text_structure.xml
338 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 15 rano.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Minister Sprawiedliwości — Antoni Żychliński. Podsekretarze Stanu: w Ministerstwie Sprawiedliwości — Julian Siennicki, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych — Karol Olpiński, w Ministerstwie Skarbu — Józef Karśnicki. Dyrektor Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów — Moszczyński, Dyrektor Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia — Wroczyński.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 98 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 99 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie: Kaniowski i Banaszak. Listę mówców prowadzi s. Banaszak.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Szanowni Panowie! Dzisiejsze posiedzenie Senatu jest posiedzeniem setnem. Stwierdzam, że Senat może sobie wystawić świadectwo, iż praca jego odbywała się w interesie kraju, o tyle, o ile dopuszczała rola jego, trochę wykrzywiona przez Konstytucję. Dalej może sobie wystawić świadectwo, że antagonizmy partyjne, które rozrywają nasz kraj na wrogie obozy, przy pracy Senatu nie były widoczne.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Miejmy nadzieję, że Senat i dalej pod tem hasłem będzie pracował i że dalsza setka posiedzeń będzie poświęcona tylko dla dobra narodu.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1925, część 7, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Zaczniemy od Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia. Jako sprawozdawca głos ma s. Godlewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#EmilGodlewski">Wysoka Izbo!</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#EmilGodlewski">Rozpoczyna się drugi rok istnienia Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia w miejsce dawnego Ministerstwa Zdrowia. Wtenczas, kiedy Ministerstwo Zdrowia zmieniano na Generalną Dyrekcję Służby Zdrowia, kiedy się odnośną ustawę uchwalało, Senat zwrócił się z wezwaniem do Rządu, ażeby utrzymać w jak najszerszym zakresie autonomię Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia w obrębie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Równocześnie żądano także, ażeby przeprowadzić komasację agend w ten sposób, ażeby one o ile możności pozostały w obrębie Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia. Jednakże do tej rezolucji Senatu nie dostosował się Rząd i właśnie w tym roku, stwierdzić możemy, iż to co jeszcze w budżecie r. 1924 widniało jako rozdzielenie kredytów, przeznaczonych na sprawy sanitarne, obecnie tym roku znikło; tak że zwłaszcza w sprawach personalnych wydatki Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych są w ten sposób złączone, że trudno jest istotnie zdać sobie sprawę, ile się wydaje Wprost na administrację spraw sanitarnych.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#EmilGodlewski">Dlatego też Komisja Skarbowo-Budżetowa wnosi rezolucję: „Senat wzywa Rząd do wzmocnienia samodzielności Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia, a w szczególności przez wyodrębnienie spraw budżetowych”.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bojko)</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#EmilGodlewski">Budżet na sprawy zdrowotne wynosi w obecnym preliminarzu mniej więcej 11 1/2 miliona złotych. Ponieważ w dochodach, figuruje suma 2 miliony złotych, to znaczy, że Skarb Państwa na sprawy zdrowotne ma wydać 9 1/2 miliona złotych.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#EmilGodlewski">Chcę zwrócić uwagę Rządu na to, że te wydatki, jakie są preliminowane, absolutnie nie są współmierne z potrzebami, które z biegiem czasu wyłaniają się, zwłaszcza przy złym stanie sanitarnym kraju. Musimy powiedzieć, że epidemie, nawet ostre epidemiczne choroby, dotychczas nie wygasły, że mamy ciągle pewne ogniska, z których się utrzymuje nawet tyfus plamisty i że fundusze na walkę z chorobami są zupełnie niewystarczające. Dzieją się niesłychane rzeczy z rozszerzaniem się gruźlicy. Są okolice, w których zwłaszcza dzieci, ale także dorośli, zapadają masowo na gruźlicę, tak że ta klęska, jaka obecnie panuje, której sprzyja niezawodnie brak mieszkań, której sprzyja zwłaszcza na wsiach bardzo złe odżywianie ludności, jest obecnie istotnie tak wielka, że czas jest pomyśleć o tem, ażeby wreszcie przecież można było coś w walce z gruźlicą pozytywnego zrobić.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#EmilGodlewski">Tak samo trzeba pamiętać o tem, że mimo wydatnej akcji Generalnej Dyrekcji, Służby Zdrowia jaglica, ta jedna z najcięższych epidemij, jakie mamy dzisiaj w kraju, szerzy się dalej. Pros<ę pamiętać o tem, że jest to epidemią, która jest dla kraju niesłychanie ciężka. Zwłaszcza młode indywidua niewątpliwie z biegiem czasu ociemnieją, a wtedy spada na kraj i odpowiedzialność i ciężar utrzymania ogromnej liczby tych, którzy absolutnie nie będą zdolni do pracy. Według przybliżonej dotychczasowej statystyki około 10.000 dzieci jest zakażonych dziś jaglicą. Ze względu, na to, że mamy ogromną ilość przytułków, i że gdy jaglica dostanie się do takiego sierocińca, to szerzy się niezmiernie, trzeba zdać sobie z tego sprawę, że klęska ta jest niesłychana i ze niebezpieczeństwo jest wielkie.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#EmilGodlewski">Choroby weneryczne również mocno się szerzą. Wiemy dalej o tem, że pomieszczenia dla obłąkanych są zupełnie niewystarczające, wiemy o tem, że te szpitale dla obłąkanych są przepełnione w ten sposób, że niejednokrotnie przykro wprost patrzeć na to i o kuracji trudno jest rzeczywiście mówić w tych warunkach. Jeżeli się jeszcze uwzględni konieczność dostarczenia wody odpowiedniej do picia, bo wskutek jej braku szerzą się choroby zakaźne, to musimy stwierdzić, że zadanie dla akcji sanitarnej w Polsce jest dziś olbrzymie.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#EmilGodlewski">To też z tego wszystkiego wyprowadzić trzeba wniosek, że fundusze przyznane na sprawy tak niesłychanej wagi jak sprawy sanitarne są stanowczo za małe. Jeżeli szanowni Panowie zwrócicie uwagę, że w budżecie miasta Warszawy na samo zwalczanie gruźlicy przyznane jest przeszło 3.000.000 zł., a na akcję sanitarną w calem Państwie mamy 9.000000, to chyba łatwo zrozumieć, że to są fundusze stanowczo niewystarczające.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#EmilGodlewski">Przechodzę teraz do szczegółowych działów. Administracja jest obecnie znacznie uproszczona, zredukowana ze 157 urzędników do 55, tak, że dzisiaj już nie może być mowy o tem, ażeby zwłaszcza w centrali, dały się dalsze redukcje przeprowadzić chyba tylko jeszcze w obrębie Państwowego Zakładu Higieny. Generalna Dyrekcja Zdrowia dysponuje funduszami na pomoc dla chorych urzędników całego państwa. Fundusz ten jest stosunkowo za mały. Wiemy, że np. robotnicy mają kasy chorych. Urzędnicy są ubezpieczę ni na wypadek choroby niejako przez Państwo, ale W ten sposób, że procent, który się opłaca w stosunku do pensyj urzędniczych mniej więcej wypada około 1/4%, kiedy dla robotników jest ubezpieczenie wynoszące przeszło 6 1/2% od ich zarobków. Łatwo zrozumieć, że świadczenia, które może Państwo udzielić swoim urzędnikom, są stanowczo niewystarczające, tak że niejednokrotnie, zwłaszcza wobec niewielkich poborów, choroba wtrąca urzędnika w zupełną nędzę, a trzeba pamiętać o tem, że zwłaszcza ci, którzy są obarczeni rodzinami, mogą nadzwyczaj łatwo znaleźć się w sytuacji, prawie bez wyjścia, bo bieżące dochody stanowczo na to nie wystarczają, ażeby przewidzieć w domowym budżecie wydatki potrzebne na chorobę. Dlatego Komisja Budżetowa Senatu stawia rezolucję „Senat wzywa Rząd do zwiększenia w roku 1926 funduszów, przeznaczonych na pomoc lekarską dla funkcjonariuszów państwowych, w myśl obowiązującej ustawy”.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#EmilGodlewski">Co do rzeczowych wydatków, to oczywiście pierwszem zadaniem Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia jest wogóle walka z chorobami. Sprawa szpitalnictwa jest obecnie załatwiona w ten sposób, że szpitalnictwo oddane jest samorządom. Samorządy mają Więc te wydatki pokrywać, a dążą do tego, ażeby, o ile się tylko da, stosować zasadę samowystarczalności, to znaczy, żeby z opłat pobieranych od chorych pokrywać wydatki, jakie płyną z akcji szpitalnictwa. Tutaj, proszę Panów, musimy podnieść, że stosunek szpitalnictwa do Kas Chorych wywołuje pewne zaburzenie W budżetach szpitalnych niektórych samorządów. Według obecnie obowiązującej ustawy wszyscy członkowie Kas Chorych mają być leczeni za połowę taksy. Ale jeżeli się dąży do tego, ażeby W szpitalach była samowystarczalność, a ogromna ilość ludzi względnie instytucje, które za nich płacą, są zwolnione od połowy opłat, to rozumieją Panowie, że W takim razie dużo większy ciężar spada na tych Wszystkich chorych, którzy nie mogą należeć do Kas Chorych. Dlatego jest rzeczą nadzwyczaj pilną, aby nowelizacja ustawy o Kasach Chorych wprowadziła w tym kierunku reformę.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#EmilGodlewski">Proszę Panów, świadczenia Kas Chorych na rzecz tych, którzy tam są ubezpieczeni, pokrywane są tem, co wpłacają nie tylko sami robotnicy, ale także i pracodawcy. Otóż takim pracodawcą w stosunku do urzędnika jest państwo. I znowu tutaj przy omamianiu tej sprawy mamy jeden więcej argument na to, ażeby fundusz państwowych zasiłków o których poprzednio mówiłem, został podniesiony.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#EmilGodlewski">Co do sprawy szpitali, wydaje mi się, że byłoby niesłychanie ważną rzeczą, ażeby Generalna Dyrekcja Służby Zdrowia weszła w bliskie porozumienie w uniwersytet kich miastach z uniwersytetami, przedewszystkiem z wydziałami lekarskiemu Proszę zwrócić uwagę na to, że wszystkie kliniki wypełniają nie tylko obowiązek uczenia słuchaczy wydziału lekarskiego, ale jednocześnie wyręczają państwową służbę zdrowia w tem, że pewna ilość chorych znajduje w klinikach pomieszczenie i leczenie. Otóż uważam, że zwłaszcza w tych miastach, gdzie szpitalnictwo szwankuje, gdzie jest niedostateczna ilość łóżek i gdzie równocześnie kliniki nie mają dostatecznego pomieszczenia, byłoby rzeczą bardzo wskazaną, wytworzenie pewnej współpracy między Ministerstwem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, a Generalną Dyrekcją Służby Zdrowia. Chcę n. p. zilustrować te rzeczy stosunkami, panującemi w najstarszem uniwersyteckiem mieście mianowicie w Krakowie.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#EmilGodlewski">Jeżeliby Panowie zwiedzili oddział chirurgiczny szpitala św. Łazarza w Krakowie, to przekonaliby się Panowie, że prawie wszystkie łóżka w ostatnim miesiącu były obłożone podwójnie, t. zn. po dwóch chorych leżało tam na jednem łóżku. Proszę sobie wyobrazić, że tam są ludzie, którzy są dopiero co po operacji, że tam są ludzie ze złamanemi kończynami i że tego rodzaju stosunki sanitarne są poprostu okropne. Jeżeli się stwierdzi, że jednocześnie Uniwersytet Jagielloński nie ma drugiej kliniki chirurgicznej i rozporządza tylko 40 łóżkami, to jasnem jest, że byłoby niesłychanie korzystnem, żeby wtedy, kiedy się ma budować pawilon chirurgiczny przy szpitalu i drugą klinikę chirurgiczną dla uniwersytetu, nastąpiło porozumienie, aby można stworzyć jeden oddział, będący zarówno na usługach wydziału lekarskiego uniwersytetu, jak też na usługach służby zdrowia publicznego.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#EmilGodlewski">Jak wspomniałem, choroby zakaźne ostre dotychczas jeszcze nie wygasły. Mamy jeszcze ogniska stałe, jak n. p. w Małopolsce Wschodniej, gdzie stale utrzymuje się tyfus plamisty i promieniuje na okolicę, dokuczając ludności. W okolicach Stryja i Żółkwi tyfus plamisty ciągle panuje. Niewątpliwie, że 800.000 zł, jakie znajdują się dziś w budżecie i oprócz tego pewna pozycja na utrzymanie na Kresach t. zw. punktów sanitarnych, daje pewną pomoc w walce z chorobami zakaźnemu ostremi, ale nie mniej jednak trzeba pamiętać o tem, że jak dla pożarów istnieje straż ogniowa, która w każdej chwili jest gotowa interweniować, tak muszą być w pogotowiu jednostki szpitalne, któreby momentalnie dostały się w dane miejsce i w tej chwili ludności niosły pomoc. Naturalnie, że dużą przeszkodą jest brak lokali. Według dawnej ustawy austriackiej w Małopolsce każda gmina obowiązana jest utrzymywać domek izolacyjny, w którym można by przynajmniej prowizorycznie coś podobnego założyć. W okresie sezonu letniego można mieć przenośne baraki, w którychby instalowano także takie szpitale. Niejednokrotnie ewakuacja nawet zwykłych szpitali jest niezbędna, aby pogotowia przeciwepidemiczne mogły tam być uruchomione.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#EmilGodlewski">Co do chorób zakaźnych chronicznych, to walka z jaglicą powinna być na pierwszym planie. Trzeba przyznać, że Generalna Dyrekcja Służby Zdrowia w ostatnim roku zrobiła bardzo znaczny postęp. W zakładzie w Witkowicach pod Krakowem i w klinice okulistycznej urządzono konferencję okulistów z całej Polski, ustalono tam najważniejsze wytyczne, odnoszące się do walki z jaglicą, rozszerzono zakłady dla dzieci magicznych, stworzono nowy zakład w Wilnie, to samo w Warszawie, przedwczoraj otwarto zakład w Śremiu pod Poznaniem, jednem słowem praca w tym kierunku jest już zapoczątkowana, idzie rzeczywiście energicznie, ale prosimy, aby w tym zapale nie ustawać i nowe zakłady, zwłaszcza dla dzieci, stwarzać.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#EmilGodlewski">Na walkę z gruźlicą była wstawiona w przedłożeniu budżetowem suma 260.000 zł, uzupełniona przez Sejm 85.000 zł. Jednakże ta suma bezwarunkowo nie wystarcza. Sama Warszawa wydaje przeszło 3 000 000 dla swoich mieszkańców na walkę z gruźlicą, a tymczasem na całe Państwo jest przyznana suma 260.000 zł. Kto ma do czynienia z rodzicami dzieci, które zapadły na gruźlicę, czy to gruczołową, czy kostną, czy płucną i widzi ich rozpacz i bezsilność, ten zrozumie, że to jest problem, który musimy przynajmniej na okres przyszłości najbliższej uznać za jeden z najważniejszych, aby stworzyć środki dla umożliwienia ratunku tych dzieci, które wyrosną przecież na obywateli Państwa. Jeden z najznakomitszych ftyzjologów polskich prof. Sokołowski zwraca uwagę, że tylko w okresie dzieciństwa gruźlica jest naprawdę wyleczalna. Te rezultaty, które się ma czy to w Busku, czy w Zakopanem z leczenia kostnej gruźlicy u dzieci, są tak zachęcające, że zdaje mi się jest zupełnie usprawiedliwiona rezolucja, którą komisja przedkłada Wysokiemu Senatowi, a która brzmi: „Senat, ponawiając rezolucję z r. 1924, wzywa Rząd, aby w budżetach lat najbliższych wstawił wydatną pozycję na walkę z gruźlicą, celem poparcia działalności instytucyj społecznych. W szczególności, aby umożliwi! w ciągu 2 lat wykończenie sanatoriów, budujących się obecnie, a w szczególności dziecinnego sanatorium Uniwersytetu Jagiellońskiego, sanatorium „Odrodzenie” i sanatorium w Busku, oraz pomoc związkom przeciwgruźliczym”.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#EmilGodlewski">Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu proponuje również z oszczędności, które W tym resorcie zostały zrobione, 108 000 zł. przeznaczyć na powiększenie tej niesłychanie małej sumy 260 000 zł. Rozumie się, że występuje się z takiemi śmiesznemi na ten cel sumami, motywując to bardzo złym stanem finansowym Państwa i w nadziei, że ta rezolucja na rok przyszły będzie rzeczywiście uwzględniona.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#EmilGodlewski">Co do chorób wenerycznych, to budżet przeznacza na to 270.000 zł. Według projektu Generalnej Dyrekcji Zdrowia suma ta ma być zużyta zarówno na przychodnie i na leczenie, jak też na zakup lekarstw dla tych ludzi, którzy sami nie mogą tego zrobić.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#EmilGodlewski">Przechodzę do działu szkół położnych i szkoły pielęgniarek w Polsce. Ważność tej rzeczy jest chyba przez wszystkich uznana. Mnóstwo kobiet tracimy obecnie przy porodach wskutek tego, że niema dokładnie wykształconych sił akuszeryjnych, któreby mogły interweniować. Szkół położnych, które są na utrzymaniu Państwa, mamy dotychczas trzy; oprócz tego jest kilka szkół prywatnych, które nie odpowiadają ani wymaganiom higieny, ani też pod względem merytorycznym nie stoją na wysokości zadania. Dlatego też w budżecie zwyczajnym suma 50.000 zł na pokrycie kosztów utrzymania szkól położnych jest stanowczo za mała, należy dążyć do tego, zwłaszcza ze względu na wsie, w których tak mało jest dziś akuszerek, żeby ilość tych szkól znacznie zwiększyć. I znowu Generalnej Dyrekcji Zdrowia musimy to na sercu położyć, ażeby starania w tym kierunku były jak najenergiczniej prowadzone. W miastach uniwersyteckich szkoły położne mają jeszcze i to znaczenie, że dopomagają zwłaszcza w kształceniu lekarzy, którzy już studia lekarskie ukończyli. Z natury rzeczy w obrębie klinik uniwersyteckich, gdzie chodzi męska młodzież akademicka, kobiety bardzo niechętnie zgłaszają się na porody. Jest rzeczą zrozumiałą, że przechodzenie porodu przed audytorium, na sali wykładowej, jest dla kobiet bardzo przykre i dlatego kobiety o wiele chętniej zgłaszają się do szkół położnych, aby tam przebyć poród. Jednakże pomieszczenie szkól położnych jest bardzo marne, a ważną niesłychanie byłoby rzeczą także zwrócenie uwagi na kwalifikacje kierownictwa każdej szkoły położnych. Nie wszystkie szkoły położnych są odpowiednio obsadzone, zupełnie wykwalifikowanemi siłami nauczycielskiemi, a zwłaszcza w uniwersyteckich miastach, więc naprzykład w Krakowie, sprawa ta powinna być poddana bardzo dokładnemu zbadaniu, bo jest to sprawa nie tylko akuszerek, ale także lekarzy, którzy przy odpowiedniem wybitnem kierownictwie mogą bardzo korzystnie uzupełnić swoje wykształcenie fachowe.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#EmilGodlewski">W budżecie państwowym nadzwyczajnym znajduje się pozycja 300000 zł., z czego 128.000 zł było wstawione w przedłożeniu rządowem na budowę internatu przy krakowskiej szkole położnych, reszta została dodana przez Sejm na budowę samej szkoły. Otóż proszę Panów, Komisja Skarbowo-Budżetowa proponuje skreślenie pozycji 100.000 zł. na internat i motywuje to tem, że dziś jest dużo ważniejsze zwiększenie ilości szkól położnych, aniżeli budowanie internatu, który niewątpliwie bardzoby się przydał, ale jednak w tej chwili nie jest to gwałtowną, palącą potrzebą, bez której w obecnej sytuacji sanitarnej nie możnaby się było obejść.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#EmilGodlewski">200.000 zł natomiast pozostaje, jako pierwsza rata na budowę szkoły położnych. Uchwalając tę pozycję bierzemy odpowiedzialność za przyszłość, to znaczy, że musi się w następnych latach wstawiać znowu dalsze pozycje tak, ażeby doprowadzić do 1 miliona zł, które mniej więcej kosztować będzie ten budynek.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#EmilGodlewski">Szkoły pielęgniarstwa są dziś prawie w zupełnem zaniedbaniu. Zawdzięcza się instytucji Rockefellera to, że w Krakowie przy uniwersytecie ma powstać obecnie szkoła pielęgniarstwa. 65,000 dolarów zostało przez tę instytucję amerykańską przeznaczone na wybudowanie tej szkoły w Krakowie. Instytucja Rockefellera postawiła termin wykończenia budowy do 1 października b. r. Otóż obecnie zabrakło jeszcze pewnej sumy pieniężnej na wykończenie tej szkoły. W tej sprawie pozwolę sobie po ukończeniu referatu zgłosić jeszcze rezolucję własną.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#EmilGodlewski">Co do państwowego zakładu higieny, to zadania jego są zarówno lekarskie, jak też dydaktyczne.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#EmilGodlewski">Tam odbywają się bowiem diagnozy na podstawach bakteriologicznych, chemicznych i t. d. tam prowadzona jest praca nad przygotowaniem szczepionek i surowic, które w czasie epidemii mają być używane. W dziale dydaktycznym chodzi o to, ażeby, przysposobić nadzorców, którzyby w służbie zdrowia mogli uczestniczyć jako pomocnicy lekarscy i dla tego celu kosztem Instytutu Rockfellera została utworzona, szkoła higieny, która w tym roku ma być ukończona. Na wykończenie tej budowy nie wystarczyło pieniędzy i znowu tu jest pozycja nadzwyczajna 400.000 zł, która została przez Sejm zaakceptowana. Senat proponuje skreślić najpierw z uposażeń 2.568 zł. dlatego, że jest to jedno ze stanowisk, które zostało poprzednio zredukowane i tylko przez omyłkę w budżecie obecnym ponownie wprowadzone. Następnie sumę 5 900 zł., która jest przeznaczona na robienie porządków, proponuję skreślić, bo to winna zrobić służba. To są wnioski Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#EmilGodlewski">Państwowy zakład badania środków spożywczych w Warszawie, Łodzi, Krakowie i Poznaniu pracuje zupełnie prawidłowo i nie kosztuje Państwa prawie nic. Wprawdzie budżet jego w wydatkach wynosi 338.000 zł. ale równocześnie w dochodach 321.000 zł, tak, że razem na te wszystkie zakłady Państwo wydaje 17.000 zł. Uważam, że byłoby pożądane wobec tak rentującej się akcji sanitarnej, ażeby więcej takich instytucji założyć a temsamem żeby nie dopuszczać do fałszowania produktów spożywczych.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#EmilGodlewski">Wreszcie co do zakładu farmaceutycznego, to zdania jego polegają na kontrolowaniu lekarstw; koszta jego wynosiły 100.000 zł, niedobór 46.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#EmilGodlewski">Ostatni punkt, o którym pragnę wspomnieć, to są zdrojowiska. Zdrojowiska w Ciechocinku Busku i Krynicy są administrowane wprost przez Państwo. Przynoszą one dochodu przeszło milion złotych. Komisja Skarbowo-Budżetowa zgodnie z uchwałami Sejmu proponuje przekazać tę pozycję przeszło miliona złotych do rozporządzenia Generalnej Dyrekcji Zdrowia na to, ażeby można było przeprowadzić inwestycje w obrębie uzdrojowisk.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#EmilGodlewski">Po scharakteryzowaniu tych głównych akcyj Generalnej Dyrekcji Zdrowia pragnę zwrócić jeszcze uwagę Wysokiego Senatu na rezolucje, które Komisja Skarbowo-Budżetowa proponuje do przyjęcia. Jedna z nich brzmi:</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#EmilGodlewski">„Senat wzywa Rząd, ażeby uregulował sprawę organizacji władz centralnych w tym kierunku, by agendy sanitarne, spełniane przez różne resorty, zostały skupione w Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia”.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#EmilGodlewski">Chodzi o stosunek najpierw do Ministerstwa Opieki Społecznej. Należałoby ustalić, W jakich warunkach w sprawie leczenia chorych dzieci zwracać się należy do Generalnej Dyrekcji Zdrowia, a kiedy do Ministerstwa Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#EmilGodlewski">Pozatem w sprawach więziennictwa konieczna jest pewna współpraca, z Ministerstwem Sprawiedliwości, aby władze sanitarne miały wgląd w to, co się w więzieniach dzieje. Dotychczasowe poświadczenie poucza, że większość epidemii, zwłaszcza tyfusu plamistego wychodzi z więzień, tymczasem zdarzają się wypadki, że zarządy więzień nie chcą dopuszczać lekarzy państwowych, z ramienia służby zdrowia wizytujących te szpitale. Otóż ta rezolucja dąży nie do tego, aby Generalna Dyrekcja służby zdrowia przejęła np. cale szpitalnictwo więzienne, tylko do pewnego porozumienia, które jest niewątpliwie w interesie całej służby zdrowia w Państwie.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#EmilGodlewski">Dalej „Senat wzywa Rząd, aby opracował projekt ustawy, przywracającej centralną lecznicę psychiatryczną dla województw kresowych”. To jest rezolucja, zgłoszona przez jednego z senatorów z kresów i to odpowiada życzeniom tamtejszej ludności. Wreszcie na podstawie rezolucji, wniesionej przez s. Kędziora, Komisja Skarbowo-Budżetowa proponuje wezwanie Rządu, aby do preliminarza budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wstawiał, począwszy od r. 1926 odpowiednią dotację na zaopatrzenie w wodę gmin Wiejskich i małomiejskich. To jest znowu rzecz, która była poprzednio w ustawodawstwie austriackiem, do czego ludność małopolska jest przyzwyczajona i ta troska o dobre zaopatrzenie w wodę niewątpliwie dopomogłaby do zwalczania tyfusu brzusznego i dyzenterii, która prawie każdego roku nasz kraj nawiedza.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#EmilGodlewski">Poza temi rezolucjami, postawionemi przez Komisję Skarbowo Budżetową, pozwalam sobie wnieść osobiście jeszcze jedną. Mianowicie instytucja Rockefellera, budując szkołę pielęgniarek w Krakowie, postawiła jako warunek, ażeby ta budowa była skończona jeszcze w ciągu r. b. Od tego także uzależniona jest bardzo słuszna suma, jaka jest na przyszły rok obiecana dla m. Warszawy na budowę szkoły pielęgniarek przez instytucję Rockefellera. Zabrakło obecnie 55 000 zł. na wykończenie tej budowy. Otóż w porozumieniu z przewodniczącym Komisji Skarbowo-Budżetowej, w porozumieniu z Ministerstwem skarbu i z Generalną Dyrekcją Zdrowia, proponuję, ażeby z działu 3, rozdziału 15 zmniejszyć pozycję 1: „Opieka nad umysłowo-chorymi,” o 55.000 zł. i upoważnić Generalną Dyrekcję Zdrowia, względnie Ministerstwo Skarbu do zużycia tych funduszy na to wykończenie szkoły pielęgniarek, od czego zależna jest dalsza pomoc instytucji Rockefellera.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JakubBojko">Jako sprawozdawca głos ma s. Zdanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JuliuszZdanowski">Wysoko Izbo!</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#JuliuszZdanowski">Zgodne z rzeczywistą potrzebą ustalenie poszczególnych pozycyj w budżecie jest u nas jeszcze sprawą bardzo trudną. Po 1) mało jeszcze daje doświadczenie cyfr zeszłorocznych, bo w. ostatnim roku mieliśmy taką ruchliwość cen w złocie, że na nich opierać się nie sposób. Po 2) — nie mamy jeszcze porządnie sformowanych inwentarzy poszczególnych urzędów. Rozmaite przedmioty dotąd jeszcze są w czasowem posiadaniu urzędów i muszą ulec zwrotowi. Często jest to z czasu wojny pozostała zbieranina, której stopnia zużycia i amortyzowania nie można dotąd stałemi wykładnikami wyrazić.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#JuliuszZdanowski">Dlatego możliwość stosowania przesunięć między pozycjami, przez pewien czas jeszcze, może jedynie uchronić przed częstem powracaniem budżetu do Izb, a stałość referentów budżetowych dla poszczególnych części administracji oraz stała wytrwała i konsekwentna praca, jakiej przykład daje Najwyższa Izba Kontroli może w znacznym stopniu sprawie pewności i wyrobienia doświadczenia dopomóc.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#JuliuszZdanowski">Nie można też zapominać, że wahająca się dotąd zwykle ku górze mnożna, stosowana do uposażeń personelu, szczególnie w tych działach, gdzie uposażenie stanowi przeważającą część danego budżetu, zawsze pod znakiem zapytania równowagę stawiać musi. Ponieważ nastarczenie dochodami za Wzrostem wydatków nie jest możliwe, więc tak jak w roku bieżącym, szuka się pokrycia w zmniejszeniu automatycznem pewnych wydatków. Wymaga się od danego resortu pomieszczenia się w ramach opracowanego preliminarza — mimo wzrostu mnożnej do 41 w wynagrodzeniach, ustalonych przy 38 punktach. Ale taka metoda da się stosować tylko do czasu, jeśli albo etaty wogóle zostały w cyfrach zbyt wysokich, lub dopóki da się jeszcze z tych etatów coś urwać. Gdyby tych warunków, umożliwiających kompresję zabrakło już i przy obecnym budżecie, znaleźlibyśmy się w poważnych trudnościach.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#JuliuszZdanowski">Poza temi względami natury ściśle finansowej, które spotykamy przy ustalaniu wszystkich budżetów, są jeszcze dwa inne natury ustrojowo technicznej, które opracowywanie budżetów robią mniej schematycznem i dają pole do ogólniejszych rozważań, po 1) że odbywa się wciąż jeszcze przebudowywanie naszego aparatu administracyjnego, częste przesuwanie pewnych zakresów działania z jednych władz do inne i po 2) że następuje rozszerzanie ingerencji Państwa w różnych dziedzinach życia społecznego — co z roku na rok, wzmagając obowiązki poszczególnych władz, dawać im musi większe zatrudnienie i nakazuje dawać im większe do dyspozycji środki. To powodować musi rozszerzenie ram naszego budżetu.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#JuliuszZdanowski">W zakresie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych mamy wybitne przykłady tych objawów, o których tu mówię, że i w ciągu roku ostatniego, który z natury rzeczy służył za punkt wyjścia do układania preliminarza na r. 1925. Ogółem w 70 ustawach i rozporządzeniach w Dzienniku Ustaw, w ciągu roku ogłoszonych, ujrzeć można obraz narastania czynności w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. A więc: rozporządzenie Prezydenta z 18 stycznia o podziale kompetencyj Ministerstwa Zdrowia Publicznego przelało na Ministerstwo Spraw Wewnętrznych znaczną część tych kompetencyj; ustawa z 6 maja 1924 r. o pomocy państwowej na odbudowę daje starostom pewien nowy zakres działania; ustawa o poczcie i telefonie z 3 czerwca 1924 r. daje Ministerstwu Spraw Wewnętrznych nowe obowiązki; ustawa z 11 lipca 1924 r. o opłatach za paszporty zagraniczne przysparza zajęcia organom ministerstwa przez rozpatrywanie masy podań i rozstrzyganie o różniczkowaniu cen za te paszporty; ustawa o języku w urzędowaniu władz rządowych i samorządowych z 31 lipca 1924 r. wymagała szeregu dochodzeń i zarządzeń władz, a prawdopodobnie i przesunięć w personelu; ustawa z 14 listopada o ochronie lasów przyznała organom Ministerstwa Spraw Wewnętrznych pewien nowy zakres działania; wznowienie ustawy o zasiłkach wojskowych pociąga za sobą pozycję 3 milionów zł. W wydatkach ministerstwa; rozporządzenie Rady Ministrów o kosztach asystencji wojskowej pozycję 250.000 zł. Pewnego powiększenia etatu choć drobnego wymagało przekazanie urzędowi spraw mniejszości na Śląsku zadań Generalnego Komisariatu Zdawczego. Wreszcie rozporządzenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z lipca 1924 r. pociągało za sobą obciążenie budżetu kosztem generalnego inspektoratu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i kosztami opłacania rady spożywców. Ponadto szereg ustaw i rozporządzeń dotyczących działalności samorządu i jego gospodarki jego finansów, jego uprawnień, wzmaga także zakres obowiązkowych zajęć aparatu ministerstwa, tak centrali, jak województw i starostw.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#JuliuszZdanowski">Wymienić tu trzeba wykonanie ustawy o opiece społecznej, ustawę dodatkową do ustawy o finansach komunalnych z 31 lipca 1924 r„ ustawę o ubezpieczeniu od bezrobocia, o społecznem pośrednictwie pracy, rozporządzenia Prezydenta o obowiązku pokrywania wydatków przez samorządy, o dostosowaniu uposażeń członków zarządu i pracowników związków komunalnych, o ustanowieniu przy samorządach delegatów rządowych.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#JuliuszZdanowski">Na zakres działania i rozmiary budżetu ministerstwa najważniejszy jednak wpływ w okresie omawianym wywrzeć musi:</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#JuliuszZdanowski">1) rozszerzenie korpusu ochrony pogranicza, o którym jeszcze w budżecie 1924 r. nie było mowy, i dopiero dodatkowa ustawa skarbowa z końca 1924 r. go wymieniła, a który w obecnym budżecie zaciążył sumą, wynoszącą 22% wydatków ogółem, a 25% wydatków netto.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#JuliuszZdanowski">2) ustawa z dn. 23 maja 1924 r. o powszechnym obowiązku służby wojskowej, powierzająca Ministerstwu Spraw Wewnętrznych sprawę przeprowadzenia poboru, prowadzenia ewidencji pospolitego ruszenia, dawanie zwolnień, odroczeń i t. p. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że co roku staje przeszło półtora rocznika, że, jak władze obliczają, jest koło 13% uchylających się od poboru, a 30% starających się o rozmaite ulgi, zwolnienia i zezwolenia, to czynności te wymagać będą poważnego zajęcia w starostwach i w centrali ministerstwa i zwiększenia liczby wydatków.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#JuliuszZdanowski">W tym roku jeszcze jako tako się przebieduje przy pomocy przekazanych przez Ministerstwo Spraw Wojskowych oficerów ewidencyjnych i wojskowych, jednakowoż wskazanem mi się wydaje, ażeby służba ta była w przyszłości powierzona urzędnikom cywilnym i dlatego zaproponowałem rezolucję, którą Komisja Skarbowo-Budżetowa przyjęła, żeby w budżecie na rok przyszły o tem pamiętać i odpowiedniemu cyframi budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych powiększyć, umożliwiając pozostawienie owych oficerów ewidencyjnych i wciskowych w wojsku.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#JuliuszZdanowski">Wreszcie trzecim powodem, zwiększającym znacznie i etaty i zakres pracy Ministerstwa w roku bieżącym, jest ważna i dobrze pomyślana realizacja uchwał Rady Ministrów, pochodzących jeszcze z roku 1923, mających na celu uregulowanie tak zwanego zespolenia władz. Realizacja ta zrobiła znaczny postęp przez rozporządzenie Rady Ministrów z lutego 1924 r. i przez uchwałę Rady Ministrów z listopada 1924 r. Wypada jej tu parę słów poświęcić.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#JuliuszZdanowski">W myśl powyższych uchwał przeniesiono na etat Ministerstwa Spraw Wewnętrznych 227 urzędników i 65 funkcjonariuszy niższych z etatów Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, Rolnictwa i Dóbr Państwowych, Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Przemysłu i Handlu, pozostawiając na etatach tych ministerstw w urzędach wojewódzkich tylko siły ściśle fachowe i techniczne. Następuje Więc scałkowanie władzy, którego w pierwszym okresie istnienia naszego Państwa nie było, a które w myśl Konstytucji poczęte, przykładami zagranicznemi poparte, zgodnie z wymogami praktycznemi życia należało stworzyć. I tak: w administracji wyznań i oświaty, sprawy wyznaniowe na obszarze całej Rzeczypospolitej będą załatwiane przez urzędników 1 i 11 instancji, pozostających na etacie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Wojewodowie mają otrzymywać w odpisie sprawozdanie kuratorów, składane przez nich swemu ministerstwu. Zarządzenia ogólne władz szkolnych, wydawane do gmin, mają być poprzednio komunikowane starostwom.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#JuliuszZdanowski">W administracji skarbowej uzyskują wojewodowie:</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#JuliuszZdanowski">1) prawo wyrażania uprzedniej zgody na zarządzenie urzędów administracji skarbowej o treści ogólnej, wydawane do urzędów i organów, podległych administracji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które to uprawnienia w stosunku do urzędów I instancji może wojewoda wykonywać przez starostę;</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#JuliuszZdanowski">2) prawo otrzymywania rocznych sprawozdań z działalności władz skarbowych II instancji i podległych im urzędów i organów;</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#JuliuszZdanowski">3) zarządzenia ogólne władz skarbowych, wydawane do gmin, mają być poprzednio komunikowane starostom.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#JuliuszZdanowski">W administracji Ministerstwa Reform Rolnych otrzymali wojewodowie:</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#JuliuszZdanowski">1) prawo otrzymywania sprawozdań okręgowych urzędów ziemskich;</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#JuliuszZdanowski">2) uprzedniej zgody na zarządzenia okręgowych urzędów o treści ogólnej, wydawane do urzędów administracyjnych, podległych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych;</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#JuliuszZdanowski">3) zwracania się do prezesów okręgowych urzędów o zaskarżenie decyzji komisji okręgowej ziemskiej i prawo przewodniczenia w tej komisji;</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#JuliuszZdanowski">4) prawo współudziału w ustaleniu programów działalności organów Ministerstwa Reform Rolnych na określone okresy czasu.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#JuliuszZdanowski">W zakresie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej poddaje się wojewodom okręgowe urzędy ubezpieczeń i oddaje się im przewodnictwo w kolegiach tych urzędów; oddaje się im sprawy repatriacji, uzależniono od starostów urzędy pośrednictwa pracy, a inspekcja pracy ma, w sprawie załatwiania zatargów zbiorowych, współdziałać z Władzami administracyjnemi I i II instancji.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#JuliuszZdanowski">W zakresie Ministerstwa Przemysłu i Handlu przyznano wojewodom prawo otrzymywania zawiadomień o nadawaniu i wygaśnięciu koncesji górniczych, oraz oddano im decydujący wpływ na administrację władz i urzędów mierniczych.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#JuliuszZdanowski">W zakresie Ministerstwa Robót Publicznych zespolono ściślej dyrekcje okręgowe z województwami, a Wobec skasowania dyrekcji odbudowy województwa mają przeprowadzić ich likwidację.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#JuliuszZdanowski">W zakresie Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych uzyskali wojewodowie wpływ w organizacji zakładów chowu koni, stacji hodowlanych oraz wpływ na rozdział drzewa opałowego dla ludności. Także wgląd w gospodarkę lasów państwowych. Jeżeli dodamy jeszcze zapewnienie wojewodom możności zwracania uwagi na usterki W działalności organów lokalnych kilku ministerstw, i przyznania im wpływu na sprawy personalne przy nominacjach na stanowiska samoistne i kierownicze na terenie ich województw w zakresie 9 ministerstw, to widzimy, że następuje obecnie znaczne wzmocnienie organu, będącego na prowincji przedstawicielem Rządu, i Rząd zyskuje ułatwienie w prowadzeniu swej świadomej i wszechstronnej organizacyjnej pracy. Wprawdzie ostatnie uchwały cofnęły się w paru punktach od dalszych zamierzeń r. 1923 głównie tam, gdzie zespolenie miało się odbić mocniej w powiecie, Wprawdzie ilość naszych stanowisk samoistnych i kierowniczych, przy których wojewoda może ingerować — uszczuplono, wprawdzie nie pospieszono się z nowelizacją ustaw potrzebną np. dla zespolenia inżynierów drogowych ze starostwami — niemniej w reformach tegorocznych powitać należy postęp, aczkolwiek nieco opóźniony, zważywszy, że jednak od uchwał r. 1923 do ostatnich rozporządzeń wykonawczych upłynęło prawie 1 1/3 roku.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#JuliuszZdanowski">Do pewnego stopnia jest to usprawiedliwione trzykrotną zmianą na stanowisku Ministra Spraw Wewnętrznych w ciągu ostatniego roku budżetowego.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#JuliuszZdanowski">W związku z powyższemi wywodami jest rezolucja, którą Komisja Skarbowo-Budżetowa przyjęła, zamieszczona pod nr 1 w sprawozdaniu generalnem.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#JuliuszZdanowski">Czwartym wreszcie powodem zwiększenia pracy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych jest, w myśl zeszłorocznych rezolucji sejmowych, baczniejsze zwrócenie uwagi na sprawy kresowe. Wprawdzie może nie jest słusznem, że organizacja tej pracy odbywała się nie w samem Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, nie mniej ślady widoczne intensywniejszych poczynań widzieliśmy w powołaniu doń podsekretarza stanu, specjalnie ten teren znającego i w powiększeniu liczby inspektorów ministerialnych.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#JuliuszZdanowski">Obraz zwiększonej pracy aparatu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nie byłby kompletny, gdybyśmy spuścili z oczu, że wiele ustaw istniejących i nowych pociąga za sobą ponadto zwiększoną ilość orzeczeń władz administracyjnych i zwiększoną pracę policji państwowej.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#JuliuszZdanowski">Tak jak wyżej wymienione ustawy, rozporządzenia i zarządzenia zwiększają czynności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i jego organów, tak znalazły się jednak I takie, które aparat ministerstwa częściowo odciążają i jego organizację i działalność upraszczają.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#JuliuszZdanowski">Do pierwszych zaliczyć można coprawda tylko przekazanie W myśl ustawy z 18 lipca 1924 r. nadzoru budowlanego w gminach samorządowi i skasowanie w myśl uchwał Sejmu, komisariatu do walki z drożyzną, do drugich zniesienie okręgowych komend policji — przyczem mam nadzieję, że rozporządzenie p. Ministra Spraw Wewnętrznych będzie tak rozumiane, że odpowiednia reorganizacja i W powiatach nastąpi, także co do obowiązkowego podziału na specjalne wydziały, odpowiadające poszczególnym resortom. W ten sposób skasowano wydziały przemysłowe i wydziały pracy i opieki społecznej w kilku mniej pod względem gospodarczym zróżniczkowanych województwach, co należy powitać z uznaniem, jako złamanie pewnej rutyny i szablonu. Żałować należy, że przy dyskusji nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu Sejm powziął rezolucję, sprzeciwiającą się właśnie temu zarządzeniu. Uproszczenia w tych warunkach ciągłego narastania czynności są sprawą pilną.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#JuliuszZdanowski">Nie wszystko jednak jest w mocy samego Ministra załatwić. Tak n. p. posunięcie dalej t. zw. dekoncentracji, to jest przelewu kompetencji III na I instancję utrudnione jest jeszcze tem, że ustawa o organizacji województw z 2 sierpnia 1919 r., uprawniła ministrów tylko do przelewania tych kompetencji, które w chwili wydania ustawy posiadali.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#JuliuszZdanowski">Przy kompetencjach uzyskanych później dekoncentracja staje się możliwą tylko, o ile ustawa do niej wyraźnie upoważnia, a z tem niezawsze się ciała ustawodawcze rachują. Tam, gdzie upoważnienia zależą od ministerstwa, znać pewną aktywność. I tak: dozwolono w szerszej mierze komunikować się z władzami niższej instancji, nie za pośrednictwem wyższej n. p. wojewodom z ministerstwami niezespolonemi, przygotowano wzory różnych schematów i druków, zdecydowano, że zarządzenia o znaczeniu ogólnem będą wysyłane do wojewodów w brzmieniu ustalonem w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, czego nieprzestrzeganie dotychczas mogło powodować rozbieżności, postanowiono zmniejszyć ilość rozmaitych wykazów prowadzonych w starostwach dla różnych ministerstw i ustalono, że do wymagań prowadzenia statystyki tylko Główny Urząd Statystyczny jest uprawniony.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#JuliuszZdanowski">Naturalnie pomyślny rezultat tych zarządzeń zależy od dopilnowania i wykonania. Trzeba mieć nadzieję, że takie fakty, jakie do niedawna były, jak żądanie województw nadsyłania przez starostwa imiennych wykazów osób, karanych za przekroczenie przepisów sanitarnych, dalej rozsyłanie do Właścicieli pojedynczych koni osobistych wezwań do dostarczenia ich do przeglądu i t. d. nie będą nadal się powtarzały, gdyż powodują niezmiernie dużo zbędnej pracy.</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#JuliuszZdanowski">Wypowiedziałbym się tutaj także za odwołaniem zarządzenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z kwietnia 1924 r., nakazującego gminom w 4 egzemplarzach posyłać swoje budżety do powiatów, by je potem przez województwa gromadzić w dwóch ministerstwach w Warszawie. Tworzenie takich składów nie uważam za potrzebne, rozporządzenie to jest niepraktyczne i mało celowe i sądzę, że ministerstwo cofnąć je powinno. Tak samo byłoby wskazane cofnąć rozporządzenie, które nakazuje gminom już w sierpniu przygotowywać budżet na rok następny. Zdaje mi się, że kwartał opóźnienia w tym względzie tę sprawę uprości, nie odrywałby ludzi od zajęć, szczególnie w gminach wiejskich w takim czasie, w którym oni tego dopilnować nie mogą.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#JuliuszZdanowski">Pożądanem byłoby także jeszcze wniknięcie bliższe ministerstwa w sprawę rachunkowości starostw, która dotąd jest zbyt uciążliwa i skomplikowana. Zastosowanie ryczałtów na materiały piśmienne i zmniejszenie ilości prowadzonych książek dałoby się może zastosować. Także prowadzenie tych samych rachunków przez starostwo i województwo, jak to jest dotychczas, może dałoby się przy pewnej reorganizacji usunąć.</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#JuliuszZdanowski">W r. 1924 Wszedł w życie nowy statut organizacyjny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#JuliuszZdanowski">Według tego statutu ministerstwo dzieli się na 4 departamenty: administracyjny, samorządowy, bezpieczeństwa publicznego i zdrowia pod nazwą: „Generalna Dyrekcja Zdrowia”. Ponadto istnieją dwa Ministrowi podległe wydziały: prezydjalny i polityczny i bezpośrednio też Ministrowi podlega generalny inspektor, Główny Urząd Statystyczny przez swego dyrektora, urząd do spraw mniejszości na Śląsku i ostatnio wreszcie korpus ochrony pogranicza. Komendant główny policji państwowej podlega departamentowi bezpieczeństwa.</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#JuliuszZdanowski">Zmiany, jakie wprowadził nowy statut, są następujące:</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#JuliuszZdanowski">1) na podstawie ustawy o skasowaniu Ministerstwa Zdrowia przybyła Generalna Dyrekcja, jako jeden z departamentów,</u>
<u xml:id="u-5.41" who="#JuliuszZdanowski">2) skasowano departament ogólny, a w skład jego wchodzące wydziały osobowy i budżetowy włączono do departamentu administracyjnego,</u>
<u xml:id="u-5.42" who="#JuliuszZdanowski">3) w departamencie administracyjnym skasowano wydział odwoławczy,</u>
<u xml:id="u-5.43" who="#JuliuszZdanowski">4) w departamencie samorządu skasowano wydział mieszkaniowy i dla spraw województw zachodnich,</u>
<u xml:id="u-5.44" who="#JuliuszZdanowski">5) skasowano komisariat do walki z drożyzną, przesuwając wydział aprowizacyjny do departamentu samorządowego,</u>
<u xml:id="u-5.45" who="#JuliuszZdanowski">6) utworzono po jednym inspektorze w każdym departamencie i inspektora generalnego.</u>
<u xml:id="u-5.46" who="#JuliuszZdanowski">Nie widzę racji w szczególności istnienia tego ostatniego urzędu. Stwarza to jakby osobny korpus kontrolerów przy ministerstwie. Koncepcja niesłuszna, gdyż prawdziwy pożytek, który niewątpliwie dać mogą inspektorowie, z których każdy ma właściwy zakres działania i fachowość, powinien się koncentrować w departamentach, do których inspektorowie ci są przydzieleni.</u>
<u xml:id="u-5.47" who="#JuliuszZdanowski">Jeżeli mówić o podniesieniu sprawności działania, to brak jest jeszcze pewnych ustaw, któreby ujednostajniły i unormowały działalność aparatu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-5.48" who="#JuliuszZdanowski">Już wyżej wspomniałem o potrzebie ustawy, umożliwiającej szersze stosowanie dekoncentracji władzy.</u>
<u xml:id="u-5.49" who="#JuliuszZdanowski">Podkreślić należy brak ustawy o postępowaniu administracyjnem. Dotychczas np. z wyjątkiem postępowania karnego władze nie mają prawa przymusowego przystawiania stron. Pilnem jest ujednostajnienie sankcji karnych dla całego Państwa. Są one dzisiaj rażąco różne na poszczególnych terytoriach. Niezbędną jest ustawa, upoważniająca wojewodów do wydawania rozporządzeń obowiązujących z zagrożeniem karami.</u>
<u xml:id="u-5.50" who="#JuliuszZdanowski">W związku z dającemi się odczuwać brakami komisja, poza sprawą ujednostajnienia przepisów karnych, szerzej omawiała trudności uzyskiwania obywatelstwa. Dyskusję zakończono rezolucjami, które Wysoka Izba ma zawarte w sprawozdaniu generalnem pod nr 7 i 10.</u>
<u xml:id="u-5.51" who="#JuliuszZdanowski">W zakresie pracy ustawodawczej Ministerstwo wniosło w roku ostatnim kilka ustaw ważnych, mianowicie ustawa o cudzoziemcach, o stanie wyjątkowym, o granicach Państwa. Przypominam, że ustawa o zgromadzeniach leży w Sejmie już od r. 1923. Ustawy o stowarzyszeniach zapowiedział przy dyskusji nad budżetem p. Minister Ratajski w czasie najbliższym. Z różnych stron robi się poważne zarzuty ministerstwu, że nie popiera dość energicznie przeprowadzenia ustaw samorządowych, co do których Rząd właściwie określił swoje stanowisko, wnosząc projekt i nie wycofując go. Prawda, że, jak to dyskusja w Komisji Budżetowej wykazała, p. Minister ma tu niezmiernie trudną rolę, jest między miotem i kowadłem zapatrywań przeciwnych. Nie mniej przecież niema parlamentaryzmu bez uznania zasady większości i dostosowania się do niej rządu.</u>
<u xml:id="u-5.52" who="#JuliuszZdanowski">Równocześnie z ustawami samorządowemi należałoby przygotować i ustawę o sądownictwie administracyjnem niższych instancji; jest ona z tego względu leszcze ważna, że na te sądy administracyjne byłoby wskazane w przyszłości właśnie przelać pewne kompetencje nadzoru nad samorządem.</u>
<u xml:id="u-5.53" who="#JuliuszZdanowski">Jeżeli już o samorządzie mowa, to jest rzeczą pilną pojawienie się nareszcie ustawy szpitalnej, lub choćby tylko narazie ustawy o kosztach leczenia ubogich chorych. Na obszarze b. zaboru rosyjskiego obecny stan rzeczy jest szczególnie dla ludności wiejskiej dotkliwy. Zdaniem mojem nastąpiło w tej sprawie jakieś nieporozumienie, bo z ducha ustawy o opiece społecznej zdawało się wynikać, że sprawa kosztów leczenia ubogich chorych przez tę ustawę mogła być załatwiona i samem rozporządzeniem wykonawczem mogłaby być uregulowana. Niestety, Ministerstwo stanęło na odmiennem stanowisku. Wobec tego komisja przyjęła rezolucję, przedstawiając ją Wysokiemu Senatowi do uchwalenia. Jest to rezolucja nr 2 w generalnem sprawozdaniu.</u>
<u xml:id="u-5.54" who="#JuliuszZdanowski">W odniesieniu do samorządu zrobiłbym tu ministerstwu pewien wyrzut. Jest on przecież jakby przedłużeniem jednego z ramion Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które jest jego ustawowym opiekunem. Otóż dobre, normalne funkcjonowanie samorządu bezwzględnie musi być w interesie samego ministerstwa. Otóż pierwszym warunkiem tego normalnego funkcjonowania samorządu jest równowaga samorządowych budżetów. Tymczasem raz wraz widzimy nakładanie na samorząd coraz to nowych obowiązków. Ministerstwo Skarbu — w znacznej mierze słusznie — mieliśmy przecież na komisji wnioski o jeszcze większą ingerencję — sprzeciwia się podwyższaniu ciężarów podatkowych. Jeżeli zamyka się dochody, to w tych wypadkach Ministerstwo Spraw Wewnętrznych powinno sprzeciwiać się mnożeniu obowiązków samorządowych, inaczej bowiem samorząd zamiast się stawać Wielką szkołą społeczeństwa, będzie się stawał przykładem rozstroju. Przypuszczam, że w znacznej mierze stoi tu na przeszkodzie brak dokładnych i dobrze ułożonych statystyk. Przy pomocy Głównego Urzędu Statystycznego po utrwaleniu jednostki pieniężnej powinna iść rzetelna praca nad ustaleniem faktycznych możności poszczególnych stopni samorządu w poszczególnych terytoriach. Na tej drodze dopiero będzie można dojść do celu, którym powinno być kompensowanie pewnemi źródłami dochodów państwowych obowiązków na samorządy wkładanych.</u>
<u xml:id="u-5.55" who="#JuliuszZdanowski">Komisja, uchwalając odpowiednią rezolucję nr 3, zwracającą uwagę na potrzebę statystyki w tym zakresie, ma nadzieję, że ministerstwo szczególnie baczną uwagę na tę rezolucję zwróci.</u>
<u xml:id="u-5.56" who="#JuliuszZdanowski">Główną pozycją budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest dział 4 — policja państwowa. Rozpatrzeniu organizacji policji poświęcił znaczną część swego doskonałego referatu o budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych p. referent sejmowy. Ograniczę się tu tylko do paru uwag bo p. Rusinek już wszechstronnie zagadnienie to oświetlił i z dużym obiektywizmem, który w tej sprawie jest potrzebny, bo rozmaite żale naturalnie w tym zakresie trafiają się, a z drugiej strony trzeba pamiętać, że w Polsce mamy dużo odśrodkowych tendencji i mamy z obu stron naszych granic infiltrację poglądów przeciwpaństwowych. Policja zaś jest państwa najwidoczniejszem ramieniem.</u>
<u xml:id="u-5.57" who="#JuliuszZdanowski">Jeśli dodać jeszcze naturalne, powojenne odprężenie ludzkości, staje się zrozumiałem, że ten, co przymus bezpośrednio wykonywa, zbytnią sympatią cieszyć się nie może. Przedewszystkiem zarzut, że nasza policja jest zbyt liczna. Obiektywne dane jednak stwierdzają, że liczba policji jest u nas stosunkowo do ludności mniejsza, jak w Wielu państwach na zachodzie, że jeżeli mamy w Poznaniu jednego policjanta na 414 mieszkańców, w Warszawie 1 na 340, to w Londynie wypada 1 na 305, w Paryżu 1 na 276, w Berlinie 1 na 154, a mimo to twierdzić również można, iż od r. 1921 stale wzrasta procent wykrytych przestępstw, że maleje liczba 4 przestępstw głównych, co zawdzięcza się z pewnością w pewnej mierze temu, że działalność policji ma nie tylko represyjny, ale zapobiegawczy charakter, chociaż policja jest u nas przeciążona prowadzeniem ogromnej ilości wykazów i poza działalnością, mającą na celu zapobieganie przestępstwom, śledzenia i chwytania przestępców — obarczona jest nie mającemi właściwie związku z obowiązkami zasadniczemi postronnemi czynnościami, które p. referent sejmowy wymienia w liczbie 38. Stwierdzić też trzeba, że niedość ścisłe zespolenie policji z administracją powoduje mniejszą sprężystość i zbyteczne koszty.</u>
<u xml:id="u-5.58" who="#JuliuszZdanowski">Jeśli uwzględnimy, że policja działa na przestrzeniach mających złe drogi, złe komunikacje telefoniczne, słabe środki komunikacyjne — w okolicznościach, gdzie, jak się nieraz zdarza, policjant nie ma pieniędzy na zapłacenie za bilet kolejowy, by podążyć za jadącym koleją przestępcą — to postęp, jaki naocznie nawet z roku na rok w korpusie policji widzimy, należy poczytać za zasługę kierownictwa.</u>
<u xml:id="u-5.59" who="#JuliuszZdanowski">A do tych wszystkich trudności dochodzi i niebezpieczeństwo zawodu. Jeśli w ciągu ostatniego roku 98 policjantów zginęło na stanowisku w obronie publicznego i państwowego porządku, to trzeba uchylić czoła przed duchem, który tych ludzi ożywia. Już po rozpatrzeniu budżetu w komisji miałem sposobność przekonać się o tem, jak niezmiernie niewspółmierne jest zaopatrzenie pozostałych rodzin. Sądzę, i mi komisja za złe nie weźmie, że jeszcze postawię dodatkową rezolucję, zwracającą uwagę Rządu na zaradzenie tym brakom. Skoro wyraziłem pełne uznanie dla referatu p. posła Rusinka, to godząc się na wszystkie jego uwagi, zastrzegłbym się przeciw jednemu. Nie opowiedziałbym się mianowicie za utworzeniem z komendy głównej policji osobnego departamentu także i z tych względów, by nie mnożyć i tak już wielkiej liczby organów wprost od ministra zależnych i by nie rozłączać 2 organów, które w bliskim stoją związku: komendy głównej i departamentu bezpieczeństwa.</u>
<u xml:id="u-5.60" who="#JuliuszZdanowski">Nowym organem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest korpus ochrony pogranicza. Stworzenie go jest nową próbą dostosowania naszego Państwa do zupełnie nowoczesnych metod, stosowanych w pożyciu sąsiedzkiem przez naszego sąsiada ze wschodu. Każda nowa próba jest kosztowna i powoduje szukanie rzeczy nieraz już znalezionych. Słyszeliśmy przy okazji rozpatrywania budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych, że do korpusu ochrony pogranicza ministerstwo to wyznaczyło ludzi najlepszych, jakimi mogło dysponować. Budżet korpusu ochrony pogranicza potraktowany został przychylnie i z dobrą wolą, co było konieczne, skoro w okresie pracy nad budżetem Rząd sam go przekształcał. Niemniej poważne obawy nasuwa ukształtowanie się stosunków tam, gdzie trzeba bliskiego i konsekwentnego współdziałania między wojskiem, policją i administracją. Od tych 3 czynników należy oczekiwać, że stosunki ułożyć i uzgodnić potrafią. Inaczej owe błędy, które widzieliśmy przy jednym z poprzedników korpusu ochrony pogranicza — przy batalionach celnych, które trzech panów miały nad sobą, mogą się powtórzyć. Nad przyszłością ochrony granic wschodnich warto będzie jeszcze nieraz pomyśleć. Przeszło 45 milionów w budżecie, to pozycja bardzo poważna, a dodać do niej trzeba jeszcze przewidywane wielkie wydatki na uruchomienie tej organizacji. W związku z tem działem komisja proponuje do uchwalenia rezolucję Nr 4. Dotychczas zaopatrzenie korpusu następowało przez Ministerstwo Spraw Wojskowych. Można mieć jednak pewne obawy, że przy takiem postawieniu sprawy, mógłby ten oddzielny korpus stać się rodzajem kopciuszka. Zarazem zaopatrzenie oddzielnego korpusu mogłoby następować może taniej bardziej gospodarczym sposobem, jak przez drugą, wielką organizację. Dlatego proponujemy właśnie rozdzielenie zaopatrzenia organizacji Ministerstwa Spraw Wojskowych i korpusu ochrony pogranicza. Z okazji ochrony granic komisja zwróciła uwagę na liczne przykrości ludności pogranicznej, spowodowane przepisami wyjątkowemi, mającemi na celu jednak spokój i bezpieczeństwo granic. Z temi uwagami wiąże się rezolucja 17, zwracająca uwagę Rządu, ażeby surowe przepisy policyjne co do godzin prekluzyjnych i zamykania ruchu były z całą oględnością stosowane.</u>
<u xml:id="u-5.61" who="#JuliuszZdanowski">Chcę teraz jeszcze kilka słów poświęcić losowi naszych rezolucyj zeszłorocznych. Różne może są zapatrywania na wartość rezolucyj, jest jednak obowiązkiem ciał parlamentarnych streszczać w nich swoje zapatrywania na uchybienia, niedopatrzenia, czy kierunek postępowania organów Rządu, by wskazać środki i drogi naprawy. W zeszłym roku uchwalił Senat przy budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych dwie rezolucje:</u>
<u xml:id="u-5.62" who="#JuliuszZdanowski">Jedną, wzywającą Rząd do nie tworzenia w ciągu roku budżetowego urzędów i posad nieprzewidzianych w preliminarzu budżetowym i drugą, domagającą się pewnych ulg w postępowaniu przy wydawaniu paszportów na wyjazd zagranicę kupcom i przemysłowcom.</u>
<u xml:id="u-5.63" who="#JuliuszZdanowski">Co do tej drugiej rezolucji dał p. Minister Spraw Wewnętrznych wyjaśnienie, że wobec daleko idących ulg w cenach paszportowych właśnie dla kupców i przemysłowców. Rząd uważa za wskazane uwarunkowanie udzielania tych ulg ściślejszem badaniem celów i motywów wyjazdów. Nie wchodząc w sprawę racjonalności ulg i ich klasyfikacji i w samą wartość prohibicyjnej ceny wyjazdów, ani w sprawę kryteriów ulgowych, komisja uważała, że wyjaśnienia p. Ministra należało przyjąć do wiadomości jako słuszne.</u>
<u xml:id="u-5.64" who="#JuliuszZdanowski">Co do pierwszej rezolucji zauważył p. Minister, że stoi ona poniekąd w sprzeczności z rezolucją sejmową, wzywającą Rząd do reorganizacji Komisariatu Rządu w Warszawie. Możnaby się z tem niezupełnie zgodzić, bo narazie reorganizacja tego komisariatu została wstrzymana, a tworzenie czy generalnego inspektoratu, czy rady spożywców odbyło się (mimo, że stwarzało pewne obciążenie budżetowe) nawet nie na wniosek Sejmu. Niestety w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych odbywają się tak częste przemiany, że co chwila Minister ma odpowiadać na zarzuty stawiane swoim poprzednikom. Sprawa jest już nieaktualna. Poza administracją w ścisłem znaczeniu tego słowa, poza policją i korpusem ochrony pogranicza IV działem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest Generalna Dyrekcja Zdrowia. Chcąc jej znaczenie bardziej w dyskusji uwypuklić, zrobiliśmy ją przedmiotem osobnego referatu, który już słyszeliśmy. Jednak co do tej samej Generalnej Dyrekcji Zdrowia nastręczają się pewne uwagi z punktu widzenia całości zakresu pracy ministerstwa. Wszystkie te racje, które wskazywały na przyłączenie Generalnej Dyrekcji Zdrowia do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a więc jej bliski kontakt z samorządami i ważność egzekutywy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych dla spraw sanitarnych przemawiają za tem, aby i sprawy opieki społecznej w ścisłem znaczeniu tego słowa, a więc sprawy t. zw. opieki trwałej i sprawy, które z opieką zdrowotną niezmiernie ścisły łączy związek do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a w szczególności do Generalnej Dyrekcji Zdrowia, przekazane zostały.</u>
<u xml:id="u-5.65" who="#komentarz">(Głos: S. Osiński: będzie groch z kapustą.)</u>
<u xml:id="u-5.66" who="#JuliuszZdanowski">Szczególnie z punktu widzenia zjednoczenia najważniejszych spraw samorządowych w jednym resorcie uważam realizację tej myśli za pożądaną.</u>
<u xml:id="u-5.67" who="#JuliuszZdanowski">Od postawienia wniosku czy rezolucji komisja wstrzymała się, uznając, że ponieważ sprawa i tak tylko w drodze prawodawczej zrealizowanaby być mogła, więc należy ją jeszcze poddać wpierw dyskusji czynników do inicjatywy prawodawczej powołanych. Sprawę tę poruszyłem w związku z tem, że jest wniosek s. Osińskiego, który się właśnie teraz odezwał, proponujący utworzenie osobnego ministerstwa samorządu. Uważam, że mówienie o tej sprawie jest w tej chwili jeszcze przedwczesne i zresztą słusznie p. Minister Spraw Wewnętrznych na komisji zwrócił uwagę, że sprawa tak postawiona, raczej musiałaby doprowadzić do zmian w Konstytucji, która przewiduje organizację naszej administracji lokalnej. Otóż z tych samych względów, proszę Panów, rezolucji tej byłem przeciwny, jest ona umieszczona, jako rezolucja mniejszości, uważam jednak, że pewne rzeczy w niej są słuszne i ten zakres słuszności, który w niej widzę, przedstawia mi się właśnie tak, jak to określiłem.</u>
<u xml:id="u-5.68" who="#JuliuszZdanowski">Osobnym urzędem, podległym tylko przez swego dyrektora wprost Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, jest Główny Urząd Statystyczny. Każdy, kto się sprawami gospodarczemi w Polsce zajmuje, zna prace tego urzędu. Tembardziej w kraju takim, jak nasz, zbożowym, złożonym z 3 części, wciągniętych w wir życia obcych organizmów przez lat sto — gruntowne zbadanie ustroju społecznego i gospodarczego było jednem z najpierwszych obowiązków, śledzenie za dalszym rozwojem, baczenie na każdy refleks, jaki w tem życiu odgrywają nowe stosunki, staje się najważniejszą podstawą wniosków i doświadczenia. Jest prawdziwie szczęśliwem zdarzeniem, że kierownictwo tej pracy znalazło się w rękach tak pracowitych i tak gruntownie do pracy przygotowanych. Z pracą Urzędu Statystycznego każdy, co w Polsce jest czynny, czy w polityce, czy w ekonomii, czy w nauce musi się zetknąć i dlatego przypuszczam, że o niej tu tylko parę słów jestem obowiązany powiedzieć, tylko dla przypomnienia rzeczy, które wszystkim obecnym członkom tej Izby przeważnie są znane. A więc przypomnę najpierw publikacje urzędu: więc rocznik statystyki polskiej, Więc kwartalnik, wreszcie dwa razy na miesiąc wychodzące „Wiadomości Statystyczne”. Dalej ważne zagadnienia co miesiąc ilustrująca „Statystyka Pracy” wydawnictwo statystyki polskiej, które co roku obejmuje parę monograficznych opracowań, uwzględniając przedewszystkiem nasz handel zagraniczny, statystykę większej własności rolnej i funkcjonariuszów państwowych.</u>
<u xml:id="u-5.69" who="#JuliuszZdanowski">Wspomnieć też należy o wielkiem dziele, jakim jest skorowidz miejscowości, którego dotąd 5 tomów się ukazało. Poza działalnością publikacyjną pierwszorzędnego znaczenia, jest zadaniem urzędu opracowywanie ciągle statystyki handlu zagranicznego. Cała nasza dyskusja budżetowa wciąż potrąca o sprawy naszego bilansu handlowego, sprawy wwozu lub wywozu rozmaitych płodów, surowców, czy fabrykatów.</u>
<u xml:id="u-5.70" who="#JuliuszZdanowski">Zadaniem Urzędu Statystycznego jest ciągłe trzymanie ręki na pulsie tego obrotu. Naturalnie wartość opracowań jest tem większa, im towary są ściślej kategoryzowane. Obecnie prowadzi się wykazy dla 2.400 rodzajów towarów, ilość roboty charakteryzują cyfry. W styczniu 1925 r. nadesłano 250.000 deklaracji, t. j. 250% więcej, aniżeli W roku poprzednim. Powiększa robotę i to, że w przeciwieństwie do Anglii, Francji i Niemiec u nas Urząd Statystyczny otrzymuje materiał z urzędów celnych nieopracowany. Usystematyzowanie sposobu rejestracji jest sprawą ważną. Obecnie doszedł urząd już do tego, że materiały już są gotowe z opóźnieniem tylko dwóch tygodni, co jest znacznym postępem. Drugiem stałem zadaniem Urzędu Statystycznego jest opracowywanie ruchu naturalnego ludności.</u>
<u xml:id="u-5.71" who="#JuliuszZdanowski">Poza temi wymienionemi stałemi pracami, prowadzi jeszcze Główny Urząd Statystyczny szereg prac nad zobrazowaniem różnych dziedzin i objawów naszego życia społecznego, a więc statystykę produkcji przemysłowej, zatrudnienia, zarobków, kas chorych, kas oszczędności, kredytu długoterminowego, bilansu płatniczego, ponadto zbiera rozmaite dane, gromadząc poważne archiwa i bibliotekę. Dla porównania podaję, że podczas, gdy polski Urząd Statystyczny zatrudnia 351 pracowników i ma budżet na 1.875.000 zł. to w Niemczech jest pracowników 1.618 przy budżecie 4.425.000 zł., w Czechosłowacji koło 500 pracowników.</u>
<u xml:id="u-5.72" who="#JuliuszZdanowski">Ostatnim wreszcie działem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest t. zw. urząd do spraw mniejszości na Śląsku, którego naczelnik pełni zarazem obowiązek przedstawiciela Polski do urzędu rozjemczego kart cyrkulacyjnych, przewidzianego w konwencji górnośląskiej, zawartej w Genewie w r. 1922, nadto w r. 1924 włożono nań obowiązki gen. komisarza zdawczego, istniejącego na podstawie układu w Opolu z czerwca r. 1922 będącego do końca r. 1923 na etacie Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-5.73" who="#JuliuszZdanowski">Urząd ten stanowi zupełnie drobną pozycję w budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i ma ściśle powyższemi umowami określone zadania.</u>
<u xml:id="u-5.74" who="#JuliuszZdanowski">Kończąc ogólne uwagi o ustroju i działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, chcę jeszcze zwrócić uwagę na jedną ważną sprawę. Chodzi o stosunek ministerstwa, a prawdopodobnie nie tego jednego tylko, do Najwyższej Izby Kontroli.</u>
<u xml:id="u-5.75" who="#JuliuszZdanowski">Najwyższa Izba Kontroli jest niezmiernie cennym czynnikiem przy ustalaniu budżetów. Szczegółowe, rzeczowe i ciągłe wnikanie w dochody i wydatki, w sposób kalkulowania i rachowania, jak to z pewnością każdy z referentów budżetowych stwierdzić może, są naprawdę cenne. Sprawozdanie Najwyższej Izby Kontroli, które czytamy lub słyszymy przy dyskusjach dają nam miarę tej pracy. Ale na to, by miały wartość rzeczywistą, by stawały się naprawdę drogowskazem postępowania — sądzę potrzeba — i współdziałania ciał ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-5.76" who="#JuliuszZdanowski">Rolą naszą jest śledzić bacznie zrobione uwagi i zarzuty, śledzić, czy spowodowały one usunięcie usterek, błędów czy nawet przestępstw. Sądzę, że jest obowiązkiem parlamentu nawet pewien nacisk na to wywierać.</u>
<u xml:id="u-5.77" who="#JuliuszZdanowski">Dlatego uważam tu za wskazane poruszyć kilka zarzutów, podniesionych przez Najwyższą Izbę Kontroli, w jej ostatniem drukowanem sprawozdaniu, a dotyczących zakresu władz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Czytając takie sprawozdanie za okres od powstania Państwa do 1923 r. włącznie, ma się nieraz wrażenie wielkiego zamętu w administracji, zupełnej dowolności w postępowaniu z przepisami rachunkowemi, wrażenie beztroski o grosz publiczny. Jeżeli sobie jednak uprzytomnimy ów okres dewaluacji, ów okres niemożności przewidzenia rozchodów na czas najbliższy, to staje się zrozumiałem, że ciągłe przesuwanie pozycyj budżetowych, ciągłe łatanie, było nieraz wprost koniecznością życia. Dlatego z litanii faktów przytoczonych zwróciłem uwagę tylko na 4, które w swem sformułowaniu kazały się domyślać czegoś więcej, jak tylko zwykłego uchybienia. Chodziło o uchybienia popełniane w starostwach. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych udzieliło mi następującego wyjaśnienia: „Ponieważ sprawy omawiane toczyły się między województwami, działającemi we własnym zakresie, a okręgowemi izbami kontroli, zaś Najwyższa Izba Kontroli zażaleń do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nie zgłosiła, przeto Ministerstwo żadnych danych co do tego, kiedy i jak te sprawy ostatecznie zostały zlikwidowane nie ma Sądzę, że jest tu coś, co wymaga uzgodnienia. Bądź co bądź sprawozdania Najwyższej Izb Kontroli przez druk stają się własnością kilkuset conajmniej ludzi. Mieliśmy przykłady, że przenikają nawet, acz wbrew założeniu, do prasy i Ministerstwo jako organ centralny musi być dokładnie poinformowane, jak sprawy mogące zaszkodzić powadze urzędów są rozstrzygnięte i jeśli przypadkiem zaszło coś karygodnego — czy zostało ukarane. Dlatego komisja przedkłada odpowiednią rezolucję zamieszczoną pod nr. 5.</u>
<u xml:id="u-5.78" who="#JuliuszZdanowski">Uważam, że można przyjąć dwie zasady: albo się sprawozdań takich nie drukuje, albo jeżeli się je drukuje to organy rządowe muszą zrobić wszystko, ażeby doprowadzić zbadanie tych spraw do końca i nawet — co się często zdarzyć może — stanąć w obronie tych urzędników, którzy tem sprawozdaniem mogą być na czci swojej dotknięci.</u>
<u xml:id="u-5.79" who="#JuliuszZdanowski">Co do innych spraw poruszonych przez Najwyższą Izbę Kontroli, które się odnoszą do centrali, stwierdziłem, że Ministerstwo o wyniku ich jest poinformowane.</u>
<u xml:id="u-5.80" who="#JuliuszZdanowski">Parę uwag teraz do oświetlenia cyfrowego budżetu. Otóż najpierw uwaga co do pracy Sejmu i co do tego, jak Sejm się załatwił z budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Poruszam to dlatego, że przecież Sejm wprowadził znaczne poprawki do preliminarza budżetowego, i nasza komisja i Senat, rozpatrując te poprawki, musiał przedyskutować naturalnie racjonalność poszczególnych poprawek i z niemi się rachować. Ponieważ ogromną część tych poprawek sejmowych przyjęliśmy i przyjęliśmy budżet przeważnie w brzmieniu przez Sejm zaproponowanem, dlatego właśnie i przyjrzenie się tym poprawkom Sejmu jest mojem zdaniem potrzebne.</u>
<u xml:id="u-5.81" who="#JuliuszZdanowski">Otóż sejmowa komisja powiększyła dział I. o 1.339 257 zł, dział IV. o 549.570 zł, dział VI. o 147.387, dział VI. o znikomą pozycję 536 zł, razem powiększono o 2.036.750 zł. Zmniejszono natomiast wydatki w dziale I. o 257.829 zł, w dziale V. o 4.821.157 zł razem zmniejszono o 5.078.986 zł, ogółem o 3.042.236 zł.</u>
<u xml:id="u-5.82" who="#JuliuszZdanowski">Zmniejszenia tego nie można jednak położyć na karb oszczędności. 1.142.502 zł. wynosi oszczędność wynikła z niemożności sformowania całego przewidzianego kontyngentu korpusu ochrony pogranicza, 3,770.000 oszczędności, którą należy zawdzięczać sprężystości Rządu w zlikwidowaniu przed czasem budżetowo przewidzianym znacznej części policji granicznej.</u>
<u xml:id="u-5.83" who="#JuliuszZdanowski">To biorąc pod uwagę stoimy faktycznie wobec zwiększenia budżetu przez komisję sejmową o sumę 1,870,266 zł, od której potrącić należy:</u>
<u xml:id="u-5.84" who="#JuliuszZdanowski">1) zwiększenie powstałe skutkiem przejęcia pałacu w Wilnie z budżetu Prezydenta na budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w sumie 19,786 zł;</u>
<u xml:id="u-5.85" who="#JuliuszZdanowski">2) sumę 250.000 zł na wydanie większej ilości paszportów na kresach, którą należy uważać za sumę raczej przechodnią, bo zarazem powiększono dochody;</u>
<u xml:id="u-5.86" who="#JuliuszZdanowski">3) 25,000 zł z przejęcia na etat Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Wydziału Sztuki Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-5.87" who="#JuliuszZdanowski">Zatem ostateczne zwiększenie preliminarza rządowego przez Komisję Sejmową wynosi 1.575.000 zł., jako saldo cyfr podniesionych i pomniejszonych. Główne pozycje w tem stanowią w podwyżkach: zwiększenie funduszu dyspozycyjnego ministra, dotacje na reprezentacje dla wojewodów i starostów i podniesienie kosztów szkolenia policji o 500 000 zł. Główną pozycją zmniejszoną jest pożycia na podróże i przesiedlania w dziale I. Pozycji funduszu dyspozycyjnego i dotacji komisja Senatu nie zakwestionowała, uważając je za słuszne. Zmniejszenie pozycji na podróże uważam za trochę zbyt wielkie, tem bardziej, że podstawa, na której wniosek był oparty, od tego czasu się zmieniła w kierunku podwyższenia cyfry. Jednakże ze względów zasadniczych, nie chcąc, aby Senat podnosił wydatki, zgodnie z Wnioskiem moim jako referenta, komisja wnosi o przyjęcie i tej pozycji bez zmian.</u>
<u xml:id="u-5.88" who="#JuliuszZdanowski">Porównać cyfr zamknięć rachunkowych z cyframi budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych uchwalonego przez Komisję Skarbowo-Budżetową Senatu, nie można bez pewnych korektyw. Po pierwsze Korpus Ochrony Pogranicza w roku zeszłym był dopiero w zawiązku, więc porównanie cyfr nicby nie mówiło, powtóre liczba funkcjonariuszy policji państwowej była w roku zeszłym znacznie Większa, gdyż mieliśmy jeszcze policję graniczną. Gdyby to uwzględnić, to okaże się, że budżet, uchwalony przez komisję i teraz Panom do uchwalenia przedstawiony, jest o 40% wyższy od sumy zamknięcia rachunkowego. Powiększenie wynosi: w dziale Zarządu Centralnego zgórą 100%, w dziale województw — 65%, w dziale policji — o 18° o, w dziale urzędu statystycznego — mniejszy o 7%.</u>
<u xml:id="u-5.89" who="#JuliuszZdanowski">Suma ogólna wydatków, którą komisja do uchwalenia Senatowi przedstawia, wynosi bez Generalnej Dyrekcji Zdrowia Publicznego 198.699 773, z Generalną Dyrekcją Zdrowia — 206781.937. Sumę tę zmniejszyła komisja senacka w porównaniu z uchwałami sejmowemi o 208.500 zł. w tem zarząd centralny — 5.057.028 zł, województwa i starostwa 30.530 328, policja państwowa 102.483.211, Korpus Ochrony Pogranicza 45.641.920, t j. o 100.000 mniej od uchwały Sejmu, Główny Urząd Statystyczny 1.875.579, Urząd do spraw mniejszości 39.113, wydatki nadzwyczajne 11.472.574, t. j. o 100 000 mniej od uchwały Sejmu. Dochody komisja przedstawia do uchwalenia w sumie (bez Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia)—17.240.318, z Generalną Dyrekcją Służby Zdrowia 19.005.551.</u>
<u xml:id="u-5.90" who="#JuliuszZdanowski">Dochody podwyższono w 2pozycjach: I) pod nosząc dochód z opłat statystycznych Głównego Urzędu Statystycznego, do czego uprawniają wpływy z pierwszych 4 miesięcy b. r. i 2) wprowadzając do budżetu 7,5 miliona zł z tytułu świadczeń samorządów na utrzymanie policji państwowej. Wprawdzie przeszło już w komisji sejmowej uchylenie tych świadczeń i Sejm, jak Panowie wiedzą, z dochodów to wykreślił, jednak stwierdzić trzeba, że jeszcze znaczne wpływy są oczekiwane, jako rezultat rozkładu za rok zeszły i należy uznać że suma 7,5 miliona z pewnością w roku bieżącym wpłynie. Ponieważ przy ściąganiu tych należności nawet z roku zeszłego, w wielu wypadkach domagano się od gmin świadczeń ponad miarę obowiązków, jakie wkłada na nie ustawa o finansach komunalnych, przeto rezolucja komisji nr 20 zwraca na sprawę tej anomalii uwagę Rządu.</u>
<u xml:id="u-5.91" who="#JuliuszZdanowski">Od poczynienia większych skreśleń w budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych komisja, jak Panowie wiedzą, powstrzymała się. Ustalenie cyfr uposażeń przy mnożnej 38, która wzrosła od tego czasu, a cyfr nie zmieniono, nakazuje z wielką rezerwą odnosić się do możliwości uszczuplania innych paragrafów. Przy narastaniu wciąż czynności w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, zapełnienie luki jakimikolwiek redukcjami jest wprost wykluczone. Może niema przykładu w innych resortach takiego, jak w tym właśnie, że z 11000 urzędników bez dzielnicy pruskiej w r. 1919 doszliśmy w r. 1925 do 6.043 w administracji, a z 47,000 osób w policji — do 36.803 przy bezsprzecznem jednak od owego czasu usprawnieniu organów władzy.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JakubBojko">Głos ma s. Biały.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#StanisławBiały">Wysoki Senacie!</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#StanisławBiały">Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest tem ministerstwem, którego agendy zawsze prawie w każdem państwie podlegają największej krytyce i jest to zupełnie zrozumiale i uzasadnione, albowiem zadaniem i obowiązkiem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest utrzymanie ładu i porządku wewnątrz kraju, wskutek czego Ministerstwo to w wielu razach staje w poprzek interesom pojedynczych obywateli i daje powód do niezadowolenia. Ale proszę Wysokiej Izby, rola Senatu, przed którym ministrowie nie odpowiadają parlamentarnie, zwłaszcza obecnie, kiedy kierownik jego już ustąpił, będzie ułatwiona gdyż krytyka wypowiedziana może być ściśle rzeczowa i pozbawiona dalszych politycznych myśli.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#StanisławBiały">Oceniając działalność Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w okresie sprawozdawczym, zgadzam się ze zdaniem, wyrażonem przez sprawozdawcę s. Zdanowskiego, że w administracji nastąpiła pewna poprawa. W jednym tylko dziale, co również oświadczył s. Zdanowski, poprawy nie widać, przeciwnie, jest nawet znaczne pogorszenie mianowicie w stosunku administracji do samorządów. W tym kierunku działalność nie tylko nie postąpiła, lecz przeciwnie okazała się najwięcej hamującą i zapędy centralistyczne w ubiegłym okresie były tak duże, jak za żadnego poprzedniego ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#StanisławBiały">Zastanawiając się nad działalnością Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, chcę omówić ją z punktu widzenia ogólnego, zwłaszcza chcę omówić organizację administracji, działalność jej, następnie jej stosunek do mniejszości narodowych i do samorządu. Otóż co do pierwszego punktu, co do organizacji administracji podnieść muszę, co zresztą w poprzednich przemówieniach zawsze podnoszono, że administracja zatrudnia bardzo dużą ilość urzędników i że kosztuje stosunkowo bardzo dużo. Jak się przedstawia według budżetu ta sprawa? Otóż centrala administracji bez zakładów zatrudnia 336 urzędników, tudzież 58 niższych funkcjonariuszy; zakłady zatrudniają 805 urzędników i 235 funkcjonariuszy niższych, instancje I i II zatrudniają 5.516 urzędników i 1.072 funkcjonariuszy niższych. Razem zatem ściśle administracyjnych urzędników jest 6.321 i 1.307 funkcjonariuszy niższych. Policja zatrudnia wyższych funkcjonariuszy 1.150, niższych 45.286, prócz tego urzędników 1.298, niższych funkcjonariuszy 668, razem zatem 48.402. I tu szczególnie uderza bardzo duża ilość urzędników policji, mianowicie 1.298. Razem więc funkcjonariuszy administracyjnych bez straży granicznej jest 56,030, których koszt roczny wynosi 188 milionów. Jeżeli porównamy te liczby z liczbami w innych państwach, w szczególności z liczbami w administracji Austrii przedwojennej, które to państwo obszarem i ilością ludności było prawie równe z naszem, to jednak będziemy widzieli, że administracja u nas zajmuje o wiele więcej ludzi, niż tam. Dla przykładu wezmę ilość urzędników administracyjnych w ministerstwie spraw wewnętrznych w Austrii, tudzież W namiestnictwie i starostwach w b. Galicji z r. 1914. Otóż w ministerstwie spraw wewnętrznych w Austrii było zatrudnionych razem 227 urzędników, natomiast u nas w samej centrali bez zakładów jest 336 urzędników, do tego funkcjonariuszy niższych 58. Uderzająca jest ogromna ilość rang wyższych; gdy w ministerstwie spraw wewnętrznych w Austrii główna liczba urzędników była w rangach IX, X i XI, to u nas w tych niższych rangach stosunkowo jest mniej funkcjonariuszy, natomiast bardzo dużo jest w rangach wyższych. Jeżeli zaś porównamy ilość funkcjonariuszy zatrudnionych w Województwach krakowskiem, Iwowskiem, stanisławowskiem i tarnopolskiem, to widzimy, że liczba ta przedstawia 1655, gdy w namiestnictwie Iwowskiem i w starostwach b. Galicji zatrudnionych było tylko 1432. Niewątpliwie powoływanie się na przykład Austrii nie może być decydujące, jednakże daje obraz pewnego ugrupowania się administracji i ilości urzędników administracyjnych tam i nas. Większa u nas ilość funkcjonariuszy w administracji spowodowana jest tem, że nie mamy sił należycie ukwalifikowanych. Niewątpliwie Państwo Polskie, nie mając wyrobionych sił urzędniczych, musiało brać takie, jakie się nadarzały, atoli w ciągu siedmiu lat istnienia Państwa należałoby już pewną selekcję przeprowadzić. To też komisarz oszczędnościowy, który w innych resortach dość bezwzględnie postępował, miałby pole do popisu także W administracji, albowiem ilość redukcji, jakie się w administracji przeprowadziło, jest istotnie bardzo mała. Według cyfr budżetu przedstawia się ona jak następuje: w centrali 17 osób, w służbie zdrowia 56 urzędników i 8 funkcjonariuszy niższych, we władzach I i II instancji urzędników nic, 15 funkcjonariuszy niższych, w zespolonych urzędach 43 urzędników, razem 116 urzędników i 35 funkcjonariuszy niższych. Że pewna redukcja w urzędach w centrali, a również w urzędach I i II instancji dałaby się przeprowadzić, to wykazuje i to, że w urzędach I i II instancji jest bardzo nierównomierny stosunek liczby urzędników do ludności. I tak przytoczę przykład: w woj. kieleckiem 1 urzędnik administracyjny przypada na 7.590 mieszkańców, natomiast w woj. poznańskiem na 2.900 mieszkańców. Jest niewątpliwe, że stosunek ilości urzędników do ilości mieszkańców jest tak rażąco nierówny, że niczem nie da się to uzasadnić.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#StanisławBiały">Ilość urzędników zawisła jest także od organizacji pracy. Wedle mego zdania organizacja pracy, zwłaszcza w centrali, szwankuje i ma pewne niewłaściwości. Praca w centrali tj. w Ministerstwie zasadza się na pisaniu ogromnej ilości najrozmaitszych rozporządzeń, na wielkim biurokratyźmie i bardzo dużej ilości żądanych sprawozdań. Otóż co do pierwszego, to w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych dużo czasu zużywa się na konferencje. Są więc konferencje departamentowe, międzydepartamentowe, ministerialne, międzyministerialne; jeżeli się idzie do Ministerstwa i chce się z pewnym urzędnikiem wejść w styczność, to prawie zawsze można się dowiedzieć, że ten pan zajęty jest na jakiejś konferencji. A na tych konferencjach prowadzi się obrady nieraz nad rzeczami zupełnie drobnemi, jak mię informował pewien wyższy urzędnik, nad kwestią, czy jakiś urzędnik ma się nazywać dyrektorem czy naczelnikiem, prowadzono dyskusję przez półtora dnia. Niewątpliwie są to drobnostki, które w znacznie krótszym czasie możnaby załatwić, a niema prawie żadnych korzyści z tych konferencyj, bo nawet protokółów się nie spisuje. Zapewne, dyskusja prowadzona bardzo pilnie na tych konferencjach, mogłaby być bardzo pouczająca jako rozmowa przy czarnej kawie, atoli uważam za stratę czasu zatrudnianie w Ministerstwie kilku, a nawet kilkunastu ludzi taką dyskusją. A więc wskazane jest przedewszystkiem ukrócenie tych zbędnych konferencyj i ograniczenie do rzeczy koniecznie potrzebnych.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#StanisławBiały">Drugi zarzut, to ogromna ilość pisaniny. Ministerstwo wydaje stosy rozporządzeń, które sprzeciwiają się jedne drugim. Jest to tak duża ilość, że jak mię informowano, w władzach I i II instancji nikt ich nawet nie czyta, ponieważ nie byłby w stanie nadążyć. A więc mniej tych rozporządzeń, a lepiej opracowanych.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#StanisławBiały">Wreszcie trzecie, nadmierna ilość żądanych sprawozdań. Proszę Panów, szczególniej w powiatach skarżono się, że musiano nawet przyjmować osobnego urzędnika na to tylko, ażeby opracowywał sprawozdania, których Ministerstwo żąda. Niewątpliwie dane statystyczne są koniecznie potrzebne, jednakże powinno się ograniczać do żądania tylko tych danych, które są nieodzownie potrzebne, a nie żądać takich, których potem w Ministerstwie nawet nikt nie czyta.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#StanisławBiały">Dalej należy podnieść nienależyte odgraniczenie kompetencji instancyj wyższych i niższych. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zajmuje się rzeczami drobnemi, których załatwianie należy do I i II instancji. Proszę Panów, wkradł się zwyczaj, że bardzo wiele rzeczy, które powinny być załatwiane przez instancję pierwszą, a więc przez starostwa, względnie przez Województwa, załatwia się w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Dlaczego? Alb wiem zarówno sfery obywatelskie, jak niemniej i urzędnicy I i II instancji wiedzą o tem, iż przez wpływy poselskie sprawy te, które należą do I instancji, będą załatwione w Ministerstwie po ich myśli i skutkiem tego z wielu temi sprawami strony odrazu odnoszą się do Ministerstwa, a Ministerstwo zamiast odsyłać je kompetentnemu urzędowi, samo je załatwia i w bardzo wielu razach nawet tem załatwieniem przesądza potem już stanowisko swe w tej sprawie, jakie zająć powinno, gdy ta sprawa W drodze instancji przyjdzie do Ministerstwa, Powołam się tu tylko na przykład Krakowa, gdzie Ministerstwo już sprawę rozwiązania rady miejskiej Krakowa przesądziło u siebie i wskutek tego, gdy sprawa ta w drodze rekursu przyszła do Ministerstwa, chociaż chętnieby zmieniło swe stanowisko, zmienić go już nie mogło. Otóż należy jak najściślej przestrzegać, by Ministerstwo nie zajmowało się sprawami, które należą do kompetencji I i II instancji, lecz im je przekazywało. Wskutek tego jest w Ministerstwie niezmierne prze pracowanie. Urzędnicy, zajmując się temi sprawami, istotnie pracują bardzo dużo, ale nie spełniają swego zadania, bo zadaniem Ministerstwa nie jest zajmowanie się drobnostkami, lecz wydawanie zarządzeń ogólnej natury, zarządzeń ważnych, Większych i kontrolowanie, by te zarządzenia były przez władze niższe wykonane. Byłem młodym sędzią, kiedy wprowadzono w b. zaborze austriackim w b. Galicji nową procedurę postępowania cywilnego, która zupełnie zmieniała zasady dawnego procesu pisemnego. Otóż proszę Panów, znałem prezydentów, szczególnie jednego, który zajmował się tylko doborem personelu sędziowskiego na odpowiednie stanowiska i wydawaniem kilku głównych wytycznych zarządzeń; znalem natomiast innego prezydenta, który zapracowywał się, pracował po 16 godzin dziennie, nawet druki formularzy, które wydano do nowej ustawy, sam w registraturze układał, a rezultat tego był taki, że ów prezydent, który zajmował się jedynie głównemi wytycznemi, najlepiej wprowadził nową procedurę w swym okręgu, natomiast najgorzej była wprowadzona nowa ustawa proceduralna w okręgu prezydenta, który po 16 godzin dziennie pracował. W ten sposób przedstawia się także działalność Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#StanisławBiały">Proszę Panów, osobnego omówienia wymaga sprawa policji państwowej. Sprawie tej poświęcił bardzo dużo pracy p. sprawozdawca sejmowy poseł Rusinek i również bardzo dobrze przedstawił ją nasz sprawozdawca p. s. Zdanowski, ja pozwolę sobie powiedzieć, jaka jest opinia w szerokich warstwach społeczeństwa, zwłaszcza społeczeństwa na wsi, skąd sam pochodzę. Proszę Panów, opinia co do działalności policji jest niepochlebna. Powiadają, że właściwie policja jest na to, aby wyłapywać, czy któryś z gospodarzy nie spuszcza gnojówki do potoku, czy niema na wsi takiego szewca, który łata buty, nie zapłaciwszy patentu. Natomiast rzeczami większemi, wyłapywaniem zbrodniarzy i bandytów, tem policja mniej się zajmuje. Wygłaszam nie swoje zdanie, lecz to, co słyszałem na wsi. I proszę Panów, przeglądając sprawozdania budżetowe, w których wymieniono wszystkie wypadki, ujawnienia przestępstw przez policję, nie można się uchronić od wrażenia, że jednak policja w tem ważnem zagadnieniu nie całkowicie spełnia swoje zadania. Ujawniono przekroczenia przepisów sanitarno-administracyjnych, takich, jak wpuszczanie gnojówki do potoku, 247.214 wypadków, przekroczenia przepisów handlowo-administracyjnych a więc np. niezapłaconych patentów 252.931 wypadków, przekroczeń meldunkowych 46.377, opilstwa 84.449. Jeżeli te najdrobniejsze rzeczy zsumujemy, to będziemy widzieli, że właściwie większa część wypadków, gdzie policja ingerowała, to te drobne przekroczenia, które mają mniejszą Wagę.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#StanisławBiały">Atoli muszę powiedzieć, że zarzut w tej formie postawiony policji, byłby jednak nieuzasadniony. Wśród korpusu policyjnego są ludzie, którzy swe obowiązki bardzo serio pojmują, którzy ofiarnie pracują, a dowodem tego jest wskazana przez sprawozdawcę liczba 98 wypadków, W których członkowie policji stracili życie dla dobra Państwa, w obronie porządku publicznego i w obronie mienia osób prywatnych. Jest to najlepszy dowód, że jednak w policji duch jest należyty i że pełni ona swe obowiązki, a jeżeli nie w całości obowiązki te spełnia, to Wina jest w organizacji policji, a powtóre w nienależytem jej uposażeniu.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#StanisławBiały">Organizacja policji polega na ustawie o policji państwowej. Według art. 26 tej ustawy wymagane są do wstąpienia do policji następujące rzeczy: 1) obywatelstwo polskie, 2) nieskazitelna przeszłość, 3) wiek lat 23–45, 4) zdrowie i silna budowa ciała oraz wzrost przynajmniej średni, 5) znajomość języka polskiego w słowie i piśmie, oraz umiejętność liczenia. Wymagania te uważam za niewystarczające. Sądzę, że do policji państwowej powinni być przyjmowani bezwzględnie tylko ci, którzy poprzednio odbyli służbę wojskową. Jest to zupełnie uzasadnione, w policji państwowej bowiem powinien być rygor Wojskowy, dyscyplina wojskowa, a to mogą nabyć tylko ci, którzy poprzednio służbę wojskową odbyli. Jeszcze i drugi wzgląd, Proszę Panów, dziś służba wojskowa to nie to, co było w czasach przedwojennych, dziś służba wojskowa jest szkołą życia obywatelskiego i dlatego każdy obywatel, który przeszedł służbę wojskową, obowiązki w policji państwowej lepiej może spełniać, niż ten, kto służby wojskowej nie przeszedł. Wskazują to przykłady, jeżeli porównamy stosunki policji państwowej w okręgu lwowskim, w którym zaledwie 2% przyjęto bez odbycia służby wojskowej, z okręgiem wileńskim, gdzie jest około 38% takich członków policji, to zrozumiemy, dlaczego jest wielka różnica w działalności policji w jednym i drugim okręgu, mianowicie w okręgu lwowskim działalność policji jest Wspaniała.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#StanisławBiały">Proszę Panów, co do organizacji policji zauważyć muszę, że jest za droga i że policji jest stanowczo za dużo. Porównajmy to, że stosunkami przedwojennemi. W takim choćby b. zaborze austriackim. W powiecie były 2 lub 3 posterunki żandarmerii, W których zatrudnionych było po 2 lub 3, najwyżej 4 żandarmów, i ci potrafili utrzymać zupełny porządek w swym rejonie. O ile dziś jest więcej policji w każdym powiecie, zupełnie niepotrzebnie, ogromna ilość zwłaszcza oficerów.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#StanisławBiały">Szanowni Panowie! Z powodu, że policja jest źle płatna, ci, którzy lepsze kwalifikacje posiadają, ci, którzy gdzieindziej znajdą zatrudnienie odchodzą z policji, i uważa się policję za pewnego rodzaju czas wyczekiwania aż do wyszukania lepszego zajęcia. Pozwolą Panowie, że przytoczę ze sprawozdania, jakie uposażenie pobiera policja. Otóż posterunkowy jest umieszczony w grupie 13 i pobiera mniej więcej 114 zł 80 gr. Starszy posterunkowy, w grupie 12, 127 zł. 10 gr. przodownik, w grupie 11, pobiera 139 zł. 40 gr., starszy przodownik, w grupie 10, 164 zł. Jest niewątpliwe, że na dzisiejsze czasy jest to uposażenie niedostateczne ł nic dziwnego, że każdy, kto w służbie policyjnej jest zajęty, szuka tylko lepszej posady i g ty ją znajdzie w tej chwili służbę porzuca. Jest pewnego rodzaju błędne koło: z jednej strony policja kosztuje za dużo, a z drugiej strony, ponieważ nie można dużo płacić pojedyńczym osobom, lepsze siły nie przychodzą do policji, względnie, o ile w policji nie znajdują, stamtąd odchodzą. Należałoby to zmienić w ten sposób, ażeby polepszyć uposażenie policji, przynajmniej o tyle, ażeby najniższe stopnie policji, począwszy od starszego przodownika w dół, podnieść o jeden stopień. Przez lepsze uposażenie policji osiągnie się lepszy materiał, a w ten sposób można będzie znacznie zmniejszyć ilość policjantów, co w rezultacie przyniesie zmniejszenie budżetu policji.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#StanisławBiały">Należałoby także zmniejszyć koszta utrzymania policji przez pewne ograniczenia co do zawierania związków małżeńskich członków policji. Dotychczasowe rozporządzenia nie zawierają żadnych ograniczeń co do małżeństw kandydatów na posterunkowych, także żonaci mogą być przyjmowani do służby policyjnej i rzeczywiście są przyjmowani, postanawia się tylko tyle, że w ciągu 2 lat po wejściu do służby policyjnej nie wolno zawierać związków małżeńskich. Zdaje się, że te postanowienia są niewystarczające, należałoby powiedzieć, iż żonaci wogóle nie mogą być przyjmowani, a okres dwuletni rozszerzyć na 4 lata. Wskutek tego zaoszczędzi się znaczne kwoty na dodatki rodzinne. Następnie należałoby także wydać postanowienie, że zezwolenie na małżeństwo może być dane tylko w takim razie, jeżeli przez to materialne położenie danego osobnika się poprawi.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#StanisławBiały">Dalszym powodem należytego funkcjonowania policji są nieuregulowane postanowienia co do użycia broni. Dotychczas obowiązuje pod tym względem instrukcja, wydana 3 lipca 1920 r., która postanawia, w których razach policja może użyć broni. Ponieważ jednak instrukcja ta wydana jest w drodze rozporządzenia ministerialnego i nie jest ustawą, wskutek tego sądy się jej nie trzymają i co do policji obowiązują ogólne postanowienia kodeksu karnego, W szczególności § 2 lit. g. o obronie koniecznej. W tym kierunku należałoby zmienić postanowienia i użycie broni przez policję uregulować w drodze ustawy, a W każdym razie należałoby już teraz nadać policji w służbie będącej prawa i obowiązki patroli wojskowych.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#StanisławBiały">Wreszcie jeszcze jedną rzecz, o której mówił sprawozdawca p. sen. Zdanowski, chcę tu podnieść, a to należyte uregulowanie postanowień emerytalnych dla tych policjantów, którzy utracili zdrowie w służbie, tudzież dla osób pozostałych po policjantach, którzy padli w służbie. Sprawa ta jest niezmiernie ważna, bo nic dziwnego, że policjant pełniący służbę, jeżeli wie, że z jednej strony jeśli użyje broni, to może się narazić na dochodzenie karne i może być zasądzony za niewłaściwe użycie broni, z drugiej strony, jeżeli nie użyje w czasie należytym broni, może utracić życie W walce z bandytami, to raczej stara się unikać bandyty. Należy zatem zapewnić policji i członkom rodziny należytą emeryturę w razie kalectwa lub śmierci policjanta w służbie. W tym względzie będzie wniesiona odpowiednia rezolucja.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#StanisławBiały">Wielkim ciężarem dla ludności jest obowiązek płacenia na utrzymanie policji 1/4 kosztów, a jest on tem większy, że w poprzednich latach kwota na ten cel na samorządy przypadająca była stosunkowo niewielka i kierująca się temi kwotami z lat ubiegłych, samorządy umieściły w swych budżetach na rok 1925 bardzo małe kwoty. Obecnie przy obliczeniu kosztów utrzymania policji za rok 1924 kwoty wypadły tak duże, że samorządy nie są w stanie ich pokryć. W zaborze austriackim, w b, Galicji tylko gminy Krakowa i Lwowa, tudzież powiat drohobycki mają budżety administracyjne większe od nałożonych na nie kosztów utrzymania policji, natomiast wszystkie inne powiaty mają budżety administracyjne znacznie mniejsze, niż żądane koszta utrzymania policji. Ponieważ odpowiednie dotacje nie były wstawione do budżetów, więc te gminy i powiaty nie są w stanie zapłacić tych zaległych rat. Wobec tego stawiam następującą rezolucję do części 7: „Wzywa się Rząd, by zaległe od samorządów za rok 1924 należytości na utrzymanie policji rozłożył samorządom na 4 roczne spłaty, począwszy od roku 1926”. Następnie w tej sprawie stawiam wniosek, żeby po art. 11 ustawy skarbowej wstawić nowy artykuł tej treści: „Ustęp 1 art. 3 ustawy z dnia 24 lipca 1919 r. o policji państwowej (Dz. Ust. Rz. P. nr 61 poz. 363) otrzymuje brzmienie następujące: „Art. 3. — Koszta utrzymania policji państwowej ponosi począwszy od dnia 1 stycznia 1925 r. wyłącznie Skarb Państwa”. Równocześnie należy dodać w części 7: Ministerstwo Spraw Wewnętrznych: I Dochody zwyczajne, Dział IV — policja państwowa, w tytule § 16: „Udział Związków Samorządowych w kosztach utrzymania policji” słowa: „po dzień 31 grudnia 1924 r.”.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#StanisławBiały">Do części „Generalna Dyrekcja Zdrowia” pozwolę sobie zaraz postawić wniosek, ażeby w wydatkach zwyczajnych, w dziale 3, rozdział 1, § 10, skreślić kwotę 100.000 zł., a dopisać tę kwotę W dziale 3, rozdział 2, § 9. Proszę Szanownych Panów, odnosi się to do budowy szkoły położnych w Krakowie, o czem p. sprawozdawca Godlewski mówił. Rząd wstawił tę kwotę na budowę internatu szkół położonych w Krakowie i zupełnie słusznie p. sprawozdawca Godlewski podkreślił potrzebę większego zajęcia się szkołami położnych, takich bowiem mamy tylko trzy w całej Polsce, to też skreślenie kwoty 100.000 zł. na internat w tej szkole, która jest koniecznie potrzebna, uważam rzeczowo za nieuzasadnione. Wniosek mój dąży do przywrócenia uchwały sejmowej.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#StanisławBiały">Przejdę do drugiego punktu, do działalności administracji. Muszę tu zauważyć, że w działalności administracji uwydatnia się w wielkim stopniu zanik praworządności. Jest ogromna ilość ustaw, ogromna ilość rozporządzeń, które właściwie bardzo mało kto respektuje i bardzo mało kto wykonywa. A ponieważ tą drogą idzie centrala, Ministerstwo, do tego stosują się władze niższe, a także obywatele, widząc, że urząd, który przedewszystkiem jest powołany do utrzymywania ładu i porządku i do pilnowania praworządności, do tego się nie stosuje, również się nie stosują do niniejszych ustaw. Dla wykazania prawdziwości tego twierdzenia pozwolę sobie przytoczyć kilka przykładów.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#StanisławBiały">Pierwszym takim bardzo ważnym dowodem tego jest wydanie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej dnia 10 grudnia 1924 r. o reorganizacji Tymczasowego Wydziału Samorządowego we Lwowie, w sprawie tej bardzo dokładnie przemawiał s. Kędzior, pozwolę sobie jego przemówienie nieco uzupełnić. Ustawa z 30 stycznia 1920 r., poz. 61, w art. 4 postanawia: „Zarząd majątku, orzecznictwo w sprawach należących do kompetencji Wydziału Krajowego, wykonywanie innych czynności tegoż Wydziału, wreszcie uprawnienia administracyjno-wykonawcze Sejmu przechodzą na Tymczasowy Wydział Samorządowy”. Druga ustawa z 3 grudnia 1920 r., poz. 768, w art. 2 postanawia: „Zakres działania Tymczasowego Wydziału Samorządowego, określony ustawą o zniesieniu Sejmu i Wydziału Kr. b. Król. Gal. i Lod. z Wielkiem Ks. Krak, z dnia 30 stycznia 1920 r., poz. 61, pozostaje bez zmiany aż do wejścia w życie ustawy o samorządzie wojewódzkim”. Mimo tych dwóch, ustaw, jakkolwiek zarówno Sejm, jak i Senat w ustawie o pełnomocnictwach wyraźnie ograniczyły możność wydania rozporządzenia co do Wydziału Samorządowego tylko do redukcji urzędników, wydane zostało rozporządzenie, mające moc ustawy, które wbrew statutowi b. Wydziału Krajowego zmienia ustrój Wydziału Samorządowego i jego kompetencję, odbiera mu znaczną ilość uprawnień, nadaje mu natomiast kompetencje, które do b. Wydziału Krajowego nie należały. Jest niezmiernie charakterystyczne, proszę Panów, że podpis tej samej osoby znajduje się na rozporządzeniu z dnia 10 grudnia 1924 r., która w piśmie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, nr AO 269, tekst 3, zajęła zupełnie inne stanowisko. Po uchwaleniu ustawy o Tymczasowym Wydziale Samorządowym, Towarzystwo Prawnicze we Lwowie zwróciło się z przedstawieniem do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, czy ta ustawa z 30 stycznia 1920 r. da się pogodzić z ustawą zasadniczą o ustroju Wydziału krajowego i czy me przyniesie szkody ludności b. Galicji. Wtenczas Ministerstwo Spraw Wewnętrznych pod datą 3 lutego 1920 r. L 296/3 napisało do Towarzystwa Prawniczego we Lwowie co następuje: „W odpowiedzi na pismo z dnia 22 stycznia 1920 r. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zawiadamia, że niema obawy, ażeby ta ustawa stała, w sprzeczności z ustawą zasadniczą. W szczególności co się tyczy zniesienia Sejmu i Wydziału Krajowego, zmiana tem spowodowana pozostaje raczej w sferze prawnej, aniżeli faktycznej, i wobec tego o jakimkolwiek ujemnym wpływie na tok spraw samorządowych, załatwianych dotąd przez Wydział Krajowy, nie może być nowy.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#StanisławBiały">Proponowany bowiem w miejsce reprezentacji krajowej galicyjskiej Wydział Samorządowy obejmie i sprawować będzie wszystkie agendy dotychczasowego Wydziału Krajowego tak w dziedzinie zarządu majątkiem i fundacjami, jak i co do orzecznictwa w sprawach dotąd na podstawie ustaw krajowych do kompetencji Wydziału Krajowego należących. Tem samem ani ludność tej dzielnicy nie będzie faktycznie pozbawiona praw, jakie przez długoletnie istnienie ustroju samorządowego w tej dziedzinie nabyła, ani też nie zerwie się tej nici, która samorząd galicyjski połączy W przyszłości z utworzyć się mającą organizacją samorządu wojewódzkiego na całym obszarze Państwa Polskiego. Niema również najmniejszego powodu przypuszczać, że w tym stanie mogłoby być uronione cokolwiek z długoletniego dorobku autonomii galicyjskiej. Natomiast ważne względy natury politycznej i prawnej nakazywały zniesienie dotychczasowej reprezentacji krajowej w Galicji. Wobec zakresu Sejmu Ustawodawczego Rzplitej Polskiej uprawnienia Sejmu galicyjskiego nie mogą być utrzymane, tem samem i Wydział Krajowy jako organ tego Sejmu utracił podstawę egzystencji, tem bardziej, że wskutek zmiany statutu krajowego uchwalonego w 1913 r., i rozwiązania Sejmu wygasły mandaty jego członków, a członkowie ci jeszcze przez 7 lat mandaty te dalej sprawują. Postanowienie, że członków Wydziału Samorządowego wybierze Sejm Rzplitej, a przewodniczącego po zniesieniu urzędu generalnego delegata zamianuje Naczelnik Państwa, usuwa ten stan anormalny i to w sposób odpowiadający intencjom galicyjskiego statutu krajowego. Okoliczność tę niewątpliwie i Towarzystwo Prawnicze uznać musi”. Podpisany minister Wojciechowski. I oto stało się, że ta sama osoba, która zapewniała, że uprawnienia Wydziału Samorządowego, które przejął on od Wydziału Krajowego, W zupełności nie będą zmienione, podpisała to rozporządzenie z dnia 10 grudnia 1924 r. Nie odpowiada za to p. Prezydent Rzplitej Wojciechowski, bo trudno, żeby pamiętał o każdym wydanym przez siebie rozporządzeniu, ale odpowiada za to Minister Spraw Wewnętrznych i ten urzędnik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, który w swej regestraturze powinien mieć to rozporządzenie, wydane poprzednio przez p. ministra Wojciechowskiego, i nie powinien dopuścić do aktu, któryby podrywał powagę najwyższego dostojnika naszego Państwa.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#StanisławBiały">Dalszym dowodem zaniku praworządności w dziedzinie działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest bardzo duża ilość wyroków Trybunału administracyjnego, znoszących zarządzenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Niewątpliwie zdarzyć się może, że zarządzenia pewnych władz znoszone są i będą przez władze wyższe, atoli znoszenie zarządzeń władzy najwyższej, jaką jest Minister przez wyroki Trybunału administracyjnego z powodu naruszenia ustawy, powinno być zjawiskiem niezmiernie rządkiem tak, jak to było za czasów austriackich. Mam tu szereg rozporządzeń Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które wyrokami Trybunału Administracyjnego zostały zniesione. Muszę przyznać otwarcie, że jednak rekord w wydawaniu orzeczeń sprzecznych z ustawami nie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odniosło, ale Ministerstwo Skarbu, bo na 100 orzeczeń tego Ministerstwa zakwestionowanych w Trybunale Administracyjnym 90% zniesione zostało wyrokiem trybunału. Niewątpliwie Ministerstwo to odniosło rekord. Atoli także, i ilość wydanych wyroków Trybunału Administracyjnego, znoszących orzeczenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest niezmiernie wielka. Pojedynczych wypadków nie będę tu cytował, lecz Panów, którzy się interesują temi sprawami odsyłam do zbioru wyroków Trybunału Administracyjnego.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#StanisławBiały">Mogą być trzy powody zniesienia orzeczeń ministerstw przez Trybunał Administracyjny. Jeden to jest różnica wykładni istniejącego przepisu prawnego. Rzecz naturalna, że to wszędzie zdarzyć się może i to jest dopuszczalne, aczkolwiek należałoby wymagać, aby w centrali każde wydane orzeczenie poddane było należytemu trutenowaniu, ażeby należycie uzasadnionych orzeczeń nie wydawano. Ale może być i drugi powód, że poprostu nie uwzględnia się istniejących praw i nie liczy się z niemi. Wreszcie trzeci powód — nieznajomość istniejących praw i przepisów. Otóż właśnie te dwa powody nie mogą być tolerowane. Niema miejsca w służbie państwowej dla urzędnika, który lekceważy, ignoruje istniejące prawa, nie ma miejsca W centrali dla urzędnika, który nie zna praw istniejących. Ażeby w przyszłości zniewolić ministerstwa, aby Więcej liczyły się z istniejącemi przepisami i nie wydawały orzeczeń, któreby następnie Trybunał Administracyjny był zmuszony znosić, jako sprzeczne z ustawami, pozwalam sobie wnieść rezolucję, o której uchwalenie upraszam:</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#StanisławBiały">„Wzywa się Rząd, żeby każde orzeczenie Ministerstwa, zmienione wyrokiem Najwyższego Trybunału Administracyjnego, uczynił przedmiotem dochodzenia i żeby w razie ujawnienia samowoli, nieznajomości ustaw lub opieszałości, winni urzędnicy Ministerstwa pociągani byli do odpowiedzialności dyscyplinarnej”.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#StanisławBiały">Proszę Panów, drugi Wniosek dotyczy zaprowadzenia praworządności w samym budżecie. Zdarzały się bowiem wypadki, że przy wydatkowaniu z jednej pozycji przenoszono na pozycje inne, t. zw. Virement, zwłaszcza przenoszono z pozycji rzeczowych na pozycje osobowe. O tych wypadkach słyszeliśmy tu także wczoraj i przedwczoraj. Aby zapobiec takim niewłaściwościom na przyszłość, pozwalam sobie postawić wniosek następujący: „Do art. 4 ustawy finansowej należy dodać, jako ustęp następujące postanowienie:</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#StanisławBiały">W żadnym wypadku nie można otworzyć kredytów ponad kwotę przyzwoloną dla poszczególnych działów preliminarza. W żadnym też wypadku nie można używać sum oszczędzonych na wydatkach rzeczowych na remuneracje, zapomogi lub jakiekolwiek wydatki dla funkcjonariuszy cywilnych lub wojskowych”.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#StanisławBiały">Ponadto do tegoż artykułu na końcu, jako ustęp 5, proponuję dopisać następujące postanowienie: „W razie naruszenia przepisów ustępu 3 niniejszego artykułu, zawiadomi Najwyższa Izba Kontroli niezwłocznie Sejm i Senat”.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#StanisławBiały">Proszę Panów, przechodzę do omówienia stosunku administracji do mniejszości narodowych. Problem mniejszości narodowych dla Polski jest niezmierny ważny i jest trudny, aczkolwiek doświadczenia Polski przedrozbiorowej, jak niemniej z czasów rozbiorów dają nam pewne wskazówki co do sposobu rozwiązania tego problemu. Nie mam zamiaru okolicznościowo przy dyskusji budżetowej, zagłębiać się w rozważanie całokształtu tego problemu, jedno tylko chcę zauważyć, że w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, do którego resortu właśnie należy uporządkowanie tego problemu, niema linii wytycznej, nie ma programu stałego, co jest niezmiernie szkodliwe. I nie dość na tem, nie tylko w tem ministerstwie niema programu, ale niema wogóle w Rządzie i podczas, gdy jedna część Rządu idzie w jedną stronę zadaleko, to inna część idzie w drugą stronę zadaleko i to powoduje, że skoro Rząd nie ma programu, nie mają go także urzędnicy, tak, że każdy wojewoda i każdy starosta problem ten na swoją rękę, według swojego rozumienia załatwia, co jest niewątpliwie bardzo szkodliwe. Jest nieodzownie potrzebne, ażeby pewne linie wytyczne, pewien program w tym kierunku Rząd wreszcie powziął i aby program ten konsekwentnie przeprowadził. Nawet najgorszy program, ale konsekwentnie przeprowadzony jest lepszy, aniżeli taki stan bezprogramowy, w którym nikt nie wie, czego ma się trzymać i jak postępować.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#StanisławBiały">Proszę Panów, przejdę teraz do sprawy samorządowej, to jest do tej kwestii dla której głównie zabrałem głos.</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#StanisławBiały">Na kwestię samorządową można mieć rozmaite zapatrywania. Można stać na tem stanowisku, że samorząd w państwie wogóle nie jest potrzebny, że sprawy samorządu właściwie może załatwiać w całości administracja państwowa, i że wobec tego ta druga, administracja samorządowa jest zupełnie zbędna.</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#StanisławBiały">Przyznam się otwarcie, że część społeczeństwa nawet w b. zaborze austriackim była tego zdania, na dowód czego przytoczę Panom zapatrywanie wydziału krajowego w r. 1918. Otóż Wydział Krajowy, który nie przypuszczał, że Rzeczpospolita Polska w myśl Konstytucji będzie opierać swój ustrój na samorządzie, już w październiku 1918 r., gdy Rada Regencyjna proklamowała suwerenność i niezawisłość Państwa Polskiego, oddał cały samorząd galicyjski i wszystkie agendy tego samorządu i cały majątek samorządowy Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. Były zapatrywania tego rodzaju, że w Państwie Polskiem samorząd jest zbędny. Atoli te zapatrywania można było mieć do czasu wydania Konstytucji. Konstytucja przesądziła tę sprawę, gdyż w art. 3 ust. 4 wyraźnie powiedziała, że ustrój Państwa Polskiego opierać się będzie na szerokim samorządzie terytorialnym. Po wydaniu więc tego rozporządzenia Konstytucji nie wolno osobom, które składały przysięgę na należyte wykonywanie Konstytucji, a więc urzędnikom, mieć innych dążeń i postępować inaczej, jak tylko zgodnie z postanowieniami Konstytucji. Nie wolno więc im w swoich zarządzeniach i działalności występować przeciw samorządowi, ograniczać go działać na jego szkodę. Zapatrywanie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na kwestię samorządów ujawniło się w powiedzeniu jednego z wyższych urzędników, który w przystępie szczerości na interpelację, jak można pogodzić różne zarządzenia Ministerstwa z ustawą o samorządach, powiedział, że ustawa o samorządzie i Konstytucja przecież wydane zostały tylko po to, żeby zagranica wiedziała, że my coś o samorządach mówimy, ale, żeby naprawdę myśleć o wprowadzeniu w Polsce samorządu, to tego nikt na serio nie bierze. Proszę Panów, to jest duch, który u znacznej części kierunków Ministerstwa Spraw Wewnętrznych panuje i zgodnie z tem wydaje się zarządzenia. Proszę Panów, czy jednak jest potrzebny samorząd i co to jest samorząd? Czy można powiedzieć o samorządzie i administracji państwowej: my i wy? Nie. Samorząd jest częścią administracji państwowej, spełnia to samo zadanie, co i ona; różnica polega jedynie na tem, że przy administracji państwowej spełniają funkcje administracji urzędnicy mianowani przez ministerstwo, względnie przez inne urzędy, natomiast w samorządzie spełnia te funkcje czynnik obywatelski, wybrany przez obywateli. Zadania więc zupełnie te same, tylko inne organy spełniają je w administracji państwowej, a inne w samorządzie. Doświadczenia wykazały zarówno u nas, jak i w innych państwach, że są pewne zadania, które samorząd, a więc czynnik obywatelski znacznie lepiej i taniej sprawować potrafi, niż czynnik rządowy, i te zadania należy oddać samorządom. Mówić będę głównie o samorządzie Małopolski, dlatego, że te sprawy dokładniej znam i dlatego, że w Małopolsce istniał samorząd bardzo dobrze zorganizowany. Mieliśmy tam zupełnie prawidłowo rozwinięty samorząd, mieliśmy samorząd gminny, powiatowy, krajowy. Dużo agend przypadało pojedyńczym organom samorządu. A więc gminy miały podwójną działalność, działalność zakresu własnego, t. zn. te rzeczy, które do nich, jako do samorządów należały, i działalność w zakresie poruczonym, a Więc te rzeczy, które właściwie należały do administracji państwowej, które jednak samorządy gminne wzamian za administrację państwową wykonywały. Do zakresu działalności własnej należał zarząd własnym majątkiem. Trzeba wiedzieć, że w Galicji są gminy, które posiadały bardzo duże majątki. Są gminy, które posiadają dzisiaj po kilka i kilkanaście tysięcy morgów lasu lub wielkie zakłady przemysłowe. Jako przykład przytoczę Trembowlę, która ma kilka tysięcy morgów lasu i pastwisk, zakłady wytwórcze, zakłady obróbki kamienia trembowelskiego, pokrywające potrzeby całej Galicji. Następnie do samorządów gminnych należało wykonywanie praw policji drogowej, a więc zarząd drogami, policji polowej, budowlanej, miejskiej i wiele innych rzeczy. Do samorządów powiatowych należał nadzór nad administracją gospodarki gminnej, należały sprawy zdrowotne, a więc szpitale, ochronki dla starców i t. d. Wreszcie na szczycie tego wszystkiego był samorząd krajowy, czyli t. zw. Wydział Krajowy. Co do działalności jego pozwolą Panowie, że odczytam pismo p. Naczelnika Państwa Piłsudskiego, które niewątpliwie nie było podyktowane sympatiami ze względu na swoją przynależność partyjną, należał on bowiem do tej partii, która zawsze bardzo krytycznie odnosiła się do działalności Wydziału Krajowego, choćby już z tego powodu, że nie miała w nim swoich reprezentantów. Pismo to opiewa jak następujące:</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#StanisławBiały">„Do Wydziału Krajowego b. Królestwa Galicji i Lodomerii z Wielkiem Księstwem Krakowskiem, na ręce Marszałka Krajowego Stanisława Niezabitowskiego we Lwowie.</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#StanisławBiały">Ustawa z dnia 30 stycznia 1920 r. (Dz. Ust. 11 p. 61) Sejm Ustawodawczy zniósł dotychczasową reprezentację krajową Królestwa Galicji i Lodomerii z Wielkiem Księstwem Krakowskiem t. j. Sejm Krajowy i Wydział Krajowy.</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#StanisławBiały">W chwili, gdy władze niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej mają przejąć dorobek 60-letniej pracy Sejmu galicyjskiego, chcę podnieść z uznaniem, że ustępująca reprezentacja krajowa w całym okresie istnienia, wśród najtrudniejszych warunków politycznych i gospodarczych, wytworzonych przez rząd zaborczy, była ostoją patriotycznego i obywatelskiego ducha i źródłem twórczej działalności zarówno w dziedzinie kulturalnego rozwoju, jak i gospodarczego podniesienia dobrobytu w powierzonym jej pieczy kraju.</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#StanisławBiały">Dbając z równą troskliwością o dobro wszystkich mieszkańców tego kraju, bez różnicy narodowości i wyznania, nie zapominał Sejm galicyjski, że jest jedyną na ziemiach polskich reprezentacją parlamentarną, która w ważnych dla narodu polskiego chwilach, głos zabrać powinna.</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#StanisławBiały">Mimo ciasnych ram, w które wtłoczyła go wola zaborcy, Sejm galicyjski, reprezentowany przez wielu znakomitych mężów, od pierwszej chwili podjął energiczną walkę o ugruntowanie i rozszerzenie swych praw autonomicznych, a organizując i otaczając opieką samorząd powiatowy i lokalny, tworzył zarazem silne podwaliny pod budowę organizacji samorządowej, ożywionej zgodnym duchem pracy dla przyszłości ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#StanisławBiały">Równocześnie w ramach szczupłych środków materialnych, Sejm galicyjski troszczył się o podniesienie i rozwój wszystkich dziedzin gospodarstwa krajowego i kultury krajowej, nie szczędząc ofiar na popieranie szkolnictwa, na ożywienie inicjatywy prywatnej w dziedzinie pracy oświatowej i pracy nad ludem, na poparcie rozwoju kultury i sztuki i ochronę zabytków naszej przeszłości i ocalenia ich dla przyszłych pokoleń. Sejm galicyjski dążył również niezmordowanie do dźwignięcia kraju pod względem gospodarczym na polu rolnictwa, przemysłu i handlu. Twórcza działalność Sejmu znajdowała znakomitego wykonawcę w Wydziale Krajowym, który ożywiony tą samą myślą, pod kierownictwem szeregu wybitnych marszałków krajowych, potrafił wprowadzić w czyn zamierzenia Sejmu, występować z inicjatywą i sprawować przy współudziale grona urzędników, ożywionych prawdziwym duchem obywatelskim i chęcią służenia ojczyźnie, zarząd powierzonych mu spraw z jak największym pożytkiem dla kraju.</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#StanisławBiały">Dziś, po przeszło pół wiekowej, ofiarnej pracy, dane jest reprezentacji krajowej galicyjskiej przekazać owoc swej pracy w ręce prawowitych spadkobierców, w ręce władz niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej, która ten dorobek, jako dziedzictwo po przodkach, z wdzięcznością na Własność przyjmuje. Warszawa — Belweder, dnia 26 maja 1920 r. Naczelnik Państwa — J. Piłsudski”.</u>
<u xml:id="u-7.38" who="#StanisławBiały">Otóż ta ocena najlepiej wskazuje na to, czem był Wydział Krajowy. Wydział samorządowy przedłożył sprawozdanie z działalności Tymczasowego Wydziału Samorządowego, a więc z działalności także dawnego Wydziału Krajowego. Sprawozdanie to Szanowni Panowie dostali. Pozwólcie jednak Panowie, że dziś wobec zakusów przeciw samorządowi w krótkości streszczę działalność Wydziału Krajowego. A więc, proszę Panów, na polu nadzoru nad powiatami i gminami Wydział Krajowy przeprowadził lustrację gospodarki gmin i powiatów. Wydział samorządowy w r. 1924 przeprowadził lustrację gospodarki 19 powiatów, 29 gmin, a w tem gospodarkę gminy Lwowa i gminy Przemyśla. Na przeprowadzenie tych lustracyj potrzebował 632 dni. W roku 1925 przeprowadzi! lustrację 6 powiatów, 9 gmin, razem 15 lustracyj, do czego potrzebowano wraz z lustracją dla miasta Krakowa i pow. drohobyckiego, tarnopolskiego i tarnowskiego — razem 285 dni. Wydział Krajowy i samorządowy urządzał kursy dla pisarzy gminnych, wprowadzone uchwałą Sejmu z r. 1898. Kursów tych było 29, wyszkolono na nich 1062 ukwalifikowanych kandydatów na pisarzy gminnych. Wydział Krajowy miał fundusz pożyczkowy na pokrycie dachów ogniotrwałych i bardzo znaczną ilość dachów po gminach z funduszu tego krytych było ogniotrwałe. Tutaj należy podnieść związki ochotnicze straży pożarnych, kursy pożarnicze i powodziowe. Na polu szkolnictwa ludowego roczny wkład na cele szkolnictwa wynosił 30 milionów koron; przeszło 6 000 szkół ludowych zostało wprowadzonych i utrzymywanych kosztem Wydziału Krajowego, tak, iż zaledwie 120 gmin w 30 powiatach nie miało swoich własnych szkół. Przytem Wydział Krajowy starał się równomiernie zaspakajać potrzeby nie tylko szkół polskich, ale także szkół innych narodowości, albowiem w województwach wschodnich na 4.926 szkól było szkół polskich 2.649, szkół ruskich 2 265, szkół niemieckich 13. Również wielką pozycją w wydatkach budżetu krajowego były zapomogi na budowę szkól ludowych. W tym kierunku uchwalono dwie pożyczki po 10 milionów kor.; stanowiły one fundusz, z którego te zapomogi udzielano. W kwestii zarządu fundacji naukowych, pod zarządem Wydziału Krajowego, obecnie samorządowego znajduje się około 300fundacyj stypendialnych z majątkiem ruchomym 40 000 000 koron w złocie, 38.355 morgów roli, 53.979 morgów lasu. Stypendiami temi ułatwiano w znacznej części młodzieży ukończenie szkół.</u>
<u xml:id="u-7.39" who="#StanisławBiały">Również należy tu podnieść hospicium naukowe w Rzymie.</u>
<u xml:id="u-7.40" who="#StanisławBiały">W sprawie sztuki należy podnieść stałe subwencje na teatry we Lwowie i Krakowie, stypendia dla uczniów sztuk pięknych, ochronę zabytków przeszłości, tu należał Wawel, subwencjonowanie licznych wydawnictw.</u>
<u xml:id="u-7.41" who="#StanisławBiały">W dziale na cele kulturalno narodowe należy podkreślić subwencje towarzystw i wydawnictw naukowych ł oświatowych, pozatem subwencje Sokoła, burs, internatów, związków akademickich, rzemieślniczych i t. d.</u>
<u xml:id="u-7.42" who="#StanisławBiały">W dziedzinie melioracji należy podnieść: utworzenie krajowego biura melioracyjnego, które zatrudnia 104 znakomitych inżynierów, 32 konduktorów melioracyjnych, 34 dozorców melioracyjnych, 82 dozorców drenarskich; zorganizowane znakomicie pod dyrekturą p. Kędziora, znanego i poza krajem fachowca W dziedzinie melioracji i następnie krajowe kursa dozorców melioracyjnych i krajowe kursa dozorców drenarskich. Pod koniec r. 1913 opracowano projekty melioracyjne: dla drenowania 200.000 mórg, dla osuszenia rewami 185,000 mórg., dla nawodnienia 32.000 mrg; wykonano zaś drenowania 85.000 mrg, osuszenia 25 000 mrg., nawodnienia 11.000 m. Koszta wyniosły około 25000 000. Dalej należy podnieść budowę dróg wodnych, zalesienie ochronne, osuszanie bagien i melioracje torfowisk.</u>
<u xml:id="u-7.43" who="#StanisławBiały">Co do spraw agrarnych, to należy podnieść ustawowe uregulowanie parcelacji ustawą o wprowadzeniu włości rentowych, która miała w obrocie 5000.000 k i która dała możność wprowadzenia bardzo dużej ilości włości rentowych. Dalej centralna kasa dla spółek rolniczych, patronat spółek oszczędności i pożyczek t. zw. kas Stefczyka, których było w r. 1914 — 1.500, a obecnie jest ich 1.317. Następnie małopolski związek mleczarski, skupiający w sobie spółek mleczarskich 93, które mają filij 78. Nadto Łozina spółdzielnia wikliniarsko-koszykarska z 17 spółkami, dalej jedyny w Polsce warsztat reparacyjny mleczarski w Krakowie, który naprawia mleczarskie przyrządy, a w szczególności wirówki, wreszcie ustawa o komasacji i działowo regulacyjna.</u>
<u xml:id="u-7.44" who="#StanisławBiały">W dziedzinie rolnictwa należy podnieść szkoły rolnicze, a mianowicie: akademia w Dublinach, szkoła średnia w Czernichowie, szkoły niższe w Bereźnicy, Horodence, Jagielnicy, Kobiernicy, Mikicinie, Suchodole, Pilznie, Gródku Jagiellońskim. Dalej wyższa szkoła lasowa we Lwowie; następnie szkoły ogrodnicze w Tarnowie, w Wólce Kapitańskiej i zakład sadowniczy w Zaleszczykach. Tu należy także umieścić sprawy ubezpieczenia bydła, tępienie myszy, weterynarzy krajowych i wędrownych, kółek rolniczych (subwencje), składy publiczne w Krakowie, ochronę rybołówstwa, popieranie hodowli bydła.</u>
<u xml:id="u-7.45" who="#StanisławBiały">Na komunikacje lądowe w roku 1912 wydano 6.000.000 k. Tu należał krajowy kurs konduktorów drogowych, który wydał przeszło 1,000 kwalifikowanych konduktorów.</u>
<u xml:id="u-7.46" who="#StanisławBiały">Z wybuchem wojny było w administracji Wydziału krajowego 3,057 km. dróg krajowych. W r. 1866 odebrano od stanów galicyjskich około 1,000 km. najgorszych dróg państwowych, wybudowano więc z górą 2,000 km.</u>
<u xml:id="u-7.47" who="#StanisławBiały">Od r. 1910 budowano corocznie po 11 km. dróg konkurencyjnych, ponadto udzielano pomocy wydziałom powiatowym dla dróg powiatowych od r. 1883, których powstawało rocznie około 70 km. W r. 1914 było dróg powiatowych 8,970 km.</u>
<u xml:id="u-7.48" who="#StanisławBiały">Wreszcie tu należą koleje prywatne, subwencjonowe i gwarantowane.</u>
<u xml:id="u-7.49" who="#StanisławBiały">Roczny wkład na cele przemysłowe wynosił około 3.000 000 k.</u>
<u xml:id="u-7.50" who="#StanisławBiały">Wydział Krajowy utrzymywał 98 szkół przemysłowych, a to 85 krajowych i 13 subwencjonowanych.</u>
<u xml:id="u-7.51" who="#StanisławBiały">Krajowy fundusz przemysłowy wynosił 7 milionów koron, stworzono zeń: bank przemysłowy, przemysłowy fundusz inwestycyjny i patronat dla popierania drobnego przemysłu, kursy przemysłowo zawodowe. Pożyczki i stypendia przemysłowe, szkoła górnicza w Borysławiu, krajowe zbiorniki na ropę, sprzedaż sposób, organizacja, skupiająca się w 350 hurtowniach i 10.000 filiach przy jednostkowych cenach w całym kraju 20 gr. za 1 kg. soli w opakowaniu papierowem.</u>
<u xml:id="u-7.52" who="#StanisławBiały">Własne zakłady przemysłowe dla sortowania, Ważenia i pakowania. Dochody solne pokrywały budowę gmachu wydziału krajowego, stworzenie włości rentowych i towarzystwo eksploatacji soli potasowej w Kałuszu.</u>
<u xml:id="u-7.53" who="#StanisławBiały">W dziedzinie zdrowia publicznego: 40 szpitali publiczno-powszechnych, 2 zakłady dla umysłowo chorych i w końcu organizacja lekarzy okręgowych na 196 okręgów w 74 powiatach. Wreszcie organizacja akuszerek okręgowych.</u>
<u xml:id="u-7.54" who="#StanisławBiały">W dziedzinie opieki społecznej: w r. 1912 krajowy fundusz sierocy utrzymywał i wychowywał 500 dzieci; fundusz krajowy dla nieletnich przestępców w Przędzielnicy; biuro pośrednictwa pracy; subwencje na cele dobroczynności publicznej wynosiły rocznie 60.000 k.</u>
<u xml:id="u-7.55" who="#StanisławBiały">W dziedzinie bezpieczeństwa publicznego wydawano 2 miliony koron rocznie. Budowano i utrzymywano: koszary żandarmerii i koszary dla wojska.</u>
<u xml:id="u-7.56" who="#StanisławBiały">W dziedzinie inwestycji: Gmach Wydziału Krajowego, Zamek Wawelski — ewakuacja kosztowała 3,5 miliona, na jego restaurację przeznaczono rocznie 1 milion koron; Bank Krajowy założony kosztem kraju przez marszałka Zyblikiewicza; Bank Przemysłowy stworzony przez Sejm krajowy za marszałka Badeniego; Tow. Eksploatacji Soli Potasowej w Kałuszu, w którem kraj miał 85% udziału na własność. 60-letnia działalność Wydziału Krajowego zdołała ten wydział zorganizować i skupić majątek krajowy, który przedstawia się w bardzo pokaźnej liczbie. Otóż majątek krajowy wynosi: ruchomy przedstawia się w cyfrze 113.774.141 kor. w złocie, zaś majątek nieruchomy w cyfrze 214 143.961 kor. złotych, czyli razem majątek krajowy w Galicji wynosi! 327.918.102 kor. w złocie. Jest to niewątpliwie jak na mały kraj Galicji, który był przez zaborców tak bardzo eksploatowany majątek bardzo wielki.</u>
<u xml:id="u-7.57" who="#StanisławBiały">Sprawy te załatwiało w Wydziale Krajowym w r. 1914 urzędników 907, funkcjonariuszy niższych 464, personel zakładów 1522, razem 2893, a obecnie wydział samorządowy zredukował sam w r. 1924 na ilość 303, zaś w b. r. Ministerstwo na podstawie wniosku agronoma, nie mającego pojęcia o urzędowaniu, zredukowało tych pracowników do liczby tylko 214 w czem pozostawiono tylko 28 sił konceptowych na 7 departamentów. A i z tej małej liczby 214, Ministerstwo zamierza stabilizować tylko pewien procent.</u>
<u xml:id="u-7.58" who="#StanisławBiały">Jak się obecnie przedstawiają sprawy samorządowe w Małopolsce? Otóż stwierdzić muszę, że samorządu w Małopolsce dziś nie mamy. Z wyjątkiem Wydziału Krajowego, na którego czele stoi wybrany przez Sejm zarząd, pozatem właściwego samorządu niema, bo samorząd polega na tem, aby zarząd sprawował czynnik obywatelski, przez obywateli wybrany. Sprawa się przedstawia tak: posiadamy w Małopolsce 74 powiaty, rozwiązano 39 rad powiatowych i wprowadzono komisarza rządowego z radą przyboczną. Przytem należy podnieść jako niewłaściwość dążenie wojewodów, by komisarzami rządowymi mianowano starostów. Wprawdzie Konstytucja przewiduje zespolenie samorządów powiatowych ze starostwem pod jednym zwierzchnikiem, ale w innych warunkach. Wedle Konstytucji bowiem na czele powiatu ma stać sejmik powiatowy, wybrany przez obywateli i od starosty niezależny, jako czynnik uchwalający, a starosta ma być jego organem wykonawczym, u nas zaś, czynnikiem decydującym w razie zezwolenia rady powiatowej, jest komisarz rządowy, któremu jako organ doradczy dodana jest rada przyboczna, nominowana i usuwalna na wniosek starosty. Jeżeli więc starosta jest komisarzem, nikt z rady przybocznej nie odważy się wyrazić odmiennego zdania, od zdania starosty, bo wie że może być każdej chwili na wniosek starosty z rady przybocznej usunięty. Na 6.116 gmin rozwiązano zarządów gminnych 2.604, na 155 miast jest rozwiązanych zarządów miejskich 91.</u>
<u xml:id="u-7.59" who="#StanisławBiały">Na pojedyńcze województwa przedstawia się to następująco. Woj. lwowskie: na 25 powiatów rozwiązanych 12 rad powiatowych, na 2.203 gminy rozwiązanych zarządów gminnych 779, na 60 miast rozwiązanych rad miejskich 32. W woj. krakowskiem na 20 powiatów rozwiązanych rad powiatowych 7, na 1922 gminy rozwiązanych rad gminnych 20, na 50 miast i miasteczek rozwiązanych rad miejskich 17. Woj. stanisławowskie: na 14 powiatów rozwiązanych rad powiatowych 9, na 905 gmin rozwiązanych rad gminnych 789, na 29 miast rozwiązane 22 rady. W woj. tarnopolskiem: na 15 powiatów rozwiązanych 11 rad powiatowych, na 1076 gmin rozwiązanych 1016 zarządów gminnych i na 35 miast i miasteczek rozwiązanych 20 rad miejskich. Razem zatem jest rozwiązanych rad gminnych i miejskich 2.635 i 39 rad powiatowych.</u>
<u xml:id="u-7.60" who="#StanisławBiały">Ustawy gminne przewidują możność rozwiązania rad gminnych, jak nie mniej ustawa powiatowa przewiduje rozwiązywanie rad powiatowych i ustanowienie komisarzy gminnych względnie powiatowych z dodaniem rady przybocznej, ale ustawy te postanawiają, że w ciągu sześciu tygodni mają być przeprowadzone nowe wybory. U nas z wyjątkiem woj. krakowskiego, gdzie w niektórych gminach przeprowadzono nowe wybory, nowych wyborów nigdzie nie przeprowadzono i jeszcze do dziś dnia urzędujące rady gminne i powiatowe są wszystkie z przed r. 1914, a niektóre już 3 kadencje urzędują. Skutkiem tego mogę śmiało powiedzieć, że w większej części gmin i powiatów Małopolski, niema legalnej reprezentacji powiatowej, ani gminnej. Trzeba zaś i to uwzględnić, że ustawodawstwo krajowe dało bardzo ograniczony zakres działania komisarzom gminnym i powiatowym. Wszystkie ważniejsze sprawy są wyłączone z pod kompetencji komisarza, a ponieważ gospodarka przez lat tyle, bo od 1914 r. nie mogła stać na martwym punkcie, skutkiem tego komisarze zmuszeni są do łamania ustaw, postępowania wbrew istniejącym ustawom, co wywołuje chaos i niepewność, albowiem znaczna część tych zarządzeń komisarzy będzie potem zakwestionowana w razie odniesienia się do Trybunału Administracyjnego. Już dzisiaj sądy nie uznają dokumentów wystawionych przez komisarzy powiatowych w tych kwestiach, które przekraczały ich zakres działania. Dodać jeszcze miano, że w wielu gminach pomianowano komisarzami ludzi z gminą niczem nie związanych, nie znających stosunków gminnych, którzy nie kontrolowani przez odpowiedzialną radę gminną, mogą dopuszczać się wielkich nadużyć, zwłaszcza przy administrowaniu lasami gminnemi.</u>
<u xml:id="u-7.61" who="#StanisławBiały">To też, proszę Panów, jak najgoręcej muszę apelować, aby w tym kierunku przeprowadzić sanację i to gruntowną sanację.</u>
<u xml:id="u-7.62" who="#StanisławBiały">Za to wszystko odpowiedzialną jest administracja państwowa, która w Małopolsce odnosi się do samorządu nieprzychylnie i to zarówno administracja centralna, jak i niższa. Przedewszystkiem ujawnia się to w zarządzeniach nieprzychylnych, ograniczających na każdym polu działalność samorządu Przytoczę tutaj pismo jednego ze starostów, które ilustruje ducha panującego w administracji. Pisze on w sposób jak następuje: „Do Wydziału. — Nazwisk tu nie wymieniam. — Wszelkie prośby i wnioski wydziału winny być podawane za pośrednictwem starostwa”. Otóż wyklucza zupełnie ingerencję kompetentnej władzy wydziału samorządowego. Nieżyczliwość dla samorządu ujawnia się także w dziedzinach funduszów na cele samorządowe. Mam tutaj wykazy z roku 1910 i 1924 budżetów wydziałów powiatowych i budżetów rad gminnych. Otóż z wyjątkiem jednego Drohobycza, którego budżet obecnie jest znacznie wyższy, aniżeli był przed wojną, wszystkie budżety gminne, a zwłaszcza budżety rad powiatowych w dochodach są obecnie znacznie mniejsze, bo nie dosięgają nawet połowy dochodów budżetowanych przed rokiem 1910. Zaś dochody Wydziału Samorządowego, ograniczono do kwoty coś ponad 3 miliony rocznie, podczas gdy budżet Wydziału Krajowego wynosił przeszło 70 milionów koron. Stan taki uważam za anormalny i jestem zdania, że należy przeprowadzić jakąś sanację. A sanacja ta jest jedynie możliwa przez dostarczenie samorządom odpowiednich źródeł dochodów i przez przeprowadzenie wyborów na podstawie istniejących dotychczas ustaw. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych za czasów p. ministra Kiernika wydało zarządzenie, rozpisujące wybory do rad gminnych i powiatowych, atoli zarządzenie to zostało cofnięte. A z jakich powodów? Jeden jest ten, że niema potrzeby przeprowadzania obecnie nowych wyborów na podstawie istniejących ustaw, gdyż jest nadzieja, iż nowe ustawy samorządowe zostaną rychło uchwalone i nowe wybory będzie można przeprowadzić na podstawie nowouchwalonej ustawy ogólnopaństwowej. A jako drugi powód wysuwa się względy państwowe i w szczególności powiada się: pewne nieporozumienia i wzgląd na mniejszości narodowe nie dopuszczają do przeprowadzenia wyborów na podstawie istniejących ustaw.</u>
<u xml:id="u-7.63" who="#StanisławBiały">Otóż pozwólcie Panowie, że o tych dwóch rzeczach kilka słów powiem. Zapatrywanie, jakoby można było wnet przeprowadzić ustawy samorządowe w Sejmie zdaje mi się jest zupełnie mylne. Stanowisko skrajne, jakie jedna część na komisji sejmowej zajęła i jakie zajęła druga część w kwestji ustawy wyborczej, potwierdza me zapatrywanie i zdaje się przemawia zatem, że nie wnet przyjdzie do uzgodnienia i że ustawa ta nie wnet będzie przeprowadzona. A proszę Panów, jeżeli uwzględnimy, że ujawniają się tendencje dążące po przedwczesnego rozwiązania Sejmu, i że obecnie nawet w łonie tych stronnictw, które do dziś sprzeciwiały się temu uwydatniła się zmiana w kierunku rozwiązania Sejmu w tem przekonaniu, że Sejm ten istotnie jest już niezdatny do pracy twórczej, to musimy przyjść do przekonania, że wogóle zachodzi obawa, czy Sejm ten załatwi przedłożenie wyborcze do gmin i rad powiatowych, a w takim razie sprawa ta byłaby odłożona na długi czas i niema nadziei, aby w najbliższych dwóch czy trzech latach, ustawa była załatwiona. Musimy sobie zdać sprawę, że Sejm nowy straci conajmniej dwa lata na dyskusję i wygadanie się zanim przejdzie do pracy twórczej w dziedzinie ustaw wyborczych dla samorządów, które wywołują tyle rozmaitych zapatrywań. Otóż powód pierwszy, nie wytrzymuje krytyki, a nawet gdybyśmy byli tego zapatrywania, że ustawa wyborcza będzie wkrótce w Sejmie przeprowadzona, to nawet gdyby tak było, to ze względu na potrzebę zebrania materiału byłoby wskazanem przeprowadzenie wyborów na podstawie istniejącej ustawy, albowiem czemże jest istniejąca ustawa? Dzisiejszy system kurialny jest niczem innem, jak tylko systemem pluralnym, bowiem daje pewnej ilości osób większe prawo wyborcze, a więc daje pewną pluralność; z drugiej strony znowu powszechna kuria da nam wynik głosowania powszechnego, równego. Już ze względu na zebranie materiałów jest konieczne przeprowadzenie wyborów na podstawie stałego systemu, chociażby nowowybrane rady tylko krótki czas miały urzędować.</u>
<u xml:id="u-7.64" who="#StanisławBiały">Drugi wzgląd jest narodowościowy. Nie wytrzymuje on najmniejszej krytyki, bo rozumiałbym, gdybyśmy byli w stanie stworzenia takiej ordynacji wyborczej, któraby zupełnie usunęła obawę co do stanowiska niektórych mniejszości narodowych, to możnaby przyjąć, ale przecież żadna ustawa wyborcza nie może być i nie będzie tak skonstruowana, ażeby pewne, czy wszystkie mniejszości narodowe usunąć od głosowania przy wyborach. A więc mniejszości narodowe w tej formie czy innej będą dopuszczone do głosowania. A więc czy wcześniej, czy później z tą kwestią będziemy się musieli rozprawić. Czy jednak naprawdę w stosunkach małopolskich zachodzi obawa ze względów narodowościowych? Otóż, mojem zdaniem, zupełnie nie zachodzi. Rozmawiałem z kilkoma reprezentantami powiatów i zapytywałem się ich, jakie stanowisko zajmują mniejszości narodowe, a więc narodowość ruska i żydowska, do zagadnień państwowych? Powiedziano mi wszędzie, i to jest ogólne zapatrywanie, że narodowość ruska, zwłaszcza po wsiach, powiatach, pogodziła się w zupełności z przynależnością do Polski i wcale nie ma tendencji do połączenia się z Rosją Sowiecką, jak również nie ma interesu i nie dąży do stworzenia jakiejś zachodniej Ukrainy, bo rok 1920 podczas inwazji w Galicji wyleczył Rusinów bardzo dobrze z ich mrzonek, czy tendencyj separatystycznych. Jednego tylko chcą, ażeby im dano te urządzenia, do których od lat przywykli, ażeby zarząd gmin przeszedł w ich ręce, ażeby tych komisarzy, spensjonowanych żandarmów czy urzędników straży skarbowej usunąć, ażeby ten zarząd oddać w ich ręce, w ręce wybranych przez nich obywateli, ażeby mieli możność radzić nad swojemi rzeczami na radach gminnych przez siebie wybranych, a nie przez rząd narzuconych. Dalej chcą, ażeby im umożliwiono egzystencję przez odbudowanie zniszczonych gospodarstw, żeby in nie dokuczano małostkowemi zarządzeniami, a możemy być zupełnie spokojni ich lojalnego zachowania się wobec Państwa. Niewątpliwie, zwłaszcza w małych miasteczkach i w niektórych wsiach pojawią się jeszcze agitatorzy, którzy starać się będą wywołać pewne nieporozumienia i zaburzenia. Ale będzie to tylko sporadyczne, a nie ogólne zachowanie się całego narodu rusińskiego.</u>
<u xml:id="u-7.65" who="#StanisławBiały">A żydzi? Panowie przypominają sobie po wyborach do Sejmu z jakim tupetem weszli tutaj oni. Ja przypominam sobie, bo byłem we Lwowie, kiedy posłowie żydowscy do Sejmu i Senatu odjeżdżali, odprowadzano ich z muzyką, ze śpiewami weszli w takiej liczbie, iż zdawało im się że Polska bez nich obejść się nie może, iż bezwzględnie w każdej kombinacji oni będą musieli być brani w decydującą rachubę. Jak się jednak rozczarowali! Widzą obecnie, że w żadnej kwestii nie byli czynnikiem decydującym, że nawet w kwestii najważniejszej, jaką jest sanacja finansów bez pomocy ich obeszliśmy się. Jeżeli Panowie zechcą dokładnie przestudiować przemówienia reprezentantów żydowskich, to tej pewności siebie, jaką mieli w pierwszych miesiącach teraz już nie mają. A do tego trzeba wiedzieć i to, że zapatrywania mas żydowskich, u nas bardzo daleko odbiegają od pewnych kierunków reprezentacji tutejszej, zwłaszcza od tych kierunków, jakie na początku tej sesji się ujawniły. Szerokie masy żydowskie Widzą, że polityka dawnych kahalników była dla nich lepszą, bo pozwoliła im na nieronienie niczego z dobytku narodowego, na niewynaradawianie ich, a natomiast stwarzała im możliwość egzystencji materialnej, tak że przy polityce tych kahalników oni potrafili uzyskać w Małopolsce nawet pewne uprzywilejowane stanowisko w przemyśle i handlu.</u>
<u xml:id="u-7.66" who="#komentarz">(Głos. Pan się grubo myli.)</u>
<u xml:id="u-7.67" who="#StanisławBiały">Że się nie mylę, to ma P. Senator najlepszy dowód, przeglądając wyniki wyborów do rad kahalnych. Prawie wszędzie zwyciężyły listy kahalne.</u>
<u xml:id="u-7.68" who="#komentarz">(Głos na ławach żydowskich: Wszędzie zwyciężyli sjoniści.)</u>
<u xml:id="u-7.69" who="#StanisławBiały">Proszę przejrzeć te listy, prawie wszędzie zwyciężyły listy dawne kahalne.</u>
<u xml:id="u-7.70" who="#komentarz">(Głos: Wręcz przeciwnie, a Stryj, Stanisławów, Tarnopol?...)</u>
<u xml:id="u-7.71" who="#StanisławBiały">Pewne okręgi tak, ale wszędzie prawie masy żydowskie poszły po tej linii, więc i tu obawy niema i sądzę, że zdrowa myśl polityczna i ten rozum, którym zawsze żydzi odznaczali się, każę im wybrać w kwestii wyborów do samorządów tę drogę pośrednią, która będzie i dla nich dobrą i dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-7.72" who="#komentarz">(Głos na ławach żydowskich. Nasza droga jest zawsze dobra dla Państwa.)</u>
<u xml:id="u-7.73" who="#StanisławBiały">Z tych względów uważam za konieczne jak najszybsze przeprowadzenie wyborów do reprezentacyj gminnych i powiatowych. Gdyby zaś tu i owdzie nawet nastąpiło pewne zboczenie i wybrano nieodpowiednich ludzi, to przecież administracja w każdej chwili ma prawo przeprowadzenia korektury, już to przez wniesienie protestu i obalenie wyborów, już to przez ewentualne następne rozwiązanie tej rady gminnej, czy reprezentacji powiatowej, która nie będzie sprawowała należycie swoich obowiązków, a wtedy ten stan nienormalny, który dziś jest prawie w 60, 70% w Małopolsce, ograniczy się tylko do tych pojedyńczych wypadków.</u>
<u xml:id="u-7.74" who="#komentarz">(S. Hasbach: O Niemcach Pan Kolega zapomniał?)</u>
<u xml:id="u-7.75" who="#StanisławBiały">Ja mówiłem o Małopolsce i dlatego tego nie poruszyłem.</u>
<u xml:id="u-7.76" who="#StanisławBiały">Stawiam rezolucję do 7 części: „Wzywa się Rząd, by jak najprędzej przeprowadził wybory do Rad gminnych i Rad Powiatowych w Małopolsce na podstawie istniejącej ordynacji wyborczej z do daniem kurii powszechnej”. Jeszcze tylko parę słów poświęcę sprawie Krakowa, bo jest to sprawa dla nas bardzo ważna. Otóż w Krakowie funkcjonowała do r. ub., rada gminna zupełnie legalnie. Rząd uznał za wskazane w sierpniu 1924 r. radę rozwiązać. Naturalna rzecz, że Rządowi przysługuje prawo rozwiązania rady gminnej i Rząd nie jest obowiązany podawać motywów, dla których tę radę rozwiązał. Jest to jego prawo, które może wykonywać, jak się mu podoba, aczkolwiek muszę powiedzieć, że z ramienia wydziału samorządowego przeprowadzono w bieżącym roku lustrację gospodarki m. Krakowa i muszę stwierdzić, że znaleziono gospodarkę tę w stanie zupełnie dobrym, a w niektórych dziedzinach wzorowym. Więc nie momenty rzeczowe były powodem do rozwiązania rady miejskiej. Atoli, jak powiedziałem, województwu, Rządowi przysługuje prawo rozwiązania rady miejskiej, więc ją rozwiązał. Ale na ten wypadek postanawia statut ni. Krakowa w art. 53 co następuje: W razie rozwiązania rady miejskiej przez polityczną władzę krajową mają być najdalej do sześciu tygodni ogłoszone i rozpisane nowe wybory 72 członków rady.</u>
<u xml:id="u-7.77" who="#StanisławBiały">Aż do wyboru nowej rady miejskiej prezydent i wiceprezydenci pozostają na swych urzędach, załatwiają bieżące czynności gminy i wykonują prawa radzie miejskiej służące.</u>
<u xml:id="u-7.78" who="#StanisławBiały">Otóż statut m. Krakowa wyraźnie ustanawia co się ma stać, w razie rozwiązania rady miejskiej. Wbrew temu Rząd ustanowił dla miasta Krakowa komisarza i to nie z Prezydjum miasta lecz ze sfer urzędniczych, zresztą człowieka bardzo porządnego i bardzo tęgiego urzędnika p. Wawrausza, ale osobę, nie wchodzącą do rady miejskiej, któraby cieszyła się zaufaniem ludności przez wybór. Ponadto zupełnie nie jest przewidziane, w statucie, ażeby wiceprezydenci -(prezydent miasta w międzyczasie zmarł) - zepchnięci zostali do roli biernych obserwatorów tego, co się dzieje w gospodarce miejskiej, albowiem w radzie przybocznej wolno im zasiadać, ale nie mają tam prawa głosu. Komisarz może, jeśli chce wysłuchać ich zdania, może ich zaprosić, lecz nie potrzebuje tego koniecznie robić, jeśli nie chce i z ich zdaniem nie potrzebuje się liczyć. Tak więc zarządzenie województwa w tym względzie zupełnie nie odpowiada ustawie. I właśnie tu jest to, co poprzednio powiedziałem, stanowisko, które ministerstwo w sprawie rozwiązania rady miejskiej Krakowa zajęło przed jej rozwiązaniem, nie pozostawiwszy tej sprawy województwu, a więc instancji niższej, spowodowało, że później także, gdy sprawa ta w drodze rekursu dostała się do ministerstwa, nie mogła być zmieniona mimo, że może by ministerstwo było innego zapatrywania. W rekursie ministerstwo w ten sposób chciało swoje stanowisko sprzeczne z ustawą uzasadnić. Powiada tak: § 53 ustęp 2 statutu m. Krakowa przewiduje istotnie, że po rozwiązaniu rady miejskiej prezydent i wiceprezydenci pozostają na swych urzędach. Przepis ten nie może mieć zastosowania w Krakowie przedewszystkiem z tego względu, że urząd prezydenta miasta był opróżniony, a nowy prezydent nie mógł być wybrany. Co się tyczy wiceprezydenta, to marny tę okoliczność, że po rozwiązaniu rady miejskiej w Krakowie okres ich urzędowania się skończył, żaden z nich nie posiadał prawa z mocy samego statutu miasta Krakowa do zastępowania prezydenta, albowiem według postanowienia § 85 statutu miasta Krakowa i według brzmienia ustawy z 14 czerwca ]921 r. wiceprezydenci zastępują prezydenta w porządku i w sposób przez niego oznaczony. Porządku tego i sposobu nie oznaczył ś. p. prezydent m. Krakowa. A Więc proszę Panów, dlatego że nie było prezydenta, dlatego że umarł i nie postanowił, który z wiceprezydentów ma go zastępować, dlatego wbrew statutowi mianuje się komisarza zupełnie ustawą nieprzewidzianego i radę przyboczną, zamiast zrobić to, co było najprostszem. Mianowicie należałoby zamianować zastępcą jednego z wiceprezydentów, który powinien był sprawować zarząd administracji. Muszę podnieść, że m. Kraków jest za duże, że gospodarka jego jest skomplikowana i wymaga ustawicznej czujności organów zarządu, że nie może być na czas dłuższy pozostawiona na frukty niepewne, że więc sanowanie tych stosunków jest potrzebne. A muszę dodać także i to, że m. Kraków jest dla nas, a sądzę że i dla wszystkich Polaków, zbyt drogie, żeby pozostawić jego gospodarkę na fluktach zupełnie niepewnych. Proszę nie dziwić się, że sprawy te tak obszernie poruszaliśmy, gdy bowiem widzimy, jak rząd polski, rząd nasz bez potrzeby niszczy nam nasz dobytek przeszło półwiekowej pracy samorządowej, czego nie odważył się zrobić rząd zaborczy, rząd obcy, boli nas to i milczeć nie możemy.</u>
<u xml:id="u-7.79" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek ks. Stychel.)</u>
<u xml:id="u-7.80" who="#StanisławBiały">Proszę Panów, żądamy praworządności. Praworządności i nic więcej. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest tym organem, który ma pilnować praworządności i pilnować, żeby u obywateli zmysł praworządności był wyrobiony, ale pierwszym obowiązkiem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest, żeby ono samo zasady praworządności przestrzegało, jest powiedziane jako zasada: justycja fundamentum regnorum — sprawiedliwość zasadą królestw, ale nie da się pomyśleć sprawiedliwość bez praworządności, bo praworządność jest pierwszym warunkiem sprawiedliwości i dlatego o tę praworządność się dopominamy i najwięcej o nią apelujemy. Stojąc zaś na tem stanowisku i domagając się przestrzegania praw, jakie zwłaszcza w kierunku samorządu są przyznane ustrojowi w Małopolsce, nie popełniamy tutaj jakiegoś separatyzmu, dalecy jesteśmy od tego i przeciw temu się zastrzegamy jaknajbardziej. My jesteśmy pierwsi za unifikacją, jesteśmy za tem, żeby ujednostajnić i pod względem administracji ustrój Państwa. Jednak my tę unifikację nie w ten sposób rozumiemy, żeby to, co jest lepsze — a samorząd w Galicji był dobry, zniżyć do tego, co jest gorsze, do tego ustroju jak jest np. w Królestwie, gdzie samorządu zwłaszcza wyższych typów nie było, lecz tę unifikację pojmujemy w ten sposób, aby temu, co jest dobre, pozwolić się rozwijać, a to co jest gorsze podnieść do poziomu lepszego.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#AntoniStychel">Zarządzam przerwę do godz. 4 po poł.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(Po przerwie).</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JanWoźnicki">Wznawiam posiedzenie. Głos ma s. Wysłouch.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#BolesławWysłouch">Wysoka Izbo! Ostatnie lata z pośród spraw, należących do zakresu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, wysunęły na pierwszy plan sprawę ochrony granic i bezpieczeństwa na Ziemiach Wschodnich. I jest smutnem znamieniem lat ostatnich, że w tych właśnie sprawach Ministerstwo bez względu na częste zmiany ministrów sprostać piętrzącym się trudnościom nie umiało.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#BolesławWysłouch">Trzeba było głośnego napadu na Stolpce bandy, W sile 100 ludzi, legitymującej swe pochodzenie bolszewickiemi pikielhaubami napastników, i szeregu dalszych napadów dywersyjnych, ażeby nareszcie w październiku 1924 r. niefortunna, bo źle pomyślana, kreacja policji granicznej zaczęła ustępować miejsca liczniejszym, lepiej wyposażonym i bojowo wyszkolonym siłom Korpusu Ochrony Pogranicza. Od tego czasu stosunki bezpieczeństwa na pograniczu polsko-sowieckiem poprawiły się, a przynajmniej nie grozi ten stan rzeczy, jakiby zawisnął nad nami, gdyby nie owocna działalność Korpusu Ochrony Pogranicza, wyrażająca się w wielkiej liczbie odpartych band z terytorium sowieckiego, pojmanych bandytów, udaremnionych przedsięwzięć szpiegowskich i t. p. Dlaczego jednak dawniejsze napady, n. p. na Gródek w r. 1923, Wiszniew, Krzywicze i tyle innych krwawych napadów ginęło w niepamięci; dlaczego tylokrotne alarmujące wołania z kresów o pomoc nie dochodziły do świadomości władz centralnych, albo jeżeli dochodziły, nie znajdowały oddźwięku i nie przetwarzały się w czynne zasady polityki; dlaczego trzeba było aż paru lat przyglądania się rozrostowi bandytyzmu, aby ustalić tak prostą zasadę, że potrzebną jest koordynacja władz cywilnych i wojskowych?</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#BolesławWysłouch">Rąbek odpowiedzi na te pytania odsłaniają wynurzenia b. ministra p. Hilbnera z czasów jego urzędowania. Gdy opinia publiczna zaniepokoiła się głośnym napadem wrześniowym na pociąg w pobliżu Łunińca, p. minister, który wrócił świeżo z inspekcji Polesia, uznał za stosowne, w wywiadzie dziennikarskim, w związku z tym napadem, oświadczyć, że należy zmienić nastrój ludności kresowej przez przyśpieszenie reformy rolnej, co dałoby się zdaniem p. ministra zastąpić komasacją. I tak jest stale. Ilekroć jest mowa o bandytyzmie, jakby go unieszkodliwić, słyszymy jałowe ogólniki na temat zdrowej polityki.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#BolesławWysłouch">Zdrowa, rzetelna polityka administracyjna, narodowościowa i gospodarcza jest bezsprzecznie absolutną koniecznością, ale upokarzająca to rzecz, ażeby naprawa stosunków, której wymaga sprawiedliwość państwowa, racja stanu i wierność Konstytucji, czerpała podnietę w zbójeckich napadach. I nie tylko upokarzająca, ale i złudna, bo naprawa stosunków nie leży na tej samej płaszczyźnie, co Walka z bandytyzmem. Zmiana stosunków na lepsze jest elementarnym, świętem prawem ludności, która pragnie spokoju i rozwoju — bandytyzm jest tego prawa zaprzeczeniem i tylko przy daleko posuniętem stępieniu zmysłu rzeczywistości można widzieć w bandytyzmie wykładnik niezadowolenia pracującej ludności, albo przyznawać objawom bestializmu charakter dążeń wyzwoleńczych o podkładzie narodowym.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#BolesławWysłouch">Miałem sposobność przyjrzeć się zbliska tej rzeczy.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#BolesławWysłouch">W biały, pogodny i cichy dzień wrześniowy banda złożona z 67 osób powitała pociąg zdążający z Pińska do Łunińca, niemilknącą salwą karabinowych strzałów. Ultimatum skierowane do podróżnych było krótkie: „dawaj złoto, dawaj dolary”. Nie gardzono jednak najuboższym węzełkiem, który potem uciekając porzucano, jako balast; u jakiegoś wynędzniałego, wracającego ze szpitala Żyda rekonwalescenta zagrabiono ostatnich parę groszy; zdzierano najuboższą przyodziewę: „Ty żydowin — skidaj portki” — słychać było z oddali. Ta banda nie miała nic wspólnego z owem zbójnictwem, które wyobraźnia ludowa wyposaża w litość i hojność względem ubogich. Dla opryszków z pod Łunińca jednym istotnym celem był rabunek dla rabunku, wszystko inne to było obojętne, leżące na dalekim pianie akcesoria. Opieram to przekonanie nie tylko na wrażeniach, ale i na pisemnym dokumencie, który stwierdza, jak dalece obcą była napastnikom sztucznie fabrykowana polityczna podszewka owego napadu. Mówię o kwicie, pozostawionym przy ograbieniu wagonu pocztowego, przygotowanym zawczasu, a w ostatniej dopiero chwili podpisanym odmiennym ołówkiem. Brzmi on jak następuje: „Etu rabotu zrobił biełoruskawo otriada ataman Kuprian Kalina”.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#BolesławWysłouch">Otóż ani napastnicy nie mówili po białorusku, ani teren, na którym dokonali rabunku, nie jest białoruski. Że napastnicy nie byli Białorusinami, stwierdziła rozprawa sądowa; aby się przekonać, że teren nie jest białoruski, wystarczy choćby rzut oka na kartę etnograficzną Białorusi rosyjskiego lingwisty prof. Karskiego, autora kilkutomowej pracy o Białorusi. Takie kwitowanie może leżeć w interesie jakiś nadbandytów z Mińska czy Moskwy, jest w nich odblask dalekich zamierzeń, ale niema ono nic wspólnego z ideą samookreślenia się ludności, jest raczej tej idei zaprzeczeniem.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#BolesławWysłouch">Po napadzie łunieckim mieliśmy długi szereg innych, każdy ze swoistą fizjonomią; pod Leśną z karabinami maszynowemi, furmankami na zrabowane rzeczy, aparatami podsłuchowemi, z przewagą języka rosyjskiego u napastników; W nadgranicznym Ostrogu z tyralierą po stronie sowieckiej; w Cukrowie z czysto bolszewicką formą podpalania sadyb i niszczenia inwentarza, jak to bywało niegdyś na szlakach dziczy tatarskiej.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#BolesławWysłouch">Jeden z ostatnich napadów, to napad na tartak w Michalinie w województwie poleskiem. Przeszło 50 bandytów, uzbrojonych w karabiny i ręczne granaty, w ordynku wojskowym, z podwodami i komendą rosyjską rozpoczęło rabunek od rozstrzelania 2 urzędników fabrycznych w obecności ich żon i dzieci, zraniło kilku innych, złupiło ich prywatne mienie, spaliło tartak i zrabowało kasę. Zostawiona litografowana proklamacja i kwit na zrabowane w kasie tartaku pieniądze stwierdzają, że banda tresowana była jako dywersyjna. Kwit rzekomo „VI Oddziału białoruskich partyzantów” mówi, że się zabiera pieniądze jako część dochodu z białoruskiego lasu i kończy okrzykiem na cześć sowietów. W tych samych nieomal okolicach, w pow. Słonimskim, przez całe trzy lata 1882–1884 banda z 30 opryszków rozbijała i rabowała dwory, dworki, karczmy i napadała na przejezdnych. Wówczas nie przykrywano rabunków koncepcją „białoruskiego” lasu, która to koncepcja nie ma nic wspólnego z Białorusią, bo łupy należą niepodzielnie do opryszków, a koncepcja do Rosji sowieckiej. Do niej też i jej „kominternu” należy ohyda zagęszczania i organizowania na własny użytek elementów, które się Jęgną na podłożu zdziczenia powojennego i psychozy bolszewickiej po obu stronach granicy.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#BolesławWysłouch">Te czynniki zewnętrzne, wrogie Państwu Polskiemu, mają zgoła inne widoki, niż naprawianie stosunków w Polsce i będą potęgowały nasilenie bandytyzmu w tej mierze, w jakiej będą miały po temu fizyczną możność.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#BolesławWysłouch">Dwa są współczynniki szerzenia się bandytyzmu, przez nas zawinione. Jeden, to bezprogramowość polityki kresowej; drugi, to bezprzeszkodność, bezkarność bandytyzmu. Jak wygląda ten ostatni współczynnik w rzeczywistości, niech ilustrują szczegóły dotyczące wspomnianego już napadu wrześniowego w Pińszczyźnie.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#BolesławWysłouch">W powiecie tak rozległym jak piński, który obejmuje osiem tysięcy czterysta kilkadziesiąt km. kwadratowych, asygnowalo się w owym czasie na służbę wywiadowczą i zapobiegawczą zaledwie 300 zł. miesięcznie; nie było instrukcji aby eskorta pociągu nie rozpraszała się po przedziałach, ale tworzyła skupioną jednostkę obronną — wydano ją dopiero po owym napadzie; wymiar sprawiedliwości jest tak opieszały, że malutka garstka złapanych bandytów doczekała się rozprawy sądowej dopiero w siedem miesięcy po napadzie i t. d. Napad na tartak w Michalinie odbył się o ósmej wieczorem — policja zjawiła się na drugi dzień o czwartej po południu, przyjechała aż z Brześcia, jakkolwiek nieopodal są posterunki i stacjonowane jest wojsko, które nie dało znaku życia.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#BolesławWysłouch">W rezultacie zaniedbań wzbierają u nas coraz to rozlewniejsze fale bandytyzmu, przez który wytwarza się między nami a zakordonowym wschodem iście powojenny stan rzeczy.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#BolesławWysłouch">Przechodzę do działalności M. S. W. W zakresie zdrowotności publicznej.</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#BolesławWysłouch">Od czasu kiedy Ministerstwo Zdrowia Publicznego zostało ze względów krótkowzrocznej oszczędności zniesione, piecza o zdrowotność publiczną, która jest fundamentem racjonalnej gospodarki państwowej i polityki narodowej, przeszła prawie całkowicie w ręce Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Składa ono wciąż liczne dowody, że sanacja zaniedbanych stosunków zdrowotnych przechodzi jego siły. Przytoczymy kilka charakterystycznych momentów.</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#BolesławWysłouch">Od wschodniej ściany Państwa naszła województwa kresowe: poleskie, nowogrodzkie, wołyńskie plaga komarów z rodzaju widliszów, które przez ukąszenie zaszczepiają ludziom zarazki malarii. I jakkolwiek malaria na zasadzie konwencji polsko-rosyjskiej jest uwzględniona w preliminarzu budżetowym, snąć niedaleko postąpiły prace, skoro plaga ta posuwa się zwolna a stale ku zachodowi, W głąb naszego kraju. W województwach kresowych zapada latem tygodniowo ok. 200–300 i więcej osób na malarię, a zjawia się ona dość często i w woj. lubelskiem, a nawet przedostaje się już sporadycznie i do woj. Warszawskiego.</u>
<u xml:id="u-10.16" who="#BolesławWysłouch">Wiemy, co Rząd zrobił w walce z gruźlicą, z tą największą plagą społeczną. Co roku w Polsce umiera na gruźlicę 60–90,000 osób. Ponieważ przeciętnie na każdego zmarłego na gruźlicę przypada 6 chorych, mamy więc w Polsce około 500 tysięcy chorych na gruźlicę. Przeciw tej wielkiej klęsce społecznej można skutecznie działać i nie potrzebujemy się nawet powoływać na wzory zagraniczne, bo w samej Polsce administracja wojskowa wzorowo ujęta walkę z gruźlicą w armii.</u>
<u xml:id="u-10.17" who="#BolesławWysłouch">Cóż uczyniła administracja państwowa, co uczyni! Rząd dla opanowania zarazy? Do budżetu na rok 1924 wstawiono na walkę z gruźlicą aż 15.000 zł. Rozdzielona na pół miliona cierpiących na gruźlicę, daje to przeciętnie po trzy grosze rocznie na każdego chorego, a rozdzielone na całą ludność Państwa daje 1/20 grosza przeciętnie na każdego mieszkańca, jako wyraz ofiarności Skarbu Państwa na walkę z gruźlicą.</u>
<u xml:id="u-10.18" who="#BolesławWysłouch">Przedłożenie rządowe, skorygowane wydatnie przez Sejm i obecnie przez Komisję Budżetowo-Skarbową Senatu, preliminowało na rok 1925 na walkę z gruźlicą kwotę 150 tysięcy zł, czyli przeciętnie 30 groszy na każdego chorego na gruźlicę. Generalna Dyrekcja Służby Zdrowia zamierza tak zorganizować walkę z gruźlicą, aby potrzebne wydatki pokrywały samorządy i społeczeństwo.</u>
<u xml:id="u-10.19" who="#BolesławWysłouch">Jest to zabawa w walkę z gruźlicą, gdyż bez wielkich wkładów, które przerastają siły finansowe samorządów i ofiarność prywatną, walka z gruźlicą nie da się przeprowadzić. Na przyszłość udział Państwa, samorządów, kas chorych, towarzystw obywatelskich i samych chorych w kosztach walki z gruźlicą powinna ustalić osobna ustawa, zapowiadana od lat kilku.</u>
<u xml:id="u-10.20" who="#BolesławWysłouch">Dotkliwe braki wykazuje dział opieki nad położnicami. Dziesiątki tysięcy kobiet odbywa poród bez fachowej pomocy i opieki akuszerskiej. Słychać wołanie, że na gwałt trzeba dostarczyć ludowi fachowych akuszerek. Tymczasem w całem Państwie są tylko 3 szkoły państwowe dla położnych: w Krakowie, we Lwowie i Wilnie, a szkoły te mieszczą się w budynkach nie odpowiadających celowi.</u>
<u xml:id="u-10.21" who="#BolesławWysłouch">Narazie budżet uwzględnia odpowiedniejsze pomieszczenie tylko dla szkoły krakowskiej.</u>
<u xml:id="u-10.22" who="#BolesławWysłouch">Uważam za stosowne podnieść, że państwowa szkoła położnych we Lwowie, niemniej niż krakowska zasługuje na uwzględnienie. Ma ona zaopatrywać w położne 5 przyległych województw, trzecią część obszaru Państwa, a przepełnienie choremi jest w niej bardzo wielkie, jak i w klinice położniczej, gdzie nie można pomieścić nieraz nawet tych kobiet, które nagląco potrzebują zabiegu operacyjnego.</u>
<u xml:id="u-10.23" who="#BolesławWysłouch">Ustawa przeciwalkoholowa jest wykonywana bardzo opieszale, częstokroć nie jest wykonywana Wcale, lub wyraźnie naruszana.</u>
<u xml:id="u-10.24" who="#BolesławWysłouch">Przewidziany przez art. 5 termin ostateczny redukcji nadmiernej liczby miejsc wyszynku nie został wykonany w woj. pomorskiem i poznańskiem, a w województwach małopolskich w bardzo nielicznych wypadkach.</u>
<u xml:id="u-10.25" who="#BolesławWysłouch">Na zasadzie art. 3 ustawy nie wolno sprzedawać napojów alkoholowych, zawierających ponad 45% alkoholu. Mimo to Ministerstwo Skarbu rozporządzeniem, ogłoszonem w Nr. 7 Dz. Urz. Ministerstwa Skarbu z r. b. dopuściło spirytus wysoko procentowy do wolnej sprzedaży. Ustawa o monopolu spirytusowym przeznacza 1% czystego zysku z monopolu spirytusowego do rozporządzenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na walkę z alkoholizmem, jednakże rozporządzenie Ministerstwa Skarbu z r. b., ustalające sposób obliczania czystego zysku, faktycznie anuluje ten 17. na walkę z alkoholizmem i sprowadza go do znikomych rozmiarów w stosunku do rzeczywistych dochodów monopolu spirytusowego.</u>
<u xml:id="u-10.26" who="#BolesławWysłouch">Z działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w zakresie inicjatywy państwowo-twórczej poruszę jeden Ważny moment. Wiemy ze sprawozdania sejmowego, że Ministerstwo to przystąpiło do opracowania programu naprawy administracji państwowej i samorządowej na kresach w kierunku dostosowania metody rządzenia do odmiennych warunków potrzeb tych ziem. Wiemy skądinąd, że w wykonaniu tego programu zamierza Ministerstwo przekształcić okręg administracyjny wileński na województwo i zwinąć delegaturę, jest to merytorycznie szkodliwe, samowolne przekreślenie zobowiązań i uroczystych przyrzeczeń narodu polskiego, wspólnym bowiem aktem Rządu Polskiego i delegatów Sejmu Wileńskiego stwierdzono: „Rząd Polski oświadcza, że Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustali statut Ziemi Wileńskiej”.</u>
<u xml:id="u-10.27" who="#BolesławWysłouch">Stwierdzeniu temu dano moc wiążącej uchwały i jest sprawą godności narodowej, aby przyrzeczeń dotrzymać.</u>
<u xml:id="u-10.28" who="#BolesławWysłouch">Kończąc moje wywody, oświadczam w imieniu Klubu Pracy:</u>
<u xml:id="u-10.29" who="#BolesławWysłouch">Ustosunkowując się krytycznie do działalności dotychczasowej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, oczekujemy od nowego Ministra programu i czynów, i uzależniamy stosunek klubu do osoby Ministra od celowości i wartości jego poczynań.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Wurzel.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JuliuszArturWurzel">Wysoki Senacie!</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#JuliuszArturWurzel">W działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych odzwierciedla się najlepiej stosunek Rządu do jego obywateli, sposób odnoszenia się Rządu do poszczególnych grup społecznych i wogóle wszystko, co zwykliśmy oceniać w Państwie jako stopień praworządności. Resort Ministerstwa Spraw Wewnętrznych obejmuje wiele tych dziedzin życia, które nie dają się wyczerpująco ująć żadnym kodeksem, ani żadnemi przepisami, a w których wszystko zależy, od ustosunkowania się organów władzy państwowej do zadań, których spełnienie im poruczono. Jeżeli stosunek ten jest prawidłowy, jeżeli władza traktuje zadania jako służbę w interesie wszystkich jednostek i grup państwo zamieszkujących, wówczas nawet przy mniej doskonałych ustawach można mówić o praworządności. Jeżeli jednak organa władzy traktują władzę w ich ręce złożoną jako swoje prawo, którem wolno im dowolnie, według swego uznania szafować, lub uważają się za narzędzie, służyć mające do wyłącznej ochrony interesów pewnej grupy obywateli, wówczas, przy najlepszych nawet ustawach, o praworządności mówić nie można.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#JuliuszArturWurzel">Nasze Ministerstwo Spraw Wewnętrznych — zastrzec się muszę, że uwagi moje odnoszą się naturalnie do czasu przeszłego wobec zmiany bowiem, jaka obecnie zaszła na fotelu Ministra Spraw Wewnętrznych, o przyszłości naturalnie dziś mówić się nie da, nasze Ministerstwo Spraw Wewnętrznych stanęło niestety w zupełności na tem drugiem stanowisku i traktuje władzę złożoną w jego ręce, nie jako środek, służyć mający do równomiernego traktowania wszystkich obywateli i wszystkich grup, ale jako środek, służyć mający tylko pewnym szczególnym celom i to celom, już teraz zaznaczyć muszę, nie leżącym bynajmniej na linii interesów Państwa jako całości. Wystarczyłoby może wskazać na to, o czem dziś już w tak wymownych słowach mówił tu p. s. Biały, mianowicie na ustosunkowanie się Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do samorządu. Właściwie mógłbym podpisać się pod odnośnemi wywodami p. sen. Białego, który wykazał, jak to Ministerstwo Spraw Wewnętrznych swoją działalnością doprowadziło do upadku nasze samorządy, mógłbym podpisać te wywody w zupełności, z małem chyba tylko zastrzeżeniem co do tych rzewnych uwag p. sen. Białego, w których się tak zachwycał staro galicyjskiem stronnictwem kahalników, o którem z takiem wzruszeniem nam opowiadał, wspominając stare dobre czasy.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#JuliuszArturWurzel">Od chwili odrodzenia Państwa Polskiego samorząd ten faktycznie, w szczególności w Małopolsce, został zawieszony. Prawie we wszystkich gminach i miastach rządzą tam komisarze rządowi, ludzie, nie mający często pojęcia o administracji, o potrzebach gmin i warunkach normalnej gospodarki, ludzie, których jedyną kwalifikacją jest to, że się podobają odnośnemu panu staroście. Do pomocy dodaje się im rady przyboczne, złożone również według widzimisię pp. starostów, bez żadnego względu ani na potrzeby, ani na życzenia większości ludności, a bardzo często nawet wbrew tym potrzebom i wbrew tym życzeniom. Wskutek nieodpowiedzialnej gospodarki tych ludzi, nasze gminy i miasta upadają coraz bardziej, a majątek ich marnieje. Nie ulega wątpliwości, że byłoby lepiej przeprowadzić wybory już teraz choćby na podstawie istniejących ustaw, jak to słusznie wywodził s. Biały, aniżeli nadal pozostawić stan rzeczy, dziś panujący. Zdarzają się historie, które istotnie zasługują na szczególne podniesienie. Tak np. przed trzema dniami m. Sambor uszczęśliwione zostało przez p. starostę Samborskiego nową radą przyboczną i to radą przyboczną, złożoną według zupełnie innych zasad aniżeli dotychczas, co wywołuje zupełnie niepotrzebnie rozgoryczenie ludności.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#JuliuszArturWurzel">Nasze Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest jednak zaabsorbowane głównie inną rzeczą, a mianowicie prowadzeniem złej polityki narodowościowej. Już sam skład personalny całego aparatu urzędniczego, podlegającego Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, wskazuje na panującą tendencję. W żadnej dynastii nie przeprowadzono tak gruntownie zasady wykluczenia wszelkich nierdzennie polskich elementów od udziału we władzy, jak u władz politycznych. Podczas, gdy u władz sądowych ł skarbowych jeszcze przecież tu i owdzie zdarzają się wyjątki, to u władz politycznych tendencja utrzymania rdzennie polskiego stanu posiadania idzie tak daleko, że nawet na najporządniejszych stanowiskach woźnych i służących biurowych nie znajdzie się miejsca dla żyda. Pomijam już oczywistą krzywdę materialną, jaką się przez to wyrządza ludności żydowskiej, która przecież płacąc podatki, conajmniej na równi z innymi, ma równe prawo, by pewna ilość jednostek z pośród niej korzystała z chleba państwowego. Ale stan ten jest najlepszym miernikiem stosunków, wykazującym, że istnieje u nas podział ludności na rządzących i rządzonych, na panujących i poddanych. Ten stan rzeczy istnieje mimo przepisu Konstytucji, że wszyscy są równi wobec prawa i że urzędy są dla wszystkich obywateli jednako dostępne i jest już sam dla siebie najlepszym dowodem, że odnośne przepisy Konstytucji dotychczas są tylko zewnętrznem upiększeniem fasady naszego Państwa, fasady, poza którą kryje się treść zupełnie inna.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#JuliuszArturWurzel">Okoliczność, że przeciw odnośnym przepisom Konstytucji nie tylko nikt nigdy nie protestował, ale przeciwnie, wszyscy uważają je za rzecz samą przez się zrozumiałą, dowodzi, że istnieje pełna świadomość, iż praktyka taka koliduje z zasadami, stanowiącemi fundament nowoczesnego Państwa, że jest czemś złem, które należy maskować i do którego głośno przyznawać się nie powinno. Nie można jednak chyba wymagać od nas żydów, byśmy się do tego maskowania przyczyniali lub milczeniem naszem ten stan rzeczy sankcjonowali. Jako obywatele tego państwa, roszczący sobie prawo do rzeczywistego pełnego uprawnienia, zmuszeni jesteśmy przeciw tej krzywdzącej praktyce protestować, a to tembardziej, że nie chodzi tu tylko o zapewnienie bytu kilkudziesięciu czy kilkuset jednostkom — co jest także rzeczą ważną — ale o ducha, jaki panuje w naszej administracji, o jej nastrój względem ludności żydowskiej i o wszystkie konsekwencje tego nastroju.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#JuliuszArturWurzel">Zadaniem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest przedewszystkiem zapewnienie bezpieczeństwa publicznego w państwie, tępienie zbrodni i zbrodniczości. Dla spełnienia tego zadania dysponuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych całą armią policji państwowej. Jeżeli jednak szukamy odpowiedzi na pytanie, jak się też nasze Ministerstwo Spraw Wewnętrznych z zadania tego wywiązuje, odpowiedź ta w żadnym kierunku nie wypada zadowalająco. Przedewszystkiem należy stwierdzić, że 3/4 części wysiłków naszej policji państwowej skierowane są wyłącznie do walki z upiorem wewnętrznego komunizmu. Rzecz naturalna, że państwo musi się bronić przeciw tendencjom wywrotowym, że jest ważnem zadaniem policji państwowej tendencje te wydobywać na światło dzienne, a winnych oddawać sądom. Gorliwość jednak naszych władz policyjnych w tym względzie idzie tak daleko, że nie tylko bardzo często węszy niebezpieczeństwo tam, gdzie go niema, narażając przez to spokojnych i lojalnych obywateli na tysiączne przykrości, ale w dodatku nieraz sama stwarza niebezpieczeństwo, by móc się następnie pochlubić jego zażegnaniem.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#JuliuszArturWurzel">W arsenale środków, któremi się posługuje policja państwowa w swojej działalności dla zabezpieczenia porządku publicznego, coraz częściej wysuwa się na czoło metoda prowokacji. Zbytecznem jest chyba dowodzić, jak niebezpiecznym, obosiecznym a zwłaszcza jak niekulturalnym jest ten sposób walki. Argument, że prowokacja ujawnia zbrodniczość, która i bez niej, a tylko może wśród okoliczności dla bezpieczeństwa publicznego groźniejszych, byłaby się ujawniła — argument ten krytyki nie wytrzymuje. Prowokacja jest bowiem przedewszystkiem szkołą zbrodni i to szkolą tem niebezpieczniejszą, że nauczycielami prowokatorami są prawie zawsze jednostki najgorszego gatunku, ludzie często o zbrodniczych instynktach, sprzedający te swoje instynkta policji, ludzie, którym nie o cele państwowe chodzi, ale o łatwy zarobek i sukces osobisty. A ofiarami ich stają się z reguły jednostki o słabym charakterze i miernej inteligencji, ulegające łatwo namowie, ludzie, którzy gdyby ich nie oplątał W swoje sieci prowokator nauczyciel, bardzo często przeżyliby lata swojego życia w uczciwej pracy. Prowokator to zbrodniarz — bo do zbrodni namawia, a Państwu, którego działalność zawsze oparta być winna na zasadach etycznych w dążeniu swem do celu choćby najbardziej pożądanego, takimi ludźmi posługiwać się nie wolno.</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: Gdzie są fakty?)</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#JuliuszArturWurzel">Powołuję się na treść szeregu interpelacyj i na to, co niedawno były wicepremier Tugutt pisał o tej rzeczy.</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: A, Tugutt to jest powaga w Polsce!)</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#JuliuszArturWurzel">Ten system Walki ze zbrodniczością, ten niesłychany przerost instytucji konfidentów policyjnych, która istniała n. p. dawniej w b. zaborze austriackim, ten system demoralizuje przedewszystkiem samą policję. Tysiączne skargi, jakie się codziennie z rozmaitych stron słyszy na brutalne, a nieraz barbarzyńskie postępowanie niższych organów policyjnych wobec osób, które wpadły w ich ręce, w tem mają główne swe źródło. Policja często bije, a czasem nawet torturuje. Wierzę, że rzeczy takie dzieją się bez wiedzy i wbrew Woli wyższych organów policyjnych i p. Ministra, który byłby zapewne zadowolony, gdyby takie wypadki nigdy się nie zdarzały. Że jednak one tak często się zdarzają, to jest następstwem tego ducha, nastroju i systemu, jaki rządzi naszą służbą bezpieczeństwa publicznego, systemu, który sobie najniższe, nieoświecone organy policji interpretują na swój sposób. Za tego ducha, za ten nastrój, za ten system odpowiada Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Jakkolwiek p. minister bicia i torturowania z pewnością nie pochwala, to jednak z góry płynie ten duch, który przetłumaczony na brutalny język niekulturalnych i nieoświeconych jednostek, prowadzi w tak licznych wypadkach do bicia i torturowania.</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#JuliuszArturWurzel">Karanie poszczególnych posterunkowych i wydalanie ich ze służby jest niewystarczające. Tu potrzebna jest gruntowna zmiana systemu działania służby bezpieczeństwa i praca wychowawcza, któraby we wszystkie organa policji państwowej wpoiła przekonanie, że nawet ten obywatel, który wykroczył przeciw prawu, nie przestaje być obywatelem, chronionym przez prawa. Jeśli jednak zamiast tego zdarzają się wypadki takie, o których pisał p. Tugutt, iż urzędników dopuszczających się tego rodzaju nadużyć przenosi się na inne, czasem nawet lepsze stanowiska, tedy nie dziw, że stosunki się nie poprawiają.</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#JuliuszArturWurzel">Charakterystycznym jest także moment, że udzielana przez naszą policję ochrona bezpieczeństwa indywidualnego czyni często różnicę między rozmaitemi grupami ludności. Szczególnie społeczeństwo żydowskie doznaje pod tym względem w wielu wypadkach zmniejszonej ochrony. Mógłbym zacytować szereg wypadków, podanych zresztą w interpelacjach wniesionych do p. Ministra Spraw Wewnętrznych, w których władze policyjne zupełnie bezczynnie przypatrywały się ekscesom przeciw ludności żydowskiej, nie wkraczając wcale, albo wkraczając już po wszystkiem. Liczne są też wypadki, w których obywatel żydowski szukający, ochrony policji, nie tylko jej nie znajdzie, ale przeciwnie, ku swemu zdumieniu widzi się nagle w roli obwinionego, okładanego w dodatku za swą śmiałość w oczach władzy kijami przez swego prześladowcę. Wypadki takie zdarzają się nie tylko na zapadłej prowincji, ale nawet tu, w sercu Państwa w Warszawie. Musiałbym bardzo długo mówić, gdybym chciał te wszystkie wypadki przytaczać, tylko, aby nie obracać się w sferze ogólników, przypomnę Panom, znane z gazet zajścia z dnia 2 lutego, z okazji zniesienia święta, tutaj w Warszawie, w dzielnicy żydowskiej, w Łodzi i innych miastach, tudzież przypomnę opis zajść z dnia 16 marca i 26 kwietnia tu w Warszawie, kiedy policja zamiast przeciw ekscedentom, zwracała całą surowość swej władzy przeciw poszkodowanym żydom, którzy ufność swoją w opiekę władzy opłacili ciężkiem pobiciem. Odnośne interpelacje są złożone w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#JuliuszArturWurzel">Całkiem swoistego rodzaju jest opieka, jakiej żydzi doznają na Górnym Śląsku i w Wielkopolsce. żyd, który tam przybywa w celach handlowych, jest narażony na podwójne niebezpieczeństwo, mianowicie na pobicie przez rozmaite indywidua w gatunku Sekretarczyka i Noskowicza w imię ideałów Ligi obrony wiary i Ojczyzny i na drugie niebezpieczeństwo, aresztowanie przez policję i okucie w kajdany, jak to się zdarzyło kupcowi żydowskiemu niejakiemu Rosenblumowi, który ośmielił się przyjechać do Radzienia koło Katowic, a którego policja z miejsca aresztowała i w kajdanach odesłała do Katowic. Że w państwie środkowo europejskim może istnieć dzielnica, w której pełnoprawnym obywatelom tego państwa nie tylko faktycznie zamieszkać nie wolno, ale nawet z pełnem poczuciem bezpieczeństwa przez kilka dni przebywać, to jest stan, który może odpowiadać ideologii któregoś stronnictwa, ale który sam za siebie wystarczająco charakteryzuje praktyczne znaczenie pięknych zasad złożonych w skarbcu naszej Konstytucji. Za ten stan odpowiada przedewszystkiem Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, którego obowiązkiem jest zapewnić każdemu obywatelowi bezpieczną swobodę ruchów na całym terytorium Państwa.</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#JuliuszArturWurzel">Całkiem swoistą interpretację ustaw i prawa międzynarodowego stosowało też Ministerstwo Spraw Wewnętrznych do żydów w sprawie prawa obywatelstwa. Wbrew wyraźnemu brzmieniu Traktatu Wersalskiego, już nie tego małego traktatu, o którym się dawniej mówiło, że został Polsce narzucony, ale tego wielkiego Traktatu Wersalskiego, od którego podpisania datuje się niepodległość odrodzonej Polski, otóż wbrew przepisom tego traktatu odmawia się dziesiątkom tysięcy żydów, urodzonych na ziemi polskiej, albo zamieszkałym od wielu dziesiątek lat na ziemiach polskich prawa obywatelstwa, mimo, że ci żydzi ani faktycznie, ani prawnie nie mogą reflektować na żadne inne obywatelstwo w świecie, a mają pełne prawo do polskiego obywatelstwa. Stawia się w ten sposób dziesiątki tysięcy ludzi w rozpaczliwem położeniu wbrew prawu, wbrew słuszności, wbrew względom ludzkości. Jeżeli możemy do pewnego stopnia zrozumieć psychologicznie, że naród polski nie życzy sobie emigracji żydowskiej z zewnątrz, dopływu żydów z zewnątrz, to jednak żadnym motywem etycznym usprawiedliwić się nie da postępowanie takie wobec żydów z dawien dawna tu osiadłych, przy pomocy dowcipnej, lecz z istotną treścią przyjętego zobowiązania zupełnie sprzecznej interpretacji.</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#JuliuszArturWurzel">Także w innych dziedzinach okazuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zwiększoną energię w stosunku do żydów. Oto wbrew przepisom Konstytucji i wbrew zasadom uświęconym Traktatem Wersalskim, doczekaliśmy się generalnego zakazu używania języka żydowskiego na publicznych zgromadzeniach. Prawne uzasadnienie tego zakazu przez p. Ministra Ratajskiego, ogłoszone w odpowiedziach na odnośne interpelacje, jest tak pełne humoru politycznego, że zasługuje doprawdy na uwiecznienie na kartach historii. Przepis Konstytucji mianowicie, gwarantujący mniejszościom prawo używania i pielęgnowania swego języka, interpretował p. Minister Ratajski w ten sposób, że odnosi się on tylko do życia prywatnego, do rozmów między mężem a żoną, między ojcem a synem, a nie do przemówień na zebraniach publicznych. Właściwie wdzięczni powinnibyśmy być p. Ministrowi Ratajskiemu za tego rodzaju uzasadnienie. Charakteryzuje ono bowiem w sposób tak dosadny pobudki, motywy i etyczny poziom tego zakazu, jak tego uczynićby nie zdołały żadne nasze przemówienia, dowodzenia i artykuły, Teraz wszyscy wiedzą dlaczego w Polsce nie wolno żydom na swoich własnych zebraniach mówić po żydowsku, oto dlatego, że językowe prawa mniejszości odnoszą się wyłącznie do życia prywatnego. Ta odpowiedź na interpelację zasługuje by ją złożono jako komentarz w międzynarodowem archiwum, gdzie znajduje się pierwopis Traktatu Wersalskiego. Mocarstwa które ten traktat uchwaliły, mogłyby nauczyć się z niej czegoś nowego, czego przedtem nie wiedziały.</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#JuliuszArturWurzel">Nie będę nużył Sz. Panów wyliczaniem dalszych szczegółów działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w odniesieniu do żydów. Nasza prasa codzienna ilustruje te rzeczy dość wiernie i nie wątpię, że niejeden z Sz. Panów poświęca tym rzeczom nieco uwagi. Pragnąłbym wspomnieć tylko jeszcze o istniejącej tendencji przesuwania dni targowych na soboty, by żydom uniemożliwić branie w nich udziału i także o pojawiającej się w wielu miejscach i popieranej przez władze polityczne tendencji usuwania targów z ich dotychczasowych miejsc, bo w tych miejscach zadużo jest żydowskich sklepów i wysuwania ich za miasto, by odciąć te sklepy od źródła dochodów. Organy władzy politycznej wkraczają w tych wypadkach już całkiem jawnie, bez osłonek, jako siła walcząca w celu zniszczenia żydowskiego handlu i rzemiosła. Roztacza się tu przed nami niebywały w historii państw cywilizowanych obraz jawnej wałki organów państwowych z własnymi obywatelami, celem pozbawienia ich podstaw egzystencji.</u>
<u xml:id="u-12.18" who="#JuliuszArturWurzel">We wszystkich tych sprawach występuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie jako ta władza opiekuńcza, pod której skrzydłami wszyscy obywatele mogą się czuć bezpieczni i spokojni, ale jako ta siła walcząca represjami, które dławią swobodę i druzgoczą egzystencje, jako siła stanowiąca jedną z wielkich przeszkód zdrowego skonsolidowania się stosunków wewnętrznych naszego Państwa. Zamiast działać kojąco i usuwać sprzeczności, pogłębia je i podsyca antagonizmem i tem samem działa na szkodę Państwa.</u>
<u xml:id="u-12.19" who="#JuliuszArturWurzel">Jako ilustrację na zakończenie pozwolę sobie podać Wysokiej Izbie do wiadomości jeden wypadek nowszej daty. W Peczyniżynie, miasteczku, położonem u podnóża Karpat, urzęduje starosta, niejaki pan Tyszkowski. Otóż pan ten przed kilku tygodniami opublikował w tem mieście zakaz, zabraniający pod karą żydom przechadzania się i głośnej rozmowy na ulicy, przy której znajduje się budynek starostwa, nawiasem mówiąc jedynej ulicy w miasteczku, tudzież zabraniający żydom spaceru w lasku publicznym położonym za miastem. W sprawie tej wniósł Klub, do którego mam zaszczyt należeć, jeszcze dnia 27 maja r. b., a zatem przed 3 tygodniami interpelację w Sejmie. Sądzićby należało, że p. Minister na taki objaw średniowiecza z miejsca zareaguje i telegraficznie w sposób odpowiedni pouczy p. starostę peczeniżyńskiego, że spóźnił się ze swoimi poglądami o 500 lat.</u>
<u xml:id="u-12.20" who="#komentarz">(S. Zdanowski: A pan o tydzień się spóźnił z interpelacją)</u>
<u xml:id="u-12.21" who="#JuliuszArturWurzel">Ja się nie spóźniłem, bo stan rzeczy jeszcze istnieje.</u>
<u xml:id="u-12.22" who="#komentarz">(Głos: Ministra już niema)</u>
<u xml:id="u-12.23" who="#JuliuszArturWurzel">Ale minister dopiero przed dwoma dniami ustąpił, a ja zastrzegłem się na wstępie, że krytyka moja odnosi się do przeszłości. Otóż 3 tygodnie urzędowania ministra Ratajskiego minęło, a odpowiedzi na interpelację w ciągu tych 3 tygodni nie było i gdyby p. Ratajski urzędował dalej, to niewątpliwie minęłoby 6 tygodni i doczekalibyśmy się tylko zawiadomienia, że Rząd z powodu nieukończonych dochodzeń odpowiedzi dać jeszcze nie może. Teraz mamy nowego Ministra. Mam nadzieję, że nowy p. Minister tę sprawę załatwi w odpowiedni sposób, ale także i w innych sprawach postara się wprowadzić nowego ducha do urzędowania Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, tak, abyśmy w przyszłości nie mieli powodu do tego rodzaju krytyki.</u>
<u xml:id="u-12.24" who="#komentarz">(Oklaski na ławach żydowskich)</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Hasbach.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#ErwinHasbach">Wysoka Izbo!</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#ErwinHasbach">Dotychczas u nas Minister Spraw Wewnętrznych nie odgrywa tej decydującej roli, któraby mu się należała. Ministrowie przychodzą i odchodzą, lecz system pozostaje ten sam. W żadnem ministerstwie niema takiej potrzeby silnej osobistości, któraby stabilizowała prawo w Państwie i broniła Konstytucji i przepisów prawnych, jak właśnie w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Dotychczas żadnemu ministrowi spraw wewnętrznych nie udało się uzyskać zaufania wszystkich obywateli Państwa, chociaż zaufanie do Rządu w całości powinno się rozpocząć od tego właśnie resortu. Przecież wszystkie władze administracyjne aż do wójta na wsi i policjanta w mieście, z którymi ludność codziennie się styka, są właśnie organami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Sprawiedliwość za pomocą sądów winna się trzymać jedynie przepisów prawnych, władze administracyjne zaś powinne opierać się na słuszności.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#ErwinHasbach">A co się dzieje u nas w centrali? Kilka przykładów, jak Ministerstwo załatwia interpelacje posłów i senatorów. Koniecznem jest, aby przy załatwianiu interpelacji ze strony parlamentów odnośne ministerstwo po zasiągnięciu sprawozdania niższych organów, które interpelacją są dotknięte, własną bezpartyjną wyraziło opinię. Lecz jak się postępuje? W wielu wypadkach Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydaje sprawozdania zainteresowanych władz jako swoją opinię i myśli, że takim sposobem rzecz jest załatwiona. Szczególnie praktykowane jest postępowanie takie przy załatwianiu interpelacyj wniesionych przez mniejszości, albowiem niechętnie daje się napomnienia władzom podwładnym za przestępstwa przeciw mniejszościom narodowym. Wywołałoby to oburzenie wśród urzędników i pewna warstwa społeczeństwa byłaby z tego niezadowolona. Dam Panom tylko dwa przykłady.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#ErwinHasbach">Między innemi była wniesiona interpelacja przez posłów klubu Zjednoczenia Niemieckiego w sprawie stowarzyszenia rzemieślników niemieckich w Polsce z siedzibą w Bydgoszczy, (Verband deutscher Handwerker in Polen), które wniosło do sądu powiatowego o zmianę statutu i o wpisanie do rejestru nowo założonej kasy pogrzebowej. Przeciwko temu miejski urząd policyjny w Bydgoszczy założył protest do wojewódzkiego sądu administracyjnego w Poznaniu. Odpowiedź na tę interpelację podaje z początku stan faktyczny, stan prawny, uzasadnienie kontroli, a potem, uzasadnienie sprzeciwu, w którem jest powiedziane:</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#ErwinHasbach">„Stowarzyszenie rzemieślników niemieckich w Polsce, które ukonstytuowało się jeszcze za czasów niemieckich 26.XI 1919 r. i zostało w 1920 r. zapisane do sądowego rejestru stowarzyszeń, według postanowień statutu wspomnianego stowarzyszenia, zorganizowane zostało dla celów wyłącznie idealnych i gospodarczych, tymczasem, jak z poniżej podanych faktów wynika, pod płaszczykiem tych celów Stowarzyszenie uprawia również ponadto i cele ściśle polityczne. Dowodów na to przytoczę kilka, zaznaczając, że nie są to wszystkie”. Między innemi mówi się: „Stowarzyszenie zaprasza na swoje posiedzenie posłów, na których omawia się sprawy czysto polityczne, oraz na których posłowie zdają swe sprawozdania ze swej działalności w Sejmie”. Pytam się Panów, w jakim gremium posłowie mają zdać sprawę ze swojej działalności, jak nie w takiem? Dalej: na posiedzeniu 7.9 1921 r. zapadła decyzja posługiwania się gazetą Deutschtumsbundu — „Deutsche Nachrichten” i zobowiązano członków do zaabonowania tego czasopisma. Straszne rzeczy!</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#ErwinHasbach">„Na posiedzeniu 4/IV 1923 r. omawiano i krytykowano okólnik wojewody w sprawie języka urzędowego”. I takie są uzasadnienia sprzeciwu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#ErwinHasbach">Na interpelację p. posła Graebego z klubu Zjednoczenia Niemieckiego i innych posłów w sprawie nieprzeprowadzenia konwencji wiedeńskiej, a więc przyjętych z nią zobowiązań, pisze Minister Spraw Wewnętrznych do p. Marszałka:</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#ErwinHasbach">„Reskryptem z dnia 3 listopada 1924 r. wyjaśniło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wojewodom w Poznaniu i Toruniu w związku z dostarczonym poprzednio tekstem konwencji wiedeńskiej, iż postanowienia pomienionej konwencji obowiązują w pewnym zakresie już przed jej ratyfikacją, a w szczególności, że należy już obecnie wydawać tymczasowe paszporty polskie osobom, które udowodnią, że odpowiadają warunkom konwencji. Pomienione zarządzenia podał bezzwłocznie urząd wojewódzki w Toruniu podwładnym starostom do wiadomości i zastosowania się. Równocześnie z powyższem zarządzeniem nie otrzymali jednak starostowie tekstu konwencji z powodu nieprzygotowania na czas odpowiedniej ilości druków, zawierających tekst konwencji i instrukcję. Wobec powyższego tez i ów starosta mógł istotnie twierdzić, że konwencja wiedeńska nie jest mu znana, gdyż oficjalnego tekstu nie miał jeszcze w ręku. W międzyczasie powyższe braki zostały usunięte”.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#ErwinHasbach">Proszę Panów, jak można wydawać takie rozporządzenie, jeżeli się nie wydaje do tego rozporządzenia instrukcji.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#ErwinHasbach">Wielką szkodą w administracji naszego Państwa jest niedołęstwo w wyszkoleniu naszych urzędników. Jakie są wyniki? Jeżeli się wydaje z centrali rozporządzenie, które nie odpowiada politycznym przekonaniom urzędnika, zaczynając od wojewody a kończąc na wójcie, to taki urzędnik stara się interpretować takie rozporządzenie tak, jak mu się to podoba, według swego osobistego poglądu politycznego. Między innemi po daję taki przykład: Optant, który, jak udowodniono, został przez starostwo za pomocą środków nielegalnych zmuszony do złożenia opcji, wniósł rekurs przez województwo do ministerstwa. W aktach się okazało, że wójt zrobił notatkę, ażeby nie uwzględnić rekursu, ponieważ optant nie włada językiem polskim i mieszka w pobliżu granicy niemieckiej. Proszę Panów, z tego widać, że okólnik wydany przez Ministerstwo a opiewający, że urzędnicy państwowi nie powinni zajmować się polityką, dotychczas, zdaje się, nie był jeszcze przestrzegany.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#ErwinHasbach">Teraz kilka słów o samorządach. W miejscowościach zamieszkałych przez znaczny procent mniejszości narodowych, przeważnie w Poznańskiem i na Pomorzu, byłoby zupełnie słusznem w interesie ogółu, ażeby przedstawiciele mniej szóści narodowych brali proporcjonalnie udział w samorządach. Nic podobnego. W izbach rolniczych, w wydziałach krajowych i powiatowych nie mamy przedstawicieli. Nie wiem dlaczego, czy dlatego, że nie jesteśmy zdolni do takiej pracy, czy też obecność nasza z innych powodów nie jest pożądana, ale zato dysponuje się naszemi kieszeniami. To samo dotyczy komisyj szacunkowych przy urzędach skarbowych.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#ErwinHasbach">Wszystko, co powiedziałem o Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, jak wynika z przemówień kolegów w Sejmie i Senacie, dotyczy tak samo i innych resortów. Z całokształtu przemówień budżetowych nie tylko przedstawicieli mniejszości narodowych wynika, że rząd p. Grabskiego dla rozwiązania kwestii mniejszości narodowych nie zrobił ani kroku naprzód. Nawet i Herkules Tugutt nie podołał załatwić pierwszej z dziesięciu prac. Stan sprawy mniejszościowej na wschodzie jest nadal chaotyczny, a na zachodzie w innych częściach kraju nie wiele lepszy. Mężom stanu wobec ataków szowinistycznych brak odwagi do stabilizowania równych praw dla wszystkich obywateli Państwa, oraz wprowadzenia w życie tego, co jest gwarantowane w Traktacie Wersalskim, w Traktacie dodatkowym o mniejszościach narodowych oraz w Konwencji Genewskiej. P. senator Biały przed chwilą powiedział, że brak jest jednolitej linii politycznej co do mniejszości narodowych. Jednak ja stwierdzam, że linia ta jest zupełnie prosta i celowa i wątpliwości w tym kierunku istnieć nie mogą. Z powodu tego sprawa mniejszości oddawna przestała być sprawą wewnętrzną Polski. Mniejszości narodowe wbrew własnej woli muszą się zwrócić do tych instytucyj międzynarodowych, które uroczyście mniejszościom narodowym przyrzekły bronić ich praw. P. senator Posner w zeszłym tygodniu z tej trybuny oświadczył, że prawie wszędzie zagranicą można skonstatować zmniejszenie się sympatii dla Polski, co nie jest bez skutku dla naszej polityki zagranicznej. Jakie tego mogą być powody?</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#ErwinHasbach">W odrodzeniu Polski miała wielki udział sympatia świata dla narodu, który przez 150 lat nie miał własnego państwa. Wpływy tej sympatii w związku z sytuacją polityczną, wytworzoną przy ukończeniu wojny światowej, ukazały się przy zawarciu Traktatu Wersalskiego. I kontrahenci tego traktatu byli przekonani, że można będzie narodowi polskiemu przy odrodzeniu państwa powierzyć losy wielkiej ilości ludów niepolskiej narodowości, przypuszczając, że naród polski, który przez długie lata musiał znosić los mniejszości w innych krajach, będzie miał zrozumienie dla położenia mniejszości w swojem Państwie i nie popełni tych błędów, które zarzucał dawniej swoim gospodarzom. Kontrahenci byli pewni, że w owych traktatach znaleźli wszystkie gwarancje i zabezpieczenia dla tych, od swego kraju ojczystego odłączonych mniejszości w Polsce. Lecz stało się inaczej. Mądrzeby było postępować tak z mniejszościami narodowemi, aby one nie potrzebowały nigdy występować ze skargami do Ligi Narodów lub innej zagranicznej instytucji. Takie przekonanie miały też kiedyś pewne czynniki, jak np. naczelna rada ludowa, która wydała uroczyste zapewnienia Niemcom na Pomorzu przed przyłączeniem Pomorza do Polski. Lecz i tego nie dotrzymano. Pod wpływem tych sfer, które ciągle myślą, że przyznanie równouprawnienia mniejszościom narodowym osłabia powagę Państwa, i to ustało.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#ErwinHasbach">Równouprawnienie mniejszości narodowych i spełnienie przyjętych zobowiązań, to było to minimum, którego mogliśmy żądać Jeżeli się chce uzyskać zaufanie i przyjaźń mniejszości do Państwa, jeżeli się chce więcej osiągnąć niż spełnienie przez nich obowiązków lojalnych obywateli, to trzeba było więcej dać, aniżeli Państwo było obowiązane. Trzeba było każdej narodowości przyznać autonomię kulturalną, jak to niedawno uczynił mały kraj Estonia. To byłoby pierwszorzędnym czynem politycznym, któryby zaoszczędził Państwu wielu zawikłań politycznych zewnętrznych i wewnętrznych. W zeszłym tygodniu z tej samej trybuny przypominano, że traktat o mniejszościach narodowych był podpisany tym samym piórem co traktat wersalski. Obydwa traktaty tworzą zatem nierozłączną całość. Nie jest możliwem, aby jeden kontrahent ignorował jedną część traktatu, a równocześnie żądał od drugich kontrahentów, aby całości traktatów ściśle przestrzegali.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#ErwinHasbach">Jak już powiedziałem, sprawa mniejszości narodowych jest kwestią międzynarodową i jest tematem prawie wszystkich kongresów politycznych. Załatwienie tej sprawy uważa się za jedno z najważniejszych zagadnień w celu uniknięcia ponownych zawikłań międzynarodowych. Przypominam, że Polska w ostatnim czasie broniła przed forum międzynarodowem swoich rodaków, którzy należą do mniejszości narodowych na Litwie. Powstaje pytanie, czy będzie kiedyś w Polsce rząd tak mocny, ażeby zdołał rozwiązać kwestię mniejszościową, przyznając jej, jak powiedziałem, jako minimum zupełne równouprawnienie według Konstytucji, oraz spełnienie wszystkich przyjętych zobowiązań międzynarodowych. Zdaje mi się, że mogę na pytanie to dać odpowiedź twierdzącą, jeżeliby się stało, co następuje. Przypuszczam i wiem osobiście, że dziś w Polsce we wszystkich stanach znajdują się mężczyźni i kobiety, ludzie poważni i cieszący się zaufaniem swoich rodaków, którzy doszli do przekonania, że dotychczasowa polityka mniejszościowa była błędna. Zdaje się, że powinno się znaleźć 10 takich mężów, którzy mieliby odwagę wbrew wszystkim atakom hipernacjonalistów i szowinistów i wbrew atakom pewnej części prasy wydać odezwę publiczną w tym duchu, że zmiana polityki mniejszościowej jest konieczna.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#komentarz">(Głos W Berlinie niech zaczną)</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#ErwinHasbach">Nie koniecznie tacy mężowie muszą siedzieć w parlamencie, mam na myśli ogół całego kraju. Kładę nacisk na to, że powinny to być osobistości znane ze swego patriotyzmu, oraz rycerze Polacy sans reproche. Po zrobieniu pierwszego wyłomu w opinii publicznej ilość rozsądnych ludzi prędko by się powiększała i rząd pewny swego celu, byłby w stanie, opierając się na tych pionierach pokoju wewnętrznego, stworzyć mniejszościom te warunki życia, z których wychodzą lojalni obywatele państwa. W Niemczech się mówi: „Die Warheit ist auf dem Marsche. Niestety obecnie jesteśmy jeszcze w naszym kraju dalecy od spełnienia takiego ideału. Jesteśmy świadkami tego, że wysoko postawione osobistości w państwie podpisują odezwy, które wywołują walki przeciw mniejszościom narodowym. Kto więc może nam wziąć za złe, jeżeli w dzisiejszych warunkach głosujemy przeciw budżetowi?</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Osiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#SaturninOsiński">Wysoki Senacie!</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#SaturninOsiński">Z tej trybuny podczas dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Sejmie padła nazwa nowa, której dotąd nie słyszeliśmy, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, a właściwie Minister Spraw Wewnętrznych jest ministrem policji. Te same okrzyki padły też ze strony Izby, że p. Minister Spraw Wewnętrznych jest ministrem policji. P. Minister odpowiedział, że z dumą przyjmuje ten nowy tytuł, że uważa się za ministra policji. Był to drobiazg, jednak ma on zasadnicze znaczenie. Stwierdzono tu, że wogóle ministrowie spraw wewnętrznych nie rozumieją czego od nich żąda większa część społeczeństwa, czego żąda od policji. Uważali że ten okrzyk jest dla nich pochwałą. I w tym drobnym incydencie zawiera się właśnie cała tragedia wewnętrznej polityki polskiej. Wszyscy dobrze wiemy o tem, że policja jest potrzebna, że organizacja musi być, tylko żądamy od tej policji, żeby była sprawna i spełniała doskonale swoje obowiązki. Tymczasem ona tych obowiązków nie spełnia, jest wprost dezorganizatorką życia wewnętrznego i my do tej policji zaufania mieć nie możemy. I b. Minister Ratajski, twierdząc z dumą, że on takiej policji chce być ministrem, wykazał właśnie całe swe niezrozumienie tego, czem powinna być policja w Polsce.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#SaturninOsiński">Mówi się dużo o praworządności, o stosunkach naszych z mniejszościami, o porządku istniejącym w Polsce, ale to są słowa, za któremi nie stoi żadna treść. Wszystko to dezorganizuje źle zorganizowana policja. Na kresach byłby większy ład, tak zwane mniejszości narodowe byłyby daleko lepiej usposobione do Polski, mniej byśmy słyszeli żalów, zgłaszanych z tej trybuny, gdyby nie to, że każdy policjant jest kacykiem, który się rządzi według swego widzimisię, ze szkodą dla Polski. Wszystkie wady policji, które są wytykane z tej trybuny zawsze znajdują obrońców po prawej stronie Izby. Zawsze policja ma słuszność, a ludność, która się skarży na policję, słuszności nie ma. Ten dysonans odbija się na wsi i w miastach bardzo szerokiem echem. W ten sposób nie wychowuje się ani społeczeństwa, ani nawet policji, jakby tego panowie chcieli.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#SaturninOsiński">Już ktoś powiedział, że bagnetami można rządzić, ale na bagnetach oprzeć się nie można i ta polityka opierania się tylko na bagnecie policjanta doprowadza do rozpaczy bodajże że wszystkich obywateli polskich.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#SaturninOsiński">Mówiło się o prowokacji tu i w Komisji Skarbowo Budżetowej. P. sen. Smólski, ówczesny wiceminister, odpowiedzi na nasze zarzuty nie udzielił, a nawet usiłował je zbagatelizować, bo wogóle ministerstwo to i inne w ten sposób z izbami prawodawczemi postępuje: szczerość rzadko kiedy z ich ust płynie, zawsze usiłują mimo wszystko bronić swego stanowiska, aczkolwiek ludzie, których bronią, są winni. To jest system bardzo szkodliwy, ale który się tak zakorzenił w sferach rządowych, że trudno go będzie wykorzenić. Prowokacja istnieje. Pozwolę sobie Panom przedstawić trzystopniową prowokację na wsi, w mieście powiatowem i w mieście okręgowem, dużem.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#SaturninOsiński">Zacznę od prowokacji na wsi. Naturalnie, to będzie według stawu grobla, będzie to prowokacja bardzo drobniutka. Niezbyt dawno w jednej z wiosek skarżono mi się, że nie wolno trzymać psów biegających swobodnie po drodze. Słusznie ale proszę Panów psom wolno w zagrodzie swobodnie się obracać. Co robi policja? Idzie sobie policjant drogą i kijaszkiem stuka w parkan, prowokuje psa, pies wybiega na drogę, a wtedy policjant pisze protokół i nakłada karę 20 zł. To jest drobna prowokacja, dostępna dla tych policjantów wioskowych.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#SaturninOsiński">Druga prowokacja dotyczy miasta powiatowego, a więc będzie poważniejsza. Cytuję tutaj fakt. Dn. 26 kwietnia r. b. przychodzi policjant do kancelarii p. adwokata Zubowicza w Zamościu i prosi Jana Michalczyka, który tam pracuje jako kancelista, do komendanta powiatowego Przygody, który chce z nim pomówić. Michalczyk miał jakąś sprawę za przemówienie na jakimś zebraniu, myśląc więc, że w tej właśnie sprawie jest wzywany do policji, zgłasza się, a p. Przygoda rozpoczyna z nim rozmowę w ten sposób: „Proszę Pana, obcięlibyśmy, żeby Pan pracował w policji”. Pan Michalczyk powiada: „No tak, ale z jakiej racji? Mam pracę w kancelarii adwokackiej i ta praca mi wystarcza, nie znajdę czasu na inną pracę”. Wtedy p. Przygoda powiada mu: „Może Pan tę pracę pogodzić i tu pracować i tam pracować, będzie Panu bardzo wygodnie”. Michalczyk pyta się, jak ta praca w policji przedstawia się. „Bardzo prosto, będzie nam Pan komunikował o różnych ruchach na lewicy: w P. P. S., w Wyzwoleniu, będzie nas Pan informował o tych rzeczach, to jest nam bardzo potrzebne i w ten sposób Pan utrzyma jedną pracę i drugą”.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#SaturninOsiński">Czy to nie jest bezczelna prowokacja? O trzecim fakcie szczegółowo nie będę już opowiadał, bo Panowie bardzo dobrze o nim wiedzą. Wniosek członków Komisji Skarbowo-Budżetowej, ażeby Rząd wystąpił z deklaracją, że prowokacji nie popiera, nie znalazł uznania. Większość Komisji przeszła nad nim do porządku dziennego. Rząd nie miał odwagi wtedy odpowiedzieć, że prowokacji niema.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#SaturninOsiński">Szanowni Panowie, opieranie się o policję, która się w ten sposób demoralizuje, jest bardzo niebezpieczne i dla tych, którzy popierają tę policję. Pozwolę sobie powiedzieć małą historię z życia do czego policję doprowadzić można. W Petersburgu podczas przewrotu bolszewickiego szedł oddział wojska bardzo przyzwoicie ubrany, podczas gdy wojsko już wtedy chodziło w łachmanach. Ktoś zbliżył się do prowadzącego ten oddział i zapytał: co to za wojsko? otrzymał odpowiedź: „bywszyj żandarmskij połk” który szedł do Smolnego Instytutu bronić bolszewików. Niech Panowie o tem pomyślą, a przyjdą Panowie do przekonania, że policji bezwzględnie bronić nie można, że trzeba trochę krytycyzmu zastosować do działalności policji, a wtedy będzie dobrze dla Panów i jeszcze lepiej będzie dla Polski.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#SaturninOsiński">Proszę Panów, budżet policji wynosi 132.000.000 w sumach okrągłych, kiedy budżet służby zdrowia wynosi siedem milionów z czemś złotych. Jeżeli zestawimy to z innemi budżetami, to wykazuje to, że jesteśmy bardzo hojni na policję, która ma bronić interesów pewnej warstwy społeczeństwa, ale kiedy idzie o pieniądze dla szerszych mas, wtedy powiada się, że niema pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#SaturninOsiński">Nie wiem także, czy jest w jakim państwie zwyczaj, aby sumy dyspozycyjne były w kilku ministerstwach, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, Spraw Zagranicznych, Wojskowych i t. d. Prezydjum Rady Ministrów również posiada taki swój fundusz, wreszcie inne ministerstwa w ten czy inny sposób maskują swoje sumy dyspozycyjne. Uważam, że w ten sposób gospodarować funduszami państwowemi niejawnemi, t. zw. gadzinowem i nie można, że muszą być pewne w tym względzie ograniczenia. I dlatego postawiliśmy wniosek na Komisji Skarbowo-Budżetowej, aby te sumy dyspozycyjne były w rękach człowieka, który odpowiada za politykę ogólną, a więc Premiera. Prezes Ministrów jest tym właśnie człowiekiem, który powinien wiedzieć o wszystkich poczynaniach innych ministrów, który bierze odpowiedzialność za politykę tych ministrów, on też powinien temi funduszami zarządzać. W ten sposób, proszę Panów, unikniemy wielu przykrych momentów i szeroko już obecnie stosowanej demagogii. Mówiono mi naprzykład, że te fundusze dyspozycyjne w wielu wypadkach służą dla pokrycia różnych deficytów, zwykłych złodziejstw, które urzędnicy popełniają. Jest to zapewnienie bezkarności i to jest bardzo demoralizacyjny sposób rządzenia.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#SaturninOsiński">Proszę Panów, chcę jeszcze powiedzieć parę słów o ministerstwie dla spraw samorządowych. Ten pomysł nie znalazł wielkiego uznania. Dziś uważamy za wskazane, ażeby Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wchłonęło w siebie jak najwięcej agend życia państwowego, tam wszystko umieszczamy. Słyszałem nawet na Komisji Skarbowo-Budżetowej, jak również z tej trybuny p. senator Zdanowski referent budżetu powiedział: umieśćmy tak samo i opiekę społeczną. Był nawet kiedyś pomysł, żeby tam inspektorat pracy umieścić. Będzie wszystko. Umieszczono w każdym razie w roku zeszłym Ministerstwo Zdrowia. W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych ciągle ten motyw się przewija, bo tam jest policja, tam dopilnują. Nie mam wiele czasu, żebym mógł Panów przekonać o tem, że ministerstwo dla spraw samorządowych jest rzeczą konieczną, tem bardziej, ponieważ ten samorząd dopiero się budzi, więc trzeba, żeby był ktoś troskliwy, dokądby się postarał ten samorząd wychować.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#komentarz">(S. Banaszak: jeszcze jeden minister!)</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#SaturninOsiński">Panowie się obawiają, że będzie zawielu ministrów, otóż nie wiem, czy dziś nie jest za wielu ministrów, ja bym może bardzo wielu usunął, bo nie odpowiadają swojemu zadaniu, ale to nie przeszkadza, że na miejsce niektórych ministerstw chciałbym powołać inne, odpowiedniejsze i lepiej do pracy przysposobione. Tam możnaby przenieść opiekę społeczną, z czasem będzie policja komunalna i ta policja komunalna mogłaby znaleźć swoje miejsce, tam by również zdrowie mogło znaleźć miejsce, tam szereg spraw poruczonych dotąd Ministerstwu Spraw Wewnętrznych mogłoby się pomieścić i być dobrze zarządzane. Mamy przykład, że samorządy były bardzo dobrze rozwinięte w Małopolsce i w Poznańskiem...</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#komentarz">(S. Banaszak: ale nie było osobnego ministerstwa i było dobrze.)</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#SaturninOsiński">...a teraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wzięło te agendy do siebie i jest źle.</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bojko)</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#SaturninOsiński">Pan się przecież skarży, że jest źle z samorządem w Poznańskiem, a zdaje się, że p. sen. Biały mówił, iż ten samorząd został zamordowany, więc widzimy, jak samorząd dobrze się czuje w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. To są wywody, na które się także p. Senator Banaszek zgodzi. Wniosek ten nie został odpowiednio poparty na Komisji Skarbowo-Budżetowej, jest on tu jako wniosek mniejszości; będę bardzo rad, o ile Panowie zgodzili się głosować za tym wnioskiem.</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#SaturninOsiński">Proszę Panów, służba zdrowia. Zdaje się, że p. Senator Godlewski mówił, że istnieje nawet policja, która będzie pilnować zarządzeń, wydawanych przez służbę zdrowia. I rzeczywiście pilnuje. Ale proszę Panów ze szkodą dla miejscowej ludności. Może to bardzo dobre dla urzędów, że dopilnowuje, ale dla higieny i dla ludności bardzo źle.</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#komentarz">(S. Godlewski: Dlaczego?)</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#SaturninOsiński">Postaram się to Panu w paru słowach powiedzieć. Ze zdrowia zrobiono nagankę na miejscową ludność.</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#komentarz">(S. Siedlecki: Tak źle nie jest.)</u>
<u xml:id="u-16.22" who="#SaturninOsiński">Tak jest, niestety Szczerzę tu mówię całą prawdę, nie wyssałem tych rzeczy z palca. Za byle co — nie mówię tu już o takich zbrodniach, jak wypuszczenie gnojówki do strugi, lub że gnojówka jest koło samej strugi urządzona — ale najmniejsze wykroczenie, już sprowadza wielką karę, policji, już łapią tę wielką zbrodnię i to kosztuje 50 zł. Byle co jest powodem do nakładania kar na wieś, i ta wieś ciągle tylko płaci kary. Był wniosek s. Własowa, ażeby te kary zanulować. Ten wniosek nie znalazł uznania na Komisji Budżetowej, bo był źle postawiony i rozumiem, że nie mógł być przyjęty, ale ten wniosek wskazuje, jak wieś za wszystko płaci kary. Może te przepisy są i mądre i tylko przez policjanta wykoszlawione i uspasabiają wieś jaknajgorzej do tych wszystkich zarządzeń. Ta droga nie prowadzi do celu. Ja bym chciał, ażeby tego chłopa traktowano jak prawdziwego obywatela kraju, ażeby on nie był takim czynnikiem, który jest potrzebny do głosowania i płacenia podatków i koniec, a pozatem, żeby był bity przez policję i na każdym kroku szykanowany przez urzędy.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JakubBojko">Głos ma s. Kopciński.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#StefanKopciński">Wysoka Izbo! Zatrzymam się jedynie na policji i biurokracji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i na sprawach samorządowych.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#StefanKopciński">Ministerstwo, które zdawałoby się powinno być kierownikiem wewnętrznego życia społeczeństwa, u nas zdaje się jest zapatrzone, może zresztą pod sugestią społeczeństwa, bo i tu w Senacie czuje się ten ton, w ten cel, że się tak wyrażę, pilnowania obywateli; i tu cała sprawa z tego punktu widzenia może być rozpatrywana. Jeżeli chodzi o sprawy policji, to nie chcę dotykać samych funkcjonariuszy policji. Oni są tacy, jakimi się ich wychowało i będą takiemi, jakimi się od nich wymaga, żeby byli. Chodzi nam o to, aby ten organ państwowy był użyty na te cele, do których powinien służyć. Tymczasem, zdaje się, chęć szukania wśród obywateli ciągłego niebezpieczeństwa, tę prostą linię służby bezpieczeństwa skrzywiła. Gdzieindziej policjant służy społeczeństwu pomocą i służy do porządku, do zabezpieczenia obywatela, a u nas, jeżeli tylko przytoczę warszawką policję, choć się mówi, że mamy tak wiele policji — ja się zapytam, czy krańce Warszawy pod względem bezpieczeństwa i porządku są dostatecznie zabezpieczone, czy ta policja raczej nie jest zajęta w innym kierunku; ona zawsze jest tam, gdzie widać, że coś nadzwyczajnego się dziać będzie. A z tego, śmiem twierdzić, wyrasta — kwestią prowokacji, Uważam, że nie spełniłbym swego obowiązku, gdybym nie poruszył ostatniej sprawy Trojanowskiego, albowiem ona ma głębsze znaczenie, niż zwykły wypadek, ona jest tą trucizną, co do której bałbym się, żeby się nie wżarła w życie narodu, bo przecież żaden obywatel, który chce zdrowego i pomyślnego rozwoju swego społeczeństwa, nie powinien przechodzić do porządku nad tą sprawą, lecz powinien gdzie można podnosić ją, by wreszcie zupełnie uzdrowienie nastąpiło. P. Minister oświadczył, że będzie uważał tych ludzi za przestępców i będzie ich karał, ale nie wiemy, czy to zło z korzeniem jest wyrwane. Co do tego mam duże wątpliwości, ponieważ o tej sprawie jest za cicho.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#StefanKopciński">Ten kierunek polityki policyjnej sprowadza drugą rzecz, o której p. sen. Biały nadmienił, mianowicie, moc papierków, i pisaniny. Kto zna władze pierwszej instancji naszej administracji, kto przyjrzał się całej rzeczy, ten wie, że tam są ciągle zapytania, dotyczące stowarzyszeń, zarządów, szkół, czy w szkole są jakieś kółka wolnomyślicielskie, a to wszystko po to, aby zebrać wiadomości o obywatelach. Czasem ta biurokracja dochodzi do śmiesznych poprostu rzeczy.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#StefanKopciński">Jeżeli teraz spojrzymy na drugą stronę życia, gdzie jest wiele sił społecznych mianowicie na samorządy, to widzimy, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych tej dziedziny życia nie otacza należytą opieką, że zupełnie jakby o niej zapomniało, Tu nie chodzi o tego lub innego ministra, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych idzie tą samą drogą przez cały ciąg rozwoju naszej państwowości. Położenie samorządów w Małopolsce zilustrował p. senator Biały. Samorządów tam niema — są komisarze — życie samorządowe zamarło.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#StefanKopciński">W b. zaborze rosyjskim sprawa nie przedstawia się lepiej, albowiem ostatnio samorządy zostały wybrane w roku 1919 i gonią już ostatkiem sił. Radni przychodzą niechętnie i rzadko kiedy da się zebrać tak zwane quorum, bo ta praca ich znużyła.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#komentarz">(Głos. Jaka tam praca, kiedy nie przychodzą)</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#StefanKopciński">Samorządów nie odnawia się i ta sprawa nie znajduje żadnego rozwiązania. Rząd znalazł rozwiązanie, ale naszem zdaniem, bardzo niebezpieczne, bo dał Sejmowi ustawę skonstruowaną w ten sposób, że musi w Sejmie całemi miesiącami być rozważana i niewiadomo, czy z Sejmu kiedykolwiek wyjdzie.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#StefanKopciński">Proszę Panów, ta ustawa ma na celu ograniczenie praw samorządu w układzie ciał samorządowych, magistratów i rad miejskich, oddanie go pod większy nadzór władz administracyjnych, a co najważniejsze do ustawy o wyborach do samorządów chce wprowadzić pluralność. Niektórzy Panowie powiadają, że Konstytucja nie obejmuje samorządów, że powszechne prawo wyborcze obejmuje tylko Sejm i parlament, ale skoro jest ten duch w Konstytucji to czy wolno było Rządowi rzucać to zarzewie niezgody do Sejmu i w ten sposób wstrzymywać życie samorządowe na całe lata. Rząd nie miał innych sposobów rozwiązania tej kwestii, a kiedy rzucił to, to w dalszym ciągu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przypatruje się temu co się dzieje w Polsce, co się dzieje w samorządach, i żadnej rady na to nie znajduje.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#StefanKopciński">P. senator Biały proponuje rozwiązanie tej sprawy dla Małopolski ale mnie się zdaje, że to jest niedostateczne, że trzeba to rozwiązać dla całego Państwa. Jakie są powody tych zmian i pójścia ustawy po innej drodze? Ja osobiście nie widzę żadnych nieszczęść, któreby zwalały się na Polskę z powodu powiedzmy demokratycznej ustawy wyborczej, czy ustawy samorządowej, która obowiązywała na terenie byłego zaboru pruskiego. Mieliśmy samorządy dobrze pracujące. Nie chcę ich wyliczać, bo zapomniałbym może wyliczyć wszystkich, które czemkolwiek przyczyniły się do rozwoju życia samorządowego, mieliśmy szkolę samorządową i nikt mi nie wskaże jakie nieszczęścia wypłynęły z tej ordynacji wyborczej, względnie z tej ustawy samorządowej. Przeciwnie. Była to szkoła dla rozwoju życia samorządowego. Dlatego uważam, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych niewątpliwie popełniło błąd wielki, dając ustawę, która, nie mogąc być przeprowadzona, wstrzymuje życie samorządowe. Stąd widać charakter naszego Ministerstwa, charakter, który niestety zbliża się raczej do charakteru ministerstw dawnych państw, niż do państw demokratycznych, jakim jest Polska.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#StefanKopciński">Byli różni ministrowie. W gruncie rzeczy różnic prawie nie było w toku spraw wewnętrznych. Mieliśmy zawsze to samo wrażenie, że często nawet ci ministrowie chcieli pójść po słusznej drodze, ale byli ciągle w różnych sprawach bezradni. Podobno w Polsce niema tak silnego człowieka, któryby ten resort ze względu czy na jego skład osobowy, czy ze względów innych potrafił utrzymać w tej myśli i chęci, jakby chciał. Daj Boże, aby nowy Minister dał sobie z tym resortem radę. Tam trzeba coś zmienić i uregulować, aby nowy Minister był panem położenia.</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#StefanKopciński">Przejdę w kilku słowach do Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia. Oczywiście nie wiele da się tu powiedzieć choćby z tego względu, że tak, jak to przeczuwaliśmy, skutkiem przekształcenia Ministerstwa Zdrowia na Dyrekcję Generalnej Służby Zdrowia została ona w czynnościach swoich ograniczona i nie ma do rozporządzenia ani tych sum, ani środków, jakie ten resort w Polsce bardzo ważny powinienby posiadać. Referent podnosząc te kwestie, których rozwiązanie jest konieczne w Polsce, jak kwestia epidemii, kwestia tyfusu plamistego, który nie powinien był istnieć w Polsce w czasach niewojennych — w Polsce, która bądź co bądź jest krajem kulturalnym — jak sprawa gruźlicy i t. d. P. Sprawozdawca proponuje powiększenie pozycji na gruźlicę, ale ja nie byłbym za takiem załatwieniem sprawy.</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#StefanKopciński">Chcę tutaj tylko dotknąć tych zmian, które są proponowane w budżecie Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia. Przedewszystkiem co do uszczuplenia i przeniesienia na inne cele pozycji opieki nad umysłowo chorymi. Proszę Panów, o ile można tę rzeczy ująć w Polsce, to wiemy, że ta opieka nie była dostatecznie postawiona przedtem i nie sądzę, aby już teraz w Polsce działo się wszystko jak najlepiej. I z tego względu obawiać się trzeba, czy uszczuplenie pozycji na opiekę nad umysłowo chorymi oczywiście nie zaszkodzi tej bardzo ważnej sprawie. P. referent nie przedstawił nam stanu rzeczy, jak to wygląda i nie mam o to pretensji do niego dlatego, że trudno jest wszystkie szczegóły przedstawiać, ale właśnie nie mając tego obrazu, jak wygląda opieka nad umysłowo chorymi, miałbym obawę, że może w dyrekcji niema kto pamiętać o tej ważnej stronie życia, która takim ciężarem jest nieraz dla rodzin i dlatego też nie mógłbym zupełnie szczerze głosować za tą zmianą, którą p. referent proponuje.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#StefanKopciński">To samo tyczy się innej zmiany, mianowicie domu położnego, o którym tu była mowa. Przy omawianiu tej sprawy p. referent podniósł sprawę kierownictwa poszczególnych domów położnych i położył nacisk na to, aby kierownictwo tych domów położnych było obsadzane odpowiednio. Oczywiście musimy tej myśli przyklasnąć; jesteśmy zdania, aby te stanowiska były najpoważniejszemi siłami obsadzane i sądzę, że Generalna Dyrekcja o to dba i że rządzi się tu obiektywizmem, który nie zawsze bywa stosowany, jak zwykle w sprawach personalnych. Ale jeżeli mówimy o kierownictwie zupełnie kompetentnem, doskonałem, to musimy i tutaj w Senacie świecić przykładem. A mnie się zdaje, że rozstrzyganie sprawy w ten sposób, jak proponuje komisja, mianowicie danie kredytów na dom położnych bez bursy, bez internatu, daje zły przykład ze strony Senatu, bo przecież rozstrzygają tutaj pewne sprawy ludzie kompetentni, a bursa przy domu położnym, to nie jest to samo, co internat dla uczniów, internat istniejący dlatego, żeby tam niezamożni znaleźli schronienie, ale ona ma sama w sobie ten cel. Bo o co tu chodzi? Chodzi o to, żeby te uczennice mieszkały przy tej uczelni, w której się uczą, żeby mogły korzystać z materiałów w każdej chwili, bo oczywiście położnica nie czeka, aż uczennica przyjdzie z miasta, Mógłby ktoś powiedzieć, że to komplikuje sprawę, ale najważniejsze jest to, że uczennice w tych warunkach nie potrzebują wychodzić na miasto, nie znoszą do zakładu chorób zakaźnych, co w naszych warunkach nieprzyzwyczajenia do higieny jest bardzo ważne, żeby uczennice wdrażały się w tę nieskazitelną czystość, jaka winna być zachowana przy położnicach. Wskutek tego ta bursa jest częścią integralną uczelni i Senat nie może tej zmiany przyjąć, bo żądając doskonałości gdzieindziej, sam tę doskonałość, jaka była zaprojektowana przy przedstawieniu budżetu, złamałby i stworzyłby rzecz pod względem fachowem zupełnie niesłuszną. Dlatego też będziemy oczywiście głosować przeciw tej zmianie i jabym apelował do całego Senatu, ażeby nie dawał powodów do mówienia, że załatwił rzecz niesłusznie. Przeniesienie tej pozycji na walkę z gruźlicą, dla mnie jest wprawdzie sprawą wielkiej wagi i jako dla lekarza i jako dla przedstawiciela tej warstwy ludności, która najwięcej od gruźlicy ofiar ponosi, bo to jest choroba par excellence proletariacka, jednak jestem przeciwny tej zmianie, a to dlatego, że ten fundusz nie wiele da sprawie walki z gruźlicą, a natomiast zepsuje sprawę, która była postawiona jak się patrzy.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Nazarewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AleksanderNazarewski">Wysoka Izbo! Zdaje mi się, że dla tych, którzy znają nastrój na t. zw. Kresach obecnie i znali kilka lat temu, nie potrzeba wyjaśniać, że nastrój ten pogarsza się z dnia na dzień, pomimo wszelkich starań Rządu o polepszenie stosunków, a właśnie być może wskutek tych starań nieumiejętnie skierowanych. Widzimy mnóstwo ludzi z rozmaitych klas, którzy uciekli od bolszewickiego regime'u lub z wielką radością witali odrodzenie Państwa Polskiego, a obecnie legalnie lub nielegalnie uciekają do Rosji sowieckiej, jak do ziemi obiecanej. A ci, którzy pozostali na miejscu, skrępowani niebywałym regimem policyjnym w milczeniu czekają, lecz to czekanie jest gorsze od otwartych protestów, dlatego, że może się skończyć niespodziewanym wybuchem w momencie najbardziej niebezpiecznym dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#AleksanderNazarewski">Wszystko to zmusza nas zatrzymać się nad tem pytaniem, gdzie są przyczyny takiego pogorszenia się stosunków. Przebiegając myślą wszystkie zarządzenia administracyjne dotyczące Kresów i mniejszości narodowych, można z pewnością stwierdzić, że przyczyną tego był brak szczerości Rządu w stosunku do nas, do Kresów. Rząd nigdy nie patrzył na mniejszości jako na zupełnie równouprawnionych obywateli, a tylko jako materiał dla eksperymentów, który należy jak najprędzej spolonizować. Nawet lepsze rozporządzenia i reformy rządowe, dotyczące Kresów, nie były nigdy wydawane z zamiarem wprowadzenia ich w życie, lecz tylko dla pozoru i dla reklamy zagranicznej, przyczem zwykle elementy, które z radością witały każdą reformę i usiłowały wprowadzić ją w życie, miejscowa administracja traktowała jako wrogo usposobione do państwowości, a tem bardziej tych, którzy protestują przeciwko wszelkiego rodzaju nadużyciom przy wykonywaniu ustaw, a jednak elementy te są najwięcej uświadomione i dlatego zasługiwałyby na wciągnięcie ich do pracy społecznej i zainteresowanie ich budową organizacji państwowej. Jednakowoż widzimy zupełnie co innego. Elementy te podlegają ustawicznym represjom i dlatego muszą pracować nielegalnie.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#AleksanderNazarewski">Jeżeli to wszystko jest prawdą co do polityki Rządu wogóle, to tem bardziej co do administracji na miejscu. Ustawy językowe i sposoby ich wprowadzenia w życie są jaskrawym tego przykładem. Pamiętają Panowie, z jaką nieufnością przyjęliśmy te ustawy, przewidując, że przy dzisiejszym stosunku administracji względem mniejszości narodowych te ustawy realnie nic nie przyniosą. Znamiennym faktem jest to, że nawet i naród przyjął te ustawy z wielką nieufnością, przewidując w nich jakąś prowokację. My, posłowie Sejmu i Senatu, nie bacząc na własny sceptycyzm, dołożyliśmy wszelkich starań, żeby nieufność narodu została rozwiana, mając nadzieję, chociaż bardzo małą, że w tym wypadku Rząd stanie na odpowiednim poziomie. Niestety, trzeba się przyznać, że najnieufniejsze elementy miały rację; wydane do ustaw rozporządzenia, sprowadzając do minimum ich znaczenie, były dla administracji na miejscu, sposobnością do nowych represyj nigdzie nie przyczyniły się do szczerości w stosunkach, a tylko jeszcze więcej rozzuchwaliły tę i bez tego mało z nami sympatyzującą administrację.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#AleksanderNazarewski">Żeby nie być gołosłownym, mogę przytoczyć fakt wystąpienia opancerzowanego wojewody nowogródzkiego, gen. Januszajtisa, który w czasie akcji szkolnej dokonał masowych rewizyj na całym obszarze województwa. Pierwsi ucierpieli ci, którzy uwierzyli w szczerość Rządu i podjęli akcję celem wprowadzenia w życie tych ustaw. Rezultat masowych aresztów był następujący: z 1.659 aresztowanych obecnie zostało w areszcie tylko 48 osób, lecz i ci prawdopodobnie w większości będą zwolnieni z braków powodów do oskarżenia. W liczbie aresztowanych dotychczas znajduje się w więzieniu kandydat na posła, p. Sobolewski, który został aresztowany widocznie tylko dlatego, że był na liście kandydatów na posłów do Sejmu z mniejszości narodowych. Z tej trybuny stwierdzam, że on dotychczas żadnej polityki nie uprawiał i ponosi karę zupełnie bez winy. Nie mogę zamilczeć, że oprócz wspomnianej liczby aresztowanych, podczas wiosennego bezdroża w roku bieżącym dwa razy większą ilość osób spędzili policjanci i wojsko na posterunki policji, gdzie po przetrzymaniu ich przez 24 godzin wszystkich zwolniono po wyjaśnieniu, że nie brali oni żadnego udziału w pracy antypaństwowej.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#AleksanderNazarewski">Nawet położenie tych, którzy nie byli aresztowani i osadzeni w więzieniu, dalekie jest od pojęcia wolności osobistej. Szczególnie dotyczy to osób, którym nie przyznaje się obywatelstwa polskiego. Ludzie ci nie doznają opieki prawa i każdej chwili obawiają się o swój los. Już nie mówię o Traktacie Wersalskim, przyznającym bez żadnej formalności obywatelstwo wszystkim osobom, stale zamieszkałym na terenie Państwa Polskiego, Traktat ten oczywiście nie jest wykonany, instrukcje zaś, wydane przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, które rzekomo miały „ułatwić” otrzymanie obywatelstwa, w rzeczywistości nie tylko go nie ułatwiają, lecz owszem jeszcze w większym stopniu utrudniają. Sprawy o obywatelstwo osób, których prawa na obywatelstwo nie ulegają żadnej wątpliwości, walają się setkami i tysiącami w biurach po dwa i trzy lata bez żadnego załatwienia. Petenci zaś starający się o obywatelstwo, jedynie wskutek braku dokumentu, stwierdzającego prawo obywatelstwa, są narażeni na wielkie przykrości, bardzo często są pozbawiani ostatniego kawałka chleba, są zwalniani ze służby, są pozbawieni prawa uprawiania wolnych zawodów. Proszę Panów, czy może piastować w sobie uczucia obywatelskie, miłość do Polski ten, kto przez kilka lat nie wie, czy będzie jutro obywatelem polskim, czy obywatelem innego państwa? Takich jest mnóstwo. Znam wypadek, kiedy jednemu obywatelowi, którego dziadowie i pradziadowie żyli w Polsce, wydano dokument, w którym w rubryce „przynależność państwowa” było napisane: „Bezpaństwowy, obcokrajowiec”. Takiej różnorodności ludzkich ras jeszcze zdaje się nikt nie wymyślił, należy to widocznie zaliczyć do wielkich nowych odkryć.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#AleksanderNazarewski">A oto jeszcze jeden przykład z życia. Proboszcz cerkwi w Snowie pow. nieświeskiego, ks. Stefan Areń, urodzony w r. 1846 w pow. nowogródzkim, 79-letni starzec żyjący na parafii w ciągu 58 lat w pow. nowogródzkim, z tego 41 lat w m. Snowie, wniósł do starostwa nieświeskiego podanie 1 kwietnia 1923 r. o wydanie mu dowodu osobistego. 8 stycznia 1925 r. to jest po jednym roku, 9 miesiącach i 7 dniach, co może służyć jako dowód intensywnej pracy w starostwie przy załatwianiu spraw pierwszorzędnej wagi, petent otrzymał odpowiedź odmowną ponieważ rzekomo nie ma on kwalifikacyj potrzebnych do stwierdzenia obywatelstwa, oprócz tego przez policję powiedziano proboszczowi, że może otrzymać tylko kartę pobytu i że jednocześnie udziela mu się prawa do wszczęcia starań o nadanie obywatelstwa. I tak człowiek, który żył i pracował w granicach Rzeczypospolitej 79 lat człowiek, który może jest już blisko grobu, człowiek politycznie nieszkodliwy, nie otrzymał obywatelstwa jedynie wskutek kaprysu starosty. Syn księdza, Wiaczesław Areń, otrzymał dowód osobisty, lecz gdy tylko został nauczycielem w gimnazjum białoruskiem w Kłecku, dowód ten z rozporządzenia starosty nieświeskiego natychmiast mu odebrano. Wypadki odbierania dowodów osobistych od księży prawosławnych były nawet tłomaczone tem, że chociaż osoba, posiadająca dowód urodzenia stale mieszka na obszarach obecnie znajdujących się w granicach Polski, to jednak przodkowie jej byli może uchodźcami z Syberii, a jeżeli nie byli elementem napływowym, to trzeba to udowodnić. Naturalnie kresowa administracja doskonałe wie, że petent nie potrafi zadośćuczynić żądaniu takiemu i będzie wskutek tego w położeniu bez wyjścia, zaś administracja będzie mogła zachować się względem niego tak jak się jej spodoba. Dla nas jest rzeczą jasną, że gdyby Rząd miał dobrą wolę i szczere chęci, to z tą sprawą obecnie gdy wszelka repatriacja i emigracja już się skończyła, możnaby było skończyć raz na zawsze w ciągu najbliższych dwóch — trzech miesięcy, lecz tego spodziewać się trudno, gdyż wtedy zmniejszyłaby się samowola kresowej administracji, a wreszcie co zrobić z etatem urzędników, którzy tak sumiennie trzymali w strachu przed polskim rządem większość obywateli kresowych?</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#AleksanderNazarewski">Nie można przejść milcząco nad kwestią samorządów, których działalność tak zgodnie krytykowali przedstawiciele wszystkich stronnictw i tak prawdziwie scharakteryzował ją jeden z kolegów, który powiedział, że samorządami nazywają się dlatego, że tam rządzi sam starosta. Samorządy kresowe w większości są synekurą dla zwiększenia uposażenia p. starosty i kółka beztroskliwych osób uciekających od ciężkiej pracy i usiłujących żyć kosztem mozolnych pieniędzy narodu.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#AleksanderNazarewski">Takie samorządy, gdzie niema przedstawicieli z wyboru, są absurdem, z którym już dawno pora skończyć; jest to przeżytek powojenny, który należy jak najrychlej przekształcić na instytucję pożyteczną dla narodu, opłacającego nań podatki. Niejednokrotnie miałem możność rozmawiać z przedstawicielami tych instytucyj i przyjrzeć się ich działalności, jednak zawsze miałem wrażenie beznadziejne. Tak np. w prywatnej rozmowie z jednym z inspektorów samorządowych zwróciłem uwagę na to, że urzędnicy wcale nie wtajemniczają i nie zaznajamiają członków sejmiku, przedstawicieli włościan, z zamierzenia mi i planami, które bywają na porządku dziennym obrad sejmikowych, a tylko używają ich jako materiał bez głosu i tylko dla przebalotowania sprawy. Na to inspektor odpowiedział: „Pan senator nie wie, że ich to mało obchodzi i że oni jedynie interesują się sprawą wypłacania djet”. Komentarze chyba są zbędne.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#AleksanderNazarewski">Dla przykładu postaram się w zarysie zilustrować działalność sejmiku baranowickiego i jego przewodniczącego, p. starosty. Budżet na rok bieżący balansuje się sumą 466 984 zł. 68 gr. z deficytem 128.848 zł. 97 gr. 55,31% budżetu przeznacza się na udział w utrzymaniu policji państwowej, administracji, kancelarii sejmiku i tylko 44,59% na rzeczywiste potrzeby powiatu. Starostę, jako przewodniczącego mało to obchodzi. Jego mało interesują sprawy samorządu w przyszłości, lecz chodzi tylko o to, żeby teraz starosta miał się dobrze. Jako na charakterystyczny przykład jego skłonności dyktatorskich, mogę wskazać na fakt następujący.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#AleksanderNazarewski">Jeden z członków wydziału samorządowego, b. burmistrz miasta Baranowicze, obecnie członek rady miejskiej, naczelnik straży ogniowej i członek innych organizacyj społecznych, człowiek, który wystawił pomnik w Baranowiczach na pamiątkę zajęcia miasta przez wojska polskie, z którego inicjatywy obecnie buduje się pomnik dla nieznanego żołnierza, trapiony jest przez p. starostę przy każdej sposobności bezskutecznemi rewizjami, które mają na celu skompromitować jego rzekomą pracę antypaństwową. Dzieje się to tylko dlatego, że występuje on opozycyjnie względem starosty na posiedzeniach sejmikowych.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#AleksanderNazarewski">Samolubstwu i brakowi taktu niema końca. Tak np. niedawno p. starosta zachorował na samochód. Ponieważ uzyskać kredytów ze Skarbu Państwa na ten cel nie da się i sejmik z powodu deficytu pieniędzy nie posiada, p. starosta zmusza radę miejską do kupna samochodu na rachunek miasta i zabiera ten samochód do swojej dyspozycji. A przecież stan dróg w tym powiecie jest taki, że można korzystać z nich zaledwie przez 3–4 letnich miesięcy, więc samochód nie jest koniecznością, powiat posiada połączenia kolejowe w 4 strony, a w wypadkach nagłych starosta może nawet korzystać z pociągu nadzwyczajnego, dla magistratu zaś ten samochód w każdym razie jest absolutnie niepotrzebnym. Magistrat ma jeszcze połowę ulic niebrukowanych, brak jest łaźni, budynków dla potrzeb społecznych, budynków szkolnych, nawet gimnazjum państwowe mieści się w budynku, wynajętym przez rodziców uczących się dzieci, lecz, żeby nie psuć stosunków ze starostą, miasto traci na rzecz zupełnie zbędną dla miasta 5.000 złotych, które mogłyby być użyte racjonalniej. Kiedy w związku z tem kupnem pomiędzy magistratem a starostą powstały tarcia, ten ostatni zmusza sejmik do formalnego odkupna samochodu od magistratu, lecz sejmik pieniędzy nie posiada i dlatego miasto nie otrzymuje ani samochodu, ani wydanych nań pieniędzy. Charakterystycznem jest jeszcze to, że w rozporządzeniu starosty i sejmiku są cztery pary koni do służbowych rozjazdów, lecz konie te są zajęte uprawą roli przeznaczonej dla osadników, jednak znajdującej się w rozporządzeniu starosty i sejmiku.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#AleksanderNazarewski">Oczywiście każda praca państwowa zasługuje na poparcie i nic nie miałbym przeciw wysiłkom starosty w celu otrzymania samochodu, gdyby to powiększyło intensywność jego pracy. Żeby zaś Wysoka Izba mogła przekonać się o intensywności pracy starostwa baranowickiego, powołam się na dwa podania z odpowiedniemi załącznikami, złożone starostwu w dniu 12 grudnia 1924 r. przez włościan wsi Kiłpienica gm. stołowickiej pow. baranowickiego, Terentia Nasuto i Mikołaja Rusiaka, w sprawie przyznania im pożyczki na odbudowę zniszczonych wskutek wojny gospodarstw na zasadzie ustawy z dnia 6 maja 1924 r. Przez 5 miesięcy przeleżały te sprawy bez żadnego skutku, w ciągu tych 5 miesięcy starostwo nie zdążyło nawet zaopatrzyć ich w pieczątkę i numer dziennika podawczego, a gdy cierpliwi petenci na początku tego miesiąca zgłosili się do starostwa, żeby się dowiedzieć o stanie ich spraw, zwrócono im dokumenty i powiedziano im lakonicznie: „proszę przyjść za pół roku”. Pakt ten świadczy nie tylko o stanie szybkości załatwiania spraw w starostwie, lecz i o stopniu zainteresowania się potrzebami miejscowej ludności.</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#AleksanderNazarewski">Przy takiej pracy administracji kresowej, pełnej trosk tylko o osobiste wygody, lecz nie o korzyści dla Państwa i narodu, żadnych pozytywnych rezultatów nie przyniosą zmiany w gronie wyższej administracji Państwa. Starania ministrów Tugutta i Smólskiego myślę, że szczere, do niczego nie doprowadziły, i dlatego osobiście witając mianowanie Ministrem Spraw Wewnętrznych p. Raczkiewicza, znawcę tej części kresów, której jestem przedstawicielem, przedewszystkiem wyraziłbym pod jego adresem życzenie, by zajął się na serio zmianami w osobistym składzie administracji kresowej, bo bez tego wszelkie jego wysiłki, choćby dobre i szczere, będą bezskuteczne.</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#AleksanderNazarewski">Bardzo często nas posłów i te narodowości, które reprezentujemy, oskarżają o niedostateczną lojalność wobec Polski. Mnie się zdaje, że w tem kryje się wielkie nieporozumienie. Jeżeli przez lojalność rozumieć niezwykłą miłość do kultury polskiej albo zupełną gotowość by stać się obiektem tej kultury, to stanowczo ani u naszego białoruskiego ani u ukraińskiego ani również u rosyjskiego narodu Wy tego nie znajdziecie. Każdy naród lubi swój wyraz nacjonalny, swoją własną kulturę i w tej pragnie pozostać. Ale jeżeli przez lojalność będzie się rozumiało gotowość innych narodowości, by przyjaźnie pracować ku ogólnej korzyści razem z Wami i nawet pod Waszem przewodnictwem na zasadach moralnych wzajemnego szanowania się i na zasadach przyjętych chociaż bez naszego udziału, przez sam wolny naród polski w Sejmie Ustawodawczym, a zawartych w Konstytucji polskiej z dnia 17 marca 1920 r., to na taką lojalność zawsze możecie u nas liczyć. Znajdziecie u nas nawet jeszcze więcej, bo niezwykłą cierpliwość i względność dla wszystkich Waszych omyłek, gotowość, by na wszystko dobre i złe odpowiadać Waszem staropolskiem: „Bóg zapłać, żeby tylko te omyłki nie były wyrazem ogólnego nieżyczliwego i pogardliwego stosunku. Niestety musimy skonstatować fakt, że wśród większości polskich państwowych i społecznych działaczy, przeważnie tych, którzy wcale nie znają naszych krajów, o narodzie białoruskim, ukraińskim, nawet i rosyjskim panuje opinia, że to są narodowości o niższej kulturze, zdolne tylko do tego, ażeby stać się materiałem dla eksperymentów politycznych i rozpowszechniania kultury polskiej. Takiego stosunku do siebie żaden sumienny naród przebaczyć nie może i taki stosunek zawsze bywa przyczyną różnych nieporozumień.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek).</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#AleksanderNazarewski">Dlatego i my jako przedstawiciele tych narodowości nie możemy zejść ze swego stanowiska opozycyjnego, dopóki nie zobaczymy w rzeczywistości zasadniczej zmiany w stosunku do nas. Na znak tego naszego wyczekującego stanowiska zmuszeni jesteśmy głosować przeciw budżetowi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. ks. Żebrowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#LeonŻebrowski">Wysoki Senacie! Zabierając głos nie mam wcale zamiaru krytykować tego resortu, o którym już cały dzień mówimy, a to dlatego, że słyszeliśmy już bardzo dużo krytyk i może je jeszcze usłyszymy, a także i dlatego, że krytykując nawet bardzo obiektywnie, bardzo często wytrąca się ludziom, którzy chcieliby uczciwie i przyzwoicie pracować dla dobra kraju, broń i rzuca niepotrzebnie kamienie pod nogi.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#LeonŻebrowski">Uważam, że każdy z ministrów, a teraz mamy dwudziestego, miał najlepsze chęci pracy dla Ojczyzny, i o ileby pracował przez dłuższy czas możeby wykazał część tej genialności, którą naprawdę posiadał, bo przecież były jakieś racje, dla których go na ten urząd powołano. Zresztą winę niedomagań tego resortu nie sam minister ponosi. Panują tam także stosunki, że ten obejmuje urząd który jest najbliżej tego stopnia, a nie ten, który jest najodpowiedniejszy. Nie jest to moje zdanie, ale tych, którzy bliżej trochę przyjrzeli się tym sprawom. A przecież rządzić od biurka nie można, a powiedzenie bardzo stare Ojca Kościoła, że ars artium regimen animarum ma rację. Tutaj rządzimy naprawdę, animas rządzimy, przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, sprawuje się urząd państwowy w najbardziej może czułych jego strunach. Zbliżcie się Panowie nieco do obiektu rządzonego, a w tedy obaczycie w jaki sposób rządzić trzeba.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#LeonŻebrowski">Nie wdając się w krytykę, chciałbym tylko skierować do Rządu kilka uwag z punktu widzenia kresowca.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#komentarz">(Głos: Ale gdzie ten Rząd?)</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#LeonŻebrowski">Więc najpierw uwagi ogólne, które odnoszą się ściśle mówiąc nie tylko do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ale może również i do innych resortów, lecz mają z niem ścisłą łączność i prosiłbym Wysoką Izbę, ażeby wszystko to, co powiem zawsze oceniała z punktu widzenia tylko kresowca, aczkolwiek jestem tu wybrany z woj. białostockiego.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#LeonŻebrowski">Z uznaniem należy podnieść, że w ostatnich czasach w Rządzie jest większe zainteresowanie się kresami. Mam jednak wrażenie, że Rząd jeszcze nie wytworzył sobie jasnej polityki kresowej.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#komentarz">(Głos na ławach Ch. D.: I teraz nie wytworzy)</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#LeonŻebrowski">A to dlatego, że kresów nie zna. Czy można nazwać poznaniem kresów przejażdżkę na dwa lub trzy dni do Wilna, zjedzenie dwóch obiadów, trzech kolacyj w tem jednej niezdrowej? Czy można nazwać poznaniem kresów przejażdżkę błyskawiczną jednego, zdaje się ministra i jednego ministra in petto, chociażby nawet dostanie się na kilka godzin, na sam pas graniczny. A był to jeden z bardzo dzielnych ministrów, którego nazwiska nie powiem, ale który wywarł na ludności w miasteczku Głębokiem wrażenie nie zupełnie pożądane. Kresy trzeba poznać, a dlatego, żeby je poznać trzeba stamtąd pochodzić, trzeba do tych kresów się zbliżyć. Tymczasem nie chciano się zbliżyć i kiedy jeden z obecnych senatorów zaproponował jednemu z Ministrów Spraw Wewnętrznych, ażeby się przejechał na kresy, to ten odpowiedział: „a po co ja tam jestem potrzebny”? Było to coprawda dwa, czy trzy lata temu.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#LeonŻebrowski">Trzeba nie tylko poznać teren rządzenia, ale i lud kresowy, trzeba mu się przyjrzeć, a mówię tu o kresach północno-wschodnich, gdzie znam lud bardzo dobrze. Ludność kresowa jest spokojna, lojalna, zamknięta w sobie, zbyt może leniwa, z wyjątkiem jednej dziedziny pracy, a mianowicie: dziedziny pracy rolnej i tylko pracy rolnej sezonowej. Nie myśli wcale o samodzielności. śmiem twierdzić, że oficjalni przedstawiciele tego ludu nie odzwierciadlają ani pragnień, ani dążeń jego. Dla niego obojętną jest zupełnie, tak Moskwa jak i Warszawa, nie myśli on także o Wilnie i Mińsku, jako o swojej stolicy. Rządy moskiewskie na nasze szczęście, nie pozostawiły w tym narodzie, mimo prawie 200 lat rządzenia, żadnych śladów, żadnych sympatii, pozostała je dynie tęsknota, powiedzmy sobie to otwarcie, po caracie, jako po symbolu porządku i bezpieczeństwa, który wtedy panował. Lud to łagodny, nie myślący o rewolcie, w większości dobry i uczciwy, pomimo, że wojna go psuła. Pod względem uświadomienia ten lud, to jest res nullius, tabula rasa, na której może pisać i napisze każdy, kto do niego zbliży się z sercem. Ten lud może być dobrym obywatelem polskim, jak i dobrym obywatelem innego państwa, ale trzeba go koniecznie zjednać i można go było zjednać, był na to czas, tylko trzeba było podejść z zaufaniem, z poczuciem swojej siły i tę siłę w sposób ludzki okazać. Trzeba było mu pokazać praworządność i sprawiedliwość tej Polski, która do niego przychodzi, a którą on witał gorąco, zwłaszcza po inwazji bolszewickiej. Trzeba było się przyjrzeć, jak oni naprawdę czekali powrotu wojsk polskich. Przedtem, przed inwazją, były może pewne tęsknoty do powrotu dawnych porządków bo oni sobie nie zdawali sprawy, ale gdy potem fala bolszewicka odpłynęła, to z tęsknotą oczekiwali powrotu wojska polskiego i z radością się spotykali.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#LeonŻebrowski">Tymczasem ten lud, przyznajemy się do tego zupełnie szczerze, widzi za Rządem policjanta i sekwestratora i gdybyż zawsze dobrych. Trzeba mu było dopomóc do wyjścia z nędzy i ciemnoty; gdybyśmy tylko życzliwie potraktowali tę sprawę, to na to sposoby się znajdą.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#LeonŻebrowski">Reforma walutowa natrafiła na kresach na bardzo ciężkie czasy. Chłop tutejszy rozumiał, że podatki płacić musi i chętnie je ponosi, Ale zważmy na to, cośmy na kresach przeszli: wojnę, kilkakrotne okupacje, straszliwe zniszczenia. Jeszcze w roku zeszłym, widziałem rowy strzeleckie i przegrody z drutu kolczastego czy z takich gospodarstw można było wyciągnąć jakiś podatek? A lata 1921, 1922, 1923 i 1924, to nie były lata takie, gdzieby chłop mógł coś zarobić nawet na własne utrzymanie, zwłaszcza, gdy jest bez sprzężaju i zasiewu. Narzuca się kary, posyła sekwestratora, wyprzedaje się najniezbędniejsze nieraz rzeczy Miałem niedawno list, w którym opisywano takie rzeczy, że sprzedaje się zboże na zasiew, jako karę za niezapłacenie podatków, sprzedaje się kożuch i graty domowe, a w bardzo wielu wypadkach sekwestrator spisuje protokół, że podatnik nic nie ma do sprzedania. Dotknęło to nie tylko gospodarstwa drobne, lecz i większych właścicieli, którym na podatek majątkowy sprzedawano ostatnie rzeczy. System zeznań fatalnie wpłynął. Mamy tam przecież 90% analfabetów. Pisali więc zeznania specjalnie zaproszeni do tego pisarze, przeważnie młodzież szkolna i zeznania te były nadzwyczaj ciekawe. Naprzyklad widziałem zeznanie, w którem podatnik zeznaje, że ma mieszkanie, złożone z pokoju jadalnego, bawialnego, sypialnego i kuchni i ma umeblowanie zamożne — w chłopskiej chacie. Gdy nawet we dworach w pow. dziśnieńskim i duniłowickim, jeżeli jakaś staruszka posiada po pradziadach fotel, to jest to sprzęt największy i jedyna może relikwia po przeszłości. Ulg, przyznanych dla zrujnowanych przez wojnę gospodarstw, nie wyzyskano, bo nikt o nich nie wiedział i na 1.800 zeznań było tylko 10 podań z prośbą o przyznanie tych ulg. A potem sposób ściągania! Podobno w tym roku jest inaczej, ale jeszcze do 1924 r. ściąganie podatków było takie, że każdy musiał odwozić podatek sam i to kilkadziesiąt kilometrów, bo przecież powiaty nasze to nie są powiaty takie, jak w Małopolsce lub na G. Śląsku, lecz znacznie większe. Trzeba kilkadziesiąt kilometrów jechać i jeszcze nieraz podatnik nie zastaje właściwego urzędnika, czeka nieraz dzień i dwa i powiadają mu potem, że brak 50 gr. albo złotego, musi jeszcze po to jechać i znowu ten podatek odwozić. I takie „tarmoszenie” — jak się u nas mówi — tego człowieka odbywa się i to zraża straszliwie.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#LeonŻebrowski">Teraz co do nierównomierności opłat w różnych powiatach. Opowiadają mi takie rzeczy, że w jednym powiecie za jakieś zezwolenie opłaca się 20 groszy, a w sąsiednim powiecie płaci się 2 zł albo 1 zł.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#LeonŻebrowski">Poprawa stosunków na kresach postępuje, Rząd zrobił już nie mało, lecz niestety, te dobrodziejstwa, które Rząd świadczyć chciał ludności, tak są obstawione formalistyką i biurokratyzmem, że nie jeden gotów się ich zrzec. Zdaje się, że poprzednik mój w przemówieniu wspomniał o kredytach na zasiewy, czy na zniszczenie powojenne otóż te kredyty, nie wiem, jak gdzie, ale w pow. grodzieńskim, w taki sposób są udzielane i otoczone tak wielką ilością formalności, że nieraz ci ludzie tracą poprostu głowę. Otrzymuje się jakiś drukowany kwestionariusz na 4 stronach druku in folio i tu trzeba prawnika, skarbowca i statystyka i innych jakichś dygnitarzy, którzyby to zrozumieli, a cóż dopiero ten biedny chłop, który nawet swojego nazwiska podpisać nie umie.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#komentarz">(Głos: Słusznie!.)</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#LeonŻebrowski">I to jednak ludności nie zrażało. Ludność kresowa mówi, że Polska jest dobra. Zupełnie śmiało to mówię. Mówią, że Rząd jest dobry, ale że sposoby są złe. Słyszałem zdanie pewnego proboszcza prawosławnego, który, wprawdzie nie bezpośrednio do mnie, ale tak powiedział: „Nam w Polsce jest o wiele lepiej niż było księżom katolickim za rosyjskich rządów, a nawet lepiej nam, aniżeli księżom i za obecnych rządów”.</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#LeonŻebrowski">Ustawy językowej ludność miejscowa nie uważa za dobrodziejstwo, przeciwnie uważa ją za chęć Rządu utrzymania tej ludności w ciemnocie. Powiadają, że ten język, który nam chcą narzucić, to jest tylko jedna ze sztuczek rządowych, za pomocą której chce nas w ciemnocie utrzymać, jak utrzymywał rząd rosyjski dotąd. Mam list, w którym przytoczona jest rozmowa o owych ustawach językowych. Jakiś Jan, który się dowiedział o tej ustawie od inteligentniejszego człowieka, który mu gratulował, że będzie miał szkołę we własnym języku, ze smutkiem odpowiedział: „czy nie można żeby nauka była, jeżeli już w polskim języku nie wolno, to przynajmniej w języku rosyjskim?” Po tych ogólnych uwagach przejdę do poszczególnych działów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Najprzód do administracji.</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#LeonŻebrowski">Jeden ze starostów kresowych, tak mi powiedział: Góra nie zna nas, a my nie znamy góry. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych tak postępowało dotąd, jakgdyby kresów nie uważało za część Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-22.17" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-22.18" who="#LeonŻebrowski">Wyczuwaliśmy ciągle, że jakaś obawa, jakaś bojaźń plącze ręce władzom rządowym, jakby wyczekiwały że jeszcze przyjdzie ktoś, kto uzupełni braki rządzenia — żandarm rosyjski, żandarm pruski czy austriacki. Bali się czegoś i dawało się wyczuwać nieraz, że to nie są władze, tylko towarzystwo dobroczynności. Pokutował i pokutuje jeszcze do dnia dzisiejszego duch federacji, który tam przeniknął wszystkie władze i będzie, zdaje się, jeszcze długo pokutował. Wszak dotąd jeszcze istnieje ta nieszczęsna delegatura Rządu w Wilnie. W zeszłym roku na wystawie rolniczej w mieście powiatowem Święcianach, bo i takie miasto jest, na zapytanie p. delegata Rządu co jest godne widzenia na tej wystawie, odpowiedział dowcipny szlagon, że jest godny widzenia komisarz Rządu Polskiego w Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-22.19" who="#LeonŻebrowski">Wadliwy pod względem terytorialnym jest podział kraju na województwa i starostwa i umieszczanie siedziby starościańskiej nieraz na krańcu powiatu, dokąd trzeba się dostawać nieraz kilka i kilkanaście godzin. Albo np. chociażby tak drobna rzecz — nie mogą sobie dać rady jeszcze dotychczas z rozmaitemi nazwami u nas. Mieliśmy bardzo ładne nazwy z gwary ludowej, pochodzące z czasów bardzo starych. Mam w swojej parafii np. nazwy Bohuszowce i Dziewiatowce, od starych nazwisk Bohuszów i Dziewiałtowskich, a tymczasem władze nasze nazywają je dotąd Dziewiatówką i Bohuszówką, bo tak przemianował je rząd rosyjski. Jest nazwa Werenów, ma pochodzić od Weroniki, a tymczasem rząd rosyjski nazwał to Woronowo, a jak mi powiedziano, że na prośbę urzędu poczt i telegrafów zwróconą do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, nie zgodzono się na przemianowanie tego Woronowa na Werenów. Albo jeszcze ciekawsze, to jest taki sobie Zdzięcioł w pow. Słonimskim, ten Zdzięcioł Moskale nazwali Diatłowo i do dnia dzisiejszego tak się nazywa.</u>
<u xml:id="u-22.20" who="#komentarz">(Głos: A Kosowo.)</u>
<u xml:id="u-22.21" who="#LeonŻebrowski">Województwo stało się w praktyce kancelarią do przesyłania papierów ministerialnych; potrzebne byłoby rozszerzenie kompetencji wojewody. Wymaga to całkowitej reorganizacji, skasowania odpowiedników ministerstwom, bo one tylko tamują bieg spraw. Naprzykład sprawa zbudowania mostu sześcio czy siedmio metrowego wymaga przejścia przez trzy instancje.</u>
<u xml:id="u-22.22" who="#LeonŻebrowski">Starostwo, jako urząd pierwszej instancji, właściwie przeznaczone jest z natury rzeczy do prowadzenia pracy na miejscu dla dobra administrowanego terenu. Tymczasem druga instancja i centrala wymaga od starostwa tyle pisaniny, tyle sprawozdań, że nie sposób wydołać. Narzuca mu się coraz nowe funkcje. Teraz narzucono pobór rekruta, który odciąga trzech urzędników, a czasem i więcej na sześć tygodni, a czasem i na dwa miesiące. Mając na względzie bliskość urzędu starościańskiego do ludności i terenów administrowanych, wskazanem jest rozszerzenie kompetencji władzy starościańskiej, mniejsze krępowanie przepisami, które w przystosowaniu do życia natrafiają na trudności, i których własną powagą rozstrzygnąć nie może, tak samo większe kompetencje w sprawach personalnych w urzędzie.</u>
<u xml:id="u-22.23" who="#LeonŻebrowski">Co do przepisów krępujących przy wydawaniu paszportów osobom znanym, to słyszeliśmy tu narzekania, że tysiącom osób, przyjeżdżającym do Polski, odmawia się obywatelstwa, a ja powiem że i ci, których starosta zna od dziecka i wie, że to są mieszkańcy rdzenni, nie mogą otrzymać paszportu, tylko dlatego, że biura i archiwa nasze były wywiezione, nie mogą się wylegitymować i złożyć potrzebnych papierów.</u>
<u xml:id="u-22.24" who="#LeonŻebrowski">Narzekano na prześladowanie rozmaitych mniejszości, ale ja powiem zupełnie szczerze, że my na kresach odczuwamy prześladowanie polskości. Przypominają sobie Panowie co pisano w gazetach przed paru laty, że w starostwie duniłowickiem urzędnik wmawiał w szlachciankę z dziada-pradziada, że jest Białorusinką, bo mieszka w parafii zadorowskiej.</u>
<u xml:id="u-22.25" who="#LeonŻebrowski">Bezpieczeństwo i policja. Obecnie się mówi, że jest się pewniejszym życia i mienia, pozostał jednak niesmak po latach ubiegłych. Słyszało się w tej Wysokiej Izbie i w Sejmie utyskiwania, że policji mamy zadużo. Ja byłbym zdania, aczkolwiek przyznam otwarcie, że nie bardzo na tem się znam, że może zbyt mało jest policji, zwłaszcza gdy zważymy, że po wojnie przestępczość się zwiększyła, zdrowie moralne upadło, bandytyzm się szerzy, zadania zaś policji ujęto zupełnie inaczej, już nie chodzi o prześladowanie i ściganie przestępstw, raczej o zapobieganie im. Tymczasem mimo tej wielkiej ilości policji, ja w Grodnie nigdy policjanta na ulicy nie widzę. Gdy chciałem zareagować kiedyś na katowanie konia przez jakiegoś obywatela miasta Grodna, to kilkanaście ulic przebiegłem i nie spotkałem nigdzie policjanta. Wprawdzie spotkałem go potem, ale był pijany. Narzucono policji wiele innych zadań. Rosja miała aż trzy rodzaje służby bezpieczeństwa. O tem każdy wie. U nas spada to wszystko na jeden rodzaj. Ale jest jeszcze jedna bolączka. Mianowicie Warszawa dawniej wysyłała na kresy funkcjonariuszy policji, którzy tu w centrali i w środkowych starostwach Rzeczypospolitej coś nabroili, przestrzegając jednocześnie władze miejscowe, że tego funkcjonariusza trzeba mieć pod obserwacją...</u>
<u xml:id="u-22.26" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-22.27" who="#LeonŻebrowski">...bo to jest człowiek niebezpieczny. Czyż to jest naprawdę miejsce poprawcze? Tymczasem granica litewska bardzo słabo jest strzeżona, to też odbywa się szmugiel i całkiem swobodne przechodzenie Dość dziwnie pomyślana jest budowa hierarchiczna policji, podwójna jej zależność, mianowicie od starosty i od komendy i stąd każdy rozkaz i powściąganie nadużyć musi przejść dwie instancje. Tamuje to sprawność służby i daje możność popełniania nadużyć. Z różnych zresztą dzielnic dochodzą pod tym względem głosy niezadowolenia, stąd rzeczywiście konieczną jest reorganizacja policji. Rząd i ciała ustawodawcze powinny się nad tem dobrze zastanowić.</u>
<u xml:id="u-22.28" who="#LeonŻebrowski">Zakwaterowanie policji pozostawia wiele do życzenia. W pow. grodzieńskim ludność teraz już mniej utyskuje, inaczej jest na dalszych kresach. Tam działa dotąd dekret p. Osmołowskiego o rekwizycji mieszkań i nie dziw, bo gdzieś przecież funkcjonariusz policji musi mieszkać. Więc się lokują po chatach wiejskich, z tego jednak wypływa bardzo wiele szkód dla samej służby. Oto w pewnej miejscowości Hoży w pow. grodzieńskim posterunek policji Lokował się w zwykłej wiejskiej szynkowni i złe języki mówiły, że przodownik policji był udziałowcem szynkowni. Na 60 km. pasa granicznego w pow. grodzieńskim jest tylko 6 strażnic, a trzeba byłoby ich 12. I znowu mówią, że gdyby się budowało więcej po gospodarsku czy innemi lepszemi sposobami, to możnaby było tych 12 strażnic wybudować.</u>
<u xml:id="u-22.29" who="#LeonŻebrowski">Pożądana jest częstsza rewizja posterunków policyjnych. Pożądaną jest szybsza komunikacja, stąd potrzeba koni. Teraz każdy policjant, każdy posterunkowy, musi zdaje się 12 km. dziennie zrobić, aby obejść swój rejon. Jeżeli ma zapobiegać przestępczości, to trzeba stworzyć warunki, tymczasem ludność kresowa ma jeszcze wiele broni, do karabinów maszynowych włącznie. Nie jest zbytnio ścigany wyrób wódki. T. zw. „samogonka” do dziś dnia jest tak wyrabiana, jak za czasów niemieckich. Brak nadzoru nad obywatelami państwa, z którem jesteśmy w stosunkach nieokreślonych, a my tymczasem tych przywilejów u niego nie mamy.</u>
<u xml:id="u-22.30" who="#LeonŻebrowski">Dalej jest jeszcze jedna klęska na kresach, a tą jest samowola prasy. Winną jest tu zbyt liberalna ustawa prasowa, która od redaktora wymaga tylko takich kwalifikacyj, by był obywatelem Rzplitej Polskiej pełnoletnim, nie był wariatem...</u>
<u xml:id="u-22.31" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Gzy to konieczny warunek?)</u>
<u xml:id="u-22.32" who="#LeonŻebrowski">...i kryminalistą. Stąd w prasie bezkrytyczność, szukanie sensacji, plotkarstwo, szkalowanie Rządu i nie rachowanie się z elementarnemi zasadami etyki.</u>
<u xml:id="u-22.33" who="#komentarz">(Głos: Nie tylko na kresach, ale i w Warszawie)</u>
<u xml:id="u-22.34" who="#LeonŻebrowski">Obniża to autorytet władzy polskiej tembardziej, że policja bywa aż nazbyt wyrozumiała i pobłażliwa, nie tylko dlatego rodzaju prasy, ale i dla prasy bardzo szkodliwej dla naszej państwowości. Tego być nie powinno.</u>
<u xml:id="u-22.35" who="#LeonŻebrowski">Władze zwracają zbyt mało uwagi na panoszenie się pornografii, mimo że przecież podpisaliśmy konwencję o zwalczaniu pornografii.</u>
<u xml:id="u-22.36" who="#komentarz">(S. Zubowicz: Wystarczy że podpisaliśmy)</u>
<u xml:id="u-22.37" who="#LeonŻebrowski">Ach tak to jest zamało! Wystawy sklepów pełne są widokówek i obrazków, obrażających skromność, w kioskach sprzedawane są rzeczy brudne. Kto nie wie o szkodliwości tego, kto nie zdaje sobie z tego sprawy? Zresztą — może zbyt brutalnie to powiem — ale kogo nęci galanteria mięsna, ten się chowa z tem do alkowy. Bardzo często w kinach jesteśmy też wystawieni na tego rodzaju rzeczy, a często jest obrażane poprostu uczucie religijne katolików, aczkolwiek policja wie, że takie przestępstwa są karane nawet przez prawo. Klub nasz wniósł w listopadzie w r. z. w tej sprawie interpelację. Nie mamy dotąd odpowiedzi rzekomo dlatego, że Rząd polski nie uzgodnił pod tym względem opinii.</u>
<u xml:id="u-22.38" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-22.39" who="#LeonŻebrowski">Ni imię przyszłości narodu, w imię należytego wychowania i zdrowia moralnego musimy gorąco apelować do władz, aby zechciały zwrócić baczniejszą uwagę na tę ropiącą ranę w naszem życiu. Senat wniósł rezolucję o opłatach za cenzurowanie filmów, ale niechby jeszcze tam dodał, żeby nie uiszczano brudów w świat i nie zatruwano dusz ludzkich.</u>
<u xml:id="u-22.40" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-22.41" who="#LeonŻebrowski">Niektórym pismom, rzekomo humorystycznym, należałoby odebrać całkowicie debit, tymczasem one są bezwstydnie wystawiane w kioskach kolejowych i na ulicach.</u>
<u xml:id="u-22.42" who="#LeonŻebrowski">Mówi się nieraz, że bezpieczeństwo na kresach jest większe. Aczkolwiek w odpowiedzi na interpelację, złożoną niegdyś do p. ministra Ratajskiego, p. minister zapowiedział wprawdzie, że bezpieczeństwo w okolicach Leżajska jest całkowite, ale mamy tutaj szereg wiadomości, które zupełnie co innego mówią.</u>
<u xml:id="u-22.43" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Tam Panicz grasuje.)</u>
<u xml:id="u-22.44" who="#LeonŻebrowski">Nie wiem czy panicz czy panienka.</u>
<u xml:id="u-22.45" who="#LeonŻebrowski">W odpowiedzi na interpelację p. sen. Thulliego z dnia 19 września 1924 r. w sprawie bezpieczeństwa w okolicach Leżajska p. minister Ratajski między innemi wyraził się: „w ostatnich miesiącach od listopada ub. r. począwszy ustał bandytyzm w pow. łańcuckim prawie zupełnie, a bezpieczeństwo publiczne doznało znacznej poprawy i na ogół zapanował spokój”.</u>
<u xml:id="u-22.46" who="#LeonŻebrowski">Jak wygląda obecnie owa poprawa i ów spokój, to świadczą następujące wypadki: 2/V obrabowano w Pasiecznej kupca Haskla Magenheima.</u>
<u xml:id="u-22.47" who="#komentarz">(Głos na ławach żydowskich: To się nie liczy! Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-22.48" who="#LeonŻebrowski">2/V obrabowano leśniczego P. Turzyńskiego w Zagórzu; 7/V napadnięto kupca P. Schifmana jadącego do Dynowa i zrabowano mu 4.200 zł.</u>
<u xml:id="u-22.49" who="#komentarz">(Głos: Tak samo się nie liczy!)</u>
<u xml:id="u-22.50" who="#LeonŻebrowski">8/V obrabowano w nocy ks. Ulanowskiego...</u>
<u xml:id="u-22.51" who="#komentarz">(Głos: Oo!)</u>
<u xml:id="u-22.52" who="#LeonŻebrowski">...proboszcza w Nowosielcach i zabrano 320 zł. oraz kosztowności; 10/V napadnięto leśniczego Mosiewicza w Tarnawce, zażądano ściągnięcia ubrania, a w chwili oporu zamordowano i t. d. Dziewięć wypadków od l do 18 maja.</u>
<u xml:id="u-22.53" who="#komentarz">(Głos: O drugi dzień to mało!)</u>
<u xml:id="u-22.54" who="#LeonŻebrowski">Przechodzę teraz zdaje się do ostatniego departamentu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych — służby zdrowia. Tego co się nazywa służbą zdrowia na kresach prawie niema, jest wprawdzie lekarz powiatowy, lecz ten zajęty jest biuralistyką. Musi spisywać rozmaite sprawozdania, wykazy, zestawienia, jest on członkiem rozmaitych komisyj rzeczoznawców, ma nadzór nad aptekami i lekarzami, walczy z epidemiami i wiele, wiele innych spraw. I o ile do niego zwróci się ktoś poraniony, ażeby zaświadczył o jego poranieniu, to musi czekać nieraz dwa dni, bo lekarz pojechał o kilkadziesiąt kilometrów od swojej rezydenci i nie wiadomo kiedy wróci. Miałem kiedyś taki wypadek w Grodnie — było to w końcu maja — lekarz powiatowy pojechał do miasteczka Krynek, bo i takie jest w naszym powiecie, położonego o 72 wiorsty, t. j. o jakie 75 km. i wrócił za tydzień dopiero. W czasie jego nieobecności stał się wypadek, gdzie obecność lekarza była bardzo potrzebna. Gdy się zważy, że jest on jedynym tego rodzaju lekarzem w starostwie na kresach, na obszarze kilkudziesięciu kilometrów, to będziemy mieli pojęcie, co znaczy taki lekarz. Prawda, że służbę sanitarną mają objąć samorządy; tymczasem na kresach są one w zarodku, a epidemie i życie niestety nie czeka. Trzeba coś na to poradzić. Pożądane byłyby szpitaliki, bo te t. zw. przychodnie lekarskie dla naszego chłopa nie mają znaczenia, gdyż chłop dopóki chodzi, to uważa się za zdrowego, dopiero gdy go choroba całkiem zwali, wtedy nazywa się, że jest chory. Jeżeli chodzi o to, żeby ludność nie ginęła na kresach, a może i w całej Rzeczypospolitej, potrzebne są domy położnicze.</u>
<u xml:id="u-22.55" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-22.56" who="#LeonŻebrowski">Jest to naprawdę tragedia, na którąby anioł zapłakał, jak taka położnica w czasie roboty w kilka godzin po rozwiązaniu zostaje sama opuszczona z tem dzieckiem i nikt literalnie przez cały dzień do niej nie przyjdzie. Jest tam wołanie o lekarzy na kresach, niech Rząd czy samorządy, których tam dostatecznych, jak mówiłem, niema, wpłyną żeby jakoś temu zaradzić, zmniejszyłaby się wtedy śmiertelność noworodków i położnic.</u>
<u xml:id="u-22.57" who="#LeonŻebrowski">Samorządy! Z ust p. s. Białego słyszeliśmy dziś wiele pięknych rzeczy o samorządzie. Całkowicie na wywody te można się zgodzić, ale samorząd, to dość wysoki stopień w rozwoju poczucia obywatelskiego. Ludność kresowa ze zrozumiałych powodów nie pali się wcale do samorządu; poprostu siłą chcemy w kwadrans zrobić na kresach Europę. Jednak zaniechać tego nie można, trzeba samorząd tworzyć na podstawie większej racjonalności, odpowiadający lepiej potrzebom kraju i bezpieczeństwu Państwa. Przy uchwalaniu ustaw samorządowych należy uwzględnić warunki naszych kresów. Tymczasowa ustawa samorządowa w części swojej finansowej, zdaniem ludzi kompetentnych, nie wytrzymuje krytyki, jest nieżyciowa i nierealna. Ponieważ w myśl tej ustawy czysty dochód budżetu gminy wiejskiej nie pokrywa i trzeciej części rozchodów, również przez ustawę przewidzianych, stąd zjawia się potrzeba wnoszenia nowel? celem wyrównania deficytów w postaci podatków samoistnych dla gmin wiejskich. Ponieważ gmina poza funkcjami samorządowemi jest podstawą administracji, ściąga bowiem podatki, rekruta, finansowo urząd gminny powinien być zaopatrzony ile możności najlepiej. Według ustawy finansowanie gmin dyskredytuje władze wobec rad gminnych, zniechęca je do pracy, do wszelkiej inicjatywy. Rady zresztą bardzo niechętnie na kresach uchwalają jakiekolwiek podatki i świadczenia, bo się boją swych gminiaków, żeby za uchwalenie jakiegoś podatku nie spalono ich. To zupełnie wzięte z natury. Zdaniem kompetentnych pożądane jest nadanie większych praw egzekutywy wójtom, mianowicie wymierzanie kar na opornych gminiaków i na sołtysów. W dziedzinie samorządowej żądamy od Rządu, aby wywarł nacisk na Sejm w kierunku szybszego załatwienia ustawy samorządowej, uwzględniającej interesy Państwa na kresach i szczególne ich warunki.</u>
<u xml:id="u-22.58" who="#LeonŻebrowski">Ponieważ z góry oświadczyłem, że mi nie chodzi o rzucanie kamieni pod nogi Rządu, ponieważ widzę od pewnego czasu większe zrozumienie znaczenia kresów i ich potrzeb, kończę to przemówienie apelem gorącym, aby nie tylko Rząd, lecz i ta Wysoka Izba poszła na kresy z jednym programem, którym jest budowanie tam mocnego szańca Rzeczypospolitej. A dokonać tego można przez zastosowanie życzliwej sprawiedliwości, praworządności, podniesienia autorytetu władzy. Usuńmy stamtąd szkodliwą demagogię. Ludność tamtejsza pragnie silnych rządów. Dajcie jej te rządy, dajcie bezpieczeństwo, dajcie możność spokojnej pracy, a nie zaszkodzą wówczas żadne wichrzenia. Tam jest wielu ludzi mocnych i wiele serc kochających Polskę, o które odbiły się zakusy zaborców, odbijają się i teraz rozmaite zakusy demagogiczne. Ci nawet, którzy obecnie są obojętni dla Polski, widząc zmianę na lepsze, widząc konsolidację opinii w Państwie Polskiem, staną się lojalnymi obywatelami Rzeczypospolitej. Misja to wielka, trzeba do niej ludzi mocnych i czystych, ludzi Bożych do budowania dzieła Bożego na prawdę!</u>
<u xml:id="u-22.59" who="#komentarz">(Huczne oklaski).</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma Dyrektor Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia — Wroczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#GeneralnyDyrektorSłużbyZdrowiaWroczyński">„Wysoka Izbo! Z zadowoleniem stwierdzam, że sprawy zdrowia publicznego znajdują zarówno na Komisji Budżetowej senackiej, jak na plenum bardzo żywy odgłos. To zainteresowanie się Wysokiej Izby będzie najlepszym bodźcem dla mnie i dla moich kolegów lekarzy do dalszej pracy w tym kierunku. Nie chcę zajmować dużo czasu Wysokiej Izbie, chcę tylko udzielić kilku wyjaśnień na to, co było tu przy rozprawie poruszane. Przedewszystkiem sprawa gruźlicy, jak słusznie powiedział” sen. Wysłouch, jest dzisiaj pierwszem zagadnieniem sanitarnem w Państwie Polskiem. Na gruźlicę tracimy rocznie około 70.000 ludzi. Sen. Wysłouch postawił, zarzut, że Rząd chce sprawę zwalczania gruźlicy oddać całkowicie w ręce samorządu i w ręce instytucyj prywatnych, że sam tą sprawą się nie interesuje. Proszę Wysokiej Izby, w rzeczywistości sprawa przedstawia się tak: rozwiązanie takiego problemu wymaga skoordynowania wysiłków Rządu, samorządu, kas chorych i instytucyj społecznych. Dopiero wspólną pracą i ujednostajnieniem organizacji, zwalczających gruźlicę w całej Polsce, zlaniem wszystkich źródeł finansowych, jakie mogą być na ten cel przeznaczone, do jednej kasy tę sprawę gruźlicy w Polsce rozwiązać możemy. Chcę powiedzieć, że udział finansowy Rządu już w tym roku jest znacznie poważniejszy, a w łatach następnych będzie również poważny, że Rząd sprawę gruźlicy bezwzględnie postawi jako pierwsze zagadnienie doby obecnej.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#GeneralnyDyrektorSłużbyZdrowiaWroczyński">P. s. Wysłouch postawił mi również zarzut, że Rząd nie zajmuje się zwalczaniem malarii, t z w. zimnicy, która to choroba jest przenoszona przez komary, należące do rodzaju widliszków. Rzeczywiście tak jest, dotychczas sprawą zwalczania malarii nie zajmowaliśmy się i w tym roku w budżecie po raz pierwszy mamy niewielką kwotę na zwalczanie malarii, co umożliwi nam dopiero nie samo zwalczanie malarii, ale przeprowadzenie odpowiednich studiów. Chciałem zauważyć, że to jest zależne w dużej mierze od osuszania terenów, od kultury rolnej i w znacznym stopniu od czynników, które nie są w kompetencji Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#GeneralnyDyrektorSłużbyZdrowiaWroczyński">Trzecia sprawa, jaką chciałem poruszyć, to jest kwestia szkolenia personelu. Proszę Panów, w tej sprawie władze sanitarne zrobiły znaczny postęp. Chodzi tu przedewszystkiem o szkolenie lekarzy powiatowych, pielęgniarek, dozorców sanitarnych i położnych. Co do sprawy szkolenia lekarzy powiatowych i dozorców sanitarnych, to przypomnę Wysokiej Izbie, że dzięki współpracy fundacji Rockefellera mamy dziś w Warszawie Państwową Szkołę Higieny, wybudowaną kosztem około 2.000.000 zł. Udział Rządu w tej akcji jest poważny, bo fundacja Rockefellera przyznała pewną sumę na wybudowanie szkoły, natomiast znaczny ciężar utrzymania szkoły wziął na siebie całkowicie Rząd. Szkoła ta będzie kształciła lekarzy powiatowych i dozorców sanitarnych.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#GeneralnyDyrektorSłużbyZdrowiaWroczyński">Chcę odrazu wyjaśnić księdzu kanonikowi Żebrowskiemu, że lekarz powiatowy jest lekarzem sanitarnym i nie jest w kompetencji lekarza powiatowego zajmowanie się lecznictwem i lekarze powiatowi mają instrukcję, aby praktyką lekarską się nie zajmowali.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#GeneralnyDyrektorSłużbyZdrowiaWroczyński">Co się tyczy sprawy dozorców sanitarnych, to dozorca sanitarny jest pewnego rodzaju niższym funkcjonariuszem, który wykonywuje policję sanitarną pod kierunkiem lekarza powiatowego. Znaczy to, że sprawy zdrowotne wychodzą coraz bardziej z pod kompetencji policji ogólnej, a dostają się w ręce specjalnych funkcjonariuszy, specjalnie ku temu kształconych, t. zw. dozorców sanitarnych, dla których w znacznej części powstała ta szkoła higieniczna, o której mówiłem. Dziś już na terenie Państwa Polskiego mamy 156 dozorców. I tę instytucję, która dala nam już bardzo dobre wyniki, nadal będziemy rozwijać.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#GeneralnyDyrektorSłużbyZdrowiaWroczyński">Jeżeli chodzi o sprawę kształcenia pielęgniarek, to w tym kierunku z robiono bardzo Wielki postęp. Dzięki fundacji Rockefellera powstanie 1-go października w Krakowie zupełnie wzorowa szkoła. Na terenie Warszawy przy współpracy Amerykańskiego Czerwonego Krzyża i m. Warszawy i Generalnej Dyrekcji Służby Zdrowia powstała wzorowa szkoła pielęgniarek. Szkoła ta będzie rozbudowaną; w naszym budżecie mamy w tym roku 200.000 zł na rozbudowanie tej szkoły. Również mamy projekt rozbudowy szkoły poznańskiej — i w ciągu kilku lat te szkoły dojdą do tego, iż, mam nadzieję, że wykształcą cały szereg pielęgniarek i higienistek. Przyczyni się to do sprawy zwalczania gruźlicy i do sprawy opieki nad matką i dzieckiem, jak również należycie zaspokoi potrzeby szpitalnictwa.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#GeneralnyDyrektorSłużbyZdrowiaWroczyński">W sprawie pielęgniarek został wniesiony tutaj przez s. Godlewskiego wniosek, uzgodniony z Rządem, Generalną Dyrekcją Służby Zdrowia i Ministerstwem Skarbu, zmniejszenia pozycji na umysłowo chorych i przeniesienia z tej pozycji kwoty 55.000 złotych na wykończenie szkoły pielęgniarek w Krakowie.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#GeneralnyDyrektorSłużbyZdrowiaWroczyński">Chcę tu wyjaśnić p. sen. Kopcińskiemu, że choć kwoty, jakimi dysponujemy na umysłowo chorych, są niebardzo wysokie i stosownie do potrzeb nie wystarczają, to jednak resort opieki nad umysłowo chorymi jest najbardziej zainteresowany w sprawie szkolenia pielęgniarek. Nie będziemy w stanie zaopatrzyć szpitali umysłowo chorych w pielęgniarki, jeżeli nie będziemy mieli szkół pielęgniarek, dlatego zrobiliśmy tę ofiarę z 55.000 zł z tej pozycji w tej myśli, że jednak otwarcie tej szkoły krakowskiej jest bezwzględnie konieczne i że ta szkoła również przyczyni się w pewnej mierze do podniesienia się poziomu szpitali wogóle, a w szczególności do podniesienia poziomu szpitali dla umysłowo chorych. Dlatego zwracam się z prośbą do Wysokiej Izby o zaakceptowanie tej pozycji s. Godlewskiego, uzgodnionej z Rządem.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#GeneralnyDyrektorSłużbyZdrowiaWroczyński">Jeszcze słowo o szkołach położnych. Rzeczywiście mamy trzy państwowe szkoły położnych bardzo nieliczne i kilka prywatnych szkół położnych. To jest rzecz niewystarczająca i w tym roku przystąpiliśmy do rozbudowy tych szkół. Wyraz tej rozbudowie daje kwota w budżecie tegorocznym, przeznaczona w pierwszym rzędzie na szkołę położonych w Krakowie.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#GeneralnyDyrektorSłużbyZdrowiaWroczyński">Chcę jeszcze w kilku słowach wyjaśnić sytuację szpitali na kresach, chcę również zapewnić s. ks. Zebrowskiego, że specjalnie na sprawę szpitalnictwa na kresach zwracamy dużą uwagę i wszystkie fundusze, jakie mamy, t. j. 800.000 zł, całkowicie przeznaczamy na szpitalnictwo na kresach. Wiemy doskonale, gdzie jest Skidel i Krynki, bo w tych miejscowościach powiatu grodzieńskiego mieliśmy szpitale epidemiczne, a te niedawno dopiero przekazano samorządom.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#GeneralnyDyrektorSłużbyZdrowiaWroczyński">Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że pomoc państwowa dla szpitali czy to epidemicznych, czy ogólnych na kresach jest nieodzownie potrzebna i gdyby tej pomocy państwowej nie było, to bezwzględnie te szpitale w bardzo krótkim przeciągu czasu byłyby zamknięte.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#GeneralnyDyrektorSłużbyZdrowiaWroczyński">To jest to wszystko, co chciałem powiedzieć i wyjaśnić Wysokiej Izbie. Chcę jeszcze raz dodać, że olbrzymim bodźcem do pracy dla mnie i dla moich kolegów lekarzy sanitarnych będzie to ogromne zainteresowanie Wysokiej Izby sprawami zdrowia, za które jaknajgoręcej Wysokiej Izbie dziękuję.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#komentarz">(Brawa).</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Rozprawa wyczerpana. Głos ma jeszcze sprawozdawca s. Godlewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#EmilGodlewski">Proszę Panów! Zgłosiłem się do głosu, ażeby omówić tutaj jeszcze jedną sprawę, która nie była dokładnie wyjaśniona. Pierwszą jest sprawa poruszona przez s. Kopcińskiego sprawa szkół pielęgniarskich. P. generalny dyrektor służby zdrowia Wroczyński to dokładnie wyjaśnił.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#EmilGodlewski">Pozostaje sprawa internatu dla akuszerek, co do której p. s. Biały, a potem s. Kopciński także zakwestionował, czy poprawka przezemnie wniesiona jest wskazana? Już w mojem poprzedniem przemówieniu wskazywałem na to, że niema wątpliwości, iż byłoby bardzo dobrze, gdyby tego rodzaju internat przy szkole położnych powstał, ale ja jeszcze raz zaznaczę, że nie uważam przy dzisiejszym stanie sanitarnym naszego kraju tej rzeczy za najbardziej palącą. Jeżeliby Szanowni Panowie widzieli tych rodziców, którzy przychodzą błagać o przyjęcie ich dzieci, którym wskutek gruźlicy kości próchnieją, jeżelibyście Panowie widzieli tych wszystkich, którym grozi ociemnienie, a my nie możemy ich przyjąć i leczyć i jesteśmy bezsilni, jeżelibyście widzieli ile kobiet umiera wskutek tego, że jest za mało szkół akuszerek, tobyście Panowie niewątpliwie przyznali, że nie jest sprawą najważniejszą, ażeby akuszerki miały specjalnie wybudowane pomieszczenie. Proszą spojrzeć na stosunki, w jakich żyje nasza młodzież medyczna, proszę spojrzeć, jak mieszkają w Krakowie i jak mieszkają gdzieindziej tak samo studenci innych wydziałów, jak młodzież mieszka w piwnicach, suterenach i t. d. I mimo to nie mówi się o tem, żeby budować im domy akademickie, ale żąda się przedewszystkiem pomieszczenia jak najlepszego akuszerek. Otóż nie jestem zdania, żeby to była ta najbardziej paląca i najważniejsza sprawa.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#EmilGodlewski">P. s. Kopciński wyraził zaufanie generalnej dyrekcji służby zdrowia, że nominacje na kierowników szkół położnych będą sprawiedliwe i słuszne. Otóż uważam, że s. Kopciński ze mną się łączy w apelu do p. dyrektora generalnej służby zdrowia, ażeby nominacje, jakie były dokonane jeszcze za poprzedników jego w Krakowie zostały zrewidowane. Chodzi o nominację p. dr. Ady Markowej, która to nominacja została przeprowadzona jako nie tylko protekcyjna, ale ściśle polityczna. Proszę Panów, uważam, że len apel p. senatora Kopcińskiego, to jest złączenie się ze mną w apelu do generalnego dyrektora, ażeby tę nominację dokładnie zbadał. Do tej nominacji nie mamy zaufania; cały lekarski wydział zdyskwalifikował tę kandydaturę i uznał ją jako zupełnie niekwalifikującą się na to stanowisko.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#komentarz">(S. Misiołek: To niesłychane załatwiać prywatne porachunki z trybuny)</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#EmilGodlewski">Dlatego uważam, że ta rzecz powinna być jeszcze dokładniej zbadana, tembardziej, że kierowniczka ta złożyła — jak pisze p. Minister Chodźko — zapewnienie, wprawdzie nie oficjalne, że w najbliższym czasie, bo 1 lipca — rzecz się działa w 1923 r. — ustąpi ze stanowiska.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma jeszcze sprawozdawca s. Zdanowski:</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JuliuszZdanowski">Wysoka Izbo! Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych odbywa się rzeczywiście w wyjątkowych warunkach, gdyż niema w Rządzie w tej chwili ministra, któryby wysłuchał i mógł odpowiedzieć na wszystkie zarzuty, które tutaj pod adresem Ministerstwa były zarzucane. Wobec tego, że był szereg zarzutów, dotyczących i ogólnej polityki Rządu i ogólniej polityki Ministra Spraw Wewnętrznych, nie uważam się tu za powołanego jako referent budżetu do bronienia specjalnie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i polityki Rządu tam, gdzie Panowie wiedzą, że mamy Rząd pozaparlamentarny. I dlatego poruszę w mojej odpowiedzi tylko te sprawy, które ściśle z budżetem i z moim referatem są związane.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#JuliuszZdanowski">Uderzyło mnie, że stawiano Rządowi pewne zarzuty, na które Rząd ten jednak zupełnie poradzić nie może i których w żadnym razie za winę jego poczytywać nie można. Zarzuty takie, jak przeniesienie targów na inne miejsce, jak robienie targów w soboty, są zarzutami, które w żadnym razie przecież Ministerstwa Spraw Wewnętrznych dotyczyć nie mogą. Tak samo — co już sam osobiście mogłem stwierdzić — zarzut ten, jakoby Ministerstwo wcale Żydów do służby nie przyjmowało, jest niesłuszny, bo nawet w centrali Ministerstwa na stanowiskach są Polacy wyznania mojżeszowego.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#JuliuszZdanowski">Chciałbym ze spraw, które w sprawozdaniu poruszyłem zaczepić jedną. P. sen. Kopciński twierdził, że nie wolno było Rządowi rzucać zarzewia niezgody w formie wniesienia ustaw samorządowych, mających pewne przepisy, sprzeczne z zasadami przyjętemi w ordynacji wyborczej dla Sejmu. Proszę Panów, ja nie rozumiem w jaki sposób to słowo „nie wolno” mogłoby tu być użyte, bo jeżeli jednak tak jest, jak p. sen. Kopciński sam przyznaje, że za tą formą wniosku rządowego, jednak jest większość na terenie Sejmu, to przecież nie można uważać — i sam p. Senator to przyznawał — że tylko jedna strona ma prawo protestować przeciw ustawom nawet wtedy, kiedy jest w mniejszości, i że może się nie zgodzić na wnoszenie ustaw, za któremi większość wypowiedziała się. Tu by się kończył przecież wszelki parlamentaryzm.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#JuliuszZdanowski">Są trzy rezolucje mniejszości postawione do budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych poza temi, które komisja uchwaliła.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#JuliuszZdanowski">Najpierw pozwolę sobie stwierdzić, że rezolucje wszystkie przez większość komisji zaproponowane z żadnym sprzeciwem się tutaj nie spotkały. Rozumiem więc, że będą one także ostatecznie pozytywnie głosowane. Także żadna z proponowanych przezemnie i przez Komisję poprawek do budżetu tutaj zakwestionowaną nie została.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#JuliuszZdanowski">Co do rezolucji mniejszości, to co do jednej, o owem ministerium samorządowem, wypowiedziałem się przed południem, cytując argumenty p. sen. Osińskiego za tą rezolucją, przyczem p. sen. Osiński żadnych nowych argumentów do swoich wniosków nie przytoczył, i tak samo jak rano, tak samo i teraz uchwaleniu tej rezolucji jestem przeciwny.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#JuliuszZdanowski">Rezolucji trzeciej, która mówi o złączeniu funduszów dyspozycyjnych wszystkich ministerstw p. sen. Osiński w przemówieniu swojem nawet nie popierał i stwierdzam, że ona innego odgłosu więcej tutaj nie znalazła Natomiast za rezolucją drugą, która protestuje przeciw systemowi prowokacji w Rządzie, parę głosów się opowiedziało, bo i sen. Kopciński potrącił o ważność tej rezolucji i sen. Wurzel i wnioskodawca sen. Osiński. Proszę Panów, powoływano się tutaj na fakty prowokacji, jednakowoż należy bacznie rozróżnić czy funkcjonariusz, którego się czyni winnym prowokacji i na niej przyłapuje, czy jest on prowokatorem wysłanym do pewnej organizacji przez Ministerstwo, czy może jest tu tylko wina Ministerstwa, że nie zorientowało się i cierpi wśród grona swoich funkcjonariuszy człowieka, którego organizacje przewrotowe jemu podsunęły i między jego urzędników wprowadziły? 1 dlatego wszystkie te głosy, które się powoływały na ostatnie wypadki mojem zdaniem są przedwczesne i niesłuszne o tyle, że sprawa nie została jeszcze ostatecznie wyjaśniona, a już mieliśmy oświadczenie Ministra Ratajskiego że sprawa przekazana została władzom sądowym. Być może, że z informacyj prywatnych, udzielonych przez Ministra Tugutta, który o tem pisał, z czasu jego urzędowania, Panowie mają więcej wiadomości, ale na podstawie tych wiadomości oficjalnych, które na komisji słyszeliśmy, przyjęcie tego rodzaju rezolucji jest niewskazane i przeciw temu się wypowiadam.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wyczerpana. W sprawie osobistej głos ma s. Kopciński.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#StefanKopciński">P. Senator Godlewski powoływał się jakoby na solidarność ze mną, w tem, co on tu powiedział. Otóż solidaryzując się w tem, że wszystkie nasze kierownicze instytucje powinny być obsadzane należycie, nie mogą solidaryzować się w tej formie wystąpienia, jakiej on użył z trybuny senackiej, zwłaszcza, że w sprawie osoby, o której tu była mowa, wydelegowana była przez Ministerstwo komisja, o której prawdopodobnie p. Senator wiedział, i widocznie ta komisja nie znalazła nic takiego, co byłoby powodem do zwolnienia tej osoby. Dlatego p. s. Godlewski na solidarność ze mną w tych metodach zwłaszcza, jakich używa, powoływać się nie może.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości. Głos ma s. Nowodworski.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#StanisławNowodworski">Wysoka Izbo! Dzięki inicjatywie, podjętej przez senacką Komisję Prawniczą, a z całą gotowością zaakceptowanej przez Komisję Skarbowo-Budżetową, budżet Ministerstwa Sprawiedliwości poddany został w roku bieżącym po raz pierwszy rozważeniu obu tych komisyj: najprzód Prawniczej, a następnie, łącznie z jej wnioskami, Skarbowo Budżetowej. Tę metodę pracy, bardzo w danym razie wskazaną i pożyteczną, zamierza się utrzymać i nadal. Niestety jednak, pierwsza tegoroczna próba tej metody wypadła o tyle niefortunnie, że uproszonemu przez Komisję Prawniczą referentowi koledze naszemu s. Nowickiemu niespodziewane a ciężkie zapadnięcie na zdrowiu pozwoliło na wygłoszenie w komisji zaledwo cząstki przygotowanego przezeń pracą paru miesięcy referatu, przez co pozbawiło komisję możności zapoznania się z szeregiem nader cennych spostrzeżeń i poglądów tak wytrawnego znawcy przedmiotu. Strata ta da się powetować dopiero w rozpatrywaniu budżetu na r. 1926, po rychłym co daj Boże, powrocie do zdrowia kol. Nowickiego.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#StanisławNowodworski">Obie Komisje, Prawnicza i Skarbowo-Budżetowa z prawdziwem zadowoleniem mogły skonstatować, że zainicjowany w zeszłorocznym referacie senackim pogląd, iż nakazem prawidłowego rozwoju naszej państwowości jest dążenie do takiego skonstruowania zakresu działania i uprawnień Ministra Sprawiedliwości, iżby stal się nie tylko naczelnym administratorem sądownictwa i więziennictwa, nie tylko naczelnym prokuratorem, lecz i zaopatrzonym w łonie Rządu w głos decydujący stróżem praw i praworządności w Rzeczypospolitej Polskiej, żłobi sobie coraz szersze i coraz głębsze tory w umysłach miarodajnych czynników politycznych. Tegoroczna rozprawa sejmowa nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości zabrzmiała pod tym względem zgodnym chórem, stwierdzającym dowodnie, że tak doniosła dla Polski sprawa dojrzewa szybko we wszystkich odłamach myśli politycznej. Zanim dojrzeje do tego, by wylać się w formę odpowiedniej ustawy, komisje, aby nie pozostawić tegorocznych prac budżetowych bez zaznaczenia bodaj drobnego etapu rozwojowego w tej sprawie, tudzież aby dostosować układ preliminarza budżetowego do przepisu art. 2 Konstytucji, proszę Wysoką Izbę o przyjęcie rezolucji, wzywającej Rząd do zamieszczania budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości w następnych preliminarzach budżetowych jako części 5 grupy A, po Prezydjum Rady Ministrów, a przed innemi ministerstwami.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#StanisławNowodworski">0 ile ta ważna i trudna sprawa rozwija się prawidłowo i naogół rzec można pomyślnie, o tyle niestety nie można byłoby tego samego powiedzieć o innej, niemniej ważnej a jeszcze ważniejszej dziedzinie, o dziedzinie stosunków w sądownictwie. Komisje musiały się przejąć wielką troską po zapoznaniu się z tak bolesnym dokumentem, jak opublikowany przed paru miesiącami w prasie i rozesłany wszystkim członkom Izb ustawodawczych memoriał t. zw. stałej delegacji zrzeszeń i instytucyj prawniczych Rzplitej Polskiej, organizacji łączącej w sobie przedstawicielstwo wszystkich polskich zrzeszeń prawniczych zarówno naukowych, jak zawodowych. Tak poważne ciało, z natury rzeczy najlepiej obznajomione z procesami psychicznemi, odbywającemi się w dziedzinie naszego sądownictwa, uderza w wielki dzwon na trwogę wobec grożącego sądownictwu niebezpieczeństwa; stwierdza ono potęgujące się w święcie sądowym zniechęcenie do służby sędziowskiej, tudzież wskazuje przyczyny tego objawu: niedostateczne uposażenie, częstokroć fatalne warunki pracy wobec braku bodaj w skromnej mierze odpowiadających powadze i godności wymiaru sprawiedliwości pomieszczeń, wreszcie systematyczne i ciągłe upośledzanie i poniżanie stanu sędziowskiego przez pewne sfery administracyjne, z któremi sfery sądowe z natury rzeczy są skazane na ciągłe zetknięcia o charakterze oficjalnym.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#StanisławNowodworski">Na groźne skutki, jakie musiałoby pociągnąć dla naszego sądownictwa utrzymanie na dłuższą metę dotychczasowych norm jego uposażenia, wskazywało dobitnie już zeszłoroczne sprawozdanie budżetowe. Poważny głos ostrzeżenia, iż skutki te już zaczynają się ujawniać skłonił Komisję Prawniczą do zaproponowania Komisji Skarbowo-Budżetowej rezolucji wzywającej Rząd do opracowania takiej nowelizacji ustawy, o uposażeniu sędziów i prokuratorów, któraby zabezpieczała prawidłowy rozwój naszego sądownictwa. Komisja Skarbowo-Budżetowa podzieliła pogląd Komisji Prawniczej, wychodząc jednak z założenia, że nowelizacji wymaga całokształt naszych stosunków uposażeniowych, zgłosiła w tym względzie przez usta generalnego referenta rezolucję ogólniejszej treści, obejmującą również i postulaty co do sądownictwa. Natomiast, uwzględniając konieczność wejrzenia przez Rząd w inne, łatwiej nadające się do uregulowania braki skonstatowane we wspomnianym memoriale, obie komisje przyjęły i proponują Wysokiej Izbie rezolucję, wzywającą Rząd, ażeby w celu zachowania powagi i znaczenia przedstawicieli władzy sądowej i urzędu prokuratorskiego w oczach ludności, zwrócił baczniejszą uwagę na zewnętrzne warunki ich pracy, (gmachy, sale posiedzeń, gabinety, strój), jak również na stosunek władz administracyjnych do władz sądowych i urzędów prokuratorskich wogóle, w szczególności przy łącznych wystąpieniach wobec ludności dla zapewnienia władzom sądowym i prokuraturze należnego traktowania przez władze administracyjne.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#StanisławNowodworski">Palące potrzeby wymiaru sprawiedliwości oraz zbytnia skąpość preliminowanych dotychczas systematycznie na ten cel wydatków państwowych — na co taki mocny nacisk położyło w roku ubiegłym sprawozdanie naszej komisji — znalazły, należy to przyznać, w preliminarzu obecnym w pewnym zakresie zrozumienie i uwzględnienie, zarówno Rządu, jak i Sejmu. Wynikiem tego jest podwyższenie budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, preliminowanego w pierwotnem przedłożeniu rządowem na sumę około 75 milionów, do sumy prawie 92 miljonów.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#StanisławNowodworski">Podwyżka taka okazała się możliwą bez naruszenia ogólnej równowagi budżetowej dzięki wydatnemu wzrostowi dochodów własnych ministerstwa z należytości sądowych, do których obliczenia nie było jeszcze dostatecznych danych przy układaniu pierwotnego preliminarza w związku z chwiejnością wszelkich cyfr z uprzedniego okresu inflacyjnego, a które, wobec wyników pierwszych miesięcy roku bieżącego, dały możność z zupełnym spokojem i pewnością podnieść preliminowaną sumę dochodów działu wymiaru sprawiedliwości z 19.550.000 zł do 34.050.000 zł. Komisja Skarbowo Budżetowa, analizując tę cyfrę, liczyła się już z ujemnym dla Skarbu efektem, jaki musi dać uchwalona ostatnio przez ciała ustawodawcze nowela do procedury cywilnej dla b, zaboru rosyjskiego, wprowadzająca — zupełnie zresztą słusznie — pewne obniżki w nieco zbyt wygórowanych ostatnio opłatach sądowych; stały jednak wzrost wpływu spraw cywilnych w sądach, zahamowany uprzednio warunkami doby inflacyjnej, daje, zdaniem komisji, dostateczne gwarancie osiągnięcia dochodów conajmniej w wysokości preliminowanej. Przy omawianiu tych dochodów komisja nie mogła nie zwrócić uwagi na trwającą wciąż dotychczas anomalię budżetową, polegającą na tem, że wymieniana w naszych preliminarzach cyfra dochodów z należytości sądowych bynajmniej nie obejmuje całkowitego wpływu z tego źródła w całej Rzeczypospolitej, wobec utrzymanego dotychczas systemu zarachowywania tego wpływu w b. zaborze austriackim do dochodów Ministerstwa Skarbu zamiast do Ministerstwa Sprawiedliwości; wpływ ten, tonący w ryczałtowej pozycji dochodów z opłat stemplowych i niezmiernie wobec tego trudny do obliczenia, powinien jednak przypuszczalnie wynosić od 5 do 7 milionów złotych. Komisja prosi Wysoką Izbę o przyjęcie rezolucji, wzywającej Rząd do usunięcia tej anomalii już w preliminarzu budżetowym na rok 1926.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#StanisławNowodworski">Wspomniana już podwyżka budżetu tegorocznego, aczkolwiek bynajmniej jeszcze nie załatwia w zupełności wszystkich potrzeb resortu sprawiedliwości, będzie jednak miała kilka dodatnich skutków. Pierwszym będzie to, że Minister Sprawiedliwości, nie powinien znaleźć się w końcu roku 1925 w takiej kłopotliwej sytuacji, w jakiej znalazł się w końcu roku 1924, gdy — pomimo stosowania przez rok cały nadzwyczaj skrupulatnej i istotnej, a nie pozornej tylko, oszczędności — zabrakło mu w budżecie około półtora miliona na pokrycie najkonieczniejszych wydatków i musiał je uzupełnić w okresie ulgowym już na Rachunek nowego budżetu. Odmienny w tym względzie pogląd p. referenta sejmowego, jakoby z budżetu 1924 r. osiągnięte były pewne oszczędności, powstał jedynie stąd, iż p. poseł Gruszka nie posiadał jeszcze danych z tak zwanego okresu ulgowego.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#StanisławNowodworski">Drugim będzie, w pewnym bodaj zakresie, zaznaczenie tendencji do wyrównywania tych różnych niewspółmierności w dziedzinie poszczególnych kredytów na analogiczne cele w oddzielnych budżetach, jaka jest naturalnym, ale coraz bardziej dotkliwym wynikiem tego fatalnego dla sprawiedliwości zbiegu okoliczności, że budżet jego, powstały jeszcze za okupantów, przez wiek do niemożliwości ścieśniany, a i przez nas traktowany pod kątem widzenia ambicji wykazania okupantom, iż Polska potrafi tanio swe własne sądownictwo urządzić i utrzymać, również i później, ściskano do norm pierwotnych, podczas gdy inne ministerstwa, jako zupełnie nowe i nie mające jeszcze żadnej przeszłości ani precedensów, mogły uzyskiwać w swych budżetach większe przybliżenie do swych rzeczywistych potrzeb.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#StanisławNowodworski">Trzecim wreszcie, bodaj najważniejszym, powinno być uświadomienie sobie przez wszystkie czynniki miarodajne, że budżet Ministerstwa Sprawiedliwości w tych ramach, w jakie go wtłaczano do r. 1924 włącznie, utrzymać się już dłużej nie da bez niebezpieczeństwa dla Państwa. Nie wadzi zaznaczyć, że i w obecnych swych rozmiarach budżet ten jeszcze daleki jest od tego, jakim być powinien, i również daleki jest od tego, co wydatkują nań państwa ościenne. Według obliczeń naszego jeneralnego referenta wydatki Ministerstwa Sprawiedliwości na głowę ludności wynoszą w Polce 2,77 zł., w Czechach — 3,23 zł. w Prusach i Niemczech — 8,61 zł. i to pomimo, że analogiczne budżety tamtych państw nie są obciążone, tak jak my, komisją kodyfikacyjną i wydawnictwem Dziennika Ustaw i że tamte budżety nie mają takich jak nasze potrzeb inwestycyjnych.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#StanisławNowodworski">W ostatniej dobie rozważań Komisji Skarbowo Budżetowej nad preliminarzem tegorocznym dokonana została przez większość komisji nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości pewna operacja znana już Wysokiej Izbie z rozdanego w druku sprawozdania generalnego i z omawiania jej z tej trybuny w dyskusji generalnej, operacja, której ocenę formalno-prawną starałem się dać przy uzasadnianiu zgłoszonego przezemnie wniosku mniejszości. Ocena merytoryczna winna być, mojem zdaniem, traktowana w świetle wyłuszczonych przezemnie dotychczas rozważań, będących ścisłem odbiciem poglądów, jakie uzyskały aprobatę Komisji Skarbowo Budżetowej przy pierwotnem rozpatrywaniu budżetu. Mniemam, że ta okoliczność, iż Komisja, doszedłszy większością głosów do wniosku, że budżet sprawiedliwości można i należy zmniejszyć o 4 i pół miliona, nie pokonała jednak żadnych skonkretyzowanych skreśleń w żadnej pozycji rozchodowej, najzupełniej rozwiązuje mi ręce i upoważnia mnie do bronienia przed pełną Izbą, zgodnie z mem przekonaniem, i całości preliminarza wydatkowego i wszystkich jego poszczególnych części.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#StanisławNowodworski">Zanim do nich przejdę, wypada mi przedewszystkiem wspomnieć jeszcze nieco o t. zw. remuneracjach. Mówiłem już o nich w dyskusji generalnej, jako referent wniosku mniejszości; nie chciałbym się powtarzać, zaznaczę więc tytko, że przyznanie Ministerstwu Sprawiedliwości na ten cel przez Sejm i za zgodą Rządu ogólnego kredytu w wysokości 2 i pół miliona złotych, rozbitego odpowiednio na właściwe działy budżetowe, jest więcej niż usprawiedliwione potrzebą bodaj częściowego wyrównaniu sędziom nieprzyznanego im dotychczas, jedynym ze wszystkich pracowników państwowych, dodatku za studia wyższe, a urzędnikom sądowym zaliczenia ich do niższych, niż wypadałoby z porównania z innemi resortami, stopni płacy oraz stwierdzę, że p. Minister Sprawiedliwości złożył na Komisji wiążące oświadczenie, iż podziału tej sumy pomiędzy sędziów i prokuratorów dokona ściśle arytmetycznie — proporcjonalnie do otrzymywanych przez każdego z nich poborów. Nie będzie to zatem remuneracja, lecz zasiłek. Ta gwarancja uspokoiła obawy, jakie mogłyby się zrodzić w razie przyznania Rządowi funduszu na renumerowanie sędziów według jego uznania, co należałoby uznać za wprost niedopuszczalne i ze względów konstytucyjnych i nawet moralnych. W tym stanie rzeczy, licząc się z jednej strony z koniecznościami życiowemi, z drugiej zaś z trudnościami finansowemi Skarbu, które nie pozwoliły dotychczas na należyte znowelizowanie ustaw uposażeniowych, obie Komisje, i Prawnicza i Skarbowo-Budżetowa, uznały za możliwe przychylić się do stanowiska Rządu i Sejmu i zgodzić się na takie prowizoryczne załatwienie sprawy w budżecie tegorocznym.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#StanisławNowodworski">Przechodząc do poszczególnych części preliminarza rozchodowego, muszę przedewszystkiem zatrzymać się na dziale 2 i 2 a (niepotrzebnie rozbitemi na dwa działy, zamiast ujęcia całości w jednem dziale obejmującym wydatki na sądownictwo) i przypominam Wysokiej Izbie przytoczone przezemnie w sprawozdaniu zeszłorocznem niepokojące dane co do stanu obsady najniższych stanowisk sędziowskich zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym. Nie mogę nie skonstatować w tym względzie w roku bieżącym pewnej poprawy, przynajmniej cyfrowej. Ilość nieobsadzonych stanowisk sędziów powiatowych zmniejszyła się od kwietnia r. z. do kwietnia r. b. ze 155 do 107, sędziów śledczych i podprokuratorów z 44 do 14, ilość sędziów pokoju nieprawników w b zaborze rosyjskim z 331 do 311. Świadczy to o pewnym, oczywiście jeszcze nie dość znacznym, dopływie sił prawniczych do służby sędziowskiej, popieranym, być może, przez tę nader ciężką sytuację, w jakiej w związku z przeżywanym kryzysem gospodarczym znajduje się u nas od niejakiego czasu inteligencja zawodowa, ale tamowanym w silnym stopniu warunkami bytu i pracy naszego sądownictwa. Ta pewna drobna poprawa bynajmniej nie uzasadniałaby optymizmu co do dalszego rozwoju stosunków na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#StanisławNowodworski">Preliminowane rozchody działu sądownictwa, uległy w Sejmie dość znacznym podwyżkom, spowodowanym przyczynami następującemu dokonane przez Ministerstwo Skarbu przy opracowaniu pierwotnego preliminarza ryczałtowe obcięcie sumy, przeznaczonej na uposażenie sędziów i urzędników, nie licząc się ze stanem faktycznym, miałoby ten skutek, iż suma preliminowana nie byłaby mogła wystarczyć na wypłatę do końca roku uposażeń, nawet przy mnożnej 38; ten błąd w obliczeniu, wynoszący bez mała 4 miliony zł, został zresztą później przez Ministerstwo Skarbu lojalnie przyznany i naprawiony. W związku ze zwiększonym wpływem spraw i gromadzącemi się zaległościami, ilość etatów sędziowskich musiała ulec pewnemu podwyższeniu, zresztą bardzo nieznacznemu i bezwzględnie nie wystarczającemu, bo tylko -ogółem 59 etatów 2 grup najniższych. Dawno dojrzała i nawet już nieco zadrażniona sprawa zaszeregowania urzędników sądowych do właściwych stopni płacy także ma już wejść na drogę należytego załatwienia przez stopniowe a systematyczne, w przeciągu lat 8 doprowadzenie do wyrównania kategorii płacy we wszystkich apelacjach. Zwiększone pozatem zostały kredyty na podróże służbowe, celem umożliwienia prezesom i prokuratorom odbywania w szerszych niż dotychczas rozmiarach podróży inspekcyjnych dla rewizji sądów im podległych, kredyty na opłaty pocztowe (na podstawie dotychczasowych doświadczeń), na pisma i książki, by dać możność wszystkim sądom zaabonowania Dziennika Ustaw, na remont kapitalny gmachów Sądu Najwyższego i Sądu Okręgowego w Warszawie, nie remontowanych już od lat conajmniej 12, wreszcie na wydatki sądowe, to jest na wynagrodzenie świadków i znawców sądowych, gdyż niedostateczność tych kredytów stwarzała nieraz sytuacje, nader dotkliwie podkopujące powagę wymiaru sprawiedliwości w oczach ludności. Wszystkie te konieczne podwyżki, uchwalone przez Sejm i zaakceptowane przez Rząd, spowodowały wraz z omówionym już uprzednio kredytem t. zw. renumeracyjnym, podwyższenie sum preliminowanych na rozchody działu sądownictwa prawie o 11 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#StanisławNowodworski">Nadmienić tu muszę, że dłuższą dyskusję w Komisji Prawniczej wywołała przyjęta przez Sejm rezolucja, wzywająca Rząd do wprowadzenia instytucji wizytatorów sądowych. Komisja Prawnicza, po wszechstronnem rozważeniu subtelnego zagadnienia nadzoru służbowego nad działalnością sędziów, przyszła do jednozgodnego przekonania, że pod żadnym względem nie byłoby wskazanem powierzać ten nadzór czynnikom urzędniczym i widziała się zmuszoną wypowiedzieć się przeciwko rezolucji, przyjętej przez Sejm. Zresztą sprawa ta jest conajmniej nieaktualna w tej płaszczyźnie, na jakiej została postawiona, zostanie bowiem w najbliższej przyszłości załatwiona w drodze ustawodawczej, w przygotowanej już w Sejmie ustawie o służbie sędziowskiej, której projekt, przynajmniej w obecnej postaci, rozstrzyga to zagadnienie również nie po myśli wspomnianej rezolucji sejmowej.</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#StanisławNowodworski">Działowi więziennictwa pomimo stawiania mu w ostatnich czasach tak licznych i tak głośnych już nie tylko w Polsce, ale i na zachodzie Europy zarzutów, przyznać należy, że funkcjonuje prawidłowo, o ile to jest możliwe w obecnych warunkach faktycznych i budżetowych. Wyszkolenie personelu wyższych funkcjonariuszów i straży więziennej postępuje naprzód dzięki zorganizowaniu Centralnej Szkoły Więziennictwa. Dział pracy więźniów rozwija się wprawdzie powoli, w miarę posiadanych funduszów, ale systematycznie, pomimo nadzwyczajnych trudności, jakie przedstawia organizowanie tego działu w małych więzieniach, rozrzuconych po trzecio i czwartorzędnych ośrodkach prowincjonalnych, których nadmierną ilość Polska odziedziczyła po okupantach, zwłaszcza rosyjskich. Dokonane przez Sejm pewne zwiększenie w tym dziale kredytów na kapelanów więziennych, na nauczycieli i biblioteki oraz na lekarzy więziennych, jak również w budżecie nadzwyczajnym na zakup dezynfektorów i rozszerzenie urządzeń szpitalnych da możność zarządowi więziennictwa roztoczenia nad więźniami w nieco szerszym zakresie opieki duchownej, oświatowej i lekarskiej. Wobec stwierdzonej niedostateczności dotychczasowych norm opałowych Sejm podwyższył również preliminowany kredyt na opał, tudzież, licząc się z fatalnym stanem wielu gmachów więziennych, niezmiernie utrudniającym stosowanie w nich jakichbądź zamierzeń higienicznych, nieco podniósł nader skromny kredyt na remont i konserwację budowli. Wszystkie te podwyżki wyniosły razem około 1 i pół miliona złotych w tej sumie uwzględniona też już została nareszcie sprawa zrównania kategorii płac straży więziennej w b. zaborze austriackim z takiemiż kategoriami w innych zaborach. Wydatki na wyżywienie więźniów utrzymane zostały w dotychczasowych normach, aczkolwiek obie komisje były zdania, że należałoby przystąpić do podwyższenia tych norm, zwłaszcza dla więźniów pracujących.</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#StanisławNowodworski">Komisja kodyfikacyjna uzyskała dość poważną podwyżkę budżetu: z 128.500 zł. w roku ubiegłym na 700.000 w roku bieżącym. Wiąże się to ze zmianą metody pracy w komisji a mianowicie z zastąpieniem, o ile to jest tylko możliwe, pracy kolektywnej pracą indywidualną, przy wymaganiu od poszczególnych członków poświęcenia znacznie większej ilości czasu, co powoduje też potrzebę innego ich wynagrodzenia. Należy mieć nadzieję, że Komisja Kodyfikacyjna odpowie położonemu w niej zaufaniu i otrzymawszy nareszcie środki w takich rozmiarach, jakie sama uważała za potrzebne, przyspieszy należycie tempo swej pracy, której wyników oczekują z utęsknieniem i ciała ustawodawcze i cała Polska O administracji wydawnictw wystarczy z pochwałą powiedzieć, iż jest ona już drugi rok działem bezdeficytowym oraz postawić pytanie, czy nie byłoby dla niej możliwem przystąpienie do obniżenia ceny Dziennika Ustaw?</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#StanisławNowodworski">Pozostają jeszcze do omówienia kredyty inwestycyjne w budżecie nadzwyczajnym na budowie sądowe i więzienne. Preliminowaną pierwotnie na ten cel sumę 2.160.910 zł. Sejm podwyższył o 4.373.575 zł. czyli do łącznej sumy 6.534.485 zł. Suma ta obejmuje pozycje szczegółowe następujące: na przebudowę gmachu Ministerstwa, który częściowo jest nie do użycia wobec wilgoci pomieszczeń i braku światła — 500.000 zł, na kontynuowanie rozpoczętej jeszcze przed wojną i dotychczas nieukończonej budowy sądu i więzienia w Tarnowie 1.462.330 zł na kupno placu i rozpoczęcia budowy sądu okręgowego w Łodzi — 650.000 zł, na rozpoczęcie budowy sądów okręgowych we Włocławku i Pińsku — 1.000.000 zł., na kupno placu i zapoczątkowanie budowy gmachu sądowego i więziennego w Krakowie 265.000 zł, na budowę sądu w Królewskiej Hucie 200.000 zł, na budowę sądów pokoju w województwach wschodnich — 700.000 zł, na nowe budowle i remont kapitalny gmachów sądowych w Małopolsce wschodniej—600.000 zł, na dokończenie więzienia w Drohobyczu — 400.000 zł, wreszcie drobniejsze pozycje na więzienia: w Będzinie 64.000 zł, w Łowiczu 50.000 zł i w Wieluniu 34.580 zł.</u>
<u xml:id="u-32.17" who="#StanisławNowodworski">Ponieważ Komisja Skarbowo-Budżetowa we wszystkich przyjętych przez Sejm pozycjach budżetowych zarówno dochodowych jak i rozchodowych nie wprowadziła żadnych zmian i nie dokonała żadnych skreśleń, przeto przedstawiam je wszystkie Wysokiemu Sejmowi z prośbą o przychylne ich przyjęcie.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Banaszak.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#AntoniBanaszak">Wysoki Senacie!</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#AntoniBanaszak">Przeciętnego prostego obywatela Rzeczypospolitej mało interesuje równowaga budżetu, aktywny bilans handlowy, polityka zagraniczna, lepsza czy gorsza gospodarka w marynarce wojennej. Przeciętny obywatel widzi przedewszystkiem wyraz działalności Rzeczypospolitej, jej funkcję w sprawności policji państwowej i w dobrym a szybkim wymiarze sprawiedliwości, w dobrych sprawiedliwych sądach. Z temi dwoma organami styka on się bezpośrednio, codziennie. Dla niego jest najważniejszy postulat, ażeby miał zabezpieczone swe prawa, ażeby był traktowany sprawiedliwie. Jeśli obywatel straci zaufanie do sprawiedliwości, do sądów, wtedy zarysowuje się niebezpiecznie fundament Państwa. Sprawiedliwość, praworządność i porządek w kraju są najważniejszemi filarami, ostoją wszelkiej państwowości.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#AntoniBanaszak">W sądownictwie ziem zachodnich Polski mnożą się objawy kryzysu.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#AntoniBanaszak">Nastąpiło obniżenie jakości pracy w sądownictwie. Nie chcę przez to powiedzieć, aby sądy nasze wyrokowały niesprawiedliwie, przeciw ustawie. Tego spostrzeżenia dotychczas nie zrobiono; przeciwnie z dumą możemy skonstatować, że polski sędzia jest stróżem ustaw, jest kapłanem sprawiedliwości. Nie dały się zauważyć wyroki niesprawiedliwe, lecz obniżyła się jakość pracy.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#AntoniBanaszak">Sądy okręgowe a nawet apelacyjne wydają wyroki cywilne często bez sporządzenia stanu faktycznego, z krótkiem, nieraz niewystarczającem umotywowaniem. Są sędziowie, którzy sądzą eks bono et equo, nie zaglądając do ustawy, a cóż dopiero do komentarzy lub orzecznictwa, Zdolni sędziowie uciekają z sądownictwa i przechodzą do innych zawodów, przeważnie do adwokatury. Objaw ten jest fatalny, tem fatalniejszy, że sędzia uciekający z sądu do adwokatury zabiera ze sobą z tegoż sądu zwykle zdolnego sekretarza sądowego, aby go zrobić swoim sekretarzem adwokackim. W sądownictwie zostają młodzi, ale przeważnie nie po to, ażeby przez dłuższy czas sprawować zaszczytny urząd sędziego, tylko po to, ażeby zaraz po przepisanych 2 latach zostać adwokatem. Młodzi egzaminowani prawnicy uważają pracę sądową tylko jako przygotowanie, jako seminarium praktyczne dla zdobycia dostatecznej, nieraz tylko formalnej wiedzy i wprawy do adwokatury. Młodzi ci sędziowie przechodzili przez bardzo łatwy egzamin. Wyniki egzaminów sędziowskich po bardzo krótkiej aplikacji są takie, jakoby się w Polsce, a szczególnie w Wielkopolsce rodzili sami genialni prawnicy.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#AntoniBanaszak">Prawie do każdego Ministra Sprawiedliwości, który urzędował w ostatnich 3 latach, zwracałem się z prośbą, aby egzaminy były dokładniejsze. Nie będę Szanownych Panów zajmował opisem, w jaki sposób pisze u nas kandydat na sędziego tak zwane prace klauzurowe. Zdradzę tylko, że prac owych, jako klauzurowych, ja uznać nie mogę. Żądamy, aby w każdej komisji egzaminacyjnej zasiadał jako egzaminator także adwokat. Dotychczas w komisjach egzaminacyjnych przy sądach apelacyjnych dla sędziów niema żadnego adwokata jako egzaminatora. Jeśli zważymy, że większa część młodzieży, składającej te egzamina przechodzi po dwóch latach praktyki sądowej, bez dalszego egzaminu adwokackiego, do adwokatury, to wydziały Izb adwokackich słuszny mają żal do p. Ministra Sprawiedliwości, że dotychczas w tym kierunku nic nie zrobił i nie powołał adwokatów do komisji egzaminacyjnych.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#AntoniBanaszak">Młodzi sędziowie i młodzi adwokaci doby dzisiejszej u czasie aplikacji swej nie mieli sposobności zapoznać się z prawem konkursowem, ze subkastą, egzekucją. Przeważnie pisywali oni wyroki, które sędzia przeciążony pracą ślepo podpisywał. Aplikantów, rzadko który sędzia pouczał, rzadko ich poprawiał. Młodzi ci prawnicy ulegali przeto, z małemi wyjątkami łatwo złudzeniu, że są znakomitymi jurystami.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#AntoniBanaszak">Obniżył się poziom wykształcenia młodych prawników. Nie wolno nam więcej skracać aplikacji. Wedle mego zdania lepiej skrócić czas studiów uniwersyteckich o jeden rok, a za to przedłużyć o rok aplikację. Za dużo mamy na uniwersytetach wykładów historii powszechnej, historii prawa, filozofii prawa, a za mało ćwiczeń praktycznych. W senackiej Komisji Prawniczej pozwoliłem sobie zwrócić uwagę Ministrowi Sprawiedliwości na to, że byłoby z nadzwyczajną korzyścią dla jurysprudencji, gdyby każdy profesor prawa raz w tygodniu zasiadł jako sędzia u sądzie cywilnym lub karnym. Profesorzy uniwersytetu mieliby wtedy więcej łączności z życiem gospodarczem. Profesorzy uniwersytetu widzieliby teorię w praktyce i umieliby nowemi żywemi przykładami z życia więcej obrazowo, więcej przykładowo uwypuklić i uwydatnić suche nieraz teoretyczne wykłady. Nastąpiłoby połączenie teorii z praktyką dobre dla wiedzy prawniczej, a pożyteczne dla sądownictwa.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#AntoniBanaszak">Zwróciłem także Ministrowi Sprawiedliwości na komisji uwagę na to, ażeby wybitnym sędziom i adwokatom polecono odbywania wykładów z procedury karnej, cywilnej, z konkursu, subkasty, egzekucji. Wybitni praktycy powinni przy uniwersytetach prowadzić seminaria praktyczne. Jestem przeświadczony, że młodych adeptów prawa na naszych wszechnicach praktyczne seminaria te bardzo interesowały.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#AntoniBanaszak">Sędziowie są przeciążeni pracą. Dlatego, procesy trwają za długo. Nie należą do rzadkości procesy, gdzie po kilkunastu odraczaniach zapada po półtora roku uchwala dowodowa, a często zdarza się, że sędzia słucha w procesie cywilnym świadków co do okoliczności nieistotnej, aby po długotrwałym procesie skargę oddalić dla proceduralnych, a nie merytorycznych powodów. Gałę więc postępowanie dowodowe było niepotrzebne. W niektórych wydziałach sądu okręgowego w Poznaniu jest na wokandzie na jeden dzień naznaczonych około 80 spraw cywilnych. Naturalnie można tylko rozpatrzeć 10 do 16 spraw. Resztę spraw odracza się, Następuje niepotrzebna pisanina, nadmierne obarczanie kancelarii sądowych i registratur.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#AntoniBanaszak">Bywają wypadki, że nawet wyroki sądów apelacyjnych nie podają stanu faktycznego. Jak wtedy uzasadnić rewizję? Jak ma wyrokować Sąd Najwyższy?</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#AntoniBanaszak">Sąd Najwyższy, a szczególnie piąta Izba, o której tutaj specjalnie mówię, bo to jest izba rewizyjna dla sądów apelacyjnych ziem zachodnich, jest nadzwyczaj przeciążona pracą. Znam wypadki, gdzie w Sądzie Najwyższym zapadły przed 6–7 miesiącami, a nawet i rokiem wyroki, przekazujące sprawy do ponownego rozpatrzenia sądom apelacyjnym, a jednak sprawy nie można z miejsca ruszyć, bo strony, nie mogły dotychczas uzyskać wygotowania wyroku Sądu Najwyższego.</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#AntoniBanaszak">Zrobiliśmy w ziemiach zachodnich i robimy fatalne doświadczenia z laikami, jako sędziami w izbach karnych I instancji i izbach karnych odwoławczych, które u nas niestety wyrokują, ostatecznie, bo nowela do procedury karnej zniosła rewizję od wyroków izb karnych odwoławczych. W zeszłorocznem przemówieniu mojem przy budżecie przytoczyłem dosłownie niektóre niesprawiedliwe wyroki, gdzie po trzech sędziów laików w izbie przegłosowało dwóch sędziów zawodowych. Przypadki te, jak wiem z własnego doświadczenia, powtarzają się. Na życzenie mogę p. Ministrowi kilka takich rażących wypadków przytoczyć. Niektóre wyroki są wprost skandaliczne, bo sędziowie laikowie kierują się nieraz, a szczególnie w procesach na tle politycznym i społecznym i w procesach o obrazę czci i honoru względami osobistemi i przegłosowują sędziów zawodowych. Żądamy zniesienia sędziów laików, uważając ich za element demoralizujący.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#AntoniBanaszak">Rozumiemy, że trzeba oszczędzać, ale oszczędność musi być celowa. Oszczędność nie powinna doprowadzać do upadku jurysprudencji. Czy może orzecznictwo stać na średnim choćby poziomie, jeśli biblioteki sądów okręgowych nie posiadają najnowszych komentarzy? Ani jeden sąd okręgowy w ziemiach zachodnich od czterech lat nie kupuje żadnego nowego komentarza, ani nie abonuje orzeczeń sądu Rzeszy. Preliminowana suma na wydatki na książki dla wszystkich sądów i prokuratur wynosi 28.000 zł. Dodano wprawdzie 140.000 zł, lecz i ta suma jest niedostateczna. Opinia publiczna domaga się od sędziów, ażeby wydawali doskonałe wyroki, oparte na najnowszej judykaturze, lecz jak sędzia może pracować naukowo, jeśli biblioteka sądu jest marna, a on sam tak licho jest uposażony, że nie może sobie kupić książek, ani abonować dziennika ustaw, orzecznictwa Sądu Najwyższego: i pism prawniczych.</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#AntoniBanaszak">Przy tej sposobności pozwolę sobie zwrócić z tej wysokiej trybuny Ministerstwu Sprawiedliwości uwagę, że trzeba o tem pomyśleć, ażeby wydawać jedno poważne pismo prawnicze. Mamy ich dużo, ale wiodą one żywot suchotniczy. Trzeba stworzyć jeden poważny organ w dużym stylu, stojący na wysokim poziomie naukowym.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#AntoniBanaszak">Mamy nadzwyczaj obfite ustawodawstwo. Za dużo robimy ustaw nieraz kiepskich. Od 1 stycznia 1918 r. do 1 kwietnia 1925 r. wydano w Polsce 5687 ustaw, dekretów i rozporządzeń, na dzień przypadają trzy sztuki. Pytam, który prawnik, który sędzia ma czas zaznajomienia się z tą hiperprodukcją, a szczególnie wtedy, gdy nie posiada własnego dziennika ustaw? Czy to się przyczynia do podniesienia poziomu?</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#AntoniBanaszak">Proszę Panów, jak niema armii bez podoficerów, tak niema sądów i prokuratur bez sekretarzy. U nas niema wyszkolenia na sekretarzy sądowych. Dotychczas trzymają kancelarie sądowe jeszcze jako tako w porządku bardzo nieliczni dawniejsi sekretarze sądowi przedwojenni i byli sekretarze adwokaccy, a wszystko przeważnie starsi panowie, którzy wnet pójdą na emeryturę. Z trwogą pytam się, co będzie dalej, gdzie i jaki jest narybek na sekretarzy sądowych, na urzędników sądowych? Wytworzenie rezerwy sił kancelaryjnych jest wobec trzech głównych, a różnych systemów proceduralnych tem trudniejsze, że młody urzędnik kancelaryjny, wykształcony w jednym z dawniejszych zaborów z trudem może być użyty w innej części Państwa, gdzie obowiązuje inna procedura cywilna. Rychłe zaprowadzenie jednolitej procedury cywilnej i karnej jest koniecznością.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#AntoniBanaszak">Prokuratury sądowe nie stoją u nas na wysokości zadania. Zadużo jest aresztowań, a stosunkowo za mało zawyrokowań. Niektóre śledztwa połączone z aresztem posądzonych trwają za długo, nieraz mimo prostego stanu faktycznego. Znany jest ogólnie wypadek omawiany w prasie, gdzie pewnego aresztanta trzyma się w śledztwie za usiłowane zabójstwo już 3 kwartały, mimo, że stan faktyczny jest wyjaśniony, Panie Ministrze, Sprawiedliwości, opinia publiczna jest tym wypadkiem zaniepokojona. Pamiętajmy, że wszelkie nowele do procedur działy się kosztem dobroci wymiaru sprawiedliwości i uszczuplały dotychczasowe prawa obywateli, więc, aby ułatwić urzędowanie prokuratorom zmieniono § 198 procedury karnej w ten sposób, że prokurator nie potrzebuje w sprawach, podlegających właściwości izb karnych pisać w akcie oskarżenia stanu faktycznego. Powinien go jednak napisać w sprawach zawilszych. Ustawodawca myślał, że w każdej sprawie, czy to faktycznie czy prawniczo trudniejszej, a więc zawilszej prokurator napisze zestawienie istotnych wyników dotychczasowego postępowania. Lecz cóż? Dla prokuratora niema zawilszych spraw, niema więc żadnych streszczeń, dochodzeń w aktach oskarżenia. Wynik jest ten, że lekkomyślnie robi się akty oskarżenia, lekkomyślnie sadza się obywateli na ławie oskarżonych w wypadkach, gdzie niema wogóle istoty czynu, a więc wbrew zasadzie nullum crimen nulla poena sine lege, albo w wypadkach, gdzie z góry prokurator powinien był przewidzieć, że nie udowodni oskarżonemu zarzuconego mu czynu karygodnego, gdzie więc musi nastąpić uwolnienie. Są akty oskarżenia o wykroczenia, które się dawno przedawniły. Proces karny wygląda prawie jak proces cywilny. Sprawy odracza się, bo prokuratura ich należycie nie przygotowała. Zdaje mi się, że nie przeholowałem, jeśli taksuję ilość uwolnień na 40°h>. Jest to zastraszająco wysoka cyfra, narażająca Skarb Państwa na kolosalne koszty. Tu wyrzuca się milionowe sumy ze Skarbu Państwa, a na książkę prawniczą niema pieniędzy! Trzeba zakazać w drobiazgowych, małych sprawach, aby referenci Izby Skarbowej przyjeżdżali z Poznania na prowincję na procesy karne jako oskarżyciele uboczni. Na rozprawach są oni niepotrzebni. Siedzą na prowincji cały dzień, a robota ich w Izbie Skarbowej leży. Prokurator przecież sam winien znać ustawy karno-skarbowe. A jeśli ich nie zna, to niech się zapyta pisemnie właściwego referenta Izby Skarbowej, a ten nic mu pisemnie odpowie. Takie niepotrzebne jeżdżenie na prowincję za byle drobnemi sprawami skarbowemi za dietami kosztuje Skarb dużo pieniędzy. Niedawno byłem świadkiem procesu profesora gimnazjum z dyrektorem gimnazjum o obrazę czci. Na ten proces, który trwał w I i II instancji kilka dni przyjechało aż 2 panów z kuratorium. Panowie, szkoda kosztów.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#AntoniBanaszak">Już zeszłego roku zwróciłem się do Ministra Sprawiedliwości z życzeniem, aby emerytom sędziom, którzy wystąpili z sądu na własne życzenie za świadectwami lekarskiemi dla niezdolności, dla choroby, aby w kilka dni potem rozpocząć czynność adwokacką, wykazującą poważne zasoby sił i zdrowia, aby takim adwokatom na czas ich praktyki adwokackiej odebrać emeryturę sędziowską. Powtarzam to życzenie jeszcze raz z tego miejsca.</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#AntoniBanaszak">Postulaty adwokatury są Ministerstwu Sprawiedliwości znane. Adwokatura polska na tegorocznym zjeździe Związku adwokatów we Lwowie uchwaliła kilka znamiennych rezolucyj. W zastraszający sposób mnożą się prywatne biura porad prawnych, pokątni konsumenci prawni. Przemysł ten kwitnie i jakby specjalnemi cieszył się względami władz.</u>
<u xml:id="u-34.20" who="#AntoniBanaszak">Także nie można dopuścić do tego, aby, jak to proponuje projekt, do nowej procedury karnej, przy sądach powiatowych w sprawach karnych byli dopuszczani jako obrońcy nie adwokaci, tem mniej, że adwokatów mamy w Polsce dosyć.</u>
<u xml:id="u-34.21" who="#AntoniBanaszak">Z wielką troską patrzymy na stale obniżający się poziom sądownictwa. Za mało sędziów prokuratorów, a za dużo pracy. Mojem zdaniem jedynym środkiem przeciwdziałającym masowej ucieczce sądowników do, wolnych zawodów, także środkiem do podniesienia jakości i wydajności pracy sędziów i prokuratorów jest poprawienie bytu materialnego sędziów i prokuratorów. Urzędnik niedostatecznie opłacony jest zawsze urzędnikiem najdroższym.</u>
<u xml:id="u-34.22" who="#AntoniBanaszak">Podaję Panom dla przykładu pobory niektórych sędziów, sekretarzy, kancelistów i woźnych przy sądzie okręgowym w Ostrowie. Pobory te dotyczą maja, kiedy mnożna wynosiła 0,41. Jak wiemy pobory na miesiąc czerwiec są mniejsze, bo mnożna na czerwiec wynosi 0,40. Prezes sądu okręgowego pobrał za maj 775.50 zł. Dyrektorowie (wiceprezesi) pobrali 711.95 zł, względnie 730,40 zł. Sędziowie okręgowi dostają od 490 zł do 664 zł. Naczelny sekretarz pobrał 367.70 zł, starszy sekretarz 281.25 zł, a sekretarz, mający 9 członków rodziny, dostał 297.65 zł. Pensja kancelistów wynosiła od 129.35 zł do 193.10 zł. Woźni sądowi ze średnią rodziną pobierali 154.70 zł do 185.45 zł. Pobory te obliczone są brutto, bez potrącenia podatków państwowego, komunalnego, na fundusz emerytalny, które dla wyżej wymienionych kategorii wynoszą od 5–10%.</u>
<u xml:id="u-34.23" who="#AntoniBanaszak">W b. dzielnicy pruskiej urzędnicy dostają mniejsze dodatki na mieszkanie, niż w Małopolsce, jakkolwiek powinno być odwrotnie ze względu na kulturalniejsze urządzenia mieszkań, kanalizację, wodociągi, oświetlenie, lepsze bruki, parki. Komorne tu jest droższe i dodatkowe świadczenia daleko wyższe. Nie znane są również w innych dzielnicach opłaty na rzecz kościołów i szkól, jakie w b. dzielnicy pruskiej urzędnicy muszą również ponosić.</u>
<u xml:id="u-34.24" who="#AntoniBanaszak">Pobory są niewystarczające. P. Minister Skarbu musi nareszcie zabrać się do naprawy bytu urzędników sądowych.</u>
<u xml:id="u-34.25" who="#AntoniBanaszak">Sędziowie polscy stoją pod względem moralnym bardzo wysoko. Z poświęceniem, z zaparciem się, z dużym idealizmem sprawują oni zaszczytny, trudny swój zawód w ciężkich warunkach materialnych. Nie mają oni, jak inne kategorie urzędników z równym wykształceniem dochodów pobocznych. Wiemy, że lekarze powiatowi, weterynarze powiatowi, nauczyciele gimnazjalni zarabiają osobno. Urzędnicy skarbowi cieszą się specjalnemi względami Ministra Skarbu. Urzędnicy komunalni, burmistrze, starostowie etc. mają dodatki komunalne. Tego wszystkiego sądownicy nie mają. Niech o tem pamięta p. Grabski. Minister Sprawiedliwości powinien Ministrowi Skarbu postawić kategoryczne ultimatum.</u>
<u xml:id="u-34.26" who="#AntoniBanaszak">Pod koniec mego przemówienia mam jeszcze do Ministerstwa Sprawiedliwości kilka życzeń.</u>
<u xml:id="u-34.27" who="#AntoniBanaszak">1. Wedle § 114 pr. cyw. przyznaje sąd prawo ubogich temu, kto bez uszczerbku środków potrzebnych koniecznie dla utrzymania siebie i swojej rodziny, nie jest w stanie pokryć kosztów sporu, ale tylko pod warunkiem, jeśli zamierzone dochodzenie, lub obrona prawna nie są pozbawione widoków powodzenia. W praktyce w dzielnicy naszej władze policyjne, a mianowicie komisarze obwodowi, zbyt pochopnie udzielają t. zw. atestu ubóstwa. Nie badają więc dostatecznie, czy zachodzi u petenta ta okoliczność, że nie może on pokryć kosztów sporu bez uszczerbku środków potrzebnych koniecznie do utrzymania siebie i swej rodziny. Znane mi są wypadki, gdzie komisarze obwodowi i burmistrze udzielają atestu ubóstwa zamożnym ludziom. Sądy zaś winny badać mimo udzielenia atestu ubóstwa, czy proces ma widoki powodzenia. Jeśli takich widoków niema, to sądy powinny odmówić petentowi przyznania prawa ubogich. Sąd apelacyjny w Poznaniu często, wedle mego zdania za często, znosił uchwały sądów okręgowych, odmawiających udzielanie prawa ubogich, uważając, że spór nie jest pozbawiony widoków powodzenia. Wynik jest ten, że obecnie wobec tak łagodnej procedury sądu apelacyjnego, sądy okręgowe bardzo łatwe, prawie w każdym wypadku przyznają żądającej stronie prawo ubogich. Dochodzi nawet do takich curiosów, że mamy procesy, gdzie obie strony mają prawo ubogich, czyli, że sędzia uważa, że obie strony mają widoki powodzenia. Są to stosunki anormalne, narażające Skarb Państwa na zbyteczne wydatki.</u>
<u xml:id="u-34.28" who="#AntoniBanaszak">2. W sekretariatach sądowych mamy za dużo papierowego biurokratyzmu, za dużo okólników. Każdy okólnik musi być wpisywany aż w trzy rejestry, w imienny, rzeczowy i prezydjalny. Cieszyliśmy się, że pod tym względem nastąpi polepszenie, że nareszcie skończymy z tym papierowym biurokratyzmem, że nareszcie zaprowadzimy prosty, a celowy biurokratyzm. Komisarz Oszczędnościowy p. Moskalewski rozpisał konkurs na uproszczenie biurokracji, dotychczas jednak nie widzimy żadnej poprawy. Jeszcze dzisiaj musi sekretarz sądowy codziennie poświęcać jedną godzinę dla kontrolowania t. zw. wykazów pracy, zrobionych przez siły kancelaryjne. Jest to zbyteczna, a bezsensowa kontrola sił kancelaryjnych. Urzędnik kancelaryjny dziennie musi wykazać w jakiej sprawie ile napisał stron. Urzędnik traci na tę mechaniczną pracę przynajmniej 30 minut czasu dziennie. Uważamy, że wystarczy nadzór sekretarza, sekretarz wie, co może wymagać od sił kancelaryjnych. Niemcy znieśli ową kontrolę, jakiś wyższy urzędnik w ministerstwie b. dzielnicy pruskiej znów ją zaprowadził. Zaprowadzono kontrolę A i kontrolę B na dostarczone i odebrane formularze, druki. Kontrola ta jest uciążliwa, dużo zabiera czasu, pisaniny, papieru. Nadzór nad drukami powinien mieć tylko sekretarz w swym oddzielę.</u>
<u xml:id="u-34.29" who="#AntoniBanaszak">Prowadzenie rachuby, a mianowicie książkowanie pokwitowań w kasach sądowych jest nieracjonalne. Obecnie zaprowadzony kwitariusz jest zbyteczny. Dawniej na rachunku był druk: „Powyższą sumę odebrałem. Teraz skarbnik musi osobny wystawić kwit i wypisać na nim rubrum sprawy, czy koszta, czy stemple, czy kary, czy zaliczka i t. d. Pocóż ta nowa pisanina, marnowanie papieru i czasu?</u>
<u xml:id="u-34.30" who="#AntoniBanaszak">Zło tkwi także w braku inicjatywy i braku umiejętności administracji niektórych naczelników sądu. Sędzia powiatowy, prezes sądu okręgowego, powinien sam przejść od czasu do czasu po kancelariach. Wtedyby sam widział, gdzie czego brak. Ustałaby niepotrzebna pisanina, niepotrzebne zestawianie statystyk. Kontakt między sędzią, sekretarzem i kancelistą byłby bezpośredni, żywy.</u>
<u xml:id="u-34.31" who="#AntoniBanaszak">3. Ministerstwo Sprawiedliwości powinno na ziemiach zachodnich raz na zawsze ustalić liczbę notariuszów przy każdym sądzie, aby ustały osobiste zabiegi petentów centrali, celem uzyskania notariatu. Tu przedewszystkiem zaważyć powinna opinia prezesów sądów okręgowych i apelacyjnych. Ustać musi chełpienie się kandydatów znajomością centrali. Droga służbowa jest jedyną drogą. Decydować o zdolnościach na notariuszów mogą tylko kwalifikacje i lata służby, bo stanowisko jego jest odpowiedzialne.</u>
<u xml:id="u-34.32" who="#AntoniBanaszak">Jestem głęboko przekonany, że takie zabiegi w centrali poza plecami bezpośrednich przełożonych nie odnoszą pożądanego skutku, w każdym razie jednak u ludzi nie znających bliżej stosunków centrali, takie zabiegi mogą wywołać wrażenie, że pomyślne załatwienie sprawy dla kandydata zostało spowodowane osobistemi a nie rzeczowemi względami.</u>
<u xml:id="u-34.33" who="#AntoniBanaszak">Z początkiem stycznia 1925 r. nie było u nas notariuszów; nominacje zapóźno nadeszły do prezesów apelacji. Było z tego powodu dużo nieporozumień z publicznością. Mamy nadzieję, że to się już nie powtórzy.</u>
<u xml:id="u-34.34" who="#AntoniBanaszak">Jeśli rewizje u notariuszów mają być skuteczne i poważne, powinni prezesi wyznaczyć na rewizorów takich prawników, którzy znają się na sądownictwie niespornem i ustawach stemplowych. W przeciwnym razie rewizje notariatu są tylko czczą formalnością.</u>
<u xml:id="u-34.35" who="#AntoniBanaszak">Trudno się dzisiaj prawnikom orientować w oblężeniu kosztów sądowych, adwokackich, notarialnych. Uważam, że wydanie autentycznego brzmienia ustaw o kosztach jest bardzo potrzebne.</u>
<u xml:id="u-34.36" who="#AntoniBanaszak">Głosować będziemy przeciw wszelkim -wnioskom skierowanym ku uszczupleniu budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Z powodu spóźnionej pory, proponuję Panom odroczenie posiedzenia do jutra do godz. 9. Na porządku dziennym będzie dalszy ciąg dzisiejszego porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 min 30 wiecz.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>