text_structure.xml
243 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 8.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodniczący Marszałek Senatu Aleksander Prystor.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Jako sekretarzy zapraszam ss. Jaroszewiczową i Olewińskiego. Protokół i listę mówców prowadzi s. Olewiński.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Protokół 13 posiedzenia Senatu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 14 posiedzenia Senatu jest do przejrzenia w Biurze Senatu.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Zanim przystąpimy do porządku dziennego, muszę stwierdzić, że sprawozdania komisyjne, wymienione w porządku dziennym pod punktami 1, 2, 14 i 15, doręczono Panom Senatorom dopiero wczoraj przed posiedzeniem, a więc bez zachowania terminu, przewidzianego w art. 37 Regulaminu. Jednakże jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że Izba zgadza się na rozpatrzenie tych spraw na dzisiejszem posiedzeniu. Sprzeciwu nie słyszę, uważam, że Izba wyraża na to swą zgodę.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy — Prawo wekslowe (druki senackie nr 35 i 62).</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Wróblewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#SWróblewski">Wysoki Senacie! Obowiązujące w Polsce prawo wekslowe z r. 1924 sięga do przedwojennych jeszcze wzorów, bo opiera się na regulaminie, wypracowanym przez Konferencję Haską w r. 1912. Już w końcu ubiegłego stulecia dawała się odczuwać w handlu międzynarodowym, który z dnia na dzień stawał się więcej międzynarodowym, potrzeba takich norm, któreby cały ten obrót regulowały w sposób jednolity. Z tej potrzeby wynikła także dążność do stworzenia jednolitego prawa wekslowego, wypracowanego w Hadze. W konferencji brał udział szereg najznakomitszych znawców prawa wekslowego i obrotu wekslowego. Reprezentowane tam były wszystkie znane systemy prawa wekslowego, a więc system francuski, system niemiecki, system anglosaski. Trzeba odrazu powiedzieć, że reprezentanci świata anglosaskiego występowali tam raczej w roli obserwatorów, doradców, postawili bowiem od samego początku zasadę, że świat anglosaski ma swoje przyzwyczajenia, dzięki którym handel w obrębie tego świata rozwinął się znakomicie, i stwierdzili, że oni ze swych przyzwyczajeń na rzecz kontynentu europejskiego w niczem nie myślą ustępować. Doszło jednak do pewnego kompromisu między systemami kontynentalnemi, między systemem francuskim i systemem niemieckim, a to było właśnie podstawą, że kiedy w Polsce Komisja Kodyfikacyjna przystąpiła do opracowania prawa wekslowego, jednolitego dla wszystkich dzielnic, wtedy oparła się przedewszystkiem na wzorze haskim, dlatego, że i w Polsce mieliśmy do czynienia z temi dwoma systemami, systemem francuskim i systemem niemieckim, a kompromis, który doszedł do skutku przy udziale takich znakomitych znawców i prawa i obrotu, ten był istotnie wzorem, za którym można było śmiało iść.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#SWróblewski">Otóż to prawo polskie z roku 1924 odpowiadało, jak można sądzić na podstawie doświadczenia, potrzebom życia polskiego. Prawda, że z debat, prowadzonych ostatnio w obrębie Sejmu czy na Komisji Prawniczej Senatu, można było wnosić, że jednak pewne potrzeby życia polskiego nie znalazły w tem prawie wekslowem dostatecznego uwzględnienia. Mówiło się dużo o tem, że jeżeli chodzi o potrzeby kredytu rolniczego, kredytu w spółdzielniach, zwłaszcza na wschodzie, to przepis prawa z roku 1924, wymagający przy podpisie na wekslu uwierzytelnienia, dawniej sądowego lub notarialnego, w ostatnich czasach tylko notarjalnego, że on jednak dla ludności wiejskiej na wschodzie przy jej analfabetyzmie przedstawia zbyt wielkie utrudnienie, że stanowi przeszkodę, która nie pozwala tej ludności z kredytu wekslowo - spółdzielczego korzystać. Ale mimo to sądzę, że gdyby nie inne okoliczności, to jednak to prawo wekslowe nie wymagałoby tak gwałtownie zmiany. Ostatecznie ludzie, przynajmniej w tej dziedzinie prawa prywatnego, z przepisami dość łatwo dają sobie radę, to znaczy, że jeśli jakaś potrzeba jest odczuwana bardzo mocno, jeśli jakiś przepis prawny zupełnie stanowczo sprzeciwia się zaspokojeniu tej potrzeby, to jednak życie zawsze znajdzie jakąś drogę, aby z tym przepisem dać sobie radę. Kto wie, czy nie jest tak samo w dziedzinie prawa karnego. Jeśli jakiś ostry przepis karny bardzo mocno idzie przeciw potrzebom społecznym, — a te rzeczy dadzą się pomyśleć — wtedy życie bardzo prędko potrafi temu przepisowi odłamać ostrze. A w dziedzinie prawa prywatnego ta rzecz Wydaje się zupełnie pewną. To też, że obecnie mamy przed sobą projekt zmiany, to jest następstwem raczej innej okoliczności, innego zdarzenia, które zaszło na terenie międzynarodowym. Po wielkiej wojnie objawiła się wszędzie dążność do ponownego nawiązania stosunków międzynarodowych przez wojnę przerwanych. Z tej dążności wynikły usiłowania, mające na celu przedewszystkiem sądownictwo polubowne w sprawach handlowych uczynić sądownictwem realnem, skutecznem. Wszystkie te usiłowania koncentrowały się w Genewie i tam w Lidze Narodów pojawiła się dążność, aby podjąć napowrót dzieło haskie, które nie było doprowadzone do końca, żeby zrewidować projekt, wypracowany w Hadze, i żeby na tej podstawie doprowadzić do jednolitego prawa wekslowego, które w drodze układu międzynarodowego miało być wprowadzone w państwach kontraktujących. Te narady odbywały się przez długi czas, brała w nich udział delegacja polska i miło mi tu stwierdzić, że delegacja polska odgrywała tam rolę bardzo wybitną. Jeden z uczonych polskich, prof. Sułkowski, został powołany do komitetu biegłych, któremu polecono wypracowanie projektu. W tem gronie ekspertów z jego głosem liczono się bardzo poważnie. Także na plenum delegacja polska potrafiła sobie wywalczyć duże znaczenie. Odrazu wspomnę, że rezerwowe zastrzeżenia do przepisu art. 41 projektu zostały wywalczone przedewszystkiem ogromnym wysiłkiem prof. Sułkowskiego, a te zastrzeżenia przyjęte w Genewie, które pozwoliły poszczególnym państwom odstąpić od prawideł art. 41, pozwoliły w obecnym projekcie na końcu zamieścić przepis, który utrzymuje w mocy postanowienia dekretu z roku 1924, zwanego popularnie dekretem walutowym. Jest to zdobycz bardzo wielka, bo dzięki temu Polska ma z jednej strony możność przyłączenia się do konwencji, z drugiej strony może w swojej polityce walutowej zachować pełną swobodę ruchów. Ponieważ konferencja w Genewie w roku 1930 wypracowała ten projekt, który został podpisany także przez reprezentantów Polski, powstała kwestja, czy do tej umowy międzynarodowej przystąpić, czy nie. Rząd stanął na tem stanowisku, że ratyfikacja tych umów, zawartych w Genewie, jest wskazana. A skoro obecnie projekt zmian leży przed nami, to już stąd wynika, że w obrębie dalszych prac kodyfikacyjnych, to znaczy i w obrębie Sejmu i na Komisji Prawniczej Senatu także zajęto zupełnie takie samo stanowisko. Istotnie trzeba stwierdzić, że istnieje potrzeba doprowadzenia do jednolitości w wekslowym obrocie międzynarodowym; potrzeba ta jest teraz może odczuwana mniej mocno dlatego, że wskutek przepisów dewizowych ten obrót międzynarodowy się skurczył, pomimo to jednak weksle mają charakter papieru wartościowego, który obiega po całym świecie, i doprowadzenie do jednolitości w tym względzie jest niewątpliwie pożądane. Oczywiście nie możnaby iść tą drogą, gdyby projekt genewski zostawał w bardzo ostrej sprzeczności z potrzebami obrotu Polski, ba, nawet może z dotychczasowemi przyzwyczajeniami tego obrotu. Ale tak nie jest, takiej obawy niema. Projekt, wypracowany w Genewie, w głównej swojej części opiera się na postanowieniach, przyjętych w Hadze. Te zmiany, które dziś wprowadzamy, a które w przedłożeniu rządowem, w umotywowaniu są wyszczególnione, dotyczą punktów właściwie niezbyt ważnych. Takie troszkę ważniejsze punkty w umotywowaniu rządowem są wymienione pod punktem 7, a więc przedstawienie weksla, płatnego za okazaniem, może nastąpić w ciągu roku. Dawniej termin był krótszy. Przy wekslach na walutę zagraniczną w razie zwłoki dłużnika wierzyciel ma prawo żądać różnicy kursu waluty. Dawniej takiego przepisu nie było. Protest z powodu niezapłacenia może być dokonany dopiero w pierwszym dniu powszednim po tym dniu, w którym można żądać zapłaty, a więc po tak zwanym dniu wymagalności. W tym ostatnim punkcie można było nawet dzięki zastrzeżeniu, przyjętemu w Genewie, utrzymać dotychczasowy stan prawny, według którego protest jest możliwy odrazu w pierwszym dniu płatności. Ale Komisja Kodyfikacyjna, której ten projekt poruczono opracować, i Rząd, który potem rewidował projekt Komisji Kodyfikacyjnej, stanęły na stanowisku, że jednak tutaj to zostawienie dłużnikowi czasu w pierwszym dniu do uskutecznienia zapłaty jest racjonalne i wskutek tego wprowadzono tę zmianę.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#SWróblewski">To są zmiany najważniejsze, już z tego można wyciągnąć wniosek, że jednak one nie sięgają zbyt głęboko i nie wywołują żadnego przewrotu. Otóż, skoro się stanie na tem stanowisku, że te umowy należy ratyfikować, to wtedy przedewszystkiem należy spełnić zobowiązania, jakie wynikają z umów, a w tych granicach zrobić wszystko, ażeby potrzebom obrotu Polski uczynić zadość. Regulamin projektu, wypracowany w Genewie, został ujęty w dwóch konwencjach. Pierwsza konwencja obejmuje artykuły objęte projektem, uchwalonym przez Sejm, od 1 do 74, 101 do 104 i 110. Druga konwencja odnosi się do t. zw. kolizji praw; chodzi o to, że weksel, który kursuje w różnych państwach i ma charakter międzynarodowy, może wywołać szereg kwestyj prawnych i powstaje wtedy pytanie, według którego prawa oceniać taką lub inną kwestję prawną. Kwestja nasuwa się właśnie dlatego, że jego obieg był związany z terytorjami szeregu państw. Otóż te przepisy, odnoszące się do tych kwestyj, ujęte są w art. od 77 do 84, a w Genewie były przedmiotem osobnej konwencji.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#SWróblewski">Ta pierwsza konwencja, główna, poświęcona projektowi właściwego prawa wekslowego, ma dwojakie przepisy. Przedewszystkiem przepisy takie, co do których państwa kontraktujące biorą na siebie obowiązek wprowadzenia ich na swojem terytorjum w nienaruszonem, nietkniętem brzmieniu. Otóż co do tych przepisów, jeśli się wogóle stoi na gruncie ratyfikacji, to zostaje dla ustawodawcy polskiego tylko kwestja wiernego tłumaczenia. Oczywiście, jak się mówi o wiernem tłumaczeniu, to jeszcze nie jest to określenie zupełnie ścisłe, bo tłumaczenie może być wierne, a może nie być tłumaczeniem dosłownem. Ale te kwestję, wiążące się z tłumaczeniem, zostały w Polsce istotnie opracowane bardzo sumiennie. Opracowała je najpierw Komisja Kodyfikacyjna, wychodząc przytem z założenia, że o ile się tylko da, trzeba utrzymać dawne brzmienie. Gdyby nawet ten przekład w stosunku do tekstów genewskich nie był zupełnie dosłowny, to jednak, jeśli on oddaje myśl, a zgadza się z dawnem brzmieniem prawa polskiego, trzeba to brzmienie utrzymać. Rząd, rewidując projekt Komisji Kodyfikacyjnej, ujął tę rzecz troszkę inaczej, położył więcej nacisku na dosłowność. Pewne zmiany w tym punkcie wprowadzono także jeszcze i w Sejmie. Widać stąd, że w tym kierunku projekt ten był bardzo sumiennie przepracowany. Prócz tego były w tekście, uchwalonym w Genewie, przepisy takie, co do których poczyniono zastrzeżenia. Mianowicie pozwolono państwom kontraktującym od tego czy innego przepisu w ten lub inny sposób odstąpić. Otóż co do tych przepisów powstała kwestja przy kodyfikacji polskiej, do jakiego stopnia, w jakich granicach, należy z tych zastrzeżeń skorzystać. Ta kwestja również przeszła wszystkie te sita: Komisja Kodyfikacyjna, Rząd, Sejm — zrobiono z tego użytek, zrobiono użytek nawet z pewnych rezerw, do których, jak potem będę mówił, odnoszą się poprawki, które będę miał zaszczyt przedstawić imieniem komisji.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#SWróblewski">Wreszcie trzecią grupę przepisów, już nie genewskich, ale prawa polskiego, stanowią takie przepisy, których w Genewie zupełnie nie ustalono, bo one odnoszą się do kwestyj ściśle krajowych, pewne sprawy pozostawiono wyłącznie do uregulowania prawu poszczególnych państw. A więc jest to kwestja, jak mają się podpisywać analfabeci, którą rozstrzyga obecnie art. 75 projektu uchwalonego przez Sejm, kwestja zbogacenia niesłusznego i odpowiedzialności z tego tytułu, kwestja protestu, kwestja umorzenia weksla. W tym dziale mieliśmy zupełną swobodę i tutaj porobiono może stosunkowo najwięcej zmian w porównaniu z prawem dawnem, dlatego, że starano się właśnie zaspokoić, o ile można, te potrzeby, które aż dotąd zaspokajano wprawdzie, ale być może obchodząc do pewnego stopnia prawo, nie trzymając się zupełnie ściśle jego postanowień, narażając się może nawet na to, że pewne czynności dokonane właśnie może z pewnem pominięciem przepisów prawa, mogły być pozbawione skutków prawnych.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#SWróblewski">Proszę Państwa, z tych kwestyj, o których tu mówiłem, najwięcej może miejsca w debatach Sejmu i w naradach Komisji Prawniczej Senatu zabrała kwestja, jak mają podpisywać weksle analfabeci. Dotychczasowy stan prawny, jak wspomniałem już, był taki, że jeżeli analfabeta, a więc nieumiejący czytać, czy nieumiejący chociażby tylko pisać, bo tak ujęto ten przepis w prawie dotychczasowem, kładzie na wekslu znak ręki — krzyżyk lub kółko, to musi ten znak być zalegalizowany; przez pewien przeciąg czasu, ta legalizacja mogła być dokonywana w sądzie, w ostatnich czasach była dokonywana tylko przez rejenta. Rząd stanął na tem stanowisku, że ponieważ w kodeksie zobowiązań uregulowano już te sprawy, więc trzeba te ogólne prawidła zastosować także do obrotu wekslowego. A więc należy odróżnić t. zw. półanalfabetów, którzy czytają, ale nie umieją pisać; co do nich przewidziano, że legalizacja podpisu może być dokonana albo przez władzę gminną, to znaczy przez wójta, albo też może być dokonana przez rejenta. Inaczej natomiast traktowano pełnych analfabetów, tych, którzy nie umieją czytać; co do nich kodeks zobowiązań postawił zasadę, że oni mogą zobowiązać się tylko w formie aktu notarjalnego. Oczywiście forma aktu notarjalnego i weksel, to są dwie formy, które nie dadzą się pogodzić, więc właściwie przepis ten analfabetom pełnym zamykał niemal kompletnie drogę do zaciągania zobowiązań wekslowych, bo chcąc dojść do możności zaciągania takiego zobowiązania, trzeba było najpierw w akcie notarjalnym dawać komuś pełnomocnictwo, a dopiero potem ten pełnomocnik na podstawie aktu notarjalnego mógł podpisać weksel w imieniu takiego pełnego analfabety.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#SWróblewski">Otóż tę zasadę pragnął Rząd zastosować także do obrotu wekslowego. W czasie debat sejmowych w Komisji Prawniczej co do jednej rzeczy panowała zgoda, mianowicie, że jednak to odróżnienie między analfabetami pełnymi i półanalfabetami w obrocie wekslowym nie powinno być utrzymane. Wszystkich, którzy należą do jednej lub drugiej kategorji, należy traktować jednakowo, z szeregu powodów: po pierwsze dlatego, że jednak tych półanalfabetów jest w Polsce mniej niż analfabetów zupełnych, a następnie dlatego, że przeciągnięcie granicy jest dość trudne. Znane są wypadki, że ktoś czyta wprawdzie, ale czyta tylko drukowane, albo tylko książkę do nabożeństwa; gdzie go zaliczyć? Są tacy, którzy nie umieją czytać ani pisać, ale nauczyli się kaligrafować, czy rysować swój podpis. Otóż zgoda była co do tego, żeby te kategorje traktować jednakowo, ale była duża różnica zdań, co do tego, jaki przepis do nich zastosować, i tu różnice poprostu falowały. W poszczególnych stadjach Sejm, względnie komisja sejmowa stawały na odmiennych stanowiskach. Różnica polegała głównie na tem, że jeżeli chce się tego analfabetę wziąć w obronę przed skutkami zobowiązania wekslowego — to zobowiązanie jest ostre, surowe, naraża na bardzo ciężkie konsekwencje, — w takim razie przed jego podpisaniem należy zachować pewne środki ostrożności, trzeba zapewnić interwencję takiego czynnika, któryby pouczył o skutkach tego, co się robi, a więc przedewszystkiem rejenta. Z tego punktu widzenia uważano, że interwencja władz gminnych jest niewystarczająca i z tego punktu widzenia obstawano przy konieczności uwierzytelnienia rejentalnego.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#SWróblewski">Z drugiej atoli strony podnoszono, że jednak temu analfabecie trzeba otworzyć drogę do kredytu wekslowego, choćby ze względu na to, że bardzo dla niego pożądany jest kredyt w spółdzielniach, a dla spółdzielni najwygodniejszą formą kredytu i to kredytu, udzielanego na drobne kwoty 50, 100 zł, jest weksel. Podkreślano z dużym naciskiem, że we wschodnich zwłaszcza województwach, podróż do rejenta, to jest naprawdę podróż, to jest peregrynacja, to jest 50, 60 km. Zmuszać tego, który chce zaciągnąć drobną pożyczkę w sąsiedniej, bliskiej spółdzielni, do odbywania tak długiej podróży, to znaczy utrudniać mu ogromnie dostęp do tego kredytu wekslowego.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#SWróblewski">W ostatniem czytaniu w Sejmie ten drugi pogląd zwyciężył. Postanowiono raczej pofolgować w kierunku tych ostrożności, zwłaszcza podkreślono, że jednak przy nowej organizacji gminy, ten wójt gminy, ten naczelnik gminy daje pewną gwarancję, że jego udział przy akcie podpisywania weksla przez analfabetę będzie pewnym środkiem ostrożności. I przeszło to postanowienie, które Wysoki Senat widzi przed sobą w art. 75 projektu uchwalonego przez Sejm, mianowicie, że podpisy na wekslu osób niepiśmiennych lub niemogących pisać — to jest zwrot, który obejmuje wszystkie kategorje — mogą być położone przez inne osoby, których podpisy winny być uwierzytelnione przez notarjusza lub władzę gminną z odpowiednim dodatkiem.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#SWróblewski">W komisji Senatu rozpatrywano tę kwestję bardzo gruntownie. Po tych debatach, po tych rozważaniach większość doszła do przekonania, że brzmienie Sejmu czyni praktycznym potrzebom zadość, a nie naraża analfabetów na zbyt wielkie niebezpieczeństwo. W tym kierunku komisja żadnych zmian nie proponuje.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#SWróblewski">Z innych zmian, wprowadzonych przez Sejm, pragnę wspomnieć o trzech zmianach, mianowicie o zmianie, wprowadzonej w art. 43 i 44, następnie o zmianach, wprowadzonych w art. 91 i 92, odnoszących się do kwestji protestu. W art. 43 i 44 wprowadzono jedną drobną zmianę, mającą jednak pewien podkład, że tak powiem, społeczny i dlatego pozwolę sobie zwrócić na nią uwagę Wysokiej Izby. Mianowicie, jeżeli weksel nie będzie w terminie zapłacony, rozpoczyna się t. zw. zwrotne poszukiwanie, t. zn. ten posiadacz weksla, nie otrzymawszy pieniędzy tam, gdzie powinien był je dostać, zwraca się do swoich indosantów i pociąga ich do odpowiedzialności. Zazwyczaj dzieje się to dopiero po terminie płatności, ale są wypadki wyjątkowe, w których termin płatności jeszcze nie nadszedł, a pomimo to posiadacz tego weksla widzi już, że nie będzie miał z niego pożytku, gdyż nie będzie on w terminie zapłacony. Przypuśćmy, że po wystawieniu weksla ten dłużnik główny popadł w trudności płatnicze, np. prosi o postępowanie układowe lub też okazało się, że inny wierzyciel prowadził egzekucję z jego majątku i ta egzekucja okazała się bezskuteczna. Prawo wekslowe w tych przypadkach przewiduje regres przed płatnością, to znaczy ten posiadacz weksla, skoro stwierdzi, że istotnie po tym wekslu niewiele można się spodziewać, ma prawo przedsiębrać odpowiednie środki ostrożności, a więc ewentualnie założyć protest i potem żądać zapłaty przed terminem od indosanta i wystawcy.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#SWróblewski">Określenie tych przypadków konwencja pozostawiła prawu poszczególnych państw. W projekcie rządowym jako jeden z tych przypadków wymieniono udzielenie odroczenia wypłat. Jest to instytucja oparta na dekrecie z roku 1932, dość mało praktyczna, przeznaczona przedewszystkiem dla rolnictwa. Ten dekret, jeśli dobrze pamiętam, nosił tytuł „O zapobieganiu skutkom trudności płatniczych w rolnictwie”. Bardzo aktualny dziś on nie jest, dlatego, że potem przyszły przepisy idące dalej, przepisy o konwersji i uporządkowaniu długów rolniczych, ale jednak z tego dawnego dekretu pozostała instytucja odroczeń wypłat, i w projekcie rządowym było przewidziane, że jeśli główny dłużnik przed terminem płatności uzyska odroczenie wypłat, to w takim razie posiadacz weksla może się zwrócić do żyrantów, do wystawcy i od nich żądać zapłaty. Otóż ten przepis w Sejmie usunięto, to odroczenie wypłat jako podstawę do wcześniejszego poszukiwania zwrotnego wykreślono dla tego właśnie i z tej przyczyny, ażeby w tych przypadkach, kiedy chodzi o rolnika, który — powiedzmy — wyjątkowo zamiast korzystać z tych nowych korzystniejszych, dalej idących przepisów, poszedł na drogę tego starego stosunkowo przepisu z roku 1932, — nie narażać jego żyrantów przedterminowo na odpowiedzialność.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#SWróblewski">Co do protestu, te dwa przepisy, odnoszące się do art. 91 i — tu się pomyliłem — 94, idą w tym kierunku. Trafiają się dość często przypadki, że dłużnik, który ma płacić weksel, nie płaci go odrazu za zgłoszeniem się posiadacza weksla, tylko czeka, aż przejdzie do niego notarjusz celem protestu i wtedy dopiero temu notarjuszowi płaci. Zwłoka w tym wypadku, która może wynosić dwa do trzech dni, w niektórych przypadkach przedstawia dla dłużnika pewną wartość. Takie przypadki zdarzały się dość często i powstała kwestja, kto ma ponosić koszty tej czynności notarjusza. Nie są to koszty protestu, bo jeżeli była zapłata, to do protestu nie doszło, ale jednak są to pewne koszty, ustalone zresztą przepisami. W dawnem prawie kwestja ta była nierozwiązana. Na podstawie praktyki życiowej i na podstawie pewnej statystyki, to znaczy na podstawie spostrzeżenia, że po największej części ten dłużnik, który doprowadza do inkasa przez notarjusza, jest w zwłoce, więc on powinien ponosić te koszty, Sejm umieścił w art. 91 przepis, zawarty w ustępie 2: „W przypadku takiej zapłaty do rąk notarjusza połączone z nią koszty ponosi osoba, przeciw której protest miał być dokona ny”. Następnie w art. 94 dodano jeszcze ogromnie racjonalny przepis, odnoszący się do tego, żeby w archiwach notarjalnych, gdzie z natury rzeczy akta pęcznieją z dnia na dzień, jednak choć trochę balastu usunąć. Otóż notarjusz, między innemi, musi przechowywać u siebie także odpisy protestów. Chodzi o to, ponieważ tych protestów w poszczególnych kancelarjach notarjalnych w ciągu roku bywa bardzo dużo, żeby po pewnym czasie ten stos zupełnie bezużytecznych papierów można było poprostu wyrzucić. Otóż dodano w art. 94 przepis, że po upływie pewnego czasu, określonego przez Ministra Sprawiedliwości, te akty mogą być zniszczone, w określony, znowu przez rozporządzenie, sposób. To są najdonioślejsze zmiany, wprowadzone przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#SWróblewski">Proszę Panów! Na Komisji Prawniczej Senatu jako referent pozwoliłem sobie zgłosić kilka poprawek, których część została przez Komisję Prawniczą Senatu przyjęta i które obecnie chciałbym Wysokiemu Senatowi przedstawić i uzasadnić. Poprawki te, wyszczególnione w druku senackim nr 62 odnoszą się do art. 42, 43, 77, 78 i 109. Dwie z nich mają charakter merytoryczny, dotyczą treści, mianowicie poprawka odnosząca się do art. 43 i poprawka odnosząca się do art. 77.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#SWróblewski">O co chodzi w art. 43? Wspomniałem już przed chwilą, że w pewnych przypadkach posiadacz weksla może przed terminem płatności zwrócić się przeciw wystawcy, przeciw żyrantom i od nich żądać zapłaty, bo ten dłużnik, który we właściwym terminie miał zapłacić, okazał się niepewnym, niewypłacalnym. Otóż dla tego przypadku przewidziano w Genewie pewną modyfikację odpowiedzialności, mianowicie pozwolono państwom, biorącym udział w konwencji, zamieścić tam przepis tego rodzaju, że w przypadku zwrotnego poszukiwania przed terminem płatności sąd może udzielić zwrotnie zobowiązanemu odroczenia, które nie może w żadnym razie przekraczać terminu płatności weksla. Jaka tu jest myśl? Kupiec dostaje jako rymesę, jako zapłatę weksel i ten weksel jako pieniądz kupiecki puszcza dalej w świat ze swojem żyrem. Liczy się z tem, jeśli jest przezornym kupcem, że w terminie płatności ten weksel może nie będzie zapłacony, wróci do niego i trzeba będzie ten weksel zapłacić. Przezorny kupiec powinien się z tem liczyć, jakkolwiek muszę powiedzieć, że — o ile mi wiadomo — w buchalterji osobnej księgi weksli, które tylko w tej formie przeszły przez ręce kupca, to znaczy wpłynęły do niego jako zapłata i w tym samym charakterze zostały puszczone w dalszy obieg, bardzo często się nie prowadzi. Ale w przypadku, o którym mówię, to jest przed terminem płatności, sytuacja przedstawia się inaczej. Kupiec, który weksel puścił w dalszy obieg, liczył się z tem, że dokument może wrócić do niego w terminie, ale to przychodzi dwa czy trzy miesiące przed tym terminem, kiedy on na tę zapłatę nie jest przygotowany. W tego rodzaju wypadkach, uważam, że udzielenie mu przez sędziego odroczenia po zbadaniu okoliczności, aż do terminu płatności jako ostatecznego kresu, jest racjonalne, a ponieważ w Genewie pozwolono państwom tego rodzaju przepis do tego artykułu wprowadzić, więc wskutek tego proszę w imieniu komisji, aby Senat tę poprawkę przyjął.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#SWróblewski">W dyskusji podnoszono wprawdzie, że raz trzeba skończyć z faworyzowaniem dłużników, ale proszę Państwa, dobrze, uznaję zupełną rację tego stanowiska, tylko kiedy się równocześnie słyszy, że przepisy oddłużeniowe, przeznaczone dla rolnictwa, muszą być jednakże wykończone, rozszerzone, to uważam, że robić wyłom w tym przypadku, gdy na żyranta przed terminem płatności spada niespodziewanie odpowiedzialność, i tutaj do niego stosować te rygory prawa, nie byłoby rzeczą racjonalną. To jest pierwsza poprawka merytoryczna.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#SWróblewski">Druga poprawka odnosi się do art. 77 i ma już, powiedziałbym, podkład troszkę idealistyczny. Jest to przepis, odnoszący się do stosunków międzynarodowych. Mianowicie Komisja Prawnicza proponuje, ażeby w art. 77 skreślić ostatnie zdanie ust. 2. Muszę jednak tę sprawę trochę wyjaśnić dlatego, że prawo międzynarodowe jest prawem niesłychanie trudnem, skomplikowanem; tam, jak się zacznie te rzeczy badać, to co chwila człowiek ma uczucie, iż znajduje się w ślepej uliczce. Dlatego muszę starać się ten przepis tego artykułu wyjaśnić.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#SWróblewski">Art. 77 stawia zasadę, że kwestję, kto może zaciągać zobowiązanie, ocenia się według jego prawa ojczystego, to jest według prawa tego państwa, do którego jako obywatel należy. W ust. 2 mamy wyjątek od tej zasady. Ustęp ten postanawia, że jeżeli ktoś zaciągnie zobowiązanie zagranicą, nie w ojczyźnie, to wtedy choćby nie miał zdolności wekslowej według swego prawa ojczystego, to jednak będzie odpowiadał wekslowo, jeżeli był zdolny do zaciągnięcia zobowiązania według prawa tego kraju, gdzie weksel podpisał. Biorę przykład może niebardzo aktualny, bo co do terminu pełnoletności takich różnic właściwie niema, ale ten przykład najlepiej wyjaśni kwestję. Jest jeden kraj, który do pełnoletności wymaga 24 lat, drugi wymaga lat 21. I obywatel kraju, wymagającego tego wyższego wieku, a więc stawiającego za warunek pełnoletności osiągnięcie lat 24, znajduje się w tym drugim kraju i tam, powiedzmy, właścicielowi hotelu, właścicielowi pensjonatu, czy jakiemuś kupcowi, który mu coś sprzedał, został coś winien. On ma lat, powiedzmy, 22, to znaczy, według własnego prawa jest niepełnoletni, ale według prawa, obowiązującego tam, gdzie bawi i gdzie zaciągał zobowiązanie, jest pełnoletni. Oczywiście ten, kto wziął od niego weksel, ten hotelarz, czy ten właściciel pensjonatu, opiera się na swojem prawie, wychodzi z założenia, że człowiek, który ma 22 czy 23 lata, jest pełnoletni, przyjął weksel od niego w dobrej wierze i próbuje na podstawie tego weksla dochodzić swoich praw w obrębie Polski. No i co? Według tego, co dotąd przedstawiłem, według pierwszego zdania, zawartego w ust. 2 tego artykułu powiedziałoby się, że on nie miał zdolności wekslowej według własnego prawa, był jednak zdolny wekslowo według prawa tego kraju, gdzie zaciągnął zobowiązanie. Obrót, dobra wiara i uczciwość obrotu wymaga tego, żeby odpowiadał i żeby zobowiązanie uznane było za ważne. Jednak przy debacie nad tym punktem w Genewie egoizm narodowy odezwał się bardzo mocno i wskutek tego do tego artykułu wprowadzono zastrzeżenia, powiedziano mianowicie, że każde państwo musi tę ogólną zasadę przyjąć, ale może przekreślić ją w stosunku do swoich obywateli, mianowicie swoich obywateli może od tych konsekwencyj uczciwości międzynarodowej zdyspensować, może ich zwolnić i może powiedzieć, że co do innych Uznajemy tę zasadę, że kto w obcym kraju jako zdolny zaciągnął zobowiązanie, odpowiada za to zobowiązanie, chociażby według prawa ojczystego nie odpowiadał, jeśli jednak chodzi o naszych obywateli, ta zasada ich nie obowiązuje, i oni w Polsce żadnej odpowiedzialności nie będą ponosili. Otóż z tej rezerwy projekt rządowy skorzystał i przepis, zawarty w projekcie rządowym, został zaakceptowany przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#SWróblewski">Proszę Panów! W motywach Rządu i w uzasadnieniu ustnem powołano się na to, że ościenne państwa wszędzie co do swoich obywateli taką dyspensę wprowadziły. Rozumiano, że to jest pewnego rodzaju obrona obywateli własnych. Ja stanowisko Rządu zupełnie dobrze rozumiem. Rząd wychodzi z założenia, że jego kardynalnym obowiązkiem jest bronić własnych obywateli bez względu na to, czy oni w najwyższym stopniu na tę obronę zasługują, czy nie, bo na terenie międzynarodowym wobec obcych oni coute que coute powinni być wzięci w obronę. Otóż, proszę Państwa, większość Komisji Prawniczej Senatu tego stanowiska nie podzieliła.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#SWróblewski">Zapewne, jeśli chodzi o Rząd, to łatwo zrozumieć i dobrze jest, że Rząd ten swój obowiązek rozciąga, że go traktuje bardzo szeroko, ale przy kodyfikacji Senat na stanowisku tego bardzo ciasnego egoizmu narodowego, który każe bronić nawet tych, którzy z punktu widzenia etyki na obronę nie zasługują, stanąć nie mógł. Z tych przyczyn śmiem prosić Wysoki Senat o przyjęcie poprawki, polegającej na skreśleniu tego drugiego zdania, które właściwie przekreśla zasadę, wypowiedzianą w zdaniu poprzedniem.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#SWróblewski">To są dwie poprawki, mające charakter merytoryczny.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#SWróblewski">Na granicy poprawek redakcyjnych i poprawek merytorycznych stoi poprawka, proponowana do art. 78. Znów, niestety, to trudne i skomplikowane prawo międzynarodowe. Tam chodzi już nie o zdolność, tylko o formę tych różnych oświadczeń, które się wypisuje na wekslu. I tu obowiązuje stara, niemal że średniowieczna zasada locus regit actum, t. zn., że forma powinna odpowiadać prawom tego miejsca, gdzie się zaciąga zobowiązanie, gdzie się na wekslu kładzie podpis. Ale od tego wprowadzono wyjątek, wyjątek słuszny, który powiada, że „Zobowiązania wekslowe, — ustęp 3 — zaciągnięte zagranicą przez obywatela polskiego, są ważne w Polsce w stosunku do innego obywatela polskiego, jeżeli zostały zaciągnięte z zachowaniem formy, przewidzianej w prawie niniejszem”. Znowu ten — przepraszam za to wyrażenie, ubliżające do pewnego stopnia zawodowi prawniczemu — znowu ten żargon prawniczy, który dopiero trzeba wyjaśnić, ażeby stał się powszechnie zrozumiały. O jakież tu przypadki chodzi? Wyobraźmy więc sobie, że był taki czas we Francji, iż weksel był ważny tylko wtedy, kiedy na nim była wzmianka o walucie, to znaczy musiała w nim być klauzula: wartość w gotówce, wartość w towarach i t. p. Jeżeli tego dodatku na wekslu nie było, weksel taki nie był ważny. Wyobraźmy sobie, że gdzieś istnieje jeszcze taki stan prawny. Polak jest zagranicą, spotyka się tam z innym Polakiem, a że znajduje się w trudnościach finansowych, bierze od swego kompatrjoty pożyczkę i powiada: Ja ci za to wystawię weksel. Wystawia mu weksel, a ponieważ obaj pamiętają o prawie polskiem i wiedzą, że prawo polskie nie wymaga tego dodatku o walucie, więc na tym wekslu nie umieszczają tego dodatku. Stempel to jest rzecz zbyteczna, on na ważność weksla nie wpływa, więc go też nie umieszczają, uważając, że weksel jest mimo to ważny. Wracają obaj do Polski i ten, który udzielił kredytu, żąda potem zapłaty, a jego przeciwnik powiada: Przepraszam, zobowiązanie było zaciągnięte we Francji, ja także ten weksel we Francji podpisałem, wedle prawa francuskiego trzeba było tam umieścić wzmiankę o walucie, bez wzmianki weksel jest nieważny, ja za weksel nie odpowiadam. Otóż, Proszę Panów, w tym przypadku wychodzi się z tego założenia, że obywatel polski prawo polskie niejako wszędzie nosi ze sobą, że on rządzi się tem prawem i jeżeli zgodnie z tem prawem zaciągnął zobowiązanie, to odpowiada. To jest w porządku. To też co do meritum tej reguły nie mam żadnych wątpliwości i nie miała ich Komisja Prawnicza. Chodzi tylko o samą stylizację. Artykuł ten jest wystylizowany w ten sposób, że możnaby stąd wnosić, że w tych stosunkach między Polakami zagranicą musi być obserwowane prawo polskie, a zastosowanie się do tej formy, która jest wymagana w prawie obcem, nie wystarcza. Ażeby usunąć te wątpliwości — a pojawiły się te wątpliwości w obrębie komisji, poszczególni prawnicy senatorowie, należący do komisji, inaczej to interpretowali, jedni mówili: owszem zobowiązanie, zaciągnięte z zachowaniem prawa francuskiego, jest w porządku choćby, powiedzmy, prawu polskiemu nie odpowiadało, drudzy mówili: nie, bezwarunkowo prawo polskie inter polonos musi być zachowane, — otóż ażeby te wątpliwości usunąć, Komisja Prawnicza proponuje dodać słowa: „także wówczas” w ustępie 3, w wierszu 3, po słowach „innego obywatela polskiego”. Wtedy sens będzie taki, że zobowiązanie, zaciągnięte przez Polaka zagranicą, jest niewątpliwie w porządku, jeśli on był w zgodzie z tem prawem, które obowiązywało w miejscu podpisu, ale między Polakami wystarczy także zachowanie formy, przewidzianej przez prawo polskie.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#SWróblewski">Dwie ostatnie poprawki są z sobą najściślej złączone i mają raczej charakter tylko redakcyjny. W art. 42 projektu mamy zwrot taki, że każdy dłużnik, jeśli do niego wierzyciel nie przyjdzie w terminie, może złożyć sumę wekslową do depozytu właściwej władzy.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#SWróblewski">Co to jest „właściwa władza?” Gdy dłużnik się o to spyta, wtedy musi przewertować całą ustawę i dopiero w artykule 109 znajdzie odpowiedź. Mianowicie tam znajdzie odpowiedź taką, iż „władzą właściwą” w rozumieniu art. 42 jest sąd miejsca płatności weksla”. Otóż dlaczego w art. 42 nie powiada się wprost wyraźnie, że tę sumę można złożyć do depozytu sądowego? Najpierw dlatego, że w tekście francuskim konwencji jest zwrot: l'autorite competente. Ale nie ulega wątpliwości i co do tego nie było między członkami komisji i między komisją a Rządem różnicy zdań, że jeśli się w konwencji mówi o właściwej władzy — autorite competente, to znaczy, że pozostawia się oznaczenie tej władzy prawu tego państwa, które będzie ten przepis wprowadzało w życie. Dlaczego Rząd nie umieścił jednak tu tego przepisu? Rząd wychodził z tego założenia, że wszystkie kwestję, dotyczące złożenia pewnej sumy do depozytu, to są sprawy a part, związane raczej z postępowaniem sądowem, które w tekście ustawy nie powinny być regulowane. Ten argument byłby niewątpliwie przekonywający, gdyby nie to, że w tekście prawa wekslowego w art. 97 i 98 mówi się już o tem, że w czasie postępowania amortyzacyjnego dłużnik może sumę wekslową złożyć do depozytu sądowego miejsca płatności weksla. Otóż, proszę Wysokiego Senatu, jeżeli w tych dwóch artykułach nie mówi się o władzy właściwej i nie odsyła się do jakiegoś dalszego przepisu, tylko mówi się wprost o sądzie w miejscu płatności, to brak podstaw, żeby nie zrobić tego w art. 42, tylko zastąpić to wyraźne wskazanie sądu odsyłaczem, który w praktyce dla kogoś, co będzie chciał z tego przepisu skorzystać, może stanowić trudność. Konsekwencją przyjęcia tej poprawki byłoby skreślenie artykułu 109.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#SWróblewski">Proszę zatem Wysoki Senat, żeby raczył prawo wekslowe przyjąć w brzmieniu, przyjętem przez Sejm z poprawkami, wyszczególnionemi w druku nr 62.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Do projektu ustawy — Prawo wekslowe mamy poprawki Komisji Prawniczej, zawarte w druku nr 62.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Poprawka do art. 42 oraz wniosek o skreślenie art. 109 i zmiana numeracji art. 110 111 i 112 na art. 109, 110 i 111 mają charakter czysto redakcyjny i są z sobą ściśle związane, więc jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, poddam je pod głosowanie łącznie. Sprzeciwu nie słyszę, poddaję je pod głosowanie łącznie. Kto jest za przyjęciem tych poprawek, zechce wstać. Stoi większość, poprawki zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#Marszałek">Do art. 43 jest wniosek komisji o dodanie nowego ustępu 2. Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi większość, poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#Marszałek">Do art. 77 jest wniosek o skreślenie w ustępie 2 ostatniego zdania. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi większość, poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#Marszałek">Do art. 78 jest wniosek o dodanie wyrazów: „także wówczas”. Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi większość, poprawka przeszła.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#Marszałek">Z kolei poddaję pod głosowanie cały projekt prawa wekslowego wraz z uchwalonemi poprawkami. Kto jest za przyjęciem tego projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość, stwierdzam, że projekt ustawy został uchwalony.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy — Prawo czekowe (druki senackie nr 31 i 63).</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca senator Jeszke.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#SJeszke">Wysoki Senacie! Powody, które skłoniły Rząd do przedłożenia projektu niniejszego, są te same, które działały przy zgłoszeniu projektu nowelizacji prawa wekslowego. Jak wiadomo, weksel, jako środek kredytowy w Polsce, jest bardzo rozpowszechniony, podczas gdy czek nie znalazł dotychczas w przybliżeniu takiego zastosowania jak w państwach na zachodzie, szczególnie w Anglji, mimo, że właśnie w stosunkach polskich w interesie naszego życia gospodarczego stosowanie czeku jest nadzwyczaj pożądane i nowela zmierza do zachęcenia ludności do posługiwania się czekiem. Jeżeli weźmiemy elementarną definicję czeku i weksla, która brzmi, że weksel wystawia ten, kto potrzebuje pieniędzy, a czek wystawia ten, kto pieniądze ma, to zrozumiemy, dlaczego dziś mamy większy obieg weksli aniżeli czeków.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#SJeszke">Jest w dotychczasowej ustawie czekowej pewien przepis, który może zaczął wywoływać pewien niepokój w stosunku do czeków. Zdawano sobie sprawę z tego, że pożytek ze stosowania czeków w naszym ustroju pieniężnym wtenczas da należyte skutki, jeżeli będzie stosowany na szeroką skalę i powszechnie. Dlatego zależy nam na tem, aby w Polsce, gdzie czek dopiero zdobywa sobie prawo obywatelstwa, unikać wszystkich tych objawów, któreby mogły przyczynić się do zwyrodnienia tej instytucji prawnej. I otóż jedna z najistotniejszych poprawek, które znajdujemy w noweli, napewno w tym kierunku okaże się skuteczną. Chodzi o tak zwane czeki postdatowane i o sankcje karne na wypadek nieposiadania pokrycia czeku. Istotą czeku jest to, że jest płatny za okazaniem — tak mówi dotychczasowe prawo — i tę cechę charakterystyczną czeku zachowuje oczywiście zgodnie z ustawodawstwem na całym świecie także i obecna nowela. Okazało się w naszem życiu, że zaczęło, jak wspomniałem, iść drogą zwyrodnienia czeku, który jest przecież środkiem zapłat, zaczęto z czeku robić środek cyrkulacyjny, środek kredytowy i to w formie postdatowania czeku. Ponieważ czek jest zasadniczo płatny za okazaniem, a więc z momentem wręczenia czeku, wystawca czeku powinien się liczyć z tem, że tego samego względnie następnego dnia zgłosi się ów trasat w banku i zażąda zapłaty, a ponieważ częstokroć zachodzą wypadki, że wystawca czeku chciałby dopiero zapłacić za ten już dziś dany czek w późniejszym terminie, i ponieważ czek nie znosi żadnego terminu płatności, zaczęto się posługiwać — zresztą nietylko u nas, bo tak jest i wszędzie — tak zwanem postdatowaniem czeku: a więc dziś daję czek z datą 1 lipca, w tej nadziei, że czek dopiero 1 lipca będzie przedstawiony w banku do zapłaty. Dotychczasowe przepisy czekowe opiewały, że czek postdatowany może być przedstawiony do zapłaty najwcześniej z momentem daty wystawienia, a więc w cytowanym przykładzie dnia 1 lipca. Otóż tu powstało poważne niebezpieczeństwo, że czek przestaje być środkiem zapłaty i staje się środkiem kredytowym. Sankcje karne zagrażają wysokiemi karami i grzywnami — tak w poprzedniej ustawie, jak i w noweli, gdy zajdzie fakt nieposiadania pokrycia czekowego; w dotychczasowem prawie brzmiały one w ten sposób, że kto nie miał u trasata potrzebnego funduszu do rozporządzenia lub jeżeli po wystawieniu czeku rozporządził pokryciem, odpowiada wobec posiadacza za wszelką szkodę i oprócz tego ulega karze, chyba, że wystawca czeku miał uzasadnioną podstawę do liczenia na pełne pokrycie w chwili wystawienia, a zabrakło pokrycia z przyczyn od niego niezależnych. Ten przepis karny w połączeniu z przepisami o czekach postdatowanych wywołał niezależnie od tych powodów, które nas przedewszystkiem zmuszały do nowelizacji przepisów, konieczność ratyfikowania konwencji międzynarodowej o prawie czekowem z dnia 19 marca 1930 r. Otóż w tych dwóch dziedzinach nowela wnosi radykalne zmiany, mianowicie art. 28 wprowadza przepis, iż czek postdatowany jest mimo tego postdatowania płatny za okazaniem. Jeśli dziś daję czek z datą wystawienia 1 lipca, to mimo to — w myśl nowej ustawy — mogę ten czek przedstawić do zapłacenia dziś lub jutro, postdatowanie czeku nie powoduje jego nieważności, ale powoduje jego zapłatę lub prawo do żądania zapłaty w dniu okazania. Jest to przepis, który napewno położy kres zwyrodnieniu instytucji czeku w Polsce — tem więcej, że, jak się mówi, na każdym czeku istnieje żyro prokuratora. I otóż przepis karny wobec tego art. 61, który zaostrza przepis dawniejszego art. 51, szczególnie przez to, że wyklucza tę możność ekskluzowania się wystawcy, podczas gdy dotychczas wystawca czeku miał możność udowodnienia, że, wystawiając czek, miał uzasadnioną podstawę liczenia na pełne pokrycie w chwili płatności czeku, co, jak wykazuje praktyka, prowadziło do uniewinniania prawie we wszystkich sprawach karnych, wszczętych na podstawie tego artykułu, gdyż niełatwo jest udowodnić wystawcy czeku, nieposiadającego pokrycia, że miał uzasadnioną podstawę do spodziewania się, że w tym dniu pokrycie nie wpłynie, wystarczyło bowiem, żeby wystawca podał świadka, któryby oświadczył, że w tym dniu zobowiązał się wpłacić naprzykład 5 tysięcy złotych na konto danego wystawcy. W ten sposób ten przepis prawny stał się iluzoryczny, czyli, że z tego powodu niebezpieczeństwo wystawiania czeków bez pokrycia stawało się nietylko groźne dla posiadaczy czeków, ale że równocześnie groziło to całej instytucji czeku.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#SJeszke">Największem niebezpieczeństwem czeku, jako takiego, jest właśnie ten punkt — kwestja wystawienia czeku bez pokrycia. Dlatego obecnie art. 61 postanawia, że: „Kto wystawia czek, nie mając u trasata potrzebnego funduszu do rozporządzenia, lub po wystawieniu czeku rozporządza pokryciem, jeżeli skutkiem tego zapłata czeku nie nastąpiła, podlega karze więzienia do 2 lat i grzywny lub karze aresztu do 2 lat i grzywny. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze aresztu do 3 miesięcy lub grzywny do 5 tysięcy złotych”. Jedynie to jedno złagodzenie zostało wprowadzone: o ile „działa nieumyślnie”. To jest radykalna zmiana art. 51.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#SJeszke">Zmiana ta w ocenie pewnych sfer gospodarczych, tak samo, jak ostre rygory art. 28, oceniana była jako zbyt daleko idąca, ale ostatecznie rzeczoznawcy w tej sprawie wezwani oświadczyli, że z dwojga złego, to znaczy wobec obawy zwyrodnienia czeku i wobec obawy, że rygory karne są zbyt ostre, należy wybrać mniejsze zło i pozostać przy tych rygorystycznych przepisach prawnych.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#SJeszke">W poprzednim referacie na temat prawa wekslowego, którego analogje z prawem czekowem — jak ogólnie wiadomo — są wielkie i niektóre przepisy prawa czekowego automatycznie dostosowują się do prawa wekslowego do tego stopnia, że naprzykład część tych poprawek, które przed chwilą przyjęliśmy, automatycznie trzeba będzie przyjąć do prawa czekowego, bo chodzi o uzgodnienie pewnych formalnych przepisów, kwestja podpisów analfabetów, jak wspominał pan profesor Wróblewski, odgrywała bardzo poważną rolę. Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa w prawie czekowem, ponieważ weksel jako środek kredytowy nawet w okolicach, gdzie jest wielki procent analfabetów, jest ogólnie stosowanym środkiem kredytu, a czek tych funkcyj w tych warunkach gospodarczych zupełnie nie odgrywa. Dlatego słusznie domagali się szczególnie znawcy stosunków na wsi ułatwienia podpisów i oświadczeń na wekslu, nie domagali się zaś słusznie ustępstw w dziedzinie prawa czekowego. Dlatego w prawie czekowem niema wogóle przepisu analogicznego do przepisu w prawie wekslowem o oświadczeniu woli przez analfabetów, czyli, że zamiast przepisów szczególnych kwestję tę reguluje prawo powszechne. Nie można oczywiście wykluczać, jak naprzykład ustawodawstwo niemieckie to czyni, możności składania w Polsce podpisów na czekach przez analfabetów. Jakkolwiek byłyby to wypadki zupełnie wyjątkowe, jednakowoż zachodzić mogą nie w tej formie, że analfabeta będzie wystawiał czeki, lecz że będzie w tej sytuacji zmuszony naprzykład do indosowania otrzymanego czeku. Analfabeta może otrzymać czek celem dalszego zrealizowania. I tu obowiązują przepisy prawa o zobowiązaniach w art. 112 i 113. A więc utrudniona forma, o której mówił pan profesor Wróblewski, poszukiwania zwrotu przeciw indosantowi czeku nie jest uzależniona tak, jak przy wekslu, od dokonania protestu. Protest wekslowy musi nastąpić, jako nieodzowny warunek regresu do indosanta. Prawo czekowe przewiduje inny jeszcze sposób zagwarantowania tego regresu. Mianowicie, o ile przedstawiony czek w banku nie ma pokrycia, wtenczas bank ma wystawić na czeku poświadczenie, że pokrycia brak i to wystarczy do zachowania regresu przeciw indosantowi. Tymczasem istnieją, jak Panowie zauważyli, dość obszerne przepisy o proteście czekowym. W dotychczasowem prawie przepisy te były ujęte krótko; było powiedziane, że do protestu stosują się analogicznie przepisy o proteście wekslowym. I na komisji była obszerna dyskusja na ten temat, czy protest czeku zostawić, czy nie. Bezwzględnie trzeba go zostawić. Dlaczego? Jakkolwiek to poświadczenie w banku, że pokrycia niema, wystarcza do poszukiwania zwrotnego od indosanta, to jednakże życie praktyczne wykazało, że czasami banki odmawiają takiego poświadczenia, a odmawiają takiego poświadczenia ze względu na dobro swojego klijenta. To stwierdzenie braku pokrycia powoduje ten regres cywilny, a przedewszystkiem regres karny tego art. 61. I sam z praktyki znam takie wypadki, że bank odmówił. Bank argumentuje tak: może poczekamy jeszcze 5 godzin, a wystawca wpłaci pokrycie. Otóż te przepisy o proteście są niezbędne dla utrzymania zaufania do czeku i dla skutecznego przeprowadzenia sankcyj tak cywilnych jak i karnych, od których stosowania, jak już wspomniałem, zależy zaufanie, jakiem czek darzyć się u nas będzie. Aczkolwiek protest czeku należy i należeć będzie w przyszłości do zupełnie wyjątkowych tylko faktów, to znaczy, że tylko wtenczas będzie stosowany, o ile bank odmówi tego poświadczenia, to jednakowoż brak takiego przepisu byłby niczem nieuzasadniony, a raczej byłaby to luka. Dlatego te przepisy, jakkolwiek obszerne co do artykułów, mało znaczące w życiu praktycznem, są jednak nieodzowne w systemie naszego prawa czekowego.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#SJeszke">Wspomnę jeszcze o tem, co się łączy z poprawkami drobnemi, które wnoszę; podczas gdy protest wekslowy może być dokonywany i przez notarjuszy i przez urzędy pocztowe, a protest pocztowy mimo sprzeciwów przeciwko niemu, jakie ujawniły się w komisji sejmowej, został utrzymany dlatego, że nie wszędzie są notarjusze, a przy rozpowszechnieniu weksli na wsi, w małych miasteczkach musi być organ protestacyjny na miejscu, to przy proteście czekowym ta potrzeba nie zachodzi, dlatego że protest czeku, jak już wspomniałem, może być dokonany tylko w miejscu, gdzie mieści się bank uprawniony jako bankier w myśl ustawy czekowej i banki mieszczą się oczywiście w miastach większych, gdzie notarjusz napewno się znajduje. Po drugie, protest czeku, o ile chodzi o stosowanie sankcyj karnych, jest instrumentem bardzo poważnym i bogatym w skutki. Otóż od stwierdzenia właściwego, czy pokrycie jest, czy nie, zależy postępowanie karne w myśl art. 61 i dlatego słusznie podkreślano, że nie należy pozostawiać stwierdzenia tak istotnego faktu organowi pocztowemu, ale do stwierdzenia tego faktu musi być potrzebny fachowiec, notarjusz. A ponadto, aczkolwiek niema dotychczas przepisu co do godzin protestowania czeków, to z istoty rzeczy wynika, że protest powinien być dokonany w godzinach bankowych, że istotnie ten organ protestacyjny — notarjusz powinien dotrzeć do banku, do dyrektora banku, by stwierdzić autentycznie, czy pokrycie jest, czy nie, podczas gdy poczta może tylko formalnie w godzinach pozabankowych stwierdzić, że niema pokrycia. Otóż ze względu na powagę i skutki braku pokrycia czeku wyeliminowanie protestu pocztowego jest konieczne.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#SJeszke">Z dalszych istotnych zagadnień, które reguluje nowela, chciałbym wspomnieć jeszcze o art. 54, który określa jasno, kto może być trasatem, kto może być tą instytucją, na którą wolno wystawić czek. Ponieważ od chwili wydania poprzedniego prawa czekowego doczekaliśmy się ustawy bankowej z 1928 r., dlatego zgodnie z tą ustawą art. 54 powiada, że wyraz „bankier” oznacza państwowe i samorządowe zakłady kredytowe i kasy oszczędności oraz przedsiębiorstwa bankowe z wyjątkiem kantorów wymiany i zakładów zastawniczych. Projekt rządowy przewidywał specjalny przepis, dotyczący opłat stemplowych od czeków, i Sejm ten proponowany art. 88 skreślił, i skreślił go słusznie. Wspomnę, w jakim wypadku opłata stemplowa miałaby być na nowo uregulowana. Mówiłem o tem, że czek postdatowany, w dawniejszem prawie wypłacany najwcześniej w dniu daty wystawienia, dziś po wejściu w życie nowej ustawy bezwzględnie płatny za okazaniem, nie korzystał z przywileju ustawy o opłatach stemplowych i podlegał opłacie stemplowej. To był jeden z tych rygorów natury stemplowej, który przez opodatkowanie czeków postdatowanych starał się obrót czekami postdatowanemi hamować. Dlatego w zmienionych warunkach nowelizacja przepisu, mówiącego o opłacie stemplowej od czeku postdatowanego, jest konieczna, ale słusznie Sejm stanął na stanowisku, że w ustawie czekowej jak wogóle w żadnych specjalnych ustawach nie należy normować tych dziedzin prawa, które mają swe specjalne ustawodawstwo. Niech to będzie nowela do ustawy o opłatach stemplowych, a elegantia iuris wymaga, ażeby prawa czekowego nie obarczać przepisami, które bezpośrednio do tego prawa nie należą.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#SJeszke">Wspomniałem już poprzednio, że poprawki, które przyjęto do prawa wekslowego, o ile dotyczą przepisów czekowych, winny być automatycznie przyjęte do prawa czekowego. I w tej dziedzinie proponuję zmianę art. 62 w tym sensie, że ostatnie zdanie ust. 2 skreśla się analogicznie do tego, co zrobiliśmy przed chwilą w prawie wekslowem, i w art. 64 proszę o przyjęcie tych słów: „także wówczas” — jest to redakcyjna poprawka, ale dająca dopiero jasny sens. Oprócz tego w art. 70, 71, 73, 74, 75 i 77 proszę o zastąpienie wyrazów: „organ sporządzający protest” słowem: „notarjusz”. To były przepisy wzięte żywcem z prawa wekslowego, a ponieważ, jak wspomniałem, w prawie wekslowem są dwa organa protestacyjne: notarjusz i poczta i ponieważ pocztę przy prawie czekowem wyeliminowano, niesłusznie pozostawiono to określenie, któreby mogło wprowadzać w błąd; należy używać określenia tego jednego organu protestacyjnego, jakim jest notarjusz.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#SJeszke">W imieniu komisji proszę o przyjęcie projektu w brzmieniu uchwalonem przez Sejm z poprawkami, wyszczególnionemi w druku senackim nr 63.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania. Do projektu prawa czekowego zostały zgłoszone poprawki, wyszczególnione w druku senackim nr 63. Pierwsza poprawka dotyczy skreślenia w art. 62 w ustępie 2 ostatniego zdania. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi większość, poprawka została uchwalona.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#Marszałek">Do art. 64 jest wniosek o dodanie w ust. 3 po wyrazach: „innego obywatela polskiego” wyrazów: „także wówczas”. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi większość, poprawka została uchwalona.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#Marszałek">Pozostałe poprawki do art. 70, 71, 73, 74, 75 i 77 mają charakter redakcyjny i dotyczą zmiany wyrazów: „organ sporządzający protest” na „notarjusz”. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, poddam wszystkie te poprawki pod głosowanie łącznie. Nie słyszę sprzeciwu, poddaję pod głosowanie łącznie. Kto jest za temi poprawkami, zechce wstać. Stoi większość, poprawki zostały uchwalone.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#Marszałek">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem projektu wraz z uchwalonemi poprawkami, zechce wstać. Stoi większość, projekt ustawy został uchwalony.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy o odstąpieniu gminie m. st. Warszawy gruntów państwowych na cele rozbudowy miasta (druk sejmowy nr 108 i druk senacki nr. 61).</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Rostworowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#SRostworowski">Wysoka Izbo! Artykuł 51 Konstytucji postanawia, że zbycie majątku państwowego ponad szacunkową wartość zł 100.000 wymaga drogi ustawodawczej. W tym projekcie ustawy, który mam zaszczyt referować, chodzi o dwa objekty państwowe, z których każdy swoją wartością szacunkową przekracza 100.000 zł i dlatego Rząd występuje do Izb ustawodawczych z projektem zatwierdzenia w drodze ustawodawczej tej tranzakcji.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#SRostworowski">Chodzi o to, że z gruntów państwowych odstępuje się gminie m. st. Warszawy dwie parcele, dwa tereny, jeden położony w Mokotowie o przestrzeni 16.764 nr i drugi na Żoliborzu, większy, o przestrzeni 18.357 nr, przytem za cenę ulgową, o 50% niższą od oszacowanej przez komisję.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#SRostworowski">Z punktu widzenia prawnego projekt ten opiera się na dekrecie P. Prezydenta Rzeczypospolitej o rozbudowie miast i cała procedura została wykonana ściśle w myśl tego dekretu, to znaczy zostało przez specjalną komisję uznane, że te grunty państwowe nie są dla Państwa niezbędne, i wreszcie został przeprowadzony szacunek tych terenów.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#SRostworowski">Tego rodzaju analogicznych ustaw, jak ta, którą dzisiaj Panowie mają przed sobą, uchwaliliśmy w poprzedniej kadencji szereg, dlatego, że tego wymaga rozbudowa miasta i że to się opiera na tym tytule ustawowym, o którym wspomniałem. Jednakże obecny projekt wywołał w Komisji Budżetowej niespodzianie bardzo obszerną i bardzo ożywioną dyskusję. Dlaczego? Dlatego, że grunty państwowe, które mają być zbyte na warunkach ulgowych i za które należność ma być przekazana Ministerstwu Skarbu na specjalny rachunek terenowy, który znamy z preliminarza budżetowego — na fundusz budowlany, są właściwie terenami, należącemi do wojska. One weszły do ogólnej puli gruntów państwowych, ale ponieważ pochodzą z dawnego pasa fortecznego, który w swoim czasie otaczał Warszawę, są właściwie sensu stricto własnością wojska. A ponieważ komisja, a jak już wiemy z debat naszych, i cała Wysoka Izba jest wobec sytuacji międzynarodowej niesłychanie czujna i niesłychanie wrażliwa na to, by majątek, będący własnością wojska, nie był uszczuplony, pan senator Dąbkowski, nasz kolega z Komisji Budżetowej, wypowiedział opinję, że właściwie tą drogą via ustawodawstwo o rozbudowie miast majątek wojskowy stopniowo maleje, należność za zbywane grunty nie przechodzi na specjalną własność wojska, ale ginie w ogólnej puli, ogólnym worku, którym jest Ministerstwo Skarbu, i że tego właściwie w obecnej sytuacji, w jakiej się Państwo znajduje, nie powinniśmy dłużej tolerować; był nawet zdania, żeby wobec tego projektu ustawy nie uchwalać. Otóż wywiązała się, jak wspomniałem, żywa dyskusja, która jednak doprowadziła do wniosku, że musimy uchwalić ten projekt, skorośmy już uchwalili preliminarz budżetowy, dlatego, że w preliminarzu budżetowym już w części 8 — Ministerstwo Skarbu, w dziale 13 w dochodach preliminowano 700.000 zł na specjalny rachunek terenowy rozbudowy miast. Podstawą prawną tego funduszu jest uchwała Rady Ministrów z dnia 28 marca 1933 r., która upoważniła Ministra Skarbu do otwarcia specjalnego rachunku, opartego na wpływach ze sprzedaży i dzierżawy terenów państwowych na cele budowlano - mieszkaniowe. Ponieważ zatem jest już wielkie ustawodawstwo o rozbudowie miast, które nie może być uchwałą Komisji Budżetowej zmienione, ponieważ już ta sama komisja zaproponowała Wysokiej Izbie uchwalenie tego preliminarza, musimy być konsekwentni i ten projekt uchwalić. Natomiast komisja jednomyślnie chciała dać wyraz temu, że w opinji s. Dąbkowskiego jest tendencja, z którą się komisja całkowicie solidaryzuje, i dlatego w imieniu komisji, prosząc Wysoką Izbę o uchwalenie projektu ustawy z druku nr 108, proszę o uchwalenie rezolucji, któraby tej tendencji dała wyraz. Sądzę, proszę Panów, że tej rezolucji nie spotka los pozostawienia jej bez następstw, że sytuacja, w której się znajdujemy, pozwala nam mieć nadzieję, że Rząd do tej rezolucji ustosunkuje się tak, jak tego w przekonaniu komisji wymaga chwila dzisiejsza i że nasza rezolucja w ten sposób będzie krokiem, dającym inicjatywę do znowelizowania ustawy o rozbudowie miast w tej myśli, żeby sumy uzyskane ze sprzedaży terenów wojskowych szły na specjalne konto, które jest specjalnie w art. 6 ustawy skarbowej uprzywilejowane, to znaczy na rezerwę zaopatrzenia.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#SRostworowski">Rezolucja, którą mam zaszczyt przedstawić Panom do uchwalenia, brzmi: „Senat wzywa Rząd, aby spowodował taką zmianę obowiązujących ustaw, aby wszystkie wpływy ze sprzedaży gruntów, będących w administracji wojska, były zarachowywane na cele rezerwy zaopatrzenia wojska, oraz by cena sprzedaży tych gruntów odpowiadała ich wartości handlowej”.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem zreferowanego projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość, projekt został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#Marszałek">Będziemy głosować nad rezolucją. Kto jest za przyjęciem rezolucji, zechce wstać. Stoi większość, rezolucja również została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 4 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy o uregulowaniu stanu prawnego niektórych gruntów, wywłaszczonych na cele obrony Państwa (druk sejmowy nr 104 i druk senacki nr 53).</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Terlikowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#STerlikowski">Wysoki Senacie! W ostatnich latach przed wojną rząd rosyjski na terenie obecnie objętym przez okręgi korpusu Nr 3 i 9, w celach strategicznych wszczął postępowanie wywłaszczeniowe w stosunku do szeregu objektów. W stosunku do niektórych z tych objektów, postępowanie wywłaszczeniowe wskutek działań wojennych nie zostało zakończone i wobec tego stan prawny tych gruntów nie został dotychczas uregulowany.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#STerlikowski">Po powstaniu Państwa Polskiego ustawodawstwo polskie w dwóch aktach uregulowało stan prawny wywłaszczonych już definitywnie objektów, mianowicie dekretem Naczelnika Państwa z dn. 17 lutego 1919 r. i rozporządzeniem P. Prezydenta z dn. 24 września 1934 r. Tem niemniej okazało się w praktyce, że ustawy te nie mają zastosowania do gruntów, co do których postępowanie wywłaszczeniowe nie zostało definitywnie załatwione przez rząd rosyjski, a wobec tego stan prawny tych gruntów pozostał nadal w zawieszeniu. Równocześnie nastąpiła zmiana sytuacji szeregu tych gruntów, gdyż przestały być niezbędne dla celów obrony Państwa i stały się zupełnie dla władz wojskowych zbędne. Z tych względów Ministerstwo Spraw Wojskowych, z jednej strony dążąc do uregulowania stanu prawnego tego obszaru gruntów, a z drugiej strony dążąc do tego, by w interesie ludności grunty niepotrzebne na potrzebę obrony Państwa zostały dotychczasowym właścicielom zwrócone, wniosło projekt ustawy o uregulowaniu stanu prawnego niektórych gruntów wywłaszczonych na cele obrony Państwa.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#STerlikowski">Projekt ustawy dzieli te grunty na dwie kategorje: grunty potrzebne na cele obronne Państwa i niepotrzebne. Co do drugiej kategorji ustawa upoważnia Ministerstwo Spraw Wojskowych do zwrotu tych gruntów za pośrednictwem właściwego wojewody dotychczasowym właścicielom i do wypłacenia im, po odpowiedniem ustaleniu, pewnego odszkodowania za użytkowanie przez Państwo.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#STerlikowski">Równocześnie co do pierwszej kategorji gruntów, niezbędnych dla celów obrony Państwa, Minister Spraw Wojskowych za pośrednictwem właściwego wojewody dokończy postępowanie wywłaszczeniowe; przeprowadzi się oszacowanie, o ile takowe nie zostało przez rząd rosyjski przeprowadzone, i odpowiednią różnicę pomiędzy zaliczką, wypłaconą przez rząd rosyjski, a wartością gruntu Skarb Państwa wypłaci. Ustawa ta stanowi kompromis pomiędzy trzema interesami: interesem obrony Państwa, interesem fiskalnym Skarbu Państwa i interesem ekonomicznym dotychczasowych właścicieli gruntów wywłaszczonych.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#STerlikowski">Ustawa została przez Sejm przyjęta w brzmieniu rządowem bez żadnych poprawek, Komisja Prawnicza Senatu po rozważeniu tego projektu ustawy również żadnych poprawek nie wnosi, wobec tego w imieniu komisji stawiam wniosek, aby Wysoki Senat raczył uchwalić projekt ustawy w brzmieniu sejmowem bez żadnych zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Kto z Panów jest za przyjęciem zreferowanego projektu ustawy, zechce wstać. Większość, projekt został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#Marszałek">Przechodzimy do następnego 5 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy o odznaczeniach cudzoziemskich (druk sejmowy nr 144 i druk senacki nr 54).</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Beczkowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#SBeczkowicz">Wysoka Izbo! Potrzeba uregulowania sprawy odznaczeń cudzoziemskich stała się niezbędną i pilną po wygaśnięciu Konstytucji z r. 1921, art. 96 bowiem starej Konstytucji, regulujący tę sprawę, nie posiada odpowiednika w ustawie konstytucyjnej z r. 1935. Stąd wynika konieczność ustawy specjalnej, którą też wniósł Rząd i którą przyjął Sejm z drobnemi zmianami.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#SBeczkowicz">Komisja Prawnicza Senatu rozważała ustawę o odznaczeniach cudzoziemskich w dniu 25 b. m. i w imieniu komisji mam zaszczyt przedłożyć Wysokiej Izbie niniejsze sprawozdanie.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#SBeczkowicz">Komisja nie miała żadnej wątpliwości, że jest rzeczą niezbędną kontrola cudzoziemskich odznaczeń, nadawanych polskim obywatelom. Wszak odznaczenia te są w istocie rzeczy najczęściej nagrodą, powiedzmy inaczej — dowodem uznania za pracę, za usługi, wyświadczone obcemu państwu. Jest rzeczą bardzo możliwą, że w pewnych warunkach politycznych odznaczenia cudzoziemskie, szczególnie gdy nadawane są masowo, mogą być szkodliwe dla własnego państwa.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#SBeczkowicz">Jak reguluje tę sprawę projektowana ustawa? Art. 1 brzmi: „Obywatelowi Rzeczypospolitej nie wolno przyjmować bez zezwolenia Prezydenta Rzeczypospolitej żadnych odznaczeń cudzoziemskich”. Bardzo podobnie brzmiał art. 96 Konstytucji w ust. 2, gdzie było powiedziane: „Obywatelowi Rzeczypospolitej nie wolno przyjmować bez zezwolenia Prezydenta Rzeczypospolitej tytułów ani orderów cudzoziemskich”. Ustawa obecnie uchwalona używa terminu ogólniejszego „odznaczenia”, zamiast dawnego: „tytuły i ordery”. Praktyka bowiem okazała, że trzeba objąć ustawą nietylko ordery, krzyże, medale i inne odznaczenia, nadawane przez Głowę Państwa lub w imieniu Głowy Państwa, lecz również i tak zwane „zaszczytne wyróżnienia”, jako to: odznaki honorowe Czerwonego Krzyża i inne podobne.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#SBeczkowicz">Naturalnie, te różne rodzaje odznaczeń będą sprecyzowane i znajdzie to miejsce w rozporządzeniu wykonawczem trybem przewidzianym ustawą. W ustawie tej o tem niema mowy. W rozporządzeniu również będą wskazane procedura wyjednywania pozwoleń i inne szczegóły. Nie zastanawiając się nad temi szczegółami, nadmienię tylko, że praktycznie załatwia się sprawy orderowe w ten sposób, że na zasadzie istniejących między rządami porozumień, najczęściej ustnych, choć są i na piśmie, następuje zawsze uprzednio uzgodnienie co do mającego nastąpić odznaczenia i już tylko potem następuje zwyczajna formalność wyjednywania zgody Głowy Państwa na przyjęcie odznaczenia przez obywatela polskiego.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#SBeczkowicz">Może powstać pytanie: czy istniały lub istnieją w tej dziedzinie jakiekolwiek inne przepisy, poza artykułem 96 Konstytucji z 1921 roku? Istnieją, tylko nie załatwiają ani w części sprawy, o której mowa. Jest więc przepis specjalny, zawarty w art. 13 ustawy o organizacji konsulatów, traktujący o uzależnieniu od zgody Ministra Spraw Zagranicznych przyjmowania przez personel konsularny tytułów honorowych i jakichkolwiek wyróżnień od rządów państw obcych. Przepis ten bazował się na art. 96 Konstytucji z 1921 roku i obecnie stracił swoje źródło prawne. Należy dodać, że przepis ten obejmuje bardzo ograniczoną grupę obywateli.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#SBeczkowicz">Drugi przepis, to dekret Prezydenta Rzeczypospolitej i oparte na nim rozporządzenia wykonawcze z dnia 15 listopada 1935 r., mówiące o odznakach i mundurach. Przepisy te, o ile chodzi o odznaki cudzoziemskie, dotyczą jedynie używania odznak i stanowią, że osoby, posiadające już odznaki cudzoziemskie, są zwolnione od wyjednywania u władz administracyjnych pozwoleń na ich noszenie. Wyjątek tylko jest zrobiony na niekorzyść odznaczeń b. państw zaborczych, ponieważ władze administracyjne mają polecenie nie udzielać pozwolenia na noszenie tych odznaczeń. Obywatel polski w razie zwrócenia się do Prezydenta Rzeczypospolitej o udzielenie pozwolenia na noszenie odznaczenia b. państw zaborczych, tego zezwolenia nie otrzyma.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#SBeczkowicz">Trzecim i ostatnim przepisem, odnoszącym się do zagadnienia omawianego, jest artykuł 26 prawa o wykroczeniach (Dz. U. R. P. z 15.VII. Nr 60 z 1932 r.), stanowiący o karze aresztu lub grzywny do 1.000 zł za noszenie odznaki, do której się nie ma prawa. Prawo na posiadanie odznaczenia cudzoziemskiego będzie miało swoje źródło w ustawie, która jest obecnie rozpatrywania przez Wysoką Izbę. Tyle o art. 1.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#SBeczkowicz">Przechodzę obecnie do omówienia art. 2. Art. 2 mówi: „Obywatele Rzeczypospolitej, którzy przed wejściem w życie ustawy niniejszej otrzymali odznaczenia cudzoziemskie, a nie uzyskali zezwolenia Prezydenta Rzeczypospolitej na ich przyjęcie, zachowują prawo do tych odznaczeń, jeżeli zezwolenie takie uzyskają do dnia 1 lipca 1937 r”.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#SBeczkowicz">Bliższego omówienia to nie wymaga; dotyczy ten artykuł tych wszystkich, którzy otrzymali odznaczenia cudzoziemskie w okresie vacuum prawnego, to jest od 24 kwietnia 1935 r. do dnia wejścia w życie ustawy niniejszej. Mają zatem zainteresowani czas do 1 lipca 1937 r. dla wyjednania zezwoleń na przyjęcie tych odznaczeń od Prezydenta Rzeczypospolitej. Pierwotny projekt rządowy został zmieniony przez Sejm w tym sensie, że Sejm określił ściśle termin na dzień 1 lipca, a w projekcie rządowym termin ściśle określony nie był.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#SBeczkowicz">Nie wymagają komentarzy również artykuły 3 i 4, które w druku sejmowym mają omyłkę: napisane jest słowo: „paragraf” zamiast „artykuł”. Art. 3 brzmi: „Wykonanie ustawy niniejszej porucza się Ministrowi Spraw Zagranicznych w porozumieniu z zainteresowanymi ministrami”. Art. 4: „Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem ogłoszenia”. Art. 4 w brzmieniu sejmowem różni się od brzmienia projektu rządowego, jest krótszy i nie ustala terminu miesięcznego dla wejścia w życie ustawy, co przewidywał projekt rządowy.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#SBeczkowicz">Nadmienię jeszcze w końcu, że ustawa nie zawiera żadnych sankcyj karnych, bowiem postanowienia art. 26 prawa o wykroczeniach, o których wspomniałem, całkowicie wystarczają.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#SBeczkowicz">Komisja Prawnicza, mając na uwadze wyłuszczone argumenty i rozważania, wnosi o uchwalenie przez Wysoką Izbę ustawy o odznaczeniach cudzoziemskich w brzmieniu sejmowej bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem zreferowanego projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Projekt ustawy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 6 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Administracyjnej o projekcie ustawy o przedłużeniu okresu urzędowania tymczasowych organów ustrojowych gminy m. st. Warszawy (druk sejmowy nr 110 i druk senacki nr 57).</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Dąbkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#SDąbkowski">Wysoki Senacie! Ustawa samorządowa m. Warszawy, nadana miastu w r. 1919 przez Naczelnika Państwa, wzorowana była na wzorach państw zaborczych i niezupełnie odpowiadała potrzebom stolicy. Zagadnienia to wymaga oddawna rozstrzygnięcia, co znalazło swój częściowy wyraz w pracy Komisji dla Usprawnienia Administracji Publicznej przy Prezesie Rady Ministrów, która już w r. 1932 opracowała projekt ustawy samorządu stolicy, który jednak nie został zrealizowany całkowicie.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#SDąbkowski">Praktyka życia codziennego wymagała jednak, ażeby ustawę o samorządzie m. Warszawy przystosować do potrzeb życia, co znalazło swój częściowy wyraz w ustawie o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego m. Warszawy, ogłoszonej dnia 23 marca 1933 r. w Dzienniku Ustaw Nr 35. Rząd, doceniając jednak czynnik społeczny w samorządzie stolicy, traktował tę ustawę tylko jako prowizorjum i przewidywał okres jej trwania do dnia 31 marca b. r. Obecnie za 4 dni ustawa ta wygasa i stajemy przed dwiema alternatywami: albo dopuścić do wygaśnięcia ustawy, a tem samem powrócić do dawnej ustawy już nierealnej, przeprowadzić wybory do rady gminnej, wprowadzić nowy samorząd na to, ażeby po kilku miesiącach, czy po roku z chwilą, gdy nowa ustawa o samorządzie terytorjalnym wejdzie w życie, znów to zmieniać, powodując chaos i zamieszanie w pracy stolicy, której samorząd coraz lepiej działa i coraz lepiej pracuje, albo przedłużyć okres obowiązywania ustawy z dnia 24 września 1934 r., jak projektuje Rząd, do dnia 1 października 1937 r. Czasokres Wydaje się dość długi, bo półtoraroczny, jednak zważywszy, że projekt ustawy o województwie warszawskiem jeszcze do tej pory nie wszedł pod obrady Izb, zważywszy, że po przedyskutowaniu tego projektu w kadencji jesiennej Rząd będzie musiał mieć czas na wydanie szeregu rozporządzeń dla wprowadzenia ustawy w życie, i zważywszy, że samorząd będzie musiał się do tego przystosować — czasokres ten nie jest długi i życie wymaga, ażeby był utrzymany.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#SDąbkowski">Ustawa była rozpatrywana w Sejmie dnia 20 b. m., a na Komisji Administracyjnej Senatu 25 tegoż miesiąca i została przyjęta bez zmian. Wobec tego wnoszę: Wysoka Izba uchwalić raczy projekt ustawy o przedłużeniu okresu urzędowania tymczasowych organów ustrojowych gminy m. st. Warszawy do dnia 1 października 1937 r. według projektu rządowego bez zmiany.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem zreferowanego projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość, projekt ustawy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#Marszałek">Przechodzimy do punktu 7 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Administracyjnej o projekcie ustawy o zmianie dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 listopada 1935 r. o specjalnym podatku od wynagrodzeń, wypłacanych z funduszów publicznych (druki senackie nr 51 i 58).</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Decykiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#SDecykiewicz">Projekt ustawy, który w imieniu Komisji Administracyjnej mam zaszczyt przedstawić Wysokiej Izbie do uchwalenia, wyszedł z inicjatywy poselskiej, mianowicie opiera się na wniosku p. Kroebla, jednakże podstawę do tej inicjatywy dał Rząd. Mianowicie w rządowym projekcie ustawy o uposażeniach w samorządzie zawarte jest postanowienie, że Skarb Państwa z chwilą wejścia w życie tej ustawy zwalnia pracowników samorządowych od specjalnego podatku od uposażeń, wprowadzonego dekretem z dnia 14 listopada 1935 r. i równocześnie te uposażenia zostają obniżone o kwotę tego podatku. Zatem Skarb Państwa rezygnuje ze specjalnego podatku od uposażeń pracowników samorządowych na korzyść samorządów, które obniżają uposażenia płacone swoim pracownikom o kwotę tego podatku. W uzasadnieniu projektu rządowego jest powiedziane, że Skarb Państwa ponosi wskutek tego stratę, która wynosi 13.500.000 zł; ale z tej straty Skarbu Państwa korzyści odnoszą nie pracownicy samorządowi, lecz tylko związki samorządowe; zwłaszcza miasta, zatrudniające wielką ilość pracowników, odniosą z tego korzyść.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#SDecykiewicz">Zwolnienie samorządów od specjalnego podatku i równocześnie obniżenie uposażeń pracowników samorządowych. było pomyślane przez Rząd jako częściowa kompensata samorządów za zniesienie pewnych źródeł dochodowych, zarządzone dekretami wydanemi na podstawie pełnomocnictw, które Sejm i Senat uchwaliły jesienią zeszłego roku.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#SDecykiewicz">Jednakże rządowy projekt ustawy o uposażeniach w samorządzie nie doczekał się załatwienia w sesji bieżącej i skutkiem tego samorządy, które już od jesieni poniosły te straty, ponoszą dalsze straty, ponieważ nie dostają tych dochodów, które są przewidziane w rządowym projekcie o uposażeniu pracowników samorządowych. Wniosek posła Kroebla zmierzał do tego, żeby ulgi dla samorządów częściowo wprowadzić już teraz od 1 kwietnia 1936 r. Sejm przyjął wniosek posła Kroebla i zmienił go pod względem redakcyjnym, a oprócz tego dokonał pewnej zmiany merytorycznej dosyć ważnej. Mianowicie według projektu rządowego i według wniosku p. Kroebla te ulgi miały się odnosić tylko do związków samorządowych, do ich przedsiębiorstw i zakładów. Natomiast Sejm uchwalił rozszerzyć te ulgi także na Związek Rewizyjny Samorządu Terytorjalnego, na komunalne kasy oszczędności i banki komunalne. Skutek jest taki, że na podstawie projektu ustawy, uchwalonego przez Sejm, Skarb Państwa prócz tych 13.500.000 zł, o których wspomniałem poprzednio, poniesie jeszcze dalszy ubytek z powodu tego specjalnego podatku, który przypada na pracowników Związku Rewizyjnego Samorządu Terytorjalnego, komunalnych kas oszczędności i banków komunalnych.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#SDecykiewicz">Na posiedzeniu Komisji Administracyjnej Rząd oświadczył przez usta swego reprezentanta, że przeciw rozszerzeniu tego przywileju na wymienione instytucje nie podnosi żadnych zarzutów. Komisja uznała to postanowienie również za celowe. Tak więc ze stanowiska merytorycznego sprawa nie przedstawia żadnych wątpliwości.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#SDecykiewicz">Muszę jednak zaznaczyć, że projekt ustawy, uchwalony przez Sejm, zawiera pewne usterki natury redakcyjnej. Mam tu na myśli stylizację: „Należności z tytułu specjalnego podatku wpływają do kas związków samorządowych, związków międzykomunalnych bądź innych instytucyj i banków samorządowych”. Otóż liczba mnoga, która jest tutaj użyta, jest nie na miejscu, ponieważ nie jest oznaczone, do której kasy, do którego związku samorządowego ta potrącona kwota wpływa. Prócz tego nie jest powiedziane, na jaki cel ta kwota wpływa. Prawidłowo należało powiedzieć, że kwoty, potrącone tytułem specjalnego podatku, wpływają do kasy związku samorządowego, bądź zakładu tego związku, który uskutecznia wypłatę uposażenia, a to na zasilenie bieżących dochodów związku samorządowego, bądź zakładu.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#SDecykiewicz">Druga usterka jest w związku z tem, że art. 7 ust. 2 dekretu z dnia 14 listopada 1935 r. zawiera postanowienie, które głosi, że kwoty potrącone z tytułu specjalnego podatku wpłacać należy do właściwego urzędu skarbowego, dalej podany jest tam termin tej wpłaty i sposób jej dokonania. Oczywiście wobec tego, że zwalnia się samorząd od specjalnego podatku, to postanowienie już nie obowiązuje samorządów, a wobec tego w projekcie ustawy należało postanowienie to w związku z podatkiem dla samorządów wyraźnie uchylić.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#SDecykiewicz">Są to poważne usterki redakcyjne. Jednakże Komisja Administracyjna liczyła się z tem, że dokonanie zmiany projektu ustawy, uchwalonego przez Sejm, byłoby niecelowe wobec krótkości czasu, który dzieli nas od końca sesji parlamentarnej. Zresztą dekret z 14 listopada 1935 r. jest przepisem czasowym, który przestaje obowiązywać z końcem roku przyszłego, niema zatem obawy, ażeby te niedociągnięcia redakcyjne mogły spowodować jakąś niewłaściwą wykładnię tego postanowienia. Dlatego Komisja Administracyjna postanowiła pominąć te usterki. Zgodnie z tem stanowiskiem Komisji Administracyjnej proszę Wysoką Izbę o uchwalenie projektu ustawy w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Senator Śliwiński ma głos w sprawie zapytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#SŚliwiński">Wobec niezbyt jasnego brzmienia zaprojektowanego art. 9 w nowej redakcji, zapytuję Pana Referenta, jak należy rozumieć drugą część tego artykułu. Czy podatek specjalny, wynikający z art. 2 punkt 3 wpływa do kas związków samorządowych i tych instytucyj, które w punkcie 3 są wymienione, ale na rzecz tychże związków i instytucyj, czy też ta sprawa może być interpretowana inaczej?</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#SDecykiewicz">Jak już miałem zaszczyt zaznaczyć, należało właściwie tę rzecz wyjaśnić w ustawie, to też proponowałem na posiedzeniu Komisji Administracyjnej takie brzmienie tego ustępu, że należności z podatku wpływają do kasy związku samorządowego bądź zakładu, który wpłatę uposażenia uskutecznia, na zasilenie bieżących dochodów tego związku samorządowego bądź zakładu. Komisja Administracyjna była zdania, że tej poprawki nie należy wprowadzać. Ale wobec wątpliwości, którą pan senator Śliwiński był łaskaw zaznaczyć, mówiłem o tej sprawie wczoraj z panem Ministrem Grodyńskim. Pan Minister Grodyński był łaskaw upoważnić mnie do oświadczenia Wysokiej Izbie, że Rząd interpretuje ten przepis ustawy w ten sposób, że kwoty potrącone tytułem specjalnego podatku nietylko wpływają do kas związku samorządowego lub zakładu, ale także stają się własnością związku. Wobec tego ta rzecz nie przedstawia żadnej niejasności.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#SŚliwiński">A więc w tem rozumieniu będziemy głosowali.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem tylko co referowanego projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość, stwierdzam, że projekt ustawy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 8 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Administracyjnej o projekcie ustawy o uchyleniu ustawy z dnia 11 marca 1850 r. (Zb. U. P. str. 199), dotyczącej zobowiązania gmin, do odszkodowania straty, powstałej przy zbiegowiskach publicznych (druki senackie nr 34 i 59).</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca senator Głowacki.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#SGłowacki">Wysoka Izbo! Przedłożenie obejmuje projekt ustawy o uchyleniu ustawy z dnia 11 marca 1850, dotyczącej zobowiązania gmin do odszkodowania straty, powstałej przy zbiegowiskach publicznych; przyczynia się on, choć tylko w drobnym stopniu, do unifikacji stosunków prawnych. Wspomniana pruska ustawa obowiązuje do obecnej chwili tylko na terenie zachodniej Polski, a więc na terenie województw pomorskiego, poznańskiego i śląskiego i miała ona swoje uzasadnienie. Władze gminne były dawniej odpowiedzialne za spokój i bezpieczeństwo publiczne na terenie gminy; do ich obowiązków należało zapobiegać rozruchom i zbiegowiskom publicznym wszelkiemi środkami, jakiemi rozporządzały. Było to uzasadnione ówczesnemi warunkami, ponieważ władze gmin wówczas miały do dyspozycji własne organa bezpieczeństwa, własną policję. Prawny stan rzeczy z czasem jednakże zmienił się zasadniczo. Władza policyjna przeszła bez wyjątku na władze państwowe, na władze administracyjne I instancji, mianowicie w większych miastach na starostów grodzkich, w powiatach na starostów powiatowych. W takim stanie rzeczy zarządy gmin już nie posiadają żadnego prawa ingerencji w sprawy utrzymania bezpieczeństwa i porządku publicznego, nie rozporządzają już żadnemi środkami do stłumienia zbiegowisk publicznych. To też słusznie związki samorządowe wymienionych trzech województw zachodniej Polski domagają się od szeregu lat uchylenia pruskiej ustawy z r. 1850. Na podstawie tej ustawy gminy są przecież odpowiedzialne za wszelkie szkody, a mianowicie za uszkodzenia mienia, za skaleczenie osób, za szkody powstałe w obrębie danej gminy wskutek zbiegowisk publicznych, skupienia się ludzi, jawnych gwałtów, czy też nawet wskutek zarządzeń władz, wydanych w celu rozproszenia zbiegowisk. Z tego tytułu wielka odpowiedzialność ciąży na gminach, a samo odszkodowanie sięgać może nieraz kilkuset tysięcy złotych, zależnie od rozmiarów zbiegowisk i zachowania się jednostek, biorących w nich udział. Ostatnio w Poznaniu, w Gostyninie były rozruchy i za szkody te odpowiadałaby gmina. Konsekwencje prawne z obowiązków ciążących na gminach często są wprost nieograniczone. Zdarzało się, wiem to z praktyki, że sądy nakładały na gminy obowiązek płacenia uciążliwych rent z powodu uszkodzenia ciała, względnie wypadków śmiertelnych, zaszłych z okazji zbiegowisk publicznych.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#SGłowacki">Dopóki władze gminne posiadały własne organa bezpieczeństwa, własną policję, ustalenie rozmiarów szkód bezpośrednio po wypadku nie natrafiało na większe trudności; stwierdzeń tych dokonywały natychmiast czynniki danej gminy. Mimo to zachodziły przypadki, w których uprawnieni do odszkodowania wykazywali tendencję do wyolbrzymienia swych pretensyj w dochodzeniu szkody.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#SGłowacki">Po odebraniu gminom władzy policyjnej, ustalenie szkód stało się znacznie trudniejsze; gminy opierać się mogą bowiem tylko na pośrednich przez władze policyjne poczynionych stwierdzeniach faktów, względnie na zeznaniach wątpliwych często świadków. O powstałych szkodach, wynikłych ze zbiegowisk publicznych, obecnie nieraz gminy dowiadują się dopiero ex post wskutek doniesienia zainteresowanego lub w inny sposób, a to uniemożliwia zazwyczaj ustalenie rzeczywistego stanu zajścia i rozmiaru szkody.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#SGłowacki">Jeżeli się stan prawny zmienił, jest słusznem i sprawiedliwem, ażeby obowiązek, nałożony na gminy wymienioną ustawą z roku 1850, uchylić. Przez to społeczeństwo zachodniej Polski będzie wprawdzie poszkodowane, straci bowiem prawo do regresu wobec gmin, lecz uchylenie odpowiedzialności gmin za szkody znajduje swe całkowite uzasadnienie w zmienionych warunkach prawnych.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#SGłowacki">Ponieważ jednakże szkody, spowodowane przez zbiegowiska publiczne, mogą być dotkliwe i wielkie, a poszkodowany obywatel z reguły nie ponosi żadnej winy, przeto Wydaje mi się wskazanem, a nawet koniecznem, by Rząd wziął to pod rozwagę i sprawę uregulował jednolitą ustawą, któraby przewidziała odpowiedzialność Skarbu Państwa za tego rodzaju szkody. Jest to usprawiedliwione ze względu na to, że odpowiedzialność za spokój i bezpieczeństwo publiczne obecnie ponoszą już tylko władze państwowe.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#SGłowacki">Ubocznie zaznaczam, że cytowana ustawa pruska z 1850 r. nawet na obszarze Rzeszy Niemieckiej zasadniczo również już nie obowiązuje — rząd niemiecki zmienił ją zasadniczo w r. 1920, względnie 1924, nakładając obowiązek odszkodowania już nie na gminy, lecz na poszczególne kraje.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#SGłowacki">Przedłożony projekt uchylenia cytowanej ustawy z r. 1850 nie nasuwa wątpliwości.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#SGłowacki">Komisja Administracyjna Senatu, rozpatrując projekt ustawy w dniu 25 marca, wypowiedziała się jednogłośnie za przyjęciem projektu bez zmian. Wobec tego wnoszę: Wysoki Senat uchwalić raczy projekt ustawy w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm bez zmian (druk senacki nr 34).</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem referowanej ustawy, zechce wstać. Stoi większość, projekt ustawy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#Marszałek">Przechodzimy do punktu 9 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy o przejęciu przez Skarb Państwa niektórych zobowiązań finansowych miasta Gdyni (druk sejmowy nr 113 i druk senacki nr 60).</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Bisping.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#SBisping">Wysoka Izbo! Przedłożona przez Rząd ustawa o przejęciu niektórych zobowiązań miasta Gdyni na rzecz Skarbu Państwa ma na celu oddłużenie miasta Gdyni nadmiernie zadłużonego z powodu konieczności dokonywania wielkich wydatków inwestycyjnych, połączonych z niezmiernie szybkiem tempem rozwoju portu i miasta.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#SBisping">Ogólne zadłużenie miasta Gdyni według stanu na dzień 1 lutego 1936 r. przedstawia się następująco: 1) Skarb Państwa — 1.403.000 zł. 2) Bank Gospodarstwa Krajowego — 29.126.000 zł, 3) Schweizerische Bankgesellschaft — 6.125.000 zł, 4) Bank Zachodni — 500.000 zł, 5) Banki Komunalne i K. K. O. — 1.658.000 zł, 6) Pozostałe drobne długi — 3.356.000 zł, razem — 42.168.000 zł.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#SBisping">Obsługa tych długów wyniosła w roku 1934/35 - 5.513.000 zł, w roku 1935/36 - 4.206.000 zł i na rok 1936/37 preliminowana była w sumie 4.155.148 zł; tymczasem dochody wyniosły w roku 1934/35 - 4.143.000 zł, w roku 1935/36 - 2.471.000 zł, a preliminowana suma dochodów w roku 1936/37 wynosi 3.847.000 zł. Jak z powyższego widać, dochody zupełnie nie wystarczały i nie wystarczają, by pokryć choćby tylko obsługę długów. Ponieważ Skarb Państwa większość powyższych długów gwarantował, konsekwentnie musi obecnie część ich przejąć, by umożliwić miastu Gdyni wywiązywanie się z reszty zadłużenia.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#SBisping">Z ogólnej sumy zadłużenia 42.168.000 zł ustawa projektuje przejęcie przez Skarb Państwa 35.751.000 zł. Na sumę powyższą składają się następujące długi: Bank Gospodarstwa Krajowego — 29.126.000 zł, Schweizerische Bankgesellschaft — 6.125.000 zł i Bank Zachodni — 500.000 zł, razem 35.751.000 zł. Z tego 29.943.000 zł gwarantowane są przez Rząd, zaś 5.808.000 zł nie są gwarantowane przez Rząd. Obsługa powyższej sumy wyniesie w najbliższych pięciu latach dla Skarbu Państwa około 3 miljony złotych rocznie i stanowi mniej niż to, coby musiało wpłacić miasto Gdynia, dzięki odpadnięciu dodatkowych kosztów. Oprocentowanie powyższych trzech pożyczek wynosi w Banku Gospodarstwa Krajowego: przy pożyczkach obligacyjnych, których jest na sumę 17.800.000 zł, — 6%, krótkoterminowych i wekslowych na 7.100.000 zł — 8,1/2%, budowlanych na 2.380.000 zł — 3,3/4%, Funduszu Pracy na 250.000 zł — 2% oraz rzemieślniczej na 18.000 zł — 7%. W Schweizerische Bankgesellschaft oprocentowanie jest 8% (spłata rozłożona na 5 lat). Bank Zachodni — stopa 7% — jest to kredyt wekslowy, który w obecnym roku budżetowym państwowym 1936/37 będzie spłacony.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#SBisping">Po przejęciu przez Skarb Państwa powyższych długów, ciążyć będą na mieście Gdyni długi w sumie 6.417.000 zł, których obsługa wynosić będzie obecnie 640.000 zł rocznie z tem, że suma ta stopniowo będzie się zmniejszać i dojdzie do 200.000 zł.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#SBisping">Za powyższe 42.000.000 zł zostały następujące roboty i inwestycje wykonane: 1) ulic 42 kilometry, z tego 50% kostki i asfaltu, 30% poligonu, 20% umocnionych nawierzchni na ogólną sumę 13.000.000 zł, licząc w tem koszt wykupów gruntów prywatnych pod ulice; 2) wodociągów wykonano 100 kilometrów ciągu. Ujęto narazie głównie centrum miasta. Zrobiono zasadnicze roboty na zapotrzebowanie wody dla 250 do 300 tysięcy mieszkańców. Woda pochodzi ze studni artezyjskich i nie wymaga filtrowania. Kanalizacja — częściowo wykonano w śródmieściu ciągu około 40 kilometrów. Na powyższe roboty, łącznie na wodociągi i kanalizację wydano około 13,5 miljona zł. 3) Elektryfikacja. Prąd pobierany jest z Gródka i Rudek. Przeprowadzona została w mieście rozdzielnia i sieć, które obsługują specjalny obszar uprawnienia rządowego z 15 km. zaplecza, licząc w promieniu od centrum miasta. Na roboty elektryfikacyjne wydano sumę 5,4 miljona. 4) Budowle miejskie oraz użyteczności publicznej. Wykonano szereg budynków administracyjnych, specjalną kolonję rybacką i szereg innych budowli, pozatem wybudowano budynki dla straży ogniowej, wykupiono ziemię pod place, urządzono bulwary. Koszta te wyniosły sumę około 6 miljonów złotych. 5) Szkoły. Wybudowano szereg gmachów szkolnych szkół powszechnych, które są niewystarczające, gdyż na ogólną liczbę 9.000 dzieci tylko 8.000 może uczęszczać i to na 3 zmiany, a średnia na izbę szkolną wynosi zamiast 40 dzieci — 90. Wydano na ten cel sumę 1,8 miljonów złotych. 6) Pomiary i plany kosztowały 1,3 miljonów złotych. 7) Zdrowie publiczne i bezpieczeństwo. Wydatkowano 800 tysięcy złotych, przyczem nadmienić trzeba, iż całe wybrzeże nie posiada normalnego szpitala, pomimo iż dzięki portowi grozi stale niebezpieczeństwo zawleczenia chorób zaraźliwych. Kontrolę wykonania powyższych inwestycyj i robót przeprowadziła: Najwyższa Izba Kontroli, Ministerstwa Skarbu oraz Spraw Wewnętrznych, obecnie zaś przeprowadza również Samorządowy Związek Rewizyjny. Dotychczas Gdynia nie miała planu finansowego i planu urbanistycznego, dopiero w r. 1935 opracowano ogólny plan zabudowania miasta oraz sporządzono szkic pięcioletniego programu rozbudowy miasta, które to projekty zostaną w najbliższym czasie przesłane do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych celem ich zatwierdzenia. Życzliwe ustosunkowanie się Rządu do powyższych planów będzie miało duże znaczenie dla realnej i zdrowej rozbudowy miasta. Miasto Gdynia liczy obecnie 83.000 mieszkańców o obszarze 6.500 ha, przyczem w r. 1935 przyłączono do Gdyni 3.400 ha (Cisowa, Orłowo oraz obszary leśne państwowe) o ludności 18.000 osób, przeważnie robotniczej. Ludność Gdyni, biorąc pod uwagę naturalny rozwój portu, winna w ciągu lat 25 wzrosnąć od 250 do 300 tysięcy mieszkańców.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#SBisping">Jak wielkie jest zainteresowanie się Gdynią, świadczyć może kilka cyfr, ilustrujących ceny placów i wzrastanie tych cen, a mianowicie: w centrum miasta za jeden metr kwadratowy w roku 1934 płacono od 20 do 55 zł, w 1935 r. od 40 do 87 zł, na Kamiennej Górze w 1934 r. od 8 do 17 zł, w 1935 r. od 16 do 40 zł, w Orłowie w 1934 r. od 6 do 20 zł, w 1935 r. od 12 do 30 zł, w Małym Kacku od 3 do 8 zł bez zmiany, w Cisowej w 1934 r. od 60 gr do 1 zł 50 gr, w 1935 r. od 1 zł do 3 zł.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#SBisping">Sprawa mieszkaniowa w Gdyni jest specjalnie zaogniona. Daje się odczuwać stały brak lokali mieszkalnych, naprzykład cena trzypokojowego mieszkania w centrum miasta waha się od 150 do 190 zł miesięcznie. W rozpaczliwej sytuacji znajduje się mieszkalnictwo robotnicze. Dowodem tego jest, że około 70% ludności robotniczej musi mieszkać w jednoizbowych starych barakach, gdzie często cała rodzina mieści się w jednej izbie o powierzchni 6 do 10 mtr kw. Koniecznem jest więc, by w przedstawionym do zatwierdzenia władzom nadzorczym planie 5-letnim specjalnie troskliwie potraktowaną została ta kwestja przez Rząd, tem bardziej, że w sąsiednim Gdańsku sprawa mieszkań robotniczych jest rozwiązana pozytywnie. Do przeprowadzenia powyższego ważnem jest, by miasto było w możności dostarczyć odpowiednich terenów pod budownictwo, z drugiej strony zaś, by kontyngenty kredytów na budownictwo indywidualne domków urzędniczych i robotniczych udzielane były w szerszym niż dotychczas zakresie.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#SBisping">Wartość majątku m. Gdyni, obliczona na 1 kwietnia 1934 r., wynosi: nieruchomości miejskie — 8.551.000 zł, ruchomości — 794.000 zł, aktywa przedsiębiorstw komunalnych, jak kanalizacja, wodociągi i zakład elektryczny — 17.202.000 zł, materjały i zapasy — 265.000 zł, lokaty długoterminowe — 3.300.000 zł. Razem — 30.112.000 zł.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#SBisping">Przedstawiony przeze mnie stan i rozwój m. Gdyni, dokonany w tak krótkim stosunkowo czasie, daje chlubne świadectwa połączonym wysiłkom władz państwowych i samorządowych oraz ludności m. Gdyni.</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#SBisping">Wnoszę: Wysoki Senat raczy uchwalić przedstawiony projekt ustawy w brzmieniu, przyjętem przez Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WicemarszałekMakowski">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto ż Panów Senatorów jest za przyjęciem projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość, ustawa została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#WicemarszałekMakowski">Przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Administracyjnej o projekcie ustawy o uboju zwierząt gospodarskich w rzeźniach (druki senackie nr 36 i 52).</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma sprawozdawca s. Dobaczewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#SDobaczewski">Wysoka Izbo! Ustawa, której projekt pp. senatorowie mają przed sobą, traktuje o uboju zwierząt gospodarskich w rzeźniach. Zdawałoby się, że sprawa ta może obchodzić tylko fachowców i tych, którzy bezpośrednio mają styczność z działalnością w rzeźniach. A jednak tak nie jest. Projekt ustawy wywołał nieproporcjonalnie do swej wagi olbrzymią dyskusję, tak w prasie całego kraju, jak i w Izbie sejmowej. Wytworzyła się atmosfera podniecenia i rozgorączkowania. Darują mi więc Panie i Panowie, że nie będę szeroko rozwodził się, a postaram się przedstawić i podkreślić tylko najistotniejsze cechy całego zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#SDobaczewski">Ustawa ma niewątpliwie charakter wybitnie gospodarczy, jakkolwiek źródłem jej była idea humanitarna, a w szerokiej opinji publicznej nabrała niezdrowego posmaku walki między ludnością chrześcijańską a żydowską.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#SDobaczewski">Dlaczego zagadnienie to nabrało takiej ostrości u nas? Wszak ubój rytualny istnieje i w innych krajach Europy. Tak, ale ograniczony jest do istotnych potrzeb ludności. I tak, Paryż bije rytualnie około 4%, Belgrad 2%, Tallin 4%, Stokholm 2%, a w Polsce, jeżeli wyłączymy miasta województw zachodnich, gdzie procent ten jest zbliżony do procentu w Europie zachodniej, ubój rytualny wynosi 100%, albo blisko 100%, bez względu na procent ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#SDobaczewski">Więc stan faktyczny w obecnej chwili jest taki, że ludność chrześcijańska w Polsce jest zmuszona siłą faktu do spożywania mięsa, bitego według rytuału religji żydowskiej, a ten sposób bicia nie odpowiada poglądom humanitarnym społeczeństwa, wychowanego w kulturze europejskiej i chrześcijańskiej, a tak samo nie odpowiada wymogom nowoczesnej higjeny, bo chociażby sposób sprawdzania ostrości noża przed użyciem, jak i badanie wnętrzności zabitej sztuki nie należą do zbyt higjenicznych. Przypuszczalnie przed 3.000 lat, gdy prawodawca religijny wprowadzał ten sposób uboju, był on ze wszystkich ówczesnych sposobów najwłaściwszym i prawdopodobnie najhigjeniczniejszym. Obecnie pozostał jako przepis religijny, który według orzeczenia rzeczoznawcy rabina Rubinsteina jest podstawowym przepisem religji żydowskiej. Sądzę, że tak jest. Trudno bowiem człowiekowi innego wyznania zabierać głos w sprawach religijnych wyznania, do którego sam ani należał, ani należy. Na tem stanowisku stanął Rząd, który przez usta p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oświadczył: „Wydaje się, że jest to jedynie racjonalne opierać się na oświadczeniach przedstawicieli religji w orzekaniu, czy stosowane przepisy są lub nie są przepisami religijnemi”.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#SDobaczewski">Nie będę się szerzej zastanawiał nad ubojem rytualnym, stwierdzę tylko, że nie odpowiada on naszym poglądom i przyzwyczajeniom. Nie będziemy również przekonywać Żydów o nieracjonalności jego, skoro bowiem jest przepisem religijnym, ustaje wszelka perswazja, ustaje wszelkie przekonywanie. Może to tylko urazić ich wierzenia i uczucia, a z historji walk religijnych wiemy, że prowadzono całe wojny, niszczono całe kraje, zabijano tysiące ludzi o sprawy, które z perspektywy czasu mogą wydać się drobne, nieistotne i nieracjonalne.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#SDobaczewski">Ale wracając do kwestji naszej; musimy stwierdzić, że ludność chrześcijańska nie chce jadać takiego mięsa, nad którem wykonywano praktyki religijne obcego wyznania, a silą faktu zmuszona jest do tego, bo w handlu innego mięsa niema. To właśnie jest to, co ludziom psuje i burzy krew. Trzeba więc temu położyć kres i ustawa, którą dzisiaj mamy uchwalić, czyni w tym kierunku duży krok naprzód. Ale to jest tylko jedna strona kwestji, strona uczuciowa. Istnieje druga strona tego zagadnienia — materjalna.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#SDobaczewski">Dotąd ludność chrześcijańska musiała łożyć dość znaczne sumy (w Sejmie podawano 18 miljonów, przeciwnicy ustawy podawali, że znacznie mniej). Wszystko jedno, ile to wynosi, dość, że ludność chrześcijańska musiała opłacać pewne sumy na utrzymanie gmin żydowskich. Regulował to okólnik do starostw nr 13/D z dnia 16 grudnia 1920 r. (Dz. U. M. W. R. i O. P., poz. 131). Według obliczeń Związku Izb i Organizacyj Rolniczych Rzeczypospolitej Polskiej, dokonanych w 1935 r., opłaty rytualne w poszczególnych miejscowościach wynosiły od 40 do 60% opłat za korzystanie z rzeźni z jej kosztownemi urządzeniami, robocizną i świadczeniami (Otwock 13 zł, Płońsk 7 zł, Pińsk 3,50 zł, Szczuczyn 5 zł, Kielce 60% opłaty za korzystanie z rzeźni i t. d.). Ale to jest tylko mała cząsteczka tych świadczeń. Gros polega na tem, że fakt stuprocentowego uboju rytualnego uniemożliwia zupełnie uregulowanie normalne rynku mięsnego w Polsce, co powoduje olbrzymie straty dla rolnictwa. Rolnik otrzymuje zaledwie połowę wartości tego, co płaci konsument. Stosowanie stuprocentowe uboju rytualnego paraliżuje każde niemal poczynanie w zakresie zdrowej organizacji rynku. Opinją giełdy mięsnej warszawskiej, jak i kasy targowej jest taka, że zniesienie uboju rytualnego jest coprawda nie jedynym, ale podstawowym warunkiem uporządkowania rynku mięsnego. Ustawa więc stara się stworzyć takie warunki, ażeby Rząd miał możność regulować całość spraw rynku mięsnego.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#SDobaczewski">Pierwsze trzy artykuły ustawy, opierając się na wysuniętych przesłankach humanitarnych, regulują sposób przeprowadzenia uboju, nakazując uprzednie pozbawienie zwierzęcia przytomności.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#SDobaczewski">Art. 4 daje ustawowo możność Rządowi wkraczania tam, gdzie się zjawiają niezdrowe tendencje w obrocie mięsnym, a w szczególności przeciwstawiania się preferencjom, które mogłyby wynikać z uboju rytualnego, który art. 5 ustawy dopuszcza w ograniczonym zakresie. Redakcja tego artykułu opiera się na oświadczeniu Rządu, że utrzymanie dotychczasowego stanu rzeczy jest niemożliwe i muszą być stworzone takie warunki, ażeby niepisany kartel w obrocie mięsnym mógł być zlikwidowany, ale Rząd nie uważa za konieczne wprowadzenie generalnego zakazu dokonywania uboju rytualnego. Skoro bowiem istnieją w Polsce dość znaczne grupy obywateli wyznań, które wymagają, aby mięso, przeznaczone do spożycia, pochodziło od zwierząt, poddanych specjalnym zabiegom, to nie można pozbawiać ich tego prawa. Rząd uważa, że niema szczególnych trudności unormowania technicznego obrotu mięsem w ten sposób, ażeby mięso z uboju rytualnego służyło wyłącznie celom konsumcyjnym tej grupy wyznaniowej, która do tego uboju przywiązuje wagę religijną. W drodze handlu koncesjonowanego i przy specjalnem znakowaniu Rząd zlokalizuje handel tem mięsem, jak również ograniczy ilości tego uboju oraz wyłączy możność traktowania tego ograniczenia połowicznie, gdyż określenie ilości dotyczyć będzie całych sztuk bydła. Sejm uznał stanowisko Rządu za słuszne i art. 5 w brzmieniu, przedstawionem przez Rząd, uchwalił, wychodząc z założenia, że tradycyjna tolerancja religijna, obowiązująca w Polsce zgodnie z artykułami Konstytucji, nie pozwala na gwałcenie przekonań, uznanych za religijne.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#SDobaczewski">Wyrażono obawę, że jeżeli nie będzie absolutnego zakazu uboju rytualnego, to Żydzi potrafią skorzystać z pozostawionej im furtki czy okna i przemycić dotychczasowy stan rzeczy. Ustawa niniejsza daje Rządowi możność wydania takich rozporządzeń, które uniemożliwią powrót do obecnego stanu, daje Rządowi ustawowe uprawnienia do wydawania rozporządzeń wykonawczych, stale i konsekwentnie regulujących te zagadnienia. Płonne są więc obawy tych, którzy tak mało mają zaufania do Rządu i do własnego społeczeństwa, że zgóry wszelkie uregulowanie tych spraw uważają za przegrane.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#SDobaczewski">Ustęp 3 art. 5 wyłącza od stosowania uboju rytualnego te województwa, których ludność wyznań, wymagających przy uboju specjalnych zabiegów, wynosi mniej niż 3%, a więc województwa zachodnie; jednak w razie uchwały organu stanowiącego gminy, po zatwierdzeniu tej uchwały przez wojewodę, może być wprowadzony ubój w sposób rytualny w zakresie potrzeb ludności danej gminy.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#SDobaczewski">W dyskusji, która się wyłoniła na komisji, poddano krytyce art. 5 w całości i częściowo. Mniejszość wypowiedziała się za skreśleniem tego artykułu lub też częściową jego zmianą. Skreślenie art. 5 wywołałoby znaczne perturbacje w handlu mięsem, powodując duże straty dla rolnictwa, gdyż trzebaby liczyć się z powstrzymaniem się pewnej grupy ludności od konsumcji mięsa; z drugiej strony, zwiększyłoby to antagonizmy narodowościowe i religijne, co odbiłoby się ujemnie na sile i spoistości Państwa. Natomiast częściowe skreślenie art. 5, proponowane przez inną mniejszość, stworzyłoby furtkę, o której wspomniałem poprzednio. Komisja znaczną większością głosów wypowiedziała się przeciw wszelkim proponowanym poprawkom. Uważam, że ustawa w tej formie spełni przeznaczone jej zadanie, uwolni społeczeństwo polskie od ciężarów uboju rytualnego, pozwoli Rządowi uporządkować tak ważną gałąź produkcji i handlu, a z drugiej strony nie zadrażni niczyich uczuć religijnych.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#SDobaczewski">Wobec powyższego w imieniu komisji stawiam wniosek: Wysoki Senat uchwalić raczy projekt ustawy w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm (druk senacki nr 36), bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WicemarszałekMakowski">Dla umotywowania wniosku mniejszości ma głos s. Jagrym- Maleszewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#SJagrymMaleszewski">Wysoka Izbo! Może się to wydawać dziwnem, że ja — żołnierz zabieram głos w sprawie uboju rytualnego. Tymczasem sprawa przedstawia się dość prosto i postaram się to zaraz wyjaśnić. Traf czy zrządzenie losu tak sprawiło, że przed zgłoszeniem wniosku przez p. posłankę Prystorową miałem możność omawiania tej sprawy z ludźmi, którzy byli świadkami, jak się ubój rytualny odbywa. Sam nigdy tego nie widziałem — przyznaję, i jestem przekonany, że jeżeli nie wszyscy panowie senatorowie, to 99% z nich uboju rytualnego nie widziało. Osobiście wyobrażałem sobie, że ubój rytualny polega na tem, że zabieg ten odbywa się w obecności duchownego danego wyznania, czy też wydelegowanego specjalnie przez duchownych do tego celu, przez wypowiedzenie jakiejś odpowiedniej formuły; wogóle nad tą sprawą się nie zastanawiałem. Przyznaję się do tego, że kwestja cierpienia większego lub mniejszego w takim czy innym wypadku dla mnie nie jest rzeczą zupełnie jasną, choć mógłbym na ten temat coś niecoś powiedzieć — chociaż nie lubię poruszać własnych spraw, — bo w związku z mojemi ranami byłem operowany 9 czy 10 razy — statystyki nie prowadzę — kilka razy pod narkozą, przy znieczuleniu miejscowem, a także i bez znieczulenia i wiem, że wszelki zabieg, przy którym ma się do czynienia z nożem, jednakże ten ból więcej lub mniej krótkotrwały wywołuje — mówię to tylko na marginesie. Tymczasem dowiedziałem się o uboju rytualnym z ust ludzi, którzy byli przy nim obecni, a nie byli to laicy, do których ja się zaliczam, lecz lekarze, którzy, zwiedzając rozmaite instytucje jako podchorążowie sanitarni w czasie odbywania służby wojskowej, między innemi uzyskali też zezwolenie władz przełożonych na zwiedzenie rzeźni. Pomiędzy tymi lekarzami byli ludzie młodzi, byli doktorzy medycyny, lekarze dentyści, farmaceuci, ale większość stanowili lekarze. Ilość tych, którzy widzieli ten zabieg rytualny, przenosiła setkę. Jakie odnosi się wrażenie z rozmów o tym uboju i jego opisów? W bardzo zręcznie i z talentem napisanych broszurach, które zostały mi nadesłane i które miałem możność przeczytać, dowodzi się szeroko, że ubój rytualny jest jednym z najhumanitarniejszych sposobów przeniesienia się na tamten świat, przyczem sięga się nawet do czasów rzymskich i przypomina, że Petronjusz w podobny sposób życie sobie odebrał. Tak, odpowiem, ale zrobił to z własnej woli, a wreszcie, o ile sobie przypominam, otworzył sobie żyły w wannie, a to skraca cierpienie, jeżeli w wodzie krew upływa. Otóż ci, którzy widzieli ten zabieg, nazywam to zabiegiem, twierdzą, że podobno wrażenie, jakiego się doznaje, patrząc na zwierzę zabijane rytualnie, jest trudne dla nerwów do wytrzymania.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#SJagrymMaleszewski">W broszurach, o których przed chwilą wspomniałem, pisanych przez uczonych, względnie przez lekarzy żydowskich, jest podkreślone, że ten proces, zanim zwierzę utraci przytomność, trwa kilka, względnie kilkanaście sekund. Osobiście uważam, że nawet kilkanaście sekund to jest dużo, bo kilkanaście sekund cierpienia, to jest duży okres czasu — przy pełnej świadomości, podkreślam. Ale robię tutaj zastrzeżenie i stawiam to twierdzenie pod znakiem zapytania, bo ludzie, którzy widzieli, jak się zwierzę zachowuje po wykonaniu na niem zabiegu rytualnego, twierdzą, że odnosi się wrażenie, że do końca prawie, do zupełnego wykrwawienia zwierzę cierpi, bo tylko do pewnego stopnia można przypisywać odruchom podświadomym zwierzęcia bicie przez zwierzę głową o posadzkę, na której leży, i uderzanie kończynami. Faktem jest że wszyscy, a nawet, podkreślam, że i Żydzi, którzy byli obecni w tej rzeźni — przynajmniej większość tych Żydów, bo niektórzy powiedzieli: no trudno, tak jest, ale to jest związane z religją, — wyszli z uczuciem, nie chcę używać mocnych wyrażeń, pewnego zdenerwowania, twierdząc, że trudno jest znieść widok męki zwierzęcia. To częściowo znajduje potwierdzenie w tych broszurach, o których wspomniałem. Nie przytoczę, czyje to są broszury, to jest obojętne. Ale tam jest wyraźnie powiedziane, że zwiedzanie rzeźni nie powinno być dostępne dla szerszego ogółu, że wogóle rzeźnie powinny być izolowane, że tylko fachowcy powinni w rzeźniach funkcjonować. Taki ubój rytualny odbywa się w ten sposób: — według opisu, jaki otrzymałem od mego informatora — rzezak — dodam, że to są ludzie, którzy w tym kierunku specjalnie szkoleni przez czas dłuższy bardzo wprawnie tę rzecz wykonują — jednem cięciem podcina zwierzęciu gardło. Chodzi o przecięcie naczyń krwionośnych. Zaznaczam, że jestem laikiem, jeszcze raz podkreślam, że nie roszczę sobie pretensji, żeby opisać tę sprawę fachowo, mogą zajść pewne omyłki, ale to, co zapamiętałem, staram się powtórzyć dokładnie. Tchawica nie odgrywa roli, tylko chodzi o przecięcie naczyń krwionośnych z obu stron, z tym warunkiem, żeby nie przeciąć kręgosłupa i żeby zwierzę przy wykrwawieniu żyło, bo religja jakoby ma wymagać, żeby krew spłynęła ze zwierzęcia żyjącego. Co do tego „jakoby” to uzupełnię, że Wydaje mi się, iż sposób ogłuszania zwierzęcia nie stoi w sprzeczności nawet z nauką religji mojżeszowej, ponieważ zwierzę ogłuszone niewątpliwie żyje. Jak długo kręgosłup jest nieprzecięty, tak długo w zwierzęciu siły żywotne pozostają, zwierzę żyje i krew uchodzi ze zwierzęcia żyjącego. Czas, po którym można powiedzieć, że ubój jest zakończony, podobno trwa od 10–20 minut. Zależy to od siły i wielkości sztuki; byk czy wół, mający więcej sił witalnych, może 18–20 min. dawać bardzo wybitne oznaki życia, zanim śmierć zostanie stwierdzona. Słabsze sztuki niewątpliwie po krótszym czasie życie kończą.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#SJagrymMaleszewski">Proszę Panów, tutaj była poruszana w swoim czasie sprawa, że należy zachować wolność swobody wyznania. Ale chciałbym zwrócić na jedną okoliczność uwagę, że mojem zdaniem, podkreślam — mojem zdaniem, tu wchodzi w grę art. III Konstytucji, który powiada, że:</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#SJagrymMaleszewski">„Wszyscy mieszkańcy Państwa Polskiego mają prawo wolnego wyznawania zarówno publicznie jak i prywatnie swej wiary i wykonywania przepisów swej religji lub obrządku, o ile to nie sprzeciwia się porządkowi publicznemu ani obyczajności publicznej”. Otóż zapytuję, czy nie sprzeciwiałoby się obyczajności publicznej, jeżeli, wyszedłszy dzisiaj z Senatu, zobaczylibyśmy zwierzę ciężko ranne, leżące na ulicy Wiejskiej, krwawiące, które miałoby przed sobą krótsze, lub dłuższe minuty konania i niktby nie pomyślał o skróceniu jego cierpienia. Mojem zdaniem, byłoby to sprzeczne z obyczajnością publiczną. Podkreślam, że to można na dwie strony tłumaczyć. Jedni twierdzą, że zakaz uboju rytualnego sprzeczny jest z religją, a więc podważa Konstytucję, a ja uważam, że ubój rytualny z innego artykułu podważa Konstytucję, ponieważ podważa zasadę obyczajności publicznej. Mojem zdaniem, nieobyczajnością jest tolerowanie cierpienia zwierzęcia. I pocóż w takim razie, jak już o tem wspomniałem na komisji senackiej, nietylko tolerujemy, ale popieramy towarzystwa ochrony zwierząt? Trzeba być konsekwentnym i znieść towarzystwa ochrony zwierząt, bo te rzeczy bardzo się o siebie zaczepiają.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#SJagrymMaleszewski">Proszę Panów! Polsce zarzutu nietolerancji robić nie można. Chyba nigdzie na świecie, nawet uważam, że nie chyba, a napewno nigdzie na świecie inowiercom, a specjalnie żydom, tak dobrze jak w Polsce nie było. Pozwolę sobie tylko przypomnieć przywilej, zatwierdzony przez Kazimierza Wielkiego, jeżeli sobie przypominam, przy końcu pierwszej połowy XIV stulecia, a wydany przez dziada tegoż, Kazimierza Wielkiego — Bolesława księcia Kaliskiego; znowu, o ile sobie przypominam miało to miejsce na początku drugiej połowy XIII stulecia. Jest to przywilej składający się z 36 punktów, przyznający żydom bardzo szerokie prawa. Te prawa podnosi nawet w swojem dziele Aleksander Kraushar, którego o stronniczość w żadnym razie posądzać nie możemy. Podnosi również — o ile sobie przypominam, bo czytałem to już dawno — te przywileje w swojem dziele p. Schorr. Nie wiem, czy to jest obecny senator, czy też tylko jego imiennik, ale stwierdzam, że takie dzieło istnieje. Proszę Panów, przypomnijmy sobie, że przywilej był wydany w wieku XIII. Składał się z 36 artykułów. Nie mam zamiaru ich wszystkich wyliczać, żeby nie zabierać dużo czasu, ale wspomnę tylko o dwóch początkowych — zdaje mi się. — które utkwiły mi specjalnie w pamięci, a które świadczą nietylko o posuniętej jaknajdalej tolerancji, ale wprost o popieraniu u nas w Polsce Żydów.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#SJagrymMaleszewski">Jeden z tych artykułów brzmi naprzykład w ten sposób, zastrzegam się, że może nie jest to powtórzone a la lettre, zupełnie dosłownie, ale w każdym razie postaram się oddać sens, — że jeżeli chrześcijanin ma sprawę z Żydem, to na świadka oprócz chrześcijanina obowiązany jest przyprowadzić również Żyda. Cóż to oznacza? Rzecz prosta, oznacza duże uprzywilejowanie, to, że jednak stanęliśmy na tak liberalnem stanowisku już wówczas, i że wtedy obawiano się, ażeby nie było tutaj jakiejś stronniczości i wymagano, ażeby również świadkiem był Żyd. Również ciekawy jest artykuł drugi, który powiada naprzykład taką rzecz: jeśli chrześcijanin zażąda od Żyda zwrotu zastawu, a Żyd zaprzysięgnie, że zastawu nie otrzymał, to Żydowi będzie przyznana racja. No, proszę Panów, jeszcze raz podkreślam, że ta rzecz dzieje się w wieku XIII, i większego liberalizmu w czasach, kiedy palono gdzieindziej Żydów na stosach i ci szukali u nas w Polsce schronienia, chyba trudno wymagać — z tem chyba wszyscy się zgodzimy. Ja się z tem również godzę dlatego, że ani na chwilę nie stoję na punkcie antysemityzmu. Nie jestem antysemitą; uważam, że Żyd, o ile wypełnia lojalnie i należycie zobowiązania wobec Państwa Polskiego, którego jest obywatelem i któremu zaprzysiągł wierność, jest równie dobrym obywatelem, jak każdy inny. To stwierdzam i oświadczam. Natomiast ponieważ u nas w Polsce w stosunku do państw całego świata jest największa ilość Żydów, osobiście przeciwko temu, ażeby Polska stała się judeo-Polską, muszę założyć sprzeciw. Polska zostanie Polską, stosując jaknajwyższą tolerancję i zachowując prawa, które rzeczywiście powinny i mogą być uznawane jako prawa innych narodowości.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#SJagrymMaleszewski">Koło czego sprawa uboju się obraca? Czy jest to kwestja religijna? Podkreślam, że jestem laikiem w tych sprawach, jednakże i laicy czasem mają zdrowe poglądy na pewnego rodzaju rzeczy. Imputowanie czasem zgóry niektórych rzeczy ludziom jest mylne, jak to mieliśmy dowód w swoim czasie. Przypomnę z wielkiem zastrzeżeniem, czy się nie mylę, że w najlepszej wierze p. Minister Rolnictwa wspomniał, jakoby ubój rytualny stosowali nietylko Żydzi, lecz również karaimi i muzułmanie; tymczasem nie dalej jak wczoraj pojawił się w prasie list kierownika duchownego karaimów, który najwyraźniej stwierdza, że karaimi uboju rytualnego nie traktują jako przepisu religijnego. To samo odnosi się do muzułmanów, do Tatarów, którzy przeważnie mięso kupują w jatkach karaimskich. Tu była popełniona omyłka. Jeżeli p. Ministrowi wolno się było pomylić, wolno i mnie i mogę czegoś nie przytoczyć zupełnie ściśle. Wydaje mi się, że w swoim czasie prawo to, wydane przez jednego z najgenialniejszych ludzi, bo zaliczam Mojżesza do genjalnych ludzi, miało na względzie inne zupełnie cele. Nie jestem powołany do komentowania Talmudu, Tory i innych ksiąg świętych religji żydowskiej, ale sądząc po innych przepisach, które wydał Mojżesz, a które niewątpliwie były wywołane względami nie innemi, jak przeważnie w dużym stopniu higjenicznemi, ten przepis zaliczam także do tej kategorji, bo jest ręczą jasną, że w klimacie tak gorącym, w jakim wówczas Żydzi przebywali, mięso nasycone krwią psuć musiało się daleko prędzej niż to samo mięso, które zostało natychmiast wykrwione. To jest dla mnie rzecz zupełnie jasna i zrozumiała. Powtórzę jeszcze raz, że gdyby w dzisiejszych czasach żył Mojżesz, to byłby, jak to się obecnym językiem mówi — pomijam zresztą kwestję religijną, że jest uznawany jako prorok — jednym z największych mężów stanu i jestem mocno przekonany, że zniósłby, o ile to tylko leżałoby w jego możliwościach, zakaz, który w gruncie rzeczy nas chrześcijan, nietylko chrześcijan, ale także i wyznawców innych wyznań, oprócz wyznania żydowskiego, powinienby obrażać. Mianowicie powiedzmy sobie krótko, że my właściwie według przepisów religji żydowskiej, jesteśmy nieczystemi stworzeniami, dlatego, bo jeżeli ktoś od ortodoksa pożyczy szklankę wody — mówiłem już o tem na komisji i tutaj to samo powtarzam, bo jest to rzecz, mojem zdaniem, dużej wagi i to jest dowodem naszej dużej tolerancji, że ta rzecz była znoszona, i będzie znoszona, przypuszczam, bo właściwie na te rzeczy można się tylko uśmiechnąć i ja właśnie to robię i tylko uśmiecham się na to, — ale jest rzeczą notorycznie znaną, że jeżeli pożyczę jakiś garnek, czy kubek od Żyda, to to naczynie jest uznane za trefne.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#komentarz">(S. Schorr: Nie. Jeżeli weźmie Żyd, który je trefne — to tak samo.)</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#SJagrymMaleszewski">To może mi Pan Senator później wyjaśni, może być, że ja się mylę, to już trudno. Dziwna to jest jednak rzecz, bo gdy mieszkałem w swoim czasie jako młody chłopiec na wsi, gdy spędzałem na wsi wakacje i stykałem się z Żydami w pobliskich miasteczkach, które o ile tak się można wyrazić, były zależne od mego ojca czy dziada, to jednak wtedy zauważyłem, że oni te pewne przepisy spełniali, zachowywali i takie wypożyczone naczynia uważali za trefne. Na tę rzecz osobiście mogę się tylko uśmiechnąć i nie zażądać tej szklanki dlatego, że nie jest przyjemnie czuć się nieczystym. Ale uważam, że Mojżesz dzisiaj w stosunku do chrześcijan czy innych wyznań tegoby nie wydał. Rozumiem go, dlaczego wydał taki przepis w swoim czasie. Ja — jako laik — to powtarzam. P. senator Schorr zna lepiej tę sprawę niewątpliwie, ale rozumiem Mojżesza, dlaczego wydał takie rozporządzenie. Dlatego, ażeby odgraniczyć Żydów od tych ludów, przez które byli uciskani, a więc przedewszystkiem od Egipcjan. Mojżesz użył takiego sposobu, który uważał za słuszny, i na owe czasy ten sposób był słuszny, ale nie w XX wieku. To jest przesada. Ale ten przepis, o ile wiem, pomimo protestu p. senatora Schorra, egzystuje.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#SJagrymMaleszewski">Wysoka Izbo! Jest jeszcze strona gospodarcza tej sprawy. Właściwie do tej chwili nie powiedziałem nic o stronie gospodarczej. Nie powiem, żebym stawiał tę sprawę na drugim planie, ale postawiłem sprawę humanitaryzmu na pierwszym planie dlatego, że tak było w Polsce zawsze, że Polacy robili nieraz mniej lub więcej nieprzemyślane pociągnięcia, ale w imię humanitarnych ideałów. Może na tem źle wychodzili, ale dlatego uzyskali opinję, która pozostała dotychczas i daj Boże, ażeby pozostała i nadal, że są narodem idealistów. Ale i o sprawie gospodarczej chciałem cośniecoś nadmienić.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#SJagrymMaleszewski">Mnie się Wydaje, że obawy, które podniósł p. Minister Rolnictwa i o których p. referent przed chwilą także mówił, iż w razie zniesienia uboju rytualnego poniosłoby duże straty rolnictwo, są conajmniej nieco a nawet, mojem zdaniem osobistem, bardzo przesadzone, bo jeżeli w Polsce mamy około 3,5 miljona Żydów, to wśród nich, jak pp. senator Schorr czy Trockenheim — Panowie wybaczą, jeżeli się mylę, ale nie wiem który z Panów to powiedział — zdarzają się wszędzie odstępcy, którzy jedzą trefne mięso i tych odstępców pomiędzy Żydami jest bardzo dużo. Według mego osobistego przekonania wśród tych 3,5 miljona Żydów takich, którzy mogą jeść mięso, których stać na to, jest 1,5 miljona, a pozostałe 2 miljony to jest niestety biedota, którym ja nawet współczuję, to są ludzie, którzy muszą przez cały tydzień odżywiać się główką śledzia czy kawałkiem cebuli i garstką razowego chleba, a tylko w sobotę czy w piątek na szabas mogą sobie pozwolić na rybę albo też na koguta czy kurę; nie wiem, czy kury są dopuszczalne. Otóż sprawa przedstawia się w ten sposób. Zapowiedź, iż Żydzi naprzykład zagłodzą się, albo raczej gotowi są zagłodzić się, jak to powiedział na komisji jeden z pp. senatorów żydowskich, nie wydaje mi się groźna. Dalej nie uważam tego jako argument, bo tu chodzi o okupanta, ale o ile mi wiadomo, a można tę rzecz sprawdzić, za czasów okupacji niemieckiej, za czasów inwazji niemieckiej jednakże ubój rytualny był zniesiony i Żydzi jedli t. zw trefne mięso. To są wiadomości, które otrzymałem i można je sprawdzić w mieście stołecznem Warszawie.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#komentarz">(S. Schorr: To nie odpowiada faktom.)</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#SJagrymMaleszewski">Ja słyszałem o tem jako o fakcie konkretnym. Gdyby nie była ta sprawa zakończona dziś, względnie w obecnej kadencji, to możnaby tę rzecz zbadać. W każdym razie poczuwam się do obowiązku to przytoczyć. Może to było w myśl zasady, że jak wróg każę, to oni muszą to robić. Nie chcę, żeby Żydzi uważali nas za wrogów. Ale do momentu, żeby Żydzi nic nie jedli, jest jeszcze daleko. Jeżeliby przez jakiś czas ogłosili post i wstrzymali się od spożywania mięsa, to może zyskałby przemysł rybny. Niech to biedne Polesie coś zarobi, nie mówiąc o Pomorzu. U nas ryb jest tyle, że 1/3, a przynajmniej 1/5 ludności mogłaby niemi się wyżywić. Ale wogóle rzecz ta nie jest zorganizowana i należy wziąć to pod uwagę. Jeżeli nie będą jedli mięsa, to będą jedli ryby.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#SJagrymMaleszewski">A zatem i ten argument upada, bo mogą zachować swoje przepisy, jeżeli tak ich się trzymają. A po drugie oddadzą olbrzymią przysługę Państwu Polskiemu, bo podniosą pewną gałąź przemysłu, która jest bardzo ważna i która, trzeba stwierdzić, jest ogromnie zaniedbana.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#komentarz">(S. Schorr: Co rolnictwo powie?)</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#SJagrymMaleszewski">Rolnictwo? To jest mojem zdaniem pewien straszak, którym — trudno, muszę tego wyrazu użyć — Panowie troszkę za bardzo, mojem zdaniem, operujecie. Sam również jestem w 1/10 rolnikiem, powiedzmy w 1/4 rolnikiem — w 1/10 byłoby troszkę zamało — i trochę na tych rzeczach się znam. Przed chwilą miałem zaszczyt Wysokiej Izbie powiedzieć, że kwestja konsumcji bydła nie jest groźna, półtora miljona Żydów będzie jadło mięso zwierząt zabitych sposobem trefnym.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#komentarz">(S. Schorr przerywa.)</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#SJagrymMaleszewski">Przekonanie Pana Senatora jest inne, a moje jest takie.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WicemarszałekMakowski">Pan Senator będzie łaskaw nie przeszkadzać, Pan jest zapisany do głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#SJagrymMaleszewski">Dwa miljony Żydów może przez jakiś czas powstrzyma się od jedzenia mięsa, ale wielkiej szkody z tego tytułu nie będzie, ponieważ to jest ta, wzbudzająca naprawdę — mówię to szczerze — litość, bieda i nędza żydowska, która na mięso może sobie pozwolić 3–4 razy do roku. Ostatecznie to nie odgrywa roli, ale gdyby panowie rabini i panowie cadycy chcieli i przyszli z pomocą Państwu Polskiemu i uznali, że to — a twierdzę to stanowczo — nie jest żadnym obowiązującym dogmatem — że użyję tego wyrazu — religji żydowskiej, tylko przepisem, który może być zniesiony czy nie, to po pewnym krótszym czy dłuższym czasie sprawa ta uległaby zlikwidowaniu. Ale rzecz jest prawie beznadziejna, jeżeli sprawa zasadniczo przez Rząd nie zostanie załatwiona. Bo co my widzimy? Na szczęście, nie wszyscy rabini są tacy, mamy bardzo światłych rabinów, z którymi jest nawet przyjemnie na najrozmaitsze tematy pomówić, ale niestety mamy i takich, a już pomiędzy tak zwanymi cadykami to jest, zdaje się, większość, którzy po polsku słowa nie rozumieją, którzy od 6-go roku życia siedzą nad Talmudem i są uczeni tylko w tym jednym kierunku znajomości Talmudu, a poza Talmudem wogóle nie znają życia. Jak ten człowiek ma być zapytywany w sprawie praw, kierujących Państwem, które chce żyć i rozwijać się?</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#SJagrymMaleszewski">Kilka dni temu czytałem wiadomość, którą podaję na odpowiedzialność pisma, które ją zamieściło, że jakiś Franzuz z Paryża, zwiedzający Polskę, na koniec, na deser zostawił sobie rozmowę z rabinem i musiał do niego jechać z dwoma tłumaczami, gdyż z jednym rozmawiał ów paryżanin po francusku, a ten powtarzał to drugiemu, który znał język hebrajski i porozumiewał się z rabinem i w ten sposób to, co mówił rabin, dochodziło do tego Francuza. Jest to wiadomość, którą przed kilku dniami czytałem w prasie.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#SJagrymMaleszewski">Sądzę, że mamy prawo wymagać i może przyjdzie czas, że będziemy wymagali od duchownych wszystkich wyznań, żeby znali język danego kraju. Jeżeli złoży podanie mniejszość narodowa w swoim języku, to oczywiście nie należy go odsyłać bez rozpatrzenia, ale przeczytać i starać się zrozumieć, jednak Państwo Polskie ma prawo wymagać, żeby ten, co mieszka w Polsce, znał język polski, a tego mi nikt nie zaprzeczy, bo wiem to z własnego doświadczenia, że tego języka nie znają. Otóż nie wierzę, żeby drogą jakiejś powolnej ewolucji wpływy panów cadyków czy panów rabinów na masy żydowskie mogły odnieść skutek. Widzę z tego czerwonego światła, które zabłysło przede mną, że zostało mi — zdaje mi się, Panie Marszałku, 5 minut?</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekMakowski">3 minuty.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#SJagrymMaleszewski">Wobec tego kończę. Uważam, że wprowadzona poprawka, to jest artykuł 5, przekreśla całe znaczenie ustawy i dlatego będę głosował przeciw tej poprawce.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Trockenheim.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#STrockenheim">Wysoki Senacie! Jesteśmy przy końcowym akcie walki, którą zaprzątano nasze umysły w ostatnich tygodniach. Dziś projekt ustawy nam przedłożony ukazuje się w nieco innem świetle, aniżeli usiłowano nam początkowo go przedstawić. Uległ on w międzyczasie przeobrażeniom, a co ważniejsze, został ogołocony z tych pierwiastków, któremi starano się go upiększyć. Dziś jest już rzeczą jasną, że punkt ciężkości został przesunięty z płaszczyzny ideowej na gospodarczą i na tej płaszczyźnie będę się starał ustawę omówić. Nie mogę bowiem przyjąć, że Wysoka Izba podzieli zdanie senatora Maleszewskiego, zmierzające do zupełnego zniesienia uboju rytualnego. Wniosek taki uzasadniało w Sejmie kilku posłów, którzy usiłowali operować lepszemi argumentami, aniżeli senator Maleszewski, i mimo to nie zdołano przekonać Sejmu.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#STrockenheim">Na zarzuty natury etycznej i przepisów religji żydowskiej nie będę reagował, bo sądzę, że kolega pan senator Schorr zrobi to w sposób lepszy odemnie. Argumenty p. senatora Maleszewskiego są bardzo powierzchowne. Zresztą p. senator Maleszewski sam powiedział, że jest laikiem w tych sprawach. Zanim postawi się taki wniosek, należy rzecz gruntownie przestudiować, zaznajomić się z właściwą literaturą i stanem faktycznym. P. senator Maleszewski tego nie uczynił. P. senator Maleszewski nawet nie wie, że w Warszawie nigdy nie było zakazu uboju; powoływanie się na to, że w czasie okupacji niemieckiej nie było uboju rytualnego, mija się z prawdą. Używa zaś metody bardzo łatwej i uproszczonej. Jednem machnięciem ręki neguje opinję najwybitniejszych fizjologów, weterynarzy i lekarzy, uczonych o światowej sławie, między innymi uczonych polskich takich, jak były premjer profesor Juljan Nowak i profesor Trawiński, którzy jednogłośnie stwierdzają, że ubój rytualny jest ze wszystkich metod zabijania metodą najbardziej humanitarną.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#STrockenheim">S. Maleszewski twierdzi, że przy uboju rytualnym zwierzę męczy się 15–20 minut i więcej, nim zakończy życie i w ciągu tego czasu odczuwa ból. P. senator Maleszewski nie fatygował się nawet, jak sam twierdzi, do rzeźni, by obejrzeć akt uboju, jak ja to uczyniłem.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#STrockenheim">Inaczej bowiem przekonałby się naocznie, że od chwili poderżnięcia sposobem rytualnym do zakończenia życia zwierzęcia upływa zaledwie 4–5 minut i jak stwierdzają najwybitniejsi fizjologowie, zwierzę po poderżnięciu momentalnie traci świadomość na skutek przerwania dopływu krwi do mózgu.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#STrockenheim">Przekonałby się też, że przy mechanicznym uboju, który ma być rzekomo humanitarny, musi się po największej części parokrotnie do wołu strzelać, a potem dopiero wół wyrywa się często z rąk oprawców i oszalały z bólu biega po hali, zagrażając życiu otoczenia, dopóki nie uczyni się tego, co czyni odrazu rzezak rytualny, przecinając nożem przełyk i tchawicę.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#STrockenheim">Gdyby p. senator Maleszewski dowiadywał się jeszcze, jak odbywa się ogłuszanie i zabijanie nierogacizny, to mógłby obejrzeć rzeczy jeszcze ciekawsze. Ponieważ jednak przypuszczam, że tego nie uczynił, pozwolę sobie zacytować mu opis zabijania nierogacizny, umieszczony w „Ekspressie Porannym” z dnia 20 marca r. b. pod tytułem „Makabryczny ubój wieprzy” — i dziwię się, że p. senator Maleszewski, który tak gorliwie studjuje gazety, że znalazł notatkę o dwóch tłumaczach, którzy byli potrzebni do przetłumaczenia rozmowy rabina, jednak nie znalazł tej notatki w „Ekspressie Porannym” z dnia 20 marca r. b. Otóż tam jest napisane: „Zpośród stłoczonej w hali gromady zwierząt wyłapuje się za tylną nogę pojedyncze sztuki. Wiszący na łańcuchu wieprz, przeraźliwie krzycząc, dostaje się za pomocą windy do miejsca, w którem znajduje się oprawca w zakrwiawionym fartuchu. Zadaniem tego człowieka jest przekłuć długim szpikulcem serce zwierzęcia. Ponieważ odbywa się to niemal „w locie”, cios niezawsze jest celny, więc zdarza się, że żywy jeszcze wieprz wędruje do kadzi z wrzącą wodą. Czy makabryczny ten obraz nie przypomina sinclairowskiego „Grzęzawiska”. A jakby ten widok działał na nerwy p. senatora Maleszewskiego, który powołuje się na nerwy danego lekarza, który mu opowiedział, jak ubój rytualny wygląda!</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#STrockenheim">Naogół zaś muszę zaznaczyć, że operowanie humanitarnością jest w naszym wypadku rzeczą niewdzięczną. Nieduża bowiem musi być wartość tej humanitarności, skoro została ona tak zdyskredytowana, że projektodawczyni zaofiarowała ją z trybuny sejmowej za marne 10 groszy, oczywiście z kieszeni żydowskich.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#STrockenheim">Jednakowoż na podstawie pewnych głosów mogły się wytworzyć pozory, że, jakkolwiek ubój rytualny nie jest humanitarny, daje się jednak Żydom przywilej na antyhumanitarność. Uważam, że takie mniemanie, 1-o jest z gruntu fałszywe, 2-o, że godzi ono w dostojeństwo naszej religji, będącej wyrazem najszlachetniejszych zasad etycznych oraz nawskrość humanitarnego stosunku do zwierząt, 3-o, że narusza honor naszego narodu, 4-o, że może się przyczynić do niepożądanego pogorszenia stosunku do ludności żydowskiej. Najdosadniejszą ilustracją tego, co powiedziałem, jest porównanie p. Fabierkiewicza z paleniem wdów w Indjach. Kiedy ten pan pozwolił sobie na takie niesłychane porównanie, to przeszliśmy nad niem do porządku dziennego ze wzgardliwem milczeniem. Ale skoro powtórzono to z trybuny parlamentarnej, nie może to pozostać bez odpowiedzi. Przecież każdy chrześcijanin wie, że jeszcze nieco wcześniej, zanim Anglicy przybyli do Indyi, bo 3 tysiące lat przedtem, wtedy, kiedy nawet taki stary naród, jak angielski, jeszcze nie był się pojawił na arenie dziejowej, wtedy już żydowski zakon, prawo Mojżeszowe, obwieściło ludzkości przykazanie 5 dekalogu: Nie zabijaj. A przykazanie to było tak rygorystycznie przez Żydów przestrzegane i do takich granic rozszerzone, że Synhedrjon, wydający wyrok śmierci raz na 80 lat, mędrcy określili jako „sąd morderczy”.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#STrockenheim">Nie myśmy tedy palili ludzi, lecz nas palono na stosach „auto da fe” za wierność naszej religji.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#STrockenheim">Zastrzegam się tedy jaknajkategoryczniej i protestuję stanowczo przeciw takiego rodzaju porównaniom, użytym przez p. Wicemarszałka Miedzińskiego.</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#STrockenheim">Wysoka Izbo! Nie chcę wytaczać przed Wysokim Senatem spraw religijnych, ale jeśli była mowa o zacofaniu i tem podobnem, to muszę wskazać, że właśnie my, Żydzi, tak na tej staro-nowej naszej ziemi, jak i w innych krajach byliśmy i jesteśmy czynnikiem postępu i rozwoju kulturalnego i gospodarczego, czynnikiem produktywnym i cywilizacji. Dzieje rozwoju gospodarczego Polski obfitują też w wielką ilość nazwisk pionierów Żydów bardzo zasłużonych dla odrodzenia gospodarczego Polski.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#STrockenheim">Podnoszono zarzut łączenia idealizmu z materializmem. Nie nas powinien ten zarzut spotkać. Pod pretekstem humanitarności usiłowano osiągnąć cele zgoła inne, a mianowicie wyparcie Żydów z zajmowanych przez nich placówek gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#STrockenheim">Jak na początku powiedziałem, sprawa ta znajduje się obecnie na płaszczyźnie gospodarczej i te momenty postaram się tu zanalizować.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#STrockenheim">Wysoka Izbo! Gdyby nawet eksterminacja ludności żydowskiej połączona była z pewną korzyścią dla innych warstw społeczeństwa, to i wtedy musielibyśmy przeciw temu zaprotestować. Ale w danym wypadku odbyłoby się to z dotkliwą stratą dla ludności żydowskiej, a z niczyją korzyścią. Owszem, jak wykazałem już na posiedzeniu Komisji Administracyjnej Senatu, ustawa ta nie przyniesie korzyści ani hodowcom-rolnikom, ani konsumentom, lecz przeciwnie, spowoduje ona dla obu stron straty, a pozatem ruinę tysięcznych rzesz kupiectwa żydowskiego, trudniącego się handlem mięsem. Jest to tedy eksterminacja, połączona z marnotrawstwem.</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#STrockenheim">Już na Komisji Administracyjnej udowodniłem faktycznemi danemi cyfrowemi, że ubój rytualny nie wpływa w niczem na ukształtowanie się cen mięsa. Wskazałem, że opłata za ubój ściśle rytualny wynosi 1/2 grosza za jeden kilogram żywca. I muszę zaznaczyć, że p. referent operował tutaj cyframi przestarzałemi, bo taksa 13 złotych za ubój rytualny obowiązywała w Polsce 3, 4 lata temu. W tej chwili obowiązuje taksa 4 złote za ten ubój, podczas gdy inne świadczenia państwowe i komunalne obciążają 1 kg. żywca kwotą 27 groszy. Konsument zaś chrześcijański nietylko nic na uboju rytualnym nie traci, lecz wprost przeciwnie, odnosi korzyści, gdyż dostaje mięso zadnie lepsze po cenie tańszej, różniącej się od ceny mięsa przedniego w wielu miastach od 20–30 groszy na kilogramie.</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#STrockenheim">Podobnie bezpodstawny jest zarzut, jakoby ludność chrześcijańska ponosiła pewne koszty na rzecz gmin wyznaniowych żydowskich. Największe gminy w Polsce: warszawska i łódzka wogóle żadnych dochodów z uboju rytualnego nie ściągają. Wszystkie inne zaś gminy żydowskie w całem Państwie mają z tego tytułu dochód, nieprzekraczający kwoty 10 miljonów złotych rocznie. Po odliczeniu z tego 2 miljonów złotych wpływających z uboju drobiu i 2 miljonów złotych przypadających na ludność żydowską, stanowiącą jako element miejski 20% konsumentów mięsa, a wreszcie 30% kosztów, związanych z wykonywaniem tego uboju, pozostaje mała stosunkowo kwota 3 miljony złotych, która wielokrotnie zostaje skompensowana przez różnicę na cenie mięsa, płaconą przez ludność chrześcijańską mniej o 20–30 gr za 1 kg, niż wynosi cena przedniego mięsa, używanego przez ludność żydowską. Kwota zaś 3 miljony złotych przy miljardowych sumach obrotu mięsem absolutnie nie może stanowić współczynnika w kalkulacji cen i w żadnym wypadku nie może wpłynąć na rozpiętość cen między hodowcą a konsumentem.</u>
<u xml:id="u-33.16" who="#STrockenheim">Jaskrawym dowodem tego jest fakt, że w województwach zachodnich, gdzie ubój rytualny jest dokonywany w minimalnej ilości, rozpiętość cen nietylko nie jest mniejsza, ale przeciwnie większa aniżeli gdzieindziej. To samo jest przy handlu nierogacizną, gdzie niema uboju rytualnego, a gdzie jednak rozpiętość cen jest o wiele większa, aniżeli w handlu bydłem.</u>
<u xml:id="u-33.17" who="#STrockenheim">Dążąc zaś do zmniejszenia przynajmniej tych strat, które gospodarstwo społeczne w ogólności z powodu tej ustawy poniesie, oraz do stępienia ostrza, zwróconego przeciwko ludności żydowskiej, wniosłem w Komisji Administracyjnej następujące poprawki, które tutaj podtrzymuję i poproszę o ich przyjęcie.</u>
<u xml:id="u-33.18" who="#STrockenheim">Do art. 5 wnoszę poprawkę, skreślającą z ustępu 1 słowa, poczynając od „i to w ten sposób, żeby cała ilość mięsa, pochodząca z tego uboju (części przednie i tylne) odpowiadała potrzebom konsumcji odnośnych grup ludności oraz potrzebom eksportu tego rodzaju mięsa i jego przetworów”.</u>
<u xml:id="u-33.19" who="#STrockenheim">Uzasadnię tę poprawkę następującemi motywami: Mięso zadnie zdatne jest do użytku dla ludności żydowskiej jedynie po uprzedniem tak zwanem trybowaniu, polegającem na wyjmowaniu żył, łoju, pewnych nerwów i tłuszczu. Zabiegi te muszą być wykonywane bardzo skrupulatnie i precyzyjnie, wymagają dużo trudu i kosztów, przyczem około 30% tej części wołu idzie na marne. Wszystko to wpływa na podwyższenie kosztów mięsa ze stratą dla konsumenta, a bez żadnej korzyści dla hodowcy.</u>
<u xml:id="u-33.20" who="#STrockenheim">Jest to w wyraźnej sprzeczności z interesem ogółu oraz tendencją Rządu, idącą w kierunku obniżenia cen. Jeśli zaś była mowa o nadmiernej rozpiętości cen mięsa między hodowcą a konsumentem, to przepis ten przyczyni się do zwiększenia tej rozpiętości.</u>
<u xml:id="u-33.21" who="#STrockenheim">W razie odrzucenia tej poprawki proponuję dodać do art. 5 zdanie treści następującej: „Zaliczenie całej ilości mięsa nastąpi z dniem 1 stycznia 1938 r.”. Jak już powiedziałem, zabieg tak zwanego trybowania, od którego zależy zdatność zadniej części mięsa do spożywania przez Żydów, wymaga bardzo skrupulatnego i precyzyjnego postępowania. A jest rzeczą nie do pomyślenia, by w czasie tak krótkim, jak 9 miesięcy, dzielących nas od wejścia w życie ustawy, możliwe było wyszkolenie teoretyczne i praktyczne kadr fachowców, potrzebnych do trybowania. Dlatego wnoszę o przedłużenie czasokresu do dnia 1 stycznia 1938 r. celem umożliwienia niezbędnych do wykonywania ustawy przygotowań.</u>
<u xml:id="u-33.22" who="#STrockenheim">Wnoszę o skreślenie w art. 5 ust. 3 przy końcu słów: „i przez firmy specjalnie koncesjonowane w tym celu”.</u>
<u xml:id="u-33.23" who="#STrockenheim">Jak wynika z całej dyskusji sejmowej nad tym projektem, tendencją ustawy jest wyeliminowanie Żydów z handlu mięsem. Tendencji tej służą różne postanowienia ustawy. Wprowadzenie zaś wymogu specjalnych koncesyj jest już nietylko ciosem w interesy ludności żydowskiej, lecz precedensem bodaj jedynym w swoim rodzaju. Jest to wymóg koncesjonowania nie pewnej gałęzi handlu, nie pewnego przedmiotu handlu, lecz wymóg specjalnie stosowany do pewnej grupy wyznaniowej. Stanowi to pogwałcenie Konstytucji, postanawiającej, że nikt nie może być ograniczony w swych prawach z powodu wyznania i narodowości. Tu mamy właśnie takie ograniczenie z powodu wyznania.</u>
<u xml:id="u-33.24" who="#STrockenheim">Ale i względy gospodarcze przemawiają za skreśleniem tego przepisu. Przecież dążnością Rządu jest zniesienie monopoli handlowych, karteli i tym podobnych czynników, utrudniających wolną konkurencję. A tu mamy właśnie przepis, który ogranicza wolną konkurencję. Prowadzi to bowiem do tego, że tylko nieliczna ilość kupców — bo wszak każda koncesja jest ograniczeniem — będzie miała w swych rękach handel mięsem i będzie w możności dyktować ceny zarówno hodowcom jak i konsumentom. Jest to tedy jaskrawo sprzeczne z tendencjami Rządu, zmierzającemi do zniesienia dyktatur i do obniżenia cen. Pozatem koncesje związane są z kosztami, co znowu obciąży cenę mięsa i w rezultacie przyczyni się do zbędnego zwiększenia rozpiętości cen ze stratą zarówno dla konsumenta jak i hodowcy. O ile zaś chodzi o kontrolę nad sprzedażą mięsa, pochodzącego z uboju rytualnego, to można temu zadośćuczynić przez wymóg znakowania oraz uwidocznienia na szyldach, że w danym sklepie sprzedaje się tylko mięso koszerne.</u>
<u xml:id="u-33.25" who="#STrockenheim">Wnosząc poprawki do przedłożonego nam projektu ustawy, pragnąłbym zaznaczyć, iż nie należy tego rozumieć w ten sposób, jakobyśmy my, przedstawiciele ludności żydowskiej, uważali ten projekt za słuszny i sprawiedliwy nawet po przyjęciu tych poprawek. Przeciw takiemu mniemaniu muszę kategorycznie się zastrzec. Albowiem ustawa wprowadza ograniczenie praw obywatelskich 3 i pół milj. ludności w Polsce.</u>
<u xml:id="u-33.26" who="#STrockenheim">Czyni to przedewszystkiem art. 5, uzależniający prowadzenie uboju rytualnego od tego, czy Żydzi stanowią 3% ludności. Nie mogę naprawdę zrozumieć, jakiemi kryterjami kierowali się autorowie tego ograniczenia. Skoro uznano, że zniesienie uboju rytualnego jest sprzeczne z Konstytucją, to czy Konstytucja obowiązuje tylko tam, gdzie ludność żydowska wynosi 3%? Czy Konstytucja uzależnia swobodę wykonywania przepisów religijnych od ilości obywateli? I czy można podzielić terytorjum Państwa na dzielnice, w których Konstytucja obowiązuje i na dzielnice, w których ona nie obowiązuje?</u>
<u xml:id="u-33.27" who="#STrockenheim">Cała ustawa zaś pozbawia dziesiątki tysięcy kupców i rzemieślników żydowskich ich warsztatów pracy, możności zarobkowania i egzystencji i jest ogniwem w żelaznej obręczy, którą usiłuje się nas okolić, obręczy eksterminacyj i ograniczeń gospodarczych. Dlatego musimy do tej ustawy nietylko ustosunkować się negatywnie, lecz podnieść gorący protest i zaapelować w ostatniej chwili o jej zaniechanie.</u>
<u xml:id="u-33.28" who="#STrockenheim">Wysoka Izbo! Wiele przeżyliśmy w ostatnich tygodniach ekscesów, teroru, bojkotu i zniewag. Ale jako naród prastary i wieczny, doświadczony w cierpieniach i martyrologji, jako naród, który przetrwał najcięższe okresy swoich dziejów i nigdy nie tracił hartu ducha, nadziei i ufności w Opatrzność Bożą, i tym razem nie ulegniemy i z naszych najświętszych praw ludzkich i narodowych nie zrezygnujemy!</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Schorr.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#SSchorr">Wysoki Senacie! Projekt ustawy o uboju zwierząt gospodarskich w rzeźniach wchodzi w ostatnią fazę, dziś zapadnie decyzja ostateczna w tej Wysokiej Izbie, a tem samem walka w sprawie uboju rytualnego ma się ku końcowi. W tym momencie, kiedy obejmujemy okiem rozwój tej sprawy, uderza nas niezdrowa atmosfera, w jakiej toczyła się dyskusja i osobliwe metody, do jakich uciekano się w realizacji tego wniosku. Jakiś nastrój patologiczny wytworzył się około całej tej sprawy, brak równowagi i umiaru, przesądy i uprzedzenia, roznamiętnienie i podniecenie, posługiwanie się najbardziej demagogicznemi i niewybrednemi hasłami w dyskusji parlamentarnej.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Głos: To właśnie ze strony Panów.)</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#SSchorr">A więc po pierwsze, gdy powstała kwestja, czy ubój rytualny jest zasadą religijną, czy nie, cóż bardziej naturalnego, jak zwrócić się do przedstawicieli duchowieństwa tego wyznania, i jego autorytatywnej zasięgnąć opinji, i jego wy słuchać orzeczenia? Czyż mogło być inaczej? Czy w odniesieniu do jakiegokolwiek innego wyznania, uznanego w Państwie, postąpionoby inaczej? Czy powołanoby na eksperta w sprawie ewangelickiego wyznania rabina, albo w sprawie wyznania rzymsko-katolickiego — pastora? Tymczasem w naszej sprawie tak właśnie postąpiono: zamiast najprostszej i najwłaściwszej drogi, przyjęto metodę najbardziej…</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#WicemarszałekMakowski">Panie Senatorze, to nie stało się w obrębie Senatu, a na krytykę postępowania Sejmu i komisji sejmowej nie mogę pozwolić, gdyż jest to niezgodne z przyjętemi zwyczajami parlamentarnemi.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#SSchorr">Panie Marszałku, stwierdzam tylko fakt.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WicemarszałekMakowski">Stwierdza Pan ten fakt krytycznie, a na to ja nie mogę pozwolić.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#SSchorr">Ale mogę omawiać historję rozwoju tego problemu na forum parlamentu.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#SSchorr">Zamierzono urządzić dysputę religijną przedstawicieli dwóch odmiennych wyznań i wywołać widmo średniowiecza ku uciesze gawiedzi, ku poklaskom ulicy i ku poniżeniu dostojeństwa naszego wyznania i godności naszego narodu. Cóż dziwnego, że w senackiej komisji już nawet nie teolog obcego wyznania, lecz pułkownik kawalerji uczuł się kompetentnym do orzeczenia, co jest dogmatem w religji żydowskiej, a co nie. Tak więc treść wyznania Mojżeszowego ad usum projektu z 1936 r. ustalił niezbicie i nieodwołalnie ks. dr. Trzeciak, profesor seminarjum duchownego w Petersburgu, ten sam, który wydał też głośną opinję o projekcie prawa małżeńskiego, opracowanym przez Komisję Kodyfikacyjną Rzeczypospolitej Polskiej, określając projekt ten jako bolszewicki. Orzeczenie to sygnował swym autorytetem teologicznym dzielny wojskowy i wieloletni szef policji.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#SSchorr">Wyłoniła się druga kwestja: czy ubój rytualny odpowiada zasadom humanitarności, czy nie? Zdawałoby się znowu, że jedna jest tylko instancja kompetentna do wydania miarodajnego orzeczenia w tym względzie: nauka i jej najwybitniejsi reprezentanci w dziedzinie fizjologji, bo wszak zagadnienie to jest par excellence zagadnieniem fizjologicznem. I znowu pominięto tę najprostszą drogę objektywnego, naukowego ustalenia prawdy. Bez zasięgania czyjejkolwiek opinji, bez badania, bez dowodów stwierdzono apodyktycznie i uznano za pewnik, że metoda uboju rytualnego jest okrucieństwem i barbarzyństwem, natomiast ogłuszenie zwierzęcia jest wyrazem humanitaryzmu i postępu. Hasłem tem szafowano z takim uporem i bezwzględnością, że w chwili obecnej wszyscy dają temu wiarę i uważają to za pewnik niewzruszalny. A jakiż na to dowód? Przyrodnicza opinją ks. Trzeciaka, który okazał się w jednej osobie teologiem, znającym lepiej zasady wiary mojżeszowej od wszystkich Żydów świata, prawnikiem, zarzucającym polskiej Komisji Kodyfikacyjnej bolszewizm, no i fizjologiem, rozstrzygającym ex cathedra czy ex ambona bezapelacyjnie o doskonałości metod uboju zwierząt.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#SSchorr">A teraz dalej. Setki razy sięgnięto do fałszu, jakoby Polska była jedynym krajem cywilizowanym, w którym „ten zabytek średniowiecza” jeszcze jest praktykowany. Cóż było łatwiejszego, gdyby istotnie komu zależało na oczyszczeniu atmosfery, jak zasięgnąć prawdziwych informacyj za pośrednictwem choćby polskich placówek zagranicznych? Dowiedzianoby się wtedy, o ile chodzi o Europę, że prócz Szwajcarji i Norwegji, gdzie Żydów jest znikoma garstka, wszystkie państwa uszanowały przepisy żydowskie o uboju rytualnym. Uspokoiłoby to przedewszystkiem p. generała Żeligowskiego, w którego sercu budził się niepokój: dlaczego Polska musi stale iść w ogonie cywilizacji? Wszystkie państwa skończyły z tem, dlaczego w Polsce ma to pozostać? Uśmierzyłoby to między innemi i niepokój p. Lecha Niewiadomskiego, profesora Politechniki Warszawskiej, który jak cytuje „Kurjer Warszawski” z dn. 10 marca b. r., w specjalnym liście dziękczynnym do posłanki Prystorowej zapewnia, iż „jasną odpowiedzią narodu polskiego na wystąpienie w Sejmie rzeczniczki zniesienia uboju rytualnego byłoby nadesłanie 30 miljonów listów z podziękowaniem za podjęcie sprawy, której pomyślne zakończenie — proszę słuchać — przywróci Polsce zachwiane prawo do miejsca wśród narodów cywilizowanych”. Najwidoczniej p. profesor nie wie, że Francja, Anglja, Belgja, Holandja, Włochy, Stany Zjednoczone zezwalają na ubój i mają jeszcze dotąd niezachwiane prawo zaliczać się do narodów cywilizowanych.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#SSchorr">Osobny rozdział w tej sprawie, tak zamąconej przesądami i uprzedzeniami, to haracz, który ludność chrześcijańska składa rzekomo gminom żydowskim za rytualny ubój. Podawano wprost astronomiczne cyfry. Jedna z broszur, wydanych przeciwko ubojowi wymienia pareset miljonów zł rocznego zysku, źródła umiarkowańsze podają 70 miljonów rocznie. O zupełnej absurdalności tych cyfr najlepiej przekonywa fakt, że totalna cyfra wszystkich wogóle budżetów gmin żydowskich w Państwie (około 817 gmin), zatwierdzonych przez państwowe władze nadzorcze i to na wszystkie potrzeby (uposażenie duchowieństwa, administrację, bóżnice, cmentarze, szkoły, zakłady dobroczynne i t. d.) nie przekracza 38–40 miljonów rocznie. A przecież władze miały bardzo ułatwione zadanie, mogły bowiem zażądać prawdziwych cyfr w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego jako władzy nadzorczej nad gminami i dowiedziałyby się wówczas, że po potrąceniu z wpływów brutto za ubój wydatków na opłacanie rzezaków — a wydatki te istnieją wszak przy każdym systemie uboju, mechanicznym lub innym — nie przekroczą one bodaj półtora miljona złotych rocznie. Oto jak wygląda „haracz” żydowski, nałożony na ludność chrześcijańską całego Państwa. Nie wspomina się przytem o fakcie niezaprzeczalnym, że ludność chrześcijańska płaci za mięso o wiele taniej, co ów haracz powielokroć równoważy.</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#SSchorr">A teraz najważniejsze zagadnienie: Wszak zagadnienie uboju rytualnego zahacza o Konstytucję i to nie w byle jakiejś sprawie, bo w sprawie, która dotyka najświętszych uczuć religijnych, co osobnym jest objęte artykułem Konstytucji, a ponadto dotyczy wyznania, obejmującego 3 i pół miljona ludności. Nawinęła się wątpliwość, czy zakaz uboju rytualnego jest sprzeczny z Konstytucją, czy nie. Chyba pod tym względem nietrudno było wątpliwości rozproszyć.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#SSchorr">I oto znowu charakterystycznem jest, że w tej kwestji ani na terenie Sejmu nie wypowiedzieli się najpoważniejsi znawcy Konstytucji, ani Rząd sam nie uznał za stosowne zasięgnąć opinji znawców przedmiotu poza gronem Izb.</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#SSchorr">Jest to bodaj pierwszy przykład w naszem życiu konstytucyjnem, że w zagadnieniu, budzącem tak poważne wątpliwości konstytucyjne, unikano wszelkich dyskusyj ze stanowiska właśnie konstytucyjnego i pchano ustawę par force i w tempie niesłychanie pośpiesznem. A pośpiech był konieczny, musiano bowiem odgraniczyć „idealizm od brudnego materjalizmu”, „odgrodzić świątynię od interesu”. Na marginesie tych słów p. Ministra Przemysłu i Handlu chciałbym tylko zauważyć: przyjmujemy to odgrodzenie pod jednym warunkiem: wzajemności, t. zn., że także w interesach państwowych nastąpi odgrodzenie interesu od wyznania. Ale zupełnie prozaicznie p. Minister Poniatowski nam powiedział: Idzie całkiem jasno o zagadnienie gospodarcze, o uregulowanie rynku mięsnego, czyli — przetłumaczone na język naszej rzeczywistości życiowej — o wyeliminowanie Żydów z poważnej placówki gospodarczej, w której rzekomo posiadają monopol i o przejście tej gałęzi w ręce rdzennie polskie.</u>
<u xml:id="u-39.8" who="#komentarz">(Głos: O rozbicie kartelu.)</u>
<u xml:id="u-39.9" who="#SSchorr">A więc rzecz jest zupełnie wyjaśniona.</u>
<u xml:id="u-39.10" who="#SSchorr">I teraz dopiero się okazuje, jak grubemi nićmi był szyty projekt p. posłanki Prystorowej. Trzeba było przygotować teren, trzeba było usunąć zaporę, by dojść gładko do sedna problemu. A więc należało przedewszystkiem udowodnić, że ubój rytualny nie jest fundamentalnym przepisem wyznania mojżeszowego, bo go Pismo Święte wcale nie zna, a jest „późniejszym wymysłem rabinów”. A któż to mógł lepiej stwierdzić, niż „najlepszy znawca Talmudu”, ks. dr. Trzeciak? Trzeba było przystroić się w szaty humanitaryzmu w imię szczytnych haseł opieki nad zwierzęciem, by stwierdzić okrucieństwo i barbarzyństwo uboju rytualnego, kiedy to biedny wół „gorzkie łzy roni” na widok swego wpierw zarżniętego kolegi. I wreszcie, siedząc mocno na tych dwóch konikach, można było przypuścić szturm do Konstytucji z tem, że ten okrutny obrzęd, sprzeciwiając się obyczajności publicznej, sprzeczny jest z art. III Konstytucji, z tym samym artykułem, na który my właśnie, Żydzi, powołujemy się, broniąc naszych praw do swobodnego wykonywania obrządków religijnych naszego wyznania. Ale to wszystko było tylko udrapowaniem nagiej intencji: nie szło i nie chodzi wcale o „religijny idealizm”, ani o humanitaryzm, ani o „zachwianie stanowiska Polski w rodzinie cywilizowanych narodów”. Rzecz idzie o pozbawienie dziesiątków tysięcy rodzin możności zarobkowania, o wyrzucenie ich z pewnej gałęzi ekonomicznej. To jest prawdziwy sens motywów humanitarnych i konstytucyjnych, któremi ten tak prosty i jasny projekt ustawy osłonięto i zamroczono. Czy można wobec tego się dziwić, że największy entuzjazm obudził wniosek p. posłanki Prystorowej w obozie endecji i że hymny wdzięczności śpiewano na cześć wnioskodawczyni?</u>
<u xml:id="u-39.11" who="#SSchorr">Walka o ubój rytualny jest tylko etapem w antyżydowskiej walce eksterminacyjnej. Mamy dwie formy antysemityzmu: wojujący, który nawołuje do bojkotu i do ekscesów i w ten sposób chce się szybko załatwić z kwestją żydowską, i drugi nie tak krzykliwy, ale skuteczniejszy: antysemityzm, lub lepiej asemityzm legalny, który niemniej jest niebezpieczny, choć nie odrazu prowadzi do celu. Projekt ustawy o uboju jest jaskrawą ilustracją tej drugiej postaci antysemityzmu.</u>
<u xml:id="u-39.12" who="#SSchorr">Trzeba być ślepym, by nie widzieć związku między tym tematem a całym nastrojem antysemickim, szerzonym w kraju od szeregu miesięcy z coraz zuchwalszą zaciekłością. Ten projekt i dyskusja parlamentarna nad nim, to haracz na rzecz tych, których Wysoka Izba tak niedawno dopiero jednomyślnie potępiła. Nie chciano nas, duchowieństwa, słuchać jako reprezentantów wyznania w kwestji religijnej, nie chciano zasięgnąć opinji nauki, fizjologów co do humanitarnej strony zagadnienia, nie chciano powołać konstytucjonalistów co do wątpliwości konstytucyjnych, jakie projekt nasunąć musiał. Nie zadano sobie trudu zbadania wysokości rzekomego haraczu, opłacanego przez ludność chrześcijańską na rzecz gmin żydowskich. Nie chciano nic badać, nic słuchać, nic sprawdzać — na ślepo, na głucho, po omacku szło się do celu. Wyrok w tej sprawie był zgóry wydany, a taki wyrok nie jest nigdy wyrokiem prawdy.</u>
<u xml:id="u-39.13" who="#SSchorr">Wysoka Izbo! Chciałbym teraz sine ira et studio kilka słów dorzucić do tych trzech najistotniejszych momentów, związanych z naszem zagadnieniem: religijnego, humanitarnego i konstytucyjnego. W kwestji, czy ubój rytualny jest zasadniczą normą religji żydowskiej, stwierdzam tutaj ponownie to, co stwierdziłem już na komisji, zgodnie z oświadczeniem ogółu duchowieństwa żydowskiego w Polsce. Stwierdzam, że ubój rytualny jest zasadniczym przepisem religji żydowskiej, który swoje źródło i zasadę ogólną ma w Piśmie Świętem, w szczegółach zaś unormowany jest w Talmudzie, w księdze, która u nas, Żydów, ma tę samą sankcję religijną, co Pismo Święte i organicznie jest z niem związana w jedną niepodzielną całość. To jest autorytatywna opinją najwyższych przedstawicieli wiary i nauki żydowskiej na całej przestrzeni wieków dziejów żydowstwa od najdawniejszych czasów aż po dzień dzisiejszy. Jedynie i wyłącznie ta opinją naszego duchowieństwa jest dla nas miarodajna i winna też być miarodajna w oczach Izb ustawodawczych w określeniu tego, co jest obowiązującym przepisem religijnym, a co tylko późniejszym zwyczajem. Sądzimy bowiem, że do wykładania i interpretowania zasad i przepisów wiary powołane jest jedynie duchowieństwo danego wyznania i nikt inny poza tem wyznaniem. Tyle o doktrynie. Ale i w praktyce życia ubój rytualny był wykonywany przez wszystkie wieki we wszystkich krajach, aż po dzień dzisiejszy.</u>
<u xml:id="u-39.14" who="#SSchorr">Zarówno w dyskusji sejmowej, jak i w komisji senackiej były wysunięte motywy humanitarności, jako istotne dla zakazu uboju rytualnego. Przedstawiono prawie unissono ubój rytualny, jako okrucieństwo i jako barbarzyństwo, nie mówię już o artykułach w prasie codziennej i broszurach agitacyjnych, zaprawionych jadem nienawiści. Na sztandarze walki z ubojem rytualnym wypisano również i ideały etyczne, w imię szczytnych haseł opieki nad zwierzęciem.</u>
<u xml:id="u-39.15" who="#SSchorr">Ten zarzut nietylko odpieramy z całą stanowczością, ale musimy go uważać za ciężką zniewagę naszego wyznania i naszej etyki. Miłosierdzie wobec zwierząt jest kardynalnym postulatem nietylko naszej etyki, ale i naszego prawa. Oto jak się wyraża teolog katolicki o tej kwestji, wybitny uczony, badacz kultury Izraela: „Przez te wszystkie postanowienia stał się Izrael już w starożytności jednem wielkiem towarzystwem ochrony zwierząt; przeważna część tych nakazów jest tak konkretna w szczegółach, a wszystkie razem przeniknięte są taką delikatnością względów dla zwierzęcia, jakiej żadne nowoczesne towarzystwo opieki nad zwierzętami nie objawia, ani objawiać nie może”.</u>
<u xml:id="u-39.16" who="#komentarz">(F. Kuebel: Die soziale Gesetzgebung der Bibel.)</u>
<u xml:id="u-39.17" who="#SSchorr">Ale tutaj niechaj nie rozstrzyga doktryna ogólna etyki judaizmu, ale też nie panie z towarzystwa opieki nad zwierzętami. Postawmy kwestję humanitarności uboju przed jedynie kompetentne forum, przed naukę, reprezentowaną w międzynarodowym aeropagu uczonych fizjologów o skali światowej sławy, a przez to forum, jedynie w obliczu prawdy do tego powołane, sprawa humanitarności uboju została przesądzona.</u>
<u xml:id="u-39.18" who="#SSchorr">O tym przedmiocie istnieje wielka literatura, ale ja chcę tylko kilka głosów najwybitniejszych uczonych zagranicznych, jak i krajowych tutaj przytoczyć. Oto ich opinje: Bayliss prof. ogólnej fizjologji w Koleg. Uniw. Londyn: „Cięcie przy uboju jest błyskawiczne i szybki upływ krwi powoduje natychmiastowe znieczulenie, z którego zwierzę już się nie budzi. Ból, jeśli wogóle istnieje, trwa sekundę, a w najgorszym wypadku jest łagodny. Śmierć następuje z powodu nagłego ustania dopływu krwi do mózgu oraz wykrwienia ogólnego. Zarzuty, stawiane tej metodzie uboju, są mojem zdaniem, niesłuszne”. Profesor fizjologji w Wiedniu Exner mówi: „Jest to najdelikatniejszy sposób zabijania zwierzęcia”. Dyrektor Instytutu Patologji w Giessen prof. Bostroem powiada: „Szechita zajmuje pierwsze miejsce wśród wszystkich metod uboju”. Dyrektor Instytutu Patologicznego uniwersytetu w Tübingen prof. Griitzner wyraża następującą opinję: „Jest nietylko najlepszą i najszybszą metodą uboju, ale sprawia zwierzęciu minimum bólu. Żywię nadzieję, że wkrótce wszystkie zwierzęta będą zabijane systemem uboju rytualnego”. Profesor Klemensiewicz, Polak, stwierdza, że „z punktu widzenia higienicznego i humanitarnego, szechita przewyższa wszystkie inne metody”.</u>
<u xml:id="u-39.19" who="#SSchorr">Jednem słowem, te wszystkie opinje uczonych, wśród których znajduje się laureat nagrody Nobla, dyrektor Instytutu fizjologji zwierząt w Kopenhadze, prof. Magnus, największy obecnie fizjolog układu nerwowego, jednomyślnie i zgodnie prawie wszyscy powiadają, że metoda uboju rytualnego jest jedną z najłagodniejszych metod uśmiercania zwierzęcia, że jest zatem humanitarna w pełnem pojęciu tego słowa, że gwarantuje bezpośrednią utratę przytomności zwierzęcia, a więc nie sprawia zwierzęciu żadnego prawie bólu, a zatem sama przez się jest już metodą ogłuszania, to znaczy, że błyskawicznie szybkiem cięciem szyjnem, które odrazu przecina tchawicę i przełyk i wszystkie arterje szyjne, aż do kręgosłupa, powoduje natychmiastowe wykrwienie i anemję mózgu, pozbawia odrazu zwierzę świadomości, że zatem conajmniej stoi na tym samym poziomie humanitarności, co wszelkie inne nowoczesne metody ogłuszania, i że wreszcie odpowiada najlepiej wymogom higjeny i konserwowania mięsa.</u>
<u xml:id="u-39.20" who="#SSchorr">Otóż z przytoczonych tych wszystkich względów musimy się oświadczyć za zupełnem skreśleniem projektu ustawy. Wobec wytworzonej jednak sytuacji, wobec wniesienia projektu ustawy w nowem brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, mam zaszczyt postawić następujący wniosek: Wnoszę o skreślenie ustępu 3 art. 5 projektu ustawy o uboju zwierząt gospodarskich w rzeźniach.</u>
<u xml:id="u-39.21" who="#SSchorr">Wniosek ten uzasadniam następującemi argumentami, które już na komisji przedstawiłem, a które pozwalam sobie tutaj powtórzyć. Uważam ustęp ten za niezgodny z Konstytucją. Przepis o uboju rytualnym stanowi zasadniczą normę wyznania żydowskiego. W myśl art. III Konstytucji przysługuje wszystkim obywatelom swoboda „wykonywania przepisów swej religji lub obrządków, o ile to się nie sprzeciwia porządkowi publicznemu i obyczajności publicznej”. Stwierdził już p. Minister Przemysłu i Handlu z trybuny sejmowej, że skoro rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 14.X.1927 r. w art. 3 uznaje, że w kompetencji gminy żydowskiej leży troszczenie się o dostarczanie ludności żydowskiej koszernego mięsa, to tem samem uznaje, że ten obrzęd religijny nie sprzeciwia się ani porządkowi publicznemu ani obyczajności publicznej, a więc zakaz tego obrzędu byłby sprzeczny z Konstytucją. Ale skoro stoi się na tem stanowisku, że generalny zakaz uboju jest antykonstytucyjny, to chyba logika dyktuje, że taksamo i zakaz częściowy jest sprzeczny z Konstytucją. To jest dylemat, z którego niema wyjścia. Nie może być w Poznaniu ani Grudziądzu zakazane to, co w Warszawie jest dozwolone.</u>
<u xml:id="u-39.22" who="#SSchorr">Wyrażono też pogląd, że dozwolenie uboju kłóci się z Konstytucją i powołano się na art. 113 Konstytucji, który mówi, że „żaden związek religijny nie może stawać w sprzeczności z ustawami Państwa”, a ubój rytualny sprzeczny jest z ustawą o znęcaniu się nad zwierzętami. Ten argument przynosi jeszcze przedwczorajszy Kurjer Warszawski, z dn. 26 marca. Taki pogląd, abstrahując znowu od obrazy, jaką mieści w sobie wobec wyznania żydowskiego, wykazuje zupełną nieznajomość zasad prawa. Znęcanie się bowiem oznacza dręczenie zwierzęcia bez celu i bez potrzeby. Ubój rytualny nie jest znęcaniem się, bo jest metodą uśmiercania zwierzęcia tak, jak każda inna metoda uboju, metodą, o której humanitarności setki uczonych wydało swoje opinje, metodą, która prawie we wszystkich krajach stoi pod ochroną prawa, w krajach takich, gdzie równocześnie obowiązuje ustawa o ochronie zwierząt. Ponadto nie może być kwalifikowana jako przestępstwo czynność, która w-myśl innej ustawy — mam na myśli rozporządzenie z r. 1927 — stanowi prawny zakres działania gmin.</u>
<u xml:id="u-39.23" who="#SSchorr">Jeśli znów stanąć na płaszczyźnie gospodarczej, a debata sejmowa, jak i dzisiejsza, jak i oświadczenia Rządu wysunęły moment gospodarczy w tem zagadnieniu na pierwszy plan, mianowicie, jeżeli chodzi o uregulowanie rynku mięsnego, to w takim razie zakaz uboju, choćby nawet na pewnem ograniczonem terytorjum, nie znajduje uzasadnienia w tych motywach. Zakaz uboju może mieć nawet charakter antygospodarczy, bo ci, co z powodu podrożenia mięsa, na skutek kosztów wwozowych wstrzymają się od spożywania mięsa, spowodują tem samem skurczenie się obrotu handlu mięsem.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WicemarszałekMakowski">Panie Senatorze, proszę kończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#SSchorr">Z drugiej strony, gdy chodzi o woj. poznańskie i pomorskie, cały handel żywcem leży tam w ręku hurtowników — chrześcijan, którzy przez ten zakaz uboju będą pokrzywdzeni. Miałem zaszczyt także na ręce Marszałka wnieść dwie petycje gmin żydowskich województw: pomorskiego, poznańskiego i śląskiego.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#SSchorr">Proszę szanownych Panów Senatorów! W tej sprawie wiele rzeczy wypłynęło na wierzch, wiele smutnych mieliśmy doświadczeń. Charakterystyczną, typową i znamienną była klasyfikacja na kawalerzystów i piechotę, przeprowadzona przez czołową jednostkę w naszem życiu państwowem i parlamentarnem. To jest prawdziwa i odpowiadająca rzeczywistości linją podziału. Jest bowiem antysemityzm kawaleryjski, szarżą napadający na Żydów i jest antysemityzm piechoty, zwolna i systematycznie walczący z Żydami. Pierwszy rąbie wprost szablą przez łeb, gdzie i jak popadnie, a drugi strzela, mierząc spokojnie i celując trafnie.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#SSchorr">Projekt niniejszy jest dziełem antysemityzmu piechoty. Udrapowana w togę humanitaryzmu, z hasłem sprawiedliwości na ustach, z wyciągniętą dłonią skrzętnego gospodarza przed sobą, piechota antysemityzmu wkroczyła na szaniec uboju rytualnego i oczekuje dzisiaj na swe zwycięstwo. Za linją podziału pozostała na placu boju sponiewierana sprawiedliwość, pozostał zdeptany prawdziwy humanitaryzmu wobec ludzi, pozostała wzgardzona zasada Konstytucji, którą sami stworzyliście.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#SSchorr">Mimo wszystko jednak ufamy niezłomnie, że gdy opary nienawiści, jakie skłębiły się około tej sprawy, miną i gdy wróci atmosfera spokoju i rozwagi, społeczeństwo polskie zgodnie z wiekową tradycją tolerancji i sprawiedliwości powróci do wyrządzonej żydowstwu polskiemu ciężkiej krzywdy i ją naprawi. Wierzę w to niezłomnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#WicemarszałekMakowski">Panie Senatorze! Izba w zupełnym spokoju wysłuchała Pańskiego przemówienia, więc aluzja co do tego niepokoju była nie na miejscu.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#WicemarszałekMakowski">Co do wniosku, to w myśl art. 62 regulaminu wnioski mogą być zgłaszane tylko po porozumieniu się ze sprawozdawcą. Zatem przyjmę te wnioski tylko wtedy, jeżeli p. sprawozdawca się na nie zgodzi To samo dotyczy wniosku s. Trockenheima.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#komentarz">(S. Trockenheim: Już się porozumiałem z p. sprawozdawcą.)</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#WicemarszałekMakowski">Zarządzam przerwę do godz. 16 min. 15.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 14 min. 15 do godz. 16 m. 20.)</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#WicemarszałekMakowski">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Osiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#SOsiński">Wysoki Senacie! Jeżeli zabieram głos w sprawie humanitarnego uboju zwierząt gospodarczych, w sprawie, która dla mnie zawsze była prosta i jasna, to jedynie dlatego, że koło tej sprawy rozpętała się burza i powstał hałas prawie na cały świat. Osobiście ja, a pewno i wszyscy Panowie Senatorowie, zalany byłem powodzią rozmaitych broszurowych wydawnictw pro i contra ubojowi rytualnemu. Ludność żydowska starała się wykazać, iż przy zniesieniu tego rodzaju uboju pogwałcone zostaną ich uczucia religijne, ba, nawet znaleźli się tacy, którzy upatrzyli w tym zakazie pogwałcenie obowiązującej w Państwie Polskiem Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#SOsiński">Z dużym niesmakiem przysłuchiwałem się dyskusji, jaka rozwinęła się na temat uboju rytualnego w Komisji Administracyjnej Sejmu. Jeżeli. chodzi o sprawy religji, wyznaję pod tym względem zasady tolerancyjne, jakie, mojem zdaniem, powinien wyznawać każdy kulturalny człowiek naszej epoki. Jak każdą religję, tak i mojżeszową, poważam, zwłaszcza w zasadach, prowadzących do ideałów ludzkich, opartych na udoskonaleniu stosunku woli człowieka do woli wyższej, ale nie mogę się zgodzić z tymi, którzy identyfikują rytuał z samą religją. Zewnętrzna strona życia religijnego, podlegająca rozmaitego rodzaju ewolucjom, nie powinna przesłaniać istoty religji, gdyż wtedy mija się ona ze szlachetnem pojęciem uczuć religijnych.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#SOsiński">Mając przed sobą tak wysoko postawione grono słuchaczy, nie będę rozstrząsał tematu istoty religji, tylko chciałbym wyrazić swój osobisty pogląd, że ta religja budzi i najsilniej podnosi prawdziwe uczucia religijne, która najmniej jest obciążona rytuałami. Byłoby dobrze, żeby i naród żydowski wstąpił w okres wyzwolenia z wielu obciążających go rytuałów, które krępują swobodę ruchu w życiu tego narodu i zarazem nie pozwalają mu wejść z innemi narodami świata w więcej serdeczny i zażyły stosunek. To też na zakończenie zaznaczam, że do uboju rytualnego ustosunkowuję się negatywnie, jako do rytuału, który w naszym wieku wysokiej kultury jest conajmniej przeżytkiem. Tem samem będę głosował za uchwaleniem całego projektu ustawy, uchwalonej przez Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Kornke.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#SKornke">Wysoka Izbo! W trakcie mojego przemówienia będę się starał przedstawić opinję Polaków, zamieszkałych w prowincjach zachodnich naszego Państwa, a w szczególności Polaków ze Śląska; będę się starał wypowiedzieć te opinje w sposób taki, jak one w istocie wyglądają, bez jakichkolwiek obsłonek i ogródek.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#SKornke">Najaktualniejszem zagadnieniem od kilku tygodni w Polsce jest sprawa całkowitego lub częściowego zniesienia uboju rytualnego. Wiemy, że niema chrześcijanina w Polsce, któryby był za utrzymaniem tego rodzaju uboju, ani też niema Żyda, któryby był za zniesieniem uboju rytualnego, i jakiekolwiek wzajemne przekonywanie się w tej materji jest niepotrzebne i zabiera zbytecznie czas. Stanowisko nasze, jak i stanowisko Żydów nie ulegnie w niczem zmianie. Dziwi mnie tylko jedno, a mianowicie ten fakt, że cała sprawa uboju rytualnego wybija się zpośród innych daleko ważniejszych zagadnień na plan pierwszy, że wywołała tyle rozgwaru, jak żaden inny projekt ustawy, że wypełnia od kilku tygodni szpalty pism, że wydała na światło dzienne wiele różnych broszur, a nawet rozpraw naukowych, że w końcu wpływy żydowskie umiały dotrzeć do czynników miarodajnych i nastawić je w sensie przychylniejszym dla zatrzymania częściowego uboju rytualnego.</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#SKornke">Wniosek ustawodawczy w sprawie uboju rytualnego wychodzi z trzech zasadniczych przesłanek, które już wszystkie w czasie dyskusji sejmowej były mniej lub więcej dosadnie podkreślone. Mimo argumentów, jakie przedstawiciele strony żydowskiej próbowali wysunąć, nie ulega najmniejszej wątpliwości, że sposób rytualnego uboju jest w istocie swej okrutny i że koliduje z zasadami tego humanitaryzmu, który na gruncie etyki chrześcijańskiej chcielibyśmy widzieć w naszem życiu. Niemniej jednak ważnem uzasadnieniem wniosku jest udowodniony również fakt dodatkowych zysków, jakie z tego obrzędu religijnego czerpała mniejszość żydowska kosztem ludności chrześcijańskiej. Ten stan rzeczy nie może i nie powinien być dłużej tolerowany, i należy tylko wyrazić, jak nad wielu innemi objawami naszego życia, mającemi swój związek z żydowstwem, zdziwienie, że się do tej pory utrzymał, a przedewszystkiem, że utrzymuje się dziś, kiedy szaleje kryzys i kiedy Rząd z takiemi trudnościami pracuje na odcinku cen.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#SKornke">Sumy, o jakie tu chodzi, idą w dziesiątki miljonów rocznie, a element, który je do swoich kieszeni zgarnia, odnosi się ujemnie do Państwa i narodu i dochody z tego tytułu osiągnięte nie mnożą polskiego stanu posiadania, ale raczej go w naszych rękach kurczą. Fakt ten nabiera tem jaskrawszego oświetlenia, że przecież chodzi tutaj o obciążenie dodatkową opłatą uboższej ludności chrześcijańskiej na rzecz bogatszej ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#SKornke">Wielkie zainteresowanie, jakie sprawa ta wywołała w opinji całego polskiego społeczeństwa, łączy się z pewnem ogólnem zagadnieniem, które będziemy musieli rozwiązać w sensie interesu narodowego i państwowego. Do tej pory podchodziliśmy i podchodzimy do tego zagadnienia bardzo nieśmiało, a raczej nie podchodziliśmy wogóle, a bierność naszą tłumaczyliśmy „staropolską tolerancją” i różnemi wewnętrznemi względami gospodarczemi i politycznemi.</u>
<u xml:id="u-45.5" who="#SKornke">Istota tego zagadnienia tkwi w nierównomiernym i niesprawiedliwym podziale dóbr gospodarczych, w niesprawiedliwym podziale prawa i dyspozycji między Polakami i Żydami w naszem Polskiem Państwie. Ten stan rzeczy, że przeważna część naszych kapitałów w wielkich spółkach akcyjnych, mających zasadnicze znaczenie dla całości naszej gospodarki, znajduje się w rękach obcych, niepolskich, pogarsza jeszcze fakt zmajoryzowania elementu polskiego na odcinku przemysłu i handlu, na odcinku rzemiosła i wolnych zawodów przez element żydowski. Jeżeli ten stan rzeczy zawsze nas bolał, to dziś, w momencie przesilenia gospodarczego odczuwamy to niejako jak klęskę narodową.</u>
<u xml:id="u-45.6" who="#SKornke">Dzięki naszemu Wodzowi zgasłemu, którym nas Opatrzność obdarzyła, i dzięki krwawym zmaganiom narodu polskiego na wszystkich krańcach dawnej Rzeczypospolitej, odzyskaliśmy na nowo naszą niepodległość, zbudowaliśmy sobie z niesłychanym trudem i poświęceniem nasze Polskie Państwo, budując je na zgliszczach i rumowiskach rozegranych na ziemiach polskich bitew wojny światowej.</u>
<u xml:id="u-45.7" who="#SKornke">Dziś mamy Państwo nasze, jesteśmy wolnymi i rządzimy się sami. Mówimy o wzmocnieniu podwalin Państwa, o mocarstwowej potędze, szukamy dróg wiodących do tego celu, szukamy środków i sposobów, któreby nam przy usanowaniu i ustabilizowaniu naszej gospodarki były potrzebne, kierując ją na tory pewne, niepodlegające wahaniom i niebezpiecznym wstrząsom, usiłujemy podnieść do wyższego poziomu nasz przemysł, rolnictwo, rzemiosło i handel, ujmując potem te cztery dziedziny w jeden harmonijny kompleks, z wykluczeniem istniejących krańcowych rozpiętości rynkowych, jednem słowem, rozważamy wszystkie te zagadnienia, które wołają o reformę, które wymagają niesłychanie skrupulatnego przemyślenia i konsekwentnego wprowadzenia w życie; lecz przy tym całym kompleksie zagadnień zapomniano o tym czynniku, który dzięki naszej bierności i jeszcze innym niekorzystnym naszym cechom ma w dziedzinie naszej gospodarki niestety najwięcej do powiedzenia, boć jest on właściwym reprezentantem polskiego majątku narodowego, do niego należą ulice naszych miast, do niego należą fabryki, handel wewnętrzny i zagraniczny, on decyduje o cenach zboża i innych artykułów pierwszej potrzeby, on dyktuje ceny wyrobów przemysłowych i kupiec polski, pomimo heroicznych nieraz wysiłków, nie jest zdolny wyrwać się z pod jego wpływu, gdyż Żydzi są panami życia i śmierci naszych drobnych i większych kupców i rzemieślników.</u>
<u xml:id="u-45.8" who="#SKornke">Przed wiekami gościnna Polska przyjęła uchodzących z zachodu Europy Żydów, nie jako mniejszość narodową, ale jako ludzi szukających schronienia i azylu. Od tego czasu upłynęło wiele wody, a naród polski przeżył wiele wzniosłych i tragicznych wydarzeń, lecz gdybyśmy grzebali w naszej historji ostatnich czterech wieków, szukając faktów, któreby nas mogły przekonać, że w dziejach naszych element żydowski, zamieszkujący Polskę wraz z narodem polskim, cieszył się w jego chwilach wzniosłych, a cierpiał i poświęcał się razem z nim w jego nieszczęściu, tobyśmy takich faktów, pomimo najlepszej woli historyków, nie stwierdzili; stwierdzilibyśmy natomiast, że Żydzi byli u nas zawsze żywiołem niepewnym, na którym nigdy nie mogliśmy polegać, że pomimo dobrodziejstw uzyskanych odnosili się i odnoszą i dziś do narodu polskiego negatywnie, byli i są żywiołem państwowo niewyrobionym, nietwórczym, pozbawionym ideałów państwowo-obywatelskich.</u>
<u xml:id="u-45.9" who="#SKornke">Nie zamierzam wiele mówić o młodzieży żydowskiej, wypada mi jednak stwierdzić, że tworzy ona podatny grunt dla agitacji wywrotowej i antypaństwowej. Jako uzasadnienie przytoczę choćby ostatnie wypadki w Krakowie i nazwiska członków jaczejek i agitatorów komunistycznych w Polsce, którzy w przeszło 80% składają się z Żydów.</u>
<u xml:id="u-45.10" who="#SKornke">Jesteśmy Polacy i mamy własne Państwo, przywrócone bez niczyjej pomocy, ale przez nas samych do życia. I to Państwo musi być coraz silniejsze i coraz więcej polskie i jakiekolwiek czynniki, czy elementy wewnątrz, działające przeciwnie i destruktywnie, muszą być uznane jako elementy szkodliwe, powstrzymujące naszą ekspansję narodową i państwową. Cała polityka państwowa i nasz wysiłek narodowy musi iść w tym kierunku, ażeby polski udział tak w kapitale, tworzącym podstawę życia gospodarczego, jak i w dziedzinie wykonywania handlu, rzemiosła i przemysłu uzyskał conajmniej ten stosunek procentowy, który wynika ze spisu ludności. Trzeba podjąć wielką propagandę w kierunku zmiany nastawienia polskiej opinji w tym zakresie.</u>
<u xml:id="u-45.11" who="#SKornke">Trzeba w wychowaniu naszej młodzieży podkreślać jaknajmocniej doniosłość zagadnień i wagę zawodów gospodarczych. Trzeba rozbudowywać szkolnictwo zawodowe, budować na solidnych podstawach i z solidnych ludzi spółdzielczość, planowo rozbudowywać i otoczyć opieką placówki polskiego przemysłu i handlu.</u>
<u xml:id="u-45.12" who="#SKornke">Sprawa uboju jest niezmiernie pod tym względem charakterystyczna. Przecież z wywodów p. Ministra Góreckiego wynika, że rynek mięsny jest największym rynkiem dzisiaj w Polsce i że suma obrotów na tym rynku między rolnikiem, rzeźnikiem i konsumentem sięga jeszcze dzisiaj do zawrotnej sumy 4 miljardów złotych. Jeżeli na tle cyfr stwierdzimy, że w dziale bydła ubój rytualny był wykonywany prawie w 100%, to zrozumiemy wielkość tej dysproporcji, która zaciążyła nad polskiem życiem gospodarczem.</u>
<u xml:id="u-45.13" who="#SKornke">Nie łudźmy się. Wyrażony powyżej stosunek bowiem jest ilustracją całości stosunków na odcinku naszego życia gospodarczego w olbrzymiej części Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-45.14" who="#SKornke">Projekt ustawy o całkowitem zniesieniu uboju rytualnego potraktowałbym jako usunięcie jednego z bardzo przykrych przerostów, który należałoby radykalnie usunąć. Ponieważ pierwotny projekt, złożony przez p. posłankę Prystorową, został przez pewne poprawki Sejmu poprostu przerobiony, uważam, że nie będzie w takiej formie uchwalony, w jakiej został wniesiony, jednakowoż i w tem widzę już pewne pójście naprzód. Chociaż nawet projekt sam jest zmieniony, to jednak uważam, że lepiej coś, jak nic.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#WicemarszałekMakowski">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany. Głos ma jeszcze p. referent.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#SDobaczewski">Wysoka Izbo! Referując sprawę ustawy, zastrzegłem się odrazu, że będę mówił rzeczowo i będę mówił o najistotniejszych zadaniach tej ustawy. W dalszym ciągu jednak dyskusja potoczyła się i poruszyła pewne sprawy, które ja tylko ogólnikowo potraktowałem. Uważam, że w sprawach religijnych mogą mówić tylko ci, którzy są do tego upoważnieni. Nie wdawałem się w roztrząsanie tych rzeczy i w dalszym ciągu na tem stanowisku pozostanę. Jednak s. Schorr, który wniósł tutaj poprawkę, postawił kwestję w ten sposób, że można było podejrzewać, iż chodziło mu o wywołanie odwrotnego skutku niż ten, jaki chciał. Jakgdyby chodziło mu o to, ażeby właśnie wywołać wśród wszystkich słuchaczów to nastawienie, ażeby ten art. 5 nie przeszedł, albowiem wtedy ustawa traci całkowitą giętkość, traci całkowitą przydatność życiową i jako taka może poprowadzić nas w nieznane, nie dać Rządowi tego giętkiego instrumentu, za pomocą którego mógłby on osiągnąć cel, który został postawiony w ustawie.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#SDobaczewski">S. Maleszewski poruszył szereg zagadnień, ale poruszył w ten sposób, że właściwie trudno z nim dyskutować, bo w każdej kwesji, którą poruszył, odrazu robił dziesięć zastrzeżeń. Jednem z takich zastrzeżeń było powołanie się na fakt wprowadzenia zakazu uboju rytualnego przez Niemców. Powoływał się na wiarogodnego świadka. Ten wiarogodny świadek był u mnie. Jest to dobrowolny harcownik, który chce wziąć udział w walce z ubojem rytualnym. Kiedy zapytałem się go o materjały w tej sprawie, kiedy to było, jakiego dnia ten zakaz był wprowadzony, oczywiście tego nie mógł wskazać i powiedzieć. Zresztą na podstawie tej znajomości faktów, jaką odniosłem wtedy z pobytu za czasów okupacji niemieckiej, jest rzeczą wprost nie do pomyślenia, żeby Niemcy, którzy opierali się głównie na elemencie żydowskim tutaj, chcieli właśnie przedewszystkiem ten element sobie zrazić. Wszystkie tego rodzaju argumenty trudno jest prześledzić, lecz jeżelibyśmy je wszystkie prześwietlili i rozpatrzyli, to okazałoby się, że są tam takie, jak i ten argument, który tutaj przed chwilą przytoczyłem.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#SDobaczewski">Uważam, że poprawki, zgłoszone, tak jak już wspomniałem, przez przedstawicieli ludności żydowskiej, o skreślenie pewnych ustępów, całą ustawę zanulowałyby, albowiem zrobiłyby furtki i okna, przez które możnaby w dalszym ciągu prowadzić całą akcję, tak jak ona była prowadzona dotychczas. Odrzucenie projektu i wykreślenie art. 5 zrobiłoby z całej ustawy narzędzie ciężkie, nieprzydatne do tego celu, do którego było postawione. Zresztą mam wrażenie, że właśnie panowie senatorowie Żydzi bardzo dobrze to odczuwali i w tym kierunku sprawę prowadzili i dlatego podtrzymuję wniosek komisji o odrzucenie wszystkich poprawek i przyjęcie ustawy w brzmieniu sejmowem.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#WicemarszałekMakowski">Panie Senatorze, w związku z art. 62 muszę zapytać Pana, czy zgadza się Pan, aby poddać pod głosowanie wnioski, które nie były przedmiotem rozpraw na komisji, a zgłoszone zostały przez pp. senatorów Schorra i Trockenheima?</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#SDobaczewski">Poprawki ss. Schorra i Trockenheima były zgłoszone na komisji i zgadzam się na poddanie ich pod głosowanie, natomiast wniosek s. Głowackiego został zgłoszony w ostatniej chwili i nie mogłem się do niego ustosunkować.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#WicemarszałekMakowski">Czy zgadza się jednak Pan Senator na poddanie tego wniosku pod głosowanie?</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#SDobaczewski">Nie zgadzam się.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Głowacki.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#SGłowacki">Wysoka Izbo! Nie będę Wysokiej Izby długo zatrzymywał. Pragnę zgłosić poprawkę względnie wniosek, odnoszący się do art. 5 ust. 3. Stwierdzam, że w czasie dyskusji na Komisji Administracyjnej Senatu, do której należę, zaliczałem się do tych, którzy przyłączyli się do wywodów p. senatora Maleszewskiego i do jego wniosku, to znaczy głosowałem za skreśleniem art. 5 w całości. Między innemi jeszcze raz chciałbym i tu podkreślić, że wychodzę z tego założenia, iż podtrzymanie art. 5 jest przekreśleniem art. 1 i ustanowieniem przywileju dla mniejszości narodowej żydowskiej w stosunku do 30 miljonów obywateli chrześcijan. Przywileje istniały i dziś jeszcze istnieją, jak to z historji prawa wynika, np. dla monarchów, dla panujących rodzin i t. d., lecz nie dla mniejszości narodowych. Między innemi i ten szczegół był głównym powodem, że na komisji głosowałem za skreśleniem art. 5. Będę oczywiście głosował za wnioskiem p. senatora Maleszewskiego, ale na wszelki wypadek, gdyby ten wniosek nie miał mieć powodzenia, pragnę w interesie ludności zachodniej części Polski zdążać do zmiany ustępu 3 art. 5; ten bowiem przewiduje, że przepis ustępu 1 nie ma mieć zastosowania na obszarze województw, w których ludność żydowska wynosi mniej, niż 3% ogółu ludności. Godzę się na to, że obecny stan rzeczy na terenie zachodu nie jest zagrożony, ponieważ na terenie województw poznańskiego i pomorskiego mamy niespełna 1% ludności żydowskiej, na Śląsku jest jej nieco więcej, bowiem około 1,5%. Ale co nam grozi? O zmianie granic administracyjnych województw mówi się już od lat. Może i słusznem jest, że granice województw zachodnich powinny być rozszerzone, lecz w konsekwencji takiego pociągnięcia będą przyłączone które tereny? Oczywiście z byłej Kongresówki, które wykazują znacznie większą ilość ludności żydowskiej. Obawiam się, że przewidziane w art. 5 ust. 3–3% nie starczy, dlatego pozwoliłem sobie wnieść poprawkę ewentualną, t. j. w razie gdyby artykuł 5 projektu miał był utrzymany, ażeby przewidzieć w ust. 3 nie 3%, lecz 5%. Taki wniosek stawiam w porozumieniu z p. senatorem sprawozdawcą. Będzie to sprawiedliwsze załatwienie sprawy. Ponieważ w niektórych województwach ludność żydowska jest liczniejsza i przewyższa 5%, w takim razie przywilej, o którym mówiłem, będzie utrzymany. To wszystko, co chciałem powiedzieć w interesie zachodniej części Polski.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#WicemarszałekMakowski">Przed chwilą oświadczył mi p. sprawozdawca, że nie zgadza się na przyjęcie tej poprawki i wobec tego nie poddam jej pod głosowanie.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#WicemarszałekMakowski">Przystępujemy do głosowania nad wnioskami zgłoszonemi przez komisję i nad poprawkami, na których przyjęcie zgodził się p. referent.</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#WicemarszałekMakowski">Najdalej idącym wnioskiem jest wniosek s. Maleszewskiego, zgłoszony jako wniosek mniejszości. Ta poprawka wnosi o skreślenie art. 5.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#WicemarszałekMakowski">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-54.4" who="#WicemarszałekMakowski">Wobec tego przystępujemy do głosowania nad poprawkami, zgłoszonemi do tego artykułu przez s. Trockenheima. Poproszę p. Sekretarza o odczytanie poprawek.</u>
<u xml:id="u-54.5" who="#WicemarszałekMakowski">Sekretarz s. Jaroszewiczowa: Skreślić z ust. 1 art. 5 słowa: „żeby cała ilość mięsa pochodząca z tego uboju (części przednie i tylne) odpowiadała potrzebom konsumcji odnośnych grup ludności oraz potrzebom eksportu tego rodzaju mięsa i jego przetworów”.</u>
<u xml:id="u-54.6" who="#WicemarszałekMakowski">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-54.7" who="#WicemarszałekMakowski">Druga poprawka jest tej treści: „zaliczenie całej ilości mięsa nastąpi z dniem 1 stycznia 1938 r.”. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-54.8" who="#WicemarszałekMakowski">Jest jeszcze jedna poprawka do art. 5, zgłoszona przez s. Trockenheima, żeby skreślić w pkt. 2 art. 5 słowa: „i przez firmy specjalnie koncesjonowane w tym celu”. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-54.9" who="#WicemarszałekMakowski">Jest jeszcze poprawka s. Schorra, który wnosi o skreślenie ust. 3 art. 5 ustawy. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-54.10" who="#WicemarszałekMakowski">Wobec tego, że wszystkie poprawki upadły, pozostaje wniosek komisji o przyjęcie projektu ustawy w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość, stwierdzam, że Senat przyjął wniosek komisji. W ten sposób projekt został przyjęty w brzmieniu sejmowem.</u>
<u xml:id="u-54.11" who="#WicemarszałekMakowski">Przechodzimy do następnego punktu 12 porządku dziennego. Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy w sprawie przerachowania wkładek, złożonych we wspólnych kasach sierocych w okręgu sądu okręgowego w Cieszynie (druk sejmowy nr 63 i druk senacki nr 56.) Głos ma sprawozdawca s. Barański.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#SBarański">Wysoka Izbo: Ustawa, którą mam zaszczyt Panom tutaj referować, składa się z trzech artykułów. Art. 2 i 3 są artykułami szablonowemi, przewidującemi komu się powierza wykonanie ustawy i datę wejścia w życie. Treścią ustawy jest art. 1. Dotyczy on przerachowania składek, złożonych we wspólnych kasach sierocych. Artykuł ten brzmi: „Miarę przerachowania wkładek, złożonych we wspólnych kasach sierocych sądów grodzkich w Bielsku, Cieszynie, Skoczowie i Strumieniu, sąd apelacyjny w Katowicach oznaczy jednakowo dla wszystkich tych kas, na podstawie ich łącznego majątku”. Instytucja kas sierocych znana jest tylko na obszarze b. zaboru austrjackiego. W innych zaborach jej nie było. Polega ona na tem, że majątkiem nieletnich sierot zarządzały nie rady opiekuńcze, a władze sądowe. Majątek ten był składany w odpowiednich urzędach skarbowych. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę tego rodzaju instytucja okazała się zbędna i przystąpiono do likwidacji. Niestety, wytworzyła się taka sytuacja, że w wielu miejscowościach majątek kas sierocych po przerachowaniu na złote wykazywał znacznie większy spadek, aniżeli w innych miejscowościach. Działalność kas sierocych polegała na tem, że pieniądze sierot były wypożyczane na hipoteki drobnym rolnikom. Sieroty otrzymywały odpowiednie procenty, potrzebne na ich utrzymanie i wykształcenie, przyczem wysokość procentu, otrzymywanego przez sieroty, była taka sama, jak wysokość procentu, którą płacił dłużnik, wypożyczający te pieniądze. Powstało pytanie, że jednak mogą się zdarzyć wypadki, kiedy majątek tych kas znajdzie się w niebezpieczeństwie z powodu niewypłacalności dłużnika. Wtedy stworzono fundusz rezerwowy. Powstał on w ten sposób, że o ile dłużnik otrzymał pieniądze 10-go, to procent liczył się od 1 tego miesiąca, odwrotnie, jeżeli wypłacono te odsetki małoletnim, to jakkolwiek otrzymywały one 10-go, wypłatę liczono od 15-go i ta różnica kilku dni z jednej i drugiej strony przyczyniała się do tego, że zawsze był pewien fundusz rezerwowy, który zabezpieczał cd strat majątek małoletnich.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#SBarański">Różnice powstały dlatego, że w obrębie jednego sądu grodzkiego spadła wartość majątku po wprowadzeniu złotego do 40%, w drugim do 30%, a nawet były wypadki, że do 10 i 5%. Powstało to na skutek tego, że o ile dłużnik wpłacał w markach przed wejściem w życie dekretu Prezydenta o przerachowaniu, to rzecz zupełnie naturalna, że te pieniądze wpłacone ulegały dewaluacji. Odwrotnie, jeżeli dłużnik nie wpłacał przed wejściem w życie dekretu pieniędzy, a później, to suma ta była przerachowana odpowiednio do tabeli, jaką dekret Pana Prezydenta o przerachowaniu zawierał. Wówczas wytworzyła się konieczność, ażeby jeden sąd decydował na podstawie wspólnego majątku tych 4 kas dlatego, że szereg wierzycieli i małoletnich, którzy należeli do kas sierocych w Bielsku, Cieszynie, Skoczowie czy Strumieniu, obecnie są obywatelami Państwa Polskiego, drudzy są obywatelami państwa czeskosłowackiego. Zwłaszcza ze zrozumiałych względów nie może powstać taka sytuacja, żeby obywatel państwa czeskosłowackiego Polak, należąc do kasy sierocej w Bielsku, otrzymywał 40% swego majątku na skutek przerachowania, podczas gdy sąsiad jego, mieszkający o miedzę, który należał do kasy sierocej w Skoczowie, czy Cieszynie, otrzymywał 5%. Względy te są zupełnie zrozumiałe i dlatego słusznem jest stanowisko Rządu, który chce, ażeby sąd apelacyjny w Katowicach dokonał miary przerachowania na podstawie wspólnego majątku tych wszystkich kas. O ile zdołałem się poinformować, Bielsk posiada 40%, Skoczów posiada 22%, Cieszyn 22% i Strumień 16%.</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#SBarański">Względy i motywy, które tutaj Rząd podał, są zupełnie słuszne. Kasy te znajdują się w likwidacji. Na tem samem stanowisku stanął i Sejm, nie wnosząc żadnych poprawek, i ja w imieniu Komisji Prawniczej Senatu mam zaszczyt prosić Wysoką Izbę o uchwalenie tej ustawy w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, bez żadnych zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#WicemarszałekMakowski">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Głosować będziemy nad punktem 12 porządku dziennego: Sprawa kas sierocych w Cieszynie. Kto jest za wnioskiem komisji, zreferowanym przez p. Wicemarszałka Barańskiego, zechce wstać. Stoi większość, wniosek został przyjęty, a tem samem projekt ustawy został uchwalony.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#WicemarszałekMakowski">Przystępujemy do punktu 11 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy o likwidacji Tymczasowej Kasy Przezorności Pracowników Kolei Państwowych Polskich w b. zaborze rosyjskim (druk sejmowy nr 22 i druk senacki nr 55).</u>
<u xml:id="u-56.2" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma sprawozdawca p. Wicemarszałek Barański.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#SBarański">Wysoka Izbo! Dekret Naczelnika Państwa w 1919 r. powołał do życia Tymczasową Kasę Przezorności dla Pracowników Państwowych Kolei Polskich z b. zaboru rosyjskiego. Obejmowała ona Dyrekcje Radomską i Warszawską. Członkowie tej kasy wpłacali 6% swego uposażenia, zarząd kolei ze swej strony dokładał 6%. Z chwilą, gdy w 1921 r. weszła w życie pierwsza ustawa emerytalna, siłą rzeczy tego rodzaju Kasa Przezorności przestała mieć rację bytu; została ona zlikwidowana Część pracowników przeszła na służbę kolei i te lata, przez które oni opłacali składki, należąc do Kasy Przezorności, zostały im zaliczone do lat wysługi, inna część pracowników ustąpiła.</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-57.2" who="#SBarański">Obecnie wytworzyła się taka sytuacja, że z kasy tej nikt nie korzysta. Posiada ona majątek około 58.000 zł i Rząd, chcąc ostatecznie tę sprawę uregulować, wnosi, aby pieniądze te przekazać kolejom państwowym. Dlaczego kolejom państwowym? Jest to zupełnie naturalne, gdyż w tych 58.000 zł. są właśnie te 6%-owe składki kolejowe. Pozatem ci pracownicy, którzy należeli do tej kasy, jak wspominałem, mają już zaliczone lata pracy, wreszcie ci, którzy ustąpili, a nie zgłosili się po upływie 10 lat, zgodnie z art. 20 dekretu z roku 1919 nie mogą mieć żadnych roszczeń i pretensyj. Wobec tego, że suma jest niewielka i dziś kasa ta, wobec istnienia ustawy emerytalnej, nie ma absolutnie żadnej racji istnienia, słusznem jest stanowisko Rządu, który, chcąc uregulować tę rzecz, wnosi projekt, żeby ta kasa ostatecznie została zlikwidowana, a majątek jej przekazany kolejom państwowym.</u>
<u xml:id="u-57.3" who="#SBarański">Sejm nie wprowadził żadnych poprawek, Komisja Prawnicza Senatu również, przeto proszę w imieniu Komisji Prawniczej o przyjęcie tej ustawy w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem zreferowanego projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość, projekt został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 13 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Gospodarczo-Skarbowej o projekcie ustawy o wywłaszczaniu nieruchomości na cele budowy portów i innych urządzeń morskich (druki senackie nr 33 i 42).</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Karszo-Siedlewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#SKarszoSiedlewski">Wysoki Senacie! Art. 1 rozpatrywanego przez Wysoką Izbę projektu ustawy stanowi przepis prawny, stwarzający możność wywłaszczenia nieruchomości na cele budowy, rozwoju i utrzymania morskich portów i przystani użytku publicznego, składów i innych urządzeń tych portów i przystani, umocnień brzegu morskiego i morskich urządzeń sygnalizacyjnych.</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#SKarszoSiedlewski">Wobec wejścia w życie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 24.IX. 1934 r., kasującego niektóre dotychczas obowiązujące ustawy w zaborze pruskim w przedmiocie postępowania wywłaszczeniowego, powstały pewne niedomówienia, które należałoby dla dobra rozwoju naszych prac, związanych ze sprawami morskiemi, możliwie w najbliższym czasie uzupełnić. Obowiązująca obecnie ustawa o wywłaszczeniu, dotycząca wyłącznie portu Gdyni, nie obejmuje całości zagadnień, jaki nam bieg życia siłą faktu narzuca. Niezależnie bowiem od portu gdyńskiego mamy jeszcze kilka innych portów, wprawdzie o mniejszem znaczeniu, tem niemniej z wielu względów nam potrzebnych, a wyżej wspomnianemi przepisami nieobjętych. Tembardziej sprawa ta staje się aktualną, jeżeli weźmiemy pod uwagę konieczność budowy portu w Wielkiej Wsi, który ma stworzyć wreszcie dla naszego rybołówstwa morskiego pewne realne możliwości rozwojowe. Jak wiadomo, istniejące obecnie porty rybackie w Gdyni, Jastarni i na Helu, ze względu na niedogodność dojazdów nie stworzyły warunków, któreby umożliwiły — przy stosunkowo małem ryzyku kupieckiem — dokonywanie obfitych połowów. Port w Wielkiej Wsi, jako z natury dogodnie położony, bo w bliskości pełnego morza, ma stworzyć korzystne ramy dla rybołówstwa, pojętego na wielką skalę, pozwalającego nam skutecznie konkurować z portami tego typu innych państw. Jeżeli uwzględnimy cyfry wydanych w ciągu ostatnich 10 lat kwot na import ryb do Polski wartości ca 400 miljonów zł, to wystarczająco stanie się zrozumiałą konieczność usunięcia tych wszystkich przeszkód, które stwarzają lub mogą w przyszłości stworzyć poważny hamulec dla tak zdrowej, z punktu widzenia gospodarki państwowej, inicjatywy.</u>
<u xml:id="u-59.2" who="#SKarszoSiedlewski">Popierając powyższy rządowy projekt ustawy, nie można również pominąć milczeniem tak ważnego argumentu, jakim jest umocnienie brzegów morskich i urządzenia sygnalizacyjne.</u>
<u xml:id="u-59.3" who="#SKarszoSiedlewski">Na wniosek Komisji Prawniczej w art. 1 wyrazy: „dopuszczalne jest wywłaszczenie” zastąpiono wyrazami: „wywłaszczać można”, co jest słuszne ze względu na to, że w analogicznej ustawie o wywłaszczeniu na potrzeby kolejnictwa tego zwrotu użyto. Zgodnie z praktyką ustawodawczą nie należy w dwuch analogicznych ustawach operować zwrotami odmiennemi.</u>
<u xml:id="u-59.4" who="#SKarszoSiedlewski">Ustęp 2 art. 42 Komisja Prawnicza skreśliła ze względów porządkowych, kodyfikacyjnych.</u>
<u xml:id="u-59.5" who="#SKarszoSiedlewski">Proponuję przyjąć powyższy rządowy projekt ustawy w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto z pp. Senatorów jest za przyjęciem zreferowanego projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość, projekt ustawy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-60.1" who="#Marszałek">Przechodzimy do punktu 14 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Regulaminowej o wniosku w sprawie zastępstw w komisjach Senatu. Sprawozdawca p. Wicemarszałek Barański.</u>
<u xml:id="u-60.2" who="#Marszałek">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#SBarański">Wysoka Izbo! Komisja Regulaminowa na skutek żądania p. Marszałka Senatu rozpatrywała sprawę zastępstw w komisjach. Chodziło o to, że teoretycznie rozpatrując tę rzecz, może się wytworzyć sytuacja, że szereg senatorów z usprawiedliwionych przyczyn, zgodnie z naszym dotychczasowym regulaminem, nie będzie mogło wziąć udziału w obradach i komisja może nie mieć potrzebnego quorum.</u>
<u xml:id="u-61.1" who="#SBarański">Komisja Regulaminowa rozpatrywała zasadę, czy stworzyć stałych zastępców, czy też wyznaczać ich od wypadku do wypadku. Komisja jednogłośnie stanęła na tem stanowisku, że ze względu na technikę pracy jest lepiej, żeby stałych zastępców nie było. Szereg motywów przemawia przeciw wprowadzeniu stałych zastępców. Zastępca taki nie będzie wiedział, kiedy ma zastępować, musi się ciągle interesować tem, czy czasami nie będzie potrzebne jego zastępstwo i t. d. i t. d.</u>
<u xml:id="u-61.2" who="#SBarański">Dlatego komisja poddaje pod decyzję Wysokiej Izby wniosek, który przewiduje zastępców czasowych, a raczej wyznaczanych za każdym razem, czyli, że nowy ustęp regulaminu miałby następujące brzmienie: „W wypadku niemożności przybycia na posiedzenie komisji członek komisji może wskazać swojego zastępcę. Zastępstwo wymaga zgody przewodniczącego komisji, a zastępca na posiedzeniu korzysta z praw członka komisji”. Proponując ten ustęp, stanęliśmy na stanowisku, że określenie, że członek „może” wskazać, a nie „powinien”, jest ułatwieniem dla członka komisji, gdyż ktoś może nie mieszkać w Warszawie, może być ciężko chory, więc gdyby był obowiązany podać swojego zastępcę, to byłaby to rzecz niesłychanie trudna.</u>
<u xml:id="u-61.3" who="#SBarański">Komisja uważała, że ten ustęp należy dodać do art. 25, który dotyczy trzech spraw: listy obecności, usprawiedliwienia nieobecności i potrącenia djet za nieusprawiedliwioną nieobecność. Proponujemy wstawić nowy ustęp jako punkt trzeci w art. 25. Punktem pierwszym byłaby lista obecności, drugim usprawiedliwienie nieobecności; z tem łączy się kwestja, że jeżeli nieobecność jest usprawiedliwiona, należy zastępstwo wprowadzić, żeby komisje zawsze w pełnym składzie mogły obradować.</u>
<u xml:id="u-61.4" who="#SBarański">W imieniu Komisji Regulaminowej, która ten wniosek jednogłośnie przyjęła, proszę Wysoką Izbę o uchwalenie tej zmiany tymczasowego regulaminu.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Leszczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#SLeszczyński">Wysoka Izbo! Wniosek p. senatora Osińskiego, opracowany przez Komisję Regulaminową jako dodatek do art. 25 punkt 3, wypełnia pewną lukę, która w toku prac naszych w tymczasowym regulaminie się okazała.</u>
<u xml:id="u-63.1" who="#SLeszczyński">Doświadczenie pracy w ciągu bieżącej sesji zwyczajnej wykazało jednak, że ten regulamin istotnie musi być traktowany jako czasowy, że jest w nim szereg niedociągnięć, które nie ułatwiają pracy ustawodawczej w Senacie. Sądzę, że wszyscy Panowie, którzy pracowali w komisjach, muszą się z mojem twierdzeniem zgodzić i nie będę zajmował więcej czasu pp. Senatorom dla ich przekonywania, natomiast pozwolę sobie zwrócić się do p. Marszałka i złożyć do laski marszałkowskiej na zasadzie art. 79 ust. 1 tymczasowego regulaminu wniosek o charakterze nieustawodawczym, ale o charakterze uchwały Senatu treści następującej: Senat wyraża pogląd, że opracowanie stałego regulaminu Senatu w miejsce obecnie obowiązującego winno być dokonane w najbliższej przyszłości po zwołaniu następnej sesji Senatu.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#Marszałek">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Jest wniosek Komisji Regulaminowej o uzupełnienie art. 25 regulaminu, dotyczącego zastępców członków komisyj. Kto jest za przyjęciem tego wniosku, zechce wstać. Stoi większość, wniosek został przyjęty przez Senat i całkowicie pokrywa się z projektem p. generała Osińskiego.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#Marszałek">Wniosek s. Leszczyńskiego przyjmuję do wiadomości.</u>
<u xml:id="u-64.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 15 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania dekretów (druki sejmowe nr 152 i 153).</u>
<u xml:id="u-64.3" who="#Marszałek">Głos ma s. Młodkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#SMłodkowski">Wysoka Izbo! Izby ustawodawcze w poprzednich kadencjach kilkakrotnie uchwalały pełnomocnictwa, mianowicie od roku 1926 sześciokrotnie: w roku 1926, 1932, 1933, 1934, 1935 i obecnie w tej kadencji 6 listopada 1935 r.</u>
<u xml:id="u-65.1" who="#SMłodkowski">Pełnomocnictwa w systemie współczesnego prawa konstytucyjnego są konieczne i nawet parlamenty stare, nawet w krajach, gdzie panuje sejmowładztwo często w ostatnich czasach do nich się uciekają.</u>
<u xml:id="u-65.2" who="#SMłodkowski">Jeśli chodzi o te pełnomocnictwa, które były uchwalane w poprzednich kadencjach naszych Izb, to pierwsze dwa pełnomocnictwa z roku 1926 i 1932 miały dość szeroki, ale ograniczony zakres, natomiast trzy ostatnie z lat 1933, 1934 i 1935 miały zakres nieograniczony z wyjątkiem zmian Konstytucji. Jest to zupełnie zrozumiałe, gdyż byliśmy wówczas w okresie przebudowy ustroju, którego punktem szczytowym była zmiana Konstytucji. Pełnomocnictwa, udzielone przez Izbę w listopadzie ub. r., miały na celu umożliwienie Rządowi przeprowadzenia w krótkim czasie sprecyzowanego w przemówieniach p. Premjera i p. Wicepremjera planu gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-65.3" who="#SMłodkowski">Obecne pełnomocnictwa obejmują co do zakresu sprawy gospodarcze i finansowe z wyjątkiem zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 13 października 1927 r. o stabilizacji złotego, nakładania nowych obciążeń i też z wyjątkiem spraw, które były przedmiotem inicjatywy ustawodawczej Rządu w czasie sesji zwyczajnej w 1935/36 r. i nie zostały uchwalone przez Izby ustawodawcze. Jak widzimy, pełnomocnictwa te są ograniczone co do treści, co do czasu również. Poprzednie pełnomocnictwa były znacznie dłuższe, bo trwały przeciętnie 8 miesięcy, a nawet pełnomocnictwa z dnia 17 marca 1932 r. częściowo trwały aż do 31 grudnia 1934 r. Okres obecnych pełnomocnictw ma trwać tylko półtora, najwyżej dwa miesiące.</u>
<u xml:id="u-65.4" who="#SMłodkowski">Skomplikowana sytuacja polityczna i gospodarcza w Europie wymaga często natychmiastowej decyzji i dlatego pełnomocnictwami posługują się w ostatnich czasach bardzo liczne państwa — Czechosłowacja, Belgja, Austrja, Holandja, Anglja. W tych warunkach Rząd nasz również musi mieć możliwość w każdej chwili decyzji, aby móc odpowiedzieć na ewentualną decyzję innych państw europejskich.</u>
<u xml:id="u-65.5" who="#SMłodkowski">Sprawa wniosku rządowego w sprawie pełnomocnictw była rozpatrywana na komisji sejmowej w dniu 25 b. m. i na plenum sejmowem w dn. 26 b. m. Między innemi był tam wysunięty, zdawałoby się, ważki bardzo argument, że odstąpienie swoich prerogatyw ustawodawczych przez Izby podrywa autorytet tych Izb, które i tak w przeszłości — tak było między innemi powiedziane — miały niewysoki autorytet. Mamy jednak wrażenie, że autorytetu nie zdobywa się ciągłą obawą o utratę tego autorytetu. Ważniejszą rzeczą jest mocne przekonanie o posiadaniu tego autorytetu. Autorytet, mojem zdaniem, jeżeli chodzi o Izby ustawodawcze, zdobywany jest rzetelną, poważną pracą, objektywną, chociażby bardzo surową krytyką, jasnem, odważnem stawianiem kwestji. Na tem, mnie się wydaje, polega autorytet. Skutkiem tego nie uważam tego argumentu za zbyt mocny.</u>
<u xml:id="u-65.6" who="#SMłodkowski">Sejm przyjął rządowy projekt ustawy z następującemi poprawkami: ściślej określił termin rozpoczęcia pełnomocnictw przez dodanie słów: „od dnia następnego po dniu zamknięcia sesji zwyczajnej Sejmu 1935/36 r.”. Następnie wstawił słowa „nakładania nowych obciążeń” oraz słowa „w razie konieczności państwowej”.</u>
<u xml:id="u-65.7" who="#SMłodkowski">Komisja Prawnicza Senatu, rozważając ten projekt na wczorajszem swem posiedzeniu, po dyskusji postanowiła skreślić w projekcie w brzmieniu przyjętem przez Sejm wyrazy: „w razie konieczności państwowej”, wychodząc z założenia, że poprawka ta jest nieistotna i że nie wnosi ona nic konkretnego, a następnie, że w umotywowaniu rządowem projekt rządowy wyraźnie sprawę postawił przez słowa: „w razie niezbędnej konieczności” „przedstawiony projekt ma na celu zapewnienie Rządowi w razie niezbędnej konieczności możliwość szybkiego działania w drodze aktów ustawodawczych”. Poprawka ta została przez komisję przyjęta.</u>
<u xml:id="u-65.8" who="#SMłodkowski">Wobec tego wnoszę w imieniu komisji: Wysoki Senat uchwalić raczy projekt ustawy w brzmieniu przyjętem przez Sejm z następującą zmianą do art. 1: skreśla się wyrazy „w razie konieczności państwowej”.</u>
<u xml:id="u-65.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Śliwiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#SŚliwiński">Wysoka Izbo! Po raz drugi w czasie stosunkowo krótkim zmuszeni jesteśmy do rozważania projektu rządowego o pełnomocnictwach. Sprawa ta, jak to już z wielu stron podkreślano podczas pierwszej nad nią dyskusji, ma w stosunkach między Rządem a parlamentem zasadnicze znaczenie. Fakt, na który powołał się p. referent, że rządy, tworzone po maju 1926 r., otrzymywały niemal corocznie pełnomocnictwa, jest precedensem powszechnie znanym, ale precedensem, który miał inne podłoże, inne tło i tkwił w źródle innych stosunków. Dziś sytuacja zmieniła się gruntownie, dziś nie możemy na chwilę zapominać, że obowiązuje nas nowa Konstytucja. A w duchu Konstytucji kwietniowej leży wyraźny podział między kompetencjami Izb ustawodawczych a kompetencjami Rządu. Jeżeli jednem z wielkich nieszczęść pierwszych lat naszego życia państwowego było nieustanne zacieranie linji demarkacyjnej pomiędzy uprawnieniami Rządu a uprawnieniami parlamentu, to dziś powinniśmy uczynić jaknajwiększy wysiłek, aby ta linją demarkacyjną z żadnej strony nie była nigdy przekraczana. Wymaga tego równowaga w naszem życiu państwowem. Wymaga tego ład prawny. Wymaga tego wreszcie jasność i przejrzystość w naszych wzajemnych stosunkach.</u>
<u xml:id="u-67.1" who="#SŚliwiński">Ponadto Izby ustawodawcze mają wraz z Rządem pewien wspólny obowiązek w stosunku do opinji publicznej. Otóż opinją ta jest dziś już nieco zdezorjentowana, a należy się obawiać, że przestanie rozumieć, jaka jest właściwie rola Izb ustawodawczych, jeżeli co parę miesięcy Rząd podejmować będzie zadania parlamentu.</u>
<u xml:id="u-67.2" who="#SŚliwiński">Okoliczność, że żyjemy w niezwykłych czasach i zmuszeni jesteśmy pracować w niezwykłych warunkach, nie jest, w mojem przekonaniu, dostatecznem uzasadnieniem projektu rządowego. Albowiem nietylko Rząd, ale i Izby ustawodawcze powołane są do pracy we wszelkich warunkach, zwłaszcza, gdy tej pracy nie stoi nic na przeszkodzie. Sprawa nabiera tem większego znaczenia, że w ostatnich latach ustawodawstwo staje się coraz cięższem, coraz odpowiedzialniejszem i — trzeba dodać — drażliwszem zadaniem. Coraz częściej słyszy się, niestety, opinję, że nowa ustawa to nowe nieszczęście. I jeżeli do niedawna nietylko u nas, ale i gdzieindziej tytułem do zasługi rządów była jaknajwiększa ilość dekretów, to napewno bliski jest czas, kiedy rządy raczej będą się chwaliły, że wydały jaknajmniej dekretów, lub zgoła nie wydały żadnego dekretu.</u>
<u xml:id="u-67.3" who="#SŚliwiński">Otóż w tym stanie rzeczy w żywotnym interesie Rządu leży, aby ustawodawstwo pozostawione zostało tym organom, którym zadanie to powierza nasza Konstytucja. Prawda, że Konstytucja nasza ma art. 55, którym projekt rządowy możnaby zasłonić, jednakże ta zasłona nie byłaby dość mocna. Konstytucja z natury rzeczy przewidywać musi różne ewentualności. Z faktu, że Konstytucja daje Rządowi np. możność ogłaszania stanu wyjątkowego, nie wynika bynajmniej, by Rząd bez powodów koniecznych był uprawniony uciekać się do tej ostateczności.</u>
<u xml:id="u-67.4" who="#SŚliwiński">Wysoka Izbo! Rządowi p. Premjera Kościałkowskiego wyraziliśmy zaufanie, uchwalając po raz pierwszy pełnomocnictwa, następnie daliśmy nowy dowód zaufania, uchwalając budżet i ustawę skarbową. W tym stanie rzeczy nie chciałbym, aby moje oświadczenie mogło być przez kogokolwiekbądź komentowane jako przejaw rozdźwięku pomiędzy członkami tej Izby a Wysokim Rządem. Czasy są tak poważne, że na rozdźwięki nie możemy dziś sobie pozwolić. Z tego jedynie powodu nie wypowiadam się przeciw projektowi rządowemu. Ale pozwalam sobie wyrazić gorące życzenie, aby sprawa pełnomocnictw w najbliższym czasie została szczegółowo omówiona i wszechstronnie rozważona z jednej strony przez przedstawicieli Rządu, z drugiej strony przez przedstawicieli Izb obu, ażebyśmy nie byli zmuszeni, jak to dzieje się dzisiaj, dyskutować na ten temat w ostatniej chwili, lecz zawczasu ustalili na tę sprawę określony pogląd i wytyczne na przyszłość, W przekonaniu, że to życzenie znajdzie oddźwięk w Izbach i w Rządzie, wypowiadam się za uchwaleniem wniosku, ale za uchwaleniem w brzmieniu, przyjętem przez Sejm, gdyż redakcja sejmowa zawiera akcenty, które słusznie wyrażają jasną i zrozumiałą tendencję, a tendencja ta, jeśli się dobrze orjentuję, zgodna jest z poglądami Rządu.</u>
<u xml:id="u-67.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Marjan Malinowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#SMarjanMalinowski">Wysoki Senacie! Zupełnie przyłączam się do słów p. senatora Śliwińskiego i uważam, że w czasach nadzwyczajnych, w jakich żyjemy, a cośmy stwierdzili podczas naszych rozważań budżetowych, nie możemy Rządowi krępować rąk. Musimy mu dać w tym czasie, kiedy nas nie będzie w tych Izbach ustawodawczych, możność pracy. Jednakże przy omawianiu pełnomocnictw, pragnę zwrócić uwagę Pana Premjera i Panów Ministrów na pewne objawy, które mają miejsce w Polsce. Biorę za podstawę rozumowania wypadki krakowskie. Dowiaduję się z gazet, że w fabryce „Semperit”, w której się przed kilku tygodniami zatarg zaczął i z której wypadki poszły, robotnicy otrzymali zadośćuczynienie i podwyżkę dopiero wtedy, kiedy padły trupy. Pytam się, czy przed wypadkami nie można było tego samego zrobić? Jeżeli po wypadkach można było, to i przed wypadkami też to było możliwe. W Wieliczce robotnicy od dwóch lat upominali się o deputaty — nie można było tego załatwić; od kilku tygodni robotnicy okupowali kopalnie i dopiero po wypadkach krakowskich zatarg został załatwiony. Widzę w tem lekkomyślne traktowanie różnych spraw przez poszczególne organa naszego Rządu. Nie sądzę, żeby w Krakowie przed wypadkami nie było inspekcji pracy, dlaczego więc nie działała? Musiały przyjść wypadki — padły trupy i kiedy poszedł rozgłos na całą Polskę, kiedy wszędzie powstało podniecenie, wtedy zjawia się inspekcja pracy i załatwia to, co przed tem mogła, powinna była załatwić.</u>
<u xml:id="u-69.1" who="#SMarjanMalinowski">Drugi wypadek, który zwrócił moją uwagę, to to, że organa władzy nie przeciwdziałały prostowaniu różnych plotek, które powstawały w Krakowie z powodu wyrzucania robotników w nocy z „Semperitu”. Puszczono pogłoskę, że dwie kobiety ciężarne zostały pobite i zmarły. Ta pogłoska była podstawą do wywołania strajku powszechnego i następnych wypadków. Kiedy jedno z pism w Krakowie chciało temu przeciwdziałać, nie pozwolono mu tego uczynić. Tak nam dziś prasa podaje. W czyim interesie było, żeby plotka szła i robiła podniecenie?</u>
<u xml:id="u-69.2" who="#SMarjanMalinowski">Następna lekkomyślność leży w tem, że kiedy czynniki opozycyjne, a w tym wypadku PPS ogłosiła na poniedziałek strajk powszechny i kiedy wszyscy widzieli podniecenie, starosta pozwala na urządzenie wiecu. Gdybym był starostą, nigdybym nie pozwolił podczas takiego ogólnego nie wiadomo przez kogo robionego podniecenia, nietylko w Krakowie, ale i w całej Polsce podniecenia, na żadne zgromadzenie. Tymczasem zjawiają się Drobner i Szumski, dwóch wichrzycieli, znanych dobrze na terenie Krakowa, którzy w głowie mają zamiast mózgu sieczkę, i pozwala się im na urządzenie wiecu.</u>
<u xml:id="u-69.3" who="#SMarjanMalinowski">Na wiecu ta sama plotka o śmierci dwóch kobiet była przez mówców podtrzymywana, a podniecenie rosło. Jużci, różne elementy z zewnątrz dołączyły się, rozpoczął się pochód i co się okazało? Obydwaj organizatorzy wiecu pobiegli do województwa i powiedzieli władzom: my już dalej odpowiedzialności za wypadki nie bierzemy, niech p. wojewoda teraz ratuje sytuację. I p. wojewoda sytuację ratował!</u>
<u xml:id="u-69.4" who="#SMarjanMalinowski">Cały ten splot, to połączenie wypadków wskazuje na niesłychaną lekkomyślność, począwszy od inspekcji pracy, a skończywszy na władzach administracyjnych. I cóż się stało? Kilka osób poszło na tamten świat, ale reżyserowie pozostali. Prawda, jeden z nich zemdlał w województwie, dostał ataku serca, jak zobaczył, co jego robota narobiła, robota Piłata, który w ostatniej chwili ręce umył; przygotowawszy wypadki, mówiąc: „ To nie ja”. Będzie on bezkarnie chodził po Krakowie i przy nowych okolicznościach nową prowokację czynił. Z tem trzeba skończyć. Podczas debat budżetowych stwierdziliśmy, że żyjemy w nadzwyczajnych czasach, że świat cały przeżywa nadzwyczajne czasy, a więc i my żyjemy w okresie wrzenia i nie wiemy nigdy, co w tym okresie może wyrosnąć, dlatego też wszystkie nasze zarządzenia i posunięcia nie mogą być nacechowane ani na chwilę lekkomyślnością, muszą być bardzo rozumne i ostrożne.</u>
<u xml:id="u-69.5" who="#SMarjanMalinowski">Wypadki krakowskie pociągnęły za sobą wypadki częstochowskie. Prawda, że wypadki częstochowskie mają zupełnie inny charakter, ale podniecenie krakowskie wpłynęło na wypadki częstochowskie. Gdzie jeszcze odbije się to echem, nie wiemy, ale trzeba być na wszystko przygotowanym, tem bardziej, że organa administracyjne, tak jak naprzykład w Stołpcach p. starosta Wierzbicki i w innych miejscowościach inni rządcy, zbyt lekkomyślnie w dzisiejszych czasach postępują z robotnikami przy rozwiązywaniu zagadnień tam, gdzie jest zatarg między pracą i tak zwanym kapitałem.</u>
<u xml:id="u-69.6" who="#SMarjanMalinowski">P. Minister Opieki Społecznej wydał na jesieni zarządzenie, żeby nie obrywać zarobków, a tymczasem wszędzie zarobki obrywają i jeszcze przy tej okazji dostaje się robotnikowi pałkami. Otóż, proszę Panów, trzeba się nad temi wszystkiemi rzeczami zastanowić. W Częstochowie parę osób zostało zranionych, ale ten powinien być ukarany, kto tem wszystkiem kieruje. Bo bardzo często padają trupy niewinnych ludzi, którzy się tam wypadkowo dostali, albo których pociągnął rozpęd uliczny, lub prosta ciekawość, a przeważnie reżyser jest nieodpowiedzialny i niekarany. Apelowałbym do pp. Ministrów, żeby zechcieli owych reżyserów do odpowiedzialności pociągać i bardzo surowo karać. Bo, jeśli dochodzi do tego, że niewinni ludzie tracą życie, to reżyser, taki, który wyreżyserował i który spokojnie pchnął ludzi do utraty życia, powinien być bardzo surowo karany, powinien całe życie odczuwać, że on niewinnych ludzi pchnął na śmierć.</u>
<u xml:id="u-69.7" who="#SMarjanMalinowski">Proszę Panów. Te wszystkie wypadki mają jednak najważniejsze podłoże: idzie wiosna, ludzie szukają pracy. Bezrobotnych u nas co roku przybywa. Stwierdziliśmy to przy obradach budżetowych. Rozważaliśmy co robić. Uchwaliliśmy rezolucję przy rozpatrywaniu budżetu Funduszu Pracy. W rezolucji tej proponujemy Rządowi wyjście przez stworzenie kilkuletniego planu robót publicznych, dokonanie takich czy innych operacyj finansowych. Nie będę szczegółów Panom wskazywał, bo na to jest Rząd, żeby drogę wyjścia mógł znaleźć. Zrobić to musi koniecznie. Bez tego nie unikniemy takich, jak krakowskie, wypadków, nie damy sobie rady, nie złamiemy tej złej sytuacji, nie wyjdziemy z kryzysu.</u>
<u xml:id="u-69.8" who="#SMarjanMalinowski">Proszę Panów, odbyła się wielka narada gospodarcza, na której słyszeliśmy: Wieś w nędzy, trzeba z niej stworzyć konsumenta. Jak? Trzeba biednej ludności wiejskiej też dać możność dorobić się. Jak? Trzeba na to pieniędzy. Jak zrobić te pieniądze? Trzeba te sprawy i zagadnienia rozwiązać i to musimy rozwiązać jaknajprędzej. My stoimy tak, jak żołnierz na froncie wobec nieprzyjaciela. Naszym nieprzyjacielem jest kryzys i warunki, które wskutek kryzysu przybierają coraz groźniejszą formę dla naszego życia wewnętrznego. Musimy z tym nieprzyjacielem walczyć i zwalczyć go! To trzeba robić szybko, tak, jak się nieraz na wojnie decyduje, żeby nieprzyjaciela zaskoczyć. Dlatego zwracam się tutaj z gorącym apelem przy uchwalaniu tych właśnie pełnomocnictw, żeby Pan Premjer i Panowie Ministrowie ze chcieli jaknajbardziej wziąć sobie do serca kwestję rozwiązania kilkuletniego planu robót publicznych.</u>
<u xml:id="u-69.9" who="#SMarjanMalinowski">Dlaczego zwracam uwagę, że plan ten powinien być kilkuletni? Bo wierzę, że taki plan pociągnie za sobą inicjatywę prywatną. Inicjatywa prywatna nie ruszy z miejsca, dopóki nie zobaczy, że wkoło niej wszystko szykuje się do pracy. Jak zobaczą, że Rząd ma plan, że Rząd chce wykonywać jakieś roboty inwestycyjne, wtedy powiedzą ludzie sobie, że w kraju nastaje stabilizacja, że normują się stosunki, a więc wyciągajmy z pończoch pieniądze i bierzmy się do roboty, bo dziś możemy przy tej okazji zarobić. W ten sposób poruszy się inicjatywę prywatną i ułatwimy sobie wyjście z ciężkiej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-69.10" who="#SMarjanMalinowski">Uważam, że pełnomocnictwa uchwalić powinniśmy, ale jednocześnie chciałbym, żeby przemysł i Panowie Ministrowie zrozumieli, że znajdujemy się w chwili nadzwyczajnej i że w takiej chwili decydować się musimy szybko na nadzwyczajne posunięcia.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Maciejewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#SMaciejewski">Wysoki Senacie! Jako przedstawiciel świata pracy oświadczam, że biorąc pod uwagę obecną sytuację Państwa, głosować będę za pełnomocnictwami. Pragnę jednak przy tej okazji zwrócić uwagę Rządu na niewłaściwą interpretację niektórych postanowień dekretu, wydanego na podstawie pełnomocnictw, udzielonych i uchwalonych jesienią r. ub. W związku z mającemi się ukazać dekretami podatkowemi zapowiedział p. Wicepremjer, o ile się nie mylę również i p. Premjer, że świat pracy otrzyma z tytułu podwyższenia podatków ulgi w formie obniżenia komornego, co do którego ukaże się również dekret. Dekret ten ukazał się i świat pracy całej Polski korzysta z tego dekretu, ale korzyści z tego dekretu pragną wyciągnąć dla siebie panowie przemysłowcy. Niech mi wolno będzie zwrócić na to uwagę Rządowi i Wysokiej Izbie. Oto przemysłowcy śląscy pragną przeprowadzić obniżkę płac przez obniżenie dodatków mieszkaniowych, które udzielane będą pracownikom umysłowym w myśl postanowień obowiązującej umowy zbiorowej. Kwoty z tytułu obniżenia dodatków miałyby wpłynąć do kieszeni przemysłowców. Jestem przekonany, że p. Wicepremjer, mówiąc o ulgach dla świata pracy z okazji wydania dekretu o obniżce komornego, nie miał na myśli ulg dla przemysłowców. Wskazałem, że przemysłowcy śląscy pragną zagarnąć do swojej kieszeni te korzyści względnie ulgi, które dekret o obniżce komornego przyznaje pracownikom. Tym sposobem pracownicy, zatrudnieni w górnośląskim przemyśle górniczo-hutniczym, byliby, pozbawieni korzyści, wypływających z dekretu o obniżce komornego i stanowiliby wśród całej rzeszy polskiego świata pracy smutny wyjątek, a nawet wyjątek, jeżeli chodzi o pozostałych pracowników umysłowych na Górnym Śląsku, bowiem pracownik, zatrudniony w przemyśle przetwórczym, czy w handlu, czy innych zakładach pracy, korzysta z postanowienia dekretu o obniżce komornego i zatrzymuje w swojej kieszeni w gotówce 10 względnie 15% wartości opłacanego czynszu. Natomiast wykluczonym z tych korzyści miałby być jedynie odłam pracowników zatrudnionych w śląskim przemyśle górniczo-hutniczym.</u>
<u xml:id="u-71.1" who="#SMaciejewski">W tych warunkach proszę, ażeby Rząd nie dopuścił do uwzględnienia tak niesocjalnego i nieuzasadnionego żądania przemysłowców śląskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Jaroszewiczowa.</u>
<u xml:id="u-72.1" who="#komentarz">(Głos: Nieobecna.)</u>
<u xml:id="u-72.2" who="#Marszałek">Nikt więcej nie jest zapisany do głosu. Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-72.3" who="#Marszałek">Mamy poprawkę zaproponowaną przez komisję do art. 1 o skreślenie wyrazów: „w razie konieczności państwowej”. Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi większość. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-72.4" who="#Marszałek">Zkolei poddaję pod głosowanie cały projekt ustawy wraz z uchwaloną poprawką. Kto jest za przyjęciem projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość. A zatem projekt ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania dekretów wraz z zaproponowaną zmianą został uchwalony.</u>
<u xml:id="u-72.5" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-73.1" who="#SekretarzsOlewiński">Interpelacja senatora Felicjana Lechnickiego w sprawie relegowania i zawieszenia w prawach akademickich studentów katolickiego uniwersytetu w Lublinie.</u>
<u xml:id="u-73.2" who="#SekretarzsOlewiński">Interpelację tę prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#Marszałek">Porządek dzienny został wyczerpany. W związku z zapowiedzią sesji nadzwyczajnej powstało zagadnienie mandatów naszych komisyj, które upływają z końcem obecnej sesji; proponuję więc Wysokiej Izbie przedłużenie mandatów komisyj do czasu następnej sesji zwyczajnej.</u>
<u xml:id="u-74.1" who="#Marszałek">Czy jest kto przeciw takiemu postawieniu sprawy? Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że propozycja moja została przyjęta. Nie słyszę sprzeciwu, a zatem propozycja moja jest przyjęta.</u>
<u xml:id="u-74.2" who="#Marszałek">Wysoka Izbo! Wobec kończącej się sesji zwyczajnej zwracam się do Panów Senatorów, by podkreślić te wielkie i odpowiedzialne zadania, jakie są związane z mandatem senatora Rzeczypospolitej także poza murami tej Izby.</u>
<u xml:id="u-74.3" who="#Marszałek">Praca parlamentarzystów iść musi równolegle dwoma torami, przyczem zarówno ważną jest działalność ustawodawcza i kontrolująca, spełniana w czasie sesji, jak i praca, którą winni jesteśmy społeczeństwu. Urząd senatora Rzeczypospolitej, czy też posła na Sejm, jest bardzo wysokiem stanowiskiem w hierarchji społecznej. Płynie z tego stanowiska obowiązek czynnego udziału w życiu zbiorowem i znajdywania właściwych dróg, by podnosić je na coraz to wyższy poziom.</u>
<u xml:id="u-74.4" who="#Marszałek">Zasada ta obowiązywać musi w szczególności nas wszystkich, członków pierwszych Izb ustawodawczych, wybranych na podstawie Konstytucji z 23 kwietnia 1935 r.</u>
<u xml:id="u-74.5" who="#Marszałek">Może najtrudniejszem zagadnieniem w ustroju Państwa jest znalezienie właściwych form łączności organizacji państwowej z szeroką masą społeczeństwa. W tym właśnie punkcie załamał się i zwyrodniał ustrój państwowy, wprowadzony przez Konstytucję z roku 1921. Na tem tle Marszałek Piłsudski przeprowadził interwencję w maju 1926 r. i przez 9 lat w praktyce życia państwowego wskazywał Narodowi konieczność znalezienia zdrowych więzów społeczeństwa i Państwa i nadania im legalnego wyrazu w postaci reformy Konstytucji. Los zrządził, że ostatnim aktem cywilnym przez Marszałka podpisanym jest Konstytucja Rzeczypospolitej, na której gruncie my winniśmy stanowić czynnik łączności Państwa i Narodu. Trudno znaleźć dość wybitnych słów, by należycie oświetlić wielką odpowiedzialność, jaka na nas wszystkich spadła.</u>
<u xml:id="u-74.6" who="#Marszałek">Współpraca ze społeczeństwem dla zbudowania żywych więzów Państwa i wszystkiego tego, co twórcze i zdrowe w społeczeństwie, jest wielkiem zadaniem, którego wysiłkiem myśli i pracy dokonywać winniśmy.</u>
<u xml:id="u-74.7" who="#Marszałek">W ciągu obrad plenarnych i komisyjnych poruszony został cały szereg zagadnień najbardziej żywotnych z różnych dziedzin naszego życia. Zaledwie niektóre z tych zagadnień znalazły rozwiązania, czy to w postaci uchwalonych ustaw, czy też w postaci wyników rozpraw wspólnie z Rządem prowadzonych. Wiele pozostało jako kwestję otwarte, wymagające przepracowania. Do niejednych wrócą Panowie ponownie przy okazji debat w następnych sesjach. Chodziłoby o to, by rozprawy w kolejnych sesjach prowadzone wnosiły postęp w opanowywaniu problemów. Dlatego po zakończeniu sesji uważam za niezmiernie ważne, by każdy z Panów nie odrywał się od zagadnień, które absorbowały go w okresie sesji, a przeciwnie, by te zagadnienia analizował i studjował w życiu. Przecież ważnem zadaniem parlamentu jest wnosić do pracy państwowej żywą znajomość realizmu życia i rozpatrywanie na tej podstawie projektów nowych praw.</u>
<u xml:id="u-74.8" who="#Marszałek">Nasze ustawodawstwo spotyka się ze słusznemi skargami i zarzutami. Bywa ono zawiłe, czyni nieraz niepotrzebne trudności obywatelowi, a napewno wiele jest nakazanych przez nie czynności, które możnaby znacznie prościej, lepiej i taniej wykonywać. Zadaniem Panów Senatorów jest nietylko orjentować się w nastrojach społecznych i w bolączkach życia, ale także formułować środki zaradcze w sposób realny i konkretny.</u>
<u xml:id="u-74.9" who="#Marszałek">Niemniej ważną czynnością parlamentarzystów, która spełniana być winna z chwilą rozjeżdżania się Panów po kraju, jest umiejętna i uczciwa informacja społeczeństwa o pracach państwowych, o środkach przedsiębranych dla usuwania zła i dla pobudzania postępu naszego życia. Przypominać też trzeba istniejące niestety ciasne granice, w jakich Państwo ma możność zaspokajać nawet najbardziej godne i pilne potrzeby. Dziś tych właśnie potrzeb jest aż nazbyt wiele i dlatego tem bardziej należy skupiać siły zbiorowe, by każdy czyn społeczeństwa był celowy i przemyślany, by nie marnować energji na jałowe skargi lub nieobliczalne odruchy.</u>
<u xml:id="u-74.10" who="#Marszałek">Wiemy wszyscy, że trudności gospodarcze stanowią podłoże działalności różnych elementów wichrzycielskich. W chwili obecnej, gdy tak niedawno odszedł od nas Człowiek Wielki, który Narodowi przewodził, odrastają też niejedne chorobliwe ambicje polityczne, nieliczące się ani z obwiązującem prawem, ani z warunkami bytu Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-74.11" who="#Marszałek">Obowiązkiem nas, jako parlamentarzystów, jest wytężenie wszystkich sił, by wspólnym wysiłkiem pogłębiać w najszerszych masach Narodu świadomość podstawowych prawd polskiego życia politycznego, które w imieniu Józefa Piłsudskiego znajdują najdoskonalszy symbol.</u>
<u xml:id="u-74.12" who="#Marszałek">Dobrze postawiona działalność każdego z Panów w terenie da napewno bezpośrednie korzyści społeczeństwu, a Panom Senatorom pozwoli zebrać kapitał doświadczenia dla wykorzystania w dalszych pracach ustawodawczych z pożytkiem dla naszej państwowości.</u>
<u xml:id="u-74.13" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-74.14" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 17 min. 50.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>