text_structure.xml
84.4 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#MarekBorowski">Otwieram posiedzenie Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Tematem dzisiejszego posiedzenia jest ocena aktualnego stanu repatriacji w świetle ustawy z dnia 9 listopada 2000 roku o repatriacji. Od momentu, w którym repatrianci znajdują się w Polsce, sprawa nie dotyczy już naszej Komisji, ale w okresie, gdy są poza granicami Polski i przygotowują się, chcą i życzą sobie przyjazdu, to, oczywiście, natrafiają na różnego rodzaju problemy. Potem jest to przedmiotem różnego rodzaju kłopotów, które były sygnalizowane mnie osobiście i na pewno członkom Komisji oraz różnym agendom rządowym w Polsce. Dlatego też prezydium Komisji uznało, że trzeba się zająć tym tematem.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#MarekBorowski">Chciałem powitać liczne grono gości: przedstawicieli Związku Repatriantów – panią prezes Aleksandrę Ślusarek. Być może, dojedzie jeszcze przedstawiciel drugiego związku z Łodzi. O właśnie, jest przedstawicielka. Wyraziłem nadzieję i to się spełniło. Witamy panią Kochańską. Witamy także przedstawicieli Polskiej Akcji Humanitarnej, która ma swój program repatriacyjny: panią Jadwigę Chojnacką i panią Jolantę Tyrcz. Witam serdecznie przedstawicieli rządu: pana ministra Piotra Stachańczyka, pana Mateusza Sorę – dyrektora departamentu, zajmującego się sprawami repatriacji, panią Paulinę Babis z MPiPS, panią naczelnik Marzenę Krulak z MSZ. Witam serdecznie pana profesora Stelmachowskiego. Oczywiście, witam wszystkich posłów – członków Komisji.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#MarekBorowski">Zgodnie z naszym zwyczajem, wcześniej poprosiliśmy o materiały, o pewne informacje w tych sprawach – zarówno rząd, jak i przedstawicieli organizacji repatriantów. Otrzymaliśmy takie materiały i zostały doręczone wszystkim państwu. Jednak słowo wprowadzające w tym względzie należy się przedstawicielom rządu. Rozumiem, że za chwilę uczyni to pan minister Stachańczyk.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#MarekBorowski">Chcę powiedzieć, że celem dyskusji na ten temat i rozpatrywania tych spraw jest stwierdzenie jakiejś konieczności działań, które powinien podjąć rząd i zwrócenie na to uwagi przez nas – w trakcie tego posiedzenia lub w formie jakiegoś odrębnego dezyderatu oraz ewentualnych zmian ustawowych, jeżeli pojawiłaby się taka konieczność. Jeśli trzeba, to nawet w formie komisyjnego projektu, gdyby to miało cokolwiek przyspieszyć. Po prostu patrzymy na te kwestie pod tym kątem – tak, by efekt dzisiejszego spotkania był wymierny dla repatriantów – tych, którzy już są w Polsce i tych, których się jeszcze spodziewamy.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#MarekBorowski">Bardzo proszę pana ministra o słowo wstępne. Potem o wypowiedź poproszę organizacje repatrianckie.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PiotrStachańczyk">Ustawa o repatriacji, która weszła w życie 1 stycznia 2001 roku, umożliwia ubieganie się o wizy repatriacyjne tym osobom polskiego pochodzenia i ich potomkom, które z przyczyn politycznych nie mogły opuścić Związku Radzieckiego. Zgodnie z intencjami projektodawców, ma stanowić zadośćuczynienie dla tej grupy naszych rodaków. Art. 9 ustawy ogranicza zasięg jej oddziaływania do azjatyckiej części byłego Związku Radzieckiego.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#PiotrStachańczyk">Należy podkreślić, że w trakcie prac nad ustawą nie udało się oszacować liczby osób, do których adresowane są jej przepisy. Nie dokonano także szacunków realizacji akcji repatriacyjnej. Nie podejmowano również decyzji dotyczącej ewentualnego czasu trwania tej operacji.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#PiotrStachańczyk">Ustawa, która powstała na bazie wcześniej działających rozwiązań, wprowadziła dwie zasadnicze nowości. Objęła swym działaniem wszystkie osoby polskiego pochodzenia, zamierzające się repatriować z azjatyckiej części Związku Radzieckiego. Stworzyła dla nich system uzyskiwania zaproszeń oraz zreorganizowała system finansowania repatriacji, określając wysokość pomocy dla repatriantów i dla podmiotów dobrowolnie angażujących się w akcję repatriacyjną.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#PiotrStachańczyk">Repatrianci, którzy przybywali do Polski wcześniej, czyli w latach 1996–2000, przybywali na podstawie zaproszeń gmin, osób prywatnych, organizacji, osób fizycznych, które zobowiązywały się zapewnić im mieszkanie i pomoc w pierwszym okresie pobytu. Doświadczenia, zwłaszcza MSWiA, a także innych podmiotów, z tego okresu były negatywne, jeśli chodzi o zaproszenia osób prywatnych. Niestety, często okazywały się fikcyjne, a osoby zapraszające wycofywały się ze swoich zobowiązań bez żadnych konsekwencji. Dlatego ustawa o repatriacji wprowadziła gwarancję warunków do osiedlenia się i dodatkowe wymogi odnośnie do formy. Jest forma notarialna oraz ograniczenie kręgu osób fizycznych, które mogą złożyć takie zaproszenie. Osoby, które nie dysponują samodzielnie warunkami do osiedlania się w Polsce, a spełniają pozostałe wymogi do uzyskania wizy repatriacyjnej, otrzymują od konsula przyrzeczenie wydania wizy, tzw. promesę i są rejestrowane w prowadzonej przez MSWiA bazie danych „Rodak”, w której także rejestruje się zaproszenia gmin dla nieokreślonych imiennie osób oczekujących na repatriację. Następnie zaproszenia przekazywane są rodzinom zgodnie z kolejnością złożenia przez nie wniosku za pośrednictwem właściwego konsula.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#PiotrStachańczyk">Na koniec 2007 roku w bazie „Rodak” było zarejestrowanych 1613 rodzin oczekujących na repatriację, liczących ogółem 2486 osób. Przeważnie są to Polacy z Kazachstanu (55%), Uzbekistanu (10%), Rosji (8%) oraz po kilka rodzin z Gruzji i Kirgizji.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#PiotrStachańczyk">Od początku prowadzenia rejestru „Rodak” wpłynęły do niego tylko 144 oferty gmin oraz 2 oferty od organów, prowadzących domy opieki społecznej. Do dziś przekazano konsulatom zaproszenia dla 606 osób, z których przyjechały 554 osoby. Uwzględniając bardzo trudną sytuację Polaków w Uzbekistanie i Kirgizji, od 2004 roku zaproszenia w pierwszej kolejności (o ile to możliwe) kierowane są do tych państw.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#PiotrStachańczyk">Jeśli chodzi o finansowanie z budżetu akcji repatriacyjnej, to jest to opisane w materiałach. W skrócie powiem, że przyjeżdżający repatriant oraz członkowie jego rodziny mogą liczyć na jednorazową pomoc w postaci zwrotu kosztów podróży (ryczałtowo) w cenie biletu kolejowego II klasy, zasiłku na zagospodarowanie i bieżące utrzymanie (około 5000 zł na członka rodziny) oraz zasiłku szkolnego na pokrycie kosztów związanych z podjęciem nauki przez małoletnie dzieci (obecnie około 2500 zł na dziecko). Repatrianci mogą również otrzymać częściowy zwrot kosztów związanych z remontem lub adaptacją lokalu mieszkalnego, przy czym tym, którzy przybyli do Polski z terenów azjatyckich byłego ZSRR, takiej pomocy udziela się na ich wniosek.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#PiotrStachańczyk">Repatrianci w wieku emerytalnym nabywają również prawa do świadczeń emerytalnych. Oprócz tego istnieje możliwość uczestniczenia w bezpłatnych kursach adaptacyjnych i kursach języka polskiego.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#PiotrStachańczyk">Ustawa przewiduje także pomoc adresowaną do podmiotów zapewniających repatriantom mieszkanie lub źródło utrzymania. Pracodawcy zatrudniający repatriantów mogą na podstawie umowy ze starostą uzyskać częściową refundację kosztów poniesionych na wynagrodzenia i utworzenie miejsca pracy oraz przeszkolenie zawodowe. Warunkiem refundacji jest zatrudnienie repatrianta przez 24 miesiące, a maksymalna kwota pomocy stanowi dwunastokrotność średniej krajowej. Obecnie jest to około 34 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#PiotrStachańczyk">Gminy zapewniające lokal mieszkalny dla rodziny repatrianta i zawierające umowy najmu tego lokalu na czas nieokreślony otrzymują dotację celową na podstawie porozumienia z wojewodą. Ta dotacja jest wyliczana na podstawie przepisów ustawy z uwzględnieniem standardu i powierzchni lokalu, kosztu budowy metra kwadratowego w regionie itd. Są to podstawowe dane dotyczące tego, jak jest zorganizowany proces repatriacyjny.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#PiotrStachańczyk">Jeżeli chodzi o samą repatriację, to trzeba powiedzieć, iż założeniem planowanej w 2000 roku akcji repatriacyjnej było to, iż będzie się ona opierać na dobrowolnym zaangażowaniu podmiotów, oferujących warunki do osiedlenia, czyli przede wszystkim gmin oraz pracodawców. Założono, że ten model doprowadzi do szybkiej integracji repatriantów, zapewni również poparcie społeczne w gminach dla prowadzonej akcji. Tymczasem wejście w życie ustawy zbiegło się ze spadkiem tempa wzrostu gospodarczego, ze wzrostem liczby osób bezrobotnych. Obowiązujące w Polsce przepisy dotyczące pomocy społecznej stały się źródłem obaw gmin, iż w przypadku trudności adaptacyjnych (np. utrata pracy) repatrianci będą obciążeniem dla lokalnych budżetów, dla lokalnej społeczności. Dlatego możliwość uzyskania dotacji od państwa nie była wystarczającą zachętą i zaproszenia od gmin były naprawdę coraz rzadsze, a ich liczba zdecydowanie odbiegała od tego, co planowano w 2000 roku w momencie przyjmowania ustawy.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#PiotrStachańczyk">To spowodowało systematyczny spadek liczby osób przybywających do Polski na podstawie wiz repatriacyjnych lub wiz w celu przesiedlenia się, czyli dla osób towarzyszących repatriantom. Jeżeli w 2001 roku przybyło 1000 osób, to w 2004 roku przybyły 372 osoby, a w 2007 roku – 281 osób. W ramach repatriacji w latach 2001–2007 przybyło do Polski łącznie 3596 osób.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#PiotrStachańczyk">Należy wspomnieć, że nie do końca sprawdziła się koncepcja dotacji przyznawanych gminom, które zgłaszały zaproszenia do bazy „Rodak”. W zamierzeniu ustawodawcy w 2001 roku i w 2003 roku, gdy zmieniano ustawę, było to, aby gmina dostawała kwotę około 100 tys. zł, którą mogłaby wydać na dowolnie przez siebie określony cel – w zasadzie niezależnie od lokalu, byleby spełniał on pewne podstawowe standardy i nadawał się do zamieszkania na przyzwoitym poziomie dla rodziny przybywających repatriantów. Być może, nie najlepiej napisane przepisy, brak precyzji spowodowały, że już w 2004 roku Ministerstwo Finansów przyjęło wykładnię, która obowiązuje do dzisiaj – pieniądze muszą dokładnie odpowiadać temu, co zaangażowała gmina w pomoc dla repatriantów, czyli de facto gminie zwracane są koszty przyjęcia rodziny repatriantów, a więc te pieniądze nie są (jak było w planie) bonusem dla gminy za to, że zgadza się ofiarować mieszkanie i pomoc rodzinie repatriantów. Naszym zdaniem, jest to jedna z przyczyn, dla których nie udało się pozyskać zainteresowania gmin dla akcji repatriacyjnej. Oczywiście, zdarzają się chlubne wyjątki – takie jak w ostatnim okresie Będzin czy Byczyna. Ostatnio Będzin zaprosił 4 rodziny repatriantów, ale, generalnie, nie ma zainteresowania gmin procesem repatriacji.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#PiotrStachańczyk">Biorąc pod uwagę potrzeby i możliwości budżetu państwa, w okresie 2001–2007 następuje stały spadek rezerwy celowej budżetu państwa, która była przeznaczona na akcję repatriacyjną. W 2001 roku planowano prawie 40 mln zł, potem to spadło do 25 mln zł, 15 mln zł, do 12 mln zł w 2007 roku. Podobnie jest w budżecie 2008 roku. Jest to kwota 10 mln zł. Kwota w 2007 roku nie została w całości wykorzystana, pozostało niewykorzystanych 1 mln 250 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#PiotrStachańczyk">Sytuacja na dzień dzisiejszy wygląda w ten sposób, że, tak, jak mówiłem, ponad 2000 osób oczekuje na zaproszenia. Niestety, liczba zaproszeń rocznie jest bardzo niewielka. Można powiedzieć, że od 2004 roku wynosi średnio w granicach 24–25 zaproszeń, czyli 25 rodzin może przyjechać na podstawie zaproszeń bezimiennych plus te rodziny, które przyjeżdżają na imienne zaproszenia gmin. Najczęściej są to rodziny, które nie były wcześniej zarejestrowane w bazie „Rodak”.</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#PiotrStachańczyk">Według mojej oceny, teraz prowadzona w ten sposób akcja repatriacyjna nie tyle traci impet, co powoli zamiera. Świadczą o tym cyfry, które przedstawiłem przed chwilą.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#PiotrStachańczyk">Są dwie możliwości. Jedna – to zmiana przepisów, dotyczących pieniędzy dla gmin. Chodzi o zwiększenie kwot otrzymywanych przez gminy zapraszające repatriantów tak, aby realnie, ekonomicznie spowodować zainteresowanie gmin zaproszeniem repatriantów. Druga możliwość – to całkowita zmiana modelu repatriacji i odejście od tego, co do tej pory było jednym z jego podstawowych punktów, tzn. od bezpieczeństwa socjalnego osób przyjeżdżających. Całe założenie było takie, że osoby, które przyjeżdżają, przynajmniej w pierwszym okresie (co najmniej przez rok), mają mieć zapewnione bezpieczeństwo socjalne. Mają mieć mieszkanie, mają mieć pracę, w urzędzie gminy ma być ktoś, kto powinien się nimi zajmować, i na początek mają dostawać pewne świadczenia.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#PiotrStachańczyk">Jeśli ten system nie funkcjonuje i nie zmienią tego ewentualne zmiany przepisów dotyczących finansów dla gmin, to, wydaje mi się, że niezbędne będzie przemyślenie i zmiana całego tego modelu.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#PiotrStachańczyk">Na zakończenie chcę powiedzieć, że zainteresowanie akcją repatriacyjną, zwłaszcza w Kazachstanie, maleje. Liczba wydawanych promes jest w miarę stabilna. Składają się na to dwie okoliczności. Po pierwsze – niewątpliwa stabilizacja gospodarcza i polityczna w tym kraju, która wzrasta, a po drugie – niewątpliwe informacje o trudnościach adaptacyjnych, jakie rodziny repatriantów spotykają w Polsce.</u>
<u xml:id="u-2.19" who="#PiotrStachańczyk">Chcę powiedzieć, że w ciągu ostatnich 2–3 lat sprawa repatriacji nie była przedmiotem szczególnego zainteresowania rządu z przyczyn poważnych problemów Polaków tuż za granicą. Główne siły, główne prace skupiono na ustawie o Karcie Polaka. Niewątpliwie, w latach 2006–2007 był to priorytet prac w sprawach związanych z Polakami na Wschodzie. Ustawa o Karcie Polaka weszła w życie w marcu br., więc wydaje się, że czas już dokonać pełnej analizy i dogłębnie zastanowić się nad ustawą o repatriacji. Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#MarekBorowski">Dziękuję bardzo panu ministrowi. Teraz bardzo proszę o zabranie głosu panią prezes Aleksandrę Ślusarek ze Związku Repatriantów.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#AleksandraŚlusarek">Razem z państwem chciałabym się zastanowić nad odpowiedzią na pytanie: dlaczego nie udało się również obecnie sprowadzić do Polski Polaków z Kazachstanu? Wydaje mi się, że można użyć tak ostrego stwierdzenia do formy repatriacji, jaka obecnie ma miejsce. W okresie 17 lat przyjechało do Polski około 6000 repatriantów, i to w znacznym stopniu na koszt własny repatrianta – szczególnie w pierwszych latach spontanicznego procesu. Większość repatriantów stanowili Polacy z Ukrainy, Białorusi i Litwy. Ten proces został zatrzymany dopiero w 2000 roku, gdy w repatriacji wprowadzono ograniczenie do strefy azjatyckiej byłego ZSRR, ale fala wniosków złożonych do grudnia 2000 roku owocowała jeszcze przyjazdami z kresów Rzeczypospolitej w latach następnych.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#AleksandraŚlusarek">Wszystko to ewidentnie blokowało drogę dla stosunkowo najuboższej diaspory kazachstańskich Polaków – w większości nie będących w stanie przyjechać do Polski na własny koszt. Dla przykładu – po wprowadzeniu ustawy o repatriacji z 9 listopada 2000 roku przez okres od 1 stycznia 2001 r. do końca 2005 roku wpłynęło 2692 wnioski o wydanie wizy repatriacyjnej. W 2000 roku przyjęto 929 wniosków, a w 2005 roku ponad trzykrotnie mniej – tylko 276. Równocześnie w tym samym czasie działania ustawy, czyli od 2001 do 2005 roku, władze polskie, w tym Urząd do Spraw Repatriacji i Cudzoziemców, przekazały zaproszenia zaledwie dla 109 rodzin. W 2002 roku w systemie „Rodak” znalazło miejsce 11 rodzin. W 2001, czyli w pierwszym roku działania ustawy, URiC przyjął do Polski (z kolejki) 8 rodzin. Pozostali od lat czekają w kolejce. Zatem zrozumiałe jest to, że coraz mniejsza liczba naszych rodaków składa wnioski o wizę repatriacyjną. Załatwienie odpowiedniej liczby podań i zaświadczeń (stale się dezaktualizujących), koniecznych jedynie do uzyskania przyrzeczenia wizowego, kosztuje około 1000 dolarów na rodzinę.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#AleksandraŚlusarek">W 2006 roku (nie mam danych z 2007 roku) do wizy repatriacyjnej aplikowały 4142 osoby, z czego z Kazachstanu – około 3000 osób.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#AleksandraŚlusarek">W pełni uzasadnione wydaje się stwierdzenie o całkowitym fiasku przyjętego systemu przez czynniki rządowe. Chciałabym przybliżyć kolejne etapy powstawania rządowego systemu repatriacji „Rodak”. Ustawa z 1997 roku. Pierwsi repatrianci, którzy przybyli do Polski samodzielnie lub przy pomocy osób prywatnych i samorządów gminnych, znajdowali się w swoistej próżni prawnej. Dopiero w odpowiedzi na interpelację Rzecznika Praw Obywatelskich i wniesienie do Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego sprawy o uznanie za repatrianta rząd Rzeczypospolitej zareagował i w 1996 roku wydał tymczasową instrukcję dla placówek dyplomatycznych. W 1997 roku w ustawie o cudzoziemcach znalazł się rozdział poświęcony repatriacji. Została tam zawarta, obowiązująca do dziś, logika repatriacji indywidualnej (nie zbiorowej ani kwotowej), opartej na środkach własnych repatrianta lub gminy.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#AleksandraŚlusarek">9 listopada 2000 roku została przyjęta ustawa o repatriacji (przy raczej małym zainteresowaniu Sejmu), ujmująca całościowy problem, w tym tryb weryfikacji kandydatów. Został w niej zawarty także system subsydiów dla gmin przyjmujących oraz gwarancje zwrotu kosztów, także środki zapomogowe na zagospodarowanie. W ustawie nadal podstawę stanowił pomysł repatriacji indywidualnej. Za pewną próbę wejścia w nową drogę, być może, kwotową, szerszą i przy większym udziale środków państwowych, można uznać powołanie (jedynie na papierze) w drodze rozporządzenia, wynikającego z ustawy, Urzędu Pełnomocnika Rządu do Spraw Repatriacji i o to właśnie wnioskuje Związek Repatriantów. Jednak nowy skład Sejmu w 2001 roku zmienił brzmienie ustawy i uchylił punkt o powołaniu Urzędu. Sprawy nadzoru nad tzw. repatriacją wróciły w pełni do MSWiA.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#AleksandraŚlusarek">Nowa ustawa miała ułatwić znalezienie przez repatrianta sponsorów w Polsce. W tym celu w maju 2001 roku powołano do istnienia wypracowany w Urzędzie do Spraw Repatriacji i Cudzoziemców system „Rodak”, który oprócz kontraktowania głównie gmin, jak i osób fizycznych, dających pracę i mieszkanie z potencjalnymi repatriantami miał się również zająć ewidencją wszystkich osób, które przeszły procedurę repatriacyjną, ale nie znalazły miejsca do osiedlenia. Chodziło o dawanie subsydiów gminom, które niejako w ciemno zgłosiłyby się do systemu i nie miały własnych kandydatów. System ten zajmował się również aktywizacją zawodową nowoprzybyłych oferując teoretycznie przedsiębiorcom atrakcyjną pomoc w tworzeniu nowych miejsc pracy. Gminy, przyjmujące znanych im już wcześniej repatriantów, na początku funkcjonowania systemu nie otrzymywały pełnego wymiaru dofinansowania.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#AleksandraŚlusarek">W ramach działań Urzędu do Spraw Repatriacji i Cudzoziemców opartych na systemie „Rodak” do Polski przyjechały od 2001 do 2005 roku 73 rodziny. Myślę, że w następnych latach jeszcze mniej. W sumie, w ramach systemu „Rodak”, przyjechało 277 osób, natomiast w tym samym okresie (2001–2005) na podstawie wizy repatriacyjnej łącznie przybyły do Rzeczypospolitej Polskiej 2994 osoby, czyli 2717 osób poza systemem – w tym wojewodowie uznali za repatriantów 661 osób.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#AleksandraŚlusarek">Oczywiście, nadal można przybywać na koszt własny i otrzymywać od konsula wizę repatriacyjną wykazując się wystarczającymi w ocenie dyplomaty środkami. Dużą rzeszę repatriantów w tym okresie stanowili Polacy z Białorusi i Ukrainy, którzy wystąpili o przyznanie wizy przed wejściem w życie ustawy z 9 listopada 2000 roku.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#AleksandraŚlusarek">Sukcesywnie, z roku na rok rząd RP obniża środki przeznaczane na repatriację.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#AleksandraŚlusarek">W 2003 roku miała miejsce niewątpliwa porażka zarówno całego systemu „Rodak”, jak i samego pomysłu indywidualnej – nie kwotowej i tylko wybiórczo wspomaganej finansowo przez państwo – repatriacji. Skłoniło to w 2003 roku stronę MSWiA do zaproponowania nowelizacji ustawy o repatriacji. Były to jednak tylko zabiegi kosmetyczne, dotyczące zasadniczo rodziny repatrianta, aktywizacji zawodowej i zwrotu kosztów dla przyjmującego samorządu gminnego. Nie nastąpiła żadna zasadnicza zmiana koncepcji repatriacji. Nowelizacja nie przyczyniła się do zwiększenia skali repatriacji ani przeznaczanych przez Rzeczpospolitą środków na ten cel.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#AleksandraŚlusarek">Jednym z podstawowych problemów dla repatriantów, ale można przypuszczać, że także dla prowadzenia aktywnej akcji dyplomatycznej ze strony Rzeczypospolitej, jest fakt, że Polska do dziś chyba jeszcze nie posiada ambasady w stolicy Kazachstanu ani konsulatów w miastach obwodowych, gdzie zamieszkują znaczne zbiorowości ludności polskiej. Powoduje to istotne problemy. Konsulowie sporadycznie docierają do głównych skupisk Polaków – inaczej niż to miało miejsce w poprzednich falach tzw. repatriacji w wypadku działania Państwowego Urzędu Repatriacyjnego, którego urzędnicy z założenia pracowali w terenie. Ambasada polska oddalona jest od miejsc zamieszkiwania największych społeczności przesiedleńców przeciętnie o około 1500 km. Jest to odległość porównywalna do odległości z Warszawy do Londynu.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#AleksandraŚlusarek">To wszystko stanowi poważne utrudnienia dla Polaków w Kazachstanie, zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że jedyną instancją sprawdzającą polskie pochodzenie i nadającą status repatrianta jest polski konsul w byłej stołecznej Ałma-Acie. W nowelizacji ustawy wprowadzono wprawdzie punkt o możliwości odwołania się od decyzji konsula w sprawie nieprzyznania repatriacji do Urzędu do Spraw Uchodźców i Repatriacji, co właściwie do 2003 roku było niemożliwe, ale jednak nadal jest to punkt martwy, a wręcz tragikomiczny w sytuacji rodzin kołchoźników z dalekiego stepu, dla których samo dotarcie do Ałma-Aty i ambasady oraz zebranie drogich zaświadczeń stanowi już wielkie wyzwanie.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#AleksandraŚlusarek">Długotrwały, bo już kilkunastoletni, proces powolnej repatriacji zmusza zamieszkałych tam Polaków do trudnych wyborów w poszukiwaniu szans życiowych dla siebie i dla swoich dzieci. Opuszczają Kazachstan i, nie mogąc dostać się do Polski, przyjmują obywatelstwo rosyjskie, co w ich mniemaniu daje większą pewność przetrwania i potencjalne możliwości niż życie w azjatyckiej i muzułmańskiej republice jako biała rosyjskojęzyczna mniejszość.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#AleksandraŚlusarek">W efekcie działania ustawy preferującej de facto osoby najbogatsze, zdolne pokryć koszty repatriacji i potrafiące nawiązać kontakt z Polską i konkretnym zarządem gminy przed wprowadzeniem systemu „Rodak”, w Kazachstanie pozostały w znacznym stopniu osoby mniej zamożne i, jak ostatnio słyszałam od przedstawiciela URiC – bardziej prymitywne, czyli słabo wykształcone, zwykli kołchoźnicy.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#AleksandraŚlusarek">Oprócz spektakularnych i zaniechanych już działań w okresie Świąt Bożego Narodzenia, prowadzonych przez Polską Akcję Humanitarną, organizowanych ze środków rządowych, trudno się dopatrzeć w macierzy przychylnej atmosfery dla repatriacji z Kazachstanu. Liczne swego czasu wystąpienia premierów i senatorów, pełne kwot repatriacyjnych idących w tysiące, nigdy nie zostały zrealizowane.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#AleksandraŚlusarek">Pomimo mnogich frazesów wyrażanych przez kolejne rządy, kolejne władze, można zaobserwować brak woli politycznej dla repatriacji ze strony tzw. elit polskich poprzez fakt niepodejmowania starań o zawarcie (co w tej chwili jest rzeczą najważniejszą) umów z Kazachstanem czy z innymi państwami w sprawie okresów składkowych osób repatriujących się, co powoduje w Polsce pauperyzację repatriantów, szczególnie tych, którzy mają za sobą duży staż pracy.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#AleksandraŚlusarek">Dzieje się to przy równoczesnej aktywnej polityce kolejnych rządów, jak i samego Urzędu, przejawiającej się w prowadzeniu obozów, szkoleń dla uchodźców – głównie czeczeńskich. Strona rządowa wprowadza kolejne propozycje zmian ustaw, przyznawane są różne formy statusu dla pobytu w Polsce uchodźców – np. pobyt tolerowany. Przeznaczane są ogromne, idące w dziesiątki milionów złotych, środki na utrzymanie uchodźców i stworzenie odpowiednich warunków w obozach dla uchodźców – np. meczetowej sali modlitwy. Równocześnie ten sam Urząd nie wykorzystuje w pełni coraz mniejszych kwot przeznaczonych przez rząd Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#AleksandraŚlusarek">Szanowni państwo, ten krótki zarys trudnych powrotów z Kazachstanu nie uwzględnia kwestii adaptacyjnych, będących bardzo poważnym problemem dla tych repatriantów, którzy już od lat zamieszkują w Polsce. Dziękuję bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#MarekBorowski">Dziękuję bardzo, pani prezes. Nie jest to wesoły obraz, jaki pani przedstawiła, ale zapewne prawdziwy.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#MarekBorowski">Bardzo proszę Polską Akcję Humanitarną, która może chciałaby coś do tego dodać. Sporo zostało powiedziane, ale jeśli są jakieś nowe elementy, to proszę je przekazać.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JolantaTyrcz">Rzeczywiście, wiele zostało powiedziane. Nie mam przygotowanego referatu, nie zostałam o tym poinformowana.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#JolantaTyrcz">Do tego, co powiedziała pani Ślusarek, chciałabym dodać, że jeśli chodzi o integrację i adaptację w Polsce repatriantów oraz ich rodzin, to ani rząd polski, ani gminy, które tak naprawdę zaprosiły repatriantów, w ogóle nie zajmują się tą problematyką.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#JolantaTyrcz">Pani Ślusarek wspomniała o tym, że nasze działania były kojarzone głównie z organizowaniem spotkań świątecznych czy też spotkań integracyjnych w okresie świąt. To jest jedno z działań, które rzeczywiście realizujemy, ale oprócz tego na co dzień zajmujemy się właśnie pomocą rodzinom repatriantów w zaadaptowaniu się, w zintegrowaniu się ze społeczeństwem polskim. Tak naprawdę, nikt tego nie zauważa. Nie jest to działanie spektakularne, ale jest to problem tych osób. Uważamy, że tego typu kwestiami powinny się zajmować gminy, czyli osoby, które są powołane do opiekowania się rodzinami repatriantów w danej gminie.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#JolantaTyrcz">Podobnie jest ze sprawą kursów języka polskiego i kursów adaptacyjnych. Pierwszy raz zostały zorganizowane bardzo późno. Do tej pory rodziny repatriantów radziły sobie same – organizując sobie w jakiś sposób zajęcia prywatne albo korzystając z zajęć wolontariackich. Powinno być tak, że po przyjeździe do Polski danej rodziny repatriantów od razu taka rodzina powinna otrzymywać kompleksowe wsparcie. Tego nie ma i z tym wiąże się nasz główny apel, by również nad tym poważnie się zastanowić. Jeszcze koleżanka chciałaby coś przekazać.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#MarekBorowski">Proszę bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JadwigaChojnacka">Razem z koleżanką od kilku lat pracujemy nad tą grupą beneficjentów. Mój wniosek jest następujący. Dlaczego ostatnia ustawa wraz z nowelizacją przestała dotyczyć naszych rodaków niekoniecznie z rejonu azjatyckiego byłego ZSRR? Wzrosłaby ilość rodzin zainteresowanych procedurą repatriacji i przyjazdem do Polski, m.in. dlatego, że są to ludzie jakby bliżsi nam kulturowo, obyczajowo, zwyczajowo niż nasi rodacy z drugiego, trzeciego i dalszych pokoleń, już bardzo długo zamieszkujący w Kazachstanie. Dlaczego tylko Kazachstan i azjatycka część byłego ZSRR jest jako podmiot umieszczona w ustawie? Te, założone pierwotnie, wysokie środki finansowe nie byłyby tak źle wydawane, a wydawane celowo i nie byłoby zmieniane ich miejsce przeznaczenia. Na pewno te środki byłyby wykorzystane, bo na co dzień mamy styczność z ludźmi, którzy nie przyjechali z azjatyckiej części byłego ZSRR, lecz z europejskiej części. Tych ludzi jest bardzo dużo i są w bardzo trudnej sytuacji. Nie mają statusu repatrianta, są cudzoziemcami z udowodnionymi polskimi korzeniami. Chcą przyjechać do Polski, ale nie ma dla nich statusu. Nie ma żadnej pomocy, bo status to głównie pomoc, start. Ten start jest zerowy. Jeśli nie mają własnych środków, to nie przyjadą do Polski.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#JadwigaChojnacka">Z pięcioletniej pracy w tym zakresie mamy następujący wniosek. Warto byłoby pomyśleć o nowelizacji ustawy i przywrócić szansę, nadzieję Polaków z terenów byłego ZSRR, ale także z części europejskiej. Być może, należałoby się również zastanowić nad Białorusią. To jest jedna sprawa.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#JadwigaChojnacka">Jeśli chodzi o język polski, to te osoby przyjeżdżają z niską znajomością języka polskiego, czasami z żadną. Według ustawy, przysługuje im 100 godzin nauki języka polskiego, które, oczywiście, dają jakąś szansę wystartowania, ale 100 godzin to mało. W naszym programie przeprowadziłyśmy już kilkanaście dużych kursów języka polskiego dla grup repatriantów i widzimy, że nadal jest to kropla w morzu potrzeb. Chodzi o zwiększenie możliwości nauczania języka polskiego. PAH, czyli w praktyce koleżanka i ja, prowadzimy zajęcia non stop wolontariacko – przy pomocy polonistów, którzy bez pieniędzy uczą naszych beneficjentów języka polskiego.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#JadwigaChojnacka">Chodzi więc o zmianę dwóch rzeczy w ustawie, o większą liczbę godzin nauki języka polskiego, który nie pozwala im się tutaj deprecjonować. Przyjeżdżają lekarki, nauczycielki czy nauczyciele i, nie znając języka, nie są w stanie kontynuować pracy w swoim zawodzie. Deprecjonują się, spadając do roli pomocy domowej, opiekunki do dzieci. Nie mogą być nauczycielkami, prawnikami, bo nie znają dobrze języka, a więc polski i jeszcze raz polski oraz zmiana ustawy pod kątem możliwości repatriowania naszych rodaków również z części europejskiej byłego ZSRR. To są nasze wnioski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#MarekBorowski">Dziękuję bardzo. Poproszę o zabranie głosu panią Kochańską.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#EwaKochańska">Bardzo dziękuję za możliwość zabrania głosu. Reprezentuję SDG Pro-Akademia.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#EwaKochańska">Od 4 lat pracujemy z Polonią i – siłą rzeczy – z repatriantami. Już w 2006 roku złożyliśmy wstępną diagnozę problemów, z jakimi borykają się repatrianci. Przesłaliśmy to do ciał ustawodawczych – bez odzewu. Obecny dzisiaj pan dyrektor Mateusz Sora zatelefonował do mnie i powiedział: pani prezes, zbieram pani listy, ponieważ wszystkie instytucje, do których kierowaliśmy pisma, odsyłały je do Urzędu do Spraw Repatriacji.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#EwaKochańska">Sytuacja repatriantów dojrzała do takiego stanu, że za chwilę obudzimy się mając sprawy w Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Obudzimy się wtedy, gdy na forum europejskim zaczną być omawiane chyba naruszenia praw człowieka, które w Polsce mają miejsce zgodnie z prawem. Co to oznacza? Oznacza to, że mamy nie do końca stosowne do sytuacji prawo. W jaki sposób pan przewodniczący, Komisja są władni zająć się tymi problemami? Po pierwsze – radykalnie powinien się poprawić system informowania o repatriacji, cały system informacji o sytuacji ludzi, którzy w ramach repatriacji przybywają do Polski.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#EwaKochańska">Przed chwilą panie z PAH opowiadały o odległościach do konsulatów. Żyjemy w XXI wieku, wydaje się, że komputer i Internet to narzędzia powszechnego użytku, ale nie do końca tam, nie do końca dla osób, które będą się stykać z repatriacją. Jest tutaj do uregulowania bardzo poważny problem kompleksowej informacji na temat warunków, z jakimi zetkną się repatrianci w Polsce.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#EwaKochańska">Uprawiamy trochę folklorystyczną wizję powrotu do ojczyzny. Będzie wspaniale, kraj mlekiem i miodem płynący, który z otwartymi ramionami przyjmie rodaków skrzywdzonych przez los i dzieje. To nie do końca sprawdza się w rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#EwaKochańska">Są trzy drogi powrotu do ojczyzny. Państwo je znają: rodzina, znajomi (czyli osoby fizyczne), pracodawca plus gmina. Uważam, że te drogi chyba powinny zostać wyeliminowane, ponieważ absolutnie nie gwarantują repatriantowi bezpieczeństwa po przyjeździe, a wręcz odwrotnie – rodzą problemy. Pracodawcy nie zapewniają mieszkania i mamy już pierwszy gigantyczny problem – jak się zadomowić w Polsce mając bardzo niskopłatną pracę (sprowadzając repatrianta pracodawcy liczą na to, że będą bardzo mało płacić) i bez mieszkania. Pracodawcy mało płacą, nie dają mieszkania i proszę uprzejmie: spróbuj dla siebie znaleźć warunki do życia. Różnice kulturowe, nieznajomość języka to oczywistości, o których w tej chwili nie zamierzam mówić.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#EwaKochańska">Myślę, że w obecnie funkcjonującym systemie informacji dla repatriantów nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć tego wstępnego, pierwszego etapu.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#EwaKochańska">Druga kwestia, która tutaj nie padła, a powinna być powiedziana z ogromną mocą. Chodzi o to, kto przyjeżdża w ramach repatriacji i jakie to rodzi konsekwencje. W ramach repatriacji wracają do Polski głównie osoby w starszym wieku. Rodziny – owszem, ale wraca dużo osób w starszym wieku, które wymagają opieki zdrowotnej oraz, uwaga: emerytury. Prawo do emerytury – zgoda, ale tylko dla osób z polskim pochodzeniem. Co z małżonkami? Małżonek nie-Polak nie ma polskich uprawnień emerytalnych. Ci ludzie pozostają poza polską emeryturą, czyli pozostają na utrzymaniu swoich rodzin bądź na utrzymaniu opieki społecznej. Proszę państwa, tu jest poczucie frustracji i zawodu. Nie chcę powiedzieć, że wręcz tego, że ich oszukano. Ci ludzie rzadko są w pełni, rzetelnie informowani przed przyjazdem do Polski.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#EwaKochańska">Trzeba uregulować tę kwestię. To nie są gorsi Polacy i co do tego powinna być jasność. Co więcej, emerytura przysługuje repatriantom na tzw. ogólnych zasadach. W tej chwili w Łodzi mamy wielki problem. Mamy tancerza baletu, który ma 55 lat i nie może tańczyć, bo jest już emerytem. W tym zawodzie przechodzi się na emeryturę wcześniej. Jest to człowiek z Uzbekistanu. W świetle prawa uzbeckiego jest emerytem, ale nie jest emerytem w myśl polskiego prawa. On nie jest emerytem, mimo, że nie może tańczyć, i właściwie nie nadaje się do innej pracy, gdyż niczego innego nie umie poza byciem tancerzem bądź nauczycielem tańca. Stracił pracę, jest bezrobotny, bez prawa do emerytury i bez prawa do renty, bo ZUS odmówił mu renty nie zaliczając przebiegu pracy w Uzbekistanie.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#EwaKochańska">Po przyjeździe repatriant staje się polskim obywatelem ze wszystkimi tego konsekwencjami. Staje się mieszkańcem gminy, a zatem staje się podopiecznym gminy. Gminy mogą, lecz nie muszą – to jest dobrowolność opieki nad repatriantem. Jeśli gminy prowadziły całą procedurę repatriacyjną i „dostały” owe 100 tys. zł, to ta pomoc i opieka będzie. W momencie, gdy ta droga jest inna, to gmina nie musi opiekować się repatriantem i zazwyczaj tego nie robi. Państwo mówią, że są przeznaczone pieniądze dla pracodawców tworzących miejsce pracy dla repatrianta. To wędruje poprzez urzędy pracy. Kto w powiatowym urzędzie pracy gdzieś tam wie, na czym polega ta procedura? Zapewniam państwa, że nikt, żaden z urzędników. Totalnie sfrustrowani pracodawcy i repatrianci szukają pomocy i rady. Gdy możemy prowadzić działania kształcące, uświadamiające urzędników, to je prowadzimy, ale często to jest już „po balu”, jest za późno, bo mija ów dwuletni okres, w którym repatriant miał prawo korzystać z tego parasola. To jest kolejna sprawa do poważnego zastanowienia się i uregulowania.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#EwaKochańska">Powiedziałam o emeryturach, które nie przysługują członkom rodzin repatriantów – małżonkom nie-Polakom. Ogromnie się cieszę, że jest to wysokie forum Komisji, z udziałem przedstawicieli rządu, gdyż, oczywiście, ta kwestia jest do przemyślenia, rozważenia i wypełnienia przez MSZ. Chodzi o zasadę wzajemności, o przepracowane lata dla Kirgizji, Uzbekistanu. Tego nie ma. To nie jest kwestia pojedynczych, małych działań, które podejmuje PAH czy nasze stowarzyszenie. To jest kwestia do uregulowania na najwyższym szczeblu.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#EwaKochańska">Repatriacji towarzyszy degradacja. Uprzejmie proszę przyjąć to do wiadomości. Repatriantom towarzyszy degradacja społeczna. Oni przyjeżdżają tutaj i, rzeczywiście, mają lepsze warunki życia, mają lepszy klimat i mówią: nie narzekajcie, w Polsce przynajmniej jest cieplej. Jednak to zawsze wiąże się z degradacją społeczną. Wracają tutaj ludzie, którzy pełnili ważne funkcje. Możemy opowiedzieć o przypadkach ludzi – np. jest pilot, który w tej chwili pracuje jako szatniarz. Dyrektor ogromnej szkoły pracuje jako woźny w polskiej szkole. Co to oznacza? Oznacza to totalną frustrację.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#EwaKochańska">Sprawy rzeczywiście powinny stanąć na najwyższym ustawodawczym szczeblu. Co możemy powiedzieć na pocieszenie? Na pocieszenie powiem na końcu swojego wystąpienia.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#EwaKochańska">Byłoby dobrze, gdybyście państwo – poza kwestiami patriotycznymi, które są ze wszech miar na miejscu, gdyż tym ludziom i ich potomkom rzeczywiście należy się także zadośćuczynienie dziejowe – w swoich działaniach wzięli jednak pod uwagę również rzetelny rachunek ekonomiczny, społeczny i finansowy. Przepraszam, ale bez tego najpiękniejsze hasła będą prowadzić do takich sytuacji, o jakich w tej chwili państwu opowiadam. Chodzi o rzetelną diagnozę w wymiarze finansowym. Karta Polaka, repatriacja i rzetelna analiza i symulacja kosztów, skutków finansowych, tego, czy jesteśmy w stanie je ponieść.</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#EwaKochańska">Pytanie: czy po drugiej stronie są korzyści? Czy poza rekompensatą dziejową Polska ma szansę na odniesienie korzyści natury ekonomicznej? Jestem ekonomistką, w związku z tym wszystko widzę przez ten pryzmat. Wydaje mi się, że tak, zwłaszcza teraz, gdy następuje emigracja, starzenie się naszego społeczeństwa. Wydaje się, że Polsce wyjdzie na zdrowie zastrzyk ogromnego optymizmu. Ci ludzie przyjeżdżają z entuzjazmem i optymizmem. Jak powiedziałam, to po prostu trzeba policzyć i zapewnić środki, zanim dojdzie do rozszerzenia repatriacji na inne obszary (nie tylko obszary azjatyckie) byłego Związku Radzieckiego. To rozszerzenie jest uzasadnione, gdyż to nie są gorsi Polacy – na Białorusi czy Ukrainie. Oni też chcą wrócić i wydaje mi się, że powinni także mieć prawo do powrotu, ale temu rozszerzeniu musi towarzyszyć rzetelna diagnoza skutków finansowych.</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#EwaKochańska">Na koniec pocieszenie: Niemcy wydali na repatriację dużo więcej niż my i też im się nie udało. Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#MarekBorowski">To nas pani rzeczywiście pocieszyła. Dziękuję bardzo.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#MarekBorowski">Otwieram dyskusję. Jako pierwszy zapisał się pan przewodniczący Czuma.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#AndrzejCzuma">Kilka pytań do pani Kochańskiej. Aby było krótko i zwięźle, będę je zadawał po kolei.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#AndrzejCzuma">Wspomniała pani o naruszeniu praw człowieka – oczywiście, w odniesieniu do repatrianta. Czy może pani podać mi jakiś przykład naruszenia praw człowieka, np. ze strony jakichś osób, władz gmin, czy też ze strony urzędników państwowych?</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#EwaKochańska">Oczywiście, mogę opowiedzieć historię tego człowieka i jego proces zmagania się z urzędami – łącznie z naruszeniem (według niego i nas) praw człowieka.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#AndrzejCzuma">Jakich praw?</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#EwaKochańska">Już mówię. W ustawie jest zagwarantowany zwrot kosztów zagospodarowania się. Ten człowiek pożycza pieniądze i czeka na zwrot kosztów. W sumie chodzi o skromną kwotę 2500 zł – i czeka na to 7 miesięcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#AndrzejCzuma">Czy nie sądzi pani, że są to zwyczajne niedbalstwa czy jakieś administracyjne wykroczenia a nie naruszenie praw człowieka?</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#AndrzejCzuma">Prawa człowieka mają swoją definicję, są zdefiniowane w pakiecie praw obywatelskich i ludzkich z 1966 roku (zresztą zaakceptowanym przez Polskę) oraz w Karcie praw podstawowych UE. Naprawdę, niedbalstwa urzędnicze nie należą do naruszeń praw człowieka.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#AndrzejCzuma">Następne pytania. Czy pani sądzi, że tancerz przybywający do Polski (z Uzbekistanu czy jakiegokolwiek kraju postsowieckiego) ma prawo liczyć na to, że nie będzie się zajmował niczym innym tylko tańczeniem? Czy pani podziela mój punkt widzenia, że każdy człowiek, który przybywa do Polski, uzyskawszy pierwszą barierę ochrony społecznej winien sam myśleć o swojej przyszłości? Z przypadku, który pani podała, wywnioskowałem, że ten biedny człowiek ma pretensję do państwa polskiego o to, że musiałby robić coś innego niż tańczyć. Przekwalifikowanie się do innej pracy jest czymś zwyczajnym, powiedziałabym nawet, że jest to obowiązek.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#AndrzejCzuma">Jeszcze jedno tego rodzaju pytanie. Czy sądzi pani, że dyrektor szkoły w Kazachstanie, który nie opanował języka polskiego, powinien otrzymać stanowisko dyrektora szkoły w Łodzi, Warszawie, Krakowie, czy gdziekolwiek indziej? Sądzę, że raczej nie.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#AndrzejCzuma">Uważnie słuchałem pani wypowiedzi i, oczywiście, jestem po stronie tych biednych ludzi, a nie przeciwko, ale nie jestem za tym, by w katalogu praw człowieka lokować sprawy, które nie są prawami człowieka. Na przykład, prawo do dobrej pensji to nie jest prawo człowieka. Prawo człowieka jest do tego, by szanowano podstawowy zestaw jego uprawnień i godności ludzkich. O to mi chodzi. Bardzo dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#EwaKochańska">Chciałabym wrócić do praw człowieka. Jeżeli gwarantowane w ustawie o repatriacji prawa obywatelskie są naruszane według tego człowieka, to wydaje mi się…</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#AndrzejCzuma">Jakie prawa? Obywatelskie?</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#EwaKochańska">Pozwolę sobie skończyć. Jeżeli ta dyskusja przeniesie się na forum europejskie, to wydaje mi się, że tłumaczenie się, iż działamy zgodnie z prawem, nie jest dobrym polem do budowania polskiego wizerunku.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AndrzejCzuma">Przestępstwo urzędnicze to nie jest pogwałcenie praw ludzkich i obywatelskich, lecz są to działania, które nawet powinny być karane według prawa karnego. Podany przez panią przykład to klasyczny przypadek z prawa administracyjnego.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#EwaKochańska">Jeszcze raz podkreślam, że jest mi bardzo trudno dyskutować z człowiekiem rozgoryczonym, uznającym się za ofiarę błędów urzędniczych i powstrzymywać go przed urządzaniem akcji medialnych, przed pisaniem petycji do Strasburga. Po prostu ja państwa o tym informuję. Wnioski pozostawiam szanownej Komisji. Informuję o tym, jak to jest nazywane.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#EwaKochańska">Druga sprawa. Ten człowiek przyjechał tutaj będąc emerytem i spodziewał się praw emerytalnych. Tancerz, który przyjeżdża jako emerytowany tancerz, zapewniany o tym, że będzie miał takie same prawa jak polski obywatel, spodziewa się polskiej emerytury. On jej nie otrzymuje.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#EwaKochańska">Następna sprawa. Oczywiście, dyrektor szkoły bez znajomości języka polskiego nie ma miejsca pracy w Polsce. Informuję państwa o ogromnym poczuciu frustracji, które towarzyszy temu procesowi. Czy jesteśmy w stanie temu przeciwdziałać? W pewnym sensie tak. Proszę pamiętać o tym, że ci ludzie przyjeżdżają z wmontowaną bezradnością. Ci ludzie przyjeżdżają z takim poczuciem, że państwo za nich załatwia. Znam sytuację kobiety, która przyjechała także z Uzbekistanu i przez 3 miesiące nie wychodziła z domu, bo czekała na to, że ktoś do niej przyjdzie i nią się zaopiekuje. Nikt nie przyszedł. Po 3 miesiącach skończyły się jej własne środki, więc wyszła. Nie wie, gdzie jest przystanek autobusowy i nie bardzo wie, co ma dalej ze sobą zrobić. Ja po prostu państwa o tym informuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#MarekBorowski">Dyskusja nad tym, co jest prawem człowieka, a co nie jest prawem obywatelskim, czasami może być trochę trudna. Różnego rodzaju przypadki mitręgi urzędniczej także trafiają do Strasburga i potem państwo płaci różnego rodzaju odszkodowania. Wymieniłem uwagi z kolegą przewodniczącym Stefaniukiem, który powiedział: no cóż, nasi też jeżdżą do Irlandii i myją garnki. Jednak przyznał, że, po pierwsze – wiedzą, po co jadą, a, po drugie – za inne pieniądze.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#MarekBorowski">Problem, który tutaj się wyłania, to, po pierwsze – problem tego, na ile repatrianci mają świadomość tego, w jakie warunki przyjeżdżają, na jakie problemy mogą trafić, po drugie – na ile pomoc państwa polskiego jest dostateczna od strony ustawowej i, po trzecie – na ile jest ona stosowana w sposób, który nigdzie nie będzie kwestionowany. To są jakby trzy pytania, które tutaj trzeba sformułować.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#MarekBorowski">Z dotychczasowych wypowiedzi wynika, że na pewno niedostateczna jest świadomość repatriantów co do tego, jakie tu mają uprawnienia, a jakich nie mają. Wydaje mi się, że w sprawach emerytalnych po prostu nie bardzo wiedzieli, że tak będzie.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#MarekBorowski">Jeśli chodzi o rozwiązania ustawowe, to sam pan minister przyznał, że przepisy są niejasne. Spojrzałem na ów art. 21. On się zaczyna bardzo jasno, a potem, rzeczywiście, nagle, w kolejnym ustępie, mówi, że podstawą do przyznania gminie tych pieniędzy jest nie tylko wielkość tego mieszkania, lecz także jakieś zupełnie inne rzeczy, m.in. wydatki na coś tam itd. Oczywiście, to powoduje różne interpretacje. O stosowaniu tych przepisów także była mowa. Jeśli pewne pieniądze przechodzą jakąś długą drogę, zanim do kogoś trafią, to robi się z tym kłopot.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#MarekBorowski">Myślę, że powinniśmy się skupić wokół tego, co można z tym „fantem” zrobić i odpowiedzieć na pytanie: czy chcemy tej repatriacji czy jej nie chcemy? To wszystko jest trochę kierowane do pana ministra. To jest kluczowe pytanie. Czy po prostu pozwalamy spokojnie umrzeć tej ustawie? Jeśli chcemy tej repatriacji, to nie może być tak, jak jest, bo widać, jak to wygląda. W ramach programu, który miał być programem zachęcającym, przyjeżdża mniej niż 10% ludzi, a więcej niż 90% dostaje się do Polski jakby okrężnymi drogami.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#MarekBorowski">Proszę – pan profesor Stelmachowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#AndrzejStelmachowski">Problem jest poważny. Przede wszystkim jestem wdzięczny za to, że ten problem został postawiony.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#AndrzejStelmachowski">Rzeczywiście, tak się złożyło, że jeszcze za poprzedniego rządu był stworzony zespół międzyresortowy do różnych spraw polonijnych. Było 6 takich zespołów, jeden z nich był repatriacyjny i się rozpadł. Nagle przewodniczący zrezygnował, potem wszystko się „rozeszło po kościach” i nie ma nic.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#AndrzejStelmachowski">Na czym polega problem? Pierwsze fundamentalne zagadnienie: czy w ogóle chcemy repatriacji? To się zderza z pewnym poglądem, że gdy chodzi o kraje sąsiadujące – Białoruś, Ukraina, Litwa, to przez przyjazd do Polski nie powinniśmy osłabiać żywiołu polskiego, który tam jest. Praktyka jest jeszcze dziwniejsza. W ogóle nie ma trendu do przyjazdu do Polski z Litwy. W tej chwili Litwa osiągnęła ten sam poziom życia co Polska, jest w tej samej UE, jest łatwość komunikacji. Poza pojedynczymi przypadkami nikt nie myśli o przyjeździe do Polski.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#AndrzejStelmachowski">Białoruś. Tu jest fenomen, którego do końca nie zrozumiałem, ale też nie ma tu większego parcia na przyjazdy do Polski. Tam się ta społeczność polska jednak jakoś skrzyknęła. Tam jest teraz ciężka walka na froncie o utrzymanie polskości, ale być może dlatego, że znaczna część ludności jest skoncentrowana na pewnym terenie. W Grodzieńskiej Obłasti, według władz białoruskich, jest 50,2% Polaków, czyli mają oni nawet względną większość. W tej sytuacji nie ma masowych próśb o przyjazdy. Są natomiast z Ukrainy, to prawda. Zwłaszcza cała młodzież najchętniej wyjechałaby z Ukrainy. Dlaczego? Składają się na to dwie rzeczy: trudna sytuacja ekonomiczna oraz niezbyt przychylne środowisko – zwłaszcza w zachodniej części, we lwowskim. Tam jednak istnieje nacjonalizm ukraiński i my to odczuwamy na każdym kroku.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#AndrzejStelmachowski">Jest problem: czy rozszerzamy, czy nie? Można założyć, że, jeśli chodzi o Kazachstan, gdzie, rzeczywiście, następuje poprawa sytuacji ekonomicznej, liczba chętnych do przyjazdu już maleje i prawdopodobnie w przyszłości nie będzie duża.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#AndrzejStelmachowski">Jest natomiast problem doraźny: co zrobić z osobami, które uzyskały promesę wizy repatriacyjnej? Jest to głęboki wstyd, że tym osobom każe się czekać i w dodatku bez rzeczywistych perspektyw. Jest to efekt błędu w założeniu. Zakładano, że będzie się stymulowało przyjazdy sponsorowane przez gminy. Na litość boską, to nie jest problem lokalny, to nie jest problem gminy. Jeśli tzw. gomułkowska repatriacja (1957 rok) spowodowała przyjazd do Polski 270 tysięcy ludzi, którzy gładko „wsiąknęli” w społeczeństwo, to dlatego, że była to akcja rządowa. Wydaje mi się, że trzeba odejść od mitu, że to gminy będą zapraszać. Nie będą. Był pewien pierwszy odruch, po którym nie należy się spodziewać, że to się wznowi.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#AndrzejStelmachowski">Załatwienie sprawy tych osób jest sprawą honoru. O co chodzi? Nie można twierdzić, że to nie jest sprawą rządu. To jest sprawą rządu. W dyskusji państwo mówili, że jeżeli możemy przyjmować tysiące Czeczenów, to dlaczego nie możemy przyjąć chociażby tych 2500 osób, które dostały promesę? To jest jedna, zasadnicza rzecz.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#AndrzejStelmachowski">Druga rzecz. Chodzi o absolutnie niewłaściwe stosowanie. Pan minister Stachańczyk wspomniał o interpretacji stosowanej przez MF. Ja mogę powiedzieć, że jednym z problemów emerytalnych jest, moim zdaniem, interpretacja kontra lege przepisów emerytalnych przez ZUS i w MPiPS. O co chodzi? W ustawie jest powiedziane, że zalicza się lata pracy poza granicami Polski. Przypuśćmy, że jest to Kazachstan. Czy państwo wiedzą, jaka jest interpretacja? Zalicza się lata z zaznaczeniem: wynagrodzenie – 0. Pewien górnik przedłożył mi decyzję emerytalną za ostatnie 10 lat. 5 lat pracował w górnictwie w Polsce plus 5 lat w Kazachstanie. Było tam napisane: w roku tym i tym wynagrodzenie – 0, w roku tym i tym wynagrodzenie – 0. To jest sprzeczne z fundamentalnymi zasadami prawa pracy. Nie może być stosunek pracy z wynagrodzeniem – 0. Ile ja się „napyszczyłem” u wszystkich kolejnych ministrów, u wszystkich kolejnych prezesów. Jeśli nie ma umowy w sprawie ubezpieczenia społecznego, to my tak robimy. Jest to oczywiste horrendum.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#AndrzejStelmachowski">Niech Komisja zaprosi, choćby w tej sprawie, MPiPS i ZUS i zapyta: na jakiej zasadzie dla tak małej liczby ludzi (przyjechało kilka tysięcy osób) wymyśla się tego rodzaju historie?</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#AndrzejStelmachowski">Druga rzecz. Sprawa kursów adaptacyjnych. Jest praktyka, która, owszem, te kursy adaptacyjne postanowiła zrobić powierzając to agendom podległym Ministerstwu. Niech one sobie zarobią. Chodziło o to, by to zabrać organizacjom pozarządowym. To są rzeczy niedopuszczalne.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#AndrzejStelmachowski">Trzecia rzecz to rozprzestrzenienie kompetencji. Myślę, że jest to zabieg okoliczności. Powiem, co było, jeśli chodzi o „Wspólnotę Polską”. Myślałem, że głównym problemem jest sprawa mieszkaniowa. Proszę bardzo, stawiamy do dyspozycji budynek w Pułtusku – 26 mieszkań w dobrym stanie. I jest gwałtowny sprzeciw burmistrza: co to, to nie, bo ja tym ludziom nie mogę zapewnić zatrudnienia. Dochodziłem „po nitce do kłębka”. Sprawy lokali należą do gmin, sprawy zatrudnienia do powiatów, a sprawy szerszych programów do województw. W związku z tym mamy rozproszenie kompetencji i trudności osiągnięcia czegoś rozsądnego. To nie znaczy, że nie ma pieniędzy. One są, ale są tak rozproszone i tak kompetencyjnie ustawione, że nie można ich „ugryźć”.</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#AndrzejStelmachowski">Reasumując, dobrze, że doszło do tej dyskusji. Nadzieję wlał mi w serce pan minister Stachańczyk mówiąc, że nadszedł czas na zastanowienie się. Dziękuję za to, że ten pierwszy krok został zrobiony, a dalszy krok to sprawa co najmniej doraźnej nowelizacji ustawy o repatriacji w zasadniczym punkcie: jest to zadanie nie gmin tylko rządu. Wtedy reszta będzie już wyglądała trochę inaczej. Oczywiście, jest prośba o to, by wziąć „na dywanik” tych znakomitych interpretatorów. Niech wytłumaczą się, dlaczego repatriantom, którzy mają trudną sytuację, stwarza się niezmiernie trudne warunki. Dziękuję bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#MarekBorowski">Dziękuję bardzo panu profesorowi. Proszę bardzo – pani poseł Rozpondek, potem pan poseł Krzywicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#HalinaRozpondek">Nie będę już dokładała swoich informacji o tym, jak przebiega repatriacja, bo nieraz miałam z tym do czynienia.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#HalinaRozpondek">Myślę, że te informacje są oburzające. Naprawdę bardzo źle się dzieje w tym zakresie. Myślę, że nasza Komisja powinna bardzo pilnie zająć się tym i debatować o tym na kolejnym posiedzeniu, bo jest wielka różnica między repatriantami a tymi, którzy pojechali pracować do Anglii zmywać gary. Repatriantów broni ustawa, którą uchwalił nasz Sejm, chcąc zapewnić powrót Polaków – głównie z Kazachstanu, bez zapewnienia praktycznych warunków do egzystencji.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#HalinaRozpondek">Wiem, jak jest w gminach. Zgadzam się z całą wypowiedzią pana profesora. W gminach jest tak, że nawet dobra gmina po zapewnieniu pracy, nauki, mieszkania przestaje się interesować. Robi to tylko zgodnie z terminami zapisanymi w ustawie i przestaje się interesować, a to są ludzie z innego systemu. Musimy pamiętać, że tam jest zupełnie inna mentalność. Ci ludzie dość długo potrzebują opieki, zanim się zasymilują w Polsce.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#HalinaRozpondek">Uważam, że powinniśmy poprawić ustawę opierając się na praktycznych informacjach, które przedstawiły obie panie i pan profesor. Trzeba jednak iść w takim kierunku, aby jak najwięcej Polaków mogło mieć zapewniony powrót – nie tylko z części azjatyckiej, ale rozważyłabym również powrót z części europejskiej. Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#MarekBorowski">Dziękuję. Pan poseł Krzywicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PiotrKrzywickiniez">Dziękuję bardzo. Bardzo dobrze się stało, że rozmawiamy na ten temat. Nie chciałbym powielać ważnych głosów, które już padły podczas posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#PiotrKrzywickiniez">Przyłączę się do zasadniczego pytania, ponieważ myślę, że doszliśmy już do momentu, w którym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy chcemy repatriacji, czy jej nie chcemy? To musi być decyzja polityczna, głęboko przemyślana, ale jednocześnie bardzo szybko podjęta. Pojawiło się szereg konkretnych rzeczy. Myślę, że resort MSWiA powinien przejrzeć te przepisy, bo chodzi tutaj o około 5000–6000 ludzi, i w jakiś sposób unormować ich pozycję. Przede wszystkim chodzi o kwestie związane z emeryturami, rentami. Oczywiście, w takim procesie, jakim jest repatriacja, nigdy nie da się zagwarantować, że dana osoba zaaklimatyzuje się w obcym kraju. Jednym się to uda, a innym nie. Oczywiście, można mnożyć przykłady konkretnych osób, które sobie nie poradziły. Znam osoby, które sobie poradziły, ale jest podstawowe pytanie: czy chcemy repatriacji? Jeżeli chcemy, to jak to ma być określone geograficznie – czy cały były Związek Radziecki, czy tylko jego część azjatycka? To jest podstawowa kwestia, która stoi przed Komisją i przed rządem. Dziękuję bardzo.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#PiotrKrzywickiniez">Dziękuję bardzo. Czy jeszcze ktoś chciałby zabrać głos? Bardzo proszę – pani Ślusarek.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#AleksandraŚlusarek">Dziękuję bardzo. Do dzisiejszej dyskusji przygotowałam tylko i wyłącznie uwagi dotyczące samej ustawy.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#AleksandraŚlusarek">Jednak chciałabym powiedzieć, że jestem wieloletnim samorządowcem. Jako osoba prywatna pomagałam w powrocie do Polski prawie 70 rodzinom. Znam dokładnie procedury i sytuację w gminach. Moja gmina, 20-tysięczna gmina Niepołomice, przyjęła 7 rodzin i przyjmujemy następną.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#AleksandraŚlusarek">Przepraszam, ale nie zgadzam się z moją przedmówczynią, ponieważ uważam, że nie może być nadopiekuńczości państwa w stosunku do repatriantów, którzy nie chcą sobie pomóc. Jestem tego zdania i powinno być właśnie tak, że samorządy to, co mają wykonać, mają wykonać według ustawy, natomiast repatriant, który ma wyższe wykształcenie i chce pracować w swoim zawodzie, niech nostryfikuje dyplom. Naprawdę, z moich rodzin osoby, które są po wyższych studiach, dzisiaj absolutnie wszystkie są po nostryfikacjach i nie ma żadnych problemów. To jest pierwsza rzecz.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#AleksandraŚlusarek">Następna rzecz. Padały tutaj głosy odnośnie do rozszerzenia akcji repatriacyjnej. Powiedziałabym, że w ogóle ustawa nie powinna nazywać się ustawą repatriacyjną, ale ustawą o powrocie osób deportowanych, a więc osób, które zostały wyrzucone w step. Wszyscy nasi rodacy, którzy stoją nad grobami swoich przodków (mówimy tu o kresach – Litwie, Białorusi, Ukrainie) mają przecież Kartę Polaka i w każdej chwili mogą przyjechać. Oni są u siebie, więc ograniczmy się do tych, którzy zostali zesłani.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#AleksandraŚlusarek">Mam bardzo wiele przypadków osób, które powróciły w ramach akcji repatriacyjnej, bo nikt nie sprawdzał, czy mają one akty rehabilitacji, a więc tego, czy ich przodkowie byli deportowani czy też nie. Powróciły tutaj rodziny czerwonoarmistów, tych, u których tam Polacy służyli, ci deportowani. Powrócili ludzie, którzy nie byli zesłani do Kazachstanu, ale pojechali w celach biznesowych. To trzeba rozgraniczyć.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#AleksandraŚlusarek">Oczywiście, zgadzam się z panem profesorem Stelmachowskim, że w pierwszej kolejności trzeba się zająć osobami, które mają przyrzeczoną wizę i czekają. Ich dokumenty się dezaktualizują, a to są ogromne pieniądze. Spotykałam się z ogromną rozpaczą tych ludzi. Oni mówią: pojedziemy do Rosji, bo Polska nas nie chce.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#AleksandraŚlusarek">Wydaje mi się, że właśnie tak powinniśmy patrzeć na sprawę repatriacji. Osoby, które mają Polskę w sercu, na pewno będą chciały przyjechać do Polski na każdych warunkach, ponieważ Kazachstan po latach okupacji sowieckiej też ma prawo do przyjmowania swoich. Prawdopodobnie już skończyła się repatriacja Kazachów z Mongolii i Chin. W tej chwili mają prawo żyć na swoich warunkach i w swoich warunkach etnicznych. Nie ma tam miejsca dla Polaków, którzy wciąż czekają, że Polska się o nich upomni. Dziękuję bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#MarekBorowski">Proszę – pan przewodniczący Stefaniuk.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#FranciszekStefaniuk">Myślę, że tych bolesnych pozostałości, zanotowanych przez karty historii, nie jest się w stanie zrekompensować w 100% ani wyrównać. Jest natomiast możliwość złagodzenia. Jednak w tym wypadku trzeba sobie odpowiedzieć na wiele pytań, w tym na pierwsze, zasadnicze pytanie: czy Polska jest w stanie zapewnić warunki zgodne z oczekiwaniami chętnych do powrotu? Czy Polska jest w stanie w pełni zapewnić takie warunki?</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#FranciszekStefaniuk">Drugie pytanie: czego ci powracający oczekują? I właśnie tutaj kłania się ta pełna informacja, by każdy był świadomy, jakie warunki trzeba spełnić i był świadomy tego, że tu jest normalne życie, a nie jest to jakiś „raj utracony”, do którego przybywa się i już wszystko jest zapewnione. W Polsce jest trudny rynek pracy, są pewne relacje międzyludzkie.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#FranciszekStefaniuk">Byłoby dobrze, gdyby było możliwe dokonanie bilansu tego, co w przepisach można uprościć, złagodzić. Chodzi o dokonanie bilansu tego, gdzie są te progi, które można usunąć w naszych polskich realiach. Można sobie poradzić np. z opieszałością urzędniczą, z błędem urzędnika czy też z czyjąś niechęcią.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#FranciszekStefaniuk">Oczywiście, musimy sobie zdawać sprawę z pewnej rzeczy. Spotkaliśmy w Dublinie oficerów, którzy pracują w restauracji jako zmywacze, ale spotkaliśmy się tam z siedemdziesięcioma przedstawicielami emigracji pracowniczej i ich zapytałem: kto zamierza zostać w Irlandii na stałe? Nikt nie podniósł ręki, a ci przyjeżdżają po to, by dokonać żywota w kraju swoich przodków, rodziców, z którego byli wyrzuceni, lub wiążą ich jakieś więzi, nadzieja i tęsknota za krajem. Najgorsze jest rozczarowanie, gdyż jadą z nastawieniem, że jadą gdzieś, gdzie będzie szczęśliwość, pełna wolność itd. Pozostawiają swoje życie, swoje dzieciństwo, znajomych itd.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#FranciszekStefaniuk">Jest takie powiedzenie, że w pewnym okresie drzew się nie przesadza. Jeżeli są przesadzone, to muszą być zapewnione pewne warunki. Tu potrzebna jest pełna informacja, by nie dawać złudzeń ludziom, którzy przyjeżdżają. Oni muszą wiedzieć w całości o tym, co ich czeka. Takie złudzenia dawano na etapie powojennej repatriacji, kiedy z Polski wyjeżdżały rodziny ukraińskie. Mówiono im, że to, co zostawiają w Polsce, zostanie im tam dane itd., a oni nawet to, co wzięli ze sobą, dowozili tylko do granicy, ale to były inne czasy. Było rozczarowanie. Potem niektórzy wracali na piechotę z niczym i do niczego, bo ich miejsca już były zajęte. Widać, co to znaczy rozczarowanie.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#FranciszekStefaniuk">Każdy, kto w dyskusji zabierał głos, ma rację. Teraz trzeba te racje wrzucić na rynek naszych realiów i po prostu postarać się dokonać bilansu tego, co można by zmienić. Śmiem twierdzić, że skoro prezydium Komisji wprowadziło ten temat, to znaczy jest wola, by w czymś pomóc – tylko w czym można pomóc?</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#FranciszekStefaniuk">Pan profesor Stelmachowski – prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” – najlepiej wie, że nasza pomoc (dosyć szeroka) to kropla w morzu potrzeb. Często chodzi o okazanie serca, o obecność itd. Pan profesor sam wie, jak reagują Polacy, gdy się pan gdzieś pokaże. My też tego doświadczaliśmy. Nawiązanie więzi z krajem macierzystym itd. to potężna praca.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#FranciszekStefaniuk">Zdaję sobie sprawę z tego, że mój głos w dyskusji też mówi o wszystkim i o niczym i nie daje efektów, ale warto się temu przyjrzeć. Jeśli gdzieś państwo uczestniczą w procesach łączności z tymi ludźmi, to proszę powiedzieć, jaki przepis zmienić i w jaki sposób. My będziemy rozważać, czy można to w jakiś sposób proponować i zgłaszać inicjatywę ustawodawczą, by to złagodzić.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#MarekBorowski">Tak się składa, że pan minister Stachańczyk musi na sali plenarnej prezentować stanowisko rządu w sprawie pewnej konwencji i zaraz musi tam się udać, więc w tej chwili prosił o głos. Powiem szczerze, że wyjście pana ministra spowoduje także stopniowy uwiąd prac naszej Komisji, co nie znaczy, że będzie to uwiąd ostateczny.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#MarekBorowski">Od razu chcę powiedzieć, iż sądzę, że Komisja oczekuje, po pierwsze – stanowiska rządu wobec repatriacji w ogóle, tzn. co dalej z tym „fantem” – rozszerzać nie rozszerzać, zawężać, kończyć, ograniczać do tych, którzy mają promesy. Jak tutaj rząd chce postąpić?</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#MarekBorowski">Po drugie – czy rząd przygotowuje, czy też nie, zmiany ustawowe?</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#MarekBorowski">Po trzecie – czy rząd przygotowuje zmiany w organizacji pomocy repatriantom na różnych szczeblach: poprzez naukę języka, dostarczanie środków, a także poprzez to, że repatriant zwyczajnie może się gdzieś zgłosić, jeśli ma jakieś problemy i uzyskać jakąś poradę, pomoc i wie, że tam muszą mu jej udzielić?</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#MarekBorowski">Chciałbym także powiedzieć, że w świetle tego, co tutaj zostało powiedziane, zmiany ustawowe rysują się jako niezbędne. Może rząd ma coś gotowego, albo już naprawdę zaczął. Słyszałem już o wielu rzeczach, które rząd zaczął, ale nie wiadomo, czy skończy. Możemy spróbować to robić komisyjnie – przynajmniej niektóre sprawy. Nie będziemy pisać nowej ustawy, ale możemy zająć się niektórymi sprawami – np. emerytalnymi, dotacjami mieszkaniowymi lub innymi, które będą wymagały konsultacji. Jestem gotów zaproponować prezydium Komisji, aby przy pomocy prawników sejmowych przygotować nowelizację komisyjną i przeprowadzić ją szybciej, ale istotne jest tutaj zdanie pana ministra. Proszę bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PiotrStachańczyk">Dziękuję bardzo. W czasie debaty poruszono bardzo wiele kwestii i do niektórych z nich chciałbym się odnieść. Chciałbym się również odnieść do tego, co mówiłem wcześniej.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#PiotrStachańczyk">Powiedziałem, że, naszym zdaniem, dotychczasowy (tak jak wyglądał) model uległ wyczerpaniu. Jednak pragnę przypomnieć, że ten model przyjmowano opierając się na bardzo nie tylko patriotycznych, ale także pragmatycznych założeniach. Skąd w tym wszystkim wzięły się samorządy, tak mocno wprowadzone? Z faktu, że w Polsce praktycznie tylko samorządy dysponują lokalami mieszkalnymi. Jeżeli przyjmowano model, że przyjeżdżający repatriant musi mieć zapewniony lokal mieszkalny, to jedynym podmiotem w Polsce, który mógłby mu zapewnić ten lokal, jest samorząd. Skarb Państwa nie ma lokali, nie ma możliwości osiedlania ludzi w lokalach. W gestii Skarbu Państwa pozostaje niewielka liczba mieszkań, zamieszkałych przez funkcjonariuszy policji, wojska czy tego typu jednostek. Jest to bardzo mała liczba lokali i bardzo jasno opisana w przepisach, dla kogo jest przeznaczona i na jakich zasadach, a więc to nie wchodzi w grę. I to jest podstawowa różnica, która nie pozwala powtórzyć wariantu gomółkowskiego z 1957 roku. Z dokumentów z 1957 roku ten wariant wyglądał tak: Do przewodniczącego wojewódzkiej rady narodowej w mieście Krakowie. Proszę zapewnić 300 mieszkań dla repatriantów w terminie do dnia…, a także zatrudnienie dla nich w hucie takiej, w zakładzie takim. Dysponując tego typu możliwościami decyzyjnymi, niewątpliwie operację przeprowadzilibyśmy łatwo i bez większych problemów, ale nie ma takich możliwości…</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#MarekBorowski">Proszę uważać, panie ministrze, bo wychodzi na to, że lepiej było.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PiotrStachańczyk">W sensie urzędniczym znacznie lepiej zarządza się scentralizowanym krajem, gdzie wszystko jest w ręku państwa. Wtedy państwo jako właściciel rozdaje: to damy tym, to damy tamtym. Potem się okazuje, że trochę już nie można dać, no i jest pewien problem, ale to jest zupełnie inna sprawa.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#PiotrStachańczyk">Mieszkania to podstawowy problem. Trudno też porównywać tę sytuację z sytuacją Czeczenów, bo chciałbym poinformować, że żaden Czeczen nie dostał mieszkania od państwa polskiego. Generalnie, co do zasady, Czeczeni mieszkają w ośrodkach, których nawet nie chcą opuszczać. Państwo polskie zapewnia im utrzymanie, jedzenie, spanie, naukę dla dzieci i 70 zł miesięcznie kieszonkowego na osobę. To jest mniej więcej standard, który jest w tej chwili. To, że przyjeżdża dużo Czeczenów, jest wynikiem sytuacji międzynarodowej, sytuacji w Czeczenii. My mamy obowiązek zajmować się nimi, ale, zapewniam państwa, że nikomu nie życzę wejścia w rolę takiego Czeczena przyjeżdżającego do Polski. Z całą odpowiedzialnością zapewniam państwa, że żaden repatriant nie miał w Polsce tak źle, jak generalnie mają Czeczeni w ośrodkach. To generalnie jest pewien standard, typowy w Europie, pomocy uchodźcom, ale jest on zdecydowanie niższy od tego, co dostają repatrianci.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#PiotrStachańczyk">Zarysowany problem, związany z emeryturami, to jest kwestia wykładni. Jako Urząd do Spraw Repatriacji i Cudzoziemców lub jako Ministerstwo wielokrotnie pisaliśmy do MPiPS w sprawie emerytur małżonków, by to przeliczać albo dawać minimalną emeryturę małżonkom. Niezależnie od tego, kto był prezesem ZUS albo ministrem pracy, od 2001 roku zawsze była jednoznacznie negatywna odpowiedź. Podobno to rozwiązanie łamie system, bo wchodzimy w wydawanie emerytur cudzoziemcom. Wiem tyle, co z korespondencji.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#PiotrStachańczyk">Jeśli chodzi o umowę, to istnieje stanowisko mówiące, że, tak naprawdę, umowa doprowadziłaby do wypłacania tych świadczeń na poziomie kazachskim. Operacja przeliczenia tych pieniędzy na polską walutę byłaby taka, że byłyby tutaj grosze. Według opinii ekspertów, wtedy, gdy interesowaliśmy się tą sprawą, koszty przeliczenia i transferu pieniędzy między Kazachstanem a Warszawą byłyby większe niż świadczenia, które następnie tutaj wypłacano by tym ludziom. To również jest stanowisko, które wykracza poza resort spraw wewnętrznych. Trzeba także powiedzieć, że do takiej umowy musiałaby być jeszcze zgoda strony kazachskiej, by chcieli to przeliczać i przesyłać do Polski, w co, szczerze mówiąc, wątpię.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#PiotrStachańczyk">Kwestia rozszerzenia. W tej chwili podstawą dla nas jest doprowadzenie do sytuacji, w której zrealizujemy obietnicę, jaką w pewnym sensie złożono owym 2500 osób czekających na liście bazy „Rodak”. To jest klucz do zmian ustawowych, jakie chcę zaproponować w najbliższej przyszłości. Już zaczęliśmy pracować nad zmianami dotyczącymi dotacji dla gmin. Jest to dla mnie podstawowy element rozwiązań. Być może, pójdą za nim jeszcze dodatkowe sprawy. Dopiero wtedy, gdy rozwiąże się tę sprawę, będzie można podejmować dalsze dyskusje. W ciągu ostatnich lat było kilka takich dyskusji. W poprzedniej kadencji szło to raczej w kierunku zamknięcia. Osoby mogłyby przyjeżdżać, ale nie dostawałyby prawie nic gwarantowanego. Jakby sobie poradziły, to by sobie poradziły, a jeżeli nie, to trudno. Taki wariant również był bardzo poważnie rozpatrywany.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#PiotrStachańczyk">Jeśli chodzi o organizację, to zwrócimy uwagę na to, czy nie powinny powstać jakieś punkty informacyjne. Skąd się bierze taki podział kompetencji? Z faktu, że po przyjeździe do Polski te osoby stają się obywatelami polskimi, więc są załatwiane tak, jak obywatele polscy. Pomoc socjalną dostają w gminie, sprawy zatrudnienia załatwiają w powiecie, dowody osobiste – w gminie, paszporty – u wojewody itd. Rzeczywiście, można powiedzieć, że, być może, to jest wadą. Pochylimy się nad tym, czy przynajmniej przez pewien czas te osoby nie powinny mieć jasno określonego punktu, który pomagałby im w załatwianiu tego typu spraw. Po przyjeździe ustawa traktuje ich jak obywateli polskich. Kompetencje w naszym kraju są rozdzielone (w różnych sprawach na różne szczeble administracji rządowo-samorządowej) i ustawa tak ich ustawia. Znam takie gminy, gdzie gmina, która sprowadza, w swojej strukturze wyznacza osobę, która przez pewien czas zajmuje się tymi ludźmi, prowadzi, pomaga. Są też gminy, które traktują przepisy ustawowe dosłownie, czyli dają to, co jest napisane w ustawie, i jeśli ktoś ma problem z odnalezieniem się w Polsce, to, rzeczywiście, może to być problem znaczący.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#PiotrStachańczyk">Jeśli chodzi o placówkę, to nie chciałbym wchodzić w kompetencje MSZ. Jedynie mogę dodać, że na tyle, na ile jest to możliwe – przy wielkości Kazachstanu – konsulowie starają się tam dotrzeć. Proszę pamiętać, że w tych skupiskach są również polscy księża, polscy nauczyciele. To nie jest tak, że ci ludzie zupełnie są pozbawieni wiedzy o tym, co dzieje się w Polsce i jak Polska wygląda.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#PiotrStachańczyk">Reasumując, niewątpliwie chcemy dokończyć to, co zostało zrobione. W tym celu chcemy zaproponować pewne zmiany ustawowe i już się toczą prace, przynajmniej nad częścią z nich. Chcemy dyskusji o tym, jak ma wyglądać model w przyszłości. Myślę, że ta dyskusja powinna objąć wszystkich zainteresowanych, Komisję, bo to jest bardzo poważny problem, który, moim zdaniem, powinien być ponadpolityczny. Jeżeli podejmiemy decyzję o takim lub innym modelu tej operacji, to ta decyzja będzie działała przez wiele następnych lat. To nie jest decyzja, którą da się zrealizować w jednej, czy nawet w dwóch kolejnych kadencjach. Będzie ona dotyczyć – zwłaszcza, gdy pójdziemy w kierunku rozszerzenia – wieluset tysięcy naszych rodaków.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#MarekBorowski">Dziękuję panu ministrowi. Kluczowa sprawa jest taka: kiedy to będzie mogło nastąpić, kiedy te zmiany można będzie wprowadzić? Sądzę, że powinno ich być trochę więcej niż te, o których powiedział pan minister.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#MarekBorowski">Pan minister wspomniał, że podjęli państwo prace, ale tak się składa, że jestem wieloletnim posłem, bywałem w różnych rządach i wiem, że gdy urzędnik (nawet wysoki) mówi, że się właśnie pochylamy nad tą sprawą, to w tym stanie pochylenia będzie przebywał jakiś czas, a potem, nawet przy najlepszej woli, coś będzie go odrywało od tego tematu. Zresztą pan minister Stachańczyk jest „człowiekiem-orkiestrą”, zajmuje się dziesiątkami spraw trudnych i jeszcze trudniejszych. Po prostu obawiam się, że to będzie trwało w nieskończoność.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#MarekBorowski">Nie palę się do tego, by koniecznie wyręczać rząd – to byłaby przesada. Spróbujemy zebrać uwagi, które mają charakter ustawowy, i jednak wystąpimy do pana premiera z zapytaniem: kiedy? Po pierwsze – podamy problemy, a, po drugie – zapytamy o to, kiedy ta ustawa będzie. Jeśli odpowiedź będzie zadowalająca, to, oczywiście, możemy jeszcze poczekać. Jeśli nie będzie zadowalająca, to, być może, wystąpimy z ofertą współpracy. To się stosuje, natomiast się o tym nie mówi. Wtedy, być może, będzie szybciej.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#MarekBorowski">Chciałbym podziękować wszystkim, którzy zajmują się tą problematyką, którzy rzeczywiście wnieśli tu bardzo dużo. Poruszyłem ten problem, ponieważ po prostu przyszły do mnie listy od organizacji, a także od samych repatriantów, którzy skarżyli się na różne rzeczy. Pomyślałem, że jest to część naszego kontaktu z Polonią i trzeba się tym zająć, ale, powiem szczerze, że nie przypuszczałem, że sytuacja wygląda tak kiepsko, bo to źle wygląda. Gdyby chodziło o dziesiątki albo setki tysięcy, ale przyjechało ponad 3000 osób, co jest śmieszną liczbą, i okazuje się, że jest tyle niedopowiedzeń, po prostu jakichś dziwactw, na które nikt nie zwraca uwagi. Robi to złą krew także wśród Polaków za granicą, którzy to wszystko słyszą, a na koniec w telewizji wypowiadają się repatrianci, którzy mówią o tym, jak ich potraktowano.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#MarekBorowski">Oczywiście, zgadzam się z tym, że nie może być żadnej nadopiekuńczości. To jest jasne. Przecież ci ludzie muszą stanąć na nogach, co jest zrozumiałe. Nie może być także jakichś przywilejów, których zupełnie nie da się wytłumaczyć. W świetle tego, co dzisiaj mówiono, jest chyba daleko zarówno do tej nadopiekuńczości, jak i do tych przywilejów. Myślę, że warto nad tym popracować.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#MarekBorowski">Jednak sytuacja zmieniła się na lepsze – nie w stosunku do samych repatriantów, lecz do możliwości ich funkcjonowania w Polsce. Pamiętam początki – 2001 rok, 2002 i jeszcze 2003. To była taka akcja, która była pokazywana w telewizji, gdzie pokazywał się jakiś wójt lub burmistrz i mówił: my tutaj, prawda, to jest rodzina, ta rodzina miło się uśmiechała, to jest mieszkanie. Było bardzo dobrze, a potem zaczynały się problemy z pracą, bo w tym okresie bezrobocie było rzędu 17%, 18%, 19%. Gdy repatriant trafił do okręgu, gdzie było 30%, to w ogóle było beznadziejnie. Sytuacja zmieniła się o tyle, że dzisiaj już nie ma problemów z pracą. Zaryzykuję twierdzenie, że nie ma problemów z pracą. Oczywiście, może być problem przy pewnych specjalnościach, z których człowiek nie może szybko się wyzwolić. Od tej strony są lepsze warunki i jeśli zostałyby uregulowane pozostałe sprawy, to przynajmniej można by to jakoś dokończyć. Podzielam pogląd, że nie ma co tego rozszerzać. Zgadzam się z tym, że Polacy, którzy mieszkają tam, gdzie mieszkali (tylko granice się przesunęły), mają dzisiaj Kartę Polaka i niech z niej korzystają. Mogą pracować w Polsce, podejmować pracę bez zezwolenia. Mają bezpłatne wizy itd. Jeśli tu przyjadą, parę razy popracują, zorientują się, że jest możliwość przeniesienia się, to się przeniosą. Jeśli nie, to nie – i po prostu nie ma pretensji.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#MarekBorowski">Jeżeli chodzi o obszary bardziej oddalone i te, gdzie te korzenie nie są takie odległe, to tę sprawę trzeba dokończyć.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#MarekBorowski">Pozostaje sprawa europejskiej części Rosji. Tam też były jakieś ruchy wewnętrzne, migracyjne. Kogoś mogli deportować daleko, ale w międzyczasie ta osoba zdążyła się przenieść trochę bliżej i akurat jest w europejskiej części. Jednak nie chce tam być, chce wrócić, chce skorzystać z ustawy repatriacyjnej. To jest do rozważenia.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#MarekBorowski">Jak powiedziałem, bardzo szybko wystosujemy jakiś rodzaj dezyderatu w sprawie tej ustawy i z konkretnymi sprawami. Będziemy podejmowali działania, pan profesor Stelmachowski może zechce nas wspomóc, a państwo, którzy się tym zajmują, wskażą pewne przepisy, które po prostu należy zmienić albo przepisy, które trzeba dodać. Będę wdzięczny za te uwagi. Prosiłbym, by z tym specjalnie nie czekać. Chodzi oto, by nie tracić czasu. „Wspólnotę”, PAH i dwie obecne dzisiaj organizacje prosiłbym o pokazanie (precyzyjnie, przy pomocy prawnika, lub nieprecyzyjnie) w kilku lub kilkunastu punktach, co trzeba zmienić w tej ustawie, dopisać, skreślić. Zajmiemy się tym i spróbujemy z tego zrobić jakiś sensowny projekt.</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#MarekBorowski">Jeśli nie ma więcej uwag, to jeszcze raz dziękuję wszystkim za przybycie. Mam nadzieję, że przynajmniej coś poprawimy w tej sytuacji. Dziękuję bardzo. Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>