text_structure.xml
300 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 5.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodniczą na posiedzeniu Wicemarszałkowie Sejmu Franciszek Mazur i Józef Ozga-Michalski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#FranciszekMazur">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#FranciszekMazur">Przystępujemy do dalszego ciągu dyskusji nad sprawozdaniem Prezesa Rady Ministrów o pracach Rządu w dziedzinie aktualnych zagadnień gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#FranciszekMazur">Głos ma poseł woj. kieleckiego Józef Siemieniec.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JózefSiemieniec">Wysoki Sejmie! Rok bieżący stanowi pierwszy etap realizacji naszego nowego 5-letniego planu narodowego, który jest planem ugruntowania gospodarki socjalistycznej oraz wydatnego podniesienia stopy życiowej ludności pracującej w naszym kraju.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JózefSiemieniec">Okres ubiegłego sześciolecia przyniósł nam szereg sukcesów we wszystkich dziedzinach życia gospodarczego i społecznego. Mamy poważne efekty w zakresie rozbudowy przemysłu, rozwoju sieci punktów usługowych i handlu uspołecznionego, w dziedzinie budownictwa mieszkaniowego, w dziedzinie budownictwa szkół i przedszkoli, w dziedzinie rozwoju rolnictwa, melioracji rolnych, mechanizacji i motoryzacji w rolnictwie i transporcie.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JózefSiemieniec">Pogłębia się treść planowania terenowego poprzez włączenie się szerokich mas radnych i coraz mocniej wyrażana jest w planowaniu terenowym zasada centralizmu demokratycznego. Coraz większa jest inicjatywa rad narodowych i ich organów wykonawczych. Z każdym rokiem skutecznie usuwane są dysproporcje gospodarcze, pozostałe po okresie rządów kapitalistycznych, realniejsze stają się możliwości podniesienia poziomu materialnego i kulturalnego mas pracujących.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JózefSiemieniec">Oprócz tych sukcesów mieliśmy również i niedociągnięcia w realizacji planu 6-letniego.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#JózefSiemieniec">Przede wszystkim nie wykonaliśmy zadań w dziedzinie rolnictwa, nie osiągnęliśmy zaplanowanych wskaźników wydajności z 1 ha. Nie potrafiliśmy zapewnić istniejącym spółdzielniom produkcyjnym warunków prawidłowego gospodarowania, ani wytworzyć odpowiedniej atmosfery dla naszego rozwoju spółdzielczości rolnej.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#JózefSiemieniec">Niedostateczne jest jeszcze ciągle zaopatrzenie w naszym buskim powiecie w maszyny rolnicze, nawozy, węgiel, a zwłaszcza w materiały budowlane, jak cement, wapno, cegła, które stanowią integralną część podniesienia produkcji roślinnej i zwierzęcej. Niewiele również zrobiliśmy na odcinku obniżki kosztów własnych i usunięcia marnotrawstwa oraz pełnego wykorzystania rezerw i mocy produkcyjnej w terenowych przedsiębiorstwach naszego powiatu. Wiele zaniedbań mamy w zakresie budowy nowych dróg gromadzkich, powiatowych i państwowych; budowy nowych bloków mieszkalnych oraz remontu mieszkań; budowy naszych szkół i przedszkoli oraz świetlic gromadzkich, a najważniejsze — nie wybudowaliśmy na terenie powiatu ani jednej cegielni czy wapiennika, pomimo że jest ogromne zapotrzebowanie na materiały budowlane. Analizując zaopatrzenie w materiały budowlane, jak również wykorzystanie rezerw produkcyjnych, należy stwierdzić, że występują one w poważnej mierze na terenie naszego powiatu — jak gliny, kamień. Można by je wykorzystać przy niewielkich nakładach inwestycyjnych w budownictwie wiejskim na budowę domów, obór.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#JózefSiemieniec">Pomimo wybudowania na terenie powiatu szeregu obiektów inwestycyjnych, jak szkół, piekarń, budynków mieszkalnych, dróg państwowych, powiatowych i gromadzkich, magazynów, to jednak szereg obiektów, które by zaspokoiły najpilniejsze potrzeby ludności, nie zostało wybudowanych mimo kilkakrotnie stawianych wniosków do planu inwestycyjnego.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#JózefSiemieniec">Do takich obiektów, na które społeczeństwo powiatu buskiego czeka już kilka lat, zaliczyć można między innymi budowę szpitala powiatowego w Busku. Jest uzdrowisko Busko Zdrój. Zdarza się, że przywożą chorego, pogotowie odwozi go do Pińczowa — nie ma miejsca; do Chmielnika — nie ma miejsca. Jadą więc do Kielc. I zamiast przynieść ulgę choremu i poprawę zdrowia, przez te ciągłe jazdy stan chorego się pogarsza.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#JózefSiemieniec">Dalej, sprawa budowy Powiatowego Domu Kultury. Busko jest uzdrowiskiem, do którego z całego kraju zjeżdżają chorzy i odczuwają brak tego domu. Następnie konieczna jest w Busku budowa przedszkola, które nie powinno się mieścić w takich małych klitkach jak obecnie. Dalej budowa nowej cegielni w okolicy Korczyna i Stopnicy, budowa nowych szkół podstawowych, tam gdzie dzieci mają trudności w nauce z powodu braku odpowiednich lokali, jak w Nowym Korczynie, Ostrowcu, Stopnicy, Zagości i wielu innych miejscowościach.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#JózefSiemieniec">Nowy Korczyn schodzi z planu w plan. Interwencja poselska w Komitecie Wojewódzkim oraz w Komitecie Centralnym w Wydziale Oświaty nie odniosła jednak skutku. Nie buduje się szkoły, której budowa była zaplanowana na 1956 r.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#JózefSiemieniec">Sprawa przedłużenia budowy linii kolejowej Kielce-Busko. Jak wiemy, linia z Kielc dochodzi tylko do Buska — dochodzi jak do worka — i potem zawraca. Społeczeństwo czeka i sądzi, że jeśli ta kolei kosztowała 140 milionów zł, to jednak przez przedłużenie linii pieniądze się wrócą.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#JózefSiemieniec">Należałoby również znacznie zwiększyć kredyty na budownictwo dróg i budownictwo mieszkaniowe, na świetlice gromadzkie, oraz udzielić wszechstronnej pomocy, zarówno fachowej jak i finansowej, w organizowaniu zespołów wiejskich w wypalaniu cegły systemem polowym.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#JózefSiemieniec">Chcąc podnieść sprawę hodowli i wydajności z hektara należy lepiej niż dotychczas zaopatrzyć wieś w opał, węgiel i materiały budowlane, niezbędne zarówno dla gospodarki indywidualne, jak i zespołowej.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#FranciszekMazur">Głos ma poseł woj. olsztyńskiego Stanisław Krupa.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#StanisławKrupa">Wysoka Izbo! W swoim wystąpieniu chciałbym parę słów powiedzieć na temat nawozów sztucznych.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#StanisławKrupa">Otóż jak czytamy w uchwałach VII Plenum KC PZPR, produkcja nawozów sztucznych w planie 5-letnim wzrośnie o 83% i dojdzie do ilości 63 kg czystego składnika na 1 ha.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#StanisławKrupa">Chciałbym tę sprawę podnieść dlatego, że pomimo wielkiego wysiłku naszego państwa, naszego Rządu w dziele wybitnego zwiększenia produkcji nawozów sztucznych, odgłosy dochodzące ze wsi w dalszym ciągu wymagają poważnego zastanowienia się. Sprawa zaopatrzenia wsi w nawozy sztuczne jest nadal, jak mówię, sprawą napiętą.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#StanisławKrupa">Jeżeli porównamy lata 1938 i 1955, to dojdziemy do takich wniosków, że globalnie w 1938 r. nasze rolnictwo rozporządzało 7 kg nawozów sztucznych czystego składnika na 1 ha, a w 1955 r. ilość ta sięga 34,7 kg, więc jest pięć razy większa w porównaniu do 1938 r. Czy jednak tylko te 34,7 kg ma znaczenie, jeśli chodzi o nawożenie?</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#StanisławKrupa">Jeżeli rozważymy z kolei inną statystykę, mianowicie produkcję obornika, to te cyfry przedstawiają się nie tak bardzo różowo. Ja opieram się na danych, na obliczeniach szacunkowych. Obliczenia te mówią, że w 1938 r. produkcja obornika szacunkowo wyniosła 125 milionów ton, a w 1955 r., jak mówią szacunkowe wyliczenia, wyniosła 90 milionów ton. Tak więc widzimy, że 7-krotne przekroczenie produkcji nawozów sztucznych jest jednak brakowane przez stosunkowo niską produkcję obornika.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#StanisławKrupa">Wydaje mi się, że produkcji obornika w tym roku poświęcamy za mało miejsca w naszej prasie fachowej, jak i ogólnej.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#StanisławKrupa">Chciałbym również zaznaczyć, że jeżeli chodzi o produkcję obornika, to jest ona nie tylko zła u chłopów, ale i w gospodarstwach uspołecznionych i poprawa na tym odcinku postępuje bardzo powoli.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#StanisławKrupa">Weźmy dla przykładu chociażby taki problem. Na Ziemiach Odzyskanych mamy sporo słomy po kombajnach, która nie jest sprzątana, na ziemiach natomiast starych tej słomy brakuje i to tak samo wpływa na produkcję obornika. Myślę, że nasza prasa, i fachowa i inna, winna o tej sprawie pisać. Znamy, możliwości naszych zakładów i wiemy, że w tej chwili, ciężko im będzie dać więcej nawozów sztucznych. Natomiast jeżeli chodzi o produkcję obornika, to sprawa ta jest otwarta i można by było tę produkcję wybitnie podnieść.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#StanisławKrupa">Jeżeli weźmiemy dla przykładu zużycie nawozów w gospodarstwach chłopskich, tam, gdzie produkcja obornika może być największa i może w znacznym stopniu uzupełnić brak nawozów sztucznych, to wynosi ona 27,9 kg w czystym składniku na 1 ha, jest więc niższa niż przeciętna wskaźników ogólnokrajowych, co jest zrozumiałe, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że państwowe gospodarstwa rolne oraz spółdzielnie produkcyjne otrzymują wyższe stawki.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#StanisławKrupa">Jeżelibyśmy tę ilość porównali z ilością na przykład nawozów zużywanych przez rolnictwo w NRD, to porównanie jest tutaj bardzo dla nas niekorzystne, bowiem w NRD w 1954 r. rolnictwo zużyło w globalnej sumie 116,8 kg nawozów w czystym składniku na hektar, a my jak wiemy w planie 5-letnim dojdziemy — jak zapowiadają uchwały VII Plenum — zaledwie do 63 kg, a więc nawet nie osiągniemy poziomu NRD z 1954 r.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#StanisławKrupa">Założenia, jak mówiłem, planu 5-letniego przewidują znaczny wzrost nawozów sztucznych, bo w 83% w 1960 r. Tymczasem, jak dowiadujemy się ze sprawozdania Premiera, produkcja nawozów sztucznych w tym roku nie jest wykonana. Prasa o tym również informowała, że produkcja nawozów sztucznych w bieżącym roku nie jest wykonywana zgodnie z narodowym planem gospodarczym. Wobec tego dość znacznego niedoboru produkcyjnego, na obecną jesienną akcję siewną rolnictwo otrzyma w nawozach fosforowych, które stanowią bądź co bądź podstawę nawożenia jesiennego, ok. 40 tys. ton mniej nawozów, aniżeli to było przewidywane.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#StanisławKrupa">Tak samo informuje nas Biuro Zbytu Nawozów w Gliwicach — są takie sygnały, powtarzam — że przemysł chemiczny ma wyprodukować na wiosenną akcję siewną mniej w stosunku do narodowego planu gospodarczego o ok. 100 tys. ton nawozów azotowych.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#StanisławKrupa">Więc, jak widzimy, sytuacja w przemyśle chemicznym produkującym nawozy grozi rolnictwu, że na wiosnę nie otrzyma ono zaplanowanych ilości nawozów, a więc będzie ciężko z wykonaniem zadań, które plan 5-letni i VII Plenum stawia przed rolnictwem.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#StanisławKrupa">Mnie się wydaje, że te dwie sprawy, które tutaj poruszyłem, mianowicie utrzymanie produkcji nawozów w tych zaplanowanych chociażby ilościach, jeżeli nie można ich już zwiększyć, i następnie sprawa uzupełnienia braków produkcji obornikiem, są nadzwyczaj ważne.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#StanisławKrupa">Trudno mi tutaj mówić, bo nie znam tych rzeczy, ale należałoby zastanowić się, czy by naszego importu nawozów nie udało się zwiększyć, chociażby ze względu na sygnalizowane braki wynikające z narodowego planu gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#StanisławKrupa">Jest jeszcze jedno zagadnienie, które tu chciałem postawić. Wiemy, że dla zwiększenia produkcji podstawowego nawozu fosforowego — superfosfatu potrzeba jest więcej kwasu siarkowego, który jest w ogóle u nas w deficycie i którego produkcja również nie jest realizowana według zaplanowanych założeń. Dlatego też moim zdaniem należy rozpatrzyć możliwości zwiększenia importu gotowych nawozów fosforowych — superfosfatu i tomasyny, gdyż zaopatrzenie rolnictwa w te nawozy, szczególnie pod uprawy ozimin, jak poprzednio mówiłem, przedstawia się niepomyślnie.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#StanisławKrupa">Jeśli mówimy o nawozach sztucznych, to trzeba zwrócić szczególną uwagę na ich jakość pozostawiającą wiele do życzenia. VII Plenum właśnie mówi, że w produkcji nawozów poza ilością ma być podniesiona wybitnie ich jakość. Tymczasem jak to przedstawia się w praktyce?</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#StanisławKrupa">W ubiegłym roku Zakłady Azotowe w Kędzierzynie dostarczały rolnictwu saletrzak zbyt wilgotny, silnie zbrylony, przez co następowały straty w jego wartości użytkowej. Przez pewien okres czasu, na skutek interpelacji poselskich i nacisku terenu, Kędzierzyn poprawił jakość produkowanych przez siebie nawozów. Jednakże w tym roku, w okresie tegorocznej jesieni mamy sygnały, że saletrzak z powrotem jest zawilgocony, że jest zbrylony i że z trudnością nadaje się do dłuższego magazynowania. Część reklamacji Kędzierzyn załatwił, udzielając odpowiednich bonifikat względnie dostarczając innych worków. Chłopi bardzo nieprzychylnym okiem patrzą na złą jakość sprzedawanych im nawozów. Zdarzają się wypadki, że Kędzierzyn dostarcza superfosfat w stanie niedojrzałym, przez co towar w wagonie kolejowym jest prawie w stanie zupełnie zeskorupiałym. Wydaje mi się, że Ministerstwo Przemysłu Chemicznego winno jeszcze raz, tak jak w roku ubiegłym, zrewidować jakość dostarczanych nawozów i jakość opakowania, w którym dostarcza te nawozy.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#StanisławKrupa">W gminnych spółdzielniach jest bardzo dużo narzekania na to, że nawozy przychodzą w popękanych workach, że później zwala się je na kupy. Oczywiście odbywa się to w wielu wypadkach i z winy gminnych spółdzielni, ale między innymi i z tej winy, że opakowania dla azotniaka i dla saletrzaka są za słabe. Gminne spółdzielnie w obecnej akcji siewnej napotykają na poważne trudności w sprzedaży saletrzaka pod uprawy ozimin. W wielu rejonach kraju spółdzielnie produkcyjne i chłopi dopominają się pod zasiewy ozimin azotniaka, twierdząc — zresztą niesłusznie — że saletrzak nie nadaje się pod zasiewy jesienne. Produkcja azotniaka nie może być w Polsce zwiększana, natomiast z każdym sezonem wzmaga się produkcja saletrzaka. W tych warunkach, zwłaszcza kiedy będziemy przechodzić na produkcję tzw. saletry amonowej, jest rzeczą nadzwyczaj ważną, ażeby nasze rolnictwo stopniowo przestawiało się na korzystanie z tego właśnie typu nawozów.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#StanisławKrupa">Produkowanie saletry amonowej w stanie stężonym pozwoli nam i na łatwiejszy transport, i na łatwiejsze magazynowanie.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#StanisławKrupa">Jest jeszcze jedna sprawa do omówienia, jeśli chodzi o nawozy sztuczne — a mianowicie sprawa magazynów w gminnych spółdzielniach. Dotąd cały ciężar przechowywania nawozów do akcji jesiennej ciąży na aparacie gminnych spółdzielni. Z magazynami w gminnych spółdzielniach jest bardzo źle, a mimo to gminne spółdzielnie są zmuszone przez dłuższy okres czasu magazynować te nawozy. Chłopi kontraktujący odbierają te nawozy w ostatnich terminach.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#StanisławKrupa">Czytaliśmy w sobotę i piątek w „Trybunie Ludu” notatki, że gminne spółdzielnie nie sporządziły rozdzielników i przez to nie dostarczyły chłopom nawozów na czas.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#StanisławKrupa">Ja chciałem sprostować, że gminne spółdzielnie takich rozdzielników nie sporządzają, robią to miejscowe rady narodowe. Jeżeli natomiast chodzi o opieszałość w dostarczaniu nawozów sztucznych, to wynika ona jeszcze i z tego, że według obowiązujących przepisów do 25 sierpnia rezerwuje się nawozy dla gminnych spółdzielni i dla rolników, którzy kontraktują. Po 25-ym ma się sprzedawać nawozy wszystkim chętnym do nabycia. Tymczasem rzecz dzieje się inaczej. Na skutek nacisku miejscowych władz nawozy przetrzymuje się nawet po 25 sierpnia dla gminnych spółdzielni i rezerwuje się dla kontraktujących, w związku z czym później jest trudność z zaopatrzeniem chłopów indywidualnych.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#StanisławKrupa">Jeżeli chodzi o magazyny w gminnych spółdzielniach, to ta sprawa przedstawia się bardzo źle, np. Centrali Rolniczej potrzeba na te cele 280 milionów zł. Gdy dojdziemy do produkcji nawozów w stanie stężonym, magazynowanie ich rzecz jasna będzie wyglądać trochę inaczej, tym niemniej ta sprawa jest w dalszym ciągu napięta.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#StanisławKrupa">Obok nawozów sztucznych chciałbym jeszcze podnieść sprawy, które również były w sprawozdaniu tow. Premiera, mianowicie sprawę zmiany niektórych przepisów, bankowych odnośnie własnych funduszów wydzielonych w spółdzielniach produkcyjnych do decydowania nimi przez ogólne zebranie członków.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#StanisławKrupa">Otóż znam takie fakty — na przykład spółdzielnia produkcyjna w Piaskach w pow. Morąg otrzymała 2.300 zł tytułem premii. Spółdzielcy chcieli kupić za te pieniądze parę roi pszczół. Tymczasem bank nie chciał zezwolić, a Powiatowy Zarząd Rolnictwa skierował spółdzielców do szkoły rolniczej, gdzie po dołożeniu do tych 2.300 zł — 200 zł mogli kupić aż dwa ule. Tymczasem od chłopów indywidualnych mogliby za to kupić znacznie więcej.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#StanisławKrupa">Drugi taki wypadek. Sprawa spółdzielni Falcewo powiat Bartoszyce. Chłopi spółdzielcy chcieli wybudować studnie, która miała kosztować 80 tys. zł. Tymczasem majstrowie miejscy wybudowali studnię, w której jest dobra woda, za 15 tys. zł. Trzeba było długich pertraktacji z bankiem, ażeby zgodził się uznać ten rachunek.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#StanisławKrupa">Podobnie zresztą przedstawia się sprawa kupna bydła — i to nie tylko w spółdzielniach produkcyjnych, ale i w innych instytucjach. Spółdzielnie muszą kupować bydło tylko od Centrali Obrotu Zwierzętami Hodowlanymi. Na spędy, które ta Centrala urządza, trzeba jeździć nieraz do drugiego i trzeciego powiatu, a tymczasem można by było przy pomocy zootechnika z zarządu rolnictwa takie sztuki nabywać po sąsiedzku, bądź też w okolicach leżących obok takiej spółdzielni. Koszty, które się wydaje na wyjazdy i na spędy, podrażają ceny sztuki bydła.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#StanisławKrupa">Zespół poselski Olsztyn na ostatniej sesji zgłosił interpelację do towarzysza Premiera w sprawie drukarni w Olsztynie. Otrzymaliśmy wprawdzie odpowiedź od dyrektora Centralnego Zarządu Przemysłu Graficznego, żeby tę sprawę na razie rozwiązać przez miejscowe władze olsztyńskie. Tak też i zrobiono. Introligatornię, która mieściła się w budynku tej drukarni — zagrożonym skądinąd — przeniesiono do piwnic w Zarządzie Wojewódzkim ZMP. Obiecano zespołowi, i Wojewódzkiej Radzie w Olsztynie, i miejscowemu personelowi pracowniczemu, że drukarnia wejdzie do wspólnego planu RSW „Prasa” i przemysłu graficznego. Jak się okazuje, nie weszła, i nadal sprawa wisi w powietrzu. Jest to jedyna drukarnia, jedyna większa drukarnia w Olsztynie, która drukuje miejscowe gazety i pracuje na potrzeby województwa olsztyńskiego. Myślę, że takie załatwienie przez Centralny Zarząd i RSW „Prasę” naszej interpelacji jest, wydaje mi się, nie bardzo na poziomie.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#StanisławKrupa">Chciałem poinformować kolegów posłów, że w opinii publicznej w Warszawie są bardzo żywe komentarze na temat wystąpienia w dyskusji Wicepremiera Gedego i jego odpowiedzi na zapytanie posła Czerwińskiego w sprawie produkcji obuwia dziecięcego. Mianowicie żywo jest komentowane to zdanie, które ogłosiła „Trybuna Ludu”:</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#StanisławKrupa">„Jeśli chodzi o obuwie dla dzieci, to szczególna sytuacja wynika z układu cen. Mianowicie obuwie dla dzieci jest dla zakładów produkcyjnych znacznie mniej rentowne, niż obuwie dla dorosłych. W zeszłym roku została rozwiązana sprawa specjalnych dopłat państwa do produkcji spółdzielczej...” itd.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#StanisławKrupa">Jak wygląda sytuacja? Mnie się wydaje, że trzeba by postawić pytanie, ile mamy dopłacić przemysłowi do produkcji bucików dziecięcych. O ile ja się sam osobiście orientuję w cenach, jakie są w Bułgarii, a także w Czechosłowacji, to stosunek przeciętny obuwia dziecięcego do obuwia dla dorosłych osób jest mniej więcej 1 do 5. Takie obuwie dla dzieci, jak sandałki dziecięce, które kosztują w Warszawie około 120 zł, w Bułgarii kosztuje dwadzieścia parę lewów, a w Czechosłowacji około trzydziestu koron. U nas kosztują ponad 120 zł, a jakość ich jest niższa.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#StanisławKrupa">Mnie się wydaje, że trzeba by było może zrewidować te ceny. W każdym razie w stosunku do przeciętnych zarobków to jest cena wcale nie mała.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#StanisławKrupa">Chciałbym na zakończenie postawić jeszcze jedno zagadnienie. Towarzysz Premier mówił o sprawie demokratyzacji, o warunkach demokratyzacji naszego życia na wsi. Wydaje mi się, że to zagadnienie łączy się z pracą wielkiej organizacji masowej, jaką jest spółdzielczość wiejska, spółdzielczość zaopatrzenia i zbytu.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#StanisławKrupa">Chciałbym kolegów posłów poinformować, że w organach samorządu tej spółdzielczości pracuje około 200 tysięcy aktywistów i działaczy. Mimo to wydaje mi się, że samorząd spółdzielczy odżywa zbyt powoli, chociaż okres jego odżywania jest dość długi, bo datuje się od II Zjazdu PZPR.</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#StanisławKrupa">Wydaje mi się, że na zbyt powolny postęp demokratyzacji tej organizacji wpływają przede wszystkim dwie sprawy: po pierwsze — stare jeszcze, biurokratyczne nawyki w aparacie spółdzielczości zaopatrzenia i zbytu, który był przyzwyczajony przez długie lata do decydowania bez samorządu spółdzielczego, i po drugie — stare jeszcze zwyczaje kadry zarządów handlu, rad narodowych i innych czynników działania bez porozumienia z chłopami i samorządem spółdzielczym.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#StanisławKrupa">Nowy statut spółdzielczości zaopatrzenia i zbytu zabezpiecza niektóre podstawowe sprawy, które mogą wybitnie decydować o pogłębiającym się procesie demokratyzacji, a mianowicie np. zagadnienie wolnych wyborów zarządu, a więc przynoszenie „zarządów w teczkach” uważane może być za przebrzmiałe. I te rzeczy już w przeprowadzonych dodatkowych wyborach, po II Kongresie Spółdzielczości, wybitnie zaważyły, gdyż chłop miał pełną swobodę decydowania kogo wybierać.</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#StanisławKrupa">Następne zagadnienie, które mi się wydaje równie ważne, to sprawa czystej nadwyżki, która jest dzielona prawie całkowicie przez walne zgromadzenie, przez przedstawicieli, przez chłopów, co stwarza warunki, że chłopi mogą być gospodarzami swojej spółdzielni.</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#StanisławKrupa">Tutaj jeden z posłów poruszył sprawę walk z mankami, jakie są w handlu wiejskim. Otóż ta sprawa jest w dalszym ciągu niesłychanie trudna. Wprawdzie wskaźnik spadł z 0,15 do 0,13, od obrotu więc bardzo nieznacznie, tym niemniej jest tutaj cały szereg zagadnień takiej natury jak pospolite złodziejstwa, czy malwersacje, czy też nadużycia. Występuje cały szereg zagadnień trudnych, mianowicie niesłychana ciasnota sklepów wiejskich, kiepski transport, którym rozporządzają gminne spółdzielnie, no i przede wszystkim nie wyszkolony, stojący na niskim poziomie personel. Wprawdzie od wojny jest już dwanaście lat i ten personel można było już lepiej podszkolić, niemniej te sprawy dość ciężko szły. W tym roku CRS otworzyła kilka szkół zasadniczych i handlowych, których zadaniem jest w okresie dwuletnim przeszkalać sprzedawców sklepowych. Zostały również podniesione bardzo znacznie zarobki sklepowych i kierowników sklepów. To również znacznie może wpłynąć na spadek mank i innych nadużyć. Tym niemniej chodzi o kontrolę, i śledzenie jak pracuje komórka spółdzielcza, chodzi o zagadnienie pracy samorządu spółdzielczego i jego inicjatywy — oraz o pomoc, zgodnie z Uchwałą Rządu, w tej sprawie ze strony rad narodowych, co może wpłynąć jeszcze wyraźniej na poprawienie się handlu wiejskiego.</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#StanisławKrupa">Chciałbym powiedzieć z tej trybuny, że nie było bodajże wypadku — ja przynajmniej nie znam takiego wypadku — aby zespół poselski jakiegoś województwa wysłuchał na swoim posiedzeniu sprawozdania prezesa WZGS o niektórych pracach w zakresie spółdzielczości zaopatrzenia i zbytu. Częściej już robią to rady narodowe, ale też rzadko i tylko w okresach skupu trzody chlewnej i kontraktacji skupu zboża, a bardzo rzadko jeśli chodzi o normalną pracę, zwłaszcza z dziedziny kontroli społecznej samorządu itd. Komitety Frontu Narodowego z zasady tymi sprawami się nie interesują. Natomiast jeżeli chodzi o przedsiębiorstwa takie jak PZGS, trzeba powiedzieć, że w niektórych powiatach są to największe tego rodzaju przedsiębiorstwa, jednak sprawą tą niedostatecznie jeszcze się zajmują.</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#StanisławKrupa">Mnie się wydaje, że demokratyzacja naszego życia na wsi zależy w dużej mierze od pracy właśnie tego wielkiego aparatu, wielkiej masowej organizacji, jaką jest spółdzielczość zaopatrzenia i zbytu, że ona może iść tą drogą. Sam aparat, sami działacze w tym związku będą podnosić poziom pracy tego samorządu spółdzielczego i doprowadzą do tego, żeby ten samorząd spółdzielczy na wsi nie smażył się we własnym sosie, a przy pomocy rad narodowych, komitetów Frontu Narodowego, szerzej rozpracowywał niektóre zagadnienia i decydował.</u>
<u xml:id="u-5.41" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#FranciszekMazur">Głos ma poseł woj. kieleckiego Wanda Nawrot.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#WandaNawrot">Wysoki Sejmie! Chcę powiedzieć parę słów o zadaniach Rządu wobec wsi. Po prostu chcę powiązać wypowiedzi tych kilku mówców, którzy mówili o zadaniach wsi wobec państwa, jak również o zadaniach Rządu wobec wsi. Tak po chłopsku, bo wiem, że doły społeczne mówią: wolimy dłuższą kiełbasę, a krótsze przemówienie.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#WandaNawrot">Tow. Premier Cyrankiewicz mówił o zadaniach Rządu wobec wsi. O tym, co chłopi mogą zrobić dla państwa, a co powinno państwo zrobić dla chłopstwa, mówił wczoraj przodujący chłop na Dożynkach Ogólnopolskich. Mówimy już o tym od paru lat. Partia głośno mówiła i podkreślała, że jednym z jej zadań jest pomoc w rozwoju wsi, spółdzielczości produkcyjnej, pomoc tej sile i masie, która karmi i odziewa. To są najpoważniejsze zadania w obecnej dobie. Mówili o tym dużo na ostatniej sesji posłowie. Należałoby nie mówić już o tym więcej, ale starać się, by Rząd, posłowie i wszyscy dołożyli tyle starań, aby to wszystko jak najszybciej zostało wcielone w życie.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#WandaNawrot">Otóż i pomoc wsi, a tymczasem te braki węgla i inne, o których już nawet nie można tak jak w pacierzu powtarzać — i chłopi nie chcą już nawet mówić o tym.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#WandaNawrot">Wiemy, że państwo przyszło z konkretną pomocą wsi przez podniesienie paru złotych na tuczniku. Wzmogło to energię chłopską w dostawach, przez przekraczanie kontraktacji. Chłopstwo wykazało, że chłop idzie, jak mu się podaje rękę. No, oszczędzać na węglu, jak tu było powiedziane, proszę Kolegów Posłów, proszę Rządu, to już tam na dole nie ma na czym. Chłop latem pali czym może, jakimi tylko może zbierkami, żeby zaoszczędzić te troszkę węgla na zimę. Otóż nie podniesiemy żadnej wydajności, gdy nie będziemy mieli możliwego opału, możliwego zaopatrzenia w budulec. Bo hodowla to również i dobra chlewnia, latem owszem gdzieś na zielonce, ale gdy przyjdzie zima, to widzimy, że nasza produkcja rolna spada. Należałoby konkretnie tę sprawę załatwić.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#WandaNawrot">Ja nie jestem mędrcem, żeby wskazywać na sposoby decentralizacji, ale uważam, że gdy Rząd weźmie tę sprawę mocno w ręce i będzie uważał, że to jest najważniejsza sprawa, to naprawdę może zdecentralizować pewne drobniejsze potrzeby, od góry, na korzyść dołom rolniczym, czy robotnikom.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#WandaNawrot">Chłopi mówią, że niejednokrotnie poruszali już sprawę wielu kategorii cen zbóż. Również i ja poruszałam tę sprawę na Komisji Rolnictwa oraz w Woj. Radzie Narodowej. Nie widać jednak żadnej poprawy. Chłopi z terenu mówią nam po prostu w oczy, że trzeba się wstydzić, że istnieje 87 cen na zboża, tak wolnorynkowe, jak i z obowiązkowych dostaw. To naprawdę jest jakieś powikłanie umysłu i na tym żeruje tylko spekulant, żerują na tym ci, którzy jeszcze ten kartel wiedzy handlowej mają w swoich własnych rękach, którzy jeszcze u nas oszukują, CRS, PZGS, gdzie pewna ilość ludzi możliwie wykształcona pod względem ekonomicznym potrafi sobie dawać radę w handlu. Ci ludzie właśnie mają możność żerowania na tej krzywdzie chłopa czy robotnika. Otóż przyszły już obowiązkowe dostawy i wolnorynkowe, które chłop rzetelnie zaraz po pierwszej młocce wiezie; 40 zł na metrze zboża, to właśnie jest ten budżet, który by chłopu pomógł w rozwoju jego gospodarki. Bo metr pszenicy przedtem przeciętnie bez tych pięknych kalkulacji, które miały powodować te usprawnienia, kosztował 330 zł, a chłop, który naprawdę dbał, kwalifikował zboże, to mógł otrzymać i do 400 zł, a daje się chłopu za metr pszenicy 270 zł i upowszechnia się tę cenę. Jest to właśnie ten ubytek w jego gospodarstwie, dla jego dzieci. Należałoby to jak najszybciej poprawić. Powiedział to już niejeden poseł, że nie mamy tych znawców, którzy by nam mogli zmierzyć, zważyć, wysuszyć to ziarno, żeby chłoń wiedział, że daje wkład na odbudowę naszej Ojczyzny, nie mając podejrzeń w stosunku do wszystkich władz, że są wśród, nich złodzieje.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#WandaNawrot">Chciałam mówić jeszcze tak samo o pomocy dla spółdzielni produkcyjnych. Otóż to niby jest tą naszą prężnością w obecnej dobie, że my mamy zabezpieczyć tę pomoc spółdzielniom produkcyjnym. Chcę powiedzieć, że w terenie obawiają się, a my widzimy to naocznie, że spadła ta opieka nad spółdzielniami produkcyjnymi. Chcę powiedzieć właśnie o tej pracy politycznej, która powinna się wzmagać, a opada. Jak przed XX Zjazdem pomoc spółdzielczości produkcyjnej była za silna, za dyktatorska, tak obecnie władze terenowe po prostu nie wiedzą co czynić. Przelękli się tego, co było poprzednio. Boją się zasłużyć na naganę, nie potrafią dobrze pokierować. Chłopi rolnicy uznają przecież przodującą rolę Partii i idą do niej po pomoc, po ratunek w pewnych sprawach.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#WandaNawrot">Otóż u nas w woj. kieleckim, w pow. jędrzejowskim istnieje kilka starych (od 1949 r.), dobrze gospodarujących spółdzielni produkcyjnych. Ale są również spółdzielnie biedne, marne, słabiutkie, które były zakładane w tym rygorze przed XX Zjazdem i dochody tych spółdzielni są niewielkie.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#WandaNawrot">Kiedy w obecnym czasie, po tej zmianie, w tej nowej polityce wypłynęliśmy z tej dyktatury, chłopi jednej spółdzielni w Ochsie, w pow. jędrzejowskim, wpadli na działki zamienne, które włączone zostały do spółdzielni, i w trakcie żniw wjechali między kopy niszcząc plony. Zniszczyli 4 ha seradeli i wiele innych rzeczy. Spółdzielnia ta udała się do powiatowych władz partyjnych. Niestety, przyjechali przedstawiciele Partii dwoma taksówkami i nic nie zadecydowali. Nie wiedzieli, co począć. Trzeba było przynajmniej powiedzieć: Zaczekajcie, sprawę rozpatrzymy. Odrzucimy, jeżeli niesłuszna, a jeżeli okaże się krzywda, to postaramy się ją naprawić. Jednak żywioł przeszedł, jak powiedział mi chłop z tej okolicy: U nas drugi Poznań. Przyjechał za tydzień prokurator, wypił piwko i pojechał z powrotem, a chłopi co chcieli to robili nadal na działkach spółdzielczych.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#WandaNawrot">Brak jest opieki, brak jeszcze. Nie uważam tego za zło faktyczne, ale po prostu trzeba dać pomoc władzom terenowym, wskazać im drogę wyjścia w tej przełomowej chwili politycznej. Spółdzielcy załamali się mocno na duchu, ale tylko chwilowo, bo powiedzieli: „My od spółdzielni nie odstąpimy. Przekonaliśmy się, że daje nam ona korzyści i będziemy się bić o nią nadal. Ale nas to boli, że nie ma opieki, że nie miał kto nam pomóc w ciężkiej chwili”.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#WandaNawrot">To są wypadki częste, nie będę ich więcej przytaczała.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#WandaNawrot">Wysoki Sejmie! Nie będę wiele rozwodzić się nad sprawami dotyczącymi rolnictwa. Wiem, że są one na warsztacie Rządu. Chłopi liczą na konkretną pomoc, na uregulowanie tych wszystkich spraw, które składają się na poprawienie bytu zarówno robotnika, jak i chłopa, tych dołów społecznych, na których opiera się cały nasz system rządzenia socjalistycznego. Liczą oni na pomoc z naszej strony, czekają na nasze głosy. Dzisiaj zarówno chłop, jak i robotnik jest świadomym obywatelem. Zatem mniej szyderstwa w naszej pracy, mniej polemiki, a więcej konkretnych poczynań dla lepszego jutra. Pamiętam w „Wiciach”, gdzie pracowałam przed wojną, to blisko 20 lat wołaliśmy o poprawę bytu i nawet pieśni nasze mówiły: „Sprawiedliwie dzielcie chleb ojcowie”.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#WandaNawrot">Otóż ta sprawiedliwość leży w naszych rękach — Rządu, posłów, całej władzy ludowej. Na sprawiedliwość tę czeka naród, żeby wyrównała się siatka płac, żeby nie było krzywdy społecznej, a wtedy śmiało i odważnie pójdziemy w teren, wtedy śmiało i odważnie będziemy polemizować z robotnikiem i chłopem w sprawach politycznych, w sprawach wzmocnienia władzy ludowej.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#FranciszekMazur">Głos ma poseł woj. warszawskiego Szymon Pietrzak.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#SzymonPietrzak">Wysoki Sejmie! Jestem chłopem, będę mówił po chłopsku i o sprawach chłopskich, ale że zawsze mówię bez kartki, a pamięć mnie zawodzi, więc jeżeli może nieskładnie będę mówił, proszę z góry Wysoki Sejm o wybaczenie.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#SzymonPietrzak">Na wstępie chcę mówić o rzemiośle na wsi. Przecież chyba już czas, ażeby po 12 latach rozpowszechnić trochę rzemiosła i udogodnić chłopu. Izba Rzemieślnicza powinna się tym zająć, boć niemożliwością jest, ażeby chłop z każdą kruszyną jechał do miasta, a przecież nikt blisko miasta nie mieszka — mieszkają blisko, ale mieszkają i daleko bardzo, o 15 i 20 km, a brak jest kowali, stolarzy, bednarzy, brak stelmachów i z każdą kruszyną przecież trzeba jeździć do miasta. Trzeba poprawić coś u pługa, bo nieraz w mieście kupuje się pług taki, że nie ma dziur wywierconych, albo kupuje się taki lemiesz, który nie pasuje do tego pługa, bo innego nie ma, a więc jest bardzo potrzebne, ażeby to rzemiosło rozpowszechniać i chłopu udogodnić.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#SzymonPietrzak">Nawet w tym roku, to byli kowale potrzebni, żeby kosy do koszenia, do żniw trochę prostować, bo przecież, jak do sklepu przyszły kosy, to wszystko blacha była. Trzeba, żeby kowal zahartował. W dodatku przysyłali te kosy nieodpowiednie, przysyłali jedenastki, dziesiątek mało i dziewiątka niektóra. Nie dość, że ta kosa była z blachy, nie chciała kosić, to jeszcze była za duża. Nie rozumieją, co trzeba na wieś wysyłać.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#SzymonPietrzak">Na wieś powinno się wysyłać tak: w przybliżeniu na 100 kos 20 dziewiątek, 70 — dziesiątek, a 10 — jedenastek. W takiej proporcji chłopi kupują. Ja się znam na tym dobrze, bo jestem gospodarzem i kosiłem bardzo dużo. W dodatku fabryki nie umieją kos robić. Tak od razu z góry ja im w oczy mówię. Niech sobie przyjdą do mnie, zapytają, a ja ich nauczę. No, ale przecież nie będą mnie szukać, to ja mogę w dwie minuty powiedzieć, jak fabryka ma kosę robić. Nie mówię już o ostrości, bo ja się nie znam na hartowaniu kos, ale jaką formę ma mieć kosa.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#SzymonPietrzak">Jeżeli fabryka zrobi kosę przygiętą, to niech ją obsadzi na kosisko, niech postawi piętą na ziemi, a czubkiem pionowo do góry i w kosisko, w czubek kosiska niech patrzy. Jeżeli ostrze będzie w kosisko trafiać, w czubek kosiska — kosa jest dobrze zrobiona, ale jak patrzy w pole, czyli w ziemię leci, to kosa jest niedobra.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#SzymonPietrzak">Ja kosiłem w swoim życiu po 2 morgi dziennie, a jeden raz się zdarzyło, że 3 skosiłem, to chyba mogę się trochę znać na kosach. Ja mieszkam niedaleko sklepu, to mnie ludzie często wołali: niech Pietrzak idzie, to wybierze nam kosę. Poszedłem, ale z czego miałem wybrać, jak wszystkie niedobre? No, ale z najgorszych jeszcze najlepszą się wybrało. Więc niech się te fabryki nauczą, żeby kosy zgrabne były i dobre, bo jak wysłać dwóch kosiarzy — jeden z taką kosą jak mówię, że powinna być i drugi z kosą jak ta, którą fabryki teraz robią, z taką formą kosy, to pomimo że obie ostre będą, to ten, co miał tę kosę, która będzie pływała po zbożu, to on skosi 2 morgi i na wieczór może jeszcze na muzyce potańczyć, a ten, który będzie miał taką formę kosy, jak fabryka robi, czyli tzw. pięciatą kosę, to jak skosi dwie morgi, to się położy do łóżka, a jutro do roboty nie wstanie, bo będzie chory.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#SzymonPietrzak">No, to by była sprawa co do tego rzemiosła na wsi. A właśnie do tego jest potrzebny kowal, bo jak ta kosa niezgrabna, to się idzie do kowala i on w śrubsztakach na kowadle dotąd ją wykuwa, aż ją wyprostuje tak, jak ona powinna być.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#SzymonPietrzak">Na razie o rzemiośle już skończyłem.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#SzymonPietrzak">Teraz przechodzę do tego zboża kwalifikowanego. Nie rozumiem ja i nie rozumieją wszyscy chłopi, czy można kilkadziesiąt gatunków zboża zrobić — przecież ja sam nie wiem ile tych gatunków jest, ale ludzie gadają, że 60, 75, 65, 50, różnie gadają. Ja nie rozumiem, może to dla jakichś badaczy, może na jakiejś stacji doświadczalnej potrzebne, i może tam te gatunki są; ja się zastanawiałem, ale takich gatunków nie widziałem i nie znam.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#SzymonPietrzak">Chłop zna cztery gatunki zboża: dobre, brudne, mokre i zawołczone. I tak chłopi wyraźnie mówią i powiadają: Jeżeli zawołczone, to niech mu nie przyjmą i niech mu karę wlepią — dobrze mówią. Jeżeli jest mokre, niech mu obetną albo niech nie przyjmą. A jak jest brudne, to niech mają wialnię na magazynie, bo ja mogę nie mieć wialni u siebie, niech karzą mu oczyścić i niech zboże przyjmą. A nie tyle gatunków żyta wytwarzać i ferment wprowadzać.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#SzymonPietrzak">Z początku chłopi złorzeczyli, wymyślali, gniewali się, a teraz to im już to spowszedniało i ironicznie się śmieją. Powiadają: A gdzież to takiego magazyniera by znaleźli, który by mógł przyjmować do 60 gatunków zboża, gdzież by oni na 60 kupek sypali, przecież oni sypią do jednej kupy. I po co to — powiadają — chłopów bujać? I chłopi mają rację. Słuszną rację. I trzeba to w gazetach albo przez radio wytłumaczyć, sprostować, żeby chłopi plotek nie sieli i nie gniewali się na to.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#SzymonPietrzak">Chodzi mi teraz o cegielnie. No, już wyręczyła mnie posłanka Jurkowa — że u nas w pow. Sochaczew w jednej gromadzie Brzozów jest 6 cegielni. Tak jest — słusznie powiedziała — jest 6 cegielni w jednej tylko gromadzie Brzozów, a na jednej wiosce Brzozówek są trzy.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#SzymonPietrzak">Sam gadałem, jeździłem całą zimę, wiosną itd. — zakładajcie cegielnie, a władza ludowa przyjdzie wam z pomocą i będziecie wypalać sami cegłę. Założyli te cegielnie w niejednej gromadzie, 5 jest w budowie, jeszcze więcej na powiecie. Jeden jest brak — węgla nie ma. Dwie wypalały po trochu cegłę, ale teraz się martwią i nie wiedzą co robić. I oni powiadają: Jak poseł wygląda? W terenie, jak się przyjedzie, mówią: Pośle, gadaliście, żeby zakładać cegielnie, a czym palić? Słomą? Bardzo posłowi jest nieprzyjemnie.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#SzymonPietrzak">Ja bym uważał, że to był błąd. Trzeba było cegielnie kazać zakładać. Ale w powiecie, w którym są trzy cegielnie, obliczyć, ile im węgla można będzie dostarczyć. A to tak mówiło się, kazało się zakładać, a skąd węgla brać — nie wiadomo. Rozmawiałem ze strycharzem, starszym gościem, jak to się wypala, bo ja się na tym nie znam. On powiada tak: Gdyby miał węglowy był, to też się jeszcze nie wypali, bo — powiada — gdyby były cegielnie z kominami, to można rozpalać tylko trochę węgla i dalej miałem palić, ale przy cegielni polowej nie uda się wypalać cegły samym miałem, tylko trzeba pół węgla, pół miału. A niestety — powiada — ani węgla, ani miału nie ma. To tyle co do cegielni.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#SzymonPietrzak">Teraz przechodzę dalej. Trzeba nareszcie skończyć z szarwarkami chłopskimi. Wszystko idzie z postępem, wszystko idzie naprzód, ale jak ja byłem dzieckiem, były szarwarki i jak się zestarzałem, jest szarwark. Czy nigdy go się nie zmieni, i stale się będzie chłopów męczyć i zawracać im głowę szarwarkiem? To jest niemożliwością. No, przyjedzie chłop na szarwark 5–6 km — tą drogą on nie jest zainteresowany, rzuci dwa koszyki piachu i gwiżdże sobie i śmieje się. Kto ma czulsze sumienie, to jeszcze zwozi. Drogowy gniewa się, że mało zrobione. I ta robota idzie, jak krew z nosa. A potem ściąga się kary tym, którzy nie odrobili szarwarku. Dniówka wychodzi 20,5 zł, ale rada gromadzka ma prawo ściągnąć 50% wyżej, więc przeszło 30 zł. I chłop się gniewa — raz, że mu zawracali głowę, a on nie ma czasu, bo się buduje, albo co innego robi, i potem — że mu ściągają karę 30 zł. Czy nie lepiej byłoby — nawet nie te 30 zł — gdybyśmy wzięli 15 zł i opodatkowali szarwark, gdybyśmy opłaty podatkowe zrobili i z chłopa ściągnęli po 15 zł na szarwark? Wtenczas te pieniądze wpłyną do kasy i taki drogowy będzie płacił furmanom, a furman już musi pracować, bo on będzie miał z metra, czy jakiś akord, czy co innego i będą drogi szykowane. W dodatku ja jeszcze bym proponował — nie zaraz, ale stopniowo przechodzić na przemysł, zakładać jakąś kolejkę, wózki-wywrotki, żeby ten piach coś zsypywało, żeby wózek przywiózł i wózek sam piach wysypał. I niech się robi za pieniądze, za opodatkowanie wszystkie drogi, a pozostawić chłopom tylko drogi na ich własnej wiosce i zapowiedzieć im: macie konserwować te drogę, żeby była zawsze w porządku. Jak sobie chcą, niech robią, czy zespołowo, czy w pojedynkę, czy jak, to tam na wsi chłop jeden drugiego zmusi i będą robić i utrzymają swoją własną drogę w porządku.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#SzymonPietrzak">No, to by już było wszystko o szarwarkach i moim zdaniem szarwarki trzeba skasować, bo to jest trochę przestarzałe, zakrawa na jakąś pańszczyznę — więc moje zdanie osobiste jest, ażeby szarwarki skasować.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#SzymonPietrzak">Przechodzę teraz do kontraktacji. Nie będę mówił o wszystkich kontraktacjach, bo przecież, to byłoby za dużo gadaniny, ale powiem tylko o fasoli.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#SzymonPietrzak">29 lipca jestem w gostyńskim powiecie, gromada Lasek, wioska Brzyzia, na spotkaniu z wyborcami. I chłop jeden powiada tak: „Obywatelu Pośle, ja groch odstawiłem w grudniu, a do dziś nie mam pieniędzy”. A drugi się wyrywa i powiada tak: „Obywatelu, ja kontraktowałem groch i bezpośrednio do Warszawy do Centrali Nasion odstawiłem, nas paru nawet wysyłało. Jak ten groch poszedł, to go zwrócili, bo był za mokry. No, jak mokry, to my go wysuszyliśmy na słońcu, na płachtach i z powrotem tam odesłali, jak był suchy. Ale przychodzi znów pismo i powiada tak: Obywatele, zabierajcie groch, bo kiełkuje tylko 86%. Żeby oni zapłacili za te 86%, albo napisali, czy się zgadzamy za zapłatę za 86%. Nie, oni każą zabierać. A ja go w takiej ilości kontraktowałem, czy po to, żebym go zjadł? Ja tyle grochu nie zjem. A kto za te podróże grochu będzie płacił?” I idzie taka kontraktacja i na wszystkich kontraktacjach tak jest. Trzeba z tą sytuacją skończyć i trzeba, żeby chłop się nie gniewał.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#SzymonPietrzak">Chodzi teraz jeszcze o spółdzielnie produkcyjne. No, tutaj to naprawdę jest zawrót głowy. Spółdzielnie produkcyjne stale nowe budujemy i stale stare umacniamy. Doszło do tego, że nowych prawie nie budujemy, a starych nie umacniamy, a raczej osłabiamy.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#SzymonPietrzak">Ucieszyłem się bardzo wczoraj, jak tow. Ochab mówił o spółdzielniach na dożynkach. Do góry rosłem. I mówię: Nareszcie znalazł się człowiek, który powiedział o spółdzielniach — i dobrze o spółdzielniach powiedział. Przecież nawet w Sejmie gadacie, ale jak kto zatrąci o spółdzielnie, to tak sobie mimochodem, a przecież to jest chłopska sprawa najważniejsza i trzeba o tych spółdzielniach zawsze mówić i mocno mówić. Bo ludzie powiadają, że już teraz po XX Zjeździe nie zakładają nowych spółdzielni, a te co są rozwiązują. I nie można było z chłopami mówić na temat spółdzielni, bo mówią: „Co tam mówić o spółdzielniach!” Ja uważam, że o spółdzielniach trzeba mówić stale i wciąż i wszędzie, bo opiekunów jest bez liku, pod dostatkiem, tylko pomocy nie ma żadnej. Ja już jestem siódmy rok w spółdzielni i na tym się znam.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#SzymonPietrzak">Do spółdzielni przyjeżdżają, a jakże, ja pragnę żeby przyjeżdżali, na to jest sojusz robotniczo-chłopski, na to jest spójnia miasta ze wsią, owszem, niech przyjeżdżają, ale przyjedzie jakiś, nie wiem kto, z Warszawy czy województwa, czy nawet powiatu, ponotuje tylko, ileście skosili, ile omłócili, ile, jak, co — i do widzenia, a jak mu gadać, że to i tamto trzeba zrobić, to ramionami ruszy, on nic nie wie, i skończyło się na tym. Tak się pomaga spółdzielni.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#SzymonPietrzak">U nas się nawodniło łąki, cztery lata o to walczyłem, a szło tak jak flaki z olejem, ale nareszcie nawodniłem. W tym roku łąka nawodniona kompletnie, no i co z tego? Łąka nawodniona, a kropli wody nie ma. Dzieciaki się w piachu bawią w tym wykopanym rowie. A dlaczego wody nie ma? Dlatego nie ma, bo w Żyrardowie brudną wodę wypuszczają. Już walczymy tyle lat, żeby skasować brudną wodę, bo to idą takie brudy, że my się przyzwyczailiśmy, to nam nic, ale jak kto przyjedzie w nocy i nocuje u nas, to powiada: — co u was tak śmierdzi? Bo idzie smród z tej rzeki, bo to nad rzeką wioska. A krowy wszystkie są chude, bo to stale po tej wodzie laksują, tylko że nie zdychają, nie chorują, ale nigdy dobrze nie wyglądają. Woda brudna idzie. Gdybyśmy chcieli nawodnić łąkę, trzeba by wylać tę wodę na wierzch, a wtedy brud osiądzie, te różne chemie trawy nam spalą i popsują i przecież bydło jeść nie będzie i kosić nie będzie można. I tak nawodnioną łąkę w zeszłym roku zasiałem jesienią, myśleliśmy, że już na wiosnę będzie woda, to będzie rosło, ale wszystko nam zmarzło, bo późno sialiśmy, w październiku. Zasialiśmy na wiosnę normalnie, bo już się kończy nawodnienie, więc zasialiśmy trawę i przyszła znowu susza, przypaliła, i nie ma nic.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#SzymonPietrzak">To teraz, niedawno, tydzień temu, przyjechali — no, słuchajcie spółdzielcy, trzeba jeszcze tę łąkę orać, jeszcze raz będziemy siać. A chłopi powiadają — dosyć już tego, już nas znudzili tym nawadnianiem i tym sianiem łąki; jak nawodnicie, to my sami sobie zasiejemy i uprawimy. I spółdzielnia odmówiła orania i siania, bo naprawdę to już się rzygać chcę. Raz się siało, drugi raz się siało i wciąż nic z tego. To się tak spółdzielnie buduje. A w dodatku jeśli kto przyjeżdża do spółdzielni na wieś, czy do indywidualnego chłopa zakładać spółdzielnię, to niech jedzie ten, kto kocha spółdzielnie, kto kocha wieś i chłopa na wsi, a ten który nie kocha chłopa na wsi, to niech siedzi w Warszawie i niech te klasy zboża opisuje, może jeszcze więcej wymyśli.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#SzymonPietrzak">Proszę Wysokiego Sejmu! Co zaradzić tym spółdzielniom? Jakby te spółdzielnie można podźwignąć? No co, innej rady nie ma, od podstaw się budujemy, więc trzeba nam agronomów. Agronomowie będą, to będziemy umieli siać, będziemy umieli orać. Na przykład agronomowie przyjeżdżają — a jakże, są. W zeszłym, 1955 roku to było czterech przez cały rok. Jedna pani, zdaje się, i trzech kawalerów. Zanim się rozpozna, jak on się nazywa i skąd jest, to już go nie ma. Przychodzi drugi — ale mniejsza o to, może być i tak — przychodzi chłopak, czy panienka, no, bardzo grzeczni, uczciwi ludzie, ja ich bardzo kocham, że oni idą naprzód w życie, ja z nimi lubię rozmawiać. Przychodzi i powiada: ja jestem agronom z POM-u. Dobrze, kolego, czy tam jak, ale obejdźcie sobie, tu, tam, obejrzycie i w porządku. W zeszłym roku w żniwa przychodzi panienka, a my kosimy, wiążemy, składamy. No, i traktor kosi. Przychodzi panienka: Dzień dobry. — Dzień dobry. Co pani chciała? — Ja jestem z POM-u agronom. — Dobra, w porządku, porozmawiałem, no, ale za robotę się bierzemy, bo przecież żniwa. To on sobie usiadła na snopku i siedzi, a kobiety zestawiają i powiadają tak: Niech się pani stąd wynosi, my karbowych nie potrzebujemy, albo zestawiać, albo się wynosić. Zawstydziła się i poszła.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#SzymonPietrzak">W tym roku już też była panienka — na wiosnę, kartofle sadziliśmy. Ale jak przyszła o dziewiątej, tak do południa była. Wzięła koszyk i sadziła. To się podobało, że pracowita.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#SzymonPietrzak">No, ale mniejsza o to, to są wszystko agronomowie świeżo upieczeni. To są agronomowie, którzy mają trochę teorii, ale praktyki żadnej, a trzeba by im tę praktykę dać. Co by zrobić, ażeby można było agronomów dobrych postawić i tych słabszych nauczyć. Ale skąd ich wziąć?</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#SzymonPietrzak">Moje takie proste chłopskie zdanie — może ja się mylę, może niedobrze powiem, ale powiem. Ja, jak przyjeżdżam do Warszawy, idę do Ministerstwa Rolnictwa, albo będąc od czasu do czasu w województwie — do Wydziału Rolnego, to chodzę jak po lesie, szukam pokoju, numerów, pięter, tego, tamtego. Gdy się zajrzy, to trzy-cztery osoby a czasem to i dziesięć jest i więcej, i wszyscy piszą, pióra trzeszczą, delegacje podstemplowują, telefon dzwoni, robota na całą parę aż wre. Ale na wsi chłop to się sam swoim rozumem kieruje i pracuje na kawałek chleba dla nich. Tu delegacja nie pomaga nic chłopu, i ten stempel nie pomaga też nic. Ja myślę, że tam jest większa połowa rolników, i to rolników inżynierów, i to z praktyki i teorii, a są także nie rolnicy, znam takich. Ja bym uważał tak: wziąć połowę, bo przecież stale krzyczymy: z biurokracją kończyć, stale o biurokracji gadamy, ale biurokracja się rozdyma coraz więcej. Ja bym uważał, może za mało, może za dużo powiem, ale 50% tych wszystkich fachowców, rolników prawdziwych wysłać na spółdzielnie produkcyjne.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#SzymonPietrzak">Nie na wszystkie, bo ich by nie starczyło, bo spółdzielni jest przecież przeszło 10.000, ale chociaż na te główniejsze, na ważniejsze. Wysłać takiego z Ministerstwa Rolnictwa fachowca, inżyniera rolnika, można mu nawet dać dwie, może trzy nawet spółdzielnie, ale na każdej z tych spółdzielni żeby był ten agronom rutynowany, znający się, doświadczony. I na każdej spółdzielni dać tego agronoma młodego, tę panienkę, tego chłopaczka dać tam, gdzie ten mądry agronom prowadzi, niech spółdzielnia płaci. Nie płaciłoby państwo tych młodych agronomów, tylko płaciłaby spółdzielnia, bo on by pracował i dniówkę dostawał. I tak rok czy dwa niech gospodarzy, a dopiero przy tych ośrodkach nauczą się ci młodzi, będą mieli szkołę, seminarium odbędą i wtedy po 2–3 latach niech starzy sobie wracają z powrotem do Warszawy za biurka, to już nie będą tyle stemplować delegacji...</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#komentarz">(Oklaski),</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#SzymonPietrzak">...tylko więcej będą myśleć, jak spółdzielnię zrobić.</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#SzymonPietrzak">Przecież to z równowagi człowieka wyprowadza, męczyć się tam w spółdzielniach, a tu wciąż się krzyczy, że spółdzielnie kiepsko idą. A jak one mogą iść, jak im nikt nie dopomaga. I wtenczas ja uważam, że jak tacy agronomowie będą, to ze spółdzielniami inaczej pójdzie. A tu urzędników połowę starczy, bo gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść. Gdyby jeszcze raz tylu urzędników było tu w Warszawie, to w ogóle byśmy żadnej sprawy nie załatwili.</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#SzymonPietrzak">Wysoki Sejmie! Mnie spółdzielczość może najbardziej na sercu leży i dlatego bardzo przepraszam, że ja może troszkę za ostro mówiłem, ale wybaczcie, bo mnie serce boli tyle lat. Ja się wciąż morduję, męczę i czekam, że może się jakoś sytuacja zmieni, jakoś się poprawi. Nie ma wyjścia — wciąż jedno i to samo.</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#SzymonPietrzak">No, nie chciałbym dłużej przeciągać, to mniej więcej wszystko, co miałem powiedzieć. Zdawałoby się, że jest wszystko źle, wszystko niedobrze. Ale tak nie jest. Że są braki i jest niedobrze, to dlatego, bo nam wrogowie przeszkadzają, i wewnętrzni i zewnętrzni, dlatego nam jest ciężko, ale na ogół nasza Polska buduje się bardzo.</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#SzymonPietrzak">Ja podziwiam cośmy zrobili przez te 10 lat, podziwiam naprawdę — idzie dobrze, ale mogłoby iść jeszcze lepiej. Trzeba się tylko wczuć, trzeba kochać tę wieś i chłopa na wsi, a każdy, kto przyjedzie, to będzie umiał z chłopem gadać. A trzeba tak gadać i przekonywać chłopa, żeby nie wierzył wrogom, bo wróg nie przestał wojować z nami i prędko nie przestanie.</u>
<u xml:id="u-9.37" who="#SzymonPietrzak">Słusznie tu poseł Drobner powiedział, że kapitalizm już stanął, dalej nie idzie, raczej cofa się w tył, a socjalizm i komunizm idzie naprzód. Tak jest. Tylko, że jeszcze kapitał jest mocny, kapitał z socjalizmem czy komunizmem trzyma się za ożydla. Prezydent pułkownik Nasser trząsnął kapitał za klapę, po chłopsku, aż im głowy zakręciło, przeważnie Anglii i Francji, no, Ameryka stanęła sobie na uboczu, ale i ją trochę głowa zabolała.</u>
<u xml:id="u-9.38" who="#SzymonPietrzak">Trzeba zawsze pilnować. Jesteśmy silni i nie boimy się nikogo, ale będziemy walczyć zawsze o pokój. Niech oni sobie tam krzyczą, niech robią sobie co chcą, niech się o różne kawały tam kłócą, ale nam już rady nie dadzą. I słusznie, że oni w miejscu podrepcą, a my pomimo trudnych warunków, pomimo przeszkód różnych, bo wszyscy kłody walą nam pod nogi — my wszystko zwyciężymy, przebrniemy to wszystko, pójdziemy naprzód i zbudujemy tę naszą Polskę naprawdę, naprawdę bogatą, silną, Polskę demokracji, Polskę socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-9.39" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#FranciszekMazur">Głos ma poseł woj. stalinogrodzkiego Janina Dziadek.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JaninaDziadek">Wysoki Sejmie! Pozwólcie, abym była wyrazicielem próśb naszych chłopów, dzieci szkolnych, nauczycieli i wszystkich mieszkańców powiatów: Rybnik, Wodzisław i Gliwice, a także miasta Żor.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#JaninaDziadek">Naprzód — miasto Żory, które zostało zniszczone przez działania wojenne, a które pod względem zniszczeń stoi na. drugim miejscu po Warszawie. Przyszła delegacja i prosiła, abym wystąpiła w Sejmie jako ich przedstawicielka, ażeby wreszcie zlikwidowano ich ciężkie warunki mieszkaniowe. Jestem tu na miejscu z prośbą, żeby przydzielić Żorom więcej materiałów budowlanych. Mówią, że rozumieją, że 12 lat buduje się Polskę — i nadzwyczajnie buduje: fabryki, mosty i wszelkie obiekty, ale mówią, że 12 lat to czas aby nareszcie ich prośba była wysłuchana, żeby wreszcie mogli wyjść z takich fatalnych dziur i takich fatalnych sieni. To jak mieszkają nasi przodownicy fabryk, nasi przodownicy górnicy, a także i chłopi, naprawdę nie powinno mieć miejsca w Polsce Ludowej. Przekonałam się, bo byłam w ich mieszkaniach.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#JaninaDziadek">Prosili mnie mieszkańcy Żor, Rybnika, pow. rybnickiego i pow. wodzisławskiego, aby za nimi przemówić, co też czynię. Nasamprzód o mieście Rybnik. Panuje tu ta sama sytuacja, jest bardzo wielki brak mieszkań. Mówili już o tym moi poprzednicy, ale muszę wykonać wolę naszych mieszkańców. Potrzeba tam Domu Kultury, żłobka, potrzeba wiele, wiele cementu, drzewa i cegły, ażeby nareszcie zlikwidować ich głód mieszkaniowy.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#JaninaDziadek">Wysoki Sejmie! W naszych 25 wsiach powiatów Rybnik i Wodzisław głód mieszkaniowy zostanie zupełnie zlikwidowany, gdy mieszkańcy wykończą swoje domki indywidualne, do czego potrzeba im jeszcze cementu i drzewa.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#JaninaDziadek">Wysoki Sejmie! Obywatele pow. Rybnik i Wodzisław są ludźmi bardzo pracowitymi. Przejechałam Polskę wzdłuż i wszerz, jednak nigdzie tyle nie budują domków indywidualnych, ile budują w naszych powiatach. Są to ludzie naprawdę pracowici, bo tak: kopią glinę, cegłę formują, niektórzy nogami depczą, a zamożniejsi maszynami. Formują 50 do 70 tys. cegieł, układają w piece i z pomocą sąsiedzką wypalają cegły. I tak całe budowle rosną, jak grzyby w lesie. Liczą jednak na to, że Państwo Ludowe przydzieli im cementu i drzewa, gdyż na przedostatnim Plenum Pierwszy Sekretarz, towarzysz Ochab, mówił wiele o budownictwie indywidualnym. Toteż nasi chłopi cieszą się, że Państwo Ludowe przyjdzie im z pomocą w całkowitym zaspokojeniu ich potrzeb, tak iż nie będzie już żadnego narzekania w sprawach mieszkań.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#JaninaDziadek">Jest to teren robotniczo-chłopski, nasi mężowie wykonują więc plany na kopalniach, a kobiety z dziećmi wykonują plan, a nawet współzawodniczą o powiększenie hodowli bydła i trzody chlewnej. Nasze gospodynie z 3-hektarowego, a nawet 2-hektarowego gospodarstwa wyprodukowały z 1 ha 33 q owsa i 29–30 q żyta.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#JaninaDziadek">Mamy latoś wielkie osiągnięcia w burakach, ziemniakach i kukurydzy, mimo że rola jest czwartej, piątej klasy. Ale, Wysoki Sejmie, istnieją wielkie przeszkody w powiększaniu naszej hodowli i w polepszaniu naszej rolnej produkcji. Zapadają się nasze pola z powodu szkód górniczych, woda zalewa łąki i — co najgorsze — że nasze domy to ruiny i cegła.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#JaninaDziadek">Nasze powiatowe rady narodowe bezmyślnie dają karteczki gospodarzowi, chłopu: wyprowadzaj się do osiedla. Nie pomyślą, nie zbadają, że tu jest trzoda chlewna, że tu są krowy, że tu jest gadzina, i że trzeba by chodzić sześć, siedem kilometrów, ażeby wymłócić, ażeby odmywać bydło — gdyż wiemy, że na osiedlach nie ma chlewni. Celem naprawy tych szkód górniczych wystarczyłoby postawić jakieś zastępcze baraki. Ale i to idzie żółwim krokiem.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#JaninaDziadek">Naprawdę wstawiałam się za chłopami, za obywatelami pracy, a miarodajne czynniki mówiły: Posłanko, proście w Rządzie, proście w Sejmie, ażeby udzielili nam większego limitu, żebyśmy mogli zadowolić tych poszkodowanych, chłopów i górników”. A przecież zadowolenie sprawiedliwe powinno nastąpić, gdyż wspólnie budujemy socjalizm — i nie na krzywdzie, tylko na sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#JaninaDziadek">Wysoki Sejmie! Bardzo wielką bolączką jest, gdy nasze dzieci w wieku szkolnym są pozbawione szkoły. Przyszła delegacja naszych dzieci i z płaczem mówi: „Posłanko, gdy pojedziecie do Warszawy, wstawcie się za nami, żebyśmy mieli się gdzie uczyć”. Wraz z naszymi czynnikami partyjnymi i z kierownikiem szkoły starałam się przed wakacjami, ażeby wystawiono jakiś barak zastępczy, ażeby dzieci nie miały przeszkody w nauce, żeby miały się gdzie uczyć. Miało to być wykonane w okresie wakacji, ale nic nie zrobiono. Ulokowaliśmy więc nasze dzieci w prywatnych chałupach i to tak, że jedna klasa w tym końcu wsi, a druga klasa w innym końcu, aby nie przerywać im nauki. Nauczyciele także są pozbawieni mieszkań.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#JaninaDziadek">Kiedy wyjeżdżałam do Warszawy na sesję, to delegacja dzieci mówiła, żeby prosić o polepszenie tej sytuacji, dlatego że w ciężkich warunkach się uczą, a jednak są przodującymi, a i nauczyciele są również naprawdę dzielni. I tę sytuację szkolną trzeba by koniecznie naprawić, bo w lecie jakoś takoś, ale jak będzie w zimie? Nasi uczniowie są przodujący, naprawdę zasługują na to, aby ich poprzeć, aby ich nauka postępowała naprzód, aby mogli się uczyć, gdyż widzimy, że starają się ze wszystkich sił, a i nasi nauczyciele czynią wszystko, aby nasze dzieci w dalszym ciągu przodowały.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#JaninaDziadek">Wysoki Sejmie! Budujemy socjalizm, to jest dobrobyt nie tylko dla jednostek, ale dla wszystkich. Kierowcy i zarząd PKS zwracali się do mnie, ażebym się wstawiła o przysłanie większej liczby samochodów na wieś — przez zmniejszenie ich liczby w Warszawie — a to dlatego, żeby komunikacja była lepsza, ażeby świat pracy lepiej dojeżdżał do pracy. Obecnie w opłakanych warunkach, w ciężarówkach — co jest niebezpieczne — przewożeni są ludzie do pracy, a dzieci do szkoły.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#JaninaDziadek">Kierowcy proszą, aby nie przeciążać ich pracą, bo pracują obecnie 12 i 14 godzin na dobę, i aby podwyższono im płacę. A ta praca 12–14 godzin jest przemęczeniem dla nich, a dla świata pracy i dla wszystkich jest niebezpieczeństwem, dlatego że kierowcy są przemęczeni. Więc tę moją prośbę proszę wziąć pod uwagę i sprawić, aby nasi obywatele, nasi chłopi raz byli zadowoleni, bo przecież wszyscy razem wspólnie budujemy socjalizm.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#JaninaDziadek">I prośba w imieniu naszych dzieci, ażeby w planie 5-letnim był przydzielony większy limit na szkody górnicze.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#JaninaDziadek">Obywatele Rybnika, Wodzisławia i Gliwic proszą, żeby ich żale, ich prośby zostały wysłuchane, żeby stało im się zadość, ażebyśmy wszyscy umacniali sojusz robotniczo-chłopski, gdyż wszyscy pracujemy dla pokoju i dla Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#FranciszekMazur">Zarządzam 10-minutową przerwę.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 11 min. 40 do godz. 12 min. 10.)</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#FranciszekMazur">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#FranciszekMazur">Głos zabierze Wiceprezes Rady Ministrów ob. Stefan Jędrychowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#StefanJędrychowski">Obywatele Posłowie! Chciałbym w imieniu Rządu ustosunkować się do niektórych spraw poruszonych w dyskusji.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#StefanJędrychowski">Wielu obywateli posłów poświęciło sporo pozytywnych i krytycznych uwag zagadnieniu dalszej decentralizacji. Chciałbym stwierdzić całkowitą zgodność poglądów Rządu i poglądów wyrażanych na ten temat przez obywateli posłów. Jak już zawiadomił Obywatel Premier Cyrankiewicz, w najbliższym czasie zgodnie z dezyderatami terenu i na podstawie tych dezyderatów rozszerzone zostaną uprawnienia powiatowych i miejskich rad narodowych.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#StefanJędrychowski">W związku z wystąpieniem posła Drobnera chciałbym stwierdzić, że intencją Rządu jest nadanie największym miastom znacznie szerszego zakresu uprawnień niż pozostałym miastom wydzielonym z powiatu, nawet jeżeli te największe miasta pozostaną w obrębie powiatu.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#StefanJędrychowski">W pełni podzielam stanowisko posła Drobnera, że np. takie sprawy, jak prowadzenie teatrów, czy sposób wykorzystania Sukiennic, powinny być domeną i przedmiotem działania Miejskiej Rady Narodowej m. Krakowa.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#StefanJędrychowski">Na marginesie poruszonej przez posła Drobnera sprawy chciałbym, stwierdzić, że o projekcie zmiany przeznaczenia Sukiennic dowiedziałem się w istocie rzeczy z przemówienia posła Drobnera, a jedyną sprawą, jaką załatwiałem w związku z Sukiennicami, było zlecenie Ministerstwu Gospodarki Komunalnej sfinansowania remontu Sukiennic z funduszu remontów kapitalnych.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#StefanJędrychowski">Niektórzy z obywateli posłów wyrażali niepokój, że w swym przemówieniu Prezes Rady Ministrów poświęcił więcej miejsca uprawnieniom powiatowych rad narodowych, a mniej — uprawnieniom gromadzkich rad narodowych. Sądzę, że stało się tak dlatego, że szereg wniosków o rozszerzenie uprawnień powiatów zostało już przygotowanych, skonkretyzowanych i w najbliższym czasie zostaną zatwierdzone. Nie oznacza to jednak, że Rząd uważa, iż decentralizacja powinna zatrzymać się na powiecie.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#StefanJędrychowski">Zgadzamy się całkowicie z posłem Cieślakiem i posłem Matuszewskim, że należy powiększyć samodzielność gromadzkich rad narodowych, przekazać do budżetu gromadzkiego szereg zadań budżetowych łącznie ze środkami, a pod zarząd gromadzkich rad. narodowych niektóre obiekty mające lokalne znaczenie. Rząd podejmie w tym kierunku pracę i w pracy tej wykorzysta uwagi obywateli posłów.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#StefanJędrychowski">Zgadzamy się też z celowością odrodzenia lub ożywienia pracy szeregu organizacji społecznych na wsi, zwłaszcza tych, które mogą przyczynić się do wzmożenia produkcji rolnej, podnoszenia na wyższy poziom kultury rolnej i pracy kulturalno-oświatowej.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#StefanJędrychowski">Trudno byłoby się jednak zgodzić z uwagą posła Matuszewskiego, że w ostatnich latach dał się zauważyć spadek aktywności mas chłopskich. Przeciwnie, sądzę, że w ostatnich latach, zwłaszcza od czasu V Plenum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej nastąpił znaczny rozwój wszelkich form zespołowej pracy chłopów, np. zespołów łąkarskich i uprawowych, czynów melioracyjnych i drogowych, a ostatnio — również zespołów dla produkcji materiałów budowlanych. Rząd będzie starał się nadal przyjść z pomocą tym zespołom. Zostaną zbadane wszystkie wnioski, jakie padły na plenum Sejmu, na komisjach, bądź w terenie, na temat bardziej prawidłowej organizacji rolnej służby agronomicznej i zootechnicznej. Musimy starać się tak tę służbę ustawić, aby osiągnąć jak największe korzyści dla podniesienia na wyższy poziom produkcji i kultury rolnej, zarówno w gospodarstwach indywidualnych jak w spółdzielniach produkcyjnych, oraz w Państwowych Gospodarstwach Rolnych.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#StefanJędrychowski">Zostaną również skrupulatnie rozpatrzone różne zresztą wnioski na temat dalszej przyszłości GOM, na temat takiego ustawienia młynów gospodarczych, aby te przedsiębiorstwa pracowały z większą korzyścią dla chłopów i z mniejszymi stratami dla państwa.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#StefanJędrychowski">Należy uznać za dojrzałe do ponownego zbadania i rewizji niektóre sprawy związane z gospodarką leśną, jak np. wysokość opłat płaconych chłopom za wywóz drzewa z lasu i sprawa oparcia tego wywozu na zasadzie pełnej dobrowolności, poruszana już z tej trybuny sprawa cen za drewno, a w szczególności za surowiec tartaczny, sprawa zastosowania skuteczniejszych środków dla wywiezienia i zużytkowania marnującego się często w oddalonych lasach budulca i drewna opałowego, sprawa rozszerzenia uprawnień ludności do zbierania chrustu i króciaków leśnych, sprawa cofnięcia nieżyciowych przepisów ograniczających odsprzedaż drewna wyrąbanego przez chłopów we własnych lasach, za zezwoleniem właściwej władzy, sprawa ograniczeń w przejmowaniu przez tartaki drewna chłopskiego do przetarcia, sprawa przerostów w specjalizacji tartaków, sprawa zwiększenia skuteczności walki z kradzieżami leśnymi — i wiele innych spraw, które wyłonią się przy szczegółowym zbadaniu obecnych przepisów i praktyki funkcjonowania gospodarki leśnej.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#StefanJędrychowski">W wystąpieniach obywateli posłów przebijało wiele troski o przydział materiałów budowlanych dla wsi, a także i dla miast. Jak miałem możność już informować przedstawicieli prasy, w roku bieżącym, zwłaszcza w II półroczu poważnie zwiększono przydziały tarcicy i cementu, a w roku przyszłym przydziały te będą jeszcze bardziej zwiększone. Niestety, nie możemy na razie zwiększyć w poważniejszym stopniu przydziału cegły, dachówki i wapna z powodu niewykonywania bieżących planów przez przemysł.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#StefanJędrychowski">Przemysłowi temu będziemy się starali okazać pomoc w mechanizacji. Już teraz specjalne ekipy badały przedsiębiorstwa budowlane i wykrywały tam zbędne maszyny, wózki, szyny, kolejki wąskotorowe po to, żeby przerzucić ten sprzęt do przedsiębiorstw ceramiki budowlanej.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#StefanJędrychowski">Rząd przywiązuje dużą wagę do terminowej realizacji przewidzianych we wstępnym projekcie planu 5-letniego inwestycji w przemyśle materiałów budowlanych. Będziemy budowali nowe cementownie, nowoczesne cegielnie wapienno-piaskowe, wielkie zmechanizowane wapienniki, fabryki gruzofoetonów, wytwórnie bloków żużlo-betonowych, wytwórnie żelazo-betonowych elementów prefabrykowanych i inne zakłady materiałów budowlanych. Cegielniom produkującym cegłę czerwoną będzie okazywana pomoc w usunięciu wąskich przekrojów, w modernizacji, w zwiększeniu i w lepszym wykorzystaniu ich zdolności produkcyjnych. Jednak należy się liczyć z tym, że potrzeby budownictwa miejskiego i wiejskiego będą rosły w dalszym ciągu i będą wymagały jeszcze większych ilości niż założona w planie produkcja materiałów budowlanych. Dlatego musimy podtrzymać i rozwinąć wszelką inicjatywę rad narodowych, poszczególnych przedsiębiorstw — niekoniecznie z branży materiałów budowlanych, ale innych przedsiębiorstw, które, jako uboczną produkcję, będą wytwarzać również materiały budowlane — a także inicjatywę zespołów chłopskich, wszelką inicjatywę uruchomienia lub zwiększenia produkcji materiałów budowlanych.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#StefanJędrychowski">Widzimy wielkie możliwości dodatkowego uruchomienia lokalnej produkcji kamienia budowlanego, wapna, dachówki cementowej, gruzo-cementowej i glino-cementowej, bloków żużlowych, tam gdzie tylko jest żużel na miejscu, oraz płyt trzcino-betonowych.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#StefanJędrychowski">Powitać należy z uznaniem inicjatywę tworzenia zespołów wypału cegły systemem pniowym, zwłaszcza jeżeli na wzór bułgarski będą one wykorzystywały wszelkie paliwo odpadkowe i miejscowe, gdyż węgla na ten cel w pełni może nam nie wystarczyć.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#StefanJędrychowski">Należałoby też wzorem czechosłowackim uruchomić produkcję cegły suszonej i niewypalanej, która w połączeniu z zaprawą cementową może być użyta jako pełnowartościowy materiał budowlany w budownictwie wiejskim, oraz zastanowić się nad upowszechnieniem na wzór Niemieckiej Republiki Demokratycznej nowoczesnego budownictwa z gliny, a także tzw. grunto-betonu.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#StefanJędrychowski">Rząd i władze terenowe będą przychodzić z pomocą inicjatorom takiej produkcji.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#StefanJędrychowski">Chciałbym poinformować obywateli posłów, że przygotowany jest projekt uchwały rządowej, która wyłączy z centralnego rozdzielnictwa materiały, wyprodukowane w ten sposób ponad plan, lub których produkcję uruchomiono w drodze inwestycji pozalimitowych, czy z kredytów bankowych, i odda dyspozycję tymi materiałami w ręce bezpośrednio zainteresowanych władz terenowych lub samych przedsiębiorstw. Ten krok powinien przyczynić się do lepszego zaopatrzenia w materiały budowlane chłopskiego i indywidualnego budownictwa robotniczego.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#StefanJędrychowski">Jeżeli teraz są jeszcze jakieś trudności przy uzyskaniu kredytów bankowych na cele produkcji ubocznej i dodatkowej materiałów budowlanych — trudności, o których mówił poseł Lamuzga — sprawy te zostaną zbadane i trudności będą usunięte.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#StefanJędrychowski">Problemem, który budzi żywy i zrozumiały niepokój obywateli posłów, jak i wszystkich ludzi pracy w Polsce, jest sprawa zaopatrzenia kraju w węgiel na zimę.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#StefanJędrychowski">Chciałbym poinformować Wysoki Sejm, że ostatnio został ponownie zrewidowany bilans węgla i Rząd przyszedł do wniosku, że aby pokryć zapotrzebowanie kraju, należy poważnie zwiększyć dostawy węgla na deputaty oraz na rynek miejski i wiejski kosztem zmniejszenia eksportu, chociaż stanowi to ciężką ofiarę i stworzy trudności w bilansie handlu zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#StefanJędrychowski">Deputaty należne za 1956 r. zostaną w pełni zrealizowane w naturze, przy czym z ogólnej należności, która wynosi 5.800 tys. ton, 5.400 tys. ton zostanie zrealizowane do 31 grudnia br. — a więc więcej niż 90% ogólnej ilości. A pozostałe 400 tys. ton zostanie zrealizowane do 15 lutego 1957 r. Za deputaty zaległe za 1955 r. zostanie wypłacony ekwiwalent pieniężny w wysokości 250 zł za tonę plus 20% premii stanowiącej wobec tego 50 zł. Poważnie zwiększone zostaną w porównaniu z planem i w porównaniu z rokiem ubiegłym przydziały węgla na rynek miejski i na wieś — w ten sposób, że pozwolą one na pokrycie zapotrzebowania ludności przez biura opałowe oraz przez gminne spółdzielnie Samopomocy Chłopskiej, a na wsi w pierwszym rzędzie na pełne wywiązanie się z zobowiązań wobec kontraktujących trzodę chlewną.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#StefanJędrychowski">Łączna ilość węgla i koksu przeznaczona na deputaty, na rynek miejski i wiejski wyniesie w ten sposób w 1956 r. — 16 milionów 365 tys. ton, co oznacza przeciętnie ok. 600 kg na każdego mieszkańca kraju, bez względu na wiek, chociaż to rozkłada się nie zawsze równomiernie. To jest węgiel i koks, nie licząc drewna opałowego, torfu, gazu oraz opału dostarczanego ludności z elektrociepłowni, czy z kotłowni przemysłowych. Jest to zużycie opału bardzo duże i na pewno da się porównać z zużyciem na te cele dosyć zasobnych krajów, a nawet najbardziej zasobnych krajów.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#StefanJędrychowski">Ta poprawa zaopatrzenia w węgiel w kraju, którą Rząd uznał za niezbędną, odbywa się jednak z poważnym uszczerbkiem dla eksportu, a zatem zmniejszy nasze fundusze na zakup surowców i innych towarów z zagranicy.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#StefanJędrychowski">Dlatego Rząd apeluje do całej ludności o oszczędną i racjonalną gospodarkę węglem zarówno dla celów opałowych, jak w przemyśle i transporcie, gdzie jeszcze sporo węgla można zaoszczędzić. Apeluje o niewykupywanie węgla przez tych, którzy go nie potrzebują, oraz o niewykupywanie węgla w nadmiernej ilości.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#StefanJędrychowski">Rząd zwraca się do obywateli uprawnionych do pobierania deputatów, którzy nie zużyją całej otrzymywanej należnej ilości węgla, o dobrowolne odsprzedawanie węgla po cenie 250 zł plus 20% premia. Każda tona węgla zaoszczędzona w ten sposób dla zmniejszenia uszczerbku w eksporcie zwróci się krajowi w postaci bawełny, skóry, kauczuku czy innych do życia potrzebnych surowców.</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#StefanJędrychowski">Chciałbym krótko już tylko pokwitować takie zagadnienia poruszone przez obywateli posłów, jak sprawę wykorzystania zakładów przemysłu obronnego dla produkcji cywilnej, problem ulepszenia kooperacji w przemyśle, likwidację przerostów administracyjnych w PGR, administracji leśnej i innych dziedzinach, sprawę pomocy budownictwu indywidualnemu przez zmianę przepisów i przydzielania większych nawet domków do odbudowy na Ziemiach Odzyskanych, sprawę metod klasyfikacji zbóż i trzody chlewnej, sprawę usprawnienia obrotu żywcem i mięsem, usprawnienia pracy handlu, usprawnienia zagospodarowania surowców odpadkowych oraz problem ochrony zabytków. Rząd już zajmuje się, lub zajmie się w najbliższym czasie tymi problemami, jak również rozpatrzy wszystkie inne szczegółowe wnioski złożone przez obywateli posłów.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#StefanJędrychowski">Chciałbym także poinformować, że do komisji partyjno - rządowych, pracujących nad wcielaniem w życie uchwał VII Plenum KC PZPR w sprawie metod zarządzania gospodarką, zostaną zaproszeni również posłowie, członkowie komisji sejmowych. W ten sposób stanie się zadość postulatowi posła Hochfelda o tworzeniu tego rodzaju komisji sejmowo-rządowych w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#StefanJędrychowski">Chciałbym przyłączyć się do głosów posłanki Nawrot i posła Pietrzaka w sprawie konieczności zwiększenia pomocy i opieki nad spółdzielniami produkcyjnymi. Zgodnie z tym, co powiedział towarzysz Premier w swoim przemówieniu na początku debaty i Pierwszy Sekretarz Komitetu Centralnego PZPR, nie zaprzestaniemy pomocy i opieki, będziemy wzmagali tę pomoc i opiekę dla istniejących spółdzielni produkcyjnych i będziemy się starali stwarzać nowe bodźce ekonomiczne dla rozwoju spółdzielni produkcyjnych, bo to jest jedyna na przyszłość droga rozwoju naszego rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#StefanJędrychowski">Chciałbym parę słów powiedzieć o problemie inwestycji. Kilku obywateli posłów w dyskusji zgłaszało pewne postulaty zwiększenia inwestycji, lub włączenia do planu 5-letniego określonych projektów, jak np. budowa nowych linii kolejowych Kolbuszowa — Rzeszów, Bydgoszcz — Koronowo, Żytkiejny — Gołdap, budowy chłodni składowych w jednym z województw, drukarni w Olsztynie. Do tych wniosków Rząd będzie się mógł ustosunkować po szczegółowym rozpatrzeniu ich, jednocześnie z przedstawieniem Sejmowi projektu ustawy o planie 5-letnim.</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#StefanJędrychowski">Jak ustalono na VII Plenum KC PZPR, w projekcie planu 5-letniego musieliśmy zredukować inwestycje o około 13 miliardów złotych w stosunku do pierwszego projektu, dlatego że inaczej nie moglibyśmy, nie moglibyśmy absolutnie zagwarantować tego wzrostu płac realnych i dochodów chłopów pracujących, który zamierzamy realizować. W tych warunkach wprowadzanie do planu nowych inwestycji jest trudne i wymaga skreślenia innych mniej ważnych. Niewątpliwie ułatwiłoby to zadanie wykrycie niektórych inwestycji zbędnych, czy inwestycji nieracjonalnych, np. takich, o których mówił jeden z obywateli posłów woj. bydgoskiego. Rząd dokona takiej próby we własnym zakresie, lub jeżeli sam tego nie potrafi zrobić, przedyskutuje sprawę z właściwymi komisjami sejmowymi.</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#StefanJędrychowski">Chcę teraz poświęcić trochę uwagi poruszonemu tu zagadnieniu organizacji i roli Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego. Cytowany przez posła Drobnera artykuł Augustowskiego o roli i zadaniach Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego jest kierownictwu PKPG znany. Jest to artykuł krytyczny i samokrytyczny, tym bardziej że autorem tego artykułu jest dyrektor Departamentu Kosztów i Cen PKPG. Artykuł ten jest wyrazem poglądów kierowniczego aktywu pracowników PKPG i w zasadniczych kierunkach zgodny jest także z poglądami Rządu i kierownictwa PKPG. Osobiście uważam, że w artykule tym trochę przesadnie, została przedstawiona rola PKPG w stosunku do Rady Ministrów w ubiegłym okresie. Mogę o tym mówić śmiało ze względu na to, że w tym, okresie nie kierowałem pracami PKPG, a byłem członkiem Rady Ministrów. Wydaje się, że trudno byłoby powiedzieć, że PKPG zajmowała antagonistyczne stanowisko w stosunku do Rady Ministrów. Ani w intencji Rządu, ani w intencji dotychczasowego kierownictwa PKPG nie było przypisanie PKPG takiej roli. Faktycznie znaczenie i ustawienie PKPG zależy od tego, jak jest w ramach Rady Ministrów zorganizowana praca w dziedzinie bieżącej koordynacji polityki gospodarczej Rządu i pod tym względem całkowicie zgadzam się z odpowiednim zdaniem w przemówieniu posła Drobnera: „Nasze życie gospodarcze wymaga stałej, systematycznej koordynacji operatywnej decyzji w sprawach polityki”.</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#StefanJędrychowski">Sytuacja u nas jest troszkę odmienna niż np. w Finlandii, gdzie rola, ministrów jest troszeczkę inna. Nie ponoszą oni odpowiedzialności bezpośredniej za pracę przemysłu, ponieważ pracą przemysłu kierują tam wielkie koncerny kapitalistyczne i mniejsze przedsiębiorstwa prywatno-kapitalistyczne.</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#StefanJędrychowski">Natura nie znosi próżni i dlatego w okresach, kiedy wewnętrzna organizacja pracy Rady Ministrów nie zapewniała należytej koordynacji, PKPG z natury stawała się, chociaż niesłusznie, nie wbrew Radzie Ministrów, ale jakby za Radą Ministrów, organem koordynującym bieżącą politykę gospodarczą. Później to mogło stać się trudnym do wykorzenienia przyzwyczajeniem i drugą naturą.</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#StefanJędrychowski">Pilnym zadaniem jest takie zorganizowanie wewnętrznej pracy Rządu, aby nie dopuszczać do przejmowania przez PKPG tej niewłaściwej jej roli. Koniecznym jest wyzbywanie się przez PKPG i jej przewodniczącego szeregu funkcji, które jeszcze siłą tradycji i starych przepisów niezmienionych w dziedzinie zarządzania obciążają PKPG. Uważam za zupełnie niepotrzebne np. współdecydowanie przez przewodniczącego PKPG o utworzeniu każdego nowego przedsiębiorstwa pionu centralnego. Ministrowie mogą to załatwiać stanowczo we własnym zakresie. Również uważam za niesłuszne decydowanie przez przewodniczącego FKPG o przekazaniu każdej maszyny, czy innego składnika majątkowego przez przedsiębiorstwo państwowe — spółdzielni, o przekazywaniu rolniczym spółdzielniom produkcyjnym ośrodków, czy terenów, znajdujących się w zarządzie PGR albo Funduszu Ziemi. Nie należy uzależniać od zgody przewodniczącego PKPG wywłaszczenia każdego kawałka ziemi na cele związane z wykonywaniem narodowych planów gospodarczych. Rady narodowe mogą to załatwić — i to nie tylko wojewódzkie, ale i inne, w wielu wypadkach powiatowe, czy miejskie — we własnym zakresie. Utrzymanie tej kontroli jest celowe jedynie w stosunku do budowy wielkich nowych obiektów przemysłowych, gdzie określenie rozmiaru wywłaszczanego terenu ściśle się wiąże ze sprawą projektu, ze sprawą rozmiarów zabudowy, a gdzie często resorty przemysłowe mają zbyt daleko idące, wygórowane żądania i chciałyby za dużo wywłaszczać i za dużo ziemi zabierać rolnictwu.</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#StefanJędrychowski">Należy zlikwidować zatwierdzanie przez przewodniczącego PKPG projektów wstępnych wielkich budów, pozostawiając Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego jedynie opiniowanie największych obiektów zatwierdzanych przez Rząd, a zatwierdzanie pozostałe należy przekazać ministrom i prezydiom rad narodowych stosownie do kompetencji.</u>
<u xml:id="u-13.37" who="#StefanJędrychowski">Decentralizacja planowania idzie i będzie szła dalej W dwóch kierunkach:</u>
<u xml:id="u-13.38" who="#StefanJędrychowski">1) Przekazywania poszczególnych działów administracji i gospodarki pod zarząd terenowych rad narodowych, przez co, niejako automatycznie, te działy gospodarki i administracji przechodzą do zakresu planu terenowego.</u>
<u xml:id="u-13.39" who="#StefanJędrychowski">2) W tym zakresie, gdzie pozostanie obowiązujące planowanie centralne, nastąpi zmniejszenie ilości wskaźników planu centralnego, doprowadzanych aż do samej góry.</u>
<u xml:id="u-13.40" who="#StefanJędrychowski">Pierwsze kroki w tym kierunku zostały zrobione w metodologii planu na 1957 r., ale to jest tylko pierwszy krok i trzeba nadal systematycznie badać te sprawy i robić dalsze kroki w tym samym kierunku.</u>
<u xml:id="u-13.41" who="#StefanJędrychowski">Przeprowadzamy rewizję przepisów inwestycyjnych. Na marginesie chciałbym zaznaczyć, że 4 tomy przepisów inwestycyjnych, które krytykowała kiedyś komisja sejmowa, zostały niepotrzebnie rozdęte przez wydawców, ponieważ włączono do tych tomów Konstytucję i' szereg najrozmaitszych praw, ustaw, niewiele mających wspólnego z przepisami inwestycyjnymi i szereg przepisów już nie obowiązujących i nieaktualnych, rozdymając w ten sposób rozmiary wydawnictwa. Obecnie uchylono szereg przepisów nieobowiązujących, które nie były formalnie uchylone dotychczas, i szereg przepisów nieaktualnych. Do końca roku nastąpi rewizja i nowelizacja pozostałych przepisów w kierunku usunięcia szeregu zbędnych przepisów, znacznego ich uproszczenia, i zlikwidowania wielu sprzeczności pomiędzy nimi.</u>
<u xml:id="u-13.42" who="#StefanJędrychowski">Poważnym zagadnieniem jest zagadnienie decentralizacji zaopatrzenia i rozdzielnictwa materiałowego. Jest to zagadnienie trudne i skomplikowane, najeży je przeprowadzić tak, żeby nie pogorszyć sytuacji w zaopatrzeniu materiałowym. Wprowadzenie szerszej decentralizacji zaopatrzenia materiałowego musi być związane z posiadaniem i ze stworzeniem odpowiednich rezerw materiałowych, bo tylko pod warunkiem istnienia rezerw zdecentralizowany system zaopatrzenia materiałowego może dać dobre rezultaty.</u>
<u xml:id="u-13.43" who="#StefanJędrychowski">Jesteśmy zdecydowani iść w tym kierunku rozwiązując systematycznie jedno zagadnienie po drugim. Rzecz jasna, że te zmiany pociągną za sobą zmiany w strukturze organizacyjnej PKPG i doprowadzą także do liczebnego zmniejszania aparatu PKPG.</u>
<u xml:id="u-13.44" who="#StefanJędrychowski">O ile zmiany w strukturze organizacyjnej jesteśmy zdecydowani wprowadzać tak szybko, jak tylko pozwolą bieżące prace nad planem, to zmniejszenie aparatu musi następować stopniowo, z troską o to, aby dość wartościowa kadra, jaką zgromadziła PKPG, została należycie rozmieszczona i wykorzystana w gospodarce narodowej.</u>
<u xml:id="u-13.45" who="#StefanJędrychowski">O opóźnieniach i przyczynach opóźnień w opracowaniu planu 5-letniego mówił Premier Cyrankiewicz w swoim przemówieniu. Zaważyła na tym, między innymi, konieczność pewnego uzgadniania wzajemnych dostaw w okresie planu 5-letniego z krajami demokracji ludowej i ze Związkiem Radzieckim. Nie jest przypadkiem, że jeszcze nie tylko my, ale żaden z krajów demokracji ludowej nie ma jeszcze ustalonego nowego planu 5-letniego. Tak np. jak pytałem towarzyszy czechosłowackich, twierdzili oni, że ich plan będzie uchwalony dopiero na wiosnę, podczas gdy my staramy się to w październiku przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-13.46" who="#StefanJędrychowski">Trzeba stwierdzić, że nasza gospodarka jest dość dużą współzależnością związana z gospodarką innych krajów, ponieważ w dużej mierze rozmiary naszej produkcji zależą od importu surowców i materiałów. Nasz rozwój, rozwój naszych inwestycji zależy od importu maszyn z innych krajów, i z tego powodu trudno nam się oderwać i bez względu na to, co powiedzą inni o dostawach do naszych krajów, stworzyć plan nie oparty na tym.</u>
<u xml:id="u-13.47" who="#StefanJędrychowski">Drugą trudnością było uzyskanie takiego wariantu planu, który by zapewnił dostateczny wzrost stopy życiowej. Jak wiadomo, po to, żeby podnieść wskaźnik wzrostu płac realnych i dochodów realnych chłopów pracujących z 25% na 30%, to trzeba było przeprowadzić cały szereg istotnych zmian. Zmiany te dokonywane były przed VII Plenum KC PZPR i po VII Plenum. Między innymi ograniczono inwestycje, ale pewne konsekwencje produkcyjne tego ograniczenia inwestycji nie zostały w pełni jeszcze przed VII Plenum PZPR sprawdzone, dlatego w materiałach na VII Plenum PZPR wzrost wartości produkcji przemysłowej został utrzymany w cyfrach od — do, a obecnie te sprawy są konkretyzowane. Projekt ustawy o planie 5-letnim będzie przedstawiony komisjom sejmowym jeszcze w tym miesiącu. Pragniemy, ażeby Sejm i komisje mogły zapoznać się szczegółowo z całością problematyki naszego planu 5-letniego. Na przyszłość, być może będzie celowe przedstawianie wcześniej ustawy o planie wieloletnim, chociażby nawet jeszcze nie w pełni rozpracowanym, nie w pełni dopiętym przez Rząd.</u>
<u xml:id="u-13.48" who="#StefanJędrychowski">Prezes Rady Ministrów mówił także o zamiarze Rządu przedstawiania w przyszłości Sejmowi nie tylko wieloletnich planów, ale także rocznych planów gospodarczych, po to, aby Sejm miał w pełni kontrolę nad sposobem realizacji planu wieloletniego w planach rocznych i nad zmianami, które czasem nieodzownie muszą być dokonane.</u>
<u xml:id="u-13.49" who="#StefanJędrychowski">Rząd powitał z zadowoleniem wzmocnienie kontroli parlamentarnej nad pracą w zakresie planowania, tak nad pracą PKPG, jak i każdej innej agendy pracy Rządu.</u>
<u xml:id="u-13.50" who="#StefanJędrychowski">Jeżeli Sejm uzna za słuszne powołanie specjalnej Komisji Planu Gospodarczego, chętnie podzielimy się z Komisją wszystkimi trudnościami i wszystkimi problemami naszego planowania gospodarczego, podobnie jak i wszystkimi problemami całej pracy Rządu.</u>
<u xml:id="u-13.51" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#FranciszekMazur">Lista mówców wyczerpana. Wobec tego zamykam dyskusję nad sprawozdaniem Prezesa Rady Ministrów o pracach Rządu w dziedzinie aktualnych zagadnień gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#FranciszekMazur">W celu zgłoszenia wniosku zgłosił się do głosu Wicemarszałek Józef Ozga-Michalski.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JózefOzgaMichalski">Proponuję przyjęcie następującego wniosku:</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#JózefOzgaMichalski">„Sejm przyjmuje do wiadomości sprawozdanie Prezesa Rady Ministrów o pracach Rządu w dziedzinie aktualnych zagadnień gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#JózefOzgaMichalski">Sejm uważa za konieczne, aby Rząd przyspieszył prace w dziedzinie usprawnienia administracji, zarządzania gospodarką narodową, jak również uważa za konieczne przyspieszenie prac nad planem 5-letnim, tak, aby mógł on być dokładnie przedyskutowany przez komisje sejmowe przed wniesieniem go na następną sesję Sejmu”.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#FranciszekMazur">Czy kto z Obywateli Posłów pragnie zabrać głos w sprawie wniosku? Nikt się nie zgłasza. Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#FranciszekMazur">Kto z Obywateli Posłów jest za tym wnioskiem, zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#FranciszekMazur">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#FranciszekMazur">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#FranciszekMazur">Kto się wstrzymał? Nikt.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#FranciszekMazur">Stwierdzam, że wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#FranciszekMazur">Przystępujemy do punktu II porządku obrad: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o Orędziu Rady Najwyższej ZSRR do parlamentów wszystkich krajów w sprawie rozbrojenia.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#FranciszekMazur">Dla złożenia sprawozdania zabierze głos Wicemarszałek Józef Ozga-Michalski.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#FranciszekMazur">Wysoki Sejmie! Orędzie Rady Najwyższej ZSRR w sprawie zaprzestania wyścigu zbrojeń, redukcji zbrojeń oraz zakazu broni atomowej i. wodorowej zwraca naszą uwagę na zasadniczy problem zwolnienia ludzkości od groźby wojny. Porusza ono problem, od załatwienia którego zależy likwidacja napięcia w świecie i kształtowanie się przyjaznych, pokojowych stosunków między narodami.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#FranciszekMazur">Podejmowane wielokrotnie w ubiegłym dziesięcioleciu wysiłki w kierunku osiągnięcia porozumienia między wielkimi mocarstwami, zarówno co do samej zasady jak i sposobów rozbrojenia, nie przyniosły dotychczas wyniku; sprawa ta napotyka ciągle na liczne trudności i zastrzeżenia. Równocześnie zaś, wbrew uroczystym zapewnieniom o szczerej woli i dążeniu do zachowania pokoju, kontynuuje się i wzmaga współzawodnictwo w obmyślaniu i gromadzeniu nowych narzędzi niszczenia. Koszty zbrojeń są ogromne, pochłaniają one bowiem znaczną część dochodu narodowego w każdym kraju świata. Angażuje się i wprzęga do tego dzieła najgenialniejszą myśl techniczną; produkcją broni pożera najwyższej jakości surowce; na ten cel idą największe budżety, powodując stałe i coraz przykrzejsze obniżenie stopy życiowej na świecie.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#FranciszekMazur">Dlatego właśnie sprawa zahamowania tego wyścigu do zagłady, powstrzymania tego antyludzkiego współzawodnictwa, a wreszcie rzeczywistego rozbrojenia, sprawa zdjęcia z ludzkości podwójnego brzemienia: kosztów i ustawicznego strachu przed groźbą kataklizmu — staje się dziś tak ważna i niezwykle paląca.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#FranciszekMazur">Orędzie Rady Najwyższej stanowi dalszy konkretny krok w dążeniu do zapobieżenia wojnie. Rozumiemy to doskonale i doceniamy wielką doniosłość tego rodzaju akcji, gdyż znając z własnego doświadczenia okropne skutki wojen, uważamy wojnę za największe nieszczęście narodów, w którym krzywda i wyzysk w stosunku do człowieka pracy przechodzi wszelkie granice brutalności. Czyż może nas uspokoić odprężenie w stosunkach międzynarodowych po konferencjach genewskich? Przecież rządy państw kapitalistycznych ani na chwilę nie wstrzymują szalonego wyścigu zbrojeń. Przeciwnie, gdy Związek Radziecki, Polska i inne kraje demokracji ludowej zmniejszają stan liczebny swych armii, po tamtej stronie budżety wojenne jeszcze są podwyższane. Widzimy, że obok nas, pod ich patronatem i przy ich jawnym poparciu restauruje się w Niemczech junkiersko-kapitalistyczny militaryzm, który już dwa razy w ciągu ostatniego półwiecza wtrącił świat w wojnę powszechną.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#FranciszekMazur">To prawda, że obecnie panuje na świecie pokój. Ale my wiemy, że taki zbrojny pokój, wobec nagromadzonych środków wojennych, w każdym momencie przy byle jakim konflikcie grozi niebezpiecznym wybuchem.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#FranciszekMazur">W obecnym momencie, gdy imperialiści wyraźnie zaogniają sytuację na Bliskim Wschodzie i w Europie Zachodniej, sprawa walki o zaprzestanie wyścigu zbrojeń nabiera szczególnej aktualności i wagi. Fakt wprowadzenia w Niemieckiej Republice Federalnej obowiązku służby wojskowej, fakt, że republika bońska zbroi się, delegalizacja partii komunistycznej i prześladowanie innych postępowych organizacji i osób propagujących ideę pokojowego zjednoczenia Niemiec, gdy jednocześnie rząd Adenauera udziela poparcia różnym pro-hitlerowskim elementom, fakt, że odżywa rewizjonizm a tendencje odwetowców cieszą się oficjalną aprobatą w Bonn — wszystko to świadczy tym, iż siły monopolistyczne i wojenne dążą niedwuznacznie do odbudowania ogniska agresji w centrum Europy.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#FranciszekMazur">Co my, jako naród, jako państwo żywotnie zainteresowane w utrzymaniu trwałego pokoju, powinniśmy w takiej sytuacji czynić? Polska jest jednym z ogniw wielkiego ruchu za utrwaleniem pokoju na całym świecie. Idea pokojowego współżycia z innymi zawsze znajdowała w naszym narodzie gorące poparcie, pełne i powszechne zrozumienie. Tym bardziej dziś, kiedy od praktycznej realizacji tej idei zależy bezpieczeństwo i możliwości spokojnego rozwoju narodowego, jesteśmy gotowi uczynić wszystko dla dalszego ożywienia i pogłębienia współpracy między narodami. Wzajemne poznawanie się, współpraca we wszystkich dziedzinach, gospodarcza, kulturalna i polityczna, to w naszym przekonaniu jedynie słuszna droga prowadząca do wytworzenia przyjaznej atmosfery, do rzeczywistego współżycia i naprawdę szlachetnej rywalizacji między krajami i państwami.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#FranciszekMazur">Mamy już w tym zakresie dość poważne osiągnięcia. Delegacje naszego Sejmu nawiązały wiele cennych kontaktów z parlamentami różnych krajów. Delegacje nasze złożyły wizyty w Radzie Najwyższej ZSRR, w parlamencie węgierskim i w Albanii, a w tych dniach delegacja nasza bawi w Jugosławii. Przyjmowaliśmy u siebie delegację Rady Najwyższej ZSRR, Komisji Spraw Zagranicznych Francuskiego Zgromadzenia Narodowego, delegację parlamentu Brazylii, Syrii, Japonii; odwiedzali Polskę parlamentarzyści z USA i Wielkiej Brytanii. Obecnie gościmy delegację parlamentu Finlandii i delegację Izby Ludowej Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Realizujemy więc tę szlachetną ideę w praktyce i jesteśmy przekonani, że ta niezwykle pożyteczna forma współpracy, wymiany myśli i poglądów, będzie się stale rozszerzać i rozwijać.</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#FranciszekMazur">Na świecie jednak działają różne siły, siły pokoju, a obok awanturnicze tendencje wojenne. Nie ulega wątpliwości, że pragnienie pokojowego układania wzajemnych stosunków staje się powszechne, osłabiając siłą rzeczy amatorów polityki wojennej. Potężny ruch narodowo-wyzwoleńczy w krajach kolonialnych i zależnych oraz w niedawno usamodzielnionych państwach Azji i Afryki włączył się do czynnej walki w obronie pokoju, przeciw wojnie i przeciw zbrojeniom. Stąd siła nacisku na politykę imperialistów wzrosła niepomiernie, kapitaliści z obozu zwolenników zimnej wojny muszą się z tym bardzo poważnie liczyć. Uchwały konferencji 29 państw w Bandungu, będące wyrazem dążeń półtoramiliardowej masy ludów z dwóch wielkich kontynentów, wybitnie rozszerzyły zasięg strefy pokoju, wpływając skutecznie na rozwój sytuacji międzynarodowej.</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#FranciszekMazur">Z drugiej strony niektórzy politycy z kół imperialistycznych usiłują wszelkimi sposobami rozbijać jedność obozu pokoju, a ostatnio specjalnie krajów socjalizmu. Jesteśmy świadkami zakrojonej na dużą skalę kampanii, prowadzonej przy użyciu ośrodków emigracyjnych, której cel polega na podważaniu sojuszu polsko-radzieckiego. Wykorzystując proces demokratyzacji w naszym kraju, elementy te usiłują wyolbrzymiać, rozdmuchiwać urazy i uprzedzenia powstałe w naszym narodzie w okresie panowania caratu i rządów kapitalistycznych, i w ten podstępny sposób zamącić nasze przyjazne stosunki ze Związkiem Radzieckim. Jednakże próby te spotykają się ze stanowczym sprzeciwem społeczeństwa polskiego, które doskonale rozumie swoje żywotne interesy i narodową rację stanu. Przyjaźń polsko-radziecka zrodziła się na podłożu tradycji wspólnej walki polskich i rosyjskich rewolucjonistów przeciw caratowi. Od Rewolucji Październikowej, od czasu powstania Związku Radzieckiego, historia naszych narodów toczy się wspólnym szlakiem rozwoju w myśl hasła równości, wolności i postępu. Wyzwolenie zaś Polski spod okupacji hitlerowskiej i umożliwienie powrotu na stare ziemie nad Odrą i Bałtykiem potwierdza ten historyczny fakt związania się naszych losów na tym nowym szlaku rozwoju.</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#FranciszekMazur">Sojusz ze Związkiem Radzieckim i z krajami demokracji ludowej jest i będzie fundamentalnym założeniem polityki zagranicznej Polski. Sojusz nasz jest dostatecznie trwały i wszelkie dywersje, choćby w nie pakowano znacznie więcej dolarów, mogą skończyć się tylko fiaskiem.</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#FranciszekMazur">Ale mówiąc o nawiązywaniu i utrwalaniu przyjaźni między narodami nie ograniczamy się tylko do najbliższych sąsiadów. Idea aktywnego współistnienia, idea pokojowego i tylko pokojowego współżycia musi ogarnąć wszystkich. Wymiana dóbr materialnych i kulturalnych na zasadzie obopólnej korzyści między ludźmi zamieszkującymi ziemski glob jest naturalną potrzebą ludzkości bez względu na różniące się systemy i poglądy.</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#FranciszekMazur">W obecnej dobie, w dobie współistnienia, wszystkie przerwane sztucznie aorty organizmu światowego muszą się z powrotem zrosnąć. I zrosną się, albowiem ziemia musi mieć przywrócony krwioobieg. I tak, jak nie można dowolniej, jedną stroną obracać ziemi do słońca a drugą do nocy, tak nie można jej również sztucznie dzielić na niezależne od siebie planety.</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#FranciszekMazur">Świat ma swoją historię i do nas wszystkich ona należy w całości. Świat ma zdobycze cywilizacji i te w całości do wszystkich należą. Przeżywamy epokę, w której zdobycze ludzkości mogą stać się naprawdę powszechną własnością, aby wszystkie kraje i narody mogły z tego dorobku korzystać i pomnażać go w dalszym ciągu.</u>
<u xml:id="u-16.22" who="#FranciszekMazur">A więc nie współzawodnictwo w obmyślaniu i gromadzeniu coraz to nowych narzędzi śmierci, lecz szlachetna rywalizacja w dążeniu do postępu, aby w miejsce dyskryminacji jednych stref przez drugie przyjęła się i utrwaliła zasada pokojowej kooperacji.</u>
<u xml:id="u-16.23" who="#FranciszekMazur">Cóż jest w gruncie rzeczy mieniem polityków, na czymże się honor mężów stanu opiera? Opiera się on na tym, że zdołaliśmy ocalić największe wspólne dobro, to mienie, które nazywamy pokojem świata. Narażanie tego mienia na szwank przez lekkomyślnych polityków oznaczałoby utratę całego kapitału zaufania narodów, jakim wspólnie, mimo różnicy zapatrywań, Zachód i Wschód rozporządza. Broniąc pokoju bronimy więc naszego honoru, czyniąc zadość nadziejom i ufności narodów.</u>
<u xml:id="u-16.24" who="#FranciszekMazur">A w końcu jeszcze jeden, czynnik i to czynnik rozstrzygający.</u>
<u xml:id="u-16.25" who="#FranciszekMazur">Najnowsze zdobycze techniki, zwłaszcza w zakresie produkcji broni termojądrowej, sprowadzają problem wojny do rzędu takich rozstrzygnięć, od których zależy bardziej niż kiedykolwiek w przeszłości materialny byt świata.</u>
<u xml:id="u-16.26" who="#FranciszekMazur">Na kongresie partii republikańskiej w San Francisco prezydent Eisenhower dał dowód, że zdają sobie z tego sprawę na Zachodzie. „Żyjemy — mówił prezydent USA — w epoce bomby termojądrowej, która może obracać w gruzy całe miasta i może być transportowana przez kontynenty. Z chwilą, gdy powstała taka broń, wojna jest nie tylko rzeczą tragiczną, lecz i absurdalną. Gdy istnieje taka broń — nie może być zwycięstwa dla nikogo. Jasne jest więc, że naszym celem powinno być, by do takiej wojny w ogóle nie doszło.” Dodajmy, że nie tylko do takiej, ale w ogóle do żadnej wojny nie powinniśmy dopuścić.</u>
<u xml:id="u-16.27" who="#FranciszekMazur">W Orędziu Rady Najwyższej ZSRR sprawa ta została postawiona z punktu widzenia absurdalności przygotowań do wojny oraz konieczności konkretnego rozwiązania problemu.</u>
<u xml:id="u-16.28" who="#FranciszekMazur">„Na świecie — czytamy w Orędziu — kontynuowany jest wyścig zbrojeń, dalsze gromadzenie broni masowej zagłady — bomb atomowych i wodorowych. Miliony ludzi oderwanych od swych rodzin znajduje się jak dawniej pod bronią. Wszystko to ciężkim brzemieniem obarcza narody, odciągając je od twórczej pracy, wzmaga w nich poczucie niepewności o przyszłość i strach przed groźbą nowej wojny.</u>
<u xml:id="u-16.29" who="#FranciszekMazur">W takiej sytuacji świętym obowiązkiem parlamentów i rządów wszystkich krajów, ponoszących odpowiedzialność przed narodami za losy swych państw, jest podjęcie skutecznych kroków w celu zaprzestania wyścigu zbrojeń, nie czekając na to, aż Organizacja Narodów Zjednoczonych zdoła powziąć możliwą do przyjęcia przez wszystkie zainteresowane państwa uchwałę.” Jest rzeczą oczywistą, że każda strona pragnie zdobyć zaufanie świata dla swoich założeń ideowych i ustrojowych. Zgoda. Ale czyńmy to za pomocą pokojowego współzawodnictwa, tak aby wszelkie spory, jakie zaistnieją, mogły' być załatwiane skutecznie przy stole obrad. I bez pokazywania partnerowi swoich atomowych bicepsów, wiadomo bowiem, że on je także posiada.</u>
<u xml:id="u-16.30" who="#FranciszekMazur">Wielka idea współistnienia narodów świata ogarnia coraz szersze obszary i znajduje żywy oddźwięk we wszystkich krajach. Uczyńmy wszystko, by stać się mogła powszechna i trwała, jak upragniony przez całą ludzkość pokój.</u>
<u xml:id="u-16.31" who="#FranciszekMazur">Biorąc pod uwagę określoną sytuację międzynarodową i kierując się dążeniem do pokojowego rozwiązania wszystkich kwestii, oraz pragnieniem położenia kresu wyścigowi zbrojeń, Komisja Spraw Zagranicznych Sejmu Polskiego proponuje przyjąć następującą odpowiedź Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej na Orędzie Rady Najwyższej ZSRR do parlamentów wszystkich krajów świata w sprawie rozbrojenia:</u>
<u xml:id="u-16.32" who="#FranciszekMazur">„Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej rozpatrzył na swej IX sesji Orędzie Rady Najwyższej ZSRR z 16 lipca 1956 r„ skierowane do parlamentów wszystkich krajów, i deklaruje swą solidarność oraz gorące poparcie dla inicjatywy podjętej przez Radę Najwyższą ZSRR. Sejm PRL jest głęboko przeświadczony, że w rozwiązaniu podstawowego problemu obecnej doby, jakim jest zaprzestanie wyścigu zbrojeń, redukcja zbrojeń i zakaz broni atomowej i wodorowej — parlamenty wszystkich krajów świata mają do spełnienia szczególnie doniosłą misję. Nie ma narodu, który chciałby wojny. Nie jest w interesie narodów kontynuowanie wyścigu zbrojeń, gromadzenie zapasów broni masowej zagłady, utrzymywanie milionowych armii i przeznaczanie wielkich środków materialnych i sił ludzkich na cele wojskowe. Dla każdego narodu budżety wojenne są ciężkim brzemieniem. Zmniejszenie wydatków na te cele wyzwoliłoby wielkie zasoby, które można by było przeznaczyć na podniesienie dobrobytu ludzkości, na pełniejsze zaspokojenie jej materialnych i kulturalnych potrzeb. Przyczyniłoby się to do zwiększenia atmosfery zaufania.</u>
<u xml:id="u-16.33" who="#FranciszekMazur">Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej uważa, że w obecnym okresie, gdy nastąpiło polepszenie stosunków międzynarodowych, gdy na całym świecie narasta żądanie wyeliminowania wojny jako środka rozwiązywania spornych spraw — parlamenty i rządy sprzeniewierzyłyby się swym podstawowym obowiązkom, gdyby nie wykorzystały wszystkich istniejących możliwości dla uwielokrotnienia wysiłków celem doprowadzenia do powszechnego rozbrojenia i zakazu broni jądrowych. Sejm PRL uważa, że chociaż prace Komisji Rozbrojeniowej ONZ nie przyniosły dotychczas konkretnych rezultatów, należy w dalszym ciągu nie szczędzić sił ani inicjatywy, by doprowadzić do konstruktywnych rozwiązań i porozumienia w tej tak ważnej dla całej ludzkości sprawie. Sejm PRL podziela całkowicie pogląd Rady Najwyższej ZSRR, że już obecnie możliwe jest podjęcie konkretnych kroków w celu zaprzestania wyścigu zbrojeń przez redukcję sił zbrojnych poszczególnych państw i wita z zadowoleniem decyzję Rządu Radzieckiego o przeprowadzeniu do dnia 1 majta 1957 r. nowej redukcji sił zbrojnych o 1.200 tys. ludzi, jako dalszy praktyczny krok na drodze do światowego rozbrojenia.</u>
<u xml:id="u-16.34" who="#FranciszekMazur">Sejm PRL wyraża nadzieję, że inne wielkie mocarstwa, na których ciąży szczególna odpowiedzialność za utrzymanie i utrwalenie pokoju, pójdą tą drogą.</u>
<u xml:id="u-16.35" who="#FranciszekMazur">Polska Rzeczpospolita Ludowa uważa, że redukcja zbrojeń przeprowadzona w poszczególnych krajach jest ważnym elementem w walce o powszechne rozbrojenie. Polska dwukrotnie już czynem potwierdziła swe stanowisko, dokonując redukcji polskich sił zbrojnych o 47 tys. żołnierzy we wrześniu 1955 r., a 18 sierpnia 1956 r. dokonana została dalsza redukcja o 50 tys. żołnierzy. Zmniejszenie wydatków na utrzymanie sił zbrojnych zwiększy środki, które będą przeznaczone na poprawę warunków materialnych ludności. Sejm PRL jest przekonany, że powinny być podjęte dalsze kroki i poszukiwane nowe drogi do osiągnięcia — zarówno w skali światowej jak i w skali ograniczonej — porozumień w sprawie dalszych redukcji sił zbrojnych i ustanowienia skutecznej kontroli międzynarodowej.</u>
<u xml:id="u-16.36" who="#FranciszekMazur">Sejm PRL zaleca Rządowi PRL, by realizując program konsekwentnego podnoszenia stopy życiowej narodu poświęcił w swej polityce międzynarodowej szczególną uwagę tym właśnie zagadnieniom. Sejm PRL przyłącza się do apelu Rady Najwyższej ZSRR i wzywa parlamenty innych państw do podjęcia akcji na rzecz redukcji sił zbrojnych w celu utorowania drogi powszechnemu i kontrolowanemu rozbrojeniu, by zapewnić wreszcie ludzkości spokojne jutro, by narody mogły poświęcić wszystkie swe twórcze wysiłki i zasoby sprawie dobrobytu, kultury i szczęścia człowieka”.</u>
<u xml:id="u-16.37" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-16.38" who="#FranciszekMazur">W imieniu Komisji Spraw Zagranicznych proszę o przegłosowanie projektu tej uchwały.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#FranciszekMazur">Przystępujemy do dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Spraw Zagranicznych o Orędziu Rady Najwyższej ZSRR do parlamentów wszystkich krajów w sprawie rozbrojenia.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#FranciszekMazur">Głos ma poseł woj. stalinogrodzkiego Maria Jaszczukowa.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#MariaJaszczukowa">Wysoka Izbo! Uchwalając odpowiedź Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej na Orędzie Rady Najwyższej ZSRR do parlamentów wszystkich krajów w sprawie rozbrojenia, powinniśmy jako posłowie mieć pewność, że jest ona wyrazem przekonań, opinii szerokich mas naszego społeczeństwa i wypływa z najistotniejszych interesów narodu. I chociaż nie po raz pierwszy na tej sali wypowiadamy się przeciwko wyścigowi zbrojeń, zakazowi broni atomowej i wodorowej, chociaż każdy z nas może się powołać na tysiące wypowiedzi z całego kraju, podyktowanych sercem i rozumem, zawierających wspólną zasadniczą treść „nie chcemy wojny” — to jednak moment, kiedy mamy się ustosunkować do spraw związanych z nadzieją i perspektywą utrzymania pokoju, jest doniosły i szczególnie ważny.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#MariaJaszczukowa">Zbyt bolesne doświadczenia przeszłości, zbyt przykre wspomnienia polityki „domku z kart”, kiedy usiłowano uśpić czujność narodu, paraliżować jego zdrowe objawy walki o swoje istnienie, nakładają obowiązek wnikliwego rozpatrzenia projektu wypowiedzi Sejmu przed ostatecznym podjęciem decyzji.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#MariaJaszczukowa">Ludzie często sięgają do przeszłych faktów przed wyciągnięciem wniosku do teraźniejszego działania. I ja się dziś tym posłużę.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#MariaJaszczukowa">W 1939 r. wiosną, w warszawskim Klubie Demokratycznym zwołano publiczne zebranie, na którym miano omawiać sytuację grożącą wojną. Na jednej ze ścian sali studenci Akademii Sztuk Pięknych zrobili mapę Polski chwyconą brunatnymi kłami hitlerowskiego niebezpieczeństwa. Paszcza jeszcze się nie zawarła, nie wchłonęła zdobyczy, ale czuło się już kły na karku. Przed zebraniem zjawił się urzędnik ze starostwa sprawdzić rzekomo czy sala wytrzyma obciążenie, a zatem przesądzić o legalnym odbyciu zebrania. Kiedy zobaczył papieroplastykę na ścianie, poczerwieniał z oburzenia wołając: Czego wy ludzi straszycie? Hitler ma papierowe czołgi, chronią nas nasze polskie drogi itd. — cała gama znanych powiedzeń, które były wyrazem polityki ówczesnego rządu popieranego przez ówczesny sejm.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#MariaJaszczukowa">Dzisiaj ani Sejm, ani Rząd nie chcą oszukiwać narodu. Wszyscy wiedzą, że broń gromadzona w krajach podsycanych dążeniami imperialistycznych ośrodków jest prawdziwa, prawdziwe są czołgi, prawdziwe i straszliwe są bomby atomowe i wodorowe przystosowywane do masowej zagłady. Nie tworzy się dziś miraży cudzej słabości militarnej, nie liczy się, że nagle w obronę mogą się przekształcić jakiekolwiek własne słabości, jak kiedyś owe nieszczęsne drogi. Z całą świadomością widzimy niebezpieczeństwo i z całą świadomością podejmujemy wszystkie możliwe kroki wzmacniające nasze państwo, przyczyniające się do zachowania jego niepodległości.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#MariaJaszczukowa">Dlatego z uznaniem i aprobatą powitaliśmy Orędzie Rady Najwyższej ZSRR do parlamentów wszystkich krajów w sprawie rozbrojenia i dlatego na nie odpowiadamy, chociaż istota tego Orędzia nie jest czymś nowym w polityce Związku Radzieckiego, która od lat konsekwentnie walczy na arenie międzynarodowej o to, co jest tak drogie — o pokój.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#MariaJaszczukowa">Dziś waga Orędzia określana jest przez aktualną sytuację na świecie. Z jednej strony obserwujemy próbę ożywienia i zaostrzenia zimnej wojny, prowokacje grożące użyciem siły zbrojnej; z drugiej strony obserwujemy polepszenie stosunków między państwami, rozwój kontaktów w oparciu o zasadę pokojowego współistnienia, narastanie w całym świecie żądania, aby wojna została wyeliminowana jako środek rozwiązywania spraw międzynarodowych.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#MariaJaszczukowa">W warunkach rozwijającej się aktywności narodów, w walce o prawo do pokojowego rozwoju, wzrastają możliwości i rola parlamentów wszystkich krajów świata, wzrasta ich odpowiedzialność za losy narodów, które reprezentują. Parlament, który nie wejdzie na drogę konkretnych kroków, mających na celu powszechne rozbrojenie i zakaz broni jądrowej, znajdzie się także w kolizji z własnym narodem, albowiem — jak słusznie stwierdza projekt odpowiedzi na Orędzie — „Nie jest w interesie narodów kontynuowanie wyścigu zbrojeń, utrzymywanie militarnych armii i przeznaczanie wielkich środków materialnych i ludzkich na cele wojskowe”.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#MariaJaszczukowa">Tkwiącą głęboko w tym prawdę niech potwierdzi głos matki amerykańskiej Mary Tayler skierowany do Kongresu Matek odbytego wiosną w Lozannie: „Chmury wojny wciąż jeszcze grożą. Żołnierze nasi stacjonują na czterech krańcach świata. Żyjemy pod straszliwym budżetem wojennym. Mówią nam, że nasz naród winien produkować coraz więcej bomb atomowych i wodorowych. Nasze podatki wzrastają, aby finansować przeróżne programy obronne. Nasze dzieci popadają w histerię z powodu ćwiczeń przeciwatomowych i próbnych nalotów. Naród jednakże nie jest przekonany, że jesteśmy zagrożeni nieuniknioną wojną”. Takich matek jest miliony w każdym państwie. Patrzą one na swoje dzieci z troską, myśląc o ich przyszłości, którą powinna być nauka, praca, radość, a nie bomby, głód i cierpienie.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#MariaJaszczukowa">I właśnie od działalności parlamentów dużo zależy, czy w przyszłości młode ręce tych, których dziś wychowujemy, wyciągną się do siebie poprzez granice z serdecznym, gorącym uściskiem przyjaźni, czy ze śmiercionośną bronią.</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#MariaJaszczukowa">Moje głębokie przekonanie o słuszności takiego twierdzenia wzmocniło przypomnienie niespodziewanej rozmowy z niemiecką uczennicą jednej z prowincjonalnych szkół. Będąc w NRD znalazłam się w grupie pionierek. Jedna z dziewczynek spostrzegła na ręku numer tatuowany w Oświęcimiu. Nagle mocno wzburzona z oczami pełnymi łez zaczęła mówić: „Ja o tym czytałam, ale widzę pierwszy raz, proszę powiedzieć dzieciom polskim, że my zrobimy wszystko, abyście mogli zapomnieć te okrutne lata, abyśmy się kochali jak bracia, jak siostry, aby nigdy nie było wojny”.</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#MariaJaszczukowa">Słowa zrodzone w myśli i sercu niemieckiego dziecka jakże mocno odbijają od faktów odbudowy agresywnego militaryzmu w Niemczech Zachodnich z odwetowymi zakusami w stosunku do Polski.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#MariaJaszczukowa">Od całego narodu niemieckiego, od jego rządów i jego parlamentów zależy, czy rozwinie się zdrowe ziarno, które zakiełkowało w świadomości tego dziecka i wielu innych, czy też wyrwane, zniszczone, zostanie zastąpione jadem nienawiści albo rezygnacją posłuszeństwa w imię nieswoich interesów.</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#MariaJaszczukowa">Mieliśmy potwierdzenie na obecnej sesji poglądów, intencji parlamentu NRD, zapewniające dobrosąsiedzkie stosunki, jakie chcemy mieć z całymi Niemcami z uwagi na własne i międzynarodowe interesy.</u>
<u xml:id="u-18.14" who="#MariaJaszczukowa">Z wielkim uznaniem przyjęliśmy wypowiedź Przewodniczącego delegacji Parlamentu Fińskiego, a zwłaszcza słowa: „Pomimo, że Parlament Finlandii i Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w praktyce działają w sposób, który pod pewnymi względami się różni, to jednak mają one do rozwiązania problemy, które w zasadzie są wspólne dla wielu narodów” — i dalej: „My, tak jak i wy, pragniemy wspólnie lepszej przyszłości, szczęścia, pokoju i bezpieczeństwa”.</u>
<u xml:id="u-18.15" who="#MariaJaszczukowa">Taki właśnie punkt widzenia, odzwierciedlający rzetelne, pokojowe dążenia swoich narodów, pragniemy widzieć w poczynaniach i pracy parlamentów całego świata.</u>
<u xml:id="u-18.16" who="#MariaJaszczukowa">My, posłowie polskiego Sejmu, jesteśmy przekonani, że reprezentujemy wolę naszych wyborców wypowiadając się za podejmowaniem i popieraniem kroków mających na celu zaprzestanie wyścigu zbrojeń.</u>
<u xml:id="u-18.17" who="#MariaJaszczukowa">Dlatego uważamy, że projekt odpowiedzi na Orędzie Rady Najwyższej ZSRR słusznie stwierdza, że „Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z zadowoleniem wita decyzję Rządu Radzieckiego o przeprowadzeniu do dnia 1 maja 1957 r. nowej redukcji sił zbrojnych o 1.200 tysięcy ludzi jako dalszy praktyczny krok na drodze do światowego rozbrojenia” — słuszne jest także wyrażenie nadziei, że inne wielkie mocarstwa pójdą również tą drogą.</u>
<u xml:id="u-18.18" who="#MariaJaszczukowa">Posłowie ze Stronnictwa Demokratycznego podkreślają swoje zadowolenie, że u nas w Polsce już dwukrotnie dokonano redukcji sił zbrojnych, dając konkretny dowód pokojowych zamierzeń, a uzyskane środki przeznacza się na poprawę warunków materialnych ludności, która wytęża wszystkie siły, aby jutro naszej Ojczyzny stawało się coraz lepsze, aby domy, szkoły budowane z takim trudem zapełniły się zdrową, radosną dzieciarnią.</u>
<u xml:id="u-18.19" who="#MariaJaszczukowa">I właśnie dlatego posłowie Stronnictwa Demokratycznego wyrażają swoją pełną solidarność z Orędziem Rady Najwyższej ZSRR do parlamentów wszystkich krajów świata w sprawie rozbrojenia i będą głosować za zreferowanym tekstem odpowiedzi Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.</u>
<u xml:id="u-18.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#FranciszekMazur">Głos ma poseł woj. lubelskiego Andrzej Wojtkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AndrzejWojtkowski">Wysoki Sejmie! Wysłuchaliśmy wszyscy z wielkim zainteresowaniem i pełną aprobatą sprawozdania Komisji Spraw Zagranicznych o Orędziu Rady Najwyższej ZSRR do parlamentów wszystkich krajów świata w sprawie rozbrojenia, jak i projektu odpowiedzi, której ma udzielić Sejm PRL. Pod tą odpowiedzią naszą podpisujemy się wszyscy jednomyślnie, a solidaryzuje się z nią niewątpliwie cały naród polski.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#AndrzejWojtkowski">Orędzie Rady Najwyższej ZSRR należy do poczynań, które mają największą doniosłość dla dalszych losów świata. Chodzi o wygranie najważniejszej szansy, jaką ludność w ogóle może posiadać, o uratowanie pokoju, a tym samym i życia całej ludzkości.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#AndrzejWojtkowski">Nie po raz pierwszy to w historii swojej ludzkość podejmuje walkę o pokój. Ale dotychczasowe niepowodzenia tej walki bynajmniej nie oznaczają, że i nasza obecna walka jest również beznadziejna. Wszak nigdy dotąd wojna nie spotkała się z potępieniem tak ogromnych mas ludzi, jak obecnie. Nigdy też obrońcy pokoju na całym świecie nie rozporządzali tak pokaźnymi organizacjami, jak obecnie. Nigdy wreszcie dotąd na czele obrońców pokoju nie stanęło żadne wielkie mocarstwo, bo każde z nich dążyło do narzucenia światu swojego pokoju, czyli swojego panowania, od Pax Romana począwszy. Obecnie przewodzą nam w naszej walce o pokój potęgi takie, jak Związek Radziecki, Chiny Ludowe i Indie, które na sztandarach swoich wypisały hasła powszechnego pokoju opartego na zasadach pokojowego współistnienia państw o różnych ustrojach politycznych i społecznych, na zasadzie równouprawnienia w stosunkach międzynarodowych, państw wielkich i małych, na zasadzie pokojowego współzawodnictwa na polu gospodarczym i kulturalnym.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#AndrzejWojtkowski">W r. 1848 Adam Mickiewicz w „Trybunie Ludów” napisał, że każda idea, chcąc zwyciężyć, musi rozporządzać także potęgą materialną. W przeszłości idea pokoju taką potęgą nie rozporządzała, obecnie zaś nią rozporządza, wobec czego szanse jej zwycięstwa nigdy nie były tak wielkie, jak obecnie.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#AndrzejWojtkowski">Walka w obronie pokoju w chwili obecnej przybrała konkretne formy walki o zaprzestanie wyścigu zbrojeń, przez redukcje zbrojeń oraz zakaz broni atomowej i wodorowej. Niedawno temu prezydent największego mocarstwa kapitalistycznego powiedział wprawdzie, że wojna w erze broni atomowej byłaby czymś absurdalnym, ale innym razem powiedział także, iż najlepszą gwarancją pokoju jest potęga militarna Stanów Zjednoczonych, że zatem coraz większy wzrost owej potęgi jest w interesie pokoju świata. Jest to idea pokoju zbrojnego, idea nieograniczonego wyścigu zbrojeń, idea nie nowa, bo głoszona już przez mocarstwa imperialistyczne przed 1914 r., idea, która doprowadziła do wybuchu I wojny powszechnej. Wobec tego, nasze żądanie zaniechania wyścigu zbrojeń przez redukcję zbrojeń — godzi w tę starą, a niesłychanie dla pokoju światowego groźną ideę zbrojnego pokoju.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#AndrzejWojtkowski">Przed kilku dniami zakończyły się trwające 6 dni i 6 nocy manewry atomowe urządzone w 75 najbardziej zaludnionych okręgach Stanów Zjednoczonych. Od 124 fikcyjnych bomb atomowych, ogółem rzuconych w owych okręgach, zginęło, oczywiście fikcyjnie, w samym Nowym Jorku 4 miliony ludzi, a w Chicago, gdzie bomby padły na peryferie miasta — 400 tys. Z tego władze amerykańskie wysnuły „uspokajający” ludność wniosek, że nawet tak pokaźny atak bronią atomową nie jest zdolny poważniej uszczuplić siły liczebnej narodu amerykańskiego. Oznacza to oswajanie Amerykanów z myślą o wojnie atomowej, aby wreszcie uwierzyli, że nie taki straszny diabeł, jak go malują.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#AndrzejWojtkowski">Można też być pewnym, że w razie wybuchu wojny atomowej nie skończyłoby się na owych 124 bombach, skoro — jak dnia 28 lutego br. donosił „Manchester Guardian” — same Stany Zjednoczone mają materiału rozszczepialnego na 32.500 bomb atomowych, a druga strona niewątpliwie też nie mniej.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#AndrzejWojtkowski">Nie możemy się zatem ubezpieczać tym, że władze Stanów Zjednoczonych, znając działanie bomb uranowych i wodorowych, nie odważą się na rozpoczęcie wojny atomowej. Wszak już zaczęły narodowi swojemu przedstawiać wojnę atomową jako nic wyjątkowo strasznego.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#AndrzejWojtkowski">Tym usilniej więc świat cały powinien poprzeć nieustanne i niestrudzone zabiegi Związku Radzieckiego, aby doprowadzić do zakazu broni atomowej i wodorowej. Sejm PRL w swej odpowiedzi na Orędzie Rady Najwyższej ZSRR udziela tego poparcia. A do zakazu takiego dojść musi, gdyż niebezpieczeństwo grożące ludzkości i życiu na globie ziemskim jest zbyt wielkie.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#AndrzejWojtkowski">Fakt, że Rada Najwyższa Związku Radzieckiego z Orędziem swoim zwróciła się do parlamentów całego świata, dobitnie podkreśla doniosłość walki o zaniechanie wyścigu zbrojeń i zakaz broni atomowej, a zarazem wskazuje na decydującą rolę parlamentów w życiu narodów. Im większy będzie autorytet parlamentów, a więc i naszego Sejmu, tym skuteczniejszą będzie walka, którą podejmą one przeciw zbrojeniom i przeciw użyciu wszelkiej broni masowej zagłady.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#AndrzejWojtkowski">W przedstawionym nam projekcie odpowiedzi na Orędzie Rady Najwyższej Związku Radzieckiego znajduje się zalecenie Rządowi PRL, by w swej polityce międzynarodowej poświęcił szczególną uwagę tym właśnie zagadnieniom. Istotnie polityka zagraniczna naszego państwa nie może mieć wznioślejszego i pilniejszego zadania nad to, by przyczynić się do zaprzestania wyścigu zbrojeń przez redukcję zbrojeń oraz zakaz broni atomowej i wodorowej, by w ten sposób utorować drogę powszechnemu i kontrolowanemu rozbrojeniu.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#AndrzejWojtkowski">Obecne nasze wysiłki w tej mierze mają swoje dawne tradycje, sięgające co najmniej pierwszej połowy wieku XVIII, jeżeli nie dalej. Z projektem powszechnej pacyfikacji wystąpił król Stanisław Leszczyński. Ideę powszechnego pokoju proponowały nasze osiemnastowieczne podręczniki szkolne, przemówienia uczniów na popisach rocznych. Ówczesne podręczniki historii z sympatią pisały o powstaniu Spartakusa, zapowiadały rozpadnięcie się imperiów kolonialnych, opartych na niewolnictwie.</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#AndrzejWojtkowski">Nawołujemy nieustannie do nawiązania do postępowych tradycji z naszej przeszłości, do polskiego wieku Oświecenia, do polskiego Odrodzenia. Ale nie wszystkie te tradycje są nam znane.</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#AndrzejWojtkowski">Głosy polskie w wieku XVIII wołające o pokój rozlegały się w okresie powszechnego wyścigu zbrojeń i stawiania na nogi krociowych armii. Wiadomo, że ówczesne polskie wołanie o pokój było daremne. Polska zaś padła ofiarą nie tylko własnej słabości i swojego rozkładającego się ustroju społecznego, ale i agresji trzech mocarstw ościennych, ze wszystkich ówczesnych państw europejskich najsilniej uzbrojonych.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#AndrzejWojtkowski">Głoszona przez ówczesną Polskę idea powszechnego pokoju nie rozporządzała żadną materialną potęgą. Polska sama była słaba, nie mogła więc udzielić potrzebnego poparcia głoszonej przez siebie idei. Sformułowany później w roku 1848 postulat Mickiewicza nie mógł być wówczas spełniony. Uchwalenie armii 100-tysięcznej przez Sejm Czteroletni było już spóźnione. Nastąpiły dwa dalsze rozbiory, bo państwo idące w służbę, tak niebezpiecznej dla wojny i podbojów, idei pokoju i stwarzające materialne dla tej idei poparcie, nie mogło być dłużej przez zaborców tolerowane.</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#AndrzejWojtkowski">Dziś jest zupełnie inaczej. Polska dzisiejsza nie jest już państwem słabym. Rozporządza ona niemałą potęgą militarną i niemałą potęgą przemysłową. Żądanie zaniechania wyścigu zbrojeń, żądanie redukcji sił zbrojnych, wysunięte przez taką Polskę, będzie miało zupełnie inne znaczenie w świecie. Polska dzisiejsza otoczona zewsząd przyjaciółmi i sprzymierzeńcami, Polska nie odczuwająca bezpośredniego wrogiego ucisku na żadną ze swoich granic, zabierając głos w sprawie doprowadzenia do powszechnego i kontrolowanego rozbrojenia, będzie inaczej słuchana niż dawniej.</u>
<u xml:id="u-20.16" who="#AndrzejWojtkowski">W wieku XIX mieliśmy żal do Francji, że rozporządzając niezmierną potęgą materialną i duchową, nie narzuciła Europie swojego ładu, w którym by było miejsce także dla niepodległej Polski, że dopuściła do narzucenia Europie ładu innego, ładu triumfującego nad Francją prusactwa, ładu takiego, w którym miejsca dla niepodległej Polski nie było. Nie możemy dopuścić do tego, aby kiedyś historia musiała uczynić zarzut naszemu obozowi pokoju, że rozporządzając potęgą bez porównania większą, niż Francja w XIX wieku, nie potrafił zapewnić ludzkości spokojnego jutra.</u>
<u xml:id="u-20.17" who="#AndrzejWojtkowski">Do zapewnienia ludzkości, a więc i sobie, spokojnego jutra powinny zdążać wszystkie nasze wysiłki. Rząd PRL poświęcając tej sprawie szczególną swoją uwagę może być pewien poparcia i Sejmu PRL, i całego narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-20.18" who="#AndrzejWojtkowski">Imieniem posłów katolickich oświadczam, że będziemy głosowali za zgłoszoną rezolucją, za przedstawioną Sejmowi odpowiedzią na Orędzie Rady Najwyższej Związku Radzieckiego.</u>
<u xml:id="u-20.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#FranciszekMazur">Głos ma poseł woj. poznańskiego Jan Izydorczyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#JanIzydorczyk">Wysoki Sejmie! Uchwalając 16 lipca br. Orędzie do parlamentów wszystkich krajów świata w sprawie rozbrojenia, Rada Najwyższa ZSRR podjęła niezwykle doniosłą i szlachetną inicjatywę. Świętym obowiązkiem parlamentów i rządów, ponoszących odpowiedzialność za losy swych państw, jest podjęcie skutecznych kroków w celu zaprzestania wyścigu zbrojeń, w celu redukcji sił zbrojnych, w celu zakazu broni atomowej i wodorowej. Akcji tej sprzyja osiągnięte w ciągu ostatnich lat osłabienie napięcia międzynarodowego, sprzyja dalszy rozwój przyjaznych kontaktów i rozwijających się dobrych stosunków współpracy między krajami o różnych systemach społeczno-politycznych, kontaktów i współpracy opartej o zasadę pokojowego współistnienia.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#JanIzydorczyk">Parlamenty, stanowiące najwyższą władzę w swoich krajach, będące przedstawicielami narodów i wybrane przez narody — powołane są do obrony najżywotniejszych interesów swych narodów i zobowiązane są realizować wolę swoich narodów. A cóż bardziej zagraża interesom i bytowi narodów, ich żywotnej egzystencji, aniżeli śmiercionośny wyścig zbrojeń?</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#JanIzydorczyk">Agresywne siły imperialistyczne, walutowi giełdziarze, magnaci przemysłów zbrojeniowych i ich służalczy generałowie nie czekają. Forsują oni zbrojenia ze wszech miar i za wszelką cenę. Boją się oni rozbrojenia i za wszelką cenę uniknąć chcą nie tylko powszechnego ograniczenia zbrojeń, lecz nawet częściowego ich ograniczania.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#JanIzydorczyk">Siły te doprowadziły do powstawania nowej zachodnio-niemieckiej Bundeswehry, która ma być czołowym oddziałem szturmowym w szykowanej przez pewne reakcyjne czynniki III wojnie światowej, tej Bundeswehry, która ma rozpocząć nowy „Drang” na wschód i na zachód, na północ i południe. W interesie tych sił rząd Adenauera zdelegalizował komunistyczną Partię Niemiec Zachodnich, stojącą na czele mas w ich walce o pokój, o współpracę między narodami, o pokojowe i demokratyczne zjednoczenie narodu niemieckiego.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#JanIzydorczyk">Siły te spowodowały ostatnio niezwykle napiętą sytuację w rejonie Kanału Sueskiego. Wywierają one bardzo ostry i bezceremonialny nacisk na wolny naród egipski i na jego rząd, pragnąc ograniczyć suwerenność narodu egipskiego i narzucić temu dzielnemu narodowi, popieranemu przez wszystkie narody świata, nowe imperialistyczno-kolonialne więzy.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#JanIzydorczyk">W obliczu takiej sytuacji inicjatywa Rady Najwyższej ZSRR jest niezwykle cenna, a zarazem humanitarna. Orędzie Rady Najwyższej ZSRR winno znaleźć oddźwięk i aplauz szczególnie wśród narodów i parlamentów Francji i Belgii, którym nowy adenauerowski Wehrmacht zagraża na równi z zagrażaniem narodom Polski i Czechosłowacji.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#JanIzydorczyk">Ogromnej wagi sprawą jest stosunek każdego parlamentu, a szczególnie parlamentów krajów europejskich do inicjatywy radzieckiej. Jeżeli wszystkie parlamenty, lub chociażby ich większość wyrazi solidarność z inicjatywą radziecką, i jeżeli wykorzysta swe konstytucyjne uprawnienia dla konkretnej walki i dla konkretnych posunięć o, rozbrojenie, wtedy wyścig zbrojeń może być zahamowany i ograniczony, wtedy rozbrojenie może się stać faktem.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#JanIzydorczyk">Nie ulega wątpliwości, że aprobata Orędzia Rady Najwyższej ZSRR przez parlamenty świata odpowiadałaby woli, opinii, chęciom i dążeniom narodów. Nie ma bowiem takiego narodu, który byłby przeciwny rozbrojeniu. Narody wiedzą, że wyścig zbrojeń to ich główny wróg, to zamach na ich życie w czasie wojny i na ich stopę życiową w czasie pokoju.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#JanIzydorczyk">Oprócz walki o ogólne porozumienie w sprawie ograniczenia zbrojeń, w sprawie zakazu broni atomowej i wodorowej, do czego doprowadzić mogą i powinny parlamenty, istnieje również możliwość redukcji zbrojeń w każdym państwie z osobna, co w rezultacie mogłoby uczynić tę redukcję powszechną.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#JanIzydorczyk">Rząd i Rada Najwyższa ZSRR, nasz Rząd i nasz Sejm, rządy i parlamenty innych krajów demokracji ludowej weszły na drogę powtórnej już redukcji sił zbrojnych w każdym kraju z osobna. Słusznym więc będzie zaapelować z tej trybuny do parlamentów innych krajów, aby — prowadząc walkę o ograniczenie zbrojeń i o zakaz broni jądrowej — rozpoczęły również walkę o redukcję zbrojeń w swoich krajach.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#JanIzydorczyk">Naród polski, a tym samym Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej mają szczególne powody, aby gorąco poprzeć Orędzie Rady Najwyższej ZSRR. W ostatniej wojnie naród nasz boleśniej odczuł skutki poprzednich zbrojeń, aniżeli inne narody. Dlatego naród nasz i Sejm udzielają pełnego poparcia pokojowej polityce naszego Rządu, działającego aktywnie i nieodmiennie na rzecz rozbrojenia, Rządu, który już po raz drugi zmniejsza nasze siły zbrojne. Duży jest wkład naszego narodu w walce o odprężenie międzynarodowe, zwłaszcza wkład delegacji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz naszych przedstawicieli w komisjach rozjemczych w Korei i w Indochinach.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#JanIzydorczyk">Naród nasz zdaje sobie sprawę z tego, że wydatki na cele obronne odczuwalnie uszczuplają nasz budżet, tak bardzo potrzebny dla naczelnego zadania — dla podnoszenia stopy życiowej szerokich mas. Z obrad i z uchwał VII Plenum KC PZPR wiedzą obywatele posłowie i wie nasz naród, że w wyniku zaostrzenia sytuacji międzynarodowej w latach 1950–1952 zaistniała konieczność stworzenia nowoczesnego, silnego przemysłu obronnego, co wymagało skierowania olbrzymich środków, czołowych fachowców i najlepszych materiałów do przemysłu obronnego kosztem produkcji przeznaczonej do masowego spożycia. Wiemy, że to był główny powód nieosiągnięcia planowanego wzrostu płac realnych klasy robotniczej oraz niewykonania planowanego wzrostu produkcji rolniczej. Ale wiemy także, że nasz Rząd Ludowy nie mógł, w obliczu niebezpieczeństwa agresji, pozostawić Ojczyzny bezbronnej, jak to było we wrześniu 1939 r., i zgadzamy się z tą polityką naszego Rządu.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#JanIzydorczyk">Naród nasz rozumie, że przy ograniczeniu zbrojeń i przy zakazie broni masowej zagłady można by te ogromne środki obrócić na szybkie podniesienie stopy życiowej ludności. Toteż w walce o ograniczenie zbrojeń, o zakaz broni termojądrowej i o redukcję zbrojeń w każdym kraju z osobna naród nasz występuje jednolicie, niezależnie od światopoglądów społeczno-politycznych lub wierzeń religijnych.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#JanIzydorczyk">Uważam za słuszne zaapelować z tej trybuny do wszystkich masowych organizacji, do związków zawodowych, do Związku Samopomocy Chłopskiej, do Ligi Kobiet, do postępowych działaczy katolickich, do działaczy społecznych i politycznych, działaczy kulturalnych i naukowych, aby wszyscy oni — stykając się ze swymi kolegami z innych krajów — oddziaływali na nich na rzecz wzmożenia walki o ograniczenie zbrojeń, walki o zakaz broni atomowej i wodorowej, walki o redukcję zbrojeń w każdym kraju z osobna, na rzecz walki o pokojową współpracę i pokojowe współistnienie wszystkich narodów.</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#JanIzydorczyk">Oświadczam, że posłowie — członkowie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej głosować będą za przedłożoną Wysokiemu Sejmowi przez Komisję Spraw Zagranicznych deklaracją do Orędzia Rady Najwyższej ZSRR.</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#komentarz">(Długotrwale oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#FranciszekMazur">Lista mówców została wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#FranciszekMazur">Przystępujemy do głosowania nad projektem odpowiedzi na Orędzie Rady Najwyższej ZSRR, opracowanej przez Komisję Spraw Zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#FranciszekMazur">Głosujemy nad projektem rozdanym Obywatelom Posłom, który był odczytany przez Wicemarszałka Józefa Ozgę-Michalskiego.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#FranciszekMazur">Kto z Obywateli Posłów jest za tym projektem, zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#FranciszekMazur">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#FranciszekMazur">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#FranciszekMazur">Kto się wstrzymał? Nikt.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#FranciszekMazur">Stwierdzam, że uchwała Sejmu PRL stanowiąca odpowiedź na Orędzie Rady Najwyższej ZSRR została jednomyślnie przyjęta.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#FranciszekMazur">Ogłaszam przerwę do godz. 16.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 13 min. 50 do godz. 16 min. 5.)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JózefOzgaMichalski">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#JózefOzgaMichalski">Przystępujemy do punktu III porządku obrad: Sprawozdanie Komisji Oświaty, Nauki i Kultury oraz Spraw Ustawodawczych o projekcie ustawy o zmianie ustawy o szkolnictwie wyższym i o pracownikach nauki (druki nr 84 i 91). Głos ma sprawozdawca poseł Szczepan Szczeniowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#SzczepanSzczeniowski">Wysoki Sejmie! Organizacja szkolnictwa wyższego opiera się dzisiaj na ustawie z dnia 15 grudnia 1951 r. o szkolnictwie wyższym i pracownikach nauki. Ustawa ta obejmuje nie tylko całokształt zagadnień szkolnictwa wyższego, ale ustala równocześnie prawa i obowiązki pracowników nauki, jak również reguluje sprawę przyznawania stopni i tytułów naukowych.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#SzczepanSzczeniowski">Ustawa ta ukazała się w okresie wielkich przemian w życiu szkół wyższych w Polsce i w organizacji nauki polskiej. Chodziło tu nie tylko o zmiany w organizacji i w siatce szkół wyższych w Polsce, ale również o zmiany charakteru szkół wyższych i o zmiany w świadomości pracowników naukowych, o przemianę szkół wyższych dawnego burżuazyjnego typu w szkoły socjalistyczne.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#SzczepanSzczeniowski">Ustawa z 15 grudnia 1951 r., zwłaszcza w okresie początkowym swego działania, pozwoliła przyśpieszyć i ułatwić te przemiany. Trzeba jednak podkreślić, że na jej sformułowaniach bardzo wyraźnie zaciążyły błędy poprzedniego okresu. Błędy te ostatnio zaczęły ujawniać się coraz wyraźniej i zaczęły wpływać hamująco na dalszy rozwój szkolnictwa wyższego i nauki.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#SzczepanSzczeniowski">Na pierwszy plan wysuwa się tu cechująca omawianą ustawę nadmierna centralizacja wszystkich spraw w Ministerstwie Szkolnictwa Wyższego, no i oczywiście w Ministerstwie Zdrowia, jeżeli chodzi o akademie medyczne. Niezależnie niemal od tego, czy chodziło o jakieś sprawy ważne, istotne, czy też o szczegóły, trzeba było na mocy tej ustawy odwoływać się do władz centralnych. Władze te musiały zbyt drobiazgowo zajmować się szczegółami pracy dydaktycznej i naukowej szkół wyższych, sprawami ich administrowania, co z jednej strony ujemnie wpływało na styl pracy w szkołach, z drugiej strony zaś utrudniało Ministerstwu należyte obejmowanie całości zagadnień i właściwą ich ocenę.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#SzczepanSzczeniowski">Należy tu też podkreślić zbytnią sztywność ustawy, która w jednakowy zupełnie sposób traktowała uczelnie istniejące od dawna, o wysokokwalifikowanych i doświadczonych kadrach pracowników naukowych, i uczelnie zupełnie młode, świeżo powstałe o nieokrzepłej i niedoświadczonej kadrze, uczelnie typu uniwersytetu o bardzo szerokim wachlarzu odmiennych, bardzo nawet odmiennych kierunków studiów i uczelnie takie, jak np. wyższe szkoły ekonomiczne, obejmujące jeden właściwie główny kierunek, uczelnie o kierunku bardziej teoretycznym — i o kierunku bardziej praktycznym, jak np. politechniki.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#SzczepanSzczeniowski">Dalej centralistyczny charakter ustawy powodował niedostateczne liczenie się z doświadczeniem i z opinią naukowców. Sformułowania ustawy umożliwiały taką sytuację, że rozstrzygnięcia, nieraz bardzo istotne, zapadały bez dostatecznego zapoznania się z opinią szerokiego ogółu naukowców i skutkiem tego zaskakiwały tę opinię. Przypomnę tu dla przykładu dekrety o szkolnictwie wyższym z 1954 roku w sprawie uposażeń pracowników naukowych i w sprawie obciążeń dydaktycznych i administracyjnych pracowników naukowych, które w następstwie wywołały duże dyskusje.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#SzczepanSzczeniowski">Należy jednak z drugiej strony podkreślić, że w ciągu pięciu lat zaszły bardzo wyraźne zmiany w kolektywach pracowników naukowych, w kolektywach pracowników szkół wyższych. Kolektywy te bardzo okrzepły w większości szkół i dojrzały. Wyrosła liczna kadra młodych pracowników naukowych, szkoły wyższe włączyły się w ogólny nurt życia kraju i coraz wyraźniej staje się widoczna wielka i ważna rola, jaką mogą i powinny odegrać szkoły wyższe w życiu kraju.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#SzczepanSzczeniowski">W tej sytuacji coraz wyraźniej zaczęła się ujawniać konieczność poczynienia bardzo szerokich zmian w organizacji szkolnictwa wyższego, w organizacji nauki. Uświadomienie sobie tej konieczności wystąpiło zwłaszcza po XX Zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, kiedy rozpoczęła się wielka fala krytycznej dyskusji obejmującej wszystkie zagadnienia naszego życia, a oczywiście również i zagadnienie szkół wyższych. W dyskusji wzięło udział wielu pracowników naukowych. Poruszone zostały bolączki, które tutaj krótko wspomniałem. Dyskusja ta nie jest jeszcze ukończona, ale w jej dotychczasowym przebiegu stało się jasne, że szereg konkretnych zagadnień, zwłaszcza dotyczących organizacji szkół wyższych, całkowicie dojrzał do szybkich rozstrzygnięć i do wprowadzenia tych rozstrzygnięć w życie. Projekt nowelizacji ustawy z dnia 15 grudnia 1951 r., jaki mam zaszczyt referować, obejmuje właśnie takie zmiany w organizacji szkół wyższych, które wymagają szybkiego wprowadzenia w życie.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#SzczepanSzczeniowski">Należy tu podkreślić, że jak wykazała dotychczasowa dyskusja, liczyć się trzeba z koniecznością dalszych jeszcze zmian w ustawie. Zasygnalizować tu trzeba zagadnienie ewentualnego podziału szkół wyższych na szkoły akademickie i na szkoły zawodowe. Już tego rodzaju zagadnienia zarysowały się w dotychczasowej dyskusji. Ale rozstrzygnięcie tej sprawy wymagać będzie jeszcze dokładnej analizy zapotrzebowania w kraju na wysokokwalifikowanych pracowników naukowych i na pracowników zawodowych. Taka analiza nie została jeszcze dotychczas przeprowadzona, ale trzeba się liczyć z tym, że może się okazać potrzebna odrębna ustawa dla wyższego szkolnictwa zawodowego, jeżeli takie będzie wyodrębnione.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#SzczepanSzczeniowski">Toczy się również jeszcze dyskusja nad zagadnieniem tytułów i stopni naukowych. Dotychczasowy stan rzeczy nie może być uważany za całkowicie zadowalający. Być może konieczna będzie również odrębna ustawa o pracownikach nauki, którzy przecież pracują nie tylko w szkolnictwie wyższym, ale również i w Akademii Nauk, pracują w resortowych instytutach naukowo-badawczych oraz w bibliotekach i w archiwach.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#SzczepanSzczeniowski">W tej sytuacji liczyć się trzeba z potrzebą dalszych zmian ustawy, a z drugiej strony zachodzi konieczność szybkiego wprowadzenia w życie szeregu konkretnych zmian organizacyjnych. Najbardziej racjonalne wydaje się wprowadzenie nowelizacji ustawy z 15 grudnia 1951 r., jak to jest właśnie uczynione w tym projekcie zawartym w druku nr 84.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#SzczepanSzczeniowski">Dalsze zmiany będą wymagały już prawdopodobnie wyłączenia z ustawy z 1951 r. pewnych grup zagadnień i wprowadzenia nowych ustaw, jednakże te nowe ustawy nie będą tangować proponowanej obecnie nowelizacji, dotyczącej jedynie zagadnień organizacyjnych.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#SzczepanSzczeniowski">Proponowane zmiany były już parokrotnie dyskutowane na posiedzeniach Komisji Oświaty, Nauki i Kultury. Więc pierwsza dyskusja odbyła się jeszcze w maju br., następnie dyskutowane były w Komisji Oświaty, Nauki i Kultury 1 sierpnia, a następnie jeszcze dwukrotnie na połączonych Komisjach Oświaty, Nauki i Kultury oraz Spraw Ustawodawczych 30 sierpnia i 7 września br. Na posiedzeniach tych, na tych dwóch ostatnich posiedzeniach komisje połączone wprowadziły kilka poprawek ujętych w druku nr 91. Ponadto przed sformułowaniem projektu Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego zasięgało opinii szerokiego kolektywu pracowników naukowych.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#SzczepanSzczeniowski">Proponowane zmiany ustawy idą w następujących kierunkach:</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#SzczepanSzczeniowski">Po pierwsze — chodzi o uelastycznienie zbyt sztywnej dotychczas organizacji szkół wyższych, uwzględnienie wielkiej różnorodności tych szkół. To uelastycznienie znajduje swój wyraz w tym, że ustawa pozostawia szereg spraw do rozstrzygnięcia statutom szkół. Druga sprawa to decentralizacja zarządu szkół przez przeniesienie pewnych uprawnień z organów centralnych na organa szkół.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#SzczepanSzczeniowski">Po drugie — chodzi o rozszerzenie współpracy centralnego kierownictwa szkół z kolektywami pracowników naukowych, a to przez sprecyzowanie wyraźne zakresu działania Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego i wprowadzenie obowiązku zasięgania opinii Rady Głównej w istotnych sprawach organizacyjnych, jak również obowiązku zasięgania opinii szkoły w ważnych sprawach organizacyjnych dotyczących danej szkoły i w sprawach personalnych, oczywiście ważniejszych.</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#SzczepanSzczeniowski">Następnie chodzi tu o wzmocnienie zasady kolegialności w organizacji wewnętrznej szkól przez zmianę składu i rozszerzenie oraz ustalenie kompetencji senatów i rad wydziałowych. Chodzi wreszcie o zdemokratyzowanie organizacji szkół przez wprowadzenie zasady wybieralności rektorów, prorektorów, dziekanów i prodziekanów.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#SzczepanSzczeniowski">Przejdę teraz do omówienia ważniejszych postanowień szczegółowych proponowanej nowelizacji. Wspomnę tu przede wszystkim o art. 3 w nowym sformułowaniu. Artykuł ten wyraźnie określa zakres działania Rady Głównej i skład Rady Głównej, w której mają być reprezentowani przedstawiciele głównych kierunków studiów. Należy podkreślić, że artykuł ten nakłada na centralne organa, więc na Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego, obowiązek zasięgania opinii Rady Głównej w określonych ważniejszych sprawach dotyczących organizacji szkolnictwa wyższego, jak np. jeżeli chodzi o plan rozwoju szkolnictwa wyższego, sprawę planów badań naukowych. Tryb powoływania Rady Głównej określi jej regulamin, który będzie ustalony później.</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#SzczepanSzczeniowski">Art. 4 wprowadza obowiązek zasięgania opinii Rady Głównej przy zmianach siatki szkół. Dotychczas opinia ta nie była obowiązkowa, teraz staje się obowiązkowa.</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#SzczepanSzczeniowski">Art. 5 mówi o statutach szkół, które będą uchwalane przez senaty i zatwierdzane przez ministra na wniosek rektorów.</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#SzczepanSzczeniowski">Z dalszych sformułowań proponowanej noweli wynika, że statuty będą odgrywać ważną rolę w życiu szkół wyższych, dlatego że pozostawia się dużą swobodę w określaniu rozmaitych zadań organizacyjnych przez statuty. Zadania te mogą być różnie ujmowane przez statuty różnych szkół i w ten sposób może znaleźć wyraz różnorodność szkół i uniknie się tej sztywności, która dała się tak dotkliwie odczuwać w dotychczas obowiązującej ustawie.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#SzczepanSzczeniowski">W art. 7 wprowadzony został ustęp, który stwarza podstawę do organizacji bibliotek szkół wyższych. Dotychczas brakowało jakiegoś podstawowego wyraźnego sformułowania. Tu już od razu pozostawia się bliższe sprecyzowanie organizacji bibliotek statutom oddzielnych szkół.</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#SzczepanSzczeniowski">W art. 8 wyraźnie ustala się rozgraniczenie między kompetencjami ministra a kompetencjami organów szkół wyższych, mianowicie chodzi tu o tworzenie pewnych jednostek organizacyjnych w szkołach wyższych. W ustawie dotychczas obowiązującej uprawnienia takie posiadał tylko minister. Teraz nowela proponuje nadanie pewnych określonych uprawnień organom szkół wyższych i zastrzega się konieczność zasięgania przez ministra opinii organów szkół wyższych i Rady Głównej przed wydaniem decyzji w zakresie kompetencji ministra.</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#SzczepanSzczeniowski">W dalszych artykułach są wyraźnie określone obowiązki rektorów, przy czym nakłada się na rektorów obowiązek współpracy z senatem.</u>
<u xml:id="u-25.24" who="#SzczepanSzczeniowski">W art. 12 zostały określone kompetencje senatu i jeszcze raz podkreślony obowiązek rektora zasięgania opinii senatu szkoły we wszystkich ważniejszych sprawach. Tu widać wyraźne zwiększenie i ustalenie roli senatu w szkole wyższej. Dotychczasowa ustawa bardzo zawężała tę rolę. W szczególności senat uchwala statut szkoły.</u>
<u xml:id="u-25.25" who="#SzczepanSzczeniowski">Następny artykuł określa skład senatu, przy czym również pozostawia się statutowi możliwość wprowadzenia pewnych określonych zmian w składzie senatu — pewien luz pozostawia się statutowi.</u>
<u xml:id="u-25.26" who="#SzczepanSzczeniowski">Członkowie senatu — zresztą później przez analogię członkowie Rady Wydziału — dzielą się na członków z głosem stanowczym i na członków z głosem doradczym. Do członków z głosem stanowczym należą rektor, prorektorzy, dziekani i przedstawiciele wydziału, co stanowi pewne novum jeżeli chodzi o tych przedstawicieli wydziału.</u>
<u xml:id="u-25.27" who="#SzczepanSzczeniowski">Dużą dyskusję na posiedzeniu Komisji Oświaty, Nauki i Kultury i na posiedzeniach połączonych komisji Oświaty, Nauki i Kultury oraz Spraw Ustawodawczych wywołała sprawa uczestniczenia w senacie przedstawicieli związku zawodowego. Ostatecznie przyjęte zostało sformułowanie podane w projekcie ustawy, które przewiduje, że przedstawiciel związku zawodowego wchodzi w skład senatu — odpowiednio w skład Rady Wydziałowej z głosem doradczym. Z głosem doradczym wchodzi również dyrektor biblioteki, chociaż ustawa przewiduje, że dyrektor, jeżeli tak statut postanowi, może wchodzić i z głosem stanowczym.</u>
<u xml:id="u-25.28" who="#SzczepanSzczeniowski">Analogicznie w dalszych artykułach proponowanej noweli określone zostały obowiązki dziekana, uprawnienia rad wydziałowych i ich skład. Do rady wydziałowej wprowadza się również przedstawiciela związku zawodowego z głosem doradczym, no i jeżeli chodzi o senat i o radę wydziałową wprowadza się z głosem doradczym przedstawicieli pomocniczych pracowników nauki, przedstawicieli administracji również. Nowela nie przewiduje ani dla senatu, ani dla rad wydziałowych stałego przedstawiciela młodzieży, ale nakłada na rektora względnie na dziekana obowiązek zapraszania przedstawiciela młodzieży, gdy rozważane są sprawy młodzieżowe.</u>
<u xml:id="u-25.29" who="#SzczepanSzczeniowski">Ważne zmiany wprowadza art. 19, w punktach a, b, c, d, e i f. Chodzi o wprowadzenie zasady wybieralności rektorów, prorektorów, dziekanów i prodziekanów. Dotychczas, według dotychczasowego brzmienia ustawy organy te były powoływane, mianowane przez ministra — teraz będą one wybierane, przy czym sposób wyboru do ostatecznego rozstrzygnięcia zostawia się statutowi. Wyliczone są możliwości: bądź przez senat, bądź przez ogólne zebranie, bądź przez specjalnych delegatów. Minister może w ciągu miesiąca od otrzymania protokołu posiedzenia wyborczego założyć sprzeciw przeciwko wyborom, po czym natychmiast muszą się odbyć nowe wybory.</u>
<u xml:id="u-25.30" who="#SzczepanSzczeniowski">Nowela przewiduje możliwość odwołania rektora czy dziekana w czasie kadencji rektora. Kadencja rektora jest trzyletnia, dziekana dwuletnia, więc możliwość odwołania jest na wniosek senatu bądź rady wydziału, albo też przez ministra po wysłuchaniu opinii rad senatu, czy wydziału. Tylko w nowopowstałych szkołach pierwszych rektorów i pierwszych dziekanów powołuje minister. Ten punkt noweli stanowi duży krok naprzód w kierunku demokratyzacji i krok ten niewątpliwie będzie przyjęty z uznaniem przez ogół pracowników nauki.</u>
<u xml:id="u-25.31" who="#SzczepanSzczeniowski">Spora dyskusja rozwinęła się na posiedzeniach komisji w związku z punktem dotyczącym sposobu mianowania dyrektora biblioteki. Chodziło o to, czy dyrektora biblioteki ma powoływać minister zawsze, czy tylko wówczas kiedy dyrektorem jest samodzielny pracownik nauki. Ostatecznie utrzymało się brzmienie proponowane w druku 84, to znaczy, że minister powołuje dyrektora biblioteki tylko wówczas, gdy jest nim samodzielny pracownik nauki.</u>
<u xml:id="u-25.32" who="#SzczepanSzczeniowski">Jeżeli chodzi o administrację, nowela przewiduje mianowanie dyrektora administracyjnego i kwestora przez rektora, bez potrzeby uzyskiwanie na to zgody ministra, jak dotychczas.</u>
<u xml:id="u-25.33" who="#SzczepanSzczeniowski">Nowela wprowadza zasadę jednolitości studiów, to znaczy znosi dotychczasową właściwie już też zanikającą dwustopniowość i daje możliwość tworzenia studiów zawodowych, specjalnych, jeśli okaże się ku temu potrzeba.</u>
<u xml:id="u-25.34" who="#SzczepanSzczeniowski">Ważną nowość stanowi nowe sformułowanie art. 23, który określa ramowy jedynie charakter planów i programów studiów, tych mianowicie, które są ustalane przez ministra. Szczegółowe programy studiów ustalać będą w przyszłości według możliwości rady wydziałowe — tak samo jak i regulaminy. To jest duże rozszerzenie kompetencji organów szkoły.</u>
<u xml:id="u-25.35" who="#SzczepanSzczeniowski">Skreśla się dotychczasowy art. 27, który przewidywał możliwość w wyjątkowych wypadkach zastąpienia matury przez egzamin specjalny. Motywem jest to, że dziś po 12 latach istnienia Polski Ludowej wszyscy właściwie mają już możność zdobycia świadectw dojrzałości. W związku z tym wyłania się sprawa uznania przez Ministra Oświaty dawnych świadectw seminaryjnych posiadanych przez starych nauczycieli za równorzędne maturze. Jest jeszcze szereg starszych nauczycieli, którzy ukończyli seminaria przed wojną i chodzi o to, żeby im umożliwić uznanie świadectw seminaryjnych za równorzędne maturze.</u>
<u xml:id="u-25.36" who="#SzczepanSzczeniowski">Inaczej ujęte zostaje zagadnienie kształcenia kadr naukowych. W dotychczasowym ujęciu duży nacisk, a może nawet główny nacisk, kładziono na instytucję aspirantury, jednakże w praktyce instytucja ta nie dała wyników, których od niej oczekiwano i w obecnym sformułowaniu główny nacisk kładzie się na kształcenie drogą asystentury, drogą przejścia przez stanowiska pomocniczych pracowników naukowych. I to sformułowanie daje prawne podstawy do systemu stypendiów i płatnych urlopów naukowych i zaostrza wymagania co do warunków dopuszczenia do aspirantury. Mianowicie wprowadza się wymóg uprzedniego stażu jako pracownika naukowego.</u>
<u xml:id="u-25.37" who="#SzczepanSzczeniowski">Dalsze artykuły formułują sprawy powoływania pracowników nauki i ich zwalniania, przy czym artykuły te zastrzegają, że powoływanie samodzielnych pracowników naukowych przez ministra nastąpić może tylko na wniosek lub po wysłuchaniu opinii organów szkoły.</u>
<u xml:id="u-25.38" who="#SzczepanSzczeniowski">W druku nr 91 zamieszczona jest pewna zmiana, która wyłoniła się na posiedzeniu połączonych komisji 30 sierpnia. Mianowicie chodzi tutaj o zastrzeżenie wpływu dyrektora biblioteki na mianowanie pracowników bibliotecznych.</u>
<u xml:id="u-25.39" who="#SzczepanSzczeniowski">Nowela znosi specjalne komisje kwalifikacyjne dla pomocniczych pracowników nauki, przenosząc odpowiednie kompetencje na rady wydziałowe, i rozszerza kompetencje rektora, gdyż przenosi na rektora sprawy udzielania zezwoleń na kumulowanie zajęć.</u>
<u xml:id="u-25.40" who="#SzczepanSzczeniowski">Nowela ustala również czas trwania urlopów wypoczynkowych pracowników nauki na 6 tygodni i przyznaje samodzielnym pracownikom nauki trzymiesięczne na rok zwolnienie od obowiązków administracyjnych i dydaktycznych. Chodzi o to, żeby umożliwić położenie nacisku na pracę naukową. Tego rodzaju zwolnienie od obowiązków dydaktycznych pozwoli uzyskać dużo więcej czasu na poświęcenie się pracy naukowej i uzyskać wyniki w tym czasie. W te trzy miesiące jest włączony okres 6 tygodni urlopowych.</u>
<u xml:id="u-25.41" who="#SzczepanSzczeniowski">Wreszcie nowela legalizuje i porządkuje sprawy tworzenia nowych instytutów naukowo-badawczych, przy czym zakłada, że właściwych ministrów obowiązuje uzgadnianie wniosków z Ministrem Szkolnictwa Wyższego i z Prezydium Polskiej Akademii Nauk. Jest to uzasadnione potrzebą jak największej ostrożności przed dalszym rozszerzaniem i tak już nadmiernie rozbudowanej ze względu na szczupłość kadr naukowych sieci instytutów.</u>
<u xml:id="u-25.42" who="#SzczepanSzczeniowski">Jak widać z tego przedstawienia, wprowadzone przez nowelę zmiany organizacji szkół wyższych są nader istotne i dotyczą dużego kręgu zagadnień. Zwiększają one wyraźnie uprawnienia kolektywów szkół wyższych i nakładają w związku z tym na te kolektywy dużo większą odpowiedzialność. W sumie niewątpliwie przyczynią się one do znacznego usprawnienia organizacji szkół wyższych.</u>
<u xml:id="u-25.43" who="#SzczepanSzczeniowski">Wysoki Sejmie! W imieniu Komisji Oświaty, Nauki i Kultury oraz Komisji Spraw Ustawodawczych mam zaszczyt wnieść o zatwierdzenie projektu ustawy o szkolnictwie wyższym i o pracownikach nauki, zawartego w drukach nr 84, z uzupełnieniami zawartymi w druku nr 91.</u>
<u xml:id="u-25.44" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JózefOzgaMichalski">Otwieram dyskusję nad projektem ustawy o zmianie ustawy o szkolnictwie wyższym i o pracownikach nauki.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#JózefOzgaMichalski">Głos ma poseł woj. stalinogrodzkiego Stanisław Szerszeń.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#StanisławSzerszeń">Wysoki Sejmie! Przed kilku tygodniami nasza delegacja sejmowa miała sposobność zwiedzania fabryki urządzeń telekomunikacyjnych w Budapeszcie. W tym pięknym i nowoczesnym zakładzie produkcyjnym na 6 tys. pracowników przypada około 500 pracowników posiadających wyższe studia, w tym wielu kandydatów nauk i doktorów nauk technicznych, około 1200 dyplomowanych techników i około 1200 specjalnie przeszkolonych majstrów. W przybliżeniu połowa załogi fabrycznej posiada wysokie kwalifikacje zawodowe.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#StanisławSzerszeń">Obecnie czy to w Związku Radzieckim, czy też w Stanach Zjednoczonych czynne są coraz to nowe zakłady przemysłowe, w których zaledwie kilku pracowników kieruje pracą całych zestawów maszyn i to z dość znacznej odległości.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#StanisławSzerszeń">Przy dotychczasowym systemie produkcji zatrudniało się tysiące robotników o niskich kwalifikacjach zawodowych oraz nielicznych inteligentów, którzy kierowali pracą owych robotników. Ta warstwa inteligencji stanowiła odrębną klasę nadrzędną, klasę uprzywilejowaną. Obecnie w miarę automatyzacji produkcji i w miarę rozwoju techniki liczebność inteligencji, szczególnie inteligencji technicznej, szybko rośnie. Jednocześnie wyłania się konieczność podniesienia na wyższy poziom wiedzy robotnika, który ma nie tylko obsłużyć maszynę, ale musi również rozumieć działanie maszyny, musi w porę zauważyć chwilowe niedomaganie maszyny i musi to niedomaganie usunąć.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#StanisławSzerszeń">Te procesy zarówno wzrostu liczebności inteligencji, jak i podnoszenia kwalifikacji robotnika prowadzą nieuchronnie do stopniowego zacierania się różnicy między inteligentem a robotnikiem. Jeden i drugi staje się stopniowo pracownikiem umysłowym.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#StanisławSzerszeń">Zrozumiałe dążenie do stałego podwyższania stopy życiowej każdego człowieka pociąga za sobą konieczność rozwijania sił wytwórczych, a to z kolei zmusza do pracy nad postępem technicznym, zmusza do rozwijania nauki.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#StanisławSzerszeń">Taki jest logiczny i jedyny kierunek rozwoju społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#StanisławSzerszeń">Zobaczmy teraz, czy u nas w Polsce zdążamy w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#StanisławSzerszeń">Rocznik statystyczny mówi nam, że w okresie dziesięciu lat władzy ludowej nastąpił olbrzymi wzrost warstwy inteligenckiej. Gdy w Polsce przedwrześniowej mieliśmy 32 szkoły wyższe, to w roku szkolnym 1954/55 czynnych było u nas 84 szkoły wyższe, przy czym liczba studentów z 48 tys. przed wojną wzrosła do ponad 155 tys. po wojnie, w roku 1955. Zauważmy tu jeszcze, że liczebność ludności Polski zmniejszyła się w tym okresie o około 20%.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#StanisławSzerszeń">Rozbudowa szkolnictwa wyższego, bezpłatność studiów oraz szeroko rozgałęziony system pomocy materialnej państwa udostępniły w Polsce Ludowej studia wyższe młodzieży robotniczej i chłopskiej. Liczba wyrażająca procent młodzieży akademickiej pochodzenia robotniczego w stosunku do ogółu studentów zwiększyła się dwu i pół krotnie. Procent młodzieży pochodzenia inteligenckiego obniżył się w tym czasie, niemniej obecnie studiuje na wyższych uczelniach dwa razy więcej młodzieży pochodzenia inteligenckiego aniżeli przed wojną.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#StanisławSzerszeń">Młodzież akademicka korzysta z szerokiej pomocy państwa w formie stypendiów i zasiłków, mieszkań w domach studenckich, opieki lekarskiej, wyżywienia w stołówkach dotowanych przez państwo, wczasów itp. W przeciwieństwie do okresu przedwojennego stypendia są obecnie bezzwrotne i otrzymuje je ponad 70% ogółu studentów. W studiach technicznych, na niektórych kierunkach studiów ilość stypendystów przekracza 90%. Stypendium, zależnie od kierunku i roku studiów, obliczone jest na zaspokojenie kosztów wyżywienia, mieszkania i innych podstawowych potrzeb studenta.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#StanisławSzerszeń">Należy się zastanowić, czy potrzebna jest w Polsce tak wielka rozbudowa i tak wysokie finansowanie szkolnictwa wyższego.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#StanisławSzerszeń">Około 150 tysięcy absolwentów opuszcza corocznie szkoły średnie. Biorąc średni wiek człowieka w Polsce — zgodnie z rocznikiem statystycznym — 61 lat, a z tego 40 lat na pracę zawodową, otrzymujemy w okresie jednego pokolenia przyrost inteligencji, posiadającej co najmniej średnie wykształcenie, o około 6 milionów osób, a więc więcej niż liczy cała klasa robotnicza w Polsce. Nie uwzględnia się tu przyrostu naturalnego ludności. Mówimy tu o inteligencji w ogóle.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#StanisławSzerszeń">Spójrzmy teraz wprzód, w okres nadchodzący. Wraz z rozwojem gospodarczym, z podnoszeniem się stopy życiowej, z podnoszeniem się poziomu wykształcenia wzrastać będą potrzeby kulturalne społeczeństwa. Wzrastać będzie zapotrzebowanie na twórców dóbr kulturalnych, na literatów, muzyków, artystów. Wyższe wymagania będą stawiane pracownikom administracji państwowej i pracownikom zautomatyzowanych zakładów przemysłowych. Więcej uwagi niż obecnie zwracać się będzie na kwalifikacje pracownika. W warunkach ustroju socjalistycznego zacierać się będą — jak już mówiłem — różnice pomiędzy robotnikiem a pracownikiem umysłowym, skracać się będzie dzień roboczy w granicach zapewnienia możliwości pełnego zaspokojenia różnorodnych potrzeb nowego kulturalnego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#StanisławSzerszeń">To jest cel, do którego słusznie dążymy.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#StanisławSzerszeń">Jest rzeczą zrozumiałą, że nie wszyscy absolwenci szkół średnich podejmują studia wyższe. Charakterystyczne jednak są następujące liczby.</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#StanisławSzerszeń">Gdy przed wojną, w roku 1938, na 10 tysięcy mieszkańców przypadało niespełna 14 studentów w szkołach wyższych, to po wojnie, obecnie, przypada ich prawie 56, a więc notujemy wzrost 4-krotny. Gdy przed wojną na 10 tys. kobiet zamieszkujących w Polsce studiowało 7 kobiet, to obecnie studiują 34 kobiety, a więc wzrost prawie 5-krotny. Z liczb tych widzimy, jak wielka zmiana kulturalna nastąpiła w Polsce po wojnie.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#StanisławSzerszeń">Jeszcze bardziej uderzające są liczby odnoszące się do studiów technicznych. W roku 1938 na 10 tysięcy mieszkańców Polski w wyższych szkołach technicznych studiowało około 2 studentów, a obecnie studiuje około 23 studentów, czyli notujemy wzrost 10-krotny, a u kobiet notujemy wzrost prawie 30-krotny. Tu widoczna jest prawdziwa rewolucja na polu rozwoju przemysłu i budownictwa w Polsce powojennej.</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#StanisławSzerszeń">W Polsce działa system planowego zatrudnienia absolwentów szkół wyższych, dzięki któremu każdy absolwent natychmiast po zakończeniu studiów otrzymuje skierowanie do pracy. Przedstawiciele poszczególnych resortów zgłaszają zapotrzebowania na fachowców, a absolwent może wybrać najbardziej mu odpowiadający przydział pracy.</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#StanisławSzerszeń">Niestety, zdarzają się tu przypadki powodujące rozgoryczenie wśród absolwentów. Bywa tak, że absolwent zgłasza się do przydzielonego mu zakładu pracy po to, aby tam otrzymać wiadomość, że z powodu braku etatu nie może być przyjęty do pracy. Tak stało się między innymi z absolwentem Wydziału Mechanizacji Rolnictwa Henrykiem Iwanowskim, któremu z braku etatu odmówiono przyjęcia do pracy w Wojewódzkim Zarządzie Rolnictwa w Poznaniu.</u>
<u xml:id="u-27.19" who="#StanisławSzerszeń">Zakłady pracy odmawiają przyjęcia do pracy również z powodu braku mieszkań. Coraz częściej absolwenci, pomimo działania ustawy o planowym zatrudnieniu, sami szukają pracodawcy.</u>
<u xml:id="u-27.20" who="#StanisławSzerszeń">Coraz częściej notowane są przypadki, że zakłady pracy zatrudniają absolwentów niezgodnie z ich kwalifikacjami zawodowymi. Tak stało się między innymi z absolwentem specjalizacji samochodów i ciągników Włodzimierzem Gaedem, któremu powierzono w Rudzkiej Farbiarni i Wykończalni Przemysłu Jedwabniczego stanowisko kierownika remontów urządzeń jedwabniczych. Podobnie absolwenta kierunku mechaniki precyzyjnej Ryszarda Matłaszka zatrudniono w Zakładach Metalowych w Skarżysku-Kamiennej przy kopiowaniu starych rysunków.</u>
<u xml:id="u-27.21" who="#StanisławSzerszeń">W tym względzie pożądane jest, aby resorty odbierające na komisjach przydziału pracy potrzebnych im fachowców bardziej skrupulatnie badały realność swoich zapotrzebowań, aby dla każdego przejętego absolwenta był zapewniony odpowiedni etat, odpowiednie mieszkanie i odpowiedni zakres pracy.</u>
<u xml:id="u-27.22" who="#StanisławSzerszeń">Gdy mowa o zaspokojeniu przez szkolnictwo wyższe potrzeb kadrowych gospodarki narodowej, muszę poruszyć tu następujące zagadnienie.</u>
<u xml:id="u-27.23" who="#StanisławSzerszeń">Przed kampanią wyborczą dla naszej kadencji sejmowej, w 1952 r., Front Narodowy postawił wobec szkolnictwa wyższego technicznego trudne zadanie w zakresie wyszkolenia kadr, zdolnych do przeprowadzenia olbrzymich inwestycji wodnych. Resort szkolnictwa wyższego, zasugerowany tymi zadaniami i pod naciskiem PKPG, rozbudował silnie specjalizację wodną. Obecnie opuścili już mury szkół pierwsi specjaliści wodni, ale niestety około 70% tych specjalistów nie mogło znaleźć zatrudnienia w inwestycjach wodnych. Podobny los czeka absolwentów następnych roczników studiów.</u>
<u xml:id="u-27.24" who="#StanisławSzerszeń">Należy tu również poruszyć coraz to zmieniające się zapotrzebowania resortów na kadry pracowników z wyższym wykształceniem. Przytoczę przykład dotyczący górnictwa i geologii. Gdy w 1950 r. resort górnictwa postawił przed wyższym szkolnictwem technicznym zadanie przyjmowania corocznie na studia wyższe w Gliwicach, w Krakowie i we Wrocławiu około 1300 studentów na specjalizacje górnicze w zakresie eksploatacji złóż, mechanizacji i elektryfikacji kopalń, oraz badania złóż, to już w trzy lata później liczbę tę zredukowano na około 550, by teraz wysuwać podwyższenie limitu na około 1000 studentów.</u>
<u xml:id="u-27.25" who="#StanisławSzerszeń">Trzeba przewidywać wynikające stąd wielkie zaburzenia w pracy szkół wyższych. Wszak od liczby szkolonych studentów zależy liczba potrzebnych pracowników nauki, głównie pomocniczych pracowników dla prowadzenia ćwiczeń, obsługi laboratoriów. Szkoły muszą się troszczyć o znalezienie potrzebnych pracowników nauki, by ich po paru latach zwolnić jako zbędnych, a po następnych paru latach na nowo ich prosić o podjęcie pracy.</u>
<u xml:id="u-27.26" who="#StanisławSzerszeń">Od liczby szkolonych studentów zależą potrzeby lokalowe szkoły, a więc pojemność sal wykładowych, ćwiczeniowych i laboratoryjnych, wyposażenie tych sal w sprzęt dydaktyczny. Przy pierwotnych wymaganiach szkoły projektowały nowe budynki szkolne, obliczone na obsługę większej ilości studentów. Po trzech latach, gdy budynki jeszcze nie są wykończone, już okazują się za obszerne, rozrzutnie zbudowane, lekkomyślnie zaprojektowane. Następuje moment kombinacji z dokwaterowaniem zakładów nie związanych z danym kierunkiem studiów, po to, by wkrótce tych obcych lokatorów eksmitować, gdyż pomieszczenia znów są potrzebne macierzystemu wydziałowi.</u>
<u xml:id="u-27.27" who="#StanisławSzerszeń">Przytoczę tu przykład Gliwic. Uchwałą Prezydium Rządu z dnia 30 listopada 1949 r. kreowano studia górnicze w Politechnice Śląskiej. W połowie marca 1950 r. na międzyministerialnej konferencji, w której brałem udział z ramienia Politechniki Śląskiej, ustalono konieczność natychmiastowej budowy gmachu Wydziału Górniczego, obliczonego na pojemność naboru 550 studentów na pierwszy rok studiów na specjalizacje eksploatacji, mechanizacji i elektryfikacji kopalń. Żądano, by gmach był oddany do użytku na dzień rozpoczęcia nauki, a więc na dzień 1 października 1950 roku. Projektanci pracowali dniem i nocą, pośpiesznie zatwierdzano kolejne fazy dokumentacji technicznej, już w połowie czerwca budowa ruszyła pełną parą, po to, by po roku i w latach następnych zredukować, zarówno nabór studentów prawie do połowy poprzedniego naboru, jak i zredukować kredyty inwestycyjne i pozorować budowę dalszych części budynku. Obecnie po upływie 6 lat zbudowano około 50% budynku i nie wiadomo, czy do końca planu 5-letniego ukończy się tę budowę.</u>
<u xml:id="u-27.28" who="#StanisławSzerszeń">Gdy w 1950 r. Państwowa Komisja Planowania Gospodarczego zatwierdziła zarówno założenia projektowe, jak i projekt wstępny budowy Politechniki Śląskiej z rocznym limitowaniem budowy na około 30 milionów zł., to w następnych latach kredyty zmniejszały się do wysokości paru milionów rocznie. Budując w tym tempie, może za lat 30, w następnym pokoleniu doczekamy się realizacji pięknego projektu dzielnicy akademickiej w Gliwicach i dopiero wówczas Rektorat Politechniki Śląskiej przeniesie się do przeznaczonego dlań, lecz jeszcze nie rozpoczętego budynku, z dotychczas zajmowanego parterowego baraku.</u>
<u xml:id="u-27.29" who="#StanisławSzerszeń">Trudno tu składać odpowiedzialność za ten stan rzeczy na Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego. Gdy resort ten zgłosił minimalne potrzeby w planie 5-letnim na rozbudowę pionu wyższych szkół technicznych, wyrażające się kwotą 300 milionów zł, to czynniki decydujące zredukowały tę sumę na 150 milionów zł. Łatwo teraz obliczyć, że rocznie wypadnie kwota zaledwie 30 milionów zł na rozbudowę wszystkich wyższych szkół technicznych w Polsce.</u>
<u xml:id="u-27.30" who="#StanisławSzerszeń">Nie tylko sprawa niskich kredytów inwestycyjnych wpływa na żółwie tempo budowy szkół. Przedsiębiorstwo prowadzące budowę dzielnicy akademickiej w Gliwicach, a mianowicie Gliwickie Przemysłowe Zjednoczenie Budowlane, przerzuca robotników i materiały budowlane z dzielnicy akademickiej na inne terminowe budowy przemysłowe — do Łabęd, Bobrku, Chorzowa, zostawiając na placu budowy znikomą załogę, która nie jest w stanie przerobić nawet tych niskich przyznanych kredytów budowlanych. Uważa się budowę Politechniki jako rezerwę kadr roboczych i materiałów budowlanych, z której można czerpać na każde żądanie okolicznych zakładów przemysłowych, uważa się, że ta budowa może przeciągać się w czasie dowolnie długo, że uczelnię budować można w okresach wolnych od innych robót w zakładach przemysłowych. Proszę, aby Minister Budownictwa zechciał bliżej wglądnąć w realizację harmonogramu budowy hali technologicznej Wydziału Górniczego i hali energetycznej Wydziału Mechanicznego Politechniki Śląskiej.</u>
<u xml:id="u-27.31" who="#StanisławSzerszeń">Na wspomnianej już międzyministerialnej konferencji resort górnictwa zapewniał (wtedy propagowało się studia górnicze), że odda do pracy w szkolnictwie wyższym swoich najlepszych fachowców na stanowiska profesorów, wykładowców i asystentów specjalności górniczych. Dziś, po upływie 6 lat, kadry dydaktyczne na Wydziale Górniczym nie są jeszcze w pełni skompletowane. Dla szeregu pracowników nauki, po długotrwałych zabiegach, udało się uzyskać zwolnienie na 1 lub 2 dni w tygodniu od pracy w przemyśle, aby mogli oni w tym bardzo ograniczonym czasie wypełnić kontyngent swoich obowiązków dydaktycznych w szkole. W tych warunkach, gdy profesor, docent, asystent jest trudno i rzadko osiągalny w szkole, praca dydaktyczna, a tym więcej praca naukowa musi szwankować. Profesor i asystent, który ma być wychowawcą młodzieży, powinien dużo swojego czasu i swojego serca oddać sprawom szkoły, powinien interesować się życiem młodzieży, powinien starać się, aby dać młodzieży odpowiedni skrypt, czy podręcznik swojego przedmiotu. Profesor, który na parę godzin w tygodniu wpada do szkoły, aby tylko odbębnić swój wykład, który poza tym nie ma czasu na sprawy szkoły, jest dla pozostałego kolektywu naukowego jednostką, dającą zły przykład.</u>
<u xml:id="u-27.32" who="#StanisławSzerszeń">Gdy mowa o kadrach dydaktycznych, nie mogę tu pominąć sprawy uposażeń pracowników nauki. Średnia płaca pomocniczego pracownika nauki w szkolnictwie wyższym kształtuje się na poziomie około 1.100 zł. Proszę wybaczyć mi trywialne porównanie — jest to równowartość jednej pary wełnianych spodni. Pracownicy nauki to ludzie z wyższym wykształceniem i w większości przypadków z dorobkiem naukowym.</u>
<u xml:id="u-27.33" who="#StanisławSzerszeń">A jak wygląda ta sprawa w innych resortach?</u>
<u xml:id="u-27.34" who="#StanisławSzerszeń">W resorcie hutnictwa i przemysłu maszynowego średnia płaca pracowników ze średnim, podkreślam — średnim i wyższym wykształceniem osiąga około 2.000 zł, a w resortach budownictwa i przemysłu chemicznego — około 1.800 zł. Bywały paradoksalne sceny, gdy starszy asystent, zarabiający 1.100 zł miesięcznie, wręczając nakaz pracy młodziutkiemu absolwentowi, swojemu wychowankowi, któremu przekazał w czasie jego studiów tylko cząstkę swej wiedzy, mówił mu: Otrzyma pan pierwsze wynagrodzenie za pracę w wysokości 1.500 zł miesięcznie oraz premię, której wysokość będzie zależna od wyników pracy zakładu.</u>
<u xml:id="u-27.35" who="#StanisławSzerszeń">Nowa tabela płac w szkolnictwie wyższym, która obowiązywać będzie od dnia 1 października br., naprawi częściowo dotychczasowe upośledzenie pracowników nauki.</u>
<u xml:id="u-27.36" who="#StanisławSzerszeń">Polityka płac wysuwa u nas na najwyższy poziom pracowników produkcji. Pracownicy nauki, jako rzekomo nieprodukcyjni, byli uważani za mniej wartościowych pracowników. Gdy jednak głębiej wnikniemy w zagadnienie wartości pracy, musimy dojść do wniosku, że pracownicy nauki są ludźmi wytwarzającymi produkt o najwyższej wartości w gospodarce narodowej. Produkują oni kadry fachowców, którzy w przyszłości mają kierować produkcją, mają usprawniać produkcję, mają zająć odpowiedzialne i nawet najwyższe stanowiska w gospodarce narodowej.</u>
<u xml:id="u-27.37" who="#StanisławSzerszeń">Biorąc te przesłanki pod uwagę, na przykład w Związku Radzieckim uznaje się pracowników nauki za bodaj najlepiej uposażoną warstwę ludzi.</u>
<u xml:id="u-27.38" who="#StanisławSzerszeń">Ta warstwa, dotychczas u nas upośledzona, stanowi stosunkowo małą garstkę ludzi. We wszystkich naszych szkołach wyższych pracuje obecnie niespełna 2 tysiące profesorów i docentów, niespełna tysiąc zastępców profesora i około 7.800 pomocniczych pracowników nauki. W sumie około 10 tys. ludzi o wysokich i o najwyższych kwalifikacjach miało dotychczas powód do narzekania na niedocenianie ich pracy.</u>
<u xml:id="u-27.39" who="#StanisławSzerszeń">Wielu z nich, szczególnie obarczeni liczniejszą rodziną, chwytali każdą nadarzającą się okazję, aby dodatkowo zarobić i aby tą drogą utrzymać na odpowiednim poziomie swoją stopę życiową. Ta pogoń za dodatkowymi zarobkami w sposób wybitny zaciążyła na wynikach i na postępie pracy naukowej w Polsce.</u>
<u xml:id="u-27.40" who="#StanisławSzerszeń">Gdy mowa o postępie nauki, należy tu poruszyć zagadnienie wyposażenia w aparaturę naukową laboratoriów w szkołach wyższych. Podam parę liczb.</u>
<u xml:id="u-27.41" who="#StanisławSzerszeń">Opierając się na zapotrzebowaniach poszczególnych szkół, Ministerstwo zgłosiło w Departamencie Bilansu Maszyn PKPG zapotrzebowanie na rok 1956 na 10,5 miliona zł na przyrządy laboratoryjne. Zatwierdzono i przyznano zaledwie 1.800 tys. Zapotrzebowano 4.400 tys. zł na mierniki elektryczne, a otrzymano 1.600 tys. zł. Zapotrzebowano 778 sztuk maszyn elektrycznych, a otrzymano 146 sztuk.</u>
<u xml:id="u-27.42" who="#StanisławSzerszeń">W precyzyjnej i nowoczesnej aparaturze laboratoryjnej, szczególnie w aparaturze badawczej, wielką rolę odgrywają dostawy zagraniczne. W Polsce nie produkuje się w większości wypadków tych urządzeń. Na rok 1957 na wszystkie szkoły wyższe typu technicznego przyznano na ten cel 615 tys. rubli. Zważywszy, iż w Polsce mamy 700 katedr technicznych, otrzymujemy przydział roczny dewiz średnio na jedną katedrę mniej aniżeli 1000 rubli.</u>
<u xml:id="u-27.43" who="#StanisławSzerszeń">Czy w tych warunkach można mówić poważnie o trosce władzy ludowej, aby był spełniony solidnie postulat ujęty w pierwszym paragrafie ustawy dziś referowanej, który opiewa: „Do zadań szkół wyższych należy organizowanie i prowadzenie badań naukowych oraz udział we wdrażaniu wyników badań w praktyce”?</u>
<u xml:id="u-27.44" who="#StanisławSzerszeń">Jak wiadomo, kult jednostki i autorytet Stalina spowodował kult systemu, a więc spowodował, iż w szeregu krajów demokracji ludowej wzorowano się w wielu dziedzinach bezkrytycznie na wzorach radzieckich i przenoszono je mechanicznie.</u>
<u xml:id="u-27.45" who="#StanisławSzerszeń">Również i nasze szkolnictwo wyższe, wzorując się na szkolnictwie radzieckim, wprowadziło nowe, zbliżone do radzieckich plany studiów, podział studentów na grupy ze starostami na czele, z przydziałem asystentów jako opiekunów grup, a profesorów jako opiekunów lat studiów, wprowadzono zaliczanie mniej ważnych przedmiotów i ćwiczeń, obowiązek zdawania egzaminów w ściśle określonych terminach, normowanie pracy profesorów i asystentów i wiele innych nowości. Niektóre z tych zarządzeń zdały na naszym polskim terenie dobrze swoją próbę życia i okazały się bardzo wartościowymi innowacjami. Z niektórych zaś zaczynamy się powoli wycofywać i odpowiednie przepisy zmieniać względnie rozluźniać.</u>
<u xml:id="u-27.46" who="#StanisławSzerszeń">Daje się zauważyć szukanie własnych, naszych, polskich dróg, więcej dostosowanych do polskiej wielowiekowej tradycji szkolenia w wyższych uczelniach. I referowany dzisiaj projekt ustawy jest tego oczywistym dowodem.</u>
<u xml:id="u-27.47" who="#StanisławSzerszeń">Po wprowadzeniu w życie tej ustawy, rola Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego z dotychczasowej instancji decydującej centralnie ograniczy się do współdecydowania łącznie z profesurą o wszystkich sprawach szkoły wyższej. Minister nadawać będzie w dalszym ciągu ogólny ton, ogólną politykę szkolenia wyższego. W związku z tym minister jednoczyć będzie funkcje przewodniczącego Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej i przewodniczącego Rady Głównej Szkół Wyższych. Decyzje zapadać będą jednak w oparciu o kolektywne opinie w obu tych instancjach.</u>
<u xml:id="u-27.48" who="#StanisławSzerszeń">Nastąpi decentralizacja władzy, większe usamodzielnię szkół i podniesienie władzy rektorów i dziekanów, którzy teraz decydować będą w oparciu o kolektywne działanie senatów i rad wydziałowych o wielu sprawach szkoły, bez odnoszenia się o decyzję do Ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-27.49" who="#StanisławSzerszeń">Rektorzy i dziekani, wprowadzeni w urzędowanie drogą wyborów, a nie jak dotychczas drogą desygnowania, cieszyć się będą większym zaufaniem grona pedagogicznego.</u>
<u xml:id="u-27.50" who="#StanisławSzerszeń">Sprawa poziomu nauczania będzie teraz sprawą honoru katedry, wydziału i szkoły. Zacznie się rywalizacja między szkołami, nie — jak dotychczas — o ilość, lecz o jakość absolwentów i o wyższość osiągnięć naukowych. Nowa forma nieprzymuszonej dyscypliny studiów zobowiąże wykładowców, docentów i profesorów do większej troski o zainteresowanie studentów wykładanym przedmiotem, przez co wzbogaci się treść i podniesie poziom wykładów.</u>
<u xml:id="u-27.51" who="#StanisławSzerszeń">Wszystko to nastąpi, ale pod jednym warunkiem: o ile czynniki nadrzędne złagodzą nieco dotychczasową politykę etatów, politykę płac, inwestycji, dewiz i szeregu innych pociągnięć hamujących pracę szkół wyższych. Pracownicy nauki spodziewają się, że i na tym polu nastąpi pewna odwilż.</u>
<u xml:id="u-27.52" who="#StanisławSzerszeń">Biorąc pod uwagę ten dodatni wpływ nowej ustawy, oświadczam w imieniu posłów Stronnictwa Demokratycznego, iż posłowie ci w pełni popierają ustawę w brzmieniu zgłoszonym przez Komisję Spraw Ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-27.53" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JózefOzgaMichalski">Udzielam głosu posłowi woj. krakowskiego Kazimierzowi Wyce.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#KazimierzWyka">Wysoki Sejmie! Na projekt zmiany ustawy o wyższym szkolnictwie i pracownikach nauki niech mi będzie wolno spojrzeć ze stanowiska doświadczeń tego środowiska, jakie mam zaszczyt tu reprezentować, a mianowicie środowiska uniwersyteckiego. Jestem bowiem profesorem najstarszej uczelni polskiej — Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#KazimierzWyka">Nie chciałbym tu charakteryzować nowych paragrafów tej ustawy, dokonał tego zresztą sprawozdawca poseł prof. Szczeniowski. Chciałbym jedynie mówić o ustawie od strony jej — że tak powiem — zaplecza. Sama bowiem ustawa obecna, jakkolwiek jest ona wysokiej doniosłości dla porządku organizacyjno-naukowego uniwersytetów i innych uczelni — to jeszcze nie wszystko. Wynika ona z konkretnych doświadczeń, które trudno wyliczać i ująć w paragrafy, zmierza zaś ku celom, jakie na mocy samej tylko ustawy, na mocy magicznego jej działania jeszcze nie zostaną spełnione, jeżeli by te cele nie zostały poparte i wzmocnione dalszymi środkami i dalszą jeszcze dyskusją ogólną nad celami szkół wyższych. O tym właśnie zapleczu doświadczeń i o celach szkół wyższych chciałbym mówić.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#KazimierzWyka">Szkoły wyższe — jak wiemy wszyscy — w pierwszym dziesięcioleciu Polski Ludowej zaznały ogromnego wzrostu ilościowego, zarówno w sensie przyrostu liczby tych szkół, jak. również w sensie przyrostu liczby młodzieży. Cyfry odpowiednie podał mój przedmówca, poseł Szerszeń, nie będę ich powtarzał. Szkoły te, jak wiemy też wszyscy, zostały powiązane z praktyką budowy socjalizmu w naszym kraju. Zarówno w tym sensie, że uległ zasadniczej zmianie skład klasowy młodzieży, że dzięki temu stała się ona kuźnią nowej społecznie inteligencji, jak też w tym sensie, że zarówno w toku nauczania i wychowywania jak i w samym czasie trwania studiów zerwaliśmy z zupełną dowolnością, z pozostawieniem tych spraw na łaskę studenta czy łaskę wykładowcy.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#KazimierzWyka">Zjawisko to, jak wszystko w życiu społecznym, wszystko, co posiada swoją immanentną dialektykę, obok zdobyczy przynoszącą jej negatywy i przeciwieństwa — otóż zjawisko społecznie uwarunkowanej budownictwem podstaw socjalizmu przebudowy szkół wyższych w Polsce Ludowej przyniosło obok niewątpliwych i nie podlegających dyskusji zdobyczy również oczywiste i coraz bardziej widoczne negatywy.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#KazimierzWyka">Nastąpił ogromny wzrost ilościowy szkół wyższych. Ale wzrost ten w równym stopniu był wynikiem tworzenia rzeczywiście nowych szkół wyższych w nowych ośrodkach — zadanie niebywale trudne — jak również był, że tak powiem, rezultatem „rozdeptania” istniejących wielkich i starych uczelni na mniejsze jednostki. Chociażby Uniwersytet Jagielloński. Wyłonił on Akademię Medyczną, Wyższą Szkołę Rolniczą, wydał na świat odrębne Studium Wychowania Fizycznego. Przykład typowy dla starych wielkich uczelni. Taki zaś przyrost szkół wyższych jest przyrostem czysto statystycznym. Długo by można o nim mówić, szczególnie w świetle doświadczeń uczelni specjalistycznych, technicznych, w świetle takiego rozdrobnienia mechanicznego, nieraz niepotrzebnego, wydziałów, że graniczyło ono z pustą formalistyką. Jeżeli, dajmy na to, wezmę przykład mnie najbliższy: nazywa się i określa jako wydział szkoły wyższej trzech-czterech profesorów-rzeźbiarzy i 30 studentów, to już jest wydział, ale to jest już całkowita dezintegracja uczelni jako naturalnej całości. I tutaj, przy pierwszym pozytywie dotyczącym ilości szkół wyższych, od razu mamy negatyw, od razu mamy cień tego zjawiska.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#KazimierzWyka">Idźmy jednak dalej. Nastąpił ogromny przyrost liczby młodzieży i zmiana jej składu klasowego. Na skutek surowo przestrzeganej dyscypliny studiów osiągnięta została terminowość ich kończenia. Ale — przy pośpiesznym trybie szkolenia, zwłaszcza podczas nieszczęsnych lat praktykowania studiów dwustopniowych, przy bardzo słabym przygotowaniu ogólnym młodzieży wynoszonym ze szkół ogólnokształcących, przy ogólnikowym, powierzchownym i schematycznym jej kształceniu ideologiczno-politycznym, każdy z nas profesorów dobrze się orientuje w liczbie studentów, którzy — z góry wiadomo było — w dotychczasowym systemie musieli skończyć studia w ramach odsiewu, jaki z góry był określony. Każdy z profesorów dobrze się orientuje, ilu wypuścił magistrów rzeczywiście przygotowanych i samodzielnych, a ilu papierkowych. Bo jakoś w tym systemie pompy ssąco-tłoczącej zostali oni dopchani i dociśnięci do wylotu tej pompy oznaczonego stopniem: magister, lekarz, inżynier. Dalszy pozytyw i dalszy cień przez niego rzucony.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#KazimierzWyka">Idźmy dalej. Nastąpiło powiązanie studiów z praktyką budowy socjalizmu w naszym kraju. W programach szkół wyższych, oraz w innych wielu elementach, wyrażało się to naciskiem kładzionym na przedmioty ideologiczne: marksizm-leninizm, ekonomię polityczną itd. Ale przy dogmatycznym traktowaniu tych dyscyplin, przy niewłaściwej często obsadzie personalnej kadry mającej odpowiadać za szkolenie ideowo-polityczne młodzieży, na skutek przede wszystkim błędów jeszcze głębiej sięgających, bo do samych korzeni wypaczeń i schorzeń związanych z okresem kultu jednostki, cała ta część studiów bynajmniej nie urabiała, jak winna była urabiać, światopoglądu młodzieży, nie była bowiem zdolna zaspokoić niepokoju światopoglądowego młodych umysłów, odpowiedzieć na naprawdę dręczące pytania filozoficzne, wszcząć dyskusję, przekonywać, a nie operować i narzucać gotową formułkę. Jeszcze jeden pozytyw, który narodził swój cień.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#KazimierzWyka">Nie zamierzam w tym sposobie przeprowadzać analizy wszystkich objawów, z jakimi spotykaliśmy się na uczelniach wyższych. Chodzi mi o pierwsze wstępne wnioski; które pozwoliłyby odpowiedzieć, również w sposób zasadniczy i bez wchodzenia w szczegóły, na to, co obecna ustawa usuwa z błędów i negatywów, a jakie zdobycze pozytywne minionego 10-lecia gruntuje i czyni podstawą dalszego rozwoju.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#KazimierzWyka">Tak postawione wnioski wstępne wydają mi się konieczne jeszcze z jednego powodu. Ponieważ obecne zmiany w ustawie o szkolnictwie wyższym dają uczelniom nieporównanie większe prawa samorządu naukowego, ponieważ przynoszą i gwarantują obieralność rektorów i dziekanów, ponieważ rady wydziałowe i senat, a nie odpowiedniego dyrektora w Ministerstwie Szkolnictwa Wyższego czynią odpowiedzialnym za dobór kadr naukowych, za tok nauczania, ponieważ, jednym słowem, wbrew praktyce ostatnich lat powraca ta ustawa do wielu tradycyjnie istniejących form odpowiedzialności powszechnie szanowanych w środowisku uniwersyteckim zespołów i osób (rady wydziałowe, senat, rektor) — powstać może złudzenie, że powracamy do dawnego stanu organizacyjno-naukowego szkół wyższych, a odrzucamy i negliżujemy zdobycze 10-lecia. W postaci może złagodzonej głosy takie dają o sobie znać.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#KazimierzWyka">Nie o to przecież chodzi. Przekreślamy tylko negatywy, to zaś, co było pozytywne, co dopiero w Polsce Ludowej zostało osiągnięte w szkolnictwie wyższym, co w dalszym ciągu pozostaje dobre i słuszne — przejmujemy i podtrzymujemy. Te osiągnięcia pozostają dziedzictwem podjętym także w obecnej ustawie.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#KazimierzWyka">O jakież to sprawy chodzi? Przede wszystkim terminowość kończenia studiów.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#KazimierzWyka">Wielką zdobyczą szkolnictwa wyższego w Polsce Ludowej jest to, że powzięta została i jest realizowana zasada kończenia studiów przez ogół młodzieży w czasie przewidzianym programem. Nie znały tego zupełnie szkoły wyższe w Polsce międzywojennej. Terminowe kończenie studiów wyższych wtedy było wyjątkiem, a nie regułą. Przypominam sobie, że na moim roczniku uniwersyteckim w roku 1932, na polonistyce krakowskiej, na około 80 kolegów było nas dwóch — dzisiejszy profesor tego uniwersytetu Wacław Kubacki i ja, którzy w cztery lata ukończyliśmy studia, tak jak program nakazywał. Tyle przewidywał ówczesny system magisterski. Przeciętna zaś studiów wynosiła lat 6, a przeciągały się one i na dłużej.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#KazimierzWyka">Terminowość kończenia studiów jest zatem tą zasadą w kształceniu wyższym, od jakiej nie wolno nam odstąpić, jaką gwarantuje i zapewnia w dalszym ciągu obecna ustawa. I terminowość tę w środowiskach uniwersyteckich — mimo początkowe opory, jakie tu istniały u początku 10-lecia — w całej pełni aprobujemy i doskonale dzisiaj rozumiemy.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#KazimierzWyka">Ale terminowość osiągaliśmy dotąd kosztem studium pośpiesznego i zbyt powierzchownego. Ażeby studium nie było pośpieszne i powierzchowne, potrzeba rzeczy prostej, bardzo prostej, a w dotychczasowym systemie studiów wyższych prawie że nieosiągalnej — potrzeba czasu. Bilansu wolnego czasu dla słuchacza, jeżeli ma on pracować samodzielnie, czytać, a nie wkuwać od egzaminu do egzaminu. Bilansu wolnego czasu dla wykładowcy, dla profesora, dla pracownika naukowego, jeżeli ma on pogłębiać swoją wiedzę i rozwijać własne badania. Bilans czasu jest sprawą podstawową w szkole wyższej. Jeżeli nie zostanie ten podwójny bilans czasu i profesora i słuchacza zagwarantowany, to najczcigodniejsza nawet uczelnia przeradza się w szkółkę, profesorzy w majstrów, asystenci w terminatorów. I tak bywało i to na szczęście zaczyna się kończyć.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#KazimierzWyka">Ten podwójny bilans czasu zostaje w obecnych zmianach ustawowych zagwarantowany przez wprowadzenie 3-miesięcznej przerwy w nauczaniu, przerwy nie zapełnionej egzaminami wstępnymi i balastem innych zajęć organizacyjnych, dającej czas do samodzielnej pracy i profesorowi i słuchaczowi. Osobom mniej zorientowanym w problematyce szkół wyższych może się wydawać rzeczą dziwną istnienie aż tak długiego okresu czasu, oczywiście obejmującego również urlop wypoczynkowy, w którym nie ma zajęć dydaktycznych. Praktyka zaś pokazuje — praktyka i doświadczenie uczelni w wszelkich krajach — że to jest właśnie okres najbardziej intensywnej własnej pracy badawczej kadry naukowej, że okres ten w wielu krajach sięga, nie jak obecnie u nas będzie sięgał 3 miesięcy, lecz 5 miesięcy, ponieważ wtedy tylko istnieje rzeczywista możliwość czasowa, rzeczywista możliwość rozwoju własnych badań i własnego warsztatu. Pracownik naukowy w uniwersytecie obowiązany jest bowiem spełniać nie tylko należycie swój obowiązek dydaktyczny, ale równie doniosłe, równie istotne dla niego obowiązki postępu i rozwoju badań.</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#KazimierzWyka">Ten podwójny bilans czasu zostaje dalej zagwarantowany posunięciami, o których z natury rzeczy nie ma mowy w ustawie, ale które jak wiemy w praktyce szkoły wyższej są niezwykle doniosłe, mianowicie zmniejszeniem siatki godzin obciążającej słuchacza, daniem słuchaczowi czasu na to, ażeby mógł rzeczywiście pracować. Jeżeli bowiem słuchacz na studiach humanistycznych przychodził na wykład o godz. 7 rano — bo wtedy tak się zaczynały zajęcia w uniwersytetach nie posiadających odpowiedniej liczby sal wykładowych — a wychodził z wykładów o godz. 15, 16, no to właściwie przy najlepszym nawet wysiłku w kierunku indywidualnego studium było to niewykonalne i szkoła wyższa musiała się stawać szkółką, w której część godzin się wysłuchiwało, a część godzin wykładów w ramach dyscypliny studiów, która nie pozwalała na nieobecność — po prostu przesypiało.</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#KazimierzWyka">Zostaje dalej ten bilans czasu zagwarantowany praktyką studiów 5-letnich — przynajmniej 5-letnich, są bowiem typy szkół wyższych, które wymagają studium dłuższego, studiów jednolitych, nie dwustopniowych. Tylko bowiem podczas tak ukształtowanego studium, tak ukształtowanego w czasie, można żądać dwóch rzeczy naraz — terminowego kończenia ich przez młodzież i rzeczywiście samodzielnego ich pogłębiania. Przepisy obecnej ustawy, a przede wszystkim rysująca się praktyka nowych zarządzeń, dają w tym kierunku pełną gwarancję, że samodzielność studiów nie stanie się przeciwnikiem terminowości, do tego bowiem nie należałoby nigdy dopuścić.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#KazimierzWyka">Bilans czasu to nie wszystko. Wyższa uczelnia to również bilans samodzielności i samodzielnej odpowiedzialności kolektywu naukowego. Chciałbym tu pokrótce mówić o tym, jak w odniesieniu do szkół wyższych ma wyglądać i jak wygląda w rysującej się i mającej być uchwaloną przez Wysoki Sejm ustawie zagadnienie demokratyzacji jako sprawy bilansu samodzielności szkoły wyższej.</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#KazimierzWyka">Samodzielność oznacza tutaj kilka spraw. Oznacza to, że podstawowym odróżnieniem szkoły uniwersyteckiej, nawet w porównaniu z wyższą szkołą zawodową, jest system nauczania samodzielny, to znaczy odwołujący się do samodzielności myślenia studenta, do samodzielności badawczej profesora i kadry pomocniczej pracowników nauki.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#KazimierzWyka">Stąd pierwszą podstawową różnicą jest w szkole uniwersyteckiej jedność zachodząca między procesem pracy badawczo-naukowej a procesem nauczania i kształcenia. W ostatecznej instancji lepszym nauczycielem w uniwersyteckim sensie tego słowa jest ten profesor, który nie błyszczy w wykładzie, nie jest krasomówcą, ale przed umysłem własnym i umysłem słuchacza wciąż stawia nowe problemy i mnoży pytania — aniżeli biegły czy po prostu rutynowany krasomówca, za którego słowem nic się nie ukrywa i nic młodego umysłu nie niepokoi.</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#KazimierzWyka">Drugą podstawową różnicą jest samodzielna, kolektywnie poprzez rady wydziału i senaty uniwersyteckie sprawowana odpowiedzialność za kierownictwo naukowe szkoły.</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#KazimierzWyka">Dalszą kolejną podstawową różnicą zdaje się być to, że wśród zadań dydaktycznych szkoły uniwersyteckiej zadaniem równorzędnym z wychowywaniem fachowców odchodzących do praktycznej pracy w społeczeństwie — chociaż zadaniem ilościowo mniej licznym — jest kształcenie pracownika naukowego, dobór i kształtowanie kadry w tym zakresie.</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#KazimierzWyka">Znamy wszyscy, każdy mógłby z własnej praktyki wymienić odpowiednich profesorów, którzy dla przeciętnego słuchacza potrafią być kapryśnym tyranem, ale dla słuchacza, u którego dostrzegą wynik zainteresowań naukowych, czułą niańką i opiekunem, profesorów, po których pozostaje przede wszystkim zespół uczniów, szkoła naukowa — i to są najbardziej prawdziwi pracownicy szkoły wyższej, chociaż nie najlepsi nieraz jako dydaktycy na poziomie szkoły wyższej.</u>
<u xml:id="u-29.23" who="#KazimierzWyka">O ile proponowane zmiany ustawy spełniają warunki tak pojmowanej samodzielności i samodzielnej odpowiedzialności szkół wyższych? Trzeba stwierdzić, że wychodzą im daleko naprzeciw. Stwarzając bilans czasu, dają podstawy do systemu nauczania opartego na samodzielności, na wzajemnym i stałym kontakcie profesora, kadry pedagogiczno-badawczej katedr i słuchaczy. Poszerzając bardzo poważnie prawa rad wydziałowych i senatu, szczególnie w zakresie toku studiów, rodzaju wykładów, personalnej obsady zajęć, przywołują ponownie ogół uczonych do kolektywnego kierownictwa uczelnią wyższą. Usuwając złe w tej mierze praktyki, usuwając nadmierne i centralistyczne skupienie decyzji w ręku Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego i urzędników, o wiele mniej często zorientowanych od odpowiedzialnego pracownika uniwersyteckiego, ustawa jednocześnie proponuje rozsądny podział ról pomiędzy te ogólne przepisy tyczące się programu studiów, jakie muszą mieć charakter wspólny we wszystkich uczelniach, a te, których dobór, obsadę i charakter najlepiej sami profesorowie określą na radach wydziału i senatach.</u>
<u xml:id="u-29.24" who="#KazimierzWyka">Ustawa wreszcie — chciałoby się powiedzieć: nareszcie, była na to ostatnia chwila — kładzie duży nacisk na obowiązki uniwersytetów związane z zadaniami kształcenia młodej kadry naukowej, z opieką nad właściwym rozwojem asystentury. Powiedziałem: ostatnia chwila. Mówił już o tym poseł Szerszeń, nie będę więc powtarzał cyfr przez niego podawanych, chciałem tylko krótko powtórzyć wniosek. Była to naprawdę ostatnia chwila, bo na skutek przeciążenia olbrzymią ilością zajęć dydaktycznych, na skutek niewłaściwego często doboru personalnego, na skutek karygodnie niskich poborów, na skutek braku zrozumienia czym jest asystent, adiunkt, czym jest młodszy personel katedry — doprowadziliśmy do stanu alarmującego, do stanu daleko idącego zamarcia twórczości naukowo-badawczej młodych ludzi, doprowadziliśmy do biegania za dodatkowymi zarobkami, doprowadziliśmy słowem do tego, że jako ośrodek przyszłej samodzielnej kadry naukowej asystentura wysychała zupełnie.</u>
<u xml:id="u-29.25" who="#KazimierzWyka">Stwierdzić trzeba, że w gronie tym nie zamarła troska o przyszłość, troska o rozwój wspólnego warsztatu uniwersyteckiego. Z tego miejsca, z trybuny sejmowej sądzę trzeba stwierdzić, że w ciągu dyskusji publicznej towarzyszącej pracom Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego, posiedzeniom Rady Głównej, sejmowej Komisji Oświaty, Nauki i Kultury, żarliwy a przecież rozsądny, odważny a przecież daleki od chimerycznych pomysłów głos młodszej kadry naukowej, głos naszych młodszych kolegów, memoriał w tej kwestii warszawskiego ośrodka, artykuły i wystąpienia publicystów „Po prostu” — były tą formą prawdziwie demokratycznego nacisku społecznego, która na pewno przyspieszyła opracowanie obecnej ustawy i na pewno pomoże rozwiązać zadania dalsze, określone w uchwałach Prezydium Rządu dotyczących całości prac naukowo-badawczych w naszym kraju.</u>
<u xml:id="u-29.26" who="#KazimierzWyka">O bilansie samodzielności od strony młodzieży uniwersyteckiej i jej umysłowości — nie będę mówił. Problem ten jest szczególny i specjalny — i bynajmniej niełatwy, bynajmniej sytuacja na tym odcinku nie daje się skreślić w kilku minutach. Być może zresztą, że ktoś inny z obywateli posłów zabierze głos w tej kwestii.</u>
<u xml:id="u-29.27" who="#KazimierzWyka">Chciałbym na zakończenie postawić takie pytanie: czy nowa ustawa o szkołach wyższych i pracownikach nauki oznacza, że za jej wprowadzeniem jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej wszystko, co było niedobre w szkołach wyższych, od razu ulegnie zasadniczej zmianie?</u>
<u xml:id="u-29.28" who="#KazimierzWyka">Nic podobnego. Ustawa ta to jedynie wdrożenie długotrwałego procesu przemian, po niej przyjść muszą dalsze akty prawne. Wymieniał je już sprawozdawca prof. Szczeniowski. Oczywiście nie pora jeszcze o tych aktach prawnych dyskutować.</u>
<u xml:id="u-29.29" who="#KazimierzWyka">Istnieją zaś sprawy ani w uzasadnieniu obecnych zmian nie wymienione, ani w tekście samego projektu nie mogące znaleźć odbicia — sprawy przynależne do szerszego, powiązanego ze sobą dialektycznie zaplecza zjawisk, bez których rozwiązania sama ustawa, jakkolwiek kierunkowo trafna, jakkolwiek słuszna w poszczególnych postanowieniach, może nie spełnić wszystkich związanych z nią nadziei. Z wielu wymienionych momentów dwa mam na myśli i o dwóch chciałbym powiedzieć krótko:</u>
<u xml:id="u-29.30" who="#KazimierzWyka">— po pierwsze — materiał, jaki otrzymujemy ze szkoły średniej, materiał ludzki i wpływ tego materiału ludzkiego na kształcenie uniwersyteckie;</u>
<u xml:id="u-29.31" who="#KazimierzWyka">— po drugie — środki finansowe zabezpieczające szkołom wyższym rzeczywistą samodzielność badań.</u>
<u xml:id="u-29.32" who="#KazimierzWyka">Będę stawiał tylko pewne tezy kierunkowe, szersze uzasadnienie nastąpić winno w dalszych dyskusjach i dalszej pracy. Sądzę — uważam — że potąd (to teza pierwsza) w szkołach wyższych nie nastąpi długotrwała i niewzruszona poprawa w zakresie samodzielności słuchacza, którą postulujemy, którą pragnie pchnąć naprzód ustawa, dopóki prefabrykat ludziki, jaki otrzymujemy ze szkoły średniej, będzie kształcony tylko 11 lat, o rok krócej aniżeli miało to miejsce dawniej. Szkoła bowiem ogólnokształcąca obejmuje u nas lat 11, gdy gimnazjum ze szkołą powszechną do 1939 r. obejmowało lat 12. O rok krócej zatem — przy programie obszerniejszym, ideologicznie, światopoglądowo trudniejszym. I tu jest na pewno jedno z głównych źródeł werbalizmu, powierzchowności i schematyzmu młodych głów. Te młode głowy o rok za wcześnie, a wielokrotnie o dwa lata za wcześnie, jeżeli chodzi o rozwój psychiki indywidualnej, przychodzą do szkoły wyższej.</u>
<u xml:id="u-29.33" who="#KazimierzWyka">Uważam także, że w obecnym stanie rzeczy, kiedy rynek pracy wcale nie naciska tak gwałtownie na problemy przyrostu nowej kadry inteligenckiej, całkowicie nas stać na ten konieczny ze stanowiska szkoły wyższej dwunasty rok szkoły ogólnokształcącej.</u>
<u xml:id="u-29.34" who="#KazimierzWyka">Druga teza to środki finansowe. Dopóki zabezpieczenie finansowe szkół wyższych w zakresie inwestycji naukowych, w zakresie rozbudowy katedr eksperymentalnych i laboratoriów, w zakresie dotyczącym nakładu na nauki teoretyczne, bez których, nie ma przecież właściwego rozwoju praktyki, będzie takie jak obecnie, a perspektywy planu 5-letniego nie przynoszą jak dotąd żadnej istotnej poprawy, dopóty słuszne środki ustawowe mogą się okazać swoistym idealizmem organizacyjnym, równie słusznym co daremnym.</u>
<u xml:id="u-29.35" who="#KazimierzWyka">Czy rektora mianuje minister, czy rektora wybiera senat, czy z tych czy tamtych rąk spływa na niego, że tak powiem, namaszczenie, jeżeli rektor nie otrzyma środków finansowych na nowe laboratoria, na niszczejącą bibliotekę, to poza przyjemnością dla wybierającego senatu niewiele się jeszcze zmieni.</u>
<u xml:id="u-29.36" who="#KazimierzWyka">Aczkolwiek jestem humanistą, nie przemawiam w interesie tej grupy nauk — zresztą są to nauki niekosztowne — przemawiam w interesie nauk ścisłych, nauk eksperymentalnych, gdzie bez daleko posuniętej rewizji rozdziału dotychczasowych środków dawanych na naukę przez Państwo Ludowe, rozdziału środków dawanych na instytuty resortowe wszystko może pozostać tak jak jest. A nie jest dobrze.</u>
<u xml:id="u-29.37" who="#KazimierzWyka">Ustawa, nad którą Wysoki Sejm debatuje, przygotowywana była na szeregu wielokrotnych dyskusji, dyskusji na różnych zespołach od Rady Głównej po zebrania środowiskowe w głównych miastach uniwersyteckich — przygotowywana była w sposób, który może posłużyć jako przykład właściwie praktykowanej demokratyzacji naszego życia publicznego, jako przykład pytania o zdanie wszystkich zainteresowanych, zanim zapadną decyzje. I my wszyscy, którzy składamy się na wielką społeczność akademicką — i młodsi pracownicy nauki i profesorowie, mamy w niej jakąś cegiełkę nie deklaratywnie lecz roboczo wnoszoną, nawet jeśli taka cegiełka w postaci tej czy innej poprawki przegrywała i w ciągu dyskusji przepadała. Nie są to jednak rzeczy istotne wobec całości i charakteru słusznej kierunkowo całej ustawy. Siła i słuszność propozycji nowych, wnoszonych przez obecne zmiany ustawy o szkolnictwie wyższym, polega na tym, że zmiany te spotykają się z pełnym zrozumieniem środowiska młodzieży uniwersyteckiej, środowiska profesorów, których zdanie pragnąłbym, ażeby w moim wystąpieniu zabrzmiało w sali obrad Wysokiego Sejmu.</u>
<u xml:id="u-29.38" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JózefOzgaMichalski">Głos ma poseł m. Łodzi Henryk Jabłoński.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#HenrykJabłoński">Wysoka Izbo! Przedłożony projekt zmiany w ustawie o szkolnictwie wyższym i pracownikach nauki był już przedmiotem długich dyskusji w różnych środowiskach, budząc poważne zainteresowanie w szerokich rzeszach pracowników nauki. Nie mam też zamiaru w najmniejszej mierze bagatelizować jego znaczenia, tym niemniej wydaje mi się, że przyjmując ten projekt winniśmy jasno i otwarcie mówić o jego charakterze.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#HenrykJabłoński">Już samo pobieżne spojrzenie nawet nie na treść, a na formę przedstawionego projektu, zmusza do zastanowienia. Wystarczy bowiem tylko zwrócić uwagę na ilość zmienionych artykułów. A więc — art. 1, 3, 4, 5, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 15, 16, 17, 18, 19, potem kilka nowych artykułów itd. Do wyjątków należą więc w tym recytowanym przeze mnie wyliczeniu artykuły niezmienione.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#HenrykJabłoński">W tych warunkach powstaje pytanie — dlaczego więc nie uchwalamy nowej ustawy, a tylko korygujemy starą, z 1951 r.? Odpowiedź jest prosta, ale zadowalająca tylko częściowo. Dokonywane zmiany mają charakter częściowy, doraźnie załatwiają niektóre tylko problemy, gdy inne — śmiem twierdzić, niektóre ważniejsze od tych rozstrzyganych — oczekują dopiero rozwiązania. Innymi słowy, w tym wypadku termin „zmiana” kryje za sobą przeświadczenie, że jest to tylko rozstrzygnięcie połowiczne, na którym poprzestać w żadnym wypadku nie można. Trzeba to sobie jasno i wyraźnie uświadomić, aby ani Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego, ani sejmowa Komisja Oświaty, Nauki i Kultury nie spoczęła na laurach.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#HenrykJabłoński">Debata na temat sytuacji szkolnictwa wyższego jest rozpoczęta, ale daleka jeszcze od zakończenia. Jest ona tym konieczniejsza, że przez długi okres czasu ani Rząd, ani Sejm nie przywiązywały należytej wagi do spraw szkolnictwa wyższego i nauki. Często natomiast efektowne słowo zastępowało głębszą analizę i stąd dokonywaliśmy takich zmian, jak np. zrównanie prawne wszystkich szkół wyższych, zniesienie podziału na szkoły wyższe akademickie i nieakademickie. Cóż warte było jednak takie formalne zrównanie, gdy nie oznaczało ono równoczesnego zabezpieczenia kadry nauczającej na właściwym poziomie, gdy brak było należytego wyposażenia w aparaturę naukową. Same przepisy prawne nie zrównają szkoły, w której znikoma jest ilość samodzielnych pracowników naukowych, z Uniwersytetem Jagiellońskim czy Warszawskim. Czas spojrzeć prawdzie w oczy!</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#HenrykJabłoński">Rozbieżne są dziś głosy na temat wyjścia z tej sytuacja, ale tym bardziej nakazuje to Ministerstwu Szkolnictwa Wyższego i odpowiedniej komisji sejmowej doprowadzenie do całkowitego wyjaśnienia sytuacji i ustalenie dalszych dróg postępowania.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#HenrykJabłoński">Warto też stwierdzić, że i te zmiany, które przedłożony nam projekt zawiera, same przez się stwarzają tylko podstawy do polepszenia na pewnych odcinkach pracy wyższych uczelni. Mówił już o tym szeroko i słusznie kolega profesor Wyka. W dużej mierze jednak — dodajmy do jego słów — od wzajemnego zaufania kadry nauczającej i kierownictwa resortu szkół wyższych zależeć będzie, jaką treścią wypełnią się nowe ramy prawne. Jest to dlatego takie ważne, że w ostatnich kilku latach tak senaty, jak i rady wydziałowe nie odgrywały właściwej roli w życiu szkół, że wiele z nich było martwych, nie działało właściwie. Z kolei prowadziło to do tego, że kadra nauczająca sprowadzona do roli tylko wykonawczej, mogąca się tylko obracać w ramach rozlicznych, sztywnych przepisów, tracić musiała poczucie odpowiedzialności za całokształt pracy na uczelni.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#HenrykJabłoński">Z drugiej strony trzeba zdać sobie sprawę z tego, że zwykły powrót do dawnych form przedwojennych, do przedwojennych metod działania rad wydziałowych i senatów nie jest możliwy. Weźmy dla przykładu tylko sprawę wyborów władz akademickich. Przedwojenne tradycje, istniejące w większości uczelni, polegające na swoistej rotacji, na obejmowaniu często zmieniających się rektorów kolejno coraz to innego wydziału — nie są nam dziś do niczego potrzebne. Stosować musimy dziś inne kryteria, ale te nie dadzą się ująć w żaden przepis prawny.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#HenrykJabłoński">Te nowe praktyki, te nowe zwyczaje wykształcą się na uczelniach, jeśli klimat ogólny ich działania, zarówno z zewnątrz jak i na wewnątrz, ulegać będzie korzystnym zmianom.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#HenrykJabłoński">W ślad też za zmianami w ustawie muszą pójść zmiany szeregu innych przepisów, wydanych przez władze nadzorujące prace szkół wyższych.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#HenrykJabłoński">Weźmy tylko jeden przykład. Zakłady naukowe zrównane są pod względem sprawozdawczym z zakładami produkcyjnymi i sporządzają takie same coroczne remanenty. Nikt nie potrafi powiedzieć po co to jest potrzebne, ale przepis jest i obowiązuje.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#HenrykJabłoński">To samo jest np. z planowaniem zaopatrzenia. Niedawno jeden z profesorów pisał w „Życiu Szkoły Wyższej”, iż niektóre oddziały planowania żądają układania planów zakupu z wyszczególnieniem odczynników, co w praktyce jest fikcją. Z tymi obyczajami trzeba zerwać i stawiając jak największe wymagania przy powoływaniu na katedrę — musimy później dać dużo większą swobodę kierownikom katedr w dysponowaniu przyznanymi na katedrę sumami.</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#HenrykJabłoński">Trzeba się zastanowić bliżej nad tym, dlaczego profesorowie wyższych uczelni mówią publicznie o nieracjonalnym wydatkowaniu sum przez „aparat urzędniczy, nie znający się na specyfice prac naukowych”.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#HenrykJabłoński">Inna rzecz, że często sumy te są w ogóle zbyt małe, że są wadliwie rozdzielane, o czym tak wiele i niestety słusznie mówiliśmy już na poprzedniej sesji budżetowej. W tym miejscu warto tylko dodać, że w obliczu prowadzonych prac nad nowym budżetem państwa przyspieszyć należy powołanie ponadresortowej komisji rządowej, której domagała się w swoim czasie sejmowa Komisja Oświaty, Nauki i Kultury.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#HenrykJabłoński">Przy okazji tej dyskusji nad nowymi przepisami organizacji szkół wyższych raz jeszcze należy postawić sprawę więzi nauki i praktyki.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#HenrykJabłoński">Pierwsza rzecz, to wciągnięcie wysokokwalifikowanych pracowników nauki do organizacji życia gospodarczego. Pod tym względem istnieje sytuacja wręcz paradoksalna. Niejednokrotnie naukowcy zwracają się do władz państwowych czy instancji partyjnych z propozycją większego społecznego ich wykorzystania i prośby ich nie znajdują oddźwięku.</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#HenrykJabłoński">Tak jest np. w moim okręgu wyborczym w Łodzi. Komitet łódzki wie o tej postawie pracowników nauki, ma nawet w tym zakresie dobre chęci, ale najwyraźniej nie wykształciła się u nas odpowiednia praktyka, bo nie umiemy tych dobrych intencji wykorzystać.</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#HenrykJabłoński">Ale więź nauki z praktyką to jeszcze inne sprawy.</u>
<u xml:id="u-31.17" who="#HenrykJabłoński">Chodzi tu przede wszystkim o dwie rzeczy — o wdrażanie osiągnięć nauki w życie, i z drugiej strony — o umożliwienie naukowcom, zwłaszcza młodym, wykonywania prac naukowych w zakładach przemysłowych. Sprawa ta jest wielkiej wagi, bo niejednokrotnie niektóre prace naukowe mogą być wykonywane tylko w laboratorium przyfabrycznym — z drugiej znów strony tego rodzaju praca może młodym naukowcom dać bliższe zrozumienie potrzeb przemysłu i jego problematyki.</u>
<u xml:id="u-31.18" who="#HenrykJabłoński">Wydaje mi się konieczny apel nie tylko do Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego, ale i ministrów resortów przemysłowych, by słuszną inicjatywę, jaka w tym wypadku wychodzi z niektórych szkół technicznych, jak najgoręcej poparli. Nie trzeba tylko wysnuwać stąd wniosku, że większe związanie z przemysłem pozwoli nam w dalszym ciągu tak słabo zaopatrywać szkoły w aparaturę naukową. Wprost przeciwnie, im lepsze zaopatrzenie szkoły, tym lepiej do praktyki przystosowany absolwent.</u>
<u xml:id="u-31.19" who="#HenrykJabłoński">Na jeszcze jedną, związaną z tym sprawę chciałbym zwrócić uwagę. Nasze szkoły wyższe mają na ogół dobrą kadrę nauczającą. Gdyby do tego dodać dobre wyekwipowanie techniczne szkół, mogą one stać się poważnym ośrodkiem dydaktyki na poziomie wyższym nie tylko w skali krajowej, ale i międzynarodowej.</u>
<u xml:id="u-31.20" who="#HenrykJabłoński">Jest to zagadnienie dużej miary politycznej i gospodarczej. Wyzwalające się z zacofania kraje azjatyckie i afrykańskie nie prędko będą miały rozbudowaną sieć szkół wyższych, a potrzeby na kadry mają olbrzymie. Możemy im przyjść z pomocą, sami wiele na tym zyskując i tą drogą możemy zdobywać równie cenne dewizy, jak eksportując dobra materialne. Potrzebny tu jest tylko śmiały rozmach i inicjatywa Ministerstwa zarówno Szkolnictwa Wyższego, jak i Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz potrzebne jest odpowiednie przygotowanie techniczne naszych szkół wyższych. Kadra nasza potrafiłaby na pewno to zadanie wypełnić.</u>
<u xml:id="u-31.21" who="#HenrykJabłoński">Już w świetle tych pobieżnych uwag wydaje mi się dostatecznie jasne, że sprawie szkół wyższych Sejm i Rząd muszą poświęcić na przyszłość znacznie więcej uwagi, że nie odległy powinien być czas dalszych zmian w ustawie, względnie powstanie nowej ustawy o szkołach wyższych. I jeśli Rząd chcę swój obecny projekt traktować tylko jako wstęp do dalszych poważnych reform w tej dziedzinie, będzie miał pełne poparcie ogółu pracowników nauki.</u>
<u xml:id="u-31.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-31.23" who="#HenrykJabłoński">Głos ma poseł woj. krakowskiego Adam Polewka.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#AdamPolewka">Wysoki Sejmie! Od dawnego już czasu, od dłuższego czasu nie przemawiałem z trybuny sejmowej i teraz także długo wahałem się, czy mówić. No, jesteśmy wzruszeni głęboko przemianami, jakie zaszły w Sejmie, demokratyzacją Sejmu. Dożyłem czasu, kiedy zniesiono granice pomiędzy Sejmem Ludowym a sejmem marmurowym. Możemy swobodnie przychodzić na sejm marmurowy, niektórzy z ministrów nawet pierwsi mówią posłom „dzień dobry”.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#AdamPolewka">Słowem demokratyzacja wewnątrz-sejmowa. Ta demokratyzacja uprawnia mnie do wyrażenia żalu, iż ławy rządowe w chwili, kiedy jest tak ważna dyskusja nad sprawami nauki, nie świecą zbyt wielką obecnością przedstawicieli rządowych.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#AdamPolewka">Ja chciałbym wiele spraw poruszyć, nie wiem, czy mi się to wszystko dzisiaj uda, zobaczę, spróbuję. Przemówienie swoje, pełne polotu parlamentarnej rutyny, zakończył oczywiście krakowianin, poseł dr Drobner, przepowiednią, proroctwem, że kraj nasz rozkwitnie i stanie się „pawiem narodów”. Gorzką ironię Słowackiego, który powiedział z żalem „Polsko! pawiem narodów jesteś i papugą”...</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#komentarz">(Głos: Byłaś.)</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#AdamPolewka">...pomylił poseł Drobner z optymizmem — tak, tak jest — pomylił dr Drobner z optymizmem w kierunku barwnego upierzenia i pawiej krzykliwości odnośnie naszej przyszłości narodowej.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#AdamPolewka">My pawich problemów, Wysoki Sejmie, rozkrzyczanych, barwnie upierzonych, mamy dość. Ja nie chcę traktować swego przemówienia jako oratorskiej kiełbasy wyborczej. Uważam, że skoro życie nasze tak bardzo się zdemokratyzowało, no to i odpowiedzialność poselska wzrosła w tym kierunku, że trzeba patrzeć w oczy prawdzie i o prawdzie mówić bez względu na to, jakie będą konsekwencje dla osobnika, który te sprawy porusza.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#AdamPolewka">Powiedziałem, że nie czuję się w tej chwili zbyt dobrze przygotowany w sensie psychicznym do przemawiania; wzrusza mnie to wszystko, o czym mówiono, wzruszył mnie także poseł, a przyjaciel mój, Kazimierz Wyka, kiedy przemawiał w imieniu najstarszego uniwersytetu w Polsce, na którym studiował Kopernik, Faust i dwóch profesorów: prof. Kazimierz Wyka i prof. Kubacki.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#AdamPolewka">Ale wzruszenie moje jeszcze było niepełne. Dopiero kiedy sobie uprzytomniłem b. posła Szwalbego, jak na ostatnim posiedzeniu sejmowym, w momencie kiedyśmy uchwalali Konstytucję, a właściwie już po posiedzeniu sejmowym, prezentował nam z emfazą, z radością, marmury sejmowe podkreślając nawet, że są zagraniczne, a ja już wtedy widziałem dolę naszych naukowców — no, rzeczywiście byłem wzruszony. Wtedy napisałem — niech mi Wysoki Sejm wybaczy — fraszkę na temat, z jaką wdzięcznością przyszłość uczci te reprezentacyjne marmury — przyszłość oczywiście ludowa. Fraszka brzmiała tak: Mówi b. poseł Szwalbe:</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#AdamPolewka">„Zastałem sejm ludowy, zostawiłem marmurowy.</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#AdamPolewka">Ludu, patrz jak ci służę, wyryj me imię w marmurze.</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#AdamPolewka">Lud do wdzięczności gotowy wyrył na muszli marmurowej”.</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#AdamPolewka">Wysoki Sejmie! Mówimy o nauce, mówimy o potrzebach nauki, o niesłychanie bolesnych sprawach; równocześnie oczy nasze patrzą na tyle niejednokrotnie niepotrzebnego zbytku, niepotrzebnego luksusu, na takie szastanie pieniędzmi, że aż ból chwyta za serce. Czy tylko te luksusy, już przysłowiowe, czasem nawet przesadne porównania niedoli, braków, z posuwistym szumem luksusowych aut — czy tylko to? Nie, wiele innych spraw, głębszych. Moglibyśmy naszym naukowcom pomóc, Gdybym był cudotwórcą, mógłbym zrobić np. taki cud, żeby dochody naukowców zmienić np. na dochody pracowników Ministerstwa Handlu Zagranicznego. No, ja bym miał tutaj tylko moralne zastrzeżenia — i naukowcy mieliby na pewno także.</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#AdamPolewka">Przy sposobności chcę zwrócić się do Wysokiego Sejmu z taką uwagą: nie tylko w tak tragicznej sprawie jak Poznań, nie tylko w innych sprawach przydałaby się specjalna sejmowa komisja. Potrzebna by ona była bardzo, ażeby zbadać to, co się dzieje w Ministerstwie Handlu Zagranicznego. Przecież my słyszymy, przecież my czytamy. Słyszeliśmy przez radio o handlu statkami nie do użytku prawie. Czytaliśmy o innych wypadkach podobnego handlu w prasie. Ostatnio mógłbym przytoczyć więcej zagadnień, więcej takich spraw i zgłoszeń do' Ministerstwa Kontroli. Wydaje mi się, że jeżeli oszczędność, jeżeli kontrolę nad zbytkiem, nad luksusami, nad manią reprezentacji, nad hochsztaplerstwem rozciągnęlibyśmy najściślejszą, to będziemy dysponowali bardzo poważnymi sumami.</u>
<u xml:id="u-32.17" who="#AdamPolewka">Ja chciałem zająć się pewną sprawą, może nie czołową, ale dziwną — dziwaczną, powiedziałbym. W notatkach moich znalazł się artykuł Antoniego Słonimskiego zamieszczony w ostatnim numerze „Świata” pt. „Obrona inteligenta”. Dziwna rzecz, przed kim? Przed chwilą dopiero słyszeliśmy cyfry, mówcy poprzedni mówili o tym, jak bardzo rozrosły się wyższe szkoły, jak wzrosła ilość studentów — i nagle artykuł, który broni inteligenta w Polsce Ludowej.</u>
<u xml:id="u-32.18" who="#AdamPolewka">Przeczytam pewne zdania:</u>
<u xml:id="u-32.19" who="#AdamPolewka">„Pokutowało do niedawna w naszej publicystyce słowo: „inteligencki”. Był więc „inteligencki punkt widzenia”, było „typowe rozumowanie inteligenckie”. Podobne określenia ujemne lub ironiczne stosowano przeważnie wobec argumentów nietypowych, lub niewygodnych. Działo się to w czasach przyklejania etykietek i uchylania się od dyskusji wygodną metodą dowolnego określania przeciwnika. Byliśmy podobni do barwnych motyli, lub kolorowych żuków, które usypiano eterem dialektycznym, przebijano szpilką ironii i opatrywano odpowiednią etykietką obnażającą naszą przynależność entomologiczną.</u>
<u xml:id="u-32.20" who="#AdamPolewka">„Niestety, wykrzywianie się na inteligencję stało się znów modną bronią odporno-zaczepną różnego autoramentu polityków i działaczy. Najpiękniejszą, najistotniejszą cechą socjalizmu jest przecież wyzwalanie człowieka z ciemnoty i wyzysku. Socjalizm toruje drogę do awansu społecznego, tworzy nową inteligencję. Skąd więc ta pogarda dla inteligentów w ustach ludzi, których pomawiać nie chcemy o brak ideowości? W wielu wypadkach jest to odwieczna metoda szukania kozłów ofiarnych, aby w okresach niepowodzeń gospodarczych lub politycznych odciążyć własną odpowiedzialność wskazując na imaginowanego sprawcę zła. Tak Neron obciążył winą za spalenie Rzymu chrześcijan, a Hitler wskazywał na Żydów jako na winnych porażki niemieckiej w pierwszej wojnie światowej.” Czyli, że oskarżamy w tej chwili, przynajmniej grupa działaczy robotniczych oskarża inteligencję o to, że mamy trudności gospodarcze, o to, że przeżywamy pewne sprawy kryzysowe, jednym słowem inteligencja rzekomo na stos.</u>
<u xml:id="u-32.21" who="#AdamPolewka">No, u licha, jak to się dzieje? Któż to robi? Jeżeli ktoś mało odpowiedzialny za słowa wyrwie się z jakąś uwagą prymitywną z irytacji na dziennikarzy niesłusznej, jeżeli ktoś chlapnie głupstwo, to czy z tego wynika, że trzeba trąbić na alarm, aby brać w obronę inteligenta?</u>
<u xml:id="u-32.22" who="#AdamPolewka">Jestem inteligentem, inteligentem pochodzenia robotniczego, człowiekiem, który ma więcej przyjaciół wśród robotników aniżeli wśród inteligencji. Jestem artystą, człowiekiem, który tak jak ze wzruszeniem głębokim przeżywa sprawy nasze ideowe w tłumie robotników, tak i ze wzruszeniem głębokim oglądał katedrę w Chartres i rozkoszował się kutą cudownie postacią średniowiecznego dramatyka łacińskiego. Nie jest więc mi obcą wyrafinowana tzw. kultura. Nigdy w moim życiu nie spotkałem się z brakiem szacunku dla inteligenta ze strony robotnika, no, chyba jakiegoś durnia i matoła.</u>
<u xml:id="u-32.23" who="#AdamPolewka">Sam urodziłem się w klasie robotniczej, ojciec mój nie mógł skończyć gimnazjum. Jako biedak nie miał na kupowanie książek, musiał odejść z gimnazjum, a łacinę umiał tak, że kiedy ja poszedłem do gimnazjum, uczył się nieomal razem ze mną.</u>
<u xml:id="u-32.24" who="#AdamPolewka">Wynieśliśmy tradycje kultu do nauki i robotnicy te tradycje kultury i kultu dla nauki mają, dlatego bardzo prosiłbym, ażeby tych spraw nie wysuwać w ten sposób, bo wtedy nasuwa się na usta pytanie: komu i o co chodzi? Pytanie bardzo ważne. Niechże pewne rozgrywki pomiędzy grupami w życiu politycznym nie tworzą ważkich problemów. Naród ich nie potrzebuje, naród się uczy, naród się kształci, naród szanuje uczonych i naukę.</u>
<u xml:id="u-32.25" who="#AdamPolewka">Pisze dalej Słonimski w ten sposób:</u>
<u xml:id="u-32.26" who="#AdamPolewka">„Próba degradacji inteligencji, a co za tym idzie wszelkiej myśli racjonalistycznej przeczy samej zasadzie budowy socjalizmu...” itd.</u>
<u xml:id="u-32.27" who="#AdamPolewka">Kto chce degradować inteligencję? Komu to leży na sercu i kto to ma w głowie? Znowu insynuacja, znowu sprawa niepotrzebna. Znowu pytanie: komu i o co chodzi?</u>
<u xml:id="u-32.28" who="#AdamPolewka">Jeżeli w początkach naszej niepodległości czasem krytycznie odnosiliśmy się do inteligencji, to dlatego — a wiem to przecież z własnych doświadczeń i z moich, nazwijmy to trochę pompatycznie, trudów — że do budowy socjalizmu stanęła przede wszystkim klasa robotnicza. Nie cała. Chcę podkreślić w tym miejscu, że tak jak pewni ludzie ołtarzują inteligencję, tworzą typ jakiegoś „świętego inteligenta”, tak z drugiej strony ja nigdy nie ołtarzowałem proletariatu. Nigdy nie mówiłem stylem Żeromskiego o „świętym proletariuszu”.</u>
<u xml:id="u-32.29" who="#AdamPolewka">Proletariat — proletariat, jak mówił Lenin, trzeba także wychowywać. Proletariat w większości to jest trzon społeczeństwa budującego socjalizm, ale i wśród proletariatu są przecież liczni ludzie, których trzeba i wychowywać, i w stosunku do których trzeba także stosować ostre rygory.</u>
<u xml:id="u-32.30" who="#AdamPolewka">Ja robotnikom mówię prawdę w oczy, bo jestem z nich, i nie obrażają się o to.</u>
<u xml:id="u-32.31" who="#AdamPolewka">Ołtarzowanie proletariatu to jest sprawa ludzi pochodzenia mieszczańskiego, sprawa demagogii. Ale muszę stwierdzić, że kiedy większość klasy robotniczej, mówiąc dokładnie — stanęła do dzieła budowania Polski, to szeregi inteligencji po naszej stronie były stosunkowo nieliczne, bardzo nieliczne. Było nam tak ciężko nieraz, że w tych czasach dawaliśmy na stanowiska nieraz ludzi nieodpowiednich. Trzeba było, musiało się. No, i bądź co bądź, nie jest to może tak wiele — dziwne słowo „bądź co bądź” — 30 tysięcy robotników, chłopów padło w walce z dywersją. Padli piękni ludzie. Zginęło też trochę inteligencji, procent niewielki.</u>
<u xml:id="u-32.32" who="#AdamPolewka">Prosiłbym o jedną rzecz wszystkich, którzy na ten temat dyskutują: nie mieszać pojęcia inteligenta z drobnomieszczuchem. Nie wolno tych rzeczy robić.</u>
<u xml:id="u-32.33" who="#AdamPolewka">Druga rzecz — jasno i wyraźnie stawiać pojęcie inteligenta, mówiąc: inteligencja twórcza, techniczna — ścisłe określenia. Dożyliśmy już takich czasów, że człowiek, który maturę otrzymuje, jeszcze w pełni inteligentem nie może się nazywać. To już zaczyna być elementarnym niemal dziś wykształceniem — w przyszłości będzie właśnie takim.</u>
<u xml:id="u-32.34" who="#AdamPolewka">Żyjemy w okresie dziwnych paradoksów. Tak zwany po staremu — mówię językiem galicyjskim — magistracki urzędnik, który zbiera opłatę targową, nazywa się pracownikiem umysłowym, radiotechnik zaś jest pracownikiem fizycznym. No, zdaje się, że różnica poziomów umysłowych jest olbrzymia w tym wypadku, o tym już mówił jeden z przedmówców, że zaciera się różnica pomiędzy pracownikiem umysłowym a pracownikiem fizycznym.</u>
<u xml:id="u-32.35" who="#AdamPolewka">Jeżeli więc mówimy o inteligencie — mówmy ściśle, mówmy o inteligencji twórczej, o inteligencji naukowej, o inteligencji technicznej. Lekceważenia ze strony klasy robotniczej dla tego typu ludzi nie ma.</u>
<u xml:id="u-32.36" who="#AdamPolewka">Natomiast niestety jest lekceważenie ze strony ludzi, którzy mają często wykształcenie wyższe i znajdują się w tzw. sferach rządowych, ci wiele spraw nie załatwiają, wiele spraw lekceważą. Mógłbym szereg ciekawych przykładów przytoczyć.</u>
<u xml:id="u-32.37" who="#AdamPolewka">Obrona inteligenta — zatem przed kim? Przed działaczem proletariackim?</u>
<u xml:id="u-32.38" who="#AdamPolewka">O co chodzi tutaj? Obrona raczej — to słusznie — przed tymi, którzy w naszym kraju reprezentują zakłamanie mocarstwowe, jakieś dziedzictwo sanacyjnej plagi, hochsztaplerstwo i kanciarstwo. Przed tymi należy bronić inteligenta — i przed pewnymi ludźmi, przed którymi należy bronić cały nasz naród, przed ludźmi, dla których człowiek w socjalizmie jest cegłą, jest niczym innym jak tylko pewną ilością budulca, który układa się w sposób chociażby i efektowny, byle piramida rosła, przed ludźmi, którzy — jak to już pisałem — siebie kochają w socjalizmie. Ci ludzie i w dziedzinie nauki wyrządzili nam bardzo wiele szkód.</u>
<u xml:id="u-32.39" who="#AdamPolewka">Chcę powiedzieć, chcę podkreślić, że nie kto inny tylko właśnie bratanek Antoniego Słonimskiego, biochemik francuski polskiego pochodzenia, Piotr Słonimski, mógłby wrócić do Polski, gdyby się znalazło dla niego trochę pieniędzy na laboratorium chemiczne.</u>
<u xml:id="u-32.40" who="#AdamPolewka">Na laboratoria my nie mamy pieniędzy. Ja podchodziłbym może z większym szacunkiem do gmachu tego Sejmu — oczywiście nie mówię o posłach, ale o gmachu, a gmach jest zresztą stylowo bardzo nieudany, bo tworzy jakąś kompilację pomiędzy cyrkiem a jakimś sklepem MHD — gdyby tych marmurów nie było. Nam tego typu rzeczy nie są potrzebne.</u>
<u xml:id="u-32.41" who="#AdamPolewka">Może nareszcie byłby czas, ażebyśmy zrozumieli, że jesteśmy biednym krajem. Jesteśmy krajem, gdzie każdy pieniądz trzeba oglądać, jak prywatny swój pieniądz ogląda centuś krakowski. Jestem z krakowskich centusiów — to jest może jedyna cnota krakowian.</u>
<u xml:id="u-32.42" who="#AdamPolewka">Przechodzę do podstawowego dla tych wszystkich spraw zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-32.43" who="#AdamPolewka">Antoni Słonimski mówił w ten sposób, że po prostu jeżeli degradujemy inteligencję, to degradujemy równocześnie wszelką myśl racjonalistyczną, inteligencję twórczą. Jednym słowem całość inteligencji twórczej to są nacjonaliści, czy racjonaliści. No, że nacjonaliści to dość często, ale to nie taka straszna rzecz. Gorzej, że metafizycy, gorzej że irracjonaliści.</u>
<u xml:id="u-32.44" who="#AdamPolewka">Jeden z krakowskich humanistów, kiedy odsłaniano pomnik Mickiewicza w Krakowie wygłosił tego samego dnia w krakowskim Związku Literatów odczyt, który nadawałby się do działu metapsychicznego. Po prostu cała twórczość Mickiewicza, końcowa od towianizmu — to była Sprawa duchów, to była sprawa jakichś wyższych, czy innych sfer. To mówił naukowiec. Naukowców tego typu jeszcze nam nie brak. Oni mają swoje specjalności, ale twierdzenie, jakoby wszyscy naukowcy byli racjonalistami i ażeby całość inteligencji twórczej była racjonalistycznie nastrojona, nie zgadza się z prawdą.</u>
<u xml:id="u-32.45" who="#AdamPolewka">Przecież widzimy, oglądamy, że wśród inteligencji twórczej sporo było ludzi typu fideistycznego obyczaju, właśnie stąd biorących swoje źródło, akcentujących te rzeczy silnie. Cóż więc mówić o racjonalizmie!</u>
<u xml:id="u-32.46" who="#AdamPolewka">Dlatego też nie można mieszać w Polsce Ludowej spraw potrzebnych inteligencji twórczej z klerkizmem.</u>
<u xml:id="u-32.47" who="#AdamPolewka">Klerkizm, jeżeli chodzi o jego postępowość, nie zdał egzaminu. Wiemy o tym, że klerkowie w momencie zdecydowanej walki o postęp nieraz zawodzili.</u>
<u xml:id="u-32.48" who="#AdamPolewka">My, powtarzam, szanujemy inteligencję — inteligencję twórczą, naukową i techniczną. Głęboko cenimy sobie sojusz między inteligencją a klasą robotniczą i tym bardziej wypraszamy sobie wsadzanie klina pod pozorem, że ktoś uprawia antyinteligencką działalność.</u>
<u xml:id="u-32.49" who="#AdamPolewka">Od dawien dawna nie słyszeliśmy powiedzeń „inteligencki sposób myślenia”, „inteligencik” itd. To były pierwsze lata. To były pierwsze lata, w pierwszym okresie, wtedy, kiedy się mówiło: proletariat bierze na swoje barki najcięższą ilość spraw, wtedy kiedy było bardzo źle, kiedy w Krakowie w 1946 r. był słynny 3 maj. No cóż, w tym czasie poszła moja nieżyjąca dziś córka do szkoły. Powitano ją: „No cóż, ty czerwona szmato”. Dookoła były dzieci samej inteligencji, zaledwie trójka dzieci robotniczych. I myśmy z tego nie wyciągnęli żadnych konsekwencji. Nie, staraliśmy się, aby do nas przyszli. Było ich dużo, przyszło dużo, którzy z nami uczciwie pracują. No cóż, co było, o tym nie będziemy mówić, ale chodzi o to, aby w tej chwili tych spraw tak, jak stawia Antoni Słonimski, którego cenimy i cieszymy się, że do Polski wrócił, żeby tak tych spraw nie stawiać. Bo znowu będziemy musieli przejść do uwag na temat, jak to Antoni Słonimski „ludową lemoniadę”, o której pisał, przemianował na „ludową oranżadę”, z zabarwieniem na różowo. Jeżeli mówi się o potknięciu się którego z działaczy robotniczych, no, te jest tak, jak wykorzystywanie sprawy na podstawie procesu Mazurkiewicza w Krakowie, w którą przecież była zaplątana w pewnym stopniu inteligencja, ba, nawet dwóch, trzech naukowców. Gdyby chciało się oskarżać środowisko twórczo-naukowe o ten sam poziom moralności, o te same kontakty z Mazurkiewiczem, jakie miały rozmaitego rodzaju inne typy ludzi — co byśmy o tym powiedzieli? Powiedzielibyśmy, że to jest niewłaściwe, i uważam za rzecz słuszną, że tej sprawy nie rozrabiano, chociaż równocześnie jednego z argumentów dość poważnych w walce klasowej nas pozbawiono.</u>
<u xml:id="u-32.50" who="#AdamPolewka">Nie będę przemawiał długo. Chcę przejść do tzw. cywila literackiego. Dlaczego? Bo po XX Zjeździe mówiono o tym, że właściwie przecież już walki klasowej u nas nie ma. Słowa fałszywe, że teorię o zaostrzaniu się walki klasowej mechanicznie przeniesiono ze Związku Radzieckiego do Polski, w rezultacie dały taki efekt, że zaczęto ironicznie mówić: „Czy jest walka klasowa? Po co walka klasowa?” Poznań przypomniał nam wiele spraw. Ostatnio VII Plenum KC PZPR te zagadnienia jasno postawiło.</u>
<u xml:id="u-32.51" who="#AdamPolewka">Chciałbym jeszcze porozmawiać o pewnych rzeczach w związku z wyższymi uczelniami. No, mówiliśmy o wyższych uczelniach, kiedyś przywykliśmy do mówienia „pochodzenie klasowe”, dziś tych słów nie używamy, tak jak np. nie używamy określenia „partyjna nauka”. Używaliśmy ich. Te rzeczy gdzieś odeszły. Czy słusznie je schowano gdzieś? Czy słusznie? Jeżeli te rzeczy były mechanicznie stosowane, jeżeli te kryteria były stosowane dylematycznie, to dobrze że ich nie ma. Ale czy sprawa pochodzenia klasowego jest sprawą tak absolutnie nieważną, że nie należy o niej mówić? Darujcie, mnie się wydaje, że środowisko formuje człowieka nie tylko uczuciowo, nie tylko obyczajowo, ale i pojęciowo. Powiązanie przez moich mi drogich z całą klasą jest bardzo silne. Pierwszy raz w moim życiu słuchałem wykładów marksizmu z ust syna bogatego adwokata. Nie miałem jeszcze wtedy, jako 16-letni chłopiec, pojęcia o marksizmie. Drugi raz znowu z ust pewnego też zamożnego potomka. Jaki był rezultat? Jeden z nich został syjonistą, drugi został endekiem — ja jestem komunistą. Bardzo często ludzie o klasowym pochodzeniu mieszczańskim przechodzą znacznie łatwiej — o wiele, bez porównania łatwiej — na drugą stronę barykady, niż ci z proletariatu. To jest sprawa jasna i prosta. Powie ktoś: „przecież z klasy burżuazyjnej wyszli piękni ludzie”. Tak, ale kiedy? Przez nienawiść i przez walkę ze swoją klasą, przez to, że z niej się wyobcowali, przez to, że ją znienawidzili, przez to, że od niej odeszli całkowicie. To są rzeczy obowiązujące i do dziś dnia.</u>
<u xml:id="u-32.52" who="#AdamPolewka">Na wyższych uczelniach, pamiętam, kilka było charakterystycznych wypadków. W 1945 i 1946 r. znałem wypadek, kiedy stanowisko asystenta otrzymał ktoś pod warunkiem zatajenia proletariackiego pochodzenia. Jeszcze w 3 czy 4 lata potem (mogę podać nazwiska) na uniwersytecie krakowskim zdarzały się wypadki dopisywania sobie lepszego pochodzenia, do tego stopnia, że nawet kilku nie zostało przyjętych na uniwersytet — jeden nie został przyjęty, bo podał, że jego ojciec jest weterynarzem, tymczasem był chłopem małorolnym. Obowiązujący na wyższych uczelniach uraz, jakiś kompleks wyższości w stosunku do młodzieży mieszczańskiej powodował bardzo często zatargi, bardzo często powodował i wychowawcom — a jestem jednym z nich — różne trudności.</u>
<u xml:id="u-32.53" who="#AdamPolewka">Czy te sprawy do dzisiaj zostały całkowicie już wygładzone? Śmiem twierdzić, że jeszcze nie. Kol. Wyka mówił tutaj o nauce marksizmu-leninizmu na wyższych uczelniach. Zgadzam się z nim. Te wykłady prowadzone szablonowo, dogmatycznie, nie wychowywały należycie młodzieży. Ale w tej chwili mamy inną sytuację, że przynajmniej na jakiś czas nie jesteśmy w stanie w jakikolwiek sposób nawet tamtych kiepskich wykładów zastąpić, bo ludzi, którzy niedogmatycznie mogą wykładać marksizm, jest nie tak wielu. Po prostu musi taki człowiek łączyć teorię z praktyką, być w walce klasowej, żyć tymi sprawami. Wtedy będzie miał kręgosłup ideowy, a nie będzie potrzebował ideowego gorsetu w postaci dogmatyzmu. O tych ludzi nie jest tak łatwo. Walka klasowa nie ustała, walka odgrywa się dzisiaj także w różnym stopniu jeszcze na naszych wyższych uczelniach, zwłaszcza w okresie tej tzw. odwilży.</u>
<u xml:id="u-32.54" who="#AdamPolewka">Pojęcie odwilży może być rozumiane w różnym znaczeniu: w tym dobrym, pozytywnym i w tym negatywnym — w tym pojęciu odwilży mieszczańskiej. Ta odwilż mieszczańska dała nam dużo złego. No, nawrót w kierunku przeszłości, w kierunku wyszukiwania nieistotnych problemów, nieistotnych zagadnień, w kierunku powtarzania spraw przeszłości. Ostatnio byłem zdumiony, kiedy jedno z pism literackich nagle wyskoczyło z wielką rewelacją: „Ferdydurki” Gombrowicza należy wznowić. No, „ferdydurkizm” to jest jedna ze spraw, które już dawno umarły, jedno z tych zagadnień, do których nie powinniśmy wracać. Odwilż mieszczańska steruje ku przeszłości. Nie oznacza to bynajmniej, żeby nasza postępowa inteligencja szła w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-32.55" who="#AdamPolewka">Jeden z moich rozmówców, jeden z prawdziwych intelektualistów, kiedy pytałem się go, jaki jest jego stosunek do tych rzeczy, zacytował słowa Wyspiańskiego, które ja za chwilę powtórzę. No, tak się złożyło, że posłowie z Krakowa powtarzają cytaty z pisarzy, przynajmniej z Marii Konopnickiej i Asnyka. Ja też zatrzymam się na Wyspiańskim. Powiedział do mnie dosłownie w ten sposób. Kiedy mówiłem: „Jaki jest pański stosunek do tych odwilżowo-wstecznych spraw?”, on, myślący głęboko pojęciami postępowymi, takie powiedział słowa: „Człek człekowi nie dorówna” itd. Ja powtarzam za nim.</u>
<u xml:id="u-32.56" who="#AdamPolewka">Nie ma obawy, ażeby mieszczańska odwilż stała się jakąś naszą sprawą, aby to były nasze hasła i ażebyśmy te wszystkie „pawie” problemy przyjmowali jako nasze. Orientujemy się w tym doskonale. I dlatego pozwolę sobie zakończyć jeszcze raz z Wyspiańskiego: „Człek człekowi nie dorówna, ptak ptakowi nie jednaki, nie poleci orzeł...” w mieszczańską odwilż pod sztandarem pawia i papugi.</u>
<u xml:id="u-32.57" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JózefOzgaMichalski">Lista mówców została wyczerpana. Zamykam dyskusję.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#JózefOzgaMichalski">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#JózefOzgaMichalski">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem w całości projektu ustawy o zmianie ustawy o szkolnictwie wyższym i o pracownikach nauki, wraz z przyjętymi przez Komisję Oświaty Nauki i Kultury oraz Spraw Ustawodawczych poprawkami — zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#JózefOzgaMichalski">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#JózefOzgaMichalski">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#JózefOzgaMichalski">Kto się wstrzymuje? Nikt.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#JózefOzgaMichalski">Stwierdzam, że Sejm ustawę o zmianie ustawy o szkolnictwie wyższym i o pracownikach nauki jednomyślnie uchwalił.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#JózefOzgaMichalski">Zarządzam 10-minutową przerwę.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 18 min. 20 do godz. 18 min. 50.)</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#JózefOzgaMichalski">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#JózefOzgaMichalski">Przystępujemy do punktu IV porządku obrad: Sprawozdanie Komisji Oświaty, Nauki i Kultury oraz Spraw Ustawodawczych o projekcie ustawy o przejęciu szkolnictwa zawodowego przez Ministra Oświaty (druk nr 92).</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#JózefOzgaMichalski">Głos ma sprawozdawca poseł Eustachy Kuroczko.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#EustachyKuroczko">Wysoki Sejmie! Projektowane przejęcie przez Ministerstwo Oświaty szkolnictwa zawodowego jest realnym krokiem w usprawnieniu aparatu państwowego, jest konkretnym przejawem walki z odbiurokratyzowaniem tegoż aparatu. Biurokratyzm i funkcjonalizm opanował również dziedzinę oświaty, doprowadzając do niepotrzebnego i szkodliwego zróżnicowania szkolnictwa zawodowego, które poza specjalnym Centralnym Urzędem, powołanym w 1949 r. dla spraw szkoły zawodowej, znalazło się już w 1951 r. we władaniu ponad 30 resortów. Taki stan rzeczy nie mógł ułatwić prowadzenia jednolitej polityki oświatowej oraz jednolitości pedagogicznego kierowania całym szkolnictwem. Współistnienie zaś tylu ośrodków administrujących sprawą kształcenia i wychowania młodzieży musiało się odbić negatywnie na jakości pracy szkoły, na poziomie i wynikach nauczania. Toteż trzeba z zadowoleniem przyjąć inicjatywę Rządu, jak i nauczycielskiej organizacji zawodowej, idącą w kierunku scalenia nadmiernie rozbudowanego systemu administracji szkolnej.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#EustachyKuroczko">Jakie są istotne cele scalenia szkolnictwa w jednym resorcie? Powinno ono:</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#EustachyKuroczko">Po pierwsze — zapewnić jednolite kierownictwo polityczne, pedagogiczne i organizacyjne w tej dziedzinie, słowem powinno ono doprowadzić do jednolitej polityki oświatowej w kraju, ułatwić bardziej racjonalne i konkretniejsze planowanie w zakresie całego szkolnictwa ogólnokształcącego, zawodowego i artystycznego, co niewątpliwie przyczyni się do pogłębienia pracy wychowawczej z młodzieżą;</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#EustachyKuroczko">Po drugie — scalenie powinno stworzyć bardziej sprzyjające warunki do podnoszenia poziomu kształcenia ogólnego w szkolnictwie zawodowym. Jednocześnie powinno ono zapoczątkować stopniowe kształcenie politechniczne w szkolnictwie ogólnokształcącym. Powinno ono również ułatwić gruntowniejsze przygotowanie młodzieży do życia i do pracy zawodowej;</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#EustachyKuroczko">Po trzecie — powinno ono przyczynić się do decentralizacji zarządzania szkolnictwem, przez oddanie większości szkół zawodowych pod zarząd rad narodowych, oraz do wzmocnienia nadzoru pedagogicznego w województwach;</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#EustachyKuroczko">Po czwarte — scalenie pozwoli na pełniejsze korzystanie z bazy materialnej, a więc: lokali, warsztatów, pomocy naukowych, placówek wychowania pozaszkolnego itp., na bardziej racjonalne kształcenie, doskonalenie i wykorzystanie kadr nauczycielskich.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#EustachyKuroczko">Wreszcie scalenie pozwoli usunąć wykonywanie tych samych prac w zakresie szkolnictwa zawodowego przez różne urzędy i komórki organizacyjne, przyniesie oszczędności finansowe i etatowe związane z połączeniem Centralnego Urzędu Szkolenia Zawodowego z Ministerstwem Oświaty i z likwidacją centralnych zarządów szkolenia, rozbudowanych zarządów, departamentów, wydziałów.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#EustachyKuroczko">Projekt ustawy przewiduje likwidację Centralnego Urzędu Szkolnictwa Zawodowego i stopniowe przejęcie przez Ministra Oświaty pozostałych szkół zawodowych, prowadzonych przez Centralny Urząd Szkolenia Zawodowego oraz inne resorty — z wyjątkiem szkół przyzakładowych.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#EustachyKuroczko">Projekt referowanej przeze mnie ustawy, długo dyskutowany i zmieniony na Komisji, nie zawiera postanowienia o przejęciu przez Ministra Oświaty szkolnictwa rolniczego i artystycznego, gdyż zamierzone to jest w dalszej przyszłości. Komisja uważa, że automatyczne włączenie całego szeregu szkół zawodowych specjalistycznych, jak np. szkoły pielęgniarskie, może pociągnąć bardzo poważne komplikacje, dlatego należałoby wysłuchać opinii zainteresowanego nauczycielstwa, zabezpieczyć właściwe finansowanie tych szkół, a proces scalenia przeprowadzić w tempie wolniejszym, niż to przewidują projektodawcy. W tym celu Komisja Oświaty, Nauki i Kultury oraz Komisja Spraw Ustawodawczych przyjęły specjalną rezolucję następującej treści:</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#EustachyKuroczko">„Połączone Komisje: Spraw Ustawodawczych oraz Oświaty, Nauki i Kultury stwierdzają, iż w świetle dostarczonych materiałów dojrzała na razie jest sprawa przejęcia przez Ministerstwo Oświaty jedynie szkolnictwa zawodowego i w związku z tym ograniczają projekt przedłożonej ustawy do przejęcia tego szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#EustachyKuroczko">Komisje uważają za sprawę nader pilną przejęcie przez Ministerstwo Oświaty szkolnictwa rolniczego. W związku z tym Komisje postanawiają zwrócić się do Komisji Rolnictwa z propozycją przedyskutowania tego zagadnienia na wspólnym posiedzeniu Komisji Oświaty, Nauki i Kultury oraz Rolnictwa w celu ustalenia konkretnych terminów i warunków przejęcia tych szkół przez Ministra Oświaty.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#EustachyKuroczko">Należy również przedyskutować w szerszym gronie fachowców, szczególnie specjalistów szkolnictwa artystycznego zagadnienie przejęcia przez Ministerstwo Oświaty szkolnictwa artystycznego I i II stopnia.</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#EustachyKuroczko">Komisje zwracają się do Rządu o złożenie w najbliższym czasie sprawozdania z przebiegu przejęcia szkół zawodowych przez Ministerstwo Oświaty wraz z dokładnym podaniem terminów oraz rodzajów przejmowanych szkół, co pozwoli na bardziej konkretne i rzeczowe ustosunkowanie się do całokształtu zagadnień systemu szkolnictwa zawodowego w Polsce”.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#EustachyKuroczko">Projekt przewiduje jednak już teraz ustalenie przez Radę Ministrów uprawnień Ministra Oświaty w zakresie nadzoru pedagogicznego nad szkołami nieprzejętymi w zakresie koordynacji planowania w tych szkołach, dopóki ostatecznie los ich w drodze dodatkowych aktów ustawodawczych nie zostanie przesądzony.</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#EustachyKuroczko">Przewidywane, w związku ze scaleniem, oszczędności etatowe na szczeblu centralnym wyrażają się liczbą około 500 etatów. Są jednak możliwe dodatkowe oszczędności etatowe przez usprawnienie systemu organizacyjnego urzędów kierujących. Na szczeblu wojewódzkim, w miejsce obecnych wydziałów oświaty prezydiów rad narodowych (Rad Narodowych m. stoł. Warszawy i m. Łodzi) i dyrekcji okręgowych szkolenia zawodowego, przewiduje się utworzenie zarządów szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#EustachyKuroczko">Przejęcie przez Ministerstwo Oświaty szkół zawodowych nie może oznaczać zerwania ich związku z resortami korzystającymi z ich usług ani z zakładami pracy. Więź ta, innego niż dotychczas charakteru, powinna nawet ulec dalszemu zacieśnieniu. W tym celu w projekcie ustawy przewiduje się, że Rada Ministrów określi szczegółowo obowiązki resortów w zakresie pomocy szkołom zawodowym prowadzonym przez Ministerstwo Oświaty, zwłaszcza co się tyczy praktycznej nauki zawodu.</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#EustachyKuroczko">Z chwilą połączenia Centralnego Urzędu Szkolenia Zawodowego z Ministerstwem Oświaty pracownicy tego urzędu staną się pracownikami Ministerstwa Oświaty, pracownicy zaś wydziałów oświaty prezydiów wojewódzkich rad narodowych i dyrekcji okręgowych szkolenia zawodowego staną się pracownikami wojewódzkich zarządów szkolnictwa. Pracownicy pedagogiczni ponadetatowi znajdą pracę w szkołach.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#EustachyKuroczko">Wysoki Sejmie! Oddając ten ważny akt ustawodawczy do decyzji Wysokiej Izby, pragnę w imieniu Komisji Oświaty, Nauki i Kultury oraz Komisji Spraw Ustawodawczych wyrazić obawę, że przejmowanie tak zróżnicowanego szkolnictwa zawodowego, rolniczego i artystycznego nie może się odbyć w zasadzie w ciągu jednego roku. Szereg projektów przedstawionych Sejmowi przez komisję scalającą, powołaną swego czasu przez Rząd, wymaga jeszcze poważnych dyskusji w związku z zastrzeżeniem, które wysuwali członkowie komisji — znawcy tych spraw.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#EustachyKuroczko">W imieniu połączonych Komisji mam zaszczyt prosić Wysoką Izbę o przyjęcie zreferowanego przeze mnie projektu ustawy o przejęciu szkolnictwa zawodowego, wraz z poprawkami Komisji Oświaty, Nauki i Kultury oraz Komisji Spraw Ustawodawczych zawartymi w druku nr 92, jak również o przyjęcie rezolucji precyzującej stanowisko Komisji w całym procesie scalania szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JózefOzgaMichalski">Otwieram dyskusję.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#JózefOzgaMichalski">Czy ktoś z Obywateli Posłów pragnie zabrać głos w tej sprawie?</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#JózefOzgaMichalski">Nikt się nie zgłasza. Nikt się do głosu nie zapisał.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#JózefOzgaMichalski">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#JózefOzgaMichalski">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem w całości projektu ustawy o przejęciu szkolnictwa zawodowego przez Ministra Oświaty, w brzmieniu proponowanym przez Komisję Oświaty, Nauki i Kultury oraz Komisję Spraw Ustawodawczych — zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#JózefOzgaMichalski">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#JózefOzgaMichalski">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#JózefOzgaMichalski">Kto się wstrzymuje? Nikt.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#JózefOzgaMichalski">Stwierdzam, że Sejm ustawę o przejęciu szkolnictwa zawodowego przez Ministra Oświaty jednomyślnie uchwalił.</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#JózefOzgaMichalski">Obecnie przystępujemy do głosowania proponowanej przez Komisje rezolucji do ustawy o przejęciu szkolnictwa zawodowego, która zamieszczona jest w druku nr 92.</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#JózefOzgaMichalski">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem tej rezolucji, zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#JózefOzgaMichalski">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#JózefOzgaMichalski">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-35.13" who="#JózefOzgaMichalski">Kto się wstrzymuje? Nikt.</u>
<u xml:id="u-35.14" who="#JózefOzgaMichalski">Stwierdzam, że rezolucja do ustawy o przejęciu szkolnictwa zawodowego przez Ministra Oświaty została przez Sejm jednomyślnie przyjęta.</u>
<u xml:id="u-35.15" who="#JózefOzgaMichalski">Przystępujemy do punktu V porządku obrad: Sprawozdanie Komisji Pracy i Zdrowia oraz Spraw Ustawodawczych o projekcie ustawy w sprawie uchylenia przepisów o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy (druki nr 101 i 102).</u>
<u xml:id="u-35.16" who="#JózefOzgaMichalski">Głos ma sprawozdawca poseł Stanisław Stachacz.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#StanisławStachacz">Wysoka Izbo! Z upoważnienia Komisji Spraw Ustawodawczych oraz Komisji Pracy i Zdrowia pragnę zreferować przedłożony Sejmowi projekt o zniesieniu ustawy o socjalistycznej dyscyplinie pracy.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#StanisławStachacz">Proces demokratyzacji wymaga rewizji szeregu obowiązujących obecnie, nieżyciowych przepisów prawnych, a nawet i ustaw sejmowych z lat poprzednich, które nie sprzyjają rozwojowi naszej gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#StanisławStachacz">Na progu realizacji planu 6-letniego Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej podjął ustawę w dniu 19.IV.1950 r. o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy. Ówczesna sytuacja polityczno-gospodarcza wymagała podjęcia takiej ustawy. Szybki rozwój gospodarki narodowej, szczególnie przemysłu ciężkiego i budownictwa, a co za tym idzie napływ do tego przemysłu wielu robotników i pracowników, którzy rekrutowali się spośród ludności wiejskiej i drobnomieszczaństwa, a którym w pierwszym okresie obce były zasady dyscypliny i socjalistycznego stosunku do pracy, wymagał podjęcia takich środków, które zapewniłyby wykonanie nakreślonych zadań gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#StanisławStachacz">Jak dalece potrzebne było w owym okresie ustawowe uregulowanie sprawy dyscypliny pracy, świadczyć może liczba opuszczonych bez usprawiedliwienia godzin pracy, która w stosunku do ogółu przepracowanych godzin wynosiła w 1950 r. 5,4%, a wśród nowo zatrudnionych, zwłaszcza dojeżdżających do pracy, sięgała w niektórych zakładach do 15%.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#StanisławStachacz">Straty dla gospodarki narodowej z tytułu opuszczonych godzin pracy były bardzo znaczne. Np. w przemyśle węglowym przy pełnej frekwencji moglibyśmy w roku 1949 wydobyć o 1.250.000 ton więcej węgla kamiennego, niż uzyskaliśmy. W przemyśle bawełnianym moglibyśmy wyprodukować o 5 mln metrów tkanin więcej. Podobnie było w budownictwie i państwowych gospodarstwach rolnych.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#StanisławStachacz">Nie bez znaczenia był w tym okresie poważny nacisk wroga klasowego, który usiłował hamować nasz rozwój. Poziom świadomości wśród wielu robotników był również niezadowalający.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#StanisławStachacz">Przytłaczająca większość klasy robotniczej, zdając sobie sprawę z trudnej sytuacji gospodarczej, wydała w omawianym okresie zdecydowaną walkę tym niedociągnięciom, domagając się surowych sankcji dla tej części załóg, która hamowała rozbudowę naszego kraju, obniżając swym postępowaniem skuteczność ofiarnej pracy swych współtowarzyszy.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#StanisławStachacz">W celu zabezpieczenia poważnych zadań planu 6-letniego Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej podjął w dniu 19 kwietnia 1950 r. ustawę o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy. Zasadniczym celem powyższej ustawy było konkretne określenie obowiązków pracowników i robotników w dziedzinie przestrzegania dyscypliny pracy, jako nieodzownego warunku w realizacji planu 6-letniego.</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#StanisławStachacz">W sytuacji obecnej przewidziane wspomnianą ustawą środki kontroli i zabezpieczenia dyscypliny pracy przestały odpowiadać aktualnym potrzebom, a nawet stały się rażącym przeżytkiem, szczególnie w Obliczu stale wzrastającej świadomej dyscypliny samych robotników i pracowników.</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#StanisławStachacz">Poważnie wzrosła świadomość klasy robotniczej jako współgospodarza zakładów pracy i kraju. Świadczy o tym przejawiająca się coraz bardziej inicjatywa załóg w współrządzeniu zakładami. Świadczą o tym coraz bardziej rosnące wnioski i pomysły racjonalizatorskie, które przyczyniają się do przekraczania zadań planowych.</u>
<u xml:id="u-36.10" who="#StanisławStachacz">Utrwala się coraz wyższy poziom dyscypliny pracy. Świadczą o tym dane zebrane z kluczowych gałęzi przemysłu, z których wynika, że liczba opuszczonych godzin bez usprawiedliwienia w stosunku do ogółu przepracowanych waha się w granicach od 0,2 do 0,6%.</u>
<u xml:id="u-36.11" who="#StanisławStachacz">Życie potwierdza, że sposób realizowania poszczególnych postanowień tej ustawy nosi w sobie wyraźne cechy formalizmu.</u>
<u xml:id="u-36.12" who="#StanisławStachacz">Formalizm w stosowaniu ustawy wyraża się głównie w tym, że wielu kierowników zakładów pracy, zamiast pilnować jak najpełniejszego wykorzystania czasu pracy, zajmowało i zajmuje się sprawami spóźnień do pracy, opuszczonych godzin pracy z takich czy innych powodów. Zdarzały się nawet tak paradoksalne sytuacje, że istotniejszym dla kierownika zakładu lub działu kadr było zebranie usprawiedliwień od pracowników, którzy spóźnili się w wyniku nieregularnego kursowania pociągów i komunikacji PKS, aniżeli wzrost wydajności pracy w ośmiogodzinnym dniu pracy.</u>
<u xml:id="u-36.13" who="#StanisławStachacz">Przykładów takich można by wymienić wiele.</u>
<u xml:id="u-36.14" who="#StanisławStachacz">Jak dalece sformalizowane zostało w praktyce wykonanie ustawy o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy, świadczy fakt, że w ślad za wydaną ustawą tylko w roku 1950 wydano aż 25 przepisów wykonawczych, w tym 3 uchwały Rady Ministrów, 7 pism okólnych Prezesa Rady Ministrów, 8 okólników poszczególnych ministrów oraz 7 zarządzeń wykonawczych niektórych ministerstw.</u>
<u xml:id="u-36.15" who="#StanisławStachacz">Obok zbyt formalistycznego trybu usprawiedliwiania nieobecności w pracy — nie odpowiada już potrzebom życia również określona w ustawie właściwość sądów powszechnych do rozpatrywania spraw w zakresie naruszania dyscypliny pracy.</u>
<u xml:id="u-36.16" who="#StanisławStachacz">Sądy powszechne w pewnych okresach były przeładowane tego rodzaju sprawami, gdyż do niedawna większość kierowników bądź powodując się koniecznością rygorystycznego przestrzegania ustawy, bądź też nie chcąc brać na siebie odpowiedzialności za samodzielne rozstrzyganie spraw związanych z łamaniem dyscypliny, przekazywała je do rozpatrzenia sądom.</u>
<u xml:id="u-36.17" who="#StanisławStachacz">Sprawy tego rodzaju w pełni kwalifikują się do rozpatrywania wyłącznie w samym zakładzie pracy przy udziale załogi, przy czym konsekwencje za naruszanie dyscypliny pracy winny mieć charakter społeczno-wychowawczy, a nie karny.</u>
<u xml:id="u-36.18" who="#StanisławStachacz">Przemawia to za stosowaniem w przypadkach drobnych naruszeń dyscypliny pracy wyłącznie kar regulaminowych.</u>
<u xml:id="u-36.19" who="#StanisławStachacz">W związku z tym, projekt ustawy przewiduje celowość i konieczność opracowania regulaminów pracy w uspołecznionych zakładach. Przypadki poważniejszego naruszania dyscypliny pracy mogą i powinny być kierowane do sądów koleżeńskich.</u>
<u xml:id="u-36.20" who="#StanisławStachacz">Uchwała Centralnej Rady Związków Zawodowych o sądach koleżeńskich w zakładach pracy została podjęta w porozumieniu z Prezydium Rządu. Jak wiadomo, sądy koleżeńskie mogą stosować w przypadkach złośliwego naruszania dyscypliny pracy odpowiednie środki wychowawcze, jak publiczne upomnienie, publiczna nagana z ostrzeżeniem, a także w przypadku uporczywego naruszania obowiązków przez pracownika sądy koleżeńskie mogą wystąpić do kierownika zakładu o zwolnienie danego pracownika.</u>
<u xml:id="u-36.21" who="#StanisławStachacz">Poza tym ustawa o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy dubluje szereg istniejących ustawowych przepisów i regulaminów pracy o odpowiedzialności dyscyplinarnej. Mamy bowiem np. ustawę o państwowej służbie cywilnej, o umowie o pracę robotników w przemyśle i handlu, odpowiedzialność dyscyplinarną w oparciu o zbiorowe układy pracy.</u>
<u xml:id="u-36.22" who="#StanisławStachacz">Są również odrębne przepisy, między innymi regulujące odpowiedzialność dyscyplinarną pracowników PKP, służby zdrowia, sędziów, pracowników prokuratury, pracowników nauki i szkolnictwa, pracowników łączności itp.</u>
<u xml:id="u-36.23" who="#StanisławStachacz">Chcę podkreślić, że klasa robotnicza naszego kraju po zapoznaniu się z uchwałami VII Plenum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej ze szczególnym zadowoleniem przyjęła zapowiedź przygotowania przez Rząd i przedstawienia Sejmowi — ustawy uchylającej przepisy o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy. Solidaryzując się z uchwałami VII Plenum KC PZPR robotnicy wielu zakładów pracy zwracali uwagę na konieczność zastąpienia wspomnianej ustawy świadomą dyscypliną pracy.</u>
<u xml:id="u-36.24" who="#StanisławStachacz">Na licznych zebraniach postulowali oni szybkie uchylenie ustawy o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy.</u>
<u xml:id="u-36.25" who="#StanisławStachacz">VII Plenum Centralnej Rady Związków Zawodowych, biorąc pod uwagę postulaty robotników, uchwaliło wystąpić z wnioskiem do Rządu o przedstawienie na obecnej sesji Wysokiemu Sejmowi projektu uchylenia ustawy z dnia 19 kwietnia 1950 r. o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy.</u>
<u xml:id="u-36.26" who="#StanisławStachacz">Ponadto wspomniany projekt ustali zasadę, że nie będzie pociągać się pracowników do odpowiedzialności za naruszenie socjalistycznej dyscypliny pracy. Postępowania wszczęte w związku z naruszeniem socjalistycznej dyscypliny pracy należy w myśl tego projektu umorzyć, zaś kary niewykonane — anulować. Adnotacje w aktach pracownika o karach porządkowych winny ulec wykreśleniu, natomiast adnotacje o nałożonych karach sądowych ulegają zatarciu w aktach personalnych.</u>
<u xml:id="u-36.27" who="#StanisławStachacz">Uspołecznione zakłady pracy opracują dla ogółu pracowników w nich zatrudnionych, w regulaminach pracy środki, jakie mogą być stosowane wobec pracowników opuszczających pracę lub spóźniających się do pracy bez usprawiedliwienia, w granicach przewidzianych w przepisach obowiązujących regulaminów pracy dla robotników i pracowników, według wytycznych wydanych przez radę Ministrów w porozumieniu z CRZZ.</u>
<u xml:id="u-36.28" who="#StanisławStachacz">Wysoki Sejmie! Wzrost świadomości mas pracujących, stabilizacja załóg w zakładach, wzrost poczucia odpowiedzialności za losy zakładu, stale postępujący naprzód proces demokratyzacji naszego życia politycznego, społecznego i gospodarczego przemawiają za celowością zniesienia ustawy z dnia 19 kwietnia 1950 r. o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy. W oparciu o powyższe argumenty wnoszę w imieniu milionowych rzesz pracujących projekt ustawy w sprawie uchylenia przepisów o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy.</u>
<u xml:id="u-36.29" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#JózefOzgaMichalski">Otwieram dyskusję.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#JózefOzgaMichalski">Głos ma poseł woj. wrocławskiego Irena Piwowarska.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#IrenaPiwowarska">Wysoki Sejmie! W imieniu zespołu poselskiego woj. wrocławskiego pragnę ustosunkować się do wniosku Komisji, przedstawionego przez posła Stachacza, dotyczącego zniesienia socjalistycznej dyscypliny pracy uchwalonej w 1950 r.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#IrenaPiwowarska">Nie mam zamiaru ustosunkowywać się do słuszności jej istnienia, lecz jedno warto podkreślić, że była ona krzywdząca dla robotników. Pragnę tu przypomnieć młodzieżowy wyścig pracy, zainicjowany przez młodzież łódzką, wspaniałe współzawodnictwo między górnikami i włókniarzami w latach 1944–1945. To są niezbite historyczne fakty, które świadczą o świadomości klasy robotniczej i o jej właściwym zrozumieniu swej roli jako gospodarza kraju.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#IrenaPiwowarska">Wiadomość o zniesieniu tejże ustawy wywołała bardzo różnorodne opinie. Podstawową część robotników ustawa ta denerwowała i krzywdziła, ale niewielka grupa robotników w zakładach opuszcza nagminnie dni pracy. Np. w jednym z łódzkich zakładów przemysłu wełnianego, zatrudniającym ok. 2400 ludzi, za opuszczenie jednego dnia w ciągu kwartału udzielono 378 nagan, 68 osób ukarano potrąceniem dniówki, 43 osobom potrącono karę równającą się pół-dniówkom zarobkowym, 5 osobom potrącono karę równającą się 3 dniówkom zarobkowym, 17 spraw przekazano do sądu, z tego 13 uniewinniono, 4 zaś robotników skazano na zmniejszony zarobek i przymusową pracę w tymże zakładzie pracy.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#IrenaPiwowarska">W ciągu całego okresu potrącania kar powstał pewien fundusz, który np. tylko za I półrocze w jednym zakładzie wynosi ponad 17 tys. zł, w drugim ponad 20 tys. zł itp. Ta sprawa winna być uregulowana przez CRZZ i fundusze pochodzące z kar — moim zdaniem — winny być przekazane do kas zapomogowo-pożyczkowych, znajdujących się w zakładach pracy.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#IrenaPiwowarska">Podobnie kształtuje się sprawa nieobecności i w innych zakładach, zwłaszcza przemysłu lekkiego. Dlatego pragnę zatrzymać się nad tym problemem i nad tą grupą ludzi, którzy otrzymują naganę i kary, gdyż właśnie ci ludzie budzą wielką obawę na zakładzie pracy. Są oni decydującą grupą w walce o wykonanie planu produkcyjnego i uzyskanie funduszu zakładowego — tej najwyższej ambicji, jaką sobie stawiają robotnicy przy wykonywaniu planów produkcyjnych. Dlatego też sprawa regulaminów wewnętrznozakładowych winna być objęta szeroką dyskusją w zakładach pracy. Ze sprawą opuszczania pracy winni być zapoznani wszyscy robotnicy na ogólnych zebraniach i na posiedzeniach rad zakładowych.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#IrenaPiwowarska">Wydaje mi się, że warto by wspomnieć także o zadaniach w tym zakresie organizacji młodzieżowych, dlatego że do tej pory w praktyce największą nieobecność w pracy mają młodzi robotnicy. Sprawą tą winna zająć się organizacja ZMP, zwłaszcza w przemyśle.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#IrenaPiwowarska">Wydaje mi się słusznym wniosek, dyskutowany w całym kraju, dotyczący podziału funduszu zakładowego, aby z ponadplanowych zysków mogli korzystać wszyscy robotnicy w zakładzie, w zależności od ich udziału w produkcji.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#IrenaPiwowarska">Na marginesie tej sprawy pragnę podtrzymać wniosek posłanki Gościmińskiej, zgłoszony przy innym punkcie porządku obrad — dotyczący zwiększenia rezerw pracowniczych przede wszystkim w zakładach przemysłu lekkiego. Do tej pory rezerwy te w zakładach pracy są grubo niewystarczające. Niewystarczające z różnych przyczyn. W dużej mierze po pierwsze dlatego, że nasze świadczenia społeczne zwłaszcza dla kobiet zostały szeroko rozszerzone, jak miesięczne urlopy dla robotników po przepracowaniu 10 lat, zwolnienia matki podczas choroby jej dziecka itp. Powoduje to w znacznej mierze nieobsadzoną ilość krosien i maszyn przez robotników — nie z powodu nieobecności, nie z przyczyn i z winy robotnic. I dlatego nasz wniosek, który od dłuższego czasu pod adresem resortu Ministerstwa Przemysłu Lekkiego jest stawiany, powinien być w związku z tą sprawą zrealizowany.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#IrenaPiwowarska">I jeszcze jeden wniosek na marginesie tejże sprawy, a wiążący się z nią — to skrócenie czasu pracy na nocnych zmianach do 40 godzin tygodniowo. Dlaczego mówię — tygodniowo? Dla nas, zwłaszcza dla kobiet zatrudnionych w naszym przemyśle, wygodniej byłoby, ażeby praca mogła trwać 'w ciągu 5 nocy po 8 godzin, aby w ten sposób kobiety mogły podczas ich nocnej pracy wygospodarować sobie jeden dzień wolny.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#IrenaPiwowarska">Podając kilka wniosków wiążących się z tą sprawą, wierzę, że będą one tematem rozważań i znajdą rozwiązanie w uchwałach Rządu.</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#IrenaPiwowarska">Zespół poselski woj. wrocławskiego będzie głosował za zniesieniem ustawy.</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#JózefOzgaMichalski">Głos ma poseł woj. łódzkiego Henryk Wiączek.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#HenrykWiączek">Wysoki Sejmie! Przeszło 6 lat temu — w dniu 19 kwietnia 1950 r., w chwili rozpoczęcia realizacji planu 6-letniego Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej na wniosek Rządu uchwalił ustawę o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#HenrykWiączek">Krótkie uzasadnienie, zamieszczone na wstępie do ustawy, słusznie podkreślało, że świadoma swych praw i obowiązków gospodarza kraju polska klasa robotnicza nadała dyscyplinie pracy nową socjalistyczną treść.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#HenrykWiączek">W wyniku tego przytłaczająca większość robotników i pracowników umysłowych pracowała sumiennie, dając wyraz swemu socjalistycznemu stosunkowi do pracy i przyczyniając się w ten sposób do wzmocnienia naszej Ludowej Ojczyzny. Były jednak jednostki, które przez naruszanie dyscypliny obniżały skuteczność ofiarnej pracy swych współtowarzyszy, wpływały hamująco na ciągły wzrost dobrobytu i kultury mas pracujących. I właśnie w celu zlikwidowania ujemnych skutków opuszczania dni pracy bez usprawiedliwionej przyczyny, oraz w związku z koniecznością zabezpieczenia pomyślnej realizacji założeń planu 6-letniego — została przyjęta ustawa o socjalistycznej dyscyplinie pracy, która przewidywała za naruszenie dyscypliny w sporadycznych wypadkach kary porządkowe, zaś w przypadkach złośliwego i uporczywego naruszania dyscypliny pracy — również kary sądowe.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#HenrykWiączek">Zachodzi obecnie pytanie, czy słuszne było przyjęcie tej ustawy, czy ustawa spełniła swoje zadania — nie jest bowiem obojętne, w jaki sposób i z jakim skutkiem stosowana ona była w okresie jej obowiązywania — i czy w obecnych warunkach ekonomicznych i politycznych istnieją nadal powody utrzymania jej w mocy?</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#HenrykWiączek">Należy stwierdzić, że u progu wykonania planu 6-letniego, w chwili przejścia do budowy podstaw socjalizmu w naszym kraju — wprowadzenie takiej ustawy było uzasadnione wielu względami.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#HenrykWiączek">W szeregach klasy robotniczej, pracującej w swej olbrzymiej większości sumiennie i ofiarnie, znajdowało się wówczas sporo jednostek o złych nawykach, datujących się z różnych okresów naszego życia, w tym również włączając okres okupacji. Jednostki te systematycznie naruszały socjalistyczną dyscyplinę pracy, w szczególności przez opuszczanie dni pracy, spóźnianie się do zajęć itp. — co oczywiście wpływało ujemnie na wykonanie planów produkcyjnych i było zjawiskiem wysoce demoralizującym. Konieczność więc zabezpieczenia realizacji planu 6-letniego i wprowadzenie właściwego porządku na zakładach pracy — wymagały wprowadzenia w życie ustawy o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#HenrykWiączek">Wymagała tego również tocząca się w tym czasie dość ostra walka klasowa z pozostałościami elementów kapitalistycznych oraz zwiększające się napięcie w sytuacji międzynarodowej, które stawiało przed narodem polskim wyjątkowe zadania w zakresie podniesienia sił ekonomicznych i obronności naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#HenrykWiączek">Obecnie, patrząc wstecz należy stwierdzić, że ustawa ta w minionym okresie czasu była uzasadniona, szczególnie w odniesieniu do tych jednostek, które łamały socjalistyczną dyscyplinę pracy ze szkodą dla całego życia gospodarczego kraju. Przez okres swego istnienia ustawa ta — mimo pewnych usterek — spełniała swoje zadanie, stanowiąc czynnik nie tylko represyjny, lecz i wychowawczy. Wskazuje na to okoliczność, że w pierwszym okresie ilość spraw o przekroczenie dyscypliny pracy była w sądach bardzo znaczna, zaś w późniejszym okresie ilość ta stopniowo malała.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#HenrykWiączek">Dla przykładu pragnę dodać, że na terenie zakładu, w którym pracuję, tj. Tomaszowskich Zakładów Włókien Sztucznych, będącego największym zakładem w Tomaszowie Mazowieckim, w 1952 r. ilość samowolnie opuszczonych dni w stosunku do przepracowanych wynosiła 0,93%, natomiast w 1956 r. spadła do 0,56%; ilość zaś skierowanych spraw do sądu w 1952 r. wynosiła 0,024%, a w 1956 r. — 0,011%. Wyżej wymienione dane obrazują nam, w jakim stopniu kształtowała się świadomość klasy robotniczej w rozumieniu socjalistycznej dyscypliny pracy.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#HenrykWiączek">W tym miejscu należy podkreślić, że jednak art. 2 ustawy o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy, ustanawiający prawo do odznaczeń państwowych i nagród za wzorową dyscyplinę pracy — właściwie nie był w ogóle stosowany, przynajmniej na terenie woj. łódzkiego.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#HenrykWiączek">Nie świadczy to bynajmniej o tym, aby nie było jednostek zasługujących na to wyróżnienie, gdyż przeciwnie, większość klasy robotniczej odznaczała się wzorową dyscypliną pracy, art. 2 mówi zaś „pracownicy, wyróżniający się nienaganną dyscypliną pracy w ciągu trzech lat kolejnych powinni być przedstawieni przez kierownictwo zakładu pracy, instytucji lub urzędu do odznaczeń państwowych i nagród ustalanych corocznie przez Radę Ministrów za wzorową dyscyplinę pracy”.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#HenrykWiączek">Należałoby dziś zapytać poszczególne ministerstwa i Centralną Radę Związków Zawodowych, dlaczego nie stosowano w praktyce przepisu art. 2. Zmniejszenie się do minimum wypadków naruszania dyscypliny pracy wykazuje dobitnie, że ustawa była stosowana z dobrym skutkiem i spełniała całkowicie swoją rolę wychowawczą.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#HenrykWiączek">W obecnym jednak okresie pomyślnych przemian ekonomicznych i politycznych w naszym kraju ustawa o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy nie ma już racji bytu, i dlatego wpłynął wniosek o jej uchylenie, chociażby dlatego, że klasa robotnicza wykonała przecież pomyślnie plan 6-letni i przystąpiła z twórczym zapałem do realizacji planu 5-letniego, czego dowodem była tocząca się dyskusja nad założeniami planu 5-letniego, jaka rozwinęła się zwłaszcza po XX Zjeździe KPZR i VII Plenum KC PZPR. Brała w niej i bierze udział cała klasa robotnicza, dając wyraz swojej świadomości socjalistycznej i dążeniom do podniesienia potęgi gospodarczej naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#HenrykWiączek">Najlepszym tego dowodem jest, że w czasie dyskusji nad planem 5-letnim wychodziły załogi poszczególnych zakładów pracy z kontrplanami, oraz składały tysiące wniosków usprawniających, które w sumie przyczyniły się do korekty planów produkcyjnych.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#HenrykWiączek">Niezależnie od tego pogłębił się, zgodnie z duchem XX Zjazdu, proces demokratyzacji, jak nigdy dotąd polska klasa pracująca poczuła się gospodarzem całego kraju, jak nigdy dotąd rozpoczęła się słuszna krytyka i samokrytyka w zakładach pracy. Wysoki stopień uświadomienia, poszanowania godności człowieka — w przeciwieństwie do okresu kultu jednostki — nie wymaga już stosowania środków przymusowych, względnie represyjnych, jeśli chodzi o zachowanie socjalistycznej dyscypliny pracy.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#HenrykWiączek">Nie znaczy to, aby nie znalazły się i dziś jeszcze jednostki naruszające socjalistyczną dyscyplinę pracy, jednak wykroczenia te będą stosunkowo rzadkie i rażące na tle ogólnego dążenia klasy robotniczej do wykonania zaplanowanych zadań, tak że istnienie specjalnej ustawy strzegącej dyscypliny pracy jest zgoła zbyteczne. Samo oddziaływanie przytłaczającej większości klasy robotniczej na ewentualnie nieliczne jednostki, mogące naruszyć dyscyplinę pracy, będzie dostateczną gwarancją zachowania jej na właściwym poziomie.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#HenrykWiączek">Ponadto szerokie uprawnienia związków zawodowych, rad zakładowych gwarantują podniesienie na wyższy poziom świadomej dyscypliny pracy. Niewątpliwie dobrze nam wszystkim jest znane znaczenie współzawodnictwa pracy, które prowadzą związki zawodowe, a które jest ogromną dźwignią pobudzającą klasę robotniczą do sumiennej, uczciwej i ofiarnej pracy dla naszej Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#HenrykWiączek">Przez jeszcze szersze stosowanie współzawodnictwa zdolni będziemy do uzyskania większych jeszcze efektów produkcyjnych metodami cechującymi nas tylko — budujących socjalizm.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#HenrykWiączek">Nie wolno pominąć i takich form, jakimi są samorzutne zobowiązania robotników, a wynikające z pełnego zrozumienia naszej drogi, prowadzącej do coraz większego dobrobytu wszystkich ludzi pracy i pogłębiającej się stale świadomości społeczno-politycznej.</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#HenrykWiączek">Obywatele Posłowie! Nie należy zapominać o tym, że nasza klasa robotnicza, która w roku 1945 nie liczyła się z tym, kto jej będzie płacił i ile, przystąpiła z całym zapałem do odbudowy naszej zniszczonej Ojczyzny, a rezultatów tej ofiarnej pracy nie potrzebujemy się wstydzić.</u>
<u xml:id="u-40.20" who="#HenrykWiączek">Tym bardziej dziś, po XX Zjeździe KPZR i VII Plenum KC PZPR, kiedy weszliśmy w szeroki okres demokratyzacji życia gospodarczego i politycznego, kiedy Partia i Rząd spełniają swoje zobowiązania podnosząc dobrobyt mas pracujących — ta klasa robotnicza nie zawiedzie nas.</u>
<u xml:id="u-40.21" who="#HenrykWiączek">Innymi słowy, w obecnym okresie szerokiej demokratyzacji i poszanowania godności człowieka pracy zmierzamy do tego, aby strzeżenie socjalistycznej dyscypliny pracy powierzyć nie sądom i dekretom, lecz honorowi klasy robotniczej, jej organizacjom, które oddziaływać będą głównie w sposób wychowawczy i uświadamiający.</u>
<u xml:id="u-40.22" who="#HenrykWiączek">Nie od rzeczy będzie nadmienić, że obecne odprężenie sytuacji międzynarodowej, normalizacja życia gospodarczego, stabilizacja płac i stopniowe podnoszenie się stopy życiowej w naszym kraju — przemawiają również za uchyleniem ustawy o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy.</u>
<u xml:id="u-40.23" who="#HenrykWiączek">Uchylenie powyższej ustawy będzie jeszcze jednym dowodem zaufania Partii i Rządu do mas pracujących — rzeczywistych gospodarzy naszego kraju, budujących ofiarnie socjalizm.</u>
<u xml:id="u-40.24" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#JózefOzgaMichalski">Udzielam głosu posłowi woj. lubelskiego Helenie Pasierb.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#HelenaPasierb">Wysoki Sejmie! Dokonujące się w naszym kraju od 12 lat potężne przemiany rewolucyjne znalazły głębokie odbicie w naszym życiu społecznym i w świadomości szerokich mas świata pracy.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#HelenaPasierb">Istotą tych przemian było wyzwolenie mas pracujących spod ucisku kapitalistycznego i podniesienie ich do roli współgospodarzy kraju.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#HelenaPasierb">Jak wynika to z zasad marksizmu-leninizmu, zmiany w świadomości ludzkiej dokonują się powoli, wolniej niż przemiany następujące w otaczającej rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#HelenaPasierb">Dlatego też w pierwszym okresie rewolucji socjalistycznej w Polsce uzasadnionym było wprowadzenie przepisów o dyscyplinie pracy, które poprzez zagrożenie karami pieniężnymi i sądowymi zabezpieczały sprawne, terminowe wykonanie prac niezbędnych dla stworzenia podstaw socjalizmu w naszym kraju.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#HelenaPasierb">Jednak nasza praca wychowawcza zmierzająca do podniesienia poziomu świadomości w masach robotniczych, zmierzająca do pełnego rozbudzenia i zaktywizowania tych mas, dała już oczekiwane rezultaty. W chwili obecnej szerokie rzesze robotników i pracowników są i czują się gospodarzami kraju, wiedzą, iż zakłady pracy to ich własność, źródło ich dobrobytu i nadzieja na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#HelenaPasierb">Wysoka Izbo! Pragnę się zatrzymać na tym punkcie, gdyż jestem robotnicą w Zamojskiej Fabryce Przemysłu Drzewnego i mogę powiedzieć, jak się działo u nas w zakładzie w 1946 i 1947 r. Przychodzili robotnicy pijani, obcinali sobie palce na maszynach. Dzisiaj nie ma tego. Wyróżnianie dobrych robotników przyczyniło się do zmniejszenia ilości bumelantów w zakładzie pracy. U nas w zakładzie w dalszym ciągu zwalczamy zaniedbania w pracy, a każde spóźnienie rada zakładowa i dyrekcja ogłaszają przez głośnik.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#HelenaPasierb">Na czele zakładów stanęli wartościowi ludzie, niejednokrotnie awansowani spośród wyróżniających się członków klasy robotniczej.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#HelenaPasierb">To samo odnosi się i do innych stanowisk kierowniczych, powstała nowa ludowa inteligencja wychowana na naszych wyższych uczelniach. Cały naród nasz ożywiony jest wspólną myślą i troską o dobro kraju i naszej gospodarki, o czym świadczy najlepiej ożywiona dyskusja wokół zagadnień VII Plenum KC PZPR.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#HelenaPasierb">Wobec powyższego jest rzeczą oczywistą, iż rygorystyka i formalizm ustawy o socjalistycznej dyscyplinie pracy są w chwili obecnej zbędne i zgoła niepotrzebne, dlatego też uważam, iż ustawa ta nie powinna już obowiązywać.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#HelenaPasierb">Oczywiście musimy liczyć się z tym, że zawsze znaleźć się mogą jednostki, które nie będą w pełni wykazywały należytego zrozumienia dla swoich obowiązków, które nie będą miały jeszcze socjalistycznego stosunku do pracy.</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#HelenaPasierb">Będą to jednak niewątpliwie wypadki rzadkie.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#HelenaPasierb">Nie zamierzamy, rzecz jasna, pozostawić tego zjawiska w sferze zupełnej bezkarności — nie potrzeba nam już jednak represji sądowych.</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#HelenaPasierb">Napiętnowanie moralne tych jednostek, które się wykroczeń przeciwko dyscyplinie pracy dopuszczą, będzie najsroższą karą dla winnych.</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#HelenaPasierb">Ale oprócz tego potępienia społecznego świat pracy dysponuje również wystarczającymi karami organizacyjnymi. Działać będą w tych sprawach sądy koleżeńskie, dające w swoich orzeczeniach zewnętrzny wyraz potępienia dla tych, którzy nie będą uczestniczyli w naszym budownictwie. Istnieć będzie możliwość nakładania kar regulaminowych.</u>
<u xml:id="u-42.14" who="#HelenaPasierb">Przeciwko zaś istniejącej zawsze możliwości nadużywania tych kar przez ewentualnych kacyków chronić będzie skutecznie orzecznictwo zakładowych komisji rozjemczych, wyłonionych spośród pracowników reprezentujących opinię publiczną załogi zakładu.</u>
<u xml:id="u-42.15" who="#HelenaPasierb">Wysoka Izbo! Sam fakt, że rozpatrujemy dzisiaj ustawę o zniesieniu sankcji wydanych zaledwie przed kilkoma laty, świadczy o powodzeniu naszej pracy wychowawczej i uświadamiającej. Jest objawem niezmiernie radosnym, że rzeczywistą dyscyplinę pracy zapewnić może w zupełności sama świadomość społeczna, poczucie obowiązku i patriotyzm obywateli naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-42.16" who="#HelenaPasierb">Dlatego będę głosowała za przedłożonym projektem ustawy.</u>
<u xml:id="u-42.17" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#JózefOzgaMichalski">Lista mówców została wyczerpana. Zamykam dyskusję.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#JózefOzgaMichalski">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#JózefOzgaMichalski">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem w całości projektu ustawy w sprawie uchylenia przepisów o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy, wraz z przyjętymi przez Komisję Pracy i Zdrowia oraz Spraw Ustawodawczych poprawkami — zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#JózefOzgaMichalski">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#JózefOzgaMichalski">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#JózefOzgaMichalski">Kto się wstrzymuje? Nikt.</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#JózefOzgaMichalski">Stwierdzam, że ustawa o uchyleniu przepisów o zabezpieczeniu socjalistycznej dyscypliny pracy została przez Sejm jednomyślnie uchwalona.</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#JózefOzgaMichalski">Do Prezydium Sejmu wpłynęły następujące interpelacje:</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#JózefOzgaMichalski">1) Interpelacja posła Wacława Rózgi do Ministra Energetyki w sprawie stanu bezpieczeństwa i higieny pracy w elektrowni Nr 1 w Stalowej Woli.</u>
<u xml:id="u-43.9" who="#JózefOzgaMichalski">2) Interpelacja posła Jerzego Jodłowskiego do Prezesa Rady Ministrów w sprawię zarządzenia Prezesa Centralnego Związku Spółdzielczości Pracy — dotyczącego zakazu świadczenia usług, napraw i konserwacji maszyn biurowych przez pomocnicze spółdzielnie rzemieślnicze.</u>
<u xml:id="u-43.10" who="#JózefOzgaMichalski">3) Interpelacja posłów ziemi rzeszowskiej do Prezesa Rady Ministrów w sprawie budowy linii kolejowej Rzeszów — Kolbuszowa — Dęba.</u>
<u xml:id="u-43.11" who="#JózefOzgaMichalski">4) Interpelacja posłów Pawła Nahajowskiego i Józefa Piskorskiego do Ministra Przemysłu Chemicznego w sprawie kaucji za butle do gazów technicznych.</u>
<u xml:id="u-43.12" who="#JózefOzgaMichalski">5) Interpelacja Wojewódzkiego Zespołu Poselskiego woj. lubelskiego do Prezesa Rady Ministrów w sprawie przekazania Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej Domu Oficera i Stadionu CWKS w Lublinie.</u>
<u xml:id="u-43.13" who="#JózefOzgaMichalski">6) Interpelacja Wojewódzkiego Zespołu Poselskiego woj. lubelskiego do Prezesa Rady Ministrów w sprawie trudnej sytuacji mieszkaniowej w m. Lublinie i rozciągnięcia przepisów rozporządzenia meldunkowego.</u>
<u xml:id="u-43.14" who="#JózefOzgaMichalski">7) Interpelacja posła Jana Frankowskiego do Prezesa Rady Ministrów w sprawie odpowiedniego zatrudnienia wysokokwalifikowanych lotników.</u>
<u xml:id="u-43.15" who="#JózefOzgaMichalski">7) Interpelacja posła Edmunda Tomaszewskiego w sprawie warunków bytowych funkcjonariuszów Milicji Obywatelskiej.</u>
<u xml:id="u-43.16" who="#JózefOzgaMichalski">9) Interpelacja posła Edmunda Tomaszewskiego do Ministra Gospodarki Komunalnej w sprawie działalności organów kwaterunkowych Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Rembertowie.</u>
<u xml:id="u-43.17" who="#JózefOzgaMichalski">Interpelacje te Prezydium Sejmu w myśl art. 53 regulaminu Sejmu przekazało Prezesowi Rady Ministrów względnie odpowiednim ministrom.</u>
<u xml:id="u-43.18" who="#JózefOzgaMichalski">Następne posiedzenie Sejmu odbędzie się jutro, dnia 11 września, o godz. 10.</u>
<u xml:id="u-43.19" who="#JózefOzgaMichalski">Komunikat:</u>
<u xml:id="u-43.20" who="#JózefOzgaMichalski">Wspólne posiedzenie Komisji Pracy i Zdrowia oraz Komisji Spraw Ustawodawczych odbędzie się dzisiaj w sali Domu Poselskiego.</u>
<u xml:id="u-43.21" who="#JózefOzgaMichalski">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-43.22" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 19 min 55.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>