text_structure.xml 53.5 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#MirosławSekuła">Otwieram posiedzenie Komisji. Jego porządek obejmuje omówienie barier w budowie i lokalizacji elektrowni wiatrowych w Polsce. Otrzymaliśmy wystąpienie przygotowane przez pana Mirosław Kulaka, prezesa Zarządu Firmy KULAK sp. z o.o. Proponuję, abyśmy zrealizowali ten punkt w sposób następujący. Najpierw poproszę pana Mirosława Kulaka o przedstawienie barier, które państwo uważają za najważniejsze. Następnie, przeprowadzimy krótką dyskusję na temat tego, które z tych spraw są możliwe do rozpatrzenia przez naszą Komisję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MirosławKulak">Nazywam się Mirosław Kulak, jestem przedsiębiorcą od 26. lat. Obecnie jestem prezesem Zarządu Firmy KULAK. Poprosiliśmy o zwołanie posiedzenia tej Komisji z podstawowego powodu – barier w budowie elektorowi wiatrowych w Polsce, zresztą nie tylko wiatrowych, przybywa w zastraszającym tempie. Nasza firma inwestuje w tę energetykę, wykonujemy także inwestycje na zlecenie innych inwestorów. Można powiedzieć, że jesteśmy w samym środku powstałej zawieruchy. Występuję też tu w imieniu wójtów niektórych gmin. Mimo, że było niewiele czasu od momentu pozyskania informacji o dacie posiedzenia Komisji do dzisiaj, udało mi się skonsultować z kilkoma wójtami gmin i uzyskać ich opinie na temat tego, jak powinny być interpretowane obecnie obowiązujące przepisy, aby udrożnić cały ten dział gospodarki, który nieźle się już rozwijał i nagle, od pewnego momentu, zaczęły powstawać bariery na drodze tego rozwoju. Mówię tu o wójtach gmin: Skomlin, Buczek, Sędziejowice i Zadzim, z województwa łódzkiego.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#MirosławKulak">Jeszcze w 2007 r. interpretacja Departamentu Ładu Przestrzennego i Architektury ówczesnego Ministerstwa Budownictwa udzielona na pytanie inwestora z południa Polski jasno mówiła, że: „Za inwestycje celu publicznego należy uznać budowę turbin wiatrowych, które służą wprowadzaniu energii elektrycznej do publicznej sieci elektroenergetycznej”. Natomiast inaczej ma się sprawa w przypadku, gdy planowane przedsięwzięcie nie posiada znaczenia, co najmniej gminnego, nie jest inwestycją służącą społeczności gminnej, a energia produkowana jest na potrzeby własne. My, inwestorzy, a także wójtowie, zgadzamy się z taką interpretacją, jest ona trafna i prawidłowa. Natomiast z jakichś powodów od połowy roku 2008 ta interpretacja zaczęła się zmieniać i obecnie jest tak, że w niektórych gminach jeszcze decyzje o warunkach zabudowy dla inwestycji celu publicznego są wydawane, a w niektórych urbaniści całkowicie blokują wydawanie takich decyzji. Możemy się tylko domyślać, dlaczego tak się dzieje, ale nie wiemy tego na pewno. Prawo obowiązujące obecnie jest rzeczywiście trochę dwuznaczne, nie wynika bowiem jasno z listy Ministerstwa Infrastruktury, że inwestycje w odnawialne źródła energii, czy elektrownie wiatrowe, są inwestycjami celu publicznego. Przepis mówi: „Inwestycją celu publicznego jest budowa i utrzymanie przewodów i urządzeń służących do przesyłania energii elektrycznej, a także innych obiektów i urządzeń niezbędnych do korzystania z tych przewodów i urządzeń.”. Możemy się tu powołać na publikację pana Macieja Stryjeckiego z Funduszu na Rzecz Energetyki Zrównoważonej, który w sposób wyczerpujący udowadnia, że nawet na podstawie obowiązujących dziś przepisów powinno się uznawać inwestycje w odnawialne źródła energii za inwestycje celu publicznego.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#MirosławKulak">Dlaczego jest to takie ważne? Otóż, dlatego, że przeważnie takie inwestycje są zlokalizowane na terenach niezurbanizowanych, daleko od zabudowań ludzkich. Wójtowie, z którymi rozmawiałem, zwracali mi uwagę na to, że plany zagospodarowania przestrzennego są bardzo kosztowne, nie jest czasem jasne, czy na danym terenie, nawet, jeśli taki plan zostanie wykonany, powstaną inwestycje np. te dotyczące elektrowni wiatrowych, bo jest tak, że występują tu pewne zależności. Trudno to może zrozumieć, ale są takie zależności; bywa, że tam, gdzie można budować elektrownie wiatrowe, nie można podłączyć ich do sieci, bo sieci nie są do tego przygotowane, natomiast tam, gdzie można sieci przyłączyć, nie ma możliwości zbudowania elektrowni ze względu na obowiązujące przepisy. Powodem może być hałas emitowany przez śmigła, lub odległość od sąsiadujących zabudowań. Tych uwarunkowań, które dotyczą inwestora, jest naprawdę wiele.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#MirosławKulak">Wójtowie zwracali uwagę na to, że plan zagospodarowania przestrzennego nie rozwiązuje sprawy tych inwestycji na ich terenie. Sytuacja jest następująca. Przebiega w terenie jakaś linia. Zakład energetyczny daje możliwość przyłączenia do linii, np. mocy 1000 KW. I dopiero, gdy zostanie pobudowana ta elektrownia i zaczyna pracować, zakład bada te linie, gdyż taka elektrownia przekazując wyprodukowany przez siebie prąd do sieci wprowadza jednak pewne zakłócenia. Tak więc, zakład energetyczny dopiero po zbadaniu sieci czyni następny krok – podejmuje decyzję, że do tej linii można jeszcze coś przyłączyć, np. jeszcze 600 KW. Jest to skomplikowana sprawa, ale w rzeczywistości tak to się właśnie odbywa. Uznanie takich elektrowni za inwestycje celu publicznego upraszcza dochodzenie inwestora do finalnego efektu, to znaczy do tego, że może on zbudować elektrownię.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#MirosławKulak">Jeśli jest tak, że np. urbanista zaleca wykonanie miejscowego planu zagospodarowania nawet dla wycinka, na którym ma być ta elektrownia posadowiona, to wszystko to bardzo przedłuża realizację inwestycji. Aby plan mógł być wykonany, konieczne jest wykonanie studium dla danego obszaru, musi być uchwała rady, a potem zatwierdzenie studium, wykonanie planu, kolejna uchwała rady i przyjęcie planu. To oznacza długie miesiące lub nawet lata oczekiwania, nim ten plan zostanie zrealizowany. I może się zdarzyć tak, że w tym czasie w sąsiedniej gminie ktoś przyłączy się do linii – bo przecież linie energetyczne przebiegają przez wiele gmin, pracują w systemie naczyń połączonych. Może zdarzyć się więc tak, że wójt wykona ten plan zagospodarowania przestrzennego a w sąsiedniej gminie wydadzą decyzję o lokalizacji celu publicznego i tam już zostanie podłączona elektrownia. Nasz przykładowy wójt ciągle jeszcze będzie na etapie wykonywania planu zagospodarowania. Gdy plan będzie gotowy, może się okazać, że do tej linii nie można już przyłączyć żadnego źródła produkującego prąd. To są problemy, na które, jako przedsiębiorcy, wraz z wójtami chcieliśmy zwrócić uwagę Komisji.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#MirosławKulak">Nasza propozycja polega na tym, aby Komisja, spróbowała wymóc na odpowiednim ministrze jednolitą interpretację prawa dla obszaru całej Polski, aby nie było tak, że urbanista w jednej gminie, przeważnie takiej, w której nie ma swego biura projektów, na podstawie tych samych przepisów wydaje bez problemu decyzję o lokalizacji celu publicznego, a w innej gminie, w której inny urbanista ma swoje biuro projektowania planów zagospodarowania przestrzennego, jest inaczej. Ten urbanista, niestety, upiera się przy tym, że przepisy nie pozwalają mu na wydanie takiej decyzji. Bez opinii urbanisty wójtowie nic w tej sprawie zrobić nie mogą, co jest słuszne, bo jakaś kontrola musi być.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#MirosławKulak">Kolejna kwestia, na którą chciałbym zwrócić uwagę, a którą oceniamy jako kryminogenną, to wydawanie decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych dla inwestycji. Jeśli chodzi o elektrownie wiatrowe, to sytuacja jest taka, że raport oddziaływania na środowisko dla takich inwestycji jest obligatoryjny do wykonania dla elektrowni o mocy powyżej 100 MW. To oznacza, że od 100 MW inwestor musi obligatoryjnie wykonać taki raport. Jest też inny przepis w ustawie o ochronie środowiska mówiący, że dla elektrowni mającej powyżej 30m wysokości całkowitej może być wymagane wykonanie raportu oddziaływania na środowisko. Jest oczywiste, że to jest powód do „żerowania” na inwestorach, do naciągania ich, do pewnego wymuszania – nie będę dalej mówił na ten temat, ale można się domyśleć, w czym rzecz. Uważamy, że w momencie ustalania tego progu mocy – 100 MW, ktoś, kto wpisał tę wielkość, chyba nie wyobrażał sobie, jaka to jest moc. 100 MW to 50 elektrowni o mocy 2 MW, które trzeba zbudować 500m jedna od drugiej. Proszę pomyśleć, jaki to obszar. W Polsce centralnej i wschodniej takich obszarów nie mamy, by można było umiejscowić takie moce w zgodzie z aktualnymi przepisami. Ten drugi przepis, o którym wspomniałem, dopuszcza fakultatywność: raport może, ale nie musi być wymagany. Wymagane jednak jest wykonanie takiego raportu dla elektrowni nawet 100 KW, ponieważ ma ona 31m wysokości całkowitej, razem ze śmigłami. Inwestor, który nie dogada się z którymś z ustalających urzędów na temat tego, czy raport ma być czy nie – musi ten raport wykonać, co oznacza przedłużenie czasu trwania inwestycji o około trzy miesiące. Dalej, to już wiadomo, wszyscy mogą się domyślać, ile to nas kosztuje.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#MirosławKulak">Nasza propozycja zmierza do jednoznaczności przepisu. Proponowałem Ministerstwu Gospodarki takie rozwiązanie, nie wiem, czy zostanie uwzględnione. Dlatego chciałbym także Komisji zaproponować, żeby w przeciwieństwie do pierwszego punktu, co do którego uważamy, że można wprowadzić jasną wykładnię Ministerstwa Infrastruktury lub Ministerstwa Gospodarki, która by stanowiła, że wszystko, co dotyczy urządzeń niezbędnych do korzystania z przewodów linii energetycznych, jest uznane za inwestycje celu publicznego i że wlicza się do nich także urządzenia do produkcji odnawialnej energii. Jeśli chodzi o drugą kwestię, to musi tu być zastosowana dłuższa droga. Proponujemy, by ten przepis wprowadzić przy okazji nowelizacji ustawy o ochronie środowiska, modyfikując obecnie obowiązujący w ten sposób, że raport o oddziaływaniu na środowisko byłby wymagany obligatoryjnie dla elektrowni o mocy od 2 MW wzwyż. Elektrownia o mocy 2 MW, to duża elektrownia, musi być tu wykonany gminny plan zagospodarowani przestrzennego, bo zakłóca ona pewne naturalne zasoby. Wiadomo, że budowanie jednej elektrowni wiatrowej nie powoduje takich zakłóceń, jak budowanie całego gpz. Proponujemy też, aby wykonanie tego raportu obligatoryjnie dotyczyło sytuacji, w których chodzi o tereny chronione i otulinę tych terenów. Wówczas, jak powiadam, wykonanie raportu powinno być obligatoryjne. Jednakże dla elektrowni o mocy poniżej 2 MW taki raport nie byłby w ogóle wymagany. Chodzi o to, by nie było tego słowa „może”. To słowo „może” rodzi naprawdę wiele skutków ubocznych, na których temat nie będę szerzej się wypowiadał.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#MirosławKulak">Na prośbę wójtów gmin, chciałbym powiedzieć parę słów na temat planów zagospodarowania przestrzennego. Wójtowie i burmistrzowie bronią się przed wykonywaniem tych planów, bo ich zdaniem rodzą one skutki bardzo niekorzystne dla danej gminy. Podawano mi przykład rolnika, chcącego sprzedać ziemię pod działkę letniskową. Jeśli jest plan zagospodarowania przestrzennego, to już tak postąpić nie może. Zaznaczam, że tylko przekazuję te informacje, sam się na tym nie znam. Plany nie są antidotum na wszystkie problemy. One są dobre dla urbanistów, ponieważ czerpią oni z tego bezpośrednio korzyści, natomiast nie są dobre dla gmin i inwestorów, bo gminy muszą za to zapłacić, a inwestorzy płacą długim czasem oczekiwania na decyzje umożliwiające rozpoczęcie jakiejkolwiek inwestycji.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#MirosławKulak">Chciałbym na koniec podzielić się pewną refleksją. Była nowelizowania ustawa o ochronie środowiska, weszła w życie chyba w dniu 15 listopada 2008 r. Celem było przyspieszenie procesu decyzyjnego, jeśli chodzi o inwestycje. Powiem tak: miało być dobrze, a wyszło, jak zawsze. Może się tu komuś narażę, ale brak równoległości w postępowaniu dotyczącym warunków zabudowy i decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych powoduje wydłużenie czasu inwestycji, o co najmniej dwa miesiące. Przykładowo: złożyłem wniosek dnia 11 listopada 2008 r., a decyzja o uwarunkowaniach środowiskowych została wydana dnia 24 kwietnia 2009 r. Widać wyraźnie, że są „po drodze” przyczyny może nawet i obiektywne, bo jedna pani była na urlopie, potem druga się rozchorowała, że czas mijał i wszystko trwało tak długo. Nie wiem, jaka była intencja ustawodawcy związana z tym, by rozdzielić te dwie kwestie, te dwie decyzje. Osobiście uważam, a od 26 lat inwestuję, buduję, że poprzednia ustawa dawała możliwość równoległego prowadzenia sprawy, uzyskiwania obu decyzji mniej więcej w tym samym czasie. Prowadziło to do tego, że ogólnie czas oczekiwania był krótszy, skoro obie decyzje można było otrzymać w jednym terminie.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#MirosławKulak">Na tym zakończyłbym moją wypowiedź. Jeśli będą jakieś pytania, to chętnie na nie odpowiem, o ile będę w stanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#MirosławSekuła">Powiem szczerze, że nie bardzo rozumiem ten wniosek, by nałożyć dodatkowy obowiązek uzyskiwania raportu o oddziaływaniu na środowisko dla elektrowni mających moc poniżej 100 MW. Nie bardzo rozumiem, w czym to miałoby pomóc w budowie elektrowni wiatrowych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#MirosławKulak">Może się przejęzyczyłem. Propozycja jest taka, że raport oddziaływania na środowisko obligatoryjnie powinien być wymagany dla elektrowni o mocy od 2 MW wzwyż.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MirosławSekuła">No właśnie: dlaczego od 2 MW, skoro teraz jest od 100 MW? Czemu chce pan te elektrownie, o mocy od 2 MW do 100 MW, objąć obowiązkiem sporządzania raportu o oddziaływaniu na środowisko? Czy chce pan im utrudnić funkcjonowanie i zwiększyć konkurencyjność elektrowni wiatrowych, czy ma pan na myśli jakiś inny cel?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#MirosławKulak">Nie chodzi o to, żeby utrudnić. Chodzi o to, że elektrownia o mocy 2 MW może być podłączona bezpośrednio do linii średniego napięcia. Natomiast od mocy 2 MW wzwyż, każda elektrownia musi mieć wybudowany gpz. Nasza propozycja polega na tym, żeby „czarne było czarne, a białe było białe”, żeby na tyle uprościć budowę elektrowni o mocy do 2 MW, by nie było możliwości dowolnej interpretacji.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#MirosławKulak">Podam tu przykład. Sanepid wydaje decyzje dotyczące elektrowni wiatrowych – nawiasem mówiąc, nie wiadomo dlaczego, to bardzo dziwne. Jednak tak stanowią przepisy. Jest zrozumiałe, że ma do tego pełne prawo Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Ale Sanepid? Przecież w tej elektrowni ludzie nie pracują, nikogo tam nie ma, to działa automatycznie. Jednak zdarzają się sytuacje, że w Sanepidzie urzędnik upiera się przy tym, by dla elektrowni o mocy 100 KW wymagać raportu o oddziaływaniu na środowisko, bo wysokość tej elektrowni o 1m przekracza 30 m.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MirosławSekuła">Rozumiem, że w istocie, państwa boli to, że jest fakultatywność w nakładaniu obowiązku sporządzania raportu oddziaływania na środowisko, a nie to, że granicą jest 100 MG?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MirosławKulak">Właśnie tak, boli nas ta fakultatywność, to, że dowolny urzędnik może pomiatać inwestorem jak mu się podoba, bo elektrownia o mocy 100 KW powinna być wybudowana w czasie trzech miesięcy, a te trzy miesiąca trwa właśnie uzgadnianie wpisu w raporcie, bo jedno zdanie w nim nie podoba się urzędnikowi, albo też, co tu dużo mówić – inwestor musi iść „z kopertą”. Dlatego proponujemy, by elektrowni, które mają moc do 2MG i które zajmują około 300 m2 powierzchni, nie wymagają budowy gpz, co oznaczałoby drogi dojazdowe, ogrodzenia, transformatory, nie dotyczył obowiązek sporządzania raportu. Te 2MG stanowią taką wielkość graniczną. Jeśli zrezygnujemy z fakultatywności sporządzania raportu, można by obniżyć wartość graniczną, bo te 100MG, to naprawdę będzie rzadka inwestycja w Polsce. Na palcach jednej ręki będzie można policzyć takie farmy wiatrowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#MirosławSekuła">Tak, ale ma pan na myśli tylko elektrownie wiatrowe, ale przy tej kwestii trzeba pamiętać o całej grupie innych elektrowni, które znajdują się w tym przedziale mocy do 100 MG. Widzę, że pan wicedyrektor z Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska chciałby zabrać głos. Bardzo proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PiotrOtawski">Ponieważ wiele spraw, wątpliwości i wniosków dotyczyło Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska czy w ogóle resortu środowiska, pozwolę sobie na udzielenie odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PiotrOtawski">Dla pana prezesa mam chyba dobrą informację. Obecnie projektowane jest rozporządzenie dotyczące podziału przedsięwzięć. Teraz odbywają się konsultacje społeczne. Proszę wziąć udział w tych konsultacjach i skierować swoje uwagi do resortu środowiska. Z całą pewnością zostaną one wnikliwie potraktowane. Jeśli ta zmiana miałaby się dokonać, wcale nie będzie być może tak odległa czasie, jak to przewidywał pan prezes, bo jesteśmy w zasadzie po konsultacjach społecznych, trwają uzgodnienia międzyresortowe i sądzę, że przed końcem wakacji nowe rozporządzenie wejdzie w życie. Co do samego kryterium wysokości, to projekt rozporządzenia przedstawiony do konsultacji społecznych nie zawiera kryterium wysokości, przyjmuje się tam kryterium zainstalowanej mocy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#MirosławSekuła">Jaka moc stanowi tam wartość graniczną?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PiotrOtawski">Zacytuję: „Instalacje wykorzystujące siłę wiatru do produkcji energii niewymienione w par. 2 ust. 1 pkt 5” – czyli w tym punkcie, gdzie była mowa o tym, że sporządzenie raportu jest obligatoryjne i tam pozostał ten próg 100MG – „z wyłączeniem pojedynczych turbin o mocy mniejszej niż 100 KW.”. A więc tych mniejszych, o mocy mniejszej niż 100 KW nie dotyczyłby obowiązek sporządzania oceny oddziaływania na środowisko. Dla tych, których moc byłaby większa niż 100 KW a mniejsza niż 100MG, taki obowiązek byłby fakultatywny. Rozumiem wątpliwości pana prezesa, proszę je zgłosić na konsultacji społecznej. Naprawdę podejdziemy do tego na pewno poważnie.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#PiotrOtawski">Z propozycji pana prezesa wynika, że wszystkich elektrowni o mocy większej niż 2MG, dotyczyłby obligatoryjnie obowiązek przeprowadzania oceny oddziaływania na środowisko, a inwestycje o mocy niższej, z wyjątkiem inwestycji na terenach chronionych, nie wymagałoby takiej oceny w ogóle. Musielibyśmy upewnić się, czy takie rozwiązanie byłoby zgodne z dyrektywą, bo ona wprowadza obowiązek ustalenia progu, powyżej którego przeprowadza się screening, a więc badanie. Pozwolę sobie odnieść się do uwag pana prezesa dotyczących sytuacji korupcjogennych, czy uzależnienia decyzji od „widzimisię” wójta, burmistrza czy prezydenta. Dyrektywa przewiduje wprowadzenie obowiązku albo indywidualnego zbadania każdego przedsięwzięcia, którym jest elektrownia wiatrowa, albo wprowadzenia progu, powyżej którego dokonuje się screeningu. Obawiam się, że wprowadzenie progu obligatoryjnego bez progu, od którego przedsięwzięcie podlegałoby badaniu indywidualnemu, będzie niemożliwe. Oczywiście możemy dyskutować na temat zasadności progu, jego wysokości, dlatego, jak mówiłem wcześniej – proszę zgłosić swoje uwagi na konsultacji społecznej.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#PiotrOtawski">Screening wynika z dyrektywy i z tego obowiązku nie można będzie zrezygnować, natomiast jest kwestia, jak odbywa się on w praktyce. Inna jeszcze kwestia, że wprawdzie ustawa o udostępnianiu informacji o środowisku weszła w życie w dniu 15 listopada 2008 r., to jednak pewne rozwiązania zaczną obowiązywać od listopada roku bieżącego. W pierwszym roku działania generalna i regionalne dyrekcje środowiska mają się skupić przede wszystkim na inwestycjach mających strategiczne znaczenie dla kraju, a więc tych z pierwszej grupy, dla których decyzje wydaje Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska. Silnie oponowałbym przeciw twierdzeniu, że reforma w tym obszarze spraw nie przynosi efektów, bo tempo wydawania decyzji wzrosło około osiemdziesięciokrotnie w stosunku do tego, jak te decyzje były wydawane w roku 2008. Wydaje się, że jest w tej sferze postęp. Natomiast elektrownie wiatrowe są w tej grupie inwestycji, których dotyczyć będzie drugie rozwiązanie, polegające na tym, ze regionalni dyrektorzy ochrony środowiska będą wydawali opinie co do konieczności sporządzenia raportu, a następnie będą uzgadniali decyzje o uwarunkowaniach środowiskowych, ale będą to robili od dnia 15 listopada bieżącego roku.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#PiotrOtawski">Obecnie całość oceny oddziaływania na środowisko jest w rękach wójta, burmistrza, prezydenta, jako tych osób, które przyjmują wnioski i wydają decyzje, a organem uzgadniającym jest starosta, chyba że przedsięwzięcie może znacząco wpływać na obszar Natura 2000, wówczas jest to Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska. Wcześniej był to wojewoda. Z tego też powodu, w części tych postępowań regionalni dyrektorzy ochrony środowiska uczestniczyć nie będą. Intencją reformy i wprowadzenia tych przepisów, jak i tego, że każdorazowo regionalny dyrektor najpierw opiniuje konieczność przeprowadzenia oceny, a potem uzgadnia decyzję, było właśnie dążenie do ukrócenia różnorodności orzecznictwa na różnych obszarach kraju. Chcemy, aby opinia co do konieczności sporządzenia raportu przez regionalnego dyrektora ochrony środowiska była wykładnią całego postępowania, by wójt, burmistrz, prezydent nie blokowali takiego przedsięwzięcia, jeśli organ wyspecjalizowany w ochronie środowiska stwierdzi, że nie ma konieczności wykonania oceny oddziaływania na środowisko. Wiem, że niekiedy tak się działo. Reforma w zakresie tempa wydawania decyzji w odniesieniu do tych ważniejszych inwestycji już przynosi efekty. Pewien proces ujednolicania orzecznictwa będzie się dokonywał na szerszą skalę po dniu 15 listopada bieżącego roku, również w odniesieniu do innych przedsięwzięć.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#PiotrOtawski">Co do konieczności wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach przed decyzją o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu wynikała z niezgodności polskiego prawa z prawem wspólnotowym. Był to wyraźnie jeden z najpoważniejszych argumentów KE w sporze i jeden z argumentów w potencjalnej skardze. Ponieważ skargą to się nie skończyło, pozostało na etapie uzasadnionej opinii, która jest ciągle aktualna ze względu na oczekiwanie KE na wydanie rozporządzenia do ustawy o udostępnianiu informacji w zakresie podziału przedsięwzięć. Również pocieszająca jest wiadomość dla pana prezesa taka oto, że projekt rządowy ustawy o zmianie ustawy – Prawo budowlane i o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym przewiduje możliwość prowadzenia postępowania w sprawie decyzji o uproszczonym planie realizacyjnym, która w pewien sposób zastępuje decyzję o warunkach zabudowy, łącznie z postępowaniem w sprawie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, wydawanej na wniosek inwestora. W związku z tym, kolejny postulat pana prezesa byłby spełniony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#MirosławSekuła">Proszę nie wyciągać z naszych obrad takiego oto wniosku, że Komisja przyczynia się do tego, by zmienić zasady w ten sposób, iżby obligatoryjne sporządzenia raportu o oddziaływaniu na środowisko miało dotyczyć elektrowni o mocy mniejszej niż 100 MG. Uważam, że pan prezes źle zdiagnozował przyczynę problemu. Sądzę, że nie ma powodu zmieniać tej granicy. Moim zdaniem, problem leży gdzie indziej, mianowicie w uznaniowości decyzji dotyczącej sporządzania raportu. Zawsze uznaniowość rodzi określone problemy i niewątpliwe zagrożenia korupcyjne. Powiedział pan, że rozporządzenie przewiduje „wyjęcie” spod tej fakultatywnej możliwości sporządzania raportu elektrowni wiatrowych, mających moc 100 KW. Ponieważ najczęściej standardowa turbina ma moc 100 KW, to wchodziłaby ona w ten obszar zwolnienia. Proszę więc zastanowić się, czy nie „wyjąć” albo utworzyć katalog zamknięty lub otwarty – zależnie od sformułowania, albo po prostu podwyższyć tę granicę, np. do 1 MG? To, moim zdaniem, w sposób znaczący ułatwi otwarcie tego obszaru inwestowania. Jedynym problemem jest w zasadzie to, że elektrownie do jakiejś granicy mocy nie zostały wyłączone z obowiązku sporządzania tego raportu. Rozumiem, że obydwa te obszary spraw: i moc 100MG i te 30m wysokości, są regulowane rozporządzeniem Ministra Środowiska. Jeśli trwają prace nad nowelizacją, to według mnie zmiany powinny iść w tych dwóch kierunkach. Na pewno bardzo pozytywne jest to, że uwalnia się te najmniejsze elektrownie z obowiązku sporządzania raportu. Moja sugestia byłaby taka, aby zastanowić się, czy to na pewno mają być te, mające moc 100 KW, czy tej granicy nie ustanowić wyżej, zakładając, że to są i tak standaryzowane instalacje, wszędzie takie same, więc ich oddziaływanie na środowisko jest znane?</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#MirosławSekuła">Chciałbym zastanowić się jeszcze nad tym, co pan prezes mówił o planach zagospodarowania przestrzennego, bo niezupełnie pana zrozumiałem. W zasadzie nie ma takiego wymogu, by inwestować tylko na obszarze, który obejmuje lokalny plan zagospodarowania przestrzennego. Jeżeli jakiś obszar nie jest objęty takim planem, to występuje się o decyzję o warunkach zabudowy i wówczas to ta decyzja określa warunki, jakie ma spełniać inwestycja. Jest, co prawda, problem polegający na tym, że te decyzje o warunkach zabudowy są po prostu ustalane w drodze negocjacji pomiędzy potencjalnym inwestorem a urzędnikami. To według mnie jest problem. Dyskutowaliśmy podczas posiedzenia Komisji o tym, o czym pan mówił, a jak przypuszczam są to opinie wójtów burmistrzów i prezydentów – że gminy są niechętne sporządzaniu planów zagospodarowania przestrzennego. Są różne przyczyny tej niechęci. Po pierwsze, jest to wysoki koszt związany z bardzo wysokimi wymaganiami, stawianymi tym planom, po drugie, jest bardzo mała liczba osób uprawnionych, zamknięty krąg osób sporządzających te plany. W Polsce jest około 1300 inżynierów urbanistów, gdy tymczasem gmin jest 2500. Jeśli doliczyć nowelizacje tych planów, to przy tak zamkniętym kręgu osób uprawnionych, zawsze będzie problem z dostępem do tej usługi, co zdecydowanie podwyższa jej cenę. I po trzecie, urzędnicy niechętnie sporządzają plany zagospodarowania przestrzennego, bo to ogranicza ich swobodę decydowania o warunkach zabudowy, bo przeznaczenie jakiegoś obszaru w planie zagospodarowania przestrzennego na taki czy inny cel, w zasadzie wiąże również samorząd, a nie tylko potencjalnego inwestora.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#MirosławSekuła">Nie bardzo doszukałem się tych rozwiązań, które zwiększyłyby możliwość budowania elektrowni wiatrowych, gdyby zmienić prawo dotyczące sporządzania planów zagospodarowania przestrzennego. Chyba tylko w tym zakresie, że znaczące ułatwienia w sporządzaniu tych planów, tak samo jak byłyby korzystne dla wszystkich inwestycji, byłyby korzystne i dla elektrowni wiatrowych. Czy to dobrze zrozumiem?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#MirosławKulak">Z tego, co zrozumiałem, to wójtowie i burmistrzowie nie są przeciwni sporządzaniu planów dla terenów zurbanizowanych, a więc tam, gdzie znajduje się miasto, wioska, gdzie są zabudowania. Natomiast problem stanowi dla nich wykonywanie planów dla terenów otwartych, gdzie nie ma żadnej zabudowy, gdzie są „gołe” pola. Tym planom są niechętni, bo to władze samorządowe bardzo drogo kosztuje. Niekiedy nie ma wykonanych mapek tych terenów. Czasem są to ogólne mapy. Inwestując na tych terenach, dopiero my musimy wykonywać profesjonalne mapy na własny koszt. Oczywiście one służą również urzędowi gminy. Z tego powodu, tak ważne jest dla nas – i to byłoby podstawowe ułatwienie – by te inwestycje wznoszone daleko od terenów zurbanizowanych, uznać za inwestycje celu publicznego, bo to upraszcza procedury.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#MirosławKulak">Jeśli chodzi o decyzje o warunkach zabudowy, to chcę powiedzieć, że urbaniści interpretując decyzje o warunkach zabudowy…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#MirosławSekuła">Mówiąc urbaniści, ma pan na myśli urzędników gminnych, czy tak?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#MirosławKulak">Tak, tych urbanistów, którzy wydają opinie. Każdy urbanista w gminie zatrudniony jest jako doradca. Tak jest traktowany. Urbaniści interpretują przepis o wydaniu warunków zabudowy, tych zwykłych, bez inwestycji celu publicznego, na zasadzie obszarowej – tak mi przynajmniej tłumaczył urbanista – i to są trzy szerokości działki, na których stoi podobny budynek. Trzy szerokości działki. Inwestycja typu elektrownia wiatrowa nigdy w tym się nie zmieści. Jest druga możliwość interpretacji, polegająca na analizie funkcji. Ta byłaby bardziej przydatna, ale urbaniści są jej niechętni, a szczególnie w tych gminach, w których ci urbaniści mają swoje biura.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MirosławSekuła">Jeszcze pan chciałby wypowiedzieć się w tej sprawie? Bardzo proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#MaciejStryjecki">Od co najmniej pięciu lat zajmuję się energetyką wiatrową. Organizowałem rynek w branży wiatrowej jako dyrektor generalny Polskiej Izby Gospodarczej Energii Odnawialnej. Sprawami, o których tu dziś mowa, zajmuję się od ładnych paru miesięcy. Byłem autorem propozycji przepisów, które miały te problemy rozwiązać, i parę miesięcy temu złożyłem je na ręce pana przewodniczącego Janusza Palikota. Prowadziłem w ostatnich miesiącach konsultacje z Ministerstwem Gospodarki, Ministerstwem Infrastruktury, posłami z Komisji Infrastruktury i organami ochrony środowiska. Ten temat mam bardzo dobrze przedyskutowany. Jeżeli można, chciałbym dodać kilka słów uzupełnienia do tego, o czym mówiono tu do tej pory. Przede wszystkim, zaliczenie inwestycji z obszaru energetyki wiatrowej czy szerzej energetyki odnawianej, bo sądzę, że nie ma co się ograniczać do energetyki wiatrowej, choć to jest w tej chwili rynek najdynamiczniej się rozwijający, ma swoje uzasadnienie z kilku powodów. Po pierwsze, chodzi o skrócenie procedur. Dziś mamy najdłuższe w Europie procedury przygotowywania projektów. Cieszymy się, że jesteśmy w stanie przygotować i oddać do użytku w ciągu roku 200MG w energetyce wiatrowej. W Hiszpanii w ciągu roku oddaje się 3500MG, w Niemczech – 2500MG, w Portugalii – kraju mniejszym, oddaje się 1500 MG. My, jak powiedziałem, oddajemy 200MG, a powinniśmy, by realizować cele unijne, oddawać rocznie 1000 MG. To wyzwanie, które nas czeka. Nie oddajemy tyle, bo od pomysłu do realizacji upływa u nas 5–7 lat, podczas, gdy w innych krajach trwa to 3–4 lata. Taka jest różnica.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#MaciejStryjecki">Jednym z kluczowych problemów, który zaraz bardzo się zaogni, jest właśnie ta pierwsza procedura lokalizacyjna. Dziś wygląda to tak, że równolegle inwestor lub deweloper przygotowuje dwie rzeczy: stara się o warunki przyłączenia do sieci – ich uzyskanie trwa od roku do dwóch lat, i pracuje nad uzyskaniem decyzji lokalizacyjnej, a więc uzyskaniem albo zmiany planu zagospodarowania przestrzennego albo decyzji o inwestycji celu publicznego. Za chwilę nie będzie możliwe prowadzenie tych czynności równolegle, gdyż zmiany zaproponowane w Prawie energetycznym spowodują, że aby złożyć wniosek o wydanie warunków przyłączenia do sieci, trzeba będzie przedłożyć wypis z planu zagospodarowania przestrzennego i wykazać się decyzją lokalizacyjną, albo decyzją o warunkach zabudowy. A więc, najpierw trzeba uzyskać decyzję lokalizacyjną a dopiero potem starać się o warunki przyłączenia do sieci. Mamy nadzieję, że te nowe rozwiązania, zaproponowane przez Ministerstwo Gospodarki, skrócą procedurę uzyskiwania decyzji o warunkach przyłączenia do sieci, co nie zmienia faktu, że co najmniej półtora roku będzie trwało przygotowanie i uzgodnienie zmiany planu zagospodarowania przestrzennego konieczne do uzyskania pierwszej decyzji. Mało tego; druga zmiana prawa, która weszła w życie – ustawa o dostępie do informacji o ocenie oddziaływania na środowisko, wprowadziła obligatoryjny obowiązek przeprowadzania procedury środowiskowej na etapie uzyskania studium uwarunkowania przestrzennego gminy, zmiany planu zagospodarowania przestrzennego a potem decyzji budowlanej. A więc trzykrotnie trzeba uzyskać decyzję środowiskową. Wiem, że jest to zgodne z dyrektywą unijną i musieliśmy to wprowadzić, ale miejmy świadomość tego, że to nie skróci całej procedury.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#MaciejStryjecki">Jeżeli uznalibyśmy elektrownię wiatrową za inwestycję celu publicznego, oficjalnie, żeby nie było problemów interpretacyjnych, tak jak ma to miejsce w tej chwili, to skrócilibyśmy ten etap z półtora roku do trzech miesięcy. To olbrzymia różnica.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#MaciejStryjecki">Drugi problem kluczowy jest taki, że wiele projektów jest przygotowywanych obecnie a nawet część już zostało zrealizowanych, jako inwestycje celu publicznego. Mówię o projektach elektrowni wiatrowych. Stoją, kręcą się duże farmy wiatrowe, jako inwestycje celu publicznego, na podstawie m.in. interpretacji Ministerstwa Infrastruktury. Dzisiaj interpretacje są inne. Co to oznacza? Znaczy to, że ktoś może podważyć legalność tych zrealizowanych inwestycji, decyzje budowlane ze wszelkimi tego konsekwencjami. Jeśli np. do realizacji tych projektów wykorzystano środki unijne, to oczywiście konieczny będzie zwrot tych środków. Dzisiaj wiele wniosków wysłano do instytucji finansujących, bo przecież zostały uruchomione środki unijne na energetykę wiatrową i cały szereg tych projektów realizowanych jest jako inwestycje celu publicznego. Jeśli nie wprowadzimy jednoznacznej interpretacji, że wykorzystanie odnawialnych źródeł energii, w tym energii wiatru, jest celem publicznym, to zaraz powstaną problemy z podważaniem decyzji, zwrotem pieniędzy itd.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#MaciejStryjecki">To są te dwa kluczowe problemy. Jest przygotowana nowelizacja. Dziś jeszcze raz przekażę jej dwa warianty, gdyż można dokonać zmiany na dwa sposoby. Jeden jest prosty, polegałby na wprowadzeniu odpowiednich zmian do Prawa energetycznego. I tu apeluję do Ministerstwa Gospodarki, które uwzględniając m.in. moje apele, wpisało do programu wykonawczego „Polityki energetycznej do roku 2030” punkt przewidujący rozstrzygnięcie sprawy zaliczenia omawianych dziś inwestycji do inwestycji celu publicznego. Chwała Ministerstwu Gospodarki za to, a mój apel dotyczy tego, by owo rozstrzygnięcie nastąpiło szybko i w dobrym kierunku. Można to zrobić wprowadzając w Prawie energetycznym do definicji energetyki odnawialnych źródeł energii przepis mówiący, że wykorzystanie odnawialnych źródeł energii jest celem publicznym. Trudno bowiem twierdzić, że nie jest, szczególnie, że mamy dyrektywę, którą musimy wypełnić, mamy pakiet energetyczno-klimatyczny. Ogromna część polityki energetycznej, polityki ekologicznej jest poświęcona temu tematowi. Jedyne zastrzeżenie, które zgłosiło Ministerstwo Infrastruktury, a rozmawiałem na ten temat z panem ministrem Dziekońskim, było takie, że konstytucja dopuszcza możliwość wywłaszczenia nieruchomości pod inwestycje celu publicznego. Oczywiście zaraz powstał zarzut, że inwestor będzie chciał wyłudzić ziemię, drogą wywłaszczenia na farmę wiatrową. Jeżeli przeczyta się prawo dotyczące gospodarki nieruchomościami, które to definiuje szczegółowo, to ewidentnie widać, że wywłaszczyć można tylko na rzecz Skarbu Państwa i tylko wówczas, gdy nie ma innej drogi pozyskania tej nieruchomości. My, wychodząc z założenia, że jeśli są obawy, to trzeba na to reagować, dopisaliśmy do tego sformułowanie, że jest celem publicznym wykorzystanie odnawialnych źródeł energii, o ile może on być realizowany w sposób niepowodujący ograniczenia lub pozbawienia praw do nieruchomości inaczej, niż w drodze umowy.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#MaciejStryjecki">Zwracam się z gorącym apelem o zajęcie się tą sprawą w sposób konstruktywny. Bardzo często biorę udział w posiedzeniach różnych komisji. Na temat, o którym tu mowa, wielokrotnie dyskutowano na posiedzeniach Komisji Infrastruktury, Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa oraz Komisji Gospodarki. Nikt nigdy nie powiedział, że jest to sprawa nie do załatwienia. Rozwiązanie tego problemu w znaczący sposób ułatwi rozwój tej branży.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#MirosławSekuła">Jest jeszcze taki problem, że część urzędników, którzy nie mają w tym własnego interesu, kwalifikuje takie inwestycje jako inwestycje celu publicznego, a ci, którzy mogą mieć w tym interes, np. sporządzenie planu zagospodarowania przestrzennego na tym obszarze, nie zgadzają się z taką interpretacją i interpretują „w drugą stronę”. Tak to zrozumiałem. Pan potwierdza, że problem stanowi to, iż nie kwalifikuje się elektrowni wiatrowych jako inwestycji celu publicznego. Tutaj wydaje się, że problemem jest albo nieprecyzyjność przepisów, umożliwiająca różnorodną interpretację, albo milczenie Ministerstwa Infrastruktury czy Ministerstwa Gospodarki, które by te wątpliwości przecięły. Dlatego pytam przedstawicieli obu ministerstw – co państwo na to? Z dwóch wypowiedzi bowiem wynika, że resorty przede wszystkim zastanawiają się nad tym, jak uniemożliwić inwestowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#GrzegorzKubaszewski">Resort infrastruktury stoi na stanowisku, że budowa urządzeń służących wytwarzaniu energii elektrycznej z każdego źródła, nie tylko ze źródeł odnawialnych, nie jest inwestycją zaliczaną do inwestycji celu publicznego. I tu nie ma zaskoczenia, bo mieliśmy na ten temat wiele interpelacji poselskich, senatorskich, wiele pytań prasy, organów samorządu terytorialnego. Nasze stanowisko jest jednoznaczne: taka inwestycja nie jest celem publicznym. Nie jesteśmy w takim sposobie myślenia osamotnieni. Opieramy się na orzecznictwie sądów administracyjnych, które orzekając w zakresie skarg od rozstrzygnięć zawartych w decyzjach administracyjnych, orzekały, że budowa urządzeń służących wytwarzaniu energii elektrycznej nie wypełnia definicji zawartej w art. 6 w pkt 2 ustawy o gospodarce nieruchomościami. Oczywiście ustawa o gospodarce nieruchomościami w art. 6 zawiera katalog celów publicznych, ale ten katalog jest otwarty, ponieważ pkt 90 odsyła nas do innych celów publicznych, określonych w innych ustawach. Dokonując niejako analizy przepisów odrębnych nie znaleźliśmy przepisu, który w sposób jednoznaczny pozwoliłby na interpretację, że budowa urządzeń wytwarzających energię mieści się w katalogu celu publicznego. Nie jest to, jak powiedziałem, osamotniony pogląd Ministerstwa Infrastruktury, ale poparty on jest orzecznictwem.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#GrzegorzKubaszewski">Jeśli chodzi o zaliczenie danej inwestycji do inwestycji celu publicznego i pan prezes przywoływał pogląd pana ministra Dziekońskiego, że zaliczenie danego przedsięwzięcia do inwestycji celu publicznego w art. 21 w ust. 2 konstytucji umożliwia ograniczenie świętego prawa własności. To ograniczenie nie tylko sprowadza się do wywłaszczenia, czyli do ograniczenia bądź pozbawienia własności. Za zaliczeniem danej inwestycji do inwestycji celu publicznego idzie wiele innych przywilejów, chociażby zwolnienie od podatku od czynności cywilnoprawnych, inny, niższy wymiar stawek opłat rocznych z tytułu użytkowania wieczystego itd. Prowadzimy analizy, zleciliśmy opracowanie dotyczące porównania, jak przedstawia się sytuacja budowy elektrowni wiatrowych w innych krajach europejskich i jak to się ma do prawa do nieruchomości. Szwecja jest jednym z krajów, które dynamicznie rozwijają inwestycje tego typu, jak elektrownie wiatrowe. I tam powszechnie krytykuje się system planowania przestrzennego. Mnie to nie dziwi. Każdy narzeka na system planowania przestrzennego; jest on zbiorem ograniczeń wszelkich praw. Nie tylko prawa własności, ale także praw do inwestowania.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#GrzegorzKubaszewski">Jeżeli chodzi o podnoszone tu kwestie związane z nieprawidłowościami w zakresie działań urbanistów mających swoje firmy na terenie danej gminy, to prosilibyśmy – i tu przekazuję prośbę pana ministra Dziekońskiego – o informację, w jakich gminach taki proceder ma miejsce W miarę możliwości prawnych postaramy się to zweryfikować i ewentualnie wystąpić o ograniczenie lub odebranie uprawnień urbanistycznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#MirosławSekuła">Prosiłbym teraz o stanowisko przedstawiciela Ministerstwa Gospodarki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#MarekKucharski">Potwierdzę tylko to, o czym powiedział pan prezes Maciej Stryjecki. Wychodząc naprzeciw postulatom przedsiębiorców inwestujących w odnawialne źródła energii wprowadziliśmy do projektu „Polityki Energetycznej Polski do roku 2030” jedno z działań wykonawczych mówiące o rozważeniu zasadności i ewentualnym wprowadzeniu rozwiązań mających na celu nadanie statusu celu publicznego inwestycjom wykorzystania odnawialnych źródeł energii. Zostało to wpisane do „Polityki Energetycznej”, więc będzie realizowane z udziałem Ministerstwa Infrastruktury. To tyle, jeśli chodzi o inwestycje celu publicznego.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#MarekKucharski">Chciałbym jeszcze odnieść się krótko do nowelizacji Prawa energetycznego. Proces projektowania farm wiatrowych będzie dwustopniowy. W nowelizacji Prawa energetycznego rzeczywiście zapisaliśmy konkretne terminy, w jakich przedsiębiorstwa energetyczne muszą wydawać te warunki. To będzie obwarowane karami, więc mam nadzieję, że przedsiębiorstwa energetyczne nie będą dowolnie decydowały, jakich terminów mają się trzymać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JanuszPalikot">Rozumiem, że jest pewien obiektywny stan rzeczy, który opisał przedstawiciel Ministerstwa Infrastruktury. Stan ten poddaje się interpretacji. Są tu różne stanowiska, ale nie chcę polemizować i rozstrzygać czy dzisiaj, w świetle istniejących przepisów, ta inwestycja jest inwestycją celu publicznego czy nie. Wierzę, że państwo to kompetentnie sprawdzili, że dzisiejsze przepisy skłaniają raczej do uznania, że inwestycją celu publicznego nie jest. Nie ma o tym co dyskutować.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#JanuszPalikot">Chodzi o to, czy jako Komisja podejmujemy się rekomendowania Sejmowi zmiany tego stanu rzeczy i stwierdzenia, co jest rozstrzygnięciem polityczno-społecznym, że uznajemy ten typ inwestycji w energię odnawialną za inwestycję celu publicznego. Nas nie interesuje to w wymiarze interpretacyjnym, lecz jako nowa decyzja polityczna, nowa regulacja. Skłaniałbym się do tego, byśmy uznali inwestycję w odnawialną energię za inwestycję celu publicznego. Nie ma co powtarzać uzasadnień, bo wszyscy je intuicyjnie i zdroworozsądkowo dobrze odczytujemy. Skłaniałbym się więc do tego, byśmy dokonali zmian w istniejących przepisach, przyjmując jedną czy drugą ścieżkę rozwiązania tej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#JanuszPalikot">Prosilibyśmy pana prezesa o powtórne złożenie tych projektów nowelizacji. Poddalibyśmy je ocenie ze wszystkimi „szykanami” i zaproponowali zmianę stanu rzeczy, usuwając w cień dyskutowanie dzisiaj nad tym, czy to jest czy nie jest inwestycja celu publicznego. Skoro kompetentni urzędnicy różnych resortów twierdzą, że jest to inwestycja celu publicznego, to pewnie raczej jest, ale zostawmy ten problem. Rozpocznijmy „nowe rozdanie”, przyjmijmy nowy punkt widzenia. I to bym rekomendował, panie przewodniczący.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#MirosławSekuła">Rozumiem, że w tej chwili są dwie propozycje. Pierwsza, że Komisja podejmuje prace nad tym problemem i prowadzi je w dwóch kierunkach. Po pierwsze, zmiany legislacyjnej prowadzącej do uznania inwestycji energetycznych wykorzystujących odnawialne źródła energii za inwestycje celu publicznego. I po drugie, że zwrócimy się z dezyderatem do Ministra Środowiska o to, by w swoim rozporządzeniu wyłączył instalacje elektrowni wiatrowych o mocy poniżej x KW z obowiązku sporządzania raportu oddziaływaniu na środowisko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PiotrOtawski">Chciałbym odnieść się do kwestii wyłączenia, o którym pan przewodniczący powiedział. Załącznik nr 2 do dyrektywy mówi o wszystkich przedsięwzięciach dotyczących elektrowni wiatrowych. Ustalając próg mamy prawo zastosować albo badanie indywidualne albo próg i badanie indywidualne, musimy to na tyle doskonale uzasadnić, aby nie mieć problemu w KE. Zwłaszcza, że mamy otwartą sprawę.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PiotrOtawski">Chcę tylko podkreślić, że trzeba być racjonalnym przy ustalaniu tego progu, by nie ustalać takiego, który z góry nas skaże na konflikt w KE. Tak, jak wcześniej powiedziałem, prosimy o zgłoszenie tego problemu w ramach konsultacji społecznych. Postaramy się wypracować taki próg i znaleźć dla niego takie uzasadnienie, by tego konfliktu, o którym wspomniałem, uniknąć. Myślę, że dobrą propozycją jest zróżnicowanie progu – niższego na obszarach chronionych i wyższego poza obszarami chronionymi. Proszę o racjonalność w podejściu do wysokości progów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#MirosławSekuła">Sam pan dyrektor powiedział, że w projekcie jest mowa o 100 KW. Rozumiem, że do tych 100 KW ktoś wymyślił jakieś uzasadnienie? Dobrze, zawrzemy to w dezyderacie. Dezyderat nie musi zawierać aż tak precyzyjnych wytycznych. Rozumiem, że pan nam dzisiaj złoży w sekretariacie Komisji swoją propozycję zmian ustawowych wraz z uzasadnieniem, zmierzającym w tym kierunku, że te instalacje są inwestycjami celu publicznego, i z deklaracją dopracowania tych rozwiązań w trakcie dalszych prac nad treścią tego projektu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#MaciejStryjecki">Tak, oczywiście, mam ten materiał przygotowany i za chwilę go państwu przekażę. Wracając do kwestii raportu o oddziaływaniu na środowisko, bardzo bym prosił o zauważenie istotnej różnicy. Mówiąc, często łączymy pewne pojęcia. Elektrownia wiatrowa, to jest jeden wiatrak. Nie ma elektrowni wiatrowej o mocy większej niż 6 MG. Jeżeli mówimy o większych mocach, to już mówimy o farmach wiatrowych.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#MaciejStryjecki">Inaczej powstają takie sformułowania, jak np. w wytycznych NFOŚ lub innej instytucji finansującej, mówiące o finansowaniu elektrowni wiatrowych o mocy poniżej 5MG, czyli dla wszystkich, bo średnio każda elektrownia wiatrowa na farmie o mocy 100MG będzie miała moc 1,5 lub 2 MG. To jest bardzo istotne i myślę, że państwo tego dopilnują.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PiotrOtawski">Chciałbym państwa uspokoić w tej kwestii. Rozporządzenie mówi o instalacjach, a nie o elektrowni jako o pojedynczej konstrukcji. Jest mowa o instalacjach, o mocy, więc nie ma takiego problemu, że będzie to utożsamiane z jedną elektrownią wiatrową. To musiałby być wówczas jeden wiatrak o mocy 100 MG. Takiego zagrożenia, o którym pan wspomniał, nie ma.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#GrzegorzKubaszewski">Nie kwestionujemy sprawy rekomendacji szanownej Komisji, natomiast zwracamy uwagę na to, że przyjęcie za cel publiczny tych konkretnych inwestycji, jest jakby wejściem na tę „najwyższą półkę”. Jak przeczytaliśmy w materiale, problem leży w kwestii lokalizacji tych inwestycji. Być może należałoby rozważyć nie tyle zaliczenie tych inwestycji do inwestycji celu publicznego, ile stworzenie innej, prostszej, łatwiejszej ścieżki w zakresie lokalizowania tych inwestycji w kontekście samego planowania przestrzennego.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#GrzegorzKubaszewski">We współpracy z Ministerstwem Gospodarki prowadzimy analizy, stąd to badanie modelu szwedzkiego. Może nie należy „wskakiwać” od razu na najwyższą półkę i zmieniać od razu przepisy ustawy o gospodarce nieruchomościami, lecz tylko dokonać pewnego rozdzielenia inwestycji celu publicznego o charakterze lokalnym i ponadlokalnym w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, co przyniesie mniejsze konsekwencje, nie będzie zmian w systemie opodatkowania, ulg w opłatach itd.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#MirosławSekuła">Jestem przekonany, że w Ministerstwie Infrastruktury prace nad tą kwestią trwają i jeśli my zgłosimy nasz projekt ustawy, to będziemy mogli liczyć na ewentualny konkurencyjny projekt ministerstwa. Jeśli komisje branżowe będą miały dwie czy trzy propozycje, to na pewno wybiorą najlepsze spośród nich. Czy są inne propozycje ze strony członków Komisji, niż te, które przedstawiłem, tzn., że zmierzamy w kierunku nowelizacji ustawy pozwalającej na jednoznaczne określenie elektrowni wiatrowej jako inwestycji celu publicznego oraz że skierujemy dezyderat do Ministerstwa Środowiska w sprawie „wyjęcia” elektrowni wiatrowych od pewnego pułapu mocy z obowiązku sporządzania raportu o oddziaływaniu na środowisko? Nie ma innych propozycji. Czy ktoś jest przeciwny tej propozycji? Nikt nie jest przeciwny, zatem tak zdecydowaliśmy.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#MirosławSekuła">Jeszcze na zakończenie udzielam głosu panu prezesowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#MirosławKulak">Chciałbym odpowiedzieć panu dyrektorowi, że dla inwestora nie ma znaczenia, czy to będzie inwestycja celu publicznego, czy będą to inne warunki zabudowy. Ważne w tym wszystkim jest to, żeby można było inwestować. Nie chcę już wspominać o tym, że mamy kryzys. Jakimś jego złagodzeniem mógłby być m.in. rozwój energetyki wiatrowej. W tej branży pracuje duża grupa ludzi, są firmy działające w tym obszarze od wielu lat. My też od pięciu lat mamy firmę dwudziestoosobową. Obok nas działa firma, która zatrudnia dwadzieścia parę osób. Bez możliwości wydawania decyzji o warunkach zabudowy, czy innych lokalizacyjnych, nie ma mowy, żeby te firmy dalej funkcjonowały.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#MirosławKulak">Zgadzam się z panem przewodniczącym, że trzeba ten próg podnieść. Czynimy bardzo szybkie postępy. To, co Zachód robił przez dwadzieścia lat, my osiągnęliśmy w ciągu lat pięciu. „Nie wyważamy otwartych drzwi”– korzystamy z doświadczeń innych. Dzisiaj średnia elektrownia, o którą pytają inwestorzy, to taka o mocy 500–600 KW.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#MirosławSekuła">Czy są jeszcze jakieś inne zgłoszenia do dyskusji? Nie ma.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#MirosławSekuła">Wyczerpaliśmy porządek dzienny dzisiejszych obrad – zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>