text_structure.xml
361 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 13 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 14 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w biurze sejmowem. Jako sekretarze zasiadają pp.: Zygmunt Piotrowski i Jakub Karau. Listę mówców prowadzi p. Zygmunt Piotrowski.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie posłowie: Długosz, Hyla, Moszyński, Paczkowski, Winiarski i Wojtowicz.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopów posłom: Kotowi na 2 dni, Moszyńskiemu na 8 i 9 czerwca, Czarneckiemu, Jaroszowi, Putkowi i Warskiemu na 3 dni, Dyboskiemu, Dzierżawskiemu, Ładyce, Markowiczowi, Nowakowi Stanisławowi, Pochmarskiemu, Potoczkowi, Roguckiemu i Szekerykowi-Donykiwowi na 4 dni, Błędowskiemu, Grzesikowi, Rzepeckiemu i Żuchowskiemu na 5 dni, Pieniążkowi i żukowi na 6 dni, Czapskiemu i Zwierzyńskiemu na 7 dni.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie:</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#Marszałek">Krempa na 8 dni oraz Witos na 10 dni. Nie słyszę protestu. Uważam, iż Izba na udzielenie tych urlopów zgadza się.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#Marszałek">Przed porządkiem dziennym głos ma p. Polakiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PPolakiewicz">Wysoka Izbo i Panie Marszałku! Wczoraj zaszedł na plenarnem posiedzeniu Sejmu niebywały fakt, który w interesie powagi Sejmu, autorytetu reprezentacji narodowej i w imię zwykłej uczciwości powinien być w ciągu kilkudziesięciu godzin zlikwidowany.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#PPolakiewicz">W dyskusji szczegółowej nad preliminarzem budżetowym Ministerstwa Reform Rolnych zabrał głos imieniem „Wyzwolenia” poseł Henryk Wyrzykowski. Wobec całej Wysokiej Izby, a podczas nieobecności p. Marszałka Ignacego Daszyńskiego, użył następującego zdania, zwracając się do p. Ministra Reform Rolnych, Staniewicza:</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#PPolakiewicz">„Teraz jeżeli chodzi o budżet Ministerstwa Reform Rolnych, które przez nieporozumienie, przypuszczam, nazywa się Ministerstwem Reform Rolnych, właściwie powinno się nazywać Ministerstwem tamowania i niszczenia Reformy Rolnej…” Przeciw temu zwrotowi zaprotestował od razu z ław rządowych p. Minister Staniewicz i część Wysokiej Izby, poczem w swem przemówieniu p. Minister Reform Rolnych powtórnie zareagował przeciw temu.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#PPolakiewicz">Zajście to stało się powodem enuncjacji p. Marszałka Sejmu, który za podstawę swego przemówienia wziął dostarczoną Mu przez posła Henryka Wyrzykowskiego odbitkę, przepisaną ze stenogramu. Wobec jawnej i oczywistej sprzeczności między wypowiedzianemu przez p. Wyrzykowskiego słowami a dostarczoną p. Marszałkowi odbitką, pozwoliłem sobie wraz z mymi kolegami z Bezpartyjnego Bloku i innych klubów zareagować z miejsca.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#PPolakiewicz">Pan Marszałek powołał się na dokument, p. pos. H. Wyrzykowski miał zaś odwagę z miejsca krzyknąć pod adresem moim: „Pan kłamiesz”, a siadając, powiedział pod adresem moich kolegów „łgarze”. Wobec tego przedkładam niniejszem Panu Marszałkowi oryginał stenogramu ze słowami „niszczenia reformy rolnej” i wnoszę o zbadanie, kto dopuścił się fałszerstwa dokumentu sprawozdania z obrad. Ponieważ sprawa cała rozegrała się na plenum tutaj, musimy od razu sformułować oskarżenie, które imieniem Bezpartyjnego Bloku czynię: 1) p. pos. Henryk Wyrzykowski, dostarczając Panu Marszałkowi sfałszowanego dokumentu, wprowadził świadomie w błąd tak Pana Marszałka, jak i Wysoką Izbę; 2) rzucił na Ministerstwo Reform Rolnych nieuzasadnione oskarżenie w formie uwłaczającej, 3) mijając się z prawdą, sam usiłował zarzucić kłamstwo mnie i mym kolegom.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#PPolakiewicz">Wysoka Izbo! Nie chcę ani wydawać wyroku, ani wysuwać ogólnych wniosków przed zakończeniem sprawy, a ograniczę się tu do stwierdzenia stanowczego, że uważamy całą sprawę za stojącą poza sferą polityczną i nie obciążamy nią w żadnej mierze klubu „Wyzwolenia”.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Woźnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PWoźnicki">Panie Marszałku, Wysoka Izbo! Mam przed sobą kopję stenogramu, wydaną memu koledze Wyrzykowskiemu na jego żądanie, i w tej kopji stenogramu wyraźnie na maszynie napisane jest: „Teraz, jeżeli chodzi o budżet Ministerstwa Reform Rolnych, które przez nieporozumienie, przypuszczam, nazywa się Ministerstwem Reform Rolnych, właściwie powinno się nazywać ministerstwem hamowania i tamowania reformy rolnej i t. d. i t. d.”. Nie wchodzimy tu w to, jaka jest różnica między hamowaniem a niszczeniem, — jest niewątpliwie różnica, ale zdaje się, że posłowi Polakiewiczowi nie o to chodzi. Chodzi o to, w jaki sposób ten wyraz „niszczenia” znalazł się w tym stenogramie. W tym stenogramie wyraz „niszczenia” jest napisany ołówkiem, a „hamowania” wydrukowany. Więc przy przepisywaniu na maszynie z zapisków stenograficznych było napisane słowo „hamowania”, a potem przekreślone zostało to słowo i w pierwszym egzemplarzu, udzielonym p. Wyrzykowskiemu dla p. Marszałka było „hamowania” i „tamowania”, w następnym zaś egzemplarzu, wydanym już po enuncjacji p. posła Wyrzykowskiego, znalazł się tam wyraz „i niszczenia” zamiast „i hamowania”. Wyraz „hamowania” napisany na maszynie został przekreślony, a słowo „i niszczenia” zostało napisane ołówkiem.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan weźmie oryginał.)</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#PWoźnicki">Proszę Panów! W oryginale tak samo ołówkiem to słowo zostało dopisane, i to już po twierdzeniu p. posła Polakiewicza, że to słowo „i niszczenia” zostało użyte. Więc nie chodzi tu o różnicę słowa, chodzi o to, że jednak widocznie komuś zależało na tem, ażeby p. Polakiewiczowi zadość uczynić i słowo „i niszczenia” zostało później wprowadzone.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#PWoźnicki">Ja niczego więcej się w tej sprawie nie domagam, jak tylko, żeby Pan Marszałek przeprowadził śledztwo, jakim sposobem dzieją się tego rodzaju rzeczy w naszem biurze stenograficznem, które jest zaprzysiężone, i które powinno jak najdokładniej oddawać treść przemówień, które tu zostały wygłoszone, — żeby było przeprowadzone śledztwo i stwierdzony został, istotny stan rzeczy.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#komentarz">(P. Diamand: Jak Minister powtórzył te słowa? P. Polakiewicz: „Niszczenia”)</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#PWoźnicki">Jeszcze jedno tylko Panom dodam: ponieważ p. Minister natychmiast reagował, więc kolega Wyrzykowski powtórzył swoje wyrażenie raz jeszcze, to też Panowie czytają potem w stenogramie: „Minister Reform Rolnych p. Staniewicz: Panie Pośle” i tu również dopisane ołówkiem: „Ostrożnie z takiemi powiedzeniami”. Poczem odpowiedział na to p. pos. Wyrzykowski: „Panie Ministrze, zastrzegam sobie te uwagi, jestem człowiekiem takiej samej władzy państwowej jak Pan na tych ławach i mam równe prawa w tej Izbie. Powtarzam jeszcze raz i akcentuję, że jeżeli chodzi o Ministerstwo Reform Rolnych, to jest to raczej ministerstwo tamowania i hamowania reformy rolnej” i tu już nic nie jest poprawione, nie napisano zamiast „tamowania” — „niszczenia”, bo ten, kto tam poprawiał, tu nie dopatrzył, że to zdanie zostało drugi raz powtórzone.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#komentarz">(P. Minister Reform Rolnych Staniewicz: Ja mogę stwierdzić, że było powiedziane „niszczenia”. Słowem honoru stwierdzam, że było „niszczenia”)</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#PWoźnicki">Możemy mieć jeszcze do czynienia i z drugiem słowem honoru i wtedy będzie kwestja wyboru pomiędzy słowem honoru p. Ministra i słowem honoru p. pos. Wyrzykowskiego.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Nie, Panie Marszałku, bo i naszem.)</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#PWoźnicki">Więc będzie to sprawa dwóch słów honoru, a tu mamy dokument i trzeba stwierdzić, kto w tym dokumencie popełnił nadużycie.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Niech Pan zobaczy oryginał.)</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#PWoźnicki">O to tylko chodzi, a jeżeli chodzi o całe zajście, to uważamy, że nasz kol. Wyrzykowski został nawet pokrzywdzony przez załatwienie sprawy przez p. Marszałka, bo jest niewspółmierność między wyrażeniami, których użył kol. Wyrzykowski, a słowami, których użył w stosunku do niego p. Minister Staniewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Wielkość faktu, który zdarzył się wczoraj, zdaniem mojem, nie zasługuje na to, aby tracić zimną krew w ocenie samego faktu. Żyjemy w warunkach akustycznych tak fatalnych, że jedna.i ta sama mowa była słyszana zupełnie różnie przez dwóch panów, którzy znajdują się tu na tej trybunie. Wczoraj na przykład p. Czosnowski nie słyszał słowa „niszczenia”, a p. Dyrektor Pomykalski podobno słyszał słowo „niszczenia”.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#Marszałek">Jeżeli stenogram ma być podstawą, to jednak proszę spojrzeć, że to słowo „niszczenia” zostało dopisane w oryginale.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Ma Pan dokument.)</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#Marszałek">Przede wszystkiem proszę o spokój. Słowo „niszczenia” w oryginale, dostarczonym mi przez pos. dr. Polakiewicza, jest dopisane ołówkiem.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#komentarz">(P. Polakiewicz przerywa.)</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#Marszałek">Proszę o spokój i przede wszystkiem proszę o nieprzerywanie mojej enuncjacji.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#Marszałek">Dostarczono mi stenogram, nie jestem stenografem i nie wiem, czy p. pos. Polakiewicz jest stenografem, dlatego proszę pozwolić mi zarządzić śledztwo w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#Marszałek">Zanim jednak dojdę do jakichkolwiek rezultatów tego śledztwa, będę prosił Panów Posłów, aby nie wywierali nacisku na panów stenografów.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#Marszałek">To są ludzie ciężko pracujący i byłoby mi bardzo przykro, gdyby bezpośredni stosunek posłów ze stenografami miał być używany przez którąkolwiek stronę do tego, ażeby czynić ze stenografów świadków. Stenograf jest zaprzysiężonym do reprodukowania wiernego mów pp. posłów i pp. przedstawicieli Rządu. I dlatego proszę nie żądać od nich zajmowania jakiegoś stanowiska w jakimkolwiek sporze.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#Marszałek">To jest przewodnia zasada, której proszę przestrzegać. Zarządzę śledztwo i o wynikach tego śledztwa dam Wysokiej Izbie znać.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#Marszałek">Przed porządkiem dziennym prosił o głos poseł Chrucki.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PChrucki">Wysoka Izbo i Panie Marszałku! Gazeta ukraińska „Diło” we Lwowie wychodząca, otrzymała ze starostwa grodzkiego pod liczbą 234/28 z datą 1 czerwca r. b. pismo, które zawiadamia redakcję, że na zasadzie art. 73 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 10 maja 1927 roku o prawie prasowem, Nr. 121 „Diła” został zajęty z powodu artykułu pod tytułem: „Nasze zmagania. Artykuł ten zawiera przemówienie prezesa klubu ukraińskiego dr. Lewickiego, wygłoszone podczas ogólnej debaty budżetowej nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na okres od 1 kwietnia 1928 roku do 31 marca 1929 roku.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#PChrucki">Proszę Panów, pierwszy raz stał się w Polsce fakt niesłychany w dziejach parlamentaryzmu świata, fakt, który nie da się żadną miarą wytłomaczyć i jest wprost nie do pomyślenia w parlamentarno-demokratycznej republice. Konfiskata przemówienia poselskiego jest jaskrawem pogwałceniem Konstytucji. Skoro w Konstytucji polskiej została zagwarantowana nietykalność posłów, to tembardziej Sejm jako całość, Sejm jako najwyższa instytucja w Państwie, z tej nietykalności korzystać musi. Przemówienia posłów stanowią integralną część stenogramów posiedzeń sejmowych. Wobec tego przemówienia posłów są własnością całego Sejmu i jako takie przechodzą uprzednią, że tak powiem, cenzurę Marszałka Sejmu. Wskutek tego konfiskata przemówienia poselskiego, już wciągniętego do stenogramu poselskiego, jest pogwałceniem prawa i godności całego Sejmu. To też, podając do wiadomości Pana Marszałka powyższy fakt konfiskaty przemówienia prezesa Klubu Ukraińskiego, mam zaszczyt zapytać Go, czy zamierza Pan Marszałek, jako postawiony na straży praw i godności tej Wysokiej Izby, wystąpić w obronie parlamentaryzmu polskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Na zapytanie p. posła Chruckiego odpowiadam, że każę sprawdzić, czy przekład był dosłownym przekładem stenogramu. W razie stwierdzenia tej dosłowności prześlę tę sprawę do Pana Ministra Sprawiedliwości, aby przywrócił stan praworządności.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#Marszałek">Przechodzimy do punktu 1 porządku dziennego: dalszy ciąg rozprawy nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Rzeczypospolitej Polskiej na okres od 1 kwietnia 1928 r. do 31 marca 1929 r. Dyskusja szczegółowa nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#Marszałek">Głos ma p. Stypiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PStypiński">Wysoka Izbo! Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zostało Panom Posłom rozdane. W sprawozdaniu ustnem będę się starał o ile możności skracać, aby ująć tylko te zagadnienia, które uważam za najważniejsze i wymagające podkreślenia w dyskusji ustnej.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#PStypiński">Budżet Ministerstwa W. R. i O. P. obejmuje 9 działów, z których 4 należą do grupy oświaty i stanowią przeważną część działalności tego Ministerstwa. W wydatkach stanowią one 85% ogólnej sumy. I dlatego, nim przystąpię do omówienia samego budżetu, pozwolę sobie słów parę powiedzieć o najważniejszych zagadnieniach dotyczących właśnie działu oświaty.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#PStypiński">Ministerstwo W. R. i O. P. do dziś nie ma przepisów polskich regulujących w sposób wyczerpujący sprawę ustroju władz i urzędów szkolnych. Przed ośmiu laty wprawdzie ówczesne Ministerstwo przedłożyło Sejmowi projekt ustawy o ustroju władz szkolnych, jednakże ten projekt został od razu odrzucony i Sejm powziął rezolucję wzywającą Rząd do przedstawienia projektu ustawy ramowej. Taka ustawa ramowa została przedstawiona i uchwalona w Sejmie dnia 4 czerwca 1920 r. jako ustawa o tymczasowym ustroju władz szkolnych. Ustawa ta reguluje tylko część zagadnień, dotyczących ustroju władz szkolnych. Dzisiaj jest stan tego rodzaju, że mamy kombinację przepisów polskich i dawnych przepisów zaborczych i to kombinację taką, że jeżeli chodzi o władze szkolne pierwszej instancji, władze szkolne, które odgrywają wielką rolę w życiu społecznem, ponieważ mają nadzór nad oświatą powszechną, to w każdej dzielnicy jest to inaczej uregulowane, a nawet więcej niż w każdej dzielnicy, bo właściwie mamy aż pięć sposobów załatwienia tej sprawy. Wprawdzie istnieje wszędzie urząd inspektora szkolnego, ale jego stosunek do innych władz jest wszędzie inny. I tak w b. Królestwie Kongresowem jest on władzą państwową szkolną pierwszej instancji, a obok niego jest rada szkolna powiatowa, ciało kolegjalne, którego przewodniczącym jest obywatel z wyboru. W b. zaborze austrjackim, w Małopolsce, urzędem państwowym jest rada szkolna powiatowa, ciało kolegjalne, w którem inspektor szkolny odgrywa tylko rolę przewodniczącego. W województwach zachodnich, w Poznańskiem i na Pomorzu, są tak samo rady szkolne powiatowe, które są ciałami kolegjalnemi, nie mającemi żadnej władzy i przewodniczącym tego organu jest inspektor szkolny, który tu jest urzędnikiem państwowym i reprezentantem władzy państwowej. Wreszcie na kresach wschodnich rady szkolne powiatowe wcale nie istnieją, tylko jest inspektor szkolny, który spełnia funkcje i rady szkolnej powiatowej i państwowej władzy szkolnej.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#PStypiński">To samo się powtarza, jeżeli zejdziemy niżej do organów gminnych. Taka sama rozmaitość.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#PStypiński">Otóż ten stan rzeczy niewątpliwie jest nadal nie do utrzymania i jest rzeczą konieczną uchwalić ustawę regulującą w sposób jednolity ustrój władz szkolnych. Niestety, obecnie Rząd z taką ustawą przyjść nie może a to dlatego, że organy władz szkolnych muszą być kombinowane, musi z jednej strony być władza szkolna, z drugiej strony musi być powołane społeczeństwo w formie przedstawicielstwa władz samorządowych, a następnie przedstawicielstwa sfer nauczycielskich, a to nie może być dokonane dotąd, dopóki ostatecznie nie będziemy mieli jednolitego dla całego terenu Rzeczypospolitej ustawodawstwa samorządowego. Brak ustawodawstwa samorządowego uniemożliwia wprowadzenie jednolitego ustroju władz szkolnych.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#PStypiński">To jest jedno z tych zagadnień, które w znacznym stopniu utrudniają organom władz szkolnych prowadzenie właściwej pracy w jednakowy sposób na wszystkich terenach Rzeczypospolitej. Istnieje jeszcze drugie zagadnienie, które również wymaga uregulowania. Jak z tego sprawozdania drukowanego Panowie widzą, mamy duże braki w szkolnictwie średniem. Są tak samo pewne niedomagania w szkolnictwie zawodowem. Wszystko to jednak ma źródło w tem, że nie ma ustawy o ustroju szkolnictwa. Dotychczas tylko szkolnictwo powszechne jest regulowane ustawami szczegółowemi. Jest również uregulowane szczegółową ustawą szkolnictwo wyższe, szkoły akademickie, natomiast szkoły średnie, ogólnokształcące i szkolnictwo zawodowe nie opierają się na żadnych przepisach ustawowych, ale opierają swoje istnienie i ustrój na rozporządzeniach Ministra. Wskutek tego nie ma tej pewnej linji wyraźnej, która by wskazywała, jaki jest zakres każdego z tych działów szkolnictwa, jaki jest związek między poszczególnemi stopniami i rodzajami szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#PStypiński">Otóż ta rzecz musi być w najbliższym czasie uregulowana, jeżeli się chce konsekwentnie i planowo rozbudować szkolnictwo polskie na wszystkich jego szczeblach i stopniach. Sprawozdanie drukowane wspomina o tem, że ukazał się przed rokiem projekt takiej ustawy o ustroju szkolnictwa, opracowany przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i został poddany dyskusji publicznej. Należy sobie życzyć, ażeby ten projekt, czy inny projekt, czy ten sam zmodyfikowany, znalazł się jak najprędzej w ciałach ustawodawczych, ażebyśmy się mogli nim zająć. Jest to sprawa kolosalnej wagi dla dalszego rozwoju szkolnictwa i należy ją załatwić ostatecznie.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#PStypiński">Przechodzę obecnie do innego działu szkolnictwa, który już w sprawozdaniu drukowanem omówiłem, tak, że tutaj ograniczę się do krótkiego wywodu. Chodzi o szkolnictwo powszechne, a właściwie o zagadnienie powszechnego nauczania w Polsce. Wiemy, że na całym terenie Rzeczypospolitej Polskiej istnieje t. zw. obowiązek szkolny, t. zn. obowiązek rodziców i opiekunów dzieci posyłania dzieci swoich do szkoły powszechnej i kształcenia ich w tych szkołach powszechnych w oznaczonym okresie czasu. Tu trzeba powiedzieć, że mamy na pewnym terenie już ustawę polską, mianowicie na terenie b. zaboru rosyjskiego obowiązuje dekret z 7 lutego 1919 r. o obowiązku szkolnym, na innych terenach mamy dawne ustawy zaborcze i jest pewna różnica w uregulowaniu tej sprawy na tych różnych terenach. W tej chwili mniejsza o to. Chodzi o to, że na całym obszarze Rzeczypospolitej obowiązek szkolny istnieje i powinien być stosowany. Tymczasem, jak liczby wykazują, ten obowiązek szkolny jeszcze w całej pełni stosowany nie jest. Według danych statystycznych za 1925/26 r., 82,4% dzieci, będących w wieku szkolnym, to znaczy od 7 do 14 roku życia, jest zapisanych do szkół powszechnych, a więc niepełna liczba. Oczywiście ten procent rozkłada się różnie na różnych terenach Rzeczypospolitej, zależnie od tego, czy mamy do czynienia z miastem, czy z wsią. Jeżeli chodzi o miasta, to prawie wszędzie 100% dzieci w wieku szkolnym uczęszcza do szkoły. Jeżeli chodzi o wieś, to nie wszędzie dochodzi do 100% i w miarę posuwania się z zachodu na wschód ten procent maleje i na wschodzie mamy pięćdziesiąt kilka procent.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#PStypiński">Więc widzimy, że w chwili obecnej jeszcze ten obowiązek szkolny w całej pełni wykonywany nie jest. Wprawdzie poprawa jest znaczna, bo w roku 1910/1911, sumarycznie biorąc, na całym terenie obecnej Rzeczypospolitej było zapisanych do szkół powszechnych 54,5% dzieci w wieku szkolnym, obecnie zaś jest 82,6%. Więc postęp niewątpliwie jest, jednakże nie doszliśmy do 100% albo bliżej tej liczby 100%. Ale ponieważ do tej liczby zbliżamy się, więc możemy się spodziewać, że po upływie pewnego czasu do tego normalnego stanu dojdziemy. Jednakże muszę zwrócić uwagę na jedno zjawisko, mianowicie że w związku z wypadkami wojennemi i z wypadkami powojennemi, liczba dzieci w wieku szkolnym u nas przez pewien czas malała. Przed wojną ona przewyższała na terenie Rzeczypospolitej liczbę 5.000.000, po wojnie już za czasów niepodległości Państwa Polskiego w r. 1921/1922 wynosiła przeszło 5.000.000, zaś w roku bieżącym wynosi zaledwie 3.605.000. Ten rok właśnie bieżący jest tym rokiem minimum dzieci w wieku szkolnym, ale już w roku następnym 1928/29 liczba dzieci w wieku szkolnym będzie rosła i to coraz szybciej, tak, że gdy dojdziemy do roku 1939/40, to jest po 11 latach, przekroczy 6 miljonów, a więc jeżeli przyjąć, że obecna liczba jest 100, to w roku 1939/40 będziemy mieli 166. Gdyby więc równocześnie z tem nie nastąpił odpowiedni wzrost, rozwój szkolnictwa powszechnego, to w takim razie będziemy się cofali od tego stanu rzeczy, który mamy dzisiaj. Liczba dzieci uczęszczających do szkoły w stosunku do liczby dzieci w wieku szkolnym będzie malała.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#PStypiński">Przeszkodą do rozwoju szkolnictwa powszechnego w tem tempie, jakie będzie niezbędne, jest przede wszystkiem brak dostatecznej liczby wykwalifikowanych nauczycieli, a właściwie zbyt mała roczna produkcja nowych sił nauczycielskich, a po wtóre brak gmachów szkolnych i brak mieszkań dla nauczycieli. Szczegółów tu nie będę przytaczał, jak te rzeczy były obliczane, jaka drogą można było dojść do odpowiednich cyfr. Ministerstwo w olbrzymiej publikacji, która została wydana, rachunki te szczegółowo przedstawiło, ja zaś w skrócie przedstawiłem je w sprawozdaniu, które zostało Panom doręczone. Faktem jest, że na to, ażeby można było zaspokajać rosnące potrzeby szkolnictwa powszechnego, należałoby wypuszczać rocznie od 6 do 9 tysięcy nowych nauczycieli, obecnie zaś zakłady kształcenia nauczycieli szkół powszechnych wypuszczają około 4.800 nauczycieli, więc musiałaby być wzmożona produkcja nauczycieli szkół powszechnych.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#PStypiński">Następnie należałoby w ciągu tego okresu czasu do roku 1939/40 wybudować nowych izb szkolnych od 68–114.000, zależnie od tego, czy się chce budować te izby szkolne na mniejszą czy większą liczbę dzieci. Jednocześnie zaś trzeba budować mieszkania dla nauczycieli, gdyż niedostarczenie ich nauczycielom uniemożliwi uruchomienie szkół. Tych mieszkań trzeba by było wybudować od 54 do 85.000, zależnie właśnie od tego, ilu będzie tych nauczycieli. W takim razie koszt tej inwestycji budowlanej byłby olbrzymi, należałoby wydać od 3 do 5 miljardów złotych, t. zn. na głowę ludności wypadłoby od 114 do 191 zł. Jest to tak wielkie obciążenie, że oczywiście w ciągu 10 lat ani Państwo, ani samorządy znieść by go nie mogły i dlatego z góry trzeba sobie powiedzieć, że zrealizować tej rzeczy w ciągu 10 lat nie będzie można. A gdyby sobie powiedzieć, że będzie się realizowało tę rzecz w ciągu lat 20, to i tak wydatki, jakie trzeba byłoby na ten cel ponieść, byłyby ogromne, a mianowicie wtedy należałoby wydawać rocznie przeciętnie od 153 do 257 milj. zł.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#PStypiński">Obowiązująca obecnie ustawa o budowie publicznych szkół powszechnych wkłada obowiązek budowania gmachów szkolnych dla szkół powszechnych na gminy. Państwo nie ma tego obowiązku; wprawdzie w budżecie corocznym pewna kwota na ten cel się znajduje i Państwo daję pewne subwencje, względnie pożyczki w mniejszym lub większym zakresie, zależnie od tego, co się w tym budżecie znajduje, jednakże obowiązek ten spada na gminy. Ustawa ta jednak musi być zmodyfikowana, bo wprawdzie gminy miejskie, zwłaszcza tak wielkie jak np. Warszawa, mogą sobie jeszcze w jakiś sposób dawać rady, zaciągać większe pożyczki i szkoły budować; ale trudno sobie wyobrazić, żeby gminy wiejskie mogły stawiać duże gmachy, kosztujące setki tysięcy złotych. I tu musi nastąpić pewna zmiana w przepisach obowiązujących, zmiana taka, która by, wkładając na gminy obowiązek składania funduszów na budowę szkół, jednak nie przymuszała ich do tej budowy, bo w takim razie byłoby rzeczą zupełnie wykluczoną, ażeby w 20, czy nawet 50 latach można było do tej ilości budynków dojść, jaka jest niezbędną, bo wtedy gminy musiałyby z roku na rok odkładać pewne fundusze i przystępować do budowy dopiero wtedy, kiedy by się utworzyły odpowiednie kapitały.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#PStypiński">Należy więc pociągnąć do tego obowiązku związki komunalne, powiatowe a także wojewódzkie. Tu znowu mamy pewne przeszkody z powodu braku ustaw, regulujących samorządy: wojewódzki, powiatowy i gminny. Otóż tu musi się zrobić pewną kombinację tych trzech rodzajów samorządu w ten sposób, aby powiat zajmował się rozplanowaniem budowy szkół na terenie powiatu, następnie, żeby województwo regulowało te rzeczy pod względem finansowym, przenosząc fundusze, czy rozkładając je w ten sposób, aby biedniejsze powiaty w porównaniu z powiatami zamożniejszemi nie były pokrzywdzone w tempie budowania szkół.</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#PStypiński">Te rzeczy muszą być niewątpliwie dokonane. Na razie należy dążyć do tego, aby w każdym budżecie państwowym każdego roku była dość znaczna kwota pieniężna przeznaczona na subwencje dla tych gmin, względnie tych związków samorządowych powiatowych, które nie mają tych funduszów i zdobyć ich nie mogą, oraz na pożyczki zwrotne tam, gdzie fundusze mogą być uzyskane, tylko na razie zebrać ich nie można. To jest najkapitalniejsze zagadnienie, jakie stoi przed Ministerstwem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, najkapitalniejsze dlatego, że dotyczy przecież całej ludności państwa, dotyczy miljonów dzieci, miljonów przyszłych obywateli Państwa.</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski)</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#PStypiński">Otóż jeżeli tym przyszłym obywatelom Rzeczypospolitej nie da się możności zdobycia oświaty powszechnej w szkole dobrze zorganizowanej, w takim razie ci obywatele wtedy, gdy dorosną, nie będą w stanie spełniać tych obowiązków tak, jak to powinno być w państwie, gdzie ten obywatel jest cząstką tej całości, która calem państwem rządzi. Muszę zwrócić uwagę jeszcze na to, że są to koszta, które muszą być poniesione jak gdyby jednorazowo, ale w związku z tem, w miarę, gdy te szkoły będą budowane, corocznie koszt utrzymania tych szkół będzie się zwiększał i budżet Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego będzie rósł w bardzo szybkiem tempie, tak, że po latach 20–30 będzie największym działem budżetu państwowego.</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#PStypiński">To jest to najważniejsze zagadnienie, jest jednak i drugie, może mniej ważne o tyle, że dotyczy mniejszej ilości obywateli, jednak jest ważne dlatego, że od właściwego postawienia tego zagadnienia zależy dopływ dostatecznej ilości inteligencji należycie wykształconej, tej inteligencji, która, przeszedłszy później przez szkoły najwyższe, stanowi elitę społeczeństwa. Chodzi mi tutaj o szkoły średnie ogólnokształcące. I tutaj, jak Panowie czytaj ą w sprawozdaniu drukowanem, są pewne rzeczy nienormalne, na które się złożyła historja, nasza przeszłość, ale należy jednak dążyć do tego, by te braki uzupełnić i naprawić.</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#PStypiński">Szkół średnich ogólnokształcących mamy 254, a w nich nauczycieli mniej więcej 4.500 i uczniów 108.929, jednocześnie zaś mamy szkół prywatnych 543, kształcących 106.854 uczniów. Więc z jednej strony 254 szkoły państwowe z 108.000 uczniami, z drugiej strony 543 szkoły prywatne ze 106.000 uczniami, to znaczy, że w szkole państwowej wypada na 1 szkołę 422 uczniów, a w szkole prywatnej — 197. Te cyfry trzeba sobie zapamiętać, aby zorjentować się w tym stanie rzeczy, jaki dziś mamy.</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#PStypiński">A teraz inna rzecz. Kiedy zobaczymy, jak te szkoły w Państwie są rozmieszczone, to widzimy tu ogromną niewspółmierność. Wtedy, kiedy w województwach zachodnich jedna szkoła przypada na 58.000 ludności, to w województwach południowych na 84.000, w centralnych na 126.000, a we wschodnich na 147.000. Więc widzimy, że tutaj różnica jest istotnie bardzo duża. Z tęgo wyprowadzamy wniosek, że b. dzielnica rosyjska, to znaczy Kongresówka i Kresy Wschodnie b. zaboru rosyjskiego, jest pod względem uposażenia w państwowe szkoły średnie bardzo upośledzona, gdy tymczasem województwa zachodnie są znakomicie wyposażone, województwa południowe — średnio. Otóż na nadmierną liczbę szkół prywatnych, którą przytoczyłem, wpływa ta okoliczność, że w b. zaborze rosyjskim nie ma szkół państwowych, że one muszą być zastępowane przez szkoły prywatne i oczywiście, ażeby mogły utrzymać się przy liczbie uczni wynoszącej 197 na jedną szkołę, muszą to być szkoły drogo płatne. Dlatego w pewnej części Rzeczypospolitej, i to tej znaczniejszej co do obszaru, znaczna część ludności musi korzystać ze szkól prywatnych, gdyż nie ma możności posyłania swych dzieci do bezpłatnych państwowych szkół średnich.</u>
<u xml:id="u-8.19" who="#PStypiński">Otóż nasuwa się konieczność opracowania takiego planu sieci szkół, który by rozmieszczał państwowe szkoły średnie w sposób równomierny na całym terenie Rzeczypospolitej. To się wiąże bezpośrednio z tem zagadnieniem, o którem mówiłem na początku, mianowicie ze sprawą uchwalenia ustawy o ustroju szkolnictwa, prócz tego, tak samo jak w szkolnictwie powszechnem, wiąże się ze sprawą dokształcania odpowiedniej liczby nauczycieli szkół średnich i pobudowania odpowiedniej liczby gmachów szkolnych. Znowu ogromne obciążenie dla Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-8.20" who="#PStypiński">Zdaję sobie z tego sprawę, że dokonanie tej rzeczy w tempie szybkiem nie jest możliwe, że to musi być rozłożone na lata. Ale w takim razie w najbliższej przyszłości trzeba jednak coś obmyśleć i nie może pozostać stan rzeczy takim, jak jest obecnie, że szkoły prywatne zastępują szkoły państwowe; te szkoły prywatne są drogie i w większości swojej, zwłaszcza na prowincji, są nędzne i zastępować państwowych szkół nie mogą. A tymczasem Państwo nad tą sprawą przechodzi do porządku dziennego, nie interesuje się ani stroną materjalną tych szkół, to znaczy tem, żeby ludność, która nie ma możności korzystania ze szkół państwowych, mogła w tej szkole prywatnej po niższej cenie wpisowego kształcić swe dzieci, ani stroną pedagogiczną, to znaczy, ażeby ludności zagwarantować, że te szkoły prywatne dadzą wykształceni co najmniej równe zwykłej szkole średniej.</u>
<u xml:id="u-8.21" who="#PStypiński">Otóż ta rzecz musi być załatwiona drogą przeznaczenia dość dużych funduszów na subwencjonowanie szkół prywatnych, stawiając im jednocześnie pewne warunki zarówno co do strony pedagogicznej, jak i co do strony materjalnej i organizacyjnej. Należałoby się zwrócić do Ministerstwa Oświaty, ażeby zechciało się tem zagadnieniem zająć, jakiś plan opracować i starać się go realizować przez wprowadzanie do następnych preliminarzy budżetowych znacznej kwoty na subsydjowanie tych prywatnych szkół, które będą przygotowane do tego, ażeby w sposób należyty odpowiedzieć swojemu zadaniu zastępowania szkół państwowych na niektórych terenach.</u>
<u xml:id="u-8.22" who="#PStypiński">O szkolnictwie zawodowem wspomnę tylko to, że dekretem p. Prezydenta Rzeczypospolitej ze szkolnictwa zawodowego, podległego Ministerstwu Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, wyłącza się od dnia 1 lipca 6 szkół średnich rolniczych i przekazuje się je Ministerstwu Rolnictwa. Otóż tu powstaje pytanie, czy słusznem jest, ażeby szkoły tego typu przekazywać Ministerstwu Rolnictwa. To jest zagadnienie dość skomplikowane, lecz, o ile mi wiadomo, na tę decyzję wpłynął fakt, iż już na mocy ustawy uchwalonej przez poprzednie sejmy, szkoły rolnicze ludowe są kierowane przez Ministerstwo Rolnictwa i przy niem są właściwie ufundowane. Te szkoły o typie średnim miałyby być nie nadbudową tamtych szkół rolniczych, ale właściwie powinne by być, i tak prawdopodobnie są traktowane, jak gdyby przygotowaniem tych instruktorów po części dla tamtych szkół. Prócz tego motywem było i to, że Ministerstwo Rolnictwa jest w posiadaniu majątków państwowych, któremi zawiaduje, i wobec tego uzyskiwanie praktyk dla wychowanków tych szkół jest łatwiejsze. Jednem słowem względy natury już czysto praktycznej spowodowały to, że te szkoły zostały przekazane Ministerstwu Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-8.23" who="#PStypiński">Jeżeli chodzi o rozwój szkolnictwa zawodowego, to nie będę tu szczegółowych cyfr podawał, a tylko cyfry względne. Więc jeżeli w r. 1921/22 przyjmiemy liczbę szkół i kursów zawodowych państwowych jako 100, to w r. b. będziemy mieli 241, to znaczy wzrost blisko o 150%. Jeśli liczbę uczniów przyjmiemy w r. 1921/22 jako 100, to dzisiaj wynosi ona 244.</u>
<u xml:id="u-8.24" who="#PStypiński">Poza szkołami i kursami państwowemi jest jeszcze jeden typ szkół zawodowych, t. zw. szkoły dokształcające, utrzymywane przez samorządy za pewną dopłatą Skarbu Państwa na rzecz wydatków personalnych. Otóż, jeżeli liczbę tych szkół przyjmiemy w 1921/22 roku na 100, to w roku bieżącym wynosi ona — 427, przeszło czterokrotny wzrost, liczba zaś uczniów w nich w 1921/22 roku wynosiła 100, obecnie — 504.</u>
<u xml:id="u-8.25" who="#PStypiński">Otóż to są te dane, które uważałem, że pokrótce powinienem podać Wysokiej Izbie, nim przejdę do scharakteryzowania samego budżetu.</u>
<u xml:id="u-8.26" who="#PStypiński">Przechodząc do budżetu Ministerstwa zwracam uwagę przede wszystkiem na dochody. Tu znowu liczb bezwzględnych nie będę podawał, tylko względne dla łatwiejszej orjentacji. Jeżeli przyjmiemy dochody w ustawie skarbowej na r. 1927/8 za 100, to preliminarz Rządu przewiduje — 78,35, a wnioski komisji — 162. Ta podwyżka jest podwyżką natury raczej formalnej, a mianowicie umieszczono w dochodach pozycję 7 milj. zł. z dodatku do podatku przemysłowego, która w poprzednich budżetach nie figuruje ani po stronie dochodów ani wydatków.</u>
<u xml:id="u-8.27" who="#PStypiński">Dochody pokrywają 1,73% wydatków w preliminarzu, a teraz przy wnioskach komisji pokrywają 3,35% wydatków.</u>
<u xml:id="u-8.28" who="#PStypiński">Co do wydatków, to w ustawie skarbowej na r. 1927/28 ogólna suma wydatków na Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego stanowiła 16,68% wydatków ogólnego budżetu państwowego, w preliminarzu przedłożonym Sejmowi stanowi 15,17%, a po przerobieniu tego preliminarza przez Komisję Budżetową 15,47%. Chcąc teraz porównać już same kwoty wydatków w ustawie skarbowej, w preliminarzu i we wnioskach komisji, przyjmijmy za 100 to, co było w ustawie skarbowej, wtedy w preliminarzu mamy 109,79%, a we wnioskach komisji 117,69.</u>
<u xml:id="u-8.29" who="#PStypiński">Dalej należy zauważyć, że preliminarz budżetowy przewiduje wydatki na administrację zmniejszone procentowo w stosunku do ogólnych sum wydatków. Jeżeli porównamy to z takim samym procentem w zeszłorocznej ustawie skarbowej, to zmniejszenie wydatków na administrację jest niewątpliwe. Ponieważ Komisja Budżetowa podniosła stronę wydatków i to nie w dziale administracyjnym, lecz w działach szkolnych, ten stosunek tem bardziej zmaleje. Liczba urzędników zmniejszyła się w stosunku do roku poprzedniego o 7,03%, natomiast cokolwiek podniosła się liczba funkcjonarjuszów niższych, bo o 1,64%. Wreszcie, proszę Panów, jeżeli porównać jak się przedstawiają wydatki w poszczególnych działach tego budżetu, to widzimy — tu biorę sumy uchwalone przez komisję — a więc Zarząd centralny 2,6%, wyznania religijne 6,4%, władze szkolne drugiej instancji 3,7%, szkolnictwo powszechne 59,9%, szkolnictwo średnie 8,7%, szkolnictwo zawodowe 6,2%, nauka i szkoły wyższe 10,4%, sztuka 1,7%, archiwa 0,2%.</u>
<u xml:id="u-8.30" who="#PStypiński">Otóż, jeżeliby tu porównać odpowiednie cyfry z ustawą skarbową, to się okazuje, że wydatek na szkolnictwo powszechne, to jest na ten najważniejszy dział administrowany przez Ministerstwo Oświaty, procentowo zmniejszył się, bo gdy w ustawie skarbowej stanowi 63,2% ogólnej sumy budżetu, to w tem, co z Komisji Budżetowej wyszło, wynosi 59,9%. I tak samo jeżeli wziąć wszystkie 4 działy oświatowe łącznie, to w ustawie skarbowej było- 87,3%, a teraz w sprawozdaniu Komisji Budżetowej 85,2%. Tyle o ile chodzi o zestawienia ogólne.</u>
<u xml:id="u-8.31" who="#PStypiński">Jeżeli zaś przejdziemy do zmian, jakie zostały dokonane w preliminarzu budżetowym przez komisję, to przede wszystkiem należy zauważyć to, o czem wspomniałem już poprzednio, mianowicie, że dochody podniesiono o 7 miljonów, wstawiając dodatek do podatku przemysłowego, który wpływa na rzecz subwencji dla prywatnych szkół zawodowych do kas Ministerstwa, a przedtem nie był uwidoczniony w budżecie. Oprócz tego wskutek przekazania 6 szkół Ministerstwu Rolnictwa, oczywiście musiano Ministerstwu Rolnictwa przekazać dochody z tych szkół, które wpływały w kwocie 17.200 zł. W wydatkach w dziale I Zarząd Centralny wprowadzono nowy § 12 pod tytułem: zasiłki na opłaty szkolne za dzieci chłopów i robotników z kwotą 2.850.000 zł. Natomiast obniżono kwotę, przeznaczoną na powszechną wystawę krajową w Poznaniu w 1929 r. z 600.000 do 300.000. W rozdziale 1, w dziale szkolnictwa powszechnego podniesiono kredyt w § 3 „Podróże służbowe i przesiedlenia” o 71.000 dla powiększenia ryczałtu na podróże służbowe inspektorów szkolnych. Następnie kwotę 5.000.000 na budowę szkół powszechnych podniesiono do 20.000.000 i podniesiono również o 150.000 kredyt na oświatę pozaszkolną, na zasiłki, stypendja i t. d.</u>
<u xml:id="u-8.32" who="#PStypiński">W dziale 5 „Szkolnictwo średnie ogólnokształcące” zrobiono tylko pewne niewielkie przesunięcia, związane z koniecznością dokształcania nauczycieli szkół średnich, a więc 18.090 zł. w § 2 „Różne wydatki osobowe” przeniesiono na § 8 „Inne wydatki” ze specjalnem przeznaczeniem na powiększenie funduszu na dokształcanie nauczycieli szkół średnich.</u>
<u xml:id="u-8.33" who="#PStypiński">W dziale „Szkolnictwo zawodowe” w związku z przekazaniem 6 szkół rolniczych musiano odstąpić Ministerstwu Rolnictwa 853.615 zł. z różnych paragrafów tego działu, uszczuplając w odpowiedni sposób te poszczególne paragrafy. Następnie wprowadzono nowy paragraf 13 „Zapomogi dla szkół prywatnych” 7.000.000 zł. — to zaś te 7.000.000 zł., o których poprzednio mówiłem przy dochodach; a przy szkolnictwie średniem podniesiono kwotę na dokształcanie czy kształcenie nauczycieli szkół zawodowych o 18.000. W dziale 7 „Nauka i szkoły wyższe”, w rozdziale 1, dotyczącym szkół wyższych, kredyt w § 11, przeznaczony na stypendja dla słuchaczów szkół akademickich podniesiono o 347,040, przyznając z tego znaczniejszą część, 306,720 zł., dla słuchaczów szkół państwowych, 40.320 dla słuchaczów szkół wyższych niepaństwowych. W tym samym dziale o 200.000 podniesiono w rozdz. 3 „instytucje naukowe”, o 200.000 kredyt na zasiłki dla uczonych i instytucji naukowych. W dziale 8 „sztuka” podniesiono o 200.000 kredyt na zasiłki i propagandę i artystyczną, przyznając z tego 50.000 na malarstwo, rzeźby i architekturę, na literaturę, muzykę i teatr 50.000, a 100.000 na sztukę ludową.</u>
<u xml:id="u-8.34" who="#PStypiński">Wreszcie zrobiono pewne zmiany również i w wydatkach nadzwyczajnych. W związku z przeniesieniem szkół średnich rolniczych z wydatków nadzwyczajnych odstąpiono Ministerstwu Rolnictwa 112.650, następnie w dziale 7 „nauka i szkolnictwo wyższe” rozdział 1 w § 9 „budowy” podniesiono o kwotę 1.200.000, przyznając ją na budowę gmachów uniwersyteckich w Poznaniu. Wreszcie w rozdziale 3 tego samego działu wprowadzono nowy § 11 „Subwencje na budowę Instytutu Radowego w Warszawie” 100.000 złotych.</u>
<u xml:id="u-8.35" who="#PStypiński">To są te główniejsze zmiany, jakie poczyniono w budżecie. Wszystkie drobniejsze zmiany są uwidocznione w sprawozdaniu.</u>
<u xml:id="u-8.36" who="#PStypiński">Kończę, prosząc Wysoką Izbę o przyjęcie sprawozdania Komisji Budżetowej i uchwalenie budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w tej wysokości, jak to Komisja Budżetowa przedłożyła.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#WicemarszałekDąbski">Głos ma p. Jędrzejewicz.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(Nieobecny)</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#WicemarszałekDąbski">Głos ma p. Czapiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PCzapiński">Wysoka Izbo! Chciałbym zatrzymać się szczegółowo przy budżecie wyznań, atoli zanim przejdę do tego, Chciałbym bodaj w paru słowach wskazać na niezwykłą mizerność całego naszego budżetu oświaty. Jeżeli zważymy warunki kulturalne w Polsce, jeżeli zważymy, że Polska jest w dużej mierze do dziś dnia krajem analfabetów, że najbardziej optymistyczne obliczenia, cytowane na Komisji Budżetowej, dają taką cyfrę jak 33% analfabetów, jeżeli przy tem zważymy, że te szkoły, które istnieją, są przeważnie szkołami nisko zorganizowanemi jedno-dwuklasowemi, to wówczas dopiero, zwłaszcza, gdy porównamy nasz stan oświaty ze stanem oświaty naszych sąsiadów z zachodu, choćby i z południa, a choćby nawet i ze wschodu, a więc choćby ze stanem oświaty na Łotwie — wówczas zrozumiemy, że dla Polski zagadnienie oświatowe jest zagadnieniem olbrzymiem, ogromnem, pierwszorzędnej i życiowej wagi.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#PCzapiński">Tymczasem widzimy, że nasze wydatki oświatowe rosną wolno, daleko wolniej, niż wydatki nasze wojskowe, albowiem budżet wykazał nam, że wydatki militarne wzrosły w ciągu ostatniego roku o 134 miljony, co nawet nie jest jeszcze zupełną miarą tego wzrostu, podczas, gdy wydatki kulturalne w Ministerstwie Oświaty wzrosły zaledwie o 43 miljony. Zresztą i p. referent, jak widzimy z jego referatu ustnego i pisemnego, jest świadom braków w naszem Ministerstwie Oświaty. I słusznie wskazał nam na to, że niestety procent wydatków oświatowych w ogólnym budżecie spadł mniej więcej w ciągu ostatniego roku z 17% na 15%. Słusznie też wskazał na to, że w zakresie budżetu oświatowego specjalne wydatki na oświatę początkową, powszechną również spadają mniej więcej z 63% na 59%, ale p. referent nie łaskaw jest zrobić konkretnych wniosków z tych doniosłych przesłanek, jego wnioseczki są lilipucie. Wskazuje p. referent, weźmy chociażby jeden wielki dział budownictwa szkół powszechnych, że te wydatki muszą wynosić, dajmy na to, 5 miljardów w najbliższym czasie, a w najgorszym razie do 3 miljardów, ale wniosków z tego nie wyprowadza żadnych i budżet, jak mizernie wyglądał w preliminarzu, tak mizernie wygląda, gdy wyszedł z komisji i gdy jest referowany przez p. referenta.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#PCzapiński">Nawet skromne podwyższenie pozycji na budowę szkolnictwa z 5 na 10 a potem na 20 mil jonów, nawet ten wniosek, jeżeli się nie mylę, Panie Ministrze, jest kwestjonowany przez Rząd, któryby pragnął te 20 mil jonów na budownictwo sprowadzić do 5 milj. Nawet, jeżeli się nie mylę, ta skromnie podwyższona kwota na oświatę pozaszkolną, podwyższona o 150.000 zaledwie zdaje się wywoływać pewien niepokój i pewne niezadowolenie wśród czynników rządowych. Widzimy wielką filozofję, widzimy wielką, jak gdyby nominalną, świadomość tych wielkich zagadnień, które stoją przed nami, ale gdy przychodzi do konkretnych wydatków, gdy przychodzi do wniosków, gdy przychodzi do załatwienia, to czynniki nasze rządowe zdają się cofać nawet z tych malusieńkich pozycyj świeżo zdobytych w Komisji Budżetowej Sejmu.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#PCzapiński">Tak wygląda nasz budżet i tak wygląda polityka rządowa w tej sprawie. Proszę Panów, Chciałbym jednak, jak już zaznaczyłem, przede wszystkiem zatrzymać się przy budżecie wyznań, albowiem należy zważyć, że te wszystkie procenty i kwoty, które tu przed chwilą przytaczałem, to są kwoty i pro-' centy łączne także z wyznaniami i wyznania w naszym budżecie znajdują dosyć pokaźne pozycje, bo mają 25 milj., z czego 22 milj. przypada specjalnie na wyznanie katolickie i to prawie wyłącznie na uposażenia 46 biskupów, 350 członków kurji, blisko 10.000 proboszczów i wikarjuszy, blisko 700 zakonników. Budżet wyznań w Polsce wynosi około 7% całego budżetu, czyli zajmuje miejsce dosyć pokaźne. A proszę Panów, należy zważyć przecież, że te wydatki, które są przede wszystkiem uposażeniowe, są o tyle niepotrzebne, że przecież duchowieństwo katolickie — narazie będę mówił tylko o duchowieństwie katolickiem — ma olbrzymie majątki i olbrzymie dochody z rozmaitych innych źródeł. Wskażę na grunty plebańskie, na olbrzymie dobra duchowne, znajdujące się w rękach klasztorów czy episkopatów, na iura stolae, na opłaty za posługi religijne i t. d.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#PCzapiński">Dlatego, proszę Panów, musimy tu, w tym momencie naszych rozważań, podkreślić tę zasadę, przy której staliśmy zawsze i przy uchwaleniu Konstytucji, a której nie zrzekamy się w danej chwili, zasadę konieczności przeprowadzenia w Polsce rozdziału Kościoła od Państwa, która to zasada, gdyby była przeprowadzona, oczywista rzecz, usunęłaby całkowicie wszelki budżet wyznaniowy z całokształtu budżetu, bo wtedy Kościół byłby zorganizowany na podstawach ustaw o stowarzyszeniach prywatnych. Takie stowarzyszenie może sobie za zgodą swych członków nakładać jakie chce składki na swoich członków, ale do budżetu Państwa organizacja Kościoła nie miałaby już żadnych pretensyj.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#PCzapiński">Musimy się atoli zastrzec, że nasze zasadnicze stanowisko w kwestji rozdziału Kościoła od Państwa nie ma nic wspólnego z jakiemkolwiek wystąpieniem przeciw religji. Tak, jak angielski socjalizm zajmuje w wielu wypadkach bardzo pozytywny stosunek wobec religji, jak w socjalizmie niemieckim jest cały prąd, który zwie się „der religiose Sozialismus” — socjalizm religijny, tak i u nas członkowie partji socjalistycznej mogą mieć najrozmaitsze poglądy i partja jako całość absolutnie nie występuje przeciwko religji jako takiej, ani przeciwko Kościołowi. Hasło rozdziału Kościoła od Państwa zostało, jak niezawodnie Panom wiadomo, przeprowadzone we Francji w roku 1905 i Panowie nie powiedzą, by to w jakiejkolwiek mierze ujemnie wpłynęło na życie religijne we Francji. Nieraz usunięcie pierwiastka politycznego z Kościoła wzmogło pierwiastek religijny jako taki i jest rzeczą ciekawą, że w tych krajach, gdzie rozdział Kościoła od Państwa został przeprowadzony, czy to w Szwajcarji, czy we Francji, życie religijne jest bujniejsze, jest szczersze niż w tych krajach, gdzie faktycznie życie kleru bardziej jest napełnione pierwiastkiem politycznym niż pierwiastkiem czysto - religijnym.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#PCzapiński">Z tych względów zasadniczych, ze względu na to, że nasze stanowisko jest stanowiskiem rozdziału Kościoła od Państwa, głosowaliśmy w Komisji Budżetowej za wnioskiem p. posła prof. Kalinowskiego z Wyzwolenia, proponującym skreślenie z budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego całej kwoty 25.000.000, przeznaczonych na wyznania.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#PCzapiński">Proszę Panów! Mógłby się podnieść sprzeciw natury formalnej, można by powiedzieć: przepraszam bardzo, ale to są wydatki w dużej mierze czynione na podstawie Konkordatu, czyli że wniosek ten byłby równoznaczny z zerwaniem Konkordatu. Naturalnie. Ale proszę zważyć, że aczkolwiek kto by nie mogą stać na tem stanowisku, że rząd świecki, że państwo świeckie ma prawo zrywać jednostronnie Konkordat, to jednak historja konkordatów świadczy, że takie zerwania były, np. zerwany został Konkordat chociażby przez Austrję, kraj katolicki, przez Wirtembergię i nic się nie stało. Jeżeli ze względów formalnych ktoś nam powie: przecie stosunek do Rzymu musi być uregulowany za pomocą Konkordatu, a Panowie chcą skreślić budżet Wyznań! — to muszę oświadczyć, że formalnej sprzeczności nie ma, bo można zrywać z Konkordatem, pozostając na gruncie zawarcia innego Konkordatu. To jest rzecz prosta i jasna. Tak samo, jeżeli Konstytucja powiedziała, że dana sprawa ma być uregulowana za pośrednictwem ustawy, to nie znaczy, że dana ustawa jest święta, więc my ustawę łamiemy, względnie ją odrzucamy, a natomiast wprowadzamy inną ustawę, która ma tę sprawę załatwić. Mnie się zdaje, że te formalne sprzeciwy nie mają tutaj żadnego realnego znaczenia.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#PCzapiński">Proszę Panów, nasz Konkordat nie jest dogodny dla Państwa Polskiego. Brak czasu nie pozwala mi tej myśli rozwinąć szczegółowo, ażeby wskazać, jeżeli Szanownych kolegów to interesuje, choćby na artykuł takiego fachowca, bynajmniej nie antyklerykała, jak p. Wilanowski w wileńskim roczniku prawniczym, który właśnie stwierdza i wyjaśnia w swoim artykule, że nasz Konkordat stoi na stanowisku ogromnej wolności kleru w Polsce. Dla nas jest małą pociechą, że ostatnio dwa konkordaty zostały zawarte w Europie, to znaczy w Bawarji i Litwie, i że one są w niektórych punktach gorsze od konkordatu polskiego, bo za to gdy weźmiemy pseudo-konkordat, t. zw. modus vivendi, zawarty w r. 1928 z Czechami, z p. Beneszem, to okaże się, że szereg artykułów jest tam sformułowanych mocniej, twardziej, niż nasz konkordat, wystarczy wspomnieć choćby kontrolę Państwa nad nominacją biskupów w Czechach.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#PCzapiński">Tak czy inaczej, w razie, gdyby stronnictwo „Wyzwolenie” podtrzymywało swój wniosek, będziemy głosowali za nim na plenum Sejmu. W razie atoli, jeżeli to nie przejdzie, postawimy nasz wniosek, zgłoszony jako wniosek mniejszości, wniosek natury demonstracyjnej, o skreślenie 10 zł. z budżetu uposażenia duchowieństwa katolickiego, mając na celu zaprotestowanie przeciw tym ostatnim objawom, przeciw ostatnim wybrykom politycznym kleru rzymsko-katolickiego w Polsce, których Państwo, społeczeństwo polskie, tolerować nie może.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#PCzapiński">Pozwolę sobie w paru słowach chociaż te ostatnie wypadki scharakteryzować. Oczywista rzecz, że kontyngent czasu nie pozwala mi zatrzymywać się przy tem dłużej, ale my znajdziemy czas przy sposobności, ażeby w Sejmie szczegółową dyskusję nad temi smutnemi objawami przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#PCzapiński">Przypomnę Panom, że biskup Łukomski, który orędziem natury wysoce politycznej, pozwolił sobie odsądzić od religji trzy stronnictwa lewicowe Sejmu, to znaczy socjalistów, Wyzwolenie i Stronnictwo Chłopskie i zniósł świętowanie Wielkanocne we wszystkich parafjach djecezji, gdzie głosowanie wypadło na rzecz stronnictw lewicowych. Jest to, proszę Panów, rzecz zupełnie niesłychana. Stronnictwa polskiej lewicy zajmują w tym Sejmie przeszło 1/4 część jego składu, i jest rzeczą zupełnie niemożliwą z punktu widzenia interesu państwowego, ażeby tolerowano ten wybryk rozpolitykowanego klechy.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#komentarz">(Głosy: Cicho, nie obrażać! Przerywania. P. Woźnicki: To jeszcze szkoła Trąmpczyńskiego. Głos: Lepsza niż Pańska. P. Woźnicki: Dla Jedynki lepsza. Wicemarszałek Dąbski dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#PCzapiński">Proszę Panów, czytaliśmy potem, że jakoby p. biskup Łukomski cofnął swoje zarządzenie, jednakowoż mam wiadomości bezpośrednio idące z djecezji łomżyńskiej, że w dalszym ciągu zarządzenia p. biskupa Łukomskiego ciążą nad djecezją, bo oto np. fakty, które mi komunikuje kolega dr. Czarnecki. Oto 8 maja b. r. w Miastkowie w pow. łomżyńskim na wiecu ad hoc zwołanym w kościele zjawia się ks. Tyszka i przypomina zarządzenia biskupa Łukomskiego, aby nie śmiano prenumerować żadnej gazety lewicowej, bo to jest sprzeczne z Kościołem i wiarą.</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To chyba słuszne.)</u>
<u xml:id="u-10.16" who="#PCzapiński">Proszę Panów, w Białoszewie, zakazano rezurekcji w myśl rozporządzenia biskupa Łukomskiego i kiedy miejscowi parafjanie zaprotestowali, wszczęto dochodzenie na miejscu, w Białoszewie, ale owe zarządzenia biskupa Łukomskiego trwają. W tej sprawie wniosłem interpelację do p. Ministra i p. Minister był łaskaw oświadczyć na komisji, że przygotowuje pisemną odpowiedź na moją interpelację. Dotychczas tej odpowiedzi nie otrzymałem, mam nadzieję, Panie Ministrze, że w najbliższym czasie, albo ją otrzymam, albo Pan Minister z wysokości tej trybuny wyjaśni stosunek Rządu Polskiego do tych politycznych nadużyć kleru rzymskiego w Polsce.</u>
<u xml:id="u-10.17" who="#PCzapiński">Takich wypadków przecież jest mnóstwo. Cytuję wypadek z biskupem Łukomskim, jako bardzo jaskrawy, a przypominam zarazem, co działo się przed wyborami, jak straszliwy był obraz rozpolitykowanego kleru. Gdybym miał czas, opisywałbym tę piekielną walkę, jaka wrzała między duchowieństwem sanacyjnem z jednej strony, duchowieństwem Chadecji z drugiej strony, duchowieństwem Katolicko - Ludowem z trzeciej strony, a duchowieństwem z listy nr. 24 z czwartej strony — to było widowisko po prostu straszliwe. Wszędzie grzmiała ambona i wszędzie ludzi odsądzono od czci i wiary, jeżeli dany człowiek należał już nie do stronnictw lewicowych — o tem się już nie mówi — tylko do innego stronnictwa prawicowego niż to, do którego dany ksiądz należał.</u>
<u xml:id="u-10.18" who="#PCzapiński">Niedawno był wypadek z dr. Putkiem, na którego nałożono t. zw. interdykt czy ekskomunikę. Interdykt jest to łagodniejsza forma ekskomuniki, bo nie wyłącza wiernego od obcowania z innymi wiernymi. Czytałem szczegółową interpretację tego faktu na szpaltach „Głosu Narodu”, gdzie było zapewnienie, że ów interdykt był nałożony nie tylko w związku z faktem sprawy dzwonów, ale i w związku z całokształtem działalności redakcyjnej i poselskiej p. Putka. A więc widzimy, że najsilniejsze armaty klerykalne zostały uruchomione dla walki politycznej. Prosiłbym tu p. Ministra o wyjaśnienie, czy Rząd gotów jest położyć kres tym wybrykom klerykarnym i w jaki sposób to zrobi, ale to nie wystarczy.</u>
<u xml:id="u-10.19" who="#PCzapiński">Powstaje także szereg zagadnień również finansowych. Także w dziedzinie finansowej, pieniężnej, widzimy, jak wyciąga się dłoń klerykałów polskich a raczej kleru polskiego. Na moje zapytanie Minister Dobrucki był łaskaw wyjaśnić na Komisji Budżetowej, że jest w przygotowaniu ustawa podatkowa, która pozwoli władzom parafjalnym, względnie djecezjalnym, na pobieranie podatku kościelnego w wysokości do 25% istniejących i pobieranych podatków bezpośrednich. Proszę Panów, jest to ogromne, nowe obciążenie podatkowe. W żadnej mierze taki projekt nie jest związany z konkordatem, bo czegoś podobnego konkordat nie przewiduje. Naturalnie można powiedzieć, że gmina wyznaniowa czy parafja, to jest dobrowolna grupa, która ma prawo nakładać podatki, jak każde stowarzyszenie nakłada składki na członków. Nie mogę tu wyjaśniać tego szczegółowo, ale natura parafji katolickiej, czy djecezji katolickiej, nie jest tak prosta, jakby to wyglądało, jakby z tego można było rozumieć. Rzecz sprowadza się do nowego podatku bardzo obciążającego ludność, a idącego na potrzeby kościelne.</u>
<u xml:id="u-10.20" who="#PCzapiński">Weźmy teraz drugą sprawę, sprawę odszkodowań. Sprawa ta ciągnie się już bardzo długo. Mówi się o odszkodowaniach za rozmaite majątki kościelne, niegdyś skonfiskowane przez rządy zaborcze. Wielokrotnie interpelowałem w tej sprawie na szpaltach pism i w innych miejscach, jednakowoż dostatecznych wyjaśnień nie otrzymałem. Interpelowałem w tej sprawie p. Ministra Dobruckiego i otrzymałem tylko wyjaśnienie, że istnieje komisja papieska, która zajmuje się tą sprawą, ale że na razie żadnego stanowiska rządowego nie ma i że chodzi o sprawę budynków kościelnych, potem skonfiskowanych.</u>
<u xml:id="u-10.21" who="#PCzapiński">Interpelowałem w tej sprawie Ministra Zaleskiego na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych i również dowiedziałem się, że istnieje komisja papieska, która oblicza te rzeczy. Nie wiem, czy z zamiłowania do matematyki i buchalterji, czy 7 innych względów, ale oblicza, a opinja publiczna jest zaniepokojona w tej sprawie i zapytuje Rząd.</u>
<u xml:id="u-10.22" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-10.23" who="#PCzapiński">Że Pan jest zadowolony, o tem nie wątpię, ale opinja jest zaniepokojona, bo nie wie, co się dzieje, czy prowadzi się pertraktacje i w jakiej mierze obliczenia są dokonywane.</u>
<u xml:id="u-10.24" who="#PCzapiński">Ja pozwolę sobie zwrócić uwagę, że Konkordat obowiązkowego odszkodowania nie przewiduje. Art. 24 punkt 3 Konkordatu powiada tylko tyle, że sprawa odszkodowań ma być załatwiona przy pomocy osobnej umowy. Jaka ma być natura tej umowy, czy to ma być odszkodowanie czy nie, Konkordat nic nie mówi, czyli że Konkordat wcale nie implikuje załatwienia pozytywnego odszkodowań, a nawet gdy weźmiemy do ręki protokoły dotyczącego posiedzenia Komisji Sejmowej zobaczymy, że wówczas sam autor niejako tego Konkordatu, mianowicie, p. profesor St. Grabski, dawał wyjaśnienia, że bynajmniej pkt. 3 art. 24 tego Konkordatu nie implikuje konieczności wypłaty odszkodowań. Do dziś ta sprawa jest całkowicie nie wyjaśniona, i opinja publiczna nawet nie wie dokładnie, kto właściwie owe pertraktacje prowadzi, o których nam mówił p. minister Zaleski na posiedzeniu Komisji Zagranicznej.</u>
<u xml:id="u-10.25" who="#PCzapiński">Proszę Panów, weźmiemy dalej dziedzinę szkolną. Jak wiadomo szkoła polska nie jest szkołą wyznaniową formalnie...</u>
<u xml:id="u-10.26" who="#komentarz">(Głos: Jest.)</u>
<u xml:id="u-10.27" who="#PCzapiński">...formalnie nie jest wyznaniową i Konstytucja na szczęście nie uznała szkoły wyznaniowej w Polsce. Ale natychmiast po uchwaleniu Konstytucji bez szkoły wyznaniowej w 1921 roku ukazało się oświadczenie ze strony klerykalnej, wcale miarodajnej i ks. Adamski np. wydał broszurę, w której powiada: nie mamy formalnie szkoły wyznaniowej, ale ją wprowadzimy drogą faktu, i rzeczywiście duchowieństwo w Polsce w tym kierunku posuwa się bardzo systematycznie. A proszę zważyć, bo może nie wszyscy Panowie są dobrze poinformowani, że szkoła wyznaniowa, nie jest tylko tą szkołą, w której wykłada się religję, albowiem to przewidziane jest w Konstytucji, lecz szkołą wyznaniową nazywa się szkoła taka, gdzie są dzieci tylko jednego wyznania i całość nauki, nie wyłączając przedmiotów świeckich, znajduje się pod kontrolą kleru. Otóż, proszę Panów, w dużej mierze stało się to w Polsce faktem. Jeżeli przypomnę słynny okólnik p. Ministra Bartla, wprowadzający trzykrotną spowiedź, to tych przykładów, tych kroków posuwania się w kierunku utwierdzenia szkół wyznaniowych, jest bardzo dużo. W swojej rezolucji zażądamy zniesienia okólnika p. Ministra Bartla.</u>
<u xml:id="u-10.28" who="#PCzapiński">Stanowisko kleru do szkół i do nauki jest znane: jest to podporządkowanie nauki szkolnej całkowicie klerowi. Niedawno wyszedł klerykalny kodeks, opracowany przez międzynarodówkę klerykalną w Belgji. Otóż ten kodeks klerykalny bardzo szeroko ujmuje stanowisko kleru w szkołach, mianowicie na str. 6 czytamy, że ma on (to znaczy kościół, kler) prawo nauczanie przedmiotów, związanych z dogmatami i etyką, i może nawet naukę przedmiotów świeckich, gdy jest udzielana przez nauczyciela nie pochodzącego z wyboru Kościoła, powierzyć pieczy kleru, czy nie przynosi żadnej ujmy prawdzie religijnej. To znaczy, że statuuje się całkowitą kontrolę kleru nad nauką szkolną, nad całością nauki w szkole.</u>
<u xml:id="u-10.29" who="#PCzapiński">Mało tego. Sporo instytucji natury kulturalnej dziś dostało się w ręce kleru. Weźmy polskie radjo. Polskie radjo, jeśli się nie mylę, jest pod kontrolą Rządu. Tymczasem w różny sposób to polskie radjo staje się narzędziem klerykalizacji społeczeństwa i propagandy politycznej kleru. Przed paru tygodniami słyszeliśmy transmisję nabożeństwa z Ligoty na Śląsku Górnym, — zdawałoby się, że rzecz niewinna. Jednocześnie transmitowało się kazanie jakiegoś proboszcza, czy innego odpowiedzialnego duszpasterza politycznego, które to kazanie całkowicie było poświęcone propagandzie politycznej, pełnej nienawiści dla stronnictw lewicowych. Prosiłbym, ażeby Rząd nasz był łaskaw położyć kres tego rodzaju nadużywania radja dla celów propagandy politycznej ze strony kleru.</u>
<u xml:id="u-10.30" who="#PCzapiński">Te wszystkie rzeczy, o których tutaj mówiłem razem — i wiele innych, o których brak czasu nie pozwala mi wspomnieć, zmusiło nas do postawienia wniosku demonstracyjnego o skreślenie 10 złotych z funduszu budżetu Wyznań, na znak protestu przeciwko tym nadużyciom politycznym ze strony kleru. Mamy nadzieję, że stronnictwa, które stoją na stanowisku niezależności Państwa i kultury polskiej, będą głosowały za naszym wnioskiem.</u>
<u xml:id="u-10.31" who="#PCzapiński">Chciałbym dalej zapytać się Pana Ministra, ażeby był łaskaw autorytatywnie wyjaśnić, co się dzieje z ową ustawą legalizacyjną, która, jak wiemy, była przygotowana w Wysokim Rządzie. Przez ustawę legalizacyjną rozumiem tę ustawę konstytucyjną, która zapewnia legalizację owym wyznaniom, które, jak opiewa Konstytucja, nie są szkodliwemi dla interesów narodu polskiego. W myśl Konstytucji te wyznania powinne być już dawno ulegalizowane. Tymczasem wbrew Konstytucji to się nie stało. Dlaczego? Niewiadomo. Słyszeliśmy, że ta ustawa legalizacyjna jest przygotowywana przez Wysoki Rząd, Chciałbym się upewnić o tem i chciałbym się dowiedzieć, kiedy nareszcie zostanie ona do Sejmu wniesiona.</u>
<u xml:id="u-10.32" who="#PCzapiński">Proszę Panów! Stronnictwa prawicy, przede wszystkiem naturalnie endencja i chadecja, tyle krzyczą o popieraniu rozpowszechniania się t. zw. sekciarstwa w Polsce. Ale nic tak nie rozpowszechnia sekciarstwa, zapewniam Panów nic tak nie gotuje gruntu pod posiew t. zw. sekciarstwa, jak właśnie ta polityka stronna w robocie kleru polskiego i to nadużywanie religji chrześcijańskiej i wysokich jej praw dla polityki klasowej, dla polityki w ogóle reakcyjnej, tak jak się to dzieje w ostatnich czasach.</u>
<u xml:id="u-10.33" who="#PCzapiński">Proszę Panów, na zakończenie, ponieważ kol. Smulikowski omówi szereg zagadnień natury czysto szkolnej, pozwolę sobie prosić Wysoki Sejm, żeby był łaskaw pozostawić to podwyższenie o 150.000 kwoty na oświatę pozaszkolną, które uchwaliła Komisja Budżetowa. Trzeba zważyć, że Polska nie ma dotychczas ustawy o oświacie pozaszkolnej, a przecież mamy ogromną liczbę analfabetów dorosłych i chociaż polski lud po prostu prosi o oświatę poza szkolną, ów fundusz na ten cel jest zaledwie tylko zasiłkowy, wszelkie stowarzyszenia prywatne zastępują tutaj Rząd i ową oświatę pozaszkolną prowadzą. Chcielibyśmy, ażeby przynajmniej w skromnej kwocie Sejm dopomógł tym stowarzyszeniom oświaty pozaszkolnej w ich trudnej i żmudnej pracy, co nie tylko nie wyklucza, ale nawet potęguje nadzieję, iż Rząd w najbliższej przyszłości przyjdzie z tym projektem ustawy o oświacie pozaszkolnej, którego wszyscy tak pragniemy.</u>
<u xml:id="u-10.34" who="#PCzapiński">W budżecie widnieje kwota 11 miljonów na kształcenie fizyczne. Będziemy głosowali za tą pozycją, wychodząc z założenia, że kwestja wychowania fizycznego jest kwestją pierwszorzędnej wagi, atoli musimy zrobić tutaj zastrzeżenie, że nie wszystkie metody tej pracy nam się podobają. Chciałbym zwrócić się z apelem do p. Ministra, ażeby był łaskaw w myśl naszych życzeń, a jak sądzę i w myśl życzeń całej lewicy sejmowej, usunąć te wszystkie pierwiastki natury militarnej, które mącą zasadę czystego wychowania fizycznego, albowiem te pierwiastki militarne należą do wojska i znajdują odnośne pozycje w budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
<u xml:id="u-10.35" who="#PCzapiński">Proszę Panów, a teraz słów parę o uniwersytetach. Niestety budżet przedłożony nam uwzględnia tylko kilka nowych katedr. Tymczasem widzimy bardzo wiele poważnych zaniedbań w tej dziedzinie. Panie Ministrze, z braku czasu wskażę tylko na jedno, że w całkowitem zaniedbaniu znajduje się kreowana przed kilku laty katedra ustawodawstwa społecznego. Te wykłady były i niestety teraz została ta rzecz zaniedbana, a to są rzeczy wielkiej wagi. Jednakże sądzę, że nie ma w tej Wysokiej Izbie, a może nawet i na prawicy, nikogo, kto by nie uznawał konieczności prowadzenia takiej czy innej polityki socjalnej, polityki społecznej w Państwie Polskiem.</u>
<u xml:id="u-10.36" who="#PCzapiński">Wreszcie ostatni punkt to szkolnictwo mniejszościowe. Do dziś dnia obowiązuje w Polsce lex Grabski, lex stojąca na stanowisku utrakwizycji szkolnictwa mniejszościowego. Ale utrakwizacja ta, uważam, nie jest równomierna dla ludności polskiej i ludności ukraińskiej, czy ludności białoruskiej. Utrakwizacja, jakby wynikało ze statystyki, głównie dotyczy ludności właśnie mniejszościowej, a mniej dotyczy ludności polskiej. Abstrahując od tego, musimy z tego wysokiego miejsca jeszcze raz proklamować tę zasadę, którą miałem możność wyłożyć w Sejmie z okazji uchwalenia lex Grabski, że my jesteśmy przeciwnikami utrakwizmu, albowiem jesteśmy zwolennikami zasady, że każdy naród ma prawo do swojej własnej szkoły narodowej. I jak w swoim czasie Polacy, gdy byli jeszcze pod obcem jarzmem, nie pogodziliby się z utrakwizmem, lecz słusznie żądaliby swego prawa do szkoły polskiej i tylko do szkoły polskiej, tak uważam, że to są zasadnicze nasze obowiązki co do polityki szkolnej mniejszości narodowych. Uznajemy w pełni prawo ludności ukraińskiej i białoruskiej do swojej własnej szkoły narodowej. I dlatego, aczkolwiek utrakwizm jest formą obowiązującą, to jednak jesteśmy zwolennikami całkowitej szkoły narodowej i wychodząc z tego założenia jesteśmy zwolennikami kreowania uniwersytetu ukraińskiego we Lwowie...</u>
<u xml:id="u-10.37" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości.)</u>
<u xml:id="u-10.38" who="#PCzapiński">...jako wyrazu symbolicznego a zresztą, naturalnie i realnego wyrazu potrzeb ludności ukraińskiej, prawa ludności ukraińskiej do całkowitego rozwoju swojej kultury narodowej.</u>
<u xml:id="u-10.39" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#WicemarszałekDąbski">Głos ma p. Jędrzejewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PJędrzejewicz">Wysoka Izbo! żeby przyjrzeć się działalności Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w ciągu tych dwóch lat ostatnich, warto jest rzucić okiem wstecz na te warunki, w jakich oświata nasza się rozwijała od początku niepodległości Polski. Przypominam sobie jakąś dawną rozmowę z czasów przedwojennych, kiedyśmy w towarzystwie pewnem mówili o tem, jak to będzie wyglądała owa Polska Niepodległa wtedy, kiedy nareszcie powstanie. Rozmowa ta miała wówczas charakter czysto akademicki i zupełnie teoretyczny, a dotyczyła ukonstytuowania naczelnych władz państwowych. I zdawalibyśmy sobie sprawę z trudności, jak to będzie w praktyce wyglądało, jak niezmiernie trudną rzeczą jest zorganizowanie władz państwowych, władz skarbowych, komunikacyjnych i t d. Co do jednego byliśmy w tem towarzystwie zgodni, że najłatwiej, najszybciej, najpiękniej rozbuduje się oświata narodowa. Bo tu liczyć można na niezmiernie żywe zainteresowanie całego ogółu żadnego wiedzy, na miłość dla szkoły narodowej, można było liczyć na ten polski entuzjazm, o którym zazwyczaj się mówi, że jest obliczony na krótką metę, ale który jednak jest potężną siłą, zdolną osiągnąć najwspanialsze wyniki. I wydawało się nam, że w tej przyszłej Polsce niepodległej będzie to dziedzina pracy promienna i słoneczna, w której znajdą wyraz nasze własne potrzeby i aspiracje, że damy wyraz naszym własnym koncepcjom ustrojowym.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#PJędrzejewicz">I z ubolewaniem stwierdzić należy, że początek rozwoju i rozbudowy naszej oświaty narodowej nie szedł w tym kierunku, jakiego się ówcześni optymiści spodziewali. Olbrzymi kapitał dobrej woli i entuzjazmu nie został pociągnięty do współpracy w tej mierze, jakby tego można było oczekiwać. Mogliśmy w tych warunkach ukonstytuować nasze szkolnictwo, nie oglądając się na żadne zaborcze wzory, w tych warunkach mogło się tworzyć od nowa tę wielką budowę, od której przyszłość całego narodu zależeć będzie, a jednak w tych warunkach wzięliśmy za podstawy wzory obce, wzory zaborcze...</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#komentarz">(Głos: Nie Komisji Edukacyjnej.)</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#PJędrzejewicz">...nie Komisji Edukacyjnej, bynajmniej, w tych warunkach zbudowaliśmy aparat, który pozostawał jeszcze do niedawna pod wpływami najgorszych cesarsko-królewskich tradycyj.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#PJędrzejewicz">Jeżeli na tle tego obrazu, o ile on jest słuszny, chcę zdać sprawę z wysiłków ostatnich lat”, to trzeba tę okoliczność uwzględnić, albowiem ona charakteryzuje tę dziedzinę pracy do roku 1926. Trudności były niewątpliwie znaczne, jednakże doświadczenia poszczególnych odcinków pracy oświatowej wykazały, że trudności były w każdym razem do przezwyciężenia. I tak np. szkolnictwo powszechne, dzięki ofiarnej pracy nauczycielstwa tych szkół rozbudowało się w stosunku do trudnych warunków wcale dobrze. Mówię o tem dlatego, że w tym zespole olbrzymiej ilości ludzi można zaobserwować niezmiernie dużo dobrej woli, szczególnie u ludzi mało fachowo przygotowanych, można zaobserwować niezmiernie intensywną pracę samokształceniową, i tutaj doszliśmy do wcale nie najgorszych rezultatów.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#PJędrzejewicz">Żeby zacząć od jądra zagadnienia, muszę przede wszystkiem zastanowić się nad tem, czem było w czasach przedmajowych samo Ministerstwo. Czy ludzie, którym powierzono tę najwspanialszą, najpiękniejszą, a zarazem najtrudniejszą i najodpowiedzialniejszą robotę, jaką jest wychowanie młodego pokolenia, mieli w sobie tę iskrę Bożą zapału, czy raczej byli to ludzie, którzy opierali się na urzędowych przepisach i na martwym schemacie urzędowym c. k. stylu? Trzeba skonstatować, że niestety tak jest i że aparat centralny samego Ministerstwa stosunkowo do niedawna pozostawiał niezmiernie wiele do życzenia.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#PJędrzejewicz">Urzędnik każdy musi być człowiekiem fachowo przygotowanym, uczciwym, rzetelnym, o dobrej woli i o chęci do pracy. Te wszystkie kwalifikacje mogą z niego zrobić bardzo szanownego człowieka, ale gdy chodzi o resort taki, jak oświata, to te wysokie kwalifikacje wystarczyć nie mogą. Albowiem, w Ministerstwie Oświaty nawet urzędnik nie może ani na chwilę przestać być wychowawcą. Jeżeli urzędnik jest tylko stuprocentowym urzędnikiem, może sumiennie wypełniać powierzone prace, nie, może jednak budować szkolnictwa, a to jest czemś większem niż samo urzędowanie. Ja nie mogę wchodzić w konkretne przykłady, bo nie posiadam dostatecznej ilości czasu, ale sądzę, że porozumiemy się łatwo i że Panowie wiedzą o kim i o czem myśleć mogę.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#PJędrzejewicz">Tak przygotowany aparat, rzecz prosta, nie potrafił rozbudować szkolnictwa w myśl narodowych i państwowych dążeń, które od początku istnienia państwowości polskiej są, były i będą aktualne. Szkolnictwo związane jest z życiem wszystkiemi możliwemi fibrami i wszystkiemi możliwemi nićmi, wchodzą tu w grę pierwszorzędne zagadnienia obywatelskie. Odbija się na niem także struktura społeczna, wchodzą w grę i zagadnienia gospodarcze, bo i do życia gospodarczego szkoła nas przygotowuje. Ludzie, którzy kierują oświatą, powinni być z życiem państwowem i narodowem związani najliczniejszemi nićmi. Ten stan rzeczy nie istnieje i efekt tej rzeczy nie dał długo na siebie czekać.</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#PJędrzejewicz">Chcę poruszyć jedną rzecz, a robię to z niezmierną przykrością, mianowicie chodzi mi o poziom naszej młodzieży. Nie Chciałbym być źle zrozumiany, jakobym chciał uwłaczać tej młodzieży, ale chcę skonstatować, że istniały i istnieją całe odłamy młodzieży polskiej, które nie odpowiadają swoją ideologją temu, co Chcielibyśmy u tej młodzieży widzieć. Jeżeli porównamy ideologję tego odłamu obecnej młodzieży z tą ideologją, która nas wszystkich, przypuszczam, swojego czasu cechowała, to możemy łatwo skonstatować pewne obniżenie się, obniżenie, które może być tłomaczone wojną, warunkami ogólnej demoralizacji powojennej, ale, jak sądzę, tłomaczy się to również tem, że do niedawnych czasów aparat centralny w swojem ideowem napięciu nie odpowiadał tym wymaganiom, które słusznie można było stawiać.</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#komentarz">(Głos: I dziś aparat jest nie lepszy.)</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#PJędrzejewicz">Przejdę i do tego. Wypadki grudniowe wykazały, że pewnej części młodzieży można stawiać zarzuty.</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#PJędrzejewicz">Proszę Panów, gdy przyglądamy się temu całemu aparatowi centralnemu, to musimy zwrócić uwagę na jego organizację, na to, czy istotnie aparat ten może być celowem, giętkiem i posłusznem narzędziem w rękach Ministra. I wydaje mi się znowu, że aparat centralny w swojej budowie nie odpowiadał i nie mógł odpowiadać tym wymaganiom. Mieliśmy tam departamenty, które w zakresie swoim uprawiały politykę. Mieliśmy departamenty, które nie mając żadnej nici przewodniej, realizowały różne polityki na różnych terenach pracy oświatowej. Ten stan rzeczy, nie ulega wątpliwości, nie był pomyślny i mógł Ministrowi pracę tylko utrudniać.</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#PJędrzejewicz">Zwracam jeszcze uwagę na jedną dziedzinę, na sprawy ustrojowe szkolnictwa. P. referent wspominał o tych rzeczach, chcę jeszcze parę słów o nich powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#PJędrzejewicz">Ustrój szkolny jest to rzecz, która wynikać musi z bardzo głębokich przesłanek naszego życia. Jest to rzecz, która nie może być zapożyczona, ale musi być przeprowadzona z istotnem zrozumieniem tych warunków życia narodowego, państwowego, społecznego, obywatelskiego i gospodarczego, w jakich żyjemy. Dotychczas nie było żadnej koncepcji, nie zdobyliśmy się na żaden pod tym względem kierunek, przejęliśmy dawne rzeczy gotowe, dopasowaliśmy byle jak inne i w ten sposób to, co się dzieje obecnie, nie jest zwartą budową, związaną jedną myślą przewodnią. I z zadowoleniem należy skonstatować, że od półtora mniej więcej roku Rząd do przemyślenia tych spraw przystąpił, powołana została już dość dawno komisja ministerialna, która opracowała projekt ustroju szkolnego. Nie chcę w tej chwili wchodzić w meritum tego projektu. Rzecz ta niewątpliwie nie jest łatwa. Została ona poddana dyskusji publicznej przez wydrukowanie projektu, dyskusja ta trwa do chwili obecnej. Rozmaite obozy i odłamy w rozmaity sposób o tym projekcie się wyrażają. Sądzę jednak, że w tej dyskusji, która dziś się publicznie odbywa, w tej dyskusji rozmaitych obozów rozmaicie się na to zagadnienie zapatrujących, jest jak we wszelkiej publicznej dyskusji w Polsce bardzo wiele wzajemnych nieporozumień. Sądzę, że w atmosferze spokojnej i poważnej pracy wiele tych nieporozumień można wyświetlić i doprowadzić do tego, że Izba w nie za długim zapewne czasie będzie w stanie uchwalić projekt, który już w nasz własny, w nasz polski sposób, to pierwszorzędnej doniosłości zagadnienie ostatecznie przesądzi.</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#komentarz">(Głos: Czy Rząd przedłoży?)</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#PJędrzejewicz">Mamy wszelkie dane, Panie Kolego, przypuszczać, że tak będzie.</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#PJędrzejewicz">Jeszcze jedno zagadnienie Chciałbym tutaj po ruszyć, zagadnienie, które już niejednokrotnie poruszone było przy innych okazjach, niekoniecznie przy dyskusji nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, zagadnienie szkolnictwa mniejszościowego. Proszę Panów, te rzeczy właśnie dlatego, że są trudne, zawiłe i bólem niejednokrotnie nabrzmiałe, trzeba poruszyć, trzeba je wyświetlić. Rząd stoi na stanowisku, a ja tutaj jako reprezentant Bezpartyjnego Bloku stanowisko to podzielam, że nie może być w Polsce mowy o tem, żeby jakikolwiek obywatel pod jakimkolwiek względem był upośledzony ze względu na swoją przynależność do danej narodowości, nie może być w Polsce o tem mowy, ażeby wysiłki kulturalne poszczególnych narodów, wchodzących w skład Rzeczypospolitej, w jakiejkolwiek mierze przez czynniki rządowe tamowane być mogły. Zapatrujemy się na każdą pracę kulturalną każdego z narodów z niezmiernym szacunkiem albowiem praca ta stanowi kulturalny dorobek tych narodów, a ich kulturalny dorobek musi być i będzie ogólnym dorobkiem całej ludzkości. Pod tym względem obowiązują nas i muszą obowiązywać i zrealizowane być muszą postanowienia naszej Konstytucji, które nie przewidują żadnych wyjątków. W szczególności, jeżeli chodzi o szkolnictwo mniejszościowe, to żadne prześladowania miejsca mieć nie mogą, i jeżeli Panowie zechcą nieuprzedzonym i spokojnym wzrokiem spojrzeć na te zamierzenia, względnie dokonania Rządu, które dotychczas się uwidoczniły, to skonstatują Panowie wszyscy, że jesteśmy na lepszej drodze.</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#PJędrzejewicz">Ja nie chcę bynajmniej twierdzić, że w chwili obecnej zagadnienie szkolnictwa mniejszościowego jest rozwiązane. Jest tam jeszcze wiele do zrobienia, ale pewien kierunek został wytyczony i niewątpliwie Rząd w oparciu o szeroką opinję publiczną polską w dalszym ciągu sprawę tę realizować będzie.</u>
<u xml:id="u-12.18" who="#komentarz">(Głos na łamach mniejszości: Likwidując ukraińskie szkoły narodowe.)</u>
<u xml:id="u-12.19" who="#PJędrzejewicz">Nie widzę tego, wprost przeciwnie, widzę rzecz inną, rzecz na ogół pomyślną. Sądzę, że pod każdym względem należy być uczciwym i uczciwie należy skonstatować fakty, które zaszły i te zmiany, jakich świadkami jesteśmy. Nie można twierdzić, żeby te zmiany szły obecnie na gorsze.</u>
<u xml:id="u-12.20" who="#komentarz">(Oklaski na, ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-12.21" who="#PJędrzejewicz">Oceniając działalność Rządu w ciągu 2 lat ostatnich, musimy powiedzieć, że te fakty, które miały miejsce, być może nie były wystarczające, być może za mało w tym kierunku zrobiono. Na tego rodzaju zarzuty odpowiedzieć byłoby trudno, bo niezmiernie trudno jest udowodnić, że nie można było zrobić więcej.</u>
<u xml:id="u-12.22" who="#PJędrzejewicz">Chcę zwrócić uwagę na jedną rzecz, która pod tym względem wyświetliłaby tę sprawę. Wszyscy w Polsce w ciągu ostatnich 2 lat żyliśmy pod znakiem haseł natury gospodarczej. Nie da się zaprzeczyć, że w resortach gospodarczych zrobiono najwięcej i ta rzecz tłomaczy się sama przez się. Nie znaczy to jednak, ażeby nie zostały ustalone i sformułowane pewne wytyczne, które my całkowicie i gorąco popieramy, i uważam, że one powinne być w dalszym ciągu realizowane. I dlatego zwracamy się z apelem do Pana Ministra Oświaty, aby tak zapoczątkowaną pracę zechciał w dalszym ciągu rozwijać i w tej myśli, z zupełnem zaufaniem do poczynań Rządu, będziemy głosować za budżetem w przedłożeniu rządowem.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WicemarszałekDąbski">Głos ma p. Kalinowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PKalinowski">Wysoki Sejmie! Ograniczony czas nie pozwala mi omawiać poszczególnych punktów budżetu, ani też uzasadniać tych wniosków, które składamy. Chciałbym bowiem cały ten czas, który mi przypadł w udziale, użyć na krótkie omówienie całokształtu zadań oświatowych, co, oczywiście, wiąże się jak najściślej z budżetem.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#PKalinowski">To, co słyszeliśmy z ust pana referenta, wskazuje, że budżet Ministerstwa Oświaty jest w wysokim stopniu ubogi. W materjałach do działalności Rządu pomajowego, w tym tomie, który dostaliśmy przed kilku dniami, podkreślono z wielkim naciskiem fakt, że sumy, przyznawane na oświatę, rosną wciąż, nie tylko procentowo, ale i absolutnie. Ale zdaje mi się, że — zwłaszcza, jeżeli chodzi o lata ostatnie, — ten wzrost jest nieco iluzoryczny. Jeżeli istotnie w stosunku do roku 1925 mamy obecnie budżet większy, to trzeba zaznaczyć, że w roku 1925 wartość złotego była inna niż obecnie. I jeżeli porównamy prawdziwą wartość z tamtych czasów z tą, którą mamy teraz, to się okaże, że budżet Ministerstwa Oświaty w roku obecnym jest mniej więcej o 50% mniejszy, aniżeli był w r. 1925. Jest to więc znaczne cofnięcie się wstecz.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#PKalinowski">W tychże materjałach wskazuje się, że procent ogólnych wydatków na oświatę w Polsce jest względnie niezły, jeżeli się to porówna z państwami zachodnio-europejskiemi. A więc obecnie mamy 15%. Prawda, mieliśmy w roku ubiegłym prawie 17%, ale we Francji wydatek ten wynosi 12%, w Czechosłowacji 13%, w Niemczech 17%, w Szwecji cokolwiek ponad.17%; zatem 15% jest mniej więcej tego samego rzędu wielkością. Jeżeli jednak zważy się absolutną wysokość budżetów tamtych państw oraz liczbę ich ludności, to się okaże, że we Francji wydaje się na oświatę 2 razy więcej niż u nas, w Czechosłowacji 2 razy, w Niemczech 4 razy, w Szwecji 5 razy więcej. Musimy przy tym uwzględnić nasze wielkie potrzeby i zaległości.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#PKalinowski">Nie mamy więc tych środków, które są rzeczywiście potrzebne dla należytego rozwoju tego działu pracy. Jeżeli mowa o tych rzeczach, przeważnie słyszy się uwagi takie: Nas nie stać na więcej, jesteśmy w trudnem położeniu materjalnem. Mnie się jednak zdaje, że bodaj nie tylko ten powód należy brać pod uwagę. Zdaje mi się, że jakkolwiek nikt nie ośmieli się zaprzeczyć, że oświata jest podstawą istnienia bytu narodowego, to jednakże twierdzenie to jest uznawane raczej teoretycznie; nie mamy zaś głębokiego przeświadczenia o słuszności tego twierdzenia. Jeżeli chodzi o jakiś nagły wydatek w dziedzinie wojskowej, komunikacyjnej, czy przemysłowej, to znacznie łatwiej można znaleźć większość dla uchwalenia sumy, która musi być zaraz wydatkowana, aniżeli w dziedzinie oświaty, co do której przyzwyczailiśmy się tłumaczyć w ten sposób, że skoro tyle lat czekaliśmy, to możemy poczekać i dalej.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#PKalinowski">To też aczkolwiek budżet wzrasta we wszystkich działach, w dziale Oświaty wzrósł o 13%, w dziale Spraw Wewnętrznych o 20%, w dziale Spraw Wojskowych o 22%, w dziale Spraw Zagranicznych o 33%, w dziale Przemysłu i Handlu o 40% i w dziale Robót Publicznych przeszło o 50%. Jeżeli weźmiemy poszczególne pozycje, znajdziemy jeszcze bardziej rażące rzeczy. Na więziennictwo np. w roku bieżącym wydaje się o 30% więcej niż w roku poprzednim; na zakłady hodowli koni o 42% więcej, a na szkolnictwo powszechne o 7% mniej! A przecież szkolnictwo powszechne dałoby się porównać co do wartości przynajmniej z zagadnieniem hodowli koni! W każdym razie ta sprzeczność właśnie w cyfrach, które przytoczyłem, musi oczywiście być rażącą. Z trybuny tej przed kilku dniami wskazano na pewną rozrzutność w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, na pewien zbytek, który przejawia się w uposażeniu naszych placówek dyplomatycznych. Zdaje mi się, że istotnie dałoby się niejedno zaoszczędzić w różnych działach naszych ministerstw, aby ten dział Ministerstwa Oświaty zwiększyć. Ale gdy proponujemy skreślenie czegokolwiek w dziale Spraw Zagranicznych, spotykamy się z wielkim oporem, sprzeciwem, gdy chodzi o budowę, powiedzmy, jakiegoś pałacu dla naszego reprezentanta, to uważa się tę rzecz za pilniejszą aniżeli budowę szkoły. Tymczasem słusznem byłoby tu podkreślić — zresztą nie po raz pierwszy z tej trybuny — że jeżeli nasza reprezentacja zagranicą pozwala sobie na zbytki, bynajmniej nie podnosi to naszego prestige'u za granicą, a to dlatego, że wiedzą sąsiedzi, jak kto siedzi, i tak doskonale rozumieją, że są to pieniądze, które wydarto z kraju, który nie jest w możności zaspokoić najbardziej palących potrzeb.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#komentarz">(Głos: Zastaw się, a postaw się!)</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#PKalinowski">Teraz chcę dotknąć jednej kwestji — jest jeden szczegół w tym budżecie, który wprowadza — nie twierdzę, że umyślnie, ale może mimo woli — pierwiastek nieszczerości, mianowicie z pozycji zarówno wydatków, jak i dochodów skreślono niektóre kwoty; oczywiście nie zmieniło to ustosunkowania jednego do drugiego, ale skreślona jest tam część taks administracyjnych w szkołach średnich, a tak samo wpływy egzaminacyjne w szkołach wyższych, a w dziale wydatków tak samo są skreślone wydatki biurowe i lokalowe w szkołach średnich i koszta egzaminacyjne w szkołach wyższych. Domyślam się, że to zrobiono dlatego, że według naszej Konstytucji szkoła na wszystkich poziomach jest bezpłatna, a istnienie tych pozycyj w budżecie sprzeciwia się tej zasadzie konstytucyjnej. Myślę jednak, że ten sposób załatwiania tej sprawy, a mianowicie usunięcie tych pozycyj z budżetu, czyni ten fakt tylko ukrytym, gdyż zarówno te wpłaty, jak i te wydatki, jednak pozostają! Jeżeli chodzi o tę bezpłatność szkół, to niejednokrotnie była ona atakowana i określana jako wynik pewnego jak gdyby romantyzmu Sejmu Ustawodawczego. Mnie się zdaje, że kiedy mówimy o jednolitej szkole, kiedy Ministerstwo opracowuje, a nawet bodaj, że już opracowało projekt ustawy o ustroju szkolnictwa, zagadnienie tej bezpłatności wiąże się z tem jak najściślej. My może nie doceniamy, jak drogocenną perłę mamy w naszej Konstytucji i jeżeli kiedykolwiek zdarzają się ataki na ten punkt naszej Konstytucji, a nawet zapowiedzi, że należałoby go zmienić, to sądzę, że znajdzie się dostateczna większość w tym Sejmie, która jak najkategoryczniej wystąpi, aby ten punkt naszej Konstytucji, zaszczyt nam przynoszący, utrzymać.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#PKalinowski">Pan referent w swoim referacie podkreślił charakter personalny naszego budżetu w dziale szkolnictwa powszechnego, przy czem powiada, że jest to uwarunkowane tem, że Państwo ponosi tylko część kosztów, a resztę ponoszą gminy. Na Państwo przypada ciężar personalny. Jednakże, gdy rozpatrzymy cały budżet, przekonamy się, że we wszystkich działach wydatki rzeczowe sprowadzają się do minimum; nie tyczy się więc to tylko działu szkolnictwa powszechnego.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#PKalinowski">Na czoło zagadnień naszej polityki oświatowej dzisiaj wysuwa się niewątpliwie sprawa szkolnictwa jednolitego, którego podstawą jest 7-klasowa szkoła powszechna. Ministerstwo ogłosiło projekt ustawy o ustroju szkolnictwa jeszcze w zeszłym roku, dotychczas jednak nie wniesiono tej ustawy do Sejmu. Dopiero co usłyszeliśmy z ust dość miarodajnych, że jednak wkrótce to ma nastąpić. Czekamy tego z niecierpliwością. Ale w każdym razie, jeżeli to są rzeczy, bądź co bądź, dojrzałe, jeżeli Ministerstwo za takie je uważa, a więc jeżeli są to rzeczy, które mogą się pojawić w postaci ustawy w niedługim czasie, — powinno by to mieć jakiś wpływ na budżet i powinna by zajść jakaś zmiana w strukturze budżetu! Niestety, gdy się przyjrzymy strukturze tegorocznego budżetu Ministerstwa Oświaty, nie stwierdzimy zasadniczej różnicy w porównaniu z tem, co było w poprzednich budżetach! To znaczy, że te projekty nie są takie, żeby się miały wiązać z realizacją ich w najbliższym czasie. I co dziwne, że w pewnej mierze i stanowisko p. referenta jest podobne. P. referent, przedstawiając nam bardzo rażące przykłady tych naszych potrzeb i wołając poniekąd o to, że musi się ten stan rzeczy zmienić, jednak powiada - „od przyszłego roku”! Jeżeli coś jest tak bardzo ważne, to chyba nie odkłada się tego do przyszłego roku, ale już dziś wyciąga się z tego pewne konsekwencje.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#PKalinowski">Proszę Panów, jeżeli chodzi o zagadnienie szkolnictwa powszechnego i realizację tego wielkiego całokształtu, to tutaj należy przede wszystkiem podkreślić brak w budżecie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego jednej pozycji, która jak najściślej wiąże się ze szkołą powszechną. Mianowicie chodzi o sprawę przedszkoli. Jeżeli się zważy, co się dzieje zagranicą, czy to we Francji, czy Belgji, czy Szwajcarji, to zobaczymy, że przedszkola wiążą się tam jak najściślej ze szkołami powszechnemi. To nie jest kwest ja, którą można załatwić, jako akt dobroczynności, to nie jest sprawa opieki społecznej, lecz to jest zagadnienie czysto oświatowe i wychowawcze, a więc zagadnienie, wiążące się jak najściślej z całym systemem szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#PKalinowski">Jeżeli dziś w budżecie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego figuruje na wychowanie przedszkolne suma nie dochodząca do 70.000 zł., to jest to pozycja na pokrycie dawnych zobowiązań, które jeszcze w Ministerstwie pozostały w dziedzinie przedszkoli. Ale to nie świadczy, że Ministerstwo myśli o tem, aby ten dział wysunąć na czoło wraz z wysunięciem sprawy siedmioletniego szkolnictwa powszechnego.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#PKalinowski">Co do szkolnictwa powszechnego, znajdują się w „Materjałach”, a także i w referacie pewne dane, które potwierdzają dążenie Ministerstwa do podnoszenia tego szkolnictwa do poziomu szkoły siedmioklasowej i likwidowania szkoły o niższym typie organizacyjnym. Ja bym tylko przy sposobności chciał jeszcze raz zapytać Pana Ministra o to, o co pytałem na Komisji Budżetowej, ale niestety wtedy nie otrzymałem odpowiedzi, jakim sposobem się dzieje, że gdy liczby w załączniku 11, dotyczące izb szkolnych, porównamy z liczbami przeszłorocznemi, to się okazuje, że izb jest obecnie o jakie 1000 mniej. Zrozumiałe, że liczba szkół musi stać się mniejsza, ale liczba izb nie idzie chyba w parze z komasacją? Ja powtarzam to pytanie dlatego, że na komisji nie otrzymałem na nie odpowiedzi.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#PKalinowski">Proszę Panów, jeżeli chodzi teraz o realizację tego szkolnictwa, to z pewnem zdziwieniem, przyznam się, wysłuchałem dwóch całkiem sprzecznych zdań p. referenta. P. referent powiedział, że obecnie już prawie zaspokojone są potrzeby ludności co do szkół powszechnych, ponieważ prawie wszystkie dzieci chodzą do szkoły. Statystycznie tak może to wygląda, ale jeżeli uwzględnimy, że do szkół chodzą także dzieci starsze, niż te, które pozostają w wieku szkolnym, to się okaże, że tych dzieci w wieku szkolnym, które nie chodzą do szkół, jest spora liczba. Przypuszczam na podstawie tych danych, które usiłowałem zebrać, że nie chodzi do szkół 250.000 dzieci, a może i więcej, to znaczy, że dzisiaj już jest brak tych szkół. P. referent powiedział, że my to niewątpliwie wyrównamy, ale kiedy przeszedł do cyfr, dotyczących budowy i nauczycieli, to okazało się, że Stoimy przed bankructwem! Już teraz, kiedy mamy rok najmniejszej liczby dzieci w wieku szkolnym, nie jesteśmy w stanie tych 250.000 dzieci pomieścić w szkole; jakim więc sposobem pomieścimy te liczby, wciąż rosnące, które w ciągu 10 lat dosięgną przerażającej wysokości 6 miljonów? Na to nie jesteśmy i nie będziemy przygotowani.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#PKalinowski">Jeżeli chodzi o stan faktyczny co do liczby izb szkolnych, jest on przeraźliwy. W „Materjałach” tych, o których wspomniałem, powiedziane jest, że mamy 31.000 izb szkolnych własnych, a Ministerstwo przyznaję, że z tego 12.000 jest nie do użytku; oprócz tego mamy 23.000 izb wynajętych. Naprawdę więc mamy 19.000, zamiast 54.000 — znaczy to, że dzisiaj rozporządzamy mniej więcej 1/3 tych izb, które są niezbędne na dzień dzisiejszy! W takim razie, jak zrealizujemy tę rzecz na przyszłość? I tutaj właśnie wchodzi w kolizję stanowisko Rządu ze stanowiskiem Komisji Budżetowej, która uznała za konieczne. podnieść pozycję na budownictwo szkolne. Na budowę szkół było preliminowane 5 miljonów. Komisja podniosła to do 20 miljonów — ale słyszałem, że Ministerstwo zgłosiło sprzeciw. Proszę Panów, 20 miljonów, asygnowanych przez Państwo na budowę szkolnictwa, to nie jest oczywiście wartość tych szkół, które mogą być wybudowane, a to z tego powodu, że Państwo daję zasiłki, do tego zaś dochodzą jeszcze środki, udzielane przez gminy; a więc 20 miljonów, wydanych przez Państwo, to znaczy, jak przypuszczam, co najmniej 50 a może 60 milj., jeżeli chodzi o wartość wybudowanych szkół. Pan referent nam przytaczał, że potrzeba od 150 do 200 milj. rocznie, ażeby w ciągu 20 lat podołać zagadnieniu budownictwa szkolnego. W takim razie, jeżeli nie możemy podnieść wydatków do 150 miljonów, to przynajmniej zbliżmy się do połowy, mniej więcej do 60 miljonów rocznie, płynących łącznie z zasiłków Państwa i zasiłków gmin. Ale nie doprowadzajmy tego do cyfry po prostu karykaturalnej, która wyraża chyba nie co innego, jak zupełną rezygnację, całkowite cofanie się i to z powodu, że nie widzimy możności zrealizowania tego, co się uznaje za potrzebne.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#PKalinowski">Jeżeli chodzi o nauczycieli, to problem ten jest także niesłychanie ważny i trudny, ale zdaje mi się, że tutaj Ministerstwo mogłoby znaleźć jeszcze pewną pomoc, gdyby sądziło, że takie współdziałanie może coś pożytecznego dla Polski przynieść. Wolna Wszechnica Polska (biorę jeden przykład tylko) ma wydział pedagogiczny, który się dobrze zasłużył Polsce, dostarczając w swoim czasie znaczną liczbę sił nauczycielskich. Zdaje mi się, że tego rodzaju współdziałanie mogłoby istnieć w dalszym ciągu; a przypuszczam, że dla powiększenia liczby nauczycieli, która to liczba musi ogromnie wzrastać, jak wskazywał to p. referent, byłoby rzeczą pożądaną, żeby nie tylko Ministerstwo w tym kierunku coś zrobiło, ale ażeby przywołało jeszcze do pomocy te czynniki, które mogą coś pomóc.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#PKalinowski">Nie ulega wątpliwości, że nie szkoła jest dla nauczyciela, ale nauczyciel dla szkoły. Ale, jeżeli mówimy jednocześnie o warunkach pracy nauczycielskiej, to rozumiemy, że jednak te warunki muszą być takie, ażeby praca ta była dla nauczycieli możliwą. Ograniczony czas mego przemówienia nie pozwala mi o tych rzeczach dłużej mówić. Dla przykładu muszę zaznaczyć, że w szkołach powszechnych siedmioklasowych kierownicy tych szkół są obarczeni czynnościami administracyjnemi, a jednocześnie mają obowiązek wykładania przez tę samą liczbę godzin, co inni nauczyciele. Nie ulega wątpliwości, że albo na tem będzie cierpiała administracja szkolna, albo nauka w szkołach. Wskazuje to, że warunki pracy tych kierowników nie są normalne. Następnie drugi przykład: mamy zastępstwa nauczycieli chorych. Otóż w pozycji „zastępstwa nauczycieli chorych” przewiduje się mniej więcej 2% chorych nauczycieli. Otóż 2% chorych nauczycieli jest to statystycznie coś niemożliwego! A więc znowu, jeżeli my tutaj nie jesteśmy w stanie przyjść z pomocą nauczycielstwu, to cierpi na tem nie nauczycielstwo, ale cierpi szkoła, cierpią dzieci. Nie mówię już o skutkach ustawy sanacyjnej, ponieważ będziemy mieli sposobność w innem miejscu o tych rzeczach mówić. Wskazuję tylko na te pozycje budżetowe, gdyż świadczą one, że te warunki pracy nauczycielskiej nie odpowiadają właściwym wymaganiom — nie ze względu na to, abyśmy chcieli faworyzować nauczycielstwo, ale ze względu na to, ażeby to nauczycielstwo postawić w takich warunkach, w których praca ich byłaby jak najwydatniejsza.</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#PKalinowski">Proszę Panów, ten sam brak czasu nie pozwala mi dotknąć bardzo ważnego zagadnienia, mianowicie zagadnienia o związku programowym pomiędzy szkołą powszechną a szkolnictwem średniem, zarówno ogólnokształcącem jak zawodowem. Muszę tylko przyznać, że pod tym względem czyni Ministerstwo wysiłki w celu podniesienia poziomu szkoły 7-klasowej. Mimo to, gdy spojrzymy na drugą stronę tego ogniwa, to zobaczymy, że tam może nie robi się tyle, ileby trzeba zrobić, nie dokonywa się żadnych prób takiej reformy w szkolnictwie średniem, które by wskazywały, iż to idzie w parze z wielką reformą szkolnictwa w kierunku jednolitości. Proszę Panów, szkoła średnia utrzymuje się zupełnie w tej samej formie, jak istniała dotychczas, i zapowiedzi na razie żadnej nie mamy, że wkrótce nastąpi jakakolwiek zmiana. Jeżeli nawet istnieje projekt tworzenia pięcioletniego gimnazjum, nie jest naprawdę jeszcze realizowany.</u>
<u xml:id="u-14.17" who="#PKalinowski">Że Ministerstwo ma pod tym względem trudności, z tego zdajemy sobie zupełnie sprawę.</u>
<u xml:id="u-14.18" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-14.19" who="#PKalinowski">Reforma, zmierzająca do wprowadzenia w Polsce szkoły jednolitej, opartej na 7-klasowem szkolnictwie powszechnem, sięga głęboko w nasze stosunki społeczne; jest to reforma, która rozstrzyga zasadnicze zagadnienie, czy oświata ma być w dalszym ciągu przywilejem, czy też ma być tem, z czego mogą korzystać wszystkie warstwy narodu, — słowem czy ten skarb jest przeznaczony tylko dla wybranych, czy też ten skarb jest narodowy. Otóż rzecz prosta, że „beati possidentes”, to jest ludzie, którzy mają w swoich rękach ten skarb, nie mają ochoty zrzec się go. I niewątpliwie tutaj piętrzą się trudności i wydaje mi się, że jeżeli w tej chwili w tej ustawie o ustroju szkolnictwa są pewne opóźnienia, pewne niedomówienia i poniekąd pewna giętkość, to dlatego, że nie wiadomo, jak to będzie się kształtowało i jak można, się będzie uporać z temi sprzeciwami. Jest to pierwszorzędne zagadnienie społeczne, tutaj interesy różnych klas wchodzą w grę i muszą się ze sobą zetrzeć. Zachowywanie szkoły średniej w tej postaci, jak dotychczas istnieje, jest jednym z objawów tego.</u>
<u xml:id="u-14.20" who="#PKalinowski">Proszę Panów! Muszę przyznać słuszność p. referentowi, że w szkolnictwie średniem dzieje się niezupełnie dobrze. Dodałbym, że utyskiwania na przygotowanie abiturjentów są w znacznej mierze słuszne; ale jeżeli poprawa tego stanu zależy, w znacznej mierze przynajmniej, od nauczycieli, to należy uznać fakt, że gdy w dziale szkolnictwa powszechnego Ministerstwo zrobiło znaczne bądź co bądź wysiłki w celu ułatwienia temu nauczycielstwu dojścia do odpowiedniego poziomu, to nauczycielstwo szkół średnich, zwłaszcza prywatnych, zostało pod tym względem zaniedbane. Jest to wielki brak i krzywda, która się odbija znowu na interesach dzieci.</u>
<u xml:id="u-14.21" who="#PKalinowski">Gdy chodzi o szkołę średnią, słyszymy czasem, a bodaj że niedawno słyszeliśmy tutaj, że szkół średnich mamy za wiele. Wiąże to się z innem twierdzeniem, że mamy pewną nadprodukcję inteligencji. Proszę Panów, czy nie byłoby słusznem, żebyśmy już raz przestali tak mówić, rozumiejąc to słowo „inteligencja”, naturalnie tak, jak to należy rozumieć, — etymologicznie. Mnie się zdaje, że od zbytku inteligencji żadne państwo cierpieć nie może i im więcej jest inteligencji, tem dla państwa jest lepiej. Słyszeliśmy przed laty z ust jednego ministra, że jest rzeczą niewłaściwą kształcenie dzieci robotnika, czy rzemieślnika, ażeby potem nie wyłamywał się ze swej sfery, ale nie sądzę, ażeby tego rodzaju argumenty trafiały do przekonania. Inną sprawą jest ustosunkowanie się do pewnych zawodów. Zrozumiałem jest, że nie mogą być w państwie wszyscy lekarzami, że nie może być nadprodukcji jakiegoś jednego fachu. Musi to być przede wszystkiem normowane przez życie, następnie przez rząd, powiedzmy w formie udzielania pewnych instrukcyj, opartych na statystyce, w formie pewnych porad, podawanych szerokiemu ogółowi. To jest zupełnie co innego niż niedopuszczanie ludzi tych, którzy chcą się kształcić, do tego kształcenia. Pozwalam sobie twierdzić, że jeżeli istnieją szkoły dobre (bo mówię tylko o dobrych), które są zapełnione dziećmi, to nie powinno się ich w żadnym razie zamykać, nie można ich redukować, bo już ten fakt, że do tych szkół się dzieci garną, dowodzi, że są one potrzebne.</u>
<u xml:id="u-14.22" who="#PKalinowski">Jeżeli chodzi o związane ze szkolnictwem średniem szkolnictwo zawodowe, to cierpi ono na to samo, co szkolnictwo średnie: nie ma ono tylu fachowców, ilu potrzeba, nie ma planu, któryby regulował powstawanie tych szkół zawodowych i dopływ do tych czy innych szkół.</u>
<u xml:id="u-14.23" who="#PKalinowski">I jedno i drugie szkolnictwo cierpi poza tem na jeden wspólny brak. My może nie doceniamy wysiłków szkolnictwa prywatnego, które w zakresie szkół średnich i zawodowych oddało Państwu wielkie usługi dawniej i oddaje dziś, o czem zapominać nie można. Zdaje mi się, że Państwu byłoby znacznie łatwiej uporać się z trudnościami organizacyjnemi w tem szkolnictwie i szkolnictwu byłoby łatwiej i młodzieży w niej studjującej, gdyby Państwo z większą troską wglądało w podstawy bytu tych szkół prywatnych, w ich stronę finansową.</u>
<u xml:id="u-14.24" who="#PKalinowski">Ślizgając się w ten sposób po wszystkich zagadnieniach, zaczepię na chwilę o szkolnictwo wyższe, aby podkreślić z jednej strony bardzo trudne warunki istnienia naszej młodzieży akademickiej, a z drugiej strony trudne warunki nauczania. Nasze zakłady są pozbawione przede wszystkiem tych środków nauczania. Te zasoby, jakie istniały, a istniały w każdym razie niezbyt obficie, zostały w pewnej mierze zniszczone, jeżeli chodzi o inwentarz. Te zasoby, które wpływają, są niesłychanie nikłe. Te trudności bytu szerokich rzesz młodzieży, niewspółmierne z temi, jakie mieliśmy za naszych czasów studenckich, a dalej braki w środkach nauczania dają ten wynik smutny, że istotnie liczba młodzieży akademickiej kończącej szkoły nie jest taka; jakiej byśmy pragnęli i jaka byłaby możliwa. Ale tutaj muszę podkreślić to, że p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego jest w gorszem położeniu pod tym względem od innych ministrów. Weźmy dla przykładu dotacje. Dotacje dla poszczególnych zakładów uniwersyteckich czy politechnicznych wynoszą po parę tysięcy (3, 4000) zł. rocznie. Nie ma mowy o tem, żeby z tego nabywać jakikolwiek inwentarz, może być mowa tylko o tem, żeby jako tako gospodarcze wydatki zostały pokryte. A zobaczmy, co się dzieje gdzie indziej. Np. w Ministerstwie Rolnictwa mamy Instytut badawczy gospodarstwa wiejskiego, który na cele naukowe rozporządza sumą 400.000 zł. Instytut Geologiczny w Ministerstwie Przemysłu i Handu rozporządza na te cele sumą około 700.000 zł. W temże Ministerstwie Przemysłu i Handlu Główny Urząd Miar również na cele prawie tego samego rzędu rozporządza sumą blisko pół miljona. Proszę zestawić te cyfry setek tysięcy złotych z jednej strony i paru tysięcy z drugiej!</u>
<u xml:id="u-14.25" who="#PKalinowski">P. Minister Oświaty ma w swoim budżecie również opiekę nad nauką, wydatki na tę całą opiekę, licząc w to i zjazdy międzynarodowe i różne reprezentacyjne wydatki wynoszą zaledwie 1/10% wydatków państwowych! To są rzeczy naprawdę niewspółmierne z dzisiejszym stanem rzeczy, jeżeli zważymy, jaką rolę odgrywa nauka i czem ona jest nie tylko dla naszego codziennego życia oraz życia gospodarczego, ale i dla obrony państwowej, nie mówiąc już o stronie idealnej, której także lekceważyć nie można.</u>
<u xml:id="u-14.26" who="#PKalinowski">Nie chciałbym pozostawić bez odpowiedzi jednego zarzutu, który przed chwilą padł z tej trybuny pod adresem naszej młodzieży, zresztą z zastrzeżeniem. Istotnie dzisiejsza młodzież nie jest taką, jaką była za naszych czasów, ale, proszę Panów, pamiętajmy, że to były Inne czasy: pamiętajmy, że była wojna, że pozostała atmosfera powojenna i, jeżeli dziś narodowo znajdujemy się w innych warunkach, mając niepodległość, to jednak miazmaty wojenne jeszcze pozostały. Młodzież, która się dziś uczy w szkołach średnich, jest, można powiedzieć, młodzieżą powojenną, ale miazmaty wojenne są w naszej atmosferze i młodzież oddycha tą atmosferą, którą oddycha i starsza młodzież i starsi. Winy młodzieży to są właściwie nasze winy, trzeba ją wziąć w obronę. I jeżeli stwierdza się jej słabe strony, to trzeba jednocześnie powiedzieć, że to są winy usprawiedliwione.</u>
<u xml:id="u-14.27" who="#komentarz">(Głos: W 1920 r. młodzież wykazała swoją wartość.)</u>
<u xml:id="u-14.28" who="#PKalinowski">Muszę jeszcze dotknąć krótko pewnego zagadnienia. Nie mam czasu, a jednak nie mogę pominąć tego miliczeniem, bo uważam sprawę za zasadniczą. Mianowicie w księdze materjałów, którą parokrotnie wymieniałem, wypowiedziano kilka pięknych myśli, pięknych haseł, ładnie sformułowanych. Między innemi jest mowa a wysokich zadaniach szkoły, o Wysokiem posłannictwie nauczyciela i t. d. Otóż nie ulega wątpliwości, że jednym z postulatów jest, aby szkoła żyła życiem spokojnem, aby szkoły nie rozsadzała żadna namiętność, zwłaszcza polityczna.</u>
<u xml:id="u-14.29" who="#PKalinowski">Ale jeżeli chodzi o pytanie, czy szkoła może być zupełnie apolityczna, to sądzę, że nie. Inna szkoła będzie w państwie monarchistycznem, a inna w państwie demokratycznem; więc powiedzenie, że szkoła zupełnie nie może mieć w swojem życiu pierwiastka politycznego, byłoby niezgodne z prawdą. Szkoła nie może być oderwana, odsunięta od życia i w szkole jest nauka obywatelstwa, jest nauka o prawie współczesnem. Te rzeczy muszą być tam poruszane. Ale co innego umiar w tej sprawie, a co innego partyjnictwo i wprowadzanie agitacji do szkoły, i co się tyczy tej drugiej rzeczy, to nikt nie powie, że coś podobnego może być tolerowane. Ale z drugiej strony nauczyciel również powinien mieć takie warunki pracy, żeby ci, którzy pilnują tej pracy, ci, którzy tę pracę kwalifikują i nią kierują, nie brali pod uwagę innych względów, jak tylko wychowawczo-oświatowe. Dlatego muszę uczynić zarzut Ministerstwu Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, że właśnie za tych czasów został ustalony fakt zależności nauczycielstwa od władz administracyjnych. Jest to krzywda jedna z największych, jaką można uczynić szkole! Jeżeli nawet, jest powiedziane, że można odwoływać się do Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego jako do najwyższej instancji, to jednak Minister ten musi zasięgać o podległych mu funkcjonariuszach informacyj od władzy administracyjnej, a władza, która kwalifikuje nauczyciela, nie będzie najwyższy urzędnik, lecz najbliższy posterunkowy albo konfident policji. Ale co najgorsza, że p. wojewoda może w pewnych razach zawieszać nawet uchwałę samego p. Ministra, jeżeli uzna ją za niebezpieczną, a Rada Ministrów może w pewnych wypadkach uchwalić, że nie kto inny, jak p. wojewoda bierze w swe ręce całe szkolnictwo. Proszę Panów, ja rozumiem oczywiście, że teraz nie jest moment właściwy na to, żeby proponować pod tym względem zmiany, ale muszę podkreślić, że trzeba zapisać na minus naszemu Ministerstwu, że na coś podobnego pozwoliło, do czegoś podobnego dopuściło.</u>
<u xml:id="u-14.30" who="#PKalinowski">O drugiej ingerencji mówił p. Czapiński i tego nie będę już powtarzał, powiem tylko jedno. Mam na myśli okólnik p. Ministra Bartla w sprawie praktyk religijnych. Kiedy p. Minister Bartel został Ministrem Oświaty, w kilka dni później zjawił się na zjeździe nauczycieli szkół powszechnych, gdzie poddał druzgocącej krytyce dotychczasową działalność Ministerstwa Oświaty. Mniej więcej to samo zrobił tu p. Jędrzejewicz przed chwilą, ale to co zrobił p. Jędrzejewicz było niesłychanie delikatne w porównaniu z tem, co wtedy zrobił p. Minister Bartel. Wówczas p. Minister Bartel zapowiedział jednocześnie nową erę dla Ministerstwa Oświaty. Rzecz ta została przyjęta z entuzjazmem. Okazało się jednak, że w parę miesięcy potem p. Minister Bartel ustąpił z tego stanowiska, a pozostał po nim jako jedyny może czyn większego znaczenia, bo istotnie ma to bardzo wielkie znaczenie, ten okólnik o praktykach religijnych. Niebywałe jest to naprawdę, że okólnik ten podpisał Minister, który nazywa się jednak demokratą! Rzecz prosta, że ten, kto już coś ma, nie chce tego oddać. Rozumiem trudność, w jakiej się obecnie znalazł p. Minister Dobrucki. P. Minister Bartel w swoim czasie twierdził, tak samo jak twierdzi dzisiaj, że to, co robi, zawsze robi z namysłem po studjach głębokich, lecz gdyby był przestudjował konkordat, widziałby w jakiej mierze czyni zadość wymaganiom konkordatu, a w jakiej mierze idzie o wiele dalej. Uważam, że skorygowanie tego, co zostało niewłaściwie zrobione, jest rzeczą i teraz możliwą.</u>
<u xml:id="u-14.31" who="#PKalinowski">Wreszcie jeszcze parę słów o sprawach szkolnictwa obywateli narodowości niepolskiej. Będę się starał jak najkrócej mówić o tej kwestji, ale zupełnie pominąć jej nie mogę. W „Materjałach” jest kilka słów także, poświęconych tej sprawie i muszę przyznać, że ujęta jest bardzo wzniośle. Tam jest powiedziane mniej więcej to, co tu przed chwilą powiedział kolega Jędrzejewicz, ale jednocześnie np. w budżecie Ministerstwa, a tak samo i w tej książce, figurują rzeczy, które nie idą z tem w parze. Z jednej strony jest mowa o otaczaniu szacunkiem uczuć narodowych, a z drugiej strony jest to, na co zwracał tu uwagę jeden z mówców kilka dni temu, mianowicie nazywanie całego narodu nie tem imieniem, jakie on do siebie stosuje. Nigdzie nie spotykamy nazwy Ukraina, ukraiński, tylko wszędzie ruski. To jest pozostałość po dawnych czasach, Ale, jeżeli można komuś dokuczyć przez silne uderzenie, a również można dokuczyć przez kłucie szpilką, to sądzę, że to ciągłe kłucie szpilką boli i drażni jeszcze bardziej od silnego uderzenia. Z tem należałoby skończyć i tę terminologję skorygować.</u>
<u xml:id="u-14.32" who="#PKalinowski">Był tu następnie czyniony zarzut przedstawicielom narodowości niepolskiej, że oni mówią o niepodległości Ukrainy, o niepodległości Białorusi, że to jest poniekąd zdradą stanu. Przedstawiciel Jedynki, p. Radziwiłł, kilka dni temu polemizował z Ukraińcami i Białorusinami, mówiąc: nie możecie nam zarzucać, że nie rozumiemy czyichś uczuć narodowych, gdyż sami nie możemy zapomnieć tego, cośmy przeżyli. Istotnie, chyba nikt z nas nie mógł zapomnieć tego i chyba nikt z nas nie może nie rozumieć patrjoty ukraińskiego i białoruskiego — może raczej gardzić renegatami. Jeżeli na tem stanowisku staniemy, musimy sobie uprzytomnić i to, że byłoby naiwnością uważać, że karta historji odwróciła się po raz ostatni i że konfiguracja polityczna Europy dziś jest ostateczna. Naturalnie musimy się liczyć z warunkami istniejącemu, nie możemy stwarzać takich konfliktów, które by nas prowadziły do ruiny tego, co dziś posiadamy, ale pewne tendencje musimy rozumieć. I proszę Panów, chyba nasze stronnictwo nie spotka się z zarzutem, że stoi na stanowisku niepaństwowem, ale w programie naszego stronnictwa istnieje, jako pewien ideał przyszłości, federacja niepodległych narodów: polskiego, ukraińskiego i białoruskiego. Sądzimy, że nic niepaństwowego nie czynimy, a jeżeli dziś proponujemy autonomję terytorjalną, to rozumiemy to jako etap historyczny. Jest to najlepszym środkiem do zaspokojenia tych potrzeb, które te narodowości mają, przede wszystkiem potrzeb kulturalnych. Rzecz prosta, że jeżeli ja podkreślam nasze stanowisko względem tych narodowości, do których można zastosować projekt autonomji terytorjalnej, to samo przez się się rozumie, że uważamy, iż w stosunku do każdej innej narodowości także musi być uwzględnione to prawo rozwoju kulturalnego, a przede wszystkiem do szkoły z ojczystym językiem wykładowym, do której każdy naród bezwzględnie to prawo posiada.</u>
<u xml:id="u-14.33" who="#PKalinowski">Na zakończenie chciałbym powiedzieć jeszcze parę słów. Przed paru dniami o księdze „Materjałów” zrobiono kilka ironicznych uwag. Nie sądzę, żeby to było słuszne, dlatego, że ta księga zawiera bardzo ciekawe dane. Sądzę, że Rząd zapoczątkował tu pewną rzecz, którą należałoby kontynuować. Dawniej mieliśmy tylko sporadyczne sprawozdania niektórych ministerstw. Bardzo dobrze, że Rząd daję nam obraz swojej działalności. Tam będzie oświetlenie, oczywiście takie, jakie Rząd będzie uważał dla siebie za najkorzystniejsze, ale tam będą też fakty, które są niesłychanie ciekawe. Otóż nie miałem czasu przestudiowania całej tej księgi. Jeżeli chodzi o dział Ministerstwa Oświaty, to uderzyło mnie jedno, że pomiędzy tem, co Ministerstwo uważa za konieczne, a tem, co Ministerstwo uważa za swój program na najbliższe lata, istnieje ogromna dysproporcja. Istnieje pewien ideał, ale istnieje taka rzeczywistość, która by wskazywała, że Ministerstwo przed tym ideałem się cofa. Ministerstwo nie może zagadnień podobnych rozpatrywać na wzór filozofów, którzy sobie tworzą różne ideały przyszłości. Ministerstwo musi ujmować te rzeczy realnie, i, jeżeli istotnie uważa, że coś jest dla Państwa konieczne, to musi dawać temu wyraz w swej działalności, a przede wszystkiem w budżecie.</u>
<u xml:id="u-14.34" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#Marszałek">Przerywam obrady Izby do godz. 3 min. 30.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Głos m. p. Celewicz:</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PCelewicz">Wysoka Izbo! Zanim przystąpię do omówienia polityki szkolnej Rządu, Chciałbym zwrócić uwagę na jedną sprawę. My protestowaliśmy już w Komisji Budżetowej przeciw temu, aby używano w szkolnictwie terminu „ruski, rusiński”. Uważamy, że używanie terminów „ruski, rusiński” jest prowokacją godności narodowej. W „Materjałach” wydanych obecnie również mamy ten termin. O ile chodzi o używanie tego terminu, w ustawodawstwie, w ustawie kresowej, to zwracam uwagę, że również w ustawie ratyfikowanej przez Sejm, a mianowicie w traktacie pokoju w Rydze znajduje się termin „ukraiński”, tak, że p. Minister ma swobodę wyboru, czy używać terminu „ruski”, czy „ukraiński”, gdyż ustawodawstwo jest sprzeczne.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#PCelewicz">Każdy naród dąży wszelkiemi siłami do stworzenia własnej szkoły narodowej, w niej bowiem wychowuje się młodzież na dobrych obywateli swego narodu, na wiernych synów swej ojczyzny. Jeżeli zastanowimy się, co nam przyniosła wojna światowa, to zobaczymy, że wynikiem jej jest to, iż przyznano wszystkim narodom prawo do narodowej szkoły. Prawo to zabezpieczono w traktacie o ochronie praw mniejszości narodowych. Polska również podpisała ten traktat i został on ratyfikowany odrębną ustawą sejmową. Ja postaram się udowodnić, iż dotychczasowe ustawodawstwo szkolne, a w szczególności t. zw. ustawa kresowa stoją w rażącej sprzeczności z traktatem o ochronie mniejszości narodowych, a więc z międzynarodowem zobowiązaniem Polski.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#PCelewicz">Proszę Panów, ustawa kresowa wprowadza w art. 2 utrakwizm do szkół. Art. 2 powiada, że zasadniczym typem szkoły jest typ szkoły wspólnej, utrakwistycznej, dla młodzieży obu narodów. Art. 9. traktatu powiada wyraźnie: „W miastach i okręgach, zamieszkałych przez znaczny odłam obywateli języka innego aniżeli polski, Rząd udzieli w sprawach nauczania odpowiednich ułatwień, aby zapewnić w szkołach początkowych udzielanie dzieciom obywateli nauki w ich własnym języku”. Drugi ustęp powiada: „Postanowienie to nie przeszkodzi Rządowi polskiemu uczynić w tych szkołach nauczania języka polskiego obowiązkowem”. A contrario z tego wynika, że tylko nauczanie języka polskiego wolno Rządowi uczynić obowiązkowem w szkołach dla mniejszości narodowych. Znaczy to, że utrakwizm stoi w rażącej sprzeczności z postanowieniem art. 9 ust. 2 traktatu o ochronie praw mniejszości narodowych. Ale są w tej ustawie kresowej i inne ustępy, które również stoją w rażącej sprzeczności z traktatem, mianowicie art. 3 wymaga do założenia w pewnej miejscowości szkoły państwowej z ukraińskim językiem, ażeby w tej miejscowości było 25% ludności ukraińskiej. Oczywista rzecz, że takiego ograniczenia traktat o ochronie praw mniejszości narodowych nie uznaje. Mógłby przecież zajść wypadek, że kilkanaście tysięcy mieszkańców ukraińskich w jakiemś dużem mieście nie otrzymałoby prawa na szkołę mniejszościową, ani nawet na szkołę ukraińską.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#PCelewicz">Co do dalszych sprzeczności, to zachodzą one także w tem, że do ważności deklaracji ustawa wymaga, ażeby wniesiona była przez rodziców 40-ga dzieci narodowości ukraińskiej, ale tylko przez rodziców 20-ga dzieci narodowości polskiej. Więc gdzież jest równe traktowanie zabezpieczone traktatem i Konstytucją, kiedy równowagą dla jednego polskiego dziecka jest dwoje dzieci ukraińskich?</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#PCelewicz">Jeżeli dalej przejrzymy ustawę kresową, to zobaczymy, iż ustawa kresowa likwiduje szkolnictwo na Chełmszczyźnie i na Podlasiu, a więc tam, gdzie jest bardzo dużo ludności ukraińskiej i gdzie ludności ukraińskiej na podstawie traktatu o ochronie mniejszości narodowych przysługuje prawo do zakładania szkół narodowych.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#PCelewicz">Dalej ustawa odbiera możliwość zakładania ukraińskich szkół ogólnokształcących, nauczycielskich seminarjów i szkół zawodowych.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#PCelewicz">Z przedstawionego stanu rzeczy wynika dobitnie, że obowiązujące obecnie ustawodawstwo stoi w rażącej sprzeczności z międzynarodowemi zobowiązaniami Polski i że Polska, wydając ustawę kresową wbrew głosom Ukraińców i Białorusinów, postąpiła wbrew międzynarodowym zobowiązaniom. To tylko podkreślam dlatego, ażeby zaznaczyć, że w ustawodawstwie powinna również obowiązywać zasada uczciwości w tem zrozumieniu, że nie może być ustawą to, co się sprzeciwia międzynarodowym zobowiązaniom. Również traktat o ochronie praw mniejszości wyraźnie przewiduje to i dodaje, że artykuły od 2 do 8 będą uznane za prawa zasadnicze, że żadna ustawa, ani rozporządzenie nie może zmienić tych artykułów, że żadna ustawa nie będzie miała wbrew tym postanowieniom obowiązującej mocy.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#PCelewicz">Wynika stąd jasno, że właściwie ustawodawstwo kresowe, jako przeciwne ludności ukraińskiej, nie powinno obowiązywać. Ustawa kresowa zarządza przeprowadzenie plebiscytu szkolnego i to się też stało na podstawie rozporządzenia Stanisława Grabskiego. Rozporządzenie wykonawcze Ministra Oświaty jest tego rodzaju, że uniemożliwiło ludności ukraińskiej i białoruskiej przeprowadzenie plebiscytu szkolnego w legalnych granicach, mianowicie rozporządzenie wykonawcze Ministra Oświaty zatrzymuje w tajemnicy, kto podpisał deklarację za polską szkołą. My mamy dowody, że w bardzo wielu miejscowościach sfałszowano deklaracje za polską szkołą, mamy całkiem słuszne podejrzenia, że zrobili to inspektorowie szkolni, że zrobili to komendanci policji i nie możemy im udowodnić fałszerstwa z powodu tego, że i kuratorjum i ministerstwo wzbrania się wydać, ujawnić, kto podpisał deklarację za polską szkołą. Mamy takie wypadki, że wszyscy rodzice dzieci narodowości ukraińskiej chcą przysięgać na to, że podpisali tylko deklaracje za ukraińską szkołą, a mimo to jest szkoła polska, chociaż Polaków w gminie w ogóle nie ma. Wydanie tego rozporządzenia wykonawczego uniemożliwia nam w ogóle przeprowadzenie plebiscytu szkolnego. Tem też uzasadnić należy wynik plebiscytu dla nas bardzo niekorzystny.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#PCelewicz">O ile chodzi o Rząd obecny, to już Wicepremjer Bartel w swem przemówieniu z dnia 19 b. m. zapowiedział, że jest sprawą pilną rewizja ustawy szkolnej kresowej i zmiana systemu składania deklaracyj szkolnych. To było na początku rządów sanacji moralnej, obecnie przyszedł inny minister i już w ogóle o tej zmianie ustawy kresowej, o zmianie rozporządzenia wykonawczego Ministra nie ma mowy. Ja w przemówieniu na Komisji Budżetowej naprowadziłem bardzo wiele konkretnych wypadków, powiedziałem, że i tego roku, gdyby część ludności ukraińskiej przeprowadziła plebiscyt, byłyby takie same nadużycia władz, jak za rządów Stanisława Grabskiego, gdyż nawet inspektorowie szkolni i nauczyciele wzbraniali się przyjmować deklaracje szkolne z żądaniem ukraińskiego języka wykładowego, a nauczyciele zamiast stać na stanowisku bezstronności, agitowali za podpisywaniem deklaracyj polskich. Tak, że jeżeli przyjrzymy się postępowaniu rządu Stanisława Grabskiego i obecnego Rządu, w sposobie ustosunkowania się Rządu do przeprowadzenia plebiscytu nie możemy stwierdzić najmniejszej różnicy.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#PCelewicz">Przedstawiłem Panom, że t. zw. ustawa kresowa zadała szkolnictwu ukraińskiemu śmiertelny cios, a obecnie postaram się to wykazać na cyfrach. Mianowicie na 25.610 szkół powszechnych w Polsce mamy na podstawie statystyki urzędowej tylko 925 szkół z ukraińskim językiem nauczania. Za czasów austrjackich w obrębie obecnego lwowskiego kuratorjum szkolnego mieliśmy 2.420 szkól ukraińskich. W roku 1925, po przeprowadzeniu plebiscytu szkolnego, zostało na tem terytorjum tylko 917 szkół ukraińskich, a 2.347 szkół polskich i 1.526 szkół ultrakwistycznych. Straciliśmy zatem 1506 szkół. Za obecnego Rządu w roku 1926/27 straciliśmy 62 szkoły, w 1927/28 roku — 155 szkół, razem obecny Rząd i obecny Minister zlikwidował w Galicji 217 szkół ukraińskich. To mówię na podstawie „Materjałów”, odnoszących się do działalności Rządu.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#PCelewicz">Tutaj z ław Jedynki padło zdanie, że mniejszości narodowe powinny być uczciwe i przyznać, co się dla mniejszości narodowych zrobiło na ich korzyść. Według statystyki zrobiło się to, że zlikwidowano 217 szkół, które istniały za czasów Stanisława Grabskiego.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#PCelewicz">Jeszcze gorszy obraz przedstawia się, jeżeli spojrzymy na szkoły ukraińskie co do stopnia organizacyjnego.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#PCelewicz">Szkoły z ukraińskim językiem nauczania są przeważnie najniższego stopnia, jedno lub dwuklasowe, a tylko cztery szkoły są 7-klasowe. Na 30 szkół 7-klasowych we Lwowie istnieje tylko jedna ukraińska szkoła im. Szaszkiewicza i to w pomieszczeniu, które urąga prymitywnym wymogom hygieny.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#PCelewicz">Ja podałem tu statystykę, która odnosi się do Galicji Wschodniej. Wspomnę jeszcze o statystyce co do Wołynia i Chełmszczyzny. Obecnie w województwie wołyńskiem na 1144 szkoły powszechne są tylko 4 szkoły z ukraińskim językiem nauczania, 390 utrakwistycznych szkół i aż 750 szkół polskich, a w tem 395 takich, gdzie nie ma języka ukraińskiego jako przedmiotu nauczania.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#PCelewicz">Jeszcze gorzej przedstawia się sprawa, jeżeli weźmiemy statystykę Polesia. W „Materjałach” najnowszych nie znalazłem ilości szkół na Polesiu, ale według dawniejszych istniało na Polesiu 1062 szkoły, w tem ani jednej z ukraińskim językiem nauczania, a tylko 3 utrakwistyczne, reszta zaś, t. j. 1059, są to szkoły polskie, tak, że na Polesiu, gdzie mieszka ludność ukraińska, a odsetek ludności polskiej jest bardzo niski, są tylko szkoły polskie, a tylko 3 szkoły utrakwistyczne. P. Minister prawdopodobnie odpowie, że istnieje ustawa, dlaczego rodzice nie dbają o te? Ja od razu dam odpowiedź. Na Polesiu i na Wołyniu istnieją wyjątkowe warunki, takie warunki, że nie ma wolności zgromadzania się, istnieje słynny okólnik ministra Ratajskiego, tak, że w ogóle za wszelkie akty wnoszenia deklaracyj ludność doznałaby szkody, byłaby prześladowana przez organy policji państwowej. Czegóż my możemy wymagać od Polesia, gdy p. starosta w Nisku zawiesił w urzędowaniu wójta za naruszenie władzy urzędowej, popełnione przez to, że on odważył się, zgodnie zresztą z treścią ustawy kresowej, stwierdzić na deklaracjach własnoręczność podpisów rodziców narodowości ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#komentarz">(Głos: w Nisku?)</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#PCelewicz">W Nisku, w Galicji, powiat Nisko.</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#komentarz">(Głos: Tam nie ma Ukraińców.)</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#PCelewicz">Są Ukraińcy i mogę Panu powiedzieć, jaki procent tej ludności ukraińskiej tam mieszka.</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#PCelewicz">Z przedstawionego stanu rzeczy widzimy, że zniszczono zupełnie nasze szkolnictwo na Polesiu, że jest ono w likwidacji na Wołyniu i istnieje tylko reszta — 3 szkoły utrakwistyczne i 3 szkoły z językiem ukraińskim. Jeżeli chodzi o Galicję, to w przeciągu 2 lat pan Minister zlikwidował 200 szkół. Jeżeli tak dalej pójdzie, to w przeciągu 4 lat nie bodzie ani jednej szkoły ukraińskiej na terytorjum Galicji Wschodniej.</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#PCelewicz">Proszę Panów, jest jedna sprawa zasadnicza. Proszę raz zrozumieć, że kwestja utrakwizmu jest dla nas kwestją godności narodowej i że nie znajdziecie Panowie wśród ludności ukraińskiej takich, którzy by dali swoją zgodę na utrakwizm, i musicie się od razu liczyć z tem, że wprowadzenie utrakwizmu to jest casus belli między nami a władzami szkolnemi.</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#PCelewicz">Chciałbym kilka słów wspomnieć o tem, jak wygląda utrakwizm i czy on jest sprawiedliwym. Na podstawie rozporządzenia Ministra Grabskiego z 28 lipca 1925 r. w sprawie rozkładu godzin w szkołach dwujęzycznych — utrakwistycznych wygląda to tak: W pierwszym roku uczy się dziecko czytać i pisać w polskim języku, a w ukraińskim języku są tylko pogadanki. Co do przedmiotów, jakich się uczy w ukraińskim języku dziecko, to mamy rysunki. To jest ten przedmiot, który ma udowodnić równouprawnienie obu języków. Natomiast tak ważnych przedmiotów, jak nauka przyrody, jak historja i geografja, uczy się dziecko w języku polskim. Rzeczywiście, taki utrakwizm to są kpiny.</u>
<u xml:id="u-16.22" who="#PCelewicz">Chciałbym poruszyć jeszcze sprawę nauczycieli ukraińskich. W Państwie Polskiem posiadamy 60.000 nauczycieli szkół powszechnych. Na terytorjum Galicji Wschodniej jest blisko 12.000 nauczycieli, w tem tylko 2.880 nauczycieli narodowości ukraińskiej, to znaczy, że na terytorjum zamieszkałem w przeważającej części przez ludność ukraińską stan nauczycielski jest bardzo nikły, większość nauczycieli i to bardzo duża jest narodowości polskiej. Cóż dzieje się z nauczycielami narodowości ukraińskiej? Bardzo wielu nauczycieli, którzy za czasów austrjackich pełnili służbę, przeniesiono na zachód, do Poznańskiego do Królestwa Polskiego i oni tam uczą polskie dzieci, natomiast młodych sił nauczycielskich narodowości ukraińskiej na terytorjum Galicji Wschodniej prawie że nie przyjmuje się, obecnie odbywa się również likwidacja tych nauczycieli, którzy są zajęci w Królestwie Polskiem.</u>
<u xml:id="u-16.23" who="#komentarz">(Głos: Nie, to nieprawda.)</u>
<u xml:id="u-16.24" who="#PCelewicz">Przedwczoraj przyszła do mnie delegacja z powiatu siedleckiego, gdzie inspektorem jest p. Nowak. Jest tam blisko 30 Ukraińców nauczycieli. P. inspektor Nowak powiedział wyraźnie, że on „ukraińskie śmiecie” wyrzuci, i zaczęło się zwalnianie z posad nauczycieli ukraińskich, Turkiewicza z gminy Hodynie i in. Ksiądz rzym. kat. Tramecourt z gminy Hodynie będzie świadkiem, że rzeczywiście inspektor użył tego wyrażenia, a mianowicie, że chce wyrzucić „ukraińskie śmiecie”. A więc jest faktem, że przerzuca się nauczycieli ukraińskich na zachód, a na terytorjum ukraińskiem nauczyciele narodowości ukraińskiej posad dostać nie mogą.</u>
<u xml:id="u-16.25" who="#komentarz">(Głos: To nieprawda, u mnie jest więcej Ukraińców w powiecie niż Polaków.)</u>
<u xml:id="u-16.26" who="#PCelewicz">Statystyka świadczy o czem innem.</u>
<u xml:id="u-16.27" who="#PCelewicz">My wysuwamy zasadę, żeby w ukraińskiej szkole uczył nauczyciel ukraiński, a tych nauczycieli co są na zesłaniu w Królestwie i w Poznańskiem, należy przenieść do Galicji Wschodniej. Niestety, p. Minister na interpelację naszą odpowiedział, że nie uznaje słuszności tej zasady, żeby nauczyciel ukraiński uczył na ukraińskiem terytorjum. Więc gdzież ta zmiana kursu w stosunku do mniejszości narodowych? Gdzież ta zmiana w stosunku do narodu ukraińskiego?</u>
<u xml:id="u-16.28" who="#PCelewicz">Dalej trzeba zaznaczyć, że większość nauczycieli narodowości polskiej, którzy uczą w szkołach ukraińskich, bardzo słabo włada językiem ukraińskim, tak, że w praktyce ten utrakwizm wygląda bardzo często na kpiny. Tę okoliczność jest trudno udowodnić, bo kogo powołać na świadków? Małoletnie dzieci? Co do godzin nauczania w ukraińskim języku, to kiedy przyjdzie do badania, dziecko się zastraszy i nie zezna. W rzeczywistości do wyjątków należy, żeby utrakwizm był stosowany nawet tak, jak to przewiduje ustawa.</u>
<u xml:id="u-16.29" who="#PCelewicz">Proszę Panów, ja pomijam już sprawę podręczników szkolnych. To jest odrębna, bardzo boląca sprawa. Władze starają się w ukraińskich podręcznikach szkolnych wyrzucać nawet najbardziej niewinne ustępy w rodzaju, jak: „Uczitesia braty moi, czytajte, dumajte, i czużoho nauczajteś, swoho ne curajteś”. Takie najniewinniejsze ustępy wyrzuca się.</u>
<u xml:id="u-16.30" who="#PCelewicz">Oto jak najkrócej przedstawiony bilans szkolnictwa powszechnego. Reasumując, zaznaczam, że Polska nie dotrzymała międzynarodowych zobowiązań co do traktatu o ochronie praw mniejszości narodowych. Zresztą nie ma mowy o tem, żeby mniejszościowe ustawodawstwo mogło zadowolić aspiracje narodu ukraińskiego. My na olbrzymich przestrzeniach, które zamieszkujemy, jesteśmy w większości i całkiem innego uregulowania sprawy wymagamy, gdyż traktat o mniejszościach narodowych odnosi się do małych ułamków wyznaniowych i narodowych, a nie do wielkich grup narodowych, zamieszkujących wielkie przestrzenie i liczących miljony.</u>
<u xml:id="u-16.31" who="#PCelewicz">Przechodzę do szkolnictwa średniego. O ile idzie o szkolnictwo średnie, to mamy tylko to, co istniało za czasów austrjackich: 6 gimnazjów w Galicji, ani jednego gimnazjum na ukraińskich ziemiach północno-zachodnich.</u>
<u xml:id="u-16.32" who="#PCelewicz">Jeżeli chodzi o seminarja, to w ogóle państwowych seminarjów w języku ukraińskim nie ma. Istnieją tylko seminarja utrakwistyczne i to w bardzo małej ilości.</u>
<u xml:id="u-16.33" who="#PCelewicz">Przechodzę do szkół zawodowych. W szkolnictwie zawodowem nie posiadamy ani jednej szkoły zawodowej, bo chociaż na Wołyniu istniały szkoły rolnicze, będące własnością gmin, Rząd je zarekwirował i obrócił na szkoły polskie. Tę sprawę poruszyłem obszerniej na Komisji Budżetowej z podaniem miejscowości. Dziwna rzecz, że kiedy nasza centralna szkolna instytucja „Ridna Szkoła” starała się zakładać prywatne szkoły fachowo-dokształcające, utrzymywane kosztem narodu ukraińskiego, to Ministerstwo narzuciło utrakwizm nawet szkołom prywatnym. Jest to dziwne tem bardziej, że w Królestwie Polskiem istnieją czysto żydowskie szkoły zawodowe, ale ukraińskie szkoły zawodowe prywatne istnieć nie mogą, tylko muszą istnieć utrakwistyczne. Oto jest równouprawnienie, oto jest to polepszenie stosunków, o którem wspomniał jeden z posłów Jedynki.</u>
<u xml:id="u-16.34" who="#PCelewicz">A teraz cóż się dzieje ze sprawą uniwersytetu ukraińskiego? Przecież istnieje ustawa z roku 1922 o międzynarodowem zobowiązaniu. Zapowiada ona założenie uniwersytetu w przeciągu dwóch lat. Rząd obecny również nie uczynił ani jednego kroku, aby owo dążenie narodu ukraińskiego zrealizować. Co więcej, w budżecie znajduje się pozycja 90.000 zł. na instytut ruski. Jeżeli to ma być owa sakramentalna suma na uniwersytet ukraiński, to 90.000 zł. my uważamy za prowokację godności narodowej i musimy najbardziej stanowczo przeciwko takiemu postępowaniu władz zaprotestować.</u>
<u xml:id="u-16.35" who="#PCelewicz">Między tem, co powiedział b. premjer p. Bartel, a tem, co mówi obecny minister p. Dobrucki, jest wielka różnica. P. Bartel zapowiedział zmianę ustawy kresowej, rozporządzenia wykonawczego, p. Minister Dobrucki wyraźnie powiedział, że utrakwizm uważa za jedyne rozwiązanie celowe sprawy szkolnictwa narodowościowego. P. Minister dalej uważa za całkiem celowe, że nauczyciele narodowości ukraińskiej uczą poza terytorjum ukraińskiem, ale p. Minister zrobił trzy rzeczy, a mianowicie: wydał bardzo ogólnikowy i pełen frazesów okólnik z 1926 r., w którym się mówi o poszanowaniu języka ukraińskiego; upaństwowił,- dał prawo publiczności trzem prywatnym gimnazjom ukraińskim na Wołyniu i nieco liberalniej postępuje przy nadawaniu prawa publiczności prywatnym szkołom ukraińskim. To jest wszystko, co zrobił obecny Rząd sanacji. Jeżeli porównamy to, co straciliśmy, z tem, co dostaliśmy, to musimy przyznać, że dostaliśmy frazesy i to, co nam się należało, mianowicie przyznanie prawa publiczności, a straciliśmy 217 szkół ukraińskich.</u>
<u xml:id="u-16.36" who="#PCelewicz">Chcę omówić obecnie sprawę nostryfikacji. Bardzo dużo młodzieży ukraińskiej przebywa na studjach za granicą i obecnie wróciwszy przebywa całą gehennę przy nostryfikacji. Są takie wypadki, że od kogoś, co skończył wydział lekarski w Wiedniu, gdzie ten wydział stoi bardzo wysoko, władze żądają, ażeby na nowo zdawał wszystkie egzaminy. To miało miejsce w Krakowie.</u>
<u xml:id="u-16.37" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To samo stosują do Polaków.)</u>
<u xml:id="u-16.38" who="#PCelewicz">Z Polakami dzieje się zupełnie inaczej, są odrębne okólniki. Np. w uniwersytecie wileńskim żądają od Polaka jednego egzaminu, a od Ukraińca trzech. Jest wyraźny okólnik, że trzeba baczyć, czy służył w wojsku, bo dla tych, co nie służyli, robi się specjalne trudności i zanim zostanie dopuszczony do nostryfikacji, trzeba czekać całemi latami.</u>
<u xml:id="u-16.39" who="#PCelewicz">Na Komisji Budżetowej w czasie przemówień padło słowo prof. Krzyżanowskiego, że przy nostryfikacji w Krakowie nie robią żadnych trudności. Prof. Krzyżanowski miał rację, o ile chodzi o wydział prawniczy, ale gdyby spojrzał na wydział lekarski, toby zobaczył, że tam robią niemożliwe trudności. Tak, że nie ma ani jednego uniwersytetu, gdzieby nie robiono olbrzymich trudności przy nostryfikowaniu zagranicznych dyplomów.</u>
<u xml:id="u-16.40" who="#PCelewicz">A proszę Panów obecnie bardzo trudno jest Ukraińcom dostać się na niektóre wydziały, np. na lekarski; tam istnieje numerus clausus i obecnie młodzież ukraińska chcąc studjować, czy to na wydziale lekarskim, czy na wydziale technicznym, musi wyjeżdżać na studja za granicę. Jeżeli dalej te trudności będą istniały, to oczywistem jest, że chyba to jest intencją rządu polskiego, ażeby nie dopuścić do tworzenia się inteligencji ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-16.41" who="#PCelewicz">Proszę Panów, przedstawiłem w krótkości położenie ukraińskiego szkolnictwa. Nie mam czasu na to, ażeby przytaczać poszczególne fakty nadużyć, która by wykazały słuszność moich twierdzeń. Ja przedstawiłem system, który pozwala mi wypowiedzieć zdanie, że władze szkolne dążą do tego, ażeby szkolnictwo ukraińskie zlikwidować, ażeby szkolnictwa ukraińskiego nie było, a utrakwizację wprowadzają jako przemijające stadjum do zupełnego spolonizowania szkolnictwa. Proszę Panów, i naród polski pod zaborcami prowadził walkę o szkolnictwo, a gdy chodzi o zapatrywania na politykę rusyfikacyjną, to Władysław Studnicki i klerykali społeczni uważali rusyfikację za grzech przeciwko Duchowi świętemu, za który nie ma przebaczenia, ani w tem, ani w przyszłem życiu. A więc Panowie z prawicy, uchwalając kresowe ustawy, dopuścili się grzechu przeciwko Duchowi świętemu i nie dostaną przebaczenia, chociażby je dał Roman Dmowski.</u>
<u xml:id="u-16.42" who="#PCelewicz">Co do panów, którzy zaliczają się do Bezpartyjnego Bloku, to Chciałbym zwrócić uwagę, iż te koła, w których pracował towarzysz Wiktor, walczyły przeciw rusyfikacji i jeden z publicystów konspiracyjnych, Adam Potocki, powiedział: „Nienawidzimy waszej rosyjskiej mowy, gdyż nie ma takiej podłości, której by ona w płynne dźwięczne słowa ująć nie umiała; nienawidzimy jej za to, że zagładę naszej kultury wy nazywacie „objedinienjem”, że urągowisko z tej zagłady zowie się „primirenje”, że anarchja bezprawia u was nazywa się „porządkiem administracyjnym”, a odbieranie nędznych swobód własnemu ludowi nazywacie „rewolucją”. Tak powiedział i tak sądził rusyfikacyjną politykę ten obóz, do którego należał towarzysz Wiktor, którego autorytet jest obecnie alfą i omegą dla panów z Bezpartyjnego Bloku.</u>
<u xml:id="u-16.43" who="#PCelewicz">Proszę Panów, my, naród ukraiński, zapowiadamy, iż przeciw utrakwizmowi i przeciw eksterminacyjnej polityce na polu szkolnictwa będziemy walczyć wszelkiemi siłami i nie będzie ofiary, której byśmy nie byli zdolni ponieść w obronie naszej szkoły. Powiecie Panowie: strachy na lachy, mamy wojsko, mamy administrację, damy sobie z wami radę. Ja również mam w pamięci, Panie Prezesie Sławek, słowa towarzysza Wiktora, które wypowiedział w czasie, gdy carat był najsilniejszy: A kto wam powiada: nie rozbijecie głową muru, nie ufajcie mu! I my uważamy, że rozbijemy mur eksterminacyjnej polityki szkolnej i w walce o zdobycie narodowej kultury zwyciężymy. A zaznaczyć muszę, że mur carski był mocny, był silniejszy od Waszego muru i jeżeli nie udało się carskiemu rządowi Was zrusyfikować, to wierzcie Panowie, że także Wam nie uda się spolonizować naszego narodu.</u>
<u xml:id="u-16.44" who="#komentarz">(Głos: Wcale tego nie chcemy.)</u>
<u xml:id="u-16.45" who="#PCelewicz">Gdzie są te nasze szkoły? Na Polesiu są trzy szkoły utrakwistyczne. To jest szkolnictwo niższe narodu ukraińskiego? To są frazesy, że nie chcecie spolonizować. Fakty i cyfry przemawiają przeciwko Wam i oskarżają Was i my wierzymy głęboko, że w tej walce…</u>
<u xml:id="u-16.46" who="#komentarz">(Głos: A protesty rodziców polskich ze Lwowa przeciw rusyfikacji szkół?)</u>
<u xml:id="u-16.47" who="#PCelewicz">Ja chcę jedno zareferować Panom, co to jest ustawa kresowa. Niech p. Minister pozwoli wybrać specjalną komisję, która by pojechała do jednego z powiatów, który wskażę, a zaręczam p. Ministrowi, że i inspektor i większość nauczycieli, o ile zostanie ujawnione, kto z Polaków podpisał deklarację w 1925 r. za polską szkołą, pójdzie do aresztu za fałszowanie podpisów na deklaracjach szkolnych. Te dowody my mamy i p. Minister nie zrobi tego, ale my możemy to udowodnić. Znamy szereg takich wypadków, gdzie nie ma ani jednego Polaka, wszyscy Ukraińcy, i powiadają mi, że wnieśli deklaracje za ukraińską szkołą, chcą przysięgać, ale władze szkolne twierdzą, że to tajemnica kto co wnosił.</u>
<u xml:id="u-16.48" who="#PCelewicz">Moi Panowie, Wasze ustawy kolidują ze zdrowym rozsądkiem. Ja kończę tem, że, czy chcecie, czy nie chcecie, naród ukraiński zdobędzie swoje własne szkolnictwo i w walce przeciw eksterminacyjnej polityce wyjdzie zwycięsko.</u>
<u xml:id="u-16.49" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#Marszałek">Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego p. Dobrucki:</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#Marszałek">Wysoka Izbo! Nie będę tutaj polemizował co do ustawy kresowej. Ustawa kresowa, jako ustawa obowiązująca, obowiązuje naturalnie Ministra i Minister obowiązany jest przeprowadzić ją zgodnie z jej brzmieniem. Chciałbym jednakowoż skorygować i Panów poprosić, ażebyście niektóre cyfry, podane przez mego przedmówcę, zechcieli czytać nieco inaczej. Obok ustawy kresowej, która dokładnie została przez pana przedmówcę tutaj wytłumaczona i objaśniona, przeprowadzamy w Państwie jeszcze komasację szkół, to znaczy łączymy cały szereg szkół nisko zorganizowanych i tworzymy wyżej zorganizowane. W następstwie tego znajdą Panowie tego rodzaju stosunek cyfrowy, że w roku szkolnym 1925/26 mieliśmy ogółem szkół 25.967, a w roku 1926/27 25.339, to znaczy, że ilość szkół pozornie zmalała. A ilość szkół o polskim języku nauczania od roku 1925/26 na 1926/27 zmalała z 22.274 do 21.661, to znaczy ubyło szkół polskich 613, naturalnie nie izb szkolnych, tylko jednostek szkolnych, bo przez łączenie kilku jednoklasówek stworzono szkoły 3, 4, 5 i 7-klasowe.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#Marszałek">Proszę tutaj szukać także przyczyny i uzasadnienia odmiennego tej skargi, którą p. przedmówca tutaj wypowiedział. Powiedział, że nisko zorganizowane szkoły ludność ukraińska jeszcze posiada, nie posiada jednakowoż szkół wyżej zorganizowanych. Czy Panowie nie wiedzą o licznych skargach Polaków, o narzekaniach w prasie, oraz o tem, że przez interwencję posłów ludność stara się oddziaływać na Ministra, skarżąc się, że polską jednoklasówkę przyłącza się do szkoły dwuklasowej ukraińskiej. Naturalnie, wskutek kombinacji powstaje 2, 3, 4-klasowa szkoła utrakwistyczna. Ukraińcy narzekają, że stracili szkołę narodową i Polacy skarżą się, że stracili szkołę narodową. Powstaje jednak szkoła wyżej zorganizowana, która w myśl brzmienia ustawy kresowej musi być utrakwistyczna. Mogą Panowie żądać zmiany ustawy kresowej. Chcę jednak zaznaczyć, że gdybyśmy nawet chcieli przez rozporządzenie Prezydenta zmienić ustawę szkolną, to byłoby to niedopuszczalne, albowiem nie mieliśmy pełnomocnictw do zmiany ustawy językowej.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#komentarz">(Głos: Rozporządzenie wykonawcze)</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#Marszałek">Jak długo ustawa jest, tak długo rozporządzenie wykonawcze musi się do niej dostosować.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#Marszałek">Chciałbym zaznaczyć, że te pięknie brzmiące skargi z trybuny sejmowej inaczej wyglądają w życiu. Plebiscyt się powtarza corocznie, rekursów mamy coraz mniej, a do Trybunału Administracyjnego zaskarżono Ministerstwo tylko w jednym wypadku i to Polacy, a nie Ukraińcy.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#Marszałek">Co do przeprowadzenia plebiscytów szkolnych, to naturalnie musiało się je wykonać ściśle, zgodnie z ustawą. Jednakowoż nie można przecież żądać jawności podpisów, gdyż wobec dzisiejszego rozdrażnienia, panującego na wsi, dałoby się tylko powód do represji z jednej i drugiej strony.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#komentarz">(Głos na ławach Ukraińców: Ukraińskie są jawne)</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#Marszałek">Chcę zwrócić uwagę na to, że przy przeglądaniu całej masy rekursów spotykaliśmy podpisy tych samych ludzi, podpisujących deklaracje polskie i deklaracje ukraińskie.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#komentarz">(Głos na lewicy: A ile to kosztowało terroru?)</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#Marszałek">Nie wiem, czy pod wpływem terroru, a może pod wpływem życzenia, aby właśnie powstała szkoła utrakwistyczna. Kiedy wystąpiła głośna sprawa szkoły powszechnej w Haliczu, gdzie czyniąc zadość ustawie zutrakwizowano szkołę polską, to wówczas wystąpiły żądania utrakwizacji szkoły właśnie ze strony ukraińskiej i zachowania tej utrakwistycznej. Nie jest więc zupełnie zgodne z prawdą, jakoby wśród ludności ukraińskiej nie było wcale ludzi, którzyby nie żądali szkoły utrakwistycznej. Co do plebiscytu na Wołyniu i na Polesiu, zaznaczyć muszę, że tam pęd plebiscytowy był znacznie mniejszy.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#Marszałek">My w myśl ustawy mamy obowiązek stosowania ustawy językowej na żądanie, wyrażone plebiscytem. Chciałbym jednakowoż zaznaczyć, że ze względów życiowych w wielu wypadkach wprowadzamy utrakwizm tymczasowo tam, gdzie w myśl brzmienia ustawy nie bylibyśmy zobowiązani. Wychodząc z założenia, że wskutek niebrania udziału pewnej części ludności w powszechnym spisie ludności, mogą być tereny, na których wymagane ustawowo 25% nie jest może dokładnie ustalone, wprowadzamy w pewnych wypadkach utrakwizm tymczasowy, aby przedtem, nim ludność będzie mogła się wypowiedzieć co do swego języka ojczystego, zawczasu uczynić zadość temu uprawnieniu, które z życia samego wynika. Chciałbym dalej zaznaczyć, że na terenach takich, jak na Białorusi, na Polesiu, w wielu wypadkach z mocy naszego postanowienia i decyzji wprowadziliśmy język mniejszości, jako przedmiot nauki i to czyniło zadość najzupełniej żądaniu ludności. W czasie całego mojego urzędowania, oprócz nielicznych skarg, pochodzących z Polesia, gdzie przez nieporozumienie pewna ilość wójtów odmówiła podpisania deklaracji, innych skarg na niewykonywanie plebiscytu nie było.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#Marszałek">Co do gimnazjum, to chciałbym zaznaczyć, że znowu jesteśmy związani ściśle ustawą. Ustawa kresowa nie pozwala na tworzenie gimnazjów narodowościowych państwowych. Jednakowoż tolerujemy w szkolnictwie ukraińskiem to czego nie tolerowalibyśmy w szkolnictwie polskiem. Tolerujemy szkoły bardzo znacznie przepełnione, szkoły z bardzo licznemi oddziałami, tylko dlatego, ażeby nie krzywdzić przez kasowanie tych filji, które w szkołach polskich z pewnością skasowalibyśmy.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#Marszałek">Co do nostryfikacji, chciałbym zaznaczyć, że administracja faktycznie w tym kierunku w myśl ustawodawstwa obowiązującego jest bezwładna. Nostryfikowanie dyplomów należy do czynności uniwersytetów, zastrzeżone ustawą o szkołach wyższych, podlega wyłącznie ingerencji Senatu akademickiego. Z naszej jednakowoż strony okazujemy specjalnie Ukraińcom w zrozumieniu ich trudnego położenia, w innym, ale podobnym kierunku, bardzo zdecydowaną pomoc. W bardzo wielu wypadkach przyjmujemy przedł. przez Ukraińców świadectwa dojrzałości, które ze względów formalistyki urzędowej można byłoby z zupełnem uzasadnieniem odrzucić. My natomiast staramy się sprawy załatwiać. Uznajemy świadectwa, wystawiane przez szkoły np. ukraińskie, których wcale uznawać właściwie nie mamy podstawy, i uznajemy świadectwa te za równoznaczne z maturami i umożliwiamy przez to właśnie nostryfikację rozmaitych dyplomów.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#Marszałek">Rozumiem, że przedmówca zwalczał tak silnie utrakwizm, rozumiem, że można przeprowadzać ze stanowiska pedagogicznego rozmaite zarzuty przeciw prowadzeniu od razu nauki w 2 językach. Kto jednak zna teren, gdzie rozgrywa się ten cały proces utrakwizacji, kto wie o współżyciu dwóch ludności tak zwartem, że często bardzo w rodzinie Polacy z Ukraińcami tak się zlewają, że nie można nawet określić często, kto już jest Ukraińcem, a kto jeszcze Polakiem, przy tak wielkiej styczności tych dwóch języków, naprawdę trudności nadzwyczajnej nie ma. A stykanie się młodzieży na wspólnej ławie łagodzi te rozmaite spory, które przez sztuczną agitację jednej i drugiej strony zostały rozdmuchane do rozmiarów, które z taką przykrością w tej chwili Państwo odczuwa. Chciałbym zaznaczyć, że gdybyśmy przystąpili do rozdziału szkolnictwa polskiego i ukraińskiego na tym terenie, to z konieczności musielibyśmy wstrzymać prawie zupełnie całą akcję podnoszenia organizacji szkół, bo na to, ażeby stworzyć 7-mio klasówkę, trzeba mieć w szkole 300 dzieci. leżelibyśmy chcieli skupiać dzieci narodowo, to na bardzo obszernym terenie dla ludności polskiej i dla ludności ukraińskiej moglibyśmy utrzymywać tylko same 1-o klasowe szkoły. Przez umożliwienie łączenia dzieci jednej i drugiej narodowości w tej samej szkole ułatwiamy to wszystkim, którzy z tego korzystają i jest to pożyteczne dla podniesienia organizacji szkół. Tyle chciałem wyjaśnić w sprawie utrakwizacji i skarg, podniesionych tu przez przedmówców.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#Marszałek">Głos ma p. Domagała.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PDomagała">Wysoki Sejmie! Jako przedstawiciel Stronnictwa Chłopskiego stwierdzam, że część oświatową budżetu stronnictwo moje uważa za najważniejszą.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#PDomagała">Nie jest winą młodego Państwa Polskiego, że nie posiadamy jeszcze odpowiednich gmachów szkolnych, że mamy 40% analfabetów, niewystarczającą ilość szkół i nauczycieli. Nasi zaborcy dokładali wszelkich starań, aby nas utrzymać w ciemnocie i oni są winni, że pod względem oświecenia jesteśmy o 50 lat w tyle za państwami zachodniemi. Chociaż budżet Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego jest dosyć wysoki, bo wynosi 398.773.804 zł., chłopa to jednak nie przestrasza, gotów jest nawet podwoić tę sumę, bo wie, że oświata jest mu najbardziej potrzebna. Bez oświaty nie będzie postępu gospodarczego. Demagogja odnosi sukcesy tylko w krajach ciemnych.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#PDomagała">Musimy więc dążyć, aby w jak najkrótszym czasie podnieść oświatę kraju do wyżyn zachodnio europejskich.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#PDomagała">Nas, jako Stronnictwo Chłopskie, najbardziej obchodzi szkolnictwo powszechne. W budżecie jednak nie widzimy dużego postępu. Z książki „Materjały” odnoszącej się do działalności rządu, dowiadujemy się, że w r. 1925/26 było nauczycieli szkół powszechnych 64.513, a w r. 1926/27-63.540. Z preliminarza budżetowego zaś dowiadujemy się, że w roku 1927/28 było nauczycieli 61.911, a na rok 1928/29 Ministerstwo żąda w preliminarzu wydatków na 61.811 nauczycieli.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#PDomagała">Jest to objaw niepokojący, że od roku 1925/26 liczba nauczycieli zmniejszyła się o 2702 osoby. Wolelibyśmy, żeby ilość nauczycieli o taką liczbę się zwiększyła, bo wiemy, że jeszcze bardzo dużo dzieci nie ma miejsca w szkole.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#PDomagała">Również z pewnem zadowoleniem Ministerstwo konstatuje, że liczba szkół zmniejszyła się z 26.855 w roku 1927/28 na 25.610 w roku bieżącym, z jednoczesnem powiększeniem się liczby uczniów. Ale to powiększenie liczby uczniów jest bardzo nieznaczne. Stronnictwo Chłopskie opowiada się za szkołą wyżej zorganizowaną, lecz ze względu na zły stan naszych dróg, ostrzega Ministerstwo przed zbyt pochopnem zwijaniem szkół jednoklasowych, bo dzieci 7, 8 czy 9-letnie nie mogą chodzić 3 do 5 km. do szkoły po naszych bezdrożach, bez straty zdrowia, tem bardziej, że większość bezrolnych i małorolnych gospodarzy z powodu biedy nie może dzieciom sprawić należytego obuwia i odzienia. Dzieci 7–9 letnie powinne mieć szkołę we własnej wsi.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#PDomagała">Poziom szkoły powszechnej jest jeszcze zbyt niski. Lwia część szkół 7-klasowych ma tylko po 3 — nauczycieli, jedynie miasta posiadają etaty na 7 sił nauczycielskich. Nie posiadamy danych, ile z 1958 szkół 7-klasowych posiada pełne etaty.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#PDomagała">Najbardziej upośledzone są szkoły niżej zorganizowane, posiadające również 7 oddziałów z jednym nauczycielem.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#PDomagała">Należy poziom szkoły powszechnej podnieść, mniej szumne programy, ale za to dobrze wykonane, przystosowane do życia. Programy szkół średnich i powszechnych powinny być tak napisane, tak zestawione, żeby uczeń, który kończy szkołę powszechną, mógł bez egzaminu pójść do szkoły średniej. Nie chcielibyśmy, aby szkoły powszechne zastępowały szkoły rolnicze, ale pragnęlibyśmy, żeby dziecko wyniosło stąd umiłowanie do wiedzy rolniczej. Szkoły powinny być zaopatrzone w pomoce naukowe i bibljoteki, a cena podręczników musi być znacznie obniżona, podręczniki muszą być dostosowane do życia republikańskiego i rzadziej zmieniane. Na urządzenie lokali szkolnych i pomoce naukowe przeznaczono 501.000 zł. dla 25.610 szkół to znaczy, że wypada po 19 zł. na jedną szkołę. Za taką sumę szkoła nie jest w stanie zaopatrzyć się w pomoce naukowe. Na bibljoteki nie wstawiono żadnej sumy.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#PDomagała">Ministerstwo musi przystąpić do budowy gmachów szkolnych po wsiach na wielką skalę. Należy przyjść z pomocą pieniężną sejmikom powiatowym do zorganizowania własnych cegielni, któreby po cenie kosztu odstępowały cegłę, z lasów rządowych trzeba wydawać drzewo budulcowe po zniżonych cenach i na kredyt, aby obniżyć koszty budowy szkół. Należy zorganizować specjalnych techników budowlanych, a wtedy w ciągu kilkunastu lat kwestja gmachów szkolnych na wsi będzie rozwiązana.</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#PDomagała">Sprawę kształcenia nauczycieli uważamy również za pierwszorzędną. Nim nastąpi zmiana zakładów kształcenia nauczycieli, należy obecnie już podnieść poziom wykształcenia ogólnego i specjalnego w seminarjach. Otóż w preliminarzu budżetowym seminarjów widzimy, że na pomoce naukowe w seminarjach wyznaczono 225.000 zł. Jest to znowu zbyt skąpa suma na to, aby zaopatrzyć seminarja w pomoce naukowe i podnieść poziom szkół.</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#PDomagała">Nauczyciel nie może być zależnym od administracji politycznej. Szkoła musi być wolna od wpływów politycznych.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#PDomagała">Należy skasować w seminarjach opłaty za egzaminy, na przybory gimnastyczne i inne, bo tam chodzi młodzież niezamożna.</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#PDomagała">Na oświatę pozaszkolną preliminowano 466.000 zł. W kraju, gdzie jest 40% analfabetów, sumę tę należy podnieść do 3 miljonów zł., aby jak najprędzej wytępić analfabetyzm. Państwo na tem tylko zyska, gdy będzie miało światłych obywateli.</u>
<u xml:id="u-18.14" who="#PDomagała">Nim się doczekamy państwowych szkół średnich ogólnokształcących, bezpłatnych dla wszystkich, Ministerstwo powinno wyszukać w budżecie fundusz na zapomogi dla szkół prywatnych, celem obniżenia opłat szkolnych w tych szkołach. Przypominam Wysokiemu Sejmowi, że w preliminarzu budżetowym Ministerstwa Oświecenia wstawiona była suma 2.850.000 zł. w dz. 1 § 11 jako zasiłki na opłaty szkolne dla dzieci: urzędników państwowych. Komisja się na to zgodziła, lecz jednocześnie o takąż sumę podwyższyła ów wydatek na opłaty szkolne za dzieci chłopów i robotników w szkołach prywatnych. Więc w dziale 1 § 11 figuruje łączna suma 5.707.500 jako zasiłki na opłaty szkolne. Wysoki Sejm to życzenie Komisji Budżetowej raczy uchwalić.</u>
<u xml:id="u-18.15" who="#PDomagała">Należy podnieść z uznaniem, że w obecnym budżecie wstawiono większą sumę na szkolnictwo zawodowe. Muszę jednak zaznaczyć, że szkoły te nie są dostatecznie zaopatrzone w pomoce naukowe, w warsztaty, nie są więc należycie przystosowane do życia praktycznego. Chociaż szkół tych jest za mało, nie jestem jednak za powiększeniem ilości, wypowiadam się raczej za ulepszeniem, przystosowaniem do życia, rozszerzeniem warsztatów, większą praktycznością.</u>
<u xml:id="u-18.16" who="#PDomagała">Do budżetu wyznań Stronnictwo Chłopskie ustosunkowało się już w Komisji, obecnie wyraża życzenie, aby duchowieństwu ustawowo zabronić używania ambony dla celów politycznych, bo to obniża powagę religji, i aby jak najprędzej został wydany cennik za posługi religijne.</u>
<u xml:id="u-18.17" who="#PDomagała">Ubogo jest uposażone i szkolnictwo wyższe. Ograniczę się jednak do jednej pozycji pod tytułem „Zasiłki i stypendja”. Wstawiono sumę-1.753.940 zł. na stypendja dla studentów i zasiłki dla kilku wyższych zakładów naukowych prywatnych. Jest to suma zbyt nikła; na kilkadziesiąt tysięcy studentów wyznaczono 850 stypendjów po 120 zł. Wyrzekamy na brak ideowości wśród studentów. Ideowi studenci muszą ciężko pracować poza szkołą na chleb powszedni lub poszukiwać pracy, brak im więc czasu na pracę ideową. Należy sumę tę znacznie podnieść.</u>
<u xml:id="u-18.18" who="#PDomagała">Stronnictwo Chłopskie będzie głosowało za preliminarzem, budżetowym w opracowaniu Komisji z następującemi poprawkami:</u>
<u xml:id="u-18.19" who="#PDomagała">Dział 4 rozdział 4 Oświata pozaszkolna z 466.000 zł. podnieść do 3.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-18.20" who="#PDomagała">Dział 7 rozdział 1 poz. 11 Stypendja zwrotne dla studentów wyższych zakładów naukowych, z 1.753.940 zł. podnieść do 3.753.940 zł.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Utta.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PUtta">Wysoka Izbo! Oceniając objektywnie budżet Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz ogólny rozwój szkolnictwa w Polsce, można skonstatować znaczny postęp. Widać niemało wysiłków, zdążających do podniesienia poziomu oświaty i zwalczania analfabetyzmu. Jeżeli zaś porównamy sumy preliminowane na oświatę z sumami przeznaczonemi na Ministerstwo Spraw Wojskowych oraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że znaczna część wydatków, preliminowanych w budżecie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, przeznaczona jest na inwestycje, jako to: budowa gmachów szkolnych, urządzanie lokali szkolnych, pomoce naukowe, oraz że administracja szkolna pochłania u nas również w porównaniu z innemi wydatkami znaczne sumy, to dojdziemy do wniosku, że to porównanie wydatków naszych na oświatę z wydatkami na oświatę w państwach zachodnich, jakie znajdujemy w sprawozdaniu Ministerstwa, nie jest realne.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski)</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#PUtta">Z powodu ograniczonego czasu nie mogę wdać się w ogólną krytykę działalności Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i ograniczyć się muszę do tych spraw, do tych potrzeb i bolączek, które przede wszystkiem dotyczą ludności niemieckiej. Jak obecny Rząd, a zwłaszcza Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego odnosi się do potrzeb kulturalnych i oświatowych ludności niemieckiej, najwybitniej świadczy sprawozdanie rządowe, rozdane nam w tych dniach za okres od 15 maja 1926 roku do 31 grudnia 1927 roku. W sprawozdaniu tem Ministerstwo wykazuje szybki rozwój wszystkich gałęzi szkolnictwa polskiego i zakrojoną na szeroką skalę akcję oświatową w kraju, a nawet zagranicą, gdzie, jak twierdzi wymienione sprawozdanie, mieszka około 6 miljonów Polaków, czyli 20% całego narodu polskiego. Dalej Ministerstwo podaje szczegółową statystykę szkolnictwa dla Ukraińców, Białorusinów i Litwinów, wymienia zarządzenia, wydane w sprawie uczniów wyznania prawosławnego i mojżeszowego, a o szkolnictwie powszechnem dla ludności niemieckiej nie wspomina ani jednem słowem. Dlaczego?</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#PUtta">Bo Ministerstwo dla szkolnictwa naszego nie zrobiło nic, ale to literalnie nic, a gdyby ogłoszono statystykę naszych szkół, to Panowie przekonalibyście się, iż w daleko szybszem tempie i z daleko większą energją, niż rozwija się szkolnictwo polskie, niszczy się nasze szkolnictwo niemieckie.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#komentarz">(Głos: A co robicie w Niemczech?)</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#PUtta">Już w debacie generalnej prezes naszego klubu wspomniał, iż w Poznańskiem i na Pomorzu przeszło 15.000 dzieci niemieckich nie ma nauki w języku ojczystym.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#komentarz">(Głos: A coście zrobili z polskiemi dziećmi i co jeszcze robicie w Niemczech?)</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#PUtta">Zaraz o tem będę mówił. Muszę dodać, iż w byłej dzielnicy rosyjskiej częściowo podstępem, a częściowo gwałtem i przemocą odebrano nam 3/4 naszych szkół niemieckich i dzieci nasze niemiecko - ewangelickie rozproszono po szkołach ogólnych, gdzie nie pobierają one wcale nauki języka ojczystego, a częściowo i religji ewangelickiej.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#WicemarszałekDąbski">Panowie potem sprostują. Proszę nie przeszkadzać mówcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PUtta">W wielu powiatach, gdzie mieliśmy dziesiątki szkół niemieckich, jak Koło, Turek, i inne, nie mamy dziś ani jednej, a w jaki sposób zabierano, nam te szkoły, przytoczę tu tylko parę charakterystycznych wypadków już z czasów obecnego Rządu.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#PUtta">Otóż we wsi Leśnik, pow. tureckiego, od wielu dziesiątków lat Niemcy-ewangelicy utrzymywali swoją szkołę. Później ta szkoła stała się państwową, następnie przeszła do krajowego Związku Ewangelicko-niemieckiego i stosownie do uchwały Rady Ministrów z dnia 3 marca 1919 r. stała się szkołą państwową. Ludność niemiecka złożyła deklarację za niemieckim językiem wykładowym. Do szkoły uczęszczało przeszło 60 dzieci, wszystko było w najlepszym porządku. Lecz inspektor szkolny, któremu szkoła ta była solą w oku, wszelkiemi środkami starał się szkołę tę spolszczyć. Otóż mam tutaj oświadczenie nauczyciela, który pracował w tej szkole. Oświadczenie to brzmi w sposób następujący:</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#PUtta">„Niżej podpisany Robert Greger, zam. w Osinach, gm. Dmosin, pow. brzezińskiego, były nauczyciel szkoły powszechnej w Leśniku, gm. Niewierz, pow. tureckiego, na skutek prośby Opieki wspomnianej szkoły oświadczam:</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#PUtta">1) Przy objęciu wspomnianej szkoły zastałem w szkole wykładowy język niemiecki, wszystkie podręczniki były niemieckie i z dziennika lekcyjnego wynikało, że w szkole poprzednik mój wykładał w języku niemieckim od roku 1919. Wobec tego i ja rozpocząłem naukę w języku ojczystym dzieci. Przy pierwszej wizytacji p. inspektor Bartel polecił mi ustnie wprowadzić w szkole powoli język wykładowy polski. Aczkolwiek uważałem, że polecenie to nie było zgodne z wolą rodziców, nie sprzeciwiałem się temu i starałem się spełnić rozkaz p. inspektora, z drugiej zaś strony, aby nie wywoływać zatargu z rodzicami, nie komunikowałem im o poleceniu p. inspektora. Jako nauczyciel, nie posiadający pełnych kwalifikacyj, mogłem być w każdej chwili zwolniony, a dlatego, ze względu na moje ciężkie położenie i liczną rodzinę spełniłem ustny rozkaz inspektora wbrew przepisom ustawowym. O wprowadzeniu w szkole wykładowego języka polskiego dowiedział się opiekun główny dopiero od dozoru szkolnego i od tej chwili wszczęli rodzice starania o przywrócenie języka wykładowego niemieckiego.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#PUtta">2) Oświadczenie niniejsze składam dobrowolnie dla przedłożenia go władzom szkolnym i jestem gotów potwierdzić takowe w każdej chwili i przed każda władza”.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#PUtta">Proszę Panów! Rodzice wnieśli w przepisanym terminie do kuratorjum okręgu szkolnego łódzkiego prośbę, ażeby bezprawne zarządzenie inspektora zostało cofnięte i ażeby w szkole został z powrotem wprowadzony wykładowy język niemiecki. Kuratorjum bez zbadania sprawy odpowiedziało krótko i węzłowato: W szkole był już dłuższy czas język wykładowy polski, wobec tego kuratorjum prośby nie uwzględnia. Wówczas skierowano prośbę do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Na odpowiedź czekano blisko 1/2 roku. W końcu Ministerstwo odpowiada: „Prośba Panów nie zostaje uwzględniona, ponieważ została wniesiona po terminie”. Opiekun główny, będąc przekonany, że terminu dotrzymano, starał się znaleźć powody tego orzeczenia Ministerstwa, ale nigdzie nie chciano mu udzielić żadnych informacyj. Wobec tego zwrócił się do mnie i dopiero przy mojej pomocy odnaleźliśmy w kuratorjum łódzkiem dokument, wystawiony niby to przez opiekuna szkoły.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#komentarz">(Głos: Jeżeli wam w Polsce tak źle, to wynoście się do Vaterlandu)</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#PUtta">Myśmy sobie tu zdobyli prawa obywatelskie naszą pracą i naszą przeszłością, przelewaliśmy tu nasz pot a nawet naszą krew, czujemy się tu w domu i nie pozwolimy wysyłać się do jakiegoś Vaterlandu.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#komentarz">(P. Chwaliński: W czasie okupacji wszyscyście byli szpiclami żandarmerji niemieckiej)</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#PUtta">Może Pan był szpiclem, ja szpiclem nie byłem, bo byłem w Rosji.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#komentarz">(P. Chwaliński: Ja to wiem dobrze z czasów okupacji, gdyż byłem wówczas wójtem)</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#PUtta">To wy szpiclowaliście ludność niemiecką przed moskalami, na skutek czego wysyłano ją na Syberję za Wołgę, ale myśmy nikogo nie szpiclowali. Proszę nie robić zarzutów, których Pan nie umie dowieść.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#PUtta">Kiedy ten dokument dostaliśmy do rąk, okazało się, że na dokumencie podpis opiekuna był sfałszowany. Otóż opieka zwróciła się do p. Ministra Dobruckiego listem pod adresem osobistym, bo uważała, że p. Minister nie wie, co się dzieje na prowincji. W liście tym opieka pisze:</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#PUtta">Do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie. W sprawie języka nauczania w publ. szkole powszechnej w Leśniku gm. Niewierz, pow. tureckiego.</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#PUtta">Ferdynanda Heina, zam. w Leśniku, gminy Niewierz, pow. tureckiego, Podanie. Pismem z dnia 21 maja r. b. Nr. 7711/27 Kuratorjum Okręgu Szkolnego Łódzkiego, powołując się na decyzję Ministerstwa z dnia 11 maja 1927 r. Nr. 1.4868/27 zakomunikowało mi, iż rekurs rodziców z dnia 19 lipca 1926 r. w sprawie języka nauczania został pozostawiony bez rozpatrzenia z powodu przekroczenia ustawowego terminu.</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#PUtta">Ponieważ odpowiedź Kuratorjum z dnia 12-go czerwca 1926 roku L. D. I. 7099/26 została doręczona mi przez pomocnika sekretarza gminy Nie wierz w obecności wójta gminy p. A. Zdrojewskiego i 6 gospodarzy z wsi Leśnik w dniu 7 lipca 1926 r., a odwołanie wniesione zostało w dniu 20 lipca 1926 roku, a więc stosownie do pouczenia Kuratorjum termin został dotrzymany. Odwołanie zostało wniesione wprost do Ministerstwa również stosownie do pouczenia Kuratorjum. Wobec tego poszukiwałem czas dłuższy bezskutecznie powodu decyzji Ministerstwa. Dopiero w dniu dzisiejszym, przy pomocy posła na Sejm p. A. Utty udało mi się w Kuratorjum Łódzkiem zobaczyć wystawiony rzekomo przeze mnie dowód doręczenia z dnia 1 lipca 1926 r. Na dowodzie tym sfałszowany został mój podpis, wobec tego oświadczam, iż żadnego podpisu na podobnym dokumencie nie dawałem, dokument ten jest sfałszowany i wskazana w nim data doręczenia nie jest zgodna z prawdą. Wprawdzie w październiku 1926 roku sekretarz dozoru szkolnego nauczyciel Cerwiński wzywał mnie kilkakrotnie przez naszego nauczyciela p. Jahnke i chciał wymusić ode mnie podpis na jakiemś pokwitowaniu, ponieważ jednak nie chciał mi odczytać i wyjaśnić treści takowego, podpisu odmówiłem. Z przyczyn powyższych, z upoważnienia i w imieniu całego grona rodziców proszę uprzejmie Ministerstwo o rozpatrzenie rekursu naszego z dnia 19 lipca 1926 roku i udzielenie nam merytorycznej odpowiedzi możliwie jeszcze w bieżącym miesiącu, ponieważ w pierwszych dniach sierpnia upływa termin wniesienia skargi do Najwyższego Trybunału Administracyjnego, przez co bylibyśmy narażeni na znaczne straty, a władze państwowe również na koszta i potrzebną pracę. Wielce rozgoryczeni i zasmuceni rodzice będą Ministerstwu za przychylną odpowiedź bardzo wdzięczni. Nadmieniam jeszcze, iż do szkoły w Leśniku uczęszczają wyłącznie ewangelicy narodowości niemieckiej.</u>
<u xml:id="u-22.17" who="#PUtta">Leśnik, dnia 19 lipca 1927 roku.</u>
<u xml:id="u-22.18" who="#PUtta">Do dziś dnia na to podanie Ministerstwo nie dało odpowiedzi. Oprócz tego opiekun główny wniósł do Prokuratora skargę przeciwko sfałszowaniu podpisu na dokumencie. Dokument ten przedstawił władzy wyższej inspektor i on jest odpowiedzialny za sfałszowanie na nim podpisu. Zostało przeprowadzone dochodzenie przez sędziego śledczego. I oto tu jest decyzja. Pozostawia ona skargę bez skutku wobec tego, że nie ujawniono przestępstwa. To jest jeden z oryginalnych sposobów, jak u nas zabiera się ludności niemieckiej szkoły, zbudowane i utrzymywane przez nią w ciągu dziesięcioleci.</u>
<u xml:id="u-22.19" who="#komentarz">(Głos: Jak jest na Mazurach?)</u>
<u xml:id="u-22.20" who="#PUtta">Przejdę i do tej sprawy, niech Pan będzie trochę cierpliwy.</u>
<u xml:id="u-22.21" who="#komentarz">(Głos: A jak to jest na Śląsku Opolskim?)</u>
<u xml:id="u-22.22" who="#PUtta">Drugi charakterystyczny wypadek: we wsi Bukowiec pod Łodzią jest szkoła, do której uczęszcza przeszło 130 dzieci niemieckich. Kiedy rodzice dzieci w tej, szkole złożyli deklarację za językiem wykładowym niemieckim, inspektor szkolny poczuwał się do obowiązku wysłania do tej wsi swego sekretarza, który w bardzo ostry sposób robił zarzuty kolonistom, że żądają wykładowego języka niemieckiego. Powiedział im: przecież jesteście w Polsce i powinniście się uczyć po polsku. Na to koloniści odpowiedzieli: i owszem, chcemy się uczyć i po polsku. Na to sekretarz inspektora tu powiedział: podpiszcie, że chcecie, aby w szkole był wykładany język polski. Na to się koloniści zgodzili. Wówczas sekretarz sfałszował dokument i napisał, że chcą, żeby był wykładowy język polski.</u>
<u xml:id="u-22.23" who="#komentarz">(Głos: Kto sfałszował dokument?)</u>
<u xml:id="u-22.24" who="#PUtta">Sekretarz inspektora.</u>
<u xml:id="u-22.25" who="#PUtta">Kiedy rodzice dowiedzieli się o tem, wystąpili ze skargą do Ministerstwa. Na podanie z r. 1923 do dziś dnia nie mają od Ministerstwa żadnej odpowiedzi. Kiedy nastąpił Rząd Marszałka Piłsudskiego, w dniu 8 listopada 1927 r. koloniści wnieśli znów podanie osobiście do p. Ministra Oświaty treści następującej:</u>
<u xml:id="u-22.26" who="#PUtta">„W dniu 20 kwietnia 1923 r. złożyliśmy do Ministerstwa Oświaty podanie w sprawie przywrócenia w szkole naszej wykładowego języka niemieckiego, który wyrugowany został ze szkoły bezprawnie, na mocy podstępnego protokółu, sporządzonego przez sekretarza inspektoratu szkolnego.</u>
<u xml:id="u-22.27" who="#PUtta">Na podanie to do chwili obecnej nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Złożone Ministerstwu deklaracje pozostają bez skutku. Ze szkoły naszej zabrano nauczycieli ewangelików, oprócz kierownika i zamawiano nauczycieli katolików narodowości polskiej, którzy niemieckiego języka nie znają i nauka w szkole nie daję tych wyników, jakich należałoby oczekiwać. Nieuwzględnienie naszej prośby przypisywaliśmy tendencjom nieprzychylnym dla nas poprzednich rządów. Obecnie, kiedy powszechnie ceniony Marszałek Piłsudski objął rządy i pod Jego kierunkiem Pan Minister przyrzekł usunąć wszelki ucisk narodowościowy, nabraliśmy nowej nadziei, iż sprawiedliwości stanie się zadość i wyrządzona nam i naszym dzieciom krzywda zostanie przez Pana Ministra usunięta, za co będziemy całemu Rządowi wdzięczni i zawsze oddani.</u>
<u xml:id="u-22.28" who="#PUtta">W oczekiwaniu prędkiej i przychylnej odpowiedzi pozostajemy z głębokim szacunkiem ojcowie dzieci szkolnych”.</u>
<u xml:id="u-22.29" who="#PUtta">I na to podanie wniesione w lipcu 1927 r. do dziś dnia nie ma żadnej odpowiedzi. Stosunki się bynajmniej nie zmieniły.</u>
<u xml:id="u-22.30" who="#PUtta">Takich przykładów mógłbym przytoczyć bardzo dużo, nie mam jednak na to czasu, dlatego ograniczę się do tych dwóch wypadków z b. dzielnicy rosyjskiej.</u>
<u xml:id="u-22.31" who="#PUtta">Jeżeli Panowie tutaj wspominali o Śląsku, to owszem i o Śląsku mogę Panom również coś powiedzieć. Panowie podczas przemówienia naszego prezesa, p. Naumana kilkakrotnie wskazywali na stosunki w Niemczech i niejednokrotnie przytaczali tutaj Wrześnię. To jest sprawa już tak stara, że nam wprost Panów żal, że nie macie nic innego, jak ten jeden wypadek, podczas, gdy w obecnych czasach u nas, w Polsce, a zwłaszcza na Górnym Śląsku dzieją się rzeczy, które w znacznym stopniu przekraczają to, co działo się w owym czasie we Wrześni. Niedawno została po wyczerpaniu wszystkich instancyj wniesiona skarga do Ligi Narodów, że chłopca niemieckiego za to, że nie chciał śpiewać Roty, bito i kazano mu klęczeć z podniesionemi palcami i śpiewać Rotę. To są upokorzenia daleko gorsze, niż Września.</u>
<u xml:id="u-22.32" who="#komentarz">(Głosy protestu)</u>
<u xml:id="u-22.33" who="#PUtta">Sołtysi wiosek na Górnym Śląsku posyłają swoich delegatów do rodziców, którzy złożyli deklarację za szkołą mniejszościową, i starają się skłonić ich do cofnięcia tych deklaracyj. Gdy się to nie udaje, wówczas przesyłają wykaz tych rodziców do pracodawców i żądają stanowczo zwolnienia tych robotników z pracy. To jest, proszę Panów, terror, niesłychany terror, który nigdy w Niemczech stosowany nie był.</u>
<u xml:id="u-22.34" who="#komentarz">(Głosy: To jest fałsz, kłamstwo. Inny głos: Myśmy byli świadkami niedawno.)</u>
<u xml:id="u-22.35" who="#PUtta">To jest proszę Panów nic więcej, jak naga prawda o tych stosunkach, w jakich znajduje się nasze szkolnictwo, jakich jesteśmy świadkami w czasie obecnym.</u>
<u xml:id="u-22.36" who="#PUtta">Tej prawdy widocznie nie chciał nam Rząd przedstawić i dlatego nie podaje nam żadnej statystyki, a w dziale szkolnictwa polskiego za granicą, jak gdyby dla spotęgowania nienawiści do naszego szkolnictwa i dla zachęcenia do dalszego jego rugowania, mówi się: „przede wszystkiem Niemcy nie dają zupełnie Polakom możności kształcenia się w języku ojczystym, chociaż Polska utrzymuje u siebie setki szkół niemieckich”.</u>
<u xml:id="u-22.37" who="#komentarz">(P. Cieplak: W Niemczech na ulicy nie wolno mówić po polsku)</u>
<u xml:id="u-22.38" who="#PUtta">Twierdzenie to jest przesadą.</u>
<u xml:id="u-22.39" who="#komentarz">(P. Cieplak: Panie pośle, u fryzjera nie wolno po polsku mówić)</u>
<u xml:id="u-22.40" who="#PUtta">Nie wiem o takim wypadku. Słyszałem w Niemczech sam, że mówiono po polsku w tramwaju i na ulicy i nikt nikogo nie zaczepiał.</u>
<u xml:id="u-22.41" who="#komentarz">(P. Cieplak: Ja naraziłem się u fryzjera na przykrość, mówiąc po polsku w Olsztynie)</u>
<u xml:id="u-22.42" who="#PUtta">Ja twierdzę, że to, co Ministerstwo w swojem sprawozdaniu podaje, jest przesadne tendencyjnie. Wiemy przecież dobrze, że w Niemczech nastąpiła znaczna poprawa.</u>
<u xml:id="u-22.43" who="#komentarz">(Głos: A zamordowanie robotnika?)</u>
<u xml:id="u-22.44" who="#PUtta">Mówimy o szkolnictwie. Jeżeli Panowie zechcą o morderstwach mówić, to możemy Panom szereg faktów przytoczyć.</u>
<u xml:id="u-22.45" who="#komentarz">(Głos: A Deutschtumsbund?)</u>
<u xml:id="u-22.46" who="#PUtta">Chcielibyśmy, ażeby ten proces Deutschtumsbundu nareszcie stanął na porządku dziennym. Panowie nie chcecie tego procesu, bo się obawiacie, że go przegracie, dlatego już tyle lat na niego czekać musimy.</u>
<u xml:id="u-22.47" who="#PUtta">Wiem, że w ostatnich latach w Niemczech otwarto kilkanaście szkół z wykładowym językiem polskim. W ostatnich czasach rząd Rzeszy w porozumieniu z przedstawicielami ludności polskiej opracował specjalne rozporządzenie w sprawie zaspokajania potrzeb kulturalnych mniejszości i rozporządzenie to ma wejść niebawem w życie. Widzimy więc w Niemczech zwrot ku lepszemu, widzimy postęp, widzimy posuwanie się szkolnictwa polskiego wzwyż, a u nas tylko spadek i niszczenie tego, cośmy w ciągu dziesięcioleci zbudowali.</u>
<u xml:id="u-22.48" who="#PUtta">Nie lepiej przedstawia się sprawa niemieckiego szkolnictwa średniego. Z przedłożonej nam statystyki wynika, że w ciągu ostatniego roku liczba szkół średnich ogólnokształcących zmniejszyła się…</u>
<u xml:id="u-22.49" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekDąbski">Proszę nie przeszkadzać mówcy. Pod koniec posiedzenia Panowie sprostują.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PUtta">Wszystko to, co mówię, mogę dowieść dokumentami. Mam większość z nich przy sobie i mogę Panom służyć po posiedzeniu.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#PUtta">Nie lepiej przedstawia się sprawa niemieckiego szkolnictwa średniego. Z przedłożonej statystyki wynika, że w ciągu ostatniego roku liczba szkół średnich ogólnokształcących zmniejszyła się z 34 do 31, a więc o 3. Liczba seminarjów nauczycielskich zmniejszyła się do 2 na cały obszar Państwa Polskiego. Szkoły te, które w sprawozdaniu urzędowem nazywa się niemieckiemi, właściwie nie zasługują na to miano, gdyż w szkołach tych drogą systematycznego nacisku, jak wykazałem poprzednio, zmuszono nauczycielstwo do częściowego wprowadzenia nauki w języku polskim, a więc w mniejszym czy większym stopniu są one zutrakwizowane.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#PUtta">Aczkolwiek ustawa z dn. 31 lipca 1924, zawierająca niektóre postanowienia o organizacji szkolnictwa, dotyczy tylko województw wschodnich, kuratorja i w innych miejscowościach, jak w Łodzi, w Poznaniu i na Pomorzu wymagają nauki historji, geografji i nauki o Polsce współczesnej w języku polskim.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#PUtta">W ogóle sprawa nauki w szkołach z niemieckim językiem wykładowym nie jest ujęta prawnie w normy, pozostawia się ją zupełnie samowoli inspektorów i wizytatorów, którzy naturalnie wszelkiemi środkami starają się polszczyć nasze szkoły. Nauczycieli narodowości niemieckiej usuwa się ze szkół naszych a mianuje się na ich miejsce nauczycieli polskich, względnie innych narodowości, nie władających dostatecznie językiem niemieckim. O pielęgnowaniu w szkole narodowości, mowy i właściwości narodowych naszych dzieci, jak to przewiduje art. 109 Konstytucji, nie może być nawet mowy, a więc to, co nam jeszcze pozostało, są szkoły mniej lub więcej zutrakwizowane.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#PUtta">Pierwsze rozporządzenie, normujące do pewnego stopnia podział godzin w szkołach z wykładowym językiem niepolskim, ukazało się dopiero w dniu 15 listopada 1927 r. Ale i to rozporządzenie wywołało wśród ogółu rodziców i nauczycielstwa niemałe zdumienie i zaniepokojenie. Oto p. Minister w szkołach naszych, gdzie dzieci już są obarczone nauką dwóch języków, wprowadził jeszcze trzeci język — język obcy. Nie rozumiemy w jakim celu i jaka jest tego potrzeba. Czy po to, aby utrudnić dzieciom naukę języka polskiego i ojczystego i obrzydzić im szkołę niemiecką?</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#PUtta">Oprócz tego p. Minister poleca, aby w szkołach, gdzie inspektorzy już bezprawnie zmusili nauczycieli — wbrew art. 27 uchwały Rady Ministrów z dn. 3 marca 1919 r. o szkołach z wykładowym językiem niemieckim, do wprowadzenia w pierwszym roku nauczania nauki języka polskiego, stan ten był utrzymany.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#PUtta">Zwracam się do p. Ministra w imieniu rodziców dzieci i nauczycielstwa z apelem, aby cofnął to sprzeczne z prawem i zasadami pedagogicznemi rozporządzenie.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#PUtta">Nie mniej niepokojące dla nas są również niektóre postanowienia rozporządzenia p. Prezydenta z dn. 6 marca 1928 r. o kwalifikacjach zawodowych nauczycieli szkół powszechnych. W art. 19 tego rozporządzenia powiedziane jest, iż świadectwa uprąwniające do nauczania w języku innym, niż polski, dawane mogą być tylko do roku szkolnego 1930/31. Co ma oznaczać to rozporządzenie? Czy ministerstwo po tym terminie zamierza wszystkie nasze szkoły zutrakwizować, czy też zlikwidować? Prosimy p. Ministra o wyjaśnienie w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#PUtta">Widzimy ze sprawozdania Rządu, iż przy Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego utworzony został specjalny referat szkolnictwa zagranicznego, że Rząd wysyła nauczycieli Polaków za granicę i że w sierpniu 1927 w Krakowie zorganizowany został specjalny kurs wakacyjny języka i kultury polskiej dla nauczycieli Polaków, pracujących za granicą, na który przybyło przeszło 20 osób, między innemi i z Niemiec. A więc muszą w Niemczech polskie szkoły być, skoro są tam polscy nauczyciele i nie jest znów tak źle, skoro rząd Rzeszy pozwala im jeździć na kursy do Polski, podczas gdy nam nie pozwala się sprowadzać nauczycieli z zagranicy i nauczycielstwu naszemu uniemożliwia się dalsze dokształcanie się za granicą.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#komentarz">(Głos: Nieprawda!)</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#PUtta">Porównanie to dowodzi, że stosunki u nas nie są lepsze, ale gorsze.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#komentarz">(Głos: Kłamstwo!)</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#PUtta">Opiekowanie się Rządu potrzebami oświatowo-kulturalnemi Polaków, zamieszkujących poza granicami Polski, uważamy za słuszne i popieramy w zupełności dążenia Polaków poza granicami Polski do zapewnienia ich dzieciom szkoły polskiej, ale z, drugiej strony oczekujemy, iż i Rząd polski zrozumie nasze dążenia i zastosuje względem nas tę samą miarę.</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#PUtta">Dążenie mniejszości narodowych we wszystkich państwach Europy do samodzielnego życia kulturalnego jest tak silne, iż doprowadziło ono nawet do wspólnej organizacji i corocznych zjazdów na kongresy, z któremi niewątpliwie liczyć się będą miarodajne czynniki międzynarodowe. Na ostatnim kongresie w Genewie, po wszechstronnem oświetleniu sprawy przedstawiciele wszystkich zorganizowanych mniejszości przyszli do wniosku, że ich potrzeby kulturalne mogą być zaspokojone tylko drogą udzielenia im zupełnej autonomji kulturalnej.</u>
<u xml:id="u-24.14" who="#PUtta">Ja również nie widzę innego sposobu rozwiązania tego problemu u nas, jak tylko przez oddanie nam szkolnictwa pod zarząd własny. Odejmie to Rządowi wiele trosk i kłopotów, usunie ustawiczne tarcia i skargi, które uniemożliwiają nam obecnie harmonijne współżycie i współpracę i przyczyni się niewątpliwie do wewnętrznej konsolidacji Państwa na wewnątrz i podniesie jego opinję przed całym światem kulturalnym. Tyle co do działu oświaty.</u>
<u xml:id="u-24.15" who="#PUtta">Chcę jeszcze kilka słów powiedzieć co do działu wyznań. Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawozdaniu swojem, aczkolwiek wyszczególniło wszystko, co dla poszczególnych wyznań zostało zrobione, to niestety o wyznaniu ewangielickiem nie może nic więcej powiedzieć, jak tylko jedno, że został zwołany synod konstytucyjny kościoła ewangielickiego unijnego w Poznaniu. Otóż niestety stwierdzić muszę, że jedna niby zasługa jest odczuwana przez zainteresowane koła jako krzywda. Kościoł ewangielicki unijny w swoim czasie przedłożył Rządowi projekt ustawy i swoje życzenia, ale Rząd ten projekt zupełnie zignorował. Zaraz Panie Ministrze, wytłomaczę Panu Ministrowi tę sprawę, gdyż widzę na Pańskiej twarzy pewne zdziwienie. Kościół ewangielicki unijny przedłożył, jak zauważyłem, w r. 1924 Ministerstwu swój projekt i oczekiwał, że Ministerstwo ze swej strony uczyni co potrzeba, aby ten projekt stał się ustawą. Ale Ministerstwo nie chciało uznać obecnej organizacji kościoła i nie chciało się z nim liczyć a zwołało synod Konstytucyjny. Konsystorzowi poznańskiemu nie pozostawało nic innego, jak przyjąć to, co Ministerstwo zaproponowało. Wobec tego poszedł on na pertraktacje i zgodził się na zwołanie tego synodu, ale uważa, że jest to robota niepotrzebna. Zwoływanie tego synodu hamuje tylko załatwienie spraw pilnych, które powinne być dawno załatwione. Kościół ewangelicko - augsburski na terenie b. zaboru rosyjskiego już przed 4 laty złożył Ministerstwu projekt ustawy o stosunku kościoła do państwa i projekt organizacji wewnętrznej. Projekty te leżą w Ministerstwie i do dziś dnia nic w tej sprawie się nie robi.</u>
<u xml:id="u-24.16" who="#PUtta">Jest jeszcze jedna organizacja kościelna, która czuje się również bardzo upośledzona i traktowana po macoszemu przez Ministerstwo. Jest to tak zwany Wolny Kościół Luterski, który przed czterema laty złożył Ministerstwu swój statut i do dziś czeka daremnie na zatwierdzenie. Kościół ten istnieje, ale nie ma podstawy prawnej i w swej pracy napotyka na wiele trudności, a Ministerstwo również nie uważa za wskazane cokolwiek zrobić, aby sprawę tę unormować i umożliwić temu kościołowi swobodę pracy.</u>
<u xml:id="u-24.17" who="#PUtta">Jedną ze spraw smutniejszych i najdrażliwszych jest sprawa wciąż powtarzającego się zabierania naszej ludności ewangielickiej jej domów modlitwy. Już z tej trybuny wspominałem kilkakrotnie o zajściach tak smutnych, jak np., że przemocą, przy pomocy policji, wyrzucano urządzenia z domów modlitwy, że zatargi jak w Swobodzie świątkowickiej i w Orłowie doprowadziły do spalenia domu modlitwy wraz z szkołą i mieszkaniem nauczycieli. Byliśmy pewni, że za czasów Rządu Marszałka Piłsudskiego coś podobnego powtórzyć się nie może. W ostatnich latach jednak mieliśmy dwa takie wypadki i ludność przed rokiem zwróciła się do Ministra Spraw Wewnętrznych i Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego ze skargą i na skargi te nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Pierwszy taki wypadek był we wsi Przyłęk Mały, pow. brzezińskiego. Odczytam tu część skargi, wniesionej zarówno do Pana Ministra Spraw Wewnętrznych, jak i Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Urywki tej skargi brzmią:</u>
<u xml:id="u-24.18" who="#PUtta">„W wielkiem przygnębieniu i smutku zwracamy się do Pana Ministra z prośbą o wzięcie nas w obronę przed niesłychaną krzywdą, jaką nam wyrządzają miejscowe władze administracyjne.</u>
<u xml:id="u-24.19" who="#PUtta">„Ojcowie nasi w roku 1841 nabyli w naszej wiosce działkę gruntu i wybudowali na niej budynek, w którym mieści się sala modlitewna i mieszkanie dla kantora. Budynek ten figuruje wszędzie jako własność kantoratu i był zawsze wyłącznie przez nas używany. Za czasów rosyjskich kantor nasz uczył jednocześne dzieci w swojem mieszkaniu. Podczas wojny kantorat istniał dalej jako szkoła prywatna. Po wojnie dzieci nasze wcielono do szkoły powszechnej w Przyłęku-Wielkim, a religji uczył je nasz kantor, który jednocześnie odprawiał nam nabożeństwa.</u>
<u xml:id="u-24.20" who="#PUtta">„W dniu 4 stycznia 1926 roku przybył do naszej wsi wójt gminy Popień z policją, sołtysem Kołaczkowskim i gromadą ludności katolickiej, podburzonej przez sołtysa i przemocą wyłamali drzwi do naszej sali modlitewnej, całe jej urządzenie, jako to ołtarz, krzyż, lichtarze i inne sprzęty kościelne wyrzucili do mieszkania kantora, a w sali modlitewnej umieścili szkołę. Ponieważ szkoła istnieje w sąsiedniej wiosce i dzieci w Przyłęku-Małym jest mało, pościągano dzieci z okolicy, nawet z powiatu skierniewickiego, aby tylko zabrać nam możność odprawiania nabożeństw i dzieciom naszym naukę religji. Przeciwko temu w dniu 6 stycznia tegoż roku wnieśliśmy skargę do Pana Wojewody Łódzkiego, ale do dziś dnia nie mamy żadnej odpowiedzi”.</u>
<u xml:id="u-24.21" who="#PUtta">Zwracało się w tej sprawie do Ministerstwa Kolegjum kościelne, a nawet Konsystorz, ale władze centralne zostają głuche i nie dają żadnej odpowiedzi. Sala modlitwy jest nadal zajęta, utworzono w niej szkółkę jednoklasową, po to, żeby ludności ewangielickiej nie dać możności odprawiania nabożeństw.</u>
<u xml:id="u-24.22" who="#PUtta">Podobny wypadek stał się ubiegłego lata w Ksawerowie pow. łęczyckiego. Tam również — Panowie z b. Kongresówki znają stosunki w naszych kolonjach — był dom, w jednym końcu szkoła, w środku mieszkanie nauczyciela, a w drugim końcu sala modlitewna. Ewangielicy sami utrzymywali swoją salę. Kiedy zaszła potrzeba remontu dachu domu, zarząd gminy powiedział ewangielikom: „Jeżeli poprawicie dach po swojemu, a my po swojemu, to ten dom będzie źle wyglądał, naprawimy go razem, a później panowie pokryjecie część kosztów”. Na to naturalnie ewangielicy się zgodzili. Ponieważ dach był zdjęty, trzeba było powynosić sprzęty z sali modlitewnej i sprzęty umieszczono w budynku szkolnym. Wtedy ksiądz, prezes dozoru szkolnego, oświadczył: Ja salę modlitewną zabieram na szkołę. Ludność ewangielicka niezwłocznie przy pomocy swego pastora zwróciła się do kuratorjum z prośbą, żeby kurator zabronił tego bezprawia. Ponieważ do kościoła do Dąbia jest 16 km., i ludzie nie mogą chodzić co niedziela do kościoła, kurator przyrzekł, że sprawę tę załatwi i wydał polecenie, żeby tymczasem nie robić nic w sali modlitewnej. Ale proboszcz katolicki zignorował polecenie kuratora i na własną rękę rozkazał salę tę przystosować do potrzeb szkolnych. Wyrzucił sklepienie, wyrzucił chóry i przy pomocy policji, — zaznaczam, że policja na rozkaz księdza wbrew zarządzeniu kuratora przyszła na miejsce — przy pomocy kolb i bagnetów zabrał ławki szkolne, przenosząc je do sali modlitewnej. I sala szkolna do dziś dnia stoi pustkami, a lekcje odbywają się w dużej niewygodnej i zimnej sali modlitewnej, znowu dlatego, żeby ludności ewangielickiej nie dać możności odprawiania nabożeństw.</u>
<u xml:id="u-24.23" who="#PUtta">W tej sprawie pisaliśmy kilkakrotnie do Ministerstwa, ja zaś w końcu listopada ubiegłego roku wniosłem interpelację do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i do Ministerstwa Wyznań Religijnych, lecz te pozostały głuchemi i nie dały odpowiedzi.</u>
<u xml:id="u-24.24" who="#PUtta">Póki podobne fakta powtarzać się u nas będą, nie może być mowy o jakiemkolwiek współżyciu, nie może być mowy o przychylnem ustosunkowaniu się ludności naszej do Rządu.</u>
<u xml:id="u-24.25" who="#PUtta">Panowie dziwicie się naszemu stanowisku wobec Rządu, dziwiliście się oświadczeniu naszego prezesa, że nie możemy głosować za budżetem. Ale po przytoczeniu tych kilku faktów Panowie chyba zrozumiecie, że. stanowisko nasze jest uzasadnione...</u>
<u xml:id="u-24.26" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
<u xml:id="u-24.27" who="#PUtta">...jeżeli Rząd na wszystkie skargi zupełnie nie reaguje i nie chce nic zrobić, ażeby te nienormalne stosunki zlikwidować, że nie możemy okazywać mu poparcia. Uważam, że stosunki te się nie zmienią, dopóki w urzędach centralnych, w Ministerstwie, siedzieć będą ci sami ludzie, których b. Minister Głąbiński i St. Grabski nauczyli, jak mają niszczyć szkoły niemieckie.</u>
<u xml:id="u-24.28" who="#PUtta">Dlatego zwracam się do P. Ministra z gorącym apelem, ażeby przeprowadził sanację w centrali, ażeby zmienił ludzi, którzy starym systemem rozgoryczają nasze społeczeństwo i doprowadzają je do rozpaczy. Z wielką przyjemnością, jak tego życzą sobie Panowie z Jedynki, skonstatowalibyśmy poprawę, z wielką przyjemnością współpracowalibyśmy z Rządem obecnym, gdyby to było możliwe. Wina leży nie po naszej stronie, ale po stronie Rządu. Sądzę, że Rząd w najbliższym czasie zrobi co należy, żeby ta współpraca była możliwa.</u>
<u xml:id="u-24.29" who="#komentarz">(Głos: Miał Pan coś powiedzieć w sprawie dzieci mazurskich)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#WicemarszałekDąbski">Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#WicemarszałekDąbski">Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego p. Dobrucki:</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#WicemarszałekDąbski">Wysoka Izbo! Ponieważ Panu przedmówcy brakło nieco statystyki, więc Chciałbym mu pomóc i dostarczyć nieco statystyki.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#komentarz">(Głos: Oni mają z Berlina statystykę)</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#WicemarszałekDąbski">Przede wszystkiem odnośnie do ludności niemieckiej podzielić musimy Państwo niejako na trzy terytorja: jedno terytorjum, gdzie obowiązuje nas ustawa o mniejszościach narodowych, a dotyczy to woj. Poznańskiego i Pomorza, potem terytorjum Górnego śląska, którego szkolnictwo jest unormowane zupełnie inaczej i resztę Państwa Polskiego, gdzie ani ochrona mniejszości narodowej ustawowo nie obowiązuje ani też ustawy, które obowiązują na Górnym Śląsku.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#komentarz">(P. Utta: Konstytucja obowiązuje)</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#WicemarszałekDąbski">Konstytucja obowiązuje wszędzie naturalnie, i sądzę, że wszędzie jest stosowaną.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#WicemarszałekDąbski">Więc na obszarze woj. Poznańskiego i Pomorskiego publicznych szkól powszechnych niemieckich samodzielnych, pod własnem kierownictwem, jest 382 i uczy się tam 20.516 dzieci. Publicznych szkół powszechnych, istniejących jako oddziały niemieckie przy szkołach polskich, pod wspólnem kierownictwem, jest 140 i uczy się w nich 6.104 dzieci. Tam, gdzie nie ma ustawowych warunków do utworzenia osobnych szkół, otrzymują dzieci niemieckie na koszt Państwa naukę języka niemieckiego jako przedmiotu, a dzieje się to w 150 szkołach i dotyczy 21.687 dzieci. Tam, gdzie nie można uczyć języka niemieckiego jako przedmiotu ze względu na nikłą ilość tych dzieci, tam otrzymują one naukę religji w języku niemieckim. Dotyczy to 253 szkół i obejmuje 5.327 dzieci. Prywatnych szkół niemieckich było 69, a uczęszczało do nich dzieci 3.420, a w domowej nauce pozostaje dzieci 251, tak że pełną naukę w języku niemieckim otrzymuje 30.291 dzieci, to znaczy 77,5%. Naukę języka niemieckiego jako przedmiotu i religji, względnie co najmniej naukę religji w języku niemieckim otrzymuje 8.014 dzieci, czyli 20,5%, bez nauki w języku niemieckim pozostaje tylko 832 dzieci, czyli 2%. Naturalnie dokonywa się w tych dwóch województwach dość szybko odniemczanie przez powrót Polaków do swej narodowości i wyjazd Niemców.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(Głos: To także krzywda)</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#WicemarszałekDąbski">I wskutek tego w szkole brak tych 40 dzieci bardzo często i przez to szkoła powinna w myśl obowiązujących przepisów ulegać likwidacji. Zupełnie się nie dziwię, że Niemcy używają wszystkich możliwych sposobów obronnych, a ponieważ kazuistyka została wprowadzona przed chwilą przez p. przedmówcę, więc pozwolę sobie powiedzieć, że we wsi Murzynki, gdzie znalazło się 29 dzieci i gdzie szkoła powinna być zamknięta, z Bydgoszczy przysłano 11 dzieci, nie wiem czyim kosztem porozmieszczano je po różnych gospodarstwach, aby tylko szkołę utrzymać.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#komentarz">(P. Utta: I cóż z tego?)</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#WicemarszałekDąbski">Ja tylko podnoszę, że energja i działalność w tym kierunku ze strony Niemców jest nadzwyczajnie ożywiona, a my wykazujemy pod tym względem dość daleko idącą ustępliwość i nie stosujemy z pełnym rygorem przepisów ustawowych...</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#komentarz">(Głos: To bardzo źle.)</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#WicemarszałekDąbski">...które nakazują nam zamykanie klas, jeżeli nie ma 40 dzieci.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#WicemarszałekDąbski">Co do Górnego Śląska, nie będę Panom zabierał czasu, bo tam jest sędzia, który rozstrzyga spory z tytułu ustaw mniejszościowych, tam obowiązujących, i Panowie znają przebieg spraw, gdzie okazuje się, że stanowisko nasze nawet utrzymało się wobec Trybunału Międzynarodowego w Hadze.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#WicemarszałekDąbski">Chciałbym zaznaczyć, że na pozostałym obszarze Rzeczypospolitej, to znaczy na innych terenach poza Górnym Śląskiem i poza województwami poznańskiem i pomorskiem, mamy szkół powszechnych z niemieckim językiem nauczania 180, do których uczęszcza około 20.000 dzieci, a poza tem prywatnych szkół z językiem niemieckim 80 z 4.000 dzieci, a oprócz tego tam, gdzie znajduje się liczniejsza ilość dzieci…</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#komentarz">(Głos: Wstydź się Pan, Panie Utta)</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#WicemarszałekDąbski">Nie chcę, żeby się Pan wstydził, tylko proszę, żeby Pan wziął pod uwagę daty urzędowe.</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#komentarz">(P. Utta: Niech Pan Minister powie, ile szkół zamknięto, to okaże się, że mam rację)</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#WicemarszałekDąbski">Jeżeli jeszcze gdziekolwiek znajduje się liczniejsza ilość dzieci niemieckich, tam wprowadza się język niemiecki, albo jako przedmiot obowiązkowy, albo ponadobowiązkowy.</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#WicemarszałekDąbski">Co do tego trzeciego języka obcego, który rzekomo mieliśmy wprowadzić w okręgu łódzkim, to zaszła pomyłka redakcyjna, która uległa poprawce. Język obcy, który miał być wprowadzony oprócz języka niemieckiego i polskiego, będzie usunięty. Wskutek błędnej interpretacji ze strony tamtejszej administracji wypadł błąd, który teraz ulegnie naprawieniu.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#WicemarszałekDąbski">Głos ma p. Wygodzki.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PWygodzki">Proszę Panów, już około 10 lat walczymy w Sejmach polskich o oświatę żydowską w ogóle i o prawo szkolnictwa naszego w szczególności. Zmieniały się sejmy i rządy, Ministrowie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego prawie wszystkich odcieni politycznych przychodzili i odchodzili, jedyne, co pozostało bez zmiany, to stosunek rządów i sejmów. — stosunek władzy państwowej polskiej do naszej oświaty. Jedynie co nie uległo prawie żadnym zmianom, to jest polityka, którą Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego uprawia wobec naszej oświaty. Muszę tutaj na wstępie zaznaczyć, że odróżniamy rząd pomajowy od poprzednich rządów. Myśmy z wielkiem i czystem imieniem Marszałka Piłsudskiego łączyli nadzieje skromne, że nasze szkolnictwo ulegnie naprawie. Jeszcze za wcześnie może powiedzieć, że nadzieje te zawiodły, ale muszę już zaznaczyć, że coraz bardziej nasuwają się wątpliwości wobec tego, że Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, aczkolwiek zdradziło pewną chęć przyjścia z pomocą naszym szkołom, jednakże do skutku, do czynu, te zamierzenia nie doszły. Nasze szkolnictwo takiem jakiem było za poprzednich rządów, pozostało i teraz prawie.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#PWygodzki">I w tej dziedzinie, proszę Panów, fakty są tak wymowne, tak jasne, tak przekonywujące, że nie potrzebują żadnych ale to żadnych komentarzy. Ja do tych faktów właśnie przechodzę. Mam niestety tak mało czasu, że mogę nakreślić tylko w najbardziej ogólnikowych zarysach obraz naszego biednego szkolnictwa w chwili obecnej.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#PWygodzki">Zaczynam od szkolnictwa powszechnego. Proszę Panów, szkoła powszechna potrzebuje dla swego istnienia dwóch niezbędnych warunków. Pierwszym warunkiem jest podstawa prawna, drugim są środki utrzymania. Co się tyczy pierwszego warunku, to szkoła powszechna publiczna państwowa ma tę podstawę w postaci prawa publiczności. Nasze szkoły z językiem wykładowym hebrajskim lub żydowskim do ostatnich lat żadnej podstawy prawnej w ogóle nie miały. Każdy pierwszy lepszy policjant mógł je lada moment zamknąć. Ostatniemi laty szkoły nasze uzyskały koncesje, koncesje te są niestałe, niepewne i przynajmniej w pewnej mierze zależne od polityki kół rządzących. Muszę dodać, że niedawno jedna szkoła we Lwowie uzyskała prawa publiczności. To jest zawsze postęp. Jeżeli nadal będziemy się posuwać w tak szybkiem tempie, to nie przejdzie i 100 lat, jak będziemy mieli dziesiątek szkół z prawem publiczności. Są jeszcze szkoły polskie z językiem wykładowym polskim, dla dzieci żydowskich. Z tych szkół wciąż ruguje się nauczycieli żydów.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#PWygodzki">Bardzo ciekawy jest wykład religji w tych szkołach. Panom wiadomo, że Konstytucja polska z 17-go marca 1921 r. żąda wykładu religji w szkołach powszechnych publicznych. Tak, jak w wielu innych szkołach, dla dzieci żydowskich wcale się nie wykłada religji. Ja biorę np. szkołę w Chęcinach w pow. kieleckim. Uczęszcza tam 300 dzieci żydowskich i 180 polskich. Przychodzi nauczyciel i wita się z dziećmi: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, dzieci żydowskie muszą odpowiedzieć: „Na wieki wieków”. Odmawiają te dzieci żydowskie pacierz katolicki jako modlitwę w szkole, zamiast ustalonej modlitwy ogólnej, jak Panom wiadomo. To jest ciekawe nie tylko pod względem wykładu religji, ale i pod względem pedagogicznym.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#PWygodzki">Drugim warunkiem, jak to już powiedziałem, są środki utrzymania szkoły. Państwowe szkoły powszechne otrzymują około 3/4 swego budżetu rozchodowego ze Skarbu Państwowego w postaci świadczeń osobowych oraz pomocy naukowych, a ostatnią część otrzymują od gmin, od samorządu. Nasze szkoły żydowskie od rządu nie otrzymują nic, absolutnie nic, a od samorządu otrzymują nie obowiązkowe świadczenia, nie obowiązkowe opłaty, lecz przygodne subwencje, bardzo nieznaczne i to nie wszędzie. Staramy się od bardzo długiego okresu czasu, aby szkołom tym nadano prawo publiczności. Przychodzimy ze skargą do kuratorjum, kurator zwraca się do p. Ministra, p. Minister odsyła znów do p. kuratora — p. kurator wysyła wizytatorów, wizytatorowie badają, gadają, ale praw nigdy nam nie dają. Tylko jedna szkoła niedawno uzyskała prawo publiczności.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#komentarz">(Minister W. R. i O. P. p. Dobrucki: Obecnie już i druga)</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#PWygodzki">Z tem związana jest pewna polityka. Nie uważam obecnych ministrów za jej autorów, tak jest już od samego początku. Jeżeli się szkołom powszechnym żydowskim nie udziela praw publiczności, one nie będą otrzymywały świadczeń żadnych ani od Rządu, ani od samorządu. I dlatego szkoła, nie mająca ani podstaw prawnych, ani środków utrzymania, musi zginąć. I zdawałoby się, że zginie, jednakże żadna szkoła nie zginęła, bo robimy ostatnie wysiłki, co możemy, ale szkół zamknąć nie dajemy. Ma się rozumieć, że to nie jest wina Ministerstwa. Ale i od tego Ministerstwa spodziewamy się jakichś ulg: 1) żądamy nadania naszym szkołom powszechnym prawa publiczności, 2) jeżeli Ministerstwo wobec tego, że szkoły nasze nie są uprawnione, nie może dać szkołom świadczeń osobowych, takich, jakie się należą według sprawiedliwości, to gdyby tylko Ministerstwo zechciało, może to załatwić w sposób zupełnie słuszny. Przecież nasze szkoły obciążają skarb państwa, który musi utrzymywać szkoły powszechne i dlatego nasze szkoły powinne być opłacane. Dlatego też nic na przeszkodzie nie stoi Ministerstwu udzielić szkołom naszym subsydjów w wysokości świadczeń, nadawanych szkołom powszechnym państwowym.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#PWygodzki">Przechodzę do szkół średnich. W szkołach średnich mamy szkoły średnie ogólnokształcące, gdzie się stosuje do żydów numerus clausus 7,8–9%, tak że one są zamknięte dla żydów, a więc dzieci żydowskie muszą po wykształcenie średnie chodzić do szkół prywatnych, które są bardzo drogie i dlatego też nieprzystępne. Pozostają nam nasze szkoły średnie żydowskie. I tym właśnie szkołom, z tych samych pobudek, o których mówiłem, nie nadaje się prawa publiczności, by uniemożliwić im współzawodnictwo ze szkołami państwowemi i innemi prywatnemi, posiadającemi prawo publiczności.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#PWygodzki">Co się tyczy szkolnictwa zawodowego, to tam sprawa jest bardzo prosta i krótka; tu się nie dopuszcza żydów, ani do szkół niższych, ani do szkół średnich, ani do szkół wyższych, to jest numerus nullus. A więc w porównaniu z numerus clausus to jest postęp, jeżeli się kroczy wstecz.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#PWygodzki">Wielką zasługę w tym kierunku położył p. Jarniński, dyrektor departamentu szkół zawodowych, który jest znany z tendencyjnego stosunku do naszego szkolnictwa. Nie sądzę, żeby dla objęcia posady w pewnych kołach administracyjnych, wystarczył sam antysemityzm. Wiem, że oprócz antysemityzmu potrzeba jeszcze i — protekcji. Ale proszę Panów, ja tu nie będę się długo rozwodził o urzędnikach, nie chcąc im robić reklamy, tylko powiem, że ten stosunek do szkolnictwa odbija się teraz na szkolnictwie dokształcającem zawodowem, które się stało bardzo aktualne po przyjęciu ustawy przemysłowej. I tym szkołom p. dyrektor Departamentu w żaden sposób nie udziela praw, tym szkołom, które my sami utrzymujemy. U nas są szkoły zawodowe, a przede wszystkiem w Wilnie najlepsza żydowska szkoła zawodowa i sztuki stosowanej w Polsce, i ta nie może dotychczas uzyskać koncesji. Takich jest dużo.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#PWygodzki">Pozostaje mi niestety bardzo mało czasu. Mogę tylko dwa słowa powiedzieć o szkołach wyższych. W wyższych szkołach, jak Panom wiadomo, istnieje numerus clausus.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#komentarz">(Głos: Nie ma go!)</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#PWygodzki">Muszę zaznaczyć, że pierwszy szlachetny krok ku zaniechaniu tego obostrzenia zrobił p. Minister Dobrucki swym okólnikiem, który rozesłał w swoim czasie. Ten okólnik miał ogromne znaczenie moralne, faktycznego znaczenia atoli żadnego! Jeżeli chce się osiągnąć rzeczywiście to, żeby haniebne oszustwo znane pod nazwą numerus clausus zostało zaniechane, to musimy zacząć od art. 86 ustawy o szkołach akademickich. Ta króciutka i podstępna ustawa, ten króciutki artykuł ustalał i ustala dotychczas numerus clausus w Polsce. I dopóki ten artykuł będzie istniał, nic nie pomoże. Ja nie mam czasu i nie mogę tego wyjaśnić dokładnie, ale nie ulega wątpliwości, że dopóki ten artykuł nie będzie skreślony, dopóty żadnej pomocy oczekiwać od Ministerstwa nie można. Może p. Minister, który zrobił pierwszy krok w tym kierunku, zechce wystąpić do Sejmu z wnioskiem o skreślenie tego artykułu. Wtedy, i tylko wtedy, będzie położony kres hańbie numerus clausus.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#WicemarszałekDąbski">Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#WicemarszałekDąbski">Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego p. Dobrucki:</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#WicemarszałekDąbski">Proszę Panów, po raz trzeci Chciałbym odpowiedzieć-właśnie na skargi, które niezupełnie są uzasadnione. Przede wszystkiem chciałbym zaznaczyć, że w szkolnictwie powszechnem nie mamy dotychczas szkół wyznaniowych i sądzę, że do tej szkoły wcale nie zmierzamy. Ponieważ wiemy o tem, że są okolice, gdzie ludność żydowska w domu w wieku przedszkolnym mówi wyłącznie po żydowsku, dlatego dopuściliśmy, ażeby w pierwszym roku nauczanie odbywało się przy pomocy języka żydowskiego. Zostało to bardzo dobrze przyjęte i sądzę, że zadość uczyniło życiowym potrzebom ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#WicemarszałekDąbski">Nie mamy właściwie publiczności w szkołach powszechnych i nie nadajemy żadnych praw tym szkołom; nie mamy jeszcze ustawy określającej, które szkoły, spełniają obowiązek szkolny, i dlatego w tym kierunku żadnych uprawnień w ogóle nie dajemy. Chciałbym zaznaczyć, że odpowiednio traktujemy te szkoły, do których młodzież żydowska przeważnie albo wyłącznie uczęszcza, w szkołach tych są zaspakajane odpowiednie wymagania religji żydowskiej. Zwalniamy też młodzież żydowską od nauki w soboty, a wprowadzamy naukę niedzielną. Nie Stoimy jednakże na stanowisku, że w szkołach, w których znajdują się dzieci żydowskie, nie mogą uczyć nauczyciele nie żydowscy, tak samo jak Stoimy na stanowisku, że w szkołach powszechnych, gdzie się uczą dzieci chrześcijańskie, może uczyć nauczyciel żydowski.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#komentarz">(Głos na ławach żydowskich: Ale nie uczą)</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#WicemarszałekDąbski">Owszem uczą.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#WicemarszałekDąbski">Co do szkół średnich. Chciałbym zaznaczyć, że wszystkie szkoły średnie publiczne państwowe są dla żydów otwarte.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#komentarz">(Głos na ławach żydowskich: To są polskie szkoły, mówimy o szkołach żydowskich)</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#WicemarszałekDąbski">Mówię o polskich szkołach państwowych, które dla ludności żydowskiej są w całej pełni otwarte, o żadnym jakimś numerus clausus, ograniczającym przyjmowanie do takich czy innych szkół, mowy nie ma.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#komentarz">(P. Wygodzki: Jurydycznie nie ma)</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#WicemarszałekDąbski">Chciałbym dalej zaznaczyć, że oprócz tego egzystuje dla żydów specjalnie gimnazjów z językiem wykładowym polskim 123, z językiem żydowskim 7, z hebrajskim 18. Zaznaczam, że wystaraliśmy się o osobnego wizytatora, któryby mógł wizytować szkoły z językiem żydowskim i hebrajskim. Wizytacje te odbywają się i w miarę wyników tych wizytacji, o ile te szkoły odpowiadają wymaganiom, staramy się, ażeby tym szkołom dać uprawnienia. Nie jedna, ale dwie szkoły z językiem wykładowym hebrajskim, otrzymały prawo publiczności.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#komentarz">(P. Wygodzki: Trzyklasowe)</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#WicemarszałekDąbski">Na razie dalej nie poszliśmy.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#WicemarszałekDąbski">Chciałbym zaznaczyć jednakowoż, że celem szkoły średniej ogólnokształcącej jest przygotowanie młodzieży do nauki w szkołach wyższych. Jeżeli ta młodzież nie posiądzie w całej pełni języka wykładowego, u nas obowiązującego w szkołach wyższych, to nie będzie przygotowana i nie uczyni zadość tym obowiązkom, które Państwo nakłada szkołom średnim. I dlatego Panowie w tym kierunku będą musieli uczynić pewne ustępstwa, zresztą pozostaję nawet w pewnych pertraktacjach z kołami szkolnemi Panów, ażeby umożliwić właśnie tego rodzaju wprowadzenie języka polskiego w szkolnictwie hebrajskiem i żydowskiem, ażeby szkoły te przygotowywały w całej pełni młodzież żydowską do nauki w szkołach wyższych. Co do szkolnictwa zawodowego, to szkoły te nie są szkołami wyznaniowemi i przyjęcie do tych szkół młodzieży żydowskiej nie jest utrudnione. P. dyrektor Jarniński nie wydał żadnego zarządzenia, które by hamowało przyjmowanie młodzieży żydowskiej do szkół zawodowych państwowych. Chciałbym zaznaczyć, że obok szkół zawodowych, których jest mała względnie ilość jako państwowych, egzystują szkoły społeczno-prywatne rozmaitych towarzystw, które popieramy wedle możności z podatku przemysłowego i szkoły żydowskie zawodowe są tą pomocą państwową objęte.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#komentarz">(P. Wygodzki: Niekoncesjonowane)</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#WicemarszałekDąbski">Zaraz pozwoli Pan, będziemy o tem mówili. Niedawno, bo przed kilku dniami, podpisałem na większe kwoty asygnacje dla szkolnictwa zawodowego w Małopolsce Wschodniej. Chciałbym zaznaczyć dalej, że koncesjonowanie tych szkół żydowskich dalej się odbywa. choć co do technikum wileńskiego wiele mamy trudności. Jeżeli Panowie w tem technikum postarają się o towarzystwo lokalne, które stanie się właścicielem tej szkoły, to żadnych trudności w tym kierunku udzielania koncesji nie będzie. Trudno jednak uregulować stosunki z właścicielem, który znajduje się poza obrębem kuratorjum i poza obrębem województwa, gdzie ta styczność i ciągłe porozumiewanie się, które jest potrzebne przy prowadzeniu szkół, byłyby tak bardzo utrudnione.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#WicemarszałekDąbski">Chciałbym zaznaczyć dalej, że skargi co do nauki religji w szkołach żydowskich są także niesłuszne. Właśnie u nas odbywała się teraz cała serja rozmaitych konferencji, które sprawę tę ostatecznie uregulowały. Okazało się przy tem, że pojęcie nauki religji dla szkół publicznych jest nieuchwytne w wyznaniu żydowskiem. I dlatego musimy szukać wyjścia drogą dość skomplikowanych ekspertyz, aby móc uregulować tę sprawę i wydaliśmy zarządzenia, że oprócz tych dwóch godzin, przeznaczonych dla dzieci na naukę religji, żydzi otrzymają, jako nadobowiązkowe, jeszcze dwie godziny, ażeby można ująć w nauce szkolnej nie tylko to, co się nazywa religją, ale i tę część judaistyki, która jest potrzebna dla opanowania nauki religji w tych specjalnie trudnych warunkach, jakie zachodzą w religji żydowskiej. Sądzę, że okazaliśmy i okazujemy dbałość wobec wyznania żydowskiego tak, jak to z obowiązku naszego do wszystkich innych obywateli wynika.</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#WicemarszałekDąbski">Jeżeli dotacje nie są tak dostateczne, jak Panowie by żądali, to pochodzi to z braku funduszów, ponieważ na subwencje dla szkolnictwa prywatnego w ogóle środki mamy bardzo małe. Jednakże uważamy, że utrzymując powszechne szkoły publiczne, które staramy się doprowadzić do wyższego stopnia organizacyjnego, organizujemy i tworzymy je dla młodzieży nie tylko wyznania katolickiego i prawosławnego, ale i dla tej młodzieży mieszkającej w naszem Państwie, która jest wyznania żydowskiego.</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#WicemarszałekDąbski">Głos ma p. Kornecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PKornecki">Wysoki Sejmie! Dyskusja nad budżetem Ministerstwa W. R. i O. P. daję sposobność do ujawnienia się. nurtujących w społeczeństwie naszem poglądów na zagadnienie wychowania publicznego.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#PKornecki">Dyskusja ta powinna stać na wysokim poziomie, bo chodzi o wielką rzecz, o wychowanie przyszłych pokoleń, które po nas obejmą dorobek dotychczasowy naszej państwowości i wielkie zadanie dalszego jej pomyślnego rozwoju. Corocznie powtarzająca się dyskusja wykazuje, że wszystkim kierunkom polskiej myśli politycznej, reprezentowanym w tej Wysokiej Izbie, zależy na rozwoju oświaty w Polsce Wszyscy pragniemy szczerze, by przez wychowanie młodzieży w szkołach oraz przez oświatę pozaszkolną wśród dorosłych zapewnić narodowi naszemu jak najpoważniejsze miejsce w wielkiej rodzinie kulturalnych narodów świata, a Państwu Polskiemu jak najrozumniejszych obywateli, szczerze do niego przywiązanych.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#PKornecki">Istnieją jednak wśród nas poważne różnice w poglądach na cele i zasady wychowania. Różnice te wynikają głównie z różnicy programów społeczno-politycznych. Zresztą zagadnienia wychowania publicznego są tak skomplikowane i trudne, że nawet sfery ściśle fachowo-pedagogiczne i naukowe dzielą się na obozy nawzajem się zwalczające. Pedagogika jest jedną z najnowszych nauk stosowanych. Rozwój jej zależy od rozwoju nauk, które były podstawą jej rozwoju od dawna, jak filozofja, psychologja, biologja, higjena, historja kultury, socjologja, logika z metodologją i etyka. Pomocnicze te nauki rozwinęły się bardzo w ostatnich czasach, nic też dziwnego, że i w pedagogice widzimy ruch niebywały.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#PKornecki">Nie będę zajmował się wszystkiemi prądami współczesnej myśli pedagogicznej świata. Chciałbym tylko zaznaczyć, że jesteśmy w fazie zwalczania się usilnego dwóch głównych prądów, które określają się jako pedagogika indywidualistyczna i pedagogika socjalna. Pierwsza stawia sobie za cel wychowanie jednostki do szczęśliwego życia osobistego, druga zmierza do uspołecznienia człowieka współczesnego i organizowania życia zbiorowego.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#PKornecki">Zwolennicy skrajnego indywidualizmu wypowiadają bezwzględną walkę wychowaniu zbiorowemu, a więc i wszelkiej organizacji szkolnej w imię kultu dla indywidualności dziecka. Do nich należy Ellen Key i jej liczni zwolennicy w całym świecie. Indywidualizm umiarkowany kładzie nacisk na to co w dziecku poszczególnem jest samorodne, oryginalne, pragnie je uchronić od niwelacyjnych wpływów otoczenia i rutyny szkolnej, dąży do rozszerzenia swobody wychowania, do wychowywania od wewnątrz a nie od zewnątrz.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#PKornecki">Zwolennicy pedagogiki socjalnej dzielą się również na skrajnych i umiarkowanych. Najradykalniejsze skrzydło głosi hasło upaństwowienia dziecka, czyli odebrania go rodzinie i oddania państwowej instytucji wychowawczej, któraby je urobiła według jednakowych zasad, normowanych interesem państwa, tak jak go rozumie sfera rządząca. Stara się ten program realizować Rosja Sowiecką. Umiarkowany obóz zwolenników pedagogiki socjalnej uważa słusznie, że wychowanie jest procesem społecznym, który winien się odbywać wśród społeczeństwa i dla społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#PKornecki">Pedagogika polska ostatnich kilkudziesięciu lat charakteryzuje się dążeniem do ustalenia zasad wychowania narodowego. I słusznie, bo naród jest najwyższą formą organizacji socjalnej. Wychowanie socjalne nie może być kosmopolityczne, lecz winno dostosowywać swoje cele i środki do właściwości i potrzeb narodu i państwa, w którem się odbywa.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#PKornecki">W ostatnich latach powojennych szerzy się niestety, szkodliwy dla nas prąd wychowywania młodzieży na zasadach ogólnoludzkich. Prąd ten zmierza do niwelacji odrębności narodowych. Rzecz charakterystyczna, iż pionierowie tego kierunku godzą się przeważnie z poglądami najskrajniejszych zwolenników indywidualizmu w wychowaniu. A zatem — zdaniem ich — w wychowaniu uwzględniać należy jednostki i ludzkość, dla narodu zaś nie ma miejsca. Z tego założenia wychodząc, odrzucają to wszystko, co wyróżnia jednostki i narody między sobą, jak religja i ambicja narodowa, wyrażająca się w dążeniu do siły i potęgi własnego państwa narodowego.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#PKornecki">Prądowi temu musimy się stanowczo przeciwstawić, gdyż godzi on w najwyższe dobro doczesne narodu, jakiem jest własne państwo narodowe. Jest rzeczą charakterystyczną, iż głosiciele wychowania na zasadach ogólnoludzkich posługują się hasłami tak modnego dziś pacyfizmu, który mimo swej nazwy dąży do zmiany granic nakreślonych w traktatach powojennych, a szczególnie zachodnich granic Polski. Jest obowiązkiem polskich pedagogów przeciwstawić się temu prądowi, tak dziś modnemu i rozwijać naszą myśl i praktykę pedagogiczną na zasadach naszej religji katolickiej i w naszych tradycjach narodowych, opartych o zdrową ambicję narodu polskiego, który dzięki tym zasadom, wyznawanym w czasie niewoli, uzyskał niepodległość.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#PKornecki">Wychowanie obywateli, gotowych oddać wszystko dla dobra Państwa Polskiego, musi być najważniejszym celem naszego wychowania publicznego. Nie może stać temu na przeszkodzie okoliczność, iż Polskę zamieszkuje kilka narodowości. Wymowny pod tym względem przykład daję nam wielka demokratyczna republika Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, która mając w swem łonie kilkadziesiąt narodowości, daję im jedną wspólną szkołę publiczną 2 jednym językiem nauczania. W szkole tej codziennie przed nauką wszystkie dzieci oddają cześć sztandarowi państwowemu, wypowiadając z odpowiednią gestykulacją następujące znamienne słowa: „Moją głowę i moje serce oddaję mojej Ojczyźnie. Jedna ziemia, jeden naród, jedna mowa i jeden sztandar amerykański”. Jak wiemy, proces amerykanizacji postępuje wielkiemi krokami, tworzy się jeden wielki naród amerykański.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#PKornecki">Nie możemy kopjować wszystkiego, co jest za granicą, dosłownie, wolno nam jednak wymagać, by każda szkoła w Polsce wychowywała młodzież w idei narodowego Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#PKornecki">Z doświadczenia wiemy, że niestety tak obecnie nie jest. Mamy przeciwnie do czynienia z faktem rozbijania systemu wychowania publicznego na odrębne systemy narodowościowe, a w szkołach nie polskich panuje duch wrogi dla Państwa Polskiego. Tu pozwolę sobie przypomnieć, że w dniu 19 marca b. r. w jednej ze szkół średnich ukraińskich został znieważony portret Prezydenta Rzeczypospolitej i obecnego Premjera i nie słyszymy dotychczas, jakie rezultaty daję śledztwo.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#komentarz">(Głos: Raz Prezydenta zamordowano, to było gorzej)</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#PKornecki">Również stwierdzić musimy, iż osłabienie wpływu Kościoła na wychowanie i indyferentyzm religijny pewnego odłamu nauczycielstwa powodują szerzenie się wśród młodzieży naszej materjalistycznego poglądu na życie i co zatem idzie szerzenia się wśród niej komunizmu. Z objawem tym walczyć musi naród polski, odpowiedzialny za przyszłość Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#PKornecki">Przechodząc do omówienia budżetu Ministerstwa W. R. i O. P. zaznaczam, że wydatki na oświatę w Polsce rosną stale z roku na rok. Wynosiły one: w r. 1921 rzeczywiste 54.647.000 zł. czyli 6,2% ogółu wydatków państwowych, w r. 1922 rzeczywiste 76.846.000 zł. czyli 8,7% ogółu wydatków państwowych, w r. 1923 preliminowano 155.506.000 zł. czyli 9,1% ogółu wydatków państwowych, w r. 1924 rzeczywiste 234.977.000 zł. czyli 15.1% ogółu wydatków państwowych, w r. 1925 rzeczywiste 309.120.000 zł. czyli 16,4% ogółu wydatków państwowych, w r. 1926 rzeczywiste 287.944.000 zł. czyli 14,6% ogółu wydatków państwowych, w r. 1927/8 budżetowe 329.305.000 zł. czyli 16,6% ogółu wydatków państwowych, w r. 1928/9 preliminowane 372.976.000 zł. czyli 15% ogółu wydatków państwowych.</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki)</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#PKornecki">Najsilniejszy wzrost widać w latach od 1921 do 1925 r., gdyż w tem pięcioleciu z 54 miljonów podnosi się na 309, czyli blisko sześciokrotnie, zaś w stosunku do całości wydatków Państwa z 6,2% do 16,4%.</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#PKornecki">W krytycznym roku 1926 wydatki na oświatę spadają o 21 miljonów, głównie wskutek wprowadzenia tak zwanej ustawy sanacyjnej i wynoszą zaledwie 14,6% ogólnych wydatków Państwa.</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#PKornecki">Budżet w roku 1927/8 podnosi znów wydatki oświatowe pozornie do 16,6% czyli o 42 miljony złotych — twierdzę pozornie, gdyż do budżetu tego po raz pierwszy weszły pozycje, nie łączące się z resortem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, jak szkoły wojskowe, oraz wstawiono kilka miljonów na częściowe usunięcie skutków ujemnych ustawy sanacyjnej. Można zatem przyjąć, że budżet 1927/8 zaledwie dosięgnął do wydatków 1925 roku, czyli, że rozwój szkolnictwa w 1926 i 1927/8 stanął w miejscu.</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#PKornecki">Preliminarz na rok 1928/9 wykazuje wyraźne cofanie się budżetu oświatowego, a zatem i rozwoju szkolnictwa. Wprawdzie znajdujemy w preliminarzu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego sumę 373 miljonów, to jest 15% ogólnych wydatków Państwa, czyli więcej o 43 i pół miljona, faktycznie jednak ta bezwzględna podwyżka jest o wiele mniejsza, gdyż do preliminarza tego wstawiono wydatki nie wiążące się z działalnością Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, a to 10 miljonów na wychowanie fizyczne, w których zainteresowane jest głównie Ministerstwo Spraw Wojskowych, 3.123.768 na tak zwane szkoły specjalne czyli wojskowe, 3.440.866 złotych na roboty konserwatorskie gmachów reprezentacyjnych (Wawel, zamki w Warszawie i Poznaniu, Łazienki, Racot, Spała), 2.850.000 zł. na zasiłki dla pracowników państwowych wszystkich ministerstw, na opłaty szkolne i 300.000 na Wystawę w Poznaniu. Odjąwszy te pozycje, wynoszące razem około 20 miljonów, od całego budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego 372.976.373, otrzymamy 353.561.000 zł., co stanowi zaledwie 14,1% ogólnych wydatków państwa, a zatem mamy faktycznie stosunkowo mniejszy budżet, niż w ciężkim roku 1926 po wprowadzeniu ustawy sanacyjnej.</u>
<u xml:id="u-28.20" who="#PKornecki">W porównaniu do budżetu 1927/8 wzrost faktycznych wydatków na oświatę wynosi zaledwie 24.247.000 zł., co stanowi 7,3% zeszłorocznego budżetu.</u>
<u xml:id="u-28.21" who="#PKornecki">Jakże inaczej przedstawiają się budżety innych ministerstw.</u>
<u xml:id="u-28.22" who="#PKornecki">I tak preliminarze na rok 1928/9 w stosunku do budżetów na rok 1927/8 wzrosły:</u>
<u xml:id="u-28.23" who="#PKornecki">Ministerstwo Robót Publicznych o 53,9%, Przemysłu i Handlu 36,4%, Spraw Zagraniczn. 32,3%, Reform Rolnych 30,3%, Poczt i Telegrafów 27,0%, Rolnictwa 24,1%.</u>
<u xml:id="u-28.24" who="#PKornecki">Wynika z tego, że p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie zdołał uzyskać większych kredytów. Podczas gdy budżet Państwa ogółem w preliminarzu został podniesiony o 25% — oświata otrzymała zaledwie 7,3% powiększenia budżetu zeszłorocznego.</u>
<u xml:id="u-28.25" who="#PKornecki">Znaczny stosunkowo wzrost kredytów na resorty gospodarcze tłomaczy okoliczność, iż widocznie interesy gospodarcze mają wpływowszych orędowników w osobach ministrów resortowych, oraz w wicepremjerze, który specjalnie oddaje się polityce gospodarczej Państwa.</u>
<u xml:id="u-28.26" who="#PKornecki">Pan Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie zdołał widocznie przekonać Rządu, iż rozwój oświaty w kraju jest bodaj najskuteczniejszym sposobem podniesienia również jego stanu gospodarczego. P. Minister zgodził się nie tylko na zmniejszenie wydatków oświatowych, ale również na b. znaczne zmniejszenie zakresu władzy swego Ministerstwa. Jak wiadomo, ustawa o kredytach inwestycyjnych przeznacza 5 miljonów zł. na potrzeby kulturalne kraju. P. Wicepremjer Bartel wyjaśnił na posiedzeniu Komisji Budżetowej, iż kredyt ten został wydzielony z Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i przeniesiony do Rady Ministrów na popieranie nauki i sztuki. Aprobata wydatków z tego funduszu nie będzie zatem należała do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-28.27" who="#PKornecki">Uważamy, że jest to oczywiście niewłaściwie z punktu widzenia resortu, który Pan Minister reprezentuje. Pozwoliliśmy sobie złożyć rezolucję, wzywającą Rząd, ażeby kredyt ten przyznany ustawą inwestycyjną, związany był jednak z resortem Ministerstwa Oświaty, i drugą rezolucję, domagającą się, ażeby właśnie z tego funduszu 5 miljonów złotych, otrzymywali pomoc nasi literaci, którzy, jak doświadczenie życiowe wykazuje, bardzo często znajdują się w bardzo ciężkich warunkach życiowych. Chodzi o to, aby tym funduszem dysponował p. Minister, bo stojąc najbliżej dziedziny kultury i literatury, wnikać może w potrzeby życia naszych niejednokrotnie największych literatów, którzy, jak zresztą nasza historja wykazuje co do wielu naszych twórców umysłowych w naszej literaturze, życie spędzają w najgorszych warunkach. Jest to nasze życzenie, które oczywiście p. Minister zechce przyjąć jako postulat, nie wiem tylko czy wobec oddania tej sumy Prezydjum Rady Ministrów będzie miał wpływ na zrealizowanie tego życzenia.</u>
<u xml:id="u-28.28" who="#PKornecki">Wydzielono również z zakresu działania Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego szkolnictwo średnie rolnicze i oddano je Ministerstwu Rolnictwa. Zdaniem moje stało się to niewłaściwie. Poszczególne działy szkolnictwa stanowić winne jedynie ogniwa całości systemu szkolnictwa, związanego jedną myślą przewodnią wychowawczą w jeden system wychowania publicznego narodu.</u>
<u xml:id="u-28.29" who="#PKornecki">W konsekwencji tego kroku p. Ministra doczekamy się prawdopodobnie oddania szkół przemysłowych, rzemieślniczych i handlowych Ministerstwa Przemysłu i Handlu, a wtedy przy Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego pozostanie tylko szkolnictwo ogólnie kształcące i kształcenie nauczycieli, które to ostatnie może także w przyszłości przejść na autonomiczne szkolnictwo wyższe.</u>
<u xml:id="u-28.30" who="#PKornecki">P. Minister zgodził się również na podporządkowanie szkolnictwa władzom administracyjnym. Znany dekret Prezydenta Rzeczypospolitej o ustroju administracji państwowej poddał inspektorów szkolnych pod władzę starostów, a kuratorów pod władzę wojewodów. Stało się to wbrew wyraźnym postanowieniom obowiązującej jeszcze ustawy o tymczasowym ustroju władz szkolnych z roku 1920, która zniosła wszelką zależność władz szkolnych od władz administracyjnych. P. Minister podporządkował szkolnictwo władzom administracyjnym jeszcze przed wyjściem dekretu p. Prezydenta, a uczynił to w okólniku swoim z grudnia 1927 r., w którym zalecił kuratorom posłuszeństwo dla wojewodów. Opinja publiczna zrozumiała ten okólnik, a następnie i ogłoszony w styczniu dekret jako zarządzenie przedwyborcze. Zarządzenie to poprzedziły rugi w administracji szkolnej, Nie było jeszcze w Polsce ministra, który by usunął od pracy z motywów politycznych tylu cennych ludzi co obecny p. Minister.</u>
<u xml:id="u-28.31" who="#komentarz">(Głos: A Głąbiński?)</u>
<u xml:id="u-28.32" who="#PKornecki">Dla wyjaśnienia systemu rugów należy wiedzieć, że szkolnictwo zostało podporządkowane za czasów p. Ministra dwóm władzom: pierwszą stanowi administracja polityczna, czyli starostowie i wojewodowie, a drugą tworzą pewne koterje sanacyjne nauczycieli i działaczy oświatowych, firmujące się Związkiem Naprawy Rzeczypospolitej lub Partja Pracy, które związane nićmi organizacyjnemi z wpływowemi czynnikami w Warszawie, a rozproszone po całym kraju, zestawiają listy osób, które należy usunąć i prezentują je sferom decydującym. Prócz poufnych pism w tej sprawie wysyłanych posługują się owe koterje prasą, popierającą Rząd obecny, ogłaszają imienne wykazy osób, które mają być usunięte z zajmowanych w szkolnictwie stanowisk.</u>
<u xml:id="u-28.33" who="#PKornecki">Energja i tupet tych grupek wzrosły zwłaszcza po niesłychanem u nas dotychczas obejściu się Rządu z byłymi posłami nauczycielami, których ź powodu przynależności w czasie posłowania do grup opozycyjnych w sposób nieraz rzeczywiście bardzo daleko idący skrzywdzono. Tak zorganizowany aparat sanacyjny działa sprawnie i daję bogaty dorobek.</u>
<u xml:id="u-28.34" who="#PKornecki">W obecnem stadjum administracji szkolnej, dzięki temu aparatowi jest ciągły ruch. Nikt nie jest pewny swego stanowiska, poczynając od dyrektorów departamentów, a kończąc na najniższym woźnym inspektoratu szkolnego. Wszyscy liczą się z możnością ustąpienia. W pismach, popierających Rząd, pojawiają się nawet fotografje dygnitarzy ministerjalnych, których ma się usunąć z zajmowanych stanowisk. Chodzi widocznie o to, by p. Minister nie pomylił się co do osoby skazanego. P. Minister ma więc zadanie w tej dziedzinie ułatwione. Z jednej strony żądania starostów i wojewodów, z drugiej strony grupki naprawiaczy w każdej prawie miejscowości, dają mu gwarancję, iż dokonana przez niego sanacja aparatu administracyjnego na pewno zyska dla niego poklask tak licznie powiększającej się z dnia na dzień „czwartej brygady”. Usuwani w takich warunkach ludzie zasłużeni, fachowi, pracownicy — odchodzą z prawdziwą szkodą dla dobra szkolnictwa. Być może szkodę tę zrozumie Pan Minister dopiero po swojem odejściu, które również wiele razy było już zapowiadane w prasie prorządowej.</u>
<u xml:id="u-28.35" who="#PKornecki">Ten stan płynny w administracji szkolnej uniemożliwia spokojną pracę nad podniesieniem jakości naszego szkolnictwa. Czyż mogą dyrektorzy departamentów, kuratorowie, wizytatorowie, inspektorzy szkolni myśleć o nowych prądach w pedagogji, o wszelkich reformach we współczesnem szkolnictwie całego świata — skoro każdy z nich liczy uposażenie emerytalne, jakie otrzyma po uwolnieniu go na zasadzie art. 116 pragmatyki służbowej, a jedynem życzeniem każdego jest, by zwolnienie nastąpiło na wiosnę przed angażowaniem na posady do szkół prywatnych, gdzie szukają polepszenia swego bytu tacy młodzi emeryci. Znam wielu zwolnionych kuratorów, wizytatorów, inspektorów szkolnych, którzy odeszli w pełni sił, nie wiedząc za co, z żalem, że Państwo Polskie, które tak ukochali, nie dało im pracować i zużytkować ich wysokich kwalifikacji i szerokiego doświadczenia.</u>
<u xml:id="u-28.36" who="#PKornecki">Na miejsce wyrugowanych zasłużonych pracowników, powołuje p. Minister przeważnie młodych, a nieraz bez kwalifikacji. I tak jeden z niedawno mianowanych kuratorów nie ma ukończonych studjów uniwersyteckich, a w pewnem kuratorjum urzęduje dwóch wizytatorów, z których jeden uzyskał maturę szkoły średniej w 1921 r., a drugi ma obecnie około 30 lat.</u>
<u xml:id="u-28.37" who="#PKornecki">Utrwala się w nauczycielstwie pogląd, że karjerę w administracji szkolnej zapewnia obecnie tylko przynależność do pewnej partji, a nie kwalifikacje naukowo-pedagogiczne i długoletnie doświadczenie.</u>
<u xml:id="u-28.38" who="#komentarz">(Głos: Zbyt ściśle naśladują system Głąbińskiego.)</u>
<u xml:id="u-28.39" who="#PKornecki">A teraz pragnę przedstawić Wysokiej Izbie jak wyglądają rządy sanatorów w niektórych kuratorjach.</u>
<u xml:id="u-28.40" who="#komentarz">(Przerywania z lewicy.)</u>
<u xml:id="u-28.41" who="#PKornecki">Panie Kolego, przecież Pańskie stronnictwo nie rządzi obecnie. Bardzo bym prosił, żeby Panowie taką statystykę przedłożyli, ilu wizytatorów usunął Grabski czy Głąbiński. Przypominam, że Grabski publicznie oświadczył w Sejmie i powiedział to także w klubie, że według jego zdania minister polski będzie rządził wtedy dobrze, jeżeli oprze się na tym materjale ludzkim, który posiada, i że trzeba do polityki danego rządu ten materjał ludzi, który stoi na stanowiskach kierowniczych, przekonać, oczywiście racjonalnem uzasadnieniem, że polityka tego rządu jest właśnie najlepsza dla Państwa. Tej metody trzymali się nasi ministrowie i Panowie cyframi żadnemi ani dowodami tego mi nie zaprzeczą.</u>
<u xml:id="u-28.42" who="#PKornecki">Otóż jakże wygląda gospodarka i rządy sanatorów w kuratorjach. Kurator okręgu szkolnego lwowskiego, p. Riemer, został przeniesiony w stan nieczynny, a obecnie przechodzi na emeryturę w wieku stosunkowo młodym, mimo iż znany był jako człowiek wybitnie apolityczny i wzorowy urzędnik. Odchodzi prawdopodobnie dlatego, że nie chciał ulegać postronnym wpływom, a kierował się wyłącznie literą prawa i własnem sumieniem. Jego miejsce zajął p. Pytlakowski, przeniesiony z Lublina widocznie w celu dokonania gruntownej „sanacji” kuratorjum lwowskiego. Istotnie dokonał on sanacji gruntownej. Zwolniono lub przeniesiono szereg wizytatorów, przeniesiono również kilku inspektorów na żądanie koterji nauczycielskich, o których poprzednio mówiłem. Obecnie p. kurator pilnuje bardzo spraw personalnych. W obsadzie posad nie kieruje się jednak opinją wizytatorów, lecz uważa dla siebie, za jedynie miarodajne opinje postronne osób ze sfer nauczycieli „naprawiaczy”.</u>
<u xml:id="u-28.43" who="#PKornecki">Dochodzi potem do historji wprost kompromitujących kuratora. Podam jedną z nich p. Ministrowi do wiadomości. Rada szkolna powiatowa w Złoczowie rozpisała konkurs na kierownika 7-klasowej szkoły powszechnej w Złoczowie. W terminie konkursowem przedstawiła taż rada kuratorjum na pierwszem miejscu nauczyciela ze Skałatu p. W. Odbyło się w kuratorjum posiedzenie wydziału, to jest konferencja kuratora z wizytatorami i wniosek rady szkolnej powiatowej został zaakceptowany, gdyż p. W. miał najlepszą kwalifikację i aplikację. Zgodnie z praktyką zostało wygotowane pięć dokumentów: 1) dekret nominacyjny, 2) pismo do R. S. P, w Złoczowie, zawiadamiające o nominacji, 3) pismo do R. S. P. w Skalacie, zawiadamiające o zwolnieniu, 4) pismo do kasy skarbowej w Skalacie o zamknięcie wypłaty poborów p. W., 5) pismo do kasy skarbowej w Złoczowie o otwarciu kredytów dla p. W.</u>
<u xml:id="u-28.44" who="#PKornecki">Otóż tak się złożyło, że pisma pod 2, 3, 4 i 5 ma prawo podpisywać naczelnik wydziału, który też po posiedzeniu tego wydziału, po zaakceptowaniu przez kuratora tego wniosku, wysłał te cztery pisma, a czystopis dekretu nominacyjnego przedłożył kuratorowi. I oto cóż się stało?</u>
<u xml:id="u-28.45" who="#PKornecki">Rada szkolna w Skalacie dostała zawiadomienie, że p. W. przestaje być nauczycielem, rada szkolna w Złoczowie dostała pismo, zawiadamiające, że p. W. przychodzi na kierownika do szkoły, kasa skarbowa tamta dostała zawiadomienie o zamknięciu, a ta o otwarciu kredytu. Tymczasem okazało się, że p. kurator zatrzymał dekret u siebie, poczem nastąpiło coś, co się zwykle tam dzieje. Oto zapytany mąż zaufania „naprawiaczy-nauczycieli” zaopinjował, że p. W. do Złoczowa iść nie może, gdyż nie jest zapisany w rejestrze. Wobec tego p. kurator dekretu nie podpisał. Nie otrzymał więc dekretu p. W. w Skalacie, mimo, iż z R. S. P. i kasy skarbowej dowiedział się o dokonanej nominacji.</u>
<u xml:id="u-28.46" who="#PKornecki">Posady kierownicze w szkolnictwie powszechnem we Lwowie obsadzane są ludźmi z prowincji z pominięciem osób o wysokich kwalifikacjach, zasłużonych dla Lwowa długoletnią pracą. Wskutek tego wytworzyły się stosunki nie do zniesienia. Obecnie osoby wybitniejsze nie chcą wprost wnosić podań o kierownictwa.</u>
<u xml:id="u-28.47" who="#PKornecki">Pan kurator postawił na indeksie nauczycieli i nauczycielki nie należących do organizacji, którą sam on ostentacyjnie popiera. W ten sposób szerzy się wśród nauczycielstwa demoralizację, gdyż widocznem jest, że nie kwalifikacje i lata służby, ale przynależność partyjna jest dla p. kuratora decydująca. Opinje inspektorów i wizytatorów przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Podobnie dzieje się i w innych kuratorjach, obsadzonych w ostatnich czasach ludźmi t. zw. „sanacji”.</u>
<u xml:id="u-28.48" who="#PKornecki">Wielką demoralizację wprowadziły praktyki z okresu wyborów. Nauczycieli o przekonaniach niezależnych prześladowano. Dla ułatwienia sobie tego prześladowania zmieniono w drodze dekretu pragmatykę nauczycielską. Na szerszą skalę przenosi się nauczycieli dla „dobra szkoły” i „dobra służby”.</u>
<u xml:id="u-28.49" who="#PKornecki">Jak to wygląda w praktyce, niech zilustruje przykład. Nauczyciel i b. poseł Malik za przynależność do „Piasta” został przeniesiony dla „dobra szkoły” z pod Lwowa na Polesie. Członek Zw. L. N. Blaike, nauczyciel lwowski, również dla „dobra szkoły” przerzucony został daleko w góry na granicę Czechosłowacji.</u>
<u xml:id="u-28.50" who="#komentarz">(Przerywania z lewicy.)</u>
<u xml:id="u-28.51" who="#PKornecki">Niech Pan Kolega zaczeka, to jest bardzo ciekawe. Obaj zostawili rodziny na miejscu. Było to na początku okresu przedwyborczego. P. Malik ogłosił, że nie zamierza kandydować, sądząc, że tem skruszy swych prześladowców, nie pomogło to. Wobec tego na parę tygodni przed wyborami przyjął propozycję komitetu B. B. o pomoc w agitacji za listą B. B. P. Malik wrócił na dawną posadę, zrobiwszy kilka wieców za Jedynką.</u>
<u xml:id="u-28.52" who="#komentarz">(Głos: Ludzi z takim charakterem trzeba dla dobra szkoły usuwać.)</u>
<u xml:id="u-28.53" who="#PKornecki">Natomiast p. Blaike, chociaż ma liczną rodzinę i dzieci w szkołach lwowskich, został odłączony od rodziny, a rodzina mieszka we Lwowie i znosi niedostatek.</u>
<u xml:id="u-28.54" who="#komentarz">(Głos: Jeden zdał egzamin, drugi nie.)</u>
<u xml:id="u-28.55" who="#PKornecki">Zresztą organy nauczycielskie dają p. Ministrowi dużo podobnego materjału, świadczącego o partyjnictwie w szkolnictwie, panoszącem się na szeroką skalę. Warto przypomnieć, iż do agitacji wyborczej wzywano inspektorów szkolnych i nauczycieli, tym ostatnim dawano urlopy płatne, co wywoływało zgorszenie ludności. Bywało i tak, że nauczyciele urlopowani do agitacji za listą rządową agitowali na rzecz list radykalnych, co tłomaczy niektóre sukcesy tych ostatnich list w niektórych okręgach wyborczych.</u>
<u xml:id="u-28.56" who="#PKornecki">Nic dziwnego, że obecnie szkolnictwo nasze jest w stadjum rozkładu wewnętrznego. Czas największy, Panie Ministrze, szerzącemu się złu zapobiec. Domagamy się położenia kresu dotychczasowym praktykom. W tym celu należy: 1) jak najrychlej ustabilizować urzędników administracji szkolnej, wizytatorów i inspektorów szkolnych; 2) zapewnić swobodę obywatelską nauczycielstwu w granicach pragmatyki, uchwalonej przez Sejm; 3) utrzymać niezależność szkolnictwa od władz administracyjnych; 4) usunąć momenty polityczne, w ocenie pracy nauczycieli.</u>
<u xml:id="u-28.57" who="#PKornecki">Domagamy się zniesienia ustawy sanacyjnej, która utrudnia normalny rozwój szkolnictwa tak powszechnego, jak średniego i zawodowego. W sprawie tej zgłosiliśmy wniosek poselski.</u>
<u xml:id="u-28.58" who="#komentarz">(Przerywania z ław B. B.)</u>
<u xml:id="u-28.59" who="#PKornecki">Uchwaliliśmy w r. 1925 tę ustawę, gdy trzeba było Skarb Państwa i byt Państwa ratować i z całym spokojem ponosimy odpowiedzialność za to, co zrobiliśmy.</u>
<u xml:id="u-28.60" who="#komentarz">(Głos: To była ustawa tymczasowa.)</u>
<u xml:id="u-28.61" who="#PKornecki">Ale Pańscy Koledzy za nią głosowali. To była ustawa, za którą wszystkie stronnictwo głosowały z wyjątkiem „Wyzwolenia” i z wyjątkiem szanownych Kolegów z B. B., których jeszcze na świecie nie było.</u>
<u xml:id="u-28.62" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-28.63" who="#PKornecki">W szkolnictwie powszechnem liczyć się musimy w najbliższych latach z wielkiemi trudnościami z uwagi na to, że liczba dzieci w wieku szkolnym powiększyć się ma w ciągu 7 lat o 2 miljony. Potrzeba zatem myśleć o nowych budynkach szkolnych i siłach nauczycielskich. Domagamy się jak najrychlejszego opracowania planu finansowego w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-28.64" who="#PKornecki">Również rewizji ulec winien program szkoły powszechnej, który zdaniem naszem nie odpowiada należycie celowi szkoły powszechnej. W Małopolsce Wschodniej program ten został obciążony nadmierną liczbą godzin języka ruskiego 6–5 godzin tygodniowo w szkołach polskich, podczas kiedy za czasów austrjackich ilość godzin wynosiła najwyżej 3.</u>
<u xml:id="u-28.65" who="#komentarz">(Głos: Słuchajcie!)</u>
<u xml:id="u-28.66" who="#PKornecki">Mimo wzrostu zapotrzebowania sił nauczycielskich w najbliższych latach Ministerstwo przystąpiło do zlikwidowania dwóch seminarjów nauczycielskich, we Lwowie i Radzyminie. Domagamy się restytucji kredytów na te seminarja. Jest rzeczą bardzo oczywiście i dla mnie niezrozumiałą, że właśnie w województwie warszawskiem, gdzie są zaledwie trzy seminarja żeńskie, seminarjum w Radzyminie ma być zlikwidowane.</u>
<u xml:id="u-28.67" who="#PKornecki">W szkolnictwie średniem szczególne braki widzimy na terenie b. zaboru rosyjskiego, gdzie sieć szkół państwowych jest bardzo mała. Należy otoczyć troskliwą opieką szkolnictwo prywatne. Byłoby rzeczą konieczną zapewnienie dobrym szkołom prywatnym zasiłków państwowych, a nauczycielom tych szkół zaopatrzenia emerytalnego, pobierając od nich składki emerytalne. Pozwolę sobie przypomnieć, że za czasów nawet rosyjskich istniał typ szkół prywatnych o prawach dla uczących i uczących się. W tych szkołach nauczyciele byli wciągnięci do funduszu emerytalnego. Wobec tego, że mamy tak małą sieć szkolną w b. zaborze rosyjskim, zapewnienie tego zaopatrzenia emerytalnego nauczycielom, jak również pomocy dla szkół prywatnych, dobrze stojących jest obowiązkiem Państwa.</u>
<u xml:id="u-28.68" who="#PKornecki">We wnioskach naszych domagamy się choćby skromnego podwyższenia kredytów na dokształcanie nauczycieli szkół średnich, gdyż w tej dziedzinie dotychczas prawie nic się nie robiło, podczas gdy w szkolnictwie powszechnem dorobek w tej sprawie jest bardzo poważny.</u>
<u xml:id="u-28.69" who="#PKornecki">Należy wiele uwagi poświęcić stronie wychowawczej działalności szkoły, gdyż w ostatnich czasach, jak zaznaczyłem, szerzy się wśród młodzieży szkół średnich agitacja komunistyczna.</u>
<u xml:id="u-28.70" who="#PKornecki">W dziale nauki i szkół wyższych zgłosiliśmy do budżetu szereg wniosków, domagających się:</u>
<u xml:id="u-28.71" who="#PKornecki">1) ułatwienia studjów niezamożnej młodzieży przez podniesienie kredytów na stypendja akademickie ze 120 na 150 zł. na każde stypendjum, 2) podniesienia o pół miljona zasiłków na pracę naukową, 3) przyznania subwencji w sumie 200.000 złotych na Warszawskie Towarzystwo Naukowe.</u>
<u xml:id="u-28.72" who="#PKornecki">Poza tem zgłaszam rezolucję o zmianę wydanego rozporządzenia w sprawie odbywania służby wojskowej przez młodzież akademicką po ukończeniu studjów, t. j. po 25 roku życia. Niedawno ukazał się dekret Pana Prezydenta postanawiający, że młodzież po ukończeniu szkoły średniej ma iść zaraz do wojska. Uważamy to rozporządzenie ze stanowiska wychowawczego za niewłaściwe. Jest rzeczą raczej pożądaną, aby młodzież szła na uniwersytet, wprost ze szkoły średniej, aby w czasie studjów uniwersyteckich odbywało się tylko przysposobienie wojskowe, by w ten sposób, nie usuwając się od pracy naukowej przy przejściu ze szkoły średniej do wyższej, ukończyła swoje studja, a wówczas przeszedłszy przysposobienie wojskowe i ukończywszy studja, na pewno będzie lepszym materjałem wojskowym.</u>
<u xml:id="u-28.73" who="#PKornecki">Konstatując jako dodatni objaw podwyższenie kredytów na sztukę ze swej strony uważamy za konieczne zajęcie się Szkołą Sztuk Pięknych w Warszawie przez uregulowanie jej stanu prawnego; rezolucja nasza w tej sprawie domaga się zaliczenia tej szkoły ewentualnie do typu szkół wyższych. Stan ten prawny nie jest unormowany. Warunkiem przyjęcia do tej szkoły jest ukończenie szkoły średniej, i ze względu na to, że szkoła ta zdobyła sobie poważne stanowisko, powinna być zaliczona do kategorji szkół wyższych.</u>
<u xml:id="u-28.74" who="#PKornecki">Polityka szkolna p. Ministra wobec mniejszości narodowych nas nie zadowala.</u>
<u xml:id="u-28.75" who="#PKornecki">W dzisiejszej dyskusji przedstawiciele mniejszości narodowych wysunęli żądania i pretensje bardzo daleko idące, jak to zresztą co rok bywa. Chciałbym szczególnie z naszego punktu widzenia oraz ze stanowiska prawnego odpowiedzieć na przemówienie p. kol. Celewicza z Klubu Ukraińskiego. Pozwalam sobie wyjaśnić, że traktat o mniejszościach narodowych, który p. Celewicz zestawił z ustawą kresową, wcale nie rozstrzyga kwestji w ten sposób, jak p. Poseł chciał wyjaśnić. Traktat o mniejszościach narodowych, w artykule, który Pan odczytał, wyraźnie mówi, że obowiązkiem Państwa jest ułatwić dzieciom mniejszości narodowych zdobycie nauki w ich języku. Wcale z tego zdania nie wynika, ażeby było obowiązkiem Państwa zakładać szkoły powszechne i średnie dla mniejszości narodowych. Jest rzeczą Państwa, parlamentu polskiego, w jaki sposób ujmować to zagadnienie ułatwienia dzieciom mniejszości narodowych kształcenia się w ich języku, i wobec tego powoływanie się na traktat wersalski w tej sprawie oczywiście nie wytrzymuje krytyki.</u>
<u xml:id="u-28.76" who="#PKornecki">Uważamy, że ustawa z roku 1924 o szkolnictwie na Kresach Wschodnich była właśnie wyrazem poglądów i przekonań ówczesnej większości sejmowej, na to, w jaki sposób ujmować to zagadnienie ułatwienia dzieciom mniejszości narodowych ukraińskich i białoruskich, nauczania ich w języku ojczystym. Wówczas ten problem był bardzo skomplikowany, jak zresztą jest nim i dziś dla każdego Rządu i Sejmu, nad czem ani p. poseł Celewicz, ani jego koledzy nie powinni przechodzić do porządku dziennego. Mianowicie jest tu różniczkowanie narodowościowe tych terenów, do których ta ustawa się odnosi. Jestem rodem ze Wschodniej Małopolski, tam się wychowałem i tak samo jak p. Celewicz, doskonale wiem, że tam — jak to zresztą słusznie p. Minister zaznaczył, trudno odróżnić wsie polskie od ruskich, a nawet w rodzinach są osoby obu narodowości. Nie ma prawie wsi, gdzieby nie było Polaków, a wsie polskie są tam wszędzie; są wsie, liczące 80–90% Polaków, gdzie mniejszość stanowią Ukraińcy. Oczywiście możnaby powiedzieć, że należy zakładać szkoły osobne dla tych, a osobne dla tamtych. Tak było za czasów austrjackich i byliśmy właśnie w tem położeniu, jako Polacy, że język wykładowy szkoły zależał od uchwały rady gminnej, i że w tych gminach, gdzie dzieci ruskie stanowiły większość, dzieci polskie w bardzo poważnym odsetku musiały się uczyć po rusku.</u>
<u xml:id="u-28.77" who="#PKornecki">I oto po głębokich studjach i rozważaniach w tej sprawie Sejm w roku 1924, na podstawie opinji Komisji, która nad kwestją mniejszości narodowych pracowała, — doszedł do tego przekonania i to prawie jednomyślnie, z wyjątkiem Klubu P.P.S., że właśnie forma utrakwizmu jest jedyną formą, która umożliwi wykonanie także i tych zobowiązań, które ze wspomnianego traktatu o mniejszościach narodowych wynikają.</u>
<u xml:id="u-28.78" who="#PKornecki">Czem jest szkoła utrakwistyczna? Szkoła utrakwistyczna jest szkołą, w której dzieci uczą się w swoim języku pewnej części przedmiotów, a druga część przedmiotów wykładana jest w języku drugiej części dzieci. Chodzi o to, ażeby dzieci polskie i ruskie czy białoruskie miały swój wykład we własnym języku, ale ponieważ Państwo nasze nie może sobie pozwolić na to, ażeby dla 20 dzieci rusińskich czy polskich, zakładano szkołę osobno, stanęliśmy na gruncie tej utrakwistycznej szkoły jako tego zła koniecznego, które nie jest uzasadnione teorją czy praktyką pedagogiczną, ale rozmieszczeniem naszej ludności kresowej i spełnieniem tego obowiązku państwa, że ona musi dać obu narodowościom nauczanie w języku ojczystym. Tę możność mają dzieci połączone w szkole utrakwistycznej. Szanowni Koledzy Rusini wiedzą, że i my jako Polacy również znaleźliśmy się w tej sytuacji, że nasze dzieci polskie, muszą razem z Waszemi pobierać naukę w języku ruskim.</u>
<u xml:id="u-28.79" who="#komentarz">(Głos: Ukraińskim!)</u>
<u xml:id="u-28.80" who="#PKornecki">I tak samo możemy się uważać za pokrzywdzonych a Szanowni Panowie koledzy doskonale wiedzą, ile narzekań na krzywdy jest po stronie polskiej. Ale twierdzę, że gdybyście Panowie mieli swoje państwo i zechcieli ten problem rozwiązać, kto wie, czyby Panów przekonania dzisiejsze nie obróciły się przeciw własnemu państwu.</u>
<u xml:id="u-28.81" who="#PKornecki">Wysoka Izbo! Przedstawiciele Klubu Niemieckiego rok rocznie powtarzają stare, oklepane frazesy o rzekomych krzywdach, jakie naród niemiecki w granicach Państwa Polskiego ponosi. Otóż pozwolę sobie w imieniu naszego Klubu stwierdzić, i zdaje się, że w Sejmie jest to życzeniem wszystkich, by Polacy, nasi rodacy, mieszkający w granicach Rzeszy Niemieckiej, mieli dziesiątą część tych przywilejów, jakie my dajemy tu ludności niemieckiej. Cyfry, które przytoczył p. Minister, mówią same za siebie. Sądzę, że my nie mamy innego sposobu na terenie międzynarodowym upomnieć się o nasze krzywdy w zaborze niemieckim, jak ten, żeby stosunek naszej polityki do Niemiec zmienić i zastosować, zasadę wzajemności, tę zasadę wzajemności, która nawet w konwencji genewskiej została uwzględniona i sądzę, że musi przyjść do tego, że Rząd Polski postara się o to, żeby Rząd niemiecki, przy pomocy pp. kolegów z Koła Niemieckiego, dał te prawa Polakom w granicach Rzeszy Niemieckiej, jakie nam się należą. P. kolega przytoczył, że minister pruski w porozumieniu z mniejszością polską ma wydać pewne rozporządzenie, które nie wiadomo jeszcze, jak wyglądać będzie, ale my mamy nie rozporządzenie ministra, lecz konwencję międzynarodową genewską, dotyczącą Górnego śląska niemieckiego, która to konwencja nie jest do dziś wykonana. P. kolega wie o tem doskonale, że po stronie niemieckiej Górnego śląska tamtego roku 800 dzieci nie korzystało ze szkoły polskiej dlatego, że Rząd niemiecki i organizacje niemieckie, które się tem specjalnie opiekują, nie dopuszczają do tego, by szkoła polska tam powstała. Sądzę więc, że nie jest czas wywoływać wilka z lasu, że raczej należałoby ten stan szkół niemieckich ze stanowiska polityki Klubu Niemieckiego starać się utrzymać, bo my jednak będziemy dążyć do tego, żeby polepszyć stan naszych kulturalnych potrzeb w Rzeszy Niemieckiej.</u>
<u xml:id="u-28.82" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-28.83" who="#PKornecki">Wysoka Izbo! Na Komisji Budżetowej oraz tutaj słyszeliśmy ze strony przedstawicieli lewicy, w szczególności kol. Czapińskiego, ataki na kościół katolicki.</u>
<u xml:id="u-28.84" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Na kler!)</u>
<u xml:id="u-28.85" who="#PKornecki">Otóż trzeba się porozumieć, co do pojęcia kościoła. Kościół to jest zgromadzenie, złożone z wyznawców i księży oraz biskupów.</u>
<u xml:id="u-28.86" who="#komentarz">(Głos: My na wyznawców nie napadamy)</u>
<u xml:id="u-28.87" who="#PKornecki">Jeżeli chodzi o definicję kościoła, to sądzę, że moje wyrażenie było słuszne. Jako katolicy z wielką przykrością słuchamy ataków i napaści, które panowie z lewicy, a zwłaszcza z tej tu strony, na komisji budżetowej i na plenum Sejmu przeciwko hierarchji kościoła katolickiego wysuwają. Walkę z kościołem rozpoczęły te stronnictwa jeszcze przed wyborami, ogłaszają swoje programy wyborcze, w których zapowiadały, że dążyć będą do tego, aby oddzielić kościół od Państwa, usunąć naukę religji ze szkół i wprowadzić śluby cywilne.</u>
<u xml:id="u-28.88" who="#komentarz">(Protesty na ławach lewicy)</u>
<u xml:id="u-28.89" who="#PKornecki">Tak, czytałem to w Waszych odezwach przedwyborczych. Już poprzednio w swojem przemówieniu zaznaczyłem, jak wielką wagę naród polski przywiązywać musi do zasad religji w naszem wychowaniu i jak wielką rolę odgrywa kościół i religja katolicka w naszem życiu narodowem. Uważam, że hierarchja kościelna ma obowiązek bronić lud polski od niebezpieczeństwa mu grożącego wówczas, gdyby zapowiadane przez Panów programy sprawdziły się i tem tłomaczy się stanowisko duchowieństwa katolickiego, które dba o najwyższe dobro narodu. Tej trosce dał wyraz list pasterski, ogłoszony przed wyborami. P. Czapiński powiada, że życie kleru jest napełnione pierwiastkiem politycznym, a nie religijnym, ale odwrotnie pozwolę sobie powiedzieć, że życie p. Czapińskiego wypełnione jest nienawiścią do hierarchji kościelnej i katolicyzmu, zamiast bezstronnością polityczną.</u>
<u xml:id="u-28.90" who="#komentarz">(Głos: To nie jest argument)</u>
<u xml:id="u-28.91" who="#PKornecki">To jest argument, bo nigdy w tej Wysokiej Izbie nie słyszeliśmy, żeby p. Czapiński kiedykolwiek krytykował hierarchje przypuśćmy wyznania żydowskiego, aby kiedykolwiek krytykował hierarchę prawosławną, a natomiast przy każdej debacie, przy każdej okazji słyszymy ataki w imię wielkich haseł wolnomyślnych na Kościół Katolicki.</u>
<u xml:id="u-28.92" who="#PKornecki">Przemówienia przedstawicieli lewicy, oraz złożone przez nich wnioski, z których jeden, mianowicie wniosek „Wyzwolenia” poszedł tak daleko, że proponuje całkowite skreślenie całego budżetu wyznań w naszym preliminarzu budżetowym, uważamy za pierwszy ważny krok walki z Kościołem Katolickim, tej walki, którą przed wyborami Panowie zapowiadaliście. To też zapowiadamy również, że ze swej strony tej walce z Kościołem przeciwstawimy się z całą mocą. Wierzymy w zwycięstwo zdrowej duszy narodu polskiego, szczerze do wiary ojców przywiązanego.</u>
<u xml:id="u-28.93" who="#PKornecki">Konkordat, zawarty ze Stolicą Apostolską, za którym głosowaliśmy i którego twórcą był minister z naszego obozu, przyniósł Państwu naszemu wielkie korzyści polityczne i uregulował zasadnicze prawa Kościoła, które muszą być uszanowane. Obowiązkiem Rządu, a w szczególności p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego jest i będzie, ażeby w związku z wykonaniem konkordatu, który jest ustawą ogólną, do tej ustawy dodać szereg ustaw szczegółowych, któreby rozwiązały zagadnienia szczegółowe, budzące dziś może jeszcze pewne wątpliwości, a może i będące przedmiotem rozmaitych nieporozumień.</u>
<u xml:id="u-28.94" who="#PKornecki">Głosować będziemy oczywiście przeciw wszelkim wnioskom, które idą przeciw budżetowi wyznań i spraw Kościoła katolickiego bronić będziemy.</u>
<u xml:id="u-28.95" who="#PKornecki">Z przykrością stwierdzamy wreszcie, że Rząd nie przeciwstawia się obecnie wzrostowi sekciarstwa w Polsce, w szczególności zaś dziwi nas obojętność jego na ujawnione przez prasę zbrodnie duchownych marjackich, którzy szerzą demoralizację wśród ludu, popełniając przestępstwa, kolidujące jaskrawo z kodeksem karnym.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma p. Smulikowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PSmulikowski">Wysoka Izbo! Kolega Czapiński omówił już pewien dział budżetu, specjalnie zajmując się budżetem wyznań. Mnie, imieniem Klubu Polskiej Partji Socjalistycznej, przypada zwrócić uwagę na pewne jeszcze szczegóły budżetowe, na pewne momenty, przez towarzysza mego Czapińskiego nie poruszone.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#PSmulikowski">Rzecz jasna, że jako stronnictwo robotnicze, jesteśmy przede wszystkiem zainteresowani stanem szkolnictwa powszechnego. Z ubolewaniem skonstatować musimy, że niestety budżet ten w niczem nie odbiega w konstrukcji od systemu budowania budżetu przez b. Ministra, p. St. Grabskiego. Budżet oświatowy dawniej zredukowany w tym stylu utrzymuje się do dziś dnia. Chcę podkreślić, że nie mam zwyczaju, gdy chodzi o sprawy oświatowe, robić jakiejś specjalnej polityki partyjnej, dlatego uwagi moje nie mają w tej chwili podłoża opozycyjnego według stosunku naszej partji do Rządu, ale dotyczą wyłącznie zagadnienia budżetu oświatowego, jako takiego. Muszę stwierdzić, że to wszystko co w budżecie swoim zdewastował p. St. Grabski, to wszystko utrzymało się, niestety, w dzisiejszym budżecie. Dam przykłady.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#PSmulikowski">Nastąpiła redukcja etatów nauczycielskich szkół powszechnych za Stanisława Grabskiego; etatów tych nowy budżet nie stara się odbudować. Gdy chodzi o kształcenie nauczycieli, p. Minister Grabski zniósł jedyną instytucję, kształcącą nauczycieli w zakresie wyższym, t. j. Instytut Nauczycielski, Instytut Pedagogiczny. Ku hańbie naszego społeczeństwa znikł ten Instytut, a wraz z nim pozbawiono możności wykładania i uczenia jednego z najwybitniejszych uczonych, niedawno zmarłą prof. Joteykównę. Spodziewaliśmy się, że w okresie pomajowym nastąpi choćby jakieś odnowienie stanu dawnego, spodziewaliśmy się, że nastąpi odbudowa tego, co dewastowano przez kilka ostatnich lat, aż do przewrotu majowego. Niestety, żadnej zmiany na lepsze w tym kierunku nie ma. Wiele przykładów dalszych możnaby przytoczyć. Zniszczono w dawniejszych budżetach kwestję, powiedziałbym, dobrego poziomu szkoły powszechnej.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#PSmulikowski">Jednym z najważniejszych postulatów naszych jest obecnie, by szkołę powszechną postawić na odpowiednim poziomie. Mimo zapowiedzi p. Ministra Oświecenia i p. Wicepremjera, odnośny artykuł ustawy sanacyjnej, który mógłby sytuację poprawić, dając siedmioklasowej szkole obok siedmiu nauczycieli i kierownika, dotąd nie został znowelizowany, a niestety nie widzimy w budżecie zamiarów na ten rok administracyjny, ażeby zaprowadzić ten stan, konieczny dla normalnego istnienia szkoły powszechnej.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#PSmulikowski">Nie wprowadzono chociażby 1000 nowych etatów. Wprawdzie wprowadzono 1500 etatów, ale to się liczy na przyrost normalny, który wynika z przyrostu dzieci, i to w stopniu najmniejszym. Natomiast nie wstawiono w budżecie tej kwoty, któraby dawała nadzieję, że ten nieszczęsny stan, gdy chodzi o istnienie i funkcjonowanie szkoły powszechnej, zniknie. A zatem, proszę Panów, wyrażamy swoje pełne niezadowolenie ze stanu budżetu w odniesieniu do szkolnictwa powszechnego.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#PSmulikowski">Nie będę poruszał momentów w dyskusji bardzo jasno skrystalizowanych, gdy chodzi o budownictwo szkolne. Chcę tylko zwrócić uwagę na rzeczywiście niesłychany brak inicjatywy ze strony Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, tego Ministerstwa, które, kierując i regulując życie szkolne, powinno przede wszystkiem odznaczać się także żywotnością, reprezentować i społeczną i państwową myśl wychowawczą, a zarazem tężyznę organizacyjną. Niestety ustalił się od dawna taki system, że właśnie do tej instytucji, która powinna być odpowiednikiem tych życiowych wymagań szkół, powołuje się raczej urzędników, niż organizatorów życia społecznego i co do tego, o czem kolega Jędrzejewicz wspominał, że przed majem aparat szkolny był niewłaściwy, to ja niestety skonstatować muszę, że ten aparat niewiele zyskał, że niestety ten sam aparat naszem szkolnictwem steruje bez wykazywania najkonieczniejszej, najmniejszej inicjatywy, gdy chodzi o jego rozwój.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#PSmulikowski">Proszę Panów, ta inicjatywa powinna się wyrazić w szeregu konkretnych wypadków. Te cyfry budżetowe, które my czytamy, są cyframi suchemi, ale poza niemi kryje się olbrzymia niedola. W tej chwili wspomnę o niedoli szkoły na wsi. Nasze szkolnictwo nie ma ani żadnego uposażenia, ani zaopatrzenia w pomoce szkolne, do czego Państwo jest obowiązane, ani nie ma żadnej opieki, ani inicjatywy ze strony Ministerstwa, by ustawodawstwo umożliwiło samorządom świadczenia rzeczowe na potrzeby szkolnictwa. I tu trzeba podkreślić z pewną radością, że żyjemy w tym roku, może jedynym, bo mającym najmniejszą ilość dzieci w wieku szkolnym; 90% tych dzieci uczęszcza do szkoły powszechnej. Ale proszę Panów, to jest samołudzeniem się. Tak w istocie nie jest. To jest cyfra zapisanych. Gdybyśmy mieli statystykę frekwencji tych dzieci, to z przerażeniem widzielibyśmy że ta frekwencja spadła niemal do połowy tej cyfry wykazanej. Dlaczego? Dlatego, że młodzież nie ma tej opieki społecznej, którą jednak szkoła w interesie nauczania i wychowania dać powinna. Ani w budżecie, ani w działalności Ministerstwa, ani w sprawozdaniu nie zauważycie Panowie przejawu tej życiowej potrzeby, ażeby Ministerstwo, czy władze państwowe wskazywały samorządom drogę do zaopiekowania się młodzieżą, gdy chodzi o zaopatrzenie w przybory szkolne, chociażby odzież Czy żywność. Gdy spojrzymy na Austrję, to widzimy, do jakich wspaniałych rezultatów doszły samorządy, przeważnie samorząd miejski, Wiedeń, gdzie rządzą socjaliści, gdzie cała młodzież zostaje zaopatrzona we wszystko, czego potrzebuje i jest odżywiana przez szkołę. Nie widzimy u nas pod tym względem żadnego zainteresowania ze strony Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#komentarz">(Głos: To jest przede wszystkiem Ministerstwo Wyznań)</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#PSmulikowski">Proszę Panów, nie będę przytaczał tych strasznych cyfr, które nam mówią o horoskopach, czekających nas z powodu braku szkół. To jedno mogę stwierdzić, że Ministerstwo pod tym względem oddaje sprawie poważne usługi — znakomicie kreśli czarne horoskopy, jakie czekają szkolnictwo w Polsce. I znakomicie robi to p. referent. Rzeczywiście sprawozdanie p. referenta jest bardzo ścisłe i wymowne, ale kto czyta to sprawozdanie, kto czyta te publikacje, które Ministerstwo wydaje, temu włosy na głowie się jeżą, co będzie za 10 lat, skoro dzisiaj Ministerstwo tylko grozi, a żadnej inicjatywy nie umie przedsięwziąć, ażeby ten stan usunąć.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#PSmulikowski">Gdy chodzi o budowę szkół, ustawa sanacyjna skreśla artykuł, dotyczący świadczeń Państwa na rzecz budownictwa szkolnego. Można mieć wątpliwości, czy ten artykuł był słuszny, czy nie, ale my oczekiwaliśmy, że ze strony Ministerstwa wyjdzie jakiś plan finansowy, plan, co do terminu budowy szkół, że wyjdzie jakaś nowa ustawa, inicjująca może działalność samorządu w tym kierunku. Ale absolutnie cicho i głucho jest w Ministerstwie i pod tym względem żadna inicjatywa ministerstwa nie przejawiła się.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#PSmulikowski">Proszę Panów, rzecz jasna, że dla nas, jako dla stronnictwa demokratycznego, najkapitalniejszem zagadnieniem jest sprawa całego ustroju i systemu szkolnego. Nie ulega wątpliwości, że od ustroju tego uzależniamy los i przyszłość demokracji. My, jako demokraci, widzimy właśnie w tym nowym ustroju demokratycznym zapewnienie, że przyszłość Polski będzie się rozwijała po linji demokratycznej. I proszę Panów, trzeba podkreślić, że zostaliśmy olśnieni, gdy nowy minister, p. Dobrucki, wkrótce wydał publikację na podstawie prac komisji ministerjalnej, która zarysowała w najogólniejszych ramach szkic tego nowego ustroju. Nie ulega wątpliwości, że szkic ten, ramy te, były tylko ramami, w które można było wlać treść taką, jaką kto zechce. Sprawa ta w każdym razie wzbudziła zainteresowanie społeczeństwa, wywołała ożywioną dyskusję w prasie. Ministerstwo zapowiedziało specjalne konferencje, ale na tem się skończyło. Już rok mija i niestety Ministerstwo nie wyszło z tej fazy dyskusji powierzchownej, bo nadmieniam, że dyskusji rzeczowej, do której powołani powinni być przedstawiciele społeczeństwa i przedstawiciele fachowców, dotąd Ministerstwo nie zainicjowało. Mamy wrażenie, że ten projekt stał się wyłącznie projektem p. Ministra Dobruckiego i nie może wykluć się na światło dzienne, jako projekt rządowy. O to także pretensję mamy do Ministerstwa Oświecenia, że Ministerstwo nie zdołało dotąd przedłożyć, ani przynajmniej ustalić projektu o ustroju szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#PSmulikowski">Tutaj wspomniał już mój przedmówca o zagadnieniu podporządkowania władz szkolnych władzom administracyjnym. Na Komisji Budżetowej podkreślaliśmy z całym naciskiem konieczność uniezależnienia szkolnictwa od władz administracyjnych. Wskazywaliśmy już szereg przykładów z okresu akcji wyborczej, kiedy naruszono już tę zasadę przez powołanie inspektora do agitacji, czy przez narzucanie nauczycielom pewnego przymusu agitacji za listą rządową, a teraz chcemy zwrócić uwagę na to, że głównie chodzi nam w tej sprawie o utrzymanie czystości atmosfery życia szkolnego bez względu na przynależność partyjną. Każdy musi uznać, że szkoła powinna być poza granicami wszelkich wpływów partyjnych i politycznych.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#PSmulikowski">Jako socjalista, mogę powiedzieć, że my socjaliści na usunięciu wszelkich wpływów politycznych i partyjnych robimy najlepszy interes ideowy. Dlaczego? bo my uważamy, że każdy dobry, ideowy nauczyciel, który najwyższe wartości wprowadza w duszę, serce i umysł dziecka, zmusza go do logicznego, uczciwego myślenia, do ukochania prawdy, do współczucia dla niedoli i ucisku, i każdy dobry nauczyciel, chociażby należał do szanownej prawicy, gdyby był w szkole przy warsztacie szkolnym dobrym nauczycielem, to mimo woli działałby na rzecz ideologji socjalistycznej w najlepszem tego słowa znaczeniu.</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#PSmulikowski">Proszę Panów, podporządkowanie władz szkolnych władzom administracyjnym przekreśla właśnie tę czystość intencji nauczania szkolnego, a skoro o tem mówię, niech mój przedmówca pozwoli — szkoda, że nie ma kol. Korneckiego — nadmienić, że te metody jednak nie są nowe, że stronnictwo, do którego p. pos. Kornecki należy, w całej pełni korzystało wówczas, gdy było przy rządach, ze swojej władzy i wpływu na czynniki administracyjne...</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#komentarz">(Głos: Mimo, że nie było dekretu Prezydenta.)</u>
<u xml:id="u-30.15" who="#PSmulikowski">...mimo, że tego dekretu Prezydenta nie było. Z trybuny poprzedniego Sejmu motywowaliśmy wniosek nagły w tej sprawie i przytaczaliśmy szereg przykładów, że z pobudek czysto partyjnych narodowi demokraci powoływali na stanowiska inspektorów i dygnitarzy szkolnych ludzi ze swego środowiska.</u>
<u xml:id="u-30.16" who="#PSmulikowski">Żałuję, że nie ma pos. Korneckiego, bo te przykłady, o których mówił, znam, ponieważ pochodzę z tamtych okolic i te przykłady przez niego podane są wynikiem jego podejrzliwości, że się tak wyrażę, partyjnej. Nie chodzi mi w tej chwili o obronę władz szkolnych, ale muszę skonstatować, że co do zredukowania wizytatorów, czy inspektorów na terenie kuratorjum lwowskiego, to każdy człowiek objektywny stwierdzi, że ci ludzie swojemi rzeczowemi danemi dawali od dawna powód, aby ich z widowni życia szkolnego usunąć. Jest faktem, że kto na terenie kuratorjum lwowskiego nie należał do obozu narodowej demokracji, nie otrzymywał żadnej nominacji. Jest rzeczą po prostu zabawną, gdy p. kolega Kornecki przytacza przykłady horendalnych rzekomo stosunków, że we Lwowie zostały dwie osoby z prowincji mianowane kierowniczkami szkół. Otóż ja jako lewicowiec i socjalista jestem mocno zdziwiony i poruszony tem, że nominowane zostały dwie osoby z t. zw. lewicowego obozu, przy tem jeśli chodzi o jedną z nich, to jej lewicowość mocno kwestjonuję. Ale tam się utarł zwyczaj, że każda nominacja nie endecka na terenie Galicji Wschodniej, to jest zachwianie wszystkiemi narodowemi wartościami, jest po prostu szykanowaniem uciśnionych niewiniątek i to przez szereg lat ciążyło nad atmosferą całego życia szkolnego. Jakkolwiek z p. kol. Korneckim pójdę razem wszędzie tam, gdzie chodzi o usunięcie wpływów administracyjnych na władzę szkolną, to jednak z całą siłą muszę skonstatować, że z tych wpływów politycznych wybitnie i niemal wyłącznie korzysta jego stronnictwo.</u>
<u xml:id="u-30.17" who="#PSmulikowski">P. kol. Kornecki mówił o kwestji utrakwizmu. Kol. Czapiński dał wyraz zapatrywaniu naszego klubu: Stoimy na stanowisku uczenia w ojczystym języku danej narodowości. Dla nas nie ma tu żadnej wątpliwości. Ale musimy stwierdzić, że w tej praktyce utrakwizującej szkoły najwięcej do rozwydrzenia tych stosunków narodowościowych przyczynili się właśnie inspektorowie szkolni, komenderowani bezpośrednio przez leaderów endecji. Jest faktem, że poza rozporządzeniami p. Ministra — a dzieje się to już od kilku lat — drugie rozporządzenia inspektorowie otrzymywali od przedstawicieli t. zw. Organizacji Narodowej, jest faktem, że przewodniczący tej Organizacji, p. Prószyński, wydawał okólniki — mam taką śliczną kolekcję okólników, wydawanych do władz szkolnych. Rządziły władzami stronnictwa Narodowej Demokracji. Ba, twierdzę, że to rząd doprowadził do śmierci bardzo zacnego i czcigodnego człowieka, niestety ulegającego tym wpływom, ś. p. Sobińskiego. Jeżeli będziemy zawsze jako socjaliści zwalczali wpływy administracji politycznej, to musimy tu oświadczyć, że tak samo, jak teraz się dzieje, tak samo Panowie robiliście listy proskrypcyjne. Zapytajcie się kolegów Ukraińców, mogli by dać Wam sporo informacji. P. Prószyński, który dziś nie jest posłem i który został przeniesiony aż do Dzisny, był tym czynnikiem, który utrzymywał stały kontakt między wyższemi i niższemi instancjami a organizacją narodową, a władze niestety wykonywały wolę p. Prószyńskiego. Jeżeli będziemy zawsze protestowali przeciwko temu, ażeby z motywów politycznych przenosić urzędników, to gdy chodzi o przeniesienie urzędnika takiego typu, do jakiego należy p. Prószyński, możemy protestować, ale żadnego współczucia w tym wypadku nie mamy.</u>
<u xml:id="u-30.18" who="#PSmulikowski">Niestety kończy się czas mego przemówienia, pragnę zreasumować nasze żądania w zakresie szkolnictwa. Domagamy się od Rządu, ażeby się zainteresował szczególnie losem szkolnictwa powszechnego. Twierdzimy, że realizacja szkolnictwa powszechnego mogła już nastąpić w bieżącym roku, kiedy najmniejsza ilość uczniów uczęszcza do szkół. Jeżeli jeszcze przeszło dwieście kilkadziesiąt tysięcy nie uczęszcza do szkół, to domagamy się powiększenia etatów nauczycielskich, ażeby w karby obowiązku szkolnego wciągnąć całą młodzież. Domagamy się od Rządu, ażeby przygotował plan budowy gmachów szkolnych i mieszkań nauczycielskich dla szkolnictwa powszechnego. Domagamy się od Rządu, aby przygotował jak najszybciej projekt ustawy o ustroju szkolnym. Domagamy się opieki Ministerstwa nad niedolą materialną i kulturalną tej młodzieży. Domagamy się od Ministerstwa inicjatywy w tym kierunku, aby pobudziło samorządy i instytucje opieki społecznej do zajęcia się temi setkami tysięcy, a powiedziałbym miljonami młodzieży, pozbawionej najkonieczniejszych warunków do zyskania oświaty i kultury w szkole. Uważamy, że dziś szkolnictwo jest za drogie i niedostępne dla dzieci proletarjatu. Gdy chodzi o szkolnictwo średnie, to i ono ma zamknięte bramy dla dzieci robotników i twierdzimy, że sieć szkolnictwa średniego nie jest dostosowana do potrzeb ludności. Jako przykład przytoczę, że w takim Borysławiu, który jest olbrzymiem środowiskiem robotniczem, klasa pracująca nie może doprosić się upaństwowienia choćby jednej szkoły średniej.</u>
<u xml:id="u-30.19" who="#PSmulikowski">Gdy chodzi o budżet oświatowy, rzecz jasna, zawsze głosujemy za najdalej idącemi wnioskami o podniesienie wydatków na twórczość naukową. Tutaj socjaliści dają zawsze przykład gorliwości i wielkiego pietyzmu dla nauki, ale z drugiej strony musimy skonstatować ze smutkiem, że nie mamy wzajemności ze strony wybitnych czynników i wybitnych profesorów uniwersytetu, którzy nie mają zrozumienia dla spraw szkolnictwa podstawowego, szkolnictwa powszechnego.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma p. Chrucki.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PChrucki">W roku bieżącym upływa 10 lat od czasu, gdy cerkiew prawosławna, a razem z nią część ludności prawosławnej, znalazła się w granicach Państwa Polskiego. Mam zamiar z tej okazji omówić dotychczasową politykę polską względem cerkwi prawosławnej. Jest to polityka na wskroś wroga, antykonstytucyjna i bezplanowa. Dla udowodnienia tej tezy poruszę przede wszystkiem sprawę materjalnego położenia cerkwi prawosławnej. Już w początkach powstania Państwa Polskiego, w dn. 1 6grudnia 1918 r. został wydany dekret, na mocy którego cały majątek cerkwi prawosławnej był objęty pod tymczasowy zarząd Państwa. Dekret ten był podpisany przez ówczesnego Naczelnika Państwa, Marszałka Piłsudskiego, przez Prezesa Ministrów Moraczewskiego i Ministra Spraw Wewnętrznych p. Thugutta.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#PChrucki">Powodem dekretu rzekomo miał być fakt, iż nie ma komu zaopiekować się majątkiem cerkwi prawosławnej, opuszczonym przez ludność podczas przymusowej ewakuacji w 1915 r. Jednak wróciła na swoje miejsca ludność prawosławna, została zorganizowana wyższa władza cerkiewna, poza tem weszła w życie Konstytucja, która gwarantuje wszystkim związkom religijnym własność ich majątków. A jednak dekret z 16 grudnia nie tylko nie został uchylony, lecz przeciwnie — już po wejściu w życie Konstytucji został rozciągnięty na t. zw. Kresy wschodnie, rozporządzeniem Rady Ministrów z 9 sierpnia 1921 r. Tak więc, z samego początku Konstytucja polska względem cerkwi prawosławnej była pogwałcona i to pogwałcenie trwa permanentnie, ponieważ dekret z 16 grudnia 1918 r. nadal istnieje i ani Rząd ani Sejm nie uchylili tego dekretu, chociaż wniosek formalny o to był zgłoszony przez klub ukraiński w poprzednim Sejmie.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#PChrucki">Objąwszy tymczasowy zarząd nad majątkiem cerkwi prawosławnej, Rząd pozamykał przeszło 700 cerkwi prawosławnych, mimo sprzeciwu wyższych władz cerkiewnych i wbrew oporowi samej ludności prawosławnej. Część tych cerkwi zamkniętych — w liczbie mniej więcej 150 — Rząd tymczasowo przekazał dla użytku ludności katolickiej, stwarzając rzecz niesłychaną: wypożyczania świątyń chrześcijańskich i nie dopatrując się w tem bluźnierstwa. Rząd, wypożyczając cerkwie, zastrzega się, iż takie tymczasowe przekazanie cerkwi nie przesądza ostatecznej decyzji co do tytułu własności względem tych cerkwi, która to decyzja miała być powzięta w drodze ustawodawczej. Wbrew jednak temu zapewnieniu Rząd obojętnie patrzył na to, iż takie tymczasowo przekazane cerkwie przerabiano kapitalnie na kościoły. Z drugiej zaś strony Rząd po zawarciu Konkordatu ze Stolicą Apostolską, na podstawie mylnej interpretacji tegoż Konkordatu uważa, że cerkwie, tylko tymczasowo przekazane Kościołowi rzymsko-katolickiemu, stały się już własnością tegoż Kościoła. Tak wytworzył się chaos w sprawie tych tymczasowo wypożyczonych cerkwi. Większość odebranych cerkwi — bo około 600 — została zamknięta. Dotychczas stoją te cerkwie opuszczone, zaniedbane, z wybitemi oknami, z podziurawionemi dachami, i swoim okropnym widokiem nie tylko obrażają religijne poczucia ludności, lecz oburzają i jego instynkt gospodarczy. Kiedy ludność prawosławna, widząc stopniowy rozpad tych cerkwi, zwraca się do władzy administracyjnej o zezwolenie na przeprowadzenie remontu własnym kosztem, tego pozwolenia jej się odmawia.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#PChrucki">Co jeszcze dziwniejsze: Nie wywłaszczywszy żadną ustawą cerkwi prawosławnej z jej prawa do majątku, Rząd niszczy ten majątek, znosząc zupełnie świątynie prawosławne. Nie będę wyliczał wszystkich wypadków. Wspomnę z boleścią serca i z oburzeniem kulturalnego człowieka barbarzyński akt zniesienia soboru prawosławnego na placu Saskim, tego arcydzieła architektury i sztuki cerkiewnej. Wskażę, iż także obecnie przystępuje się do rozbioru soboru w Kaliszu.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#PChrucki">Tak jest ze świątyniami. Jeszcze bardziej bezprawnem jest postępowanie wobec ziemi cerkiewnej. Ta ziemia cerkiewna zgodnie ze swem historycznem pochodzeniem i według prawa kanonicznego, oraz obowiązującego jeszcze ustawodawstwa rosyjskiego tomu IX i X Swoda Zakonow, jest własnością tak cerkwi prawosławnej, jako instytucji, jak i samych wiernych. Wobec tego tylko Sobór cerkwi prawosławnej, składający się z biskupów, duchowieństwa i świeckich ludzi ma prawo rozporządzać się tym majątkiem, tą ziemią cerkiewną. Tylko za zgodą Soboru można parcelować ziemie cerkiewne, podobnie, jak w stosunku do Kościoła rzymsko-katolickiego można to robić jedynie za porozumieniem ze Stolicą Apostolską.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#PChrucki">Dotychczas tego nie przestrzegano i Rząd nie porozumiewał się w takich razach nawet z Metropolitą, jak tego wymaga ustawa z lipca 1920 r. oraz obecnie obowiązująca ustawa o reformie rolnej. Co więcej! za rozparcelowane ziemie cerkiew prawosławna żadnego odszkodowania nie otrzymała, i to było drugim aktem gwałcenia prawa własności względem cerkwi prawosławnej. W poprzednim Sejmie z prawej strony Izby, a obecnie z prawej części ław Bloku Bezpartyjnego dały się słyszeć skargi na to, iż ustawa o reformie rolnej, ustalając mniejszą od rynkowych cenę wywłaszczonej ziemi, gwałci Konstytucję. Czyż nie było większem pogwałceniem tego prawa własności wywłaszczenie ziemi cerkiewnej bez żadnego odszkodowania? A przecież prawica narodowa przyczyniła się do tego faktu.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#PChrucki">Wobec tego stwierdzam, iż wszystkie dotychczasowe akta parcelacji i wydzierżawienia ziemi cerkiewnej są aktami bezprawia i świadczą jedynie o pogwałceniu praw cerkwi prawosławnej oraz narodu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#PChrucki">Chaos prawny w kwestji majątku cerkwi prawosławnej powiększył się jeszcze wskutek tego, iż do części majątku prawosławnego zgłosił swą pretensję Kościół rzymsko-katolicki. Tedy już nie tylko w interesie cerkwi prawosławnej, lecz także w interesie panującego Kościoła leży definitywne załatwienie sprawy tytułu własności cerkwi i kościołów spornych między katolicką a prawosławną ludnością. Nadmieniam, iż w tej sprawie istnieje uchwała sejmowa z dn. 8.II. 1924 r., która wzywa Rząd, aby w najkrótszym czasie tę sprawę uregulował drogą ustawy. Jednak dotychczas takiej ustawy nie przedłożono, a nadal istnieje i obowiązuje bezprawny i antykonstytucyjny dekret z dn. 16 grudnia 1918 r.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#PChrucki">W świetle tych momentów nabierają szczególnej wymowy dotacje na wyznanie prawosławne w budżetach państwowych. Ażeby zestawienie cyfr, które dalej przytoczę, było zrozumiałe, wskażę, że stosunek ludności prawosławnej do katolickiej wyraża się jak 2: 11. Przypomnę również, iż Konstytucja zagwarantowała równouprawnienie wszystkich związków religijnych. Otóż w budżecie za 1923 r. na wyznanie katolickie preliminowano 40 miljonów marek, a na wyznanie prawosławne pół miljona, a więc stosunek wyrażał się jak 1: 80. W 1924 r. na wyznanie katolickie 12 miljonów, na prawosławne — 160.000, stosunek 1: 72; w 1925 r. na wyznanie katolickie 14,5 miljona, na prawosławne 950.000, stosunek 1: 15; w 1926 r. na wyznanie katolickie 20 miljonów, na prawosławne 1.900.000, stosunek 1: 11; w 1927 r. katolickie wyznanie 19 miljonów, prawosławne 1.600.000, stosunek 1: 12. Obecny budżet preliminuje na wyznanie katolickie 22.653.129 zł., a na wyznanie prawosławne 2.030.980, stosunek 1: 11. Przypominając, że stosunek ludności prawosławnej i katolickiej wyraża się, jak 2: 11, stwierdzam, iż na wyznanie prawosławne preliminuje się 2 razy mniej, niż się należy, czyli że zasada równouprawnienia wyznań jest pogwałcona. Upośledzenie i macosze traktowanie cerkwi prawosławnej, stanie się tem wyraźniejsze, gdy uprzytomnimy sobie, iż cerkiew prawosławna pozbawiona została całego swojego majątku.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#PChrucki">Przechodzę do sprawy wolnego wewnętrznego samorządu cerkwi prawosławnej. Aktem z dn. 16.11.1922 r. Rząd w drodze administracyjnej wydał tymczasowe przepisy o stosunku cerkwi prawosławnej do Państwa. Na zasadzie tych przepisów, Rząd pełnię władzy w cerkwi prawosławnej oddał w ręce metropolicie, narzucając jej w ten sposób niewłaściwy dla niej monarchistyczno - klerykalny ustrój, niszcząc demokratyczny pierwiastek soborności. Akt z dn. 16.11. 1922 r. był i antykonstytucyjny i antykanoniczny.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#PChrucki">Ten akt, tworząc z metropolity narzędzie posłuszne w ręku rządu polskiego, miał na celu stworzenie jeszcze drugiego momentu, który by też osłabił pozycję cerkwi prawosławnej. Pierwiastek soborności został pogwałcony przez rząd nie tylko przez ten akt z dn. 16 lutego 1922 r. Również przy samej organizacji wyższej władzy cerkiewnej Rząd, akceptując mianowanie metropolity Jerzego przez patrjarchę moskiewskiego Tichona na stanowisko głowy cerkwi prawosławnej w Polsce, nie zastosował się do woli tegoż patrjarchy, który pragnął zaakceptowania tej nominacj i przez samą ludność na Soborze cerkwi prawosławnej. To pogwałcenie praw narodu do czynnego udziału w życiu jego cerkwi od razu wytworzyło przepaść między rządem polskim a ludnością prawosławną.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#PChrucki">Jednak ludność prawosławna bynajmniej nie wyrzekła się swych praw, które nakazuje jej wiara i sumienie. W łonie cerkwi prawosławnej rozpoczęła się walka o pierwiastek soborności między ludnością prawosławną a wyższą władzą cerkiewną i rządem polskim. Walka ta nie ustała dotychczas. Wywołała ona dużo rozgoryczenia u ludności, a odium tej walki w znacznym stopniu spada na Rząd. Jeżeli Rząd, stając po stronie wyższej władzy cerkiewnej miał jakiś cel, to chyba ten, że od metropolity spodziewał się łatwiej osiągnąć pewne ustępstwa, tak w sprawie majątku cerkwi prawosławnej, jak i w kwestji ustalenia prawnego stosunku między cerkwią prawosławną a Państwem. Sprawa tego statutu, który by uregulował prawne położenie cerkwi w Państwie Polskiem dotychczas nie została załatwiona, chociaż w tym przedmiocie istnieje przyrzeczenie obecnego wicepremiera Bartla z 19 lipca 1926 r. i uchwała Senatu z 1924 r. Podkreślając konieczność uchwalenia w drodze ustawowej tego statutu, pragnąłbym ostrzec Rząd, ażeby i w tej sprawie nie pominął woli ludności, bo stanowczo twierdzę, iż tylko statut, zaaprobowany przez Sobór cerkwi prawosławnej, będzie trwałem unormowaniem położenia i życia cerkwi prawosławnej.</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#PChrucki">Wmieszanie się Rządu do spraw wewnętrznego ustroju cerkwi prawosławnej było tem bardziej niefortunnem, że Rząd przeoczył jeszcze jeden moment w życiu cerkwi prawosławnej. Tym momentem była walka o charakter cerkwi. Mam na myśli ustosunkowanie się cerkwi do drugiej świątyni duchowej ludności prawosławnej, do jej duszy narodowej. Tu muszę nadmienić, iż narodowościowy charakter cerkwi prawosławnej wynika z samych podstaw ideologicznych tej cerkwi. Istnieje głęboki związek między cerkwią a wszystkiemi przejawami duszy i działalności człowieka. Cerkiew prawosławna od wewnątrz oddziaływa na człowieka, jego duszę i działalność. To też nie może być rozdźwięku między religją w pojęciu cerkwi prawosławnej, a narodowemi właściwościami wierzących. Rząd nie zrozumiał tej osobliwości w ideologji cerkwi prawosławnej i organizując wyższą władzę cerkiewną z osób narodowości rosyjskiej, stworzył nowy ferment walki w życiu cerkwi prawosławnej. Walka ta jest daleko silniejsza od walki o demokratyczny ustrój cerkwi prawosławnej, chociaż istnieje pewien związek między jedną a drugą walką, ponieważ walka o demokratyczny ustrój cerkwi częściowo jest równoznaczna z walką o narodowościowy charakter cerkwi.</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#PChrucki">W tej walce o stosunek cerkwi do duszy narodowej Rząd dotychczas raczej popierał rosyjski element. To też wyższa władza cerkwi prawosławnej składa się z biskupów rosyjskiej narodowości. To też dziekani i powiatowi kanonicy, których znaczenie w organizacji cerkwi jest bardzo wielkie, wszyscy są Rosjanami lub moskwofilami, a fakultet teologiczny w uniwersytecie warszawskim w znacznej liczbie jest obsadzony przez Rosjan. Ciekawe również, iż wykłady na tym teologicznym fakultecie wbrew ustawie językowej z lipca 1924 r. odbywają się w języku rosyjskim, np. taki ważny przedmiot, jak teologja pasterska. Nie tylko język rosyjski, lecz i duch moskiewski panuje na tym fakultecie. Tenże sam język rosyjski spotykamy jako język urzędowy wewnątrz całej cerkwi. W języku rosyjskim wbrew ustawie językowej prowadzi się naukę religji w szkołach powszechnych. Rosyjskie, wydawnictwa metropolji warszawskiej, przy tem często o ideologji „jedinoj niedielimoj”, masowo szerzy się wśród ludności prawosławnej. Słowem, nadal chce się zrobić cerkiew prawosławną narzędziem rusyfikatorskiem, ażeby cerkiew prawosławna stała się ośrodkiem, naokoło którego mogliby się skupić ci, którzy marzą o powrocie Rosji przedwojennej.</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#PChrucki">Gdy na tę stronę w życiu cerkwi prawosławnej zwracam uwagę, przypomina mi się podobny moment z historji, kiedy Rosja carska, od Piotra I poczynając, z obrony cerkwi prawosławnej w Państwie Polskiem zrobiła sobie skuteczne narzędzie do wywierania nacisku na bieg wewnętrzny całego życia Państwa Polskiego. Nie moja rzecz udzielać Panom lekcji z Waszej historji. Pozwolę sobie jednak zwrócić uwagę na to, iż podtrzymywanie elementu rosyjskiego w organizacji cerkwi prawosławnej już i w obecnych latach przysporzyło Polsce sporo trudności, chociażby w kwestji uzyskania autokefalji dla cerkwi prawosławnej. Opór 4 biskupów w tej sprawie, opór tak wielki, że Rząd musiał dopuścić się gwałtu, wysyłając tych biskupów za granicę Państwa Polskiego, w znacznej mierze objaśnia się tem, iż owi biskupi byli dobrymi patrjotami rosyjskimi. Nie wiem, czy popieranie elementu rosyjskiego w organizacji cerkwi prawosławnej było realizowaniem dewizy: divide et impera. Jeżeli przypuszczenie moje jest słuszne, to jednak mogę zapewnić, Rząd i Sejm, iż ruch narodowościowy w cerkwi prawosławnej jest tak potężny, iż jego zwycięstwo jest nieuniknione. Zwycięstwo to stanie się faktem dokonanym bez względu na to, jak się ustosunkuje do tego ruchu polityka polska.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma p. Karuzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PKaruzo">Wysoka Izbo! Traktat o ochronie praw mniejszości narodowych zapewnia nam, Białorusinom, prawo pielęgnowania swej mowy ojczystej oraz właściwości narodowych, konkretnie zaś daję nam prawo do szkoły w języku ojczystym, utrzymywanej ze środków państwowych. Jakkolwiek były tu zapatrywania, że ten art. 9 traktatu mniejszości narodowych nie daję tego prawa, ja się nań powołuję, gdyż utrzymuję, że takie ma on znaczenie.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#PKaruzo">Jak te obowiązki Państwa Polskiego wobec tych obywateli narodowości niepolskiej, w tym wypadku białoruskiej, są przez obecny Rząd Polski wypełniane, niech świadczy statystyka umieszczona w tem oto sprawozdaniu Ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#PKaruzo">Według tej statystyki przedstawia się ilość szkół białoruskich następująco: Szkół państwowych z wykładowym językiem białoruskim na całym terenie Białorusi Zachodniej, a ściśle biorąc w okręgu szkolnym tylko wileńskim i poleskim, bo wyłączam absolutnie białostocki, gdzie nic absolutnie nie ma — w tych dwóch okręgach jest 24. Szkół utrakwistycznych z językiem wykładowym białoruskim jest 51, zaś 107 szkół z językiem białoruskim jako przedmiotem. Poza tem jest jeszcze 9 szkół białoruskich prywatnych. I to jest wszystko dla półtrzecia miljonowej ludności białoruskiej, zamieszkującej zwartą masą tereny Białorusi Zachodniej znajdującej się w granicach Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#PKaruzo">Uderzające jest zestawienie cyfr. Aż 107 szkół z językiem białoruskim jako przedmiotem!</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#komentarz">(Głos: Tam nie uczą po białorusku!)</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#PKaruzo">Więc zamiast szkół w języku danej narodowości z językiem państwowym jako przedmiotem, jak mówi art. 9 traktatu o ochronie praw mniejszości narodowych, mamy szkoły z językiem miejscowym jako przedmiotem. Następnie kilkadziesiąt szkół utrakwistycznych.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#PKaruzo">Pan Minister powiedział w Komisji Budżetowej, że idealną formą szkoły dla terenów mieszanych jest szkoła utrakwistyczna. Ja dziękuję Panu Ministrowi za ten ideał w imieniu całego naszego społeczeństwa. Istotnie jest on ideałem, jeżeli będziemy patrzeć na niego w ten sposób, że ktoś chce coś dać, a właściwie nic. Proszę sobie wyobrazić ideał szkoły dla dzieci białoruskich, gdzie wszystkie przedmioty są wykładane w języku polskim, zaś w białoruskim gimnastyka i… robótki ręczne. Kiedy w Wilejce powiatowej kilku nauczycieli chciało wprowadzić kilka przedmiotów wykładowych po białorusku, przeniesiono ich stamtąd, a kilku nawet zwolniono — tego na pewno nie mogę twierdzić, było to w roku zeszłym.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#PKaruzo">Sprzeczność utrakwizmu w ogóle z art. 9 traktatu o ochronie praw mniejszościowych przed chwilą p. Celewicz dostatecznie omówił, ja więc wobec ograniczenia czasu powtarzać tego nie będę.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#PKaruzo">Co się tyczy szkół państwowych w języku białoruskim, to ilość 24 nie wyczerpuje kwestji. W dodatku istnienie ich w tej formie, w jakiej one są obecnie, ma dla pielęgnowania naszego języka znaczenie tylko ujemne. Uczą w nich nauczyciele Polacy, którzy częstokroć nie posiadają języka białoruskiego w stopniu dostatecznym, a sympatją naszego języka wcale nie darzą, gdyż staraj ą się nawet wpoić w nasze dzieci niechęć do języka ojczystego, mówiąc, że z językiem białoruskim trudno im będzie dać sobie radę w życiu, a tem bardziej w karjerze, bo język ten jest chłopski, prosty, ordynarny i nigdzie nieprzyjęty.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#PKaruzo">W żadnej z tych szkół nie jest wykładane białorusoznawstwo, a więc białoruska literatura, historja i geograf ja. Może p. Minister powie, że to jest typ niższy szkoły, gdzie w ogóle te przedmioty nie są wzięte pod uwagę. Sądzę jednak, że jeżeli będzie typ szkoły wyższy, to tych przedmiotów także tam nie będzie, bo jak wiadomo z ustawy, ich program musi być dostosowany do programu szkół polskich państwowych, gdzie te przedmioty uwzględnione nie są. Gdzież więc możność pielęgnowania swych właściwości narodowych, o czem powiedziano w art. 109 Konstytucji Polskiej.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#PKaruzo">Dlaczegóż tak mało szkół białoruskich, czy może ludność tej szkoły nie chce? Proszę Panów i Panie Ministrze, nie ma prawie gminy na Białorusi Zachodniej, gdzieby nie były złożone deklaracje na kilka szkół białoruskich. Jak mi dotąd wiadomo, złożono prawie 400.000 deklaracyj. Lecz deklaracje te są po prostu szykanowane przez panów inspektorów szkolnych. Pan inspektor ma prawo sprawdzania deklaracji, więc sprawdza deklarantów, wzywając ich po kilka razy do swej kancelarji, od której ci deklaranci zamieszkali są nieraz o kilkadziesiąt kilometrów. Wieśniacy nie zawsze mogą sobie pozwolić ze względów materjalnych i ze względu na czas na odbycie takiej podróży i w rezultacie wobec niestawienia się deklarantów, deklaracje się unieważnia. Dzieją się nieraz i gorsze rzeczy, np. taki fakt, a propos którego chcę się spytać P. Ministra, czy mu to jest wiadomo. Inspektor szkolny pow. stołpeckiego rozsyła do deklarantów na szkoły białoruskie blankiety nowych deklaracji do podpisu, mówiąc przy tem, że złożone dawniej są niedobre i że trzeba podpisywać te deklaracje nowe. W tych nowych blankietach napisane jest wyraźnie: „Chcemy szkoły w języku państwowym”. Ludność nasza, częstokroć nawet mało piśmienna, podpisuje te deklaracje i odsyła je inspektorowi. Więc jak nazwać taki fakt?</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#PKaruzo">Tak się przedstawia stan szkolnictwa białoruskiego na Białorusi Zachodniej. Jeszcze jeden fakt szczególnie uderza. W roku szkolnym 1926/27 białoruskich szkół powszechnych prywatnych było 21, zaś w roku 1927/28 tylko 9. Przyczyna tego zjawiska leży w niezatwierdzaniu nauczycieli, którym się odmawia kwalifikacji lub, jeśli to nie jest możliwe, praworządności politycznej. Ostatni zarzut niemożliwy jest do skontrolowania i nadaj e się do bardzo szerokiego zastosowania.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#PKaruzo">W dziedzinie szkolnictwa średniego nie jest lepiej. Nie mamy żadnego białoruskiego gimnazjum państwowego i tylko jedno z prawami państwowemi. Abiturjenci trzech gimnazjów prywatnych pozbawieni są możności uczęszczania na wyższe uczelnie w kraju, gdyż wobec okólnika Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego do kuratorjów z dnia 29 listopada 1926 r. muszą maturalne egzaminy składać w języku polskim, więc chcąc nie chcąc, muszą emigrować za granicę. O wydziale białorusoznawstwa w Uniwersytecie Wileńskim już i wspomnieć się nie chce. Dużo się o tem mówiło i nawet obiecało, ale nic się jakoś nie robi.</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#PKaruzo">Tak wygląda nasze równouprawnienie i tak spełnia Rząd swe obowiązki wobec narodowości białoruskiej, gdyż spełnienie tego, co nam traktaty i Konstytucja zapewnia, jest właśnie obowiązkiem Rządu. Tymczasem nam się zarzuca, że my nie pełnimy swych obowiązków względem Państwa. P. poseł ks. Radziwiłł mówił dużo o równouprawnieniu, o demokratyzmie oświeconym swych przekonań, lecz ten oświecony demokratyzm wygląda zanadto jaśnie oświecony. Obowiązki swe względem Państwa wymagane przez Konstytucję my spełniamy. Chyba, że ks. Radziwiłł chce, abyśmy mieli te same przekonania jak Pan, panie pośle Radziwiłł, i Pańscy koledzy z Jedynki.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#PKaruzo">Gwałcenie myśli i przekonań, według dochodzących tu wiadomości, praktykuje się jedynie w Sowietach, zaś w Państwie Polskim art. 104 Konstytucji pozwala na otwarte wypowiadanie swych przekonań. Nie, Panowie, przekonań naszych ani ideałów niepodległościowych Wy nam żadną miarą nie wydrzecie, a gdybyśmy do spełnienia tych ideałów szli drogą sprzeczną z Konstytucją, drogą sprzeczną z prawem, na to istnieje sankcja w postaci sądów i prokuratury, które aż nazbyt gorliwie swe funkcje pełnią.</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#PKaruzo">Nie było również niezgodne ze ślubowaniem poselskiem nasze oświadczenie, że Stoimy na gruncie rewizji traktatu ryskiego. Dostatecznie było motywowane na posiedzeniu Komisji Zagranicznej, w jakim stopniu to byłoby dla Państwa Polskiego korzystne.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#PKaruzo">Twierdzenie, że stojąc na stanowisku niepodległościowem nie pełnimy swych obowiązków względem Państwa lub że jest to sprzeczne z przysięgą poselską, nie wytrzymuje krytyki i nie można się niem zasłaniać, tłomacząc obecną politykę Rządu wobec nas.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#PKaruzo">Polityka szkolna p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w stosunku do nas idzie drogą niedawania nam tego, co nam się prawnie należy, i zdąża do polonizacji naszego młodszego pokolenia. Dosyć przeczytać okólnik Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego do kuratorjów z dnia 19 listopada 1926, aby się przekonać, że istotnie dąży się do polonizacji, i że system ten w niczem się nie różni od polityki Ministra Grabskiego, czy Ministra Głąbińskiego, chyba, że jest precyzyjniej pomyślany. Cel zaś ten sam — polonizacja. Na taki cel my odmawiamy budżetu p. Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i głosować będziemy przeciwko temu budżetowi.</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości narodowych.)</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#Marszałek">Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego p. Dobrucki:</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#Marszałek">Chcę sprostować wywody mówcy i uzasadnić pewne trudności, jakie mamy w szkolnictwie białoruskiem.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#Marszałek">Wskutek polityki rusyfikacyjnej, stosowanej dawniej wobec narodu białoruskiego, zastaliśmy tam stan taki, że nauczycieli, posiadających język białoruski i mogących wykładać język białoruski, prawie że z początku nie było. Specjalnie w Krakowie urządzaliśmy kursy przekształcające dawniejszych nauczycieli rosyjskich, ażeby mogli wykładać w szkołach białoruskich; zgodziliśmy się na subsydjowanie kursów urządzonych w Radoszkowicach, ażeby stworzyć nauczycieli dla szkół białoruskich.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#Marszałek">Chciałbym zaznaczyć, że żadnego prawie rekursu ze strony ludności białoruskiej z powodu źle przeprowadzonej akcji plebiscytowej nie mieliśmy.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#Marszałek">Chciałbym dalej zaznaczyć, że specjalnie protekcyjną opieką otoczyliśmy jedno z gimnazjów białoruskich, mianowicie gimnazjum w Nowogródku, gdzie udzieliliśmy dla tego gimnazjum pomocy w etatach takiej, jakiej dla żadnego z gimnazjów polskich prywatnych nie udzieliliśmy. Oprócz tego wspomagamy bursę wspólnemi siłami z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych. Więc sądzę, że te skargi na niechęć ze strony Rządu Polskiego są zupełnie nieuzasadnione.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#komentarz">(Przerywania. Głos: P. Ministrze, a chociażby porównawcza statystyka ze szkolnictwem na Litwie.)</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#Marszałek">Chcę tylko zaznaczyć, że usiłowania nasze idą w tym kierunku bardzo daleko. Rozpoczęliśmy w tej chwili tłomaczenie podręczników dla szkół białoruskich, stworzyliśmy w kuratorjum wileńskiem specjalną na to komisję.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#komentarz">(Głos: Nie wiemy o tem.)</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#Marszałek">Oprócz tego robimy wszelkie wysiłki, ażeby naukę religji wykładano nie w języku rosyjskim, tylko białoruskim i w tym kierunku robimy starania, tem bardziej, że katechizm jeszcze jest rosyjski, a nie białoruski i szukamy w tej chwili możności, ażeby w ten sposób zmusić duchowieństwo na terenie Białorusi do nauki w języku białoruskim.</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#Marszałek">Sądzę, że częściowo przynajmniej wytłomaczyłem Panom Posłom, że starania nasze w tym kierunku idą bardzo daleko, a ponad możność trudno jest iść.</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#Marszałek">Głos ma p. Zygmunt Nowicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PZygmuntNowicki">Wysoki Sejmie! Mój kolega klubowy, prof. Kalinowski, omówił już całokształt zagadnień szkolnych, związanych z budżetem. Chciałbym tylko dotknąć jednej sprawy, mianowicie podporządkowania władz szkolnych władzom administracji politycznej.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#PZygmuntNowicki">W budżecie, w dziale: szkolnictwo powszechne, mamy pozycję na przesiedlenia, wynoszącą 275.000 złotych oraz w szkolnictwie średniem 90.000 złotych. Obawiam się, że to grubo za mało, obawiam się, że w praktyce trzeba będzie wydać bodaj czy nie cztery razy tyle, niż mamy preliminowane w budżecie. Jeżeli wejdzie w życie dekret Prezydenta Rzeczypospolitej o zespoleniu władzy, rozpoczną się ciągłe przenoszenia nauczycieli, kierowników szkolnych, inspektorów oraz urzędników szkolnych z miejsca na miejsce, z powiatu do powiatu. Zapanują te same stosunki, które za czasów austrjackich panowały w byłej Galicji. Wówczas nie wystarczy sum preliminowanych na przesiedlenia i obawiam się, że nauczyciele będą musieli własnym kosztem się przenosić.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#komentarz">(P. Smulikowski: Władze zalegają już w tej chwili.)</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#PZygmuntNowicki">Tak jest, władze zalegają nawet już w tej chwili. Na poparcie tego twierdzenia przytaczam fakt, że gdy podczas wyborów delegowano nauczycieli innych przekonań do dalszych powiatów, aby im utrudnić kandydowanie do Sejmu, to w tej chwili władze szkolne żądają zwrotu wypłaconych im kosztów podróży, odbytych przecież z urzędu. Nie dawniej, jak wczoraj, mój kolega klubowy poseł Rychlik skarżył się przede mną, że podczas wyborów został przeniesiony do trzeciego powiatu z tego okręgu, gdzie kandydował i gdzie pracował, jako nauczyciel...</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#komentarz">(Głos: Pomimo to został posłem.)</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#PZygmuntNowicki">...i że obecnie władze szkolne żądają od niego zwrotu kosztów przeniesienia, bo nie ma funduszów na pokrycie tych wydatków. Obawiam się, że tych funduszów będzie naprawdę za mało.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#PZygmuntNowicki">Zanotowaliśmy szereg wypadków, wskazujących na to, że nauczycieli, co do których władze szkolne nie mają żadnych zastrzeżeń, owszem, wydają im opinję nawet jak najlepszą, przenosi się nie tylko ze względów politycznych, ale ze względów innych, a często po prostu na tle porachunków osobistych. I tak np. nauczyciel w jakiejś miejscowości jest członkiem sejmiku i na posiedzeniu sejmiku ośmiela się mieć swoje własne zdanie, które się nie podoba staroście. Wtedy starosta staje na głowie, domaga się przeniesienia tego nauczyciela do innego powiatu. W ten sposób nauczyciel straciłby mandat członka sejmiku i oczywiście nie przeszkadzałby staroście. Tego rodzaju przenoszeń jeszcze prawie nie ma, bo nie mamy jeszcze rozporządzenia wykonawczego do dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej, ale skoro tylko rozporządzenie zostanie wydane, to niewątpliwie na żądanie władzy administracyjnej wszelkie przenoszenia będą dokonywane. Mamy jednak i dokonane fakty. Niedawno pewnego nauczyciela (nie członka sejmiku co prawda, ale członka rady miejskiej) przeniesiono z tego powodu, że przed czterema laty pokłócił się z kolegą, z którym zaraz się pogodził i że przed dwoma laty miał zatarg z wiceburmistrzem o salę teatralną, który to zatarg na drugi dzień został zlikwidowany. P. Minister podpisał jednak dekret jego przeniesienia, gdyż żądały tego władze administracyjne. Tych nadużyć na tle porachunków osobistych, politycznych, na tle udziału nauczycieli w sejmikach i radach gminnych będzie niewątpliwie bardzo dużo, co pociągnie za sobą istną wędrówkę nauczycieli po całym kraju.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#PZygmuntNowicki">Dołączam więc swój głos do głosu tych kolegów posłów, którzy już tę sprawę podnosili i oświetlili z innej strony, ilustrując wypadki przykładami. Mam jednak nadzieję, że odnośny dekret Prezydenta będzie znowelizowany w tym duchu, iżby władze administracyjne nie miały wpływu personalnego na władze szkolne. Nauczycielstwo jest rozczarowane. Mogę śmiało powiedzieć, że 90% nauczycielstwa w czasie wyborów samorzutnie, bez jakichkolwiek agitacyj stanęło po stronie Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem i za to wszystko Rząd przygotował dekret, który jest wyrazem głębokiej nieufności do nauczycielstwa. Obecnie przekonać się łatwo, że nauczycielstwo odwraca się od Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem. Mnie, jako przedstawicielowi Wyzwolenia, wypadałoby tylko cieszyć się z tego, ale nie patrzę na tę sprawę pod partyjnym kątem widzenia, lecz pod kątem dobra Państwa. Bo jeżeliby stosunki u nas zapanowały takie, jakie kiedyś panowały w Małopolsce za czasów austrjackich, to oczywiście nieufność wzajemna władz do nauczycielstwa i odwrotnie zaszkodzi przede wszystkiem Państwu, nie mówiąc już o szkolnictwie. Nie o to chodzi, która partja wygra, chodzi o dobro Państwa.</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#PZygmuntNowicki">Dekret Pana Prezydenta o zespoleniu władz odmawia zaufania szerokim masom nauczycielstwa i władzom szkolnym; natomiast z całem zaufaniem odnosi się do władz administracji politycznej. Władze administracyjne na podstawie opinji wydawanych przez niższe organa administracji politycznej, a więc ostatecznie na podstawie opinji policji będą wpływały nie tylko na nominacje i przenoszenia, ale i na stabilizację nauczycieli. Oczywiście, że nadużyć będzie wtedy całe morze. Nie według fachowej oceny wartości nauczyciela, nie według oceny jego jako obywatela, tylko ze względu na politykę i porachunki osobiste wszystkie te nominacje, stabilizacje i przenoszenia będą się odbywały, co znowu takie rozgoryczenie wznieci wśród szerokich mas nauczycielstwa, a to ze swej strony rozogni nieufność, że w końcu odbije się to w sposób fatalny na Państwie.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Werschler.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PWerschler">Wysoki Sejmie! Klub Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast” ustosunkowywał się zawsze do budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, jak najżyczliwiej w pełnem zrozumieniu, że z uwagi na doniosłe znaczenie oświaty dla odbudowy i utrwalenia potęgi narodu nie można tutaj szczędzić żadnych rozporządzanych środków. To też i tego budżetu, jakkolwiek jest on, absolutnie rzecz biorąc, tak ogromny, nie tylko nie uważamy za zbyt wysoki, ale przeciwnie, sądzimy, że pozostaje on dużo poniżej potrzeb istotnie tu będących.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#PWerschler">Stosunek Wydatków Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego do ogółu wydatków państwowych, określa się liczbą 15.17%, a w razie uwzględnienia poprawek komisyjnych ten procent rośnie do 15.47%. Oczywiście wielkością tego procentu można mierzyć wewnętrzne stosunki polityczno-gospodarcze Państwa, można mierzyć stopień zainteresowania się ciał ustawodawczych sprawami oświatowemi, energję twórczą i wysiłki najwyższych władz szkolnych. Nie można jednak mierzyć tym procentem efektu tej działalności, nie można mierzyć stanu oświaty w Państwie.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#PWerschler">A jak ta działalność poza cyframi budżetu w rzeczywistości wygląda tam w życiu, tego naturalnie w tak ograniczonym czasie mego przemówienia nie można choćby najogólniej nawet scharakteryzować. Mimo to tak na podstawie sprawozdania referenta Komisji Budżetowej, jak i materjałów sprawozdawczych, przedłożonych nam przez Rząd, jak niemniej na podstawie obserwacji i pewnej znajomości stosunków w naszem szkolnictwie, muszę stwierdzić z uznaniem, że systematyczna i wytrwała praca Ministerstwa Oświaty w kierunku podnoszenia szkół wszelkiego typu, wszelkich stopni, na wyższy poziom, dała w tej dziedzinie w niejednym już punkcie piękne i widoczne rezultaty. Działalność ta w szczegółach owocna, jednakowoż w ogólnej swej linji co chwila napotyka na trudności znaczne z powodu nierozwiązanej jeszcze najdonioślejszej zasadniczej sprawy, sprawy przebudowy naszego szkolnictwa. Ponieważ według zapowiedzi, projekt tej ustawy wkrótce będzie zgłoszony, będziemy wówczas mogli dokładniej przedstawić nasz pogląd na całokształt tego zagadnienia, dzisiaj zaś korzystając z tej krótkiej udzielonej mi chwili, ograniczę się do podejścia ku temu zagadnieniu z pewnego specyficznego punktu widzenia, dzisiaj bardzo aktualnego i dla rozwiązania samej sprawy niezwykle ważnego.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#PWerschler">Ministerstwo Oświaty, a wraz z niem i cały naród, widzi dzisiaj przed sobą w tej sprawie ogrom zadań i waży z wielką troską i z wielkim niepokojem czy społeczeństwo udźwignie ten wielki finansowy trud reformy szkolnictwa, ten ciężar, dochodzący do kilku miljonów rocznie ponad normę obecnego budżetu. Rząd zamierza przeważną część tych ciężarów przerzucić na samorządy, zwłaszcza na samorządy powiatowe i wojewódzkie, jednak, ażeby ta rachuba nie zawiodła, ażeby społeczeństwo z ochotą godną tej wielkiej sprawy mogło dźwigać ten ciężar, potrzeba dopełnienia pewnych warunków, których dopełnienie w dużym stopniu zależy także od Ministerstwa Oświaty.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#PWerschler">A mianowicie: trzeba koniecznie poprawić istniejący obecnie stosunek władz szkolnych i szkoły do społeczeństwa. Pod tym właśnie względem, pod względem tego postulatu, przez nas wszystkich wyznawanego, starego postulatu pedagogji, że między szkołą a społeczeństwem i między nauczycielem a społeczeństwem musi być węzeł najżywszego zainteresowania, węzeł przyjaznych uczuć; między szkołą a społeczeństwem musi być to wzajemne zaufanie, o którem kilku mówców dziś mówiło. Właśnie w tej dziedzinie wiele się obserwuje faktów, faktów smutnych, stwierdzających, że brak sympatji szerokich mas do szkoły, czasem do nauczycielstwa, i niechęć ku szkole, niestety, wzrasta. Będzie to, gdyby miało trwać, niewątpliwie najpoważniejszą przeszkodą w realizowaniu reformy szkolnictwa. To utrudni utrwalenie w szerokich masach zrozumienia dla hasła, że wspólnie wszyscy, cały naród dźwignąć musi ten wielki trud finansowy.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#PWerschler">Ażeby to uzasadnić, ograniczę się do kilku punktów, do kilku tylko aktualnych kwestyj, tę rzecz uzasadniających.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#PWerschler">Wbrew temu, co dziś ktoś mógłby sądzić, co ktoś dziś nieraz mówi, dziatwa szerokich mas ludowych bardzo ochotnie garnie się do szkół, ale, niestety, w szkołach napotyka na bardzo poważne trudności. W szkolnictwie średniem istnieją bardzo wysokie opłaty. Z konieczności budżetowej, wbrew zasadzie konstytucyjnej o bezpłatnej nauce szkolnej, wprowadził Rząd pewne opłaty za naukę. Obecnie dzięki równowadze budżetowej opłaty te obniżono. W szerszym zakresie stosowane są ulgi, jednak opłaty te są jeszcze nazbyt wysokie i utrudniają często, zwłaszcza najbiedniejszej dziatwie wiejskiej, korzystanie z państwowych szkół średnich. To samo dzieje się i w wyższych uczelniach, bo tam również są zbyt wysokie opłaty. Młodzież uniwersytecka, ci synowie ludu w przeważnym procencie, żyją tam w haniebnej biedzie, tak, że wskutek tych wysokich opłat niejednokrotnie zmuszeni są przerywać studja i wskutek wytrącenia z przedsięwziętej drogi życia, łamać sobie egzystencję.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#PWerschler">Ale już na progu nauki najdrobniejsza dziatwa wiejska, idąca do szkoły powszechnej, natrafia na bardzo poważne trudności, trudności innego znów rodzaju, wywołane zbyt sztywnem, zbyt oderwanem od rzeczywistości życia wykonywaniem komasacji szkół. Podnosząc to, zastrzegam się, jakobym pragnął zatrzymać postęp szkoły powszechnej na obecnym poziomie. Jestem zwolennikiem 7-letniej szkoły powszechnej, zwolennikiem nawet stosowania przezornego i w możliwych warunkach komasacji, jednakże stwierdzam, że zwijanie szkół niższego typu organizacyjnego na rzecz szkół typu wyższego odbywa się bardzo często w sposób zbyt bezwzględny, oderwany od rzeczywistych warunków życia.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#PWerschler">Położenie materjalne wsi ludności małorolnej i bezrolnej jest dzisiaj bardzo ciężkie, nieraz wprost rozpaczliwe. Drobna dziatwa wiejska licho odziana, źle obuta lub zupełnie nie obuta, musi przez błota w niepogodę i zamieć śnieżną brnąć, w skutek zwinięcia miejscowej szkoły, do szkoły wyższego typu organizacyjnego, do której została przymusowo przydzielona.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#PWerschler">Dla ilustracji, do jakich horendalnych nieraz rzeczy prowadzi właśnie ten niezbyt przezorny system komasacji, podam pewne przykłady. W powiecie rudeckim w Małopolsce dzieci z pewnej wsi muszą codziennie, jakkolwiek odległość wynosi tylko 3 km. do tej szkoły, odbywać drogę na łodziach przez rzekę z powodu braku jakiejkolwiek komunikacji. Podam również inny, drastyczny, ale bardzo charakterystyczny przykład, grozą przejmujący. W powiecie białostockim zdarzył się taki tragiczny wypadek przedubiegłej zimy. Ze wsi Rybnika do odległego o 7 km Wasilkowa idąca przez las grupa dziatwy wiejskiej została przez wilki napadnięta i pożarta.</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#PWerschler">Domagać się musimy, by komasacja szkół odbywała się przezornie i z jak najdalszem uwzględnieniem i gospodarczej biedy na wsi, i odległości, i właściwości terenu. Oczywiście wiemy, że w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego te trudności terenowe są przedmiotem bardzo sumiennych badań, ale w rzeczywistości zbytnia nieraz gorliwość służbowa pierwszej instancji wyprzedza wyniki tych sumiennych badań ministerjalnych. Problem to oczywiście bardzo trudny, wszyscy to rozumiemy, że ofiary i żale być muszą, ale żale te niejednokrotnie są bardzo słuszne.</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#PWerschler">Mamy także do zanotowania owe bolesne dla serc polskich operacje, o których i p. Minister był łaskaw dziś wspomnieć przy innej sposobności i w innym celu, operacje na szkołach polskich dla dzieci osadników polskich na kresach, szkołach, utworzonych przeważnie dzięki szczytnej ofiarności publicznej. Są one zwijane, a dzieci polskie przymusowo wcielane do szkół ukraińskich, które zamienia się potem na utrakwistyczne.</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#komentarz">(Głos: To było na odwrót.)</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#PWerschler">Nie, są właśnie takie wypadki.</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#PWerschler">Poważne zastrzeżenia budzić też musi rzecz następująca. Oto w Wielkopolsce zamyka się, zwija się szkoły, mieszczące się we wspaniałych budynkach, odziedziczonych po zaborcach, istnych pałacach w porównaniu z budynkami szkolnemi w innych dzielnicach, a każę się gminom w najcięższym czasie gospodarczym stawiać nowe budynki, przy czem odmawia się nawet pożyczki rządowej w tym celu.</u>
<u xml:id="u-38.15" who="#PWerschler">Jeżeli mówię o tem postępowaniu władz szkolnych, to muszę z wielkim bólem z tej wysokiej trybuny wspomnieć i o jeszcze innym objawie, o tej pewnej sztywności władz szkolnych w stosunku do społeczeństwa, o tem nieliczeniu się z rzeczywistością życia i ze społeczeństwem, co gdyby trwało nadal, odbić się musi w przyszłości także na finansowej możliwości zrealizowania wielkiego dzieła przebudowy szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-38.16" who="#PWerschler">Oto, jak dziś już wspomniano, w ostatnim czasie opinja publiczna i sfery nauczycielskie, tak szkół powszechnych, jak i średnich, zostały dotkliwie wstrząśnięte faktem owego stosowania w specyficznem znaczeniu formuły „dla dobra szkoły”, tych po litycznych przeniesień byłych posłów, tych ostatnich politycznych przeniesień kandydatów na posłów za to, że korzystali tylko z prawa zagwarantowanego im Konstytucją, i że mieli odwagę pozostać wiernymi programom swoim i przekonaniom, programom zresztą stojącym na gruncie państwowości polskiej i na gruncie narodowym. Wytworzyło to dużo goryczy i dużo krzywd. Jest to sprawa niesłychanie drastyczna i właśnie w interesie dobra szkoły i w interesie należytego stosunku władz szkolnych do podwładnych i całego społeczeństwa i należytego zespolenia energji twórczej dla dźwignięcia szkolnictwa, domagająca się gwałtownie szybkiej likwidacji w myśl sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-38.17" who="#PWerschler">Łączy się z tem i druga, smutniejsza jeszcze sprawa. Oto po raz pierwszy w Polsce ze szkoły, której bezpolityczność się głosi, zrobiono instrument agitacyjno wyborczy. P. Nowicki powiedział, że nauczycielstwo samorzutnie stanęło do wyborów w pewnym kierunku, bez żadnego nacisku. Pragnę w to wierzyć i w rzeczy te nie wchodzę, czy był jaki nacisk, czy była stworzona atmosfera w tym kierunku, czy też było to w istocie tylko akcją samorzutną. Pragnę w to wierzyć i nie o to mi chodzi. Nie chcę bynajmniej uwłaczać czy jednostkom, czy grupom pewnym nauczycielstwa szkół powszechnych, pragnę stwierdzić jednak fakt niezbity, że ze szkół polskich po raz pierwszy zrobiono instrument agitacyjny, wyborczy.</u>
<u xml:id="u-38.18" who="#komentarz">(Głos: Ze szkół?)</u>
<u xml:id="u-38.19" who="#PWerschler">Wiem, że działo się to bez wiedzy i wbrew woli Ministerstwa Oświaty, wbrew wyraźnemu znanemu nam okólnikowi Ministerstwa Oświaty, który ostrzegał nauczycielstwo przed zbytniem angażowaniem się w agitację polityczną. Mimo to instrument ten stworzono, w salach szkolnych odbywały się polityczne wiece.</u>
<u xml:id="u-38.20" who="#komentarz">(Głos: Nie wszystkich stronnictw.)</u>
<u xml:id="u-38.21" who="#PWerschler">Naturalnie, nie wszystkich stronnictw. Nauczyciele otrzymywali dla agitacji wyborczej urlopy dwu czy trzytygodniowe i agitację tę przeprowadzali nieraz w sposób, który podważał powagę szkoły i w danej wsi i w danym powiecie.</u>
<u xml:id="u-38.22" who="#PWerschler">Mieliśmy dawniej dostojną tradycję narodową, że szkoła nasza była wolna od polityki, że szkoła była czystą krynicą zasad etycznych i obywatelskich ideałów. A proszę Panów, jaki był efekt tego zaangażowania się właśnie w tej formie pewnej części nauczycielstwa, pewnych jednostek w każdym powiecie na rzecz tego lub owego ugrupowania? Jaki był efekt i jakie szkody dla szkoły i dla przyszłej reformy szkolnictwa? Otóż, proszę Panów, nie będę się długo nad tem zastanawiał z braku czasu, ale dla ilustracji znowu rzucę tylko pewne przykłady. We wsi Kowale w pow. wieluńskim na wiecu przedwyborczym, na którym przemawiał nauczyciel wbrew przekonaniom większości mieszkańców tej wsi, wywołał tego rodzaju atmosferę, że chłopi lżyli go publicznie i dotąd w takim nastroju do niego pozostają. Z bólem wielkim tego rodzaju rzecz skonstatować się musi, tu z tej wysokiej trybuny sejmowej.</u>
<u xml:id="u-38.23" who="#komentarz">(P. Minister Dobrucki” Gdzie to było?)</u>
<u xml:id="u-38.24" who="#PWerschler">Kowale w pow. wieluńskim. W tymże samym powiecie we wsi Jaworzno zaszedł wypadek, że przyjechał tam nauczyciel z obcej wsi jako agitator polityczny przedwyborczy i swojem zachowaniem się doprowadził do tego, że chłopi, mieszkańcy tej wsi, wsadzili go gwałtem w auto, przekręcili mu wśród urągań czapkę tyłem na głowie i wyprowadzili wśród obelg i wyzwisk ze wsi.</u>
<u xml:id="u-38.25" who="#PWerschler">Na tem ucierpiała powaga szkoły, autorytet władz szkolnych, bo jednak takie rzeczy uszły bezkarnie, a owszem działy się nieraz w oczach, nieraz przy współudziale przełożonych pierwszej instancji.</u>
<u xml:id="u-38.26" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
<u xml:id="u-38.27" who="#PWerschler">Panie Pośle Sanojca, przerywając, kompromituje się Pan, bo sądzę, że i Pan Minister i wszyscy bez wyjątku członkowie tego Wysokiego Sejmu powinni podzielać ten sąd, że to są rzeczy z punktu widzenia narodowego, społecznego i pedagogicznego niedopuszczalne.</u>
<u xml:id="u-38.28" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#Marszałek">Proszę Panów nie przedłużać dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#PWerschler">Takich przykładów dostarczyły nam smutne dzieje ostatnich wyborów całe mnóstwo. Dlatego protestując kategorycznie przeciw wnoszeniu jakiejkolwiek polityki w życie szkolne, domagamy się, ażeby naczelne władze oświatowe pilnie czuwały, by szkoły nasze, jako ogniska publicznego wychowania, były pod tym względem czyste zawsze i nieskażone.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#PWerschler">Dalej ponawiamy tu podnoszony już poprzednio i niejednokrotnie przez nasz klub i inne ugrupowania postulat, że dla zespolenia szkoły i nauczycielstwa z najbliższem otoczeniem, wśród którego ono pracuje, dla dobra szkoły i dla dobra społeczeństwa i narodu, należy uczynić z tych nauczycieli pionierów wyższej kultury rolnej, że należy — jak to już w pewnym stopniu zrobiono — w szerszym jeszcze zakresie w programie kształcenia nauczycielstwa szkół powszechnych uwzględnić wied2ę rolniczą.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#PWerschler">Tylko unormowanie należyte stosunku władz szkolnych i szkoły do społeczeństwa umożliwi Rządowi i narodowi przeprowadzenie w zgodnym wysiłku tego czekającego nas wnet gigantycznego dzieła przebudowy szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#PWerschler">Kończąc, oświadczam, że z motywów, które na wstępie podałem, głosować będziemy za budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, a nadto w związku z mojemi wywodami pozwalam sobie Wysokiemu Sejmowi przedstawić następujące rezolucje:</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#PWerschler">„Wysoki Sejm uchwalić raczy: Sejm wzywa Rząd 1) by w realizowaniu sieci szkolnych z całą przezornością uwzględniał położenie ekonomiczne ludności danej okolicy, odległość i trudności terenu;</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#PWerschler">2) by obniżył w szkołach średnich i wyższych taksy i zarządził stosowanie w szerszym zakresie zwolnień wobec najuboższej młodzieży;</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#PWerschler">3) by w szerszym zakresie uwzględnił w programie kształcenia kandydatów na nauczycieli szkół powszechnych teoretyczny i praktyczny kurs nauki rolnictwa”.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Jaworska.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#PJaworska">Wysoka Izbo! Proszę o parę minut uwagi. Chciałabym poruszyć sprawę oświaty pozaszkolnej, której to sprawy dwóch mówców ubocznie dotknęło, a która z racji swojej wagi i powagi, mojem zdaniem, zasługuje na to, ażeby ją szerzej omówić.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#PJaworska">Otóż zgadzam się z p. Czapińskim, że 316.000 na oświatę pozaszkolną to jest kwota grubo niewystarczająca, ale śmiem twierdzić, że tych 150.000, które Panowie dodatkowo preliminują, także nie wystarczy na potrzeby oświaty pozaszkolnej w rzeczywistem i głębokiem ujęciu tej sprawy. Jeżeli bowiem uwzględnimy konieczność zwalczania analfabetyzmu, tego analfabetyzmu rzeczywistego, to znaczy nieumiejętności czytania i pisania, a dalej konieczność zwalczania u nas analfabetyzmu obywatelskiego, który mojem zdaniem jeszcze bardziej zastraszająco się szerzy, aniżeli ten pierwszy i to w rozmaitych sferach i warstwach — to naturalnie, że kwota i jedna i druga nie wystarczą na pokrycie tych potrzeb. Na to nie wystarczyłyby nawet miljony i my wszyscy oświatowcy wiemy, że nie ma takiej kwoty, którejby oświata pozaszkolna nie spożyła, gdyby miała się rozwijać tak, jak powinna. Jednakże rozumiem stanowisko Rządu. Aby oświatę pozaszkolną tak prowadzić, jak należy, na to potrzeba mieć aparat odpowiednio przygotowany. Tego aparatu Rzeczpospolita nie ma. Aparat szkolny odziedziczyliśmy po zaborcach. Wadliwy ale odziedziczyliśmy. Aparatu z dziedziny oświaty pozaszkolnej nie odziedziczyliśmy dlatego, że rządy zaborcze nie prowadziły wcale oświaty pozaszkolnej. Prowadziły ją towarzystwa oświatowe. O sposobie ich prowadzenia potem powiem.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#PJaworska">Pierwszy rząd Rzeczypospolitej Polskiej, trzeba mu to przyznać, z wielkim impetem, rozpędem i entuzjazmem wziął się do oświaty pozaszkolnej. Tu siedzą oświatowcy, którzy pamiętają konferencje oświatowe cztery razy do roku po rozmaitych miastach Rzeczypospolitej urządzane i referaty oświatowe, które rozsiano bardzo gęsto po ziemiach Rzeczypospolitej. Sprawa oświaty pozaszkolnej była wtedy na bardzo dobrej drodze. Jednakże rząd poprzedni przedmajowy zrobił wszystko, co możliwe, żeby oświatę pozaszkolną zniszczyć.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#PJaworska">Tutaj przed chwilą p. kolega Kornecki — bardzo żałuję, że go nie ma — ubolewał nad rozmaitemi rugami. Ja tych spraw nie Chciałam poruszać, bo to nie jest miłe, ale skoro p. Kornecki poruszył, tedy na jego odpowiedzialność tę dyskusję kontynuuję.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#komentarz">(P. Czetwertyński: Ujmuje Pani tak samo, jak jeden z poprzednich mówców, bo Pani używa tego samego słowa „niszczyć”.)</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#PJaworska">Bo zniszczył, udowodnię, że tak jest.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#komentarz">(P. Czetwertyński: Jak to historja się powtarza.)</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#PJaworska">P. poseł Kornecki ubolewał nad rugami, twierdząc, że poprzedni rząd tych rugów nie robił. Ja doskonale wiem, bo na własnej skórze to odczułam, że w 5 dni po nominacji p. Minister Głąbiński był we Lwowie i zaczął robić gwałtowne rugi, że p. Sobiński został, to on wiedział i my wiemy, jakim to było kosztem. Zaczęło się od rugowania naczelników, ale nie skończyło się na nich, a doszło do Bogu ducha winnych referentów, bo i tych uważano za niebezpiecznych. P. kolega Kornecki w „Słowie Polskiem” umieścił wtedy sążnisty artykuł, w którym bardzo się cieszył z usunięcia referatu oświaty. Ten sam p. Kornecki dzisiaj się żalił.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#PJaworska">Ale teraz wracam do sprawy. Idzie mi o to, że ten rząd poprzedni, powtarzam, zrobił rzeczywiście wszystko co możliwe, żeby oświatę pozaszkolną zniszczyć, bo robił to zasadniczo. Ten rząd był zdania, że nie rząd powinien kierować oświatą pozaszkolną, lecz towarzystwa i, obawiając się etatyzmu, zwalczał te referaty, że tak było, dowód choćby w tem, iż dziś nie ma referatów oświaty pozaszkolnej.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#komentarz">(P. Czetwertyński: W innych krajach p. Minister ująłby się za swoim poprzednikiem.)</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#PJaworska">Może P. Poseł będzie łaskaw mnie nie przeszkadzać, ja zawsze grzecznie i pilnie słucham Panów Posłów i nigdy nie przerywam.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#PJaworska">Rząd poprzedni zniszczył oświatę pozaszkolną, bo uważał, że Rząd nie powinien się nią zajmować. I dziś jesteśmy w takiej sytuacji — nie mam zamiaru obrażać p. Ministra, — że wydział oświaty pozaszkolnej ogranicza się właściwie do uchwalania subwencji rozmaitym towarzystwom. Nie jest to wina obecnego Ministerstwa, tylko skutek działania poprzedniego przedmajowego rządu. Jestem zdania, że owszem, towarzystwa powinne otrzymywać subwencje, jednakże nakreślanie linji w dziedzinie polityki oświatowej, pilnowanie tej linji, kontrolowanie polityki oświatowej towarzystw należy do Rządu. I jeżeli Rząd nie ma tej linji, jeżeli nie ma rozbudowanego programu, nie ma rozbudowanego całego aparatu, a ma się ograniczać do wydawania subwencji, to jabym nie była tak ochocza do dawania tych subwencyj rozmaitym towarzystwom, bo chociaż są towarzystwa, które znają metody nowej pracy, które rzeczywiście prowadzą pracę oświatową, ale są i takie towarzystwa, które świetnych tradycyj przeszłości nie umieją dostosować do wymagań nowego życia, a wreszcie są i takie, dla których oświata jest płaszczykiem dla różnych spraw, nie mających nic wspólnego z oświata.</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#PJaworska">Z tego powodu jabym żądała i mam wrażenie, że wszyscy tu obecni ze mną się zgodzą, żeby wydział oświaty pozaszkolnej miał tę politykę nakreśloną przez Rząd i dopiero wtedy możemy żądać od Rządu, ażeby większe kwoty dawał na oświatę pozaszkolną.</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#PJaworska">Proszę Panów, narzekamy tu na bardzo skąpą dłoń Rządu w dziedzinie oświaty, ale zdaje mi się, że to jest wynikiem głębszej rzeczy, tkwiącej w społeczeństwie, mianowicie małego zainteresowania się społeczeństwa sprawami oświatowemi, czego najlepszym dowodem jest ten mały zespół ludzi na 444 posłów, dziś w dyskusji biorących udział.</u>
<u xml:id="u-42.14" who="#komentarz">(Oklaski. P. Smulikowski: I tak wyjątkowo dużo ludzi przy omawianiu spraw oświatowych.)</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#Marszałek">Proszę Panów, przerywam rozprawę nad preliminarzem budżetowym i oznajmiam Wysokiej Izbie, co następuje w sprawie sporu porannego, dotyczącego zdarzenia z poprzedniego posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#Marszałek">Prosiłem p. Wicemarszałka Czetwertyńskiego, aby przeprowadził razem z p. Dyrektorem Pomykalskim śledztwo, jak to było ze stenogramem przemówienia pos. Wyrzykowskiego i wykrzyknikiem p. Ministra Staniewicza. W rezultacie otrzymałem następujące pismo, które uważam za stosowne dla załatwienia ostatecznego tej sprawy podać do wiadomości Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#Marszałek">„Do Pana Marszałka Sejmu w miejscu.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#Marszałek">W wykonaniu udzielonego mi polecenia sprawdzenia stenogramu z posiedzenia Sejmu z dn. 1 czerwca r. b., a to wskutek incydentu, wynikłego podczas i po przemówieniu p. pos. Wyrzykowskiego, stwierdziłem po przesłuchaniu urzędników i urzędniczek Biura oraz stenografki z poza Sejmu następujący stan rzeczy:</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#Marszałek">Po przedstawieniu p. Michalskiej, b. stenografce P. A. T. a obecnie pracującej w redakcji „Kurjera Warszawskiego”, stenogramów, prowadzonych przez p. Krausównę, jako kolejną stenografkę, i p. Suchecką, jako rewizorkę, p. Michalska początkowo stenogramu p. Krausówny odczytać nie mogła w całości, stenogram zaś p. Sucheckiej odczytała w brzmieniu następującem:</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#komentarz">(Poseł Wyrzykowski przemawia:)</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#Marszałek">„właściwie powinno nazywać się Ministerstwem (tam) tamowania i (niszcz) niszczenia reformy rolnej”.</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#Marszałek">Po powtórnem przedstawieniu p. Michalskiej stenogramu p. Krausówny p. Michalska odczytała również takowy z tą różnicą, że słowo „tamowanie” mogło być również „hamowanie” i że znak „niszcz” brzmi w stenogramie p. Krausówny raczej „niesz”, ale że niewątpliwie dźwięk który w mowie pos. Wyrzykowskiego doszedł uszu p. Krausówny i p. Sucheckiej, jest ten sam i odpowiada słowu „niszczenie”, albo „zniszczenie”.</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#Marszałek">P. Krausówna zeznała, że stenografowała przemówienie p. pos. Wyrzykowskiego od godz. 5 m. 51 do 5 m. 55, dyktowała swój stenogram maszynistce p. Napierkowskiej do godz. 6 m. 11. O godz. 6 m. 13 znowu stenografowała przemówienie p. Wyrzykowskiego, który nie był jeszcze ukończył swego przemówienia, do godz. 6 m. 22.</u>
<u xml:id="u-43.9" who="#Marszałek">Stwierdziłem, że ustęp mowy, w którym miały być wygłoszone inkryminowane posłowi Wyrzykowskiemu słowa, wypowiedziany był podczas pierwszej kolejki p. Krausówny.</u>
<u xml:id="u-43.10" who="#Marszałek">Na zapytanie moje, dlaczego znak, oznaczający słowo „zniszczenie” znajduje się w stenogramie, a nie podyktowany został przez p. Krausównę maszynistce i przez to nie znajduje się napisany przez tę ostatnią w oryginalnym stenogramie mowy, p. Krausówna wyjaśniła, że dyktując pośpiesznie, sądziła, że słowo „tamowanie” i „hamowanie” ściśle odpowiadają wyrażeniom, użytym przez posła Wyrzykowskiego i że wiernie odtwarzają myśl, którą wypowiedział, tem bardziej, że po odezwaniu się p. Ministra Staniewicza z ławy ministerjalnej p. poseł Wyrzykowski, reagując na powyższe zwrócenie się do niego p. Ministra i nie wiedząc, na jakie wyrażenie zwraca p. Minister uwagę, odezwał się słowami, umieszczonemi w stenogramie, a brzmiącemi jak następuje: „Powtarzam jeszcze raz i akcentuję, że jeżeli chodzi o Ministerstwo Reform Rolnych, to jest to raczej ministerstwo tamowania i hamowania reformy rolnej, a nie ministerstwo, które przeprowadza i buduje reformę rolną”.</u>
<u xml:id="u-43.11" who="#Marszałek">Pani Suchecka, która w czasie przemówienia posła Wyrzykowskiego stenografowała przemówienie jako rewizorka i w której stenogramie mieścił się, jak to stwierdziła p. Michalska, znak, odpowiadający słowu „zniszczenie”, wyjaśniła, że rewidowała podyktowany przez p. Krausównę stenogram, porównywając go z swoim rękopisem i jeżeli nie dopisała do słów „tamowanie” i „hamowanie” słowa „zniszczenie”, to uczyniła to przez niedopatrzenie, które się tłumaczy tem, że kiedy przy poprawianiu zbliżyła się do będącego w mowie ustępu, zaszedł do biura urzędnik przysłany przez p. Ministra Staniewicza i przyniósł od niego kartkę, zawierającą słowa, które p. Minister wypowiedział z miejsca podczas mowy p. Wyrzykowskiego, z życzeniem, aby te słowa były umieszone w protokóle. Oderwawszy się od miejsca, które ostatnio poprawiała, dla spełnienia życzenia p. Ministra, nie wróciła już do poprzedniego miejsca, lecz poprawiała dalej, przepuszczając zdanie, w którem się mieści słowo „niszczenie”.</u>
<u xml:id="u-43.12" who="#Marszałek">Pani Suchecka na moje żądanie wyjaśnienia mi wszystkich zmian i dopisków, których w oryginale stenogramu, podyktowanym przez p. Krausównę, dokonała jako rewizorka, zeznała, że wszystkie dokonane są jej ręką i wszystkie, zresztą nieliczne, albo naprawiały błędy maszynistki, albo źle oddane brzmienie przemówienia. P. Suchecka wyjaśnia, że miejsce wytarte gumą, a zapisane ołówkiem, dotyczyło właśnie słów, wypowiedzianych przez p. Ministra. Początkowo w dyktacie p. Krausówny były słowa: „Ostrożnie z takiem odzywaniem się”. Ponieważ tekst, przesłany przez p. Ministra, oznaczał to samo, a mianowicie: „Panie Pośle, ostrożnie z takiemi powiedzeniami”, pierwszy wymazała, a wpisała ołówkiem przysłany jej tekst. Słowo „niszczenie” po słowach „tamowanie” i „hamowanie” wpisała do stenogramu dopiero po przyjściu do biura p. posła Polakiewicza z 5 innymi posłami i po stwierdzeniu na żądanie powyższych posłów, że jej własny notatnik stenograficzny zawierał znaczek, odpowiadający słowu „niszczenie”. P. Suchecka stwierdza wreszcie, że p. poseł Wyrzykowski otrzymał od jej zastępczyni p. Nowickiej odpis stenogramu, podyktowanego przez p. Krausównę, a poprawionego przez nią, w którym, jak to zaznaczyłem poprzednio, słowa „niszczenie” nie było, nie zamieszczone bowiem zostało ani przez p. Krausównę, ani przez p. Suchecką dla przyczyn, przez obie te panie podanych dziś w zeznaniach.</u>
<u xml:id="u-43.13" who="#Marszałek">Zaznaczyć muszę, że obie panie, a głównie p. Suchecka, bardzo przejęły się całą sprawą i domysłami, które mogłyby powstać, że przemówienia posłów są tendencyjnie w ten czy inny sposób zmieniane. Pracując od początku prac Sejmu, starają się jak najwierniej i najściślej oddać przemówienie i każde słowo, które podczas przemówień na sali pada. Obie ubolewają, że słowa, które jak się okazuje ze znaków stenograficznych, rzeczywiście przez p. Wyrzykowskiego użyte zostało, nie umieszczono w stenogramie. Obie były przekonane, że wpisując słowa „hamowanie” i „tamowanie”, oddają wiernie wypowiedziane wyrażenia. Przy uciążliwej i wyczerpującej robocie, jaką biuro stenograficzne prowadzi, zaszły wypadek jest zupełnie wytłumaczony.</u>
<u xml:id="u-43.14" who="#Marszałek">Okazuje się zatem, że p. Wyrzykowski, dostarczając Marszałkowi stenogram swego przemówienia, dostarczył autentyczny i na którego zestawienie nie mógł mieć żadnego wpływu, ponieważ był w tej części napisany jeszcze podczas trwania przemówienia p. Wyrzykowskiego w Sejmie, p. Polakiewicz zaś miał słuszność, twierdząc, że słowo „niszczenie” zostało wypowiedziane, ponieważ istotnie w notatkach obu pań znak, odpowiadający temu słowu się mieści i ponieważ go również p. Michalska w tem brzmieniu odczytała”. Zdaje mi się, że tym protokółem zakończymy ten incydent, a dodam jeszcze od siebie kilka słów bardzo serdecznej prośby do pp. posłów. Biuro stenograficzne jest biurem bardzo ciężko i w ciężkich warunkach pracującem. Warunki te nie są po większej części Panom Posłom znane. Praca odbywa się w nowej sali i w bardzo ciężkich i mało higjenicznych warunkach. Będziemy się starali zrobić wszystko, ażeby te warunki poprawić, ale będziemy to mogli zrobić dopiero podczas ferji. Proszę liczyć się z tem, że ci stenografowie są to zaprzysiężeni, ciężko pracujący ludzie i proszę jak najściślej przestrzegać zasady, ażeby nie robić z nich strony w żadnym sporze, bo o złej wierze dotąd nie było najmniejszej mowy u naszych urzędników. To są nasze pomocnice, najbardziej może cenne, bo przekazując wieczności nasze słowa, które często tego nie są warte...</u>
<u xml:id="u-43.15" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-43.16" who="#Marszałek">...częstokroć pomagają nieśmiertelności niejednego z członków Wysokiej Izby. Ponieważ pracują ciężko i ponieważ musi się utrzymać ich charakter objektywności wobec każdego dźwięku i głosu, wydanego w tej sali, więc proszę Panów bardzo o przestrzeganie tej objektywności charakteru pracy panów stenografów i pań stenografek.</u>
<u xml:id="u-43.17" who="#komentarz">(Oklaski. P. Polakiewicz: Panie Marszałku, jeszcze chciałem parę słów powiedzieć.)</u>
<u xml:id="u-43.18" who="#Marszałek">Głos ma p. Polakiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#PPolakiewicz">Wysoka Izbo i Panie Marszałku! W imieniu Bezpartyjnego Bloku składam uprzejme podziękowanie Panu Marszałkowi za wyjaśnienie incydentu, co się tyczy tak pana Marszałka, jako też stenografów. W swojem dzisiejszem porannem sformułowaniu zarzutu, określającego postępowanie p. posła Henryka Wyrzykowskiego, nigdy, Panie Marszałku, nie kwestionowaliśmy postępowania biura stenograficznego i korzystam ze sposobności, ażeby przyłączyć się do wyrazów uznania, jakie Pan Marszałek tutaj złożył. Biuro i p. Marszałek stwierdzili, że p. poseł Wyrzykowski użył słowa „niszczenie”. To był jedyny zarzut, jaki myśmy sformułowali pod adresem p. pos. Wyrzykowskiego. Stwierdzenie tego w drodze urzędowej nam wystarcza, a w stosunku do p. pos. Wyrzykowskiego zamierzamy przedsięwziąć dalsze kroki.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do 2 punktu porządku dziennego: nagłość wniosku posła Karwana i kol. z Klubu Stronnictwa Chłopskiego o doraźną pomoc dla dotkniętej klęską żywiołową ludności w woj. lubelskiem. Głos ma p. Karwan.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#PKarwan">Wysoka Izbo! Dnia 23 kwietnia b. r. nad woj. lubelskiem przeszła trąba powietrzna połączona z deszczem i gradobiciem, powodując znaczne zniszczenia w zasiewach; zostały one doszczętnie wybite gradem. Ludność dotknięta tą klęską znajduje się w rozpaczliwym stanie. Sąsiadująca ludność jest zubożała i nie może przyjść obecnie tej ludności z pomocą czy to w ziarnie, czy w formie kredytu. Przyjść z pomocą może tylko Rząd. Nie będę więc dłużej uzasadniał tego wniosku.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#PKarwan">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie nagłości tego wniosku.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad nagłością wniosku p. Karwana. Proszę Posłów, którzy są za nagłością, żeby wstali. Stoi większość, nagłość została przyjęta. Wniosek jako nagły odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#Marszałek">Punkt 3 porządku dziennego odpada, ponieważ wnioskodawcy, posłowie z Klubu Ukraińskiego wycofali swój wniosek.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#Marszałek">Wreszcie muszę dać Wysokiej Izbie pewne wyjaśnienia o porządku naszych obrad i proszę z tego wyciągnąć odpowiednie konsekwencje.</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#Marszałek">W poniedziałek zamierzam postawić na porządku dziennym, po ukończeniu debaty dzisiejszej, 5 pierwszych części budżetu aż do budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych włącznie. Następnie będzie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#komentarz">(Głos: We wtorek.)</u>
<u xml:id="u-47.5" who="#Marszałek">Tego nie wiem czy w poniedziałek, czy we wtorek, czy w środę; potem Ministerstwo Komunikacji, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, Ministerstwo Przemysłu i Handlu, dalej Ministerstwo Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-47.6" who="#Marszałek">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie wniosków wraz z memi adnotacjami co do odesłania ich do właściwych komisyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#SekretarzpKarau">Wniosek p. Lwa Baczyńskiego i tow. z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji w sprawie dokończenia regulacji rzeki Gniłej Lipy w woj. stanisławowskiem — do Komisji Robót Publicznych.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#SekretarzpKarau">Wniosek p. L. Baczyńskiego i tow. z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji o kreowanie niższej szkoły rolniczej w Bursztynie pow. Rohatyn, woj. stanisławowskie — do Komisji Rolniczej.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#SekretarzpKarau">Wniosek p. L. Baczyńskiego i tow. z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji o uchylenie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z 26 marca 1928 r. o policji państwowej (Dz. U. Rz. P. Nr. 28 poz. 257) — do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#SekretarzpKarau">Wniosek pp. Sudy, Z. Nowickiego i tow. z Polskiego Stronnictwa Ludowego „Wyzwolenie” w sprawie zmiany niektórych postanowień ustawy z dnia 1 grudnia 1925 r. o środkach zapewnienia równowagi budżetowej (Dz. U. Rz. P. Nr 27 poz. 207) — do Komisyj Oświatowej i Budżetowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#Marszałek">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpetacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja p. Potoczka i kol. z klubu P. S. L. „Piast” do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie wywłaszczenia prawa używania gruntu zw. „Tłoki” przez małorolnych rolników na cele placu ćwiczeń wojskowych w gminie miasta Nowy Sącz i części gminy Świniarsko.</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja p. Zubryckiego i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nierównomiernego traktowania ludności ukraińskiej, zniszczonej klęskami elementarnemi, przy podziale zapomóg przez starostwo w Przemyślu.</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja p. Zubryckiego i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nieuzasadnionego nałożenia opłat od psów na gminy powiatu przemyskiego przez wydział rady powiatowej w Przemyślu i ściągania tych opłat.</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja p. Utty i innych z Niemieckiego Klubu Parlamentarnego do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie wprowadzenia w szkołach powszechnych z wykładowym językiem nie polskim wykładów języka obcego.</u>
<u xml:id="u-50.5" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja p. Hellera i tow. z Koła żydowskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bicia i aresztowania strajkujących robotników żydowskich przez policję w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-50.6" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja posłów z klubu Zw. Lud.-Nar. i Chrz. Dem. do p. Ministra Spraw Zagranicznych w sprawie prześladowania katolicyzmu i katolików w Meksyku.</u>
<u xml:id="u-50.7" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja p. żuka i tow. z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie pobicia Tymoteusza Duranowskiego, Anny Pelagji i Agafji Duranowskich przez funkcjonarjuszy policji państwowej w miasteczku Wyszegródku, pow. krzemienieckiego, woj. wołyńskiego.</u>
<u xml:id="u-50.8" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja p. L. Baczyńskiego i tow. z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Skarbu w sprawie nieudzielenia pożyczek na odbudowę gospodarstw, zniszczonych powodzią i trąbą powietrzną w 1927 r. w Łąckiem szlacheckiem, pow. Tłumacz, woj. stanisławowskie.</u>
<u xml:id="u-50.9" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja p. Szekieryka-Donykiwa i tow. z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do pp. Ministrów Robót Publicznych, Skarbu i Rolnictwa w sprawie zniszczenia przez powódź mieszkańców w gm. Jabłonica nad Białym Czeremoszem i w gm. Jasieniów Górny nad Czarnym Czeremoszem i odmówienia odszkodowania.</u>
<u xml:id="u-50.10" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja p. Szekieryka-Donykiwa i tow. z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej w sprawie nierównomiernego traktowania rolników po małych miastach i wsiach wschodniej Galicji przy ubezpieczeniu czeladzi w powiatowych kasach chorych.</u>
<u xml:id="u-50.11" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie języka nauczania w szkole powszechnej w Podhorodcach, pow. Skole.</u>
<u xml:id="u-50.12" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nieposzanowania święta gr. kat. obrządku przez przewodniczącego wydziału powiatowego w Lisku, woj. lwowskiego.</u>
<u xml:id="u-50.13" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć przy wyborach gminnych w Łące Szlacheckiej, pow. Sambor.</u>
<u xml:id="u-50.14" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie niezałatwienia prośby kooperatywy „Zhoda” w gminie Reszniate, pow. Dolina o koncesję na drobną sprzedaż tytoniu.</u>
<u xml:id="u-50.15" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Poczt i Telegrafów w sprawie przepadania posyłek dolarowych na poczcie w Uhersku, pow. Stryj.</u>
<u xml:id="u-50.16" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja p. Rosmarina i tow. z Koła żydowskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie pobicia przez przodownika Józefa Perchała w Perehińsku obywateli żydów w związku z wyborami do Sejmu.</u>
<u xml:id="u-50.17" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie zabezpieczenia brzegów rzeki Bystrzycy we wsi Winniki pow. drohobyckiego.</u>
<u xml:id="u-50.18" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja p. Zubryckiego i tow. do p. Ministra Skarbu w sprawie pokrzywdzenia Wasyla Worobla z Wołodża pow. Brzozów przy likwidacji szkody ogniowej przez powszechny „Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych”, oddział Rzeszów.</u>
<u xml:id="u-50.19" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja p. Zubryckiego i tow. do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Robót Publicznych w sprawie bezprawnego pociągnięcia gmin Ulucz, Hruszówka, Jabłonica Ruska, Wołodz i Siedliska w pow. brzozowskim do utrzymania drogi komunikacyjnej Ulucz — Siedliska — Bartkówka.</u>
<u xml:id="u-50.20" who="#SekretarzpKarau">Interpelacja p. Zubryckiego i tow. do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie odmawiania sprzedaży drzewa dla ludności ukraińskiej przez nadleśnictwo w Dobromilu.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#Marszałek">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#Marszałek">Następne posiedzenie proponuję odbyć w poniedziałek, dnia 4 czerwca o godz. 12 w południe z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#Marszałek">Dalsza rozprawa nad budżetem Ministerstwa W. R. i O. P. oraz budżetem Prezydenta Rzeczypospolitej, Sejmu i Senatu, Kontroli Państwowej, Prezydjum Rady Ministrów, Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-51.3" who="#Marszałek">Nagłość wniosku p. Seniuka i tow. w sprawie postrzelenia przez policję mieszkańców wsi Wyszewicze.</u>
<u xml:id="u-51.4" who="#Marszałek">W sprawie porządku dziennego nikt głosu nie żąda, uważam go za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>