text_structure.xml
37.3 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Otwieram posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu. W porządku obrad mamy informację o wyłanianiu nowych władz publicznego radia i publicznej telewizji.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Dzisiaj dotarła do nas bardzo przykra wiadomość. Zmarła pani Irena Kwiatkowska. Była wyjątkową postacią. Jeśli już o tym wiemy, to bardzo proszę o chwilę ciszy… Dziękuję bardzo.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Przechodzimy do realizacji porządku. Informację przedstawia pan przewodniczący Jan Dworak. Mamy informację pisemną, ale być może są jakieś nowe fakty bądź okoliczności. Bardzo proszę, panie przewodniczący.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JanDworak">Dzień dobry państwu. Bardzo dziękuję za zaproszenie. To spotkanie następuje w momencie, z którego wszyscy dobrze zdajemy sobie sprawę obserwując to, co dzieje się z mediami. My robimy to z urzędu i profesjonalnie – państwo niejako również. Myślę, że wszyscy robimy to także z zainteresowania.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#JanDworak">Konkurs, o którym mówimy, jest w trakcie. Jeszcze nie jest zakończony. To powoduje, że wnioski, o których będę chciał mówić i informacje, które będę chciał przekazać, będą obarczone (zwłaszcza wnioski) pewną uwagą, że to są wnioski robocze, ale już można wyciągnąć pewne wnioski z tego, co do tej pory dzieje się w tych konkursach.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#JanDworak">Najpierw informacja. Chciałbym powiedzieć, że konkurs rozpoczął się 9 września ub. roku od wydania rozporządzenia KRRiT o zasadach konkursu. Pod koniec września zostało opublikowane ogłoszenie o konkursie. Założyliśmy, że do 8 listopada będzie okres zgłaszania kandydatów do TVP i tzw. dużego radia – Polskiego Radia, a do końca listopada – kandydatów do spółek regionalnych PR. To jest pierwsza data, którą króciutko muszę skomentować.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#JanDworak">Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to jest dopiero początek roku akademickiego, że zbierają się senaty i rady wydziałów, które, zgodnie z nową procedurą, mają przedstawiać nam kandydatów, że nie jest to dla wyższych uczelni zadanie priorytetowe, że to zadanie wyższe uczelnie wykonują po raz pierwszy. W związku z tym, że senaty zbierają się najczęściej raz w miesiącu, ten okres nie mógł być krótszy. Bardzo chcieliśmy, by był to okres jak najkrótszy i 1,5 miesiąca wydawało się najkrótszym sensownym okresem. Zresztą okazało się, że to nasze założenie było zgodne z późniejszymi wydarzeniami.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#JanDworak">Do konkursu przystąpiło w sumie prawie 300 osób. Może warto powiedzieć, że konkurs był podzielony na trzy etapy. Pierwszy etap był najprostszy. Bo było to sprawdzanie formalne dokumentów. Drugim etapem była ocena dokumentów i pewna już merytoryczna praca polegająca na wyłonieniu grupy kandydatów, z którymi przeprowadzaliśmy rozmowy. Warto podać statystykę na chwilę obecną. Drugi etap został zakończony we wszystkich 19 spółkach. Trzeci etap został zakończony w 15 spółkach, natomiast w 10 spółkach zostały już wyłonione władze. Oczywiście, są to spółki radiofonii regionalnej. Zostały już wyłonione rady nadzorcze. W tej chwili dwie rady nadzorcze czekają na naszą decyzję, bo już jesteśmy po przesłuchaniu, czyli po rozmowach z kandydatami i musimy podjąć decyzję. Na razie nic nie mówię o „dużych” mediach. Przejdę do nich za chwilę. Do zamknięcia tego procesu zostały nam jeszcze 4 spółki: Gdańsk, Lublin, Olsztyn i Warszawa. Przejęliśmy taką zasadę, że staramy się jeździć tam, gdzie jest duża liczba kandydatów. Uchwalając tę ustawę państwo założyli, że ten proces ma być procesem pewnego uspołecznienia, żeby rzeczywiście mógł spotkać się z zainteresowaniem opinii publicznej. To jest jasne, że to, co się dzieje w rozgłośni kieleckiej, interesuje kielczan, a nie interesuje warszawiaków. Dlatego jeździliśmy do części tych rozgłośni. Nie pojechaliśmy do tych rozgłośni, gdzie było mało kandydatów. Nie pojechaliśmy do Wrocławia, bo było tam tylko 4 kandydatów. Jeździliśmy do wszystkich większych, znaczniejszych rozgłośni i tam, gdzie spotykało się to z zainteresowaniem kandydatów. Chcemy jeszcze odwiedzić Gdańsk, Lublin i Olsztyn, natomiast kandydatów do rozgłośni szczecińskiej wysłuchamy w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#JanDworak">Przechodzę już do wniosków. Może warto powiedzieć, jaka grupa i jacy kandydaci wyłonili się z konkursu w tej procedurze, o której wszyscy myśleliśmy, że będzie procesem odnowienia kadr, że sposób, który obarcza wyższe uczelnie poważnym zadaniem społecznym, będzie wnosił tutaj nową jakość. Muszę powiedzieć, że po części to się sprawdziło. To już są moje osobiste wnioski. Jeszcze nad tym nie debatowaliśmy, to nie jest żadna uchwała KRRiT. Na pewno po zakończeniu konkursu powstanie w KRRiT coś w rodzaju dokumentu, ale na razie są to moje osobiste wnioski.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#JanDworak">Po wysłuchaniu większości kandydatów w większości mediów publicznych bardzo wyraźnie widać, że wyłoniła się grupa osób z doświadczeniem medialnym. Na ogół są to osoby, które już uczestniczyły w ciałach nadzorczych, które wcześniej były w radach nadzorczych, zarządach albo w radach programowych. W znacznej mierze są to osoby jakoś związane z partiami politycznymi, ale zdecydowanie mają kwalifikacje do tego, żeby zasiadać w radach nadzorczych – nie tylko minimalne kwalifikacje przez nas określone, tzn. znajomość mediów, ale również uprawnienia do zasiadania w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Podkreślam to, ponieważ gdy opracowaliśmy zasady tego konkursu, pojawiła się taka teza i tendencja, by zrezygnować z wymogu, jakim dla kandydatów na członków rad nadzorczych jest posiadanie uprawnień ministra Skarbu Państwa albo uprawnień równoważnych w postaci stopnia naukowego, doktoratu z ekonomii albo uprawiania zawodu prawnika. Zdecydowaliśmy się nie rezygnować z tego wymogu formalnego. Media publiczne powinny być traktowane przynajmniej z podobną troskliwością, jak inne spółki Skarbu Państwa. To jest jedna grupa, o której chciałbym powiedzieć. Bardzo wyraźnie widać, że jest to grupa osób o bardzo różnym statusie. Bardzo często są to urzędnicy, ale też są wolne zawody, czasami są to naukowcy.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#JanDworak">Druga grupa, którą bardzo wyraźnie można wyróżnić wśród tych prawie 300 osób, to pracownicy wyższych uczelni. Rzeczywiście, widać, że w tym elemencie zadziałał mechanizm wyższych uczelni, że znaleźli się tam kandydaci – pracownicy wydziałów szczególnie związanych z dziennikarstwem, ale też z ekonomią. Ciekawe, że wśród kandydatów zjawiła się pewna grupa osób związanych z medycyną. Były to bardzo wyraziste osoby.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#JanDworak">Można powiedzieć, że te dwie grupy były grupami istotnymi. Myślę, że jest to ważny wniosek.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#JanDworak">Trochę inaczej było w „dużych” mediach, czyli w telewizji publicznej i w PR. Oprócz tych dwóch grup, o których wspomniałem, pojawili się kandydaci popierani przez stowarzyszenia twórcze. Dostaliśmy listy od stowarzyszeń twórczych. Było ich kilka, tych najważniejszych: Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, Stowarzyszenie Kompozytorów Polskich, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich i jeszcze kilka znaczących stowarzyszeń twórczych. Wszystkie listy zawierały nazwiska kandydatów do telewizji publicznej i PR. Bardzo wyraźnie chciałbym podkreślić, że były to listy, które można określić jako bardzo ważne, o czym chciałbym powiedzieć. Jest to pewien rodzaj legitymacji społecznej. Jeśli ktoś ma poparcie kilku stowarzyszeń twórczych, to można powiedzieć, że w jakiejś mierze reprezentuje te stowarzyszenia.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#JanDworak">Problem, z jakim się zetknąłem, to taki problem, że obecnie rady nadzorcze mediów publicznych nie różnią się niczym, jeśli chodzi o rangę ustrojową, od rad nadzorczych innych spółek Skarbu Państwa. Pewnie w przyszłości należałoby zwrócić uwagę na to, by osoby, które zasiadają w takim ciele o tak wielkich kompetencjach, z których wszyscy zdajemy sobie sprawę, ale najczęściej myśli się o kompetencjach wyboru zarządów, były osobami nie tylko posiadającymi odpowiednią wiedzę, odpowiednie doświadczenie, ale również osobami, które dysponują pewnego rodzaju legitymacją społeczną, gdyż dokonują niesłychanie istotnego wyboru w imieniu społeczności. Tego elementu bardzo brakuje.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#JanDworak">Na chwilę oddalę się od sprawy wyboru rad nadzorczych, by powiedzieć, że w trakcie tych rozmów z kandydatami czy wysłuchań stwierdziliśmy zaskakującą rzecz, a mianowicie kompletny brak współdziałania rad nadzorczych z radami programowymi. To zresztą potwierdza doświadczenia, które płyną skądinąd. Rady programowe, które właśnie miały pełnić rolę legitymacji społecznej, kontroli społecznej nad funkcjonowaniem publicznych mediów, de facto nie pełnią tej roli. Praktyka funkcjonowania rad nadzorczych jest nawet taka, że w olbrzymiej większości nie zauważyły, że istnieje zapis ustawowy, który nakazuje radom nadzorczym rozpatrywanie uchwał rad programowych. Wielu osobom, które były w poprzednich radach nadzorczych, zadawaliśmy pytanie: czy zajmowały się takimi uchwałami, czy kontaktują się z radami programowymi? Była standardowa odpowiedź, że nie, niekiedy okraszona tym, że czasami się spotykają, że spotykają się raz w roku. Ten element funkcjonowania ustawy o radiofonii i telewizji, ten mechanizm uspołecznienia mediów nie działa. Co zrobiliśmy w tym czasie? Do statutów, które w tej chwili konsultujemy z ministrem skarbu, za zgodą ministra Skarbu Państwa (było takie spotkanie uzgodnieniowe) wpisaliśmy konieczność zajmowania się uchwałami rad programowych i konieczność kontaktowania się rad nadzorczych z radami programowymi w niesłychanie istotnych momentach, czyli przy przekazywaniu bilansu i sprawozdania rocznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Czy mogłabym prosić o to, by ucichł ten szmer?</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JanDworak">Te nasze doraźne działania nie zmieniają podstawowego wniosku, który chciałbym państwu przedstawić. W przyszłych pracach parlamentarnych dotyczących ustawowych zmian ustroju mediów publicznych należałoby zadbać o to, by rady nadzorcze składały się z osób posiadających jakiś rodzaj mandatu społecznego. Jakimś elementem takiego myślenia jest to, co jest zawarte w projekcie twórców – może zbyt daleko posunięte, ale w każdym razie jest tam delegowanie przez odpowiednie organizacje. To jest bardzo ważna rzecz. Tutaj wracam do procesu wyboru rad nadzorczych. Dlaczego to jest ważna rzecz? W kilku rozgłośniach już ukonstytuowały się rady nadzorcze i mogę stwierdzić, że w przynajmniej części wypadków ukonstytuowanie się, ustrukturyzowanie się rad nadzorczych odbywa się przy użyciu czynnika partyjnego. Startują osoby, które przychodzą z osobistymi kompetencjami, ale gdy dochodzi do kształtowania rad nadzorczych, to element polityki wchodzi w grę. Czy to dobrze, czy źle? Nie mnie to oceniać. Odpowiadam, że tak się właśnie dzieje w tej chwili. Może dobrze byłoby zadbać też o to, żeby osoby, które startują do rad nadzorczych, miały inny, jawny rodzaj legitymacji społecznej – choćby w postaci delegacji czy silnego poparcia różnych ugrupowań, różnych organizacji, nie tylko partii politycznych. To byłby pierwszy wniosek.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#JanDworak">Jeśli chodzi o „duże” media, czyli telewizję publiczną i PR, to, jak państwo dobrze wiedzą, już w grudniu zakończyły się przesłuchania wszystkich kandydatów. Przez te dwa miesiące w KRRiT dyskutujemy nad kształtem tych rad i nie ma tutaj nic innego niż to, co odbywa się w radach nadzorczych rozgłośni regionalnych, tzn. też tam startowały osoby, które już jakoś scharakteryzowałem, jeśli chodzi o pochodzenie i też w tej chwili trwa takie zastanawianie się nad tym, jaki przyjąć model wyboru rady. Jest jasne, że wszystkie osoby, które są rozważane, przeszły jawną procedurę konkursową. Jeśli chodzi o telewizję i „duże” radio, to rzeczywiście cieszyła się ona dużym zainteresowaniem mediów – w każdym razie mediów profesjonalnych, czyli zajmujących się mediami, rynkiem mediów i kulturą.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#JanDworak">W tej chwili ten proces zatrzymał się na tym, jak de facto rozumieć pluralizm w mediach. Wydaje mi się, że będzie on rozumiany w taki sposób, że nie tyle jest to oddalenie mediów od świata polityki, ile będzie to pewien rodzaj pluralizmu wewnętrznego, pewnego kompromisu między różnymi barwami politycznymi czy poglądami politycznymi, które reprezentują ci kandydaci. W istocie spór, wymiana poglądów czy opinii w KRRiT to jest spór dotyczący zasady tego pluralizmu wewnętrznego, czyli tego kompromisu.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#JanDworak">Na początku tego procesu osobiście stałem i nadal stoję na stanowisku, że może byłoby o wiele lepiej, gdyby ten pluralizm polegał na czym innym – również na oddaleniu mediów od świata polityki. Myślę, że nie do końca to się uda. Myślę, że ten etap oddalania mediów trzeba będzie rozłożyć na etapy.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#JanDworak">W obecnej sytuacji mamy taki oto wybór, o czym chcę jasno powiedzieć. Dotychczas było kilka sposobów odpolityczniania. Były różne metody. O jednym sposobie wspomniałem. Jest on zapisany w projekcie twórców. Nie wiem, czy państwo pamiętają, ale jeszcze za czasów rządów AWS był taki pomysł, żeby telewizję oddać wyższym uczelniom. Żaden z tych pomysłów nigdy nie został zrealizowany. Od kilku lat trwa proces narastania chaosu wokół mediów publicznych – szczególnie wokół telewizji. Było to związane z zupełnie niejasnymi zasadami wyboru władz czy mówiąc bardziej elegancko – z dyskrecjonalnymi zasadami wyboru władz. Te zasady wyboru władz doprowadziły do obecnego chaosu. Tak można nazwać sytuację, która obecnie jest w telewizji, sytuację nasilającego się chaosu i coraz szybszych zmian. Wybór, który w tej chwili stoi przed KRRiT, jest taki: czy dokonać wyboru kierując się właśnie rodzajem pluralizmu polegającego na pewnym wyrażeniu wewnętrznych racji związanych z odcieniami ideowymi, ideologicznymi czy politycznymi kandydatów, czy też trwać dalej w sytuacji, która zagraża mediom. Uważam, że jakkolwiek nie jest to rozwiązanie, które mieściłoby się w ramach mojego celu i ideału, to należy przerwać tę sytuację chaosu i posunąć się w tym procesie chociażby o krok, chociażby o dwa kroki, czyli wybrać rady nadzorcze w takim trybie, o którym powiedziałem.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#JanDworak">Króciutko chciałbym podsumować. Co, według mnie, się udało, a co się nie udało? Na pewno udała się jawność procesu i na pewno udało się wprowadzić merytoryczne kryteria kompetencyjne kandydatów. Rzeczywiście, wszyscy musieli spełnić pewne minimalne, ale dość wysokie kryteria – w przeciwieństwie do tego, co działo się poprzednio, kiedy, jak wiem, po prostu zjawiła się w KRRiT lista kandydatów do rady nadzorczej i była przegłosowywana nawet bez oceny kandydatów. To na pewno jest duży krok do przodu.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#JanDworak">Według mnie, nie udało się osiągnąć celu odpolitycznienia mediów. Być może, był on zamierzony za bardzo idealistycznie. Po prostu okazało się, że prawie wszystkie osoby, które startują – być może, z wyjątkiem listy twórców i jeszcze jakiegoś innego marginesu osób – posiadają pewne określone barwy, rodowody dosyć łatwo identyfikowalne.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#JanDworak">Myślę, że jest to krok do przodu. Na pewno nie spełnia on celu, który można by sobie dalekosiężnie postawić. Myślę, że w tej sytuacji obok wyboru rad nadzorczych istnieje też pilna potrzeba wdrożenia (niezależnie od tego, że jest to rok wyborczy) prac nad ustawą. Wiem, że zaapelowali o to twórcy. Myślę, że dobrą podstawą do takiej dyskusji będzie projekt twórców. Na pewno to nie jest projekt, który w całości nadaje się do zaaplikowania, ale myślę, że na podstawie wniosków, które wynikają z tego trudnego i niesłychanie ciekawego procesu wyboru rad nadzorczych, który – mam nadzieję, choć nie jestem pewny – dobiega końca, można przystąpić do szybkich prac. W każdym razie chciałbym podjąć takie prace w ramach KRRiT w porozumieniu z premierem. Dziękuję bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Dziękuję bardzo, panie przewodniczący. Za chwilę przejdziemy do pytań czy uwag. Przepraszam, na wstępie pozwolę sobie na dwie uwagi, ponieważ na kilkanaście minut będę musiała opuścić posiedzenie. Poproszę pana posła Fedorowicza o prowadzenie.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Jeśli chodzi o środowiska twórcze, to się zgadzam, że okazało się to czymś takim w praktyce. Identyfikuję się z ustawą sierpniową i przyznaję, że zakładałam, iż autonomiczne uczelnie zdobędą się na większą autonomię proponując kandydatury. Mówię to publicznie, że jestem tu częściowo rozczarowana.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Nie powiedziałabym, że środowiska twórcze nie mają żadnych barw. Mają barwy, o czym wiemy – i pan, i ja. To chyba także nie jest jakieś panaceum.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Jeszcze jedno. Być może, rady nadzorcze powołując zarządy powinny zwrócić baczniejszą uwagę na element społeczno-kulturotwórczy. Jak mówiłam, w radzie nadzorczej potrzebny jest prawnik, ekonomista, medioznawca. Taka jest prawda. Takie osoby są potrzebne w radzie nadzorczej, a novum, jakim jest desygnowanie jakiegoś przedstawiciela przez ministra kultury, miało sprawić, że nie chodzi przecież o władztwo ministra kultury, bo rządy się zmieniają i ministrowie mogą się zmieniać, tylko o wprowadzenie do rady nadzorczej także elementu kulturotwórczego. Takie było zamierzenie, ale, jak widzimy, praktyka wskazała, że ciągle nie jest to proces doskonały.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Druga sprawa – na ile jest możliwe odpolitycznienie. Świat polityki uznał, bo nie miał wyjścia, że w mediach komercyjnych, które w tej chwili są na rynku równoprawnym partnerem telewizji publicznej, nic nie można osiągnąć, nie można majstrować i nie można mieć jakiegoś wpływu. Świat polityki to zaakceptował, bo nie może inaczej. Prawdę powiedziawszy, nie wiem, dlaczego nie jest w stanie tego zaakceptować w stosunku do mediów publicznych. To chyba jest coś „zakorzenione” w głowach. Charakter i siła oddziaływania mediów komercyjnych i publicznych są porównywalne. Tam się trzeba z tym pogodzić, a tu nieustannie niektóre środowiska (nie twierdzę, że wszystkie) nie potrafią się wyzbyć tego zawłaszczania.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Czy w tym roku wyborczym uda się pracować jeszcze nad ustawą twórców? Nie wiem. Być może, rozpoczniemy prace, ale nie wiem, czy skończymy. Ta ustawa jest jednak niewiarygodnie skomplikowana i bardzo trudna. Osobiście uważam, że doświadczenia KRRiT z wyborem rad nadzorczych dokonały dość rewolucyjnego przełomu, z którego twórcy powinni się cieszyć, bo ja to kwestionowałam. Rzeczywiście, twierdzę, że wybór władz mediów publicznych trzeba „odkleić” od KRRiT. Przykro mi, ale to też mówię publicznie. Jeszcze nie znam sposobu, bo sposób twórców całkiem mi nie odpowiada, czym moglibyśmy to zastąpić i stąd jest kłopot z pracą nad tą ustawą, ale, być może, rozpoczniemy pracę.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Przepraszam, opuszczając państwa na kilkanaście minut przekazuję przewodnictwo panu posłowi Fedorowiczowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JerzyFedorowicz">Zgłasza się pani poseł Sobecka – proszę uprzejmie. Potem – pan poseł Jan Dziedziczak. Otwieramy dyskusję. Przypominam, że punkt porządku to informacja KRRiT. Zgłasza się jeszcze pan poseł Kutz i to na razie tyle. Proszę bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#AnnaSobecka">Dziękuję, panie przewodniczący. Bardzo żałuję, że wyszła pani przewodnicząca Śledzińska-Katarasińska, bo głównie chciałabym się odnieść do jej wypowiedzi, jednocześnie pytając, czy swoją wypowiedzią sugerowała, iż media publiczne mają być poddane tylko i wyłącznie jednej opcji politycznej, czyli PO, bo komercyjne, panie przewodniczący, są poddane. Teraz na naszych oczach rozgrywa się smutne rozczarowanie ugrupowaniem, w które tak inwestowali i imputowali ludziom, że to jedyne zbawcze ugrupowanie. Nie może być tak, że media publiczne będą poddane tym samym zasadom. Jest jeszcze konstytucja, bronimy demokracji ze wszystkich sił i media publiczne muszą być pluralistyczne. To widać, że państwu, czyli ugrupowaniu rządzącemu, nie podoba się to, że programy prowadzą redaktorzy o dużej wrażliwości społecznej, typu pan Pospieszalski. Ja tylko chciałam spytać, czy swoją wypowiedzią to chciała zaakcentować pani przewodnicząca. Byłoby to niedopuszczalne, nie do przyjęcia i absolutnie się na to nie zgadzamy. Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JerzyFedorowicz">Dziękuję bardzo. Pan poseł Jan Dziedziczak.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JanDziedziczak">Bardzo dziękuję. Panie przewodniczący, szanowni państwo, bardzo żałuję, że pani poseł Śledzińska-Katarasińska wyszła po swojej wypowiedzi i, niestety, nie będziemy mieli możliwości rozmowy z nią na tematy, które poruszyła. Żałuję też, że nie ma pana ministra Dworaka.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#JanDziedziczak">Generalnie, mam takie refleksje związane z projektem twórców. Przypomnę, że wobec projektu twórców w środowisku PO był ogromny entuzjazm do czasu, kiedy z telewizji publicznej usunięto niewygodne dla PO władze. Gdy tylko przegłosowano prowizoryczną ustawę, dającą PO i jej sojusznikom większość choćby w KRRiT, to natychmiast entuzjazm wobec projektu twórców radykalnie osłabł. Pamiętam, jak zadawałem pani poseł Śledzińskiej-Katarasińskiej pytanie w tej sprawie, gdy przyjmowano prowizorkę dającą większość w KRRiT PO i jej sojusznikom. Zapytałem panią przewodniczącą Śledzińską-Katarasińską o to, jaka jest jej opinia na temat projektu twórców, czy uważa, że projekt twórców może być przyjęty. Zostałem potraktowany dość mało elegancko. Pomimo tego, że zdobyłem 25 tysięcy głosów, pani poseł powiedziała, że jestem za młody, żeby mi udzielać odpowiedzi. Nawiasem mówiąc, była to niezwykle merytoryczna wypowiedź.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#JanDziedziczak">Mam pytanie do przedstawicieli PO. Co się stało, że państwa entuzjazm wobec projektu twórców tak radykalnie osłabł zaraz po uchwaleniu ustawy dającej wam i waszym sojusznikom większość w KRRiT? Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JerzyFedorowicz">Dziękuję bardzo. Pan poseł Kutz.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#KazimierzKutzniez">Zdaje się, że moi przedmówcy są na jakimś innym zebraniu. Mamy rozmawiać, tzn. mówić o tym, co w tej chwili powiedział przewodniczący KRRiT i tutaj nie chodzi o pluralizm, tylko o to, żeby wyjąć władzę w telewizji z rąk takiej czy innej partii. Pluralizm nie ma nic wspólnego z zawłaszczaniem telewizji.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#KazimierzKutzniez">Niestety, relacja pana przewodniczącego jest dla mnie relacją bardzo smutną, ponieważ mimo swojej delikatności czy umiarkowania nadal te wiadomości są przygnębiające, ponieważ wygląda na to, że nic się nie zmienia, jeśli chodzi o odsunięcie ludzi, którzy są związani z konkretnymi partiami i prawdopodobnie są mniej lub bardziej precyzyjnie wysyłani, żeby tę władzę znowu zawłaszczyć i o to idzie kłótnia. Trwa to już tak długo, jest to tak beznadziejne, że w gruncie rzeczy dość marną mitologią jest w tej chwili mówienie o projekcie twórców, bo jest on tak samo zły, jak wszystko przed nim. Jest tak samo upolityczniony i sprywatyzowany, jak wszystko inne.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#KazimierzKutzniez">Sytuacja dojrzewa do tego, że sprawa ta tak kompromituje Sejm, który nie może sobie z tym poradzić, że to wymaga środków nadzwyczajnych i nadzwyczajnego stanowiska. Od dawna mówię, że jak długo będzie istniała ta ustawa i te struktury, tak długo to się nie może zmienić, bo ten rak wrósł tak głęboko, że nie da się go usunąć banalną metodą budowlanej szpachlunki.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#KazimierzKutzniez">W gruncie rzeczy sytuacja jest tak poważna, że w tej chwili trzeba by w sposób radykalny w ogóle rozwiązać tę strukturę TVP. Ona jest kompletnie zmurszała i zdegenerowana, a dowodzi tego to, co mówi pan przewodniczący.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#KazimierzKutzniez">Chciałem panu zadać pytanie, bo ma pan rozeznanie, jeśli chodzi o tę grupę kandydatów: z jakiej są opcji, ale przecież rzecz nie jest tylko w tych nominacjach, podziałach partyjnych, które istnieją. Czy pan spojrzał na to, ile osób w tym gronie wywodzi się z „Ordynackiej”? Jak wiecie, jest to towarzystwo pod przewodnictwem znanego nam człowieka, pana Czarzastego, który w tej chwili z ogromną ofensywą działa na zapleczach struktur medialnych. Został głównym doradcą przewodniczącego SLD i to on wpuścił towarzystwo prezesa Kwiatkowskiego do telewizji i rozsadzają to od środka. Panie przewodniczący, czy pan spojrzał pod tym kątem? Jest to organizacja bardzo dobrze zorganizowana, o bardzo dobrych kompetencjach, bo są to ludzie z wyższym wykształceniem i w tej sytuacji jakby widzą swój „żer”. W każdym razie we wszystkich ośrodkach regionalnych pan Czarzasty pracuje z niesłychaną pracowitością. Ja np. znam relacje, jak to wygląda w radiu katowickim, gdzie nic się nie zmieniło. Cały czas jest to samo.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#KazimierzKutzniez">Chciałem tylko powiedzieć, że ta zabawa nie może trwać bez końca. Uważam, że to wymaga absolutnie radykalnych zmian w tym obszarze komunikacji społecznej. Tego już nie da się naprawić czy poprawić, gdyż zawsze tak będzie, jak było. Ja się wstydzę, że muszę uczestniczyć w tych spektaklach. Jeśli to się nie zmieni, to w najbliższej przyszłości zamierzam wyjść z tej Komisji, ponieważ nie chcę być obciążony tym straszliwym przekleństwem degeneracji, partyjniactwa w polskich mediach.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#KazimierzKutzniez">Dziękuję bardzo. Pani poseł Dąbkowska-Cichocka, potem – pan Dziedziczak. Proszę, oszczędźmy sobie komentarzy, bo ja też nie komentuję, gdy ktoś się wypowiada. Szanujmy się. Proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#LenaDąbkowskaCichocka">Ja również chciałabym się odnieść do wypowiedzi czy pytań, które przed wyjściem zadała pani przewodnicząca, bo jednak wymaga podkreślenia to, że takie pytania padły.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#LenaDąbkowskaCichocka">Zajmujemy się mediami publicznymi, a nie zajmujemy się mediami prywatnymi, komercyjnymi, z tych samych przyczyn, dla których zajmujemy się takimi instytucjami, jak muzea państwowe i narodowe, teatry państwowe czy samorządowe i wszystkimi innymi instytucjami, które mają budżet państwowy. To jest niezwykle proste i trochę mnie dziwi niezrozumienie pani przewodniczącej, dlaczego politycy zajmują się sprawami merytorycznymi, programowymi, osobowymi i budżetowymi. Właśnie dlatego, że te media dysponują publicznymi środkami i nie może być inaczej. Na pewno w całej Europie, a być może i w świecie, zawsze media publiczne są powiązane z polityką w taki czy inny sposób, bardziej lub mniej udanie, ale jednak zawsze to się dzieje i w związku z tym nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, kiedy pozostawimy im zupełnie wolną rękę. Pojawia się tu pytanie: właściwie komu ją pozostawimy w tej sytuacji i kto miałby nadzorować media publiczne, jeśli nie takie instytucje, jak chociażby Sejm? Jeżeli padają takie pytania, to jednak musimy sobie na nie odpowiedzieć. Dziękuję bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JerzyFedorowicz">Dziękuję bardzo. Pan poseł Jan Dziedziczak – proszę, panie Janku.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JanDziedziczak">Bardzo dziękuję, panie przewodniczący. Ja mam tylko pytanie do pana posła Kutza, bo z uwagą wysłuchałem jego krytyki stowarzyszenia „Ordynacka” i jej przewodniczącego – pana Czarzastego. Pamiętam głosowanie w sprawie przedstawicieli Sejmu w KRRiT. Jednym z przedstawicieli był członek stowarzyszenia „Ordynacka”. Pamiętam, ja głosowałem przeciwko, mój klub parlamentarny – PiS głosował przeciwko nominacji człowieka ze stowarzyszenia „Ordynacka”, a jeśli sobie przypominam, to pana ówczesny klub – PO głosował za tą kandydaturą. PO chciała, żeby członek stowarzyszenia „Ordynacka” był w KRRiT. Czy pan poseł sobie przypomina, jak pan głosował w tym głosowaniu?</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JerzyFedorowicz">Proszę odpowiedzieć, ale zadawajmy pytania panu Dworakowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#KazimierzKutzniez">Panie pośle, zdaje mi się, że mieliśmy spotkać się, aby zadawać pytania panu przewodniczącemu, a nie mnie. To, że ja głosowałem za taką czy inną osobą, jest sprawą mojego sumienia. Nie uważam, że wszyscy ludzie ze stowarzyszenia „Ordynacka” to są jacyś przestępcy. Są różni ludzie. Miałem co do tego pełne rozeznanie i w związku z tym sprawa jest prosta.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#KazimierzKutzniez">Dziękujemy bardzo. Nie ma więcej pytań. Proszę, panie przewodniczący, oddaję panu głos. Proszę się ustosunkować do pytań, do komentarzy pani Śledzińskiej-Katarasińskiej też pan może, ale gdy jej nie ma, to może jednak nie, bo mamy punkt: informacja KRRiT. Dziękuję bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JanDworak">Odniosę się jak najkrócej do tego, co powiedziała pani przewodnicząca. Oczywiście, poruszę kwestię najistotniejszą, mianowicie kwestię legitymacji (chyba to najwłaściwsze słowo) osób, które mają jakiś tytuł społeczny czy polityczny, by zajmować się mediami. W żadnej mierze od tego polityków odcinać nie można.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#JanDworak">Odpowiadam również na pytanie pani poseł Dąbkowskiej-Cichockiej. To są właściwe formy. W jednej z nich obecnie uczestniczymy, ale jest ona ważna, bo to jest ważna rozmowa. Są przecież inne formy odpowiedzialności polityków i myślę, że byłoby naiwnością oczekiwanie, że media można odciąć od polityków. Ważne jest tylko to, by w mediach publicznych pewne stosunki między polityką a mediami były dość jawne, by były ograniczone do pewnych określonych form, które nie powodują niepożądanych wpływów na działalność programową, i tylko o to chodzi. Chodzi o to, by wypracować właściwe, jawne formy wpływu i kontroli przez polityków funkcjonowania mediów z oddzieleniem ich od tych sfer, gdzie w mediach nie powinni funkcjonować, a zwłaszcza niedobrze jest, jeśli funkcjonują w sferze nie określonej ani obyczajem, ani prawem. To tylko tyle, jeśli chodzi o odpowiedź dla pani poseł Dąbkowskiej-Cichockiej i pośrednio dla pani przewodniczącej Śledzińskiej-Katarasińskiej.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#JanDworak">To właściwie była jedyna kwestia, bo druga kwestia to kwestia stowarzyszenia „Ordynacka”, którą poruszył pan poseł Kutz. Jak zauważono w naszej dyskusji, KRRiT jest ciałem spluralizowanym i może w tej sprawie poprosiłbym o odpowiedź któregoś z kolegów, np. pana przewodniczącego Grabosia.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#JerzyFedorowicz">Udzielam panu głosu, panie wiceprzewodniczący.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#WitoldGraboś">Dziękuję bardzo. Proszę państwa, chyba na tej sali już mamy świadomość, że pomysł, iż uczelnie będą rodzajem antidotum, rodzajem filtru na upolitycznienie mediów, sprawdził się połowicznie. W dużej mierze tak jest, ale po poprawnym przeprowadzeniu procedur przewidzianych w ustawie i rozporządzeniu zostali wyłonieni kandydaci, którzy mają swoje drogi życiowe, tożsamość – często ideową, światopoglądową i polityczną. Nie ma dobrej metody, by zweryfikować kandydatów również pod tym względem. Nie ma mechanizmów prawnych, by to uczynić.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#WitoldGraboś">Pisząc rozporządzenie dostrzegliśmy pewną trudność. Dostrzegliśmy problem kwalifikacji społecznych i moralnych. Zapisaliśmy tę kwestię używając słów: „rękojmia należytego pełnienia funkcji członka rady nadzorczej”. Jednak ta rękojmia, po pierwsze – nie wynika wprost z zapisów ustawy, po drugie – wprowadza kwantyfikatory trudno weryfikowalne, a po trzecie – w sensie prawnym niewiele daje. Jeśli chodzi o niektóre powinności kandydatów, to np. nie bardzo potrafimy powiedzieć, w jaki sposób powinniśmy postępować w przypadku kandydatów, którzy są radnymi. Czy ich zaangażowanie po stronie samorządów, a więc zaangażowanie de facto polityczne, eliminuje ich z kandydowania do rad spółek mediów publicznych? Formalnie nie, ale praktycznie mogą się tutaj rodzić pewne zależności, sprzeczności i konflikt interesów. Takich problemów po prostu jest dużo. Wiemy także, że, być może, w rozstrzygnięciach ustawowych powinniśmy przewidzieć czasowe ograniczenia procedury konkursowej. Być może, to także wiele by wyjaśniło.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#WitoldGraboś">Teraz jesteśmy w takiej sytuacji, kiedy po przeprowadzeniu konkursów musimy zdecydować o składach rad z uwzględnieniem preferencji, pewnych kompatybilności preferencji, umiejętności, kwalifikacji i użyteczności na rzecz spółek mediów publicznych. Tu są pewne kontrowersje, z którymi musimy się uporać.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#WitoldGraboś">Pytam Wysoką Komisję: proszę wskazać takie przepisy prawa, które na to pozwalają. Jest nasz rozsądek, jest nasza odpowiedzialność, jest także dobra atmosfera w Radzie. Dochodzimy do pewnych wniosków, które dzisiaj są przedmiotem tej dyskusji, z której po prostu się cieszę. Mam nadzieję, że uwzględnimy ten aspekt w rozwiązaniach funkcjonalnych dla dobra mediów publicznych.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#WitoldGraboś">Jeszcze jedna uwaga. Demokracja jest polityczna. Dyskusja o mediach publicznych jest z natury polityczna. W trakcie procedur konkursowych usłyszałem tak dziwne opinie polityczne, tak skrajne, tak niesprawiedliwe, czasami zawierające insynuacje, ale dalibóg nic w tym dziwnego. My nie pozbawimy polityków ocen politycznych – nie mamy takiej mocy ani nawet chęci. Dopóki politycy oceniają media publiczne, dopóty te media są mediami publicznymi. Nic w tym złego, nic w tym zdrożnego. Z nabożeństwem słuchałem opinii nawet niesprawiedliwych czy skrajnych, bo taka jest natura gry politycznej. Rzecz polega na tym, żeby ta dyskusja nie była częścią wewnętrznej dyskusji w spółkach mediów publicznych, żeby się nie przekładała na obsadę kadrową i rozstrzygnięcia organizacyjne. I to jest nasze zadanie. Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#JerzyFedorowicz">Dziękuję bardzo. Proszę państwa, ponieważ nie ma więcej pytań, rozumiem, że przyjmujemy informację. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że informacja została przyjęta. Dziękuję bardzo. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>