text_structure.xml
62.9 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#TadeuszTomaszewski">Porządek dzienny został przekazany w zaproszeniu. Zgodnie z planem pracy prezydium w dniu dzisiejszym mamy dwa punkty dotyczące skutków weta pana prezydenta do nowelizacji ustawy o sporcie, a także informację ministra sportu o skutkach skierowania do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej przez pana prezydenta Andrzeja Dudę ustawy z 21 listopada 2024 r. o zmianie ustawy o sporcie oraz niektórych innych ustaw i planowanych działaniach naprawczych resortu na rok 2025.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#TadeuszTomaszewski">Witam uprzejmie wszystkich państwa. Witam ponownie w dniu dzisiejszym ministra sportu i turystyki pana Sławomira Nitrasa. Witam serdecznie sekretarza stanu w ministerstwie Sportu i Turystyki pana posła Piotra Borysa. Witam serdecznie silną ekipę MSiT na czele z doradcą ministra panem Robertem Korzeniowskim. Witam uprzejmie ponownie przewodniczącą Komisji Zawodniczej Polskiego Komitetu Olimpijskiego panią Agnieszkę Kobus-Zawojską. Witam serdecznie pana Marka Chochowskiego – naczelnika Wydziału w Zespole Prawa Konstytucyjnego Międzynarodowego i Europejskiego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Są z nami prezesi, wiceprezesi polskich związków sportowych, sekretarz generalny. Witam serdecznie również przedstawicielkę Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę panią Renatę Szerdzińską i przedstawicieli gabinetu politycznego pana ministra. Będzie okazja, żeby się przedstawić w czasie naszej debaty.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#TadeuszTomaszewski">Szanowne panie i panowie posłowie, zgodnie z planem pracy wysłaliśmy uprzejmą prośbę do szefa Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej o udzielenie informacji na temat przyczyn skierowania do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej ustawy z 21 listopada 2024 r. o zmianie ustawy o sporcie oraz innych ustaw. Dnia 21 stycznia 2025 r. otrzymaliśmy odpowiedź od szefowej Kancelarii Prezydenta RP pani minister Małgorzaty Paprockiej. Możecie państwo się z nią zapoznać. Pani minister stoi na stanowisku, że prerogatywy pana prezydenta Andrzeja Dudy nie przewidują tłumaczenia się z decyzji prezydenta. To jest prerogatywa prezydenta. Została ona opublikowana na stronie internetowej z uzasadnieniem i tak można skomentować tę informację, ale też na końcu mamy sugestię, że rozmowa w tej sprawie z udziałem przedstawiciela Sejmu może się odbyć, czy będzie się odbywała w Trybunale Konstytucyjnym, kiedy to przedstawiciel Sejmu bierze udział w postępowaniu w TK i ma możliwość przedstawienia stanowiska pod sygnaturą akt KP 1/25. W tej sprawie tyle, co do zasady. Myślę, że tutaj nikt z członków prezydium nie chciał podważać w żadnym wypadku prerogatyw pana prezydenta. Chodziło o rozmowę, bo przecież można by było poznać lepiej tę zasadność skierowania w trybie kontroli prewencyjnej całej ustawy. Pan prezydent miał też inne wyjście, takie np. jak z ustawą o wolnej Wigilii, gdzie najpierw podpisał ustawę, a w trybie kontroli następczej te wątpliwe przepisy skierował. Można powiedzieć, ustawa żyłaby i dzisiaj mielibyśmy szereg ważnych rozwiązań obowiązujących w sporcie.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#TadeuszTomaszewski">Szanowni państwo, wobec powyższego czy pan minister chce zabrać głos teraz czy później? Proszę uprzejmie, panie ministrze.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#SławomirNitras">Jeśli państwo pozwolicie, od tego zacznę, bo to wzbudziło emocje, a później przejdę do innych punktów. Pierwsza kwestia, którą chciałbym wyjaśnić – nigdy nie twierdziłem, że te wszystkie przepisy budziły powszechny entuzjazm, że wszyscy się na nie zgadzali. Oczywiście, że były osoby, były też związki sportowe, które zgłaszały wątpliwości. Mówię o przedstawicielach zawodników i kwocie minimalnej kobiet w zarządach związków sportowych. Po pierwsze, te osoby były w zdecydowanej mniejszości i mówię to z pełną odpowiedzialnością, a po drugie uznaliśmy, że musimy to zrobić, dlatego, że liczba osób, które były zwolennikami tych przepisów była znacznie większa niż ci, którzy te przepisy kwestionowali. Naprawdę. To nie jest tak, że tylko kobiety były zwolennikami tych przepisów, tylko wielu mężczyzn też. Gwarantowały one kobietom udział w związkach sportowych. To byli najwybitniejsi sportowcy, również mężczyźni.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#SławomirNitras">Chciałbym państwu przypomnieć, że w 2016 r. Międzynarodowy Komitet Olimpijski wydał rekomendacje dla federacji światowych i federacji krajowych, w których m.in. napisał, że minimalna kwota 30% kobiet powinna zostać w związkach sportowych osiągnięta do 2020 r. To nie był przypadek. Ta rekomendacja zakładała również, że MKOl zlikwiduje podział dyscyplin olimpijskich tylko dla mężczyzn i że wszystkie dyscypliny olimpijskie będą zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet w tym samym czasie. To się stało. Igrzyska w Paryżu były igrzyskami, gdzie nie było dyscypliny, w której występowali tylko mężczyźni, tylko wszystkie dyscypliny były dla obu płci. Powiedzmy sobie szczerze, że oczywiście nie jesteśmy jedynym krajem, żeby było jasne, ale Polska w tej materii nie zrobiła nic. Jak byście państwo przeanalizowali to, co się dzieje w związkach, bez regulacji prawnych, czy związki w ogóle te rekomendacje wdrożyły, to na palcach jednej ręki można wskazać takie związki, które coś w tej sprawie zrobiły. Większość związków potraktowała te rekomendacje ważąc je sobie, delikatnie powiem, lekce. Natomiast z drugiej strony jest presja ze strony kobiet, które podkreślają pewien fakt. Weźmy chociażby Polski Związek Piłki Nożnej. Rzeczywiście dzisiaj w piłkę nożną w Polsce, mimo naprawdę dynamicznego rozwoju piłki kobiecej, gra znacznie więcej mężczyzn niż kobiet. To oczywiste. Proszę zwrócić uwagę, że ten związek, zarząd związku, ma chyba jedną reprezentację, biorąc pod uwagę juniorów i specyfikę piłki, że jest chyba jedna kategoria wiekowa więcej wśród chłopców niż wśród dziewczynek, jeśli chodzi o młodzieżowców, ale tak naprawdę równą liczbę reprezentacji kobiet i mężczyzn. Piłka jest specyficzna pod wieloma względami, ale w wielu dyscyplinach sportu, jeżeli popatrzymy na – już nie mówię o samych medalistkach – kwalifikacje olimpijskie, to związki zdominowane przez mężczyzn bardzo często, zdecydowanie sfeminizowaną reprezentację wystawiają na igrzyska olimpijskie, przywożą zdecydowanie lepsze wyniki z imprez mistrzowskich wśród kobiet, niż wśród mężczyzn. Co najważniejsze, ta regulacja nie jest po to, żeby komuś coś odebrać, tylko te przepisy były po to, żeby wzmocnić, czy umożliwić rozwój sportu kobiecego.</u>
<u xml:id="u-1.6" who="#SławomirNitras">Międzynarodowy Komitet Olimpijski, moim zdaniem, absolutnie słusznie uznał, że to trzeba zmienić. Z historii pamiętamy, że sport antyczny był domeną mężczyzn, prawda? Żeby wyrównać dysproporcje, żeby pokazać, że dla ruchu olimpijskiego aktywność kobiet, uprawianie sportu przez kobiety są ważne, bo popularyzuje, bo upowszechnia, stąd ten gest w stronę kobiet. Nie mam wątpliwości, że jeśli kobiety będą obecne w zarządach związków, te związki będą się bardziej harmonijnie rozwijać, będą również dostrzegały specyfikę sportu kobiecego, bo on jest nieco inny ze względu na różnicę między kobietami, a mężczyznami.</u>
<u xml:id="u-1.7" who="#SławomirNitras">Zupełnie nie rozumiem tego zarzutu, który podjął pan prezydent Duda, jeśli chodzi o udział sportowców w związkach. Myśmy moim zdaniem te przepisy naprawdę zrównoważyli. Wzięliśmy pod uwagę interesy wszystkich. Nie było naszą intencją, moją intencją, jako inicjatora, aby związki sportowe zdominować sportowcami. Rozumiem, że punkt widzenia sportowców nie może być jedynym sposobem patrzenia na rzeczywistość funkcjonowania związków. W tym przepisie mówiliśmy o 1/7, a nawet mniej niż 1/7, bo mówiliśmy o 1 zawodniku na 7 członków. Jeżeli zarząd związku ma na przykład 11 członków, to tam jest 1 sportowiec, więc mówimy tak naprawdę o 9%. Mówimy, że na każdą rozpoczynającą się siódemkę ma być jeden przedstawiciel wybranych przez członków kadr narodowych. Czyli przy tej proporcji najbardziej korzystnej dla sportowców to byłoby ile procent? Kto jest tu lepszy z matematyki? 1/7 to ile to jest procent? 13%, 14%? Co najwyżej 14% sportowców, a mogło to by być 6%, 7%, w zależności od liczby członków zarządu związku. Chodzi nam o to, żeby głos zawodników był po prostu słyszany, był brany pod uwagę, żeby mieli informacje. To też nie jest przeciwko prezesom, przeciwko zarządom, to jest dla bardziej harmonijnego funkcjonowania związków. Jest pewnym paradoksem, musicie państwo to przyznać – mówiłem o tym z mównicy sejmowej – że nawet najwybitniejsi sportowcy w Polsce mają prawa, jak każdy obywatel, wybierać prezydenta, posłów, radnych, burmistrzów, a nie mają żadnego wpływu na wybór władz w instytucji, która organizuje ich życie przez wiele lat. Oczywiście można powiedzieć, że Robert Lewandowski sobie świetnie poradzi bez wpływu na PZPN, bo jest od niego absolutnie niezależny. To prawda. Ale jeżeli weźmiemy zapaśników, wioślarzy, kajakarzy, bokserów, jeżeli weźmiemy lekkoatletów, to oni bez związku nie istnieją. Nie są w stanie ani się utrzymać, ani się szkolić, ani funkcjonować bez związku. Jeżeli weźmiemy wioślarza, kajakarza, to jeżeli założymy, że on karierę rozpoczyna w wieku 10 lat i kontynuuje do 30 lat roku życia, to przez 20 lat życia związek jest dla niego matką i ojcem. Może mu pomóc, albo może mu zaszkodzić. Chodzi o to, żeby on w tej instytucji miał jakiś głos, żeby mógł w tej sprawie po prostu być wysłuchany, żeby miał poczucie, że ktoś tam się z nim liczy. Bardzo długo zastanawialiśmy się nad tym, jak wybrać tę reprezentację, kto powinien wybierać. Wyszliśmy z założenia, że najlepiej będzie, jeśli będą to robili członkowie kadr narodowych, dlatego, że oni są najwybitniejszymi sportowcami. Pytanie było o reprezentację, czy wszyscy piłkarze od najniższej klasy mają mieć prawo głosu. Uznaliśmy, że jeżeli damy prawo głosu, prawo wybierania przedstawicieli członkom kadr narodowych z ostatnich czterech sezonów, to to są najwybitniejsi ludzie. To był także taki gest w stronę tych, którzy kończą karierę lub właśnie ją skończyli. Wyobrażam sobie pewien profil. Oczywiście nie mi decydować, bo nigdy nie byłem i nigdy nie będę członkiem kadry narodowej, ale to są racjonalni ludzie. Jeżeli mielibyśmy wybierać, to raczej chyba nikt, kto jest kadrowiczem, kto jest czynnym sportowcem, nie zakładałbym raczej, że ma czas pracować w zarządzie związku. Jeżeli ktoś skończył karierę rok temu, 2-3 lata temu, a nawet 5 lat temu, cieszy się w środowisku autorytetem, to stanowi to naturalny rezerwuar ludzi, którzy mogą pracować w imieniu sportowców w zarządach związków. Takie rozwiązanie przyjęliśmy.</u>
<u xml:id="u-1.8" who="#SławomirNitras">Dlaczego to rozwiązanie nie podoba się panu prezydentowi? Tego nie rozumiem. Pragnę zwrócić państwa uwagę na fakt, że szukaliśmy rozwiązania podobnego, jakie jest w MKOl. Tam jest komisja zawodnicza, która ma zdecydowanie większe uprawnienia niż komisja zawodnicza, tak jak przewiduje to statut PKOl. Zawodnicy w trakcie igrzysk wybierają swoich przedstawicieli, ci najwybitniejsi zawodnicy na świecie. Ci zawodnicy wchodzą w skład MKOl, ale nie tylko komisji zawodniczej, z okrojonymi kompetencjami, tylko wchodzą w skład MKOl, głosują, stanowią – jeśli dobrze pamiętam – 15% całości zgromadzenia, czyli podobny procent, jak przyjęliśmy w Polsce i są tam na zasadzie równych praw. Są tam przedstawiciele związków sportowych czy federacji międzynarodowych, z urzędu wchodzą prezesi federacji i wchodzą, czynni wydawałyby się sportowcy, ale zazwyczaj to są sportowcy kończący karierę, albo którzy już zakończyli karierę. Przykład Mai Włoszczowskiej, która jest w komisji zawodniczej MKOl jest jednym z najlepszych. Przyjęliśmy dokładnie takie samo rozwiązanie, przenieśliśmy na polski grunt, najbliższe rozwiązaniom MKOl.</u>
<u xml:id="u-1.9" who="#SławomirNitras">W kontekście ambicji pana prezydenta robienia kariery w MKOl tego weta kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć. Nie kryję, że nie spieszę się z tym, nie chcę robić jakiegoś nagłego, szybkiego działania, ale powiadomię MKOl. Fakty są takie, że Sejm przyjął takie rozwiązania i nawet opozycja nie była przeciwna. Senat przyjął takie rozwiązanie, o ile dobrze pamiętam, dwóch senatorów chyba głosowało… jeden, przepraszam, senator Golba chyba tylko głosował przeciw tej ustawie, a prezydent bez dyskusji tej ustawy nie podpisał. Padły też takie słowa, które dla mnie są szczególnie niezrozumiałe. Ministrowie pana prezydenta powiedzieli, że do pana prezydenta nie przyszedłem i nie poprosiłem, żeby podpisał. Nie zakładałem nawet przez chwilę, że pan prezydent tej ustawy może nie podpisać, a zakładałem, że jeżeli pan prezydent miałby jakiekolwiek uwagi, biorąc pod uwagę wagę sprawy, to po prostu zwróciłby się o jakieś wyjaśnienia przed podjęciem decyzji. Przecież Sejm przyjmuje w miesiącu kilkanaście ustaw. Każdy minister miałby chodzić do prezydenta w każdej ustawie i prosić o podpisanie? Procedura powinna być taka, że jeżeli prezydent ma uwagi, to prosi o wyjaśnienie i oczywiście stawiłbym się w wyznaczonym czasie i miejscu, żeby wyjaśnić panu prezydentowi te wątpliwości. Nie było żadnych sygnałów, że pan prezydent nie ma zamiaru tej ustawy podpisać.</u>
<u xml:id="u-1.10" who="#SławomirNitras">Gdyby pan prezydent zgłaszając zastrzeżenia do tego jednego przepisu o udziale sportowców, których nie rozumiem, zwrócił się do Trybunału w tej kwestii, zakwestionował tylko ten jeden przepis, to wiele przepisów po prostu potrzebnych, niekwestionowanych weszłoby w życie. Teraz postaram się je wymienić, przecież państwo, jako posłowie, pamiętacie te przepisy, bo przecież uchwalaliśmy je nie tak dawno. To jest dla nas duży kłopot, nie kryję, w wielu obszarach. Wszystkie przepisy przeciwdziałające dyskryminacji kobiet, poza kwotami, my de facto wyrównywaliśmy. Jeżeli ktoś jest reprezentantką Polski, kobietą, to ma mniejsze prawa w stosunku do państwa niż każdy, kto jest na umowie o pracę. Każdy, kto pracuje na umowie o pracę, każda kobieta, która zachodzi w ciążę, w okresie ciąży jest chroniona, ma prawo do 80% wynagrodzenia. Rok po urodzeniu dziecka ma prawo do 80% świadczenia. Reprezentantka Polski, a łatwiej jest podpisać umowę o pracę niż zostać reprezentantem Polski, ma prawo do pół roku świadczenia i 50% wysokości. Te przepisy po prostu nie wejdą w życie. Nie jestem w stanie nic zrobić, bo nie mogę wypłacać świadczeń, jeśli ustawa mi na to nie pozwala. Czy pan prezydent nie miał świadomości tego, że te przepisy kwestionuje? Przecież mógł się zgodzić na te przepisy, a zakwestionować te, które mu się nie podobają?</u>
<u xml:id="u-1.11" who="#SławomirNitras">Mamy ustawę Kamilka, ale związki nie są przygotowane. Ta ustawa po pierwsze, gwarantowała, że będę finansował związkom przygotowanie tego systemu antydyskryminacyjnego. Rozumiem prezesów związków. Proszę się postawić w roli prezesa związku, któremu mówi się, że ma wprowadzić w każdym klubie w jego dyscyplinie sportu przepisy, że każdy trener ma rozumieć, jak się pracuje z młodzieżą, jak się pracuje z dziećmi, co wolno, a czego nie wolno, co wolno w relacjach kobieta-mężczyzna. Skąd on ma to wiedzieć? Przecież on nie jest specjalistą w tym obszarze. To, że pan Andrzej Supron jest wybitnym zapaśnikiem, to nie znaczy, że wie, jak te systemy budować. Ta ustawa była po to, żebyśmy jako ministerstwo mieli takie zadanie, żebym mógł związki przeszkolić. Byliśmy umówieni na współpracę z fundacją. Są tu obecni przedstawiciele fundacji, która przeprowadzi cykl szkoleń, która pomoże przygotować te przepisy, wdrożyć je realnie w życie, powołać pełnomocników, sfinansować ich. Zadaniem pełnomocnika, rzecznika w ministerstwie, nie było pilnować i z batem stać nad związkami i mówić: „gdzie wy tutaj nie szanujecie kobiet”, tylko pomóc wdrożyć ten system. To wszystko stoi, bo nie jestem w stanie finansować tych zadań, bo nie mam takich zadań wpisanych w ustawę. To jest bardzo poważny problem. Co chwilę słyszymy o jakichś awanturach. Przykład tenisa – z powodu historii sprzed iluś lat i zachowań jednego człowieka, pada odium na całą dyscyplinę. To są poważne sprawy, nie tylko w tym wymiarze najważniejszym, czyli że ktoś jest skrzywdzony, ale również w tym, że można dojść do wniosku, a to byłby bardzo nieuczciwy obraz, że strach dziecko puścić do trenera, czy do klubu, bo mu zrobią krzywdę, a niczego nie nauczą. Musimy się do tego systemu adaptować, ale to wymaga pieniędzy, specjalistów, współpracy, przeszkolenia związków. To wszystko zostało wstrzymane.</u>
<u xml:id="u-1.12" who="#SławomirNitras">Mówi się tak wiele o karierze dwutorowej. Obecnie kariera dwutorowa, jak przyszedłem do ministerstwa, sprowadzała się do tego, że związki czasami dostawały z ministerstwa parę złotych na sfinansowanie komuś etatu, kto kończy karierę, żeby się przeszkolił, żeby był sekretarzem w związku, albo żeby był trenerem, żeby pomóc mu wejść w tę ścieżkę. Skala tego zaangażowania była bardzo wąska, bo dotyczyła pewnego wycinka i późno. Mówimy o karierze dwutorowej w przypadku ludzi, którzy kończą kariery, a tak naprawdę kariera dwutorowa powinna zaczynać się w szkole, na uczelni. Ustawa zakładała, że będziemy podwyższać o 20% stypendia tym zawodnikom kadr narodowych, którzy się uczą, którzy zdecydowali się robić maturę i którzy zdecydowali się iść na studia. Nie jest łatwo godzić studia sportem ze wyczynowym. Dlatego chcieliśmy ich skłonność do tego, żeby się uczyć, zwiększać. Zresztą w ministerstwie staramy się, otwieramy program kariery dwutorowej, nie tylko dla związków, tylko w przyszłym roku karierę dwutorową otwieramy się na projekty uczelni wyższych, żeby one proponowały pewne ścieżki rozwoju sportowcom. Co panu prezydentowi wyższe stypendia sportowców studentów przeszkadzały? W ogóle nie jestem w stanie tego zrozumieć. Mam wrażenie, że ktoś panu prezydentowi doradził, skupił się na tym, a reszty po prostu nawet nie przeczytał.</u>
<u xml:id="u-1.13" who="#SławomirNitras">Jak wiele lat trwała dyskusja, że to jest uwłaczające dla sędziów sportowych, że nawet panowie, którzy sprawdzają bilety w komunikacji miejskiej, mają status funkcjonariusza publicznego na służbie, a sędziowie go nie mają. Widzieliśmy ile razy sędzia uciekał z boiska, nie tylko przed kibicami, ale czasami nawet przed rodzicami, gdy im się coś nie podobało, szczególnie w jakichś niższych rozgrywkach, nie na najwyższym szczeblu, ale i na najwyższym szczeblu, ile razy to się zdarzało. Co panu prezydentowi przeszkadzało, że my dawaliśmy ochronę prawną sędziom w trakcie rozgrywek? Ten przepis po prostu nie wejdzie w życie.</u>
<u xml:id="u-1.14" who="#SławomirNitras">Było wiele uwag, zrobiliśmy naprawdę wiele, mimo oporu społecznego, niezrozumiałego, wynikającego bardzo często z niskiej kultury moim zdaniem, ale mamy ogromny opór wielu rodziców, nauczycieli, kuratorów, w kwestii programu „Sportowe Talenty”. Zarzuty, które się nam stawia przede wszystkim to to, że stygmatyzujemy dzieci, że ktoś jest talentem, a ktoś nie ma takiego talentu. Mnie nie zastanawia, dlaczego nikt się nie zastanawia, czy stygmatyzowaniem nie jest, że ktoś ma szóstkę z matematyki, a ktoś ma dwójkę z matematyki. Dlaczego to nie jest stygmatyzowanie, a w sporcie to jest stygmatyzowanie? Zmieniliśmy ten program o tyle, ratując go, panie ministrze i doceniając pana dorobek w tej sprawie, żeby większy akcent położyć na powszechność, na powszechne badania. Zmieniliśmy jego nazwę, żeby uchronić sens. Co to panu prezydentowi przeszkadzało? Czy pan prezydent jest przeciwny temu, żebyśmy badali dzieci? Mamy obecnie w Polsce, jest to zasługa m.in. pana ministra Bortniczuka, on nie jest doskonały, wiele rzeczy tam nie trzeba zmieniać, ale mamy największy w Europie program powszechnych badań dzieci w szkołach. Co panu prezydentowi przeszkadza rozwijanie tego programu?</u>
<u xml:id="u-1.15" who="#SławomirNitras">Ostatnia z tych kluczowych zmian, będziemy szukali rozwiązania – w tych kwestiach nie jestem w stanie nic zrobić, no bo co mogę zrobić, jak nie ma prawa – to jest kwestia finansowania tych związków, które są w kłopocie finansowym. Mamy obecnie trzy takie związki. Proszę państwa dokładnie wiecie, pan minister to wie, że musieliśmy lewą ręką za prawe ucho się łapać, żeby finansować te związki. Jakieś konstrukcje prawne wymyślamy, które moim zdaniem nie są zgodne z ustawą. One nie są zgodne z przepisami, one są naciąganiem przepisów ustawy. Przykładowo finansowanie przez PKOl. Ustawa mówi, że finansujemy w zakresie wyczynowego sportu PKOl, w takim zakresie, jakim PKOl za to odpowiada, a nie kolarstwo czy hokej przez PKOl. To jest naciąganie ustawy. To był pewien gest w stronę związków. Ustawa obecnie daje wyłączność związkom i mówi: tylko związkom możesz dać pieniądze. Związki sobie to wywalczyły, tylko ustawodawcy nie przyszło do głowy, co będzie w sytuacji, kiedy związek popadnie w takie tarapaty, w jakie popadły niektóre związki, co w takiej sytuacji robić. Konsultowaliśmy to z władzami zainteresowanych związków. One czekały na te rozwiązania.</u>
<u xml:id="u-1.16" who="#SławomirNitras">Nikt nie był przeciwny wpisaniu Instytutu Sportu. Dlaczego chcieliśmy zrobić to przez Instytut Sportu? Jeżeli związek jest w trudnej sytuacji, nie można finansować go bezpośrednio, to uważam, jako minister, ale i każdy następca po mnie, każdy minister, który przyjdzie po mnie, chciałby mieć pewność, że robi to instytucja odpowiedzialna. Co się stanie, jeżeli związek zrobił to źle i popadł w długi? Co się stanie, jeśli druga organizacja, która została podstawiona z boku, która ma finansować, też zrobi to źle? Będziemy szukali trzeciej, która popadnie w długi? Instytut Sportu daje nam gwarancję, że jeżeli ktoś jest w procesie sanacyjnym, to instytut może odegrać pozytywną rolę. Może jednocześnie uczestniczyć w procesie sanacji tego związku, pomóc mu. Mało tego, Instytut Sportu może reagować szybciej, bo jeżeli widzę, że ktoś ma długi, albo widzę, że za chwilę będą dramatyczne sytuacje, to nie musimy czekać, żeby związek narobił 20 mln zł długów, tylko kiedy widzimy, że się pojawia problem, od razu możemy przesunąć finansowanie do Instytutu Sportu wcześniej, a nie wtedy, kiedy jest dramat. Zwróćcie państwo uwagę, te przypadki najbardziej drastyczne, hokeja i kolarstwa, tam to działanie po prostu poszło za późno. Ono się pojawiło wtedy, kiedy się już wszystko rozlało. Instytut Sportu mógłby reagować, moglibyśmy stworzyć pewien system progów ostrożnościowych i reagować po prostu wcześniej. Słyszę, dzisiaj czytałem pismo jakiejś z PKOl, że ten przepis to był jakiś bat. Jaki bat? Czy na Polski Związek Kolarstwa trzeba jakiś bat? Przecież oni leżą i nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Jaki bat? A co to w ogóle daje? Chodzi o to, żeby państwo mogło realizować zadania, żeby nie było co trzy tygodnie w artykułach w gazecie, że hokeistki, kolarze nie mają za co jechać na zawody. Mówimy o sytuacjach nadzwyczajnych, a nie o odbieraniu kompetencji związkom, jeżeli związek sobie świetnie radzi. Trzeba tym związkom pomóc się jakoś naprawić. Trzeba mieć takie instrumenty. Instytut mógłby finansować również, w jakiś sposób obsługiwać, pomóc wyjść z tej trudnej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-1.17" who="#SławomirNitras">Jaki pomysł teraz? Będziemy robić otwarte konkursy, tak jak ustawa pozwala. Będziemy wybierać organizację pożytku publicznego w tym czasie i w ten sposób finansować. Konkursy są ogłoszone. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Nie będzie łatwo, nie będzie prosto. Nie obiecuję, że będzie wszystko… Będzie tak, jak teraz. Będzie taka doraźność. Dopóki ustawa nie wejdzie, te przepisy nie wejdą w życie. Są z tego tytułu jeszcze większe komplikacje. Zgodnie z prawem tworząc budżet musieliśmy do Instytutu Sportu przekazać część pieniędzy przewidzianych na te związki w problemach. Obecnie jest taka sytuacja, że wszystkie związki olimpijskie na program przygotowań olimpijskich mają pomniejszone finansowanie o około 20 mln zł, bo 20 mln zł jest w Instytucie Sportu. Musieliśmy tworząc budżet, przenieść do Instytutu Sportu pieniądze po to, żeby móc finansować te związki. Ustawa nie weszła w życie, a my nie możemy dotacji dla Instytutu Sportu z budżetu wycofać i 20 mln zł z programu olimpijskiego jest w Instytucie Sportu, a nie w MSiT. O tyle jest pomniejszony budżet. Prezes Supron drugi raz pytał mnie, czy mu powiększę budżet, bo ma 1 mln zł długu. Odpowiedziałem: powiększę, jak tylko dostanę te pieniądze z Instytutu Sportu. Powiększę, ale na razie nie mam z czego. Nie chcę tu wątków politycznych wprowadzać, ale mam nadzieję, że przepisy tej ustawy w ciągu tego roku wejdą.</u>
<u xml:id="u-1.18" who="#SławomirNitras">Na to wszystko nakłada się jeszcze jedna rzecz, na którą nie mam wpływu, ale chcę państwu o tym powiedzieć. Jak państwo wiecie, to nie jest moja decyzja, ale jeżeli Trybunał Konstytucyjny uzna, że przepis o zawodnikach w związkach sportowych jest niekonstytucyjny, to rząd stoi na stanowisku, jak państwo wiecie, nieuznawania orzeczeń Trybunału. Jeżeli procedura będzie taka, że pan prezydent… Mówię wam jak jest, nie śmiejcie się, bo wy też nie uznawaliście orzeczeń Trybunału. Co o tym prywatnie sądzę, to mogę wam powiedzieć prywatnie, ale jest jak jest. Obecnie jest tak, że jeżeli Trybunał stwierdzi, że ten przepis jest niekonstytucyjny, albo inaczej, jeżeli stwierdzi, że ten przepis jest konstytucyjny, to pan prezydent ma obowiązek podpisać tę ustawę. Mam nadzieję, że to w ciągu tego roku się zdarzy. Jeżeli Trybunał stwierdzi, że ten przepis o zawodniku jest niekonstytucyjny, to ta ustawa wróci do prezydenta i prezydent ją podpisze w tym duchu, podpisuje całą ustawę, ale bez tego jednego przepisu, ale rząd opublikuje całą ustawę z tym przepisem, nie uznając orzeczeń Trybunału. Taką mamy sytuację prawną. Istnieje jeszcze trzecia możliwość, czy czwarta, już w tej sytuacji, że pan prezydent się zmieni w maju czy w sierpniu – 7 sierpnia się prezydent zmieni – i nowy prezydent, ktokolwiek by nim mógł być, jeżeli Trybunał do tego czasu nie rozpatrzy tej sprawy, wycofa sprawę z Trybunału i tę ustawę po prostu podpisze. Tak wygląda w skrócie ta sytuacja, w której się znaleźliśmy.</u>
<u xml:id="u-1.19" who="#SławomirNitras">Cieszę się, przypadkowo, bo paradoks polega na tym, bo pracujemy nad kolejną nowelizacją i jak państwo wiecie, w przyszłym tygodniu skierujemy ją do wpisu do wykazu prac Rady Ministrów. Jak państwo wiecie, zdarzyła się taka tragiczna historia, że zmarł nam paraolimpijczyk, medalista paraolimpijski, pan Michał Dąbrowski. Pierwszy raz chyba mamy do czynienia z taką sytuacją, że ktoś, kto zdobył medale na paraolimpiadzie, kto nabył uprawnienia do emerytury olimpijskiej, nie dożył tej emerytury. Mieliśmy taki przypadek z Kamilą, prawda? Tylko różnica między Kamilą a Michałem jest taka, że pan Michał zostawił małe dzieci – chyba trzyletnią córkę i ośmioletniego syna. Pracujemy teraz nad rozwiązaniem prawnym, żeby to też dostosować do przepisów ogólnych. Jeżeli ktoś jest na umowie o pracę i jest ubezpieczony i umiera rodzic i zostawia małe dzieci, to jest renta rodzinna, a u sportowców nie ma renty rodzinnej, nie ma takiego świadczenia. Umiera sportowiec, zostawia dzieci, umiera reprezentant polski i dzieci zostają bez ojca, matki i bez złotówki. Chcemy wprowadzić przepis analogiczny do przepisów ogólnych, że jeżeli sportowiec, olimpijczyk, medalista olimpijski lub paraolimpijski nabył uprawnienia do emerytury olimpijskiej umiera i zostawił nieletnie dzieci, to tak jak z rentą rodzinną, to do szesnastego roku życia lub do dwudziestego szóstego roku życia, jeżeli dziecko się uczy, ta renta dzieli się na dzieci i jest wypłacana dzieciom. Jeśli jest jedno dziecko, otrzymuje tę rentę, jeżeli jest dwoje dzieci, dzieli się na dwa, jeżeli jest troje dzieci, dzieli się na trzy. Nie wpisaliśmy tego do ustawy tylko z jednego powodu – bo nie było takiego przypadku. Pan Michał zmarł w listopadzie. Gdyby ta sytuacja zdarzyła się wcześniej, byśmy to wpisali już do tej ustawy. No i co, też by pan prezydent to zawetował? Nie podpisałby, bo nie podpisał niczego.</u>
<u xml:id="u-1.20" who="#SławomirNitras">Z mojej strony tyle. Chciałbym państwa prosić o jedną rzecz, na przyszłość, bo stała się rzecz zła. Nie jest łatwo to wszystko zmienić, ale uważam, że cały system finansowania reprezentantów Polski jest moim zdaniem dziwny. Zwróćcie uwagę, my finansujemy wyniki, finansujemy krótko. Rozumiem intencje, żeby był zawsze wynik, ale wynik nie zawsze jest sensowny. Podam wam przykład. Tydzień, czy dwa tygodnie temu rozmawiałem, dobra, nie będę mówił z kim, bo może ta osoba sobie tego nie życzy, ale z naszą medalistką z Paryża, która do mnie mówi, że ona robi ten sezon po prostu kompletnie wolny. Jak ona nie zrobi wyniku, to nie dostanie stypendium. Zobaczcie na Amerykanów, przecież oni pracują absolutnie w trybach olimpijskich, znikają w ogóle, nie ma ich nigdzie, pojawiają się w roku olimpijskim i zdobywają medale. My mamy system, który sportowców tak eksploatuje, że oni muszą każdego roku robić wynik, bo inaczej nie dostają pieniędzy. Z czym zostają? Z niczym. Z niczym zostają. Można zdobyć medal mistrzostw świata w konkurencji olimpijskiej, a po roku zostać z niczym, bez złotówki. Jak się na kasie w sklepie pracuje, to tak nie ma. Jak się odchodzi, to się jednak dostaje jakieś dłuższe świadczenie. Z drugiej strony mamy taki system, który nie dostrzega tych spraw. Przecież mamy Los Angeles za 4 lata i będziemy finansować sportowców przez najbliższe 3 lata, którzy wiemy, że do igrzysk nie dojadą, bo mają 34-35 lat, ale będziemy ich finansować, bo przywiozą jakiś tam medal za rok, a nie dostrzegamy tych, nie finansujemy, nie dajemy stypendium tym, którzy wtedy będą mieli 20 lat i powinni walczyć o medale, a przynajmniej zbierać pierwsze szlify. My im nie dajemy nic. Oni mogą nie mieć złotówki, ani złotówki mogą nie mieć stypendium, bo nie zajęli ósmego miejsca, gdzieś tam kiedyś. Bez sensu. Przecież tak naprawdę, gdybyśmy z każdym prezesem porozmawiali, czy z władzami związków, to oni wiedzą de facto, umieliby wytypować kadrę, kto za 4 lata pojedzie na igrzyska. Ona oczywiście byłaby szersza, nie byłaby, że każdy pojedzie, ale wytypowaliby tych, którzy tam mogą się liczyć. To jest system tylko bata, bez jakiejkolwiek stabilności.</u>
<u xml:id="u-1.21" who="#SławomirNitras">Największy absurd – sportowiec przygotowuje się do igrzysk i jest na igrzyskach dziewiąty. W czerwcu jest bohaterem, w lipcu zaprasza się go na oficjalne wręczenie kwalifikacji. Tu ślubują, jest bohater, dostaje strój, wszyscy ich hołubią, na igrzyskach jest dziewiąty, dzień po igrzyskach nie ma nic. To co jest za system? To XIX w. kapitalizm był takim systemem. Piszą do mnie sportowcy. Widzę to oczywiście. To są realne, konkretne przypadki. Co mam napisać dziewczynie, która mówi: „Panie ministrze, niech pan coś wymyśli, bo zostałam bez stypendium, miałam dziewiąte miejsce i muszę czekać do mistrzostw Europy w przyszłym roku, żeby dostać jakiekolwiek świadczenie”. Ten system jest do przebudowy, bo tak nie może być. To nie są podludzie, którym się należy... W Polsce pracowników sezonowych lepiej traktujemy, którzy przyjeżdżają do nas ogórki zbierać albo szparagi przysłowiowe, bo nabywają jakieś świadczenia, a ten sportowiec zostaje po prostu z dnia na dzień bez niczego. Namawiam was wszystkich do tego, zastanówcie się, co z tym zrobić. To nie znaczy, że mamy im wszystko dać, oni mają leżeć, pachnieć i nic nie robić. Oczywiście musi być efekt, element motywacyjny, żeby była praca, ale on musi być racjonalny i system musi być godnościowy. Mówimy, że tracimy ludzi w sporcie i odchodzą. Odchodzą ze względu na warunki. Jeżeli stypendium jest 4 tys. zł, to to jest płaca minimalna. To co to jest za motywacja, 4 tys. zł? On ma myśleć, że on zostanie kiedyś wicemistrzem olimpijskim i dostanie przez dwa lata 12 tys. zł i to ma być taka wielka motywacja?</u>
<u xml:id="u-1.22" who="#SławomirNitras">To moja dygresja, panie przewodniczący, przepraszam. Musimy się zastanowić nad tym, bo podnieśliśmy stypendia, podniosła pani minister Dmowska, ja podniosłem. One dzisiaj wyglądają trochę lepiej, niż wyglądały jeszcze dwa lata temu, ale to jest początek przebudowy systemu. Nie mam odpowiedzi na wszystko. Nie uważam, że wszystkie rozumy pozjadałem. Uważam, że to trzeba ze związkami zrobić, żeby to był jednak zawsze system motywacyjny, ale np. na takie rozwiązania, że sezon poolimpijski jest sezonem, gdzie nie trzeba myśleć tylko o wyniku, np. ktoś, kto miał wyniki a rokuje, może być zwolniony z tego. Jak ktoś ma 36 lat i zdobywa medal, to wiadomo, że traktujemy go inaczej, niż 22-latka, który zdobywa medal w kategoriach perspektywicznych. Żeby była możliwość dania stypendium. Dzisiaj ustawa nie pozwala na to. Mogę dać stypendium tylko, kiedy mogę dać stypendium. Danie stypendium, mimo braku wyniku, ze względu na to, że to jest świadoma decyzja nie jest złe. Nie ma tu prezesa związku siatkówki, ale siatkarze mówią wprost. Pamiętam, jak Wlazły powiedział mi to wprost: „panie pośle…” – wtedy byłem posłem – „…nie będę grał w reprezentacji, bo sezon siatkarski jest taki, że jeżeli będę grał w reprezentacji bez przerwy, to skrócę sobie karierę o 5 lat”. To samo jest w innych dyscyplinach i przy takiej intensywności, że nie ma... Pewnie też każdy sport jest inny.</u>
<u xml:id="u-1.23" who="#SławomirNitras">Przepraszam panie przewodniczący, że mówiłem tak długo.</u>
<u xml:id="u-1.24" who="#TadeuszTomaszewski">Druga kwestia jest trochę bardziej skomplikowana. Pan prezydent, tak jak pan zauważył – i to warto też zacytować – jednak nie powiedział, że jest przeciwko płci, wręcz odwrotnie. Powiedział w swoim uzasadnieniu, że to jest ważne, że powinniśmy do tego podejść w sposób niebudzący wątpliwości. Chodzi tylko o jeden przepis, który wprowadza w życie ten parytet. Nie o sam parytet, tylko przepis, który mówi o tym, że jeśli nie spełniłeś tego parytetu, to wchodzisz na listę i skutki wejścia na tę listę są takie, że jesteś pozbawiony prawa do dotacji publicznych. Czyli, krótko mówiąc, właściwie możesz w niektórych przypadkach zwinąć interes, powiem wprost. Mało tego, nie ma tam trybu odwołania się od tej decyzji. Szanowni państwo, nie chodzi mi o to w sensie negatywnym, tylko po prostu poszukania rozwiązania. Pan dyrektor Gałązka ze swoim zespołem przy dobrej woli znajdzie inne rozwiązanie w ciągu 24 godzin. Dlaczego? Dlatego, że konstrukcja ustawy o sporcie mówi, że restrykcje końcowe typu zawieszenie itd, dotyczące pzs, podejmuje na końcu nie minister, ale sąd. Tam inaczej to żeśmy sformułowali, kiedy konstruowano ustawę. Tu nie chodzi o to, żeby tą drogą pójść, bo ona jest może za długa, ale żeby była możliwość odwołania się od tej decyzji ministra. Trzeba znaleźć to rozwiązanie, od tego są prawnicy.</u>
<u xml:id="u-1.25" who="#TadeuszTomaszewski">Kiedy pracowaliśmy nad tą ustawą, pani poseł Małgorzata Niemczyk wielokrotnie zwracała na to uwagę, pytaliśmy również Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich w poprzedniej kadencji o udział kobiet w zarządzaniu polskim sportem. Chcę również wspomnieć, że na początku lat 2000, szefowa Komisji Zawodniczej Polskiego Komitetu Olimpijskiego pani Grażyna Rabsztyn wnioskowała o zwiększenie liczby kobiet we władzach PKOl i związku sportowych. Oczekiwanie na to ma już długą historię, tylko że środowisko nie było w stanie wygenerować samemu tych rozwiązań, stąd ta ustawa. Dlatego też warto poszukać rozwiązania, które pozwoli nam skutecznie wdrożyć ten dobry przepis. Jeśli chodzi o pozostałe uwagi, w pełni się zgadzam, że wszystkie są drobne i w całości można je wdrożyć, jeśli chodzi o rozwiązania prawne.</u>
<u xml:id="u-1.26" who="#TadeuszTomaszewski">Świętej pamięci Michał Dąbrowski, srebrny i brązowy medalista igrzysk paralimpijskich – rzeczywiście na dzień dzisiejszy mamy przygotowaną propozycję, rozważymy to na następnym posiedzeniu Komisji. Chcemy wystąpić do prezesa Rady Ministrów o przyznanie w trybie wyjątkowym renty rodzinnej.</u>
<u xml:id="u-1.27" who="#ŻanetaCwalinaŚliwowska">Bezpieczeństwo zawodników to też jest sprawa, która nie powinna budzić wątpliwości nikogo, bo przepisy przeciwdziałające wykorzystywaniu w pewien sposób zawodników w sporcie i narażaniu ich na różne niebezpieczeństwa też są dobre. Rzeczywiście trudno jest zrozumieć tę decyzję o skierowaniu całości ustawy. Nie ma dialogu. Gdyby ten dialog był, to pewnie mielibyśmy tu dzisiaj na posiedzeniu Komisji jakiegoś ministra prezydenckiego, który chociażby nas, posłów wysłuchał. Przecież przyszliśmy do parlamentu pracować w imieniu obywateli. Reprezentujemy także tych obywateli, którzy są żywo zainteresowani uprawieniem sportu, nie tylko zawodników olimpijskich, zawodników kadry, ale także przede wszystkim tych, którzy rekreacyjnie uprawiają sport i robią to dla przyjemności, bo takich jest zdecydowanie więcej. Oczekiwałabym, że ta współpraca z panem prezydentem będzie lepiej się układała i nie rozumiem dlaczego ta ustawa nie została popisana. Być może została odebrana politycznie przez pana prezydenta. Sport nie ma legitymacji politycznej i chyba nikt z nas nie chce, żeby tak było. Wiadomo, że możemy na polu politycznym się spierać, ale raczej ten temat, co możemy też wywnioskować z prac Komisji, jest w miarę ponadpolityczny.</u>
<u xml:id="u-1.28" who="#ŻanetaCwalinaŚliwowska">Na koniec pragnę powiedzieć, że pan prezydent zasłania się tą prerogatywą. Oczekiwałabym większej otwartości na potrzeby, bo sportowcy to też są obywatele, a prezydent powinien słuchać jakie potrzeby mają obywatele. Jeżeli chodzi o to, o czym mówił pan przewodniczący, o pozbawieniu finansowania w przypadku niespełnienia warunków, stoję na stanowisku, że jeżeli jest jakiś przepis, jakiś wymóg, to musi być także sankcja, żeby ten wymóg nie był po prostu martwym przepisem. Być może należy zastanowić się w jaki sposób zastosować ten mechanizm odwoławczy, bo rzeczywiście tutaj tego zabrakło. Myślę, że ta ustawa prędzej czy później wejdzie w życie. Tak jak pan minister mówił, mamy do czynienia już z końcem tej kadencji prezydenta, więc jeżeli zmieni się prezydent, być może będzie miał inne spojrzenie na temat sportu. Niekorzystny jest tylko ten czas, który po prostu działa na niekorzyść polskiego sportu i zawodników.</u>
<u xml:id="u-1.29" who="#ŻanetaCwalinaŚliwowska">Mam pytanie do pana ministra. Zakładamy, że ustawa wejdzie w życie prędzej czy później. Zadając pytania do ustawy z mównicy sugerowałam zapewnienie dla kobiet, które chciałyby wejść do zarządów związków sportowych, specjalnych szkoleń podnoszących kompetencje, organizowanych przez ministerstwo. Czy musimy czekać na wejście ustawy w życie? Czy możemy już realizować takie szkolenia i ewentualnie kiedy możemy się ze strony ministerstwa spodziewać ruchu w tym temacie? Dziękuję bardzo.</u>
<u xml:id="u-1.30" who="#AgnieszkaKobusZawojska">Słyszałam też coś takiego, że zawodnicy nie powinni decydować. Ale dlaczego? Często decydują prezesi klubów i też mogą być stronniczy, bo też są sędziami w danej sprawie. Zdecydowanie uważam, że jako zawodnicy wiemy, co to przegrać, wygrać. Chciałam jeszcze zaznaczyć, że ważne jest, żeby były transparentne reguły wejścia do kadry, do reprezentacji, itd, bo to jest główny problem zawodników. Jak rozmawiam z zawodnikami, to każdy mówi, że była taka sytuacja, taka, że to było niesprawiedliwe, tamto było niesprawiedliwe. Jak będą transparentne i sprawiedliwe reguły wejścia do reprezentacji, do kadry, do drużyny, to naprawdę weźmiemy to na klatę, bo umiemy czasem po prostu przegrać. Nieraz przegrywaliśmy, to jest wpisane w nasze życie.</u>
<u xml:id="u-1.31" who="#AgnieszkaKobusZawojska">Jeszcze chciałam powiedzieć, że szkoda, że ta ustawa nie weszła w życie, bo szczerze powiem, że jako mama wiem, jak trudno jest wrócić do treningu, do sportu i sama startowałam może nie w wioślarstwie klasycznym, ale w morskim, po urodzeniu dziecka. Udało mi się zdobyć medal, bo miałam dobrą drużynę, ale to jest naprawdę piekielnie trudne i to wsparcie dla kobiet jest bardzo, bardzo ważne. Chciałam zaznaczyć, że jest jeszcze taki punkt, który jest bardzo bliski mojemu sercu. Wsparcie dla kobiet, które poroniły. Sama tego doświadczyłam i przyznam się szczerze, że to jest tylko trzy miesiące, a to naprawdę jest nic, a może pomóc i to też jest bardzo ważne, a o tym się nie mówi. Też się odważyłam niedawno o tym powiedzieć. Jest to bardzo ciężkie, a to jest po prostu normalne, bo to jest wpisane w statystykę.</u>
<u xml:id="u-1.32" who="#AgnieszkaKobusZawojska">Ważne jest też, żeby wspierać karierę dwutorową. Nie każdy zawodnik ma taką osobowość, że będzie coś robił, więc wspierajmy ich, bo na rynku pracy mają wiele umiejętności miękkich, które są po prostu potrzebne. Chciałam jeszcze powiedzieć, bo rozmawiałam przed posiedzeniem Komisji z Mają Włoszczowską – prosiła, aby wspomnieć i pozwolę sobie zacytować, że: „Potrzebujemy więcej uwagi poświęcić problemowi przemocy, molestowania i dyskryminacji. Wprowadzenie międzynarodowych standardów safeguardingu, czyli program, który realizuje MKOl, szkolenie oficerów safeguardingu, czyli osób zaufanych, do których zawodnicy mogą się zwrócić o pomoc, bo my wiele tych historii nie znamy. Może czasem się coś mówi kuluarowo, ale tak naprawdę my nie czujemy się czasem po prostu bezpiecznie i nie mamy do kogo się zgłosić. Często słyszy się coś takiego: powiedzcie w mediach, to wtedy to wyjdzie, ale to chyba nie o to chodzi, bo są też przykłady na świecie, że są to poważne problemy”. Dziękuję bardzo.</u>
<u xml:id="u-1.33" who="#AnnaKrupka">Jeżeli chodzi o te pozytywne elementy, potrzebne rozwiązania, to oczywiście zwiększenie stypendiów sportowych, wydłużenie okresu stypendium i podwyższenie samego stypendium dla kobiet w sporcie po urodzeniu dziecka, a więc wsparcie rodzicielstwa i powrotu po rodzicielstwie do treningów czy pracy w sporcie. Projekt także wprowadza takie rozwiązania prawne, jak te dotyczące przeciwdziałania molestowaniu i przemocy, szczególnie wobec małoletnich w sporcie, tak naprawdę wobec wszystkich uczestników współzawodnictwa sportowego i to są jak najbardziej potrzebne rozwiązania. Ciekawym rozwiązaniem jest także powiązanie sportu wyczynowego ze szkolnictwem wyższym, z uczelniami wyższymi tak, abyśmy nie tracili utalentowanych sportowców, którzy dzisiaj niejednokrotnie muszą wybierać czy kontynuować karierę w sporcie czy też po prostu postawić na naukę. To rozwiązanie w sposób skuteczny rozwiązuje ten problem. Również cenną zmianą jest możliwość finansowania związków przez Instytut Sportu, szczególnie tych w fatalnej sytuacji finansowej, co też nakłada pewną odpowiedzialność na ministerstwo w związku z tym, że Instytut Sportu jest instytucją podlegającą ministrowi, ale również gwarantuje uczciwość w gospodarowaniu tego rodzaju środkami. Poza tym oczywiście na plus oceniamy elementy ochrony sędziów w polskim sporcie. To również jest bardzo cenne. Wreszcie, ja i moi koledzy w zdecydowanej większości głosowaliśmy za zagwarantowaniem reprezentacji przedstawicieli zawodników w polskich związkach sportowych. Oceniamy to rozwiązanie bardzo pozytywnie. Uważamy, że głos zawodników także powinien być słyszalny i powinien mieć wpływ na politykę, na zarządzanie sportem przez polskie związki sportowe.</u>
<u xml:id="u-1.34" who="#AnnaKrupka">Jedyna w zasadzie kwestia, która wzbudziła nasze wątpliwości, a może inaczej, raczej zainspirowała nas o pytanie o wiarygodność twórców projektowanych zmian, to kwestia zwiększenia reprezentowania kobiet w zarządzaniu polskim sportem. Jako Prawo i Sprawiedliwość jesteśmy oczywiście za tym, dlatego dziwi nas, że z jednej strony twórcy tych rozwiązań narzucają parytety w zarządach polskich związków sportowych, podczas gdy tak naprawdę w Ministerstwie Sportu i Turystyki, w jego kierownictwie, nadal nie ma kobiety. To pytanie o wiarygodność tej troski o zwiększanie udziału kobiet w zarządzaniu polskim sportem. Pan minister mówił z dużą wrażliwością, pokazywał także przykład reprezentantek Polski, tymczasem te projektowane zmiany, już w zasadzie ta ustawa, nie zawiera jednego ważnego elementu. Jeżeli mówimy o równych szansach, to powinniśmy zapewnić kobietom równe szanse w rywalizacji sportowej. Naprawdę, nie ma bardziej nieuczciwej formy rywalizacji i konkurencji niż dopuszczenie biologicznych mężczyzn do rywalizacji z kobietami. Ofiarą tego, nie oszukujmy się, padła nasza reprezentantka w pięściarstwie. Wierzę, że w przyszłości pan minister zaproponuje rozwiązanie również tego rodzaju problemu, jeżeli rzeczywiście troszczy się o równość, o równe szanse w polskim sporcie, czy w ogóle w sporcie.</u>
<u xml:id="u-1.35" who="#AnnaKrupka">Bardzo ważna jest propozycja pana przewodniczącego, ponieważ ta ustawa zawiera bardzo wiele bardzo dobrych, pozytywnych zmian. Być może warto te zmiany, które nie budzą wątpliwości u prezydenta jak najszybciej przyjąć w formie oddzielnych ustaw. Dziękuję bardzo.</u>
<u xml:id="u-1.36" who="#MarekChochowski">Mam silne przekonanie, że problem, który jest tutaj podnoszony dotyczy przede wszystkim tożsamości aksjologicznej Rzeczypospolitej i projektowanej ustawy, a wywodzę to z tego, że przede wszystkim ten potencjalny dyskurs toczy się wokół art. 2 i art. 31 ust. 3 konstytucji. Te przepisy są związkowo powiązane z przepisami art. 12 oraz art. 58, które ogólnie mówią: tworzyć i zrzeszać się. Co to właściwie jednak znaczy w praktyce? Jak tę linię delimitacyjną tutaj postawić, abyśmy mogli przejść do istoty tego problemu i uchwycić go, w jakim zakresie właściwie jest coś już ignorancją niedozwoloną, w sensie ustrojowym, ustawodawcy, a co jeszcze jest dozwoloną. Aby to dostrzec, propozycja jest taka, aby znowu spróbować spojrzeć na ten problem na dwóch płaszczyznach. Pierwszy, już do niego stworzyłem pewnego rodzaju wstęp, mówiąc o tożsamości aksjologicznej naszej konstytucji ustrojowej, bo tak też jest ulokowany art. 12 konstytucji oraz art. 12, który nie tworzy praw do zrzeszania się na poziomie indywidualnym, czyli praw politycznych, tylko ogólnie prawa do tworzenia związków. Drugi, to już jest kwestia pewnego rodzaju historii aktów prawnych kolejnych ustaw, które dookreślają tę wolność tworzenia i zrzeszania się w szczególności w odniesieniu do związków sportowych.</u>
<u xml:id="u-1.37" who="#MarekChochowski">Analizując tę kwestię przygotowałem – krótko, bo nie chciałbym też szczególnie nad tym bardzo się rozwodzić – swoją wypowiedź. Zbudowałem ją wokół tego, że mieliśmy kilka aktów prawnych, to znaczy ustawę o kulturze fizycznej, ustawę o sporcie kwalifikowanym i ustawę o sporcie, o której rozmawiamy. W tej ustawie o sporcie mamy dwa fundamentalne rozdziały, to znaczy rozdział trzeci, który w całości jest poświęcony polskiemu związkowi sportowemu, jak i rozdział czwarty określający nadzór ministra nad polskim związkiem sportowym. Dlaczego o tym mówię? Ta kwestia pierwsza, którą podniosłem, dotyczy tej ramy aksjologicznej, tożsamości konstytucyjnej naszego ustroju. Ta druga kwestia wskazuje na, powiedzmy, publiczno-prawny status polskiego związku sportowego. To znaczy zmierzam cały czas do tego, jak dalece można tę linię delimitacyjną w kwestii głębokości ingerencji w sprawę tego związku postawić.</u>
<u xml:id="u-1.38" who="#MarekChochowski">Tak jak wymieniłem te trzy ustawy, były one również przedmiotem badania, orzekania i wypowiedzi Trybunału Konstytucyjnego w orzeczeniu P 10/10. Odnosząc się do tych trzech ustaw w takim samym porządku, który wymieniłem, sędziowie orzekli, że tok ustawodawczy i historia ustawodawcza wskazują, że przede wszystkim ten porządek zmierzał do ściślejszej regulacji ustawowej spraw sportowych. W drugim punkcie wskazano, że podstawowym celem tych regulacji było zwiększenie reglamentacji i określenie swobody decyzyjnej w związku sportowym. W trzecim punkcie jest to zwiększenie legalności w sensie publicznym, czyli m.in. określającym zakres partycypacji poszczególnych podmiotów, które te związki tworzą wobec klubów i zawodników i ograniczenie przede wszystkim arbitralności. Jeżeli znowu patrzymy na status publiczny polskich związków sportowych, to przede wszystkim musimy też zobaczyć, że dosyć dalece ukształtowane są decyzje ministra sportu, który określone kwestie rozstrzyga w przypadku związków. Mówimy tutaj o samym utworzeniu, to jest art. 11, o samym statusie – art. 21, o rozstrzyganiu braku przynależności federacyjnej w sensie międzynarodowym, to jest art. 12b, też odnośnie do zawarcia umowy ligowej – art. 15, czy wreszcie uchylenia decyzji władz.</u>
<u xml:id="u-1.39" who="#MarekChochowski">Jeżeli na to spojrzeć już na tym etapie, to widzimy, że ten publiczno-prawny status związku jest dosyć szczególny, co wydaje się niekwestionowany raczej w jakiejkolwiek debacie z uwagi na to, że nosi on, tak jak wykazałem, widoczne elementy władztwa publicznego i rozstrzygnięć administracyjnych w postaci decyzji. Co więcej, w art. 13 mowa jest wprost o monopolu, to znaczy wyłącznym prawie do organizacji mistrzostw Polski, ustalenia reguł sportowych, organizacyjnych, dyscyplinarnych, w które w związku z art. 16 ust. 2 minister sportu nie ma prawa ingerować, kwestia kadry narodowej, czy reprezentacja w gremiach międzynarodowych. Więc jeżeli łączymy te dwa wątki, te dwie płaszczyzny, od których zacząłem, to znaczy tę pierwszą, dotyczącą takiej ogólnej ramy, w której mielibyśmy się poruszać i identyfikować ją, to tutaj właśnie zwornikiem jest ten art. 13 pkt 4, to znaczy „reprezentacji międzynarodowej”. Ilekroć dochodzi do takiej reprezentacji narodowej, automatycznie przechodzimy na reguły nie tyle nawet prawno-międzynarodowe, ale też niekiedy zwyczajowe, czy związane ze statutami innych organizacji międzynarodowych, które zrzeszają te związki i które wyznaczają pewnego rodzaju standardy interpretacyjne, zarówno w tym twardym widzeniu, które starałem się nakreślić odnośnie publiczno-prawnego statusu tych związków, jak i w pewnym sensie w tej zewnętrznej ramie aksjologicznej, o czym częściowo powiedział pan minister, mówiąc o kwestiach wytycznych, które wpłynęły do ministerstwa, między innymi z PKOl. Jeżeli zaś połączymy te dwie kwestie i dochodzimy do tego, od czego zacząłem, czyli od tożsamości aksjologicznej naszego państwa...</u>
<u xml:id="u-1.40" who="#MarekChochowski">Konkludując, status publiczno-prawny wskazuje na cechy, które są silnie ugruntowane i uregulowane, natomiast nie możemy też zapominać o tej tożsamości i dynamice interpretacji konstytucji, która w tej chwili wskazuje na pewne standardy międzynarodowe, o których powiedział pan minister, to znaczy wytycznych MKOl, jak i również, już na najbardziej ogólnym poziomie i najbardziej miękkich wytycznych, to jest „Agenda 2030”. Nie będę przytaczał poszczególnych celów, ale to jest na pewno cel 5, 10 i 16 w poszczególnych punktach, w szczególności mówiący o zapewnieniu równych szans oraz zmniejszeniu istniejących nierówności poprzez eliminowanie dyskryminujących praktyk, polityk, aby promować odpowiednią legislację, politykę i działanie w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-1.41" who="#MałgorzataNiemczyk">Chciałabym również zaznaczyć, że ta nowela miała przede wszystkim powołać biura rzecznika ochrony praw zawodników. Jeszcze w poprzedniej kadencji z Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę walczyliśmy o to, dlatego że w sporcie występuje przemoc. O tym mówią wszystkie badania, zarówno wykonane przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę, jak i przez inne. To biuro wraz z pełnomocnikami w polskich związkach oraz nowelizacją ustawy, czyli lex Kamilek, miały zagwarantować określone działania, aby sporcie w końcu było mniej przemocy, molestowania, wykorzystywania, ubliżania, poniżania, poklepywania czy seksistowskich tekstów. Osobiście jestem oburzona tym, że tych wszystkich dobrych zmian prezydent Andrzej Duda nam nie zaakceptował.</u>
<u xml:id="u-1.42" who="#MałgorzataNiemczyk">Moja prośba do przewodniczącego Komisji jest taka, abyśmy wystąpili z apelem do prezydenta Andrzeja Dudy o wycofanie nowelizacji ustawy o sporcie z Trybunału Konstytucyjnego, aby te wszystkie dobre przepisy, o których wszyscy członkowie Komisji mówią, że są dobre, zostały podpisane. Jeżeli nawet ten przepis o zawodnikach wzbudza tyle emocji, żeby był ponownie skierowany przez prezydenta, dlatego że od momentu skierowania przez prezydenta tej nowelizacji ustawy o sporcie do Trybunału Konstytucyjnego z panem ministrem Piotrem Borysem, z dyrektorem Gałązką głowiliśmy się już wiele razy i łamiemy sobie głowy, jak zapewnić finansowanie dla zawodników z curlingu. Tą nowelizacją ustawy mogli być uznani za polski związek sportowy. Pięciokrotnie przechodzili już drogę w sądach rejestrowych i pięciokrotnie sądy rejestrowe odmówiły, mimo wydania, nie pamiętam kiedy, proszę o przypomnienie daty, przez ministra, decyzji o utworzeniu polskiego związku sportowego. Sądy rejestrowe czytają ustawę o sporcie wprost, która mówi, że się tworzy związek. Jest to zawarte w ustawie i to wiemy, że żeby utworzyć polski związek sportowy, związek sportowy musi być zarejestrowany w strukturach międzynarodowych, bo dopiero wtedy minister wyda pozytywną decyzję. Tak naprawdę zawsze wszystkie związki się przekształcały. Obecnie sądy rejestrowe pięciokrotnie uniemożliwiły to curlingowi. Curling jest na ścieżce olimpijskiej. Zawodnicy, kadry młodzieżowe i seniorskie nie dostają żadnego finansowania, a zawodnicy również za sukcesy indywidualne, nawet w jednostkach samorządu terytorialnego, bo tam znowu się pojawia ten pzs.</u>
<u xml:id="u-1.43" who="#MałgorzataNiemczyk">Ta ustawa miała rozwiązać wiele problemów i była wyczekiwana przez środowisko sportowe. Chciałabym również zwrócić uwagę, wracając do zawodników, że zawodnik polskim w systemie jest trochę para-niewolnikiem, któremu nic nie wolno, któremu się każe i który nic nie może. Zapisałam sobie takie zdanie i nie chciałabym go nieprawidłowo przytoczyć: „W sporcie każdy ma swoją rolę do odegrania. Działacze sportowi muszą ten sport organizować i bardzo im za to dziękujemy, my, sportowcy. Trenerzy szkolą, zawodnicy trenują i zdobywają sukcesy i też mierzą się z porażkami, wspólnie ze sztabami szkoleniowymi. Kibice kibicują, media transmitują, reklamodawcy i sponsorzy dają pieniądze i najwyższy czas jest, aby każdy tutaj mógł odgrywać w pełni tę swoją rolę, abyśmy wspólnie stanęli i stworzyli prawdziwy system wyborczy, w którym prezes, który będzie wybierany przez całe środowisko sportowe, a nie przez wąską grupę działaczy, bo dla mnie to jest układ i o tym mówi raport Francji z komisji śledczej, gdzie jest mowa o kolesiostwie, o układach i wzajemnych relacjach, że jeżeli określony działacz przyniesie określoną ilość głosów, będzie pełnił w związku określoną funkcję. Jeżeli my chcemy zmiany w naszym polskim sporcie i chcemy go pchnąć na nowe tory, to prezes powinien być wybrany przez całe środowisko i on ze środowiska powinien dobrać ludzi, z którymi będzie prowadzić ten związek, a nie być uzależniony i uwarunkowany od różnych układów, układzików i od kolesiostwa”. Powinniśmy naprawdę w tej kadencji spojrzeć na sport szerzej i wprowadzić zmiany takie, żeby sport przestał być sportem zrobionym przez działaczy dla działaczy.</u>
<u xml:id="u-1.44" who="#MałgorzataNiemczyk">Panie przewodniczący, zaproponował pan projekt komisyjny, żebyśmy być może w tym kierunku poszli. Poprosiłabym, żeby najpierw była zrealizowana moja prośba, dlatego że nie chcę, żeby była zdjęta skuteczność z odpowiedzialności, jaką podjął pan prezydent. To pan prezydent Andrzej Duda zablokował nam te zmiany. Zablokował stypendia dla sportowców, zablokował podwyższenie pieniędzy dla kobiet w ciąży i po urodzeniu dziecka, zablokował ochronę dla sędziów itd. Nie chcę wymieniać tych wszystkich dobrych zmian. Jeżeli ktokolwiek złamie nasze przepisy, na przykład jadąc samochodem, to ponosi odpowiedzialność. Obecnie środowisko sportowe widzi to i dla mnie jego decyzja była nawet – nie będę się bała użyć tego słowa – lekkomyślna. Potrzebujemy tej zmiany w sporcie i dlatego bardzo proszę, abyśmy wspólnie komisyjnie opracowali takie pismo do prezydenta, aby te zmiany, których on nie kwestionuje, podpisał i pozwolił, żeby one weszły w życie. Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-1.45" who="#IwonaMałgorzataKrawczyk">Co oznacza dla zawodników fakt odesłania tej ustawy do Trybunału? Brak reprezentacji w zarządach związków sportowych, brak ochrony zawodniczek w ciąży, brak obowiązkowych parytetów, kontynuację dotychczasowych struktur zarządzania. Pan prezydent uzasadnia swoje działania względami konstytucyjnymi. Można jednak odnieść wrażenie, że ta decyzja może mieć podłoże polityczne, bo tak naprawdę ona wpływa na struktury zarządzania sportem w Polsce. Czy ta decyzja może chronić interesy kogoś albo interesy obecnych działaczy sportowych? Mam nadzieję, że absolutnie tak nie jest i nie to zdecydowało o tym, że pan prezydent ustawę w trybie prewencji skierował do Trybunału.</u>
<u xml:id="u-1.46" who="#IwonaMałgorzataKrawczyk">Jest jeszcze jedna kwestia. Nie wiem czy dobrze zrozumiałam pana przewodniczącego, ale pan minister Nitras mówiąc o tym, że nie będzie się spieszył miał na myśli według mnie kwestię skierowania informacji czy wniosku do PKOl wiedząc o tym, że pan prezydent ubiega się o stanowisko w tejże instytucji. To tak zrozumiałam, czyli ta kwestia jak gdyby niespieszenia się nie dotyczyła kwestii procedowania czy uchwalenia tejże ustawy, tylko poinformowania PKOl o tym właśnie, że pan prezydent tejże ustawy, tak oczekiwanej przez całe środowisko sportowe, nie podpisał. Dziękuję bardzo.</u>
<u xml:id="u-1.47" who="#HannaWawrowska">Warto, szanowni państwo, zwrócić uwagę, że mówiąc o gender equity, o równości płci, mówimy i myślimy przede wszystkim i o kobietach i o mężczyznach. W polskiej dyskusji, w polskich mediach bardzo często myli się te pojęcia i nie bierze pod uwagę, że gender equity dotyczy również mężczyzn. Ta ustawa również ma uregulować pewne kwestie. Oczywiście tych związków, gdzie zarządzają w większości kobiety jest niewiele, a tak naprawdę w jednym należy wprowadzić parytet w stosunku do mężczyzn, ale warto o tym pamiętać. Może to wszystko. Dziękuję bardzo.</u>
<u xml:id="u-1.48" who="#JakubRutnicki">Szanowni państwo, niestety mam wrażenie, że doszło do dealu politycznego. To jest dla mnie rzecz absolutnie skandaliczna, że dzisiaj mamy dwa bardzo smutne posiedzenia, jeżeli chodzi o Komisję, w polskim parlamencie. Bo kwestia dotycząca tego, co doprowadziło i jakie mamy skutki, jeżeli chodzi o upolitycznienie PKOl, już wszyscy widzimy i mówimy to z wielkim zażenowaniem, że dorobek prezesów, wspaniałych sportowców, w tej chwili, mówiąc bardzo delikatnie, nie wygląda to najlepiej. Nie z państwa winy, tylko z winy ludzi, którzy zajęli się zarządzaniem PKOl. Ale niestety na kwestię weta trzeba patrzeć też w takim aspekcie dealu politycznego i uważam, że te wszystkie nasze bardzo słuszne podejścia na zasadzie, a może zmienić ustawę, może szybką nowelizację, nie będą skuteczne. Chyba niestety nie tędy droga i mówię to z dużym ubolewaniem. Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-1.49" who="#MarekMatuszewski">Szanowni państwo, uważam, że pan przewodniczący idzie w dobrym kierunku. Można zrobić nowelizację i te ważne sprawy tej ustawy szybko znowelizować, uchwalić i na pewno prezydent podpisze. Nie możemy się zgodzić – rozumiem w dużej mierze pana prezydenta – jeżeli ktoś nie dopracował tej ustawy. Rozmowy takie, jak tu państwo słyszą, że tam jest polityka, czy pan Piesiewicz z kimś itd, to rozumiem, to jest polityka, pan przewodniczący Rutnicki tak mówi. Tak tu się dzieje od pewnego czasu, na tej Komisji też, ku mojemu ubolewaniu. Myślałem, że sport będzie najważniejszy, interesy sportowców, rozwój sportu. Tu wiele można by było udoskonalić, ale przy zgodzie, przy takim działaniu w jednym kierunku. Kończąc, myślę, że będzie ta nowelizacja i my jako Prawo i Sprawiedliwość na pewno poprzemy dla dobra sportu te punkty, które są w tej ustawie bardzo dobre i blokują dobre rozwiązania dla polskiego sportu. Dziękuję.</u>
<u xml:id="u-1.50" who="#TadeuszTomaszewski">Wobec wyczerpania porządku dziennego zamykam posiedzenie Komisji. Dziękuję.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>