text_structure.xml
200 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PiotrAdamowicz">Witam panią minister Hannę Wróblewską.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#PiotrAdamowicz">Zanim rozpoczniemy procedowanie, informacyjnie zwracam się do parlamentarzystów – szanowne panie, szanowni panowie, 5 listopada, to jest wtorek, o godzinie 16.00 mamy zaplanowaną wizytę, czyli studyjne, wyjazdowe, a w zasadzie wyjściowe posiedzenie Komisji Kultury w nowo otwartym Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Odbędzie się to w godzinach popołudniowych. Szczegóły dotyczące wyjazdu, zbiórki itd dostaniecie państwo drogą mailową i sms’ową. Serdecznie zachęcam do wzięcia udziału. Jutro jest otwarcie muzeum, z tego co pamiętam, ale ponieważ otwarcia mają to do siebie, że gromadzą wielkie tłumy, to ponieważ pojawiła się oferta tzw. oprowadzenia kuratorskiego, dlatego postanowiłem, że skorzystam z tego zaproszenia i jednocześnie zaproszę panie i panów posłów do uczestnictwa w wizycie w muzeum.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#PiotrAdamowicz">Przechodzimy do realizacji porządku dziennego. Dla porządku rzeczy chciałbym się zwrócić do posłów wnioskodawców, w związku z tak sformułowanym tematem naszego dzisiejszego posiedzenia, który mówi o, cytuję: „bezprawnym odwoływaniu” – koniec cytatu. Chcę poprosić wnioskodawców o złożenie do protokołu prawomocnych wyroków sądowych, prawomocnych i ostatecznych, świadczących o tym, że doszło do bezprawnego odwoływania. Chciałbym to załączyć do protokołu, bo jest to integralna część wniosku, jak rozumiem. Czy państwo dysponują takimi wyrokami? Nie dysponujecie państwo.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#PiotrAdamowicz">W takim razie proszę przedstawiciela wnioskodawców…</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#PiotrAdamowicz">Wypowie się pani w tej kwestii, zabierając głos w dyskusji. Teraz proszę o zabranie głosu przedstawiciela posłów wnioskodawców wnoszących o zwołanie dzisiejszego posiedzenia. Jest nim pani poseł Maria Koc. Bardzo proszę, pani poseł.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#MariaKoc">Widzimy i słyszymy o zrywanych umowach o współpracę, o współprowadzeniu instytucji kultury, a słyszymy także o łączeniu instytucji kultury w celu likwidacji ich dorobku oraz zwolnienia dyrektorów. I właśnie na temat tego bezprawnego zwolnienia dyrektorów państwowych instytucji kultury chciałabym dziś powiedzieć parę słów. Ta kwestia dotyczy 30 dyrektorów państwowych instytucji kultury, którzy zostali zwolnieni w trakcie kadencji lub zostali zmuszeni do tego, aby ustąpić ze swojej funkcji, lub też stracili pracę na skutek połączenia instytucji – fikcyjnego połączenia instytucji. Skala tych zwolnień poraża, szanowni państwo. To wygląda jak prawdziwa czystka w instytucjach kultury.</u>
<u xml:id="u-1.6" who="#MariaKoc">Dlaczego uważamy, że te działania są bezprawne? Ponieważ, drodzy państwo, ustawa o prowadzeniu i organizowaniu działalności kulturalnej, którą przecież państwo nowelizowaliście w 2011 r., mówię państwo, bo wtedy rządziła koalicja Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, ta ustawa mówi o tym, że dyrektorzy są powoływani na swoją funkcję na określoną kadencję, która w instytucji kultury wynosi od 3 do 7 lat. Mogą to być 3 lata, może to być 5 lat, może to być 7 lat. W instytucjach artystycznych to jest od 3 do 5 sezonów.</u>
<u xml:id="u-1.7" who="#MariaKoc">Co mówi ta ustawa o odwołaniu dyrektora instytucji kultury ze stanowiska przed upływem kadencji? Ustawa mówi, że takie odwołanie ma charakter wyjątkowy i może nastąpić tylko na podstawie jednej z przesłanek określonych w ustawie. Pozwolę sobie te przesłanki wymienić, ich jest tylko 5 i one są krótkie. Art. 15 ust. 6 precyzuje, że może to nastąpić: na własną prośbę, z powodu choroby uniemożliwiającej pracę, z powodu naruszenia przepisów prawa w związku z zajmowanym stanowiskiem, w przypadku odstąpienia od realizacji umowy określającej warunki organizacyjno-finansowe działalności instytucji kultury oraz programu jej działania w czasie trwania kadencji dyrektora, i piąty przypadek – tj. przekazanie instytucji państwowej w trybie art. 21. Tak więc widzimy, że ustawodawca ściśle określa, w oparciu o jakie przesłanki można odwołać dyrektora instytucji kultury.</u>
<u xml:id="u-1.8" who="#MariaKoc">Co ważne, żeby odwołać dyrektora instytucji kultury z powodu naruszenia przepisów prawa w związku z zajmowanym stanowiskiem, trzeba to udowodnić i udokumentować w taki sposób, aby możliwa była sądowa weryfikacja decyzji organizatora. A z jaką sytuacją mamy do czynienia obecnie? Tak jak powiedziałam, zwolnionych czy zmuszonych do odejścia, czy też dyrektorów, którzy utracili swoje funkcje na skutek połączenia instytucji, jest 30. Czy my mamy uwierzyć, panie przewodniczący, pani minister, szanowni państwo, że tych 30 dyrektorów nie potrafi zarządzać mieniem, że popełnili jakieś przestępstwa, że nie znają prawa, że nie są fachowcami w swojej dziedzinie? Przecież to są ludzie doświadczeni, dobrzy menedżerowie, wielu z nich posiada stopnie naukowe. Może mamy tutaj raczej do czynienia po prostu z pewnego rodzaju zemstą polityczną, z siłową próbą usunięcia dyrektorów po to, aby zastąpić ich swoimi ludźmi? Tylko gdzie w tym wszystkim jest dobro kultury? Gdzie w tym wszystkim jest zaufanie społeczne do instytucji kultury, do Ministerstwa Kultury?</u>
<u xml:id="u-1.9" who="#MariaKoc">Drodzy państwo, teraz pokrótce przedstawię tylko niektóre sytuacje, jakie miały miejsce, jeśli chodzi o odwołanych dyrektorów: bezprawne zwolnienie w trakcie kadencji dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego pani Moniki Krawczyk – sąd administracyjny uchylił decyzję o jej odwołaniu; dyrektor może się odwołać od decyzji o zwolnieniu zarówno do sądu administracyjnego, jak też do sądu pracy; bezprawne zwolnienie w trakcie kadencji dyrektora Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki; bezprawne zwolnienie dyrektora Muzeum II Wojny Światowej – właściwie to on chyba został zmuszony do odejścia; bezprawne zwolnienie dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie, dyrektora Narodowego Centrum Kultury, dyrektora Centrum Rozwoju Przemysłów Kreatywnych, dyrektora Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu w Łodzi – chyba też został zmuszony do rezygnacji; bezprawne odwołanie w trakcie kadencji dyrektora Filmoteki Narodowej – Instytutu Audiowizualnego; bezprawne odwołanie dyrektora Narodowego Instytutu Wolności; odwołanie w trakcie kadencji dyrektor Instytutu Pileckiego pani prof. Magdaleny Gawin, twórczyni tego Instytutu – byłam wtedy senatorem i pamiętam ustawę o powołaniu tego Instytutu, prezentowała ją pani minister, pamiętam, jak walczyła o powstanie tej instytucji i jak wielki wkład włożyła w to, aby ta instytucja powstała i działała nie tylko w Polsce, ale też poza granicami naszego kraju; odwołanie w trakcie kadencji dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej; odwołanie w trakcie kadencji dyrektora Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej; odwołanie dyrektora Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce; odwołanie dyrektora Narodowego Instytutu Dziedzictwa Kultury Wsi – wiem, że tu organizatorem jest Ministerstwo Rolnictwa, ale państwo też przecież macie głos w sprawie powoływania i odwoływania dyrektora tej instytucji; odwołanie w trakcie kadencji dyrektora Narodowego Muzeum Morskiego; odwołanie dyrektora Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski; odwołanie dyrektora Muzeum Sztuki w Łodzi; bezprawne odwołanie w trakcie kadencji dyrektor Instytutu Polonika pani Doroty Janiszewskiej-Jakubiak, twórczyni tego Instytutu, która tak fachowo wraz ze swoimi współpracownikami zajmowała się ochroną polskiego dziedzictwa kulturowego poza granicami kraju – zamieniono ją na osobę, która z Poloniką nigdy nie miała nic wspólnego; w tym przypadku wojewódzki sąd administracyjny również uchylił akt odwołania pani dyrektor.</u>
<u xml:id="u-1.10" who="#MariaKoc">Szanowni państwo, i jeszcze wyjątkowo bulwersujące dwie sprawy z ostatniego czasu. Pierwsza to odwołanie dyrektora Zamku Królewskiego w Warszawie pana prof. Wojciecha Fałkowskiego na 2 miesiące przed zakończeniem kadencji. Nie mogliście państwa poczekać tych dwóch miesięcy, aby pan profesor mógł dokończyć swoją kadencję i rozstać się z instytucją, którą zarządzał. Aż tak bardzo się państwo spieszyliście, żeby tam zatrudnić, powołać na dyrektora panią prof. Omilianowską? Pan prof. Wojciech Fałkowski jest wybitnym historykiem. W czasie kiedy zarządzał Zamkiem Królewskim bardzo wzbogaciły się zbiory, powstałe nowe ekspozycje stałe, bardzo dużo się działo, jeśli chodzi o wystawy czasowe. Cóż można zarzucić temu człowiekowi? Widocznie jakieś zarzuty się znalazły, skoro pan profesor został odwołany. Tak jak powiedziałam – na 2 miesiące przed zakończeniem kadencji. To jest wyjątkowy skandal.</u>
<u xml:id="u-1.11" who="#MariaKoc">I wreszcie odwołanie dyrektora i twórcy Muzeum Historii Polski pana Roberta Kostro. Pan Robert Kostro jest tutaj dzisiaj z nami. Przez 18 lat, od samego początku, był dyrektorem tej instytucji. Właściwie został jej dyrektorem, kiedy ona jeszcze nie istniała, była dopiero powołana, i tworzył ją przez te 18 lat. Pan Kostro potrafił współpracować ze wszystkimi ekipami politycznymi, bo przecież w czasie 18 lat wszystkie partie polityczne rządziły w Polsce. Drodzy państwo, pan dyrektor doprowadził do wybudowania pięknego obiektu w Cytadeli Warszawskiej, budynku, który zbiera nagrody za rozwiązanie architektoniczne i za rozwiązania funkcjonalne. Teraz trwa tam tworzenie ekspozycji stałej. W takim momencie pan dyrektor został po prostu odwołany. Kiedy pytaliśmy o to na posiedzeniu plenarnym Sejmu, pani minister mówiła o tym, że budowa, tworzenie tego muzeum kosztowało więcej pieniędzy niż zakładano, że budowa trwała dłużej niż zakładano. Tak, tylko że budowano to muzeum, tworzono je w czasach wyjątkowo kryzysowych: w czasach epidemii koronawirusa, w czasach lockdownu i inflacji, która wybuchła po rozpoczęciu wojny na Ukrainie. To były czasy bardzo trudne i trudno byłoby wskazać inwestycję, która w tamtym czasie byłaby oddana do użytku zgodnie z przyjętym harmonogramem prac. Przesunięcia zdarzały się właściwie przy każdej inwestycji.</u>
<u xml:id="u-1.12" who="#MariaKoc">Proszę państwa, to jest wasz dorobek. Starałam się wykazać, że dlatego używamy słowa „bezprawne”, bo odwołania miały miejsce w trakcie kadencji. Panie przewodniczący, szanowni państwo, po to chyba wprowadziliście tę ustawę… Byłam wtedy dyrektorem samorządowej instytucji kultury i pamiętam, że motywowaliście wprowadzenie kadencyjności dyrektorów właśnie tym, żeby dyrektor mógł spokojnie w czasie tej kadencji realizować swoją misję, żeby nie mógł być pod byle pretekstem zwolniony. Teraz, drodzy państwo, sami zaprzeczacie tym założeniom, które wam przyświecały, kiedy w 2011 r. nowelizowaliście ustawę organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej.</u>
<u xml:id="u-1.13" who="#MariaKoc">Szanowni państwo, według mnie to wygląda na zwyczajną czystkę, zemstę polityczną. Wygląda na to, że państwo po prostu niszczycie ludzi kultury, upokarzacie ich, poniewieracie nimi. To są mocne słowa, ale ja to tak odbieram i ludzie kultury tak to odbierają. Muszę państwu powiedzieć, że przykład idzie w dół, bo są już samorządy, które patrząc na to, że można sobie odwołać w trakcie kadencji pod byle pretekstem dyrektora państwowej instytucji kultury, a przeważnie są to przecież bardzo znane instytucje, zaczynają się zastanawiać, te samorządy, dlaczego nie można zwolnić w trakcie kadencji dyrektora domu kultury? Przecież nic nie stoi na przeszkodzie. Taki przykład państwa dajecie innym. To niszczy zaufanie do instytucji kultury, niszczy zaufanie do państwa i niszczy także samą kulturę.</u>
<u xml:id="u-1.14" who="#MariaKoc">Szanowni państwo, proszę o udzielenie informacji przez panią minister, skąd taka skala zwolnień? Na jakiej podstawie ci państwo zostali wyrzuceni z pracy? Dlaczego państwo nie potraficie współpracować z dyrektorami, którzy zostali powołani wcześniej? Przecież kiedyś te kadencje im się kończą. Dlaczego nie potraficie tego po prostu uszanować? Dziękuję bardzo.</u>
<u xml:id="u-1.15" who="#PiotrGliński">Te systemowe, masowe czystki nie mają precedensu. Często, zwłaszcza w publicystyce, porównywane są czasy, kiedy my administrowaliśmy resortem z tym co się dzieje teraz. To są jednak rzeczy nieporównywalne z uwagi na skalę, a także sposób zwalniania dyrektorów. Skala jest właśnie taka, jak przedstawiała przed chwilą pani marszałek, pani poseł Maria Koc, tzn. ok. 30 dyrektorów zostało bezprawnie zwolnionych w różnych okolicznościach. W czasach, kiedy ja byłem ministrem, jeżeli chodzi o muzea, to jeden dyrektor został odwołany i później w Sądzie Najwyższym ta sprawa została wygrana, ona dotyczyła zresztą mobbingu. Oprócz tego było jeszcze kilku dyrektorów innych instytucji i to później w sądach bardzo różnie wyglądało, ale mówimy zaledwie o kilku osobach odwołanych w trakcie kadencji i jak mówię, częściowo system prawny, sądownictwo polskie potwierdziło te decyzje. To działo się jednak w ciągu 8 lat, a państwo w ciągu 10 miesięcy odwołaliście w trakcie kadencji ok. 30 osób odpowiedzialnych za ważne instytucje kultury.</u>
<u xml:id="u-1.16" who="#PiotrGliński">Tak jak mówiła już pani poseł, w Polsce system prawny jest taki, że te instytucje mają duży zakres niezależności. Ta niezależność opiera się na programach, które te osoby przedstawiają, ale przede wszystkim na systemie kadencyjności i to jest jedna z podstaw funkcjonowania demokracji w ogóle, święte prawo do tego, że kadencja zabezpiecza funkcjonowanie instytucji w sposób suwerenny, niezależny, zgodnie z polskim prawem. I to prawo jest niestety systemowo łamane. Dodatkowo jest ono łamane celowo i intencjonalnie. Mogę się tutaj posłużyć wypowiedziami premiera Donalda Tuska czy ministra Bartłomieja Sienkiewicza, w których zapowiadano takie działania i w trakcie ich realizacji pan Sienkiewicz to potwierdzał, mówiąc na przykład o „rzeźnickiej pracy”, czy kiedy publicznie chełpił się spisem państwa bezprawnych działań, który w tej chwili liczy już 133 pozycje, jako dowodem na to, że on dobrze tę „rzeźnicką pracę” wykonywał. Muszę niestety z przykrością powiedzieć, że ta „rzeźnicka praca” Bartłomieja Sienkiewicza jest w tej chwili kontynuowana przez panią minister Hannę Wróblewską, która doskonale wie, co to znaczy święte prawo kadencji, ponieważ sama skorzystała z tego przywileju i współpracowaliśmy, ja jako minister i pani jako dyrektor. Przedłużyłem raz pani kadencję, a później pożegnaliśmy się po upływie normalnej kadencji. Mało tego, pracowała później pani w innym muzeum państwowym.</u>
<u xml:id="u-1.17" who="#PiotrGliński">Nawiązuję do tego dlatego, że na sali sejmowej, próbując z kartki odczytać uzasadnienie odwołania dyrektora Roberta Kostro, odwoływała się pani do spraw inwestycyjnych. Pani doskonale wie, jak wyglądają w kulturze inwestycje, bo sama pani prowadziła dużą inwestycję i całą dyrekcją byliście u ówczesnego ministra kultury w sytuacji, kiedy kolejny przetarg czy też jeden z podstawowych przetargów na tę inwestycje nie wyszedł. Nie wyszedł dlatego, że przetargi nie wychodzą na ogół najlepiej, zwłaszcza przy tak rozpędzonym rynku inwestycyjnym. Wtedy podjęliśmy jedyną słuszną decyzję, tzn. mimo że przetarg był znacznie droższy niż przewidywały to koszty inwestycyjne, to podjęliśmy decyzję o jak najszybszym kontynuowaniu inwestycji. Z tego co wiem, ta inwestycja szczęśliwie jest w tej chwili kontynuowana i trwa. W związku z tym pani doskonale zna problemy, z jakimi mierzą się dyrektorzy prowadzący inwestycje, zwłaszcza te duże inwestycje w kulturze, ale nie tylko.</u>
<u xml:id="u-1.18" who="#PiotrGliński">To jest w ogóle specyficzny system inwestycyjny. Kiedyś zwracałem się już do pana przewodniczącego z sugestią, że powinniśmy poświęcić oddzielne posiedzenie naszej Komisji właśnie kwestiom inwestycji w kulturze, ponieważ te procedury, w ramach których realizowane są inwestycje w kulturze, powiedziałbym, są szczególnie ryzykowne z wielu powodów, są szczególnie trudne. To jest skrajna trudność z uwagi na to, że WPR-y mają swoją olbrzymią inercję i nie są dobrym mechanizmem realizacji inwestycji, a wszelkie inne są zamknięte w budżety roczne, w związku z tym do dużych inwestycji po prostu kompletnie się nie nadają. Taka jest sytuacja prawna w Rzeczypospolitej i niestety musimy to naprawić.</u>
<u xml:id="u-1.19" who="#PiotrGliński">Odnośnie do tych 8 lat, kiedy byłem ministrem, powiem tylko, że my po prostu nie mieliśmy na to czasu, bo zrobiliśmy 9 tysięcy inwestycji w kulturze i nikt nam tego nie odbierze. To jest rzecz, która po prostu była wielkim polskim sukcesem, m.in. Muzeum Historii Polski było realizowane w strasznie trudnych okolicznościach, ale zostało zrealizowane i podpisana została umowa na realizację wystawy stałej. To tyle odnośnie do tych kwestii inwestycyjnych, bo naprawdę wywołało zdziwienie, rozczarowanie – trudno powiedzieć – bo to może nie jest istotne, jaki stan, ale jest rzeczą absolutnie paradoksalną i powiem także, że skandaliczną, żeby odwoływać dyrektora Roberta Kostro na podstawie kwestii inwestycyjnych po tych wszystkich doświadczeniach, jakie mieliśmy z tą inwestycją.</u>
<u xml:id="u-1.20" who="#PiotrGliński">Przypominam – instytucja powołana w 2006 r., brak inwestycji, jeśli chodzi o nowy gmach, praktycznie do 2016 r., bo to co rząd Prawa i Sprawiedliwości i PSL-u podjął…</u>
<u xml:id="u-1.21" who="#PiotrGliński">Druga sprawa, o której chcę powiedzieć, poza tymi systemowymi, masowymi czystkami, o czym mówiła już także pani marszałek Koc, to jest kwestia fikcyjnych łączeń instytucji po to, żeby się pozbyć dyrektorów. Proszę państwa, my też łączyliśmy instytucje w dwóch przypadkach, ale to było w stu procentach uzasadnione. Łączyliśmy Filmotekę Polską, która ma archiwa, z Instytutem Audiowizualnym, który miał mechanizmy do cyfryzacji tych archiwów, dlatego było naturalne, że to połączyliśmy. Podobnie jeżeli chodzi o połączenie Muzeum Westerplatte, które państwo zlikwidowaliście, z Muzeum II Wojny Światowej. W Polsce Muzeum Westerplatte po prostu musi być i powinno być. Państwo natomiast połączyliście, żeby pozbyć się dyrektorów, takie instytucje jak Instytut Adama Mickiewicza, który zajmuje się promocją polskiej kultury za granicą, z Biurem „Niepodległa”, którego działania były głównie nastawione na Polskę. Tylko jeden program, zresztą przez Instytut Adama Mickiewicza, był tam robiony za granicą i dotyczył upamiętnień oraz budowy pomnika Bitwy Warszawskiej, z którego ministerstwo również się wycofało.</u>
<u xml:id="u-1.22" who="#PiotrGliński">Dlatego stawiamy zarzut, bo to jest obowiązek polskiej opozycji, żeby wskazywać rzeczy, które są niewłaściwie prowadzone w polityce, że te połączenia były i są niestety fikcyjne. Podobnie jak Instytut Książki połączony z Instytutem Literatury. Nazwy wprawdzie podobne, ale specyfika działań, tożsamość tych instytucji, geneza kompletnie odmienna. To jest m.in. zabijanie pluralizmu w kulturze.</u>
<u xml:id="u-1.23" who="#PiotrGliński">Trzecim punktem, który chcę zaakcentować – musimy jasno o tym mówić, bo to jest niszczenie ludzi – to są brudne metody, wspominała o tym pani marszałek, jakie towarzyszyły wielu tym zwolnieniom, czy wymuszeniom odejść, czy odwołań, łącznie z naciskami na rodziny dyrektorów, panie pośle Piątkowski. Rozumiem, że Muzeum Dzieci Polskich w Łodzi, które założyliśmy i stworzyliśmy, mam nadzieję, że tam inwestycja będzie kontynuowana, wiem, że była różnica stanowisk pomiędzy resortem a miastem odnośnie do losów tego muzeum, ale tam doszło do takiej sytuacji, że rodzina dyrektora była mobbingowana, była szantażowana i pod wpływem tej opresji dyrektor zrezygnował ze swojej funkcji.</u>
<u xml:id="u-1.24" who="#PiotrGliński">Mieliśmy także wiele innych, bardzo bulwersujących sytuacji w trakcie tych zwolnień. Wspomnę dyrektora Berenta, którego także straszono. Niestety jest na konferencji w Poznaniu i nie może być tutaj z nami, podobnie jak dwie inne osoby: dyrektor Fałkowski i dyrektor Krawczyk – mieli być z nami, ale są za granicą w sprawach służbowych. Wracając natomiast do dyrektora Berenta, który został niejako zmuszony do przyjęcia odwołania, to w uzasadnieniu odwołania pana dyrektora znajduje się rzecz, która przejdzie do polskiej historii. Tam jest wpisane, że podstawą odwołania jest rozmowa z ministrem Sienkiewiczem, w której pan dyrektor Berent powiedział, że nie utożsamia się z działaniami Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Chodziło oczywiście o politykę w owym czasie, bezprawny i siłowy napad na media publiczne, przejmowanie mediów publicznych. Na podstawie tego dyrektor, który ma inne poglądy polityczne, został odwołany.</u>
<u xml:id="u-1.25" who="#PiotrGliński">Pani minister, na takiej podstawie pierwszego dnia urzędowania mógłbym czy powinienem odwołać ówczesną dyrektor Zachęty, ponieważ mieliśmy odmienne poglądy polityczne. Wydaje się jednak, że w polskim ładzie demokratycznym ustawodawca przewidywał co innego, ale także polskie społeczeństwo inaczej podchodzi do rozumienia demokracji niż obecna władza.</u>
<u xml:id="u-1.26" who="#PiotrGliński">Wreszcie inny przykład, już nie będę wchodził w szczegóły, ale również bardzo bulwersujący, tzn. jeszcze raz przykład dyrektora Roberta Kostro, któremu państwo zaproponowaliście dyrektorowanie w innej instytucji. Zaproponowaliście panu dyrektorowi Kostro, żeby został dyrektorem Instytutu Pileckiego, ale tylko pod warunkiem, że porzuci dyrektorowanie w instytucji, którą stworzył i dla której wybudował ten piękny budynek w Cytadeli. Kiedy pan dyrektor odmówił, to znaleziono jakieś powody do zwolnienia czy po prostu pretekst związany z kwestiami inwestycyjnymi, z mojego punktu widzenia absolutnie fikcyjny, bo tego rodzaju przyczyny niewydawania pieniędzy w terminie w trakcie inwestycji nie są przyczynami do zwolnień, tylko są normalną cechą procesu inwestycyjnego w kulturze. Wszędzie to się spotyka. To jest po prostu niezależne od inwestora, w największym skrócie mówiąc, i na to nie ma po prostu rady. Państwo natomiast znaleźliście ten pretekst w momencie, kiedy pan dyrektor wam odmówił. Rzecz naprawdę więcej niż bulwersująca.</u>
<u xml:id="u-1.27" who="#PiotrGliński">Szanowni państwo, powiem wprost, choć pewnie można wymyślić określenia jeszcze mocniejsze – to są brudne metody i należy to powiedzieć, kiedy próbuje się przekupywać czy szantażować dyrektorów, żeby ustąpili z zajmowanych stanowisk.</u>
<u xml:id="u-1.28" who="#PiotrGliński">I wreszcie rzecz drobna, ale bardzo istotna, a mianowicie kłamstwa. One nie dotyczą pani minister Wróblewskiej, bo nie pamiętam takich faktów, ale pamiętam przykład 2 fakty związane z ministrowaniem poprzedniego ministra Bartłomieja Sienkiewicza, który dwukrotnie mówiąc o zmianach instytucjonalnych dopuścił się, nie wiem, czy świadomego, czy nie, ale jednak zafałszowania rzeczywistości, czy też może po prostu kłamstwa. Pierwsze kłamstwo dotyczyło następczyni pani Doroty Janiszewskiej-Jakubiak, o której była już dziś mowa, dyrektor Poloniki i osoby, która stworzyła Polonikę. Pani dyrektor została zastąpiona przez działaczkę PSL-u, która właśnie straciła pracę jako bibliotekarka i dla której z nominacji politycznej znaleziono pracę pełniącej obowiązki dyrektora Poloniki. Pan Sienkiewicz uzasadnił to tym, że ta pani od dawna, od lat współpracuje z Poloniką. To zostało sprawdzone zarówno przez dyrekcję Poloniki, jak i przez wiele innych osób i okazało się, że ta pani nigdy nie miała nawet śladów współpracy z Poloniką. Tego rodzaju zakłamywanie rzeczywistości, czy wręcz kłamstwa polityczne miały miejsce. Druga sprawa to jest kwestia IAM, a mianowicie zmniejszenie budżetu Instytutu Adama Mickiewicza na początku 2024 r. o 40 mln zł. Pan Sienkiewicz powiedział, że było to spowodowane wynikami kontroli. Pismo w sprawie zmniejszenia budżetu do IAM dotarło 4 dni przed rozpoczęciem kontroli. Już nie mówię o wynikach tej kontroli, więc to było kolejne kłamstwo i w otoczce takich kłamstw te brutalne, systemowe, masowe czystki i zmiany pseudoorganizacyjne były realizowane.</u>
<u xml:id="u-1.29" who="#PiotrGliński">Wreszcie ostatnia kwestia, o której chcę powiedzieć, tzn. mianowanie nowych dyrektorów tych instytucji. Trzeba jasno powiedzieć, że szczególnie bulwersujące jest nie to, że te osoby mają inne poglądy. Wiadomo, że je mają w większości. Ostatnio mianowana pani dyrektor galerii Zachęta na pewno jest osobą, której tożsamość urzędniczą, ale także ideologiczną łatwo jest sobie wyczytać, ale to jest oczywiście państwa prawo, natomiast w kilku przypadkach mamy do czynienia z absolutnie skandalicznymi mianowaniami, a mianowicie zastąpienie dyrektora Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. R. Dmowskiego i I.J. Paderewskiego przez osobę, która jest po prostu ideologiem neomarksistowskim, jest szczególnie bulwersujące, bo to jest niszczenie pewnej instytucji, która miała zaopiekować się określonym dziedzictwem, takim które nie miało swojej instytucjonalnej reprezentacji.</u>
<u xml:id="u-1.30" who="#PiotrGliński">Podobna sytuacja jest w Muzeum Historii Polski. Powołaliście tam państwo osobę, która jest ideologiem neomarksistowskim, natomiast nie ma żadnych doświadczeń w muzealnictwie, nie ma żadnych doświadczeń, jeżeli chodzi o prowadzenie inwestycji. To jest to faktycznie zmiana z gatunku rewolucji kulturalnej i to tej rewolucji kulturalnej, która w połączeniu ze wspomnianymi brudnymi metodami kojarzy się niestety z chińską rewolucją kulturalną. To wywołuje państwa śmiech, ale to nie jest śmieszne, jeżeli osoby były szantażowane, ich rodziny podlegały presji, żeby wymusić zmiany personalne na dyrektorskich stanowiskach w instytucjach kultury.</u>
<u xml:id="u-1.31" who="#PiotrGliński">Trzecia osoba, o której trzeba powiedzieć, to jest pani prof. Omilianowska, która zastąpiła bezprawnie odwołanego przed końcem kadencji prof. Wojciecha Fałkowskiego, ponieważ jest to osoba, która kojarzy się ze szczególnie bulwersującymi sprawami dotyczącymi polskiej kultury i to tej kultury najbliższej Zamkowi Królewskiemu, a mianowicie miejsca Światowego Dziedzictwa UNESCO i słynnej plomby, która powstała w bezpośredniej otulinie Starego Miasta w Warszawie. Plomba stanęła na działce, która najpierw podlegała bezprawnej prywatyzacji – tu pan Jan Śpiewak walczył zresztą z tym przypadkiem przejęcia czy sprywatyzowania tej działki, a później na tej działce postawiono rzecz tak ohydną, że… Każdy może to obejrzeć i oczywiście robiąc zakupy w niemieckim Rossmannie w tamtym budynku, może się przekonać, jakiej destrukcji dokonano na miejscu Światowego Dziedzictwa UNESCO. Cała ta inwestycja była niestety realizowana w oparciu o jedną dwustronicową opinię pani prof. Omilianowskiej, która tę inwestycję dopuszczała i ona została zrealizowana m.in. na prośbę niemieckiej pracowni architektonicznej, która ten ohydny budynek zaprojektowała. Powoływanie osoby tak symbolicznej na miejsce dyrektora Fałkowskiego na stanowisko dyrektora Zamku Królewskiego dopełnia to wszystko, co państwo robicie, jeżeli chodzi o obsadę personalną w instytucjach kultury. Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-1.32" who="#HannaWróblewska">Rzeczywiście dokonaliśmy wielu zmian na kierowniczych i dyrektorskich stanowiskach w najważniejszych instytucjach kultury i podmiotach podległych bądź nadzorowanych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Chciałabym dodać, że jeżeli te zmiany wydają się być daleko większe niż zmiany, które były dokonywane 8 lat temu, to przyczyna jest jedna – wtedy system powoływania dyrektorów zadziałał, a tym razem nie bardzo. Tu zapewne niektórych rozczaruję, ale mamy w planach kolejne dobre zmiany, bo dobra zmiana to nie jest zmiana dla zmiany, to nie jest zmiana naszych na waszych i ich na onych, to nie jest zmiana białych na czarnych ani zielonych na czerwonych. Dobra zmiana jest wtedy, gdy nieudolność, niekompetencję, rażącą niegospodarność zastępuje się uczciwością i merytorycznym przygotowaniem właściwym do obejmowanego stanowiska. Spróbujmy, apeluję, spojrzeć na te zmiany, których właśnie dokonujemy, przez taki pryzmat, z takiej perspektywy. Nie ma takiej zmiany, przy której moglibyście państwo zarzucić nam stawianie na kogoś bez dorobku, bez doświadczenia, bez charyzmy i bez szacunku w środowisku.</u>
<u xml:id="u-1.33" who="#HannaWróblewska">Przyznaję, niektóre z tych zmian są odważne i mogły wołać pewne poruszenie i obawy, wszystkie – podkreślam – wszystkie robione są z otwartą przyłbicą i w konsultacji z różnymi środowiskami. Jednym z takich odważnych, ale i koniecznych posunięć, jest zmiana w Muzeum Historii Polski. Powodem podjęcia takiej decyzji były wieloletnie opóźnienie i zaniedbania w realizacji największej inwestycji kultury prowadzonej od 2011 r. przez tę samą osobę. Coroczne przesunięcia środków inwestycyjnych idące w setki milionów złotych spowodowały skokowy wzrost kosztów wznoszenia budynku do blisko jednego miliarda złotych. Budżet założony w wieloletnim programie rządowym został w ogromnym stopniu przekroczony, co skutkowało zawieraniem kolejnych umów dofinansowujących Muzeum Historii Polski przez poprzednią ekipę. Produkowana obecnie wystawa stała, której otwarcie również jest przesuwane z roku na kolejny rok, także pochłonie setki milionów złotych. Tak, wiem, przetargi się unieważnia, ale wiemy też, że tych przetargów było tutaj bardzo dużo. Koszty bezustannie rosną, co wykazuje sprawozdanie za półrocze bieżącego roku. Zapanowanie nad tym procesem jest rzeczą konieczną. Koszty rosną i co więcej, nie widać perspektywy, w której mogą się one zamknąć. Do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie była przekazywana żadna realna informacja na ten temat.</u>
<u xml:id="u-1.34" who="#HannaWróblewska">Jednocześnie równie doniosłym wyzwaniem jest nadanie tej gigantycznej inwestycji właściwej funkcji społecznej, która zmierzy się z oczekiwaniami współczesności. Muzeum Historii Polski nie powinno być instytucją jednej wystawy stałej, choć oczywiście koszt 700 mln złotych na jedną wystawę stałą odciąga nasz wzrok od całości, ale sensem musi być wypełnienie tej ogromnej budowli nowymi treściami. To wymaga nowego spojrzenia na rolę, jaką może pełnić Muzeum Historii Polski w trudnych realiach współczesności przy pogłębiającym się podziale społecznym. Rola tej instytucji powinna stać się przedmiotem otwartej debaty, która zostanie podjęta jak najszybciej. Marcin Napiórkowski, semiotyk kultury zajmujący się mitologią współczesną, pamięcią zbiorową i kulturą popularną, podejmuje się dziś takiego właśnie wyzwania, a właściwie takie wyzwanie już podjął, już rozpoczął jego realizację. Dwa tygodnie temu odbyła się pierwsza publiczna dyskusja, w której rozmawiał z Piotrem Gursztynem, Piotrem Ołdakowskim i Magdaleną Rigamonti. Ta dyskusja była owocna.</u>
<u xml:id="u-1.35" who="#HannaWróblewska">Dla dobra procesu, który trwa w Muzeum Historii Polski, nieroztropnie byłoby wdawać się w więcej szczegółów. Dość powiedzieć, że zarządzanie tą placówką nie przebiegało tak, jak można byłoby się spodziewać po rozmachu, z jakim była ona wznoszona i jak to było zapowiadane. Tak, urząd też się do tego przyczynił. Przypominam, że również po stronie urzędu, po stronie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego był tzw. pełnomocnik do spraw budowy Muzeum Historii Polski. Niestety żadne dokumenty ani żadne oficjalne opracowania związane z jego działalnością nie zostały odnalezione.</u>
<u xml:id="u-1.36" who="#HannaWróblewska">Niezależnie od tego, jak oceniane są nasze posunięcia, musicie państwo wiedzieć, że każda decyzja personalna, którą podjęliśmy, była i jest decyzją Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Nie podejmował tej decyzji nikt inny, nie była ona podejmowana nigdzie indziej, tylko na Krakowskim Przedmieściu 15. Biorę więc pełną odpowiedzialność za ludzi, których zdecydowaliśmy się postawić na straży polskiej kultury. Przepraszam za ten militarny dyskurs, modny dziś tu i ówdzie, ale chłodna i zdroworozsądkowa ocena sytuacji, którą zastaliśmy, obejmując resort po 8 latach urzędowania poprzedników, do tego mnie zmusza.</u>
<u xml:id="u-1.37" who="#HannaWróblewska">Tak, współpracowałam z resortem kultury, byłam dyrektorką Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki, współpracowałam jako wicedyrektorka Muzeum Getta Warszawskiego, natomiast po wejściu do środka urzędu, po przejrzeniu dokumentów muszę powiedzieć, że nie spodziewałam się takiego stopnia wyprowadzania publicznych pieniędzy przez ministerialne drzwi. O mechanizmach tego procederu informujemy nieustannie prokuraturę, Najwyższą Izbę Kontroli i Krajową Administrację Skarbową. Nie spodziewałam się, w jaki sposób i na co wydawane były pieniądze polskich podatników, na jaką skalę poprzednia władza uwłaszczyła się na wspólnym majątku, prywatyzując instytucje publiczne, czy też wpompowując w instytucje prywatne ogromne sumy publicznych pieniędzy. Systematycznie informują o tym media i niezależne organy państwa, którym do rozstrzygnięcia pozostawiamy nasze zawiadomienia o popełnianych przestępstwach, wykroczeniach i przekraczaniu uprawnień.</u>
<u xml:id="u-1.38" who="#HannaWróblewska">Wiele pytań i zarzutów, które nam się tutaj stawia, ma dość ogólnikowy charakter. Dotykają one kwestii estetycznych, etycznych, ideowych i przyszłościowych. Przyszłość polskiej kultury, i to co po sobie zostawimy, interesuje nas równie mocno jak odpowiedź na pytanie, jaką naukę wyciągniemy dla siebie i dla kraju, analizując przeszłość i to co się w niej działo. Trudno wskazać dziś w Polsce instytucję kultury nadzorowaną przez MKiDN, w której nie trwałby w najlepsze jakiś audyt, kontrola, przegląd, gdzie nie proponowano by zmian albo nie wdrażano planu naprawczego. Te miejsca mają swoje nazwy i są w bardzo konkretnych punktach na mapie Polski. Ludzie, którzy usiłują wydostać te instytucje z dna czy z bagna, w którym one często tonęły, mają konkretne imiona i nazwiska.</u>
<u xml:id="u-1.39" who="#HannaWróblewska">Teraz skupię się na konkretach. Formułowanie tych słów prawdy, proszę uwierzyć, nie sprawia mi żadnej satysfakcji, a raczej mówię to z pewnym przerażeniem, żalem, wściekłością. Zacznę może od tego, że czasami jest i tak, że mimo chęci i zapowiedzi z naszej strony musimy tolerować pewien stan rzeczy, ponieważ poprzednicy na tyle mocno wbetonowali go w nasz ekosystem prawny, że próba wyrugowania go stamtąd musiałaby się skończyć grą według ich reguł, a tego w resorcie nikt z nas nie chce.</u>
<u xml:id="u-1.40" who="#HannaWróblewska">A zatem do konkretów, tak żebyście państwo zobaczyli kontekst, w którym pracujemy. Znacie państwo Muzeum Pamięć i Tożsamość im. św. Jana Pawła II. Koszty budowy muzeum oraz wystawy stałej to nakłady budżetu państwa w wysokości co najmniej 210 mln złotych. W dniu 20 czerwca 2018 r. na podstawie art. 21 ust. 2 ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, minister Piotr Gliński, działając jako wiceprezes Rady Ministrów oraz minister kultury i dziedzictwa narodowego, zawarł z Fundacją Lux Veritatis umowę o utworzeniu wspólnej instytucji kultury pod nazwą Muzeum Pamięć i Tożsamość im. św. Jana Pawła II. Umowa została zawarta na czas określony do 31 grudnia 2023 r. Fundacja Lux Veritatis, wpisana do KRS, została założona w 1998 r. przez redemptorystów: ojca Jana Króla i ojca Tadeusza Rydzyka. Fundacja jest m.in. właścicielem i nadawcą Telewizji Trwam oraz prowadzi Akademię Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Fundatorem, prezesem zarządu i jednym z beneficjentów rzeczywistych fundacji jest Tadeusz Rydzyk. Na podstawie umowy strony zobowiązały się do zapewnienia środków finansowych i materialnych w celu utworzenia muzeum. Zgodnie z umową, Tadeusz Rydzyk zobowiązał się do nieodpłatnego przekazania muzeum, w formie użytkowania do dnia 31 grudnia 2022 r., nieruchomości składającej się z działek, na których miało zostać posadowione muzeum. Co istotne, działki składające się na nieruchomość były własnością prowincji warszawskiej Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela, czyli redemptorystów, z siedzibą w Warszawie. Dopiero dwa miesiące później, po podpisaniu tej umowy, umowami darowizny z dnia 24 sierpnia 2018 r., tj. już po zawarciu umowy, podkreślam – o utworzeniu instytucji kultury, fundacja nabyła od redemptorystów prawa do ich użytkowania.</u>
<u xml:id="u-1.41" who="#HannaWróblewska">Ponadto fundacja zobowiązała się do przekazania muzeum w nieodpłatne użyczenie kaplicy stanowiącej część sanktuarium pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II oraz bibliotekę stanowiącą część budynków Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Zarówno kaplica, jak i biblioteka, zgodnie z treścią umowy, miały zostać przekazane w użyczenie do dnia 31 grudnia 2022 r. Fundacja zobowiązała się również do nieodpłatnego przekazania muzeum koncepcji architektonicznej oraz projektu budowlanego budowy zespołu zabudowy muzealno-audytoryjnej oraz naukowo-twórczej, które zostały wycenione na kwotę prawie 2,5 mln złotych.</u>
<u xml:id="u-1.42" who="#HannaWróblewska">Tadeusz Rydzyk zobowiązał się przekazać muzeum na własność zbiory, które obejmowały m.in. 281 nagranych dokumentów audiowizualnych wycenionych na kwotę 43 mln złotych, ponad 8 tys. rejestrów nagranych dokumentów audialnych wycenionych na kwotę ponad 23 mln złotych, zbiór biogramów składający się z 1174 rejestrów zawierających imię i nazwisko Polaka zamordowanego za pomoc Żydom w trakcie II wojny światowej wyceniony na kwotę ponad 9 mln złotych oraz zbiór materiałów archiwalnych związanych z losem Polaków zamordowanych za pomoc Żydom w trakcie II wojny światowej obejmujący 2306 rejestrów na łączną kwotę ponad 11 mln złotych. Zgodnie z wyceną stanowiącą załącznik do umowy wartość przekazywanych zbiorów została oszacowana na łączną kwotę 88 mln złotych. Co istotne, przedmiotowa wycena cechuje się dużym stopniem ogólności, nie zawiera ona żadnej analizy lub choćby opisu wycenianych materiałów, co budzi daleko idące wątpliwości w kontekście rzetelności jej sporządzenia.</u>
<u xml:id="u-1.43" who="#HannaWróblewska">Zgodnie z umową, minister zobowiązał się przekazać środki na wybudowanie muzeum, a wysokość dotacji przypadającej na dany rok miała być równa wartości kosztów inwestycji. W umowie podpisanej w 2018 r. minister oświadczał, że w latach 2018-2020 na dotację celowe przeznaczy kwotę 70 mln złotych. Co istotne, umowa stanowiła, że w przypadku braku zgodnego wyrażania woli przez ministra oraz Tadeusza Rydzyka…</u>
<u xml:id="u-1.44" who="#JoannaLichocka">Ja wiem, bardzo jestem wdzięczna, ale pan poseł mówił na temat, a pani minister wykorzystuje nasze spotkanie do bardzo ciekawej, to prawda, opowieści na zupełnie inny temat. Ja bardzo chętnie wystąpię z moimi kolegami z wnioskiem o zwołanie posiedzenia Komisji na temat muzeum w Toruniu, to na pewno będzie bardzo ciekawe, natomiast chciałabym, żebyście państwo, łącznie z konstytucyjnym ministrem, przestrzegali regulaminu Sejmu na tym posiedzeniu Komisji, które odbywa się na wniosek opozycji, zgodnie z art. 152 sejmowego regulaminu. Dlatego bardzo uprzejmie panią proszę, pani minister, o wypowiedzenie się na temat zwołanej Komisji.</u>
<u xml:id="u-1.45" who="#JoannaLichocka">Bardzo proszę o powrót do tematu posiedzenia Komisji.</u>
<u xml:id="u-1.46" who="#PiotrAdamowicz">Szanowna pani przewodnicząca, pan poseł Gliński w swojej wypowiedzi przyjął bardzo szeroką perspektywę. Jest taka szkoła historyczna, francuska, mówiąca o szerokiej perspektywie. Teraz pani minister korzysta z tego samego przywileju i również przyjmuje bardzo szeroką perspektywę w swojej wypowiedzi. Proszę się z tego powodu nie obrażać. Nikt panu Glińskiemu nie przerywał i pani minister też może powiedzieć to, co uważa za stosowne. Później w dyskusji może pani dopytywać panią minister o szczegóły.</u>
<u xml:id="u-1.47" who="#HannaWróblewska">W dniu 24 sierpnia 2018 r. muzeum i fundacja zawarły w formie aktu notarialnego umowę nieodpłatnego użyczenia kaplicy i biblioteki przez muzeum w sposób niewyłączny. Umowa użyczenia została zawarta na czas określony, tj. od dnia 1 września 2018 r. do dnia 31 grudnia 2022 r.</u>
<u xml:id="u-1.48" who="#HannaWróblewska">Wart ponownego podkreślenia jest fakt, że umowa użytkowania nieruchomości, o których mowa, czyli działek, na których miało być posadowione lub już zostało posadowione muzeum, została zawarta na czas oznaczony do dnia 31 grudnia 2022 r., zgodnie zaś z zawartą pomiędzy fundacją a muzeum umową użytkowania, muzeum zobowiązało się do zwrotu nieruchomości po wygaśnięciu umowy w takim stanie, w jakim ich zużycie uzasadniają wymagania prawidłowej eksploatacji i zwykłe z nich korzystanie, z uwzględnieniem – podkreślam – wzniesionych na nich obiektów w trakcie trwania umowy użyczenia.</u>
<u xml:id="u-1.49" who="#HannaWróblewska">W dniu 19 października 2023 r., to jest po tym, jak znane były już wyniki wyborów parlamentarnych z dnia 15 października 2023 r., strony zawarły aneks, który wprowadził zmiany do umowy, wskazując, że w latach 2018-2023 na dotacje celowe minister zabezpieczył następujące kwoty: w latach 2019-2022 – ponad 175 mln złotych, a w roku 2023 – kwotę ponad 43 mln złotych. Przy czym wartość rzeczywista dotacji na rok 2023 miała wynikać z umów zawartych pomiędzy wykonawcami. Na mocy aneksu strony przedłużyły również okres obowiązywania umowy do 31 grudnia 2028 r. oraz wskazały, że minister udzieli dotacji podmiotowej na rok 2023 w wysokości nie niższej niż 3,5 mln złotych, a w latach 2024-2028 dotację podmiotową dla muzeum stanowić będą środki finansowe przekazane przez ministra w wysokości nie niższej niż 15 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-1.50" who="#HannaWróblewska">Jak wynika z ustaleń audytu wewnętrznego przeprowadzonego w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, po zaprzysiężeniu nowej Rady Ministrów, na podstawie wszystkich umów zawartych między fundacją a Ministerstwem Kultury, Skarb Państwa udzielił dotacji na rzecz powołanej instytucji kultury Muzeum Pamięć i Tożsamość im. św. Jana Pawła II w łącznej wysokości 210 mln złotych, dokładnie 210 407 554 zł. Środki te, zgodnie z zawartymi umowami dotacji celowych, miały zostać przeznaczone zarówno na budowę siedziby stałej muzeum, jak również na opracowanie założeń i kompleksową realizację wystawy stałej do muzeum.</u>
<u xml:id="u-1.51" who="#HannaWróblewska">Obecnie w muzeum zakończyła się kontrola KAS oraz wewnętrzne postępowanie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wnioski znajdą swój finał w postępowaniach karnych i sądowych. Tak oto nasi poprzednicy zostawili nam przesyłkę, która nie przez nas była zamawiana, a którą zapewne będziemy my, polski podatnik, finansować jeszcze przez kilka lat.</u>
<u xml:id="u-1.52" who="#HannaWróblewska">Podobnie jak Polska Fundacja Narodowa, flagowy okręt ministra Glińskiego i szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Macieja Świrskiego. Według aktu założycielskiego finansowanie fundacji ustalone jest na 10 lat, czyli do roku 2026, z konkretnymi kwotami od każdej ze spółek założycieli. Ta fundacja pojawi się jeszcze w mojej wypowiedzi, jeżeli będziemy rozmawiać o instytucjach, ale swoją drogą, czy państwo są świadomi, że pan Maciej Świrski nadal jest pracownikiem fundacji, tylko przebywa na urlopie bezpłatnym? Zanim trafił do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji był pełnomocnikiem zarządu z pensją ponad 35 tys. złotych. Nie on jeden miał takie wynagrodzenie. Poprzedni zarząd zarabiał ponad 43 tys. złotych, konkretnie każdy z 3 członków zarządu, który w lutym bieżącego roku podał się do dymisji, zapewniając sobie odpowiednio wcześniej 10-miesięczną odprawę dla każdego. Te pieniądze oczywiście wypłacono. Tak jak wypłacano pieniądze bez transz i bardzo po uważaniu w zasadzie każdemu, kto chciał, zwłaszcza w ostatnich miesiącach urzędowania poprzedniego zarządu.</u>
<u xml:id="u-1.53" who="#HannaWróblewska">Od 2016 r., to jest od czasu powołania do życia Polskiej Fundacji Narodowej, przeszło przez jej konta ponad 600 mln złotych. 24 listopada 2023 r., czyli w tak zwanym okresie interregnum, za zgodą ministra kultury nastąpiła zmiana statutu fundacji, zarejestrowana przez Sąd Rejestrowy 12 grudnia 2023 r., której celem było znaczące ograniczenie, o ile w swoim zamyśle nawet uniemożliwienie wpływu ministra kultury na działalność PFN, czyli de facto była to próba uwłaszczenia fundacji. W lutym minister kultury odwołał jednak skutecznie radę fundacji, a w czerwcu powołał nową radę i zarząd fundacji. W sierpniu został przywrócony do pierwotnej wersji statut fundacji, zaś w listopadzie odbędzie się posiedzenie rady fundacji. Mam nadzieję, że po raz pierwszy w pełnym składzie z reprezentantami wszystkich spółek założycieli. Wtedy też usłyszycie państwo o efektach pracy nowego zarządu i nowej rady, bo to pytanie o PFN bardzo często jest nam zadawane, podobnie jak usłyszycie państwo wtedy o naszych dalszych planach dotyczących przyszłości. Ten scenariusz dopiero się pisze. Swoją drogą mam nadzieję, że będzie on lepszy od jednego z aktywów fundacji, tzn. od najdroższego scenariusza w Polsce, który ta fundacja kupiła w 2020 r. z pośrednictwem Marka Żydowicza, za przeszło 5 mln złotych. Ze strony PFN projekt pilotował oczywiście Maciej Świrski. Scenariusz powstał na Zachodzie, jednak urobek za 5 milionów spoczął w szafie pancernej fundacji, zdaje się, że obok złotego Rolexa. Miała być z tego hollywoodzka superprodukcja, ale nic o niej nie wiemy. Poszło na to 5 milionów państwowych pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-1.54" who="#HannaWróblewska">Pamiętacie państwo zapewne tę słynną łódkę Polskiej Fundacji Narodowej, dumę pana Świrskiego. Sprzedano ją za milion euro parę lat temu i dzisiaj pływa pod grecką banderą, choć do czasu ustąpienia poprzedniego zarządu Polskiej Fundacji Narodowej cała transakcja objęta była pilnie strzeżoną tajemnicą. Łódką fundacji zainteresowała się także KAS, która rozpoczęła kontrolę w PFN chwilę po tym, gdy nowa rada powołała nowy zarząd. W Gdańsku trwają właśnie przesłuchania pierwszych świadków.</u>
<u xml:id="u-1.55" who="#HannaWróblewska">Jak się okazuje, marynistyczne pasje dały się zauważyć również poza Polską Fundacją Narodową. Przechodzimy teraz do instytucji, które państwo wymienialiście. W Gdańsku podobieństwa w sposobie pojmowania tego, gdzie zaczyna się prywata, a kończy państwo, są naprawdę jaskrawe. Odwołany we wrześniu ze stanowiska dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego Robert Domżał specjalizował się w rejsach na jachcie „Mazurek” będącym własnością instytucji, którą zarządzał. Do tego stopnia, że w dniach pomiędzy 1 a 14 lipca bieżącego roku zaplanował szkolenie na jachcie pełnomorskim na Azorach. Na tę wycieczkę za środki muzeum miał pojechać on i 3 wskazane przez niego osoby. Na wynajem jachtu nie zawarto umowy. Robert Domżał umówił się z kapitanem jednostki, że koszt wynajmu ma być pokryty z diet jego i pracowników – ok. 10 tys. zł. Ponadto były dyrektor planował rejs jachtem „Mazurek” do Nowego Jorku w 2026 r. i powrót nim do Polski w 2027 r. Ze względu na wysokie koszty takiego rejsu plany muzeum dotyczące organizacji wystaw były dość ograniczone. Nie było też żadną tajemnicą, że według koncepcji dyrektora Domżała coroczne wsparcie Towarzystwa Przyjaciół Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku, ok. 400 tys. zł, będzie wykorzystane prawie w całości na organizację rejsów dyrektora jachtem „Mazurek” po morzach i oceanach.</u>
<u xml:id="u-1.56" who="#HannaWróblewska">Chciałabym w tym momencie przytoczyć fragment pisma, które otrzymałam niedawno od Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność nr 128 przy Narodowym Muzeum Morskim w Gdańsku: „Szanowna pani Hanna Wróblewska, minister kultury i dziedzictwa narodowego. Szanowna pani minister, Komisja Zakładowa NSZZ Solidarność przy Narodowym Muzeum Morskim w Gdańsku pragnie złożyć na ręce pani minister serdeczne podziękowania za przychylenie się do naszej propozycji i wyznaczenie do pełnienia obowiązków do czasu rozstrzygnięcia konkursu zastępcy dyrektora do spraw zarządzania, pana Szymona Kulasa. Obecnie w instytucji zauważalny jest powrót do normalności, przywrócono spokój wśród pracowników”.</u>
<u xml:id="u-1.57" who="#HannaWróblewska">Ale zatrzymajmy się jeszcze przez moment na Wybrzeżu. Podnieśliście państwo temat Muzeum II Wojny Światowej. Muzeum II Wojny Światowej to budynek, wystawa główna, kolekcja i pracownicy. Dodać do tego należy prowadzone lub planowane inwestycje na terenie Półwyspu Westerplatte, Oddział Muzeum II Wojny Światowej – Muzeum Westerplatte i Oddział Muzeum w Tczewie – Muzeum Mostów Tczewskich. Siedziba muzeum została oddana do użytku, pamiętamy, w 2017 r. Część ekspozycyjna, magazynowa, sala wykładowa i kinowa, a także pomieszczenia techniczne zostały usytuowane w części podziemnej. Do roku 2022 w ramach gwarancji podlegały one naprawom serwisowym. W okresie gwarancyjnym, 5-letnim, licząc od kwietnia 2017 r. budynek powinien był podlegać corocznym przeglądom gwarancyjnym wraz z protokolarnym odnotowaniem stanu obiektu i listy usterek. W chwili obecnej trwa weryfikacja kompletności i poprawności sporządzonych w związku z powyższym dokumentów, a w szczególności w zakresie braku dwustronnie podpisanego protokołu pogwarancyjnego oraz trybu uruchomienia przez Muzeum II Wojny Światowej gwarancji dobrego wykonania udzielanej przez wykonawcę budynku. Sprawa jest w sądzie.</u>
<u xml:id="u-1.58" who="#HannaWróblewska">Dodatkowo zweryfikowana została kompletność protokołów z przeglądów cyklicznych zarządzanych obiektów – budynek główny oraz budowle i budynki na terenie Westerplatte. Zgodnie z prawem budowlanym, stwierdzono brak przeprowadzenia w roku 2023 przeglądów obiektów zlokalizowanych na półwyspie, czyli wieży, schronu, fortu, magazynu zieleni. W dniu – uwaga, to jest bardzo ciekawe, bo bardzo współczesne – w dniu 14 marca 2024 r. z projektantem została podpisana dodatkowa umowa na wykonanie prac projektowych w zakresie zmiany funkcji części pomieszczeń, to jest sal edukacyjnych na pokoje gościnne oraz pozyskanie zamiennego pozwolenia na budowę. Dyrektor Grzegorz Berent, tutaj przypomnę, bo ta data nie padła, został odwołany w lutym, ale pełnił swoje obowiązki, zgodnie z umową z ministrem Sienkiewiczem, do końca marca i to on podpisał tę umowę. Zmiany objęte przedmiotową umową były niezgodne z programem inwestycji stanowiącym podstawę do przyznania dotacji celowej oraz nie zostały uzgodnione z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Co więcej, według posiadanych przez nas dokumentów, pragnę to podkreślić, również minister Piotr Gliński zaopiniował negatywnie realizację funkcji hotelowej w przedmiotowym obiekcie. Do 1 kwietnia, czyli przez dwa tygodnie, przedmiot umowy został zrealizowany w zakresie wykonania projektu, na który nikt się nie zgadzał, i złożenia wniosku o zamienne pozwolenie na budowę. Obecna dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej zrezygnowała z wprowadzenia zmiany funkcji pomieszczeń w budynku Board i odstąpiła od umowy z projektantem w zakresie pełnienia nadzoru autorskiego dotyczącego rozwiązań zamiennych. Zapłata za dokumentację projektową oraz złożenie wniosku o pozwolenie zamienne musiała zostać pokryta ze środków własnych Muzeum II Wojny Światowej.</u>
<u xml:id="u-1.59" who="#HannaWróblewska">Interesująca jest też sprawa katalogów wystawy głównej, które od kwietnia 2017 r. nie były sprzedawane ani w jakikolwiek inny sposób dystrybuowane przez Muzeum II Wojny Światowej. W kwietniu 2024 r. okazało się, że magazyny są puste, a wedle słów poprzedniego dyrektora prof. Grzegorza Berenta katalogi zostały wysłane jako gratisy do Gdańszczan w czasie pandemii w ramach akcji „Maska-książka”. Przeprowadzone wewnętrzne postępowanie nie potwierdziło tego faktu. W jego trakcie ujawniono, że dokumentacja RW, czyli rozchód wewnętrzny, została sporządzona miesiąc po opróżnieniu magazynu, czyli miesiąc po wywiezieniu publikacji w niewiadomym kierunku, przez nie wiadomo kogo, przez niewiadomy podmiot. W powszechnej ocenie doszło do zniszczenia katalogów. Domniemanym powodem była niechęć byłej dyrekcji, na czele z dyrektorem Karolem Nawrockim, do przesłania ideowego zawartego w publikacji, do której wstęp napisał poprzedni dyrektor Paweł Machcewicz. 16 czerwca 2024 r. dyrektor muzeum złożył zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Gdańsku o możliwości popełnienia przestępstwa przez nieustaloną z imienia i nazwiska osobę, polegającego na tym, że będąc obowiązaną do zajmowania się sprawami majątkowymi Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku poprzez nadużycie udzielonych uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na niej obowiązku wyrządziła Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku znaczną szkodę majątkową polegającą na zniszczeniu w okresie od kwietnia 2020 r. do czerwca tego samego roku katalogu wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku w języku polskim oraz w języku angielskim, w łącznej liczbie 7942 sztuk, tj. zawiadomienie o przestępstwie z art. 296 § 1 Kodeksu karnego. 23 lipca 2024 r. postanowieniem prokuratora Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście zostało wszczęte śledztwo dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa z art. 296 § 1 k.k. Rozpoczęły się już przesłuchania świadków.</u>
<u xml:id="u-1.60" who="#HannaWróblewska">Z budżetu muzeum dofinansowywano różnorakie imprezy organizowane przez różnego rodzaju stowarzyszenia i fundacje. Wśród beneficjentów środków przyznawanych uznaniowo przez dyrektora, nie posiadamy żadnego wglądu w żaden regulamin czy sposób odwoływania się od opinii, a nawet opinii gremiów doradczych, była na przykład Fundacja Gdańska i Pomorza, w której w radzie zasiadał Kacper Płażyński. Kwoty, które wolą dyrektora były przydzielane, wynosiły od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych.</u>
<u xml:id="u-1.61" who="#HannaWróblewska">Inną kwestią była częsta blokada pokoi gościnnych na skutek rezerwacji dla polityków Zjednoczonej Prawicy i gości dyrektora Nawrockiego.</u>
<u xml:id="u-1.62" who="#HannaWróblewska">Następne muzeum, o którym państwo wspominaliście… Można byłoby pomyśleć, że nie będzie większej perły w koronie kultury moich poprzedników niż otwarte w 2016 r. w Ostrołęce Muzeum Żołnierzy Wyklętych, że gdzie jak gdzie, ale tam nie powinno zabraknąć ani pieniędzy, ani pomysłów, ani fachowców. Szanowni państwo, nic bardziej mylnego. Olbrzymia część dotacji podmiotowej przeznaczona była wyłącznie na wynagrodzenia etatowych pracowników. Oto krótki raport z przeprowadzonej kontroli w muzeum, cytuję: „Sposób zarządzania środkami przeznaczonymi na wynagrodzenia budzi wątpliwości natury ekonomicznej i proceduralnej, a realizowane przez lata praktyki doprowadziły do obniżenia zarówno jakości merytorycznej, jak i motywacji w zespole”. Przykłady? Premie i nagrody wypłacane były nie w związku z osiągnięciami, szczególnym zaangażowaniem pracowników, lecz regularnie w maksymalnych określonych regulaminem wysokościach, jednocześnie bez wniosków, bez uzasadnień. W umowach zawartych z niektórymi osobami na stanowiskach kierowniczych znalazły się zapisy o przysługujących odprawach dwukrotnie dłuższych niż z reguły obowiązujące. Wielokrotnie przyznawane były podwyżki z mocą wsteczną itd. Dalej raport stwierdza, że: „Zasoby kadrowe muzeum pod względem liczebności zespołu zapewniają w podstawowym zakresie bieżącą obsługę publiczności, natomiast pod względem kapitału merytorycznego zasoby te są aktualnie niewystarczające” – podkreślam – „niewystarczające, aby prowadzić i rozwijać działalność badawczą, wystawienniczą, wydawniczą i edukacyjną”, do której, zdaje się, powołana jest taka instytucja jak muzeum. Do zespołu muzeum w latach 2020-2023 dołączyło wiele osób, głównie pracowników i pracowniczek związanych z lokalną administracją, których sytuacja zawodowa uległa pogorszeniu wskutek zmian po wyborach samorządowych. Osoby te nie posiadały doświadczenia w pracy w instytucjach kultury, a tym bardziej w muzeach. W środowisku lokalnym oraz szerzej, poprzez doniesienia medialne, wytworzony został obraz muzeum jako przechowalni kadr związanych z pewnym obozem politycznym byłego prezydenta miasta, co czyni odbudowę wizerunku tej instytucji niemałym wyzwaniem.</u>
<u xml:id="u-1.63" who="#HannaWróblewska">Od początku maja 2024 r., czyli od momentu, kiedy stanowisko objął pełniący obowiązki dyrektora, nastąpiła fala przedłużanych wielokrotnie zwolnień lekarskich osób z zespołu muzeum. Kilka osób z grona kierowniczego do dziś przebywa na zwolnieniach.</u>
<u xml:id="u-1.64" who="#HannaWróblewska">W roku 2024 wygasają okresy gwarancyjne dotyczące wielu sprzętów tego muzeum, obiektów wystawy. Przegląd stanu tych sprzętów oraz dokumentacji wykazał niestaranność i nierzetelność w zarządzaniu infrastrukturą techniczną w ostatnich latach, na przykład niedostateczne korzystanie z usług serwisów gwarancyjnych. Skutkiem tego jest oczywiście konieczność ponoszenia kosztów wynikających z napraw realizowanych po upływie gwarancji. W ostatnich latach, od 2022 r., nie były wykonywane wymagane, podkreślam – wymagane przeglądy techniczne ani konserwacja urządzeń wentylacyjnych w całym kompleksie.</u>
<u xml:id="u-1.65" who="#HannaWróblewska">Głównym polem działalności programowej finansowanej z dotacji celowej Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego były wydarzenia w sali kinowo-widowiskowej, pokazy filmów, koncerty, spektakle. Niestety muzeum, podkreślam jeszcze raz to słowo – muzeum – od 2019 r. nie zrealizowało ani jednej wystawy w oparciu o własne zbiory i badania oraz nie wydało ani jednej publikacji za wyjątkiem dystrybuowanego bezpłatnie niewielkiej objętości kwartalnika popularnonaukowego, który jest jednocześnie informatorem.</u>
<u xml:id="u-1.66" who="#HannaWróblewska">Następny rozdział. Kilka dni temu Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo dotyczące Radosława Śmigulskiego, byłego dyrektora Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej dwóch kadencji. Jemu należy się, tak jak powiedziałam, osobny rozdział. Wewnętrzny audyt w PIFS dowiódł, że część wydatków z karty służbowej dyrektor Śmigulski dokumentował własnymi oświadczeniami bez przedstawiania dokumentów księgowych typu faktura lub rachunek. Ustalono również, że pan Śmigulski wypłacał niezgodnie z przepisami prawa premie dla przedsiębiorców świadczących usługi na rzecz instytutu, a także dla pracowników etatowych. Ponadto weryfikacja dokumentów związanych z udzielaniem dotacji na realizację produkcji filmów wykazała, że w co najmniej dwóch przypadkach mogło dojść do przyjęcia korzyści majątkowej w zamian za udzielenie dotacji. Na tym nie koniec. Przygotowane są kolejne zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez pana Śmigulskiego, w tym w sprawie zamówienia w 2021 r., czyli 3 lata temu, systemu informatycznego na potrzeby PISF za kwotę przekraczającą 3 mln złotych. Oczywiście system do dzisiaj nie funkcjonuje.</u>
<u xml:id="u-1.67" who="#HannaWróblewska">Poruszyliście państwo problem mediów. Okay. Jesteście państwo reprezentantami poszczególnych regionów, więc może ta kwestia będzie też dla państwa interesująca. Media, które mój poprzednik wydobył z waszego jedynowładztwa, są dziś doskonałym przykładem na to, jak pozostawienie ich losu w rękach jednego człowieka, tego samego, który dość lekko jedną ręką wydał pół miliona złotych za pomocą służbowej karty, może trwale zaszkodzić polskiej kulturze. Brak pieniędzy z opłat abonamentowych to cios w budżety lokalnych stacji. Bez pieniędzy z abonamentu nie może być mowy o inwestycjach, nie może być też mowy o skutecznym zarządzaniu i próbie stawienia czoła kłopotom, z którymi borykają się regionalne ośrodki radiowe i telewizyjne – od remontu dachu po zakup sprzętu do pracy. Ale również jest to niejednokrotnie śmierć misji, na brak której powoływał się przewodniczący Świrski, a to właśnie decyzja Macieja Świrskiego o wstrzymaniu wypłat z abonamentu skutkowała na przykład w oddziale Polskiego Radia w Rzeszowie, nie wiem, czy ktoś z państwa reprezentuje Rzeszów, rezygnacją z wystawienia spektakli teatralnych w ramach Sceny Teatralnej Polskiego Radia Rzeszów. Bydgoszcz – w Bydgoszczy Polskie Radio od 15 lat organizowało dla twórców radiowych Konkurs Artystycznych Form Radiowych „Grand PIK”. Z uwagi na brak wpłat środków abonamentowych z KRRiT oraz ze względu na to, że rozgłośnie regionalne będące w likwidacji mogą mieć problem z pokryciem kosztów uczestnictwa reportażystów w konkursie i warsztatach, podjęto niestety decyzję o zawieszeniu. Koszt organizacji łącznie z nagrodami to ponad 150 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-1.68" who="#HannaWróblewska">Jeśli mówimy o Kielcach, to warto nadmienić, że tamtejszy ośrodek Polskiego Radia, czyli wzmiankowany wyżej pożyczkodawca, wszedł w Nowy Rok z zadłużeniem w postaci kontraktu zawartego przez poprzedni zarząd na remont garaży na kwotę 1,5 mln złotych. Nadto likwidator unieważnił przetargi na zakupy…</u>
<u xml:id="u-1.69" who="#HannaWróblewska">Jeszcze o telewizji. Prawie 10 mln złotych wynosi suma roszczeń z praw przeciwko Telewizji Polskiej za materiały wyemitowane w latach 2016-2023 z powództwa osób i instytucji o naruszenie dóbr osobistych. Obecnie w toku, w tym w trakcie rozmów ugodowych, jest ponad 120 spraw. Większość dotyczy okresu prezesury Jacka Kurskiego i audycji produkowanych przez Telewizyjną Agencję Informacyjną.</u>
<u xml:id="u-1.70" who="#HannaWróblewska">W TVP na umowie o pracę zatrudnionych są obecnie 2983 osoby. W tej liczbie nie są ujęte osoby przebywające na świadczeniach rehabilitacyjnych, urlopach bezpłatnych i urlopach wychowawczych. To jest stan na 12 września 2024 r. Kilkanaście tysięcy osób pracuje…</u>
<u xml:id="u-1.71" who="#HannaWróblewska">Proszę mi wierzyć, że tam gdzie możemy, szukamy oszczędności. Likwidacja 17 stanowisk dyrektorskich to ok. 5 mln złotych oszczędności rocznie, likwidacja stanowisk doradców zarządu to ok. 2 mln złotych oszczędności rocznie, a zmniejszenie liczby kierowników – 3,5 miliona złotych. Likwidacja Wydziału Bezpieczeństwa Korporacyjnego – 1,5 mln złotych oszczędności. Koszty funkcjonowania telewizji publicznej w okresie styczeń-sierpień 2024 r. są o 454 mln niższe niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.</u>
<u xml:id="u-1.72" who="#HannaWróblewska">Żadne ze zwolnień, o które państwo pytają w swoim wystąpieniu, nie było bezprawne. Posługuję się zarówno państwa wystąpieniem, jak i państwa listem nadesłanym do przewodniczącego Adamowicza. Niektóre z tych zwolnień nie miały nawet miejsca. Tutaj odwołuję się do osób, które bądź same zrezygnowały – jeżeli państwo wiedzą coś o szantażu lub wymuszeniach, to proszę o zawiadomienie prokuratury – bądź upłynęła im kadencja, tak jak w przypadku Dariusza Jaworskiego, o którym państwo pisaliście w swoim piśmie i który, jak zrozumiałam, również został zaproszony na to spotkanie. Pozostałe odwołania zostały przeprowadzone legalnie i zgodnie z procedurami, po zasięgnięciu opinii związków zawodowych i stowarzyszeń, tam gdzie było to wymagane ustawą, po ostatecznym doręczeniu odwołania, w którym sformułowane zostały przyczyny takiej decyzji.</u>
<u xml:id="u-1.73" who="#HannaWróblewska">I tak – przedterminowe odwołanie dyrektora Piotra Bernatowicza nastąpiło 24 czerwca 2024 r., a uzasadniały je przesłanki wynikające z art. 15 ust. 6 pkt 3 i 4 ustawy z dnia 25 października 1991 r. o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej. Wynikało ono z przekroczenia limitu określonego w planie finansowym Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski na rok 2023, co stanowiło naruszenie art. 46 ust. 1, w związku z art. 52 ust. 2 i 3 ustawy z dnia 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych. Ponadto doszło do naruszenia przepisów ustawy z dnia 3 marca 2000 r. o wynagradzaniu osób kierujących niektórymi podmiotami prawnymi oraz rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z dnia 21 stycznia 2003 r. w sprawie szczegółowego wykazu świadczeń dodatkowych, które mogą być przyznane osobom kierującym niektórymi podmiotami prawnymi oraz trybu ich przyznawania. Naruszenia te wypełniały przesłanki art. 15 ust. 6 pkt 3 ustawy z dnia 25 października 1991 r. o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej. Powodem odwołania z zajmowanego stanowiska było także odstąpienie od realizacji umowy w sprawie warunków organizacyjno-finansowych działalności Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, zawartej w Ministrem Kultury i Dziedzictwa Narodowego w dniu 8 listopada 2019 r. oraz autorskiego programu merytorycznego i organizacyjnego CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie na lata 2020-2026, w dniu 7 października 2019 r., będącego załącznikiem do wyżej wymienionej umowy. Przyczyny te wypełniały przesłanka art. 15 ust. 6 pkt 4 ustawy z dnia 21 października 1991 r. o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej. Zestawienie założeń przyjętego programu ze stanem rzeczywistym wskazało na odstępstwo od zapisów zawartych w umowie, które nie zostały uzgodnione z organizatorem. Dotyczyły one zarówno celów strategicznych, jak też częstych zmian w planach merytorycznych instytucji. Niedokładność ich przygotowania oraz brak wymaganych aktualizacji powodowały m.in. zaniechanie realizacji planowanych projektów lub realizację takich, jakich w planie pierwotnie nie ujęto. Wymienione przesłanki, zarówno w zakresie działalności zarządczej, jak i merytorycznej, wskazywały na pogłębiający się chaos programowy i nieprawidłowości w systemie zarządzania.</u>
<u xml:id="u-1.74" who="#HannaWróblewska">I tu kilka faktów. Po pierwsze, chciałabym przypomnieć, że Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski uzyskało negatywną ocenę za trzy kwartały w roku 2023 ze strony departamentu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego nadzorującego narodowe instytucje kultury, czyli przed zmianą władzy. Chaos i nieprawidłowości nie zostały więc zdiagnozowane tu i teraz, na potrzeby polityczne, ale były faktem znanym poprzedniej ekipie rządzącej. A teraz wyimki z krótkiego raportu otwarcia przesłanego przez osobę pełniącą obowiązki dyrektora Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski do czasu konkursu. Wystawa, która zakończyła się w czerwcu, Bizantyjska Nostalgia, wystawa zbiorowa, kuratorka Viktoria Burlaka: „Wystawa została zrealizowana z dotacji celowej. Z uwagi na źle przygotowane kosztorysy i wydatki ponoszone poza terminami z przyznanej kwoty 142 tys. zł Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski musiało zwrócić 26 tys. zł dotacji. Jednocześnie instytucja poniosła dodatkowe koszty związane z wystawą z wysokości 57 tys. zł, które zostały pokryte ze środków własnych. Kuratorka nie zdawała sobie sprawy z wynikającej z opisu obowiązków odpowiedzialności za budżet. W toku spotkania ujawniła, że są jeszcze roszczenia wobec Centrum Sztuki Współczesnej z tytułu koordynacji wystawy po stronie ukraińskiej z roku 2023”. Mianowicie zlecono tam pracę, ale nie podpisano umowy i nie opłacono jej wykonania.</u>
<u xml:id="u-1.75" who="#HannaWróblewska">Ignacy Czwartos, Polonia uncensored, wystawa indywidualna, kurator Piotr Bernatowicz, wystawa w Wenecji: „Wystawa zrealizowana z dotacji Polskiej Fundacji Narodowej w wysokości 100 tys. zł. Z uwagi na źle przygotowany kosztorys CSW musiało zwrócić ponad 44 tys. zł z dotacji. Jednocześnie poniosło dodatkowe, nieplanowane koszty w kwocie 33 tys. zł. Budżet instytucji nie przewidywał też pokrycia wkładu własnego tej dotacji w wysokości 5%. Dotacja była obsługiwana przez osobę nieposiadającą odpowiednich kompetencji, w sposób nieudolny”.</u>
<u xml:id="u-1.76" who="#HannaWróblewska">Co do wystaw, które się miały otworzyć. Kolekcja 7 – ojcowie biją za mocno, kuratorzy Jarosław Denisiuk i Daniel Echaust, wystawa niezgłoszona w programie uzgodnionym z MKiDN, ale planowana na 19 lipca. Po uzgodnieniach pełniąca obowiązki kuratora chciała tę wystawę otworzyć, ale co się okazało? Ta wystawa nie była uwzględniona w budżecie instytucji. Według relacji księgowości „Wicedyrektor Skierski w czerwcu dostarczył kosztorys tej wystawy na kwotę 50 tys. zł bez wskazania, z jakiej pozycji przesunąć te środki. 27 czerwca kierownicy Działu Zbioru Technicznego zaalarmowali pełniącego obowiązki dyrektora, że nie będą gotowi do otwarcia wystawy. Dzieła z kolekcji nie były przygotowane do ekspozycji. Dział techniczny był zaangażowany w montaż wystawy Jerzego Kaliny”, o której za chwilę chciałabym opowiedzieć. „Poprosiłam jednego z kuratorów” – pisze do mnie pełniąca obowiązki – „Daniela Echausta, o przedstawienie koncepcji i postępu prac nad wystawą na planowanym kolegium kuratorskim” – muszę dodać, że było to pierwsze kolegium kuratorskie, które po wielu latach zdarzyło się w CSW Zamek Ujazdowski – „i Daniel Echaust potwierdził udział, ale nie pojawił się i poszedł na przedłużone zwolnienie. W związku z przygotowaniami do wystawy poniesiono wydatki w kwocie 25 tys. zł. Plan otwarcia wystawy został początkowo zawieszony, a następnie, wobec długiej planowanej nieobecności kuratora, wystawa została odwołana”.</u>
<u xml:id="u-1.77" who="#HannaWróblewska">Z innych wystaw, które były w planie zatwierdzonym przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Gary Hume i Georgie Hopton, wystawa zbiorowa, kurator Piotr Bernatowicz. „Na trzy miesiące przed planowaną zagraniczną wystawą nic nie zostało przygotowane. Brak umowy z artystą, brak listy prac, brak planu ekspozycji, brak kosztorysu, tekstu, jakichkolwiek ustaleń. Nikt z zespołu kuratorskiego, który pozostał, nie zgodził się na przyjęcie realizacji projektu. Projekt odwołano”.</u>
<u xml:id="u-1.78" who="#HannaWróblewska">Wystawa Jerzego Kaliny, która się otworzyła, na której otwarciu nie byłam, ale po której miałam zaszczyt być oprowadzoną przez samego artystę. Podczas tego oprowadzania musiałam wysłuchiwać wielu gorzkich słów na temat niespełnionych obietnic dotyczących tej wystawy, zarówno pod względem budżetu, jak i przestrzeni. Jest mi z Jerzym Kaliną daleko, jeśli chodzi o poglądy polityczne, ale szanuję go jako artystę. Czekałam na odpowiednią wystawę Jerzego Kaliny w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Wystawa była przesuwana z roku na rok, wykorzystywano Jerzego Kalinę do produkcji wyłącznie projektów efemerycznych, natomiast jego wystawa nie zdarzyła się z takim kuratorem, w takiej sytuacji i w takiej skali, w jakiej została mu obiecana. Podkreślam, że jako historykowi sztuki, jako osobie zajmującej się sztuką współczesną jest mi osobiście przykro.</u>
<u xml:id="u-1.79" who="#HannaWróblewska">Nie kryję też, że przyczyną odwołania był nieakceptowany przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego styl zarządzania zespołem mający swoje odzwierciedlenie w licznych skargach kierowanych do ministerstwa, mogących świadczyć o stosowaniu praktyk wyczerpujących przesłanki art. 94 Kodeksu pracy, tj. mobbingu, jak również stwierdzone w ramach kontroli Okręgowego Inspektora Pracy w Warszawie inne naruszenia przepisów prawa pracy. W okresie pełnienia przez panią dyrektor funkcji dyrektora Instytut Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego nie był sprawowany także bieżący nadzór nad działalnością podmiotów zależnych w Nowym Jorku i Rapperswilu, jak również Oddziału Zamiejscowego w Berlinie, czego efektem było nierealizowanie zadań statutowych przez podmioty zależne oraz podejmowanie przez Oddział Zamiejscowy w Berlinie działań merytorycznych wykraczających poza ustawowe umocowanie. Ponadto pani dyrektor podejmowała działania niezgodne z przepisami regulującymi zakres kompetencji kierowanej przez nią instytucji, w tym dysponowanie środkami publicznymi przeznaczonymi na finansowanie stypendiów i grantów.</u>
<u xml:id="u-1.80" who="#HannaWróblewska">Oczywiście jest jeszcze problem Instytutu Pileckiego w Szwajcarii oraz Rapperswil. Nie rozwodząc się nad tym długo, chciałabym tylko przypomnieć, że pani prof. Magdalena Gawin sama wypowiedziała się na ten temat, sugerując, że odradzała zakup tej nieruchomości w Szwajcarii. Z dokumentów posiadanych w ministerstwie wiadomo, że nabycie nieruchomości – tu podkreślam – z obowiązkiem utrzymania funkcji hotelu i baru było również odradzane przez urzędników Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, także przez muzealników z Muzeum Historii Polski, którzy byli na miejscu, żeby zobaczyć tę miejscowość i ten obiekt.</u>
<u xml:id="u-1.81" who="#HannaWróblewska">Czy mam przechodzić do prof. Wojciecha Fałkowskiego, który – tak, pani poseł – został odwołany 2 miesiące przed zakończeniem kadencji? Oczywiście pewnie milej dla nas wszystkich, mówię to w cudzysłowie, byłoby doczekać do końca kadencji pana dyrektora, jednak są pewne sprawy, pewne rzeczy, na które zgodzić się nie możemy. Chodzi o wydatkowanie pieniędzy publicznych w trybie, w jakim wydatkował je prof. Wojciech Fałkowski. Sprawa zakupów za pieniądze ministerialne jest jeszcze do przedyskutowania, czy to na naszej Komisji, czy też w wewnętrznym gronie muzealników. Jeżeli państwo chcą znać szczegóły, chętnie w tej kwestii odstąpię głos dyrektorowi Piotrowi Rypsonowi.</u>
<u xml:id="u-1.82" who="#HannaWróblewska">Od razu, wychodząc jeszcze naprzeciw państwa pytaniom o moją obecność czy nieobecność na posiedzeniach senackich i sejmowych komisji kultury, chciałabym powiedzieć, że jestem tutaj z państwem już trzeci raz. A jak to wyglądało w poprzednich kadencjach? W kadencji 2015-2019 minister kultury i dziedzictwa narodowego w całej kadencji, podczas tamtych 4 lat był 4 razy na posiedzeniach sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu oraz 2 razy na posiedzeniach komisji senackiej. W kadencji 2019-2023 minister był 5 razy na komisji sejmowej i 1 raz na posiedzeniu senackiej komisji kultury i środków przekazu. Dziękuję bardzo.</u>
<u xml:id="u-1.83" who="#PiotrRypson">Powiem metaforycznie, panie pośle. To jest skutek, nie podejrzewam złej woli, ale jest to skutek inflacji dwojakiego rodzaju. Z jednej strony jest to inflacja pieniędzy, którymi minister kultury Piotr Gliński i jego zespół szafowali na lewo i prawo, pieniędzmi z kieszeni podatnika, realizując pewną wizję kultury i jej instytucji, która przynosi dzisiaj realne straty zarówno budżetowi państwa, jak i podatnikom oraz innym instytucjom, które czerpią z tego samego budżetu. Ale ta inflacja nie dotyczy wyłącznie pieniędzy. Ona dotyczy również ludzi, bo można sobie zadać pytanie, jak to się stało, że galeria niekompetentnych osób znalazła się na stanowiskach kierujących tymi instytucjami? Otóż to jest właśnie efekt inflacyjny. To znaczy jeśli chce się bardzo szybko zmienić, tak jak wielokrotnie było to deklarowane, elity państwa itd, to mamy efekt inflacyjny, czyli pojawia się sporo osób, które nie mają właściwych kompetencji. Być może są to osoby w innych przypadkach skuteczne, doświadczone, ale w tych całkowicie się nie sprawdziły.</u>
<u xml:id="u-1.84" who="#PiotrRypson">Podam przykład, który tutaj kilkakrotnie padał, po to żeby wyraźnie zarysować ten problem. To jest to, o czym mówiła pani marszałek, czyli zwolnienie pana prof. Wojciecha Fałkowskiego na 2 miesiące przed końcem kadencji. Jako dyrektor Departamentu Dziedzictwa Kulturowego ubolewam, że nie stało się to 10 miesięcy wcześniej. Dlaczego? Dlatego, że ten zasłużony historyk i niegdysiejszy opozycjonista – przypomnę, że także zastępca ministra Macierewicza w Ministerstwie Obrony – kompletnie nie ma pojęcia ani o rynku sztuki, ani o historii sztuki, ani nie jest w stanie odróżnić dzieła poważnego od niepoważnego. Co się dzieje z taką osobą, kiedy dostaje praktycznie nieograniczony dostęp do publicznych pieniędzy, nie swoich przecież, a do pieniędzy z kieszeni podatnika, i mówię tutaj o kwotach sięgających raczej 100 mln złotych w skali wydatków tego muzeum, a nie kilku milionów? W pewnym sensie taka osoba traci miarę, a ponieważ nie dysponuje wiedzą, więc staje się ofiarą ludzi profesjonalnych i doświadczonych, czyli handlarzy sztuki, którzy przyjeżdżają ze swoją ofertą.</u>
<u xml:id="u-1.85" who="#PiotrRypson">Panie pośle, mamy w ministerstwie i chyba będziemy musieli to upublicznić, chociaż powstrzymywaliśmy się przed tym, raport, który wskazuje na wielokrotne przepłacanie za dzieła o wielokrotnie mniejszej randze artystycznej, niż to było wskazywane. I to są kwoty porażające. To są kwoty, których ja jako muzealnik pracujący przez wiele lat w Muzeum Narodowym nigdy w życiu nie widziałem. Nigdy nie widziałem takich pieniędzy. To jest 10 mln, 11 mln za jedno dzieło kupowane od tak, od ręki, bez właściwej analizy cenowej. W prawdziwym postępowaniu muzealnym należy wskazać, dlaczego jakaś praca ma kosztować milion czy 2 mln złotych, jak kształtują się ceny tego artysty na rynku, jaka jest historia danego obiektu itd. Panie pośle, tego było brak w przeważającej większości dokumentacji Zamku Królewskiego. Natomiast gdy zapytaliśmy pana Fałkowskiego latem tego roku, kiedy chciał znowu kupować za miliony rozmaite stare obrazy, puchary i porcelanę, jaką ma strategię zakupów, to przysłano nam dokument wyprodukowany dwa dni po zadaniu pytania, który miał 2 strony i to była cała strategia zakupów Zamku Królewskiego w Warszawie, o którym dyrektor Fałkowski mówił, że ma być nowym Luwrem i nowym Metropolitan Museum. Muszę powiedzieć, że nawet angażując takie pieniądze, jakie zostały zaangażowane w skali 2 czy 3 lat, żadne muzeum w Polsce nie może stać się ani Luwrem, ani Metropolitan Museum i nie trzeba chyba tłumaczyć dlaczego.</u>
<u xml:id="u-1.86" who="#PiotrRypson">Muzeum toruńskie, o którym była mowa tutaj kilkukrotnie… Panie pośle, jak to jest, że minister kultury buduje na cudzym gruncie budynek za ogromne kwoty, przyjmując jako balans złożony w darze, a tak naprawdę niezłożony jeszcze efektywnie, bo do dziś ten depozyt ojca Rydzyka nie został złożony jako dar, coś, co zostało wycenione przez trzeciorzędnego rzeczoznawcę na sumę 80 mln złotych w nagraniach audio i wideo? Zapytany, jak to zostało wycenione, jaka waga finansowa została do tego przyłożona – mówię, z drugiej strony mamy publiczne pieniądze – rzeczoznawca odpowiedział, że 1 tys. zł za minutę. Tysiąc złotych za minutę czegoś, co nie jest nawet opisane. To są rzeczy skandaliczne. Co ma się bowiem stać w momencie, kiedy umowa wygaśnie? Grunt nie jest państwowy, ale posadowiony budynek jest państwowy. Możemy go zabrać stamtąd i przenieść do jakiegoś innego miejsca?</u>
<u xml:id="u-1.87" who="#PiotrRypson">Powiem jeszcze jedno. Nie wiem, czy pan minister miał okazję wchodzić w takie subtelności, kiedy był ministrem. Otóż, jak były kupowane artefakty do muzeum ojca Rydzyka? Nie kupowała ich żadna komisja, nie było tam żadnych specjalistów. Po prostu ten fakt powierzono scenografom, którzy robili wystawę w tym muzeum. Kiedy scenografowie uznawali na przykład, że przydałaby się jakaś szabla albo halabarda, a były pieniądze inwestycyjne, nasze pieniądze, podatnika, to mówiono im po prostu – idźcie i kupcie. Więc oni kupowali: a to na eBay’u, a to na jakieś aukcji, a to od jakiegoś oferenta. Dyrektor Król zapytany, jak to się stało, że te rzeczy, które kupili, stały się muzealiami, odpowiedział, że później była taka jakaś komisja, która od tych scenografów to jakoś tak przyjmowała i mówiła, że teraz to jest muzealium. Przyznam, że to jest po prostu rzecz skandaliczna. Takich rzeczy nigdzie na świecie nikt nie robi, chyba że, i to się zdarza, jest prywatnym szejkiem, ma swoje prywatne pieniądze i robi sobie takie muzeum, jakie mu się podoba.</u>
<u xml:id="u-1.88" who="#PiotrRypson">O fortepianie Żaryna, bo tak to przejdzie do historii, to już nie będę mówił. To, co miało być fortepianem Paderewskiego, ostatecznie stanie się po prostu memem internetowym pod tytułem „Mam do sprzedania halkę Moniuszki i lalkę Prusa”. To jest efekt tych profesjonalistów. Ludzie się z tego po prostu śmieją.</u>
<u xml:id="u-1.89" who="#PiotrRypson">Mógłbym dość długo kontynuować ten wywód. O Muzeum Morskim już była mowa, o tych rejsach, które po prostu dyrektor… Na tej zasadzie, jeśli dyrektor Muzeum Morskiego może sam sobie finansować rejsy, to w muzeum w Wieliczce dyrektor mógłby sam zajmować się solą, która tam się znajduje itd. Można znaleźć szereg przykładów takiej prywatyzacji instytucji kultury.</u>
<u xml:id="u-1.90" who="#PiotrRypson">Ale na koniec, ponieważ siedzi naprzeciwko mnie były dyrektor Andrzej Biernacki, to powiem tak – panie dyrektorze, oprócz tego, że przecież pan nie zrealizował programu, który pan złożył jako załącznik do umowy z ministrem kultury, jest to dokument obowiązujący, ktoś składa jakiś projekt i druga strona go przyjmuje i oczekuje, że ten projekt zostanie zrealizowany, to przytoczę taki jeden fakt, który być może państwu tutaj na sali uzmysłowi dezynwolturę wydatkową, jaka towarzyszyła tej, ale też innym instytucjom na skutek poluzowania pasa finansowego, panie pośle Piotrze Gliński, które miało miejsce w ostatnich 5 latach, nie w 8 latach, bo ta maszyna się stopniowo rozkręcała. Otóż organizował pan w Wenecji wystawę bardzo znanego artysty, na którą pojechały głównie rekonstrukcje. Większość rekonstrukcji została zrobiona na miejscu w wynajętej przestrzeni, za którą podatnik polski zapłacił, bo ona była opłacona z budżetu, jeśli dobrze pamiętam z dotacji celowej. Wydał pan przy tej okazji 700 tys. zł, bo chyba tyle kosztowało to całe przedsięwzięcie, jeśli mnie pamięć nie myli. Czyli dla włoskiego widza nieznającego tego artysty zrobiono tam wystawę, wynajmując przestrzeń, bo nikt tej wystawy przecież nie zaprosił, ona była opłacona, do tego wydał pan około 400 tys. zł na marketing tej wystawy, łącznie z reklamowaniem jej w czasopismach zagranicznych, ale też w Polsce na billboardach bodajże, już nie pamiętam. Myślę sobie, że nie ma w Polsce drugiej instytucji, która zrobiłaby tak donkichoterską imprezę, która do tego jest reklamowana nie tam, gdzie trzeba, bo któż w Polsce, oglądając te reklamy, kupowałby natychmiast bilet, żeby jechać do Wenecji, aby oglądać wystawę, którą pan tam zorganizował? Przy autonomii instytucji dyrektor może sobie na taki gest pozwolić, ale w ocenie realnej jest to naprawdę wysoce problematyczne.</u>
<u xml:id="u-1.91" who="#PiotrRypson">Na koniec powiem panu tak – muszę to zrobić, chociaż robię to bez przyjemności – panie pośle, jest też tak, że w tym całym panopticum, z którym mamy do czynienia, w czerwcu tego roku brat jednego z pana zastępców został aresztowany. Nie wiem, czy nadal znajduje się w areszcie, nie jestem tego pewien. Zacytuję informację: „Na polecenie prokuratora Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Szczecinie funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali 7 osób w śledztwie dotyczącym powoływania się na wpływy w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego”. Ta sytuacja jeszcze się nie zakończyła, ale muszę powiedzieć na koniec, że mamy w resorcie spory bigos i wiele rzeczy do wyprostowania. Dziękuję bardzo.</u>
<u xml:id="u-1.92" who="#KrzysztofPiątkowski">A teraz o łódzkich wątkach, bo zostałem przywołany przy okazji jednego z tych wątków, więc powiem o tym kilka zdań, jeśli państwo pozwolicie, a o pozostałe wątkach troszkę mniej. Długo można by mówić o sytuacji przywołanego tutaj przez chwilę w kontekście braku środków na budowę nowej siedziby… Tak to brzmiało? Nie – remont siedziby Muzeum Książki Artystycznej, które mieści się w zabytkowym, wpisanym do rejestru zabytków budynków dawnej willi Henryka Grohmana, który jest w stanie tragicznym. Tego muzeum po prostu w ogóle nie powinno tam być. Tam nie powinni przychodzić ludzie, bo zagraża to ich bezpieczeństwu, ich życiu. Tak, w takim stanie jest ten budynek.</u>
<u xml:id="u-1.93" who="#KrzysztofPiątkowski">Apeluję, abyśmy kiedyś przeprowadzili taką analityczną dyskusję, złożyłem w tej sprawie interpelację do pani minister, pan dyrektor o niej wie, 22 pytania, wszystkie z troską o przyszłość tego muzeum, żebyście państwo nie sugerowali, że my chcemy wyrugować Muzeum Książki Artystycznej z mapy Łodzi. To jest ważna instytucja, ale ona nigdy nie powinna była, w mojej opinii, znaleźć się w tym budynku, bo ten budynek się do tego celu nie nadaje. To pierwsza rzecz i koniec tego wątku, chociaż zachęcam do poważnej dyskusji w przyszłości na ten temat.</u>
<u xml:id="u-1.94" who="#KrzysztofPiątkowski">Druga sprawa. Nie mogę nie wspomnieć o muzeum, którym przez jakiś czas kierował pan dyrektor Biernacki, obecny na dzisiejszym posiedzeniu, bo sugerowanie, że w jakiś podejrzany, niezgody z prawem sposób został odwołany, bez naświetlenia kontekstu, w jaki sposób pan dyrektor został powołany na to stanowisko, wydaje mi się niestosowne. Przypomnijmy sobie, że mówimy o muzeum. Pewnie wszyscy znają Muzeum Sztuki w Łodzi, bo to jest wybitne muzeum zaliczane do grupy kilkudziesięciu najważniejszych muzeów sztuki na świecie. Pan dyrektor został dyrektorem tego muzeum, mając takie doświadczenie, jakie miał, czyli właściciela prywatnej Galerii Browarnej w Łowiczu, w trybie bez konkursu, po tym, jak z dnia na dzień został odwołany z tego stanowiska wybitny dyrektor Jarosław Suchan. Panu dyrektorowi powierzono…</u>
<u xml:id="u-1.95" who="#KrzysztofPiątkowski">I wreszcie chyba najbardziej bulwersująca sytuacja, w której przywołano moje nazwisko – Muzeum Dzieci Polskich. Przypomnę tym państwu, którzy nie wiedzą, że to jest małe muzeum, ok. 20 pracowników, którego dyrektorem został, był, już nie jest, były dyrektor gimnazjum w Łodzi, nie pamiętam numeru tego gimnazjum, mieściło się na ul. Wapiennej, pan dyrektor Maj. Nota bene miałem go okazję poznać, bo byłem jego szefem jako wiceprezydent Łodzi, i to był bardzo dobry dyrektor gimnazjum – naprawdę bardzo dobry. Potem nagle został dyrektorem tego muzeum, które zorganizowano w kamienicy, w której kancelarię miał, zdaje się, pan rzecznik Mikołaj Pawlak, o którym się mówi, że to jakoby on lobbował na rzecz powołania pana dyrektora, podobno panowie byli znajomymi, ale nie w tym rzecz. Ciekawe jest natomiast, być może zapytam o to w interpelacji, ile kosztuje funkcjonowanie tego muzeum w prywatnej kamienicy przy ul. Piotrkowskiej. Czynsz pewnie jest tam wysoki, ponieważ muzeum działa na dwóch piętrach.</u>
<u xml:id="u-1.96" who="#KrzysztofPiątkowski">Chcę państwu powiedzieć, że w sprawie tego muzeum wybuchła burza i tę burzę wywołali pracownicy. To pan dyrektor zatrudnił wszystkich pracowników tego muzeum i potem ci pracownicy błagalnie prosili o pomoc, zwracając się do wszystkich: do dziennikarzy, do polityków, do posłów. Do mojego biura poselskiego przyszła chyba 1/3 tych pracowników, których zatrudnił pan dyrektor Maj i błagała o pomoc, alarmując, jak źle się dzieje w tej placówce. Ostatecznie przekonałem się o tym, kiedy przeczytałem artykuł w gazecie, w Dzienniku Łódzkim. Ta gazeta wchodziła w skład koncernu orlenowskiego i dziennikarze przez wiele lat zwykle dobrze pisali o działaniach pana ministra, ale tym razem oni wszyscy stanęli w obronie pracowników, których – powtarzam jeszcze raz – zatrudnił sam pan dyrektor Maj, on ich wybrał, uznał, że są najlepsi w tej dziedzinie, i to ci pracownicy czuli się teraz mobbowani, pozbawieni praw do samodzielnej pracy naukowej, to oni mówili, że są cenzurowani, że mówi im się, jak mają pisać, ile ma być osób w dokumentach uznawanych za osoby, które znalazły się ostatecznie w obozie dzieci na ul. Przemysłowej. To jest dramatyczna sytuacja i ona wymaga badań. Mam nadzieję, że to muzeum będzie się rozwijać i będzie kontynuować z powodzeniem walkę o pamięć o tym nieszczęściu, które miało miejsce w Polsce i w Łodzi – w Łodzi w jakiś szczególny sposób.</u>
<u xml:id="u-1.97" who="#KrzysztofPiątkowski">Szanowni państwo, należy uznać, że to nie ci ludzie… Mam nadzieję, że to nie mnie pan oskarżył ani kogokolwiek, choćby panią minister, o to, że przywołuje czy miesza do tej sprawy rodzinę, tylko myśli pan o pracownikach, którzy o tym mówili głośno, ale ja w obronie tych ludzi chciałem powiedzieć, że rodzinę właściwie w całą sprawę wmieszał, panie pośle Gliński, sam pan dyrektor Maj. Ostatecznie to on, będąc redaktorem czy pracownikiem wydawnictwa, jednej z gazet, jego żona była tam redaktorem naczelnym lub pracownikiem wydawnictwa, opublikował tekst pracownika bez jego zgody pod nazwiskiem swojej żony. Mówiła o tym w obecności wszystkich pracowników muzeum, bo ostatecznie odwiedziłem to muzeum i spotkałem się z tymi wszystkimi ludźmi, pani doktor, pracownik naukowy tego muzeum – pan dyrektor zmuszał swoją pracowniczkę do tego, żeby zgodziła się, aby jego żona podpisała się pod tym tekstem i ostatecznie to on zabrał swoją żonę na konferencję czy na jakiś trzydniowy wyjazd służbowy samochodem służbowym na koszt muzeum i razem zamieszkali w apartamencie w Gdańsku czy gdzieś w okolicach Gdańska, nie wiem, to chyba było w Gdańsku. Uczciwie, że to prawda, powiedziała mi księgowa, którą też zatrudnił pan dyrektor. Nie pytałem zresztą o to, księgowa sama o tym wspomniała. Dopiero kiedy gazety zaczęły o tym pisać, pan dyrektor zdecydował się zwrócić pieniądze za to, że zabrał swoją żonę na czterodniową wycieczkę na koszt państwa.</u>
<u xml:id="u-1.98" who="#KrzysztofPiątkowski">Panie pośle Gliński, kto więc wmieszał rodzinę w tę sprawę? Tylko pan dyrektor, były dyrektor gimnazjum. Chcę powiedzieć, że pracownicy muzeum odetchnęli i że tam już jest spokój. Mam nadzieję, że szybko będzie ogłoszony konkurs i że w wyniku konkursu dyrektorem zostanie ktoś, kto naprawdę poradzi sobie z tym problemem i muzeum rzeczywiście kiedyś będzie przedmiotem dumy. Będziemy je wspierać z całych sił, bo zajmuje się ważną materią.</u>
<u xml:id="u-1.99" who="#KrzysztofPiątkowski">Wydaje mi się, że pan minister, pan poseł Gliński powinien dziękować ministerstwu za to, że podjęło taką decyzję, a nie atakować resort w tej sprawie, bo to akurat była słuszna decyzja. Bardzo się z tego powodu cieszę i bardzo dziękuję, że państwo przyjęliście dymisję pana dyrektora, bo ostatecznie on sam zrezygnował, ponieważ pewnie chciał uniknąć kłopotów. Wiem, że toczy się postępowanie, że pracownicy wynajęli już adwokatów, że walczą o swoje dobre imię, więc pewnie będzie to jakoś kontynuowane. Bardzo dziękuję.</u>
<u xml:id="u-1.100" who="#AndrzejBiernacki">Jeśli chodzi o pana dyrektora Suchana, to on naprawdę skończył kadencję. Proszę państwa, skoro jemu się skończyła kadencja, to pan minister Gliński miał pełne prawo wybrać swojego kandydata. Ja byłem przedstawiony jako nominowany przez PiS, natomiast wydaje mi się, że akurat ta decyzja – bardzo proszę państwa w tej chwili o uwagę – wyjątkowo ta decyzja świadczyła o wielkiej klasie ministra Glińskiego. Akurat w tym momencie. Może w innych przypadkach tej klasy nie okazywał, choć moim zdaniem okazywał, to w tym wypadku widać wyraźnie, że ta klasa została wykazana. Minister przecież wiedział, że w mojej prywatnej galerii otwierał wystawę zarówno premier Donald Tusk, była to wystawa ilustracji Janusza Grabiańskiego, to było w pierwszej kadencji, oraz otwierał wystawę marszałek Sejmu Bronisław Komorowski – w tej małej łowickiej galeryjce, ale jak państwo wiecie, to jest największa prywatna galeria w Polsce, która była prowadzona przeze mnie przez 33 lata. Marszałek Komorowski otwierał wystawę „Pamiętamy” o obozach pracy w Łowiczu i jednocześnie o pomniku wdzięczności Armii Czerwonej, który został zbudowany z żydowskich macew. Takie wystawy były otwierane przez marszałka Komorowskiego i przez Donalda Tuska. Oczywiście były także inicjatywy innych posłów Platformy Obywatelskiej, m.in. pani posłanki Katarasińskiej, która tutaj wypowiadała przed państwem dziwne rzeczy, m.in. coś takiego, że na pytanie dziennikarza, kto – według pani – powinien być przewodniczącym komisji konkursowej na dyrektora muzeum, powiedziała, że powinien przewodniczyć ktoś z wielkim autorytetem, światowym. Kiedy dziennikarz dopytał, kogo pani ma na myśli, to powiedziała, że na przykład dyrektora Luwru. Państwo jako posłowie oczywiście o tym nie wiedzieliście, ale dyrektor Luwru w latach 2013-2021 akurat siedział w więzieniu. Takie propozycje składała pani posłanka.</u>
<u xml:id="u-1.101" who="#AndrzejBiernacki">Współpracowałem także z Cezarem Grabarczykiem, który poprosił mnie o wystawę, dziwną jak na formację, którą reprezentował, a mianowicie o wystawę „Spotkanie Łowicza z papieżem”. Pani Katarasińska z panem Grabarczykiem organizowali tę wystawę w mojej galerii. Mówię o tym tylko tytułem wstępu, żebyście państwo wiedzieli, że ja byłem po prostu otwartą osobą na różne propozycje, jeżeli one oczywiście pokrywały się w jakikolwiek sposób z moją działalnością. Nie byłem zamknięty ani nie byłem absolutnie fundamentalistą, że z tymi współpracuję, a z tamtym nie współpracuję.</u>
<u xml:id="u-1.102" who="#AndrzejBiernacki">Muszę państwu jeszcze powiedzieć, że prowadziłem tę galerię przez 33 lata absolutnie za własne pieniądze i nie wiem, czy znajdziecie państwo drugi taki budynek, w którym działała galeria, ani czy znajdziecie taką drugą osobę, która zaangażowała takie środki własne, żeby zorganizować 100 wystaw malarstwa, 100 koncertów i ok. 100 wydawnictw, a to były wydawnictwa, za które dostawałem podziękowania z Ministerstwa Kultury – za ważne wydawnictwo dla kultury narodowej. Tak było na przykład w przypadku książki o Witoldzie Wojtkiewiczu z tekstem Jerzego Ficowskiego, właściwie to była rzecz na Nobla, gdyby o nią odpowiednio zadbać. Książka nosi tytuł „W sierocińcu świata”.</u>
<u xml:id="u-1.103" who="#AndrzejBiernacki">Ale wracam do tych zarzutów, które wymieniła pani minister i do tego, że była mowa o nieprawnym zwolnieniu. Kwestia tych zarzutów, które państwo wymieniliście, to jest kwestia państwa nieuwagi, zaraz powiem dlaczego, a nie mojego zaniedbania w związku z realizacją umową i propozycjami wystaw. Te wystawy, które państwo wymieniliście, są bowiem wystawami, które stanowią wyraz mojej koncyliacyjności, mojego pluralizmu i nastawienia do działania, o którym zawsze mówiłem, jeszcze jako tak zwany cywil, czyli zanim zostałem dyrektorem. To były wystawy, które były zaproponowane przez kuratorów, których zastałem w muzeum, tylko że to były wystawy in statu nascendi i gdybyście dobrze przeczytali, zarówno pan Andrzej Wyrobiec, jak i pani z Trzeciej Drogi, bo taką uzyskałem informację, że przeglądała, wertowało to w jedną i w drugą stronę, to zauważylibyście, że właśnie przy tych wystawach była adnotacja, że to są wystawy w opracowaniu i przygotowaniu. Przejąłem wystawy po moim poprzedniku, choć mogłem tego nie robić, tylko postąpić jak mój następca, który likwiduje już otwartą wystawę Jana Kucza, absolutnie wybitnej postaci, nie ma co do tego żadnej wątpliwości, sprawdzonej wielokrotnie. Taką wystawę się likwiduje, natomiast ja przejąłem 10 wystaw i zrealizowałem 10 wystaw po Jarosławie Suchanie. To jest rzecz absolutnie bez precedensu.</u>
<u xml:id="u-1.104" who="#AndrzejBiernacki">Oprócz tego prowadziłem swoją działalność i moich wystaw zrobiłem ok. 40. To były właściwie wystawy samej awangardy łódzkiej, znaczone nazwiskami Stefana Krygiera – rocznik 1923, Stanisława Fijałkowskiego – rocznik 1922, Andrzeja Łobodzińskiego, wyśmienitego awangardzisty łódzkiego, który nie miał wystawy przez 30 lat, pomimo że miał 40 prac w tym muzeum. Wystawa Łobodzińskiego się odbyła, ale on niestety zmarł w jej trakcie jako 91-latek. To pokazuje skalę zaniedbań mojego poprzednika wobec środowiska łódzkiego. Ten mój poprzednik, tak przez państwa chwalony, jest oczywiście osobą, której nie można zarzucić niekompetencji, ale trzeba jednak przyznać, że popełnił wiele błędów. Na przykład ja sam 2 depozyty, które leżały 23 lata, depozyt Stanisława Dróżdża, praca przeniesiona z biennale weneckiego w 2003 r., po 20 latach została w ogromnym wysiłkiem konserwatorskim doprowadzona do porządku, wyeksponowana i jest do dzisiaj… Chociaż tego nie wiem, czy jeszcze jest. A druga rzecz to jest wystawa ściany świetlnej Antoniego Starczewskiego, która właściwie też jest wystawą stałą. Powstały tak naprawdę 4 wystawy stałe, oprócz legendarnej już Sali Neoplastycznej. Nie wiem, czy państwo o tym wiedzieliście.</u>
<u xml:id="u-1.105" who="#AndrzejBiernacki">Natomiast wracając do tych zarzutów dotyczących niezrealizowanych wystaw. Proszę państwa, wyraźnie jest mowa w mojej umowie, to jest wielopoziomowe, że to są wystawy na lata 2022-2025, a wy już na początku 2024 r. wiedzieliście, że ja ich nie zrealizuję. To jest po prostu kuriozalne. Mało tego, powiem państwu jeszcze więcej. Państwo jesteście niekompetentni w swoich działaniach i pani jest niekompetentna, pani minister, dlatego że pani doskonale wie, że w tej umowie w pkt 8 jest wyraźnie mowa, że jeżeli minister ma zastrzeżenia do planu, który ja przedstawiam, to musi je zgłosić j do 31 grudnia roku poprzedzającego. Zarówno w 2023 r., za kadencji ministra Glińskiego, było to zaakceptowane, jak i rok 2024 również był zaakceptowany przez ministra Bartłomieja Sienkiewicza. Jak zatem można kwestionować rzeczy, które były wcześniej zaakceptowane przez ministra? I tutaj, jak mówię, sprawa jest co najmniej dwupoziomowa, bo po pierwsze, nie czekamy do końca kadencji, kiedy plany się zrealizują, tylko podejmujemy działania nawet nie w połowie, ale jeszcze wcześniej – w 1/3 kadencji, a druga sprawa jest taka, że otrzymuję zastrzeżenia do rzeczy, które zostały wcześniej zaakceptowane przez ministra. To były oczywiście dęte działania. Poza tym jak złożyliście państwo prośbę o odwołanie mnie do samorządu województwa łódzkiego, to nawet ten samorząd, który był, jak to się mówi, z tego samego pnia politycznego co minister mnie mianujący, to oni mnie zapytali bardzo szczegółowo, pomimo że byli często w muzeum, o co chodzi właściwie w tej całej sprawie.</u>
<u xml:id="u-1.106" who="#AndrzejBiernacki">Kolejna rzecz i to nie jest, broń Boże, pretensja do państwa, tylko informacja. Pani z samorządu na drugi dzień po tym, kiedy nie dostała się do europarlamentu, przyszła i zawyrokowała, myląc się zresztą zasadniczo, że związki zawodowe w liczbie siedmiu wypowiedziały się przeciwko mnie. W Muzeum Sztuki działają jednak tylko 3 związki zawodowe, z tego 2 wypowiedziały się za mną, a jeden się wypowiedział przeciwko. To była Inicjatywa Pracownicza, która zresztą jest tematem na osobną debatę, ten para związek zawodowy.</u>
<u xml:id="u-1.107" who="#AndrzejBiernacki">Szanowni państwo, kiedyś zostałem zapytany przez dziennikarza, czy jestem zadowolony z tego, co robię. Ten dziennikarz był nastawiony do mnie zdecydowanie krytycznie. Odpowiedziałem, że nieważne, czy ja jestem zadowolony, bo dzisiaj są wszyscy z siebie zadowoleni. Ze mnie był natomiast zadowolony audyt, jeden, drugi, bardzo ważny, kontrole, które zostały przeprowadzone, bo nie przedstawiono żadnych negatywnych wniosków. Więcej, to były wręcz entuzjastyczne audyty.</u>
<u xml:id="u-1.108" who="#AndrzejBiernacki">Podam państwu dosłownie kilka danych. Pani minister mówiła także o pewnych danych, których teraz niestety nie możemy zweryfikować, natomiast te dane możemy zweryfikować bardzo szybko, bo one znajdują się oczywiście w odnośnych sprawozdaniach i są potwierdzonych wspomnianymi audytami. Proszę państwa, przez 1,5 roku ściągnąłem do instytucji 22 mln, a aktywa instytucji wzrosły o 4 mln złotych. Normalnie do zbiorów muzeum łódzkiego przyjmuje się w takim czasie 40-50 obiektów, a my przyjęliśmy 1200 obiektów, głównie darów, ale oczywiście możecie to państwo wyrzucić. Pan się łapie za głowę, ale 1200 darów rzeczywiście zostało przyjętych do zbioru. Trudno jest odmówić, na przykład, przyjęcia daru od wieloletniego awangardzisty łódzkiego, jednocześnie profesora, pedagoga Andrzeja Bartczaka, który nam daruje wystawę. Jest jeszcze cała paleta innych ludzi, z Holandii, oczywiście głównie Łodzian itd.</u>
<u xml:id="u-1.109" who="#AndrzejBiernacki">Szanowni państwo, w instytucjach muzealnych, zwłaszcza w muzeum awangardowym, a tak zostało sformatowane nasze muzeum, bardzo ważne jest frekwencja. Nawet redaktor z „Polityki”, pan Sarzyński, który oczywiście zapomniał, że 5 lat wcześniej pisał o mnie entuzjastyczny artykuł, o mojej prywatnej działalności, mogę nawet fragment państwu zacytować, co pisał ten dziennikarz, kiedy odwiedził w Galerii Browarnej wystawę Jacka Siennickiego, powiedział, że: „Wystawa jest niezwykła z trzech powodów. Po pierwsze, jest to rodzaj hołdu złożonego przez jego ucznia temu wielkiemu malarzowi, po drugie, jest w znakomitym miejscu, byłym zborze ewangelickim z 1838 r. projektu Marconiego, a po trzecie, jest poświęcona malarzowi, który właściwie działał w płaszczyźnie etycznej, a nie estetycznej, gdzie można kupić taki katalog, w którym jest myśl artysty wypowiedziana w ten sposób, że obraz nie musi być udany, aby był piękny jak życie, ale musi zawierać wszystko to, co jest ważne jak życie”. To właśnie mówił wtedy pan Sarzyński, który później powiedział, że jestem zerem kompetencyjnym, ale niestety musiał to szybko odwołać, dlatego że przedstawił dane frekwencyjne za rok 2023, nie mówię, że ta frekwencja to jest jakaś alfa i omega, ale z tych danych wynika, że jesteśmy w szpicy – 220 tys. odwiedzających muzeum. Najlepszy wynik w historii mojego znakomitego poprzednika Jarosława Suchana to było 100 tys. widzów. U mnie było ich prawie 220 tys. Dane są weryfikowane w taki sam sposób i to jest kolejna taka historia.</u>
<u xml:id="u-1.110" who="#AndrzejBiernacki">Zrobiliśmy raport z naszej działalności i okazało się, że samych działań edukacyjnych mamy więcej – braliśmy udział w 530 działaniach edukacyjnych różnego rodzaju. Choćby słynny Panfil, którego pokazałem w muzeum awangardowym. Jeżeli ktoś nie ma o tym zielonego pojęcia, to oczywiście może mówić, że w takim muzeum pokazuje się właśnie takiego faceta, ale to był naprawdę eksperyment. Przede wszystkim była to wystawa w ramach działalności edukacyjnej, bo chodziło o to, że to jest artysta wykształcony w Łodzi. Chciałem udowodnić, idąc za zasłużonymi awangardzistami, na przykład Józefem Robakowskim, który powiedział, że bycie dzisiaj awangardowym jest bez żadnego ryzyka, ponieważ praktycznie wszyscy dyrektorzy muzeów przyjmują awangardę z otwartymi ramionami, zwłaszcza że najczęściej, niestety, jest ona z drugiego rzutu. Rzeczywistym ryzykiem jest natomiast to, co akurat robił Panfil. Wśród 32 wystaw to była jedna wystawa, delikatna, która miała pokazać coś edukacyjnie i dlatego uważam, że to nie było żadne nadużycie.</u>
<u xml:id="u-1.111" who="#AndrzejBiernacki">Szanowni państwo, moim zdaniem to jest absolutnie nie fair w stosunku do osoby, takiej jak ja, która zajmowała się tymi zagadnieniami tyle czasu. W wywiadzie-rzece z panem Szawłowskim, pewnie państwo czytaliście, skoro interesujecie się tą tematyką, są dokładnie omówione wszystkie moje dokonania. Dlatego zastanawiam się, jak w ogóle mogliście państwo formułować pod moim adresem tego typu zarzuty. Przez wiele lat funkcjonowałem jako malarz, który nigdy nie dostał nawet grosza dotacji i jednocześnie osoba prowadząca w małym ośrodku instytucję kultury za miliony złotych. To zawsze było chwalone ze wskazaniem, że jeżeli ktoś decyduje się na tego rodzaju działalność na prowincji, to z jego strony jest to ogromna odwaga, a jednocześnie taka osoba musi mieć również ogromne możliwości. Ja wcale nie musiałem tego robić. W ogóle absolutnie nie musiałem tego robić, ale to był dar dla społeczeństwa, pokazanie, że małemu ośrodkowi również coś się należy, a ponieważ była tam początkowo tylko ruina obiektu z 1838 r., chociaż autorstwa wybitnego architekta, to podjąłem się realizacji tego zadania.</u>
<u xml:id="u-1.112" who="#AndrzejBiernacki">To będzie bardzo nieskromne z mojej strony, ale powiem państwu, że naprawdę nie wiem, czy w Polsce znajdziecie inne osoby tego rodzaju, które własne środki z taką konsekwencją przez 30 lat przekazywałyby polskiej kulturze i na dodatek z takimi efektami. 100 wystaw to jest oczywiście klasyka, ale zajmowałem się także, na przykład, warsztatami terapii zajęciowej oraz zrobiłem 6 wystaw w galerii na Nowym Świecie w latach 2009-2010, gdzie pokazałem twórczość młodych ludzi, których twórczość na pewno nie jest polityczna, właśnie dzięki temu, że oni ją tworzą, ponieważ tworzą w celu terapeutycznym.</u>
<u xml:id="u-1.113" who="#AndrzejBiernacki">Na poprzednich posiedzeniach komisji sejmowej i senackiej wysłuchałem od państwa, niestety, dosłownie ścieku opinii, które na dodatek są absolutnie nieprawdziwe. Przed chwilą właśnie to pokazałem, co naprawdę się działo.</u>
<u xml:id="u-1.114" who="#AndrzejBiernacki">Co do Jarosława Suchana, to muszę państwu powiedzieć, że tu też jest widać waszą niekompetencję muzealniczą, panie Piotrze i pani Hanno, waszą niekonsekwencję. To wszystko było bardzo fajne, ale z daleka. Zastałem jednak w instytucji określoną sytuację organizacyjną i stąd był mój wniosek o zmianę regulaminu muzeum. Sytuacja wyglądała tak, że był bardzo rozbudowany dział kuratorski. Zastałem w muzeum 165 pracowników i zostawiłem wszystkich. Później bodaj 5 osób się zwolniło, ponieważ mieli propozycje innej pracy, jak na przykład pani Pindera, obecnie dyrektorka Zachęty, która chciała zmienić pracę, dlatego przeszła do muzeum w Warszawie, ale jak powiedziałem, to było zaledwie 5 osób na 165 zatrudnionych. W grę wchodziła kwestia zmiany regulaminu, o której wspomniałem, ponieważ zdarzyła się taka sytuacja, którą możecie sami państwo teraz neutralnie ocenić w swoich umysłach – zapytałem RW, czyli Działu Realizacji Wystaw i Wydawnictw, jaką liczbę wystaw mogą zorganizować w ciągu roku bez kolizji z finansami i bez kolizji z przepisami, tzn. z ustawą o muzeach i oni odpowiedzieli, że 9, natomiast gdyby każdy z tych kuratorów zrobił jedną wystawę rocznie, czyli jak byśmy zapłacili za tę jedną wystawę, jeden kurator kosztuje w granicach 150-170 tys. zł i jeżeli on zrobiłby jedną wystawę za te 170 tys. zł, to i tak RW, czyli ta sama jednostka w tym samym muzeum, nie mogłaby tych wystaw zrealizować, nie byłaby w stanie, i dlatego potrzebna była zmiana organizacyjna. To jest ta sprawa.</u>
<u xml:id="u-1.115" who="#AndrzejBiernacki">Jeśli chodzi z kolei na przykład o zakupy pana Fałkowskiego, panie Piotrze, to ja się w to nie mieszam, bo nie widziałem tych zakupów, natomiast widziałem zakupy pana Jarosława Suchana. Powiem szczerze, że zakupy państwa Kubickich, Stanisława Kubickiego, awangardzistów będących w Berlinie, to były oczywiście zakupy za mniejszą kwotę, bo tylko za ponad milion, ale one nie zostały nawet rozpakowane do czasu, kiedy ja przyszedłem do muzeum. Upłynęło ok. pół roku i nawet nie rozpakowano tych zakupów. A gdzie są jakieś badania stratygraficzne? Gdzie są jakieś badaniach konserwatorskie? Zwłaszcza że jeden z obrazów, który jest w Muzeum Sztuki w Łodzi od lat 30-tych, obraz Orłowskiego, okazał się być falsyfikatem. Sytuacja w tym kontekście wygląda bardzo poważnie.</u>
<u xml:id="u-1.116" who="#AndrzejBiernacki">Szanowni państwo, oczywiście mógłbym jeszcze długo gadać. Nie wiem, bo mówię szybko, czy to wszystko jest w ogóle jakoś odnotowywane. Liczę, że przynajmniej zostanie odnotowane w pamięci. Muszę jeszcze państwu powiedzieć, że jestem spokojny, nie obawiam się żadnego postepowania prokuratorskiego, chociaż nie wiem, jak te wszystkie postępowania się skończą, Ja jednak jestem spokojny, bo według moich oświadczeń majątkowych straciłem finansowo na pracy w muzeum. Oczywiście nie odbieram tego jako krzywdy, ponieważ dla mnie to był ogromny prestiż i zaszczyt, że mogłem się wykazać.</u>
<u xml:id="u-1.117" who="#AndrzejBiernacki">Jeśli jeszcze chodzi o wystawy, to tutaj, pani Hanno, znowu wykazuje się pani albo niechęcią do mnie, albo niewiedzą. Jak ma się zachować pracownik muzeum, jeżeli urzędujący minister mówi w wywiadzie o rzekomych przekrętach tego dyrektora, a następnie okazują się to być rzeczy niesprawdzone? Pani kiedyś organizowała wystawę Appropriation Art, czyli zapożyczeń, więc chyba orientuje się pani, że jeżeli robimy wystawę w Wenecji i chodzi o architekta-malarza, bo rzecz jest przy biennale architektury, to ja nie mogę pokazywać wszystkich oryginałów, bo musiałbym chyba całą Politechnikę Łódzką przyciągnąć na tych barkach. I tak przyciągnąłem tam na barkach fortepian dla Zygmunta Krauzego, żeby mógł tam dać koncert. Jaki był to koncert widać na nagranym filmie, jaka to jest skala, jak ten człowiek się zachowuje i reprezentuje sztukę polską w Wenecji. To można zobaczyć. A jak został potraktowany przez dziennikarzy? Jako biały, starszy mężczyzna, czyli ageizm, rasizm i wszystko, co tylko można.</u>
<u xml:id="u-1.118" who="#AndrzejBiernacki">Jeśli chodzi o koszty, to one oczywiście były. Wiadomo, że te billboardy, które były przygotowane, to jest promocja muzeum, tylko przeprowadzona w skali, w której muzea zwykle tego nie praktykują.</u>
<u xml:id="u-1.119" who="#AndrzejBiernacki">Widzę, że państwo nie słuchacie, nie macie możliwości się skupić, więc ja już kończę. Przepraszam, za dużo materii na raz, ale mam nadzieję, że ważne rzeczy wybrzmiały, zwłaszcza dla państwa, bo tak jak mówię, moglibyście zasięgać informacji u źródła, moglibyście państwo chodzić do tych muzeów albo w ogóle gdziekolwiek i przynajmniej raz zobaczyć, jakie rzeczywiście były te wystawy, jaka jest skala tych działań i co się właściwie rzeczywiście dzieje.</u>
<u xml:id="u-1.120" who="#AndrzejBiernacki">Muszę jeszcze państwu powiedzieć, że łamiecie prawo chociażby dlatego, że już trzeci raz jest zmieniony dyrektor w Zachęcie, ja jestem w radzie programowej Zachęty i oficjalnie nawet nie wiem o tym fakcie. Jestem w radzie od pół roku, mam piękną teczkę od pana ministra Glińskiego, wiśniową z wytłoczonym złotym orzełkiem na okładce, w środku minister dziękuje mi za poświęcenie czasu i chęć uczestnictwa w radzie programowej, a okazuje się, że nawet nie wiem o tym, czy dyrektor jest odwołana, czy funkcjonuje, w ogóle nie mam żadnych informacji na ten temat. Tak samo zresztą jak odwołany bezprawnie został przewodniczący rady w Muzeum Sztuki w Łodzi. Zostało mu raptem 3 miesiące do końca kadencji. Mogliście państwo zaczekać do sierpnia, ale chcieliście widocznie zrobić to całe zamieszanie.</u>
<u xml:id="u-1.121" who="#AndrzejBiernacki">Szanowni państwo z ministerstwa, jeżeli mówicie już coś posłom i ludziom, którzy na co dzień rzeczywiście nie mogą dogłębnie interesować się sztuką, to bardzo proszę, żebyście mówili państwo, ponieważ naprawdę mówimy o sztuce, a w moim przypadku mówimy jeszcze o czymś więcej, ponieważ legitymuję się swoją działalnością już od 33 lat, co ważne – poza jakimkolwiek finansowaniem z budżetu państwa. Jeżeli ktoś z państwa remontował choćby łazienkę, to wie, o czym mówię. Wiecie państwo, jak wygląda mój budynek? Mój budynek wygląda mniej więcej tak…</u>
<u xml:id="u-1.122" who="#MaciejWróbel">Państwo z PiS-u czuliście się bezkarni, robiliście co chcieliście. Dzisiaj nawet chcieliście, abyśmy o tym nie mówili, próbowaliście zagłuszyć prawdę. Panie przewodniczący, myślę, że możemy śmiało powiedzieć, skąd się wzięło słowo „bezprawne” w porządku dzisiejszego posiedzenia Komisji. To wcale nie jest ocena działań pani minister, to jest po prostu wizytówka 8 lat rządów PiS. Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-1.123" who="#MariaKoc">Szanowna pani minister, szanowni państwo, nieprawidłowości w państwa resorcie kultury, takich działań, które państwo podejmujecie, bulwersujących, to trzeba powiedzieć, jest tak wiele, że ja nawet rozumiem, że pani minister ma potrzebę takich długich, wielowątkowych wystąpień, bo chce pani usprawiedliwić swoje decyzje oraz decyzje swojego poprzednika. Poruszała pani tak wiele wątków, że tylko niewielka część dyskusji dotyczyła tak naprawdę głównego tematu dzisiejszego posiedzenia Komisji.</u>
<u xml:id="u-1.124" who="#MariaKoc">Słuchając pani wystąpienia w tej części, która nie dotyczyła ojca Rydzyka i muzeum w Toruniu, to akurat była bardzo duża część pani wypowiedzi… Nie wiem zupełnie, z czego się bierze to, że pani poruszyła dzisiaj tyle wątków, ale myślę, że pan przewodniczący nie będzie miał nic przeciwko temu, jeśli będziemy organizować kolejne posiedzenia Komisji, żeby wysłuchać pani minister. Wydaje się jednak, że ustawa nie przewiduje takich przesłanek zwolnienia dyrektorów, jakie pani tutaj podała. Mówiła pani o tym, że za wysokie były wynagrodzenia, choć zgodne z regulaminem wynagrodzeń, że była współpraca instytucji ze stowarzyszeniami, innymi instytucjami, jakieś współfinansowanie projektów, jakieś wydawanie katalogów, a to były katalogi, a to ich nie było – różne tego typu zarzuty, ale ja przypomnę, że mówimy o 30 osobach i wystarczyło wysłuchać jednego z odwołanych panów dyrektorów, szanowni państwo, żeby zobaczyć, że sytuacja wygląda zupełnie inaczej, niż przedstawiła ją pani minister.</u>
<u xml:id="u-1.125" who="#MariaKoc">Drodzy państwo, mnie absolutnie nie satysfakcjonuje wypowiedź pani minister. Pani minister podkreślała, że prowadzicie audyty, kontrole, przeglądy. Naprawdę weźcie się państwo za jakąś pozytywną pracę, bo na pewno nie chce pani zostać zapamiętana jako minister kultury od jedynie audytów, kontroli i przeglądów.</u>
<u xml:id="u-1.126" who="#MariaKoc">Odniosę się jeszcze do jednego zarzutu, jaki postawiono panu prof. Wojciechowi Fałkowskiemu. Drodzy państwo, padł zarzut, że za drogo i zbyt wiele kupowano dzieł sztuki. Mam przed sobą opinię Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność, do której pani minister wystąpiła o skonsultowanie zamiaru odwołania pana prof. Fałkowskiego z funkcji dyrektora Zamku Królewskiego w Warszawie. Ponieważ pani powołała się na opinię NSZZ Solidarność, to ja też przytoczę taką opinię, tylko to dotyczy innego dyrektora. Ta opinia jest negatywna i to piszą w opinii związkowcy. Myślę, że ma to ogromne znaczenie, jeśli rozmawiamy o przyczynach odwołania pana prof. Wojciecha Fałkowskiego. Nie chcę przytaczać w całości treści opinii, ale związkowcy piszą m.in., że jeżeli chodzi o zarzut odnośnie do celowości zakupu poszczególnych dzieł, jak również maksymalnej kwoty, jaka na ten zakup została przeznaczona, to: „Trzeba zwrócić uwagę, że decyzje w tych kwestiach były podejmowane kolegialnie przy udziale ekspertów posiadających odpowiednią wiedzę i doświadczenie. Uważamy, że wydatkowanie środków na ich zakup odbyło się w sposób, który uniemożliwia zarzucanie prof. Wojciechowi Fałkowskiemu dokonania zakupów dzieł sztuki za kwoty przekraczające ich wartość rynkową. Nadmieniamy, że w przypadku unikalnych dzieł sztuki nie można jednoznacznie określić ich wartości rynkowej. Wartość tych dzieł ustalana jest indywidualnie w drodze aukcji lub negocjacji. W przypadku dokonywania zakupu dzieł sztuki przez muzea czy inne instytucje kultury szczególne znaczenie ma ich wartość historyczna”. Tym się kieruje chyba muzeum – i dalej: „Dokonując zakupów, muzea kierują się często innymi kryteriami niż kolekcjonerzy sztuki”.</u>
<u xml:id="u-1.127" who="#MariaKoc">Rozumiem, że możecie państwo znowu powiedzieć, że to pisały jakieś niekompetentne osoby itd., bo może nie są historykami sztuki, może nie są profesorami historii sztuki, niemniej myślę, że ta argumentacja przemawia do nas wszystkich.</u>
<u xml:id="u-1.128" who="#MariaKoc">Szanowni państwo, powiem szczerze, że jestem rozczarowana, bo liczyłam na inną odpowiedź. Liczyłam, że ta odpowiedź będzie konkretna i będzie dotyczyła tematu dzisiejszego posiedzenia. Sądzę jednak, że jeśli pani minister ma rzeczywiście potrzebę opowiedzenia o swojej pracy, to może powie o jakichś konkretnych projektach, takich, które będą wnosiły coś do kultury, a nie tylko o audytach i kontrolach. Państwo wszędzie prowadzicie audyty, kontrole, prowadzicie taką nagonkę w różnych sferach naszego życia, ale może macie coś konkretnego do zaproponowania i może pani minister coś powie o polityce kulturalnej państwa na najbliższe miesiące i najbliższe lata. Dziękuję bardzo.</u>
<u xml:id="u-1.129" who="#PiotrGliński">Pani minister, zaraz się odniosę do faktów, bo napisali pani różne głupstwa w sferze faktograficznej, a co do opinii, to tak bywa – nie potraficie rządzić, nie potraficie prowadzić spraw polskiej kultury, więc zasłaniacie to pseudoaferalną polityką. To są oskarżenia najwyższego wymiaru, w przypadku których trzeba jasno powiedzieć, że my się na to nie zgadzamy. Nie życzę sobie, żebyście państwo insynuowali i kłamali na temat naszej pracy przez 8 lat, bardzo ciężkiej pracy, dzięki której budżet resortu kultury został zwiększony przez tych 8 lat o 112%. Zostawiliśmy państwu budżet na 2024 r. zwiększony o ponad 20%, zmniejszyliście go, co prawda, do 18%, ale jednak ten wzrost nastąpił. Natomiast obecnie mamy zaprojektowany wzrost budżetu na kulturę na poziomie najniższym od kilkunastu lat, tzn. wzrost z roku na rok ma wynieść 3-4%. To jest oczywiście wstyd, pomijając nawet to, że nie realizujecie własnych opowieści.</u>
<u xml:id="u-1.130" who="#PiotrGliński">W ciągu 100 dni miała być gotowa ustawa o zawodzie artysty. Ta ustawa złożona już była w Sejmie, wycofaliście ją na początku 2024 r., a w tej chwili zapowiadacie jej wprowadzenie w pierwszym kwartale 2025 r. Pożyjemy, zobaczymy. Zmieniliście nazwy, zmieniliście instytucje w środku, natomiast całość, nawet badania pani Liczuk pozostały te same, zresztą dobrze, że one zostały zrobione, bo ważne jest porównanie badań po paru latach, jeśli chodzi o stan sytuacji artystów w Polsce. Jednak wy nawet tego nie jesteście w stanie zrobić.</u>
<u xml:id="u-1.131" who="#PiotrGliński">Mamy w kulturze stagnację, mamy w kulturze, niestety, także taki lewacki czy neomarksistowski zamach. Państwo bardzo się niepokoicie o środowiska, jak to nazwała pani minister – narodowo-katolickie. To w takim razie przypomnijmy, że ostatnio nawet wysyłacie listy z zapytaniem, czy kapelani byli powoływani w instytucjach artystycznych, a swego czasu jedna z pań wiceminister, gdy ministrem był pan Sienkiewicz, wysyłała zapytania dotyczące sponsorowania całej listy organizacji, instytucji pozarządowych, społecznych, które mają jakieś kontakty z katolicyzmem czy z chrześcijaństwem. Pamiętam, że nawet Towarzystwo Salezjańskie było oskarżone o to, że jest finansowane czy było finansowane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości i że to finansowanie obejmowało bodajże 11 mln złotych. Wyjaśniam opinii publicznej, pani minister i wszystkim państwu, że dotyczyło to zabytków, m.in. wspaniałego zabytku w Londzie, ale nie tylko, chyba to były 3 duże zabytki i przez 8 lat faktycznie takie nakłady na remont i utrzymanie tych zabytków były ponoszone. Państwo natomiast zrobiliście z tego zarzut i atmosferę wydawania, czy wyprowadzania publicznych pieniędzy na przykład na zabytki, które – w Polsce bywa tak dość często, wystarczy się tym zainteresować – są prowadzone przez zakony i instytucje związane z Kościołem Katolickim, zresztą nie tylko z tym kościołem. Nie ma w tym nic śmiesznego. To jest fakt, który ma miejsce. Te zabytki także za czasów naszych rządów były remontowane, a nakłady na zabytki zwiększyliśmy na przykład ponad 3-krotnie, jeżeli chodzi o pulę ministerialną plus program rządowy. To są rzeczy niewyobrażalne dla państwa, ale rozumiem, że od razu podejrzane, bo środki publiczne mogą być wydawane wyłącznie na cele, które państwo uważacie za właściwe.</u>
<u xml:id="u-1.132" who="#PiotrGliński">Podobnie jest z tymi zakupami. Pani poseł już się do tego odnosiła. Naprawdę to jest kompromitujące. Muzealnicy, także ci po waszej stronie, nie dziękowaliby nam za naszą pracę przez 8 lat, mam odpowiednie dokumenty, mogę pokazać, gdyby było tak, jak państwo opowiadacie. Tak, zdobywaliśmy pieniądze dla polskiej kultury, nikt nigdy nie zdobywał takich środków jak my, i wydawaliśmy je na cele publiczne. Państwa oskarżenia i próba zmiany tematu dzisiejszego posiedzenia opierają się na brudnych insynuacjach. Także te wątki personalne. Nie chcę już wchodzić w szczegóły, pan poseł Piątkowski odniósł się do żony dyrektora, ale mówiłem o tym nieprzypadkowo. Panie pośle, dobrze pan wie z oświadczenia dyrektora, dlaczego ta sytuacja, o której pan mówił, miała miejsce i jak ona wyglądała. Tam były pokryte koszty prywatne, natomiast po prostu grała rolę kwestia opieki nad osobą chorą. Ponieważ to było napisane w oświadczeniu, więc mogę o tym powiedzieć. Taki był kontekst tej sytuacji, którą pan przedstawił jako jakieś prywatne nadużycie. Dotyczyło to zresztą września tego roku – incydentalna jedna kwestia.</u>
<u xml:id="u-1.133" who="#PiotrGliński">Opowieści o planach na 2026 r. innego dyrektora, który został zwolniony dlatego, że miał jakieś plany zapisane na 2026 r., przy czym on nie może się tu ani bronić, ani do tego ustosunkować, krótko mówiąc jest po prostu nieprzyzwoite. Państwo często używacie takiej normy i odwołujecie się do zasad przyzwoitości, dlatego uważam, że jest to nieprzyzwoite.</u>
<u xml:id="u-1.134" who="#PiotrGliński">Tak, my faktycznie dbaliśmy o polską kulturę, zdobyliśmy na tę kulturę znacznie większe środki. Widać, co się stało w tej chwili. Jest stagnacja, jest zatrzymanie rozwoju.</u>
<u xml:id="u-1.135" who="#PiotrGliński">Tak, panie dyrektorze Rypson, zawiaduje pan 60 muzeami dlatego, że przez 8 lat o 100% ta liczba wzrosła, bo państwo polskie zaczęło się wreszcie opiekować instytucjami kultury, tak jak to powinno być. Na początku transformacji popełniliśmy pewien błąd i zbyt wiele zrzuciliśmy przede wszystkim na barki samorządów. Oczywiście przy prowadzeniu wielu instytucji współpracujemy właśnie z samorządami, z archidiecezjami ze stowarzyszeniami, z fundacjami. Dotyczy to także muzeum toruńskiego i państwo o tym wiecie, więc uczciwość nakazywałaby, żebyście powiedzieli, że umowa dotycząca muzeum toruńskiego jest dokładnie taka sama, jak inne umowy z innymi podmiotami. Proszę sobie spojrzeć na zapisy dotyczące umowy Muzeum Jana Pawła II i kardynała Stefana Wyszyńskiego. Wszystkim zresztą zapraszam do tego wspaniałego muzeum, bo ono jest bardzo ciekawe, także ze względu na swoją formę i na oprawę plastyczną, pomijając nawet przesłanie tych dwóch gigantów polskiej historii. Jakoś tego dotychczas nie było, tak jak i wielu innych rzeczy, których nasi poprzednicy nie zrobili.</u>
<u xml:id="u-1.136" who="#PiotrGliński">Tak, szanowni państwo, to była, że nawiążę do języka pani minister, pewnego typu ofensywa kulturalna, jeżeli chodzi o współprowadzenie i rozwój opieki państwa nad instytucjami kultury i nad muzeami, ponieważ było bardzo wiele białych plam i musieliśmy powoływać te muzea, bo Polska potrzebuje polityki historycznej, tak jak każdy inny kraj na świecie. Próbowaliśmy to naprawić, niestety po latach zaniedbań, i robili to także dyrektorzy przez was później tak potraktowani, jak staraliśmy się to dziś przedstawić, ale państwo zmieniliście temat dyskusji, z tym że to oceni już opinia publiczna. My chcieliśmy rozmawiać na temat zwolnień dyrektorów oczywiście i te wątki w referacie pani minister były merytoryczne, natomiast do większości kwestii pani się nie ustosunkowała, bo nie ma pani żadnych argumentów dotyczących na przykład pani Doroty Janiszewskiej-Jakubiak, a argumenty dotyczące pana dr Kostro, ja już je uprzedziłem, są po prostu haniebne, ponieważ pani doskonale wie, że to zawsze tak się odbywało i odbywa, również w miejscach, gdzie pani pracowała. Inwestycje w kulturze tak po prostu wyglądają, mówiliśmy już o tym. Pieniądze na inwestycje są często wydawane z opóźnieniem, bo taka jest sytuacja na rynku, zwłaszcza na rynku, gdzie powstają inwestycje absolutnie autorskie i indywidualne. To nie jest ta sama droga, taki sam most, czy taki sam tunel budowany w podobnych technologiach. W kulturze za każdym razem mamy do czynienia z zupełnie inną inwestycją i skala trudności przy realizacji tych inwestycji jest całkowicie odmienna. Decydent ma obowiązek pomagać przy takich inwestycjach. Pani powiedziała, że pan dyrektor Kostro nie informował, co się dzieje na inwestycji. Jako minister ja tam byłem co tydzień. Co tydzień spotykałem się z ludźmi, którzy realizowali największą inwestycję, za którą byłem odpowiedzialny. To jest pani odpowiedzialność, że pani nic nie wiedziała, albo pani poprzednika, bo nadzór nad największą inwestycją wymaga ciężkiej pracy tego, kto w danym momencie jest odpowiedzialny za resort. To dotyczy także wielu innych rzeczy. Opowieści że tym, że czegoś się oczekuje przy takiej inwestycji, przy takiej skali… Tam po prostu jest się na miejscu. I urzędnicy, i polityk, który to nadzoruje, cały czas współpracują z dyrekcją i tak to wyglądało. Taka była także praca naszego pełnomocnika ds. muzeum, dzięki któremu zresztą w ogóle kształt zewnętrzny muzeum, o czym wielokrotnie mówiłem publicznie, jest taki, a nie inny, ponieważ wybitny architekt, który był pełnomocnikiem, wspierał pana dyrektora i inwestorów. Przecież inwestorem jest tutaj instytucja i to jest właśnie ta specyfika i trudność realizowania inwestycji w kulturze. Inwestorem jest bowiem instytucja kultury, która tylko raz w życiu będzie takim inwestorem, bo raz w życiu buduje swoją siedzibę. To jest faktycznie specyficzna trudność i dlatego polityk jest odpowiedzialny za bieżącą współpracę. Wtedy może pani wiedziałaby, dlaczego te pieniądze nie są wydawane, gdy jest klincz pomiędzy wykonawcą a inwestorem, czy projektantem, gdy są tysiące sytuacji, które trzeba rozumieć. Gdybym ja tego nie rozumiał, nie zrobilibyśmy tego, co zrobiliśmy, a zrobiliśmy to począwszy od kamienia węgielnego poprzez wymianę wykonawcy aż po oddanie obiektu do użytku i po wystawę. Mam na myśli dawno już otwarte wielkie muzeum w Sulejówku, ale to samo jest z Muzeum Historii Polski, Muzeum Piaśnickim, Panteonem Śląskim, Muzeum Bitwy pod Grunwaldem, Muzeum Pamięci Sybiru. Mógłbym jeszcze długo wymieniać oraz dodać te wszystkie rzeczy, które państwo w dużej mierze kontynuujecie, na szczęście, bo musicie kontynuować, bo łopata została wbita.</u>
<u xml:id="u-1.137" who="#PiotrGliński">Ale skoro już poruszamy dzisiaj wszystkie tematy, to ja się pytam, gdzie jest Muzeum Historii Naturalnej w Warszawie? Trzy lata ciężkiej pracy, żeby przygotować to muzeum do budowy razem z nowym gmachem Muzeum Techniki. Zwracam się do opinii publicznej – tak, przygotowana była wielka, przepiękna inwestycja na pustej działce, ta działka na błoniach obecnego Stadionu Narodowego jest pusta od wielu lat, od kilkudziesięciu lat, w zasadzie od czasów wojny, ona jest już w posiadaniu Muzeum Techniki i tam miał powstać nowy gmach Muzeum Techniki i Muzeum Historii Naturalnej. Nota bene skoro państwo tak patrzycie na środki publiczne, to akurat te muzea zarabiają na siebie wszędzie na świecie i w Polsce też mogłyby zarabiać. Środowiska naukowe, które mają odpowiednie kolekcje, które uczestniczyły w projektowaniu, oczekiwały, że wreszcie te muzea powstaną.</u>
<u xml:id="u-1.138" who="#PiotrGliński">Szanowni państwo, to jest pewien obraz różnicy w podejściu do pracy w resorcie kultury, jaką my prowadziliśmy i jaką państwo prowadzicie, a teraz jeszcze kilka szczegółów. Pani minister, żaden fortepian, tylko cała kolekcja została zakupiona i bynajmniej nie w 2020 r., więc najpierw trzeba wiedzieć, o czym się mówi, a później możemy dyskutować i opowiadać różne historie. Rapperswil – hotel, ale, pani minister, tam jest także centrum konferencyjne. To jest absolutnie miejsce… Nie wiem, czy pani tam była, ja byłem. Były przeprowadzone odpowiednie analizy i jest zupełnie oczywiste, że to jest kwestia woli politycznej, a nie kwestia niemożności zrealizowania koncepcji. Tam jest centrum konferencyjne, a hotel jest tylko dopełnieniem, tak jak w każdym miejscu, które ma pełnić centrum promocji kultury, a Rapperswil właśnie taką miał pełnić funkcję, oprócz zachowania Muzeum Polskiego. Istniejące centrum i zaplecze hotelowe to jest wartość dodana, a nie coś, za co można krytykować. Nota bene to była nieruchomość, której właściciel nie chciał nikomu sprzedać. Zdecydował się na sprzedaż Polsce, rządowi polskiemu, właśnie po to, żeby Polska stała się tam gospodarzem. Historyczne związki z miastem pochodzą z 1870 r., bo w tym miejscu, właśnie w tym hotelu podpisano umowę o powołaniu Muzeum Polskiego w Rapperswil.</u>
<u xml:id="u-1.139" who="#PiotrGliński">Nie wspomniała pani, że udało wam się także udusić ostatnio Park Dzieje, kolejną instytucję współprowadzoną zresztą z wolontariuszami, ze stowarzyszeniem miejscowym, oddolnym. Jedyna tego typu impreza czy instytucja w Polsce, która nawiązuje do podobnych instytucji francuskich czy światowych, które cieszą się olbrzymią frekwencją. To tylko pokazuje, iż jest to dobry sposób edukowania o historii, tylko może wam się tytuł nie podobał? Krzyż i Orzeł – to może faktycznie niewłaściwy tytuł z punktu widzenia obecnego kierownictwa Ministerstwa Kultury.</u>
<u xml:id="u-1.140" who="#PiotrGliński">Opowieści o Polskiej Fundacji Narodowej. Ja już nie chcę mówić, jakie są związki pomiędzy ministrem kultury a Polską Fundacją Narodową, natomiast po prostu jest nieprawdą opowiadanie o jakimś uwłaszczeniu Polskiej Fundacji Narodowej. Proszę sobie zajrzeć do odpowiednich zapisów prawnych. Nie ma mowy o żadnym uwłaszczeniu. Gdyby pani przejrzała projekty, jakie Polska Fundacja Narodowa realizowała, to wiedziałaby pani, o czym mówimy. Natomiast jeżeli przerywa się jakiś projekt, tak jak to miało miejsce z projektem, w ramach którego został zakupiony scenariusz, o którym teraz mówimy… Jak pani wie, scenariusz dotyczy Meriana Coopera, postaci z polskiej historii, chyba dość interesującej dla opinii publicznej. Przypominam, że to był amerykański lotnik, który w czasie wojny polsko-bolszewickiej… Może to jest problem? Nie budujecie pomnika, zrezygnowaliście właśnie z budowy, wyrzuciliście projekt, ale 2 mln złotych zostało już na to wydanych przez Ministerstwo Kultury. Chodzi o projekt, który z wielkim trudem udało się nam prowadzić razem z miastem Warszawa, mówię o projekcie pomnika Bitwy Warszawskiej. Wspomniany Cooper, wracając do scenariusza, o którym mówimy, to jest z jednej strony lotnik, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, oczywiście po naszej stronie, choć później był jeńcem sowieckim, ale potem został on słynnym producentem i reżyserem, m.in. twórcą postaci King-Konga. To jest więc znana postać z obszaru kultury masowej i popularnej, i dlatego warto było inwestować w ten film właśnie w kooperacji zagranicznej. Do tego m.in. została przecież powołana PFN, żeby bronić polskiego wizerunku poprzez kulturę w dużej mierze, ale nie tylko, bo także poprzez sport.</u>
<u xml:id="u-1.141" who="#PiotrGliński">Czy wiecie państwo, ilu wychowaliśmy medalistów dzięki programowi Polskiej Fundacji Narodowej? M.in nawet pani Iga Świątek była stypendystką Polskiej Fundacji Narodowej, ale jakoś nic o tym się nie mówi, a mówi się o jachcie, przy czym państwo o tym jachcie faktycznie mało wiecie. Jacht wygrał 11 oceanicznych rejsów i nie kilka lat temu został sprzedany, tylko odchodząca rada, jak rozumiem… Nie miałem już na to wpływu, choć wcześniej uczestniczyłem w posiedzeniach rady, która się odbywała regularnie, więc pani jakaś uwaga, że ta rada dopiero zbiera się po raz pierwszy w pełnym składzie, czy w niepełnym, to jest po prostu zafałszowanie rzeczywistości. W przeciwieństwie do pani brałem udział w posiedzeniach tych rad, bo jako minister kultury z uwagi na moje umocowanie statutowe mogłem to robić, a ponieważ chciałem monitorować pracę fundacji i uczestniczyłem w tych pracach, więc widziałem, jak wielki zakres wspaniałych programów ta fundacja realizowała, m.in. jacht, z którego państwo tak się wyśmiewacie razem z Gazetą Wyborczą. To był jacht, który wygrał 11 morskich, oceanicznych regat i występował pod piękną nazwą I Love Poland na całym świecie. Jednocześnie na jachcie realizowany był program szkoleniowy z Polskim Związkiem Żeglarskim i ponad 1 tys. żeglarzy zostało wyszkolonych.</u>
<u xml:id="u-1.142" who="#PiotrGliński">Są kraje, które podchodzą poważnie do spraw morskich, do wychowania morskiego, do wychowania żeglarskiego i zawsze mi się wydawało, że Polska, od czasów odzyskania niepodległości w 1918 r., też powinna podchodzić do tych spraw w sposób poważny i wykorzystywać żeglarstwo i morze zarówno do wychowania młodych pokoleń, jak i do promocji wizerunku Polski na świecie. Taka jest odpowiedź na to, dlaczego Polska Fundacja Narodowa akurat tym projektem się zajmowała.</u>
<u xml:id="u-1.143" who="#PiotrGliński">Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce. Dobrze, że pani przypomniała ten projekt, bo to jest ten projekt, którego finansowania odmówiła poprzednia władza. Poprzedni rząd Platformy Obywatelskiej i PSL-u odmówił wsparcia budowy Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce, zresztą budowy tego muzeum w miejscu historycznym i tragicznym, bo w więzieniu, gdzie byli męczeni, maltretowani i zabijani żołnierze wyklęci z terenu Mazowsza. Pani stawia zarzut, nie wiem, kto pani to napisał i po co pani to czyta, że od 2019 r. nie było żadnych naukowych publikacji tego muzeum. Pani minister, budowę pierwszego etapu tego muzeum zakończono 1 marca 2019 r. w Dzień Żołnierzy Wyklętych, a otwarte zostało ono po wyposażeniu ekspozycji stałych 1 marca 2022 r. Pani publicznie zarzuca temu muzeum… Tak, to jest małe lokalne muzeum, które dba o pamięć lokalną, szalenie ważną pamięć dotyczącą tych tragicznych, straszliwych wydarzeń, gdy Polska wpadła w okupację sowiecką i byli tacy, którzy temu się przeciwstawiali. Pani natomiast stawia publicznie zarzut, że oni nie rozpoczęli naukowej działalności w 2019 r. Naprawdę z przykrością słucha się tego rodzaju zarzutów.</u>
<u xml:id="u-1.144" who="#PiotrGliński">Dzisiaj, właściwie przed chwilą, przeczytałem, co powiedział minister Wieczorek, to jest pani kolega z rządu: „Jeśli pan nie złoży rezygnacji, to tej szkoły nie będzie”. Tak pan minister Wieczorek, na słynnych już od paru godzin taśmach Wieczorka, rozmawiał z jednym z rektorów uczelni publicznej. Tak właśnie rozmawialiście ze swoimi dyrektorami i my o tym wiemy, i to jest zapisywane. I pani się nie martwi o tych prokuratorów, skoro pani już ten wątek przekazuje. Od pierwszych rozmów mamy bardzo wiele relacji, także spisanych, dotyczących tych rozmów, tego typu argumentacji, którą państwo stosowaliście.</u>
<u xml:id="u-1.145" who="#PiotrGliński">A co do tego, jak wygląda w tej chwili działanie Ministerstwa Kultury… Przepraszam, wcześniej chciałbym jeszcze przytoczyć, bo tego nigdy za mało, uzasadnienie zwolnienia, odwołania dyrektora Berenta ze stanowiska dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej. Tak pan Sienkiewicz umotywował to odwołanie w oficjalnym piśmie odwołującym dyrektora: „Działając na podstawie itd ustawy o organizowaniu…” – to jest chyba ta ustawa, którą panią cytowała tu wielokrotnie – „Odwołanie jest następstwem odbytej rozmowy w dniu 16 stycznia 2024 r., w której zadeklarował pan brak identyfikacji z polityką i działaniami Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego”. Czyli to, co państwo wprowadzacie, to jest zamordyzm…</u>
<u xml:id="u-1.146" who="#PiotrGliński">Przepraszam, mógłby pan powtórzyć ten dowcip, bo ja nie słyszałem?</u>
<u xml:id="u-1.147" who="#PiotrGliński">„Odwołanie jest następstwem rozmowy odbytej w dniu 16 stycznia 24 r., w której zadeklarował” – tymi słowami pan Sienkiewicz zwraca się do pana Berenta – „brak identyfikacji z polityką i działaniami Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego”. Czyli każdy dyrektor, rozumiem, że każdy pracownik, każdy polski obywatel, który deklaruje brak identyfikacji z polityką i działaniami jakiegoś ministerstwa obecnego rządu, może być odwołany i może być tak potraktowany. Jego prawa mogą być zmiażdżone. Prawo może być zmiażdżone, konstytucja może być zmiażdżona. Właśnie dlatego to czytam po raz wtóry, bo warto, żebyście państwo to usłyszeli i żebyście zrozumieli, w czym uczestniczycie. Tak tworzą się dyktatury, właśnie w ten sposób. Jeżeli obywatel się nie identyfikuje i ma jeszcze wolę, czy ma odwagę zadeklarować, że nie identyfikuje się z politykami i działaniami danego resortu, to może być odwołany, można z nim zrobić wszystko i to właśnie robicie Polsce w tej chwili.</u>
<u xml:id="u-1.148" who="#PiotrGliński">Ale to nie jest wszystko. Bardzo dobrym przykładem tego, co państwo w tej chwili robicie, jak prowadzicie politykę, jest powołanie jedynej nowej instytucji, którą powołaliście. My faktycznie powołaliśmy kilkadziesiąt, prawie 100 nowych instytucji w ciągu 8 lat. O 100% zwiększyliśmy liczbę muzeów, instytucji artystycznych współprowadzonych, prowadzonych i wspieranych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a państwo powołaliście jedną taką instytucję. To jest Instytut… to znaczy nie wiem, jak jest z Teatrem im. Słowackiego, czy to już jest po, czy w trakcie – więc być może to są 2 instytucje, ale ta jedna instytucja, którą na pewno powołaliście, to jest Instytut Różnorodności Językowej Rzeczypospolitej. Tak się nazywa ta instytucja. Instytut został powołany zarządzeniem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z dnia 25 kwietnia 2024 r., czyli nowa instytucja funkcjonuje pół roku. Chyba rzeczywiście niewiele pieniędzy publicznych zostało tam zainwestowanych. Nie wiem, czy one są wyprowadzane, czy nie są wyprowadzane, ale przez pół roku ta instytucja jeszcze nic nie zrobiła. Tam jest zatrudnionych 6 osób w wymiarze 5,5 etatu, oprócz urzędniczki z ministerstwa, która jest szefową tej instytucji. Ona ma też jakieś naukowe kwalifikacje, więc ja tego nie kwestionuję, nie chcę tego oceniać. Pozostałe osoby zatrudnione w instytucie to: główna księgowa; osoba odpowiadająca za kadry, czyli kadrowa; osoba, która się zajmuje administracją, czyli kierownik administracyjny; koordynator do spraw promocji i komunikacji, oczywiście wizerunek jest ważny i jest jedna osoba, która może ma coś wspólnego z merytoryką, a mianowicie koordynator do spraw programu grantowego. Tak państwo pracujecie. My faktycznie pracowaliśmy inaczej. Szukaliśmy środków publicznych, inwestowaliśmy je w działania dla dobra publicznego i zrealizowaliśmy to wszystko, co tak was bardzo boli.</u>
<u xml:id="u-1.149" who="#PiotrGliński">Ja wiem, że za czasów pana dyrektora Rypsona w Muzeum Narodowym zakupy były nieco wstrzemięźliwe. Panu się nie podobało to, że kupiliśmy Chagalla do Muzeum Narodowego.</u>
<u xml:id="u-1.150" who="#MichałKrawczyk">Mam wrażenie, że wychodzicie państwo z takiego założenia w swoich wypowiedziach i przywiązaliście się strasznie do tego, że nikt wam nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne. Faktycznie chyba niestety zostaniecie w tym świecie, ale wydaje mi się, że takich informacji jak dzisiaj powinniście słuchać.</u>
<u xml:id="u-1.151" who="#MichałKrawczyk">Pan poseł Gliński podczas swojego uzasadnienia użył takich słów, które nie mogą, tak mi się wydaje, panie przewodniczący, zostać potraktowane obojętnie na posiedzeniu komisji sejmowej i przejść zupełnie obok nas. Pan poseł Gliński powiedział o tym, że dochodzi do systemowej zmiany ustroju siłą. Chciałbym zwrócić państwu uwagę na to, że to, o czym powiedział pan poseł Gliński, jest opisane w Kodeksie karnym. Jeśli pan uważa, panie pośle, że faktycznie dochodzi w Polsce do systemowej zmiany ustroju siłą, to niech pan złoży zawiadomienie w tej sprawie, ponieważ za to przestępstwo grozi od 10 lat do dożywocia.</u>
<u xml:id="u-1.152" who="#MichałKrawczyk">Wracając do tej zmiany ustroju siłą, panie przewodniczący, nie pozostańmy obojętni na to sformułowanie, a byłego ministra kultury pana posła Glińskiego wzywam do tego, żeby albo złożył odpowiednie zawiadomienie, albo wycofał te słowa i powiedział, że żartował, że źle go zrozumieliśmy, że nie to miał na myśli. Albo niech pan będzie konsekwentny…</u>
<u xml:id="u-1.153" who="#MichałKrawczyk">Bronicie państwo instytutu…</u>
<u xml:id="u-1.154" who="#MichałKrawczyk">Ale to pan przewodniczący decyduje. Bronicie państwo Instytutu Dmowskiego, który finansował…</u>
<u xml:id="u-1.155" who="#MichałKrawczyk">Padł tutaj także argument dotyczący środków na renowację zabytków i w jaki sposób państwo przyznawaliście te pieniądze. Czy wie pan o tym, że ostatni prowadzony przez pana konkurs, kiedy był pan ministrem kultury, na renowację zabytków w województwie lubelskim, moim rodzimym, przeznaczył 80% środków z tych 200 mln złotych na zabytki sakralne? Proszę więc nie podważać tego stwierdzenia, że finansowaliście przede wszystkim odnowę zabytków sakralnych. Moje miasto rodzinne Lublin złożyło 10 wniosków, m.in. o zmianę nawierzchni rynku, remont Trybunału Koronnego, placu po farze i renowację 2 zabytkowych budynków liceów, które są na terenie miasta. Czy wie pan, ile Lublin dostał pieniędzy? Zero. Lublin dostał z tego konkursu okrągłe zero złotych.</u>
<u xml:id="u-1.156" who="#MichałKrawczyk">Wypowiedź pani minister potwierdza to, o czym wielokrotnie przez 8 lat waszych rządów pisały media, o czym donosiły organizacje pozarządowe i Najwyższa Izba Kontroli w swoich raportach. Zrobiliście państwo z kultury narzędzie ideologiczne i na dodatek, jak słyszymy, łamaliście przy tym prawo i wyprowadzaliście publiczne pieniądze, finansując swoich politycznych znajomych, takich jak Tadeusz Rydzyk. Te informacje, które dzisiaj usłyszeliśmy, ja ich wcześniej nie znałem, może państwo je znaliście, to są porażające informacje dotyczące interesów, bo to chyba tak trzeba nazwać, pani minister, prowadzonych między Ministerstwem Kultury a fundacją Tadeusza Rydzyka i ogromnych pieniędzy, setek milionów złotych, które, jak rozumiemy… Oczywiście o tym będzie decydowała prokuratura i niezależny sąd, ale nawet nie byliśmy świadomi tego, na jaką skalę były wydawane pieniądze. Nie dosyć, że bez sensu, to jeszcze, jak słyszymy, z łamaniem przepisów prawa.</u>
<u xml:id="u-1.157" who="#MichałKrawczyk">Na koniec mam jeszcze apel do posłanek i do posłów PiS-u: częściej wnioskujcie państwo o takie posiedzenia Komisji. Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-1.158" who="#RobertKostro">Po drugie, chcę powiedzieć, że moja pierwsza rozmowa z panią minister była od razu rozmową dotyczącą mojego odwołania. Przez kilka tygodni prosiłem o spotkanie, a doczekałem się go dopiero wtedy, kiedy nastąpiło odwołanie. Wcześniej nie rozmawialiśmy ze sobą o tych sprawach, zresztą każda moja rozmowa z zainteresowanymi osobami dotyczyła czegoś zupełnie innego i nie było w ogóle mowy o tego rodzaju zarzutach. Rozmowa z członkami rady także dotyczyła czegoś innego, a publicznie formułowane oskarżenia dotyczą czegoś innego i to mi się bardzo nie podoba niezależnie od tego, co jest prawdziwą przyczyną odwołania. Ten sposób komunikacji uważam za niewłaściwy i niegodny. To po drugie.</u>
<u xml:id="u-1.159" who="#RobertKostro">Po trzecie, jeżeli chodzi o rzeczy bardziej szczegółowe, które tutaj się pojawiały… Jeśli mówimy o kosztach realizacji wystawy stałej, to chcę powiedzieć, że projekt wystawy stałej, jego koncepcja została wybrana w 2011 r. przez kompetentną komisję, w której składzie byli wybitni muzealnicy: prof. Andrzej Rottermund, prof. Jack Lohman, wybitny scenograf Allan Starski. Ta koncepcja uległa zmianie m.in. ze względu na to, że został powiększony gmach – to była decyzja z 2015 r. o zmianie miejsca budowy. Konkurs robiliśmy natomiast w 2009 r. na wystawę w gmachu, który miał mieć 20 tys. m² powierzchni i miał być zbudowany niedaleko stąd przy Placu Na Rozdrożu. W 2015 r., żeby była jasność, jestem za to wdzięczny pani premier Kopacz i pani minister Omilanowskiej, bo to była dobra decyzja, dostaliśmy gmach, który miał prawie 50 tys. m2 i stąd m.in. wziął się wzrost kosztów realizacji samego gmachu oraz wzrost kosztów realizacji wystawy stałej. O te rzeczy nikt mnie wcześniej nie pytał.</u>
<u xml:id="u-1.160" who="#RobertKostro">Jeżeli chodzi o raporty, to chcę powiedzieć, że ja mam obowiązek co kwartał raportować na temat inwestycji i w związku z tym to jest absolutna nieprawda, że Ministerstwo Kultury nie było informowane na temat aktualnego stanu inwestycji. Nie mówię już o tym, że rozmowa na temat tej inwestycji w ogóle nie nastąpiła do dzisiaj, a ja komunikuję się w tej chwili z MKiDN za pomocą mediów. Takiej rozmowy nie było. Miałem natomiast stały kontakt, oczywiście, z dyrektorem Kwiatkowskim, dyrektorem Departamentu Finansowego, to jest prawda i pan dyrektor był doskonale zorientowany w sprawie. Nie wiem, może nie przekazywał dalej tej informacji. Nie rozumiem, jak to działa w Ministerstwie Kultury. To jest kolejna rzecz.</u>
<u xml:id="u-1.161" who="#RobertKostro">Oprócz zwiększenia powierzchni wystawy stałej zapadła wtedy również decyzja o tym, że w ramach wystawy stałej będą realizowane pewne prace budowlane. To nie jest zatem czysta praca wystawiennicza, ale to są również koszty budowlane, związane chociażby z okładziną kamienną, z betonowaniem posadzek itd, a więc to niejako dużo większe sprawy.</u>
<u xml:id="u-1.162" who="#RobertKostro">Szanowni państwo, to jest największa wystawa w Polsce. Dla porównania Muzeum POLIN to jest 4 tys. m2, my mamy 7,3 tys. m2 samej powierzchni wystawienniczej, a do tego dochodzi jeszcze przestrzeń edukacyjna, do tego dochodzi przestrzeń kawiarni w obszarze wystawy stałej itd – w sumie sprawie 9 tys. m2. To jest bardzo duża wystawa. Przypominam, że w czasie realizacji inwestycji mieliśmy wysoką inflację oraz COVID, ale o tych problemach była już tutaj mowa.</u>
<u xml:id="u-1.163" who="#RobertKostro">Kolejna rzecz, która nawet dzisiaj tutaj padła z ust pani minister, to kwestia tego, że nie może być w muzeum wystawy stałej. Oczywiście, że tak, że nie może, tylko – przepraszam – czy ktoś analizował to, co robiliśmy? Jedną z trudności w prowadzeniu tej inwestycji było to, że miałem jednocześnie dwie wielkie inwestycje, tzn. budowę muzeum i budowę wystawy stałej oraz prowadzenie działalności tego muzeum. Nie miałem czasu analizować wszystkich dokumentów, dlatego wypisałem sobie tylko to, co przyszło mi do głowy, jeśli chodzi o rzeczy, które realizowaliśmy w tym roku w ramach naszej działalności: coroczny, duży i ważny konkurs „Wydarzenie historyczne roku”; lekcje muzealne – to jest projekt, który realizujemy od wielu lat; spektakle edukacyjne; imprezy plenerowe – 2 takie imprezy się odbyły; powołaliśmy w tym roku Klub Nauczyciela; powołaliśmy w tym roku Młodzieżową Radę Muzeum; odbyły się co najmniej 3 duże konferencje: Muzea historii polskiej, bardzo ważna konferencja muzealnicza dotycząca tego, w jaki sposób tworzyło się muzealny obraz historii Polski; za chwilę będzie duża konferencja o Powstaniu Kościuszkowskim, ta konferencja była projektowana przeze mnie; kolejna ważna konferencja to Recovering Forgotten History, to jest coroczna konferencja, na którą zapraszamy anglosaskich historyków i to jest świetne miejsce do promocji polskiej historii podczas debat nad ważnymi książkami w gronie historyków polskich i także historyków z naszego regionu Europy. Inne zrealizowane przez nas projekty, to: konferencja polsko-litewska w rocznicę podpisania układu o przyjaźni, weekendy filmowe, pokazy plenerowe filmów historycznych, wykłady – naszymi gośćmi były bardzo różne.</u>
<u xml:id="u-1.164" who="#RobertKostro">Była tu mowa o tym, że muzeum nie może być w jakiś sposób zamknięte i oczywiście nie jest. Gościli u nas m.in. prof. Andrzej Nowak, Adam Michnik, Tomasz Nałęcz, Dariusz Gawin, Czesław Bielecki, Aleksander Hall. Lista jest naprawdę długa i są to najlepsze nazwiska. Ci ludzie chętnie przychodzą do naszego muzeum i nie mieliśmy nigdy z tym problemu. Nigdy nie zamykaliśmy drzwi przed ludźmi żadnej opcji politycznej. Warto podkreślić, że podcasty Muzeum Historii Polski to są najlepiej słuchane podcasty historyczne w Polsce. W każdym rankingu zwyciężają nasze podcasty historyczne. Wyżej są tylko takie, gdzie jest krew i seks. Tam gdzie są poważne podcasty historyczny, prym wiodą nasze podcasty.</u>
<u xml:id="u-1.165" who="#RobertKostro">Przeprowadziliśmy cykl debat, o których była już mowa. Debata 2 października została przygotowana przeze mnie, a pan prof. Napiórkowski został zaproszony jako dyskutant już kilka miesięcy temu. To nie była zresztą pierwsza taka debata. Współpracujemy z Polską Orkiestrą Symfoniczną Juventus, z Sinfonią Varsovią, z Latem Klasyki Polskiej itd.</u>
<u xml:id="u-1.166" who="#RobertKostro">Szanowni państwo, powiedziałbym, że tych imprez, tych wszystkich rzeczy może było nawet za dużo, że może nawet za dużo robiliśmy, a powinniśmy się bardziej skoncentrować na wystawie stałej, ale to chyba byłyby najważniejsze sprawy i nie chcę wchodzić dalej w szczegóły.</u>
<u xml:id="u-1.167" who="#RobertKostro">Jeżeli chodzi o uzasadnienie… Proszę państwa, spotkałem się z prof. Napiórkowskim i zrobił on na mnie bardzo sympatyczne wrażenie, ale powiedzenie, że to jest dobry wybór merytoryczny, postawienie na czele takiej instytucji osoby, która nie ma żadnego doświadczenia w zarządzaniu, które nie ma żadnego doświadczenia w organizacji działalności kulturalnej… Ja tej decyzji nie rozumiem, zwłaszcza że pani minister mówiła tutaj o fachowości i kompetencjach osób zarządzających instrukcjami kultury. W tym kontekście ja tej decyzji nie rozumiem i to nie jest tylko skutek tego, że czuję się jakoś pokrzywdzony, ale po prostu tego nie rozumiem.</u>
<u xml:id="u-1.168" who="#RobertKostro">Chciałbym jeszcze powiedzieć o dwóch sprawach, bardziej ogólnych. Rozumiem i to jest oczywiste, że zmienia się rząd i to jest… Mam od 2000 r. własne doświadczenia związane z Ministerstwem Kultury. Po raz pierwszy w Ministerstwie Kultury znalazłem się jako szef gabinetu ministra Ujazdowskiego w 2000 r. w rządzie Jerzego Buzka, więc można powiedzieć, że znam ten resort od podszewki i jest dla mnie oczywiste, że kiedy zmienia się ekipa, czasami trzeba wymienić pewnych ludzi. Jednak skala wymiany, która teraz nastąpiła, jest dla mnie porażająca. Nie jestem w stanie uwierzyć, że wszystkie te przypadki to są przypadki merytorycznie uzasadnione nieprawidłowościami. Powtarzam – rozumiem, że minister musi dokonywać pewnych zmian, rozumiem, że są nieprawidłowości i to się zdarza w każdym rządzie, to jest dla mnie sprawa oczywista, ale boję się jednej rzeczy, że to będzie precedens, który teraz tworzycie i on potem będzie powtarzany przez kolejne rządy. Tego się naprawdę obawiam.</u>
<u xml:id="u-1.169" who="#RobertKostro">Jeżeli jeszcze chodzi o podejmowane czynności, które mogą być zagrożone postępowaniem prokuratorskim, to oczywiście wiem, że czasami zdarzają się takie przypadki, ale nie chcę teraz w to wchodzić, nie znam szczegółów, natomiast na pewno minister musi w tej sprawie działać. Bardzo przestrzegam jednak przed posługiwaniem się kwestiami zapisów kontraktów jako podstawy do odwołań ze stanowisk dyrektorskich. Uważam, z dwóch powodów, że to jest niewłaściwe. Po pierwsze, jest czymś naturalnym, że na przestrzeni kilku lat może zmienić się pierwotnie założony program, i to z różnych powodów, chociażby dlatego, że pojawiają się pieniądze na jakieś nowe programy, chociażby dlatego, że pojawiają się nowe tematy, nowe ważne wyzwania itd. Normalne jest więc to, że dyrektor instytucji po prostu zmienia pewne projekty, z pewnych musi rezygnować, pewne nowe musi wprowadzać. Powołanie się na ten powód jako przyczynę zerwania kontraktu uważam za wyjątkowo niedobrą praktykę, ponieważ będzie to raczej skłaniać dyrektorów do nadmiernej ostrożności i biurokratyzacji działania. Wydaje mi się, że to nie jest dobry kierunek działania. Bardzo dziękuję.</u>
<u xml:id="u-1.170" who="#JoannaLichocka">Podobnie było z dyrektorem Zamku Ujazdowskiego panem Piotrem Bernatowiczem. Tutaj dochodzi jeszcze element zemsty, bo Piotr Bernatowicz obnażył waszą cenzurę. Ocenzurowaliście biennale, nie pozwoliliście Ignacemu Czwartosowi zaprezentować tam swojej twórczości, bo w waszych kategoriach była ona nieprawomyślna, była niesłuszna, ponieważ niosła wartości patriotyczne, a te nie są w waszym kanonie światopoglądowym dobrze widziane i w związku z tym wyrzuciliście go z tego biennale. Co zrobił Bernatowicz? Po prostu zrobił alternatywną wystawę w Wenecji, drzwi w drzwi z polskim pawilonem, i musiał zostać odwołany. Nie mogliście tego tolerować, żeby dyrektor instytucji kultury miał wolność artystyczną, że powiedział: nie pozwalam na cenzurę, nie zgadzam się na cenzurę robioną przez koalicję 13 grudnia. Musiał wylecieć.</u>
<u xml:id="u-1.171" who="#JoannaLichocka">Podobnie, tak naprawdę, było z Robertem Kostro i kierowaniem Muzeum Historii Polski. Tutaj też jest kwestia ideologii. Musiał tam wejść neomarksista z kręgu Krytyki Politycznej, bo to jest ten neo-PRL, który fundujecie w kulturze. On ma swoją propagandę, swój język, który jest obowiązkowy. Nie będę teraz dalej wymieniać tych cech, ale o jednej szczególnej cesze muszę powiedzieć, abstrahując od tych wszystkich rzeczy, które są przekłamane, zmanipulowane, tych zarzutów, pod pretekstem których wyrzuciliście dyrektorów. Ta cecha, która łączy was z Jaruzelskim, Kiszczakiem i całą resztą, to polowanie na duchownych. Przecież pani minister nie przez przypadek tutaj przez 40 minut mówiła „Tadeusz Rydzyk”. Nie powiedziała pani „ojciec Tadeusz Rydzyk, ksiądz Tadeusz Rydzyk”, a tego wymagałaby elegancja. Nie, pani mówi językiem Urbana. Po co? Przecież pani nie jest z tej formacji. Po co pani się w to pakuje? To jest niepotrzebne.</u>
<u xml:id="u-1.172" who="#JoannaLichocka">Jeśli chodzi o muzeum w Toruniu, to pan dyrektor podniósł kwestię ceny archiwów za minutę, że kosztowały 1 tys. zł. Szanowni państwo, 1 tys. zł to była przeciętna cena kilka lat temu za wykorzystanie, za kupienie materiałów archiwalnych. W czasie, kiedy ja robiłam filmy dokumentalne, tyle płaciłam na przykład Video Gdańsk, w związku z tym…</u>
<u xml:id="u-1.173" who="#JoannaLichocka">Chciałabym jednak wrócić do kwestii polowania na duchownych, takiego wyjątkowego zainteresowania się kwestią walki z Kościołem Katolickim. Dzisiaj czy kilka dni temu, tysol.pl, taki portal, opublikował informację, że urzędniczka z Ministerstwa Kultury pani Magdalena Jóźwik wysłała do wszystkich instytucji podległych Ministerstwu Kultury pytania: ilu duchownych zatrudnionych jest obecnie w instytucji; w jakiej wysokości są wypłacane wynagrodzenia duchownym zatrudnionym w instytucji w okresie ostatnich 5 lat – proszę o przedstawienie informacji w podziale na lata; jakie obowiązki i zadania wykonują duchowni w instytucji – proszę o szczegółowy opis stanowisk, zakresu ich działalności, wysokość wynagrodzenia przypadającego na stanowisko; ile środków na cele kultu religijnego instytucja przekazała w ciągu ostatnich 5 lat – proszę o przekazanie kwot w podziale na lata i cel przekazania środków. Informacje te instytucje mają przedstawić w terminie do 25 października, czyli za chwileczkę, pojutrze upływa termin, do kiedy instytucje mają zeznać, czy pracowali z duchownymi, czy duchowni zatrudniani byli w którejś z tych instytucji, ile kasy wzięli. To was interesuje.</u>
<u xml:id="u-1.174" who="#JoannaLichocka">To co robicie w kulturze, to jest jakaś rekomunizacja, jakiś re-PRL, jakiś neosocrealizm i niestety mieści się to też w tym, co tutaj przedstawiła pani minister, w tym manipulowaniu i w sposobie potraktowania twórców z tych 30 instytucji, dyrektorów instytucji. To jest po prostu weryfikacja nieprawomyślnych szefów instytucji pod różnymi pretekstami. Bardzo chętnie usłyszałabym odpowiedź pani minister na temat tego pisma i czemu ono ma służyć? Czy pod tym pretekstem, że ktoś zatrudnił duchownego, będzie wyrzucony albo będzie miał jakąś dyscyplinarkę? Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-1.175" who="#NorbertKaczmarczyk">Dziękuję dwóm dyrektorom, którzy opowiedzieli swoją historię, za podejmowane działania w szerokim obszarze kultury podczas kilkunastu- bądź kilkudziesięciu lat współpracy ze wszystkimi formacjami politycznymi. To, co państwo teraz robicie w obszarze kultury tworzy precedens i dzieli Polskę na przyszłość. Może powstać sytuacja, w której następne ekipy, które będą rządzić Polską, uznają to za swego rodzaju normę, że po prostu obowiązuje zasada TKM, czyli zwalniamy i zatrudniamy swoich.</u>
<u xml:id="u-1.176" who="#NorbertKaczmarczyk">Pan minister Gliński pokazywał na przykładzie swojego szefowania w resorcie, że każdy mógł dotrwać do końca kadencji, jeżeli nawet ta kadencja nie była przedłużana. Osoba dyrektora nigdy nie była kompromitowana. Zdarzyło się kilka odwołań, ale nie było tego typu przypadków masowych zwolnień. Wmawianie opinii publicznej przez ostatnie miesiące, a wręcz lata, że prawica, Prawo i Sprawiedliwość budowało się na rządzeniu w Polsce tworząc pewnego rodzaju etatyzm, kładąc w ten sposób podwaliny pod swoją politykę, było wielkim kłamstwem. Widzimy natomiast, niestety, że to kłamstwo miało zbudować pewnego rodzaju narrację pasującą do dzisiejszych działań.</u>
<u xml:id="u-1.177" who="#NorbertKaczmarczyk">Chciałbym poznać historię tych 30 dyrektorów, chciałbym poznać opis tych sytuacji, w których pani minister podejmowała decyzje o zwolnieniu. Jeszcze raz dziękuję tym panom dyrektorom, którzy opowiedzieli swoje historie. Szkoda, że nie możemy usłyszeć 30 historii o współpracy z wieloma ministrami, politykami wszelkiej orientacji i poglądów. To, co się stało pokazuje, że idziemy w złym kierunku jako państwo Polskie. Polityczna zemsta, która ma wypalić gorącym żelazem wszystkich, którzy byli w jakiś sposób związani z prawicą w Polsce bądź byli zatrudniani w tamtym czasie, doprowadzi do wielkich podziałów społecznych w Polsce. Podaję pod rozwagę pani minister, czy chce pani, żeby rzeczywiście to szło w tym kierunku, żebyśmy tworzyli kolejne podziały takimi ruchami personalnymi. Jednocześnie omijacie państwo temat, który my podjęliśmy jako opozycja, opowieściami o 8 latach rządów i sytuacjach, które nie mają związku z tematem posiedzenia dzisiejszej Komisji. Rozumiem, że można sobie pozwolić na szerszy kontekst wypowiedzi, ale ja cały czas czekałem na pojedyncze historie. Zarzut do pani minister Gawin, która tak mocno przyczyniła się do rozwoju polskiej kultury, że była niekompetentna i tak naprawdę nie dopełniła pewnych obowiązków… To że taka osoba jest również zwalniana, to dla mnie jest kuriozum.</u>
<u xml:id="u-1.178" who="#NorbertKaczmarczyk">Dlatego jeszcze raz apeluję, bo Komisja ciągle trwa, aby pani minister przedstawiła sprawę tych 30 osób, a nie opowiadała nam o ojcu Tadeuszu Rydzyku, natomiast żeby odniosła się rzeczywiście do meritum sprawy. A tak po ludzku, czy pani minister nie uważa, że to jest trochę granie prawem, czyli po prostu szukanie kruczków prawnych, aby móc odwoływać ze stanowisk osoby związane z prawicą w Polsce? W rzeczywistości to były przecież osoby, które przez dziesiątki lat pracowały w kulturze. Czy to nie jest pani troszeczkę wstyd, że bierze pani udział w tym przedsięwzięciu? Bardzo dziękuję.</u>
<u xml:id="u-1.179" who="#ŁukaszŚciebiorowski">Bardzo dobrze, że pani minister Hanna Wróblewska przedstawiła kompleksowo i dość wyczerpująco to, co działo się za poprzedniej władzy w Ministerstwie Kultury, mówię o czasach Prawa i Sprawiedliwości, bo to pokazuje, że gdyby zestawić zarzuty, które tutaj PiS próbuje nam prezentować, z tym co przedstawiła pani minister, to się okazałoby, iż to co mówią politycy Prawa i Sprawiedliwości, zupełnie się dzisiaj nie broni. Przytoczę pewien cytat: „Realizujemy rzeczy, które uważamy, że są bardziej wartościowe i bardziej istotne dla nas”. To jest wypowiedź prof. Glińskiego, ministra Glińskiego w jednym z wywiadów dla Radia Zet i ona chyba wiele mówi.</u>
<u xml:id="u-1.180" who="#ŁukaszŚciebiorowski">Nawet takiego sukcesu jak Nobel dla Olgi Tokarczuk nie potrafiliście państwo wykorzystać, a można go było wykorzystać nie tylko dla samej noblistki, ale przede wszystkim dla polskiej literatury.</u>
<u xml:id="u-1.181" who="#ŁukaszŚciebiorowski">Pan poseł Gliński wspominał, że dokonał kilku odwołań dyrektorów. Myślę, że to nie było kilka odwołań, ale nawet jeśli tylko kilka, to każde z nich odbyło się w atmosferze skandalu, w atmosferze, która niosła wiele znaków zapytania, czy te odwołania były przeprowadzone prawidłowo. Ile kontrowersji przyniosło połączenie Muzeum II Wojny Światowej z Muzeum Westerplatte? Nie będę ich teraz przypominał, ale można by takie rzeczy długo wymieniać.</u>
<u xml:id="u-1.182" who="#ŁukaszŚciebiorowski">Natomiast odnośnie do kwestii, że państwo przeszkadzacie w prowadzeniu obrad i zabieracie głos bez żadnego trybu, to powiem szczerze, bo jestem posłem pierwszej kadencji, ale oglądałem wiele transmisji z różnych posiedzeń komisji, zwłaszcza w poprzedniej kadencjach Sejmu, jednak mimo wszystko chyba nie tego się spodziewałem, że tak to może wyglądać. Chcę państwu powiedzieć, że zupełnie inne standardy obowiązują choćby na poziomie rad miast, czy rad gmin. Przewodniczyłem w samorządzie Komisji Edukacji, Kultury i Sportu i powiem szczerze, że większość radnych potrafiła się jednak zachowywać zupełnie inaczej niż czynicie to państwo podczas obrad tej Komisji. Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-1.183" who="#KrzysztofMieszkowski">Panie pośle Gliński, pan stał przez 8 lat bardzo konsekwentnie, zdecydowanie na straży wartości, które reprezentowało Prawo i Sprawiedliwość. W tej wielkiej filozofii, którą sobie wykreowaliście, chcieliście stworzyć państwo PiS i naród PiS. To było niezwykle konsekwentne, co robiliście przez te lata. Zaczęło się oczywiście od Teatru Polskiego we Wrocławiu i będę to przypominał na każdym takim konwentyklu, kiedy uznaliście, że trzeba zdjąć przedstawienie przed jego premierą. Takiej prewencyjne cenzury właściwie nie pamiętam od czasów PRL.</u>
<u xml:id="u-1.184" who="#KrzysztofMieszkowski">Drugim aktem wymierzonym również w moją osobę, przepraszam bardzo za tę…</u>
<u xml:id="u-1.185" who="#KrzysztofMieszkowski">Te wszystkie zwolnienia, kilkadziesiąt, cenzura, to wszystko po prostu spowodowało, że dzisiaj jesteśmy naprawdę w bardzo trudnym położeniu.</u>
<u xml:id="u-1.186" who="#KrzysztofMieszkowski">Pan dyrektor Kostro. Mam wielki szacunek dla pańskiej pracy, wieloletniej, ale chcę panu przypomnieć, panie dyrektorze, że panu nie mrugnęła powieka, nie drgnęła panu ręka, kiedy 18 dni przed wyborami w 2023 r. inaugurował pan aktywność i działalność Muzeum Historii Polski. Przypomnę państwu, co się wydarzyło podczas tej inauguracji. Pan to pewnie pamięta, ale to zdanie pana Morawieckiego muszę przytoczyć, bo ono jest absolutnie kompromitujące, a pan się nigdy nie odniósł do tego partyjnego konwentyklu partyjnego, natomiast to jest coś, czego ja jako człowiek kultury, człowiek sztuki, krytyk teatralny w końcu, nie mogę absolutnie zaakceptować. Wypowiedź pana Morawieckiego brzmiała następująco… To się wiąże oczywiście z tym, że cała wierchuszka pisowska z Morawieckim na czele, z Błaszczakiem, Kaczyńskim i kimś tam jeszcze, również z prof. Glińskim, uznała że Koalicja Obywatelska, wówczas Platforma Obywatelska, z którą byłem w jakimś ostrym konfrontacyjnym dialogu przez długie lata przecież, że oni, ci ludzie z tej strasznej Platformy byli całkowicie poza Muzeum Historii Polski. Proszę takich kłamstw, takich bzdur nie opowiadać. Prof. Omilanowska brała w tym udział i była niezwykle aktywna, żeby doprowadzić do tego, aby to muzeum w końcu ruszyło, żeby ten obiekt został wybudowany i żeby po prostu ta cała idea ruszyła. To jest bardzo istotne.</u>
<u xml:id="u-1.187" who="#KrzysztofMieszkowski">Ja rozumiem, panie prof. Gliński, dlaczego pan tak często bywał u pana Kostro. Przed wyborami trzeba było po prostu doprowadzić tego, żeby instytucja wystartowała z całą swoją siłą i całą swoją okazałością. Wspomniana wypowiedź pana premiera Morawieckiego brzmiała następująco, oczywiście w odniesieniu wówczas do Platformy Obywatelskiej: „Ci, którzy boją się historii Polski, robią wszystko, żeby to muzeum nie powstało, żeby królowała propaganda tak mocno widoczna w III RP, nie tak bardzo różniąca się od propagandy Bismarcka, Fryderyka, Katarzyny i Stalina, czy umniejszaniu roli Polski i upodleniu Polski, co nazywamy pedagogiką wstydu”.</u>
<u xml:id="u-1.188" who="#KrzysztofMieszkowski">Panie dyrektorze, jeszcze raz powtórzę, przy całym szacunku dla pańskiej wieloletniej działalności nie przypominam sobie, żeby pan protestował przeciwko temu. Nie przypominam sobie, żeby pan protestował przeciwko zwalnianiu ludzi ze stacji telewizyjnych w poszczególnych regionach. Nie przypominam sobie nigdy, żeby pan protestował przeciwko zawłaszczeniu tej przestrzeni wolności, którą ja definiuję jako upadek kultury wolności w Polsce. Pan jest niezwykle wyrafinowany w tym, co pan mówi, ale jednocześnie jest pan niezwykle niebezpieczny. Wie pan dlaczego? Dlatego, że pan uprawia coś, co… Wybitna filozofka kanadyjska w 2007 r. sformułowała taką myśl, że największym zagrożeniem dla demokracji jest wymuszony konformizm. Otóż pan praktykował ten wymuszony konformizm. Tak właśnie myślę o rzeczywistości demokratycznej, w której się poruszamy lepiej lub gorzej, z większymi sukcesami lub mniejszymi. Dzisiaj ma pan odwagę i czelność powiedzieć, że zwolnienia ludzi, którzy pracowali w instytucjach kultury, do których to zwolnień doszło na podstawie decyzji podjętych przez panią minister Wróblewską, odbywały się na jakąś wyjątkową skalę. Ja natomiast mówię – nie. Otóż nie. Ten sposób myślenia, który jest zapisany w formule wymuszonego konformizmu po prostu powoduje, że dzisiaj musimy reagować na rzeczywistość sprzed 8 lat w sposób bardzo radykalny, żeby po prostu przywrócić Polsce normalne zasady i reguły demokracji.</u>
<u xml:id="u-1.189" who="#KrzysztofMieszkowski">I chcę powiedzieć jeszcze jedną rzecz. Pan prof. Gliński robi wyrzuty pani minister Hannie Wróblewskiej i podaje w wątpliwość ustawę, która, jak sądzę, już niebawem się pojawi. Myślę tu o ustawie o zawodzie i statusie artysty. Panie ministrze Gliński, pan po prostu jako wicepremier, jako funkcjonariusz państwa PiS manipulował środowiskiem artystycznym. Zrobił pan z ustawy narzędzie polityczne. Chcę panu powiedzieć i chcę panu to głęboko uświadomić, niech to pan w końcu zrozumie, że polscy artyści i polskie artystki, którzy żyją na własne konto, w 90% procentach klepią biedę i to również zawdzięczają panu w pewnym sensie. Dlatego proszę już nie podnosić swojego larum, bo to wszystko, co pan opowiada, jest jakąś totalną hipokryzją, z którą musimy się dzisiaj mierzyć w naszych środowiskach, z ludźmi, którzy po prostu są gdzieś zmarginalizowani. Namawiałbym do konfrontacyjnego, dlaczego nie, ale jednak dialogu, do jakiegoś myślenia, które pozwoli nam wydostać się na powierzchnię spod tej głębokiej wody, w którą pan zanurzył polską kulturę. Dziękuję bardzo.</u>
<u xml:id="u-1.190" who="#PiotrAdamowicz">Bardzo proszę, pan poseł Jacek Świat.</u>
<u xml:id="u-1.191" who="#JacekŚwiat">Pani minister Wróblewska przedstawiła wiele zarzutów wobec zwalnianych osób, nie wobec wszystkich, niektórych pani pominęła. Nie było też mowy na przykład o radach muzealnych, również wymienianych, a to też są ciekawe rzeczy, kiedy na przykład w Ostrołęce prof. Szarka, znawcę tematu, zamieniła pani Klich-Kluczewska, która się zajmowała do tej pory historią rodziny, szczególnie historią seksualną rodziny. Można powiedzieć – ciekawe kompetencje.</u>
<u xml:id="u-1.192" who="#JacekŚwiat">Z wypowiedzi, choćby panów dyrektorów, widzimy, że te zarzuty, które pani przedstawiła, w dużym stopniu są humbugiem, po prostu wymysłem i bzdurą. Łatwo o poruszenie, kiedy się słyszy, ileż doniesień do prokuratury zostało wysłanych, ale nie ma nic łatwiejszego niż sklecić wniosek do prokuratury, szczególnie jeśli prokuratorem generalnym jest kolega, a prokuratorem krajowym jakiś gość, który tam jest przypadkiem i bez żadnego trybu.</u>
<u xml:id="u-1.193" who="#JacekŚwiat">Tak przy okazji, dużo pani zajęło czasu mówienie o tym, jak strasznie się dzieje w lokalnych radiofoniach. Przed kilkoma dniami przewodniczący Krajowej Rady mówił, że jako urzędnik państwowy nie może przekazywać pieniędzy publicznych instytucjom w likwidacji, bo byłoby to złamanie przepisów o finansach publicznych i dlatego te środki są przekazywane do depozytu sądowego. To nie od pana prezesa Świrskiego zależy, czy one zostaną wypłacone, tylko zależy to od tego, czy wreszcie będzie porządek we władzach lokalnych spółek.</u>
<u xml:id="u-1.194" who="#JacekŚwiat">Ile się tutaj mówiło, jakie to straszne pieniądze były wydawane. Były, tak. Na przykład fundacja pani Tokarczuk dostała kilkanaście milionów, w istocie nie wiadomo na co. Nie mówię już o innych dziedzinach, kiedy bez żadnego trybu na przykład pan Owsiak dostał 40 mln złotych na wydatkowanie. Ale to tak na marginesie.</u>
<u xml:id="u-1.195" who="#JacekŚwiat">Teraz clou, bo przecież te wszystkie zmiany mają czemuś służyć. Właśnie – w czym lepsi są nowi ludzie od tych, którzy byli wcześniej? W czym lepsza jest pani prof. Omilanowska, osoba, która przyczyniła się do pewnej dewastacji Placu Zamkowego? W czym lepszy jest pan Napiórkowski od dyrektora Kostro? To człowiek, który w muzeum był chyba tylko na wycieczce, a to jest muzeum najważniejsze w Polsce i znajdujące się w najtrudniejszym momencie, kiedy kończy się inwestycja i kiedy kształtowana jest wystawa stała, a tam pojawia się w istocie ktoś znikąd. Czym może się wykazać pani Agnieszka Pindera, powołana właśnie do Zachęty? Długo trwał ten proces, wiele miesięcy i problem w tym, że dalej nie wiemy, jaki jest plan i program działania tej jakże ważnej instytucji.</u>
<u xml:id="u-1.196" who="#JacekŚwiat">Po pierwsze pytanie, czy ci ludzie są mądrzejsi, lepsi, bardziej kompetentni od tych, którzy byli wcześniej? Mam ogromne wątpliwości. A może oni nie mają być mądrzejsi, lepsi bardziej kompetentni, tylko mają zrealizować pewną wizję państwa, wizję świata, wizję ideologiczną? O tym mówiła już pani poseł Lichocka, przede wszystkim, ale nie tylko.</u>
<u xml:id="u-1.197" who="#JacekŚwiat">Te wszystkie zmiany w istocie mają służyć budowie w Polsce kolejnego lewicowego totalitaryzmu. Dokładnie tak, nie przesadzam. To, co powiedział pan poseł Mieszkowski, jest porażające. To był język i myślenie bolszewików, myślenie stalinistów. Trzeba podjąć radykalne kroki, tak? Nie wiem, może będziecie nas zamykać? Może będziecie do nas strzelać? Rzeczywiście ta radykalizacja jest widoczna. Nie przypadkiem jednym z głównych oficjalnych doradców pani minister jest niejaka pani Agata Diduszko-Zyglewska, znana powszechnie jako najbardziej radykalna, hałaśliwa działaczka lewicowa, antyklerykalna. To chyba wyjaśnia, w którą stronę zmierzamy.</u>
<u xml:id="u-1.198" who="#PiotrAdamowicz">Moja prośba zmierza do tego, żeby uzyskać odpowiedź na pytania: kto i kiedy podjął decyzję oraz kto zaaprobował decyzję o zakupie tychże noszy? Czy kwota 25 tys. złotych, tu mogę się mylić, może to było 35 tys. złotych, ale czy ta kwota została zwrócona? Czy wyciągnięto jakiekolwiek konsekwencje wobec osób, które, podkreślam liczbę mnogą – osób, które decydowały o zakupie tych noszy? Nie proszę panią minister o informację w sprawie produkcji skarpetek męskich z symboliką Westerplatte i II wojny światowej, bo byłoby to oczywiście nie na miejscu. Dziękuję uprzejmie.</u>
<u xml:id="u-1.199" who="#PiotrAdamowicz">Panie i panowie, mamy taką oto sytuację – zamykam listę mówców, w zasadzie, ale widzę jeszcze zgłoszenia. Widziałem, że pan się zgłasza, panie profesorze. Stwierdzam jednak wprost, że dalsza dyskusja nie służy praktycznie niczemu, bo po pierwsze, nie mamy kworum, a po drugie, wszyscy pozostaną przy własnych, przedstawionych wcześniej stanowiskach. Dlatego udzielę jeszcze głosu tylko 3 osobom i bardzo proszę o zwięzłe, krótkie wypowiedzi. Polemika jest naturalnie wskazana, ale ona do niczego nie będzie prowadziła w tym przypadku.</u>
<u xml:id="u-1.200" who="#PiotrAdamowicz">Udzielam głosu w następującej kolejności: bardzo poproszę pana Roberta Kostro, następnie pan poseł Piotr Gliński i na koniec pani minister Wróblewska i też proszę panią minister o zwięzłą wypowiedź. Rozumiem, że ta formuła jest dla pani do zaakceptowania, że wszystkie niuanse, detale i szczegóły CV odwołanych dyrektorów resort przygotuje w odpowiednim czasie regulaminowym i prześle zainteresowanym posłom.</u>
<u xml:id="u-1.201" who="#PiotrAdamowicz">Bardzo proszę, pan Robert Kostro.</u>
<u xml:id="u-1.202" who="#RobertKostro">Jeśli chodzi o ten konformizm, o którym ma mówił, to ja przytoczę listę kilku nazwisk, ważnych dla polskiej kultury: Jacek Purchla, prof. Ostrowski, prof. Rottermund, Agnieszka Morawińska, Jan Ołdakowski, Waldemar Dąbrowski, Tomasz Makowski. To są osoby, ta lista byłaby dłuższa, które można tak samo oskarżyć o tego rodzaju konformizm, to znaczy, że nie wypowiadają się na temat politycznych wypowiedzi ministrów, które mają miejsce w zarządzanych przez nich obiektach przy okazji, kiedy jest tam organizowana uroczystość państwowa. Uroczystością państwową może być na przykład otwarcie muzeum i wtedy tamtą przestrzenią, chcemy czy nie chcemy, czy nam się to podoba, czy nie, dysponują ci politycy, którzy akurat sprawują funkcje rządowe. Nie jest zwyczajem dyrektorów muzeów, żeby komentować te dyskusje. Powiem więcej, wśród moich mistrzów muzealnictwa są takie postacie jak Stanisław Lorentz czy Aleksander Gieysztor, których uważam za mistrzów właśnie tego rodzaju konformizmu. Dzięki temu konformizmowi oni coś stworzyli. Co więcej, ten rodzaj konformizmu uprawiałem również za rządów Platformy Obywatelskiej, to znaczy, żeby była jasność, też nie komentowałem ani wypowiedzi pana ministra Zdrojewskiego, ani ministra Sienkiewicza. W tej chwili czuję się już zwolniony z tego obowiązku niekomentowania decyzji moich dawnych przełożonych.</u>
<u xml:id="u-1.203" who="#RobertKostro">I jeszcze jedna rzecz. Akurat jeżeli chodzi o ceremonię otwarcia, to słabo pan jednak trafił, bo w odróżnieniu od tych wszystkich wystąpień politycznych ja przywołałem i nazwisko ministra Ujazdowskiego, i minister Omilanowskiej, przywołałem również nazwisko Władysława Bartoszewskiego, który był przewodniczącym rady muzeum pierwszej i drugiej kadencji, a to też nie jest osoba jakoś bardzo dobrze widziana w kręgach Prawa i Sprawiedliwości. Nie miałem z tym problemu, tylko uważam, że dyrektor powinien wypowiadać się pozytywnie, a nie w sposób kwestionujący wypowiedzi polityków, zwłaszcza tych, którzy patronują i doprowadzają do finału realizację dużej inwestycji. To tyle.</u>
<u xml:id="u-1.204" who="#PiotrAdamowicz">Panie pośle, kończę na tym ripostę i bardzo proszę o wypowiedź.</u>
<u xml:id="u-1.205" who="#PiotrGliński">Panie pośle Mieszkowski, w zasadzie pan dyrektor Kostro już na to odpowiedział, ale chcę potwierdzić – tak, pan dyrektor Kostro nie tylko na otwarciu muzeum, ale wielokrotnie w innych rozmowach i dyskusjach wyrażał często inne opinie niż ja, także polityczne, bo siłą rzeczy minister jest politykiem, więc rozmawialiśmy o polityce, ale to nam nie przeszkadzało we współpracy. Często we współpracy z panem dyrektorem przeszkadzały mi natomiast jego inne opinie na tematy merytoryczne, czy związane na przykład z inwestycjami, tylko że ja, pani minister, rozmawiałem z nim prawie codziennie, często po nocy, czy dzwoniąc, bo tego wymagała ta praca, tzn. żeby zbudować to muzeum. Ono by w życiu nie powstało, gdybyśmy nie pracowali w ten sposób. Dalej byłaby tam dziura, tak jak w Sulejówku. Byłby zalany dół, nic by nie było, a tak zrobiliśmy wiele rzeczy i udało nam się zakończyć wiele spraw.</u>
<u xml:id="u-1.206" who="#PiotrGliński">Wspominacie państwo o fortepianie. Ile rzeczy kupiliśmy dla Polski? Ile rzeczy zdobyliśmy, jak tych Łukaszowców czy Czartoryskich, których nikt przed nami zdobyć nie potrafił, także wy, bo wasza opcja polityczna i jedno, i drugie chciała zrobić, ale przez lata nie zrobiła. Państwo jesteście natomiast mistrzami w zakłamywaniu rzeczywistości i tu wracam do pana posła Mieszkowskiego – panie pośle, ja bardzo chętnie w cywilizowany sposób skonfrontowałbym się z panem i z państwa opcją na te tematy, o których w tej chwili mówimy, ale pod jednym warunkiem wszakże, tzn. że ustalilibyśmy fakty. Dżentelmeni o faktach nie dyskutują, a pan cały czas opowiada o jakiejś cenzurze. Pana teatr, Teatr Polski we Wrocławiu, w czasach, do których pan się odwołuje, później pan stawał z jednym czy drugim politykiem i opowiadał o cenzurze, był prowadzony przez waszego obecnego i także poprzedniego koalicjanta, czyli PSL. To Polskie Stronnictwo Ludowe rządzące województwem było szefem tego teatru. Minister mógł co najwyżej dyskutować ze współprowadzącym, bo faktycznie daje dotacje. Tego dotyczyła ta konfrontacja, a wy z tego zrobiliście akt cenzorski, a na przykład w sytuacji, w którą niestety pani dyrektor, obecna pani minister była zamieszana od samego początku, akt cenzury wobec Czwartosa był czymś normalnym, prawda? Bo trzeba w Polsce wprowadzać prawo, tak jak się uważa, i można oczywiście coś takiego zrobić, taki skandal, jaki państwo zrobiliście z Czwartosem i tym projektem na biennale weneckie. Po prostu taka jest różnica w faktach.</u>
<u xml:id="u-1.207" who="#PiotrGliński">Wycofany został projekt, który formalnie został zaakceptowany, wybrany przez komisję, a podobno jest ciągłość władzy. Wszyscy wiemy dlaczego tak się stało. Tylko i wyłącznie dlatego, że temat tego fascynującego pomysłu, i artystycznego, i intelektualnego, był niewygodny politycznie, panie pośle, były współpracowniku pana Palikota. Ja jeszcze do pana się odniosę, bo widzę, że pan reaguje aktywnie na to, co mówię. Warto pociągnąć pewne wątki, ale przyrzekam, że nie będę mówił o Palikocie. To już było ostatni raz.</u>
<u xml:id="u-1.208" who="#PiotrGliński">Jeżeli mówimy o faktach, to w takim razie to samo dotyczy zwolnień dyrektorów. Nie macie państwo jak obronić swojej tezy. Za naszych czasów, przez 8 lat, to było kilka osób, a nie kilkadziesiąt, panie pośle. Pan mówił o kilkudziesięciu osobach, ale to wam się tak tylko wydaje, bo macie taką propagandę Gazety Wyborczej i innych, i dlatego opowiadaliście o kilkudziesięciu zwolnieniach. Otóż nie, tak nie było, natomiast za czasów waszych rządów różnica jest także ilościowa, a nie tylko jakościowa. Można powiedzieć, że ja byłem… Nie wiem, nieważne, w każdym razie nasza polityka była inna, bo my akceptowaliśmy, po pierwsze, polskie prawo, a po drugie, zróżnicowanie w poglądach także dotyczących kultury. Dlatego pani minister mogła pracować jako dyrektor, ale także i dyrektor Zamku Ujazdowskiego przez wiele lat mogła pracować, bo uważałem, że kadencja to jednak jest rzecz, którą można przerwać tylko w szczególnych okolicznościach, takich na przykład, kiedy jeden dyrektor wyjeżdża sobie do Australii na 3 tygodnie bez zgody ministra. Faktycznie, został zwolniony, ale już w przypadku Instytutu Książki, bo ktoś tutaj wspominał o tym instytucie, pan Gauden przegrał we wszystkich sądach. Na marginesie, to jeszcze poprzednia władza rozpoczęła kontrolę w Instytucie Książki, bo tam były pewne niedociągnięcia finansowe, mówiąc delikatnie, a co za tym idzie, były podstawy do tego, żeby rozstać się z dyrektorem Instytutu Książki.</u>
<u xml:id="u-1.209" who="#PiotrGliński">Podobnie było w kilku innych sytuacjach. Jeśli się nie mylę, to chyba w 3 sprawach sądowych ministerstwo przegrało, czy też instytucje, które prowadziły te sprawy, zresztą powiedzmy sobie, że stało się tak także dlatego, że ja się tym po prostu nie zajmowałem, bo miałem ważniejsze rzeczy na głowie. Tak więc teza o tym, że to jest to samo, czy też że teraz wszystko jest cacy, a w czasie naszych rządów podrzynaliśmy gardła, jest po prostu nieprawdziwa. I jeżeli to sobie ustalimy, to możemy oczywiście dyskutować o wielu innych sprawach. Tak, także o pani Tokarczuk, bo ktoś tu o niej wspomniał. Przecież system translacyjny w Instytucie Książki funkcjonował dalej i nikt tego nie ograniczał, mimo że ja byłem przecież atakowany także z prawej strony. Uważałem jednak, że w jakimś sensie trzeba być pluralistycznym, bo to jest cecha demokracji, i nie wykluczałem niektórych środowisk, tak jak wy to w tej chwili robicie w sposób zupełnie oficjalny ze środowiskami, które nazywacie, pani tak to chyba określiła: narodowo-katolickie. Takie są fakty. W tej chwili mamy do czynienia z wykluczaniem, a za naszych czasów takiego wykluczania, tak mocnego, tak silnego, tak demonstracyjnego nie było.</u>
<u xml:id="u-1.210" who="#PiotrGliński">Jeszcze raz powtarzam, że efekty naszej pracy, tego jak szeroko współpracowaliśmy, najlepiej widać po tym, jakie instytucje powoływaliśmy do życia, także takie, które z polityką nie mają nic wspólnego. Teraz wy robicie jakiś projekt ze sferami błękitno-zielonymi, z jakim instytutem? Proszę mi przypomnieć. No właśnie – z Narodowym Instytutem Architektury i Urbanistyki, który został powołany przez nas. Ten instytut był Polsce po prostu potrzebny i został powołany. Podobnie jak Centrum Archiwistyki Społecznej powołane z Kartą, a nota bene Karta jest, o ile wiem, albo fundacją, albo stowarzyszeniem, w każdym razie NGOS-em, czyli prywatną instytucją i nikt jej nie rozlicza ani nas nie rozlicza z tego, że tę instytucję powołaliśmy dla celu publicznego, podobnie jak w przypadku niektórych instytucji katolickich, bo czy wam, szanowni państwo, to się podoba, czy nie, to w Polsce znaczna część społeczeństwa, tak mi się wydaje, jest jeszcze związana z katolicyzmem. Tak że dość dużo polskich obywateli jest związanych z instytucjami katolickimi, o których państwo wspominaliście, i polskie państwo w związku z tym ma obowiązek współpracować ze stowarzyszeniami i instytucjami katolickimi. Tak samo, jak ma obowiązek współpracować z Fundacją Rodziny Piłsudskich i dzięki temu mamy muzeum w Sulejówku, oraz z wieloma innymi podmiotami. Taka jest różnica między naszymi filozofiami. My szeroko współpracowaliśmy z różnymi instytucjami, także z tymi organizacjami pozarządowymi, które teraz tworzą Trzecią Drogę czy jakiś inny podmiot, natomiast państwo w tym szale historycznych rozliczeń nie jesteście w stanie przedstawić żadnej pozytywnej działalności resortu, która odpowiadałaby temu, czego polska kultura w tej chwili potrzebuje. W tym szale tniecie równo przy ziemi.</u>
<u xml:id="u-1.211" who="#PiotrGliński">Powstał taki dokument „Interregnum”, za pani poprzednika, pani minister, w którym opowiadacie o pieniądzach publicznych mniej więcej w tym samym tonie, w jakim wypowiadała się pani dzisiaj. Proszę się zapoznać z tym dokumentem, pani minister, bo może pani go wtedy nie zauważyła, gdyż była tylko dyrektorem w resorcie, a jeszcze nie ministrem. To jest bardzo ciekawy dokument, w którym jest powiedziane, jak to PiS finansuje swoich. To w takim razie proszę bardzo: finansował Gaude Polonia, program, który prowadzi żona szefa Platformy Obywatelskiej w Warszawie; finansował wśród tych swoich, bo tam są wyliczone różne rzeczy, m.in. filmy Pieprzycy, Bajona, Palkowskiego; tam jest też wliczone, panie dyrektorze, bodajże 18 mln złotych na działalność i utrzymanie nowo wybudowanego muzeum – to muzeum akurat ma 4 tys. m2, paru ludzi tam trzeba zatrudnić, trzeba opłacić rachunki za media itd, i tak, faktycznie podpisałem takie pieniądze. Wliczaliście je zresztą do tego, co Tusk opowiadał mówiąc, że Gliński wydał pieniądze publiczne na swoich itd. Wydałem, jak się okazało, faktycznie na swojego dyrektora Kostro, ponieważ wy go wyrzuciliście. Wydałem te pieniądze po to, żeby utrzymać największe polskie muzeum historii. I takie rzeczy są tam wymienione.</u>
<u xml:id="u-1.212" who="#PiotrGliński">Czasami robiliśmy rzeczy niewyobrażalnie trudne, czasami nam się udawało, czasami nam się nie udawało, to prawda. Nie powiem, jakie projekty nam nie wyszły, ale wyszły nam takie projekty, które przejdą do historii Polski, jak zakup kolekcji Czartoryskich. Możecie sobie opowiadać, co chcecie, ale 99% opinii polskich muzealników, może z wyjątkiem opinii pana dyrektora, bo jej nie znam…</u>
<u xml:id="u-1.213" who="#PiotrGliński">Pan poseł z Łodzi mówił dużo o Muzeum Książki Artystycznej, że nie powinno być w takim miejscu, ale to nie za naszych czasów...</u>
<u xml:id="u-1.214" who="#PiotrGliński">Podobnie z Muzeum Dzieci Polskich. Nie wracajmy już do tych spraw, bo tam w grę wchodzą jeszcze kwestie zdrowotne, natomiast oczywiście nie byłoby problemu, gdyby nie to, że powołaliśmy Muzeum Dzieci Polskich. Powołaliśmy je nieprzypadkowo. Pan jako łodzianin doskonale wie, że obóz dziecięcy, który tam funkcjonował w czasie II wojny światowej, zasługiwał na to, żeby takie muzeum powołać. Tak, pomnik jest bardzo znaczący i jest symbolem pękniętego serca, natomiast oprócz pomnika ważna była instytucja, która niosłaby pamięć, edukowała i przypominała o tej straszliwej zbrodni. I my to zrobiliśmy.</u>
<u xml:id="u-1.215" who="#PiotrGliński">Szanowni państwo, mój apel jest taki – nie mordujcie tego, nie mordujcie Muzeum Historii Naturalnej, Muzeum Techniki, nie mordujcie Polskiej Opery Królewskiej, nie mordujcie także Muzeum Polskiego w Rapperswilu, bo po prostu szkoda, ponieważ to wszystko jest dla Polski. Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-1.216" who="#AndrzejWyrobiec">Udało nam się przeprowadzić ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych, która z wieloletnim opóźnieniem została implementowana do polskiego porządku prawnego, dając polskim artystom, twórcom, wydawcom, dziennikarzom prawa do tantiem z internetu. To jest już za nami. Przygotowywana jest natomiast, i już w grudniu będziemy ją prezentować na posiedzeniu Komisji Kultury, ustawa o statusie artysty zawodowego, która będzie gwarantować polskim artystom i twórcom ubezpieczenia socjalne.</u>
<u xml:id="u-1.217" who="#AndrzejWyrobiec">Jesteśmy już także po bardzo szerokich konsultacjach społecznych, spłynęło ponad 117 czy 120 uwag do zaprezentowanej przez nas koncepcji wdrożenia Europejskiego Aktu o Wolności Mediów do polskiego porządku prawnego. Mam nadzieję, ta zmiana ustawodawcza na zawsze zagwarantuje niezależność mediów publicznych w Polsce.</u>
<u xml:id="u-1.218" who="#AndrzejWyrobiec">I na koniec ustawa, nad którą pracę również nadzoruję, czyli ustawa o narodowym zasobie archiwalnym. Ona też niebawem zostanie państwu zaprezentowana w Sejmie i w Senacie. Dzisiaj chcieliśmy jedynie powiedzieć, że zajmujemy się nie tylko porządkowaniem systemu zarządzania polską kulturą, ale również pracujemy pozytywnie i ustawodawczo. Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-1.219" who="#HannaWróblewska">Kwestia Rapperswilu. Na pewno nie mordujemy Rapperswilu. Wspomagamy Muzeum Polskie w Rapperswilu, natomiast nie ma naszej zgody na centrum konferencyjne z funkcją hotel i trzy bary. Generalnie ten taki trend budowania centrów…</u>
<u xml:id="u-1.220" who="#HannaWróblewska">Muzeum Historii Polski. Panie dyrektorze Robercie, dziękuję, że przypomniałeś, chociaż znałam te inne dokonania poza wystawą główną, natomiast powiem tak – Muzeum Historii Polski jest muzeum Polski. Ono nie jest ani dla lewicy, ani dla prawicy. I tak jak nie obchodzi mnie, w czyim gabinecie politycznym byłeś i z jakiej listy startowałeś do Warszawy, tak samo nie uważam, żeby Napiórkowski był lewackim kandydatem. Ktoś mu zarzucał, że pisze w „Krytyce Politycznej”, ale pisze też w „Więzi” i w wielu innych pismach. Szkoda, że tak a priori dezawuuje się jego twórczość. Natomiast to muzeum – powtarzam – nie może być muzeum środowiskowym. To nie jest muzeum historyków. To muzeum musi zaangażować nas Polaków, musi zaangażować naszą ludzką wyobraźnię. Toczyłam wiele rozmów, także z państwem, z politykami z różnych ugrupowań, z wieloma wspólnymi znajomymi i z przykrością stwierdzam, że w wielu przypadkach ludzie nie mieli pojęcia, że to muzeum już działa. Dlatego musimy uruchomić większą społeczną wyobraźnię, jeśli chodzi o Muzeum Historii Polski, i nie traktować go tylko jako kwestii politycznej ani tylko jako kwestii, która nas wszystkich rozpala, czyli ile kosztuje wystawa główna.</u>
<u xml:id="u-1.221" who="#HannaWróblewska">Rzeczywiście, nie dzwoniłam co dzień do dyrektora Kostro ani nie byłam co tydzień, co dwa tygodnie na budowie, nie uczestniczyłam też w spotkaniach Polskiej Fundacji Narodowej. Generalnie, żeby było jasne, jestem przeciwko ręcznemu sterowaniu. Minister ma współpracowników, urzędników i ja im ufam.</u>
<u xml:id="u-1.222" who="#HannaWróblewska">Odwołam się jeszcze do dyrektora Kostro i do programu. Rozumiem, co do mnie mówisz, natomiast forma wypracowania programu, podkreślam – forma wypracowania programu, który obowiązuje pod kontrakt, jest dwustronna, pomiędzy przyszłym dyrektorem a organizatorem. Pan Biernacki nie musiał wpisywać 10 nieswoich wystaw do tego kontraktu. Mógł wpisać 3 swoje i tyle. Mógł wymyślić coś innego, mógł inaczej to zobaczyć, ale on wybrał taką drogę.</u>
<u xml:id="u-1.223" who="#HannaWróblewska">Co do pana Świrskiego, chociaż pan Świat już wyszedł…</u>
<u xml:id="u-1.224" who="#HannaWróblewska">Państwo tutaj mówicie o dyrektorach, to jest oczywiście bardzo ważny, rozpalający nas wszystkich temat, ale może czas już pomyśleć też o pracownikach? Ponieważ to z czym się zdarzamy, to jest upadek struktur organizacyjnych w muzeach i instytucjach publicznych po tych ponad 8 latach. Na moim biurku lądują co rusz interpelacje związków zawodowych. Skargi na mobbing dotyczyły prawie wszystkich wymienianych dzisiaj dyrektorów. Pracujemy także, chociaż to głównie nie mój resort, ale proszę przyjąć do wiadomości, że pracujemy też nad zmianą prawa pracy i nad poszerzeniem praw Państwowej Inspekcji Pracy. To jest jeden z głównych, niewidocznych dla państwa problemów, bo państwo mówicie tylko o dyrektorach. Mówmy o pracownikach, mówmy o tym, ile zarabia pan Świrski, mówmy o tym, ile zarabia bibliotekarka i naczelniczka, osoba, która pracuje w BWA w Krośnie, bo ja właśnie tam jestem codziennie.</u>
<u xml:id="u-1.225" who="#HannaWróblewska">Ale jakie jeszcze zmiany jeszcze wprowadziliśmy? Wprowadziliśmy zmiany w programach ministra i oceny wniosków dokonują teraz niezależni eksperci, a nie gabinet polityczny. Proszę państwa, będzie więcej pieniędzy na programy ministra, będzie więcej pieniędzy na domy kultury, na infrastrukturę domów kultury i – uwaga niespodzianka – nie będziemy drukować Facebooka, nie będziemy szukać po mediach społecznościowych, kto i co ma przyklejone. Wszystko będą opiniować eksperci.</u>
<u xml:id="u-1.226" who="#HannaWróblewska">Jak była już o tym mowa, zapewniliśmy twórczyniom i twórcom tantiemy poprzez wdrożenie dyrektywy, uniknęliśmy zwiększającej się wysokości kar, pracujemy nad ustawami, wzmocniliśmy rolę niezależnych ekspertów w ciałach doradczych. Ja nie sprawdzam, kto jest w jakiej partii. Mnie to nie obchodzi. Ja sprawdzam, czy jest ekspertem. Chętnie porozmawiam z panią marszałek Koc i wytłumaczę, na czym polega kształtowanie kolekcji muzealnych. Nota bene w swoim programie dyrektor Fałkowski nie miał nic powiedziane o kolekcji.</u>
<u xml:id="u-1.227" who="#HannaWróblewska">Szanowni państwo, zaprosiliśmy środowisko do wspólnej rozmowy o polskiej kulturze, wznawiając forum prawa autorskiego, organizując pierwszą konferencję szkół artystycznych. Nie obawiam się rozmawiać z ludźmi o innych poglądach, z innych frakcji politycznych, a nawet innych frakcji estetycznych. Jestem ministrem kultury i rozmawiam.</u>
<u xml:id="u-1.228" who="#HannaWróblewska">Czy odwołaliśmy dyrektorów z ich funkcji? Tak, zgodnie z literą prawa i z pełnym uzasadnieniem. Nie ma mojej zgody na traktowanie instytucji kultury jak prywatnych folwarków. Instytucja publiczna jest instytucją publiczną. Ma swoją misję, a dyrektor zobowiązany jest wykonywać tę misję. Muzea nie są platformą, gdzie dyrektor robi wszystkie wystawy i wszystkie koncerty, wydaje wszystkie swoje książki. Dyrektor ma zorganizować pracę w sposób bezpieczny i efektywny dla zespołu pracowników.</u>
<u xml:id="u-1.229" who="#HannaWróblewska">Wracam jeszcze raz do tego, o czym wspomniałam wcześniej – mówmy oczywiście o dyrektorach, ale nie zapominajmy o pracownikach. Zmiany na stanowiskach dyrektorskich nie zaistniałyby, gdyby nie powody, które każdorazowo znajdują się w odwołaniu. Każdy z odwołanych dyrektorów ma prawa odwołać się od tej decyzji do sądu. My stoimy w prawie i będziemy go przestrzegać. Uprzedzając państwa pytanie – tak, będziemy też korzystać ze ścieżki apelacji od wyroków.</u>
<u xml:id="u-1.230" who="#HannaWróblewska">Kultura nie powinna być deprawowana politycznie. Kultura jest tym, co powinno nas łączyć, Dziękuję bardzo.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>