text_structure.xml
315 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 10.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodniczy na posiedzeniu Marszałek Sejmu Jan Dembowski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JanDembowski">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#JanDembowski">Protokół 19 posiedzenia Sejmu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#JanDembowski">Prezydium Sejmu ustaliło porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia, który został Obywatelom Posłom doręczony.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#JanDembowski">Czy kto z Obywateli Posłów pragnie zabrać głos w sprawie porządku dziennego dzisiejszego posiedzenia?</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#JanDembowski">Nikt głosu nie zabiera.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#JanDembowski">Przystępujemy do dalszego ciągu łącznej dyskusji nad:</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#JanDembowski">a) Exposé Prezesa Rady Ministrów,</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#JanDembowski">b) projektem ustawy budżetowej na rok 1956 (druki nr 63 i 67),</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#JanDembowski">c) Sprawozdaniem Rady Ministrów z wykonania budżetu państwa za rok 1954 (druki nr 64 i 68).</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#JanDembowski">Udzielam głosu posłowi woj. krakowskiego Zofii Zemanek.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#ZofiaZemanek">Wysoki Sejmie! Obecna debata sejmowa odbywa się w okresie wielkiego wzniesienia fali dyskusji, jaka toczy się u nas od przeszło roku i obejmując coraz szersze kręgi społeczeństwa przyczynia się do poważnej intensyfikacji życia politycznego w naszym kraju.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#ZofiaZemanek">Jeśli przypominam ten dla każdego oczywisty fakt, to tylko po to, aby uzmysłowić sobie dużą odpowiedzialność, jaka na nas, przedstawicielach mas ludowych, które nas wybrały, ciąży.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#ZofiaZemanek">Wszyscy uczestniczymy dziś w wielkim historycznym procesie przewartościowań utrwalonych przez lata wartości, potrzebnych dla przywrócenia naszej ideologii — jej humanistycznej treści, zrozumienia sensu złych, bolesnych, szkodliwych wypaczeń i wyrwania ich z naszego życia.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#ZofiaZemanek">W tych wielkich i trudnych przemianach nie brak jest zgrzytów i nieporozumień, zahamowań wynikłych ze starych nawyków, tam nawet, gdzie kryją się one pod pozornie nową terminologią. Niełatwo jest, jak z tego widać, od razu sprawnie i bez bólu dokonać potrzebnych zmian, a zmiany te jednak już się dokonują. Ostatnie tygodnie szczególnie żarliwych dyskusji odkrywają tak wielkie siły rewolucyjne tkwiące w masach ludowych, że pozwala to optymistycznie patrzeć na tok przebiegających procesów.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#ZofiaZemanek">Usuwanie szkodliwych wypaczeń, a nawet zwyrodnień organów władzy ludowej, rozszerzający się coraz bardziej zakres wadliwie i szkodliwie ograniczanej w poprzednim okresie demokracji wytwarza i wytwarzać będzie w miarę postępu tych procesów, coraz większą jedność narodu, a jednocześnie coraz wyraźniej występować będzie służebna funkcja organów władzy ludowej, które są tylko wybranymi przez lud przedstawicielami jego woli i jego dążeń.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#ZofiaZemanek">Odejście od leninowskich norm życia, odejście od marksizmu-leninizmu pozbawiło nas naukowej metody i naukowej analizy zjawisk i zepchnęło w konsekwencji na drogę rozstrzygania trudnych i nowych spraw przy pomocy irracjonalnych, metafizycznych, a więc pozbawionych sensu kryteriów. W konsekwencji doprowadziło to do traktowania teorii jako sztywnych dogmatów, dla których szukano tylko egzemplifikacji w praktyce, a to musiało doprowadzić do schematów i uproszczeń, bezmyślności, apatii i bezkrytycznej wiary w słuszność spraw z góry rozstrzygniętych i zdecydowanych, z drugiej zaś strony w tych warunkach musiały wyrastać formalne autorytety będące upostaciowaniem objawionych prawd. Atmosfera ta rodziła cały system zbiurokratyzowanych urządzeń i instytucji, obcych naszemu ustrojowi i przynoszących wiele komplikacji i trudności, do których niektórzy dorobili teorię o kosztach własnych socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#ZofiaZemanek">III Plenum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej pozbawiło podstaw tę pseudoteorię, wskazując na konieczność walki z biurokratycznymi naroślami i szkodliwymi wypaczeniami w funkcjonowaniu dyktatury proletariatu w naszym kraju. Ten proces powrotu do leninowskich norm życia i naukowych kryteriów w ocenie zjawisk rozszerzony i pogłębiony został po XX Zjeździe bolesnymi doświadczeniami Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego i międzynarodowego ruchu robotniczego.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#ZofiaZemanek">Ten proces przywrócenia należnej rangi marksizmowi-leninizmowi jest dla nas, marksistów, przywróceniem sensu naszej walce, w którą wkładaliśmy przecież cały zapał swej młodości i cały wysiłek swoich dojrzałych lat. Przecież nie dla jakichś mglistych miraży szliśmy do walki w trudnych warunkach, walki z rodzimym faszyzmem i hitlerowskim okupantem, ale właśnie dla pełnego wyzwolenia człowieka z pęt krępujących jego swobodny rozwój. Na wielu frontach walk wyzwoleńczych walczyli i ginęli polscy komuniści, aby ludzie mogli lepiej, sprawiedliwiej i mądrzej żyć. Wykreślani byli niejednokrotnie w ubiegłym okresie z kroniki ludzkich spraw i oficjalnej historii Partii, którą wypiastowali, w szeregach której walczyli i ginęli — wielu z nich po dziś dzień czeka na pełny powrót do historii swego narodu. I dlatego, choć ciężko nam dzisiaj i trudno uładzić tych wiele niełatwych spraw i rozrachunków naszego życia, jesteśmy głęboko przekonani, że w okresie, kiedy przywrócona zostaje właściwa rola i właściwe znaczenie myśli, rozumowi, wiedzy i nauce, łatwiej nam będzie, nam, polskim komunistom, znaleźć zagubiony w trudnych mrocznych dniach ludzki sens naszej rewolucji. Narastający twórczy, rewolucyjny rozmach mas ludowych wyraźnie raz jeszcze potwierdza, że tylko pełne przywrócenie godności ludzkiej, rozszerzenie demokracji utrwala i ułatwia postępy w budowie socjalizmu w naszym kraju.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#ZofiaZemanek">Stąd wynika też, jak już wspomniałam na wstępie, wielka odpowiedzialność nas, posłów, za rozszerzenie demokracji, za zwalczanie wszelkich przejawów mistyfikacji i uproszczeń, które hamować będą jej postęp. Wymaga to racjonalnej, wnikliwej analizy zjawisk naszego życia i wyciągania najbardziej prawidłowych wniosków, które dopomogą do zniszczenia wszelkich szkodliwych narośli i zahamowań, naprawienia krzywd i niesprawiedliwości, a jednocześnie zabezpieczą — poprzez jak najbardziej czynny udział mas, poprzez ich krytyczny, konstruktywny wkład — ich udział w decydowaniu o losach swojego kraju i o jego przyszłości.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#ZofiaZemanek">W obecnej debacie sejmowej w czasie toczącej się dyskusji liczni posłowie zabierający już głos przedstawiali wnioski dotyczące pogłębienia zachodzących u nas procesów, usprawnienia naszej gospodarki i ujawnienia rezerw. Chciałabym również poruszyć problem, który, choć pozornie szczegółowy, wydaje mi się zagadnieniem zasadniczej wagi dla dalszego rozwoju naszej gospodarki i kultury.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#ZofiaZemanek">W społeczeństwie budującym socjalizm, w społeczeństwie opierającym swój rozwój na naukowych przesłankach, rola nauki i wysokokwalifikowanych specjalistów w każdej dziedzinie życia nabiera szczególnego znaczenia. Można by powiedzieć, że miarą i wyrazem wagi tego zagadnienia był szeroki niewątpliwie rozmach w rozwoju organizacji szkolnictwa wyższego i placówek naukowo-badawczych w okresie ubiegłego 11-lecia.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#ZofiaZemanek">Rezultatem tego rozwoju jest fakt, że w chwili obecnej stosunek ilości studentów do ludności w naszym kraju jest jednym z najwyższych w świecie. Wyprzedziliśmy w tym względzie nawet wysoko uprzemysłowione kraje kapitalistyczne. I tak na przykład jeżeli we Francji na 10 tys. mieszkańców przypada 20 studentów wyższych uczelni, a w Anglii na 10 tys. mieszkańców przypada 30 studentów, to u nas na tę samą liczbę ludności przypada aż 52 studentów. Za tym oczywiście szły poważne środki z budżetu państwowego na rozbudowę i zaopatrzenie szkół wyższych i placówek naukowo-badawczych.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#ZofiaZemanek">Posiadamy obecnie 82 szkoły wyższe, 60 placówek naukowych PAN, 80 instytutów resortowych gospodarczych i ponad 20 instytutów naukowych w resortach niegospodarczych.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#ZofiaZemanek">Poważne nakłady na rozbudowę domów studenckich i pomoc stypendialna dla młodzieży stworzyły w zasadzie ekonomiczne warunki dostępu do wyższych uczelni synom robotników i chłopów.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#ZofiaZemanek">Byłoby jednak przesadą twierdzić, że ten rozmach organizacyjny był wystarczający dla wyznaczenia nauce i szkołom wyższym należytego miejsca w hierarchii spraw określających nasz rozwój, a nawet bez przesady można stwierdzić, że wbrew pozorom stworzonym przez rozwój organizacyjny zaczął się w ostatnich latach zaznaczać proces degradacji nauki. Odejście od kryteriów naukowych w naszym życiu doprowadziło do obniżenia wartości racjonalnej myśli, dopuszczając do krzywienia się metafizyki i mitologii w różnych dziedzinach naszego życia społecznego. W takich warunkach nauce wyznaczona została bardzo służebna i utylitarnie pojęta rola. Wyraziło się to w coraz wyraźniejszym przesuwaniu środków łożonych na rozwój nauki z tradycyjnych, posiadających cenną kadrę naukową ośrodków, jakimi były wyższe uczelnie — na tworzone często zbyt pochopnie, bez zabezpieczenia kadrowego, jako panaceum na dolegliwości doraźne resortu, instytuty resortowe, tworzone często bez jasnego zresztą sprecyzowania ich roli i zadań w ogólnym systemie rozwoju badań naukowych w kraju.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#ZofiaZemanek">Wyraziło się to poza tym, moim zdaniem, w wulgarnym rozumieniu więzi teorii z praktyką, podchodzeniu do pracownika nauki często jak do rzemieślnika, rozwiązującego doraźnie sprawy na zamówienie, przy jednoczesnym ograniczeniu dostępu do źródeł, które były niezbędne dla rozwoju badań naukowych.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#ZofiaZemanek">Nie widziano roli nauki jako motoru postępu technicznego i nie stawiano nawet programowych, perspektywicznych zadań przed nauką, sprowadzając w ten sposób pracę naukową do chałupniczych form i metod.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#ZofiaZemanek">Ten stosunek stworzył fałszywe koncepcje w metodach planowania i finansowania szkół wyższych i nauki i doprowadzał do uciążliwej, delikatnie mówiąc, procedury biurokratyczno-administracyjnej, do zawiłej i nadmiernej sprawozdawczości, ograniczającej i hamującej w ten sposób rozwój twórczych badań naukowych.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#ZofiaZemanek">Wartość placówki naukowo-badawczej oceniano najczęściej w ten sposób, że patrzono na dobrze lub źle wypełnione sprawozdania, sprawność funkcjonowania regulaminów i rozmieszczenie etatów.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#ZofiaZemanek">Niedocenianie w praktyce nauki, deprecjacja społecznej wartości pracy naukowej wyraziła się w niskim uposażeniu pracowników naukowych, zmuszanych przez to do rozpraszania swych możliwości i szukania dodatkowych źródeł zarobków.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#ZofiaZemanek">Ograniczenie demokracji i wypaczenia wynikłe z faktu odejścia od leninowskich form życia przyniosły wiele bolesnych i szkodliwych skutków, które chcemy dziś naprawiać i usuwać. W nauce skutki te były szczególnie szkodliwe i szczególnie niebezpieczne. Schematyzm, uproszczenia i wulgaryzacja hamowały postęp na każdym odcinku życia społecznego, ale w nauce doprowadziły i musiały doprowadzić do niebezpiecznych objawów skostnienia i zastoju, które były tylko konsekwencją tego irracjonalnego, dogmatycznego systemu.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#ZofiaZemanek">Indywidualne i zespołowe osiągnięcia naukowe w poprzednim okresie nie mogą przesłaniać groźnego objawu zacofania naszej nauki, która, poważnie oderwana od kontaktów z nauką światową, pozbawiona atmosfery twórczej polemiki, dreptała coraz bardziej w opłotkach zaściankowości, stwarzając tym poważne trudności dla wszechstronnego naszego rozwoju. Od przeszło roku, po III Plenum KC PZPR, podobnie jak i w całym życiu, zaczęła się coraz ostrzejsza krytyka braków i wypaczeń występujących w nauce i życiu uczelni. Przybierająca na sile po XX Zjeździe KPZR dyskusja wniosła cały szereg krytycznych i cennych uwag.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#ZofiaZemanek">W dniu wczorajszym poseł Hochfeld przedstawił cały rejestr tych słusznych uwag krytycznych wysuwanych w wielu ostatnich dyskusjach na wyższych uczelniach. Dotyczą one warunków rozwoju nauki, aintelektualnego systemu studiów, przerostów biurokratycznych i zagadnienia wzrostu kadry naukowej. Nie chciałabym powtarzać szczegółowo tych spraw, które wczoraj były już przedstawione.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#ZofiaZemanek">Rezultaty krytyki toczącej się na wyższych uczelniach pozwalają już dzisiaj z większą precyzją formułować wnioski w sprawie poprawy niepokojącego stanu. Konfrontacja tych wniosków z projektem budżetu na rok 1956 nasuwa parę krytycznych uwag i wynikających z nich konsekwencji, które chciałam przedstawić do rozważenia Obywatelom Posłom.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#ZofiaZemanek">Wydatki na naukę i szkoły wyższe w projekcie budżetu państwa na rok 1956 stanowią niepełne 2% ogółu bieżących wydatków budżetowych i wzrastają o 11%. Jeśli jednak uwzględnimy wzrost cen na odczynniki i aparaturę, wzrost ten będzie znacznie mniejszy i można go ocenić szacunkowo na około 2%.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#ZofiaZemanek">W związku z koniecznością unowocześnienia aparatury, lepszego zaopatrzenia bibliotek niezbędnego dla rozszerzenia badań naukowych konieczne jest zwiększenie sum przeznaczonych na naukę. W związku z tym nasuwa się nieodparcie wniosek o konieczności rozważenia przez Komisję Oświaty, Nauki i Kultury Sejmu możliwości zwiększenia wydatków przeznaczonych na naukę i szkolnictwo wyższe w przyszłych preliminarzach budżetu państwowego następnych lat planu 5-letniego.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#ZofiaZemanek">Chcę się teraz zastanowić głównie nad wnioskami aktualnymi na rok bieżący, nasuwającymi się z analizy budżetu roku 1956. W związku z tym chciałabym wysunąć trzy problemy.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#ZofiaZemanek">Sprawa rozdziału środków budżetowych przeznaczonych w bieżącym roku na naukę i szkolnictwo wyższe. Wychodząc z założeń o konieczności rozwoju prac naukowych chciałam przedstawić, jak wygląda sprawa rozdziału w budżecie sum przeznaczonych na prace naukowo-badawcze.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#ZofiaZemanek">W wyższych uczelniach, skupiających około 4 tys. samodzielnej kadry naukowej, na badania naukowe przeznacza się w budżecie państwowym 29 mln zł. 60 placówek Polskiej Akademii Nauk, skupiających ok. 3,5 tys. pracowników nauki, na badania naukowe otrzymuje 73 mln zł. A w 80 instytutach resortowych gospodarczych, które w zasadzie nie mają własnej samodzielnej kadry naukowej, na ten cel przeznacza się 271.308 tys. zł. Do tych sum dochodzą jeszcze sumy na instytuty tzw. niegospodarcze, czyli widzimy, że cyfra 271 mln została w ogólnym budżecie znacznie przekroczona w stronę instytutów resortowych. Stosunek tych cyfr wykazuje jasno, że taki rozdział środków finansowych nie jest niczym uzasadniony i nasuwa poważne wątpliwości. Wymagałoby to wnikliwego przeanalizowania zarówno tematyki prac naukowych instytutów resortowych, jak i realności wykonania i wyciągnięcia stąd odpowiednich wniosków.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#ZofiaZemanek">Dla przykładu, jak wygląda sprawa zabezpieczenia kadrowego wykonania prac naukowych, chcę przedstawić sytuację instytutów resortu chemii. W 10 instytutach resortu chemii, których budżet w całości wynosi 73.401 tys. zł, na pracę naukową przeznacza się prawie 30 mln, to znaczy tyle, ile wynosi fundusz na prace naukowe wszystkich wyższych uczelni, przy niemal 4 tys. samodzielnych pracowników skupionych w wyższych uczelniach, a w instytucie chemii jest ich tylko 37.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#ZofiaZemanek">A np. w instytucie tzw. niegospodarczym, instytucie Ministerstwa Spraw Zagranicznych — Instytucie Spraw Międzynarodowych, którego budżet przekracza 3 mln zł na 1956 r., na 120 pracowników jest tylko 10 pracowników o kwalifikacjach naukowych. Pracą naukową Instytutu — jak do tej pory — są głównie biuletyny, które się zresztą rozchodzą prawie jak druki ścisłego zarachowania.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#ZofiaZemanek">Stąd też i efekty wielu tych placówek są znikome, nie mogą być lepsze i często odnosi się wrażenie, że zostały one stworzone tylko jako źródła czerpania dodatkowych zarobków dla nisko opłacanych pracowników naukowych i jako argument ograniczający dotacje na naukę, która daje tak małe wyniki. Wydaje się, że jednak sprawę podwyżki uposażeń należy rozwiązać w sposób znacznie prostszy, a ograniczenie działalności istniejących bez uzasadnienia instytutów i sprowadzenie ich do właściwych rozmiarów, np. laboratoriów przyfabrycznych, mogłoby zwolnić również pewną część kosztownej a często nie wykorzystanej aparatury naukowej.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#ZofiaZemanek">Dla przykładu chcę przedstawić sprawę zaopatrzenia w aparaturę naukową i marnowania wielu cennych aparatów naukowych w niektórych placówkach resortowych. W Polskiej Akademii Nauk przy Komitecie Nauk Rolniczych znajduje się laboratorium zakładu hodowli doświadczalnej zwierząt. W laboratorium tym pracuje 7-osobowa grupa pracowników naukowych. Mieści się ono w Pałacu Staszica i posiada jeden pokoik laboratoryjny o prymitywnym uzbrojeniu wykonanym osobiście, metodą chałupniczą, przez samych pracowników nauki. Pomieszczenie tego zakładu wynosi 16 m2.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#ZofiaZemanek">Jednocześnie przy Centralnym Zarządzie Terenowego Przemysłu Spożywczego znajduje się laboratorium, które posiada doskonale i nowocześnie uzbrojone laboratorium chemiczne o powierzchni 82 m2. W lokalu tym pracuje tylko dwóch pracowników naukowych, nawet bez laboranta. Plan badawczy tego laboratorium zawiera 4 tematy dotyczące bardzo doraźnych spraw produkcyjnych, jak produkcja soku pitnego z kapusty, musztarda w proszku itd. Wydaje się, że tego rodzaju dysproporcje i marnotrawstwo w rozdziale środków i nakładów należy usunąć.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#ZofiaZemanek">Ze sprawą oceny celowości istnienia niektórych instytutów resortowych i celowości wydatkowania sum przeznaczonych na badania naukowe oraz wykorzystania aparatury naukowej łączy się sprawa podwyżki uposażeń dla pracowników nauki. Przeciętna roczna uposażeń pracownika nauki w szkołach wyższych i instytutach resortowych niegospodarczych wynosi 14 tys. zł. W placówkach Polskiej Akademii Nauk i w instytutach gospodarczych resortowych przeciętna dosięga 20 tys. rocznie. Układa się to w zależności od ilości pomocniczej kadry naukowej, o czym Wspominał już wczoraj poseł Hochfeld. Jak widać z tego, uposażenie pracownika nauki jest bardzo niskie. Sprawa ta nie może być rozważana tylko w aspekcie podniesienia stopy życiowej i stworzenia niezbędnego minimum do pracy twórczej, ale przede wszystkim jest to zagadnienie nadmiernego rozproszenia wysiłków pracowników nauki. A więc łączyć się ona winna z całkowitym ograniczeniem kumulacji stanowisk dla pomocniczej kadry naukowej i znacznym, nie przekraczającym dodatkowego etatu, ewentualnie pół etatu uzasadnionego względami społecznych potrzeb, ograniczeniem dla samodzielnych pracowników nauki. Postulat ten określa zatem wysokość tych uposażeń. Jak niepożądanym zjawiskiem, zwłaszcza dla rozpoczynających prace naukowe, jest łączenie prac, nie mam chyba potrzeby mówić. Tymczasem jest to zjawisko dość częste i niemal powszechne.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#ZofiaZemanek">Według danych Państwowej Komisji Etatów w szkołach wyższych pracuje 43 tys. pracowników nauki tzw. działalności podstawowej, tzn. pracownicy samodzielni, pomocniczy i personel naukowo-techniczny. Jeśli zestawiamy tę cyfrę z faktyczną liczbą około 18 tys. pracowników naukowych, to widzimy, że nawet po odliczeniu etatów fikcyjnie obsadzonych ludźmi nie posiadającymi żadnych kwalifikacji naukowych będziemy mieli sporą ilość etatów przypadających 2-krotnie na jednego pracownika nauki. Likwidacja kumulacji nie tylko pozwoli w sposób celowy wygospodarować potrzebne rezerwy, ale przyniesie najcenniejszą rzecz, jaką jest koncentracja wysiłku potrzebnego w pracy naukowej. I to jest chyba najbardziej wartościowy potencjał naszego rozwoju.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#ZofiaZemanek">Ostatnią sprawą, którą chcę poruszyć, jest likwidacja biurokratycznych wypaczeń ograniczających samodzielność i piętrzących nieznośne przeszkody w pracy naukowej. Odbiciem tego w budżecie jest nadmierny, niedopuszczalny rozrost aparatu administracyjno-biurowego, który wyraża się stosunkiem 2,1 : 1. Czyli na 43 tys. pracowników tak zwanej działalności podstawowej przypada 20 tys. pracowników administracyjno-biurowych. Jeśli nawet założymy, że część z nich — choć to raczej jest wypadek rzadki — pełni funkcję laborantów czy bibliotekarzy, to i tak cyfra ta jest niepokojąca i wskazuje na ogromne obciążenie placówek naukowych zbędną pracą, narzuconą im przez biurokratyczny system planowania i finansowania ze strony Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego, Państwowej Komisji Etatów i Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#ZofiaZemanek">Szybkie doprowadzenie do końca wniosków, wynikających z ponad rok już trwających dyskusji i postulatów wysuniętych przez pracowników nauki i młodzieży, jest konieczne dla stworzenia pomyślnych warunków do badań naukowych w naszym kraju.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#ZofiaZemanek">Jest w przygotowaniu uchwała Prezydium Rządu, która ma stworzyć podstawę do reform potrzebnych dla stworzenia odpowiednich warunków rozwoju nauki i podniesienia wartości kształcenia specjalistów. Uchwała ta jednak rodzi się zbyt wolno i dlatego wydaj e mi się celowe i zgodne z zadaniami Sejmu wpływanie na tempo przygotowań i przeprowadzanie potrzebnych zmian. Dlatego chciałabym postawić wniosek o uaktywnienie Komisji Oświaty, Nauki i Kultury Sejmu, która nie powinna zbierać się tylko w okresach przed posiedzeniami plenarnymi Sejmu, ale która bieżąco roztoczyłaby kontrolę nad: postępem demokratyzacji i odbiurokratyzowaniem nauki. Są to niezbędne warunki, aby wyższe uczelnie i placówki naukowo-badawcze stały się w okresie planu 5-letniego ośrodkami twórczej, żywej myśli naukowej, torującymi drogę postępowi technicznemu i rozwojowi kultury narodowej.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#ZofiaZemanek">Wysoki Sejmie! Mamy wielkie i sławne tradycje naukowe. Jesteśmy narodem, który dał ludzkości wiele światłych i wielkich umysłów, a wśród nich nazwiska Kopernika i Marii Curie-Skłodowskiej są tymi, które otworzyły przed ludzkością nowy świat. Historia naszej nauki to wielki wkład w rozwój myśli naukowej całego świata. Marny i dzisiaj w Polsce wielu wybitnych uczonych. Po raz pierwszy zostały stworzone warunki, kiedy nie tylko lud polski, ale i polscy uczeni nie muszą szukać możliwości swej twórczej pracy na obczyźnie, ale mogą w kraju wraz z całym narodem rozwiązywać trudne problemy życia i wytyczać drogi postępowi. Nie dopuśćmy więc do zmarnowania tych potencjalnych możliwości, skończmy z traktowaniem nauki jako luksusowej maskotki, a przywróćmy należne jej miejsce w naszym rozwoju. Rola jej w procesie demokratyzacji naszego życia nakazuje nam, posłom, zapewnić szybkie przeprowadzenie zmian podnoszących rangę naszej nauki i przywracających jej wielką społeczną funkcję nauki rzeczywiście służącej narodowi.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. łódzkiego Zygmunt Krzywański.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#ZygmuntKrzywański">Wysoki Sejmie! Chciałbym poruszyć niektóre węzłowe problemy gospodarcze woj. łódzkiego, zwłaszcza w aspekcie jego perspektyw rozwojowych. Województwo nasze charakteryzuje poważna nierównomierność uprzemysłowienia. Obok powiatów o starej tradycji przemysłowej, jak łódzki, tomaszowski, łaski, radomszczański i piotrkowski, mamy również powiaty zacofane gospodarczo, jak Rawa Mazowiecka, Poddębice, Wieruszów i Pajęczno — powiaty stanowiące białą plamę na przemysłowej mapie Polski, a nawet białą plamę na mapie sieci elektryfikacyjnej kraju.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#ZygmuntKrzywański">W tej sytuacji wydawać by się mogło, że koncentracja zamierzeń gospodarczych w kierunku uprzemysłowienia powiatów zacofanych stanowi węzłowy problem i jest przedmiotem głębokiej troski i zainteresowania kompetentnych czynników. Tak jednak nie jest. W ostatnich latach obserwujemy mianowicie, że obok problemu produktywizacji słabo wykorzystywanych rezerw siły roboczej w tych powiatach występuje coraz silniej problem nadwyżki siły roboczej również w szeregu miast i miasteczek wysoko uprzemysłowionych. Coraz więcej osób zgłasza swe pretensje o uzyskanie pracy pod adresem rad narodowych, coraz więcej jest skarg i interwencji w związkach zawodowych z powodu bardzo często bezdusznego zwalniania pracowników przez administrację, która w wielu przypadkach widzi tylko etaty, cyfry, a nie dostrzega żywego człowieka — niejednokrotnie jedynego żywiciela rodziny, wdowy lub starszego wiekiem człowieka, któremu brakuje zaledwie kilka miesięcy do uzyskania renty.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#ZygmuntKrzywański">Nie możemy nie widzieć tego problemu i trzeba stanowczo temu zjawisku przeciwdziałać.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#ZygmuntKrzywański">Wiemy przecież, że w skali ogólnokrajowej mamy poważny niedobór siły roboczej. Tym bardziej boli nas to, że w Tomaszowie Mazowieckim liczba poszukujących pracy wynosi 800 osób — w tym około 600 kobiet, w Piotrkowie — 400 osób, w Zgierzu — 250 osób. Sytuację tę pogarsza fakt, że zakłady pracy mają już w tej chwili przekroczone stany zatrudnienia, co oznacza, że podane liczby zwiększą się o 150 osób w Tomaszowie i o tyleż osób w Zgierzu.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#ZygmuntKrzywański">Rozładowanie tej sytuacji związane jest nierozerwalnie z ogólnym kierunkiem rozwojowym przemysłu lekkiego, a więc z jego polityką w dziedzinie inwestycyjnej i remontowej.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#ZygmuntKrzywański">Trzeba stwierdzić, że w tych dziedzinach w obiektach przemysłowych położonych na terenach woj. łódzkiego osiągnęliśmy stosunkowo niewiele, a w niektórych przypadkach nawet cofnęliśmy się.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#ZygmuntKrzywański">Jeśli się zważy, że odziedziczyliśmy po kapitalistach zakłady stare, wyjątkowo tandetnie budowane, że duża część to po prostu nieznacznie zmodernizowane budynki pochałupnicze, to jasne się staje, że dalszy brak widzenia istniejącego stanu rzeczy doprowadzić może do sytuacji wręcz katastrofalnej.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#ZygmuntKrzywański">A oto kilka danych na potwierdzenie tego stanu rzeczy. W Zgierskich Zakładach Przemysłu Wełnianego im. Dąbrowskiego i Pietrusińskiego poszczególne budynki mają wybrzuszenia dochodzące do 40 cm oraz pęknięcia ścian na całej wysokości, a powołana komisja rzeczoznawców budowlanych Politechniki Warszawskiej stwierdziła, że niektóre z nich już w ogóle nie nadają się do użytku.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#ZygmuntKrzywański">W nie lepszym stanie znajdują się budynki w Zakładach Przemysłu Bawełnianego im. Stu Poległych w Zgierzu. Ministerstwo Przemysłu Lekkiego zaalarmowane taką sytuacją wydaje często decyzje o czasowym unieruchomieniu zakładów, co związane jest ze zwolnieniami wykwalifikowanych robotników.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#ZygmuntKrzywański">Nam nie wolno podejmować decyzji o zamknięciu zakładu nie troszcząc się jednocześnie o los zatrudnionych w nim robotników. Tak na przykład trzeba było anulować polecenie zatrzymania 40% maszyn w przędzalni w ZPB im. Stu Poległych, ponieważ to równałoby się zwolnieniu 400 ludzi.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#ZygmuntKrzywański">W przemyśle włókienniczym jest dość znaczny procent zakładów posiadających poważne usterki i rzecz polega na tym, aby w sposób planowy eliminować obiekty zagrożone, a na ich miejsce budować nowe.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#ZygmuntKrzywański">Chciałbym przy tej okazji wskazać na niedopuszczalną praktykę wydawania opinii o stanie zagrożenia budynków na podstawie pobieżnej oceny, dokonywanej przez niektóre komisje. Tak na przykład komisja, na której czele znajdował się wiceminister ob. Szaban, stwierdziła, że jeden z zagrożonych budynków fabrycznych w Zgierzu wytrzyma jeszcze kilka lat. Niestety na budynku tym w kilka tygodni po oględzinach zawalił się dach.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#ZygmuntKrzywański">Sytuację pogarsza fakt, że w niektórych obiektach zagęszczono park maszynowy, wskutek czego stropy przeciążone są nawet o 46% w stosunku do obciążenia nominalnego.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#ZygmuntKrzywański">Sytuacja taka zaistniała również w Zduńsko-Wolskich Zakładach Przemysłu Zgrzebnego, gdzie w kilkunastu oddziałach produkcyjnych jest zbiorowisko brudu, zagęszczonych maszyn, często pozbawionych osłon. Są to obiekty pozbawione elementarnych urządzeń higieny osobistej, jak umywalnie, szatnie i ubikacje.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#ZygmuntKrzywański">W dyskusji nad założeniami planu 5-letniego załogi nasze domagały się bezwzględnego poprawienia istniejącego stanu rzeczy, a jednak w planach inwestycyjnych i remontowych resortu nie znajdujemy na ten cel odpowiednich pozycji. Powstają uzasadnione pytania: co robić? jak rozwiązać te nabrzmiałe problemy?</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#ZygmuntKrzywański">W naszej pamięci pozostaje obraz tragicznego wypadku w Zakładach Zgierskich i trzeba uczynić wszystko, co w naszej mocy, aby podobna historia nigdy się nie powtórzyła.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#ZygmuntKrzywański">Z oceny stanu obiektów przemysłowych nie wynika, aby w ramach normalnej gospodarki remontowej można było poprawić obecną sytuację. Na uzasadnienie tej tezy przytoczę tylko fakt, że globalne zapotrzebowanie resortu przemysłu lekkiego na rok 1956 na remonty wszelkiego typu wyniosło blisko 1 miliard zł i PKPG, jak to zwykle bywa, zapotrzebowanie to ograniczyła o ca 100 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#ZygmuntKrzywański">Chciałbym tu jeszcze raz podkreślić, że i ta wysoka kwota nie obejmuje szeregu najpilniejszych robót remontowych w omawianych przeze mnie obiektach przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#ZygmuntKrzywański">Łożenie rokrocznie olbrzymich kwot na przedłużenie zdolności produkcyjnej tandetnie budowanych i nieekonomicznie urządzonych pomieszczeń produkcyjnych, wyposażenie tych pomieszczeń w niezbędne urządzenia higieny osobistej, kosztowne adaptacje wydają się w tej chwili nonsensem ekonomicznym i winny ulec — moim zdaniem — gruntownej rewizji.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#ZygmuntKrzywański">Wydaje się konieczne wysunięcie wniosku o pełną modernizację obiektów przemysłowych w miastach i miasteczkach naszego województwa, i to taką modernizację, która by przyniosła w efekcie wzrost mocy produkcyjnej oraz wchłonięcie kwalifikowanych rezerw siły roboczej.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#ZygmuntKrzywański">W związku z tym wnioskiem, wysuwa się również konieczność poddania rewizji dotychczasowej polityki lokalizacji inwestycji, prowadzonej w przemyśle włókienniczym.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#ZygmuntKrzywański">W okresie Planu 6-letniego aktualną sprawą było na przykład zlokalizowanie na terenie województwa łódzkiego kilku budów, jak np. tkalni w ZPW im. Nowotki w Tomaszowie, wykończalni wełnianej w Zgierzu, Zakładów Tkanin Technicznych w Tomaszowie, Fabryki Gazy Młyńskiej w Łasku. O budowach tych było głośno, propagowano je nawet w okresie wyborów do rad narodowych. Do Tomaszowa zwieziono pewną ilość maszyn z przeznaczeniem dla projektowanego obiektu, po czym zrezygnowano całkowicie z tych planów.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#ZygmuntKrzywański">Jeżeli chodzi o fabrykę gazy młyńskiej, która jest tak poszukiwana i którą musimy niestety importować, to w dalszym ciągu (ponieważ jest to praca ręczna, nie zmechanizowana) musimy czekać, aż sprowadzimy odpowiednie maszyny, aż tę produkcję zmechanizujemy.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#ZygmuntKrzywański">Przypomina się tu pewna historia. W okresie żniw w jednym z gospodarstw rolnych nie dokonywano sprzętu zboża, ponieważ zepsuła się kosiarka, a zapomniano o tym, że można kosić również ręczną kosą i nie czekając aż będzie kosiarka. Taki pogląd istnieje również w Ministerstwie Przemysłu Lekkiego, gdzie czeka się na zmechanizowanie, a nie wykorzystuje się rezerw w tym kierunku, ażeby w większym stopniu zaspokoić potrzeby naszego przemysłu lekkiego i dostarczyć gazę młyńską.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#ZygmuntKrzywański">Dużo energii i dużo pieniędzy włożył natomiast resort w budowę tkalni jedwabniczej w Świerkowie w okolicach Gorzowa Wielkopolskiego, lokalizując obiekt w okolicy słabo zaludnionej — po prostu w lesie — raczej nadającej się na obiekt sanatoryjny aniżeli przemysłowy. A oto skutki tej budowy po uruchomieniu zakładu: załoga rekrutująca się z okolicznych wsi dowożona jest samochodami (w promieniu 30 km). Trzeba tu dodać, że we wsiach tej okolicy występuje brak rąk do pracy w rolnictwie i każdy nowo zwerbowany do fabryki — to osłabienie okolicznych PGR-ów, spółdzielni produkcyjnych i gospodarstw indywidualnych. Niezmiernie kosztowny jest transport surowców i materiałów pomocniczych oraz wyrobów gotowych. Dodatkową trudność stanowi brak perspektyw na szybkie ustabilizowanie się załogi, która w okresie wiosenno-letnim wraca z reguły do rolnictwa. Według stanu na 1 stycznia br. w zakładzie tym znajduje się tylko jeden pracownik od czasu uruchomienia, 10 pracowników ze stażem 1 roku i 2 miesięcy, 16 — z półrocznym stażem, a resztę stanowią nowo przyjęci pracownicy. Na przestrzeni ubiegłego roku przyjęto 236 robotników, a zwolniono na własną prośbę 158 osób.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#ZygmuntKrzywański">Nie trzeba dodawać, że zakłady w takich warunkach nie wykonują planów produkcyjnych i rzutują ujemnie na cały przemysł jedwabniczy.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#ZygmuntKrzywański">W tym samym czasie resort nie mógł się zdecydować na sfinansowanie wniosku Zakładu Przemysłu Bawełnianego w Moszczenicy dotyczącego elektryfikacji zakładu ze względu na słabe urządzenia kotłowe i częste awarie turbiny, mimo że koszt nie przekroczy 400 tys. zł, a zakład energetyczny okręgu łódzkiego już w 1954 r. był w stanie pokryć zapotrzebowanie mocy energii elektrycznej. Opieszałość ta doprowadziła do zatrzymania turbiny, której remont przedłuża się, powodując postój zakładów. Straty z tego tytułu są bardzo znaczne i wynoszą w wartości niewykonanej produkcji ponad 9 mln zł. Trzeba tu dodać, że przedłużający się postój zagraża już w tej chwili poważnymi zaburzeniami w zakładach kooperujących i prawdopodobnie doprowadzi do postoju w przędzalni odpadkowej Pabianickich ZPB.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#ZygmuntKrzywański">Omawiane przeze mnie zagadnienia stanowią, rzecz jasna, jedynie fragment ogólnej sytuacji przemysłu lekkiego, przy czym na przykładzie okręgu łódzkiego widać szczególnie wyraźnie, jak brak perspektyw rozwojowych, jak obecne zacofanie techniczne i budowlane może odbić się w niedalekiej przyszłości na wynikach pracy tego przemysłu.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#ZygmuntKrzywański">Pragnę równocześnie stwierdzić, że w wystąpieniu swoim nie miałem zamiaru negować rzeczywiście wielkich osiągnięć przemysłu lekkiego, stałego wzrostu wydajności pracy, poprawy jakości produkcji, wzbogacenia asortymentów i potanienia kosztów własnych produkcji. Nasza wspaniała klasa robotnicza wykorzystuje w coraz większym stopniu możliwości produkcyjne zakładów pracy i wykazuje coraz głębszą troskę o dalszy ich rozwój. Ale właśnie ta głęboka gospodarska troska dyktuje często naszym robotnikom, majstrom i inżynierom wiele krytycznych uwag.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#ZygmuntKrzywański">Przemysł lekki to przecież nasz przemysł kluczowy, który stanowi jedno z głównych źródeł naszej akumulacji. Nazwa tego przemysłu stoi w jaskrawej sprzeczności z rzeczywiście trudną i skomplikowaną pracą zakładów włókienniczych. Jest szereg procesów produkcyjnych szkodliwych dla zdrowia, w których występują choroby zawodowe. Jeśli do tego dodamy, że w przemyśle tym większość zatrudnionych stanowią kobiety oraz że jest znaczny procent młodzieży, to zrozumiałe się staje, że przemysł ten winien stać się przedmiotem troski wszystkich czynników.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#ZygmuntKrzywański">Zdajemy sobie sprawę, że niemożliwością jest rozwiązać w ciągu jednego roku całość potrzeb przemysłu lekkiego, ale chodzi o to, że potrzeby te nie mogą schodzić z pola widzenia, że powinny być systematycznie, w coraz większym stopniu uwzględniane w naszych budżetach państwowych. Chciałbym tu szczególnie podkreślić konieczność zwiększenia przydziałów materiałowych, zwłaszcza żelaza i materiałów budowlanych dla szybkiej poprawy stanu bezpieczeństwa w naszych zakładach pracy, a zwłaszcza zabezpieczenia stropów oraz maszyn produkcyjnych. Jest to niezbędne, jeśli się zważy, że w tej chwili posiadamy jeszcze około 20% niezabezpieczonych maszyn i znaczną ilość zakładów o zagrożonych i przeciążonych stropach.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#ZygmuntKrzywański">Pragnąłbym również zaapelować do wszystkich czynników, od których zależy poprawienie stanu oświetlenia w naszych zakładach pracy, ponieważ złe oświetlenie wpływa na pogorszenie się stanu zdrowia robotników (osłabienia wzroku), oświetlenie zaś dobre stanowi poważny czynnik podniesienia jakości naszej produkcji i wpływa na zmniejszenie ilości wypadków.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#ZygmuntKrzywański">Jeżeli chodzi o problem oświetlenia, to czytamy o tym często w prasie, są w tej sprawie oświadczenia przedstawicieli Rządu. Niestety jednak zbyt długo czekamy na zaopatrzenie naszych zakładów w dostateczną ilość żarówek o potrzebnej mocy.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#ZygmuntKrzywański">W wystąpieniach Obywateli Posłów, do których ja również przyłączam te postulaty, były po prostu żądania, aby w pełnej mierze można było zaspokoić stale rosnące potrzeby naszej klasy robotniczej. Zdajemy sobie w pełni sprawę, że trzeba będzie pełnej mobilizacji wszystkich sił naszych, aby ujawnić niewyczerpane rezerwy istniejące jeszcze w naszych zakładach pracy; że to nas również zobowiązuje do wytężenia wszystkich sił do walki z marnotrawstwem, które tu czy ówdzie jeszcze istnieje w wielu zakładach pracy. Jeżeli chodzi o przemysł włókienniczy, skórzany, garbarski, niestety istnieje jeszcze plaga kradzieży w naszych zakładach pracy, plaga marnotrawstwa, która przyczynia wielkich szkód naszej gospodarce narodowej. Dlatego też naszym obowiązkiem będzie, aby i tutaj w pełni mobilizować nasze siły do pokonania wszystkich braków, jakie istnieją w naszym przemyśle.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#ZygmuntKrzywański">Pragnąłbym na zakończenie również ustosunkować się do wypowiedzi posła Osmańczyka, który w dniu wczorajszym powiedział, że kierownictwo Komitetu Łódzkiego poczyna sobie niewłaściwie wobec prasy. Ja mam zaszczyt być również członkiem Egzekutywy Komitetu Łódzkiego i pragnę oświadczyć, że nieznane mi są sprawy, do których by i kierownictwo Komitetu Łódzkiego jak również i Egzekutywa Komitetu Łódzkiego ustosunkowała się negatywnie i aby nie doceniała znaczenia prasy w naszym budownictwie socjalistycznym. Takie zrozumienie było i jest. Przypuszczam, że poseł Osmańczyk utożsamia ze stanowiskiem Komitetu referat i ustosunkowanie się prelegenta z Warszawy na jednej z narad w Łodzi, czego nie należy jednak utożsamiać ze stanowiskiem kierownictwa Komitetu Łódzkiego.</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#ZygmuntKrzywański">Pragnę również, Wysoki Sejmie, wypowiedzieć się co do niewłaściwego poglądu, moim zdaniem — pewnego niezrozumienia, nieznajomości sytuacji na terenie Łodzi i woj. łódzkiego w wystąpieniu posła Nieszporka odnośnie do przywilejów Łodzi w budżecie, jakoby faworyzowanym dla okręgu łódzkiego.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#ZygmuntKrzywański">My, włókniarze łódzcy, jesteśmy w bardzo serdecznej więzi i przyjaźni z braćmi górnikami, cieszymy się więc z dorobku kulturalnego, z każdego obiektu kulturalnego, jaki mają oni do swojej dyspozycji. My wcale nie chcemy konkurować z nimi pod tym względem. Chcę oświadczyć, że takie twierdzenie nie odpowiadałoby rzeczywistości, dlatego że my jesteśmy bardzo ubodzy w obiekty kulturalne, w domy kultury, o które stukamy zarówno do władz naszych centralnych i które — mamy nadzieję, że w przyszłości zostaną uwzględnione, aczkolwiek zdajemy sobie w pełni sprawę, że nie wystarczy tylko żądać budowy domów kultury, obiektów kulturalnych w tej chwili, kiedy istnieje tak palący problem, jak problem mieszkaniowy.</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#ZygmuntKrzywański">Dlatego w poczuciu pełnej odpowiedzialności, niezależnie od możliwości, jakie są do dyspozycji naszego Rządu, w jakim stopniu będzie te problemy rozwiązywać, my wierzymy, że ta polityka Rządu naszego, wybranego z woli ludu, będzie słuszna i sprawiedliwa — i nie tylko dla województwa łódzkiego, ale dla całego kraju.</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JanDembowski">Głos ma poseł miasta Łodzi Stanisław Urbańczyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#StanisławUrbańczyk">Wysoka Izbo! Przemawiam w imieniu największego polskiego ośrodka przemysłu włókienniczego — miasta Łodzi. Pragnę przedstawić kilka problemów naszego miasta, które powinny znaleźć swoje odzwierciedlenie w budżecie, który mamy na tej sesji uchwalić.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#StanisławUrbańczyk">Powszechnie znany jest zły stan urbanistyczny i zdrowotny robociarskiej Łodzi, który przejęliśmy w spuściźnie po kapitalistach. Znane są również poważne wysiłki podjęte w minionym dziesięcioleciu przez Partię i Rząd, zmierzające do polepszenia tego stanu. Nie można jednak powiedzieć, że podjęto wszystkie prace, które w ramach naszych możliwości ekonomicznych można było podjąć. Jaskrawym przykładem mogą tu być problemy zdrowotności publicznej naszego miasta. Poruszę z nich tylko dwa charakterystyczne zagadnienia: zanieczyszczenie powietrza i gospodarkę instalacjami ściekowymi.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#StanisławUrbańczyk">Las kominów łódzkich wyrzuca na dobę ogromne ilości pyłu i sadzy. Wytworzona w ten sposób gruba warstwa dymów, zawierających ponadto gazy siarki, w dużym procencie pochłania życiodajne promienie ultrafioletowe, redukując do minimum ich zdolności bakteriobójcze. W efekcie prowadzi to do bezspornie naukowo stwierdzonego faktu szczególnie dużego nasilenia chorób epidemicznych w naszym mieście. Przykładem może być najwyższy w kraju procent zapadalności na błonicę.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#StanisławUrbańczyk">Podjęto prace, które miały doprowadzić do zmniejszenia zapylenia powietrza. Stwierdzić jednak trzeba, że instalowanie urządzeń pyłochłonnych przebiega z niedostateczną szybkością.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#StanisławUrbańczyk">Oddzielny rozdział stanowią szczególnie szkodliwe i trapiące wyziewy Zakładów Włókien Sztucznych na Widzewie. Wyziewy te, w skład których wchodzą związki siatki, powodują błędnicę i schorzenia psychiczne, a wyziewy te nękają całe miasto.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#StanisławUrbańczyk">Pod naciskiem władz miejskich, a na osobiste polecenia ministra Wanga, w początku 1951 r. Zakłady Włókien Sztucznych przystąpiły do inwestycji mających na celu poprawę warunków zdrowia i higieny pracy. Mimo jednak zalecenia wykonania w najbliższym czasie stumetrowego komina, łącznie z niezbędną instalacją wentylacyjną. Zakłady przewlekają realizację tych urządzeń.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#StanisławUrbańczyk">Jednocześnie wspomnieć należy, że według posiadanych informacji Ministerstwo Przemysłu Chemicznego planuje w najbliższym czasie rozwinąć moc produkcyjną Zakładów, co przyczyni się do zwiększenia ilości wyrzucanych na miasto gazów. Powyższa rozbudowa nie była uzgadniana z władzami miasta, które zajmują zdecydowanie negatywne stanowisko odnośnie do zwiększania produkcji Łódzkich Zakładów Włókien Sztucznych tak długo, dopóki nie zostaną usunięte niedociągnięcia Zakładów.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#StanisławUrbańczyk">Specjalną trudnością w uzyskaniu poprawy warunków atmosferycznych jest kompletny brak rozeznania w klimacie miasta. Dane PIHM-u okazywały się niedokładne. Silnie odczuwa się brak punktów obserwacji meteorologicznych na terenie miasta. Na interwencję Prezydium Rady Narodowej w Łodzi PIHM obiecał pomoc przy opracowaniu tych danych, niestety, jedynie w ramach instruktarzu. Na stale ponawiane w tej sprawie żądania miasta pod adresem PKPG kompleksowego opracowania zagadnień klimatycznych Łodzi nie było oddźwięku. PKPG nie przewidziało na powyższe prace żadnych kredytów.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#StanisławUrbańczyk">Równie ważnym czynnikiem, decydującym o stanie sanitarnym Łodzi, są ścieki. Wystarczy powiedzieć, że zaledwie 18% ogólnej długości ulic drugiego co do wielkości miasta w Polsce uzbrojonych jest w sieć kanalizacyjną. Co więcej, należy stwierdzić, że część istniejących urządzeń jest mocno zagrożona. Czynnikiem zagrażającym jest nieuregulowana gospodarka łódzkich zakładów przemysłowych, grupujących wiele wykończalni i farbiarni, a więc zakładów o ściekach chemicznie czynnych.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#StanisławUrbańczyk">Znaczna ilość zakładów odprowadza nieoczyszczone ścieki rynsztokami ulicznymi lub bezpośrednio do rzeczek łódzkich, zatruwając powietrze w mieście i zanieczyszczając wodę w studniach podwórzowych. Pozostałe zakłady, przyłączone do sieci miejskiej, odprowadzają z kolei ścieki wcale lub niedostatecznie zneutralizowane, co powoduje korozję kanałów miejskich, przynosząc w konsekwencji poważne straty gospodarce narodowej. Prezydium Rady Narodowej m. Łodzi w trosce o poprawę warunków sanitarnych miasta wystąpiło w planie 5-letnim do władz centralnych z postulatami o skanalizowanie zakładów oraz wybudowanie w niektórych z nich skutecznych urządzeń do neutralizowania aktywnych ścieków. W związku z tym wiele zakładów włókienniczych zaplanowało na lata 1956–1960 uporządkowanie gospodarki ściekowej.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#StanisławUrbańczyk">W roku 1956 plany w tym zakresie ograniczają się przede wszystkim do przygotowania dokumentacji technicznej, której prawidłowość opracowania w dużym stopniu decyduje o właściwym funkcjonowaniu skomplikowanych urządzeń. Niedopuszczalne winny być takie fakty jak w Zakładach Przemysłu Bawełnianego im. Kunickiego, gdzie wybudowany w ubiegłym roku neutralizator kosztem pokaźnej sumy nie może być eksploatowany na skutek złego wykonania, wynikającego z wadliwie opracowanej dokumentacji technicznej.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#StanisławUrbańczyk">Jednakże nie wszystkie zakłady znajdujące się na terenie Łodzi posiadają w projektach planu 5-letniego odpowiednie limity na realizację postulowanych przez Prezydium Rady Narodowej m. Łodzi inwestycji, co uniemożliwia w konsekwencji wprowadzenie w życie uchwały Nr 668/55 Prezydium Rządu z dnia 20 sierpnia 1955 r. Jaskrawym przykładem nierozwiązanej do dziś sprawy jest odprowadzanie wyjątkowo aktywnych ścieków o dużej zawartości związków siarki z Zakładów Włókien Sztucznych na Widzewie.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#StanisławUrbańczyk">Pomimo wielokrotnych monitów ze strony Prezydium Rady Narodowej m. Łodzi Łódzkie Zakłady Włókien Sztucznych, Centralny Zarząd Przemysłu Włókien Sztucznych, ani też Ministerstwo Przemysłu Chemicznego nie wykazały należytej troski o jak najszybsze zakończenie i oddanie do użytku oddzielnego kolektora kanalizacyjnego. W związku z tym społeczeństwo łódzkie domaga się odpowiedzi ze strony Ministerstwa Przemysłu Chemicznego, kiedy ostatecznie zostanie oddana do eksploatacji ta ważna dla naszego miasta inwestycja. Pytanie to występuje tym ostrzej, że według posiadanych informacji do chwili obecnej instytucje te nie spowodowały opracowania pełnej dokumentacji technicznej zamierzonej inwestycji. Jest moim obowiązkiem podkreślić, że w wyniku tego lekceważenia w ostatnim okresie jeszcze bardziej wzmogło się niebezpieczeństwo awarii, polegające na runięciu sklepień kolektorów kanalizacji miejskiej, nadwyrężonych działaniem kwasów zawartych w ściekach Łódzkich Zakładów Włókien Sztucznych. W wypadku awarii nastąpić może nie tylko zapadnięcie jezdni ulicznych i wydzielanie gazów kanałowych, ale także wyłączenie kanalizacji na 1/3 obszaru środkowo-wschodniego i całej południowo-wschodniej części miasta.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#StanisławUrbańczyk">Korzystając z prawa głosu, pragnę wypowiedzieć się również w pewnych zagadnieniach gospodarczych nurtujących nasz teren. Wiadomą jest rzeczą, że przemysł włókienniczy należy do gałęzi produkcji wysoko eksploatujących park maszynowy. Świadczyć o tym może fakt, że przeciętny współczynnik zmianowości zawiera się w granicach 2,27 do 2,88. W świetle tego stwierdzenia staje się zrozumiałe, że do rzędu specjalnie ważnych ekonomicznie problemów urasta zagadnienie remontów maszyn. Dobra pod względem ilości i jakości praca remontowa gwarantuje działanie przemysłu. Niestety na tym odcinku wciąż sytuacja jest niezadowalająca. Wciąż jeszcze niewłaściwie ustawione bodźce ekonomiczne nie zabezpieczają należytego napływu kadr do tej odpowiedzialnej pracy.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#StanisławUrbańczyk">Mówiąc o remontach nie można nie wspomnieć o produkcji części zamiennych. Jakość części zamiennych pozostawia wiele do życzenia. Zakłady remontu maszyn dążą do produkcji części mało pracochłonnych, a więc prostych, gwarantujących łatwe wykonanie planu, a co za tym idzie otrzymania premii. Trudno również zrozumieć rozbieżności między cenami na tę samą część maszyny w wypadku części zamiennej i oryginalnej. Różnice te dochodzą nieraz do 100%. Na przykład bidło rewolwerowe dla krosien wykonane przez Świebodzickie Zakłady Remontu Maszyn kosztuje 4.737 zł, podczas gdy analogiczne, wykonane w Fabryce Krosien w Zduńskiej Woli kosztuje 2.357 zł.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#StanisławUrbańczyk">W mieście naszym prócz kluczowego, uspołecznionego przemysłu szeroko rozbudowany jest przemysł terenowy. W dalszym ciągu chciałbym sprawom przemysłu terenowego poświęcić nieco uwagi.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#StanisławUrbańczyk">Drobny przemysł terenowy Łodzi wykazuje cały szereg usterek, które nie pozwalają go uznać za całkowicie udane dopełnienie przemysłu kluczowego w naszym modelu gospodarczym. Trzeba stwierdzić, że szereg tych mankamentów wydaje się mieć charakter ogólnokrajowy. Do głównych wad zaliczyłbym:</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#StanisławUrbańczyk">a) niewłaściwe planowanie asortymentów produkcji, doprowadzające do dublowania produkcji państwowej z jednej strony i unikania produkcji artykułów deficytowych — z drugiej,</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#StanisławUrbańczyk">b) nierytmiczność pracy produkcyjnej.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#StanisławUrbańczyk">Na usprawiedliwienie przemysłu terenowego trzeba powiedzieć, że częścią win należy obarczyć Ministerstwo Przemysłu Drobnego i Rzemiosła oraz Centralny Związek Spółdzielczości Pracy. Przemysł terenowy jest nierównomiernie i niedostatecznie zaopatrywany w surowce.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#StanisławUrbańczyk">Również odgórne planowanie produkcji nie zawsze jest gospodarczo uzasadnione. Jako przykład może posłużyć sprowadzanie opakowań produkowanych przez zakłady w Krakowie dla zakładów „Goma” w Łodzi, produkujących proszek do prania, mimo że na terenie Łodzi istnieją zakłady papiernicze przemysłu terenowego, które mogłyby te opakowania wykonywać.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#StanisławUrbańczyk">Innym przykładem powodującym podobne skutki jest niedostateczne skoordynowanie zbytu z planami produkcyjnymi. Na przykład Spółdzielnia Inwalidzka — Zakłady Cukiernicze w Łodzi otrzymuje wytyczne planu z Centralnego Związku Spółdzielczości Pracy na produkcję cukierków, ale równocześnie Centralny Związek nie wskazuje odbiorców tych cukierków. W rezultacie Spółdzielnia nie znajduje zbytu na te wyroby i tworzą się remanenty, wynoszące w chwili obecnej ponad 42 tony samych cukierków, nie licząc innych wyrobów.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#StanisławUrbańczyk">Ucieczka przemysłu terenowego do produkcji artykułów o wyższej wartości nawet przy niskim popycie na nie znajduje również swoje uzasadnienie w postępowaniu naczelnych władz resortowych. Jednostki centralne ustalają wskaźniki wartościowe planu, podczas gdy asortyment określają organa terenowe. System ten powoduje, że przedsiębiorstwa przemysłu terenowego, chcąc jak najłatwiej wykonać plan wartościowy, uciekają się do produkcji asortymentów drogich.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#StanisławUrbańczyk">Dalszym niezmiernie ważnym zagadnieniem, dotyczącym nie tylko m. Łodzi, jest brak odpowiednich zarządzeń w sprawie nadzoru i powiązania przemysłu spółdzielczego z radami narodowymi. Sprawa ta od szeregu miesięcy nie jest załatwiona, co powoduje, że nadzór rad narodowych nad spółdzielczością pracy jest bardzo słaby. Należy przyspieszyć decyzję i ustalić stopień podporządkowania spółdzielczości radom narodowym, jak również wytypować jednostkę, która ze strony rady nadzór ten będzie spełniała. Jest to tym bardziej konieczne, że docierają sygnały o powstawaniu niezdrowej konkurencji między pionem państwowym a spółdzielczym w przemyśle terenowym. W obecnym stanie rzeczy brak jest instancji mogącej zapobiegać tym tarciom i nieporozumieniom.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#StanisławUrbańczyk">Na tle tych ogólnych uwag o drobnym przemyśle terenowym, chciałbym podnieść pewne lokalne, łódzkie zagadnienie. Jest nim możliwość udostępnienia nie wykorzystywanych obiektów przemysłowych, podlegających innym resortom.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#StanisławUrbańczyk">Mimo bowiem poważnych trudności lokalowych, z jakimi boryka się nasze miasto, istnieją jeszcze np. przedsiębiorstwa podległe Ministerstwu Przemysłu Lekkiego, które posiadane lokale wykorzystują niewłaściwie, przeznaczając je na składowiska wycofanych i nieprzydatnych do produkcji urządzeń i części maszyn. Typowym przykładem może być obiekt fabryczny o powierzchni ponad 5000 m2, położony przy ul. Zakątnej 34. Obiekt ten, administrowany przez Technikum Przemysłu Jedwabniczego, wykorzystany jest zaledwie w 1/3. Pozostała część stoi niewykorzystana od 1945 r. Przekazanie tego obiektu na potrzeby terenu mogłoby znacznie złagodzić trudności lokalowe miasta. Powyższy przykład wskazuje na konieczność ponownego przeanalizowania przez poszczególne resorty wykorzystania lokalowego posiadanych obiektów przemysłowych w celu przekazania ewentualnych nadwyżek do dyspozycji rad narodowych.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#StanisławUrbańczyk">Wysoki Sejmie! Społeczeństwo łódzkie, w imieniu którego spełniam swój mandat poselski, spodziewa się, że dyskusja nad budżetem przyczyni się do uchwalenia takiego preliminarza, który zapewni naszemu krajowi pełniejszy i szybszy rozwój. Spodziewa się również, że w jego ramach znajdzie się miejsce dla zaspokojenia zgłoszonych potrzeb lokalnych, do których moralne prawo dają zarówno bogate tradycje rewolucyjne, jak i aktualny wkład w budowę ustroju socjalistycznego.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. wrocławskiego Józef Chaba.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JózefChaba">Wysoka Izbo! Zainteresowanie społeczeństwa w całym kraju obecną sesją budżetową Sejmu jest duże, ale trzeba szczerze powiedzieć, że szczególne zainteresowanie budzi ona w społeczeństwie dolnośląskim, wśród robotników wrocławskiego PAFA-WAG-u, budzi zainteresowanie górników Wałbrzycha, klasy robotniczej innych ośrodków przemysłowych, pracującego chłopstwa.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#JózefChaba">Społeczeństwo dolnośląskie od zarania istnienia Polski Ludowej ocenia słuszną linię i drogę, po której Polska Zjednoczona Partia Robotnicza prowadzi naród polski, bo zasiedlenie naszych Ziem Zachodnich — spełnienie tego historycznego obowiązku, przypadającego naszemu pokoleniu, zadecydowane zostało dzięki władzy ludowej, dzięki słusznej polityce naszej Partii. Toteż społeczeństwo to, a zwłaszcza nasze chłopstwo docenia zdobycze dotychczasowe, jeżeli chodzi o ziemię, o pracę, o zbyt produkcji, o oświatę i kulturę, jak również widzi je w dalszych, nakreślonych planach perspektywicznych.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#JózefChaba">Z wielkim zainteresowaniem społeczeństwo nasze zapoznawało się z materiałami V Plenum KC, zawierającymi bodźce ekonomiczne dla rozwoju rolnictwa, dla budowy socjalistycznej wsi polskiej, tzn. rozwoju spółdzielczości produkcyjnej. Dlatego też kiedy ożywione zostały prace komisji sejmowych, przygotowujące obrady plenum Sejmu, z nami, posłami w komisjach, z nami, posłami debatującymi nad projektem budżetu w Sejmie — również razem debatuje, razem zapoznaje się, razem analizuje i uczestniczy społeczeństwo w terenie.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#JózefChaba">Stwierdzając dziś z trybuny sejmowej to wielkie zainteresowanie naszego społeczeństwa, chcę uwypuklić jedno, mianowicie że w naszym budżecie, który niedługo uchwalimy, jest poza produkcją przemysłową, poza zagadnieniami oświaty i kultury zadanie pierwszorzędne — rozwój rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#JózefChaba">Wiemy, że u nas, na terenie woj. wrocławskiego, rozwój rolnictwa posiada swoje wyniki, gdyż przeciętna wydajność z hektara dochodzi do 15,1 q. Ale wiemy też, że trzeba ją podnieść w jak najbliższym czasie o 2 q przeciętnie z ha, tj. do 17 q.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#JózefChaba">Wiemy, że mamy poważny rozwój hodowli bydła, trzody chlewnej, i to hodowli prawidłowej, właściwej. Dlaczego mówię — właściwej?</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#JózefChaba">Dlatego że 50% stanu bydła, jakie posiada wieś dolnośląska, to młodzież — to jasne jutro rozwoju hodowli, które będzie decydować o rozwoju produkcji tłuszczów, masła, mleka, co stanowi także warunek realizacji budżetu, bo wiąże się z zaspokajaniem potrzeb codziennych nie tylko chłopa, ale i brata-robotnika, i brata-inteligenta w podnoszeniu jego stopy życiowej.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#JózefChaba">Zdajemy sobie sprawę, że można było osiągnąć większe wyniki, więc tym bardziej teraz trzeba je będzie osiągnąć, a dojdziemy do tego, jeżeli się pozbędziemy pewnych niedociągnięć, a nawet błędów, jeżeli właściwie ustawimy się organizacyjnie do naszych zadań w produkcji rolnej.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#JózefChaba">Szeroki demokratyzm, który został uwypuklony w naszym życiu państwowym przez powstanie gromadzkich rad narodowych, musi zaważyć w realizacji wzrostu produkcji rolnej, a przez to i w realizacji naszego budżetu. Dobrze się stało — jesteśmy z tego zadowoleni — że tak w exposé Prezesa Rady Ministrów jak i w referatach Ministra Finansów Dietricha i sprawozdawcy generalnego budżetu posła Gierka była mowa o rozszerzeniu kompetencji rad narodowych niższych szczebli. To jest paląca potrzeba.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#JózefChaba">Chcę się zająć specjalnie rolą gromadzkich rad narodowych.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#JózefChaba">Gromadzkie rady narodowe powstały po to, by przybliżyć ludowładztwo w terenie, by usprawnić system rządzenia ludowładztwa. Jak spełniają one dotychczas swoje obowiązki? Spełniają zadowalająco — lub nie w pełni zadowalająco. To się różnie przedstawia na różnych terenach. Ale zapytuję, w czym leży przyczyna, że jeszcze nie w pełni mogą one spełniać rolę gospodarza terenu, że jeszcze niezupełnie właściwie realizują charakter ludowładztwa jako gospodarze terenu. Gdzie leży tego przyczyna, kto jest temu winien?</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#JózefChaba">W wielu wypadkach z wyższego szczebla myśmy ich zapędy, ich inicjatywę ograniczali. Weźmy samą tematykę sesji rad gromadzkich. Przede wszystkim one się odbywają z narzucenia wyższego szczebla. W pow. Świdnica naszego województwa na przestrzeni jednego roku odbyły się tylko dwukrotnie sesje rad gromadzkich, zwołane z inicjatywy terenowej, to jest rady gromadzkiej, poświęcone analizie realizacji programów wyborczych Frontu Narodowego. A reszta sesji, które się odbywały — to były przekazane instrukcyjnie z wyższego szczebla, z powiatowej i wojewódzkiej rady narodowej. Dobrze, trzeba to realizować, trzeba odbywać sesje zgodnie z wytycznymi wyższego szczebla, ale równocześnie trzeba systematycznie widzieć potrzeby zwołania sesji kiedy my realizujemy nasz plan gospodarczy, kiedy realizujemy nasz coroczny budżet. I dlatego wydaje mi się, że sesje gromadzkich rad narodowych muszą być głębsze w treści, muszą się odbywać stosownie do potrzeb realizacji naszego planu i budżetu, muszą analizować sprawy odnośnie do wzrostu produkcji, terminowości i jakości siewów, pomocy we wzroście plonów, sprzętu siana, sprzętu zbóż, obowiązków względem państwa itp. I dlatego trzeba, ażeby inicjatywa gromadzkich rad narodowych nie była hamowana, ale żeby tej inicjatywie mogła służyć pomoc ze szczebla wyższego.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#JózefChaba">Dalej — komisje rad narodowych. Komisje gromadzkich rad narodowych w zasadzie to rozumieją, jednak nieraz tak rozumowano, jeśli chodzi o pogląd przedstawicieli wyższego szczebla, że one spełniają rolę kontroli, jak są poszczególne plany w każdej dziedzinie realizowane. Jeśli to ma robić w ten sposób komisja wojewódzkiej rady narodowej, tzn. kontrolować nie tylko żeby spisać, ale żeby pomóc komisji niższego szczebla w formie kontroli — to zgoda, ale powiatowej radzie narodowej? Komisje gromadzkich rad narodowych mają nie tylko planować, ale realizować ten plan. Kogo będziemy kontrolować — naszych kolegów, rolników, spółdzielców, indywidualnych chłopów, którzy sieją, orzą, produkują? Nie, musimy razem z nimi pracować, planować, organizować i w ten sposób praktycznie działając komisje rady narodowej, np. rolnictwa i leśnictwa, kultury i oświaty — produktywnie spełnią swoje zadania.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#JózefChaba">Weźmy pełnomocników gromadzkich rad narodowych. Pełnomocnicy gromadzkich rad mają być tym przedłużeniem na wsi władzy ludowej gromadzkich rad narodowych, reprezentacją ich władzy. Oni zwołują zebrania. Ale weźmy pod ocenę przebieg tych zebrań. Czy wszystkie te zebrania są naprawdę produktywne, czy wszystkie te zebrania w swej treści, w stosunku do potrzeb na poszczególnych etapach dają pomoc gromadzkim radom narodowym w realizacji odnośnie do terminów i jakości produkcyjnych planów gospodarczych? Nie zawsze. Przyjeżdżający na wieś zajrzy do sekretarza POP i prezesa ZSL — powinien do nich pójść, ale nie powinien ominąć pełnomocnika, niech ten motocykl czy samochód zatrzyma się pod domem, gdzie mieszka ten pełnomocnik, to już wzbudzi nie tylko zainteresowanie, ale też respekt innych mieszkańców wsi w stosunku do pełnomocnika, który przecież reprezentuje ich wieś w gromadzkiej radzie narodowej. Nie mówię już o zwoływaniu na czas, nie za często, jałowo przeprowadzanych zebrań, ale takich zebrań, które powezmą uchwałę co do terminu siewu, terminu cięcia zbóż, terminu odstaw dla państwa, odnośnie terminu jakości zakontraktowania poszczególnych kultur i ich jakości w stosunku do gleby itd. Wtenczas to będzie ludowładztwo, począwszy od wsi reprezentowanej przez pełnomocnika, a skoncentrowane na terenie gromadzkiej rady narodowej, będzie owocne i produktywne w stosunku do obowiązku realizacji naszego budżetu.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#JózefChaba">Dalej — to powiązanie służby agronomicznej z prezydiami rad narodowych. Dobrze się stało, że przy reorganizacji zarządów rolnictwa akurat pokrywa się sieć agronomów z siecią gromadzkich rad narodowych. Ale i tu dostrzegamy, że agronomowie są to przeważnie ludzie młodzi, a starsi pochowali się tam gdzieś we wszystkich innych placówkach w powiecie, w województwie, przy biurku, papierki podpisują, byle tylko nie pracować tam, gdzie jest produkcja. Weźmy na przykład zakład pracy w przemyśle. Gdyby inżynier siedział w biurze w większym mieście, z dala od obiektu przemysłowego, od zakładu pracy i podpisywał papierki, a nie był przy warsztacie pracy, nie był w hali maszyn, czy byłaby owocna i produktywna praca robotników i odpowiednia jakość produkcji? Na pewno byłyby trudności i błędy. Jeżeli w przemyśle czy w innych dziedzinach produkcji potrzebny jest fachowiec tam, gdzie jest produkcja, który razem z tym, co produkuje, stoi przy warsztacie — to potrzebny jest również fachowiec przy warsztacie pracy, gdzie jest produkowany chleb, tłuszcze. Dlatego też, moim zdaniem, nie tylko młodzi, ale i starsi doświadczeni agronomowie powinni tkwić w terenie, w gromadzkiej radzie narodowej. Była wydana uchwała Rządu, aby skoncentrować fachowców w rolnictwie, aby poszczególne zakłady przemysłowe itp. zwalniały tych fachowców rolniczych, aby oni poszli na służbę rolnictwa. Zaczęło się to realizować, wyniki były, ale moim zdaniem, sprawa ta nie została doprowadzona do końca. Dużo się jakoś „wykupiło” poprzez umizganie się do dyrektora czy innych kierowników, jakoś bali się pójść do produkcji rolnej i zostali tam, gdzie byli.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#JózefChaba">Wydaje mi się, że sprawa nauki rolniczej, czyli tych fachowców musi być na tym wyższym poziomie rozwoju gospodarki rolnej ściślej przestrzegana. I tu Ministerstwo Rolnictwa musi się uczulić.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#JózefChaba">Weźmy sprawę naszych absolwentów szkół rolniczych, a nawet wyższych szkół rolniczych — we Wrocławiu jest Wyższa Szkoła Rolnicza. Czy studenci nasi podczas studiów, zwłaszcza przy końcu studiów, dużo pracy poświęcają na praktykę bezpośrednio w produkcji rolnej? Mało. A nawet absolwenci, którzy pojadą na wieś, którzy w spółdzielniach produkcyjnych przechodzą ten staż praktykancki, to czekają, a niektórzy modlą się, aby jak najszybciej się ten okres skończył. A podczas studiów na palcach można policzyć, aby profesor z grupą studentów mógł pojechać czy to do Wilczkowa — do spółdzielni produkcyjnej, czy do Marszowic, czy też innej spółdzielni na terenie naszego województwa.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#JózefChaba">Wydaje mi się, że wykład w sali Wyższej Szkoły Rolniczej, pewne seminarium, konsultacja w murach szkoły jest potrzebna, lecz potrzebna jest również na polu, potrzebna jest teraz na wiosnę, potrzebna jest latem, potrzebna przy żniwach i przy siewach.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#JózefChaba">Mało tego. Przecież wiemy, że my również nie budzimy zainteresowania sprawami rolnictwa u młodzieży, począwszy od szkoły podstawowej. We dwóch wpadliśmy na pomysł w roku ubiegłym i zastosowaliśmy taki eksperymencik. W powiecie Strzelin poszliśmy do jednej ze szkół podstawowych do 6 klasy przy końcu roku szkolnego — było to w końcu maja — i takie zapytanie postawiliśmy uczniom 6 klasy: W jakim kierunku chciałbyś się uczyć i czym zostać? 33 dzieci tej klasy odpowiedziało na to pytanie: ale proszę odgadnąć, ile z tych dzieci — a to dzieci w 6 klasie, dzieci rozwinięte — wyraziło chęć kształcenia się po linii rolnej? Aż dwoje! Do baletu — 10 dzieci, do technikum dentystycznego — 5 dzieci. Wszystkie zawody znały, aż zdziwienie nas ogarnęło, ale do szkoły rolniczej — tylko dwie osoby.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#JózefChaba">Dalszy przykład. Do mnie, jako do posła, przyszła matka z córką ze wsi i powiedziała: Pośle, interweniujcie, aby moja córka dostała się do technikum dentystycznego. A ja mówię: Może by do Chojnowa, do szkoły rolniczej, albo do Głowa, do technikum mechaniki rolnej — co? Na to usłyszałem odpowiedź: Nie, szkoła rolnicza jest najgorsza — do technikum dentystycznego. Starałem się perswadować — nie udało mi się. Zgodziła się ze mną, w porządku, że to jest szkoła potrzebna, że to daje duże rezultaty, daje zadowolenie i opłacalność. Mimo to, nie przekonałem. Poszła do technikum dentystycznego. Po 2–3 miesiącach uciekła z tego technikum — dlaczego? Kiedy przyszło z cementu kleić sztuczny ząb na robotach ręcznych — nie umiała, nie miała do tego zamiłowania, popłakała się i uciekła z tej szkoły. Co przez to chcę powiedzieć, Wysoka Izbo? Chcę powiedzieć, że w szkołach podstawowych nie uwypukla się i nie rozwija rozumienia i zainteresowania tej młodzieży szkoleniem rolniczym. Jasne, że talentów, uzdolnień nie będziemy krępować — dajmy drogę do specjalizacji. Ale trzeba temu młodemu dziecku w szkole podstawowej mówić o perspektywie życiowej wsi, o rozwoju produkcji rolnej, o tej wsi nowej, nie tej wczorajszej, którą jak wiemy — zepchnięto tylko do wiary w jakieś życie inne, pośmiertne, gdzie będzie szczęśliwy, a teraz musi się pogodzić. To mówili ci, którzy sami nie wierzyli, a którzy mogą reprezentować dzisiaj katolicyzm.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#JózefChaba">I dlatego, proszę Wysokiej Izby, ja chciałbym tutaj uczulić nas, ażeby młodzież naszą, począwszy od szkół podstawowych, również zainteresowywać zdobywaniem zawodu rolniczego, weterynarii itd., bo to jest potrzebne nowemu poziomowi naszego rozwoju gospodarczego wsi.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#JózefChaba">Dalej — to odnośnie planowania gospodarczego — sprawa gromadzkich rad narodowych. Już o tym mówiłem. Weźmy sprawę kontraktacji. My wiemy, że bez gospodarza terenu się to nieraz robi. Poszczególni przedstawiciele instytucji przychodzą kontraktować i robią chaos. Nic dziwnego, że kontraktacja nawala w wielu wypadkach. Mnie się wydaje, że to musi być uporządkowane. Bez gospodarza terenu, gromadzkiej rady narodowej, nie może nikt sposobem partyzantki uprawiać poszczególnych plonów czy kontraktować. Kontraktować trzeba z wiedzą gospodarza. Gospodarz, tj. gromadzka rada narodowa winna wpływać na planową gospodarkę, na rejonizację poszczególnych kultur na terenie swojej gromady, na terenie swojego powiatu.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#JózefChaba">Nasze województwo, jak wiemy, podzielone jest na 5 rejonów gospodarczych, ponieważ jest w specyficznych warunkach nie tylko etnograficznych, ale atmosferycznych. Jeżeli w górach deszcz pada, to gdzieś koło Góry Śląskiej — słońce świeci i pogoda. Tak to się praktykuje czy podczas żniw, czy podczas lata. I dlatego u nas gospodarka rolna, rozwój jej musi być podzielony w stosunku do tych jakby stref rejonizacji planowej gospodarki. To jest dobry przykład, że w planowaniu naszym ze szczebla wojewódzkiego zdobyliśmy się na to, zwłaszcza w ub. roku, a teraz upraktyczniamy, poszerzamy, ale potrzeba też tej rejonizacji, tego umiejscowienia naszej produkcji w terenie każdego powiatu, w terenie każdej gromady. Wtenczas będziemy wiedzieli, że każdy skrawek ziemi jest właściwie wykorzystany pod względem jakości kultury i wydajności gleby, jak też i rozwoju hodowli — i dlatego pod tym względem to uprawnienie dla gromadzkiej rady narodowej winno być większe.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#JózefChaba">Również i budżet gromadzkiej rady narodowej — moim zdaniem i zdaniem Wrocławskiego Zespołu Poselskiego — powinien być poszerzony.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#JózefChaba">Wiemy, że na przykład sprawa zdrowia, ośrodków zdrowia będzie porządkowana. Tutaj winien decydować gospodarz terenu — gromadzka rada narodowa.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#JózefChaba">Świetlice — nawet premiowanie kierowników świetlic, również powinno być w tej kompetencji, żeby wiedzieli ci pracownicy, że pracują na terenie gromadzkiej rady narodowej, że są związani z tymi przedstawicielami władzy, jakimi są gromadzkie rady narodowe.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#JózefChaba">Następnie, jeżeli chodzi o rozwój hodowli, na sejmowej Komisji Rolnictwa sprawa ta była bardzo szeroko omawiana, ale weźmy sprawę rozwoju hodowli, która się wiąże z planową produkcją, o czym już mówiłem, która się wiąże z jakością kultur rolnych, które trzeba stosować.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#JózefChaba">Weźmy kukurydzę. Bardzo dobrze, że sprawa kukurydzy znalazła się we wszystkich naszych referatach, począwszy od Premiera Rządu, a skończywszy na pośle Gierku. Znalazło to uwypuklenie w referacie sprawozdawczym. Bo rzeczywiście ta kultura rolna, choć ona nie jest już obca dla naszego rolnika, musi być powszechna, musi być zrozumiała. W powiecie Góra Śląska majątek państwowego gospodarstwa rolnego tą kulturą rolną — kukurydzą — rozwiązał bazę paszową dla 300 sztuk świń, a opłacalność tę powiększył materialnie i ocenił w stosunku do pszenicy nawet dziesięciokrotnie. Nie do uwierzenia po prostu, ale to fakt. Dlatego też, jeżeli chodzi o stworzenie bazy paszowej, to my nie tylko kukurydzę, ale i poplony musimy wykorzystywać. Ale jakość naszej produkcji w stosunku do organizacji właściwego planowania musi znaleźć miejsce — a będzie to miało właściwe miejsce wtenczas, jeżeli to będzie w kompetencji, w realizowaniu praktycznym gromadzkiej rady narodowej.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#JózefChaba">A dalej jeżeli chłodzi o opiekę lekarską, weterynarię — no, sprawa lokomocji dla weterynarzy. To jest bolączka, która nie tylko w woj. wrocławskim, ale w całym kraju daje się we znaki. Skąd wziąć? Pewnie, że my z produkcją nowych samochodów mamy trudności, ale gdybyśmy tak poszukali samochodów tam, gdzie ich jest zbyt wiele — może nie nazbyt wiele, ale są — i przydzielili tej tak wielkiej, ważnej potrzebie, to byśmy wiele pomogli.</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#JózefChaba">U nas w PSS w mieście powiatowym Wałbrzychu dyrekcja posiada dwa samochody osobowe, a przecież w Wałbrzychu są tramwaje. Prawda, są i trolejbusy i autobusy. Jeden samochód też może zostać. Nieraz są takie wypadki, że trzeba przerzucić się szybko. Proszę — jeden samochód może zostać, a jeden może już być zabrany. To jest w powiatowym mieście, a w wojewódzkim mieście? — kilka samochodów, a w Warszawie? — w centralnych zarządach też można kilkanaście samochodów zabrać. I mnie się wydaje, że w stosunku do ilości powiatów — nawet po jednym na ten cel do dyspozycji powiatowej rady narodowej po linii weterynaryjnej, gdybyśmy to zrobili, już rozwiązalibyśmy pomoc skuteczną, dwutorową. Bo przecież ten lekarz wydający nieraz na taksówkę 150–200 zł, a które pokrywał chłop, nie wydałby. Po drugie: uratowalibyśmy sztukę, która nie padnie, a będzie żyć i będzie produktywna.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#JózefChaba">To się wydaje nieporozumieniem ogółu: dużo powiatów — dużo samochodów potrzeba — trudno. Mówimy to od dłuższego czasu, ale trzeba konkretnie realizować. Mnie się wydaje, że Ministerstwa Rolnictwa tę sprawę w realizacji budżetu powinno uregulować.</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#JózefChaba">Teraz jeżeli chodzi o właściwe rozstawienie i wykorzystanie limitów naszych budżetów, jak też i wykorzystanie rezerw — czyny społeczne. My na terenie naszego województwa mamy też doświadczenia w realizacji czynów społecznych. Ale ostatnio tym bardziej dobitnie ich znaczenie się uwypukliło. Zwłaszcza w okresie przygotowania do Kongresu ZSL i spółdzielczości samopomocowej.</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#JózefChaba">W okresie przygotowania do Kongresu Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego podjęliśmy w 1.038 wsiach społecznych czynów ponad 2.600. Co one nam dały? One nam dały to, że w 280 spółdzielniach produkcyjnych w miesiącu lutym, gdzieś do 20 lutego, wykonaliśmy omłoty, tam gdzie były trudności przeprowadzenia omłotów i trudności przeprowadzenia zebrań rozliczeniowych. 14 zespołów uprawowych powstało, które objęły ponad 350 ha. 48 świetlic zostało odremontowanych i uruchomionych, bo nie sztuka tylko odremontować świetlicę, ale sztuka żeby ta świetlica tętniła życiem, żeby tam zebrania się odbywały, żeby ludzie przychodzili, żeby rezultaty pracy były.</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#JózefChaba">To są tylko niektóre przykłady, co dają czyny społeczne. I dlatego nie licząc czynów podjętych takich, jak przystąpienie do spółdzielni produkcyjnej, gdzie przystąpiło w tym okresie razem wszystkich chłopów ponad 3.500, gdzie powstało, jak wiemy, w miesiącu marcu ponad 40 spółdzielni produkcyjnych na terenie naszego Dolnego Śląska — dlatego, proszę Wysokiej Izby, sprawa czynów społecznych, sprawa właściwego realizowania budżetu, żeby szukać dochodów w terenie nie tylko zwracając się wzrokiem do Warszawy, bo kiedy zajdzie potrzeba i zachodzi potrzeba trzeba się zwracać do Warszawy, ale szukać właśnie tych rezerw w terenie, a my je znajdziemy, znajdziemy w materiale, znajdziemy w ludziach. Dlatego na każdym odcinku naszych zadań, a przede wszystkim na odcinku umocnienia istniejących spółdzielni produkcyjnych, których na terenie naszego województwa jest 1.760, i w dalszym rozwoju spółdzielni produkcyjnych, i w dalszym przystępowaniu do istniejących spółdzielni tych chłopów indywidualnych, którzy mieszkają na tych wsiach, i organizowaniu nowych, i właściwej organizacji pracy będziemy mieć rezultaty. My posiadamy rezultaty w umacnianiu spółdzielni produkcyjnych, co wykazała kampania sprawozdawcza do władz spółdzielni produkcyjnych, w kampanii rozliczeniowej, gdzie jak wiemy, sporo zyskaliśmy milionerów w spółdzielczości produkcyjnej, których dochodowość przekracza milion zł. Ponad 30 takich spółdzielni posiadamy, które mają dochód ponad milion zł. Myśmy w 30% spółdzielni zmienili przewodniczących spółdzielni produkcyjnych, a w 70% — starzy pozostali. Co to oznacza? Oznacza to umocnienie spółdzielni produkcyjnych, zaufanie spółdzielców do przewodniczącego, do zarządu spółdzielni — i odwrotnie, zainteresowanie się planami gospodarczo-finansowymi, które na tych zebraniach spółdzielcy uchwalali, podejmowali.</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#JózefChaba">Dlatego Partia, Zjednoczone Stronnictwo Ludowe, chłopi bezpartyjni — wszyscy postawiliśmy sobie w naszym planie działania zadanie, żeby w planie 5-letnim w zasadzie województwo wrocławskie było uspółdzielczone.</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#JózefChaba">Dalej, jeżeli chodzi o czyny, chciałbym podnieść sprawę wyglądu estetycznego naszych miast i wsi. Ja bym chciał tutaj i miasta, zwłaszcza miasto Wrocław również uwypuklić. Niech się nie dziwi Prezydium Rządu, resortowe ministerstwa, że władze wojewódzkie i miejskie, zwłaszcza miasta Wrocław, występują o inwestycje, o pomoc na odgruzowanie, na zabezpieczenie budynków, na kapitalne remonty i na nowe budownictwo.</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#JózefChaba">Miasto wojewódzkie Wrocław, 400-tysięczne miasto ma następujący bilans osiągnięć. Jeżeli w ciągu 10-lecia myśmy odbudowali ile nas było stać i wybudowaliśmy nowe budynki, to zawaliło się lub zniszczyło 70 tys. budynków. W planie 5-letnim mamy rokrocznie, zwłaszcza w tym roku 5 tys. nowych budynków wybudować, ale wiemy, że ok. 30 tys., jeżeli ich nie zabezpieczymy, to również będą się niszczyć, a głód mieszkaniowy, jak wiemy, występuje nieraz gorzej, niż w innym starym mieście na starych ziemiach. A jeszcze się utarło w opinii takie powiedzonko, że wy tam we Wrocławiu żyjecie jak hrabiowie, wy tam posiadacie po 4–5 pokoi. Owszem, znajdują się jeszcze takie jednostki, niektóre z nich mają uzasadnione te 4 pokoje w posiadaniu, niektóre mniej uzasadnione, ale to są jednostki i sporadyczne wypadki. Ale np. ja, który przyjmuję co piątek, czy inni nasi koledzy posłowie — ja we Wrocławiu, ponieważ to jest mój okręg wyborczy — to przeciętnie z 12 osób, które przychodzą co piątek w ramach przyjmowania skarg i zażaleń, 9–10 osób przychodzi w sprawach mieszkaniowych, a 2–3 osoby we wszelkich innych sprawach. A czy to tylko do zespołu poselskiego przychodzą? Przychodzą przecież do Miejskiej Rady, do Wojewódzkiej Rady, gdzie też skargi i zażalenia się przyjmuje.</u>
<u xml:id="u-9.37" who="#JózefChaba">Sprawa jest ciężka i dlatego proszę się nie dziwić, że my alarmujemy o to, ażeby dofinansowywać nas, żebyśmy mogli zabezpieczać budynki, ponieważ przez 10 lat było inaczej, a po 10–11 latach jest w dalszym ciągu niedobrze ze stanem budownictwa.</u>
<u xml:id="u-9.38" who="#JózefChaba">Tak samo z odgruzowaniem. Ja tu chcę właśnie dojść do sprawy estetycznego wyglądu, jak nadmieniłem. Przyjeżdżający obywatele, czy to z miasteczek powiatowych czy ze wsi do Wrocławia, biorą przykład i mówią: „Jeżeli we Wrocławiu jest jeszcze kupa gruzów tu i ówdzie, jeżeli w stolicy naszego województwa są gruzy, to nic dziwnego, że u nas w powiatowym mieście, lub u nas na wsi są jeszcze gruzy, budynki rozwalone, nie jest jeszcze wykorzystany materiał, dachówka, cegła i w ogóle”. To się tak zawsze udziela od głowy w dół.</u>
<u xml:id="u-9.39" who="#JózefChaba">I dlatego dobrze się stało, że uchwała Rządu reguluje tę sprawę. Zwiększona została dotacja na ten cel o 100% — bardzo dobrze, ale to na terenie naszego województwa i naszego miasta jeszcze sprawy nie rozwiąże. Czyn społeczny będzie tylko pomocniczą siłą, jednak trzeba nam tego nakładu finansowego.</u>
<u xml:id="u-9.40" who="#JózefChaba">Wprawdzie Ministerstwo Gospodarki Komunalnej tak się ustosunkowało: my wam darujemy zwiększoną sumę na odgruzowanie, ale z tego wy musicie dochód wypracować, który, jeśli się nie mylę, wynosi przeszło 11 mln zł. 11 mln zł, my chcemy ten dochód wypracować, nawet i więcej, ale nie wypracujemy, nie zdobędziemy tego dochodu. Jak zdobędziemy 4,5 mln zł, to maksimum, więcej nie zdobędziemy. I dlatego niech to nie zaskoczy Ministra Gospodarki Komunalnej, że będziemy występować o pomoc w trakcie odgruzowania. A odgruzować trzeba, bo już minęło 10 lat. W zeszłym roku w maju uroczyście obchodziliśmy 10-lecie, nie tylko my, ale cała Polska.</u>
<u xml:id="u-9.41" who="#JózefChaba">Następnie, jak wiemy, przez Wrocław, tak jak. przez Warszawę, Kraków, Gdańsk, Szczecin, przejeżdżają wycieczki z zagranicy. Ja sam byłem w ub. roku z grupą posłów z angielskiej Partii Pracy. Podziwiali nasz wielki wysiłek, ale mówią: „Jakoś wy to miasto Wrocław trzymacie w takim widmie wojny albo w powojennym dopiero okresie, bo się mało buduje”. Tak samo i francuscy senatorowie, którzy niedawno bawili, również po pierwszych rozmowach mówią: „Wszystko w porządku, macie osiągnięcia, ale jeszcze nie znać tego budownictwa, nie znać usuwania śladów wojny”. I tak jest. To jest nie tylko zainteresowanie Wrocławia i władz woj. wrocławskiego, ale to musi być zainteresowaniem całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-9.42" who="#JózefChaba">Tak samo i życie kulturalne. Trzeba widzieć, jak bardzo we Wrocławiu tego życia kulturalnego potrzeba. Utarło się takie powiedzonko, że kiedy było osiedlanie Ziem Zachodnich, to jak pociąg szedł, czy to od Krakowa, Rzeszowa, czy Lublina, to jak stanął we Wrocławiu, to wysiedli i osiedlili się tam we Wrocławiu, tak jak kiedyś się kształtowały poszczególne plemiona czy coś takiego. Tam ludzie przyszli stąd i zowąd, z tych wsi, z tej wioski — i tak się przedstawia dziś jakość mieszkańców Wrocławia. To nie jest dla nas ujmą, że większość czy połowa ludzi pochodzenia wiejskiego mieszka we Wrocławiu. To jest nasza duma, osiągnięcie naszej władzy ludowej. Ale przecież tego życia kulturalnego trzeba i temu, który jest zaawansowany w konsumpcji kulturalnych zdobyczy, i temu, który jeszcze nie jest zaawansowany, ale trzeba, żeby on tę kulturę konsumował. A u nas np. sprawa operetki to tak przechodzi jak ta piłka nożna: i Ministerstwo Kultury i Sztuki, i budżet terenowy, i wypracowanie itd. I nie może ta sprawa znaleźć rozwiązania. Obecnie przekazana jest do budżetu naszego terenowego, ale nie jest jeszcze zagwarantowane, że my tę sumę osiągniemy, nie mówiąc o potrzebie czy to teatru w Wałbrzychu i nie mówiąc o takich potrzebach, jak przyśpieszenie wody dla Wałbrzycha, Bolesławca, a nawet i Wrocławia.</u>
<u xml:id="u-9.43" who="#JózefChaba">I dlatego te sprawy, które wymagają pomocy finansowej, które wymagają głębokiego zrozumienia władz rządowych, a które — co nie ulega wątpliwości — my poprzemy czynem społecznym, uważam za bardzo słuszne i konieczne, aby tutaj z wysokiej trybuny sejmowej postawić.</u>
<u xml:id="u-9.44" who="#JózefChaba">Dalej chcę nawiązać do tego estetycznego wyglądu, troska o który również należy do naszych obowiązków. Bardzo słusznie powiedział Wiceprezes Rady Ministrów tow. Berman, kiedy był u nas we Wrocławiu, że wygląd estetyczny to jest zadanie nie jakiejś tam ostatniej wagi, nie zepchnięte gdzieś do tyłu, ale do pierwszoplanowych zadań musimy stawiać — i podał nawet przykład: w okresie przedwojennym jeszcze jakie to zainteresowanie było czy to kwiatami, czy strojeniem swoich okien w poszczególnych województwach. Sprawa ta leży na sercu naszym władzom terenowym, musi leżeć na sercu nam posłom, abyśmy doprowadzili do estetycznego wyglądu nasze miasta, miasteczka i wsie. I to będziemy realizowali.</u>
<u xml:id="u-9.45" who="#JózefChaba">I dlatego, proszę Wysokiej Izby, te tak drobiazgowe rzekomo zadania i sprawy, które ja uwypukliłem, dotyczące terenu, dotyczące naszych władz terenowych, sięgające aż do wojewódzkiego szczebla — rozumiem, że to jest właściwe realizowanie naszego budżetu, ażeby on właśnie był zrealizowany z tym celem, któremu na imię jest podniesienie stopy życiowej, któremu na imię jest dalsze umocnienie naszego państwa.</u>
<u xml:id="u-9.46" who="#JózefChaba">A my, społeczeństwo Dolnego Śląska, nie zawiedziemy. Społeczeństwo Dolnego Śląska, chłopi i robotnicy dolnośląscy uznają wielką siłę naszej Partii; wielką, słuszną politykę, która rozwiązała tyle problemów: ziemi, pracy, oświaty, kultury itd., wysoce cenią i cenić będą. I dlatego będą realizować wskaźniki naszego planu gospodarczego, będą realizować nasz budżet nie tylko w stosunku do właściwego dysponowania limitami, ale i szukania rezerw, ale poparcia go czynami.</u>
<u xml:id="u-9.47" who="#JózefChaba">Jesteśmy wdzięczni naszej Partii, naszemu Rządowi Ludowemu za to, cośmy zyskali, za to, że tak a nie inaczej kształtuje się dzisiaj światopogląd chłopa Dolnego Śląska i w ogóle chłopa polskiego, za to, że ma on dziś warunki ekonomiczne zadowalające i ma przed sobą perspektywę jeszcze lepszych warunków. I dlatego wspominając te czasy, kiedy mówiono mu, że ma mieć szczęśliwsze, lepsze życie kiedyś, odpowiada on dziś, że widzi to szczęśliwsze życie już tutaj — to życie, które dała mu Partia, które mu dała władza ludowa. I w realizacji tego kierunku widzenia — kierunku władzy ludowej, w realizacji naszego planu gospodarczego i budżetu, posłowie woj. wrocławskiego nie tylko głosować będą za budżetem, ale będą uczestniczyli — jeszcze aktywniej niż dotychczas — w wykonaniu tego budżetu.</u>
<u xml:id="u-9.48" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JanDembowski">Ogłaszam 10-minutową przerwę.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 12 min. 10 do godz. 12 min. 40.)</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#JanDembowski">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#JanDembowski">Uprzejmie proszę Kolegów Posłów o możliwe streszczanie się, ażeby wszyscy, którzy zapisali się do głosu, mogli się wypowiedzieć. W każdym razie przypominam, że według regulaminu Sejmu długość przemówień nie może przekraczać 30 minut.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. stalinogrodzkiego Józef Kieszczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JózefKieszczyński">Wysoki Sejmie! W dyskusji nad budżetem pragnę omówić niektóre zagadnienia resortu hutnictwa. Jak wiadomo, resort hutnictwa w 1955 r. wykonał plan produkcji globalnej w cenach niezmiennych w 104,4%. Wzrosła wydajność pracy o około 4%. Osiągnięto ponadplanową obniżkę kosztów przeszło 250 milionów zł, przy czym w stosunku do poziomu 1954 r. koszty własne produkcji obniżyły się o przeszło 4%, jak np. koszt własny tony stali martenowskiej obniżył się w porównaniu z poziomem 1954 r. o 32,72 zł.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#JózefKieszczyński">Resort hutnictwa dał gospodarce narodowej prawie 150 tys. ton wyrobów walcowanych ponad plan, w tym kilkadziesiąt tysięcy ton bardzo deficytowych dla gospodarki narodowej blach, rur i niektórych kształtowników. Można odnotować także jako osiągnięcie resortu hutnictwa zlikwidowanie deficytu i nasycenie rynku takimi asortymentami, jak wiadra ocynkowane, naczynia aluminiowe, kosy, sierpy, widły i łopaty. Resort zaoszczędził 193 tys. ton węgla, co stanowi około 5% globalnego przydziału ministerstwa. Mimo dużych osiągnięć resortu hutnictwa posiada on jednak cały szereg braków i olbrzymie jeszcze rezerwy.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#JózefKieszczyński">Dodatnie wyniki pracy resortu hutniczego w 1955 r. są w zasadzie rezultatem postępu technicznego, postępu zaniedbanego w pierwszych czterech latach planu 6-letniego i realizowanego z pewnym, aczkolwiek niedostatecznym jeszcze rozmachem, w latach 1954–1955. Postęp techniczny w hutnictwie, podobnie zresztą jak w innych gałęziach gospodarki narodowej, przebija sobie drogę z trudem przez konserwatyzm, skostnienie i zacofanie techniczne części kadr. Jaskrawym przykładem jest np. fakt, że zamontowana automatyka na piecu martenowskim w jednej z lepszych naszych hut, w hucie im. Dzierżyńskiego, przez dłuższy czas była nieczynna, gdyż obsługa pieca wołała pracować po staremu — ręcznie.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#JózefKieszczyński">Walka o postęp techniczny w hutnictwie musi być oczywiście kontynuowana ze wzrastającą energią i konsekwencją. Start w okresie planu 5-letniego jest o tyle pomyślny, że hutnictwo ma już przemyślany w oparciu o przodującą technologię radziecką i konsultacje specjalistów radzieckich plan postępu technicznego dla podstawowych wydziałów wszystkich hut.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#JózefKieszczyński">Systematyczna realizacja tego planu, zapoczątkowana w pewnym stopniu w latach 1954 i 1955, powinna w poważnej mierze zbliżyć nas do poziomu technicznego krajów o przodującej technice i do osiąganych przez te kraje wskaźników techniczno-ekonomicznych.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#JózefKieszczyński">Mówiąc o pomyślnym w zasadzie przebiegu wykonania planu przez resort hutnictwa w 1955 r. nie można przemilczeć faktu niewykonania pianiu wydobycia rud żelaznych i niewykonania planu produkcji globalnej przez zakłady podległe Centralnemu Zarządowi Kopalnictwa Rud Nieżelaznych, tym bardziej że w okresie Planu 6-letniego — co już stwierdzono na II Zjeździe Partii — poważnie zaniedbano rozwój kopalnictwa rud.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#JózefKieszczyński">Jest rzeczą niepokojącą, że z 19 czynnych kopalni rud żelaza 7 nie wykonało planu rocznego. W kopalnictwie rud nieżelaznych plan wydobycia rud miedzi wykonany został zaledwie w 87,5%, przy czym osiągnięto zaledwie 74% planowanej zawartości miedzi w rudzie Plan wydobycia rud w bieżącym roku przewiduje dalszy poważny wzrost, co wymaga szczególnej koncentracji uwagi na tym ciągle jeszcze technicznie niedozbrojonym i organizacyjnie zacofanym odcinku resortu hutnictwa.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#JózefKieszczyński">Podstawowym obowiązkiem resortu hutnictwa jest wykonanie zamówień odbiorców na wyroby walcowane. Współczynnik wykonania tych zamówień, który w 1954 r. wynosił 97,4%, wzrósł w 1955 r. zaledwie do 98,5%. Mimo przełomu w wykonaniu planu asortymentowego występują właśnie z tego tytułu poważne trudności w szeregu gałęzi naszego przemysłu.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#JózefKieszczyński">W dziedzinie gospodarki cieplnej w stalowniach kryją się jeszcze ogromne rezerwy, zużycie ciepła w naszych stalowniach jest ciągle jeszcze bardzo wysokie. Wystarczy powiedzieć, że w Związku Radzieckim w 1954 r. zużycie paliwa umownego na tonę stali wynosiło 197 kg, a zatem było o 64 kg mniejsze aniżeli w hutach podległych Centralnemu Zarządowi Przemysłu Hutniczego w 1955 r. Resort hutnictwa zużywa rocznie przeszło 4 miliony ton węgla, a jednocześnie w takich hutach, jak im. Bieruta, po ważne ilości gazu wielkopiecowego wypuszcza się w powietrze bezużytecznie. Zagadnieniu walki o maksymalną oszczędność węgla powinna być w resorcie hutniczym poświęcona jak największa uwaga. Jest to zagadnienie o ogromnym znaczeniu w skali ogólnokrajowej, dlatego w tej walce nie może zabraknąć organizacji partyjnych i związkowych.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#JózefKieszczyński">Plan na rok 1956 zakłada poważny wzrost eksportu w resorcie hutnictwa, określony kwotą około 660 milionów rubli. Przy tym należy podkreślić, że po raz pierwszy w 1956 r. plan przewiduje poważną, wynoszącą około 120 milionów rubli, nadwyżkę eksportu nad importem. Wykonanie tych zadań wymaga poważnej pracy resortu hutnictwa, wymaga dużej energii ze strony handlu zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#JózefKieszczyński">W zakresie gospodarności zakładów Ministerstwa Hutnictwa jest rzeczą konieczną — i są wszystkie możliwości ku temu — by przełom, jaki dokonał się w 1955 roku, mógł być znacznie pogłębiony w roku bieżącym.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#JózefKieszczyński">Ujemny wpływ na pracę resortu ma brak planu kosztów i planów wartości produkcji w hutach, który spowodował pewne osłabienie walki o ekonomiczne rezultaty pracy w stosunku do tego naprężenia, jakie hutnictwo miało do zanotowania w II półroczu 1955 r.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#JózefKieszczyński">Trzeba szybko przejawy samouspokojenia na tym odcinku, zarówno w Ministerstwie jak i w centralnych zarządach i zakładach, zlikwidować. Trzeba dostarczyć do zakładów pracy tak plan kosztów, jak i realny plan wartościowy.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#JózefKieszczyński">Jest to tym bardziej konieczne, że plan resortu jest napięty. Poważny wzrost produkcji założony na rok 1956, dalsza obniżka kosztów własnych produkcji w wysokości 2,53% i założona akumulacja wymagają przede wszystkim znacznego poprawienia wskaźników techniczno-ekonomicznych. I tak np. zużycie koksu na tonę surówki winno wynieść 1.160 kg w stosunku do 1.179 kg w roku 1955. Produkcja stali z metra kwadratowego trzonu pieca martenowskiego na dobę podniesie się z 4,38 tony w 1955 r. do 4,55 tony w bieżącym roku. Wymagać to będzie szerokiej mobilizacji załóg hutniczych, rozwoju przez czynniki społeczne świadomego współzawodnictwa pracy.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#JózefKieszczyński">Począwszy od 1954 roku, który był rokiem szczytowego nasilenia prac inwestycyjnych w resorcie hutnictwa, następuje powolny spadek nakładów inwestycyjnych w 1955 r., a także w bieżącym roku. Jeśli przyjąć poziom nakładów inwestycyjnych w 1954 r. za 100, to w 1955 r. wyniósł on 79, a w 1956 r. wyniesie tylko 72. Natomiast w kopalnictwie rud żelaznych i nieżelaznych oraz w przemyśle wyrobów metalowych i blaszanych następuje wzrost nakładów inwestycyjnych.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#JózefKieszczyński">Również inwestycje socjalno-bytowe wykazują stały wzrost nakładów. Resort hutnictwa powinien w pięciolatce i już w bieżącym roku dążyć do skoncentrowania inwestycji na kluczowych obiektach, jak również zabezpieczyć w większym zakresie inwestycje socjalno-bytowe. Wprawdzie w 1955 r. nastąpiła pewna poprawa w dziedzinie ochrony zdrowia, rozszerzono przychodnie przy wielu zakładach, uruchomiono cztery izby chorych, w maju br. zostanie uruchomione wzorcowe pół-sanatorium i zostanie zapoczątkowana budowa szpitala hutniczego w Częstochowie, ale mimo wzrostu ilościowego lekarzo-godzin dziennie i lepszej obsady personelu pomocniczego przemysłowa służba zdrowia nie stoi jeszcze na wysokości zadania. Brak zwłaszcza lekarzy specjalistów. Szereg lekarzy nie posiada doświadczenia w pracy w zakładach przemysłowych. Dla zabezpieczenia prawidłowego rozwoju opieki nad zdrowiem hutników Ministerstwo Hutnictwa wspólnie z Ministerstwem Zdrowia powinno doprowadzić do pełnego wykorzystania etatów służby zdrowia, uzupełnienia brakujących specjalistów, o których Związek Hutników dobija się już od kilkunastu miesięcy.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#JózefKieszczyński">Palącym problemem w resorcie hutnictwa jest sprawa emerytów. Według orientacyjnych danych w resorcie hutnictwa zatrudnionych jest łącznie około 9.000 rencistów, z czego 5.000 w wieku 60 lat i 4.000 w wieku powyżej 65 lat. Z tej ilości na stanowiskach typowo hutniczych, jak wielkie piece, stalownie, koksownie, walcownie oraz hutnictwo metali nieżelaznych, pracuje około 5.000 rencistów; pozostała część, to jest 4.000, pracuje na stanowiskach pomocniczych, przy czym większość tej ostatniej grupy rencistów przesunięta została ze stanowisk typowo hutniczych na pomocnicze w związku ze stanem zdrowia. Z podanej wyżej ilości większość pracowników nie jest i nie może być w pełni wykorzystana w pracy. Pracownicy ci jednak nie chcą przejść na emeryturę z uwagi na niedostateczne renty, zaś zakłady pracy nie mogą ich zwolnić, ponieważ są to w większości pracownicy zasłużeni, wypracowani, o długoletnim stażu pracy. W tych warunkach w wielu zakładach pracy istnieją grupy pracowników, bez których zakłady mogłyby się obejść, a zmuszone są opiekować się nimi. Jak wynika z informacji zasięgniętych w terenie, średnia renta hutników nie przekracza 300 zł miesięcznie. Ponadto emeryci resortu hutnictwa nie otrzymują węgla, z którego w wysokości 2 ton korzystają emeryci górnictwa, kolejnictwa i komunikacji tramwajowej.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#JózefKieszczyński">Problemu rencistów-hutników nie rozwiązało rozporządzenie Rady Ministrów z 17 lipca 1954 r., zaliczające do pierwszej kategorii niektóre stanowiska hutnicze. Dla ostatecznego uregulowania sprawy Zarząd Główny Związku Zawodowego Hutników wystąpił do Ministerstwa z odrębnym projektem rozporządzenia regulującego zaopatrzenie emerytalne pracowników resortu hutnictwa.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#JózefKieszczyński">Załatwienie tego problemu byłoby z pożytkiem dla przemysłu i dla pracowników, byłoby w dużym stopniu z pożytkiem dla naszej gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#JózefKieszczyński">Dla przykładu podam następujący fakt. W okresie wielkich mrozów w hucie im. Dzierżyńskiego trzeba było wyładować 2 wagony. W wydziale gospodarczym trudno było wyszukać dwóch ludzi zdolnych do wyładunku, gdyż w wydziale gospodarczym znalazło się najwięcej starych, wypracowanych ludzi Na poprawę płac w resorcie hutnictwa w bieżącym roku dla najmniej zarabiających przeznaczona została kwota 192 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#JózefKieszczyński">Na zakończenie pragnę poruszyć problem higieny i bezpieczeństwa pracy. Trzeba stwierdzić, że w poprzednich latach planu 6-letniego sprawy bezpieczeństwa i higieny pracy w resorcie hutnictwa nie były właściwie traktowane, czego dowodem są m. in. niskie nakłady finansowe na bezpieczeństwo i higienę pracy. I tak np. w 1950 r. na te cele było 86,5 milioma zł, podczas gdy w 1954 r. wydatkowano na bhp ponad 308 milionów zł, a w 1955 r. ponad 358 milionów zł. Rozpatrując wydatkowanie pieniędzy na bezpieczeństwo i higienę pracy, trzeba stwierdzić, że do roku 1955 w wielu zakładach nie wykorzystano zaplanowanych nakładów finansowych, szczególnie z funduszów inwestycyjnych. Wykorzystanie nakładów inwestycyjnych na bhp wynosiło w tym okresie zaledwie 50–80% planu. Najgorzej było w przemyśle metali nieżelaznych, gdzie rokrocznie nie wykorzystywano poważnych nakładów inwestycyjnych przeznaczonych na bezpieczeństwo i higienę pracy. Dopiero w 1955 r. po uregulowaniu sposobu kontroli wykorzystywania nakładów na bhp przez techniczną inspekcję pracy Zarządu Głównego Związku Zawodowego Hutników, wykorzystano w resorcie hutnictwa nakłady na bezpieczeństwo i higienę pracy ogółem w 102,5%, ale za to nakłady na inwestycje bhp wykorzystano tylko w 93%. Centralny Zarząd Kopalnictwa Rud Żelaza i Centralny Zarząd Materiałów Ogniotrwałych na tym odcinku wykazały jeszcze większe zaniedbanie; nie wykorzystane nakłady dotyczą budowy szatni i łaźni oraz urządzeń odpylających.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#JózefKieszczyński">Plan nakładów finansowych na bhp w bieżącym roku ustawiony jest w kierunku likwidacji wymienionych braków i wynosi 426,5 mln zł. Potrzeby w tym zakresie w resorcie hutnictwa są duże. Wymagać to będzie specjalnej troski zarówno w zakresie kontroli nad realizacją nakładów w bieżącym roku, jak i dalszej pracy nad poprawą stanu bezpieczeństwa i higieny pracy. Na tym polu Ministerstwo Hutnictwa winno przejawiać więcej troski, z większym uporem występować winien Związek Hutników, by poważne fundusze, które daje Partia i Rząd, były racjonalnie wykorzystane.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#JózefKieszczyński">Czyniąc te uwagi, pragnę zaznaczyć w imieniu stalingrodzkiego zespołu poselskiego, że głosować będziemy za budżetem.</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. olsztyńskiego August Rogala.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#AugustRogala">Wysoki Sejmie! W budżecie państwa można zauważyć wielką troskę o rozwój naszej gospodarki narodowej, poważne polepszenie naszego rolnictwa. Jednak ja, jako chłop i poseł ziemi olsztyńskiej, ze swej strony chciałbym dodać do tego pewne uwagi.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#AugustRogala">Nasze województwo otrzymało dużą pomoc od państwa i to pomogło nam w zagospodarowaniu naszej ziemi. W ciągu ostatnich 6 lat tylko dla nowo osiedlonych w naszym województwie państwo przeznaczyło sumę około 60 mln zł. Kredyt był dawany bezzwrotny i zwrotny. W wyniku tego w województwie naszym osiedliło się w ciągu ostatnich 6 lat ponad 13 tys. rodzin, w tym na wsi — 7.462 rodziny, w PGR-ach 5.426 rodzin i w gospodarstwach lasów państwowych — 824. Dzięki temu zlikwidowaliśmy 73 tys. ha odłogów. Rozwijała się nasza gospodarka zespołowa, mamy do tego czasu w naszym województwie 576 spółdzielni produkcyjnych, w tym w I kwartale 1956 r. powstało 39 spółdzielni. Produkcja w spółdzielniach produkcyjnych, jak i w indywidualnych gospodarstwach i PGR-ach, przeważnie żyta, wzrosła o 2 q z ha. Wzrosła również dniówka obrachunkowa. Mamy dużą ilość zespołów uprawowych na odłogach i zespołów łąkarskich — około 1.221 zespołów ze stanem 100 tys. chłopów. Jednakże pomimo tego polepszenia i wzrostu naszej gospodarki jest kilka problemów, które chcę poruszyć. Jednym z problemów gospodarczych, który ujemnie wpływa na realizację budżetu, jest u nas problem gospodarstw słabych, których jest przeszło 5 tys. o łącznym obszarze około 6 tys. ha. Gospodarstwa te dają małą produkcję towarową, w stosunku do obowiązków na rzecz państwa świadczenia wypełniają w niskim procencie. Są to przeważnie gospodarstwa, w których gospodarują nieraz kobiety z małymi dziećmi, gdyż rodziny ich zostały na skutek działań wojennych rozbite i brak jest im rąk do pracy. Przeważnie takie gospodarstwa chłopskie o mniejszym obszarze leżą w powiatach: Olsztyn, Mrągowo, Szczytno, Biskupiec i Ostróda.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#AugustRogala">Drugą grupą ludności, która nie produkuje tyle, ile powinna produkować, jest ludność ukraińska, przesiedlona do woj. olsztyńskiego w r. 1947 z woj. lubelskiego i rzeszowskiego. Dużą winę za niski poziom życia tych ludzi ponoszą władze, które popełniły wiele błędów w okresie ich osiedlania. Błędy te odnoszą się przede wszystkim do niewłaściwego zaopatrzenia tej grupy rolników w odpowiednie zabudowania niezbędne do prowadzenia racjonalnej gospodarki rolnej. Jak wiadomo, przesiedlenie tych rolników odbyło się w stosunkowo krótkim okresie czasu, a teren woj. olsztyńskiego nie był należycie przygotowany wówczas do przyjęcia około 12 tys. rodzin rolniczych ze względu na brak odpowiednich zabudowań. W wyniku tego znaczna część rodzin ukraińskich otrzymała gospodarstwa ze zbyt małymi budynkami. Późniejsze remonty w ramach akcji odbudowy wsi nie wiele poprawiły tę sytuację, bo ze względu na ograniczone sumy nie mogły objąć wszystkich zagród wymagających remontu. Bardziej celowe w tym wypadku byłoby przeznaczenie pewnych sum budżetowych na doprowadzenie do właściwego stanu zabudowań w omawianych gospodarstwach, przez co uniknie się poważnych strat w gospodarce narodowej i jednocześnie spowoduje się zaspokojenie słusznych żądań rolników-Ukraińców, którzy domagają się pełnego ekwiwalentu za gospodarstwa pozostawione przez nich na terenie województw lubelskiego i rzeszowskiego.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#AugustRogala">Trzecią grupę rolników o słabej gospodarce stanowią rolnicy, głównie osiedleńcy z centralnych województw, którzy przeważnie nie byli rolnikami i nie potrafią gospodarować, swoje gospodarstwa prowadzą na niskim poziomie, słabo utrzymują inwentarz, tłumacząc się, że nie ma rąk do pracy, chociaż ich dorosłe dzieci przeważnie pracują w mieście, a starzy rodzice pracują na gospodarce i obowiązków swych wobec państwa nie wykonują.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#AugustRogala">Byłoby pożądane, ażeby Ministerstwo Rolnictwa pomyślało o tym, w jaki sposób pomóc tym słabo gospodarującym rolnikom. Mnie się wydaje, że pierwszej grupie rolników należy udzielić pomocy w ramach kredytów, pomocy sąsiedzkiej itp.; drugiej grupie pomóc w wyremontowaniu albo pobudowaniu nowych budynków. Te grupy rolników pozwalają żywić nadzieję, że 50% tych gospodarstw powoli się podniesie.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#AugustRogala">Ściśle z tym zagadnieniem wiąże się sprawa dalszego zasiedlenia naszych terenów. W ostatnich 6 latach zasiedlono u nas 7.476 gospodarstw, w tym 413 osiedleńców z centralnych województw, 3.449 młodzieży pochodzącej z rodzin chłopskich z naszego terenu; 3.400 zagród odbudowano albo wyremontowano z przydzielonych województwu limitów. To jednak nie zaspokoi braku ludności na naszym terenie, nasze województwo jest nadal słabo zaludnione i należy wzmóc propagandę w przeludnionych województwach do osiedlania się na naszym terenie. Razem z tym wiąże się dalsza odbudowa, albo wyremontowanie zagród należących do Funduszu Ziemi — z daleko idącą pomocą przybyłym osiedleńcom.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#AugustRogala">Druga boląca sprawa to sprawa gospodarki leśnej w woj olsztyńskim. Jak już wynikało z oświadczenia Ministerstwa Leśnictwa na posiedzeniu Komisji Rolnej, gospodarka leśna w woj. olsztyńskim stoi słabo.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#AugustRogala">W woj. olsztyńskim jest 513.476 ha gruntów leśnych, to jest ponad 20% obszaru województwa. Daną gospodarką administruje Okręg Lasów, dzielący się na 3 rejony, 70 nadleśnictw i 625 leśnictw. Zatrudnia według etatów około 1.600 pracowników umysłowych oraz posiada zaledwie 1.780 robotników stałych — na wykonywanie zadań potrzeba 4.570 robotników. Biorąc ogólnie według zadań, na każde leśnictwo potrzeba 7 robotników stałych, a jest ich zaledwie trzech.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#AugustRogala">W okresie 10-letniej gospodarki styl organizacyjny zmieniany był kilkakrotnie, i po każdej zmianie wzrastała liczba kontrolujących i papierkowiczów, a praca techniczna w terenie kulała, gdyż dobrych fachowców dawano za biurko, a teren obsadzano ludźmi o małej kwalifikacji zawodowej.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#AugustRogala">Na terenie woj. olsztyńskiego występują wyraźnie dwa fakty:</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#AugustRogala">1) brak stałych robotników leśnych i sezonowych, co utrudnia wykonanie planu wyrębu drzewa,</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#AugustRogala">2) problem wywózki drzewa z lasów.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#AugustRogala">Rolnicy na spotkaniach poselskich skarżą się na wysokość wywózki drzewa, bo na 1 konia przypada do 25 m3 wywózki oraz zrywki od 7 do 10 m3.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#AugustRogala">Zarobek wozaka kształtuje się zależnie od konia, wozu i zdolności, może on zarobić od 35 do 100 zł. Poza tym otrzymuje przydział owsa, który może nabyć po cenie 80 zł za 100 kg, w zależności od ilości wywiezionego drzewa; za wywieziony 1 m3 drzewa 2,5 kg owsa.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#AugustRogala">Biorąc pod uwagę trudności wywozu drzewa, a tym samym zapobieżenie zepsuciu tych materiałów, należałoby podnieść zarobki (stawki) co najmniej o 50%. Są takie wypadki, że rolnik, któremu dano nakaz wywozu przypadającej na niego ilości drzewa, najmuje sąsiada, który posiada zdolności wywozu i dodatkowo płaci mu zbożem do zarobku, który otrzymuje w nadleśnictwie za wywiezione drzewo.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#AugustRogala">Takie same trudności występują przy pracy w zalesieniu. Okręg olsztyński ze względu na trudności oraz zaniedbania lat ubiegłych, oprócz bieżących zalesień w planie 5-letnim, winien zalesić 18 tys. ha gruntów przyjętych z Państwowego Funduszu Ziemi.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#AugustRogala">Plan na rok 1956 wynosi ok. 9 tys. ha; pracę tę mimo trudności, przy dobrej organizacji i pomocy społecznej, można wykonać, lecz do pracy tej tak robotnik stały jak i sezonowy przystępuje niechętnie, gdyż normy są tak zaniżone, że trudno zwerbować robotnika; zarobek przeciętny kształtuje się od 13 do 18 zł dziennie.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#AugustRogala">Na odcinku zalesień mamy wiele niedociągnięć, tak np. posadzone przez nas obszary lasu są w poważnym stopniu niszczone przez zwierzynę leśną, tak że niejednokrotnie po raz drugi, a nawet trzeci, zasadza się tę samą powierzchnię, przez co traci się poważny przyrost masy drzewa i włożone fundusze. Poważna ilość ha młodników w wieku od 10 do 15 lat jest niszczona przez jelenie, również uprawy niszczone są miejscami kompletnie. Ażeby temu zapobiec, należy zwiększyć kredyty na grodzenie upraw oraz dokarmianie zwierzyny, która do tej pory jest dokarmiana niedostatecznie. W lasach olsztyńskich stan zwierzyny jest duży.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#AugustRogala">Za wyrządzone szkody rolnikom w roku 1955 wypłacono 7,164.347 zł. Jest to poważna suma i należałoby temu zapobiec, to jest przesiedlić część zwierzyny, szczególnie jelenie, na tereny leśne innych województw, gdzie nie ma ich, oraz zredukować do norm przewidzianych, zgodnie z przeliczeniem na 100 ha.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#AugustRogala">Brak jest również troski o warunki robotnika. Rokrocznie sprowadza się poważną ilość robotników sezonowych oraz delegowanych z innych okręgów, co stwarza poważne koszty dodatkowe. Wielu z tych robotników osiedliłoby się chętnie na stałe, lecz brak jest mieszkań. Ministerstwo Leśnictwa, mimo że zna warunki okręgu olsztyńskiego i jego potrzeby, podeszło niewłaściwie, traktując po macoszemu w planie 5-letnim remonty i budownictwo osad robotniczych. Leśniczówki i nadleśnictwa objęto sumą 12 mln zł, również potrzeby bieżące, tylko na rok 1956, nie będą za duże, jeśliby przydzielono co najmniej 30 mln, gdyż gwarancją należytej gospodarki leśnej w woj. olsztyńskim jest stały robotnik leśny.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#AugustRogala">Tak samo jak w gospodarce leśnej, w gospodarstwie rolnym odczuwa się duży brak materiałów budowlanych. Przed dwoma czy trzema laty ludność wiejska, z małym wyjątkiem, nie bardzo troszczyła się o remont budynków, natomiast teraz uczyniła już duże starania, ażeby przeprowadzić remonty w budynkach i odczuwa się duży brak niezbędnych materiałów do remontu, nie mówiąc już o odbudowie budynków całkiem zniszczonych przez wojnę. Jeżeli przed kilkoma laty rolnicy kupowali za ponadplanowe zboże sprzedawane w GS-ie zegarki, rowery lub motocykle, teraz w pierwszym rzędzie pytają o cement, deski i inne materiały budowlane. Jest to bardzo dobre i świadczy o tym, że ludność wiejska jest teraz lepiej uświadomiona, nie wierzy już plotkarzom, którzy teraz jeszcze szerzą plotki o tymczasowości, ale ma zaufanie do naszej władzy ludowej. Jednak źle jest, że tych materiałów ciągle jeszcze brak.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#AugustRogala">U nas jeszcze 2–3 lata temu sprzedawano nawozów sztucznych bardzo mało. Nic dziwnego, bo leży to już w naturze rolnika, że do wszystkiego nowego przyzwyczaja się on w bardzo powolnym tempie. Przeważnie ludność napływowa znała słabo działanie nawozu sztucznego na rolę. Ludności miejscowej, która dokładnie zna sztuczne nawozy, wydawało się, że użycie nawozów sztucznych nie jest opłacalne, a teraz wszędzie słyszy się, że brak jest nawozów sztucznych już nie tylko azotowych, ale i fosforowych, potasowych i nawet wapna. U nas przypada z przydziału na 1 ha użytków rolnych 13 kg nawozów, jest to najniższa stawka w skali krajowej.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#AugustRogala">Jeżeli przejdziemy do spraw melioracji, można zauważyć, że rolnicy z powodu rozszerzenia hodowli bydła rogatego, i w związku z tym coraz większego zapotrzebowania na paszę, chętnie przystępują do zagospodarowania łąk, pastwisk i chętnie czyszczą rowy i urządzenia melioracyjne. Jednakże trzeba stwierdzić, że służba melioracyjna nie stoi na takim poziomie, jaki powinien być. W większości wypadków praca technika melioracyjnego polega na tym, że poleca on gromadzkim radom i pełnomocnikom w danym terenie, ile kilometrów rowu ma być konserwowane i zbiera dane od pełnomocników. Natomiast fachowej pomocy, jak i gdzie przeprowadzić konserwację, mało udziela. Najgorzej jest tam, gdzie odpływy od łąk chłopskich płyną do lasów państwowych. Tam rowy bardzo rzadko albo wcale nie są czyszczone i zalewają chłopskie pola i łąki. Trzeba, aby Ministerstwo zwróciło uwagę, żeby te rowy były lepiej wyczyszczone.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#AugustRogala">Dalsza sprawa to zasilenie rolnictwa w narzędzia i maszyny użytkowe. Można stwierdzić, że do GS-ów przybywa coraz więcej łopat i wideł, chociaż złej jakości, a coraz więcej przybywa pługów, bron i kultywatorów dobrych. Tak samo kopaczki, kosiarki, jak również żniwiarki. Gorsza sprawa jest z młocarniami. Nowych młocarni w ogóle nie ma, stare, które są w posiadaniu rolników, są przestarzałe i przez to słabo młócą. Nieraz ziarno w dużym procencie zostaje w słomie, a jest to bolesne, bo przecież ziarno stanowi opłatę za trud rolnika i stanowi to również stratę dla państwa.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#AugustRogala">Na spotkaniach poselskich z wyborcami wysuwa się dużo skarg na małą pomoc ze strony POM nie tylko dla rolników indywidualnych, ale też dla spółdzielni produkcyjnych i od zespołów uprawowych. W naszym województwie w ostatnim czasie powstały niemal w każdej gromadzie zespoły uprawowe, czyli łąkarskie, którym obiecana była pomoc ze strony GOM i POM. GOM-y posiadają przeważnie stare maszyny i nie mogą zespołom, które uprawiają odłogi, tej pomocy udzielić. POM obiecuje pomóc zespołom, ale słabo słowa dotrzymuje. Są wypadki, że umowy zawarte z POM nie były wykonane.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#AugustRogala">Ze strony spółdzielni produkcyjnych płyną skargi, że w POM-ach brak jest sadzarek do sadzenia ziemniaków systemem kwadratowo-gniazdowym. Ale oprócz wszystkiego największy kłopot jest z młocarniami. Przyszły teraz do gromady wirowacze. Są dobre, ale jest ich za mało, bo tylko ok. 30 mają POM-y w naszym województwie. Dziennie w naszym terenie jedną maszyną, można obrobić 2,5–3 ha, a posiadamy około 13 tys. ha zasadzonych kartoflami.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#AugustRogala">Są trudności w naszym kraju, ale uważam, że jeśli wszystko da się pokonać, i te trudności również dadzą się pokonać. Na naszym terenie, na Warmii i Mazurach będziemy dokładać jeszcze więcej starań niż do tego czasu, ażeby nowopowstały plan 5-letni został zrealizowany — z wdzięczności za wyzwolenie naszych terenów spod jarzma hitlerowskiego i będzie to nasza dalsza droga w marszu do socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JanDembowski">Udzielam głosu posłowi woj. zielonogórskiego Zofii Kręciwilk.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#ZofiaKręciwilk">Naród nasz dumny jest z tego, co już dokonano na odcinku uprzemysłowienia kraju. W stosunkowo krótkim czasie zbudowaliśmy setki nowych wielkich zakładów przemysłowych. Stworzyliśmy nowe gałęzie przemysłu, których uruchomienie przed wojną nie było możliwe.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#ZofiaKręciwilk">Dokonano słowem wielkich rzeczy w dziedzinie przemysłu.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#ZofiaKręciwilk">Chcę pokrótce powiedzieć o tym, co my zrobiliśmy na terenie naszego województwa.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#ZofiaKręciwilk">Przejęliśmy tereny, które przedstawiały obraz ruin i zniszczeń. Spustoszone były zakłady przemysłowe, opuszczone warsztaty rzemieślnicze i placówki handlowe.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#ZofiaKręciwilk">Obecnie po 11 latach wytężonej pracy posiadamy rozwinięty przemysł metalowy, włókienniczy, ceramiczny, drzewny i spożywczy.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#ZofiaKręciwilk">Powstały i pracują zakłady Sztucznego Włókna w Gorzowie, budujemy fabrykę celulozy w Kostrzyniu. Kilkanaście zakładów mamy uruchomić w planie 5-letnim. Zagospodarowaliśmy te tereny.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#ZofiaKręciwilk">Martwi nas jednak to, że zakłady nasze walczą z trudnościami, które poważnie przeszkadzają w normalnej produkcji i jakoś dziwnie trudne są do przezwyciężenia.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#ZofiaKręciwilk">W przemyśle maszynowym dzieją silę rzeczy, które trudno zrozumieć.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#ZofiaKręciwilk">Fabryka zgrzeblarek w Zielonej Górze posiada swój plan produkcji. Na to, żeby go zrealizować, powinna mieć do dyspozycji poważną część wyrobów znormalizowanych. Praktyka jednak wykazuje, że jest inaczej. Zakład, by ukończyć montaż produkowanej maszyny, zmuszony jest odrywać pewną część pracowników od zasadniczej produkcji do wyrobu brakujących na rynku takich detali, jak śrubek, nakrętek, podkładek itd.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#ZofiaKręciwilk">Taki styl produkcji w konsekwencji powoduje zahamowanie zadań planowych. Stracony czas na robienie we własnym zakresie tych drobnych części wynosi około 10% ogólnej liczby roboczogodzin, będących w dyspozycji wydziału mechanicznego tego zakładu. To nie jest bynajmniej sytuacja wyjątkowa.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#ZofiaKręciwilk">Wszystkie zakłady odczuwają poważny brak wyrobów znormalizowanych. Z tego powodu wydziały mechaniczne, które winny zajmować się remontami, muszą często wiele czasu poświęcać na produkowanie różnych części i śrub, których nie powinno było brakować na naszym rynku. Taki stan rzeczy niemały ma wpływ na koszty własne — przecież śruba produkowana w tych zakładach kosztuje nas kilkadziesiąt razy więcej niż w zakładach produkujących te części. Nie nowa to rzecz. Mówiliśmy i mówimy o nie j na różnych naszych naradach. Ale co zrobiono konkretnie, aby tego rodzaju braki w cyklu produkcyjnym zupełnie usunąć? Niewiele, bo przecież trudności istnieją nadal.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#ZofiaKręciwilk">Co najmniej dziwne się wydaje, że kierownictwo Ministerstwa Przemysłu Maszynowego na pytanie kolegi posła Mozolą w tej sprawie, postawione pod ich adresem na posiedzeniu komisji sejmowej, nie odpowiedziało.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#ZofiaKręciwilk">Trzeba tę sprawę raz zakończyć i nałożyć na Ministerstwo Przemysłu Maszynowego obowiązek, żeby stan ten zmieniło i jeszcze w tym roku rozszerzyło produkcję wyrobów znormalizowanych.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#ZofiaKręciwilk">Przydzielenie zakładom w odpowiedniej ilości i jakości tych drobnych znormalizowanych detali przyczyni się do pełnego wykonywania planów produkcji, jak również do obniżenia kosztów własnych.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#ZofiaKręciwilk">A teraz drugie zagadnienie. Duże straty ponosi nasz przemysł metalowy z powodu braku odpowiednich profilów wyrobów hutniczych. Cóż robi zakład, gdy nie otrzymuje w odpowiednich wymiarach i odpowiednich rodzajów profilów? Robi co może. Łączy posiadane profile tak, jak to mu potrzebne, przecina, spawa, łączy przy pomocy dodatkowo zużywanej blachy itd. Czy to jest oszczędne, czy to jest usprawnienie pracy i postęp techniczny? Przy tego rodzaju pracy np. wagon produkowany przez Zakłady im. Nowotki w Zielonej Górze musi ważyć o 2,5 tony więcej niż wagon, w którym zastosowano by właściwe profile i o właściwych wymiarach wyroby hutnicze.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#ZofiaKręciwilk">Czy naprawdę mamy tych wyrobów hutniczych za dużo, czy gospodarka nasza nie odczuwa ich braku? A przecież można by zaoszczędzić setki ton tego cennego surowca i obniżyć koszty produkcji, gdyby nasz przemysł hutniczy dostarczał odbiorcom odpowiednich profilów.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#ZofiaKręciwilk">Czy nasze Ministerstwo Hutnictwa nie powinno się dzisiaj rozliczyć ze swej pracy i powiedzieć nam, co już w tej sprawie zrobiło i co chce zrobić w najbliższej przyszłości?</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#ZofiaKręciwilk">Trzecie zagadnienie. Mówiliśmy wiele o obniżce kosztów własnych i o wzroście wydajności pracy w przemyśle, a jednak planowanych, zakładanych wskaźników nie osiągamy. Dlaczego tak jest? Nie osiągamy tych wskaźników między innymi dlatego, że w wielu zakładach przemysłowych istnieje niewłaściwa struktura zatrudnienia. Nadal w naszym życiu występują poważne przerosty w administracji. Należy podkreślić, że wyniki w dziedzinie usprawnienia i potanienia administracji są jeszcze niewystarczające.</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#ZofiaKręciwilk">Jeżeli w zakładach pracy przedsięwzięte są pewne kroki na odcinku usprawnienia administracji, to jednak sprawa ustalenia właściwej struktury zatrudnienia wypada prawie z pola widzenia naszych kierowników zakładów.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#ZofiaKręciwilk">Za dużo mamy robotników przy robotach pomocniczych zamiast bezpośrednio w samej produkcji, co oczywiście ma poważny wpływ na wydajność i wielkość produkcji. Przez usunięcie tych przerostów produkcja wielu zakładów mogłaby być większa i tańsza.</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#ZofiaKręciwilk">Za mało żyją tym zagadnieniem rady zakładowe, dyrekcje, a przede wszystkim ministerstwa i centralne zarządy, których z roku na rok powstaje coraz więcej, co bynajmniej nie usprawnia pracy zakładów. Jedną z podstawowych przyczyn niedostatecznych wyników w tej dziedzinie jest niedostateczna praca z załogami w zakładach; a co daje praca z ludźmi, najlepiej odzwierciedlają wyniki osiągnięte w dyskusji nad projektami planu 5-letniego.</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#ZofiaKręciwilk">Np. załoga naszego Zakładu „Odra” w Nowej Soli wystąpiła z kontrplanem, proponując zwiększyć produkcję nici lnianych i konopnych o 1 mln kg, nici bawełnianych o 159.500 kg i przędzy tkackiej o 200.000 kg.</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#ZofiaKręciwilk">Również i inne zakłady naszego województwa wystąpiły z poważnymi propozycjami zwiększenia produkcji, podniesienia jakości i obniżki kosztów własnych.</u>
<u xml:id="u-15.23" who="#ZofiaKręciwilk">Po zakończeniu dyskusji nad projektami planu głównym zadaniem jest realizacja wniosków wysuniętych przez załogę.</u>
<u xml:id="u-15.24" who="#ZofiaKręciwilk">Nie we wszystkich jednak zakładach występuję właściwy stosunek do realizacji wniosków. Również niektóre centralne zarządy dotychczas nie ustosunkowały się do wysuniętych wniosków. Jest to oczywiście niedobrze. Świadczy to, że są jeszcze wypadki nieliczenia się z głosem załóg, co oczywiście ma ujemny wpływ na wykorzystanie rezerw.</u>
<u xml:id="u-15.25" who="#ZofiaKręciwilk">Sprawa wykorzystania rezerw ma szczególne znaczenie dla naszego województwa. Dotychczas nadal w naszym województwie znajduje się kilkadziesiąt zakładów niewłaściwie wykorzystanych, a niektóre prawie w ogóle są nieczynne.</u>
<u xml:id="u-15.26" who="#ZofiaKręciwilk">Uchwałą Rządu mamy w bieżącym planie 5-letnim zagospodarować kilkanaście zakładów, m. in. w Zielonej Górze miały być zagospodarowane trzy zakłady. Jednak zdając sobie sprawę z trudności, szczególnie na odcinku umieszczenia kilku wojewódzkich central handlowych, które bezplanowo zajęły część hal fabrycznych, wystąpiliśmy z wnioskiem, aby dla przemysłu oddać tylko dwa zakłady, a trzeci przy ulicy Fabrycznej pozostawić do zagospodarowania central handlowych. W zakładzie tym znajduje się magazyn zbożowy i Ministerstwo Skupu nie chce zgodzić się na jego przeniesienie, uważając widocznie, że magazyn zbożowy potrzebny jest dla upiększenia centrum miasta Zielonej Góry.</u>
<u xml:id="u-15.27" who="#ZofiaKręciwilk">Dziwne jest stanowisko Ministerstwa Skupu, tym bardziej że władze wojewódzkie przeznaczyły obiekty na magazyny w innych terenach województwa, jak: w Małomicach pow. Szprotawa, w Kostrzyniu pow. Gorzów, w Głogowie i wielu innych miejscowościach, które wymagają często nieznacznych nakładów, a z drugiej strony mógłby być uruchomiony jeszcze jeden nowy zakład produkcyjny przy niewielkich kosztach i dużych oszczędnościach materiałów budowlanych, żelaza, których nam przecież tak brakuje.</u>
<u xml:id="u-15.28" who="#ZofiaKręciwilk">Ciekawe, że terenowe organy skupu i PZZ w województwie uważają decyzje podjęte w tej sprawie przez Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej za słuszne.</u>
<u xml:id="u-15.29" who="#ZofiaKręciwilk">Takie nieliczenie się ze zdaniem terenowych władz i obalanie słusznych decyzji nie przysparza autorytetu Ministerstwu oraz w zasadzie podważa samodzielność władz terenowych.</u>
<u xml:id="u-15.30" who="#ZofiaKręciwilk">Na zakończenie jeszcze kilka słów o sprawach gospodarki komunalnej.</u>
<u xml:id="u-15.31" who="#ZofiaKręciwilk">Niepokoi nas stale pogarszający się stan budynków na naszych ziemiach. W latach 1945–1949 nie przeprowadzono tu prawie żadnych remontów mieszkań. Poważniejsze kwoty na ten cel zaczęto przeznaczać dopiero od roku 1952. Dzisiaj jest taki stan, że w 40% budynków dachy wymagają przełożenia. Braki w uszkodzeniach rynien powodują zawilgocenie i zagrzybienie. W większości budynków stan podłączeń wodociągowych jest katastrofalny.</u>
<u xml:id="u-15.32" who="#ZofiaKręciwilk">Rady narodowe nie są w stanie zapobiec niszczeniu się zasobów mieszkaniowych, gdyż kredyty przyznane na kapitalne remonty mieszkań są niewystarczające i pokrywają zaledwie 60% najniezbędniejszych potrzeb.</u>
<u xml:id="u-15.33" who="#ZofiaKręciwilk">Źle jest z zaopatrzeniem materiałowym dla remontów. Dotychczasowe zaopatrzenie w kafle, rury cynkowe, rury wodno-kanalizacyjne, blachę, drzewo, dachówkę, przewody elektryczne i inne wystarcza zaledwie na trzecią część zaplanowanych robót.</u>
<u xml:id="u-15.34" who="#ZofiaKręciwilk">Poważną przeszkodą w budownictwie na terenie naszego województwa jest brak własnego zjednoczenia budownictwa miejskiego o odpowiedniej zdolności przerobowej, z własnymi bazami sprzętu, transportu, materiałów i zakładów prefabrykacji.</u>
<u xml:id="u-15.35" who="#ZofiaKręciwilk">Mocno odczuwamy brak własnego „Miasto-Projektu”. Sprawa ta jakoś ciężko jest rozwiązywana przez Ministerstwo Budownictwa Miast i Osiedli.</u>
<u xml:id="u-15.36" who="#ZofiaKręciwilk">Niepokoi nas również zły stan urządzeń wodociągowych, studzien publicznych i urządzeń gazowych.</u>
<u xml:id="u-15.37" who="#ZofiaKręciwilk">Wydaje nam się, że Ministerstwo Gospodarki Komunalnej winno zwrócić większą uwagę na zabezpieczenie zasobów mieszkaniowych i urządzeń komunalnych w naszym województwie.</u>
<u xml:id="u-15.38" who="#ZofiaKręciwilk">Wysoka Izbo! Przytoczyłam kilka konkretnych przykładów świadczących o olbrzymich rezerwach, jakie znajdują się jeszcze w naszych zakładach produkcyjnych. Z drugiej strony wskazałam na niektóre pilne potrzeby naszego województwa w dziedzinie gospodarki komunalnej, która odgrywa przecież tak poważną rolę w kształtowaniu bytu ludzi pracy.</u>
<u xml:id="u-15.39" who="#ZofiaKręciwilk">Dzisiaj mówimy o tym, jak najlepiej realizować nasz budżet, to znaczy z jednej strony skuteczniej walczyć o zdobycie dodatkowych środków finansowych, a z drugiej strony rozsądniej i umiejętniej je wydatkować. Wydaje mi się, i chciałabym z całą mocą podkreślić, że nieodzownym warunkiem tak pojętej realizacji budżetu jest wnikliwsze niż dotąd przysłuchiwanie się głosom terenu ze strony instytucji centralnych i większa troska o realizację jego postulatów. O ile nasze instytucje centralne potrafią skutecznie walczyć z biurokratyzmem i będą w swej codziennej pracy rzeczywiście pamiętać, że są powołane do tego, by służyć ludziom pracy, pomoże to w skuteczniejszym wykonywaniu budżetu wysiłkiem całego narodu.</u>
<u xml:id="u-15.40" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JanDembowski">Głos ma poseł m. Łodzi Jerzy Jodłowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JerzyJodłowski">Wysoka Izbo! Wielokrotnie w okresie ostatnich bez mała 10 lat — zarówno w okresie obecnej kadencji jak i w okresie kadencji Sejmu Ustawodawczego — słuchaliśmy na tej sali exposé Prezesa Rady Ministrów, ob. Józefa Cyrankiewicza. Jest niewątpliwe, że zawsze słuchaliśmy tych jego deklaracji zawierających wytyczne polityki naszego Rządu w sprawach wewnętrznych i zagranicznych z wielką uwagą i z pełną aprobatą. Ale jest też niewątpliwe, że chyba nigdy dotąd nie słuchaliśmy exposé Prezesa Rady Ministrów z takim żywym zainteresowaniem i z taką pełną, żywą aprobatą, jak exposé, które słyszeliśmy w dniu przedwczorajszym.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#JerzyJodłowski">Czy oznacza to, że w tym exposé nie było kwestii dyskusyjnych, że objęło ono wszystkie sprawy i wszystkie zagadnienia, o których chcielibyśmy słyszeć i o których chcielibyśmy mówić? Nie.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#JerzyJodłowski">Słusznie tutaj stwierdził poseł Osmańczyk, że to exposé Prezesa Rady Ministrów dało okazję do postawienia pod dyskusję na trybunie sejmowej szeregu spraw, które nurtują nasze społeczeństwo, i właśnie dlatego aprobujemy to exposé tak żywo i tak pełnie, że ono dotyka spraw, które są w tej chwili dla nas najżywotniejsze, że dotyka i omawia sprawy, którymi żyje i które omawia cały naród i całe społeczeństwo.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#JerzyJodłowski">Jeżeli tutaj Obywatel Premier użył sformułowania, że toczy się w naszym kraju wielka narada aktywu politycznego, to trzeba stwierdzić, że jego głos był dla tej narady cennym wkładem i musimy stwierdzić, iż exposé to jest dowodem, że nasz Rząd wsłuchuje się w głos opinii społecznej, że liczy się z nią i wyciąga z niej właściwe wnioski, Chcielibyśmy takich wypowiedzi, takich deklaracji rządowych Premiera słyszeć z tej trybuny sejmowej więcej i częściej. Premiera i nie tylko premiera. Chcielibyśmy, aby i inni ministrowie omawiali w sposób zasadniczy z tej trybuny cały szereg zagadnień życia państwowego. Może doczekamy się tego, że z tej trybuny Minister Spraw Zagranicznych omówi nieco szerzej i nieco szczegółowiej podstawowe problemy naszej polityki zagranicznej i współpracy międzynarodowej. Może doczekamy się tego, że i Minister Sprawiedliwości z tej trybuny powie nam nieco szerzej i nieco głębiej o naszej polityce wymiaru sprawiedliwości, a może i inni ministrowie też zechcą skorzystać z niej, aby omawiać podstawowe problemy naszego życia państwowego, ażeby nam dawać okazję do rzetelnej i wnikliwej dyskusji na te tematy.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#JerzyJodłowski">Z wielką uwagą wysłuchaliśmy tego, co mówił Obywatel Premier o Sejmie. Wypowiedź jego świadczy, że wspólną jest w tej chwili troska i Sejmu, i Rządu, troska o stworzenie gwarancji zapewniających Sejmowi wykonywanie jego podstawowych funkcji konstytucyjnych, funkcji, które sprowadzają się do pełnienia najwyższej władzy ustawodawczej i sprawowania najwyższej kontroli nad działalnością innych organów państwa.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#JerzyJodłowski">W okresie poprzedzającym tę sesję na terenie Sejmu i poza Sejmem były wysuwane dezyderaty zmierzające do tego, aby Sejmowi zapewnić możliwość wykonywania jego konstytucyjnych funkcji.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#JerzyJodłowski">Trzeba z zadowoleniem pokwitować, że Premier w swoim exposé, a przez jego usta Rząd, wyszedł w całej pełni na przeciw tym postulatom.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#JerzyJodłowski">Kiedy bezpośrednio po tym exposé dzieliliśmy się wrażeniami, wyraziłem się, że Premier zebrał w swoje żagle cały wiatr sejmowy. Trzeba stwierdzić, że nie tylko nie mamy mu tego za złe, ale cieszymy się z tego jak najbardziej i chcemy go zapewnić, że wiatry sejmowe nie przestaną wiać z momentem, gdy posłowie rozjadą się w teren po zakończeniu tej sesji.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#JerzyJodłowski">Musimy wspólnie: my posłowie, Sejm, Rada Państwa i Rząd, wypracować nową praktykę naszego życia parlamentarnego, nową i lepszą praktykę naszego przedstawicielstwa ludowego.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#JerzyJodłowski">Zagadnienie funkcjonowania przedstawicielstwa ludowego w ustroju dyktatury proletariatu nie jest, jak wiemy, zagadnieniem prostym. Nie znalazło ono dotychczas zadowalającego rozwiązania w żadnym chyba państwie typu socjalistycznego. Musimy szukać wspólnie rozwiązań najodpowiedniejszych dla państwa demokracji ludowej, najodpowiedniejszych dla zapewnienia pełnej demokracji.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#JerzyJodłowski">Zdajemy sobie dobrze sprawę z tego, że należyte ustawienie Sejmu, jego roli i pozycji w naszym życiu państwowym to jest nie tylko sprawa Sejmu, nie tylko sprawa posłów, ale sprawa Rządu i sprawa Rady Państwa.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#JerzyJodłowski">Z zadowoleniem przyjęliśmy zapowiedz Premiera o tym, że sesje sejmowe będą zwoływane częściej. Odpowiada to dezyderatom wysuwanym przez posłów. Ale sprawa polega nie tylko na częstości tych sesji. Istotne znaczenie ma tutaj i czasokres trwania tych sesji i ich organizacja.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#JerzyJodłowski">Wydaje się, że tego rodzaju konstrukcja naszych sesji sejmowych, że prace komisyjne skomasowane są na stosunkowo krótkim odcinku czasu, poprzedzającym właściwą sesję, i że sesje sprowadzały się do kilku kolejnych nadmiernie przeciążonych posiedzeń plenarnych — nie jest konstrukcją właściwą. Dezyderaty, jakie wysuwane były przez posłów na komisjach, idą w tym kierunku, aby sesje sejmowe trwały dłużej, aby nie było takiego napięcia i aby komisje miały czas i możność rzeczywiście wnikliwego dyskutowania projektów ustaw. Wydaje mi się, że trzeba tu nawiązać do praktyki, którą już zapoczątkowaliśmy w okresie VI sesji sejmowej rok temu, praktyki polegającej na tym, że najpierw były posiedzenia plenarne, a potem pewien okres czasu był poświęcony na prace komisji i wreszcie rezultaty tych prac komisji były przeniesione na plenum Sejmu.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#JerzyJodłowski">W dyskusjach, które toczyły się ostatnio m. in. na Komisji Spraw Ustawodawczych i na Radzie Seniorów, poświęcono uwagę zagadnieniu rozszerzenia uprawnień Sejmu, w szczególności w zakresie zatwierdzania dekretów z prawem ich zmiany. Dyskusje te są wyrazem poszukiwań nowych form, zmierzających do stworzenia gwarancji Sejmowi wypełnienia jego konstytucyjnych funkcji ustawodawczych. Ale jest to tylko fragment ogólnych zagadnień naszej praktyki ustawodawczej. Wydaje się, że to zagadnienie uprawnienia Sejmu do zatwierdzania dekretów ze zmianami zmaleje i straci na ostrości, jeśli zmieni się praktyka naszego życia parlamentarnego i naszej całej działalności ustawodawczej. A zapowiedź tych zmian zawiera się przecież w exposé Premiera. Zagadnienie to straci na ostrości, jeśli dekretowanie przez Rząd i Radę Państwa będzie ograniczone do niezbędnego minimum, do spraw pilnych, kiedy sprawy mniej pilne i bardziej zasadniczego charakteru będą pozostawione do drogi normalnej ustawodawczej dla Sejmu, kiedy projekty dekretów przedstawiane będą komisjom sejmowym do ich uprzedniego przedyskutowania. Doświadczenia, jakie mamy w tym zakresie z ostatniego okresu, są niewątpliwie dodatnie. Wreszcie zwracamy uwagę na potrzebę powiązania prac ustawodawczych Sejmu z pracami ustawodawczymi Rady Państwa.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#JerzyJodłowski">Chciałbym zatrzymać się na problemie, który znalazł tak wydatne miejsce w exposé Premiera i o którym powiedział on, że stoi w centrum uwagi Rządu — na problemie praworządności.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#JerzyJodłowski">Okres, w którym w tej chwili się znajdujemy, okres tego wielkiego ożywienia politycznego, znamionuje dążenie do realizacji pełnej i rzeczywistej demokratyzacji, nawrót do jawności naszego życia politycznego i państwowego, szeroka i śmiała krytyka, zerwanie ze zjawiskiem fasadowości, z wszelką fikcyjnością i deklaratywnością, dążenie do zniesienia rozpiętości między formą i treścią w naszym życiu politycznym i państwowym. To są niewątpliwie warunki, które sprzyjają pełnej realizacji praworządności. Nie będzie ani frazesem, ani sloganem, jeśli powiem, że w tej chwili toczy się u nas wielka bitwa o praworządność, o przywrócenie zaufania społeczeństwa do praworządności i wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#JerzyJodłowski">Pierwszy przełom — ważny, ale jeszcze niezupełny — przyniosło III Plenum w roku ubiegłym, które wskazało na wypaczenia w wymiarze sprawiedliwości i w szczególności w aparacie bezpieczeństwa, na niewłaściwe metody, jakie były tam stosowane. Przyniosło ono w rezultacie pierwsze posunięcia, zmierzające do naprawy tej dziedziny. Ale dopiero XX Zjazd KPZR, który ujawnił błędy i zbrodnicze metody stosowane w okresie beriowszczyzny w Związku Radzieckim, stworzył pełną atmosferę dla postawienia zagadnienia praworządności, zagadnienia prawidłowego funkcjonowania sprawiedliwości również i u nas.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#JerzyJodłowski">Kiedy mówimy o praworządności, o wielkiej naprawie w tej dziedzinie, musimy mówić o dniu wczorajszym i o dniu jutrzejszym. Aby walka o praworządność ludową, o zaufanie mas do praworządności i wymiaru sprawiedliwości mogła być zwycięsko wygrana — trzeba po pierwsze zlikwidować błędy przeszłości, a po drugie stworzyć trwałe gwarancje praworządności na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#JerzyJodłowski">Co to znaczy likwidacja błędów przeszłości? To nie tylko zerwanie z niewłaściwymi metodami stosowania nacisku fizycznego, to nie tylko wykarczowanie tych metod, to także dwie wielkie sprawy — sprawa rehabilitacji ludzi, którym stała się krzywda i sprawa odpowiedzialności winnych stosowania niewłaściwych metod, Wiele zrobiono w zakresie rehabilitacji, lecz jeszcze wiele jest do zrobienia. Wypuszczono z więzień wiele ludzi, którzy siedzieli tam niewinnie. Wielu ludzi wyjdzie z nich jeszcze dzięki ustawie amnestyjnej. Ale to jeszcze nie wystarcza i nie załatwia sprawy. Trzeba dla tych wszystkich, którzy siedzieli tam niewinnie, nie tylko otworzyć wrota więzień, ale trzeba stworzyć im warunki pełnej rehabilitacji. Trzeba przeprowadzić eliminację ludzi niewinnych od winnych, którzy słusznie znaleźli się w więzieniu. Trzeba wreszcie ludziom niewinnie skazanym wynagrodzić szkody.</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#JerzyJodłowski">Z zadowoleniem usłyszeliśmy z ust Premiera, że proces rehabilitacji osób niewinnych będzie kontynuowany. Chciałbym krótko wskazać na konieczność stosowania właściwych środków, które są niezbędne na drodze tej rehabilitacji. Nie wystarczy umorzenie spraw, które są w toku. Nie wystarczy też moim zdaniem wnoszenie rewizji nadzwyczajnych w szeregu spraw. Rewizje nadzwyczajne pozwalają na skontrolowanie prawidłowości procesów z punktu widzenia tego, czy sąd zastosował właściwe przepisy prawa, właściwe przepisy procedury. Jest wiele spraw takich, gdzie wyroki formalnie biorąc w świetle litery prawa karnego czy procedury karnej były prawidłowe, ale istota rzeczy, punkt ciężkości spoczywa przecież na materiale dowodowym, na tym materiale, na którym opierały się sądy ferujące swoje wyroki. Trzeba iść po drodze, która daje możność kontroli właśnie tego materiału dowodowego, daje możność sprawdzenia, czy ten materiał dowodowy był prawdziwy, rzeczywisty. Tą drogą jest droga wznowienia postępowania.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#JerzyJodłowski">Wydaje mi się, że przed nowym Ministrem Sprawiedliwości i nowym Generalnym Prokuratorem stanie poważne zadanie rozważenia potrzeby wznowienia postępowania karnego w całym, szeregu procesów. Tym bardziej, że trzeba tu dodać jeszcze jeden moment, który nie jest bez znaczenia, a mianowicie, że tylko uchylenie wyroku skazującego w drodze wznowienia postępowania daje możność skazanemu uzyskania odszkodowania materialnego za krzywdę, która mu się stała, podczas kiedy droga rewizji nadzwyczajnej w obecnym stanie prawnym u nas tej możliwości nie daje.</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#JerzyJodłowski">Drugie zagadnienie to zagadnienie odpowiedzialności za to, co było. Tu nie idzie o to — jak mówił poseł Horodyński — żeby uprawiać „sabat czarownic”. Idzie o to, żeby ponieśli odpowiedzialność ludzie, którzy są osobiście winni temu, co było. Byłoby oczywiście zamykaniem oczu na rzeczywistość, gdybyśmy widzieli tylko winę poszczególnych ludzi, a nie widzieli winy systemu, który zapanował w naszym aparacie bezpieczeństwa. Winien był przede wszystkim ten system, który zmuszał często do niewłaściwych praktyk, nawet tych, którzy mieli pewne opory i hamulce, którzy łamali się wewnętrznie i którzy dziś z ulgą przyjęli, że nastąpił nowy okres, Mówię tu nie tylko o aparacie bezpieczeństwa, mówię tu także o aparacie prokuratorskim i sądowym. Ale stwierdzić trzeba, że były jednostki złej woli, dla których system, jaki panował, był pożywką, dzięki której się rozwijała ich zbrodnicza działalność. Ci ludzie muszą ponieść zasłużoną karę. Niezbędne jest oczyszczenie do końca z wszelkich wypaczeń aparatu bezpieczeństwa i ukaranie tych, którzy ponoszą osobistą odpowiedzialność za łamanie praworządności. Niezbędne jest bezpowrotne, bezkompromisowe wykarczowanie wszelkich pozostałości tzw. beriowszczyzny.</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#JerzyJodłowski">W opinii społecznej — trzeba to szczerze powiedzieć — było pewne zaniepokojenie, że w stosunku do winnych tych wypaczeń, winnych stosowania niedozwolonych metod, nie są wyciąganie do końca i z całą surowością konsekwencje. Trzeba tutaj powiedzieć otwarcie i szczerze o sprawie Różańskiego, sprawie, która wypływa na wszystkich niemal konferencjach w środowiskach społecznych i politycznych i która niejednokrotnie wypływała też w dyskusji na Komisji Administracji i Wymiaru Sprawiedliwości. I nie jest rzeczą przypadku, że kiedy ta komisja rozpatrywała projekt ustawy amnestyjnej, to pierwsze czy jedno z pierwszych pytań, jakie postawił jeden z posłów, a było to pytanie nie jego osobiste, lecz jego wyborców, które przeniósł on z zebrania terenowego, było — czy Różański skorzysta z amnestii.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#JerzyJodłowski">Trzeba stwierdzić, że opinia publiczna z wielkim zdziwieniem przyjęła wyrok na Różańskiego, wyrok, mocą którego Różański został skazany za niedozwolone brutalne metody fizycznego nacisku stosowanego w śledztwie na podstawie art. 286 § 1 kodeksu karnego, to znaczy przepisu, który przewiduje odpowiedzialność karną urzędnika za niedopełnienie obowiązku służbowego, to znaczy przepisu, na podstawie którego w codziennej praktyce sądowej skazywane są ekspedientki czy inni pracownicy MHD, WSS i innych instytucji za spowodowanie manka. I chociaż sąd zastosował najwyższy wymiar kary z tego artykułu, to jednak powstaje pytanie, jak się stało, że prokuratura uznała za możliwe postawić Różańskiego w stan oskarżenia na podstawie tego właśnie przepisu. Ja postawiłem to pytanie na Komisji Wymiaru Sprawiedliwości pod adresem Generalnego Prokuratora. Odpowiedzi jednak nie otrzymałem.</u>
<u xml:id="u-17.24" who="#JerzyJodłowski">Opinia społeczna z wielką uwagą przyjęła zapowiedź ob. Premiera, że Rząd zdecydowany jest przeprowadzić do końca śledztwo w sprawie winnych łamania praworządności i stosowania niewłaściwych metod śledczych i fingowania procesów, że winni przekazani zostaną wraz z materiałem dowodowym organom wymiaru sprawiedliwości i poniosą zasłużoną karę.</u>
<u xml:id="u-17.25" who="#JerzyJodłowski">Z zadowoleniem powitać należy, że w ślad za tą zapowiedzią idą konkretne fakty, o których dowiedzieliśmy się z wczorajszego radia i dzisiejszej prasy. Rozwiewa to zaniepokojenie opinii społecznej i potwierdza raz jeszcze, że nasz Rząd i Partia potrafią konkretnie kierować procesem odnowy naszego życia politycznego i państwowego, potrafią likwidować wszelkie objawy chorobowe.</u>
<u xml:id="u-17.26" who="#JerzyJodłowski">Proces oczyszczania i odbudowy aparatu bezpieczeństwa nie jest oczywiście procesem ani łatwym, ani krótkotrwałym. Zapewne w aparacie tym są jeszcze ludzie, którzy może nie do końca wyciągnęli dla siebie wnioski z tego, co się w Polsce dzieje. Ale z naciskiem trzeba podkreślić, że szkodliwe i fałszywe są opinie wypowiedziane w pewnych sferach — a niestety takie opinie zdarzyły się i na terenie prawniczym — o zbędności aparatu bezpieczeństwa w ogóle. Głosy domagające się likwidacji bezpieczeństwa uznać należy za wysoce nieodpowiedzialne. O ile szkodliwą była teoria o zaostrzeniu się walki klasowej, która działała u nas właściwie aż po XX Zjazd, o tyle również szkodliwym i niebezpiecznym byłby pogląd, że nie ma już dzisiaj wroga klasowego, że nic nie zagraża zdobyczom naszego socjalistycznego budownictwa.</u>
<u xml:id="u-17.27" who="#JerzyJodłowski">O tym, że istnieje wrogie działanie, świadczą fakty i cyfry, które słyszeliśmy w exposé Premiera co do ujawnionych przez aparat bezpieczeństwa i schwytanych dywersantów. Dowodem przemyślnego działania wroga na terenie krajów obozu socjalizmu jest wykryty ostatnio fakt istnienia tunelu podsłuchowego w Berlinie. Aparat bezpieczeństwa ma przed sobą poważne zadania i niewątpliwie nastawiony na właściwy teren działalności, uwolniony od wypaczeń, wyzbyty z niedozwolonych metod, potrafi i powinien spełniać rolę stróża Ludowego Państwa, jego zdobyczy i spokoju jego obywateli.</u>
<u xml:id="u-17.28" who="#JerzyJodłowski">Trzeba stwierdzić, że w okresie minionym, dotkniętym wypaczeniami, w okresie, gdy działała niestety w naszym życiu państwowym, a przede wszystkim na terenie wymiaru sprawiedliwości, beriowszczyzna, gdy dominującą rolę w wymiarze sprawiedliwości odgrywały organy ścigania, pozycja naszych sądów była wysoce niewłaściwa i niezadowalająca. Znajdowało to swoje odbicie nie tylko w budżecie państwa, gdzie budżet Ministerstwa Sprawiedliwości należał do najskromniejszych, a kwoty, jakie były przeznaczone na wymiar sprawiedliwości, nie wystarczały ani na wyposażenie sądu w niezbędne warunki pracy, ani na utrzymanie wynagrodzeń pracowników aparatu wymiaru sprawiedliwości na właściwym poziomie. Gorzej, że sędziowie w terenie traktowani byli często jako urzędnicy drugiej kategorii, że często byli narażeni na naciski i niedopuszczalną ingerencję czynników lokalnych, które odnosiły się do nich niejako z góry. Jest faktem, że w wyniku współdziałania wielu elementów, których analizować tutaj nie będę, dopuściliśmy do tego, że sądownictwo nasze straciło w poważnym stopniu autorytet w społeczeństwie.</u>
<u xml:id="u-17.29" who="#JerzyJodłowski">Zagadnienie przywrócenia autorytetu naszych sądów, które odgrywają i muszą przecież odgrywać niezmiernie poważną rolę wychowawczą i polityczną, jest zagadnieniem pierwszorzędnej wagi. Zagadnienie nie jest bagatelne. Jeśli w 1955 r. było w naszych sądach ogółem 1.700 tys. spraw wszelkiego typu, cywilnych i karnych, to oznacza, że co najmniej kilka milionów ludzi, kilka milionów obywateli przewija się przez sądy, ma z nimi styczność, to znaczy, że kilka milionów jest w zasięgu oddziaływania sądów, a stosunek tych kilku milionów obywateli do sądów jest też wyrazem ich stosunku do władzy ludowej.</u>
<u xml:id="u-17.30" who="#JerzyJodłowski">Konstytucja głosi, że sądy wydają wyroki w imieniu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. To konstytucyjne uprawnienie naszych sądów obowiązuje nie tylko sądy do ferowania najlepszych i najsprawiedliwszych wyroków, zobowiązuje ono zarazem wszystkie organy państwa i nas wszystkich — do należytego stosunku do sądów, do zapewnienia im pozycji, odpowiadającej konstytucyjnemu prawu przemawiania do obywateli w imieniu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.</u>
<u xml:id="u-17.31" who="#JerzyJodłowski">Jakie są najpilniejsze zagadnienia, gdy idzie o stworzenie gwarancji, by sądy spełniały najlepiej swe doniosłe funkcje, by sędziowie i prokuratorzy stali najlepiej na straży praworządności? Jakie zagadnienia się wyłaniają, ażeby stworzyć niezbędne warunki podniesienia autorytetu naszych sądów, by odbudować zaufanie do naszego wymiaru sprawiedliwości, do jego bezstronności i prawidłowego działania?</u>
<u xml:id="u-17.32" who="#JerzyJodłowski">Na czoło wysuwa się tutaj zagadnienie gwarancji konstytucyjnej zasady niezawisłości sędziów.</u>
<u xml:id="u-17.33" who="#JerzyJodłowski">Niezawisłość sędziów nie oznacza, rzecz jasna, niezależności od społeczeństwa, od państwa, którego sądy są organem. Ale na to, ażeby sądy mogły najlepiej stosować wolę mas, najlepiej stosować ustawy Państwa Ludowego — muszą one być niezależne od ingerencji i nacisku innych organów władzy.</u>
<u xml:id="u-17.34" who="#JerzyJodłowski">To są chyba zasady i prawdy oczywiste i nie ma potrzeby rozwijać ich z tej trybuny. Ale, aby zasady te były nie tylko deklaratywne, muszą istnieć realne gwarancje niezależności sędziów. Musi zniknąć bezpowrotnie praktyka ingerowania w konkretne sprawy, bez względu na to, czy tym ingerującym będzie przewodniczący powiatowej rady narodowej, czy wysoki urzędnik instytucji centralnej.</u>
<u xml:id="u-17.35" who="#JerzyJodłowski">Gwarancją niezależności sędziego w naszym ustroju jest jego wybieralność. Jest zasadą, że sędzia nie pochodzi z nominacji innego organu władzy państwowej, ale jest wybierany przez obywateli. Ta konstytucyjna zasada od 1952 r. nie jest jeszcze dotychczas realizowana. Brak jest jeszcze ustaw wykonawczych, nie wiemy, kiedy one będą wydane, a jeżeli nie nastąpi to prędko, to trzeba niewątpliwie dokonać rewizji tego stanu rzeczy, który istnieje w tej chwili. Bo z jednej strony nie zrealizowaliśmy jeszcze zasady wybieralności sędziów, z drugiej zaś strony zlikwidowaliśmy — jeszcze w 1946 r. — zasadę nieusuwalności sędziów.</u>
<u xml:id="u-17.36" who="#JerzyJodłowski">Na podstawie przepisów ustawy z 1946 r., która była traktowana jako prowizoryczna, sędzia może być zwolniony ze swojego stanowiska jak każdy inny urzędnik z trzymiesięcznym wypowiedzeniem.</u>
<u xml:id="u-17.37" who="#JerzyJodłowski">Wysuwany jest postulat przez środowisko prawnicze, ażeby z tym stanem zakończyć i jeżeli nie ma perspektywy na szybkie ukazanie się ustawy o ustroju sądów powszechnych, która przyniosłaby realizację zasady wybieralności sędziów, to trzeba zmienić te przepisy i uzależnić możliwość usunięcia sędziego ze stanowiska od orzeczenia właściwych organów dyscyplinarnych.</u>
<u xml:id="u-17.38" who="#JerzyJodłowski">Drugim niezmiernie ważnym problemem, który znajduje się w kręgu gwarancji niezawisłości sądów, jest zagadnienie warunków bytowych naszych sędziów. Uposażenia sędziów i prokuratorów są ciągle jeszcze niskie i niedostateczne. Stwarza to taki stan rzeczy, że sędziowie imają się różnych zajęć ubocznych, a trzeba mieć przecież na uwadze, że sędziowie to są pracownicy o nieunormowanym czasie pracy, że po kilka razy w tygodniu sądzą oni nieraz do późna w nocy, że biorą oni udział w różnych czynnościach, które przekraczają normalny czas pracy. Trzeba mieć na uwadze, że sędziowie powinni się poświęcać wyłącznie swojej pracy zawodowej z wyeliminowaniem wszelkich zajęć ubocznych, że muszą oni mieć takie uposażenie, które da im podstawę niezależności materialnej, ażeby usunąć wszelkie podejrzenia co do ich bezstronności.</u>
<u xml:id="u-17.39" who="#JerzyJodłowski">Zły jest także w samej zasadzie obecny system uposażeń sędziów, tak zwany system widełkowy, który pozwala prezesowi sądu przyznawać sędziemu uposażenie bądź to w wyższej, bądź w niższej grupie.</u>
<u xml:id="u-17.40" who="#JerzyJodłowski">Zastrzeżenia budzi także zjawisko, że uposażenie prokuratora jest w tej chwili o 20%–30% wyższe od uposażenia sędziów. Są to jeszcze pozostałości minionego okresu, kiedy prymat dawało się przedstawicielom aparatu ścigania.</u>
<u xml:id="u-17.41" who="#JerzyJodłowski">Trzeba traktować zagadnienie podwyższenia uposażeń sędziowskich, stworzenia gwarancji niezależności materialnej sędziów jako zagadnienie szczególnie pilne, które powinno znaleźć swoje rozwiązanie poza ogólnym zagadnieniem podwyżki i regulacji płac.</u>
<u xml:id="u-17.42" who="#JerzyJodłowski">Chciałbym tutaj przy tej okazji wspomnieć o zupełnie tragicznej sytuacji urzędników administracji sądowej, o tych sekretarzach i sekretarkach sądowych, których uposażenie wynosi sumę 460 zł miesięcznie bądź niewiele więcej. A przecież i ci urzędnicy, najgorzej płatni, są także pewnym ogniwem w naszym aparacie wymiaru sprawiedliwości i od ich działania, od ich czynności zależy prawidłowe działanie wymiaru sprawiedliwości. Od tego, czy ten pracownik posiada właściwe kwalifikacje, czy wyśle właściwe wezwanie, zależy na przykład to, czy obywatel nie będzie tracił czasu na próżno udając się do sądu. Od tego, jak będą prowadzone protokoły sądowe, zależy często los jeżeli nie oskarżonego, to w każdym razie los procesu, bo ocena sądu drugiej instancji opiera się przecież przede wszystkim na protokółach sądowych. Sygnalizuję przeto także i zagadnienie potrzeby unormowania sytuacji materialnej urzędników sądowych.</u>
<u xml:id="u-17.43" who="#JerzyJodłowski">Ważnym czynnikiem niezawisłości sędziów jest poziom ich świadomości zarówno politycznej jak i zawodowej. Świadomość polityczna i poziom zawodowy sędziego jest może najlepszą gwarancją tego, że nie będzie on ulegał wrogim, czy niewłaściwym naciskom, że będzie najlepiej i najrzetelniej pełnił swoje funkcje.</u>
<u xml:id="u-17.44" who="#JerzyJodłowski">Mamy dziś w aparacie wymiaru sprawiedliwości niemal wyłącznie nową kadrę, młodą kadrę pochodzenia głównie robotniczo-chłopskiego. Ta nowa kadra w aparacie sądowym wynosi dziś 70%, w aparacie prokuratorskim — ponad 90%.</u>
<u xml:id="u-17.45" who="#JerzyJodłowski">Część tej nowej kadry to są absolwenci naszych uniwersytetów, którzy ukończyli prawo w Polsce Ludowej, ale poważna część to są absolwenci średnich szkół prawniczych, jakie prowadziło Ministerstwo Sprawiedliwości i Generalna Prokuratura.</u>
<u xml:id="u-17.46" who="#JerzyJodłowski">Słuszna była niewątpliwie linia, po której poszliśmy od początku, linia wprowadzenia do aparatu wymiaru sprawiedliwości młodej kadry robotniczo-chłopskiej. Ale tym ludziom, których wprowadziliśmy do sądownictwa i prokuratury, nie daliśmy praktycznych możliwości rozwoju, podnoszenia swoich kwalifikacji. Ludzie ci są obarczeni całą masą czynności, wielkim nawałem spraw, nie mają czasu, ażeby uzupełniać swoje kwalifikacje i podnosić swój poziom zawodowy. Stworzenie warunków, które by umożliwiły tym młodym pracownikom wymiaru sprawiedliwości uzupełnić swoje wiadomości fachowe i podnieść na należyty poziom przygotowanie, jest jednym z najpilniejszych zadań.</u>
<u xml:id="u-17.47" who="#JerzyJodłowski">Jednym z istotnych momentów, który będzie warunkował właściwą pracę naszych sądów i który pozwoli właśnie na podniesienie poziomu przygotowania zawodowego naszych sędziów, jest zagadnienie zwiększenia etatów sędziowskich. Bo w tej chwili ta liczba etatów jest wysoce niewystarczająca. Wyniki tego są takie, że sędziowie rozpatrują po kilkanaście czy nawet więcej spraw w ciągu jednego dnia, orzekają od wczesnego rana do późna w nocy, co oczywiście nie sprzyja poziomowi orzecznictwa.</u>
<u xml:id="u-17.48" who="#JerzyJodłowski">Skoro mówię o zagadnieniu etatów, o zagadnieniu kadr naszego wymiaru sprawiedliwości — chciałbym dotknąć jeszcze jednego zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-17.49" who="#JerzyJodłowski">Myśmy w okresie tych lat 10 czy 11 dokonywali częściowej i stopniowej wymiany starej kadry aparatu wymiaru sprawiedliwości z okresu przedwojennego, i zastąpiliśmy ją przez nową kadrę, młodą kadrę. Ale nie tylko przez młodą kadrę. Do aparatu sądowego i prokuratorskiego weszli także w pierwszym okresie prawnicy starszego pokolenia, prawnicy postępowi, działacze partii robotniczych. I trzeba z ubolewaniem stwierdzić, że w okresie, w którym panowały niewłaściwe metody, w którym była supremacja organów ścigań prokuratorskich i bezpieczeństwa nad organami wymiaru sprawiedliwości, tzn. sądownictwa, że ci właśnie sędziowie, którzy reprezentowali, jako starzy działacze polityczni, może w najwyższym stopniu niezawisłość, niezależność, śmiałość własnego zdania, ci właśnie sędziowie w ubiegłym okresie zostali zwolnieni z aparatu sprawiedliwości, niewątpliwie ze szkodą dla tego aparatu.</u>
<u xml:id="u-17.50" who="#JerzyJodłowski">Wydaje się, że przed nowym Ministrem Sprawiedliwości stoi również problem rewizji tej polityki personalnej w stosunku do tych ludzi, problem ewentualnej reaktywizacji tych sędziów, którzy w ubiegłym okresie zostali zwolnieni.</u>
<u xml:id="u-17.51" who="#JerzyJodłowski">Kilka słów o prokuraturze. Prokuratura odgrywa wielką i doniosłą rolę w całej działalności wymiaru sprawiedliwości. W szczególności do jej zadań należy nadzór nad śledztwem i dochodzeniami prowadzonymi przez inne organa. Ważną i istotną rzeczą jest zapewnienie naszej prokuraturze właściwej pozycji, stworzenie jej gwarancji do tego, żeby prokuratura mogła rzeczywiście sprawować nadzór nad działalnością milicji i organów bezpieczeństwa. Myślę, że temu problemowi nie sprzyja taki stan rzeczy, w którym prokurator na równi z innymi obywatelami musi posiadać przepustkę na to, aby wejść do Urzędu Bezpieczeństwa czy do Milicji Obywatelskiej. Część prokuratorów jest zaopatrzona w przepustki stałe, ale kiedy przypadkiem uda się tam prokurator, który tej przepustki stałej nie posiada, na równi z innymi obywatelami musi czekać na to, aby wydano mu przepustkę do organu, który on ma nadzorować. Wydaje się, że ten stan rzeczy nie jest właściwy.</u>
<u xml:id="u-17.52" who="#JerzyJodłowski">Trzeba także tu bardziej skonkretyzować zadania naszego aparatu prokuratorskiego w zakresie nadzoru ogólnego, nadzoru nad działalnością administracji i wyposażyć prokuraturę w pewne środki realizacji swych uprawnień.</u>
<u xml:id="u-17.53" who="#JerzyJodłowski">Trzeba dalej powiedzieć, że kilka lat temu wyposażyliśmy prokuraturę w prawo ingerowania również w sprawy cywilne, w prawo brania udziału w sprawach, które dotyczą żywotnych interesów obywateli. Niestety, jak się dowiedzieliśmy z wyjaśnień Generalnego Prokuratora, te uprawnienia pozostały w dużej mierze martwą literą, bo brak jest etatów prokuratorskich, bo prokuratorzy są nastawieni na to, co jest pierwszoplanowym zadaniem prokuratury — na represję karną.</u>
<u xml:id="u-17.54" who="#JerzyJodłowski">Kilka słów także chciałbym — gdy mowa o wymiarze sprawiedliwości — poświęcić naszej adwokaturze. Jest faktem, który był już niejednokrotnie stwierdzany, że w minionym okresie popełniliśmy dużo błędów w stosunku do naszej adwokatury. Dziś następuje stopniowa zmiana tego stanu rzeczy, stopniowe tworzenie warunków zajmowania przez adwokaturę właściwej pozycji, zapewnienia adwokaturze warunków wykonywania prawidłowej obrony. Ważnym posunięciem tutaj jest zmiana kodeksu postępowania karnego przez dekret, który będziemy wkrótce zatwierdzać, umożliwiająca adwokatowi obrońcy stawianie wniosków już w toku śledztwa, którego to uprawnienia dotychczas adwokatura nie miała. Ale, rzecz jasna, że adwokatura musi umieć wykorzystać te przysługujące jej uprawnienia jak najlepiej dla dobra wymiaru sprawiedliwości, musi umieć korzystać z tej pozycji, jaką chce jej zapewnić władza ludowa. Nie wątpimy, że nowo wybrane władze samorządu adwokackiego — bo właśnie w tym okresie odbywają się po raz pierwszy w całym kraju wybory do izb adwokackich — potrafią czuwać nad tym, ażeby adwokatura spełniała należycie swoje funkcje i podnosiła swój poziom etyczny i zawodowy.</u>
<u xml:id="u-17.55" who="#JerzyJodłowski">Gdy mowa o wymiarze sprawiedliwości, chciałbym podkreślić, że zachodzi także potrzeba ściślejszego określenia kompetencji Ministra Sprawiedliwości, skonkretyzowania jego zadań jako członka Rządu, który jest politycznie odpowiedzialny za działalność wymiaru sprawiedliwości. W chwili obecnej sytuacja nie jest jasna. Przy konstytucyjnej zasadzie niezawisłości sędziów, przy konstytucyjnej zasadzie, że nadzór nad orzecznictwem sądowym sprawuje Sąd Najwyższy, zagadnienie właściwego unormowania zakresu uprawnień Ministra Sprawiedliwości jest niewątpliwie rzeczą trudną, ale wymagającą załatwienia.</u>
<u xml:id="u-17.56" who="#JerzyJodłowski">Idzie tutaj zresztą nie tylko o kompetencje Ministra Sprawiedliwości w stosunku do orzecznictwa sądowego. Idzie tutaj także o stosunek do innych organów państwowych. Wielu ludziom — być może, że i na tej sali — wydaje się, że całym wymiarem sprawiedliwości w Polsce kieruje Minister Sprawiedliwości i że on jest odpowiedzialny za całą działalność tego wymiaru sprawiedliwości. Tak jednak nie jest. Kompetencje Ministerstwa Sprawiedliwości, niegdyś szerokie, były stopniowo — i prawnie i faktycznie — zwężane. Na wymiar sprawiedliwości w szerokim tego słowa znaczeniu składa się przecież nie tylko orzecznictwo sądu i działalność Ministerstwa Sprawiedliwości. Składa się na to i działalność Prokuratury Generalnej, i Prokuratury Wojskowej, i sądów wojskowych, i aparatu bezpieczeństwa, i Milicji Obywatelskiej, i kolegiów orzekających karno-administracyjnych przy radach narodowych, i komisji arbitrażowych, i zakładowych komisji rozjemczych. Czy za działalność tych wszystkich organów odpowiadać może Minister Sprawiedliwości? Oczywiście nie.</u>
<u xml:id="u-17.57" who="#JerzyJodłowski">Trzeba stwierdzić, wydaje mi się, że i zeszłoroczny atak, który przypuścił z tej trybuny pod adresem Ministra Sprawiedliwości poseł Drobner, i niedawno opublikowany list otwarty w „Życiu Warszawy” do Ministra Sprawiedliwości — były skierowane w istocie rzeczy pod niewłaściwym adresem.</u>
<u xml:id="u-17.58" who="#JerzyJodłowski">Ministerstwo Sprawiedliwości miało niewątpliwie własne poważne błędy i zaniedbania, ale wydaje mi się, że nie można na jego rachunek zapisywać błędów i zaniedbań innych organów.</u>
<u xml:id="u-17.59" who="#JerzyJodłowski">Dla zagadnienia praworządności wielkie znaczenie ma stan naszego ustawodawstwa. Dobrze się stało, że Obywatel Premier w swoim exposé poświęcał tyle miejsca temu właśnie zagadnieniu. Ze szczególnym zadowoleniem wysłuchali tej części jego przemówienia zwłaszcza członkowie Komisji Spraw Ustawodawczych Sejmu, która tym zagadnieniem ostatnio się zajmowała. Komisja Spraw Ustawodawczych Sejmu po rozpatrzeniu stanu naszego ustawodawstwa stwierdziła potrzebę gruntownej rewizji tego ustawodawstwa — uchylenia szeregu przepisów przestarzałych, wydania w ich miejsce całego szeregu nowych aktów ustawodawczych, w szczególności doprowadzenia do końca nowej kodyfikacji prawa karnego, prawa cywilnego i procedury sądowej, Komisja stwierdziła dalej konieczność zahamowania inflacji przepisów prawnych, ograniczenia ich szczegółowości krępującej inicjatywę oddolnych ogniw aparatu państwowego i będącej wyrazem braku zaufania do tego aparatu i do obywateli w ogóle. Stwierdziła dalej konieczność usunięcia szeregu sprzeczności w naszym prawie, w szczególności sprzeczności okólników i zarządzeń z ustawami, przestrzegania hierarchii źródeł prawa, konieczność jawności prac legislacyjnych, rozwijania dyskusji wokół projektów aktów ustawodawczych, pełnej jawności naszych przepisów prawnych przez ich publikację. Zwróciła także uwagę na potrzebę staranniejszego przygotowania naszych aktów ustawodawczych pod kątem ich przejrzystości języka. Zwróciła wreszcie uwagę na kapitalne zagadnienie, jakim jest zagadnienie realności naszych norm prawnych, zagadnienie gwarancji, aby te normy nie były tylko papierowe, ale mogły być wykonywane w praktyce.</u>
<u xml:id="u-17.60" who="#JerzyJodłowski">Nie chcę powtarzać tu rzeczy, o których mówiłem szeroko na Komisji Spraw Ustawodawczych i które dość obszernie były relacjonowane w prasie, ale chcę podkreślić jedno. Błędnym byłoby mniemanie, że za tę całą tzw. radosną twórczość naszych resortów w zakresie przepisów prawnych ponoszą odpowiedzialność wyłącznie resorty i PKPG. Niewątpliwie w dużym stopniu wpływa na to styl i kierunek działalności prawniczej Urzędu Rady Ministrów. Tam bowiem kształtuje się wiele wzorów i nastawień dla kierunku działalności prawniczej naszych resortów. Tam to zrodziły się teorie, że normy prawne nie wymagają publikacji i mogą obowiązywać obywatela, mimo że nie są ogłoszone. Tam zrodziła się praktyka, że uchwała Prezydium Rządu czy zgoła okólnik Prezesa Rady Ministrów może zawierać postanowienia, które milcząco zmieniają przepis ustawowy. I przecież jest rzeczą wiadomą, że Urząd Rady Ministrów sprawuje w dużym stopniu kontrolę, jeśli nie nad wszystkimi, to w każdym razie nad najważniejszymi aktami normatywnymi wydawanymi przez nasze resorty, że są jakieś ręce, które nad tą działalnością czuwają.</u>
<u xml:id="u-17.61" who="#JerzyJodłowski">Należy spodziewać się, że Prezydium Rządu w okresie, gdy zagadnienie praworządności stoi w centrum jego uwagi, gdy dokonywane są zasadnicze zmiany w kierownictwie wymiaru sprawiedliwości, tego najważniejszego, ale nie jedynego odcinka na froncie walki o praworządność — zechce przeanalizować także całokształt działalności prawno-twórczej Urzędu Rady Ministrów, która dla praworządności w dziedzinie naszej administracji ma istotne znaczenie i że zechce dokonać również i na tym odcinku jakiegoś zasadniczego przełomu, zgodnie z postulatami obecnej sesji sejmowej.</u>
<u xml:id="u-17.62" who="#JerzyJodłowski">Wysoka Izbo! Kończąc te moje, być może nieco przydługie, wywody chciałbym wyrazić przekonanie, że dzięki tej atmosferze, jaka zapanowała dziś w naszym kraju, dzięki nawrotowi do jawności, szczerości i śmiałości w naszym życiu państwowym i politycznym, zaistnieją warunki do tego, aby w dziedzinie praworządności, w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości nastąpił rzeczywiście trwały przełom, żeby — jak powiedział nasz wielki poeta Polski Ludowej Julian Tuwim — prawo nasze zawsze prawo znaczyło, a sprawiedliwość — sprawiedliwość.</u>
<u xml:id="u-17.63" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#JanDembowski">Zarządzam przerwę obiadową do godz. 16.30.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 14 min. 30 do godz. 16 min. 40.)</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#JanDembowski">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. stalinogrodzkiego Bernard Bugdoł.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#BernardBugdoł">Wysoki Sejmie! Czy dziwne jest to, że obecnie cały naród, górnicy, hutnicy, metalowcy i wszyscy ludzie pracy w naszej Polsce Ludowej, mówią o obecnej sytuacji w kraju, o obecnym uaktywnieniu się załóg w dyskusji nad planem 5-letnim, w mocnej, zdrowej krytyce naszej pracy w gospodarce narodowej, o naszych błędach i niedociągnięciach?</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#BernardBugdoł">Czy dziwne jest, że cała klasa robotnicza żywo interesuje się polityką naszego państwa, polityką naszej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Partii, która wzięła na siebie ciężar odbudowy naszego kraju, rozbudowy naszego przemysłu, poprawienia dobrobytu klasy robotniczej? Jako przykład podam przemysł górniczy, który w 1945 r. osiągnął ponad 30 milionów ton, a przy pomocy Partii i wprowadzenia maszyn i urządzeń technicznych, a tym samym wprowadzając lżejszą pracę w przemyśle węglowym, osiągnął w 1955 r. ponad 96 milionów ton węgla kamiennego.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#BernardBugdoł">Skąd się wziął ten silny rozruch w naszej klasie robotniczej?</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#BernardBugdoł">Pewno, że nie przyszło to z nieba. Przyszło to od naszej Partii, która śmiało wyszła do ludzi, do załóg z planem 5-letnim, ze swoją polityką, śmiało wyszła z tym, że w trakcie odbudowy naszego kraju i nasza Partia zrobiła dużo błędów. Partia postawiła tę sprawę na III Plenum, a XX Zjazd Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego jeszcze bardziej pchnął tę sprawę naprzód i pokazał źródła błędów i wypaczeń w całym narodowym ruchu robotniczym.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#BernardBugdoł">Partia i Rząd chcą iść dalej tą drogą wskazaną przez III Plenum i XX Zjazd KPZR. O tym świadczy przemówienie Pierwszego Sekretarza KC PZPR tow. Ochaba i exposé Premiera Rządu, tow. Cyrankiewicza, którzy mocno przed całą klasą pracującą wskazali na błędy i braki i nakreślili program pracy i program dalszej demokratyzacji naszego życia.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#BernardBugdoł">Dowodem ścisłej więzi z masami w realizacji tego programu był w ostatnim czasie przyjazd do załóg kopalni, hut i fabryk i całej klasy pracującej przedstawicieli Komitetu Centralnego naszej Partii i Rządu, którzy na zebraniach omawiali z nimi sukcesy, niedomagania, bolączki i żale.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#BernardBugdoł">Klasa robotnicza przyjęła to z wielką radością. Dalej dyskutują nad poprawieniem wskaźników planu 5-letniego, dalej przekreślają nierealne plany podwyższając wskaźniki produkcji, wykazują rezerwy w różnych dziedzinach robiąc przez to duże oszczędności, bo wiedzą, że plan przez nich ustalony to plan realny, plan przez nich przedyskutowany i za niego są odpowiedzialni.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#BernardBugdoł">Klasa robotnicza ma pełne zaufanie do Partii i Rządu, wierzy głęboko, że walka z wypaczeniami, walka o demokratyzację i wprowadzenie norm leninowskich w życiu partyjnym i państwowym będzie doprowadzona do końca. Pozwoli to też naszemu Sejmowi na pełne wykorzystanie jego konstytucyjnych uprawnień.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#BernardBugdoł">Dlatego będziemy dalej jeszcze mocniej pomagać naszej Partii i Rządowi w realizacji zadań i rozbudowie kraju.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#BernardBugdoł">Wysoki Sejmie! Ja chcę obecnie przejść do spraw przemysłu węglowego!, który — jak wiemy — wykonał w zeszłym roku, w 1955 r., z wielkim wysiłkiem plan gospodarczy. W tym roku przemysł węglowy ma dosyć duże niedobory. Przeszkodą była ciężka zima w lutym. Wiemy już, że w tym czasie państwo, ludność nasza, fabryki ucierpiały z powodu braku węgla. Stan ten został przełamany i obecnie coraz więcej kopalni wykonuje swoje codzienne plany wydobycia, coraz więcej puszcza się maszyn do ruchu, kombajnów, wrębiarek i różnych innych urządzeń technicznych, które są potrzebne dla większego i bezpiecznego wydobycia węgla.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#BernardBugdoł">Jest coraz to więcej nowych myśli technicznych inżynierów, techników i przodujących górników, jest coraz to więcej systemów pracy, nowych metod pracy, dających poprawę warunków pracy i gwarancję wydobycia węgla z wyeliminowaniem nadgodzin.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#BernardBugdoł">Wybieramy jako pierwsi w świecie węgiel pod filarami oporowymi, tzn. pod wielkimi obiektami hut i miast, w celu jak największego zaspokojenia popytu na węgiel w kraju i za granicą. Ale ten węgiel wydobywamy drogo, wydobywamy czasem za wszelką cenę, nie licząc się z kosztami wydobycia, nie licząc się nawet czasem z samymi górnikami. Wiemy, że niektórzy górnicy pracowali nawet 45 dniówek miesięcznie, co odbijało się na ich zdrowiu. Ministerstwo Górnictwa Węglowego i czynniki partyjne woj. stalinogrodzkiego podjęły wprawdzie już walkę z tymi sprawami, jednakowoż jest jeszcze za mało wymagań w stosunku do kierownictwa kopalni w celu zlikwidowania tego stanu rzeczy. Trzeba, ażeby Ministerstwo Górnictwa ostro przystąpiło do likwidowania nadgodzin, trzeba w tym roku wyeliminować 8,5-godzinny dzień pracy w niektórych kopalniach, których jest jeszcze ponad 50, co da setki tysięcy godzin nadliczbowych oszczędności, a z których obecnie nie ma wiele zysku.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#BernardBugdoł">Druga sprawa to sprawa kadr. Kadry u nas to jest najważniejsza rzecz. Ruszam tę sprawę dotyczącą wszystkich resortów z tego powodu, że sprawa ta została ruszona na ostatniej podkomisji budżetowej w 1955 r. i nie została zrealizowana, a jest bardzo paląca.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#BernardBugdoł">Inżynierów i techników ze szkół daje się do różnych instytucji, centralnych zarządów, zjednoczeń i biur, ale do produkcji daje się bardzo małą ilość, a na dole, do kopalni, to nie ma nawet żadnego. Są wyjątki: idzie z przymusu na dół i po 2–3 miesiącach pokazuje kartę zdrowia o niezdolności do pracy na dole, tylko w biurze.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#BernardBugdoł">Są wypadki, że inżynierowie, którzy wychodzą z Akademii Górniczej, przyszli do Akademii Górniczej tylko z tego powodu, że nie było miejsca czy to w Akademii Medycznej, czy w innej i dlatego wstąpili do górnictwa wiedząc z góry, że na dole nie będą pracować.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#BernardBugdoł">Podaję przykład. Przychodzi taki inżynier bez praktyki na kontrolę i chce rozporządzać kierownictwem kopalni czy dozorem, który ma ponad 20 lat praktyki. Co z tego wychodzi? Wychodzi to, że ten, który ma tylko teoretyczne przygotowanie, mówi o kozie, a ten, który ma przygotowanie praktyczne, mówi o powrozie i jest taki rezultat, że 20-letni praktyk otrzymuje zarządzenia, polecenia i kary od inżyniera, który wychodzi ze szkół nie znając się na górnictwie. Jest już tak, że dozór wyśmiewa się nawet z tego.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#BernardBugdoł">Trzeba, ażeby ta sprawa była jak najszybciej uregulowana. Trzeba, ażeby wszyscy zdrowi i młodzi technicy i inżynierowie byli wysyłani na praktykę, aby mogli nauczyć się zawodu w praktyce, gdyż teoria bez praktyki nie daje nic. Wtedy będzie lepsza kontrola, będą wykonywane zarządzenia. Dotyczy to przeważnie Ministerstwa Górnictwa, Hutnictwa i Wyższego Urzędu Górniczego.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#BernardBugdoł">Trzecia sprawa — to zdrowie. Ażeby mieć więcej wydajności i wydobycia, musimy dać i większą opiekę, i lepsze warunki, lepszy komfort pracy, a szczególnie opiekę zdrowotną górnikom, hutnikom i chemikom. Mówi się dużo o zdrowiu, o profilaktyce lekarskiej, o budowie izb opatrunkowych, ambulatoriów i różnych innych ośrodków, a górnicy pokazują nam — odwrotnie — inne rzeczy. Pokazuj a nam, że te ambulatoria niedobrze działają, że brak jest opieki nad tymi ośrodkami. Pokazują nam brudy w niektórych szpitalach, za mało opieki w szpitalach, brak częstej wymiany pościeli, brak łóżek w szpitalach. Trzeba to zmienić. Z powodu tych rzeczy górnicy mówią, że na Śląsku trzeba trzy razy częściej wymieniać pościel, niż w innych województwach, dlatego że na Śląsku jest pełno kurzu i węgla w powietrzu.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#BernardBugdoł">Można powiedzieć otwarcie, że Ministerstwo Zdrowia mało interesuje się woj. stalinogrodzkim. Jak możemy patrzeć na to, gdy ciężko skaleczony górnik na dole nie ma opieki lekarskiej, lekarz nie zjeżdża na dół, wydobywa się go do góry bez opatrunku i później jedzie się z tym ciężko skaleczonym górnikiem „od Iwana do pogana” — i to jeszcze bez opieki lekarskiej. Okazuje się, że jeden szpital nie chce go przyjąć z powodu braku łóżka, drugi szpital nie chce przyjąć z powodu braku łóżka, jeździ się od Zabrza do Stalinogrodu, aż gdzieś zmiłują się w szpitalu i ulokują górnika.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#BernardBugdoł">Brak lekarzy na miejscu, na dole, brak łóżek jest przyczyną niejednego śmiertelnego wypadku z powodu szoku. Ja sam miałem takie dwa wypadki. Ja się pytam Ministra Zdrowia tow. Sztachelskiego, gdzie mamy chociażby jeden szpital górniczy. W Zabrzu np. był jeden szpital górniczy do 1951 r., ale został zlikwidowany.</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#BernardBugdoł">Górnicy pokazują piękne przedwojenne szpitale, w których osiedliły się różne instytucje, różne zjednoczenia i biura. A są to piękne szpitale, które po małym remoncie, po wyczyszczeniu mogłyby być do użytku i parę setek łóżek mogłyby zapewnić. Takie szpitale są np. w Tarnowskich Górach, w Bytomiu; są to tzw. Krippelhausy.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#BernardBugdoł">Górnicy proszą, ażeby się trochę bardziej województwem stalinogrodzkim zainteresować, gdyż jest to województwo, które ma bardzo mało opieki.</u>
<u xml:id="u-19.22" who="#BernardBugdoł">Ja chciałbym tu może zaapelować do Ministerstwa Zdrowia, do Ministra samego, ażeby przyjechał kiedyś na Śląsk, porozmawiał z górnikami, zapytał górników, co ich boli, jaka jest opieka, jak jest w szpitalach, a nie tylko żeby konferować z Akademią Górniczą czy z lekarzami. Chcę taką rzecz powiedzieć: górnicy dyskutowali i mówili w ten sposób: „Minister Zdrowia nie chce do nas przyjeżdżać, bo się boi kurzu i zrobił niedawno konferencję w Wiśle, bo tam jest świeże powietrze”. Należy jednak zainteresować się tymi sprawami i przyjść do górników, porozmawiać z nimi, zrobić konferencję czy naradę z górnikami, oni by swe żale i bolączki wypowiedzieli.</u>
<u xml:id="u-19.23" who="#BernardBugdoł">Sprawa druga — sprawa mieszkań. To już jest makabrą w naszym woj. stalinogrodzkim. Okazuje się, tow. Nieszporek poruszył już tę sprawę, że bloki i osiedla przydziela jakiś dyrektor w PKPG, a numer mieszkania i piętro przydziela Wojewódzka Rada Narodowa i Ministerstwo Górnictwa. Co z tego wychodzi? Z tego wychodzi, że górnik pracujący na kopalni musi dojeżdżać od 20 do 50 kilometrów, natomiast górnicy mieszkający na terenie tej kopalni, muszą dojeżdżać do innej miejscowości. Dam przykład.</u>
<u xml:id="u-19.24" who="#BernardBugdoł">Kopalnia „Walenty-Wawel” ma swoich pracowników w Pyskowicach i Kędzierzynie, a z Kędzierzyna robotnicy mieszkają znów w Rudzie, w tej samej miejscowości, gdzie jest kopalnia „Walenty-Wawel”. Mnie się zdaje, że ten dyrektor, który to planuje, nie zna geografii woj. śląskiego. Trzeba, żeby się nauczył, trzeba, żeby wiedział, jaki jest rozdział kopalni i gdzie osiedla są budowane. Może dobrze byłoby, żeby dyrektor ten przyjechał do górników i jeździł z nimi 50 kilometrów do pracy i 50 kilometrów z pracy. Czy on by tyle godzin wytrzymał? Pewno by zmienił natychmiast swoje stanowisko, bo górnik jeździ nie tylko pociągiem, ale jeździ i tramwajem, a nawet robi 10 km pieszo. Tego nie życzyłbym dyrektorowi w czasie takiej zimy, jaka była w lutym.</u>
<u xml:id="u-19.25" who="#BernardBugdoł">Trzeba tę sprawę jak najszybciej rozgryźć i jak najszybciej zająć się budownictwem mieszkań przy kopalniach. Tereny na to są i jest miejsce na to. W ten sposób uniknie się dojeżdżania 20–50 km, a tym samym przeciążenia kolei, tramwajów itp.</u>
<u xml:id="u-19.26" who="#BernardBugdoł">Jeszcze sprawa budownictwa mieszkaniowego. Może w woj. śląskim stanowi to specyficzne zjawisko. Jest takie stare przyzwyczajenie, że górnik czy hutnik — pracownik w województwie śląsko-dąbrowskim, musi mieć wielką kuchnię i 2 pokoje. Okazało się w tym nowym budownictwie, że Komitet do Spraw Urbanistyki wykombinował nową rzecz — od początku buduje same klitki, kuchnie takie, że gruba kobieta nie przejdzie, nie może się obrócić, a pokoje mają po 2–3 metry. Jak ma górnik ośmioro dzieci, to w tym pomieszczeniu się nie zmieści — woli być w pokoju z dużą kuchnią, aniżeli przejść do nowego mieszkania.</u>
<u xml:id="u-19.27" who="#BernardBugdoł">Trzeba, ażeby Komitet do Spraw Urbanistyki, i Ministerstwo Górnictwa Węglowego, i architekci żyli więcej życiem ludności, więcej z nimi rozmawiali i wysłuchiwali ich życzeń, brali pod uwagę ich wygodę i nie robili z ich mieszkań — powiedzmy to otwarcie — jakby jakiejś izolatki. Trzeba dać górnikom 2 pokoje z dużą kuchnią i łazienką, wtedy będą zadowoleni.</u>
<u xml:id="u-19.28" who="#BernardBugdoł">Sprawa skwerów, parków i ośrodków w pobliskich lasach na terenie woj. stalinogrodzkiego. Wiemy, ile dymu i ile gazów jest na tym terenie. Dotychczas dokładało się bardzo mało starań o uporządkowanie czy uruchomienie starych parków, skwerów i ośrodków w pobliskich lasach, ogrodów przy kopalniach i hutach, które by umożliwiły górnikom w niedzielę czy w normalny dzień popołudniowy wypoczynek. Gdyby w niedzielę grała tam orkiestra, górnik przyszedłby z rodziną, pobawił się i poszedł na drugi dzień do pracy. Nad tą sprawą nikt nie myśli. Jest jedna rzecz — wielki Park Kultury. Słusznie. Ale tam wszyscy górnicy nie zmieszczą się, a niektórym tak daleko nie chce się chodzić. Dlatego apeluję do Ministerstwa Górnictwa, ażeby dało polecenie uruchomienia wszystkich parków i wszystkich ogrodów przy kopalniach, ażeby górnicy mogli je użytkować.</u>
<u xml:id="u-19.29" who="#BernardBugdoł">Jeszcze jedna sprawa. Na Komisji Przemysłowej bardzo mocno była dyskutowana sprawa obiektów przemysłowych Ministerstwa Budownictwa Przemysłowego. Dość dużo dyskutantów mocno atakowało Ministerstwo Budownictwa. Okazuje się, że faktycznie niszczeją tam fundusze inwestycyjne, że Ministerstwo Budownictwa Przemysłowego daje gorsze materiały, że nie wykonuje planów jak należy. Na to zapytanie otrzymano taką odpowiedź od Ministra Budownictwa Przemysłowego: „Nasi pracownicy, nasi majstrowie to robią, ażeby dostać premię i wykonać plan”. Ja pytam, czy my obiekty oddajemy na to, aby wykonać premię i plan, czy też oddajemy je, aby w pełni nadawały się do użytku z punktu widzenia higieny pracy, bezpieczeństwa pracy (co do których mamy bardzo duże zastrzeżenia).</u>
<u xml:id="u-19.30" who="#BernardBugdoł">Poruszyłem te sprawy dlatego, że są bardzo ważne; mówi o nich nasza ludność i pomimo że były od bardzo dawna poruszane, nie są jeszcze zrealizowane.</u>
<u xml:id="u-19.31" who="#BernardBugdoł">Przedstawiony nam budżet, przedyskutowany przedtem szczegółowo na komisjach sejmowych w sposób bardziej demokratyczny niż poprzednio, uważamy za słuszny i będziemy za nim głosować.</u>
<u xml:id="u-19.32" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. lubelskiego Bolesław Strużek.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#BolesławStrużek">Wysoki Sejmie! Obecna sesja budżetowa, wydaje mi się, daleko wybiega poza ramy zwykłej sesji budżetowej, jeśli chodzi o jej formalną stronę. Zdaje mi się, że ta cecha charakterystyczna obecnej sesji jest przejawem szeregu zaszłych zmian.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#BolesławStrużek">Po pierwsze — istnieje pewna więź między obecnym Sejmem a społeczeństwem i posłowie, pomimo 3 lat dość jałowej kadencji nie zatracili swej wrażliwości społecznej.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#BolesławStrużek">Po drugie — społeczeństwo nasze składa się z solidnego materiału ludzkiego, co wykazała zarówno ta sesja, jak i wnikliwsza obserwacja całego naszego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#BolesławStrużek">Zmiany w niewłaściwych sposobach pełnienia władzy ludowej nie powinny się rozkładać na lata, ale powinny być dokonywane w sposób szybki, w sposób rewolucyjny.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#BolesławStrużek">Jakież bowiem są istotne różnice między obecną naszą sesją a przypuśćmy sesją z ubiegłego roku, jeżeli chodzi o charakter wypowiedzi, o poruszone sprawy, o odbiegnięcie od rejestracyjnego wyliczenia tego, ile jest pługów w województwie, ile bron, ile plonów, ile izb szkolnych itd.?</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#BolesławStrużek">Pewna pryncypialność, pewna konkretność, odkrywczość i społeczna odpowiedzialność, to — wydaje mi się — zasadnicze cechy naszej dyskusji. Wysłuchaliśmy exposé Obywatela Premiera. Nasza dyskusja na plenum Sejmu nie posiada — jak już powiedziałem — charakteru dyskusji ściśle i wyłącznie budżetowej. Na przeszkodzie temu stoi chociażby sposób organizacji obecnej sesji. Parę dni nie stwarza możliwości uwzględnienia słusznych wniosków w projekcie budżetu. Słusznie byłoby — tu przyłączyłbym się do wypowiedzi posła Jodłowskiego — żeby w przyszłości szczególnie sesje budżetowe były organizowane w ten sposób: najpierw praca komisji, następnie przedłożenie projektu na sesji plenarnej, dyskusja na sesji, następnie pewien okres czasu na pracę ponowną komisji sejmowych i dopiero ostateczne zatwierdzenie projektu budżetu z możliwie najszerszym uwzględnieniem słusznych wyników dyskusji. Z tych względów w tym roku szereg wypowiedzi, ogólnych i szczegółowych wniosków winno mieć po prostu moc zaleceń Sejmu, stanowiących program pracy dla Rządu i jakby pewnego rodzaju rozszerzenie tych zasad i tych spraw, które były zawarte w exposé Premiera.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#BolesławStrużek">Zanim przejdę do sprawy polityki rolnej, jako głównego przedmiotu mego wystąpienia, chciałbym ustosunkować się do roli naszej prasy codziennej i publicystyki w ogóle. Prasa ostatnio wykazuje szereg nowych cech, a można wnioskować — i ambicji, jest ciekawsza, poczytniejsza, bardziej demaskatorska, bardziej przesycona ambicją walki o dopomożenie w nawiązaniu do tego, co nowe, w dopomożeniu do likwidacji tego, co stare, co złe.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#BolesławStrużek">Jakie w związku z tym nasuwają mi się osobiście uwagi? Przede wszystkim ustalmy punkt wyjścia, to znaczy obecną naszą sytuację. Niewątpliwie, główna tutaj jest walka o demokratyzację całokształtu naszego życia społecznego we wszystkich jego sferach, a więc zarówno politycznej, gospodarczej, kulturalnej, a nawet naukowej, z tego względu, że prawdziwy, nie formalny, demokratyzm ludowy może i winien się stać potężną dźwignią naszego rozwoju społeczno-gospodarczego, z tego względu, że walka o demokratyzm ma głęboki sens zarówno dla naszego życia wewnątrz kraju jak i dla życia zewnętrznego, to znaczy dla rozwoju stosunków społecznych poza granicami naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#BolesławStrużek">I tutaj można zobaczyć sens tej naszej walki o demokratyzm socjalistyczny w dwóch aspektach. Po pierwsze — stwarzając pozytywną koncepcję demokratyzmu socjalistycznego tym samym w sposób istotny świadczymy pomoc masom ludowym krajów kapitalistycznych. Po drugie — z dużym zainteresowaniem osobistym śledziłem dyskusję w NRD nad realizowaniem zasad demokratyzmu — sądzę, że aktyw, że działacze, że społeczeństwo innych krajów demokracji ludowej również będą śledziły nasze doświadczenia, będą się starały jakoś wyciągnąć pewne ogólne doświadczenia dostosowane do specyfiki swych krajów, swych tradycji, swych warunków. W sumie rozwój demokratyzmu socjalistycznego odpowiada wymogom proletariackiego internacjonalizmu i jest dźwignią ogólnego rozwoju społecznego.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#BolesławStrużek">Nie chodzi oczywiście o jakieś naśladownictwo mechaniczne form parlamentarnych krajów kapitalistycznych, bądź o stwarzanie form pozbawionych treści i codziennego wykonawstwa. Walka o ludowy demokratyzm toczy się u nas na dwóch frontach. Jeden front, to walka z tym co stare i złe u góry, drugi front to walka z tym co stare i złe u dołu. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej obecnie, bo można by wyróżnić to, co starego i złego odziedziczyliśmy chociażby — nie sięgając dalej — po naszym 10-leciu, i to co stare i złe, a co się powtarza jako produkt uboczny walki o demokratyzm.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#BolesławStrużek">Moja uwaga pod adresem dziennikarzy i publicystów idzie w tym kierunku, że nasza publicystyka wpadła w pewną jednostronność. W czym się ona wyraża?</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#BolesławStrużek">Po pierwsze — w braku równoczesnej walki ze złym i starym na dwóch frontach, to znaczy z tym co jest złego u góry i na dole, i z tym złym co jest odziedziczone, i ze złym na nowo tworzącym się. Po drugie — ta jednostronność wyraża się szczególnie w zbytnim zamknięciu się naszej publicystyki w kręgu inteligenckich spraw. Po trzecie — charakter tej dyskusji prowadzonej na łamach prasy nie jest dostatecznie konstruktywny i po czwarte — nasza publicystyka powinna być szczególnie czuła na próby regenerowania w modyfikowanej postaci tego co stare.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#BolesławStrużek">Do tych zmodyfikowanych postaci zaliczyłbym „metodę odbijanej piłki”. Chodzi mi tu np. o sprawę ustalania autora winy, w której właśnie ta „metoda” ma dość duże zastosowanie. Chodzi mi o taką modyfikację starego w nowej postaci, jak np. generalne krytykanctwo. To jest właśnie drugie wydanie klasycznego Maszczącego dawniej entuzjasty, który był modny na naszych salach, zebraniach czy w czasie innych wystąpień społecznych.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#BolesławStrużek">Chciałem poruszyć trochę bliżej dwie sprawy z tego zakresu. Pierwsza — to zagadnienie inteligenckości naszej dyskusji. W czym się wyraża ta inteligenckość? W zakresie rzeczowym poruszanych spraw, co w sumie stwarza karykaturalny obraz rzeczywistego życia. Jakaś tam drzazga czy zadra tej lub innej grupy inteligencji nabiera tych samych rozmiarów, co np. podstawowe problemy społeczne i polityczne. A niektóre podstawowe problemy społeczne, szczególnie np. problematyka wiejska, w ogóle znikła ostatnio z łamów prasy. Mam tu na myśli poważniejsze artykuły publicystyczne itd. Dalej, wyraża się to w kwestii autorstwa walki o demokratyzm, o to, co określono tu jako proces odnowy. Nie chodzi o ustalenie tej sprawy ze względów formalnych, ale ze względów wychowawczych. Mógłbym przytoczyć takich publicystów, którzy wystartowali pod flagą sensacji. Inni znów zajmują takie stanowisko, że w Związku Radzieckim ten proces zapoczątkowała KPZR, a u nas to właśnie oni, owa grupa inteligencka.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#BolesławStrużek">Trzeba widzieć klasowo-polityczne praźródła. W czym je widzę? Widzę je w aktywie partyjnym, widzę w masach robotniczych, w masach pracujących chłopów. Trzeba widzieć praźródła społeczne tego procesu — nazwanego tu odnową — w tych podstawowych warstwach świata pracy.</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#BolesławStrużek">Dla mnie jako ZSL-owca znamienne jest — mówię na podstawie swoich osobistych obserwacji, kontaktów we własnym środowisku pracy — że ostatnio wzrósł szacunek dla aktywu partyjnego. Za co wzrósł mój — osobiście — szacunek dla aktywu partyjnego? Właśnie za bardzo zdrową postawę na zebraniach organizacji partyjnych, za bardzo daleko idącą krytykę kierownictwa Partii, za wysuwanie konstruktywnych wniosków zmierzających do lepszego rozeznania spraw. I można powiedzieć, że właśnie ten proces poważnie zbliża, konsoliduje u nas różne ugrupowania polityczne, że zacieśnia więź i współpracę między partyjnymi a bezpartyjnymi. Dlatego też tendencja odspołeczniania źródeł obecnego procesu i niemal fundowania monopolu pionierów odnowy z pewnej grupy inteligencji jest nieprawdziwa i szkodliwa wychowawczo.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#BolesławStrużek">Oczywiście walka o demokratyzm, o praworządność, którą rozpoczął robotnik czy chłop, nie może być udokumentowana datą kalendarzową napisanego felietonu czy artykułu. Ta walka o demokratyzm częstokroć była znacznie trudniejsza, znacznie bardziej ciężka, bardziej złożona niż napisanie samego felietonu.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#BolesławStrużek">Jeżeli chodzi o następną jeszcze sprawę ogólną, sprawę pewnych szkodliwych tendencji, jakby pewnych prób restaurowania tego co stare, tego co przeminęło, tego co wierzymy, że nie znajdzie miejsca w naszym życiu, to dam taki drobny przykład. Niedawno byłem w stacji selekcji nasion w Ulrychowie świadkiem rozmowy. Pewna osoba dopytywała się, gdzie się podział dawny właściciel, co robi, mówiła, jakie to były dobre czasy, kiedy pan Ulrych był właścicielem przedsiębiorstwa, jakby to było dobrze, gdyby był w dalszym ciągu właścicielem. Druga rozmowa — już nie przeze mnie słyszana, tylko mi relacjonowana. Pewien naukowiec zapytany, czy zastosowany przez niego nowy środek służący do produkcji rolniczej będzie się opłacać, odpowiedział: o to mnie się nikt nie pytał. No i oczywiście towarzyszył temu ironiczny uśmiech, który miał wyrażać, że to jest sprawa bardzo mocno nieopłacalna.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#BolesławStrużek">O czym te fakty mówią? Te fakty właśnie mówią o tym, że w tym procesie odnowy występuje i tendencja do restauracji i że prasa winna pomóc społeczeństwu w odróżnianiu treści tego, co jest restauracją ód tego, co jest postępem.</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#BolesławStrużek">Czyż na przykład nie jest pewną próba restauracji fragment wystąpienia posła Horodyńskiego? Poseł Horodyński domaga się po prostu — jakby to można w sposób nawet bardzo uproszczony wyrazić — pewnego rodzaju patronactwa kleru. I stara się nam narzucić pewien podział społeczeństwa — na marksistów i katolików. Taki podział na marksistów i katolików nie istnieje. Na takim podziale niewątpliwie zależałoby pewnym ludziom, zależałoby po to, ażeby on istniał dla wygrywania tych lub innych interesów.</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#BolesławStrużek">Oczywiście możemy sobie tu otwarcie powiedzieć, że z takiego podziału najwięcej cieszyliby się wrogowie naszego ustroju, wrogowie naszej ojczyzny. Jestem tu daleki od tego żeby posądzać posła Horodyńskiego o tego rodzaju intencje. Chodzi mi jednak o ustalenie pewnej obiektywnej wymowy tego rodzaju właśnie stanowiska. Dla prawdziwego działacza katolickiego wystarczający jest podział klasowy społeczeństwa, stanięcie na gruncie interesów świata pracy.</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#BolesławStrużek">Czyż na przykład tych granic klasowych nie widział ksiądz Ściegienny i czy nie stał na gruncie interesów jednej z tych klas? I właśnie dlatego postać Ściegiennego występnie jako jedna ze świetlanych postaci, jeżeli chodzi o tradycje walki o postęp, o rozwój społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#BolesławStrużek">Czy kultywowanie patronactwa kleru reakcyjnego leży w interesie wsi? I tutaj można posłużyć się nie argumentami z naszego dziesięciolecia, lub argumentami z naszej dawniejszej historii, choćby argumentem daleko sięgających antyklerykalnych tradycji ruchu ludowego — nie mam tu na myśli tylko bardziej czołowych jednostek w ruchu ludowym, ale poważną liczbę szeregowych działaczy — choćby argumentem takim, jak walka księży z organizacją młodzieży wiejskiej „Wici”.</u>
<u xml:id="u-21.23" who="#BolesławStrużek">Weźmy taką sprawę, jak sprawa pojęcia dobra, sprawiedliwości, prawdy. Czy to również dorobek katolików? Można przytoczyć tutaj X przykładów przeciwko wypaczeniom tych pojęć, przeciwko naruszeniom tych pojęć ze strony pewnych osób wysoko postawionych w hierarchii kościelnej.</u>
<u xml:id="u-21.24" who="#BolesławStrużek">Wydaje mi się, po pierwsze, że te pojęcia: dobro, sprawiedliwość, prawda, są dorobkiem nie katolików, nie tych lub innych ugrupowań religijnych, ale dorobkiem ogólnospołecznym, ogólnoludzkim — i ponadto wymagają one bliższego określenia, bo oczywiście inna będzie sprawiedliwość panów, a inna będzie sprawiedliwość — inny zakres treści sprawiedliwości — chłopa i robotnika.</u>
<u xml:id="u-21.25" who="#BolesławStrużek">Przejdę do zagadnień bardziej zasadniczych, zagadnień związanych z budżetem.</u>
<u xml:id="u-21.26" who="#BolesławStrużek">Przede wszystkim jest to sprawa polityki inwestycyjnej w rolnictwie. Jakie winny być założenia tej polityki inwestycyjnej? Po pierwsze — techniczno-produkcyjne i one zawierałyby się w pytaniach: czy inwestycje przynoszą maksymalny efekt produkcyjny; założenia ustrojowe — czy inwestycje stwarzają warunki dla socjalistycznej przebudowy rolnictwa; założenia polityczne — czy inwestycje umacniają sojusz robotniczo-chłopski.</u>
<u xml:id="u-21.27" who="#BolesławStrużek">W świetle tych założeń chciałbym wskazać na kilka zagadnień. Po pierwsze niepokoi mnie model i koncepcja POM-ów. Są to przedsiębiorstwa, wydaje mi się, zbyt wielkie i zbyt kosztowne.</u>
<u xml:id="u-21.28" who="#BolesławStrużek">Chcieliśmy z nich stworzyć przedsiębiorstwa, których struktura organizacyjna, rozmiar i lokalizacja nie ulegałyby zmianie, byłyby bowiem dobre na wszystkie czasy i na wszystkie etapy rozwoju spółdzielczości produkcyjnej.</u>
<u xml:id="u-21.29" who="#BolesławStrużek">Koszty prowadzenia POM-ów są duże. Pochłaniają sporą część inwestycji przeznaczonych na rolnictwo, a efektywność tych inwestycji — to w najlepszym razie inwestycje owocujące dopiero w dalszej przyszłości, zbyt mało przynoszące jeszcze w tej chwili pożytku. POM-y nie powinny być w tak dalekim stopniu oderwane od aktualnych warunków społeczno-ekonomicznych i techniczno-produkcyjnych naszego rolnictwa. Profilem swego wyposażenia technicznego, profilem świadczonych usług techniczno-produkcyjnych i organizacyjnych winny obejmować zarówno spółdzielnie produkcyjne jak i gospodarstwa indywidualne.</u>
<u xml:id="u-21.30" who="#BolesławStrużek">Konkretnie chodzi mi o to, że POM-y w tej chwili obejmują za duży rejon działalności, że za wielu mają pracowników o charakterze administracyjnym, że nie ma takich form, które by POM-y wiązały od strony społeczno-politycznej ze środowiskiem, że w okresie zimy np. POM-y całkowicie zamykają się w obrębie własnego podwórka, własnych warsztatów remontowych.</u>
<u xml:id="u-21.31" who="#BolesławStrużek">A przecież jest taka okazja, jak np. sprawa organizacji kursów mechanizacji właśnie przez kadry POM, kursów, z których korzystaliby nie tylko spółdzielcy, ale również i chłopi indywidualni.</u>
<u xml:id="u-21.32" who="#BolesławStrużek">Trzeba przecież powiedzieć, że nie wystarczy dać tylko nową technikę, że trzeba człowieka, który z tej nowej techniki ma korzystać, zapoznać z konstrukcją techniczną, ze sposobem działania, funkcjonowania.</u>
<u xml:id="u-21.33" who="#BolesławStrużek">Mamy takie ogólne prawo ekonomiczne, które mówi, że gdy stosunki społeczne produkcji odpowiadają charakterowi sił wytwórczych, to wówczas rozwija się szybko produkcja itd. Mnie się wydaje, że my nie zwracamy uwagi na jedno zagadnienie, a mianowicie, że w okresie rekonstrukcji, w okresie przejścia od jednego typu gospodarki do drugiego typu gospodarki występują równocześnie pewne hamulce. Świadczy o tym analiza rozwoju gospodarki w Związku Radzieckim.</u>
<u xml:id="u-21.34" who="#BolesławStrużek">Takimi hamulcami, jeżeli chodzi o eksploatację nowej techniki w rolnictwie, jest brak dobrych kadr, jest nieznajomość tej techniki, co niewątpliwie poważnie obniża zarówno możliwości jej upowszechnienia, jak i obniża wskaźniki efektywności tych inwestycji.</u>
<u xml:id="u-21.35" who="#BolesławStrużek">Dalszy wniosek idzie w tym kierunku, ażeby pracy POM-ów w gospodarstwach indywidualnych nie krępować wymaganiem jakichś szczegółowych umów. Te prace przecież, świadczone przez POM w gospodarce indywidualnej, nieraz są niewielkie i ten wymóg umowy często chłopa odstrasza od korzystania z usług POM-owskich.</u>
<u xml:id="u-21.36" who="#BolesławStrużek">Stąd wniosek praktyczny, ażeby w naszej obecnej polityce inwestycyjnej w rolnictwie w większym może cokolwiek stopniu zaakcentować sprawę rozwoju GOM-ów i w miarę potrzeby stopniowo przekształcać właśnie te GOM-y w małe POM-y i następnie, jeżeli zajdzie potrzeba, te małe POM-y rozwijać w duże przedsiębiorstwa, które by skupiały i kadry rolnicze, i nowoczesną technikę rolniczą.</u>
<u xml:id="u-21.37" who="#BolesławStrużek">Wydaje mi się, że takie GOM-y winny być wyposażone w lekkie traktory. Problem możliwości produkcji tych traktorów to jedna sprawa, a druga — to w najbliższym czasie problem ewentualnego importu. Wydaje mi się bowiem, że sprawa GOM-ów konnych — to znaczy wyposażenia GOM-ów w konie — nie rokuje nam poważnych nadziei na jakieś właściwe rozwiązanie sprawy. A przecież lekkie traktory nie będą jakąś inwestycją, nastawiona na krótki okres użytkowania, bowiem te lekkie traktory znajdą zastosowanie i w gospodarce zespołowej.</u>
<u xml:id="u-21.38" who="#BolesławStrużek">Oczywiście w polityce inwestycyjnej chodziłoby o większe uwzględnienie innych potrzeb produkcyjnych gospodarki indywidualnej, a szczególnie o szybszy rozwój elektryfikacji wsi i melioracji, budowy magazynów nawozowych, magazynów nasiennych, zwiększenie inwestycji w tych gałęziach przemysłu, które wytwarzają środki produkcji dla rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-21.39" who="#BolesławStrużek">Jaki z tego wypływa wniosek generalny? Zerwać trzeba z metafizycznym podejściem w ustalaniu planów rozwoju produkcji rolniczej W czym się ta metafizyka wyraża? W niedostatecznym zabezpieczeniu środków materialno-technicznych dla rozwoju rolnictwa. Spójrzmy np. na okresy szybkiego rozwoju produkcji rolniczej w jakimkolwiek bądź kraju. Jeżeli chodzi o ziemie polskie, weźmy nip. Poznańskie. W latach 1890–1910 obserwujemy tam bardzo szybki przyrost produkcji rolniczej. Co było jego podstawą? Oczywiście podstawą tego przyrostu były zarówno przesłanki techniczne jak i przesłanki innej natury, ale w każdym razie ten szybki przyrost produkcji był wynikiem nakładów pewnych realnych środków, tzn. melioracji, nawożenia, stosowania lepszych maszyn, rozwoju wiedzy rolniczej itd. itd. Oczywiście pozamaterialne czynniki wzrostu produkcji odgrywają również bardzo istotną rolę, ale na pierwszym miejscu powinniśmy zwrócić uwagę na środki materialne i odpowiednio zapewnić je dla rolnictwa. I tutaj nasuwa się sprawa bardzo drobna — sprawa wykorzystania narzędzi i maszyn, które wnoszą członkowie spółdzielni produkcyjnych w postaci wkładów i które często zupełnie nie są wykorzystane w gospodarce zespołowej. Wydaje mi się, że bądź jakaś nowa centrala, bądź jakaś placówka handlowa już istniejąca winny zorganizować skup tych maszyn i sprzedaż ich w rejonach o dużych potrzebach w tym zakresie.</u>
<u xml:id="u-21.40" who="#BolesławStrużek">Wydaje mi się, jeżeli chodzi o nasz plan perspektywiczny rozwoju wsi, że konieczne jest opracowanie planu zabudowy wsi, tzn. ustalenie, gdzie się będzie mieścić ośrodek społeczno-kulturalny nowej wsi, gdzie będzie ośrodek gospodarczy, gdzie będzie osiedle mieszkaniowe.</u>
<u xml:id="u-21.41" who="#BolesławStrużek">Bijemy się o to, żeby zwiększyć poważnie inwestycje w rolnictwie, żeby zwiększyć budownictwo ze środków kredytowych czy ze środków własnych. Chodzi o to, żeby to nie było połączone z jakimś marnotrawstwem, jeżelibyśmy na to spojrzeli z perspektywy dłuższego okresu czasu.</u>
<u xml:id="u-21.42" who="#BolesławStrużek">Sprawa pomocy dla spółdzielni produkcyjnych. Tutaj początkowo miałem nawet głębsze zastrzeżenia. W dyskusji szereg tych moich zastrzeżeń zostało usuniętych. Ale w każdym razie chciałbym zgłosić swój wniosek, jeżeli chodzi o realizację tej uchwały przez odpowiednie resorty i Rząd. A mianowicie pomoc państwa, tzw. specjalny program pomocy dla spółdzielni powinien dotyczyć tych spółdzielni, które wykazują, że spółdzielcy starają się wykorzystać własne środki, że naprawdę pracują w tej spółdzielni. Krótko mówiąc tym spółdzielniom należy świadczyć pomoc, które są spółdzielniami zdrowymi, rokują nadzieję, że przy zwiększonej pomocy państwa przekształcą się w przedsiębiorstwa rolne o stale rozwijającej się produkcji rolniczej. Wydaje mi się natomiast, że należy się wystrzegać udzielania pomocy tym spółdzielniom, gdzie pomoc byłaby pożywką dla nastrojów konsumpcyjnych, dla nieróbstwa członków i oczywiście dla odstręczenia od przyjścia do tych spółdzielni rzeczywistych członków — chłopów mało czy średniorolnych.</u>
<u xml:id="u-21.43" who="#BolesławStrużek">Przejdę do dalszej i ostatniej prawie sprawy, mianowicie do kwestii, czy w naszych warunkach główna jest produkcja zboża, czy produkcja zwierzęca, a w tej czy najważniejszą rolę odgrywa hodowla bydła.</u>
<u xml:id="u-21.44" who="#BolesławStrużek">Zacznę od razu od wniosku końcowego. Wprawdzie co do tego wniosku niemal do ostatniego momentu nurtowały mnie pewne wątpliwości, ale nie mogę się obronić, ażeby tego wniosku nie zgłosić. Mianowicie chodzi mi o to, czy nie ma możliwości, ażeby np. w ciągu roku 1956 czy 1957 Rząd przeanalizował sprawę możliwości likwidacji obowiązkowych dostaw mleka.</u>
<u xml:id="u-21.45" who="#BolesławStrużek">Dlaczego tę sprawę poruszam? Poruszam tę sprawę zdając sobie oczywiście sprawę z wagi, gatunku, ciężaru i roli naszych obowiązkowych dostaw. Można powiedzieć, że obowiązkowe dostawy zboża, ziemniaków, mięsa, na ogół zdobyły sobie pewne prawo obywatelstwa wśród chłopów, że ostatnie lata wykazywały poważną poprawę techniki wykonawstwa tych obowiązkowych dostaw. Krótko mówiąc, te trzy rodzaje dostaw obowiązkowych nie stwarzają tylu przeciwieństw między wsią, nie nastręczają tylu okazji do wypaczeń aparatu skupu czy innych ludzi, czy też wypaczeń, a nawet przestępstw ze strony samego chłopa. Natomiast sprawa obowiązkowych dostaw mleka jest nie tylko dość uciążliwa i dość kłopotliwa, ale i dlatego jest ważna, wydaje mi się, że w naszych warunkach ekonomicznych głównym problemem, kluczowym dla rozwoju rolnictwa, jest sprawa hodowli bydła. Kraj nasz rozporządza zasobami paszowymi, a dotychczas hodowla bydła rozwija się najbardziej wolno ze wszystkich innych gałęzi produkcji zwierzęcej.</u>
<u xml:id="u-21.46" who="#BolesławStrużek">Dlatego też proponuję następujące rozwiązanie, a właściwie projekt. Prosiłbym o zastanowienie się nad tym projektem przez odpowiednie resorty:</u>
<u xml:id="u-21.47" who="#BolesławStrużek">1) żeby skup mleka powierzyć spółdzielniom mleczarskim,</u>
<u xml:id="u-21.48" who="#BolesławStrużek">2) ażeby obok tego istniał przemysł przetwórczy mleczarski reprezentowany przez przedsiębiorstwa państwowe,</u>
<u xml:id="u-21.49" who="#BolesławStrużek">3) żeby istniał pewien monopol skupu i przez handel wyłącznie państwowy lub spółdzielczy z dopuszczeniem bezpośrednich zakupów mleka czy przetworów mlecznych pomiędzy konsumentem a producentem.</u>
<u xml:id="u-21.50" who="#BolesławStrużek">Sądzę, że takie rozstrzygnięcie sprawy pozwoliłoby na dorównanie potrzebom zmian w strukturze żywnościowej kraju, że wywarłoby korzystny wpływ na intensyfikację rolnictwa i że niewątpliwie usunęłoby częściowo wielu pośredników, którzy stoją między pracującym chłopstwem a klasą robotniczą, legitymując się pełnomocnictwami klasy robotniczej a równocześnie wyrządzając dużo nieprawości i naruszając praworządność.</u>
<u xml:id="u-21.51" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#JanDembowski">Udzielam głosu posłowi woj. koszalińskiego Tadeuszowi Janczykowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#TadeuszJanczyk">Wysoki Sejmie! Dostawy towarów przemysłowych dla wsi zwiększają się z roku na rok. Walka o podniesienie produkcji rolnej pociąga za sobą zwiększenie dostaw maszyn rolniczych, nawozów sztucznych, materiałów budowlanych, opału. Minister Dietrich w swoim przemówieniu podkreślił, że zaplanowanie na rok 1956 zwiększonych dostaw maszyn i narzędzi rolniczych oraz nawozów sztucznych wpłynie bez wątpienia na podniesienie produkcji rolnej w roku bieżącym.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#TadeuszJanczyk">Chciałbym w paru słowach powiedzieć o dysproporcjach istniejących pomiędzy planem a wykonaniem. W 1955 r. przemysł terenowy maszyn rolniczych nie dostarczył 3.200 kieratów typu Z-5, 500 sztuk młocarni szerokomłotnych, a przemysł kluczowy 500 siewników, 1.000 sieczkarni, 400 sortowników, 570 kosiarek. Wszystko to są maszyny bardzo przez chłopów poszukiwane, a brak ich na składach PZGS-ów powodował wiele skarg i narzekań. Jednocześnie w tym samym czasie przemysł produkował ponadplanowe ilości pługów i bron, domagając się od spółdzielczości zaopatrzenia i zbytu zabierania ich na skład, bo jak mówili dyrektorzy tego przemysłu, robotnicy je wyprodukowali i nie mogą patrzeć jak pługi i brony leżą na podwórkach fabrycznych.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#TadeuszJanczyk">Niestety, nie lepiej wygląda sytuacja i w I kwartale roku bieżącego. Znów nie dostarczono 1.400 sieczkami, 2.000 kieratów, 5.000 siewników do kukurydzy, 1.100 młocarni. Natomiast pługi typu UNKRP-5, których nadmierne zapasy pozostały jeszcze z roku ubiegłego, zostały wyprodukowane w I kwartale w wysokości 75% planu rocznego.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#TadeuszJanczyk">Nie rozpoczęto natomiast w roku bieżącym produkcji poszukiwanych pługów typu UNNC-2, chociaż od paru lat na wszystkich konferencjach z przemysłem z całym naciskiem podnoszono konieczność produkcji tych potrzebnych narzędzi. Nie produkuje się w I kwartale również przewidzianych w planie siewników ogrodowych, a przecież potrzebne są one na wiosnę, a nie w jesieni.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#TadeuszJanczyk">Następna sprawa z maszynami rolniczymi, to sprawa ich jakości. Znaczna ilość maszyn, zwłaszcza pochodzących z przemysłu terenowego, wykazuje rażące braki. Będą to chropowate i nieoczyszczone odlewy, wadliwy montaż poszczególnych części, złe spawanie, niestaranne wykonanie, używanie mokrego drzewa. Fabryka narzędzi rolniczych w Grudziądzu wypuszcza z dużymi wadami produkcyjnymi pługi, wypielacze i kultywatory, zaś fabryka „Kraj” w Kutnie produkuje siewniki z nieodpowiednimi rurkami wysiewnymi. Kujawskie Zakłady we Włocławku wypuszczają niektóre partie sieczkami wadliwie zmontowane, z niestarannie wykonanych części. Również kieraty z Fabryki Lubelskiej mają poważne wady produkcyjne.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#TadeuszJanczyk">Chłopi nie mogą zrozumieć, że w okresie, kiedy tak wielki nacisk kładzie się na sprawę pomocy dla rolnictwa i kiedy potrafimy produkować w naszym kraju bardzo precyzyjne i skomplikowane maszyny, to jednocześnie nie potrafimy zrobić porządnego kieratu czy sieczkami.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#TadeuszJanczyk">Gruntownego przedyskutowania wymaga sprawa założeń produkcji maszyn i narzędzi rolniczych w planie 5-letnim. Według dotychczasowych danych, założenia te bardzo poważnie odchylają się od zapotrzebowania. Tak więc przewiduje się produkcję jednego typu kieratów, co do którego od paru lat są wysuwane postulaty wycofania go z produkcji ze względu na niewłaściwą konstrukcję, a równocześnie zamierza się zmniejszyć produkcję innego typu bardzo poszukiwanego przez chłopów. Podobnie sprawa wygląda z sieczkarniami oraz parnikami.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#TadeuszJanczyk">Jeżeli w dalszym ciągu będziemy tak postępowali, to jasne jest, że przemysł maszyn rolniczych będzie produkował w dalszym ciągu według swoich utartych zwyczajów, a na składach w spółdzielniach będą się gromadziły nadmierne remanenty. Trzeba wreszcie doprowadzić do tego, żeby nasz przemysł maszynowy, który ma tak duże osiągnięcia w budowie naszych gigantów przemysłowych i z którego jesteśmy wszyscy dumni, wreszcie potrafił produkować i dobre a bądź co bądź dosyć proste maszyny i narzędzia rolnicze.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#TadeuszJanczyk">Dostawy nawozów sztucznych z naszego przemysłu chemicznego w niektórych wypadkach są nieodpowiedniej jakości. Chłopi bardzo często reklamują jakość saletrzaku z Kędzierzyna, bo niektóre partie nadchodzą na wieś bardzo zawilgocone, a nawet skawalone.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#TadeuszJanczyk">Również superfosfat dostarczany jest czasami z dużą zawartością wody, co powoduje jego skawalanie się, a w rezultacie trudności dla chłopów przy siewie. Nie ma takiego zebrania wiejskiego, na którym by chłopa nie mówili o złym opakowaniu nawozów. Worki są za słabe i podczas transportu pękają. Chłopi mówią, że bardzo chętnie dopłacą za porządne worki, bo nie mogą patrzeć po prostu na straty, jakie wynikają przy transporcie kolejowym i przewozie nawozów furmankami. Jest to sprawa wymagająca bezwzględnie uregulowania, a podnoszona już od paru lat na komisjach sejmowych: Rolnej oraz Obrotu Towarowego — jak dotychczas bezskutecznie.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#TadeuszJanczyk">Mówiąc o sprawie jakości towarów przemysłowych kierowanych na wieś nie sposób jest pominąć sprawy jakości węgla. Znaczna część węgla przeznaczana jest na kontraktację a węgiel ten zgodnie z umową kontraktacyjną powinien być pierwszej jakości. Niestety, jak dotychczas, pomimo uchwał Rządu i wielu ustawicznych interwencji nie widać zdecydowanej poprawy. Na wieś kieruje się węgiel o dużej zawartości łupków, kamienia, przerostów itd. Zanieczyszczenie węgla przez łupek i kamień w niektórych dostawach dochodzi do 50%. Szczególne „zasługi” pod tym względem ma kopalnia Siemianowice II. Jeżeli uwzględnimy, że sprzedaż węgla jest reglamentowana, że w związku z tym węgiel musi być przez dłuższy okres, zwłaszcza w porze letniej, magazynowany, to nie dziwmy się, jeżeli szybko ulega lasowaniu, powodując nadmierne ubytki i straty.</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#TadeuszJanczyk">Moim zdaniem Minister Kolei powinien uregulować sprawę ważenia wagonów z węglem na stacji odbioru. Kolej odmawia ważenia wagonów, co utrudnia sprawdzenie faktycznej wagi, która dość często jest mniejsza od zadeklarowanej. Jasne jest wówczas i zrozumiałe, że przy kontroli magazynów węglowych i stwierdzeniu braków nie można ustalić odpowiedzialności za występowanie braków.</u>
<u xml:id="u-23.12" who="#TadeuszJanczyk">Jest bezspornym i powszechnie znanym faktem, że dostawy materiałów budowlanych dla wsi, zwłaszcza po II Zjeździe Partii, zwiększyły się bardzo znacznie, choć jeszcze w dalszym ciągu nie pokrywają zapotrzebowania wsi. Stąd więc zachodzi konieczność, aby obok usprawnienia aparatu zaopatrzenia, likwidowania występujących czasami przy sprzedaży tych towarów nadużyć i kumoterstwa, również rozważyć sprawę możliwości zwiększenia przydziałów tych produktów w najbliższych latach.</u>
<u xml:id="u-23.13" who="#TadeuszJanczyk">Materiały budowlane mają wielki wpływ na zwiększenie produkcji rolnej, chłopi chcą się budować, a chęć ta jest potężnym bodźcem do zwiększenia produkcji rolnej. Jak dotychczas wyciągamy z tego bardzo niedostateczne wnioski, takie, że chcąc rozwinąć określony rodzaj uprawy hodowli wiążemy kontraktację z zaopatrzeniem w materiały budowlane.</u>
<u xml:id="u-23.14" who="#TadeuszJanczyk">Trzeba by się było chyba zastanowić nad pewnymi konsekwencjami, jakie z tego wynikają. Tak więc dostawy materiałów budowlanych czy nawozów dla plantatorów powodują koncentrowanie się dostaw w poszczególnych rejonach produkcja, powodując przez to zmniejszenie się zaopatrzenia pozostałych terenów. Na przykład plantatorzy tytoniu odbierają w woj. lubelskim 25% przydziału wojewódzkiego tarcicy, a w woj. kieleckim 23%, a stanowią oni drobną część ludności województwa. Charakterystyczny jest fakt, że dostawy dla plantatorów wzrastają niewspółmiernie do ogólnego wzrostu dostaw. Tak więc, w okresie od 1953 r. do 1956 r. dostawy dla plantatorów wzrosły, jeżeli chodzi o cegłę trzykrotnie, szkło — trzykrotnie, tarcicę — dwa i pół raza, wtedy kiedy w tym samym okresie ogólny wzrost dostaw był znacznie mniejszy. Podobnie dzieje się i z wiązaniem rynkowego skupu zboża z nawozami oraz cementem. Powiaty towarowe zaopatrzyły się w nawozy azotowe i cement bez porównania lepiej od powiatów nietowarowych. Gdybyśmy więc w dalszym ciągu w silniejszym tempie rozszerzali sprawę wiązania produkcji rolnej z dostawami przemysłowych środków produkcyjnych, to stopniowo zwiększalibyśmy dysproporcje między poszczególnymi terenami naszego kraju w dziedzinie rozwoju produkcji rolnej.</u>
<u xml:id="u-23.15" who="#TadeuszJanczyk">W toku wielkiej dyskusji, jaka jest prowadzona w całym kraju w związku z projektem planu 5-letniego, trzeba podnieść konieczność zastanowienia się nad wyzyskaniem wszelkich możliwości zwiększenia dostaw dla wsi nawozów sztucznych, materiałów budowlanych oraz zwiększenia produkcji takich maszyn rolniczych, jak żniwiarki, kosiarki, młocarnie szerokomłotne, silniki spalinowe i elektryczne. Te ostatnie maszyny, bardzo poszukiwane przez chłopów, przyczyniają się do mechanizacji rolnictwa, do zwiększenia wydajności w uprawie roli.</u>
<u xml:id="u-23.16" who="#TadeuszJanczyk">Wysoki Sejmie! W tegorocznej kampanii wiosennej na zebraniach, uczestniczyło blisko trzy miliony chłopów — członków naszych gminnych spółdzielni. Zebrania te dowiodły, że chłopi troszczą się w bardzo wysokim stopniu o działalność spółdzielni, że czują się w nich coraz mocniej gospodarzami, że po gospodarsku i obywatelsku usprawniają ich działalność. Sprawy, o których mówiłem przed chwilą, były niemal że powszechnym tematem chłopskich rozważań.</u>
<u xml:id="u-23.17" who="#TadeuszJanczyk">O jednej jeszcze sprawie trzeba powiedzieć w związku z dyskusją na zebraniach. Ilość towarów przemysłowych idących na wieś stale wzrasta. Działalność gospodarcza gminnych spółdzielni bardzo się rozszerza, ale w dalszym ciągu jeszcze spółdzielczość wiejska nie rozporządza dostateczną ilością składów i magazynów potrzebnych do przesuwania towarów.</u>
<u xml:id="u-23.18" who="#TadeuszJanczyk">Musimy pamiętać o tym, że po okresie Polski kapitalistycznej nie odziedziczyliśmy na wsi żadnych magazynów, czy składów, czy lokali sklepowych. Wszystko to trzeba budować niemal od podstaw. Spółdzielczość wiejska korzysta z pomocy finansowej państwa w dziedzinie inwestycji i coraz więcej buduje z funduszów własnych. Chociaż są to niewątpliwie wielkie sumy i wielkie inwestycje, to jednak w porównaniu do potrzeb są one jeszcze za małe. Szczególnie ostro występuje sprawa braku magazynów dla nawozów sztucznych. W ciągu ostatnich 6 lat dostawy nawozów dla wsi wzrosły o 134%, a możliwości magazynowania zwiększyły się zaledwie o 25%. W rezultacie znaczna część nawozów magazynowana jest w różnych stodołach chłopskich lub podobnych nieodpowiednich pomieszczeniach. Powoduje to niszczenie i nadmierne ubytki. Chłopi, patrząc na niszczenie się tak cennego produktu, nie mogą mówić o tym spokojnie.</u>
<u xml:id="u-23.19" who="#TadeuszJanczyk">Według wstępnych założeń planu 5-letniego ilość nawozów ma wzrosnąć z 1.800.000 ton w 1955 r. do ponad 4 mln w 1960 r. Na to, żeby ilości te można było odpowiednio magazynować, potrzeba byłoby dodatkowych wkładów finansowych na sumę 400 mln zł, podczas gdy według wstępnych założeń planu 5-letniego przeznacza się na ten cel około 120 mln zł. Należałoby więc powziąć decyzję o zwiększeniu inwestycji w dziedzinie magazynów nawozowych, a jednocześnie doprowadzić do zmiany obowiązującego systemu sprzedaży w sensie natychmiastowego rozprowadzenia nawozów wśród rolników zaraz po otrzymaniu ładunku, a nie przetrzymywania ich przez blisko rok do kampanii wiosennej.</u>
<u xml:id="u-23.20" who="#TadeuszJanczyk">Potrzeby inwestycyjne w spółdzielczym handlu wiejskim są wprost palące. Zwiększone ilości pasz, maszyn rolniczych i innych towarów muszą być przecież odpowiednio magazynowane i zabezpieczone przed wpływami atmosferycznymi.</u>
<u xml:id="u-23.21" who="#TadeuszJanczyk">Budownictwo z własnych środków spółdzielczych jest praktycznie dosyć ograniczone, dlatego że spółdzielnie budujące ze środków własnych nie mają zabezpieczonego pokrycia materiałowego, a po drugie obowiązujące przepisy są w dziedzinie inwestycji tak zbiurokratyzowane, że tłamszą niemalże całkowicie inicjatywę oszczędnego budownictwa sposobem gospodarczym.</u>
<u xml:id="u-23.22" who="#TadeuszJanczyk">Biorąc to wszystko pod uwagę zarysowuje się wyraźna konieczność zwiększenia środków inwestycyjnych w ramach planu 5-letniego na rozbudowę bazy materiałowo-technicznej dla spółdzielczości wiejskiej oraz zabezpieczenie chociaż częściowe materiałów budowlanych na budownictwo magazynów wtedy, kiedy spółdzielnie budują ze środków własnych.</u>
<u xml:id="u-23.23" who="#TadeuszJanczyk">Wysoki Sejmie! Poruszone przeze mnie sprawy są częścią wielkiej ilości spraw omawianych na wiejskich zebraniach członkowskich gminnych spółdzielni. Pragnę podkreślić, że chłopi, wysuwając postulaty pod adresem gminnych spółdzielni oraz przemysłu, czynili to z głębokiego obywatelskiego przekonania, że wykonanie tych postulatów ułatwi im podniesienie produkcji rolnej, że przyczynią się oni znów do lepszego zaopatrzenia miast w żywność i przemysłu w surowce. Chłopi na zebraniach mówili z całym przekonaniem, że ich postulaty i gospodarskie rady pomogą przemysłowi w usprawnieniu jego pracy. Chłopi z całym przekonaniem podkreślali, że władza ludowa, a więc ich władza, usunie te trudności i dopomoże im i w tych dziedzinach w podnoszeniu produkcji rolnej.</u>
<u xml:id="u-23.24" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. warszawskiego Walenty Titkow.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#WalentyTitkow">Wysoki Sejmie! Czerwoną nicią prawie przez wszystkie wystąpienia na obecnej sesji Sejmu przewija się tematyka XX Zjazdu i jest to chyba dla wszystkich zrozumiałe. Zrozumiałym jest i to, że w całej (Partii, wśród) młodzieży, w fabrykach, wśród inteligencji, a dziś i na wsi, rozwija się tak namiętna i żarliwa dyskusja. Dyskusja o wszystkich nurtujących nas problemach, dyskusja o przeszłości, o dniu dzisiejszym, o naszych dalszych perspektywach.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#WalentyTitkow">Nie jest także dziwne, że jeszcze w dwa miesiące po XX Zjeździe czołowe miejsce w rozważaniach polityków i dziennikarzy burżuazyjnych zajmuje problematyka XX Zjazdu.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#WalentyTitkow">Zjazd ten bowiem ma w historii ludzkości rzeczywiście przełomowe znaczenie. Znaczenie XX Zjazdu jest tym głębiej uświadamiane, im bardziej namacalne stają się jego skutki w rozwoju wydarzeń na arenie międzynarodowej, w życiu Związku Radzieckiego, który przebił pierwsze okno do nowego socjalistycznego świata obejmującego już dziś 900 milionów ludności, w życiu krajów demokracji ludowej, w życiu wszystkich partii komunistycznych i robotniczych, w życiu krajów, które do niedawna usychały w niewoli kolonialnej, a dziś rozpoczynają swoją samodzielną historię.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#WalentyTitkow">XX Zjazd uogólniając rewolucyjną działalność mas w pierwszej połowie XX wieku, stanowiącego przełom między epoką kapitalizmu i socjalizmu, wskazując na perspektywy wynikające z marksistowsko-leninowskiej analizy procesu historycznego, wyzwalać będzie coraz to nową rewolucyjną energię mas, zmierzającą konsekwentnie do uchronienia ludzkości od koszmaru wojny atomowej, do umacniania światowego systemu socjalizmu, do wyrwania się mas pracujących spod ucisku kapitalistycznego i reszty narodów spod ucisku kolonialnego.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#WalentyTitkow">Stąd taka trwoga wśród apologetów starego świata, którzy po pierwszym wstrząsie zdawać sobie zaczynają coraz to dokładniej sprawę, jak śmiertelne niebezpieczeństwo kryje się dla nich w zwiększeniu sił komunizmu, zainaugurowanym przez XX Zjazd.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#WalentyTitkow">Stąd tyle optymizmu w masach i wśród komunistów, wynikającego nie z taniej wiary, lecz z surowej, a nawet bolesnej marksistowsko-leninowskiej analizy przeszłości i naukowego przewidywania przyszłości.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#WalentyTitkow">Optymizm nasz sięga korzeniami do tych nieodwracalnych historycznych procesów, które znaczą, że nasza sprawa wyszła z wieku młodzieńczego, kiedy to dokonując rzeczywiście cudów, wierzyliśmy jednocześnie w legendy i popełnialiśmy wielkie błędy — w wiek dojrzały, kiedy to dokonując bolesnych przewartościowań, jeszcze silniej opieramy się, jako Partia, na masach pracujących — rzeczywistych twórcach historii, przywracamy leninowskie zasady życia partyjnego i stosunków Partii z masami, kiedy to odrzucamy niemarksistowski czad kultu jednostki i otwieramy nieskrępowany rozwój myśli marksistowskiej, rewolucyjnej inicjatywie i działaniu mas, przywracając w pełni kryteria wyższej, najbardziej humanistycznej moralności komunizmu.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#WalentyTitkow">W wielkiej ogólnonarodowej — jak ją tu nazwano — debacie politycznej dokonujemy krytycznej oceny naszego 11-lecia, zastanawiamy się nad naukami z tego okresu i dopracowujemy się konstruktywnych wniosków na najbliższą i dalszą przyszłość budownictwa socjalistycznego w naszym kraju. Nie obawiamy się pasji krytycznej — bo jest ona przecież olbrzymią siłą wszelkiego postępu. Z tej ogólnonarodowej krytyki rodzi się to, co z takim entuzjazmem przyjmujemy — atmosfera, w jakiej odbywają się obecne obrady Sejmu, polityczna dynamika, twórczy ferment wśród młodzieży i tyle tak doniosłych procesów dla umacniania siły naszego Ludowego Państwa.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#WalentyTitkow">Ta pasja krytyczna i żarliwość — ich powszechność, to nic innego jak wyraz olbrzymich przemian, jakie dokonały się w naszym kraju w 11-leciu. Ciężka i trudna była droga naszej rewolucji. Rozbicie band kontrrewolucyjnych w pierwszych latach wyzwolenia opłacone życiem ponad 30 tys. najgorętszych i najbardziej bohaterskich obrońców Polski Ludowej, rozbicie reakcji PSL-owskiej i odparcie groźby prawicowo-nacjonalistycznego odchylenia w Partii, zaciskanie pasa w okresie planu 6-letniego, w okresie budowania podstaw socjalizmu i tworzenia setek nowych fabryk stanowiących ekonomiczną bazę socjalizmu, nieprzespane noce i nie do zmierzenia trud tysięcy naszych działaczy partyjnych i ZSL-owskich w dokonywaniu socjalistycznej przebudowy wsi — upoważniają nas do tej bezkompromisowej analizy naszych błędów.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#WalentyTitkow">Wielki jest bilans naszych rewolucyjnych dokonań, wielka jest nasza odpowiedzialność za dalszy rozwój rewolucji. Wielki jest nasz ból, że popełnionych zostało tyle poważnych błędów. Z tego bólu rodzą się wnioski na przyszłość. Nie obawiamy się tego, że niektórzy szukają w naszej przeszłości tylko ciemnych stron, że tak lekko stwierdzają, że w tamtym okresie zahamowany został całkowicie rozwój myśli, że okres ów charakteryzują jedynie straszne rzeczy, które działy się w bezpieczeństwie, że synonimem tego okresu jest komenderowanie i zastój we wszystkich dziedzinach naszego życia.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#WalentyTitkow">Mówię o tym w ten sposób nie dlatego, żeby rozgrzeszać ten okres, lecz dlatego, by w rachunku sumienia nie pominąć rzeczy największej — historycznego dzieła mas, by nie zatracić proporcji, by unikać jałowego moralizowania, a kierować myśli w przyszłość i stawać coraz to pewniej w szeregach bojowników o dalszy rozwój budownictwa socjalistycznego i odnowy naszego życia — co jest najważniejszą troską PZPR, która wzięła historyczną odpowiedzialność w tych przełomowych czasach za losy kraju i narodu.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#WalentyTitkow">W tych trudnych, nasyconych elementami optymistycznej tragedii dniach podnosi się wbrew krakaniom wroga autorytet naszej Partii, rośnie jej więź z masami, z narodem. Ludzie trzeźwo myślący nie mogą nie doceniać wielkiego znaczenia III Plenum, które przecież zapoczątkowało pogłębiający się dziś proces demokratyzacji naszego życia. To III Plenum doprowadziło do przezwyciężania wypaczeń w pracy organów bezpieczeństwa podnosząc ich sprawność w walce z wrogiem i szpiegostwem. To III Plenum spowodowało szeroki udział mas pracującego chłopstwa w opracowywaniu założeń 5-letniego planu rozwoju rolnictwa. To III Plenum wywołało tak aktywną dyskusję robotników i inteligencji technicznej nad 5-letnimi planami kadr i zakładów. Ta właśnie dyskusja wskazała nam na istniejące wady w zarządzaniu przemysłem i planowaniu, na powszechne nieomal zaniedbywanie zagadnień bezpieczeństwa i higieny pracy. To właśnie ta dyskusja doprowadziła do wydania karty dyrektora i ona właśnie zapładnia nasze rozważania nad koniecznością dokonania poważnych wysiłków w dziedzinie decentralizacji zarządzania przemysłem.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#WalentyTitkow">III Plenum zapoczątkowało takie procesy przebudowy naszej pracy partyjnej i pracy organizacji masowych.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#WalentyTitkow">Dziś po XX Zjeździe widzimy dokładniej nasze słabości. Jesteśmy mądrzejsi, jesteśmy zdolni iść szybciej naprzód, przezwyciężać bardziej zdecydowanie zahamowania i brać do naszego arsenału wiele uwag naszych przyjaciół bezpartyjnych idących w kierunku ulepszenia naszej pracy partyjnej. A uwag tych jest dużo. Na otwartych zebraniach podstawowych organizacji partyjnych przeprowadzanych obecnie widzi się, z jak dużą troską odnoszą się do naszej Partii bezpartyjni, jak traktują oni sprawę naszej Partii jako swoją własną, jak rzeczowo i śmiało krytykują nasze słabości i niektórych zaskorupiałych działaczy partyjnych i pracowników aparatu. A niestety od tych grzechów nie jesteśmy jeszcze wolni.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#WalentyTitkow">III Plenum wniosło także ożywczy powiew do środowisk inteligencji twórczej, do życia intelektualnego naszego kraju. Właśnie w okresie od III Plenum należy szukać zalążków tego nurtu, który tak pięknie owocuje obecnie. Wszyscy się zgodzimy, że wyrazem tego procesu nie są chyba nieprzemyślane i obce naszej ideologii wypowiedzi, które niekiedy zdarzają się w prasie, lecz bojowa publicystyka podejmująca tak ostro problemy naszego nowego trudnego życia. Chyba nie ma racji poseł Osmańczyk wyrażając obawy, że plewy tej publicystyki mogą komukolwiek przesłonić właściwą ocenę zjawisk występujących w prasie, i broniąc słusznie demokracji i swobody dyskusji poseł Osmańczyk chyba nie odrzuca konieczności podejmowania z tymi plewami polemiki, bo wszystkim nam chyba zależy, żeby fałszywe poglądy były zwalczane, żeby nasza publicystyka służyła pogłębianiu socjalistycznej świadomości, a nie wnoszeniu zamętu.</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#WalentyTitkow">Poseł Osmańczyk wyraźnie zresztą przecież podkreślił, że chodzi mu o wzmożenie oddziaływania publicystyki na procesy budowania socjalizmu i umacniania władzy ludowej. O to też chodzi i tak widzi te sprawy nasza Partia. Siła publicystyki, dziennikarza, pisarza — to obok jego talentu żarliwość społeczna, związek z walką mas pracujących, odwaga społeczna — słowem to wszystko, co składa się na pojęcie partyjności nie w ciasnym dogmatycznym ujęciu.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#WalentyTitkow">Trudno sobie zatem wyobrazić, by prasa mogła stanowić samodzielną siłę polityczną, niezależną od walki mas pracujących, od ich interesów, które najpełniej i najkonsekwentniej reprezentuje Partia. Kto tak sądzi — chyba łudzi się i negliżuje tak podstawową prawdę, ze prasa może spełniać swoją wielką rolę tylko wtedy, gdy poprzez związek z masami odbija interesy tych mas i oddaje swoje pióra i talenty walce mas, którą kieruje Partia.</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#WalentyTitkow">Mówiąc o III Plenum chciałem gwoli ścisłości historycznej podkreślić jego wielką wagę dla pogłębiania procesu demokratyzacji naszego życia, o którym tak szeroko obecnie mówi się. Nie znaczy to wcale, bym uważał, że w sprawach tych zostało powiedziane ostatnie słowo. XX Zjazd otwiera w tej dziedzinie nowe perspektywy. Zwrócił na to uwagę tow. Ochab na aktywie warszawskim stwierdzając, że istnieje konieczność pogłębiania i poszerzania III Plenum. To pogłębianie i poszerzanie III Plenum, twórcze przyswajanie i przepracowywanie nowych idei XX Zjazdu odbywa się w praktyce, w myślach aktywu partyjnego, w dyskusjach toczonych tak szeroko w kraju. Myśli te i doświadczenia znajdą swoje odbicie na najbliższym plenum KC PZPR, które sumując je sprecyzuje konkretny program działania dla całej Partii.</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#WalentyTitkow">Ze sprawą demokratyzacji naszego życia ściśle wiąże się cały kompleks zagadnień gospodarczych. Trudno bowiem mówić o pogłębianiu się demokracji, gdy w parze z tym nie idzie lepszy byt mas, gdy w parze z tym nie idzie bojowe rozwiązywanie kłopotów mieszkaniowych, o czym z taką troską mówiło wielu posłów, gdy w parze z tym nie idzie maksymalny wzrost dochodu narodowego i coraz to lepsze zaspokajanie życiowych potrzeb ludzi pracy. Sztuka działania politycznego polega właśnie na tym, by te procesy odbywały się równolegle. Powinniśmy zatem zdawać sobie sprawę i mówić o tym z narodem, że sytuacja gospodarcza jest trudna, że wiele trzeba wysiłku, i to jak najpowszechniejszego, by przezwyciężać najrozmaitsze trudności i pchać sprawę naprzód. 5 mld zł na podniesienie najniższych płac to nieomal herkulesowy wysiłek naszej gospodarki narodowej, a przecież wiemy, że zaspokoi on tylko część i to najbardziej elementarnych potrzeb. Taka jest sytuacja. W tej dziedzinie, jak i w innych, o czym mówił tow. Cyrankiewicz, działają pewne prawidłowości, a nie woluntaryzm. Truizmem już jest takie twierdzenie, że poprawę warunków musimy wypracować, ale niestety odbija on ściśle nieubłaganą prawdę naszej ekonomiki. Stąd takie znaczenie ma sprawa dobrego, lepszego niż dotąd, wygospodarowywania wciąż jeszcze wielkich rezerw w naszym przemyśle i rolnictwie. Stąd takie znaczenie walki o podnoszenie wydajności pracy, o rozwijanie postępu technicznego, o unowocześnienie naszego rolnictwa i zarządzania całą gospodarką narodową. Każdy wysiłek w tej dziedzinie, każdy wysiłek o oszczędność, o likwidację przerostów w aparatach, o mniej fasadowe budownictwo będzie miał istotny wpływ na sprawę dla narodu największą — na stałe podnoszenie poziomu życia mas pracujących, tak ofiarnie budujących coraz to piękniejszy gmach socjalistycznej ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#WalentyTitkow">Nasza Partia prowadząca nieubłaganą walkę z tym wszystkim, co hamuje nasz marsz, dążąca do naprawienia krzywd, jakie zostały wyrządzone w poprzednim okresie, traktująca dalszą demokratyzację naszego życia jako czołowe zadanie, mobilizująca masy do przezwyciężania trudności gospodarczych — opiera się i będzie się opierała coraz to mocniej w tej walce na wszystkich siłach w narodzie, które dążą do socjalizmu, do odprężenia sytuacji międzynarodowej i uchronienia świata od wojny. Siły te z dniem każdym wzrastają. Będziemy dążyli do znalezienia jak najlepszego wspólnego języka z tymi wszystkimi, którzy chcą razem z Partią poprawiać nasze błędy i nie dopuścić do ich powtórzenia, którzy chcą, by w kraju naszym zapanowała całkowita praworządność, by troska o człowieka pracy była najwyższym sprawdzianem funkcjonowania naszego ustroju.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#WalentyTitkow">Jedność Partii z masami pracującymi i z całym narodem czerpie swoje soki żywotne z tego wielkiego ruchu, jakiego jesteśmy świadkami. Jest ona najpotężniejszą zaporą przeciwko wszelkim zakusom wroga, który chciałby wytworzyć szczelinę między Partią i narodem, który chciałby skłócić nas ze Związkiem Radzieckim. Nie ma takiej siły, która zdolna byłaby pokrzyżować nasze plany, która zdolna byłaby zahamować wielki marsz ludzkości do socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. zielonogórskiego Andrzej Toczek.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#AndrzejToczek">Wysoki Sejmie! W moim głosie w dyskusji nie będę rozważał, jaka warstwa społeczeństwa w Polsce jest najliczniejsza, jak to usiłował wykazywać wczoraj w swojej wypowiedzi poseł Horodyński, ale chciałbym na wstępie podkreślić, że w Polsce jest wielka armia klasy robotniczej, jest chłopstwo pracujące, które w sojuszu robotniczo-chłopskim pod kierownictwem klasy robotniczej buduje socjalizm. Są w niej wierzący i niewierzący, ale ani jedni, ani drudzy nie myślą wcale, aby sutanna reakcyjnego księdza zaciemniła im świat i drogę, po której idziemy. Oczywiście poseł Horodyński nie mógł mówić o tej warstwie społeczeństwa, ponieważ nie wychował się wśród niej. Zdaje się, że w obecnej sytuacji musimy jeszcze bardziej w naszej pracy skupić się wokół awangardy naszego narodu — Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. My, ludowcy, jako wierny sojusznik klasy robotniczej, musimy jeszcze bardziej umacniać sojusz robotniczo-chłopski, musimy jeszcze więcej poświęcać uwagi, aby wprowadzić stopniowo tę grupę społeczeństwa, o której mówił poseł Horodyński, na drogę socjalizmu, na drogę nowego światopoglądu.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#AndrzejToczek">Nie można zapominać również o tym, że istnieje i będzie jeszcze istnieć walka klasowa.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#AndrzejToczek">Wysoka Izbo! Na obecnej sesji sejmowej przedłożony nam został budżet państwa, po stronie zarówno dochodów jak i wydatków, zmierzający w kierunku dalszego budownictwa socjalizmu i wzrostu stopy życiowej mas pracujących w mieście i na wsi. Budżet ten jest budżetem pokojowym i służyć będzie podniesieniu stopy życiowej ludzi pracy.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#AndrzejToczek">Wiadomym jest, że na dochód narodowy składa się wiele dziedzin życia gospodarczego naszego kraju, a w tym również i dochód z gospodarki chłopskiej, łącznie z obowiązkowymi dostawami płodów rolnych.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#AndrzejToczek">W swoim, głosie w dyskusji chciałbym poświęcić nieco uwagi temu zagadnieniu, ponieważ daje się zaobserwować szereg spraw wymagających omówienia i ich normalizacji.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#AndrzejToczek">Przede wszystkim wydaje mi się niesłuszne dotychczasowe przymykanie oczu na zjawisko obowiązujących dostaw, które w wielu wypadkach podważają gospodarkę chłopską tak w spółdzielniach produkcyjnych jak i gospodarstwach indywidualnych.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#AndrzejToczek">Pierwszym zagadnieniem, które wysuwa się tu na czoło, jest sprawa koniecznego przyspieszenia przeklasyfikowania gleby w spółdzielniach produkcyjnych, gdyż utrzymywanie takiego stanu, jaki jest dotychczas, nie tylko nie sprzyja rozwojowi niektórych spółdzielni, ale wręcz przeciwnie — hamuje ich rozwój Jako przykład można tu przytoczyć dwie spółdzielnie produkcyjne z powiatu sztumskiego, które posiadają ten sam areał ziemi i o tej samej jakości i mają tak zróżnicowany wymiar obowiązkowych dostaw, że jedna z nich wykonuje swój plan z nadwyżkami, gdy tymczasem druga, mając o 100% większy wymiar, nigdy nie jest w stanie wykonać przypadającego jej planu.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#AndrzejToczek">W wyniku takiej sytuacji spółdzielcy z Zajezierza, którym rokrocznie z powodu wadliwej klasyfikacji umarza się część przypadających obowiązków, a nie dokonuje się koniecznego przeklasyfikowania gleby, są rozgoryczeni i twierdzą, że przecież dając im ulgi niepotrzebnie wyrządza się łaskę, gdyż gdyby mieli sprawiedliwy wymiar, co łączy się z przeklasyfikowaniem gleby, mieliby możliwość wywiązywać się ponadplanowo, tak jak to ma miejsce z drugą spółdzielnią w Kępinie.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#AndrzejToczek">Drugi problem, który waży na rozwoju spółdzielni, to nieunormowana dotychczas sprawa łąk sztucznych, z których spółdzielnie muszą dostarczać obowiązkowe dostawy zboża, gdy w przeciwieństwie do nich spółdzielnie te, które posiadają łąki naturalne, nie świadczą z tych łąk.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#AndrzejToczek">Trzeba by sobie było zadać pytanie: czy taka polityka obciążeń jest słuszna?</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#AndrzejToczek">Z mojego punktu widzenia nie widzę tu racji, gdyż chyba zdajemy sobie sprawę, że tak ci spółdzielcy, którzy mają łąki sztuczne, muszą paść krowy na określonym areale ziemi, jak i ci, którzy mają łąki naturalne.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#AndrzejToczek">Wniosek mój zmierzałby w tym kierunku, aby dla wszystkich spółdzielni przewidzieć odpowiedni areał procentowo posiadanego gospodarstwa, na którym założone byłyby użytki zielone.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#AndrzejToczek">Ponieważ przy takim posunięciu państwo nasze musiałoby zrezygnować z pewnej części obowiązkowych dostaw, dlatego też aby zapobiec uszczupleniu wpływów zboża, należałoby obciążenia nieco wyższe rozłożyć na te spółdzielnie, które dotychczas z uwagi na naturalne łąki mniej świadczą od spółdzielni, które takowych nie posiadają.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#AndrzejToczek">Słuszne by też było, aby z użytków zielonych, tak naturalnych jak i sztucznych, można było wykonywać w niektórych wypadkach obowiązkowe dostawy zboża — ziemniakami.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#AndrzejToczek">To samo dotyczyłoby również gospodarstw indywidualnych, w których są różne niekorzystne zjawiska godzące albo w chłopa, albo też w ogólny nasz dochód narodowy. Jako przykład chciałbym tu przytoczyć dwa gospodarstwa, w których widzimy rażącą niesprawiedliwość z uwagi na niedostatecznie przemyślane zarządzenia dotyczące realizacji obowiązków wobec państwa.</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#AndrzejToczek">W powiecie tym dwóch obywateli, Maćkowiak i Słoniewski, posiada po 9 ha ziemi tej samej klasy. Na ogólną ilość 9 ha ob. Maćkowiak posiada 8,4 ha gruntów ornych i 0,6 ha łąki, mając tym samym wymiar obowiązkowych dostaw 48 metrów 88 kg zboża oraz 45 metrów 52 kg ziemniaków.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#AndrzejToczek">Wymiar wyznaczony temu obywatelowi nie nasuwa większych zastrzeżeń z uwagi na to, że wymierzono mu zgodnie z posiadanymi klasami gleby. Ob. Słoniewski, posiadacz 9 ha, posiada w swym gospodarstwie 6 ha 84 ary łąk oraz 2 ha 16 arów gruntów ornych, w wyniku czego gospodarstwo jego obciążone jest wymiarem zboża zaledwie 292 kg i 792 kg ziemniaków. A więc potraktowano to gospodarstwo jako małorolne, któremu przysługuje niższa progresja w wymiarze.</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#AndrzejToczek">W takim stanie ob. Maćkowiak choć z trudem, ale daje duży wkład w zaopatrzenie ludności pozarolniczej w chleb, gdy tymczasem ob. Słoniewski, posiadacz dużej ilości łąk, rozwinął szeroko hodowlę, która daje mu nie mniejsze dochody jak gospodarka Maćkowiaka, ale udział jego w kształtowaniu dochodu narodowego po stronie wpływów jest bardzo znikomy.</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#AndrzejToczek">Wydaje mi się, że sprawę tę należałoby poddać generalnej rewizji i spowodować, aby każdy chłop równomiernie świadczył na rzecz dochodu narodowego, gdyż przymykanie oczu na ten stan, jaki istnieje, powoduje u jednych chłopów rozgoryczenie, gdy natomiast drudzy dzięki takiej polityce mają możliwość nadmiernego bogacenia się. Chciałbym tutaj nadmienić, że różnica w wymiarze wynosi ponad 10 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-27.19" who="#AndrzejToczek">Opierając się na uwagach terenowych rad narodowych, przy rozpatrywaniu naszego budżetu państwowego chciałem również zatrzymać się i nad inną sprawą, która moim zdaniem winna być przedyskutowana z uwagi na jej dość poważne znaczenie.</u>
<u xml:id="u-27.20" who="#AndrzejToczek">Na terenie Ziem Odzyskanych znajduje się stosunkowo spora ilość gospodarstw, w których zabudowania gospodarcze są wyższe ponad potrzeby kilku czy kilkunasto-hektarowego chłopa.</u>
<u xml:id="u-27.21" who="#AndrzejToczek">Szczególnie chodzi tu o pomieszczenia na inwentarz czy nawet stodoły.</u>
<u xml:id="u-27.22" who="#AndrzejToczek">W warunkach gospodarki indywidualnej te wielkie nieraz zabudowania nie są wykorzystane, dość często pustoszeją, gdy tymczasem nowo organizujące się spółdzielnie produkcyjne, do których ci chłopi dość często nie wstępują, są pozbawione baz, w których mogłyby gospodarować bez dużego nakładu finansowego.</u>
<u xml:id="u-27.23" who="#AndrzejToczek">W samym tylko powiecie Pruszcz w 11 Wsiach, w których są spółdzielnie, duże zabudowania znajdują się w ręku indywidualnych chłopów, a spółdzielnie muszą budować bazy, ponieważ nie mają gdzie trzymać inwentarza.</u>
<u xml:id="u-27.24" who="#AndrzejToczek">Jest zupełnie zrozumiałe, że budowa obory pociąga za sobą dość duży nakład gotówki i to właśnie w tym okresie, kiedy spółdzielnia zapoczątkowuje swoją gospodarkę, a zatem dniówka obrachunkowa kształtuje się tam przez parę lat dość nisko.</u>
<u xml:id="u-27.25" who="#AndrzejToczek">Wydaje mi się, że dość celowym i słusznym byłoby dokonać analizy tego zagadnienia, aby umożliwić korzystanie z dużych zabudowań spółdzielniom produkcyjnym, które najczęściej nie mogą się dogadać z chłopami mającymi takie zabudowania, a posiadającymi na nie akty nadania.</u>
<u xml:id="u-27.26" who="#AndrzejToczek">Wnioski z terenu idą w tym kierunku, żeby wydać odpowiednie zarządzenie w kierunku przejmowania przez spółdzielnie tych zabudowań, a tymczasem udzielać spółdzielniom kredytów na pobudowanie mniejszych pomieszczeń gospodarskich dla tych chłopów, którzy duże zabudowania przekazaliby spółdzielniom produkcyjnym. Byłaby to rekompensata za oddane budynki duże.</u>
<u xml:id="u-27.27" who="#AndrzejToczek">W wyniku takiego ustawienia sprawy, korzystałyby na tym poważnie spółdzielnie produkcyjne, które nie ponosiłyby kosztów i więcej uwagi poświęciłyby produkcji roślinnej zamiast budownictwu, jak również racjonalniej wykorzystany byłby budżet państwowy w ramach przewidzianych kredytów na rolnictwo, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że budowa obory na 4 czy 6 sztuk inwentarza kosztować nas będzie kilka razy mniej niż budowa olbrzymiej obory spółdzielczej na kilkadziesiąt sztuk bydła.</u>
<u xml:id="u-27.28" who="#AndrzejToczek">Następna sprawa — to zabezpieczenie paszy dla inwentarza spółdzielczego.</u>
<u xml:id="u-27.29" who="#AndrzejToczek">Oczywiście, że uchwała V Plenum KC rozwiąże szereg problemów w spółdzielniach jak i w ogóle w rolnictwie.</u>
<u xml:id="u-27.30" who="#AndrzejToczek">Chłopi z wielkim zadowoleniem przyjęli tę uchwałę.</u>
<u xml:id="u-27.31" who="#AndrzejToczek">Ale chciałbym zwrócić uwagę na taką sprawę. Od kilku lat z rzędu w niektórych spółdzielniach przed nastaniem wiosny odczuwa się poważny brak pasz, tak objętościowych jak i treściwych, i w wielu spółdzielniach bydło zapada na gruźlicę, nie mówiąc już o zanikaniu produkcji mleka.</u>
<u xml:id="u-27.32" who="#AndrzejToczek">Celem zapobieżenia podobnym wypadkom należałoby stworzyć na szczeblu powiatu rezerwy paszowe dla przyjścia z pomocą spółdzielniom w takich okolicznościach. Rezerwą tą dysponowałoby prezydium powiatowej rady narodowej wraz z pełnomocnikiem skupu.</u>
<u xml:id="u-27.33" who="#AndrzejToczek">Stworzenie takiej rezerwy byłoby możliwe w okresie kampanii cukrowniczej przez zastosowanie pewnej ilości wytłoków mokrych oraz zmagazynowanie pewnej ilości wytłoków suszonych. Dalej możliwe byłoby stworzenie rezerwy pasz treściwych z oszczędności norm ubytkowych PZZ i GS, zmagazynowanie pewnej ilości otrąb i pasz treściwych oraz zmagazynowanie pewnej ilości słomy i siana w magazynach gminnych, jak i rezerw do dyspozycji powiatowej rady narodowej. W razie gdyby się ukazało, że dany powiat nie wykorzystuje tej rezerwy, to wówczas prezydium wojewódzkiej rady narodowej zleciłoby przerzut tej rezerwy na te powiaty, które tej paszy potrzebują.</u>
<u xml:id="u-27.34" who="#AndrzejToczek">Niezależnie od poruszonych tutaj spraw chciałbym, uwzględniając wypowiedzi terenu, zwrócić także uwagę na budownictwo w spółdzielniach produkcyjnych, które nie wypracowało właściwych projektów domów mieszkalnych i pomieszczeń gospodarczych, które by bardziej nadawały się do użytku niż budowane dotychczas.</u>
<u xml:id="u-27.35" who="#AndrzejToczek">Nawracając jeszcze do obowiązkowych dostaw, o których mówiłem poprzednio, chciałbym się zastanowić nad planowaniem tych dostaw przez władze centralne.</u>
<u xml:id="u-27.36" who="#AndrzejToczek">Wydaje mi się, że dotychczasowe szablonowe zarządzenia w tej sprawie są nieprzemyślane i wymagają pewnej rewizji. Na poparcie tego muszę przytoczyć, że w skali krajowej ustalony jest dość sztywny termin rozpoczęcia dostarczania zboża, podczas gdy na ziemiach centralnych żniwa rozpoczynają się o trzy tygodnie wcześniej niż na terenach nadmorskich, a plan rozpoczęcia dostawy nie ma tego zróżniczkowania.</u>
<u xml:id="u-27.37" who="#AndrzejToczek">Właśnie w jednym z naszych powiatów spotkałem się z wypadkiem, że chłop wychodząc pierwszy raz z kosą w pole, miał już nakaz dostawy zboża na ten sam dzień, a zboża przecież nie mógł kosić wcześniej, gdyż było niedojrzałe, a tym samym nie mógł go dostarczyć.</u>
<u xml:id="u-27.38" who="#AndrzejToczek">Nieuwzględnienie tych momentów jest najczęściej powodem niesłusznej krytyki w ocenie realizacji świadczeń wsi na rzecz państwa przez województwa i powiaty, które niewiele są temu winne, że zboże u nich dojrzewa później i później mogą je dostarczać.</u>
<u xml:id="u-27.39" who="#AndrzejToczek">Przedłożony nam budżet, którego dość duże sumy są przewidziane na rozwój rolnictwa obok innych dziedzin gospodarki narodowej, ma posłużyć, aby w roku następnym i w dalszych latach był on jeszcze większy, co niewątpliwie może być wykonane, jeżeli budżet ten zostanie we właściwym czasie i z rozeznaniem potrzeb zużyty.</u>
<u xml:id="u-27.40" who="#AndrzejToczek">Tymczasem już w roku bieżącym zarysowują się pewne niedobory, nie tyle w rozdysponowaniu sum przewidzianych na poszczególne dziedziny gospodarki rolnej, ile we wpływie masy towarowej dla wsi, która zagwarantowałaby szybszy rozwój rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-27.41" who="#AndrzejToczek">Chciałbym tu powiedzieć, że istotnym hamulcem w rozwoju rolnictwa jest często zła produkcja maszyn i różnego sprzętu potrzebnego rolnictwu, którego potrzeby przez nasz przemysł są niedostatecznie doceniane.</u>
<u xml:id="u-27.42" who="#AndrzejToczek">Drobna, na ogół sprawa, jak produkcja łopat, wideł, nie jest praktykowana należycie, gdyż sprzęt ten, nie mówiąc już o większych narzędziach czy maszynach, często nie nadaj e się do użytku z braku dostatecznej techniki w produkcji.</u>
<u xml:id="u-27.43" who="#AndrzejToczek">Można by mieć także sporo pretensji pod adresem władz centralnych, jeśli chodzi o nawozy sztuczne. Mimo że istnieje konieczność poczynienia wszelkich kroków, aby dźwignąć nasze rolnictwo, to jednak dostawa nawozów sztucznych, jak mnie informuje zestawienie z woj. zielonogórskiego na dzień 1 kwietnia br., nie przedstawia się zbyt różowo, ponieważ żaden rodzaj nawozu nie został w 100% doprowadzony do tego województwa, a nawozy potasowe wykonano na ten dzień zaledwie w 86,5%.</u>
<u xml:id="u-27.44" who="#AndrzejToczek">Wysoki Sejmie! Na podstawie uchwały Rady Ministrów nr 59 z dnia 28.I.56 zostało powołane Przedsiębiorstwo Robót Wodno-Melioracyjnych we Wrocławiu obsługujące dwa województwa: wrocławskie i zielonogórskie. Na terenie woj. zielonogórskiego powołano 4 Rejonowe Kierownictwa Robót Wodno-Melioracyjnych z siedzibą w Gorzowie, Międzyrzeczu, Sulechowie i Kożuchowie oraz Zakłady Remontowe Sprzętu Melioracyjnego w Międzyrzeczu.</u>
<u xml:id="u-27.45" who="#AndrzejToczek">Planowe zadania dla woj. zielonogórskiego, rozpracowane w 5-latce, zamykają się w następujących kwotach:</u>
<u xml:id="u-27.46" who="#AndrzejToczek">– rok 1957 — 31.700.000 zł,</u>
<u xml:id="u-27.47" who="#AndrzejToczek">– rok 1958 — 49.900.000 zł,</u>
<u xml:id="u-27.48" who="#AndrzejToczek">– rok 1959 — 54.800.000 zł,</u>
<u xml:id="u-27.49" who="#AndrzejToczek">– rok 1960 — 83.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-27.50" who="#AndrzejToczek">Jak z tego wynika, zachodzi konieczność, pomimo wszystko, powołania dla woj. zielonogórskiego oddzielnego przedsiębiorstwa robót wodno-melioracyjnych. Zważyć należy przy tym fakt, że obecne przedsiębiorstwo we Wrocławiu posiada słabą i nieliczną obsługę techniczną przy dużym obszarze terenowym sięgającym ponad 300 km od siedziby chociażby Rejonowego Kierownictwa Robót Wodno-Melioracyjnych w Gorzowie i nie będzie mogło obsłużyć terenu należycie. Należy wziąć przy tym pod uwagę, że siły techniczne na terenie woj. zielonogórskiego są lepsze i żywotniejsze, a przy własnej obsadzie, nawet przy zmniejszonej ilości etatów do 23 osób dla przedsiębiorstwa, sprostają zadaniom wynikającym z planu 5-letniego.</u>
<u xml:id="u-27.51" who="#AndrzejToczek">Wobec powyższego należy przyjąć zasadę opartą na wyżej wymienionych przykładach, że celowe jest powołanie nawet od zaraz lub też od 1957 r. przedsiębiorstwa obsługującego wyłącznie teren woj. zielonogórskiego.</u>
<u xml:id="u-27.52" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JanDembowski">Głos ma poseł woj. poznańskiego Szczepan Szczeniowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#SzczepanSzczeniowski">Wysoka Izbo! W swojej wypowiedzi chcę poruszyć przede wszystkim kilka spraw dotyczących pracy kulturalnej, kulturalno-oświatowej terenowej i chcę się posłużyć dla tej pracy przykładem terenu woj. poznańskiego. W terenie tym mamy obecnie czynnych 10 domów kultury, mamy 437 bibliotek, w tym 340 wiejskich, mamy 114 świetlic gromadzkich utrzymywanych z budżetu terenowego, mamy ponadto jeszcze — co jest bardzo charakterystyczne — 1,259 innych świetlic pod opieką szeregu instytucji takich jak PGR, POM, Związek Spółdzielni, gminne spółdzielnie i inne. Poza tym są jeszcze świetlice w zakładach pracy i w świetlicach tych działa ponad 3 tys. różnych zespołów: teatralnych, muzycznych, oświatowych i śpiewaczych.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#SzczepanSzczeniowski">Mogłoby się z tego wydawać, że działalność kulturalna na tych terenach rozwija się — jakby z liczb tych wynikało — bardzo pomyślnie, ale są tu bardzo poważne cienie. Trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim, że liczba gromad wynosi 770, tzn. zaledwie 20% gromad posiada świetlice gromadzkie. A jeżeli chodzi o fundusze, jakie są do rozporządzenia, to te fundusze są nader skromne i nie wystarczają na potrzeby. A potrzeby są bardzo duże i są coraz bardziej rosnące dlatego, że aktywność kulturalna terenu jest duża, działalność aktywu samorzutna.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#SzczepanSzczeniowski">Jeżeli chodzi o te fundusze, w szeregu bibliotek fundusze są na tyle skromne, że limity wystarczają zaledwie na wypłacanie wynagrodzeń. Jeżeli chodzi o punkty biblioteczne — najniższe ogniwo biblioteczne — jest tych punktów w naszym terenie ponad 2.700, z czego 2.600 na wsiach. Tam fundusze są jeszcze skromniejsze, tam kwartalnie jest tylko do rozporządzenia — i to nie we wszystkich punktach — około 100 zł na nagrody.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#SzczepanSzczeniowski">Jeżeli chodzi o świetlice, to fundusze nie wystarczają na podtrzymanie działalności różnych kółek amatorskich, które bardzo bujnie się rozwijają. Więc świadczenia i środki, jakimi rozporządzają budżety terenowe, są skromne. Ja zaraz przejdę do rozpatrzenia tego w skali ogólnej.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#SzczepanSzczeniowski">Jedna rzecz jeszcze wydaje się jest też charakterystyczna, mianowicie duże rozproszenie działalności, brak koordynacji. Na terenach wiejskich działa — jak z tego, co powiedziałem, wynika — szereg różnych instytucji. Te instytucje rozporządzają nieraz nawet poważnymi środkami, ale bardzo uderzający jest brak koordynacji. Jest pilna potrzeba lepszej niż dotychczas koordynacji działania tych instytucji. Tutaj sądzić należy, że pomoże nowa instrukcja nr 14 Ministerstwa Kultury i Sztuki z lutego roku bieżącego, która dąży właśnie do ustalenia pewnych zasad koordynacyjnych. Ale wszystko będzie zależało od wykonania tej instrukcji.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#SzczepanSzczeniowski">Te bolączki są chyba jednak typowe dla całego państwa: skromne środki na działalność kulturalną i ponadto duże rozproszenie.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#SzczepanSzczeniowski">Jeżeli chodzi o te środki, jakie przeznaczamy w budżecie Ministerstwa Kultury i Sztuki na działalność kulturalną w terenie, to tutaj mamy 24 min zł na działalność świetlicową i 40 mln zł na działalność bibliotek miejskich i wiejskich. Przeciętnie biorąc zaledwie połowa gromad ma biblioteki obsługiwane przez ten budżet i tylko 22% gromad posiada świetlice gromadzkie obsługiwane z tego budżetu. To są środki małe.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#SzczepanSzczeniowski">Uważam, że zbyt małe środki przeznacza się na potrzeby kulturalne terenu, które — jak mówiłem — są bardzo duże.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#SzczepanSzczeniowski">Czy nie można temu zaradzić? Wydaje mi się — jak mówiliśmy na Komisji Oświaty, Nauki i Kultury — że budżet taki można by inaczej ułożyć. Znalazłyby się środki na powiększenie, na rozszerzenie zakresu działalności kulturalnej w terenie, gdyby ograniczyć wydatki raczej natury reprezentacyjnej, na które łoży się, jak wiadomo, zbyt duże sumy.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#SzczepanSzczeniowski">Na Komisji była dyskutowana sprawa 4 zespołów tanecznych: „Mazowsze”, „Śląsk”, „Warszawa” i Polski Zespół Tańca, na które państwo dopłaca 21 mln zł, a w eksploatacji przeciętny koszt takiego zespołu wynosi 7 mln zł. To jest koszt duży. Jeżeli porównamy to z 24 mln zł, które idą na 1.676 świetlic wiejskich, to zdaje się jest tutaj dysproporcja.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#SzczepanSzczeniowski">Tak samo w budżecie tym widać zbytnią może dążność do reprezentacji, która się wyraża w kosztach budowy Opery, gdzie zbyt może luksusowo przewiduje się urządzenie wewnętrzne.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#SzczepanSzczeniowski">W związku z sytuacją w terenie chcę jeszcze na jedno zwrócić uwagę. Sprawom kulturalnym w pracy rad narodowych poświęca się zbyt mało uwagi i często przez czynnik administracyjny sprawy te traktowane są dalszoplanowo. To się odbija w. nieodpowiednim często doborze kadr, niedostatecznej opiece nad dokształcaniem tych kadr, płynności tych kadr i przy tym jest charakterystyczna dążność do administrowania.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#SzczepanSzczeniowski">Można by znacznie polepszyć sytuację, jeżeli się więcej poświęci uwagi inicjatywie społecznej która — jak już wiemy o tym — jest bardzo wyraźna w terenie, jeżeli oprzemy się w większym stopniu na aktywie społecznym, na społeczeństwie. To ogromnie pomogłoby polepszyć sytuację kulturalną na wsi.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#SzczepanSzczeniowski">Jeszcze jedna rzecz charakterystyczna daje się tu zauważyć, która mam wrażenie też jest ogólnej natury. Istnieje dążność do centralnego administrowania ze strony Ministerstwa Kultury. Był szereg przypadków, kiedy Ministerstwo Kultury i Sztuki działało z pominięciem nawet wojewódzkich rad narodowych. Był w Kaliszu taki zespół, utworzony bez porozumienia z Wojewódzką Radą Narodową — i ta tendencja, żeby zarządzać bezpośrednio, to nie jest tendencja dobra. Tu większą trzeba zostawić inicjatywę terenowi.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#SzczepanSzczeniowski">Ta tendencja centralnego administrowania może jeszcze wyraźniej zaznacza się, jeżeli chodzi o sprawy kultury w Poznaniu.</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#SzczepanSzczeniowski">Chciałbym może parę słów poświęcić sprawom kultury tego dużego ośrodka. Może wato przypomnieć, że Poznań obecnie już liczy 380 tys. mieszkańców i jest dużym istotnie ośrodkiem kultury, o dużych tradycjach i dużym promieniowaniu.</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#SzczepanSzczeniowski">Ale w ostatnich latach widzimy jednak osłabienie wyraźne działalności kultury w Poznaniu. Jest takie osłabienie, jest odpływ sił twórczych z Poznania, jest powiedzmy osłabienie pewne Opery Poznańskiej.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#SzczepanSzczeniowski">Jest trudna dość sytuacja, zwłaszcza lokalowa, teatrów poznańskich, jest trudna sytuacja, jeżeli chodzi o kina poznańskie. Jest pewne osłabienie nawet Uniwersytetu Poznańskiego i ośrodków naukowych, o czym będę jeszcze mówił.</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#SzczepanSzczeniowski">I to znowu wiąże się z pewną tendencją dość wyraźnie zaznaczającą się — tendencją centralizacyjną ze strony Warszawy i z tendencją do takiego centralnego dysponowania kulturą. To nie jest tendencja dobra na dłuższą metę.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#SzczepanSzczeniowski">Ośrodki kultury powinny jednak być rozmieszczone w terenie i stamtąd promieniować. Nie wystarczy, jeżeli mamy bardzo silne ośrodki kultury w stolicy, a dużo słabsze ośrodki kultury na prowincji. Taki stan nie jest zdrowy i trzeba zwrócić może baczniejszą niż dotychczas uwagę, żeby nie doprowadzać do zbytniego osłabienia ośrodków kulturalnych, zwłaszcza takich, które mają swoją tradycję.</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#SzczepanSzczeniowski">Może jeszcze parę słów poświęcę sytuacji kin w Poznaniu, bo tu też jest sytuacja dość charakterystyczna. Jeżeli przyjrzeć się danym, które udostępnił Centralny Urząd Kinematografii w czasie obrad Komisji Oświaty, Nauki i Kultury, to wynika z nich, że Poznań stoi faktycznie na ostatnim miejscu, jeżeli chodzi o liczbę miejsc w kinach do rozporządzenia na jednego mieszkańca.</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#SzczepanSzczeniowski">Wprawdzie w tej statystyce, którą podawał Centralny Urząd Kinematografii, na ostatnim miejscu były Kielce, ale statystyka była oparta na fałszywych danych, ponieważ Kielce były liczone jako miasto o 100 tys. mieszkańców, a to jest stanowczo przesada.</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#SzczepanSzczeniowski">Może tu na marginesie zauważę, że tego rodzaju omyłka nie wystąpiłaby, gdyby były dostępne dane statystyczne, których byliśmy przez dłuższy czas pozbawieni, ale sytuacja jest właśnie taka. Poznań, który przed wojną miał 15 kin, ma obecnie 7 i nawet nie zapowiada się wyraźniejsza poprawa w ciągu planu 5-letniego, co też wynika z tych niekompletnych i zawodnych danych statystycznych.</u>
<u xml:id="u-29.23" who="#SzczepanSzczeniowski">Myślę, że jest to stan dość alarmujący, jeżeli chodzi o sytuację kinową. Może należałoby również zwrócić większą uwagę na potrzeby Poznania.</u>
<u xml:id="u-29.24" who="#SzczepanSzczeniowski">Co wyłania się z takiego krótkiego przeglądu spraw kultury na terenie Poznania? Wyłania się mianowicie szczupłość środków, co wynika z wadliwego ustalenia centralnego budżetu, następnie duże rozproszenie i brak koordynacji działania w terenie. Może dlatego warto na to zwrócić uwagę, bo takie rozproszone działanie, taki brak koordynacji środków, nawet często dość znacznie zaangażowanych nie tylko na kulturę, ale i na inne cele — występują i w innych dziedzinach, że wspomnę tu np. o szkolnictwie zawodowym, które myśmy również rozpatrywali na Komisji Oświaty, Nauki i Kultury.</u>
<u xml:id="u-29.25" who="#SzczepanSzczeniowski">Takie rozproszenie występuje bardzo wyraźnie i na terenie nauki, o czym będę jeszcze mówić.</u>
<u xml:id="u-29.26" who="#SzczepanSzczeniowski">Tego rodzaju rozproszenia występują też w działalności różnych instytutów naukowo-technicznych, resortowych.</u>
<u xml:id="u-29.27" who="#SzczepanSzczeniowski">Inna rzecz, o której warto przypomnieć, to potrzeba dania większej samodzielności terenowym ośrodkom, w ogóle terenowi, oraz w mniejszym stopniu zarządzania centralnie różnymi sprawami.</u>
<u xml:id="u-29.28" who="#SzczepanSzczeniowski">Przejdę teraz do spraw nauki, które bardzo blisko, bardzo bezpośrednio wiążą się ze sprawami kultury. Ja nawet osobiście nie bardzo rozumiem, dlaczego jest tak ogólnie przyjęte rozróżnianie kultury i nauki.</u>
<u xml:id="u-29.29" who="#SzczepanSzczeniowski">Nauka przecież jest integralną częścią kultury i to, że nauka jest integralną częścią kultury, charakteryzuje bardzo dobitnie sytuacja obecna w wieku XX.</u>
<u xml:id="u-29.30" who="#SzczepanSzczeniowski">Może też najpierw na przykładzie Poznania rozpatrzę, jak wygląda ta sytuacja nauki. Poznań jest dużym ośrodkiem akademickim. W Poznaniu mamy Uniwersytet, Politechnikę, Wyższą Szkołę Rolniczą, Akademię Medyczną, Wyższą Szkołę Muzyczną, Wyższą Szkołę Ekonomiczną, Wyższą Szkołę Wychowania Fizycz. W skali państwowej jest to jeden z najpoważniejszych ośrodków naukowych, ośrodek, który po Warszawie i Krakowie może o trzecie miejsce konkurować z Wrocławiem.</u>
<u xml:id="u-29.31" who="#SzczepanSzczeniowski">Ale co widzimy w ostatnich latach? Widzimy znowu stopniowe osłabienie tętna życia naukowego w Poznaniu, zwłaszcza jeżeli chodzi o nauki reprezentowane w Uniwersytecie, o nauki humanistyczne.</u>
<u xml:id="u-29.32" who="#SzczepanSzczeniowski">Poznań jest bardzo silnym ośrodkiem nauk humanistycznych, jest jednym z najsilniejszych ośrodków nauk historycznych.</u>
<u xml:id="u-29.33" who="#SzczepanSzczeniowski">W Poznaniu rozwijała się dobrze muzykologia, archeologia, językoznawstwo, ostatnio zaczęła się rozwijać chemia — otóż widzimy jednak w ostatnich latach stopniowe zamieranie pewnych kierunków na Uniwersytecie Poznańskim. Muzykologia już się urwała.</u>
<u xml:id="u-29.34" who="#SzczepanSzczeniowski">Ostatnia sprawa, jaką zostałem już tutaj zaalarmowany przez kolegów z ośrodka poznańskiego, to jest sprawa archeologii. Archeologia dziś rozwija się bardzo bujnie w Polsce, dzięki dużym sumom, jakie archeologowie nasi dostali na badania z Polskiej Akademii Nauk. Warszawa stała się silnym ośrodkiem archeologicznym, ale nie trzeba zapominać, że Poznań był tym ośrodkiem, w którym się niemal wszyscy czynni dzisiaj archeologowie lub profesorowie wykształcili i Poznań ma duże tradycje badań archeologicznych, a teren Wielkopolski jest terenem obiecującym do badań.</u>
<u xml:id="u-29.35" who="#SzczepanSzczeniowski">Dlatego też środowisko naukowe Poznania zostało bardzo zaniepokojone wiadomością, że kierunek archeologii i studia archeologiczne mają zostać zwinięte na Uniwersytecie Poznań. Myślę, że może Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego raz jeszcze rozpatrzy tę sprawę, zanim poweźmie jakieś ostateczne decyzje w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-29.36" who="#SzczepanSzczeniowski">Chciałem popatrzeć teraz jeszcze na sprawę Uniwersytetu Poznańskiego, która jest nieco symptomatyczna, jako sprawa osłabienia ośrodków naukowych prowincjonalnych — popatrzeć na to jeszcze i z innej strony.</u>
<u xml:id="u-29.37" who="#SzczepanSzczeniowski">Mianowicie sprawa Uniwersytetu Poznańskiego i innych wiąże się ze sprawą niedoceniania roli i znaczenia uniwersytetów w nauce — i nie tylko w nauce, ale i w gospodarce państwowej. Jak wiemy, w uniwersytetach rozwijają się te nauki, które nie mają bezpośredniego praktycznego związku z gospodarka, to znaczy których wyniki nie znajdują natychmiastowego zastosowania w gospodarce. Tu wiec rozwijają się nauki humanistyczne, mające bardzo duże znaczenie dla rozwoju kultury narodowej, i tu się rozwijaj a nauki podstawowe, takie jak chemia, fizyka, biologia, które są naukami podstawowymi dla dużych dziedzin gospodarki narodowej — dla przemysłu, rolnictwa, medycyny.</u>
<u xml:id="u-29.38" who="#SzczepanSzczeniowski">Ale w ostatnich latach — ostatnich latach powojennych odpowiednie proporcje zostały tutaj zachwiane. W latach powojennych, już w ciągu 6-latki widzimy bardzo bujny rozwój przemysłu, bardzo szybko rosnące potrzeby przemysłu, jeżeli chodzi o kadry. Wzrosło również w ostatnich latach zapotrzebowanie rolnictwa na lekarzy i inżynierów i w związku z tym obserwujemy bardzo silny rozwój politechnik, akademii medycznych, wyższych szkół rolniczych, wyższych szkół ekonomicznych.</u>
<u xml:id="u-29.39" who="#SzczepanSzczeniowski">Jeżeli chodzi o akademie medyczne i wyższe szkoły rolnicze, to odłączyły się one od uniwersytetów, których przedtem stanowiły część, i to oczywiście z natury rzeczy już w pewnym stopniu osłabiło uniwersytety. Ale to jest naturalna ewolucja, której można tylko przyklasnąć. Gorsza jednak jest rzecz, że w ciągu ostatniej 6-latki uniwersytety zostały zepchnięte na peryferie zainteresowań Ministerstwa. Wyraziło się to w tym, że uniwersytety przez cały czas 6-latki — z wyjątkiem może pierwszych 2 lat — nie uzyskiwały odpowiednich kredytów, nie uzyskiwały odpowiedniego zabezpieczenia etatowego. Nastąpiła deprecjacja nauk, o której już tutaj słyszeliśmy, nauk humanistycznych, nauk podstawowych. To wyraziło się również i w poborach pracowników nauki — też o tej sprawie dzisiaj słyszeliśmy — i wyraziło się szczególnie silnie, jeżeli chodzi o nauki podstawowe, o takie nauki, jak fizyka, chemia, biologia, jeżeli chodzi o wyposażenie należyte pracowni naukowych w sprzęt. Pod tym względem wytworzyła się bardzo niepokojąca sytuacja.</u>
<u xml:id="u-29.40" who="#SzczepanSzczeniowski">Trzeba pamiętać, że nawet i dziś, po powstaniu Akademii Nauk, uniwersytety skupiają najsilniejszą, najwyżej kwalifikowaną kadrę naukową. W uniwersytetach właśnie jest najwięcej, jest największe zagęszczenie wykwalifikowanych pracowników naukowych. Dużo słabsze zagęszczenie mamy już w politechnikach i w wyższych szkołach rolniczych, a jeszcze słabsze w instytutach naukowo-badawczych.</u>
<u xml:id="u-29.41" who="#SzczepanSzczeniowski">Politechnik mamy obecnie 10 i mamy 7 wyższych szkół rolniczych, ale ja osobiście mam wątpliwości, czy ten rozrost nie był za szybki ze względu na rozporządzalną kadrę, bo tu jest sytuacja trochę taka, jak — powiedzmy — z niektórymi lekarstwami. Jeżeli się zbytnio rozcieńczy lekarstwo, to jego działanie ustanie. Kadra została rozcieńczona bardzo. Nie wiem, czy nie byłoby lepiej mieć nieco mniej politechnik i wyższych szkół rolniczych, ale za to stojących na wyraźnie wyższym poziomie. Ale przy tym rozcieńczeniu kadry rozdział funduszów był taki, że główna część funduszów szła właśnie na politechniki i wyższe szkoły rolnicze, a niedostateczne fundusze szły na zaopatrzenie uniwersytetów, co spowodowało, że w ostatnich latach 6-latki wyposażenie w przyrządy badawcze nie tylko się nie polepszało, ale się nawet pogarszało chociażby już z tego powodu, że sprzęt ulega stopniowo niszczeniu.</u>
<u xml:id="u-29.42" who="#SzczepanSzczeniowski">Oczywiście ponieważ jestem fizykiem, więc mnie interesują nauki podstawowe, takie jak fizyka i chemia, ale może i Wysoka Izba pozwoli sobie zająć chwilę uwagi przedstawieniem znaczenia nauk podstawowych dla rozwoju całej naszej techniki.</u>
<u xml:id="u-29.43" who="#SzczepanSzczeniowski">Trzeba pamiętać, że wszystkie gałęzie techniki bazują ostatecznie, wiążą się w ten czy inny sposób z fizyką i chemią. W ostatnich latach powojennych widzieliśmy coraz szybszy rozwój techniki, powstawanie nowych działów. I rzecz charakterystyczna, w tych nowych działach, takich jak radiotechnika, jak elektronika, jak powstający w naszych oczach dział inżynierii jądrowej, który niewątpliwie w najbliższych już latach będzie grać dużą i coraz ważniejszą rolę w naszej technice — wszystkie te działy powstają przy bezpośrednim związku z badaniami naukowymi w dziedzinie nauk podstawowych, w dziedzinie chemii i fizyki.</u>
<u xml:id="u-29.44" who="#SzczepanSzczeniowski">Taki był stan rzeczy we wszystkich państwach wysoko uprzemysłowionych. Taki był bieg rzeczy w Związku Radzieckim, w Stanach Zjednoczonych, w Anglii, w Niemczech — i inaczej być nie może. Taki jest poziom rozwojowy tych nauk i taka jest sytuacja w przemyśle, że o postępie technicznym w sensie dzisiejszym można mówić tylko, jeżeli ma się silne zaplecze naukowe, Otóż u nas sytuacja jest dlatego niebezpieczna, bo to zaplecze naukowe jest bardzo słabe, jest za słabe, jak na potrzeby naszego przemysłu.</u>
<u xml:id="u-29.45" who="#SzczepanSzczeniowski">Może ta sprawą nie jest tak ostro jeszcze widoczna, ale to się wiąże z ogólną cechą naszego przemysłu.</u>
<u xml:id="u-29.46" who="#SzczepanSzczeniowski">My jesteśmy jednak wciąż jeszcze krajem zacofanym przemysłowo. Mieliśmy bardzo wielkie zaniedbania do odrobienia. Wiemy wszyscy, jaki był stan przemysłu w Polsce przedwojennej, jak nie dbano o rozwój tego przemysłu. Wiemy wszyscy dalej, jakie nastąpiły zniszczenia w kraju. W 1945 r. musieliśmy w wielu dziedzinach zaczynać prawie od niczego. Nie trzeba też się dziwić, że w 1945 r. byliśmy bardzo poważnie, o kilkadziesiąt lat — można powiedzieć o jakieś 40 lat zapóźnieni w stosunku do przemysłu innych krajów wysoko uprzemysłowionych.</u>
<u xml:id="u-29.47" who="#SzczepanSzczeniowski">Dzięki wielkiemu wkładowi pracy nadrobiliśmy już poważnie to zapóźnienie. Poczyniliśmy wielkie postępy, ale niemniej dzisiaj, ogólnie mówiąc, stan polskiego przemysłu nie stoi na poziomie innych krajów. Jesteśmy zapóźnieni i zapóźnienie to można szacować na jakieś 15 do 20 lat. To zapóźnienie dotyczy właśnie tych nowoczesnych dziedzin przemysłu i to zapóźnienie będzie musiało dawać się nam coraz wyraźniej we znaki dlatego, że teraz już nie wystarczy kładzenie nacisku na ilość, ale musimy coraz większy nacisk kłaść na jakość. Musimy dążyć ciągle do postępu technicznego, a właśnie ten postęp techniczny może być zapewniony tylko wtedy, gdy będą należycie rozwinięte nauki podstawowe.</u>
<u xml:id="u-29.48" who="#SzczepanSzczeniowski">I wydaje mi się, że tutaj był popełniony błąd w planowaniu jeszcze w okresie 6-latki, dlatego że nie jest słuszny pogląd, że można najpierw budować przemysł, a potem dopiero kiedyś rozbudowywać nauki podstawowe. Te rzeczy muszą być budowane jednocześnie, chociażby dlatego, że kształcenie pracownika naukowego kwalifikowanego w fizyce czy chemii to jest sprawa 10 lat i nie da się przyspieszyć. leżeliśmy tego nie zrobili wcześniej, to już stąd powstaje zapóźnienie.</u>
<u xml:id="u-29.49" who="#SzczepanSzczeniowski">Jeżeli popatrzymy na sytuację u wszystkich naszych sąsiadów, jeżeli już nie będziemy porównywać się ze Związkiem Radzieckim, gdzie oczywiście skala jest innego rzędu, ale jeżeli porównamy się z Czechami, NRD, z Węgrami, to widzimy zapóźnienie naszej techniki w stosunku do tych krajów. Nasz przemysł posiada liczną sieć instytutów naukowo-badawczych, ale te instytuty naukowo-badawcze nie mają dostatecznego zaplecza, jeśli chodzi o kadry, nie mają dostatecznego zaopatrzenia, jeśli chodzi o wykwalifikowanych fizyków i chemików. I dlatego też chociaż łożymy duże środki na te instytuty naukowo-badawcze, uzyskiwane wyniki nie odpowiadają nakładowi środków. To jest sprawa proporcji.</u>
<u xml:id="u-29.50" who="#SzczepanSzczeniowski">Państwo łoży duże środki na prace naukowe. Jak słyszeliśmy z referatu Ministra Finansów Dietricha, w obecnym budżecie przewidziana jest suma 1.700 mln zł na prace naukowe; głównie idzie to na prace naukowe w instytutach naukowo-badawczych. Jeśli chodzi o to, co dostają nauki podstawowe — fizyka i chemia — to można to oszacować na kwotę rzędu 100 mln zł i to dlatego, że powstał Instytut Badań Jądrowych, który dostał poważną sumę inwestycyjną na pierwsze zaopatrzenie. Nie jest to właściwa proporcja i jeśli ta proporcja nie ulegnie zmianie w ciągu planu 5-letniego, to będzie groziło to poważnym zahamowaniem naszego postępu technicznego.</u>
<u xml:id="u-29.51" who="#SzczepanSzczeniowski">Słyszy się czasami, że inżynierowie, zwłaszcza technicy, często są tego zdania, że ostatecznie jeśli nawet będziemy łożyć pieniądze na fizykę czy chemię uniwersytecką, to cóż one mogą nam dać bezpośrednio? I tak wszystko, co będziemy potrzebowali, możemy wyczytać w czasopismach zagranicznych lub wykupić odpowiednie licencje i patenty. To nie jest sprawa taka prosta. Odtworzenie właściwe licencji również wymaga odpowiedniej umiejętności, o czym możemy wszyscy przekonać się, jeżeli popatrzymy na to, jak wyglądają nasze jarzeniówki. A przecież dostaliśmy kompletne licencje od Philipsa.</u>
<u xml:id="u-29.52" who="#SzczepanSzczeniowski">Na całym świecie, jak już mówiłem, rozwój techniki bazuje na rozwoju nauk podstawowych. I nie jest do pomyślenia, aby Polska w jakiś cudowny sposób stała się taką oazą, w której rozwój techniki jest możliwy bez rozwoju nauk podstawowych. Takich cudów nie ma i jeżeli chcemy mieć rozwój techniki, musimy większą niż dotychczas uwagę poświęcić naukom podstawowym. Wypływają stąd pewne wnioski. Trzeba by szybko i radykalnie polepszyć wyposażenie naszych laboratoriów w nowoczesny sprzęt. I tu chodzi głównie o sprzęt importowany, dlatego że w kraju nie wytwarzamy jeszcze dostatecznie precyzyjnych przyrządów.</u>
<u xml:id="u-29.53" who="#SzczepanSzczeniowski">Musimy wydatnie zwiększyć dopływ czasopism i książek z krajów zachodnich i ze Związku Radzieckiego, gdyż dopływ książek i czasopism radzieckich jest jeszcze zbył skąpy.</u>
<u xml:id="u-29.54" who="#SzczepanSzczeniowski">Musi się zmienić nastawienie Departamentu Techniki PKPG w stosunku do potrzeb naukowych uniwersytetów i Akademii Nauk. Limity przyznane przez Departament Techniki są bardzo małe w stosunku do zapotrzebowania. Na tegoroczne zapotrzebowanie, wynoszące 1.300 tys. rubli na mierniki elektryczne, dostaliśmy tylko w Akademii 130 tys. rubli na zakup tych mierników, dlatego iż uważano, że mierniki elektryczne powinny iść przede wszystkim do instytutów naukowo-badawczych.</u>
<u xml:id="u-29.55" who="#komentarz">(Marszałek dzwoni)</u>
<u xml:id="u-29.56" who="#SzczepanSzczeniowski">Trzeba by też usunąć biurokratyczne różne ograniczenia, które utrudniają wykorzystanie tych skąpych środków. W tym roku można by częściowo zaradzić sytuacji, gdyby można było uzyskać środki na zakup przyrządów w czasie Międzynarodowych Targów Poznańskich, na które — jak wykazuje doświadczenie — wystawcy przywożą przyrządy. Wymagałoby to uzyskania kredytów w wysokości 5 mln zł dla Akademii Nauk.</u>
<u xml:id="u-29.57" who="#komentarz">(Marszałek dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-29.58" who="#SzczepanSzczeniowski">Jeszcze raz powiem tu o sprawie należytej proporcji wydatków. Ta proporcja w ciągu 5-letniego planu powinna by ulec zmianie. I tu jeszcze chciałem parę słów powiedzieć na temat naszego planowania. To się wiąże zasadniczo z naszym planowaniem. Mianowicie chodzi o to, że brak nam jest planowania perspektywicznego. Nasza placówka planująca — PKPG nie dba dostatecznie może o plan perspektywiczny, ale jak wykazują dyskusje, zbyt drobiazgowo zajmuje się wydawaniem instrukcji i to bez szerszego spojrzenia na plan perspektywiczny. Wydaje mi się, że położenie nacisku na konieczność stworzenia ośrodka perspektywicznego w PKPG byłoby konieczne w najbliższym czasie.</u>
<u xml:id="u-29.59" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JanDembowski">Udzielam głosu posłowi woj. krakowskiego Stanisławowi Cieślakowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#StanisławCieślak">Wysoki Sejmie! Obywatele Posłowie! Pozwólcie, że zatrzymam przez chwilę Waszą uwagę na kilku podstawowych problemach politycznych, których właściwe rozwiązanie przyniosłoby olbrzymi wzrost inicjatywy społecznej i przyczyniłoby się do szybszego rozwoju gospodarki i kultury naszego narodu, a więc w rezultacie zwiększyłoby ten wielki bochen chleba, nad którego podziałem wspólnie z Rządem dziś obradujemy.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#StanisławCieślak">Czynię to także i dlatego, że nie bardzo się zgadzam z całym szeregiem moich przedmówców, którzy za najważniejsze i podstawowe ogniwo, zabezpieczające nasz dalszy marsz ku socjalizmowi, uważają sprawy może ważne, ale naprawdę nie najważniejsze, takie jak np. podniesienie roli prasy i właściwe informowanie — a nie widzą, że tym istotnym ogniwem jest umocnienie więzi Partii z narodem i masami, dalsza demokratyzacja życia państwowego, nasycenie głęboką treścią polityczną pracy naszych organizacji masowych.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#StanisławCieślak">Zacznę więc od sprawy umocnienia naszej ludowej praworządności i to nie tylko w stosunkach między Rządem i Sejmem, w działalności centralnych władz wymiaru sprawiedliwości i bezpieczeństwa, w całej działalności administracji państwowej i gospodarczej, ale również, a może i przede wszystkim, bo tu są największe zaniedbania — w pracy terenowych rad narodowych, organizacji społecznych i instytucji gospodarczych pracujących na wsi.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#StanisławCieślak">Umocnienie tej praworządności w życiu społecznym każdej wsi, gromady, powiatu, województwa, zdecydowane karanie winnych jej naruszania, to droga do wzmocnienia tego zaufania, jakim masy chłopskie otaczają swój rząd robotniczo-chłopski i ustrój socjalistyczny, to droga do wyzwolenia inicjatywy społecznej chłopów pracujących w kierunku dalszego zwiększenia produkcji rolnej i przebudowy wsi, to droga do dalszej demokratyzacji naszego Ludowego Państwa.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#StanisławCieślak">Musimy zwłaszcza wydać bardziej zdecydowaną walkę — i w tej walce możemy liczyć na pełne poparcie podstawowych mas chłopskich — wszystkim jakże licznym jeszcze marnotrawcom własności społecznej, złodziejom grosza publicznego, różnym wyzyskiwaczom, spekulantom i oszustom, którzy ograbiają — jakże często jeszcze — bezkarnie chłopa i robotnika z owoców jego ciężkiej pracy.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#StanisławCieślak">My, działacze ZSL, nie będziemy szczędzić starań, aby pomóc Partii i Rządowi w oczyszczeniu do końca naszego życia społecznego z tych wszystkich niedomagań i wypaczeń.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#StanisławCieślak">Drugi Kongres Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego wykazał dobitnie poważny wzrost świadomości politycznej naszych wielotysięcznych mas członkowskich, podkreślił zgodność naszego programu z programem budowy ustroju socjalistycznego, głoszonym i wcielanym w życie przez przodującą siłę narodu — polską klasę robotnicza i jej Partię. O tej zgodności świadczy nie tylko treść referatów, twórcza dyskusja i uchwały Kongresu. Świadczą o tym przede wszystkim takie fakty jak ten, że dziś co czwarty członek Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego jest członkiem spółdzielni produkcyjnej, że przeszło 2 tys. ZSL-owców sprawuje dziś zaszczytną funkcję przewodniczących spółdzielni produkcyjnych, że w ostatnich dwóch miesiącach nasze szeregi wzrosły o 20 tys. nowych członków spośród mało i średniorolnych chłopów.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#StanisławCieślak">Kongres wykazał jasno, że w okresie minionych 12 lat istnienia Polski Ludowej w szeregach ZSL wyrosła z łona mas ludowych wielka kadra nowych działaczy politycznych, społecznych, gospodarczych i kulturalnych, którzy swą codzienną pracą dają poważny wkład w budowę Polski socjalistycznej. Śmielsze niż dotychczas sięgnięcie do tego wypróbowanego w walce i pracy aktywu dla uzupełnienia kadr naszej administracji, gospodarki i kultury staje się nakazem chwili i z pewnością pomoże usunięciu naszych licznych jeszcze trudności, bolączek i braków.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#StanisławCieślak">Gdy analizujemy głębiej dorobek radykalnego ruchu ludowego, jego stan obecny, jego długą, trudną, pełną wahań drogę do pozycji wiernego sojusznika klasy robotniczej i współbudowniczego Polski Socjalistycznej, to serca nasze i myśli kierują się ku klasie robotniczej i jej Partii, która nie szczędziła nam nigdy swej pomocy i pomagała nam w przezwyciężaniu oporów i wahań, pomogła nam wyzwolić się spod wpływu obszarników, kapitalistów i reakcyjnego kleru i od różnych agentów burżuazji w naszym ruchu w rodzaju Mikołajczyka i jemu podobnych.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#StanisławCieślak">Ale niełatwo było o tej pomocy Partii mówić i pisać, niełatwo było nam samym ocenić sprawiedliwie to, co w naszym ruchu ludowym, w jego 60-letnim dorobku było postępowe i twórcze, a co zacofane i sprzeczne z interesami mas ludowych, skoro Komunistyczną Partię Polski, jeden z czołowych i przodujących oddziałów całego międzynarodowego ruchu robotniczego, spotkał w 1938 r. tak niezasłużony i nieoczekiwany cios. Spowodowało to załamanie się jednolitego antyfaszystowskiego frontu ludowego, w którym radykalni działacze SL i „Wici” brali tak żywy, ofiarny udział.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#StanisławCieślak">Odczuliśmy ten cios i w naszych szeregach, zwłaszcza w okresie okupacji i zaraz po wyzwoleniu w postaci wzmożonego nacisku wstecznictwa, któremu nie zawsze i nie wszystkie oddziały ruchu ludowego potrafiły własnymi tylko siłami skuteczny stawić opór. I dopiero z chwilą powstania Polskiej Partii Robotniczej odżył na nowo radykalny ruch ludowy ii stanął zdecydowanie u boku klasy robotniczej i jej Partii do budowy Polski Ludowej.</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#StanisławCieślak">Radość z powodu przywrócenia Komunistycznej Partii Polski jej wielkiej godności rewolucyjnej, radość, jaką przeżywacie dziś towarzysze z Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, dzielimy wraz z wami i my ludowcy, a wraz z nami dziesiątki tysięcy dawnych radykalnych „Wiciarzy” — współtwórców Deklaracji Praw Młodego Pokolenia z 1936 r., bohaterscy żołnierze Batalionów Chłopskich, którzy wraz z Gwardią Ludową i AL stanęli do walki o wyzwolenie narodowe i społeczne, o robotniczo-chłopską a nie pańską Polskę.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#StanisławCieślak">Pełna rehabilitacja KPP rzuca bowiem jasne światło na wiele spraw dotychczas przemilczanych wstydliwie lub niejasnych i w naszym ruchu ludowym, pozwala nam ocenić sprawiedliwie poważny wkład radykalnego ruchu ludowego, „Wici” i Batalionów Chłopskich — do rewolucyjnej walki mas pracujących o Polskę robotniczo-chłopską.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#StanisławCieślak">W dotychczasowej ocenie tego dorobku nie ustrzegliśmy się wielu błędów, pomyłek i wypaczeń, nie docenialiśmy wielu postępowych tradycji, skrzywdziliśmy może niektórych ludzi. Będziemy teraz w świetle wskazań III Plenum, II Kongresu ZSL, w świetle ożywczych wskazań XX Zjazdu wszystkie te błędy wspólnie z Partią naprawiać. Wspólnie z Partią będziemy kontrolować również stale i systematycznie styl naszej codziennej współpracy, aby raz na zawsze wykorzenić z tej dziedziny wszelkie, jakże często niegdyś a i dziś jeszcze zdarzające się wypadki komenderowania naszymi organizacjami ZSL-owskimi przez sekretarzy powiatowych lub wojewódzkich Partii i nierzadkie jeszcze wypadki nieliczenia się z opinią i inicjatywą naszych organizacji ZSL-owskich i naszego aktywu. Stanie się to z pewnością źródłem wzmożonej aktywności politycznej i gospodarczej naszego stronnictwa i przyczyni się do sojuszu robotniczo-chłopskiego, podstawowego fundamentu jedności całego narodu.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#StanisławCieślak">Obywatele Posłowie, jesteśmy jako posłowie cząstką wielkiego ogólnonarodowego ruchu Frontu Narodowego. Tam, gdzie jak np. w gromadzie Radziechowy w moim okręgu wyborczym w powiecie żywieckim, gdzie Partia i ZSL potrafiły bez natrętnego i niezbędnego komenderowania wskazać terenowym komitetom Frontu Narodowego konkretne zadania, komitety te stanowią poważną siłę polityczną, przyczyniła ją się do wyzwolenia szerokiej inicjatywy społecznej, cementują jedność naszego narodu w jego walce o realizację planów gospodarczych i umocnienie pokoju.</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#StanisławCieślak">W przeciwieństwie do posła Horodyńskiego liczne jeszcze braki i słabości Frontu Narodowego widzę nie w osłabieniu działalności Prezydium Ogólnopolskiego Komitetu Frontu Narodowego, ale w niedostatecznej naszej trosce o to, aby zapewnić terenowym komitetom Frontu Narodowego, a zwłaszcza gromadzkim komitetom Frontu ciągłość pracy, skupić ich wysiłki wokół realizowania konkretnych planów gospodarczych gromady, powiatu, województwa.</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#StanisławCieślak">Z zadowoleniem witając coraz szerszy udział w szeregach Frontu Narodowego, otwartego dla wszystkich patriotów, także i społecznie postępowych działaczy katolickich, pamiętamy gorzkie doświadczenia naszego ruchu ludowego i baczyć będziemy pilnie, ażeby ten ich udział nie zamienił się w patronat kleru nad życiem społecznym wsi. Sądzę, że ożywienie i nasycenie konkretną treścią pracy terenowej komitetów Frontu Narodowego to jedno z najpilniejszych zadań, w obecnym okresie, jedno z najpilniejszych naszych zadań, Obywatele Posłowie.</u>
<u xml:id="u-31.17" who="#StanisławCieślak">Przechodzę do trzeciej, ostatniej, bardzo ważnej sprawy, do problemu decentralizacji naszej administracji i ulepszenia metod zarządzania całą gospodarką narodową. Jesteśmy chyba, Obywatele Posłowie, całkowicie zgodni, że dotychczasowy system, w którym naczelne organy administracji państwowej reprezentuje Rząd składający się z Prezesa Rady Ministrów, 9 wicepremierów, 38 ministrów, 21 szefów centralnych urzędów, 160 wiceministrów i 380 centralnych zarządów — nie jest najlepszy. Oczekujemy, że Rząd, przygotowując projekt budżetu na rok 1957, przystąpi w tej dziedzinie do głębokiej i zasadniczej zmiany, do radykalnych, gruntownych cięć. Domagamy się również przekazania wojewódzkim i powiatowym radom narodowym już przy projekcie budżetu na rok 1957 sprawy zarządzania rolnictwem, POM-ami, GOM-ami i elektryfikacją wsi, szkołami rolniczymi, jak również spraw dotyczących zarządzania gospodarką drogową i komunalną.</u>
<u xml:id="u-31.18" who="#StanisławCieślak">Jako poseł województwa krakowskiego, muszę ten postulat podkreślić z całym naciskiem. Nasze województwo jest dumne z tego, że u nas właśnie w pow. nowosądeckim w bezpośrednich rozmowach Bolesława Bieruta z chłopami wsi nowosądeckiej zrodziła się myśl i koncepcja powołania gromadzkich rad narodowych. Mamy stare tradycje pracy społecznej w tym województwie i ludność naszego województwa, i wszyscy wyborcy domagają się tego zwiększenia uprawnień rad narodowych, wojewódzkich, powiatowych i gromadzkich. My, jako posłowie, dopilnujemy, żeby przy przekazywaniu większych uprawnień wojewódzkim radom narodowym te uprawnienia zeszły również do powiatowych i gromadzkich rad narodowych.</u>
<u xml:id="u-31.19" who="#StanisławCieślak">Ale przecież zdajemy sobie wszyscy sprawę, że nie jest to ani sprawą tylko mechanicznej redukcji etatów, ani sprawą tylko mechanicznego przekazywania szeregu nowych uprawnień wojewódzkim radom narodowym, choć i to jest bardzo potrzebne i pilne.</u>
<u xml:id="u-31.20" who="#StanisławCieślak">Jesteśmy całkowicie zgodni z Obywatelem Premierem, że istota sprawy leży głębiej, że rozwiązanie tego problemu wymaga gruntownej demokratyzacji naszego państwa, reorganizacji całej naszej administracji, tak aby stała się rzeczywiście ludową administracją.</u>
<u xml:id="u-31.21" who="#StanisławCieślak">Jeżeli chodzi o udział mas chłopskich w rządzeniu państwem, to decydujące znaczenie posiada tu zwiększenie uprawnień gromadzkich rad narodowych, a borykają się one, Obywatele Posłowie, z poważnymi jeszcze trudnościami.</u>
<u xml:id="u-31.22" who="#StanisławCieślak">Pozwólcie więc, że oddam w tej sprawie głos z tej wysokiej trybuny naszemu wyborcy ob. Andrzejowi Fiedurkowi, przewodniczącemu Gromadzkiej Rady Narodowej w Ładzie:</u>
<u xml:id="u-31.23" who="#StanisławCieślak">„Piszę o mojej Gromadzkiej Radzie Narodowej w Ładzie, co zrobiliśmy przez rok pracy. Gromada składa się z dwóch wsi — Malinie i Łady. W Maliniu jest szkoła duża, nowa, ale nie była uporządkowana. Postanowiliśmy się tym zająć. Pomalowaliśmy też dwa pokoje, gdzie mieszka kierownik szkoły. Teraz nasza szkoła wygląda nie gorzej niż szkoły w Lublinie czy nawet w Warszawie. W szkole w Ładzie pomalowaliśmy 3 pokoje dla kierownika i zrobiliśmy w tych pokojach dubeltowy sufit. Obecnie też miło spojrzeć, że kierownik szkoły przyzwoicie mieszka.</u>
<u xml:id="u-31.24" who="#StanisławCieślak">„We wrześniu 1955 r. Rada Gromadzka zorganizowała zabawę, z której dochód przeznaczyliśmy na trzy potrzeby. Na budowę Warszawy — 300 zł. Nie mieliśmy w GRN zegara, a co wart gospodarz bez zegara, Kupiliśmy więc zegar, który mamy w Prezydium. Jadąc nieraz na odprawę czy szkolenia do powiatu papiery przewoziliśmy w ręce. Kupiliśmy więc teczkę skórzaną służbową, za co daliśmy 380 zł.” Ja nie chcę robić w tym miejscu Rządowi wymówki za to, że taką troską otacza administracyjną stronę działalności rad narodowych. Te zegary, teczki, szafy, malowania — to nie jest najistotniejsza część pracy gromadzkich rad narodowych i domagamy się właśnie przełomu w tej drugiej części, o której ów przewodniczący GRN pisze w sposób następujący:</u>
<u xml:id="u-31.25" who="#StanisławCieślak">„Na posiedzeniach Prezydium i sesjach Rady stawialiśmy nieraz takie sprawy, jak wzrost produkcji rolnej, sianie siewnikiem a nie z płachty, kopanie kopaczkami a nie motyką. Żeby jednak wprowadzić zmiany na lepsze, trzeba by współpracy z Gminnym Ośrodkiem Maszynowym.</u>
<u xml:id="u-31.26" who="#StanisławCieślak">„Czy ta Współpraca jest? Nie ma jej. Gminny Ośrodek Maszynowy uważa się za coś niezależnego od Gromadzkiej Rady Narodowej. Władzą dla niego jest Państwowy Ośrodek Maszynowy, gdzieżby więc słuchał taki kierownik poleceń gromadzkiej władzy! A jak gromadzka rada ma walczyć o postęp w rolnictwie, kiedy nie może wpływać na jakość maszyn GOM-owskich i na ich pracę?</u>
<u xml:id="u-31.27" who="#StanisławCieślak">„A co z nawozami, z ziarnem siewnym? I tu musi być znowu współpraca z GS-em. I też jej nie ma. Dla GS w Chrzanowie istnieją jedynie władze PZGS-u. Co obcięli, to zrobili ze sklepami ma terenie naszej gromady, kogo chcieli, to wstawili ma agenta skupu jaj czy drobiu. W Ładzie agentem skupu jaj był biedny człowiek, ale zarządowi GS w Chrzanowie nie podobało się to, więc wsadzili drugiego. Wszystko robią sami. Jak chleb na co dzień potrzebny, tak i współpraca potrzebna między Gromadzką Radą Narodową a Gminną Spółdzielnią, lecz tego nie ma. W GS panowało kumoterstwo, ale że w PZGS-ie mieli duże plecy i fory, ich była stale prawda i racja. Powoli rozpędzamy tę klikę.</u>
<u xml:id="u-31.28" who="#StanisławCieślak">„W 1955 r. podejmowaliśmy uchwały, aby pobudować jednokilometrowy odcinek drogi i zradiofonizować gromadę. Rolnicy zobowiązali się czynem społecznym zrobić wszystko. Ale czy mieliśmy poparcie z Prezydium Powiatowej Rady Narodowej? Wcale nie, milczeli. Dopiero kiedy ukazał się list w gazecie, przyjechali z powiatu, pokręcili się i wymierzyli drogę. Co z tego, kiedy była już jesień i błoto i nic się nie dało zrobić. A jeśli chodzi o radiofonizację, to powiedzieli po prostu, że takiej uchwały nie było w powiecie.</u>
<u xml:id="u-31.29" who="#StanisławCieślak">„Mamy świetlicę w Maliniu. Piękna, duża, ma dwie izby. Starałem się zarejestrować ją w powiecie, ale w Wydziale Kultury powiedzieli mi, że nie ma co rejestrować, bo i tak nic nam nie pomogą — i na tym się skończyło. Staramy się więc sarni utrzymać świetlicę w porządku, ale zimno tam i często brudno, bo trzeba człowieka, który by się nią opiekował, a na to nie ma funduszu. W świetlicy jest jeden stół, który sami ZMP-owcy zrobili, i kilka szkolnych starych ławek. Dopiero w tym roku, kiedy nam powiat dali bliżej, bo o 20 km, zarejestrowałem świetlicę, ale etatu świetlicowego nie otrzymaliśmy do tej pory, mimo że jest to naprawdę konieczne, bo tu panuje jeszcze zabobon i wierzy się w duchy. Tu trzeba dobrej świetlicy i pracy w niej, bo to będzie kuźnia wychowywania młodych i starszych ludzi.</u>
<u xml:id="u-31.30" who="#StanisławCieślak">„Mówi się często o prostych formach kooperacji. A jak jest u nas? W Maliniu są dwie polowe cegielnie, ale jedna już nieczynna, bo trzeba trochę pomocy z Prezydium PRN. Organizujemy zespoły ceglarskie, ale naprawdę nie wiemy, czy zostaną one w pełni poparte przez władze powiatowe.</u>
<u xml:id="u-31.31" who="#StanisławCieślak">„V Plenum wytyczyło dalszą drogę przebudowy wsi. Zajęliśmy się tą sprawą. Ale co się dzieje? Wygląda tak, jakby do Gromadzkiej Rady Narodowej wyższe władze nie miały zaufania. Jak przyjedzie inspektor z Komitetu Powiatowego Partii, to robi po swojemu, złapie delegację służbową i odjeżdża. Jak przyjedzie z Prezydium PRN, robi tak samo. A kiedy na odprawach pytają nas, jak tam praca nad spółdzielczością produkcyjną, to niby się mówi, że mamy już 4 członków, 6 członków, ale nie wiemy, gdzie te deklaracje, bo je każdy z sobą zabiera. I nie wiemy, kto to ma budować — te spółdzielnie, czy Gromadzka Rada Narodowa jako gospodarz terenu — jak to się nieraz mówi — czy pracownicy z powiatu, którzy delegacje złapali do teczki, a później się w powiecie chwalą, że to oni napomagali się strasznie w Gromadzkiej Radzie Narodowej, a naprawdę nie zrobili absolutnie nic.</u>
<u xml:id="u-31.32" who="#StanisławCieślak">„Powiatowy Zarząd Rolnictwa ma swych agronomów, ale czy oni naprawdę pomagają naszej Gromadzkiej Radzie Narodowej? Wcale nie. Wałęsają się jak „smęty”, aby im tylko podbić delegację i wykazać się, że tu byli.</u>
<u xml:id="u-31.33" who="#StanisławCieślak">„Czy GRN dogada się z mleczarnią?</u>
<u xml:id="u-31.34" who="#StanisławCieślak">„Czy zezwolenia na wyrąb drzewa z lasu nie powinna wydawać Gromadzka Rada Narodowa? Chłopi czekają przecież po dwa miesiące na załatwienie takich podań.</u>
<u xml:id="u-31.35" who="#StanisławCieślak">„Czy Gromadzka Rada Narodowa nie powinna wydawać metryk urodzenia, a nie w powiecie, dokąd chłopi jeżdżą po cztery razy, bo tam pracuje jeden tylko człowiek.</u>
<u xml:id="u-31.36" who="#StanisławCieślak">„Czy gminny ośrodek maszynowy nie powinien być w każdej gromadzie i podlegać gromadzkiej radzie narodowej?</u>
<u xml:id="u-31.37" who="#StanisławCieślak">„Czy nie dałoby się wyplenić z GS biurokracji i znaleźć płaszczyzny lepszej współpracy z radami i podporządkować je radom?</u>
<u xml:id="u-31.38" who="#StanisławCieślak">„Czy w każdej gromadzkiej radzie nie byłby potrzebny dobry agronom?</u>
<u xml:id="u-31.39" who="#StanisławCieślak">„Czy w budżecie gromadzkiej rady nie powinno być sum na świetlicę i bibliotekę?” Oto, Obywatele, pytania, które wyborcy kierują pod naszym adresem i żądają od nas stanowczego stanowiska.</u>
<u xml:id="u-31.40" who="#StanisławCieślak">Mnie się wydaje, Obywatele Posłowie, że będę wyrazicielem wszystkich tutaj obecnych i działaczy chłopskich, robotniczych, inteligenckich, jeżeli postawię tę sprawę mocno i zażądam od naszego Rządu, ażeby te sprawy wziął na warsztat w najbliższym okresie. Sprawa uprawnień gromadzkich rad narodowych to jest sprawa, która decyduje o dalszym naszym marszu. Jakże możliwe jest wykonanie wskazań V Plenum Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, jakże możliwe jest wykonanie podniesienia produkcji rolniczej, dalsza przebudowa wsi, a tym samym stworzenie podstaw dla dalszego wzrostu dobrobytu mas pracujących w naszym kraju, jeżeli gromadzkie, a także powiatowe i wojewódzkie rady narodowe nie zostaną wyposażone w dostateczne uprawnienia, które im pozwolą w sposób skuteczny kierować produkcją rolną.</u>
<u xml:id="u-31.41" who="#StanisławCieślak">Obywatele Posłowie, wydaje mi się, że w toku naszej dyskusji nad budżetem, nad sprawozdaniem Prezesa Rady Ministrów o pracy i zamierzeniach Rządu, oraz w czasie naszych obrad nad projektem budżetu państwa na rok 1956 osiągnęliśmy całkowitą zgodność poglądów i posłów, i Rządu, jeżeli chodzi o ocenę zasadniczego kierunku działalności Rządu. Łączy nas wspólna troska i zdecydowana wola oczyszczenia całego naszego życia politycznego, społecznego, gospodarczego i kulturalnego z wielu głęboko tu analizowanych z tej wysokiej trybuny różnych naleciałości i schorzeń minionego okresu.</u>
<u xml:id="u-31.42" who="#StanisławCieślak">Jednocześnie cały szereg posłów, reprezentujących bądź to określone interesy różnych środowisk zawodowych, bądź to potrzeby terenów naszego kraju, w sposób wymowny i bardzo przekonywający wskazywali na istotne, nie cierpiące zwłoki potrzeby swego środowiska zawodowego, swego terenu, nie zawsze jednak wskazując realne możliwości ich urzeczywistnienia w najbliższym okresie.</u>
<u xml:id="u-31.43" who="#StanisławCieślak">Dlatego wydaje mi się, że słusznym uzupełnieniem tej naszej obywatelskiej dyskusji jest i mój głos, w którym zwracam uwagę na następujące sprawy:</u>
<u xml:id="u-31.44" who="#StanisławCieślak">— umocnienie praworządności na wsi,</u>
<u xml:id="u-31.45" who="#StanisławCieślak">— ożywienie pracy Frontu Narodowego,</u>
<u xml:id="u-31.46" who="#StanisławCieślak">— umocnienie sojuszu robotniczo-chłopskiego,</u>
<u xml:id="u-31.47" who="#StanisławCieślak">— nawiązanie i utrwalenie coraz serdeczniejszej współpracy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego,</u>
<u xml:id="u-31.48" who="#StanisławCieślak">— decentralizację naszego życia państwowego i jego demokratyzację.</u>
<u xml:id="u-31.49" who="#StanisławCieślak">Na zwiększenie uprawnień gromadzkich rad narodowych zwróciłem przed chwilą uwagę.</u>
<u xml:id="u-31.50" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#JanDembowski">Na tym kończymy dzisiejsze obrady Sejmu.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#JanDembowski">Do prezydium Sejmu wpłynęła dziś interpelacja posła Jana Frankowskiego do Prezesa Rady Ministrów w sprawie przyśpieszenia wydania rozporządzenia Rady Ministrów regulującego sprawę niektórych rent.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#JanDembowski">Interpelację tę, w myśl art. 53 regulaminu Sejmu, Prezydium Sejmu przesłało Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#JanDembowski">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#JanDembowski">A teraz komunikat:</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#JanDembowski">Wspólne posiedzenie Komisji Spraw Ustawodawczych oraz Komisji Pracy i Zdrowia odbędzie się w dniu dzisiejszym o godz. 20 w sali budżetowej Domu Poselskiego — z porządkiem dziennym: rozpatrzenie projektu ustawy o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#JanDembowski">Następne posiedzenie Sejmu odbędzie się jutro, dnia 26 kwietnia o godz. 10.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#JanDembowski">Na posiedzeniu tym będzie kontynuowana łączna dyskusja nad:</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#JanDembowski">1. Exposé Prezesa Rady Ministrów, 2. Projektem ustawy budżetowej na rok 1956, 3. Sprawozdaniem Rady Ministrów z wykonania budżetu państwa za rok 1954.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#JanDembowski">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 19 min. 30.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>