text_structure.xml
194 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 15 min. 15.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 59 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 60 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Senatu. Jako sekretarzy zapraszam pp. Senatorów Wańkowicza i Rogowicza. Listę mówców prowadzi s. Wańkowicz.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Usprawiedliwili swą nieobecność w Senacie na 60 posiedzeniu senatorowie Kopciński i Targowski.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu na 1 dzień senatorowi Meissnerowi i na 3 dni senatorowi Kopcińskiemu.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1934/35 (druk nr 325). Rozprawa szczegółowa nad częścią 5 — Ministerstwo Spraw Zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Jako sprawozdawczym głos ma s. Hubicka.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#SHubicka">Wysoka Izbo! Ze względu na dość szczegółowe sprawozdanie z preliminarza Ministerstwa Spraw Zagranicznych Komisji Skarbowo-Budżetowej, zamieszczone w druku, nie sądzę, bym potrzebowała dziś długo zajmować uwagę Wysokiej Izby sprawozdaniem ustnem. Ograniczę się więc do streszczania najważniejszych zmian w tegorocznym preliminarzu, dodając parę słów uzasadnienia kredytów.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#SHubicka">Podobnie, jak w preliminarzach innych resortów, w układzie budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych zaszły pewne zmiany w związku z rozporządzeniami Ministerstwa Skarbu, mającemi na celu przystosowanie preliminarzy do nowych przepisów o uposażeniach oraz do przepisów o gospodarce ryczałtowej. Ze zmian tych wspomnę tu o wprowadzeniu, dokonanem zresztą już w czasie rozpraw sejmowych, nowego działu preliminarza, zatytułowanego Dział 1a i mieszczącego kredyt na przelew z tytułu państwowego podatku dochodowego, z tytułu opłaty emerytalnej i wpłaty na rzecz Funduszu Pracy, w ogólnej sumie 102.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#SHubicka">Ogólna suma dochodów Ministerstwa Spraw Zagranicznych została obecnie zmniejszona o 1.402.200 zł wobec przewidywanego zmniejszenia opłat konsularnych, a to z powodu zmniejszenia ruchu turystycznego i przewozu towarów, wskutek czego dochody powinnyby się jeszcze nieco zmniejszyć, lecz drobną sumę 3.000 zł wyrównało powiększenie o tę samą sumę dochodów centralnych. Dochody Ministerstwa Spraw Zagranicznych wynosić mają obecnie 13.160.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#SHubicka">Ogólna suma wydatków została zmniejszona o 3.078.500 zł, to jest zgórą o 7% w stosunku do tegorocznych. Suma ta jest różnicą pomiędzy sumą rzeczywistych oszczędności oraz sumą podwyżek kredytów na niektóre pozycje.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#SHubicka">Wydatki działu 1, to jest Zarządu Centrali, zmniejszono o 250.000 zł według przedłożenia rządowego, zaś jeżeli Weźmiemy pod uwagę poprawkę komisji sejmowej, przyjętą przez komisję senacką — o 260.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#SHubicka">Dział 2, kredyty Komisarza Generalnego w Gdańsku, uległ zmniejszeniu o 115.000 zł, względnie o 122.000 zł, ponieważ Sejm wprowadził do działu tego dwie poprawki, przyjęte przez komisję senacką, a mianowicie powiększenie kredytów § 1 tego działu o 62.000 zł, zaś zmniejszenie kredytów § 2 o 69.000 zł. Zatem Sejm zmniejszył proponowaną przez Rząd wysokość kredytów działu 2 o 7.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#SHubicka">Wydatki działu 3 zmniejszono w przedłożeniu rządowem o 3.356.000 zł, zaś zgodnie z uchwałą sejmową o 3.438.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#SHubicka">Bez zmiany zostały kredyty działu 5.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#SHubicka">Podwyższeniu uległy kredyty działu 4, to znaczy na instytucje międzynarodowe i rokowania, przyczem podwyżka ta w przedłożeniu rządowem wynosi 642.500 zł, zaś według uchwały sejmowej 639.500 zł.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#SHubicka">Wreszcie nowy dział la zawiera kredyty w wysokości 102.000 zł. Ogólna suma zniżek według przedłożenia rządowego wynosi 4.405.000 zł, zaś suma zwyżek 1.326.500 zł, czyli ostateczna oszczędność w przedłożeniu rządowem równa się 3.078.500 zł. Ogólna suma zniżek na podstawie przyjętej przez komisję senacką uchwały sejmowej wynosi natomiast 3.820.000 zł, zaś ogólna suma zwyżek dodana do sumy nowych kredytów działu 1a wynosi 741.500 zł. Zmiany dokonane, w Sejmie i przyjęte przez komisję senacką nie zmieniły, jak widzimy, ogólnej wartości kredytów na wydatki Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które wynoszą 40.217.500 zł.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#SHubicka">Jak wynika z powyższych zestawień, najpoważniejsze oszczędności uzyskano obecnie, podobnie jak od lat już kilku, na kredytach działu 3, t. j. Urzędów Zagranicznych, co wydaje się niepokojącem ze względu na trudną pracę tych urzędów, jaka czeka je w związku z koniecznością utrwalenia zdobyczy tegorocznych naszej polityki zagranicznej i dalszego jej rozwoju. Zmniejszenie środków tych urzędów w momencie najwyższego napięcia ich pracy może się okazać w praktyce niemożliwe do wykonania bez poważnych strat dla Państwa, z drugiej strony zaś sztywność większości pozycyj kredytowych Ministerstwa Spraw Zagranicznych stawia to Ministerstwo w sytuacji, nie pozwalającej mu na znalezienie oszczędności w innych działach budżetu. W roku nadchodzącym do tem silniejszej kompresji wydatków działu 3 zmusiła Ministerstwo Spraw Zagranicznych konieczność spłacenia zalegającego długu wobec Ligi Narodów. Dług ten wynosił już 3.142.150 zł, na poczet tej należności wpłacimy obecnie 1.800.000 zł, pozostawiając do uregulowania w roku przyszłym jeszcze 1.324.150 zł. W ciężkiej sytuacji, w jakiej znajduje się Liga, dalsze zwlekanie ze spłatą tego długu byłoby trudne i niepożądane ze względów politycznych.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#SHubicka">Ograniczając do tego krótkiego streszczenia sprawozdanie cyfrowe z preliminarza Ministerstwa Spraw Zagranicznych na rok 1934/35, pozwolę sobie jeszcze również krótko uzasadnić potrzebę conajmniej tej wysokości kredytów, jaką przewiduje przedłożenie rządowe.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#SHubicka">Wysunięcie spraw ekonomicznych na czoło zagadnień polityki wszystkich państw wywołało konieczność reorganizacji urzędów zagranicznych, a częściowo i centrali, by dostosować je do nowych warunków pracy. Trzeba było znacznie rozszerzyć sieć konsularną, co uczyniono zresztą stosunkowo małym kosztem, posługując się dla tego celu znaczną rozbudową sieci konsulatów honorowych i agencyj konsularnych, ilość których w ciągu ostatnich trzech lat podwojono, dochodząc do 77 takich placówek. Ponadto zwrócono specjalną uwagę na zdobywanie nowych terenów dla naszej ekspansji gospodarczej, wychodząc na rynki zamorskie i kolonialne, co zaczyna już przynosić rezultaty dodatnie dla kształtowania się naszych rynków i rozwoju naszej żeglugi.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#SHubicka">Wreszcie, jeśli już mowa o gospodarczej pracy Ministerstwa, nie sposób pominąć wydatnej współpracy tego Ministerstwa z Ministerstwem Przemysłu i Handlu w zawieraniu nowych umów handlowych, pracy, która bardzo wiele przyczyniła kłopotów w ostatnim roku z powodu zmiany taryfy celnej. W roku bieżącym podpisano już tych umów 37. Jeszcze kilka jest w stadjum finalizowania, między niemi jednak mamy układy, które napotykały na większe trudności.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#SHubicka">Inną pracą Ministerstwa, niezmiernie zwiększającą zakres jego działalności od roku ubiegłego, jest praca opiekuńcza nad wychodźtwem naszem. Praca ta, dzięki wydatnej pomocy placówek naszych i zgodnej współpracy ich z organizacjami wychodźczemi, zjednoczonemi w Radzie Organizacyjnej Polaków z Zagranicy, świadczy, iż obawy, wysuwane w chwili, gdy sprawa opieki nad naszymi rodakami zagranicą wyszła z pod kompetencji Ministerstwa Opieki i oddana została pieczy Ministerstwa Spraw Zagranicznych, iż zagadnienie to może nie znaleźć dostatecznego zrozumienia w resorcie, nie przywykłym do tego rodzaju pracy, okazały się na szczęście płonne. Ministerstwo, szczególnie w ostatnich dwóch latach, dało wyraz najlepszej woli w tym kierunku już przez samą reorganizację całego departamentu konsularnego w sensie, czyniącym z niego organ wysoce uspołeczniony, zaś instrukcje i przeszkalanie personelu placówek w tym samym kierunku pozwala zauważyć już dzisiaj wysoki poziom personelu pod względem zrozumienia wagi pracy społecznej konsulatów i nawet placówek dyplomatycznych.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#SHubicka">To też mimo, iż wychodźtwo nasze dotkliwie odczuło kryzys gospodarczy, pozbawiający je warsztatów pracy, jednak w dziedzinie organizacyjnej poczyniło olbrzymie postępy, które będziemy mieli możność stwierdzić na zapowiedzianym na rok bieżący Sejmie Polaków z zagranicy, zwołanym przez Radę Organizacyjną Pod przewodnictwem p. Marszałka Senatu. Wspominałam o tej pracy na Komisji Budżetowej, miałam zaszczyt zwrócić uwagę na pewien bardzo ważny dla mnie fakt, mianowicie, że od pewnego czasu, od dłuższego już czasu, od kilku lat zarysowuje się zmiana w polityce emigracyjnej naszych władz. Mianowicie polityka ta zdecydowanie przeszła od polityki opiekuńczej do traktowania emigrantów nie jako obiektu opieki, lecz jako czynnika twórczego, współdziałającego z pracą państwową, co wychodzi na dobre i Państwu i samym emigrantom.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#SHubicka">Wysoka Izbo, jeżeli wziąć pod uwagę, iż zakres działalności Ministerstwa Spraw Zagranicznych został w ostatnich latach znacznie rozszerzony, zaś kredyty jego w ciągu ostatnich lat pięciu zmalały o sumę około 15 milionów złotych, należy przyznać, że starania Ministerstwa dostosowania się do ciężkiej sytuacji naszego Skarbu bez straty dla zadań, jakie nasz resort polityki zagranicznej ma sobie powierzone, dały rezultaty bardzo poważne. Osiągnięto je dzięki niezmordowanej pracy kierownictwa i wszystkich urzędników Ministerstwa, którzy pełnią swą, tak godną zazdrości dla niewtajemniczonych, rolę nieraz w bardzo ciężkich warunkach.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#SHubicka">Komisja Skarbowo-Budżetowa przyjęła preliminarz Ministerstwa Spraw Zagranicznych bez zmian i bez dyskusji, co może być uważane za milczący wyraz uznania dla sukcesu naszej polityki zagranicznej. Praca Ministerstwa w roku nadchodzącym musi być niemniej owocna. Pozostaje nam do wyrównania jeszcze sporo uprzedzeń do nas i niechęci, nieporozumień i nieufności, które spotykają każdego, kto wykazuje siłę, choćby zdobył ją tyloma trudami, jak to spotkało Polskę w jej dążeniu do odegrania w świecie roli, odpowiadającej naszym możliwościom. Wiadomo zresztą, iż tak być musi, bo wielekroć nas skrzywdzono, a wiadomo, że nigdy skrzywdzony nie czuje do swego gnębiciela tyle niechęci, jak krzywdziciel w stosunku do swej ofiary. Ciernistej dotychczas drogi kierowników naszej polityki zagranicznej nie należy utrudniać w momencie, gdy wysiłki ich zaczynają wreszcie wydawać owoce.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#SHubicka">Imieniem Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę: Wysoki Senat przyjąć raczy preliminarz budżetowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych na okres 1934/35 w przedłożeniu rządowem wraz z poprawkami sejmowemi bez zmian.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.).</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Do tej części budżetu nikt z Panów Senatorów nie jest zapisany.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do części 11 — Ministerstwo Komunikacji.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Głos ma s. Skoczylas.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#SSkoczylas">Wysoka Izbo! Budżet Ministerstwa Komunikacji na rok 1934/35, podobnie jak i budżety innych resortów, został zestawiony pod naciskiem progresywnie stosowanej oszczędności, a więc jest znacznie mniejszy, aniżeli na rok 1933/34. Jeżeli w innych działach pracy ta ledwo wystarczająca kwota, ten ledwo wystarczający budżet jest do pomyślenia, to niema mowy o tem, ażeby taki budżet ledwo wystarczający mógł być stosowany także do Ministerstwa Komunikacji z uwagi na to, że przecież komunikacja kolejowa nie może być trochę tylko bezpieczna, albo trochę tylko dobra, a może czasem tylko punktualna. Pod tym względem, przystępując do oceny budżetu Ministerstwa Komunikacji, musimy poczynić pewne zastrzeżenia, które naprzód muszą być wykonane, a potem możemy przystąpić do przykrawania oszczędnościowego budżetu.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#SSkoczylas">Jeśli globalnie popatrzymy się na cyfry, to w sumie wydatków, poza funduszami, 871.704.000 zł, samo przedsiębiorstwo Polskich Kolei Państwowych partycypuje kwotą 852.233.000 zł, to znaczy, że na Administrację zostaje tylko 19 milionów z czemś. Wszystkie wydatki przedsiębiorstwa Polskich Kolei Państwowych znajdują dobre pokrycie we wpływach i to z nadwyżką 77.807.000, z których 57.807.000 przeznaczono do Funduszu Inwestycyjnego, a 20 milionów jako wpłatę do Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#SSkoczylas">Mówiąc o wpływach, możemy powiedzieć, że wpływy zostały w tym roku zupełnie realnie preliminowane, albowiem kwotę roku 1933 zmniejszono o znaczną sumę, bo aż o 206 milionów. Następnie oparto obliczenia wpływów na wynikach wykonanego już budżetu r. 1932, a więc na danych najgorszej koniunktury przewozów.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#SSkoczylas">Co do wydatków jednakże należy poczynić pewne zastrzeżenia, mianowicie zastrzeżenia takie, iż tak dalej być nie może, iż nie można nadal progresywnie stosować oszczędności w kolejnictwie, to znaczy trzeba zahamować je o tyle, ażeby, jeżeli w jakimś dziale jakiekolwiek oszczędności są jeszcze robione, to oszczędności te nie miałyby wpływać jako wpłata do Skarbu Państwa, ale powinny zasilać te oddziały pracy kolejowej, które bądź w tym roku zostały zanadto zredukowane, bądź też zmniejszenie ich budżetów na rok przyszły nie jest do utrzymania.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#SSkoczylas">Tak np. nastąpiło znaczne zmniejszenie zakupu parowozów i wagonów kolejowych w tym preliminarzu z uwagi na to, że wobec zmniejszonego ruchu przewozowego jest nieczynnych obecnie jeszcze parowozów 2050 i okrągło 50.000 wagonów. Słuszne to zmniejszenie tego zakupu przez Ministerstwo Komunikacji nie będzie mogło również długo być utrzymane, albowiem wiadomo nam, że są zawarte obowiązujące umowy z fabrykami krajowemi, dla których niedotrzymanie tych umów decyduje o ich egzystencji. Następnie wiemy również, że czy to dla normalnej koniunktury, czy też dla samej obrony Państwa pewne progresywne ciągłe zakupywanie i uzupełnianie taboru kolejowego jest rzeczą konieczną. Dlatego wybór momentów dla samego zmniejszenia budżetu w tym względzie w zakupach, jak i okresów przedłużania musi być dobrze przemyślany.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#SSkoczylas">Coś podobnego zachodzi i przy materiałach. Otóż zasoby materiałów spadły obecnie na niską kwotę 143.282.000 zł, czyli daleko niżej, aniżeli ustanowiona pod tym względem norma — 161.984.000 zł. Ta zniżka wartości zasobów nie może nikogo tutaj niepokoić, jeśli się przedtem zważy, że przecież przewozy się zmniejszyły i wskutek tego przypływ materiałów i zapotrzebowanie jest mniejsze. Powtóre pozbyto się zbytecznych materiałów, zalegających przez długie lata magazyny kolejowe. Następnie musiano cenę wartości zasobów obniżyć, bo jak wiadomo, oprócz drzewa, wszystkie materiały spadły w cenie. Jednakże z chwilą korzystniejszej koniunktury i poprawy przewozów, niewątpliwie będzie potrzeba znowu wzmóc i znowu powiększyć wartość zasobów. Pod tym względem zarządza temi rzeczami dość sprawnie odpowiedni dział Ministerstwa Komunikacji, a zresztą czuwa nad tem także Najwyższa Izba Kontroli, która przez swoje szczegółowe badania i kontrolę bezwzględnie przyczynia się do uporządkowania tego tak rozległego i zawiłego działu i manipulacyj administracyjnych materiałami.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#SSkoczylas">Bardzo ważny dział pracy stanowi renowacja dróg kolejowych, to jest wymiana szyn, progów i podsypów. Otóż, aby pod tym względem do budżetu przystąpić i ustalić jakąś wartość, to dowolnie można albo większą ilość kilometrów dróg wziąć do naprawy, albo mniejszą, i w ten sposób rozciągnąć budżet, albo też zmniejszyć. Brak bowiem jest tego sprawdzianu potrzeb materiałów, którym może być tylko, obok pewnych wiadomości niektórych tam czynnych osób, tylko pewien program kilkunastoletniej pracy, mianowicie na szereg lat ustalony, któryby nie tylko ilość zużytego materiału i zużytej pracy przy renowacji dróg przewidywał, ale również i kolejność — gdzie i w jakiej ilości. Otóż brak tego programu stanowi pewną lukę, której zapełnienie jest tem konieczniejsze, tem konieczniejszy jest taki program, im mniejsze są finanse, im mniejsze są fundusze do dyspozycji, im większa oszczędność jest wskazana, bo wtedy właśnie trzeba uważać, ażeby niewłaściwie tych zmniejszonych funduszów nie użyć.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#SSkoczylas">Z nowych inwestycyj Ministerstwo Komunikacji w r. 1934 ogranicza się tylko do wykończenia rozpoczętych już budowli, a więc rozbudowy węzła warszawskiego i linij kolejowych Warszawa — Radom, Kraków — Miechów i Płock — Sierpc. Jako bardzo ważne budowy, domagające się jaknajrychlejszego rozwiązania, trzebaby wyliczyć budowę głównego dworca w Warszawie i szczególnie budowę, dworców w Krakowie i Zakopanem, w których przecież przez rok cały masowy przepływ ludzi jest stwierdzony. Wykonanie tych działów budowy jest konieczne, i pod tym względem prosiłbym Pana Ministra Komunikacji o uwzględnienie tych budowli w roku jaknajbliższym, w roku budżetowym następnym.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#SSkoczylas">Jeżeli Ministerstwo Komunikacji stara się o nabycie różnych urządzeń bezpieczeństwa, jak hamulców zespolonych, na które, jak słyszymy, pożyczkę już uzyskano, to trzeba myśleć o wszystkich urządzeniach, zabezpieczających ruch, a więc i o wzmocnieniu mostów kolejowych, na które się stosunkowo mało w preliminarzu przewiduje, bo przedewszystkiem musi być bezpieczeństwo ruchu na czoło postawione, i ono musi decydować w pierwszym rzędzie o wydatkach, a potem dopiero można myśleć o ekonomii.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Leszczyński.)</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#SSkoczylas">Jeżeli już do oszczędności dochodzimy, to oszczędność leży nie tylko w wydatkach, ale klucz oszczędności leży raczej w taryfowaniu przewozów, w tej sztuce taryfowania. Okazuje się, że Ministerstwo Komunikacji pod tym względem zeszło z dawnego stanowiska, przeciwnego generalnej obniżce taryf, i zdecydowało się w miejsce rozproszkowanych, drobnych, dla jednostek i grup ludzi danych uprzywilejować przejść na zniżkę taryfy osobowej dla ogółu, następnie zniżyło również bardzo wiele i taryfę towarową. Pod tym względem Ministerstwo Komunikacji uczyniło pewne ryzyko, jednakże w przypuszczeniu, że przy pomocy potanienia przewozu czy to osób, czy towarów ożywi więcej ruch przewozowy. Jeżeliby to miało zawieść, to bądź co bądź należy uznać ten krok Ministerstwa Komunikacji za słuszny środek interwencyjny w sprawie poprawy sytuacji gospodarczej, a zarazem jako ofiarę dla pomocy na rzecz życia gospodarczego w dobie kryzysu.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#SSkoczylas">Także z powodu przesilenia gospodarczego, aby nie powodować i nie pomnażać bezrobocia, Ministerstwo Komunikacji zatrudniło jeszcze większą ilość pracowników u siebie, aniżeli to było koniecznem przy zmniejszonym obecnie ruchu przewozowym. Otóż na 145.000 pracowników około 12.000 pracowników byłoby zbędnych, mimo to Ministerstwo Komunikacji nie redukuje ich, aby nie pomnażać tych szeregów bezrobotnych, ale raczej przy dniówkowych robotach skraca ilość dni pracy w tygodniu, ażeby móc dać wszystkim jakie takie zatrudnienie i zarobek.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#SSkoczylas">Jeżeli wobec tego można powiedzieć w ogólności, że gospodarka kolejowa Ministerstwa Komunikacji jest dobra, to przecież nie mógłbym dość energicznie podkreślić potrzeby przyśpieszenia reorganizacji administracyjnej i handlowej po myśli wiadomych zresztą wskazań organizacyjnych, na których miałoby się oprzeć usprawnienie administracji kolei, jako przedsiębiorstwa.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#SSkoczylas">Do budżetu Ministerstwa Komunikacji dołączony jest mały budżet lotnictwa cywilnego. Wyniki, jakie osiągnęło lotnictwo cywilne przy tak małym sumpcie z budżetu Ministerstwa Komunikacji, są tak duże, że można śmiało powiedzieć, że dziś lotnictwo cywilne jest chlubą Ministerstwa Komunikacji i jego działalności.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#SSkoczylas">Gorzej się jednakże powodzi innym działom komunikacji, a mianowicie rzekom i drogom bitym oraz mostom. Otóż te drogi wodne i rzeki mają przewidziane w budżecie bardzo małe kwoty na swoje utrzymanie. Wprawdzie pożyczki z Funduszu Pracy nieco ożywiają i zasilają, jednakże wiemy, że Fundusz Pracy daje swoje kwoty tylko na nowe budowle i kapitalne, jak przebudowy, nie daje jednak na konserwację. Otóż konserwacja rzek żeglownych i spławnych czeka z roku na rok na lepszą koniunkturę, naturalnie beznadziejnie dotąd, zostawiając wszelkie nadbrzeżne gospodarstwa i wszelkie dokonane roboty na pastwę żywiołu.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#SSkoczylas">Najgorzej jednak dzieje się w dziale dróg bitych i mostów. Najgorzej dlatego, że ten dział dotyczy całej ludności i całego kraju. Stan dróg, z wyjątkiem części zachodnich naszych dzielnic, jest poprostu fatalny. My jesteśmy co do stanu dróg w porównaniu z innemi państwami prawie na samym końcu, a dziwne to jest, gdyż praca polska w innych działach kroczy prawie w pierwszych szeregach w porównaniu z innemi narodami, czasem nawet wysuwa się na czoło narodów zachodnich. Co do dróg jesteśmy tak w tyle, że prawie bezdrożny step wschodni podchodzi pod same bramy stolicy.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#komentarz">(Potakiwania.)</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#SSkoczylas">Niezrozumiałe jest, dlaczego właściwie ten dział pracy państwowej jest tak bardzo zaniedbany. Niezrozumiałe jest również, dlaczego drogi bite w budżecie tak są najgorzej bite i tak źle potraktowane. Jeśli na inne rzeczy są fundusze, to muszą się także i na drogi znaleźć. Jeżeli budujemy szkoły, fabryki, szpitale, czy domy mieszkalne w miastach, miasteczkach i wsiach, wszędzie potrzebne są drogi i wszędzie te drogi należy naprzód budować, a u nas buduje się je dopiero pod wpływem jakiegoś przymusu, i to dopiero wtedy, gdy z powodu braku dróg inne sprawy zaczynała się już walić. Od trzech lat z tej trybuny padała pod tym względem słowa ostrzegawcze, prośby i żądania, jednakże jesteśmy poczęstowani tylko Funduszem Drogowym, który próby życia nie wytrzymał, którego nikt bronić nie może, a nie pomoże temu Funduszowi także i ostatnia nowela. Fundusz Drogowy nie jest w stanie rozwiązać problemu dróg w Polsce. Fundusz Drogowy, który ma wpływy od samochodów może się rozwinąć tylko wtedy, gdy się ruch samochodowy rozwinie, a ruch samochodowy rozwinie się wtedy, gdy będą dobre drogi, czyli drogi muszą być naprzód a nie odwrotnie. Trzeba najpierw drogi zbudować, a dopiero wtenczas można mieć pretensje do Funduszu Drogowego, aby je utrzymywał.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#komentarz">(S. Kłuszyńska: Ale jak myśmy to mówili, to Panowie mówiliście, że jesteśmy antypaństwowcami.)</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#SSkoczylas">Nigdy tego nie powiedzieliśmy. Pani Senatorko.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#SSkoczylas">Otóż dziś Fundusz Drogowy preliminuje kwotę 21.913.000 zł. I cóż z tej kwoty ma być pokryte? 15 milionów idzie na skrypta dłużne za kredytowane roboty, a 5.600.000 zł idzie na pokrycie służby drogowej, czyli na konserwację dróg pozostaję tylko znikoma, prawie symboliczna kwota 1.271.000 zł, za którą mamy utrzymać 20.600 km państwowych dróg. Pozycje z Funduszu Pracy, które się pobiera, mogą być użyte tylko na budowę nowych, nie mogą iść na konserwację dróg. Wychodzi z tego taki rezultat, że my, robiąc z Funduszu Drogowego te o twardej nawierzchni drogi, mamy tych polerowanych, gładkich dróg, kilkaset powiedzmy kilometrów, a dziesiątki tysięcy kilometrów mamy bezdroża. Więc taki jest kontrast, jakgdyby ktoś przewoził pociągiem osobowym w ten sposób złożonym, że ma jeden wagon pierwszej klasy, a 30 wagonów to są lory nawet bez dachu. Taki kontrast jest niemożliwy do utrzymania. Gdy kogoś nie stać na utrzymanie pierwszej klasy dróg, to musi budować drogi drugiej i trzeciej klasy, ale i te drogi drugiej czy trzeciej klasy musi robić najprzód, a później dopiero należy przystąpić do ulepszenia i poprawienia nawierzchni. To znaczy dla konserwacji dróg potrzebna nam jest kwota 60 milionów corocznie. Bez tej kwoty poprawy dróg nie dokonamy. Tę kwotę musimy otrzymać z budżetu Skarbu Państwa, tak jak dawniej. I im dłużej Minister Skarbu zwleka z daniem tej kwoty na rzecz budowy dróg, tem drożej ta sprawa będzie kosztowała, bo te drogi, które dziś kosztem konserwacji można naprawić, jutro będą wymagały niesłychanie wielkich kosztów dla gruntownego przerobienia. Dziś każdy już rozumie, że poprawy dróg nie dokonamy bez dotacji rocznej 60 milionów, albowiem nie da temu rady ani Fundusz Drogowy, ani nawet Fundusz Pracy, ani te wielkie wysiłki Ministerstwa Komunikacji, które czy to szarwarkami, czy z podatków, czy przejęciem materiałów, czy innemi środkami są czynione. Żadnego eksperymentowania w finansowaniu dróg drogi nasze już znieść nie mogą. Dlatego też jest koniecznością ze strony Ministerstwa Komunikacji, ażeby poczyniło już stanowcze starania — tem więcej, że sprawa dróg nie jest już tylko sprawą Ministerstwa Komunikacji, ale całego Rządu — ażeby mogło osiągnąć te dotacje. Dziś dróg bitych i mostów żąda całe życie kulturalne i gospodarcze i obrona kraju, żąda tego i opinia kraju nie tylko u obcych, ale opinia w kraju tego szarego obywatela i podatnika.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#SSkoczylas">Z tym apelem proszę Wysoką Izbę w imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej o przyjęcie budżetu Ministerstwa Komunikacji.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.).</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekLeszczyński">Głos ma s. Sobolewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#SSobolewski">Wysoka Izbo! Do bardzo wyczerpujących i bardzo przekonywujących wywodów referenta tego preliminarza budżetowego chciałbym ze swej strony dorzucić jeszcze kilka uwag, może w tej chwili bardzo na czasie.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#SSobolewski">Gdy popatrzeć na gospodarkę Ministerstwa Komunikacji nie za okres jednego roku, ale kilku lat wstecz, gdy przypomnieć sobie te postulaty, któreśmy przed kilku laty stawiali w tym resorcie, i porównać to ze stanem dzisiejszym, wtedy dopiero można dokładnie zobaczyć, jak rzeczywiście wielkie zadanie zostało spełnione, jak wielki ogrom pracy został w tym resorcie dokonany. Byłem w tem szczęśliwem położeniu, że zajmowałem się tym preliminarzem kilka lat wstecz i nasunęły mi się pewne obserwacje, któremi chciałem się z Wysoką Izbą podzielić. Weźmy naprzykład przez szereg lat wysuwany postulat komercjalizacji naszych kolei. Ta sprawa przez długi przeciąg czasu była przedmiotem usilnych starań i usilnych namawiań ze strony poprzednich Sejmów, a także i w Senacie wielokrotnie była poruszana. Dzisiaj możemy mówić, że ta komercjalizacja kolei została de facto ukończona.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#SSobolewski">Jeżeli jednak patrzymy na tę komercjalizację kolei z punktu widzenia politycznego, z punktu widzenia państwowej racji stanu, to musimy wyciągnąć słuszny wniosek, że komercjalizacja kolei w dosłownem tego słowa znaczeniu nie leży w interesie Państwa, bo Państwo nie może zupełnie obojętnie przypatrywać się prowadzeniu kolei, która przecie reprezentuje dziś wartość około 8 miliardów złotych w czysto handlowem znaczeniu. Zanadto jest to ważny czynnik w życiu gospodarczem i ma ona zanadto wielkie do spełnienia zadanie z punktu widzenia strategicznego i za wielka ilość ludzi tam pracuje, żeby tylko interes handlowy był przytem rozstrzygający. Nie wolno zapominać także o tem, że tej gospodarce może grozić niebezpieczeństwo i z drugiej strony, ze strony tak zwanego biurokratyzmu państwowego, i to żeśmy przy rozwiązaniu tego zagadnienia poszli no drodze pośredniej, że nie skomercjalizowaliśmy kolei w najściślejszem tego słowa znaczeniu, a przeprowadziliśmy jej autonomizację i zastrzegliśmy Państwu ingerencję w najżywotniejsze sprawy, w których interes Państwa wchodzi w grę, to była właściwa i jedyna droga.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#SSobolewski">Dwa czy trzy lata temu referując preliminarz tego budżetu, przedłożyłem Wysokiej Izbie do uchwalenia rezolucję treści następującej: Senat wzywa Rząd, żeby w interesie ujednostajnienia polityki komunikacyjnej Państwa przedłożył projekt połączenia jej w jednym resorcie. Zupełnie słusznie wówczas w dyskusji podnoszone zostały obawy, czy wskutek wielkiego wzmożenia się ruchu autobusowego koleje nie są już przeżytkiem i z pewnością nie będą się rentować. Jako jedyne remedium na to uznano, że trzeba cały problem komunikacji skoncentrować w jednem ręku, umieścić w jednym resorcie, któryby racjonalnie wyznaczał, gdzie mają być robione nowe koleje, gdzie natomiast potrzeba nowych dróg bitych, na którychby się ruch autobusowy mógł odbywać. Ta rzecz jest prawie w 90% skończona. Dzisiaj mamy scentralizowane w Ministerstwie Komunikacji wszystkie sprawy, dotyczące kolei żelaznych, kolei elektrycznych, całego ruchu autobusowego, całego lotnictwa cywilnego, wszystkich dróg lądowych i wszystkich dróg wodnych. Do kompletu brakuje jeszcze tylko trzech rzeczy: poczty, telegrafu i telefonu, ale mam wrażenie, że i ta rzecz, jako rzecz słuszna, logicznie zupełnie nadająca się do tego właśnie resortu, w niedługim czasie doczeka się również swego uregulowania.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#SSobolewski">W 1932 roku powołany został przez poprzednika p. Ministra, przez p. Ministra Kühna specjalny komitet taryfowy przy Dyrekcji Kolejowej w Gdańsku, który miał za zadanie w ten sposób opracować taryfy kolejowe, ażeby wagony nasze, które do naszych portów wiozą węgiel, nie wracały próżne, ale żeby można także ewentualnie obsłużyć naszych sąsiadów południowych, przedewszystkiem Czechosłowację. Dzisiaj ta rzecz jest już faktem dokonanym, dzisiaj już w Warszawie urzęduje komitet międzyministerialny, który w ten sposób skonstruował taryfę, że dziś poważna część importu do Czechosłowacji, która dotychczas szła przez Hamburg, idzie przez Gdynię, dzięki właśnie odnowiedniemu dostosowaniu naszej taryfy. Niewątpliwie jest to zrobione z wielkim wysiłkiem z naszej strony; w niektórych wypadkach przy niektórych towarach trzeba było zejść poniżej własnych kosztów. Tak naprzykład przy transporcie soji obniżka dziś wynosi 60%, przy ekstraktach garbarskich 53%, ale mimo tych wielkich ofiar ta rzecz nam się opłaca i opłaca się tak dalece, że Ministerstwo Komunikacji uznało za rzecz wskazaną delegować do Pragi stałego swego przedstawiciela.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#SSobolewski">Przed kilku laty wystawiliśmy jako postulat elektryfikację węzła warszawskiego. Dzisiaj ten postulat, można powiedzieć, doczekał się swojej realizacji. Prace przygotowawcze są tak dalece posunięte, że od 1 kwietnia 1935 r. będziemy mogli otrzymywać potrzebną energię elektryczną, a to dzięki układowi, który zrobiliśmy, a mianowicie na ten cel uzyskaliśmy zagranicą około 60 milionów złotych. Za te pieniądze będzie zakupionych pięć lokomotyw do ciężkich przewozów, specjalnie, gdy chodzi o ciężkie pociągi towarowe. Będą one jednak robione zagranicą. Natomiast około 80 wagonów motorowych robionych będzie w kraju dla przewożenia na terenie tego węzła, który podlega elektryfikacji, wszystkich pociągów pośpiesznych, osobowych i towarowych lżejszych.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#SSobolewski">W tej transakcji finansowej około 20 milionów przeznaczonych zostało na budowy, konieczne dla przeprowadzenia elektryfikacji. Za część tych pieniędzy będziemy mogli w najbliższym czasie przystąpić do postawienia fundamentów pod dworzec główny — również jeden z postulatów bardzo palących, szczególnie tu na terenie stolicy — a są także pewne widoki, że uda się nam może w nie tak bardzo długim czasie uzyskać specjalne fundusze na prędsze dokończenie budowy samego dworca.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#SSobolewski">Już p. sen. referent wspominał o tem, że w toku są pertraktacje o pożyczkę dla zaprowadzenia hamulców automatycznych przy naszych wagonach towarowych. Kilka lat wstecz zwracałem na tę rzecz uwagę i podkreślałem wartość tej inwestycji; nie będzie może ona bardzo popularna ze względu na to, iż pociągnie za sobą pewne redukcje personalne, ale wielokrotnie powiększy sprawność, precyzyjność i szybkość naszych pociągów i pozwoli nam wejść z temi wagonami bezpośrednio na rynki międzynarodowe. Zwracałem uwagę na wartość i konieczność przyśpieszenia tej inwestycji z dwóch względów. Najpierw ze względów strategicznych. Przypomnę, że właśnie dzięki temu, że Niemcy miały te automaty u siebie wprowadzone, zadziwiły cały świat szybkością swojej mobilizacji w r. 1914. A z drugiej strony byłby to termin najbardziej dodatni do zrobienia tej inwestycji dlatego, że poważna część naszego taboru stoi bez użytku i bezwątpienia może być w tej chwili bez żadnego uszczerbku dla ruchu przerobiona w kierunku zastosowania tych hamulców automatycznych. Dziś czytamy i z ust p. referenta dowiedzieliśmy się, że te pertraktacje są na dobrej drodze. Niewątpliwie trzeba pamiętać, że przy takiej inwestycji, od tego hamulca trzeba wymagać, aby nie tylko stał na wysokości zadania, ale żeby był jednym z najlepszych patentów, aby cena hamulca była odpowiednia, aby mógł być fabrykowany, jeżeli nie w całości, to przynajmniej w największej części, w kraju i żeby odpowiadał względom strategicznym, które tutaj są niewątpliwie najważniejsze. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że nie można tylko ze względu na jeden z tych warunków rozstrzygać, czy ta umowa nam odpowiada, czy jest dobra. Wszystkie względy muszą być wzięte pod uwagę, i jestem przekonany, że niewątpliwie będzie ta rzecz dokładnie zbadana i tylko interes Państwa będzie rozstrzygającym momentem przy wyborze patentu i przy zawarciu tej umowy.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#SSobolewski">Wielka szkoda, że nie mogliśmy osiągnąć tego na drodze wprowadzenia w życie patentu polskiego, ale dotąd wynalazek ten jeszcze właściwie nie jest gotów, jeszcze potrzeba, jeżeli nie lat, to szeregu miesięcy, ażeby sprostał tym wszystkim warunkom, które są potrzebne do wzięcia udziału wozów z temi hamulcami automatycznemi w ruchu międzynarodowym.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#SSobolewski">Jeszcze ostatnią rzecz chciałbym poruszyć, niechybnie bardzo ważną i aktualną, mianowicie zagadnienie turystyki w Polsce. Nie potrzebuję Wysokiej Izbie tłumaczyć, jak ważną jest turystyka dla gospodarki kraju, szczególnie turystyka zagraniczna. Dla ilustracji kilka cyfr. We Francji oblicza się dochód z przyjeżdżających cudzoziemców na 12 miliardów franków, we Włoszech na 3 miliardy lirów, w Szwajcarii na 250 milionów franków szwajcarskich, w Austrii na 400 milionów szylingów, w Czechosłowacji na 300 milionów koron czeskich, Polska, obliczenia są tutaj bardzo niedokładne, mniej więcej 100 milionów złotych. To byłaby bardzo poważna cyfra, gdyby nie to, że równocześnie te prowizoryczne obliczenia wykazują, że z kraju wyjeżdżający za granicę Polacy wywożą trochę więcej, mianowicie około 140–150 milionów. W ostatnich czasach niewątpliwie ta suma się zmniejszy ze względu na pewne obostrzenia paszportowe, na trudności w uzyskiwaniu paszportów zagranicznych. Ale jeżeli widzimy tak wielkie cyfry dochodów, jakie ma gospodarstwo krajowe w tamtych państwach z turystyki zagranicznej, to równocześnie nie wolno pominąć milczeniem także i tego, że w budżetach tych państw znajdują się na ten cel preliminowane bardzo poważne kwoty, idące w dziesiątki milionów, gdy tymczasem u nas te cele, których ważność niewątpliwie Wysoki Senat docenia, mamy tylko dwie pozycje: w budżecie Ministerstwa Komunikacji jest 50.000 zł i w planie gospodarczym przedsiębiorstwa „Polskie Koleje Państwowe” 329.000 zł, razem więc 379.000 zł. Z pewnością jest to za drobna i za mała suma, żeby z niej można było pokryć przynajmniej te ważniejsze dezyderaty, najważniejsze inwestycje, jakie tutaj się nasuwają i jakie tutaj są konieczne.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#SSobolewski">Ale jest jedna rzecz pocieszająca, a to ta mianowicie, że już dzisiaj można zrobić dokładny plan postępowania we wszystkich tych sprawach. Dotychczas zagadnienie turystyki było rozrzucone wśród kilku ministerstw, gdzie było kilku referentów tego działu. Dziś całe to zagadnienie zostało scentralizowane w Ministerstwie Komunikacji, gdzie jest osobny wydział, a jak słyszałem, wydział ten nawet w niedługim czasie ma ulec pewnej rozbudowie i powiększeniu; odnośne plany mają już być przez p. Ministra zatwierdzone i w niedługim czasie znajdą się w Prezydjum Rady Ministrów dla ich ostatecznego przyjęcia. Dzisiaj już można mówić o nakreśleniu pewnego planu, o wytyczeniu pewnej linii postępowania i poszeregowania tych potrzeb, które są najważniejsze.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#SSobolewski">Chciałbym zwrócić uwagę, że według mego zdania trzy rzeczy tutaj mimowoli wysuwają się na plan pierwszy. Przedewszystkiem rzucenie na rynek dobrego przewodnika kolejowego po Polsce. Prace nad tym przewodnikiem kolejowym prowadzi się dość dawno, i rzeczywiście dwa tomy tego przewodnika już się ukazały, ale z chwilą, gdy one się ukazały, to okazało się, że są już przestarzałe, bo tak długo trwało układanie. Zresztą zamierzenie, żeby w czterech tomach taką rzecz wydać, jest niewątpliwie niesłuszne. Jest to za duża rzecz, za duża kobyła, żeby mogła oddać cenne usługi. I zamiar p. Ministra, ażeby tę rzecz ograniczyć do jednego tomu, któryby się jak najprędzej ukazał i nic nie stracił na aktualności, uważam za zupełnie słuszny i tę rzecz kładłbym na pierwszem miejscu. Na drugiem zaś miejscu położyłbym sprawę mapy turystycznej Polski. Przygotowania są już dość daleko posunięte i trzeba jak najprędzej to zrobić, jak najprędzej to rzucić na rynek, jeżeli nie za darmo, to po minimalnej cenie. Wreszcie trzecią rzeczą, która według mego przekonania powinna doczekać się zrealizowania i jakiegoś uporządkowania, to jest zaprowadzenie jakichś kursów dla przewodników turystycznych, dla wykształcenia przewodników w kilku centrach, choćby w Krakowie dla całego województwa krakowskiego i Śląska, w Wilnie dla kresów, w Poznaniu dla b. zaboru pruskiego i dla morza. Uważam, że takie kursy to nie jest wielki wydatek. Kandydatów dzisiaj możnaby dostać bardzo inteligentnych i dobrych, a wykształcenie takie jest konieczne, bo jeżeli przyjedziemy do Krakowa i przyjrzymy się choćby tylko jak publiczność polska jest obsługiwana, to widzimy, że albo przewodników niema, albo to są ciemne figury, które absolutnie nic nie potrafią objaśnić.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#SSobolewski">Jeżeli w sprawie ściągania turystów z zagranicy należy postępować z jak największą oględnością, to turystyce wewnątrz kraju trzeba iść jak najwięcej na rękę, bo ona się rozwija i jest aktualna.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#SSobolewski">Ściąganie cudzoziemców uważam za rzecz niebezpieczną, bo taka rzecz musi być wpierw bardzo starannie przygotowana. Nie jest rzeczą trudną rozesłać odpowiednią ilość afiszów, reklam, czy ulotek i ściągnąć trochę cudzoziemców. Ale ściągnąć ich tutaj na to, żeby doznali rozczarowania, żeby potem narzekali, że nie mieli gdzie co zjeść, ani się przyzwoicie przespać, to jest robienie sobie z tych ludzi nie zwolenników, ale wrogów, i to bynajmniej nie leży w naszym interesie. Uważam, że tę rzecz trzeba przygotować bardzo ostrożnie; przygotować mogą ją tylko biura krajowe, działające zagranicą, a nie zagraniczne. Nigdy nie uwierzę, ażeby biura zagraniczne potrafiły to zadanie spełnić. Trzeba zwrócić się do tych centrów, które są zamieszkałe przez Polaków zagranicą, aby ich przedewszystkiem ściągnąć, a potem iść do obcych.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#SSobolewski">Jeżeli chodzi o turystykę wewnętrzną, to znaczenie jej jest kolosalne: zaciera się cały szereg różnic dzielnicowych, wzmacnia poczucie jedności narodowej i świadomość potęgi Państwa. Napływ warstw inteligencji w najdalsze zakątki kraju ma wielkie znaczenie państwowo-wychowawcze. Uważam jednak, że tu jest jedna luka, którą trzeba rzeczywiście dość prędko uzupełnić, to znaczy posługiwać się tak dobrym środkiem dla turystyki, jakim jest radjo. To, co dziś mamy, to jest nic; radjo ma zarezerwowane dla turystyki 5 minut na tydzień. Jak Panowie zdają sobie z tego sprawę, to jest rzecz zupełnie niewystarczająca, i tutaj, szczególnie przy zbliżającym się sezonie turystycznym, trzeba wykorzystać tę rzecz w daleko większym zakresie. Rzucenie odpowiedniego hasła przez radjo i motywowanie go w bardzo inteligentny sposób, tak naprzykład, jak to robi radjo włoskie, rzucenie hasła zimą: frontem ku górom, a latem frontem ku morzu, będzie popularne i niewątpliwie tę rzecz się opłaci rozwinąć. Uważam za rzecz bardzo ważną dla zagadnień turystyki, że poważne biuro podróży Orbis zostało nabyte przez P. K. O. i stało się półoficjalnem biurem podróży w Polsce. Tak jest wszędzie zagranicą. Wszędzie zagranicą rząd, ministerstwo komunikacji, albo koleje jako przedsiębiorstwa uczestniczą jeżeli nie w całości, w każdym razie w poważnej większości udziałów w takich towarzystwach. Może lepiej byłoby, gdyby to nabyły w Polsce koleje państwowe, ale i tak jest dobrze, że z prywatnego biura Orbis stał się biurem półurzędowem. Uważam, że, mając taki instrument w ręku, trzeba go umieć wykorzystać. Nie tylko wewnątrz kraju, ale i zagranicą może on oddać pierwszorzędne usługi. Jest jedna filia w Paryżu, słyszałem, że ma się otworzyć filie w Wiedniu i Pradze. Dopiero to biuro polskie napół oficjalne, gdzie chęć zysku jest sprowadzona do minimum, gdzie żadne spekulacje nie powinny mieć miejsca, może spełnić swoje zadanie, dopiero wówczas można mówić o należytej i dobrze zorganizowanej turystyce z zagranicy do Polski. Biura podróży, takie np. wiedeńskie — „Das österreichische Verkehrsburo” ma wobec ruchu turystycznego ogromne zasługi w Austrii, ale ono ma nie tylko wszędzie filie, nie tylko ma bardzo dobrze wyszkolony personel, lecz ma i swoje własne hotele i swoje własne pensjonaty i może rzeczywiście w zupełności ten ruch z zagranicy skierowany do kraju opanować i zadowolić najwybredniejsze wymagania. Nie widzę żadnych przeszkód, ażeby i u nas biura podróży półoficjalne nie miały kroczyć tą samą drogą. Jeśli dziś wysuwa się postulat stworzenia na naszem wybrzeżu domu wycieczkowego, takiego jak np. w Krakowie, to jest rzeczywiście zadanie, które taki Orbis powinien spełnić.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#SSobolewski">Jeszcze tylko ostatnia uwaga. Sądzę, że Ministerstwo Komunikacji poszło bardzo słuszną drogą, obniżając ceny biletów kolejowych. Przez to samo zostały zahamowane wszystkie zniżki kolejowe. Ja jednak chciałbym zaapelować do p. Ministra, ażeby dla członków organizacyj turystycznych można było utrzymać system obniżek indywidualnych, bo to było tą atrakcją, która jednała towarzystwom członków i z tych składek — bardzo małych zresztą — organizacje turystyczne mogły dokonywać szeregu prac inwestycyjnych w terenie. Gdy to im odpadnie, to niewątpliwie będzie się musiało apelować do Państwa o subwencje na te cele. Mam wrażenie więc, że może nie będzie to wielkim wyłomem, jeżeli w tym wypadku Pan Minister zechciałby ten dezyderat uwzględnić. Skończyłem.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekLeszczyński">Głos ma s. Iwanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#SIwanowski">Wysoka Izbo! Rozwój stosunków gospodarczych i politycznych świata w średniowieczu charakteryzuje dążność wielkich narodów do opanowania morza i zdobycia krajów zamorskich. Panowanie nad wielkiemi szlakami morskiemi, wiążącemi odległe lądy, zapewniało nieobliczalne korzyści materialne i polityczne i decydowało o znaczeniu i potędze danego narodu. Dziś, w epoce nowych wynalazków, które dają ludności możność panowania nad nowym żywiołem, te narody, które opierały rozwój swej potęgi i dobrobytu na opanowaniu morza, jak Anglicy, Holendrzy, Niemcy, starają się z niemniejszą energią owładnąć oceanem powietrznym. Wiemy, jak dotkliwie zemściła się na nas historia za zaniedbanie problemu morskiego w czasach przedrozbiorowych. Pamiętajmy, by historia rzeczywiście była dla nas magistra vitae w tem nowem zagadnieniu, stojącem przed narodami świata, byśmy odpowiednie miejsce mogli zająć.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#SIwanowski">Ocean powietrzny jest bezbrzeżny, lecz ilość i kierunek wielkich szlaków, łączących największe ośrodki świata, jest ściśle określona, i o te szlaki toczy się obecnie walka pomiędzy narodami świata. W walce tej osiągnęliśmy o tyle pomyślne rezultaty, że panujemy całkowicie nad morzem powietrza ponad naszem terytorium państwowem.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#SIwanowski">Jeżeli chodzi o ekspansję nazewnątrz naszych granic, to tu myśl przewodnia naszego lotnictwa powinna być skierowana przedewszystkiem w tym kierunku, który jest usprawiedliwiony przez geograficzne położenie Polski, przez to położenie, które charakteryzuje je jako przecięcie dwóch wielkich szlaków handlowych, wzdłuż których od wieków rozwijają się stosunki handlowe i kulturalne świata.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#SIwanowski">Jeżeli chodzi o tę naszą ekspansję, to od początku istnienia niepodległego Państwa czyniliśmy usiłowania, ażeby umieścić się na tych szlakach. Jednak dopiero od roku 1928, kiedy w łonie Ministerstwa Komunikacji i z jego inicjatywy powstała nowa organizacja handlowo-komunikacyjna „Polskie Linie Lotnicze Lot”, od tego czasu możemy powiedzieć, że nasza polityka komunikacji lotniczej weszła na tory trwałego rozwoju i przeprowadzenia konsekwentnej linii.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#SIwanowski">Jeżeli chodzi o rozwój lotnictwa cywilnego, to bezpośrednio po wielkiej wojnie zauważamy skok raptowny w tym kierunku pośród wszystkich państw. Materiał demobilizacyjny, który pozostał po wojnie, posłużył w znacznym stopniu do rozwoju cywilnego lotnictwa. Lecz wkrótce już lotnictwo cywilne zaczyna się uniezależniać od wojska. Staje się funkcją państwową dla zaspokojenia pewnych określonych potrzeb państwowych, rozwija się samo i staje się dźwignią życia kulturalnego współczesnych narodów cywilizowanych.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#SIwanowski">W chwili obecnej lotnictwo cywilne ma niemniej doniosłe znaczenie, jak wojskowe, wiążąc się z niem, jak wiąże się z sobą każdy dział gospodarki państwowej w wielkiem państwie współczesnem.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#SIwanowski">Lotnictwo cywilne i sport lotniczy, kształcąc wielką ilość pilotów, jest naturalną rezerwą dla wojska, które może w niem czerpać materiał techniczny i materiał ludzki w czasie wojny. Lotnictwo i sport lotniczy, propagujący wogóle zagadnienie lotnicze w kraju, stwarzają nastawienie lotnicze w szerokich masach. Widzimy, że to nastawienie wzrasta z roku na rok. Widzieliśmy w roku zeszłym w czasie Challenge'u, że masy publiczności już to nastawienie miały, a przelot kapitana Skarżyńskiego przez Atlantyk jeszcze więcej podniósł entuzjazm dla lotnictwa. Można powiedzieć, że w chwili obecnej lotnictwo weszło w psychikę mas polskich. Masy polskie już się wczuwają w zagadnienie powietrza, już nasze sukcesy lotnicze uważają za coś swojego, za coś bliskiego — przyjmują żywy udział w naszych błyskach i cieniach i pod tym względem jest to wielka zdobycz, gdyż może najtrudniejszą rzeczą jest przełamanie pewnego oporu, pewnej bierności szerokich mas ludności.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#SIwanowski">Przechodząc do budżetu lotnictwa cywilnego, musimy zauważyć, że w ciągu 5-lecia od 1929 r. do roku obecnego poszczególne sumy preliminowane na lotnictwo cywilne ulegały stopniowemu zmniejszaniu. Najwyższa suma była preliminowana w r. 1929–13.300.000 zł, spadała później poprzez 12 milj., sukcesywnie w wydatkach rocznych do 11.800.000, 9.000.000. 11.000.000 zł w r. 1933 i do sumy 13.699.000 zł w obecnym budżecie. Suma ta jest napozór wyższa od zeszłorocznej, wyższa dlatego, iż przypadł nam w honorze obowiązek organizowania międzynarodowych zawodów aparatów turystycznych w Challenge'u 1934 r., i na koszta związane z organizacją tych zawodów preliminowane jest 1.900.000 zł. W preliminowaniu wydatków na lotnictwo cywilne tendencje oszczędnościowe, tendencje zmniejszania budżetu z roku na rok są całkiem wyraźne i tendencje te, proszę Wysokiej Izby, idą wprost w rozbieżnym kierunku z temi tendencjami, które zauważamy w innych państwach cywilizowanych Europy i Ameryki. Wzrost budżetu na lotnictwo wojskowe plus cywilne od r. 1929 do obecnej chwili, który ilustrują następujące cyfry, jest znaczny.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#SIwanowski">Anglia w r. 1929 wydała 2.400 milj. fr. fr., Podniosła ten budżet w roku 1933 do 2.790 milj. fr. fr., czyli przyrost wynosi 16%. Stany Zjednoczone podniosły swój budżet z 2.136 milj. do 2.650 milj. fr. fr., czyli zwiększyły wydatki o 24%. Francja zwiększyła swój budżet na lotnictwo z sumy 1.770 milj. do 2.130 milj. fr. fr., czyli o 20%. Niemcy z sumy 472 milj. zwiększyły do 536 milj. fr. fr., czyli o 14%.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#SIwanowski">My pozostaliśmy na ostatniem miejscu, a raczej spadliśmy o kilka odsetek — o 3%.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#SIwanowski">Jeśli chodzi o cyfry absolutne, to cyfry wydatków na lotnictwo cywilne w innych państwach cywilizowanych są całkiem niewspółmierne z naszemi wydatkami. Stany Zjednoczone w roku 1932 wydały 900 milj. fr. fr., co stanowi obciążenie na głowę ludności 6,5 fr. fr. Związek Sowiecki wydał 360 milj. fr. fr., co stanowi obciążenie na głowę ludności 2,5 fr. fr. Niemcy wydały 294 milj. fr. fr., co wynosi na głowę ludności 4,5 fr. fr. Francja wydała w roku 1931–276 milj., a w roku 1933–462 milj. fr. fr. na lotnictwo cywilne, co stanowi obciążenie w r. 1931 na głowę ludności 6,7 fr. fr.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#SIwanowski">Polska wydała 35 milj. fr. fr., obciążenie na głowę wynosi 1,1 fr. fr. Widzimy, że i w tej liście wydatków stoimy na szarym końcu.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#SIwanowski">Rozumiemy doskonale, że w chwili kryzysu, w chwili oszczędności przymusowej, ta oszczędność musiała dotknąć również i tak wybitnie konieczne wydatki, jakimi są wydatki na lotnictwo. Lecz zachodzi pytanie, czy wydatek ten pośród innych niezbędnych wydatków państwowych nie należałoby przestawić na więcej czołowe miejsce i więcej opancerzyć go od tej oszczędności niezbędnej, która jest w tej chwili linią wytyczną naszej gospodarki. Jeżeli chodzi o cyfry, które przed chwilą wskazałem, to cyfry na lotnictwo, podawane przez Niemcy, są w wysokim stopniu niedostateczne. Cyfra 300 milj. fr. jest cyfrą preliminowaną przez rząd Rzeszy, jednak nie wchodzą tu wydatki poszczególnych krajów i wydatki samorządowe. Jak wielkie są te wydatki, wnioskować możemy z poszczególnych fragmentów, przedostających się do prasy, między innemi ze sprawozdania z budowy lotniska w Berlinie w Tempelhofie, na którą to budowę skarb dał 20%, kraje dały 25%, a miasto Berlin 55%. Widzimy więc, że cyfry, ogłaszane przez Niemcy, musiałyby ulec znacznej korektywie wzwyż.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#SIwanowski">Większość wydatków, przeznaczonych na lotnictwo cywilne, składa się przeważnie z subsydjów, które rozdziela się na poszczególne linie komunikacyjne. Lotnictwo cywilne, jako nowy rodzaj komunikacji, musi przełamać wielki opór psychiczny w nastawieniu publiczności. Publiczność nie przyzwyczaiła się jeszcze korzystać z tego nowego środka komunikacji i dlatego prawie wszystkie linie lotnicze są deficytowe. My również w swoim budżecie przeznaczyliśmy na subwencje około 7 milj. zł. Jest to subwencja minimalna w porównaniu z temi subwencjami, które dają inne państwa, więc: Francja 170 milj. fr. w r. 1932, 182 milj. fr. w r. 1933; Niemcy 164 milj. fr. i 213 milj. fr. Jednakże i te w wysokim stopniu skromne cyfry pozwalają przy skromnej organizacji, a przedewszystkiem przy niewypowiedzianym entuzjazmie i energii naszych pracowników lotnictwa i jego kierowników, doprowadzić stan lotnictwa do bardzo wysokiego poziomu. Dość powiedzieć, że chwała Bogu w ciągu tych ostatnich lat nie mieliśmy większej katastrofy na naszych liniach i bezpieczeństwo pasażerów jest doprowadzone do możebnych znanych we współczesnej technice granic, a regularność lotów dochodziła w roku ubiegłym do 96,7%, że wyzyskanie taboru jest wyższe, aniżeli gdzieindziej, bo wynosi 42% obciążenia. Jeśli chodzi o poszczególne linie, to przedewszystkiem musimy skonstatować, że rozwój lotnictwa wewnątrz kraju został uskuteczniony na tych liniach, które stanowią odcinki wielkich szlaków komunikacyjnych, posiadających znaczenie międzynarodowe, a więc zbliżających się do naszych stacyj granicznych.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#SIwanowski">Jeśli będziemy w dalszym ciągu przyjmować pod uwagę nasze położenie geograficzne i jego znaczenie dla gospodarki światowej, to musimy skonstatować, że dwa wielkie kierunki przedewszystkiem interesować nas powinny w rozwoju naszej komunikacji: północno-południowy i zachodnio-wschodni, kierunki, które już od dawien dawna stanowiły wielkie szlaki wymiany gospodarczej — jeszcze w wiekach starożytnych.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#SIwanowski">Jeżeli chodzi o pierwszy kierunek — północny, to zrobiliśmy bardzo dużo dla jego rozwoju. W tej chwili posiadamy linię komunikacyjną, zaczynającą się w Helsingforsie, biegnącą poprzez Tallin, Rygę, Wilno, Warszawę, Lwów, Bukareszt, Sofię do Salonik, długości 3.000 km. Jest to linia najdłuższa w Europie i obsługiwana, być może, najlepiej. Linia ta w przyszłym swoim rozwoju musi być uzupełniona przez połączenie z północnemi wielkiemi ośrodkami gospodarczemi i kulturalnemi, jakimi są Sztokholm i Kopenhaga. Będziemy tu mieli do czynienia z przelotem nad morzem. O ile jesteśmy całkowicie przystosowani i całkowicie opanowaliśmy lotnictwo nad ziemią, o tyle nie mamy jeszcze dostatecznego doświadczenia w lotnictwie nadmorskiem. Przypuszczam, że nawiązanie łączności lotniczej z temi dwoma punktami będzie wymagało większych kosztów i przezwyciężenia większych trudności, i dlatego też przypuszczam, że będzie musiało być odłożone na dalszy plan.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#SIwanowski">Natomiast nieodzownem jest połączenie w tej chwili już Sofii z Konstantynopolem i uzyskanie jeszcze jednego portu lotniczego dla naszej bandery lotniczej na Bliskim Wschodzie. Połączenie to da nam połączenie z linią, mającą łączność dalej z Bliskim Wschodem, z Persją i z Indiami Brytyjskiemu.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#SIwanowski">Jednocześnie wyniki naszej polityki zagranicznej już tego roku pozwolą nam na rozwój drugiego zasadniczego kierunku naszych linij lotniczych, z zachodu na wschód. Panowie wiedzą, że 21 stycznia r. b. podpisaliśmy konwencję lotniczą z Niemcami. Konwencja ta da nam możność na zasadzie wzajemności doprowadzać nasze samoloty do Berlina. Z drugiej strony w tej chwili toczą się pertraktacje ze Związkiem Sowieckim; przypuszczać należy, że zostaną pomyślnie zakończone, a wówczas będziemy mieli możność rozciągnięcia naszych linij lotniczych aż do Moskwy. W ten sposób drugi wielki odcinek zachodnio-wschodni będzie obsadzony przez nasze lotnictwo.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#SIwanowski">Podkreślić należy, iż wszystkie nasze samoloty są albo będą w najbliższym już czasie, w najbliższych miesiącach produktami naszych wytwórni krajowych. Junkiersy, które jeszcze dotychczas w bardzo, zdaje się, niewielkiej ilości są używane przez nasze linie komunikacyjne, są zamieniane już przez sześcioosobowe komunikacyjne samoloty Podlaskiej Wytwórni Samolotów PWS 24, które niewspółmiernie lepiej obsługują te linie, niż dotychczasowe statki powietrzne niemieckie. Mamy wypracowany prototyp komunikacyjnego samolotu przez firmę Plage Leśkiewicz R 16 z motorem 370 koni, który również zapowiada się nadzwyczajnie dodatnio.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#SIwanowski">Nasz samolot pościgowy konstrukcji Państwowych Zakładów Lotniczych zdobył sobie sławę daleko poza granicami Rzeczypospolitej; niezliczona ilość konstruktorów zagranicznych kopjuje go, niektóre państwa sprzymierzone z nami nabyły większe ilości tych samolotów.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#SIwanowski">Nakoniec R. W. D., ten turystyczny mały samolot, który zdobył nam laury zeszłorocznego Challenge'u, prowadzony wprawną ręką nieodżałowanej pamięci załogi Żwirki i Wigury, R. W. D. 4 i 5 niezaprzeczenie zdobył sobie jedno z pierwszych miejsc pośród lekkich aparatów turystycznych na całym świecie.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#SIwanowski">Poza R. W. D. 4 i R. W. D. 5 istnieje aparat R. W. D. 8 szkolny, który w tej chwili jest wprowadzony w naszem lotnictwie na zamianę szkolnego aparatu Henriota. Z wprowadzeniem tego aparatu będziemy mieli prawie cały zespół aparatów do lotnictwa cywilnego, wytwarzanych w kraju, będziemy się mogli obejść bez importu zagranicznego. Nasi konstruktorzy, nasi wykonawcy zajęli bardzo wysokie miejsca pośród odpowiednich fachowców świata i możemy się szczycić naszemi postępami w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#SIwanowski">Na zakończenie kilka słów o sporcie. Sport lotniczy, który posiada kolosalne znaczenie tak dla wojska jak i dla propagandy lotnictwa, w tej chwili reprezentowany jest u nas przez 10 klubów lotnictwa motorowego i 42 koła szybowcowe. Pilotów motorowych mamy około 200, pilotów zaś szybowcowych około 250. Ministerstwo udziela subwencyj na szkolenie pilotów tak szybowcowych, jakoteż i motorowych. Rezultaty tych wysiłków zostały uwieńczone sukcesem naszego zespołu samolotów na ostatnim Challenge'u, gdzie R. W. D. zdobył dla barw polskich pierwsze miejsce, a inne samoloty polskie również zajęły wysokie miejsca w ogólnej klasyfikacji. Zdobycie Atlantyku przez kapitana Skarżyńskiego, zdobycie puharu Gordon-Benneta przez kapitana Hynka i porucznika Burzyńskiego wysunęły lotnictwo polskie na jedno z pierwszych miejsc w lotnictwie światowem.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#SIwanowski">Osiągnięte rezultaty nakładają na nas nowe obowiązki, nie tylko utrzymania się na zdobytych pozycjach, lecz i dotrzymania kroku postępowi technicznemu, kroczącemu z zawrotną szybkością ku zdobyciu oceanu powietrznego.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekLeszczyński">Dyskusja wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#WicemarszałekLeszczyński">Przystępujemy do części 9 preliminarza budżetowego: Ministerstwo Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#WicemarszałekLeszczyński">Głos ma sprawozdawca s. Żaczek.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#SZaczek">Wysoka Izbo! Ostateczne cyfry preliminarza budżetowego Ministerstwa Sprawiedliwości na rok 1934/35 zamykają się w cyfrze wydatków 91.640.000 zł i dochodów w sumie 67.868.000 zł.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#SZaczek">Dochody w porównaniu z rokiem bieżącym zmniejszone zostają o 5.600.000 zł, przyczem największe obniżenie preliminowanych dochodów przewiduje się w pozycji dochodowej „grzywny”. Redukcję tę uzasadniają faktycznie mniejsze, niż przewidywano, wpływy w ciągu pierwszej połowy roku budżetowego.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#SZaczek">W wydatkach główną pozycję stanowią uposażenia i inne wydatki osobowe; wynoszą one blisko 73% preliminarza wydatków, podczas gdy wydatki rzeczowe i inwestycyjne wynoszą tylko 27% preliminarza wydatków.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#SZaczek">W absolutnych cyfrach zmniejszenie budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości wyraża się w cyfrze 10 milionów złotych i jest jednym z objawów wysiłku Rządu, idącego w kierunku utrzyj mania równowagi budżetowej. Przez te jednak znaczne redukcje budżet Ministerstwa Sprawiedliwości ogranicza się do możliwości pokrycia tylko najniezbędniejszych potrzeb bieżących i przewiduje tylko jeden wydatek inwestycyjny w sumie 178.000 zł na dokończenie nadbudowy skrzydła gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#SZaczek">Szczegółowa analiza cyfr budżetowych jest zawarta w drukowanem sprawozdaniu Komisji Skarbowo-Budżetowej. Rezultat porównawczy z budżetem na rok bieżący streszcza się więc w dalszem zmniejszeniu stojących do dyspozycji Ministra Sprawiedliwości środków finansowych o blisko 10%, zaś w porównaniu z rokiem 1930/31 nawet o około 30%.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#SZaczek">Stosunek budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości do ogólnego budżetu administracji państwowej wyraża się niską stosunkowo cyfrą procentową 4–27%.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#SZaczek">Jeżeli te cyfry procentowe, tak znamienne, wysuwam na plan pierwszy sprawozdania, to czynię to w tym celu, ażeby podkreślić, w jak wyjątkowo trudnych warunkach pracuje nasze sądownictwo, jaka jest rozbieżność między środkami materialnemi a celami i zadaniami, które biegnące w niezwykłem tempie życie z wszystkiemi swemi objawami politycznemi, socjalnemi i gospodarczemi Ministerstwu Sprawiedliwości narzuca. Mimo tej dysproporcji szczupłych finansowych możności a ogromu zadań skonstatować trzeba przy okazji rozpatrywania budżetu zarysowujący się wyraźnie postęp w tych wszystkich dziedzinach życia państwowego, które się składają na zakres kompetencji resortu sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#SZaczek">Z całą uwagą śledzi społeczeństwo, a zwłaszcza nasz świat prawniczy postępy unifikacyjno-kodyfikacyjne, ześrodkowujące się w tem Ministerstwie. I oto jesteśmy ostatnio świadkami powstania dwóch nowych wielkich kodyfikacyj polskich: kodeksu zobowiązań i kodeksu handlowego. Nie potrzebuję w tej Wysokiej Izbie rozwodzić się nad tem, jak olbrzymią wartość mają te akty prawne dla doniosłego celu tworzenia jednolitego prawodawstwa rodzimego. Dla życia gospodarczego ma ta kodyfikacja szczególne znaczenie. Pojmie je każdy, kto sobie uprzytomni, że dotąd stosunki handlowe w Polsce opierały się na trzech odrębnych, obcych nam duchem i treścią przepisach prawnych, które w wysokim stopniu krępowały i komplikowały rozwój prywatnej inicjatywy i aktywności w dziedzinie produkcji i obrotu.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#SZaczek">Również i pod względem technicznym przykłada się teraz coraz większą wagę do jasności i prawniczej przejrzystości wydawanych norm prawnych. Chwalebne wysiłki Ministerstwa w tym zakresie spotkały się z analogiczną akcją Senatu, który, wyłaniając z siebie, z inicjatywy p. Marszałka Senatu i p. wicemarszałka Boguckiego Komitet Techniki Ustawodawczej, stworzył na terenie tej Wysokiej Izby specjalny organ, mający na celu uprzystępnienie — przez jasność i prostotę ogłaszanych norm prawnych — obowiązujących przepisów najszerszym warstwom społeczeństwa i redagowanie ich w sposób, o ile możności, usuwający lub łagodzący niebezpieczeństwo sprzecznych tych form interpretacyj. Celowość tej pracy ujawniła się choćby w ostatnich dniach w dziedzinie tak ważnej i w tej chwili aktualnej, jak redakcja ustawy skarbowej: Komitet Techniki Ustawodawczej Senatu opracował przy współudziale najwybitniejszych w tej trudnej materii rzeczoznawców podstawowe tezy dla nowego ujęcia ustawodawczego prawa o budżecie, które — wedle oświadczenia p. Ministra Skarbu, złożonego na Komisji Skarbowo-Budżetowej, — będą przez Rząd uwzględnione w pracach nad kodyfikacją prawa budżetowego. Mam głębokie przekonanie, że wspólne, skoordynowane starania Ministerstwa i Komitetu senackiego w zakresie techniki kodyfikacyjnej stanowić będą poważny krok naprzód w tej dotąd niezawsze należycie docenianej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#SZaczek">Zastanawiając się szczególnie nad rolą Ministerstwa Sprawiedliwości w rozwoju życia gospodarczego i cytując jako przykład zrozumienia potrzeb życia w tym zakresie wydanie zunifikowanego prawa obligacyjnego i handlowego, uważam za konieczne podkreślić, że przejawiające się na całym świecie, odbiegające od utartych szlaków nowe zjawiska ekonomiczne, domagające się ujęcia w obiektywną normę prawną, znajdują w Ministerstwie Sprawiedliwości należyte odczucie i zrozumienie. Nawet śmiałe koncepcje gospodarcze, wybiegające często poza uświęcone kanony prawne, a konieczne wobec nie mającego dotąd przykładu w dziejach kryzysu ekonomicznego, uzyskują w naszym najwyższym urzędzie legislacyjnym właściwą trafną ocenę i formę prawną. Samoistne działanie Ministerstwa Sprawiedliwości i współudział jego z innemi Ministerstwami przy doniosłej akcji oddłużeniowej i konwersyjnej w rolnictwie jest przy podkreślaniu owocnej działalności Ministerstwa w tej mierze najlepszym dowodem.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#SZaczek">Kiedy mówię o roli Ministerstwa Sprawiedliwości w sprawach gospodarczych, niech mi będzie wolno wspomnieć o jednej sprawie konkretnej, dotąd jeszcze niesfinalizowanej, pozornie drobnej, a jednak mającej duże znaczenie dla ludności miejskiej, głównie dla sfer urzędniczych i wolnych zawodów. Mam na myśli projekt o własności hipotecznej mieszkań, przewidujący prawo własności na fizycznych częściach budynku, stanowiących mieszkanie, stanowiących samodzielne jednostki gospodarcze. Jest rzeczą oczywistą, że dla prawnika — dla którego budynek stanowi przynależność gruntu i jako taki nie powinien być bez podziału przedmiotu głównego dzielony na części fizyczne — jest koncepcja własności mieszkań konstrukcją trudną do ustawodawczego ujęcia i zbyt śmiałą. A jednak, podkreślić to muszę z całą satysfakcją, idea ta znalazła w Ministerstwie Sprawiedliwości swój oddźwięk i ujęta została w ramy ustawowego projektu. Ministerstwo doceniło wagę tej inicjatywy, będącej logiczną konsekwencją rozumnie podjętej akcji spółdzielczej na terenie mieszkaniowo-budowlanym, dając przez to dowód zrozumienia dla zrealizowanej już w krajach zachodnio-europejskich tendencji tworzenia się w miastach małych jednostek gospodarczych, opartych na hipotecznem prawie własności. Wypada mi życzyć Ministerstwu, aby z właściwą sobie energią i konsekwencją doprowadziło sprawę na tym charakterystycznym odcinku do pomyślnego końca i, usuwając trudności i uprzedzenia, wywołane nowością koncepcji, tę dla małego człowieka w miastach ważną dziedzinę w duchu nowoczesnych postulatów gospodarczych załatwiło, wnosząc przez to nową pożądaną cegiełkę do budującego się gmachu rodzimego ustawodawstwa. A gmach ten już wznosi się okazale. W ciągu ostatniego pięciolecia zdołaliśmy zjednoczyć ustrój sądownictwa, adwokatury i notariatu, wprowadzić w życie jednolity polski proces cywilny i karny, dokonać kodyfikacji prawa karnego i położyć poważne zręby zunifikowanego prawa prywatnego. W ten sposób Ministerstwo Sprawiedliwości wytrwale i konsekwentnie zwala jeden po drugim słupy graniczne, jakie w dziedzinie pojęć prawnych i prawa pisanego ostały się jeszcze jako smutne dziedzictwo z nieszczęsnej epoki rozbiorów.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#SZaczek">To, co na tem polu już zostało dokonane, uzasadnia nadzieję, że rozpoczęte i z należytą myślą przewodnią prowadzone dzieło niezadługo doprowadzone będzie do pomyślnego końca.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#SZaczek">Zrozumiałem następstwem zmian unifikacyjnych w zakresie prawa sądowego jest konieczność przeprowadzenia doniosłych zmian także w dziedzinie organizacji sądownictwa i wymiaru sprawiedliwości. A jeżeli zważymy, że te zmiany organizacyjne muszą być pogodzone z ogólną polityką oszczędnościową Rządu, to zrozumiemy, z jaką ostrożnością postępować tu trzeba, jakich wysiłków użyć, aby nie dopuścić do zamętu i do nadmiernego przeciążenia władz sądowych. Starania Ministerstwa na tem polu, polegające na zarządzeniach dyslokacyjnych i decentralizacyjnych, na akcji scalenia równorzędnych instytucyj sądowych, na przeprowadzeniu możliwie racjonalnej organizacji pracy w sądach zwłaszcza przez szersze zastosowanie sądownictwa jednoosobowego, osiągają pożądany skutek, bo oto statystyka sądowa ostatniego roku wykazuje, że pomimo utrzymania się ilości spraw, które wpłynęły do sądów w ostatnim roku, pomimo więc utrzymania się tego ilościowego wpływu na poziomie lat ubiegłych, ilość spraw zaległych uległa na szczęście znacznemu obniżeniu. Do tego pomyślnego dla najszerszych warstw wyniku przyczynia się również wzmożona teraz działalność nadzorcza Ministerstwa, która zwłaszcza w zakresie kontroli działalności syndyków i zarządców mas upadłościowych, dalej nadzorców sądowych i zarządców przymusowych ma szczególne znaczenie dla gospodarczych interesów ludności.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#SZaczek">W każdorocznym referacie o budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości uważam za swój obowiązek dać Wysokiej Izbie pogląd na stan sądownictwa doraźnego. Jest zjawiskiem pocieszającem, że nasilenie przestępczości w ramach tych ciężkich zbrodni, które podlegają sądownictwu doraźnemu, w ostatnim czasie osłabło. Podczas gdy w r. 1932 oddano pod sąd doraźny spraw 137, to w r. 1933 liczba tych spraw spadła do 83; liczba osób sądzonych doraźnie zmniejszyła się z 251 do 152; liczba wyroków śmierci wykonanych obniżyła się z 83 do 55, a więc o przeszło 32%. Cyfry te skłoniły mnie do poruszenia na Komisji Skarbowo-Budżetowej kwestii, czy nie należałoby już uchylić działalności sądów doraźnych, jako instytucji przeznaczonej z istoty rzeczy do działania w okolicznościach wyjątkowych. Czy te okoliczności wyjątkowe u nas jeszcze istnieją? Czy stosunki bezpieczeństwa publicznego i ładu w społeczeństwie odbiegają od normy, czy wytrzymują porównanie ze stosunkami w innych państwach? Odpowiedź na te pytania musi niewątpliwie wypaść na niekorzyść dalszego kontynuowania w Polsce tego wyjątkowego trybu postępowania sądowego. To też ze szczerem zadowoleniem muszę podnieść oświadczenie Pana Ministra Sprawiedliwości, złożone na komisji i zapowiadające zgłoszenie pozytywnego w tej sprawie wniosku na Radę Ministrów, i chcę podkreślić jednomyślny głos opinii publicznej, z jakim oświadczenie to zostało przyjęte.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#SZaczek">Wspomniałem przy omawianiu prac ustawodawczych Ministerstwa o podstawowej reformie ustawodawstwa karnego. Reforma ta pociąga za sobą konieczność wprowadzenia do naszego systemu penitencjarnego zmian daleko idących, a polegających na przystosowaniu więziennictwa do nowego systemu sankcyj karnych. Nowe zasady wymiaru kary muszą być również wcielone w system ich wykonania. Indywidualizacja kary musi przedewszystkiem mieć na uwadze osobowość przestępcy. Jego stan fizyczny i psychiczny, jego wiek, jego ilościowe nastawienie przestępcze muszą być zbadane i przy wykonaniu kary uwzględnione. Stąd konieczność stosowania w więziennictwie badań kryminalno-biologicznych, stąd potrzeba stosowania wobec nieletnich nie środków represyjnych, lecz wychowawczo-poprawczych i używania wobec niepoprawnych znów odmiennych metod penitencjarnych. Poważne kroki w kierunku pogłębienia indywidualnego traktowania przestępcy w toku wykonania kary zostały już zrobione. Zwiększono ilość zakładów wychowawczo-poprawczych dla nieletnich, a przedewszystkiem — co może w tej dziedzinie najważniejsze — ustalona została drogą rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości realizacja nieistniejącego u nas dotąd typu zakładów dla przestępców niepoprawnych. Częściowe, do środków budżetowych dostosowane wykonanie tej reformy znalazło wyraz w utworzeniu zakładu dla niepoprawnych w Koronowie.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#SZaczek">W ten sposób uczyniony został pierwszy pozytywny krok w kierunku ochrony społeczeństwa przed najniebezpieczniejszym typem przestępcy zawodowego i nałogowego drogą jego izolacji przy wykonywaniu kary. Doniosłość tej sprawy oświetlił wszechstronnie w zeszłorocznej dyskusji budżetowej senator prof. Makarewicz. Zrealizowanie tej inicjatywy pragnę podkreślić z dwóch głównie powodów: przedewszystkiem świadczy ono o zrozumieniu ze strony Ministerstwa powagi problemu i gotowości jego załatwienia mimo piętrzących się trudności finansowych. Ponadto realizacja tej inicjatywy, w Izbie Senatorskiej podniesionej, jest dowodem słuszności twierdzenia, że Rząd nie uchyla się od rzeczowej krytyki, od rad i wskazówek, podyktowanych rzetelną troską o udoskonalenie aparatu państwowego, oraz podejmuje z dobrą wolą obiektywną ocenę i umotywowaną sugestię, wzywającą do poprawy na danym, z państwowego punktu widzenia doniosłym, terenie pracy.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#SZaczek">Tym krótkim zarysem prac Ministerstwa Sprawiedliwości i analizą myśli przewodnich jego działalności uzupełniając znajdujące się w rękach Panów Senatorów sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej, zgłaszam wniosek:</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#SZaczek">Wysoki Senat raczy uchwalić budżet Ministerstwa Sprawiedliwości na rok 1934/35 w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, — bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Głos ma Minister Sprawiedliwości p. Michałowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Wysoka Izbo! Budżet Ministerstwa Sprawiedliwości jest budżetem minimalnym. Celem jego jest uczynienie zadość potrzebom najniezbędniejszym, koniecznościom nieodzownym. Tkwi w tem znamię naszego czasu, czasu kryzysu gospodarczego i zmniejszonego dochodu społecznego, na który Rząd w zakresie własnej gospodarki zareagować musi oszczędnością, jak najdalej posuniętą kompresją wydatków.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Przedłożony Wysokiej Izbie budżet Ministerstwa Sprawiedliwości zmniejsza kwotę projektowanych wydatków w stosunku do roku ubiegłego prawie o 10 milionów. Spadek wynosi więc około 10%, co stanowi odsetek bardzo poważny, jeżeli się zważy, że wydatki w dziedzinie zarządu i wymiaru sprawiedliwości mają przeważnie charakter osobowy i przez to nie poddają się tak łatwo kompresji, jak te budżety, w których przeważają wydatki rzeczowe. Musimy zatem z konieczności cały prawie ciężar kompresji przerzucić na nieznaczną rubrykę wydatków rzeczowych, która stanowi zaledwie część całego budżetu.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Trudno zaprzeczyć, że to ostateczne skomprymowanie budżetu odbija się często ujemnie na tym czy innym odcinku pracy Ministerstwa Sprawiedliwości. Wiele potrzeb ważnych pozostaje niezaspokojonych, z niejednego ulepszenia, jakie dałoby się przeprowadzić, zmuszeni jesteśmy zrezygnować w oczekiwaniu lepszych czasów. Trzymając się ściśle wąskich granic, zakreślonych przez budżet, staramy się jednakowoż zaspokoić najistotniejsze potrzeby Państwa i społeczeństwa w zakresie wymiaru sprawiedliwości. Pomimo zmniejszającego się budżetu, pragniemy utrzymać conajmniej dotychczasowy poziom i zakres prac, a w niejednem kusimy się nawet o udoskonalenie stanu dotychczasowego. Nie naszą rzeczą jest sądzić, czy idziemy drogą właściwą, czy stawiane sobie zadania spełniamy.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Proszę Szanownych Panów Senatorów!</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Zgodnie z tym układem stosunków, jaki między władzą ustawodawczą a rządową wytworzyła zdrowa praktyka powstała po 1926 roku, otwieramy szczerze przed Izbami rachunek naszych czynów i prac. Nie mamy nic do ukrycia. Wszystko, co czynimy, jest jawne i podlega najszerszej krytyce, byle rzeczowej, byle obiektywnej. Z obszernego i wyczerpującego sprawozdania Pana Senatora Żaczka, z toku obrad komisyjnych miał Wysoki Senat sposobność poznać działalność Ministerstwa w roku ubiegłym. Widzą Szanowni Panowie, że rok ten obfitował w wydarzenia nader brzemienne nie tylko dla samego sądownictwa, ale i dla Państwa oraz całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Przedewszystkiem znaczny postęp uczyniły prace nad unifikacją prawodawczą. Kodeks zobowiązań, kodeks handlowy, prawo o spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością, prawo o notariacie — oto pozycje w naszym zeszłorocznym dorobku prawodawczym najważniejsze. Podkreślam ze szczególnym naciskiem realizację pierwszego działu przyszłego kodeksu cywilnego polskiego, a mianowicie — prawa obligacyjnego. Czynię to dlatego, że ten dział prawa sięga do codziennego życia każdego obywatela, podczas gdy dotychczasowe prace kodyfikacyjne dotyczyły tylko pojedynczych fragmentów życia prawnego. To też unifikacja prawa obligacyjnego stanowi wydarzenie o wyjątkowej doniosłości społecznej i państwowej, przyczyni się ona bowiem do ujednostajnienia najczęstszych form obrotu prawno-prywatnego, a więc zarazem i do jego ułatwienia. Dodajmy, że równocześnie z zobowiązaniami wejść ma w życie z dniem 1 lipca roku bieżącego nowy jednolity kodeks handlowy, który unormuje jednolicie rozległy zakres obrotu gospodarczego w stosunkach handlowych, finansowych i przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Rozmaitość systemów prawnych, obowiązujących dotychczas w poszczególnych dzielnicach, rodzi niepewność prawną i działa hamująco na niezbędną swobodę obrotu. W żadnej innej dziedzinie życia unifikacja nie była może tak pilna i nieodzowna, jak właśnie w zakresie obrotu gospodarczego. Dziedzina ta z natury rzeczy wymaga swobody, nieskrępowania i całkowitego bezpieczeństwa prawnego, a wszystkie te konieczności obrotu prawno-prywatnego nie mogły być w całości zaspokojone dopóty, dopóki mieliśmy ustawy dzielnicowe, dopóki obrót wewnątrz kraju musiał podlegać normowaniu właściwemu tylko w obrocie międzynarodowym. Unifikacja zobowiązań i kodeksu handlowego usuwa automatycznie te wysoce ujemne objawy, jakie z racji dzielnicowych systemów prawnych ciążą dotychczas na obrocie gospodarczym. W naszym dotychczasowym dorobku prawodawczym dwa ostatnie kodeksy stanowią więc pozycje znaczenia pierwszorzędnego, górujące zasięgiem i wagą nad innemi aktami kodyfikacyjnemi.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">W planie najbliższych prawodawczych prac unifikacyjnych miejsce naczelne zajmuje prawo ubezpieczeniowe i morskie, które stanowić będą części dalsze kodeksu handlowego. Nasz związek z morzem, uzasadniony historycznie, ugruntowany gospodarczo, umocniony wysiłkiem i zdobyczą żyjącego pokolenia, znaleźć musi swój wyraz również w stworzeniu własnego prawodawstwa morskiego, uwzględniającego specjalne potrzeby naszego organizmu gospodarczego i charakter naszej ekspansji morskiej. Polskie prawo morskie stać się musi jednym jeszcze dowodem tego, czem dla Polski jest dostęp do morza i jak żywotny jest związek, który wiąże nas z wybrzeżem morskiem.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Równocześnie z prawem morskiem opracowywany jest projekt wcielenia do kodeksu handlowego przepisów o spółkach akcyjnych i o spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością, które dotychczas zawarte są w dwóch odrębnych aktach. Chodzi wprawdzie przytem jedynie o systematykę prawodawczą, niemniej jednak rzecz ta ma także swoje znaczenie ze stanowiska przejrzystości i wewnętrznej jednolitości ustawodawstwa. Przy tem scalaniu kodeksu handlowego nasunie się być może sposobność do załatwienia dość pilnej sprawy unormowania sprzedaży rafowych.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Nie ustają też dalsze prace nad kodyfikacją dziedziny postępowania sądowego cywilnego. Mamy w tym względzie już poza sobą kodyfikację postępowania spornego i egzekucyjnego. Kolej więc jest na zjednoczenie postępowania niespornego, układowego i upadłościowego. Prace nad temi trzema ważnemi działami prawnemi są w toku i mam nadzieję, że jeszcze w ciągu bieżącego roku będą one gotowe do ostatecznej realizacji.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">W administracji sądowej będziemy musieli jeszcze czas dłuższy zajmować się rozległem zagadnieniem usprawnienia działalności sądów. Przyjąć należy za punkt wyjścia fakt, że personel sądowy nie będzie mógł być powiększony w okresie kilku najbliższych lat. Chcąc tedy powiększyć wydajność sądów, aby tempo wymiaru sprawiedliwości odpowiadało potrzebom ludności i interesowi Państwa, musimy wysiłki nasze ześrodkować dookoła organizacyjnych sposobów udoskonalenia pracy sądowej. Krok za krokiem badamy różnorodne dziedziny działalności sądowej, starając się wnieść w każdą z nich maximum prostoty i ekonomii, minimum formalizmu i biurokracji. Już w roku ubiegłym miałem sposobność mówienia o tych zasadniczych zmianach, jakie w dążeniu do racjonalizacji i ekonomizacji poczyniliśmy w ustawach procesowych i regulaminach urzędowania sądów i prokuratur. Po dokonaniu zmian w podstawach prawnych przeszliśmy w ciągu ostatniego roku do zrewidowania skomplikowanych kwestyj dyzlokacyjnych. Szereg zmian, przeprowadzonych już w tej dziedzinie na podstawie wszechstronnego zbadania całokształtu danych faktycznych, przyczynił się w odpowiednich okręgach sądów do polepszenia uprzedniego stanu rzeczy. Prace te będą prowadzone w dalszym ciągu systemem stopniowego i ostrożnego przeprowadzania podziału Państwa na okręgi sądowe. Są one rozłożone na szereg lat, gdyż nie wszędzie jeszcze sytuacja dojrzała do unormowania jej na stałe, a nie chcielibyśmy w tej dziedzinie eksperymentować.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Staramy się też wszelkiemi siłami ułatwić sadom ich mozolna pracę przez dobór odpowiednich lokali sądowych i ulepszanie ich siedzib dotychczasowych. Nie mogąc pozwolić sobie na budowę nowych gmachów sądowych, choć potrzeby nasze są w tym względzie w znacznym stopniu niezaspokojone, radzimy sobie taniemi przeróbkami, małemi robotami remontowemi, bądź wreszcie drogą porozumienia z władzami samorządowemi, które niejednokrotnie przychodzą nam z pomocą. Są to, oczywiście, sprawy drobne. Ich wpływ jednak na wydajność pracy ludzkiej jest niewątpliwie znaczny.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Tem tłumaczą się również prace, podjęte na terenie Ministerstwa, nad drukami sądowemi. W najbliższym czasie kilkaset typów druków do postępowania karnego, cywilnego i egzekucyjnego oddamy do użytku sądów, prokuratur i organów egzekucyjnych. Jak dalece druki takie ułatwią i uproszczą pracę sądową, łatwo przewidzieć. Przy sposobności da to także efekt w dziedzinie ujednolicenia zewnętrznych form urzędowania sądów, zacierając jeszcze wegetujące różnice dzielnicowe.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Uchwycenie administracji sądowej z tych właśnie stron, t. j. dyzlokacji, biurowości i gospodarki, powinno w rezultacie wpłynąć dodatnio na sprawność i szybkość w załatwianiu spraw sądowych. W tym kierunku iść będą również przyszłe poczynania Ministerstwa na terenie zarządu sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Stan naszego więziennictwa wymaga ciągłej pracy i doskonalenia. Inwentarz odziedziczony po władzach zaborczych pozostawia niewątpliwie wiele do życzenia pod kątem widzenia nowoczesnych potrzeb penitencjarnych. Fundusze jednak, jakimi rozporządzamy na cele więziennictwa, są zbyt szczupłe na to, ażeby można było rozwinąć szerszą działalność inwestycyjną w więziennictwie. Potrzeby istotne w tej dziedzinie są znacznie większe, niż środki, jakie mamy do dyspozycji. Staramy się przeto posiadane zasoby w sposób najbardziej ekonomiczny przeznaczyć na podniesienie stanu więzień istniejących, zmodernizowanie urządzeń wewnętrznych, wyspecjalizowanie personelu i stworzenie nowych typów zakładów, odpowiadających wymaganiom nowego kodeksu karnego.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Najlepsze wyniki dały się osiągnąć w dwóch dziedzinach — mianowicie: w dziedzinie zarządu gospodarczego i higieny. Odżywianie, odzież, zaopatrzenie i stosunki sanitarne w więzieniach można uważać za całkowicie zadawalające. Za wskaźnik posłużyć może w tym względzie śmiertelność, która zmniejsza się z roku na rok, wynosząc w roku ubiegłym niespełna 1% ogółu chorych, gdy np. w roku 1925 odsetek ten dochodził do 5%.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Znaczny postęp zauważyć też można w wyposażeniu więzień. Dążeniem naszem jest, aby więzienie mogło w jak najszerszym zakresie zaspakajać własnemi siłami wszelkie potrzeby więźnia — kulturalne, oświatowe, duchowe, fizyczne i zdrowotne. Rozszerzamy w tym celu sieć bibliotek więziennych z biblioteką centralną na czele; obejmujemy coraz szersze kręgi więźniów obowiązkiem szkolnym; zasadą jest istnienie w każdem więzieniu opieki duchowej, wykonywanej przez duszpasterzy właściwych wyznań; nie zaniedbujemy troski o fizyczny rozwój więźniów; rozwijamy stopniowo sieć szpitalnictwa więziennego, które już teraz rozporządza pokaźną liczbą 2.141 łóżek.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Naczelną troską chwili jest jednak przystosowanie organizacji penitencjarnej do systemu środków represyjnych, wprowadzonych przez nowy kodeks karny. Podzielając w tym względzie pogląd twórców naszej kodyfikacji karnej, wysunęliśmy na plan pierwszy prace nad organizacją zakładów dla przestępców niepoprawnych. Słuszność niewątpliwie ma Pan Prof. Makarewicz, gdy twierdzi, że unieszkodliwienie garstki osobników, stale uprawiających swe rzemiosło przestępcze, pozwoli społeczeństwu odetchnąć z ulgą i wzmocni bezpieczeństwo powszechne. Uruchomiony w połowie stycznia roku bieżącego pierwszy zakład dla przestępców niepoprawnych w Koronowie pozwoli na wprowadzenie w życie tego ważnego, środka walki z przestępstwem. Drugiem zagadnieniem, które staramy się stopniowo załatwić są zakłady wychowawcze i poprawcze dla nieletnich. Współpracujemy w tym zakresie szczególnie blisko z patronatami, których znaczenie w pracy nad uzdrowieniem młodzieży zdeprawowanej doceniamy w całej pełni. Rozszerzając sieć zakładów dla nieletnich, popieramy więc przedewszystkiem zakłady, prowadzone prze patronaty z dobremi wynikami. W najbliższym już czasie będziemy mogli na podstawie zdobytych doświadczeń określić definitywnie typ organizacyjny zakładów wychowawczych i poprawczych w specjalnem rozporządzeniu, które znajduje się w toku opracowania.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Równolegle z przystosowaniem urządzeń penitencjarnych do wymagań, jakie kodeks karny stawia walce z przestępstwem, musiała być podjęta szeroka akcja podciągnięcia personelu więziennego do niezbędnego poziomu fachowego. W tym celu z początkiem 1933 r. zreorganizowana została szkoła dla funkcjonariuszów więziennych w kierunku rozszerzenia jej programu, przyciągnięcia do pracy pedagogicznej nowych sił wykwalifikowanych i stopniowego przeszkalania całego personelu więziennego. W ciągu roku ubiegłego przeszkolenie takie przeszło około 300 niższych i wyższych funkcjonariuszów Straży Więziennej.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Proszę Szanownych Panów Senatorów!</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Pozwolą Panowie, że zajmę Ich uwagę sprawą, którą stronnictwa opozycyjne stale wysuwają, jako rzekomą bolączkę naszego wymiaru sprawiedliwości. Nie mogę pozostawić bez odpowiedzi lekkomyślnie rzuconego zarzutu, który stawia pod znakiem zapytania najistotniejsze dobro sądownictwa — jego niezależność. Z całą kategorycznością muszę przeciwstawić się tej próbie podważenia zaufania ludności do organów wymiaru sprawiedliwości. Niezawisłość prawna i faktyczna naszego sadownictwa jest zupełna. To jest jasnem dla każdego, kto posiada znajomość przepisów obowiązujących w tej materii u nas i gdzieindziej, kto działalność chlubną i ściśle obiektywną sądów polskich obserwuje z należną bezstronnością. Zarzut ten mógł wyjść tylko ze środowiska, które gotowe jest najwyższe nawet dobra Państwa poświęcić na rzecz interesu swego partykularza. Tako Minister Sprawiedliwości poczuwam się do obowiązku zadać kłam temu niesłychanemu i na niczem nie opartemu zarzutowi. Niechaj ci, którzy zarzut ten niebacznie podnoszą, wiedzą, że pierwszym warunkiem niezawisłości sądów jest, aby w jego pracę orzekającą nie mieszały się żadne czynniki zewnętrzne, wszystko jedno — czy administracyjne, czy parlamentarne! Podejrzliwość wobec sumienia sędziowskiego jest najjaskrawszem pogwałceniem niezawisłości sądownictwa. Czy sąd w toku procesu zarządził odczytanie zeznań świadków, jakie powziął postanowienie i jaki wydał wyrok — to są sprawy orzecznictwa, które podlegają ocenie i kontroli wyłącznie w toku instancyj sądowych. Nie wolno spraw takich poruszać na forum politycznem, podoba nie jak Ministerstwo nigdy i w żadnej postaci w zakres orzekania sądowego nie wkracza. Rozpocząć więc należy, gdy się naprawdę szanuje niezawisłość sądownictwa, od tego, że się samemu nie daje rażącego przykładu lekceważenia tej zasady!</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">To postawienie sprawy niezawisłości sędziowskiej charakteryzuje równocześnie na tym jednym odcinku ogólną metodę postępowania opozycji. Przyodziewa bohatersko togę obrońcy, a z za jej fałdów raz po raz wyciąga ukrytą broń napastnika. Broni zasady niezawisłości sędziowskiej i równocześnie zadaje sama zasadzie tej ciosy śmiertelne. Taka metoda działania nosi powszechnie miano obłudy i, między innemi, ma to do siebie, że stwarza skłonność do podejrzewania innych o podobny sposób postępowania. Komu jak komu, ale juści nie tym, którzy tem określeniem szafują, przystoi wytykanie innym obłudy! Komu jak komu, ale chyba w najmniejszym stopniu obozowi rządowemu zarzucać można obłudę w postępowaniu! To jest zarzut nieoczekiwany ze strony partii, której historia obfituje w sytuacje dwuznaczne i działania wielolicowe!</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">To jest zarzut przejaskrawiony w swej nietrafności w stosunku do obozu, którego działalność, tak czy inaczej ocenianą, cechuje jednak zawsze szczerość i odwaga, prostota i stanowczość postępowania! Zamiast więc przywołać ponure widma historii na pomoc tak nieprawdopodobnym i śmiesznym zarzutom, może przydałoby się bardziej lichym historykom i niepowołanym moralistom przeczytanie i zrozumienie krótkiej sentencji: Medice, cura te ipsum!</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Proszę Szanownych Panów Senatorów!</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Świadomie nie podejmuję dyskusji z innemi jeszcze zarzutami, jakie tu i owdzie opozycja postawiła Ministerstwu Sprawiedliwości. Z naciskiem podkreślam, że nie czynię tego ani z obawy przed kontrolą publiczną, ani dlatego, żebym miał zarzuty te uznawać za słuszne. Uważam poprostu, że nie mam obowiązku odpowiadać na urazy partyjne, które nie mają nic wspólnego z potrzebą ogólną i dobrem sądownictwa, a są li tylko wyrazem taktyki stronnictw opozycyjnych, dążących do osiągnięcia własnych celów drogą bezwzględnego zwalczania Rządu. Bo, o ile jestem wrażliwy na każdą rzeczową uwagę krytyczną, o tyle jestem idealnie immunizowany przeciwko pociskom opozycji, naładowanym czczą frazeologią i złośliwemi zaczepkami. Zbyt bliscy jesteśmy społeczeństwa, nadto związani jesteśmy z treścią życia państwowego, aby nam te sztuczki taktyczne i tricki pseudoparlamentarne mogły przeszkodzić w pracy, w której jedynym celem jest zdrowe społeczeństwo, trwały Rząd i silne Państwo.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Makarewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#SMakarewicz">Wysoka Izbo! Zamieszczenie w Dzienniku Ustaw rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości w sprawie organizacji zakładów dla niepoprawnych przestępców z dnia 15 stycznia 1934 r. z mocą obowiązującą od dnia ogłoszenia stanowi nową kartę w dziejach polskiej polityki kryminalnej i punkt zwrotny w walce z przestępczością. Zakład dla niepoprawnych w Koronowie oznacza stwierdzenie, iż nie można ograniczać się w stosunku do przestępców zawodowych, nałogowych i recydywistów wyłącznie do orzekania mniej lub więcej surowej kary, ale że trzeba ludzi zdecydowanych do walki ze społeczeństwem, lekceważących istniejące przepisy prawne, potraktować tak, jak na to zasługują, należy ich oddzielić od życia społecznego na tak długo, jak długo z ich strony grozi niebezpieczeństwo. Nie będą już mogły powtarzać się wypadki obliczania przez zawodowców wysokości możliwie grożącej kary, zastanawiania się nad tem, czy ryzyko nic jest zbyt wielkie, wypadki popełniania przestępstwa dlatego, że kalkulacja wypadła korzystnie. Tego rodzaju rachunek jest uniemożliwiony na przyszłość, gdyż w razie stwierdzenia popełniania przestępstw systematycznego społeczeństwo obok kary, obliczonej w stosunku do wielkości społecznej szkody i indywidualnej winy, zastosuje jeszcze środek, który, nie będąc w istocie swej dolegliwością, uniemożliwi popełnianie przestępstw w przyszłości. Nie będzie można obliczać miesięcy i tygodni, po których upływie przestępca podejmie swoją antyspołeczną działalność, gdyż uwolnienie zamkniętego w zakładzie dla niepoprawnych zależeć będzie od stwierdzenia, że ten, którego uważano za niepoprawnego, ponad wszelkie spodziewanie poprawił się i nie stanowi już groźnego niebezpieczeństwa.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#SMakarewicz">Już u zarania bytu tej instytucji należy poczynić pewne zastrzeżenia i wystąpić z pewnemi przestrogami. Rozporządzenie nacechowane jest wielkim optymizmem, optymizmem w kierunku przemieniania niepoprawnych na poprawionych. Test to do pewnego stopnia słuszne, wszak pomyłki są zawsze możliwe, mylą się nieraz psychiatrzy co do psychicznej wartości danego osobnika — dlaczegożby nie mógł sąd przekazujący w myśl ustawy jednostkę, uznaną za zawodowca, nałogowca lub wielokrotnego recydywistę, przekazać do zakładu dla niepoprawnych jednostki, która przy odpowiedniem postępowaniu da się jeszcze psychicznie i etycznie zregenerować. Test jednak w rozporządzeniu jeden punkt, którego optymizm może okazać się w praktyce niebezpiecznym. Oto rozporządzenie przewiduje tak zwany urlop próbny zamkniętego, urlop, który otrzymuje on według par. 26 na sześć miesięcy bezpośrednio przed upływem oznaczonego w kodeksie karnym minimum przebywania w zakładzie. Ponieważ minimum, przewidziane w kodeksie karnym, obejmuje okres lat pięciu, przeto zamknięty otrzymać może urlop po upływie lat czterech i pół. Organem, rozstrzygającym o urlopie, jest komitet opiekuńczy (par. 10 i 11 lit. b.), w skład którego, obok prokuratora i sędziego, wchodzą jeszcze trzej przedstawiciele społeczeństwa i dyrektor zakładu. Rozporządzenie zastrzega się oczywiście, że z urlopu korzystać będą tylko ci, którzy wyróżniają się swem dobrem zachowaniem (par. 26). Zgóry można przewidzieć, że ów urlop będzie celem, do którego zmierzać będą wszyscy umieszczeni w zakładzie. Doświadczenie polskie z urlopami, poczynione w stosunku do więźniów, znajdujących się w zwykłych zakładach karnych, nie jest zbyt korzystne. Owe przerwy w wykonaniu kary, podyktowane stanem zdrowia skazanego albo poważnemi względami materialnemi lub rodzinnemi (art. 560 kodeksu postępowania karnego), kończą się zwykle tragicznie, gdyż wypuszczony na wolność z reguły popełnia nowe przestępstwa. O ileż więcej niebezpieczeństwo to może grozić ze strony osobnika, znajdującego się w zakładzie dla niepoprawnych! Dotychczas nie mamy jeszcze doświadczeń własnych, rozporządzamy jedynie doświadczeniami, które porobiła administracja angielska z zakładami t. zw. prewencyjnego zatrzymania na podstawie ustawy z r. 1908. Zakłady te z istoty swej odpowiadają pojęciu i ujęciu naszych zakładów dla niepoprawnych. O doświadczeniach angielskich mówi sprawozdanie specjalnej komisji, powołanej przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (Home office) z r. 1932. Sprawozdanie to w stosunku do wyników psychicznej regeneracji zamkniętych w zakładzie nacechowane jest sceptycyzmem. Komisja stwierdza, że idealny system postępowania z zamkniętymi, grupowanie ich w pewne klasy, wprowadzenie systemu progresywnego, możliwość posuwania z klasy do klasy, oparta na dobrem zachowaniu się i pracowitości, prowadzi rzeczywiście do dobrego zachowania się w czasie zamknięcia, lecz ma niezmiernie mały wpływ na charakter zamkniętych. Jest pospolitem zjawiskiem, że ludzie, którzy dobrze zachowują się w czasie zamknięcia, mimo to powracają do przestępstwa z chwilą, gdy znajdą się na wolności. Komisja stwierdza, że zamknięty sam siebie łudzi co do dokonanej duchowej regeneracji, on sam często ma nadzieję, że w życiu jego zacznie się nowa karta, a jednak załamuje się przy zetknięciu z trudnościami lub pokusami życia na wolności.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#SMakarewicz">Obawiam się, że doświadczenia polskie z owem warunkowem uwolnieniem po upływie pierwszych 4 i pół lat nie będą lepsze od angielskich. Kodeks karny polski tych urlopów nie przewidywał, przeciwnie, kodeks żąda, by sąd po upływie 5-letniego pobytu w zakładzie rozstrzygnął, czy pozostawienie zamkniętego na dalszy okres 5-letni jest konieczne. Ponieważ miała to być decyzja definitywna, szansa zbyt pochopnego uwolnienia z zakładu była mniejsza, daleko większa zaś zachodzi wtedy, kiedy zwolnienie nie jest definitywnem, jest tylko warunkowem, na próbę. Przy wszystkich systemach, operujących warunkowem zwolnieniem lub możliwością zwolnienia przedterminowego, napotykamy zawsze na jedno i to samo zjawisko, na hipokryzję zamkniętego, który kosztem wielkiego wysiłku woli stara się o zdobycie uznania dla swojego dobrego zachowania się. Pamiętajmy o tem, że ludzie, znajdujący się w zakładzie dla niepoprawnych, to zupełnie swoisty materiał, to nie są nieletni oddani do domu poprawy, materiał niezmiernie podatny ze względu na młodociany wiek, ani też nie są to więźniowie, którzy po raz pierwszy znaleźli się w zakładzie karnym, ale jest to materiał napiętnowany przez sąd, który ich do zakładu dla niepoprawnych przeznaczył.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#SMakarewicz">Zgóry przewidzieć można, że sądy nie będą zbyt pochopne do stwierdzenia zawodowości i nałogowości sprawcy, że przekazywać będą do zakładów dla niepoprawnych tylko te jednostki, co do których wobec wyraźnego przepisu kodeksu karnego nie będą mogły postąpić inaczej, a zatem recydywistów, jednostki, u których stwierdzono trzykrotny powrót do przestępstwa, popełnionego z tych samych pobudek lub należącego do tego samego rodzaju, co poprzednie. „Niepoprawny” będzie to poprostu stały bywalec zakładów karnych, co do którego regeneracji duchowej nikt chyba wielkich nadziei mieć nie może. Rozporządzenie ministerialne jednak nadzieje te wyraża, wszak udzielenie owego urlopu czyni się zawisłem tylko od dobrego zachowania się w zakładzie. Mam to przekonanie, że w żadnym zakładzie nie będą zamknięci zachowywać się tak dobrze, jak właśnie w zakładzie dla niepoprawnych. Źle zachowują się zwykle jednostki o zwichniętej równowadze duchowej, a więc te jednostki, dla których kodeks karny przewiduje specjalne zakłady lecznicze dla częściowo anormalnych z art. 80. Do zakładu dla niepoprawnych dostana się ludzie, którzy posiadają pełnie władz psychicznych, ludzie opanowani i wyrachowani. Oni w zakładzie dobrze zachowywać się będą. Jeżeliby, który z nich zachowywał się źle, to należy go poddać badaniu psychiatrycznemu, widocznie został źle skierowany, widocznie należy do zakładu z art. 80.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#SMakarewicz">Sądzićby można, że zbytnia ostrożność w stosowaniu warunkowych urlopów 6-miesięcznych byłaby wynikiem braku serca i uczucia ludzkości: dlaczegóż nie dokonać próby, skoro jest chociażby cień nadziei? Tak z pewnością myśleli auto rowie rozporządzenia, zapomnieli jednak o dwu rzeczach: po pierwsze o tem, że dobre serce okazane niepoprawnemu jest aktem wysokiej bezwzględności wobec społeczeństwa, w którem niepoprawny żyć i działać będzie, po drugie, że jest aktem źle pokierowanego miłosierdzia, o ile chodzi o przestępcę samego. Nie zapominajmy o fakcie, że człowiek tego rodzaju najczęściej dopuszcza się przestępstw z tej grupy, dla której istnieją sądy doraźne, a zatem, o ile nie oprze się pokusie, co jest mało prawdopodobne i dopuści się choćby tylko kradzieży, a mieć będzie przy sobie broń, stanie przed sądem doraźnym; wątpliwą jest rzeczą, czy sąd doraźny dla człowieka zwolnionego z zakładu dla niepoprawnych, popełniającego w czasie warunkowej wolności nowy czyn karygodny, mieć może jakiekolwiek względy. Miłosierne zwolnienie z zakładu dla niepoprawnych jest identyczne z narażeniem zwolnionego na karę śmierci. Wszak doświadczenie angielskie mówi wyraźnie o złudzeniu samego niepoprawnego co do jego możliwości uchronienia się od ponownej recydywy. Ludzie, znajdujący się w tych zakładach, to są ludzie, którzy wymagają ciągłej kontroli, ciągłej jakgdyby pomocy psychicznej, ciągłego kierownictwa, ażeby nie popaść w konflikt z otaczającem społeczeństwem, wypuszczenie ich na wolność jest wątpliwem dobrodziejstwem dla nich. Można się nad nimi litować i właśnie dlatego nie należy zbyt pochopnie ryzykować zwolnienia tak próbnego, jak definitywnego. Nieuleczalnie chorych, dla których medycyna nie ma żadnej pomocy, zamieszcza się w zakładach dla nieuleczalnie chorych. Jeżeli są jednostki nieuleczalnie niepoprawne, dla których niema środka regeneracji duchowej, to znajdować się muszą w zakładach dla niepoprawnych. Dlaczego opuszczać mają mury zakładu, w którym znaleźli spokój i zabezpieczenie przed pokusami świata zewnętrznego, dlaczego mają ryzykować ponowny konflikt ze społeczeństwem, który łatwo zakończyć się może karą śmierci? Kodeks karny oczywiście nie przewiduje zamknięcia dożywotniego w zakładzie dla niepoprawnych, przeciwnie, każę rewidować orzeczenie sadu, przekazujące jednostkę do takiego zakładu w okresach 5-letnich. Co 5 lat ponawiać się ma badanie, czy pozostawienie przestępcy na dalszy okres 5-letni jest konieczne. Teoretycznie wszystko jest możliwe, a zatem także regeneracja duchowa u człowieka w późniejszym wieku wielokrotnie karanego. Będą to jednak wypadki zupełnie wyjątkowe. Rozporządzenie ministerialne tak kwestii tej nie stawia, mówi tylko ogólnie o warunkowem zwolnieniu jeszcze przed decyzją sądu osobników, którzy wyróżniać się będą dobrem zachowaniem. Takich osobników, spełniających ten warunek czysto formalny, będzie przeważająca większość. Literalne stosowanie § 26 rozporządzenia ministerialnego doprowadzi do zwalniania wszystkich, albo prawie wszystkich po upływie 4½ lat pobytu w zakładzie dla niepoprawnych. Takie postawienie kwestii jest niebezpieczne i nie jest zgodne z wyraźną intencja kodeksu karnego, który nie bez powodu zakładu tego nie nazwał zakładem „dla stałych przestępców”, jak opiewa terminologia angielska, lecz nazwał go zakładem „dla niepoprawnych”. Wydaje mi się, że administracja sprawiedliwości będzie musiała w drodze okólników i rozporządzeń wewnętrznych wyjaśnić, iż § 26 nie może być stosowany jako reguła, lecz tylko jako wyjątek; nie wątpię, że to da się zrobić przy dobrych chęciach. Nie wątpię, że dobre chęci istnieją, skoro udało się już uzyskać to, co jest najtrudniejsze, to jest ożywienie martwej dotychczas litery prawa i wprowadzenie w życie instytucji jako takiej i wyznaczenie dla niej widomego pomieszczenia. Krótkie zdanie rozporządzenia z 15 stycznia 1934 r. „Zakład dla niepoprawnych przestępców tworzy się w Koronowie” jest według mnie najważniejszą treścią całego rozporządzenia. Wszystko inne to są szczegóły, nadające się do dyskusji i do ewentualnej zmiany. Polska ma zakład dla niepoprawnych nie na papierze, lecz w rzeczywistości; to jest wielka rzecz.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Boguszewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#SBoguszewski">Po zakończeniu referatu w sprawie budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych Pan Marszałek stwierdził, że nikt do głosu nie jest zapisany. Stwierdzenie to było nieścisłe, gdyż uprzednio Pan Marszałek był w posiadaniu mojego pisma, w którem prosiłem o zapisanie mnie do głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Kiedy Pan prosił o zapisanie do głosu?</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#SBoguszewski">Zwróciłem się z pismem do Pana Marszałka, prosząc o zapisanie mnie do głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Do jakiego budżetu?</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#SBoguszewski">Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Zapisał się Pan do głosu do Ministerstwa Skarbu i do Ministerstwa Sprawiedliwości. Niech Pan nie wprowadza Izby w błąd. Proszę przeczytać.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Marszałek podaję mówcy jego własne pismo.)</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#Marszałek">Niech Pan stwierdzi przed Izbą, że jest napisane: do Ministerstwa Skarbu.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#SBoguszewski">Tak jest, omyliłem się.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#SBoguszewski">Kiedy się omawia sprawy Ministerstwa Sprawiedliwości, to jedno z zagadnień, mianowicie sprawa metod badania pierwiastkowego nasuwa, że tak powiem, zastrzeżenia. Przed kilku dniami metody tego badania doświadczył na sobie jeden z moich francuskich przyjaciół. Było tak: odbywało się zebranie młodzieży robotniczej w jednem z miast przemysłowych. W godzinę po rozpoczęciu tego zebrania policja mundurowa wraz z odpowiednią ilością agentów wpadła na salę, rozpoczynając swoje czynności od bicia do krwi chłopców i dziewcząt, a między innemi i tego mego młodego przyjaciela. Przez godzinę trwało urzędowanie, poczem wszystkich, około 200 osób, nawpół przytomnych, jak pisze mi Francuz, pognano do aresztu śledczego. Tam rozpoczęło się przesłuchiwanie przez policję, o którem wiem, że obcokrajowcowi z zaprzyjaźnionej Francji grożono niemniej niż pięcioletniem więzieniem. Prowokowano go tak, jak czyni się to zwykle w zakamarkach defensywy.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Panie Senatorze, mówimy o budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#SBoguszewski">Tak jest, ja właśnie mówię o grożeniu mu przy śledztwie pierwiastkowem.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Proszę podać, gdzie to miało miejsce?</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#SBoguszewski">W mieście Łodzi. Nie dawano mu jeść, trzymano przez cztery dni. Dopiero na polecenie Warszawy odstawiono go do granicy, nie omijając zresztą etapowego więzienia, gdzie jak i w więzieniu śledczem i w politycznem, w którem gościł przez jeden dzień, zapoznał się z tak potwornym brudem, zapluskwieniem i takiemi metodami badania, jakie znane są tylko tym, którzy w więzieniach polskich przebywali, oraz administracji więziennej. Sądzę, że od tego czasu zaczną się rozwiewać nawet we Francji legendy o najlepszym regulaminie więziennym, który tak zachwyca p. Ministra Michałowskiego, uważającego rewizję obyczajową więźniarek politycznych jedynie za pewną rekompensatę dla rodzaju męskiego, poddawanego oględzinom lekarskim przy wejściu do więzienia.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#komentarz">(Minister Sprawiedliwości p. Michałowski: W inteligentnem Pańskiem ujęciu, dodaj Pan.)</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#SBoguszewski">Pan nie jest powołany do kwalifikowania tutaj mojego przemówienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#Marszałek">Proszę przemawiać w dalszym ciągu.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#SBoguszewski">Pan Marszałek będzie łaskaw zwrócić uwagę na to, że tutaj niema osób, powołanych do kwalifikowania mojego przemówienia.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#SBoguszewski">Przy narodzinach toczącego się obecnie procesu w Łucku, a więc przeszło trzy lata temu, zaczęły się pojawiać wieści o katowaniu uwięzionych, tak przerażające, że się wierzyć nie chciało, by podobne rzeczy mogły mieć miejsce. Tortury, stosowane przez defenzywę, przechodziły możność zrozumienia. Pojechałem wówczas do p. wojewody wołyńskiego, by zasięgnąć informacji u źródła. P. Józewski dał mi słowo, że nic podobnego nie miało miejsca. Uwierzyłem mu. Po pewnym czasie za pośrednictwem dobrze znanych mi ludzi zwrócono się do mnie o pomoc dla jednego z uwięzionych, który został przeniesiony z Łucka do innego więzienia w stanie takim, że każdy tydzień zwłoki w urlopowaniu go groził utratą życia. Pobity w Łucku miał odbite nerki, pluł krwią z powodu bicia po klatce piersiowej i zgniatania jej. Jeszcze raz pojechałem do p. wojewody z zapytaniem, co znaczy ten wypadek. P. wojewoda uczuł się dotknięty lub udał, że nim jest, moim brakiem zaufania do tego, co mi słowem zaręczył. Zbędne mi były zapewnienia p. Ministra Składkowskiego, które nastąpiły później, że były nadużycia przy „badaniu pierwiastkowem”, jak to się nazywa technicznie. Wiedziałem, że p. wojewoda mijał się z prawdą i że o katowni łuckiej conajmniej wiedział. Tak się rozpoczynał proces łucki w mojem z nim zetknięciu się. Zeznania oskarżonych potwierdzają w całej rozciągłości to, co trzy lata temu podawano sobie z ust do ust. Historia procesu łuckiego nie kończy się jednak na tem. Oto już w czasie przewodu sądowego zachodzi fakt, nie mający dotychczas precedensu w procedurze sądowej.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#komentarz">(Ustęp skreślony przez Marszałka Senatu na podstawie art. 22 regulaminu.)</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#SBoguszewski">Dziś, kiedy interesuję się sądownictwem i więziennictwem politycznem w Polsce, kiedy p. wiceprokurator Kożuchowski chciał zaangażować mnie do pomocy, wzywając w charakterze świadka w nieistniejącej sprawie w celu podania mu źródeł, skąd czerpię informację o więzieniach, dziś wiem, że nieomal każdy proces polityczny przynosi coś nowego w procedurze postępowania karnego, że system badania pierwiastkowego jest systemem w Polsce powszechnie stosowanym, jest systemem doskonalącym się, bo wszakże na procesie kobryńskim stwierdzono maszynizację badań. Ustalono, że badano przy pomocy maszyny elektrycznej. Sąd w Kobryniu przeszedł nad tem do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#SBoguszewski">Pomimo niebywałego zaostrzenia sankcyj w obowiązującym obecnie kodeksie karnym ilość masowych procesów politycznych nie zmniejsza się, lecz wzrasta w szybkiem tempie. Szczególnie charakterystyczne dla ubiegłego roku są procesy polityczne z terenu chłopskiego, równolegle do których bywa prowadzona słynna już pacyfikacja. Na jesieni odbyło się takich procesów kilkanaście. Wynikły one ze wzrastającego napięcia rewolucyjnego, którego są wymownym objawem obok wzrastającej fali strajkowej, a szczególnie strejków solidarności i politycznych, zwalczanych przez policję ze wzrastającą zaciekłością.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#SBoguszewski">Ilość, napięcie i jakość strajków — wbrew twierdzeniu p. Premiera przy początku debaty budżetowej — wzrosła w roku 1932 w porównaniu z rokiem 1931 z 359 do 509, ilość strajkujących ze 106.985 do 313.934, stracone dnie — z 592.129 do 2.093.020. W jednem tylko półroczu roku 1933 było strajków 344, a więc prawie tyle, co w roku 1931, ilość strajkujących wynosiła 561.543, a więc blisko dwa razy tyle, co w roku 1932, ilość straconych dni wynosiła 3.239.130, a więc prawie o 25 więcej, aniżeli w obu latach poprzednich łącznie. Wzrost poczucia solidarności klasowej wyraża się w pewnej mierze we wzroście strajków solidarności, których Urząd Statystyczny notuje w roku 1932–5, zaś w 1933 r. tylko w pierwszem półroczu — 7. Ilość strajkujących z rocznej ilości 5.870 osób wzrosła do 9.196 w półroczu, ilość straconych dni utrzymała się prawie na równym poziomie (6.630 i 6.244). Napięcie polityczne fali strajkowej znajduje swój wyraz w tem, że gdy w roku 1932 strajków politycznych było 10, to w półroczu 1933–13, strajkujących w roku 1932–118.598, w roku 1933 — wciąż za jedno półrocze — 84.339, straconych dni w roku 1932–115.278, w pierwszem półroczu 1933–132.515. Liczby powyższe nie tylko nie wykazują spadku, lecz przeciwnie, znaczny wzrost. Nadmienić należy, że forma strajków uległa pewnej ewolucji. Jedną z nowych form jest okupowanie warsztatów pracy przez strajkujących. Walki strajkowe robotników przybrały imponujące rozmiary, jak naprzykład strajki w przemyśle włókienniczym, w fabryce tomaszowskiej i t. p.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#SBoguszewski">Przed zakończeniem muszę jeszcze wrócić do swego przemówienia z roku 1932 dla załatwienia osobistej sprawy, która dotychczas nie została załatwiona. Po przemówieniu mojem ówczesnem, wyjaśniającem przyczyny ustąpienia z Bezpartyjnego Bloku...</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Panie Senatorze, Pan ma jeszcze pięć minut czasu do tego budżetu.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#SBoguszewski">...i wyrażającem moje polityczne credo, zabrał głos p. senator Perzyński, usiłując wytłumaczyć me przemówienie stanem nerwowym, zbyt głębokiem odczuwaniem krzywdy ludzkiej, napomykając o bardzo daleko posuniętym rozstroju nerwowym. Nie odpowiedziałem na te „przyjazne” wyjaśnienia dotychczas. Nie chciałem, by odpowiedź moja mogła być tłumaczona zbyt pośpiesznym, nieprzemyślanym odruchem. Po p. Perzyńskim tego mogłem się spodziewać. Po dwu latach utrzymywania się przy przyjętej linii politycznej stwierdzam: postanowienie moje wyjścia z Bloku i stwierdzenie błędu wynikłego z przebywania nie tylko w nim, lecz także w legionach, było przeze mnie głęboko i gruntownie przemyślane i przeżyte. Podlegałem niegdyś złudzeniom, że kwestia Narodu stoi ponad kwestią klasy, że wolnym jest kraj, który nie ma najeźdźcy. Obecnie wiem, że o wolności może być mowa tylko tam, gdzie niema ucisku kapitalistycznego, gdzie niema możności wyzyskiwania człowieka przez człowieka, gdzie praca jest stawiana ponad nieróbstwo...</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Przywołuję Pana do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#SBoguszewski">Ja mówię o tem, co...</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#Marszałek">Przez przeciwstawienie Pan powiedział rzecz zrozumiałą dla wszystkich i dla mnie również. Odbiorę Panu głos, jeżeli Pan w następnej części swego przemówienia nie będzie podlegał moim dyrektywom i moim wskazaniom. Nie pozwolę na mówienie niczego obraźliwego pod adresem naszego Państwa, ani naszego społeczeństwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#SBoguszewski">...gdzie człowiek bez względu na pochodzenie czy urodzenie ma dostęp do pracy, do wiedzy, do życia. Rozumiałem to już wówczas, gdy p. Perzyński robił ze mnie niepoczytalnego. A zrozumiawszy te kardynalne prawdy, poszedłem tam, gdzie pracowałem i przedtem — do masy chłopskiej, do robotników, by w ich jednolitym froncie przyczynić się do wyzwolenia człowieka.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#Marszałek">Czy pan Senator Sprawozdawca głosu nie zabierze?</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#SZaczek">Nie, Panie Marszałku.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#Marszałek">Wobec tego dyskusja nad 9 punktem porządku dziennego została zakończona.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: Część 14, preliminarz budżetowy Ministerstwa Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Barański.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#SBarański">Wysoka Izbo! Niestety, tak jak w ubiegłym roku mam zaszczyt przedstawić Wysokiej Izbie do zawotowania budżet Ministerstwa Opieki Społecznej w niedostatecznej formie. Jeżeli stwierdzając fakt, że budżet ten jest zamały, jednocześnie nie stawiam wniosku o powiększenie go, to nie dlatego, abym to robił z tych względów, które nam referentom przy dyskusji ogólnej były zarzucane przez niektórych Panów Kolegów, że ograniczamy i rozumiemy swoją czynność referentów li tylko jako wygłaszanie hymnów pochwalnych dla Rządu, ale uważam, że stawianie jakichkolwiek wniosków, o ile są one niemożliwe do zrealizowania, w tej Wysokiej Izbie nie powinno mieć miejsca. Zdajemy sobie całkowicie sprawę z tej ciężkiej sytuacji, w jakiej jesteśmy, wiemy, że nie mamy możności przekroczenia pewnej globalnej sumy budżetu Państwa, i uważam, że budżet Ministerstwa Opieki Społecznej nie może mieć charakteru budżetu opancerzonego, że również i p. Minister, jako członek gabinetu, musi się dostosować do tych warunków, w jakich znajduje się Państwo pod względem finansowym. Zresztą jestem najmocniej przekonany, że gdyby była możność dania większego budżetu, to niepotrzebne byłyby może poprawki, a w każdym razie nie w tak dużej ilości ze strony Izby, gdyż zrobiłoby to i umiałoby to zrobić samo Ministerstwo. Z tych względów, jakkolwiek stwierdzam, że znajdujemy się w ciężkiej sytuacji, będąc zmuszeni wotować budżet niedostateczny do tych potrzeb, jakie ma Ministerstwo Opieki Społecznej, wniosków nie stawiam, ale postaram się Wysokiej Izbie zanalizować tylko to, co mamy do rozpatrzenia.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#SBarański">Budżet obecnego roku w porównaniu z budżetem roku ubiegłego jest mniejszy o około 35 milj. złotych. Szczegółowe cyfry Wysoka Izba ma w sprawozdaniu pisemnem, ja będę tylko brał dla porównania cyfry globalne. Gdy w roku ubiegłym budżet wynosił 100 milj. złotych z pewną nadwyżką, w tym roku sięga on 65 milj. Jeżeli jednak chodzi o wydatki bieżące Ministerstwa Opieki Społecznej, to ta różnica duża nie jest, mianowicie stworzenie Funduszu Pracy w znacznej bardzo mierze odciążyło budżet Ministerstwa Opieki Społecznej i zrobiło go bardziej przejrzystym. Niemniej i w tym budżecie byłoby koniecznością wstawienie sumy do działu 10 § 22 na pomoc dla bezrobotnych, a to dlatego, że mamy szeregi bezrobotnych, którzy pod Fundusz Pracy nie mogą być podciągnięci. Jeślibyśmy przeto dla porównania nie wzięli pod uwagę tego paragrafu, dotyczącego pomocy dla bezrobotnych, to różnica pomiędzy budżetem roku ubiegłego na bieżące wydatki Ministerstwa Opieki Społecznej a budżetem roku bieżącego wynosi około 6 i pół milj. złotych. Jeśli chodzi o obniżenie budżetu, to bardzo wydatna suma powstała naskutek dużego zmniejszenia ilości etatów. Mianowicie ogólna liczba zmniejszonych etatów przekracza 140 osób. Wprawdzie z tej liczby zmniejszenie o 125 osób powstało naskutek zlikwidowania Państwowych Urzędów Pośrednictwa Pracy, niemniej jednak ilość 115 osób została zmniejszona. Proszę Wysokiej Izby, zmniejszenia musiały być przeprowadzone niemal w każdym dziale. Jednakowoż w niektórych działach zmniejszenia w budżecie poszły tak daleko, że według mnie dalsze obniżenie już robi się niebezpieczne z tego względu, że racja bytu danego zagadnienia może przestać istnieć, jeśli nie damy tego pewnego minimum, które dla tej rzeczy jest potrzebne. Dlatego pozwolę sobie zwrócić uwagę Panów na parę tych szczegółów, prosząc Pana Ministra, o ile Wysoka Izba przychyli się do mojego zdania, aby przy układaniu budżetu na rok przyszły te przynajmniej działy — gdybyśmy byli jeszcze w tej nieszczęśliwej sytuacji, żeby je zmniejszać — opancerzyć niejako i dalszych zniżek już nie przeprowadzać.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bogucki.)</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#SBarański">W pierwszym rzędzie dotyczy to Inspekcji Pracy. Podam Panom Senatorom parę cyfr, które najlepiej zilustrują celowość istnienia Inspekcji Pracy. Z danych, jakie otrzymałem z Ministerstwa za czas 10 lat, to jest od 1922 do 1932 r., mamy następujące fakty: w 1922 r. było inspektorów 92, i przytem na każdego z nich wypadały przeciętnie 104 wizytacje; w 1932 r. liczba inspektorów była niewiele zwiększona, bo wynosiła 110, podczas gdy wypadało inspekcyj na każdego z nich około 230. Jeżeli, proszę Panów, weźmiemy pod uwagę, że oprócz wizytacyj ci ludzie mają jeszcze cały szereg innych zajęć i że, zawdzięczając tym inspektorom, uniknęliśmy niejednokrotnie niepożądanych nieporozumień pomiędzy pracodawcami a pracownikami, to zrozumiemy, jak szczytne i jak wielkie jest zadanie tych ludzi. Ale nie możemy wymagać od nich pracy ponad miarę, bo jeżeli taki człowiek ma w ciągu roku przeciętnie teoretycznie sprawdzać tyle i tyle zakładów, a więc wizytacyj przeciętnie 230–240, jeżeli przychodzi do tego jeszcze cały szereg innych zajęć, to tworzy się sytuacja taka, że albo to co robi, robi nie tak, jak powinien robić, albo też znacznie zmniejsza zakres swej pracy. I dlatego uważam, że w tym dziale dalsze obniżki nie powinny mieć miejsca, bo wtedy cały szereg ustaw socjalnych, któremi jako Państwo młode możemy się szczycić, pozostaną ustawami papierowemi, w życie nie będzie się ich wprowadzać, gdyż niestety społeczeństwo jest dziś takie — i na to narazie nie poradzimy — że nadzór i pewna kontrola, pewna inspekcja, czy ustawy są wykonywane, jest niezbędna.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#SBarański">Drugim działem, gdzie również oszczędność dalej posunięta być nie może, to są świadczenia socjalne, szczególnie w tych paragrafach, które traktują o pomocy dla młodzieży. Stwierdzić należy, że pomimo ograniczenia środków, jakie do dyspozycji miał p. Minister Opieki Społecznej w roku bieżącym, jeżeli chodzi o opiekę nad dziećmi i młodzieżą, według mnie zrobiono bardzo dużo, bo badźcobądź zgórą przeszło 50.000 dzieciom udzieliło tej opieki Ministerstwo, czy to w formie bezpośredniej opieki nad dzieckiem, czy też w formie subwencjonowania zakładów samorządowych, społecznych lub prywatnych, mających nad dzieckiem opiekę. Jest to liczba pokaźna, ale niemniej nie jest to jeszcze ta liczba młodzieży, którą w naszem Państwie należałoby się opiekować. I ja widzę w tem niebezpieczeństwo, bo ten rodzaj opieki ma swój specyficzny charakter. O ile tu lub gdzieindziej z chwilą, gdy przyjdzie lepsza koniunktura, z chwilą, gdy p. Minister będzie miał do dyspozycji większe środki, może naprawić te pewne niedociągnięcia — to tutaj czas się straci i już nic się nie pomoże. Gdy przejdzie bowiem ten okres młodzieńczości, gdy wyjdą ludzie dorośli pozbawieni tej opieki moralnej czy fizycznej — Wysoka Izba zgodzi się, że nawet największe szafowanie środkami poniewczasie już nic nie pomoże. Dlatego uważam, że w tej dziedzinie powinien nastąpić kres co do oszczędzania.</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#SBarański">Dalej chce mówić wprawdzie o mniejszej wagi zagadnieniu, o zagadnieniu raczej charytatywnem, ale uważam, że też powinniśmy zwrócić uwagę i na ten odcinek budżetu. Chodzi mi o opiekę nad niezdolnymi do pracy. Do tej kategorii zalicza się ludzi, którzy nie podpadają pod ubezpieczenia społeczne i nie mają tytułu do korzystania z nich. Ministerstwo w ten sposób im dopomaga, że daje im zasiłki. Kto to są ci ludzie, którzy tu podpadają? Są to pracownicy fizyczni, którzy po ciężkiej długoletniej pracy znaleźli się w sytuacji bardzo ciężkiej, albo też są to ludzie, którzy mają duże zasługi z czasów niewoli naszej, którzy wtedy pracowali w imię niepodległości, a dzisiaj żadnego zabezpieczenia nie mają. Stwierdzam, że i tutaj Ministerstwo postępuje niezwykle ostrożnie i indywidualnie rozpatruje każdą sprawę, starając się jak najdalej iść z pomocą, ale, mając ograniczone środki, tego zakresu, tej potrzeby nie jest w stanie w związku z tym budżetem uwzględnić.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#SBarański">To byłyby te trzy najważniejsze zagadnienia, na które chciałem zwrócić uwagę i podzielić się wrażeniami.</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#SBarański">Do Ministerstwa Opieki Społecznej należy jeszcze działalność służby zdrowia. Tutaj należałoby zwrócić jak największą uwagę na sprawę szpitalnictwa, a szczególnie jeżeli chodzi o szpitale dla umysłowo chorych. W Polsce według danych statystycznych, które też zaczerpnąłem z Ministerstwa Opieki, posiadamy około 100.000 umysłowo chorych, z których 30.000 przedstawia niebezpieczeństwo dla otoczenia. Natomiast miejsc, ażeby można było izolować ich, mamy w szpitalach około 15.000. Sytuacja jest więc niesłychanie ciężka i w tym kierunku Rząd musi czy to stanąć do pomocy samorządom, czy też na własną rękę tą sprawą się zająć.</u>
<u xml:id="u-39.8" who="#SBarański">Jeżeli chodzi o przedsiębiorstwa, do których zalicza się Państwowy Zakład Higieny, szpitale i nasze zdrojowiska, to, Proszę Panów, w roku ubiegłym ten temat dość obszernie poruszałem. Jaka jest gospodarka w naszych przedsiębiorstwach i uzdrowiskach pod względem finansowym, najlepszym sprawdzianem tego może być to, że koszta administracyjne wynoszą zaledwie 4½%. Jeżeli chodzi o ich stronę fachową, to wszystkim nam jest wiadome i stwierdzić to możemy z uczuciem wielkiego zadowolenia, że jednak umieliśmy je tak postawić, że dzisiaj zdrojowiska te w wielu wypadkach dorównują starym i dawnym zdrojowiskom europejskim. Ale i tutaj też może nie wszystko jest tak, jakbyśmy to chcieli widzieć. Przecież zdrojowiska, a więc to bogactwo naturalne, są własnością całego narodu i zdawałoby się, że ta najbiedniejsza ludność przedewszystkiem powinna korzystać z darmowego lecznictwa. Jeżeli tak nie jest, to też muszę w imię obiektywizmu stwierdzić, że nie jest to winą Rządu dlatego, że przedsiębiorstwa jako takie muszą, jeżeli nie dawać zysków, to przynajmniej być samowystarczalnemi. Jeżeli weźmiemy dzisiaj ciężką sytuację gospodarczą, to jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że pomimo chęci czynników kierowniczych tutaj, tak jakby się chciało, jakby się należało, tej pomocy niezamożnej ludności dać nie można było. Ale stwierdzam, że jednak pomimo to w roku ubiegłym przeszło 6.000 dzieci w koloniach z darmowej kuracji w uzdrowiskach naszych korzystało.</u>
<u xml:id="u-39.9" who="#SBarański">Proszę Panów, to byłaby ta strona, nie powiedziałbym, ujemna naszego budżetu Opieki Społecznej, ale to są pewne zagadnienia, pewne pozycje, które jak zaznaczyłem na wstępie, dalszej kompresji ulegać nie mogą, bo wtedy pozostałaby pod znakiem zapytania racja bytu. Jakkolwiek na początku zaznaczyłem, że nie mogę się zgodzić z zarzutem, skierowanym w dyskusji generalnej pod adresem referentów, że uważają za swoje zadanie hymny pochwalne dla Rządu, to jednak czuję się w obowiązku dla lepszego zilustrowania gospodarki Opieki Społecznej i dla ułatwienia przez to Wysokiej Izbie wetowania budżetu, podać parę szczegółów, które w roku poprzednim zostały dokonane, a które usprawiedliwiają moje stanowisko w roku ubiegłym, kiedy, przedkładając budżet do uchwalenia, podkreśliłem, iż wierzę, że nawet w tak skromnym zakresie przeznaczone do dyspozycji p. Ministra pieniądze będą użyte celowo i słusznie.</u>
<u xml:id="u-39.10" who="#SBarański">Przy generalnej dyskusji jeden z pp. senatorów poruszył sprawę ustawy scaleniowej. Otóż uważam, że uchwalona ustawa scaleniowa jest kapitalnym dorobkiem Ministerstwa. Że będą jakieś minusy, nie przeczę, ale zdaje się, że i Rząd i my, uchwalając tę ustawę, nie mogliśmy odrazu stwierdzić, że tam nic nigdy do poprawienia nie będzie. Życie idzie naprzód i rzeczy, najbardziej starannie opracowane przy biurku, w życiu mogą okazać się nieodpowiednie albo wymagać niejednej poprawki. Ale jest faktem, że to ważne zagadnienie zostało ujęte w pewną formę prawną i że ono zaczyna się realizować. Uważam to, jak powiedziałem, za bardzo ważną rzecz w poczynaniach Ministerstwa i jego dorobku.</u>
<u xml:id="u-39.11" who="#SBarański">Poruszona była w dyskusji generalnej sprawa Kasy Chorych. Jako zarzut stawiano, że żąda się od tych najbiedniejszych opłaty za lekarstwa. Proszę Państwa, musimy być szczerzy. Prawda, były pewne niedociągnięcia, i nikt tego nie neguje, i ze strony administracji i nawet ze strony części lekarzy. Jeżeli chodzi o Kasy Chorych, to bądźmy sprawiedliwi, że były duże niedociągnięcia i ze strony zainteresowanych. Przecie fakty są znane, że chorzy brali urlopy, ażeby móc spędzić tę godzinę czy półtorej na pójście do Kasy Chorych, że zapisywane lekarstwa były wyrzucane do śmietników, albo zupełnie nieużywane. Że wszystkie poczynania w celu uzdrowienia stosunków, panujących w Kasach Chorych, były słuszne, najlepiej ilustruje jeden fakt: Gospodarka finansowa w Kasach Chorych w roku ubiegłym jest zrównoważona, jakkolwiek w ostatnich czasach jest pogorszenie się wypłacalności pracodawców. Tego rodzaju stwierdzenie faktu, że gospodarka ta jest zrównoważona w Kasach Chorych, uważam, że również należy na duży plus działalności Ministerstwa w tej dziedzinie zaliczyć.</u>
<u xml:id="u-39.12" who="#SBarański">Bolączką również były t. zw. fundacje. Każdy z nas spotykał się z faktami, które naprawdę oburzać musiały, że wola ludzi, którzy, umierając, poświęcali swój majątek na różne cele szlachetne, nie tylko nie była spełniana, lecz przeciwnie, to, co oni zbierali i oddawali społeczeństwu, marnowało się. Otóż Ministerstwo w bieżącym roku bardzo energicznie zajęło się sprawą fundacyj, aby wreszcie raz uregulować tę sprawę i żeby wola tych ofiarodawców znalazła swój wyraz tak, jak oni chcieli.</u>
<u xml:id="u-39.13" who="#SBarański">To byłoby parę takich uwag, które, sądzę, w zupełności wystarczą Wysokiej Izbie dla zorientowania się, jak budżet Ministerstwa Opieki Społecznej na rok następny się przedstawia. Drobniejsze szczegóły, ilustrujące jeszcze te rzeczy, znajdą Panowie w mojem sprawozdaniu pisemnem.</u>
<u xml:id="u-39.14" who="#SBarański">Jeśli chodzi o ścisłe dane cyfrowe, to Sejm podwyższył przedłożenie rządowe w dziale opieki nad inwalidami, jednak w efekcie całości budżetu ostatecznie podwyższenie jest o 49.000 czy 50.000 zł. Powstało to naskutek tego, że w związku z ustawą uposażeniową musiał nastąpić szereg zmian poszczególnych pozycyj, i w sprawozdaniu mojem na ostatniej stronicy mają Panowie szereg wykazów; jak powiedziałem, jest to wprost automatyczna konieczność zmniejszenia tych sum.</u>
<u xml:id="u-39.15" who="#SBarański">Jedno może Panów uderzy, że stawiam wniosek w imieniu komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu, aby zmniejszyć budżet Ministerstwa Opieki Społecznej o 12.000 zł, przerzucając je do budżetu Prezydjum Rady Ministrów. Zmniejszenie to jest zmniejszeniem artykułu, dotyczącego protezowania inwalidów. Muszę się jednak zastrzec, że nie jest to krzywda dla tych ludzi, że przeciwnie te pieniądze pozwolą na szybsze zakończenie spraw z szeregiem ludzi zainteresowanych, mianowicie wiele spraw inwalidzkich, dotyczących rent, zalega od dłuższego czasu w Najwyższym Trybunale Administracyjnym. Wiemy ze sprawozdania o Trybunale przy debacie nad budżetem Prezydjum Rady Ministrów, jaka ilość spraw zalega, i jest poprostu fizyczną niemożliwością, by te sprawy prędzej ostatecznie zostały załatwione. W tym wypadku stworzenie specjalnego kompletu sędziów, którzyby temi sprawami się zajmowali, w rezultacie popchnie ostateczne zakończenie spraw inwalidów i pójdzie tylko na ich korzyść. Jeżeli chodzi o to, to zaznaczę, że budżet Ministerstwa Opieki daje od siebie 12.000, a tę samą sumę daje i Ministerstwo Rolnictwa, które w tym wypadku, jeżeli chodzi o zakres jego działania, miałoby dużo do powiedzenia i zastrzeżeń.</u>
<u xml:id="u-39.16" who="#SBarański">To byłyby te ogólne moje uwagi nad budżetem. Jeszcze raz zwracam się do p. Ministra z prośbą, żeby był łaskaw wziąć pod uwagę przy budżecie na rok przyszły te parę wymienionych pozycyj, których przekraczać nie można. Stwierdzam, że te wyniki pracy i parę szczegółów, które Wysokiej Izbie podałem, również tak jak w roku ubiegłym, pozwalają mi stanowczo stwierdzić, że nadal praca tego resortu w tem tempie dodatniem kontynuowana będzie i również, mając niesłychanie ograniczone środki, w miarę możności zadanie swoje spełni. Czynię to, jak powiedziałem na początku, nie ze względów, które nam zarzucają, ale ze względów ścisłego obiektywizmu, do którego poczuwam się jako referent komisji.</u>
<u xml:id="u-39.17" who="#SBarański">Proszę Wysoki Senat o przyjęcie budżetu z tą zmianą, a mianowicie zmniejszeniem o 12.000 zł w dziale 10 rozdziale 2 § 16, w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-39.18" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.).</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WicemarszałekBogucki">Głos ma Minister Opieki Społecznej p. Hubicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Wysoka Izbo! Stając tu na tej mównicy w czwartym roku po objęciu resortu pracy i opieki społecznej, nie zamierzam wzorem lat ubiegłych dawać sprawozdania wyczerpującego z tego, co dokonano w roku ubiegłym i co zamierzam na rok rozpoczęty. Bo przekonywam się coraz dowodniej, że polityka społeczna, nawet w ważnych swych szczegółach nie interesuje naprawdę naszej opinii publicznej, że niema do niej w społeczeństwie ustosunkowania naprawdę rzeczowego.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Jedno skrzydło naszej opinii zgóry przesądziło, że polityka społeczna jest w Polsce rzeczą zgoła zbędną. „Jesteśmy za ubodzy” — tak brzmi refren tego rozumowania. Za ubodzy na 8-godzinny dzień pracy, za ubodzy na wszelkie ubezpieczenia społeczne, za ubodzy na poziom zarobków, zapewniający robotnikowi minimum egzystencji samodzielnej, bez odwoływania się do jałmużny. Któż to są ci, w czyjem imieniu mówi się „my”? — pytam.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Przecież pracownicy umysłowi i robotnicy (wraz z robotnikami rolnymi) stanowią w Polsce, lekko licząc, najmniej 2 miliony, co wraz z rodzinami — w tym zakresie nasze bogactwo jest niezaprzeczalne — wynosi z pewnością około 8 milj. mieszkańców. Uzurpowanie sobie prawa przemawiania o jednej czwartej ogółu ludności wbrew jej elementarnym potrzebom doprowadza do zapominania nawet o znaczeniu, jakie ma spożycie tej ¼ mieszkańców dla zbytu produkcji pozostałych ¾. A suma wypłaconych zarobków w tej ich części, którą statystyka może dosięgnąć, zmniejszyła się w ciągu 5 ostatnich lat zgórą o 33%. I tu jest, mojem zdaniem, okoliczność, nad którą powinno się poważnie zastanowić nasze ubogie gospodarstwo społeczne.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Przeciwległy biegun naszej opinii w sprawach polityki społecznej niemniej uparcie trzyma się poglądu, że właśnie w Polsce polityka społeczna powinna przewyższać wszystko, co kiedykolwiek, gdziekolwiek w tej dziedzinie uczyniono. Ci zamykają oczy na nasze własne możliwości gospodarcze. A przecież od tych możliwości w równej mierze zależeć musi w ostatecznej linii zarówno stan dróg w kraju, jak płaca robotnika, ubijającego na nich kamień. Jednocześnie ci sami nie chcą wiedzieć nic o tem, że niejedne kanony i wzory, wyuczone przed 30 czy 15 laty z druków propagandowych lub dzieł naukowych tych krajów, które wówczas częściowo przynajmniej wcielały je w życie, zostały zarzucone, ba, nawet zapomniane właśnie w języku, co je stworzył. Słuchając tych t. zw. niewzruszonych postulatów, wygłaszanych z niezmiennym uporem, możnaby mniemać, że Rzeczpospolita Polska żyje nie w okresie kryzysu, ale w wieku Utopji i że położona jest nie na krawędzi Europy Środkowej — między hitlerowskiemi Niemcami a bolszewicką Rosją, ale... na księżycu.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Pośrodku między temi przeciwstawiającemi się sobie — ale tylko w dziedzinie polityki społecznej, broń Boże, nie politycznie — grupami opozycjonistów z zasady istnieje u nas o wiele większa niż w każdym kraju kulturalnym masa bierna wobec wszystkich zagadnień polityki społecznej. Mimo to wszystko zabieram głos, gdyż radbym, aby dotarł on nawet do tych obojętnych. Pragnąłbym bowiem gorąco, aby to, co Państwo czyni w stosunku do człowieka pracy najemnej, stało się przedmiotem uważnego i uczciwego zainteresowania naszego społeczeństwa — wszystkich warstw jego. Obawiam się, abyśmy nie powtórzyli błędu lekceważenia jednej z wielkich warstw społecznych, błędu, który popełniony w innym kierunku, tak ciężko zaważył na losach naszej ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Jednak mając na uwadze wszystkie trzy nierówne liczbowo grupy, które przed chwilą rozróżniłem, poruszę tylko parę spraw, z tych czy innych powodów najbardziej interesujących dla chwili obecnej.</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Więc przedewszystkiem nowe przepisy w dziedzinie ubezpieczeń społecznych. Proszę Panów, nie chcę wcale zastanawiać się nad wypowiadanem z pewnej strony twierdzeniem, jakoby reforma ubezpieczeń społecznych u nas powinna była polegać na ich zniesieniu, bo „jesteśmy na nie za ubodzy”. Tak rozumując, bylibyśmy za ubodzy na szpitale, na uniwersytety, na sztukę i na literaturę — na wszystko, co we współczesnem życiu jest przeznaczone na pożytek i radość mas ludzkich. Ubezpieczenia społeczne są w całym świecie cywilizowanym uznane za taki sam dorobek kultury, a mojem zdaniem w kraju niskich płac i utrudnionych skutkiem tego oszczędności osobistych są tem potrzebniejsze. Ale przedstawiciel prawicowego odłamu opinii imieniem swego stronnictwa podniósł w Sejmie zarzut przeciw rzekomemu zwiększeniu ciężarów z tytułu ubezpieczeń społecznych. Nie mogę na tem miejscu powtarzać wyliczeń, dokładnie wykazujących, że obciążenia te nie zostały zwiększone, są tylko bardziej równomiernie rozłożone.</u>
<u xml:id="u-41.7" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Równomierność ta dotyczy zarówno różnych ryzyk losowych, jak różnych dzielnic kraju. Nie poprzestaliśmy na wprowadzonych w całym kraju w 1928 roku ubezpieczeniach na starość, od niezdolności do pracy i na wypadek śmierci pracowników umysłowych. Nie mogliśmy postawić kropki po fakcie, że ubezpieczenia tego rodzaju istniały w stosunku do robotników fizycznych w b. dzielnicy pruskiej z mocy ustawy zaborców. Społeczeństwo nie powinno pozwolić, by robotnik, sterawszy młodość i wiek męski przy pracy, znajdował się pod koniec życia bez wszelkiego zaopatrzenia. Jednakże stwarzając to zaopatrzenie w postaci ubezpieczenia, nie podnieśliśmy ogólnej stawki ubezpieczeniowej za wszystkie ryzyka razem wzięte, poczyniliśmy pewne oszczędności w innych działach ubezpieczeń.</u>
<u xml:id="u-41.8" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">A za to dostają mi się cięgi z przeciwległej strony Izby, po której siedzą rzekomi zwolennicy rozszerzenia zasięgu ubezpieczeń społecznych, chociaż, gdy oni sami byli u władzy, nie powstało u nas ubezpieczenie robotnicze na starość. Demagodzy i ignoranci z tego obozu w chwili, gdy ubezpieczalnie przystępują do wypłaty pierwszych rent starczych, przedstawiają znaczenie tej reformy jako teoretyczne. Nie zadowalają ich renty wyższe od niemieckich, ani granica wieku, od której można je pobierać, taka, jak w innych ustawodawstwach analogicznych. Znienawidzony przez tych panów Rząd Polski powinienby dać polskiemu światu pracy więcej, niż dają najbogatsze państwa. Z jakich źródeł, skąd — nikt na to nie odpowiada. Chodzi bowiem o co innego: ôte-toi que je m'y mette. Tego nie uczynimy, nie ustąpimy. A dajemy tylko tyle, ile można, ile wypada z kalkulacji ubezpieczeniowej. Jednak dajemy, wbrew prawicy i wbrew lewicy, bo dla nas świat pracy nie jest podwórkiem interesów partyjnych, tylko jednym ze współrzędnych czynników całości Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-41.9" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Wyłączenie z pod ubezpieczenia chorobowego robotników rolnych w tej samej b. dzielnicy pruskiej i w Małopolsce podyktowane zostało również względami na zapewnienie tej kategorii robotników jednakowego unormowania pomocy leczniczej na obszarze całego Państwa.</u>
<u xml:id="u-41.10" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Dążąc do równomierności uprawnień w zakresie ubezpieczeń społecznych, uważam za konieczne uzupełnienie wprowadzonej z dniem 1 stycznia w życie ustawy scaleniowej ustawą o ubezpieczeniu robotników rolnych na wypadek niezdolności do zarobkowania i na wypadek śmierci. Dotychczas ubezpieczenie to istnieje tylko w b. dzielnicy pruskiej. Wniesiony do Sejmu projekt rozszerza na robotników rolnych ubezpieczenie emerytalne, przewidziane ustawą z dnia 28 marca r. ub. tylko w stosunku do robotników przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-41.11" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Jak Panowie widzą, przeprowadzona obecnie na podstawie ustawy scaleniowej unifikacja systemu ubezpieczeń w całem Państwie, częściowo nie wyłączając Górnego Śląska, posiada niezmierną wagę, jako jeszcze jeden krok do scalenia organicznego rozerwanych w swoim czasie dzielnic. Nie mogą być w Rzeczypospolitej obywatele pierwszego stopnia pod względem ubezpieczeniowym w jednej dzielnicy i obywatele niższych stopni w innych dzielnicach.</u>
<u xml:id="u-41.12" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Zgodnie z mem wstępnem założeniem pomijam cały ogrom prac, związanych z wprowadzeniem w życie nowych jednolitych przepisów ubezpieczeniowych; pomijam nowe przepisy służbowe dla pracowników tych instytucyj; pomijam zawarcie nowych umów miejscowych z lekarzami Kas Chorych na podstawie opracowanych wytycznych; pomijam nawet politykę oszczędnościową, konieczną dla osiągnięcia równowagi wydatków z wpływami w okresie kryzysu, kiedy działalność świadczeniowa ubezpieczeń społecznych doznaje nasilenia na całej linii, a pogarsza się wypłacalność pracodawców.</u>
<u xml:id="u-41.13" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Parę słów zaledwie mogę poświęcić pozytywnym postępom, jakie się dokonały w zakresie ubezpieczeń społecznych przez uregulowanie wzajemnych stosunków w tej dziedzinie między Polską a jej sąsiadami, Rzeszą Niemiecką i Łotwą. W lipcu ub. r. rząd Rzeszy Niemieckiej ratyfikował umowę polsko-niemiecką z dnia 11 czerwca 1931 r. o ubezpieczeniu społecznem, którą myśmy ratyfikowali jeszcze dnia 15 kwietnia 1932 r. Wobec ratyfikowania tej umowy również przez Niemcy weszła ona w życie z dniem 1 września 1933 r. Obie umowy polsko-niemiecka i polsko-łotewska oparte są na zasadzie równości traktowania obywateli jednego państwa w państwie drugiem. Stosunki, łączące Polskę z W. M. Gdańskiem, również prawdopodobnie w najbliższym czasie zostaną unormowane w zakresie ubezpieczeń społecznych w oparciu o tę samą zasadę.</u>
<u xml:id="u-41.14" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Kończąc o ubezpieczeniach społecznych, pragnąłbym dorzucić parę pytań. Czy można nie doceniać faktu, że gromadzone niejako pod przymusem fundusze rezerwowe tych ubezpieczeń zasilają — właśnie w okresie depresji gospodarczej i właśnie w Polsce — obrót kredytowy w kraju? — Czy można przewidzieć, jaki byłby w czwartym roku kryzysu — wobec groźby epidemii — stan zdrowotny warstw uboższych, a z niemi i całego społeczeństwa, gdyby nie było Kas Chorych? Tylko w 6 wielkich miastach — w Warszawie, w Poznaniu, w Krakowie, we Lwowie, w Łodzi i w Sosnowcu — kasy te udzielają miesięcznie około 600.000 porad ambulatoryjnych i mniej więcej 60.000 wizyt lekarskich w domu.</u>
<u xml:id="u-41.15" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Ta droga myślowa naprowadza mnie na przedmiot, żywo zaprzątający uwagę ogółu ze względu na swe niebezpieczeństwo — na sprawę ostrych chorób zakaźnych. Mimo przewlekającego się kryzysu ogólna liczba przypadków tych chorób zmniejszyła się w roku ubiegłym w porównaniu z rokiem 1932. Obok tej poprawy występować jednak zaczęły niepokojące zjawiska w zakresie duru plamistego, który po stłumieniu wielkiej epidemii w 1919 r. nie dawał więcej ponad 2.000 przypadków rocznie, przyczem ogniska endemiczne ograniczały się do województw wschodnich oraz północno i południowo-wschodnich. Jeszcze w roku 1932 dur plamisty pojawiać się zaczął w województwach centralnych, w okolicy Warszawy, a nawet w samej stolicy. Dzięki natychmiastowej akcji sanitarnej ogniska te stłumiono w zarodku.</u>
<u xml:id="u-41.16" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Wzmożenie duru plamistego zaznaczyło się zresztą nie tylko w Polsce, lecz i w krajach sąsiednich: Rumunii, Rosji i Jugosławji, zwłaszcza w Rosji europejskiej, gdzie w pierwszem półroczu 1932 r. liczba 40.000 rejestrowanych przypadków duru plamistego przekraczała dwukrotnie liczbę zachorowań za 2 lata ubiegłe.</u>
<u xml:id="u-41.17" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Drugiem niepokojącem zjawiskiem w zakresie epidemii duru plamistego było to, że w roku 1933 miesiące letnie nie przyniosły zwykłego w tym sezonie spadku fali duru plamistego. Wśród kompleksu czynników epidemiologicznych w nasileniu duru plamistego rolę pierwszorzędnej wagi odgrywa przeżywany obecnie kryzys gospodarczy, prowadzący do zmniejszenia odporności ustroju, a zarazem do zaniedbania higieny osobistej. Zwalczanie chorób zakaźnych w tym ciężkim okresie napotyka na wyjątkowe trudności i dlatego niezbędny jest ze strony władz sanitarnych wzmożony wysiłek energii, zwłaszcza gdy chodzi o dur plamisty, który wymaga wyjątkowej czujności.</u>
<u xml:id="u-41.18" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Mogą być Panowie pewni, że wszystko, co zależy od władz administracji ogólnej w zakresie zwalczania duru plamistego, jest czynione z wielkim nakładem energii ludzkiej i środków materialnych. Niestety, nie możemy jeszcze dokonywać na szerszą skalę szczepień zapobiegawczych, bowiem produkcja szczepionki, wynalezionej przez uczonego polskiego prof. Weigla, jest dotąd nadzwyczaj utrudniona; czynione są próby zwiększenia produkcji tej szczepionki, lecz próby te są narazie w okresie badań naukowych. Zaznaczam, że prof. Weigel wraz z małżonką latami całemi z nadzwyczajnem poświęceniem sami karmili wszy na sobie, by uzyskać potrzebny materiał do wytwarzania szczepionki. To też uważam za bardzo szczęśliwy wniosek Uniwersytetu Warszawskiego o udzielenie prof. Weiglowi nagrody Nobla, zwłaszcza, że wyniki szczepień tą szczepionką w Polsce, w Chinach, Tunisie, Egipcie i Chili są nadzwyczaj pomyślne.</u>
<u xml:id="u-41.19" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Tak samo jak w sprawach ubezpieczeń społecznych i zdrowia publicznego, względy finansowe utrudniają w okresie kryzysu bardziej zasadnicze rozwiązywanie zagadnień opieki społecznej, jakkolwiek w tym samym czasie wzmaga się intensywność potrzeb w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-41.20" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Ustawowo obowiązek wykonywania zadań opiekuńczych spoczywa u nas, jak na całym świecie, na samorządach. Na zachodzie jednak samorządy obowiązek ten istotnie i bez reszty wypełniają; u nas zaś udział Skarbu Państwa w wydatkach na opiekę społeczną w ścisłem znaczeniu tego terminu wynosi np. w bieżącym roku budżetowym jednakże około 15% sumy, którą preliminowały na te cele samorządy w swych wydatkach zwyczajnych i nadzwyczajnych. Nie wliczam przytem do tych wydatków dopłaty do zabezpieczenia na wypadek bezrobocia, przewidzianej ustawowo, ani sum na pomoc, udzielaną bezrobotnym bezpośrednio z funduszów Ministerstwa Opieki Społecznej. Łącznie bowiem z temi pozycjami Skarb, ściślej mówiąc Ministerstwo Opieki Społecznej, partycypuje prawie w — ⅓ w globalnych wydatkach opiekuńczych, jakkolwiek zasadniczo Ministerstwo to stanowi jedynie władzę nadzorczą.</u>
<u xml:id="u-41.21" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Poziom środków, przeznaczonych na opiekę społeczną, pozostającą w ręku Ministerstwa Opieki Społecznej, prawie że nie obniżył się w bieżącym roku budżetowym w porównaniu do budżetu 1932/33 r. Jednakże, licząc się z ciągiem zacieśnianiem budżetów zarówno samorządowych, jak państwowego, zwróciłem baczniejszą uwagę na fundacje, które rozporządzają nieraz obiektami wielomilionowej wartości i mogłyby w poważnym stopniu zastąpić związki samorządowe w wykonywaniu ich obowiązków opiekuńczych. Przeprowadzona przez Ministerstwo Opieki Społecznej na 1 stycznia 1933 r. rejestracja istniejących u nas fundacyj wykazała, że 75% z pośród nich, t. j. 1410, stanowią fundacje o celach społeczno-opiekuńczych, zdrowotnych i leczniczych, a więc podlegające kompetencji mojego resortu. Na podstawie zażądanych i złożonych sprawozdań z dotychczasowej i bieżącej działalności tych instytucyj wejrzano dokładnie w ich stan obecny i zdobyto materiał do skierowania ich na drogę możliwie racjonalną, zgodną z założeniami, w imię których one powstały. W tym kierunku pójdą moje zamierzenia ustawowe.</u>
<u xml:id="u-41.22" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Dokładna analiza innego materiału sprawozdawczego — z działalności zakładów opiekuńczych dla dzieci i młodzieży — dowiodła, że opieka społeczna nie jest u nas wykonywana równomiernie, nie odpowiada stopniowi potrzeb w poszczególnych województwach i nie uwzględnia dostatecznie wsi.</u>
<u xml:id="u-41.23" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Okazało się np., że opieka społeczna w jednem z województw wschodnich (wileńskiem) przerasta nie tylko stosunkowo, ale nawet i bezwzględnie stan opieki w woj. łódzkiem. Wskazuje to na konieczność dostosowania gospodarki opiekuńczej do nasilenia potrzeb w różnych częściach kraju. W tym też kierunku dążyć będziemy.</u>
<u xml:id="u-41.24" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Jednocześnie też zwróciłem uwagę na zaspokajanie przez opiekę społeczną najpilniejszych potrzeb wsi i małych osiedli. Nawiasem powiedziawszy, nędza miejska częstokroć rekrutuje się właśnie z pośród najświeższych przybyszów ze wsi, którzy, ciągnąc do miast, rychło po przybyciu stają się ciężarem dla istniejących instytucyj opiekuńczych.</u>
<u xml:id="u-41.25" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Równolegle przechodzimy w większej niż dotychczas mierze z opieki zakładowej, to jest zamkniętej, na opiekę otwartą. W zakładach wytwarza się sztuczne odseparowanie jednostki od jej normalnych warunków bytu. Dotyczy to zwłaszcza dzieci wychowywanych w zakładach opiekuńczych. Sierota w zakładzie miewa częstokroć warunki życia wspaniałe w porównaniu z dziećmi, żyjącemi u rodziców sfery robotniczej lub włościańskiej. System opieki otwartej jest ekonomiczniejszy, może przy tych samych środkach objąć większą liczbę osób, a nadto zapewnia jednostce, nad którą roztaczana jest opieka, pozostawanie w środowisku, z którego pochodzi i do którego powróci po wyjściu z pod opieki.</u>
<u xml:id="u-41.26" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">W uszeregowanym przezemnie rejestrze zainteresowań szerszej opinii nie może zabraknąć noweli do ustawy o zaopatrzeniu inwalidzkiem, ogłoszonej w październiku r. ub. Nowela ta wprowadziła w porównaniu z dotychczasowym stanem rzeczy dwie zmiany zasadnicze:</u>
<u xml:id="u-41.27" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">1) wobec konieczności budżetowych zróżnicowano renty, wypłacane inwalidom byłych armii zaborczych z jednej zaś inwalidom wojsk polskich, względnie samodzielnych formacyj polskich z drugiej strony; odpowiada to naturalnej i prostej zasadzie spełniania przez Państwo w szerszym zakresie obowiązku względem tych, którzy właśnie przez to Państwo zostali pod broń powołani i w jego obronie ponieśli uszczerbek zdrowia;</u>
<u xml:id="u-41.28" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">2) podniesiono procent inwalidów, którzy winni być zatrudnieni w przedsiębiorstwach państwowych, samorządowych i prywatnych, ograniczając wszakże ten obowiązek do inwalidów z utratą zdolności zarobkowej od 15 do 65%. W okresie kryzysu zasada ta dla obu stron musi być uznana za zdrową.</u>
<u xml:id="u-41.29" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Pozatem podaję do wiadomości Panów, że rozporządzenie w sprawie zaopatrzenia pieniężnego inwalidów z oddziałów ukraińskich jest już całkowicie uzgodnione z właściwemi czynnikami rządowemi i będzie mogło ukazać się niebawem. Nie mogę powstrzymać się przy tej sposobności od podkreślenia, że Rzeczpospolita Polska, wychodząc ze względów humanitarnych, będzie bodaj jedynem państwem, udzielającem ze swych środków pomocy jednostkom, które przeciw niemu walczyły.</u>
<u xml:id="u-41.30" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">W dziale ochrony pracy wzburzenie dokoła wprowadzenia w życie z dniem 1 stycznia r. b. nowych przepisów o czasie pracy i urlopach, uchwalonych przez ciała ustawodawcze w marcu 1933 roku, przesłoniło uwadze publicznej wszystkie inne prace, dokonane na tym odcinku. Nie będę przeto mówił o wydanych w drodze rozporządzeń Prezydenta Rzeczypospolitej przepisach o pracy robotników portowych w Gdyni, chociaż stanowią one pełny kodeks pracy robotnika portowego; ani o nadzwyczajnych komisjach do załatwiania zatargów zbiorowych w przemyśle i handlu, dzięki którym wprowadzony zostanie do atmosfery walki obiektywizm trzeciego bezstronnego czynnika rządowego, co daje gwarancję zakończenia zatargu zgodnie z potrzebami słuszności i dobra publicznego; ani o udziale Ministerstwa Opieki Społecznej przy opracowywaniu kodeksu zobowiązań i kodeksu handlowego w zakresie umownego stosunku pracy — dodaję — bez żadnego uszczerbku dla uprawnień z poprzednich ustaw szczególnych w zakresie ustawodawstwa pracy. Ze względu na czas powstrzymuje się od szczegółów w tych materiach, jakkolwiek osobiście przywiązuje do nich znaczną wagę. Dotknę też tylko działalności Inspekcji Pracy, która z największym wysiłkiem spełnia nie tylko zadania powierzone jej ustawowo, ale prócz nich mnóstwo obowiązków, podjętych przez nią w okresie kryzysu niejako siłą rzeczy w braku właściwego aparatu społecznego. Inspektorzy pracy, przestrzegając stosowania ustawodawstwa ochronnego wobec innych pracowników, sami pracują z pominięciem wszelkich zasad ochrony pracy.</u>
<u xml:id="u-41.31" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Mimochodem tylko powiem, że najistotniejszy obowiązek Inspekcji Pracy — czuwanie nad warunkami bezpieczeństwa i higieny w zakładach pracy pogłębi się i zyska na sprężystości dzięki porozumieniu, świeżo zawartemu między Inspekcją Pracy a Zakładem Ubezpieczenia od Wypadków przy pracy. W związku z tem w ramach Inspekcji Pracy istnieć będą specjalni „inspektorzy bezpieczeństwa”, którzy będą mieli za zadanie wyłącznie wizytowanie zakładów pracy pod kątem bezpieczeństwa zdrowia i życia pracowników. Społeczeństwo i nawet jednostki, najbliżej tych spraw stojące, nie zdają sobie sprawy, jak wielkie straty społeczne wynikają z powodu wypadków przy pracy. Liczyć je można w Polsce rocznie na 250 milj. złotych.</u>
<u xml:id="u-41.32" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Ale te wszystkie kardynalne dla robotnika sprawy mało kogo u nas interesują. Więc zamiast szerzej mówić o nich, zatrzymam się dłużej nad źródłami podniecenia, wywołanego wymienionemi przez mnie przepisami o czasie pracy i urlopach. Miałem sposobność już parokrotnie stwierdzić i w Sejmie i w prasie, że podniecenie to uważam za pozbawione słusznych podstaw. Tkwi ono raczej w antagonizmach politycznych, niż w istocie zwalczanych przepisów. Ani jedno bowiem z nowych postanowień o czasie pracy nie wykracza poza ramy, przepisane czy to przez konwencję waszyngtońską — a niema dotąd innych ogólnych uchwał międzynarodowych — oraz przez uchwały międzynarodowe specjalne, czy przez ustawodawstwa wielkich państw przemysłowych, przodujących w świecie polityki społecznej. Prócz tego dzisiaj, skutkiem kryzysu, robotnik w przemyśle polskim pracuje, niestety, nie 48 i nie 46, lecz zaledwie 39–42 godzin na tydzień, nowy przepis przeto o 48-godzinnym tygodniu pracy nie posiada poważniejszego znaczenia życiowego.</u>
<u xml:id="u-41.33" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Nawet patrząc na nowe przepisy w świetle przyszłej pomyślniejszej koniunktury gospodarczej, należy zauważyć, że w przemyśle przeważa wynagrodzenie na akord lub płace godzinowe, a przy tych systemach powiększenie liczby godzin pracy w tygodniu może tylko zwiększyć zarobek tygodniowy. Ograniczając zaś zagadnienie wyłącznie do czasu pracy bez uwzględnienia jego wpływu na wynagrodzenie, musimy uznać, że nic w lepszej koniunkturze — pożądanej jednakowo dla wszystkich: przedsiębiorców i pracowników — nie będzie mogło uprawniać Polski do posiadania krótszego ustawowego dnia roboczego, niż silne konkurujące z nią kraje.</u>
<u xml:id="u-41.34" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Wina, którą obarczają Rząd za wniesienie właściwego projektu i większość sejmową za jego uchwalenie, polega jedynie na tem, że istnieją i pracują one w czasach otrzeźwienia po okresie pierwszych chmurnych i górnych uniesień z powodu odzyskania niepodległości. Liczono wówczas siły według zamiarów, przeceniając te siły, zwłaszcza gospodarcze, nie tylko w dziedzinie społecznej.</u>
<u xml:id="u-41.35" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Po ogłoszeniu nowych przepisów bez zmian pozostała linia postępowania Ministerstwa Opieki Społecznej i jego organów w stosunku do zagadnień, które praktycznie wiążą czas roboczy i rynek pracy w okresie kryzysu. A mianowicie:</u>
<u xml:id="u-41.36" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">a) Ogranicza się do minimum zezwolenia na pracę nocną i na pracę w godzinach nadliczbowych. W ciągu 1933 r. odrzucono 151 podań o zezwolenie na pracę nocną. W wypadkach, kiedy warunki produkcji i zbytu nie wymagają sezonowego rozszerzenia produkcji w danym dziale, ustala się bezwzględną zasadę niezezwalania na pracę nocną w tej gałęzi. Taką zasadę wprowadzono naprzykład wiosną r. b. dla przemysłu pończoszniczego i dla przędzalń wigoniowych. Co zaś do zezwoleń na pracę w godzinach nadliczbowych, to zezwoleń takich udzielono: w 1931 r. — 217, w 1932 r. — 113, w 1933 r. — 108.</u>
<u xml:id="u-41.37" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">b) Terminy zamówień rządowych wszystkich resortów ustalane są w ten sposób przez właściwe organa Rządu, że praca nadliczbowa i nocna są przy ich wykonywaniu zbyteczne.</u>
<u xml:id="u-41.38" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">c) Obok niedopuszczania do pracy nadliczbowej podtrzymuje się tendencję do rozkładania pracy między możliwie największą liczbę pracowników drogą faktycznego skracania czasu pracy, stosowania świętówek i turnusów.</u>
<u xml:id="u-41.39" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">d) Na terenie międzynarodowym Rząd Polski stoi niewzruszenie przy raz złożonej deklaracji o swej gotowości przystąpienia do międzynarodowych konwencyj, skracających czas pracy, o ile zostaną one równocześnie ratyfikowane i wprowadzone w życie przez wszystkie państwa przemysłowe, współzawodniczące z Polską w dziedzinie gospodarczej. Stosuje się to zarówno do konwencji o czasie pracy w kopalniach węgla, jak do ewentualnej przyszłej konwencji w sprawie 40-godzinnego tygodnia pracy.</u>
<u xml:id="u-41.40" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Wprowadzona w życie z dniem 1 stycznia, równocześnie z nowelą o czasie pracy, nowela o urlopach robotniczych i pracowniczych nie zmieniła długości okresów urlopowych, zmodyfikowała jedynie sposób obliczania wynagrodzenia za urlop pracowników fizycznych. Wynagrodzenie to określa się obecnie nie, jak dotąd, na podstawie liczby wszystkich dni urlopu, lecz na podstawie liczby dni powszednich, przypadających w ciągu okresu urlopowego. W ten sposób robotnik w okresie urlopu otrzymuje wynagrodzenie zupełnie takie same, jakie otrzymywałby, gdyby w tym okresie był faktycznie zatrudniony.</u>
<u xml:id="u-41.41" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Zaznaczam, że w stosunkach międzynarodowych istnieje w tej dziedzinie stan nierówności na niekorzyść Polski. U nas urlopy uregulowane są ustawowo dla całego przemysłu i biurowości, podczas, gdy we wszystkich niemal państwach przemysłowych sprawy urlopu rozstrzygane są w drodze umów zbiorowych. Na skutek starań Rządu Polskiego zagadnienie urlopów pracowniczych znajdzie się na porządku obrad Międzynarodowej Konferencji Pracy w 1935 r.</u>
<u xml:id="u-41.42" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Mówiąc o czasie pracy, potrąciłem już bezpośrednio o zagadnienie bezrobocia. Cokolwiekbym zresztą powiedział i cokolwiek można wogóle powiedzieć o wszelkich zagadnieniach ekonomicznych w chwili bieżącej, sprowadza się do tego tła: do kryzysu i bezrobocia. Polska nie jest w tej mierze wyjątkiem ani w znaczeniu dodatniem, ani ujemnem.</u>
<u xml:id="u-41.43" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Jednakże nasi obywatele i przedstawiciele tych obywateli wyrzucają nam — Rządowi Polskiemu: w Stanach Zjednoczonych, w Niemczech, zmniejszono bezrobocie. U nas liczba bezrobotnych wzrosła w ciągu roku z 264.000 w końcu stycznia 1933 r. do powyżej 400 tysięcy. I to daje powód opozycji do triumfu, który można zakwalifikować delikatnie jako conajmniej dziwny. Wbrew temu triumfowi z całą stanowczością mogę stwierdzić publicznie, że bezrobocie na przestrzeni ostatniego roku u nas nie wzrosło, mimo że podawana do wiadomości liczba bezrobotnych jest wyższa od liczby z odpowiedniego miesiąca 1932 roku.</u>
<u xml:id="u-41.44" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Rzeczywiście tak, jak to wytknięto, istnieje pozorna sprzeczność między wzrostem stanu zatrudnienia a wzrostem stanu bezrobocia, oficjalnie podawanym do wiadomości. Miesięczna liczba przepracowanych robotnikogodzin w większych zakładach przemysłów przetwórczych w grudniu 1933 r. przewyższała o 2.300.000 liczbę robotnikogodzin z tegoż miesiąca 1932 r., co odpowiada wzrostowi liczby zatrudnionych o około 47.000 i zmniejszeniu się liczby częściowo zatrudnionych z 48,4% do 37,6%. Dla sumienności zaznaczę, że w 1933 r. zwiększyło się o 11.000 bezrobocie w górnictwie węglowem, z przyczyn natury międzynarodowej, w które wchodzić nie jest moją rzeczą w tej chwili. Natomiast przemysły: włókienniczy, mineralny, drzewny i metalowy, zgodnie ze wzrostem swych wskaźników produkcji, zdołały wchłonąć odpowiednią liczbę bezrobotnych. Na przestrzeni roku liczba ubezpieczonych w kasach chorych, która jest bardzo dobrą ogólną wykładnią stanu zatrudnienia, nie zmniejszyła się i pozostaje plus minus w granicach przeszło 2.000.000.</u>
<u xml:id="u-41.45" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Czegóż przeto dowodzi wzrost t. zw. oficjalnej liczby bezrobotnych zimą 1933 r., pomijając zwykły wzrost sezonowy, wynoszący około 80 tys.? Fakt ten sprowadza się do rozmaitych momentów, których wspólne źródło wypływa stąd, że szacunek liczbowy bezrobocia opierany jest, jak wszędzie, na rejestracji osób, poszukujących pracy w biurach publicznych, u nas noszących doniedawna nazwę Państwowych Urzędów Pośrednictwa Pracy, a obecnie będących oddziałami Funduszu Bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-41.46" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Otóż początkowo, w miarę pogłębiania się kryzysu i coraz mniejszego prawdopodobieństwa znalezienia zatrudnienia, zredukowani robotnicy zaczęli zaniedbywać formalność zgłaszania się w P. U. P. P. i spadali z ich ewidencji, pozostając jednak bez pracy; można powiedzieć, że liczba bezrobotnych malała, a bezrobocie rosło.</u>
<u xml:id="u-41.47" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Od roku 1932 akcja niesienia pomocy bezrobotnym, prowadzona poprzednio przez Państwowy Urząd Pośrednictwa Pracy, przejęta została przez Społeczne Komitety Niesienia Pomocy, czyli odpadł jeszcze jeden motyw do rejestrowania się.</u>
<u xml:id="u-41.48" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Natomiast ujawniająca się w drugiej połowie tegoż roku tendencja Ministerstwa Opieki Społecznej do rozszerzenia robót publicznych i rozwinięcie tej tendencji przez Rząd w początkach marca 1933 r. w drodze stworzenia Funduszu Pracy, w związku z wymaganiem zaświadczeń Państwowego Urzędu Pośrednictwa Pracy przy przyjmowaniu na roboty, zachęciły do ponownego rejestrowania się; z nastaniem wczesnych mrozów robotnicy zwolnieni z robót publicznych czemprędzej rejestrowali się w nadziei na odzyskanie zatrudnienia natychmiast wrazie zmiany warunków atmosferycznych.</u>
<u xml:id="u-41.49" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Przytem widoki na zatrudnienie na robotach publicznych oraz ożywienie koniunktury, o którem mówiłem przed chwilą, wzmogło napływ do miast ludności wiejskiej, stanowiący zjawisko normalne we wszystkich krajach, w Polsce spotęgowane skutkiem naszej struktury rolnej i wyjątkowo wysokiego naturalnego przyrostu ludności. Znam stare i zasłużone firmy przemysłowe, które dla zaoszczędzenia sobie kosztów własnych redukują setkami dawnych swych robotników i miejsca ich obsadzają przybyszami z dalekich okolic, z kresów.</u>
<u xml:id="u-41.50" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-41.51" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Tak więc wzrost liczby bezrobotnych pochodzi stąd, że nasza statystyka bezrobocia dociera dzisiaj tam, dokąd dawniej nie docierała. Za takie „robienie bezrobocia” chętnie biorę całą odpowiedzialność. Uważam bowiem za najwłaściwsze patrzeć prawdzie wprost w oczy.</u>
<u xml:id="u-41.52" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Powracając do wskazywanych nam wzorów zagranicznych, zaznaczam, że nie mam prawa przesądzać wyników prób, czynionych w innych krajach w walce z kryzysem. Jednak każdy nieuprzedzony zdaje sobie sprawę, że na naśladownictwo Ameryki jesteśmy istotnie za ubodzy. Zwolennicy t. zw. „umiarkowanej” inflacji dla poprowadzenia robót publicznych na szeroką skalę z pewnością nie znajdą w odpowiedniej chwili możności zakupywania złota dla ustabilizowania naszego złotego na pożądanym poziomie, jak to czynił prezydent Roosevelt z dolarem. A robotnik polski za dotkliwie odczuł zawrotną dewaluację dawnej marki polskiej i późniejsze zmaganie się z bezpośredniemi skutkami stabilizacji pieniądza, aby w jego interesie żądać powtórzenia tych eksperymentów.</u>
<u xml:id="u-41.53" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Jednakże w granicach tego, co możemy czynić w naszych warunkach, rok 1933 zaznaczył się poważniejszemi zmianami w metodach walki z bezrobociem. W ciągu pierwszego kwartału kończącego się okresu budżetowego przekazana została nowo utworzonemu Funduszowi Pracy większa część akcji produktywnego zatrudnienia bezrobotnych na robotach publicznych. Na akcję tę, jak wspomniałem już, w 1932 r. Ministerstwo Opieki Społecznej kładło szczególny nacisk i rozwinęło ją do pokaźnych rozmiarów. W r. 1933 podział i zużycie kredytów Ministerstwa Opieki Społecznej, przeznaczonych na walkę z bezrobociem, nosi jeszcze wyraźniej ten charakter. Z 19.681.000 zł, wydatkowanych przez Ministerstwo na ten cel w ciągu pierwszych 6 miesięcy roku budżetowego 1933/34, poza 2.131.000, które poszły na normalną ustawową dopłatę do zasiłków Funduszu Bezrobocia, 10.214.000, t. j. 52% całej wydatkowanej sumy, otrzymał Fundusz Pracy, a 5.665.000, czyli prawie 29%, przekazano bezpośrednio wojewodom na zatrudnianie bezrobotnych na robotach publicznych, prowadzonych poza Funduszem Pracy. Łącznie przeto 4/5 sumy budżetowej Ministerstwa Opieki Społecznej, przeznaczonej na pomoc dla bezrobotnych, obrócono na pomoc w postaci zatrudnienia.</u>
<u xml:id="u-41.54" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Za wydatkowane bezpośrednio przez Ministerstwo 5 ½ milj. przepracowano 1.836.244 robotnikodniówek, udzielając zatrudnienia 23.414 robotnikom, co stanowi 78 dni przepracowanych przez jednego robotnika. Przy systemie, praktykowanym na robotach publicznych, oznaczałoby to zatrudnienie 23.000 robotników w okresie pół roku.</u>
<u xml:id="u-41.55" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Z wymienionej powyżej przez mnie sumy 5.665.000 złotych 73% poszło na roboty drogowe, 8,5% — na roboty melioracyjne, resztę wydatkowali wojewodowie na robociznę na robotach budowlanych, dotyczących sportu i różnych innych.</u>
<u xml:id="u-41.56" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Przy podziale kredytów na poszczególne rejony kieruję się przedewszystkiem potrzebami miejscowego rynku pracy, jakkolwiek liczę się oczywiście również z momentami natury gospodarczej, z celowością podjętych robót oraz z koniecznościami publicznemi. Starając się o sprawiedliwe i celowe rozdysponowanie pieniędzy między ośrodki najbardziej dotknięte klęską bezrobocia, Ministerstwo Opieki Społecznej przyczynią się do ożywienia osłabionego tętna gospodarczego tych terenów przez doraźne zasilenie ich dopływem gotówki. Przy tym systemie jednakże zmuszony byłem zrezygnować z popierania robót na wielką skalę w jednym lub kilku tylko ośrodkach. Jednocześnie system ten pozwalał uniknąć trudności technicznych i finansowych, związanych ze skoszarowaniem i transportowaniem do miejsca pracy wielkiej liczby robotników.</u>
<u xml:id="u-41.57" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Przeciętny koszt jednej robotnikodniówki wynosił na robotach, prowadzonych z funduszów Ministerstwa Opieki Społecznej, 3,09 zł.</u>
<u xml:id="u-41.58" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Rok ubiegły był ostatnim, w którym Ministerstwo Opieki Społecznej prowadziło tego rodzaju działalność. W przyszłym roku budżetowym całokształt zagadnień, związanych z zatrudnianiem bezrobotnych, obejmie Fundusz Pracy, działając na podstawie zgóry powziętego planu. Niewielkie kredyty, pozostawione Ministerstwu Opieki Społecznej, będą stanowiły rezerwę w rękach Rządu, przeznaczoną przedewszystkiem na zwalczanie bezrobocia koniunkturalnego, które niezawsze daje się określić i przewidzieć w dość sztywnych z natury rzeczy planach Funduszu Pracy Ponadto pewną część tej rezerwy pragnę wykorzystać na próby, które pozwałam sobie określać jako zapobiegawczą obronę rynku pracy.</u>
<u xml:id="u-41.59" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Musimy mianowicie liczyć się ze skutkami stałego dopływu na rynek pracy nowych roczników młodych rąk roboczych, które bądź obniżają stawki płac robotników starszych, obarczonych rodzinami, bądź nawet wypierają ich z pracy, konkurując skutecznie taniością i obfitością materiału ludzkiego. Gdy bezrobocie w okresie kryzysu zaczęło groźnie przybierać i w wyniku tego powołano do życia specjalne organa do walki z niem, jednem z pierwszych posunięć było usuwanie z pracy i niedopuszczanie do niej młodzieży. Motywem była przytem zupełnie zrozumiała chęć zachowania pracy przedewszystkiem dla żywicieli rodzin. W miarę jednak wzrostu bezrobocia okazało się, iż tego rodzaju ustosunkowanie się do młodzieży pociąga za sobą duże niebezpieczeństwa. Obecnie młodzież w wieku przedpoborowym skazana jest w olbrzymiej większości na bezrobocie i staje się z łatwością doskonałym obiektem dla propagandy antypaństwowej lub wkracza na drogę kryminalną. Z tego względu uznałem za konieczne zorganizowanie opieki nad tą młodzieżą przez udzielenie jej zatrudnienia w odpowiednich warunkach. Wobec ujawniającego się z wielu stron zainteresowania dla tych zespołów pracy młodzieży zatrzymuję się nieco dłużej nad niemi, jakkolwiek cała ta sprawa nie wyszła jeszcze z dziedziny prób i doświadczeń.</u>
<u xml:id="u-41.60" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Utworzone za moją aprobatą Stowarzyszenie Opieki nad Niezatrudnioną Młodzieżą współpracuje jak najściślej z Ministerstwem. Najbliższym celem stowarzyszenia jest zorganizowanie już możliwie od kwietnia szeregu ośrodków pracy ochotniczej dla młodzieży. W celu znalezienia odpowiednich robót stowarzyszenie weszło w kontakt z Funduszem Pracy. Początki organizacji wyszły z szeregów Strzelca. Narazie istnieje 14 normalnych ośrodków (w Białymstoku, Borysławiu, Ciechocinku, Grodnie, Grudziądzu, Łomży, Krakowie, Warszawie, Wilnie i Zajezierzu), w czem 2 ośrodki żeńskie oraz 2 ośrodki przeszkalające przyszłych instruktorów — po 100 ochotników w każdym — w Dęblinie i w Ostrowi-Komorowie. Jako dalszy swój etap stowarzyszenie zamierza objąć na wiosnę około 10,000 chłopców i dziewcząt w wieku do lat 21. Oprócz tego i niezależnie od stowarzyszenia, z inicjatywy wojewody śląskiego powstało 9 ochotniczych drużyn robotniczych, które w okresie letnim zatrudniają 2.000 młodzieńców, obecnie zaś obejmują 1.600.</u>
<u xml:id="u-41.61" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Dzień pracy w ośrodkach wynosi 6 godzin, ale młodzież przebywa w nich stale, otrzymując w nich całkowite utrzymanie, ubranie, po 50 groszy dziennie na drobne wydatki i oprócz tego 5 złotych miesięcznie, wpłacanych na książeczkę oszczędnościową. Ośrodek udziela wychowania fizycznego i obywatelskiego. Niektóre ośrodki zatrudnione są pracą warsztatową; dotyczy to zwłaszcza ośrodków kobiecych. Wyrabiana w ośrodkach odzież, obuwie i sprzęty nie będą jednak sprzedawane, lecz służą do zaspokajania potrzeb własnych lub będą za zgodą Ministerstwa odstępowane instytucjom opieki społecznej.</u>
<u xml:id="u-41.62" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Jeszcze chciałbym dodać uwagę do przemówienia p. senatorki Kłuszyńskiej, która z wielką goryczą powiedziała tutaj parę słów, wydaje mi się, niesłusznych, pod adresem drużyn ochotniczych.</u>
<u xml:id="u-41.63" who="#komentarz">(S. Kłuszyńska przerywa.)</u>
<u xml:id="u-41.64" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Otóż chcę stwierdzić jedno, że tego rodzaju drużyny ochotnicze naturalnie nie są żadnym rajem ani doskonałością, chociażby dlatego, że na to środków niema. Zresztą nawet nie wiem, czy byłoby pożądane stwarzanie swojego rodzaju cieplarni wychowawczej. Jednakże takie wypadki dezercji; o których mówiła p. senatorka Kłuszyńska, zawsze zdarzałyby się, nawet przy najlepszem zorganizowaniu tego rodzaju drużyn.</u>
<u xml:id="u-41.65" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">My do drużyn nie dobieramy żadnego specjalnego elementu. Tam się znajduje element i z „cyrku”, i z Kercelaka, i z pod mostu Poniatowskiego. A rezultaty, które znam nie z opowiadań, lecz po bezpośredniem przyjrzeniu się rzeczom na miejscu — muszę powiedzieć — przeszły moje oczekiwania. Przecież to są początki rozwiązywania bardzo trudnego zagadnienia w tych warunkach, kiedy nie ma się kadr przygotowanych, kiedy do kierownictwa musimy używać sił przygodnych, nie przez nas wychowanych, a więc początki bardzo trudne. Mimo to wszystko to, co widziałem, przeszło moje oczekiwania.</u>
<u xml:id="u-41.66" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Myli się też p. senatorka Kłuszyńska, twierdząc, że tam jest dyscyplina wojskowa; nasze ochotnicze drużyny pracy nie są zbierane pod znakiem militaryzmu, ale dyscyplina panować w nich musi. Nieograniczona wolność człowieka kończy się tam, gdzie się zaczyna wolność drugiego człowieka. Otóż wytworzyliśmy swoją własną, specjalną dla tych drużyn dyscyplinę. Bierzemy z wojska formy, które tam okazały się dla wychowania przydatne i które, będąc przydatne również w naszych zespołach, pozostaną w nich dominującym środkiem wychowawczym.</u>
<u xml:id="u-41.67" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Skończę całość mego przemówienia tem, od czego zacząłem: stwierdzę własną moją świadomość, że to, co przedstawiłem, stanowi bardzo mało w stosunku do istniejących potrzeb własnych, a tem samem nieskończenie mało w stosunku do wymagań teoretycznych. Ale polityka społeczna tem się różni od teorii, że jak wszelka polityka musi być realną. Rzeczą władzy prawodawczej, a w jeszcze silniejszym stopniu rzeczą tych, od których wychodzi inicjatywa prawodawcza, jest wymierzanie i dopasowywanie przepisów do sił i warunków, w jakich mają być realizowane.</u>
<u xml:id="u-41.68" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Ta przyziemna robota krawiecka jest bardzo trudna i niewdzięczna przy nastrojach uniesień i nieodłącznego od nich zniecierpliwienia i pośpiechu, a niemniej trudna i niewdzięczna przy poddawaniu się przygnębieniu, które łatwo deprecjonuje własne siły. Niejednemu z nas po odzyskaniu własnej państwowości wydawało się, że stworzymy w niej, jeżeli nie raj dla wszystkich obywateli, to przynajmniej najlepsze warunki istnienia dla najbardziej przez los pokrzywdzonych. Wydawało się nam, że wystarczy wydanie ustawy, aby wszystkim zapewnić pracę i chleba poddostatkiem, aby dzień roboczy polskiego robotnika był tak krótki jak nigdzie; aby zdrowie każdego obywatela mogło być otoczone rzetelną i staranną opieką; aby był on wpełni zabezpieczony przed ryzykiem jakiegokolwiek wypadku losowego aż do utraty pracy włącznie; aby czuła opieka społeczeństwa chroniła pod swemi skrzydłami wszelką istotę ludzką, opieki tej potrzebującą.</u>
<u xml:id="u-41.69" who="#MinisterOpiekiSpołecznejHubicki">Dziś znów nie brak takich, którzy wszystkie myśli, leżące u podstaw tych poczynań, w czambuł potępiają i odrzucają. Ci pragnęliby oprzeć stosunki społeczne w Polsce, jak w dżungli, na prawie silniejszego. Dla tych, jak i dla tamtych, niema miejsca przy wykuwaniu współczesnego bytu państwowego. Aby był ten byt mocny, musimy oprzeć się na współżyciu i współpracy wszystkich zróżniczkowanych warstw społeczeństwa. Bowiem przy budowie mocarstwowego bytu Polski potrzeba obu czynników: kapitału i pracy. Na tej świadomości znaczenia pierwiastka pracy opiera się nasza polityka społeczna.</u>
<u xml:id="u-41.70" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Kisielewska.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#SKisielewska">Wysoki Senacie! Najbardziej naglącą w tym czasie sprawą dla ludności ukraińskiej z resortu opieki społecznej jest bardzo ciężkie, wprost katastrofalne położenie ukraińskiej ludności wiejskiej na Huculszczyźnie, Łemkowszczyźnie i Polesiu. Wieści, jakie stamtąd dochodzą do wiadomości publicznej, przejmują zgrozą. Ludzie nie mają nie tylko chleba, soli, nafty, ale nawet kartofli. Mydło jest niedostępnym zbytkiem. Na Polesiu zamiast mydła piorą gospodynie bieliznę białą glinką. Wskutek nędzy szerzą się połączone z nią choroby, nie wygasa tyfus, w niebywały dotychczas sposób szerzy się gruźlica. Dzieci, które już w łonie matek wskutek głodowania nie rozwijają się normalnie, nie karmione później jak należy, tracą zdrowie, wpadają w suchoty i inne choroby, degenerują się.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#SKisielewska">Co robi Rząd, ażeby temu zapobiec? Niestety, niewiele. Dotychczas dostawiono np. 4.000 ctn. mąki na 100 gmin w pow. turczańskim, przeznaczając je na cały rok. Czyż to można nazwać pomocą, która ma zażegnać głodową katastrofę? W Kosowie ma starostwo maleńkie zapasy kukurydzy, coś około 300 ctn., ale i ta już, jak mówią, zaczyna się psuć, a starostwo postanowiło uprzystępnić ją tylko tym, którzy zgłoszą się do pracy. A cóż mają robić wdowy, starcy, słabi, dzieci, sieroty? Przecież ich głównie trzebaby brać w rachubę, jako najwięcej potrzebujących pomocy.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#SKisielewska">Obiecano na Huculszczyznę dostarczyć tańszej, bo bez wliczenia cła, rumuńskiej kukurydzy. Stawia się jednak za warunek wpisanie się na członka do Kółka Rolniczego, tak było we wsi Rożnowie pow. Śniatyn i innych. Czy to godziwy sposób wywierać tego rodzaju presję na ginącą z głodu ukraińską ludność?</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#SKisielewska">Na interwencję naszych posłów obiecało Ministerstwo dać 55 wagonów żytniej mąki, a 75 wagonów kukurydzy bez cła. Dotychczas jakoś nic o dalszej akcji nie słychać. W czasie budżetowej debaty ze strony któregoś z pp. senatorów padły słowa, iż Huculi nie używają zboża i żytnia mąka gotowa natychmiast znaleźć się w ręku kupców Żydów. Można być pewnym, że ginąca z głodu ludność nie zmarnuje chyba ani garści zboża czy mąki. Są zresztą komitety, zarządy kooperatyw, które tą sprawą mogą się zająć. Trzeba tylko nie zwlekać, a iść z pomocą jak najrychlej. Nie słyszymy zupełnie, poza akcją dla Wileńszczyzny, o żadnej akcji ratowniczej dla Łemków, Poleszuków, a tam tak samo bardzo groźne położenie, o tem piszę czasopismo „Zorza” i inna prasa ludowa polska. Zbliża się też wiosna, a okolice dotknięte głodem nie mają ani zboża, ani ziemniaków na nasienie.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#SKisielewska">Na Huculszczyźnie prócz głodu jeszcze i choroby weneryczne niszczą zdrowie ludności. Państwo nic lub prawie nic nie robi dla zwalczania tej groźnej zarazy. Są rodziny, gdzie wszyscy, starzy i młodzi, nawet dzieci, są chorzy. Syfilis rozszerza się, idzie coraz dalej. Nawet okoliczne wsie koło Kołomyji mają już mnóstwo takich chorych. Nadzwyczaj pilną sprawą jest zakładanie lecznic i poradni bezpłatnych z przymusowem leczeniem. Obok tych rzeczy Rządowi nie wolno obojętnie przechodzić do porządku dziennego. W imię obowiązku i ludzkości wołamy o pomoc.</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#SKisielewska">Nie tylko poprzednio wymienione przeze mnie miejscowości cierpią głód, w wielkiej biedzie, często bez garści mąki jest przeważnie ludność i innych powiatów. Ciężka bieda jest w pow. bobreckim, rawskim, kołomyjskim i innych. Rząd zamiast pospieszyć z pomocą przerzucił na biedną ludność ciężar utrzymania i karmienia tysięcy miejskich bezrobotnych. Nie wspominam już o świadczeniach powiatowych związków komunalnych na Fundusz Pracy, ale prócz tego codziennie przez nasze wsie przeciągają dziesiątki rozmaitych włóczęgów, którzy wszelkiemi sposobami, a zazwyczaj groźbą wydzierają biednej ludności ostatni kęs chleba. Jedni sprzedają nikomu niepotrzebne rzeczy, inni wróżą, inni sprzedają jakieś „cudowne” leki, inni wciągają łatwowiernych w fałszywą grę w karty, a wszyscy wszystkie te żądania wypowiadają w takim tonie, że steroryzowani włościanie wprost nie mają odwagi odmówić, tem bardziej, że bywają wypadki kradzieży, a nawet podpałów. Tacy nieproszeni goście zapuszczają się nawet w góry między najbiedniejszą ludność, miałam sposobność sprawdzić to niedawno osobiście. Żądamy od Rządu obrony ubogiej ukraińskiej ludności przed tą plagą najazdu obcych bezrobotnych. Są przecież ustawy, zabraniające włóczęgostwa. Projektuje się walka z włóczęgostwem na warszawskim terenie, niechże zainteresują się powołane do tego władze i tem, co się u nas dzieje.</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#SKisielewska">Jeszcze jedna ustawa odbije się fatalnie na położeniu naszych najbiedniejszych włościan. Jest to nowa ustawa ubezpieczeniowa rolnych robotników i służby domowej na wypadek niezdolności do pracy i na wypadek śmierci. Bezwątpienia będzie to dla ubogiej ludności nowy ciężar, jaki bardzo ciężko dotknie rolników, a taksamo jak inne podobne ubezpieczenia, nie da żadnych korzyści. Prócz tego z jednej strony przyczyni się do bezrobocia służby i robotników rolnych, z drugiej zaniedbają się i gospodarstwa z powodu ograniczenia robotnika, którego nie opłaci się najmować. Wskutek wysokiej opłaty za służbę domową już dziś masa domowych pomocnic została zwolniona ze służby. A trzeba wiedzieć, że wiele biednych dziewcząt służyło tylko za kęs chleba. Dziś i zadarmo nie chcą ich przyjąć, bo ludzie nie są w stanie ubezpieczenia za nich płacić. Służba ta w Galicji wschodniej prawie wyłącznie rekrutowała się z naszego wiejskiego proletariatu i teraz jest to bolesny cios w nadzwyczaj ciężkiem położeniu naszej najuboższej ludności. Należy też podkreślić, że z całego ogromnego i kosztownego aparatu ubezpieczeniowego Ukraińcy, jako urzędnicy i lekarze, są prawie wykluczeni. Nowych funkcjonariuszów nie przyjmuje się, a dawnych, nawet długoletnich, usuwa. Charakterystycznym faktem jest usunięcie wybitnego lekarza chorób dziecięcych dr. Filasa we Lwowie pomimo dziesięcioletniej służby w Kasie Chorych. Nie pomogły żadne starania i zabiegi, a nawet szukanie zadośćuczynienia przez Kancelarię Pana Prezydenta nie odniosło skutku. We Lwowie publicznie głosi się, iż wszyscy lekarze Ukraińcy z Kas Chorych zostaną usunięci.</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#SKisielewska">Co do opieki nad sierotami i opuszczonemi dziećmi, to pomocy udziela Rząd z reguły tylko dla polskich tego rodzaju instytucyj. Nie będę wyliczać, które z naszych instytucyj humanitarnych tego rodzaju zapomóg, mimo starań, nie otrzymały. Może mniej czasu zajmie, jeżeli p. Minister sam porówna, ile wydaje się procentowo na korzyść ludności ukraińskiej, a ludności polskiej. Cyfry będą mówić same za siebie. A przecież w ponoszeniu ciężarów podatkowych ludność nasza nie jest względniej traktowana. Raczej przeciwnie.</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#SKisielewska">Pomoc polskim inwalidom wojennym udziela się nie tylko przez wypłacanie rent, ale także przez dostarczanie pracy bezrobotnym inwalidom w przedsiębiorstwach państwowych. Inwalidzi ukraińscy nawet z wojny światowej są z tej akcji wyłączeni, a inwalidzi z armii ukraińskiej nie mogą się doczekać wprowadzenia w życie uchwalonej ustawy i wypłacenia przyznanych rent. Zwlekanie z tem w wysokim stopniu rozgorycza całe ukraińskie społeczeństwo.</u>
<u xml:id="u-43.9" who="#SKisielewska">Mamy jeszcze wiele bolączek, żądań do Ministerstwa Opieki Społecznej, których niestety ze względu na ograniczony czas nie mogę poruszyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">Czy Pan Sprawozdawca zechce zabrać głos?</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#komentarz">(S. Barański: Nie.)</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#Marszałek">Dyskusja nad częścią 14 preliminarza budżetowego — Ministerstwo Opieki Społecznej — zakończona, a przez to porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#Marszałek">Stosownie do schematu proponuję postawienie na porządku dziennym jutrzejszego posiedzenia: część 13 — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, część 12 — Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych i część 15 — Ministerstwo Poczt i Telegrafów. Posiedzenie rozpocznie się o godz. 15.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#Marszałek">Wobec wyczerpania porządku dziennego zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 19 min. 5.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>