text_structure.xml 134 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#LeszekKorzeniowski">Dzień dobry państwu, otwieram posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Witam przybyłych gości, pana ministra i wszystkich państwa. Porządek dzisiejszego posiedzenia został państwu doręczony na piśmie. Czy są uwagi do porządku obrad? Nie słyszę. Porządek dzienny został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#LeszekKorzeniowski">Przystępujemy do realizacji pkt 1 porządku dziennego. Muszę tutaj usprawiedliwić pana ministra – prosił o przekazanie państwu, że może być taka sytuacja, iż w czasie posiedzenia naszej Komisji pan minister zostanie zawezwany na mównicę sejmową, ponieważ trwają w tej chwili zapytania w sprawach bieżących. Proszę o zabranie głosu pana ministra Ławniczaka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#ArturŁawniczak">Dziękuję bardzo, panie przewodniczący. Szanowni państwo, szkoły rolnicze funkcjonują w naszym systemie od roku. Był to temat wielokrotnie poruszany w gronie rolniczym przez wszystkie zainteresowane strony. Potrzeba przejęcia szkół rolniczych, po przekazaniu w 1999 r. bezpośredniego nadzoru do starostw powiatowych, spowodowała w wielu przypadkach różnego rodzaju perturbacje. Część samorządów doskonale poradziła sobie z prowadzeniem bardzo trudnych kierunków rolniczych i okołorolniczych. Niektóre samorządy – niestety – pozbyły się bardzo szybko majątku, pozbyły się zasobów, którymi te szkoły dysponowały. W ostatnich latach straciliśmy bardzo dużą część kadry technicznej, tej, która w praktyczny sposób może oddziaływać w różnych obszarach, szczególnie w obszarze dotyczącym rolnictwa. Wiele firm usługowych i wiele gospodarstw oczekuje dziś na wykwalifikowaną kadrę techniczną, posiadającą umiejętności teoretyczne i praktyczne. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się na przejęcie części szkół rolniczych – jest to dzisiaj łącznie 38 szkół. Chcemy, aby w najbliższym czasie liczba ta wzrosła do około 60 szkół rolniczych, po to, aby stanowiły centra szkolenia teoretycznego i praktycznego o charakterze ponadregionalnym. Wynika to z bardzo prostej sytuacji. Ponieważ samorząd powiatowy jest zainteresowany oddziaływaniem na terenie swojego powiatu, nie interesuje go wychodzenie poza ten obszar, nie ma też sensu wspieranie 250 czy 300 szkół rolniczych, bo nie ma takiego zapotrzebowania. Choć muszę powiedzieć, że w ostatnich kilku latach młodzież, która przychodzi do szkół rolniczych, to w 90% młodzi ludzie, którzy przygotowują się do przejęcia gospodarstwa rolnego. Jest to spowodowane przede wszystkim tym, że przy ubieganiu się o środki europejskie oraz w naszych programach pojawiają się wymagania średniego wykształcenia i dobrego przygotowania również młodych rolników, potrzebnego choćby do przejęcia za rentę strukturalną czy przy wnioskach o inwestycje. Jest też naturalny pęd do podnoszenia kwalifikacji przez młodych ludzi, bo te maszyny, urządzenia w rolnictwie, to jedne z najbardziej skomplikowanych urządzeń pod względem kinematyczno-ruchowym. To już nie są, jak się niektórym wydaje, urządzenia, w których jest sama mechanika. Jest tam również sporo elektroniki, sporo elektrosterowania. To wszystko są argumenty przemawiające za tym, że uczeń szkoły rolniczej musi być wszechstronnie przygotowany do prowadzenia gospodarstwa. Wielu z pań i panów posłów, którzy kupują dzisiaj ciągniki, wiedzą, że znaleźć dobrego operatora, który jest przygotowany do właściwego wykorzystania tego sprzętu, to problem. Dlatego z dużym zadowoleniem przyjęliśmy to przejęcie 38 szkół pod auspicjami Ministra Rolnictwa. I żeby nie można było postawić zarzutu, że ta koalicja wyłącznie krytykuje poprzedników, chcę powiedzieć, że było to jedno z lepszych posunięć poprzedniego rządu. Chylę tu czoła, bo udało się to w pełni zrealizować.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#ArturŁawniczak">Struktura szkół rolniczych jest taka, że docelowo chcielibyśmy, aby w każdym województwie były minimum dwie, trzy placówki o charakterze ponadregionalnym. Chcemy, aby szkoły te miały w swojej ofercie również takie unikalne zawody, jak: pszczelarstwo, rybactwo śródlądowe, weterynaria, inżynieria środowiska, melioracja. Chcemy, aby bazy wyposażone były w gospodarstwa pomocnicze, warsztaty szkolne. Często muszą też być wyposażone w internat, bo młodzież dojeżdża z różnych regionów. Ale przede wszystkim, żeby było to przy okazji centrum szkolenia praktycznego i ustawicznego. Jest duża grupa rolników, która chce podnosić swoje umiejętności na różnego rodzaju szkoleniach, zdobywać kwalifikacje obsługi maszyn i urządzeń – szkoła rolnicza musi taką bazę stanowić. Chcę państwu powiedzieć, że wszystkie te szkoły, które zostały przejęte, przejęliśmy na wniosek i za przyzwoleniem samorządów. Samorządy te w większości przypadków po prostu nie były w stanie poradzić sobie z obciążeniami, ze specyfiką tego kształcenia, które wymaga jednak troszkę innego podejścia niż zawody, których można się uczyć z książki, przy użyciu komputera i Internetu, są to zawody dużo bardziej skomplikowane. Samorządy przekazały również mienie. Często mienie to było wcześniej pod patronatem Ministra Rolnictwa. Chcemy, aby większość z tych szkół posiadała gospodarstwo pomocnicze i w większości takie gospodarstwa są. Wystąpiliśmy do Agencji Nieruchomości Rolnych, aby placówki te posiadały minimum 10 ha na podstawowe czynności operacyjne. Wiemy, że przejściem pod patronat Ministra Rolnictwa jest w tej chwili zainteresowanych jeszcze około 40 szkół. Pani dyrektor Maria Korulczyk z zespołem prowadzi szerokie konsultacje, wizyty w tych gospodarstwach, jest to proces dosyć skomplikowany. Chcę powiedzieć wszystkim, którzy twierdzą, że szkoły te nie powinny być w zasobach resortu, że to błąd. Naprawdę jest to dobre posunięcie i myślę, że w ciągu najbliższych kilku lat będziemy mieli bardzo dobrych rolników, bardzo dobrą kadrę techniczną przygotowaną do wykorzystywania środków europejskich, do rozwoju gospodarstw, do zmian strukturalnych, jak również do prowadzenia rachunkowości VAT-owskiej. Jest dzisiaj wiele młodych osób, które przeliczyły sobie koszty i zyski z działalności rolniczej i wiedzą, że jest to opłacalne. W samych szkołach mamy około 12.000 uczniów, około 1700 osób zamieszkuje w internatach i łącznie w zasobach wszystkich szkół jest 1100 ha. Średnia powierzchnia dla jednej szkoły to od 1,5 ha do 98 ha. Obsługę merytoryczną i metodyczną prowadzi Krajowe Centrum Edukacji Rolniczej i myślę, że reprezentacja Ministerstwa Edukacji Narodowej się za to nie obrazi. Śledzę od wielu lat cykl kształcenia i część tych programów była naprawdę nieaktualna. To, co się wydarzyło w technice rolniczej, w postępie biologicznym przez ostatnie lata, nie miało odzwierciedlenia w materiałach i w programach nauczania. Wiem, że część nauczycieli sama uzupełniała program nauczania, wiem, że zostały podjęte działania również przez resort edukacji i w zeszłym roku uzupełniono nauczanie o nowe programy, ale przez ostatnich kilka lat nie było tych uzupełnień. Tak więc ci młodzi ludzie nie mogli w szkole metodycznie korzystać z najnowszych trendów w produkcji, w hodowli i w technice rolniczej. Brakowało nawet książek. Również dzisiaj brakuje specjalistycznych książek, aby uczyć się z nich nowoczesnej produkcji roślinnej czy zwierzęcej. Ostatnia książka dotycząca produkcji zwierzęcej pochodzi z roku 1995. Dopiero w zeszłym roku pojawiła się nowa pozycja książkowa, dzięki wsparciu MEN-u. Chylę tutaj czoła, bo wokół tej sprawy faktycznie został zrobiony ruch, myślę, że również pod naporem środowiska rolniczego. Liczymy na to, że tych książek będzie dużo więcej, bo nie da się wszystkiego nauczyć z Internetu.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#ArturŁawniczak">Przekazany państwu materiał jest dosyć obszerny i myślę, że daje pełny obraz. Chcę więc powiedzieć o innej kwestii. Mamy pewien problem finansowy, w sprawie którego uprzejmie proszę o wsparcie Komisję Rolnictwa, zwracam się również do resortu edukacji. Mianowicie w sposób nieprawidłowy naliczono nam subwencje. Nasze szkoły mają około 1300 zł mniej niż inne szkoły, które prowadzone są przez starostwa powiatowe – to jedna zmiana. Poza tym nie wzięto pod uwagę, że w ubiegłym roku mieliśmy 10 szkół, a w tym roku 38 i nie uwzględniono tych potrzeb w projekcie budżetu. Uprzejmie proszę Komisję o wsparcie, bo to zwiększenie budżetu wynika z prostej przyczyny. Po pierwsze, zwiększenia liczby szkół będących pod patronatem MRiRW, a po drugie MEN chyba się gdzieś potknął i zapomniało doliczyć nam dodatku wiejskiego, a praktycznie 99% szkół jest na obszarach wiejskich. Proszę o wsparcie również Komisję Finansów, tym bardziej, że środki te możemy przesunąć ze środków resortowych, nie składamy wniosków o inne pieniądze. Stąd właśnie moja prośba o wyrozumiałość i zrobienie dobrego klimatu, jeśli chodzi o sprawy finansowe. Mamy świadomość, że sporo tych szkół wymaga dofinansowania, w zeszłym roku, jak również dwa i trzy lata temu był taki program wyposażania szkół w pewne pomoce techniczne, pomoce zawodowe. Chcę państwu powiedzieć, że widziałem te warsztaty w dziewięciu szkołach. Naprawdę cieszy to, że młodzi ludzie mogą korzystać z takich warsztatów gastronomicznych, technicznych. Są tam urządzenia do naprawy, do testowania – to naprawdę robi wrażenie i widać, że ci młodzi ludzie mają pojęcie o tym, czego się uczą. Życzyłbym sobie, żeby inne branże również miały taką możliwość, chcielibyśmy w dalszym ciągu rozwijać ten kierunek – musi być kształcenie praktyczne. Tokarz nie może kończyć szkoły i nie umieć toczyć na tokarce, bo nigdy nie toczył. Tak samo rolnik nie może nie umieć jeździć ciągnikiem. Rolnik musi umieć doić krowę, musi umieć wykonać proste operacje: spawania, kucia, stolarskie, elektryczne – to wszystko, co jest potrzebne w gospodarstwie. Nie chciałbym się zbytnio rozwodzić, gdyż materiał jest obszerny. Jeżeli są jakieś pytania, to chętnie na nie odpowiem. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#LeszekKorzeniowski">Dziękuję bardzo. Zanim zaczniemy zadawać pytania chciałbym zauważyć, że pan minister zwrócił się również do ministra edukacji narodowej, a mamy tu przedstawiciela ministra w osobie pani dyrektor Departamentu Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego MEN – Zofii Stypińskiej. Jeżeli chciałaby pani zabrać głos to bardzo proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#ZofiaStypińska">Dziękuję bardzo. Panie przewodniczący, szanowni państwo, chciałabym ustosunkować się do wypowiedzi pana ministra. Oczywiście w Ministerstwie systematycznie prowadzone są prace nad modyfikacją programów nauczania i podstaw programowych. I muszę tutaj zaznaczyć, że podstawy programowe dla zawodów rolniczych były właściwie zmodernizowane jako pierwsze w grupie podstaw programowych, bo do tych zmodernizowanych podstaw programowych przygotowujemy podstawy nauczania. Aktualnie mamy dla wszystkich zawodów rolniczych nawet po dwa programy nauczania, ale rzeczywiście prace te zostały zintensyfikowane dopiero w ostatnim czasie, czyli między 2004 a 2006 r. Przygotowaliśmy wtedy cały pakiet programów modułowych, które uwzględniają te nowoczesne treści wynikające z podstaw programowych kształcenia w poszczególnych zawodach rolniczych. Pragnę przypomnieć, że modyfikacja treści podstaw programowych dotyczyła nie tylko wprowadzenia nowoczesnych technologii, ale też prowadzenia działalności rolniczej z uwzględnieniem wymogów wspólnej polityki rolnej. Są to więc już naprawdę dosyć dobrze przygotowane i unowocześnione podstawy programowe. Jeśli natomiast chodzi o podręczniki do kształcenia zawodowego, to jest to problem nie tylko sektora rolniczego, ale w ogóle wszystkich zawodów. A przypomnę, że mamy w klasyfikacji 202 zawody, do których kształcimy w systemie szkolnym. Na czym ten problem polega? Otóż podręczniki do kształcenia zawodowego są podręcznikami niskonakładowymi, w związku z tym są to podręczniki, do których przygotowywania wydawcy nie zawsze się kwapią, bo są one kosztowne. Co prawda, mamy dotacje przedmiotowe do podręczników, w ubiegłym roku zgodnie z ustawą budżetową wynosiły one 250.000 zł, w tym roku jest to już 800.000 zł. Mam więc nadzieję, że ten ruch wydawniczy się zwiększy. Natomiast zachęcałabym wszystkich specjalistów z dziedziny rolnictwa, żeby podejmowali próby pisania podręczników, dlatego że kiedy nie ma chętnych do pisania podręczników, to potem są problemy i z wydaniem i z przygotowaniem takich podręczników dla szkół. Wspólnie mamy z MRiRW ustaloną listę recenzentów i opiniodawców, jesteśmy więc przygotowani do obsługi całej procedury dopuszczania podręczników do użytku szkolnego, wspieramy wydawanie poprzez dotacje przedmiotowe, ale niezbędna jest tu inicjatywa pracy nad tymi podręcznikami ze strony nauczycieli i środowiska naukowego. Chciałam też powiedzieć, że niezależnie od tych programów nauczania, które są przygotowywane przez MEN, szkoły mogą również przygotowywać programy autorskie. Taka możliwość istnieje i część ze szkół pewnie z tego korzysta.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#ZofiaStypińska">Jeśli chodzi o kwestie finansowe, o których mówi pan minister, i o subwencje, to przepraszam, ale kwestie te muszą już wyjaśnić pomiędzy ministerstwami służby finansowe. Myślę, że jeżeli były tam jakieś pomyłki, to będzie to wyjaśnione i ewentualnie uzupełnione, jeżeli zaistnieje taka możliwość. Z mojej strony to wszystko; jeżeli będą jakieś pytania, to oczywiście udzielę na nie odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#LeszekKorzeniowski">Dziękuję, przystępujemy do dyskusji. Jako pierwszy głos zabierze pan poseł Dolata.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#ZbigniewDolata">Panie ministrze, chciałem zapytać o to, jak wygląda proces przejmowania w odniesieniu do poszczególnych regionów. Jestem pełen uznania, szczególnie dla pani dyrektor Korulczyk, która wykazywała ogromne zaangażowanie w trakcie tych wszystkich działań zmierzających do przejęcia przez Ministra Rolnictwa nadzoru nad szkołami rolniczymi. Z tego co wiem, to na przykład w Wielkopolsce był bardzo duży problem z tym, żeby samorządy powiatowe godziły się na przejmowanie szkół rolniczych przez Ministra Rolnictwa. Problem, który zapisaliśmy w porządku obrad, czyli ograniczenia w przejmowaniu szkół, to moim zdaniem podstawowy problem, którym powinniśmy się dzisiaj zająć. Jestem pełen uznania dla pana ministra, który dostrzegł to, że rzeczywiście w ciągu dwóch ostatnich lat, w czasach rządów PiS, MRiRW uczyniło bardzo wiele, żeby ten negatywny trend właściwie zupełnego chaosu, jeśli chodzi o funkcjonowanie szkół rolniczych i tendencję deprecjonowania tych szkół, odwrócić. Jest wiele barier, które uniemożliwiają przejęcie szkół rolniczych przez Ministra Rolnictwa. Najczęściej jest to niechęć samorządu powiatowego. Szkoły rolnicze dysponują gospodarstwami pomocniczymi i budynkami, starostwa często chcą doprowadzić do naturalnego wygaśnięcia funkcjonowania szkoły i przejęcia jej majątku, by przeznaczyć go na inne cele. Często jest to też przywiązanie typu: to jest nasza szkoła i nie będziemy niczego bezpłatnie przekazywać ministerstwu. Mam taką sytuację u siebie w powiecie gnieźnieńskim, gdzie starostwo właściwie nie przeznaczało żadnych środków na finansowanie odbudowy bazy dydaktycznej szkoły, ale kurczowo trzymało się posiadania tej szkoły pod swoim nadzorem. De facto trwa to do dzisiaj. W wielu przypadkach mamy do czynienia właśnie z takim kurczowym trzymaniem się posiadanych szkół – starostwa za wszelką cenę chcą je mieć pod swoim nadzorem. Często zdarza się również taka sytuacja, że rzeczywiście zasady, które przyjęliśmy (a przecież jakieś zasady musiały być przyjęte), uniemożliwiają przejęcie. Na przykład dlatego, że w zespołach szkół są również takie kierunki, które nie mają związku z zawodami rolniczymi. Nie wiem, czy nie należałoby jednak dokonać jakichś zmian w tych zasadach. Chociażby na moim terenie jest Technikum Weterynaryjne we Wrześni. Mówiłem już o tym na poprzednim posiedzeniu Komisji – jest to wspaniały zespół ludzi, nauczycieli, fantastyczna młodzież – tam na jedno miejsce jest mnóstwo kandydatów, baza poprawiła się zdecydowanie po dofinansowaniu w ubiegłym roku. Ale jestem pełen obaw o przyszłość tego technikum. Starosta wrzesiński nie jest jakoś specjalnie zainteresowany funkcjonowaniem na swoim terenie szkół specjalności rolniczych. Tu też przy ogromnym wkładzie pani dyrektor Korulczyk udało się wpisać do rejestru zawodów zawód technika przetwórstwa mleczarskiego. Pamiętam, że zastanawialiśmy się w tamtym czasie, jak nazwać tę specjalność – po to, żeby odtworzyć Technikum Mleczarskie we Wrześni – jedyne takie technikum, choć teraz słyszałem, że w kilku innych ośrodkach również są pomysły odtworzenia technikum mleczarskiego. Ale starostwo nie jest ani trochę zainteresowanie powstaniem tej szkoły. Nie widzą w tym swojego interesu, mimo że jest bardzo dobra baza dydaktyczna, szkoła sąsiaduje z mleczarnią, można by stworzyć bardzo ciekawe centrum tworzenia kadr dla polskich mleczarń. Nie wiem, czy MRiRW ma jakiś pomysł na wyjście z tej sytuacji, bo jest wiele tego typu unikalnych zawodów, unikalnych środowisk, które chciałyby coś zrobić, ale nie mogą ze względu na fakt, że samorządy powiatowe uznają, iż jest to coś, co wykracza poza ich kompetencje, niejednokrotnie również poza ich możliwości finansowe. Tutaj wsparcie MRiRW byłoby bardzo cenne. Czystość kształcenia to właśnie jedna z tych barier. Założenie, żeby szkoły te kształciły właściwie wyłącznie w specjalnościach związanych z rolnictwem powoduje niemożność dokonania takiego przejęcia. Miałbym więc prośbę, żeby to rozważyć. Jest jeszcze inny problem, mianowicie problem siatki godzin. Na przykład w technikum weterynaryjnym, bo akurat ten temat jest mi bliski, zwracali się do mnie nauczyciele, że młodzież, która kończy ich technikum z bardzo dobrymi wynikami, nie ma tak naprawdę możliwości podjęcia studiów. Nie mogą oni zdawać rozszerzonej matury z biologii i chemii, bo siatka godzin tych przedmiotów jest tak ustawiona, że mogą zdawać egzamin maturalny tylko na poziomie podstawowym. Chyba że będą sami płacili za korepetycje, na co nie wszystkich stać. Należałoby więc rozplanować siatkę godzin, żeby umożliwić młodzieży, która ma już praktykę weterynaryjną, kontynuowanie nauki na wyższym poziomie. Jest to problem, który poruszałem już wielokrotnie, ale jakoś nie za bardzo znajduje on uznanie. Myślę, że właśnie teraz jest dobry czas, żeby przyjrzeć się siatce godzin. Nie dotyczy to wyłącznie techników weterynaryjnych, dotyczy to również innych specjalności rolniczych, bo konkurencja na uczelniach wyższych może nie jest aż tak duża, ale na niektórych kierunkach jest znacząca. Na przykład na weterynarii studia podejmują osoby, które kończą renomowane licea, a nie ci, którzy przez kilka lat specjalizują się w tej dziedzinie i są znacznie lepiej przygotowani niż absolwenci najlepszych nawet liceów ogólnokształcących. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#StanisławKalemba">Panie przewodniczący, szanowna Komisjo, w ostatnich latach w zasadzie kilka razy w ciągu roku debatujemy na posiedzeniach Komisji na temat oświaty rolniczej i szkół rolniczych. Wydaje mi się, że i dzisiaj warto wyjść od tego, że należy znaleźć takie rozwiązanie, które najlepiej przygotuje młodzież do zawodu rolnika na tym konkurencyjnym, jednolitym rynku Unii Europejskiej. Miałbym tu prośbę, żeby wznieść się ponad różne podziały interesów, ministerstw itd. Ja również wiem, o czym mówię, bo kończyłem zespół szkół rolniczych na Golęcinie. Co prawda było to już 40 lat temu, ale powiem, że na tamte czasy poziom tego zespołu był wyższy niż dzisiaj. Jestem tam i widzę, że pomoce naukowe, które robiliśmy dla siebie na zajęciach praktycznych, dalej służą uczniom. A odkąd prezydent miasta Poznania nadzoruje to jako powiat grodzki, charakter tej szkoły prawie całkowicie się zmienił. Kiedyś służyła ona młodzieży wiejskiej z całej zachodniej Wielkopolski, miała ponadregionalny charakter. Dzisiaj patrzy się na to zupełnie inaczej. W moim przekonaniu trzeba przyznać się do tego, że popełniono zasadnicze błędy. Odebranie prowadzenia szkół rolniczych przez MRiRW, przekazanie MEN-owi i sprowadzenie kształcenia rolniczego do poziomu powiatu – w warunkach polskich, kiedy to jesteśmy pierwszym, drugim bądź trzecim producentem w poszczególnych produkcjach – to posunięcie, którego nie chcę nawet nazwać. Mogli to zaproponować tylko ludzie, którzy byli w tym zakresie mało wyedukowani, tym bardziej że skoro byliśmy już w Unii Europejskiej i często powołujemy się na rozwiązania unijne, to trzeba się oprzeć na tych rozwiązaniach unijnych. Wiem, jak to funkcjonuje w UE, zresztą mamy to w informacji – szkoły zasadnicze, średnie, nawet uniwersytety, instytuty – to wszystko funkcjonuje pod nadzorem Ministra Rolnictwa. Jest tak w najbardziej rozwiniętych rolniczo państwach: Holandii, Niemczech, Francji. Tak więc pójście na ten eksperyment było nieodpowiedzialne i trzeba naprawić te błędy. Oczywiście dzisiaj jesteśmy już w innym miejscu, ale rozwiązania w zakresie kształcenia rolniczego i szkół rolniczych w zasadzie sprowadziliśmy do polityki powiatu. Podejście do szkoły rolniczej zależy praktycznie od tego, kto wygrał wybory, kto jest starostą i czy rozumie on ten temat, czy nie rozumie. Jeśli nie rozumie, to postrzega to w ten sposób: jest piękna baza, piękne tereny, warto więc popchnąć tam inwestycje, wepchnąć bezdomnych – takie sytuacje naprawdę się zdarzają. Oczywiście wszystkiego się nie da odwrócić, zresztą nie jest potrzebne aż tyle centrów ustawicznego kształcenia rolniczego jak było kiedyś, ale uważam, że niezbędne jest to, żeby MRiRW oraz MEN zaproponowały odpowiednie rozwiązanie ustawowe, aby utworzyć sieć szkół, tych centrów dydaktycznych w skali kraju, na podstawie merytorycznego, fachowego, eksperckiego podejścia. Ludzi o takim podejściu u nas nie brakuje. Ruch został zrobiony, uchwała rady powiatu – wszystko zdaje się być w porządku. Ale nie może być tak, że tam, gdzie szkoła sobie nie radzi i bankrutuje, ten balast ma przejmować MRiRW. Ministerstwo Rolnictwa powinno mieć wpływ na siatkę centrów i musi to być konkretna wiedza, wyliczenia, a wszystko to skonsultowane ze wszystkimi środowiskami, izbami rolniczymi itd. Naprawdę mamy do tego wiele materiałów. Powiem na przykładzie Wielkopolski – jest naprawdę wspaniałe centrum kształcenia w Trzciance. Około 600 młodych ludzi zmieniło kierunki, powiat zainwestował. Oczywiście toczą się spory, bo nie wiadomo, jakie będą formy finansowania tego wszystkiego, jaka będzie przyszłość owego centrum. Ale powinna powstać sieć szkół, nawet – jeśli byłoby trzeba – to powinniśmy o tym zadecydować w Sejmie. Na przykładzie Wielkopolski myślę, że mogłoby to być 7, 8 nawet 10 takich szkół. Organizując kształcenie rolnicze z nadzorem ministra, współpracą z instytutami itd., naprawdę możemy przygotować młodzież. A cały czas jesteśmy przed najważniejszymi przekształceniami, zmianami, programami unijnymi itd.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#StanisławKalemba">Pani dyrektor, jeżeli potwierdziłoby się to, że na jednego ucznia w szkołach rolniczych przekazaliście dotację mniejszą aniżeli dla innych szkół ponadgimnazjalnych w powiecie, to uważam, że jest to najlepszy dowód na to, iż należałoby może w ogóle wyłączyć te szkoły spod nadzoru MEN-u i przekazać MRiRW. Świadczyłoby to bowiem o tym, że MEN jakby nie rozumie specyfiki zawodowego kształcenia rolniczego z praktykami, z internatami, jak również – o czym nie było dzisiaj mowy – z działalnością kulturalną – zespoły ze szkół rolniczych obsługują kilka powiatów na różnych imprezach, dożynkach itd. Jeśli się tego w MEN-ie nie rozumie i obcina się jeszcze dotacje dla jednego ucznia, to jest to tylko potwierdzenie, że popełniliśmy fatalny błąd i może należałoby rozważyć przejęcie przez MRiRW nie kilkudziesięciu, ale większej liczby szkół. Kształcenie rolnicze na całym świecie trwa i kosztuje bardzo dużo. Mogę powiedzieć, że faktycznie dzisiaj młodzi ludzie przejmujący gospodarstwa, jak również pracujący w usługach, świadczeniach – tych wszystkich instytucjach wokół rolnictwa, muszą mieć niezwykle wszechstronne wykształcenie. Rolnik, który ma dzisiaj konkurować na rynku unijnym, musi być również agronomem, hodowcą, zootechnikiem, księgowym, mechanizatorem itd. Człowieka tak wszechstronnie przygotowanego do pracy nie potrzeba chyba w żadnej innej firmie. Nawet w najbardziej renomowanych firmach ustawi się taśmy i wszystko dalej samo działa. Rolnik zaś musi być samodzielny. Nie mówiąc już o tym, że w rolnictwie jest najwięcej wypadków, ogromna jest ilość urządzeń, jakich obsługę trzeba mieć perfekcyjnie opanowaną. Jako mechanizator doskonale wiem, jak to wygląda. Wobec tego nigdy żadne inne ministerstwo nie będzie tego tak dobrze rozumiało i utożsamiało się, łącznie z przygotowaniem podręczników, z metodyką, kształceniem nauczycieli na poziomie ogólnopolskim itd. – nikt tego tak nie zrozumie jak MRiRW, obojętnie po jakich wyborach i przez kogo zarządzane. MRiRW było, jest i będzie najbliżej tych spraw. Zatem w trosce o tych młodych ludzi naprawdę trzeba podejść do sprawy inaczej i wprowadzić zmiany, a nasza Komisja powinna to wesprzeć. Zwracam uwagę, że przejmowanie szkół z tego powodu, że szkoła bankrutuje i nikt jej nie chce – ani powiat, ani marszałek – bo przecież to jest balast, stworzy nieprzemyślaną siatkę przestrzenną w skali kraju i nie rozwiąże problemu. Wiemy, jak wygląda dzisiaj struktura rolnictwa, gdzie są jej centra, tak więc władza w Warszawie przy naszym wsparciu, wsparciu specjalistów powinna mieć decydujący wpływ na siatkę tych centrów kształcenia rolniczego i ustawicznego. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#NorbertRaba">Panie przewodniczący, panie ministrze, w pełni zgadzam się z tym, co powiedział mój przedmówca pan poseł Kalemba, że utworzenie sieci szkół rolniczych w Polsce prowadzonych przez Ministra Rolnictwa, to jest coś, co będziemy mieli, to nie ulega żadnej wątpliwości. Ale poza tymi szkołami nie będzie żadnych innych szkół rolniczych. I trzeba to sobie uświadomić, że sieć szkół, która powstanie, czy to będzie 60, czy 70 szkół, to będą jedyne szkoły rolnicze ponadgimnazjalne w tym kraju. Żadna ponadgimnazjalna szkoła o profilu rolniczym nie ma najmniejszych szans konkurując na rynku rolniczym ze szkołą ministerialną, która ma dodatkowe środki na to, żeby inwestować. Oprócz subwencji oświatowej jest w budżecie państwa paragraf na remonty, zakup maszyn i wszystkie inne niezbędne rzeczy, które normalna szkoła powinna mieć. Cały problem szkół rolniczych, ich utrzymywania i podejścia starostów i starostw do tych szkół to nie jest traktowanie po macoszemu tych szkół. Starostowie i starostwa po prostu nie mają pieniędzy. Państwo z pewnością doskonale się orientujecie, jaki jest budżet powiatów – to są subwencje i dotacje. Niejednokrotnie zdarza się tak, że do subwencji oświatowej, która jest za mała na utrzymanie wszystkich szkół, nie tylko rolniczych, ściąga się pieniądze z dróg powiatowych i przekazuje na podstawowe funkcjonowanie jakiejkolwiek szkoły w powiecie. To nie jest tak, że starostowie są źli, zaparli się i nie chcą oddać majątków, bo nie wszyscy starostowie w Polsce są źli, a prawie wszyscy starostowie w Polsce podpisali się i protestują przeciwko przejęciu szkół rolniczych przez MRiRW. Jest to oficjalne i niejednokrotnie powtarzane stanowisko Związku Powiatów Polskich. Chciałbym państwu uświadomić pewną rzecz. Jeżeli MRiRW tworzy sieć szkół rolniczych ponadgimnazjalnych, to bardzo dobrze. Musimy tylko wiedzieć o wszystkich konsekwencjach, które będą z tym związane. Bo ta sześćdziesiątka rozłożona proporcjonalnie na mapie Polski zabierze wszystkich potencjalnych uczniów szkół rolniczych, młodzież, która chce się uczyć w szkołach rolniczych, ze szkół powiatowych. I te powiatowe szkoły rolnicze, które nie chcą przejęcia – nie dlatego, że starosta nie chce, ale dlatego, że rada powiatu, czyli samorząd nie wyraża na to zgody – będą zamykane. Pytanie jest wobec tego inne. Jeżeli Komisja Rolnictwa bardzo chce zadbać o to, żeby szkoły rolnicze w Polsce się rozwijały, to zastanówmy się, czy nie podjąć na przykład rozmów z MRiRW o podniesieniu wag przy naliczaniu subwencji oświatowych dla uczniów, którzy uczą się w szkołach rolniczych. Wagi dla różnych szkół są różne. Ośrodki specjalne mają więcej pieniędzy na utrzymanie swoich placówek. Chcemy dziś zatwierdzić 60 szkół. Ja chcę obronić dużo większą liczbę szkół. Zastanówmy się nad tym, czy jeśli rząd PO i PSL zmieni finansowanie samorządów, czyli pozwoli na to, żeby samorząd powiatowy miał swój udział w podatku PIT i CIT, czy nie zmieni się podejście samorządów do szkół rolniczych czy w ogóle do szkół. Wiem, jakie ogromne są problemy w powiatach, ponieważ namacalnie tego doświadczyłem. To nie jest tak, chcę tu zaprzeczyć słowom pana posła Dolaty, że jest jakiś starosta w Polsce, który się uparł i koniec. Samorządy dostały prowadzenie szkół ponadgimnazjalnych w całym kraju po to, żeby te szkoły były dobrze prowadzone. I samorządy prowadzą je dobrze. Konia z rzędem temu, kto pokaże mi lepsze szkoły, na przykład licea, niż prowadzone przez samorząd. Proszę mi pokazać lepszą szkołę. Rozumiem, że przejmowanie szkół, dodatkowe pieniądze, to jest pewien kierunek i ja się z tym zgadzam. Dobrze, jeżeli ponadgimnazjalne szkolnictwo rolnicze ma być prowadzone przez MRiRW, to zastanówmy się nie nad 60 szkołami, tylko nad całością placówek oświatowych ponadgimnazjalnych w Polsce. Nie twórzmy czegoś takiego, że będzie 60 perełek w Polsce, które absolutnie zdestabilizują rynek edukacyjny szkolnictwa rolniczego. Wówczas będą dwa podmioty, i na to chciałbym zwrócić szczególną uwagę – szkoły prowadzone przez starostów i szkoły prowadzone przez ministra. Z jednej strony szkoły, które są skazane tylko na subwencję oświatową, w której zmieścić się mają remonty, zakup maszyn, pensje i wszystko inne, a z drugiej szkoły ministerialne, którym MEN przekazuje subwencję taką samą jak starostom, a oprócz tego jest jeszcze w budżecie państwa specjalny fundusz na remont, zakup maszyn itd. Przecież to jest niesprawiedliwe, nie czujecie państwo tego? Jedne szkoły rolnicze mają więcej, a inne szkoły rolnicze są skazane na porażkę. Zastanówmy się nad wagą subwencji oświatowej – to jest wyjście do poprawienia rolniczego szkolnictwa pondagimnazjalnego w Polsce. MRiRW może zwrócić się do MEN-u o to, żeby przedstawiono nam informację – i tu jest moja prośba i pytanie – czy były czynione jakiekolwiek zabiegi, czy były pytania MRiRW do MEN-u w sprawie podwyższenia wag do naliczania subwencji oświatowej dla szkół rolniczych. Chciałbym podkreślić, iż wszystkie te moje wątpliwości i wszystkie pytania, które tutaj zadałem sprowadzają się do tego, że szkoły rolnicze w naszym kraju nie mogą zostać zredukowane tylko i wyłącznie do 60 placówek w Polsce. A jeżeli tak będzie, to z czasem szkoły powiatowe po prostu znikną. Konkurencja jest bezlitosna, bo tak naprawdę rodzic wybiera dziecku szkołę i jeżeli będzie do wyboru perełka z internatem 20 km dalej lub rolnicza szkoła powiatowa bliżej, to bez dwóch zdań wybrana zostanie szkoła ministerialna. Te szkoły powiatowe, które nie przejdą pod MRiRW, są skazane na zamknięcie. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#LeszekKorzeniowski">Dziękuję. Słychać było w tej wypowiedzi głos samorządowca. Pan poseł Bogucki, proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JacekBogucki">Rzadko zgadam się z przedmówcami z PO, ale jako samorządowiec z długoletnim doświadczeniem i starosta przez siedem lat nie mogę nie przyznać racji. Problem szkół ponadgimnazjalnych, w tym szkół rolniczych, jest problemem bardzo skomplikowanym. Postawię bardzo kontrowersyjną tezę, że gdyby w 1998 r. szkoły te nie przeszły do samorządów, a wtedy funkcjonowały na obecnych przepisach, tych szkół już by nie było, prawie żadnej szkoły w Polsce. Dlaczego? Jako starosta powiatu typowo rolniczego borykałem się z tym, żeby w szkole rolniczej utrzymać jedną klasę o kierunku rolniczym – w tamtych latach. Dzieci po prostu nie chciały się uczyć w szkołach rolniczych. Nie była to więc kwestia zamykania szkół przez samorządy, ale zwyczajnie nie było mody na to, żeby kształcić się w kierunku rolniczym i nie było takiej potrzeby, nie było ustawowych potrzeb. Sytuacja zmieniła się w ciągu ostatnich lat, właściwie odkąd weszliśmy do UE. Teraz w moim powiecie każda ze szkół ponadgimnazjalnych w każdej miejscowości prowadzi przynajmniej jedną klasę rolniczą, a w szkole, której wtedy groziło zamknięcie, są obecnie trzy bądź cztery klasy o kierunkach rolniczych. Tak więc zupełnie zmienił się trend. Myślę, że poszliśmy mimo wszystko w dobrym kierunku, decydując że MRiRW będzie prowadzić szkoły rolnicze, jednak moim zdaniem jest to, jak do tej pory, jedynie pół kroku. Należałby się zastanowić nad tym, czy MRiRW i szkołom rolniczym nie dać możliwości kształcenia do 50% w kierunkach pozarolniczych. Bo poza tym, że są to szkoły rolnicze, często są to również szkoły środowiskowe. Szkoły, które – jeśli funkcjonują na terenach dalekiej prowincji – muszą mieć możliwość tworzenia i dalszego utrzymywania innych kierunków, gdyż właśnie dzięki temu przetrwały, że w pewnym okresie mogły kształcić w kierunkach pozarolniczych. Samorządom powiatowym, które chcą dalej prowadzić szkoły rolnicze, trzeba dać taką możliwość.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#JacekBogucki">Zgodzę się również z tym, że problem leży właśnie w finansowaniu. W tej chwili płyną do nas alarmujące informacje od dyrektorów szkół rolniczych prowadzonych przez MRiRW, np. że mieli problemy z wypłatą na „trzynastkę”. Zaczynają się problemy finansowe w tych szkołach. W ubiegłym roku nie było takich problemów, w tym roku niestety są. Mam tu więc pytanie do ministerstwa – czy nie da się z tym nic zrobić, czy nie da się wzmocnić finansowania? Patrząc nawet na dane przedstawione przez państwa w materiałach, widzę, że te szkoły będą w tym roku niedofinansowane.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#JacekBogucki">Następny, bardzo prozaiczny problem tych szkół, na który skarżą się dyrektorzy, jest taki, że droga obiegu dokumentów i na przykład zmiany w planie finansowym jest drogą długą, proces jest długotrwały. Dyrektor nie ma upoważnienia do przenoszenia w ramach własnego budżetu środków, które ma już przecież przyznane, pomiędzy paragrafami, częściami budżetu, a zgoda MRiRW wymaga czasu. Czasem jednak decyzje trzeba podejmować z dnia na dzień. Myślę, że nic nie stałoby na przeszkodzie, żeby MRiRW przyznawało ogólną pulę i upoważniło dyrektorów, aby dysponowali tymi środkami zgodnie z zasadą gospodarności i zasadą celowości, ale bez konieczności przenoszenia aż w budżecie państwa i towarzyszących temu długotrwałych procedur. Wiem, że w budżecie państwa jest to skomplikowane, ale bez tego naprawdę trudno jest funkcjonować jednostce, która ma jednak niewielki budżet, kiedy nie ma żadnej możliwości manewru, a w ciągu roku następują różnego rodzaju zmiany. Na kanwie tego, co powiedziałem, chciałbym spytać, czy ministerstwo zdaje sobie sprawę, że jest niż demograficzny i tych dzieci znów może ubywać, i czy ma w związku z tym plany, co zrobić dalej. Mam nadzieję, że nie będzie tu czteroletniego programu prywatyzacji, jeśli chodzi o majątek szkół rolniczych, bo chyba nie po to było całe to przejmowanie, żeby teraz sprywatyzować ten, znaczny w niektórych przypadkach, majątek. Myślę, że bez możliwości uruchamiania kierunków pozarolniczych w tych szkołach i bez polityki, która na dłuższy czas da możliwość funkcjonowania szkołom rolniczym, w niedługim czasie może się znów pojawić problem, który kilka lat temu przeżywały powiaty, że po prostu nie będzie uczniów. W przeciwieństwie do kolegi nie bałbym się tutaj, że powiaty pozamykają kierunki rolnicze. Przeciwnie, jeśli przekażą szkoły MRiRW, tym bardziej będą konkurować z MRiRW w swoich szkołach. W tej chwili, nie tylko w przypadku kierunków rolniczych, ale wszystkich, jest dylemat i rodzica i ucznia, czy wybierać szkołę z tradycjami, szkołę dobrze wyposażoną, ale daleko, czy wybierać szkołę położoną najbliżej. W przypadku kierunków rolniczych najczęściej decyduje ten drugi czynnik, bo często pomoc tego młodego przyszłego rolnika w gospodarstwie jest na tyle niezbędna, że rodzic nie wyśle go gdzieś dalej do internatu, tylko wyśle do najbliższej szkoły, która kształci i daje uprawnienia rolnicze, ale uczeń może do niej codziennie dojeżdżać i po powrocie pomagać w gospodarstwie. Myślę, że apel w tym piśmie, które otrzymaliśmy, o to, żebyśmy wsparli starania o zwiększenie budżetu, Komisja na pewno będzie wspierać, ale nasze możliwości są o wiele mniejsze i jeżeli minister rolnictwa nie będzie w stanie wywalczyć pozycji dla szkół rolniczych to nic się w tym kierunku nie zmieni.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#JacekBogucki">Podsumowując chciałbym, abyśmy zastanowili się nad zmianami, także ustawowymi, i po prostu dali tym szkołom możliwość rozwoju i funkcjonowania, bo naprawdę funkcjonują często w bardzo trudnych warunkach, a na pewno koszty ich funkcjonowania są jednymi z wyższych, co powinno być uwzględnione w subwencji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#HenrykKowalczyk">Myślę, że zacznę od historii dyskusji, między innymi na posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, która była początkiem podjęcia decyzji o przejęciu szkół rolniczych przez MRiRW. Dyskusja ta była prowadzona mniej więcej dwa lata temu i rzeczywiście od tamtej pory rozpoczęto proces przejmowania szkół rolniczych. Wnioski z tej dyskusji były jednoznaczne: trzeba utrzymać kształcenie rolnicze, które jest droższe niż inne kształcenie i ze zrozumiałych względów traktowane przez starostwa powiatowe jako zło konieczne. Nie będę już cytował przykładów, jakie posłowie przedstawiali na tamtym posiedzeniu – o sprzedawaniu majątku, o zamykaniu kierunków rolniczych, o pozbywaniu się bazy dydaktycznej, jaką jest ziemia rolna itd. Tych przykładów było bardzo dużo i stąd podjęta została taka, a nie inna decyzja. Po niej nastąpił rok 2007, w którym 10 szkół było prowadzonych przez MRiRW i wszystko przebiegało spokojnie, pomyślnie. Natomiast co się stało w tym roku? Mówiłem już, że szkoły rolnicze są bardzo potrzebne, choćby dlatego, że w wykorzystaniu programu rozwoju obszarów wiejskich w większości przypadków niezbędne jest wykształcenie rolnicze. To może nie przypadek, że program „Młody rolnik” wyczerpał zaledwie 20% alokacji finansowej. Przy pozostałych programach nie jest to takie dramatyczne, dlatego że zamiast wykształcenia rolniczego do programu wpisane zostało na przykład pięcioletnie doświadczenie w prowadzeniu gospodarstwa, które jest substytutem wykształcenia rolniczego. Tego problemu nie widać więc tak bardzo w innych działaniach, ale w działaniach nakierowanych szczególnie na pomoc młodym rolnikom będzie to bardzo widoczne. Tak naprawdę docelowo, jeśli myślimy o kształceniu rolniczym i o potrzebach kształcenia rolniczego, to właściwie mury szkół rolniczych powinno opuszczać ponad 10.000 absolwentów rocznie. Tak, żeby zapewnić kadrę dla funkcjonowania gospodarstw towarowych, których co prawda nie będzie – tak jak obecnie – 1.500.000, lecz 300.000 czy 400.000, ale to jest właśnie taka ilość osób, jaka powinna opuszczać mury szkół rolniczych. A o tym, że kształcenie rolnicze jest dużo droższe, wszyscy doskonale wiedzą.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#HenrykKowalczyk">Nie zgadzam się z tym, że jeśli starosta dostanie większą subwencję, to znaczy, że zainwestuje ją w szkołę rolniczą. Otóż subwencja to taka forma dofinansowania samorządu, która nie jest przywiązana do szkoły rolniczej i samorząd ma swobodę w jej rozdysponowaniu. Oczywiście może do subwencji dołożyć, może z subwencji zabrać, ale przede wszystkim będzie dzielił subwencję oświatową na te szkoły, które ma. Wykorzystując dobrą wagę subwencji oświatowej przeznaczoną na szkoły rolnicze dofinansuje inne szkoły. A patrząc na koszty kształcenia jednego ucznia w szkołach rolniczych i w szkołach ogólnokształcących dobry starosta – dobry w sensie myślenia tylko i wyłącznie ekonomicznego – pomyśli sobie, że lepiej będzie zachęcać do szkół ogólnokształcących, bo znacznie taniej jest wykształcić ucznia w takiej szkole niż w szkole rolniczej. Wobec tego zwiększenie wag ani wzrost subwencji przeznaczonych dla starostów nie zmieni w zasadniczy sposób sytuacji szkół rolniczych prowadzonych przez starostwo powiatowe.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#HenrykKowalczyk">Obecny rok, w którym MRiRW prowadzi 38 szkół stał się, moim zdaniem, rokiem dramatycznym. Ta dramatyczna sytuacja była wielokrotnie sygnalizowana, przypomnę, że już w momencie konstrukcji budżetu Komisja Rolnictwa poparła poprawki do budżetu zwiększające wydatki dla szkół rolniczych. Niestety Komisja Finansów i – powiem tu złośliwie i emocjonalnie – wszystkowiedzący przewodniczący Chlebowski zadecydował, że tej poprawki nie da się wprowadzić, koalicja zagłosowała przeciw. Mamy teraz tego oczywiste skutki. Zupełnie niezrozumiałe i niepojęte jest dla mnie odrzucanie wniosku Ministra Rolnictwa, nie wiem, ile już tych wniosków było, ale pewnie kilka, o zwiększenie wydatków na szkoły rolnicze kosztem rezerwy celowej będącej w dyspozycji Ministra Rolnictwa. Czegoś takiego dotychczas jeszcze nie było. Rezerwa ta jest przeznaczona na ubezpieczenia, ale widoczne jest jej niepełne wykorzystanie. Przypomnę, że w ubiegłym roku m.in. wykorzystując właśnie niewykorzystane rezerwy, udało się dofinansować wszystkie szkoły rolnicze, nie tylko ministerialne, ale również samorządowe, kwotą 35.000.000 zł na zakup pomocy dydaktycznych. Kwoty, o których mówimy, zarówno w skali budżetu MRiRW, jak i w skali budżetu państwa są symboliczne. Wynikająca z potrzeb, zawarta we wniosku kwota wynosi około 40.000.000 zł – dotyczy to kilkudziesięciu szkół, ponad tysiąca nauczycieli, ale przede wszystkim kilkunastu tysięcy uczniów. Jest to więc potencjalnie szansa dla kilkunastu tysięcy gospodarstw. Do tego dajemy teraz niestety bardzo zły przykład. Jeśli MRiRW będzie przejmować kolejne szkoły rolnicze, sam będę mówił następnym dyrektorom szkół rolniczych: nie decydujcie się na przechodzenie pod MRiRW, bo zostaniecie finansowo zniszczeni, tak jak to się w tej chwili dzieje. Już pojawiają się zaległości w płatności, są zobowiązania wymagalne. Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy, o tym mówił już pan minister Ławniczak. Są to różne czynniki: kwestia naliczania subwencji, brak kwot, które samorządy otrzymały jako wzrost subwencji z tytułu wzrostu wynagrodzeń o ponad 10%, zaś MRiRW – ponieważ nie otrzymuje subwencji – takiej kwoty nie dostało. A podwyżki pensji dla nauczycieli trzeba zrobić, tak jak dla wszystkich innych pracujących. Myślę więc, że w tym przypadku stanowisko Komisji Rolnictwa powinno być zdecydowane, powinniśmy wspierać starania Ministra Rolnictwa o uzyskanie kwoty dofinansowania. Bo jeżeli w ten sposób przetrwamy rok, to naprawdę już żadna szkoła nie będzie chciała być szkołą rolniczą podległą MRiRW. Szkoły rolnicze mają oczywiście duże potrzeby, bo starostwa w nie nie inwestowały. Są chlubne wyjątki, bo przecież nie można generalizować, ale niestety w większości przypadków szkoły te są przez starostwa traktowane jak zło konieczne, jako szkoły drogie, gdzie uczeń kosztuje najwięcej, a więc jeśli jest mowa o likwidacji, o ograniczeniu kształcenia rolniczego, to właśnie w tych szkołach rolniczych.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#HenrykKowalczyk">Na koniec chciałbym jeszcze publicznie odpowiedzieć panu posłowi Rabie. Prosił pan, żeby pokazać panu szkoły ponadgimnazjalne gorzej prowadzone przez starostwo niż pozostałe szkoły. Zapraszam więc do powiatu pułtuskiego, gdzie żadna szkoła ponadgimnazjalna nie ma hali sportowej, wszystkie szkoły mają długi, klepią biedę, natomiast szkoły podstawowe i gimnazjalne prowadzone przez samorządy praktycznie w każdej gminie mają pełnowymiarowe hale sportowe itd. Wystarczy porozmawiać ze związkowcami i nauczycielami. Dopominał się pan o przykład, więc podaję przykład – starosta to były szef Konwentu Powiatów Polskich, a więc osoba w jakiś sposób reprezentująca część starostów. Tak więc o tym, że finansowanie starostw jest niewystarczające, wszyscy wiemy. Ale to jak gdyby inna tematyka. MRiRW zaproponowało pomoc szkołom rolniczym, skoro finansowanie starostwa jest za słabe. I teraz ta pomoc jest torpedowana. Naprawdę, w takich warunkach, w jakich funkcjonują teraz szkoły rolnicze, nie da się pracować. Jeśli chcemy tę całą ideę zmarnować, jeżeli celem jest zniszczenie szkolnictwa rolniczego i zniechęcenie szkół rolniczych do przechodzenia do MRiRW, to rzeczywiście będzie to prawdopodobnie skuteczna metoda. Tylko nie bardzo rozumiem, dlaczego realizując tę metodę chcemy ukarać kilkadziesiąt szkół rolniczych i kilkanaście tysięcy uczniów szkół przejętych w 2008 roku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#LeszekKorzeniowski">Dziękuję, za chwilę oddam głos panu posłowi Rabie tytułem zgłoszenia ad vocem, ale najpierw muszę się odnieść do wypowiedzi pana ministra Kowalczyka w temacie, w którym zahaczył pan o nazwisko przewodniczącego Chlebowskiego. Jak pan sam doskonale wie, to nie ta koalicja, która obecnie sprawuje władzę, ustalała tamten budżet. Była jedynie pewnego rodzaju wykonawcą woli poprzedniej koalicji. Wobec tego bardzo bym prosił, żeby więcej takich rzeczy nie mówić, bo nie mają one sensu. Doskonale pan wie, że Komisja Rolnictwa poparła wszystkie te poprawki, lecz budżet był tak skonstruowany, że nie przechodziły żadne poprawki, więc nie ma sensu do tego wracać i podsycać atmosferę. Bardzo proszę, pan poseł Raba.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#NorbertRaba">Myślę, że pan poseł źle mnie zrozumiał, jestem ostatnią osobą, która chciałaby źle dla szkolnictwa rolniczego. Proszę zrozumieć, że mam tu na myśli szkolnictwo rolnicze w całości. Nie mówię o wybranych perełkach, mówię o całym ponadgimnazjalnym szkolnictwie rolniczym, a pan mówi o wybranych szkołach. Ta pomoc jest bardzo dobra, ale jest niewystarczająca i trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy faktycznie chcemy tworzyć sieć szkół rolniczych i w jakim zakresie. Tylko do tego zmierzała moja wypowiedź. Natomiast przykład, który pan przytoczył, jest przykładem nieadekwatnym do mojego pytania, bo zadając pytanie do poprzedniej wypowiedzi chciałem udowodnić, że samorządy potrafią dobrze prowadzić szkołę Bez względu na to, czy jest to samorząd gminny, czy powiatowy, takie szkoły są prowadzone dobrze. Jeżeli ktoś w Pułtusku nie potrafił tego zrobić, to wyjątek potwierdza tylko regułę. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WojciechMojzesowicz">Myślę, że w ciągu ostatnich dwóch lat wiele pozytywnych rzeczy zostało zrobionych na rzecz szkół rolniczych. Natomiast temat ten był podnoszony pięć lat temu na wspólnym posiedzeniu Komisji Edukacji i Komisji Rolnictwa. Śmiem wątpić, że będzie wsparcie ze strony MEN-u. Chyba że pani wiceminister Szumilas zmieniła zdanie w tej sprawie. Kiedy wracam pamięcią do tamtego okresu, to największymi przeciwnikami tych szkół byli wtedy: pan poseł Marcinkiewicz, wtedy członek Komisji Edukacji oraz pani minister Szumilas. Zarzucano mi wówczas, jako członkowi Komisji, że chcę zmuszać dzieci chłopskie do jakichś szkół, które były za PRL-u, ale teraz są zupełnie bez sensu – taka była wówczas atmosfera. Całe szczęście, że dzisiaj rozmawiamy już w inny sposób. Ale dość długo trzeba było mówić, że to jednak jest potrzebne. Dość długo trzeba było mówić, że w ogóle szkoły zawodowe są potrzebne. Bo przecież był taki moment, kiedy uważano, że wszyscy powinni kończyć licencjaty, studia humanistyczne, a nikt nie potrafiłby nie tylko jeździć ciągnikiem i operować maszynami, ale nie mamy przecież również murarzy, nie mamy tokarzy, nie mamy fachowców. W tamtym czasie tłumaczyliśmy, że przecież skończenie średniej szkoły rolniczej nie zamyka następnego etapu edukacji, ale daje już konkretny zawód. Był taki moment braku zainteresowania, kilkanaście lat temu była dekoniunktura w rolnictwie i w domu większości chłopskich rodzin mówiono, że nie ma sensu iść do szkoły rolniczej, bo tu nie ma przyszłości. Zaczęło się to powoli zmieniać i łatwo wyliczyć, że jeżeli dzisiaj gospodarstw towarowych, na których będzie się prowadzić nowoczesną produkcję i wymagane jest średnie wykształcenie rolnicze, będzie około 300.000, to będzie potrzeba około 150 szkół. W ostatnim roku MRiRW, wspólnie z panią dyrektor, wsparło wszystkie albo prawie wszystkie szkoły rolnicze, które złożyły wniosek. Myślę, że papierowe i słowne deklaracje nie interesują dyrektorów tych szkół. Minister Rolnictwa musi przyzwyczaić szkoły, nie tylko te, które przejęliśmy, ale również inne szkoły, że jest nimi zainteresowany – nie tylko słownie, ale także poprzez wsparcie finansowe. Chcę powiedzieć, że w wielu z tych szkół, jeśli doszło tam te 200.000 zł czy 300.000 zł, 350.000 zł – różnie to było, kupiono na przykład nowy ciągnik do nauki jazdy, wyposażono sale do gotowania, w których młode dziewczyny uczą się gospodarstwa domowego, kupiono samochód do nauki jazdy. Pokazano więc, że faktycznie można w ten sposób pomóc. Natomiast trzeba wyraźnie powiedzieć, że nauka zawodu jest bardzo kosztowna. W przypadku wykształcenia nowoczesnego rolnika, sprzęt, na którym ma pracować, jest bardzo kosztowny. I co ważne – dlaczego jeszcze była dekoniunktura w szkołach rolniczych? Kiedyś po technikum rolniczym pracowało się w PGR-ach w GS-ach i to w pewnym momencie siadło, dlatego rynek pracy się skurczył. A nie było jeszcze wtedy mentalności, bo jest to dość trudne w środowisku, z którego się wywodzę, żeby iść pracować do dużego prywatnego gospodarstwa. Jeszcze dzisiaj występuje niechęć młodego człowieka, by iść do technikum rolniczego, są to jeszcze echa poprzedniej mentalności. Ale to się musi zmienić, musi być zapotrzebowanie na to kształcenie i musi być zwiększona subwencja, o czym pan były starosta już mówił.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#WojciechMojzesowicz">I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, o której też trzeba powiedzieć. Jak stwierdziliśmy, jedna szkoła rolnicza obsługuje dwa, trzy powiaty, a na jednym powiecie spoczywa ciężar utrzymania tej szkoły. W szkołach tych kształcą się przecież dzieci z kilku sąsiednich powiatów. Radni w tym jednym powiecie zastanawiają się, dlaczego to akurat ten powiat ma ponosić owe koszty. W związku z tym chciałbym, żeby wsparcie finansowe było kontynuowane, żebyśmy w tym roku znowu dali po te 200.000 zł czy 300.000 zł na wsparcie do szkół rolniczych, które już otrzymały od nas środki. Według mojej oceny podległość musi wynikać z woli i z chęci. Rada powiatu i szkoła muszą chcieć przejść pod MRiRW. Co nie znaczy, i tu zgadzam się z panem byłym starostą, że wspieramy tylko te szkoły, które przeszły pod resort rolnictwa. Na przykład jeżeli chodzi o modernizację, to rokrocznie powinniśmy dawać środki na sprzęt i na wyposażenie tym szkołom rolniczym, które spełniają określone kryteria. Oczywiście, jeśli szkoły będą chciały przejść pod resort rolnictwa, to dobrze, ale jeśliby nie chciały, to nie skazywałbym ich na zagładę, dlatego że 60 szkół rolniczych nie zaspokoi potrzeb kształcenia kadry.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#WojciechMojzesowicz">Skoro jestem już przy głosie i łączymy te dwa punkty, to chcę jeszcze powiedzieć o podręcznikach. Kiedy patrzymy na otoczenie rolnictwa, widzimy, że jest ogromnie dużo instytutów, naukowców, fachowców. Dziwię się, że osoby z tytułami profesorskimi, które mają całe kadry i doradztwo, nie pokuszą się o napisanie dobrych książek. Ponad 30 lat temu, kiedy kończyłem szkołę rolniczą, były naprawdę dobre książki, oczywiście jak na tamte czasy. One lekko wyprzedzały to, co działo się w rolnictwie. Oczywiście dzisiaj przemiany w rolnictwie z roku na rok przebiegają o wiele szybciej, więc wiedza w tych książkach będzie się bardzo szybko przedawniała. Ale mamy przecież nie tylko książki, lecz również inne możliwości, byle tylko był materiał dla kadry pedagogicznej. Potrzeba jednak, żeby ci wszyscy fachowcy z tytułami opracowywali poszczególne zagadnienia, które potem mogą przecież publikować w Internecie, wszak wiedzę można pozyskiwać dzisiaj również przez Internet. Przyszłość rolnictwa opiera się na średnich szkołach rolniczych, co do tego nie ma wątpliwości. Jeżeli nie uda się nam sprawić, żeby 40 – 50% gospodarstw towarowych prowadzili rolnicy ze średnim wykształceniem rolniczym, to nie uda się nam wprowadzić postępu, nie ma na to szans.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#KrzysztofJurgiel">Chcę wrócić do tego, co powiedział pan minister Mojzesowicz, że w 2003 r., pomimo rządzącej wtedy koalicji, w której przynajmniej część była przeciwna zmianie kompetencji dotyczących organów założycielskich, udało się nam w jakiś sposób przeprowadzić te rozwiązania ponad podziałami. Był to, jak widać, ruch w dobrym kierunku i należy to kontynuować. Decentralizacja, której zwolennikiem jest szczególnie PO, na gruncie specjalistycznego szkolnictwa rolniczego po prostu nie zdaje egzaminu. Przede wszystkim dlatego, że – jak już tutaj wskazywano – doszło, szczególnie w powiatach, do sprzedaży dużej ilości majątków, które były dla szkół rolniczych bazą do prowadzenia praktyk zawodowych.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#KrzysztofJurgiel">Jeśli chodzi o budżet, to nie można wprowadzać opinii publicznej w błąd mówiąc, że to budżet opozycji. Przypomnę, że w ramach budżetu PO doprowadziło do, jak to mówił pan premier, oszczędności i zmniejszono deficyt budżetowy. To był przecież wasz wniosek, że w ramach budżetu przegłosowaliście ileś tam poprawek, nie pamiętam dokładnie ile. Tak więc tam gdzie chcieliście, to daliście pieniądze, natomiast tutaj środki niezbędne dla szkół nie zostały przegłosowane. Przypomnę, że pan poseł Kowalczyk, który wypowiadał się w tym zakresie, złożył – w imieniu klubu parlamentarnego PiS – wniosek. Tak więc ten budżet to budżet tego rządu, tyle że trochę zmieniony, w pierwszej wersji przedłożonej przez rząd PiS-u wyglądał inaczej. Mam pytanie do pana ministra. PiS opracował i rząd chyba przyjął, choć informacji o tym nie mogłem znaleźć na stronie internetowej, strategię rozwoju edukacji na obszarach wiejskich. Czy ten dokument jest przyjęty i czy jest realizowany oraz jakie są w tym zakresie kompetencje Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi? Przypomnę, że ja również miałem zaszczyt przez jakiś czas pełnić funkcję ministra, były wówczas targi pomiędzy resortem edukacji i resortem rolnictwa w zakresie szczegółów dotyczących realizowanych celów i środków. Chciałbym więc uzyskać informację, czy strategia ta jest już ostatecznie przyjęta przez rząd i czy funkcjonuje.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#KrzysztofJurgiel">Proponuję, zgodnie zresztą z wolą pana ministra, żebyśmy wnioski, które zawarte są w tej informacji, zwarli w naszym dezyderacie. Popierał to również poseł Bogucki i inni posłowie. Nasze poparcie może polegać właśnie na użyciu instrumentów, które są przewidziane w regulaminie Sejmu, a jednym z takich instrumentów jest dezyderat. Pozwolę sobie napisać i odczytam, jeśli Komisja się zgodzi, a następnie przegłosowalibyśmy ów dezyderat, po ewentualnych korektach redakcyjnych. Proponuję zatem następującą treść:</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#KrzysztofJurgiel">„Dezyderat Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi do Rządu RP.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#KrzysztofJurgiel">Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi po zapoznaniu się z informacją Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi dotyczącą oceny funkcjonowania szkół rolniczych przejętych przez resort rolnictwa, stwierdza co następuje:” I tutaj byłby te trzy wnioski, które mamy w przedstawionej informacji, a więc:</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#KrzysztofJurgiel">„1.Należy kontynuować rozpoczęty przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, proces przejmowania szkół rolniczych;</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#KrzysztofJurgiel">2. W prowadzonych przez Ministra szkołach powinny być tworzone warunki materialne, pozwalające na utrzymanie standardów kwalifikacji zawodowych, stosownie do wymagań zmieniającego się w rolnictwie rynku pracy;</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#KrzysztofJurgiel">3. Wyposażyć Krajowe Centrum Edukacji Rolniczej w środki finansowe umożliwiające objęcie doskonaleniem zawodowym i metodycznym nauczycieli szkół rolniczych, w tym także prowadzonych przez samorządy.” I jeszcze jedno zdanie: „Komisja zwraca się z prośbą do rządu o zwiększenie środków finansowych dla szkół rolniczych przyjętych w 2008 roku, ponieważ finansowanie jest dalece niewystarczające nawet na wydatki bieżące. W wielu szkołach występuje znaczne niedofinansowanie w zakresie remontów wymaganych przez nadzór budowlany oraz sanitarny”. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#LeszekKorzeniowski">Ponownie muszę się odnieść do pana wypowiedzi. Odnośnie do budżetu absolutnie nie zmieniam swojego stanowiska. Podkreślam, że mieliście państwo w tym czasie silną grupę i mogliście tak ukształtować budżet, aby szkolnictwo rolnicze otrzymało odpowiednią ilość pieniędzy. Przypomnę jeszcze panu, panie pośle, że 1.500.000.000 zł oszczędności powstało przede wszystkim z niewykorzystanych rezerw. Odnosząc się z kolei do drugiego wątku – sprzedaży majątków szkolnych przez PO – jak pan to sobie wyobraża? Po pierwsze – czy ma pan chociaż jeden przykład, że w gospodarstwach, chociażby przejętych przez MRiRW, został sprzedany majątek, żeby móc tak mówić? A po drugie – w pozostałych czterystu kilkunastu szkołach, które należą do samorządów terytorialnych, samorządy te są autonomiczne i to nie PO nakazuje sprzedanie bądź niesprzedanie majątku. To decyzja, którą podejmuje rada powiatu lub samorząd. To wszystko, co chciałem powiedzieć na ten temat. Bardzo proszę, niech pan sprostuje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#KrzysztofJurgiel">Panie przewodniczący, nie powiedziałem, że PO sprzedaje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#LeszekKorzeniowski">Powiedział pan tak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#KrzysztofJurgiel">Jeśli istotnie tak powiedziałem, to przepraszam, choć wydaje mi się, że nie powiedziałem. To się okaże w protokole. Powiedziałem, że PO jest zwolennikiem decentralizacji w Polsce, w tym też przekazywania szkół, co nie jest właściwe. Nie powiedziałem więc, że PO sprzedaje majątek, bo w tej kwestii faktycznie rządzą samorządy. Powiedziałem tylko, że jesteście zwolennikami przekazywania tych kompetencji do samorządów, a w tym zakresie część samorządów rozsprzedała majątek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#LeszekKorzeniowski">Dziękuję za poprawkę. Bardzo proszę, pan poseł Klim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JózefKlim">Po pierwsze, chciałbym jednak dosyć mocno wziąć w obronę samorządy powiatowe, starostów, którzy w tamtych czasach wykonali potężną pracę. Twierdzę, że minister rolnictwa w tamtej sytuacji nie poradziłby sobie z tymi szkołami. Zgadzam się z panem posłem Boguckim, bo ci starostowie często mieli taki oto problem: do szkoły rolniczej przychodziło dwudziestu uczniów, a mimo to musieli oni utrzymać nauczycieli, utrzymać budynki, a w wielu sytuacjach również je modernizować. Nie mówmy więc, że starostowie to tacy ludożercy oświaty rolniczej, bo tak nie jest. Oczywiście, że sytuacja w ostatnich latach się zmieniła, chociażby jeśli chodzi o kwestię zainteresowania tymi kierunkami na wsi, ale to odrębny problem. Po drugie – zgadzam się z panem posłem Rabą, że jeżeli mamy pomagać, to mamy pomagać wszystkim szkołom rolniczym w Polsce – prowadzonym i przez samorządy, i przez MRiRW. Dlaczego bowiem mielibyśmy wspierać tylko szkoły prowadzone przez Ministerstwo? Jeżeli dzisiaj analizujemy sytuację i padają stwierdzenia, iż wiemy o tym, że szkoły rolnicze są niedofinansowane, to w tym kierunku powinniśmy iść – w kierunku zwiększenia finansowania, bo starostowie sobie z niektórymi szkołami nie radzą. MRiRW oczywiście mówi: „Tak przyjmiemy te szkoły, pod warunkiem że będzie dofinansowanie”. Faktem jest, co pokazuje również ta analiza, że mamy też szkoły, które są szkołami regionalnymi i ponadregionalnymi. Jest problem, co z tymi szkołami. Ktoś inny niż powiat musi być tutaj organem prowadzącym. Być może w kilkudziesięciu sytuacjach Minister Rolnictwa, być może starosta wojewódzki. Tak panie pośle, PO jest za decentralizacją systemu państwa, mówimy o tym głośno. Ale też nie chcemy, żeby szkoły ekonomiczne przejmował Minister Finansów, a szkoły handlowe – Minister Gospodarki. Byłby to po prostu chichot historii. W związku z tym patrzmy na to z punktu widzenia pewnych zadań – kto, jak i ile to kosztuje. Nie jestem przeciwnikiem przejmowania szkół przez ministerstwa, ale mam wrażenie, że to jest nadal jakiś półśrodek. Uważam, że powinien być stosowany jakiś inny lek. W całym systemie edukacyjnym powinno być również właściwe miejsce dla szkół rolniczych. Nie podzielam krytyki, że MEN i kuratorzy nie potrafili dokonywać właściwego nadzoru metodycznego. A jeżeli tak było, to nie rozumiem, co im przeszkadzało. Nie rozumiem, dlaczego urzędnicy z MRiRW robią to lepiej niż urzędnicy z MEN-u. Jest to przecież wyłącznie kwestia przeszkolenia, odpowiedniego przygotowania i odrobiny dobrej woli. Ale mam pytanie do pana ministra – czy w kontekście pewnych zmian organizacyjnych mamy jakieś prognozy co do liczby szkół, które są potrzebne, żeby wykształcić właściwą liczbę uczniów? Czy liczba tych uczniów w perspektywie kilku najbliższych lat jest możliwa do określenia? Tworząc bowiem tego typu zmiany organizacyjne powinniśmy wiedzieć, o jakim rzędzie wielkości rozmawiamy.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#JózefKlim">Zgadzam się, że dużym błędem była likwidacja szkół zawodowych, ale nie tylko rolniczych. Był to moim zdaniem pewien błąd reformy oświaty, która nastąpiła ileś tam lat wcześniej. Wtedy padły również szkoły zawodowe rolnicze. Teraz oczywiście musimy to odbudować. Jeśli będą odpowiednie warunki, to odbudowa tych szkół na szczeblu powiatowym nie będzie problemem. Natomiast próba przejmowania wszystkich szkół rolniczych, a nawet, jak to niektórzy sugerują, dając im możliwość prowadzenia 50% innych profili, to moim zdaniem droga do górnej części Wisły.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PiotrWaśko">Przysłuchując się tej dyskusji stwierdziłem, że diagnoza jest słuszna – szkoły rolnicze są prowadzone przez starostwa źle, dlatego że mają zbyt małe finansowanie na kształcenie rolnicze. Ale zastosowana metoda też jest fatalna. Szanowni państwo, na raka nie stosuje się plastra. A dzisiaj zastosowano plaster w postaci MRiRW, które oczywiście ma większą wiedzę niż wszyscy inni, łącznie z samorządami i MEN-em, ale wpadło we własne sidła: nie ma pieniędzy na prowadzenie szkół. A co się stanie, jeżeli Sejm nie zgodzi się na zwiększenie finansowania tych szkół? Gdzie państwo znajdziecie te pieniądze? Po prostu nie macie państwo kompetencji prawnych do prowadzenia szkół. Mimo zmiany ustawy takiej sytuacji po prostu nie powinno nigdy być. W dzisiejszej gazecie, przychylam się tutaj do głosu poprzednika, jest taki artykuł: „Brakuje szkół dla pielęgniarek”. Czy Ministerstwo Zdrowia będzie prowadziło szkoły pielęgniarskie? Jest również potrzeba prowadzenia szkół dla techników weterynarii, co jest tematem okołorolniczym – czy tutaj też będziecie państwo mówili, że należy przejąć te szkoły? Sama sytuacja jest więc dosyć dziwna, gdyż powoduje, że oto minister zadecydował, które szkoły należy przejąć i które szkoły należy dofinansować. Natomiast nie uwzględnia się takiej oto sytuacji, że żyjemy w wolnym kraju, w gospodarce wolnorynkowej, i możemy mieć prywatne szkoły rolnicze, które są odpowiednio finansowane poprzez uregulowania ustawowe. W takim razie czy te prywatne szkoły będą pozbawione dofinansowania Ministerstwa? Na jakiej podstawie prawnej, ale także moralnej, MRiRW chce zwiększyć finansowanie dla własnych szkół? Proszę wytłumaczyć, na jakiej podstawie szkoły samorządowe nie otrzymają podobnej dotacji. Jest to całkowite nieporozumienie. Muszę powiedzieć, że byłem obecny na spotkaniu z panią minister Hall i wczoraj z panią minister Kudrycką i rozwiązania, które są tu dzisiaj dyskutowane, są w całkowitej sprzeczności z rozwiązaniami dwóch najważniejszych ministerstw zajmujących się edukacją. Sądzę, że popełniono kilka lat temu błąd, wynikający m.in. także z lobbowania szkół rolniczych, a właściwie nauczycieli tych szkół. Zaproponowana kilka lat temu reforma zakładała likwidację czteroletnich techników. Ale nauczyciele tych szkół zdecydowanie sprzeciwili się likwidacji i pani Łybacka, ulegając tym naciskom, spowodowała, że utrzymano czteroletnie szkoły rolnicze. Reforma zakładała, że po trzyletnim gimnazjum, trzyletniej szkole licealnej lub profilowanej młody człowiek miał przejść na bardzo krótką ścieżkę kształcenia zawodowego. A więc kształcenia na przykład na technika w półtora czy dwuletnim systemie, bądź wcześniej na ścieżkę kształcenia zawodowego. Niestety dzisiaj takich szkół nie ma i sytuacja jest taka, że w Wielkopolsce są 42 szkoły rolnicze, a tak naprawdę większość z nich to nie są szkoły rolnicze tylko szkoły, które klepią biedę. Dlatego że subwencja naliczana na kształcenie rolnicze i w ogóle na kształcenie zawodowe jest po prostu za mała. Należy więc zastanowić się nad zwiększeniem środków, poprzez zwiększenie wagi na finansowanie kształcenia zawodowego. Rolnictwo bowiem, mówię to mimo całej atencji w kierunku wsi, nie jest najważniejszą gałęzią gospodarki narodowej. Jest bardzo ważną częścią, ale są też inne gałęzie i mają one podobne zapotrzebowania. W związku z tym kształcenie rolnicze musi być rozpatrywane kompleksowo, a nie wyrywkowo. A dzisiaj zaproponowano 38 szkół, które mają rozwiązać ten problem w całej Polsce. Nie wiem, czy jakakolwiek szkoła z Wielkopolski została przejęta, ale okazuje się, że ta kraina mlekiem i miodem płynąca nie ma żadnej szkoły ministerialnej. Cóż się więc takiego stało? Czy w Wielkopolsce nie będzie rolnictwa i kształcenia rolniczego? Moim zdaniem jest to jakiś dziwny model, do którego przyczyniły się osoby, które nie mają nic wspólnego z oświatą i kształceniem zawodowym. Może mają dużo do czynienia z rolnictwem, ale na pewno nie z kształceniem zawodowym. Parę lat temu w Wielkopolsce zaproponowano z udziałem Akademii Rolniczej pilotażowy program, który nazywał się „Wielkopolski model kształcenia rolniczego”, gdzie naukowcy biorący udział w konferencjach i dyskusjach omawiali, w jaki sposób na bazie obecnych przepisów prawnych spowodować, aby szkoły rolnicze zaistniały w strukturze sieci szkół kształcących w różnych zawodach. Wypracowano tam dokumenty, które mogą i powinny być wykorzystane także do tej dyskusji. Zaproponowano w nich od 5 do 10 szkół rolniczych, zamiast 42 szkół, które powinny być wytypowane i wsparte przez odpowiednie działania odpowiednich organów – bądź województwo, bądź też ministerstwo. Istnieją takie możliwości prawne. Wydaje mi się, że dopiero po takim skonsultowaniu z samorządami powiatowymi oraz z samorządem wojewódzkim należałoby przystąpić do tworzenia sieci szkół rolniczych. I nieważne, czy byłyby one prowadzone przez samorząd powiatowy, samorząd wojewódzki, czy nawet prywatne instytucje pozarządowe. Cóż takiego się bowiem stanie, jeżeli rolnik, który posiada 1500 ha bądź 2000 ha, a przecież są tacy, zażyczy sobie prowadzenia własnej szkoły? Będzie korzystał z subwencji, ma do tego prawo. Dlaczego mamy więc dyskryminować takie oto szkoły, które mogą powstać w naszej rzeczywistości gospodarczej? W związku z tym, po wytypowaniu takich szkół należy przyjąć pewne zasady finansowania kształcenia rolniczego. Jeżeli wypracujemy takie zasady dla wszystkich podmiotów, to nie będzie miało znaczenia, czy będą one prowadzone przez Ministerstwo, jeżeli Ministerstwo będzie się upierało, czy przez inne organy. Ministerstwo nie powinno wiosłować, Ministerstwo powinno sterować. Powinno tworzyć takie instytucje, które będą służyły poprawie jakości kształcenia. Natomiast dzisiaj Ministerstwo będzie tworzyło nadzór pedagogiczny, całą strukturę związaną z prowadzeniem szkół i okaże się, że będą to najdroższe szkoły w całym systemie. Proszę państwa, w tym kraju przed paru laty państwo prowadziło szkoły. Jesteście państwo wszyscy w takim wieku, że pamiętacie te czasy. Pamiętacie więc, że pieniędzy brakowało na podstawowe rzeczy. Nie mówię już nawet, że na płace, ale brakowało zwyczajnie na kredę. Jeżeli chcecie do tego wrócić, to myślę, że jesteście na dobrej drodze. W związku z tym mój wniosek jest całkowicie przeciwny w stosunku do zaproponowanego dezyderatu. Nie może trwać dalsze przejmowanie szkół przez resorty, bo będzie to powrót do szkół resortowych. Musi natomiast być wypracowany model, na podstawie którego wszystkie podmioty, które chcą prowadzić kształcenie rolnicze będą mieć równe szanse na rynku. O to właśnie apeluję. Proponuję również, żeby powołać podkomisję, która się tym zajmie i wypracuje taki model, który będzie mógł być wpisany w reformę proponowaną przez panią minister Hall. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#AdamKrupa">Mój przedmówca wyraził znaczną część moich poglądów, ale z całej tej dyskusji wyłania się, przynajmniej dla mnie, wniosek, który można spuentować znanym powiedzeniem, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Im dłużej czytam i analizuję ten materiał, tym bardziej mam wątpliwości. Chęci były pewnie szczytne, bo rzeczywiście mieliśmy pewne załamanie na rynku szkolnictwa rolniczego i szkoły rolnicze były w fatalnej sytuacji. Pierwsze moje pytanie do twórców tego zamierzenia jest takie: czy, kiedy się na to zdecydowaliśmy, został stworzony docelowy model ilości i rozmieszczenia tych szkół w całym kraju? W materiale bowiem czytam, że zostało przejętych 38 szkół, mówi się, że 40 czy czterdzieści kilka jest w trakcie przejmowania. Pan minister Mojzesowicz mówi, że trzeba przejąć 150 tych szkół. Stąd pytanie – do czego zmierzamy, jeżeli przyjmujemy taki model? Na jakiej zasadzie odbywa się to przejmowanie szkół? Mam wrażenie, że na zasadzie „kto pierwszy, ten lepszy”, a jak to się ma do rozmieszczenia tych szkół w kraju to już sprawa drugorzędna. Dlatego proszę o odpowiedź na pytanie, czy jest jakiś model i czy model ten był korelowany z prognozą demograficzną, a także z tym, w jakim kierunku będzie się rozwijało nasze rolnictwo. Wszak mówimy tutaj o tym i chyba wszyscy mamy świadomość, że ilość gospodarstw w Polsce będzie się zmniejszała. Ilu więc naprawdę będzie trzeba uczniów?</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#AdamKrupa">Popieram posłów, którzy mówili o obronie dobrego imienia starostów, chociaż ja nie byłem starostą, współpracowałem tylko ze starostami. Większość tych sytuacji wynika po prostu z mizerii finansowej, dlatego te szkoły były prowadzone tak, a nie inaczej.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#AdamKrupa">Kolejne pytanie. W materiale jest napisane „Ogólna liczba uczniów w szkołach prowadzonych przez Ministra” – nie jest napisane jakiego ministra, ale myślę, że przez Ministra Edukacji – „wynosi 9809 oraz 2273 słuchaczy w szkołach dla dorosłych, kształcących w formie wieczorowej i zaocznej”. Z kolei mówicie państwo, że trzeba szkolić 10.000 rocznie. Z tego wynikałby logiczny wniosek, że trzeba przejąć wszystkie szkoły, a tu była mowa jedynie o 150. Zgadzam się z panem posłem Rabą, który mówił o tym, że jeżeli MRiRW przejmie 60, 150 czy ileś tam szkół, to pozostałe szkoły upadną. Moim zdaniem jest to bardzo poważne zagrożenie i trzeba mieć tego świadomość. Jeżeli przejmiemy pod skrzydła MRiRW 70 szkół, to podejrzewam, że reszta szkół rolniczych pójdzie do likwidacji. Uważajmy, żebyśmy dążąc do poprawienia sytuacji nie narobili jeszcze większego bałaganu. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#LeszekKorzeniowski">Dziękuję bardzo. Pozwolę sobie teraz zabrać głos, a później wypowiedzą się jeszcze panowie posłowie: Szczerba, Raba, Dolata i Czucha. Czy ktoś jeszcze zgłasza się do dyskusji? Pan poseł Kalemba i pan poseł Bogucki. Więcej zgłoszeń nie słyszę, zamykam wobec tego listę.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#LeszekKorzeniowski">Proszę państwa, im więcej tego słucham, a nie ma już żadnych podtekstów politycznych, tym bardziej przekonuję się, że jest to autentycznie trudny temat i zgadzam się z panem posłem Waśko, że trzeba by stworzyć całkowicie nową koncepcję oświaty rolniczej, bo we wszystkich nowoczesnych państwach UE rolnictwem bezpośrednio zajmuje się około 2–3% ludzi czynnych zawodowo. Jest to jakaś wskazówka, poziom, do którego wcześniej czy później musimy dojść. To jedna sprawa. Drugą sprawą jest kwestia formy zarządzania. Tu również zgadzam się z panem posłem Waśko. Nie ma bardziej efektywnej formy zarządzania niż bezpośredni nadzór nad daną działalnością. Widać to bardzo dobrze na przykładzie gminy, która bezpośrednio nadzoruje szkoły podstawowe i gimnazjalne. Podejrzewam, że decyzyjność na szczeblu powiatu jest już nieco mniejsza, na szczeblu samorządu wojewódzkiego – jeżeli byłaby taka decyzyjność – byłaby jeszcze mniejsza, a na szczeblu ministerialnym, co znam z własnego doświadczenia, bo chodziłem do takiej szkoły, jest bardzo zła. Mówił o tym chyba również któryś z panów posłów. Uważam, że szkoły tak zwane ministerialne, powinny funkcjonować, ale w tych kierunkach, które są kierunkami ponadregionalnymi, np. technikum pszczelarskie, technikum zajmujące się przetwórstwem mleka, o czym wspomniał pan poseł Dolata, rzeźnictwem itd. – generalnie przetwórstwo. Tego typu szkoły powinny być nadzorowane i podejrzewam, że również dofinansowywane przez Ministerstwo, natomiast pozostałe szkoły o profilu rolniczym, które są w tej chwili w gestii samorządów powiatowych, powinny zostać w tych samorządach. Jeżeli udałoby się znaleźć środki finansowe na to, żeby te szkoły były wyposażone i dydaktycznie, i pod każdym innym względem, to bardzo dobrze. Ale to rynek, to rodzice tych uczniów zdecydują, gdzie poślą swoje dzieci do szkoły. Na przykład na terenie województwa opolskiego jest kilka techników rolniczych. A powiem państwu, że w technikum ogrodniczym, do którego chodziłem, w Pruszkowie koło Opola, nie ma w tej chwili ani jednej klasy ogrodniczej. Po prostu nie ma zapotrzebowania na tego typu zawód i szkole tej od dwóch czy trzech lat nie udało się znaleźć chętnych, żeby powstała chociaż jedna klasa o profilu stricte ogrodniczym. Tak więc na pewno przed MEN-em i przed MRiRW stoi problem i przychyliłbym się tu do wypowiedzi jednego z posłów o możliwości powołania podkomisji, która wspólnie z MEN-em i MRiRW mogłaby pokusić się o wypracowanie jakiegoś kształtu oświaty rolniczej. Podejrzewam, że posunięcie to okazałoby się bardzo potrzebne i spotkałoby się z dużym zainteresowaniem ze strony beneficjentów nowych rozwiązań, a my zrobilibyśmy dobrą robotę.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#LeszekKorzeniowski">Proszę o zabranie głosu pana posła Szczerbę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#MichałSzczerba">Pan przewodniczący de facto spuentował tę naszą dyskusję, ponieważ dzisiaj dyskutujemy o informacji Ministra Rolnictwa na temat oceny funkcjonowania szkół przejętych przez MRiRW. Informację tę należy ocenić pozytywnie, bo materiał jest dobrze przygotowany, wyczerpujący i analityczny, zawierający na końcu wnioski. Natomiast z dyskusji na temat informacji Ministra zrodziła się dyskusja o pewnych modelach. Moim zdaniem propozycja powołania podkomisji w ramach Komisji Rolnictwa, która wypracowałaby pewien całościowy model współpracy z departamentem w MRiRW, posiadającym wiedzę i doświadczenie, jest właściwym kierunkiem.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#MichałSzczerba">Chciałbym wypowiedzieć kilka swoich komentarzy na temat systemu kształcenia rolniczego. Po pierwsze rolnictwo jest dosyć specyficznym działem gospodarki i moim zdaniem szkolnictwo rolnicze również jest dosyć specyficznym, wyodrębnionym działem w ramach szkolnictwa w ogóle. Jak państwo wiecie, planowana jest w tej chwili, przez panią minister Kudrycką, reforma szkolnictwa wyższego. Obecnie w Polsce jest bardzo dużo szkół wyższych, których głównym i jedynym zadaniem jest kształcenie licencjatów i magistrów. Bez jakiejkolwiek infrastruktury, bez jakiegokolwiek dodatkowego celu. Takich zespołów szkół rolniczych jest w Polsce całe mnóstwo. Jest tam kierunek „technik rolnictwa” jako jeden z wielu kierunków kształcenia. Ale jest w Polsce kilka czy kilkadziesiąt zespołów szkół typowo rolniczych, których zakres i znaczenie jest o wiele większe niż w takim typowym kształceniu. Są to placówki obudowane właśnie tymi słynnymi warsztatami, szklarniami i gospodarstwami pomocniczymi, które stanowią pewną wartość, także w ramach całego systemu kształcenia rolniczego. W związku z powyższym model, który proponuje resort, korzystając z instrumentów, jakimi dysponuje, jest modelem interesującym i wartym poważnej dyskusji, już w ramach podkomisji. Szkoła szkole nierówna, a wspierając pewną wybraną grupę obiektów powinniśmy zadbać – jak mówił pan poseł Krupa – o to, by wybór szkół miał charakter pewnego naniesienia na mapę administracyjną Polski. Tak, aby ośrodki te były skupione we wszystkich regionach, a nie tylko w niektórych. Wówczas będzie to miało jakiś sens. W związku z powyższym prace powinny być kontynuowane. Nie ukrywam, że zatrważają mnie statystyki, które przygotował departament pani dyrektor, dotyczące struktury poziomu wykształcenia rolniczego osób kierujących indywidualnymi gospodarstwami. To pokazuje, jak ważny jest to problem na wsi, także w kontekście finansowania działań PR-owskich – ta wiedza jest potrzebna, żeby skutecznie wykorzystać wszystkie instrumenty wsparcia, które daje nam UE. Wobec tego chciałbym poprzeć wniosek pana przewodniczącego Korzeniowskiego o powołanie podkomisji i jednocześnie chciałbym prosić o przyjęcie w całości informacji przedstawionej Komisji, bo jest ona bardzo dobrą informacją. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#LeszekKorzeniowski">Szanowni państwo, ponieważ mamy wyraźnie określony limit czasowy naszego posiedzenia, prosiłbym, aby w przypadku powtórnego wystąpienia wypowiedzi były bardzo krótkie. Proszę, pan poseł Raba.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#NorbertRaba">Chciałbym podkreślić i podać przykład, z jak delikatną materią mamy do czynienia i jak czasami dobra wola może się obrócić przeciwko nam. Przykładem będą tutaj stypendia unijne na wyrównywanie szans edukacyjnych, gdzie jednym z bardzo wielu warunków, takich jak stałe mieszkanie na wsi czy odpowiedni poziom dochodów, było uczęszczanie do średniej szkoły. Wszyscy jak jeden mąż poszli do liceów i był to gwóźdź do trumny dla szkół zawodowych. Działo się tak przez ostatnie dwa lata. Dlaczego? Dlatego że w programie unijnym, który sami tworzyliśmy, zapisaliśmy, że dziecko ze wsi, które uczy się w zawodówce, nie może dostawać stypendium unijnego. Sami to zapisaliśmy. Oczywiście nie my teraz, tylko nasi poprzednicy. Nie wszyscy, którzy poszli do liceów, dawali sobie radę, więc odpadali z klas. Czasem więc nasze decyzje dotyczą bardzo delikatnej materii. Druga rzecz, jeśli chodzi o sieć szkół rolniczych. Te sieci są tworzone, przykładem jest tutaj Dolny Śląsk. Sieć szkół zawodowych na Dolnym Śląsku została formalnie zaakceptowana przez Konwent Starostów. Zebrali się wszyscy starostowie, powiedzieli sobie, jakie mają szkoły zawodowe, w jakich kierunkach kształcą, dookreślili które kierunki będą rozwijać i zgłosili całą listę szkół zawodowych jako projekt indykatywny do regionalnego programu operacyjnego. Dlaczego nie jest to możliwe w szkolnictwie rolniczym? Dlatego że są szkoły prowadzone przez starostów i szkoły ministerialne. I teraz szkoły te będą ze sobą rywalizowały o środki unijne, zamiast się wcześniej dogadać. Na Dolnym Śląsku w szkolnictwie zawodowym starostowie nie rywalizują między sobą, bo usiedli do stołu i ustalili: ja rozwijam budownictwo, ja rozwijam mechanikę samochodową, a ja robię informatykę. Jest to zgłoszone jako projekt indykatywny i starostowie mają pewność, że dostaną pieniądze z UE.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#NorbertRaba">Muszę przyznać, że sam nie mam do końca wyrobionego zdania. Po dzisiejszej, bardzo rzeczowej dyskusji nie jestem na przykład pewien, czy MRiRW nie powinno prowadzić szkolnictwa rolniczego, ale w całości. Dlatego właśnie popieram wniosek powołania podkomisji, lecz nie przyjmowałbym dzisiaj żadnego dezyderatu. Myślę, że po pracy takiej właśnie podkomisji dezyderat ten byłby jak najbardziej na miejscu. Chciałbym powiedzieć, że to, w jakim stanie będzie szkolnictwo rolnicze ponadgimnazjalne za 10 lat i jak będzie wtedy ukształtowane, tak naprawdę zależy od tej kadencji Sejmu. Dlatego że struktura zatrudnienia w rolnictwie w Polsce kształtuje się właśnie w tej chwili. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#ZbigniewDolata">W sporze między ministrem rolnictwa, a przynajmniej częścią posłów PO, którzy nie zostawili suchej nitki na tej informacji, opowiadam się oczywiście po stronie ministra rolnictwa. Uważam bowiem, że stworzenie możliwości przejęcia szkół rolniczych przez MRiRW to rzeczywiście wielkie osiągnięcie. Absolutnie nie mogę się zgodzić z tezą postawioną przez pana posła Rabę, że przejęcie tylko części – 60 czy 150 szkół – zdestabilizuje system szkolnictwa rolniczego. Chociaż zgadzam się, że 60 szkół to za mało w skali całego kraju. Moim zdaniem uratuje to w sposób oczywisty przynajmniej część szkół, które tak naprawdę uległyby zagładzie. Pan poseł sam sobie przeczył mówiąc, że jeśli te 60 szkół przejętych przez MRiRW zostanie dofinansowanych, powstaną takie perełki, to reszta upadnie. Wobec tego w jaki sposób uzasadnić tezę, którą pan przedstawił, że nie ma nic lepszego jak prowadzenie szkół rolniczych przez starostwa? Co w takim razie przeszkadza starostom, którzy mają nadzór nad pozostałymi szkołami, żeby też stworzyć perełki na miarę swojego starostwa? Starostowie mogą to robić dzisiaj, mogli to również robić pięć lat temu, ale co robili? Robili coś zupełnie innego. Przypuszczam, że akurat pan poseł Raba, kiedy był starostą, dbał o szkoły rolnicze na swoim terenie. Ale takich starostów, którzy rozumieli ten problem, było niewielu. Znam z Wielkopolski, regionu niewątpliwie rolniczego, liczne przykłady zupełnego zdeprecjonowania szkół rolniczych. W bardzo wielu miejscach, chociażby na Golęcinie, o czym mówił już pan poseł Kalemba, te szkoły świetnie funkcjonowały. Kiedy teraz słyszę takie stwierdzenia, jak stwierdzenie pana posła Waśko, że trzeba stworzyć nową koncepcję oświaty rolniczej i w związku z tym powołać podkomisję, to bardzo mi to przypomina czasy PRL-u, kiedy jak nie wiedziano co robić, to zwoływano Biuro Polityczne. Jeśli o zwołanie podkomisji apeluje opozycja, to ma to sens, bo my nie mamy władzy wykonawczej i nie jesteśmy w stanie wprowadzić w życie naszych propozycji inaczej niż przez pracę w Komisji. Natomiast tym razem to wy domagacie się czegoś takiego. Krytykujecie to, co zrobiliśmy, zresztą wbrew Ministerstwu, które ma akurat pozytywną opinię o naszych posunięciach, ale nie przedstawiacie żadnej alternatywnej propozycji. Mówicie tylko: usiądźmy i podyskutujmy, może nam się coś urodzi. Rodzi wam się już od 6 miesięcy i niewiele się właściwie urodziło w różnych dziedzinach. Powiadacie państwo, że jeszcze trzy miesiące i po dziewięciu się urodzi? Dobrze, choć wątpię, czy przez te trzy miesiące coś się zmieni. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem powołania podkomisji, która miałaby wymyślać koncepcję, nie mając jeszcze nawet jej zarysu, podczas gdy mamy bardzo konkretny program, który możemy rozwijać. Mówi się, że w tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz, a w tym przypadku – żeby troje chciało naraz. Z jednej bowiem strony jest MRiRW, z drugiej grona pedagogiczne szkół rolniczych i jest jeszcze starosta. Z doświadczenia z mojego okręgu widzę, iż najczęściej jest tak, że MRiRW chciałoby przejąć szkołę rolniczą, dyrekcja i grono pedagogiczne tej szkoły również chcą, ale starostwo jest przeciw. Boi się bowiem, że straci coś, co do niego należy. Samo nie ma pieniędzy, żeby utrzymywać tę szkołę na wysokim poziomie, co pan poseł Raba może potwierdzić, ale kurczowo trzyma się tej szkoły, bo jest tam 50 ha, które można sprzedać, ponieważ szkoła jest położona w dobrym miejscu i byłby to czysty zysk. Idźmy więc w tym kierunku, żeby ten program ulepszyć, a nie zlikwidować i potem patrzeć, czy nie przyjdzie nam do głowy coś mądrego. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#ZdzisławCzucha">Myślę, że ten głos pana posła Dolaty był tutaj niepotrzebny. Nie słyszałem na tej sali głosów, które w pełni krytykują przedstawiony pomysł, głosów które mówiłyby, że jest on całkowicie zły. Bez wątpienia trzeba ratować szkolnictwo rolnicze. Ale proszę państwa, jeżeli w tym kraju gospodarstw do 10 ha jest w granicach miliona, to czy jest dzisiaj ktoś, kto potrafi powiedzieć właścicielom tych gospodarstw i ich następcom, co powinni zrobić, żeby utrzymać się na przykład po 2013 r.? Zmieniają się założenia wspólnej polityki rolnej, nie wiadomo jeszcze, jaka ona będzie, jaki będzie poziom dopłat. Ale mówi się już, że dopłaty te będą mimo wszystko mniejsze i zostaną skierowane do innych sektorów. Po dzisiejszej dyskusji nabrałem przekonania, że trzeba budować silną oświatę rolniczą, to nie ulega wątpliwości. Być może docelowo ten model, że w skali kraju będzie 150 szkół rolniczych, będzie dobry. Przypuszczalnie po roku 2013 będzie takie zapotrzebowanie, że sektor rolny wchłonie absolwentów tych szkół. Ale rozpatrując sytuację do 2013 r. zgadzam się z tym, co powiedział pan poseł Raba – jeśli stworzymy dwie kategorie szkół – szkoły ministerialne i szkoły prowadzone przez starostwa, nie wyniknie z tego nic dobrego. Słyszeliśmy tutaj od pana ministra Ławniczaka, że przejęto 38 szkół, a na przejęcie czeka około 40. Skądinąd wiadomo, że szkół rolniczych jest w granicach 400 – 500. Z tego wniosek, że cała reszta starostów nie zdecydowała się jednak przekazać swoich szkół i chcą sami prowadzić te szkoły. Musimy więc postawić sobie zadania głównie w kontekście narodowego spisu rolnego, który czeka nas bodajże w 2010 r. I musimy pytać o to, jak – szczególnie w tych małych gospodarstwach – chcą się zachować właściciele i ich następcy. Odpowiedź na to pytanie wiele nam powie w kwestii kształcenia rolniczego. Zdecydowanie więc popieram propozycję powołania podkomisji. I nie jest to, jak mówi pan poseł Dolata, działanie na zasadzie: jak nie wiemy, co zrobić to powołajmy podkomisję. Nie słyszałem tu głosów zdecydowanie krytykujących przedstawiony pomysł, słyszałem zaś głosy zgłaszające ogromne wątpliwości w trosce o powodzenie naszej oświaty rolniczej.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#ZdzisławCzucha">W sytuacji, gdy słyszymy, że Włosi czy Brytyjczycy mówią, że nie chcą wspólnej polityki rolnej, bo są największymi płatnikami i tak naprawdę nie wiemy, w którą stronę pójdzie wspólna polityka rolna, oświata jest niezmiernie ważna. Jest z tym bezwzględnie związana. Już dzisiaj musimy sobie odpowiedzieć na wszystkie nurtujące nas w tej kwestii pytania. Podobało mi się stwierdzenie, że ta kadencja Sejmu zdecyduje o tym, jak powinno się ukształtować polskie rolnictwo i oświata, która ma rolę służebną w stosunku do tego rolnictwa. O tym więc dyskutujmy. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#StanisławKalemba">Oczywiście trzeba się wzajemnie wysłuchać, ale moim zdaniem nasza troska powinna się skupić na tym, abyśmy taką rozdrobnioną m.in. przez powiaty polityką nie doprowadzili do tego, że za 5 – 8 lat rolnik nie będzie miał w ogóle możliwości pójść do porządnej szkoły. To jest istota sprawy. Zgadzam się, że jeżeli już mamy przeprowadzać reformę, to nadzór powinien być na poziomie województwa, a nie powiatu, nie mówiąc już nawet o gminie. Mówimy dzisiaj, że nie mamy szkół zawodowych, brakuje ludzi do konkretnych zawodów i będziemy tworzyli te szkoły na nowo. Jeśli nie przemyślimy tu odpowiedniej koncepcji, podobnie będzie ze szkołami rolniczymi.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#StanisławKalemba">W swojej pracy w Sejmie nie zajmowałem się niczym innym oprócz rolnictwa i proszę mi wierzyć, że w latach 90., kiedy całe szkolnictwo miało problemy, dzięki temu, że szkoły rolnicze były nadzorowane przez Ministerstwo Rolnictwa, ich poziom na tamte warunki był bardzo wysoki. Były praktyki, dofinansowanie itd. To tam były pierwsze pracownie internetowe. Uważam, że część koncepcji, by włączyć szkoły rolnicze pod MEN, wynikała z tego, że zauważono, iż te zespoły szkół rolniczych i technika w tamtych warunkach funkcjonują na wyższym poziomie niż inne szkoły i dbałość o nie jest inna. To właśnie z tego wynikała chęć zrównania, ale niestety do niższego poziomu. Jeżeli chodzi o Wielkopolskę, bywałem w tych szkołach i proszę mi wierzyć, że nie było tam takich dramatycznych sytuacji. Dzisiaj zaś starostowie pytają, co zrobić z tymi szkołami. Pyta również dyrekcja tych szkół. Ale aby działać, muszą znać reguły.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#StanisławKalemba">Bierzmy przykład z bardziej rolniczych państw w Europie. Czy w Holandii przeszkadza komuś to, że całe kształcenie rolnicze podlega pod Ministra Rolnictwa? Gdzie szukać lepszego przykładu? A Niemcy, Francja czy inne kraje? Przykre jest to, że mieliśmy dobre rozwiązania, ale je zmarnowaliśmy. Uważam, że rozdrabnianie wszystkiego nie ma sensu. Nie dziwię się powiatom, na temat powiatów potrzebna by była następna dyskusja. Jest dziś wiele powiatów, które mają po trzy gminy, prawie nie mają własnych dochodów, więc bazują wyłącznie na subwencjach, a jeszcze ciągle odbiera się im różne służby. Powiaty więc walczą tu o przetrwanie, jest to następny obszerny temat. Proszę zobaczyć, że gdybyśmy nawet utworzyli 70–80 tych centrów, to nie dotyczy to większości starostw. O co więc jest cała ta wojna? Rozmawiam za starostami, są to bardzo odpowiedzialni ludzie i jeśli zauważą, że w innej formie te szkoły będą mogły lepiej funkcjonować, to też będą za takim rozwiązaniem. Oczywiście wiadomo, jakie są decyzje na szczeblu związku powiatów, więc nie jest to do końca tak, jak tu mówimy. Ale zgadzam się z tym, że takie rozwiązanie mogłoby być wprowadzone na poziomie wojewódzkim samorządu i wyżej. Trzeba uważać, żebyśmy nie zaprzepaścili dotychczasowego dorobku. Bo jeśli zlikwidujemy gospodarstwa pomocnicze, jeśli nie będziemy mieli nauczycieli, to będzie to bardzo trudno odtworzyć i trzeba będzie wydać o wiele więcej środków. Ktoś mądry powiedział, że 1 g profilaktyki znaczy więcej niż później 1000 g leczenia. Bądźmy więc mądrzy, bo popełniliśmy cały szereg bzdur, za które teraz lub później będziemy płacić. Proponuję, byśmy więc dobrze się zastanowili, zanim wprowadzimy konkretne rozwiązania. Być może odpowiedni będzie poziom samorządu wojewódzkiego, nie wiem i nie wykluczam tej możliwości. Ale jeśli zostawimy taką sytuację, że każdy powiat będzie prowadził swoją politykę, to obudzimy się za 8 – 10 lat i zauważymy, że tych szkół już w zasadzie nie ma i trzeba je budować od podstaw. Trzeba uchronić to co jest, żeby zapewnić młodzieży możliwość wybrania na poziomie województwa jednego z czterech czy pięciu centrów kształcenia ustawicznego, w których będzie odpowiedni poziom, sprzęt, praktyka itd. Jeśli tego nie zrobimy, zapłacimy ogromną cenę. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#JózefKlim">Dziękuję bardzo. Teraz, jako ostatni, zabierze głos pan poseł Bogucki, a następnie oddamy głos naszym gościom. Panie pośle, bardzo proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#JacekBogucki">Myślę, że szczególnie w ostatnim roku MRiRW pokazało, że jest jeden rodzaj szkół rolniczych i szkoły rolnicze są traktowane równo. Moim zdaniem powinniśmy zachęcać Ministerstwo, aby dalej zmierzało w tym kierunku, żeby rząd przekazywał dofinansowanie zarówno szkołom prowadzonym przez Ministerstwo, jak i szkołom prowadzonym przez samorządy. Zapobiegłoby to sytuacji, która była tu wspomniana, że zwiększenie subwencji niekoniecznie musi trafić do szkół rolniczych, równie dobrze może trafić do innych szkół. Wsparcie z budżetu państwa poprzez MRiRW na doposażenie tych szkół i poprawianie warunków kształcenia jest kierunkiem jak najlepszym i powinniśmy zawrzeć to w swoim dezyderacie. Co prawda, nie ma w tej chwili pana przewodniczącego, ale chcę powiedzieć, że nie można przeinaczać faktów i mówić, iż poprzedni budżet został źle zaplanowany. Trzeba pamiętać, że dyrektorzy szkół informacje dotyczące liczby uczniów i liczby klas przekazują wg stanu na 20 września. Budżet planuje się więc właściwie od maja i rząd złożył bodajże pod koniec września budżet do Sejmu. Nie miał wobec tego możliwości uwzględnienia aktualnych danych. W oświacie zawsze tak jest, że później następuje zwiększanie. Dlatego jak najbardziej zasadna była zmiana budżetu. Przypomnę jeszcze, że od 1 stycznia liczba szkół prowadzonych przez MRiRW zwiększyła się prawie czterokrotnie. Zupełnie nietrafiony jest więc argument, że nie było potrzeby ani nie było możliwości zwiększenia w budżecie państwa środków na kształcenie rolnicze.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#JacekBogucki">Z przerażeniem słucham planów zrównania finansowania szkół prywatnych i publicznych. Zrównanie to miałoby jakikolwiek sens, gdyby warunki prowadzenia szkół były takie same. Gdyby w szkołach prywatnych obowiązywała Karta Nauczyciela i gdyby nie można było pobierać czesnego. Mam nadzieję, że był to po prostu głos nie do końca przemyślany, bo zrównanie finansowania szkół prywatnych z publicznymi to niewątpliwie koniec szkół publicznych. Szkoły prywatne mogłyby bowiem brać 100% środków z budżetu państwa, a oprócz tego wyciągać ręce do kieszeni rodzica i oszczędzać na nauczycielach, nie mając Karty Nauczyciela. Jest to więc pomysł zupełnie nietrafiony.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#JacekBogucki">Coraz bardziej podoba mi się praca w Komisji, bo coraz bardziej zaczynamy zastępować rząd, który nic nie robi. Pomysł podkomisji, która miałaby wypracować kierunki dla rządu jest więc bardzo dobry, ja się z tego cieszę. Nie ma chyba lepszej szkoły dla opozycji niż możliwość rządzenia w czasach, kiedy jest się w opozycji w stosunku do faktycznego rządu. Lepszego przygotowania chyba nie będziemy mieli. Przerażające jest to, że przedstawiciele różnych ministerstw przedstawiają nam na kolejnym posiedzeniu Komisji różne stanowiska. Wczoraj mieliśmy taką sytuację przy polityce rynku cukru, dzisiaj mamy przy polityce oświatowej. Inne jest stanowisko rządu, inne Ministerstwa Rolnictwa, więc nie bardzo wiemy, co jest w tej chwili realizowane w Polsce. Łatwiej byłoby pracować tej podkomisji, gdyby wiedziała, jakie pomysły ma rząd, gdyż w przeciwnym razie wypracowane wnioski nie będą mogły być zrealizowane. Nawet jeśli wypracują je członkowie rządzącej koalicji, to później rząd to odrzuci. Na marginesie dodam jeszcze: była mowa o dziewięciu miesiącach. Zgoda, ale na ogół po sześciu miesiącach już coś widać, a tu nie widać nic.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#RyszardGrzybowski">Dzień dobry, nazywam się Ryszard Grzybowski, jestem starostą sejneńskim, z województwa podlaskiego. Mam kilkunastoletni staż jako dyrektor zespołu szkół rolniczych. Pragnę przypomnieć, że MRiRW przekazało samorządom 476 szkół rolniczych i z tego około połowa utrzymała się po weryfikacji samorządowej. Proszę państwa, kluczową sprawą jest tu zasięg ponadregionalny. Szkoła, którą prowadziłem, miała kierunek „mechanizacja” i w związku z tym bardzo duże koszty. Jesteśmy samorządem, który przekazał tę szkołę Ministrowi Rolnictwa i w ubiegłych latach dofinansowania samorządu sięgały 400.000 zł. W tym roku jesteśmy organem prowadzącym zespołu szkół ogólnokształcących, szkoły mniejszościowej z litewskim językiem nauczania, jak też organem prowadzącym gimnazjum. Posiadamy także poradnię pedagogiczną. Mamy w pełni zbilansowany budżet oświatowy, dokładamy w tym roku do oświaty tylko 30.000 zł. Szkoły mają się dobrze, są doposażane. Koszty szkół ogólnokształcących są o wiele mniejsze. Jest to problem wszystkich samorządów, które mają szkoły zawodowe, a tym bardziej szkoły rolnicze. Proszę państwa, są dofinansowania unijne, zmienia się standard życia i funkcjonowania na wsi. W tej chwili, żeby móc kształcić fachowców, potrzebne są ogromne pieniądze. Komputer pokładowy i klimatyzacja to w tej chwili norma w każdym nowym ciągniku i każdym kombajnie.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#RyszardGrzybowski">Następny problem, który mocno odczuliśmy w samorządach i w szkołach, to zaniechanie doskonalenia nauczycieli. Zupełnie „padło” doskonalenie nauczycieli, szczególnie przedmiotów zawodowych. Kadry nauczycielskie wykruszają się. Przyjrzyjmy się, kto obecnie idzie do pracy, jeśli chodzi o nauczycieli zawodowych. W kwestii programów nauczania zgodzę się z panią dyrektor, ale chcę powiedzieć, że nie zgadzaliśmy się z reformą ministra Książka. Nie jest to, jak mówił pan poseł, jakaś norma europejska z krajów rozwiniętych rolniczo. Prawdopodobnie był to wzorzec brytyjski, z samorządów najbardziej konserwatywnych. Czteroletnie technika musiały pozostać. Schemat opracowany przez ministra Książka absolutnie nie przystawał do polskiej rzeczywistości. To, co zostało zrobione w programach nauczania, nie było dobre – tam, gdzie było dużo godzin, zredukowano je o połowę. Nie było to przemyślane ani odpowiednio opracowane. Szkoły rolnicze we wcześniejszej fazie miały bardzo dobre programy nauczania. Było Centrum Doskonalenia w Brwinowie, ośrodek, który skupiał wszystkich nauczycieli i dyrektorów szkół rolniczych. Były tam tworzone programy, sam pamiętam wyjazdy studyjne, współpracę z firmą Agroprogress z Bonn itd. Zbierali się ludzie praktyki z całego kraju i tworzyli te programy. Były one o wiele nowocześniejsze i o wiele bardziej przystające do rzeczywistości niż programy, które miały wtedy szkoły MEN-owskie.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#RyszardGrzybowski">Jeśli chodzi o podręczniki, powiem, że sam brałem udział w pracy zespołu, który opracowywał modułowy program, namawiano również do tego, żeby opracowywać podręczniki, ale proszę państwa – jeżeli nie ma bodźców, to nie ma motywacji. Za tym muszą iść pieniądze. Ministerstwo powinno również pomóc w promowaniu tych podręczników, powinno także wskazać potrzeby – w jakich zawodach, w jakich dziedzinach powinny powstać te podręczniki. Musi być ośrodek, który będzie centralizował i korygował te prace. Niestety, takie były nasze odczucia.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#RyszardGrzybowski">Nie jest też prawdą, że wszyscy starostowie podpisują się pod potrzebą utrzymania szkół w powiatach. Gdyby było pełne pokrycie wszystkich kosztów, tak jak było to w przypadku gimnazjów, wówczas pewnie by tak było. Ale potrzeby są dużo większe i powiaty po prostu zweryfikowały swoje możliwości.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#RyszardGrzybowski">Jeżeli chodzi o zwiększenie finansowania – powiaty, szczególnie u nas na ścianie wschodniej, borykają się z wieloma problemami. To są szpitale, infrastruktura drogowa itd. Należymy akurat do tych nielicznych samorządów, które mają dochodowy szpital, bez zadłużeń. Ale kosztowało nas to przesunięcie środków z innych działów.</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#RyszardGrzybowski">Nieprawdą jest, że MRiRW nie poradziłoby sobie z prowadzeniem szkół rolniczych na przełomie lat 1999/2000. MRiRW miało opracowany piękny program, powołane było 48 centrów kształcenia ustawicznego, sam byłem prezesem krajowym stowarzyszenia tych centrów. Było około 30 centrów kształcenia praktycznego, jednostki te zostały zweryfikowane i wybrane jako najlepsze, jako wiodące w terenie, i otrzymały dofinansowanie. Później zostało to przerwane. Albo może powiem o propozycji, którą chcemy obecnie stworzyć współpracując z MRiRW na terenie powiatu. Na posesji szkoły rolniczej jest siedziba Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Chcemy, żeby była tam również siedziba Ośrodka Doradztwa Rolniczego – to są wszystko agendy MRiRW. Oprócz nich warsztaty szkolne, gospodarstwo pomocnicze, ośrodek naprawczy i ośrodek handlujący sprzętem rolniczym oraz częściami. Jest to więc kompleksowe centrum obsługi rolnika, tutaj rolnik faktycznie ma po co przyjechać. Gdyby umożliwić tworzenie takich ośrodków, gdyby propagować taką właśnie wizję, byłaby to naprawdę duża pomoc, poza pomocą finansową, dla obszarów wiejskich. W jednym miejscu skupione byłby: oświata, doradztwo i pomoc merytoryczna w wielu dziedzinach. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#SławomirSnarski">Dzień dobry państwu, nazywam się Sławomir Snarski, jestem starostą bielskim podlaskim, bo jest jeszcze jeden starosta bielski – bielsko-bialski. Chcę powiedzieć, że rzeczywiście problem oświaty rolniczej jest skomplikowany. Dziedzina ta wciąż przeżywa pewien regres. Popełniono w przeszłości wiele błędów. Tak, jak w państwa gronie są różne pomysły na funkcjonowanie oświaty rolniczej, tak w Związku Powiatów Polskich też są różne głosy na temat tego, jak powinna ona funkcjonować.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#SławomirSnarski">Jestem w zarządzie ZPP i uważam, że został obrany przez pana ministra dobry kierunek rozwoju szkół rolniczych. Gdyby chodziło tylko o szkoły rolnicze, to można byłoby tutaj dyskutować w innym kontekście, ale tu chodzi o coś więcej: o rozwój obszarów wiejskich, o konstytucyjną zasadę zrównoważonego rozwoju. Jeżeli tej oświaty w środowisku wiejskim nie będzie, a obecnie idzie to właśnie w tym kierunku, to rozwoju też nie będzie. Słyszałem tutaj takie głosy, zresztą już kiedyś takie głosy pobrzmiewały, że rolnictwo jest mało efektywne, jest to mało wydajny dział gospodarki. A co to oznacza? Że rolnictwa nie będzie? Rolnictwo będzie, ale nie będzie ludzi na wsi. Wówczas za 10 lat będziemy przygotowywali programy powrotu ludzi na wieś. Szkoły rolnicze, które prowadzi pan minister, to szkoły z tradycjami, mocno osadzone w środowisku wiejskim. W tym środowisku, które powinno zachowywać kulturę i tradycję rolniczą powinien być również ośrodek ustawicznego kształcenia rolniczego. Właśnie dlatego tak ważne jest, żeby te szkoły prowadził minister.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#SławomirSnarski">Dnia 1 stycznia br. przekazałem najlepszą szkołę rolniczą z województwa podlaskiego, szkołę, która ma świetne wyniki i doskonałą renomę. Dziękuję tym posłom, którzy mówili, że starostowie radzą sobie z prowadzeniem szkół. Zgadza się, samorządy doskonale sobie z tym radzą, myśmy też sobie poradzili. Ale wiem, że szkoła z tradycjami położona na terenach wiejskich, ze względu na małą liczbę dzieci na tych obszarach, jeżeli nie zostanie wzmocniona, to może opustoszeć: dzieciaki wyjadą do miast i tam też mogą mieć trudności z adaptacją. Młodzież wymaga wsparcia. Żeby szkoła wiejska funkcjonowała, musi mieć dobrze przygotowanych nauczycieli. Musi więc istnieć zintegrowany system doskonalenia kadry nauczycielskiej, a dzisiaj w ogóle nie mamy w Polsce takiego systemu. Mówię to z pozycji byłego nauczyciela szkoły średniej, a od 12 lat czynnego nauczyciela akademickiego. Jest to niezwykle ważna rzecz: stworzenie pewnego systemu, który będzie kształcił nauczycieli w bardzo specyficznych zawodach.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#SławomirSnarski">Aby szkoła istniała, musi być również odpowiednia baza. Podstawą jest oczywiście młodzież, która będzie chciała do takiej szkoły przyjść i zajmować się rolnictwem. Dlatego też musi być ktoś, kto będzie to koordynował, jak MRiRW. Proszę się nie bać różnorodności i konkurencyjności, ja się tego nie obawiam. W Bielsku mamy szkołę, która ma kierunek rolniczy – to nie jest konkurencja dla tamtych szkół. Ale gdyby się okazało, że szkoła ta będzie perełką MRiRW, czego jej życzę, to my mamy możliwość prowadzenia innych kierunków kształcenia, nawet przy zmniejszającej się liczbie uczniów. Gdyby moja szkoła nie została przekazana, to zaręczam, że poradziłbym sobie z prowadzeniem tej szkoły, jeśli moja młodzież nie mogłaby pójść do lepiej przygotowanej szkoły. Uważam, że myślenie systemowe, iż tylko samorząd może coś prowadzić, nie jest dobre. Pewne rzeczy są specyficzne, nie można więc mówić, że jeśli rolników kształci minister rolnictwa, to może ekonomistów powinien kształcić minister finansów, bo nie o to tutaj chodzi. Rolnictwo jest specyficzne – sami państwo podkreślacie, że obszary wiejskie są specyficzne. Jeżeli nie dostaną one wsparcia, to niestety za kilkanaście lat będziemy szukali rozwiązań, co zrobić z obszarami wiejskimi, aby w ogóle utrzymały się gminy. Wyjadą bowiem ludzie, młodzież pójdzie do miast. Zwróćcie państwo uwagę, do kogo docierają programy operacyjne – gros środków finansowych jest przeznaczanych na duże miasta. Miasta staną się atrakcyjne i młodzież wyjedzie. A kto zostanie na wsi? Jaka będzie wówczas liczebność gmin – bo jak wspominał pan poseł, są one coraz mniejsze – jaka będzie siła finansowa tych jednostek? Wtedy prawdopodobnie okaże się, że nie są one w stanie kompletnie nic zrobić, bo nie będą w stanie utrzymać nawet pewnej infrastruktury. W związku z tym uważam, że jest to dobry kierunek. Nie jest może idealny, ale trzeba zacząć go realizować, bo za chwilę nie będzie już o czym mówić. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#CzesławKiejko">Dzień dobry, nazywam się Czesław Kiejko, jestem dyrektorem Zespołu Szkół Rolniczych w Janowie, Centrum Kształcenia Ustawicznego. Nasza szkoła od półtora roku jest szkołą przejętą przez MRiRW. Chcę powiedzieć o korzyściach, jakie z tego tytułu ma środowisko rolnicze. Z chwilą przejęcia szkoły przez MRiRW otworzyła się możliwość nawiązania współpracy z Instytutem Hodowli i Aklimatyzacji Roślin Zakład Doświadczalny Hodowli i Aklimatyzacji Roślin Smolice oraz innymi instytutami. Możemy pozyskiwać od nich materiały oraz doświadczenia i promować je w całym środowisku rolniczym. Zainteresowanie tą wiedzą wśród uczniów i rolników jest bardzo duże. Chociażby taki fakt: dzisiaj, kiedy wyjeżdżałem na to spotkanie, spotkała się grupa producencka. Po półtora roku różnych rozmów i dociekań zaczęła się formować grupa producencka właśnie z naszych absolwentów.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#CzesławKiejko">Uważam, że w kwestii kształcenia zawodowego wreszcie coś drgnęło. Obecnie istnieją możliwości nabycia nie tylko stricte rolniczych umiejętności, ale również umiejętności pokrewnych. Wówczas, jeżeli młody człowiek będzie chciał podjąć naukę i pracować w rolnictwie, będzie miał otwartą drogę. Ale będzie również posiadał inne umiejętności i łatwiej będzie mu się poruszać na ryku pracy. Powstaje obecnie możliwość nadrobienia zaległości w kształceniu praktycznym. Trzeba doposażyć pracownie i wzbogacić kształcenie praktyczne o niezbędne środki. Oczywiście nie łudzimy się, że stanie się to w ciągu jednego roku, ale wierzymy w to, że kierunek, który został obrany, po jakimś czasie zacznie procentować i rzeczywiście przyniesie oczekiwany sukces.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WładysławRenowicki">Nazywam się Władysław Renowicki, jestem dyrektorem Zespołu Szkół Rolniczych w Suwałkach. Chciałbym powiedzieć kilka słów na temat szkolnictwa rolniczego. Otóż staramy się dobierać w szkole takie zawody, które dadzą młodemu pokoleniu szansę dobrego funkcjonowania na rynku pracy. Jest to oczywiście nie tylko samo rolnictwo, ale również te zawody, które mogą funkcjonować w strukturze agrobiznesu. Na przykład na kierunku technika żywienia i gospodarstwa domowego dodaliśmy specjalność agroturystyczną – z uwagi na położenie naszej szkoły. Młodzież pozostająca na wsi, może oprócz produkcji rolniczej, która – jak państwo wiecie – przechodzi różnego rodzaju koniunkturalne zawirowania, wykorzystać alternatywne źródło dochodu, jakim jest gospodarstwo agroturystyczne. Technik technologii żywności – to znowu strzał w dziesiątkę. Staramy się wybierać przydatną specjalność, np. przetwórstwo mleczne, przetwórstwo mięsa, piekarnictwo lub ciastkarstwo kierując się uwagami ze spotkań z rodzicami i młodzieżą. Przygotowanie do tych zawodów jest kosztowne, potrzebna jest współpraca z zakładami pracy i ośrodkami doradztwa rolniczego. Myślę, że dzięki wsparciu, na jakie szkoła mogłaby liczyć ze strony MRiRW, bylibyśmy w stanie przygotować pracownie i doposażyć je w sprzęt. Wcześniej padł przykład ogrodnika. Otóż my kształcimy ogrodnika w trochę innym wydaniu – jest to technik architektury krajobrazu. Mógłbym powiedzieć na ten temat bardzo dużo, ale wiem, że państwo się niecierpliwicie, bo czas nagli. Chcę tylko powiedzieć o kierunku architektury krajobrazu jedną rzecz – jest on przeznaczony dla tych ludzi, którzy mają pewne poczucie estetyki, posłannictwo. Wszak ten technik architektury krajobrazu będzie zagospodarowywał obejścia przydomowe. I wierzcie mi państwo, że w czasie kilkudziesięciu lat mojego pobytu na ziemi suwalskiej widzę coraz piękniejsze ogrody. To jest również miejsce pracy, alternatywne źródło dochodu dla młodego rolnika. Dlatego właśnie osobiście chcę z tego miejsca podziękować wszystkim posłom, którym leży na sercu dobro oświaty rolniczej. Być może niektóre wypowiedzi miały bardziej polityczny charakter, ale my w szkołach polityki nie prowadzimy. Naszą polityką jest praca i patriotyzm. To nas najbardziej interesuje. Dobór zawodów jest dostosowany do zapotrzebowania. Ostatnio wprowadziliśmy klasę ze specjalnością technika rolnika. Wprowadziliśmy ją dlatego, że środowisko wymogło na nas takie posunięcie. Jeżdżę po gimnazjach, odwiedzam wszystkie szkoły i spotykam się z młodzieżą oraz rodzicami. To właśnie oni pytają: „Panie dyrektorze, dlaczego nie prowadzicie kierunku technika rolnika?” Mam 28 chłopaków – jeden w drugiego kwiat młodzieży wiejskiej, a wśród nich było dwóch mieszczuchów, „rolników z ulicy Kościuszki” – jak ja to nazywam – i nie wytrzymali tempa. Ta młodzież to potencjalni następcy rolników. Myślę, że tylko w ten sposób możemy budować przyszłość polskiego rolnictwa. A jaką możliwość budowania tego rolnictwa ma mieć MRiRW, rząd czy parlament, jeśli nie będzie mieć narzędzi? To szkoły są tymi narzędziami. Dlatego naprawdę serdecznie dziękuję wszystkim za troskę i zrozumienie. Myślę, że po dopracowaniu programu przejmowania szkół, na pewno pojawi się aprobata utrzymania tych szkół. W przeszłości pracowałem w zespole, który miał stworzyć sieć szkół rolniczych na terenie naszego kraju i myślę, że przy zmieniającej się sytuacji agrarnej i scalaniu gospodarstw rolniczych, liczba 60 – 80 szkół zagwarantowałaby właściwą obsadę rolniczą dla przejmowanych gospodarstw.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#WładysławRenowicki">Na koniec jeszcze jeden wątek. Zostałem poproszony, szczególnie przez rolników, którzy są kontrolowani w czasie żniw przez inspekcję pracy, czy mają odpowiednie uprawnienia do obsługi kombajnów, o poruszenie sprawy kształcenia ustawicznego. Przejście pod MRiRW odcina nam możliwość kształcenia rolników. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie mówię tego z pretensją. Musimy jednak uwzględnić ten aspekt, gdyż rolnicy oczekują kursów praktycznych, dających uprawnienia kombajnistom, na posługiwanie się opryskiwaczami i innym sprzętem, który jest coraz doskonalszy i nowocześniejszy.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#WładysławRenowicki">Życzyłbym państwu, żeby wszystkie zagadnienia dotyczące rozwoju wsi były podejmowane z dużą troską i rozwagą. Wierzę, iż rzeczywiście tak będzie. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#ZdzisławPodgórski">Dzień dobry, jestem dyrektorem Zespołu Szkół z Gołotczyzny, jest to powiat ciechanowski. Nazywam się Zdzisław Podgórski. Przysłuchuję się uważnie dzisiejszej dyskusji i chciałbym powiedzieć kilka słów o szkołach rolniczych. Tak się składa, że Zespół Szkół Rolniczych im. Aleksandra Świętochowskiego w Gołotczyźnie będzie w przyszłym roku obchodzić piękny jubileusz 100-lecia. Znaczy to przede wszystkim, że jest to szkoła o ogromnych tradycjach, szkoła typowo środowiskowa, swego czasu ponadregionalna. Szkoła, która ma ogromne doświadczenie w kształceniu kadr dla rolnictwa. Sam fakt, że szkoła ta tak długo funkcjonuje, może świadczyć o tym, że doświadczenie w tym zakresie jest ogromne. Przetrwała ona wiele ustrojów i zawirowań politycznych w kraju. W 1999 r. szkoła trafiła pod MEN, czyli pod samorządy powiatowe. Wszyscy się tu zgadzamy, że szkolnictwo rolnicze jest szkolnictwem bardzo drogim i to nie podlega wątpliwości. Padły tu również słowa, że rolnictwo nie jest najważniejszym resortem naszej gospodarki. Osobiście uważam, że jest bardzo ważnym resortem. Nie możemy traktować kształcenia zawodowego, a szczególnie rolniczego, jak każde inne kształcenie. Od 1 stycznia br. szkoła przeszła pod resort rolnictwa. Chciałbym powiedzieć, czego się po tym przejściu spodziewałem. Przede wszystkim miałem nadzieję, że gdy przejdę pod resort rolnictwa, to szkoła ożyje. Usłyszałem tu opnie, że szkoły, które nie przejdą, będą pokrzywdzone. Nie zgodzę się z tym, uważam, że jeśli są starostwa powiatowe, które radzą sobie i finansują swoje szkoły w wystarczającym stopniu, to dobrze. Ale jeśli są starostwa, które nie były w stanie udźwignąć ciężaru utrzymania szkół rolniczych, to dajmy im możliwość przekazania tych szkół MRiRW, aby stworzył takie warunki, żeby szkoły te mogły normalnie funkcjonować. Chciałbym podkreślić jeszcze jedną bardzo istotną rzecz: co się stało na przestrzeni ostatniego dziesięciolecia w szkołach rolniczych takich jak nasza? Szkoły te przestały być dofinansowywane. Wstydziliśmy się wówczas przed rodzicami uczniów, że mamy tak słabe wyposażenie szkoły. Żeby przeprowadzić egzamin praktyczny z nauki zawodu, musiałem pożyczyć sadzarkę do ziemniaków od rolnika. O czymś to świadczy? To szkoła powinna być wzorcową bazą, która kształci na nowoczesnym sprzęcie i pokazuje najnowocześniejsze technologie. Dlatego uważam, że nie można traktować kształcenia zawodowego, tak jak kształcenie ogólne, szczególnie jeśli dotyczy to szkół rolniczych. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#JózefKlim">Dziękuję bardzo. Proszę przedstawicieli poszczególnych resortów o ewentualne ustosunkowanie się do tematów, o których była mowa i odpowiedzi na zadane pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#MariaSondijKorulczyk">Wydaje mi się, że wszystko zostało już tutaj powiedziane. Pan poseł Kalemba i pan starosta Grzybowski przedstawili właśnie taką wizję modelu oświaty rolniczej, jaką sobie wyobrażamy. Powinny to być centra edukacji rolniczej, współpracujące z ośrodkami doradztwa rolniczego, agencjami podległymi MRiRW oraz innymi instytucjami – tak jak to jest na Zachodzie. Na terenie województwa powinno być od trzech do pięciu takich centrów kształcenia rolniczego młodzieży i dorosłych oraz takich, które rozwijałyby działalność kulturalną.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#MariaSondijKorulczyk">Padło tutaj dosyć istotne pytanie: na jakich zasadach przejmujemy szkoły? Zasady te są określone w ustawie o systemie oświaty. Nikt nikogo do niczego nie zmusza. W 80% przypadków to starostowie występują do MRiRW z wnioskiem o przekazanie szkoły. 20% to nasze wnioski, ale jeżeli starostwo odpowie, że się nie zgadza, to sprawa nie jest dalej procedowana. Zgodnie z przepisami minister rolnictwa może sprawować nadzór tylko nad szkołami, które kształcą w zawodach określonych w klasyfikacji zawodów jako właściwe dla ministra rolnictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#ZofiaStypińska">Myślę, że pani dyrektor powiedziała o wszystkim, co jest w tej chwili ważne i zgodne z obecnie obowiązującymi przepisami. Chcę powiedzieć, że jest w tej chwili procedowana ustawa o zmianie ustawy o systemie oświaty w nadzwyczajnej podkomisji sejmowej Komisji Edukacji i są tam również przepisy, które m.in. doprecyzowują pojęcia dotyczące szkoły rolniczej. Ale jest również przepis, który mówi, że w porozumieniach zawieranych między samorządem a MRiRW powinna być uzgodniona sprawa mienia. Jest to bowiem bardzo istotny problem, który był również konsultowany z MEN-em. Wprowadzamy również przepis dotyczący likwidacji nie tylko szkoły, ale także gospodarstwa pomocniczego czy szkolnego warsztatu. Przy nowej procedurze taka likwidacja będzie wymagała zachowania pewnej procedury związanej z opiniowaniem przez kuratora i ministra rolnictwa w przypadku szkoły rolniczej. Ma to zapobiec zbyt pochopnemu podejmowaniu przez samorządy decyzji o likwidowaniu niektórych gospodarstw pomocniczych. Są to przepisy, które w przypadku obustronnej zgody będą ułatwiały z jednej strony samorządom przekazanie tych szkół, a z drugiej – ministrowi rolnictwa ich przejęcie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#JózefKlim">Dziękuję bardzo. Proszę państwa, pojawiły się tutaj dwa wnioski – jeden o powołanie podkomisji, drugi w sprawie dezyderatu. Proszę, pan poseł Kalemba.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#StanisławKalemba">Mam jeszcze jeden wniosek. Skoro trwają prace nad zmianą ustawy o systemie oświaty, to uważam, że jeśli powołamy zespół, powinien on pilnie opracować wnioski i przyjąć stanowisko. Wówczas część dotycząca szkół rolniczych mogłaby być przedmiotem wspólnego posiedzenia obu naszych Komisji. Komisja Rolnictwa nie może tylko czekać na wyniki. Daję taką propozycję do rozważenia przez prezydium.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#JózefKlim">Dziękuję. Jeżeli nie usłyszę innych wniosków, w pierwszym rzędzie poddam pod głosowanie wniosek o powołanie podkomisji. Myślę, że gdybyśmy powołali taką podkomisję, być może dezyderat nie byłby wówczas zasadny. Podkomisja mogłaby się wtedy od razu zająć szczegółami tego dezyderatu. Zgłoszeń nie słyszę. Wobec tego przystępujemy do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#JózefKlim">Kto z państwa jest za powołaniem podkomisji, która zajmowałaby się wypracowaniem, wspólnie z dwoma resortami, pewnych kierunków zmian w oświacie rolniczej? Kto jest przeciw? Kto się wstrzymał?</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#JózefKlim">Stwierdzam, że Komisja jednogłośnie przyjęła wniosek i powoła podkomisję. Należy jeszcze rozstrzygnąć, czy zrobimy to teraz, czy zaczekamy do następnego posiedzenia, aby były już konkretne osoby, które zadeklarują chęć pracy w tej podkomisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#KrzysztofJurgiel">Myślę, że prezydium zaproponuje osoby, które kluby zgłoszą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#JózefKlim">Dobrze, zatem jeżeli Komisja upoważni prezydium do tego, żeby zaproponowało skład podkomisji, to tak zrobimy. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że w ten sposób będziemy procedować. Sprzeciwu nie słyszę. Proszę teraz pana posła Jurgiela o przedstawienie wniosku dotyczącego dezyderatu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#KrzysztofJurgiel">Panie przewodniczący, przeczytałem już treść dezyderatu, więc myślę, że nie ma potrzeby ponownie go czytać, tym bardziej że dezyderat zawiera trzy wnioski, które są wymienione w dokumencie pana ministra. Dodajemy tylko jeden punkt, w którym zwracamy się do Rady Ministrów o zwiększenie środków finansowych dla szkół rolniczych przyjętych w 2008 roku, ponieważ finansowanie jest dalece niewystarczające nawet na wydatki bieżące. W wielu szkołach występuje znaczne niedofinansowanie w zakresie remontów wymaganych przez nadzór budowlany oraz sanitarny. Pan minister Ławniczak prosił, żebyśmy wsparli ministerstwo i takie wsparcie jest w tym momencie naprawdę potrzebne. Odrębną sprawą jest opracowanie strategii edukacji na obszarach wiejskich. Wiemy, że taka strategia istniała w 2006 r., założenia były przygotowane na początku poprzedniej kadencji Sejmu. Były wówczas pewne kłopoty, dyskusja między resortem edukacji i resortem rolnictwa, ale z tego, co powiedziała mi tutaj pani dyrektor, wiem, że rząd się tym teraz zajmuje i miejmy nadzieję, że strategia ta zostanie przyjęta. Nasza Komisja włączyłaby się przede wszystkim w prace związane ze strategią, a na bieżąco musimy wesprzeć resort rolnictwa, aby otrzymał środki z puli rezerwowej, o czym decyduje Rada Ministrów. Dlatego bardzo proszę o przegłosowanie tego dezyderatu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#JózefKlim">Dziękuję bardzo, proszę jeszcze tylko panią o sprawdzenie kworum. Niestety nie mamy kworum. Proszę, pan poseł Mojzesowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#WojciechMojzesowicz">Mam wniosek formalny. Rozumiem, że czasem są sytuacje, kiedy trzeba wyjść, ale widziałem, jak jeden z kolegów posłów policzył ile jest osób i w ostatniej chwili wyszedł. Jest to bardzo nieeleganckie i nigdy się czegoś takiego nie stosowało w Komisji. Uciekanie od kworum jest skandalem. Przepraszam, ale to jest nie do przyjęcia. Byłem przewodniczącym Komisji przez sześć lat i nigdy się z czymś takim nie spotkałem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#JózefKlim">Przepraszam, panie pośle, ale kworum wynosi 14 osób. Na sali mamy 12 osób, więc wyjście jednego z kolegów nie zmienia kworum. Proszę o ponowne policzenie, ponieważ są wątpliwości. Jest 13 osób, zatem nie ma kworum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#KrzysztofJurgiel">Panie przewodniczący, Komisja Rolnictwa pracuje już od 10 lat i nigdy nie stosowaliśmy w niej takich metod. Różne były dyskusje polityczne, jednak zawsze dbaliśmy o dobro polskiego rolnictwa. Metody, które zaczyna tu dziś stosować PO, są co najmniej nieeleganckie. Jeśli chcecie panowie, żebyśmy działali tutaj na kruczki prawne, to jest to naprawdę bardzo nieeleganckie, tym bardziej że prezentujący stanowisko rządu minister zgłosił się do Komisji z prośbą o wsparcie. Naszym wsparciem jest przyjęcie dezyderatu w tej sprawie. Dlatego proszę o 10 minut przerwy, żebyśmy zebrali kworum i przegłosowali wniosek. Zaistniała sytuacja to wstyd przed zaproszonymi gośćmi, którzy przyjechali na nasze posiedzenie z różnych miejsc w kraju i mówili o tym, że środki finansowe są potrzebne. Impuls do rządu w postaci dezyderatu spowoduje, że minister finansów zostanie, mam nadzieję, przekonany, żeby rozwiązać kwestie związane z nadzorem budowlanym i sanitarnym oraz żeby środki na bieżące utrzymanie zostały przekazane. Działajmy zgodnie dla dobra rolnictwa, nie walczmy tutaj politycznie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#JózefKlim">Dziękuję bardzo, chciałem tylko wyjaśnić, że nie ma tutaj zamierzonych działań ze strony naszych kolegów. O godzinie 12:00 rozpoczęło się spotkanie zespołu rolniczego i być może dlatego część posłów wyszła. Proszę więc nie wysnuwać tak daleko posuniętych wniosków.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#JózefKlim">Był wniosek o 10 minut przerwy, dlatego ogłaszam przerwę do godziny 12:35.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#KrzysztofJurgiel">Panie przewodniczący, proszę tak organizować posiedzenia Komisji, żeby – po pierwsze – nie były w czasie sejmowym, bo na posiedzeniu Sejmu są dziś wypowiedzi na temat rolnictwa, których powinniśmy słuchać, a po drugie, żeby zadania się nie pokrywały i kworum było jednak możliwe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#JózefKlim">Panie pośle, pan doskonale wie, że jest to niemożliwe. Są ogromne problemy z salami. Tak więc przepraszam, ale nie przyjmuję tej krytyki.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#komentarz">(Po przerwie)</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#JózefKlim">Wznawiamy posiedzenie Komisji po przerwie technicznej. Pan poseł Jurgiel zgłosił wniosek o przyjęcie dezyderatu. Jego treść już państwo znacie, pozostaje nam tylko głosowanie.</u>
          <u xml:id="u-53.3" who="#JózefKlim">Kto jest za przyjęciem dezyderatu w wersji przedstawionej przez pana przewodniczącego, proszę o podniesienie ręki. Kto jest przeciw? Kto się wstrzymał?</u>
          <u xml:id="u-53.4" who="#JózefKlim">Stwierdzam, że 12 posłów głosowało za, 10 przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Dezyderat został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-53.5" who="#JózefKlim">Proszę państwa, ponieważ musimy opuścić tę salę o 12:45, zostało nam tak naprawdę 5 minut posiedzenia. Wobec tego proponuję, żeby punkt drugi przenieść na kolejne posiedzenie Komisji. Jest to informacja na temat jednostek badawczych. Mogą się tam pojawić pewne pytania i problemy, z przyczyn technicznych nie zdążymy ich omówić. Dlatego też przenosimy to na następne spotkanie.</u>
          <u xml:id="u-53.6" who="#JózefKlim">Czy w sprawach różnych są jakieś uwagi?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#KrzysztofJurgiel">Mam prośbę do rządu, żeby przygotował krótką informację, zgodnie z regulaminem Sejmu, na następne posiedzenie Komisji, w sprawie karania rolników, którzy składają wnioski na płatności obszarowe. Kiedyś była taka sytuacja, że wniosek mógł złożyć właściciel lub dzierżawca. Obecnie ARiMR w Łomży skierowała do prokuratury takie przypadki na wniosek osób fizycznych z danych miejscowości i prokuratorzy stawiają zarzuty z karą do 8 miesięcy pozbawienia wolności, zgodnie z Kodeksem karnym. Stąd moja prośba, żeby przygotować informacje, jaka jest skala tego problemu w Polsce i czy nie należałoby zmienić w tym zakresie rozporządzenia dotyczącego płatności bezpośrednich, bo to jest problem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#JózefKlim">Dziękuję bardzo, sekretariat zapisał pana wniosek. Proszę, pan poseł Mojzesowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#WojciechMojzesowicz">Mam propozycję, aby na najbliższym posiedzeniu Sejmu podjąć temat sytuacji na rynku trzody i drobiu, dlatego że sytuacja ta coraz bardziej się pogarsza. Eksport zamyka się ze względu na m.in. kursy walut. W zeszłym roku eksport drobiu spadł o 70%. Chciałbym, aby rząd przedstawił informację, jak to dokładnie wygląda, dlatego że za chwilę będziemy mieli z tym problemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#StanisławKalemba">W planie pracy mamy ocenę sytuacji dochodowej w rolnictwie. Uważam, że Komisja powinna się temu przyjrzeć, wystąpić o materiały, tak jak w poprzednim roku Instytut Ekonomiki Rolnej. Tym bardziej, że mówi się o reformach, o NFZ-cie. Włączył się w tę sprawę nawet rzecznik praw obywatelskich. Powinniśmy więc mieć rzetelną wiedzę, jak wygląda obecnie sytuacja dochodowa i jak to się zmienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#RomualdAjchler">Niedawno mieliśmy posiedzenie Komisji, na którym minister rolnictwa zapewniał nas, że rolnicy, którzy wystąpili z wnioskami o dopłaty powierzchniowe dla plantatorów buraków, dostaną na początku kwietnia decyzje i płatności. Jest koniec kwietnia, a decyzji ani płatności wciąż nie ma, a przynajmniej nie ma ich w powiecie szamotulskim. Wobec tego prosiłbym, aby prezydium Komisji skierowało do rządu pismo z zapytaniem, co dzieje się z tą sprawą i kiedy te płatności zostaną uruchomione. Nie chciałbym bowiem składać wniosku, żeby kolejny raz zajmować się tą sprawą. Dlatego właśnie proponuję drogę najprostszą, aby pan przewodniczący wystąpił z zapytaniem do Ministra Rolnictwa o gwarancje przedstawione na posiedzeniu Komisji i jakie są przyczyny niedotrzymania owych obietnic.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#JózefKlim">Dziękuję bardzo, państwa uwagi skrupulatnie zapisaliśmy. Jeśli nie będzie żadnych innych wniosków, uznam że punkt „sprawy różne” został zakończony. Zgłoszeń nie słyszę, zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>