text_structure.xml
420 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godzinie 10 min. 25 rano.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu — Władysław Grabski, Minister Spraw Zagranicznych — Maurycy Zamojski, Minister Sprawiedliwości — Włodzimierz Wyganowski, Minister Spraw Wewnętrznych — Zygmunt Hubner, Minister Przemysłu i Handlu — Józef Kiedroń, Kierownik Ministerstwa Robót Publicznych — Mieczysław Rybczyński, Wiceminister Spraw Zagranicznych — Karol Bertoni, Wiceminister Sprawiedliwości — Julian Siennicki, Wiceminister Skarbu — Klarner, Wiceprezes Najwyższej Izby Kontroli — Wejchert, Szef Sztabu Generalnego — gen. Stanisław Haller, Delegat Ministerstwa Spraw Wojskowych — pułk. Petrażycki.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 65 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 66 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Bielawski i Banaszak. Listę mówców prowadzi s. Banaszak.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt 1: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1924. Dziś przystępujemy do budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Głos ma s. Brun.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#SBrun">Już przed kilkoma miesiącami przewodniczący Komisji Skarbowo-Budżetowej zwrócił się do nas, do tych senatorów, którzy podjęli się referatów, z życzeniem, ażebyśmy się dobrze zaznajomili z treścią budżetu, ażebyśmy śledzili za postępem tych prac w Sejmie i jak tylko Komisja Sejmowa coś uchwali, abyśmy mu dawali o tem znać i prosili o rozpatrzenie danego budżetu prawie równocześnie w Komisji Skarbowo-Budżetowej w Senacie. Zwracałem uwagę p. przewodniczącemu, że tak ta sprawa może się przeprowadzić nie da i że szkoda będzie naszej napróżno zmarnowanej pracy. P. przewodniczący zapewnił mnie jednak, ze tak nie będzie, że po uchwaleniu budżetu przez Sejm, na jednem lub dwóch posiedzeniach Komisji Budżetowej, zdołamy rozpatrzyć te poprawki, które Sejm w ostatniej chwili uchwali lub na ogólnem posiedzeniu zmieni i że w kilka dni później sprawa będzie mogła iść na plenum naszego Senatu. Usłuchaliśmy tego polecenia, które w zasadzie okazało się zupełnie słusznem, bo Sejm zmian w proponowanych przez Komisję budżetach porobił bardzo niewiele.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#SBrun">Jeżeli nie wszystkie, to przeważna część sprawozdań i poprawki nasze do budżetu były już w Komisji Skarbowo-Budżetowej omówione, więc klika posiedzeń dodatkowych Komisji wystarczyłoby, żeby ująć sprawę prawidłowo, a więc budżet już z poprawkami i ze zmianami, które Komisja uważała za słuszne zaproponować, tutaj na plenum wprowadzić.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#SBrun">Wyjechałem, delegowany przez Panów, na konferencję do Brukseli, a po powrocie dowiedziałem się z wielkim żalem, że Komisja postanowiła projekt budżetu Sejmu przyjąć bez zmian. Powiem szczerze, że zmartwiło mnie to postanowienie. Zmartwiło nie tylko dlatego, że w ten sposób sumienna i szczegółowa praca licznych referentów budżetowych, wspomnę tu tylko np. o pięknem sprawozdaniu s. Kędziora, które nas wszystkich na Komisji Budżetowej tak zainteresowało, że praca tych panów pójdzie na marne. Nie dlatego martwię się, że moja poważna kilkotygodniowa praca okazała się bezużyteczną, ale zmartwiłem się głównie dlatego, że zmarnowaliśmy w ten sposób tyle czasu niepotrzebnie wielu starszym urzędnikom Ministerstwa. Wszak budżetu nie opracowuje się przy stoliku w domu. Jeżeli kto chce sumiennie spełnić swój obowiązek, trzeba iść do Ministerstwa i o każdej pozycji budżetu się rozmówić i każdą pozycję zbadać.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#SBrun">Będę mówił tylko o sobie. Każdą z tych spraw ważnych osobiście badałem. Urząd miar np. specjalnie na moje żądanie i dla mnie zwołał w niedzielę wszystkich starszych urzędników i kierowników urzędu i ci panowie poświęcili większą część niedzieli, aby mnie poinformować i usprawiedliwić słuszność swoich żądań i pragnień, które w budżecie postawili, a które przez Sejm nie zostały należycie uwzględnione. W asystencji szanownego prof. Morozowicza jeździłem na miejsce budowli, ażeby się przekonać jak daleko jest posunięta budowa instytutu geologicznego i czy słuszno jest żądanie zwiększenia na ten cel kredytu. Wszystko to tym panom zabrało przecież dużo czasu. Przy omawianiu budżetów poszczególnych resortów w Komisji, za każdym razem asystowało przecież po kilku, a nawet po kilkunastu urzędników państwowych. Przy rozpatrywaniu mojego referatu w Komisji Budżetowej, przez 3 czy 4 dni asystowało 10, a może nawet i 12 urzędników Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#SBrun">Otóż zapytuję Panów, czy wolno nam w ten sposób marnować czas płatnych i potrzebnych Państwu urzędników? Czy wolno nam jest marnować w ten sposób nasz własny czas?</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#komentarz">(S. Nowodworski: Czy to jest votum nieufności dla przewodniczącego Komisji?)</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#SBrun">Czy wolno Senatowi zrzekać się ryczałtowo robienia poprawek w budżecie, w tem najważniejszem zadaniu, jakie ma prawodawca? Czy wolno nie spełniać w ten sposób obowiązku, do którego jesteśmy powołani? Zdaje mi się, że nie, że postąpiliśmy tu nieprawidłowo i może trochę nieoględnie.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#SBrun">Stało się to dlatego, żeby nie odwlekać zatwierdzenia budżetu, który odesłany do Sejmu, przeleżałby tam prawdopodobnie przez cały czas ferii Sejmu. Otóż, proszę Panów, zapytuję Was, czy Sejm liczy się z naszemi feriami? Czy Panowie nie pamiętacie, że w zeszłym roku najważniejsze ustawy zatwierdzone zostały przez Sejm w ostatnich dniach jego zebrania się, co spowodowała, że np. dla opracowania poprawek w ustawie patentowej, s. Baliński i ja poświęciliśmy połowę naszych wakacji, a szanowni Panowie wskutek tego zjechać się musieli w czasie wakacji, ażeby projekty ustaw sejmowych rozpatrzeć, przyjąć, lub odrzucić.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#SBrun">Gdybyśmy teraz w ciągu kilku godzin, gdyż już i tak tydzień straciliśmy na bezcelową robotę, omówili poprawki do budżetu, co zupełnie było możliwe, tobyśmy spełnili nasz obowiązek, czego obecnie, z czystem sumieniem powiedzieć chyba nie możemy. Co z temi zmianami zrobiłby następnie Sejm, to już jest jego rzecz. Sądzę, że dla dobra sprawy, prawdopodobnie p. Marszałek Sejmu zwołałby Sejm i przerwałby posłom wakacje, ażeby poprawki nasze sumiennie rozpatrzeć. Sądzę, że posłowie nie zachowaliby do nas o to specjalnego żalu; byłoby to nawet może dobrze, bo możeby Sejm zrozumiał, że i z cudzym czasem i z cudzemi wakacjami również liczyć się należy. Nie rób drugiemu, co tobie niemiło.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#SBrun">Jednak stało się. Senat zdecydował się przyjąć budżet bez poprawek...</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#komentarz">(Głosy: Nie zdecydował.)</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#SBrun">...chociaż Komisja Skarbowo-Budżetowa wie dobrze, że liczne poprawki byłyby na miejscu.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#SBrun">Stosując się do tego rozkazu, z obszernego mego referatu, który liczy 35 stron, pisanych gęsto na maszynie, zreferuję tylko kilka stron, ażeby dać pojęcie, jak miałem zamiar budżet referować i wspomnę tylko o kilku poprawkach w tym celu, że może p. Minister Skarbu, przy odpowiednim stanie finansowym, korzystając z pełnomocnictw, uwzględni potrzeby tych resortów, które dla dobra sprawy miały być uwzględnione przez nas przy poprawkach.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#SBrun">Oto są wyjątki ze sprawozdania. Nie będę Panów nudził długo:</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#SBrun">W preliminarzu budżetowym Ministerstwa Przemysłu i Handlu na rok 1924, jak i w preliminarzu na rok 1923 wyodrębnione są z ogólnych cyfr przedsiębiorstwa państwowe. Wskutek tego preliminarz tego Ministerstwa składa się z dwóch części, A) administracja i B) przedsiębiorstwa państwowe. Dwie te części przy rozpatrywaniu budżetu wymagają zupełnie odrębnego traktowania.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#SBrun">W pierwszej części A), dla zorientowania się w projekcie nowego budżetu, nader pożyteczną byłaby wiadomość, o ile wyzyskane zostały kredyty z roku poprzedniego. W części B), wiadomości te są wprost konieczne i nieodzowne, o czem szczegółowiej będę mówił przy rozpatrywaniu części B).</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#SBrun">W części A) wskazówką ułatwiającą zorientowanie się mogą być, w mojem przekonaniu, tylko zestawienia statystyczne. W tym celu przedstawiłem szereg tablic, a mianowicie: tablice wskazujące porównanie ogólnej sumy preliminowanych wydatków z roku poprzedniego z preliminarzem na rok obecny; dalej tablice porównania wydatków i dochodów z rokiem ubiegłym w samej części A); stosunek procentowy dochodów zwyczajnych i nadzwyczajnych do ogółu dochodów; stosunek procentowy dochodów poszczególnych działów — do ogólnych dochodów; stosunek procentowy wydatków nadzwyczajnych do ogółu wydatków Ministerstwa; stosunek procentowy wydatków osobowych i rzeczowych do ogółu wydatków zwyczajnych; zestawienie porównawcze ilości urzędników i funkcjonariuszów państwowych według etatu na rok 1923 i 1924 oraz wydatków osobowych według działów; udział poszczególnych działów, przewidywanych w wydatkach rzeczowych, w cyfrach absolutnych i w procentach w ogóle tych wydatków; tablica wskazująca stosunek procentowy wydatków poszczególnych działów do ogółu wydatków: osobowych, rzeczowych i ogólnej sumy wydatków zwyczajnych; tablica wydatków zwyczajnych według poszczególnych działów, oraz procentowy udział wydatków osobowych i rzeczowych w ogólnej sumie wydatków zwyczajnych każdego działu. — Razem tablic 10. Była to robota duża i dosyć utrudniona, lecz tylko tak zestawione porównanie i tablice dają jasny obraz budżetu, który ma się zatwierdzić.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#SBrun">Oczywiście, zestawienie takiego porównania z preliminarzem za rok przeszły i wypracowanie tablic jest dla referenta rzeczą nader kłopotliwą. Pożądanem byłoby, aby takie zestawienia porównawcze przedstawiało dane Ministerstwo równocześnie z budżetem; takie tablice porównawcze i zestawienia byłyby i dla Ministerstwa cenną wskazówką i niewątpliwie często wpłynęłyby na zmianę preliminowanego budżetu, przed przedstawieniem go ciałom prawodawczym do zatwierdzenia.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#SBrun">Prócz zestawienia tych tablic nader cenną, jak już wspomniałem wyżej, byłaby rubryka wskazująca, czy i w jakiej wysokości wyzyskacie zostały kredyty z roku poprzedniego. Ponieważ w chwili zestawienia projektu budżetu podanie tych cyfr ostatecznych może się okazać niemożliwem, możnaby więc ewentualnie ograniczyć się do podawania cyfr i wyjaśnień w preliminarzu w przybliżeniu.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#SBrun">Otóż, jak powiedziałem, proszę Panów — wszystkie te tablice są opracowane szczegółowe; wyciągnąłem z nich odnośne konsekwencje i przedstawiłem je Komisji Budżetowej. Zestawienie to było tem trudniejsze, że wszelkie cyfry z r. 1923 trzeba było przerabiać z marek na złote polskie.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#SBrun">Tylko zestawienie w złotych polskich daje jasny pogląd na budżet, gdyż tablica porównania preliminarzy części A) na rok 1923 i rok 1924, w markach wykazuje np. plusy w dochodach, kiedy te same cyfry, przerobione na złote, wykazują minusy. To samo widzimy w wydatkach i w nadwyżce dochodów nad wydatkami. Otóż w markach nadwyżka dochodów nad wydatkami wykazuje plusy, ale, jeżeli to przerobimy na złote polskie, według odnośnych kursów, to okaże się, że nie tylko plusów niema, ale przeciwnie — są minusy.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#SBrun">Przy rozpatrywaniu tablicy f), o której tu wspominałem, „stosunek procentowy wydatków osobowych i rzeczowych do ogółu wydatków”, zauważyłem, że aczkolwiek preliminarz rozdziela wydatki osobowe od rzeczowych, to jednak w niektórych wypadkach preliminarz je znowu łączy, czem zaciemnia się jasność podziału. Aby to wytłomaczyć, przytoczę Panom prosty przykład. Pisze się tam: utrzymanie automobilów tyle i tyle. W tem utrzymaniu automobilów jest oczywiście benzyna, smary itd., ale jest również i szofer. Otóż szofer powinien być wzięty do wydatków osobowych, a smary i inne rzeczy do wydatków rzeczowych. Dałem taki prosty przykład automobilów, ale tam są inne rzeczy, więc np. wliczono 15 urzędników i 46 funkcjonariuszów (w mojem sprawozdaniu jest wykazane, gdzie to ma i miejsce) do wydatków rzeczowych, podczas gdy i powinni oni być porachowani w wydatkach osobowych. Żądanie zmiany tych zestawień jest i przedmiotem osobnej rezolucji. Przechodzę w dalszym ciągu do mojego sprawozdania, opuszczając oczywiście szeregi cyfr.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#SBrun">Że tablice te były gruntownie opracowane, wskazuje rzut oka choćby na tę jedną tablicę. Każda cyfra musiała być pracowicie obliczona i szkoda, że to wszystko idzie na marne, bo w roku przyszłym możeby się to przydało.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#SBrun">Przy omawianiu części A) było zaznaczone, że dla zorientowania się w projekcie naszego budżetu przedsiębiorstw państwowych, konieczną, wprost nieodzowną jest wiadomość, o ile został wyzyskany kredyt za rok ubiegły i z jakim rezultatem. Bez tych wiadomości, na które oczywiście poczekać należy kilka miesięcy, określenie budżetu może nastąpić tylko po omacku, a więc nie tylko, że nie z pożytkiem, ale niejednokrotnie wprost ze szkodą dla danego przedsiębiorstwa. Chyba niema na świecie towarzystwa akcyjnego, któreby zatwierdziło budżet na rok przyszły, nie mając możności zapoznania się z bilansem i ze sprawozdaniem towarzystwa za rok ubiegły.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#SBrun">Powszechnie znane jest utyskiwanie na niesprawną działalność przedsiębiorstw państwowych, w porównaniu z przedsiębiorstwami prywatnemi. Niesporny ten fakt ma swoje źródło i nietyle w nieodpowiednim doborze ludzi na naczelnych stanowiskach, gdyż widzimy tam często ludzi zupełnie odpowiednich, ile w ciężkim, biurokratycznym, dla stosunków przemysłowych wprost niemożliwym ustroju całej administracji. Poszczególne zarządy przedsiębiorstw państwowych, jak kopalnie węgla, soli, odbenzyniarnia i t. p. powinny mieć miejscowe naczelne zarządy z szeroką władzą autonomiczną co do zakupów, sprzedaży, wewnętrznej administracji etc., w granicach udzielonej im przez Dyrekcję Główną instrukcji. Dyrekcja Główna powinna mieć władzę autonomiczną, decydującą sprawy ostatecznie. O porządku posiedzeń w Dyrekcji Głównej powinien być zawiadamiany Minister Przemysłu i Handlu, który w razie decydowania spraw ważniejszych może osobiście lub przez delegata wziąć udział w posiedzeniu. Na takiem zebraniu p. Minister, czy też Wiceminister przewodniczą, jednakże tylko z głosem równym głosowi innych członków Dyrekcji Głównej. Decyzje dyrekcji powinne być ostateczne; tylko w sprawach nabycia, sprzedaży, oddania w dzierżawę majątków państwowych lub zawierania długoterminowych kontraktów, decydować powinien, na przedstawienie dyrekcji, osobiście p. Minister, ewentualnie, otrzymawszy odpowiednie upoważnienie od ciał prawodawczych.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#SBrun">Zmiana taka ogólnej linii administracji wymagać będzie oczywiście opracowania specjalnych ustaw, lecz należałoby polecić Rządowi przystąpić do tego bezzwłocznie, każdy dzień bowiem obecnej ciężkiej, nie na zasadach handlowych prowadzonej administracji, naraża Skarb Państwa na poważne straty.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#SBrun">Budżety poszczególnych przedsiębiorstw należałoby przedstawiać do zatwierdzenia ciałom prawodawczym w miarę wykańczania odnośnych bilansów i sprawozdań, sporządzonych na zasadzie zwykłej księgowości handlowej. Referenci tych spraw w Sejmie i Senacie winni być ludźmi obeznanymi z danym przemysłem, gdyż trudno znaleźć ludzi dobrze obeznanych równocześnie z wydobywaniem węgla, soli, nafty i t.p.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#SBrun">Jako stojący nieco bliżej spraw naftowych, pozwoliłem sobie dla przykładu w sprawozdaniu rzucić kilka uwag dotyczących odbenzyniarni, w których wykazałem, że odbenzyniarnie prywatne taniej pracują, niż państwowa, czego przyczynę widzę nie w złym doborze funkcjonariuszów, lecz w krępowaniu ich w działalności przepisami i formalnościami. Tak samo jak to uczyniłem z odbenzyniarnią, należałoby krytycznie rozpatrzeć działalność kopalni węgla, salin etc. Uczynić tego nie czułem się na siłach, bo z temi przedmiotami nie jestem dostatecznie fachowo obeznany.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#SBrun">Uwagi, dotyczące administracji przedsiębiorstw państwowych, znajdują wyraz w rezolucjach zamieszczonych w końcu referatu.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#SBrun">Przechodząc do poprawek, które Komisja miała zamiar Senatowi zaproponować, zacznę od działu 1 „Zarząd Centralny” Dochody, i tutaj wspomnieć chcę o tej sprawie żyrardowskiej, która, jak Panom wiadomo, w Sejmie narobiła tyle szumu, tyle niepotrzebnego hałasu i tyle czasu bezpotrzebnie posłom zmarnowała.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#SBrun">Zwrot pożyczki udzielonej Tow. Akc. Zakładów Żyrardowskich, wraz z kwotą 2,228,965 złotych preliminowane w tym paragrafie, Sejm postanowił całkowicie skreślić. Postanowienie to tylko w części można uznać za słuszne. Skreślenie to oczywiście zmieniło całą fizjonomię budżetu, bo te 2,228,965 zł. wstawione do budżetu, dawały niejaki dochód, wytrącone zaś z bilansu, cały bilans przerabiały na bilans ubytkowy, wykazujący stratę. Z objaśnienia w preliminarzu widzimy, że zakłady miały, celem uchylenia zarządu przymusowego, spłacić 448,484 fr. szw. Na spłatę tego długu zakłady otrzymały pożyczkę w Pocztowej Kasie Oszczędności. W dniu przyznania pożyczki suma ta przeliczona na marki polskie według relacji 1 fr. = 49,700 marek, stanowiła sumę 22,289,654,800. Zakłady Żyrardowskie wniosły zapłatę wekslami dnia 17 września 1923 r. do Pocztowej Kasy Oszczędności, która za dyskonto, prowizję etc. etc. pobrała od Zakładów mk. 1,850,29,350. Na skutek wyraźnego polecenia ówczesnego Ministra Przemysłu i Handlu, że pieniądze mają być przelane do Kasy Skarbowej nie zaraz po zdyskontowaniu wekslu, co było z punktu widzenia handlowego jedynie racjonalne, ale dopiero po wpływie gotówki za weksle, co widocznie wywołane było jakimiś specjalnemi powodami, któremi się kierował p. minister Kucharski, Pocztowa Kasa Oszczędności dopiero 18 grudnia 1923 r. zawiadomiła Ministerstwo Przemysłu i Handlu, że pieniądze są do jego dyspozycji.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#SBrun">Zbadałem te rzeczy dokładnie. Zawiadomienie to wpłynęło do Ministerstwa dopiero 21 grudnia; tego samego dnia Ministerstwo prosiło o przelanie tej kwoty do Centralnej Kasy, która dopiero 28 grudnia zawiadomiła Ministerstwo, że pieniądze przekazała. Stycznia 14-go 1924 r. Centralna Kasa zawiadomiła Ministerstwo, że pieniądze dnia 31 grudnia wpłynęły i już następnego dnia po otrzymaniu zawiadomienia, to jest 15 stycznia, Ministerstwo Przemysłu i Handlu prosiło o przelanie tej sumy na budżet.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#SBrun">Ponieważ zwrot pożyczki udzielonej Towarzystwu Zakładów Żyrardowskich w budżecie na rok 1923 nie figurował i ponieważ pieniędzmi Centralna Kasa mogła operować dopiero w styczniu, więc Ministerstwo słusznie, w mojem przekonaniu, chciało zamieścić tę sumę w budżecie na rok 1924, co przecież ogólny stan budżetu poprawiało. Kwestia jest tylko w tem, po jakim kursie, wyrażonym w złotych polskich, należy kwotę tę przyjąć do budżetu. Faktycznie, ponieważ Ministerstwo Skarbu ogólnie dąży do zwaloryzowania zaległych należności, więc możnaby żądać, ażeby Pocztowa Kasa Oszczędności zwróciła równowartość fr. 448,484, licząc po kursie styczniowym, t. j. 1 fr. — 1,2000,000 mk. p., czyli mk. 538,180,800,000. Byłoby to o tyle słuszne, że Pocztowa Kasa Oszczędnościowa otrzymawszy od Żyrardowa prawie 2 miliardy za dyskonto weksli, pieniędzy nikomu nie wypłaciła, pieniędzmi temi przez czas niebywałego spadku marki obracała i w ten sposób stosunkowo znacznie powiększyła swoje zyski, oczywiście ze stratą Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#SBrun">Ponieważ jednak zyski Pocztowej Kasy Oszczędnościowej stanowią własność Skarbu i do niego powracają, więc, w gruncie rzeczy, Skarb Państwa poniesione straty odzyskał, chociaż w formie innej i pod innym tytułem. Przeliczając wpłacone do Ministerstwa Skarbu marki z operacji z Żyrardowem po kursie dnia wpłaty, a więc 1 fr. = 1,200,000 mk. otrzymamy kwotę, jaką należałoby wnieść do budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, a mianowicie zł. 18,574. Reszta, jako zysk, wpłynęła, jak powiedziałem wyżej, do Ministerstwa Skarbu bezpośrednio. Jest to skromna suma te 18,574 zł., ale mojem zdaniem, powinno to było być do budżetu wniesione, bo jeżeli nie zostało wniesione do 1923 r., a nie wniesiemy tego do 1924, to gdzież ostatecznie ta suma ma być pomieszczoną! Trudno, żeby wisiała jak jakiś niepotrzebny przedmiot między jednym rokiem a drugim.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#SBrun">Przechodzę do drugiego punktu, do Urzędu Patentowego, dział 2 § 1. Wydatki.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#SBrun">Niezrozumiałem zupełnie było dla mnie stanowisko szanownego referenta Komisji Budżetowej Sejmu, proponującego zmniejszenie liczby urzędników o 14 i skreślenie sumy ich wynagrodzenia o 10,252 złotych. Wniosek ten aprobaty większości nie uzyskał, wskutek czego pozostawiono w budżecie przewidzianą sumę, kiedy według zdania mojego, które podzieliła Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu, suma ta i ilość urzędników na rok bieżący powinna być nie zmniejszona, lecz przeciwnie bezwzględnie zwiększona.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#SBrun">Przez lat 5 nie mogliśmy się zdobyć na ustawę o patentach, któraby umożliwiła wydawanie patentów na wynalazki, wydawanie świadectw ochronnych na znaki towarowe i t. d. Ustawę tę ostatecznie uchwaliliśmy dopiero dnia 5 lutego 1924 r. Przez owe 5 lat zebrało się już w urzędzie 13,320 zgłoszeń o wynalazki i 16,695 zgłoszeń o znaki towarowe, razem więc z góra 30,000 zgłoszeń, które należy jak najszybciej załatwić, nie tylko przez wzgląd na naszych wynalazców, lecz również przez wzgląd na zagranicę, która słusznie zarzuca nas gorzkiemi wymówkami za naszą powolność i opieszałość. Przez kilka lat na zjazdach, na konferencjach, musiałem się tłómaczyć, dlaczego do wydawania patentów jeszcze nie przystąpiliśmy. W tym roku miałem nareszcie możność powiedzieć, że do wydania tej ustawy przystąpiliśmy i że rzecz teraz pójdzie prawidłowym torem.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#SBrun">Zapobiec temu, aby sprawy nie zaległy i aby praca w urzędzie szła szybko, można jedynie przez dodanie mu odpowiedniej ilości pracowników. Na rok 1922 etat osobowy dla urzędów wynosił 70 pracowników; na rok 1923 zmniejszono go do 62 pracowników, a na rok 1924 zmniejszono go do 57 pracowników, uważając ciągle warunki pracy w urzędzie tym tylko za tymczasowe, przygotowawcze. Z chwilą uchwalenia ustawy stosunki w urzędzie muszą ulec radykalnej zmianie, tembardziej, że obecnie urząd ma obowiązek nie tylko wydać jaknajszybciej patenty zaległe, których, jak powiedziałem, jest przeszło 30.000, nie tylko załatwiać wpływające nowe zgłoszenia, lecz również ma objąć agendy, do których dotąd powołane były sądy, a wiec stworzyć w tym celu nowe działy orzekające, jak np. wydział do spraw spornych, wydział odwoławczy i t. d.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#SBrun">Wszystkiego tego sprawozdawca sejmowy nie uwzględnił; widocznie nie zna tej sprawy; wszak chciał nawet zmniejszyć ilość urzędników. Przecież w ustawie, którą zatwierdziliśmy, jest wyraźnie powiedziane, że ma powstać wydział do spraw spornych, wydział odwoławczy i t. d., więc pytam się. kto według Sejmu ma to uskutecznić. jeżeli nie damy urzędowi ludzi!</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#komentarz">(S. Trusker: Może, maszyny!)</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#SBrun">Może mają maszyny, ja takich nie znam.</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#SBrun">Z 57 urzędników, którzy obecnie tam pracują, na radców i techników przypada obecnie 8 stanowisk. Urzędnicy ci do 1 stycznia 1924 r. rozpatrzyli 4,532 zgłoszenia wynalazków, zostało więc jeszcze do rozpatrzenia, z zaległych, 8,788. Licząc, że jeden radca, przy innych licznych zajęciach, może rozpatrzyć rocznie najwięcej około 600 wynalazków, widzimy, że urząd wyszedłby z zaległości dopiero w 1928 r., jeżeli mu nie powiększymy etatów, to dziś już napływające nowe podania musiałyby czekać na rozpatrzenie do r. 1929 i następnych. Stan taki nie może być tolerowany, wymaga on bezwzględnej sanacji.</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#SBrun">Z punktu widzenia interesów Skarbu rozwiązanie tej palącej sprawy będzie dla Skarbu pomyślne.</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#SBrun">Przyjmując za podstawę, że praca jednego radcy technicznego z pośród rozpatrzonych przezeń zgłoszeń doprowadzi do wydania 300 patentów, za które wpłynie do Skarbu opłata za pierwszy rok ochrony po 20 zł. (obecnie 36,000,000 mkp.) i że pobory radcy wynoszą średnio 700,000,000 mkp. miesięcznie, otrzymamy, że z pracy jednego radcy Skarb zyska czysty dochód w kwocie 2,400,000,000 mkp. rocznie.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#SBrun">W konsekwencji więc należy w wydziale zgłoszeń i wynalazków powiększyć liczbę urzędników IV stopnia służbowego (radców techników) conajmniej o czterech; powiększyć liczbę urzędników V stopnia służbowego o jednego technika. W wydziale zgłoszeń znaków towarowych powiększyć liczbę radców jednego w VI, drugiego w VII stopniu służbowym; powiększyć liczbę urzędników niższych kancelaryjnych o dwa stanowiska w XI stopniu służbowym. W ten sposób personel urzędu liczyłby zamiast obecnych 57, razem 66 urzędników. Przyjmując do obliczania pobory z dn. 1 czerwca 1923 r., brane ogólnie za podstawę do odnośnych zestawień w budżecie na r. 1924 (1 zł. -10,000 mkp.) otrzymuje się z tego powodu powiększenie wydatków: w par. 1 poz. 1-a o 28 zł., w par. 1 poz. 1-b o 20,372 zł., razem powiększenie o 20,400 zł.</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#SBrun">W konsekwencji należy również podwyższyć kwotę preliminowaną w budżecie na „materiały pisarskie i rysunkowe” dla nowych 9 urzędników średnio po 22,1 zł. o 199 zł., a więc ogółem zwiększyć wydatki o 20.599 zł.</u>
<u xml:id="u-3.46" who="#SBrun">Równocześnie jednak należy także zwiększyć dochody § 9, poz. 2 w sposób następujący; zamiast przewidywanego udzielenia 2.500 patentów przyjąć 3.900 patentów, co przy opłacie za pierwszy rek po 20 zł. da zwyżkę dochodu 78.000 zł., odchodzi na 250 wypadków zwłoki w uiszczeniu opłat przez petentów niezamożnych 5.000 zł., pozostaje 73.000 zł., a że preliminowano na ten cel 45.000 zł., więc dochód wzrośnie o 28.000 zł., tak, że po potrąceniu wyżej wzmiankowanych rozchodów, da na korzyść Skarbu różnicę 7.401 zł. Zatem ta poprawka, którą Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu miała zamiar wznieść do budżetu, nie tylko by Państwo nic nie kosztowała, ale przeciwnie, dałaby Państwu dochód, a oprócz tego złagodziłaby te wyrzuty, jakie nam robi zagranica za naszą niebywałą pod tym względem opieszałość.</u>
<u xml:id="u-3.47" who="#SBrun">Szanowny p. Minister jest tu obecny, więc bardzo bym prosił, żeby p. Minister nie odmówi? przejrzenia mego sprawozdania trochę dokładniej: ono leży w kancelarii, będzie jeszcze przez dni kilka wystawione na widok publiczny, zanim bez honorów wojskowych złożone zostanie na wieczny spoczynek do archiwum Senatu.</u>
<u xml:id="u-3.48" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Pogrzeb pierwszej klasy.)</u>
<u xml:id="u-3.49" who="#SBrun">Przechodzę do Działu IV. Instytut geologiczny. Wydatki par. 8 p. 1. Na nowe budowle preliminarz przewiduje tylko 19.000 zł. i wyjaśnia. że budowa ta będzie wstrzymana, a kredyt ten obejmować ma tylko wydatki na zabezpieczenie robót już dokonanych. Wydanie 10.000 zł. tylko na zabezpieczenie tego, co już zrobiono i wstrzymanie budowy gmachów, którym brak hamuje rozwój i pracę tej tak koniecznej dla przyszłości naszego Państwa instytucji, nie można uznać za usprawiedliwione. Dlatego też słusznie postąpił Sejm podnosząc tę kwotę na 80.000 zł. Suma ta jednak, jak zbadałem na miejscu, nie jest wystarczająca; pokrywa ona koszty wykończenia jednego pawilonu, ale nie da możności prawidłowego ogrzania pawilonu, do czego nieodzownem jest wzniesienie kotłowni, która przy dalszem wykonaniu planów, ogrzewać już będzie całość budynków. Urządzenie ogrzewania prowizoryczne równałoby się marnowaniu pieniędzy, gdyż podniosłyby koszty w dwójnasób. Ogrzać budynki trzeba jednak koniecznie, bo kto widział, w jakich warunkach pracuje instytut geologiczny, przyzna przecież, że taka placówka, która ma nam dać możność rozwoju i zwiększyć nasze dochody, która ma nam wskazać, gdzie mamy szukać w ziemi bogactw, jakie posiadamy, w tych warunkach w jakich teraz pracuje, zadania swego należycie spełnić nie jest w możności.</u>
<u xml:id="u-3.50" who="#SBrun">Przekonałem się osobiście, że nawet mikroskopu użyć nie można, bo przejeżdżające automobile takie dają wstrząśnienia, że niema literalnie sposobu nawet przez bardzo powiększający mikroskop cośkolwiek zobaczyć. Otóż, proszę Parów, to nie jest praca, to jest wegetacja. Z tych więc powodów należałoby jeszcze wyasygnować na kotłownie dodatkowo złotych 30.000, co razem ze wzmiankowaną wyżej sumą 80.000 złotych stanowić będzie 110.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.51" who="#SBrun">Zapytywano mnie: a skąd na to wziąć pieniędzy? Otóż Skarb Państwa, jak powiedziałem wyżej, na Ministerstwie Przemysłu i Handlu zarobił, bo dostał jako dochód z P. K. O. za Żyrardów to, co Ministerstwo Przemysłu i Handlu ha Żyrardowie straciło, więc może z tych pieniędzy, na te sprawy tak potrzebne dla rozwoju naszego przemysłu, tak konieczne dla ugruntowania naszego bytu narodowego, część tych pieniędzy poświęcić.</u>
<u xml:id="u-3.52" who="#SBrun">Przechodzę do działu 10. „Państwowe Zakłady Naftowe”. Wpływy, par. 1. Ponieważ przewiduje się, że cena sprzedawanych produktów może być niższą, niż ją w czerwcu preliminowano, przeto Sejm, słusznie zmniejszył cenę o 1 zł. na 100 kilo produktów, co wyniesie rocznie 1,200.000 zł. i wskutek czego preliminowaną kwotę 24,989.140 zmieniono na 23,789.140 zł. Nie wziął jednak Sejm pod uwagę, że wykorzystanie kredytu na inwestycje, który to kredyt w kwocie 566.750 zł. Sejm przyznał, pozwoli Zakładowi Naftowemu zwiększyć swoją prawidłową wydajność.</u>
<u xml:id="u-3.53" who="#SBrun">Jeżeli liczyć bardzo ostrożnie, że wykończenie parafinowani nastąpi dopiero w końcu października tego roku, to i to już pozwoli wykorzystać zamiast sprzedawanego pół-produktu — 4½ parafiny więcej, co licząc miesięcznie po 75.000 zł. da możność zwiększenia dochodu za 2 miesiące o złotych 150.000.</u>
<u xml:id="u-3.54" who="#SBrun">Do budżetu dział 10, par. 1 należało więc przyjąć ogólną kwotę zł. 23.939.140. Zaznaczam to i tylko dlatego, ażeby wskazać, że proponowałem nie tylko powiększanie wydatków, ale również zmniejszanie ich tam, gdzie je zmniejszyć było można, a zwiększałem dochody tam, gdzie były zupełnie racjonalne podstawy do ich zwiększenia.</u>
<u xml:id="u-3.55" who="#SBrun">Przechodzę do działu 14, par. 3. „Udział w przedsiębiorstwach o kapitałach mięszanych”. Wpływy. Spółka Akcyjna Eksploatacja Soli Potasowej tej soli, tak bardzo nas obchodzącej, posiada kopalnie w Kałuszu i Stebniku. Kapitał zakładowy spółki wynosi obecnie 600.000.000 marek polskich, podzielonych na 600.000 akcji po 1.000 marek nominalnych każda. Rząd, jako udziałowiec spółki, posiada w tej liczbie 402.152 akcji nominalnej wartości 402,152.000 marek, czyli przeszło 67% i wobec tego ma decydujący wpływ na bieg spraw przedsiębiorstwa. Dalszy celowy rozwój przedsiębiorstwa dla zaopatrzenia rolnictwa w sole wysokoprocentowe, kiedy kopalnia daje głównie kainit, wymaga znacznego powiększenia kapitału zakładowego przez wypuszczenie nowej emisji, a to ze względu na konieczność porobienia większych wydatków inwestycyjnych z budową fabryk koncentracyjnych. Ze względu jednak na to, że każda nowa emisja wymaga znacznych sum, że od Rządu, jako głównego akcjonariusza, wypuszczenie nowych akcji zostało narazie przez Rząd wstrzymane.</u>
<u xml:id="u-3.56" who="#SBrun">W związku z obecną sanacją Skarbu została zaprojektowana sprzedaż części akcji będących własnością Rządu i w tym kierunku prowadzone były pertraktacje jak w kraju, tak i zagranicą. Narazie jednak pertraktacje te nie dały podobno jeszcze konkretnych rezultatów, normalny zaś rozwój przedsiębiorstwa nie pozwala już obecnie bez szkody dla samego przedsiębiorstwa odkładać wypuszczenia nowej emisji akcji na czas nieograniczony i wobec tego byłaby wskazaną nowa emisja w ilości 1,500 sztuk akcji. Przy wypuszczeniu takiej ilości nowych, akcji, i po uskutecznieniu nowej emisji, Rząd posiadałby nadal większość, nie uczestnicząc w nowej emisji.</u>
<u xml:id="u-3.57" who="#SBrun">Rząd mógłby również starych akcjonariuszy, a więc w tej liczbie i siebie uprzywilejować, dając im głosy pluralne, tak jak to się dzieje w niektórych towarzystwach prywatnych, np. po trzy głosy na jedną akcję, wypuścić zaś nowe akcje z prawem do jednego głosu. Nową emisję można by było przypuszczalnie wypuścić po cenie 4 dol. za akcję.</u>
<u xml:id="u-3.58" who="#SBrun">Uwaga niniejsza znalazła wyraz w rezolucji nr. 3, którą Panom następnie odczytam.</u>
<u xml:id="u-3.59" who="#SBrun">Podobne poprawki do budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu miałem zamiar zgłosić w liczbie dwudziestu kilku, może do trzydziestu. Referuję panom obecnie tylko tych kilka, aby dać panom pojęcie o naszych zamiarach, które wskutek uchwały co do przyjęcia budżetu bez zmian, zostały zupełnie unicestwione. Polecono nam ograniczyć się do rezolucji, do tych „westchnień pobożnych”, o których przysłowie mówi, że piekło jest niemi brukowane. Już kiedyś wspomniałem o tem w Komisji, że przy kancelarii powinien być utworzony osobny wydział, który śledzi, czy rezolucje powzięte przez Senat miały jakiś skutek i jaki, czy też przebrzmiały bez echa. Gdybyśmy te rzeczy zbadali, to mam przekonanie, żebyśmy stracili nieco zapału do uchwalania rezolucji, których przy niniejszym budżecie jest około 70.</u>
<u xml:id="u-3.60" who="#SBrun">Jeden z lwowskich przemysłowców, rozsyłając w tych dniach cenniczek, dołączył do niego dowcipny cyrkularz, w którym prosi, ażeby cyrkularz ten przejrzano, zanim go się wyrzuci do kosza. Otóż ten przemysłowiec jest świadom przynajmniej losu, jaki przypuszczalnie spotka jego wydawnictwo. Czytając to, pomyślałem sobie, że może nie od rzeczy byłoby również gdyby Senat na czele tych 70 rezolucji, które ma zamiar uchwalić, postawił jeszcze 71-szą, następującej treści: „Senat wzywa Rząd, żeby choć pobieżnie przejrzał te rezolucje, zanim je wrzuci do kosza”.</u>
<u xml:id="u-3.61" who="#komentarz">(Głosy: Brawo.)</u>
<u xml:id="u-3.62" who="#SBrun">Ale, proszę Panów, ja jestem pesymista, może da Bóg, że się mylę, i że tak źle nie będzie.</u>
<u xml:id="u-3.63" who="#SBrun">Otóż, czyniąc zadość temu, co mi polecono, proszę Panów o przyjęcie następujących rezolucji:</u>
<u xml:id="u-3.64" who="#SBrun">1) Senat wzywa Rząd: „Ażeby w budżecie i pozycjach dla jasności budżetu oddziela! wydatki osobowe od wydatków rzeczowych”.</u>
<u xml:id="u-3.65" who="#SBrun">O tem miałem już zaszczyt mówić i to jest w referacie moim na str. 17 umotywowane.</u>
<u xml:id="u-3.66" who="#SBrun">2)„Ażeby nadał przedsiębiorstwom państwowym formy spółek akcyjnych i prowadził je na podstawach, stosowanych w przemyśle prywatnym, bez lub ewentualnie z dopuszczeniem, kapitałów prywatnych, lecz zawsze z zachowaniem większości w rękach Rządu”.</u>
<u xml:id="u-3.67" who="#SBrun">To jest umotywowane w referacie moim na stronie 19.</u>
<u xml:id="u-3.68" who="#SBrun">3)„Ażeby w przedsiębiorstwach o kapitale mieszanym w razie niechęci inwestowania w przedsiębiorstwie nowych państwowych funduszów nie hamował prawidłowego rozwoju tych towarzystw, dopuszczał nowych akcjonariuszy, a przy uprzywilejowaniu co do liczby głosów starych akcji, nie pozbawi! się decydującego głosu w spółce”.</u>
<u xml:id="u-3.69" who="#SBrun">To jest umotywowane na stronie 33 mojego referatu.</u>
<u xml:id="u-3.70" who="#SBrun">To były rezolucje, zaproponowane przezemnie, które Komisja łaskawie przyjęła. Dalej idą już rezolucje, nie przezemnie proponowane, mianowicie:</u>
<u xml:id="u-3.71" who="#SBrun">4.„Ażeby zwaloryzował i wyznaczył miejsce realizacji kredytu, uchwalonych ustawowo 4 miliardów, na pomoc finansową dla dobra rzemiosł, oraz, ażeby obmyślił sposób stworzenia kredytu długoterminowego na poparcie spółek surowcowych”.</u>
<u xml:id="u-3.72" who="#SBrun">Chodzi tu o rzemiosła. Otóż 4 miliardy były kiedyś na ten cel przez Senat i Sejm uchwalone, ale wypłacała je P. K. K. P„ tymczasem dziś, wskutek jej zwinięcia, niewiadomo, gdzie i kto ma się temi pieniędzmi zająć i kto ma to prowadzić. Bank Polski nie ma takiego upoważnienia, on nie jest do tego powołany, dlatego też Senat wzywa Rząd, aby pomyślał o tem kto to będzie załatwiał I dokąd się o te pieniądze ludzie mają zwrócić a następnie, aby te 4 miliardy marek, które są dziś sumą śmiesznie małą odpowiednio zwiększył i zwaloryzował.</u>
<u xml:id="u-3.73" who="#SBrun">5)„By, celem należytego praktycznego wykształcenia młodzieży, szkoły zawodowe i uzupełniające wyłączył z Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i przydzielił do Ministerstwa Przemysłu i Handlu”.</u>
<u xml:id="u-3.74" who="#SBrun">Aczkolwiek obecnie na czele Ministerstwa Oświaty stoi minister handlowiec, który potrzeby handlu rozumie, bo sam był przez długie łata głównym kierownikiem i twórcą Wyższej Szkoły Handlowej, to jednak Komisja uważała, że te rzeczy powinne zostać w rękach Ministerstwa Przemysłu i Handlu, bojąc się że w Ministerstwie Oświaty te potrzeby handlowe i przemysłowe nie będą dostatecznie uwzględnione.</u>
<u xml:id="u-3.75" who="#SBrun">6)„Aby towary zakupowane w drobnych ilościach pod kontrolą granicznych urzędów celnych, gromadzone na składach w celu uszlachetnienia, czyszczenia, sortowania, standaryzowania, jako to: szczecinę, włosia, szmaty, konopie, pakuły, zboże, nasiona oleiste, pastewne, oraz jaja, zwolnił od wyjednywania pozwoleń wywozowych stosownie do przepisów reglamentacyjnych, a tem samem umożliwił wolny handel eksportowy”.</u>
<u xml:id="u-3.76" who="#SBrun">Otóż ten cały proceder wywozowa i te pozwolenia mają być kiedyś zniesione, dziś jednak one jeszcze istnieją. Jeżeli chodzi o artykuły, które w kraju powstały to jest to jeszcze zrozumiałe, ale jeżeli chodzi o te artykuły które nabyliśmy z poza kraju, to artykuły te, pod kontrola urzędów celnych i pod kontrolą odpowiednich władz wywozowych — powinny mieć prawo wolnego wywozu zagranicę.</u>
<u xml:id="u-3.77" who="#SBrun">„Aby przesyłki produktów naftowych, idące zagranicę z pozostających pod dozorem władz skarbowych wolnych składów naftowych, położonych w miejscowościach: Warszawa, Wilno. Lublin i t. d. korzystały przy nadawaniu towaru na stacji wolnego składu, względnie odbiorze na stacji granicznej, z taryfy eksportowej, obowiązującej dla danego towaru przy bezpośredniem nadaniu ze stacji Drohobycz do stacji granicznej, tak, jak gdyby towar wysłany był bezpośrednio z Drohobycza”.</u>
<u xml:id="u-3.78" who="#SBrun">Otóż nieraz jest możność sprzedania większej ilości nafty lub oleju zagranicę, ale trzeba to uskutecznić prędko, wtedy, kiedy się ta rzecz tam okazała potrzebną. Te składy do tego właśnie służą. Tymczasem działalność ich jest unicestwiona, bo fracht łamany Drohobycz — Warszawa i Warszawa — Gdańsk kosztuje znacznie więcej, niż bezpośredni z Drohobycza do Gdańska. Z Drohobycza dostać towaru odrazu nie można, ale w Warszawie, Wilnie, Lublinie są tego rodzaju składy. Jeżeli się zwróci te nadwyżkę, którą się płaci przy frachcie łamanym w wypadkach możliwości udowodnienia, że towar naprawdę do Gdańska wywieziono, to w konsekwencji zwiększyłby się tak nam potrzebny wywóz zagranicę.</u>
<u xml:id="u-3.79" who="#SBrun">„Wpłacone na rzecz kolei opłaty przewozowe za przestrzeń od rafineryjnej stacji nadawczej do stacji wolnego składu powinne być potrącone, a ewentualne nadwyżki powinno się wysyłającym zwrócić.</u>
<u xml:id="u-3.80" who="#SBrun">Aby obmyślił sposób stworzenia kredytu taniego dla eksporterów i tem umożliwił nawiązanie stosunków handlowych bezpośrednio z odbiorcami zagranicznemi, jak: Anglia, Holandia, Ameryka, bez uciekania się do pośrednictwa krajów sąsiednich”.</u>
<u xml:id="u-3.81" who="#SBrun">Nie chcę tu położyć punktu nad i. Nie chcę w rezolucji powiedzieć: „bez uciekania się koniecznie do pośrednictwa Niemiec”, które dotychczas tę rzecz za nas załatwiają.</u>
<u xml:id="u-3.82" who="#SBrun">7)„Aby ze względu na sanację Skarbu w żupach solnych, które nie przynoszą dochodu, ruch wstrzymał, a budynki użył na inne cele państwowe lub je wydzierżawił”.</u>
<u xml:id="u-3.83" who="#SBrun">Punkt ten nie potrzebuje wytłumaczenia.</u>
<u xml:id="u-3.84" who="#SBrun">8)„Aby przedstawił projekt ustawy, regulującej wzajemne stosunki majątkowe pomiędzy Skarbem Państwa a projektowanemi ciałami samorządowemi w Małopolsce”.</u>
<u xml:id="u-3.85" who="#SBrun">Ten ustęp niesłusznie się tu dostał, bo oczywiście tego żądania nie można zwrócić do Ministra Przemysłu i Handlu, gdyż zmiana nie w jego leży mocy. Zostawiam go w rezolucji, bo tak rezolucje zostały wydrukowane, w nadziei, że p. Minister na potrzebę uregulowania tej sprawy sam zwróci uwagę, gdzie i komu należy.</u>
<u xml:id="u-3.86" who="#SBrun">„W związku z powyższem, ażeby miał na względzie:</u>
<u xml:id="u-3.87" who="#SBrun">a) iż przy zamierzonej sprzedaży akcji Towarzystwa Eksploatacji soli potasowych, winne być wyłączone z transakcji akcje, które stanowiły własność galicyjskiego funduszu solnego krajowego i b) ażeby na wypadek konieczności sprzedaży kopalni węgla w Spytkowicach, zwrócił Tymczasowemu Wydziałowi Samorządowemu kwoty, wyłożone z funduszu krajowego przez b. Wydział Krajowy na zakup uprawnień górniczych od Schlutiusa oraz na roboty wykonane w tej kopalni, a dotychczas Wydziałowi Krajowemu nie zwrócone”.</u>
<u xml:id="u-3.88" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek ks. Stychel.)</u>
<u xml:id="u-3.89" who="#SBrun">Do tej rezolucji pozwoliłem sobie dodać następujące motywy: „Były Wydział Krajowy we Lwowie, który obok austriackiego namiestnictwa funkcjonował jako władza polska przez sejm krajowy wybierana, złożył w 1919 roku rządowi p. Paderewskiego swoje agendy i przedłożył Sejmowi Ustawodawczemu projekt ustawy, według której prawa i obowiązku sejm galicyjskiego i cały majątek kraju przechodzą na własność Państwa Polskiego. Projekt ten stał się ustawą dnia 30 stycznia 1920., lecz uchwalona w roku następnym Konstytucja 17 marca 1921 r. zawiera postanowienia, z któremi nie jest zgodna powyższa ustawa. Konstytucja bowiem opiera ustrój Państwa na szerokim samorządzie terytorialnym, uznaje własność ciał samorządowych dopuszcza odebranie własności tylko za odszkodowaniem. Ponieważ ani na Śląsku Cieszyńskim, ani na Górnym Śląsku, ani w województwie poznańskiem i pomorskiem, Państwo nie zabrało własności krajom, względnie prowincjom, a na Kresach Wschodnich według opracowanego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych projektu konstytucji wojewódzkiej, własność b. ziemstw na Kresach Wschodnich ma się stać własnością samorządów wojewódzkich — rzeczą jest słuszną, aby stosunki własności kraju b. Galicji zostały uregulowane osobną ustawą, a przy sprzedaży przedsiębiorstw górniczych, przejętych od b. Wydziału Krajowego zostały zwrócone Tymczasowemu Wydziałowi Samorządowemu, względnie obecnie czterem małopolskim samorządom wojewódzkim”.</u>
<u xml:id="u-3.90" who="#SBrun">To są rezolucje, o których przyjęcie najuprzejmiej szanownych Panów proszę i przepraszam że tak wiele zabrałem im czasu.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Truskier.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#STruskier">Dyskusja dzisiejsza znowu mnie przekonała i stwierdza, że handel i przemysł nie mają szczęścia do Polski i do Polaków. Sadziłem, że wobec katastrofalnego stanu przemysłu i handlu kwestia ta wywoła tutaj bardzo długą i wyczerpującą rozprawę, mianowicie, że postaramy się obiektywnie i trzeźwo zastanowić nad przyczynami tego kataklizmu, jaki jest obecnie, i z całem zrozumieniem powagi rzeczy nad możliwemi sposobami zaradzenia niebezpieczeństwu, jakie nam grozi.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#STruskier">Dyskusja budżetowa w połowie lipca podczas lata przekonywa nas, że jest to pora najnieszczęśliwiej wybrana.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#STruskier">Wtedy, kiedy wszyscy się spieszą na odpoczynek letni, nie można mówić o najważniejszych rzeczach, tyczących się Państwa. Dlatego jest jasnem, że budżety wszystkich państw nie są wprowadzone od 1 lipca, jak dawniej było, ale od stycznia.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#STruskier">Musi być ta korektywa budżetowa, że dyskusja powinna się odbywać przed końcem roku kalendarzowego nie zaś po upływie pół roku, po wyczerpaniu większej części wydatków. Że przemysł i handel nie mają szczęścia, o tem miałem przed chwilą sposobność jeszcze dobitniej się przekonać. Przed samem przystąpieniem do rozprawy okulary mi się popsuły, ażebym musiał mniej mówić.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#STruskier">Jak najgoręcej chcę poprzeć zdanie p. referenta co do Urzędu Patentowego. Dzieją się tam rzeczy bardzo niezwykłe, niezrozumiałe i bardzo szkodliwe z punktu widzenia ogólnego i z punktu widzenia tych ludzi, którzy dzięki swojej wiedzy i zdolnościom mogą, przynieść wszelkie korzyści społeczeństwu. Otrzymaliśmy tu list od człowieka zainteresowanego — muszę uczynić zastrzeżenie, że to jest chrześcijanin — który jednakowoż zwrócił się do organizacji żydowskiej, ażeby tę kwestie koniecznie -oprzeć, ażeby podania były szybko załatwiane, nie ani w 1928 i 1929 roku. Te rzeczy zalegają od 1919 r. Petent prosił w imieniu zainteresowanych, ażeby nie tylko nie zmniejszać ilości urzędników w tak pożytecznym dziale, lecz odwrotnie, ażeby powiększyć i wykazuje, że to może się odbyć bez straty dla Skarbu, a mianowicie, że ludzie zainteresowani gotowi są nawet ponieść większe koszty nałożone na nich, ażeby tylko przyśpieszyć załatwienie. I jest to jasne i zrozumiałe dla naszych stosunków wewnętrznych i zewnętrznych. Panowie rozumieją, że wynalazki są bardzo ważne, o ile są aktualne, szczególnie miejscowe, krajowe, ażeby one przedtem nie uzyskały pierwszeństwa poza granicami naszego kraju, gdyż wykazałoby to, że własne Państwo nie umie ocenić doniosłości tych wynalazków częstokroć bardzo pożytecznych.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#STruskier">Chciałbym również zwrócić uwagę p. Ministra na rzecz może drugorzędną lecz niezmiernie doniosłą, a dotyczącą konsensów dla rzemieślników. Jest to jakaś nowa plaga, wprawdzie nie egipska, ale wywołana nie wiadomo czem i poco. Rozpoczęło się to w Sosnowcu, powtórzyło w Kielcach i obawiam się, żeby to nie przeniosło się na inne miasta — mianowicie od rzemieślników żąda się konsensów, opierając się na prawie rosyjskiem, zupełnie niesłusznie. P. Minister ma co do tego pismo nasze z Koła Żydowskiego, tłumaczące, że to jest oparte na prawie rosyjskiem, dawno skasowanem. Nie będę mówił o tem szczegółowo, wobec skontyngentowanego czasu i prośby kolegów, będę możliwie się skracać. Zwracam jednak uwagę, że trudności robione są zupełnie niesłuszne, niewłaściwie i nielegalnie. Prawda, że obecnie są narady w Ministerstwie Przemysłu i Handlu co do ustawy przemysłowej i muszę wyrazić pewien żal, że nie wszystkie czynniki zainteresowane są zaproszone na te narady, ponieważ tu jest wymiana myśli i tu chodzi o kwestię zasadnicze. Są tu głównie dwa prądy, ludzie, którzy kroczą po starych drogach, drogą cechów rzemieślniczych i ludzie, którzy kroczą po drogach wolnego rozwoju. Rozumie się, że jeżeli mówię o wolnym rozwoju, to nie myślę, że wolny rozwój koniecznie jest połączony z niedostatecznem przygotowaniem, z niewłaściwem wykonaniem, z brakiem wszelkich kwalifikacji. Te rzeczy są zupełnie zrozumiałe, ale nie można wyznawać tę ciasną doktrynę i upierać się, że to, co było dobre kilkadziesiąt czy kilkaset lat temu, jest dobre teraz, mianowicie, że cech rzemieślniczy może te rzeczy właściwie ująć i załatwić. Fabryki, przemysł i kupcy się temu opierają, i bezwzględnie z tym poglądem walczyć będą.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#STruskier">Dotykając zasad przemysłu i handlu, nie będę mówił o cyfrach budżetowych, bo i tak jest przesądzone, że Senat cyfr zatwierdzonych przez Sejm nie niszy. Chodzi mi więc nie o cyfry w budżecie zawarte, ale o treść. Znajdujemy się w katastrofalnem położeniu: przemysł i handel już nie wegetuje, ale literalnie zamiera. Jako przedstawiciela przemysłu i handlu nie zatrwożyłoby mnie, że zdarzają się przesilenia, z któremi jesteśmy oswojeni, że od czasu do czasu muszą być, bo inaczej byłby raj na ziemi, ale jest jedna rzecz niebezpieczna, na którą największy nacisk trzeba położyć i szukać pomocy i sposobów zapobieżenia temu. Nasze artykuły przemysłowe są za drogie i na to trzeba szukać remedium, i środków pomocy. Jest to niebezpieczne dla nas wewnętrznie, a zupełnie niedopuszczalne na zewnątrz. Dzisiejsza rozprawa nie pozwala mi się wgłębiać w to, czy Polska jest krajem rolniczym, czy też dąży jednak do pewnego rozwinięcia swojego stanu przemysłowo-handlowego. Osobiście nie mógłbym się zgodzić z tem, że Polska jest krajem rolniczym, przynajmniej jeszcze nie dziś. Dziś z czystem sercem nie możemy jeszcze mówić, że mamy tyle produktów rolniczych na wywóz, a gdybyśmy nawet tyle produktów rolnych mieli na wywóz, to stan rynków rolnych na świecie jest taki, że Polsce byłoby trudno konkurować w eksporcie z wytworami amerykańskiemi i innemi. Rynki te są zalane towarami amerykańskiemi i bardzo wątpię...</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#komentarz">(S. Buzek: Pozwólcie nam tylko konkurować.),</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#STruskier">...czy Polsce się uda konkurować. Osobiście, Panie Kolego, jestem zawsze za wolnością i za wolną konkurencją, dlatego przeciwstawiam się wszelkim „Rozwojom” i innym ograniczeniom, bo wierzę w wolną robotę wolnych ludzi, więc, jeżeli się Pan Kolega do mnie zwraca, to bezwzględnie nie będę się temu przeciwstawiał. Prawda, o ile nie mam pewności, że w danej chwili starczy nam własnych produktów rolnych na wyżywienie Państwa, to pomimo całego mego przekonania do wolności w handlu i przemyśle, będę stawał na gruncie ograniczenia, bo inaczej wywołuje to zupełnie inne skutki, bo drożyznę, która jest dla nas tak zabójcza.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#STruskier">Jeżeli sobie pozwoliłem w Komisji zabrać głos w tej kwestii, to z powodu jednego braku mianowicie braku statystyki. Tu znowu zwrócę się do Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Statystyka u nas szwankuje. Dotychczas nie możemy opierać się ściśle na cyfrach, a szczególniej na cyfrach we właściwej chwili. Statystyka jest jak prawo, można ją trochę naginać. Bo niby prawo jest niewzruszalne, ale również można je naginać. I dlatego to widzimy, że w sądzie stoi dwóch adwokatów po obu stronach i każdy mówi na podstawie prawa, a zbijają się na śmierć i życie. Tak samo jest ze statystyką, którą można naginać. Ale statystyka u nas szwankuje, mieliśmy tego dowody, gdy dyskutowano co do wywozu, wtedy właśnie przekonaliśmy się, że była olbrzymia różnica między cyframi Urzędu Statystycznego, a cyframi Ministerstwa Rolnictwa co do ilości jęczmienia, które jest w Państwie, skutkiem czego my, niestety, tracimy wiarę w naszą statystykę. Dlatego, powiadam, ścisła statystyka nam jest potrzebna, i to w odpowiedniej chwili. Ostatnio pozwoliliśmy na wywóz zboża, gdyby ono było wywożone w odpowiedniej chwili, kiedy koniunktura była lepsza, Polska niewątpliwie bardzo-by skorzystała. Ale zaczęto je wywozić nie we właściwej chwili. To samo było z cukrem — zaczęto wywozić go nie we właściwym czasie. Czechosłowacja wywoziła swój cukier i osia mięła wobec dobrej koniunktury wyższe ceny, myśmy natomiast wywieźli go nie we właściwym czasie i osiągnęli znacznie niższe ceny. Działo się to dlatego, że nie było pełnego przeświadczenia, że cukru dla nas jest dość. Brak statystyki we właściwej chwili jest zabójczy dla naszych stosunków przemysłowo-handlowych i w tym wypadku Minister Przemysłu i Handlu, jakkolwiek nie bezpośrednio, ale pośrednio może oddziaływać, bo to jest koniecznie potrzebne.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#STruskier">Dlaczego u nas towary są drogie? Co jest potrzebne dla przemysłu i handlu? Szczególnie dla przemysłu jest potrzebna tania produkcja, dobre inwestycje, tani kredyt, dobra organizacja i wolny obrót. To są rzeczy, które u nas na każdym kroku napotykają na wielkie trudności. Trzeba sobie szczerze powiedzieć, bo jeżeli sobie nie powiemy szczerze, to będzie to z uszczerbkiem dla naszych interesów, że inwestycje u nas kuleją szczególniej od czasu wojny, fabryki nasze z małemi wyjątkami, bardzo mało na tym punkcie uczyniły i mogły uczynić. Jest to pole dla Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Rozumiem, że ono nie ma bezpośredniej władzy, ale po to jest stworzone, żeby na tym terenie pomagało przemysłowi.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#STruskier">Sprawa taniego kredytu przedstawia się u nas okropnie, w dodatku Państwo ogłasza reglamentacje, która jest bardzo szkodliwą i tu znowu mam żal do p. Ministra Przemysłu i Handlu, w tym wypadku jego zdanie powinno być ostatnie słyszane. U nas wszędzie i zawsze prawo policyjne wprowadza się na każdym kroku, jak gdyby wszystkie węzły gordyjskie można było rozwiązywać tą szablą policyjną. Każdy z przemysłowców czy kupców rozumie, że jakkolwiek procent był bardzo drogi, to jednak reglamentacja go podraża i usuwa jeszcze i te środki kredytowe, którebyśmy mogli mieć, a pokątne dyskonto będzie jeszcze droższe. A cóż mi z tego, że Bank Polski dyskontuje na 1%, kiedy mi nigdy pieniędzy nie da? Więc też to źródło jest niedostępne, niewystarczające. Aczkolwiek pod adresem Banku Polskiego pozwoliłem sobie to na Radzie Gospodarczej powiedzieć, to rozumiem, że Bank Polski nie może podołać wszelkim wymaganiom przemysłu i handlu, ale ostrożność, którą powinien zachować, zbyć daleko posunął. Ostrożność zbyt daleko [nieczytelne] bywa nieraz niedźwiedzią przysługą i Bank Polski, rozumiejąc swą powagę i odpowiedzialność, za daleko nie powinien się posuwać. A Państwo, czy ono na punkcie kredytu wszystko spełniło? Przeciwnie, te reglamentacje, te przeszkody w uzyskaniu kredytu zagranicznego, czy to nie jest winą Państwa? P. Premier Grabski, jakkolwiek należę do rzędu ludzi, którzy uważają, że położył on niezmierne zasługi dla Państwa przez prace, którą wykonał na polu sanacji, nie docenił jednak wartości kredytów zagranicznych. Cenię w ludziach odwagę, energię, ale on posunął się zadaleko, bo w pierwszej chwili twierdził obejdę się bez kredytu zagranicznego i przeprowadzę sanację tylko siłami miejscowemu Ale siły miejscowe wyczerpane i Minister Przemysłu i Handlu powinien to akcentować, gdzie tylko może czy na Radzie Ministrów, czy gdzieindziej. Siły przemysłu i handlu w Polsce są absolutnie wyczerpane, a jeżeli będą wyczerpane siły rolnictwa, a mimo to będziemy sądzili, że z tych źródeł możemy jeszcze coś wziąć, to możemy zupełnie zginąć. Minister Przemysłu i Handlu musi więc występować z największą energią, gdzie to od niego może zależeć, musi wpływać.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#STruskier">Proszę Panów, czy Rząd nie wypędził w swoim czasie kapitałów zagranicznych z kraju, wtedy, gdy one jeszcze były i gdy kazano składać wszystkie zagraniczne pieniądze do P. K. K. P., czy to nie był jawny i zrozumiały powód wypędzenia kredytów? Mogą przedstawiciele banków powiedzieć, że mieli fundusze, mieli kapitały zagraniczne i to zmusiło ich do wycofania tych kapitałów. I po co Rząd czynił, i dla czyjego dobra to było zrobione? To było nierozważne, nierozmyślne i miało najgorszy skutek. Rząd stoi na tem stanowisku, że przemysłowcy sami powinni się starać o kredyt zagranicą, a już kilka dni temu słyszeliśmy, jak to jest zgodne, że to uganianie się za kredytami wprowadza właśnie to, że zagranicą licytujemy się na punkcie procentów. Właśnie tu musi być interwencja Rządu i Rząd musi się sam wystarać o pożyczki, bo bez pożyczki zagranicznej Rząd nic nie zrobi. Prawda, do tego my musimy w kraju pomóc — przepraszam, że odbiegam od tematu, ale nie w ten sposób, jak to wczoraj kolega Jackowski mówił, przepraszam Panów, ale licząc się z powagą Senatu, muszę stwierdzić, że nie powinniśmy w Senacie takich bredni mówić, jakie tu były powiedziane. To nie powiększa powagi Polski, to było powiedziane wbrew interesowi Polski. P. s. Jackowski nie mówił jak człowiek, który działa dla dobra Polski, p. s. Jackowski wyzyskał tę trybunę i mówił jak się mówi na wiecach różnych towarzystw rozwojowych. Mówił niesłusznie, mówił niezgodnie z rzeczywistością i szkodliwie dla Polski i przeciw temu zawsze będziemy protestować. Jest łatwo mówić, że „mówicie to Panowie dla zagranicy”, ale ja stwierdzam, że jeżeli jest jakieś państwo anonimowe, to pan starosta z Horochowa i p. s. Jackowski tworzą to państwo. Na chwilę odbiegłem od przedmiotu, chociaż we wczorajszem przemówieniu starałem się rzeczowo mówić i nie dotykać tej Izby, ale, zniewolony tem wystąpieniem, musiałem kilka słów odpowiedzieć, a mówię to w tej chwili nie tylko w obronie swojej osobistej lub narodu żydowskiego, ale mówię również w imię dobre; opinii polskiej, na której mnie tak samo zależy jak Panom, do czego mam to samo prawo i tego prawa Panowie mi nie odbiorą.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: Czego się Pan tak irytuje?)</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#STruskier">Może ksiądz w sprawach katolickiego wyznania więcej wie, ale w sprawie przemysłu i handlu lepiej się orientuję od Księdza. Nie chcę się wdawać w krytykę i w odpowiedzi osobiste. Przepraszam, że na chwilę odbiegłem od przedmiotu i teraz wracam.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#STruskier">Nam jest potrzebna dobra organizacja i tej, niestety, nie posiadamy. Co do dobrej organizacji, czy nam są miłe czy nie miłe porównania, ale powinniśmy przykład wziąć z Niemiec i Ameryki. Z tych zakładów przemysłowych, które tam są urządzone, byłoby wskazane, ażebyśmy w Polsce przykład wzięli, szczególniej z Ameryki, gdzie produkcja jest prowadzona w sposób najwłaściwszy. Nie możemy marzyć o takiej produkcji masowej u nas, ale tam każdy fabrykant, urzędnik i robotnik rozumie, że on pracuje nie tylko dla siebie, lecz dla kraju, że pracuje dla kalkulacji. Uważam, że przemysł kroczy po błędnej drodze. Kalkulacje przemysłowców są przesadzone i także jak w tych czasach, kiedy była dewaluacja. Jeżeli dziś fabrykant dany towar sprzedaje — dla przykładu — za 100 zł., a gdy ma udzielić na kredyt, to liczy sobie 120 zł. Uważam, że popełnia zbrodnię wobec przemysłu, bo podraża towar i uniemożliwia obrót nim. Ministerstwo Przemysłu i Handlu nie powinno się zupełnie obojętnie do tych spraw odnosić. W Ministerstwie Przemysłu i Handlu powinna być wprowadzona kalkulacji wszelkich artykułów przemysłowych. Jeżeli mówię o tej kalkulacji to nie w sensie policyjnym, nie sensie jakiegoś urzędu walki z lichwą, któryby przymuszał, wpływał i wtrącał się w nie swoje rzeczy. Ministerstwo powinno mieć u siebie organ, który musi śledzić i badać i powiedzieć: panie przemysłowcze, pan liczy 100 zł., kiedy faktycznie pan może liczyć 80 czy 90 zł. i pan dla dobra własnego interesu powinien ceny opuścić. I tu jest pole dla Ministerstwa Przemysłu i Handlu, aby fabrykom, które dla potanienia swojej produkcji, chcą wprowadzić ulepszenia, Rząd powinien ułatwiać otrzymanie specjalnych kredytów na inwestycje, które nie są jedynie dla przemysłowca, ale dla całego Państwa, bo umożliwiają pracę fabrykom, dają robotę pracownikom, szeregom bezrobotnych, i przysporzą Państwu bezpośrednio dochodów.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#STruskier">Dziś jeszcze możemy powiedzieć, że w maju, czerwcu, pomimo takich katastrofalnych warunków, podatki, szczególniej w miastach, wpłynęły ponad preliminarz. W Sejmie p. Premier powiedział, że miasta i przemysł nie spełniają swoich obowiązków, jednak muszę stwierdzić na zasadzie cyfr podanych przez Ministerstwo Skarbu, iż w ostatnich miesiącach, pomimo wielkiej katastrofy. z tych źródeł wpłynęły podatki ponad preliminarz. Prawda, podatek obrotowy w tej formie jest niedopuszczalny. Rozumiem, że podatki są potrzebne, rozumiem, że Państwo bezwzględnie powinno mieć podatki, ale podatek w tej formie, jak podatek obrotowy, wpływa na podwyższenie ceny towaru conajmniej o jakie 15–20%, dlatego podatek taki jest nie do pomyślenia, szczególnie z powodu swojej wielokrotności.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#STruskier">Co do wolnego obrotu przy naszych ograniczeniach i urzędach nie będę mówił, że to jest potrzebne, wykazałem zresztą odpowiadając koledze Buzkowi. I tu znowu mamy prośbę do Ministra Przemysłu i Handlu. Bardzo często słyszymy, że Ministerstwo to przy wydawaniu niesłusznych i niemądrych zarządzeń, które szkodzą przemysłowi i handlowi, nie postępuje z należytą energią, mimo, że to działa szkodliwie i na ten resort, który p. Minister reprezentuje.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#STruskier">Co do potanienia produkcji, to nie mogę stracić z oczu wydajności pracy robotników. Jest to przykre i może niepopularne, ale musi być tu powiedziane, że wydajność robotników podczas wojny zmniejszyła się i jest obowiązkiem nie tylko prawej, lub środkowej, lecz lewej strony Izby to stwierdzić. Właśnie przedstawiciele sfer robotniczych powinni wejrzeć w to i najdokładniej zbadać tę sprawę. Prawda, my często słyszymy z lewej strony, że jakoby ta wydajność robotników powiększyła się, może być, że w pewnych działach tak, ale naogół nie powiększyła się, z całą stanowczością stwierdzam, że w szeregu wypadków nie powiększyła się naodwrót, zmniejszyła się i to mówię w imię dobra sprawy. Mnie osobiście chodzi nietyle o powiększenie ilości godzin pracy, ile o powiększenie wydajności pracy. Co mi z tego, że robotnik będzie siedzi J 10 godzin, jeżeli wydajność jego pracy będzie mała. Wolę niech pracuje 8 godzin, ale niech pracuje intensywnie i na tym punkcie musi znaleźć się porozumienie ogólne, bo jak wyjaśniłem obiektywne wszystkie sfery powinne na to wpłynąć.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#STruskier">Czego nam jeszcze brak? Brak nam traktatów handlowych, bez traktatu handlowego z Niemcami, z Rosją nie jest do pomyślenia u nas prowadzenie interesów handlowych i przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#komentarz">(S. Hammerling: A traktat z Ameryką?)</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#STruskier">Pan, Panie Kolego Hammerling lepiej wytłumaczy sprawę tego traktatu w stosunku do Ameryki, ale stosunki z Ameryką w świecie przemysłowym i handlowym nie odgrywają tej roli, jak stosunki nasze z najbliższymi sąsiadami.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#STruskier">Proszę Panów! Kiedy p. poseł Wiślicki, mój kolega klubowy, w Sejmie ośmielił się wspomnieć o konieczności nawiązania stosunków ze wschodem, to w jednem z pism, zdaje mi się, że było to w Kurierze Porannym, była bardzo jasna i przejrzysta aluzja, że w tem jest coś komunistycznego. Proszę Panów! Jeżeli my temi drogami pójdziemy i w ten sposób będziemy zapatrywali się na nasze sprawy przemysłowe i handlowe, to wejdziemy już na zupełne manowce. Szczerze i otwarcie mówię, że jest mi dziś zupełnie obojętne, kto w Rosji siedzi. Nie my jesteśmy powołani do poprawy stosunków w Rosji.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#komentarz">(Głos: Czy Fan wierzy w możliwość traktatu z Rosją?)</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#STruskier">Powołam się na słowa p. Ministra Darowskiego, który powiedział, że stan obecny w Rosji jest ugruntowany, a p. Ministra Darowskiego chyba przecież nikt nie będzie uważał za komunistę. Prawda, że trzeba było znacznie wcześniej to uczynić, dziś jest trudniej, ubiegli nas inni, te kraje, które pomimo najlepszych stosunków z nami dbają o swoje interesy handlowe.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#STruskier">Wspomnę o naszych stosunkach wywozowych. Bilans handlowy się psuje. Bilans handlowy dobry za ostatni kwartał 1923 r. opierał się głównie nie na wywozie artykułów naszej wytwórczości, lecz na wywozie węgla i surowców. To nie jest zdrowe, tembardziej, że gotowych wyrobów do nas więcej przywozimy, niż wywozimy. Mam statystykę, która wykazuje, że z całej Polski wywozimy wiele towarów, znacznie mniej, niż wywożono za czasów rosyjskich z samej Kongresówki. To jest stosunek niezdrowy i temu trzebaby przeciwdziałać.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#STruskier">Nie składam żadnych poprawek. Gdybym mógł i wiedział, że rezolucja moja znalazłaby tu posłuch postawiłbym jedną rezolucję, rezolucję nie pod adresem Rządu, lecz pod adresem Senatu, Sejmu i społeczeństwa polskiego, żeby społeczeństwo bez różnicy wyznań i narodowości energię, którą używa na zwalczanie różnych organizacji, partii, narodowości i wyznań zużyło dla dobra interesu Państwa, a wtedy polska bezwzględnie inaczej będzie wyglądać.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#komentarz">(Głos: A czy ta rezolucja odnosi się i do społeczeństwa żydowskiego?)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekksStychel">Zwrócono mi uwagę, że mówca w swojem przemówieniu użył pod adresem jednego z kolegów senatorów wyrażenia, że to co on mówił, to są brednie. Zwracam uwagę, że wyraz ten nie należy do parlamentarnych i przywołuje s. Truskiera za to do porządku.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Gaszyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#SGaszyński">Wysoki Senacie! Państwo ma dwa rodzaje dochodów: jedne z podatków, a drugie z przedsiębiorstw państwowych. Przedsiębiorstwa państwowe i wogóle majątek kameralny Państwa Polskiego wynosi 20 miliardów złotych. Jest to suma, która powinna przynieść przynajmniej miliard złotych dochodu. Jednakże tak nie jest i nie jest jedynie dlatego, że wszyscy czują, że ta gospodarka właśnie nie jest na wysokości zadania, że wymaga gruntownej sanacji, by przez reorganizację mieć możność zmniejszenia urzędników, biurokratyzmu i podniesienia dochodów. Wiemy, że wyżsi urzędnicy dobrze płatni być powinni, ale powinni oni być kontraktowi, tak, jak w przedsiębiorstwach prywatnych i wiemy, że te przedsiębiorstwa jako skomercjalizowane dają jak najlepsze rezultaty i państwowe przedsiębiorstwa również powinne być skomercjalizowane. Wprawdzie w ostatnich czasach idziemy po tej linii, ale jakoś tak nieśmiało, że [nieczytelne], czy rezultaty będą w odpowiednim terminie osiągnięte. Etatyzm szybko trzeba wyplenić, znieść pragmatyki austriackie, z których widać, że państwo jest dla urzędników, a nie odwrotnie.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#SGaszyński">Gospodarkę naszego przemysłu należy prowadzić, ale nie urzędować, jak się wyraził na jednem z posiedzeń komisji oszczędnościowej pewien dyrektor departamentu Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Sądzę, że to jest właściwy człowiek na właściwem miejscu, który wie, że tu szukać należy znacznych dochodów i poprawy stosunków w naszym przemyśle. Obecnie w gospodarce Państwa panuje chaos. Jedno ministerstwo sprzedaje, drugie ministerstwo kupuje ten sam towar. Np. główna dyrekcja państwowych zakładów górniczo - hutniczych nie ma wpływu na określanie cen hurtowych po jakich ma sprzedawać biuro sprzedaży soli. Państwowe przedsiębiorstwa górniczo-hutnicze są prowadzone bardzo dobrze, ale i te mają pewne braki. Natomiast i Gwarectwo „Brzeszcze” wytrzymuje konkurencję z wzorowo prowadzonemi zakładami prywatnymi. Bywają także wędrujące przedsiębiorstwa, wytwarzając ogólną demoralizację i rozprzężenie. Np. państwowy urząd nafty podlegał Ministerstwu Skarbu, następnie Ministerstwu Przemysłu i Handlu. Później została utworzona dyrekcja państwowych zakładów naftowych, która' należała do referatu departamentu hutniczo-górniczego w Ministerstwie Przemysłu i Handlu. Następnie po raz piąty w kwietniu 1922 r. wydział naftowy zależał od samego Ministra Przemysłu i Handlu, wreszcie po raz szósty został przydzielony do dyrekcji państwowych zakładów hutniczo-górniczych. W takich warunkach nic dziwnego, że mamy powszechny brak planu, ścisłego podziału pracy i prawidłowej rachunkowości, któraby obejmowała dział zużycia materiałów, robocizny i t. d.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#SGaszyński">Przyznać musimy, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu jest jeszcze najlepiej zorganizowane, znacznie lepiej od innych ministerstw, jednak należałoby iść śladem naszych przyjaciół Francuzów, którzy stworzyli ministerstwo gospodarki narodowej, gdzie koncentrują się główne zasadnicze plany gospodarki państwowej, gdzie załatwiają się wszelkie umowy oraz znaczne zakupy i sprzedaż ważniejszych przedmiotów. Gospodarka państwowa ześrodkowana w jednem ministerstwie napewno dałaby maksymalną produkcję i dochody Państwu.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#SGaszyński">Jednym z większych braków naszej gospodarki, była zła polityka wywozowa. I tu przyznać muszę, że w r. 1919, widząc taki brak pieniędzy w Państwie, widząc jak Państwo drukuje pieniądze dla zaspokojenia niezbędnych wydatków, zaproponowaliśmy stworzenie wywozu i przywozu na rachunek Państwa, czyli pewnego monopolu na najtrudniejsze czasy w 1919 r., kiedy niewiadomo było za co wojnę prowadzić. Ale bano się wprowadzić monopolu państwowego, natomiast nie bano się tak niemoralnej rzeczy jak drukowanie pieniędzy. Dziś nie mam najmniejszej wątpliwości, że propozycja nasza była daleko moralniejsza, dlatego, że dotknęłaby tylko nie których z nas, którzy zajmujemy się eksportem, natomiast drukowanie pieniędzy dotknęło i materialnie i moralnie cały naród. Nie mamy wątpliwości, że lepiej nieraz pogłowić się i pomyśleć jak zaradzić złemu, aniżeli iść po linii najłatwiejszej, ażeby tylko chwilowo zdobyć nieodzowne środki. Niestety, nie staliśmy się narodem tak użytecznym, jakim moglibyśmy być w rodzinie narodów dlatego właśnie, że my produkujemy za mało, ale nawet gdybyśmy mogli wyprodukować, tobyśmy musieli zgnoić nasze produkty, gdyż nie moglibyśmy ich wysyłać zagranicę, bo ceny nasze byłyby za wysokie.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#SGaszyński">Przyczyną tego główną jest drogi pieniądz. Cóż dziwnego, jeżeli płacimy 66%, a inni 6% rocznie, że nie wytrzymujemy kalkulacji i nie możemy podzielić się tymi artykułami, które moglibyśmy wyprodukować na wywóz.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#SGaszyński">Zwracano nam uwagę, że najlepsza gospodarka, szczególnie dla ludzi biednych, jest taka, jeżeli towar zostaje w kraju. Ja znajduję, że najlepsza gospodarka to jest ta, która wytrzymuje rachunek i kalkulację. Trzeba zawsze wziąć ołówek do ręki i żądać za pracę jak największego wynagrodzenia, a natomiast, żeby za te pieniądze, otrzymane za pracę, można było kupić towarów, których potrzebujemy. I tak, opłaca się stanowczo wywozić zboże, a kupować mąkę, o ile chleb z tej przywiezionej mąki będzie tańszy, aniżeli ze zboża krajowego. Brak wszelkich kalkulacji w tak zawiłych kwestiach bezwarunkowo prowadzi do zlej gospodarki państwowej.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#SGaszyński">Dużo mówiono o urzędzie patentowym. Zdawałoby się, że to jest rzecz drugorzędnego znaczenia, ale urząd patentowy zdyskredytował nas na rynkach zagranicznych z tej prostej racji, że wielu obcych obywateli zwracało się do nas o ochronę praw autorskich, że brak tej ochrony był przyczyną, że dziś jesteśmy powszechnie zdyskredytowani pod względem naszej organizacji i to odczuwać się daje w stosunkach finansowych z zagranicą.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#SGaszyński">Urząd patentowy ma jeszcze znaczenie dla obrony państwowej. Nikt nie może wyjawić swojego wynalazku dotąd, dopóki on nie został zastrzeżony, jednakże urząd patentowy, tak u nas był skonstruowany, że do tego czasu nie próbowano pracować szerzej nad wynalazkami, które się niejednokrotnie roiły po głowach naszych polskich wynalazców. Sądzę, że komisja stworzona przy urzędzie patentowym z oficerem sztabu generalnego, jest nieodzowna, żeby wynalazki dla obrony narodowej nie wychodziły zagranicę przedwcześnie — niech już wtenczas idą, gdy nasze władze odmówiły uznania dla danego wynalazku.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#SGaszyński">W ostatnich czasach bardzo mało zwracano uwagi na rozbudowę naszego przemysłu wojennego. Dziwnie mało interesuje się tem Rząd i społeczeństwo. Dotychczas nie posiadamy własnych fabryk broni, a budowa wytwórni wojskowych posuwa się żółwim krokiem. Rząd nie docenia znaczenia poszczególnych fabryk prywatnych, niezbędnych dla obrony kraju i pozwala im likwidować się wskutek braku obstalunków, choć mogłyby one odegrać doniosłą rolę przy wytwarzaniu materiału wojennego. Przemysł chemiczny, lotniczy i mechaniczny przechodzą ciężkie przesilenie, słabsze przedsiębiorstwa likwidują się, inne są w przededniu zamknięcia. Najgorzej dzieje się w przemyśle metalowym, szczególnie zaś w dziale mechaniki precyzyjnej, wytwarzającej obrabiarki. Dział ten z natury rzeczy jest uzależniony od ogólnopaństwowych koniunktur gospodarczych, gdyż poszczególne przedsiębiorstwa przemysłowe tylko wówczas mogą sobie pozwolić na zakup obrabiarek, gdy interesy ich idą dobrze. Podczas kryzysu gospodarczego nikt obrabiarki nie kupi, nawet za połowę ceny, gdyż woli raczej zmniejszyć, niż powiększyć swe przedsiębiorstwo. Pozatem produkcja obrabiarek jest całkowicie uzależniona od działalności inwestycyjnej Państwa. Koleje i wojsko są głównymi odbiorcami obrabiarek. W chwili zniesienia wszelkich kredytów inwestycyjnych przemysł obrabiarkowy musi upaść. A z upadkiem tego przemysłu Państwo pozbawia się jedynego środka pomnażania swoich środków obronnych. Koleje podczas wojny nie będą zdolne wzmóc swej zdolności przewozowej bez dostatecznej ilości obrabiarek, a wojsko powiększyć ilości maszyn wytwarzających amunicję, broń, lub środki przewozowe, nie posiadając fabryk obrabiarek w kraju. Zdają sobie z tego doskonale sprawę nasi sąsiedzi, którzy rozwijają u siebie energicznie ten dział przemysłu, zasilając go licznemi zamówieniami rządowemi. Rosjanie zatrzymali jedyną istniejącą przed wojną w Polsce fabrykę obrabiarek Gerlacha i Pulsta, ewakuowali ją do Charkowa, znacznie ją rozbudowali, wyposażyli w nowe maszyny i dali liczne obstalunki. Ewakuowany personel fabryki Gerlacha i Pulsta powrócił do Polski i ześrodkował się w jedynej prowadzonej na większą skalę wytwórni obrabiarek, należącej do stowarzyszenia mechaników polskich z Ameryki, w fabryce, która w tych dniach ma być zamknięta wskutek braku robót.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#SGaszyński">Niszczy się z trudem powstałą instytucję, która podczas pokoju powinna przez wykonywanie odpowiednich robót dla wojska i kolei stać się szkołą i ośrodkiem pewnej określonej produkcji, by na wypadek wojny szeroko rozwinąć swą organizację i nie tylko wykonywać maszyny do wyrobu broni i amunicji, lecz i wprowadzać ten wyrób w innych fabrykach produkujących w czasie pokoju pokrewne maszyny.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#SGaszyński">Minister Przemysłu i Handlu i Minister Wojny powinni na tę fabrykę zwrócić specjalną uwagę, gdyż utrata tych specjalistów, którzy aż z Ameryki przyjechali, żeby wzmocnić nasze siły fachowe, przyniesie straty Państwu.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Kaniowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#SKaniowski">Wysoki Senacie! Chcę poruszyć sprawę przemysłu zabawkarskiego w Polsce. Przemysł zabawkarski rozwijał się słabo, później dość silnie w dawnym zaborze galicyjskim i prowadzony był przez wydział pomocy przemysłowej. Ponieważ przemysł zabawkarski ma silną konkurencję w Niemczech, albowiem z Niemiec głównie transport tych zabawek szedł do ziem naszego Państwa, dlatego należałoby ten przemysł wziąć w obronę i w tym celu zgłaszam rezolucję: „Senat wzywa Rząd, aby z uwagi na silnie zorganizowany przemysł zabawkarski w Niemczech (Turyngij, Saksonii, północnej Bawarii), mający oddawna główny eksport do ziem naszego Państwa — wziął w ochronę przemysł zabawkarski u Polsce drogą ustanowienia wysokich ceł dla wwozu do Polski i przez terytorium wolnego m. Gdańska”.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma p. Minister Przemysłu i Handlu Kiedroń.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Wysoki Senacie! W dyskusji nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu główny nacisk kładziono na przesilenie gospodarcze, którego jesteśmy świadkami od dłuższego czasu i które najbardziej niepokoi wszystkich obywateli, a przedewszystkiem tutaj panów oraz Sejm. Zdajemy sobie wszyscy sprawę, że uruchomienie przemysłu całego zatrudni dziesiątki tysięcy bezrobotnych, co jest bodaj że najpilniejszem zadaniem w obecnej chwili.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Były wyrażone ze strony niektórych panów zdania, że Rząd nie zdaje sobie należycie sprawy z tego przesilenia i nie znalazł dotychczas środków, żeby to przesilenie jaknajprędzej zażegnać. Według mego najgłębszego przekonania, i zresztą zdaje mi się, że tutaj jestem zgodny z zapatrywaniami panów, sprawa przesilenia zwaliła się na nasze społeczeństwo żywiołowo i dlatego nie leży to w mocy ani Rządu ani społeczeństwa tak odrazu ująć ten żywioł w swoje ręce, pokierować go tak, żeby został w najbliższych dniach usunięty. Sprawa ta ma głębokie znaczenie i tylko powoli przez wprowadzenie ogólnej sanacji w poszczególnych gałęziach przemysłu da się nasze życie gospodarcze uzdrowić.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Według dotychczasowego doświadczenia, jakie zdobyliśmy, obserwując i współpracując przy opanowaniu tego przesilenia, doszliśmy do przekonania, że sprawa przesilenia gospodarczego jest do opanowania i da się opanować tylko wtedy, jeżeli wszystkie siły i współczynniki społeczne w Polsce wezmą się za ręce i współdziałać będą w tym kierunku. I mogę tutaj z pewną satysfakcją skonstatować, że co do tej współpracy coraz bardziej wyrabia się zrozumienie w społeczeństwie. I mogę się z Panami podzielić wiadomością i przekonaniem, że w całym szeregu gałęzi przemysłu jest już pewna poprawa i pewna sanacja. Jeżeli chodzi np. o tego rodzaju przemysł, jak przemysł węglowy, bodaj najważniejszy w Polsce, to możemy przecież stwierdzić, że posunęliśmy się na drodze ku sanacji o bardzo duży krok naprzód. Ceny węgla, które na początku tego roku były rzeczywiście wprost zastraszające, i niestety w żadnym stosunku do cen przedwojennych, względnie do cen obecnych na rynkach światowych, dziś uległy już znacznej redukcji, a tem samem jeden z najważniejszych surowców dla całego przemysłu potaniał znacznie i zdobyliśmy przez to potanienie jedną z podstaw naturalnych dla sanacji w innych gałęziach przemysłu. Wiemy doskonale, że węgiel kosztował 50 zł. na początku tego roku, dziś cena spadła do 25–26 zł., czyli blisko o połowę. Naturalnie, jeszcze i ta cena nas nie zadawala. Zdajemy sobie sprawę, że ona musi i dalej ulec zmianie i ulegnie jej przy pewnej reorganizacji, przy pewnych oszczędnościach, które w przemyśle węglowym jeszcze są możliwe. Naturalnie to obniżenie ceny nie mogło odbyć się tylko kosztem zredukowania zysków przedsiębiorcy, bo te zyski nie wystarczyłyby na zredukowanie tak dalece ceny węgla; tu musiał przyjść z pomocą Rząd, który obniżył podatek węglowy, i tutaj przyszli i także z pomocą i robotnicy z kopalni węglowych, i którzy zgodzili się na pewne przedłużenie dnia pracy, mianowicie do 8 godzin i którzy zgodzili się na pewną redukcję płac, które nie były zbyt wysokie, ale musiały jednak ulec pewnej redukcji w obecnych warunkach, jak długo wydajność robotnika nie będzie na tej wysokości, jak była przed wojną.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Jeżeli chodzi o inne przemysły, to i w innych przemysłach widzimy już pewne przebłyski tej sanacji, tego uzdrowienia, które jest tak bardzo konieczne. Byłem przed kilku tygodniami w dzielnicy poznańskiej i na Pomorzu i skonstatowałem, że społeczeństwo tamtejsze i przemysłowcy tamtejsi są pełni wiary mimo ciężkiej sytuacji i mają głębokie przekonanie, że obecny kryzys, który tam nota bene nie doszedł do tych rozmiarów, do tych granic, jak w innych dzielnicach, w niedługim czasie będzie przez nich opanowany. Ta sama wiara da się już obecnie i gdzieindziej stwierdzić. Najważniejszym powodem tego przesilenia są zbyt wysokie koszty produkcji. Na te wysokie koszty produkcji składa się cały szereg czynników.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">A więc: brak oszczędności w samych przedsiębiorstwach, w organizacji przedsiębiorstwa, następnie nieraz, bardzo często nawet mała wydajność robotników, mniejsza, aniżeli była przed wojną i nieuzasadniona zupełnie, dlatego, że i warunki pracy i jednak pewne inwestycje przeprowadzone wskazywałyby raczej na to, że ta wydajność może być większa. Można ją tłómaczyć tylko pewną psychologią wojenną i powojenną, która spowodowała, że praca u nas nie jest tak ceniona i nie przywiązuje się do niej tej wagi, jaką przywiązywać powinniśmy. Społeczeństwo bez wyjątków nie zdaje sobie sprawy, że tylko przy najbardziej wytężonej pracy i przy największej oszczędności jesteśmy w stanie powetować wszystkie klęski wojenne i porobić te inwestycje i zaprowadzić te urządzenia, jakie chcielibyśmy wszyscy mieć i jakich zazdrościmy zagranicy.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Niektórzy mówcy wskazywali jako jeden z głównych powodów obecnego przesilenia drogi kredyt. Rzeczywiście, jest to ogromną bolączką, z której Rząd zdaje sobie należycie sprawę. Tylko, proszę Panów, nie trzeba się łudzić. Tani kredyt będzie tylko wtedy dostępny dla całego życia gospodarczego wogóle, a więc i dla przemysłu i dla handlu, jeżeli społeczeństwo będzie zasobniejsze co do tego. Zdajemy sobie sprawę, że pożyczka zagraniczna może nam przyjść z pomocą, oddać nam pewne usługi, ale odda usługi wtedy, kiedy będzie naprawdę produktywna, ale nie obecnie, kiedyby ona szła w przeważnej ilości wypadków na pokrycie deficytu przedsiębiorstw. Jeżeli rozejrzymy się w zakładach przemysłowych poszczególnych, to widzimy ogromne zapasy. Przecież nie sposób jest ściągać pożyczkę zagraniczną i produkować nadal na tych samach warunkach, jak dotychczas i wytwarzać jeszcze większe zapasy, bo to grozi niebezpieczeństwem, że kiedyś te zapasy będą musiały być sprzedane znacznie taniej, aniżeli obecnie. Dlatego musimy najpierw uruchomić te wszystkie zapasy, które posiadamy, musimy je sprzedać chociażby taniej, i na to przemysł musi się zdobyć, bo sprzedanie dzisiaj jest jeszcze zyskiem dla przemysłu w porównaniu z tem, co może przyjść później! Łudzą się przemysłowcy, opierając się na doświadczeniach zdobytych podczas inflacji, kiedy zupełnie inne czynniki odgrywały rolę, nie chcąc się pozbyć nagromadzonych zapasów. Tych zapasów pozbyć się można przeważnie przez sprzedaż zagranicę, ale i na rynku wewnętrznym, jestem przekonany, możnaby część zapasów umieścić, gdyby ceny były niższe, do pewnego stopnia dostosowane do cen zagranicznych. Rząd zdaje sobie z tej sytuacji sprawę i nie mogą Panowie powiedzieć, ażebyśmy zupełnie z założonemi rękami sytuacji się przypatrywali. Ja twierdzę, że trzymamy rękę na pulsie i staramy się we wszelki dostępny dla nas sposób przyjść tu z pomocą. Pewna zasługa Rządu leży w tem, że ceny węgla spadły, tego najważniejszego surowca dla produkcji przemysłowej. W ostatnich czasach były przeprowadzone pertraktacje z młynarzami, żeby ceny mąki, jednego z najważniejszych produktów, obniżyć, nie kosztem rolników, bo zdajemy sobie sprawę, że cena u rolnika jest stosunkowo nieprzesadzona, ale, żeby koszty przemiału obniżyć i Panowie wiedzą, że działo się to znowu z pewną ofiarą ze strony Rządu, który w tym względzie obniżył taryfę przewozową dla mąki, zrównał ją z taryfą zboża i zyskał przez to obniżenie cen mąki o 10%. Jest to obniżka jak na mąkę znaczna.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Nie może p. s. Truskier twierdzić, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu w innych gałęziach przemysłu nie wywierało nacisku co do obniżenia cen. O tem niechętnie zabieram głos, dlatego, że niestety niezawsze akcja Rządu się udaje, bo ostatecznie środki, któremi rozporządzam, są także ograniczone i te wszystkie reglamentacje, których ja specjalnie nie jestem zwolennikiem, do niczego nie doprowadziłyby, nawet gdybyśmy się do tego rodzaju środków uciec chcieli.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Co do kredytów, to chciałbym stwierdzić, że wedle mego głębokiego przekonania przedewszystkiem u nas, w naszem społeczeństwie musimy się starać te kredyty zdobyć przez jaknajdalej posuniętą oszczędność i powrót do tego, że z każdym centem, z każdym groszem musimy się liczyć, nie jak to było w czasie inflacji, kiedy i największą przezornością było wydać odrazu pieniądze i umieścić je w towarach. Psychologia społeczeństwa nie może się z dnia na dzień odwrócić i ona jeszcze dzisiaj tkwi. I po sobie i po l innych mogę ocenić i mogę codziennie skonstatować, że my jeszcze nie zdajemy sobie sprawy z tego, że ten grosz, to jest jednak duży pieniądz, duża wartość i że musimy się z nim niesłychanie liczyć. Przytoczę panom tylko taki przykład: gdy spytałem u fryzjera o cenę, to powiedział mi, za ogolenie i ostrzyżenie brody 3 złote. Ja mówię, że to jest przecież bardzo drogo w porównaniu z ceną przedwojenną, a on na to odpowiada: co ten złoty dziś znaczy? A przecież ten złoty wart jest znacznie więcej, niż frank szwajcarski, 6 razy tyle, ile korona czeska itd. Więc pod tym względem odczuwa się, że społeczeństwo nie otrząsnęło się jeszcze z tej inflacyjnej polityki, z tej psychologii inflacyjnej i że tu musi nastąpić zupełna przemiana i zupełne przerobienie sposobu myślenia u wszystkich. A wtedy ludzie zaczną oszczędzać, zaczną znosić grosze do banków i zaczną się znowu gromadzić te oszczędności, które są tak potrzebne dla ożywienia życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Nie mogę powiedzieć, żebym zupełnie bagatelizował konieczność pożyczki zagranicznej. Bezwzględnie Państwo nasze bez wydatnej pożyczki zagranicznej obyć się nie może, ale pod tym względem trzeba sobie zdać sprawę, że jeżeli bardzo będziemy chcieli tej pożyczki, jeżeli na wszystkie strony będziemy głosić, że bez tej pożyczki zagranicznej istnieć nie możemy, że ją uzyskać musimy, bo inaczej nastąpi katastrofa, to w takim razie nikt nam tej pożyczki nie da! My powinniśmy pokazać zagranicy, że wszystko zrobimy, co do nas należy i że w najgorszym razie bez tej pożyczki zagranicznej się obejdziemy! Jeżeli przekonamy zagranicę, że my też coś potrafimy zrobić, to to zaufanie do nas wzrośnie i wtenczas łatwiej i tę pożyczkę uzyskać potrafimy.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Zupełnie analogicznie ma się sprawa z traktatami handlowemi. Bezwzględnie dalsze rozwinięcie traktatów handlowych jest konieczne i także Ministerstwo Przemysłu i Handlu ogromną do tego przywiązuje wagę i robimy wielkie wysiłki, żeby zadzierzgnąć jaknajbardziej węzły pomiędzy nami i pomiędzy życiem gospodarczem innych państw, gdzie produkty nasze mogłyby znaleźć zbyt. Proszę Panów, tylko jabym także powiedział, że tutaj niema się co łudzić. Jak długo u nas potanienie produkcji nie nastąpi, tak długo my naszych towarów zagranicę sprzedać nie możemy, chociażbyśmy mieli jaknajwięcej traktatów handlowych ze wszystkiemi państwami, bo przecież przy dzisiejszych stosunkach na targach zagranicznych konkurować nie możemy, jesteśmy za drodzy. Musimy dopiero zrobić ten wysiłek i obniżyć ceny, a wtenczas możemy pójść zagranicę i nawet bez traktatów handlowych potrafimy nasze produkty spieniężyć. Naturalnie, że traktaty handlowe ułatwiają sprawę i myśmy pod tym względem już duży krok zrobili i cały szereg traktatów został zawarty. Jeżeli jeszcze z pewnemi państwami, nie przeczę ważnemi, jak Niemcy, Czechosłowacja, Rosja, te traktaty nie zostały zawarte, to Panowie doskonale wiedzą, że poza sprawami czysto gospodarczemi odgrywają dużą rolę względy polityczne. Z tych względów traktaty są niełatwe i jeżeli będziemy twierdzili, że bez tych traktatów obejść się nie możemy, to za te korzyści, jakie ewentualnie moglibyśmy odnieść, wypadnie nam również bardzo drogo zapłacić. Musimy wykazać, że bez traktatów handlowych z temi państwami w danym razie możemy jeszcze egzystować, że te traktaty są nie tylko potrzebne dla nas, ale jeszcze bardziej dla nich. Ostatecznie bowiem jeżeli chodzi o naszych sąsiadów, to sprzedajemy im nasz węgiel i inne produkty, ale i oni mniej więcej w tym stosunku i w tych samych ilościach u nas swoje towary sprzedają i mają ten sam, jeżeli nie większy w tem interes, żeby z nami dojść do porozumienia.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Dla ożywienia życia gospodarczego — ze swej strony przywiązuję jaknajwiększą wagę do rozpoczęcia odpowiednich robót inwestycyjnych, do przyciągnięcia kapitału zagranicznego, do prac inwestycyjnych, jak rozbudowa kolei, rozbudowa portów naszych, pewne prace inwestycyjne w miastach różnych. Ostatecznie i my musimy dojść kiedyś do tego, że w każdem mieście będzie wodociąg, kanalizacja, rzeźnia, oświetlenie elektryczne i t. d. Pomimo dużych trudności sprawa portu w Gdyni została szczęśliwie podpisana i mam nadzieję, że w przeciągu paru lat roboty tam rozpoczęte, roboty niesłychanie ważne dla naszego Państwa, pierwszorzędne mające znaczenie, że te roboty pociągną za sobą ogromny wzrost w stosunkach handlowych i że się to przyczyni ogromnie do ożywienia naszego życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Jeżeli chodzi o koleje, to stwierdzam i pod tym względem roboty przygotowawcze do udzielenia koncesji zostały bardzo daleko posunięte i jest także uzasadniona nadzieja, że ta niesłychanie ważna i dla Polski pilna sprawa będzie także szczęśliwie w niedługim czasie załatwiona. Byłoby to niesłychanie ważnem dla podtrzymania życia gospodarczego, dla podtrzymania naszych hut, fabryk cementu i t. d.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Jeżeli chodzi o rozbudowę dróg wodnych, to tak samo zdajemy sobie sprawę, że drogi wodne są tańsze dla przewozu masowych produktów znacznie tańsze od przewozu kolejami, że i tutaj Państwo nasze, mające doskonałe warunki dla rozwoju dróg wodnych, musi i w tej dziedzinie okazać większą aktywność i ta aktywność bezwarunkowo wystąpi na zewnątrz wtenczas, kiedy rzeczywiście uporamy się z obecnemi trudnościami finansowemi Państwa. Proszę Panów, nie trzeba o jednej rzeczy zapominać. Jeżeli dotychczas może są pewne, może i słuszne skargi, że Państwo nasze nie dość wykazuje aktywności, to jednakowoż trzeba zdać sobie z tego sprawę, że najważniejszą dziś sprawą jest sprawa utrzymania równowagi złotego, niedopuszczenia, żebyśmy powrócili do poprzedniego strasznego stanu, który dla wszystkich, od robotnika począwszy, a na najbogatszym człowieku skończywszy, był straszną zmorą i największem nieszczęściem. Nie daj Boże, ażebyśmy kiedyś do tego stanu powrócić mieli.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Otóż jeżeli Rząd co do inwestycji wykazuje obecnie dużą ostrożność, to dlatego, żeby nie dopuścić nawet na chwilę do możliwości choćby najmniejszego zachwiania obecnie równowagi naszego pieniądza. Musimy prosić o pewną pobłażliwość dlatego, że zadanie, które jest przed nami, utrzymania złotego jest niesłychanie ważne i musimy za wszelką cenę je spełnić.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Ze spraw poruszonych chciałbym jeszcze powrócić do kwestii Urzędu Patentowego i do kwestii polityki wywozowej. Jeżeli się zatrzymam na Urzędzie Patentowym, to chciałbym stwierdzić, że te czasy poprzednie, kiedy tyle skarg na ten Urząd Patentowy wpływało pod adresem Rządu, obecnie szczęśliwie minęły. Po uchwaleniu ustawy Ministerstwo Przemysłu i Handlu, względnie Urząd Patentowy wzięły się raźno do pracy, tak, że już cały szereg spraw patentowych został załatwiony. Panowie o tem, ile pod tym względem zostało zrobione, mogą się przekonać z pisma, które teraz przez Urząd Patentowy zostało wydane i którego wyszły już dwa numery, a niebawem ukaże się trzeci. Według mego przekonania obsada Urzędu Patentowego nie jest dostateczna z powodu wielkich zaległości, które się wytworzyły przez ten czas długi, kiedy ustawy patentowej nie było. Za wszelką cenę będę się starał, aby w następnym budżecie odpowiednio powiększyć etat tak, żebyśmy pod tym względem wszelkim słusznym wymaganiom społeczeństwa potrafili zadość uczynić.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Co się tyczy polityki wywozowej, to nie da się zaprzeczyć, że w przeszłości był popełniony cały szereg bardzo poważnych błędów i do tych błędów przyznaję się zupełnie szczerze, równocześnie jednak proszę także o pewną wyrozumiałość. To, na co wskazał p. s. Truskier, brak odpowiednio pewnej statystyki, te pewne braki w nowej statystyce, to jest prawda i to stanowi pewne wytłomaczenie dla tych błędów naszej polityki wywozowej. Proszę Panów! Najważniejszem zadaniem naszem było zabezpieczyć kraj, zabezpieczyć ludność polską przed głodem, względnie przed brakami pod względem aprowizacyjnym i być może, że tutaj byliśmy nieraz za ostrożni. Może być, że te ostrożności nieraz są, powiedzmy, nieuzasadnione, że możnaby było nieraz trochę popuścić, ale obawa, żeby nie nastąpił nowy wstrząs, nowe niebezpieczeństwo społeczne, ta obawa powodowała, że byliśmy w wielu wypadkach bardzo oględni, gdzie wkrótce życie praktyczne wykazało, że te ostrożności były nie na miejscu. Jednakże zdaje mi się, że wszyscy Panowie zgodzą się ze mną, że pod względem naprawy tej polityki idziemy szybkim krokiem naprzód. Że aczkolwiek otoczeni jesteśmy przez państwa, gdzie reglamentacja jest znacznie dalej posunięta, aniżeli u nas, zdążamy jednak w kierunku rozluźnienia tych wszelkich pęt, nałożonych w dobie inflacji naszemu życiu gospodarczemu i pod tym względem nastąpiła duża zmiana na lepsze.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Jeżeli chodzi o wywóz cukru, to na przyszły rok, na przyszłą kampanię Rada Ministrów, względnie Komitet Ekonomiczny porobił znaczne udogodnienia. Jeżeli zaś chodzi o wywóz zboża, to obecnie, jak Panowie wiedzą, ten wywóz rozluźniliśmy bardzo poważnie. Wywóz zboża jest zupełnie nieograniczony, i można zboże wywozić przy pewnych opłatach, które to opłaty wynoszą dużo mniej, niż wynosiły parę miesięcy temu. Wysokość ich wynosi zaledwie 15 złotych. Może być, że dziś ta opłata wywozowa jest jeszcze za wysoka. Ale pewna ostrożność jest także uzasadniona. Nie można w tej dobie, w tej chwili, kiedy chodzi bezwarunkowo o potanienie wszystkich produktów przemysłowych, dopuścić do tego, ażeby ceny artykułów żywnościowych, koszty utrzymania ludności znacznie wzrosły. Musimy bardzo oględnie co do tych zmian postępować. Mam nadzieję, że znajdziemy taki kompromis, który zabezpieczy ludności z jednej strony względnie tanie utrzymanie, a z drugiej strony nie dopuści do tego, ażeby z powodu dużych kosztów utrzymania zarobki musiały iść w górę i tem samem, ażeby jeden z czynników umożliwiających tanią produkcję został zachwiany.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Teraz kilka słów odnośnie do tego, jakie są widoki naszego przesilenia, czy ta groźba, która nad nami wisi potęguje się. Według mojego zdania, wszystko wskazuje na to, że powoli zdążamy do opanowania sytuacji i kryzysu. Nie obiecuję, ażeby już w najbliższych tygodniach lub miesiącach u nas był raj, ażebyśmy ze wszystkiemi trudnościami dali sobie lekko radę, dlatego, że kryzys ten nie jest konsekwencją tylko naszych stosunków polskich, ale w całem świecie, w całej Europie jesteśmy świadkami dużego przesilenia gospodarczego, wywołanego tem, że konsumcją światowa na ogół się zmniejszyła i to bardzo znacznie, podczas, kiedy w całym szeregu państw, jak naprzykład w Ameryce, Anglii, Niemczech i t. d., środki produkcji, inwestycje zostały ogromnie powiększone i jest znacznie większa możność produkcji, aniżeli przed wojną, aniżeli na to zezwala konsumcją. I pod tym względem jestem zdania, że sytuacja u nas jest do pewnego stopnia nawet korzystniejsza, aniżeli w państwach sąsiednich. Jeżeli tutaj zwracano uwagę na to, że w Niemczech podczas inflacji zostały rozbudowane niesłychanie zakłady, że ten rozrost produkcji u naszego konkurenta stanowi dla nas niesłychane niebezpieczeństwo, to ja twierdzę, że w tym względzie i dla niemieckiej produkcji niebezpieczeństwo istnieje ogromne, bodaj, że większe, aniżeli u nas, dlatego, że Niemcy przygotowały swoje warsztaty pracy dla produkcji znacznie większej, aniżeli obecnie i w najbliższych latach przy największych wysiłkach mogą sprzedać. Wszystkie państwa dążą do samowystarczalności. Dążymy my, dąży Czechosłowacja, Austria, Niemcy przy swoim ogromnie udoskonalonym warsztacie, przy swojej wielkiej produkcji mają hipertrofię i z tego powodu nie będą mogli uruchomić tych zakładów w takiej mierze, jakby tego interes gospodarczy ich przedsiębiorstw wymagał i spotykają się z dużemi trudnościami z powodu braku zbytu. Pod tym względem jesteśmy w szczęśliwszem położeniu. Mamy cały szereg gałęzi przemysłu, które zaledwie starczą na pokrycie rynku wewnętrznego i dlatego przed naszym przemysłem, który za czasów zaborczych nie mógł się należycie rozwijać, leżą perspektywy dużej pomyślności.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Poza niektóremi gałęziami przemysłu rynek krajowy może być bardzo silnie rozwinięty, powiększony i znajdzie się możność umieszczenia tych produktów. Nie dotyczy to, przypuśćmy, węgla, co do którego jesteśmy skazani na eksport. Ale tu znów warunki naturalne, warunki gospodarcze kopalni, naszych pokładów węgla i t. d. są tak korzystne, że przy pewnym wysiłku reorganizacji kierowników tego przemysłu i przy pewnej pomocy Rządu, bezwarunkowo jesteśmy konkurencyjni i możemy ze wszystkiemi państwami konkurować. A to jest bodaj, że najważniejsza gałąź przemysłu naszego.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Jeżeli chodzi o przemysł włókienniczy, drugi co do ważności, to tu sytuacja jest w chwili obecnej cięższa. Rynek krajowy nie potrafi całej produkcji zużyć. Tu będziemy prawdopodobnie skazani na pewne ograniczenie produkcji, zanim nie zdobędziemy odpowiednich rynków zagranicznych, które jednakowoż częściowo zdobyć można. Rynek rosyjski, na który niektórzy Panowie wielki kładą nacisk, a co do którego cały szereg bardzo wybitnych znawców stosunków odnosi się bardzo pesymistycznie, może być jednak narazie zastąpiony przez rynki inne, przez rynek turecki, perski i t. d., jednem słowem, cały Wschód może częściowo ubytek rynku rosyjskjego zastąpić. I pod tym względem, jak Panowie wiedzą, Rząd robi wielki wysiłek, nawet nieraz wbrew przemysłowcom, żeby zbliżyć producenta naszego z odbiorcą wschodnim, że przypomnę tylko wystawę w Konstantynopolu, która z inicjatywy Rządu, z inicjatywy Ministerstwa Przemysłu i Handlu i Ministerstwa Spraw Zagranicznych dochodzi do skutku i która według mojego przekonania wyda poważne rezultaty.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Chciałbym zakończyć następującem resume: nie trzeba się łudzić, jesteśmy obecnie w ciężkiej sytuacji gospodarczej, ale nie powiedziałbym, żebyśmy byli w sytuacji beznadziejnej. W pewnych gałęziach uzdrowienie stosunków już w dużej mierze posunęło się naprzód, w pewnych gałęziach jest w pełnym toku. Stykam się prawie codziennie z przedstawicielami i robotników i przemysłowców i widzę, że wszyscy dążą do tego, żeby tę sytuację opanować. Rząd pod tym względem pomocy swej nie odmówi i, jeżeli tylko nie zajdą jakieś niespodziewane wypadki, spodziewam się znacznego polepszenia już w miesiącach jesiennych, a przyszły rok powinien wykazać już bardzo dużą poprawę. Jeżeli nie będzie zupełnie dobrze, to nie są to już przyczyny od nas tylko zależne, ale te przyczyny leżą głębiej, w ogólnej sytuacji gospodarczej Europy, do której i nasz organizm gospodarczy powoli przystosować się musi.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekksStychel">Do głosu nikt więcej się nie zgłosił. Przechodzimy do budżetu Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma sprawozdawca s. Siedlecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#SSiedlecki">Wysoka Izbo! Instytucja poczt i telegrafów w każdem państwie jest odzwierciadleniem jego kultury i to, że tak powiem, jego kultury demokratycznej. Im bardziej pod względem oświaty ogólnej naród jest rozwinięty, tem ruch pocztowy jest większy i intensywniejszy.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#SSiedlecki">Polska nie stoi pod tym względem wysoko. Stoimy wyżej od Bułgarii, Serbii, Łotwy, Węgier, narówni z Estonią, Finlandią, Hiszpanią, a znacznie niżej od Czechosłowacji, Włoch, Niemiec, nie mówiąc już o Francji i Anglii. O ile niżej stoimy od krajów o wysokiej kulturze demokratycznej dowodzi to, że np. Norwegia, który ma mniej więcej taki sam obszar jak Polska, ale ilość mieszkańców dziesięć razy mniejszą, ma urzędów pocztowych prawie tyle, co Polska, zaś na jednego mieszkańca wypada przesyłek pocztowych i wszelkich operacji pocztowych 5 razy tyle, co w Polsce. Dla nas tedy Norwegia jest na razie ideałem niedościgłym. Więc chociaż jesteśmy dużem państwem i mamy tradycje wysokiej kultury, powinniśmy z całą skromnością uznać, że daleko nam do tych wyżyn na które historia nas powołała.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#SSiedlecki">Oczywiście o ile mówię o kulturze, to o kulturze wogóle, a nie specjalnie o kulturze pocztowo-telegraficznej, nie chciałbym nawet takiego terminu ukuć, choć przydałaby się nam i ta kultura, to znaczy poszanowanie dla listów i dla gazet, które nie bardzo się podobają pewnym urzędnikom pocztowym.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#SSiedlecki">Nasze Ministerstwo Poczt i Telegrafów w poprzednich latach dawało straty, było więc przedsiębiorstwem deficytowem. Wobec tego miał pozory słuszności zarzut, że poczty są u nas źle administrowane. Zarzut ten jednak musiał ustąpić, gdy przyszedł moment stabilizacji waluty. Jakby za dotknięciem różdżki czarodziejskiej, poczty już w marcu roku bieżącego zaczęły dawać dochód.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#SSiedlecki">Według danych za drugi kwartał Generalna Dyrekcja Poczt i Telegrafów dała netto dochodu 2,250,000 zł. Gdyby liczyć kwartał trzeci i czwarty według wyników kwartału drugiego, otrzymalibyśmy kwotę 7½ miliona zł. czystego zysku w roku 1924. Dochody te są oczywiście bardzo skromne, jeżeli się zważy, że powinniśmy mieć według teoretycznych obliczeń około 20 milionów zł., zaś według preliminarza naszego — kwotę miliona zł.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#SSiedlecki">Pomimo tej rozbieżności śmiało mogę powiedzieć, że budżet Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów jest najbardziej realny ze wszystkich, jakie Wysokiej Izbie zostały przedstawione. Wynika to z tego, że budżet ten został opracowany nanowo w ostatniej chwili i Komisja sejmowa zadała sobie dużo trudu, by go gruntownie przerobić i oprzeć, szczególnie w pozycji dochodów na praktyce i doświadczeniu pierwszego kwartału r. b. Z tego okresu dopiero dane z trzeciego miesiąca, t. j. z marca, były coś warte, były one też bardzo mocno korygowane i datami z pierwszych dni kwietnia. Budżet ten więc jest stosunkowo najbardziej realny.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#SSiedlecki">Jeżeli porównamy dane, które miał Rząd polski w danym momencie, z temi, które mają inne państwa o stałej walucie i długiej egzystencji wolnościowej, to oczywiście dane nasze są znikome, tam można było dane wybrać z 10–15 lat, stworzyć z nich przeciętne i według nich obliczyć swój budżet. W tedy można było z wielką łatwością obliczyć i przewidzieć wszelkie zaburzenia, jakie mogą powstać w życiu gospodarczem państwa i wpływ ich na dochody i wydatki poczty. Musimy się zadowolić tylko minimalnemi danemi i dlatego oczywiście nie możemy wymagać od budżetu tak wielkiej ścisłości.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#SSiedlecki">Oczywiście Generalna Dyrekcja Poczt i Telegrafów musi obecnie zrobić wielkie wysiłki, by powiększyć dochody, i zmniejszyć wydatki, ażeby czysty zysk był rzeczywiście taki, jaki być powinien.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#SSiedlecki">Budżet Generalnej Dyrekcji ma następujące pozycje w dochodach: zarząd centralny daje 41,650 zł.; urzędy pocztowe — 75,610,260; urzędy pocztowe na Górnym Śląsku — 6,712,005; państwowa wytwórnia aparatów telegraficznych i telefonicznych — 806,125; radiotelegraf — 618,370. W wydatkach: zarząd centralny, urzędy pocztowe i magazyn dają razem 66,533,502 zł., państwowa wytwórnia aparatów telegraficznych i telefonicznych — 715,800 zł-, radjotelegraf — 1,151,582 zł. Zaznaczę, że obecnie radjotelegraf daje bardzo poważne straty, jednak mamy wszelkie prawo przypuszczać, że w najbliższej przyszłości nie będzie strat dawał.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#SSiedlecki">Na zakończenie pozwolę sobie wyrazić przypuszczenie, że Rząd, stojąc na stanowisku samowystarczalności poczt i telegrafów, użyje wszystkich dochodów, jakie daje Generalna Dyrekcja, na inwestycje dla niej, których tak bardzo potrzebuje.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#SSiedlecki">Rezolucje uchwalone przez Komisję Senatu są następujące:</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#SSiedlecki">1) „Wzywa się Rząd, ażeby do preliminarza budżetowego na r. 1925 wstawi! I ratę kredytu na budowę domu dla urzędników poczt, telegrafów i telefonów w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#SSiedlecki">2) Senat wzywa Rząd, by wstawił do przyszłorocznego budżetu potrzebne kwoty celem rozpoczęcia budowy dworcowych urzędów pocztowych we Lwowie, Lublinie i Gdyni z nadwyżek Generalnej Dyrekcji Poczt, Telegrafów i Telefonów”.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekksStychel">Do głosu nikt więcej się nie zgłosił. Uważam, że budżet Generalnej Dyrekcji Poczt, Telegrafów i Telefonów jest załatwiony.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#WicemarszałekksStychel">Przechodzimy do budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych. Głos ma sprawozdawca s. Kiniorski.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#SKiniorski">Wysoki Senacie! Uchwalenie i zatwierdzenie pierwszego budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych w Sejmie stało się aktem uroczystym, któremu towarzyszyły oklaski i okrzyki na cześć armii. Nie wątpię, że i Wysoki Senat zdaje sobie również sprawę z doniosłości momentu, w którym już kończy się okres anarchii, chaosu i niepewnego jutra, i w którym Państwo nasze wstępuje w nową fazę swego rozwoju, w której może już uchwalać swoje budżety, i spełniać prawidłowo swe funkcje państwowe. Wprawdzie doniosłość tej chwili odnosi się do uchwalenia całego budżetu, a nie jednej tylko jego części. Ale w tym uroczystym nastroju, jaki zapanował w Sejmie, wyraził się instynkt narodu, który przepłaciwszy stukilkudziesięcioletnią męczarnią dawne swoje błędy, polegające na lekceważeniu tej głównej źrenicy wolności, niepodległości, jaką jest wojsko, dziś pragnie swoje błędy naprawić i dlatego z takim entuzjazmem wita uchwalenie pierwszego budżetu wojskowego.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#SKiniorski">Nie będę tutaj poruszał smutnych wspomnień przeszłości, nie będę przypominał, jak sejmy polskie, począwszy od XVII wieku, przestały uchwalać kredyty na wojsko, jak nawet słynna uchwała Sejmu 4-letniego o 100 tysięcznej armii pozostała literą martwą skutkiem karygodnej niechęci obywateli do płacenia podatków na wojsko. Są to wspomnienia znane, zresztą zbyt smutne i bolesne. Jednak te doświadczenia przeszłości powinne być dla nas ostrzeżeniem na przyszłość. Doświadczenia te nakazują nam, ażebyśmy zwrócili baczną uwagę na wszystkie sprawy, związane z obroną Państwa, ażebyśmy otoczyli wojsko troskliwą opieką całego narodu, ażebyśmy pomiędzy wojskiem i społeczeństwem wytworzyli stosunek zdrowy, oparty na wzajemnem zrozumieniu, na wniknięciu we wszystkie potrzeby żołnierza i armii. Niestety trzeba powiedzieć, że takiego zrozumienia, takiej harmonii pomiędzy społeczeństwem a wojskowością nie było w pierwszych chwilach naszej niepodległości. Rzecz dziwna, zdawałoby się, że naród, który długie lata swojej niewoli spędził w tęsknocie za własną armią, naród, który według słów poety, nieco jednostronnie zamknął swoje dążenie do niepodległości w ubóstwianiu kolorowego ułana, taki naród z chwilą dojścia do niepodległości powinien ze swoją armią wytworzyć jeden zespół, jedną duchową całość. A jednak fakty z zarania naszej państwowości wskazują na coś zupełnie przeciwnego.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#SKiniorski">Społeczeństwo znękane klęskami wojennemi, pochłonięte troskami o byt powszedni, w nader skomplikowanych stosunkach powojennych, społeczeństwo, zaskoczone nowym układem stosunków społecznych, wytworzonym podczas wszechświatowego wrzenia, nie doceniało dostatecznie powagi i znaczenia armii narodowej, wojsko zaś nasze pośpiesznie sformowane, i mające do czynienia z wrogiem osłabionym przez ruchy rewolucyjne, nabrało pewnego przesadnego przekonania o swojej wartości bojowej i lekceważyło sobie stosunek ze społeczeństwem, ufne, że bez niczyjej pomocy zdoła nie tylko obronić Ojczyznę, ale i powiększyć jej granice. Ten nienormalny stosunek i pewna zarozumiałość wojska, wyrażająca się np. w słynnem zdaniu, że wroga naszego możemy bić, gdzie chcemy, kiedy chcemy i jak chcemy, wytworzyła w społeczeństwie pewien fałszywy pogląd, pewien szkodliwy kwietyzm. Gdy przyszło straszne przebudzenie, gdy wojska bolszewickie znalazły się u wrót, Warszawy, wtedy, chociaż cały naród zgodnym wysiłkiem odparł najazd wroga, jednak pozostało pewne uczucie nieufności do sfer kierowniczych wojskowych, które z lekceważeniem i nieopatrznie postawiły naród wobec takiej katastrofy, która mogła mu grozić całkowitą zagładą.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#SKiniorski">Broszę Panów, gdy władze wojskowe, nauczone tem doświadczeniem wojny 1920 r., zabrały się do organizowania armii na sposób europejski, gdy trzeba było w bardzo ciężkich i w coraz pogarszających się warunkach finansowych zdobywać pieniądze na niezbędne inwestycje i zbrojenia, wtedy te słuszne zupełnie dążenia władz wojskowych nie znalazły w społeczeństwie należytego oddźwięku. Trzeba przyznać, że i władze wojskowe popełniały błędy, które nie mogły wzbudzić zaufania wśród społeczeństwa. Błędy te mają swe źródło w wielu przyczynach, a przedewszystkiem w fatalnej sytuacji finansowej, zupełnej niemożności ułożenia budżetów i określenia, jaką sumą wojsko dysponuje. Przytem ta niezdrowa atmosfera walutowa wywoływała jeszcze jedną bardzo niepomyślną okoliczność, mianowicie w tej atmosferze otworzyło się pole do szerokich nadużyć, które często nic mogły być karane, bo przy ciągłej zmianie wartości pieniądza nie można było często określić, gdzie jest prawdziwa wina, gdzie brak przewidywania, a gdzie zła wola. Na tle tych nadużyć wyrosła również pewna nieufność do wszelkich poczynań wojskowych. Obecnie można powiedzieć, że te rzeczy należą do przeszłości, a opieram się na oświadczeniu p. Ministra Spraw Wojskowych, że winowajcy tych nadużyć w znacznej większości ponieśli zasłużoną karę.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#SKiniorski">Proszę Panów, jeżeli o tych rzeczach wspominam, to nie dlatego, ażeby robić wyrzuty, ale dlatego, że przemawiam w tej chwili szczęśliwej, w której nieufność pomiędzy wojskiem a społeczeństwem należy już do przeszłości. Dziś właśnie stoimy wobec budżetu wojskowego, uchwalonego wspólnem staraniem przedstawicieli izb prawodawczych i wojska, ustalonego za wspólnem porozumieniem i zgodą i w zupełnej harmonii. Budżet ten jest wielkim krokiem naprzód w dziele odrodzenia naszej armii i zabezpieczenia naszej Ojczyzny. Budżet za rok 1924 posiada jeszcze wiele braków i wskutek półrocznego opóźnienia za zupełnie realny uznany być nie może. Jednak obowiązkiem naszym jest dążyć do tego, aby go wykonać i aby w jego wykonaniu przeważna część usterek była usunięta.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#SKiniorski">Ponieważ jedną z głównych przeszkód w prawidłowem funkcjonowaniu Ministerstwa Spraw Wojskowych była chwiejność budżetu, wyrażająca się w niemożności ścisłego określenia środków finansowych, jakimi władze wojskowe mogły na poszczególne działy rozporządzać, przeto budżet obecny winien jak najprędzej uzyskać moc prawną i stać się istotną podstawą wszelkich czynności w zakresie administracji wojskowej. Nie możemy pozwolić na dalsze przeciążanie tego sianu prowizorycznego przez wprowadzanie zmian w preliminarzu przez Sejm zatwierdzonym i dlatego Komisja Skarbowo - Budżetowa Senatu, nie chcąc przyczynić się do opóźnienia realizacji budżetu, utrzymuje budżet w sumie ustalonej przez Sejm 626,340,830 zł., nie proponując ze swej strony żadnych podwyższeń ani skreśleń. Suma ta jest wyższa od preliminarza przedstawionego przez ministerstwo 605,000,000 zł. Powiększenie to dotyczy głównie uposażenia wojska, które zostało powiększone mechanicznie skutkiem zastosowania franka złotego zamiast franka obliczeniowego, oraz umundurowania, a to dla tego, iż ceny zasadnicze, przyjęte przy układaniu budżetu w czerwcu roku zeszłego, w porównaniu do cen tegorocznych były niższe nieraz o 300%. Nadto w trzeciem czytaniu Sejm podwyższył w dziale 2 § 1-ym uposażenie garnizonu w Rembertowie o 20%, t. j. o 67,338 złotych przez przyrównanie norm tego uposażenia do poziomu poborów, pobieranych w stolicy. Komisja Senatu, rezygnując dobrowolnie z przysługujących jej praw, kierowała się ponadto ustępującemi motywami. Obecny budżet wojskowy jest, jak wiadomo, trzecim z rzędu. Pierwszy budżet, t. zn. ministra Kucharskiego wynosił 447,954,119 złotych, drugi 685,080,097, wreszcie trzeci gen. Sikorskiego został zredukowany do 605,000,000 zł. Wszystkie te budżety przechodziły przez wiele instancji zanim weszły na forum sejmowe. Były one ze względów oszczędnościowych przedmiotem długich i mozolnych targów, mających na celu pogodzenie istotnych potrzeb wojska z wymogami sanacji Skarbu, rozpatrywały je i krytykowały zarówno Najwyższa Izba Kontroli, jak i Nadzwyczajny Komisarz Oszczędnościowy, wreszcie omawiano je szczegółowo na 7 całodziennych posiedzeniach komisji sejmowej, skutkiem czego niema prawie pozycji, któreby nie przeszły przez ogień bardzo wyczerpującej krytyki. Drugim motywem, nakazującym wstrzemięźliwość w proponowaniu jakichkolwiek redukcji jest stanowisko, zajęte przez przedstawicieli Rządu, a w pierwszej linii przez p. Ministra Spraw Wojskowych, który nie tylko nie ukrywał poważnych braków w administracji wojskowej, lecz przeciwnie z całą otwartością braki te podkreślał. Nadto na posiedzeniu Komisji sejmowej, w plenum Sejmu oraz na Komisji Senatu, przedstawił p. Minister program zmian i ulepszeń w poszczególnych służbach ministerstwa. Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu sądzi, że nie powinna utrudniać tak pożądanego u władz wojskowych dążenia do reform wewnętrznych, a raczej winna współdziałać im przez uchwalenie zredukowanych już i tak do minimum kredytów.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#SKiniorski">Przechodząc do omówienia w głównych zarysach samego budżetu, trzeba przyznać, że jest to budżet olbrzymi, pochłaniający przeszło 40% całego budżetu państwowego, a wobec wysokości sum, przeznaczonych na utrzymanie naszej siły zbrojnej, Powstaje pytanie, czy budżet ten nie ma charakteru wybitnie militarystycznego, czy nie spowoduje on znowu oskarżenia Polski o dążenia imperialistyczne. Pewne pozory militaryzmu nadaje budżetowi sam fakt kilkakrotnych zmian w wysokości preliminarza, wahającego się w granicach od 447 do 685 milionów. Tak znaczne różnice mogą być fałszywie tłumaczone jakimiś nadzwyczajnemi wydatkami, wywołanemi przygotowaniami wojennemi, które w krótkim przeciągu czasu wpłynęły na powiększenie budżetu o 25%. Powiększenie to może tembardziej ściągnąć na nas zarzuty militaryzmu, że w innych państwach europejskich i pozaeuropejskich, poczynając od 1923 roku zaznacza się ogólna tendencja do zmniejszania budżetów wojskowych. Trzeba jednak stwierdzić i fakt, że poprzednio przez szereg lat powojennych państwa te powiększały swoje zbrojenia, że i zresztą uzupełniały swoje zapasy mobilizacyjne materiałami, przygotowanemi podczas wielkiej wojny, podczas, gdy Polska była zmuszona skutkiem fatalnego swego stanu finansowego do ograniczania wydatków w kierunku niezbędnych inwestycji i zbrojeń, przeznaczając znaczną część swego budżetu na utrzymanie wojska, czyli, jak to trafnie określił p. Minister Spraw Wojskowych w Sejmie, „armia była jedną wielką kuchnią połową, przejadającą pieniądze dane jej do dyspozycji, a nie mającą środków, aby przygotować się do swojej właściwej roli, którą jest przygotowanie siebie i narodu do celów wojny”. Prawda ta rzuca się w oczy każdemu, kto choć pobieżnie miał możność zapoznać się ze stanem naszej gotowości bojowej. We wszystkich działach, stanowiących w normalnie funkcjonującej armii minimum pogotowia wojennego, a więc w uzbrojeniu, w zapasach mobilizacyjnych, warsztatach, w przemyśle wojennym, a nawet w ekwipunku i umundurowaniu stwierdzić możemy braki tak znaczne i tak w konsekwencjach swoich przerażające, że najśpieszniejsze ich uzupełnienie stanowi nieodzowną i niedającą się nadal odkładać konieczność państwową.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#SKiniorski">Osobiście jestem zdania, że wobec notorycznej szczupłości naszych zapasów mobilizacyjnych, zaledwie kilkoletniej tradycji w tworzeniu a raczej w zlepianiu nowej siły zbrojnej i konieczności tworzenia nowej armii z niczego, uniewinnianie się i bronienie przed zarzutami militaryzmu jest zupełnie zbyteczne. Bowiem poważna i nieuprzedzona opinią zagraniczna zrozumie łatwo, że państwo wciśnięte pomiędzy dwa potężne organizmy państwowe, a pozbawione naturalnych granic obronnych, państwo, w którem na kilometr granicy lądowej wypada tylko 65 żołnierzy, podczas gdy we Francji 168, a w Niemczech przedwojennych 118, musi pod groźbą utraty swego niepodległego bytu przygotować się dostatecznie na odparcie napadu, choćby z jednej tylko strony. Zrozumie ona również, że prawdziwy militaryzm inne ma oblicze i w innych formach się przejawia. Wszak o pogotowiu bojowem przedwojennych Niemiec wiedział cały świat równie dobrze jak o niedostatecznym przygotowaniu Francji. Nie była to jakaś rzecz dostępna tylko bliżej wtajemniczonym. A jeśli tak jest, to pytam w czem wyraża się ów mniemany militaryzm Polski? Czy w nikłej ilości samolotów, czołgów, czy w powszechnie wiadomych brakach w dziedzinie gazownictwa, czy w niedostatku ekwipunku i umundurowania, czy wreszcie w tych paru rozpoczętych a nie wykończonych wytwórniach broni i amunicji i wreszcie niezrealizowanych dotychczas umowach z przedsiębiorstwami prywatnemi, jak np. Frankopol, Starachowice, Sochaczew i t. p. Z drugiej strony wiemy, że żołnierze nasi skutkiem braku obuwia nie mogą często w zimie opuszczać koszar, a w koszarach tych marzną, nabawiając się różnych chorób. Świadomość więc tych faktów musi znieczulić nas na wszelkie zarzuty militaryzmu, tembardziej, że pochodzą one od żywiołów nam wrogich, które dążyły i dążą do osłabienia naszej siły państwowej. One to chciały tak radykalnie leczyć nas z militaryzmu, że w 1920 roku dążyły do odcięcia Polski od wszelkiego dowozu amunicji. Obawiam się, że w stosunku do tych grup społecznych nawet najbardziej pokojowe nasze tendencje nie uwolnią nas od zarzutów, że nawet znaczne zmniejszenie budżetów wojskowych nie wywarłoby tam żadnego wrażenia, bo tu nie chodzi o taką czy inną wysokość budżetu wojskowego, lecz o osłabienie Polski i zredukowanie jej do poziomu trzeciorzędnego państewka. A tymczasem nie masz może państwa w Europie, które miałoby większy interes w przeprowadzeniu programu ogólnych rozbrojeń niż Polska. Zdajemy sobie dokładnie sprawę z naszych niedomagać gospodarczych, wiemy, że program ekonomicznej rozbudowy państwa wymaga olbrzymich inwestycji, na które brak nam środków, to też poparlibyśmy szczerze wszelkie usiłowania, zmierzająca do ograniczenia zbrojeń, o ile dawałyby one nam istotne gwarancje zupełnego bezpieczeństwa, t. j. o ile rozbrojenie to byłoby prawdziwie powszechnem. Dopóki jednak program rozbrojenia pozostaje w sferze szlachetnych marzeń i dopóki przeciwnie jesteśmy świadkami zbrojeń, uskutecznianych w celu bezpośredniego napadu na Polskę, dopóty nie wolno nam w ocenie potrzeb naszego budżetu wojskowego stosować innego kryterium, jak kryterium patriotycznej troski o wzmożenie naszej siły mocarstwowej i o zachowanie niepodległego bytu. Starając się wszakże dać wojsku wszystko, czego ono do skutecznej obrony państwa potrzebuje, nie możemy zamykać oczu na wysoką cyfrę budżetu wojskowego, obciążającego ludność nadmiernemi podatkami i powinniśmy wspólnie z władzami wojskowemi dążyć do zrobienia oszczędności tam, gdzie one bez szkody dla armii dadzą się dokonać. Zgóry jednak należy być przygotowanym na to, że budżety te nie mogą być znacznie zmniejszone. Przeciwnie można mieć obawy, że rozwój nowoczesnej techniki wojennej, wyrażający się w nowych wynalazkach i w nowych metodach walki, wciąga z nieodpartą siłą państwa, zmuszone do utrzymania swego pogotowia wojennego na poziomie przeciwników, w istny wir zbrojeń i doskonaleń technicznych, które z kolei wywołują nowe i nieprzewidziane poprzednio inwestycje wojskowe. Zjawisko to, aż nadto stwierdzone praktyką wojenną i powojenną, nie może nie być brane pod uwagę w przewidywaniach budżetów wojskowych w latach następnych, stąd i oszczędności, poczynione w jednych działach, mogą być łatwo pochłonięte przez nowe potrzeby. Analogiczne zjawisko ma miejsce i u innych narodów. Oto np. sprawozdawca budżetu wojskowego we Francji na rok 1923, deputowany Clary de Lamarières, przestrzega przed zbytnim w tej mierze optymizmem w celu ostrzec, że choćby nawet udało się porobić znaczne oszczędności, to o ogólnem zmniejszeniu budżetów wojskowych nie może być mowy. Jedyny postulat, jaki pokolenie obecne ma prawo postawić, jest, aby ciężar tych budżetów nie obciążał jedynie współczesnych, lecz rozkładał się równomiernie i na przyszłe pokolenia, które będą od nas w tem szczęśliwszem położeniu, że nie będą ponosiły ciężarów odbudowy zniszczonych warsztatów pracy. Drogą, wiodącą do takiego bardziej sprawiedliwego rozkładu ciężarów są pożyczki zagraniczne, z których część budżetu wojskowego powinna być pokryta, co już w pewnej mierze zostało uskutecznione przez zaciągnięcie 400-milionowej pożyczki francuskiej. Obok jednak tej polityki pożyczkowej trzeba, jak już wspomniałem, w przewidywaniu nowych, dziś nieprzewidzianych potrzeb wojskowych, starać się robić oszczędności wszędzie, gdzie tylko bez szkody dla danej służby przeprowadzić się dadzą. Nawet pobieżne przejrzenie budżetu pozwala twierdzić z całą pewnością, że w przeważnej ilości działów dadzą się dokonać znaczne oszczędności. Trudno dziś ująć je w cyfry wobec braku danych o wykonaniu poprzednich budżetów. Wiadomo, że budżet z 1923 roku został wykonany zaledwie w 59%, szczegóły jednak tego wykonania nie są ujawnione. Nie istnieją również sprawozdania o ilości zużytych materiałów, o remanentach pozostałych w końcu roku, a przechodzących na dobro roku następnego, o rzeczywistych kosztach budowy czy remontu budynków. Rzecz prosta, że część wyżej wskazanych uchybień można złożyć na karb dewaluacji pieniądza, ciągle zmieniających się cen, a także, nieotrzymywania przez odnośne służby pieniędzy w odpowiednich terminach, jest to jednak tylko okoliczność łagodząca, lecz nie usprawiedliwiająca całkowitego zaniedbania w dostarczeniu elementarnych danych o sposobie wykonania budżetu. Na te i inne niedokładności w układzie budżetu zwróciła uwagę sejmowa komisja budżetowa, wyrażając w szeregu rezolucji życzenia: powiększenia ilości działów a nawet paragrafów tak, aby dozwolone virement budżetowe z jednej pozycji na drugą mogło się odbywać jedynie na cele pokrewne, rozbicie działu drugiego uposażenia wojska na poszczególne służby i instytucje wojskowe w celu uwidocznienia ich wzajemnego finansowego stosunku, zmiany w kierunku ujednostajnienia oddzielnych części budżetu, wykazania i wyjaśnienia różnic w porównaniu z rokiem ubiegłym, usunięcia z budżetu wszystkich sum rozrachunkowych z innemi ministerstwami, opłat do kasy chorych, sum na pożyczki i opłaty ceł, zwiększających ogólną sumę budżetu, wreszcie inwentaryzacji materiałowej posiadanego przez wojsko majątku. Rezolucje te znalazły w Komisji Senatu zupełne uznanie i poparcie. Wracając do oszczędności, to niewątpliwie najpoważniejszą redukcję dałoby się osiągnąć w dziale wyżywienia wojska, pochłaniającym przeszło 30% wszystkich wydatków osobowych, w którym jednak prawidłowość zakupów wobec braku danych jest trudna do skontrolowania. Postulatem wysuwanym przez wszystkich mówców w komisjach i uznanym przez władze wojskowe jest dążenie do unikania nader kosztownego pośrednictwa i do zbliżenia bezpośredniego intendentury z producentem. Przedstawiciele departamentu stwierdzili, że na tej drodze osiągnięto już znaczne postępy, zakupując około 50% produktów wprost u producentów. Nie mając możności sprawdzenia tej statystyki, mogę jedynie zaznaczyć, że w sferach rolniczych cyfra ta jest kwestionowana. Wynika to może z błędnego kategoriowania różnych instytucji, które starają się uchodzić za zrzeszenia producentów, gdy w gruncie rzeczy niczem nie różnią się od zwykłych pośredników. Również poważne oszczędności możnaby uczynić w dziale budownictwa wojskowego, absorbującego 11% całego budżetu, a odznaczającego się bardzo wysokiemi normami kosztów budowy na metr kubiczny. I tu jednak brak dokładnych sprawozdań nie pozwala zorientować się w celowości i skuteczności poszczególnych wydatków. Z drugiej strony wobec wspomnianych już wyżej braków w stanie koszar wojskowych nie można dopuścić do zaprzestania robót i dalszego tolerowania faktu, stanowiącego niestety powszechną regułę, że prawie we wszystkich koszarach żołnierze cierpią od chłodu. P. Minister Spraw Wojskowych stwierdził w swem przemówieniu w Sejmie i na Komisji Senatu złe skutki biurokratyzmu, panującego w całej organizacji władz ministerialnych, a powodującego niepotrzebne koszty, również bezprogramowość i bezplanowość wielu posunięć, dodał przytem, że zdaje sobie sprawę z pewnej rozrzutności i lekkomyślności, jaka się zresztą ujawnia we wszystkich armiach powojennych. Niestety, dotychczas nie można jeszcze twierdzić, aby tradycje rozrzutności przeszły całkowicie w dziedzinę wspomnień. Przykładem takiej rozrzutności, połączonej z zupełną bezplanowością, jest zorganizowany przez Ministerstwo Spraw Wojskowych generalny spis wszystkich koni na terenie Rzeczypospolitej. Wydatki z tego tytułu wynoszą 632,400 złotych na same tylko djety i furmanki komisji klasyfikacyjnej, nie licząc znacznego kosztu papieru i druków na wypisanie świadectw dla blisko 4 milionów koni i to w kilku egzemplarzach. Osobiście jako rolnik posiadam pewne kwalifikacje dla oceny celowości tego zarządzenia ministerstwa, dotychczas jednak napróżno starałem się przeniknąć myśl, którą kierowały się władzo wojskowe, zarządzając ten powszechny spis koni, niezdatnych do wojska, który pochłania czas dziesiątków tysięcy urzędników administracyjnych i komunalnych, powołanych do współdziałania komisjom klasyfikacyjnym, powoduje wielkie straty w rolnictwie, a w rezultacie daje wyniki zupełnie bezwartościowe. Na szczęście władze wojskowe doszły, acz późno, do przekonania, że popełniły błąd, co przyznał z całą otwartością p. szef administracji na posiedzeniu Komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu. Szkoda jednak, że zło już się stało, pieniądze nieprodukcyjnie wydano, a całe przedsięwzięcie wywołało słuszne oburzenie szerokich sfer ludności i obniżyło autorytet władz polskich. Natomiast przez oszczędności w wielu działach, unikając podobnie jak ten spis zbytecznych wydatków, możnaby zasilić inne działy dość skąpo uposażone. Do takich zaliczam dział, obejmujący pobory korpusu oficerskiego. Nader niskie uposażenie oficerów jest istotną bolączką armii, na którą pozwalam sobie zwrócić uwagę Wysokiego Senatu. Sprawa ta znalazła swoje echo zarówno w przemówieniu p. Ministra jak i niektórych posłów. Istotnie jeśli chcemy, aby korpus oficerski składał się z ludzi fachowych, zdolnych i poświęcających się swemu zawodowi z całem zamiłowaniem, jeśli ponadto oficer ma być nie tylko wyrobnikiem, zaabsorbowanym fachową pracą, ale i człowiekiem, reprezentującym nazewnątrz wojsko w stosunkach towarzyskich i zajmującym poważne stanowiska społeczne, to nie można skazywać go na byt graniczący z nędzą. A takim nędznym bytem jest np. uposażenie pułkownika żonatego z dwojgiem dzieci na prowincji, a więc osoby wyższej rangi i w warunkach życia prowincjonalnego nawskroś reprezentacyjnej, wynoszące 469 złotych bez żadnych dodatków, a przeciwnie z różnorodnemi potrąceniami na cele filantropijne, ogólne i wojskowe, na emerytury, podatek dochodowy itp., które często pochłaniają więcej niż połowę uposażenia. Rozumiem dobrze, że obecny stan finansów państwa nie pozwala na znaczne podwyższenia gotówkowe, lecz z drugiej strony jest dla mnie pewnikiem, że utrzymanie poborów oficerskich na tak niskim poziomie musi w rezultacie doprowadzić do opuszczania szeregów przez wszystkich bardziej kwalifikowanych oficerów, a zapełnienia kadrów oficerskich najgorszemi elementami, od których niepodobna będzie wymagać, aby stali na straży ducha i honoru armii.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#SKiniorski">Gorzej jeszcze przedstawia się sprawa uposażeń oficerów marynarki. Jeśli oficer lądowy pomimo szczupłości swego uposażenia żyje w bardziej kulturalnych warunkach, nie traci kontaktu ze społeczeństwem i ma o wiele szersze pole do zmiany służby czy awansu, to oficer marynarki, zmuszony spędzać życie w jednym z dwóch małych portów, jakimi rozporządza Państwo Polskie, pozbawiony możności odwiedzania innych portów europejskich czy dalekich lądów, nie mający warunków do stworzenia ogniska rodzinnego i skazany na zamieszkanie w ciasnej kajucie małej kanonierki, pełni służbę wyjątkowo twardą i niewdzięczną. Niedalej jak 10 dni temu, wspólnie z kilkoma członkami Komisji Wojskowej Senatu, zwiedzaliśmy nasze wybrzeże morskie i mogę chyba w imieniu wszystkich członków tej wycieczki oświadczyć, że poświęcenie oficerów marynarki, pracujących z zamiłowaniem swego fachu w tak trudnych warunkach, zyskało całkowite nasze uznanie. I tu również zetknęliśmy się z dylematem, że jeśli wszystko zostanie po staremu, to o wyszkoleniu nowych sił oficerskich, o rozbudzeniu w szerokich sferach młodzieży zamiłowania do poświęcenia się służbie morskiej nie może być mowy. Niestety, dotychczasowe dzieje naszej marynarki nie wykazały żadnych tendencji do rozszerzania zakresu swoich działań. Marynarka we wszystkich budżetach wojskowych była traktowana, jako rzecz drugorzędna. W społeczeństwie również, pomimo istnienia Ligi Żeglugi i nawoływań prasy, nie obudziła się jeszcze świadomość wielkiego znaczenia dostępu do morza, będącego jednym z głównych warunków naszej gospodarczej niezależności. A wracając znów do wspomnień z naszej wycieczki, to wszyscy odnieśliśmy wrażenie, że gdyby stan marynarki naszej miał pozostać na dotychczasowym poziomie, to doprawdy nie warto wydawać na jej utrzymanie nawet tej skromnej sumy 6 milionów, jaka przewiduje budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych. Sądzę, że w tej dziedzinie winna zapanować radykalna zmiana poglądów, że w sferach wojskowych winien być wypracowany szeroki program obrony naszego wybrzeża morskiego i stopniowego powiększenia naszej floty, że winny tu być wzięte pod uwagę nie tylko względy strategiczne, ale i postulaty gospodarcze w postaci stworzenia własnej marynarki handlowej, która bez bazy morskiej i bez zabezpieczenia transportów normalnie rozwijać się nie może. Zadania te nabierają, szczególnej wagi wobec zawarcia, przez rząd umowy o budowie portu w Gdyni, gdyż port ten musi live odpowiednio zabezpieczony i strzeżony przez flotę wojenną. Rzecz oczywista, że program rozbudowy floty musi być przystosowany do skromnych warunków naszego wybrzeża, że nie należy wpadać w przesadę, projektując budowę wielkich jednostek wojennych, a raczej trzeba iść w kierunku budowy mniejszych statków, jako to torpedowców, kanonierek, a przedewszystkiem łodzi podwodnych. Mogę stwierdzić z zadowoleniem, że program taki istnieje, bowiem kilka, dni temu odbyło się posiedzenie sejmowej komisji wojskowej, na której p. admirał Porębski przedstawił dwa plany rozbudowy floty minimalnej i maksymalnej. Na komisji przeważyła opinią, wypowiadająca się za tym drugim programem, który na sesji jesiennej ma być przedstawiony do rozważenia ciałom prawodawczym Tężeli, jak mówiłem, społeczeństwo nasze nie docenia doniosłości zagadnienia żeglugi morskiej, to przeciwnie w dziedzinie lotnictwa i broni chemicznej bezpośrednie niebezpieczeństwo, jakie grozićby nam mogło w razie zaniedbania tych działów obrony, jest powszechnie rozumiane i odczuwane. Dlatego lotnictwo w przeciwieństwie do innych działów budżetu znalazło się w tej szczęśliwej sytuacji, iż nie tylko nikt nie proponował w niem redukcji, lecz nawet Nadzwyczajny Komisarz Oszczędności owy uznał za konieczne podwyższyć kredyt preliminowany w projekcie budżetu. Pomimo to cyfra ostateczna jest o 7 milionów niższa od sumy, figurującej w budżecie 1923 roku. Zmniejszenie, stwarzające pewne pozory zaniedbania tej ważnej dziedziny, może słusznie budzić niepokój w szerokich sferach społecznych, tembardziej, gdy się nasze wydatki na lotnictwo porówna z wydatkami innych państw. Wynoszą one u nas 5,4%, gdy we Francji 8,4%, w Czechosłowacji 6,3%, a w Anglii 10%. Nadto w niektórych z tych państw utworzono specjalne ministerstwa obrony powietrznej. We Włoszech np. jest komisariat, który ma specjalne pełnomocnictwa i prawo korzystania ze wszystkich instytucji naukowych. To samo da się powiedzieć o rozwoju broni chemicznej, która wprawdzie stanowi tajemnicę laboratoriów, lecz znowu wiadomo, że w 1923 r. Ameryka wydała na prace w tym kierunku 680.000 dolarów, a Anglia blisko 200.000 f. szwar. Otóż zaniedbanie lotnictwa, wyrażające się w zmniejszeniu kredytów, jest tylko pozorne. Władzo wojskowo posiadają plan rozbudowy, lotnictwa, uznały jednak aa niewskazane powiększanie ilości płatowców, zanim nie będą zbudowane odpowiednie pomieszczenia czyli hangary, bez których nowym samolotom groziłoby zupełne zniszczenie. Również potrzebne są płace ćwiczebne, dające możność wyszkolenia personelu lotniczego, co jest sprawą pierwszorzędnej wagi, jeśli zważymy, że w większości wypadków lotniczych, któremi słusznie była zaalarmowana opinią publiczna, stwierdzono winę nieumiejętnego użycia aparatu przez niedość wyszkolonego lotnika. Na powyższe cele w budżecie tegorocznym są wstawione odpowiednie kredyty. Pod względem rozwoju swego lotnictwa Polska w porównaniu z innemi państwami jest o tyle w gorszem położeniu, że władze wojskowe mogą liczyć jedynie na własne siły. W atmosferze ogólnego zubożenia społeczeństwa, obciążonego wysokiemi podatkami, a również pewnych specyficznych tendencji naszego życia państwowego, gdy wszelkie objawy wzrastającej zamożności jednostek uznaje się za rzecz niemal karygodną, trudno łudzić się nadzieja rozwoju lotnictwa prywatnego. Na chwilę bieżącą zagadnienie współpracy społeczeństwa w lotnictwie da się rozwiązać i jedynie na drodze energiczniejszego niż dotychczas popierania przez rząd fabryk prywatnych, a zwłaszcza, tych, które wyrabiać mogą najbardziej podstawowe części samolotów, t. j. motory. Polska dotychczas silników własnego wyrobu nie posiada, posiłkując się zagranicznemi, które często pod względem technicznym przedstawiają duże braki. Gdy się zważy, że życie motoru, t. j. czas jego wartości użytkowej, oblicza się mniej więcej na pół roku, to rzeczą jest jasną, że na wypadek wojny i odcięcia dowozu z innych państw brak własnych silników byłby dla nas wprost katastrofalny. Sprawa ta wiąże się ściśle z zagadnieniem samowystarczalności państwa we wszystkich dziedzinach, a głównie w sferze przemysłu wojennego. Jeżeli pod tym względom zrobiliśmy już duże postępy, zakupując obecnie 80% materiału wojskowego w kraju, gdy w latach 1919–1921 odwrotnie 80% zakupów było dokonywanych zagranicą, to w dziale uzbrojeń prawie wszystko pozostaje jeszcze do zrobienia. Sprawie przemysłu wojennego Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu poświęciła wiele czasu, poddając ją szczegółowej dyskusji, której rezultatem są przedstawione szanownym panom rezolucje. Jest to sprawa bardzo trudna i skomplikowana. Z jednej strony mamy do czynienia z zupełnie słusznem dążeniem pewnego protekcjonizmu w stosunku do inicjatywy prywatnej, czyli, że się tak wyrażę, do wychowywania przemysłu do roli współpracownika w obronie Państwa, z drugiej trzeba zgóry określić granice, w jakich z pożytkiem dla obrony Państwa działać może przemysł prywatny, a w jakich znów wskazana jest jedynie przedsiębiorczość państwowa. W rozstrzygnięciu tego zagadnienia ujawnia się wielka rozbieżność poglądów. Zwolennicy przedsiębiorstw państwowych nie bez słuszności wskazują na trudności, z jakimi musiałby walczyć przemysł prywatny, specjalizując zbytnio swoją produkcję w kierunku wyrobu materiałów wojskowych. Trudności te, zwłaszcza dla początkującego przemysłu, wyrażają się w tem, że musi to być przemysł wielki, produkujący na wielką skalę, ale przez to samo zmuszony do wielkich nakładów i kosztownych instalacji. Nakłady, związane z budową lub przekształceniem takich fabryk, mogą być zwrócone w postaci znacznych i stałych zamówień rządowych, gdy tymczasem wojsko może pochłonąć jedynie pewną ściśle określoną ilość amunicji, karabinów, czy dział. Produkcja na eksport do innych państw nic zawsze jest możliwa, spotyka się przytem z konkurencją innych, bardziej renomowanych przedsiębiorstw zagranicznych. Próby robienia umów z takiemi przedsiębiorstwami zagranicznemi, połączonych z zobowiązaniem zbudowania fabryk w kraju, nie dawały również pomyślnych rezultatów, a często nawet kończyły się katastrofą. Smutne doświadczenie w tej mierze zrobiły Włochy, które zawarły z przedsiębiorstwem Amstronga umowę na budowę fabryk na terenie włoskim, osiągnęły wprawdzie ten cel, lecz za to materiał wojenny, dostarczony przez tę niby włoską fabrykę, był w najgorszym gatunku. Lufy armatnie rozrywały się po kilku strzałach, co spowodowało nie jedną klęskę wojska włoskiego. Pewne światło na rozstrzygnięcie zagadnienia współpracy przemysłu prywatnego z państwowym rzuca tajny raport rosyjskiego głównego zarządu artyleryjskiego z 20-go października 1916 roku, a więc już po 2 latach doświadczeń wojennych, który określa najemne granice produkcji wojennej w sposób następujący. Fabryki rządowe winne produkować 100% zapotrzebowania karabinów ręcznych i maszynowych, materiałów wybuchowych, pocisków i granatów ręcznych. 75% prochu bezdymnego, zapalników i detonatorów, 50% dział, lawet, gazów trujących i przeciwgazów oraz 10% innych przedmiotów. Powstrzymując się na razie od wydania sądu o wartości praktycznej tego programu, uważam jednak, że podobny program z pewnemi odchyleniami w jedną lub drugą stronę winien być opracowany i ustalony przez nasze władze wojskowe i to nie wśród czterech ścian gabinetu, lecz z dopuszczeniem ludzi fachowych, zarówno z grona wojskowych, jak i przemysłowców. Na Komisji Skarbowo-Budżetowej wypowiedziano opinię, że dotychczasowe kierownictwo sprawami przemysłu wojennego, podzielone na kilka departamentów, nie posiada warunków do wypracowania jednolitego planu działania w zakresie budowy przemysłu, że brak mu niezbędnego autorytetu, wiedzy i doświadczenia. Dążąc do zmiany dotychczasowego stanu rzeczy, Komisja uchwaliła rezolucję, aby sprawy przemysłu wojennego były scentralizowane w jednym organie w postaci cywilnego podsekretarza stanu do spraw, związanych z przemysłem wojennym i lotnictwem. Już po posiedzeniu Komisji p. Minister Spraw Wojskowych zaprosił szereg osób fachowych cywilnych i wojskowych na naradę w sprawie przemysłu wojennego, na której również oświadczono się za pewną centralizacją spraw przemysłowych, nadając jej jednak formy stałej komisji, mającej na celu czuwanie nad prawidłowym rozwojem przemysłu wojennego. Tąż samą troską o postawienie spraw przemysłowych na należytym poziomie były podyktowane następne rezolucje Komisji Skarbowo-Budżetowej, dotyczące kształcenia inżynierów wojskowych, centralizacji laboratoriów, które szanowni panowie znajdą w ogólnem sprawozdaniu budżetowym.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#SKiniorski">Dobiegając do końca tej możliwie streszczonej charakterystyki budżetu wojskowego nie mogę pominąć wybitnej roli, jaką w uzdrowieniu budżetu wojskowego odegrała kontrola wojskowa. Wprawdzie funkcje kontroli generalnej nie są może dość ściśle określone, stąd w organizacji tej tkwi pewna dwoistość, iż jednocześnie układa budżet i sama go kontroluje. Niemniej jednak praca dokonana przez korpus kontrolerów zwłaszcza w kierunku przeprowadzenia niezbędnych oszczędności jest godną prawdziwego uznania, szczególniej ze strony sprawozdawców izb prawodawczych, których działalność bez życzliwych wskazówek i pomocy korpusu kontrolerów byłaby bardzo trudna. Budżet, który dziś poraz pierwszy zatwierdzamy, zawiera jeszcze wiele niedokładności, niejasności, niedomówień oraz śladów pewnych niezdrowych tradycji z lat ubiegłych, skutkiem czego za wzór budżetu uznany być nie może, A jednak na dobro tego budżetu trzeba zapisać stałe i usilne dążenie wszystkich władz wojskowych do naprawy dawnych błędów, do zmian w organizacji i administracji wojska, dążenie do istotnych reform, zaznaczone tak wyraźnie w przemówieniach p. Ministra Spraw Wojskowych. Lecz ponad te wszystkie objawy dobrej woli wybija się nadto szczera chęć zerwania z dotychczasową taktyką odosobnienia bądź lekceważenia opinii publicznej i chęć uzgodnienia postulatów wojskowych z poglądami przedstawicieli izb prawodawczych. Niech mi wolno będzie wyrazie nadzieję, że tak zrozumiana praca obu stron przyczyni się do postawienia wspólnemi siłami armii naszej na wysokim poziomie, odpowiadającym ideałom i tradycjom narodu polskiego. Dlatego pod hasłem duchownego zespolenia wojska. z narodem wnoszę o zatwierdzenie budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych 626,340.830 złotych.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Karpiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#SKarpiński">Wysoki Senacie! Największa część spodziewanych dochodów Państwa Polskiego, bo prawie połowa zgodnie z budżetem przydzielona jest Ministerstwu Wojny. Znajduję ten przydział zupełnie zrozumiałym. Nawet więcej powiem, że przydzielono zamało! Wyjaśnię, co mianowicie upoważnia mnie do takiego twierdzenia.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#SKarpiński">Państwo Polskie zaprojektowane do odtworzenia przez aliantów, w tej liczbie i przez Francję, jako państwo mające obejmować tylko terytoria etnograficzne polskie, zupełnie niespodziewanie dla nikogo, a nawet i dla narodu polskiego, dostało w posiadanie między innemi obszerne terytoria białoruskie i ukraińskie, stanowiące prawie połowę całego obszaru Państwa Polskiego. Oderwano je od rdzennych ziem ukraińskich i białoruskich w czasie wielkich przewrotów socjalno-politycznych, które wstrząsnęły do głębi całym układem życia na tych ziemiach, kiedy to wyraźnie zaznaczyła się wola ludu ukraińskiego i białoruskiego do utworzenia własnych państw samodzielnych, w obrębie których (nie mogę o tem przemilczeć) miały znaleźć zaspokojenie praw swoich do rozwoju swojej nacjonalnej kultury wszystkie mniejszości narodowe, a przedewszystkiem i Polacy. Mówię tu o nacjonalno-personalnej autonomii wprowadzonej przez rząd centralnej rady, do którego miałem szczęście należeć: autonomii spaczonej przez hetmana Skoropadzkiego, ale przywróconej przez rząd ukraińskiego dyrektoriatu po zwaleniu hetmana.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#SKarpiński">Po zajęciu wspomnianych terenów Państwo Polskie znalazło się w wielkim kłopocie utrzymania ich.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#SKarpiński">Nadmiernie długa linia granicy wschodniej pozbawiona przeszkód naturalnych w postaci gór lub wielkich rzek, łatwa jest do wtargnięcia nieprzyjaciela. Świadomość tego, że ludność ukraińska i białoruska tych przyłączonych terenów za wszelką cenę będzie dążyć do urzeczywistnienia zjednoczenia przy macierzystym pniu — Ukrainie Wielkiej, w państwa niepodległe ukraińskie i białoruskie wszystkich swoich ziem, podzielonych siłą i wbrew woli tych ludów pomiędzy Polskę, Rumunię i Czechosłowację.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#SKarpiński">Pewność, że wcześniej czy później państwa ościenne przy granicy wschodniej ręka zbrojna sięgną po oderwane od nich terytoria.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#SKarpiński">Potęgowanie się wśród ludności ukraińskiej i białoruskiej przyłączonych do Polski terytoriów dążności do utworzenia sobornej Ukrainy, potęgowanie się, wywołane eksterminacyjną polityką, którą Polska od 5 lat prowadzi na tych terenach, która jest niczem innem, jak zaciekłą wojną, prowadzoną przez zbrojną Polskę przeciw bezbronnej ludności ukraińskiej i białoruskiej...</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#komentarz">(Protesty. Głosy: Najlepszy dowód jak jest, to to, że słuchamy Pana spokojnie. Na tem polega ta polityka eksterminacyjna!)</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#SKarpiński">...i która najwymowniej utwierdza wśród tej ludności tę myśl, ten aksjomat, że tylko w swojem państwie narodowem możemy zrealizować prawo swoje do wolnego rozwoju swojej kultury i że w Państwie Polskiem najwyżej możemy spodziewać się takich „podarunków”, jakimi są świeżo uchwalone przez Sejm dziwne ustawy kresowe językowe.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#SKarpiński">Otóż wyżej wymienione czynniki zmuszają Polskę do utworzenia armii, stosunkowo ogromniej, bo tylko za pomocą bagnetu mogłaby utrzymać stan posiadania.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#SKarpiński">Do rzeczy pozwolę sobie powiedzieć, że pouczającym dowodem do jakiego stopnia niepewna jest ta opora, może służyć upadek takich kolosów, jak carska Rosja i nieboszczka Austria.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#SKarpiński">Przykłady te są straszne, a dla Polski imperialistycznej, dla Polski zaborczej innego wyjścia niema!</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#SKarpiński">I tak Polska potrzebuje kolosalnej armii, uposażonej we wszystkie nowoczesne narzędzia i wynalazki dla zabijania ludzi. Oczywiście, że i wydatki na taką armię muszą być kolosalne.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#komentarz">(Głos: Co za ironia!)</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#SKarpiński">Jestem pewien, że jeżeliby Polska oddała cały swój dochód budżetowy tylko Ministerstwu Wojny, to jednak p. Minister Wojny byłby w prawie powiedzieć: „tego zamało”. Trzeba mieć na uwadze, że dzisiejsze wydatki Polski na armie, choć tak wielkie, są nieznaczne w stosunku do wydatków na ten cel w przyszłości może najbliższej. Zabrano masę materiału wojennego na Ukrainie i w Białorusi, w pochodzie na Ukrainę z Petlurą, od Niemców i nareszcie od Francji. Alt te zapasy niszczą się, stare gruchoty francuskie (armaty) zużywają się, wyniknie potrzeba zaopatrzenia wojska w nową broń, nowoczesne armaty i t. d.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#SKarpiński">A awjacja? Wiadomo, że polska armia posiada bardzo mało aeroplanów i to bardzo strasznych... dla lotników.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#SKarpiński">A środki związane z armią np. koleje żelazne? Tabor kolejowy otrzymany darmo po Niemcach, niszczy się i będzie wymagał odnowienia. Nasuwa się pytanie: skąd Polska będzie czerpała środki na to spodziewane, niezbędnie kolosalne wydatki? Sądzę, że nie z handlu i przemysłu. Prawda, te źródła mogłyby dać te niezbędne środki, ale przy jednej tylko umowie, jeżeli handel i przemysł uzyskają dla siebie rynki zagraniczne. Ależ, Panowie, nie trzeba się łudzić, tych rynków nie będziecie Panowie mieli. Czy moglibyście konkurować, Panowie, swojemi wyrobami z Niemcami, z Anglią, Ameryką, Austrią, Francją, Japonią i któżby z tych światowych fabrykantów i i kupców zrzekł się na korzyść Polski zdobytych często silą zbrojną rynków światowych, któżby z nich ustąpił rynki Polsce takie, jak Rosja, Ukraina i bliski oraz daleki wschód, o zachodzie ja nawet nic mogę mówić? Nic widzę nadziei, żeby Polska stała się państwem tranzytowem, bo i w tej dziedzinie ma naokoło solidnych konkurentów i „przyjaciół”, którzy postarają się skierować tranzyt z zachodu na wschód nie przez Polskę.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#SKarpiński">W każdym razie, co do granicy wschodniej utrzyma się zjawisko, które teraz obserwujemy, towarowe pociągi zajmują się tylko wywozem z ziem ukraińskich i białoruskich resztek leśnego bogactwa tych krajów, a zimową porą przewożą śnieg z toru kolejowego. Kryzys dzisiejszy, będzie wzmagał się coraz więcej i stanie się zjawiskiem stałem. A jeżeli tak, to nolens volens trzeba będzie obciążać ludność nadzwyczajnemi poborami i ta ludność przeważnie włościańska i robotnicza już doszczętu zubożała.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#komentarz">(Głos: Ale zubożała przez kogo?)</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#SKarpiński">Polska tego ciężaru nie wytrzyma. Czy taki stan rzeczy długo potrwa? Wątpię. Jedynem wyjściem z tej groźnej sytuacji, jak już zaznaczył jeden z postów ukraińskich z tej trybuny w Sejmie, byłoby zrzeczenie się przez Polskę ziem ukraińskich i białoruskich, celem dania tej ludności możliwości złączenia się z resztą ziem ukraińskich i białoruskich w jedno państwo.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Uważam za niedopuszczalne, żeby podobne zdanie wygłoszono z trybuny polskiego Senatu.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#Marszałek">Co do każdego członka Senatu trzeba zgóry przypuszczać, że ma on ze swego stanowiska dobro Państwa Polskiego na oku.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#Marszałek">Wobec senatora, który ma odwagę dać wyraz nienawiści przeciw Państwu Polskiemu wolność słowa ustaje. Zwracam na to mówcy uwagę.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#SKarpiński">Sądzę, że mam prawo mówić to, co czuję za potrzebne powiedzieć w imieniu ludu, którego jestem przedstawicielem.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Głos: Ale Pan przysięgał na całość Polski? Drugi głos: Dziad byt Polakiem, a wnuk takie rzeczy mówi!)</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#SKarpiński">Stwierdzam tylko faktyczny stan rzeczy.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#komentarz">(Głos: Pan już stwierdził, że jest Pan wrogiem Państwa!)</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#SKarpiński">Naród ukraiński i białoruski byłby tylko wdzięczny bratniemu narodowi polskiemu.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Dosyć tego.)</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#SKarpiński">Byłoby to wielkim postępem na drodze do federacji wolnych, niepodległych ludów. Zarysowuje się idea federacji europejskiej. Ja jestem starym federalistą, wychowanym na tradycjach bractwa Kiryło-Metodjewskiego, którego członkiem był Szewczenko, ale rozumiem federacje nie jako federację części oderwanej od pnia ukraińskiego z cudzym organizmem polityczno — nacjonalnym, lecz federację pomiędzy wolnemi ludami, stanowiącemi samodzielne państwa narodowe obejmujące całą nację i całe terytorium etniczne.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#SKarpiński">W takiej ogólnej federacji znalazłaby miejsce i Polska etnograficzna i sądzę, że znalazłaby tam i swoje szczęście.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#SKarpiński">Wolna od armii moglaby całą energię skierować do pracy pokojowej i sądzę, że dosięgłaby wielkiego rozwoju. Jestem tego pewny, gdy widzę, jak Finlandia rozwinęła wysoką kulturę prawie na kamieniu, nie sięgając do sąsiadów po cudzą własność. Ale niestety, na taki krok Was, Panowie Polacy, nie stać!</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#SKarpiński">Nie pozwolą na to właściwe Wam: psychoza imperialistyczna, romantyzm historyczno - polityczny i przecenienie Waszej siły kulturalnej. Więc pójdziecie dalej obraną drogą aż do końca, a do jakiego, pokaże przyszłość.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#SKarpiński">Ale my przedstawiciele ludu ukraińskiego i białoruskiego nie możemy podtrzymywać siły bagnetu, skierowanego przeciw nam i będziemy głosowali przeciw wydatkom na Ministerstwo Wojny.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Mendelson.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#SMendelsohn">Wysoki Senacie! Zabierając głos w sprawie budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych mam przed oczyma niezmierna jego wagę i to wagę jego z wielu względów, o których tu zaraz wspomnę, a które rozważyć pragnę, z powodu ograniczonego czasu, bardzo krótko.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#SMendelsohn">Sądzę, że nie przesadzę, jeżeli powiem, że budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych wypełnia prawie połowy budżetu Państwa, a w każdym razie lwią jego część. Aktywa budżetu, to podatki i daniny ludności, a jej lwią część ponosi ludność miejska, a jaki jej odsetek stanowi ludność żydowska, o tem wspominać nie potrzebuję. W konsekwencji mojego rozumowania i mając na względzie sanację Skarbu, pod której znakiem żyjem, jak również i to, że w związku z nią nałożono na ludność ogromne podatki i trudne obowiązki, nietrudno jest podążyć w ślad za tą myślą i dociec tego, co pragnę podkreślić w tem przemówieniu. Otóż dowieść pragnę, że właśnie ludność żydowska, którą tu w wysokim Senacie mam zaszczyt reprezentować, wypełnia swojemi świadczeniami budżetu, z którego się czerpie na wszelkie wydatki w ogólności, i na wojskowe w takim stosunku, jaki odsetek pasywów budżetu one stanowią i w stosunku do odsetku ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#SMendelsohn">Zabierając tedy głos w tej sprawie, i w tym stanie rzeczy, z obowiązku mojego wypada mi podkreślić, że faktyczne wykonywanie Konstytucji, przewidzianego równouprawnienia, faktyczne dotrzymanie zasady, że niema obowiązków bez uprawnień, każę mi w tem miejscu przypomnieć, że w imię tych właśnie zasad, ludność żydowską domaga się, wzamian za lojalne ponoszone ciężary j uwzględnienia jej potrzeb.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#SMendelsohn">Nie mam bynajmniej zamiaru nużyć szanownych Panów powtarzaniem tych smutnych i bolesnych wypadków, które koledzy moi i ja tak tu jak i w Sejmie nieraz podawaliśmy. W należytem rozumieniu i w interesie powagi mojego stanowiska nic pragnę sensacji przez cytowanie nowych przykładów, którychby mi z pewnością nie zabrakło, nie chce też niczego wyolbrzymiać, ani przejaskrawiać, pragnę tylko podkreślić, że wypadki złego traktowania żołnierzy Żydów w szeregach armii, wypadki tajnego czy jawnego, nawet w drodze rozkazów i okólników, usuwani ich od równouprawnienia w zajmowaniu stanowisk i przy awansach, wypadki obelżywego ich traktowania i wyśmiewania, słowem te wszystkie choćby wypadki tak jaskrawe, że w formie interpelacji bywały wysuwane przed forum Sejmu, względnie Senatu, nie mówiąc już o innych nie mniejszych, które do tego forum nie docierały, wymownie i jasno stwierdzają, że uprawnienia mniejsze są w tym wypadku od obciążeń.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#SMendelsohn">Nie chciałbym W tem miejscu wdawać się w cytowanie faktów, jednakże, żeby nic być zupełnie gołosłownym wspomnę tylko o jednym artykule „Głosu Prawdy”, z ostatnich dni, który mówi o samobójstwach w armii i wywodzi, że procent samobójstw w wojsku w stosunku do tej plagi u ludności cywilnej jest tak przerażający, że musi słuszne budzić zaniepokojenie i wywoływać pytanie, czemu to się dzieje? Odpowiedź prosta: poza wypadkami chorobliwemi, co stanowi wyjątek u ludzi tak młodych, jak wojskowi, przyczynę stanowi złe traktowanie. Niestety cyfry przemawiają za tem, że wypadki te u żołnierzy Żydów bywają też nie rzadkie. Nic możni wogóle zaprzeczyć temu, że żołnierz Żyd, mający cywilną odwagę jawnie modlić się wobec swoich kolegów nie Żydów, bywa wystawiony na pośmiewisko. Święcenie soboty i świąt uroczystych należy do koncesji papierowych, wyglądających w praktyce bardzo problematycznie. Żołnierze Żydzi, chcący przestrzegać rytuału w używaniu wiktu, bywają często zmuszani, jeżeli nie wprosi, to przez odmowę relutum do używania niekoszernego wiktu lub głodzenia się przy fizycznych trudach służby wojskowej. Żydzi dostawcy nie są dopuszczani do dostaw wojskowych w procentowym stosunku, któryby można nazwać dla przyzwoitości, a nawet w wypadkach, gdy ich oferty są z punktu widzenia korzyści dla Skarbu Państwa odpowiedniejsze.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#SMendelsohn">Mam głębokie przekonanie, że gdyby dopuszczono do dostaw wojskowych bezpośrednio dostawców Żydów, oferujących niskie ceny, wtedy j ta kolosalna cyfra budżetu Ministerstwa Spraw i Wojskowych uległaby bardzo znacznej redukcji. Musimy przecież zdać sobie sprawę, że dla należytej obrony granic i niepodległości Państwa potrzeba wielu czynników nie tylko natury militarnej i materialnej, ale i moralnej, trzeba chęci ogólnego poświęcenia się, a domagać się powszechnego moralnego poświęcenia od obywateli Państwo może wtedy, tylko gdy to Państwo wzajemnie pod względem moralnym traktuje równomiernie wszystkich swoich obywateli bez różnicy wyznania i narodowości, mających w przyszłości zaważyć na szali możliwej wojny.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#SMendelsohn">Oto są kwestię, które wielokrotnie poruszano na tle faktów przytaczanych w interpelacjach i przemówieniach posłów i senatorów żydowskich, faktów tylokrotnie już dowiedzionych niezbitemi, konkretnemi danemi, że tylko dla niepowtarzania i nienużenia szanownych Panów nowych danych tutaj nie przytaczam, pragnę bowiem z mego przemówienia wyciągnąć tylko główną myśl przewodnią, streszczającą się w słowach, że naprawy tych stosunków i ich sanacji domagamy się od Rządu, domagamy się sprawiedliwego i rzeczywistego równouprawnienia, które nam umożliwi głosowanie za budżetem Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#komentarz">(Głosy: Brawo.)</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Januszewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#SJanuszewski">Wysoki Senacie! Dobrze się może składa, że po przemówieniu p. s. Karpińskiego zabiera głos członek stronnictwa radykalnego i bardzo demokratycznego, nawet w Polsce pomawianego o zbytni może radykalizm, bo jako taki chciałbym właśnie odpowiedzieć p. s. Karpińskiemu, że Państwo Polskie nie daje armii bagnetów dlatego, żeby utrzymywać ludność na Kresach przy Państwie, ale tylko dla obrony swoich granic. Na to, żeby utrzymać ludność w miłości i przywiązaniu do Państwa Polskiego, Państwo Polskie ma instytucje demokratyczne i wolnościowe takie, których mogą nam pozazdrościć państwa z nami sąsiadujące.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#SJanuszewski">Daruje mi Wysoki Senat to małe intermezzo, do którego byłem zmuszony przemówieniem s. Karpińskiego, teraz przystąpię do rzeczy, którą chciałem poruszyć przy omawianiu budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych. Chociaż budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych był omawiany dosyć szeroko na Komisji, gdzie właściwe jest miejsce do takiego omawiania, muszę zabrać głos nie w sprawie wyżywienia, magazynowania, nawet szkolenia wojska, lecz w sprawach, które są rzeczami zupełnie nowemi, nowoczesnemi, a obawiam się, że nasza armia, jak zresztą i wszystkie inne armie, niezbyt dokładnie sobie zdaje sprawę z ważności tego zagadnienia, mianowicie z wagi i znaczenia techniki w wojsku. Otóż wojsko pozatem, że musi sobie zdawać sprawę z trudności wyprodukowania pewnych przedmiotów, potrzebnych dla wojska, magazynowania, konserwacji tych przedmiotów, musi jeszcze również myśleć o tem, że przy dzisiejszych stosunkach przemysłowych trzeba inicjować powstanie nowych gałęzi przemysłu, w każdym razie musi inicjować taki jego rozwój, jaki jest konieczny dla obrony Państwa, powiem więcej, wojsko musi dbać o to, ażeby przemysł ten nawet rozwijał się w miejscu odpowiedniem dla obrony Państwa. Otóż, mając przed sobą takie zagadnienia, wojsko musi mieć w swojem łonie elementy, które na tych rzeczach się znają, któreby umiały myśleć kategoriami przemysłowemi i technicznemu. Wojsko więc powinno mieć pewien zasób inżynierów i techników i dać temu zasobowi głos taki, któryby był w sferach kierowniczych wojskowych wysłuchany. Wojsko powinno dać inżynierom wojskowym takie znaczenie, może wygłoszę horrendalne zdanie co do pojęć przedwojennych, jakie ma oficer sztabu generalnego.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#SJanuszewski">Na Komisji senackiej uspokoił nas Minister Sikorski oświadczeniem, i później zresztą faktami, że sprawami przemysłu i techników w wojsku zajmie się bezwzględnie w najbliższym czasie. Jednakowoż obawiam się, aby p. Minister Sikorski nie uległ szablonowi, który się zaczął już przyjmować w innych ministerstwach, mianowicie, żeby nie zastosował zbiorowego doradztwa. Otóż Ministerstwo Spraw Wojskowych, mając różnolite kwestie techniczne do rozstrzygania, a przytem, mając w swem łonie mało inżynierów, musi także posiłkować się siłami technicznemu. Jeżeli Minister Sikorski będzie dążył do tego, ażeby w pewnem zbiorowem ciele to zdanie techniczne uzyskiwać, w takim razie według mego zdania popełni błąd, albowiem, o ile rozumiem doradztwo zbiorowe w postaci rady techniczno-przemysłowej przy poszczególnych resortowych ministerstwach, o tyle go nie rozumiem przy Ministerstwie Spraw Wojskowych z tego powodu, że nie ogólne kwestię przemysłu tam będą przecież rozstrzygane, ale poszczególne fachowe, indywidualne sprawy. Do tego potrzebny jest fachowiec i do tego potrzeba, żeby ten fachowiec indywidualnie za radę udzieloną Ministerstwu Spraw Wojskowych był odpowiedzialny. Przytem na każdem posiedzenia takiej rady zbiorowej będzie tylko jeden fachowiec, który będzie się na danym przedmiocie znał, a reszta będzie kiwała głowami i będzie rady tej fachowej jednostki przegłosowywała, kierując się sympatiami, antypatiami lub względami na interes grupy, do której należy. Otóż ostrzegam Pana Ministra, żeby niezbyt wielką wagę przykładał do tworzenia rozmaitych rad technicznych w wojska, a utworzył raczej instytucję doradców technicznych przysięgłych. Nie jest to nowość. Przed wojną na zachodzie instytucja ta dała wyniki doskonałe i mam wrażenie, że trzeba z tego doświadczenia czerpać pewną naukę i w tym kierunku pójść. Ministerstwo Spraw Wojskowych dało dowód, że zajmuje się sprawami przemysłowemi i że rozumie sprawy techniczne, organizując zasadnicze jednostki przemysłu wojennego. P. sprawozdawca s. Buzek w swoim referacie pisanym wyraził się, że jeżeli te jednostki przemysłu wojskowego nie będą się opłacały, to przynajmniej obniżą ceny wytwórstwa cywilnego wojskowych przedmiotów. Otóż jabym do tego jeszcze dodał, że te jednostki, które dziś Ministerstwo Spraw Wojskowych buduje, będą jeszcze rozsadnikami postępu technicznego i przemysłowego. I tu nawiążę do przemówienia p. s. Zdanowskiego, może nieco odbiegnę od tematu, ale ma to pewien związek z wojennym przemysłem — który twierdził, że wina tego, iż nasze produkty wytwórcze są drogie, leży przedewszystkiem w 8-godzinnym dniu pracy, że nie można w Polsce dążyć do postępu technicznego, nie opierając się na 10-godzinnym dniu pracy, gdy niema wyrobionego zasobu inżynierów, jaki ma np. Belgia. Otóż ja muszę się temu sprzeciwić. Nasz korpus, że się tak wyrażę, cywilny inżynierski jest tak wielkiej wartości i co do liczby i co do swej wartości intelektualnej. że Belgia mogłaby go nam pozazdrościć. Tylu naszych inżynierów zajmowało wysokie i odpowiedzialne stanowiska w całej niemal Europie, że wróciwszy do niepodległej Polski zasilili ją w znacznym stopniu i dziś możemy się tylko szczycić, że stoimy pod tym względem tak wysoko.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#SJanuszewski">Z prawdziwym żalem muszę stwierdzić, że z tej trybuny zbyt często słyszymy pomniejszanie naszych rzeczywistych wartości w tych dziedzinach, w których przodujemy, a przynajmniej dorównywamy zagranicy. To samo było i w tym wypadku z s. Zdanowskim, który niesłusznie pomniejszał wartość techniczną, jaką dziś świat inżynierski w Polsce przedstawia. 10-godzinny dzień pracy nie zbawi nas, a 8-godzinny dzień pracy nie zrujnuje przemysłu. Rzecz polega na tem, że, aby produkty przemysłowe były tanin musimy dążyć do udoskonaleń technicznych i organizacji metod pracy i płacy, musimy dojść do koncentracji wytwórstwa i organizacji zbytu. To musi zrobić sam przemysł. Zaraz Panom przytoczę przykład Czechosłowacji, na którą p. s. Buzek tak często lubi powoływać się. Obecnie w Zagłębiu Karwińskiem używa się dwa razy więcej maszyn do wydobywania węgla, niż przed wojną. Proces koksowania z 24 godzin w koksowniach czechosłowackich przeszedł na 8–11 godzin. Przy zastosowaniu najnowszych wynalazków i postępu technicznego Witkowickie zakłady zaoszczędziły 40 wagonów dziennie węgla. Proszę Panów, nie zrobił tego 8-godzinny dzień pracy, ale zrobiło to, że przemysłowcy zrozumieli i potrafili się zwrócić w kierunku intelektualnego postępu, bo to jest tylko intelektualny postęp. Nasi przemysłowcy miast pójść w kierunku tego postępu intelektualnego i dokonać tego, ażeby robotnicy z jednej maszyny przechodząc na drugą nie tracił zbytnio czasu, chcą nadrobić to dwiema godzinami, ale to nie byłby postęp, lecz wstecznictwo w porównaniu do tego co robi Europa.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#SJanuszewski">Tu kwestia byłaby jeszcze czy inżynier ma kapitał na organizację nowoczesnej techniki. Wyrażał się tu p. s. Szarski i zdaje się ktoś z ław mniejszości go poparł, że kapitał obcy boi się ze względu na niestałość praw i zbyt pośpieszne reformy społeczne, jakie zaprowadzone zostały w Polsce, wejść do Polski. Ja nie jestem tego zdania i przypuszczam, że twierdzenie takich rzeczy było tylko demagogią. Że kapitał obcy boi się przyjść do nas to wierzę, ale tu jest kwestia inna, kwestia słabej pamięci. Wszyscy kapitaliści pamiętają i czują jeszcze w kieszeni doskonałe procenty, doskonałe zarobki zarabiane kiedyś w Rosji, pamiętają jeszcze potężną Rosję, ale zapomnieli historię niepodległej Polski, zapomnieli, że Polska była mocarstwem 150 lat temu. Ten psychologiczny motyw jest powodem, dlaczego kapitał zagraniczny boi się wejść do Polski. Że tak jest wystarczy zapytać się dlaczego dziś odczuwać się daje tak kolosalne ciśnienie potencjalne kapitału zagranicznego na granice Rosji, tam przecież jest wahanie się i niestałość prawa. Ale ciśnienie kapitału jest.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#komentarz">(Głosy: Niema.)</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#SJanuszewski">Czuję się to ciśnienie choćby w dzisiejszych rozprawach londyńskich, tam o nic więcej nie chodzi.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#SJanuszewski">Nie tylko przemysł wojenny uwydatnia rolę inżynierów w wojsku, ich ważność uwypukla się szczególnie w lotnictwie, w jego roli. Jeżeli się zdarzają dziś w nadmiernej ilości wypadki, to dlatego, że nie mamy dostatecznej ilości inżynierów w lotnictwie, zdaje się, mamy tylko około 15 inżynierów. Otóż ten brak inżynierów, sprawia to, że lotnictwo jest kierowane przez pilotów, przez ludzi niedokładnie rozumiejących wszystkie zagadnienia techniczne w lotnictwie. Wypadki powodują również to, muszę otwarcie powiedzieć wbrew temu, co mówił p. gen. Sikorski, że na czele departamentu IV stoi cudzoziemiec, aczkolwiek syn kraju, który kochamy i szanujemy, ale nie rozumiejąc języka polskiego nie może się on zetknąć bliżej z rzeszą oficerską i żołnierską swego korpusu, nie rozumie również psychologii jego. Muszę powiedzieć, że nasi lotnicy mają całkiem odrębną psychologię. Dla typu psychologicznego naszych lotników nie nadają się niektóre aeroplany, które nadają się dla innych. Zresztą również i szef departamentu IV nic może sobie poradzić w agitowaniu na rzecz lotnictwa, bo ma również dostęp do społeczeństwa zamknięty. Otóż ja wierzę, że w naszym korpusie oficerskim znalazłby się jednak oficer, któryby mógł ten departament poprowadzić, a wtedy dyscyplina i kwestię techniczne inaczejby były napewno pokierowane.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#SJanuszewski">Chciałbym o kwestii lotnictwa więcej powiedzieć, jednak ze względu na czerwone światło nic mogę i muszę na tem skończyć, oświadczając w imieniu mojego stronnictwa, że będziemy głosowali za budżetem, a co do lotnictwa zabiorę jeszcze głos przy Ministerstwie Robót Publicznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Szef Sztabu Generalnego gen. Haller.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Wysoki Senacie! P. Minister Spraw Wojskowych na plenarnem posiedzeniu Sejmu w sposób wszechstronny oświetlił znaczenie budżetu wojskowego na rok 1924. Niech mi będzie wolno na to oświadczenie p. Ministra Spraw Wojskowych powołać się i prosić, żeby Wysoki Senat to oświadczenie przyjął do wiadomości.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Rezolucje, które Komisja senacka przyjęła, będą w Ministerstwie Spraw Wojskowych rozważane i udzielimy na nie odpowiedzi. Budżet wojskowy został przez p. sprawozdawcę bardzo przychylnie oceniony, a także i zamierzenia Ministerstwa Spraw Wojskowych, dążące do sanacji stosunków w armii. Mógłbym więc tylko poprzestać na odpowiedzi w sprawie nielicznych zarzutów, ponieważ jednak doszło do mej wiadomości, że były podniesiona pewne wątpliwości, czy dostatecznie budżet wojskowy uwzględnia naszą dzisiejszą sytuację w Europie i czy uwzględnia plan rozbudowy armii na dalszą przyszłość, pragnę na tę kwestię rzucić trochę światła.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Przedewszystkiem należy odpowiedzieć na pytanie, czy budżet na rok 1924 z punktu widzenia rozbudowy armii jest dobry, czy zły? Otóż muszę stwierdzić, że w każdym razie jest on o wiele lepszy, niż budżet z roku przeszłego, bo realniejszy, a niema z punktu widzenia wojskowego gorszego budżetu od tego, który nie jest tak realizowany, jak to było przewidziane. Każdy budżet składa się z wydatków osobowych, które reprezentują stworzenie żołnierza, i z wydatków rzeczowych, które reprezentują wyposażenie tego żołnierza w to, czego potrzebuje, żeby się bić.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Otóż jakie są skutki nieprzewidzianych skreśleń w budżecie? Skreśla się naturalnie tam, gdzie skreślić jest najłatwiej. Żołnierz głodować nie może, także i konie wojskowe głodować nie mogą, więc skreśla się w wydatkach rzeczowych, wydatki osobowe zostają i równowaga, która się stworzyła w budżecie pomiędzy wydatkami osobowemi i rzeczowemi, jest zachwiana, gospodaruje się więc, jak zła gospodyni, która cały plon ze swojego ogrodu wydaje na kuchnię, a nic nie składa do spiżarni. Taki budżet jest zły. Budżet tegoroczny w pierwszem półroczu był realizowany w sposób mniej więcej taki, jak było przewidziane i mam nadzieję, że i w drugiem półroczu tak będzie, musimy więc powiedzieć, że z punktu widzenia rozbudowy armii budżet ten jest o wiele korzystniejszy, niż budżet przeszłoroczny.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Ażeby odpowiedzieć na pytanie, czy ten budżet odpowiada planowi rozbudowy armii, trzeba przedewszystkiem wyjaśnić, czy jest to plan na dalszą metę, czy też na bliższą. Naturalnie, że z punktu widzenia rozbudowy armii tylko plan na dalszą metę może wojskowość zadowolić. Armia jest organizmem, który nie składa się z jednego rocznika, czy dwóch, które są pod bronią, składa się ona z 30 roczników, tylko 15-ta część jest pod bronią, my zaś musimy rachować się z całym organizmem. I jeżeli np. za kilkanaście lat w r. 1934, czy w 1935 będziemy musieli postawić armię na stopę wojenną, to będzie ona miała skład, jaki jej dziś damy. Jeżeli więc w roku 1924 za mało żołnierzy wyszkolimy, albo stosunek pomiędzy poszczególnemi broniami źle ustalimy, to odczujemy ujemny skutek w r. 1934 lub 1935. Z tego widać, że plan musi być opracowany na daleką metę, co też i jest uskutecznione przy jego opracowaniu.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Musimy naturalnie kierować się temi zasadami, któremi kieruje się cały naród, całe społeczeństwo, i które znalazły swój wyraz w decyzjach Izb Ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Podstawową zasadą jest że Polska agresywnych wojen prowadzić nie ma zamiaru, że Polska nie chce rozszerzać swoich granic, że więc Polskę o inicjatywę w kierunku zbrojeń posądzać nie można; z drugiej strony cały naród polski ma stanowczą i zdecydowaną wolę, ażeby każdy zamach na swoje granice siłą odeprzeć.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#komentarz">(Brawo.)</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">To jest program, którym kierujemy się budując armię. My naturalnie bierzemy szczery udział we wszystkich konferencjach, które mają na celu redukcję zbrojeń. Szczerze i lojalnie bierzemy udział w pracach w tym kierunku. Stawiamy jednak jako warunek, że jeżeli mamy redukować naszą siłę zbrojną, to ta redukcja musi być ogólną, tak ażeby wzajemna napaść była uniemożliwioną, ażeby zbrojenia były kontrolowane nie tylko co do stanu armii, ale i co do przemysłu wojennego. O ile obiecuje się nam gwarancję, to muszą to być gwarancje realne. Trzeba być bezwzględnie pewnym, że pomoc zapewniona przez akty gwarancyjne na czas przybędzie. To są podstawy, na których można oprzeć ograniczenie zbrojeń.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Powtarzam więc, że nie my jesteśmy inicjatorami zbrojeń w Europie, lecz musimy mieć oczy otwarte, ażeby widzieć, co się dokoła nas dzieje, ażeby nie być zaskoczonymi.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Ten to plan w ogólnych zarysach nam przyświeca. Ażeby nasz plan był utrwalony potrzebne jaknajszybsze uchwalenie ustawy o etatach wojska. Jeżeli ustawa ta nie zostanie jeszcze przedłożona Izbom, to dlatego, że brakowało nam podstaw do tej ustawy. Podstawami do tej ustawy jest ustawa o służbie wojskowej oraz ustalenie budżetu na dłuższy przeciąg czasu.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Wyrażam pewność, że na jesiennej sesji ustawa ta będzie przedłożona Izbom Ustawodawczym.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">W sprawie wyszkolenia mamy plan przewidziany na dalszą metę; aby wojsko dobrze wyszkolić, potrzebne są dobre kadry zawodowe.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Podstawą do stworzenia dobrych kadr zawodowych są: ustawa o obowiązkach i prawach oficerów z roku 1920 i o obowiązkach i prawach podoficerów i szeregowych.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Izby Ustawodawcze żądają także wniesienia ustawy o przysposobieniu wojskowem.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Ustawa ta jest obecnie opracowywana, mam nadzieję, że będzie przedłożona na przyszłej kadencji. Zwłoka w opracowaniu tej ustawy była spowodowana brakiem ustawy o służbie wojskowej. Naturalnie i pod względem uposażenia armii musimy mieć plan na dalszą metę. Zwracano się często do mnie z zapytaniem — czy jestem zwolennikiem armii mniejszej, lecz dobrze wyposażonej, czy licznej, lecz gorzej wyposażonej. Tak tej sprawy stawiać nie można. Powiedział kiedyś Napoleon, że Pan Bóg jest po stronie silnych batalionów. To było wtedy, gdy walczono tylko na bagnety. Wtedy ta zasada była słuszna. Od tego czasu innego rodzaju bronie zaczęły odgrywać ogromną rolę; dziś trzeba powiedzieć, że Pan Bóg jest po stronie silnych i dobrze uzbrojonych batalionów. Trzeba dążyć do tego, ażeby armia była tak dobrze uzbrojona, jak armia przeciwnika.</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Co do przemysłu wojennego, nie chcę się dłużej przy tem zatrzymywać, bo z różnych stron tę sprawę oświetlono, ale naszym programem jest w granicach możliwości samowystarczalność we wszystkich działach przemysłu wojennego w razie wojny. Im prędzej potrafimy uruchomić przemysł wojenny w razie wojny, tem mniejsze trzeba trzymać zapasy i to będzie odciążeniem budżetu.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Na interesujące wywody p. s. Januszewskiego mogę odpowiedzieć, że sprawa organizacji przemysłu wojennego jest w opracowaniu. Odbywają się konferencje, i wszystkie uwagi tu zrobione przyjmiemy do wiadomości i sądzę, że w najbliższym czasie będzie ustalona linia po której w sprawie przemysłu wojennego pójdziemy.</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Co do rozbudowy marynarki wojennej, to powołuję się na oświadczenie p. Ministra Spraw Wojskowych, złożone Komisji Wojskowej Sejmu, że na kadencję jesienną Sejmu będzie wniesiony program rozbudowy marynarki wojennej.</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">W sprawie zarzutów, że spis koni został wykonany z ogromnym nakładem pieniędzy i niepotrzebnie, pozwolę sobie dać kilka wyjaśnień. Spis koni był koniecznością, ponieważ nie mieliśmy dokładnej ewidencji koni tak ważnej z punktu widzenia wojskowego. Dotychczasowe spisy nie były wystarczające.</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Błąd był nie tylko po stronie Ministerstwa Spraw Wojskowych, lecz wynikał też i z tego, że ustawa i rozporządzenie nakazują nam stworzenie tak licznej komisji do spisu koni. Komisje takie są zanadto ciężkie, pozatem na przyszłość nie będziemy żądali, ażeby wszystkie konie miały listy ewidencyjne, tylko pewne ich, kategorie, inne będzie się zapisywało sumarycznie; w ten sposób sprawę się znacznie uprości. Pod tym względem p. Minister zarządzenia już wydał.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Co do zarzutów, jakie s. Mendelson uczynił, chcę podkreślić przedewszystkiem, że niema oczywiście zupełnie mowy o tem, ażeby w armii upośledzać żydów wogóle, w szczególności pod względem awansów. Niema rozporządzenia, któreby nakazywało pomijać żydów przy awansach.</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Co do samobójstw, to nie mamy większej ilości w wojsku, niż w społeczeństwie. Po wojnie liczba samobójstw się wzmogła. Został wydany rozkaz, ażeby w każdym wypadku przeprowadzić dokładne dochodzenie co do powodów samobójstwa, celem rozpoczęcia celowej walki z tem smutnem zjawiskiem. Przyczyną samobójstw są przeważnie rodzinne powody. Co do Wiktu koszernego, to zdaje mi się, że nigdzie nie był on stosowany w armiach europejskich; myślę, że jeżeli żołnierzom chrześcijańskim Kościół wydaje dyspensy, to tak samo mogliby żołnierze żydzi otrzymać dyspensę.</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#komentarz">(Głos: Religia żydowska nic uznaje dyspensy.)</u>
<u xml:id="u-25.24" who="#SzefSztabuGeneralnegogenHaller">Proszę Wysoki Senat o przyjęcie budżetu wojskowego.</u>
<u xml:id="u-25.25" who="#komentarz">(Brawa i oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Zdanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#SZdanowski">Chciałbym sprostować w kilku słowach błędne, mojem zdaniem, zrozumienie przez s. Januszewskiego słów, które tu kiedyś wypowiedziałem. Bynajmniej nie twierdziłem, abyśmy mieli trudną konkurencję z zagranicą ze względu na małą liczbę, lub zbyt małe zdolności naszych inżynierów, lub brak genjuszu u Polaków. Mówiłem natomiast, że dobra, nowoczesna organizacja to nie tylko sam człowiek, ale to są specyficzne doświadczenia, specjalne szkoły i laboratoria, które w ostatnich czasach na całym świecie ogromnie się rozmnożyły i jeżeli pod tym względem nie stać nas na wyposażenie się w te wszystkie nowoczesne wynalazki, to jesteśmy wobec faktu, że w tych nowych wynalazkach i ulepszeniach mamy właśnie jednego więcej nowego konkurenta.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#Marszałek">Następuje przerwa do godz. 4 min. 15.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#Marszałek">Na godzinę 4 zwołuję Konwent Seniorów.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Przystępujemy do sprawozdania Komisji Skarbowo — Budżetowej o budżecie Ministerstwa Skarbu.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#Marszałek">Głos ma s. dr. Buzek.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#SBuzek">Wysoki Senacie! Najważniejszą częścią preliminarza budżetowego jest budżet Ministerstwa Skarbu, a to przedewszystkiem dlatego, ponieważ największa część dochodów jest preliminowana w budżecie Ministerstwa Skarbu. O trzonie więc każdego budżetu, o stronie dochodowej decyduje przedewszystkiem budżet Ministerstwa Skarbu. W pierwszem półroczu tego roku mieliśmy dochodów okrągło 530.000.000 zł, z tego przypada na sam budżet Ministerstwa Skarbu 490.000.000 zł, a reszta to jest 40.000.000 zł przypada na wszystkie inne ministerstwa i przedsiębiorstwa państwowe. W cyfrach tych uwidacznia się należycie preliminarz Ministerstwa Skarbu dla całokształtu naszej gospodarki finansowej. Ale i pod względem wydatkowym należy Ministerstwo Skarbu do najważniejszych resortów. Najwięcej wydatków ma, jak wiadomo, Ministerstwo Spraw Wojskowych, następnie Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, na trzeciem zaś miejscu idzie Ministerstwo Skarbu.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#SBuzek">Wydatki Ministerstwa Skarbu są preliminowane na kwotę nie mniejszą jak 228.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#SBuzek">O stronie dochodowej budżetu Ministerstwa Skarbu mówiłem już w rozprawie ogólnej, zresztą rozbierałem kwestię dochodów skarbowych bardzo szczegółowo w sprawozdaniu, które wszyscy Panowie otrzymali w druku, obecnie więc o stronie dochodowej preliminarza Ministerstwa Skarbu mówić nic potrzebuję. Natomiast muszę dokładnie zbadać i zanalizować stronę wydatkową budżetu tego Ministerstwa. Otóż na jakie cele idą wydatki Ministerstwa Skarbu?</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#SBuzek">By uzyskać jasny pogląd na wydatki Ministerstwa Skarbu dzielimy je na 5 kategorii. Pierwszym najważniejszym wydatkiem, jest wydatek na wszelkie władze i urzędy skarbowe, a więc na utrzymanie aparatu skarbowego. Wydatki te wynoszą według budżetu, który Panowie mają przed sobą, kwotę 59.337.000 zł.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#SBuzek">Drugim bardzo ważnym wydatkiem Ministerstwa Skarbu jest wydatek na emerytury, odprawy i na pośmiertne. Kwota ta wynosi 58.336.000 zł, a więc trochę mniej, niż utrzymanie całego naszego aparatu skarbowego.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#SBuzek">Trzecim wydatkiem są renty inwalidzkie. Na renty inwalidzkie preliminujemy kwotę 52.379.000 zł.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#SBuzek">Czwartym wielkim wydatkiem jest oprocentowanie i umorzenie długów państwowych, na cel ten preliminuje się kwotę 41.172.000 zł.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#SBuzek">Na wszystkie inne wydatki Ministerstwa Skarbu jest preliminowaną kwota 16.796.000 zł.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#SBuzek">Otóż należy kolejno te wydatki zbadać. Wydatki na utrzymanie maszyny administracji skarbowej obejmują:</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#SBuzek">1) wydatki na uposażenie dla urzędników, władz i urzędów skarbowych, tudzież straży celnej, wydatki te wynoszą kwotę 47.549.000 zł;</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#SBuzek">2) inne wydatki osobowe są to wydatki na remunerację i na zapomogi, na zwrot opłat szkolnych dla dzieci funkcjonariuszów państwowych, potem wkładki do kas chorych celem ubezpieczeń kontraktowych funkcjonariuszów państwowych, potem wkładki do kas chorych celem ubezpieczenia kontraktowych funkcjonariuszów skarbowych, a nareszcie umundurowanie straży celnej i tych kategorii urzędników skarbowych, którzy powinni nosić mundur. Na wszystkie te cele jest preliminowana kwota 4.759.000 zł;</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#SBuzek">3) wydatki na pomieszczenie urzędów skarbowych, a więc na najem lokali, na opał, na światło, na utrzymanie porządku, na konserwację i na instalacje; otóż na te cele jest przewidzianą kwota 1.425.000 zł;</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#SBuzek">4) wydatki biurowe władz i urzędów skarbowych, a więc zakupno inwentarza, materiałów piśmiennych, koszta różnych druków i formularzy, których władze skarbowe używają tak obficie, może czasem nadmiernie, przy ściąganiu podatków, potem koszta opłat pocztowych, telegraficznych i telefonicznych; Panowie wiedzą, że dotychczas korespondencja urzędowa nie była wolna od opłat pocztowych, opłaty te stanowią dość znaczny wydatek w budżecie naszych władz; wreszcie abonament książek i pism. Na wymienione cele preliminuje się kwotę 1 805.000 zł;</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#SBuzek">5) wydatki na podróże służbowe, a więc na zwrot kosztów podróży i na djety dla urzędników wysyłanych czy to na inspekcję, czy w innych celach urzędowych; dalej na koszta przesiedlenia urzędników i na środki lokomocji, t. j. na utrzymanie automobili lub koni. Na wszystkie te cele preliminuje się kwotę 2.243.000 zł;</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#SBuzek">6) na wydawnictwa preliminuje się 143.000 zł;</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#SBuzek">7) na inne wydatki przeznacza się 425.000 zł, są to wydatki na kształcenie urzędników' skarbowych w osobnej szkole, na zakupno aparatów potrzebnych dla kontroli wpływów podatków pośrednich i tem podobne wydatki;</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#SBuzek">8) ostatnią kwotą na utrzymanie maszyny administracji skarbowej, to są wydatki na budowle skarbowe i na ten cel znajdujemy w budżecie kwotę 966.000 zł. Największa część tej kwoty poświęcona jest na wykończenie gmachów izb skarbowych w Lublinie i Krakowie.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#SBuzek">Z kwot przytoczonych zbadamy bliżej kwotę uposażeń służbowych. Kwota ta jest największą. Badanie jej pociągnie za sobą zbadanie dwóch ważnych kwestii mianowicie, czy liczba personelu zatrudnionego w administracji skarbowej nie jest za wysoka i czy pobory tego personelu są odpowiednie?</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#SBuzek">Otóż co się tyczy pierwszej kwestii, t. j. liczby urzędników, to zarząd centralny, a więc ministerstwo wraz z centralną kasą państwową, miało liczyć według budżetu na r. 1924 – 550 urzędników, to jest o 62 mniej, aniżeli w 1923 r. Cyfra ta została potem powiększona przez Sejm o 32 urzędników, mianowicie dodano 20 urzędników dla nowowskrzeszonego urzędu pożyczek państwowych, a 12 urzędników dla nowoutworzonego wydziału ogólnej polityki finansowej i dla nadzwyczajnego komisariatu do spraw kredytu publicznego i oszczędności społecznych.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#SBuzek">Największa część personelu skarbowego przypada na władze i urzędy skarbowe, liczba tego personelu wynosiła według projektu budżetu 14.561, do czego Sejm dodał jeszcze 299 urzędników, przeznaczonych do kontrolowania obrotów przedsiębiorstw obowiązanych do opłaty podatku przemysłowego.</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#SBuzek">W roku ubiegłym liczba urzędników władz i urzędów skarbowych wynosiła 14.576, obecnie wynosi 14.860, jest więc trochę większa.</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#SBuzek">Trzecią kategorię urzędników skarbowych stanowią funkcjonariusze władz celnych i straży celnej. Liczba urzędników władz celnych wynosi 2.133, to znaczy o 235 mniej aniżeli w roku 1923. Straż celna ma liczyć 8.339 osób, a ponieważ w przeszłym roku była preliminowaną na 8.497 osób, następuje w roku bieżącym redukcja o 158 osób.</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#SBuzek">Zachodzi teraz pytanie czy preliminujemy za dużo, czy też za mało urzędników.</u>
<u xml:id="u-29.23" who="#SBuzek">Ażeby to zbadać, należy porównać cyfry przytoczone z cyframi dla innych państw, ale oczywiście tylko państw o tych samych warunkach. Nie wolno nam porównać liczby naszych urzędników skarbowych z liczbą urzędników francuskich, bo między Polską a Francją zachodzą zbyt wielkie różnice w ustawodawstwie skarbowem, a więc w zakresie pracy urzędników skarbowych. Natomiast możemy śmiało porównywać liczbę obecną urzędników skarbowych w Małopolsce z liczbą przedwojenną, różnice w systemie podatkowym nie są bowiem tak duże, iżby zachodziła zbyt wielka różnica w zakresie pracy tych urzędników. W każdym razie należy przy przeprowadzeniu tego porównania wyłączyć z rachunku siły, zaangażowane obecnie przejściowo do obliczenia podatku majątkowego. Siły te preliminowane osobno, tak iż je łatwo wyłączyć.</u>
<u xml:id="u-29.24" who="#SBuzek">Niedawno mieliśmy w tej izbie bardzo ciekawy spór. Reprezentant Rządu twierdził, że liczba urzędników skarbowych jest w Małopolsce obecnie mniejszą, niż przed wojną, kol. s. Kędzior twierdził zaś, iż jest inaczej, iż obecnie jest urzędników skarbowych w Małopolsce znacznie więcej niż było przed wojną. Kto miał rację? Mam przed sobą budżet nasz, jest w nim wykazana liczba urzędników naszych władz skarbowych w okręgu izby skarbowej lwowskiej i krakowskiej, a mam także ze sobą ostatni przedwojenny budżet austriacki, budżet na rok 1914/15, przedłożony izbie poselskiej na wiosnę 1914 r. w budżecie tym jest wykazany stan urzędników skarbowych w Galicji bezpośrednio przed wybuchem wojny.</u>
<u xml:id="u-29.25" who="#SBuzek">Otóż co, proszę Panów, z tych źródeł wynika? Izby skarbowe we Lwowie i Krakowie i wszystkie podległe im władze skarbowe mają obecnie 5.276 funkcjonariuszy, a mianowicie 4.826 urzędników, a służby 450. Tych 5.276 funkcjonariuszy pobiera przeciętnie okrągło 1.988 zł. poborów rocznych. Pobory roczne wszystkich 5.276 funkcjonariuszy można obliczyć na 10.489 000 zł. Naszym izbom skarbowym i podległym im władzom skarbowym odpowiadały w Austrii krajowe dyrekcje skarbu i podległe im władze skarbowe, inspektoraty skarbowe, techniczna kontrola skarbowa, urzędy skarbowe i kasy skarbowe i ewidencje katastru gruntowego. We wszystkich wyszczególnionych tu władzach i urzędach skarbowych galicyjskich było preliminowanych w r. 1914 urzędników 3.644, a służby 306, razem więc 3.950. Obecnie więc mamy o 1.326 funkcjonariuszy więcej, niż przed wojną. Powtarzam, iż w rachunku pominąłem zupełnie urzędników, zaangażowanych w ciągu ostatniego roku do szybszego opracowania agend podatku majątkowego i agend podatku obrotowego. Bez tych urzędników mamy więc obecnie o 1.326 funkcjonariuszy więcej, aniżeli mieliśmy przed wojną. Pobory służbowe wykazanych 3.950 funkcjonariuszy skarbowych galicyjskich wynosiły 10.974.000 kor., czyli 11.523.000 zł., natomiast pobory naszych 5.276 urzędników tylko 10.489.000 zł. Z tego wynika, iż nasz aparat skarbowy jest liczniejszy, ale gorzej płatny, aniżeli przed wojną.</u>
<u xml:id="u-29.26" who="#SBuzek">Do zupełnie takiego samego rezultatu dojdziemy, jeżeli badania nasze rozciągniemy na administrację celną i na straż celną. Nasza dyrekcja ceł we Lwowie i podległe jej urzędy celne wraz ze strażą celną liczą 336 urzędników, a 2.111 niższych funkcjonariuszy, razem więc 2.447 osób. Natomiast liczyła galicyjska administracja celna i ówczesna straż skarbowa w roku 1914 301 urzędników, a 1.971 funkcjonariuszy niższych, razem więc 2.272 funkcjonariuszy, a więc o 175 mniej. Należy przytem pamiętać, iż agendy austriackiej straży skarbowej były znacznie szersze, niż agendy naszej straży celnej; austriacka straż skarbowa pełniła bowiem oprócz wszystkich funkcji naszej straży celnej jeszcze także funkcje straży przy wewnętrznych podatkach konsumcyjnych.</u>
<u xml:id="u-29.27" who="#SBuzek">By uzyskać jasny sąd co do liczby naszych urzędników celnych i naszej straży celnej, musimy porównać liczbę naszych funkcjonariuszy celnych z liczbą funkcjonariuszy celnych tych państw, w których organizacja celnictwa opiera się na tych samych zasadach, co u nas, w których więc przeprowadzono zupełny rozdział władz i urzędów celnych do innych władz skarbowych. Rozdział ten, istniejący u nas, istnieje także w Czechosłowacji i Szwajcarii. Natomiast w innych państwach nie wydzielono administracji celnej z ogólnej administracji skarbowej, niema tam więc osobnych dyrekcji ceł (urzędy celne podlegają izbom skarbowym), a straż celna pełni tam równocześnie także funkcje straży skarbowej.</u>
<u xml:id="u-29.28" who="#SBuzek">Dlatego nie można władz celnych i straży celnej naszego państwa porównywać z temi państwami, można ją natomiast porównywać z państwami o takim samym ustroju celnictwa, a więc ze Szwajcarią i Czechosłowacją. Część granicy Rzeczypospolitej (granica wschodnia) nie jest obsadzona przez władze celne, władze celne i straż celna pilnują tylko 3.369 km. naszej granicy. Dla obsadzenia tej granicy preliminujemy 2.133 funkcjonariuszy urzędów celnych, a 8,339 funkcjonariuszy straży celnej. Na 100 km granicy wypada 63 funkcjonariuszy urzędów celnych i 248 funkcjonariuszy straży celnej; zatem na 100 km granicy mamy 311 ludzi w urzędach i straży celnej. Tymczasem ile ma Czechosłowacja? Czechosłowacja ma granicy 3.416 km, a więc Czechosłowacja ma granicy obsadzonej urzędami celnemi trochę więcej, aniżeli my. Natomiast ma funkcjonariuszy celnych znacznie mniej, mianowicie 951, gdy u nas jest 2.133. Straż celna czeska zaś ma funkcjonariuszy 5.787, my 8.339. Jeżeli to przeliczymy na kilometry, to okaże się, że Czechosłowacja ma na 100 km 197 funkcjonariuszy celnych, a my 311. Zupełnie te same stosunki, co w Czechosłowacji, spostrzegamy w Szwajcarii. Na 100 km granicy przypada w Szwajcarii 195 funkcjonariuszy celnych, a więc o 2 mniej, niż w Czechosłowacji. Z tego wynika, iż cyfry szwajcarskie i czechosłowackie są zupełnie te same — 197 i 195, natomiast u nas jest aż 311. Z tego wynika, iż obsadzenie granicy jest u nas stanowczo za duże. Hasłem naszej organizacji celnej było mieć dużo ludzi i mamy dużo ludzi, ale źle płatnych, bo jeżeli porównamy przeciętne pobory naszej straży celnej i straży celnej czechosłowackiej albo szwajcarskiej, to różnice są bardzo duże. Według budżetu na r. 1924 wynoszą przeciętne pobory funkcjonariusza straży celnej w Szwajcarii 4.763 zł, w Czechosłowacji 2.648 zł, w Polsce tylko 1.639 zł, w Galicji przed wojną przeciętne pobory funkcjonariusza straży skarbowej 1.972 zł. Nie ulega wątpliwości, iż Czesi i Szwajcarzy, płacąc lepiej, mogą mieć daleko lepszy aparat celny. Organizacja naszej straży celnej i naszych urzędów celnych musi iść za przykładem czesko-szwajcarskim, musimy dobrze płacić, a mieć możliwie mało funkcjonariuszy celnych. Nadmiar personelu celnego uderza każdego, kto przekracza granice Rzeczypospolitej. Na naszej granicy z Czechosłowacją, gdzie stosunki są mi znane, tam, gdzie w budce czeskiej siedzi 1 człowiek, który jednocześnie robi kontrolę celną i kontrolę paszportową, to w budce polskiej siedzi po 7 i 8 funkcjonariuszy. Nadmiar ten jest zupełnie nieusprawiedliwiony.</u>
<u xml:id="u-29.29" who="#SBuzek">Z powyższego wynika, iż organizacja naszych władz skarbowych, naszej straży celnej, nie jest jeszcze taką, żebyśmy mogli stan obecny uważać za stan pożądany. Mamy tu bardzo duże pole do reform i do stopniowego doskonalenia.</u>
<u xml:id="u-29.30" who="#SBuzek">Przejdźmy teraz do następnego głównego wydatku, mianowicie do emerytur. Na emerytury preliminujemy 58.336.000 zł; są to emerytury cywilne i wojskowe, ale niema tutaj jeszcze emerytur kolejowych, preliminowanych w budżecie Ministerstwa Kolei. Te emerytury kolejowe wynoszą 46.741.000 zł. Na emerytury wogóle mamy więc w budżecie przeznaczonych 105.077.000 zł. To jest kwota bardzo poważna, wydatek 'bardzo znaczny, z drugiej strony jednak jest wydatek ten niczem innem, jak uzupełnieniem poborów, jakie mają urzędnicy w służbie czynnej. Wskutek tego o redukcji tego wydatku myśleć trudno.</u>
<u xml:id="u-29.31" who="#SBuzek">Na wypłatę rent inwalidzkich przeznacza budżet 52.379.000 zł, a więc kwotę bardzo znaczną. Nasza ustawa inwalidzka jest bardzo liberalna, daje renty wszystkim tym, którzy utracili więcej jak 15% swojej zdolności zarobkowania. Rząd domagał się w projekcie ustawy o pełnomocnictwach, aby naszą ustawę przyrównać do ustaw inwalidzkich, obowiązujących w Niemczech, gdzie płaci się rentę inwalidzką tylko tym inwalidom, którzy utracili conajmniej 25% zdolności zarobkowej. Muszę powiedzieć, że jeżeli się ma budżet tak ścieśniony, jak nasz, to Sejm postąpił nieodpowiednio, że tego pełnomocnictwa Rządowi nie dał. Wynikłaby stąd możliwość dość dużej oszczędności, a to bez uszczerbku dla tych inwalidów, którzy utracili więcej niż 25% swej zdolności zarobkowej.</u>
<u xml:id="u-29.32" who="#SBuzek">Czwartym wielkim wydatkiem w budżecie Ministerstwa Skarbu jest wydatek na długi państwa, wynosi on 41.172.000 zł. Pozycja ta, jak zaznaczyłem w referacie generalnym, jest bardzo mała i w przyszłym budżecie będzie musiała być stanowczo powiększona, bo długi swoje płacić, to jest pierwszy postulat zdrowej polityki finansowej państwa, które potrzebuje kredytu i które kredytu inaczej nie zdobędzie, jak tylko przez jak najpunktualniejsze uiszczanie się ze swoich zobowiązań finansowych.</u>
<u xml:id="u-29.33" who="#SBuzek">Wszystkie inne wydatki Ministerstwa Skarbu wynoszą kwotę 16.796.000 zł. Z tego 3.000.000 zł. wypada przedewszystkiem na nagrody za wykrycie przekroczeń skarbowych, a więc za wykrycie przemytników, za wykrycie tych, którzy przekraczają ustawy o podatkach pośrednich i monopolach i t. d. Drugą pozycję stanowi tu kwota 1.995.000 zł, przeznaczona na wynagrodzenie dla gmin za współudział przy wymierzaniu i ściąganiu podatków bezpośrednich. Na zwrot cła dla osób prywatnych preliminowano 1.500.000 zł, na udział w cłach Wolnego Miasta Gdańska tylko 500.000 zł. Ta ostatnia kwota jest zupełnie nierealna, udział miasta Gdańska w dochodzie z ceł wynosi znacznie więcej. Wydatki, związane ze ściąganiem podatku majątkowego wynoszą 1.198.000 zł. Jest to uposażenie dla tysiąca sił czasowo przyjętych dla śpieszniejszego opracowania podatku majątkowego.</u>
<u xml:id="u-29.34" who="#SBuzek">Z innych wydatków wyszczególnię tylko jeden, mianowicie fundusz dyspozycyjny Ministra Skarbu w kwocie 150.000 zł. Przypominam, iż w projektach budżetu na lata ubiegłe przewidywano fundusz dyspozycyjny tylko dla Prezesa Rady Ministrów i dla Ministra Spraw Zagranicznych. Obecnie fundusze dyspozycyjne są przewidziane także w budżetach innych jeszcze ministerstw. Otóż zdaje mi się, że takie rozdrabnianie funduszy dyspozycyjnych nie jest rzeczą wskazaną. Fundusz dyspozycyjny powinien mieć p. Prezes Rady Ministrów i powinien nim dysponować i rozdzielać go między poszczególnych ministrów, a należy unikać rozdrabniania tej kwoty na różne ministerstwa. Skutek takiego rozdrabniania może być ten, że z funduszu dyspozycyjnego nie będzie robiony użytek zupełnie jednolity. Dalej uchyla się fundusz dyspozycyjny z pod kontroli intensywniejszej Najwyższej Izby Kontroli. Także z tego powodu powinny być fundusze dyspozycyjne ześrodkowane u Prezesa Rady Ministrów, ewentualnie z jedynym wyjątkiem dla Ministra Spraw Zagranicznych. Natomiast ani Minister Spraw Wojskowych, ani Minister Spraw Wewnętrznych, ani Minister Skarbu, ani inni ministrowie nie powinni mieć funduszów dyspozycyjnych do swojej wyłącznej dyspozycji.</u>
<u xml:id="u-29.35" who="#SBuzek">Omawiając budżet Ministerstwa Spraw Zagranicznych, powzięła Komisja Skarbowo-Budżetowa uchwałę, iż fundusze dyspozycyjne poszczególnych ambasadorów nie powinny być preliminowane w budżetach poszczególnych poselstw, ale połączone z funduszem dyspozycyjnym ministra, a to dla zagwarantowania, iż z funduszu dyspozycyjnego będzie robiony jednolity użytek. Koncentracja funduszy dyspozycyjnych w jednem ręku musi być przeprowadzoną także w stosunkach do poszczególnych ministrów.</u>
<u xml:id="u-29.36" who="#SBuzek">Tyle, proszę Panów, co się tyczy strony wydatkowej budżetu. Co się teraz tyczy ogólnych zadań Ministra Skarbu, to, zdaje mi się, byłoby rzeczą bardzo wskazaną, by Minister Skarbu czuł się więcej powołanym do zwracania uwagi na każdą nową ustawę i do badania skutków, jakie te ustawy będą miały na wydatki państwa. W Sejmie Ustawodawczym, a nawet jeszcze i obecnie, uchwala się bardzo często nowe ustawy w nieobecności reprezentanta Ministerstwa Skarbu. Jest to rzeczą nienormalną, bo każda niemal nowa ustawa ma także swoją stronę wydatkową i przedewszystkiem Minister Skarbu powinien względem niej zająć stanowisko. Nawet takie ustawy, jak o ustroju administracji, niby nie mające nic wspólnego z Ministerstwem Skarbu, a przecież w konsekwencjach swoich mogą niesłychanie zaważyć na losach naszego budżetu.</u>
<u xml:id="u-29.37" who="#SBuzek">Zwracałem na to uwagę, między innemi przy uchwalaniu Konstytucji, gdzie wskazywałem na to, że nie należy w Konstytucji ustalać podziału państwa na województwa, podziału województw na powiaty, a powiatów na gminy etc. Już wówczas przewidywałem, iż państwo nasze tej wielostopniowości władz finansowo nie zniesie, że finansowo lepiej zastosować u nas ustrój administracyjny mniejstopniowy, taki jak np. we Francji lub w Anglii, gdzie jest znacznie mniej instancyj administracyjnych. Niestety sprawą oszczędnego ustroju administracyjnego nikt się przy uchwalaniu Konstytucji nie interesował i skutkiem tego umieszczono w Konstytucji przepis, stanowiący jedną z najważniejszych przeszkód w przeprowadzeniu znaczniejszych oszczędności w administracji państwowej.</u>
<u xml:id="u-29.38" who="#SBuzek">Także w ustawie o ustroju samorządu jest Minister Skarbu grubo zainteresowany, powinien więc wywierać wpływ należyty na uchwalenie ustawy i bronić interesów finansowych państwa i obywateli. Tak samo, proszę Panów, jest Minister Skarbu zainteresowany w całem ustawodawstwie gospodarczem. Każda nowa ustawa gospodarcza ma swój punkt finansowy, każda wywierając wpływ na stosunki gospodarcze ma tem samem wpływ na finanse państwa. Dalej należy zaznaczyć z ubolewaniem, iż poszczególne resorty przestrzegają za mało w ustawodawstwie i w praktyce administracyjnej wielkiej zasady wolności przemysłowej i wolności handlowej. Wiemy z historii, iż wielcy ministrowie skarbu sanowali skarb właśnie tą drogą, że przez wzmożenie wolności gospodarczej pobudzali energię gospodarczą i w ten sposób zdobywali środki dla swego państwa. U nas, proszę Panów, z różnych względów krępuje się wolność gospodarczą, a potem dziwimy się, że tętno naszego życia gospodarczego nie bije tak energicznie, jakby się tego interes państwa domagał i jakby należało sobie życzyć w naszym interesie finansowym.</u>
<u xml:id="u-29.39" who="#SBuzek">Zdaje mi się, iż Minister Skarbu winien badać wszystkie ustawy pod podwójnym kątem widzenia: 1) jakie wydatki spowoduje ustawa dla Skarbu, a 2) czy nie będą one tamowały wolności gospodarczej w ten sposób, że wyniknie stąd pośrednio ujma dla Skarbu Państwa. Oczywiście nakładamy tem na Ministra Skarbu zadanie kontrolowania wszystkich innych resortów, ale o ile gospodarstwo narodowe ma dostarczyć tych środków finansowych, jakich Państwo potrzebuje dla utrzymania potężnej armii, dla rozwoju szkolnictwa, dla budowy dróg lądowych i wodnych, na cele socjalne i gospodarcze, to Ministerstwo Skarbu będzie musiało te zadania w interesie Ojczyzny spełniać.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Adam.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#SAdam">Wysoki Sena cię! Już ogólna rozprawa budżetowa toczyła się w naszej Izbie wyłącznie prawie na tle zagadnień Skarbu i nic dziwnego, bo te zagadnienia skarbowe, zagadnienia dotyczące uzdrowienia naszych stosunków skarbowych dominują w całem naszem życiu państwowem, zarówno w stosunkach wewnętrznych, jak i zagranicznych. Nic też dziwnego, że przy budżecie Ministerstwa Skarbu, tego ministerstwa, które jest organem technicznego wykonania wszystkich zagadnień związanych z sanacją Skarbu, ten motyw wysuwa się znowu na plan pierwszy.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#SAdam">Stwierdzono z różnych stron, że szczęśliwie przebyliśmy w akcji sanacyjnej pierwszy wielki etap, a to przez względne zrównoważenie budżetu, przez wprowadzenie nowej waluty i jej ustabilizowanie. Z tego też tytułu zupełnie słusznie spotykają w. szanownego p. Premiera i Ministra Skarbu Grabskiego zasłużone objawy uznania, którym towarzyszy życzenie, aby i na dalszej drodze, prowadzącej do trwałej sanacji naszych stosunków skarbowych — a tej dalszej drogi końca jeszcze nie widać — ta szczęśliwa gwiazda, która mu towarzyszyła dotychczas, nie opuszczała go, żeby i jemu i całemu społeczeństwu i Państwu pozwoliła dobrnąć szczęśliwie do pomyślnego kresu.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#SAdam">Skoro mówię o pracy, która nas jeszcze czeka, nie od rzeczy może będzie pokrótce zanalizować to, co dotychczas zrobiono i warunki wśród których przebyliśmy ten pierwszy etap.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#SAdam">Środków potrzebnych do sanacji Skarbu Rząd, poza dochodami z przedsiębiorstw państwowych i innemi, które tu drugorzędną odegrały rolę, szukał przedewszystkiem w opodatkowaniu społeczeństwa i to w podatkach bezpośrednich, które też istotnie były główną podstawą, fundamentem finansowym w tym pierwszym etapie sanacji. I zwaliły się na społeczeństwo bardzo poważne podatki bezpośrednie: gruntowy, przemysłowy wraz z obrotowym, podatek dochodowy, wreszcie nadzwyczajny podatek majątkowy na 3 lata rozłożony. Społeczeństwo, względnie część jego produkująca, część jego zdolna do płacenia podatków bezpośrednich została pociągnięta do bardzo poważnych ofiar i świadczeń. Należy się spytać, jak się społeczeństwo z tych swoich zadań wywiązało. Otóż naogół, mimo niskiego, jak wiadomo, stanu moralności podatkowej, bo w żadnej dzielnicy u nas za rządów zaborczych nie płaciliśmy chętnie podatków i do tego się szczerze przyznajemy, jednakże pozwolę sobie zaznaczyć, że społeczeństwo zrozumiało powagę i grozę chwili, w której się Rząd do jego świadczeń odwołał i, zdaje mi się, że mogę to całkiem śmiało powiedzieć, wywiązało się z swego zadania, o ile o ogół społeczeństwa polskiego chodzi, bez zarzutu, że nie zawiodło, o czem najlepiej świadczą coraz to większe wpływy skarbowe periodycznie ogłaszane.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#SAdam">A teraz druga strona, która w stosunku do społeczeństwa wchodzi tu w rachubę: czy zachowanie się Rządu było również zawsze bez zarzutu? Otóż tu, mimo całego uznania, które, jak oświadczyłem, bez żadnych zastrzeżeń specjalnie pod adresem osobistym p. premiera wyrażam, tak samo, jak i inni koledzy senatorowie, jednakże, o ile chodzi o zachowanie się Ministerstwa Skarbu i podwładnych mu organów w stosunku do społeczeństwa, nie mógłbym tego powiedzieć bez zastrzeżeń. Przedewszystkiem, jak to już z kilku stron podnoszono, polityka fiskalna naszego Ministerstwa do tej pory nie liczyła się i nie liczy się dostatecznie z nakazem mądrej, celowej, na dłuższą metę obliczonej polityki gospodarczej. Polityka fiskalna jeżeli ma być również na dłuższą metę obliczona, jeżeli ma być obliczona na to, że podatnik nie do tego służy, żeby w jednym tylko roku dać Państwu dochód, lecz do tego, żeby Państwo miało w nim trwałe źródło dochodów, ta polityka fiskalna musi się liczyć z względami polityki gospodarczej, polityka gospodarcza zaś wymaga, ażeby podatnikowi stwarzać coraz lepsze warunki bytu, ażeby go nie niszczyć, nie rujnować zanadto silnemi wymaganiami podatkowemi, ażeby uwzględniać jego siłę podatkową, ażeby pozwolić mu tę siłę podatkową zwiększać, ażeby tak, jak powiedziałem, mógł być trwałem źródłem podatkowem dla Państwa. Niestety pod tym względem mielibyśmy wiele do zarzucenia naszym władzom skarbowym. Nie chcę w tej chwili wchodzić w szczegóły, kwestia ta była przedmiotem bardzo długiej i ożywionej dyskusji w Sejmie, poruszano już tę kwestię w naszej Izbie, ale sądzę, że są pewne rzeczy, których nawet częste poruszanie nie jest bez znaczenia i ma swój walor, albowiem są to rzeczy, które sięgają do właściwych podstaw i zasadniczych zagadnień całej polityki fiskalnej i gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#SAdam">Po drugie, jeżeliśmy się dotychczas w Ministerstwie Skarbu spotykali z objawami nieliczenia się w polityce fiskalnej ze względami polityki gospodarczej, to mamy jeszcze dalsze zarzuty i cięższe zastrzeżenia do zrobienia pod adresem władz skarbowych, mianowicie nieliczenia się dostatecznego z ustawami obowiązującemi, nieprzestrzegania tych ustaw i rozporządzeń, przepisów, które obowiązują, przeciwnie, działania nieraz nawet wbrew tym ustawom i przepisom. Proszę Panów, była u nas na ten temat bardzo ożywiona dyskusja na jednem z posiedzeń Komisji Gospodarczej, gdzie przytaczaliśmy wiele przykładów, które ilustrowały nasze twierdzenia. Nie będę tu tych faktów i przykładów powtarzał, ale muszę wskazać np. na kontyngentowanie pewnych podatków wbrew ustawie i prawu, na niedotrzymywanie przyrzeczeń, danych przez Rząd w kwestii zaliczek na podatek majątkowy, na kwestionowanie samego pojęcia tych zaliczek na podatek majątkowy jako czegoś, co nie ma właściwie nic wspólnego z podatkiem majątkowym, podobnie jak kwestionowanie własnych rozporządzeń, wydawanych w przedmiocie t. zw. bilansów murkowych i złotowych jako podstawy do wymiaru podatku dochodowego i t. p. Są to rzeczy, które świadczą jednak, że nasze władze skarbowe nie tylko nie zawsze trzymają się ustaw, lecz nawet wbrew tym ustawom działają. Zwracam na to uwagę ze względu na konsekwencje, jakie to może pociągnąć, a konsekwencje te mogą być poważne. Tego rodzaju postępowanie władz, które z natury rzeczy są powołane nie tylko do wykonywania ustaw, lecz i ścisłego ich przestrzegania, może wywołać w społeczeństwie jaknajgorsze wrażenie, może prowadzić do zachwiania poczucia praworządności i podkopać powagę władz i ustaw, może w społeczeństwie, w którem moralność podatkowa powinna być troskliwie rozwijana, moralność podatkową osłabić. Jeżeli podatnik widzi, że przy kontyngentowaniu podatków bardzo nierównomiernie, podatki są rozdzielane, bo jest to droga, która do tego prowadzi, a na powoływanie się na ustawę słyszy się odpowiedź organów skarbowych: ustawa ustawą, a Skarb potrzebuje pieniędzy, t. zn., że Skarb może dochodzić mimo ustawy i przeciw ustawie do tych pieniędzy, to rodzi się pytanie w podatniku, którego on głośno nie wypowie, ale na którę odpowie sam sobie: jestem przed dwiema alternatywami, albo mię chcą zrujnować — a były takie wypadki że groziło zrujnowanie — albo skoro się Rząd nie trzyma ustawy, to i obywatel może się jej nie trzymać, czyli jest to mimowoli wskazywanie obywatelom-podatnikom drogi obchodzenia ustaw, rzecz niesłychanie niebezpieczna, którą należy u nas tępić bezwzględnie.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#SAdam">Proszę szanownych Panów, wspominałem, że czeka nas jeszcze długa, daj Boże, żeby niezbyt długa, ale w każdym razie długa droga do ukończenia naszej sanacji skarbowej, zwłaszcza, jeżeli ta sanacja ma być nadal prowadzona własnemi siłami społeczeństwa, tak, jak była prowadzona w pierwszym etapie. Społeczeństwo czeka z tego tytułu jeszcze bardzo wiele ciężkich wysiłków i ofiar, Rząd będzie się musiał do społeczeństwa niejednokrotnie odwoływać. Jestem przekonany, że ogół społeczeństwa polskiego chętnie te ofiary poniesie, jeżeli będzie miał wiarę, że wysiłki te są celowe i że istotnie doprowadzą nas do pomyślnego końca, ale podstawowym warunkiem tej wiary jest oparcie stosunku Rządu do społeczeństwa na pełnem zaufaniu wzajemnem...</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#komentarz">(Głos: Brawo.)</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#SAdam">...a warunkiem znowu tego zaufania jest ścisłe przestrzeganie przez władze drogi legalnej obowiązujących ustaw i praw.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#SAdam">Była także mowa o kapitałach obcych, o kredytach zagranicznych. Szuka ich Rząd dla Państwa, szukają także prywatni obywatele, czy przedsiębiorstwa, czy firmy. Kapitał obcy, nie powiem w tej chwili nic nowego, przyjdzie do nas, jeśli będzie miał do nas zaufanie i jeśli damy mu odpowiednie korzyści. To są dwie kardynalne przesłanki, od których zależy przyciągnięcie kapitału obcego do kraju. Nie chcę się w tej chwili zastanawiać nad tem, jakie są warunki zaufania kapitału obcego do nas. Tego zaufania dotychczas nie widzimy; niewątpliwie rozmaite czynniki w kraju i poza krajem, zwłaszcza poza krajem, działają w tym kierunku, ażeby tego zaufania do nas kapitał obcy nie nabrał. Ale muszę wskazać, że są pewne zarządzenia naszych władz, zwłaszcza skarbowych, może w najlepszej intencji wydawane, ale również nie przyczyniające się do tego, ażeby kapitał obcy do nas ściągnąć, zachęcić, lecz przeciwnie odstraszające go, wypłaszające go nawet, gdy kapitał obcy do kraju przyszedł. Podam przykład. Ustawa o podatku majątkowym zawiera bardzo słuszną zasadę prawną, że temu podatkowi podlegają także majątki obcych obywateli, o ile są ulokowane w Polsce; rozumie się, że mowa w tej ustawie o majątku, który jest stale ulokowany w kraju. Ale cóż się dzieje? Opowiadano mi niedawno, że jedna z firm górnośląskich otrzymała przed pewnym czasem poważniejszy kredyt zagraniczny w Holandii. Kiedy przyszedł czas na zeznanie podatkowe do podatku majątkowego, firma ta wykazała w majątku swoim po stronie biernej ten kredyt obcy, jako swój dług odpowiednio oprocentowany. Dostaje się to do władz skarbowych, które co czynią? Władze skarbowe wymierzają od tego długu podatek majątkowy jako od majątku obcego, trwale ulokowanego w kraju, gdy tymczasem był to kredyt chwilowy i wymierzają ten podatek dłużnikowi, który ma się regresować do swego zagranicznego wierzyciela. Oczywiście wierzyciel nie bardzo skory do zapłaty, oświadcza, że to go nic nie obchodzi; ale niedość na tem, wierzyciel ten widząc, że go spotkała niespodzianka, której nie przewidywał, i nie chcąc na przyszłość mieć do czynienia z takiemi niespodziankami, odrazu wypowiada kredyt owej firmie, stawiając ją przez to oczywiście w trudnem położeniu. Zasadniczo zupełnie słuszny przepis, ale w interpretacji dochodzi do tego, że wypłasza się kapitał obcy, bo się podciąga pod pojęcie majątku to, co jest chwilową lokacją, chwilowym kredytem danego przedsiębiorstwa.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#SAdam">Przy tej sposobności muszę zwrócić uwagę, że również ostatnie rozporządzenie p. Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 29 czerwca o lichwie pieniężnej nie przyczyni się do tego, ażeby kapitał obcy do nas zachęcić, przeciwnie raczej go może odstraszyć. To rozporządzenie i w kraju, mojem zdaniem, nie wywoła tych pożądanych skutków, jakie Rząd po niem sobie obiecuje. Rozporządzenie to znowu wyszło z najlepszego i najsłuszniejszego założenia, że należy stopę kredytową w kraju obniżyć, ażeby tą drogą wpłynąć na potanienie produkcji i oczywiście na poprawę całego życia gospodarczego. Otóż założenie bardzo słuszne, ale w wykonaniu okaże się zupełnie bezcelowem. Ustanowienie 24% w stosunku rocznym jako maximum stopy procentowej w kraju teoretycznie biorąc byłoby ustanowieniem stopy wysokiej, ale wówczas, gdybyśmy żyli w stosunkach normalnych, normalnem] zaś nie można nazwać stosunków, w których dziś żyjemy, stosunków, w których Bank Polski, więc pierwszy bank w Państwie, pobiera 12% w stosunku rocznym od weksli, a 16 od lombardu, zaś inne instytucje państwowe stosują jeszcze wyższą stopę; nienormalne są warunki u nas i z tego powodu, że dziś zmysłu oszczędności, wyrażającego się w normalnych stosunkach wkładami oszczędnościowemi w instytucjach finansowych, zupełnie jeszcze niema. To rozporządzenie miało na razie tylko jeden skutek. Kredytu ulicznego, tego kredytu nielegalnego, przeciw któremu głównie miało być zwrócone to rozporządzenie, który się głównie nadużyć w tym kierunku dopuszcza, to rozporządzenie nie dosięgnie, a w każdym razie nie dosięgnie w takiej mierze, ażeby mogło istotnie spowodować jakąś poprawę stosunków, przeciwnie, jak fama głosi, narazie kredyt ten o kilkadziesiąt procent podrożał ze względu na ryzyko cywilne i karne, które, to rozporządzenie wprowadza; natomiast szanujące się instytucje kredytowe, które skazane są dziś wobec; zupełnego prawie braku wkładów oszczędności wyłącznie na kredyt redyskontowy, który znowu jest bardzo wstrzemięźliwy i bardzo skromnie wymierzany, musiały z konieczności zredukować wszystkie swe operacje kredytowe dotychczasowe. I okazało się, że mamy dziś wprawdzie kredyt na papierze tani, ale tego kredytu faktycznie niema, ten kredyt zmalał do minimum. Rozporządzenie to może wprawdzie tu i ówdzie dosięgnąć winnego, ale bądź co bądź nie zrobi tego, o co chodziło, nie osiągnie celu, dla którego było zamierzone; jeżeli mu równocześnie nie będzie towarzyszyło potanienie kredytu w Banku Polskim i w innych bankach państwowych, jeżeli równocześnie nie będzie ułatwiany kredyt różnemi zarządzeniami rządowemi, to pozostanie co najwyżej, jak ktoś się trafnie wyraził, teoretycznym dokumentem dobrych intencji, niczem więcej, a co gorsza, wprowadzi trochę więcej mętu w nasze i tak trudne stosunki gospodarcze, a w każdym razie ich uzdrowić nie potrafi.</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#SAdam">To w kraju, a co zagranicą? Z chwilą, kiedy to rozporządzenie z dnia 29 czerwca weszło w życie, momentalnie obce kapitały, o których mi wiadomo, a które były u nas, zaczęły się gwałtownie z kraju wycofywać. Kapitał obcy nas dziś nie szuka, raczej my jesteśmy w tem położeniu, że musimy go szukać. Kapitał obcy, mając możność ulokowania się w innych krajach na lepszych warunkach, oczywiście nie będzie szukał lokaty u nas; kapitał zagraniczny ma faktycznie możność lokowania się korzystniej gdzieindziej. O ile wiem, w takiej Austrii np. najpierwsze firmy, najpoważniejsze przedsiębiorstwa korzystają z kredytu zagranicznego na warunkach 32% i więcej w stosunku rocznym; podobne stosunki zachodzą w Niemczech. Do nas ten kapitał obcy nie przyjdzie tak łatwo, jeżeli będzie widział, że ma gdzieindziej lepsze oprocentowanie, i że nie jest tam zależny od chwilowego takiego czy innego zarządzenia rządowego. Mogę się znów powołać na przykład. W ostatnich miesiącach w Małopolsce pewna instytucja zagraniczna asekuracyjna rozpożyczyła, jak mi mówiono, kilkaset tysięcy dolarów specjalnie wśród sfer ziemiańskich po stopie kredytowej 3 i 4% miesięcznie. Otóż bezpośrednio po ogłoszeniu rozporządzenia z dnia 29 czerwca nastąpiło bezwzględne gwałtowne wypowiedzenie wszystkich kredytów, dotychczas udzielonych, które miały pierwotnie trwać aż do zbiorów, do października, aby je później dłużnik mógł z łatwością zwrócić. Można sobie wyobrazić, w jakim położeniu znalazły się te sfery zainteresowane dziś, kiedy od nich nagle, całkiem nieoczekiwanie, zażądano spłaty.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#SAdam">Musze jeszcze dotknąć paru słowy pewne i sprawy, której byłbym zupełnie nie dotykał, gdybym nie został sprowokowany do jej poruszenia. Mam tu na myśli niedawno ogłoszony wywiad jednego z wyższych urzędników Ministerstwa Skarbu, wywiad, mający charakter urzędowy, względnie półurzędowy, a który jest poświęcony obronie wielce szanownego p. Premiera przeciw zarzutom rzekomej czy faktycznej jego niechęci do jednej z dzielnic Polski, mianowicie do Małopolski. Jak powiadam, nie byłbym tej sprawy poruszał, gdyby ten wywiad nie miał na sobie cechy dokumentu półurzędowego, ale skoro taki dokument został ogłoszony, to zdaje mi się, że należy go oświetlić także i tu z tego miejsca. Otóż muszę powiedzieć, a pragnę być pod tym względem bardzo obiektywny, że o ilebym chciał scharakteryzować ten wywiad jednem słowem, musiałbym go nazwać klasycznym przykładem wywiadu takiego, jakim wywiad być nie powinien. Poważnie go traktować trudno dlatego, że autor tego wywiadu przedewszystkiem polemizuje z twierdzeniami, których nie było, z kwestiami czysto niespornemi, następnie podaje fakty takie, któremi nikt właściwie się nie interesuje, więc np. podaje jako rzekome odparcie zarzutu, skierowanego przeciw p. Premierowi o niechęci jego do Małopolski taki fakt, że p. Michalski otrzymał emeryturę pełną, chociaż tylko 23 lata wysłużył. Jako żywo, nikt w Małopolsce, chyba poza jednym p. Michalskim, kwestią wymiaru jego emerytury się nie interesuje, nikogo to wogóle nie obchodzi. Powtóre tam, gdzie chodzi o szczegóły czysto faktyczne, autor tego wywiadu jest nieścisły, albowiem tam, gdzie polemizuje znowu z twierdzeniem o rzekomem usuwaniu urzędników Małopolan z Ministerstwa Skarbu, wymienia z nazwiska urzędników IV kategorii płacy: z jego wykazu wynika, że jest pięciu Małopolan, jeden Wielkopolanin i dwóch Królewiaków. Otóż nieścisłość polega na tem, że opuszczono, może mimowoli, właśnie dwóch Królewiaków, t. zn. o 50% obniżono liczbę Królewiaków. Z mojego stanowiska jest to zupełnie obojętne, czy urzędnikami IV kategorii są Wielkopolanie, Małopolanie, czy Królewiacy, chodzi tylko o to, ażeby byli urzędnikami tęgimi, bez względu na dzielnicę, z której pochodzą. A wreszcie tam, gdzie leży właściwe clou zagadnienia, skąd powstały te pogłoski o rzekomej niechęci p. Premiera do Małopolski, załatwia się z tem autor wywiadu bardzo ogólnikowym frazesem, że p. Premier z wielką skrupulatnością przestrzega udziału dzielnic w dziedzinie sanacji Skarbu stosownie do ich istotnego znaczenia, a dowodem tego ma być również to, że przy tworzeniu rad przy poszczególnych instytucjach również jest zachowany odpowiedni stosunek poszczególnych dzielnic. Otóż kto ma w świeżej pamięci perypetie, jakie przechodziły pewne rzeczy, specjalnie te, które dały powód do tych pogłosek, mianowicie specjalnie kwestia wyborów do rady nadzorczej Banku Polskiego, a następnie kwestia utworzenia Banku Gospodarstwa Krajowe go, kto ma to świeżo w pamięci, tego niewątpliwie w wielkie zdumienie wprawi takie gołosłowne twierdzenie. Bo cóż jest faktem? Faktem jest, że o ile chodzi o radę nadzorczą Banku Polskiego, to najpierw Małopolska miała jednego przedstawiciela w osobie p. ministra Steczkowskiego, potem p. minister Steczkowski z tych czy owych powodów ze stanowiska tego zrezygnował i tak się stało, że Małopolska, jakkolwiek ma przeszło 10% udziału w kapitale zakładowym Banku, nie ma dziś w radzie nadzorczej ani jednego przedstawiciela, o ile chodzi o członków rady nadzorczej, ma zaś tylko jednego zastępcę członka rady nadzorczej, ale i wybór tego członka odbył się, jak wiadomo, z wielkiemi trudnościami. Następnie, o ile chodzi o Bank Gospodarstwa Krajowego, muszę stwierdzić, że ta sprawa wywołała pewne poruszenie opinii w Małopolsce nie dlatego, że Bank Krajowy został zlikwidowany, lecz z powodu sposobu jego zlikwidowania. Ten sposób zlikwidowania polegał na tem, że obecnie w radzie nadzorczej Banku Gospodarstwa Krajowego Rząd zamianował ze swego ramienia w myśl statutu pewną liczbę osób jako członków rady nadzorczej, a wśród tych osób są 2 czy 3 osoby pochodzenia małopolskiego, osoby skądinąd szanowane, ale które nic miały nigdy nic wspólnego z Bankiem Krajowym a i z bankami w ogólności. Natomiast z dawnych członków rady nadzorczej Banku Krajowego, w której zasiadali ludzie bardzo poważni, mogę o tem mówić tem swobodniej, że nigdy nie należałem do rady nadzorczej Banku Krajowego, nie uznano za stosowne powołać ani jednego z tych bardzo poważnych ludzi, którzy przez szereg lat oddawali swe usługi na tem stanowisku dla Banku Krajowego i kraju, i którzy te funkcje obywatelskie spełniali zupełnie bezinteresownie.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#SAdam">Otóż nie o to mi chodzi, nie chciałbym wywlekać spraw, które dziś są już do pewnego stopnia nieaktualne, ale przyznani, że tego rodzaju wywiady nie tylko nie stosują się do zasady qujeta non movere nie tylko przyczyniają się do podniesienia autorytetu władzy jako takiej, tembardziej, ze mają markę półurzędowa czy urzędowa, nie tylko nie uspakajają i nie wyjaśniają sprawy lecz przeciwnie. drażnią zupełnie niepotrzebnie i ostatecznie zostawią tylko takie wrażenie na każdym człowieku, który umie czytać i któremu pamięć jako tako dopisuje, jakoby Rząd przecież miał coś w tych sprawach na sumieniu, a jabym pragnął i zdaje mi się, że wszyscy koledzy z Małopolski, którzy tu zasiadają bez względu na ugrupowanie, staną po mojej stronie jeżeli stwierdzę, że Panie Ministrze, pragnęlibyśmy wszyscy, żeby Rząd pod tym względem nic na sumieniu nie miał i żeby mu w stosunku Rządu do poszczególnych dzielnic nic nie można było zarzucić.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#SAdam">Nakoniec jeszcze jeden drobiazg, który, zdawałoby się, jest mało ważny ale ma pewnego rodzaju zasadnicze także znaczenie. Mówiłem o Banku Polskim i Banku Gospodarstwa Krajowego, mówiłem o radach nadzorczych tych banków, wiec wspomnę i o tem, że od udziału w zasiadaniu w radach nadzorczych tych instytucji usunięto w statutach tych banków członków ciał ustawodawczych posłów i senatorów. Zdaje sobie dobrze sprawę, w jakim celu to zrobiono. Chodziło niewątpliwie o to, ażeby czynnika politycznego nie wprowadzać do rad nadzorczych banków, które powinny być traktowane jako instytucje czysto gospodarcze i finansowe, motyw zasadniczo słuszny, ale zdaje mi się, że można było zrobić to samo drogą inną, drogą prostszą, drogą faktycznego porozumienia się wprost z przedstawicielstwami obu izb prawodawczych, które mogą mieć w tym wypadku coś do powiedzenia. Zdaje mi się, że w ten sposób cel byłby osiągnięty. A postawiono rzecz w ten sposób, że w statutach wyraźnie się wyklucza posłów i senatorów z rad nadzorczych tych banków. Jest to, skromnem mojem zdaniem, pewnego rodzaju akt niekonstytucyjny, jest to niesłuszne ograniczenie pewnych obywateli wobec zasady równości praw, która jest w Konstytucji ustalona, a powtóre jest to niesłuszne dyskwalifikowanie pewnych ludzi, których dyskwalifikowaćby nie należało, choćby także przez wzgląd na stanowisko zaufania publicznego, jakie zajmują w społeczeństwie jako posłowie i senatorowie.</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#SAdam">Dlatego też z czysto zasadniczych względów, i poruszając tę sprawę, wyrażam nadzieję, że i błąd ten na właściwej drodze i w odpowiedni i sposób zostanie naprawiony.</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#SAdam">O ile chodzi o sam budżet, to oczywiście nie potrzebuję powtarzać, że Klub nasz będzie głosować za budżetem Ministerstwa Skarbu.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Prezes Rady Ministrów.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Nie zapisałem się do głosu, ażeby mówić o jakimś wywiadzie. P. s. Adam zresztą powiedział, że to był jakiś niefortunny wywiad, więc poco było mówić tyle o niefortunnym wywiadzie przed pp. senatorami? Wywiad nie był półurzędowy, choć się odbył z osobą poważną w Ministerstwie Skarbu, bo został zamieszczony bez aprobaty tej osoby. Ten, który miał ten wywiad, pytał się mnie, czy ma z tego powodu prostować nieścisłości łub protestować przeciw umieszczeniu wywiadu. Powiedziałem, że nie, bo według mego zdania, wywiady nie są tak ważnym aktem. Jeżeli ktoś z przedstawicieli prasy odbył wywiad i wywiad ten pomieścił bez aprobaty, bo się jednak takie rzeczy w prasie często dzieją, to trudno jest z tego powodu protestować.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Uważałem zatem za niestosowne, żeby Rząd zajmował co do tego jakieś stanowisko i nie spodziewałem się, żeby tego rodzaju artykuł w prasie był przedmiotem tak poważnych rozważań w Senacie. Chcąc być konsekwentnym, nie będę o tem mówił przed Senatem, tak, jak nie chciałem o tem pisać. Uważam, że przed Senatem powinno się inne tematy brać pod rozwagę; czuje się zobowiązanym do poruszenia zupełnie innego tematu przed pp. senatorami. Poczułem się bowiem poważnie dotkniętym zupełnie innem powiedzeniem. Społeczeństwo, było powiedziane, zrobiło wszystko, co do niego należało, a Rząd postępuje nielegalnie. W innych środowiskach i w innych okolicznościach mógłbym spodziewać się usłyszeć tego rodzaju tezę, ale nie w Senacie Polskim. Jak można powiedzieć, że społeczeństwo zrobiło wszystko, co do niego należało, kiedy społeczeństwo wykazało przy deklaracjach dla podatku majątkowego wartość majątku wszystkiego w wysokości 10 miliardów złotych polskich, podczas, gdy wszyscy statystycy potrafili udowodnić cyfrę 3, 4, 5 razy większą, kiedy społeczeństwo wykazało w deklaracjach do podatku majątkowego z przemysłu i handlu na Górnym Śląsku sumę połowę mniejszą od sumy z przemysłu i handlu całej Polski, a więc przemysłu łódzkiego, warszawskiego, Zagłębia i t. d. Jak można temu społeczeństwu mówić, że ono wszystko zrobiło dla sanacji Skarbu?</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Temu społeczeństwu, które wykazało podatku dochodowego za r. 1923 sumę znikomą, jakieś 9 milionów złotych, co nie klei się nawet z danemi o wartości majątku do podatku majątkowego, który został obliczony na 10 mil. zł. Zamiast 120 milionów podatku dochodowego, które na zasadzie statystyki mamy prawo wymagać, widzimy tylko 9 milionów zadeklarowanych. Gdyby społeczeństwo stanęło na wysokości, dawnoby Polska była dużo silniejsza, potężniejsza i nie mielibyśmy dotychczas tych niedomagań, na które cierpimy.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#komentarz">(Głos: Czy całemu społeczeństwu można taki zarzut zrobić?)</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Proszę Panów, tu było powiedziane, że społeczeństwo stanco na wysokości, a Rząd postępuję nielegalnie. Ja nie potępiam społeczeństwa; takiem jest, jakim je niestety niewola długoletnia wychowała; nie stoi na i wysokości, nie jest dumne z tego, że posiada własne Państwo, ale powinno stać i ja mam wiarę, i że stanie. Ale stanie wtedy, kiedy nie będziemy mówili społeczeństwu, że ono już spełniło swój j obowiązek i nie będziemy całej odpowiedzialności składać na Rząd. Zrobiono pod adresem Rządu zarzut nielegalności; było powiedziane, że Rząd nielegalnie postępuje. Zaliczki na podatek majątkowy zlekceważył? Istotnie część obywateli Państwa Polskiego zrobiła czyn, który bardzo wysoko stawiam: zapłaciła zaliczki dobrowolnie na mający być zapłacony podatek majątkowy. My tych zaliczek nie zlekceważyliśmy. Ód tych, którzy ugodzili się z poprzednim Rządem, co do płacenia podatku majątkowego, nie wymagamy więcej. Ale jeżeli cześć była zapłacona w gotówce, a reszta ma być płatna w wekslach i gdy przychodzi termin płacenia weksli, a nam się mówi o odroczeniu płatności weksli, to odpowiadam: ja nie daje odroczenia na płacenie weksli, lecz lekceważę temat terminu zapłacenia weksli, uważam bowiem, że umowa jest niedotrzymana. Nie daje wekslu do protestu, tylko przypominam, jakie są terminy płatności podatku.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">A z tej racji, że ktoś dał w grudniu zaliczkę dobrowolnie, dostanie 3-miesięczną bezprocentową zwłokę dla następnych terminów. Kto tu stoi na gruncie prawnym, a kto na gruncie nieprawnym? W każdym razie nie Rząd.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Drugi motyw: zaliczkę pobraliśmy w lutym i marcu, a następnie pobieramy pierwszą ratę. Niektórym się zdawało, że z pierwszej raty będziemy potrącali te zaliczki. Dlaczego mamy potrącać te zaliczki? Czy deklaracje, które obywatele złożyli na podatek majątkowy, odpowiadają tej wysokości, jaką Sejm i Senat uchwalił — mamy pobrać podatku majątkowego miliard, a deklaracje dały 500 milionów. To jest prawda. Ale jeśli 500 milionów daty deklaracje, to byłoby nonsensem, naiwnością, zdecydować, że zaliczki: lutowa i marcowa mają być potrącone z pierwszej raty. Najmniejszej racji do tego nie było. Nie z pierwszej i z drugiej raty mogą być zaliczki potrącane, ale z tej, która będzie oparta na poprawionych deklaracjach majątkowych i na podniesieniu stopy do wysokości, na której postawił Sejm i Senat. Słusznem więc jest, żeśmy zaliczek tych nie potrącali, bo będą one potrącone wtedy, gdy poprawimy deklaracje, gdy będzie wiadomo wiele od każdego się należy. Ten drugi temat nie ma żadnego związku z legalnością postępowania. Było przytoczone, że przy podatku przemysłowym obrotowym zrobiliśmy nadużycie przez to, że zamieniliśmy go na pewien kontyngent. Otóż nie zamieniliśmy go pod względem prawnym na żaden kontyngent, a sprawa tak się przedstawia: w jednej tylko izbie, nie w całej Polsce; w izbie lwowskiej, istotnie zostało podane zgóry, jako pewna norma, jako pewna wskazówka, jaką sumę wpływu należy się spodziewać. Skąd się to wzięło — dla bardzo prostej przyczyny: jak tylko objąłem urzędowanie, odrazu musiałem zwrócić uwagę na to, czy podatek obrotowy odpowiada u nas prawdzie, czy nie. Rzuca się w oczy bowiem szalenie niska cyfra podatku obrotowego przy ogromnej stopie procentowej — 2½. Co to znaczy? Czy naprawdę w naszym kraju są tak małe obroty? Zajmując się już przed wojną badaniami statystycznemi, wziąłem na rodzaj egzaminu wszystkich dyrektorów izb, pytając się, jakie mają dane statystyczne; ja wskazałem dane statystyczne przedwojenne, później poprosiłem jednego z urzędników, ażeby opracował statystyczne dane specjalnie o wielkości obrotu u nas. Podczas pracy korzystano z wydawnictw rozmaitych, oraz z wszelkich urzędowych danych. Pokazało się, że na zasadzie ogólnych danych statystycznych, powinniśmy otrzymać podatku obrotowego w wysokości minimum 200 milionów rocznie, gdyby naprawdę wszyscy deklarowali to, co jest prawdą. Tymczasem my z ledwością dociągniemy może do 150 milionów. Otóż w tych pracach statystycznych jeden z dyrektorów izby przyjmował bliższy udział. Pojechał on do Lwowa i nic dziwnego, że chciał tę samą pracę przerobić na powiaty. Są prace bardzo cenne. Dał więc wskazówki, których udzielenie jest obowiązkiem sumienia i intelektu. Bo czemże my się będziemy kierować, jak nie statystyką. Jesteśmy przecież państwem współczesnem i kulturalnem. Więc on to zrobił, a że niejeden z urzędników na miejscu tę wskazówkę zrozumiał zbyt rygorystycznie, o tem się przekonaliśmy, gdyż skargi były zbyt liczne na ten temat i skutkiem tego parę dni temu podpisałem coś w rodzaju napomnienia, że sprawa została zrozumiana nie tak, jak należy i że to powinno i osie charakter tylko wskazówki. Od tego do działania nieprawnego jest bardzo daleko.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Tak sarno co do traktowania firm zagranicznych. To zostało sprostowane. Ody ludzie z zagranicy lub firmy zagraniczne przychodzą do Ministerstwa Skarbu, ich się naprawdę nie lekceważy choćby dlatego, że dookoła nich jest specjalna atmosfera, cała masa wpływów; w stosunku do nich Ministerstwo Skarbu robi tylko to, czego wymaga prawo. Jeśli na miejscu odpowiedni urzędnik skarbowy jest zbyt rygorystyczny, to się to natychmiast naprawia. Powiedzenie, że urzędy skarbowe nie postępują według ustaw, nie szanują ustaw i przez to przyczyniają się do i demoralizacji wśród ludności, która chce szukać w tem podstaw do działania na niekorzyść Skarbu, dotknęło mnie bardzo. Wiadomo, że urzędnicy bardzo często źle postępują, nie będę temu przeczył dlatego, że przedewszystkiem są ludźmi, a wiadomo, że ludzie często źle postępują.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Więc i urzędnicy często źle postępują. Że w Polsce nie są jeszcze dostatecznie wyszkoleni, wszyscy to wiedzą. Ale, czy naprawdę tak jest, że społeczeństwo w stosunku do interesów skarbowych nie poczuwa się do rządzenia się prawda, dlatego, że urzędnicy są temu winni? Nie, proszę Panów. Urzędnicy bardzo często dlatego są może zbytnimi rygorzystami w traktowaniu różnych tematów, że oni na każdym kroku widzą ze strony społeczeństwa lekceważenie prawdy: oni to widzieli 5 lat temu, oni wciąż to widzą, nieustannie na to patrzą. Jeżeli urzędnik chce naprawdę służyć Skarbowi, to jest postawiony w bardzo trudnych warunkach. Miałem niedawno list z petycją od społeczeństwa, ażeby pozostawić na miejscu w jednym z powiatów jednego z urzędników; motywowano to tem, że urzędnik ten dobrze poznał powiat i jest na swojem miejscu. Zapytałem się, dlaczego zatem go zabierają? Powiedziano mi, że ten urzędnik tak prowadzi sprawy skarbowe w swym powiecie, że w tym powiecie, położonym w jednem z centralnych województw, w woj. łódzki em, podatki są mniejsze, niż koszt urzędników skarbowych. Czy mamy dalej szukać przykładów przerzucenia odpowiedzialności z jednych na drugich?</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">O innych tematach nie będę mówił, bo temat pomieniony jest jednym z najbardziej zasadniczych. Jeżeli my pragniemy naprawdę sanacji Skarbu, to musimy sobie powiedzieć, że wysiłek, który był zrobiony, jest bardzo cenny, ale on jest bardzo nierównomierny. W naszem społeczeństwie są dwa elementy bardzo rozmaite. Jeden element poczuwa się bardzo pilnie do wszystkich obowiązków, ten pada ofiarą, ten pada czasem ofiarą szykan i to jest bardzo dotkliwe, tego trzeba chronić przed temi szykanami, a większość społeczeństwa nie potrzebuje w szykanach upatrywać podstawy tego, ażeby nie spełniać swojego obowiązku. To niespełnienie obowiązku leży bardzo głęboko w tej ludności. Dla niej najwyższem i jedynem dobrem, to jest dobro własnej kieszeni i z czcicielami tego dobra będziemy mieli wiele pracy, ażeby ich zaprzęgnąć i podporządkować interesom ogólnym Skarbu.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Rotenstreich.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#SRotenstreich">Wysoki Senacie! W Anglii budżet, przedłożony przez obecny rząd na rok 1924 i 1925, nazywa się budżetem wolnym od cła od śniadania, gdyż cło na wszystkie artykuły, wchodzące w skład śniadania obywatela angielskiego, zostało mocno zredukowane. Gdybym miał w krótkich słowach scharakteryzować obecny nasz budżet, to mogę tylko tyle powiedzieć, że skoro uchwalimy art. 5 ustawy skarbowej, to to, co zostanie, nie jest już ustawą budżetową, tylko najwyżej preliminarzem tego, co Minister Skarbu może wydać, o ile będzie miał tyle dochodów.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#SRotenstreich">Proszę Panów, każdy budżet jest z jednej strony programem rządu, z drugiej strony ramą dla gospodarowania państwem. Państwo jest upostaciowaniem społeczeństwa, o ile państwo ma funkcjonować i rozwijać się, musi korzystać z dobra i z usług społeczeństwa. Dobra i usługi społeczeństwa zależą od wielkości produkcji społecznej i od jej podziału. Państwo może zagarnąć dla siebie tylko pewną część dochodu społecznego, musi natomiast zostawić na pokrycie konsumpcji wewnętrznej i dla raty kapitalizacyjnej. Czyli państwo powinno nie tylko umożliwić, ale nawet popierać narastanie i pomnażanie kapitału produkcyjnego. Obecny Rząd swą dotychczasową polityką nie tylko nie dopuszcza do narastania i pomnażania kapitału produkcyjnego społeczeństwa, ale i sposób rozłożenia podatków jak i ich wielkość równa się czasem konfiskacie części majątku. Dotychczasowa polityka gospodarcza wszystkich rządów i Rządu obecnego jest linią łamaną, nie linią prostą i Rząd ulega pod tym względem różnym wpływom pewnych sfer gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#SRotenstreich">Polityka fiskalna Rządu również nie stoi na wysokości. Zacznę przedewszystkiem od wymiaru podatków. Wymiary podatkowe są dowolne i nierównomierne, to fakt, a gdzie leży przycisną, to powiem. Komisje skarbowe składają się z inspektorów podatkowych, urzędnika referenta i członków komisji, czyli t. zw. zastępców podatników. I chciałbym tu zacytować, skoro już idzie o izbę lwowską, jak izba lwowska tych przedstawicieli podatników mianuje. Inspektorowie podatkowi przedkładają listę swoich mężów zaufania i utrąca się listę, którą przedkładają izby przemysłowo-handlowe czy zrzeszenia gospodarcze, mianuje się tylko tych ludzi, którzy są narzędziem w rękach inspektora podatkowego. Ci, to dziś jest już powszechną tajemnicą, płacą minimalne podatki, natomiast obarcza się społeczeństwo i członkowie komisji załatwiają swe osobiste obrachunki na posiedzeniach komisji podatkowej.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#SRotenstreich">Proszę Panów, na Kresach doszło do tego, że pewne zrzeszenie kupieckie podało swych przedstawicieli, władających językiem polskim; inspektor podatkowy zamianował nie umiejących mówić po polsku, bo chciał mieć w nich ślepe narzędzie i dlatego jest słuszne oburzenie wśród społeczeństwa, bo jeżeli ustawa skarbowa mówi, że izba powinna zamianować przedstawicieli zaproponowanych przez podatników, to powinno się mianować przedstawicieli społeczeństwa, a nic ludzi zaufania inspektora podatkowego.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#SRotenstreich">P. Premier przed chwilą żalił się, że podatek dochodowy nic przyniósł tyle, ile on się spodziewał. Nie przyniósł tyle dlatego, że 75% społeczeństwa nie miało dochodów w roku 1923, zapłaciło ten dochód z majątku w podatku inflacyjnym i z tym trzeba się liczyć. Tu teoria i statystyka nie pomoże? tu rozstrzyga życic i kto wie, jak wyglądał rok gospodarczy 1923, ten musi powiedzieć, że p. s. Buzek, jako sprawozdawca generalny, miał rację, kiedy powiedział, że dochody z podatku dochodowego będą o połowę mniejsze. Zamiast preliminowanych 77 mil. przyniesie podatek dochodowy maximum 29,250,000 zł.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#SRotenstreich">Mówiło się [nieczytelne] o podatku przemysłowym, p. Premier żalił się, że podatek przemysłowy nie przyniósł tyle, ile przynieść powinien. P. Premier ma rację, nie przyniósł tyle, ale winien tu system. Podatek przemysłowy w swej dotychczasowej formie jest 17% podatkiem od jednego i tego samego artykułu towarowego. W dzisiejszych czasach obciążenie 2½% podatkiem jak np. ziemiopłodów jest za wielkie. Oddawna żaliliśmy się i domagaliśmy się noweli do ustawy o podatku przemysłowym. Dotychczas podatek przemysłowy obciążą tylko uczciwych podatników. innych nie obciąża, a to leży w systemie.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#SRotenstreich">Proszę Panów, w jaki sposób obchodzi się ten podatek? Zamawia się towar na adres współdzielni, o której wiadomo, że płaci wszystkiego ¼ część podatku, zamiast 2½, które inni płacą. Inni wysyłają towar na adres firmy, która nie istnieje, towar rozdziela się między detalistów i podatków się nie płaci. Mała, nieznaczna część wpływa i ci, którzy płaca, czuja to zazwyczaj zbyt silnie w swych dochodach, nic mogą bowiem wytrzymać konkurencji. U niektórych podatek przemysłowy wynosi 50, a nawet 75% dochodów. Myśmy oddawna żądali, ażeby Rząd wzorował się na podatku przemysłowym w Czechach albo Austrii, czyli, żeby ujął ten podatek tam, gdzie największe odbywają się obroty. Nie trzeba wtedy będzie komisji, nie trzeba rekursów.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#SRotenstreich">Oddawna także żądaliśmy, ażeby Rząd wprowadził zróżniczkowanie w płaceniu tego podatku. Proszę Panów, ziemiopłody nie mogą zapłacić 2½% od obrotu. Czesi w ustawie o podatku przemysłowym, którą wprowadzili w życie z dn. 1 stycznia 1924 r., uwzględnili to i u nich od zboża, mąki, ryżu i t. p., od tych wszystkich artykułów wypada wszystkiego 1% podatku; tu Rząd w najbliższym czasie musi wystąpić z nowelą i wtedy, jestem przekonany, że podatek przemysłowy przyniesie 250 milionów zł., a nie tak, jak Rząd dotychczas preliminuje, 110 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#SRotenstreich">Proszę Panów, nic ulega wątpliwości, że wpływy z podatku są małe, ale jednej rzeczy p. Premier Grabski nie uwzględnił i mam wrażenie, że on tego momentu nigdy przed oczyma nie miał, t. j., że o ile wysiłek podatkowy społeczeństwa ma dać półtora miliarda rocznic, to tyle i pieniędzy musi być minimum w obiegu. Po czego teraz dochodzimy? Żyjemy w wiecznym kryzysie. Kto się przypatrzy temu, jak życie gospodarcze wygląda, ten musi mi przyznać rację.</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#SRotenstreich">Z pierwszym każdego miesiąca, kiedy urzędnicy dostają pensję, jest mały przypływ pieniędzy, następuje małe ożywienie. Około 8 są płacone podatki, 15 trzeba zapłacie podatek przemysłowy, wszystko nagle zamiera, bo co miesiąc, wydobywa się ze społeczeństwa 1/3 tego, co jest w obiegu. Bez uprzedniej rekonstrukcji środków obrotowych i zanim siła płatnicza społeczeństwa nie dojdzie do wysokości potrzeb fiskalnych, wpływy podatkowe co miesiąc będą wstrząsały życiem gospodarczem, zwłaszcza, że brak u nas kapitału inwestycyjnego, kredytu długo, a nawet krótko terminowego. Polska nie może pod tym względem być wyjątkiem, niema ustaw wyjątkowych dla Polski w życiu gospodarczem. Skoro w Anglii przy depozytach w 9 bankach, który wynosi 4,500 milionów, przy długu publicznym, który wynosi 7,000 milionów funtów, przy nienaruszonym a może powiększonym majątku narodowym, jest w obiegu tyle pieniędzy, ile wynosi budżet; skoro we Francji budżet wynosi połowę tego, ile jest pieniędzy w obiegu prócz ogromnych depozytów w bankach, to my nie wytrzymamy ekonomicznie skoro jest w obiegu wszystkiego 500 milionów, a budżet wynosi 1,500 milionów. Dlatego następuje co 10 każdego miesiąca załamanie się i żyjemy w wiecznym kryzysie.</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#SRotenstreich">Jest pytanie, czyja to wina, że tak mało jest pieniędzy w obiegu. Mówi się, że inflacja zjadła, wojna zniszczyła jedną trzecią część majątku. Ale nie szuka się winy także i gdzieindziej. Wina leży także w Rządzie. Dotychczas polityka Rządu była tego rodzaju, że Rząd uniemożliwił przypływ pieniędzy z zagranicy za towary, które są w kraju. Miałem już zaszczyt z tej trybuny omawiać tę sprawę, tu pozwolę sobie zacytować jeden fakt i wskazać jaka była dotychczas polityka gospodarcza Rządu i dlaczego dziś jest taka ciasnota pieniężna w Państwie. Jest to dziś ustalone i Rząd musi przyznać, że w kraju gnije za 80 milionów zł. nasion pastewnych, Rząd musi przyznać, że mamy w kraju tyle żyta, że wystarczy do nowego roku kalendarzowego, to żyto stęchło i nie jest wydatne. Rząd musi przyznać, że przed wojną wywożono z ziem polskich 1,500,000 sztuk trzody chlewnej a tego roku nie wywieziono nic i t. d. Gdyby była inna polityka gospodarcza, toby przybyło nam minimum 300 milionów zł. do kraju. Polityka gospodarcza Rządu uniemożliwiła ten przypływ.</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#SRotenstreich">Proszę Panów, z tego braku linii gospodarczej u nas korzystają bardzo zręcznie nasi sąsiedzi. Mówi się powszechnie, że jest ogromna stagnacja w przemyśle drzewnym, to nie ulega kwestii, mimo tej stagnacji Czesi w pierwszych pięciu miesiącach roku bieżącego wywieźli 69.826 wagonów drzewa, a my niecałe 7000. Gdzie leży przyczyna, zaraz powiem. Chciałbym tu zwrócić uwagę Rządu na przygotowania się Niemców. D. 10.1 1925 r. kończą się zobowiązania celne nałożone na państwo niemieckie na mocy Traktatu Wersalskiego. Ponieważ nie mamy traktatu handlowego z Niemcami grozi nam utrata rynków zbytu dla naszego węgla. Niemcy chcą wprowadzić z dniem 10.1 1925 r. cła na zboże, które będą zwrócone w chwili, gdy importowane zboże będzie eksportowane z Niemiec. Reichsbahn, która stanowi przedsiębiorstwo państwowe, tak, jak nasze koleje żelazne, już dziś proponuje minimalne stawki frachtów dla tego zboża importowanego z zagranicy i wyliczyłem tu. proszę Pa nów, niedawno, że Francuzowi opłaca się kupować nasze zboże, sprowadzane czy z Pomorza, czy z Poznańskiego, u pośrednika niemieckiego i taniej kupi i taniej mu wypadnie niż gdyby kupił z pierwszej ręki. Dlaczego? Bo u nas Rząd dotychczas nie pomyślał, że warunkiem zdrowego życia gospodarczego jest zdrowa polityka, taryfowa i następstwem braku polityki taryfowej jest właśnie to, że drzewo nie wychodzi z Polski, że tyle towaru zostaje w kraju, i że niema przypływu pieniędzy do kraju.</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#SRotenstreich">Mówiono dziś tu długo i szeroko o społeczeństwie i p. Premier oburzał się na społeczeństwo. Nie ulega kwestii, społeczeństwo jeszcze nie dopisuje, ale mam wrażenie, że i Rząd pod wielu względami popełnia wiele błędów. Poruszyłem przed chwila, ile zboża zostało w kraju. Rząd niedawno, zdaje się, 30 czerwca, ogłosił taryfę celną. Taryfa celna miała obowiązywać z dniem 15 lipca. Zanim ta taryfa celna weszła w życie, zanim Rząd przekonał się. jak życie zareaguje na tę taryfę celną, już ogłosił ulgi od tej taryfy celnej, a śmiem twierdzić, że złym doradcą był dla Rządu ten, kto mu doradził przyznać te ulgi. Rząd obniżył taryfę celna dla maki żytniej, ale statystyka może wykazać, że nikt w tym roku do Polski maki żytniej nie sprowadzał, tylko ją eksportował. Obniżył taryfę celną na mąkę żytnią i spowodował jedna rzecz, mianowicie dalsze zubożenie chłopa. Gdy się sprowadza mąkę pszenną z Węgier, Czech, Rumunii, Ameryki do Polski, to nie dlatego, żeby się kalkulowała taniej, jest nawet trochę droższa, lecz dlatego, że tam się daje towar na kredyt nawet na 2 miesiące i to spowodowało, że nagle wszystko zboże potaniało. Przed wojną, jak wiadomo, metr żyta kosztował 3 dolary 12 cent. albo 3 dolary 15 cent., dziś jakkolwiek dolar stracił w stosunku do dolara przedwojennego na wartości, kosztuje maximum 2 dolary.</u>
<u xml:id="u-35.13" who="#SRotenstreich">To zubożenie rolników spowodowało, że i Państwo zubożało. Jest przysłowie niemieckie: bat der Bauer Geld, hat die ganze Welt. Chłop jest jednym z największych konsumentów w Państwie; z chwila, kiedy zubożeje chłop, to przedewszystkiem kurczy się konsumcją wewnętrzna.</u>
<u xml:id="u-35.14" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-35.15" who="#SRotenstreich">Przemysł, proszę Panów, stracił rynek zbytu wewnętrzny właśnie dlatego, że chłop przestał kupować.</u>
<u xml:id="u-35.16" who="#SRotenstreich">Obok konsumenta chłopa drugim poważnym konsumentem jest rząd, ale jak chłop nic nie ma, to i miasto nic nie ma, to i rząd nic nie ma. Słyszeliśmy tu swego czasu, było wtedy liczne zebranie w tej sali, zdaje się, że było to 1 kwietnia...</u>
<u xml:id="u-35.17" who="#komentarz">(Głos: Tak, na prima aprilis.)</u>
<u xml:id="u-35.18" who="#SRotenstreich">...wygłosił wielkie expose p. Premier Grabski i wtedy starał się udowodnić, że nie wypuści zboża z Państwa, stanieje wszystko. Nikt tak się nie omylił, jak właśnie p. Premier Grabski. Ceny artykułów przemysłu nie staniały, tylko zboże staniało. Jest to fałszywa polityka, gdy się sądzi, że za pomocą wewnętrznego potanienia uda się przywrócić choćby zdolność konkurencyjną naszego przemysłu wobec zagranicy. Bo niższe ceny zależą przedewszystkiem od obfitości, względnie taniości środków obrotowych. P. Premier Grabski nastawni cała politykę gospodarcza na przemysł, co jest, błędne, prowadził politykę przemysłową i antiagrarną w kraju, który jest przedewszystkiem krajem agrarnym. Tu leży przyczyna tego wielkiego zaburzenia. Powiada się nam: wiemy to bardzo dobrze, ale myśmy to musieli zrobić dla robotnika. Pozwolę sobie twierdzić, że byłoby o wiele lepiej, gdyby był pewien eksport, gdyby robotnik zapłacił jeszcze trzy grosze za bochenek chleba i pracował dla rynku wewnętrznego 3, 4, 5 dni w tygodniu, zamiast mieć tani chleb, ale nie mieć czem zapłacić, bo nie ma roboty. Tu leży błąd, błąd ten leży nie w społeczeństwie, lecz zawinił tu właśnie Rząd i społeczeństwo ma słuszny żal do Rządu.</u>
<u xml:id="u-35.19" who="#SRotenstreich">Powiedziałem, że nasza polityka gospodarcza jest linia łamana, o ile to wogóle można nazwać linia. O ile nie nastąpi zmiana, to niema mowy o rozwoju naszej produkcji.</u>
<u xml:id="u-35.20" who="#SRotenstreich">Stoimy np. dziś przed świeżą kampanią. Ta kampania może się udać, o ile, powiedzmy, przedewszystkiem będzie mądra i zdrowa polityka taryfowa w Państwie. Wtedy, nie przesadzam, do optymistów nie należę, może w najbliższych dwóch, trzech miesiącach przypłynie do kraju minimum 300 milionów za różne artykuły żywnościowe, produkty rolne i t. d. Tak, ale trzeba to chcieć robić, nie wolno prowadzić tylko politykę fiskalną, trzeba przedewszystkiem prowadzić politykę gospodarczą, a przy mądrej i zdrowej polityce gospodarczej fiskalizm odegrałby drugorzędną. rolę, dotychczas zaś w Polsce pierwszorzędną rolę odgrywa fiskalizm, a o polityce gospodarczej dopiero zaczyna się mówić.</u>
<u xml:id="u-35.21" who="#komentarz">(Potakiwania. Brawa,. Głos: O polityce gospodarczej wcale się nie mówi, budżet to wykazuje.)</u>
<u xml:id="u-35.22" who="#SRotenstreich">Rząd powinien odważyć się na wywóz drzewa z lasów państwowych, choćby się to nie kalkulowało ze stanowiska handlu prywatnego, ale kalkuluje się w rachubie Banku Polskiego. Dla niego każde 100 milionów walut wysokocennych oznacza 300 milionów wartości pieniężno twórczej.</u>
<u xml:id="u-35.23" who="#SRotenstreich">Proszę Panów, jeszcze jeden błąd popełnił Rząd. Rząd nasz ulega wpływom ludzi na wybitnych stanowiskach i myśli, że polityką rugowania kupiectwa i forsowania różnych spółdzielni czy kooperatyw, jak to się teraz nazywa, dużo osiągnie.</u>
<u xml:id="u-35.24" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-35.25" who="#SRotenstreich">O polityce gospodarczej kooperatyw gospodarczych w tej chwili mówić nie chcę. Nie ulega kwestii, że kooperatywy kupiectwa w życiu gospodarczem nie zastąpią; za ciężkie są i t. d. Dotychczas dla Rządu kupiectwo było przedewszystkiem obiektem podatkowym i nic więcej. Twierdzę, że jedyni, którzy mogą ekspansję ekonomiczną prowadzić dla Polski, to tylko kupcy.</u>
<u xml:id="u-35.26" who="#SRotenstreich">Są ciekawe objawy w życiu gospodarczem. Widziałem w Kolonii fabrykę motorów Diesla. Ta fabryka motorów Diesla sama nie załatwia sprzedaży swych wyrobów, ma ona zastępcę dla Polski, i to ciekawy objaw, w Wiedniu, zastępca robi reklamę i zdobywa rynki zbytu. Fabryka rozumie dobrze, że produkcja należy do niej a sprzedaż załatwić ma ktoś inny. U nas jest zupełnie inaczej, u nas traktuje się kupiectwo tak jakby to był najgorszy element w Państwie. A dzieje się to dlatego, że gros kupiectwa to są żydzi. Sfery decydujące w społeczeństwie Polskiem myślą tylko o tem. jakby to zrobić, by żydzi nic nie mieli, a zdaje im się. że wtedy Polacy będą kupcami. Mylą się. My nie będziemy mieli, to się osiągnie, ale i Państwo nie będzie miało. Polityka gospodarcza nie może być polityką uczuć, na to sobie nawet bogatsze państwa pozwolić nie mogą. Dla Anglii kolonie zdobyli kupcy, zdobyli je gospodarczo, a dopiero potem zdobyli Anglicy te kolonie politycznie. I tu musi się Rząd z tem liczyć, że kupiectwo w życiu gospodarczem odgrywa jedną z najważniejszych ról. Mówiono tu o Banku Gospodarstwa Krajowego. Bank Gospodarstwa Krajowego udziela kredytu tylko rolnikom, przemysłowcom, kupiectwo odrazu wyeliminowano w myśl tej polityki rugowania kupiectwa, o której przed chwilą mówiłem. Dzieje się to, mojem zdaniem, dlatego, że gros kupiectwa stanowimy my żydzi.</u>
<u xml:id="u-35.27" who="#SRotenstreich">Chciałbym powiedzieć w tej chwili o roli, jaką żydostwo i kupiectwo może odegrać w Polsce. Kto ma jasne oczy i patrzy na to wszystko, co się w Państwie dzieje, ten wie, że Polska politycznie jest zjednoczona, gospodarczo każdą dzielnica żyje swojem życiem. Gospodarczo nie jest Polska zjednoczona. To można zauważyć wszędzie. Jest to problem trudny, nie mówię, że łatwo go rozwiązać, ale rozwiązać go trzeba. Śmiem twierdzić z tej trybuny, że jedynymi, którzy mogą gospodarczo złączyć te wszystkie dzielnice, jesteśmy my żydzi, nie trzeba nam tylko przeszkadzać, trzeba nam to umożliwić, my jedyni możemy to zrobić.</u>
<u xml:id="u-35.28" who="#komentarz">(S. ks. Macierewicz: To jest mowa niedrażniąca, a Pan tylko drażnisz.)</u>
<u xml:id="u-35.29" who="#SRotenstreich">Ja nikogo nie drażnię, mówię rzeczowo.</u>
<u xml:id="u-35.30" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: Nie o Panu mówię. Ależ brawo, brawo.)</u>
<u xml:id="u-35.31" who="#SRotenstreich">Proszę Panów, dobrobyt gospodarczy i rozwój Państwa wymaga zgrania się wszystkich warstw społeczeństwa, wtedy, gdy jest zgranie się wszystkich warstw, jest możliwa wielka wydajność Państwa i dobrobyt. Dotychczas głównym środkiem Rządu był nacisk fiskalny podyktowany główną troską o uzdrowienie pieniądza, o stabilizację pieniądza, a nie organizacja życia gospodarczego. I popełnił Rząd wielki błąd, że nie traktował tych dwóch rzeczy równocześnie, t. zn. uzdrowienia życia gospodarczego z uzdrowieniem pieniądza. Stało się. Dziś trzeba przystąpić do uzdrowienia życia gospodarczego. Powiedziałem już przedtem, że w uzdrowieniu życia gospodarczego my możemy odegrać wybitną rolę. Mamy wielowiekową tradycję, doświadczenie, wytrwałość, rzutkość nadzwyczajną. Rozumie się, że jak nam się każę cicho siedzieć i pokutę odbywać, jak się mówi: nie drażnijcie nas, tylko siedźcie w kącie, my już o was sami kiedyś pomyślimy, to my tej roli w odbudowie gospodarczej nie odegramy, śmiem twierdzić, ze szkodą dla tego społeczeństwa i ze szkodą dla Państwa, dla którego rozwoju pracować chcemy. Mówiło się wczoraj: nie możemy, to opinią tłumu, tłum się gniewa. Proszę Panów, tłum jest dobry, tylko prowodyrzy są źli, zadaniem właśnie Rządu jest ten tłum prowadzić, nie, by ten tłum rzucał się i napadał, tylko by tłum rozumiał, że dla odbudowy gospodarczej potrzebna jest współpraca wszystkich. Od Rządu i od społeczeństwa polskiego zależy, czy chce korzystać z naszego wielkiego doświadczenia wielowiekowego, naszej rzutkości, wytrwałości dla rozwoju i dobrobytu w Państwie. My — współpracować chcemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Gaszyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#SGaszyński">Wysoki Senacie! Stale troszcząc się o Państwo, zadamy kłam twierdzeniu bolszewików, którzy mówią na nas, że tak zwana przez nich burżuazyjna inteligencja nie jest w stanie pracować postępowo, ani w polityce, ani w gospodarce państwowej.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#SGaszyński">Budżet na rok 1924 zadaje kłam temu twierdzeniu. Widzimy, że wspólny wysiłek Premiera Grabskiego z lepszą częścią społeczeństwa wydał owoc, który wyraził się w cyfrze 1.356 milionów zł. na rok bieżący. Budżet ten jako sanacyjny jest niesłychanie skromny i mógłby wydać daleko większe rezultaty, gdyby należycie była poprowadzona gospodarka państwowa. Majątek państwowy oceniono na 20 miliardów, a narodowy na około 80 miliardów. Jeżeliby pierwszy dał przynajmniej 5% dochodu, a drugi tylko 2%, to już byłby dwa razy większy budżet dla Państwa Polskiego, a wówczas zupełnieby inaczej wyglądały oświata w Polsce, opieka społeczna i troska o inwalidów, którzy wywalczyli nam Polskę.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#SGaszyński">W tej chwili mamy zdrowy pieniądz i równowagę budżetową. Te dwa czynniki razem były nieodzowne, żeby mieć możność stworzenia dobrej, zdrowej gospodarki. Teraz właśnie nadchodzi ten trzeci moment: trzeba koniecznie całą siłą zwrócić się w jednym kierunku, t. j. uzyskać zdrową gospodarkę w Państwie. P. Premier Grabski poszedł po linii niesłychanie trudnej, oraz bardzo radykalnej, ale i tu okazało się, że jak w polityce, tak i w gospodarce rewolucja niezawsze daje najlepsze rezultaty. Otóż śmiem twierdzić, że p. Premier, jeżeli już nie możnością, to wysokim poziomem swej własnej moralności ocenił społeczeństwo nasze i zażądał od niego zbyt wiele, zażądał żeby własnemi środkami uzdrowiło Skarb polski. To można było osiągnąć, ale właśnie inną nieco drogą. Trzeba było nie robić tak głębokiej operacji, nie robić tak głębokiego cięcia, by odrazu wprowadzić Bank Polski. Trzeba było po tej marce bezwartościowej wprowadzić stopniowe przejście, mianowicie wypuścić conajmniej miliard złotych na zasadzie Banku Państwowego, na podstawie kameralnego państwowego majątku, wynoszącego 20 miliardów. Jeżeli ten majątek przedstawiał 20 miliardów, to można było wypuścić na niego 1 miliard złotych i toby był ten minimalny własny fundusz obrotowy, toby była ta możność dla narodu poprowadzenia gospodarki krajowej o własnych siłach, rozumie się, nie czyniąc żadnych inwestycji w Państwie. I wewnątrz kraju złoty, na którymby był napis: „Rzeczpospolita Polska odpowiada całym swoim majątkiem”, bezwarunkowoby się utrzymał na wysokości, tembardziej, gdybyśmy wprowadzili powszechną waloryzację czyli, biorąc 1000 złotych równe 200 dolarom, oddawali swemu wierzycielowi również 200 dolarów, choćby to było 1001 złotych. Gdyby nie było interesu w obniżaniu złotego, gdyby było dość środków obrotowych dla gospodarki, na pewno wewnątrz kraju długi czas utrzymałaby się złotówka, a na zewnątrz czeki nasze mogłyby być honorowane na następującej zasadzie: mieliśmy w P. K. K. P. 112 milionów w złocie: sumę tę należało zdeponować w banku angielskim i na ten depozyt otrzymywalibyśmy z łatwością 20 milionów dolarów miesięcznie, a po miesiącu należało oprócz kurtażu, zapłaconego wierzycielowi, zapytać czy wierzyciel dokupił się z powrotem wydanych dolarów na honorowanie naszych czeków. Jeżeli nie dokupił się po miesiącu wydanych dolarów, to prócz kurtażu zwykłego, należałoby koniecznie zwrócić mu owe „manco”. Różnica ta bowiem powstała nie z jego winy, lecz wyłącznic z koniunktur niekorzystnych dla nas. Jeżeliby się okazało tę troskę, jeżeliby miano uczucie, że oddajemy zawsze to, cośmy brali, to napewno mielibyśmy kredyt nie tylko wewnątrz kraju, ale i zagranicą. Ten miliard własny pozwoliłby nam płacić daleko większe podatki, niż obecnie, ten miliard własny pozwoliłby nam brać 6% rocznie, a nie miesięcznie, jak dzisiaj. Jest to główna przyczyna, dlaczego uzdrowienie gospodarki będzie ciężkie i dlaczego sami własnemi środkami nie jesteśmy w możności tak łatwo i tak szybko dojść do normalnych stosunków.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#SGaszyński">Teraz bardziej, niż kiedij indziej musimy zwrócić uwagę na pożyczki zagraniczne, musimy zdobyć kredyt zagraniczny. Otrzymanie kredytu zagranicznego jest niesłychanie trudne, ale zawsze otrzymują kredyt, czy to prywatny, czy państwowy, tylko tacy wysłannicy, którzy sami wierzą w Polskę, wierzą w jej siłę potencjalną i wierzą, że sami są uczciwi. Jeżeli wysłannik po pieniądze nie ma tej głębokiej wiary, jeżeli udaje się prosić o pożyczkę tam, gdzie ma wzbudzić wiarę, a sam wiary ani we własne Państwo, ani we własną uczciwość nie posiada, to trudno, żeby otrzymał pożyczkę.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#SGaszyński">Jedną z ważniejszych przyczyn obecnego ciężkiego kryzysu gospodarczego jest stopa procentowa, jaka była do niedawna. Doprawdy trzeba było mieć wiele siły charakteru i dalekim być od upodobań lichwiarskich, żeby pracować w przemyśle z chwilą, kiedy jakikolwiek posiadany kapitał np. 5.000 dolarów już dawał utrzymanie i to utrzymanie bardzo dobre, bo nie mniej, jak 300 dolarów miesięcznie. Zdaje mi się, że była to konieczność państwowa wydać ustawę o lichwie, ażeby ludzie nie mogli zajmować się lichwą, ażebyśmy zwrócili całą energię ku zarabianiu pracą, a nie wyzyskaniu tych, którzy są w ciężkiem położeniu. Sądzimy, że ustawa o lichwie wyda dobre wyniki i nie możemy się martwić, że Rząd na razie nie ma egzekutywy, zdaje mi się, że i egzekutywę można należycie obmyślić i lichwę w Polsce prześladować. Jeżeliśmy uważali za stosowne prześladować lichwę towarową, gdzie produkt fabryczny mógł być nieraz mądrze tanio nabyty, a drożej sprzedany, to pieniądz daleko więcej powinien być ograniczony, niż towar.</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#SGaszyński">Brak środków obrotowych stanowczo przeszkadza w pracy. Powstają różne myśli i projekty, jak te środki obrotowe powiększyć. Zanim będzie można wogóle mówić o pożyczce zagranicznej, powinniśmy wszystko uczynić wewnątrz kraju, aby te środki obrotowe, choćby surogat pieniądza stworzyć i w tym celu pozwolę sobie przedstawić następująco projekt.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#SGaszyński">Wobec tego, że posiadamy w kraju wielkie majątki nieruchome, więc trzeba je do pewnego stopnia koniecznie częściowo uruchomić. Przed wojną ten majątek nieruchomy był w pewnej mierze uruchomiony w postaci listów zastawnych, miejskich i pożyczek hipotecznych, dziś jednakże w tej formie nie mielibyśmy rezultatów pożądanych, gdyż musimy mieć koniecznie więcej pieniędzy obrotowych, a listy zastawne lub miejskie bynajmniej nie mogą zastąpić monety obrotowej. Żeby więc zaradzić wspomnianemu paraliżowi gospodarczemu, mógłby Bank Krajowy Gospodarczy wydać każdemu posiadaczowi czy to majątku ziemskiego, czy też domów miejskich i fabryk na pierwszy numer hipoteki 15% wartości szacunkowej w postaci obligacji w odcinkach 5, 10, 20, 50 i 100 złotych w formie i rozmiarach, jak np. bonów złotych, oprocentowanych 10%, z tabelką drugostronną, obliczającą dzienną wartość, tek, że obligacje te mogłoby kursować wygodnie z rąk do rąk jako prawny środek płatniczy, tembardziej, że wartość tych obligacji byłaby hipotecznie sześciokrotnie zabezpieczona. W ten sposób mielibyśmy w kraju ile możności dostateczny kapitał obiegowy bez pomocy zagranicznej i bez uszczerbku naszej waluty państwowej. Byłoby wskazane nadać odpowiednią nazwę temu surogatowi pieniądza. Ażeby społeczeństwo miało zaufanie do tego papieru konieczne jest, żeby Rząd przyjmował ten wspomniany pieniądz jako prawny środek płatniczy za podatki, cła, frachty, koleje, kaucje i inne świadczenia. Z drugiej strony mógłby Rząd tak samo płacić wszystkie zobowiązania w kraju temi pieniędzmi obligacyjnemi. Pieniądz ten mógłby być uważany tylko za krajowy i obcej waluty za niego w Banku Polskim otrzymaćby nie można, tak, że mielibyśmy daleko większy obrót nasz gospodarczy.</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#SGaszyński">Również bardzo ważnym momentem jest podniesienie siły nabywczej, kupczej obywateli wewnątrz kraju. Nie martwmy się nigdy, że robotnik otrzymuje dużo za swą pracę i nie martwmy się, że on krótko, bo tylko 8 godzin dziennie pracuje. Sądzę, że właśnie ośmiogodzinny dzień pracy, to jedyna zdobycz po wojnie, jaka została robotnikom, to jedyna ich zapłata za tę krew, jaką przelewali w obronie naszej Ojczyzny. I dziś mówimy robotnikowi, że pracuje zbyt krótko, jeżeli pracuje 8 godzin, ale tylko ten może tak mówić, kto nigdy nie był robotnikiem. My technicy mamy zadanie zwrócić uwagę przedewszystkiem na to, jak robotnik pracuje te 8 godzin, ażeby przez te 8 godzin mógł tyle zarobić, ile zarabiają robotnicy polscy tam, gdzie o nich myślą w kierunku korzystania ze wszystkich zdobyczy technicznych i postępów nauki, gdzie się nie myśli o tem, ażeby jaknajdłużej robotnicy siedzieli w fabrykach i demoralizowali się, lecz o tem, by intensywnie pracowali, gdzie nie jest ideałem tracić czas na walki wzajemne. Nasza polityka powinna być taka, ażeby sobie wzajemnie ułatwiać pracę i życie.</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#komentarz">(Głos: I patrzeć jak inne państwa pracują.)</u>
<u xml:id="u-37.9" who="#SGaszyński">Właśnie inne państwa pracują dobrze, bo technicy myślą o tem, ażeby udoskonalić warsztat pracy, a nie spierają się ciągle z tym swoim najbliższym przyjacielem robotnikiem, który głównie pracuje na nich.</u>
<u xml:id="u-37.10" who="#SGaszyński">Zwracano uwagę na oszczędność. Oszczędność stosować należy nie mechanicznie, lecz reorganizacyjnie, gdyż mechaniczna oszczędność raczej straty przynieść może, a nie korzyści państwu. Komercjalizacja przedsiębiorstw państwowych, centralizacja głównych czynności państwa, i jak największa autonomia dla drugorzędnych czynności, decyzja urzędników jednoosobowa, decyzja szybka, oto warunki poprawy gospodarstwa krajowego.</u>
<u xml:id="u-37.11" who="#SGaszyński">Podatki zrobiły wielką niespodziankę. Zdawało nam się, że trudno będzie ściągnąć podatki naznaczone, a okazało się, że interes Państwa wziął górę, okazało się, że nawet niemoc materialna, zubożenie chłopa, zubożenie inteligenta nie przeszkodziło w wywiązaniu się z obowiązków. Tylko niestety podatki te są zbyt częste, mogłyby one być nawet o parę procent większe, gdyby nie były tak różnorodne, żeby nie irytowały tego skromnego płatnika mnogością, wielorakością płacenia. On radby raz zapłacić podatki uspokoić się, a przynajmniej gdyby miał tylko jeden rodzaj podatku, wiedziałby, co sprzedać, wiedziałby, co odchować, czego się pozbyć, ażeby tylko uiścić podatek. Znamy takich podatników, którzy płacili po 30% miesięcznie, ażeby tylko nie mieć wstydu, ze podatek przez nich nie był zapłacony w terminie.</u>
<u xml:id="u-37.12" who="#SGaszyński">Drugą klęską dla wsi, dla włościanina jest asekuracja. Asekuracja państwowa ma tak złą stawkę, tak różnorodną, a niewłaściwą w stosunku do budynków, że doprawdy o jej unormowaniu należałoby pomyśleć jak najprędzej. Stawki te są niskie dla budynków wysokiej wartości, natomiast bardzo wysokie dla wiejskich chat. Wiemy, że najwięcej masowe artykuły bogacą, otóż i te masowe asekuracje wiejskich chat powinne właśnie pozwolić obniżyć stawki na nie, jest ich tak dużo, że ilość wyrówna zarobki, które dziś ze szkodą dla biednych są pobierane z ubogich chat. Mógłbym wspomnieć, że jeżeli Włochy uznały za stosowne wprowadzić monopol państwowy asekuracyjny, to czy dziś, kiedy kraj nasz tak bardzo potrzebuje dochodów, nie byłoby właściwe wprowadzić monopol asekuracyjny w Polsce? Wówczas napewno daleko normalniejsze byłyby asekuracyjne stawki, a Państwo zarabiałoby znacznie więcej.</u>
<u xml:id="u-37.13" who="#SGaszyński">Polityka nasza celna dziś stanowczo jest protekcyjna, a polityka celna powinna wyrównywać ceny artykułów w kraju z cenami zagranicą. Do takiej polityki celnej powinniśmy dążyć, gdyż tylko wówczas ceny w kraju nie będą tak jak dziś na artykuły pierwszej potrzeby parokrotnie wyższe.</u>
<u xml:id="u-37.14" who="#SGaszyński">Taryfy kolejowe nasze nie są należycie ustosunkowane do artykułów eksportowych, które mamy w kraju.</u>
<u xml:id="u-37.15" who="#komentarz">(Głos: Powinne być dyferencjalne taryfy.)</u>
<u xml:id="u-37.16" who="#SGaszyński">Tak, dla drzewa, węgla, zboża stanowczo powinne być dyferencjalne taryfy. Koleje państwowe, póki są państwowemi, powinne pracować na zero. Była dotychczas kwestia, czy powinne koleje dawać dochód, czy tylko nie przynosić strat. Mniemam, że koleje przynoszą tak wielki dochód pośredni Państwu, że gdyby gospodarka ich tylko wypadła na zero, toby zupełnie spełniły swoje zadanie.</u>
<u xml:id="u-37.17" who="#SGaszyński">Obecnie mamy banki państwowe: Roli i Gospodarstwa Krajowego, które wprawdzie nie mają jeszcze funduszy, ale odegrają napewno poważną rolę w gospodarce państwowej. Zdaniem naszem Bank Rolny powinien mieć fundusz parcelacyjny, bo naprawdę najlepsza reforma rolna, z chwilą kiedy pieniędzy w kraju nie będziemy mieli na jej wykonanie, jest tylko martwym papierem. Bank Gospodarstwa Krajowego powinien mieć środki nieodzowne dla przemysłu, rzemiosł i handlu.</u>
<u xml:id="u-37.18" who="#SGaszyński">Oto kilka uwag naprawy Skarbu.</u>
<u xml:id="u-37.19" who="#SGaszyński">Sądzę, że obecnie po uzdrowieniu waluty i zrównoważeniu budżetu nastąpi poprawa gospodarstwa krajowego, a wówczas możemy się spodziewać sanacji Skarbu polskiego na stałe.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Hammerling.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#SHammerling">Wysoki Senacie! Zabieram głos, ażeby na podstawie pewnych moich doświadczeń życiowych dotknąć niektórych szczególnie ważnych stron naszego państwowego życia gospodarczego. Czynię to śmiało. Jako obywatel Rzplitej mam obowiązek służyć Państwu doświadczeniami, zyskanemi w szerokim świecie. Na sprawy państwowe spoglądam obecnie z bezpartyjnego punktu widzenia, a do wszystkich czynników politycznych odnoszę się z tem samem uczuciem szacunku i uznaniem dla ich dobrej woli i uczciwości politycznej.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#SHammerling">Na podstawie szczegółowego zapoznania się z obecnym naszym preliminarzem budżetowym i całością naszego życia gospodarczego oświadczam się za budżetem. Z radością stwierdzam przytem znaczną poprawę naszą w ogólnych warunkach i stosunkach państwowych, zwłaszcza zaś na polu gospodarczem. Mogłem to zaobserwować przy pomocy mych wyjazdów zagranicę, które mi ułatwiały porównanie, oraz przy pomocy rozmów, przeprowadzanych z zagranicznymi znajomymi i przyjaciółmi.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#SHammerling">Z tem wszystkiem jednak niewolno mi przemilczeć pewnych ujemnych stron naszego życia gospodarczego i nie wskazać na sposoby ich uzdrowienia.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#SHammerling">Przebieg rozpraw budżetowych w Senacie i Sejmie stwierdził, iż Państwo nasze wśród pewnej części własnych i obcych obywateli nie znajduje niestety tego zaufania, na jakie zasługuje i którem się cieszyć powinno. Zdaniem mojem ten brak zaufania zagranicy ku Rzeczypospolitej wywołany jest przedewszystkiem tem, iż rządy nasze nie wykonywały niejednokrotnie zobowiązań, zaciąganych wobec zagranicy przez swych poprzedników, a nawet, jak to miało parokrotnie miejsce, przez swych własnych pełnomocników. Zachodni świat gospodarczy jest bardzo akuratny i obowiązkowy, najmniejsze też w tym kierunku uchybienia naszych rządów notuje skrupulatnie w pamięci i obciąża niemi Polskę.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#SHammerling">Nieufność ku gospodarce naszego Państwa wywołana jest dalej sposobem udzielania rolnictwu, przemysłowi i handlowi pożyczek z zasobów państwowych. Państwo nasze pożycza rolnictwu, przemysłowi i handlowi krajowemu pieniędzy państwowych przy pomocy własnych państwowych banków. Systemu tego zachód, a specjalnie Stany Zjednoczone nie znają, odnoszą się też do systemu tego z nieufnością i niewiarą. Finansiści Stanów Zjednoczonych sądzą, że działalność banków państwowych pozostaje pod zbyt silnym wpływem bieżącej polityki każdego rządu i że wskutek tego przeciwnicy polityczni danego rządu nie korzystają z kredytów państwowych, chociaż posiadają wszelkie potrzebne ku temu warunki gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#SHammerling">Od braku zaufania do naszego państwowego życia gospodarczego przechodzę do sceptycyzmu, z jakim się ono zagranicą spotyka. Sceptycyzm ów zaznacza się przedewszystkiem w stosunku do naszego życia pieniężnego: zagranica nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego Państwo nasze do dziś nie ma swej ustawy czekowej, któraby uprościła tak znacznie i odciążyła w bardzo wysokim stopniu nasz tak słaby jeszcze z natury rzeczy obieg pieniężny.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#SHammerling">Zagranica zdaje sobie również sprawę z tego, że rządy nasze nie są w stanie występować z należytą bezwzględną energią wobec wielkich fabrykantów, magazynujących olbrzymie zapasy towarów, które jak najrychlej powinne pojawiać się na rynku krajowym, a nawet zagranicznym, światowym. Pomijam na razie kwestię, że pojawienie się towarów tych na naszym rynku wpłynęłoby bardzo silnie na obniżkę cen, rzecz ważniejsza dla mnie w tej chwili, to fakt, iż rzucenie ich na rynek światowy dałoby Polsce wielkie ilości wysokocennych obcych walut.</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#SHammerling">Twierdzenie moje pozwolę sobie zilustrować następującym przykładem: jeden z dyrektorów British Oversea Bank opowiadał niedawno s. Adelmanowi i mnie, że w ubiegłym roku bank jego zwrócił się do przemysłowców łódzkich z propozycją sprzedaży większej ilości, bo za sumę 2 milionów funtów szterlingów, koców dla Japonii. Bank stwierdził wówczas, że fabryki łódzkie posiadały na składzie towarów gotowych, między innemi i owe koce, na zawrotną sumę 40 milionów funtów szterlingów, a więc około miliarda złotych, a mimo to sprzedaży koców odmówiły, ponieważ towar chowają dla Rosji, która ma im w przyszłości dać lepsze ceny. Panowie Senatorowie, jakżeż możemy skarżyć się na brak dobrych środków obiegowych w kraju, a przytem zwalczać bezrobocie przy pomocy świadczeń pieniężnych i Skarbu Państwa, kiedy tak olbrzymie zapasy gotowego, cennego towaru leżą całkowicie bezczynnie!</u>
<u xml:id="u-39.8" who="#SHammerling">Dotykam dalej sprawy obiegu i zapasu naszych banknotów; jest on niestety stanowczo zamały, wynosi bowiem zaledwie 12 złotych na głowę, kiedy taka mała, lecz coprawda bogata Belgia wykazuje 120 zł. na głowę.</u>
<u xml:id="u-39.9" who="#SHammerling">Przechodzę do kosztów administracji naszego Skarbu; są one stanowczo zbyt wysokie, odczuwamy je zaś tem dotkliwiej, że administracja r je jest jeszcze w należytym stopniu wyszkolona zawodowo i nie pracuje przy pomocy najnowszych urządzeń i systemów biurowych.</u>
<u xml:id="u-39.10" who="#SHammerling">System podatkowy jest u nas jeszcze ciągle zbyt zawiły, niezrozumiały i trudny do całkowitego wprowadzenia w życie. Przykładowo wskażę tylko na sprawę katastru gruntowego; dzieli cię on na większą ilość klas, powinien zaś obejmować conajwyżej dwie klasy.</u>
<u xml:id="u-39.11" who="#SHammerling">Zatrzymam się na chwilę na rolnictwie. Stwierdzić mianowicie muszę, iż opieka Państwa nad rolnictwem jest dotąd bardzo słaba. Ceny ziemiopłodów są tak niskie, że rolnictwo przynosi efektywnie straty. Rolnictwu grozi ucieczka sił robotniczych do miast, względnie zagranicę. Rząd musi przyjść z wydatną i rychłą pomocą rolnictwu. Wspomnę przytem dla przykładu, że rolnictwo Stanów Zjednoczonych płaci od pożyczek zyskiwanych z funduszów państwowych, przy pomocy jednak prywatnych banków, procent mniejszy o połowę, niż przemysł i handel.</u>
<u xml:id="u-39.12" who="#SHammerling">Przechodzę do sprawy 10-godzinnego dnia pracy, a właściwie do zagadnienia wydajności pracy w Polsce. Od wielu już lat interesuje mię niewymownie robotnik polski, tak świetny w zachodniej Europie i Stanach Zjednoczonych. W naszej Ojczyźnie nie pracuje on nawet w połowie tak wydatnie, jak zagranicą. Na podstawie szczegółowych badań i prób stwierdziłem, iż wydajność naszego robotnika w Polsce przy użyciu tych samych jak zagraniczne urządzeń technicznych jest o 50% niższa niż zagranicą. Przyczyną tego jest przedewszystkiem zła organizacja pracy, jeżeli zaś do tego dodamy jeszcze niedostateczność naszych środków produkcji, to wyniki pracy naszego robotnika u nas muszą być wprost opłakane. Twierdzę, że robotnik nasz mógłby w Polsce wytwarzać trzy razy tyle co obecnie, gdyby organizacja pracy i jej środki techniczne stały na wyżynie zachodnio - europejskiej lub amerykańskiej. Dziś trzecia część energii i pracy naszych robotników idzie na marne. Robotnik nasz pobiera przytem bardzo niskie naprawdę płace; są one u nas o 30 do 50% niższe, niż w Stanach Zjednoczonych. Natomiast bardzo wysokie są u nas koszty administracji przemysłowej i sprzedaży naszych produktów przemysłowych. Administracja przemysłowa wynosi u nas około 100% czystych kosztów produkcji, kiedy w Stanach Zjednoczonych wynosi najwyżej 15%, a w olbrzymiem przedsiębiorstwie Forda zaledwie ½%. Hurtownicy w Stanach Zjednoczonych dobijają, jak to się technicznie mówi, około 5% kosztów produkcji, a kupcy drobniejsi 10% kosztów produkcji przemysłowej, u nas zaś już obecnie przy stabilizacji waluty kupiec dobija ją o 50% i uchodzi za bardzo uczciwego.</u>
<u xml:id="u-39.13" who="#SHammerling">Przecież na tę sprawę należy zwrócić pilną uwagę ze stanowiska walutowego, bo im droższy towar, tem więcej potrzeba pieniędzy na jego kupno, a przez to okazuje się brak i to dotkliwy środków obiegowych. Czy w tych warunkach zwiększenie godzin pracy z 8 na 10 zapobiegnie złemu? Sądzę, że nie. Należy nam przedewszystkiem przystąpić jak najrychlej do reorganizacji administracji przemysłowej i samej organizacji pracy. Musimy ją usprawnić pod względem technicznym, musimy przy pomocy techniki i organizacji pracy zużyć celowo o ile możności w najpełniejszym zakresie siły i energię robotników. O przedłużeniu dnia pracy można też mówić, jeśli w tej samej chwili przystąpimy do bezwzględnego zmniejszenia kosztów administracji przemysłowej i kosztów sprzedaży produktów przemysłowych. Miedzy sprawami owemi istnieje bowiem ścisła i silna łączność.</u>
<u xml:id="u-39.14" who="#SHammerling">Przechodzę wreszcie do poruszanej już poprzednio sprawy kredytu publicznego, udzielanego obecnie przy pomocy banków państwowych. Zaznaczyłem już, że tego rodzaju akcję kredytową uważają bankierzy zagraniczni za działalność polityczną, która jak najrychlej powinna ulec zmianie. Przekonania tego nabrałem w rozmowach prowadzonych z gubernatorem Bank of England p. Montagu Norman, z prezesem Związku banków amerykańskich Presserem i z dyrektorami banku Morgana p. Harges w Paryżu i p. Vivian Smit w Londynie. W jaki sposób należałoby tę sprawę ulepszyć? Myślę, że należy to uczynić według wzorów amerykańskich. Sądzę, że Ministerstwo Skarbu powinno wszystkie państwowe wpływy kasowe deponować codziennie w godnych zaufania bankach krajowych, dających pełną gwarancję, tak na podstawie swych prawdziwych bilansów, jak i na podstawie uczciwości i majątków osobistych członków ich rad nadzorczych i dyrektorów. Banki te powinny Państwu płacić pewien procent od owych w ten sposób deponowanych w nich pieniędzy skarbowych, a same powinny pieniądze te wypożyczać na cele przemysłu, handlu i rolnictwa na warunkach, ustalonych pod kontrolą Ministerstwa Skarbu.</u>
<u xml:id="u-39.15" who="#SHammerling">Proponowana w ten sposób reforma zwiększy przedewszystkiem obrót pieniędzy w kraju, obecnie bowiem napływające do kas skarbowych pieniądze są przez dłuższy czas w każdym miesiącu unieruchomione, nie przyczyniając się do celów produkcyjnych, a równocześnie przemysł, rolnictwo i handel cierpią stale wielki brak pieniędzy. Doprowadzi to do tego, jak stwierdzają nieścisłe obliczenia, że pieniądze z kas skarbowych będą miesięcznie w ruchu co najmniej przez 17 dni, a przy oprocentowaniu na tylko 12%, jak to ma miejsce obecnie, przyniosłyby Państwu około 7 milionów zł. rocznie.</u>
<u xml:id="u-39.16" who="#SHammerling">Najważniejszym jednak w tej proponowanej reformie byłby fakt znacznego wzmożenia zaufania społeczeństwa do banków, oczywiście do banków uczciwych. Obywatele chętnieby składali swe oszczędności w bankach, któreby miały prawo do otrzymywania w depozyt pieniędzy skarbowych, wiedzieliby bowiem, że gospodarka owych banków podlega ścisłej i bezwzględnej kontroli Ministerstwa Skarbu. Kontrola ta powinna iść przedewszystkiem w tym kierunku, by banki owe musiały co miesiąc publikować w dziennikach realne i to ścisłe realne bilanse, zatwierdzane przez kontrolerów, ustanawianych przez Ministerstwo Skarbu. Oczywiście ścisłej kontroli podlegać też powinien sposób udzielania przez banki owe pożyczek na cele gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-39.17" who="#SHammerling">Reforma omawiana wpłynie również bardzo dodatnio na przypływ do Polski oszczędności naszych wychodźców amerykańskich. Statystyka ministerstwa handlu i poczt Stanów Zjednoczonych wykazuje, iż przed wojną wychodźcy nasi przysyłali do Polski około 140 milionów dolarów rocznie, obecnie zaś suma przesyłanych do Polski pieniędzy nie dosięga nawet 30 milionów dolarów. Na zebraniach naszych rodaków w Stanach Zjednoczonych, w których brałem udział przed 3 miesiącami, oświadczono mi, że chętnieby przesyłano do Polski znaczniejsze ilości dolarów i to nawet niewątpliwie więcej, niż przed wojną, gdyby wysyłający zyskali pewność, że banki polskie znajdują się podobnie, jak w Stanach Zjednoczonych, pod ścisłą, umiejętnie i uczciwie prowadzoną kontrolą państwową, która jest w stanie zagwarantować, iż wkładki wypłacane będą ściśle w tej wysokości, w jakiej zostały do banków złożone.</u>
<u xml:id="u-39.18" who="#SHammerling">Wreszcie reforma omawiana wywarłaby bardzo dodanie wrażenie na zagranicznym świecie finansowym, wykazałyby istotną wartość majątkową naszych banków, które obecnie przedstawiają w bilansach swych, nie kontrolowanych przez władze, śmieszne wprost cyfry swych majątków; wykazują one np. przy pomocy niskich szacunków i nieodpowiednich odpisów wartość swych majątków niższą wielokrotnie od rzeczywistej. Szkodzi to oczywiście całemu naszemu gospodarstwu społecznemu, a zwłaszcza finansowemu, grzebie wszelkie zaufanie zagranicy do naszych banków i uniemożliwia nam wszelkie starania o pożyczki zagraniczne.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Tullie.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#SThullie">Wysoki Senacie! Mając rozpatrywać budżet Ministerstwa Skarbu, muszę przedewszystkiem przyznać p. Ministrowi wielką zasługę, że swą energią potrafił sanację Skarbu skierować na właściwe tory. Jedno tylko miałbym do zarzucenia, t. j. dzisiejsze przemówienie p. Premiera. Jeżeli p. Prezes Ministrów głosi z trybuny, że część społeczeństwa uchyla się od płacenia podatku, to jak będą teraz postępować organa skarbowe? Po tej mowie p. Premiera wszystkich płatników będą uważały za defraudantów.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#SThullie">Utrzymanie i nadał równowagi budżetowej jest wskazaniem nadzwyczajnej wagi, a w tym celu musi być zastosowana jak największa oszczędność. Jestem zwolennikiem tej koniecznej oszczędności i wołałbym, by Sejm kreślił przedłożony przez Rząd preliminarz, jak to się powszechnie w Europie dzieje, a nie podwyższał go wydatnie, a wskutek tego kończył niedoborem. Ale, jeżeli się ma oszczędzać, to należy się zastanowić, na czem się powinno oszczędzać. Zdaje się, że Rząd trzyma się hasła, ażeby oszczędzać na wydatkach nieproduktywnych, a takim wydatkiem jest wyplata emerytur urzędnikom, wdowom i sierotom. W starożytności próbowano także rozwiązywać w ten sposób kwestię kalek i starców, że wywożono je na morze i topiono. Ale nawet i wtedy były to sporadyczne wypadki, a nie reguła. P. Minister Skarbu może pod względem ekonomicznym ma słuszność, starając się zmniejszyć nieproduktywny wydatek na emerytów, wdowy i sieroty, ale sprzeciwia się to zasadom chrześcijańskim, a nawet ludzkim, by umniejszać samowolnie uchwalone przez Sejm emerytury tym najbiedniejszym z członków społeczeństwa. Ustawa z dnia 11 XII 1923 r. reguluje wysokość emerytur tak dla funkcjonariuszów państwowych, jak i dla wdów i sierot; art. 82 przepisuje wypłatę do wysokości 75% emerytom państw zaborczych, z tem, że emerytura nie może być większa, niżby wypadała według ustaw państw zaborczych; w razie, gdy funkcjonariusze zasłużyli się dla narodu polskiego, emeryturę może Rada Ministrów powiększyć do 100%. Tymczasem Rząd zamiast podwyższać wymiar emerytur w wypadkach godnych uwzględnienia, gdy, jak to się często działo w Małopolsce, emeryci całe życie poświęcili dla dobra polskiego narodu, Rząd przeciwnie zniża ustawowe emerytury i to nawet do 50%, a nawet niżej. Jeżeli Rząd chce zmniejszać wydatki na emerytury, to niech przedewszystkiem nie dopuszcza wyznaczania emerytur ponad normę, jak się to u nas niestety dzieje. Jaskrawym przykładem tego jest sprawa, o której mówił p. Łypacewicz, sprawozdawca sejmowy, mianowicie co do emerytury dyrektora P. K. K. P. za kilka lat pracy, uwieńczonej dyscyplinarką, emerytury dwa razy większej od płacy Prezydenta Ministrów. Obciąża się też niepotrzebnie budżet emerytur bez powodu. Rząd zwalnia urzędników, którzy wysłużyli lub przekroczyli pewien wiek, choć chcą i mogą dalej służyć. Niedawno zaszedł fakt [nieczytelne] Lwowie, że przyszedł reskrypt z Ministerstwa Oświaty, który nakazywał, ażeby coś czterdziestu kilku nauczycieli przenieść na emeryturę, w tem przeważnie wszystkich dyrektorów. Otóż są to siły wypróbowane, z których większa część może i chce dalej służyć. Rząd pozbywa się w ten sposób niejednokrotnie wytrawnych urzędników, a mianuje na ich miejsca siły mniej wyszkolone i tym urzędnikom, rozumie się musi płacić emeryturę.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#SThullie">Jeszcze wspomnę, że w ustawie o lokatorach Rząd uzyskał podatek 20% od dochodów brutto z realności, aby mógł dać pewien dodatek mieszkaniowy urzędnikom. Dotychczas urzędnicy tego dodatku nie otrzymali, spodziewam się, że wkrótce dostaną, ale czy z tego podatku jakąś część dostaną emeryci, tego nie wiem, chociaż i oni teraz muszą więcej płacić za mieszkania.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#SThullie">Tych kilka słów powiedziałem w obronie interesów najbiedniejszych, a przytem pozostaję w zgodzie z uchwalą Sejmu, który żąda wypłaty pensji emerytom według ustawy z dnia 11 grudnia 1923 r.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#Marszałek">Rozprawa wyczerpana. Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy o naprawie Skarbu Państwa i poprawie gospodarstwa społecznego.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#Marszałek">Głos ma s. Szarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#SSzarski">Wysoki Senacie! Wielkie dzieło sanacji jest w pełnym toku. Odczuwamy konsekwencje tej sanacji i chociaż narzekamy i ostro krytykujemy, przecież dajemy to, co dać należy, w przekonaniu, że dzieło sanacji dojdzie do pozytywnymi trwałych rezultatów. Dlatego podkreślić muszę, żeśmy z boleścią przyjęli do wiadomości słowa, przed chwilą wypowiedziane w tej Wysokiej Izbie przez p. Premiera, które zawierały pewnego rodzaju wyrzut skierowany do społeczeństwa, że nie wypełniło swego zadania. Nie mogę twierdzić, bo nie mam na to danych, żeby wszyscy to zadanie spełnili, ale mogę śmiało powiedzieć, że większość je spełniła, że zrobiła wysiłek, na który ją stać było.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#SSzarski">Do utrwalenia sanacji trzeba jeszcze jednak dużo pracy. Budżet jest zrównoważony, ale jak już generalny sprawozdawca budżetu w Senacie powiedział, będzie trzeba dużo jeszcze zaparcia się siebie i ofiarności, żeby równowagę budżetu istotnie utrwalić.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#SSzarski">Przedewszystkiem wysuwa się na czoło kwestia kompresji wydatków, gdyż powiększenie dochodów jest niemożliwe. Mogę tu powołać się na słowa p. Premiera, który wspomniał na Komisji sejmowej, że podatki są już tak wysokie, że na tem polu nie będzie wiele do zrobienia. Dlatego cały program sanacji, całą dalszą akcję musi się zwrócić w kierunku kompresji wydatków, t. j. oszczędności. O oszczędności z tej trybuny i w Wysokim Senacie i w Sejmie dużo mówiono, nie będę się więc nad oszczędnością rozwodził, nadmienię tylko, że mechaniczna redukcja urzędników nie prowadzi do celu i że oszczędność może być przeprowadzona tylko wtedy, jeżeli ten, kto oszczędza, ma spatium i wolną rękę. Z tego powodu Rząd, mówię to zupełnie obiektywnie, jeżeli chce oszczędzać nie powinien i nie może się liczyć z ciężkim aparatem ustawodawczym, lecz musi działać od ręki według planu rzuconego, który ma być zaraz wykonany. Z tego powodu czysto rzeczowego uważam, że udzielenie pełnomocnictw jest zupełnie usprawiedliwione. Jest to argument tak ważny, że uwalnia mię w zupełności od oświetlenia przedłożenia o naprawie Skarbu z punktu widzenia prawa publicznego, czyli konstytucyjnego, i politycznego. Pomijam te punkty zupełnie. Wypowiem tu zdanie czysto osobiste, że udzielenie pełnomocnictw nie jest abdykacją władz ustawodawczych, dlatego, że mocodawca odpowiada za pełnomocnika w granicach udzielonych pełnomocnictw. Te granice pełnomocnictw, to ramy tego przedłożenia, a różnią się od ostatnich pełnomocnictw styczniowych tem, że obraz tych ram jest więcej sprecyzowany. Wreszcie za ustawą przemawia przyrzeczenie, dane przez p. Premiera, który w swej mowie czerwcowej oświadczył, że pełnomocnictwa nie są na to, ażeby Rządowi było lżej w r. 1924, lecz na to, ażeby społeczeństwu było lżej w roku 1925. Tem samem p. Premier przyznaję, że społeczeństwu jest dziś ciężko, jeżeli sam życzy sobie, żeby mu było lżej.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#SSzarski">Przedłożenie rozpada się na 3 części, z których pierwsza dotyczy strony najważniejszej, t. j. oszczędności, druga otwarcia pewnych źródeł dochodowych dla zachowania równowagi budżetu w przyszłych okresach budżetowych i zabezpieczenia źródeł pokrycia wydatków nadzwyczajnych; prócz tego przedłożenie zmierza do poprawy gospodarstwa społecznego przez zarządzenia natury kredytowej i natury pieniężnej. Pozwolę sobie postanowienia te w krótkich słowach przedstawić Wysokiej Izbie.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#SSzarski">Pierwszy punkt, odnoszący się do oszczędności, dotyczy oszczędności na polu administracji. Przedłożenie rządowe w motywach zupełnie słusznie podnosi, że oszczędność w drodze redukcji personelu, która zresztą ma być na ukończeniu, nie prowadzi właściwie do celu; oszczędność na polu administracyjnem musi polegać na ustaleniu kompetencji władz, tak, ażeby nie kilka władz naraz zajmowało się jednym i tym samym przedmiotem, i na uproszczeniu toku instancji w ten sposób, ażeby sprawy drobne nie zajmowały władz wyższych, lecz oddane były do rozstrzygnięcia władz niższych. Ta reforma nie tylko doprowadzi do zmniejszenia ilości urzędników, lecz uprości administrację, a tem samem doprowadzi do oszczędności.</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#SSzarski">Temu przedmiotowi odpowiada punkt 1, który mówi o przelaniu prawa ostatecznego rozstrzygania niektórych spraw, zastrzeżonych władzom centralnym, na władze II instancji w dziedzinie administracji szkolnej, rolniczej oraz przy wykonywaniu ustawy o uposażeniu funkcjonariuszów państwowych i wojska, reorganizacje okręgowych komend policji państwowej i w związku z nią kompetencji innych organów zarządu policji państwowej.</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#SSzarski">Drugi punkt dotyczy ważnej sprawy, którą zresztą w tej Wysokiej Izbie już się zajmowano, mianowicie sprawy kolei żelaznych i lasów, t. zn. przedsiębiorstw państwowych, które mają przejść z ram administracyjnych w ramy komercjalne w myśl zasad, zresztą uświęconych już dziś wszędzie. W tym kierunku podnoszę, że koleje żelazne mają otrzymać osobowość prawną, lasy zaś mają pozostawać w samodzielności gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#SSzarski">Następny punkt dotyczy już zasadniczej reorganizacji niektórych urzędów, mianowicie zmiany ustroju Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej, zmiany ustroju terytorialnego i granic województw: wileńskiego i nowogródzkiego, pomorskiego i poznańskiego, reorganizacji t. zn. zespolenia mniejszej wagi urzędów, jak probierczych oraz zniesienia urzędu wywozu i przywozu.</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#SSzarski">Następne postanowienia mają też na celu doprowadzenie do pewnych oszczędności. Przedewszystkiem idzie o kontrolę nad gospodarką w majątkach państwowych szkół akademickich, do których to majątków należą fundacje, przynoszące znaczne dochody i nad któremi Państwu nie przysługiwała dotąd żadna kontrola, następnie o uproszczenie postępowania dyscyplinarnego, dziś bardzo rozwlekłego i absorbującego wielką ilość urzędników, a więc powodującego znaczne wydatki.</u>
<u xml:id="u-43.9" who="#SSzarski">Ważne jest postanowienie potrącania z uposażeń fukcjonariuszów państwowych wartości otrzymywanych naturaljów. Dziś potrąca się za mieszkanie, a ma się także potrącać zupełnie słusznie wartość wszystkich otrzymywanych deputatów, drzewa opałowego, mundurów i t.p.</u>
<u xml:id="u-43.10" who="#SSzarski">Punkt 9 właściwie nie pozostaje w ścisłym związku z samą sanacją, gdyż dotyczy tylko zrewidowania udzielonych koncesji rządowych i ponownego ich rozdziału ze szczególnem uwzględnieniem inwalidów i emerytów. Wszystkie te punkty według zdania Komisji Skarbowej nie przedstawiają żadnych powodów do zmian. W ostatnim punkcie proponujemy tylko zmianę stylistyczną, mianowicie słowa „koncesji ze Skarbu Państwa”, co nie jest dobrze po polsku, to zamienić na: „koncesje rządowe”.</u>
<u xml:id="u-43.11" who="#SSzarski">Dział B) dotyczy otwarcia źródeł dochodowych, niezbędnych do zachowania równowagi budżetowej. Do tych należy przedewszystkiem monopol spirytusowy, który wobec załatwienia ustawodawczego nie wchodzi w ramy pełnomocnictw. Do tego należy podwyższenie podatku od spirytusu, względnie ustalenie ceny nabycia i sprzedaży spirytusu i wyrobów wódczanych. Do czasu wprowadzenia monopolu podwyższenie podatku jest konieczne, a po wprowadzeniu monopolu ustalenie ceny nabycia i t. d. Podwyższenie podatku spirytusowego ma wyrównać brak, który został wywołany przez likwidację podatku węglowego.</u>
<u xml:id="u-43.12" who="#SSzarski">Rozszerzenie monopolu sprzedaży soli na obszar całej Rzeczypospolitej jest konieczne z punktu widzenia oszczędnościowego. Rząd zamierza zaprowadzić monopol produkcji, na całym obszarze Państwa, jednak Sejm to odrzucił. Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu przeciw temu nie podnosi zarzutu. Wreszcie mają być rozciągnięte przepisy o podatkach gruntowych na państwowe majątki ziemskie celem równomiernego rozłożenia podatków nawet na majątki, które są w posiadaniu Państwa, o ile ich sam nie eksploatuje.</u>
<u xml:id="u-43.13" who="#SSzarski">Dział C) dotyczy otwarcia źródeł dochodów na wydatki inwestycyjne. Tu mamy postanowienia analogiczne do postanowień styczniowej ustawy o pełnomocnictwach z tą różnicą, że są one szersze, dotyczą sprzedaży niektórych majątków i dóbr państwowych, jakoteż zaciągnięcia pożyczek do wysokości 300 milionów zł. Wyłączone ze sprzedaży są odbenzyniarnia w Drohobyczu i kopalnia węgla w Brzeszczu, co jest nowe, fabryka związków azotowych w Chorzowie, saliny i kopalnie soli potasowej, wreszcie cały majątek b. królestwa Galicji, który przeszedł na mocy ustawy z 1920 r. na Skarb.</u>
<u xml:id="u-43.14" who="#SSzarski">Równomiernie z oszczędnościami w administracji państwowej musi się także przeprowadzić oszczędności w związkach samorządowych i baczyć, ażeby administrowanie finansami samorządów i innych związków prawno-publicznych szło po linii potrzebnych oszczędności. Tej materii poświęcony jest rozdział D), który mówi najpierw o reorganizacji Polskiej Dyrekcji Ubezpieczeń Wzajemnych. Jest to przedsiębiorstwo, które posiada prerogatywy urzędu państwowego a nie podlega żadnej kontroli i dlatego jest zupełnie uzasadnione, żeby władze państwowe posiadały odpowiednią kontrolę nad jej całą gospodarką. Dalej jest tam dostosowanie uposażeń członków zarządu i pracowników samorządu i innych związków prawno-publicznych do uposażeń funkcjonariuszów państwowych. Postanowienie to jest bardzo ważne, ma na celu koordynację urzędów samorządowych z urzędami państwowemi, a słyszeliśmy w Komisji i z oświadczeń Rządu, że niektórzy funkcjonariusze samorządowi pobierają daleko większe pobory, niż urzędnicy państwowi. Dalej mamy reorganizacje Tymczasowego Wydziału Samorządowego we Lwowie przez redukcję urzędników i ustanawianie przy tych samorządach, które nie stosują się do zasad racjonalnej gospodarki, kontrolerów, którzy będą mieli prawo zawieszać uchwały narażające na szwank interesy skarbowe i samorządu.</u>
<u xml:id="u-43.15" who="#SSzarski">Dział E) dotyczy poprawy gospodarstwa społecznego przez wzmożenie i ułatwienie obrotu pieniężnego i kredytowego. Przedewszystkiem przewidziano tu udzielanie poręki, gwarancji państwowej, dla listów zastawnych, instytucji kredytu długoterminowego, Centralnej Kasy Spółek Rolniczych i innych związków o charakterze spółdzielczym, oraz dla obligacji kolejowych i komunalnych, jak również dla zobowiązań osób fizycznych i prawnych, zaciągniętych wobec zagranicy, do wysokości 500 milionów zł. Chodzi tu o zaliczki udzielone na towary przeznaczone na eksport i o kredyty hipotekowe.</u>
<u xml:id="u-43.16" who="#SSzarski">Dalej mamy tam ustalenie warunków wykonywania czynności bankowych, uregulowanie nadzoru nad temi czynnościami i normowanie stosowanej przez te instytucje stopy procentowej i prowizyjnej. Jako sprawozdawca muszę powiedzieć, że postanowienie to uważam za zupełnie bezprzedmiotowe i chybiące celu, ze względu jednakże na wysokie cele, jakie sobie stawia sama ustawa o pełnomocnictwach nie sprzeciwiamy się temu, tem więcej, że otrzymaliśmy odpowiednie wyjaśnienie, że ustalenie warunków dla wykonywania czynności bankowych nie ma na celu rozszerzenia kontroli, lecz ułatwienie zaprowadzenia tej kontroli na Górnym Śląsku. Już onegdaj z tej trybuny powiedziałem, że stopy procentowej nie ureguluje ustawa, gdyż reguluje to życie gospodarcze, popyt i podaż. Jednakowoż ze względu na cel sanacji nie chcemy być w tym kierunku przeciwni i dlatego proponujemy to przyjąć z pewną rezolucją, którą przedstawię na końcu swego przemówienia.</u>
<u xml:id="u-43.17" who="#SSzarski">Komisja Skarbowa musiała poczynić tu pewne poprawki stylistyczne, bo nie jest to po polsku i nic nie znaczy, jeżeli się powiada: „ustalenie warunków dla wykonywania czynności bankowych, uregulowanie nadzoru nad temi czynnościami i normowanie stosowanej przez te instytucje stopy procentowej i prowizyjnej”, zrozumiałym będzie ten ustęp jeżeli się doda: „przez instytucje bankowe”.</u>
<u xml:id="u-43.18" who="#SSzarski">Następny punkt dotyczy: „organizacji i ustalenia statutów gminnych kas wiejskich z odpowiedzialnością gminy za zobowiązania kasy i zastosowaniem trybu administracyjnego egzekwowania należności kasy od dłużników; unormowania procentu prawnego w stosunkach prywatnoprawnych obrotu bezgotówkowego i obiegu tytułów na okaziciela oraz tytułów przenoszonych przez indos lub cesję i łączenia się (fuzji) spółek akcyjnych i spółek z ograniczoną odpowiedzialnością, oraz przekształcenia spółek z ograniczoną odpowiedzialnością na spółki akcyjne. „Jest to całą litania spraw, przeciw których uregulowaniu w drodze pełnomocnictw, czy rozporządzeń P. Prezydenta Rzeczypospolitej nie mamy nic do zarzucenia. Istotnie ustawowe unormowanie prawnej stopy procentowej ze względu na dzisiejszą sytuację na targu pieniężnym jest konieczne, bo stopa ta jest tak niską, że jest premią dla opieszałych dłużników. Kwestia fuzji jest kwestią bardzo aktualną. Czy odnośne przepisy doprowadzą łatwiej do tych fuzji, nie wiem, jednak przeciw ich wydaniu nie mam żadnych zarzutów. Tu proponuję także poprawkę formalnej natury. Jeżeli się będzie wydawać postanowienia o przekształceniu spółek z ograniczoną odpowiedzialnością na spółki akcyjne, to oczywiście musi się to odnosić do przemiany spółek akcyjnych na spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. To uzupełniam.</u>
<u xml:id="u-43.19" who="#SSzarski">Dalszy punkt: „ujednostajnienie przepisów o domach składowych i warjantach i reorganizację giełd pieniężnych i towarowych”. I w tym kierunku nie mam nic do zarzucenia. Domy składowe są instytucjami bardzo pożytecznemi, szczególnie, jeżeli mogą wydawać warranty, które są bardzo dobrym środkiem kredytowym. Nadmieniam jednakże, że o ile mię uczy doświadczenie, warranty nie wszędzie się przyjęły i pamiętam, że w monarchii austro-węgierskiej, warranty nie uzyskały popularności, chociaż było tam wiele domów składowych. W każdym razie były próby czynione, ażeby utrzymać eskont warrantów.</u>
<u xml:id="u-43.20" who="#SSzarski">Postanowienie:„uregulowanie wywozu kruszców szlachetnych i wyrobów z tych kruszców” nie potrzebuje wyjaśnień; istotnie uregulowanie wywozu kruszców i wszelkich wyrobów z kruszców jest rzeczą bardzo aktualną w czasie sanacji.</u>
<u xml:id="u-43.21" who="#SSzarski">Następnie idzie dział F), który dotyczy ustalenia wartości i sposobu spłaty niektórych zobowiązań. Chodzi tu o waloryzację niektórych zobowiązań, co do których albo nic nie przewidziano w rozporządzeniu waloryzacyjnem, albo co do których są kwestię niejasne. Podczas rozpraw nad tym przedmiotem wyłoniła się w Komisji Skarbowej Senatu bardzo ożywiona dyskusja nad całą kwestią waloryzacji; padły słowa, które mówiły, że rozporządzenie waloryzacyjne jest wielką niesprawiedliwością, że pokrzywdziło w wysokim stopniu wierzycieli i t. d. Podnoszono też, że należałoby z postanowienia ustawy wyeliminować bardzo ważne słowa końcowe: „jednak bez naruszenia wydanych już przepisów”. Oznacza to, że nowe rozporządzenia waloryzacyjne mogą się obracać tylko w granicach obowiązujących rozporządzeń dawnych, w przeciwnym razie rozwinęłaby się walka na tem polu, której unikać trzeba.</u>
<u xml:id="u-43.22" who="#SSzarski">Dział G), znosi przepisy o lichwie towarowej oraz ujednostajnia dzielnicowe przepisy o lichwie. Rząd miał zamiar tylko ujednostajnić przepisy o lichwie, tymczasem Sejm udzielił upoważnienia i do zniesienia przepisów o lichwie. Ta uchwała Sejmu zasługuje na uznanie gdyż przepisy o lichwie, jak Wysokiej Izbie wiadomo i jak to było kilkakrotnie podnoszone nie doprowadziły do dodatniego rezultatu, przeciwnie, pogorszyły sytuację.</u>
<u xml:id="u-43.23" who="#SSzarski">Po tym długim artykule pierwszym art. 2 i 3 mówią, że postanowienia tej ustawy mają być wykonane w drodze rozporządzeń Prezydenta Rzeczypospolitej do końca roku 1924, że wszystkie sprzeczne z nią postanowienia się uchyla i że obowiązuje ona na całej Rzeczypospolitej Polskiej od chwili jej ogłoszenia.</u>
<u xml:id="u-43.24" who="#SSzarski">Prócz paru wspomnianych już stylistycznych zmian, Komisja Skarbowa pozwala sobie przedstawić Wysokiej Izbie kilka zmian merytorycznych.</u>
<u xml:id="u-43.25" who="#SSzarski">Otóż przedewszystkiem w dziale E), w punkcie, dotyczącym poprawy gospodarstwa społecznego, Komisja Skarbowa postanowiła zrestytuować przedłożenie rządowe, zmierzające do upoważnienia Rządu do „unormowania sposobu lokowania kapitałów przez osoby prawa-publicznego (fundacje) i osoby niewłasnowolne, jak również kaucji i depozytów sądowych”. Komisja Skarbowa wychodziła z założenia, że dla obrotu pieniężnego, dla stosunków kredytowych i dla ożywienia kredytu publicznego jest rzeczą konieczną i pilną, aby i ta sprawa została uregulowana w drodze rozporządzenia, proszę więc Wysoki Senat o przyjęcie tej propozycji.</u>
<u xml:id="u-43.26" who="#SSzarski">Następna merytoryczna zmiana, projektowana przez Komisję Skarbową, ma na celu uzupełnienie ustawy nowym punktem H), który brzmi: „Ograniczenie w porozumieniu z władzami kościoła katolickiego ilości świąt jako dni wolnych od pracy”. Przedłożenie rządowe zawierało postanowienie, ograniczające ilość świąt jako dni wolnych od pracy, zostało ono jednak przez Sejm odrzucone. Komisja Skarbowa Senatu, wychodząc z założenia, że dla wzmożenia produkcyjności należałoby przedewszystkiem zmniejszyć ilość świąt, przyjęła to postanowienie zgodnie z przedłożeniem rządowem, z tem ograniczeniem, że celem poszanowania uczuć katolickich może to nastąpić tylko w porozumieniu z władzami kościelnemi.</u>
<u xml:id="u-43.27" who="#SSzarski">Proponujemy dalej uzupełnić ustawę punktem, który na pierwszy rzut oka może się zdawać nie mieć żadnego związku z sanacją Skarbu. Ustęp ten brzmi jak następuje: „I. Ustalenie prawa własności tych nieruchomości, których tytuł własności jest sporny przy wykładni traktatów pokojowych, zawartych w Wersalu i Saint Germain, jednak przy zabezpieczeniu na tych nieruchomościach wszelkiej ewentualnej odpowiedzialności finansowej Państwa, wynikającej z tych traktatów”. Postanowienie to było zawarte w przedłożeniu rządowem i Rząd motywował ten ustęp jak następuje: „Na tle traktatów, zawartych w Wersalu i Saint Germain, mogą wynikać spory co do tytułu własności niektórych majątków nieruchomych. Spory takie, powstałe na tle interpretacji traktatów, niewątpliwie oprą się o sądy. Ponieważ rozbieżność w załatwianiu poszczególnych spraw przez sądy nie jest pożądana, a ze stanowiska Skarbu Państwa nawet szkodliwa, tembardziej, że mogłaby wywołać trudności i spory na tle międzynarodowem, jest rzeczą konieczną ustalenie takich norm, któreby dały zgodnie z interesem Państwa podstawę do rozstrzygania wątpliwości i sporów w tym przedmiocie”. Chodzi tu o dwa kompleksy nieruchomości ziemskich o dobra żywieckie, należące do b. arcyksięcia Karola Stefana i o dobra Włoszakowice położone w Ks. Poznańskiem. Co do dóbr żywieckich zachodzą bardzo ważne prawne wątpliwości co się tyczy tytułu własności. Według art. 208 Traktatu Wersalskiego te dobra nie przypadają Państwu z powodu, że w traktacie powiedziano, że tylko dobra należące do rodziny panującej austriackiej, a nie członków rodziny, przechodzą na państwo, a tu właśnie chodzi o posiadłość członka tej rodziny. Dalej hipoteka wykazuje, że są to dobra wolno dziedziczne, nabyte w drodze kontraktu prywatnoprawnego przez spadkodawców arcyksięcia Stefana. Wobec tego zostały przez Rząd dane bardzo wyraźne oświadczenia, że sekwestr nałożony na te dobra zostanie zniesiony.</u>
<u xml:id="u-43.28" who="#SSzarski">Co do dóbr Włoszakowice, to zostały one nabyte przez włoskiego bankiera od księcia Anhalt Dessau. Nabywca został wprowadzony w posiadanie przez władze rządowe na podstawie uchwały Rady Ministrów, a hipotecznie został zapisany jako właściciel Skarb Państwa. W obu wypadkach chodzi o spełnienie zobowiązań przez Państwo Polskie objętych, o przyrzeczenia, z któremi się liczono i dlatego w imię zasady, że przyrzeczenie musi być dotrzymane, chociażby nie. było usprawiedliwione, należy w interesie naszego znaczenia zaufania do nas, którego tak bardzo potrzebujemy, uczynić wszystko, by zobowiązania zostały spełnione.</u>
<u xml:id="u-43.29" who="#SSzarski">Dlatego też Komisja Skarbowa po wywodach p. Prezesa Rady Ministrów i po głębokiem rozpatrzeniu sprawy, uznała, że jakkolwiek sprawa ta z punktu widzenia przywiązania narodowego, z punktu widzenia przywiązania do Ojczyzny, które jest przecież świętym obowiązkiem każdego obywatela, zupełnie słusznie może budzić bardzo poważne wątpliwości, jednakże właśnie z przywiązania do Ojczyzny społeczeństwo powinno pokonać swe uczucia, gdy chodzi o interes Państwa. Znajdujemy się w tej chwili w tej sytuacji, że potrzebujemy więcej niż kiedykolwiek zaufania, na które z pewnością zasługujemy, a które podkopują nasi nieprzyjaciele, i dlatego tem więcej powinniśmy okazać, że dane przez nas słowo, jest dla nas święte.</u>
<u xml:id="u-43.30" who="#SSzarski">Z tego powodu Komisja Skarbowa — a jest to ważny szczegół, który chcę podkreślić — prawie jednomyślnie przyjęła wniosek, postawiony przez sprawozdawcę, ażeby zrestytutować postanowienie przedłożenia rządowego i tem samem dać Rządowi pełnomocnictwo do zlikwidowania tej sprawy w taki sposób, ażeby ci, którzy rzekomo lub rzeczywiście posiadali prawo do tych dóbr, nie mieli powodu do narzekania, że Państwo Polskie danego przyrzeczenia nie dotrzymało.</u>
<u xml:id="u-43.31" who="#SSzarski">W końcu pozwalam sobie przedstawić Wysokiej Izbie dwie rezolucje. Jedna została wniesiona przez p. Marszałka Trąmpczyńskiego, podczas dyskusji w Komisji nad kwestia waloryzacji. Rezolucja ta brzmi: „Senat wzywa Rząd, aby w razie powołania rad lub komisji rzeczoznawców przy wykonywaniu niniejszej ustawy, dał komisjom skarbowym ciał ustawodawczych sposobność do wydelegowania swych członków do tychże rad lub komisji”. Ośmielam się przedłożyć wniosek o przyjęcie tej rezolucji przez Wysoką Izbę.</u>
<u xml:id="u-43.32" who="#SSzarski">Druga rezolucja zgłoszona przezemnie dotyczy normowania stopy procentowej, na podstawie pełnomocnictw, a brzmi jak następuje: „Senat wzywa Rząd, by przy normowaniu stosowanej przez instytucje bankowe stopy procentowej uwzględniał każdoczesną sytuację na rynku pieniężnym i kapitałowym”.</u>
<u xml:id="u-43.33" who="#SSzarski">Proszę o przyjęcie ustawy z poprawkami tu omówionemi.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Zdanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#SZdanowski">Wysoki Senacie! Aczkolwiek nie należę do ludzi lubiących mówić otoczeniu i szerokim sferom rzeczy specjalnie dla nich sympatyczne i im się podobające, jednakże muszę obstawać za słusznością, która mi nakazuje w tej chwili wystąpić w obronie społeczeństwa, gdy go spotkały trochę zbyt ostre zarzuty. Chciałbym tutaj parę słów odpowiedzieć p. Premierowi, który w nieco ostrych słowach wystąpił przeciwko brakowi chęci społeczeństwa do spółdziałania w naprawie Skarbu. W tych sferach, w dosyć szerokich sferach płatników podatkowych, z któremi mam do czynienia, specjalnie mówię o płatnikach podatku majątkowego z tytułu posiadania własności rolnej — muszę stwierdzić, że w tym względzie jaknajdalej idące dobre chęci widzimy. Muszę stwierdzić zarazem, że świadczenia na rzecz podatku majątkowego odbywają się w tak dużych rozmiarach, że dotyka to bardzo wydatnie już dzisiaj i poziomu życia pewnych sfer ludzi, dotyka nie tylko poziomu życia, ale nawet kapitału obrotowego, który jest podstawą całej gospodarki na przyszłość. I z tych względów uważam, że niema tu racji do robienia zarzutów. Nie jest słusznem robić zarzuty i z drugiego jeszcze powodu, bo przecież jak wiadomo szacunek do podatku majątkowego nie był robiony na podstawie osobistych dowolnie obliczonych zeznań, ale na podstawie instrukcji, opracowanej przez ministerstwo, instrukcji, którą ja sam uważam za niedostateczną, za nieodpowiadającą faktycznym warunkom, instrukcji, która szczególnie tam, gdzie chodzi np. o klasyfikacje ziemi, mojem zdaniem, robi przeskok między jedną kategorią a drugą zbyt wielki. Jednak instrukcja jest obowiązująca i wskutek tego wysokości szacunku nie można położyć na karb tych, którzy swoje deklaracje składają.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#SZdanowski">Przechodzę obecnie do samej ustawy. Ustawa obecna o pełnomocnictwach i pełnomocnictwa, które tą ustawą dajemy, różnią się w znacznym stopniu od ustawy poprzedniej. Podczas, gdy w tamtej oddawaliśmy władzom państwowym prawo stanowienia ustaw, które pociągały płatników do coraz to większych świadczeń, to w tej ustawie raczej oddajemy w ręce władz i Rządu jakby obronę tych płatników przed może niezupełnie słusznemi i zbyt szeroką ręką czynionemi wydatkami. Podczas, gdy tamta ustawa przedewszystkiem mówiła o pociągnięciu płatników do coraz większych świadczeń, ta ustawa zabezpiecza im coraz dokładniejszy nadzór Rządu nad oszczędnem szafowaniem środków publicznych. Takie postawienie sprawy jest zgodne z referatem głównym naszego budżetu, któryśmy tutaj niedawno słyszeli, z referatem, który właśnie na stronę oszczędności przedewszystkiem uwagę Rządu zwracał i w tem zagadnieniu widział przedewszystkiem rozwiązanie trudności budżetowych.</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#SZdanowski">Jeżeli się przyjrzymy poszczególnym punktom, o których tutaj była mowa, to zatrzymam się najpierw przy punkcie 1. Jest tutaj mowa o tak zwanej dekoncentracji władz, którą Konstytucja nasza przewiduje. Jest to sprawą niewątpliwie nadzwyczajnej wagi, ale sprawą może jak obecnie jeszcze bardziej palącą byłaby inna sprawa również w Konstytucji poruszona, mianowicie zespolenie władz, a o tej rzeczy pełnomocnictwa nie mówią. Wydaje mi się pewną szkodą, że ta sprawa tutaj odrazu — coby pozwoliło załatwić ją w tempie szybszem — nie będzie załatwiona. Wyraźnie podkreślona jest sprawa zespolenia policji z administracją państwową. To jest rzecz niezmiernie doniosła. Dla każdego, kto zna nasze województwa i powiaty jest rzeczą widoczną, ile to dotychczasowe rozdzielenie tych władz przynosi szkody, wytwarza jakgdyby pewien dualizm egzekutywy na miejscu, a przytem powiększa kosztowność utrzymania aparatu państwowego, którą przy zastosowaniu zespolenia będzie można nieco zredukować.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#SZdanowski">Drugą sprawą jeszcze poruszoną w tym punkcie jest przeprowadzenie innego rozgraniczenia dwóch województw wschodnich i dwóch województw na zachodzie. Byłoby mojem zdaniem rzeczą bardzo pożyteczną i usilniebym ją tutaj Rządowi zalecał, żeby te zmiany, które ma. ja być dokonane, dokonane jednak zostały w porozumieniu z reprezentacją samorządu miejscowego, a przedewszystkiem dokonane po wysłuchaniu zdania samorządów wojewódzkich tych województw, gdzie te samorządy istnieją.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#SZdanowski">Przechodzę następnie do punktu 2), to znaczy do spraw oszczędnościowych samorządu. Najpierw sprawa reorganizacji Polskiej Dyrekcji Ubezpieczeń. Nie jest mi dokładnie wiadome, w Komisji rzeczywiście małośmy szczegółowo tę sprawę rozpatrywali — na czem ma polegać ta reorganizacja. Jednak faktem jest, że Ministerstwo Skarbu ma dość znaczną egzekutywę w stosunku do Polskiej Dyrekcji Ubezpieczeń. Pozatem uwzględnić należałoby, że władze Polskiej Dyrekcji Ubezpieczeń składają się z ludzi przez samorządy wybranych. Jest to zatem ciało z wyboru pochodzące. Jeżeli jednak jakaś reorganizacja w tym względzie jest potrzebna, której bliższych motywów nie znam, to jest wskazane, ażeby także reforma w tym względzie zamierzona, nastąpiła po wysłuchaniu opinii tych czynników, które we władzach tej instytucji oddawna pracują.</u>
<u xml:id="u-45.5" who="#SZdanowski">A teraz sprawa samych t. zw. oszczędności w samorządach. W obecnych pełnomocnictwach odpada sformułowanie, które stanowiło treść jednego z punktów, odnoszącego się do sprawy oszczędności w samorządach w poprzedniej ustawie o pełnomocnictwach. Niema już mowy o przekazywaniu samorządom pewnych spraw administracji państwowej. Rozporządzenia Prezydenta w tym względzie właściwie tylko w trzech wypadkach skorzystały z uprawnień przyznanych ustawą z 11 stycznia. Po pierwsze w przekazaniu gminom policji budowlanej, to rozporządzenie przestało obowiązywać po przyjęciu nowej w tym zakresie ustawy. Drugie rozporządzenie dotyczyło sprawy drobnej może, zbierania przez gminy podatku gruntowego w Małopolsce, trzecie rozporządzenie wreszcie, mojem zdaniem, nie bardzo było przekazywaniem samorządom „pewnych sprawą które dotychczas rząd wykonywał”, ponieważ nie przekazano tym rozporządzeniem samorządom żadnych spraw, a właściwie tylko nakazano płacić na cele, które dotychczas ustawy na państwo wkładały. Tutaj zatem nie nastąpiło przekazanie spraw do załatwienia, tylko nastąpiło przekazanie ciężaru do ponoszenia. Szerszych zamierzeń zatem na podstawie poprzednich pełnomocnictw nie wykonano. Szkoda znowu, że ten punkt w dalszym ciągu w obecnych pełnomocnictwach nie pozostał, bo uważam, że na tej drodze jest jeszcze w Polsce dużo do zrobienia.</u>
<u xml:id="u-45.6" who="#SZdanowski">Wiele się mówi o tym braku oszczędności w samorządzie, szczególniej w ostatnich czasach.</u>
<u xml:id="u-45.7" who="#SZdanowski">I na kongresie rolniczym, który się odbył niedawno i na rozmaitych zebraniach okręgowych i na wiecach słyszy się wszędzie duże narzekania na samorząd. Wiemy, że nawet w dwóch miejscowościach b. Kongresówki mieliśmy zaburzenia na tem tle. Znaczy, że sprawa jest jakoby dość aktualna, dość paląca i dość dotkliwa. Chciałbym ją trochę bliżej zanalizować i zlokalizować do rzeczywistych rozmiarów. Otóż w Małopolsce tych zarzutów się nie słyszy, a gdy kto zna tam stosunki, widzi, że nawet zarzutów na na tem polu stawiać nie można. Dotychczas administracja samorządowa, nie tylko administracja, ale i treść roboty samorządowej jest tam tak szczupła, że o jakichś nadmiernych wydatkach, o jakiejś zbytniej hojności, w rozrzucaniu pieniędzy mowy być nie może. Jeżeli chodzi o zabór pruski, to oprócz pewnych tu i owdzie pojawiających się zastrzeżeń co do może zbyt ostentacyjnego sposobu występowania przewodniczących wydziałów powiatowych, oprócz tego zarzutu innych zarzutów się nie spotyka. Jeżeli zaś o ten zarzut chodzi, to uważam, że ta pewna ostentacja w wystąpieniach na zewnątrz i w sposobie wykonywania swojego urzędu, którą na ziemiach b. zaboru niemieckiego może widzimy, jest spadkiem po dawnych rządach, spadkiem, który jednak wykazał dużą swoją wartość bo i poszanowanie prawa i władzy i nawet poszanowanie dla własnego przedstawiciela władz samorządowych jest w tej dzielnicy większe niż w jakiejkolwjek innej. Zdaje mi się, że właśnie ten stosunek do przewodniczących wydziałów powiatowych, jaki widzimy w b. zaborze pruskim, powinien być wskazówką postępowania dla wielu okręgów naszego Państwa. Jeżeli chodzi o kresy, to tam również żadnych zarzutów samorządowi robić nie można. Przecież samorządy powiatowe powstały tam dopiero w ostatnich czasach, są w fazie organizacji i konkretnych i rzeczywistych zarzutów postawić tam nie można. Można zatem tę całą kwestię zarzutów zlokalizować właściwie do samego Królestwa.</u>
<u xml:id="u-45.8" who="#SZdanowski">Tu mamy do rozpatrzenia gminy i powiaty. Jeśli chodzi o gminy, to znowu ktokolwiek się zetknie z naszem życiem wiejskiem wie, że tam o żadnym zbytku w administracji mowy być nie może. Nadzór samych zainteresowanych nad wykonaniem spraw w gminie prowadzonych jest tak bliski i tak codzienny, że jest zupełnie pewne, iż jest najskuteczniejszym środkiem przeciwko wszelkiej chęci elukubracji na tem polu. Jeżeli można mówić o jakimkolwiek zbytku w administracji gminnej, to możnaby tu poruszyć tylko jedną sprawę, to znaczy może trochę wysokie wynagrodzenie administracji gminnej. Tu jednak z całym naciskiem trzeba podkreślić, że wina za ten zbytek, jeśli to zbytkiem mamy nazwać, bezwzględnie nie spada na gminy same, ale że wynagrodzenie to zostało gminom narzucone. Jeszcze w 1919 roku Rada Ministrów uchwaliła normy wynagrodzenia, które, zwaloryzowane w złotych, były trzykrotnie wyższe, aniżeli niedawno przedtem stosowane normy przedwojenne. Nawet jeszcze w tym roku przyszło nowe powiększenie wydatków administracji gminnej przez wydanie rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych, przypominającego gminom w Królestwie, że na podstawie jakoby obowiązującego jeszcze rozporządzenia Komitetu Urządzającego z r. 1867, pensja wójta powinna się równać pensji pisarza, a ponieważ pensja pisarza była podniesiona, więc nakazano, pensję wójta do tej samej wysokości podnieść. Stwierdzam zatem, że wszystko, coby w zakresie administracji gminnej mieć mogło pozory jakiejkolwiek rozrzutności, to spada właśnie na władze wyższe, które te większe wydatki spowodowały.</u>
<u xml:id="u-45.9" who="#SZdanowski">Zostaje zatem do rozważenia powiat. Co do powiatu, to rzeczywiście w całym kraju rozlegają się bardzo głośne niezadowolenia, że krzywda się dzieje, że pobierają za wysokie podatki i t. d. Ale chciałbym się temu zarzutowi znowu bliżej przez lupę przypatrzyć. Trzeba zważyć po pierwsze, że samorządu powiatowego w Królestwie przed wojną nie mieliśmy, że jest on dla ludności czemś nowem, dla ludności ze swoich siedzib mało dalej wyjeżdżającej, na miejscu zasiedziałej, czemś odległem, czemś, czego z bliska ludność ta nie widzi. Nic więc dziwnego, że tu i owdzie ta pewna niechęć przeciw czemuś nowemu, jakiemuś nowemu zakresowi władzy, nowemu źródłu podatków się budzi. Po drugie stwierdzić trzeba, że wieś nasza z pewnością nie lubi zbytnich nowości i naturalnie tworzenie rozmaitych instytucji, których przedtem nie było czy to oświatowych, czy kulturalnych, czy robienie drogi w tem miejscu, w którem przedtem jej nie było, czy zrobienie mostu innego, aniżeli przedtem był — że to wszystko są rzeczy, które się spotykają z pewnym niedowierzaniem. Przypomnę chociażby objaw niedawny. Jest ustawa, którąśmy niedawno w Senacie uchwalili, ustawa o policji budowlanej, nie pamiętam dokładnie jej tytułu, przecież ona petryfikuje na wsi stan obecny i zamyka prawie możność na czas najbliższy postępu i kulturalnego rozwoju wsi w zakresie budownictwa. I widzieliśmy i w Sejmie i u nas, i przekonaliśmy się i z doświadczenia wiemy na podstawie rozmaitej korespondencji, listów ze wsi, jakieśmy w tej sprawie otrzymywali, że każde naruszenie w tej sprawie, każde wprowadzenie jakiejś nowości było rzeczą niechętnie widzianą i że właśnie podobała się ustawa, która, jak mówią, petryfikowała stan mało kulturalny.</u>
<u xml:id="u-45.10" who="#SZdanowski">Drugi zatem powód, który wywołuje tę pewna niesympatię samorządu powiatowego u mieszkańców wsi, jest wprowadzanie tych pewnych nowości, do których wieś dotychczas nie była przyzwyczajona.</u>
<u xml:id="u-45.11" who="#SZdanowski">Wreszcie trzecim powodem zrozumiałym naturalnie była dewaluacja. Podczas gdy Państwo, nie mając pieniędzy na swoje rozchody, co chwila przychodziło do maszyny drukarskiej po pieniądze, samorząd tego robić nie mógł i naturalnie budżet zrobiony na Nowy Rok musiał być co kwartał rozszerzany. Wywołało to konieczność przychodzenia co chwila po nowe podatki i ludność sobie wyobrażała tak: jak to Rząd, który ma na wszystko, utrzymuje i wojsko i koleje i buduje gmachy i samoloty i t. d., i ten Rząd może to wszystko robić bez podatków, a tutaj na tak małe rzeczy jak drogi, czy budowa szkoły ten samorząd powiatowy po pieniądze przychodzi.</u>
<u xml:id="u-45.12" who="#SZdanowski">Wreszcie czwartym powodem, który wywołał pewne niezadowolenie z samorządu powiatowego, jest podejrzliwość, która w dzisiejszych czasach powojennych, jest bardzo powszechna i wobec tego, że samorząd nie zastosował może w dostatecznej mierze przeprowadzenia odpowiedniej kontroli, że komisje rewizyjne nie mają dostatecznego ugruntowania w ustawie i słabo działają, podejrzliwość szerokie kręgi zatoczyła.</u>
<u xml:id="u-45.13" who="#SZdanowski">Biorąc to wszystko pod uwagę, trzeba powiedzieć, że relacje, które mamy o nieoszczędności w samorządach przedewszystkiem pochodzą z patrzenia przez te czarne okulary rozmaitego rodzaju, o których tutaj mówiłem. A jednak możnaby powiedzieć, że była wszelka racja po temu, żeby samorządy u nas były rozrzutne i nie umiały się rządzić, żeby źle swojemi pieniędzmi administrowały. Po pierwsze przypomnę, że samorządy szczególnie na terenie b. zaboru rosyjskiego powstawały przed Państwem. Jeszcze rządu centralnego nie było, a już rozmaite komitety gminne, czy zarządy powiatowe organizowały przyszłe samorządy, i to przeświadczenie, że jest się choćby chwilowo tylko jakgdyby surogatem państwa, które jeszcze centrum swego skrystalizować nie mogło, było tym pierwszym powodem, który rozluźnił dość szerokie wyobrażenia działaczy samorządowych na zakres działania, który im przysługiwać powinien. Następnie te same tendencje pewnych szerszych ulepszeń i pewnych społecznych dążności, wymagających jednak nakładu i środków, któreśmy widzieli w Sejmie konstytucyjnym a i teraz w ciałach ustawodawczych, te same tendencje musiały się przewinąć i przez ciała samorządowe.</u>
<u xml:id="u-45.14" who="#SZdanowski">Tak samo jak w państwie robiło się bez względu na to, czy stać nas na takie wydatki, różne ustawy i uchwały, tak samo w samorządzie, bez posiadania ścisłego budżetu, z dobrego serca, z pewnego zapału, z pewnego entuzjazmu dla sprawy publicznej, postanawiano robić rzeczy, które naturalnie przekraczały jego możność. Przypominam te plany kolejek, mających objąć swą siecią całe okolice, te zamierzenia zapewnienia wszystkim mieszkańcom pomocy lekarskiej i projekty całych sieci szkół rolniczych, które potem słuchaczy nie mają. Przypomnę wreszcie rzecz, jak zakładanie gimnazjów, szkół średnich przez samorządy, naturalnie nie posiadające do tego ani odpowiednich sił wykwalifikowanych, ani nie będące w stanie stworzyć odpowiedniego nadzoru do dobrego zorganizowania takich instytucji. Dziś jeszcze widzimy pozostałości tych poczynań w formie rozmaitych koedukacyjnych szkół średnich w małych miasteczkach, koedukacyjnych, bo nie stać na prowadzenie męskiej i żeńskiej oddzielnie.</u>
<u xml:id="u-45.15" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek ks. Stychel.)</u>
<u xml:id="u-45.16" who="#SZdanowski">To wszystko powodowało niemożność wiązania końca z końcem. To wszystko mogło być podstawą do gorszej gospodarki w samorządach, niż faktycznie była. Mimo to wszystko trzeba powiedzieć, że jednak dużo samorząd nasz zrobił.</u>
<u xml:id="u-45.17" who="#SZdanowski">W ostatnim czasie przeprowadziłem szeroką na ten temat ankietę uwzględniającą specjalnie inwestycje, przez samorządy dokonane. Jeżeli się zestawi to wszystko, co zrobione zostało i te kilka wybudowanych domów dla urzędów i te kilkanaście wybudowanych szkół i te kilkadziesiąt kilometrów dróg, które przecie dla kraju pod tym względem zupełnie dzikiego, jak nasz, mają doniosłe znaczenie, to stwierdzić mogę, że tak daleko idących zarzutów, o jakich się słyszy w zakresie rozrzutności naszych samorządów, stawiaćby się nie powinno. Stwierdzić trzeba również, że nawet te wydatki były robione w czasach, kiedy właściwie podatków państwowych ludność mało płaciła i w czasach, kiedy hasło oszczędności nie było jeszcze hasłem, skupiającem całe społeczeństwo. Jeżeli zaś stawia się samorządom zarzuty, to więcej tu właściwie należy winić Państwo, niż same samorządy.</u>
<u xml:id="u-45.18" who="#SZdanowski">Po pierwsze, że Państwo coraz to nowe obowiązki na samorządy przerzuca. Już po uchwaleniu nawet ustawy o finansach komunalnych w roku zeszłym odrazu w parę dni potem przyszła ustawa o opiece społecznej, która stwarza nowe obowiązki nie licząc się ze stworzonemi dopiero trzy dni przedtem środkami; następnie ustawa o policji państwowej, przerzucająca część wydatków, 25% wydatków na samorządy — albo trzeba powiedzieć — była nierealna, bo nie liczyła się ze środkami, które samorządy mają, albo trzeba po. wiedzieć, że jest tu wina Rządu, że przy uchwalaniu ustawy o finansach komunalnych nie dopatrzył tego, że wobec obowiązków tak ogromnych, jakie te ustawy na samorządy wkładają, nie można się było ograniczyć do tak niskich dochodów. Wreszcie przypomnę, że choćby w ostatnich tygodniach uchwaliliśmy znowu bez zastanowienia się nad tem, jak finanse samorządowe przedstawiają się, ustawę o zabezpieczeniu od bezrobocia, która nowe ciężary na samorządy nakłada, podczas gdy tych środków naszym samorządom się nie podwyższa, podczas gdy tych środków nikt by podwyższyć nie pozwolił, bo tendencja naszej ludności byłaby pod tym względem zupełnie zdecydowana.</u>
<u xml:id="u-45.19" who="#SZdanowski">Przykładów przerzucenia ciężarów na samorządy dużoby można jeszcze wyliczyć.</u>
<u xml:id="u-45.20" who="#SZdanowski">Otóż z jednej strony władze ustawodawcze powiększyły wydatki samorządowe, z drugiej strony i władze rządowe je powiększają. Zatracono świadomość stosunku środków do obowiązków. Dotychczas mamy niezmiernie mało zgromadzonych materiałów, któreby nas pod tym względem mogły uświadomić i dać wskazówki na przyszłość. Z tego czynię zarzut Rządowi. Pozwoliłbym sobie nakoniec zwrócić uwagę Rządowi, że zamało wykonywuje się nadzór, który właściwe ustawy nasze w pełni w ręce jego dają. I jeżeli się dzisiaj przychodzi o pewne wyjątkowe w tym zakresie pełnomocnictwa, to zdaje mi się, że byłoby się nawet bez nich obeszło, gdyby stały, konsekwentny nadzór w tym zakresie w granicach ustawami przyznanych uprawnień był wykonywany. Jeżeli jednak w całym kraju tak szeroko się mówi o potrzebie tego wglądnięcia w sprawy samorządowe i w sprawy tych wydatków, jeżeli nawet dość popularną jest w kraju sprawa udzielenia pełnomocnictw dla położenia przez Rząd ręki na sposób administrowania samych samorządów, to jest to wyraźnem jednak wskazaniem, że jest tu może jednak coś niedobrego, coś czemu należałoby zaradzić. I tu zwróciłbym Panom uwagę, że jeżeli teraz prawie jednomyślnie we wszystkich klubach zgodzono się dać Rządowi w tym zakresie pełnomocnictwa, to znaczy, że się uważa, że w tym składzie i w tej organizacji samorządów jaką mamy teraz, ingerencja Rządu jest potrzebna, a jeżeli się dziś tak powszechnie uważa i tak powszechnie mówi o potrzebie tej ingerencji, to zdaje się powinniśmy sobie o tem stwierdzenia tego faktu przypominać wtedy, kiedy przy tworzeniu ustawy o samorządzie będziemy mówili o uprawnieniach Rządu wglądania w celowość poczynań, bo przecież żądanie dziś Rządu uprawnień jest czemś znacznie więcej, aniżeli to wglądanie w celowość poczynań, o którym przedstawiciele Rządu przy obecnie omawianych ustawach wspominają.</u>
<u xml:id="u-45.21" who="#SZdanowski">W paru słowach chcę dotknąć tutaj i oszczędności w samorządach miejskich. Na tem tle są także narzekania. Niedalej jak wczoraj z ust jednego z senatorów padły tutaj gorzkie uwagi, zwracające uwagę Ministra Spraw Wewnętrznych na pewne w oczy rzucające się objawy i na wielkie z niemi związane rozchody. Proszę Panów, jeżeli się często tutaj słyszy głosy, o przebudowaniu Państwa na zasadach szerokiego samorządu, to trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że musi być ten samorząd oparty na zdrowych zasadach. Nie można sobie wyobrazić, żeby w szczególności poważne miasta, rozporządzające dużą ilością inteligencji, dużą ilością ludzi wytrawnych, można było w drodze nadzoru i pełnomocnictw wyjątkowych jedynie naprowadzać na dobre drogi. Byłoby to beznadziejne i wymagałoby zbyt wielkiego aparatu. To samo można powiedzieć i w stosunku do wojewódzkich i w stosunku do znacznej części samorządów powiatowych.</u>
<u xml:id="u-45.22" who="#SZdanowski">Jedynym wnioskiem, który się z tego nasuwa, na tle tego niezadowolenia, które rozbrzmiewa, tych błędów, które jak wspomniałem nawet w stosunku do miast były wysuwane, jest wniosek, że nie jest dobrą gospodarka finansowa tam, gdzie o niej decydują w przeważnej ilości ludzie, którzy na nią nie świadczą. Kto jest przeciwnikiem ingerencji Rządu w sprawy samorządowe, ten będzie tylko wtedy logiczny, jeżeli będzie wpływał na to, aby nowe ustawy stworzyły taki samorząd, który tej ingerencji nie będzie potrzebował. Samorząd oparty na ludziach rozumnych ale i płacących podatki.</u>
<u xml:id="u-45.23" who="#SZdanowski">Chciałbym w końcu do tej sprawy dodać, a przypuszczam iż Rząd sam inaczej nie rozumiał, formułując pełnomocnictwa, że delegatur rządowych. tych nadzorujących wysyłanych na miejsce, chyba w żadnym wypadku nie będzie stosował tam, gdzie na czele administracji stoją osoby będące urzędnikami państwowymi. Stwarzałoby to tylko kolizje, któreby pożytku nie przyniosły.</u>
<u xml:id="u-45.24" who="#SZdanowski">Dalej przechodzę do sprawy związanej poniekąd ze sprawą samorządu, a która jest jednym z następnych punktów ustawy, mianowicie do sprawy kas gminnych. Proszę Panów, kasy gminne w tym rozumieniu, jak ta ustawa przewiduje, są typem instytucji, która mojem zdaniem właściwie powinna być uważana za instytucję przeszłości i której mojem zdaniem nie jest wskazane w tym okresie do życia powoływać. Po pierwsze dlatego, że tylko na jednej części Rzeczypospolitej te instytucje mieć będziemy, a po drugie, że z doświadczeń przedwojennych pamiętam, że jednak te kasy były konkurencją i to konkurencją niedobrą dla instytucji nowego typu, powstających pod koniec naszego przedwojennego życia, to znaczy dla instytucji spółdzielczych. W dużej części b. zaboru rosyjskiego nie wolno było przed wojną tych spółdzielczych organizacji pieniężnych zakładać, wskutek tego były one zahamowane w swym rozwoju, ale gdzie tylko udało się je stworzyć, tam odrazu cała ludność wiejska przedewszystkiem ku nim się garnęła, w nich przedewszystkiem widziała przyszłość i pomoc dla swego gospodarstwa. W Poznańskiem i w Małopolsce instytucje t. zw. spółek rolniczych zdały doskonale egzamin, uważam, że jest to typ dużo wyższy i dużo odpowiedniejszy dla ludności wiejskiej i nie uważam za szczęśliwą myśl powrotu do form przestarzałych.</u>
<u xml:id="u-45.25" who="#SZdanowski">W dalszym ciągu chciałbym dotknąć sprawy poruszonej przy przedostatnim punkcie, mianowicie sprawy świąt, do której Rząd otrzymuje upoważnienia. Wiemy, że p. Prezes Rady Ministrów temi ustawami o pełnomocnictwach otrzymane uprawnienia rozumie jako obowiązek nań włożony, że w ten sposób się do nich ustosunkowuje. Przez dodatek, który tutaj znalazł wyraz w tym punkcie, podkreślającym porozumienie z władzami kościoła katolickiego, rozumiem, że zostało jednak tutaj zastrzeżone, że tylko w zupełnie ścisłem porozumieniu, t. j. w zupełnej zgodzie ten punkt będzie mógł być wykonany.</u>
<u xml:id="u-45.26" who="#SZdanowski">Rozpocząłem moje przemówienie od tego, że ta ustawa jest dla płatników podatku czemś mniej dotkliwem od poprzedniej ustawy o pełnomocnictwach. Przypuszczam, że płatników w Polsce jest większość ludności, a więc że przez większość ludności może być ta ustawa nawet sympatycznie przyjęta, mimo to jednak uważam, że ustawa ta daje duży zakres wpływom Rządu w różnych dziedzinach życia i bez kwestii głosowanie za nią ma pewne znaczenie polityczne, bo przecież, dając tak szeroki zakres działania Rządowi, wyraża się także i zaufanie do osób, które ten Rząd składają.</u>
<u xml:id="u-45.27" who="#SZdanowski">Jak Wysokiemu Senatowi wiadomo i jak to nieraz było podkreślane i w prasie i w Izbach, p. Prezes Rady Ministrów Grabski sformował swój Rząd obecny pod hasłem ponadpartyjności. Ideał ponadpartyjności jest rzeczą trudno osiągalną, bo przecież jest rzeczą oczywistą i naturalną, że każdy człowiek, ze sprawami publicznemi mający do czynienia i w życiu publicznem czynny, ma swoje przekonania, któremi się kieruje w postępowaniu, niezależnie od tego, że nawet śladu jakiejkolwiek stronniczości w wykonywaniu jego urzędowych obowiązków może nie być. Tak więc jest rzeczą zupełnie zrozumiałą i naturalną i w opinii publicznej, a w szczególności w murach tego gmachu wiadomą i o tem się mówi, że jedni członkowie Rządu, cieszą się większem zaufaniem tej a inni zaufaniem tamtej strony Izby. Równowaga i spokój w wykonywaniu pracy maszyny państwowej tego roku, o której mówił s. Banaszak, wydaje mi się być rezultatem nie tylko ponadpartyjności tego Rządu, ale także i rezultatem może dość szczęśliwie stworzonej równowagi w tym Rządzie. W tej chwili jesteśmy wobec kryzysu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. P. Minister Zamojski, jako wysoki dygnitarz państwowy, od początku powstania Państwa na wysokim urzędzie pracujący, jest rzeczą naturalną, że do żadnego a zatem i do naszego stronnictwa nie należy. Jednak przez długą pracę prowadzoną w ciężkich warunkach dla niepodległości naszej Ojczyzny, wspólnie z głównymi kierownikami naszego obozu politycznego, zapewnił sobie powszechny szacunek i powszechne zaufanie stronnictwa, które mam zaszczyt reprezentować. Nie przesądzam, jak sprawa tego przesilenia będzie załatwiona. Ponieważ jednak mówiłem tu przed chwilą o tej szczęśliwie stworzonej równowadze, która umożliwiła pracę gabinetowi przez czas dłuższy czuje się w obowiązku powiedzieć, że życzę Rządowi, aby i w przyszłości tę równowagę równie szczęśliwie mógł utrzymać. Jest ona jednym z podstawowych warunków udania się naszej sanacji państwowej i zamierzeń, objętych także obecną ustawą. Zaś na udaniu się nam zależy, a jesteśmy pewni, że zależy i p. Premierowi. Dlatego głosujemy za obecną ustawą.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Woźnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#SWoźnicki">Wysoka Izbo! Nie pójdę za przykładem pp. senatorów Szarskiego i Zdanowskiego i nie będę polemizował z tym ustępem przemówienia p. Prezesa Rady Ministrów, w którym wytknął pewnej części społeczeństwa brak ofiarności na rzecz Skarbu Państwa. Nie chciałbym bowiem, ażeby powiedziano słusznie, że uderzono w stół, a nożyce się odezwały. Mam to głębokie przekonanie, że sfery przez nas reprezentowane spełniły całkowicie ten obowiązek obywatelski i że do tych sfer nie stosują się słowa, wypowiedziane z goryczą przez p. Prezesa Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#komentarz">(Głos w centrum: Muszą płacić.)</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#SWoźnicki">Panie Senatorze, są zawsze do tego płacenia pociągnięci, natomiast sfery reprezentowane przez tych, którzy jako nożyce przysłowiowe odzywają się, zawsze znajdą sposoby wymigania się od spełnienia swego obowiązku w stosunku do Państwa.</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#SWoźnicki">Chcę stwierdzić, że rządzenie za pomocą pełnomocnictw jest rzeczą i nienormalną i niekonstytucyjną, poniekąd nawet dla tych, którzy rządza, niemiłą, bo rządzą na mocy pełnomocnictw. Jeżeli o nie tutaj Rząd zabiega, jest to ciężki obowiązek, podjęty niewątpliwie dla dobra Państwa i dlatego będziemy głosowali za temi pełnomocnictwami, z tem głębokiem przekonaniem, że robimy dobrze i po doświadczeniu tych rządów w ciągu ubiegłego półrocza możemy z całą pewnością stwierdzić, że były, one dla Państwa pożyteczne. Chcę jednak przy tej okazji poczynić pewne rzeczowe zastrzeżenia, które nam nastręcza ustawa, przedstawiona nam tu do zatwierdzenia. Mianowicie na Komisji Skarbowo-Budżetowej dyskutowano nad p. 9 sprawozdania, który został przez Sejm skreślony. Mianowicie artykuł ten brzmi: „ograniczenie państwowej pomocy finansowej na budowę publicznych szkół powszechnych do 50% kosztów budowy”. Ustęp ten nie znalazł miejsca w tej ustawie więc zdawałoby się, że jest nieaktualny. Lecz ze względu na to co w związku z tym ustępem wypowiedział p. Prezes Rady Ministrów w Komisji, chciałbym stwierdzić, że jednak komentowanie ustawy o budowie publicznych szkół powszechnych jakie dał p. Minister Skarbu w Komisji Skarbowo-Budżetowej nie jest mojem zdaniem zgodne z ustawą o budowie publicznych szkół powszechnych. Mianowicie art. 10 tej ustawy mówi wyraźnie: „na budowę lub przebudowę szkół lub domów mieszkalnych dla nauczycieli, zgodnie z art. 8 niniejszej ustawy będą udzielane gminom ze Skarbu Państwa zasiłki w wysokości 50% kosztów budowy. Na pokrycie pozostałych kosztów mogą być przyznawane gminom ze Skarbu Państwa długoterminowe pożyczki i t. d.”. Zupełnie kategorycznie jest powiedziane, że będą udzielane 50% zasiłki, a że mogą być przyznawane pożyczki. Mógłby ktoś komentować ten ustęp pierwszy w ten sposób, jak to uczynił na Komisji Skarbowo-Budżetowej p. Premier, że jakkolwiek tu jest powiedziano, że będą udzielane te pożyczki w wysokości 50%, to jednak to nie nakłada tego obowiązku, dania koniecznie 50% kosztów budowy, że można dać i mniej. Jednakże tak nie jest. Kiedyśmy nad tą ustawą o budowie publicznych szkół powszechnych dyskutowali w Sejmie Ustawodawczym, to tam Rząd zamierzał zgłosić poprawkę, żeby nie było powiedziane „zasiłki w wysokości 50%”, tylko „zasiłki w wysokości do 50%”. I na tem tle wywiązała się w Sejmie Ustawodawczym polemika, toczona z wielką upartością przez ciąg dwóch posiedzeń, były zgłaszane przez inne stronnictwa np. przez posła, obecnego p. s. Średniawskiego domagania się, ażeby ten procent świadczeń ze strony Skarbu Państwa podwyższyć. P. Janeczek przy trzeciem czytaniu zgłosił poprawkę, aby podnieść świadczenia ze strony Skarbu Państwa do 75%, ażeby gminy płaciły pozostałe 25%. Sejm to odrzucił ale zupełnie kategorycznie powiedział, że świadczenia te ze strony Skarbu Państwa mają wynosić 50% — oczywiście w granicach uchwalonego budżetu. Przy budżecie wyznaczona będzie pewna suma w granicach, którą Rząd będzie dysponował, ale nie może to być zasiłek ze strony Rządu według ustawy, ściśle z duchem tej ustawy mniejszy niż 50%. Zwracam uwagę na te wypadki, aby nie było nieporozumienia przy komentowaniu tej ustawy, aby gminy, które się zdecydują i które będą zobowiązane, bo i do tego już dojdzie, że Rząd będzie zobowiązywał gminy do budowania szkół tam, gdzie będzie uważał to za konieczne, żeby gminy otrzymywały należne im według ustawy świadczenia ze strony Skarbu Państwa. Toby nie miało miejsca, gdybyśmy tak komentowali, jak to uczynił p. Premier na posiedzeniu Komisji.</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#SWoźnicki">Dalej chciałbym zwrócić uwagę na poprawkę, która została zgłoszona przez Komisję Skarbowo-Budżetową w Senacie, mianowicie na punkt I), który mówi o ustaleniu prawa własności tych nieruchomości, których tytuł własności jest sporny przy wykładni traktatów pokojowych. Chodzi mi tu o sprawę żywiecką. Otóż konieczność państwowa wymaga, wobec tego, co mówił p. referent i według tych oświadczeń, które słyszeliśmy na Komisji, żeby jednak głosować za tem, aby dać Rządowi upoważnienie do załatwienia tej sprawy, co do której jednak możnaby postawić zarzut, że przez rządy dotychczasowe, które tę rzecz załatwiały bez wiedzy i zgody ciał ustawodawczych, zostaliśmy postawieni w tem położeniu, że teraz już jesteśmy zmuszeni dotrzymać zobowiązań, przez Rząd zaciągniętych. Mówiono nam na Komisji, że zobowiązania te zaciągnęliśmy nawet wobec głów koronowanych i że te głowy koronowane domagają się spełnienia tego przyrzeczenia. Rzeczywiście sytuacja jest dość zabawna. Państwo, które jest Rzeczpospolitą musi spełniać jednak jeszcze żądania głów ukoronowanych. Tośmy już mieli głosowania takie, które pozbawiły nas kopalni węgla, mandatu w Radzie Ligi Narodów. Tak wyraźnie mówiono na Komisji Skarbowo-Budżetowej, że ażeby na przyszłość uniknąć tego rodzaju głosowań, żąda się od nas abyśmy przyznali Rządowi te pełnomocnictwa. Trudno, jest to rzecz irytująca. W klubie naszym zastanawialiśmy się nad tą sprawą i postanowiliśmy, aby koledzy z klubu naszego indywidualnie dali wyraz tej sprawie przez głosowanie, jakie uznają według sumienia za pożądane dla Państwa, Jest jeszcze sprawa tych świąt, o których tu mówił p. s. Zdanowski. Jest to mojem zdaniem sprawa tak głęboko sięgająca w życie, tak się wrzyna szczególniej w życie wiejskie, te święta są taką jedyną radością ludu wiejskiego, tak niejednokrotnie przywiązanego do swoich tradycyjnych świąt, że uważam, że przy tej sprawie pożądane jest wysłuchanie głosów przedstawicieli tej ludności i uchwała, jaka będzie w tym względzie powzięta, ażeby była wyrazem nie tylko domagań się Rządu, nie tylko tego, co Rząd postanowił w porozumieniu z władzami kościoła katolickiego, ale żeby przy tej sposobności mieli możność wypowiedzenia swojego zdania wszyscy przedstawiciele tej ludności.</u>
<u xml:id="u-47.5" who="#SWoźnicki">Dlatego uważam, że lepiej będzie, jeżeli w drodze osobnej ustawy ta sprawa przez ciała ustawodawcze załatwiona będzie. Nie jest ona jeszcze tak pilna, ażeby ją w ciągu tych 6 miesięcy w drodze pełnomocnictw udzielonych Rządowi, uchwalać. Dlatego głosować będziemy przeciw temu uzupełnieniu ustawy, będącej w mowie.</u>
<u xml:id="u-47.6" who="#SWoźnicki">Są jeszcze rezolucje Jedna z nich zgłoszona jest przez p. Marszałka Trąmpczyńskiego: brzmi jak następuje:</u>
<u xml:id="u-47.7" who="#SWoźnicki">„Senat wzywa Rząd, aby w razie powołania rad lub komisji rzeczoznawców przy wykonywaniu niniejszej ustawy dał komisjom skarbowym ciał ustawodawczych sposobność do wydelegowania swych członków do tychże rad lub komisji”.</u>
<u xml:id="u-47.8" who="#SWoźnicki">Proszę Panów! Albo dajemy pełnomocnictwa, albo nie dajemy. Jeżeli dajemy komuś pełnomocnictwa, to jednocześnie obciążamy go odpowiedzialnością za należyte wypełnienie tego, co mu się na mocy pełnomocnictw do spełnienia daje. W takim razie nie należałoby go krępować w wysłuchaniu opinii tych rzeczoznawców czy posłów senatorów. Najczęściej posłowie, senatorowie reprezentują pewne poglądy polityczne w społeczeństwie nurtujące i zawsze do pewnego stopnia krępowani są wypowiadaniem swoich poglądów fachowych przez to, że reprezentują pewne stronnictwa i to będzie dalszym ciągiem tej dyskusji, jaką toczymy w Sejmie i w Senacie. Przecież jeżeli Rząd przychodzi do Sejmu o pełnomocnictwa, to chodzi o sprawniejsze i szybsze załatwienie sprawy. Tymczasem na mocy tej rezolucji, musiałby Rząd zapraszać przedstawicieli Sejmu, Senatu i znowu wysłuchiwać: mój Klub zajmuje takie lub inne stanowisko, będziemy głosowali za tem lub innem i będziemy mieli miniaturkę Sejmu lub Senatu zupełnie niepotrzebnie. Potrzebne jest pewne rozgraniczenie władzy, żeby tam, gdzie Rząd spełnia swoje funkcje, jako władza wykonawcza, nie mieszali się przedstawiciele ciał ustawodawczych, żeby nie było pewnego pomieszania pojęć. Rozgraniczenie władzy ustawodawczej od rządzącej jest konieczne chociażby tylko dla ustalenia odpowiedzialności, kto to zrobił i kto za to odpowiada. Tymczasem my, żądając rachunku za należyte wypełnienie tego, co za pełnomocnictwa daliśmy, nie będziemy tego żądać czy sami od siebie, czy od naszych delegatów, których delegujemy, ani od rzeczoznawców, czy od Rządu, czy od nas. Dlatego będziemy głosowali przeciwko rezolucji, uchwalonej większością głosów na Komisji.</u>
<u xml:id="u-47.9" who="#SWoźnicki">Następnie jest druga rezolucja, zgłoszona przez p. s. Szarskiego, a uchwalona przez Komisję, żeby przy normowaniu stosowanej przez instytucje bankowe stopy procentowej uwzględniał każdoczesną sytuację na rynku pieniężnym i kapitałowym. Gdybyśmy chcieli uchwalić tę rezolucję, to musielibyśmy zażądać, żeby p. referent do każdego punktu tej ustawy zgłosił rezolucję w tem przekonaniu, że Rząd będzie wszystko robił źle i dlatego trzeba mu jeszcze przypomnieć: ale ty masz ten artykuł ustawy wykonać koniecznie dobrze i dlatego do każdego punktu takie przypomnienie uchwalić. Dlaczego jeden artykuł ustawy ma być pod tym względem uprzywilejowany, tego rzeczywiście zrozumieć niepodobna. Albo daje się pełnomocnictwo w tem przekonaniu, że Rząd je będzie wykonywał dobrze, albo się ich zupełnie nie daje. Dlatego uważam tę rezolucję za zupełnie zbędną i będziemy przeciw niej głosowali.</u>
<u xml:id="u-47.10" who="#SWoźnicki">Chciałbym jeszcze przy tej okazji zwrócić uwagę na sprawę, związaną z punktem F. niniejszej ustawy. W punkcie F. chodzi o ustalenie wartości i spłaty niektórych zobowiązań. Mnie się zdaje, że czas jest wielki, żebyśmy publicznie dali wyraz temu, iż my chcemy, ażeby Rząd unormował zobowiązania, które pośrednio zaciągnął w stosunku do tych, którzy przyszli w swoim czasie Państwu naszemu z pomocą przysyłając tu z wychodźtwa ciężko zapracowane grosze, a najczęściej nie grosze lecz dolary do kraju i z których albo Rząd, albo instytucje z Rządem związane ciągnęły wielkie korzyści. Chcę tu powiedzieć o tych wielkich sumach, które przysłali z Ameryki wychodźcy nasi jako oszczędności swoje do P. K. O. i do innych instytucji bankowych prywatnych i rządowych, a głównie do P. K. O. Robiło się to w ten sposób, że konsulaty nasze w sposób zupełnie urzędowy zachęcały ludność tamtejszą, polską ludność wychodźczą do przychodzenia z pomocą rządowi przez przysyłanie tutaj dolarów do kraju jako oszczędności, przez składanie ich w Pocztowej Kasie Oszczędności. Przysyłano te dolary w dosyć znacznych sumach i niejednokrotnie później były rezultaty takie, że często ten kto swoje zaoszczędzone dolary przesłał do Polski ma np. zamiast 2.000 dolarów 20–40.000 mk., to znaczy nie ma nic. Niejednokrotnie to był cały jego majątek lub część majątku. I wśród wychodźtwa w Ameryce stworzono tego rodzaju warunki, że cały szereg ludzi złej woli żeruje na tych stosunkach, uspasabiają w najnieprzychylniejszy sposób dla Państwa tych wychodźców, którzy padli ofiarą zniżki marki. Oczywista wiadoma rzecz, że myśmy wszyscy ucierpieli na tej dewaluacji, dlatego że w kraju żyliśmy. Myśmy patrzyli na to, co się dzieje i zupełnie świadomie ponosiliśmy ofiary. Oni jednakże składali te oszczędności według zapewnień konsulatów, w tem przekonaniu, że kiedyś je odbiorą, a chwilowo przychodzą Państwu z pomocą przesyłając swoje oszczędności. Załatwienie jakieś tej sprawy jest rzeczą konieczną tembardziej, że sądzę, iż nie jest to rzecz trudna. Naprzykład taka instytucja jak Pocztowa Kasa Oszczędności szczyci się tem, że zbudowała wielkie domy na pomieszczenie swoich biur w Warszawie i Krakowie, na mieszkania dla swoich urzędników. A jeżeli teraz, wiedząc o tych przesłanych dolarach, zapytamy się skąd się wzięły te domy, to jednak twierdzić musimy, że w znacznej części z tych dolarów są pobudowane, które są z Ameryki przysłane. Nie są więc własnością P. K. O., to jest zupełnie sztuczne podprowadzone prawo własności, prawo własności powinno należeć do tych, którzy pieniądze swe dali na te domy. Tymczasem prawo własności jest na P. K., O., a tamci ludzie otrzymają figę. W każdym razie jest to rzeczą słuszną, że trzeba pomyśleć koniecznie o tem, w jaki sposób choćby częściowo zwrócić straty, które ponieśli. Jeżeliby nie było nic, jeżeliby przepadły, to co innego. Nie przepadły. Widoczne oznaki tych dolarów są. Zresztą są ci ludzie, którzy z pożyczek niezwaloryzowanych, zaciąganych w P. K. O. korzystali. Należałoby może do nich się zwrócić. Myśmy w swoim czasie w Sejmie Ustawodawczym uchwalili ustawę o podatku od spłaconych wierzytelności hipotecznych. Czyby nie należało przejrzeć rejestrów tych, którzy zaciągnęli długi z P. K. O. w walucie dobrej, a spłacili w zupełnie zniszczonej, zdewaluowanej walucie markowej, czyby nie należało pociągnąć w jaki sposób do świadczeń. Nie podaje tych rzeczy jako obowiązujących dla Rządu. Oczywiście będzie to musiało być rozstrzygnięte przez Sejm, ale jakaś inicjatywa ze strony Rządu, która dałaby dowód, że Rząd pamięta o tych świadczeniach, że Rząd pokrzywdzić nie chce, byłaby mojem zdaniem bardzo wskazana.</u>
<u xml:id="u-47.11" who="#SWoźnicki">I dlatego też ośmieliłem się publicznie tu zwrócić na tę rzecz uwagę, ażeby ta sprawa stała się przedmiotem dyskusji tak w Rządzie, jak i w ciałach ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-47.12" who="#SWoźnicki">Poza temi punktami, co do których się oświadczyłem, że będziemy głosować przeciw, za innemi głosować będziemy bez względu na to, czy punkty te zostaną załatwione przychylnie, czy nieprzychylnie. Głosować będziemy za całą ustawą.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma p. Prezes Ministrów.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Chciałem wyjaśnić parę punktów co do spraw szkolnych. Zdaje się, że to jest nieporozumienie, że chyba sprawę pomocy przy odbudowie szkół rozumiem zupełnie tak samo, jak p. s. Woźnicki, dlatego, że jakkolwiek w ustawie jest powiedziane, że to nie jest do 50%, tylko 50%, to z drugiej strony p. s. Woźnicki przyzna, że pomoc szkolna musi być w granicach budżetu. Więc, jeżeli suma budżetu wystarczy na danie szkole 50%, to jasnem jest, że szkoła dostanie 50%. Ale, jeżeli inicjatyw miejscowych będzie znacznie więcej i jeżeli wymagania szkół w danym roku budżetowym będą znacznie większe, jakaż wtedy powstanie ewentualność? Dać połowie szkół, a drugiej połowie odmówić, czy nic nie dać?</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#komentarz">(Głos: Uzupełnić budżet.)</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Wychodząc z założenia, że w ten sposób uczyni się zadość ustawie, przedewszystkiem nie uczyni się zadość życiu nie uczyni się zadość tym, dla których jest ta ustawa wydana, tymże gminom, bo te gminy będą znacznie wołały wziąć mniej, niż 50%, ale wziąć odrazu, aniżeli czekać na swoje 50% jakiejś bardzo dalekiej kolejki. Bo jeżeli w jednym roku będzie dwa razy więcej podań, aniżeli możności zadośćuczynienia, to przecież w drugim roku sprawa przybierze jeszcze gorsze rozmiary, dojdzie do tego, że będą nadzwyczajne kolejki, oczekujących na te 50%. Więc jest to jakgdyby przykład, jak w swoim czasie robiono ustawy, pod jakim kątem widzenia w Sejmie Ustawodawczym to się robiło. Tam się zdawało, że jak się powie 50%, to będzie to tak wielkie zaklęcie, że te 50% musi spaść z nieba na pożytek całości, ale jeżeli w budżecie jest uchwalona mniejsza suma, to z tego trzeba wyprowadzić konsekwencje. Więc zdaje się, że my co do tego zupełnie jednakowo się zapatrujemy. Ja uznaje, że ustawa mówi o 50%, ale przedewszystkiem wszyscy wychodzimy z sum budżetowych i w tych granicach istotnie nieporozumienia nie będzie.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Druga rzecz, proszę Panów, o którą mi idzie, ażeby była oświetlona, to jest temat, który tu był już poruszony, mianowicie procentu prawnego i rzekomych trudności, które na tle procentu prawnego powstają w życiu w związku z kredytami zagranicznemi. Proszę Panów, ja sądzę, że jeszcze nie jest czas na powiedzenie, jaki skutek wywrze procent prawny, określony drogą rozporządzenia, na nasze życie, ale sądzę, że będzie trudno przypuścić, że należałoby iść dalej w tym kierunku i pójść na większy procent prawny. Ten mały, jak na dzisiejsze stosunki, procent prawny, określony na 2% miesięcznie, ma jednak bardzo dodatnie skutki już dziś widoczne. On się przyczynił w pewnej mierze do zmiany w sytuacji naszego rynku i jeżeli utrudnił uzyskiwanie i korzystanie z kredytów zagranicznych droższych, z kredytów zagranicznych, jak to było powiedziane 32%, jeżeli on to zrobił, to w takim razie trzeba powiedzieć, że to rozporządzenie wydało jeden z donioślejszych i lepszych skutków dla naszego życia. Nie możemy ciągle żyć pod hypnozą, że kredyt zagraniczny jest Wielkiem szczęściem we wszystkich wypadkach — kredyt wogóle nie jest szczęściem, tylko kredyt tani i wzięty na dobrych warunkach z możnością spłaty w określonych zgóry terminach. Taki kredyt jest twórczy i wychodzi na dobre. Ale kredyt, aby tylko coś dostać, na szalony procent i przy trudnych warunkach jest zabójczy, czy przychodzi z wewnątrz, czy z zewnątrz kraju i jeżeli wskutek tych rozporządzeń część tych kredytów nie dostała się do Polski, to ja w swojem sumieniu czuję, że to jest jedno z większych dobrodziejstw, wynikłych z ustalenia takiego procentu.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Ostatniem zagadnieniem jest to, które poruszył p. s. Woźnicki. Jest to zagadnienie niezmiernie trudne, wymagające rozważenia pod bardzo szerokim kątem. Właściwie przecież agitacja władz polskich i konsulów propagowała tylko pożyczkę dolarową i jeżeli weźmiemy pod uwagę, że wśród 4-milionowej ludności polskiej w Ameryce szeroko była ta pożyczka rozpowszechniona i propagowana, a wśród naszej 30-milionowej ludności tutaj były propagowane i rozpowszechniane pożyczki markowe, to zgóry trzeba powiedzieć, że ludność polska w Ameryce nie wyszła gorzej na swojej pożyczce dolarowej, aniżeli ludność tutejsza na pożyczkach markowych i trzeba, żeby wszyscy sobie uświadomili, ze Polacy w Ameryce też sobie z tego dokładnie zdawali sprawę.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Przejdźmy teraz do P. K. O. Czy się dolary głównie przyczyniły do rozbudowy domów P. K. O.? W tej samej mierze marki, co dolary, które później były wymieniane, gdyż P. K. O. nie widziała dolarów, dolary były przekazywane do kraju, ale P. K. O. tylko marki widziała, pomiędzy markami, które powstały z dolarów, przysyłanych z Ameryki, a markami, które powstały z pracy i oszczędności naszej 30-milionowej ludności, która przynosiła swoje marki do P. K. O., żadnej różnicy niema. Nic a nic więcej nam nie dały tamte dolary, ani jednej cegły więcej nie przyczyniły do tych gmachów; w tej samej mierze dały je jedne i drugie.</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Czego było więcej, czy marek powstałych z dolarów, czy marek powstałych z pracy ludności? Otóż porównanie to wypada na korzyść nie ludności polskiej w Ameryce, bo w mniejszym znacznie stopniu ona się przyczyniła do tego, aniżeli cały ogół ludności, który składał swoje pieniądze do P. K. O. A teraz, czy jest jaka różnica pomiędzy temi domami pobudowanemi przez P. K. O. a zakładami fabrycznemi, domami i różnemi innemi bogactwami, nagromadzonemi przez nasze różne spółki, nawet kooperatywy, które też w tym czasie starały się te marki polskie pchać do czegoś realnego, kupując młyny i różne inne rzeczy. Rozmaite kooperatywy, nawet urzędnicze w tem udział brały, wszystko przez 4 lata uciekało w Polsce od dewaluacji, pakując swoje pieniądze w jakieś nieruchomości. W takim razie to zagadnienie staje się szersze, bowiem ludzie ci składali pieniądz nie tylko do P. K. O., ale wszędzie, gdziekolwiekbądź, w imię czegokolwiek, z chwilą gdy od nich tego wymagano, gdy im mówiono, że należy składać te pieniądze; oni sami z tego nie skorzystali, a dana instytucja, bank czy kooperatywa wzbogaciły się, a więc niech one teraz oddają. Więc zagadnienie staje się tak ogromnie szerokie, kąt widzenia tych wszystkich zagadnień staje się tak wielki, że uważam, iż byłoby rzeczą zbyt lekkomyślną powiedzieć zgóry, zrobić nadzieję tylko w jednym kierunku. O ile nie będziemy mogli całego zagadnienia rozwiązać, może byłoby rzeczą niewłaściwą rozbudzić nadzieję w jednym kierunku. Dlatego uważałem sobie za obowiązek podkreślić związek tego zagadnienia z jeszcze większemi i trudniejszem zagadnieniem, które nie wiem czy wogóle daje się rozwiązać, ażeby wszyscy, którzy stracili na inflacji, mogli w obecnej dobie znaleźć zadośćuczynienie za poczucie krzywdy i straty, z jakim om pozostali, które ich niewątpliwie bardzo dotyka, ale które dotyka nie tylko ich, ale znacznie szersze warstwy ludności.</u>
<u xml:id="u-49.7" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Kędzior.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#SKędzior">Ja się ograniczę tylko do omówienia sprawy samorządów, a co do pełnomocnictw wogóle zaznaczam, że najważniejsza sprawa, to jest monopol spirytusowy, będzie załatwiona osobną ustawą.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#SKędzior">Otóż senator p. Zdanowski wyjaśnił już, że w b. Galicji jednowioskowe gminy wiejskie mają tak małe dochody, że tam właściwie nie ma mowy o żadnych oszczędnościach. To samo muszę powiedzieć i o wydziałach powiatowych przed wojną. Przeciętnie wydatki i dochody wydziałów powiatowych w b. Galicji wynosiły 300.000 koron. Obecnie według danych statystycznych z r. 1921 zamieszczonych w czasopiśmie „Gmina” wypada na wszystkie wydziały powiatowe w b. Galicji około 875.000 zł. t. zn. po kilkanaście tysięcy złotych na jeden powiat. W porównaniu z czasem przedwojennym, kiedy dochody były prawie 30 razy większe, naturalna rzecz, nie można twierdzić, żeby te powiaty mogły marnować pieniądze i gospodarować nieoszczędnie. Inaczej przedstawia się sprawa w Kongresówce, gdzie dekretem Naczelnika Państwa z roku 1919 upoważniono wydziały powiatowe do nakładania całego szeregu podatków, a oprócz tego do wprowadzania monopolów. Ponieważ w Kongresówce prezesami sejmików powiatowych są starostowie, którzy nie są interesowani w tem żeby podatki były małe, bo sami nie płacą tych podatków, zatem pozwalają na uchwalenie najrozmaitszych podatków, zwłaszcza, że sami z tego korzystają. W każdym powiecie bowiem starosta oprócz poborów, jakie otrzymuje ze Skarbu Państwa, otrzymuje drugą taką pensję z funduszu powiatowego i naturalnie proteguje swoich znajomych, przyjmuje bezliku urzędników tak, że w b. zaborze rosyjskim, jak słyszałem, w takich Stołpcach jest 26 urzędników powiatowych, podczas, gdy w b. Galicji w tym ciężkim czasie jest najwyżej 3 funkcjonariuszów; sekretarz, inżynier albo konduktor i lustrator. Nie wiem, czy Rząd mógłby tam posłać jakiego delegata, któryby kontrolował gospodarkę wydziałów powiatowych. Ten delegat skonsumowałby prawie wszystkie dochody i nicby nie zostało na potrzeby powiatu.</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#SKędzior">Co do trzeciej instancji, t. j. Tymczasowego Wydziału Samorządowego, dziwię się, że Rząd upatrzył sobie tylko jeden Tymczasowy Wydział Samorządowy we Lwowie. Takich wydziałów krajowych jest 3: jeden Wydział Krajowy w Poznaniu, drugi Wydział Krajowy w Toruniu, a trzeci Wydział Samorządowy we Lwowie. Otóż tamte wydziały krajowe zostały wybrane na podstawie ordynacji, wydanych przez ministra b. dzielnicy pruskiej i przez sejmiki wojewódzkie, natomiast Tymczasowy Wydział Samorządowy we Lwowie składa się w myśl ustawy z 30 stycznia 1920 r. z sześciu członków, którzy zostali wybrani przez najwyższe ciało reprezentacyjne w Państwie, t.j. przez Sejm Ustawodawczy. Wydział Samorządowy we Lwowie jest tedy emanacją Sejmu Ustawodawczego i powinien mieć większą powagę, niż wydziały krajowe w Poznaniu i w Toruniu. Tymczasem Rząd tak traktuje ten Wydział Samorządowy, jak jakiś wydział powiatowy w Kongresówce, który podlega Ministerstwom Spraw Wewnętrznych i Skarbu. W dodatku dla uzasadnienia reorganizacji Wydziału Samorządowego przytacza Rząd w swem przedłożeniu dwojakiego rodzaju motywy. Najpierw podnosi zarzut, że ustawa z 30 stycznia 1920 r. przekazała wprawdzie cały majątek byłego Kraju Galicji Skarbowi Państwa, pozostawiła go jednak w administracji Tymczasowego Wydziału Samorządowego. Co to znaczy? Jeżeli się to Rządowi nie podoba, może przyjść do Sejmu z propozycją, ażeby zmienić tę ustawę. A dalej jeszcze, że organizacja wydziału samorządowego nie różni się prawie niczem od organizacji b. wydziału krajowego i skutkiem tego nie jest dostosowana do obecnych zmienionych warunków. Jakie to mają być obecnie zmienione warunki? Przecież Wydział Samorządowy we Lwowie jest władzą autonomiczną, która ma właśnie wypełnić lukę w czasie od zniesienia dawnego wydziału krajowego, aż do powołania sejmików wojewódzkich i wydziałów wojewódzkich.</u>
<u xml:id="u-51.3" who="#SKędzior">Ten motyw stoi w sprzeczności z pismem ministra spraw wewnętrznych p. Wojciechowskiego, obecnego Prezydenta Rzeczypospolitej, który wobec wątpliwości podniesionych przez towarzystwo prawnicze we Lwowie w r. 1920 po uchwaleniu ustawy znoszącej sejm galicyjski, i były wydział krajowy w piśmie z 3 lutego 1920 r. nr. A. O. 269/3 tak się wyraża: „co się tyczy zniesienia sejmu i wydziału krajowego, zmiany tem spowodowane zostaną raczej w sferze prawnej, aniżeli faktycznej i wobec tego o jakimkolwiek ujemnym wpływie na tok spraw samorządowych, załatwionych dotąd przez wydział krajowy, nie może być mowy. Proponowany w miejsce reprezentacji kolejowej galicyjskiej wydział samorządowy obejmie i sprawować będzie wszystkie agendy dotychczasowego wydziału krajowego, tak w dziedzinie zarządu majątkiem i fundacjami, jak i co do orzecznictwa w sprawach dotąd na podstawie ustaw krajowych do kompetencji wydziału krajowego należących”.</u>
<u xml:id="u-51.4" who="#SKędzior">Z pisma ministra spraw wewnętrznych wynika jasno, że wydział samorządowy będzie taki sam jak dawny wydział krajowy, dalszy bowiem ustęp pisma ministra p. Wojciechowskiego opiewa dosłownie: „Tem samem ani ludność tej dzielnicy nie będzie faktycznie pozbawiona praw, jakie przez długoletnie istnienie ustroju samorządowego w tej dziedzinie nabyła, ani też nie zerwie się tej nici, która samorząd galicyjski połączy w przyszłości z utworzyć się mającą organizacją samorządu wojewódzkiego na całym obszarze Państwa Polskiego. Niema również najmniejszego powodu przypuszczać, że w tym stanie mogłoby być uronione cokolwiek z długoletniego dorobku autonomii galicyjskiej”. Tak pisze minister spraw wewnętrznych, obecny Prezydent Rzeczypospolitej. A co pisze Rząd w swych motywach właśnie w czasie kiedy ten sam minister spraw wewnętrznych jest Prezydentem Rzeczypospolitej i ten Prezydent Rzeczypospolitej będzie podpisywał rozporządzenia na podstawie ustawy o pełnomocnictwach? Więc nie pojmuję tych argumentów, jakoby wszystko się zmieniło i dlaczego wszystko miało się zmienić?</u>
<u xml:id="u-51.5" who="#SKędzior">Dalej jako drugi motyw podaje Rząd, że trzeba zreorganizować wydział samorządowy, bo Skarb Państwa musi udzielać Tymczasowemu Wydziałowi Samorządowemu znacznych zaliczek na pokrycie jego wydatków. Musi, żali się. Ale potem dodaje, że sam Rząd temu winien, ponieważ ustawa z 11 sierpnia 1923 roku o tymczasowem uregulowaniu finansów komunalnych, nie dostarczyła wydziałowi samorządowemu dostatecznych źródeł dochodowych. A któż wniósł projekt ustawy o finansach komunalnych? Rząd sam wniósł ten projekt. W Senacie uchwaliliśmy 11 sierpnia 1923 r. cały szereg rezolucji, aby Rząd do 15 października 1923 roku wniósł nowelę, ponieważ ta ustawa nie dostarcza dostatecznych źródeł dochodowych przedewszystkiem Wydziałowi Samorządowemu we Lwowie. Przed wojną bowiem pobierał samorząd krajowy 30%, powiatowy 30%, a gminny 40%, dodatków do podatków bezpośrednich, gdy tymczasem ta ustawa o finansach komunalnych przeznacza dla wydziału samorządowego we Lwowie 10% dodatku do podatku gruntowego, do podatku domowo-klasowego i domowo-czynszowego nic, a zaledwie 2½% dodatku do podatku przemysłowego. Wówczas uchwaliliśmy rezolucję, aby Rząd taką nowelę wniósł i poprawił stosunek, rozdziału dodatków między poszczególne samorządy. P. Wiceminister Markowski wówczas w imieniu dwóch ministerstw, Skarbu i Spraw Wewnętrznych oświadczył, że Rząd wszystkie te rezolucje przyjmuje, że uważa tę ustawę za niefortunną, naprędce zrobioną, krzywdzącą niektóre samorządy, że Sejm jeszcze w tej ustawie porobił takie zmiany, które ją pogarszają, oświadczył, że ta ustawa jest zła i zobowiązał się w imieniu dwóch ministerstw wnieść nowelę. Tymczasem do 15 października Rząd nie wniósł noweli, ale przeciwnie to, co teraz w r. 1924 przedłożono, jest zignorowaniem rezolucji Senatu i nie odpowiada zobowiązaniom p. Wiceministra Markowskiego, bo ta nowela zawiera zupełnie co innego. Przedłożona nowela o finansach komunalnych wygląda na lekceważenie Senatu, bo w imieniu 2 Ministerstw oświadczono, że rezolucje Senatu Rząd przyjmuje, a projekt rządowy zawiera postanowienia zupełnie odmienne. Niezrozumiały jest także końcowy ustęp uzasadnienia potrzeby reorganizacji wydziału samorządowego, który brzmi: „Przeprowadzenie zatem niezbędnych oszczędności w gospodarce Tymczasowego Wydziału Samorządowego i zapewnienie władzom nadzorczym większego wpływu na tę gospodarkę wymaga również zupełnie jej reorganizacji”. Rząd przyznaję w poprzednim ustępie, że Tymczasowy Wydział Samorządowy ma za mało środków, ale mimo to chce wprowadzić oszczędności. Budżet wydziału krajowego przed wojną wynosił 75.000.000 zł., obecnie budżet wynosi 5.000.000 zł. i to jest dla Ministerstwa Skarbu za dużo i chce wprowadzić oszczędności, jakie — niewiadomo. Nadto od 1 stycznia tego roku przydzielił Rząd wydziałowi samorządowemu szpitalnictwo, na które trzeba wydawać rocznie netto 5.700.000 zł., na który to wydatek niema żadnego pokrycia. Ministerstwo Skarbu zapowiedziało skreślenie 30% w 5-milionowym budżecie wydziału samorządowego, co przedstawiałoby kwotę półtora miliona złotych, lecz w jaki sposób możnaby pokryć koszty szpitalnictwa obliczone na 5.700.000 przez obcięcie 5.000.000 budżetu, takiej matematyki wcale nie rozumiem.</u>
<u xml:id="u-51.6" who="#SKędzior">Ja żadnego wniosku nie stawiam, tylko zwracam uwagę na to i proszę, żeby Ministerstwo Skarbu w myśl tego co oświadczył w Senacie p. Wiceminister Markowski 11 sierpnia ubiegłego roku zastosowało się do rezolucji Senatu i rzeczywiście słowa dotrzymało t. j. noweli, która się znajduje teraz w Sejmie, a została ona odroczona do jesieni, w noweli do ustawy o finansach komunalnych wprowadziło te zmiany, jakie uchwalił Senat, do czego Rząd się zobowiązał.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Rotenstreich.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#SRotenstreich">Wysoki Senacie! Mamy przed sobą ustawę, upełnomocniającą Rząd do podejmowania reform bez uprzednich uchwał parlamentarnych. Jest to drugi z rzędu wyłom w normalnych prawach parlamentu. Parlamentaryzm nie jest tylko formą rządzenia, jest również szkołą odpowiedzialności i obywatelskości. W chwili, gdy uchwalimy pełnomocnictwa, zrzucamy z siebie odpowiedzialność, a równocześnie przekreślamy art. 3 Konstytucji, który wyraźnie mówi niema ustawy bez uchwały ciał ustawodawczych. Przez uchwalenie pełnomocnictw przestajemy być Państwem o ustroju parlamentarnym, a niewiadomo jeszcze, jak nazwać ten ustrój państwowy. Za czasów austriackich był przynajmniej § 14, który upoważniał monarchę do wydawania rozmaitych rozporządzeń, ale wtedy nie było parlamentu, wtedy parlament nie obradował. Dziś jest ciekawy stosunek: równocześnie obraduje parlament i rządzi się za pomocą parlamentu i na podstawie pełnomocnictw. Niema dziś żadnego określenia na to, co to jest za ustrój, a gdybym szukał porównania dla współżycia Rządu z ciałami ustawodawczemi, to można je znaleźć w życiu małżeńskiem. W życiu małżeńskiem zdarza się często, że mąż z żoną nie żyją ze sobą tylko obok siebie. Tylko są chwile, kiedy np. żona potrzebuje pełnomocnictwa, by wydać większą sumę, czy to na suknię lub kapelusz, wtedy następuję zbliżenie się. Taki jest stosunek Rządu do ciał ustawodawczych. Zanim pełnomocnictwa były na porządku dziennym, nie było współpracy między Rządem a tą wspólną Izbą. Ławy ministerialne były puste. Nieraz przypatrywałem się mówcom, przemawiającym z tej trybuny, jak zerkali w stronę ław ministrów i szukali przynajmniej referenta jakiegoś ministerstwa, czy dyrektora departamentu. Nikogo nie było. Dziś, rozumie się, sprawa inaczej wygląda, bo trzeba pełnomocnictw. Ale te pełnomocnictwa nie wyglądają tak, że naprawdę Rząd może sobie powiedzieć: wyście mi dali pełnomocnictwa, bo wiecie, że ja to lepiej potrafię niż wy i nie macie nic więcej do gadania. Kto się przypatrzy tym wszystkim rozporządzeniom, wydanym na mocy pełnomocnictw, a ich jest dzięki Bogu 89, z tych 24 wydanych jest w niedzielę dnia 29 czerwca, o ile sobie przypominam było to nawet święto Piotra i Pawła...</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#komentarz">(S. Smólski: W dobry humor Pan wprowadza senatorów. Prosimy bardzo. Głos: To się nazywa Galgenhumor.)</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#SRotenstreich">...i kto przeczyta te rozporządzenia rozmaite, a zaznaczam, że ostatnie rozporządzenia nie były wydane przez Prezydenta Rzeczypospolitej, tylko na mocy uchwały Rady Ministrów, a jest nawet jedno rozporządzenie na mocy uchwały Rady Ministrów, które znosi rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej...</u>
<u xml:id="u-53.3" who="#komentarz">(Głos: Jakie?)</u>
<u xml:id="u-53.4" who="#SRotenstreich">...— tak, jest jedno rozporządzenie o drugiej racie podatku majątkowego — ten powie, że te rozporządzenia przekreślają nawet ramy pełnomocnictw, nadanych przez Wysoką Izbę i rozporządzenia te są tak bezkrytycznie zredagowane, że jedno przekreśla drugie, że się ich często nie rozumie, nie są życiowe, robione są przy zielonym stoliku. Jeżeli się porówna pełnomocnictwa, uchwalone w styczniu, z pełnomocnictwami obecnemi, to możemy powiedzieć, że tamte pełnomocnictwa miały pewien określony cel. Chodziło o sanację Skarbu. Kiedy się teraz szuka uzasadnienia dla tych pełnomocnictw, to ma się wrażenie, że powstała wśród rozmaitych dyrektorów departamentów, a nawet ministrów zazdrość. Jakto, jeden będzie rządził na podstawie pełnomocnictw, a my będziemy chodzić na Komisje, gdzie będą nas krytykować, odeślą do domu, odrzucą nam projekty. Jeżeli jeden departament i minister ma rządzić z pełnomocnictwami, to i my musimy mieć pełnomocnictwa. Jak rzekli tak zrobili i wnieśli pełnomocnictwa. Obecnie rozporządzenia nie są potrzebne dla naprawy Skarbu. A zresztą przecież Rząd wiedział 4 miesiące temu, że ta lub owa ustawa jest potrzebna, dlaczego ich nie wniósł tylko czekał na pełnomocnictwa. Widzieliśmy przecież, co było z monopolem spirytusowym. Rząd oświadczył, że musi monopol mieć — ciała ustawodawcze się zgodziły, tylko przeredagowały w ten sposób, że to ma ręce i nogi. Przedłożenia rządowe nie wytrzymują nieraz krytyki. Rząd nie wniósł tych ustaw, bo woli pełnomocnictwa, wygodniej mu jest z niemi. Jeżeli jedno ministerstwo na podstawie dotychczasowych pełnomocnictw wydało 83 rozporządzeń, to 9 ministerstw, dla których uchwalamy obecnie nagłówki ustaw, wyda minimum 1000 rozmaitych rozporządzeń. Biada tej ludności i nie wiem jak się ona zorientuje. To jest sprawa bardzo poważna. Mam wrażenie, że obecny Rząd nie może żyć bez pełnomocnictw i jakby nie miał pełnomocnictw, to nie wiem czy będzie chciał rządzić. I dlatego stara się o pełnomocnictwa.</u>
<u xml:id="u-53.5" who="#SRotenstreich">Uważam, że ciała ustawodawcze powinne zastanowić się nad tem, czy to odpowiada prestige'owi tych ciał, powołanych przez ludność i czy można tak bezkrytycznie oddać wszystko w ręce Rządu. Rząd, który ma być tylko organem wykonawczym ciał parlamentarnych, staje się właściwie organem ustawodawczym. Proszę Panów! Należałoby się poważnie zastanowić co ten Rząd chce osiągnąć. Primo oszczędności. Nie ulega kwestii, że można oszczędności robić na każdem polu, ale ja mam najgłębsze przekonanie, że oszczędności można osiągnąć i to wielkie oszczędności bez pełnomocnictw. Proszę Panów! Weźmy tylko jedno ministerstwo, którego budżet wynosi prawie połowę całego naszego budżetu: W jednym dziale wyżywienia, który wynosi o budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych, można zaoszczędzić 50.000.000 złotych przy innej gospodarce, o ile Guzy nie będą zakupywały zboża i oddawały do młyna, o ile nie będzie tych wszystkich szachrajstw ze strony rozmaitych młynarzy, ale trzeba to chcieć umiejętnie zrobić.</u>
<u xml:id="u-53.6" who="#komentarz">(Głosy: Czy tylko młynarzy? Ostrożnie mówi.)</u>
<u xml:id="u-53.7" who="#SRotenstreich">Bardzo ostrożnie.</u>
<u xml:id="u-53.8" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-53.9" who="#SRotenstreich">Mówi się w pełnomocnictwach: musi być redukcja urzędników. Nic ulega kwestii, ale trzeba wiedzieć kogo i jak się redukuje. Redukuje się — mówiłem o tem na posiedzeniu Komisji — ludzi bardzo zdolnych — ludzi, którzy mają wykształcenie fachowe, ale którzy maja te jedną wielką wadę, że nie należą do większości narodowej. Ludzie, którzy za czasów austriackich byli jedynymi fachowcami w kolejnictwie zostali zredukowani, a na ich miejsce przyszli inni urzędnicy, którzy wogóle o tym dziale pojęcia nie mają. To nie są oszczędności. Urzędnik Żyd zredukowany poszedł na posadę prywatną i zarabia trzy razy tyle, ile Rząd nu dawał, ale Rząd nie powinien rezygnować z takich zdolnych ludzi.</u>
<u xml:id="u-53.10" who="#SRotenstreich">Innych urzędników żydów redukuje się mimo znakomitej kwalifikacji, a zatrzymuje urzędników, którzy nawet dostatecznej kwalifikacji nie mają. Redukuje się urzędników Żydów i równocześnie rozpisuje się konkurs na świeżych 40 posad.</u>
<u xml:id="u-53.11" who="#komentarz">(Głos: Gdzie?)</u>
<u xml:id="u-53.12" who="#SRotenstreich">W apelacji lwowskiej. Czy to są oszczędności?</u>
<u xml:id="u-53.13" who="#SRotenstreich">W pełnomocnictwach jest artykuł 8, który żąda zrewidowania koncesji rządowych. Boję się, że to się odbije ujemnie na ludności żydowskiej, którą kryzys sanacyjny niszczy, jej się odbierze koncesje. Czy jest wskazane w czasie bezrobocia powiększyć kadry bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-53.14" who="#SRotenstreich">Weźmy inny dział, dział ten, gdzie Rząd powiada, że samorządy tak hojnie pracują, że trzeba trochę się starać o ich poskromienie. Należałoby się praktycznie zastanowić, a ja jestem człowiekiem praktyki, jak to będzie wykonywane. Jeśli burmistrz nie spodoba się p. starościc, to odrazu okaże się, że pracuje on nieoszczędnie i pośle mu się delegata tylko ze względów politycznych; my w Galicji znamy tę sprawę. Ten delegat będzie kosztował, a ponieważ tym delegatem może być tylko urzędnik administracyjny, bo on się na wszystkiem zna, wiadomo, że urzędnicy starostwa wszystko umieją i rozumieją, to nieraz starosta pomyśli sobie: mam urzędnika, który ma dzieci, nie ma pobocznych dochodów, trzeba mu znaleźć coś w tym samorządzie, niech ma poboczne dochody i tak będziemy oszczędzać. Jestem przekonany, że jak tylko wyjdzie pierwsze rozporządzenie, to po feriach będziemy mieli moc awantur i narzekań. Wskażę choćby na to, co będzie z kasami chorych. One dostaną delegata w każdem mieście...</u>
<u xml:id="u-53.15" who="#komentarz">(Głos: Najwyższy czas.)</u>
<u xml:id="u-53.16" who="#SRotenstreich">...nie wiem, ale to wywoła konflikty. My w b. Galicji nic mamy dziś ani jednego miasta większego, któreby miało samorząd. Wymienię tylko Lwów, Tarnopol, Stryj, Przemyśl, Sambor. Wszędzie rządzą komisarze rządowi, a jak te miasta wyglądają? Komisarze mało się o miasto troszczą, sekretarze gminni dopuszczają się nadużyć. Obecne pełnomocnictwo do reszty zniszczy samorządy tam, gdzie etatyzmowi nie udało się jeszcze wcisnąć. To likwidacji etatyzmu gospodarczego biurokracja, nie mogąc bez etatyzmu żyć, stara się utrzymać etatyzm społeczny, niszcząc przy pomocy ingerencji Państwa inicjatywę społeczna i samorządowa, wychodząc z założenia jak są pełnomocni: twa dla ciał ustawodawczych, mogą też być i dla samorządu.</u>
<u xml:id="u-53.17" who="#SRotenstreich">Była ostatnia jeszcze twierdza, gdzie samorząd był, to jest Kraków, to się także z tym Krakowem załatwiono w ten sposób, że posłano mu komisarza rządowego. Pytanie, czy to jest oszczędność — że wicewojewoda będzie pobierał pensję rządową, i wysoką pensję samorządową, tak będzie wyglądała ewentualnie ta oszczędność, na której Rządowi zależy.</u>
<u xml:id="u-53.18" who="#SRotenstreich">Jest jedna dla Małopolski niebezpieczna rzecz. Rząd mówi, iż trzeba zrównać pobory urzędników samorządowych z poborami urzędników państwowych. Tam trzeba będzie nakładać świeży podatek, bo pobory tam są o wiele mniejsze i nie wiem, czy dziś ludność przy tym braku pieniędzy wytrzyma i czy będzie zadowolona i wdzięczna Rządowi za przeprowadzanie takiego pełnomocnictwa. To świadczy tylko o tem, że ten artykuł na prędce zredagowano, bo i to ministerstwo chce mieć pełnomocnictwa, by nie trzeba było przychodzić na Komisje, ustawy wnosić, lepiej siedzieć w domu, czy w biurze, aniżeli tu słuchać nieprzyjemnych rzeczy.</u>
<u xml:id="u-53.19" who="#SRotenstreich">Jest inny dział, gdzie Rząd chce wejrzeć, to jest reglamentacja stopy procentowej. Pozwolę sobie tu odczytać wyjątek z najpoważniejszej gazety niemieckiej, z Frankfurter Zeitung, o tej reglamentacji stopy procentowej. Powiada ten dziennik — wolny obrót jest wynikiem stosunku popytu do podaży w gotówce. Jeżeli się nie chce sztucznie podnosić podaży gotówkowej w drodze inflancji, żadne magiczne słowo prawodawcy nie zdoła zmienić nagle ukształtowania się rynku. A czy jest dziedzina, w której „przemytnictwo” może się lepiej odbywać przy pomocy cichych umów niż w obrocie kredytowym. Piekarza można w pewnym stopniu zmuszać do sprzedaży chleba; każdemu człowiekowi może być przyznane prawo otrzymania pewnej ilości chleba do zaspokojenia głodu. Czy jest natomiast prawo ludzkie do kredytu? Czy można postawić kredyt zależny od osobistego zaufania pod działanie gospodarki przymusowej i cen maksymalnych? Wystarczy wysunąć te pytania, ażeby ostrzec przed lekami znachorskiemi, które nędzę kredytową mogą tylko powiększyć. Powrót do normalnej stopy procentowej zależny jest od uzdrowienia rynku kapitałowego. To ostatnie wszakże wymaga z jednej strony ożywienia oszczędnościowego wewnątrz kraju i przyciągnięcia kapitału zagranicznego, który przez represje może być tylko odstraszony, a z drugiej strony wymaga ograniczenia żądań kredytowych przez likwidację zapasów towarowych i przez zastosowanie produkcji do pokrycia gotówkowego. Jeżeli w ostatnim czasie daje się zauważyć pewien spadek stopy procentowej, to jest to wynik procesu likwidacyjnego, osiągniętego za pomocą obniżenia cen. Należy przez zrozumienie konieczności gospodarczych przyśpieszyć tempo wewnętrznego uzdrowienia rynku kredytowego, ale trzeba się wystrzegać eksperymentów dyletanckich z maksymalnemi stawkami procentowemi.</u>
<u xml:id="u-53.20" who="#SRotenstreich">Przepraszam, że podam tu złośliwą uwagę, którą jeden z wybitnych ekonomistów niemieckich zrobił pod naszym adresem: „To błędne drogi pozostawmy bez zazdrości Polakom”.</u>
<u xml:id="u-53.21" who="#SRotenstreich">Taka jest opinią o tej reglamentacji stopy procentowej. Teraz jest czas i pora, żeby wszystkich uszczęśliwiać różnemi pełnomocnictwami, więc chce się i ten dział życia gospodarczego pełnomocnictwami uszczęśliwić, nie licząc się z tem, że w życiu jest zupełnie inaczej, bo każdy z nas woli zapłacić 50% rocznie i mieć kredyt, niż zapłacić 24% rocznie i nie mieć tego kredytu. To jest prawo ludzkie i tego nikt zmienić nie może.</u>
<u xml:id="u-53.22" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-53.23" who="#SRotenstreich">Proszę Panów, chciałbym omówić jeszcze jedną rzecz. Rząd dostawszy pełnomocnictwa wiedział bardzo dobrze, że wszystkiemu sam nie da rady i chciał bądź co bądź usłyszeć jakie są żądania i opinie społeczeństwa i dlatego powołał do życia rozmaite rady. Może to nie jest ścisłe określenie, może lepiej powiedzieć, że Rząd zwoływał rozmaite narady. Jest jedna narada gospodarcza, druga narada finansowa. Zamiast powołać naczelną radę gospodarczą, która w myśl Konstytucji przystąpiłaby naprawdę do opracowania zagadnień życia gospodarczego, całej polityki gospodarczej, bo przecież, mimo to, że Rząd obecny ma kilku wybitnych ministrów, to każdy mi przyzna, że żaden rząd sam nie stworzy jasnego planu gospodarczego. Tu musi nastąpić współpraca wszystkich sfer w społeczeństwie, aż dojdziemy do jednej określonej linii, która będzie naszą polityką gospodarczą. Tego Rząd nie robi, zwołuje ad hoc ludzi, ale ludzi mu wygodnych i dogodnych, bo nasz Rząd bardzo niechętnie słucha ludzi, którzy są innego zdania. Mieliśmy sposobność nieraz to widzieć. Do tych rad, czy gospodarczych, czy finansowych Rząd rozumie się nie powołuje przedstawicieli ludności żydowskiej, nie powołuje dlatego, bo jak sam p. Premier oświadczył: proszę Panów — jesteście innego zdania, nie macie do mnie zaufania, to ja was nie chcę słuchać. Proszę panów, tak się nie mówi. My możemy mieć zupełnie inne zdanie, ale przypuszczam, tegośmy dali dowód w całej historii naszego narodu, że mamy czasem coś do powiedzenia, że wśród nas są ludzie bardzo zdolni, którzy znają życie, stosunki międzynarodowe.</u>
<u xml:id="u-53.24" who="#komentarz">(Głos: Nie chwalcie się.)</u>
<u xml:id="u-53.25" who="#SRotenstreich">Jak powołano do życia radę propagandową, to tam jest numerus unus a właśnie w tej radzie propagandowej byliby Żydzi pożyteczni, bo my mamy styczność z zagranicą. Ale u nas jest niestety tak: Rząd chętnie otacza się tylko tymi, którzy mu mówią: błogosławiony jesteś, bo ty jesteś najlepszy i najzdolniejszy, ty nas uratowałeś, a kto jest innego zdania na tego „kiep”?</u>
<u xml:id="u-53.26" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-53.27" who="#SRotenstreich">Takie postępowanie szkodzi Państwu. Szkodliwe są również pełnomocnictwa. Na Komisji oświadczyłem, że jedna wielka firma zagraniczna odpisała starającemu się o kredyt zagranicą mniej więcej w ten sposób, że państwu, rządzonemu przez pełnomocnictwa nie można udzielać kredytów, ani również obywatelowi tego państwa, bo się nigdy nie wie, kiedy rozporządzenie przekreśli ustawę.</u>
<u xml:id="u-53.28" who="#komentarz">(S. Smólski: To on Panu nie chciał dać kredytu i dlatego tak Panu odpowiedział.)</u>
<u xml:id="u-53.29" who="#SRotenstreich">Nic, ja się nie starałem. Do tych bogatych, którzy dostają kredyt zagraniczny, z pewnością nie należę.</u>
<u xml:id="u-53.30" who="#SRotenstreich">Na podstawie pełnomocnictw powstają rozporządzenia tego rodzaju, że się nikt w nich nie zorientuje i że wywoła się tylko rozgoryczenie całego społeczeństwa, bo skoro rozmaite ustawy muszą przechodzić przez Sejm i Senat i przez dwie Komisje, wymagają potem rozmaitych nowel, żeby były zgodne z życiem, to cóż dopiero będzie jak na mocy tych nagłówków wyda się rozmaite rozporządzenia bez poprzedniego nawet przedyskutowania z ludźmi fachowymi.</u>
<u xml:id="u-53.31" who="#SRotenstreich">Imieniem Koła Żydowskiego oświadczam: „Ponieważ Rząd na mocy pełnomocnictw wyda rozporządzenia, mogące znosić lub stanowić prawa; ponieważ uchwalenie pełnomocnictw uważamy za abdykację parlamentu i ponieważ Rząd, uzyskawszy tak daleko sięgające pełnomocnictwa w bardzo słabym stopniu liczy się z temi instytucjami doradczemi, które do życia powołał i do których nie powołał przedstawicieli ludności żydowskiej; wreszcie ponieważ dotychczasowa polityka Rządu nie daje nam rękojmi, że Rząd korzystać będzie ze swych pełnomocnictw w kierunku równomiernego nakładania ciężarów na poszczególne odłamy ludności, a szczególnie w stosunku do ludności żydowskiej, głosować będziemy przeciw pełnomocnictwom”.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#WicemarszałekksStychel">Zwracam uwagę, że musimy skończyć o godz. 10 obrady, bo biuro stenograficzne nie może już wytrwać. Proszę mówców, ażeby się skracali.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#komentarz">(Głosy: Odłożyć na jutro.)</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#WicemarszałekksStychel">Na jutro jest i tak ogromny porządek dzienny.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Kopciński.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#SKopciński">Wysoka Izbo! Drugi raz w tym roku stajemy przed żądaniem p. Prezesa Rady Ministrów udzielenia mu pełnomocnictw, ale stajemy w całkiem odmiennych warunkach. Nie będę tu rozstrzygał pytania, czy ciała prawodawcze mają prawo zrzekać się swoich obowiązków ustawodawczych. Moment, w którym uchwalaliśmy pierwsze pełnomocnictwa, był momentem katastrofy finansowej Państwa i nic dziwnego, że w tym momencie, tak ciężkim dla Polski pełnomocnictwa zostały uchwalone. Z drugiej strony wierzyliśmy, że p. Prezes Rady Ministrów stworzy zupełnie rzetelny gabinet pacyfikacji społecznej, gabinet, który w myśl interesów wszystkich warstw Państwem rządzić będzie. Warunki, w których mamy uchwalić nowe pełnomocnictwa, są całkowicie odmienne. Sanacja Skarbu posunęła się dosyć daleko. Nie sądzimy, ażeby w tym momencie były takie sprawy, któreby wymagały nadzwyczajnie szybkiego załatwienia. Jak widzimy w przedłożonym nam spisie rzeczy, wchodzących w pełnomocnictwa, punktów, tyczących się spraw ściśle skarbowych jest niewiele.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#SKopciński">Zwrócę uwagę, że jedna z tych spraw mianowicie ustawa „monopol spirytusowy” została z pełnomocnictw wyłączona i z powodzeniem będzie załatwiona przez oba ciała prawodawcze. Poza tem mamy cały spis drobiazgów, dotyczący rozmaitych resortów, budzi nieraz zdziwienie, jaką one mają styczność z sanacją Skarbu i budząc zdumienie, o jaki pośpiech tu chodzi. A gdyby nawet pośpiech był potrzebny, to sądzę, że argument, iż ciała ustawodawcze rozjeżdżają się na wakacje nie może grać żadnej roli, bo obowiązane są one na żądanie Rządu zjechać się i ustawy potrzebne uchwalić.</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#SKopciński">Jeżeli chodzi o Rząd to także znajdujemy się w zupełnie innym punkcie. Wierzymy w rzetelną wolę p. Prezesa Ministrów, ale widzimy, że zamiary jego utworzenia takiego gabinetu, o jakim mówiłem, nie udały się. Gabinet ten przez dłuższy przeciąg czasu był pod sugestią jedynie naprawy Skarbu i zapominał o tem, że jednak są stosunki między obywatelami i między Państwem a innemi państwami, które regulować należy. Pod jaką sugestią pod tym względem znajduje się jeszcze gabinet przytoczę choćby fakt, że przecież w dyskusji sejmowej p. Minister Sprawiedliwości mówił o oszczędności, mówił o oszczędności w tym momencie, kiedy chcieliśmy od niego odpowiedzi na sprawy naprawdę w tym resorcie bardzo nas dotykające i bolące. Proszę Panów, o reorganizacji gabinetu mówimy nie tylko my, ale mówią i inne stronnictwa sejmowe. Jednak zdaje mi się, że przy panujących u nas stosunkach nie można wielkiej nadziei pokładać w tę reorganizację. Przytoczę choćby dzisiejsze przemówienie s. Zdanowskiego, pod wpływem przewidywań reorganizacji, idące po myśli tej, aby nas przekonać, że skoro zjawi się w gabinecie człowiek nie należący, albo nie zbliżony do stronnictwa narodowej demokracji, to należy dać jakiś wykup w osobie narodowego demokraty w innym resorcie. P. s. Zdanowski zastrzega się co do równowagi gabinetu. Mieliśmy już przecie przykład w projektowanych zmianach, kiedy nie narodowy demokrata musiał być okupiony przez wybitnego narodowego demokratę.</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#SKopciński">Panowie rozumieją, że my i nasi przyjaciele te pretendujemy do tek ministerialnych ani teraz, ani w najbliższej przyszłości, jeżeli chcemy ludzi na stanowiskach ministrów, to chcemy niezależnie od stronnictw ludzi obiektywnych, którzyby mieli na względzie interes jednakowo wszystkich obywateli.</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#SKopciński">W tym spisie pełnomocnictw są upoważnienia dla Rządu niebezpieczne. Naprzykład pełnomocnictwa w kierunku pewnych reorganizacji w samorządach. Są pełnomocnictwa tyczące się oszczędności, ale wtedy, kiedy na czele oszczędności stoi p. komisarz Moskalewski, my do tych oszczędności zaufania nie możemy mieć, albowiem pod pokrywką oszczędności robi się tam politykę partyjną.</u>
<u xml:id="u-55.5" who="#SKopciński">Pełnomocnictwa, wśród których są pełnomocnictwa drobne, powiedziałbym drobiazgi, przychodzą w tym momencie pod obrady Wysokiej Izby, kiedy w kraju jest klęska przesilenia gospodarczego i klęska bezrobocia. I na tę klęskę chciałbym położyć specjalny nacisk; to jest to zagadnienie, które przedewszystkiem rozwiązać trzeba u nas w kraju. Mnie się zdaje, że my w Państwie naszem często mówimy o ziemi, jej bogactwach, jej skarbach, ale zbyt rzadko zwracamy uwagę na najistotniejszą rzecz, która jest w Państwie, to jest na obywatela. Śmiem twierdzić, że Państwo jest właśnie organizacją obywateli, która musi się tymi obywatelami zaopiekować, a Państwo nasze oparte na zasadach demokracji musi się zaopiekować każdym obywatelem bez różnicy. I w tej Wysokiej Izbie była mowa o bezrobociu i o rozwiązaniu tego zagadnienia. Panowie widzieli jedyną radę: przedłużenie dnia roboczego. Już dzisiaj p. Minister Przemysłu i Handlu zwrócił uwagę, że jednak wina tu jest i naszego przemysłu, że nie potrafił wyzyskać tego momentu, kiedy był w dobrych koniukturach, aby zreorganizować się, ażeby udoskonalić się technicznie — Panowie jednak chcą całą odpowiedzialność położyć na barki tego najsłabszego, na barki robotnika. W zagadnieniu bezrobocia są dwie strony: jedna jest kryzys przemysłowy. Ja tu może podzielałbym uspokojenie p. Prezydenta Ministrów wypowiedziane w mowie sejmowej, że pod tym względem może u nas tak źle nie jest i zresztą jeżeli nawet ten kryzys potrwałby jakiś czas, to jednak dotykałby rzeczy, a nie ludzi. Natomiast w tej sprawie jest druga strona, jest strona człowieka i obywatela. Proszę Panów, te stronę musze podkreślić, bo kiedy słyszę, że robotnicy żywią się już obierkami z kartofli, jeżeli straszą pewną degeneracją moralną na tle bezrobocia, to tę sprawę musimy traktować bardzo poważnie.</u>
<u xml:id="u-55.6" who="#SKopciński">Proszę Panów, gdyby tutaj nie zasklepiano się w kole ściśle egoistycznych interesów, to może ośmiogodzinny dzień roboczy nie budziłby takiej strasznej nienawiści. Proszę Panów, przedewszystkiem czy przedłużenie dnia roboczego jest rozwiązaniem sprawy, jeżeliby to nawet pomogło przemysłowi, to czy jednocześnie nie powiększa bezrobocia, bo tam gdzie powiększycie dzień roboczy, to przecież zamiast dwóch zmian będzie pracowała jedna zmiana i ilość bezrobotnych wzrośnie.</u>
<u xml:id="u-55.7" who="#SKopciński">Jeżeliby Panowie chcieli spojrzeć na zagadnienie dnia roboczego, nie sugestionując się interesem egoistycznym, to musieliby przyznać, że ośmiogodzinny dzień pracy nie jest jakimś szatańskim pomysłem, ale to jest danie możności robotnikowi podniesienia jego kultury, a w przyszłości także i podniesienia wydajności jego pracy.</u>
<u xml:id="u-55.8" who="#SKopciński">Proszę Panów, pozwolę sobie przytoczyć jeden przykład. W Stanach Zjednoczonych jest stan Massachuchets; w tym stanie na oświatę asygnowano duże sumy i statystyka wykazała, że wtedy, gdy podwyższono tam te sumy w dwójnasób, to kiedy to pokolenie, które pod wpływem tych sum mogło podnieść swoją oświatę i swoją kulturę, przyszło do pracy, wydajność tej pracy powiększyła się także w dwójnasób. Nie może być mowy o podniesieniu kultury, a przez to i wydajności pracy robotnika, skoro każemy mu pracować ponad normę właściwą człowiekowi.</u>
<u xml:id="u-55.9" who="#SKopciński">Proszę Panów, jeżeli w zagadnieniu bezrobocia może nie interesuje Was, że doprowadzenie do rozpaczy masy bezrobotnych mogą się chwycić rozpaczliwych kroków, to pozwolę sobie wyrazić się ironicznie: Panowie mają na to radę w postaci policji i uspakajania mas siłą brutalną. Jeżeli nie przeraża nas to, że te masy będą podlegały niepożądanej agitacji, bo i my mamy ufność, że to będzie tylko przejściowem obałamuceniem, to zwracam uwagę na to, że przedewszystkiem bezrobocie pogrąży w biedę, nędzę i spauperyzuje masy robotnicze, co musi mieć skutki na czas dłuższy. Nasz obywatel przeszedł wojnę, nasz obywatel przeszedł ciężkie warunki powojenne, a teraz wtrącony zostanie w nędzę przez bezrobocie. Zapytuję Panów, czy są obojętne dla przyszłości Polski te liczne rzesze i ich dzieci, które będą wychowane pod wpływem tej nędzy, które musi się w przyszłości powołać do obowiązków obywatelskich, może do obowiązku obrony kraju. Zapominamy, ze robotnik to obywatel, któremu opieka Państwa się należy. Czy to nic jest rzeczą tragiczną, że w tej Izbie uważamy za bardzo pilne i załatwienie sprawy „biednego” Karola Stefana z Żywca wtedy, kiedy całe tysiące obywateli są w nędzy, kiedy sprawa załatwienia bezrobocia idzie tak powoli.</u>
<u xml:id="u-55.10" who="#SKopciński">Z tych wyłuszczonych tu względów musimy do pełnomocnictw odnieść się negatywnie, ale to jednak nie zwalnia nas od obowiązku zwrócenia się i polecenia najenergiczniej uwadze Wysokiego Rządu załatwienie jak najszybsze bezrobocia, załatwienie tej strasznej katastrofy w Polsce i załatwienie w myśl tych słów, które p. Prezes Rady Ministrów wygłosił przy pierwszem swojem eksposè, to znaczy bez ograniczenia zdobyczy socjalnych robotnika.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Banaszak.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#SBanaszak">Proszę Panów, zgłaszam poprawkę do lit F) nr 1, a mianowicie, aby na końcu skreślić słowa: „bez naruszenia jednak wydanych już przepisów”.</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#SBanaszak">Streszczam się. Dla kontynuowania naprawy Skarbu Państwa oraz dla poprawy gospodarstwa społecznego postanawia ustawa między innemi: „Ustalenie wartości i sposób spłaty niektórych zobowiązań: 1) przerachowanie na nową walutę i ustalenie wartości zobowiązań publiczno i prywatno-prawnych przez uzupełnienie przepisów rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 maja 1924 r. o przerachowaniu zobowiązań prywatno-prawnych w zakresie postępowania przy przerachowaniu należności Skarbu Państwa, oraz w kierunku ustalenia terminów płatności i sposobu przerachowania, oraz postępowania przy przerachowaniu tak zobowiązań nieobjętych przepisami powyższego rozporządzenia, jak też i takich zobowiązań, których przerachowanie w tem rozporządzeniu nie zostało wyczerpująco uregulowane, bez naruszenia jednak wydanych już przepisów”.</u>
<u xml:id="u-57.2" who="#SBanaszak">Ciężka, przedługa, nieprzejrzysta stylizacja. Interpretacja sprawia wielką trudność. Widzimy w tym artykule prawniczą nielogiczność. Interpretuję go w ten sposób, że ponieważ jest w nim mowa o „ustaleniu wartości”, o „sposobie spłaty”, a więc, czy może ktoś płacić na raty, ale ponieważ mimo to jest tam znów mowa o „terminie płatności” i znowu mowa o „sposobie przerachowania” — wobec tego twierdzę, że artykuł ten pozwala Rządowi zmienić także skalę, jeśli ją uzna za niesprawiedliwą, a którą rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 maja 1924 r. ustaliło. Ale jednym tchem zabrania znów ustawa zmienić Rządowi ewentualnie skalę, bo zakazuje mu „naruszać wydanych już przepisów”. Co za ilogizm. Faktem jest, że rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 14 maja 1924 r. jest ustawą technicznie dobrą. Ale jestem głęboko przekonany, że ona jest gospodarczo niesprawiedliwa. Mam wrażenie, że gdy Rząd miał wydać to rozporządzenie, to słuchał tylko bankierów i innych dłużników, a nic słuchał wierzycieli. Ja tu przemawiam właśnie w imieniu małych pokrzywdzonych wierzycieli.</u>
<u xml:id="u-57.3" who="#komentarz">(Głos: N. P. R. broni wierzycieli!)</u>
<u xml:id="u-57.4" who="#SBanaszak">Ta sprawa nic ma związku z N. P. R. Niech mi kolega nie przeszkadza, bo chcę skończyć, a jestem zmęczony, gdyż cały dzień sekretarzowałem To jest sprawa prawnicza. Stoję tu jako prawnik.</u>
<u xml:id="u-57.5" who="#SBanaszak">Co ustala to rozporządzenie? Przecież ono jest wywłaszczeniem wierzycieli. Jeżeli ktoś na hipotekę, za zastawem gruntu dawał pieniądze, a jemu się daje w księstwie poznańskiem 15%, a w innych ziemiach aż do 50% sumy obliczonej wedle skali § 2, to jest to wywłaszczenie i potem nie dziwcie się Panowie, że jest brak zaufania. Kto będzie dawał pieniądze na hipotekę nie tylko u nas, ale i z zagranicy? Zwracam także uwagę na nierówność w tej ustawie. Nie rozumiem dlaczego wierzyciele w dzielnicy pruskiej mają dostawać 15%, a w innych dzielnicach do 50%. Tutaj racji jakiejś gospodarczej słusznej nie mogę się dopatrzeć.</u>
<u xml:id="u-57.6" who="#SBanaszak">A inny dziwoląg ekonomiczny. Za zwyczajne pożyczki dostaje się 10%. Proszę Panów, dlatego, że wierzyciel miał wiarę do swego dłużnika, że dał mu coś na słowo lub na skrypt, za to zostaje pokrzywdzony, dostaje tylko 10%, a hipoteczny wierzyciel dostaje aż do 50%. Tego prawnik i ekonomista zrozumieć nie może. Za dobrą wiarę zostaje wierzyciel ukarany. Następnie jest wielka niesprawiedliwość w art. 17 liczba 5. Tutaj się krzywdzi małe oszczędności tych ludzi, którzy nie znali się na koniukturze handlowej, tych biednych i nieuświadomionych obywateli Państwa, tych się krzywdzi, daje się im tylko 5% wkładek, a najwyżej 125 złotych. Mówią, że volenti non fit iniuria, że deponent chciał, aby jego pieniądze pozostały w banku. To jest zupełnie fałszywa obrona banków dlatego, że banki kryły się przez moratorium. Ale jak przyszedł drobny deponent i chciał pieniądze od nich, to je dostał w formie zdewaluowanej, a dyrektorzy banków bogacili się. Więc o co chodzi? Mnie chodzi o to, żeby Rząd mógł zmienić stawki, a także, żeby mógł Rząd tę ustawę zmienić w ten sposób, by droga do sądu była otwarta. Należy każdemu pokrzywdzonemu pozostawić drogę odwołania się do sądu, a nie zamykać drogi tak, jak jest w tem rozporządzeniu. Proszę Wysokiej Izby! Ta sprawa nie była w Komisji Prawniczej, ale przypuszczam, że Panowie w klubach się porozumieją. Proszę o uchwalenie poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#WicemarszałekksStychel">Komunikuję, że mówił ostatni mówca. P. sprawozdawca zrzekł się głosu. Stwierdzam, że rozprawa nad ustawą o naprawie Skarbu Państwa i poprawie gospodarstwa społecznego jest dzisiaj zakończona. Głosowanie odbędzie się jutro ze względu na niedostateczny dzisiaj komplet.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#WicemarszałekksStychel">Proponuję odbyć następne posiedzenie jutro o godz. 10 rano. Niema sprzeciwu, uważam porządek dzienny, wiadomy Panom, za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#WicemarszałekksStychel">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-58.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 10 min. 5 wiecz.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>