text_structure.xml 182 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godzinie 9 m. 50 rano.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — Stanisław Grabski.)</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarz Stanu W Ministerstwie Sprawiedliwości — Julian Siennicki.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 102 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 103 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Kaniowski i Glogier. Listę mówców prowadzi s. Glogier.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1925, mianowicie: część 13 — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Jako sprawozdawca głos ma s. ks. Bolt.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#SksBolt">Wysoki Senacie! Budżet Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na r. 1925 przyjęty jest w liczbach ogólnych na 323.684.858 zł, czyli przeszło 16% ogólnego budżetu na r. 1925. Dochodzi do tego jeszcze budżet na oświatę na blasku, który w tym roku jest preliminowany na 24.389.393 zł.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SksBolt">Budżet Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego rozpada się na dwa główne działy, a mianowicie na dział wyznań i na dział oświecenia publicznego. Preliminarz budżetowy, przyjęty przez Sejm dla wyznań religijnych, wynosi na r. 1925, 18.353.042 zł., a dla drugiego działu budżetu, to jest dla oświecenia publicznego, wynosi 305.321.836 zł. Z tych cyfr widzimy, szanowni Panowie, że budżet Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z roku na rok rośnie. W zeszłym roku wynosił on tylko 14%ogólnego budżetu, w tym roku wzrósł do przeszło 16%.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#SksBolt">W dziale pierwszym: wyznania religijne, uwzględnia się specjalnie umowy, które zostały zawarte w r. b., mianowicie umowę z kościołem katolickim. Z innemi wyznaniami jeszcze nie przyszło do ostatecznego porozumienia dlatego, że kościół prawosławny jeszcze dotychczas nie był ukonstytuowany, przynajmniej do r. 1924, kiedy preliminarz był układany, ale po jego ukonstytuowaniu Rząd nawiązał z tem wyznaniem stosunki, które najprawdopodobniej doprowadzą do należytego i dobrego wyniku. Inne wyznania dotychczas jeszcze stosunku swojego do Państwa nie uregulowały, a i tam też Rząd stara się dojść do porozumienia. Jeżeli chodzi o stosunek Państwa do wyznań, to Państwu powinno na tem bardzo zależeć, aby ten stosunek był jaknajlepszy. Państwo, ufundowane na obywatelach wyznających najwyższy autorytet Boga, może się spodziewać, że ci obywatele będą oddawali Państwu wiernie to, co się Państwu należy.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#SksBolt">Z kościołem katolickim tem więcej należało uregulować te stosunki, że Państwo Polskie przejęło po zaborcach bardzo dużo wyjątkowych praw przeciw kościołowi katolickiemu, które to prawa ograniczały w swobodzie działania kościół katolicki. Te wyjątkowe prawa, przejęte od zaborczych państw, nie zostały zniesione i dopiero konkordat je zniwelował wprowadzając na normalne tory stosunek kościoła katolickiego do Państwa. Zaznaczyć jednak należy, że ten konkordat nie reguluje jeszcze wszystkich stosunków kościoła katolickiego w Polsce. Konkordat, to są raczej ramy, w których tylko zostały wyznaczone główne podstawy porozumienia między Państwem, a kościołem katolickim. Spodziewać się należy, że Państwo lojalnie wypełni to, co w konkordacie stoi, zwłaszcza, że ludność, która w przeważającej części należy do kościoła katolickiego, jest na tym punkcie bardzo czuła i mogłoby dojść znów do nieporozumień, gdyby w jakiś niezgrabny sposób zamierzano przeprowadzić i wykonać konkordat z Rzymem. Wyniki tego konkordatu są takie, że cyfry, oznaczone w preliminarzu budżetowym, musiały być zmienione i to tak, że przyjęty konkordat będzie mniej więcej obowiązywał od 1 lipca 1925 r. i od tego terminu wszystkie te zobowiązania materialne, które Państwo przyjęło wobec kościoła katolickiego, są obliczone w budżecie przez Sejm.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#SksBolt">Muszę jednak zaznaczyć dalej, że przez konkordat z kościołem katolickim nie zostały zniesione te zobowiązania Rzymu i osób prywatnych, które wynikają z prawnych zobowiązań. Dotyczy to zwłaszcza patronatów. Patronaty pozostały i są oparte na prawach realnie umocowanych. Są one nie tylko historycznie i tradycyjnie, ale i prawnie zastrzeżonemi przywilejami Kościoła. Patronaty te przedewszystkiem istnieją w zachodnich województwach i tylko częściowo w Małopolsce; w Kongresówce nie znamy tych patronatów, o których jest mowa. Przy tej sposobności zaznaczono w Komisji, że Rząd właśnie na tem tle bardzo niedostatecznie wypełnia swoje zobowiązania wobec kościoła katolickiego. Na fundusze patronatów przeznaczano tak nikłe sumy w przeszłych latach, że nie mogły zaspokoić tych potrzeb, które zwłaszcza po wojnie w zachodnich województwach i Małopolsce tak bardzo odczuwano. Kościoły są bardzo zniszczone, potrzebują wielkiego remontu, budynki gospodarcze i t. d. są w stanie bardzo zaniedbanym, więc te sumy, które są wyznaczone na r. 1925, tylko w słabej mierze uzupełnią braki, które tam są bardzo widoczne. Uposażenie i materialne świadczenia Rządu dla innych wyznań, a zwłaszcza prawosławnego wyznania, zostały uregulowane i w budżecie przewidziane, na podstawie tymczasowego rozporządzenia z r. 1922, które obowiązuje jeszcze dziś, gdyż dalszych umów z prawosławnem wyznaniem Rząd dotychczas nie posiada, a uposażenie duchownych prawosławnych wypłacał Rząd dla konsystorza podług tych samych norm, jak dla duchownych kościoła katolickiego. Niższe duchowieństwo, naprzykład parafialne, było nieuposażone i tylko ci, którzy posiadają ponad 20 ha ziemi, otrzymywali pobory od Państwa.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#SksBolt">Z wyznaniem ewangelickiem, z którem Rząd zamierza przyjść do porozumienia, stosunki w Polsce się nie zmieniły, i dlatego takie same warunki, jakie dotychczas istniały, istnieją i w tym roku.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#SksBolt">Dla innych wyznań wyznaczono mniejsze sumy, ponieważ i tam te sprawy nie zostały jeszcze uregulowane. W każdym razie Rząd jest na drodze do porozumienia się ze wszystkiemi wyznaniami, a skoro to nastąpi, będą też przewidziane odpowiednie budżety w preliminarzu rządowym.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#SksBolt">Drugi dział budżetu obejmuje szkolnictwo i oświatę publiczną. Nasze szkolnictwo jest jeszcze ciągle w stanie organizacji, nie posiada jeszcze ustaw, któreby je ustaliły, któreby należycie, stosownie do potrzeb państwa i nowoczesnej kultury, szkolnictwo zorganizowały. Jeszcze dotychczas nie mamy ustaw o szkolnictwie powszechnem, o szkolnictwie zawodowem, średniem, o organizacji władz i samorządów szkolnych; tak samo brak jest jeszcze ustawy o uposażeniu nauczycieli. Ale dobrze może się stało, że te ustawy nie zostały jeszcze przyjęte, bo, jak wiemy z doświadczenia, u nas ustawy pisze się bardzo szybko, z nienależytą może premedytacją i liczeniem się z rzeczywistością i potrzebami narodu. Nabraliśmy bowiem w tym czasie dużo doświadczenia, a pojęcia zaś i poglądy na zadania szkół i oświaty publicznej zaczynają się wyjaśniać i ustalać. Dlatego ustawy, redagowane w tem stadjum naszego myślenia o pracy oświatowej, wypadną prawdopodobnie lepiej, niż gdyby to się stało przed rokiem, albo przed dwoma laty.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#SksBolt">Niestety, doświadczenie to okupiliśmy dosyć drogo. Wprawdzie nasze szkolnictwo w wolnej Polsce miało do przezwyciężenia bardzo wielkie trudności: brak nam było lokali, brak nam było sił nauczycielskich, brak podręczników, pomocy naukowych, urządzeń szkolnych i t. d.; nie mieliśmy tradycji, nasza tradycja szkolna została przerwana. Przez 150 lat karmiły nas państwa zaborcze nauką dostosowaną do poglądów i zadań politycznych zaborców. Z tego powodu tradycja szkolna, ujawniająca się w Komisji Edukacyjnej, została na 150 lat przerwana i wprost może zniszczona. Trzeba dopiero tego ducha, który jest w Komisji Edukacyjnej, odgrzebać, odnaleźć, przejąć się nim, ażeby stworzyć dla Polski nowoczesnej takie szkolnictwo i oświatę, jakie dla nowoczesnej Polski jest potrzebne. Społeczeństwo, które z takim zapałem i entuzjazmem zabrało się do budowania szkół, do tworzenia szkolnictwa narodowego, to społeczeństwo miało bardzo wielkie wyrozumienie tych wszystkich trudności, w jakich szkolnictwo nasze pracować musiało. Społeczeństwo było też dość zadowolone z tego co ta szkoła dawała, choć często dawała ona mało, nie tyle, ile dla potrzeb narodu i dla potrzeb cywilizacji nowoczesnej byłoby koniecznie potrzebne. Ale społeczeństwo w wielkiej mierze nie było zadowolone, właśnie nic z tej nauki, nie z tej wiedzy, nie z tego zasobu wiadomości, które dzieciom szkoła dawała, ale z wychowania, jakie dawano w różnych, zwłaszcza w średnich, szkołach, szczególnie zaś w zachodnich województwach i częściowo tutaj w Kongresówce i na wschodzie. Przecież wychowanie człowieka jest więcej warte aniżeli nagromadzenie wielkiej wiedzy, rozszerzenie umysłu i kształcenie nowoczesne. Wychowanie dziecka na obywatela polskiego, na dobrego Polaka — patriotę jest głównem zadaniem szkoły i szkolnictwa. Niestety, tutaj częściowo nie mieliśmy odpowiednich sił, ażeby to zadanie szkoła spełniła, a częściowo też może i polegało to na tej atmosferze, która się wytworzyła po wojnie światowej.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#SksBolt">Przeraziły całe społeczeństwo wypadki wileńskie. I trzeba było aż tak strasznej katastrofy, jaka się tam stała, żeby uprzytomnić sobie i Rządowi, że w szkolnictwie nie wszystko jest dobre, że wychowanie w szkole polskiej jest w znacznej mierze na złych torach, że atmosfera w szkole zwłaszcza w szkole średniej jest częściowo zatruta. Trzeba było też drugiego takiego konfliktu między szkołą a rodzicami na Pomorzu, w Toruniu, żeby zrozumieć, iż należy zorientować się inaczej w obecnem położeniu oświatowem i szkolnem, zmienić programy, zmienić kierunki i oczyścić tę atmosferę, w której nasza młodzież, niestety, musi się wychowywać. Jeżeli wspominam o konflikcie między rodzicami a kuratorium szkolnem i szkołami średniemi w Toruniu, to wspominam dlatego, że on jest bardzo charakterystyczny dla naszego wychowania. Konflikt ten nie powstał ani na tle dzielnicowem, ani na tle partyjnem, ponieważ wszystkie stronnictwa w tem brały udział, wszyscy posłowie w tej sprawie interweniowali w Ministerstwie — tu chodziło o ducha, o system w wychowaniu młodzieży w szkole średniej. Konflikt ten, niestety, przybrał nadzwyczaj niemiłą formę, i bardzo żałować i ubolewać należy nad tem, że ta sprawa dostała się przed forum sądowe, przed forum publiczne, a nie została załatwiona w zupełnie inny sposób, co było tak łatwe i możliwe. Z powodu tego na Pomorzu wytworzyła się ogromnie niemiła atmosfera, która bardzo podnieciła umysły, rozgoryczyła rodziców, a szkole autorytetu absolutnie nie przysporzyła. Sąd I instancji uwolnił rodziców i przy tem powinno było pozostać. Niestety, nie zorientowawszy się w stosunkach tamtejszych, kurator i inni uboczni oskarżyciele zaapelowali do II instancji, do sądu apelacyjnego. Sprawa jeszcze w sądzie apelacyjnym nie jest rozstrzygnięta, a bądź co bądź to znowu dolewa oliwy do ognia i stosunki na Pomorzu przez to się znowu mocno zaogniły. Tem więc, że kurator urzędowo rozsyła broszury z wyrokiem I instancji sądu, niby na dowód, że kuratorium i inni uboczni oskarżyciele z wszystkich robionych im zarzutów zostali oczyszczeni.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#SksBolt">Nie chodzi tu o osoby, nie chodzi ani o pana dyrektora, ani o kuratora, ani o nauczycieli, ale chodzi o system, o tę atmosferę, w której się dzieci pomorskie musiały wychowywać. Zatarg ten między rodzicami a szkołą nie zostanie również załatwiony wyrokiem II instancji. Jedynym rezultatem jest to, że społeczeństwo pomorskie jeszcze się więcej rozgoryczyło, jeszcze więcej uprzedziło. Wynikło to, czego ani ten proces nie chciał, ani co nie było podkładem tego procesu, mianowicie, że zatarg wzmógł i powiększył dzielnicowość na Pomorzu. Nie można zaprzeczyć, że obecnie ta dzielnicowość jest dość silna, lecz dzielnicowość nie jednostronna a obustronna. Myślę, że to leży w interesie Państwa, ażeby sprawę tę załatwić tak, jak tego dobro nie tylko pomorskiego społeczeństwa, ale dobro przedewszystkiem Państwa wymaga. Jeżeli ludzie nie umieją się orientować w stosunkach w których żyją, w społeczeństwie, które mają wychowywać dla Państwa, to są to ludzie nieżywi, oni nie żyją z tem społeczeństwem, to są biurokraci, to są urzędnicy, a nauczyciel nie powinien być urzędnikiem, nic powinien być biurokratą, lecz przyjacielem szkoły, dziecka i rodziców. Po p. Ministrze spodziewa się tego całe Pomorze, że tę sprawę ku dobru Polski, ku dobru Pomorza należycie ureguluje i załatwi.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#SksBolt">Przechodząc do działu szkół powszechnych, zaznaczam, że szkolnictwo powszechne obejmuje szkoły powszechne w ściślejszem znaczeniu, szkoły zawodowe, seminaria, szkoły specjalne propagandy.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#SksBolt">W szczególności co do szkół powszechnych trzeba przyznać, że szkoły powszechne starają się spełnić to zadanie, które im interes Państwa, dobro Ojczyzny, cywilizacji i kultury polskiej nakłada. Ale właśnie szkolnictwo powszechne musi walczyć w różnych dzielnicach, zwłaszcza w Kongresówce z olbrzymiemi trudnościami. Przecież mamy tak bardzo mało sal szkolnych, potrzeba nam ich około 30, a nawet 40.000. Potrzeba nam jeszcze dziś sił nauczycielskich, których naogół powinno być prawie dwa razy tyle, t. j. 90.000. Potrzeba nam podręczników, książek szkolnych, które jeszcze nie odpowiadają zupełnie nowoczesnym wymaganiom, potrzeba nam pomocy naukowych, urządzeń w szkołach i. t. d. Te wszystkie trudności jednak w większej mierze umiało społeczeństwo i szkolnictwo powszechne przezwyciężyć.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#SksBolt">Szkolnictwo powszechne pracuje z wielkim skutkiem, bo jeżeli porównam to co mieliśmy przed 6, 7 laty, z tem co mamy dziś, to widzimy nadzwyczaj wielki postęp, postęp, który świadczy o dobrej woli, zapale i idealizmie nauczycieli, który świadczy że jeżeli w tym tempie pójdziemy dalej, jeżeli tylko pozwolą jeszcze na to stosunki finansowe naszego kraju, to szkolnictwo nasze nie będzie stało na uboczu wobec zachodu, wobec narodów kulturalnych, mających swe szkolnictwo na bardzo wysokim poziomie.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#SksBolt">Mamy w Polsce około 5 milionów dzieci, któreby powinny chodzić do szkoły, niestety dla braku zwłaszcza sal, a po drugie dla braku sił nauczycielskich tylko około 3 1/2 miliona uczęszcza do szkół powszechnych. Państwo stara się o to, aby właśnie temu największemu brakowi, mianowicie brakowi sal, lokalów szkolnych zadość uczynić i na budowę ich w tym roku, choć Skarb nasz jest tak bardzo ubogi, przeznacza dość poważną kwotę. Jeżeli ona zostanie wyczerpana, a społeczeństwo, gminy szkolne swój obowiązek spełnią, to posuniemy się w tym względzie dość poważnie naprzód.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#SksBolt">Przymus szkolny nie wszędzie jeszcze u nas jest zastosowany, a nie może być zastosowany zwłaszcza na kresach i w Kongresówce z tych powodów, które dopiero co wyłuszczyłem, a mianowicie dla braku budynków szkolnych i dla braku sił nauczycielskich. Jednakowoż w tym względzie następuje poprawa i należy się spodziewać, że gdy kontyngent nauczycielski będzie większy, to znajdą się jakieś lokale, gdzie dzieci będą mogły być umieszczone i naukę pobierać. Przy tej sposobności w Komisji zaznaczono, że u nas buduje się, jak wogóle wszystko się czyni — z zanadto wielkim rozmachem, zanadto po pańsku tak, jakbyśmy byli najbogatszem państwem na świecie. Zauważono, że buduje się nieraz bardzo kosztowne gmachy szkolne, które pochłaniają bardzo wiele pieniędzy, a zaniedbuje się budowanie licznych gmachów szkolnych. Dlatego też komisja przyszła do przekonania, że należy budować jak najwięcej, ale budować skromnie, nie bogato, nie luksusowo, nie tak, żebyśmy mieli pałace obok lokali szkolnych w kurnych chatach, gdyż taki kontrast nie przynosi nam zaszczytu, ani nie odpowiada warunkom, w jakich obecnie żyjemy.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#SksBolt">Budżet na r. 1925 na szkolnictwo powszechne wyznacza 192.430.616 zł. Ponieważ brak nam bardzo wielkiej liczby sił nauczycielskich, a w dodatku znaczny procent nauczycieli szkół powszechnych jest jeszcze niewykwalifikowany, dlatego musimy dokładać wszystkich starań, aby uzupełnić te braki, które tak mocno odczuwamy w szkolnictwie powszechnem. Te braki mają być uzupełnione przez seminaria nauczycielskie. Seminaria nauczycielskie rzeczywiście wysyłają bardzo poważny zastęp młodych pedagogów corocznie. W tym roku mniej więcej 3.000 przybędzie kwalifikowanych pedagogów, a w przyszłych latach liczba ta się wzmoże i dojdzie do 4.000, a może i więcej rocznie, spodziewać się więc możemy, że po 5 lub 6 latach zupełnie zostanie usunięty brak nauczycieli wykwalifikowanych w szkołach powszechnych i że szkolnictwo nasze stanie też na swej wyżynie i odda społeczeństwu wielkie usługi przez wychowanie młodego pokolenia.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#SksBolt">Budżet wyznacza na seminaria nauczycielskie na 1925 rok 1.092.255 zł. Obecnie mamy w seminariach 29.507 kandydatów. Nauka w seminariach szkół powszechnych jest rozłożona na pięć lat, poziom tej nauki zakreślony jest wyżej, niż to było przed wojną. I na zachodzie w tym względzie zapatrywania się zmieniły, bo i tam od nowoczesnych pedagogów szkół powszechnych wymaga się więcej, daje się im wyższe, szersze wykształcenie, niż przed wojną. Myśmy poszli w tym samym kierunku, i zapewne dobrze się stało. Coprawda może nie wszystkie zasoby wiedzy, które sobie ci pedagodzy przyswoją, zostaną praktycznie zużytkowane, bo u nas 7-mio klasowa szkoła powszechna, bądź co bądź tylko w szczupłej mierze będzie mogła być przeprowadzona. Podstawą szkół powszechnych zostanie na długie lata 2 albo 4 klasowa szkoła.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#SksBolt">Widzimy z zestawienia sprawozdawcy sejmowego p. Rymara, że 7-klasowe szkoły powszechne nie przedstawiają zbyt wielkiej liczby. Byłoby zapewne ideałem dla szkolnictwa powszechnego, dla Państwa i dla społeczeństwa, żeby wszędzie mogła być wprowadzona szkoła powszechna 7-klasowa. Niestety pozostanie to jeszcze na długo tylko pobożnem życzeniem. Nasze warunki, czy to skarbowe, czy najróżniejsze innego rodzaju trudności, przeszkadzają temu. 7 klasowa szkoła powszechna będzie mogła być urządzana tylko w środowiskach większych, tylko w miastach i w okręgach przemysłowych, ale na wsi nadal pozostanie 2-u, może 4-klasowa szkoła powszechna. Dlatego nie zalecałoby się takie forsowanie w seminariach nauki w tak szerokim zakresie dla pedagogów, ale raczej należałoby utrwalić ich wiedzę, pedagogikę, metodykę i t. d., tak, jak tego wymagają społeczeństwo i potrzeby Państwa. Niestety atmosfera w seminariach nie zawsze jest tego rodzaju, by ci młodzi kandydaci na wychowawców narodu wynieść mogli ze sobą z seminarium to, co później dać powinni dzieciom i społeczeństwu. W niektórych seminariach panują stosunki, które nie uszlachetniają młodych pedagogów, które ich nie wychowują, ideałów ich nie zaspakajają, nie dają im tego, czem być powinien przyjaciel dzieci i wychowawca narodu — nauczyciel. Wskażę tylko na stosunki, panujące w seminarium w Wągrowcu w Poznańskiem, jakie ujawnił proces w sądzie wągrowieckim. Rzeczywiście zdumiewać się należy, że mogły te stosunki tak długo tam panować, że nikt w nic nie wejrzał, że nie wiedziano co się tam działo i w jakiej atmosferze wychowują się ci młodzi kandydaci na pedagogów. I zapewne, gdyby chciano szukać, znalezionoby jeszcze więcej takich wypadków, któreby wydały niezmiernie złe świadectwo o duchu i warunkach, w jakich się kandydaci na nauczycieli szkół powszechnych wychowują.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#SksBolt">Przygotowawczą szkołą do seminarium nauczycielskiego są szkoły powszechne i tak zwane preparandy. W ostatnim roku Ministerstwo zmieniło swoją orientację co do tych właśnie instytucji a mianowicie w ten sposób, ażeby powoli likwidować preparandy. Ministerstwo sądzi, że szkoły powszechne, szkoły 7-mio klasowe, i szkoły średnie dadzą tylu kandydatów do seminarium nauczycielskiego, że preparandy staną się zbyteczne. Zdaje się jednak, iż trzeba przystępować do tej likwidacji niezmiernie oględnie, bo przez likwidację preparand byłaby najwięcej pokrzywdzona wieś. Na wsi przecież szkoła 7-mio klasowa jest tylko wyjątkiem i ze wsi tej kontyngent kandydatów na nauczycieli szkół powszechnych mógłby być bardzo minimalny. Dlatego w interesie wsi, żeby jej dać możność wykształcenia swych dzieci, powinno się bardzo głęboko nad tem zastanowić, czy należy preparandy nauczycielskie kasować. Wedle mego zdania, będą one potrzebne, dopóki nasze szkolnictwo powszechne nie rozwinie się szerzej i dopóki mamy tak mało szkół 7-klasowych i jeszcze na długi okres czasu mieć je będziemy. Na preparandy wyznaczono w budżecie przyjętym przez Sejm 935.648 zł. Tych nauczycieli, czynnych już dziś w szkołach powszechnych, którzy nie mają należytych kwalifikacji fachowych, starano się wykształcić, uzupełnić braki, urządzając kursy dokształcające, i na ten cel w budżecie przewidziano 1.092.255 zł.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#SksBolt">Szkoły specjalne, należące również do szkolnictwa powszechnego, zajmują w Polsce bardzo skromne stanowisko. Są to szkoły przeznaczone dla dzieci, nie mogących uczęszczać i być wychowywanymi w szkołach normalnych powszechnych. To są dzieci umysłowo, fizycznie upośledzone i moralnie zaniedbane. Tych szkół w Polsce dotychczas marny bardzo mało, a nawet te, które są czynne, tylko w bardzo małej mierze odpowiadać mogą swemu zadaniu. Szkoły specjalne jednak nie mogą być zaniedbane; muszą one być przez Rząd pielęgnowane, a przez społeczeństwo troską wielką otoczone, bo przecież to są szkoły dla dzieci najnieszczęśliwszych, dla dzieci niewidomych, głuchoniemych, kalek najróżniejszego typu, dzieci umysłowo upośledzonych, półidjotów i idjotów, a wreszcie dla dzieci moralnie zaniedbanych. Właśnie co do dzieci moralnie zaniedbanych należy podkreślić, że to leży w żywotnym interesie Państwa i społeczeństwa, ażeby specjalnie się niemi zaopiekować. To są dzieci, często dziedzicznie obciążone, dzieci wynarodowione, dzieci bez opieki, które nie mają często ojca i matki, a te przyznać trzeba, że są one w wielkiej części sprytne, inteligentne. Możnaby z nich bardzo dużo zrobić. A co się dzieje? Idą one na ulicę, ulica je wychowuje i wyrastają z nich często te bandyckie indywidua, przynoszące tak straszne szkody społeczeństwu i krajowi. Dlatego właśnie należałoby się temi dziećmi specjalnie zająć i jak najprędzej umieścić je w szkołach. Szkolnictwo specjalne wymaga bardzo wielkich zachodów i środków, urządzeń, wymaga specjalnego wykształcenia nauczycieli, wymaga też bardzo dużo psychicznego zrozumienia tych dzieci, tych osobników. Szkoły specjalne dlatego też tam stoją wysoko, gdzie bardzo wysoko stoi szkolnictwo. Można nawet powiedzieć, że miernikiem poziomu szkolnictwa wogóle są szkoły specjalne, bo nawet i w państwach o wysokim poziomie kulturalnym i oświatowym szkoły specjalne jednakowoż właśnie z tych powodów, które wyłuszczyłem, zakłada się dopiero przy końcu. U nas będzie chwilowo Państwu bardzo trudno przystąpić do tego, ponieważ, jak powiedziałem, wymaga to bardzo wielkich nakładów pieniężnych. Natomiast samorządy wojewódzkie, stowarzyszenia charytatywne i humanitarne powinny zwrócić uwagę, ze względów chociażby tylko ludzkich, na tę nieszczęśliwą klasę ludzi i dzieci i czule zająć się niemi.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#SksBolt">Oświata pozaszkolna stoi tylko w luźnym związku z właściwem szkolnictwem. Coprawda u nas oświata ogólna, powszechna stoi dość nisko; mamy jeszcze kilkadziesiąt, może do 50%analfabetów i trzebaby ich jeszcze wykształcić, elementu oświatowego trzeba im dodać, ażeby wyrobić ich na sprawniejszych obywateli Państwa. Jednakowoż uważam, że ten dział pracy nie należy tyle do Państwa, ile raczej do samego społeczeństwa. W Polsce to zadanie zrozumiano i stworzono najróżnorodniejszego typu zrzeszenia, komitety i stowarzyszenia, które się tem zajmują, i to z wydajnym wynikiem. W tym kierunku powinno się iść dalej, a nie patrzeć na Skarb, który w tym względzie może małą tylko dać pomoc. Dlatego w budżecie na ten cel wyznaczono tylko 386.000 zł. Na inspektoraty szkolne wyznaczono w tym roku 5.856.734 zł. Co do inspektoratów szkół powszechnych należy zauważyć, że jeszcze dotychczas są one obciążone zanadto wielkim aparatem biurowym, a inspektor szkolny, który powinien mieć żywy kontakt z nauczycielem, tego zadania właśnie spełnić nie może, z powodu licznych prac biurowych. Należałoby i pod tym względem przeprowadzić jakąś reorganizację, żeby dać możność inspektorom szkolnym jaknajczęstszego odwiedzania szkół, urządzania konferencji z nauczycielami, dbania o podniesienie nauczyciela na wysoki pod każdym względem poziom, aby przez to jego stanowisko i znaczenie w oświacie podnieść i uzupełnić. Dotychczas nawet te wizytacje szkół, do których przecież inspektorzy szkolni przedewszystkiem są zobowiązani, nie mogły się odbywać, z powodu przeciążenia pracą w biurze w takim stopniu, jakby tego wymagały stosunki. Najtrudniejsze byłoby zadanie inspektorów szkolnych na Kresach, gdzie szkoły od siebie są bardzo odległe. Według protokółów Najwyższej Izby Kontroli, we wszystkich inspektoratach nie wyzyskuje się koni tak dalece, że przez 6 miesięcy niektórzy inspektorowie wyjeżdżali 19 do 30 razy, czyli, że konie, które mieli do rozporządzenia, stały się tam prawie zbytecznemi. Dlatego rozpatrywano w Komisji tę rzecz z tego punktu widzenia, czy nie należałoby w takich warunkach konie inspektoratów skasować, a dać im ryczałt pieniężny dla wynajmowania podwód na wizytowanie szkół. Sprawa ta wymaga jednak głębszego rozpatrzenia i prędko załatwiona być nie może. Ale jeszcze raz zaznaczam, że przedewszystkiem odciążyć trzeba inspektorów szkolnych od balastu biurowego.</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#SksBolt">Przechodzimy teraz do drugiego działu szkolnictwa, mianowicie do szkolnictwa średniego ogólno-kształcącego. Budżet, przyjęty przez Sejm, przewiduje na ten cel 28.734.179 zł. Szkół średnich mamy około 740, w tem 235 państwowych, 334 prywatnych, dalej są jeszcze szkoły prywatne bez praw publicznych i szkoły różnych typów językowych. Uczniów w szkołach średnich jest około 220.000. Czynnych zaś nauczycieli w szkołach średnich 11.560. Skarb zasila skromnie szkolnictwo prywatne, opłacając pewną ilość ich etatów. Co do szkół średnich należy z wielkim naciskiem zaznaczyć, że szkoły średnie, zwłaszcza w Kongresówce, są bardzo źle urządzone i nie tylko źle urządzone, ale brak im wogóle gmachów szkolnych, a dalej kwalifikacje sił nauczycielskich w szkołach średnich w wielkiej liczbie bardzo wiele pozostawiają do życzenia. Nic dziwnego, że mało mamy wykwalifikowanych profesorów szkół średnich, skoro przed wojną w czasie niewoli tylko w Małopolsce mogli Polacy studiować filologię, ażeby zająć stanowiska nauczycieli w szkołach średnich, gdyż tam nie robiono im żadnych trudności. Owszem, samorząd czynił wielkie wysiłki finansowe dla gimnazjów. Dlatego też w szkołach średnich małopolskich stosunki są jako tako zadawalające. Tego jednak nie można powiedzieć o szkołach średnich w Kongresówce i województwach zachodnich. Tam poziom nauki stoi dość nisko, wykształcenie nauczycieli jeszcze nie dobiegło do tego poziomu, do którego winno być doprowadzone szkolnictwo średnie. W tych dzielnicach szkolnictwo średnie przedstawia często dość smutny obraz. Tak w zachodnich województwach, jak w Kongresówce, mieliśmy przecie na to dowody zanadto jaskrawe, dowody, że młodzież w szkole średniej nie wychowuje się w zdrowych warunkach. W szkołach średnich jeszcze więcej może niż gdzieindziej razi to, że bardzo często nauczyciel to nie wychowawca, ale urzędnik, że nauczyciel nie może odczuć duszy dziecka, które ma kształcić i wychować, że nie umie zagłębić się w tę psyche, z której ma stworzyć zacnego, szlachetnego człowieka i dobrego obywatela Polaka. Biurokratyzm, szablonowość wroga nieraz zasadom pedagogicznym i metodycznym. Znam przypadki z Kongresówki, że egzaminator obchodzi się z maturzystami, jakby chciał te młode latorośle podeptać. To nie był egzamin, to było znęcanie się nad temi czułemi istotami. Takie metody egzaminowania, metody niepedagogiczne, nawet czasem nieludzkie, należy zmienić i zupełnie inną nadać formę egzaminom maturzystów. Szkoły średnie więcej niż szkoły powszechne cierpią na brak urządzeń i na brak pomocy naukowych. Komisja miała zupełne zrozumienie dla tych wszystkich potrzeb, uważając, że one są konieczne, że nauka nie może należytych wydać rezultatów bez tych pomocy naukowych, bez urządzeń szkolnych, gabinetów fizykalnych, bez przyrządów chemicznych i t.d., ale komisja stanęła przed tym twardym, nierozbitym murem, przed Skarbem, który na ten cel dać więcej nie może. I to jest właśnie smutne, że nauka nie może być dostatecznie przez Skarb popierana, właśnie w zakresie szkolnictwa średniego. Ale i tutaj dobra wola społeczeństwa bardzo dobre wydała owoce; uczniowie od rodziców przynosili dosyć poważne kwoty, żeby urządzić sobie małe laboratoria, biblioteki, zakupić opał i t. p. i w ten sposób utrzymać szkolnictwo i posunąć je naprzód.</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#SksBolt">Do szkolnictwa ogólno-kształcącego należą też szkoły zawodowe. Szkoły zawodowe w Polsce nie doznawały dotychczas tej opieki i tego zrozumienia, na jakie zasługują. Stosunek też szkół gimnazjalnych do szkół zawodowych, stosunek harmonii, nie jest taki jaki być powinien. Harmonia struktury tych dwóch typów szkół jest zupełnie wadliwa. Szkoły średnie są przepełnione, a szkoły zawodowe są puste, to jest nie puste gmachy stoją, bo tych gmachów niema, ale też i niema kandydatów do tych szkół. Jest to może jeszcze przedwojenna orientacja, którą wnieśliśmy do młodego państwa. Przeniosło się to prawdopodobnie z Małopolski, gdzie przed wojną dbano tylko o dwa stany i dwa stany tylko były znane: rolnik i urzędnik: Natomiast zawody praktyczne, te które są przecież taką wielką podporą dla przemysłu, handlu i rolnictwa, zostawały tam w wielkiem zaniedbaniu. Psychologicznie można sobie wytłumaczyć, dlaczego jest taki wielki pęd do szkół gimnazjalnych ogólno-kształcących. Przed wojną był nam wstęp do szkół średnich nadzwyczaj utrudniony, a ci Polacy, którzy kształcili się w gimnazjach i uniwersytetach, nie mieli widoków na zajęcie stanowisk w urzędach. Inteligencja polska, czy to w zaborze rosyjskim, czy pruskim, od wszystkich urzędów i stanowisk rządowych i wogóle od lepszych stanowisk była odsunięta. Skoro mur niewoli rozwalił się i społeczeństwo zaczęło wolno oddychać, każdy marzy o tem aby zostać jakimś urzędnikiem. Z tego powodu wszystko biegnie do szkół średnich, do gimnazjów, natomiast zapomina się o tym ważnym dziale szkolnictwa, o szkołach zawodowych. Szkoły zawodowe stwarza życie. Początkowo przed 5, 6 laty dość szeroko dyskutowano nad tem, czy należy w szerokiej mierze szkoły zawodowe stwarzać. Dziś inaczej się rzecz przedstawia; dziś rolnictwo, handel, przemysł, rękodzielnictwo gwałtownie się tych szkół domagają. Nie mamy majstrów, techników, mechaników, ogrodników z wykształceniem fachowem. Dziś, kiedy w całym świecie wojnę się prowadzi na polu gospodarczem, właśnie szkoły zawodowe mogą dać społeczeństwu, Państwu te siły, których walka ekonomiczna w całym świecie wymaga. Jeżeli na tem polu nie będzie poprawy, to niema mowy o należytej konkurencji gospodarczej z zachodem, zachód nas pobije, ulegniemy mu. Nie będziemy umieli sprostać w przemyśle, rękodzielnictwie, nawet w rolnictwie dla braku ludzi tym zadaniom, które dzisiejsza kultura i konkurencja ekonomiczna świata nam nakłada.</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#SksBolt">Zrozumiało to Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i na ten cel wyznaczyło dość znaczne fundusze; są one jednak niewystarczające, ale stosownie do tego, co Skarb dać może, Ministerstwo Oświaty przystosowało swoją działalność na rok bieżący. Znaczniejsze kwoty przeznaczono na budowę gmachów dla szkół zawodowych. Jakie są potrzeby w szkolnictwie zawodowem, jaki jest brak szkół zawodowych w handlu, przemyśle, rękodzielnictwie, w rolnictwie, w przemyśle rolniczym, to wyjaśnione zostało w obszernym referacie p. dyrektora departamentu Jarnińskiego, do którego szanownych panów odsyłam. W referacie zaś p. Rymara, sprawozdawcy sejmowego, znajduje się obszerniejsze streszczenie tego referatu.</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#SksBolt">Szkoły wyższe u nas w Polsce poważnie się rozwijają i dążą do tego, żeby sprostać zadaniom cywilizacyjnym i kulturalnym, które ambicja narodowa i interes Państwa na nie nakłada. Od powstania Polski szkoły wyższe powiększyły się prawie trzykrotnie. Siły, jakie zostały zgromadzone przy tych wyższych uczelniach, są w pewnym znacznym procencie ludźmi głębokiej nauki, znanymi i zagranicą. Są oni zdolni należycie reprezentować przed całym światem naukę i kulturę polską. Ale ponieważ i tutaj, jak wszędzie, wzięto zanadto wielki rozmach, doszło do tego, że młode siły profesorskie na uczelniach wyższych, na uniwersytetach i politechnikach w zupełności jeszcze nie dosięgły tego poziomu wykształcenia naukowego, tej nauki, jaką każdy profesor wyższych szkół posiadać powinien. Wszelako przy zdolnościach narodu polskiego i te siły, dziś występujące jako asystenci, czy nawet jako adiunkci, powoli staną na wyżynie naukowej i zapewne nie zrobią wstydu uniwersytetom i wyższym uczelniom naszym. Niestety, właśnie w wyższych szkołach profesorowie walczą z niesłychanemi brakami naukowemi. Niestety, brak gmachów, ale więcej jeszcze odczuwają oni brak urządzeń, pomocy naukowych, laboratoriów i zaopatrzenia w te wszystkie środki, które dziś dla badań naukowych są potrzebne. Jeżeli mimo tych wszystkich trudności nauka w naszych uniwersytetach wcale niezłe wydaje rezultaty, to przypisać to należy jedynie tężyźnie i obowiązkowości pp. profesorów.</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek ks. Stychel)</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#SksBolt">W ostatnim roku uniwersytety polskie weszły w konflikt z Ministerstwem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Konflikt ten dotyczył autonomii uniwersytetów. Został on już prawie zażegnany, ale w podkomisji podkreślono, że należałoby pozostawić autonomię naukową uniwersytetom, natomiast Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie może zupełnie oddać uniwersytetom i szkołom wyższym autonomii finansowej i gospodarczej. Gdzie Skarb daje pieniądze, tam też musi mieć prawo kontrolowania, na co te pieniądze zostały użyte. Na uniwersytetach mieliśmy w trimestrze zimowym przeszło 35.000 słuchaczów. W stosunku do innych szkół, a zwłaszcza do szkół zawodowych jest to procent bardzo wysoki. I z tego znowu wynika, że jest obawa, iż po kilku czy kilkunastu latach będziemy mieli proletariat inteligencji, a brak nam natomiast będzie ludzi fachowo, zawodowo zarabiających. Stąd też należałoby zwrócić przez propagandę uwagę rodziców, uczniów i młodzieży, ażeby zorientowali się w dzisiejszych potrzebach Państwa i żeby nie dążyli tak tłumnie do wyższych uczelni, więcej się oddając naukom realnym i zawodowym, gdzie łatwiej młodzież znajdzie stanowisko, chleb i egzystencję i lepiej przysłuży się Państwu, aniżeli będąc potem bezrobotną inteligencją. Obecny p. Minister wszystkie te zadania należycie zrozumiał i jego program wygłoszony w Sejmie doznał bardzo dobrego przyjęcia we wszystkich sferach, i sądzimy też, że ten program będzie rozwinięty podług myśli p. Ministra. Naturalnie ministerstwo jest tu w pierwszym rzędzie powołane do tego, żeby wszystko uczynić, dla uświadomienia społeczeństwu tego, czego dzisiejszej Polsce potrzeba.</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#SksBolt">Na tem Sz. Panowie mógłbym zakończyć referat o budżecie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na r. 1925. Dodam jednak jeszcze kilka uwag, dotyczących gospodarki finansowej szkół. Gospodarka finansowa w szkołach nie zupełnie odpowiada temu, czego się wymaga od tego działu pracy. Administracja w wielu wypadkach szwankowała, więcej niż szwankowała, bo wykazała poważne niedomagania, a nawet gorzej — bo nadużycia. Kuratoria, które najwięcej są w tej gospodarce zainteresowane, nie umiały jakoś po kupiecku tej sprawy ująć i przeprowadzić. W wielu kuratoriach księgowość jest nie tylko wadliwa, ale niezupełna, niema statystyki godzin nadliczbowych, niema statystyki wizytacji inspektorów szkolnych, wykazu kwot, które wpływały z opłat, opłaty te nie przychodziły do kasy skarbowej, lecz zużywane były bez należytej ewidencji. W kuratoriach brano zaliczki z funduszów, które nie powinny były być naruszane. Gospodarka co do opału była często nieoględna, bo dużo rozkradziono, gmachy szkolne, uniwersyteckie były nienależycie strzeżone i t. d. — i t. d. Pod tym więc względem musi nastąpić reorganizacja. Ale nie tylko należy zaprowadzić ściślejszą książkowość, lecz sam nadzór powinien być energiczniej wykonywany. Brak też jest w budżecie ewidencji gmachów i posiadłości państwowych. Mamy poważne obiekty realne, należące do Państwa, a specjalnie do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, ale nie mamy dotychczas rejestru tych obiektów. Rząd jeszcze do dziś dnia nie wie co należy do Państwa, a co do uniwersytetów, albo do prywatnych instytucji. Dlatego do przyszłego budżetu dołączony powinien być aneks, obejmujący posiadłości państwowe.</u>
          <u xml:id="u-3.29" who="#SksBolt">Budżet Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na r. 1925 wynosi, jak na wstępie powiedziałem, 323.684.878 zł. W tym budżecie tkwią budżety nadzwyczajne, czyli fundusz budowlany w wysokości 24.457.539 zł. W tym roku, jak już wspomniałem, omawiając szkolnictwo powszechne, więcej uwzględniono budowę gmachów szkolnych, ponieważ z braku izb szkolnych cierpi nie tylko szkolnictwo powszechne, ale i seminaria nauczycielskie i szkoły wyższe. Podkreślono na komisji, że budowanie gmachów nie odbywa się racjonalnie. Nie tylko że się buduje z zanadto szerokim gestem, ale buduje się zanadto przewlekle. Budowle, które rozpoczęto przed kilku laty, za czasów zaborczych, a nawet przed wojną, jeszcze do dziś dnia nie są ukończone. Jeżeli wstawiamy na ten rok poważniejszą kwotę na nowe budowle, to przedewszystkiem wymaga się, żeby budowle już rozpoczęte zostały nareszcie ukończone. Dlatego też Komisja Skarbowo-Budżetowa powzięła odpowiednie rezolucje, które wzywają Rząd, żeby w tym kierunku działał sprężyście, żeby baczył na to, by budowano odpowiednio do potrzeb, a nie luksusowo, a po drugie, żeby ukończono te gmachy, które już rozpoczęto budować.</u>
          <u xml:id="u-3.30" who="#SksBolt">Przechodzę teraz do rezolucji. Komisja Budżetowa uchwaliła naprzód jedną rezolucję ogólną, a mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-3.31" who="#SksBolt">„Senat wzywa Rząd, by przy opracowywaniu budżetu na r. 1926 ujednostajnił dla obliczeń we wszystkich resortach ceny za przedmioty wszędzie się powtarzające i ustalił pewne zasady obliczania dla stale powtarzających się pozycji”.</u>
          <u xml:id="u-3.32" who="#SksBolt">Oprócz tego uchwaliła Komisja Budżetowa, ażeby wszystkie gmachy, których budowlę rozpoczęto, do końca tego roku bezwzględnie zostały wykonane.</u>
          <u xml:id="u-3.33" who="#SksBolt">Dalej uchwaliła Komisja Budżetowa następujące rezolucje do części 13 budżetu:</u>
          <u xml:id="u-3.34" who="#SksBolt">Rezolucja pierwsza: „Senat wzywa Rząd, aby przy rozdzielaniu kredytów na budowę szkół powszechnych miał na względzie rozdział kredytów w ten sposób, by budowa każdej szkoły w przeciągu lat 2 była ukończona”.</u>
          <u xml:id="u-3.35" who="#SksBolt">Druga rezolucja: „Senat wzywa Rząd, a w szczególności Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, do uwzględnienia w programie rolniczych szkół średnich przygotowania instruktorów rolniczych, zarazem zaznacza, że do tego nadawałaby się szczególniej Akademia Rolnicza w Cieszynie”. Jest to wniosek p. Zdanowskiego, postawiony przy omawianiu szkół zawodowych.</u>
          <u xml:id="u-3.36" who="#SksBolt">Trzecia rezolucja: „Senat wzywa Rząd, do umieszczenia w budżecie 1926 r. odpowiedniego kredytu na budowę gmachu, mieszczącego szkołę dla dzieci ociemniałych, oraz instytutu pedagogiki specjalnej”. To jest dział szkół specjalnych.</u>
          <u xml:id="u-3.37" who="#SksBolt">Czwarta rezolucja: „Senat wzywa Rząd do pilnego zbadania, czy przewidywane koszty budowy seminariów nauczycielskich nie przekraczają istotnych koniecznych potrzeb”. Rezolucja ta jest postawiona dlatego, że uważano, iż gmachy buduje się z takim rozmachem, że to właśnie nie odpowiada zupełnie naszemu położeniu finansowemu.</u>
          <u xml:id="u-3.38" who="#SksBolt">Piąta rezolucja: „Senat wzywa Rząd do udzielenia odpowiednich subsydjów żydowskim szkołom zawodowym oraz do uregulowania stanu prawnego tych szkół przez udzielenie koncesji już istniejącym, jak również mającym być założonemi w przyszłości szkołom zawodowym żydowskim”.</u>
          <u xml:id="u-3.39" who="#SksBolt">Szósta rezolucja: „Senat wzywa Rząd do subsydjowania na przyszłość szkół średnich żydowskich prywatnych z prawami publiczności”.</u>
          <u xml:id="u-3.40" who="#SksBolt">Rezolucja siódma: „Z uwagi na stale wzrastający przypływ młodzieży, normalnie przygotowanej do pobierania nauki w seminariach nauczycielskich — Senat wzywa Rząd do zwinięcia t. zw. preparand nauczycielskich”. O tem już mówiłem przy omawianiu seminariów nauczycielskich i preparand. Jednakowoż zauważyłem w swoim referacie, że przy tej likwidacji należałoby postępować bardzo oględnie, specjalnie ze względu na kandydatów ze wsi.</u>
          <u xml:id="u-3.41" who="#SksBolt">Rezolucja ósma: „Senat wzywa Rząd, aby z uwagi na potrzeby licznie zgłaszającej się młodzieży z województw wschodnich reaktywował z nowym rokiem szkolnym studium farmaceutyczne przy Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie.</u>
          <u xml:id="u-3.42" who="#SksBolt">Rezolucja dziewiąta: „Senat wzywa Rząd do wydania wykazu szkół zawodowych z dodaniem prospektów co do warunków przyjęcia do danej szkoły i korzyści, wynikających z ukończenia jej, oraz do przesłania tego wykazu do użytku szkół powszechnych, średnich, ogólno-kształcących, izb handlowych i przemysłowych, oraz organizacji zawodowych”. To ma być propaganda dla szkół zawodowych. Ponieważ społeczeństwo jeszcze mało rozumie wykształcenie zawodowe i znaczenie szkół zawodowych, dlatego Senat uważał, że należy w tym kierunku zrobić propagandę, i w ten sposób zyskać więcej kandydatów do szkół zawodowych.</u>
          <u xml:id="u-3.43" who="#SksBolt">W imieniu Komisji Budżetowej proszę o przyjęcie budżetu, który przedstawia się, jak następuje:</u>
          <u xml:id="u-3.44" who="#SksBolt">Ogólny budżet na r. 1925, przyjęty przez Sejm, wynosi 233.816.250 zł. Komisja Skarbowo-Budżetowa zaproponowała dwie zmiany w przedłożonym nam przez Sejm budżecie. Mianowicie, w dziale IV rozdział 2 § 1 „uposażenie nauczycieli szkół powszechnych” skreślono 2.500.000 zł, tak, że pozostało 155.226.000 zł. Komisja przyszła do tego przekonania, że etaty, preliminowane przez Rząd, a później nawet i przyjęte w redukowanej liczbie przez Sejm, nie zostały należycie wyzyskane. Skreśliliśmy 1.000 etatów i to przedstawia właśnie tę kwotę 2.500.000 zł. Dziś etaty te nie są jeszcze wyzyskane, pozostaje to na dobro Ministerstwa w tym dziale § 1 „Uposażenie”. We wrześniu przebędzie szkołom powszechnym około 3000 nowych nauczycieli, którzy kończą seminaria. Wedle zdania Komisji pozostawiona liczba etatów wystarczy i dla tego nowego kontyngentu nauczycieli, zwłaszcza, że nastąpi, jak co roku, redukcja pewnych nauczycieli niekwalifikowanych, że nauczycielki wychodzą za mąż i przeto ustępują ze szkolnictwa, że pewna liczba nauczycieli przechodzi na emeryturę. Komisja Budżetowa sądzi, że można spokojnie 1000 etatów skreślić bez uszczerbku dla szkół powszechnych, a kwota, przewidziana przez Komisję Budżetową Senatu, najzupełniej zaspokoi potrzeby uposażeniowe. Gdyby się jednak okazała potrzeba podwyższenia, czego nie przypuszczamy, to p. Minister ma prawo i drogę do przedłożenia dodatkowego preliminarza.</u>
          <u xml:id="u-3.45" who="#SksBolt">W dziale 4 rozdział 2 § 10 podniosła Komisja Budżetowa Senatu kwotę 15.000 do 56.800 złotych, na urządzenia szkolne, lokale szkolne, potrzeby szkolne. Jak powiedziałem, komisja ma najzupełniejsze zrozumienie dla tych potrzeb, atoli Skarbowi na to nie starcza funduszów i dlatego musimy się ograniczać do tak bardzo nikłej pomocy.</u>
          <u xml:id="u-3.46" who="#SksBolt">Trzecia poprawka jest w dziale 5 § 11, a mianowicie kwotę 85.000 zł, podnosi się do 193.600 zł, czyli podwyższa się o 108.600 zł. Podwyżka ta przeznaczona jest na zasilenie szkolnictwa prywatnego średniego białoruskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.47" who="#SksBolt">Proszę Wysoki Senat o łaskawe przyjęcie z temi poprawkami budżetu na r. 1925 i rezolucji, które miałem zaszczyt tu Panom przeczytać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma S. Kalinowski:</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#SKalinowski">Wysoka Izbo! Muszę wyrazić żal, że do rozprawy nad budżetem Ministerstwa Oświaty przechodzimy na samym końcu, kiedy czas, przeznaczony na dyskusję, jest już wyczerpany i kiedy, zdaje się, Wysoka Izba jest także już trochę wyczerpana. Zdaje się, że budżet Ministerstwa Oświaty zasługuje na to, żeby dyskusję nad nim można było przeprowadzić w sposób nieskrępowany, zwłaszcza w okresie, kiedy są zapowiedziane daleko idące zmiany i reformy. Prawda, że p. Minister nie roztaczał przed Wysoką Izbą swoich zamierzeń, ale mówił o nich w Sejmie na plenum, mówił w Komisji Oświatowej Sejmu, mówił także w Komisji Oświaty i Kultury Senatu, tak, że naogół zamierzenia p. Ministra są znane.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#SKalinowski">Pan Minister przeznacza Ministerstwu Oświaty wielką rolę. Nie dziwię się temu. Przypuszczam, że ambicją każdego Ministra Oświaty musi być przeznaczenie mu podobnej roli. Pan Minister powiada, że Ministerstwo nie jest po to, by zakładać szkoły — przypuszczam, że należy to rozumieć, iż Ministerstwo nie jest po to, ażeby wogóle wykonywało wszelkie czynności techniczne, związane z rozwojem szkolnictwa — i z tem się najzupełniej także można zgodzić. Prawda, że dziś Ministerstwo wiele z tych czynności technicznych musi wykonywać, ponieważ inne czynniki, któreby do tego były powołane, nie są narazie odpowiednio przygotowane. Ale jeżeli p. Minister powiada, że zadaniem Ministerstwa Oświaty jest przekształcenie typu duchowego Polaka, stworzenie nowej kultury polskiej, to z tym pomysłem nawet teoretycznie niezupełnie można się zgodzić, bo zdaje się, kulturę swoją naród sam powinien wytworzyć, i przypuszczam, że p. Minister raczej rozumie to w ten sposób, że Ministerstwo powinno być tylko tym dobrym organem, normującym i wyzyskującym zarówno twórczość, jak i inicjatywę indywidualną i zbiorową, ale powiadam, nawet w tem znaczeniu można mieć poważne obawy, czy jednak Ministerstwo w tym jego składzie, jaki jest obecnie, podoła takiemu zadaniu. P. Minister, mówiąc o nauczycielach w swojem przemówieniu w Sejmie, powiedział bardzo ważkie słowa, mianowicie: nie dość, aby nauczyciel wykonywał to, co jest przepisane, powiedzmy, tylko w granicach regulaminu, a więc, żeby odsiadywał pewną liczbę godzin w szkole, nie dość, żeby nie popełnił nic takiego, coby zmuszało do wytoczenia mu procesu dyscyplinarnego, nie dość tego, aby on był nietykalny. Należy to rozumieć w ten sposób, że są pewne wymagania względem nauczycieli, musi on odpowiadać swemu zadaniu, musi mieć odpowiednie kwalifikacje i dopiero wtedy jest usprawiedliwiony na swojem stanowisku. Przypuszczam, że tembardziej takie wymagania należy postawić względem ludzi, stojących na czele szkolnictwa, względnie tych, którzy mają przekształcać całą kulturę narodu. Jeżeli p. Minister będzie robił tak, jak obecnie, że ludzi, którzy się skompromitowali, pozostawia na stanowiskach, albo przenosi na analogiczne, to są obawy, że p. Minister nie uzdrowi i nie uczyni tego organu takim, jakim by go chciał widzieć.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#SKalinowski">P. Minister powiada, że trzeba zmienić kulturę narodu, że dotychczasowa kultura była dobra, ale dla czasów niewoli; dotychczasowe wychowanie młodzieży, oparte na literaturze, na romantyzmie, było rzeczą wskazaną wtedy, gdy chodziło w wywołanie odporności względem najeźdźcy. Dziś, kiedy już pozbyliśmy się najeźdźcy, trzeba zmienić ten typ, trzeba mniej tej literatury, tego idealizmu, i romantyzmu, a więcej realizmu. Niewątpliwie, w każdem takiem twierdzeniu ogólnem można dopatrzeć się wiele słuszności i w tem tak samo się każdy dopatrzy tej słuszności. Ale prawdopodobnie skutkiem zapału retorycznego, p. Minister podkreślił to może w sposób zbyt kategoryczny i dlatego to oświadczenie może wzbudzić pewne zastrzeżenia. Przecież chodzi o wychowanie takiego obywatela, który byłby siłą twórczą i to twórczą na wszystkich polach tak, aby istotnie Polska, jak to wyraził się p. Minister, była nie tylko konsumentem ale i producentem. Ale wszak wszelka twórczość wiąże się z czynnikiem emocjonalnym, często z ekstazą; wielkim czynnikiem twórczości jest fantazja. Newton, kiedy wpadł na swój pomysł grawitacji, nie mógł dokończyć rachunków w stosunku do księżyca, któreby utwierdziły go w przekonaniu, że istotnie pomysł jego jest słuszny; miotało nim tak wielkie wzruszenie — wzruszenie z pewnością nie mniejsze, niż to, którego doznawał Beetoven, pisząc swą 9 symfonię. Kopernik, jeżeli stworzył swoje wielkie dzieło, to tylko dzięki temu, że był obdarzony wielką fantazją, która pozwoliła mu na genialną wizję, w której ujrzał słońce i planety we właściwem względem siebie ustosunkowaniu. Wynalazca jakiejkolwiek maszyny z pewnością przeżywa całe piekło wzruszeń, kiedy konstruuje swoją maszynę i czeka, czy jego pomysł się zrealizuje. Otóż ten czynnik emocjonalny, ten czynnik uczuciowy należy bezwzględnie w młodzieży podtrzymać, w szczególności należy kształcić w niej fantazję. Z tego powodu to są czynniki, bez których nie można stworzyć typu jednolitego, szczególniej jeżeli chodzi o typy twórcze.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#SKalinowski">Do tego dochodzi jeszcze jedna okoliczność. Szkoła ma stworzyć obywatela przyszłego, tego obywatela, który ma zapewnić Państwu jego siłę, ma zapewnić Państwu jego stanowisko międzynarodowe i bezpieczeństwo. Tak jest. Ale prawda, że ten obywatel powinien także pamiętać, że musi być taki ustrój w państwie, przy którym wszyscy obywatele byliby szczęśliwi. Tylko szczęśliwy obywatel jest dobrym obywatelem. Z tego względu wpajanie w tego młodego przyszłego obywatela pewnego idealizmu, na którymby się oparły jego wyobrażenia społeczne, jest rzeczą również niezbędną i z tego powodu również zbyt wielkie przechylenie się tego idealizmu na korzyść realizmu byłoby raczej szkodą, niż pożytkiem w wychowywaniu młodzieży. Jeżeli chodzi o idealizm, to nie można powiedzieć, żeby go dziś było zbyt dużo wśród młodzieży i wogóle w szkole. Można powiedzieć, że nigdy dawniej, przynajmniej za naszej pamięci, nie było takiego obniżenia się tego idealizmu, jak jest obecnie. Jest to winą powojennej atmosfery, jest to wynik ogólnego powojennego obniżenia się poziomu etycznego, które również jest konsekwencją lat wojny. Otóż powiedziałbym, że z tego stanu odrętwienia moralnego należałoby młodzież wyrwać, należałoby ją znowu podnieść, znowu przed nią zapalić jakąś wielką pochodnię, któraby ją prowadziła w przyszłość. Te rzeczy zrobić można tylko wówczas, gdy się przekształci atmosferę, która jest obecnie w szkole, a przekształcić jej nie może tylko Ministerstwo, jakkolwiek Ministerstwo może wziąć na siebie tę wielką inicjatywę.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#SKalinowski">Jak już mówił szanowny referent, w szkołach panują nienormalne stosunki. Nienormalny jest stosunek nauczyciela do ucznia, kiedy uczeń widzi w tym nauczycielu często tylko dręczyciela. Nienormalny jest stosunek nauczycieli do wizytatorów.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#SKalinowski">Cóż to jest za wizytacja, kiedy przychodzi wizytator i skrzętnie sobie coś cichaczem notuje tak, jakby odgrywał rolę inkwizycora, i kiedy wreszcie pójdzie, wszyscy czekają czy jaki cios im na głowę nie spadnie. Nienormalny jest stosunek szkoły do rodziców i Pan Minister pod tym względem zupełnie słusznie uważa za konieczne zreformowanie tej strony życia szkolnego i wciągnięcie rodziców w życie szkolne, ale któż jak nie Ministerstwo jest winne temu, że ten stan rzeczy utrwalił się w naszem szkolnictwie. Jeżeli w szkole panuje biurokratyzm, to przedewszystkiem dlatego, że biurokratyzm ten tkwi w samem Ministerstwie Oświaty, a z Ministerstwa flancuje się do szkół.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#SKalinowski">Proszę Panów, przypomina mi się w tej chwili jedna rzecz, jeden drobny szczegół, który wiąże się z zagadnieniem t. zw. prestige'u. Bardzo często słyszymy z ust przedstawicieli Ministerstwa, że nie można tego, lub owego zrobić, bo mogłoby to zaszkodzić prestige'owi. Gdy się wydało jakie zarządzenie, to gdyby nawet potem okazało się, że jest ono niesłuszne, trzeba wytrwać na tem stanowisku, bo cofnięcie się mogłoby osłabić powagę tego Ministerstwa. Ten drobny szczegół był następujący: Kiedyś, jeszcze przed wojną zwrócił się do mnie jeden z moich kolegów rozpoczynający swoją karierę nauczyciel, w takiej sprawie. Oto zaczął on wykładać w pewnej szkole średniej, w jednej ze starszych klas, 7 czy 8 i pewnego razu podczas klasówki zauważywszy, że uczeń — tak mu się przynajmniej zdawało — zagląda do kajetu swojego sąsiada, ostro go przywołał do porządku i powiedział mu, że ściąga. Tamten się niezmiernie oburzył i w ostrej formie zaprotestował. Wtedy nauczyciel tupnął nogą, kazał mu milczeć, zagroził wydaleniem z klasy i uczeń ten został poskromiony. Ale od tego czasu coś się złamało w klasie. Nauczyciel źle się czuł i czuł, że uczniowie też się źle czują. Wtedy ten profesor zwraca się o poradę do dyrektora, co robić. Dyrektor powiedział: niewątpliwie, Pan popełnił błąd, to jest bardzo dobry uczeń, z pewnością nie ściągał, to był zapewne tylko przypadek, że w tamtą stronę patrzył. Ale trudno, skoro już się tak stało, trzeba poczekać, powoli zapomni się o tem. Ja dałem temu nauczycielowi inną radę. Powiedziałem mu, iż bez względu na to, kogo to dotyczy, jeżeli ktoś wyrządził komukolwiek krzywdę, musi ją naprawić, a jeżeli wyrządził krzywdę publicznie, musi to nastąpić publicznie.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#SKalinowski">Nauczyciel mnie usłuchał, przyszedł do klasy i powiedział, że stała się tu rzecz, która nie daje mu spokoju, przypomniał ten wypadek, zwrócił się do tego ucznia i powiedział: skrzywdziłem cię, jakkolwiek nieumyślnie, przebacz mi. Jak opowiadał, sam wzruszył się przy tem do łez i uczniowie byli również wzruszeni. I nie tylko prestige tego nauczyciela nie został zachwiany, ale później ci chłopcy w ogień i wodę poszliby za tym nauczycielem. I później nauczyciel kierował tą młodzieżą nie jakimiś surowemi zarządzeniami, ale wystarczyło spojrzenia jego, żeby młodzież rozumiała i robiła, co on chce. Młodzież jest niesłychanie wrażliwa na dobro i sprawiedliwość. Jeżeli stanie się coś złego, to bezwątpienia lepsze jest naprawienie złego, aniżeli trwanie przy złem dlatego, że ono wyszło z wyższej instancji. Zdaje mi się, że gdybyśmy poszli tą drogą naprawy błędów, które zawsze mogą być popełniane, aczkolwiek człowiek, zajmujący wysokie stanowisko, jest obowiązany do niepopełniania błędów, ale błędy mogą się zawsze zdarzyć, lepiej jest daleko, ażeby te błędy były naprawione, aniżeli przy tych błędach trwano — to wprowadzenie tego pierwiastku sympatii, tego pierwiastku przyjaznego stosunku, byłoby uzdrowieniem życia szkolnego, które dziś choruje. Cóż jest bardziej pięknego i potężnego nad kochanie? Czy może jakiś czyn być istotnie coś wart, jeżeli nie jest opromieniony miłością. Na zimnem wyrachowaniu a zwłaszcza na nienawiści nic trwałego budować nie można.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#komentarz">(P. Minister Grabski: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#SKalinowski">Z tego powodu sądzę, że szkoła musi pod tym względem ulec gruntownej reformie i że inicjatywę w tym kierunku powinno podjąć Ministerstwo.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#komentarz">(P. Minister Grabski: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#SKalinowski">Mówi się, że programy szkolne są winne temu, że atmosfera w szkołach jest niewłaściwa. Istotnie, programy szkolne są przeciążone, programy szkolne nie odpowiadają tym potrzebom, tej myśli zasadniczej, którejby powinny odpowiadać. Żałuję bardzo, że czas ograniczony nie pozwoli mi wypowiedzieć tu kilku zdań, dotyczących tych programów, ale trudno, muszę się poddać temu kontyngentowi czasu. Ogólnikowo tylko zaznaczę, że jednakże reforma w programach musi być dokonana w ten sposób, żeby redukcja materiałowa nie wiązała się z obniżeniem poziomu. Nie zapominajmy o tem, że wszystko na świecie poszło naprzód i że od czasu, gdyśmy sami byli w szkołach, wogóle wymagania w stosunku do kształcenia posunęły się znacznie naprzód. Dzisiaj poziom szkół nie może być taki, jaki był 30 lat temu i błędnem jest wyobrażenie, że pewne rzeczy, których myśmy się w szkole nie uczyli, a które znajdują się dzisiaj w programie, są dla młodzieży w tym wieku niezrozumiałe. Dydaktyka też poszła naprzód i wiele rzeczy, co do których nam się zdaje, że one są dla młodzieży niezrozumiałe, naprawdę są zrozumiałe. Chodzi tylko o to, żeby nie było przeciążenia, żeby nie było wogóle nawału tego materiału. Ale umiejętna redukcja materiału może być dokonana, bez obniżenia poziomu. Natomiast, o ileby coś podobnego stało się z obniżeniem poziomu, to tej kulturze, którą mamy wytworzyć, również stałaby się krzywda.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#SKalinowski">Pan Minister o dwóch rzeczach nie powiedział wyraźnie swego zdania. Ja tych dwóch punktów chciałbym tu jeszcze dotknąć.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#SKalinowski">Jedną z tych rzeczy jest stosunek jego do szkolnictwa powszechnego siedmioklasowego. Możnaby sądzić, iż Pan Minister uważa za możliwą taką reformę, żeby to szkolnictwo siedmioklasowe było tylko pewnem ogniwem, wiążącem inne szkoły o niższym typie. Pan referent także powiedział, że to jest rzecz możliwa, zwłaszcza, że proszę Państwa, realizacja siedmioklasowego, szkolnictwa powszechnego jest bardzo trudna. Ze realizacja ta nie jest łatwa, o tem wiemy dobrze, ale że te trudności nie są do nieprzezwyciężenia, o tem wie każdy, kto się interesuje strukturą sieci szkolnej i kto wie, w jaki sposób ta sieć szkolna została już obecnie u nas zaprojektowana. Te trudności nie są wcale tak wielkie — istotnie, one są wielkie pod względem wydatków na budownictwo i pod względem konieczności wykształcenia odpowiedniej liczby nauczycieli, ale ten główny argument, że jakoby na wsi nie możemy zbudować tych szkół, bo nie będzie do tych szkół dostępu, to jest w większości wypadków trudność iluzoryczna i samo Ministerstwo, o ile mi wiadomo, przyszło do wniosku, że istotnie te trudności dadzą się zupełnie dobrze pokonać. Mnie się zdaje, że byłoby rzeczą bardzo pożądaną, ażeby p. Minister rozwiał te niepokoje i wyraził swoją myśl, że to szkolnictwo powszechne 7-klasowe, jest nie tylko konieczne ze względu na to, żeby dopuścić wszystkie dzieci do jednakowych warunków kształcenia się, ale i dlatego, że jest to najlepszy sposób demokratyzacji Państwa, że najlepszym sposobem realizacji ustroju demokratycznego w Rzeczypospolitej jest posadzenie wszystkich dzieci niezależnie od ich pochodzenia na wspólnych ławach. Otóż to jest tak ważny postulat, że pod tym względem Ministerstwo powinno było zająć już raz na zawsze wyraźne stanowisko, a nie budzić obaw, że mogą pod tym względem zachodzić wahania.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#SKalinowski">Drugim zagadnieniem, którego p. Minister nie dotknął, a które jest również niezmiernie ważne, jest sprawa szkolnictwa mniejszości narodowych. Proszę Państwa, w dalszym ciągu stan rzeczy w tej dziedzinie jest nienormalny. Pan Minister uspokajał tem, że przecież jest autorem ustaw językowych, a więc przeprowadzi te ustawy językowe, ale my wiemy, jak one dziś są przeprowadzane.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#SKalinowski">Referent tutaj wspomniał o konkordacie i mówił, ostrzegał, aby tylko ten konkordat był ściśle wykonany, groził nawet, że ludność na tym punkcie jest bardzo wrażliwa. Mnie się zdaje, że to wogóle dotyczy wszelkich ustaw: Wszelkie ustawy muszą być wykonane. Ale czy one są wykonywane? Jaki mamy stan rzeczy obecnie? Proszę Państwa, Białorusini mają szkoły swoje, które nie pozwalają abiturientom tych szkół iść na wyższe uczelnie. Jaki jest tego wynik? Białorusini posyłają swoje dzieci do wyższych szkół na wschód, do naszego wschodniego sąsiada. Na Białorusi obecnie wytworzył się taki stan rzeczy, że szerzy się szkolnictwo tajne. Dla mnie jest to rzecz potworna. Ja przypominam sobie szkolnictwo tajne u nas, kiedy było ono prześladowane przez rząd rosyjski; czyż mamy więc dopuścić, aby w Polsce obywatele mieszkający na swojej ziemi byli karani więzieniem za to, że uczą dzieci w języku ojczystym. I dzieje się tak dla tego, że nie mogą oni zrealizować szkół, które ustawowo są im przyznane! Ustawowo zostało przyznane Ukraińcom stworzenie uniwersytetu ukraińskiego. Termin ustalony minął, a gdzie jest uniwersytet ukraiński? Jest w budżecie naszym przewidziany instytut ukraiński, ale chyba to nie jest to samo co uniwersytet. A teraz zaczyna się mówić o jakimś instytucie slawistycznym!</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#SKalinowski">Proszę Państwa, jeżeli chodzi o wprowadzenie szkolnictwa z językiem wykładowym ukraińskim, to myśmy mieli wiadomości, w jaki sposób zbiera się deklaracje. Wzywa się ludzi w takich warunkach, że oni są zastraszeni, bo podpisują te deklaracje w takich warunkach, jak gdyby mieli być natychmiast aresztowani. Otóż to są fakty chyba niezgodne z językowemi ustawami.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#SKalinowski">Państwo sobie przypominają proces, który chluby nam bynajmniej nie przynosi, a który wytoczono grupie rosyjskich obywateli za to, że ułatwiali młodzieży rosyjskiej wstępowanie do szkół wyższych, gwarantując, że ta młodzież stoi na odpowiednim poziomie przygotowania. To jest tembardziej rzeczą oburzającą, że w tej sprawie interweniował w imieniu tej rosyjskiej grupy prof. Petrażycki u p. Wiceministra Łopuszańskiego i p. Łopuszański upoważnił go do tego rodzaju czynności, a potem się tego na sądzie wyparł.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#SKalinowski">Jeżeli chodzi o szkolnictwa żydowskie, to również słyszymy ciągłe skargi, ale rzeczywiście trzeba podkreślić pewien postęp w tym kierunku. Tu z tej trybuny została przez p. referenta przeczytana rezolucja Komisji Skarbowo-Budżetowej w sprawie szkół żydowskich, oraz propozycja udzielania subsydjów szkołom białoruskim. Powinno się tembardziej tę sprawę jaknajprędzej uregulować, bo przecież wiadomo, co w tej sprawie robią nasi sąsiedzi. Naprzykład Łotwa zakłada białoruskie gimnazja, a zobaczmy co się dzieje w Czechach. Cztery tysiące młodzieży rosyjskiej i 2.000 ukraińskiej uczy się tam w szkołach wyższych; jest przy uniwersytecie wydział prawny rosyjski, jest instytut pedagogiczny rosyjski i ukraiński, ogółem na cele kulturalne tej emigracji rosyjskiej i ukraińskiej wydaje się 60 milionów koron z budżetu. Mogą Państwo powiedzieć, że to się nie dzieje dla sentymentu, tylko z wyrachowania. Wszystko jedno, ale to jest mądre wyrachowanie; Czesi w ten sposób znakomicie asekurują się na przyszłość, a oprócz tego zyskują najlepszych agitatorów dla swojej kultury. Otóż zdaje mi się...</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#komentarz">(Głos na lewicy: należy ich naśladować!)</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#SKalinowski">Oczywiście, ja też mówię o tych rzeczach, które zasługują na naśladowanie, a nie o tych, które nie zasługują na naśladowanie. Zwracam uwagę na to, że Czesi robią to w stosunku do emigracji, my nie robimy tego nawet w stosunku do naszych obywateli, względem których powzięliśmy zobowiązania. Ja się dziwię, proszę Panów, że wogóle ta rzecz może się spotykać z protestem, bo mnie się zdaje, że powinniśmy to uważać jako zasadę sprawiedliwości i jako poszanowanie naszych własnych ustaw. Wszak ja się powołuję na nasze własne ustawy, a my ich sami nie szanujemy. Przypominam sobie, jak kilka dni temu potępialiśmy Fryderyka Wielkiego i Betmana Hollwega za niegodne traktowanie umów i zobowiązań — powinniśmy to do siebie stosować.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#SKalinowski">Ponieważ zmuszony już jestem kończyć, więc przejdę do dwóch punktów budżetowych, mianowicie chcę zaproponować jedną zmianę w dziale IV rozdział II § 13. Jest to pozycja, dotycząca zaliczek na gminne świadczenia szkolne. Pozycja ta wynosi 150.000 zł. Wiemy, że bardzo często gminy robią pod tym względem, nie powiem nadużycia, ale w każdym razie robią pewne trudności Rządowi, żądając od Rządu zapomogi w kwocie 50%, a jednocześnie pożyczki w kwocie drugich 50%na te cele szkolne, ale istotnie gminy często nie są w stanie tej swojej części wpłacić w odpowiednim czasie. Podczas zjazdu samorządowego w Warszawie było wyjaśnione, że byłoby rzeczą bardzo pożądaną, aby ta suma, którą Rząd przeznacza na zaliczkę nie wynosiła w każdym razie mniej, niż 5 milionów. Chodzi o to, że Rząd przecież może zawsze to wyegzekwować, to nie powiększa wydatków, a natomiast 150.000 jest sumą zbyt nikłą i z tego powodu, o ileby gminy spóźniły się ze świadczeniami, mogłoby to pociągnąć za sobą zamknięcie szkół.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#SKalinowski">Dla uniknięcia tego, proponuję w dziale IV, rozdziale II, § 13 zarówno w dochodach, jak i w wydatkach zmienić 150.000 na 5.000.000 zł. To oczywiście absolutnie nie zmieni całości budżetu i nie zmieni ustosunkowania wydatków do dochodów.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#SKalinowski">Co się tyczy 2 punktu, dotyczy on tego tysiąca etatów, o których mówił s. ks. Bolt. Pozwolę sobie zaprzeczyć twierdzeniu ks. senatora, że te tysiące etatów są jakąś fikcją, że będziemy mogli obejść się bez tego tysiąca etatów. Przedewszystkiem mamy w tym roku młodych nauczycieli, którzy będą mogli wejść w życie szkolne, nie 3.000, ale 5.000. Następnie w wielu okręgach fabrycznych likwiduje się szkoły prywatne i tak w samym pow. będzińskim 150 nauczycieli otrzymało już wymówienia. Fabryki nie będą utrzymywały tych szkół, przeszło 7.000 dzieci będzie bez nauki, jeżeli zamiast tych szkół nie będą założone inne. Tak samo jest i w innych okręgach.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#SKalinowski">Dalej proszę Panów, są dwa roczniki, które już wprowadzono, jako realizację szkolnictwa powszechnego i obowiązkowego chodzenia do szkoły. Jeszcze nie wszędzie, ale w niektórych miejscach to już jest. Teraz więc chodzi o ten trzeci rocznik, ale my nie będziemy mogli go uczynić jeżeli nie będzie dostatecznej liczby nauczycieli. Przedstawiciel Ministerstwa Oświaty nie dał aprobaty na propozycję, która była wysunięta na Komisji Budżetowej. Prosiliśmy więc p. Ministra, aby dał wyjaśnienie, czy istotnie będzie można się bez tego tysiąca etatów obejść. Jest wprawdzie sposób na to, wniesienie później jeszcze specjalnego wniosku budżetowego, ale zdaje mi się, że to jest zbyt poważny wydatek, aby można było to odkładać na później, na jakąś ewentualność. Przeciwnie, musi być to preliminowane z góry, ponieważ są wszystkie dane, że ten wydatek będzie niezbędny. Proszę jeszcze raz p. Ministra, aby wziął w obronę budżet szkolnictwa powszechnego, a Wysoką Izbę proszę, aby nie przyjmowała zgłoszonej propozycji Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Kaniowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#SKaniowski">Wysoki Senacie! W preliminarzu na r. 1925 wedle projektu sejmowego mamy na Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego przeznaczoną kwotę 323.684.878 zł., czyli 16'Vo ogółu sum budżetowych przypada na ten dział administracji państwowej. Tymczasem, wedle propozycji Komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu na budżet Ministerstwa Oświaty przypada kwota mniejsza, bo 321.439.258 zł. co w stosunku do ogółu sum budżetowych wynosi nie 16%, lecz tylko 15,88%. Obniżenie wydatków nastąpiło w dziale szkolnictwa powszechnego, bo z rozdziału na uposażenie proponuje się skreślić kwotę 2 1/2 miliona zł, z uwagi na 1.000 nieobsadzonych etatów. Z drugiej strony proponuje Komisja skarbowo-budżetowa Senatu, by podwyższyć pozycję na urządzenie lokali szkolnych i pomoce naukowe szkolnictwa powszechnego o kwotę 15.000 zł. z uwagi na to, że urządzenia lokali szkolnych i pomocy naukowych są niedostateczne, a nadto proponuje się zwiększyć pozycję na zasiłki i stypendia szkolnictwa średniego ogólnokształcącego o kwotę 108.000 zł. czyli zamiast propozycji Sejmu 85.600 zł, na ten paragraf będzie przyznana suma 193.600 zł. Jest to suma poważna jeżeli zestawimy ją z całym budżetem, jednakże w porównaniu do wielkości obszaru naszego Państwa i ilości ludności, tudzież rzeczywistych potrzeb, suma preliminowana na Ministerstwo Oświaty jest dość niewystarczająca. Musimy być na to przygotowani, że z roku na rok wydatki na oświatę będą się zwiększać, co dla Państwa wyjdzie na pożytek.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#SKaniowski">Troska o wychowanie młodego pokolenia istniała już w czasach najdawniejszych i słusznie problem ten wysuwał się na czoło zagadnień najważniejszych. Dziś wszystkie państwa i wszystkie narody uważają wychowanie młodzieży za rzecz pierwszorzędnej wagi a tembardziej nasze Państwo, które w spadku po zaborcach otrzymało bardzo dużo analfabetów, brak szkół i brak sił nauczycielskich.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#SKaniowski">Ze sprawa oświaty jest rzeczą bardzo ważną, świadczy o tem fakt, iż z inicjatywy p. Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Stanisława Wojciechowskiego, odbyła się dnia 30 listopada 1924 roku narada oświatowa na Zamku Królewskim w Warszawie. Pan Prezydent Wojciechowski zapowiedział, iż wznawiając tradycję obrad Komisji Edukacyjnej na Zamku Królewskim urządzał zebrania dla omówienia spraw pedagogicznych, jako najpoważniejszych zagadnień państwowych, dotyczących wykształcenia obywateli polskich i przygotowania ich do pracy. Czeka nas wielka praca. Mamy obecnie nadrobić różnice rozwoju kulturalnego w porównaniu z państwami zachodniemi na przestrzeni około 150 lat. Praca ta musi być wytężona i systematyczna i musi być prowadzona według jednolitego planu przez Rząd. Dlatego słusznie postąpiło Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, że nie mogło zgodzić się na proponowane przeniesienie szkół powszechnych na samorządy, bo zadaniem Ministerstwa jest nie tylko dać naukę, ale naprawdę tworzyć kulturę i cywilizację narodu.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#SKaniowski">Pierwszem zadaniem szkolnictwa jest doprowadzić do unifikacji duchowej jednolitego narodu, na co potrzeba uregulowania ustawodawstwa szkolnego, a przedewszystkiem powołania do życia rady naczelnej wychowania narodowego.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#SKaniowski">Istnieje już ustalona opinia ogólna, że szkoła powszechna jest tem minimum, które każdy obywatel musi osiągnąć, aby mógł zrozumieć minimum obywatelskich obowiązków, jakie na nim ciążą, aby posiadł minimalny rozwój wszystkich swoich zmysłów i osiągnął minimum rozwoju fizycznego, normalnego i intelektualnego.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#SKaniowski">W ustawach Komisji Edukacyjnej czytamy, że „każdy chętniej i dokładniej wykona obowiązki swoje każdy lepiej odprawi robotę i rzemiosła, kiedy jako człowiek rozumny prowadzony w nich będzie, kiedy go nauczą, jako i dlaczego podległym mu być należy, jako dla pospolitego i swojego dobra ma używać władz duszy i ciała, które od Stwórcy odebrał”. Tak tedy szkoła powszechna spełniać powinna wielkie zadanie wychowania narodowego, bo w niej kształcą się całe masy dzieci. Do szkoły powszechnej uczęszcza obecnie 3.249.805 dzieci, a niestety 1.650.000 dzieci, będących w wieku szkolnym, do szkół nie chodzi, mimo ustawowej zasady o obowiązku powszechnego nauczania. Do dawnych analfabetów, przybywają nowe szeregi analfabetów, a zasada powszechnego nauczania pozostaje nadal ideałem papierowym. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z trudnych warunków finansowych, jako też i z niemożliwości dostarczenia światła wiedzy wszystkim tym, którzy są w wieku szkolnym. Musimy dążyć do szybkiej likwidacji stanu prowizorycznego tworząc warunki, potrzebne dla zrealizowania 118 art. naszej Konstytucji postanawiającej, iż „w zakresie szkoły powszechnej nauka jest obowiązkową dla wszystkich obywateli Państwa”. Przypatrzmy się, co się dzieje na wschodzie.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#SKaniowski">Wszakże obok sąsiad od wschodu, Rosja sowiecka, wydała rozporządzenie, aby do dnia 7 listopada 1927 r., wszyscy umieli czytać. Chcą bowiem sowiety na dziesięciolecie rewolucji bolszewickiej pochwalić się zupełnem usunięciem analfabetyzmu ze swego kraju. — W tym celu władze sowieckie zabrały się energicznie do likwidacji analfabetyzmu. — A czem my się pochwalimy w rocznicę dziesięciolecia istnienia Niepodległego Państwa?</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#SKaniowski">Mamy dotychczas dwie ważne ustawy szkolne z dnia 17 lutego 1922 r., a mianowicie: 1) ustawa o zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół powszechnych i 2) ustawa o budowie publicznych szkół powszechnych. Rozbudowa szkolnictwa powszechnego w myśl tych ustaw wymaga znacznych środków i dłuższego czasu, a przedewszystkiem winna być planowo przeprowadzona.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#SKaniowski">Cierpimy na bardzo wielki brak budynków szkolnych. (W bieżącym roku na budowle całego resortu Ministerstwa W. R. i O. P. jest przeznaczona kwota 24.457.539 zł) Gmachy szkolne i przybory naukowe w wielu okolicach nie dorównywują urządzeniom szkół japońskich w krainie śniegu. Musimy jednakże ten stan cierpieć jeszcze jakiś czas, tudzież musimy obudzić u czynników społecznych chęć budowy szkół własnym kosztem, celem umożliwienia Państwu spełnienia zadań oświatowych.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#SKaniowski">Co do budowli zauważam co następuje. Z kredytów przyznanych na budowanie publicznych szkół powszechnych, wynoszących 7.000.000 zł zasiłków dla gmin, a niecałe 3 miliony zł. pożyczek dla gmin, przeznaczyło Ministerstwo niestety powyżej 80%na budowę szkół powszechnych w miastach, upośledzając w ten sposób wsie, finansowo bardzo słabe i najwięcej światła wiedzy potrzebujące.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#SKaniowski">W sprawie budowy szkół muszę z uznaniem podnieść akcję Ministerstwa, mającą na celu ułatwienie gminom projektowania budynków szkolnych, a polegającą na wydaniu publikacji Ministerstwa p. t. „Projekty budynków szkół powszechnych”, zauważyć jednak muszę, że projekty te przeważnie nie uwzględniają obecnych stosunków finansowych gmin i Państwa i są w wykonaniu bezwarunkowo za drogie.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#SKaniowski">Na 48 projektów jest zaledwie 7 minimalnych. Ministerstwo w drugim i następnym zeszycie winno uwzględniać same projekty minimalne. Te projekty budynków szkolnych zawarte są w tej książce i poleciłbym Szanownym Panom Senatorom przejrzeć ją i zapoznać się z tą piękną i cenną publikacją. Zgadzam się w zupełności ze zdaniem szanownego sprawozdawcy s. ks. Bolt, że powinno się budować jak najwięcej, ale skromnie. W tym kierunku także dąży moje życzenie, aby w najbliższej publikacji były przygotowane projekty minimalne.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#SKaniowski">Co do zasiłków i pożyczek, to w pierwszej połowie tego roku wyasygnowano 7.400.000 zł. Niestety nie wszystkie pieniądze podjęto. Nie zdołano podjąć około 2.400.000 zł. Polesie, Wołyń, Wilno, województwo nowogródzkie nie dostało z tych zasiłków do tego czasu nic, a właśnie kresowe strony, kresowe ziemie powinny jak najwięcej zasiłków otrzymywać. Zasiłki te powinny być wypłacane, jeżeli Minister w danym miesiącu zasiłek przyznał, a nie jak się dzieje obecnie, że kredyty przepadają, gdyż wydział finansowy akta z podpisem p. Ministra zamiast 30 otrzymuje 1 lub później następnego miesiąca. Tymczasem plan finansowy na dany miesiąc znany jest Ministerstwu dopiero w kilka dni po zaczęciu miesiąca. I tak naprzykład w styczniu wyasygnowano 100.000 zł., ale nie zdołano podjąć 43.500 zł., w lutym 103.000, nie zdołano podjąć 3.000 zł., w marcu asygnowano 912.000 nie zdołano podjąć 169.300, w kwietniu — 2.000.000 nie zdołano podjąć 1.400.000, w maju — 2.870.000, nie zdołano podjąć 758.000, w czerwcu 1.420.000 podjęto wszystko.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#SKaniowski">Co do obecnej szkoły powszechnej podkreślamy, że nie spełnia ona swojego zadania. Niestety, młodzież nie wynosi z niej tylu wiadomości i umiejętności, co dawniej. Nie wiem, kogo winić, czy plany, czy nauczyciela, czy władze szkolne. Faktem jest, że szkoła powszechna wymaga gruntownej reformy. Z naszych planów naukowych, czy to szkół powszechnych, czy zawodowych, czy średnich, możnaby zrobić specjalną wystawę, gdzieby się okazało, że podobnej różnobarwności niema w całej Europie. Niektóre z nich są nawet bardzo modne, ale wszystkie chorują na jedną i tę samą chorobę: kłócą się z życiem i z budżetem. Albo są zbyt daleko sięgające i lekkomyślnie przeskakują teraźniejszość, albo też gwałtownie chcą nagiąć młodzież i nauczycielstwo do wymagań teraźniejszości, ale to wszystko ma być wykonane bez urządzeń, bez lokalu i bez pieniędzy. Jeżeli się do tego doda tysiące najsprzeczniejszych, niepotrzebnych, nierealnych i obciążających rozporządzeń, wówczas otrzyma się dopiero prawdziwy obraz choroby, trawiącej nasze szkolnictwo.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#SKaniowski">Te wady dzisiejszego stanu szkolnictwa należy spiesznie usunąć. Im lepiej będzie wychowane i wykształcone młode pokolenie, tem lepszych obywateli będzie posiadać nasze Państwo.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#SKaniowski">Polskie stronnictwo ludowe „Piast” w swoim programie postawiło jako ważny postulat sprawę oświaty. Postulat ten brzmi:</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#SKaniowski">„Pragnąc oprzeć byt narodu o możliwie doskonałych, samodzielnych i nieugiętych obywateli, czerpiących z głębin własnego ducha i narodu coraz to nowsze wartości dla siebie i społeczeństwa, obywateli spojonych całkowicie z życiem narodu, P. S. L. dążyć będzie do ustalenia takiego systemu nauczania i wychowania, któryby rozwijając harmonijnie siły młodzieży wychowywał ją w znajomości kraju i potrzeb narodu, uczył ją pracy twórczej i zaprawiał do oddawania swych sił Ojczyźnie.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#SKaniowski">Broniąc zagwarantowanej Konstytucją Państwa zasady bezpłatności nauki we wszelkiego rodzaju typach szkół państwowych i samorządowych P. S. L. pragnie wytworzyć demokratyczną, stale odradzającą się, związaną z całym narodem warstwę inteligencji bez ducha kastowości, zdolną do pokierowania Państwem i pomnażania kultury narodowej”.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#SKaniowski">W zakresie polityki kulturalnej dążyć należy:</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#SKaniowski">1) do emancypacji kulturalnej mas ludowych bez odrywania ich od zawodów, związanych z pracą fizyczną;</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#SKaniowski">2) do stworzenia z całego narodu jednolitego środowiska kulturalnego, nierozbitego na dwie odrębne warstwy: inteligencję pracującą umysłowo i lud pracujący fizycznie;</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#SKaniowski">3) do przygotowania ogółu obywateli do produkcyjnej pracy i wytworzenia w nich gotowości poświęcenia się zawodom, związanym z pracą fizyczną;</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#SKaniowski">4) do wytworzenia takiego układu stosunków, aby jednostki, wychodzące z mas ludowych do zawodów pracy umysłowej i na kierownicze stanowiska, nie zrywały kontaktu ze środowiskiem społecznem, z którego wyszły, i nie tworzyły wyodrębnionej z całości kasty inteligenckiej;</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#SKaniowski">5) do usilnego popierania rozwoju instytucyj kulturalnych i oświatowych, działających na wsi, uważając, że podniesienie kulturalne mas ludowych jest równoznaczne z rozwojem poczucia obywatelskiego i zrozumienia obowiązków względem Państwa, co jest także podstawą wszelkiego dobrobytu.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#SKaniowski">Celem zrealizowania tych postulatów programowych w zakresie polityki kulturalnej wypowiadamy się w sposób następujący:</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#SKaniowski">I.Ustrój szkolnictwa powszechnego winien zapewnić ludności szkołę możliwie najwyższego typu organizacyjnego. W tym celu winny być utrzymane zasady sieci szkolnej, sformułowane w art. 3, 4 i 8 ustawy z dnia 17 lutego 1922 r. o zakładaniu i utrzymywaniu szkół.</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#SKaniowski">Dotychczas ukazały się „Materiały do projektu sieci szkół powszechnych na obszarze województw': warszawskiego, łódzkiego, kieleckiego, lubelskiego i białostockiego oraz M. st. Warszawy”, opracowane przez p. Mariana Falskiego. W tej pracy chodzi raczej o rozważenie pewnych ogólniejszych zasad i skompletowanie materiału liczbowego w celu zorientowania się, jak na poziomie szkolnictwa odbić się może taki, lub inny sposób projektowania sieci.</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#SKaniowski">Oczekujemy na opublikowanie podobnych materiałów dla innych części naszego kraju, a przedewszystkiem dla ziem wschodnich i dla terytorium b. Galicji.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#SKaniowski">Przy tworzeniu sieci szkolnej czynimy pewne zasadnicze zastrzeżenie: „Komasowanie szkół już istniejących winno być przeprowadzone bardzo oględnie, aby ludność, na tych zwłaszcza terenach, gdzie jest przyzwyczajona od dziesiątków lat do szkoły w swojej miejscowości, widziała korzyści, płynące z komasacji i nie traktowała tej reformy, jako krzywdzącego zarządzenia administracyjnego.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#SKaniowski">II.Dla umożliwienia przejścia do szkół średnich młodzieży, kończącej szkoły powszechne, przy wielu szkołach średnich winny być specjalne dla tej młodzieży tworzone roczne klasy przygotowawcze.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#SKaniowski">IJI.Szkoły zawodowe winny przyjmować do swojej pierwszej klasy młodzież po skończeniu siedmioletniej szkoły powszechnej.</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#SKaniowski">IV.Stopniowo winno się zorganizować naukę dokształcającą dla młodzieży w wieku od lat 14 do 18.</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#komentarz">(Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#SKaniowski">Nauka ta dla młodzieży wiejskiej winna być dostosowana do specjalnych potrzeb wsi. W najbliższej przyszłości należyte zorganizowanie niższych szkół rolniczych i szkół gospodarczych dla dziewcząt stanowi najważniejszą pracę w tej dziedzinie. Tak samo winno się zapoczątkować organizację sezonowych kursów zawodowych i ogólnokształcących w miesiącach zimowych.</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#SKaniowski">V.Winno się zorganizować państwową opiekę nad wybitnie uzdolnionemi jednostkami, szczególniej z terenu wsi, która ma trudniejszy dostęp do wyższego wykształcenia. W szerokim zakresie winna być zwłaszcza podjęta organizacja burs dla młodzieży ze szkół średnich oraz domów akademickich.</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#komentarz">(Minister Wyznań religijnych i Oświecenia Publicznego: Bardzo słusznie)</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#SKaniowski">Młodzież wiejska marnieje w środowiskach miejskich, nie mając należytej opieki, a maturzyści z powodu braku środków materialnych nie mogą studiować w szkołach akademickich, skutkiem czego przepada wiele talentów.</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#SKaniowski">Istnieje pewne niezadowolenie co do projektu sieci szkolnej — jednakże to niezadowolenie polega na nieporozumieniu, albowiem jest mniemanie, że wszystkie dzieci, a przynajmniej większość dzieci będzie musiała uczęszczać 3 kim. do szkoły. Tymczasem dokładne obliczenia wykazały, że jedynie około 17%dzieci będzie miało drogę do szkoły wynoszącą 3 kim. Tak więc 17% rodziców miałoby może powód do niezadowolenia, gdyby im wartość szkoły nie wynagradzała tej dalszej do szkoły odległości.</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#SKaniowski">Stosunek do zagadnienia rozmieszczenia szkół znajduje swój wyraz w prawodawstwach wielu państw, a między innemi w następujących uchwałach Izby Edukacyjnej w roku 1808:</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#SKaniowski">1)„żadne miasto, miasteczko, ani wieś nie ma zostawać bez potrzebnej dla siebie szkoły”.</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#SKaniowski">2) Wieś, która sama nie może utrzymywać szkoły, przyłączona być ma do szkoły najbliższej”. A to należy rozumieć jako postulat najwyżej zorganizowanej szkoły powszechnej.</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#SKaniowski">Musimy dążyć do kulturalnej emancypacji wsi, a do tego doprowadzić może tylko i jedynie wysoko zorganizowane szkolnictwo powszechne, oparte na jednolitej szkole powszechnej tak dla wsi, jak i miasta. Niestety nie mogę podzielać zapatrywania sprawozdawcy s. ks. Bolta, aby szkoły powszechne 7-klasowe powstawały tylko w miastach i centrach fabrycznych. Dziecko, kończące szkoły jedno lub dwuklasowe ma zamkniętą drogę dalszego kształcenia się, do żadnej szkoły o typie średnim nie może się dostać. Szkoły jedno i dwuklasowe są złem koniecznem, budowanie jednakże ustroju szkolnictwa, któryby utrwalał ten typ szkół, jako typ przeważający na długie dziesiątki lat byłoby równoznaczne ze skazaniem wsi na stałe upośledzenie kulturalne, byłoby ciężką krzywdą dla chłopa i dla narodu. Tylko wysoko zorganizowane szkolnictwo powszechne prowadzi do wytworzenia światłej chłopskiej demokracji na wsi i do zapewnienia ludności wiejskiej należnego jej znaczenia w społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#SKaniowski">Dodać należy, że otworzenie ludności wiejskiej szerokiego dostępu do kultury ma specjalne znaczenie w Polsce. Utrzymanie wielkiego upośledzenia ludności wiejskiej w porównaniu z ludnością miejską w sprawie dostępu do kultury przez dobrą szkołę prowadzi do niesłychanego upośledzenia elementu polskiego w zestawieniu z elementem żydowskim, stanowiącym znaczny odsetek dzieci, uczęszczających do szkół miejskich.</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#komentarz">(S Koerner. Gdzie to tak jest?)</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#SKaniowski">Panie Kolego Koerner, chcemy, aby dzieci tak wiejskie, jak i miejskie pobierały jednakowe wykształcenie, chcemy, aby dzieci wiejskie nie miały niższego wykształcenia, niż je osiągają dzieci żydowskie w miastach, chcemy zupełnego równouprawnienia w wychowaniu ogółu młodzieży i te dążenia nie mają nic wspólnego z antysemityzmem.</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#komentarz">(S. Koerner: Zgoda na to)</u>
          <u xml:id="u-7.46" who="#SKaniowski">Szkolnictwo zawodowe nie ma niestety u nas należytego zrozumienia i ciągle jest jakby kopciuszkiem w dziedzinie wychowania publicznego. Coprawda jest pewien postęp. Podczas, gdy w roku szkolnym 1918/1919 mieliśmy szkół zawodowych wraz z kursami dokształcającemi tylko 303, to w r. b. mamy już 829, Jest to cyfra bardzo mała, gdy ją porównamy z Czechosłowacją, która ma 1.317 takich szkół, a zwłaszcza, gdy przypatrzymy się Niemcom, które posiadają 26.224 szkół zawodowych razem z kursami dokształcającemi. Aby dopędzić sąsiada pod względem kultury, trzeba energicznej pracy, trzeba — jak już wyżej mówiłem stopniowo zorganizować naukę dokształcającą dla młodzieży w wieku od lat 14 do 18. A po wtóre musi się zmienić uprzedzenie społeczeństwa do szkół zawodowych, do których posyła się dzieci mniej uzdolnione i mniej zamożne. Państwu naszemu potrzeba bardzo dużo ludzi fachowo wykształconych, abyśmy na polu gospodarczo-ekonomicznem mogli wytrzymać konkurencję z przemożnymi sąsiadami, a zwłaszcza z Niemcami.</u>
          <u xml:id="u-7.47" who="#SKaniowski">W szkołach zawodowych niższych i średnich, państwowych, społecznych i prywatnych, dziennych i wieczorowych, jest. 50.025 dzieci. Ponieważ w szkołach powszechnych jest 3.395.376 dzieci, a w średnich 211.153 razem 3.606.529, to tylko 1,38% uczącej się młodzieży kształci się w szkołach zawodowych, co stanowi 1,8 na każde 1.000 mieszkańców Polski.</u>
          <u xml:id="u-7.48" who="#SKaniowski">Czekamy na wprowadzenie w życie zasady, postawionej przez p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w debacie budżetowej w Sejmie, że dążyć będzie do zmniejszenia literackości naszej kultury, a natomiast pragnie zwiększyć jej realizm, co ma doprowadzić do zrealizowania postulatu znacznego powiększenia szkolnictwa zawodowego, tak względem powiększenia ilości tychże szkół, jak też pod względem zwiększania frekwencji szkół zawodowych oraz pod względem rewizji programów i planów naukowych tychże szkół.</u>
          <u xml:id="u-7.49" who="#SKaniowski">Mimo zapowiedzi p. Ministra Grabskiego, że w najbliższym czasie odda szkolnictwo zawodowe kuratoriom, dotychczas niestety z wielką szkodą dla rozwoju szkolnictwa zawodowego kuratoria nie mają prawie żadnej ingerencji w zakresie szkolnictwa zawodowego poza czysto administracyjno-finansowemi sprawami. Czynnikiem hamującym rozwój tego szkolnictwa jest samo Ministerstwo, gdyż swemi zakusami centralistycznemi podcięto normalny rozwój szkolnictwa zawodowego i handlowego. Brak planu, pracy i celowości widoczny, a wyeliminowanie od pracy wszystkich czynników II instancji wydaje już obecnie fatalne owoce. Np. zwinięto dotychczasowe szkoły handlowe we Lwowie i Krakowie znane p. t. „Akademie handlowe” a na miejsce ich wprowadzono freblówki handlowe, to też wychowankowie tych szkół handlowych nie są tak cenieni jak dawniej. P. Minister zechce łaskawie wziąć pod rozwagę nadanie praw akademickich wyższej szkole dla handlu zagranicznego we Lwowie, która dotychczas tego prawa otrzymać nie mogła, gdyż była szkołą konkurencyjną wobec takiejże szkoły b. Ministra P. Miklaszewskiego. Zostawiono kuratoriom szkolnym tylko szkoły o typie najniższym i naukę dokształcającą, przemysłową, a szkoły zawodowe o typie średnim wcielono pod nadzór bezpośredni Ministerstwa (np. szkoła przemysłowa we Lwowie i Krakowie) za czasów austriackich rządów Galicji szkoły te pozostawały pod nadzorem władzy II instancji t. j. Rady szkolnej krajowej we Lwowie i nikt nie odważał się wystąpić z taką propozycją, by wcielić te szkoły pod bezpośredni zarząd Ministerstwa Oświaty w Wiedniu.</u>
          <u xml:id="u-7.50" who="#SKaniowski">U nas jest za wiele szkół średnich w stosunku do ilości szkół zawodowych. Pamiętajmy, że szkolnictwo zawodowe podniesie kraj pod względem gospodarczym, a co za tem idzie stworzy istotną niepodległość naszego Państwa. Zwłaszcza w okresie odbudowy państwowości polskiej szkoły zawodowe należeć muszą do najważniejszej kategorii szkolnictwa, którego rozwój trzeba jaknajwięcej popierać. Szkoła zawodowa prowadzi do równowagi gospodarczej i społecznej, do kultury, do dobrobytu ogółu polskiego, do spolszczenia miast, a nawet utrzymania polskości. By się uwolnić od niewoli ekonomicznej musimy szeroko rozbudować szkolnictwo zawodowe.</u>
          <u xml:id="u-7.51" who="#SKaniowski">Teraz przechodzę do szkolnictwa średniego ogólnokształcącego. Co do tego szkolnictwa średniego zauważam, że w porównaniu z budżetem na rok 1924 liczba szkół średnich państwowych w r. 1925 pozostaje bez zmiany, wynosi liczbę 255, gdy tymczasem prywatnych szkół średnich jest 513, z których w r. 1923/24 miało tylko 334 szkół prawa równorzędne z państwowemi.</u>
          <u xml:id="u-7.52" who="#SKaniowski">W roku szkolnym w 1923/24 było w państwowych szkołach średnich 102.318 uczniów, a w prywatnych 107.933.</u>
          <u xml:id="u-7.53" who="#SKaniowski">Sieć szkolna jest bardzo niejednolita, są bowiem obszary ziem polskich, na których przeważa szkolnictwo państwowe, naprzykład kuratorium lwowskie, krakowskie, poznańskie i pomorskie, a na innych prywatne, naprzykład kuratorium warszawskie i łódzkie. Okrąg szkolny poznański posiada szkół państwowych 30, szkół prywatnych z prawami 11; pomorski szkół państwowych 20, prywatnych z prawami 2; łódzki szkół państwowych 10, prywatnych z prawami 59, warszawski szkół państwowych 65, prywatnych z prawami 166; białostocki szkół państwowych 15, prywatnych z prawami 12; wileński szkół państwowych 11, prywatnych z prawami 6; poleski szkół państwowych 8, prywatnych z prawami 9; wołyński szkół państwowych 7, prywatnych z prawami 4; lwowski szkół państwowych 60, prywatnych ż prawami 43; krakowski szkół państwowych 29, prywatnych z prawami 22. Razem szkół państwowych 255, prywatnych z prawami 334.</u>
          <u xml:id="u-7.54" who="#SKaniowski">Jest to stan anormalny, który powinien w latach najbliższych doznać zmiany, a to na rzecz kreowania zakładów państwowych tam, gdzie istnieje słabo rozwinięte państwowe szkolnictwo średnie. Chodzi zatem o to, aby usunąć rażącą dysproporcję między okręgami szkolnemi, w których jest za mało szkół państwowych. Jednakże to zagadnienie nie da się prędko przeprowadzić ze względów budżetowych. By jednakże ta czynność planowo była przeprowadzona, byłoby rzeczą nader pożądaną, aby Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego przystąpiło jaknajrychlej do wypracowania sieci szkolnej w odniesieniu do szkół średnich ogólno-kształcących.</u>
          <u xml:id="u-7.55" who="#SKaniowski">Co do typów szkół mamy: 513 szkół humanistycznych, 132 matematyczno-przyrodniczych, 65 klasycznych,'23 liceów, 11 neohumanistycznych i jedną szkołę handlową średnią.</u>
          <u xml:id="u-7.56" who="#SKaniowski">Co do warunków bytowania szkół średnich, to zaznaczam, że z powodu braku odpowiednich budynków szkolnych i braku pomocy naukowych, nauka sama, jako taka, cierpi wielce na tem. Najlepsze budynki szkolne ma Poznańskie, natomiast na terenie b. Kongresówki i w b. Galicji panuje wielka nędza budynkowa. Na nowe budowle wraz z remontem kapitalnym w budżecie na r. 1925 znajduje się kwota 3,643.479 zł, z czego na nowe budowle przypada kwota 2.720.000 zł, a na remont kapitalny 923.279 złotych.</u>
          <u xml:id="u-7.57" who="#SKaniowski">Słyszymy ze wszystkich stron narzekania na dzisiejszą szkołę średnią. Na to złożyły się różne czynniki w przeważnej części warunki życia powojennego. Tak w debatach Komisji Oświatowej Sejmu, jak i Senatu omawiano szeroko tę kwestię, dlatego, o tem zagadnieniu powiem tylko krótko. Brak dokładnie ustalonych programów oraz brak należycie ukwalifikowanego nauczyciela (w b. zaborze rosyjskim jest 35% ukwalifikowanych, a w b. zaborze austriackim i pruskim 63%) tudzież brak należytych środków naukowych i odpowiednich budynków sprawia, że szkoła średnia nie spełnia swego zadania.</u>
          <u xml:id="u-7.58" who="#SKaniowski">W tem miejscu pozwolę sobie zwrócić uwagę na rezolucję Komisji budżetowej Sejmu do Ministerstwa W. R. i O. P. Rezolucja ta, umieszczona pod 1 b, brzmi:</u>
          <u xml:id="u-7.59" who="#SKaniowski">„Sejm wzywa Rząd do opracowania projektu i otwarcia (po porozumieniu się z uniwersytetami) pedagogjów przy uniwersytetach dla kształcenia maturzystów ze szkół średnich na nauczycieli siedmioklasowych szkół powszechnych wyżej zorganizowanych, oraz do przekształcenia istniejących kursów nauczycielskich w Warszawie, Krakowie i Lwowie na owe dwuletnie pedagogia”.</u>
          <u xml:id="u-7.60" who="#SKaniowski">Niestety dla nauczycieli szkół średnich, którzy nie mają kwalifikacji, władze szkolne dotąd nic nie uczyniły. W celu uzyskania kwalifikacji nauczycielskiej winny władze szkolne udzielać płatnych urlopów tym, którzy pragną uzupełnić swoje wykształcenie i fachowe i pedagogiczne. W ten sposób powoli zlikwidujemy brak sił ukwalifikowanych.</u>
          <u xml:id="u-7.61" who="#SKaniowski">Czekamy teraz na spełnienie zapowiedzi p. Ministra W. R. i O. P., że w najbliższym czasie, jeszcze przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego, wyda nowe zarządzenie co do programów i planów naukowych, któreby ze szkół średnich usunęły kulturę blagi i dyletantyzmu, któreby dawały mniej literackości i mniej syntez powierzchownych a dużo więcej ścisłości i myślenia, oraz gruntownej znajomości faktów. Zgadzam się z Senatorem Kalinowskim, że dziś w szkole jest duże obniżenie idealizmu i że przesunięcie zbyt wielkiego idealizmu na stronę realizmu, byłoby niebezpiecznem w szkolnictwie.</u>
          <u xml:id="u-7.62" who="#SKaniowski">Ze względu na to, że w naszym Państwie jest przewaga szkół średnich prywatnych, które wyręczają Państwo w działalności światowej, przysparzając oszczędności Skarbowi upraszam p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego o większe zaopiekowanie się szkołami prywatnemi, a to przez:</u>
          <u xml:id="u-7.63" who="#SKaniowski">1) nadawanie praw większej liczbie szkół do odwołania zamiast z roku na rok,</u>
          <u xml:id="u-7.64" who="#SKaniowski">2) opłacanie szkołom prywatnym wpisów za dzieci urzędników państwowych bez względu na kategorię praw, z których korzysta szkoła, o ile dzieci nie mogły się dostać do innej szkoły,</u>
          <u xml:id="u-7.65" who="#SKaniowski">3) opłacanie wpisów w pewnej wysokości za dzieci urzędników państwowych, gdyż ulgi przyznawane tej grupie dzieci muszą wpłynąć na podniesienie wpisów dla dzieci pozostałych obywateli, którzy i tak są pokrzywdzeni, korzystając z droższych szkół,</u>
          <u xml:id="u-7.66" who="#SKaniowski">4) nadawanie praw jednorocznych z końcem roku (w czerwcu) szkolnego na rok następny,</u>
          <u xml:id="u-7.67" who="#SKaniowski">5) przyznawanie nauczycielom szkół prywatnych praw emerytalnych,</u>
          <u xml:id="u-7.68" who="#SKaniowski">6) zaliczanie lat pracy nauczycielom szkół prywatnych, gdy przechodzą na służbę do szkół państwowych.</u>
          <u xml:id="u-7.69" who="#SKaniowski">W zakresie szkolnictwa średniego domagają się pilnego załatwienia następujące sprawy:</u>
          <u xml:id="u-7.70" who="#SKaniowski">1) ujednostajnienie ustawodawstwa szkolnego w całej Rzeczypospolitej Polskiej a w szczególności:</u>
          <u xml:id="u-7.71" who="#SKaniowski">a) jaknajspieszniejszego wydania ogólnych przepisów, dotyczących udzielania promocji, podziału roku szkolnego na okresy, tudzież wymagań przy egzaminach prywatnych i wstępnych,</u>
          <u xml:id="u-7.72" who="#SKaniowski">b) wprowadzenia jednolitych wymagań przy egzaminach maturalnych a również jednakowych wzorów i wartości dla ocen,</u>
          <u xml:id="u-7.73" who="#SKaniowski">c) określenia i ścisłego rozgraniczenia kompetencji rady pedagogicznej i dyrektora,</u>
          <u xml:id="u-7.74" who="#SKaniowski">2) wniesienie do ciał ustawodawczych noweli do ustawy prasowej w tym duchu, aby uniemożliwić bezkarne szerzenie wśród młodzieży demoralizacji przez prasę oraz zohydzanie nauczycielstwa w oczach młodzieży i społeczeństwa,</u>
          <u xml:id="u-7.75" who="#SKaniowski">3) unieważnienie okólników kuratoriów, które rozdzielają czynności wychowawców wbrew ustawie na administracyjno-biurowe i właściwe wychowawcze oraz nakazują prowadzić wykazy godzin i minut, użytych na czynności wychowawcy.</u>
          <u xml:id="u-7.76" who="#SKaniowski">Wreszcie muszę omówić jeszcze następującą sprawę. Chodzą słuchy, że władze szkolne miały wydać polecenie do dyrekcyj szkolnych, by z początkiem roku szkolnego nie tworzyć nowych oddziałów. Rozumiem szlachetne dążności w kierunku oszczędności. Ale obawiam się, aby, jak zeszłego roku, tak i tego roku, nie była zaniepokojona opinia publiczna, aby nie ustalało się przekonanie, że tylko wybrani mają łatwy dostęp do nauki, a natomiast młodzież wiejska nieraz dosyć utalentowana, będzie musiała pozostać w domu i nie dostanie się do szkoły średniej. O ilości oddziałów ma decydować nie ilość oddziałów z roku ubiegłego, ale ilość nowozgłaszających się uczniów.</u>
          <u xml:id="u-7.77" who="#SKaniowski">Chciałbym tu jeszcze jedną sprawę poruszyć: W roku zeszłym wywieźli spragnieni, po kilkuletniej wojnie, podróżniczych wrażeń miliony złotych, co tak nadszarpnęło równowagę budżetową, że konieczne stało się ograniczenie wyjazdów zagranicznych przez znaczne podniesienie kosztów paszportowych. Jednakże ten zakaz dopiero niedawno się ukazał, a nie dotknął tych, co, mając wielką fortunę w kieszeni, w jesieni i we wczesnej wiośnie pojechali zagranicę, by tamże sporo grosiwa zostawić. I teraz, gdy nadchodzą ferie wakacyjne, kiedy nauczyciele, jak też ludzie nauki zwykle wyjeżdżają zagranicę nie po wrażenia, lecz dla celów naukowych, w tym roku z powodu nadmiernych opłat paszportowych, jak i utrudnień będą musieli w kraju pozostać. Wszakże istnieje znana odezwa Rządu do urzędników państwowych, za pomocą której wywarto na nich moralną presję przeciwko wyjazdom zagranicę podczas urlopów letnich. Zwykle na ten czas letni przypada wyjazd wycieczek młodzieży szkolnej zagranicę. Organizowano w tym roku wycieczki szkolne, a ta organizacja kosztowała już dotąd znaczne sumy. Chodzą słuchy, że p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wydał ostatniemi czasami polecenie podległym sobie organom, aby wszystkie choćby znajdujące się w stadjum organizacji wycieczki młodzieży szkolnej zagranicę, zostały wstrzymane, a natomiast jedynie w razach wyjątkowych zezwolenia mogą być udzielane tylko przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Zwracam się tą drogą do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, ażeby zechciał tak nauczycielstwu, jak i wycieczkom szkolnym nie robić trudności w wyjazdach zagranicę.</u>
          <u xml:id="u-7.78" who="#SKaniowski">Przechodząc do administracji szkolnej, zaznaczam, że administracja szkolna opiera się na ustawie o tymczasowym ustroju władz szkolnych z dnia 4 czerwca 1920 r. Na podstawie tej ustawy wprowadzono w calem państwie kuratoria w r. 1921. Do tego czasu mamy 10 okręgów szkolnych, a w toku jest tworzenie nowego kuratorium w Lublinie. W myśl art. 5 ustawy o tymczasowym ustroju władz szkolnych ma być powołana do życia rada szkolna okręgowa do współdziałania z kuratorami. Artykuł ten brzmi: „Do czasu wydania ustawy o ostatecznym ustroju władz szkolnych i organów samorządu szkolnego Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego może powoływać do współdziałania z kuratorami radę szkolną okręgową, złożoną z czynników zawodowo pedagogicznych, społecznych i przedstawicieli wyznań religijnych, uznanych przez Rzeczpospolitą Polską, do których w danym okręgu znaczna część ludności się przyznaje. Kompetencje rad szkolnych okręgowych określi rozporządzeniem Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”. Do tego czasu tylko przy niektórych kuratoriach istnieją rady szkolne okręgowe.</u>
          <u xml:id="u-7.79" who="#SKaniowski">W tym kierunku zwracam się z gorącą prośbą i apelem do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, ażeby w jaknajbliższym czasie zechciało zrealizować ten art. 5 i we wszystkich kuratoriach stworzyć odpowiednie rady szkolne okręgowe, złożone z czynników zawodowo-pedagogicznych, społecznych i przedstawicieli wyznań religijnych.</u>
          <u xml:id="u-7.80" who="#SKaniowski">W dziedzinie ustawodawstwa szkolnego zrobiono dotychczas niewiele. Ciągle słyszymy zapewnienia pp. ministrów oświaty o przygotowaniu do pracy ustaw ustrojowych w zakresie szkolnictwa. Mamy obecnie w toku pracy sejmowej jedną większą ustawę o stosunku służbowym nauczycieli, tudzież wniesioną ostatniemi czasy ustawę o publicznych szkołach dokształcających, zawodowych dla młodzieży, zatrudnionej w rzemiośle, przemyśle lub handlu. A niestety nie mamy dotychczas ustawy o definitywnym ustroju władz szkolnych, ustawy o ustroju szkoły średniej, ustawy o ustroju szkoły powszechnej i zawodowej. Czas już najwyższy ustawami rozstrzygnąć najważniejsze zagadnienia z dziedziny wychowania publicznego, a zarazem przeprowadzić rzetelną unifikację szkolnictwa na całem terytorium Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.81" who="#SKaniowski">Według postanowienia budżetowego w tym roku ma być utworzone kuratorium w Lublinie. Na ten cel do budżetu wstawiono kwotę 100.000 zł. Ponieważ w ostatnich czasach nadarza się kupno odpowiedniego gmachu na pomieszczenie kuratorium w Lublinie, dlatego należałoby odpowiednie fundusze na kupno tego gmachu dla kuratorium w Lublinie wstawić do budżetu. W tym też celu pozwalam sobie zgłosić następujący wniosek do budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego:</u>
          <u xml:id="u-7.82" who="#SKaniowski">1) Powiększa się kredyt w dziale 3 § 9 w części 13 budżetu nadzwyczajnego o kwotę 300.000 zł. (zamiast 566.000 zł. ma być 866.000 zł.) na kupno budynku na pomieszczenie kuratorium okręgu szkolnego w Lublinie.</u>
          <u xml:id="u-7.83" who="#SKaniowski">2) Zmniejsza się kredyt w dziale 4 rozdziale 4 § 9 części 13 budżetu nadzwyczajnego o kwotę 100.000 zł. (zamiast 3.758.000 zł. ma być 3.658.700 zł.), oraz w dziale 6 § 9 tegoż budżetu zmniejsza się kredyt o 200.000 zł. (zamiast 6.615.000 zł. ma być 6.415.000 zł.) Jako uzasadnienie tego projektu przedkładam, że wykonywanie programu budowlanego wykazuje, że przy niektórych budowlach w dziale 4 i 6 budżetu nadzwyczajnego Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego będą uzyskane oszczędności, które mogą być użyte na ten cel.</u>
          <u xml:id="u-7.84" who="#SKaniowski">W roku ubiegłym na posiedzeniu Senatu w dniu 25 lipca w czasie debat nad ustawą językową dla szkół uchwalił Senat następującą rezolucję s. Kasznicy: „Senat wzywa Rząd, aby w uzupełnieniu ustawy o językach wziął pod rozwagę sprawę uwzględnienia we właściwej mierze potrzeb dzieci obywateli polskich Rosjan w szkolnictwie”.</u>
          <u xml:id="u-7.85" who="#SKaniowski">Rezolucja ta ma znaczenie polityczne i ma pewien związek z pokojem ryskim. Już rok dobiega, jak ta rezolucja została uchwalona. Co się z nią stało, nie wiemy. Pozwalam sobie dzisiaj przy debatach ją przypomnieć, oraz prosić Wysoki Rząd, aby zechciał się nią zainteresować, bo nie chcemy, by rezolucje Senatu były platonicznemi, papierowemi żądaniami, któremi nie warto się zajmować.</u>
          <u xml:id="u-7.86" who="#SKaniowski">Zgłaszam poprawki w imieniu mego Klubu do rezolucji 5, części 13 „Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”:</u>
          <u xml:id="u-7.87" who="#SKaniowski">1) w drugim wierszu skreślić słowo „żydowskim”;</u>
          <u xml:id="u-7.88" who="#SKaniowski">2) w trzecim wierszu skreślić słowo „tych”;</u>
          <u xml:id="u-7.89" who="#SKaniowski">3) w czwartym wierszu po słowie „szkół” dodać „zawodowych żydowskich”;</u>
          <u xml:id="u-7.90" who="#SKaniowski">4) od czwartego wiersza począwszy od słowa „przez” aż do końca wszystko skreślić.</u>
          <u xml:id="u-7.91" who="#SKaniowski">Wobec tego w zmienionej redakcji ta rezolucja będzie brzmiała: „Senat wzywa Rząd do udzielenia odpowiednich subsydjów szkołom zawodowym oraz do uregulowania stanu prawnego szkół zawodowych żydowskich” Chcemy bowiem, aby wszystkie szkoły zawodowe prywatne były jednakowo traktowane, aby Rząd udzielił zapomóg szkołom prywatnym zawodowym bez względu na to, czy to są katolickie polskie, czy żydowskie, czy inne.</u>
          <u xml:id="u-7.92" who="#SKaniowski">Muszę już kończyć, bo czas upływa, chociaż bardzo wiele zagadnień oświatowo-kulturalnych miałbym jeszcze do omówienia.</u>
          <u xml:id="u-7.93" who="#SKaniowski">Na zakończenie z przyjemnością zaznaczam, że mimo wielu braków w całokształcie pracy oświatowej Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w tych kilku latach istnienia naszej państwowości zrobiło stosunkowo bardzo dużo dla podniesienia oświaty, chociaż były to czasy ciężkiej sytuacji finansowej Skarbu naszego. Wierzymy zapewnieniom p. Ministra Oświaty Grabskiego, że w najbliższym czasie wniesie najpotrzebniejsze ustawy ustrojowe dla naszych szkół, że dążyć będzie w zamierzeniach swoich do wychowania nowego typu obywateli, którzyby w sercu swojem mieli nie tylko prawdziwe umiłowanie Ojczyzny, ale byli zdolnymi do pracy około podniesienia wielkości i siły naszego Państwa. Wobec tego oświadczam w imieniu mego klubu, do którego mam zaszczyt należeć, że będziemy głosowali za budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-7.94" who="#komentarz">(Brawa).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Czerkawski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#SCzerkawski">Wysoki Senacie! Mój kolega, p. sen. Karpiński, który już przemawiał w imieniu połączonych Klubów Ukraińskiego i Białoruskiego podczas ogólnych debat budżetowych, przytoczył z tej wysokiej trybuny fakty specjalnej polityki Rządu Polskiego wobec mniejszości narodowych wogóle, oraz wobec narodu ukraińskiego w szczególności. Przytaczane też były takie same fakty i przez przedstawicieli innych mniejszości. Słyszeliśmy dzisiaj przemówienie p. sen. Kalinowskiego nienależącego do przedstawicieli mniejszości narodowych, który tak samo mówił o specjalnej polityce, stosowanej do tych narodów, które w Polsce są obiektem wszelkiego rodzaju nadużyć, szykan, wszelkiego rodzaju prześladowań i nacjonalistyczno-szowinistycznych eksperymentów. Ja tak samo przytoczę z tego miejsca kilka faktów ucisku i prześladowania szkolnictwa ukraińskiego, względnie białoruskiego ze strony władz szkolnych, zwłaszcza przytoczę fakty, naruszenia ze strony władz i samego Ministerstwa Oświaty, już nie tylko Konstytucji, która wogóle jest martwą literą dla nas i dla wszystkich, ale naruszenia tych ustaw, które już nie ogólnikowo, a zupełnie wyraźnie i niedwuznacznie, jak się zdawało, dają nam, Ukraińcom i Białorusinom, narodowościom terytorialnym pewne prawa, pewne możliwości w zakresie szkolnictwa i oświaty.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#SCzerkawski">Otóż w zeszłym roku uchwalono t. zw. szkolną ustawę. Przeciwko tej ustawie myśmy i w komisjach, i z tej trybuny protestowali, jako ustawie, spreparowanej ad hoc dla pewnych manipulacyj na terenie międzynarodowym, jako ustawie, w istocie skierowanej przeciwko nam, ażeby odebrać nam i tę resztę praw, resztę naszego dorobku, który mieliśmy w zakresie szkolnictwa, a którego praktyka polskich rządów na ziemi naszej nie zdążyła nam jeszcze odebrać dotychczas. Przekonywano nas, że ta ustawa, jako ustawa kompromisowa, aczkolwiek ma dużo defektów i nie zaspakaja w całości wszystkich naszych wymagań, stanowi jednak pierwszy krok w szeregu innych nowych ustaw, które słuszne wymagania nasze zaspokoją. Przecież, jak mówiono, nie od razu Kraków zbudowano, więc trzeba mieć tylko cierpliwość i korzystać z tego pozytywnego, co w każdym razie ustawa ta daje.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#SCzerkawski">Ustawa ta miała być wprowadzona w jesieni zeszłego roku; ale minęła jesień; w początku roku bieżącego pojawiły się przepisy wykonawcze do tej ustawy. Te przepisy ustawę szkolną zupełnie przekreśliły, ponieważ zostały sporządzone tak, ażeby dać władzom wykonawczym jak najszerszą możliwość ustawę ominąć i praktycznie ją anulować.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#SCzerkawski">Po pierwsze przepisy nakazywały, aby ojcowie dzieci w wieku szkolnym zadeklarowali w pewnym terminie swoje żądania prowadzenia nauki w języku ojczystym indywidualnie, podług ustalonej w przepisach formy, i aby ich własnoręczne podpisy na deklaracjach były urzędownie stwierdzone przez władze gminne, starostwo lub w notariacie. Oczywiście włościanie po te urzędowe stwierdzenia własnoręczności podpisów udają się do swego wójta, do swojej gminy i tutaj zaczyna się męczarnia. Wójtowie otrzymali od swoich starostów od inspektorów szkolnych niedwuznaczny rozkaz czynienia rodzicom wszelkich trudności przy stwierdzeniu własnoręczności podpisów, wymagając od nich różnych formalności, celem sabotowania tego, co powinni byli załatwić niezwłocznie. I ten rozkaz wójtowie i burmistrze wykonali świetnie. Wszędzie, na całem terytorium, gdzie tylko odbywa się ten szkolny plebiscyt, a więc na Wołyniu, na Polesiu i w Galicji, a tak samo i na Białorusi, wójtowie, którzy powinni tylko stwierdzić podpis włościanina i nic więcej, wymagali metrykalnych zaświadczeń, dla udowodnienia tego, że dany włościanin ma dzieci w wieku szkolnym, namawiali mało inteligentnych rodziców do składania deklaracji na szkołę polską i proponowali im już gotowe blankiety, nadesłane z inspektoratu szkolnego, straszyli ich różnemi represjami, mówiąc, że ten kto żąda szkoły ukraińskiej, ten jest antypaństwowcem i bolszewikiem; a kiedy nic nie można było zrobić z włościanami, wójtowie odsyłali ich do domu z niczem, wymawiając się brakiem czasu i t. p., zmuszając przychodzić do gminy po kilka razy. A iluż to ludzi aresztowano za to, że dopomagali ludności wiejskiej wypełniać szkolne deklaracje i wyjaśniali szkolną ustawę, której Rząd nie raczył spopularyzować wśród ludności ukraińskiej i białoruskiej tak, jak zwykle popularyzuje różne ustawy i przepisy podatkowe, lub rozporządzenia administracyjne.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#SCzerkawski">Po trudnościach w gminach, po ich zwyciężeniu, zaczęły się trudności w szkolnych inspektoratach. Inspektorowie szkolni — znowuż podkreślam wszędzie to było — nie chcieli przyjmować deklaracyj, przyniesionych przez jedną osobę od rodziców całej wsi, wymagali, ażeby każdy indywidualnie składał swoją deklarację w inspektoratach. I tylko po kilkakrotnych interwencjach w tej sprawie w Ministerstwie Oświaty, mianowicie w Departamencie szkolnictwa powszechnego, gdzieśmy złożyli kilka tysięcy deklaracyj, nieprzyjętych w inspektoratach dubieńskim, rówieńskim, krzemienieckim, łuckim i t. d., wtedy tylko inspektorowie w przyjmowaniu deklaracyj przestali odmawiać i nawet pokwitowania wydawali, ale czas upływał.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#SCzerkawski">Otóż, chociaż z wielkim naprężeniem udało się w każdym razie ludności naszej przeprowadzić pomyślnie t. zw. szkolny plebiscyt, złożeniem indywidualnych deklaracyj udowodniła ta ludność, że chce mieć nie polską i nie utrakwistyczną szkołę, a szkołę z językiem nauczania ojczystym.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#SCzerkawski">Zdawałoby się, że zgodnie z żądaniem ludności, opartem na ustawie, nie będzie już kwestii co do tego, jaką szkołę należy wprowadzić dla dziatwy w pewnej wsi, że będzie ona miała szkołę ukraińską, że język ukraiński, czy białoruski, będzie wprowadzony jako wykładowy i w tych szkołach, do których był nieprawnie wprowadzony język polski, i że ten dziwoląg pedagogiczny, który nazywa się szkołą utrakwistyczną, będzie istniał jako niezbędne zło, tylko w niewielu miejscowościach tam, gdzie istotnie mieszkają pomiędzy ludnością ukraińską Polacy. Tak się zdawało, a tymczasem dzieje się teraz znów coś innego.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#SCzerkawski">Swoje niepowodzenie podczas stwierdzania podpisów na deklaracjach i w czasie składania ich w szkolnych inspektoratach, pewne czynniki rządowe usiłują poprawić teraz po upływie terminu, wyznaczonego dla deklaracyjnej akcji. Teraz inspektorowie (rozumie się, pod naciskiem zgóry i po wskazówkach, idących też zgóry) unieważniają złożone na korzyść ukraińskiej szkoły deklaracje. I robi to się znowu wszędzie podług pewnego planu, podług pewnego systemu.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#SCzerkawski">W przepisach wykonawczych jest punkt, na podstawie którego inspektor szkolny ma prawo po upływie terminu, wyznaczonego dla składania szkolnych deklaracyj, robić potrzebne dla sprawy wyjaśnienia; np. może on wyjaśnić, czy wpisane w pewną deklarację dzieci istotnie są w wieku szkolnym, czy też nie i ma prawo zaprosić do pomocy kogoś z administracji, lub samorządu. Otóż, korzystając z tego prawa, inspektorowie przeprowadzają wprost śledztwo, całe sądowe dochodzenie, podczas którego nie brak z ich strony i ze strony tych, 'co im asystują, pod adresem nieszczęsnych ofiar szkolnej ustawy, rodziców dzieci szkolnego wieku, wszelakich gróźb, zarzutów, w dążeniach antypaństwowych, w komunizmie i t. d. Robi się to tak:</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#SCzerkawski">Szkolny inspektor rozsyła rodzicom, co złożyli deklaracje, wezwania by stawili się na drugi dzień w takiej a w takiej wsi w sprawach szkolnych. Najłatwiej byłoby przyjechać inspektorowi samemu do danej wsi i dowiedzieć się, co potrzeba na miejscu. Ale nie, w pewnym celu on koniecznie odrywa ludzi od roboty i całe setki ich ściąga do cudzej wsi, z której w dniu następnym będą tak samo nieszczęśliwi ojcowie tej wsi powołani znowu do innej wsi, często o wiorst 15–20. Nie pójść nie można, bo policja grozi karą. Otóż przychodzą oni; zbierają się zwykle koło szkoły. Tutaj im mówi się, że przyjechała jakaś komisja, a dla groźby często się mówi, że przyjechała komisja z samego Ministerstwa, z Warszawy. Policja zgania ich w jedno miejsce i pilnuje, nie pozwala nawet rozmawiać między sobą, „żeby nie było agitacji”. Po jednemu wprowadzają wezwanych do mieszkania, gdzie znajduje się ta komisja, przeważnie złożona z inspektora lub jego zastępcy, lub jakiegoś nauczyciela, do którego inspektor ma zaufanie, wójta, policji, czasem i agentów defensywy. Zaczyna się śledztwo. Czy to twoja deklaracja? Moja — odpowiada. A kto tobie ją dał? A czy wiesz, że to jest bolszewik, ten, kto tobie ją dał? A czy wiesz co tu napisane? — Takie pytania stawia się tym ludziom, którzy sami nie umieją pisać. — A poco tobie szkoła ukraińska, przecież tu nie Ukraina, a Polska, więc musisz swoje dzieci uczyć w szkole polskiej? Wychodzi, że ty nie uznajesz Polski, jeżeli chcesz ukraińskiej szkoły? A czy ty wiesz co za to może być? Będziesz „siedział”, albo nie otrzymasz ziemi... Tyś nie powinien słuchać tego, kto radzi ci żądać ukraińskiej szkoły, bo Rząd polski naumyślnie wydał taką ustawę, żeby dowiedzieć się, kto jest po jego stronie, a kto przeciw niemu i t. d.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#SCzerkawski">Po takich pytaniach, których ilość i forma zależy od poziomu kulturalnego obiektu badanego, jemu upokorzonemu proponuje się podpisanie jakiegoś protokółu, lub też każą jemu podpisać się pod czemś niezrozumiałem albo podpisać się na drugiej stronie jego własnej deklaracji. A kiedy ten waha się, to mu grożą. Ponieważ w ten sposób obrabia się ludzi mało kulturalnych, często niepiśmiennych, kobiety, to zamiast podpisu żąda się postawienia trzech krzyżyków. Steroryzowana ludność, zwłaszcza po wiadomych aresztowaniach wiosennych, podpisuje się pod czemś, stawia krzyżyki, tem bardziej, że są tu obecni policja i wójt, a wójt posiada setki sposobów zemszczenia się za niedanie podpisu.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#SCzerkawski">Godnym zanotowania jest fakt następujący: we wsi Ludhardowce, pow. dubieńskiego, do mieszkania, gdzie byli wezwani włościanie ze wsi Iwanie tegoż powiatu, policja dla czegoś wniosła skrzynkę z kajdankami i postawiła tam.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#SCzerkawski">Po zebraniu potrzebnej ilości podpisów lub krzyżyków komisja ta jedzie dalej, bo tu już zrobiono wszystko co potrzeba dla wprowadzenia w danej wsi szkoły utrakwistycznej, względnie polskiej.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#SCzerkawski">A jakie krętactwa robiono tak przy zaświadczaniu podpisów na deklaracjach, jak przy badaniach w tych inspektorskich komisjach, o których tylko co mówiłem, niech służą dowodem następujące dokumenty: Mam deklarację mieszkańca m. Dubna T. Soroki, który przyszedł do magistratu z prośbą, aby mu stwierdzono jego własnoręczny podpis na deklaracji, w której on żąda wprowadzenia języka ukraińskiego do szkoły gdzie uczą się jego dzieci. Po długich „pertraktacjach” stwierdzono nareszcie własnoręczność jego podpisu, ale równocześnie napisano na deklaracji „verte” i na drugiej stronie napisano co następuje: „Zgłosiwszy się do magistratu petent oświadczył, iż osobnik, który doręczył mu deklarację, oświadczył, iż szkoła rosyjska będzie zamknięta i on, Soroka, winien prosić o ulokowanie jego dzieci w szkole ukraińskiej. Petent Soroka zaznacza jednocześnie, iż on przeciwko szkole rosyjskiej nic nie ma, chcąc jednak kształcić dzieci, a wobec zamknięcia szkoły rosyjskiej prosi o umieszczenie swoich dzieci w szkole ukraińskiej, dodał przytem, iż jemu jest wszystko jedno, jaka szkoła jest, byle jego dzieci mogły się kształcić”. Podpisany burmistrz i sekretarz, a potem jeszcze dodani świadkowie, wobec których niby to złożono powyższe oświadczenie. Sam petent nie podpisał tego. Pytałem go o to, czy on to mówił. Powiedział, że nie. Tak specjalnie zrobiono, ażeby ta deklaracja była nieważna.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#SCzerkawski">Jeszcze jeden dokument, to już z czasu tych badań, o których mówiłem, śledztwa, dochodzeń w sprawne deklaracji; protokół którego podpisania wymagał inspektor szkolny w pow. kobryńskim od niejakiego Grzegorza Owsianika, tej treści: „Ja niżej podpisany Grzegorz Owsianik mieszkaniec wsi Zditowo, jako brat (opiekun prawny) Aleksandra, lat 12, oświadczam, że życzę sobie nauczania w języku ukraińskim. Wyjaśniono mi, że w Dzienniku Ustaw Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Nr 3 jest wspomniane tylko o języku „ruskim” i „rusińskim”. Zaś o języku ukraińskim żadnej wzmianki niema. Języka ruskiego sobie nie życzę”.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#komentarz">(Głos: „A rusińskiego też”?)</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#SCzerkawski">Specjalnie robi się to dlatego, ażeby manipulacją, słowami: „ruski”, „rusiński”, „ukraiński” ludzi wprowadzać w błąd, tych ludzi, którzy termin „ruski” rozumieją jak „rosyjski” i w taki sposób unieważniać deklarację. Tego wymagał inspektor szkolny, ale samo przez się się rozumie, że i w magistracie to się robiło nie bez inspektora, nie bez jego poprzedniej porady, bo inaczej burmistrz nie robiłby tego, co nie należy do jego kompetencji.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#SCzerkawski">Pan s. Posner z tej Wysokiej Trybuny powiedział podczas ogólnej debaty nad budżetem, że przepisy wykonawcze wydane do ustawy szkolnej przekreśliły ją zupełnie. Pan s. Posner miał rację. Natomiast nie miał racji p. s. Krzyżanowski, który w swoim przemówieniu dla złagodzenia przykrego lecz prawdziwego twierdzenia p. s. Posnera, znanej zagranicą osoby, twierdził, że przepisy wykonawcze do ustawy szkolnej nie przekreślają jej. P. s. Krzyżanowski nie ma racji. Twierdzę, że istotnie przepisy wykonawcze przekreśliły nawet tę parodję ustawy, jaką jest wydana dnia 31 lipca zeszłego roku, bo przepisy te tak ułożone, że dają możność organom wykonawczym unieważnić w ten lub inny sposób pewną ilość deklaracyj, zwłaszcza kiedy z centrum daje się odpowiednie polecenie. Proszę Panów! Daleki jestem od tego, ażeby całą winę za to, co się wogóle dzieje z naszym ukraińskim szkolnictwem, co się stało ze złożonemi przez naszą ludność szkolnemi deklaracjami, składać na szkolnych inspektorów, lub nawet kuratorów. Prawda, oni robią wiele krzywdy naszemu ludowi w zakresie szkolnictwa, ale oni robią to, wykonując rozkazy idące zgóry, z centrum. Przecież ten fakt, że absolutnie wszędzie, na całym terytorium ukraińskiem, lub białoruskiem, które objęto ustawą szkolną, robiono jednakowe trudności i przeszkody podczas składania deklaracyj i z zastosowaniem jednakowego systemu, teraz przeprowadza się akcja unieważnienia deklaracyj — przecież to jedno świadczy już o tem, że wszystko to się robi z wiedzą i z rozporządzenia Ministra Oświaty, który jest duchowym ojcem tego dziwolągu, zwanego szkołą utrakwistyczną, a który nie zastanawia się nad niczem, byleby tylko wprowadzić w życie ten dziwoląg. On to uczy swoje podwładne urzędy, co mają robić, żeby ludność ukraińska nie mogła korzystać z ustawy nawet w tej mierze, żeby mieć czysto ukraińską szkołę ludową. Jak zaraz po wydaniu przepisów wykonawczych odbyły się przy województwach zjazdy starostów powiatowych — poczem zaczęło się robić różne szykany, celem utrudnienia ludności w jego szkolno-deklaracyjnej akcji, o czem złożyliśmy setki interpelacyj, tak następnie odbyły się zjazdy inspektorów szkolnych przy kuratorium — poczem nauczyciele szkół ludowych otrzymali polecenie pod karą zwolnienia z posady obowiązkowego dostarczenia pewnej ilości deklaracyj za szkołą polską, poczem zjawiła się po wsiach w języku ukraińskim bibuła, agitująca na korzyść polskiego wykładowego języka, drukowana w Warszawie.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#SCzerkawski">Mam taką odezwę i nawet w języku ukraińskim. W tej odezwie między innem powiedziano tak: „Państwo Polskie, władza polska była dawniej, będzie i teraz na wieki”.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#SCzerkawski">To tylko początek tego, co chcę Panom przeczytać... Niech Panowie słuchają dalej...</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#komentarz">(S. Błyskosz: Ukrainy tam nigdy nie było)</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#SCzerkawski">Nie o to chodzi, Panie Błyskosz, zawsze Pan tak mówi, w każdym swoim przemówieniu, widocznie dlatego, że Pan jest z tejże narodowości ukraińskiej, jak i ja, tylko teraz Pan od niej odstąpił więc proszę być logicznym.</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#komentarz">(S. Błyskosz: A czy Warszawa też jest na Ukrainie?)</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#SCzerkawski">Czytam dalej.... „W Polskim Państwie nam trzeba żyć i polskiego języka nam się trzeba dobrze uczyć”.</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#SCzerkawski">W ciemnocie nas trzymać chcą ci, co kłamstwem podpisy zbierali, nawet nasi posłowie ukraińscy...</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Tak, tak)</u>
          <u xml:id="u-9.28" who="#SCzerkawski">Dalej jest powiedziane: „nieprawda, że kto podpisze deklarację za ukraińską szkołą, to go do więzienia wsadzą, ale natomiast prawdą jest, że po tych deklaracjach Rząd może odróżnić dobrych i spokojnych obywateli, zasługujących na pomoc władzy, od wrogów Państwa”. To drukowano w drukarni: Kopytowski i Spółka, Nowy Świat 47 i rozpowszechniano przez inspektorów i nauczycieli. Mnie się zdaje, że tego inspektorowie nie powinni byli robić.</u>
          <u xml:id="u-9.29" who="#SCzerkawski">Niedawno p. s. Kędzior skarżył się z tej trybuny, że inspektorowie szkolni zanadto obciążają Skarb, bo biorą ze Skarbu nie tylko na swoje własne utrzymanie, lecz na utrzymanie swoich zastępców sekretarza, maszynistki, pary koni, bryczki i woźnicy, i radził zmniejszyć odpowiednią pozycję w preliminarzu. Ja biorę inspektorów w obronę, bo przecież, chociażby dlatego, żeby wprowadzić w życie szkołę utrakwistyczną, ile to trzeba mieć w każdym inspektoracie na tak zwanych „Kresach” ludzi, ile to trzeba tego papieru zepsuć, ile to razy trzeba, by inspektor lub jego zastępca na powiat wyjechał. A ileż to leży na tych inspektorach jeszcze innych obowiązków, szczególnie poufnych, względem tych mniejszości narodowych. Nie, jeżeli wydają się takie ustawy...</u>
          <u xml:id="u-9.30" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Skąd Pan to wie?)</u>
          <u xml:id="u-9.31" who="#SCzerkawski">...a do nich takie przepisy wykonawcze, to niech Skarb za to płaci. Idea p. Stanisława Grabskiego — idea droga i drogo powinna kosztować Państwo. Otóż przepisami wykonawczemi szkolna ustawa została przekreślona. Szkolnictwu naszemu zadano cios. Teraz już generalni referenci w sprawozdaniach budżetowych Ministerstwa Oświaty nie będą operować bodaj fikcyjnemi cyframi szkół „ruskich”, ukraińskich, bo takich już i oficjalnie nie będzie. Teraz będą oni operowali olbrzymiemi cyframi szkół utrakwistycznych, które faktycznie będą szkołami polskiemi.</u>
          <u xml:id="u-9.32" who="#SCzerkawski">W jednym z punktów uchwał w sprawach kresowych, niedawno wydanych przez Radę Ministrów, powiedziano: „poczynając od nowego roku szkolnego wprowadzić w szkołach powszechnych, zgodnie z życzeniami rodziców, naukę dwujęzyczną”. O życzeniu rodziców nauki w języku ojczystym nic w uchwałach tych się nie mówi, chociaż Ministrowi Oświaty doskonale wiadomo, jakiej szkoły żąda nasz naród ukraiński. Krakowski „Czas” dziwi się, dlaczego to tak jest. Ale dla nas w tym niema nic dziwnego: tak postanowiono przez p. St. Grabskiego, głównego przywódcę w polonizacyjnej akcji polskiego Rządu i polskiego społeczeństwa przeciwko nam, i ma być szkoła utrakwistyczna, wbrew woli ludności ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-9.33" who="#SCzerkawski">P. Minister Spraw Zagranicznych Skrzyński w roku zeszłym w Genewie, na terenie Ligi Narodów, złożył oświadczenie, iż polski rząd uchwałą ustawy szkolnej dla mniejszości ukraińskiej i białoruskiej, oraz rzekomym założeniem uniwersytetu ukraińskiego pomyślnie załatwił piekącą kwestię szkolnictwa dla mniejszości w Polsce, za co, jak donosiła w swoim czasie prasa polska, uzyskał liczne oklaski ze strony członków Ligi. Niedawno, czy na następnem posiedzeniu Ligi, kiedy będzie na porządku sprawa mniejszości narodowych w Polsce, zbierze p. Minister Skrzyński oklaski od tych członków Ligi, którzy się dowiedzą, że informacje p. Ministra Skrzyńskiego nie zgadzają się z rzeczywistością, że zapewnienia jego były tylko wprowadzeniem w błąd opinii europejskiej, która, aczkolwiek rzadko i za słabo, przecież reaguje na to, co się dzieje w Polsce z mniejszościami, a dla zaspokojenia której i sam p. Minister Spraw Zagranicznych musi w imieniu rządu coś mówić i obiecać i wysyłane zagranicę specjalne delegacje z Polski tak samo tę opinię w różny sposób muszą zaspakajać i w pismach zagranicznych nieprawdę pisać. W ostatnim numerze pisma „L'europe nouvelle”, poświęconem Polsce, umieszczono artykuł p. Ponikowskiego, w którym mówi się, że na 14,3%ludności ukraińskiej jest szkół ukraińskich aż 11,4%. Nota bene, na terenie międzynarodowym rząd polski zawsze nazywa nas Ukraińcami, a tylko tu, u siebie, nazywa nas Rusinami... Otóż, na 14,3° o jest szkół ukraińskich 11,4%. Te cyfry nie zgadzają się z rzeczywistością, ale to się robi niejako dla złagodzenia pewnych tarć na gruncie międzynarodowym.</u>
          <u xml:id="u-9.34" who="#SCzerkawski">Tak stoi sprawa niższego szkolnictwa ukraińskiego. Nie lepiej przedstawia się sprawa naszego szkolnictwa średniego. We wspomnianych przeze mnie niedawnych uchwałach „kresowych” Rady Ministrów istnieje punkt, który mówi o utrakwizacji już w roku obecnym państwowych gimnazjów ukraińskich we Lwowie, Przemyślu i Tarnopolu. Stare, dobrze zorganizowane i z punktu widzenia pedagogicznego świetnie postawione, a co najgłówniejsza, jedyne w tych miejscowościach gimnazja ukraińskie, od jesieni utrakwizuje się, aby z czasem całkiem je spolonizować. Już przygotowuje się dla tych gimnazjów kadry polskich sił nauczycielskich. Podkreślić należy, że we Lwowie, w Przemyślu i w Tarnopolu i nadal będą istnieć polskie średnie szkoły i nawet po kilka, lecz ukraińskiego gimnazjum tam ani jednego nie będzie. Tak wygląda w praktyce zrealizowanie pięknej zasady wzajemnego poszanowania rodzimej kultury przez Polaków i Ukraińców, że nasz narodowy dorobek, który mieliśmy i w monarchii austriackiej i który po rosyjskiej rewolucji w czasie istnienia niepodległego państwa ukraińskiego, kosztem ciężkich zmagań i wydatków materialnych zdobyliśmy, obecnie odbiera nam demokratyczna Polska. To wszystko robi się — jak to chyba obłudnie powiedziano w tej sui generis klasycznej ustawie szkolnej — celem dobrego współżycia dwóch pokrewnych narodów! Panowie! W ten sposób do dobrego współżycia się nie doprowadzi, a do czego doprowadzi, o tem mówić nie będę, każdy wie o tem dobrze.</u>
          <u xml:id="u-9.35" who="#SCzerkawski">Teraz o szkole wyższej. Tenże p. Minister Skrzyński na posiedzeniu Ligi Narodów, jak już powiedziałem, również uroczyście oświadczył, że Rząd Polski zorganizuje dla Ukraińców, i to już w jesieni 1924 r., uniwersytet ukraiński. I to oświadczenie polskiego Ministra pozostało tylko piękną deklamacją. Nie tylko we Lwowie, gdzie powinien być uniwersytet ukraiński, jako w centrum naszych zachodnich ziem ukraińskich, ale nawet w Krakowie dotychczas go niema. Otóż pozostają bez wykonania obietnice, zapowiedziane pod słowem honoru na terenie międzynarodowym, jak pozostała bez wykonania, bo dotychczas istnieje tylko na papierze — wiadoma ustawa z r. 1922, która przewiduje organizację uniwersytetu ukraińskiego na terytorium Galicji Wschodniej od jesieni 1924 r. Obecnie Rząd, jak to jest zapowiedziane w wiadomych uchwałach Rady Ministrów (§ 13 i 14) wznawia katedrę literatury ukraińskiej w uniwersytecie Jagiellońskim, więc robi Ukraińcom tę wielką łaskę, że daje jedną katedrę ukraińską i to nawet nie we Lwowie, a w Krakowie, bo ze Lwowa Rząd wszelkiemi siłami stara się wypędzić wszystko, co jest ukraińskie w celu szybszej polonizacji.</u>
          <u xml:id="u-9.36" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Lwów polonizacji nie potrzebuje.)</u>
          <u xml:id="u-9.37" who="#SCzerkawski">Lwów jest tylko polską wyspą wśród morza ukraińskiego, a wyspa może być wodą tego morza zalana.</u>
          <u xml:id="u-9.38" who="#SCzerkawski">W budżecie Ministerstwa Oświaty preliminowano na r. 1925 sumę 260.000 zł na organizację t. zw. „ruskiego instytutu” w Krakowie. Zwracam uwagę, iż na terenie międzynarodowym i w ustawie 1922 r., która również była spreparowana celem pewnej propagandy zagranicą, bo w ten czas były na porządku granice wschodnie, wyraźnie mówi się o uniwersytecie „ruskim”, to znaczy ukraińskim, teraz w preliminarzu wspomina się już tylko o jakimś instytucie, który tak samo — jesteśmy przekonani — zorganizowany nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-9.39" who="#SCzerkawski">A w jakim położeniu jest nasze prywatne szkolnictwo ukraińskie? Może Państwo daje jakąś subwencję temu szkolnictwu, tak potrzebną obecnie, w czasie ogólnego zubożenia naszej ludności?</u>
          <u xml:id="u-9.40" who="#SCzerkawski">Ani jednego grosza.</u>
          <u xml:id="u-9.41" who="#komentarz">(Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego St. Grabski: Tak samo nie daje się i polskim prywatnym szkołom)</u>
          <u xml:id="u-9.42" who="#SCzerkawski">Przepraszam Pana Ministra dla polskiego szkolnictwa średniego bardzo dużo udzielono. Prywatne szkolnictwo polskie natomiast korzysta z szerokiej pomocy Państwa. Zgłaszaliśmy w Komisji wniosek o subwencji dla prywatnych ukraińskich gimnazjów na Wołyniu, mianowicie w Krzemieńcu, Łucku i Równem. Wnioski upadły, a Ministerstwo samo nic nie preliminowało dla tych gimnazjów. Przeciwnie. Ministerstwo aprobuje rozporządzenia miejscowych władz szkolnych, skierowane do postawienia tych gimnazjów w taki stan materialny, aby one same przestały istnieć. Tak w roku zeszłym w gimnazjum w Krzemieńcu zostały zamknięte trzy niższe klasy. Interwencja w Ministerstwie w tej sprawie nie pomogła. Ministerstwo Oświaty dąży do tego, ażeby zamknąć nasze szkoły, nasze bursy ukraińskie i wogóle instytucje, które szerzą rodzimą oświatę i przygotowują nowe oświecone pokolenie ukraińskiej inteligencji. Ministerstwo robi wszystko możliwe, ażeby zmniejszyć produkcję tej inteligencji, chce, jak kiedyś rząd rosyjski, trzymać nasz naród w ciemnocie dla łatwiejszego prowadzenia polonizacji naszych ziem. Niedawno została zamknięta w Przemyślu t. z w. Bursa św. Mikołaja, instytut w którym znajdowała tanie utrzymanie młodzież, uczęszczająca do szkół, przeważnie do gimnazjum. A co najważniejsza i co z tej trybuny muszę powiedzieć — abiturientów 8 kl. miejscowego gimnazjum ukraińskiego nie dopuszczono do egzaminów maturalnych. Zamknięto też 7 klasę tego gimnazjum. Uczniowie teraz nie wiedzą, co mają robić. Kary te zastosowano wobec nich za rzekomo uprawiany bolszewizm, bo u niektórych uczni podczas rewizji...</u>
          <u xml:id="u-9.43" who="#komentarz">(Głos: Pan to pochwala?)</u>
          <u xml:id="u-9.44" who="#SCzerkawski">...mówię prawdę — ... znaleziono bibułę komunistyczną. Panowie, w Przemyślu, w którym odbywał się proces posła Łańcuckiego, podczas którego i przed tym, odbywało się kilka wieców komunistycznych i rozrzucano tysiącami odpowiednie odezwy, w tym Przemyślu, na każdym kroku Panowie znajdą bibułę komunistyczną. Jestem przekonany, że u bardzo wielu uczniów szkół polskich, gdyby przeprowadzono rewizję, znalezionoby tak samo bibułę komunistyczną, bo młodzież jest zawsze chciwa na owoc zakazany. Ale władze przeprowadziły rewizję w szkole ukraińskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Po próbie zamachu na dyrektora gimnazjum, Rusina.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#SCzerkawski">Nie przez ucznia gimnazjum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Przez ucznia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#SCzerkawski">Przez byłego ucznia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoStGrabski">Przez ucznia gimnazjum 7 klasy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#SCzerkawski">Ministerstwo powinno się trzymać tej mądrej pedagogicznej zasady, ażeby bardzo ostrożnie stosować wobec uczni kary za takie przestępstwa, które później, w wieku dojrzałym, sam uczeń będzie potępiał.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(S. ks Maciejewicz: A tymczasem pozwolić mu robić, co chce)</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#SCzerkawski">Przecież każdy z Panów był młodym człowiekiem i był socjalistą. Pan Minister też kiedyś należał do P. P. S. i czytał bibułę komunistyczną, Nie dziw, że w Przemyślu młodzież może czytać literaturę komunistyczną. Trzeba bardzo ostrożnie do tego się odnosić, trzeba się nad tym zastanowić, przynajmniej za popełnione przestępstwo przez jednego ucznia nie zwalniać całej klasy.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#komentarz">(S. Kaniowski: To nie przestępstwo — tylko zbrodnia)</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#SCzerkawski">W żaden sposób nie można karać 7-ej i 8-ej klasy za to, że u któregoś z uczniów znaleziono bibułę komunistyczną.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#komentarz">(Głos: I rewolwer.)</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#SCzerkawski">Zresztą o znalezieniu tej bibuły różnie opowiadają. Opowiadają, że naumyślnie ją odrzucono, ażeby znaleźć powód do represji?</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#komentarz">(Głos: Tak się zawsze mówi)</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#SCzerkawski">Ażeby zastosować represje do tego gimnazjum, które jest placówką kulturalną na naszych ziemiach. Społeczeństwo nasze jest przeświadczone, że polityczna policja naumyślnie podrzuciła kompromitującą bibułę, ażeby przy rewizji ją wyszukać i stworzyć proces.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#SCzerkawski">I żeby zastosować represje. Tak mówi społeczeństwo ukraińskie, które przecież ma prawo na opinię w tej sprawie, jak i społeczeństwo polskie, jak i wy Panowie, co dowiadujecie się o tych strasznych rzeczach tylko ze specjalnych doniesień i tendencyjnych wyjaśnień.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#SCzerkawski">W gimnazjum im. Lelewela w Wilnie zdarzył się wypadek, jakiego nie zna historia szkolnictwa w całym świecie.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#komentarz">(Głos: Też policja podrzuciła pewnie?)</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#SCzerkawski">Znaleziono tam skład broni i materiałów wybuchowych, popełniono tam niesłychane morderstwo. Jednakże takich represyj wobec wszystkich uczniów tego gimnazjum Ministerstwo nie zastosowało, bo to jest gimnazjum polskie, a nie ukraińskie.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#SCzerkawski">Proszę Panów! otrzymałem niedawno list z tego samego Przemyśla, piszą mnie, że niedawno na rozkaz kuratora lwowskiego zwolniono z gimnazjum żeńskiego niejaką Piasecką, która ma 12 lat. Wyrzucono ją, za co nie wiadomo, gdyż kurator o tem nic nie powiedział. Czy również ta 12-letnia uczennica jest komunistką, lub należy do jakiegoś spisku?</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#komentarz">(Głos: Bajki Pan opowiada.)</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#SCzerkawski">Przy końcu chcę zwrócić uwagę na uchwały powzięte przez Radę Ministrów, dotyczące szkolnictwa ukraińskiego. O niektórych z nich już mówiłem, na tem miejscu zwracam uwagę na uchwałę, która zapowiada zorganizowanie komisji maturalnej dla ukraińskich prywatnych gimnazjów. Jeszcze przed wydaniem tej uchwały klub nasz zwrócił się do Ministerstwa Oświaty ze skargą, że kuratorium wołyńskie zmusza abiturientów gimnazjów ukraińskich do składania egzaminów przy komisjach maturalnych rosyjskich. Naprzykład w roku bieżącym kuratorium zmuszało abiturientów gimnazjum ukraińskiego do składania egzaminu z literatury rosyjskiej, chociaż w ukraińskiem gimnazjum, wykłady literatury rosyjskiej były zabronione przez to samo kuratorium. Na naszą interwencję Ministerstwo załatwiło tę sprawę niby to pomyślnie. Ale niedawno otrzymaliśmy alarmującą depeszę z Wołynia, a potem i list, że kuratorium wołyńskie — prawdopodobnie nie zamierza organizować komisyj maturalnych dla egzaminów ukraińskich, dlatego, że Ministerstwo tylko się zapytało, czy można stworzyć taką komisję, a kurator odpowiedział, że nie można tego zrobić. Więc gdzie prawda? Kto powiedział prawdę, a kto nie? Czy Ministerstwo, czy kuratorium? A tymczasem upływa czas, rok szkolny już się kończy i oczywiście wbrew rozporządzeniu Rady Ministrów, takiej komisji nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#komentarz">(Minister Oświaty St. Grabski: Będzie.)</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#SCzerkawski">Panie Ministrze, z tej trybuny składam do Pana prośbę ludzi zainteresowanych, ażeby komisja była stworzona.</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#komentarz">(Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Grabski: Postanowiłem i będzie.)</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#SCzerkawski">Ale kiedy? Kurator wołyński mówi, że nie będzie, bo niema już czasu.</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#komentarz">(Minister Wyznań Rei. i O. P. Grabski: To będzie na jesieni.)</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#SCzerkawski">Tak ale wtedy abiturienci stracą cały rok czasu...</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#SCzerkawski">Inne znowu uchwały dotyczą przygotowania podręczników, oczywiście dla szkół utrakwistycznych. Przypomina nam to fakt, jaki się zdarzył w roku zeszłym. Był wydany podręcznik dla nauczania języka ukraińskiego w szkołach powszechnych pod tytułem „Uczitiesia” (uczcie się). Książka ta po szeregu poprawek, dopełnień natury niepedagogicznej, bo pod względem pedagogicznym podręcznik ułożono dobrze, otrzymała aprobatę Ministerstwa Oświaty i była wydrukowana. Zdawało się, że wszystko jest w porządku, że praca autora, który całą swą wiedzę pedagogiczną i doświadczenie włożył w tę sprawę nie pójdzie na darmo i że dla nauczenia mowy ukraińskiej w szkołach na Wołyniu już będzie podręcznik niekwestionowany. Tymczasem stało się inaczej. Niespodzianie dla społeczeństwa zjawił się nowy podręcznik dla nauczania języka ukraińskiego pod nazwą „Zirka”. Choć podręcznik ten nie posiada żadnej wartości pedagogicznej, a jest tylko parodją podręczników tego rodzaju, że zawiera kilkaset (ponad 300) błędów, jednakowoż uzyskał nie tylko aprobatę Ministerstwa, ale i specjalne polecenie używania go wyłącznie w szkołach. Nauczyciele skarżyli się, że z tego podręcznika absolutnie nie można nauczyć dzieci czytać. Książkę tę przymusowo wprowadza się na Wołyniu.</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#komentarz">(Głos w centrum: Nawet z Berlina przychodzą lepsze podręczniki.)</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#SCzerkawski">Wyśmiała ten podręcznik miejscowa prasa polska (w Łucku); jednak inspektorowie szkolni grozili nauczycielom zwolnieniem z posady w razie niewprowadzenia tego podręcznika. Zaraz Panom ten podręcznik pokażę.</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Z daleka.)</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#SCzerkawski">Nie zdaleka, położę go przed p. Ministrem. Są tu znawcy języka ukraińskiego i między p. senatorami Polakami jest taki znawca języka ukraińskiego jak senator Siedlecki, otóż on może swą opinię co do tego podręcznika złożyć.</u>
          <u xml:id="u-15.28" who="#SCzerkawski">Interwencja w sprawie tego absurdalnego podręcznika nie dała żadnego skutku. Nam pozostaje jedno: udać się z apelem do obiektywnej myśli pedagogicznej naukowej w Polsce i poza Polską co też zrobimy. Mając takie fakty fabrykacji przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego podręczników szkolnych dla Ukraińców, z góry możemy przypuszczać, jakie to będą te podręczniki, o których wydaniu jest mowa w uchwale Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-15.29" who="#SCzerkawski">Kończę. Tak stoi sprawa z naszemi szkołami. Oczywiście nie w celu uzgodnienia i dobrego współżycia dwóch bratnich narodów wydaje się taką ustawę szkolną, a zwłaszcza takie przepisy wykonawcze do tej ustawy szkolnej; do tego nie przyczyni się działalność różnych rad kresowych, komitetów t. zw. mniejszościowych, bo to się wszystko robi w celu polonizacji Ukraińców i Białorusinów. My wszyscy to wiemy doskonale, bo wszyscy widzimy i pewne fakta i odpowiednią literaturę czytamy. Czytamy to wszystko, co pisze p. Minister Grabski w „Słowie Polskiem” i w specjalnych swoich książkach różnych „Uwagach” i t.d., i wiemy, do czego to wszystko idzie. Do dobrego to nie dojdzie.</u>
          <u xml:id="u-15.30" who="#SCzerkawski">W końcu, proszę Panów mój wniosek o udzielenie pewnej subwencji średnim szkołom prywatnym ukraińskim na Wołyniu upadł w komisji, natomiast przeszedł wniosek o udzielenie 108.000 na szkolnictwo średnie białoruskie. Z tej trybuny jeszcze raz spróbuje postawić swój wniosek, żeby i naszym średnim Szkołom ukraińskim było coś dane. A więc w dziale 5 § 11 kwotę 85.000 zł. podwyższoną już o 108.000 zł., czyli do 193.600 zł. na subwencjonowanie prywatnych szkół średnich białoruskich, proponuję podwyższyć o 100.000 zł., czyli do 293.600 na subwencjonowanie prywatnych szkół średnich ukraińskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Krzyżanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#SKrzyżanowski">Proszę Wysokiego Senatu! Korzystam z dyskusji, żeby zabrać głos w sprawie zajść w gimnazjum Lelewela. Nie tylko s. Czerkaski twierdzi, że to, co zaszło w Wilnie jest zbrodnią, niesłychaną zbrodnią, jakiej nie było nigdzie w Europie, ale to jest, zdaje się, obiektywna prawda. Gdyby rzecz ta stała się nie w Państwie Polskiem, ale, powiedzmy, w kraju Sowietów, to byśmy powiedzieli. „Oto jakie są skutki takiego systemu, taka rzecz jest niemożliwa nigdzie w całym cywilizowanym świecie, tylko w kraju barbarzyńskim”. Tymczasem to się stało w Polsce i mnie się zdaje, że obowiązkiem naszym jest wykryć, wykazać te czynniki, które na nią się złożyły. Oczywiście niema dziś możności wykazania wszystkich czynników, które prawdopodobnie wchodziły w grę, jako czynniki specjalne bądź związane z indywidualnością dwóch uczniów Ławrynowicza i Obrąbalskiego, bądź ze zbrodniczą organizacją. To drugie jest zadaniem władz sądowych i prokuratorskich i bardzo być może, iż śledztwo coś wykryje i wtedy dowiemy się rzeczy nowych. Obowiązkiem działacza społecznego, a więc i obowiązkiem naszym, zdaje mi się, jest wykazanie w jakim stopniu strona społeczna życia tu zawiniła i w jakim stopniu władze szkolne tu działały. Jeżeli chodzi o stronę społeczną, to szkodliwe wpływy środowiska wileńskiego wyraziły się w nadmiernem przecenianiu znaczenia matury. Polskie społeczeństwo, a przynajmniej nasze kresowe za dużą wagę przywiązuje do matury, a już najbliższe otoczenie, w jakim żył Ławrynowicz, centralna figura zajścia, przywiązywało do matury szczególnie wielkie znaczenie.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#SKrzyżanowski">Przyznać trzeba, że Ławrynowicz był człowiekiem wogóle zdolnym, jakkolwiek nie do matematyki, był to człowiek dość wykształcony, nie tylko w dziedzinie literatury własnej i obcej, ale i w dziedzinie zagadnień, związanych z Konstytucją Polski i budownictwem Państwa Polskiego. Temi rzeczami się interesował i wskutek tego przewyższał swoim poziomem umysłowym całą klasę, zresztą był starszym, miał 23 lata sam on dobrze rozumiał, iż jest wykształceńszy od innych, a także i ci inni odpowiednio go uznawali. Był w ciągu 2 lat prezesem Bratniej Pomocy, wybranym przez całą młodzież gimnazjum i jako taki był wyróżniany przez profesorów i uczniów. Bardzo często w zatargach honorowych uczniów bywał sędzią honorowym. Następnie, ponieważ był drugorocznym, więc miał w Wileńskim Uniwersytecie kolegów, którym imponował swoją wiedzą. Był korepetytorem na kursach maturalnych w roku zeszłym i jego wychowankowie byli również w uniwersytecie. Wszystko to razem tworzyło zrozumiałą przepaść, jaka go dzieliła od tamtych ludzi. Tamci, mniej wykształceni, mniej umiejący, już byli w uniwersytecie, a on nie mógł zdobyć matury i rozumiał, że jej nie zdobędzie bo był słaby w matematyce. Następnie pod innemi względami był wybitny, np. był wybitnym ogniomistrzem, jak twierdzą rzeczoznawcy, nawet wśród wojskowych był najlepszym znawcą bomb, znał sposoby fabrykowania rozkręcania i t. d. Był w Wilnie pod tym względem powagą. Znał się na tych rzeczach, studiował je i bardzo dużo czasu im poświęcał. Przecenianie matury dla wielu ludzi jest szkodliwe, i może sprowadzić poprostu nieszczęście. Pod tym względem bardzo się różnimy od społeczeństw zachodnio-europejskich, gdzie zagadnienie ukończenia wykształcenia średniego bez kontynuowania szkoły wyższej jest uregulowane w ten sposób, że społeczeństwo nie zawsze dąży do szkoły wyższej, a przeciwnie bardzo często temu przeciwdziała.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#komentarz">(Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego St. Grabski: Bardzo słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#SKrzyżanowski">Podkreśliłem stan rzeczy specjalnie w Wilnie, gdzie zdaniem mojem władze są zupełnie w porządku. Przechodzę teraz do tego, jaką rolę odegrały władze szkolne. Zdaniem mojem, w tem całem zajściu władze szkolne odegrały rolę fatalną. Oczywiście daleki jestem od twierdzenia, że całe to zajście wydarzyło się dlatego, że władze szkolne, zawiniły; są tu i inne przyczyny może niewyświetlone, może one nigdy nie będą wyświetlone, ale powiadam, że na cały szereg przyczyn złożyło się i postępowanie władz szkolnych, a mianowicie kuratorium wileńskiego. Twierdzę, że kuratorium wileńskie zupełnie wadliwie rozumiało swoją rolę.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: To samo będzie w Warszawie.)</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#SKrzyżanowski">Być może, nie mam dostatecznych wiadomości, bym mógł objąć całość ziem Polski tylko twierdzę, że kuratorium w Wilnie specjalnie powinno się liczyć z temi warunkami, w jakich powstało w Wilnie szkolnictwo polskie. Szkolnictwo powstało i zostało znakomicie zorganizowane za czasów okupacji niemieckiej, mianowicie w ten sposób, że mieliśmy gimnazja zaopatrzono w bardzo dobre siły nauczycielskie, które były stopniowo, ale bardzo starannie dobierane, było zorganizowane w ten sposób, że mieliśmy centralny zarząd tego szkolnictwa, Komitet Edukacyjny — na czele którego stali wybitni wileńscy pedagodzy, jak Dr. Węsławski i Dr. prof. Kościałkowski. Szkolnictwo to było zorganizowane staraniem i sumptem całego społeczeństwa, nie tak, ażeby się nim interesowali tylko rodzice. Nie. Całe społeczeństwo łożyło na to duże pieniądze, całe społeczeństwo wkładało w to swoją duszę, serce, troskę i otaczało opieką. Słowem zagadnienie szkolnictwa w czasie okupacji niemieckiej było zagadnieniem pierwszorzędnem, które skupiało całe społeczeństwo, to samo w dalszym ciągu trwało za czasów Litwy Środkowej z pewnemi zmianami, ale w zasadzie było to samo. Stąd Panowie mogą łatwo zrozumieć wrażliwość wileńskiego społeczeństwa na wszelkiego rodzaju zmiany i zarządzenia, jakie przychodziły z kuratorium. To była być może wrażliwość nadmierna, ale aż nadto uzasadniona tem co poprzednio powiedziałem. To znaczy, że gdy przychodziły jakieś zarządzenia, to podlegały one krytyce nie tylko odnośnych organów zainteresowanych, nie tylko odnośnego nauczycielstwa, ale podlegały krytyce i badaniu' całego społeczeństwa, nie tylko rodziców i nie tylko najbliższych krewnych. Więc proszę Panów, kuratorium z tem zupełnie się nie liczyło i uważało, że władza jest po to, żeby jej zarządzenia były wykonywane, a one wykonywane powinny być dlatego, żeby wykazać, iż pochodzę od władzy, kuratorium zupełnie się nie liczyło z celowością swoich zarządzeń. Do liczby tych zarządzeń należy przedewszystkiem zmiana zupełnie bezzasadna, bez najmniejszej potrzeby personelu w gimnazjach. Nauczyciele zaczęli być przerzucani z jednego gimnazjum, do drugiego gimnazjum bez żadnej rozumnej racji, tylko w ten sposób, że przy końcu wakacji nauczyciel, lub nauczycielka nie pytani i nie objaśniani otrzymywali zawiadomienie, że taki a taki nadal nie będzie wykładał w gimnazjum im. Lelewela, tylko dajmy na to w gimnazjum im. Zygmunta Augusta, albo odwrotnie. Do tych radykalnych zmian należy zaliczyć zmianę dyrektora gimnazjum helskiego. Zelski był dyrektorem, odpowiadającym swoim zadaniom pod wszelkiemi względami, był dyrektorem cenionym, szanowanym i kochanym przez uczniów i personel nauczycielski i tak samo przez cały ogół rodziców, był człowiekiem, na którym nie ciążył najmniejszy zarzut w dziedzinie obowiązków, czy zagadnień pedagogicznych, jednym słowem był całkowicie na swojem miejscu i był jednym z tych dyrektorów, których postawiło na tym miejscu w swoim czasie samo społeczeństwo wileńskie. Otóż bardzo żywo to społeczeństwo polskie zareagowało na tę zmianę. Właściwie nic dyrektorowi Biegańskiemu zarzucić nie można było i nawet obecnie po tem smutnem zajściu, nie można nic Biegańskiemu zarzucić. Dyrektor Biegański był świetnym nauczycielem i prawdopodobnie byłby bardzo dobrym dyrektorem gdzieindziej tylko nie w Wilnie, tylko nie w tem gimnazjum. Zresztą on sam zupełnie dobrze to sobie uświadamiał i dowiedziawszy się o nominacji, sam się udał do kuratorium i prosił, ażeby tego z nim nie robiono z dobrego nauczyciela złego dyrektora. Kuratorium było nieubłagane. Rodzice protestowali jak najbardziej stanowczo przeciw zabierania Zelskiego, udawali się do kuratorium z prośbą, żeby tego nie robiono — lecz bez skutku. Następnie rodzice udali się do Ministerstwa, wnieśli podanie, w którym prosili, ażeby dyrektor Zelski został. Nic nie pomogło. Ministerstwo stało wówczas, jak zresztą stoi dziś, na tem stanowisku, że rodzicom wara wtrącać się do tego rodzaju spraw, że najlepiej w dziedzinie nominacji w gimnazjach orientuje się Ministerstwo i kuratorium. Jak dalece to w tym wypadku odbiegało od istoty rzeczy, można widzieć właśnie z tego podania, z tego dokumentu, który dotychczas leży w Ministerstwie, i który stwierdza stanowisko rodziców — jak dziś widzimy — zupełnie słuszne. Ta jedna nominacja już wzbudziła wielką podejrzliwość i przekonanie, że kuratorium nie rządzi prawowicie i dobrze. Być może, że rzecz tylko na tem by się skończyła, gdyby nie było innych kroków bez porównania gorszych. Kuratorium uważało za potrzebne nie tylko przenosić z jednego do drugiego gimnazjum nasze świetne nauczycielskie siły, ale uważało za potrzebę sprowadzać nauczycieli skądinąd i w liczbie sprowadzonych nauczycieli zdarzył się wypadek, że przyjeżdża pan o sfałszowanem stanowisku, sfałszowanym dyplomie i świadectwach i ten pan wykłada w jednym z gimnazjów przez kilka miesięcy i dopiero wszystko się ujawnia, że on uniwersytetu nie skończył, że nie ma kwalifikacyj i nosi zgoła inne nazwisko. Po jakimś czasie zdarzyła się inna historia. Mianowicie jeden ze sprowadzonych nauczycieli okazał się kleptomanem, ginęły książki. Następnie zdarzały się z przyjezdnymi nauczycielami historie nie tak wyraźne, jak te dwa wypadki, ale jednak bardzo drastyczne dla badających, dla obserwujących, bardzo wyraźne dla uczniów i dla uczennic. Tak się dzieje na przestrzeni dwóch lat. Otóż to wszystko narasta, robi wrażenie coraz gorsze, w społeczeństwie, które, jak wiadomo, interesuje się szeroko temi kwestiami zjawia się przekonanie, że tam naprawdę jest bardzo źle, co to za kuratorium, z którego nominacji wychodzą tego rodzaju ludzie. Ale rzecz się wcale na tem nie kończy; dowiadujemy się pewnego dnia, że w kuratorium zostało aresztowanych 2 urzędników, że w kuratorium dzieją się nadużycia, że są kradzieże, że kuratorium wypłacało duże sumy, jakie, nie wiadomo, na mocy fałszywych list płac. Jest powszechna opinia w Wilnie, że kuratorium jest to organizacja nielojalna, nieprzyzwoita, złodziejska, podają nazwiska; wskazują palcami: ten jest złodziej. Opinia oczywiście przesadza, nie wie wszystkiego, nie umie rozróżnić poszczególnych urzędników, oskarża kuratora, wszyscy otrzymują jedną nomenklaturę. A niech Panowie zwrócą uwagę, jak się to odbija na umysłach uczniów i uczennic, na umysłach młodzieży. Czy wśród nich nie powstaje pewność, że wszystko cokolwiek wychodzi od kuratorium jest właśnie złe, że trzeba temu przeciwdziałać, że władzy szkolnej właściwie niema, a ta która jest, jest bardzo zła.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#SKrzyżanowski">To jeszcze nie wszystko. Społeczeństwo dowiaduje się wreszcie o tem, że zanim te kradzieże wykryto, na miesiąc czy na 3 tygodnie przedtem trzech urzędników straciło posadę w kuratorium, właśnie dlatego, że w kuratorium były czynniki zainteresowane w tem aby kradzież się nie wydała, aby ci panowie o tem nie donieśli. I dlatego pod pozorem redukcji p. kurator zwolnił trzech urzędników bardzo pracowitych i bardzo potrzebnych w kuratorium. Chociaż zostali oni zwolnieni ze względu na redukcję, to jednak natychmiast zastąpiono ich aż przez 6 nowych. To nie jest żadna przesada, ale tylko jeden z wileńskich skandali. Z tych 6 urzędników trzech było nieetatowych, a 3 zostało przyjętych na etat zamiast tamtych i dlatego tylko zbrodnia w kuratorium została wykryta, że jeden z tych urzędników poszedł do Izby Kontroli i o tem zakomunikował. Społeczeństwo wileńskie chce wiedzieć, co będzie z tymi urzędnikami. Oni poszli do kuratora, lecz kurator rozmawiać z nimi nie chciał. Prawdopodobnie kurator był w błędzie, może był źle poinformowany. Poszło do Ministerstwa, i to nic nie pomogło. Z Ministerstwa przyszła odpowiedź odmowna: że się nie kwalifikują, że są nieodpowiedni, że redukcja musiała być przeprowadzona w całej pełni. Jak to musiało wpłynąć na usposobienie wilnian, na usposobienie wszystkich tych, którzy byli związani z tymi ludźmi? A niech Panowie do tego wszystkiego dodadzą jeszcze inną okoliczność z tem związaną, związaną z życiem gimnazjum Lelewela: jest to gimnazjum polskie, które mieści się od paru lat w kamienicy przy ul. Mickiewicza, a przedtem mieściło się w niej gimnazjum litewskie, które zostało stamtąd wypędzone, władze szkolne uznały, że te mury więcej się nadają na gimnazjum polskie, że gimnazjum litewskie może być w innem miejscu, w gorszem, mniejszym gmachu i t. d. Muszę przyznać, że wówczas to nie robiło wrażenia na uczniów, że oni chętnie przeszli do tego gmachu, aczkolwiek to przejście odbyło się przy pomocy policji, bo Litwini wychodzić nie chcieli, ale powoli przemoc ta wywarła zapewne swój wpływ na młode dusze.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#SKrzyżanowski">Weźmy wypadek poprzedzający samą awanturę: jest nim Muraszko. Muraszko siedzi w Wilnie, przewieziony jest do więzienia w Łukiszkach i jest obiektem gloryfikacji ze strony całego odłamu społeczeństwa. Zbierają się składki na niego, uznają jego czyn za czyn bohaterski. W rezultacie to wszystko na duszach młodzieńczych się odbija w ten sposób, że kuratorium rządzi źle i nieuczciwie, że ono najlepszych nauczycieli zabiera, że gimnazjum jest krzywdzone przez władze, że wolno załatwiać swoje porachunki, jak kto chce. Jeżeli wolno Muraszce, to wolno i innym. Oczywiście, ja tych słów nigdy nie słyszałem przedtem, nie wiem, czy jaki uczeń komukolwiek powiedział: „jeżeli wolno Muraszce, to wolno i mnie” ale to objaśnienie, po tem co zaszło, cisnęło się na usta wielu ludziom.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#SKrzyżanowski">To jest mniejwięcej ten całokształt rzeczy, które się złożyły na to zajście. Jeszcze w związku z tem jest zjawisko, które budzi oburzenie, obawę i troskę tak w Ministerstwie, jak w społeczeństwie. Po tej historii lelewelowskiej pewna część uczniów jest zadowolona jakby, jest jakby dumna, jak gdyby solidaryzuje się z zabójcami do tego stopnia, że od czasu do czasu zjawiają się na mogiłach Obrąbalskiego i Ławrynowicza kwiaty, wieńce i t. d. Z tego co powiedziałem chcę wyprowadzić wnioski, dotyczące obowiązków Ministerstwa. Zdaje mi się, że pierwszym obowiązkiem Ministerstwa jest rozumne wykonywanie władzy. Nie można rządzić za pomocą takich metod, które te rządy dotychczas stosowały. Nie można dawać rozkazów i zarządzeń, żeby stało się to, a nie coś innego, tylko dlatego, żeby wykazać, że to jest władza, która może robić, co chce. Władza przedewszystkiem musi być rozumna i bardzo celowa, to po pierwsze. A po drugie, rządzić obecnie w kuratorium wileńskiem i naszemi szkołami w Wileńszczyźnie nie można inaczej, jak tylko zapomocą ludzi miejscowych.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#SKrzyżanowski">To stanowisko, jakie zajmuje kuratorium mianowicie żeby wykazać swoją władzę, mniejwięcej zajmuje także i Ministerstwo. Przecież do Ministerstwa dochodziły prośby i skargi rodziców, na które nie reagowano. Minister Oświaty na Komisji Oświatowej w Sejmie bardzo niedawno powiedział, że istnieją w Polsce dwa wyjątkowe kraje: Wileńszczyzna i Pomorze, Pomoże chce koniecznie na kuratora pomorzanina, a Wileńszczyzna chce koniecznie wilnianina. Minister powiedział, że to są dla niego rzeczy niezrozumiałe, i że według niego są to postulaty nie do uwzględnienia. A ja powiem, że tylko wilnianin może zrozumieć stan rzeczy, jaki tam jest obecnie i który wypływa z tych tendencyj, o których mówiłem. Dla mnie to jest dziwne zaślepienie myśli, dziwnie niezrozumiała rzecz, jeżeli władze upierają się przy swojem. Gdyby wilnianie byli od początku, gdyby Ministerstwo nie uważało za potrzebne przysyłać nam obcych ludzi, gdyby na czele wydziału szkół średnich nie stał człowiek, nie mający nic wspólnego z Wilnem, toby tego wszystkiego być może nie było, bardzo być może, że to wszystkoby się może nie stało. Ta myśl o konieczności postawienia wilnianina na stanowisko kuratora, ta myśl, że to co zaszło, to się stało właśnie w wielkim stopniu z powodu zarządzeń, wychodzących z kuratorium, ta myśl w Wilnie jest popularna i pospolita czego nawet dowodzi małe zdarzenie, które miało miejsce w Wilnie. Niedługo po tym wypadku, kiedy ofiary okropnej zbrodni leżały poszarpane w gimnazjum, w jakieś 2 czy 3 kwadranse po wypadku, kiedy zjechały się wszystkie władze, był również zawezwany lekarz delegatury dr. Kozłowski, człowiek starszy, spokojny i zrównoważony. Kiedy wszedł i zobaczył poszarpane ciała, a następnie kiedy zobaczył przedstawiciela kuratorium, naczelnika wydziału szkół średnich, to odrazu powiedział: to jest skutek waszego systemu. Ale, Proszę Panów, rzecz na tem się nie skończyła. Przedstawiciel kuratorium uznał się za obrażonego, i wniósł zażalenie do delegatury. Delegatura dała bieg sprawie zażądała wyjaśnień od dr. Kozłowskiego i na skutek tego dr. Kozłowski złożył memoriał obszerny, który dziś już zapewne znajduje się w Ministerstwie i w którym to memoriale wskazuje, co sam stwierdził na przykładzie własnych dzieci, jakim udrękom i męczarniom podlegały jego dzieci i wogóle uczniowie i uczennice gimnazjów wileńskich pod kierunkiem kuratorium.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#SKrzyżanowski">Przy tym postulacie, żeby nadal władza kuratoryjna pochodziła ze środowiska wileńskiego, społeczeństwo wileńskie obstaje i obstawać będzie, i wszelkie inne załatwienie sprawy będzie uważało za załatwienie papierowe, za takie, które z początku formalnie przyniesie jaki taki ład i porządek, ale w rezultacie może za kilka lat musi się zemścić. Nieprawdą jest jakoby rodzice nie interesowali się szkołą, a interesowali się tym tylko, czy ich dzieci nie otrzymują dwójek. To jest nieprawdą tak dalece, że na 10, 12 dni przed tą okropną zbrodnią do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie przyszło podanie, podpisane przez kilkadziesiąt rodziców, w którem napisane były expresis verbis, że jeżeli w najbliższym czasie w składzie osobowym kuratorium nie nastąpią zmiany, rodzice obawiają się, że będzie miało miejsce czynne wystąpienie uczniów. Oczywiście nie mieli tutaj na myśli strzelania, bomb, tego wszystkiego, co się stało, ale w każdym razie rozumieli, że stan rzeczy jest tak zły, iż były obawy, iż może się coś stać, iż uczniowie mogą reagować. Otóż dzisiaj tych rodziców oskarżać o indyferentyzm, kiedy w każdym poszczególnym wypadku, w każdej donioślejszej chwili z życia gimnazjów wileńskich reagowali i występowali z żądaniami, które okazały się rozumne, jest zupełnie nieuzasadnione.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#SKrzyżanowski">Następnie Proszę Panów, w liczbie wymagań jakie się obecnie zjawiły w Wilnie, trzeba się liczyć z tem, że nie tylko rodzice, ale, jak przedtem mówiłem; całe społeczeństwo w miarę swojej możności zajęło się teraz tą kwestią. Bardzo prędko w jakiś tydzień po tym zajściu zaczęły się zebrania zainicjowane przez Klub Techników i Biuro Prac Politycznych w Wilnie; te zebrania skończyły się uchwałami, które będę miał zaszczyt tu przeczytać, a to z tego względu, iż uważam, że one muszą być wprowadzone w życie. Zebranie przyszło do następujących rezolucyj: 1) musi być powołane do rad pedagogicznych przedstawicielstwo opieki rodzicielskiej, z głosem decydującym w sprawach wychowawczych; Rady pedagogiczne delegują swe przedstawicielstwo do opiek rodzicielskich w szkołach. 2) domagać się należy bezwzględnego zakazu uczęszczania uczniów szkół średnich i wyższych do restauracyj, kawiarń ze spożyciem alkoholu na miejscu. Dla tem większej egzekutywy zarządzenia wprowadza się mundury szkolne i wyznacza wysokie grzywny pieniężne na restauratorów i właścicieli składów wódczanych, którzy tolerują przebywanie uczniów w ich zakładach i sprzedają młodzieży alkohol. 3) zezwala się młodzieży na uczęszczanie do kinematografu, tylko w tych wypadkach, kiedy wyświetlany film, stosowna cenzura uzna za dozwolony dla młodzieży. W innych wypadkach zabrania się surowo odwiedzania kinematografu. 4) Domagać się należy od władz zakazu kolportażu literatury pornograficzno-detektywistycznej. 5) Dla dostarczenia młodzieży możności godziwego spędzenia czasu w godzinach pozaszkolnych należy dążyć do zorganizowania „Domu Ucznia Polskiego”. 6) Dla stałego czuwania i kontroli społeczeństwa nad sprawami wychowania w szkole i poza nią powołuje się ustawowo przewidziane rady szkolne, a do czasu rozpoczęcia ich funkcyj centralny komitet wychowawczy, złożony z przedstawicielstwa opiek szkolnych i kooptowanych osób z ciała pedagogicznego, grona działaczy społecznych, zrzeszeń lekarskich, grona profesorskiego uniwersytetu itp. 7) Domagać się od władz miejscowych i centralnych, aby a) spółdziałając z czynnikami społecznemi niezwłocznie przeprowadziły rewizję lokali gimnazjalnych w celu doprowadzenia ich do stanu, odpowiadającego elementarnym wymaganiom sanitarii szkolnych, aby b) niezwłocznie były wyasygnowane środki na kupno i remont domów, potrzebnych dla umieszczania gimnazjów z wykładami wieczorowemi, wywierającemi tak zgubny wpływ na młodzież i nauczycieli.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#SKrzyżanowski">Przechodzę jeszcze do jednego punktu: w całem tem zajściu 2 uczniów odegrało rolę bohaterów: jeden to jest zabity Zagórski, który się rzucił na ratunek dyrektora Biegańskiego, a drugi Bończa-Osmołowski. Otóż Zagórski jest Białorusinem a Osmołowski jest Polakiem synem Białorusina i siostrzeńcem Siemaszki, Białorusina zażartego wroga Polaków, który był ministrem białoruskim w rządzie litewskim. Nie zaszkodzi, żeby tę okoliczność podkreślić. Jeden z nich, Zagórski, zginął ratując dyrektora, a drugi uratował całą resztę klasy, tylko dzięki swojemu bohaterskiemu zachowaniu się, dzięki zimnej krwi. Uważam za konieczne te okoliczności uwydatnić wtedy, kiedy w kraju i w całej Polsce panują te albo inne nastroje stosunku do Białorusinów. Chcę podkreślić, że tych dwóch młodych ludzi, ich dusze, ich usposobienie, ich stanowisko, to produkt właśnie tego naszego współżycia tych właśnie stosunków w Wilnie, które były stworzone przez nas samych, wtedy, kiedy jeszcze była okupacja niemiecka, kiedy potem, za czasów Litwy Środkowej, myśmy sami stworzyli szkolnictwo. Bohaterami w tej tragedii są Białorusini. Tu przechodzę właśnie do zagadnień, związanych z mniejszościami narodowemi. Miałbym do powiedzenia dużo więcej, ale ponieważ czas nagli muszę się skrócić mianowicie: być może, że p. s. Posner ma słuszność razem z sen. Czerkaskim, że rozporządzenie wykonawcze przekreśla ustawę, może ja mam słuszność, twierdząc, że nie przekreśla; sprawa może być wyświetlona przez szczegółową analizę ustawy i rozporządzenia wykonawczego. Ale nie tu leży sedno rzeczy. Sedno leży w tem, że sama ustawa jest wadliwa. A jest wadliwa dlatego, że wbrew zadaniu, które każda ustawa powinna mieć, to jest zadaniu łagodzenia stosunków czynienia ich jasnemi, niewątpliwemi, wbrew temu zadaniu, te ustawy językowe wnoszą czynnik walki, czyli zasadniczo zupełnie nie osiągają swego celu. To wszystko co mówił s. Czerkaski, że istnieją tajne rozporządzenia, że są poszczególni wójtowie, poszczególni inspektorowie, poszczególni przedstawiciele władzy, którzy coś robią, lub czegoś nie robią, straszą, może to jest oparte na wiadomościach ścisłych przez s. Czerkaskiego skądś wziętych; a może tak nie jest. Nie trzeba tak daleko iść, że Ministerstwo wydało rozporządzenie tajne: broń Boże nie dopuścić do tego, żeby Białorusini, lub Ukraińcy wykazali się Białorusinami lub Ukraińcami. Mogło Ministerstwo takiego rozporządzenia nie wydawać, ale w duszy tego lub innego wójta jest dążność do tego, żeby było jaknajmniej Białorusinów, czy Ukraińców. A w duszach Ukraińskich jest dążność, żeby wszyscy Ukraińcy wykazali się Ukraińcami, a Białorusini Białorusinami, ustawa pozwala o to walczyć, ustawa obstaje przy pewnej ilości ludzi, przypuśćmy przy liczbie 40, więc kiedy jest wypadek sporny, ze strony białoruskiej, czy ukraińskiej będzie zawsze tendencja, żeby było 40 i odwrotnie. Wtedy każdy wątpliwy będzie bardzo drogi, bardzo ważny, każdy, kto odstąpił — to zdrajca. Ten, kto zmusił, czy doprowadził do odstąpienia — jest wrogiem. Na tem polega defekt tej ustawy, że ona wnosi moment walki prawie do każdego przejawu życiowego. I zależnie od miejscowości, ludzi i t. d. — te rzeczy mogą wydać bardzo fatalne efekty.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#SKrzyżanowski">Następnie mnie się zdaje, że w dziedzinie tego, co jest zapoczątkowane, bardzo mało i źle się robi. Nie znam życia ukraińskiego, ale muszę zwrócić uwagę na to, co się dzieje w dziedzinie życia białoruskiego. Istnieje towarzystwo szkoły prywatnej białoruskiej — i to towarzystwo usiłowało w powiecie słonimskim założyć 11 szkół. Skutek tych usiłowań, skutek tych prób jest taki, że kiedy się wnosi podanie do kuratorium, to kurator odpowiada dopiero za 4 miesiące, a nawet nieraz za 4 miesiące nie odpowiada. A tymczasem policja wie o wniesieniu podania w 2 tygodnie i policja kierując się temi zasadami, że ona musi pilnować aby wszystko było w porządku, aby nic się nie działo nielegalnie, przystępuje do realizacji tych swoich praw, a p. kurator nie przystępuje do realizacji swoich obowiązków. Wskutek tego zdarza się iż policja aresztuje nauczycieli, pakuje do więzienia, a w rezultacie szkoła ani jedna, albo rzadko która funkcjonuje.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#SKrzyżanowski">Nie mając czasu uzasadniać, przechodzę do postulatów, które uważam za konieczne, ażeby były wcielone. Przedewszystkiem 1) powinny być natychmiast wprowadzone w życie ustawy językowe jakiekolwiekbądź one są; ustawy nie mogą być sabotowane; 2) powinna być natychmiast opracowana sieć szkół białoruskich, powinno nastąpić otwarcie tych szkół i przyjmowani nauczyciele w miarę ich zgłaszania się, seminaria muszą być otworzone. Mówi się dotychczas o tem, że seminaria mają być utworzone, ale sprawa stoi na miejscu. Na czele seminariów stać powinni ludzie, którzy rozumieją ruch białoruski i znają język. Ale my mamy wiadomości, że kuratorium zamierza postawić na Czele człowieka, który niema nic wspólnego z kulturą i językiem białoruskim.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#SKrzyżanowski">Następnie muszą być nadane prawa publiczności prywatnym gimnazjom białoruskim i ukraińskim, my wiemy, że o tem się mówi i pisze. Komitet do spraw kresowych te rzeczy uchwalił, ale to wszystko stoi na miejscu. Uważamy za konieczne udział i kontrolę nad szkołami przedstawicielstwa społeczeństw zainteresowanych; uważamy za potrzebne utworzenie wydziału narodowościowego rad szkolnych przy Ministerstwie Oświaty i przy odnośnych kuratoriach.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#SKrzyżanowski">Teraz przechodzę do sprawy żydowskiej. Uważam za potrzebne, ażeby były zniesione wszystkie przepisy rosyjskie, ograniczające prawa wyznania mojżeszowego, jako sprzeczne z Konstytucją, ażeby uregulowano sprawę gmin żydowskich, żeby im był udzielony szerszy zakres działania.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#SKrzyżanowski">Nie mogę mówić nic o zagadnieniach cerkwi prawosławnej, bo nie mam na to czasu, zaznaczam tylko jedno, że taki stan rzeczy, jaki się obecnie wytworzył, przy którym ma miejsce klątwa, rzucona na część prawosławnych...</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#komentarz">(S. Błyskosz: Anatema.)</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#SKrzyżanowski">...taki stan rzeczy jest niemożliwy. Ażeby ten stan rzeczy był zmieniony, trzeba, by Państwo raz na zawsze zerwało z zasadą, że kościół prawosławny jest instytucją tylko narodową rosyjską. Stoimy na tem stanowisku, że to nie jest instytucja narodowa rosyjska, gdyż ta instytucja odnosi się nie tylko do Rosjan, ale i do Białorusinów i Ukraińców i obstajemy przy tem, aby były utworzone dwie autokefalie kościoła prawosławnego, jedna białoruska, druga ukraińska, na podobieństwo tego, co było na Węgrzech, tam były dwa kościoły: serbski i rumuński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Proponuję odroczenie dalszej dyskusji do jutra godziny 9 1/2 rano. Jutro będzie zakończenie dyskusji nad budżetem. Głosowanie nie będzie mogło się odbyć, ponieważ biuro nie mogło zrobić obliczeń wniosków i rezolucyj. Jeżeli będzie możliwe odbycie posiedzenia jutro, przez cały dzień, to tak zrobimy, jeżeli posiedzenia Sejmu nie będzie, gdyż mam zamiar jeszcze kilka ustaw postawić na porządku dziennym.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#Marszałek">Głosowanie odbędzie się w środę rano. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 2 min. 15 po południu.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>