawdę wygląda to na parodję. Bo u nas niestety na subhaście kupuje się 75-hektarowe gospodarstwo za 40.000, (wypadek w powiecie wągrowieckim) a jeżeli, jak powiedziałem poprzednio, z parcelacji musi osadnik płacić 4.000 za ha, to chyba w tym wypadku panowie ziemianie nie mają racji.</u>
<u xml:id="u-42.17" who="#PMikołajczyk">Mówiło się wiele o ciężarach samorządowych, komunalnych. To był ulubiony konik, na którym jeździły dzisiejsze rządy, twierdząc, że nie tyle ciężary wobec Państwa, ile ciężary samorządowe gnębią ludność. Niewątpliwie dużo w tem słuszności. Już w roku zeszłym były skompensowane budżety powiatowe, a w tym roku faktycznie o 40% zredukowane niektóre budżety powiatowe wykażą w przyszłości, że ci, którzy się domagali obniżenia świadczeń na samorząd, równocześnie nie zastosowali tego w stosunku do budżetu państwowego. W tym czasie, kiedy samorządy obcięły, względnie jeżeli chodzi o tereny zachodnie, swoje budżety o 40% obcinają, to nie można powiedzieć, aby chciano stosować obniżkę do budżetu państwowego.</u>
<u xml:id="u-42.18" who="#PMikołajczyk">W roku kryzysu niewątpliwie nie można uznać za słuszne i sprawiedliwe, by różne zakłady ubezpieczeniowe, czy to socjalne, czy od wypadków w rolnictwie, względnie od ognia, w latach krytycznych przez egzekucje wyciągając składki, odpisywały je na amortyzację, na kapitał rezerwowy. Sądzę, że w tym wypadku trzeba zmienić gospodarkę tych instytucyj w ten sposób, by ewentualne nadwyżki, z których nie wiadomo kto korzysta, nie powstawały.</u>
<u xml:id="u-42.19" who="#PMikołajczyk">W tak zwanym małym programie, widzimy, że 15 miljonów zaległości wobec Kas Chorych i ubezpieczeń socjalnych od roku 1927, do stycznia 1930 r. są rozłożone na raty, a odsetki od tego umorzone. I znów się pytam naszych chłopów, w jakim stopniu z tego korzystali? I trzeba znów powiedzieć, że w kwietniu 1930 r. dawno już ściągnięto od chłopów przez egzekucję składki do Kas Chorych, natomiast jeżeli te zaległości były, a musiały być, bo Minister w tym kierunku ingerował, one znowu poszły tylko na korzyść ziemian.</u>
<u xml:id="u-42.20" who="#PMikołajczyk">Poprzednio już powiedziałem o podniesieniu stawek Kas Chorych na terenie zachodnim. Okólnik p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej, jak organizacje rolnicze to stwierdzają, spowodowany interwencją w Ministerstwie Rolnictwa, sprawił, że konferencja Okręgowego Związku Ubezpieczeń w czerwcu 1929 r. w Poznaniu podniosła stawki do Kas Chorych, a co za tem idzie ubezpieczalni krajowych o 15% do 30%. Gdyby ingerencja p. Ministra Rolnictwa miała na przyszłość taki kierunek przybierać, to radzilibyśmy jej zaprzestać, albowiem nawet wbrew intencjom tak pracodawców, jak pracobiorców zrobiono tę podwyżkę. Gdyby reorganizacja Kas Chorych miała na celu tylko względy polityczne, a nie względy zasadnicze i oszczędnościowe, to raczej również należałoby jej zaniechać, albowiem jeżeli dotychczasowe kasy zmieniają swoje nazwy i zamiast centrali będą filje, a gdzieś na 5 powiatów będzie jedna centrala, to trzeba będzie nowego personelu kurjerskiego, który będzie między temi filjami utrzymywał kontakt, co powoduje nowe koszta.</u>
<u xml:id="u-42.21" who="#PMikołajczyk">Właściwie dla drobnego rolnictwa kredytów nie ma. Nie możemy bowiem powiedzieć, żeby warunki, jakie obowiązują przy kredycie pod zastaw zboża, stwarzały możność kredytowania drobnemu rolnictwu.</u>
<u xml:id="u-42.22" who="#PMikołajczyk">Wcale nie zazdroszczę tym panom ziemianom, którzy pobrali kredyt zastawowy, bo tak samo się zarżnęli, jak zarżnęliby się chłopi przy tych cenach, jeżeliby wzięli ten kredyt. Ale chodzi mi o samą zasadę. Bank Rolny, jak p. Minister Reform Rolnych powiedział, naprawdę wprowadza już dziś poważne kredyty. Można to powiedzieć z trybuny sejmowej, można to napisać w prasie, tylko niestety, jak to dojdzie do wiadomości tych, którzy od dwóch lat starają się o kredyt średnio czy długoterminowy w Banku Rolnym, a dostają odpowiedź, że w tej chwili Bank Rolny nie udziela takich kredytów i radzi im skierować się do tej czy innej instytucji, to naprawdę staje się to tylko ironją. W ostatnim kwartale 1930 r. Bank Rolny ściągnął, albowiem miał także zobowiązania wobec innych państw ze względu na krótkoterminowy kredyt poprzednio zaciągnięty, około 60 milj. zł., to to było wycofanie resztek, co często niestety, prowadziło do ruiny danego warsztatu. Wogóle Bank Rolny zdaje się być instytucją raczej biurokratyczną, aniżeli bankiem, przychodzącym z pomocą drobnemu rolnictwu. Jeżeli jest prawdą to, co p. Minister Kozłowski powiedział o tej dużej ilości udzielanych długoterminowych kredytów, to zdaje się, że to jest tylko skonwertowanie, nie mogących się już wyciągnąć ze społeczeństwa pożyczek krótkoterminowych, udzielanych poprzednio przez Bank Rolny, i stąd urosła ta suma, nie zaś z powodu zastrzyknięcia nowego kapitału do organizmu rolniczego.</u>
<u xml:id="u-42.23" who="#PMikołajczyk">Co do kredytów towarowych, które istniały tam, gdzie były spółdzielnie, to niestety dla drobnego rolnika na zachodzie już dawno ten kredyt został zamknięty. Ze względu również na „szaloną miłość” ziemian do drobnego rolnictwa obserwujemy ten fakt, że ziemianie mając możność zaciągania pożyczek w Banku Gospodarstwa Krajowego i w swoich bankach akcyjnych ziemiańskich, zagwoździli niektórym spółdzielniom cały kapitał obrotowy, tak, że egzekucja tych zobowiązań musiała się odbyć kosztem chłopa. I stąd jesteśmy dziś świadkami, że wiele spółdzielni na zachodzie albo przeżywa bardzo głęboki kryzys, albo już zbankrutowało. Sprawozdanie Spółek Zarobkowych, podaje, że dwie spółdzielnie już zakończyły swój żywot. Jeżeli równocześnie troską o rolnictwo i byt jego ma być zaprowadzona przez Bank Polski restrykcja, gdzie ukróca się dni obiegu weksla, to nie można powiedzieć, że bierze się zupełnie na serjo obronę rolnictwa. Trzeba także podkreślić, że szereg instytucji i spółdzielni kredytowych niewątpliwie o tyle przejdzie głębszy kryzys, im więcej miały kredytów politycznych. Wielu ludzi staje się niewypłacalnymi, a jeżeli można za cenę ewentualnie deklaracji politycznej uzyskać gdzieś jeszcze pożyczkę, to niewątpliwie każdy biegnie i robi to. Ja znam taki wypadek, gdzie jeden z kierowników spółdzielni, kiedy dostał w ostatnich wyborach wezwanie do zadeklarowania się, poszedł, zadeklarował, ale równocześnie przedłożył powiatowej kasie do realizacji 80,000 zł. dawnych zagwożdżonych weksli pewnego ziemianina. Spółdzielnia na tem wyszła dobrze, ale gorzej wyszła na tem dana kasa komunalna, bo wszystkie weksle poszły do protestu.</u>
<u xml:id="u-42.24" who="#PMikołajczyk">Znam i inny wypadek. W pewnem miejscu komendant Strzelca uważał się za bardziej powołanego od wójta czy sołtysa do dawania wiadomości o stanie majątkowym dłużnika, który chciał zaciągnąć kredyt w powiatowej kasie. Niewątpliwie takie kredyty polityczne w szeregu miejscowości podetną interesy danych instytucyj. Sama zasada udzielania kredytów pod względem politycznym jest zła, ona mścić się będzie na życiu gospodarczem i proszę, aby p. Minister Rolnictwa nie dopuścił do tego, by tam, gdzie chodzi o dziedzinę gospodarczą, mogły decydować uboczne czynniki polityczne.</u>
<u xml:id="u-42.25" who="#PMikołajczyk">Jeżeli chodzi o nawozy, to Chorzów, który dziś pracuje jednym piecem, ma około 50.000 ton rezerw. Mościce, z pewnych względów jako fabryka potrzebna w tej chwili jako pozostałość radosnej twórczości, obie fabryki nie pozbędą się swojego towaru, jeżeli daleko idąca obniżka cen tych nawozów nie nastąpi Nie można ostatniej 20% obniżki ceny sztucznych nawozów uważać za wystarczającą, albowiem te 20% nie rozwiązują tego zagadnienia. Z jednej więc strony fabryki, stojąc, będą pomnażały bezrobocie, a z drugiej strony jest wielkie niebezpieczeństwo nawrotu do ekstensywnej gospodarki rolnej.</u>
<u xml:id="u-42.26" who="#PMikołajczyk">Jeżeli weźmiemy pod uwagę t. zw. politykę zagraniczną Ministerstwa Rolnictwa to przyglądając się kryzysowi rolnemu wszechświatowemu, widzimy przedewszystkiem trzy przyczyny: nadprodukcję, zmniejszenie konsumcji i załamanie się sztucznego dumpingu, sztucznego protekcjonizmu wobec produktów rolnych. Dwa państwa na kontynencie europejskim, tylko Czechosłowacja i Niemcy są państwami, które do tego czasu przez sztuczny dumping potrafiły podtrzymać ceny produktów rolnych. Premje wywozowe jako zasada bezwzględnie mogły być u nas potrzebne i konieczne wtedy, kiedyśmy winni byli importować z kraju w latach dobrego urodzaju, ale dziś mam głębokie przekonanie, że absolutnie nam one nie pomogą. Ale jeżelibyśmy nawet uznali ich potrzebę, to musimy się zapytać, czy środek ten nie okazał się półśrodkiem przez niezbyt wczesne zaprowadzenie, przez wstrzymanie i kontyngentowanie kwitów wywozowych. P. dyrektor Rose był łaskaw powiedzieć, że 4 miljony kwintali w latach urodzaju mamy nadprodukcji zbożowej w Polsce. Jeżeli w ciągu 14 miesięcy dopłaciliśmy 40 miljonów zł. na premje eksportowe, to ja nie wiem, czy to jest interes kalkulujący się. Panowie twierdzą, że premje równocześnie podnoszą ceny na rynku wewnętrznym. Jednak tej podwyżki nie widać. Nie mogę tu przeprowadzić dyskusji, nie mając odpowiednich porównań giełd krajowych i zagranicznych. Natomiast to, co jest pewne, to to, że z naszego zboża, do którego dopłaciliśmy, korzystała w 60% Danja, ta sama Danja, która, spasając to zboże swym inwentarzem konkuruje na rynku angielskim z naszemi bekonami. Widzimy więc w postępowaniu Ministerstwa Rolnictwa raczej prowadzenie polityki filoziemiańskiej, aniżeli zrozumienie potrzeb i interesów całego rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-42.27" who="#PMikołajczyk">Nie mielibyśmy nic przeciwko temu, gdyby w parze z zagadnieniem zbożowem równocześnie i zagadnienie trzody chlewnej, nabiału i t. p. było narówni doceniane. Musimy jednak podkreślić, że chyba Ministerstwu Rolnictwa nie od dzisiaj było wiadomem, że rynek austrjacki się zwęża ze względu na wzmagającą się tam propagandę za samowystarczalnością, chyba Ministerstwu Rolnictwa nie od dziś, czy też od chwili ustania stosunku z Czechosłowacją było wiadome, że te stosunki ustaną. Wiadomem to było poprzednio, a jednakowoż nie widzieliśmy, aby Ministerstwo Rolnictwa taką samą wagę kładło na politykę trzody chlewnej, czy eksportu nabiałowego jak na politykę zbożową. Rozumiem całkowicie, że kwestja zbożowa przedewszystkiem interesuje ziemian, niewątpliwie także rolnictwo średnie i drobne, ale trzeba było podnieść się troszeczkę wyżej do stanowiska ogólno-rolniczego Polski i nie zapominać o tem, że drugie zagadnienie tej produkcji rolnej w Polsce także istnieje. Powołuję się tutaj na oświadczenie referenta budżetu Ministerstwa Rolnictwa z roku ubiegłego, p. posła Kiernika, który z tej trybuny zwracał uwagę na to, że przedewszystkiem Ministerstwo Rolnictwa angażuje się w polityce zbożowej, nie doceniając drugiego zagadnienia, a mianowicie trzody chlewnej i ksportu nabiałowego.</u>
<u xml:id="u-42.28" who="#komentarz">(P. Staniewicz: A dlaczego nie uchwaliliście cła na tłuszcze? Głos: Nasz wniosek był taki, ale wtedy Sejm był rozwiązany.)</u>
<u xml:id="u-42.29" who="#PMikołajczyk">Jeżeli widzimy, że równocześnie owoce południowe zaczynają wchodzić na nasz rynek wtedy, kiedy nie ma mowy o organizacji sadownictwa naszego polskiego, racjonalnego i kierowanego przez Ministerstwo Rolnictwa, to przekonywamy się, że cała polityka Ministerstwa Rolnictwa jest przedewszystkiem filoziemiańską. Wogóle co Polska dumpinguje? Dumpinguje materjały bawełniane i wełniane, wyroby hutnicze i metalowe, cukier, węgiel, zboże i na ostatku, produkty hodowlane i nabiałowe. Zdaje się, że stosunki na rynku wszechświatowym zaczynają się układać w ten sposób, że trzeba zapytać się, czy to dumpingowanie jest w dalszym ciągu wskazane? Czem Polska dumpinguje, czem Polska sztucznie dopłaca do tego, by inni nasze produkty spożywali? Dopłaca pożyczkami przedewszystkiem, albowiem nie będąc samowystarczalnymi, musimy z dnia na dzień, z roku na rok się zadłużać, musimy zaciągać pożyczki. Zastanowić się wypada, czy wobec jaskrawego już dziś na rynku światowym bankructwa polityki dumpingowej, wskazane jest dalsze dumpingowanie?</u>
<u xml:id="u-42.30" who="#PMikołajczyk">Musimy przyznać, że międzynarodowa konferencja rolnicza, zainicjowana przez obecnego Ministra Rolnictwa, jest czynnikiem dodatnim. Boimy się tylko o jedno. P. Minister w swoim wywiadzie stwierdził, że międzynarodowa konferencja rolnicza dała nam efektywnie studjum do badania kryzysu rolniczego, że, jak nam się obiecuje, za 8 miesięcy da się nam kredyty, Otóż boję się, nietylko ja, ale i organizacje rolniczo-gospodarcze, że tych 8 miesięcy rolnictwo już nie wytrzyma. Nie mniej międzynarodowa konferencja rolnicza wskazała na szkodliwość dumpingowania produktów rolniczych, uznając chwilowo dumpingowanie jeszcze za wskazane, Muszę tu jednocześnie podkreślić, że rozpoczęty tak zw. Ostprogram w Niemczech przekreśla całą wartość umowy handlowej z Niemcami.</u>
<u xml:id="u-42.31" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-42.32" who="#PMikołajczyk">I my, jako rolnicy, absolutnie nie skorzystamy z ewentualnych korzyści tej umowy, albowiem Ostprogram przekreśla wartość umowy handlowej z Niemcami i możemy być raczej pobici gospodarczo. Dlatego wzywam tu i proszę p. Ministra Rolnictwa, żeby starał się o to, aby umowa handlowa z Niemcami wobec Ostprogramu, na co już zwracały uwagę organizacje rolnicze, nie doszła do skutku.</u>
<u xml:id="u-42.33" who="#PMikołajczyk">Gdzie kucharzy sześć, tam nie ma co jeść — powiada polskie przysłowie. Opiekuje się rolnictwem Państwo, w szczególności wydziały rolne województw, samorządowe powiatowe i wojewódzkie izby rolnicze i organizacje, rolnicze, spółdzielnie i ubezpieczalnie i przy tylu opiekunach naturalnie zaczynamy coraz bardziej schodzić na dziady.</u>
<u xml:id="u-42.34" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Zapomniał Pan o policji.)</u>
<u xml:id="u-42.35" who="#PMikołajczyk">Mówię w tej chwili o Ministerstwie Rolnictwa. Nie wiem, czy Panu Ministrowi wiadomo, że jego wojewódzkie wydziały dóbr i lasów państwowych nie respektują nawet dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej, chroniącego drobnych dzierżawców? Mam dowody na to, że wyrzuca się, względnie egzekwuje się ludzi, których chroni dekret o ochronie dzierżawców na majątkach państwowych.</u>
<u xml:id="u-42.36" who="#PMikołajczyk">Muszę także kilka słów powiedzieć o zunifikowanych organizacjach, Niewątpliwie, że jeżeli chodzi o tereny gospodarcze, gdyby unifikacja ta dokonała się naprawdę według potrzeb rolnictwa, to mogłaby ona dać dodatnie skutki. Niestety dziejsze organizacje zunifikowane nie są w możności spełnić swego zadania w Polsce, a to dlatego, że ktokolwiek dziś będzie mówił o kryzysie i wskazywał na jego przyczyny, a one będą dotykały między innemi Rząd, ten zostanie uznany za opozycjonistę. Organizacje rolnicze nie mogą postawić jasno swoich postulatów, będąc w dużej mierze zależne znowu od subsydjów państwowych.</u>
<u xml:id="u-42.37" who="#komentarz">(Głos: Chyba dałem dowód, że tak nie jest.)</u>
<u xml:id="u-42.38" who="#PMikołajczyk">Twierdzę, że Pan Poseł był w sprzeczności ze swoim Klubem, żądając obcięcia świadczeń fiskalnych, gdy Klub Pański głosuje za takim budżetem, jaki jest.</u>
<u xml:id="u-42.39" who="#PMikołajczyk">Jedną z dziedzin, która niewątpliwie nie ścierpi wprowadzenia polityki, jest dziedzina przysposobienia rolnego młodzieży.</u>
<u xml:id="u-42.40" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-42.41" who="#PMikołajczyk">Akcja przysposobienia rolnego, zainicjowana przez prof.</u>
<u xml:id="u-42.42" who="#PMikołajczyk">Mikułowskiego-Pomorskiego i przystosowana do naszych warunków, dzisiaj jest wypaczona, albowiem organizacje młodzieży, które krzykliwie nie deklamują się prorządowo, zostają odcinane od subwencji, a więc nie mogą pełnić tego, do czego są powołane. Natomiast mogę dać Panom dowód na to, że były u nas miejscowości, gdzie przyjeżdżali naczelnicy, zastępcy starostów do wsi i twierdzili: „Zwołaj chłopców, sołtysie, świnie dostaną zadarmo, byle tylko założyli kółko młodzieży ludowej”.</u>
<u xml:id="u-42.43" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-42.44" who="#PMikołajczyk">Może to być prawdą, albo nieprawdą dla Panów, jak Panowie zechcą, tak sobie komentują. Ja twierdzę, że to jest prawda i mogę dostarczyć na to dowody. Jeżeli mówiło się tak wiele o t. zw. solidaryźmie społecznym przy przyszłych samorządach, jeżeli to jest zagadką dla Panów, to niech dzisiejsza Izba Rolnicza, samorząd, stworzony dekretem Prezydenta Rzeczypopspolitej, będzie najlepszym dla Panów przykładem, jak przyszła solidarność społeczna przy wyborach samorządowych będzie wyglądała. U nas dotychczas wybierano izby rolnicze w ten sposób, że sejmiki, wychodząc z wyborów demokratycznych, wybierały do izby rolniczej swoich przedstawicieli. Obecnie zmieniono to o tyle, że owszem, pozostawia się w pewnym stopniu wybory demokratyczne, ale resztę mianuje się zgóry przez różne organizacje „konia szlachetnego czy nieszlachetnego”, powołuje się do izby rolniczej swoich przedstawicieli, naturalnie po to, żeby mieć ludzi sobie oddanych. Powiem, co również jest Panom znane, że wybrany prezesem Wielkopolskiej Izby Rolniczej, b. wojewoda Bniński, człowiek waszego obozu, ale człowiek honoru, gdy mu postawiono pewne warunki przy wyborze na prezesa, wołał zrezygnować z mandatu, niż poddać się zgóry narzuczonym warunkom.</u>
<u xml:id="u-42.45" who="#PMikołajczyk">Jeżeli weźmiemy szkolnictwo i zestawimy to z temi oszczędnościami, które się przedewszystkiem robi w dziedzinie szkolnictwa rolniczego, to niewątpliwie, że dla pewnych sfer społeczeństwa może być najciemniejszy obywatel polski, chłop polski pożądanym elementem. Ale zdaje się, że każdemu prawemu i kochającemu Państwo obywatelowi zależeć będzie na tem, aby obywatel był jak najwięcej uświadomiony i kulturalnie jak najwyżej postawiony. Dlatego też te wszystkie zakusy i zmiany programowe są nieodpowiednie. Jeżeli chodzi szczególnie o zachodnią dzielnicę, to program szkół rolniczych w Wielkopolsce jest raczej programem wychowania elewów, jako tanich robotników na majątki wielkopańskie, a nie przygotowuje samodzielnego, myślącego obywatela-rolnika.</u>
<u xml:id="u-42.46" who="#PMikołajczyk">Dlaczego mówię dość szeroko, mimo upływu przeznaczonego mi czasu? Dlatego, że organizacje rolnicze ze względu na zależność finansową, ze względu na węzły, które wiążą poszczególnych panów, nie mogą sprostać zadaniu i postawić rolnictwa na tym poziomie, na jakim powinno się znajdować. Nie wierzę, także by ci, w których pańszczyźniana dusza w całości zwyciężyła, potrafili się zdobyć na to, by całą nagość kryzysu rolniczego dziś przedstawić. Przypada to nam w udziale, jako tym, którzy mają twardą, rogatą, chłopską duszę, i którzy dziś jedynie z tej trybuny mogą mówić jasno i wyraźnie o doli chłopa polskiego.</u>
<u xml:id="u-42.47" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy?)</u>
<u xml:id="u-42.48" who="#PMikołajczyk">Reasumując to, co poprzednio powiedziałem, żądamy zaprzestania dumpingowania zboża, a przeznaczenia tych wydatków na dumping hodowlanych artykułów. Nie ma bowiem widoków, ani nie wierzymy w kabałę jednego z Panów Posłów, który uzasadniał nam, że są pewne okresy cyklów cen wysokich i niskich. Nie ma widoków, aby Państwo, ze względu na szczupłość swoich środków, mogło należycie dumpingować te produkty zbożowe, tak jak widzimy i mamy dowód, że pool amerykański, który operował 500 miljonami dolarów załamał się, choć takie państwo jak Kanada, może sobie na to pozwolić. Mnie się zdaje, że nasze Państwo sobie na to pozwolić nie może.</u>
<u xml:id="u-42.49" who="#PMikołajczyk">Wszelki dumping Państwa naszego, zostaje psuty przez dumping sowiecki, który psuje wszelkie kalkulacje i raczej szkoda wyrzuconych na to pieniędzy. Obliczają fachowcy, że jeżeli mamy tylko 4 miljony kwintali zboża zadużo, to raczej możemy to zboże sprzedać naszemu inwentarzowi. Przy sprzedaży naszego zboża inwentarzowi własnemu kalkuluje się nam kwintal żyta 16 zł. Sądzę, że przerzucenie naszego dumpingu na trzodę chlewną i zwrócenie uwagi przedewszystkiem na ten drugi dział, będzie korzystniejsze, niż podtrzymanie tego, co naszem zdaniem jest nieracjonalne.</u>
<u xml:id="u-42.50" who="#PMikołajczyk">Oświadczamy się dalej za całkowitą ochroną celną naszych produktów rolniczych i hodowlanych, nawet w roku nieurodzaju, bo taki okres mógłby ewentualnie dać rolnictwu możność nabrania tchu do dalszej walki ekonomicznej. Zasada wolnego handlu musi być całkowicie utrzymana. Zamknięcie nożyc musi iść od końca drugiego, od góry. Jeżeli dzisiaj na całym święcie dochodzą do zrozumienia, że sztuczne podnoszenie cen produktów rolniczych nie da się przeprowadzić, to trzeba zacząć od końca drugiego.</u>
<u xml:id="u-42.51" who="#PMikołajczyk">Stawiamy wyraźnie słowo moratorjum, szczególnie wobec państwa, dla drobnego rolnictwa, dla osadnictwa, które ze świadczeń swoich mimo najlepszej woli nie może się wywiązać. Wiemy, że Panowie przeciw temu się bronicie, wiemy, że dziś czy jutro to słowo przed wami się ukaże i życie was do tego zmusi. W walce o obniżenie cen przemysłowych winno przedewszystkiem dominować, mojem zdaniem, Ministerstwo Rolnictwa. Tylko kredyt długoterminowy, nisko procentowy może nas uratować. Jeżeli Panowie nas łudzą kredytem z pożyczki zapałczanej, która już w swoim prymitywie ma przeszło 9% odsetek, to po dojściu do rolnictwa, ona będzie 14% kredytem i absolutnie nie może rozwiązać dzisiejszej sytuacji. Dlatego też zasada oszczędnościowa w budżecie państwowym i stąd nasz wniosek o obcięcie pensji urzędniczych, uważaliśmy bowiem, że krytyczny moment musi dotknąć wszystkich obywateli. Związany jest z tem zarzut obniżenia konsumpcji. Stwierdzić jednak należy, że ta konsumpcja nie obniża się ze względu na to, że pieniądze nie wychodzą z obiegu, że wtenczas podatki można zniżyć, że ceny nasze produktów rolnych zależne są od cen zewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-42.52" who="#PMikołajczyk">Ponieważ jednakowoż czas mego przemówienia już upływa i Pan Marszałek wzywa mnie do ukończenia, powiem jeszcze tylko jedno: Panie Ministrze! Pan Minister dużo mówił o nerwach. Nie wiem, czyby temu drobnemu rolnictwu w Polsce dziś nie trzeba znieczulić nerwów. Chłop wogóle ma żelazne nerwy. Ale czy Pana Ministra nie poniosą nerwy wtedy, jeżeli dziecko jest chore i płacze, a nie ma na opłacenie lekarza? Na zebraniu organizacji gospodarczych rolniczo-zawodowych, jeden z posłów B. B. powiedział, że cały szereg ludzi na wsi umiera, nie mając pieniędzy na sprowadzenie środków lekarskich i lekarza. Może Panowie uspokoją te nerwy, choćby powtórną falą tych broszurek, które rzuciliście w czasie wyborów, mówiąc jak to w Polsce jest dobrze. Może p. Minister jeszcze jednym wywiadem obiecującym podwyżkę cen zboża uspokoi nasze nerwy.</u>
<u xml:id="u-42.53" who="#PMikołajczyk">Oświadczam, że jeżeli zwolennicy dzisiejszego regimu mówią, że p. Minister jest pierwszym ministrem fachowcem jako rolnik, to twierdzę, że dotychczas było Was dwóch. Jeden p. Niezabitowski zapisał się powiedzeniem, że za duży zysk demoralizuje i dlatego Państwo przeciwdziała zbyt wysokim cenom zboża, bo ceny zbyt wysokie zabijają zmysł oszczędności i budzą chęć używania wśród rolników, — a drugi p. Połczyński zapisał się w historji, mówiąc ciągle o tych nerwach i pragnąc to społeczeństwo polskie tem tylko uspokoić! Zapisujemy na karcie historji, że pakt nieświeski zostaje przez Ministra Rolnictwa realizowany z równoczesnem zapoznaniem interesów drobnego rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-42.54" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Rolnictwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Wysoka Izbo! Dyskusja nie jest wyczerpana, jeszcze kilku mówców będzie przemawiało jutro do budżetu Ministerstwa Rolnictwa, ale mimo to pragnąłbym zakończyć dzisiejsze nasze zebranie odpowiedzią choćby na kilka zarzutów, bo jednak nie byłoby wskazane, żebyśmy rozeszli się, zanim nastąpi z mej strony jakaś reakcja.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Na innem miejscu miałem okazję powiedzieć, że jakikolwiek Rząd, jakkolwiek się on zwie, czy konserwatywnym, czy rządem socjalistycznym, będzie zawsze, wykładnikiem żywych sił społeczeństwa. Jeżeli rolnictwo ciągle podkreśla, że reprezentuje 66% ludności, a nie umiało nadać sobie takiego ciężaru gatunkowego, który jest konieczny, by wpływ polityczny wywrzeć, w takim razie, proszę Panów, dużo winy tej polityki antyagrarnej, którą od początku Państwa prowadziliśmy, spada na rolnictwo samo: nie umiało stanąć do walki, a trzeba było umieć.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Proszę Panów, na czem polega ten ciężar gatunkowy, który w dzisiejszem społeczeństwie musi wydać z siebie taki odłam życia gospodarczego, który chce, żeby go zauważono, który chce, żeby jego dezyderaty wypełniono? Pamiętam, że kiedyś, jako przedstawiciel, nie pamiętam już czego, rekurowałem w jakieś sprawie rolniczej u Ministra Grabskiego, ówczesnego Premjera, i on na to powiada mi: a jak Pan przychodzi, czy jako Janta-Połczyński, czy jako rolnik? Wykażecie wy chociażby tyle siły, co kominiarze, którzy przeprowadzili ustawę, a wy tego nie umiecie.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#komentarz">(Wesołość. Oklaski na ławach B. B. W. z R. Głos: Wyście mieli czas uchwalić, macie większość.)</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Na czem polega ten ciężar gatunkowy, o którym ja mówię, w rolnictwie, czy w którymkolwiek zawodzie w dzisiejszem społeczeństwie? Przypisują mi jedno zdanie w Komisji, jakobym był powiedział: „trzeba bić”. Otóż stwierdzam, że nie powiedziałem ani: „bić”, nie pamiętam, czy powiedziałem „być”.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#komentarz">(Głos: Biją bez tego.)</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Ten aforyzm, który mnie się przypisuje, jakobym powiedział słowa Hamleta: „być albo nie być, oto jest pytanie” — nie pochodzi odemnie. Proszę Panów, czego potrzeba? Dwóch rzeczy potrzeba. Trzeba inteligencji i to dużego wysiłku inteligencji i trzeba organizacji, Z ogromną uwagą dzisiaj starałem się coś wycisnąć dla siebie z tej dyskusji.</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#komentarz">(Różne głosy i przerywania. Głos: Nic nie można było niestety.)</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Mówiliśmy, proszę Panów, trzy godziny, cztery godziny i plon, z którym ja wychodzę do domu, jest nieduży. Muszę powiedzieć, że bardzo czujnie słucham, i że nieprawdą jest, jakobym ignorował opinje rolnicze, Naturalnie, mogę tylko z tymi mówić, których rolnictwo stawia na swoim czele, których rolnictwo powołuje na czoło swych organizacyj. Nie mogę z każdym z Panów zosobna mówić, muszę mówić z tymi, których rolnictwo samo uznaj e za swój mózg, Z tymi mówię od początku mego urzędowania, ale bardzo skwapliwie słucham nawet łych, którzy nie należą do tych organizacyj.</u>
<u xml:id="u-44.9" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Otóż czegośmy się dzisiaj dowiedzieli? Najpierw popadli Panowie w zwykłą praktykę, jakby Minister Rolnictwa był skrzynką do listów, do której się wrzuca wszystkie dezyderaty jakiegokolwiek resortu — niech Minister broni, niech Minister prowadzi. To jest jeden ze sposobów, który w dzisiejszych czasach nie wystarcza jako wysiłek intelektualny.</u>
<u xml:id="u-44.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-44.11" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Sytuacja jest bez porównania poważniejsza, niż Panom się zdaje. Panowie opowiadali różne anegdoty. Ja mógłbym daleko drastyczniejsze opowiedzieć, aniżeli te, które Panowie tu opowiadali. Jest bardzo trudna sytuacja i nie wystarcza powiedzieć: niech się Minister Rolnictwa stara. Proszę mi powiedzieć, co ja mam zrobić i ja żądam tego od Panów, ale przedewszystkiem od Panów.</u>
<u xml:id="u-44.12" who="#komentarz">(P. Stroński St.: Jak przyjdzie nasz minister rolnictwa, to będzie wiedział.)</u>
<u xml:id="u-44.13" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Panowie byli przy rządach przez lata całe i coraz głębiej rolnictwo brnęło.</u>
<u xml:id="u-44.14" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.)</u>
<u xml:id="u-44.15" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Proszę Panów, 100% organem ówczesnej endecji — dziś nazwanej inaczej — było ministerstwo b. dzielnicy pruskiej, które było najskrajniej antyagrarne. Ale, proszę Panów, ja właśnie występuję przeciw temu, żebyśmy sobie robili ciągle te wypominki, czy to było przed majem, czy po maju, bo tem daleko nie ujedziemy. Musimy patrzeć w przyszłość i wspólnym wysiłkiem coś poradzić. Tak samo, proszę Panów, musimy raz odstąpić od tej metody: tu mały rolnik, tu wielki rolnik, tu prosię, tu żyto, bo świnia jest małorolna, a żyto jest wielkorolne. To są po pierwsze nieprawdy, a po drugie jest to niesłychanie symplicystyczne ujęcie. Ja rozumiem, że symplicyzm jest dużą pociechą w życiu, ale nie wystarcza na dzisiejsze czasy. Więc co się dzisiaj powiedziało?</u>
<u xml:id="u-44.16" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">P. prezes Czetwertyńska dzisiaj w dyskusji mówił 35 minut,...</u>
<u xml:id="u-44.17" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B. W. z R.: 50)</u>
<u xml:id="u-44.18" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">...a nawet 50.</u>
<u xml:id="u-44.19" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Nie, 35.)</u>
<u xml:id="u-44.20" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">I o to się nie kłóćmy.</u>
<u xml:id="u-44.21" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Powiedział oczywiście p. prezes, że wszystko, co się dotychczas robiło, to jest głupstwo, że trzeba się wzorować na Niemcach. Myśmy w Ministerstwie te kwest je wielokrotnie przepracowali. Są to elementy, o których gadaliśmy podczas setnych, powiedziałbym, konferencyj; jest to, powiedziałbym, do pewnego stopnia zawstydzające, jeżeli dziś potrzeba powtarzać: Niemcy i Czechosłowacja są krajami importowemi. Niemcy 25% swego zapotrzebowania rolniczego sprowadzają z zagranicy, tak samo i Czechosłowacja. W takich krajach jest możliwe opanowanie rynku rolniczego. My jesteśmy krajem eksportowym.</u>
<u xml:id="u-44.22" who="#komentarz">(P. Czetwertyński A ile eksportujemy?)</u>
<u xml:id="u-44.23" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Tyle, że nie jesteśmy panami naszego rynku, taką mamy nadprodukcję. My możemy opanować ten rynek tylko przez interwencję, na jaką nas stać. Pan Mikołajczyk twierdził, że dumping nie, a książę twierdzi, że dumping tak.</u>
<u xml:id="u-44.24" who="#komentarz">(Głos: Jest różnica — obszarnik i chłop.)</u>
<u xml:id="u-44.25" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">To jest kwestja bardzo zawiła, nie mogę się w nią tu zapuszczać, mogę tylko powiedzieć, że nasza polityka interwencyjna, w której zresztą biorą udział przedstawiciele Panów, których skwapliwie do współpracy powołałem, nie podlega dziś krytyce. Ja przewidywałem, że zawsze znajdzie się ten, który będzie miał tę łatwą krytykę, ale już po fakcie i dlatego powołałem do polityki interwencyjnej przedstawicieli wszystkich ugrupowań politycznych i jesteście Panowie wszyscy współodpowiedzialni, jeżeli jakaś rzecz jest nieodpowiednia.</u>
<u xml:id="u-44.26" who="#komentarz">(P. Czetwertyński: Sto miljonów trzeba.)</u>
<u xml:id="u-44.27" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">100 miljonów, doskonale, ale równocześnie Panowie stawiacie zasadę, że trzeba obniżyć budżet, bo on jest nierealny. Z jakich więc źródeł będą wzięte te 100 miljonów?</u>
<u xml:id="u-44.28" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-44.29" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Przeznaczono 50 miljonów ze środków skarbowych.</u>
<u xml:id="u-44.30" who="#komentarz">(Głos z prawicy: Te 40 miljonów wydanych w budżecie, przecież to jest poza budżetem.)</u>
<u xml:id="u-44.31" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">To są sumy, które Panom wyciśnięto z kieszeni w postaci podatków. Rząd nie ma innych źródeł, jak podatki. Jeżeli musi przeznaczyć na jeden cel, to musi wyciągnąć z drugiej kieszeni. Nasza interwencja dała dużo, dała niedostateczne rezultaty, bo na to nie mamy, ale w krajach, które nawet na taką interwencję nie mogą sobie pozwolić, np. w Rumunji, pszenica stoi na 9 złotych dlatego, że miarodajnym czynnikiem dzisiaj r.a rynku jest dumping rosyjski i ta cena, którą dumping przepisuje, byłaby dla nas miarodajną, gdybyśmy nie mieli tej skromnej interwencji, którą mamy. Książę powiada, że trzeba podnieść do kosztów produkcji, do 35 złotych, np. żyto, t. zn., że do każdego wywiezionego centnara trzebaby dołożyć 25 złotych, żeby doprowadzić go do ceny produkcji. Nie jesteśmy niestety w możności. Może być, że gdybyśmy kapitalizowali, gdyby nie to, nie tamto, to może być, ale niech się Pan nie cieszy. Bo ja do tego prowadzę, że nie czas jest dziś na to, aby sobie wypominać, czy bylibyśmy mogli, czy nie mogli, ale chodzi o to, aby radzić, a Panowie nic nie poradzili.</u>
<u xml:id="u-44.32" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Proszę Panów, Panowie powiadają, że dbam o żyto, a nie dbam o trzodę. Wręcz przeciwnie. My tak samo, jak Pan to nazywa, dumpingujemy wywóz trzody, jak i wywóz zboża. Wszelkie produkty, czy jaja, czy masło, czy bekony, tuczone świnie, wszystko ma swoje premje i jesteśmy w ścisłej współpracy z organizacjami, które eksportują. Muszę przyznać, że nawet pod względem wywozu trzody jest duży postęp, ale nie przeskoczymy żadnym dumpingiem granic ochronnych, które sobie inne państwa stawiają, aby z samych siebie stworzyć samowystarczalne kraje, Panowie dalej wytykają, że się puszcza pomarańcze. A wiedzą Panowie, co myśmy za te pomarańcze dostali? Dostaliśmy eksport bydła i świń do Włoch. Dziś idzie 2.000 bydła, do Pontebby i Medjolanu, i coraz bardziej się ten eksport wzmaga. Ja sądzę, że on wart jest tych pomarańczy.</u>
<u xml:id="u-44.33" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Chodzi o rozpiętość cen na pomarańcze.)</u>
<u xml:id="u-44.34" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">W każdym razie ja bym też radził, żebyśmy przystępując do rozpatrywania kwestji nieskończenie drugorzędnych, czwartorzędnych spraw nie mieszali z zasadniczemi. Trzeba mieć perspektywę, by wiedzieć co jest ważne, a co jest mniej ważne.</u>
<u xml:id="u-44.35" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Ważnym jest dla mnie w tej chwili kryzys kredytowy. Jest on ważniejszy, niż kryzys cen. Cen ponad pewne maksimum nie podniesiemy i powiem Panom, dlaczego nie podniesiemy. Dlatego po części, że nasz handel zbożowy, to jest przecie dżungla, nie ma handlu zbożem. A ten kruchy aparat interwencyjny, jaki jest stworzony, nie może interwenjować na całej linji i nie może opanować każdego odruchu. Panowie mówią, że ciągle ganię brak nerwów. Wystarczy, by jakaś gazeta gdańska puściła wersję, że należy się spodziewać, iż za tydzień ceny jeszcze bardziej spadną, a odrazu się pokaże 2, 3, 4.000 tonn tego dnia na rynku. Tego żadna interwencja nie zdoła opanować. Nasz handel spekuluje tylko na baissę. Nie mamy takiego handlu, który byłby zainteresowany w spekulacji na haussę. I dlatego jakiekolwiek rzucanie jakiejś plotki zawsze ma na celu podbicie ceny i rolnik zawsze na to reaguje; na najgłupsze rzeczy, naprzykład, że pokazała się flota z francuską pszenicą w Gdyni, odrazu pokazuje się nieskończona ilość pszenicy na rynku.</u>
<u xml:id="u-44.36" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Więc wracam do tego, że naszą główną klęską jest sprawa kredytowa, ona jest dziś paląca. Jesteśmy w takiej sytuacji, że człowiek nawet zamożny nie znajduje kredytu i ten brak kredytu zmusza do rzucenia zboża za każdą cenę, tego ostatniego zboża. Dlatego jedną z głównych trosk moich, jest sprawa kredytu.</u>
<u xml:id="u-44.37" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Panowie mówią: Zobaczymy, co z tego będzie, będziecie znowu radzić. Naturalnie, że będziemy radzić, ta rzecz odrazu nie pójdzie. W tym miesiącu są trzy konferencje rolnicze: w Bukareszcie, w Paryżu i w Genewie, a na przyszły miesiąc są jeszcze trzy wyznaczone. Więc cały świat jest poruszony. Cóż jeszcze więcej można odemnie żądać? Minister Briand tę sprawę podjął, Liga Narodów się za nią oświadczyła, zobaczymy, co z tego będzie. Ja mam najlepsze nadzieje. Liga Narodów całym swoim prestigem się w te rzeczy wdała, poleciła do maja przedłożyć gotową koncepcję, jak ma wyglądać bank interwencyjny, międzynarodowy bank rolny. Briand, który jest jednak nie byle kto, który, jak coś mówi, to musi być pewny rezultatu, też oświadczył, że uważa kredyt rolny właśnie dla wschodu za jedną z najważniejszych i palących kwestyj, do której zachód europejski musi przystąpić.</u>
<u xml:id="u-44.38" who="#komentarz">(Głos: Za jaką cenę?)</u>
<u xml:id="u-44.39" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Mówi się: no tak, ale ta pończocha francuska, czy ta zareaguje, bo finalnie ani Briand, ani bankierzy nie są tymi, którzy dają pieniądze, tylko to jest pończocha francuskiego rentjera — czy ta da coś?</u>
<u xml:id="u-44.40" who="#komentarz">(Głos: Na Brześć.)</u>
<u xml:id="u-44.41" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Na kredyty rolnicze. Ale, proszę Panów, jeżeli chcecie wogóle o kredycie mówić, to żeby nigdy nie padło słowo: moratorjum, żeby nigdy nie padło słowo, że polskie rolnictwo jest splajtowane,...</u>
<u xml:id="u-44.42" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Słusznie, i później krzyczeć o kredyty.)</u>
<u xml:id="u-44.43" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">...dlatego, że splajtnięty człowiek już nie może szukać kredytu. Z tą chwilą jak my się przyznamy, że jest po nas, to tak będzie, jak w życiu potocznem, że się da takiemu Panu jeszcze 20 złotych na pociechę, ale kredytu mu się już nie da.</u>
<u xml:id="u-44.44" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.)</u>
<u xml:id="u-44.45" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Ja sądzę, że bardzo przekonywującym motywem dla kredytów dla całego wschodu europejskiego będzie jednak to, że dzisiejsza Europa, ta Europa A, t. zw., ta przemysłowa, wydaje 100 miljonów dziennie na bezrobocie. Doskonale wiemy, że bezrobocie jest spowodowane brakiem odbiorców dla przemysłowej produkcji. Otóż 100 miljonów odbiorców byłoby na wschodzie Europy, gdyby mieli za co odbierać. Dowodzą wykresy, do jakiego stopnia w Polsce reaguje import zagraniczny na jakiekolwiek podnoszenie się konjunktury rolnej. Może nawet czasem zapędzić nas ten import w ujemny bilans handlowy, ale natychmiast reaguje na podnoszenie się konjunktury. Sądzę, że to są argumenty, które ludzi, którzy dają 100 miljonów na bezrobocie, może przekonają, że możnaby je produktywniej ulokować gdzieindziej.</u>
<u xml:id="u-44.46" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">A w jakich my się dzisiaj obracamy sumach? P. prezes Czetwertyński powiada, że ten rolnik niemiecki, ten szczęśliwy człowiek, o którego wszyscy dbają, on się jeszcze uskarża. Rolnictwo niemieckie zaciągnęło po wojnie w radosnej twórczości 17 miljardów długu. Od tego płaci 2 miljardy rocznie procentu. Nie wystarcza to. Jego obdłużenie t. zw. niepokrytemi długami jest tak olbrzymie, że obecnie, gdy się w Niemczech przystępuje do sanacji, to tylko dwie prowincje, to jest prowincja wschodnio-pruska i Pomeranja, zadeklarowały 320 miljonów marek niemieckich.</u>
<u xml:id="u-44.47" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">A proszę Panów, w jakich sumach się obraca nasz deficyt rolniczy? To są minimalne sumy. My mamy wszystkiego razem, na rolnictwo jakieś 600 czy 700 miljonów złotych długów, jakieś 70 miljonów dolarów. To są śmieszne sumy, to jest przy całem naszem nieszczęściu nasze całe szczęście, że nas można łatwo poratować. Przy całym wysiłku niemieckiego, rolnictwa, pomimo, że mu się tak rzekomo dobrze dzieje, jak się konstatuje, nie można uratować. Mogę wskazać na jeden jedyny powiat sztumski, dla nas o tyle interesujący, że tam są jeszcze jakieś niedobitki polskie, to tam 28 folwarków położyło się, pomimo tych warunków i pomimo tej pomocy o której się ciągle mówi.</u>
<u xml:id="u-44.48" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Więc na to, żeby dawać przykłady, trzeba doskonale znać stosunki.</u>
<u xml:id="u-44.49" who="#komentarz">(P. Czetwertyński: Niech Pan przeczyta broszurę…)</u>
<u xml:id="u-44.50" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Ja czytam dużo, przytem nietylko broszury.</u>
<u xml:id="u-44.51" who="#komentarz">(Wesołość na łowach B. B. W. z R. Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-44.52" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Właśnie zbyt często u nas, czy to o socjaliźmie, czy o różnych teorjach sądzi się, przeczytawszy broszurę. To nie wystarcza. Jestem przekonany, że my ten kredyt rolniczy dostaniemy, ale do tego czasu musimy za przykładem tych wsławionych Niemiec „uns durchprolongieren”, to znaczy, musimy tak długo prolongować nasze bieżące obciążenia, aż dobrniemy. I my dobrniemy.</u>
<u xml:id="u-44.53" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Przyznaję Panom, że dzieją się skandale. Mam całą teczkę z napisem „Skandale”, gdzie naprzykład jakiś komornik sprzedał garnitur młocarniany za 2.500 złotych, żyto za 5 złotych, krowę za 100 złotych i t. d. To zdarza się. Instrukcje z centrali nie funkcjonują tak, jakby to należało, ale ja jeszcze raz do tego wracam, że to nie są sprawy mojego resortu. Panowie mnie atakowali sprawami podatkowemi, sprawą wymiaru podatku, Panowie mi wytykali samorządy, bardzo szeroko świadczenia socjalne. Nie wiem, czy było jakiekolwiek ministerstwo, któreby w dzisiejszej dyskusji nie było tknięte. Za to o moim resorcie niezmiernie się mało dowiedziałem. Oczywiście, że Panowie przy dyskusji budżetowej mają prawo mówić o wszystkiem, praktyczniej jednak jest mówić lara, gdzie się to słyszy. Wymiar podatków mnie nie dotyczy.</u>
<u xml:id="u-44.54" who="#komentarz">(Głos z lewicy: Jest Pan na Radzie Ministrów.)</u>
<u xml:id="u-44.55" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Ja silę nie mogę podjąć tego, żeby Panowie się uważali za zdeszarżowanych, jeżeli mnie złożyli dezyderat. Proszę tam zanieść, gdzie się to decyduje, a ja to poprę, mnie nie trzeba będzie tak bardzo przekonywać.</u>
<u xml:id="u-44.56" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Nie będę się szeroko rozwodził, tembardziej, że kto wie, czy jutro też nie będę musiał zabrać głosu. Chciałbym na tem skończyć, żeby Panów wezwać, żeby rolnictwo się lepiej zorganizowało w swoich organizacjach, niż dotychczas. Ja się przekonałem; że ani pan, ani książę z organizacjami wogóle nie pracują, nic nie robią.</u>
<u xml:id="u-44.57" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W z R P. St. Stroński: Jak książę przyjdzie do organizacji, to Rząd grozi, że ją rozwiąże.)</u>
<u xml:id="u-44.58" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Panowie obydwaj mówili takie rzeczy, którychby nie mówili, gdyby pracowali w organizacjach rolniczych. Ja objeżdżałem dość duże treny, objechałem jakieś cztery województwa i przekonałem się, że w województwach, w terenie jest bardzo porządna współpraca kół rolniczych — i tych małorolnych i tych wielkorolnych. To chciałbym widzieć, jakby te organizacje wyglądały, gdyby one nie brały dotacji od Rządu. Do czego Pan prowadzi? Czy wniosek Pana jest taki, żeby odjąć dotację organizacjom?</u>
<u xml:id="u-44.59" who="#komentarz">(P. Róg: Żeby przez te dotacje polityki nie robić.)</u>
<u xml:id="u-44.60" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Ja proszę Panów nie dopuszczam żadnej polityki ani do organizacji dorosłych, ani do młodzieżowej.</u>
<u xml:id="u-44.61" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Sądzę, że społeczeństwo zdrowe, to jest przynajmniej 95% idzie w tym kierunku. Wszyscy mamy dosyć i tego rozdmuchiwania, tego byle czego, tego wytykania najrozmaitszych bagateli; widzimy, że całe nasze zbawienie — to wspólny wysiłek.</u>
<u xml:id="u-44.62" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W z R.)</u>
<u xml:id="u-44.63" who="#MinisterRolnictwapJantaPołczyński">Głos ma p. Łucki.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#PŁucki">Wysoki Sejmie! Dzisiejsze rzeczywiście tragiczne położenie rolnictwa jest następstwem dawnych błędów państwowej polityki gospodarczej, jakie są znane, ale jakie przy każdej sposobności trzeba podkreślać, ażeby utrwalić w pamięci ten ogromny haracz, jaki zapłaciło rolnictwo przemysłowi, ogromny haracz, jaki zapłaciliśmy przez politykę konsumpcyjną Rządu, prowadzoną w przeciągu bardzo długiego czasu. Zmarnowano wówczas dla rolnictwa zupełnie czas lepszej konjunktury. Gdy się miało jeszcze wielkie rezerwy kasowe, chorowano na to, że rzucało się je na gmachy oraz inne inwestycje niekoniecznie potrzebne, nie ugruntowawszy gospodarstwa, nie ugruntowawszy najważniejszego warsztatu pracy, mianowicie rolnictwa. Bardzo często chorowano na manję tworzenia dzieł może pięknych, ale dzieł, obliczonych przedewszystkiem na efekt zewnętrzny. Chciano podkreślić nimi mocarstwowość, jednakowoż teraz wszystko to mści się, bo efekt zewnętrzny nigdy nie może zakryć nędzy, która była i jest i którą w swoim czasie należało leczyć, ażeby, rolnictwo nie weszło w fazę kryzysu ogólno-światowego, tak osłabionem, jak to się stało. Pan Minister słusznie zauważył, że nic nam nie pomoże wypominanie tej przeszłości, i że nie pomogą nam ilustracje nędzy, w jakiej teraz ludność rolnicza żyje. To prawda, ale jednakowoż trzeba o tem mówić, ażeby w opinji nawet nierolniczego ogółu głębszem było odczucie tej nędzy, jaka teraz na wsi panuje, gdyż należytego jej zrozumienia, mimo wszystko, jeszcze nie ma — i ażeby Pan Minister, który z pewnością niełatwo i niezawsze może swój program realizować, znalazł w opinji Sejmu i w opinji kraju oparcie dla tego nacisku na Rząd, jaki p. Minister w dzisiejszej sytuacji wywrzeć musi, nacisku znacznie większego, niż dotychczas, gdy szło o normalną pomoc dla rolnictwa. To, co się dzieje na. wsi teraz, jest już zupełną katastrofą. Zawsze podkreślam, że ta katastrofa rolnicza na ziemiach, zamieszkałych przez naród ukraiński, a więc na całym wschodzie Państwa, jest głębsza niż gdzieindziej.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego?)</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#PŁucki">Dlatego, Panie Kolego, że nigdzie wojna nie zostawiła tak strasznych zniszczeń, jak tam właśnie, bo nigdzieindziej walki pozycyjne tak długo nie trwały. Te zniszczenia, te szkody wojenne, te świadczenia wojenne nikomu nie były zwrócone. Nigdzie nie było więc takich szkód w rolnictwie, jak właśnie tam. Również przeprowadzenie ustroju rolnego, a więc rozszerzenie warsztatów rolnych, nigdzie nie dało tak złego efektu, jak wśród ludności ukraińskiej. Wielkie dzieło reformy rolnej dało nam napływowy element, ale nie przebudowało ustroju rolnego. Nigdzie szachownica nie jest tak straszna, jak w kolicach naszych województw: lwowskiego, stanisławowskiego i południowych. Jak kolosalne klęski przynoszą prawie co drugi rok wylewy górskich potoków i rzek, jest znane w całem Państwie, a przecież nie zrobiono dotychczas nawet żadnego planu, ażeby do tej sprawy przystąpić poważnie, chociaż rok rocznie są niszczone całe tereny i cały dobytek pracy naszego narodu. Co zrobiono dla odbudowy kraju?</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#PŁucki">Dzisiaj jeszcze słyszymy, że w województwach wschodnich wciąż jeszcze dziesiątki tysięcy ludzi nie mają dachu nad głową, To wszystko w straszny sposób odbiło się na stanie drobnego rolnictwa w tych okolicach. Nadmieniam, że odbudowa kraju szła zresztą tylko w formie kredytów. Specjalnie w tej części kraju nie ma dróg, nie ma kolei, ona jest najbardziej oddalona od przemysłu, i ma najsłabsze, najprymitywniejsze kupiectwo. Wszystko to razem stwarza warunki, że bieda tam jest jeszcze większa, aniżeli gdziekolwiekindziej.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#PŁucki">Tam polityka gospodarcza idzie dalej tym trybem, ażeby właśnie jeszcze bardziej pogarszać warunki pracy rolnika. Np. jak wygląda tam emigracja? Ziemie nasze były terenem poważnej emigracji już przed wojną. Stosunki powojenne pogorszyły się, emigracja ma teraz wogóle znacznie węższą drogę, lecz pewne pociągnięcia w polityce gospodarczej, np. utworzenie własnej floty, oraz przymus, że tylko własna linja Gdynia — Kanada może wozić emigrantów do Kanady, czem się skończyły? Takim efektem, że dla 20,000 emigrantów, którzy rok rocznie mogli emigrować, dziś droga do Kanady zamknięta.</u>
<u xml:id="u-45.5" who="#komentarz">(P. Hyla: Dlaczego?)</u>
<u xml:id="u-45.6" who="#PŁucki">Dlatego, że Kanada, nie zarabiając swoimi okrętami, odwołała swoich lekarzy, odwołała swojego oficera i wogóle zlikwidowała imigrację z Polski do Kanady. Kanada była bardzo ograniczonym, ale jednym z najlepszych rynków emigracyjnych dla naszego kraju. Teraz i to ustało.</u>
<u xml:id="u-45.7" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To nie był jedyny powód.)</u>
<u xml:id="u-45.8" who="#PŁucki">Proszę Panów, te rzeczy są dobrze znane. W całej polityce emigracyjnej wogóle przeprowadza się politykę narodowościową w ten sposób, ażeby kontyngenty emigracyjne, gdziekolwiek one szły, jak najmniej uwzględniały ludność ukraińską. Mówiłem o tem już nieraz.</u>
<u xml:id="u-45.9" who="#PŁucki">Nasza ludność wiedziała, że nie może liczyć na taką pomoc społeczeństwa i Państwa, na jaką mogła liczyć i słusznie liczyła ludność polska. Zresztą z tysiąca innych przyczyn w naszym świecie rolniczym było zawsze ogromne zrozumienie, że trzeba wykazać swoją własną siłę organizacyjną, że trzeba zaprząc cały swój intelekt, całą siłę woli, żeby samemu z każdego nieszczęścia się. wydobywać. Na wszystkich polach działalności dawaliśmy, od kiedy żyjemy w granicach Państwa Polskiego, najlepsze tego dowody. Nie ma drugiego towarzystwa rolniczego, któreby latami mogło bez dotacji Państwa pracować, a my tak pracowaliśmy i pracowaliśmy dobrze i wydatnie. Cała ukraińska spółdzielczość rolnicza, oparta o własne siły, silnie postawiona, nigdy nie apelowała nawet do Rządu o subwencje. Latami żyła nawet i żyje bez kredytów z banków państwowych. Daliśmy więc dowody, że nie mamy manji zwracania się w każdej potrzebie do Państwa i liczenia na cudzą pomoc.</u>
<u xml:id="u-45.10" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Znikąd nie mieliście pieniędzy?)</u>
<u xml:id="u-45.11" who="#PŁucki">Subwencyj nie mieliśmy i nie mamy znikąd. Frazesy o jakichś pieniądzach obcych w formie subwencji w naszych organizacjach słyszałem już nieraz, lecz z całą odipowiedzialnością, znając dobrze i ukraińskie towarzystwa rolnicze i spółdzielcze organizacje ukraińskie, stwierdzam, że subwencyj obcych nigdy tam nie było i nie będzie z zasadniczych przyczyn. Jeżeli Pan Prezes ma na myśli nasze stosunki handlowe z kimkolwiek, to jest to zupełnie inna dziedzina, ale o subwencjach, dotacjach obcych mowy być nie może.</u>
<u xml:id="u-45.12" who="#PŁucki">Powtarzam, daliśmy dowody, że umiemy i chcemy sami sobie dawać radę, że własne siły społeczeństwa umiemy zaprzęgać, ale wszystko ma swoje granice. W dzisiejszej sytuacji stosunki na wsi, na naszem terytorjum są takie, że wieś ogarnia już rozpacz. Kredyt, ten najważniejszy środek dla przebrnięcia przez kryzys, jakże u nas wygląda? Jedyna wielka instytucja utworzona dla kredytu dla drobnego rolnictwa, Bank Rolny, mówię to również z poczuciem całkowitej odpowiedzialności, prawie że nas nie zna. Nietylko nie zna on naszych organizacyj społecznych, nietylko cały aparat spółdzielczości ukraińskiej jest odcięty od tej instytucji, nietylko doszło do tak śmiesznych rzeczy, że nawet sztucznych nawozów nie wolno Bankowi Rolnemu kredytować naszej spółdzielczości, ale i rolnicy nasi nie mają doń dostępu. Na zebraniach ukraińskich organizacyj rolniczych nieraz zapytywałem, kto z obecnych korzystał w ostatnich 10 latach z kredytów Banku Rolnego? Nie było takich szczęśliwców. Instytucja ta nie zna nas. My wiemy, warunki kredytowe nawet w bankach państwowych są takie, że dla drobnego rolnictwa są one zabójcze. To nie jest kredyt rolniczy, ale jeśli i ten, jest niedostępny, to co się dzieje? Zaczyna się lichwa. Ta lichwa doszła u nas do strasznych rozmiarów. Znam przykłady z ostatnich miesięcy, gdzie 7–8% miesięcznie chłop płacił za drobne, bardzo drobne sumy, bo on je musi pożyczać, bo musi żyć. Znam wypadki z Kołomy j szczyzny, gdzie od 400 zł. chłop zobowiązał się płacić 8 zł. miesięcznie, a od 50 zł, 2 zł. tygodniowo, na krótki czas. I jest to norma. Straszna lichwa opanowuje wieś. Taki lichwiarski kredyt musi przecież zupełnie zrujnować gospodarstwo rolne. I proszę sobie wyobrazić, co nasz drobny rolnik ma myśleć o tem, gdy słyszy, że np. spółdzielczość polska, blizka nam wszystkim i braterska, otrzymuje miljonowe subwencje, że obecnie otrzymała znowu 14 miljonów złotych od Rządu, a jego, siłą woli, wśród najcięższych warunków utworzony aparat spółdzielczy nie może dojść nawet do kredytu.</u>
<u xml:id="u-45.13" who="#PŁucki">Egzekucje przeprowadza się i w obecnych czasach w zupełnie niemiłosierny sposób. Ściąga się wszelkie zaległości, nie zważają na rzeczywiste życie na wsi. Wszystko jest ogarnięte mentalnością wyłącznie fiskalną i wieś rzeczywiście już nie widzi sposobu wydobycia się z tej biedy.</u>
<u xml:id="u-45.14" who="#PŁucki">Ceny zboża na wschodzie są z natury rzeczy niższe, niż gdzieindziej, 10 zł. za kwintal żyta to jest u nas normalna cena. Mówi się o 17 zł. jako o cenie normalnej, na której się żyto utrzymuje, lecz dla nas jest to legenda. Pszenica kosztuje u nas 16, 17 zł. i nikt jej już nie kupuje. Młyny nie mają pieniędzy, ich magazyny może i niezupełnie pełne, jednakowoż liczy się na dalszy spadek cen. Ażeby jednak opłacić podatki, aby pokryć konieczne potrzeby domowe, chłop sprzedaje zboże za każdą cenę. Każdy wierzyciel przyciska teraz zadłużone rolnictwo i egzekucjom oraz licytacjom nie ma końca. W paw. podhajeckim sprzedano naprzykład niedawno mórg pola gospodarzowi za 400 zł., gdyż nie mógł zapłacić 220 zł. długu. Aby nie dopuścić do licytacji, sprzedaje się, za byle co produkty i chłop z płaczem przychodzi do swojej organizacji, że nie może już żyć i gospodarować w tych warunkach.</u>
<u xml:id="u-45.15" who="#PŁucki">Niska cena za zboże oczywiście jeszczeby drobnego rolnika nie zabiła, gdyby nie katastrofalna zniżka cen na bydło i świnie. Co się tyczy jeszcze zbóż, to chociaż to już nieraz podkreślano, jednakowoż ta cała sprawa z ułatwionym importem ryżu znowu musi być przypomniana, dlatego, że nigdy interes łuszczarni nie powinien być postawiony ponad interes zboża, które u nas zupełnie dobrze ryż powinno i musi zastąpić.</u>
<u xml:id="u-45.16" who="#PŁucki">W kraju chodzą rozmaite wersje, które jeszcze bardziej denerwują rolników. W ostatnich czasach rozeszła się naprzykład u nas wiadomość, że sprowadzono do kraju 70 wagonów włoskiej koniczyny. Nie wiem, czy to jest prawda, ale w każdym razie zabiło to już cenę na koniczynę krajową i przyniosło ogromne szkody.</u>
<u xml:id="u-45.17" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Przecież mamy bardzo wysoką cenę, na koniczynę?)</u>
<u xml:id="u-45.18" who="#PŁucki">Idzie o to, że sprowadzono, albo rzekomo sprowadzono z zagranicy 70 wagonów koniczyny, zupełnie nieprzystosowanej do naszych stosunków, i że wskutek tego cena spada.</u>
<u xml:id="u-45.19" who="#komentarz">(Głos: Nie, cena jest wysoka, w ostatnich dniach cena koniczyny podniosła się do 310 zł., a była 260 zł.)</u>
<u xml:id="u-45.20" who="#PŁucki">W ostatnich tygodniach ceny bydła spadły w ten sposób, że za krowę z mlekiem jest u nas cena normalna 10 dolarów, a za 120 czy 150 zł., to już wcale dobra krowa. To są rzeczy trudne do uwierzenia, jednak rzeczywiste. Ceny na świnie są wprost katastrofalne. 50 groszy kg. żywej wagi, to przecież są ceny, których żaden drobny rolnik wytrzymać nie może.</u>
<u xml:id="u-45.21" who="#PŁucki">Organizacja zbytu rolniczego to obecnie najważniejsza kwest ja i w tej sprawie można jeszcze bardzo dużo zdziałać, ...</u>
<u xml:id="u-45.22" who="#komentarz">(Głos: Słusznie. I należy zdziałać.)</u>
<u xml:id="u-45.23" who="#PŁucki">...tylko, że.musi być dla tego zrozumienie i poparcie tych społecznych organizacyj, które w tym kierunku pracują. Gdyby oddawna na to więcej zwracano uwagi, to dziś nawet drobne rolnictwo, mające zawsze do rozporządzenia swoją spółdzielczość rolniczą, stałoby zupełnie inaczej, niż dzisiaj.</u>
<u xml:id="u-45.24" who="#PŁucki">Drobne rolnictwo nie jest zainteresowanie w eksporcie zboża, lecz w eksporcie bydła i nierogacizny. Rynek wewnętrzny i organizacja tego rynku jest dla rolnictwa drobnego bardzo ważną, może nawet decydującą sprawą i dlatego musimy w tym kierunku planowo dużo jeszcze zdziałać. Trzeba zwrócić na to znacznie większą uwagę. Popieranie organizacji zbytu mięsa, masła i jaj, to jest rzeczywista pomoc dla drobnego rolnictwa. Niestety, na masło i jaja konjunktura pogarsza się i warunki również dla tego zbytu stają się coraz gorsze. Co będzie jeżeli przy tych cenach zboża i przy tem załamaniu się cen na bydło i nierogaciznę, jeszcze dalej pójdzie załamanie się konjunktury na masło i jaja? Grozi to wszystko ogólną, nieobliczalną katastrofą.</u>
<u xml:id="u-45.25" who="#PŁucki">Podkreślaliśmy to już nieraz, że w organizacji pomocy dla rolnictwa, na punkcie podatków nic się nie dzieje. Jest rzeczywiście niepokojące, że nawet ta reorganizacja systemu podatkowego, którą się przygotowuje, według tego co już ogłoszono, przewiduje, że ogromne procenty, zwłoki, jakie były i obowiązywały dotychczas, obowiązywać będą i nadal. Chłop płaci podatki, jak długo tylko może. Jeżeli dziś mamy wielkie zaległości podatkowe, już nawet i drobnej własności rolniczej, chociaż liczy się tym ludziom lichwiarskie odsetki zwłoki, to to jednak świadczy o tem, że i na tej płaszczyźnie o pomocy pomyśleć się musi.</u>
<u xml:id="u-45.26" who="#PŁucki">Dziś jest taka manja fiskalna w całym aparacie skarbowym, że np. podatek przemysłowy ściąga się z każdego rolnika — rzemieślnika, który pracuje tylko z najbliższą rodziną, względnie z jakimś pomocnikiem. Natychmiast opodatkowuje się ich domy, podatkiem od nieruchomości miejskich jako domy nierolnicze. Jeżeli gdzieś w domu wiejskim jest maszyna do szycia, albo jakakolwiek inna podobna, zaraz podciąga, się ten dom i tego rolnika, który ma tyle dni wolnych, do specjalnego, nowego podatku.</u>
<u xml:id="u-45.27" who="#PŁucki">Wogóle nie zwraca się uwagi na obecne warunki życia wsi. Każdy chce coś z tej wsi wyciągnąć. Tak samo i Kasy Chorych. W tem jest już jakaś niepoczytalność. Znam np. takie wypadki. Chłop buduje dom. Jest zwyczaj na wsi, że pomagają mu w tem sąsiedzi.</u>
<u xml:id="u-45.28" who="#PŁucki">Zjawia się natychmiast urzędnik z Kasy Chorych i chociaż już po wybudowaniu domu, przeprowadza dochodzenie, karze karami i oczywiście ściąga wszystkie opłaty. Albo taki wypadek: wydział powiatowy każę czyścić rowy. Bierze to w pewnej wsi jakiś gospodarz na siebie i w spółce z kilku innymi czyści rowy. Ci pomocnicy jego — to jest praca bardzo krótkiego czasu — są potem obkładani opłatami socjalnemi na rzecz Kasy Chorych, z czem oczywiście ten gospodarz, jako przedsiębiorca nigdy się nie mógł liczyć. W ten sposób niszczy się go. To jest system, to się powtarza wszędzie. W ten sposób pogłębia się tę biedę wsi. A kary administracyjne, o których tyle jest mowy, to też nie jest drobnostka, to rzeczywiście rujnuje nerwy na wsi dlatego, że w tem wszystkiem prawie zawsze musi się widzieć tylko złą wolę administracji. Stosunki, w jakie wieś teraz weszła, są już takie, że już nietylko o kryzysie, ale o jeszcze poważniejszej sprawie wśród rolnictwa myśleć trzeba. Pomoc Państwa dla rolnika jako producenta dała efekt mały. Rzeczywistość jest taka, że dalej już nawet nadziej i mieć nie można, że ta pomoc dać może rolnikowi coś więcej. Dlatego w ostatnich czasach wysunięto hasło, że ceny artykułów przemysłowych mają uledz poważnej zniżce, że to będzie ratunek dla wsi. Rzeczywiście, przytoczony w sprawozdaniu generalnem, ustęp o nożycach świeżo otwartych, między cenami rolniczemi a przemysłowemi, odzwierciedla bardzo bolesną rzeczywistość. Nie trzeba już tych cytat na nowo przypominać. Mam jednak wrażenie, że i rzucone hasło zniżki cen przemysłowych, to znów tylko iluzja, że to też nie da efektu. Jeśli Państwo nie może przyjść z wielką ulgą dla przemysłu, jak nie może przyjść z nią i dla rolnictwa, to jakże można liczyć na poważniejsze efekty? Przemysł coraz bardziej się kartelizuje i to wcale nie wywołuje w świecie rolniczym takiego zapału, jaki starają się zwolennicy kartelizacji wzbudzić w opinji publicznej, zapewniając zresztą świat pracowniczy, że nigdy mu tak dobrze nie jest, jak przy skartelizowanym przemyśle. Ów przemysł i handel spółczesny nie wróżą poważnej zniżki cen towarów przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-45.29" who="#PŁucki">Mojem zdaniem było zwrócić uwagę, że pogłębiający się kryzys rolniczy, specjalnie wśród drobnego rolnictwa, stwarza takie podłoże ekonomiczne, na którem może wyrosnąć największe nieszczęście, że stosunki gospodarcze złe ogólnie, są jeszcze gorsze na Wschodzie, że rolnicze społeczeństwo ukraińskie, które zawsze chciało i umiało sobie dawać radę, dziś musi oznajmić, że i dla niego dalej te stosunki trwać nie mogą, jeżeli ma ono przebrnąć do lepszych czasów. Nie zapominajmy, że nędza wsi wywołuje wielkie i poważne skutki wszędzie. Obok nas jest sfinks wschodniego bolszewizmu. Poza tem podłożem wszystkiego, co się dzieje w Chinach i Indjach, jest właśnie straszna nędza wsi. Zamknięcie wszystkich dróg na wsi do ludzkiego życia i postępu, doprowadzenie ludu wiejskiego do najprymitywniejszych form życia i to przy odmawianiu sobie wszystkiego, co jeszcze mieć powinien, nie wróży nic dobrego. Warunki obecne na wsi są takie, że jeśli się jeszcze zejdą z tem przykre kwestje narodowe, to wszystko to razem wytwarza podłoże tak poważne, że zwrócić na to uwagę całego społeczeństwa i Rządu uważałem za swój obowiązek. Trzeba natychmiast zdecydować się na zupełnie inną politykę wobec Ukraińców w Polsce, a przedewszystkiem na inną politykę gospodarczą bo to, co jest, jest tylko zarodkiem dla bardzo przykrych następstw.</u>
<u xml:id="u-45.30" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#Marszałek">Odraczam dalszy ciąg dyskusji do jutrzejszego posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosków z mojemu adnotacjami.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#SekretarzpKornecki">Wniosek Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawie nowelizacji ustawy z dnia 2 lipca 1924 r. w przedmiocie pracy młodocianych i kobiet — do Komisji Ochrony Pracy.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#SekretarzpKornecki">Wniosek Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w przedmiocie uchylenia rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 29 listopada 1920 r., zmieniającego art. 4 ustawy z dnia 25 marca 1929 r. o zmianie niektórych postanowień ustawy z dnia 18 lipca 1924 r. o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia (Dz. U. R. P. nr 82 poz. 646) — do Komisji Ochrony Pracy.</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#SekretarzpKornecki">Klub Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów zgłosił wniosek, w którego motywach przytacza in extenso skonfiskowany artykuł p. t. „Procesy”, wydrukowany w Robotniku z dnia 4 b. m.</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#SekretarzpKornecki">Nie mam żadnej wątpliwości, że wniosek ten zawiera treść, dla której jedynie właściwą byłaby interpelacja poselska, a nadanie formy wniosku jest próbą obejścia, wyrażonej przez Izbę w dniu 5 b. m. decyzji o niedopuszczalności immunizowania skonfiskowanych druków w drodze procedury sejmowej.</u>
<u xml:id="u-47.5" who="#SekretarzpKornecki">Uważając, że tego rodzaju postępowanie podpada pod motywy, któremi się kierowała Izba w swej decyzji z dnia 5 b. m., na podstawie art. 11 regulaminu uznaję, że wniosek powyższy nie może być przedmiotem obrad Sejmu, dopóki wnioskodawcy nie usuną z niego tekstu skonfiskowanego artykułu, bądź też, dopóki sąd nie orzeknie o zarządzonej konfiskacie w sposób negatywny.</u>
<u xml:id="u-47.6" who="#SekretarzpKornecki">Głos ma p. Niedziałkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#PNiedziałkowski">Panie Marszałku, według art. 19 regulaminu może byłoby wskazane, odesłać do Komisji Regulaminowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, gdybym poszedł za Pańskiem wskazaniem, to przekreśliłbym tę decyzję, która była już powzięta przez cały Sejm, a której sens istotny był ten, że immunizowanie druków skonfiskowanych podpisami 30 posłów dawałoby w rezultacie praktyczne przekreślenie zarządzeń zarówno władzy pierwszej konfiskującej, jak i potem orzeczenia sądowego. Izba uznała to za niemożliwe; z tych względów wniosku przyjąć nie mogę.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#Marszałek">Zasada została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#komentarz">(P. Niedziałkowski: Ale w stosunku do interpelacji, Komisja Regulaminowa może uznać wniosek za niedopuszczalny.)</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#Marszałek">Musiałbym zmienić decyzję Izby, a jestem obowiązany pilnować decyzji, która została 2 dni temu przyjęta. Inaczej nie mogę tego wniosku traktować, jak tylko jako obejście tej decyzji.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#Marszałek">Proszę o odczytanie interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#SekretarzpKornecki">Interpelacja p. Wachnjuka z Klubu Ukraińskich Socjalistów Radykałów i to w. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie niezapłacenia wartości gruntu, wywłaszczonego na drogę powiatową powiatu kossowskiego.</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#SekretarzpKornecki">Interpelacja p. Wachnjuka i tow. z Klubu Ukraińskich Socjalistów Radykałów do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nietaktownego zachowania się starosty powiatowego w Łańcucie wobec deputacji włościańskiej z gminy Białobrzegi, pow. Łańcut, woj. lwowskiego.</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#SekretarzpKornecki">Interpelacja p. Matuszewskiego i tow. z Z. P. P. S. w sprawie katowania przez policję aresztowanych w związku z manifestacją w dniu 14 września 1930 r. w Toruniu.</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#SekretarzpKornecki">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-50.5" who="#SekretarzpKornecki">Proponuję odbycie posiedzenia jutro o godz. 10 rano z następującym porządkiem dziennym: dalsza rozprawa nad Ministerstwem Rolnictwa, budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych, Poczt i Telegrafów, Pracy i Opieki Społecznej, Spraw Zagranicznych i Komunikacji (druk nr 100).</u>
<u xml:id="u-50.6" who="#SekretarzpKornecki">Na drugim punkcie porządku dziennego ustawa o poborze rekruta w 1931 r. (druk nr 50 i odbitka nr 15).</u>
<u xml:id="u-50.7" who="#SekretarzpKornecki">Nie słyszę sprzeciwu, uważam że porządek dzienny jest przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-50.8" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 22.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>