text_structure.xml
334 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 15.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodniczy na posiedzeniu Marszałek Sejmu Jan Dembowski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JanDembowski">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#JanDembowski">Protokół 20 posiedzenia Sejmu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#JanDembowski">Prezydium Sejmu ustaliło następujący porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia:</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#JanDembowski">Dalszy ciąg łącznej dyskusji nad:</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#JanDembowski">a) Exposé Prezesa Rady Ministrów, b) Projektem ustawy budżetowej na rok 1956 (druki nr 63 i 67), c) Sprawozdaniem Rady Ministrów z wykonania budżetu państwa za rok 1954 (druki nr 64 i 68).</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#JanDembowski">Czy kto z Obywateli Posłów pragnie zabrać głos w sprawie porządku dziennego dzisiejszego posiedzenia?</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#JanDembowski">Nikt głosu nie zabiera.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#JanDembowski">Przystępujemy do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. wrocławskiego Tadeusz Zastawnik.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#TadeuszZastawnik">Wysoki Sejmie! Chciałem nieco szerzej poruszyć zagadnienie, które wyszło w dyskusji i było poruszone przez generalnego sprawozdawcę budżetu posła Gierka i posła Kieszczyńskiego. Mimo, że jest ono wąskim wycinkiem naszego przemysłu, niemniej jest ważne z uwagi na znaczenie dla gospodarki narodowej. Jest to zagadnienie polskiej miedzi.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#TadeuszZastawnik">Wysoki Sejmie! Dużą rolę w tworzeniu dochodu narodowego odgrywa przemysł woj. wrocławskiego. Ustalenie granic na Odrze i Nysie przywróciło Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej władanie nad prastarymi ziemiami Piastowskimi — krajem, posiadającym duże znaczenie gospodarcze, tak pod względem rolniczym, jak i przemysłowym.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#TadeuszZastawnik">Urozmaicona budowa geologiczna ziemi dolnośląskiej stała się gwarancją występowania szeregu cennych surowców mineralnych jak: rudy miedzi, arsenu, niklu, kobaltu, złota, żelaza i metali rzadkich, jak również wielu surowców niemetalicznych jak: gliny ceramiczne, materiały ogniotrwałe i budowlane. Z surowców energetycznych największe znaczenie dla naszej gospodarki posiadają pokłady wysokokalorycznego węgla kamiennego i brunatnego. Duża część tych surowców znajduje się w eksploatacji. Pozostaje jednak wiele cennych i rzadkich metali w ogóle nie wykorzystanych względnie wykorzystanych w niedostatecznym stopniu.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#TadeuszZastawnik">Na pierwsze miejsce wysuwa się zagadnienie rud miedzi, zarówno ze względu na znaczenie przemysłowe jak i obronność kraju. Trudno sobie dzisiaj wyobrazić jakąkolwiek gałąź gospodarki narodowej bez miedzi, np. przemysł elektrotechniczny, maszynowy, okrętowy i nasze zmechanizowane rolnictwo.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#TadeuszZastawnik">W rejonie dolnośląskim znane jest występowanie rud miedzi w powiatach: bolesławieckim, złotoryjskim, kamiennogórskim, w okolicach Jawora i Jeleniej Góry. Problem wydobycia i przeróbki rud miedzi stanął po raz pierwszy w Polsce Ludowej przed światem naukowym i technicznym jako zagadnienie nowe, domagające się szybkiego, praktycznego rozwiązania. Trudności związane z budową kopalń miedzi i ich eksploatacją były częściowo znane. Niemcy na skutek ciężkich warunków hydrogeologicznych nie potrafili opanować sytuacji i dopuścili do zatopienia kopalń. Dopiero prowadzone przez polskie górnictwo, jakkolwiek ciągle jeszcze w niedostatecznym stopniu, zwłaszcza w pierwszym okresie, prace badawcze przyczyniły się do rozeznania tych trudności i pozwoliły na założenie nowych kopalń, a na innych umożliwiły lepsze rozpoznanie warunków, pozwalając na prowadzenie robót górniczych i wydobywanie rud miedzi. Do chwili obecnej przeprowadzono około 45 tys. m b. wierceń i zbadano 60 km2 powierzchni złoża. Udokumentowano miliony ton rudy miedzi. Zabezpieczono na kilkadziesiąt lat zasobami istniejące kopalnie. Przeprowadzono żmudne prace nad zmniejszeniem groźby nagłych dopływów wody do kopalń, stanowiących jeden z najtrudniejszych i najbardziej poważnych problemów eksploatacji. Obecnie możemy stwierdzić, że najtrudniejszy okres jest już za tym przemysłem, co jednak nie oznacza wcale, żeby nie było bardzo trudnych i poważnych zagadnień, nad rozwiązaniem których pracują intensywnie załogi kopalń. W chwili obecnej czynna jest kopalnia „Lena” z zakładem przeróbki mechanicznej oraz kopalnia „Konrad” wraz z zakładem wzbogacania, której rozbudowa w planie 5-letnim do projektowanej wielkości zakwalifikuje ten zakład do rzędu największych w Europie.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#TadeuszZastawnik">W 1955 r. uruchomiona została nowa kopalnia „Nowy Kościół” której budowa oparta już była na własnych doświadczeniach polskich górników, i zakład ten już w pierwszym roku eksploatacji wykonał z nadwyżką zadania Narodowego Planu Gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#TadeuszZastawnik">Obecnie prowadzi się w pełnym toku prace nad budową nowej kopalni „Lubichów” — zresztą w bardzo trudnych warunkach hydrogeologicznych: bije się równocześnie kilka szybów, atakując złoże z kilku punktów, aby móc jak najszybciej i najracjonalniej rozpocząć eksploatację.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#TadeuszZastawnik">Dla zilustrowania osiągnięć ludowego górnictwa polskiego miedzi na zdewastowanych i zniszczonych przez wojnę terenach mogą posłużyć następujące cyfry: jeżeli przyj mierny za 100% produkcję 1950 r. to wzrost produkcji rudy miedzi osiągnął w 1955 r. 1.440%, a koncentratów miedzi 1430%. Mimo tak poważnego wzrostu produkcji rudy miedzi plan 6-letni, jak już wspomniał w swoim referacie generalny sprawozdawca poseł Gierek, nie został w pełni wykonany, ponieważ był on oparty na:</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#TadeuszZastawnik">1) niedostatecznym rozeznaniu trudności hydrogeologicznych,</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#TadeuszZastawnik">2) niedostatecznie opracowanej i ulegającej zmianom dokumentacji technicznej,</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#TadeuszZastawnik">3) opóźnieniu wykonawstwa inwestycyjnego.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#TadeuszZastawnik">Warunki, jakie na skutek powyższego wynikły, wcale nie sprzyjają rozwojowi produkcji specjalnie w Zakładach Górniczych „Konrad”, gdzie na skutek opóźnienia budowy suszarni około 10 tys. ton koncentratu miedzi leży od dłuższego czasu na placu kopalnianym i wpływa ujemnie na wyniki pracy górników, ponieważ widzą, że ich olbrzymi wysiłek związany z wydobyciem rudy w trudnych warunkach nie jest w pełni przez gospodarkę narodową wykorzystany. Trudności te na samej kopalni zostaną w najbliższym czasie całkowicie usunięte, po uruchomieniu suszarni, natomiast wyłania się drugi problem wymagający jak najszybszego rozwiązania przez resort hutnictwa — możliwość szybkiego uruchomienia huty miedzi w Legnicy, gdyż obecna przepustowość istniejąca w zakładach czynnych nie pozwala na przerobienie przez hutnictwo produkowanych ilości koncentratów miedzi i pewna część pozostaje w nadmiarze, a przecież wiadomo, że na rynku krajowym odczuwamy dotkliwy brak miedzi. Należy zatem zrobić wszystko, ażeby w terminie możliwie jak najkrótszym wykorzystać w pełni posiadane możliwości produkcyjne i zużytkować racjonalnie istniejący zapas koncentratów i oddać go gospodarce narodowej.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#TadeuszZastawnik">W przyszłości plan wydobycia, przyjmując wykonanie roku 1955 za 100%, przewiduje wzrost produkcji na przestrzeni 5-latki: w rudzie miedzi o 241%, a w koncentratach miedzi o 317%. Nakreślone w planie 5-letnim zadania są dla górnictwa metali nieżelaznych bardzo poważne, a dla gospodarki narodowej mają zasadnicze znaczenie, gdyż ich wykonanie spowoduje dalsze uniezależnienie się od dostaw zagranicznych. Wykonanie ich wymaga pełnej mobilizacji sił wytwórczych, tym bardziej że górnictwo i przetwórstwo miedzi są w Polsce Ludowej dziedzinami nowymi i pionierskimi.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#TadeuszZastawnik">Trudne warunki eksploatacji i budowy kopalń pogłębiają się na skutek specyficznych jeszcze dzisiaj warunków terenu dolnośląskiego, tak pod kątem wykwalifikowanej siły roboczej jak i kadry technicznej oraz warunków socjalno-bytowych i kulturalnych. Poważne braki na tych odcinkach utrudniają w dużym stopniu normalną organizację pracy, a tym samym składają się na trudności opanowania całokształtu zagadnień rozwojowych zakładów. Konieczne jest zapewnienie załogom górniczym dobrej komunikacji z miejscem pracy, dobrego zaopatrzenia w artykuły pierwszej potrzeby, zagwarantowania potrzebnej ilości mieszkań i godziwych, na odpowiednim poziomie postawionych rozrywek kulturalnych. Racjonalne rozwiązanie tych zagadnień przyczyni się z jednej strony do zmniejszenia, a może nawet całkowitego wyeliminowania dużej obecnie fluktuacji kadr, z drugiej strony stworzy właściwe warunki bytowe, jakich może się domagać i do jakich ma prawo każdy człowiek pracy w Polsce Ludowej. Obecnie na tych odcinkach panuje w rejonie miedziowym poważne zaniedbanie pomimo tego, że Partia i Rząd stwarzały warunki umożliwiające zmianę opisanego powyżej stanu i zmierzające do usunięcia tych trudności, ale odpowiedzialne resorty nałożonych na nie zadań nie wykonały.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#TadeuszZastawnik">Zwołana przez KC PZPR w styczniu 1955 r. międzyresortowa konferencja w Zakładach Górniczych „Konrad” miała na celu w drodze bezpośrednich rozmów z przedstawicielami zainteresowanych ministerstw przyczynić się do usunięcia niedociągnięć na odcinku socjalno-bytowym górników miedziowych. Efekty tej konferencji były niewielkie. Całego szeregu palących problemów w ogóle resorty nie załatwiły lub załatwiły tylko połowicznie. Jako naczelne zagadnienie niecki miedziowej, domagające się natychmiastowego rozwiązania, wysuwają się:</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#TadeuszZastawnik">1) Sprawa budownictwa mieszkaniowego ZOR, który w każdym roku oddaj e do Skarbu Państwa nie wykorzystane kredyty na budownictwo mieszkaniowe dla niecki miedziowej nie wykonując planu rzeczowego i nie oddając zaplanowanej ilości potrzebnych górnictwu izb mieszkalnych.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#TadeuszZastawnik">2) Sprawa dowozu pracowników do miejsc pracy nie jest przez Ministerstwo Kolei do tej pory rozwiązana.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#TadeuszZastawnik">3) Sprawa zaopatrzenia.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#TadeuszZastawnik">4) Sprawa zapewnienia opieki lekarskiej.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#TadeuszZastawnik">5) Sprawa stworzenia odpowiednich warunków bytowo-socjalnych i kulturalnych.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#TadeuszZastawnik">Główne ośrodki życia pracowników kopalń miedzi skupiają się w miastach: Bolesławcu, Złotoryi, Wilkowie i Świerzawie. Są to małe miasteczka, w dużym stopniu zniszczone na skutek działań wojennych, leżące daleko od Warszawy, czyli zapomniane i zaniedbane. Nienajlepsze drogi, jeszcze gorsze oświetlenie, brak wody pitnej i niedostatecznie rozbudowana sieć kanalizacji składają się niejednokrotnie na smutny obraz miasteczek, w których mieszkają górnicy.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#TadeuszZastawnik">Poprawa warunków mieszkaniowych winna odbywać się dwoma etapami i o to apelujemy do Ministra Gospodarki Komunalnej, a mianowicie: pierwszy etap winien zmienić istniejący i niejednokrotnie karygodny stan rzeczy przez odpowiednie zagospodarowanie miast Bolesławiec, Złotoryja, Wilków i Świerzawa; zaopatrzenie ich w wodę pitną, doprowadzenie do stanu używalności istniejącej sieci kanalizacyjnej, przeprowadzenie naprawy dróg i zaprowadzenie pełnego oświetlenia, aby wracający z pracy górnicy nie byli narażeni na lęk, że w ciemnościach mogą być przedmiotem ataków tak niestety rozpowszechnionego u nas chuligaństwa.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#TadeuszZastawnik">Dla przykładu chcę podać, że na konferencji zorganizowanej przez Komitet Centralny Ministerstwo Gospodarki Komunalnej zostało zobowiązane do prowadzenia prac zmierzających do wykrycia nowych źródeł w rejonie Bolesławca i do pracy tej przystąpiono. Po rocznym poszukiwaniu Ministerstwo Gospodarki Komunalnej zlikwidowało całkowicie grupy wiertaczy, wycofało ich z tego terenu, Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej we Wrocławiu uważa, że na tym sprawa się skończyła i że nie ma sensu dla niej powracać, a górnicy w dalszym ciągu męczą się bez wody pitnej.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#TadeuszZastawnik">Ponadto Ministerstwo Gospodarki Komunalnej winno zainteresować się osiedlami mieszkaniowymi budowanymi przez ZOR-Wrocław w Iwinach dla pracowników Zakładów Górniczych „Konrad” i w Złotoryi dla pracowników Zakładów Górniczych „Lena” i doprowadzić je do stanu pełnej używalności, to znaczy wykończyć podłączenia gazu, oświetlenie zewnętrzne, drogi oraz roboty elewacyjne. Niemniej ważną sprawą domagającą się jak najszybszego załatwienia z uwagi na głód mieszkaniowy, jest konieczność stworzenia w Świerzawie ze względu na to, że większość jej mieszkańców to robotnicy, a mieszka w niej tylko 4 rolników, osiedlowej rady narodowej zamiast istniejącej obecnie gromadzkiej i objęcie Świerzawy dekretem o publicznej gospodarce lokalami. Obecnie panuje tam kompletny chaos mieszkaniowy i duża część istniejącej powierzchni mieszkaniowej jest niewykorzystana. Złożony przez zainteresowany zakład wniosek do Powiatowej Rady Narodowej w Złotoryi i Wojewódzkiej Rady Narodowej we Wrocławiu jeszcze na początku 1955 r. mimo wielokrotnych obietnic do chwili obecnej nie został załatwiony.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#TadeuszZastawnik">Drugi etap biegnący równocześnie z pierwszym, lecz obejmujący szerszy zasięg perspektywiczny, winien ujmować nowe budownictwo ZOR-owskie. Celem zapewnienia kopalniom miedzi stałych załóg robotniczych i kadry inżynieryjno-technicznej konieczne jest wybudowanie i oddanie do użytku w 5-leciu ok. 9 tys. izb mieszkalnych. Poza skupiskami znajdującymi się w pobliżu kopalń poważna część załogi zamieszkuje okoliczne wsie i miasteczka rozrzucone w promieniu ok. 100 km. Z tego względu zachodzi konieczność stworzenia dla tych ludzi należytych warunków komunikacyjnych dla zapewnienia sprawnego i terminowego dowozu i odwozu do i z miejsc pracy. W związku z powyższym należy zgodnie z założeniami planu 5-letniego i postulatami wysuniętymi przez załogi w ramach dyskusji nad 5-latką zapewnić wykonanie następujących prac przez Ministerstwo Kolei:</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#TadeuszZastawnik">1) Przebudowanie stacji Jerzmanice-Zdrój, co umożliwi bezpośredni dojazd pracowników ZG „Lena” ze Złotoryi do samej kopalni bez przesiadania i skróci tym samym czas przejazdu co najmniej o pół godziny.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#TadeuszZastawnik">2) Uruchomienie w możliwie krótkim czasie pociągów motorowych dla przewozu pracowników ZG „Konrad” na trasie Bolesławice — Iwiny oraz pracowników ZG „Lena” i ZG „Nowy Kościół” na trasie Legnica — Złotoryja — kopalnia „Lena” — „Nowy Kościół”.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#TadeuszZastawnik">3) Punktualne kursowanie pociągów dowożących i odwożących pracowników ZG „Konrad” na trasie Bolesławice — Iwiny oraz pracowników ZG „Lena” na trasie Złotoryja — Jerzmanice-Zdrój — Wilków, ponieważ są to trasy drugorzędne i opóźnienie pociągów jest powodem skrócenia efektywnego czasu pracy. Bywały i takie wypadki, że górnicy z godzinnym, a niejednokrotnie i półtoragodzinnym opóźnieniem przybywali do pracy.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#TadeuszZastawnik">4) Oświetlenie i ogrzewanie wagonów — ponieważ brak jest całkowity oświetlenia wagonów, a zimą i ogrzewania.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#TadeuszZastawnik">Szybkie załatwienie powyższych postulatów jest o dużym znaczeniu dla tego przemysłu, ponieważ tylko człowiek niezmęczony może wydajnie i skutecznie wykonywać swoją pracę.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#TadeuszZastawnik">Nie mniejsze znaczenie pod tym względem posiada właściwe zaopatrzenie górników niecki miedziowej i pozostałego przemysłu w artykuły pierwszej potrzeby, a w artykuły przemysłowe w szczególności. Nie może istnieć taki stan rzeczy, aby podstawowe składniki naszego wyżywienia stanowiły specjalną atrakcję tylko na skutek wadliwej organizacji dystrybucji. Wiadomo, że okręg dolnośląski jest bardzo ubogi w jod. Handel uspołeczniony nie troszczy się absolutnie o dostawę ryb, które w wysokim stopniu mogłyby zapobiec niebezpiecznym chorobom wywołanym brakiem jodu.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#TadeuszZastawnik">Oczywiście jeszcze gorzej przedstawia się zaopatrzenie w żywnościowe artykuły atrakcyjne, jak np. pomarańcze i cytryny. Ilustrację powyższego stanowi klasyczny przykład — przed świętami rzucono w Bolesławcu na rynek na 30 tys. mieszkańców — 30 kg pomarańczy. Tego rodzaju traktowanie niecki miedziowej przez handel uspołeczniony budzi wśród górników zrozumiałe rozgoryczenie, tym bardziej że niedaleko położony okręg węglowy Wałbrzych jest pod tym względem zupełnie inaczej traktowany, i świadczy o tym, że przy większym zainteresowaniu czynników odpowiedzialnych za tę sprawę można ją w niecce miedziowej załatwić ku zadowoleniu mieszkańców.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#TadeuszZastawnik">Ministerstwo Handlu Wewnętrznego winno specjalnie zainteresować się niecką miedziową, stworzyć większą siatkę placówek handlu uspołecznionego, otworzyć sklepy „Delikatesy” i „Gallux”, zapewnić właściwe zaopatrzenie ludzi pracy, tym bardziej że jest to okręg gwałtownie rozwijającego się przemysłu.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#TadeuszZastawnik">Nie mniejsze niedociągnięcia istnieją w zakresie opieki lekarskiej. Odczuwa się poważny brak lekarzy w ogóle, a specjalistów w szczególności. W największym ośrodku robotniczym Bolesławcu brak jest całkowicie lekarza okulisty i laryngologa, natomiast w miastach dużych, a specjalnie wojewódzkich spotykamy duże zagęszczenie specjalistów i trzeba by było kilku z nich skierować do ośrodków przemysłowych, najbardziej ich potrzebujących.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#TadeuszZastawnik">Szpital w Złotoryi jest stanowczo za mały i nie odpowiada potrzebom terenu.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#TadeuszZastawnik">Ten stan rzeczy musi ulec zmianie. Robotnik wie, że ma prawo do należytej opieki lekarskiej i tej opieki bezwzględnie się domaga. Prosimy Ministra Zdrowia, aby skontrolował czynne obecnie placówki zdrowia, usprawnił ich pracę i stworzył nowe, odpowiadające istotnym potrzebom terenu, z uwagi na jego doniosłe znaczenie dla gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#TadeuszZastawnik">Zaniedbanie okręgu miedziowego rozciąga się, jak widać z powyższego, na wiele dziedzin naszego życia. Dotyczy to również w niemałym stopniu spraw kulturalnych. Konieczne byłoby uruchomienie w Bolesławcu drugiego kina, tym bardziej że istnieją ku temu warunki, ponieważ można je urządzić w Domu Kultury Zakładów „Wizów” bądź w Domu Górnika. Konieczne jest częstsze wystawianie przez teatr z Jeleniej Góry i Wrocławia przedstawień dla górników, jak również występów estradowych oraz przyspieszenie ostatecznej budowy domu kultury. Jeszcze większe bolączki odczuwa się w innych ośrodkach, jak Złotoryja, Wilków i Świerzyna. Dom Kultury w Złotoryi buduje się już 4 lata na skutek braku troski ze strony gospodarki komunalnej o tę inwestycję. Termin oddania do użytku tego domu przesuwany jest z roku na rok i z miesiąca na miesiąc, ostatecznie nie wiadomo kiedy będzie naprawdę udostępniony ludziom pracy.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#TadeuszZastawnik">Apelujemy do Ministra Kultury i Sztuki, którego przedstawiciel był obecny na konferencji w styczniu ubiegłego roku zorganizowanej przez KC PZPR i słyszał wypowiedzi i żądania górników, aby stworzył bazę kulturalnego życia w rejonie miedziowym, ponieważ tylko należyta, utrzymana na właściwym poziomie rozrywka kulturalna stanowi rękojmię, że zapracowane przez górników pieniądze nie zostaną zużyte na picie alkoholu, stanowiącego w chwili obecnej jedną z najgroźniejszych klęsk społecznych.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#TadeuszZastawnik">W Polsce Ludowej nie ma podziału kraju na tereny ważne lub nieważne, nie ma Polski A, B czy C. Każdy obywatel stanowi dobro najcenniejsze. Z tego też względu nie może być w naszej rzeczywistości rejonów i ludzi zaniedbanych. Popełnione błędy muszą być naprawione i musi być dla ludzi pracy stworzona pełna baza normalnego życia, jego rozwoju i kształtowania się, tym bardziej że Rząd daje na to potrzebne środki finansowe, a tylko na skutek niewykonywania zadań przez poszczególne resorty dochodzi do wyżej opisanych faktów.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#TadeuszZastawnik">Jestem przekonany, że górnicy Dolnego Śląska widząc większe niż dotychczas zainteresowanie przez resorty ich bytem, warunkami socjalnymi i kulturalnymi wytężą wszystkie swoje siły w celu przekroczenia nałożonych na nich przez Narodowy Plan Gospodarczy zadań.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#TadeuszZastawnik">Głos ma poseł woj. zielonogórskiego Feliks Lorek.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#FeliksLorek">Wysoka Izbo! Obecna sesja Sejmu ma szczególnie doniosłe znaczenie.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#FeliksLorek">Towarzysz Premier Cyrankiewicz w swym exposé mówił o przywróceniu pełnej demokratyzacji życia w naszym kraju, o nadaniu tej demokracji treści leninowskiej. Dyskusja wokół tego problemu jest bardzo żywa. Wydaje mi się, że ta dyskusja jest zdrowa, ale należy się zastanowić, kto jest motorem w tej wielkiej rozmowie, że się tak wyrażę, z całym narodem, w tej wielkiej i wszechstronnej dyskusji, która toczy się obecnie i na tej sali, o tych nabrzmiałych sprawach, często bardzo bolesnych, jak wypaczenia w b. Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego — o lepsze zarządzanie państwem. Kto inicjuje i nadaje kierunek tej walce „zdzierania” tych nawarstwień, które zaciążyły na naszym życiu i hamowały szybszy rozwój naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#FeliksLorek">Tym bardziej jest to ważne, że i w tej dyskusji padały, jak i poza nią padają głosy: „Weźmiemy teraz te sprawy w swoje ręce”.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#FeliksLorek">Zdaje mi się, że siłą tą jest najbardziej postępowa, rewolucyjna siła w świecie — ruch komunistyczny, na czele z Komunistyczną Partią Związku Radzieckiego. To przecież XX Zjazd KPZR obnażył bez reszty schorzenia i narośle w życiu i działalności społeczno-politycznej i gospodarczej i ich źródła, nie tylko w Związku Radzieckim, ale jednocześnie i wpływ ich na życie w innych krajach i na partie komunistyczne.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#FeliksLorek">Czy XX Zjazd był tylko początkiem tej wielkiej pracy w tej dziedzinie? Nie! XX Zjazd podsumował, pogłębił ten proces, który zapoczątkowany został po zdemaskowaniu beriowszczyzny, nadał walce naszej charakter wszechstronny i sięgający głęboko w całość życia naszych narodów, nakreślił dalsze zadania w walce i drogi prowadzące do likwidacji tej bolesnej spuścizny.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#FeliksLorek">W naszym kraju ruch ten rozpoczęła Polska Zjednoczona Partia Robotnicza ujawniając schorzenia na III Plenum KC PZPR i wypowiadając im zdecydowaną walkę.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#FeliksLorek">Partia nasza jest dzisiaj inicjatorem i kierownikiem demokratyzacji i jawności naszego życia. Zainicjowała tę walkę i prowadzi ją, aby usunąć wszystkie przeszkody hamujące szybszy marsz do socjalizmu, aby lepiej i szybciej realizować odwieczną tęsknotę robotników i chłopów w Polsce Ludowej do pełnego wyzwolenia ekonomicznego i społecznego.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#FeliksLorek">Czymże jest dyskusja nad wskaźnikami do 5-letniego planu rozwoju kraju, jak nie tą wielką rozmową i dyskusją z masami pracującymi całego kraju pod kierunkiem naszej Partii — dyskusją, która toczy się najczęściej nad kierunkiem zawartym w tych wskaźnikach?</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#FeliksLorek">Jest to więc proces, który zapoczątkowany został przez naszą Partię na III Plenum Komitetu Centralnego, obecnie pogłębiony i rozszerzony po XX Zjeździe KPZR.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#FeliksLorek">Kierownicza rola naszej Partii, partii polskiego proletariatu, partii, która w swoim programie i działaniu „zatrzasnęła”, że tak się wy rażę, wszystko, co wzniosłe i zaszczytne, co postępowe i rewolucyjne w naszym narodzie, zainicjowała i kieruje tą walką, walką o pełną demokratyzację naszego życia, o jego jawność, o zdzieranie tych nawarstwień i wypaczeń, które nagromadziły się w ciągu 11 lat naszego życia, o pełne przestrzeganie praworządności rewolucyjnej, o szybszą, o lepszą budowę socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#FeliksLorek">Bez kierowniczej roli Partii i skupienia wokół niej wszystkiego, co zdrowe i twórcze w narodzie, nie może być ta walka przeprowadzona zwycięsko.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#FeliksLorek">Chcę obecnie przejść do zagadnień, które limitują nasze województwo.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#FeliksLorek">Od pierwszych dni zagospodarowania Ziemi Lubuskiej cały wysiłek społeczeństwa, zielonogórskiego kierował się ku podnoszeniu z gruzów wojennych fabryk, zakładów pracy i gospodarki rolnej.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#FeliksLorek">Pochłonięci całkowicie odbudową i budową życia gospodarczego, nie zawsze myśleliśmy o potrzebach życia kulturalnego. I obecnie, kiedy na terenie naszego województwa pracują takie zakłady, jak Fabryka Zgrzeblarek i Zakłady im. Marcelego Nowotki, których produkcja idzie nie tylko na potrzeby krajowe, ale jest cennym przedmiotem eksportu, kiedy pracują u nas obiekty planu 6-letniego — Gorzów i Dychów, coraz mocniej odczuwamy niedorozwój życia kulturalnego.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#FeliksLorek">Nasze ambicje kulturalne są tym bardziej uzasadnione, że masy pracujące woj. zielonogórskiego wypracowały poważne środki dochodu narodowego. Wystarczy powiedzieć, że w 1955 r. w samym tylko przemyśle metalowym zgłoszono 1694 pomysły racjonalizatorskie, z czego już wprowadzono do produkcji 912, które przyniosły w ciągu jednego roku około 7 milionów oszczędności.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#FeliksLorek">Zagospodarowaliśmy odłogi i ugory. W planie 5-letnim chcemy dodatkowo zagospodarować 8–10 tys. ha nieużytków, suchych łąk i pastwisk. Potrzebna nam jednak do tego pomoc Ministerstwa Rolnictwa i pomoc naukowców dla ustalenia sposobów zagospodarowania tych ziem, na których dziś nic nie rośnie.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#FeliksLorek">Mamy u siebie już spośród 542 spółdzielni produkcyjnych pierwszych dziesięciu milionerów, w okresie ostatnich dwóch miesięcy zorganizowaliśmy nowych 38 spółdzielni produkcyjnych.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#FeliksLorek">Szeroki udział ludności w dyskusji nad planem 5-letnim dopomógł nam w ujawnieniu rezerw.</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#FeliksLorek">Zaplanowaliśmy uruchomienie 58 obiektów przemysłowych, dla których nie trzeba będzie budować nowych pomieszczeń.</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#FeliksLorek">W zestawieniu z osiągnięciami i perspektywami dalszego rozwoju gospodarczego ostro występują braki życia kulturalnego.</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#FeliksLorek">Na ogólną liczbę 1115 wsi w 261 gromadzkich radach narodowych posiadamy tylko 75 świetlic gromadzkich z etatową obsadą, nie licząc amatorskiego ruchu artystycznego na wsi, prowadzonego w ramach społecznych, a na 18 miast powiatowych i 2 wydzielone mamy tylko 4 powiatowe domy kultury: w Sulechowie, w Szprotawie, Sulęcinie, i Żarach. Nie mamy nawet wojewódzkiego domu kultury.</u>
<u xml:id="u-4.21" who="#FeliksLorek">Placówki te coraz skuteczniej oddziaływają mobilizująco na realizację planów gospodarczych wsi, na rozwój i umacnianie spółdzielczości produkcyjnej. Mogłyby jednak jeszcze w większym stopniu rozszerzyć oddziaływanie na społeczeństwo, gdyby mogły pozyskać szeroki aktyw inteligencji, rozbudować ciekawe formy pracy i dostosować je do zainteresowań jak najszerszych mas ludności. Do tego potrzebne jest stworzenie gabinetów metodycznych, których nam dotychczas brak.</u>
<u xml:id="u-4.22" who="#FeliksLorek">Dotychczasowe sumy przeznaczone na ten cel w budżetach rad narodowych oraz dotacje przekazywane z budżetu centralnego Ministerstwa Kultury i Sztuki nie zaspokajają w minimalnym nawet stopniu palących potrzeb społeczeństwa woj. zielonogórskiego.</u>
<u xml:id="u-4.23" who="#FeliksLorek">Na przykład — w roku bieżącym na wyposażenie wzorcowego gabinetu metodycznego w Powiatowym Domu Kultury Żar przyznano po raz pierwszy sumę 1500 zł, mimo że placówka ta istnieje już od 3 lat.</u>
<u xml:id="u-4.24" who="#FeliksLorek">Powiatowy Dom Kultury w Sulechowie powstał dzięki inicjatywie i wysiłkom mieszkańców miasta, którzy odbudowali historyczny dom arian polskich przez samoopodatkowanie i czyny społeczne. W tej chwili na dokończenie remontu konieczna jest dotacja finansowa.</u>
<u xml:id="u-4.25" who="#FeliksLorek">Na zakończenie rozpoczętego w ubiegłym roku remontu Powiatowego Domu Kultury w Szprotawie potrzeba dodatkowych środków.</u>
<u xml:id="u-4.26" who="#FeliksLorek">Przygraniczne miasta powiatowe Gubin i Słubice do niedawna pozbawione były jakiegokolwiek ośrodka życia kulturalnego. Wszystkie spotkania z zagranicznymi delegatami, a szczególnie z Niemieckiej Republiki Demokratycznej, odbywały się w miejskiej gospodzie ludowej. W miastach tych nie było warunków na wystawienie sztuk teatralnych ze względu na brak jakichkolwiek sal ze scenami. W Słubicach w 11-letnim okresie władzy ludowej odbył się pierwszy raz występ zawodowego teatru.</u>
<u xml:id="u-4.27" who="#FeliksLorek">Społeczeństwo obu miast, nie mogąc pogodzić się z takim stanem rzeczy, z własnej inicjatywy przystąpiło w roku ubiegłym do odbudowy 2 zniszczonych budynków, przeznaczając je na domy kultury. Przy dużym nakładzie pracy ludności oba budynki zostały już w końcu ubiegłego roku całkowicie wyremontowane i w ostatnich miesiącach regularnie występują w nich artyści Teatru Ziemi Lubuskiej.</u>
<u xml:id="u-4.28" who="#FeliksLorek">Dało to państwu poważne oszczędności nie tylko w środkach finansowych, ale przede wszystkim w materiałach budowlanych, gdyż społeczeństwo z gruzów tego miasta pokryło większość potrzeb materiałowych na odbudowę.</u>
<u xml:id="u-4.29" who="#FeliksLorek">A jak ustosunkowało się Ministerstwo Kultury i Sztuki do tej pięknej inicjatywy społecznej mieszkańców tych dwóch nadgranicznych miast?</u>
<u xml:id="u-4.30" who="#FeliksLorek">Nasze starania o zapewnienie kredytów na ostateczne zakończenie remontu i wyposażenie tych budynków okazały się bezskuteczne, gdyż zapreliminowana suma w budżecie na rok 1956 na wyposażenie powiatowych domów kultury w Gubinie i w Słubicach oraz na wydatki osobowe została skreślona już przy wstępnym uzgadnianiu z Ministerstwem Kultury i Sztuki, a na następne interwencje Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w tej sprawie, Ministerstwo Kultury i Sztuki w ogóle nie odpowiedziało.</u>
<u xml:id="u-4.31" who="#FeliksLorek">Do Ministerstwa Kultury nie trafiły nawet argumenty polityczne, że po tamtej stronie Odry i Nysy — w Niemieckiej Republice Demokratycznej — pulsuje życie kulturalne i gospodarcze, kiedy po naszej stronie tych rzek jest martwota.</u>
<u xml:id="u-4.32" who="#FeliksLorek">Wywołało to zrozumiałe rozgoryczenie mieszkańców obu nadgranicznych miast.</u>
<u xml:id="u-4.33" who="#FeliksLorek">Niemniej ważną sprawą jest konserwacja budynków świetlic gromadzkich, na co w budżecie tegorocznym przeznaczono zaledwie 48 tys. zł, co średnio stanowi 613 zł na jedną świetlicę. Kwota ta jest niewystarczająca na pokrycie najniezbędniejszych nawet remontów, zwłaszcza że w okresie ostatnich dwóch lat w budżetach terenowych rad narodowych wydatkowano na ten cel zaledwie 135 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-4.34" who="#FeliksLorek">Należy podkreślić, że ludność woj. zielonogórskiego coraz częściej podejmuje zobowiązania o samoopodatkowaniu się na cele kulturalno-oświatowe, co w poważnej mierze pomaga w zaspokajaniu najbardziej palących potrzeb.</u>
<u xml:id="u-4.35" who="#FeliksLorek">W samym tylko pow. Międzyrzecz zobowiązania na ten cel sięgają 100 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-4.36" who="#FeliksLorek">Podobne przykłady mamy i w innych powiatach. Z braku należytej opieki i pomocy ze strony rad narodowych, które nie posiadają dostatecznych środków na ten cel, istnieje niebezpieczeństwo zaprzepaszczenia tej cennej inicjatywy.</u>
<u xml:id="u-4.37" who="#FeliksLorek">Pomoc ta jest szczególnie potrzebna z uwagi na to, że w większości wypadków organizatorem życia kulturalno-oświatowego jest nasza młodzież.</u>
<u xml:id="u-4.38" who="#FeliksLorek">Pomoc starszych tej inicjatywie w postaci samoopodatkowania się i udział w wykonawstwie staje się czynem całego społeczeństwa. Rozwój tych form czynów społecznych coraz silniej wiąże ludność z tymi piastowskimi ziemiami i wpływa hamująco na ucieczkę młodzieży ze wsi do miast.</u>
<u xml:id="u-4.39" who="#FeliksLorek">Podobnie przedstawia się sytuacja i na odcinku kin, a zwłaszcza wiejskich. 75 stałych i półstałych oraz 10 kin ruchomych na wsi nie może w sposób należyty realizować swych zadań, gdyż około 70% sal na wsiach ze względu na brak konserwacji w latach ubiegłych zagraża bezpieczeństwu widzów i zgodnie z przepisami o bezpieczeństwie nie nadaje się do dalszej eksploatacji.</u>
<u xml:id="u-4.40" who="#FeliksLorek">Najpoważniejszym brakiem tych sal, jedynych przeważnie pomieszczeń na wszelkiego rodzaju imprezy kulturalne i seanse kinowe, jest wadliwa, często od 10 lat co najmniej nie remontowana instalacja elektryczna, mogąca łatwo stać się przyczyną pożaru.</u>
<u xml:id="u-4.41" who="#FeliksLorek">A tymczasem Centralny Zarząd Kin nie przeznaczył w roku bieżącym na. te remonty żadnych kredytów, uzasadniając to tym, że obowiązek utrzymania i konserwacji sal kinowych na wsi ciąży na gromadzkich radach narodowych.</u>
<u xml:id="u-4.42" who="#FeliksLorek">Tymczasem, jak wiadomo, gromadzkie rady narodowe nie mają na ten cel żadnych środków.</u>
<u xml:id="u-4.43" who="#FeliksLorek">Do niedawna w Zielonej Górze, w mieście wojewódzkim, liczącym 45 tys. mieszkańców, było tylko 1 kino z 400 miejscami. Przez prowizoryczne uruchomienie drugiego kina dzięki inicjatywie społeczeństwa, w bardzo prymitywnych warunkach, uzyskano wprawdzie łączną liczbę 700 miejsc, jednak liczba 64 mieszkańców przypadająca na 1 krzesło w kinie świadczy wymownie o sytuacji i konieczności natychmiastowego uruchomienia jeszcze jednego kina.</u>
<u xml:id="u-4.44" who="#FeliksLorek">Tymczasem Centralny Zarząd Kin nie przeznaczył na budowę kin żadnych środków, gdyż Centralny Urząd Kinematografii doszedł do nowych koncepcji budowy ekranu panoramicznego — akurat w Zielonej Górze.</u>
<u xml:id="u-4.45" who="#FeliksLorek">Cenimy zdobycze techniki w kinematografii, ale ludność Zielonej Góry chce mieć jakiekolwiek kino, ażeby uzyskać możliwość rozrywki kulturalnej, czego nie chce zrozumieć Centralny Zarząd Kin.</u>
<u xml:id="u-4.46" who="#FeliksLorek">Bardzo trudne warunki pracy na terenie Zielonej Góry mają amatorskie zespoły artystyczne, organizowane przez związki zawodowe przy różnych zakładach pracy, które z braku innych możliwości zajęcia swe prowadzą w ciasnych, prowizorycznie adaptowanych lokalach świetlicowych.</u>
<u xml:id="u-4.47" who="#FeliksLorek">Najbardziej liczny, najlepszy zespół — Zespół Pieśni i Tańca Ziemi Lubuskiej — odbywa próby w dwóch grupach: jedna w Zielonej Górze, a druga w Nowej Soli.</u>
<u xml:id="u-4.48" who="#FeliksLorek">Dlatego też w warunkach województwa zielonogórskiego bardzo istotny problem stanowi budowa wojewódzkiego domu kultury, który wpłynąłby na ożywienie życia kulturalnego w mieście wojewódzkim, a jednocześnie odgrywałby rolę ośrodka szkolącego młodą kadrę pracowników świetlicowych z terenu całego województwa. Zapreliminowana jednak suma 190 tys. zł na opracowanie dokumentacji technicznej wojewódzkiego domu kultury została skreślona przez Ministerstwo Kultury i Sztuki.</u>
<u xml:id="u-4.49" who="#FeliksLorek">Przykładem niewłaściwego stosunku do potrzeb kulturalnych ludności woj. zielonogórskiego są trzyletnie perypetie z Ministerstwem Kultury i Sztuki w sprawie przebudowy teatru w Zielonej Górze. Trzeba było dopiero uchwały Komisji Kultury i Komisji Budżetowej Sejmu, aby ta sprawa ruszyła z miejsca.</u>
<u xml:id="u-4.50" who="#FeliksLorek">W okresie 11 lat, jakie upłynęły od zakończenia działań wojennych, nastąpiła poważna dewastacja ocalałych z pożogi wojennej niezwykle cennych zabytkowych obiektów architektury murowanej i drewnianej, świadczących o polskości Ziemi Lubuskiej i o działalności polskich ludowych artystów i rzemieślników na terenie woj. zielonogórskiego.</u>
<u xml:id="u-4.51" who="#FeliksLorek">Dotychczasowe prace konserwatorskie z braku środków finansowych miały na celu tylko tymczasowe zabezpieczenie tych zabytków przed ich dalszym niszczeniem.</u>
<u xml:id="u-4.52" who="#FeliksLorek">Straty i zniszczenia w materiale zabytkowym w woj. zielonogórskim są ogromne. W gruzach legły nie tylko poszczególne obiekty, ale całe zespoły urbanistyczne, miejskie, całkowitej zagładzie uległy śródmieścia zabytkowe. Cały szereg obiektów zabytkowych drewnianych i murowanych wykazuje poważny procent zniszczenia.</u>
<u xml:id="u-4.53" who="#FeliksLorek">W 1956 r. roboty architektoniczno-konserwatorskie obejmują w ramach kredytów Ministerstwa Kultury i Sztuki zaledwie dwa obiekty zabytkowe: prace rekonstrukcyjne i zabezpieczeniowe Zamku Piastowskiego w Międzyrzeczu kosztem 244 tys. zł, na którego restaurację potrzeba około 500 tys. zł, oraz zabezpieczenie trzech sal gotyckich w ratuszu głogowskim — 50 tys. zł. Dokumentacja techniczna wykonana będzie tylko dla trzech obiektów.</u>
<u xml:id="u-4.54" who="#FeliksLorek">Tak więc łączny budżet na prace architektoniczno-konserwatorskie i dokumentację w 1956 r. wynosi 384 tys. zł. Przyznane kredyty jednak w najmniejszym stopniu nie przyczynią się do radykalnej zmiany na tym odcinku.</u>
<u xml:id="u-4.55" who="#FeliksLorek">Wśród obiektów zabytkowych, które jeszcze w roku 1956 wymagają zabezpieczenia, a nie ujęte są w planie, wymienić należy jedne z najcenniejszych zabytków w Polsce — mury obronne miejskie w Strzelcach Krajeńskich i w Ośnie Lubuskim, które ulegają systematycznej dewastacji. Na ich zabezpieczenie potrzebna jest kwota 100 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-4.56" who="#FeliksLorek">Liczne pamiątki polskości Ziemi Lubuskiej zgromadzone w muzeum nie mogą być udostępnione społeczeństwu, gdyż muzeum jest nieczynne z uwagi na warunki lokalowe.</u>
<u xml:id="u-4.57" who="#FeliksLorek">Zarówno cenne pamiątki polskości Ziemi Lubuskiej sięgające pierwszych wieków istnienia naszego państwa, jak i potrzeby obecnych mieszkańców woj. zielonogórskiego nad Odrą i Nysą wymagają bardziej wydatnej pomocy, zabezpieczającej podniesienie poziomu kulturalno-oświatowego.</u>
<u xml:id="u-4.58" who="#FeliksLorek">W atmosferze III Plenum i XX Zjazdu rośnie w masach pracujących naszego województwa poczucie gospodarności, rosną zdrowe ambicje i potrzeby. Ludzie, szczególnie z dotychczas zaniedbanych rejonów nadgranicznych, jak Gubin, Słubice, Żary, Kostrzyń, chcą być dobrymi gospodarzami i nie wstydzić się swoich sąsiadów i przyjaciół zza Odry.</u>
<u xml:id="u-4.59" who="#FeliksLorek">Tymczasem nasze słuszne wnioski nie zawsze znajdują zrozumienie w poszczególnych resortach, a szczególnie w Ministerstwie Kultury i Sztuki. A nawet po dyskusjach w sejmowej Komisji Oświaty, Nauki i Kultury, która uchwaliła poparcie dla naszych wniosków, wnioski te nie zostały należycie uwzględnione na Komisji Finansowo-Budżetowej wskutek sprzeciwu Ministerstwa Finansów.</u>
<u xml:id="u-4.60" who="#FeliksLorek">Sprawa Powiatowego Domu Kultury w Gubinie, w Sulechowie oraz sprawa świetlic gromadzkich została uzależniona od ściągnięcia zaległości finansowych za 11 lat ubiegłych, wynoszących 62 mln zł. Tymczasem realne możliwości ściągnięcia tych zadłużeń nie przekraczają 11%, które już zostały uwzględnione w tegorocznym budżecie. Podstawową bowiem sumę zaległości stanowią zadłużenia z tytułu państwowego Funduszu Ziemi wynoszące 43 mln zł.</u>
<u xml:id="u-4.61" who="#FeliksLorek">Kwota ta nie jest możliwa do ściągnięcia, ponieważ:</u>
<u xml:id="u-4.62" who="#FeliksLorek">1) duża część repatriantów i osadników wojskowych nie reguluje zadłużeń, uzasadniając to pozostawieniem mienia poza granicami państwa, często nie przedkładając nawet dokumentów;</u>
<u xml:id="u-4.63" who="#FeliksLorek">2) co roku część osadników opuszcza samowolnie gospodarstwa, wyjeżdżając niejednokrotnie w nieznanym kierunku;</u>
<u xml:id="u-4.64" who="#FeliksLorek">3) stan majątkowy byłych użytkowników gospodarstw rolnych nie pozwala na ściągnięcie zadłużenia, jak również stan majątkowy niektórych chłopów nie pozwala na ściągnięcie zadłużeń drogą egzekucji;</u>
<u xml:id="u-4.65" who="#FeliksLorek">4) aby ściągnąć te zaległości, woj. zielonogórskie musiałoby prawie w całym kraju poszukiwać swych dłużników.</u>
<u xml:id="u-4.66" who="#FeliksLorek">Taki stosunek Ministerstwa Finansów do naszych spraw nie pomaga posłom w wypełnianiu ich obowiązków Wysoka Izbo! W walce, jaką obecnie nasz naród toczy, szczególnie w ostatnim okresie, sprawa podniesienia stopy życiowej wysuwa się na czoło wszystkich zagadnień. Nie chodzi jednak o to, aby w tej chwili wyliczać, jak to miało miejsce, z tej trybuny, że takiej a takiej grupie pracowników należy poprawić płace o 30 czy 40%. To są sprawy na pewno słuszne i bardzo ważne. Wszyscy wiemy, że jeszcze wiele setek tysięcy ludzi w Polsce znajduje się w trudnej sytuacji materialnej. Ale wydaje mi się, że nas posłów obowiązuje głębsze spojrzenie.</u>
<u xml:id="u-4.67" who="#FeliksLorek">Idzie o to, że na podwyżki płac trzeba wypracować środki. Zrobić to można tylko wzmożonym wysiłkiem narodu, skupionego wokół jego kierowniczej siły Partii.</u>
<u xml:id="u-4.68" who="#FeliksLorek">W walce o wyszukiwanie rezerw, w walce z biurokratyzmem o demokratyzację naszego życia można osiągnąć środki na ten cel.</u>
<u xml:id="u-4.69" who="#FeliksLorek">Wydaje mi się, że w tej mobilizacji mas oraz w kształtowaniu opinii publicznej olbrzymia rola przypada nam, posłom.</u>
<u xml:id="u-4.70" who="#FeliksLorek">Dlatego nie mogę się zgodzić z twierdzeniem posła Hochfelda, który starał się usunąć jakoś na drugi plan pracę terenową posłów.</u>
<u xml:id="u-4.71" who="#FeliksLorek">Naszą rolę ustawodawczą będziemy mogli dobrze spełnić wtedy tylko, kiedy będziemy słuchać głosów opinii publicznej nie tylko za pomocą prasy — przy całym szacunku zresztą dla niej i dla jej roli — ale w bezpośrednich i żywych kontaktach z tysiącami naszych wyborców, przed którymi jesteśmy przecież odpowiedzialni za naszą działalność.</u>
<u xml:id="u-4.72" who="#FeliksLorek">Dlatego też trzeba, abyśmy swą pracą terenową wzbogacili tę cenną atmosferę — rozmów z narodem, dyskusji, szukania środków, dróg do demokratyzacji życia, jaka panuje na naszej sesji, atmosferę tę przenieśli do rad narodowych, byśmy wspólnie z nimi dyskutowali nad sposobami realizacji budżetu, a przede wszystkim nad tym, jak znaleźć dodatkowe rezerwy, by podwyższyć płace szerzej i głębiej i realizować inne posunięcia zmierzające do poprawy stopy życiowej mas pracujących.</u>
<u xml:id="u-4.73" who="#FeliksLorek">Naszym zadaniem jako posłów jest umacniać nadal w toku dyskusji Front Narodowy i skupić jego siły wokół naszej Partii, mobilizować wszystkie siły do realizacji tych zaszczytnych zadań w Walce o środki na wzrost stopy życiowej, w walce o szybszy marsz do socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-4.74" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JanDembowski">Udzielam głosu posłowi woj. łódzkiego Eugeniuszowi Kwiatkowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#EugeniuszKwiatek">Wysoki Sejmie! Na tle budżetu, który obecnie omawiamy, chcę zatrzymać się nad jednym z zasadniczych problemów, który nurtuje woj. łódzkie. Problemem tym jest rozwój hodowli i zabezpieczenie bazy paszowej.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#EugeniuszKwiatek">W roku bieżącym na melioracje otrzymaliśmy ok. 32 mln zł; kwota ta w stosunku do zadań w podniesieniu produkcji zwierzęcej w małym stopniu łagodzi trudności paszowe, jakie mają chłopi w wykonawstwie zadań.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#EugeniuszKwiatek">Dla zobrazowania sytuacji na odcinku produkcji zwierzęcej chcę podać kilka cyfr, które ilustrują olbrzymią dysproporcję pomiędzy bazą paszową i ilością pogłowia zwierząt gospodarskich.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#EugeniuszKwiatek">Posiadamy ok. 516 tys. sztuk bydła, czyli na 100 ha użytków rolnych mamy 44,4 szt. bydła, 68,6 szt. trzody chlewnej i 28,9 owiec.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#EugeniuszKwiatek">W planie 5-letnim mamy wykonać następujące zadanie: podnieść obsadę bydła na 100 ha do 47,9 szt., trzody chlewnej do 74,8 szt. i owiec do 35,4 szt.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#EugeniuszKwiatek">Z opracowanych bilansów paszowych wynika, iż pokrycie paszowe w sianie i zielonkach wynosi 66%, w soczystych 71% i w paszach treściwych 40,8%. Ogólny niedobór paszowy w przeliczeniu na jednostki pokarmowe i białko waha się w granicach 25%–27% jednostek i 35%–40% białka. W obliczeniach przyjęto normy stosowane w praktyce, które są niższe o 30% od norm naukowych i zalecanych przez Ministerstwo Rolnictwa. Uwzględniono tu jednocześnie pasze uzupełniające stosowane w żywieniu, pochodzące z dróg, miedz, rowów itp.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#EugeniuszKwiatek">Mimo założonego w planie 5-letnim wzrostu plonów zbóż, siana, soczystych zielonek i wprowadzenia do struktury zasiewów 41 tys. ha kukurydzy, w dalszym ciągu będą istnieć niedobory paszowe. Przyczyny tych niedoborów leżą między innymi w zbyt małym areale łąk i pastwisk, które wynoszą w naszym województwie 15,6%, podczas gdy przeciętna krajowa wynosi 24%, oraz niskiej ich wydajności wynoszącej 15–20 q siana z 1 ha.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#EugeniuszKwiatek">W rozwiązywaniu zagadnienia bazy paszowej główną rolę winny odegrać melioracje, szczególnie na trwałych użytkach zielonych.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#EugeniuszKwiatek">Potrzeby przeprowadzenia melioracji na terenie woj. łódzkiego są bardzo duże i wynoszą ponad 110 tys. ha łąk. Zabiegami melioracyjnymi objęto dotychczas tylko 16 tys. ha łąk.</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#EugeniuszKwiatek">Tego rodzaju traktowanie naszego województwa przez PKPG i Ministerstwo Rolnictwa, które nakładały dotychczas i nakładają w dalszym ciągu zadania ilościowego wzrostu pogłowia z jednoczesnym zwiększeniem wydajności jednostkowej bez zwracania uwagi na nasze trudności paszowe, powodowało to, że w naszym województwie w ubiegłym 6-leciu wprawdzie zbliżyliśmy się do wykonania zadań ilościowych, ale ponieśliśmy znaczne straty jakościowe.</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#EugeniuszKwiatek">Przeciętna waga bydła obniżyła się z 312 kg w 1950 r. do 275 kg w 1955 r. Przeciętna waga skupowanej trzody chlewnej spadła w tym okresie ze 120 kg do 114 kg. Wydajność mleka od jednej sztuki stoi na końcowym miejscu w kraju i wynosi 1500 litrów.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#EugeniuszKwiatek">Skutki braków paszowych dobitnie ilustruje również fakt, że podczas gdy w 1950 r. skupiliśmy 103% pogłowia trzody, to w 1954 r. zaledwie 60% pogłowia. Zatem brak paszy spowodował znaczny spadek żywej wagi trzody i bydła, prócz tego znacznie przedłużył okres tuczu trzody chlewnej wpływając na podniesienie kosztów produkcji. Ta sytuacja została spowodowana m. in. tym, że Ministerstwo Rolnictwa niewłaściwie podchodziło do rozwiązywania naszych potrzeb na odcinku podniesienia wydajności z hektara naszych trwałych użytków zielonych, a więc łąk i pastwisk.</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#EugeniuszKwiatek">O popularności melioracji łąk w naszym województwie niech świadczy fakt, że na terenie województwa powstało ponad 700 zespołów łąkarskich, zrzeszających przeszło 30 tys. chłopów, którym udzielamy niedostatecznej pomocy w nawozach i nasionach.</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#EugeniuszKwiatek">Udział chłopów w czynach melioracyjnych tylko w 1955 r. wynosił ponad 30 min zł. Jedna tylko wieś Zawada w pow. radomszczańskim w ciągu 2 lat wniosła udział w czynie melioracyjnym chłopskim wartości 250 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#EugeniuszKwiatek">Wielkim hamulcem wykonawstwa robót wodno-melioracyjnych, którego nie dostrzegają czynniki centralne kierujące rolnictwem, a zwłaszcza Centralny Zarząd Wodnych Melioracji, jest prymitywny sposób wykonywania robót; stosujemy technikę, którą posługiwali się nasi pradziadowie. O brakach na tym odcinku niech świadczą fakty: na terenie pow. rawsko-mazowieckiego, gdzie na istniejących 70 zespołów łąkarskich nie ma w powiecie ani jednego wału łąkarskiego, ani jednej brony łąkowej, posiadamy tylko 8 pługów łąkarskich konnych, zaś ani jednego pługa traktorowego, nie mówiąc już o takich maszynach, jak traktory gąsienicowe, spychacze itp.</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#EugeniuszKwiatek">Wyżej przytoczony przykład jest charakterystyczny również dla całego województwa.</u>
<u xml:id="u-6.16" who="#EugeniuszKwiatek">Chcąc oszczędniej gospodarować kredytami na cele melioracyjne, należy w szerszym niż dotychczas zakresie Wprowadzić mechanizację prac. Wymaga to lepszego zaopatrzenia POM i GOM w maszyny. Wystarczy wskazać, iż na terenie woj. łódzkiego służba melioracyjna posiada zaledwie 9 traktorów gąsienicowych i 2 spychacze. Brak jest natomiast zupełnie zgarniaczy tak potrzebnych przy wyrównywaniu powierzchni łąk.</u>
<u xml:id="u-6.17" who="#EugeniuszKwiatek">Łąki woj. łódzkiego położone w dolinach rzek Neru, Bzury, Pilicy i Warty czekają na meliorację. Wszelkie nakłady dają bardzo poważne efekty, zapewniają szybką amortyzację, zwłaszcza przy wykorzystaniu ścieków m. Łodzi w dolinie rzeki Neru i Bzury. Wydajność siana z tych łąk nawodnionych wodami Neru wynosi średnio 80 do 100 q z ha, dochodząc w niektórych wypadkach do 150 q z ha.</u>
<u xml:id="u-6.18" who="#EugeniuszKwiatek">Celem zmniejszenia deficytu paszowego, Wojewódzka Rada Narodowa podjęła uchwałę objęcia w 1956 r. melioracją 1.500 ha łąk w dolinie rzeki Neru kosztem 5.100 tys. zł. Wskutek wielkich potrzeb na terenie całego województwa na ten cel z przeznaczonego limitu można było przeznaczyć zaledwie 2.300 tys. zł, co pozwoli zmeliorować tylko 700 ha. Wobec czego na pozostałe 800 ha brak 2.800 tys. zł. Prócz tego dla złagodzenia ostrego deficytu pasz w pow. łęczyckim, częściowo kutnowskim, rawsko-mazowieckim, powodującego upadek bydła na skutek niedożywienia, koniecznym staje się zmeliorowanie jeszcze w roku bieżącym około 600 ha łąk w dolinie rzeki Bzury, na co potrzeba nam dodatkowo 3.135 tys. zł. Ogółem do wykonania w roku bieżącym najniezbędniejszych zadań melioracyjnych potrzeba woj. łódzkiemu poza przyznanym limitem 32 mln zł dodatkowo 5.935 tys. zł. Nadmieniam, że dokumentacja techniczna dla tych obiektów jest zabezpieczona przez Biuro Projektów Wodno-Melioracyjnych oraz zapewniony jest udział chłopów w wysokości 20–25%kosztów robót.</u>
<u xml:id="u-6.19" who="#EugeniuszKwiatek">W okresie zimowym przeprowadzono cały szereg zebrań wiejskich z chłopami, którzy zadeklarowali swój czynny udział. Dokonuje się przystąpienia do rozpoczęcia robót melioracyjnych.</u>
<u xml:id="u-6.20" who="#EugeniuszKwiatek">Również hamulcem w likwidowaniu trudności paszowych jest opóźnienie wykonawstwa uchwały Prezydium Rządu o obowiązku oczyszczania ścieków przemysłowych odprowadzanych do rzek. Dotyczy to zwłaszcza zakładów „Boruta” w Zgierzu, które pomimo wielokrotnych zarządzeń Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w tej sprawie stale odkłada termin ukończenia budowy oczyszczalni. Podobnie ustosunkowują się inne zakłady.</u>
<u xml:id="u-6.21" who="#EugeniuszKwiatek">O niewłaściwym docenianiu tego zagadnienia przez PKPG świadczy podejście do naszych potrzeb melioracyjnych w planie 5-letnim.</u>
<u xml:id="u-6.22" who="#EugeniuszKwiatek">Województwo nasze zakładało przeznaczenie na meliorację w 5-latce 350 mln zł. Wprawdzie to są na razie projekty, ale już teraz kwota ta została zmniejszona do 301 mln zł. Świadczy to dobitnie o nieuwzględnianiu istotnych potrzeb zwłaszcza wobec faktów wykonywania dużych robót melioracyjnych w województwie szczecińskim, w których stwierdzono niewykorzystanie efektów melioracyjnych na znacznych obszarach.</u>
<u xml:id="u-6.23" who="#EugeniuszKwiatek">Braki na odcinku paszowym powodowały wędrówkę chłopów z województwa łódzkiego do szczecińskiego po siano. Niestety w roku bieżącym na skutek niewłaściwego podejścia Ministerstwa Rolnictwa i ta możliwość została cofnięta. Wskutek decyzji Ministerstwa Rolnictwa nie zezwalającej chłopom woj. łódzkiego na korzystanie z łąk szczecińskich tysiące ha tych łąk zostało nie skoszonych i siano zmarnowane. 27 września ub. roku wskutek częstych naszych nalegań zezwolono chłopom i członkom spółdzielni produkcyjnych na wyjazd na sianokosy — obejmując obszar wykosu 800 ha łąk. Pora była jednak już spóźniona i w warunkach woj. szczecińskiego sprzętu siana nie można było dokonać.</u>
<u xml:id="u-6.24" who="#EugeniuszKwiatek">Wobec trudności paszowych naszego województwa pożądane byłoby, aby nasze władze centralne — PKPG i Ministerstwo Rolnictwa — wyszły zza biurek, przyjechały do Łodzi i przekonały się naocznie o sytuacji i wspólnie z kierownictwem WZR-u ustaliły sposoby rozszerzenia zakresu robót wodno-melioracyjnych w planie 5-letnim. Chłopi woj. łódzkiego czekają na to.</u>
<u xml:id="u-6.25" who="#EugeniuszKwiatek">Do poważnych hamulców w rozwoju hodowli należy również obecny stan nasiennictwa roślin pastewnych i traw. Zaopatrzenie rolników w nasiona roślin strączkowych pastewnych wobec ostrego deficytu białka wymaga rozwiązania. Obecna produkcja nasion pozwala na obsiew tylko 5–8% powierzchni upraw polowych, a trzeba objąć 20% powierzchni. Należy ustalić właściwą relację cen i zamienników, które by zachęciły rolników do produkcji nasion roślin pastewnych.</u>
<u xml:id="u-6.26" who="#EugeniuszKwiatek">Rozwiązania wymaga również uprawa nasion traw. Dochodzą nas wiadomości o tendencjach Ministerstwa Rolnictwa zmierzających do zahamowania wzrostu produkcji nasion traw tzw. łatwych, których produkcja w naszym województwie dobrze się rozwija. Uważamy, że tym tendencjom należy się przeciwstawić i równocześnie poprzeć zwiększenie upraw nasion traw „trudnych”, przez odpowiednią politykę cen i zamienników.</u>
<u xml:id="u-6.27" who="#EugeniuszKwiatek">Należałoby również usprawnić pracę central nasiennych przez utworzenie powiatowych magazynów nasiennych zaopatrzonych w maszyny czyszczące. Celowe również dla usprawnienia gospodarki nasionami jest utworzenie na terenie naszego województwa czyszczalni nasion i magazynu wojewódzkiego.</u>
<u xml:id="u-6.28" who="#EugeniuszKwiatek">Duże trudności również powoduje brak w naszym województwie maszyn młócących, tzw. bukowników, o których produkcję, ewentualnie sprowadzenie niewiele się dotychczas troszczono. Bukowniki naszego województwa można policzyć na palcach obu rąk. Doszło do tego, iż gospodarstwa nasienne z braku bukowników, spasają siano nie młócone.</u>
<u xml:id="u-6.29" who="#EugeniuszKwiatek">Udzielenie szybkiej pomocy rolnictwu i dostarczenie potrzebnych środków do produkcji rolniczej jest rzeczą konieczną i palącą. Bez tej pomocy nie podniesiemy produkcji rolnej w rzeczywistości. Mówię w rzeczywistości, bo jakoś łatwiej jest wykonać plan PKPG na papierze. Nie jest dla nas zagadnieniem czy będziemy sprzedawać masło oraz wyroby mięsne w „Delikatesach”, czy w innych sklepach spożywczych. Ludności chodzi, aby te produkty były w ilości dostatecznej. Zdajemy sobie sprawę z wielkich potrzeb i trudności, jakie mamy w wielu gałęziach gospodarki narodowej, ale właściwa pomoc dla rolnictwa — wynikająca zresztą z uchwał V Plenum PZPR — pomoże w wykorzystaniu istniejących rezerw, z których poważna część leży w nienależytym wykorzystaniu łąk i pastwisk.</u>
<u xml:id="u-6.30" who="#EugeniuszKwiatek">Reasumując powyższe — w celu zwiększenia bazy paszowej i wzrostu produkcji roślinnej, nasuwają się następujące wnioski:</u>
<u xml:id="u-6.31" who="#EugeniuszKwiatek">1) aby dla podniesienia produkcji nasion traw i roślin pastewnych Ministerstwo Rolnictwa i PKPG opracowały właściwe ceny i zamienniki na nasiona w kierunku zwiększenia atrakcyjności tych upraw oraz poparły organizację nasiennictwa przez utworzenie powiatowych magazynów nasiennych, wojewódzkich czyszczaku nasion i zaopatrzenie rolnictwa w dostateczną ilość maszyn czyszczących i młócących;</u>
<u xml:id="u-6.32" who="#EugeniuszKwiatek">2) aby Ministerstwo Rolnictwa i PKPG poprawiły zaopatrzenie przedsiębiorstw robót wodno-melioracyjnych oraz POM-ów w ciężki sprzęt, taki jak kopaczki, pługi do kopania rowów, spychacze, zgarniacze itp. oraz inne narzędzia łąkarskie:</u>
<u xml:id="u-6.33" who="#EugeniuszKwiatek">3) aby PKPG i Ministerstwo Rolnictwa rozpracowały możliwość dalszego rozszerzenia zakresu robót melioracyjnych woj. łódzkiego wobec krytycznej sytuacji paszowej;</u>
<u xml:id="u-6.34" who="#EugeniuszKwiatek">4) aby wyegzekwować wykonanie uchwały Prezydium Rządu o czyszczeniu ścieków zwłaszcza przez Ministerstwo Przemysłu Chemicznego odnośnie fabryki „Boruta” w Zgierzu i przez Ministerstwo Przemysłu Lekkiego.</u>
<u xml:id="u-6.35" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JanDembowski">Udzielam głosu posłowi woj. rzeszowskiego Helenie Michalewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#HelenaMichalewicz">Wysoki Sejmie! Jest w Polsce takie miasto, które nazywa się Przemyśl, daleko położone od Warszawy, a tym samym od władz centralnych. Nic też dziwnego, że miasto Przemyśl jest przez wszystkich zapomniane.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#HelenaMichalewicz">Nie będę tu mówiła o jego historycznym znaczeniu, ani też o pięknym amfiteatralnym położeniu. Ograniczę się do najważniejszych potrzeb naszego miasta. Od wyzwolenia nie został tu wzniesiony ani jeden blok mieszkaniowy, nie wybudowano tu ani jednej szkoły, aczkolwiek miasto jest miastem młodzieży. Historia naszego miasta mówi, a ten piękny San wijący się błękitną wstęgą zapamięta, jak na falach swoich unosił tysiące trupów, które padały z rąk faszystowskich.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#HelenaMichalewicz">Miasto to w dwunastym roku nowego ustroju powinno zmienić swój charakter, skończyć z mianem miasta drobnomieszczańskiego, przekształcić się w ośrodek prawdziwie robotniczy, prawdziwie socjalistyczny.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#HelenaMichalewicz">Tumanimy ludzi. Ile to pogadanek Wygłoszono o rozwoju miasta Przemyśla? Powstanie tu wielki kombinat celulozy, rozładuje to ciężką sytuację — ponad 10 tys. zbędnych rąk do pracy. Wytyczono i zagospodarowano teren, ludzie cieszą się, chwalą, dziękują władzy ludowej, że pamięta o tak daleko wysuniętym odcinku jak Przemyśl, chętnie zgłaszają się do pracy i ciągle pytają, kiedy to będzie. Aż dziw, słyszymy, że kombinat został przeniesiony na inny teren Polski, rzekomo ze względu na brak wody. Takie motywy nie przekonują nas. Śmiem twierdzić, że wody jest u nas dostateczna ilość, można by utopić w niej całą biurokrację.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#komentarz">(Wesołość. Oklaski.).</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#HelenaMichalewicz">A przecież wybudowanie fabryki w Przemyślu byłoby znacznie tańsze, gdyż nie zachodzi konieczność budowania osiedli, szpitali i innych urządzeń socjalnych.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#HelenaMichalewicz">Znów fala narzekań, ogonki w biurze pośrednictwa pracy. Co robić? Delegacja Wojewódzkiego Komitetu Frontu Narodowego jedzie do Warszawy, by prosić, bo atak ludzi nie ustaje. Jedziemy. Sama osobiście referowałam sprawę Przemyśla w PKPG. Odpowiedziano: „Jesteśmy Przemyślowi dłużni, poczuwamy się do obowiązku wynagrodzenia za zabrany kombinat. Tam projektujemy fabrykę części do elektryczności i na wiosnę zacznie się budowa na Bakończycach”. — I do dzisiaj nic z tą fabryką. Dług niespłacony stoi, może nawet nie procentuje.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#HelenaMichalewicz">Sygnały o małej fabryczce obuwia dziecięcego, która zatrudni około 300 osób, nie rozwiązują zagadnienia bezrobocia na naszym terenie, jest to rodzynek w cieście. To samo, jeśli chodzi o miasto Jarosław liczące 8 tys. rąk zbędnych do pracy. Ludzie chcą pracować a nie kraść, ludzie chcą budować i żyć. Nie sztuką jest karać, ale zapytać, jak ludzie żyją, co robią, czy są w stanie utrzymać swe rodzimy — chociażby tych 10 tys. zbędnych rąk do pracy w Przemyślu i 8 tys. w Jarosławiu. Jest to jedno ze źródeł chuligaństwa na naszym terenie.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#HelenaMichalewicz">Palącą dziś sprawą niecierpiącą zwłoki, jest rozwiązanie zagadnienia bezrobocia na naszym terenie. Czyżby się w Przemyślu nic nie robiło?</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#HelenaMichalewicz">Tak nie jest. Jak w każdym mieście, tak i u nas sprzątnięto gruzy, częściowo uregulowano San, uruchomiono wodociągi, wyremontowano elektrownię, puszczono w ruch wszystkie instrumenty, jeśli mi tak wolno powiedzieć, a nawet przez 11 lat wybudowany został most na Sanie, którego nawierzchnia wygląda już dzisiaj, w niespełna 8 miesięcy po otwarciu, jakby miała 100 lat.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#HelenaMichalewicz">W okresie 11 lat Polski Ludowej Przemyśl miał już 8 albo 10 przewodniczących Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. Zmieniają się przewodniczący jak ludzie w pociągu — czy tak powinno być? Czyżby w naszym mieściło zabrakło ludzi o leninowskich zasadach postępowania? Nie można i nie wolno nam w to wierzyć. Skończyć z typowaniem przewodniczących. Społeczeństwo chce wiedzieć o wszystkim i decydować, a nie tylko głosować. Albo przenosi się skądś człowieka na przewodniczącego, który nie zna środowiska i ma spełniać wolę władzy ludowej. Jest to nie do pomyślenia, a w praktyce odnosi to odwrotny skutek. Człowiek taki nie jest związany ze środowiskiem, stąd niechęć całego społeczeństwa danego środowiska i brak współpracy.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#HelenaMichalewicz">Ob. Premier w swoim exposé poruszył sprawę licznych nadużyć w pomocniczych spółdzielniach.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#HelenaMichalewicz">Pomocnicze spółdzielnie w woj. rzeszowskim, poza zaśmieceniem w Jarosławiu, Jaśle i częściowo w Przemyślu elementami kapitalizującymi, są słabe i borykają się z dużymi trudnościami w zaopatrywaniu, gdyż CZSP za słabo dba o to zaopatrzenie. Chciałabym tu jednak podkreślić, że rzemiosło indywidualne w swej przytłaczającej większości jest uczciwe i patriotyczne, za mało jednak o to rzemiosło dbamy. Od wielu lat znany i ceniony rzemieślnik-artysta brązownik, mistrz Rosołowski, przy tym racjonalizator i autor pomp winidurowych, nie może doczekać się na przydział potrzebnych mu do jego pracy metali. To samo można powiedzieć o drugim artyście również w Przemyślu ob. Opryszko. Oprócz tego rzemieślnicy i spółdzielcy pracy odczuwają chronicznie brak takich narzędzi pracy jak: wiertła, świdry, pilniki, strugi i piłki.</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#HelenaMichalewicz">Nie rozumiem, dlaczego centrale techniczne nie wypuszczają na rynek tak niezmiernie ważnych dla rzemiosła i spółdzielczości pracy narzędzi.</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#HelenaMichalewicz">Wielu robotników skarży się na niewłaściwą politykę finansową. W Sanoku starym, zasłużonym kominiarzom i krawcom bez żadnego uzasadnienia podnosi się ryczałt, tak np. kominiarz Pandurka Czesław miał ryczałt w r. ub. 160 zł, a na rok bieżący wyznaczono mu ryczałt 866 zł. Kominiarzowi Srebrnikowi podniesiono ryczałt ze 150 zł na 510 zł. A właściwie na jakiej zasadzie? Przecież nowych kominów nie ma, bo w Sanoku nic się nie buduje, a zatem ustalenie wymiaru ryczałtowego zaczerpnięto tylko z powietrza. To samo dotyczy krawców Ciepielowskiego i Biegi, którym podniesiono ryczałty od 180 do 620 zł, mimo że portfel ich usług wcale się nie zwiększył.</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#HelenaMichalewicz">Korzystając z głosu w dyskusji pragnę poruszyć tu w kilku słowach jeden z niezmiernie ważnych problemów naszego życia, a dotyczący całego kraju, tj. chuligaństwo. Walce z chuligaństwem poświęcono wiele miejsca w naszej prasie, wiele na ten temat mówiło się i mówi nadal, jednak w tym kierunku, ażeby chuligaństwo zlikwidować — niewiele zrobiono. Sprawa nadal pozostaje w strefie „gadania”. Są miasta, gdzie chuligaństwo staje się poważnym problemem i zamiast zmaleć — przybrało na sile.</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#HelenaMichalewicz">Dlaczego tak się działo? Czyżby wybryki chuligańskie nie były karane? Nie. Kolegia orzekające pracowały i kar nie żałowały. Widocznie jednak metody wychowawcze nie zawsze były właściwe, a tym samym skuteczne.</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#HelenaMichalewicz">Niedawno do Kolegium Orzekającego przy Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie wpłynęło odwołanie młodego robotnika ze Stalowej Woli ob. Karola Perłowskiego, który został ukarany przez kolegium w Tarnobrzegu grzywną w wysokości 3 tys. zł za to, że będąc w stanie nietrzeźwym ubliżył wiceprzewodniczącemu Prezydium Powiatowej Rady Narodowej. Mówię o tym odwołaniu dlatego, że Perłowski w swym liście porusza jedne z wielu, lecz istotne przyczyny, które młodych wartościowych ludzi spychają na niewłaściwe drogi, a to brak właściwej opieki ze strony ZMP, gdzie często zamiast żywej pracy z młodymi, panuje nuda i sztywniarstwo, oraz za mało rozrywek kulturalnych. ZMP na odcinku walki z chuligaństwem ma ogromne możliwości i zadania, lecz nie można ich przeceniać i z tego tytułu zwalać roboty na tę organizacje. Do walki z chuligaństwem obok Związku Młodzieży Polskiej muszą stanąć wydziały kultury prezydiów rad narodowych, zakłady pracy, milicja, kolegia orzekające.</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#HelenaMichalewicz">W tej chwili trzeba stwierdzić, że w stosunku do posiadanych możliwości wydziały kultury na odcinku walki z chuligaństwem niewiele zrobiły. Na przykład oddziaływanie powiatowych domów kultury na społeczeństwo jest jednostronne i zawężone. Kierownictwa powiatowych domów kultury uważają często, że ich zadaniem jest wystawić raz na kwartał jakąś sztukę teatralną. Co może zrobić powiatowy dom kultury w celu przyciągnięcia do siebie młodzieży — niech posłuży przykład Domu Kultury w Przemyślu. Urządzane tutaj co czwartek zabawy dla młodzieży bez bufetów cieszą się ogromnym powodzeniem. Zaczyna się od zabawy, lecz z biegiem czasu zasięg zainteresowania wzrasta. Dziewczęta i chłopcy, którzy przedtem o Powiatowym Domu Kultury nie chcieli słyszeć, zapisują się do zespołu.</u>
<u xml:id="u-8.19" who="#HelenaMichalewicz">A co można powiedzieć o zakładach pracy? Milicja zawiadamia kierownictwa i rady zakładowe o wybrykach ich pracowników, lecz na tym na ogół się kończy. Kierownictwa zakładów, zamiast się tymi ludźmi zająć, często rozumują tak: „dość mamy własnych, produkcyjnych kłopotów, jeszcze będziemy zawracać sobie głowę tym młodym pijaczyną czy awanturnikiem”. Ci ludzie nie widzą zależności pomiędzy wychowaniem kadr a sukcesami w produkcji. I tu, uważam, powinny zabrać głos związki zawodowe, dla których ciężka egzystencja rodzin pijaków i awanturników nie powinna być obojętna.</u>
<u xml:id="u-8.20" who="#HelenaMichalewicz">Inna sprawa to skuteczność i właściwa praco kolegiów. Wspomniany przeze mnie robotnik ze Stalowej Woli uważa, że wymiar kary za po raz pierwszy popełniony przez niego wy bryk był za surowy. I miał rację. Jeżeli on w formie wychowawczej otrzymał karę 3 tys. zł, to dlaczego w tym samym czasie nałogowych pijaków i awanturników karze się grzywnami od 300 do 500 zł. Gdzie jest proporcja? Czy czasem brak należytej kontroli nad pracą kolegiów i niewłaściwy dobór ludzi do nich nie powoduje wydawania zbyt „osobistych” i zbyt kumoterskich wyroków? Kolegia zapominają często o tym, że ich podstawową funkcją jest wychowywać, a dopiero potem karać.</u>
<u xml:id="u-8.21" who="#HelenaMichalewicz">Z wszystkich wspomnianych przeze mnie instytucji, władz, organizacji, które biorą lub powinny brać czynny udział w walce z chuligaństwem, najbardziej niewdzięczna rola przypada milicji. Funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej mają tę „przyjemność” obcowania z chuliganami w tym czasie, kiedy są oni najbardziej groźni dla społeczeństwa. Toteż właściwa praca i sprawność milicji uzależniona jest w poważnym stopniu od jej wyposażenia. Trudno jest mi powiedzieć, jakie to ma być wyposażenie lecz podam taki przykład:</u>
<u xml:id="u-8.22" who="#HelenaMichalewicz">W roku ubiegłym w Przemyślu 18 razy miało miejsce pobicie milicjantów przez chuliganów, będących w stanie nietrzeźwym. Taki stan musiał istnieć choćby tylko dlatego, że milicjant prowadząc do odległego o kilka kilometrów komisariatu pijaka musiał się z nim szamotać i po prostu walczyć. W tym roku uruchomiono w Przemyślu pogotowie Milicji Obywatelskiej, które posiada do swojej dyspozycji samochód. Interwencja jest natychmiastowa, a chuligan już po kilku minutach znajduje się w komisariacie. W ciągu czterech miesięcy br. nie było ani jednego wypadku pobicia milicjanta. Nasuwa się konieczność stworzenia dla pewnego typu chuliganów lecznicy, bądź zakładu pracy, który by zajął się wychowaniem tych ludzi, nauczeniem zawodu, a nie tylko rejestrowaniem, przekreślaniem człowieka i z roku na rok powiększaniem ich liczby.</u>
<u xml:id="u-8.23" who="#komentarz">(Oklaski).</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. bydgoskiego Paweł Nahajowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PawełNahajowski">Wysoki Sejmie! Dyskutując o budżecie państwa na rok 1956 pragnę zwrócić uwagę na sytuację, jaka wytworzyła się w rzemiośle na tle ostatnich zarządzeń różnych władz państwowych.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#PawełNahajowski">Jak wiadomo, rzemiosło indywidualne reprezentuje poważny potencjał gospodarczy: przeszło 92 tys. warsztatów i 133 tys. zatrudnionych. Trzecia część rzemieślników, to ludzie starsi, w wieku powyżej 50 lat. Nic dziwnego, że obserwujemy stałe wymieranie niektórych rzemiosł. Mamy w Polsce takie rzemiosła, których może już w najbliższym czasie zabraknąć, a mianowicie: naprawa piecyków, kuchenek i instalacji gazowych — 18 warsztatów i tylko 6 uczniów, kotlarstwo — 82 warsztaty i 18 uczniów, mechanictwo młyńskie — 12 warsztatów i 3 uczniów, mechanictwo precyzyjne — 137 warsztatów i 48 uczniów, optyka — 123 warsztaty i 15 uczniów (prymitywne wyposażenie techniczne warsztatów), naprawa i konserwacja broni myśliwskiej — 2 warsztaty z 2 uczniami, modelarstwo — 116 warsztatów z 13 uczniami, szkutnictwo — 5 warsztatów bez uczniów, mechanictwo ortopedyczne — 35 warsztatów z 5 uczniami, szewstwo ortopedyczne — 16 warsztatów z 5 uczniami, żaglownictwo — 2 warsztaty bez uczniów, instrumentarze muzyczni — 163 warsztaty z tylko 18 uczniami, parasolnicy — 49 warsztatów z 2 uczniami, wydmuchiwanie szkieł laboratoryjnych — 39 warsztatów z 6 uczniami.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#PawełNahajowski">Ostatnio rzemiosło znalazło się w bardzo trudnej sytuacji gospodarczej. Pismo okólne Prezesa Rady Ministrów nr 59 z dnia 28 lutego 1956 r. zawiera postanowienia, na mocy których wykonanie najmniejszej nawet roboty dla gospodarki uspołecznionej, na przykład podkucie konia stanowiącego własność przedsiębiorstwa transportowego lub zwulkanizowanie opony samochodu państwowego, wymaga uzyskania odmowy wojewódzkich władz spółdzielczych lub wyznaczonych przez nie spółdzielni pracy. Zarówno władze wojewódzkie jak i spółdzielnie pracy z reguły odmawiają wydawania zaświadczeń o niemożności wykonania robót, czego przykładem jest sytuacja wulkanizatorów w woj. stalinogrodzkim (miejscowa spółdzielnia pracy „Guma” dostała od Wojewódzkiego Związku Spółdzielczości Pracy poufne polecenie niewydawania odmów wykonania robót). Nie wiem, czy taka właśnie była intencja tego okólnika, ale pozwalam sobie zwrócić uwagę Wysokiego Sejmu na fakt, że gospodarka uspołeczniona jest na tej podstawie pozbawiona możności korzystania z terminowo i bez zarzutu wykonywanych usług kilkudziesięciu tysięcy warsztatów rzemieślniczych, gdyż przepisy te W taki właśnie sposób są rozumiane w terenie.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#PawełNahajowski">Rzemiosło jest wprawdzie nastawione na wykonywanie obsługi ludności i drobnych robót dla ludności, ale na 76 rzemiosł aż 60 ma gospodarczą rację bytu jedynie pod warunkiem, że obok obsługi ludności i produkcji rynkowej na potrzeby lokalne będzie mogło wykonywać drobne roboty dla przedsiębiorstw i instytucji publicznych oraz produkcję specjalistyczną, wymagającą rzadko spotykanych, wysokich kwalifikacji zawodowych.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#PawełNahajowski">W uzasadnieniu projektu budżetu na rok bieżący w części dotyczącej Wpływu z podatku od gospodarki nieuspołecznionej w miastach Ministerstwo stwierdza, że mimo stałego spadku ilości podatników przewidywanego również i w roku bieżącym i znanych Ministerstwu tendencji do malenia obrotów warsztatów rzemieślniczych wpływy z tego tytułu mają wzrosnąć o 51 mln zł. Cel ten Ministerstwo zamierza osiągnąć przez urealnienie wymiarów i większą ściągalność już wymierzonych podatków. W praktyce akcja tego rodzaju została już rozpoczęta. W dniu 7 marca br. odbyło się w Świętochłowicach zebranie cechowe, na którym przedstawiciel miejscowej władzy finansowej powiedział rzemieślnikom, że wobec tego, iż mimo spadku liczby warsztatów plany wpływów podatkowych nie zostały zrewidowane, suma tych wpływów będzie rozłożona na warsztaty, które jeszcze istnieją. Zgodnie z tym władze finansowe na tym terenie zaproponowały rzemieślnikom ryczałty umowne przewyższające ich zdolność płatniczą, co stawia je w obliczu likwidacji.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#PawełNahajowski">Władze finansowe na terenie całego kraju stosują parę metod postępowania: podwyższając w granicach swobodnego uznania stopę zyskowności zwiększają podatek dochodowy (np. na terenie woj. poznańskiego, szczecińskiego, Warszawy) albo też stosują jakąś poufną i nieznaną mi tabelę minimalnych obrotów — co powoduje, że nie bacząc na warunki pracy rzemieślników, jak ich starość, inwalidztwo, po_ siadanie warsztatów na peryferiach miast, wymierzają podatki podwyższone za rok bieżący i za lata ubiegłe (np. fryzjer Samuel Albrecht z Zabrza, lat 73, dostał domiar za 1955 r. w wysokości 12 tys. zł). Na tle takiego postępowania nie można się dziwić oświadczeniu autochtona Karola Bradela, krawca z Gliwic, mającego 69 lat, który płacąc dotychczas ryczałt w wysokości 150 zł dostał wymiar w wysokości 4.387 zł i powiedział, że nie pozostaje mu nic innego, jak zlikwidować warsztat i starać się o wyjazd do Niemiec.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#PawełNahajowski">Wysokiemu Sejmowi pozostawiam ocenę politycznego efektu takiego postępowania władz finansowych. Na terenie całego kraju władze finansowe proponują rzemieślnikom ryczałty umowne znacznie wyższe od płaconych w roku ubiegłym. Gdy w grudniu delegacja rzemiosła łódzkiego była w Ministerstwie Finansów, dyrektor Gabian z Zarządu Podatków i Opłat oświadczył jej, że ryczałty umowne nie będą generalnie podwyższane. Obecnie w woj. łódzkim i w m. Łodzi proponuje się rzemieślnikom znacznie podwyższone ryczałty, np. fotografowi H. Smylowi, ślusarzowi J. Niewczasowi czy szewcowi T. Królowi z Łodzi i innym — wszystko podwyżki w granicach ok. 40–350%!</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#PawełNahajowski">Osobnym problemem jest działalność tak zwanych obywatelskich komisji podatkowych. Instytucje te zostały wprowadzone ustawą w 1948 r. na jeden rok, ale w latach następnych dekrety przedłużały terminy ich działalności, która oparta jest na zasadzie zaoczności i dowolności i stanowi wyjątek w naszym prawodawstwie. Rzemieślnicy nie mają możności bronienia się przed tymi komisjami żadnymi argumentami rzeczowymi.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#PawełNahajowski">Oto parę przykładów. Wdowa po rzemieślniku, M. Wawrzyniakowa z Bydgoszczy, wykazała według księgi podatkowej obrót za rok ubiegły w wysokości 70.914 zł. Ponieważ zaliczkami wpłacając podatki miała przeszło 19 tys. zł nadpłaty, skierowano ją do OKP, która podwyższyła jej obrót tak, aby wyrównać te nadpłaty. W Łodzi OKP podwyższyła wszystkim cukiernikom obroty o 100% i więcej, to samo grozi cukiernikom warszawskim, których pracę chwali się w radio i w prasie, ale których niszczy się podatkami.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#PawełNahajowski">Na terenie całego kraju — w woj. białostockim, lubelskim, olsztyńskim, koszalińskim, wrocławskim, w Warszawie i Bydgoszczy proponuje się rzemieślnikom ryczałty umowne w wysokości przekraczającej ich zdolność płatniczą. Obecnie do Warszawy przyjeżdżają delegacje rzemiosła z całego kraju i zapytują władze centralne, co mają dalej robić? Jak mają rozumieć ten niesłychany Wzrost obciążeń podatkowych, który zaznaczył się w ostatnich tygodniach i który stawia setki warsztatów w obliczu likwidacji?</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#PawełNahajowski">Rzemiosło zostało odcięte od robót dla gospodarki uspołecznionej i jednocześnie nakłada się na nie obowiązek płacenia znacznie podwyższonych podatków. Zapytuję, czy wobec tego można mówić o opiece państwa nad rzemiosłem? Czy ten stan rzeczy jest znany ob. Premierowi i ob. Wicepremierowi Gedemu? Czy wiedzą oni, że przy wymierzaniu ryczałtów umownych władze biorą za podstawę wymiaru obroty zeszłoroczne wiedząc dobrze, że tegoroczne będą znacznie niższe, choćby i z racji wystąpień organizacji rzemiosła.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#PawełNahajowski">Władze terenowe są gospodarzami na swoim terenie. To swoje zadanie w stosunku do rzemiosła wypełniają tak, że odnosi się wrażenie iż nie rozumieją lub nie chcą rozumieć roli rzemiosła w naszej gospodarce i nie dostrzegają potrzeby istnienia rzemiosła.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#PawełNahajowski">W Krakowie w roku bieżącym zlikwidowano szereg sklepów. Przy tej okazji pozbawiono wielu rzemieślników ich frontowych lokali, usługowych: niech rzemieślnik nie handluje, niech produkuje — powiedziano skarżącym się rzemieślnikom. Dobrze, ależ nie dość produkować, trzeba przyjmować usługi od ludności i trzeba sprzedawać, a do tego potrzebne są odpowiednie lokale.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#PawełNahajowski">Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Tarnowie usunęło w drodze przymusowej eksmisji grawera Biela z zajmowanych przez niego dwóch pomieszczeń. Podczas eksmisji zniszczono mu szereg cennych urządzeń i narzędzi wartości ponad 10 tys. zł. Kto zwróci mu poniesione straty?</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#PawełNahajowski">Izba Rzemieślnicza w Olsztynie 3-krotnie była już usuwana ze swoich pomieszczeń, obecnie grozi jej dalsza eksmisja do baraku. Lokal stanowiący własność rzemiosła zajmowany jest na inne cele, a Izba nie może doprosić się odpowiedniego pomieszczenia.</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#PawełNahajowski">Rzemiosło lubelskie zakupiło zabytkową kamienicę Klonowicza na Rynku. Dwa lata przeszło trwają starania rzemiosła lubelskiego o przekwaterowanie kilku lokatorów z lokali biurowych zajmowanych przez nich obecnie w domu Klonowicza, do zajmowanego przez Izbę Rzemieślniczą pomieszczenia mieszkalnego.</u>
<u xml:id="u-10.16" who="#PawełNahajowski">W Poznaniu usunięto z warsztatu specjalistę od naprawy wag. Figińsikiego, w Gnieźnie zacieśniono krawca Janickiego, mającego 4-osobową rodzinę, zmuszając go do mieszkania i wykonywania rzemiosła w jednej izbie, w Białymstoku jedyny optyk-rzemieślnik na tym terenie, Hendzel, dostał po rozbiórce domu, w którym się mieścił jego warsztat, lokal zastępczy na peryferiach, gdzie trudno mu będzie znaleźć klienta.</u>
<u xml:id="u-10.17" who="#PawełNahajowski">II Zjazd Partii nakazał pełne wykorzystanie zdolności usługowej i produkcyjnej rzemiosła. Uchwała Rady Ministrów nr 581/54 rozwinęła szczegółowo te zasady w stosunku do usług. Ministerstwo Handlu Wewnętrznego szeroko propaguje współpracę rzemiosła z handlem uspołecznionym. Aby wykonać Wszystkie te zadania, trzeba mieć przynajmniej minimalne zaopatrzenie.</u>
<u xml:id="u-10.18" who="#PawełNahajowski">W rzeczywistości rzemiosło nie dostaje żadnego zaopatrzenia na wykonywanie drobnych usług dla gospodarki uspołecznionej — np. nie ma zaopatrzenia na naprawę mebli biurowych, zwulkanizowanie dętki, wymianę zepsutego zamka w drzwiach itp.</u>
<u xml:id="u-10.19" who="#PawełNahajowski">Rzemiosło nie ma też żadnego zaopatrzenia na wykonywanie produkcji rynkowej, jeśli nie wspomnieć drobnych ilości surowców wtórnych, często nie nadających się do tego celu. Rzemiosło nie ma dostatecznego dostępu do tych surowców, np. bieliźniarzom w Warszawie odmówiono przydziałów odpadów dzianiny, z których produkowali dziecięcą bieliznę, tak bardzo potrzebną na rynku. Żadnych przydziałów nie dostają stolarze na produkcję mebli, szewcy na produkcję Obuwia na indywidualne zamówienia itp.</u>
<u xml:id="u-10.20" who="#PawełNahajowski">Trzeba tu jednak powiedzieć, że zaopatrzenie na usługi dla ludności poprawiło się, zwłaszcza dla rzemiosł takich, jak rymarze, szewcy naprawkowi, kowale wiejscy, fotografowie — ale asortyment zaopatrzenia i system rozdziału zostawiają bardzo wiele do życzenia. Szczególną bolączką jest sprawa tlenu. Wysokie kaucje i krótkie terminy zwrotu butli uniemożliwiają rzemieślnikowi korzystanie z tego zaopatrzenia.</u>
<u xml:id="u-10.21" who="#PawełNahajowski">Sytuacja rzemiosła pogorszyła się jeszcze i dlatego, że ostatnie zarządzenia władz państwowych i spółdzielczych prawie że uniemożliwiły działalność gospodarczą rzemiosła poprzez spółdzielnie pomocnicze.</u>
<u xml:id="u-10.22" who="#PawełNahajowski">Dzięki ujawnieniu nadużyć w wielu spółdzielniach pomocniczych opinia publiczna zaczęła je uważać za organizacje sprzyjające powstawaniu różnych przestępstw gospodarczych. Jednakże muszę stwierdzić, że w spółdzielniach pomocniczych poza wypadkami rzeczywiście popełnionych przestępstw większość rzemieślników pracowała i usiłuje pracować dalej rzetelnie. Wiemy, że nadużycia nie powstają na tak szeroką skalę bez głębszych przyczyn; gdyby pojawiły się one w kilku spółdzielniach, można by powiedzieć, że popełnili je kombinatorzy i spekulanci, ale zwalanie winy na spekulantów w stosunku do paruset spółdzielni jest moim zdaniem zacieraniem prawdziwych przyczyn, a nie ujawnianiem. Przyczyny te są w mym przekonaniu jasne. Leżą one w warunkach gospodarczych, jakie organizacje spółdzielczości pracy stworzyły spółdzielniom pomocniczym.</u>
<u xml:id="u-10.23" who="#PawełNahajowski">Warunki gospodarcze — to polecanie spółdzielniom pomocniczym wykonywania wysokich planów obrotu bez dawania im odpowiednich środków materialnych, skazywanie ich przez to na poszukiwanie zleceń na materiale powierzonym do przerobu, na poszukiwanie za wszelką cenę dodatkowego zaopatrzenia, nieraz nawet za cenę omijania przepisów o reglamentacji niektórych surowców, na wynajdywanie zleceń o wysokiej wartości, zleceń dużych, stwarzających łatwość wykonania planów obrotu.</u>
<u xml:id="u-10.24" who="#PawełNahajowski">Spółdzielnie pomocnicze nie były dostatecznie kontrolowane przez władze spółdzielcze ani pod względem rewizyjnym, ani organizacyjnym. Jednocześnie odcięto je od nadzoru społecznego ze strony cechów. W kierownictwie spółdzielni pomocniczych ustawiano nieodpowiednich ludzi nie biorąc pod uwagę zupełnie sygnałów o nieprawidłowości pracy w spółdzielni, podawanych przez organizacje rzemieślnicze.</u>
<u xml:id="u-10.25" who="#PawełNahajowski">Prezes Zarządu Centralnego Związku Spółdzielczości Pracy wydał ostatnio parę instrukcji w przedmiocie kontroli rewizyjnej i organizacyjnej w spółdzielniach. Z tego miejsca zapytuję, jak są one wykonywane, czy teraz, po wykryciu tylu różnych nadużyć, władze spółdzielcze prowadzą stałą kontrolę spółdzielni pomocniczych, czy zmieniają niewłaściwych kierowników spółdzielni, czy są opracowane miesięczne plany wizytacji przez wojewódzkie związki spółdzielczości pracy — o ile mi jest wiadomo, nie wszędzie to jest realizowane, np. spółdzielnia pomocnicza w Elblągu, na działalność której kilkakrotnie zwracała uwagę Izba Rzemieślnicza w Gdańsku, spółdzielnia „Przełom” w Tczewie itp.</u>
<u xml:id="u-10.26" who="#PawełNahajowski">Natomiast działalność gospodarcza rzemiosła w spółdzielniach pomocniczych została całkowicie podporządkowana władzom spółdzielczości pracy. Co prawda zlecenia są rozpatrywane na komisjach w WZSP, lecz komisje te są ściśle urzędnicze i praktycznie w wyjątkowych tylko wypadkach dają zlecenia dla spółdzielni pomocniczych, uniemożliwiając, jak już mówiłem, działalność gospodarczą rzemiosła.</u>
<u xml:id="u-10.27" who="#PawełNahajowski">Ostatnio w spółdzielniach pomocniczych przeprowadzona została weryfikacja mająca na celu usunięcie ze spółdzielni osób nie odpowiadających warunkom nowego statutu. Tak więc usunięto rzemieślników, którzy byli martwymi duszami w spółdzielniach, a dawno już pracują w gospodarce uspołecznionej, rzemieślników nie utrzymujących kontaktu gospodarczego ze spółdzielniami, jak np. licznych krawców czy kowali, rzemieślników wykonujących usługi nieprzemysłowe (fotografów, fryzjerów itp.), wreszcie piekarzy i cukierników. Moim zdaniem w większości ludzie ci nie byli elementem spekulacyjnym, jak ich ogólnikowo na Komisji Przemysłu określił przedstawiciel spółdzielczości pracy.</u>
<u xml:id="u-10.28" who="#PawełNahajowski">Nie można, Obywatele Posłowie, twierdzić, że wszystkie spółdzielnie pomocnicze są zdemoralizowane. Nadużycia popełniane są w spółdzielniach pracy, a czyż ktokolwiek twierdzi, że są one zbiorowiskiem kombinatorów i spekulantów? Jest wiele takich spółdzielni, które wykonywały i wykonują poważne zadania gospodarcze, jak np. produkcję antyimportową elektromechaników w Warszawie, jak specjalistyczne usługi mechaników precyzyjnych, specjalną stolarszczyznę itp.</u>
<u xml:id="u-10.29" who="#PawełNahajowski">Rzemiosło domaga się obecnie radykalnej zmiany form pracy. Ze względu na niezdarne egzaminu przez spółdzielnie pomocnicze i wytworzoną wokół nich atmosferę rzemiosło żąda przywrócenia cechom ich podstawowych zadań gospodarczych i wychowawczych przez przywrócenie prawa kontrolowania pracy rzemiosła zarówno dla ludności jak i dla gospodarki uspołecznionej — w drodze stworzenia oddziałów zaopatrzenia i zbytu przy cechach rzemieślniczych, które będą pracować pod nadzorem społecznym aktywu rzemieślniczego i rad narodowych. Jest to tym bardziej słuszne, że na przestrzeni swego wielosetletniego istnienia cechy kontrolowały obroty swoich członków, jakość ich pracy i sprawiedliwy rozdział zleceń.</u>
<u xml:id="u-10.30" who="#PawełNahajowski">Stoimy w przededniu wyborów do cechów i izb rzemieślniczych. W obecnych komisarycznych zarządach cechów i izb rzemieślniczych jest wielu rzemieślników, którzy przeszli do spółdzielni pracy lub przedsiębiorstw państwowych i nie reprezentują już indywidualnych rzemieślników i nie znają ich trudności i potrzeb. Powierzanie organizacjom rzemieślniczym konkretnych zadań zaktywizuje pracę nowych władz i jednocześnie zagwarantuje wykonywanie rzeczywistej kontroli społecznej i technicznej nad pracą rzemiosła. Praca ta jednak musi być wykonywana w warunkach zapewniających uczciwość i rzetelność działalności gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-10.31" who="#PawełNahajowski">Wysoki Sejmie! Rzemiosło indywidualne, w imieniu którego przemawiam, zdaje sobie sprawę z ważności zadań, jakie stoją przed nami w obecnej chwili i pragnie w miarę swych sił przyczynić się do ich wykonania.</u>
<u xml:id="u-10.32" who="#PawełNahajowski">Dlatego rzemiosło domaga się i ma prawo domagać się naprawienia błędów popełnionych w polityce gospodarczej i takiego ustawienia form współpracy rzemiosła z gospodarką uspołecznioną, aby wysokie kwalifikacje fachowe rzemiosła były jak najlepiej wykorzystane bez stwarzania warunków do jakichkolwiek przegięć i wykroczeń.</u>
<u xml:id="u-10.33" who="#PawełNahajowski">Pozwoliłem sobie przedstawić ogólną sytuację rzemiosła z konkretnymi przykładami w celu zwrócenia uwagi na to, że w terenie, wbrew intencjom władz centralnych, dzieje się źle i sytuacja materialna i gospodarcza drobnego rzemiosła wymaga radykalnej zmiany na lepsze.</u>
<u xml:id="u-10.34" who="#PawełNahajowski">Wysoki Sejmie! Mówiąc o sytuacji rzemiosła nie mam na uwadze wąskich interesów rzemieślników. Mam na myśli najszersze masy ludności, które na co dzień dotkliwie odczuwają brak usług rzemieślniczych.</u>
<u xml:id="u-10.35" who="#PawełNahajowski">Każdy z nas na każdym kroku odczuwa w domu dokuczliwość niedomykających się drzwi i okien zepsutej instalacji wodnej i elektrycznej, przeciekającego dachu. Każdy z nas wpada w pasję, gdy z naprawą Obuwia lub ubrania musi obejść pół miasta czy jechać do najbliższego miasteczka po to, aby dowiedzieć się, że naprawy można dokonać za kilka tygodni.</u>
<u xml:id="u-10.36" who="#PawełNahajowski">A jeżeli z nas ktoś tego nie wie, niech zapyta swojej żony lub siostry, co znaczy brak rzemieślników. Każdy z nas wie, że na wsi kowal, kołodziej, rymarz czy ślusarz stanowią w dużej mierze o wynikach pracy rolnika.</u>
<u xml:id="u-10.37" who="#PawełNahajowski">A ile szkody w gospodarce rolnej powoduje niedostateczna ilość kowali na wsi, a na skutek tego kaleczenie koni przez wadliwe kucie dokonywane przez partaczy?</u>
<u xml:id="u-10.38" who="#PawełNahajowski">Chcę zwrócić również uwagę na to, że połowa pracowników umysłowych jak i poważna liczba robotników musi korzystać z okularów, musi zatem korzystać z usług optyka.</u>
<u xml:id="u-10.39" who="#PawełNahajowski">Zlikwidowanie lub uniemożliwienie pełnej pracy jednemu warsztatowi optycznemu tysiące ludzi skazuje na inwalidztwo pracy i niewydolność w pracy zawodowej.</u>
<u xml:id="u-10.40" who="#PawełNahajowski">Ile marnuje się w instytucjach maszyn, sprzętu lub mebli biurowych z powodu niedopuszczenia rzemieślnika do ich naprawy. Wiemy, ile strat w gospodarce powodują przestoje maszyn lub samochodów unieruchomionych na skutek tylko drobnych uszkodzeń, a które z powodzeniem może natychmiast usunąć rzemieślnik.</u>
<u xml:id="u-10.41" who="#PawełNahajowski">Szkody wynikające z powyższego są nieobliczalne.</u>
<u xml:id="u-10.42" who="#PawełNahajowski">Zwracam się do Prezydium Rządu, Ministra Przemysłu Drobnego i Rzemiosła oraz do Ministra Finansów o naprawienie krzywd, jakie spotkały drobnych rzemieślników, o właściwą i sprawiedliwą politykę wobec rzemiosła, szczególnie w dziedzinie wymiarów podatkowych i zaopatrzenia, zwracam się o umożliwienie działalności rzemiosłu celem pełnego wykorzystania jego potencjału gospodarczego właśnie w interesie najszerszych mas ludzi pracy i gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-10.43" who="#PawełNahajowski">Jako przedstawiciel rzemiosła, znający je od wielu lat w codziennej swojej pracy, mogę zapewnić Wysoką Izbę, że 100-tysięczna rzesza rzemieślników polskich chce uczestniczyć w budowie lepszego jutra ludzi pracy w Polsce, chce ofiarnie i sumiennie pomagać w realizacji planu 5-letniego.</u>
<u xml:id="u-10.44" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JanDembowski">Udzielam głosu posłowi woj. poznańskiego Adolfowi Kicie.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#AdolfKita">Obywatele Posłowie! W moim głosie dyskusyjnym chciałbym się ustosunkować do części exposé Prezesa Rady Ministrów i referatu generalnego sprawozdawcy budżetu posła Gierka — dotyczącej niektórych spraw wsi.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#AdolfKita">W ciągu minionego okresu, zwłaszcza w okresie minionego 6-lecia zrobiliśmy duży postęp w kierunku mechanizacji podstawowych prac w rolnictwie, w kierunku zaopatrzenia wsi w traktory, maszyny i narzędzia rolnicze.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#AdolfKita">O ile w pozycji wyjściowej do planu 6-letniego, tzn. w 1949 r. mieliśmy w całym rolnictwie niespełna 18 tys. traktorów przeliczeniowych i to głównie z importu oraz poniemieckich — z czego większość była w PGR-ach, a tylko 470 w 30 POM-ach — to na koniec planu 6-letniego przybyło nam prawie 40 tys. nowych traktorów, w większości wyprodukowanych już przez nasz przemysł, a z tego w 424 POM-ach blisko 24 tys., czyli przeszło 5-krotny wzrost w porównaniu z rokiem 1949.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#AdolfKita">Podobnie w okresie tym nastąpił duży wzrost zaopatrzenia wsi w maszyny rolnicze. Dość wspomnieć, że same tylko POM-y otrzymały w tym okresie ponad 35 tys. maszyn rolniczych.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#AdolfKita">Ilość prac traktorowych wykonanych przez POM-y wzrosła w tym okresie prawie 6-krotnie. Pomogło to ponad 3 milionom młodzieży chłopskiej pójść ze wsi do fabryk, do szkół średnich, zawodowych i wyższych.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#AdolfKita">To wyprostowało plecy milionom kobiet na wsi — takim jak moja matka — które dawniej od świtu do nocy w czasie żniw żęły i podbierały zboże, albo do późnej jesieni kopały motyką ziemniaki.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#AdolfKita">To stworzyło dzieciom radośniejszą perspektywę lepszego jutra, a nie tylko pasienia krów swoich, a jeszcze częściej bogatego sąsiada, czego ja sam i wielu takich jak ja już najmłodszych latach doświadczyło.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#AdolfKita">Te osiągnięcia minionego 6-lecia we wzroście mechanizacji rolnictwa to wynik ofiarnego wysiłku klasy robotniczej, wynik przewodniej i organizatorskiej roli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, która wzywała nie tylko chłopów, ale i robotników do umocnienia sojuszu robotniczo-chłopskiego. I o tym w naszej obecnej dyskusji w nowej sytuacji nie wolno nam zapominać. Ta polityka pomogła milionom chłopów żyć lepiej i produktami rolnymi odwzajemniać się za pomoc klasie robotniczej.</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#AdolfKita">Kto rozumie tę politykę, ten powinien wiedzieć, że sojusz robotniczo-chłopski — źródło i podstawa władzy ludowej — stał się u nas siłą niezwyciężoną. To nie jest deklaracja, to rzeczywistość. Sojusz robotniczo-chłopski wypełnia treść codziennej pracy. Ale trzeba stwierdzić, że ta żywa treść nie zawsze jest pełna. Osłabia ją gąszcz biurokratycznych przepisów, osłabiają ją objawy wynoszenia się biurokracji ponad rady narodowe, ba, nawet ponad instancje organizacji politycznych, a w tym także i naszego Stronnictwa. Kiedy stawiamy sprawę rozszerzenia decyzji gromadzkich rad narodowych, to w tym jest sprawa siły sojuszu robotniczo-chłopskiego, bo gromadzkie rady narodowe są organami władzy ludowej, są organami tego sojuszu.</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#AdolfKita">Praktyczną treścią tego sojuszu jest m.in. sprawa zaopatrzenia wsi i trzeba otwarcie stwierdzić, że na niektórych odcinkach potrzebna tu jest decydująca zmiana na lepsze. Konieczny jest w szczególności większy przydział materiałów budowlanych, a zwłaszcza drzewa, większy przydział węgla i zdecydowana poprawa ilości oraz jakości maszyn i narzędzi rolniczych.</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#AdolfKita">Od wielu lat chłopi się tego domagają na tysiącach! zebrań. Dyskusja na tych zebraniach z reguły jest nacechowana głęboką troską o podniesienie na wyższy poziom gospodarki chłopskiej, o rozwój rolnictwa, o przyspieszenie socjalistycznej przebudowy wsi, o to, by więcej produktów mogli dostarczyć do miast.</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#AdolfKita">Wiele było i jest skarg chłopskich. Tych skarg i postulatów lekceważyć nam nie wolno i chociaż młoda władza ludowa musiała się wielu rzeczy uczyć, chociaż to są trudności naszego wzrostu, naszego rozwoju ku lepszemu, to trzeba będzie wiele tych skarg i postulatów chłopskich załatwić — i w tym zakresie my, działacze zarówno ZSL-owcy jak i bezpartyjni, będziemy z Partią współdziałać. Uchwały V Plenum KC Partii i uchwały Rządu wskazują, że Partia i władza ludowa wychodzi na spotkanie potrzebom wsi.</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#AdolfKita">Wiele postulatów zgłoszonych było do zespołów poselskich, wiele spraw dotyczących wydobycia i uruchomienia rezerw na wsi i dodatkowych środków pomocy dla wsi było rozpatrzonych przez komisje sejmowe w pracy przygotowawczej do sesji obecnego Sejmu. Do wielu wniosków komisji Komisja Finansowo-Budżetowa i Prezydium Rządu ustosunkowały się pozytywnie. Wiele braków i postulatów chłopskich trzeba będzie dalej naprawiać. Będę jeszcze o nich mówić.</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#AdolfKita">Słuszną jest przebiegająca przez cały kraj, a więc i przez wieś, fala zdrowej i twórczej krytyki. Chłopi są mniej skorzy do pochwał jak do krytyki — i to jest dobrze, bo w tej atmosferze szerokiej rzetelnej krytyki rośnie autorytet Partii, rośnie autorytet naszego Stronnictwa, rośnie autorytet Frontu Narodowego, rośnie przywiązanie do Polski Ludowej.</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#AdolfKita">To jest tak samo jak z matką, która ma kilkoro dzieci, a nie jest dość bogata, ażeby wszystkie zaopatrzyć i sprawić im co potrzeba. Mają te dzieci do matki żal, że im nie sprawiła butów czy lepszego ubrania i nieraz narzekają o to na matkę. Ale niechby kto obcy podniósł rękę na tę matkę — to by mu ją przetrąciły.</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#AdolfKita">Tak samo jest i z chłopami, zarówno z tymi, którzy są w spółdzielniach produkcyjnych, jak i tymi, co się jeszcze wahają — z pracującymi chłopami na indywidualnych gospodarstwach. Krytykują oni organy władzy ludowej i ogniwa Partii za wiele braków, za wypaczenia, za brak dostatecznej troski o ich potrzeby, ale miłości do Polski Ludowej, do Partii, do władzy ludowej, ufności i przywiązania, chęci walki o lepsze jutro nikt im z serca nie wydrze, a wszelkie próby w tym kierunku spotkają się z należytym odporem.</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#AdolfKita">Wieś nie słucha pięknoduchów, którzy by chcieli wziąć w siebie ból tego, co było złe, a jednocześnie wynieść się do roli sędziego przebierającego w dorobku dziesięciolecia jak w ulęgałkach. Chłop nigdy nie był skory do bezkrytycznej chwalby. W obecnej wielkiej ogólnokrajowej naradzie, o której mówił Obywatel Premier, chłopi biorą coraz bardziej masowy udział, ale trzeba stwierdzić, że właśnie w tej dyskusji ujawnia się olbrzymi rozrost sił socjalizmu i pokoju, który dokonał się w masach chłopskich, a wyrósł z dorobku minionego 10-lecia.</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#AdolfKita">Ci sami chłopi, którzy z pasją i słusznie krytykują braki i błędy, zbędą wzgardliwym wzruszeniem ramion każdego, kto by chciał umniejszyć dorobek robotniczo-chłopskiej Polski. Chłopi wysoko cenią inicjatywę Partii, aby wyrwać wszystkie chwasty kultu jednostki i beriowskiego stylu. Ale dają tysiące dowodów tego, że nie dopuszczą, aby wyrywając chwasty naruszyć choćby jeden kłos z tego, co wschodzi obfitym plonem trudu całego narodu w minionych 11 latach.</u>
<u xml:id="u-12.18" who="#AdolfKita">Do wielkiej dyskusji, która toczy się na wsi, chłopi nie myślą włączać tego, czego nie ma w życiu. Podział na marksistów i wierzących chłopi wręcz by wyśmiali. Nie ma tego podziału i w naszych ZSL-owskich szeregach, i nikomu nie przychodzi na myśl pytać o to, kto wierzy, a kto nie wierzy, a gdyby ktoś z tym próbował przyjść, to by go jednakowo wyśmiali i ci, co częściej chodzą do kościoła, i ci, co chodzą do kościoła rzadziej, i ci, co nie chodzą. Oczywiście nikt by się tym nie przejął, bo już od dawna powtarzają, zwłaszcza wierzący, takie ludowe przysłowie, że „ołtarz zawsze święty, a kiep organista”. A przysłowia są mądrością narodów.</u>
<u xml:id="u-12.19" who="#AdolfKita">I znowu nie gwoli deklaracji, ale dla prawdy trzeba powiedzieć, że w tych sprawach wieś bolączek nie odczuwa.</u>
<u xml:id="u-12.20" who="#AdolfKita">Sytuacja ludzi w Polsce — nie tylko wierzących, ale i niewierzących, bezpartyjnych i partyjnych, zwłaszcza sytuacja materialna nie jest znakomita, za dużo byłoby powiedzieć, że jest dobra, bo nas jeszcze na to nie stać, ale Partia i Rząd robią wysiłki w tym kierunku, aby ją poprawić. Natomiast nikt z wierzących nie napotyka na trudności dlatego, że jest wierzący. Napotyka natomiast na stanowczy opór społeczeństwa i będzie napotykał ten, kto praktyki religijne chciałby pomieszać z polityczną robotą.</u>
<u xml:id="u-12.21" who="#AdolfKita">Chciałem wrócić jeszcze do niektórych braków słusznie krytykowanych i wysunąć wnioski. Naprzód powrócę do poruszonego na wstępie zagadnienia mechanizacji rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-12.22" who="#AdolfKita">Zgodnie z uchwałami V Plenum KC PZPR przewiduje się w planie 5-letnim kompleksowanie podstawowych prac w PGR-ach i spółdzielniach produkcyjnych przez odpowiedni wzrost parku traktorowego i ciągnikowego, licząc, że w spółdzielniach produkcyjnych zespolone będzie około 25% ziemi chłopskiej.</u>
<u xml:id="u-12.23" who="#AdolfKita">Nastąpi również poważny wzrost mechanizacji najcięższych prac w gospodarstwach indywidualnych. Znaczna część tych zadań zostanie wykonana już w roku bieżącym.</u>
<u xml:id="u-12.24" who="#AdolfKita">W 1955 r. mimo że osiągnięto w spółdzielniach produkcyjnych i w gospodarstwach indywidualnych znaczny postęp w mechanizacji prac polowych, bo do 45%, a w uprawach międzyrzędowych prawie trzykrotnie — to jednak globalny plan robót POM został wykonany w niespełna 90%.</u>
<u xml:id="u-12.25" who="#AdolfKita">Jedną z przyczyn niewykonania zadań POM-ów — co się jeszcze niestety często zdarza — są duże zaniedbania i opóźnienia w gotowości sprzętu maszynowego oraz zła jakość wykonywanych remontów w POM-ach i TOR-ach.</u>
<u xml:id="u-12.26" who="#AdolfKita">Trzeba jeszcze raz tutaj z trybuny sejmowej wytknąć te zaniedbania, zwłaszcza w POM-ach woj. lubelskiego, rzeszowskiego, białostockiego i koszalińskiego. A przecież prawie połowa POM-ów, m.in. w woj. krakowskim, opolskim i łódzkim, wykonała w pełni, a nawet znacznie przekroczyła plany robót.</u>
<u xml:id="u-12.27" who="#AdolfKita">Bardzo poważnym czynnikiem, który wpłynął na niewykonanie planów robót przez POM-y, były nieregularne dostawy różnego rodzaju sprzętu maszynowego, potrzebnego do poszczególnych kampanii, ze strony resortu przemysłu maszyn rolniczych.</u>
<u xml:id="u-12.28" who="#AdolfKita">I tak, do kampanii żniwnej w 1955 r. nie dostarczono prawie połowy snopowiązałek ustalonych w planie dostaw. POM-y nie otrzymały ani jednej kosiarki na zaplanowaną ilość 450. Podobnie było z dostawą kombajnów, rozrzutników do obornika i innych. Mieliśmy wiele przykładów bezkarności z powodu niewykonywania przez POM-y umów na pracę w spółdzielniach produkcyjnych. Odpowiedzialność za to ponoszą nie tylko POM-y, ale i przemysł maszyn rolniczych, który nie dostarczył na czas przed akcją odpowiednich maszyn, a które obowiązany był dostarczyć. Tymczasem błędy roku ubiegłego powtórzyły się już w pierwszym kwartale 1956 r.</u>
<u xml:id="u-12.29" who="#AdolfKita">I tak: na zaplanowane w I kwartale 800 pługów 3-skibowych POM-y otrzymały tylko 411 sztuk, pługów łąkowych na 50 nie dostarczono nic. Podobnie jest z siewnikami do kukurydzy, których POM-y nie otrzymały.</u>
<u xml:id="u-12.30" who="#AdolfKita">Jednocześnie przemysł maszyn rolniczych produkuje i częstuje POM-y takim sprzętem, którego POM-om nie brakuje, jak np. brony talerzowe, z których kowale robią te dobre łopaty czy motyki, które się nieraz na wsi spotyka.</u>
<u xml:id="u-12.31" who="#AdolfKita">Występuje też wyraźna nierytmiczność i nierównomierność w zaopatrzeniu POM-ów w sprzęt. Na przykład w I kwartale POM-y otrzymały prawie 4,5 tysięcy bron ciężkich, ale ani jednej brony lekkiej, posiewnej.</u>
<u xml:id="u-12.32" who="#AdolfKita">Powstaje pytanie: a co zamierza zrobić resort maszyn rolniczych i PKPG, jeżeli POM-y nie przyjmą niezamawianych maszyn, i kiedy będzie skoordynowany plan eksploatacji maszyn rolniczych z planem ich produkcji?</u>
<u xml:id="u-12.33" who="#AdolfKita">W sprawie jakości maszyn było wiele dyskusji na komisjach sejmowych. Zgłoszone zostały odpowiednie wnioski w tej sprawie do Prezydium Rządu, toteż nie będę ich powtarzał.</u>
<u xml:id="u-12.34" who="#AdolfKita">Chcę jednak wykazać przez porównanie, że sprawa złej jakości sprzętu rolniczego to nie jest sprawa tego, że nasz przemysł maszynowy jest młody i niedoświadczony. Równie młody i mało doświadczony jest nasz przemysł lotniczy i okrętowy. Ale nasze wspaniałe odrzutowce, nasze okręty to chluba naszego młodego, socjalistycznego przemysłu; ani odrzutowce, ani okręty nasze nie ustępują — jak by to określić — starym wygom przemysłu okrętowego i lotniczego w wielu krajach zachodnich i sławią w świecie imię Polski Ludowej, sławią ofiarny wysiłek polskich robotników.</u>
<u xml:id="u-12.35" who="#AdolfKita">Przemysł nasz produkuje również dobre obrabiarki, samochody i inne maszyny. Można więc produkować i więcej, i lepszych maszyn rolniczych, ale trzeba w zdecydowany sposób przełamać istniejący jeszcze w resorcie maszyn rolniczych niezrozumiały oraz niedopuszczalny liberalizm i tolerancyjność w produkcji i przy odbiorze z fabryk wyprodukowanych maszyn jakościowo złych.</u>
<u xml:id="u-12.36" who="#AdolfKita">Wnoszę, aby Rząd zniósł ten liberalizm i tolerowanie braków przez odpowiednie zabezpieczenie warunków pracy załogom i wzmocnienie kontroli jakości maszyn w procesie produkcji i przy ich odbiorze. Bo do czegóż to prowadzi? Że np. jak chodzi o sieczkarnię, za którą chłop czy spółdzielnia zapłaci około 1300 zł, to dodatkowo za doszlifowanie trybowych wałków ciągnących słomę, za dopasowanie źle ustawionych siekaczy i usunięcie innych wad muszą zapłacić ślusarzowi jeszcze tysiąc złotych. A bywa i tak, że się taka czy inna maszyna wcale nie nadaje.</u>
<u xml:id="u-12.37" who="#AdolfKita">W sprawie polepszenia zaopatrzenia w maszyny gospodarstw indywidualnych sejmowa Komisja Rolnictwa również złożyła wnioski do Rządu i dlatego też nie będę ich powtarzał. Natomiast chcę powiedzieć parę słów o jakości drobnych narzędzi rolniczych — łopat, motyk i motyczek do pielenia, wideł, grabi żelaznych i wielu innych.</u>
<u xml:id="u-12.38" who="#AdolfKita">Często na wsi spotykaliśmy się z problemem tzw. „ołowianych łopat”. Niedawno mówił o tym także na Komisji Rolnictwa jeden z obywateli posłów z PGR. Mówił on, że jak 10 robotników PGR-owskich wychodzi w gospodarstwie w pole do pielenia i wycinania chwastów, to zabierają ze sobą 40 motyczek — po 4 na każdego — i one wystarczają do południa. Jest może w tym powiedzeniu trochę przesady, ale to są fakty, wywołujące ostrą krytykę ze strony pracującej wsi.</u>
<u xml:id="u-12.39" who="#AdolfKita">Nasuwają się więc z uporem pytania: ile się marnotrawi surowca, który w postaci złych łopat, wideł, motyk szybko znów wraca na złom; ile kosztuje mozołu i daremnego trudu pracować takimi narzędziami; ile można by zaoszczędzić pracy robotników produkujących takie narzędzia, gdyby poprawić ich jakość.</u>
<u xml:id="u-12.40" who="#AdolfKita">Pytania te kieruję pod adresem resortu przemysłu drobnego i rzemiosła i chciałbym na nie otrzymać odpowiedź. A od siebie, jak również od tysięcy chłopów, chciałbym jeszcze dodać zapytanie: kiedy drobny przemysł i rzemiosło wyjdą z konspiracji w produkcji i zaczną umieszczać na tych narzędziach marki fabryczne, aby było wiadomo do kogo wnosić pretensje?</u>
<u xml:id="u-12.41" who="#AdolfKita">Poza tym wnoszę, aby ustalone były sankcje karne za wypuszczanie złych jakościowo narzędzi.</u>
<u xml:id="u-12.42" who="#AdolfKita">Inne zagadnienie, które chciałbym przy mechanizacji w kilku zdaniach omówić i wysunąć wnioski — to zagadnienie, które w skrócie nazwę studniarstwem.</u>
<u xml:id="u-12.43" who="#AdolfKita">W materiałach do budżetu centralnego Ministerstwa Rolnictwa i budżetów terenowych zagadnieniu temu pod nagłówkiem „Przedsiębiorstwo wiertniczo-studniarskie” poświęcono 7 zdań, w 17 wierszach wszystkiego. Nie chcę agitować tu Ministerstwa Rolnictwa do oddzielnego referatu w tej sprawie, zwłaszcza że przedsiębiorstwo to dopiero od roku przeszło z Ministerstwa Przemysłu Materiałów Budowlanych do Ministerstwa Rolnictwa i zmieniło całkowicie swój charakter.</u>
<u xml:id="u-12.44" who="#AdolfKita">Ale trudno się tu powstrzymać od powtórzenia licznych tego rodzaju krytycznych uwag, że jak powstaje jakiś nowy centralny zarząd czy przedsiębiorstwo podległe resortowi — to znaczy, że resort nie bardzo daje sobie radę z danym zagadnieniem, skoro znaczną część odpowiedzialności przerzuca na nowo powołane ogniwo.</u>
<u xml:id="u-12.45" who="#AdolfKita">Pretensje wsi do tego przedsiębiorstwa, pretensje, które ja tutaj z trybuny sejmowej chciałbym powtórzyć i wyłuszczyć — są następujące:</u>
<u xml:id="u-12.46" who="#AdolfKita">W powiecie Kalisz, w spółdzielni produkcyjnej Oszczeklin — zgodnie z planem inwestycyjnym spółdzielni, przedsiębiorstwo zbudowało wierconą studnię za około 105 tys. zł. Zużyto sporo materiałów, rur, włożono dużo pracy i wydano sporo pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-12.47" who="#AdolfKita">I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że wody w spółdzielni jak nie było, tak nie ma. Utopiono w tej studni i te rury, i pracę robotnika, i pieniądze. Spółdzielnia interweniuje, interweniuje Komitet Powiatowy Partii i Rada Powiatowa, ale cóż — w planie wiertniczo-montażowym przedsiębiorstwa i załączonym kosztorysie nie przewidziano, że woda może być nie na głębokości 15 m, ale o np. półtora metra głębiej. Więc przedsiębiorstwo odpowiada, że plan został wykonany — ale może tam posłać komisję. I posłało. Ale widocznie woda od pobytu tej komisji nie wyszła. Więc pojechała druga komisja, a potem — czego nie jestem pewny — i następna.</u>
<u xml:id="u-12.48" who="#AdolfKita">A wody nie ma!</u>
<u xml:id="u-12.49" who="#AdolfKita">W tym powiecie jeszcze i inne spółdzielnie zaczęły już — jak np. w Borkowie Starym — albo zamierzają budować u siebie studnie, ale je strach oblatuje, że mogą tak jak w Oszczeklinie utopić z trudem zdobywany materiał, pracę i pieniądze — na darmo. Rozglądają się więc za swoimi i okolicznymi studniarzami.</u>
<u xml:id="u-12.50" who="#AdolfKita">W powiecie kożuchowskim woj. Zielona Góra utopiono tak inwestycje w trzech studniach, w kilku w powiecie Skwierzyna — i faktów takich w kraju jest znacznie więcej.</u>
<u xml:id="u-12.51" who="#AdolfKita">Wymienione przeze mnie przykłady są ostrym sygnałem niebezpieczeństwa grożącego budownictwu studniarskiemu na wsi ze strony przedsiębiorstw studniarskich.</u>
<u xml:id="u-12.52" who="#AdolfKita">Wydaje mi się słuszne, aby budownictwo to uelastyczniło swoją działalność, ażeby przedsiębiorstwa studniarskie podlegały radom narodowym, ażeby oparły się i pomogły w rozwijaniu jakichś międzyspółdzielczych, czy międzywsiowych albo gromadzkich spółdzielczych punktów usługowo-studniarskich i wykorzystały w tej pracy drobnych rzemieślników-studniarzy, a nawet podjęły się odpowiedniego przeszkolenia ludzi o pokrewnym przygotowaniu czy zamiłowaniu. Jest tu też określona rola odpowiednich komisji sejmowych.</u>
<u xml:id="u-12.53" who="#AdolfKita">Wreszcie wydaje mi się słuszne, aby te przedsiębiorstwa studniarskie w porozumieniu z gospodarką komunalną zajęły się konserwacją i odnowieniem sieci wodociągowej na' wsi, która głównie na Ziemiach Zachodnich jest dużym problemem, i ażeby oparły się w tym także o wiejskie punkty usługowe. Chodzi o konserwację i odnowienie, o zabezpieczenie przed zniszczeniem czynnej albo jeszcze czynnej sieci wodociągowej, o odnowienie częściowo już zniszczonych wodociągów wiejskich oraz o gospodarskie wykorzystanie przy nowych inwestycjach urządzeń i rur ze zniszczonych i zagrzebanych sieci wodociągowych. A przecież te sprawy mają ogromne znaczenie dla lepszego rozwoju hodowli.</u>
<u xml:id="u-12.54" who="#AdolfKita">Ja w swoim głosie dyskusyjnym nie powtarzałem wniosków uchwalonych przez Komisję Rolnictwa i zgłoszonych do Prezydium Rządu, ponieważ jestem głęboko przekonany o tym, że Rząd ustosunkuje się do nich pozytywnie. Ale zatrzymam się nad wnioskiem komisji w sprawie dodatkowych 400 samochodów dla rolnictwa, głównie dla weterynarii i POM-ów, wygospodarowanych z resortów nieprodukcyjnych bądź o mniejszym znaczeniu dla gospodarki narodowej. Chciałbym tu wyrazić w imieniu posłów członków Komisji Rolnictwa serdeczne podziękowanie Obywatelowi Prezesowi Rady Ministrów za przychylne ustosunkowanie się do tego wniosku. Chodzi o to, aby na to znalazły się odpowiednie środki budżetowe.</u>
<u xml:id="u-12.55" who="#komentarz">(Marszałek dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-12.56" who="#AdolfKita">Pozwólcie jeszcze, Obywatelu Marszałku, że na zakończenie powiem parę słów o pracy komisji.</u>
<u xml:id="u-12.57" who="#AdolfKita">Wiadomo, że Sejm nie spełniał dostatecznie swojej konstytucyjnej funkcji najwyższego organu władzy ludowej.</u>
<u xml:id="u-12.58" who="#AdolfKita">Podjęta w 1955 r. uchwała Biura Politycznego w sprawie wykonywania przez Sejm swoich konstytucyjnych funkcji także nie przyniosła większego ożywienia działalności Sejmu — chociaż zaczęły żywiej pracować komisje i wojewódzkie zespoły poselskie. Niektóre komisje, jak np. Administracji i Wymiaru Sprawiedliwości, odwoływały się w szeregu spraw do opinii wojewódzkich zespołów, co wiązało prace komisji z wojewódzkimi zespołami i z radami narodowymi.</u>
<u xml:id="u-12.59" who="#AdolfKita">Trzeba jednak powiedzieć, że to ożywienie w pracach przygotowawczych Sejmu przychodziło powoli. Wiele pomogły śmiałe artykuły w prasie w sprawie prac Sejmu i działalności posłów. Spowodowało to duże ożywienie w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-12.60" who="#AdolfKita">Chcę jednak wskazać na dwa braki w pracach komisji i zespołów wojewódzkich. Jeden — to ten, że gorączkowa praca komisji i krótki okres ich działalności nad projektem budżetu sprawiły, żeśmy mniej wnikliwie, aniżeli trzeba było, analizowali wykonanie planów poszczególnych resortów. Drugi — że nie konfrontowaliśmy materiałów sprawozdawczych, cyfr i wskaźników, zawartych w sprawozdaniach, z rzeczywistością. A mieliśmy niemało dowodów na to, jak bardzo rzeczywisty obraz sytuacji w terenie różni się od polakierowanego sprawozdania.</u>
<u xml:id="u-12.61" who="#AdolfKita">I tu nie mogę zgodzić się z głosem niektórych obywateli posłów w dyskusjach przed sesją Sejmu co do tego, że nie mogliśmy się zapoznać z wielu liczbami sprawozdawczymi. Tymi cyframi, które mogliśmy zdobyć w resortach, można by było zasypać komisje, ale za nimi moglibyśmy nie ujrzeć ludzi, jak oni pracują, jak wykonują zadania i jakie mają warunki pracy.</u>
<u xml:id="u-12.62" who="#AdolfKita">Nasze kopalnie, zakłady produkcyjne, PGR-y, chłopi spółdzielcy czy indywidualni chętnie by widzieli u siebie przedstawicieli odpowiednich komisji; moglibyśmy im wiele doradzić, a i sami nauczylibyśmy się wiele. A myśmy nie mieli w działalności naszego Sejmu przykładu (a może się mylę), ażeby któraś z komisji wysłała ludzi do zbadania — tak jak dajmy na to bhp w Ursusie czy w innym przedsiębiorstwie — do rozpatrzenia trudności w gospodarce chłopskiej.</u>
<u xml:id="u-12.63" who="#AdolfKita">Myślę, że z tego będzie trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski i poprawić pracę komisji.</u>
<u xml:id="u-12.64" who="#AdolfKita">Wreszcie kilka słów o pracach wojewódzkich zespołów poselskich. Trzeba rzeczywiście przyznać, że praca wielu zespołów pozostawiała sporo do życzenia, ze prześcignęły je ostatnio komisje sejmowe oraz że zespoły mogły zrobić znacznie więcej. Ale byłoby grubym uproszczeniem skwitować braki ich pracy określeniem, jakoby zespoły nie zdały egzaminu.</u>
<u xml:id="u-12.65" who="#AdolfKita">Natomiast można i trzeba będzie przemyśleć sprawę polepszenia pracy wojewódzkich zespołów. I z tym wiąże się sprawa udziału posłów centralnych w zespołach oraz w spotkaniach ze swoimi wyborcami. Bo niektórzy co śmielsi wyborcy domagają się chociaż... fotografii. I w tej sprawie więc trzeba będzie również wyciągnąć wnioski w dalszej pracy zespołów poselskich.</u>
<u xml:id="u-12.66" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JanDembowski">Udzielam głosu posłowi woj. warszawskiego Mieczysławowi Wysockiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#MieczysławWysocki">Wysoka Izbo! Znane jest nam powszechnie niepokojące zjawisko istnienia wielu małych lub wręcz karłowatych spółdzielni produkcyjnych, które w ciągu szeregu lat swego istnienia nie rosną. Jak przycupnęły, najczęściej przy starych ośrodkach gospodarczych po folwarkach, trzy, cztery czy pięć lat temu, tak dyszą do dziś robiąc bokami i strasząc okolicznych chłopów.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#MieczysławWysocki">Dużo słyszało się głosów, aby je rozwiązać. Ale ci, którzy wysuwali tego rodzaju projekty, nie brali pod uwagę pewnego hartu i doświadczenia tych członków, którzy potrafili przetrwać najcięższe chwile wrogiego nacisku i trudności gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#MieczysławWysocki">Najcięższym a niesłusznym zarzutem było to, że trzeba niewielkiej garstce członków realizować takie czy inne uzupełniające kosztowne inwestycje. Ci krytycy nie traktowali sprawy rozwojowo, lecz statycznie, krótkowzrocznie i nie widzieli, iż inwestycje gospodarcze są najważniejszym zaczątkiem dużego uspołecznionego gospodarstwa.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#MieczysławWysocki">Jako członek jednej z mniejszych spółdzielni, do której wstąpiłem przed dwoma laty, aby jej pomóc w dźwiganiu się z upadku, wiem, co takich spółdzielców boli, i wiem, jakie istnieją trudności rozwojowe, które nie pozwalają na wykonanie w 100% naszych planów produkcyjnych w rolnictwie.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#MieczysławWysocki">Powiedzmy szczerze sobie, iż większość małych spółdzielni nie jest jeszcze objęta należytą opieką. Większe spółdzielnie, ponad 300 ha i takie, które już nieco stanęły na nogi, częściej są dostrzegane przez czynniki opiekuńcze, otrzymują nawet etaty agronomów wyłącznie na potrzeby spółdzielni — choć nie twierdzę, że poważniejsza ich część otrzymała takie etaty. Natomiast małe, słabe spółdzielnie nie posiadają często nawet księgowych, których trudno znaleźć wśród szczupłej garstki członków — byłej służby folwarcznej i byłych biedniaków, których poziom ogólny jest stosunkowo niski.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#MieczysławWysocki">Do słabych spółdzielni w zależności od pogody i nastrojów przyjeżdża dzień w dzień chmara urzędników-poganiaczy, którzy absolutnie nie wnoszą nic, tylko odrywają ludzi od pracy, grymaszą, drażnią członków i stemplując delegacje wyjeżdżają sobie, bo... już jest trzecia godzina.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#MieczysławWysocki">I to jest charakterystyczne i bolesne, że do spółdzielni przyjeżdżają wszyscy: i powołani, i niepowołani, tacy, co się znają na rolnictwie, i tacy, którzy nie mają pojęcia o rolnictwie. No, przecież jeśli nawet do kuchni w stołówkach wstęp jest wzbroniony podczas gotowania, to tym bardziej w spółdzielni wstęp podczas pracy winien być intruzom zabroniony, a każde odwiedziny w spółdzielni winny być przedtem uzgodnione ze spółdzielnią i Komitetem Powiatowym, bo to jest poważne zagadnienie polityczne.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#MieczysławWysocki">W innych znów okresach urzędnicy-poganiacze nie pokazują się wcale w ciągu szeregu miesięcy.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#MieczysławWysocki">Jeżeli chodzi o stałą pomoc agronomiczną, uważam, że ona jest najbardziej potrzebna właśnie małym i słabym spółdzielniom. Tymczasem kiedy małe staną się większymi, to na pewno one wówczas będą posiadały już tyle doświadczenia społecznego i fachowego, iż same mogą szkolić młodych, niedoświadczonych agronomów.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#MieczysławWysocki">Słychać głosy, że nie ma tylu agronomów, aby ich dać do spółdzielni słabszych.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#MieczysławWysocki">Wytworzył się paradoks: z jednej strony słyszymy, że za dużo jest takich pracowników z fachowym przygotowaniem rolniczym i księgowych w różnych centralach w województwie, w powiatach, a z drugiej strony znów narzekamy, iż brak ich dla spółdzielni. Nieprawda, oni są, policzmy tylko, ile ludzi ukończyło średnie i wyższe uczelnie rolnicze. Od wyzwolenia w samym tylko rolnictwie absolwentów niższych szkół mamy 21 tys., średnich — 26 tys., inżynierów rolników i ogrodników — 7 tys. Na tym etapie na pewno starczy ich dla PGR-ów, dla innych inwestycji i dla spółdzielni. Ale trzeba zmienić nastawienie i system szkolenia i wychowywania agronomów, aby nie szli na łatwizny dekując się w różnych, tzw. dobrych, czystych pracach, gdzie można tylko 7 godzin „przedmuchać” spokojnie przy biurku, na odcinkach często nie mających nic wspólnego z dziedziną rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#MieczysławWysocki">Trzeba przeprowadzić szeroką, potężną batalię propagandową wśród naszej młodzieży agronomicznej, że przecież nikt za nich nie będzie budował socjalizmu na wsi, skoro uzyskali wykształcenie w socjalistycznej szkole dla potrzeb wsi. Niech nie czekają na gotowe funkcje przewodniczących, magazynierów, księgowych. brygadzistów w wielkich spółdzielniach produkcyjnych, umocnionych rękoma innych ludzi, którzy krwawo zdobywają wiedzę w ciągu harówki, niepowodzeń i nieprzespanych nocy.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#MieczysławWysocki">Decydujmy odważnie. Nadmiar agronomów z innych odcinków wrazi z etatami przesuwajmy bezpośrednio do spółdzielni produkcyjnych małych i dużych, a w pierwszej kolejności do takich; które tej pomocy łakną i usychają w bezradności i bezsilności. Trzeba uczynić tych ludzi odpowiedzialnymi za konkretne odcinki lub za całość spółdzielni z obowiązkiem nawiązania ścisłej łączności ze wsią indywidualną, z obowiązkiem niesienia jej również pomocy fachowej, a nie odwrotnie — jak to się słyszy dziś w wysuwanych projektach — aby te młode siły pchnąć na agronomów gromadzkich, którym tylko jako dodatek ma się powierzyć spółdzielnie pod opiekę.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#MieczysławWysocki">Z takiego założenia — oczywista tam w gromadzie, gdzie już istnieją spółdzielnie — wyrośnie fikcja. Agronom gromadzki, jak już wskazują na to doświadczenia, ześlizgnie się na łatwizny, podporządkuje się bodźcom materialnym kułaka i spekulanta, przejdzie na ich pasek drogą „wypitki i kobitki”.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#MieczysławWysocki">Wielu takich młodych ludzi ulegnie i stanie się fałszywymi poganiaczami spółdzielni za nic w rezultacie nie odpowiedzialnymi.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#MieczysławWysocki">Zmarnują się i rozpiją — tak jak to dziś widzimy tu i ówdzie tego rodzaju pracowników w gromadach.</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#MieczysławWysocki">Młody pracownik idący do spółdzielni produkcyjnej, wraz z etatem związanym z POM, może i winien mieć dodatkowe wynagrodzenie płynące z dniówek obrachunkowych premiowanych spółdzielni, w zależności od postępów i wyników produkcyjnych poszczególnych działów, które mu będą dane pod opiekę, przez co i warunki materialne danego pracownika znacznie się poprawią.</u>
<u xml:id="u-14.17" who="#MieczysławWysocki">Dlatego nie jestem zwolennikiem tych tez odnośnie wykorzystywania sił fachowych w gromadach, tak jak referował nasz kolega poseł Chaba.</u>
<u xml:id="u-14.18" who="#MieczysławWysocki">Doprawdy nie wolno nam pchać spółdzielni produkcyjnych na żywioł. Spółdzielnie produkcyjne jako nowe, rosnące organizmy gospodarcze mają tak rozległą problematykę, mają tyle różnych spraw do załatwiania przy kontroli produkcji, przy kontroli zbytu oraz wiele innych czynności wynikających z zaopatrzenia produkcyjnego i inwentaryzacyjnego, z prowadzenia księgowości i bilansowania, z łączności z radami, że do ich prowadzenia bieżącego — aby nie było tak, jak to dziś często się zdarza, iż bałagan nie pozwala sklecić nawet sztucznie bilansu, a majątek społeczny jest masowo rozkradany przez tak zwane w cudzysłowie „zapominanie” członków — winny mieć do dwóch sił w dziale rachunkowości i co najmniej jednego fachowego rolnika.</u>
<u xml:id="u-14.19" who="#MieczysławWysocki">Patrzmy na PGR. Tam już do przesady — obojętne czy jest chwilowo dane gospodarstwo mniejsze czy większe od spółdzielni — siedzi po 5, 10 i więcej pracowników administracyjnych. Patrzmy również, co się dzieje w gromadach, w gromadzkich radach narodowych, tam gdzie dotychczas niejednokrotnie na gromadę wypadała cząstka urzędniczego etatu, tam gdzie jako tako potrafiono sprawy administracji gromady załatwiać, dziś siedzi 4, 5 i więcej ludzi, którzy dosłownie nudzą się, popijają i kłócą ze sobą w myśl zasady, że gdzie się nie młóci, tam się rodzina kłóci.</u>
<u xml:id="u-14.20" who="#MieczysławWysocki">Parę głosów wypowiedzianych na tej sali wskazuje, że rady narodowe w liczebnie dużym składzie zajmują się bzdurnymi sprawami. Natomiast ważne polityczno-społeczne zadania gromady, które winny być w nowy, socjalistyczny sposób dźwigane przez prezydia rad, często leżą odłogiem. Zdarza się prócz tego, że do zadań tych wypoczętych urzędników w gromadzkich radach narodowych należy jeszcze niestety patrzenie z góry na umorusanych, zaharowanych członków spółdzielni produkcyjnych, podśmiewanie się i mobilizowanie opinii publicznej wsi indywidualnej przeciwko spółdzielni.</u>
<u xml:id="u-14.21" who="#MieczysławWysocki">To są obserwacje z wielu powiatów i gromad, nie mówiąc już o naszych lokalnych warunkach.</u>
<u xml:id="u-14.22" who="#MieczysławWysocki">Wielką zasługą Rządu byłoby obcięcie etatów gromadzkich rad do połowy, z jednoczesnym przesunięciem nadających się ludzi do spółdzielni produkcyjnych. Doprawdy ludzie ci na swoich biurokratycznych stołkach nie przyczynią się do wzrostu produkcji masła, chleba, mleka, kotletów, a przeciwnie, zakują w ramy biurokratyczne ludność gromad i podrywać będą autorytet Rządu szemraniem o niskich zarobkach, o braku chleba, mleka, kotletów.</u>
<u xml:id="u-14.23" who="#MieczysławWysocki">A jeśli chodzi o stronę polityczną, wszyscy wiemy dobrze, że przecież przeobrażenia społeczne wynikają głównie drogą zmian zachodzących w produkcji, a nie przez wzmacnianie administracji.</u>
<u xml:id="u-14.24" who="#MieczysławWysocki">Jaki jeszcze czynnik dławi wzrost gospodarki socjalistycznej na wsi, dławi perspektywy podniesienia stopy życiowej ludności pracującej? Takim czynnikiem jest sztuczne śrubowanie renty gruntowej. Aby to zrobić, wystarczy jedna machinacja na całą okolicę. Podam przykład konkretny, który m.in. uderzył w naszą spółdzielnię.</u>
<u xml:id="u-14.25" who="#MieczysławWysocki">Rzekoma spółdzielnia, a właściwie spółka budowlano-mieszkaniowa im. Noakowskiego z siedzibą w Warszawie wykupuje za setki tysięcy złotych, pochodzących oczywista z dotacji państwowych, kilkanaście hektarów gruntu od spekulantki w Otrębusach i spółka płaci skarbowymi pieniędzmi po kilka złotych za metr kwadratowy słabej ziemi tam, gdzie istnieje sporo gruntów opuszczonych, które by można drogą wymiany pozyskać na cele budowlane bezpłatnie. W dodatku spółka ta była tak bezczelna, że drogą machinacji bez praw lokalizacyjnych, bez żadnego naszego zezwolenia weszła na grunty, które były użytkowane przez naszą spółdzielnię jako grunty opuszczone, zniszczyła bezprawnie, barbarzyńsko las przez nas posadzony, las wchodzący w skład płuc Warszawy, który jest niby pod opieką władz.</u>
<u xml:id="u-14.26" who="#MieczysławWysocki">Na nasze interwencje u władz powiatowych, wojewódzkich i w ministerstwie nie dawano nam odpowiedzi. A ostatnio wykryłem w aktach prokuratora wojewódzkiego pismo, na pewno wystosowane bez wiedzy dyrektora Departamentu Organizacji Spółdzielni Produkcyjnych Ministerstwa Rolnictwa, do zainteresowanej spółdzielni budowlano-mieszkaniowej, że „Zarząd spółdzielni produkcyjnej w Kani zrezygnował z użytkowania terenów i oddał je w użytkowanie waszej spółdzielni”.</u>
<u xml:id="u-14.27" who="#MieczysławWysocki">Przytaczam końcówkę w oryginalnym brzmieniu. A przecież o żadnej zgodzie spółdzielni w tej sprawie nawet mowy nie było. Widzimy, jak to niektórzy pracownicy komórki ministerialnej, powołani do opieki nad spółdzielniami, potrafią w oszukańczy sposób, bez decyzji nie tylko ogólnego zebrania, które w takich sprawach może decydować, ale nawet bez wiedzy zarządu chandryczyć spółdzielniom.</u>
<u xml:id="u-14.28" who="#MieczysławWysocki">Spółdzielcy proszą Rząd o wyciągnięcie konsekwencji w stosunku do chuliganów gospodarczych i skłonienie tej spółki do pokrycia szkód wyrządzonych naszej spółdzielni.</u>
<u xml:id="u-14.29" who="#MieczysławWysocki">Czy tego rodzaju praktyki mogą zachęcać średniorolnych chłopów do wstępowania do spółdzielni, jeśli wiedzą, że władze pozwalają na rozgrabianie areału spółdzielni, a z drugiej strony, jeśli widzą, że mogą swoje grunty sprzedać za skarbowe pieniądze po 5 czy 10 zł za metr? Czy to może zachęcać członków spółdzielni do zwiększenia wysiłków w produkcji? W odpowiedzi na moje interwencje, sprzeciwy oraz na ostrą krytykę redaktorki Czaplickiej w „Życiu Warszawy” biurokraci zmobilizowali taką szeroką batalię i intrygi przeciwko naszej spółdzielni i tak informowali władzę, że nawet przewodniczący Wojewódzkiej Rady Narodowej osobiście zaszczycił nas swoim przyjazdem do spółdzielni i oświadczył mi, że ja jako główny powód intryg i niedociągnięć gospodarczych spółdzielni powinienem czym prędzej wynieść się ze spółdzielni. Oczywista dzięki dobrze zorientowanym ludziom z Partii i Stronnictwa nieporozumienie to wyjaśniono, co znalazło potwierdzenie na ogólnym zebraniu rozliczeniowo-wyborczym.</u>
<u xml:id="u-14.30" who="#MieczysławWysocki">Następnym faktem, który nie wpływa mobilizująco na członków spółdzielni, tak jak się często słyszy, jest dopisywanie spółdzielniom większych, ponad normę wymiarów świadczeń wobec państwa. Np. w naszej spółdzielni Kanie — Otrębusy na 1956 r. ustalono wysokość obowiązkowych dostaw żywca o 240 kg większą niż w 1955 r., mimo że areał zmniejszył się o obszar zajęty przez wyżej wymienioną spółkę budowlano-mieszkaniową, nie mówiąc już o uchwałach Rządu, które przecież w bieżącym roku zmniejszają wymiar spółdzielniom produkcyjnym.</u>
<u xml:id="u-14.31" who="#MieczysławWysocki">Mimo interwencji dotychczas wcale nie zmieniono nakazu.</u>
<u xml:id="u-14.32" who="#MieczysławWysocki">Chciałbym przy okazji poruszyć zagadnienie powszechnie znane, lecz niedoceniane, a powodujące liczne katastrofy gospodarcze w warsztatach rolnych w ogóle, a w spółdzielniach produkcyjnych w szczególności, to jest zagadnienie zabezpieczenia budynków przed pożarami od piorunów. Corocznie około 15 milionów zł idzie na regulacje szkód od piorunów, corocznie wiele gospodarstw wyłączanych jest z produkcji, co przynosi nowe straty. Musimy dlatego zmobilizować szeroką propagandę za zakładaniem piorunochronów. Musimy postawić kwestię piorunochronów w budynkach spółdzielczych i POM-owskich jako integralną część budowy. Musimy przy tym wpłynąć na PZU, aby ich, pomoc przy zakładaniu odgromników nie była tylko formalna.</u>
<u xml:id="u-14.33" who="#MieczysławWysocki">Innym zagadnieniem, które bardzo wieś obchodzi, a głównie spółdzielnie produkcyjne, jest zagadnienie decentralizacji i obarczania terenowej służby budowlanej pełną odpowiedzialnością za czyny oraz sprawa głębokiej reorganizacji tej służby. O tej pierwszej części zagadnienia nie będą mówił. Jak słyszeliśmy z odgłosów Krajowego Zjazdu Budownictwa, nie było tam pełnego zrozumienia dla spraw budownictwa wiejskiego. Mimo że budownictwo wiejskie w planie 6-letnim ma wykonać blisko połowę kubatury planu budownictwa miejskiego i przemysłowego, to jednak służba budowlana na tym odcinku jest niewspółmiernie słabsza.</u>
<u xml:id="u-14.34" who="#MieczysławWysocki">Wykonawstwem budownictwa miejskiego i przemysłowego kierują dwa resorty — budownictwa miast i osiedli oraz budownictwa przemysłowego, a następnie szereg centralnych zarządów budownictwa miejskiego łącznie z ZOR i szereg centralnych zarządów budownictwa przemysłowego, 4 instytuty i 1 komitet urbanistyki, co w sumie czyni sporą, parotysięczną gromadkę ludzi. Ponadto szereg zagadnień z tego działu jest rozwiązywanych na wyższych uczelniach, które prawie wyłącznie są nastawione na szkolenie inżynierów w dziedzinie budownictwa miejskiego i przemysłowego. Natomiast zagadnieniem budownictwa wiejskiego na szczeblu centralnym kierował tylko jeden Centralny Zarząd Budownictwa Wiejskiego w Ministerstwie Rolnictwa z obsadą 31 ludzi, w tym 11 inżynierów i 9 techników. Nic dziwnego, że zagadnienie, i to nowe, wielkie zagadnienie, obfitujące w olbrzymią różnorodność rodzajów i typów budynków leży odłogiem. Do dziś można powiedzieć, że nie ma ani jednego w ścisłym sensie tego słowa typowego projektu ani dla POM, ani dla weterynarii, ani tym bardziej dla spółdzielni produkcyjnych.</u>
<u xml:id="u-14.35" who="#MieczysławWysocki">Jeżeli spółdzielnie chcą budować szklarnie i inne produkcyjne ośrodki warzywnicze, zgodnie z uchwałą Rządu o rozszerzeniu upraw warzywniczych, to służba budowlana każę czekać może pół roku, może jeszcze rok na zakończenie jedynej dokumentacji, która jest w opracowaniu i to też nie wiadomo, czy będzie nadawała się do eksploatacji. W terenie dosłownie nie ma komu wykonywać skomplikowanych budów, bo nie ma specjalnych przedsiębiorstw wykonawczych. Natomiast prowadzenie budów w spółdzielniach systemem gospodarczym odrywa członków od zadań produkcyjnych do tego stopnia, że uniemożliwia wykonywanie właściwych bieżących zadań produkcyjnych, nie mówiąc już o podnoszeniu i udoskonalaniu produkcji. Aby dotychczasowy, beznadziejny stan na tym odcinku zmienić, należy bezzwłocznie:</u>
<u xml:id="u-14.36" who="#MieczysławWysocki">1) powołać instytut budownictwa wiejskiego do rozwiązywania zagadnień problemowych kosztem sił i etatów, uzyskanych z połączenia i zlikwidowania niektórych instytucji dotychczas służących zadaniom budownictwa miejskiego i przemysłowego,</u>
<u xml:id="u-14.37" who="#MieczysławWysocki">2) wzmocnić Zarząd Budownictwa Wiejskiego kadrami technicznymi na miejsce sił administracyjnych,</u>
<u xml:id="u-14.38" who="#MieczysławWysocki">3) uruchomić na wyższych uczelniach katedrę budownictwa wiejskiego,</u>
<u xml:id="u-14.39" who="#MieczysławWysocki">4) wprowadzić do programów wyższych i średnich szkół właściwie postawiony przedmiot budownictwa wiejskiego,</u>
<u xml:id="u-14.40" who="#MieczysławWysocki">5) spowodować, by naukowe instytuty rolnicze przeprowadzały badania w wybudowanych obiektach pod kątem widzenia ich praktycznej użytkowości,</u>
<u xml:id="u-14.41" who="#MieczysławWysocki">6) spowodować wyjazdy za granicę i tłumaczenia literatury z języków obcych, których w ogóle nie ma, dla pogłębienia naszych ubogich wiadomości z zakresu budownictwa wiejskiego.</u>
<u xml:id="u-14.42" who="#MieczysławWysocki">Ostatnim zagadnieniem, które proszę potraktować jako interpelację, jest sprawa niedotrzymywania umowy z chłopami na terenie powiatu Przasnysz przez Przedsiębiorstwo Kopalń Rudy Darniowej w Częstochowie.</u>
<u xml:id="u-14.43" who="#MieczysławWysocki">Umowa przewiduje, że obok opłacania czynszu dzierżawnego po 1000 złotych za hektar w roku przedsiębiorstwo obowiązane jest bezzwłocznie przystąpić do zagospodarowania łąk. Tymczasem na skutek wydobycia rudy w 1953 r. i 1955 r. setek hektarów łąk dotychczas nie zagospodarowano, a opracowanie dokumentacji technicznej według orientacyjnego terminu ma być zakończone dopiero w czerwcu bieżącego roku.</u>
<u xml:id="u-14.44" who="#MieczysławWysocki">Na skutek podciągania swoich własnych planów kosztem planów produkcyjnych rolnictwa przedsiębiorstwo spowodowało wysokie straty bazy paszowej, około bowiem 3 tys. ton siana przepadło bezpowrotnie, przez niewykorzystanie łąk. Ponadto przedsiębiorstwo niepotrzebnie zwiększa własne straty na sumę około 100 tys. zł drogą wypłacania czynszów za czas dodatkowy.</u>
<u xml:id="u-14.45" who="#MieczysławWysocki">Wydaje mi się, że tego rodzaju praktyka powoduje nie tylko straty materialne, ale i daleko większe może straty polityczne przez podrywanie wśród społeczeństwa autorytetu władzy ludowej.</u>
<u xml:id="u-14.46" who="#MieczysławWysocki">Proszę w imieniu wyborców o zbadanie i załatwienie tej sprawy.</u>
<u xml:id="u-14.47" who="#MieczysławWysocki">Jeśli tego typu konkretne sprawy będą dogłębnie dyskutowane, rozpatrywane i załatwiane, wierzę bardzo mocno, że nasza siła polityczna i gospodarcza w okresie przeżywanego renesansu będzie stale rosła, będzie rósł szybciej dochód narodowy, a będą malały trudności budżetowe naszego państwa.</u>
<u xml:id="u-14.48" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JanDembowski">Głos ma poseł m. Łodzi Henryk Jabłoński.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#HenrykJabłoński">Wysoka Izbo! Mam zamiar mówić o jednej dziedzinie spraw, mnie osobiście najbliższej. Idąc śladem przytłaczającej większości mówców chcę mówić przede wszystkim o brakach i niedostatkach.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#HenrykJabłoński">Czy to źle, czy dobrze, że nie mówimy tu o osiągnięciach, jak to głównie robiliśmy na sesjach poprzednich? Mnie się wydaje, że to dobrze. Zyskujemy bowiem więcej czasu na obnażanie zła. A przemówieniami swoimi nie piszemy przecież pełnej historii naszych czasów. Przemówienia poselskie to nie rozdziały podręcznika dziejów Polski Ludowej, ani pełnej charakterystyki współczesnego okresu.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#HenrykJabłoński">I jeśli do tego wniosku dochodzimy w nie mniej ciekawych, niż nasze oficjalne debaty, dyskusjach kuluarowych, to dlatego, że nikt na tej sali, i miliony Polaków poza tą salą, nie ma wątpliwości, że przed nawiasem, jaki otwiera naszą dyskusję, jest wspólna świadomość wielkich osiągnięć naszego narodu, wielkich osiągnięć dokonywanych pod przewodem Partii.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#HenrykJabłoński">I to wielkie słowo pada rzadziej w naszych obradach niż dawniej, a nie ma najmniejszej wątpliwości, że to właśnie dzięki Partii, dzięki przez nią i pod jej kierunkiem, przez cały naród rozpoczętej wielkiej ogólnonarodowej debacie nad naprawą Rzeczypospolitej — a taki właśnie twórczy charakter mają i nasze obrady — Sejm wraca do swej właściwej roli.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#HenrykJabłoński">To nie nagłe objawienie przez Ducha Świętego oświeciło umysły dziennikarzy, publicystów, literatów, profesorów i wszystkich, wszystkich w całym kraju. Dawno znaliśmy, ba powtarzaliśmy takie tezy, jak ta, że „prasa, to mocarstwo”, że „nauka jest w naszym ustroju fundamentem politycznym” itd. itd. Ale pełną prawdą dźwięczą te czy podobne tezy dopiero teraz, gdy proces, jaki po III Plenum KC PZPR rozwijał się początkowo powoli, zbyt powoli, nabrał obecnie wielkich, otwierających coraz szersze perspektywy rozmiarów.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#HenrykJabłoński">Stąd właśnie mogły tak wielkim poczuciem godności i odpowiedzialnością w swej pracy brzmieć wypowiedzi dziennikarzy i publicystów, tych właśnie spośród nas, co pełnią trudną, lecz jakże zaszczytną funkcję łączników władzy ludowej z narodem i narodu z powołaną przezeń władzą. Stąd właśnie tyle, jak na żadnej z dotychczasowych, sesji, i z poczuciem takiej wagi poruszonej problematyki mówi się tutaj o nauce.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#HenrykJabłoński">Nawiasem dodam, że nie wydaje mi się rzeczą słuszną, iż sejmowa Komisja Oświaty, Nauki i Kultury miała możność dyskusji nad sprawą prasy tylko z okazji budżetu RSW „Prasa”. A wiele było przecież zagadnień zasługujących na omówienie nie tylko w gronie samych dziennikarzy i publicystów czy też w bezpośrednich rozmowach przedstawicieli prasy z czynnikami rządowymi, co zresztą poprzeć trzeba jak najgoręcej.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#HenrykJabłoński">Wysoki Sejmie! Nie jestem pierwszym mówcą, który zabiera głos w sprawach nauki i szkolnictwa wyższego, ale problemów z tym związanych jest tak wiele, że i ja nie mam ambicji wyczerpać tych zagadnień, które moi poprzednicy musieli pominąć lub pobieżnie potraktować.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#HenrykJabłoński">Pozwólcie, Obywatele Posłowie, że zacznę od przekazania Wam troski, jaka nurtuje poważne kręgi społeczeństwa mego okręgu wyborczego — miasta Łodzi. Chodzi tu o sprawę podstawowej natury dla dalszego postępu technicznego w naszym kraju, o należyte przygotowanie kadr z wyższym wykształceniem technicznym.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#HenrykJabłoński">Politechnika Łódzka uchodzi — i zdaje się słusznie — za nienajgorszą, a tymczasem kierownicy i personel inżynieryjno-techniczny łódzkich zakładów przemysłowych skarżą się często na niedostateczne przygotowanie absolwentów tej politechniki. Wiele podobnych głosów dochodzi do komitetu łódzkiego Partii. Jest to tym bardziej niepokojące, że i studiom wieczorowym politechnicznym grozi obniżenie poziomu na skutek rekrutacji na nie w ostatnich czasach wielu zbyt młodych pracowników, niedoświadczonych i nie traktujących z należytą powagą swej pracy w fabryce.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#HenrykJabłoński">Rozważaliśmy niedawno te sprawy na naszym zespole poselskim, a głosy alarmu wychodziły od odpowiedzialnych pracowników naszego przemysłu. Nie są to więc już sprawy wewnętrzne resortu, uczelni, czy profesorów, ale mają znaczenie bez porównania szersze.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#HenrykJabłoński">Prawda, że wielu braków w pracy naszych uczelni wyższych, technicznych i nietechnicznych, szukać należy w samym toku studiów.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#HenrykJabłoński">O tym nie chciałbym jednak szerzej mówić, zwłaszcza że ostatnio Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego i Rada Główna zapowiadają przyśpieszenie prac w tym zakresie. Chciałbym tylko w imieniu łódzkiego zespołu poselskiego poddać pod rozwagę opracowujących nowe zasady studiów pomysł, jaki zrodził się wśród naszych towarzyszy z przemysłu: czy nie należałoby studenta po formalnym ukończeniu Politechniki posyłać na roczną lub dwuletnią praktykę w zakładzie pracy i dopiero po tej praktyce, przy pozytywnej jej ocenie przez zakład pracy, dawać mu ostateczny dyplom.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#HenrykJabłoński">Nie jest to sprawa tak całkiem nowa, bo np. absolwent Wydziału Prawa nie może być od razu sędzią, czy adwokatem, musi przejść aplikanturę. W przemyśle żadnej takiej aplikantury nie mamy. Absolwent Politechniki bez wykształcenia praktycznego od razu jest inżynierem. Czy jest to słuszne? Muszą się wypowiedzieć szersze koła specjalistów, ale sprawa warta jest rozważenia, bo ma znaczenie ogólnokrajowe.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#HenrykJabłoński">Byłoby jednak wielkim uproszczeniem, gdybyśmy tylko w złym planie studiów widzieli przyczyny niezadowalających wyników pracy szkół wyższych. Tak nic jest. Zdaje sobie z tego sprawę i personel nauczający. O niektórych z tych spraw, z innego punktu widzenia tylko, mówili tu pos. Hochfeld i pos. Zemankowa. Ich argumentów nie chcę powtarzać, zatrzymać się jednak pragnę chwilę nad sprawą aparatury naukowej w szkołach wyższych i tak zwanej „wielowarsztatowości” pracowników nauki. Od innej więc strony, od strony wyników pracy dydaktycznej chcę dotknąć problemu właściwego rozdziału kredytów na cele naukowe. Ilość refleksji, jakie bliższe studiowanie budżetu nasuwa, jest tak duża, że ujęcie ich w jednym przemówieniu zamieniłoby je w długi i praktycznie bezużyteczny katalog. Ograniczę się więc do wybranych zagadnień.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#HenrykJabłoński">A więc pierwsze ze spostrzeżeń, przyjemne zresztą dla każdego pracownika nauki: wydatki na cele naukowe w resorcie szkolnictwa wyższego zostały podniesione. Inna rzecz, czy już dostatecznie, czy nie były wskazane odpowiednie i uzasadnione dalsze przesunięcia budżetowe. Sam fakt jednak podniesienia wydatków na ten cel trzeba ocenić pozytywnie, jako pierwszy praktyczny wniosek wyciągnięty ze słusznej tezy, że nie ma nauczania na poziomie wyższym bez pracy naukowo-badawczej w szkołach wyższych,. Tłukąca się jeszcze tu i ówdzie, przez kilka lat lansowana błędna teoria, że nauka to instytuty akademii oraz instytuty naukowo-badawcze resortów gospodarczych, a szkoły wyższe to tylko dydaktyka, została w ten sposób, jeśli nie całkiem praktycznie złamana, to w każdym razie poważnie nadwyrężona. I za to konstruktorom budżetu trzeba złożyć wyrazy uznania, oczekując dalszych posunięć w tym zakresie tak przy realizowaniu budżetu bieżącego jak i przede wszystkim budżetów na rok następny.</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#HenrykJabłoński">Sprawa wzajemnego stosunku poszczególnych rozdziałów budżetu dotyczących nauki na tym się jednak nie kończy. W szkołach wyższych przygotowuje się liczne kadry fachowców, w tym przyszłych pracowników nauki pracowników instytutów badawczych akademickich i resortowych, a kształcą ich najlepsi nasi specjaliści w poszczególnych dziedzinach nauki. Czy kształcą dobrze? Czy mają sami poczucie, że dobrze przygotowują swych absolwentów do przyszłej pracy? Niestety nie zawsze. Wiedzą oni np. dobrze, że różnica między aparaturą, jaką rozporządzają w szkole, a tą, z którą ich uczeń zetknie się po ukończeniu szkoły, jest tak wielka, że znajdzie się on wobec nieznanych sobie zupełnie problemów, że będzie nieporadny, że zacznie się dopiero uczyć, często bez należytej pomocy, że będzie psuł, że długo będzie tracił swój czas i państwowe pieniądze bezprodukcyjnie.</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#HenrykJabłoński">A tymczasem sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby szkoła wyższa była należycie zaopatrzona w aparaturę, gdyby uczyła na nowoczesnej aparaturze, gdyby w zakładach szkół wyższych były warunki rozwijania pracy naukowej. Opłaciłoby to się i przemysłowi, i instytutom badawczym, opłaciłoby się to krajowi.</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#HenrykJabłoński">Może ktoś na to powiedzieć: „Nie ma więcej pieniędzy, nie ma więcej dewiz”. Przyjmijmy to założenie jako punkt wyjściowy dyskusji i zapytajmy, czy w ramach tych możliwości, jakie mamy, nie opłaca się na pierwszym miejscu uwzględniać szkół wyższych przy rozdziale aparatury? Na pewno tak — biorąc pod uwagę naturalnie rozsądne wyjątki. Ale nie o wyjątkach tu przecież mowa, a o wadliwym systemie. Inaczej tracimy jeden z podstawowych warunków realizacji słusznego ze wszech miar hasła „nauka w służbie narodu”.</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#HenrykJabłoński">Ilość naszych grzechów wobec realizacji tego hasła jest zresztą wielka. W różnych środowiskach, przede wszystkim naukowych, trzeba o nich mówić. Zatrzymując się tu tylko na tym, co bezpośrednio wiąże się z budżetem, stwierdzić trzeba z całym przekonaniem, że polscy pracownicy nauki wierzą głęboko w słuszność tego hasła, że chcą je realizować, że dali i chcą dawać dalej dowody swego patriotyzmu. Ale ich chęci bez możliwości materialnych nie przeobrażą się w czyn. A jeśli już mówić językiem budżetowym, to nie ma tańszego środka wykształcenia dobrego fachowca, jak w dobrze wyposażonej szkole. I jeszcze jedno: nie ma równie mało kosztowych wyników badawczych jak te, które osiągnąć może dobrze wyposażony zakład szkoły wyższej.</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#HenrykJabłoński">Czy chcę przez to pomniejszyć rolę instytutów akademickich czy resortowych? W najmniejszym stopniu, ale chcę przede wszystkim przypomnieć, że to, co najważniejsze — kadry, przygotowuje szkoła wyższa.</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#HenrykJabłoński">I jeśli w tym roku zbyt późno byłoby, ażeby zainteresowane komisje mogły dostatecznie głęboko wejrzeć w należyty rozdział kredytów, to po pierwsze — przy wykonywaniu budżetu należy zwrócić uwagę na naprawienie złej praktyki w zakresie zaopatrzenia w aparaturę, co osiągnąć można przede wszystkim przez dopuszczenie najwybitniejszych fachowców do opiniowania o tej sprawie, a nie pozostawiania jej tylko i wyłącznie do decyzji aparatu urzędniczego, po drugie — trzeba dostatecznie wcześnie przedyskutować sprawę na lata następne, biorąc pod uwagę, że już jesteśmy w drugim kwartale 1956 r.</u>
<u xml:id="u-16.22" who="#HenrykJabłoński">Powiedziałem przed chwilą, że komisje sejmowe nie mogły sprawy rozdziału budżetu na cele nauki zbadać należycie, ale nie znaczy to, że sprawy tej nie znamy. Wiele o tym mówią pracownicy nauki, cytując najbardziej niewątpliwe i przekonywające dowody.</u>
<u xml:id="u-16.23" who="#HenrykJabłoński">Zatrzymałem się tak długo nad sprawą aparatury naukowej, bo jest to rzecz bardzo bolesna, tu tkwi jedno ze źródeł obniżenia się tempa pracy naukowej w zakładach uczelnianych.</u>
<u xml:id="u-16.24" who="#HenrykJabłoński">Jest to też jeden z powodów, obok warunków bytowych, „wielowarsztatowości” pracowników nauki, ich równoczesnej pracy w kilku instytucjach. Nie chcę tutaj uprawiać demagogii i zdaję sobie doskonale sprawę, że z różnych powodów, głównie z braku dostatecznej ilości kadry wysokokwalifikowanej, pewna ograniczona ilość najwybitniejszych specjalistów po winna pracować i w uczelniach, i w zakładach badawczych. To jednak, co się dziś ustaliło jako zjawisko masowe, jest niewątpliwie niekorzystne.</u>
<u xml:id="u-16.25" who="#HenrykJabłoński">O niektórych profesorach krąży taka dykteryjka, że mają możność pracowania w ciągu miesiąca tylko dwa tygodnie, gdyż pierwszy tydzień, po pierwszym każdego miesiąca, tracą na odbieranie pensji w różnych instytucjach i tak się tym męczą, że potem muszą tydzień odpoczywać. Pozostaje im tylko dwa tygodnie. Oczywiście, że to złośliwość, gruba przesada, wiem, że w istocie pracownicy nauki starają się dać z siebie możliwie najwięcej, ale z drugiej strony do wyjątków musi należeć zdolność pracy badawczej nad kilku problemami naraz, a tak musi być przy pracy w kilku instytucjach. Tworzy się taka dziwna sytuacja, że etatów naukowych mamy bardzo wiele, a żywych ludzi pracujących naukowo mało. Stąd wniosek, że zmniejszenie ilości etatów, przy podniesieniu uposażeń i jednocześnie wymagań, nie tylko ułatwiłoby nam orientację w kadrach naukowych, ale i przyczyniłoby się do zwiększenia wyników badawczych i wyników nauczania. Do tego dodajmy, że znaczna ilość, zwłaszcza młodszych pracowników nauki, wykonuje wiele funkcji administracyjnych, choć nie brak zbędnych obciążeń tego typu i wśród kadry samodzielnych pracowników nauki, Stąd wywodzą się dwa postulaty:</u>
<u xml:id="u-16.26" who="#HenrykJabłoński">1) konieczność gruntownej rewizji dotychczasowych przepisów, obciążających pracowników nauki zbędną sprawozdawczością, oraz uproszczenie przepisów określających wymiar zajęć pracowników nauki.</u>
<u xml:id="u-16.27" who="#HenrykJabłoński">2) rewizja dotychczasowych zasad przydziału etatów pomocniczych pracowników nauki, przy równoczesnej rewizji i klasyfikacji pracowników, co ułatwić winno należyte rozwiązanie problemu płac, o których tutaj słusznie mówił tow. Hochtfeld.</u>
<u xml:id="u-16.28" who="#HenrykJabłoński">Byłoby jednak niesłuszne, gdybym nie wspomniał tu, że znajdując się w tak trudnej sytuacji materialnej szkoły wyższe same szukały ratunku. Generalnym lekarstwem, które miało dać zakładom uczelnianym dodatkowe kredyty, pomagać zaopatrywać się w aparaturę i pomoce naukowe itd., są tzw. gospodarstwa pomocnicze. Ale jak to z lekarstwami bywa — mała dawka leczy, a zbyt wielka może zabić. Nadmierna i nieuzasadniona rozbudowa gospodarstw pomocniczych nie pomaga, lecz szkodzi pracy naukowej w szkołach wyższych, a grozi nawet w obecnych warunkach stopniową demoralizacją młodszych kadr. Postulat porządnej analizy roli gospodarstw pomocniczych wydaj e się też konieczny, z tym jednak, że nie da się tej analizy zrobić od biurka, w Warszawie, ale przez konkretne poznanie warunków lokalnych.</u>
<u xml:id="u-16.29" who="#HenrykJabłoński">Inne zagadnienie, nabrzmiałe już, to sprawa kształcenia młodej kadry naukowej. Na szczęście projekty reformy opracowanej przez Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego i Polską Akademię Nauk zostały rozesłane do uczelni celem zebrania opinii. 2le jest jednak, że sprawa przewleka się, a potrzebne są szybkie decyzje, bo przecież same nowe przepisy będą niczym, jeśli nie będą mogły wpłynąć dostatecznie szybko na naszą bieżącą politykę kadrową.</u>
<u xml:id="u-16.30" who="#HenrykJabłoński">O jednej sprawie z tego zakresu powiedzieć tu należy — o kontaktach zagranicznych. Konieczność utrzymywania przez naszą naukę łączności z całą nauką światową jest bezsporna i nikt tego nie kwestionuje, ale liczne wyjazdy naszych uczonych za granicę zbyt często mają charakter reprezentacyjny, a zbyt rzadko mają charakter stażów naukowych. Dla kształcenia i doskonalenia kadr naukowych ma ta sprawa ogromne znaczenie. Tymczasem przy konstrukcji budżetu nie uwzględniliśmy tej sprawy w sposób należyty. Na przyszłość trzeba będzie to poważnie zmienić.</u>
<u xml:id="u-16.31" who="#HenrykJabłoński">Nie chcę się też dłużej zatrzymywać nad bolesną sprawą lokali dla szkół wyższych i zakładów naukowo-badawczych, gdyż o tym była już mowa. Mówił o tym szeroko i słusznie pos. Hochfeld. Ale wypada mi chyba powiedzieć to, co niejednokrotnie podnoszą pracownicy nauki, że błędem było przenoszenie agend centralnych Polskiej Akademii Nauk do Pałacu Kultury i Nauki w warunki luksusowe, ultrareprezentacyjne, a nie pozwalające na instalację aparatury badawczej, gdy równocześnie — jak to potwierdził na jednej z narad odpowiedzialny pracownik Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego — wybitny chemik trzyma w swym zakładzie materiały wybuchowe w schowku pod klatką schodową. Trudno mu zapewne w tych warunkach zrozumieć, dlaczego w ograniczonym budżecie na centralną instytucję naukową musi istnieć 3,3 mln zł na komorne za reprezentacyjny lokal.</u>
<u xml:id="u-16.32" who="#HenrykJabłoński">Wszystkie tutaj wymienione oraz nie wymienione przez moich przedmówców postulaty biorą swe uzasadnienie z sytuacji dzisiejszej i właśnie dziś mogą przynieść szczególnie dodatnie wyniki. Dlaczego podkreślam wyraz „dziś”? Dlatego, że proces walki ze zbiurokratyzowaniem nauki i szkolnictwa wyższego, toczący się od szeregu miesięcy, przybiera na sile, że walka z komenderowaniem w nauce odbywa się zarówno w tych, którymi komenderowano, jak i w tych, którzy komenderowali. Nawiasem mówiąc, łączyło się to często w jednej osobie: on komenderował, nim komenderowano.</u>
<u xml:id="u-16.33" who="#HenrykJabłoński">Co najważniejsze jednak, pełniej niż kiedy indziej widzimy, czym dla rozwoju nauki jest wolność badań naukowych i walka o bezwzględną prawdę wyników, a z tym z kolei łączyć się musi prawda, jako naczelna zasada nauczania.</u>
<u xml:id="u-16.34" who="#HenrykJabłoński">Teraz gdy prawdą zarówno o tym, co było wielkie i heroiczne, jak i o tym, co tragiczne i bolesne, oświetliliśmy całą naszą dotychczasową drogę, gdy cały ruch postępowy na świecie czerpie z tej prawdy nowe, wspaniałe źródła swej potęgi, mamy możność w pełnym blasku na nowo postawić hasło „nauka w służbie narodu i postępu”, a hasło to znajdzie oddźwięk w sercach wszystkich, co miłują pracę naukową i swój zawód nauczycielski.</u>
<u xml:id="u-16.35" who="#HenrykJabłoński">Mamy prawo ufać naszym uczonym i naszej młodej ofiarnej kadrze pracowników nauki. Słusznie wołano tu o polepszenie warunków jej bytu i pracy, ale trzeba iść jeszcze dalej, i to nie tylko w zakresie spraw materialnych, zaopatrzenia zakładów, uzbrojenia w aparaturę, nie tylko przez polepszenie klimatu pracy naukowej. Trzeba jeszcze wyciągnąć wnioski co do demokratyzacji całego naszego życia w państwie. Trzeba zerwać z nadmierną centralizacja i w tej dziedzinie. I tak jak wzmocniliśmy władzę dyrektorów zakładów przemysłowych, tak trzeba uczynić dyrektora instytutu prawdziwym dyrektorem, trzeba uczynić dziekana i rektora wyższych uczelni prawdziwym dziekanem i rektorem pełnoprawnym i w pełni odpowiedzialnym. Trzeba wreszcie wzmocnić rolę senatów szkół wyższych i rad naukowych instytutów jako instancji mogących znakomicie wpłynąć na polepszenie wyników naukowych i wychowawczych. Potrafią to one zrobić lepiej niż najlepsze nawet resortowe władze centralne. Tym zaś z kolei będzie można przekazać zakres pracy większy niż dotychczas, ale właśnie o charakterze ściśle centralnym.</u>
<u xml:id="u-16.36" who="#HenrykJabłoński">Oczywiście mamy już w ostatnim okresie pewne osiągnięcia. I tak dla przykładu — w Polskiej Akademii Nauk na dzień 1 stycznia 1955 r. liczba pracowników administracyjnych i usługowych wynosiła 28,3% liczby pracowników naukowych, gdy na dzień 15 kwietnia 1956 r. spadła do 21%, choć w międzyczasie przeniesienie się do Pałacu Kultury i Nauki zmusiło do zaangażowania poważnej liczby obsługi. To zmniejszenie jednak nikogo zadowalać nie może.</u>
<u xml:id="u-16.37" who="#HenrykJabłoński">Aby nie było nieporozumień dodać trzeba, że gdyby było należyte rozgospodarowanie sił administracyjnych i usługowych, stosunek ten nie byłby niepokojący, gdyż dobrze jest, jeśli pracownicy naukowi są odciążani od pracy dla nich niewłaściwej. Punkt ciężkości tej sprawy tkwi jednak nie tyle w liczbach ogólnych, co wciąż w zbyt wielkiej centrali w stosunku do placówek badawczych. W praktyce oznacza to, że aparat administracyjny nie odciąża, a obciąża pracowników nauki.</u>
<u xml:id="u-16.38" who="#HenrykJabłoński">Dałem przykład odcinka, za który sam w dużej mierze odpowiadam, ale można by bez wątpienia dawać i inne przykłady.</u>
<u xml:id="u-16.39" who="#HenrykJabłoński">Trzeba więc zrobić dalszy poważny wysiłek, przedstawiając dotychczasową pracę i przełamując wszelkie biurokratyczne opory wszędzie, gdzie one jeszcze tkwią, aby sytuację tę poważniej niż dotychczas zmienić.</u>
<u xml:id="u-16.40" who="#HenrykJabłoński">Ten nowy układ stosunków wzmocnić należałoby przez organizację regionalnych towarzystw naukowych, obejmujących pracowników nauki danego regionu i wybitnych przedstawicieli praktyki celem ożywienia życia naukowego i współpracy między poszczególnymi placówkami oraz ułatwienia społecznej inicjatywy pracowników nauki w zakresie pracy naukowo-badawczej i dydaktyczno-wychowawczej.</u>
<u xml:id="u-16.41" who="#HenrykJabłoński">Praktyczna realizacja tych założeń nie będzie łatwa, więc wszystkie zainteresowane resorty winny dołożyć starań, by możliwie najwszechstronniej problemy te przedyskutować gdyż Komisja Oświaty, Nauki i Kultury naszego Sejmu zadeklarowała już gotowość włączenia się do tych prac przez rozważenie zarówno sytuacji ogólnej jak i przygotowanych projektów zmian.</u>
<u xml:id="u-16.42" who="#HenrykJabłoński">Jestem głęboko przekonany, że jeżeli potrafimy wykorzystać wszystkie istniejące obecnie w naszych rękach możliwości, to już może wkrótce koledzy z łódzkiego zespołu poselskiego, pracujący w przemyśle, dadzą mi inne niż obecnie polecenie i nakażą mi oświadczyć Wysokiej Izbie, że mają coraz lepsze kadry w rezultacie coraz lepszej pracy szkół wyższych i mogą stosować coraz wyższą technikę w rezultacie pracy instytutów naukowo-badawczych.</u>
<u xml:id="u-16.43" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JanDembowski">Zarządzam przerwę obiadową do godz. 16.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 14 min. 5 do godz. 16 min. 10.)</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#JanDembowski">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#JanDembowski">Przed wznowieniem porządku dziennego proszę o wysłuchanie komunikatu.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#JanDembowski">O godz. 16.15 — za 5 minut odbędzie się zebranie przewodniczących wojewódzkich zespołów poselskich w sali Rady Państwa. Chodzi o omówienie dalszego toku dyskusji i ewentualnych zmian w porządku dziennym dzisiejszego posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#JanDembowski">Przystępujemy do dalszej dyskusji.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. poznańskiego Jan Kaj.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#JanKaj">Obywatele Posłowie! Rządowy projekt budżetu państwa przedłożony Sejmowi uwzględnia daleko szerzej niż w latach poprzednich potrzeby rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#JanKaj">Obywatel Prezes Rady Ministrów w poniedziałkowym przemówieniu również wysunął na pierwszy plan finansowanie rolnictwa w planie 5-letnim. My, ludowcy i wszyscy chłopi pracujący, doceniamy wielki wysiłek Rządu zmierzający do podnoszenia produkcji rolnej i rozumiemy, że podstawowym problemem naszej gospodarki rolnej jest sprawa dania państwu więcej zboża i więcej produktów rolnych.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#JanKaj">W woj. poznańskim istnieją możliwości znacznego podniesienia plonów zbóż, musimy jednak więcej niż dotąd uwagi skierować na wysoką kulturę gleby i jej siłę nawozową. W tej też sprawie chciałbym przedstawić pod rozwagę Ministerstwa Rolnictwa pewne wnioski.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#JanKaj">W podnoszeniu kultury glebowej bardzo poważne znaczenie ma stosowanie poplonów i wsiewek. W znacznym rozszerzeniu uprawy poplonów od kilku lat występują duże trudności wynikające przede wszystkim z braku nasion roślin motylkowych, a przede wszystkim łubinu gorzkiego, który wsiany na glebach lekkich, piaszczystych daje dużą masę zieloną w ilości 250–300 q zielonej masy z ha i może bardzo szybko poprawić siłę nawozową gleby. Posiadamy co prawda łubin pastewny, ale jego wartość dla celów poplonowych praktycznie jest mała, gdyż wymaga on lepszych gleb i dobrego nawożenia. Z chwilą wyhodowania łubinu pastewnego zaprzestano zupełnie prac nad selekcją i utrzymaniem dobrej jakości nasion łubinu gorzkiego.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#JanKaj">Istnieje obecnie konieczność jak najszybszego rozpoczęcia ponownej selekcji łubinów gorzkich. W tym celu należałoby utworzyć na gruntach lekkich specjalną stację hodowli roślin, która zajmowałaby się hodowlą oraz wybieraniem właściwych populacji łubinu gorzkiego. Prawdopodobnie będzie można również wyszukać odpowiednie populacje łubinów pastewnych, które na gruntach lekkich, piaszczystych będą się również udawały. Prowadzi się dotąd tylko doświadczenia z łubinem pastewnym, są próby jego dalszego uszlachetniania, lecz próby te sprowadzają się do coraz większego eliminowania z łubinów alkaloidów, co czyni go bardziej wymagającym. Wiele stacji selekcji roślin chcąc pokazać pozytywne wyniki uprawy łubinów pastewnych dochodzi do śmiesznych rzeczy, że poletka doświadczalne ogradza się siatką drucianą, by ich nie zniszczyły zające. A przecież wszystkich lekkich gleb, na których trzeba siać łubin, siatką nie będziemy grodzić. W prasie fachowej rolniczej jest już prowadzona szeroka dyskusja nad sprawą łubinów pastewnych i gorzkich. Biorą w niej udział prof. Barbacki, inż. Trenner i kandydat nauk rolniczych Jaranowski, trzeba tylko, by Ministerstwo Rolnictwa potrafiło teraz z tej fachowej dyskusji wyciągnąć właściwe wnioski i pokierowało należycie pracami nad łubinem.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#JanKaj">Za brak nasion poplonowych winę ponosi również przedsiębiorstwo obrotu nasionami — Centrala Nasienna, która swoją rolę sprowadziła do charakteru czysto handlowego, bez jakichkolwiek analiz potrzeb agrotechnicznych. Do tych celów posiada przecież szeroko rozbudowany aparat służby agrotechnicznej, który ma możliwości analizowania agrotechnicznych potrzeb terenu i pokrywania tychże.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#JanKaj">Szeroki jest asortyment upraw nasiennych roślin motylkowych, kontraktowanych u chłopów przez Centralę Nasienną, lecz spora ilość plonów tych roślin nie jest skupowana, a odpisuje się z planu skupu na podstawie sporządzanych u plantatorów protokołów strat. Styl pracy Centrali Nasiennej winien być przestawiony w kierunku właściwego oddziaływania agrotechnicznego na wieś, co pozwoli znacznie podnieść ilość nasion motylkowych, a co za tym idzie w szerszym niż dotąd stopniu można by stosować wsiewki i poplony, poprawiać strukturę gleby, podnosić siłę nawozową gleby, tego podstawowego środka produkcji rolnej, i zabezpieczać uzyskiwanie wyższych plonów z ha.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#JanKaj">Odczuwamy stale niedostatek maszyn rolniczych i produkcja tych maszyn nie zawsze jest dobra. Mówił już o tym w swym referacie Minister Dietrich i inni posłowie. Chciałbym tu jednak uzupełnić wniosek kol. posła Kity, chciałbym postawić taki wniosek, że złych maszyn — o niewłaściwej konstrukcji czy technologii — rolnictwo nie będzie odbierało od przemysłu maszynowego.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#JanKaj">Trzeba wprowadzić u nas materialną odpowiedzialność przemysłu maszynowego za złą jakość produkcji maszyn rolniczych. W sprawie nieodpowiedniej produkcji maszyn rolniczych odbyło się już wiele rozmów z przedstawicielami przemysłu maszynowego, lecz i to dotąd nie dało wielkiej poprawy.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#JanKaj">Wysuwa się dalsza potrzeba, aby Prezydium Rządu lepiej potraktowało przemysł maszyn rolniczych w przydzielaniu lepszych i odpowiednich surowców, w skierowaniu do fabryk maszyn rolniczych lepszych fachowców oraz wyposażeniu tych fabryk w lepsze urządzenia techniczne.</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#JanKaj">Opanowaliśmy — jak to już tu z tej mównicy stwierdzono — bardzo dobrze przemysł okrętowy, produkujemy niczym nie ustępujące innym państwom odrzutowce i nadszedł już chyba czas, by w ten sam sposób opanować przemysł maszyn rolniczych, by produkować tak samo przydatne dobre maszyny i narzędzia rolnicze.</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#JanKaj">Przemysł maszynowy wyprodukował np. kilka tysięcy sztuk wyorywaczy do buraków, w żaden sposób nie nadających się do użytku. Stoją one w PGR-ach, POM-ach nieczynne i czynne nie będą; żadne interwencje nie pomagają. A zużyto przecież na to wiele ton surowca.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#JanKaj">Dalej do woj. poznańskiego np. sprowadzono kilkaset wozów wąskotorowych nie nadających się do szpur naszych wozów poznańskich. A one przecież rozeszłyby się na inne województwa, a do naszego województwa można by przystosować odpowiednie wozy. Jakie również przydziela się brony? Półciężkie. Nasze województwo w 90% — i spółdzielnie produkcyjne i chłopi indywidualni — pracuje w parę koni. Te brony na jednego konia są za ciężkie, a na dwa konie znów za wąskie, utrudnia to rolnikom pracę. Dlatego zmawia się dwóch rolników, kupując trzy pary bron, żeby je przerobić u kowala, by drążek dostosować do trzech bron. I wiele innych jeszcze by trzeba było przytoczyć takich narzędzi.</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#JanKaj">Sprawa bardzo ważna, to sprawa naszych prymitywnych maszyn rolniczych w POM-ach czy GOM-ach. Zmiany warunków atmosferycznych, złe warunki atmosferyczne źle wpływają na te maszyny. Dlatego, moim zdaniem, trzeba wybudować jak najwięcej prymitywnych szop nawet z zastosowaniem pokrycia dachów słomą.</u>
<u xml:id="u-18.14" who="#JanKaj">Obok takiej produkcji występuje stale brak prostych nieraz maszyn rolniczych, jak na przykład siewników, których posiadamy jeszcze niedostateczną ilość; np. w powiecie Konin na zapotrzebowanie 300 siewników w I kwartale br. powiat otrzymał tylko 30.</u>
<u xml:id="u-18.15" who="#JanKaj">Obok produkcji wielkich maszyn potrzebnych w rolnictwie zaniedbana u nas w kraju jest produkcja małych maszyn i narzędzi potrzebnych w gospodarstwie rolnym, jak pompy ręczne i motorowe do gnojówki, beczkowozy do gnojówki, śrutowniki, pompy do wody, silniki elektryczne, brony posiewne, maszynki do strzyżenia owiec i inne. Na produkcję tego sprzętu drobnego, lecz w rolnictwie niezbędnego, Ministerstwo Przemysłu Maszynowego oraz Ministerstwo Przemysłu Drobnego i Rzemiosła winny zwrócić większą niż dotąd uwagę.</u>
<u xml:id="u-18.16" who="#JanKaj">Zwrócenia większej uwagi niż dotąd wymaga również sprawa wykonawstwa umowy zawartej pomiędzy POM a spółdzielnią produkcyjną. Przy zawieraniu umowy są postawione warunki, tak dla POM-u jak i dla spółdzielni produkcyjnej. Często w praktyce mamy do czynienia z wypadkami niepełnego wykonania postanowień umowy i przechodzimy w zasadzie nad tym do porządku. To przechodzenie do porządku odbywa się według hasła „nie ruszaj ty mnie, to ja nie ruszę ciebie”. A postępowanie takie nie sprzyja wzrostowi produkcji rolnej, nie mobilizuje spółdzielców do takiego organizowania frontu robót, by maszyny POM-owskie były zawsze i dobrze wykorzystane, oraz nie zawsze przyczynia się do tego, by POM starał się wykonać swoje obowiązki terminowo i zgodnie z wymogami agrotechniki.</u>
<u xml:id="u-18.17" who="#JanKaj">Wysoka Izbo! Z kolei chciałbym kilka uwag poświęcić sprawie Rejonowego Przedsiębiorstwa Odpadków Zwierzęcych i Roślinnych, działającego na terenie woj. poznańskiego-. Zadaniem tego przedsiębiorstwa jest zebranie wszystkiej padliny zwierząt gospodarskich i przetworzenie mięsa na mączkę mięsną. Przedsiębiorstwo to nie wykonuje na terenie naszego województwa należycie tych zadań i wiele padliny jest niezebranej. Na przykład w pow. Wągrowiec kilka sztuk bydła leżało przez kilka dni niezebranych. Sytuacji tej nie docenia Ministerstwo Rolnictwa oraz Ministerstwo Przemysłu Mięsnego i Mleczarskiego. Ministerstwo Rolnictwa wydało pismo okólne nr 11 z dnia 14 maja 1955 r., w którym poleciło tworzenie we wsiach grzebowisk zwierzęcych, na których padlina ma być zakopywana. Urządzenie takiego grzebowiska kosztuje też niemało, a grzebowisk takich trzeba by w powiecie utworzyć kilka albo kilkanaście. Grzebowiska te urządzane mają być z funduszów zebranych przez gromadzkie rady narodowe za wydawanie świadectw miejsca pochodzenia zwierząt. Pieniędzy tych z reguły nie wystarcza, tym bardziej że część tych pieniędzy prezydia gromadzkich rad narodowych zobowiązane są przeznaczać na rozmaite inne zabiegi weterynaryjne.</u>
<u xml:id="u-18.18" who="#JanKaj">Rejonowemu Państwowemu Przedsiębiorstwu Odpadków Zwierzęcych i Roślinnych podlegają na terenie woj. poznańskiego trzy duże zakłady utylizacyjne, które nie były i nie są w stanie obsłużyć sprawnie dużego terenu województwa. Poza wymienionymi zakładami utylizacyjnymi istniały jeszcze mniejsze zakłady utylizacyjne — jak np. w Wągrowcu, w Krotoszynie, w Krobi pow. Gostyń, w Grodzisku pow. Nowy Tomyśl — które spełniały zadania swoje dobrze i zbierały wszelką padlinę z przydzielonych im terenów. Jednak na podstawie zarządzenia Ministerstwa Przemysłu Mięsnego i Mleczarskiego z dnia 28.X.1955 r. zakłady te przejęte zostały przez wymienione już Rejonowe Państwowe Przedsiębiorstwo Odpadków Zwierzęcych i Roślinnych, które rzekomo z powodu niedostatecznych urządzeń technicznych zakłady te poleciło zamknąć. Likwidacja małych zakładów utylizacyjnych spowodowała zbędną centralizację pracy tegoż przedsiębiorstwa oraz rozciągnięcie przewozów. Spowodowało to duże koszty i przedsiębiorstwo bilans za rok 1955 zamykało wartością produkcji około 2 mln zł a kosztami produkcji 11 mln zł. Jest to jaskrawym przykładem niewłaściwej gospodarki tegoż przedsiębiorstwa.</u>
<u xml:id="u-18.19" who="#JanKaj">Trzeba tu zadać sobie pytanie, co jest bardziej ekonomiczne: czy urządzać kilkaset grzebowisk, czy też uruchomić mniejsze zakłady utylizacyjne, które przedtem pracowały dobrze i były rentowne, przynosiły nawet zyski i nie dopuszczały do marnotrawstwa padliny, z której możemy otrzymać duże ilości mączki mięsnej, skór, kleju i tłuszczów technicznych.</u>
<u xml:id="u-18.20" who="#JanKaj">Sprawą działalności tegoż przedsiębiorstwa zajmowało się już niejednokrotnie Prezydium WRN w Poznaniu. Przesłało swe uwagi w miesiącu wrześniu 1955 r. do Ministerstwa Rolnictwa proponując właściwe rozwiązanie tegoż zagadnienia, jednak — jak dotąd — wnioski te nie zostały całkowicie załatwione, a Ministerstwo Rolnictwa poleciło nadal urządzać grzebowiska, których w woj. poznańskim już od 50 lat nie było. Uruchomienie wszystkich mniejszych zakładów utylizacyjnych zdecentralizowanych można przecież bardzo dobrze powiązać z budżetem terenowym, który z tego źródła mógłby być zasilony znacznymi sumami.</u>
<u xml:id="u-18.21" who="#JanKaj">Obywatele Posłowie! Zapowiedziana przez Obywatela Prezesa Rady Ministrów decentralizacja aparatu państwowego i gospodarczego przyczyni się na pewno do lepszej pracy terenowych ogniw naszego życia gospodarczego. Wyzwoli to wiele sił i środków dla lepszej organizacji produkcji i zabezpieczenia planowanego wzrostu.</u>
<u xml:id="u-18.22" who="#JanKaj">Decentralizacja uprawnień oraz sum budżetowych w samym tylko pionie rolnictwa przyczyni się do sprawniejszej pracy rad narodowych w zakresie kierowania rolnictwem. Przeniesienie np. z budżetu centralnego Ministerstwa Rolnictwa do budżetów terenowych państwowych i gminnych ośrodków maszynowych ściślej powiąże POM z prezydiami rad narodowych i stworzy możliwość lepszego kierowania pracą POM w zakresie umocnienia spółdzielczej zespołowej gospodarki rolnej. Dotychczasowy system kierowania państwowymi ośrodkami maszynowymi stwarzał radzie narodowej możliwości tylko kontroli wykonywanych przez POM prac, a prezydia powiatowych rad narodowych nie miały wpływu na całość gospodarki w POM-ach.</u>
<u xml:id="u-18.23" who="#JanKaj">W rolnictwie potrzebna jest również znaczna decentralizacja w zakresie inwestycji. Decentralizacja ta dotyczyć winna przekazania limitów inwestycyjnych oraz niektórych uprawnień Ministra Rolnictwa do prezydiów rad narodowych. Każdorazowa decyzja Ministra Rolnictwa w sprawach niewielkich zmian konstrukcyjnych w budowach typowych chyba jest niepotrzebna. Wydaje się również słuszne, by przekazać prezydiom wojewódzkich rad narodowych uprawnienia do zatwierdzania dokumentacji technicznych na budynki nowe, nie objęte dokumentacją typową, o wartości do 500 tys. zł. Decyzję taką prezydium wojewódzkiej rady narodowej poweźmie w oparciu o orzeczenie komisji oceny projektów inwestycyjnych przy prezydium wojewódzkiej rady narodowej.</u>
<u xml:id="u-18.24" who="#JanKaj">Chcę tu w paru słowach omówić jeszcze jedno zagadnienie. Gospodarowanie w lasach prywatnych jest u nas również ważną sprawą. Gospodarka w lasach nie stanowiących własności państwa została co prawda uregulowana w dużej mierze dekretem z dnia 1 marca br., jednak dotąd planowe gospodarowanie w lasach prywatnych jest przez administrację lasów państwowych w niedostatecznym stopniu nadzorowane. Jest szereg lasów chłopskich, które dla zabezpieczenia dobrej agrotechniki lasu trzeba przecinać. Są i niektóre lasy, gdzie można pozyskiwać grube drewno i ono pozyskuje się nawet za pozwoleniem administracji leśnej, ale pozyskane drzewo nie zawsze idzie na zaspokajanie lokalnych potrzeb w zakresie drewna użytkowego. Sprawę właściwej eksploatacji lasów trzeba jak najszybciej związać bardziej z radą gromadzką.</u>
<u xml:id="u-18.25" who="#JanKaj">Ministerstwo Leśnictwa w swoich zadaniach na rok bieżący również niedostateczne środki przewidziało na zalesianie chłopskich gruntów na koszt państwa. Gruntów takich w województwie poznańskim jest kilka tysięcy hektarów, skoncentrowanych przede wszystkim w powiecie Konin, Koło i Turek. Właściciele tych gruntów, którzy przed wielu laty w okresie ucisku chłopskiego grunty te nabyli od obszarników po wycięciu lasów tam rosnących, w większości przenieśli się do województw zachodnich w ramach akcji osiedleńczej, pozostawiając swe obszary marnych piasków. Piaski te w niejednym miejscu zamieniły się już w wydmy piaszczyste i trzeba dużego wysiłku, by grunty te ponownie zalesić. A tego chłopi własnymi siłami nie wykonają z tej prostej przyczyny, że chociaż to stanowi ich własność, to na gruntach tych obecnie się już nie znajdują.</u>
<u xml:id="u-18.26" who="#JanKaj">Omówiłem tylko niektóre problemy naszej gospodarki narodowej, szczególnie w zakresie rolnictwa, problemy, których usprawnienie i poprawienie może przynieść znaczne korzyści gospodarce narodowej.</u>
<u xml:id="u-18.27" who="#JanKaj">My, ZSL-owcy, stanowiący wspólnie z członkami Partii postępowe siły polityczne wsi polskiej, z wielką radością przyjmujemy oświadczenie Premiera, w którym mówi o tym, że Rząd zmierzać będzie do pogłębienia procesu demokratyzacji naszego życia, do umocnienia praw rad narodowych, do wzmocnienia społecznej kontroli nad urzędami.</u>
<u xml:id="u-18.28" who="#JanKaj">My, ZSL-owcy województwa poznańskiego, poprzemy walkę, jaką rozpoczął Rząd z przerostem biurokracji, z nadużyciami i łapownictwem, bo walka ta odpowiada najbardziej żywotnym interesom sojuszu robotniczo-chłopskiego, bo wygranie tej walki uruchomi do budowy socjalizmu wielkie patriotyczne, postępowe siły, jakie tkwią na wsi polskiej.</u>
<u xml:id="u-18.29" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. warszawskiego Konstanty Łubieński.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#KonstantyŁubieński">Wysoka Izbo! Nie będzie chyba przesadą stwierdzić, że nasza sesja odbywa się w dość wyjątkowej sytuacji międzynarodowej i wewnętrznej.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#KonstantyŁubieński">Na terenie międzynarodowym weszliśmy wyraźnie na drogę rozwiązywania problemu współistnienia, i to współistnienia aktywnego — że użyję sformułowania prezydenta Jugosławii — tzn. współistnienia polegającego na szerokiej współpracy pomiędzy wszystkimi narodami w najróżniejszych dziedzinach. Rozszerzanie się stosunków gospodarczych, kulturalnych i politycznych jest potwierdzane coraz liczniejszymi faktami, a zbliżanie się stanowisk w sprawie rozbrojenia budzi coraz silniejszą nadzieję, że również na tym odcinku zanotujemy pozytywne rezultaty, które choćby nawet były częściowe, to już stworzyłyby korzystną atmosferę dla rozwiązywania innych problemów międzynarodowych i dla dalszego rozwoju pokojowej Współpracy.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#KonstantyŁubieński">Może warto przypomnieć sobie, że to wejście na drogę współistnienia nie było łatwe. Trzeba było ogromnych wysiłków rządów naszego obozu jak również zdecydowanej woli setek milionów zorganizowanych i nie zorganizowanych obrońców pokoju we wszystkich krajach, aby wydostać się z okresu zimnej wojny, a więc z tej sytuacji, w której świat zaczął toczyć się jak po równi pochyłej ku katastrofie wojennej. Trzeba było zagasić, zdusić ogniska wojenne w Korei i Indochinach, trzeba było podjąć bardzo trudne negocjacje, trzeba było wreszcie obudzić przekonanie, a może nawet wiarę w to, że współpraca między krajami o różnych ustrojach to nie czczy frazes, lecz realna koncepcja, trudna Wprawdzie do urzeczywistnienia, lecz konieczna, jeśli świat ma uniknąć kataklizmów.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#KonstantyŁubieński">Dziś idea współistnienia stała się ideą powszechną. Właśnie jestem pod wrażeniem konferencji Unii Międzyparlamentarnej w Dubrowniku, na której w związku z zagadnieniem uniwersalizmu Unii wyłoniło się zagadnienie koegzystencji krajów o różnych ustrojach. Ogromna większość dyskutantów wypowiedziała się za uniwersalizmem Unii, a zatem za szeroką współpracą wszystkich narodów. A ci nieliczni, którzy w istocie rzeczy byli przeciwni tej idei, nie odważyli się otwarcie ujawnić swego stanowiska.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#KonstantyŁubieński">Wejście na drogę współistnienia to wielkie osiągnięcie, lecz to dopiero początek. Dalszy marsz w tym kierunku to zadanie bardzo trudne, wymagające dalszego ogromnego wysiłku ze wszystkich stron w poszukiwaniu kompromisowych rozwiązań, wymagające przezwyciężenia wielu uprzedzeń, wymagające wreszcie stworzenia atmosfery wzajemnego zaufania.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#KonstantyŁubieński">Polska Ludowa już odgrywa poważną rolę, lecz może odegrać jeszcze większą w dziele realizacji idei współistnienia. Polska Ludowa jest związana sojuszem ze Związkiem Radzieckim, opartym o wspólnie przelaną krew w walce z imperializmem niemieckim i o głębokie zrozumienie konieczności szerokiej współpracy. A równocześnie Polska posiada liczne, tradycyjne więzy łączące ją z krajami zachodniej Europy. W tych warunkach zatem nasze wysiłki na terenie realizacji idei współistnienia mogą być szczególnie skuteczne.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#KonstantyŁubieński">Sprawa roli Polski na terenie międzynarodowym skierowuje naszą uwagę na sytuację wewnętrzną naszego kraju, gdyż niewątpliwie od naszych sił wewnętrznych zależy nasza pozycja międzynarodowa. Siła nasza powinna wyrażać się nie tylko rozwojem gospodarczym, nie tylko uprzemysłowieniem kraju, lecz również, a nawet nade wszystko, poziomem moralnym naszego życia społecznego.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#KonstantyŁubieński">Obecnie rozgorzała walka o podniesienie tego poziomu moralnego, chodzi bowiem o usunięcie wszystkiego, co niezgodne jest z praworządnością, co godzi w poczucie sprawiedliwości, co sprzeczne jest z prawdziwym demokratyzmem. Walkę tę prowadzi cały naród z właściwą mu namiętnością i z przekonaniem, że w ten sposób służy dalszemu rozwojowi ojczyzny. W walce tej niezwykle ważnym elementem jest szeroka dyskusja, która ogarnia cały kraj. Niezależnie od stosunku do poszczególnych głosów w dyskusji sam jej fakt i rozpiętość należy uznać za zjawisko jak najbardziej pozytywne. Świadczy ono zarówno o żywotności naszego narodu, jak i o sile naszego ustroju.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#KonstantyŁubieński">Obecna sesja również jest przykładem tej ogólnonarodowej dyskusji. Są sprawy, które poruszyliśmy już na komisjach, są sprawy, które należy poruszyć tu na plenum ze względu na ich zasadniczy charakter. Ja chciałbym poruszyć niektóre zagadnienia dotyczące polityki wyznaniowej. Nie będę powracał do zagadnień poruszanych już przez kolegę posła Horodyńskiego, podkreślam jednak, że całkowicie solidaryzuję się ze stanowiskiem zajętym przez niego w sprawach katolickich.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#KonstantyŁubieński">Rząd i Partia dały dowody doceniania znaczenia problemu katolicyzmu w Polsce Ludowej, czego najlepszym przykładem jest zawarcie w 1950 r. porozumienia między Kościołem i Państwem. Jednakże od pewnego czasu daje się odczuć tendencja do traktowania tego problemu jako już nieistniejącego względnie istniejącego w małym zakresie. Wydaje mi się takie stanowisko błędne.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#KonstantyŁubieński">Nie ulega wątpliwości, że dotychczasowe osiągnięcia w rozwiązywaniu problemu katolicyzmu w Polsce Ludowej są bardzo poważne, w szczególności jeśli się weźmie pod uwagę różnice doktrynalne między katolicyzmem i marksizmem-leninizmem, jak również historię stosunków pomiędzy katolikami i marksistami. Sam kiedyś określiłem porozumienie z 1950 r. jako najbardziej rewolucyjny akt, jaki został dokonany w Polsce Ludowej. Jednakże istnieje jeszcze szereg spraw nie załatwionych, których nie można pomijać, gdyż pomijanie ich wywołuje ujemne skutki z punktu widzenia ogólnonarodowego.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#KonstantyŁubieński">Pierwszą taką sprawą jest sprawa nauczania religii. Ze szkół państwowych, zarówno podstawowych jak i stopnia licealnego, nauka religii jest usuwana. Nie kwestionuję tych wypadków, gdzie rzeczywiście większość rodziców wypowiedziała się za laicyzacją szkoły, ale bardzo często nie istniały warunki, w których mogła się wyrazić wola rodziców. Poza tym było wiele wypadków, gdzie w ogólności rodzice nie byli zapytywani, a nauki religii nie ma, ponieważ władze nie zatwierdziły nauczyciela religii.</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#KonstantyŁubieński">Temu stanowi rzeczy towarzyszy inercja władz w rozwiązywaniu problemu nauczania religii poza szkołą. Tam, gdzie są kościoły, nauka religii odbywa się w kościołach, lecz tam, gdzie nie ma kościołów, istnieje problem, gdzie uczyć religii — czy w budynku szkolnym poza programem szkolnym, czy w kaplicy katechetycznej, czy też w odpowiednich do tego celu pomieszczeniach. Są złożone w tej sprawie konkretne projekty, jednak — jak dotąd — nie zostały one ani zrealizowane, ani nawet, jak mi się zdaje, rozpatrzone. Nikt nie kwestionuje, że sprawa nauki religii jest w naszych warunkach problemem skomplikowanym. Jednakże nie ulega wątpliwości, że problem ten musi być rozwiązany przy pełnym poszanowaniu wolności sumienia zagwarantowanej w naszej Konstytucji. Brak rozwiązania tego problemu wywołuje w naszym społeczeństwie poważne fermenty, które są szkodliwe z punktu widzenia ogólnonarodowego.</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#KonstantyŁubieński">Mówiąc o sprawie nauczania religii, muszę również poruszyć problem młodzieży w ogólności. Problem młodzieży stanowi przedmiot troski całego społeczeństwa. Dyskusja, która toczy się w prasie na ten temat od dłuższego już czasu, świadczy o tym, że problem ten jest problemem poważnym. Zjawisko coraz bardziej rozszerzającej się indyferencji ideologicznej i zjawisko chuligaństwa niepokoi wszystkich. Podkreślam, że zjawiska te spotykamy obecnie w bardzo wielu krajach, jednakże w naszym kraju istnieją wszelkie warunki, aby tym zjawiskom przeciwstawić się skutecznie.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#KonstantyŁubieński">Istnieje problem ZMP. Dla katolików problem ten polega na tym, że jest to organizacja oparta na światopoglądzie materialistycznym, a równocześnie jest to faktycznie jedyna organizacja młodzieżowa. Ten stan rzeczy jest nie do utrzymania, ponieważ wśród młodzieży istnieje wiele światopoglądów, przy czym światopogląd chrześcijański jest silnie reprezentowany. Jeżeli ZMP miałby pozostać jedyną polityczną organizacją młodzieżową, co uważałbym raczej za słuszne, powinna być ona — moim zdaniem — oparta tak jak Front Narodowy na zasadzie wieloświatopoglądowości.</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#KonstantyŁubieński">Równocześnie należałoby umożliwić powstanie organizacji młodzieżowych o charakterze czysto religijnym. W pierwszych latach naszego Państwa Ludowego tego rodzaju organizacje stwarzały niebezpieczeństwo, że przekształcą się one w organizacje polityczne, wrogie Państwu Ludowemu. Dziś tego rodzaju niebezpieczeństwo nie zachodzi. Natomiast brak tego rodzaju organizacji daje się poważnie odczuwać, w szczególności jeżeli chodzi o walkę, o podniesienie poziomu moralnego wśród młodzieży o światopoglądzie katolickim.</u>
<u xml:id="u-20.16" who="#KonstantyŁubieński">Dalsza sprawa, którą chciałbym poruszyć, to sprawa działalności referentów wyznaniowych przy radach narodowych. Głównym instrumentem tych referentów jest dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych. Stosowanie tego dekretu powoduje z zasady przewlekanie załatwiania wniosków władz kościelnych, przy czym szczególnie niewłaściwe wydaje się zwlekanie załatwienia przydziału stanowisk dopiero co wyświęconych księży. Tego rodzaju postępowanie nie może oczywiście oddziaływać pozytywnie na polityczną postawę młodego duchowieństwa. Bardzo często, aby nie powiedzieć z reguły, referenci zajmują negatywne stanowisko w stosunku do wniosków władz kościelnych, przy czym niejednokrotnie stanowisko to nie jest oparte na obiektywnych przesłankach, a jedynie na najróżniejszych domniemaniach czy po prostu złośliwych donosach.</u>
<u xml:id="u-20.17" who="#KonstantyŁubieński">Zdaję sobie sprawę, że jeszcze zdarzają się tu i ówdzie niewłaściwe wystąpienia duchowieństwa w stosunku do Państwa Ludowego. Oczywiście nie można zaprzeczyć, że w takich wypadkach odrzucenie wniosku władzy kościelnej jest uzasadnione. Jednakże są to wypadki wyjątkowe. Natomiast krytycznego stanowiska w stosunku do takiego czy innego posunięcia Rządu, czy też stanowiska wyrażającego różnice światopoglądowe nie można oceniać jako wrogość w stosunku do państwa, w stosunku do ustroju, co tak pochopnie czynią referenci wyznaniowi.</u>
<u xml:id="u-20.18" who="#KonstantyŁubieński">Wydaje się, że referenci wyznaniowi, zarówno na szczeblu wojewódzkim jak i powiatowym, są zbyteczni, a częstokroć szkodliwi. Spraw administracyjnych, którymi zajmują się, jest tak niewiele, że nie uzasadniają one tworzenia specjalnego etatu. Natomiast jeśli wyłaniają się sprawy natury politycznej, to one znacznie przekraczają możliwości referentów wyznaniowych, powiatowych czy nawet wojewódzkich.</u>
<u xml:id="u-20.19" who="#KonstantyŁubieński">Trzeba bowiem podkreślić, że tam gdzie następuje styk spraw religijnych ze sprawami politycznymi, powstające zagadnienia są szczególnie skomplikowane.</u>
<u xml:id="u-20.20" who="#KonstantyŁubieński">Jako poseł spotykam się stale z ogromną ilością zażaleń na postępowanie referentów wyznaniowych, i to także ze strony duchowieństwa zdecydowanie społecznie postępowego. Częste wzywanie księży w sprawach zupełnie błahych do powiatu lub województwa, grubiańskie postępowanie czy nawet szantaże — oto przykłady środków stosowanych dość często przez cały szereg referentów wyznaniowych. W rezultacie działalność referentów wyznaniowych nie tylko nie przyczynia się do zbliżenia duchowieństwa do naszego ustroju, lecz przeciwnie — stwarza warunki dla powstawania czy rozwijania się tendencji reakcyjnych.</u>
<u xml:id="u-20.21" who="#KonstantyŁubieński">W tym stanie rzeczy należałoby znieść stanowisko referentów wyznaniowych. Z powodzeniem zastąpią ich same rady narodowe, gdy tego zajdzie potrzeba, względnie przewodniczący rady.</u>
<u xml:id="u-20.22" who="#KonstantyŁubieński">Ponadto w całym kraju przecież rozwija swą działalność ruch społecznie postępowy. Komisje katolickich działaczy duchownych i świeckich przy Froncie Narodowym mogą niejednokrotnie dopomóc radom w szeregu spraw, a w szczególności w sprawach dotyczących działalności społecznej duchowieństwa. Komisje katolickich działaczy i Stowarzyszenie „PAX” posiadają dziś pełne warunki do oddziaływania na postawę społeczną duchowieństwa. Czynią to one — i chyba osiągnięcia są już dość poważne. Natomiast próby administracji państwowej, w szczególności referentów wyznaniowych, wychowywania politycznego duchowieństwa dają jak najbardziej fatalne rezultaty.</u>
<u xml:id="u-20.23" who="#KonstantyŁubieński">Wydaje mi się również, że nadszedł czas, aby rozpatrzyć sprawę dekretu o obsadzaniu stanowisk kościelnych. Dekret ten pozwala na ingerencję rad narodowych, a praktycznie referenta wyznaniowego, w politykę personalną władz kościelnych nie tylko wtedy, kiedy interesy o charakterze państwowym są zagrożone, lecz również w wypadku każdej zmiany na stanowisku kościelnym. Nie sądzę, aby wprowadzenie tego dekretu wynikało z chęci stałego ograniczania autonomii Kościoła, którą Rząd przecież uznał w Porozumieniu. Natomiast w pewnym czasie Rząd uważał za stosowne zabezpieczyć się na tej drodze przed wysuwaniem na stanowiska kościelne osób źle ustosunkowanych' do Państwa Ludowego. Wydaje się jednak, że przemiany, jakie zaszły wśród duchowieństwa, są tak zasadnicze, iż przyczyny, które skłoniły Rząd do wydania dekretu, odpadły względnie uległy poważnemu osłabieniu.</u>
<u xml:id="u-20.24" who="#KonstantyŁubieński">Wreszcie chcę jeszcze poruszyć sprawę Caritasu. W 1950 r. organizacja ta została przejęta przez katolików świeckich i wprzęgnięta w postępowy ruch społeczny. Niestety w ciągu owych 5 lat, trzeba stwierdzić, stosunek niektórych resortów do Caritasu, a w szczególności Urzędu do Spraw Wyznań i Ministerstwa Oświaty, nie był właściwy. Przede wszystkim zlikwidowano wiele placówek — chyba kilkaset — mimo tego, iż w stosunku do większości tych placówek nie można było postawić zarzutów czy to natury fachowej, czy to politycznej. W stosunku do placówek istniejących występują tendencje, aby ograniczyć je do domów dla starców i dla dzieci upośledzonych. Tymczasem wydaje się rzeczą niewątpliwą, że rodzice, jeśli chcą, powinni mieć możność oddania swego dziecka do żłobka, przedszkola czy internatu uwzględniającego w wychowaniu momenty religijne.</u>
<u xml:id="u-20.25" who="#KonstantyŁubieński">Stowarzyszenie posiada statut zatwierdzony przez władze państwowe. Mimo to statut ten niejednokrotnie jest łamany przez referentów wyznaniowych czy nawet niektórych pracowników Urzędu do Spraw Wyznań, np.:</u>
<u xml:id="u-20.26" who="#KonstantyŁubieński">a) uzależnia się wybór statutowych władz od uzyskania uprzedniej zgody referentów wyznaniowych, względnie urzędników Urzędu do Spraw Wyznań;</u>
<u xml:id="u-20.27" who="#KonstantyŁubieński">b) uzależnia się angażowanie niektórych pracowników od uzyskania uprzedniej zgody czynników państwowych;</u>
<u xml:id="u-20.28" who="#KonstantyŁubieński">c) żąda się przesyłania odpisów protokołów posiedzeń statutowych organów władz zrzeszenia, a realizację powziętych uchwał uzależnia się od uzyskania uprzedniej zgody.</u>
<u xml:id="u-20.29" who="#KonstantyŁubieński">Powyższe postępowanie wywołuje bardzo negatywne skutki polityczne w środowisku katolickim, tym bardziej że Caritas jest kierowany przez wybitnych katolickich działaczy postępowych.</u>
<u xml:id="u-20.30" who="#KonstantyŁubieński">Zagadnienia poruszone przeze mnie nie wyczerpują oczywiście całej problematyki, niemniej te, które poruszyłem, wydają mi się szczególnie ważne i pilne. Zagadnienia te mają charakter ogólnonarodowy, ponieważ żyją nimi milionowe masy katolików. Nie sposób ich pominąć wśród tych zagadnień, które tutaj zostały poruszone.</u>
<u xml:id="u-20.31" who="#KonstantyŁubieński">Katolicy w Polsce są budowniczymi socjalistycznego ustroju. Ten fakt musi mieć swoje konsekwencje na odcinku rozwiązywania poruszonych przeze mnie zagadnień. Katolicy w ogromnej większości nie szczędzą wysiłków, i nie przestaną szczędzić, nad umacnianiem naszego Ludowego Państwa, naszego ustroju socjalistycznego, nad realizacją współczesnej polskiej racji stanu. Równocześnie jednak nie mogą zrezygnować z pozytywnego dla nich rozwiązania istniejących jeszcze zagadnień. Nie chodzi o przywileje, chodzi tylko o to, aby katolicy mieli nie mniejsze prawa do rozwoju swego światopoglądu, aniżeli mają przedstawiciele innych światopoglądów.</u>
<u xml:id="u-20.32" who="#KonstantyŁubieński">Na odcinku światopoglądowym nie istnieje moim zdaniem inne rozwiązanie jak wolna konkurencja. Jeżeli ktoś zamierza narzucać swój światopogląd lub hamować rozwój innego światopoglądu środkami mechanicznymi, a nie siłą argumentów, szkodzi sprawie swego światopoglądu i narusza podstawowe prawo człowieka, jakim jest wolność sumienia.</u>
<u xml:id="u-20.33" who="#KonstantyŁubieński">Rewolucja socjalistyczna stała się wieloświatopoglądowa. Może to niepokoić tych, którzy są wyznawcami innego światopoglądu, niemniej nie można tego faktu nie uznać, jeżeli nie chce się szkodzić socjalizmowi w jego treści społecznej.</u>
<u xml:id="u-20.34" who="#KonstantyŁubieński">W Polsce Ludowej tworzą się formy współżycia i współpracy katolików i marksistów, dokonywa się eksperyment, który stanowi bez żadnej przesady przedmiot zainteresowania całego świata. Dlatego też miejmy świadomość, że wyniki tego eksperymentu mają i mieć będą znaczenie międzynarodowe.</u>
<u xml:id="u-20.35" who="#KonstantyŁubieński">Budżet państwa analizowaliśmy zbyt krótko. W szczególności prace Komisji Finansowo-Budżetowej były zbyt ograniczone jak na zadanie, które Komisja ma wykonać. W toku prac dał się odczuć brak zwoływania Komisji Budżetowej w okresie między sesjami, tak jak zwoływane były inne komisje stałe. Niemniej można stwierdzić, iż budżet odpowiada kierunkom rozwojowym naszego Państwa Ludowego. Dlatego też będę głosował za budżetem.</u>
<u xml:id="u-20.36" who="#KonstantyŁubieński">W końcu chciałbym jeszcze kilka uwag poświęcić tym wypowiedziom kolegów posłów, którzy mieli pewne zastrzeżenia co do wystąpienia kol. posła Horodyńskiego. Otóż ja w pierwszym rzędzie chciałbym ustosunkować się do tego, co powiedział kol. Toczek. No, nie wszystko zrozumiałem. Nie zrozumiałem, o co mu właściwie chodzi. Jedna rzecz wydała mi się zrozumiała, a mianowicie, iż ma pretensje do kol. Horodyńskiego, że nie wychowywał się w klasie robotniczo-chłopskiej. No, tak się zdarza, że ludzie wychowują się w tej klasie, w której się urodzili. Kol. Horodyński naprawdę nie jest winien temu, że nie urodził się w klasie robotniczo-chłopskiej.</u>
<u xml:id="u-20.37" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-20.38" who="#KonstantyŁubieński">Natomiast chciałem Koledze przypomnieć, że wiele ludzi, którzy są lub byli budowniczymi socjalizmu, też nie urodziło się w klasie robotniczo-chłopskiej Następnie kol. Cieślaka zaniepokoił fakt — nie tyle może zaniepokoił go ten fakt, bo to dostrzegł, że katoliccy działacze są we Froncie Narodowym, no, może to nie jest taka trudna rzecz do dokonania obserwacji, ile wyraził niepokój, że ta działalność może przeobrazić się W patronat kleru nad życiem społecznym. Mnie się zdaje, proszę Kolegów, że to niebezpieczeństwo nie istnieje. Natomiast wydaje mi się, że istnieje inne niebezpieczeństwo — że jeżeli będziemy widzieć niebezpieczeństwa urojone, to nie będziemy widzieć niebezpieczeństw faktycznych.</u>
<u xml:id="u-20.39" who="#KonstantyŁubieński">Wreszcie chciałbym jeszcze dwa słowa powiedzieć a propos tego, co powiedzieli koledzy Strużek i Kita. Mnie się wydaje, że tu jest pewne nieporozumienie. Kol. Horodyński właśnie nie chce podziału na marksistów i katolików, chce właśnie jedności, a dostrzega tylko różnice istniejące. A jeżeli dostrzega te różnice istniejące i jeżeli te zagadnienia wynikające z tych różnic stawia, to nie po to, żeby dzielić społeczeństwo, tylko po to, żeby stworzyć realne warunki dla jedności.</u>
<u xml:id="u-20.40" who="#KonstantyŁubieński">Na zakończenie chcę tylko jedną jeszcze uwagę powiedzieć. Nas tutaj, posłów katolickich, niesłychanie zdziwiło to, że właśnie ze strony Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego spotkaliśmy się z pewnymi — nazwijmy je delikatnie — atakami.</u>
<u xml:id="u-20.41" who="#komentarz">(Poruszenie na sali.)</u>
<u xml:id="u-20.42" who="#KonstantyŁubieński">A zdziwiło nas to dlatego, że jak mi się zdaje kto, jak kto, ale przedstawiciele Stronnictwa Ludowego powinni dostrzegać te zagadnienia, o których myśmy tu mówili. No, jeżeli pozwolicie mi być złośliwym, to coś mi się wydaje, że nie jest dobrze na odcinku więzi tych posłów ze Stronnictwa Ludowego z ich wyborcami.</u>
<u xml:id="u-20.43" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. opolskiego Paweł Woszek.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PawełWoszek">Wysoki Sejmie! Do obrachunku gospodarskiego, jaki dziś dokonujemy, i nasze województwo opolskie wnosi swój udział, swoje osiągnięcia i zamierzenia.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#PawełWoszek">Ludzie Opolszczyzny w zakładach pracy, w PGR-ach, spółdzielniach produkcyjnych i w gospodarstwach indywidualnych pracują ofiarnie, świadomi tego, że pracują dla Polski sprawiedliwej, wolnej od ucisku narodowego i społecznego, o którą bili się powstańcy Śląska, o której marzyli najlepsi synowie tej ziemi walczący o zachowanie jej polskości.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#PawełWoszek">Drogą wytyczoną przez II Zjazd Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, przez V Plenum ludność Opolszczyzny kroczyć będzie w zwartych szeregach Frontu Narodowego do nowych zwycięstw, śmiało i odważnie realizować będzie nowe i trudne zadania.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#PawełWoszek">Plan i budżet stają się u nas coraz bardziej sprawą całego społeczeństwa, które przez swoich posłów, radnych i członków komisji rad narodowych domaga się od naszej władzy państwowej usunięcia braków, które wkradły się w nasze życie gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#PawełWoszek">O wzrastającej sile gospodarczej województwa, o wzrastającej trosce państwa o potrzeby ludności najlepiej świadczą cyfry budżetu województwa. W 1956 r. zamknie się on kwotą około 740 mln zł, gdy w 1955 r. wynosił 571 mln zł, a w 1954 r. — 529 mln zł.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#PawełWoszek">Wzrost cyfr budżetu jest dobrym odzwierciedleniem lepszego uwzględniania potrzeb ludności.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#PawełWoszek">Podobnie inwestycje terenowe tak silnie związane z warunkami bytowymi wzrosły od 1952 r. 3-krotnie. O tym że województwo jest coraz lepszym gospodarzem, coraz lepiej i gospodarniej wykorzystuje środki budżetowe, świadczy fakt coraz lepszego wykorzystania środków na inwestycje. Gdy w 1952 r. wykorzystano zaledwie 80% środków budżetowych, a w 1953 r. — 83%, w 1954 r. — 84%, to w roku ub. wykorzystano już 93%.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#PawełWoszek">Budżet województwa opolskiego za rok 1955 wykonano po stronie dochodów w 97,3%, a po stronie wydatków w 98,6%.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#PawełWoszek">Te optymistyczne dane nie mogą jednak przysłonić szeregu naszych bardzo poważnych niedociągnięć, poważnych braków i zaniedbań.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#PawełWoszek">Jest faktem, że realizacja dochodów przedsiębiorstw terenowej gospodarki narodowej przebiega słabo i niewątpliwie wiele winy za ten stan rzeczy ponoszą władze terenowe.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#PawełWoszek">Na tle rozwoju naszej gospodarki, na tle coraz większych nakładów państwowych na oświatę, zdrowie, na gospodarkę komunalną, występują jednak poważne niedomagania na polu właściwej oceny potrzeb naszego województwa przez władze centralne i dostosowania do tych potrzeb polityki budżetowej.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#PawełWoszek">Sprawa oceny stopnia uprzemysłowienia, stopnia wyposażenia w urządzenia użyteczności publicznej wiąże się ze sprawą zaopatrzenia, sprawą konserwacji budynków, urządzeń gospodarki komunalnej i dróg.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#PawełWoszek">Zaopatrzenie naszej ludności opolskiej budzi uzasadnione protesty nie od dziś. Mam wrażenie, że Ministerstwu Handlu Wewnętrznego brak jest prawdziwego poglądu na naszą sytuację, stąd też biorą się takie alarmujące fakty, jak na przykład nieotrzymanie w I kwartale tego roku z przyznanych rozdzielników 2 wagonów szkła stołowego, 20 tys. sztuk żarówek, 3 wagonów naczyń emaliowanych, 1500 aparatów radiowych oraz wielu innych artykułów.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#PawełWoszek">Opolszczyzna stale się rozwija i coraz bardziej staje się województwem przemysłowo-, rolniczym. Obecnie 344 tys. mieszkańców utrzymuje się tylko z rolnictwa, zaś reszta, to jest 532 tys. mieszkańców, zarabia na swe utrzymanie w przemyśle, na kolei i w innych nierolniczych zawodach.</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#PawełWoszek">Tego rodzaju zmiany Ministerstwo Handlu Wewnętrznego nie widzi, bo gdyby widziało, to na pewno nie zmniejszyłoby w narodowym planie gospodarczym na rok obecny o 11% przydziału tłuszczów roślinnych, o 17% serów, o prawie 30 tys. ton węgla, o 2,5% radioodbiorników i innych artykułów.</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#PawełWoszek">Zresztą te przykładowe cyfry nie wyczerpują sprawy. Można bardzo dużo mówić o innych, zupełnie nie przemyślanych przydziałach i rozdzielnikach.</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#PawełWoszek">Wiadomo, że połowa Opolszczyzny jeździ na rowerach, a rowerów dostarcza nam się ciągle za mało. Odczuwamy dotkliwy brak części drobiazgów rowerowych. Odczuwamy brak kurtek męskich, choć wiadomo, że rowerzysta nie jeździ w płaszczu. Zapowiada się w tym roku katastrofalny brak tenisówek, które skreślono w rozdzielnikach o połowę. Zaopatrzenie w dziewiarstwie pokryte zostanie w 30–35%. Poza tym brak nam dużo innych rzeczy i artykułów codziennej potrzeby.</u>
<u xml:id="u-22.17" who="#PawełWoszek">Nie mówię tu o tzw. artykułach atrakcyjnych, których należałoby tak samo więcej przydzielić ludziom pracy na Opolszczyźnie.</u>
<u xml:id="u-22.18" who="#PawełWoszek">Rozwój budownictwa mieszkaniowego w naszym województwie hamują braki materiałów budowlanych. Mimo i tak już niskiego planu w 1955 r. obecnie zmniejsza się przydziały dachówki o 27% oraz surowca tartacznego o 9%. W sumie plan na rok obecny zaspokaja potrzeby w materiałach budowlanych mieszkańców Opolszczyzny zaledwie w 65%.</u>
<u xml:id="u-22.19" who="#PawełWoszek">Poziom naszego rolnictwa stosunkowo jest wyższy niż gdzie indziej, ale jeśli nie ma mu grozić cofnięcie, musi posuwać się naprzód, toteż w tym celu trzeba zaspokoić zapotrzebowanie rolnictwa na niektóre urządzenia rolnicze.</u>
<u xml:id="u-22.20" who="#PawełWoszek">Naszym zdaniem Prezydium Rządu niedostatecznie uwzględnia przydziały, jak np. młocarni szerokomłotnych, silników elektrycznych, narzędzi wielostronnych i różnego rodzaju innego sprzętu, który jest nam potrzebny do stałego i systematycznego wzrostu całej produkcji w rolnictwie.</u>
<u xml:id="u-22.21" who="#PawełWoszek">Przy ogólnej ocenie zaspokajania zapotrzebowania naszej ludności nie można nie brać pod uwagę dawnych przyzwyczajeń i wymagań ludności miejscowej.</u>
<u xml:id="u-22.22" who="#PawełWoszek">W związku z tą całą nienormalną sytuacją stawiam wniosek, aby Ministerstwo Handlu Wewnętrznego gruntownie rozpatrzyło sytuację Opolszczyzny i zmieniło swe stanowisko w odniesieniu do naszego województwa. Tego domagają się od nas wyborcy.</u>
<u xml:id="u-22.23" who="#PawełWoszek">Teraz druga bardzo ważna dla nas sprawa. Otóż Opolszczyzna jest bogato wyposażona w urządzenia wodociągowe, kanalizacyjne i gazowe. W toku działań wojennych w większej lub mniejszej części zostały one uszkodzone. I tu zaczyna się cała trudność. Brak dostatecznej ilości środków finansowych, a zwłaszcza materiałów w postaci rur na bieżące naprawy i konserwacje, powoduje, że urządzenia te coraz bardziej niszczeją i psują się. Straty wody na sieci w skali województwa wynoszą aż 14%, a straty gazu 15%.</u>
<u xml:id="u-22.24" who="#PawełWoszek">Jeżeli nie uzyska się środków i materiałów na naprawę tych urządzeń, znajdą się one niedługo w całkowitej ruinie, a do tego w żadnym wypadku dopuścić nie możemy. Podobnie wygląda sytuacja mieszkaniowa. Jest to bolączka ogólnokrajowa, ale wydaje mi się, że tutaj jest niedopatrzenie władz centralnych.</u>
<u xml:id="u-22.25" who="#PawełWoszek">Opolszczyzna posiada dużą substancję mieszkaniową. Zniszczenia wojenne i tu wycisnęły swoje piętno. Szczupłe kredyty na remonty budynków mieszkalnych i budownictwo mieszkaniowe zmusiły nasze władze terenowe do tego, że kierowano te środki przede wszystkim cło dużych miast, gdzie istnieją duże skupiska klasy robotniczej, aby w pierwszym rzędzie zabezpieczyć jej dach nad głową. Natomiast w małych miasteczkach — a mamy ich około 20 — nawet stosunkowo małym kosztem można by odremontować sporo mieszkań. W tych właśnie miasteczkach w ciągu 11 lat władzy ludowej bardzo mało zostało zrobione w zakresie remontu domów i mieszkań, w wyniku czego część z nich uległa częściowej dewastacji. Rzeczą niedopuszczalną jest, by w warunkach fatalnego braku mieszkań marnować obiekty mieszkalne.</u>
<u xml:id="u-22.26" who="#PawełWoszek">Co prawda przyznać musimy, że wina tkwi w poważnej mierze również w radach narodowych, które po pierwsze nie umiały wygospodarować środków z miejscowych rezerw, a z drugiej strony niedostatecznie domagały się zmiany tego stosunku w resorcie gospodarki komunalnej.</u>
<u xml:id="u-22.27" who="#PawełWoszek">I znowu, jeśli nie skierujemy jak najszybciej do tych miasteczek środków na remonty, poważna część budynków nie będzie możliwa cło odbudowy. Szkody, jakie w tym poniosłoby nasze państwo, na pewno będą znacznie wyższe od środków, których kosztem można uchronić je od ruiny.</u>
<u xml:id="u-22.28" who="#PawełWoszek">Chciałbym, aby Ministerstwo Gospodarki Komunalnej koniecznie uwzględniło te moje uwagi, tym bardziej że i ono nie wykazało jakiegoś głębszego zrozumienia naszych potrzeb.</u>
<u xml:id="u-22.29" who="#PawełWoszek">Trzecią bolączką jest sprawa naszych dróg. Opolszczyzna ma bardzo gęstą sieć dróg i nowych nam na razie nie potrzeba. Ale główna trudność polega na tym, że stan naszych dróg pogarsza się z roku na rok. Kwoty i środki przeznaczane rokrocznie na odnowy i remonty dróg są niskie i obejmują około 7% ogólnej długości dróg.</u>
<u xml:id="u-22.30" who="#PawełWoszek">Tak więc drogi nasze niszczeją coraz bardziej i dojdzie wreszcie do tego, ze popsują się zupełnie. Ministerstwo Transportu Drogowego i Lotniczego podchodzi do tej sprawy zbyt powierzchownie, powtarzając za każdym razem: „Wy i tak macie najlepsze drogi, więc nic wam dawać nie trzeba”, w ten sposób gospodarka nasza ponosi poważne szkody, a wyborcy mają uzasadnione podstawy do narzekania.</u>
<u xml:id="u-22.31" who="#PawełWoszek">Dodać tu muszę, że poważnym źródłem do poprawy stanu dróg są czyny społeczne, ale i one, zwłaszcza przy drogach asfaltowych i kostkowych, które wymagają odpowiednich materiałów i odpowiednich fachowców, nie są w stanie powstrzymać postępującego niszczenia.</u>
<u xml:id="u-22.32" who="#PawełWoszek">Domagam się więc zmiany stosunku Ministerstwa Transportu Drogowego i Lotniczego do zagadnień stanu dróg naszego województwa. Nie wolno nam dopuścić do tego, by majątek narodowy marnował się w dalszym ciągu. „Dwa razy daje, kto szybko daje” — mówi nasze przysłowie. Ministerstwo Transportu Drogowego i Lotniczego winno wziąć pod uwagę, że przydzielając w porę odpowiednie kredyty na konserwację dróg uniknie się w przyszłości dużo większych wydatków na kapitalne remonty i budowę nowych dróg.</u>
<u xml:id="u-22.33" who="#PawełWoszek">I ostatnia sprawa, która jest ogólną plagą mieszkańców miasta Opola i ludności okolicznych wiosek.</u>
<u xml:id="u-22.34" who="#PawełWoszek">Wokół miasta Opola skoncentrowany jest przemysł cementowy, który przez swoje kominy wyrzuca setki ton pyłu. Pył ten nie tylko że wyrządza ogromne szkody na terenie miasta i w okolicznych wioskach na zdrowiu ludności, obniża urodzajność gleby, nie pozwala hodować pszczół, ale jest najbardziej znienawidzonym wrogiem wszystkich gospodyń domowych, ogrodników i chłopów. Skargi i narzekania ludności o uwolnienie ich od tej plagi, nie odniosły żadnego skutku.</u>
<u xml:id="u-22.35" who="#PawełWoszek">Mimo ciągłych interwencji ze strony władz terenowych do Ministerstwa Przemysłu Materiałów Budowlanych o odpylenie Opola — do tej pory nie zostało zrobione w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-22.36" who="#PawełWoszek">Chciałbym powiedzieć, że jest to postulat o długiej brodzie, bo jeszcze z 1952 r.</u>
<u xml:id="u-22.37" who="#PawełWoszek">W tej sprawie wnoszę postulat do PKPG o spowodowanie zakupu filtrów elektrycznych dla cementowni opolskich, co pomoże w zlikwidowaniu stałych skarg i narzekań ludności i zarazem pozwoli zużyć ten pył do ponownej produkcji cementu, co niewątpliwie wpłynie na umożliwienie zwiększenia budownictwa mieszkaniowego, o którym tak dużo było mówione na obecnej sesji.</u>
<u xml:id="u-22.38" who="#PawełWoszek">Wysoki Sejmie! Już w czasie obrad poszczególnych komisji dawaliśmy dowody, że mimo trudności zadania, jakie stoją przed naszym województwem, wykonamy. Widzimy bowiem wzrost politycznej aktywności mas pracujących w wyniku XX Zjazdu KPZR, który gwarantuje nam, urzeczywistnienie zadań postawionych przez II Zjazd naszej Partii.</u>
<u xml:id="u-22.39" who="#PawełWoszek">W dyskusji nad zagadnieniami XX Zjazdu KPZR partyjni i bezpartyjni śmiało krytykują błędy popełnione przez organizacje partyjne, rady narodowe i inne organy społeczne. Trzeba podkreślić, że krytyka ta w przeważającej mierze była słuszna. Krytyka ta uderzyła w komenderowanie, kacykowstwo i biurokrację.</u>
<u xml:id="u-22.40" who="#PawełWoszek">Nie ujawnione zostały do końca wszystkie krzywdzące sprawy, takie jak problemy przydziałów i remontów mieszkań, tak krzywdzący często stosunek do chłopów itd.</u>
<u xml:id="u-22.41" who="#PawełWoszek">My, posłowie, witamy tę ożywczą krytykę w naszym województwie i jesteśmy zdecydowani pomóc w naprawie zła, które wyrządziło wiele krzywdy.</u>
<u xml:id="u-22.42" who="#PawełWoszek">Jednocześnie w tym samym duchu ujawnia się pomyślny fakt, że ci, którzy krytykują, chcą naprawić błędy, ulepszyć życie, wzmocnić władzę ludową pod kierownictwem Partii.</u>
<u xml:id="u-22.43" who="#PawełWoszek">Można powiedzieć, że uzdrawiające fale pogłębią patriotyzm mieszkańców Opolszczyzny i przywiązanie do naszej władzy.</u>
<u xml:id="u-22.44" who="#PawełWoszek">Wysoki Sejmie! Ludność Opolszczyzny w swojej codziennej twórczej pracy w ostatnich latach przezwyciężyła niejedną trudność w ogólnej realizacji planów i zadań gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-22.45" who="#PawełWoszek">Wychodziła z nich zwycięsko, gdyż jest świadoma tego, że tylko ofiarną pracą można przyczynić się do wzmocnienia naszej Ojczyzny — Polski Ludowej.</u>
<u xml:id="u-22.46" who="#PawełWoszek">Wiemy, że dalszą wzmożoną pracą pomożemy naszej władzy ludowej w jej słusznej walce o zachowanie pokoju na całym świecie.</u>
<u xml:id="u-22.47" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#JanDembowski">Ogłaszam 10-minutową przerwę.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 17 min. 35 do godz. 18 min. 5.)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JanDembowski">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. lubelskiego Jan Klecha.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JanKlecha">Wysoki Sejmie! Dyskutujemy nad ważnymi sprawami. Budżet i zapowiedziane w nim zadania to wielki obowiązek, który zaciągamy przed naszym narodem. Chodzi nie tylko o jego uchwalenie, ale także o jego wykonanie.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#JanKlecha">Miałem zamiar zabrać głos w innej zupełnie sprawie, ale zmieniłem swoje zdanie po wystąpieniach posła Łubieńskiego i posła Horodyńskiego. O co tu chodzi? Ażeby wykonać zadania budżetowe, podnieść dobrobyt i kulturę, potrzebne jest dalsze umocnienie jedności całego naszego narodu. I to jest główna gwarancja pomyślności i siły naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#JanKlecha">Była mowa o tolerancji i nietolerancji. My razem — wierzący i niewierzący — budujemy Polskę, budujemy fabryki, likwidujemy ugory, podnosimy kulturę i oświatę, walczymy o pokój. Razem — to jest najlepszy wyraz nie tylko tolerancji, ale wspólnoty celów, na rzecz wspólnego losu wszystkich Polaków-patriotów.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#JanKlecha">Jeśli już mówić o nietolerancji, to nie byłoby pełnej prawdy, gdyby nie dodać, kto nie toleruje jedności narodu polskiego i kto próbuje ją rozbić. Poza wielką rzeszą katolików, poza wielką ilością księży postępowych patriotów, jest część reakcyjnych księży i są niektórzy biskupi, którzy tę jedność rozbijają i nie tolerują niewierzących. I na to są fakty.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#JanKlecha">Bo jeżeli ksiądz chodzi od chałupy do chałupy, po małżeństwach cywilnych w woj. olsztyńskim i mówi do męża: „Rzuć ją, ona nie jest twoją żoną, dzieci twoje wychowa państwo, a ty ożeń się z drugą” — to jest nie tylko rozbijanie narodu, ale i rozbijanie rodziny. Jeżeli są takie fakty, że teściowej grozi się nieudzieleniem rozgrzeszenia, jeżeli nie przyprowadzi niewierzącej córki i niewierzącego zięcia do kościoła na ślub kościelny — to czy to nie jest nietolerancja? Jeśli się zwalcza spółdzielnie produkcyjne i głosi, że to jest sprzeczne z doktryną katolicką, choć w umowie pomiędzy Kościołem a Państwem jest powiedziane inaczej, jeśli się ludzi podjudza, dzieci rodziców wierzących namawia się, aby nabili dzieci rodziców niewierzących — to co to wszystko znaczy?</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#JanKlecha">Myśmy powiedzieli jasno, ogłosili i napisali w Konstytucji i przestrzegamy i głosimy to. A gdzieśmy usłyszeli, aby tak samo powiedzieli ludziom z ambony: „Wolno wierzyć i wolno nie wierzyć, szanujcie się w rodzinach wierzących i niewierzących, bo to jest potrzebne narodowi”. Jest takie przysłowie, że „przymuszony pacierz Bogu jest nieprzyjęty”. Ale tu nie chodzi o pacierz i religię, tu chodzi, o politykę. To jest sprzeczne z Konstytucją, to jest łamanie umowy między Państwem a Kościołem, to nie ma nic wspólnego z religią, to jest polityka. A czyja to jest polityka — to niech ludzie się domyślą. W każdym razie nie polska. Jeżeli do posła Łubieńskiego werbalne formy nie przemawiają, jakoś ich nie rozumie, to ja mogę z posłem Łubieńskim pojechać do Olsztyna i tam naocznie pogadamy z tymi ludźmi.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(Poseł Łubieński: Proszę bardzo.)</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#JanKlecha">I zresztą tak jakoś po kramikarsku, bardzo po handlowemu zareklamował poseł Łubieński i przedstawił swoją ideologię. Doradza tutaj, że powinna się rozwinąć konkurencja. Ja nie radzę, bo trzeba ceny zbijać i ten towar bardzo stanieje.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#JanKlecha">Przechodzę do innej sprawy, zasadniczej. Rzeczywiście życie jest ciekawe, idzie szybko, i nie jeden dziwi się, a niejeden nawet staje się nerwowy, jeśli zapomina o jednym, że ludzkość kroczy szybko do sprawiedliwości i do pokoju jak cały świat długi i szeroki. Sto lat temu Marks i Engels mówili, że komunizm krąży po Europie i zawołali: „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się”. Sto lat jak na historię ludzkości to bardzo krótki okres, dziś to wczesny poranek, ale już na XX Zjeździe Mikojan mówił, że komunizm to już nie widmo, to żywy komunizm — utrwala się, rozwija, 900 milionów ludzi buduje ustrój i większość ludzkości kroczy pod sztandarami komunizmu walcząc o pokój. To już nie teoria. Związek Radziecki dowiódł, że to jest praktyka, która prowadzi do wyzwolenia ludzkości. I to jest źródłem wiary, pewności dla ludzkości całego świata.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#JanKlecha">W okresie 11 lat przebyliśmy ogromną drogę, osiągnęliśmy wielkie sukcesy i dziś na progu, na początku naszych nowych wielkich zadań robimy rachunek z tej przebytej drogi, aby odrzucić to, co było dobre, ale już się przeżyło — bo nie wszystko odrzucamy dlatego, że było od początku złe — aby odrzucić wszystko co było złe, znaleźć źródła i sposoby jego przezwyciężenia, aby wykazać nasz dorobek w całej wielkości, aby lepiej iść naprzód.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#JanKlecha">I tak to rozumieją robotnicy, chłopi, inteligenci, kiedy dyskutują nad problemami XX Zjazdu jak nad naszymi sprawami, bo oni wyciągają proste wnioski o sile socjalizmu, o jego niezwyciężoności. Mówią prosto: „Towarzyszu, teraz my szybciej, lepiej będziemy pracować”. Nie ma tam zwątpienia, a przeciwnie — wzrost wiary we własne siły.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#JanKlecha">W całym naszym kraju przebiegają zebrania partyjnych i bezpartyjnych. Komitet Centralny, cała Partia rozwija wielką pracę polityczną. Chcemy, aby w tej wielkiej pracy podnieść masy do roli świadomych twórców historii — świadomych, bo twórcami historii masy były zawsze, tylko burżuazja i inne klasy panujące nie uznawały tego. Świadomych, tzn. nie tylko wykonawców, ale i myślicieli wnoszących nowe rzeczy, świadomych to takich, ażeby szybciej rosła produkcja w fabrykach, ażeby była lepsza, tańsza, żeby rosła produkcja rolna, żeby rosła nasza kultura, żebyśmy wnosili wkład godny naszego narodu w dzieło pokoju na całym świecie.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#JanKlecha">Chłopi w Małdytach na zebraniu mówili tak: „Teraz jest u nas dużo lepiej, teraz możemy gospodarzyć. To nie tak, jak było 3 lata temu; żeby się nie zmieniło, żeby tak było”. A chłop bezpartyjny mówi tak: „Wychodzi z tego, że my musimy się też wszystkim zajmować. Jeśli to tak ma być, to wiecie, mnie się zdaje, że ja też przyjdę do Partii”. Robotnicy w Wagonówce w Ostródzie mówią tak: „Zrozumieliśmy, że nie tylko powinniśmy pracować, ale i myśleć. Myśleć nie tylko o swojej fabryce, ale o całym kraju i o tym, co się dzieje na świecie”. Nie gonią oni za pojedynczymi faktami, za sensacją, im chodzi o sprawę, jak umocnić Partię, jak rozwinąć demokrację ludową, aby coraz pełniej masy były gospodarzami swego kraju.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#JanKlecha">Wiadomo, że kiedy mówimy o swoich błędach, brakach, i bolączkach i wyrzucamy te błędy, są wrogowie, którzy radzi byliby, żeby razem z tymi błędami wyrzucić i dorobek, razem z kultem jednostki wyrzucić i socjalizm. To tak jak na komendę zagranicznego wrogiego radia, które mówi: „Nie o pomniki tam chodzi, a o ten dom. Trzeba go oddzielić”. Domem jest socjalizm, który robotnicy budują. I dziś już masy coraz bardziej rozumieją ten podział.</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#JanKlecha">W tej walce rozwinie się jeszcze pełniej, aktywniej i świadomiej rola mas i rola Partii, jako kolektywnego nauczyciela i organizatora mas. Tą wielką pracą kieruje Partia i bardzo fałszywie i pusto brzmią takie pojedyncze słowa samochwalców zapatrzonych w siebie, którzy niby walczą z kultem jednostki, niby kierują krytyką, tak jakby nie było III Plenum i tak jakby nie widzieli wielkiego wpływu XX Zjazdu KPZR. Dziś tak mówimy, tak stawiamy sprawę, że trzeba nie tylko mówić o III Plenum i o XX Zjeździe, ale i o tym dorobku, który zbiega się z tą chwilą, o tej sytuacji. Bo to jest przecież dorobek całej Partii, narodu, a my ten dorobek okupiliśmy nie tylko trudem, ale ofiarami życia i krwi.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#JanKlecha">Poseł Horodyński mówił o tym, że przyszedł taki czas, że przestaliśmy się bać własnego cienia. A myślał on o tych ludziach, którzy nie mieli atmosfery, klimatu, i jeszcze dziś nie wszędzie go mają, do śmiałej krytyki. I słusznie. Ale chciałbym rozszerzyć tę sprawę. Nie tylko o to chodzi. My uważamy, że marksizm-leninizm, nasza prawda, rozszerza się i krzewi w masach za pomocą wyjaśniania, przekonywania i my z tą prawdą szliśmy i przed wojną, i w czasie okupacji, i po okupacji. Ale nigdy nie było takich warunków swobodnego jej krzewienia, jak dziś. Były czasy, kiedy nam drogę zagradzali kulami i niejednemu komuniście, ludowcowi, wiciowcowi zatykali zbirowie usta kulą. Nigdyśmy nie dzielili narodu w ten sposób, że wszyscy, którzy są po naszej stronie, to przyjaciele, a wszyscy, którzy są przeciw nam, to wrogowie. Nie dzieliliśmy, bo wiedzieliśmy, że tam jest bałamucenie ludzi i tych ludzi wyciągaliśmy z band, z paszczy, i oni wracali. Wiedzą o tym dobrze towarzysze z Lubelskiego, kiedy nasi towarzysze jechali do band, do chłopów, żeby ich przekonać, wyciągnąć i nie zawsze wracali. I nas ta sprawa w samym Lubelskiem w 1948 r. kosztowała więcej niż 1200 ludzi partyjnych i bezpartyjnych, w samym Chełmskiem kosztowała nas 40 ludzi.</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#JanKlecha">Przekonywaliśmy, demaskowaliśmy reakcję, władza ludowa wydawała amnestie. I trzeba tutaj powiedzieć, że nie myśmy przecież tę formę wybierali, a ta forma walki została nam narzucona.</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#JanKlecha">Mamy to już dawno za sobą i zaistniały warunki, ażeby w pełni rozwinąć krzewienie naszej prawdy, ażeby w pełni rozwinąć demokratyzację naszego życia. Niesłuszne byłoby ażebyśmy nie widzieli naszego wroga. Ale oni są teraz o wiele słabsi, można ich skutecznie odizolować od narodu. Na śmietnik, rzeczywiście na śmietnik, ale nie propagandę — jak mówił Osmańczyk — tylko wrogów polskiego narodu i ich propagandę, na śmietnik burżuazyjnej historii!</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#JanKlecha">Jeżeli chodzi o sprawę demokratyzacji naszego życia, to nie chcę się tu, na Sejmie, zajmować tą sprawą, ile jeszcze musimy wytłumaczyć w Partii i poza Partią. Chcę zwrócić uwagę, jak wielką rolę, jak wielkie zadanie ma do spełnienia tu Rząd, jeżeli chodzi o aparat państwowy. Aparat państwowy łączy w sobie funkcję łamania oporów, wychowywania i organizowania, ale te dwie sprawy, organizowanie gospodarki i wychowywanie ludzi, muszą się łączyć razem ze sobą. Jednak obecnie aparat państwowy słabo łączy swoją funkcję organizatorską z funkcją przekonywania. Pracownicy państwowi uważają, że to nie do nich należy przekonywanie i wyjaśnianie. Nie wszyscy, ale w poważnej liczbie.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#JanKlecha">Jeżeli wziąć aparat Ministerstwa Rolnictwa, to pracownicy ci umieją wyjaśnić jako tako zasady agronomiczne, ale to nie wystarczy. Pracownik aparatu rolnictwa powinien nie tylko umieć wyjaśniać zasady agronomiczne, ale powinien umieć także wyjaśniać bieżącą politykę państwa i ekonomiczne warunki. Chłop nie tylko pyta o to, jak trzeba zrobić, ale także pyta o to, ile z tego będzie miał. Tylko taki pracownik Ministerstwa Rolnictwa, który potrafi powiedzieć, jak trzeba zrobić i co z tego będzie, może chłopa zmobilizować. Inaczej to nic nie da. To jest jedna sprawa.</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#JanKlecha">Druga sprawa to jest zagadnienie przebudowy naszej wsi. Myśmy różnie przebudowywali tę wieś. Trzeba powiedzieć, że do II Zjazdu budowaliśmy spółdzielnie produkcyjne, a słabo zajmowaliśmy się chłopem, produkcją w gospodarce chłopskiej. To było źle. Po II Zjeździe zajmujemy się lepiej podnoszeniem produkcji w gospodarce chłopskiej, ale słabo budujemy spółdzielnie produkcyjne i to jest także źle. Chodzi przecież o to, żeby podnosić produkcję rolną i budować spółdzielnie produkcyjne. Nie chcę się wdawać w dłuższe rozważania na ten temat, chodzi mi tylko o jedną sprawę. Wydaje mi się, że najprostsza droga do wykonania tych podstawowych zadań, podniesienia produkcji rolnej a jednocześnie budowania spółdzielni produkcyjnych, prowadzi przez rozwój prostych form kooperacji, a przede wszystkim takich form, które będą wiązały chłopa z pracą POM-owską na jego gospodarstwie. Nie jest to wszędzie jednakowy problem, ale w woj. olsztyńskim i nie tylko w woj. olsztyńskim, wszędzie tam, gdzie jest mało rąk do roboty, gdzie dzieci odeszły, to jest zasadniczy problem.</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#JanKlecha">Co chłopi mówią na tę sprawę? Jeżeli chodzi o ekonomiczną opłacalność, to maszyna POM-owska jest bezkonkurencyjna i chłop mówi, że warto nią pracować. Jeżeli chodzi o strachy, że to jest wciąganie do spółdzielni produkcyjnej, to także można wyjaśnić.</u>
<u xml:id="u-25.24" who="#JanKlecha">Chodzi o trzecią sprawę — czy POM zrobi dobrze i czy zrobi na czas?</u>
<u xml:id="u-25.25" who="#JanKlecha">To jest zagadnienie mechanizacji. Bez niej nie można przebudowywać wsi, jeżeli mówimy, że podstawą przebudowy i zmiany stosunków produkcyjnych są narzędzia pracy, a w tym wypadku POM. Musimy odrobić to wszystko, co było złe w POM-ach, żeby chłopi spółdzielcy i nie spółdzielcy mówili znowu: „POM robi na czas i robi dobrze”. Mnie się wydaje, że to jest wielka misja POM-ów, Ministerstwa i Partii. To jest jedna sprawa.</u>
<u xml:id="u-25.26" who="#JanKlecha">Drugą sprawą jest rzeczywiste przysunięcie aparatu do wsi. U nas w województwie jest na 4–5 albo na 7 gromad jeden agronom gromadzki, bo więcej nie ma. W powiecie jest kilku specjalistów, ale to są specjaliści, oni robią swoją specjalizację nie znając chłopa, bo nie odpowiadają za żadną gromadę. Dalej, jest również 130 specjalistów od żywienia bydła w mleczarniach, ale nikt z nas nic o nich nie wie. Gdyby tak pozbierać z mleczarni, z różnych kontraktacji, z cukrowni tych wszystkich ludzi, to mielibyśmy w każdej gromadzie agronoma. Tego nie można zrobić, bo ministerstwa uważają, że rady gromadzkie, że chłopi, że partyjne organizacje, jeżeli w nich nie będzie swoich nasadzonych ludzi, to nie zabezpieczą surowców. To jest nic innego jak biurokratyczne patrzenie na wieś i niedocenianie rad narodowych i samych chłopów.</u>
<u xml:id="u-25.27" who="#JanKlecha">Jeszcze jeden problem, który jest trudny do omówienia, to jest zagadnienie młodzieży wiejskiej. Na młodzieży wiejskiej ciąży jeszcze wiele, a przede wszystkim przenoszone to jest do niej przez starych ludzi z okresu przedwojennego. Jaka była ta wieś przed wojną, to wiemy — bez jutra, bez perspektyw, ale młodzież ze wsi nie odchodziła, bo nie miała gdzie. Zmieniły się czasy razem z powstaniem władzy ludowej. Rozwinęliśmy szeroko agitację z awansem młodzieży do przemysłu, i słusznie, ale żeby mieć lepsze wyniki, to niepotrzebnie lekceważąco mówiono o wsi. Wielu tak mówiło. Nawet „Nowa Kultura” tak przekonywała, że awans dla syna to jest w Nowej Hucie, a ty, matko, nie chciej go do gnojówki z powrotem zabrać, jeżeli lubisz swego syna. Jaka jest sytuacja teraz. Mamy w wielu wsiach gospodarstwa ze starymi ludźmi, słabo zagospodarowane, bo młodzież odpłynęła.</u>
<u xml:id="u-25.28" who="#JanKlecha">Rozmawiałem z chłopem, który ma 9 małych dzieci i ma 15 ha ziemi. Jest mu ciężko, trudno i kiedy się mu mówi, że ma 9 dzieci, to odpowiada: „Co mi dzieci, dzieci pójdą do przemysłu”. Wiemy, że awans młodzieży jest i w przemyśle, i na wsi, że awans młodzieży na wsi to awans stały. Ale kiedy młodzież patrzy na coraz większe nasze poczynania przemysłowe, to schodzi z linii walki o spółdzielczość, o produkcję rolną i odchodzi do miasta. Nie chodzi tutaj o to, ażeby powiedzieć, że będziemy hamować, że będziemy jakoś regulować. Niech młodzież sama wybiera zawód, ale powinniśmy zrobić wszystko, ażeby młodzieży powiedzieć prawdę, jak się będzie rozwijać nasza gospodarka i na wsi i w mieście, ażeby nie patrzyła krzywo. Jest jeszcze wiele również i takiego obcego, szlacheckiego stosunku do pracy, która brudzi ręce. Jest jeszcze często tak, że lepiej za biurkiem bodaj za 600 zł, mimo że dojarka w PGR bierze 800–900 zł. Rozmawiałem o tych sprawach z młodzieżą. Były to dla niej rzeczy nowe.</u>
<u xml:id="u-25.29" who="#JanKlecha">Myślę, że te sprawy powinna podjąć i nasza prasa, i nasz Rząd, i nasze organizacje młodzieżowe, tak żebyśmy w walce o plan 5-letni, w walce o socjalizm mieli młodzież i w mieście, i na wsi, i w szkołach — razem w pierwszych szeregach ze starym pokoleniem.</u>
<u xml:id="u-25.30" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. poznańskiego Aleksander Rozmiarek.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#AleksanderRozmiarek">Wysoki Sejmie! Niemały wpływ na życie gospodarcze, na podniesienie stopy życiowej i złagodzenie trudności i kłopotów codziennych ludzi pracy mieć będzie między innymi właściwe wykorzystanie funduszów przewidzianych w budżecie Ministerstwa Przemysłu Drobnego i Rzemiosła oraz Centralnego Związku Spółdzielczości Pracy.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#AleksanderRozmiarek">W obu wymienionych pionach wg stanu na koniec 1955 r. jest zatrudnionych około 560 tys. osób, w tym blisko 95 tys. indywidualnych warsztatów rzemieślniczych zatrudniających około 150 tys. osób — fachowców różnych branż. W samym woj. poznańskim pod koniec 1955 r. było 12400 warsztatów rzemieślniczych (z tego na wsi 3860), zatrudniających łącznie 19300 osób (z tego na wsi 4800 osób).</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#AleksanderRozmiarek">Z przedstawionych danych wynika, że potencjał gospodarczy indywidualnego rzemiosła jest poważny i w żadnym przypadku nie wolno go marnować. Odbiłoby się to ujemnie i dotkliwie na społeczeństwie korzystającym z codziennych usług rzemiosła. Zrozumienie i docenia nie roli rzemiosła w naszym życiu gospodarczym miast i wsi znalazło wyraz na II Zjeździe Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, który wskazał na konieczność opieki i pomocy dla rzemiosła. Dla realizacji tych wskazań podjęta została uchwała nr 581 Rady Ministrów z 19 sierpnia 1954 r. oraz ukazało się szereg zarządzeń odpowiednich resortów. Niestety w praktyce w wielu przypadkach zarządzenia te były wypaczane przez teren, na przykład przy zakładaniu punktów uspołecznionych, wydawaniu kart rzemieślniczych, bądź też objawiło się to w niewłaściwej dystrybucji materiałów surowcowych dla rzemiosła indywidualnego.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#AleksanderRozmiarek">Fakt, że np. w województwie poznańskim, według danych Izby Rzemieślniczej, możliwości produkcyjne i usługowe rzemiosła są wykorzystane zaledwie w 50%, wymaga zastanowienia się. Warto przy tym podkreślić, iż rzemiosło wiejskie w Poznańskiem w 1955 r. wykonało usług dla rolników wartości 28638 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#AleksanderRozmiarek">Bezsporne jest, iż naszej gospodarce narodowej, potrzebne są usługi rzemiosła i jego wysokie umiejętności fachowe, że posiadają one niepoślednią wartość.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#AleksanderRozmiarek">Są jednak sprawy, które pomimo wyraźnych wskazań Rządu, zmierzających do wykorzystania całego potencjału gospodarczego rzemiosła, nie są dotąd w praktyce przez władze administracyjne należycie rozwiązywane.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#AleksanderRozmiarek">Chodzi tu mianowicie o takie sprawy, jak: zaopatrzenie w surowce, szkolenie narybku rzemieślniczego, polityka podatkowa, koordynacyjna akcji Ministerstwa Przemysłu Drobnego i Rzemiosła wraz z Centralnym Związkiem Spółdzielczości Pracy w sprawie spółdzielni pomocniczych, chałupnictwo, wydawanie kart rzemieślniczych itp.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#AleksanderRozmiarek">Podstawową trudnością w racjonalnym rozwoju działalności gospodarczej drobnego rzemiosła jest niedostateczne zaopatrzenie w surowce i materiały niezbędne do wykonywania usług i produkcji rzemieślniczej. Rzemiosło otrzymuje średnio nie więcej niż 10% faktycznego zapotrzebowania.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#AleksanderRozmiarek">Rzemiosło ma odciętą drogę do normalnego zaopatrywania się. Wytwarza się dziwna sytuacja: zezwala się na działalność gospodarczą zakładów rzemieślniczych wydając karty rzemieślnicze i rejestracyjne na prowadzenie warsztatów, a jednocześnie uniemożliwia się tę działalność dając minimalne przydziały zaopatrzeniowe, które często pokrywają zaledwie parę procent istotnego zapotrzebowania.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#AleksanderRozmiarek">Rozumiem, że mamy ograniczone zapasy surowców i materiałów. Rozumieją to i rzemieślnicy, że w pierwszym rzędzie należy zaopatrzyć przemysł kluczowy, terenowy i spółdzielczy, a dopiero później rzemiosło indywidualne. To prawda, ale prawdą jest także i to, że skoro się uznało potrzebę gospodarczą istnienia pewnej ilości warsztatów drobnego rzemiosła indywidualnego, to tym samym trzeba zapewnić tym zakładom niezbędne minimum zaopatrzenia z legalnych źródeł. Zlikwidujemy wtedy tzw. „przecieki” z socjalistycznego przemysłu, unikniemy pochodnych strat gospodarczych i — podkreślam to — strat moralnych.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#AleksanderRozmiarek">Przyznać chyba trzeba, że głosy rzemieślników, żądających poprawy zaopatrzenia są słuszne i nie mogą pozostać bez echa, muszą znaleźć konkretne załatwienie przez zainteresowane resorty.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#AleksanderRozmiarek">Niezależnie od poprawy ilościowego zaopatrzenia trzeba zwrócić uwagę na system zaopatrzenia, który według słusznego zarządzenia Przewodniczącego PKPG nr 12/55 zmierzał do tego, aby rzemieślnicy mogli możliwie jak najbliżej miejsca wykonywania rzemiosła odbierać przydzielone surowce. Zarządzenie to w praktyce nie spełnia zadania, gdyż placówki handlu uspołecznionego, powołane zarządzeniem Ministerstwa Handlu Wewnętrznego do rozdziału zaopatrzenia, nie otrzymują wszystkich surowców i rozdział wielu z nich nadal odbywa się centralnie.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#AleksanderRozmiarek">Jako jeden z przykładów nieżyciowego podejścia do spraw zaopatrzenia przytoczę sprawę tlenu. Tlen wydaje się tylko w kilku miejscowościach, przy czym na podstawie zarządzenia Ministerstwa Przemysłu Chemicznego rzemieślnicy musza składać bardzo wysokie kaucje w wysokości do 3 tys. zł i zwracać butle w okresach od 15 do 30 dni. Oczywiście w praktyce wygląda to tak, iż rzemieślnicy zmuszeni do oddawania butli w tak krótkim terminie, chcąc uniknąć wysokich kar, wypuszczają tlen w powietrze.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#AleksanderRozmiarek">Wygórowana kaucja uniemożliwia ponadto wielu drobnym warsztatom wykupywanie przydziałów tlenu. Np. w pow. wieluńskim woj. łódzkiego na 18 rzemieślników posiadających aparaty do spawania tylko 2 korzysta z przydziałów tlenu i świadczy usługi.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#AleksanderRozmiarek">Apeluję do Obywatela Ministra Przemysłu Chemicznego, by poddał rewizji swoje zarządzenie w tym względzie odnośnie wysokości kaucji, jak również terminu zwrotu butli do gazów technicznych.</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#AleksanderRozmiarek">W tych warunkach pracy rzemieślnika, o których poprzednio mówiłem, specjalnej wymowy nabiera postępowanie organów finansowych w stosunku do drobnych rzemieślników. Wymaga się od rzemieślnika coraz większych świadczeń podatkowych, a równocześnie ogranicza się we wszelki sposób jego działalność gospodarczą.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#AleksanderRozmiarek">Niektóre organa finansowe nie analizują rzeczywistej sytuacji gospodarczej warsztatów rzemieślniczych, lecz w dążeniu do wykonania ogólnych planów finansowych stosują w bezduszny sposób wymiary i tak zwane domiary, które w rezultacie powodują w licznych przypadkach likwidację warsztatów i spychają rzemiosło do podziemia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#AleksanderRozmiarek">I tak np. stolarzowi Stanisławowi Radzionce IV Oddział Finansowy w Warszawie określił obrót za 1955 r. w wysokości 87.226 zł. Dochód z tego obrotu ustalono na sumę 78.800 zł i wymierzono mu podatek w wysokości 48.950 zł. Z ustaleń Oddziału Finansowego wynikałoby, że warsztat ten zużył do produkcji i usług drewna i innych materiałów o wartości zaledwie 10% ogólnej sumy obrotów. Wydaje mi się, że w takim przypadku, jeśliby uznać obliczenie Oddziału Finansowego za słuszne, Stanisławowi Radzionce należałaby się specjalna nagroda za — określę to — „superracjonalizatorstwo”. Tego rodzaju bezduszny stosunek niektórych organów finansowych prowadzi do całkowitego załamania gospodarczego drobnych, pożytecznych warsztatów rzemieślniczych.</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#AleksanderRozmiarek">Wnoszę, aby Obywatel Minister Finansów polecił zbadanie sprawy polityki wymiarów podatkowych i wprowadził na tym odcinku w naszej gospodarce zasadę sprawiedliwego wymierzania rzemieślnikom podatków.</u>
<u xml:id="u-27.19" who="#AleksanderRozmiarek">Chcę przypomnieć w tym miejscu jedno z posiedzeń Komisji Administracji i Wymiaru Sprawiedliwości, na którym w toku dyskusji padały między innymi głosy krytyki odnośnie do przykręcania śruby podatkowej wobec drobnych rzemieślników.</u>
<u xml:id="u-27.20" who="#AleksanderRozmiarek">W związku z tym pragnę zwrócić uwagę jeszcze na jeden moment. W toku tworzenia się spółdzielni pracy wielu rzemieślników indywidualnych wstąpiło w szeregi spółdzielców wnosząc do spółdzielni swoje lokale i narzędzia pracy. Od szeregu lat większość tych rzemieślników spłacać musi ze swych niewielkich zarobków zaległe podatki. Rodzi to różne następstwa. Przykład, który podam, zilustruje najlepiej sytuację.</u>
<u xml:id="u-27.21" who="#AleksanderRozmiarek">Rymarzowi Trawińskiemu z Gniezna, zatrudniającemu jednego członka rodzimy, komisja podatkowa wyznaczała takie domiary, że podatek wzrósł do 20 tys. zł, gdy warsztat jego wraz z urządzeniem stanowił wartość około 3 tys. zł. Choć wstąpił do spółdzielni pracy, połowę swego zarobku musiał miesięcznie spłacać tytułem zaległości podatkowej. Widząc beznadziejną sytuację, wystąpił ze spółdzielni i nie wrócił już do zawodu pozostając na utrzymaniu córki.</u>
<u xml:id="u-27.22" who="#AleksanderRozmiarek">Pragnę poświęcić parę słów Ministerstwu Przemysłu Drobnego i Rzemiosła. Ministerstwo to, które powołane jest między innymi do roztaczania opieki nad rzemiosłem, do realizowania polityki Rządu na tym odcinku gospodarki narodowej, nie potrafiło stworzyć dotąd właściwych warunków pracy dla rzemiosła. Na blisko 800 etatów w Ministerstwie są zaledwie 4 osoby, z naczelnikiem wydziału na czele, zajmujące się sprawami rzemiosła. A przecież chodzi tu o blisko 95 tys. warsztatów i około 150 tys. zatrudnionych, co wraz z rodzinami stanowi około 1 milion ludzi.</u>
<u xml:id="u-27.23" who="#AleksanderRozmiarek">O kontakcie Ministerstwa Przemysłu Drobnego i Rzemiosła z terenem świadczy fakt, że od dwóch i pół lat nie pokazał się w Poznaniu w Izbie Rzemieślniczej, według oświadczenia dyrektora Izby, żaden przedstawiciel Ministerstwa. Apeluję więc do kierownictwa Ministerstwa Przemysłu Drobnego i Rzemiosła o bliższe zajęcie się sprawami rzemiosła. Rzemieślnik, żyjący z pracy rąk własnych, zasługuje na pomoc i opiekę ze strony Rządu.</u>
<u xml:id="u-27.24" who="#AleksanderRozmiarek">II Zjazd PZPR wskazał między innymi na konieczność zwiększenia ilości punktów usługowych, zwłaszcza na wsi. W realizacji tego wskazania dają się zauważyć nieprawidłowości.</u>
<u xml:id="u-27.25" who="#AleksanderRozmiarek">Niejednokrotnie rady narodowe dążą do tworzenia spółdzielczych punktów branżowych tam, gdzie już istnieją warsztaty indywidualne całkowicie zaspokajające potrzeby mieszkańców. Powoduje to niepotrzebne straty.</u>
<u xml:id="u-27.26" who="#AleksanderRozmiarek">Wydaje się konieczne, aby rady narodowe, Ministerstwo Przemysłu Drobnego i Rzemiosła i Centralny Związek Spółdzielczości Pracy jasno sprecyzowały i uzgodniły między sobą swój stosunek do rzemiosła, do zakładania punktów usługowych.</u>
<u xml:id="u-27.27" who="#AleksanderRozmiarek">Warto również, by kompetentne czynniki zwróciły uwagę na zagadnienie szkolenia uczniów w warsztatach rzemieślniczych. Stan obecny jest katastrofalny, szczególnie zaś alarmowy, jeśli chodzi o tzw. zawody zanikające.</u>
<u xml:id="u-27.28" who="#AleksanderRozmiarek">Ilość uczniów tej ostatniej grupy w woj. poznańskim i woj. łódzkim w niektórych zawodach można łącznie policzyć niemal na palcach obu rąk. Dla przykładu: uczniów w bednarstwie, szkolonych w warsztatach rzemieślniczych w woj. poznańskim jest 6, w łódzkim 5, w kamieniarstwie: w woj. poznańskim — 4 i w łódzkim — 1. W innych zawodach zanikających jest nie lepiej. Jakie straty powoduje np. brak fachowców studniarzy, przedstawił już z tej trybuny poseł Kita.</u>
<u xml:id="u-27.29" who="#AleksanderRozmiarek">Zdaje się, że jest najwyższy czas, aby temu zaradzić. Należałoby znaleźć właściwe bodźce dla zachęcenia mistrzów do szkolenia uczniów w rzemiośle.</u>
<u xml:id="u-27.30" who="#AleksanderRozmiarek">Z kolei przejdę do zagadnienia spółdzielni pomocniczych zrzeszających obecnie ponad 30 tys. warsztatów rzemieślniczych. Ta forma uspołecznienia rzemiosła winna być przygotowaniem i zachętą do przejścia do wyższej formy, tj. do spółdzielni pracy.</u>
<u xml:id="u-27.31" who="#AleksanderRozmiarek">Niestety spółdzielnie pomocnicze są w bardzo ciężkiej sytuacji na skutek braku właściwego zainteresowania, pomocy i nadzoru tak ze stromy wojewódzkich związków spółdzielni pracy, Centralnego Związku Spółdzielczości Pracy, jak i ze strony Ministerstwa Przemysłu Drobnego i Rzemiosła, które przecież, jak z samej nazwy wynika, ma obowiązek interesować się rzemiosłem.</u>
<u xml:id="u-27.32" who="#AleksanderRozmiarek">Uchwała Centralnego Związku Spółdzielczości Pracy z listopada 1955 r. w sprawie kierunków działalności spółdzielni pomocniczych dotąd nie została w pełni wprowadzona w życie. Centralny Związek Spółdzielczości Pracy nie zatroszczył się o to, by poszczególne ministerstwa uregulowały ze swej strony we właściwym czasie sprawę udzielania przez podległe im jednostki gospodarcze zamówień pomocniczym spółdzielniom rzemieślniczym.</u>
<u xml:id="u-27.33" who="#AleksanderRozmiarek">Pismo okólne Prezesa Rady Ministrów w tej sprawie ukazało się dopiero w Monitorze Polskim z dnia 10 marca 1956 r., a ministrowie i kierownicy centralnych urzędów mieli w ciągu miesiąca wydać własne zarządzenia w oparciu o wspomniane pismo okólne. Na skutek przewlekłego załatwiania tej sprawy oraz pewnych niejasności w piśmie okólnym Premiera, które do tej pory nie zostały autorytatywnie skomentowane, spółdzielnie pomocnicze odcięte są nadal od zamówień jednostek gospodarczych. A tymczasem działalność gospodarcza w większości spółdzielni rzemieślniczych została zahamowana.</u>
<u xml:id="u-27.34" who="#AleksanderRozmiarek">Równocześnie szkoły, przedszkola, szpitale, żłobki i inne uspołecznione zakłady, nie mówiąc już o zaniedbanych domach mieszkalnych, miesiącami czekają na wykonanie drobnych napraw i remontów, których nie mogą wykonać przedsiębiorstwa państwowe i spółdzielnie pracy.</u>
<u xml:id="u-27.35" who="#AleksanderRozmiarek">Dochodzi do tego, że w Swarzędzu pod Poznaniem 165 warsztatów stolarskich zrzeszonych w spółdzielni pomocniczej — zatrudniających znanych w całym kraju fachowców — nie jest wykorzystanych i dosłownie nie mają co robić. WZSP w Poznaniu tłumaczy ten stan brakiem elastyczności jego planu kooperacji.</u>
<u xml:id="u-27.36" who="#AleksanderRozmiarek">Obywatel Premier w swoim exposé podał przykłady zaistniałych w spółdzielniach pomocniczych nadużyć i słusznie zapowiedział ostrą walkę z tymi nadużyciami.</u>
<u xml:id="u-27.37" who="#AleksanderRozmiarek">Trzeba jednak zawsze szukać właściwych przyczyn. Otóż jestem przekonany, iż styk warsztatów rzemieślniczych z aparatem gospodarczym przemysłu socjalistycznego sam w sobie jest w wielu wypadkach pożyteczny. Chodzi tylko o to, by stworzyć dla obu stron takie warunki, by nie dochodziło do nadużyć. Nadużycia, które zachodzą jeszcze w spółdzielniach pomocniczych, to dowód, że tu i ówdzie pozostały niedobitki spekulantów, które wymknęły się z sita weryfikacji — i z tymi spekulantami przeważnie nie będącymi rzemieślnikami toczy się walka, toczą ją również i sami prawdziwi rzemieślnicy.</u>
<u xml:id="u-27.38" who="#AleksanderRozmiarek">Chodzi o to, aby opinia odnośnie pewnych grup spekulantów nie rzutowała na opinię szerokich mas uczciwych rzemieślników, potrzebnych przecież Polsce Ludowej. Z taką opinią musimy wszyscy walczyć. Drobny rzemieślnik, żyjący przecież z pracy rąk własnych, bardzo bliski jest klasie robotniczej — łączą go z nią również wspomnienia okresu wspólnych walk o sprawiedliwość społeczną sprzed 1939 r. Na kartach historii naszej mamy piękne postacie bohaterów rzemieślników.</u>
<u xml:id="u-27.39" who="#AleksanderRozmiarek">Zwracam się więc do Rządu, by skonfrontował posunięcia natury ogólnej, o których wspomniał Obywatel Premier, zgodnie z treścią uchwały Nr 581/54 Rady Ministrów z dnia 19 sierpnia 1954 r. w sprawie rozwoju usług masowego zapotrzebowania dla ludności miast i wsi.</u>
<u xml:id="u-27.40" who="#AleksanderRozmiarek">Wydaje się to konieczne, gdyż wiele niedociągnięć i trudności na odcinku zagadnień rzemieślniczych wynika z tego, że realizacja wspomnianej uchwały Rady Ministrów nie jest kontrolowana, a przecież wypływa ona ze wskazań II Zjazdu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Sytuacji nie poprawi samo mnożenie przepisów. Źródło rodzenia się i narastania nadużyć trzeba widzieć nie tylko w istnieniu spekulantów, lecz również w wadliwej organizacji spółdzielczości pomocniczej, która jest obecnie częścią składową Centralnego Związku Spółdzielczości Pracy, a więc w istocie rzeczy — organizacji mającej sprzeczne interesy ze spółdzielczością pomocniczą.</u>
<u xml:id="u-27.41" who="#AleksanderRozmiarek">Ekonomicznie więc uzależnia się spółdzielnie pomocnicze od konkurującej z nimi organizacji — formalnie obwarowuje się je gąszczem różnych przepisów, kontrolowanych przez tych, których również trzeba kontrolować.</u>
<u xml:id="u-27.42" who="#AleksanderRozmiarek">Wadliwość i nieżyciowość wielu tych przepisów ma niekiedy swoje źródło w braku zasięgania opinii ze strony kompetentnych władz państwowych w politycznej i gospodarczej reprezentacji rzemiosła indywidualnego, tj. w Stronnictwie Demokratycznym, które zna lepiej i głębiej tkwi w tych problemach, aniżeli niejeden urzędnik siedzący za biurkiem i dopatrujący się w indywidualnym rzemieślniku jedynie spekulanta.</u>
<u xml:id="u-27.43" who="#AleksanderRozmiarek">Stawiamy również wniosek, by Rząd zastanowił się nad wyłączeniem spółdzielczości pomocniczej spod spółdzielczości pracy, a włączeniem jej do samorządu rzemieślniczego.</u>
<u xml:id="u-27.44" who="#AleksanderRozmiarek">Chcę podkreślić, że nie przemawia przez nas ambicja partyjna, ale chęć realizacji bezspornej zasady: właściwi i kompetentni ludzie do właściwych spraw.</u>
<u xml:id="u-27.45" who="#AleksanderRozmiarek">Sądzimy, że w ten sposób okażemy najskuteczniejszą pomoc gospodarce narodowej i Rządowi Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.</u>
<u xml:id="u-27.46" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. warszawskiego Michał Gwiazdowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#MichałGwiazdowicz">Wysoka Izbo! Ze słów wypowiedzianych przez posła Łubieńskiego pod adresem Stronnictwa Ludowego zrozumieliśmy, że Stronnictwo Ludowe jakoby nic nie miało do powiedzenia na wsi. Chcę w imieniu Stronnictwa i w imieniu własnym — czuję się mocno dotknięty tym powiedzeniem — oświadczyć, że Stronnictwo Ludowe już za czasów księdza Ściegiennego miało tam coś do powiedzenia i mówiło.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#MichałGwiazdowicz">Jeżeli chodzi o czasy ostatnie, to musimy stwierdzić — i ja to osobiście stwierdzam, bo należałem do tych, którzy w ruchu zaraniarskim od wczesnej młodości znosili najokrutniejsze prześladowania księży i obszarników, ja osobiście miałbym dużo do powiedzenia w tej sprawie, jednak ze względu na czas chce się ograniczyć do oświadczenia, że my młodzi chłopscy synowie w owe czasy w okresie 1905–1910 r. uczyliśmy się. Ja osobiście o socjalizmie dowiedziałem się z broszury napisanej przez księdza Wysłoucha (ówczesny Szech): „Uwagi o socjalizmie”.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#MichałGwiazdowicz">Z tej broszury dowiedziałem się, co to jest socjalizm, kto był Wysłouch, kto był Szech. W okresie największej nagonki na polskość przez generała Hurkę on wstąpił do klasztoru kapucynów w Nowym Mieście i tam głosił płomienne kazania, był spowiednikiem, do którego chłopi masami ciągnęli. Ten ksiądz Wysłouch, który w okresie największego terroru przyszedł bronić polskości z ambony i konfesjonału, został wyklęty przez kler katolicki dlatego tylko, że głosił prawdę ludowi.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#MichałGwiazdowicz">Rozumie się, kto chce się dowiedzieć, kto był Wysłouch, ten ówczesny Szech, może w starych bibliotekach jeszcze gdzieś znaleźć broszurki przez niego pisane, bo mu zaczęli wtedy zarzucać, że on nie ma prawa rozprawiać z nimi ze względu na to, że nie skończył teologii. Skończył teologię i pisał. Ale niestety te broszury przez niego pisane bardzo rzadko trafiały do rąk czytelnika, ponieważ były wychwytywane i palone, tak że niewielka grupa młodzieży zaraniarskiej w owe czasy śledziła to i zdobywała. Gdyby nie dwie straszne wojny, miałbym je, bo je miałem wszystkie u siebie skompletowane. Niestety zostały zniszczone.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#MichałGwiazdowicz">Jeżeli chodzi o ścisłość, to muszę stwierdzić: jestem dzieckiem najbiedniejszego chłopa wsi polskiej w powiecie rawskim. Jeżeli do 13 roku życia nie wiedziałem, jak wygląda kolej w odległej wsi o 45 km, to sobie, szanowni Obywatele Posłowie, możecie wyobrazić, jak kler katolicki lud wychowywał razem z burżuazją.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#MichałGwiazdowicz">Byłem po katolicku wychowany przez swoich rodziców, ale ksiądz Zegar, proboszcz parafii sadkowickiej, w której się urodziłem i wychowałem, oduczył mnie od tego wszystkiego, od modłów i katolicyzmu, ponieważ zamęczał ludzi w kościele, ale poza kościołem wszystkie dowody dawał, że w nic nie wierzy i w żadnego Boga.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#MichałGwiazdowicz">Kiedy zaprosił pisarza gminnego na obiad — a ja u niego oczyszczałem sad, był to wielki czwartek czy wielki piątek — postawił indyka pieczonego na obiad. Ja cały post na barszczu z żytniej mąki bez odrobiny omasty i kartoflach żyłem. Wtedy, kiedy pisarz gminny zadziwił się: „Księże proboszczu, przecież to wielki post”. — tak sobie z ironią — on powiada: „Co pan gada, jak my się nie będziemy odżywiać, któż tę hołotę utrzyma?” Ja zrozumiałem wtedy, że wyrosłem z hołoty. Zrozumiałem momentalnie, że ja muszę pościć po to, żebym ja był słaby, a tyś mnie za łeb trzymał, żebyś ty indyki zajadał. Pierwszy raz przestałem pościć już od tego momentu i pierwszy się zabrałem do indyka księżego.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#MichałGwiazdowicz">Zaraniarze w owe czasy byli niemiłosiernie prześladowani. Ksiądz biskup Zdzitowiecki, ksiądz biskup Łoziński zakazali w swoich diecezjach spowiadać zaraniarzy. Wszyscy czytelnicy „Zarania” musieli w owe czasy chodzić albo do dziekana, albo do Kapucynów do Nowego Miasta. I mam dowody, że moi koledzy, z którymiśmy razem współpracowali, kiedy jednak poszli do spowiedzi, to kapucyn — może sobie przypomnę jego nazwisko, ale to mało ważne — opowiadał niestworzone rzeczy o jakimś Gwiazdowiczu z Lewina, którego Pan Bóg zmysłów pozbawił za czytanie „Zarania” i „moje dziecko kochane, przestań czytać Zaranie”. Więc ten i ów słuchając tego przyszedł do mnie, zdał całą relację o tej spowiedzi, no i rozumie się więcej do spowiedzi nie chodził, jeżeli to było poczytywane za największy grzech.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#MichałGwiazdowicz">Przyszedł rok 1918, 1919, pierwsze wybory do Sejmu Ustawodawczego. Wtedy rozpuścili całą wielką akcję polityczną księża za listami burżuazyjnymi, za listą, jak na naszym terenie, na której postawili sobie jako parawan takiego katolika, jakich tutaj życzy sobie mieć poseł Łubieński, a na wszelki wypadek na drugim miejscu postawili księdza. Rozumie się, że nie przebierali w środkach.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#MichałGwiazdowicz">Ponieważ ja byłem jednym z tych, co im przeszkadzali, to z grójeckiego powiatu przyjechał taki, który mnie nie znał ani ja jego, ksiądz Sowiński, i rozpuszczał brednie niemiłosierne, że ja w Rosji będąc księży zabijałem, kościoły podpalałem. „Jak wy śmiecie tu go tolerować w swojej parafii?!” — to mówił do moich sąsiadów, bo jak przyjechał na odpust, no to sobie pozwalał, rozumie się. Sąsiedzi przyszli do mnie, zażądali, ażebym go skarżył do sądu, a oni poszli na świadków i dostał trzy miesiące więzienia w ówczesnym sanacyjnym sądzie. Bo musiał sąd go zasądzić.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#MichałGwiazdowicz">Tafcie były czasy i tak na katolików uczyli księża chłopów.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#MichałGwiazdowicz">Dalej opowiem, jak spotkałem księdza Fortunę. Spotkałem go już w Ciechanowskiem, bo w Rawskiem dla mnie chleba brakło — musiałem się przenieść. I co się okazuje? Rok już jakiś ksiądz Fortuna — słyszałem, że on w niedalekim sąsiedztwie praktykuje na ogrodnika. Ale kiedy z nim się zetknąłem bliżej w rozmowie, dowiedziałem się, że to jest człowiek, który wprost świętym chciał zostać, który nie brał z parafian żadnych datków za obrzędy religijne. I tylko pół roku mógł być — to były początki 1919 roku — proboszczem parafii. Przyjechali, zabrali, wsadzili do więzienia na Mokotowie i tam go bez sądu, i śledztwa, i wyroku trzymali trzy lata. A kiedy pod koniec sejmu ustawodawczego ówczesnego, który konstytucję nam pierwszą stworzył, posłowie zwiedzali więzienie mokotowskie i zobaczyli przez kraty księdza, zapytali go, co on tu robi. On im powiedział, że nie wie, za co siedzi. Zanim zrobili interpelację do ministra sprawiedliwości, to minister sprawiedliwości kazał wyrzucić owego księdza z więzienia. Ale jak go wyrzucono, przedstawiciel Episkopatu czekał przed bramą. Wezwano go do Episkopatu i zażądano, aby zdjął sutannę. Nic nie był winien, do żadnej winy się nie poczuwał. Z chwilą, kiedy odmówił oddania sutanny, bo on jej w niczym nie pobrudził, powiedziano mu: „Wszy cię pod płotem zjedzą”. I ze strachu na to powiedzenie poszedł szukać innego rzemiosła — do Różewca, w moim sąsiedztwie — uczyć się na ogrodnika. To są jego słowa.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#MichałGwiazdowicz">Tak wyglądała katolicka wiara nasza.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#MichałGwiazdowicz">Więc jeżeli ja się stałem ateistą i jeżeli zostaje cała masa chłopów postępowych ateistami, to dzięki temu, że przestali wierzyć w obłudę księży proboszczów. Bo ten sam ksiądz Fortuna powiedział do moich sąsiadów, jak przyszedł, że gdyby choć jeden ksiądz katolicki na stu na tyle wierzył w Boga, co przeciętny chłop, to kościół katolicki mógłby być oparty na opoce piotrowej jeszcze drugie dwa tysiące lat. Ale nawet jednego na stu nie ma, żeby tyle w Boga wierzył, co przeciętny chłop...</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#MichałGwiazdowicz">To są wypowiedzi księdza, który przeszedł i biczowanie w klasztorach rzymskich, i chciał tam świętym zostać. Kiedy tam dojrzał obłudę, uciekł stamtąd. A ponieważ był protegowany przez Grabskiego, ojca tych Stanisława i Władysława, był jego pupilkiem, a to było biednych rodziców dziecko, dlatego tylko mógł dostać te święcenia kapłańskie, że go Grabski wychowywał.</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#MichałGwiazdowicz">Takie mam pojęcie. Mógłbym mnożyć tych faktów nie wiem ile, ale uważam, że to jest zbędne. Chciałem podkreślić, że w błędzie jest poseł Łubieński, jeżeli mówi, że ludowcy nie mają nic do powiedzenia na wsi. Ludowcy ze wsi wyrośli, ludowcy są wsią i ci tylko nie są ludowcami, którzy jeszcze nie zdołali przejrzeć na oczy. Ale ja i wszyscy inni działacze ludowi postawiliśmy sobie za obowiązek zdzierać maskę obłudy, zdzierać bielmo z oczu, uświadamiać — i w niedalekiej przyszłości nie będą mieli ci katolicy nic do powiedzenia na wsi.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JanDembowski">Uprzejmie proszę naszych gości na galerii o powstrzymywanie się od wyrażania nagany lub pochwały. Obrady Sejmu są jawne, wolno jest społeczeństwu przysłuchiwać się, ale zajmować stanowisko względem tego, co się dzieje w Sejmie, mogą tylko posłowie wybrani przez naród.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#JanDembowski">Udzielam głosu posłowi woj. koszalińskiego Stanisławowi Pingielskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#StanisławPingielski">Wysoki Sejmie! Chciałem się zatrzymać nad dwoma zagadnieniami, które moim zdaniem w naszym województwie mają duże znaczenie dla podniesienia gospodarki. Pierwsze — to niektóre sprawy hodowli i drugie zagadnienie — to sprawa gospodarki leśnej.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#StanisławPingielski">Społeczeństwo województwa koszalińskiego wyraża wdzięczność dla naszego Rządu, który potraktował jako słuszne wnioski nasze w sprawie lepszego zagospodarowania naszej ziemi oraz wielu spraw, które nurtowały społeczeństwo, jak obniżenie obowiązkowych dostaw zboża, scalenie długów w spółdzielniach produkcyjnych, zwolnienie w pierwszych dwóch latach z obowiązkowych dostaw mleka i wiele innych bodźców materialnych, które pozwolą na lepszy rozwój spółdzielni produkcyjnych oraz zagospodarowanie ziemi koszalińskiej.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#StanisławPingielski">Województwo nasze ma charakter wybitnie rolniczy, przy czym 55% areału ziemi zagospodarowują państwowe gospodarstwa rolne i spółdzielnie produkcyjne. Oprócz podniesienia wydajności z hektara, która w 1955 r. wynosiła 11,5 kwintala, a więc niżej przeciętnej krajowej, bardzo ważne znaczenie, obok kultury rolnej, mechanizacji prac polowych, nawożenia nawozami sztucznymi itd., ma sprawa podniesienia hodowli, szczególnie hodowli bydła.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#StanisławPingielski">Obecnie w województwie naszym na 199 ha użytków rolnych przypada niespełna 31 sztuk bydła, co absolutnie nie wystarcza do prowadzenia racjonalnej gospodarki rolnej.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#StanisławPingielski">W tych warunkach, jeśli do tego dodamy, że i stan pogłowia trzody chlewnej, owiec i koni kształtuje się podobnie, możemy nawozić ziemię obornikiem raz na 7 lat w sikali ogólnowojewódzkiej. Kto jest rolnikiem, ten rozumie, do czego prowadzi tego rodzaju gospodarka. Ale tu nie chodzi tylko o sprawę ilości bydła, ale również o jego jakość — krowy nasze dają zaledwie 1700 litrów mleka w skali ogólnowojewódzkiej.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#StanisławPingielski">W ostatnich 2 latach stan pogłowia poprą wił się, ale równocześnie waga rzeźna bydła spadła o 70 kg na sztuce.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#StanisławPingielski">Z tego, co powiedziałem, wynika, że powinniśmy w najbliższym czasie wyraźnie poprawić ten stan. Co moim zdaniem należałoby zrobić? Przede wszystkim zabezpieczyć bazę paszową i w tej dziedzinie planujemy podniesienie wydajności 4 podstawowych zbóż o 2,4 kwintala z jednego hektara.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#StanisławPingielski">Rozwija się, chociaż jeszcze powoli, uprawa kukurydzy i innych roślin pastewnych; posiadamy również dużo użytków zielonych, które stopniowo zagospodarowujemy. Chciałbym tu jednak zasygnalizować Ministerstwu Rolnictwa, że chociaż w tej dziedzinie mamy pewne osiągnięcia, to jednak mamy rejony, w których stary system melioracyjny ulega poważnym dewastacjom.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#StanisławPingielski">W rejonie Białogardu, Sławna i Koszalina od dłuższego czasu, a konkretnie od 4 lat, chłopi domagają się przeprowadzenia regulacji spływów (tzn. rzek), których lustro wody jest za wysokie i przekopywanie rowów melioracyjnych i drenowanie ułatwia nie odpływ wody z pola, ale jej przypływ z tych rzeczułek.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#StanisławPingielski">Oczekujemy od Ministerstwa Rolnictwa bardziej energicznych kroków w celu przyspieszenia opracowania kompleksowych planów melioracyjnych przez Instytut Wodno-Melioracyjny w Poznaniu, na które czekamy już od kilku lat.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#StanisławPingielski">Podniesienie stanu hodowli wymagać będzie stałego instruktarzu i pomocy ze strony służby zootechnicznej, chodzi bowiem o to, aby podnieść kulturę hodowlaną. Służba zootechniczna udziela obecnie pomocy raczej spółdzielniom produkcyjnym, natomiast chłopom indywidualnym praktycznie tej pomocy nie udziela.</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#StanisławPingielski">Jakiej zootechnicy mają pomocy udzielać, skoro zarznięci są po uszy różnego rodzaju sprawozdaniami, analizami i zestawieniami?</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#StanisławPingielski">Chciałbym tu powiedzieć, że chociaż jestem już rok przewodniczącym spółdzielni produkcyjnej, to nie widziałem w swojej wsi ani razu zootechnika, jedynie tylko przy klapowaniu koni, kiedy szły do wspólnej stajni.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#StanisławPingielski">Dużo do życzenia pozostawia również kontraktacja młodzieży hodowlanej, a szczególnie cieliczek, w której to sprawie atakowałem, Ministerstwo przez redakcję „Chłopskiej Drogi”. Chodzi o to, że na skutek centralnych planów, nie zawsze pokrywających się z potrzebami i możliwościami terenu, w wielu wsiach naszego województwa nie kontraktuje się cieliczek hodowlanych, mimo że one tam są.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#StanisławPingielski">Skutek jest taki, że — po pierwsze — nie odmładzamy wielu stad. A czym to nam grozi, to wiadomo. A po drugie — chłopi nie mogąc zakontraktować po prostu wybijają cieliczki. W związku z tym należałoby oczekiwać od Ministerstwa Rolnictwa podjęcia kroków zmierzających do usprawnienia służby rolnej i kontraktacyjnej.</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#StanisławPingielski">Należałoby również zastanowić się nad wprowadzeniem instytucji kontrolerów mleczności i instruktorów racjonalnego prowadzenia obór.</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#StanisławPingielski">Centralny Zarząd Przemysłu Mleczarskiego dysponuje w naszym województwie 67 instruktorami mleczarstwa. Instruktarz ich jest jednostronny i przystosowany do punktów skupu zakładów mleczarskich, natomiast nie zajmują się orni instruktarzem i kontrolą obór, a więc nie zajmują się produkcją samego mleka. Według opinii specjalistów, ludzie ci nie są wykorzystani właściwie. Czy nie lepiej zatem oddzielić ich od Centralnego Zarządu i przyłączyć do rad narodowych, przydzielić im odpowiednią ilość wsi i obór, aby obok kontroli przy zlewni przede wszystkim pomagali chłopom w doborze bydła, karmieniu itd.?</u>
<u xml:id="u-31.17" who="#StanisławPingielski">Jest jeszcze jedna sprawa, która wymaga załatwienia. Chodzi o ulepszenie pracy służby weterynaryjnej. Służba ta pracuje na ogół ofiarnie, ale też raczej na ilość.</u>
<u xml:id="u-31.18" who="#StanisławPingielski">System wynagrodzeń od ilości punktów prowadzi do tego, że weterynarz mniej zajmuje się samą profilaktyką, badaniem szczegółowym inwentarza, a więcej produkowaniem 'ilości punktów. Dlatego należałoby, moim zdaniem, zmienić system opłat.</u>
<u xml:id="u-31.19" who="#StanisławPingielski">Prócz tego mając wciąż jeszcze za małą ilość lekarzy weterynarii, należałoby zwiększyć ich operatywność przez przydzielenie odpowiednich środków lokomocji. Wymaga tego potrzeba obsługiwania rozległego terenu. Zdaję sobie sprawę z tego, że u nas za wiele tych samochodów nie ma. Ale jeśli stać nas na to, że przydzielamy takim instytucjom, które swoim zasięgiem obejmują tylko miasta, gdzie są tramwaje, autobusy i inne środki, a takich instytucji jest przecież niemało, jak fabryki cukierków, miejskie rady i wiele innych przedsiębiorstw, które moim zdaniem mogłyby się bez tych rzeczy obyć... Cieszymy się z tego, że na wniosek Komisji Rolnictwa otrzymujemy 400 samochodów dla służby weterynaryjnej.</u>
<u xml:id="u-31.20" who="#StanisławPingielski">Jak już powiedziałem, województwo nasze ma wiele łąk. Są takie gospodarstwa, gdzie łąki stanowią większość, dlatego dobrze byłoby zastanowić się nad organizowaniem wybitnie hodowlanych gospodarstw, które by produkowały mleko i mięso. Moim zdaniem gospodarstwom takim należałoby stworzyć odpowiednie warunki ku temu, między innymi przez zwiększenie lub w poszczególnych wypadkach anulowanie obowiązków w zbożu, a zwiększenie tych obowiązków w dostawach mięsa i mleka.</u>
<u xml:id="u-31.21" who="#StanisławPingielski">Słowem chodzi o to, aby aparat skupu stosował bardziej giętką politykę w terenie.</u>
<u xml:id="u-31.22" who="#StanisławPingielski">Wysoki Sejmie! Chcę przejść do drugiego zagadnienia, które występuje jaskrawo w woj. koszalińskim. To są lasy, które stanowią około 35% powierzchni, województwa, a w niektórych powiatach, jak Wałcz, przekraczają 45%.</u>
<u xml:id="u-31.23" who="#StanisławPingielski">Poruszam to zagadnienie dlatego, że mimo iż lasy stanowią ogromny majątek państwowy, to sprawą gospodarki leśnej oprócz Ministerstwa Leśnictwa i jego ogniw terenowych praktycznie nikt się nie zajmuje.</u>
<u xml:id="u-31.24" who="#StanisławPingielski">Jest to skutek, moim zdaniem, wadliwej struktury służby leśnej i niedostatecznego jej powiązania z radami narodowymi. Ale również stosunek rad narodowych jest niezrozumiały. Tymczasem gospodarka leśna, w naszym województwie przynajmniej, pozostawia bardzo wiele do życzenia. Można by tu mówić o wyrębie, o zagospodarowaniu, o ochronie i wielu innych sprawach.</u>
<u xml:id="u-31.25" who="#StanisławPingielski">Ja ograniczę się tylko do dystrybucji drewna. Rozumiem doskonale potrzeby państwowe, rozumiem, że drewnem należy gospodarować oszczędnie i z rozmysłem; nie jestem natomiast w stanie, zrozumieć niektórych posunięć władz centralnych w tej sprawie. Przecież i w naszym województwie chcemy budować, a przede wszystkim remontować zabudowania wiejskie, naprawiać walące się płoty, popsute wozy itp.</u>
<u xml:id="u-31.26" who="#StanisławPingielski">Tymczasem władze centralne uważają widocznie, że skoro u nas jest dużo lasów, to my sobie jakoś poradzimy i dla całego województwa przydziały roczne, dla prezydiów wojewódzkich i powiatowych rad narodowych wynoszą niewiele ponad 1.500 m3.</u>
<u xml:id="u-31.27" who="#StanisławPingielski">Cyfry tej nie chcę komentować, chcę natomiast zapewnić Ministerstwo Leśnictwa i Ministerstwo Handlu, że rzeczywiście chłopi naszego województwa sobie jakoś radzą. I tu i ówdzie, a można powiedzieć, że w wielu wypadkach — naprawiają płoty, remontują budynki. Ale chciałbym zaproponować, by przedstawiciele tych Ministerstw zechcieli sprawdzić, ilu chłopów posiada zlecenia na zakup drewna, ilu z nich nabyło je legalnie. Wtedy przekonaliby się, do czego prowadzi to „radzenie sobie”.</u>
<u xml:id="u-31.28" who="#StanisławPingielski">Chcę Wysokiej Izbic powiedzieć, do czego prowadzi tego rodzaju stosunek do potrzeb naszego województwa: prowadzi do demoralizacji społeczeństwa. Tą drogą, zamiast hamować, mnożymy przestępstwa.</u>
<u xml:id="u-31.29" who="#StanisławPingielski">Przecież dla wszystkich nas jest zrozumiałe, że gdy chłopu w chałupie wypróchniała belka i nie może jej otrzymać z przydziału, bo limit został wyczerpany, to idzie do lasu i rąbie pierwszą lepszą z brzegu sosnę, nie licząc się z tym, czy była ona przeznaczona do wyrębu, czy nie. Zresztą bardzo często tego rodzaju wyrąb odbywa się za milczącą zgodą leśników, przy okazji jakiejś trzebionki, zbierania chrustu czy wywozu drewna.</u>
<u xml:id="u-31.30" who="#StanisławPingielski">Zresztą i przydział drewna dla chłopów nie został do końca przemyślany. Chłopi otrzymują zazwyczaj tzw. użytek tartaczny czyli surowiec. Rzecz w tym, że chłopi otrzymując ten użytek muszą go gdzieś przetrzeć. Tymczasem tartaki, tłumacząc się planem państwowym, tych rzeczy nie robią, bądź idą na odstępstwa, ale to już kosztuje zazwyczaj niejedną ćwiartkę wódki. Gdy zaś i to nie pomaga, chłopi szukają „sposobu”. Gdy chłop nie posiada ręcznej piły, po prostu rąbie siekierą marnotrawiąc przy tym wiele cennego materiału.</u>
<u xml:id="u-31.31" who="#StanisławPingielski">Stawiając te sprawy proponuję: po pierwsze — zrewidować przydział drewna i po drugie — zamiast użytku tartacznego przydzielać tarcicę, co moim zdaniem przyniesie państwu wiele oszczędności i chłopom pożytek.</u>
<u xml:id="u-31.32" who="#StanisławPingielski">I na zakończenie tej sprawy chciałbym zaproponować, aby władze centralne wprowadziły zmianę w strukturze i ustawieniach kółek łowieckich.</u>
<u xml:id="u-31.33" who="#StanisławPingielski">Oddanie do dyspozycji kółkom łowieckim zwierzyny leśnej nie zdaje moim zdaniem egzaminu. Kółka łowieckie nastawiają się raczej na odstrzał, mniej natomiast albo wcale — dotyczy to głównie kółek centralnych i wojewódzkich — zajmują się hodowlą i opieką nad zwierzyną.</u>
<u xml:id="u-31.34" who="#StanisławPingielski">Dlatego, wydaje się, o wiele lepiej będzie, jeśli — po pierwsze — gospodarzem zwierzyny i jej opiekunem będzie służba leśna i — po drugie — kółka łowieckie działać powinny na zasadach terytorialnych, rekrutując się z miejscowego społeczeństwa. Inni amatorzy myślistwa powinni być związani z terenowymi kółkami. Da to moim zdaniem o wiele lepsze rezultaty aniżeli system obecny.</u>
<u xml:id="u-31.35" who="#StanisławPingielski">Dla przykładu podam, jak odbywają się polowania i dożywianie zwierząt. W naszym województwie sporo myśliwych centralnych posiada swoje tereny łowieckie. Polowanie w tych rejonach odbywa się przede wszystkim na jelenie, sarny i zające, czasami na lisa, ale ciekawe jest, że w rejonach tych gnieżdżą się największe stada dzików. Nie chcę tu obrazić żadnego z myśliwych centralnych, ale wydaje mi się, że mają za mało jednak szczęścia — bo nie chcę ich posądzić o brak odwagi — w polowaniu na tego bądź co bądź szkodnika. Myśliwi centralni, rzecz jasna, nie mają możliwości codziennego opiekowania się zwierzyną i sprawy dokarmiania np. powierzają komuś z terenu, wręczając odpowiednią kwotę pieniędzy na zakup karmy. Cała sprawa w tym, że pieniądze zostały niby wydane, na co i pokwitowania się znajdują, a zwierzyna jak nie otrzymywała pokarmów, tak nie otrzymuje. Przeto dalej wyrządza szkodę na chłopskich polach.</u>
<u xml:id="u-31.36" who="#StanisławPingielski">Wysoka Izbo! Podałem te niektóre sprawy, moim zdaniem ważne, abyśmy obok zatwierdzania poważnych sum, jakie państwo przeznacza na rozwój naszego rolnictwa, zwrócili większą aniżeli dotąd uwagę na właściwe wykorzystanie wszystkich naszych dóbr narodowych. Byśmy nauczyli się lepiej i oszczędniej gospodarować.</u>
<u xml:id="u-31.37" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. koszalińskiego Helena Jaworska.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#HelenaJaworska">Wysoka Izbo! Wielokrotnie już z tej trybuny, w exposé Prezesa Rady Ministrów, w referatach i w dyskusji, podkreślano ogromne znaczenie procesu, którego jesteśmy świadkami i uczestnikami, procesu, którego pragniemy, który będziemy przyspieszać i rozwijać — procesu oczyszczania wszystkich dziedzin naszego życia politycznego, gospodarczego i społecznego z wielu wypaczeń obcych naszej ideologii, nawarstwień, a nawet wynaturzeń.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#HelenaJaworska">Nie jest to proces łagodny, nie przebiega on gładko. Dużo w nim wstrząsów, bolesnych rozterek i ludzkiej goryczy. Chyba szczególnie dużo wśród młodzieży, dlatego że błędy i wypaczenia poprzedniego okresu zaciążyły ujemnie na jej życiu, dlatego że młodzież reaguje na wydarzenia z natury rzeczy w sposób najbardziej emocjonalny. Nie dziwmy się więc, że w tej ogólnonarodowej dyskusji z ust młodych ludzi padają często słowa najostrzejszej krytyki, a czasem nawet niesprawiedliwe i pochopne oceny. Starajmy się przede wszystkim nie uronić niczego z tego ideowego żaru, jaki ogarnia nasze młode pokolenie, nie szczędźmy wysiłków, by szybko i rzetelnie wyciągać wnioski ze słusznej krytyki, naprawiać zaniedbania, a niejednokrotnie i krzywdy, do których dopuściliśmy.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#HelenaJaworska">Nie można nie widzieć, że przy całej wielkiej trosce, jaką władza ludowa od początku swego istnienia otaczała i otacza młodzież, nagromadziło się tych zaniedbań i zła niemało. Nie podobna oczywiście omówić wszystkich spraw, nie chcę również powtarzać tych, które zostały już poruszone w dyskusji, m.in. w przemówieniu posła Skoka; nawiasem mówiąc, sprawa, o której mówił i sytuacja, która się wytworzyła i trwa od półtora roku w sprawie pionierów w PGR-ach, jako żywo przypomina przysłowiowe rzucanie grochu o ścianę. O ścianę Ministerstwa PGR oczywiście.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#HelenaJaworska">Pragnę w obecnej debacie sejmowej zwrócić uwagę na parę innych problemów z życia młodzieży, które nas, działaczy młodzieżowych niepokoją, z którymi, moim zdaniem, nie wolno się dłużej godzić.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#HelenaJaworska">Wiele tutaj mówiono o praworządności, o tym, że z całą surowością zwalczać będziemy wszelkie próby naruszania obowiązujących w naszym państwie ustaw wydanych przez władzę ludową w interesie mas pracujących. Podawano przykłady naruszania ustaw, a oto jeszcze jeden chwast do tego bukietu.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#HelenaJaworska">Mamy w Polsce Ludowej słuszne, mądre ustawodawstwo pracy dotyczące młodocianych pracowników. Zabezpiecza ono szczególne prawa wielusettysięcznej rzeszy młodzieży w wieku do 18 lat, zatrudnionej w różnych działach naszej gospodarki narodowej, zwłaszcza w przemyśle i budownictwie. Jest ono wyrazem ogromnej dbałości o takie warunki pracy młodzieży, by mogła ona równocześnie dokształcać się, należycie wypoczywać i rozwijać fizycznie. Ustawodawstwo to jest wielką i trwałą zdobyczą młodzieży w naszym ustroju i stanowi chlubną kartę ubiegłego dziesięciolecia. Jest to fakt niezaprzeczalny. Ale również niezaprzeczalne są fakty naruszania słusznych i obowiązujących zasad zawartych w tym ustawodawstwie.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#HelenaJaworska">Niejednokrotnie naruszane jest prawo młodocianych do skróconego dnia pracy, zakaz pracy w godzinach nadliczbowych i w nocy. Nie w pełni respektowane jest prawo młodocianych do urlopów wypoczynkowych dłuższych, niż dla pełnoletnich pracowników. Zdarzają się zbyt często wypadki zatrudniania młodocianych przy pracach dla nich wzbronionych. Wiele dyrekcji zaniedbuje obowiązek przeprowadzania okresowych badań lekarskich młodzieży.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#HelenaJaworska">Najwięcej wypadków nieprzestrzegania ustaw w stosunku do młodocianych istnieje w górnictwie węglowym (np. kopalnia „Siemianowice”), w budownictwie (np. budowa Nowe Tychy) i w przemyśle lekkim, zwłaszcza włókienniczym. Szczegółowe materiały w tej sprawie zebrane przez komisję powołaną przez Prezydium Zarządu Głównego ZMP zostaną w najbliższym czasie przedstawione właściwym organom władzy państwowej. Pragnę jednak, już w tej chwili zwrócić uwagę ministerstwom resortowym oraz Ministerstwu Pracy i Ministerstwu Kontroli Państwowej, że zjawisko, o którym mowa, przybrało rozmiary niepokojące i wymaga podjęcia radykalnych kroków. Tylko bowiem takie radykalne kroki, wyciąganie wniosków wobec winnych pomoże nam zmienić panujący w niektórych ogniwach administracji gospodarczej niefrasobliwy stosunek do obowiązującego ustawodawstwa pracy.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#HelenaJaworska">Drugi problem, na który chcę zwrócić uwagę, dotyczy również młodzieży robotniczej, a wiąże się ściśle z błędami w naszym planowaniu. Chodzi mi o młodzież zatrudnioną w nowych wielkich zakładach przemysłowych, które powstały w okresie naszej 6-latki, a które nadal w 5-latce będziemy rozwijać i rozbudowywać. Cechą specyficzną tych zakładów jest fakt, że pracuje w nich ogromna ilość młodzieży, w wielu z nich większość załogi stanowi młodzież. Przykładem mogą być choćby Zakłady Chemiczne w Kędzierzynie czy Kombinat Włókienniczy w Zambrowie. W tych licznych zakładach, które są przedmiotem dumy całego narodu, dzięki ich powstaniu znalazły pracę dziesiątki tysięcy młodzieży. Pracuje ona ofiarnie, z poczuciem odpowiedzialności, jaka na niej ciąży, ale słusznie domaga się większej troski o warunki swej pracy i życia.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#HelenaJaworska">Popełniliśmy w planowaniu budowy tych zakładów i potem w toku realizacji tych planów niemało błędów, które odbiły się ujemnie na warunkach życia młodzieży. Winniśmy je więc energicznie naprawiać i — co niemniej ważne — nie popełniać nowych.</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#HelenaJaworska">Błędy te polegały na niedostatecznym skoordynowaniu budowy zakładów z budową, jeśli się tak można wyrazić, ich socjalno-bytowego zaplecza. Szybkiemu wzrostowi załóg tych zakładów, załóg, przypominam, rekrutujących się w dużej mierze z młodzieży napływającej do nich z odległych często terenów, nie towarzyszyła dostatecznie szybka rozbudowa urządzeń mieszkalnych, socjalnych i kulturalnych. W rezultacie mamy ponad miarę przepełnione domy młodego robotnika i hotele robotnicze, mieszczące się niejednokrotnie w budynkach nie nadających się do tego, np. w Zambrowie — w starych koszarach, przy innych zakładach — w prymitywnych barakach. A prawdziwy dramat zaczyna się, gdy młodzi robotnicy, jak to jest w zwyczaju u młodych, chcą zakładać rodziny i kiedy nie ma już miejsca w hotelu, a potrzebne oddzielne mieszkanie. W rezultacie popełnionych błędów mamy jaskrawe braki w urządzeniach zabezpieczających higienę pracy i codziennego życia oraz duże luki w zagwarantowaniu młodzieży warunków należytego wypoczynku po pracy i rozrywki kulturalnej.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#HelenaJaworska">Fakty karygodnych zaniedbań tego typu w Zakładach Kędzierzyńskich, o których wiele pisano w prasie, alarmujący stan rzeczy w Zambrowie, który jest przedmiotem badań specjalnej komisji rządowej wymagają szybkiej naprawy. I więcej, musi nas to skłonić do przyjrzenia się jeszcze raz planom rozwoju tych i innych kluczowych zakładów w następnych latach. Nie wolno nam przecież dopuścić do tego, by wnikliwie planując produkcję tych zakładów, całą resztę — a dotyczy ona przecież warunków życia ludzi, którzy te plany będą wykonywać — traktować jako rzecz drugorzędną.</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#HelenaJaworska">Jeśli już mowa o błędach i zaniedbaniach, to chciałabym jeszcze parę słów poświęcić sprawie, która wprawdzie dotyczy stosunkowo niewielkiej liczby młodzieży, ale która należy do rzędu tzw. spraw nabrzmiałych i wymagających szybkich decyzji. Chodzi mi o młodych plastyków, o studentów i absolwentów szkół plastycznych. Młodzież ta boryka się z ogromnymi trudnościami. Na czym one polegają? Jeśli chodzi o studentów, głównie na tym, że dotychczasowy system stypendialny jest dla tych uczelni po prostu krzywdzący. Przy jego ustalaniu nie wzięto pod uwagę faktu, że poważną część stypendium student szkoły plastycznej musi wydatkować na materiały do nauki, bez których nie może w ogóle studiować, takie jak płótno, farby, materiał rzeźbiarski itd. Spór o przyznanie przez Ministerstwo Kultury na ten cel dodatkowych, stosunkowo zresztą niewielkich sum, toczy się od paru lat. Toczył się on także na posiedzeniach komisji sejmowych. Pragnę wyrazić przekonanie, że zostanie on szybko, już w toku wykonywania obecnego budżetu, rozstrzygnięty na korzyść studentów.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#HelenaJaworska">Jeśli chodzi o absolwentów szkół plastycznych, to rzecz jest znacznie poważniejsza. Mamy zjawisko bezrobocia wśród młodych plastyków. Mamy także zjawisko, że absolwent szkoły plastycznej, na którego wykształcenie państwo łoży wielkie sumy, który często w trudnych warunkach uczy się przez kilka lat, wychodząc z uczelni nie znajduje pracy w swoim zawodzie. Nic dziwnego, że dużo jest w tej chwili rozgoryczenia wśród tej młodzieży. Rozgoryczenie jest tym większe, że przecież widzi ona, że często przy pracy wymagającej posiadanych przez nią kwalifikacji zatrudniani są ludzie, którzy takich kwalifikacji nie posiadają. Szerzy się przecież dalej np. w naszym wzornictwie przemysłowym, w dekoratorstwie „radosna twórczość” ludzi pozbawionych poczucia estetyki, a tymczasem młodzi plastycy imać się muszą różnych zajęć nie mających nic wspólnego z plastyką.</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#HelenaJaworska">Sprawa planowego kierowania młodych plastyków do pracy zgodnie z ich kwalifikacjami oraz sprawa dekretu czy ustawy o wykonywaniu zawodu plastyka dojrzała już doprawdy do szybkiego rozwiązania.</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#HelenaJaworska">Wysoka Izbo! Poruszyłam parę problemów szczegółowych, dotyczących niektórych tylko grup młodzieży. Poruszyłam je dlatego, że wymagają szybkiego rozstrzygnięcia. Wyłączyłam je z ogromnej ilości ważnych i trudnych spraw, dotyczących życia młodzieży i jej rozwoju, które przyjdzie nam w najbliższym czasie rozwiązywać. Są to sprawy natury politycznej, gospodarczej i społecznej, najściślej związane z całością życia naszego kraju, z tym wielkim dziełem naprawy błędów, jakie podjęliśmy. Jasne jest dla nas wszystkich, że błędy te zaciążyły na procesie wychowania młodzieży, kształtowania jej postawy ideowej, moralności, stosunku do życia, które ją otacza. Ale mimo tych wszystkich błędów, mimo wielu ujemnych i niepokojących zjawisk dziś bardziej chyba niż kiedykolwiek możemy się przekonać, jak wiele trwałych wartości ideowych i moralnych wniosła nasza ideologia, nasza rewolucja do serc i umysłów młodego pokolenia. Te wartości winniśmy i będziemy pieczołowicie rozwijać i pogłębiać, stwarzać pełne warunki dla swobodnej, samodzielnej myśli i twórczego działania, w którym kształtować się będą charaktery i postawa ideowa ludzi naszych czasów, czasów rozkwitu socjalizmu. Pilnie baczyć musimy, by nie czynić niczego, co mogłoby sprzyjać wypaczaniu tych charakterów i tej postawy, postawy ludzi pragnących walczyć i walczących o mądre, sprawiedliwe życie.</u>
<u xml:id="u-33.16" who="#HelenaJaworska">A jeśli już o tym mowa, pozwolę sobie wtrącić parę słów do niektórych tez zawartych w przemówieniach posłów Horodyńskiego i Łubieńskiego, a dotyczących tej właśnie sprawy kształtowania sumień i charakterów oraz wzajemnej tolerancji w stosunkach między ludźmi o różnych światopoglądach. Poseł Horodyński skarżył się na to, że referenci do spraw wyznań wypaczają sumienia. Nie mam zamiaru bronić zdarzających się, być może, wybryków niektórych referentów do spraw wyznań. Jeśli ten i ów z nich rzeczywiście poczyna sobie niezgodnie z wolą władzy ludowej, to trzeba wobec niego wyciągnąć wnioski. Ale nie przeceniajmy doprawdy wpływu referentów do spraw wyznań na kształtowanie ludzkich sumień. O ileż bardziej istotnym materiałem do rozważań na ten temat, powodem do prawdziwie uzasadnionego niepokoju powinny stać się dla nas liczne przykłady nietolerancyjności i presji moralnej wywieranej, zwłaszcza na młodzież, przez ludzi, którzy w rozmowach z referentami do spraw wyznań zasiadają po drugiej stronie biurka. Mogłabym przytoczyć wiele listów od młodzieży, które kończą się pełnym goryczy pytaniem: „Co mam robić, jak obronić się przed tym naciskiem, czy mam wbrew swemu sumieniu ulec?” W listach są takie np. sprawy: „Jestem niewierzący, ale ksiądz grozi matce karą bożą za to, że jej syn się nie modli, więc ona każę mi chodzić do kościoła”, albo: „Mam kolegów i lubię ich i oni mnie lubią, ale je nie chodzę na naukę religii, a oni chodzą i ksiądz im mówi, żeby się z bezbożnikiem nie zadawali”, albo: „Chcę się ożenić, ale ksiądz mówi mojej narzeczonej, która jest wierząca, że nie wolno jej żyć z bezbożnikiem”. Wiele, zbyt wiele jest przykładów wywierania bezpośredniego lub pośredniego nacisku na młode sumienia, a ze świecą nie znajdzie się faktów, by z ambony czy konfesjonału padała zachęta do tolerancji, do szacunku dla innego światopoglądu.</u>
<u xml:id="u-33.17" who="#HelenaJaworska">Obecni tu na sali obrad przedstawiciele starszego pokolenia mówili już na temat tej wolności sumienia, która istniała wówczas, kiedy to religia katolicka była uznawana za oficjalnie panującą. Warto chyba również sięgnąć do historii kościoła katolickiego, przypomnieć sobie, jak to przez całe wieki tworzył on cały, doskonale zorganizowany, sprawnie działający system wychowywania ludzi w fanatyzmie, system krępowania swobody myśli ludzkiej, system sprzyjający szerzeniu się obskurantyzmu, strachu i obłudy.</u>
<u xml:id="u-33.18" who="#HelenaJaworska">Posła Łubieńskiego niepokoi fakt istnienia Związku Młodzieży Polskiej jako jedynej ideowo-politycznej organizacji młodzieży. Widzi w tym przejaw ograniczenia wolności sumienia. Ale po pierwsze: nie może on chyba zaprzeczyć, że młodzież ma absolutną swobodę wstępowania lub niewstępowania do ZMP, że wstępując do ZMP wie o tym, jaki jest program tej organizacji i program ten świadomie przyjmuje. Po drugie: jest rzeczą znaną również, że w samej organizacji panuje atmosfera wzajemnego szacunku młodzieży o różnych światopoglądach, a jedyną metodą wychowywania w duchu światopoglądu marksistowskiego, który stanowi i stanowić będzie nadal fundamentalną zasadę programową Związku, że jedyną metodą jest metoda przekonywania, pobudzania młodzieży do samodzielnego myślenia, zapoznawania jej z bogatym dorobkiem najbardziej postępowej myśli ludzkiej. Warto to wziąć pod uwagę przy rozważaniu rozległego zagadnienia wolności sumienia i kształtowania charakterów.</u>
<u xml:id="u-33.19" who="#HelenaJaworska">Wysoka Izbo! Żywa, twórcza dyskusja, która toczy się w całym narodzie, zatacza również coraz szersze kręgi wśród młodzieży. Towarzyszy jej szczera, żarliwa chęć usuwania z naszego życia zła i nieprawości, dalszego rozwijania tego, co w ogromnym dorobku naszego dziesięciolecia piękne i sprawiedliwe — gorące pragnienie budowania socjalistycznej ojczyzny. Nic więc dziwnego, że młodzież nasza rosnącym ciągle zaufaniem darzy kierowniczą i przodującą siłę tych przemian — Partię. To przecież partia — czerpiąca swą mądrość z nauki marksizmu-leninizmu i z praktycznego doświadczenia mas ludowych — śmiało obnażyła wypaczenia ubiegłego okresu. To Partia składa dziś odważną i twórczą samokrytykę ze swych błędów, samokrytykę nie tylko w słowach, ale i w czynach. To Partia — ucząca masy i ucząca się od mas — stoi na czele wielkiego dzieła rozwijania tego, co w ubiegłym okresie było słuszne, rewolucyjne, i wymiatania bez reszty brudu, który się przylepił, prostowania skrępowań i naprawy błędów. Dlatego wszystko, co w naszym narodzie zdrowe, ideowe, twórcze, myślące i twórczo działające, a więc również najlepsza młodzież, skupia się dziś jeszcze mocniej wokół Partii, darzy ją zaufaniem nie tylko jako — użyjmy słów poety „mózg klasy, sprawę klasy, siłę klasy, chlubę klasy”, ale jako mózg, sprawę, siłę i chlubę całego narodu.</u>
<u xml:id="u-33.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-33.21" who="#HelenaJaworska">Wysoki Sejmie! Pragnę poinformować zebranych, że w ciągu trzech dni w dyskusji wysłuchaliśmy 47 wypowiedzi. Zapisało się ogółem 73 mówców, czyli pozostało nam jeszcze wysłuchać 26 wypowiedzi. Ponadto mamy w programie uchwalenie 4 ważnych ustaw, z których każda wymaga dyskusji, i zatwierdzenie 32 dekretów oraz szereg pomniejszych spraw.</u>
<u xml:id="u-33.22" who="#HelenaJaworska">W tych warunkach na podstawie art. 42 ust. 2 pkt 4 regulaminu Sejmu PRL — Prezydium Sejmu proponuje zamknięcie dyskusji.</u>
<u xml:id="u-33.23" who="#HelenaJaworska">Czy ktoś chce zabrać głos w tej sprawie? Nikt głosu nie zabiera.</u>
<u xml:id="u-33.24" who="#HelenaJaworska">Czy jest jakiś sprzeciw przeciwko ternu wnioskowi? Nie słyszę.</u>
<u xml:id="u-33.25" who="#HelenaJaworska">Stwierdzam wobec tego, że Sejm powyższą propozycję przyjął. Dyskusja jest zamknięta.</u>
<u xml:id="u-33.26" who="#HelenaJaworska">Proponowany przez Komisję Finansowo-Budżetową projekt ustawy budżetowej na rok 1956 jest zamieszczony w sprawozdaniu generalnym Komisji (druk nr 67).</u>
<u xml:id="u-33.27" who="#HelenaJaworska">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-33.28" who="#HelenaJaworska">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem projektu ustawy budżetowej na rok 1956 z załącznikami od 1 do 7 w całości wraz z poprawkami Komisji Finansowo-Budżetowej — zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-33.29" who="#HelenaJaworska">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-33.30" who="#HelenaJaworska">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-33.31" who="#HelenaJaworska">Kto się wstrzymał? Nikt.</u>
<u xml:id="u-33.32" who="#HelenaJaworska">Stwierdzam, że Sejm ustawę budżetową na rok 1956 z załącznikami od 1 do 7 w całości, wraz z poprawkami Komisji Finansowo-Budżetowej — jednomyślnie uchwalił.</u>
<u xml:id="u-33.33" who="#HelenaJaworska">Proponowany przez Komisję Finansowo-Budżetową projekt uchwały co do zatwierdzenia sprawozdania Rady Ministrów z wykonania budżetu za rok 1954 jest zamieszczony w sprawozdaniu Komisji (druk nr 68) i ma następujące brzmienie:</u>
<u xml:id="u-33.34" who="#HelenaJaworska">„Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej zatwierdza przedstawione przez Radę Ministrów sprawozdanie z wykonania budżetu państwa za rok 1954”.</u>
<u xml:id="u-33.35" who="#HelenaJaworska">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-33.36" who="#HelenaJaworska">Kto z Obywateli Posłów jest za przyjęciem proponowanej uchwały — zechce podnieść rękę.</u>
<u xml:id="u-33.37" who="#HelenaJaworska">Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-33.38" who="#HelenaJaworska">Kto jest przeciw? Nikt.</u>
<u xml:id="u-33.39" who="#HelenaJaworska">Kto się wstrzymuje? Nikt.</u>
<u xml:id="u-33.40" who="#HelenaJaworska">Stwierdzam, że Sejm sprawozdanie Rady Ministrów z wykonania budżetu państwa za rok 1954 jednomyślnie zatwierdził.</u>
<u xml:id="u-33.41" who="#HelenaJaworska">Ogłaszam przerwę 20-minutową.</u>
<u xml:id="u-33.42" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 19 min. 45 do godz. 20 min. 15.)</u>
<u xml:id="u-33.43" who="#HelenaJaworska">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-33.44" who="#HelenaJaworska">Prezydium Sejmu postanowiło uzupełnić porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia przez dodanie sprawozdania Komisji Administracji i Wymiaru Sprawiedliwości oraz Spraw Ustawodawczych o rządowym projekcie ustawy o amnestii (druki nr 69 i 81).</u>
<u xml:id="u-33.45" who="#HelenaJaworska">Udzielam głosu sprawozdawcy posłowi Stanisławowi Pawlakowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#StanisławPawlak">Wysoki Sejmie! Z upoważnienia Komisji Spraw Ustawodawczych oraz Komisji Administracji i Wymiaru Sprawiedliwości przedstawiam Wysokiej Izbie pod rozwagę projekt ustawy o amnestii.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#StanisławPawlak">Ze względu na wagę polityczną i społeczną zagadnienia projekt ten budzi szczególne zainteresowanie całego społeczeństwa. Projekt przewiduje zastosowanie całkowitej lub częściowej amnestii do niektórych przestępstw pospolitych — o których będę mówił później — i do znacznej większości przestępstw o charakterze politycznym, przestępstw, które sprowadzają się do walki przeciwko władzy ludowej, walki przeciwko przemianom społecznym, jakie dokonały się w Polsce w ciągu minionych 11 lat.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#StanisławPawlak">Dlaczego uważamy wszyscy za możliwe i celowe udzielenie amnestii za tego rodzaju przestępstwa?</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#StanisławPawlak">Na pewno nie dlatego, byśmy uważali za niesłuszne ściganie takich przestępstw. Pamiętamy wszyscy pierwsze lata demokracji ludowej w Polsce. Choć sporo czasu dzieli nas od nich, dotąd żyje w nas żal i okrywa żałoba po tysiącach naszych towarzyszy walki — działaczy robotniczych i chłopskich, demokratów i patriotów, pracowników Państwa Ludowego, którzy padli wtedy od skrytobójczych kul reakcyjnych terrorystów.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#StanisławPawlak">Ci nasi towarzysze polegli w walce o słuszną sprawę, o sprawę socjalizmu i demokracji, o sprawę wolności człowieka pracy w Polsce, o sprawę niepodległości i rozwoju naszej ojczyzny. Dłonią tych, którzy w nich mierzyli, kierowały ciemne, złowrogie siły — siły wstecznictwa, narzędzia rodzimych i obcych wyzyskiwaczy, siły, które nie jeden raz w dziejach Polski sprowadzały ucisk i nędzę na ludzi pracy, sprowadzały nieszczęście na nasz kraj. Władza ludowa słusznie karała organizatorów i uczestników reakcyjnego podziemia, słusznie paraliżowała ich przestępczą działalność.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#StanisławPawlak">Jeżeli w obecnej chwili uważamy za możliwe i celowe udzielenie szerokiej amnestii ludziom, którzy popełnili przestępstwa wobec władzy ludowej, to dzieje się to dlatego, że od pierwszych lat powojennych, kiedy liczba tego rodzaju przestępstw była stosunkowo największa, minęło już sporo czasu, że ostatnie lata przyniosły nam poważne przemiany w nastrojach i stanowisku nawet najbardziej zacofanych środowisk, bo zmieniła się również sytuacja międzynarodowa, w jakiej wypada nam walczyć i pracować.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#StanisławPawlak">W pierwszych latach władzy ludowej elementom reakcyjnym udawało się niekiedy pociągać za sobą mniej świadome warstwy społeczeństwa przy pomocy kłamliwego, oszukańczego, rzekomo patriotycznego frazesu. Ta wielka prawda, że obóz demokracji, obóz, który w masach ludowych, w robotnikach i chłopach widzi gospodarza ojczyzny, jest jedynym przedstawicielem rzeczywistego patriotyzmu, nie była jeszcze wyraźna dla wszystkich Polaków dobrej woli. Dziś jest inaczej.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#StanisławPawlak">Dziś o roli obozu demokracji w dziejach Polski mówią fakty naszego budownictwa. Mówi fakt, że w ciągu stosunkowo niewielkiego czasu przekształciliśmy Polskę z kraju stosunkowo zacofanego gospodarczo w kraj o rozwiniętym przemyśle, że milionom ludzi zapewniliśmy pracę w socjalistycznym sektorze naszej gospodarki narodowej, że wielu setkom tysięcy dzieci robotniczych i chłopskich zapewniliśmy dostęp do wiedzy i kwalifikacji.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#StanisławPawlak">Dalecy jesteśmy od zamykania oczu na ciemne strony naszej rzeczywistości. Wiemy — i mowa była już o tym również na tej sali — o niskich płacach wielu kategorii robotników i pracowników, o ciężkich trudnościach mieszkaniowych, o brakach w zaopatrzeniu, o niedostatkach w naszym systemie zarządzania gospodarką narodową, o-troskach naszej wsi, o wielu innych sprawach, które wymagają naprawy i rozwiązania. Ale dla nikogo, kto pamięta Polskę taką, jaką wyłaniała się ona z wojennej pożogi w roku 1945, i porównuje ją z Polską dzisiejszą, Polską 1956 roku, nie ulega wątpliwości fakt, że dokonaliśmy w tym dziesięcioleciu olbrzymiego kroku — więcej, skoku naprzód. Skoku naprzód nie tylko jeśli idzie o strukturę społeczną kraju, o to, że nie ma dziś wyzyskiwaczy czy wielkich kapitalistów, ale również jeśli idzie o rozwój gospodarczy kraju, o rozwój sił wytwórczych Polski — a więc to, co w ostatecznym wyniku decyduje o stopie życiowej narodu, każdego obywatela.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#StanisławPawlak">Fakty takie, jak odbudowa Warszawy, jak budownictwo Nowej Huty — by wziąć tylko najprostsze i najbardziej znane, rzucające się w oczy — przemawiają nie tylko do ludzi politycznie świadomych, przełamują one przegrody niechęci i nieufności wznoszone przez dziesięciolecia reakcyjnej propagandy, nagonki antykomunistycznej i antyradzieckiej przez przedstawicieli i ideologów klas wyzyskujących. Uczciwi ludzie, którzy ulegali kiedyś tej propagandzie, mieli czas przekonać się, kto naprawdę w Polsce służy narodowi i ojczyźnie, a kto działa na ich szkodę.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#StanisławPawlak">Jeśli od szeregu lat nie udało się elementom reakcyjnym w Polsce, mimo gorączkowych wysiłków emisariuszy z zagranicy i hojnych subwencji obcych mocarstw, zmontować w kraju poważniejszej organizacji reakcyjnego podziemia — to jest w tym zasługa naszych władz państwowych, które umieją walczyć z reakcją. Jest w tym przede wszystkim zasługa naszego ustroju, naszego budownictwa, faktów naszego życia, które przekonują nawet ludzi najbardziej zacofanych, ulegających do niedawna poglądom wstecznym, że nie należy walczyć przeciwko władzy ludowej, gdyż władza ta uczciwie i skutecznie pracuje dla dobra kraju, dla dobra narodu. Kurczenie się bazy społecznej reakcji, odchodzenie od reakcji olbrzymiej większości jej byłych zwolenników, polityczne bankructwo reakcyjnego podziemia — oto co przede wszystkim leży u podstaw naszych sukcesów w walce z reakcją. Ludzie w Polsce mają do nas niejedną pretensję — często słuszną, a czasami i niesłuszną — ale nikt nie chce powrotu do władzy klas wyzyskujących, nikt nie chce oddać folwarków obszarnikom, a przemysłu — rodzimym i obcym kapitalistom. Na tym polega nasze zasadnicze zwycięstwo.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#StanisławPawlak">Elementy reakcyjne w Polsce stawiały na trzecią wojnę, liczyły, że siłom awanturniczym w krajach imperialistycznych uda się rozpętać wojnę przeciwko obozowi socjalizmu, pchnąć ludzkość w odmęty nowej, wodorowo-atomowej rzezi światowej.</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#StanisławPawlak">Przestępcze to były rachuby i tylko bardzo nieliczne jednostki dawały się im pociągnąć. Dzisiaj jednak nawet ci szaleńcy widzą, że kombinacje reakcji były nie tylko przestępcze, ale i złudne, fałszywe. Z roku na rok rośnie siła obozu socjalizmu — siła gospodarcza i siła obronna. Coraz większa jest liczba takich krajów, które choć zachowują ustrój kapitalistyczny, przeciwstawiają się stanowczo blokom wojennym, knowaniom zwolenników nowej wojny światowej. Hasło pokojowego współżycia państw o różnym ustroju społecznym, do niedawna głoszone jedynie przez komunistów, staje się coraz popularniejsze wśród rozsądnych ludzi wszelkich poglądów politycznych, od socjaldemokratów aż po konserwatystów. Ten rozwój sytuacji międzynarodowej jest dodatkowym, a niezwykle poważnym czynnikiem bankructwa ideowego obozu reakcji polskiej.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#StanisławPawlak">Świadectwem siły ideowej obozu demokracji polskiej jest przebieg toczącej się obecnie w całym kraju — między innymi w prasie — dyskusji na temat krytycznej analizy naszej dotychczasowej pracy, zwłaszcza zaś szkodliwych skutków, jakie wywarł u nas kult jednostki. Co jest charakterystyczne dla tej dyskusji — to przecież to, że niemal wszyscy jej uczestnicy zabierając głos wychodzą z naszej platformy socjalistycznego budownictwa. Przebywający w Polsce wybitny parlamentarzysta brytyjski dał wyraz swemu zdumieniu, że szeroka dyskusja tocząca się w Polsce — dyskusja, po której pewni kapitalistyczni obserwatorzy spodziewali się osłabienia więzi naszego kraju ze Związkiem Radzieckim, z całym obozem socjalizmu — wręcz przeciwnie, przyczynia się do poważnego umocnienia tych więzi, do wzmocnienia sympatii społeczeństwa polskiego dla Związku Radzieckiego i dla Komunistycznej Partii ZSRR. Jest to niewątpliwie prawda. Jeszcze bardziej prawdą jest, że ta dyskusja daje świadectwo sile władzy ludowej w Polsce, że umacnia ona więź między obozem demokracji polskiej, między jego przodującą siłą — Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą a najszerszymi masami narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#StanisławPawlak">Bankructwo ideowe, bezsilność ideowa reakcji polskiej sprawiają, że bardzo wielu jej byłych zwolenników znalazło sobie normalne miejsce w polskim życiu, uczciwie pracuje na stanowiskach, które im powierzyła władza ludowa, coraz bardziej zbliża się praktycznie do obozu demokratycznego, że obóz reakcyjny porzucają nawet ludzie, którzy z nim kiedyś się całkowicie związali.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#StanisławPawlak">Charakterystycznym zjawiskiem jest, że w ciągu ostatnich miesięcy do redakcji gazet, do radia, do władz państwowych, do działaczy społecznych coraz częściej zaczęły wpływać i wpływają nadal listy od ludzi, którzy dotąd ukrywali się, gdyż byli poszukiwani za działalność reakcyjną, a obecnie proszą o danie im możliwości powrotu do normalnej pracy, możliwości wykazania czynami, że zerwali raz na zawsze z antyludową robotą. Co to oznacza, jeśli nie to, że ludzie ci zrozumieli szkodliwość i bezcelowość swojej działalności, że nawet u nich dojrzała świadomość ideowego bankructwa reakcji polskiej, słuszności sprawy demokracji ludowej.</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#StanisławPawlak">Czy należy przypuszczać, że ten proces dojrzewania ogranicza się do ludzi znajdujących się na wolności, że nie dociera on do tych, którzy w swoim czasie zostali ujęci i sprawiedliwie skazani na więzienie?</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#StanisławPawlak">Byłoby to chyba przypuszczenie fałszywe. Świadomość bankructwa ideowego reakcji polskiej, fałszywości, bezcelowości i beznadziejności dalszej walki przeciwko władzy ludowej z całą pewnością z jeszcze większą mocą narastała i narasta wśród tych byłych zwolenników reakcji, którzy za swą przestępczą działalność odbywają karę. Dlatego wypada przyłączyć się. do zdania Rządu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, który w expose Premiera stwierdził, że „w miarę postępu i rozwoju budownictwa socjalistycznego, w miarę umacniania się naszej ludowej państwowości, możemy złagodzić środki represyjne w stosunku do tych, którzy niegdyś w okresie ostrej walki klasowej działali przeciwko rewolucji, przeciwko władzy ludowej. Ludzie ci w dużej części przeszli niewątpliwie przez przemianę świadomości i należy umożliwić im powrót do normalnego życia. Znajdą się oni już dziś w otoczeniu społeczeństwa, które potrafi ich lepiej wychować na dobrych obywateli”. Sprawa ta posiada jeszcze jeden aspekt. W pierwszych miesiącach powojennych setki tysięcy Polaków znajdowały się za granicą. Przyczyn było tu wiele. Jedni służyli w formacjach wojskowych polskich na Zachodzie, inni znaleźli się w zachodnich strefach Niemiec, gdzie wywiózł ich w swoim czasie na zachód hitlerowski okupant. Wśród mas uchodźców polskich elementy reakcyjne rozpętały zaciętą walkę przeciwko powrotowi do ojczyzny. Straszono tych ludzi wszelkimi okropnościami, jakie mają ich oczekiwać w kraju. Część z nich należała do stronnictw reakcyjnych, wrogich władzy ludowej. Wszystko to sprawiło, że mimo powrotu do kraju poważnej masy obywateli pozostała na Zachodzie niemała część emigracji polskiej.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#StanisławPawlak">Od tego czasu minęło z górą 10 lat. 10 lat budownictwa w kraju i równocześnie 10 lat gnicia i rozkładu wśród prowodyrów polskich na emigracji. Dość rzucić okiem na szpalty emigranckich pisemek, by zobaczyć, jak każde z emigranckich pseudostronnictw zdążyło już rozpaść się na kilka towarzystw kanapowych, pretendujących do nazwy ugrupowań politycznych, jak działają tam już trzy rzekome „ośrodki władzy”, jak przywódcy każdej grupki zarzucają przywódcom wszystkich konkurencyjnych grupek, że wysługują się różnym wywiadom, że żyją pogonią za obcymi subwencjami, że działają na szkodę kraju. Trzeba powiedzieć, że każdy z nich mówi sporo prawdy o swych konkurentach, wart Pac pałaca, a pałac Paca — jak mówi przysłowie. Ale obok tych zbankrutowanych graczy są na emigracji tysiące uczciwych ludzi, którzy tęsknią za krajem, którzy mają dość reakcyjnych knowań, ludzi, na których czekają w domu ich rodziny, ludzi, którzy mogliby żyć wśród nas, pracować uczciwie, cieszyć się wraz z nami naszymi osiągnięciami i martwić się wraz z nami naszymi troskami. Czynnikiem, który powstrzymał i powstrzymuje wielu z nich, jest obawa, czy nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności za swą dawną działalność emigracyjną lub krajową. Co prawda tacy, którzy wracają — a byli wśród nich i premierzy emigranckich „rządów” — spotkali się z przyjaznym przyjęciem. Ale przyjęcie to było aktem jednostkowej łaski, nie opierało się na przepisach prawnych.</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#StanisławPawlak">Wydaje się, że stworzenie podstaw prawnych dla szerokiego powrotu emigrantów jest rzeczą niezbędną i celową.</u>
<u xml:id="u-34.20" who="#StanisławPawlak">Z wszystkich tych założeń wynika obecny projekt amnestii. Szeroki zakres tego projektu odpowiada obecnej sytuacji w kraju i sytuacji międzynarodowej, odpowiada sile władzy ludowej. Silny może sobie pozwolić na to, aby w tak szerokim zakresie wybaczyć winy wczorajszym przeciwnikom i tym, którzy zbłądzili. Obejmujemy obecnym projektem amnestii w znacznie szerszym niż kiedykolwiek przedtem zakresie przestępstwa antypaństwowe i do nich zbliżone.</u>
<u xml:id="u-34.21" who="#StanisławPawlak">Projekt ustawy przewiduje szeroką amnestię dla popełnionych przed dniem 15 kwietnia przestępstw tego rodzaju, przy czym spod działania amnestii nie mają być wyłączone żadne, nawet najcięższe przestępstwa, jak na przykład szpiegostwo czy zamach terrorystyczny.</u>
<u xml:id="u-34.22" who="#StanisławPawlak">Art. 1. projektu ustawy przewiduje puszczenie w niepamięć i przebaczenie przestępstw antypaństwowych i do nich zbliżonych, za które przewiduje się jako karę najwyższą do 5 lat więzienia lub aresztu. Puszczenie w niepamięć i przebaczenie tych przestępstw oznacza uznanie ich za niebyłe — sprawy o te przestępstwa nie będą wszczynane, a postępowanie już wszczęte zostanie umorzone. W sprawach osądzonych, orzeczonych, a jeszcze nie wykonanych w całości lub części zarówno kary zasadnicze, jak i dodatkowe ulegają darowaniu, a karty karne zostaną usunięte z rejestru skazanych. Innymi słowy zastosowanie amnestii do osób skazanych za te przestępstwa równoznaczne jest z całkowitym zdjęciem z tych osób piętna karalności.</u>
<u xml:id="u-34.23" who="#StanisławPawlak">W sprawach o ciężkie przestępstwa antypaństwowe, tj. zagrożone karą więzienia powyżej lat 5 albo karami surowszymi, projekt ustawy przewiduje darowanie, łagodzenie lub zamianę orzeczonych kar, a mianowicie: całkowitemu darowaniu uległaby kara pozbawienia wolności orzeczona do lat 5, złagodzeniu o połowę uległaby kara orzeczona powyżej lat 5, lecz nie wyżej lat 10, złagodzeniu o 1/3 kara więzienia orzeczona powyżej lat 10, a zamianie kara dożywotniego więzienia na karę 12 lat więzienia, zaś kara śmierci na karę 15 lat więzienia.</u>
<u xml:id="u-34.24" who="#StanisławPawlak">Art. 5 projektu ustawy przewiduje, iż w przypadku gdy z okoliczności sprawy wynika, że przestępstwo zagrożone jest karą do lat 5, a więc karą, która uległaby darowaniu z mocy amnestii — postępowanie karne winno być umorzone. W praktyce oznacza to, że również w sprawach o cięższe przestępstwa antypaństwowe popełnione przed dniem 15 kwietnia 1956 r. nie będą zapadały wyroki skazujące, jeżeli w toku postępowania zostanie stwierdzona stosunkowo mała wina sprawcy. Projekt ustawy przewiduje również uprawnienia Sądu Najwyższego lub Najwyższego Sądu Wojskowego do umorzenia postępowania na wniosek Prokuratora Generalnego Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w sprawach o najcięższe przestępstwa antypaństwowe.</u>
<u xml:id="u-34.25" who="#StanisławPawlak">Z uprawnień tych Sąd Najwyższy winien korzystać jedynie w przypadkach wyjątkowych, w szczególności, gdy sprawca przestępstwa sam zgłosił się do organów powołanych do ścigania przestępstw. Ten przepis projektu ustawy niewątpliwie powinien ułatwić powrót do normalnego życia tym sprawcom nawet najcięższych przestępstw antypaństwowych, którzy pozostają jeszcze w ukryciu.</u>
<u xml:id="u-34.26" who="#StanisławPawlak">Obok przestępstw antypaństwowych i do nich zbliżonych amnestią zostaną objęte również popełnione do dnia 15 kwietnia lżejsze przestępstwa pospolite, naruszenia dyscypliny pracy, wykroczenia skarbowe i lżejsze występki skarbowe oraz czyny objęte orzecznictwem Komisji Specjalnej do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym. Przestępstwa pospolite zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 2 (dla kobiet do lat 3, a gdy mają dziecko poniżej lat 14, do lat 5) — puszcza się w niepamięć i wybacza. Jeżeli chodzi o przestępstwa zagrożone karami surowszymi, to ulegają darowaniu kary pozbawienia wolności orzeczone w rozmiarze do lat 2, a dla kobiet do 3 względnie 5 lat. Puszczeniu w niepamięć ulegają również wszystkie wykroczenia i naruszenia dyscypliny pracy. Puszczenie w niepamięć przestępstw, wykroczeń i naruszeń dyscypliny pracy równoznaczne jest z uznaniem ich za niebyłe i powoduje usunięcie kart karnych z rejestru skazanych. Jeżeli chodzi o naruszenie dyscypliny pracy, to objęcie ich amnestią winno spowodować również wykreślenie wszystkich adnotacji z akt osobowych pracownika.</u>
<u xml:id="u-34.27" who="#StanisławPawlak">Projekt ustawy nie przewiduje łagodzenia kar orzeczonych za przestępstwa pospolite w rozmiarze wyższym niż 2 lata pozbawienia wolności (w odniesieniu do kobiet 3 względnie 5 lat pozbawienia wolności), gdyż nie istnieją przesłanki uzasadniające okazanie łaski sprawcom cięższych przestępstw pospolitych. Tak więc nie korzystają z amnestii bandyci, mordercy, malwersanci na dużą skalę, różni złodzieje grosza publicznego itd., gdyż wobec nich z reguły orzekane są kary wyższe niż 2 lata więzienia. Wyłączeni spod amnestii w zakresie przestępstw pospolitych są w projekcie ustawy recydywiści, tj. przestępcy, którzy już po od byciu kary popełnili ponowne przestępstwo z tych samych pobudek lub tego samego rodzaju. W odniesieniu bowiem do przestępców tego rodzaju nie można mieć pewności, że po Skorzystaniu z dobrodziejstwa amnestii wrócą do uczciwego życia.</u>
<u xml:id="u-34.28" who="#StanisławPawlak">Konsekwentnie rozwijając tę słuszną myśl projektu rządowego komisja sejmowa proponuje uzupełnienie projektu ustawy przepisem stanowiącym, że spod amnestii wyłączone będą również przestępstwa pospolite, których sprawcy zostaną skazani na karę pozbawienia wolności za przestępstwo popełnione z tych samych pobudek lub tego samego rodzaju w ciągu 2 lat od wejścia w życie ustawy. W tym przypadku wydane już orzeczenia o zastosowaniu amnestii uległyby uchyleniu. Przepis ten stanowić będzie przestrogę przed powrotem na drogę przestępstwa dla osób, które skorzystały z dobrodziejstw amnestii. Zdaniem komisji sejmowej tego rodzaju przepisy dotyczące wyłączenia spod działania amnestii recydywistów będą stanowiły konieczną ochronę ludzi pracy przed sprawcami przestępstw najbardziej dokuczliwych, jak np. przestępstwa o podłożu chuligańskim, kradzieże, przywłaszczenia mienia społecznego itp.</u>
<u xml:id="u-34.29" who="#StanisławPawlak">Projekt ustawy przewiduje puszczenie w niepamięć i przebaczenie wszystkich przestępstw popełnionych przed dniem powrotu do kraju przez repatriantów, to jest przez obywateli i byłych obywateli polskich, którzy już powrócili lub powrócą z zagranicy w ramach repatriacji do dnia 22 lipca 1957 r. Przeciwko repatriantom, którzy dopuścili się przestępstw, nie będzie się wszczynało postępowania karnego, a już wszczęte postępowanie ulegnie umorzeniu. W sprawach już osądzonych orzeczone kary daruje się, a karty karne usuwa się z rejestru skazanych.</u>
<u xml:id="u-34.30" who="#StanisławPawlak">Spod dobrodziejstwa amnestii byłyby wyłączone jedynie zbrodnie zabójstw ludności, dokonywane w okresie wojny w interesie okupanta, to jest zbrodnie określone w art. 1 punkt 1 dekretu z dnia 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-34.31" who="#StanisławPawlak">Zgodnie z art. 8 projektu ustawy przewiduje się zaniechanie ścigania przestępstw polegających na kolaboracji z okupantem w okresie wojny i faszyzacji życia państwowego w Polsce przedwrześniowej. Zaniechanie ścigania tych przestępstw uzasadnione jest przede wszystkim znacznym upływem czasu od ich popełnienia oraz niepowtarzalnym charakterem tych przestępstw. Osobom już skazanym za te przestępstwa wymierzone kary, zależnie od ich wysokości, zostaną darowane, złagodzone lub zamienione na zasadach przewidzianych dla sprawców przestępstw antypaństwowych. Zastosowanie amnestii do osób skazanych już za te przestępstwa uzasadnione jest tym, że kary wymierzone za te przestępstwa były zwłaszcza w pierwszym okresie po wyzwoleniu bardzo surowe, że osoby skazane odbyły znaczną część wymierzonej kary i w zasadzie dotąd nie korzystały z amnestii. Z dobrodziejstwa amnestii nie korzystaliby jedynie sprawcy zabójstw dokonywanych w interesie okupanta.</u>
<u xml:id="u-34.32" who="#StanisławPawlak">Na uwagę zasługuje przepis art. 9 projektu ustawy, z którego wynika, że zastosowanie poprzednich aktów amnestyjnych lub indywidualnych aktów łaski nie stanowi przeszkody do korzystania z ponownego dobrodziejstwa amnestii, lecz że amnestię w tym wypadku stosuje się biorąc za podstawę karę już poprzednio złagodzoną.</u>
<u xml:id="u-34.33" who="#StanisławPawlak">Oczywiście amnestia dotyczy przestępców, a więc ludzi słusznie skazanych przez sądy względnie takich, którym słusznie zostało wytoczone śledztwo o takie lub inne przestępstwa. Mogą być takie wypadki, że ktoś uważa się za niewinnego, że domaga się nie amnestii, a więc aktu łaski, lecz rehabilitacji, a więc aktu sprawiedliwości. Projekt ustawy daje więc podejrzanemu lub oskarżonemu o popełnienie przestępstwa, w stosunku do którego umorzono postępowanie na podstawie amnestii bez przeprowadzenia rozprawy sądowej, prawo żądania rozpoznania sprawy przez sąd. Ten przepis ustawy daje możność uzyskania pełnej rehabilitacji tym, którzy nie czując się winni popełnienia przestępstwa nie zechcą skorzystać z dobrodziejstw amnestii. Rzecz jasna, że zastosowanie ustawy o amnestii w niczym nie uszczupla praw do rehabilitacji i rewizji spraw osób skazanych, które uważają, że wymierzona im kara była w całości lub części niesprawiedliwa z powodu nadużyć lub nieprawidłowości popełnionych w toku postępowania karnego.</u>
<u xml:id="u-34.34" who="#StanisławPawlak">Projekt ustawy zawiera szereg przepisów proceduralnych, które mają zapewnić szybkie i zarazem ścisłe wykonanie ustawy. W sprawach o przestępstwa stosowanie amnestii będzie należało do wyłącznej kompetencji sądu lub prokuratora. Osobom zainteresowanym służy prawo wniesienia zażalenia do wyższej instancji na wszystkie postanowienia wydane w przedmiocie stosowania amnestii.</u>
<u xml:id="u-34.35" who="#StanisławPawlak">Projekt ustawy jest na pozór zawiły. Wynika to stąd, że unika on ogólnikowych określeń i we wszystkich przypadkach odsyła lub powołuje się na konkretne przepisy prawa, eliminując tym samym możliwość niejednolitego i dowolnego interpretowania ustawy. Ścisłość ujęcia poszczególnych zagadnień, które cechuje projekt ustawy, daje gwarancję szybkiego, lecz zarazem ścisłego wykonania amnestii.</u>
<u xml:id="u-34.36" who="#StanisławPawlak">Wysoka Izbo! Za kilka dni po uchwaleniu przez Sejm ustawy o amnestii wyjdą z więzienia i wrócą do domu, do ojców i matek, do żon i dzieci, do sióstr i braci ci, którzy popełnili przestępstwa i władza ludowa wspaniałomyślnie przebaczyła im winy. Powrócą również i ci, którzy pod wpływem obcej i wrogiej propagandy pozostali za granicą względnie po wyzwoleniu opuścili kraj.</u>
<u xml:id="u-34.37" who="#StanisławPawlak">Pomóżmy tym ludziom, tym z kraju i tym z zagranicy, stwórzmy im warunki, otoczmy ich serdeczną opieką, zadajmy sobie trud i w ministerstwach, instytucjach, fabrykach, gospodarstwach rolnych znajdźmy dla nich odpowiednie zajęcia w przekonaniu, że powrót ich do społeczeństwa będzie równocześnie powrotem do wspólnej pracy w budowie Polski Ludowej, Polski sprawiedliwej.</u>
<u xml:id="u-34.38" who="#StanisławPawlak">Obywatele Posłowie! W imieniu Komisji Spraw Ustawodawczych oraz Komisji Administracji i Wymiaru Sprawiedliwości wnoszę o uchwalenie przez Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej projektu ustawy o amnestii, która będzie nowym czynnikiem prawnym, który jeszcze mocniej zespoli nasz naród, zjednoczy go we Froncie Narodowym.</u>
<u xml:id="u-34.39" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-34.40" who="#StanisławPawlak">Na tym kończymy dzisiejsze obrady.</u>
<u xml:id="u-34.41" who="#StanisławPawlak">Dyskusja nad projektem ustawy o amnestii odbędzie się jutro. Uprzejmie proszę o zapisywanie się do głosu na kartkach z podaniem imienia, nazwiska i województwa.</u>
<u xml:id="u-34.42" who="#StanisławPawlak">Do Prezydium Sejmu wpłynęły dwie interpelacje:</u>
<u xml:id="u-34.43" who="#StanisławPawlak">1. Interpelacja posłów Edwarda Turowskiego i Gerharda Skoka w sprawie zlikwidowania katastrofalnej sytuacji Olsztyńskich Zakładów Graficznych.</u>
<u xml:id="u-34.44" who="#StanisławPawlak">2. Interpelacja posłów Wojewódzkiego Zespołu Poselskiego woj. lubelskiego w sprawie budowy radiostacji lokalnej w Lublinie.</u>
<u xml:id="u-34.45" who="#StanisławPawlak">Interpelacje te, w myśl art. 53 regulaminu Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, Prezydium Sejmu przesłało Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-34.46" who="#StanisławPawlak">Podaję komunikat:</u>
<u xml:id="u-34.47" who="#StanisławPawlak">Posiedzenie Komisji Komunikacji i Łączności odbędzie się jutro, dnia 27 kwietnia, o godz. 9.30 w sali Domu Poselskiego.</u>
<u xml:id="u-34.48" who="#StanisławPawlak">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
<u xml:id="u-34.49" who="#StanisławPawlak">Następne posiedzenie Sejmu odbędzie się jutro, dnia 27 kwietnia, o godz. 10.</u>
<u xml:id="u-34.50" who="#StanisławPawlak">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-34.51" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 20 min. 55.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>