text_structure.xml
134 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JacekFalfus">Otwieram posiedzenie Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki. Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia przedstawia się następująco. Pierwotnie punkt pierwszy to rozpatrzenie informacji na temat stanu przygotowań reprezentacji Polski do zimowych Igrzysk Olimpijskich i Paraolimpijskich Vancouver 2010. Jednak w związku z pismem wysłanym przez pana ministra Mirosława Drzewieckiego do pani Elżbiety Jakubiak, w którym jest prośba o rozpatrzenie tego punktu w innym terminie, skreślamy ten punkt. Następne punkty to: rozpatrzenie informacji na temat aktualnych problemów polskiego ruchu olimpijskiego, informacja prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego o działalności edukacyjnej PKOl i zamierzeniach na najbliższe lata, rozpatrzenie informacji na temat funkcjonowania Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu przy PKOl. Punkt ostatni to sprawy bieżące. Czy ktoś chciałby uzupełnić porządek obrad? Bardzo proszę, pan poseł Biernat.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#AndrzejBiernat">Panie przewodniczący, chciałbym zaproponować rozszerzenie porządku obrad o punkt: wysłuchanie informacji Polskiego Związku Piłki Nożnej w sprawie dość niezrozumiałych decyzji, które zapadły w sprawie Łódzkiego Klubu Sportowego i Widzewa Łódź – w związku z niezrozumiałą decyzją oraz w związku z tym, że nie wiadomo, jak będzie wyglądała ekstraklasa i pierwsza liga w przyszłym sezonie. Sezon się zakończył, już niedługo powinny rozpocząć się przygotowania do nowego sezonu. Ostatnie decyzje wydziału dyscypliny wprowadziły olbrzymie zamieszanie i tak naprawdę nikt nie wie, kto jest w pierwszej lidze, a kto w ekstraklasie. Proponuję rozszerzenie porządku dziennego o wysłuchanie informacji PZPN na ten temat.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JacekFalfus">Dobrze. Proponuję, aby ten punkt rozpatrzyć w sprawach bieżących, jeżeli państwo pozwolą. Jeżeli nie ma innych propozycji, to tak będzie wyglądał porządek obrad. Czy są inne głosy związane z porządkiem obrad? Bardzo proszę, poseł Ziemniak.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WojciechZiemniak">Panie przewodniczący, szanowni goście, szkoda, że nie ma pani przewodniczącej. Zgłaszam swoje zaniepokojenie faktem niezrealizowania przyjętego programu posiedzeń Komisji. W planie pracy na to półrocze zostało zapisane, że to posiedzenie miało się odbyć w Centrum Olimpijskim. Miało zostać przyjęte zaproszenie prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Jest tam omawiana tematyka olimpijska i jest to zapisane w planie pracy Komisji. W ubiegłym tygodniu wystosowałem do pani przewodniczącej pismo w imieniu klubu PO o uwzględnienie tego, a niestety do dnia dzisiejszego nie otrzymałem nawet odpowiedzi. Ubolewam nad faktem, że to, co zakładamy w planie pracy Komisji, nie jest realizowane i po raz wtóry Komisja nie przyjęła zaproszenia Polskiego Komitetu Olimpijskiego do odbycia posiedzenia w Centrum Olimpijskim. Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JacekFalfus">Bardzo proszę, jeszcze pan marszałek.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#MaciejPłażyńskiniez">Ponieważ jest obecny pan minister, to proszę o informację na temat programu „Blisko boisko”, który został zamknięty. Wiem, że w budżecie był przewidziany. Nie chcę winić kogokolwiek, nie znając informacji. Program został zamknięty, to może pan minister udzieli informacji, dlaczego nie wyszedł.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#MaciejPłażyńskiniez">Proszę państwa, to pytanie postawimy w sprawach bieżących. Jeżeli pan minister nie mógłby być do końca posiedzenia, to wtedy spróbujemy wcześniej zrealizować tę kwestię. Jeżeli chodzi o miejsce posiedzenia, wracam do pytania pana posła Ziemniaka. Panie pośle, oczywiście, tutaj decyduje pani przewodnicząca. Myślę, że pani przewodnicząca będzie na dzisiejszym posiedzeniu, ponieważ z tego, co wiem, ma się tylko spóźnić. Będzie mogła tę kwestię wyjaśnić. W mojej ocenie, nie jest istotne, gdzie się spotykamy, ważne jest, co omawiamy. Chociaż rzeczywiście, jeżeli mogę odnieść się do tradycji, to wcześniej spotykaliśmy się w PKOl. Mimo wszystko jest to kwestia drugorzędna. Ważne jest to, co omawiamy. Czy jeszcze są jakieś głosy? Bardzo proszę, pan Tomaszewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#TadeuszTomaszewski">Panie przewodniczący, nie mogę się zgodzić z drugą częścią pana wypowiedzi, ponieważ to nie jest kwestia ważności czy nieważności tego, gdzie się spotykamy, tylko tego, jak prezydium przestrzega ustaleń podjętych przez Wysoką Komisję. To Komisja w swoim planie pracy zawarła takie rozwiązanie. Żeby to zmieniać, to muszą być istotne przesłanki. To prezydium, jeżeli chce zmienić plan pracy, to musi przyjść na posiedzenie Komisji i dokonać zmian. Myślę, że państwo, którzy się interesują życiem publicznym, zapewne pozwolą pani przewodniczącej na 14 dni oddechu, ponieważ uczestniczyła w projekcie Bruksela 2009, w tym wyścigu do parlamentu europejskiego i zapewne nie miała czasu, żeby się tym dobrze zająć. Dajmy jeszcze trochę oddechu, a później będziemy żądać wszystkiego, tak jak było zapisane.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JacekFalfus">Dobrze. Jeżeli chodzi o odpowiedź zasadniczą, to myślę, że udzieli jej pani przewodnicząca. Przyjmujemy zatem porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia. Chciałbym przede wszystkim przywitać naszych gości. Witamy pana ministra Drzewieckiego. Jest z nami pan Piotr Nurowski, prezes POKl wraz ze współpracownikami. Na posiedzeniu obecny jest również pan Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, pan dyrektor COS Tadeusz Wróblewski, dyrektor NIK Grzegorz Buczyński, ksiądz Edward Pleń, krajowy duszpasterz sportowców. Witam wszystkich wymienionych i niewymienionych, proszę wybaczyć, że nie wymieniam wszystkich. Przystępujemy do punktu pierwszego porządku obrad – rozpatrzenie informacji na temat aktualnych problemów polskiego ruchu olimpijskiego. Proszę o zabranie głosu pana ministra Drzewieckiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#MirosławDrzewiecki">Panie przewodniczący, proponuję, żeby na temat ruchu olimpijskiego mówił prezes PKOl, pan prezes Piotr Nurowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JacekFalfus">Będzie nas zapewne interesowała także opinia pana ministra, ale to później. Bardzo proszę, panie prezesie.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PiotrNurowski">Dzień dobry państwu. Panie przewodniczący, Wysoka Komisjo, to dla nas wielki zaszczyt, że komisja parlamentarna pochyla się nad informacją o aktualnych problemach polskiego ruchu olimpijskiego i Narodowego Komitetu Olimpijskiego. Nasza satysfakcja jest tym większa, że weszliśmy w rok 2009, rok jubileuszowy. W tym roku Polski Komitet Olimpijski będzie obchodził swoje 90-lecie. Jeżeli pan przewodniczący i Wysoka Komisja pozwolą, to w mojej krótkiej informacji o aktualnych problemach pozwolę sobie również przedstawić krótką informację na temat konwencji, formuły i propozycji obchodów tego 90-lecia. Jest to okrągła i ważna rocznica. Po pierwsze chcę jeszcze raz ponowić w imieniu PKOl zaproszenie do odbycia kolejnego posiedzenia w siedzibie ruchu olimpijskiego. Nie ukrywamy i nie mamy się czego wstydzić, że mamy godny i bardzo funkcjonalny obiekt. Myślę, że dobrze byłoby rozmawiać na przykład o problemach, które są jednym ze szczegółowych punktów działalności edukacyjno-kulturalnej ruchu olimpijskiego, w miejscu, gdzie jest muzeum sportu, i gdzie jest centrum edukacji olimpijskiej. Szanowni państwo, tak się składa, że dwa miesiące temu obradował walny zjazd sprawozdawczo-wyborczy PKOl. To jest tradycja, że zawsze w roku kalendarzowym poolimpijskim odbywa się zjazd, który dokonuje podsumowania mijającej kadencji, a także wybiera nowe władze, nowy zarząd PKOl, jego agendy, prezesa i prezydium. Dziś mogę państwa poinformować, że zjazd, który upłynął w bardzo rzeczowej, bardzo roboczej atmosferze, pozytywnie podsumował minione czterolecie, w tym również dwa występy na zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Turynie 2006 i letnią edycję Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Myślę, że te wydarzenia były głównymi wyznacznikami naszej działalności. Zacznę przeto od podstawowej sprawy, to znaczy zarządzania i funkcjonowania sportu olimpijskiego wyczynowego. Do czasów Igrzysk Olimpijskich funkcjonował wspólnie powołany przez ministra sportu oraz Polski Komitet Olimpijski sztab olimpijski. W wielu przypadkach ten sztab się sprawdził, monitorował przygotowania. Jednak po analizie Igrzysk w Pekinie i funkcjonowania na tym etapie wspólnie z Ministerstwem Sportu doszliśmy do wniosku, że nie trzeba tworzyć jakichś specjalnych sztabów, komisji czy gremiów. Wiem i chcę stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że współpraca czy robocze działanie między Komitetem Olimpijskim a Ministerstwem Sportu i Turystyki upływa, po pierwsze, na zasadach partnerskich, po drugie, na zasadzie pełnej harmonii, a po trzecie, efektywnego i skutecznego działania we wszystkich sprawach, ponieważ sport jest dziedziną niezwykle żywą i dynamiczną. Nie da się tego, z pełnym szacunkiem do prawa i przepisów, zadekretować i przewidzieć. Największym walorem i wartością sportu jest jego nieprzewidywalność, to, że faworyt przegrywa, a przysłowiowy „czarny koń” wygrywa. Dlatego my, na etapie do Igrzysk Olimpijskich w Vancowuver pracujemy na zasadzie bardzo partnerskiej i harmonijnej współpracy. Na roboczo Komitet Olimpijski tradycyjnie, zgodnie z zapisami karty olimpijskiej i zaleceniami MKOl zajmuje się przede wszystkim dobrą logistyką i starannym przygotowaniem reprezentacji. We współczesnych czasach ma to równie wielkie znaczenie jak klasyczny proces treningowy i szkoleniowy. Natomiast Ministerstwo Sportu, jako dysponent środków finansowych – a wiadomo, że jest to lwia część pieniędzy, plus w niektórych przypadkach z pieniędzy sponsorskich – funduje i zapewnia finansowanie sportu olimpijskiego. W sprawie wytypowania reprezentacji olimpijskiej, podkreślam po raz trzeci, odbywa się to na zasadzie bardzo bliskiej, roboczej, wręcz codziennej współpracy na linii PKOl – Ministerstwo Sportu. Panie przewodniczący, Szanowna Komisjo, zgodnie z decyzją kierownictwa Komisji nie będziemy dziś rozmawiali o sprawach Vancouver 2010 i bezpośrednich przygotowaniach. Jest to ostatnia prosta i niespełna 230 dni, które dzielą nas od otwarcia. Chcę powiedzieć, że jeszcze na jesieni wspólnie z ministrem sportu planujemy bardzo precyzyjne, robocze spotkania ze związkami sportowymi, z agendami Ministerstwa i PKOl dotyczących dwóch ostatnich lat przed Igrzyskami w Londynie. Jest dużo bardzo konkretnych, precyzyjnych wniosków wynikających z Pekinu i chcemy je zasygnalizować. Chcę zaznaczyć jedną rzecz, która budzi kontrowersje. My, jako Komitet Olimpijski, szanujemy wszystkie dyscypliny jednakowo. Walczymy ze stereotypem sportów niszowych, mniej ważnych. Dla nas każdy sport jest równie ważny – i piłka nożna, która jest legendarna i popularna, i gry zespołowe, a także badminton i łucznictwo, chociaż mamy świadomość, że są to dyscypliny mniej lub bardziej popularne. Zgadzamy się z koncepcją ministra sportu, że powinniśmy większą wagę przykładać do tych dyscyplin, do tych dziedzin sportu, które dają nam większe możliwości i szanse na sukcesy, i trofea olimpijskie, nie zapominając o sporcie młodzieżowym i masowym. Stąd wspaniałe akcje „Orlików”, przygotowań szerokiego frontu i zaplecza sportowego. Jeżeli chodzi o aktualne działania w ruchu olimpijskim, zacznę oczywiście od 90-lecia, ponieważ jest to nasze wielkie święto. 12 października 1919 roku grupa patriotów, entuzjastów w Hotelu Francuskim w Krakowie zawiązała najpierw Komitet Udziału Polski w Igrzyskach Olimpijskich. W grudniu został przekształcony w Polski Komitet Olimpijski. Chcemy ten jubileusz obchodzić godnie, uroczyście, acz skromnie. Pierwsza koncepcja przewidywała wielką galę w Teatrze Wielkim, transmitowaną przez telewizję z różnymi rodzajami występów itd. Oczywiście wiązało się to z ogromnymi kosztami. Komitet Olimpijski nie utrzymuje się ze środków budżetowych, a jedynie ze środków sponsorskich. Na walnym zjeździe podjęliśmy jedynie słuszną, dobrze przyjętą przez środowisko decyzję, że nie będzie wielkiej gali, która pociągnie za sobą ogromne koszty. Obchody odbędą się w dwóch etapach. Pierwszy 9 października w Krakowie. 8 października, w przededniu złożymy kwiaty na grobach olimpijczyków z Krakowa i Małopolski, włącznie z wieloletnim prezesem PKOl, członkiem MKOl doktorem Włodzimierzem Reszkiem, który spoczywa w alei zasłużonych cmentarza Bronowickiego w Krakowie. Odbędzie się uroczysta msza w intencji olimpijczyków w kościele Mariackim. Następnie w Collegium Maius na Uniwersytecie Jagiellońskim pod auspicjami magnificencji rektora UJ profesora Karola Musioła odbędzie się wspólna sesja Polskiej Akademii Olimpijskiej, która w tym roku kończy 25 lat i Komitetu Olimpijskiego, który kończy 90 lat. Będzie to sesja naukowa. Następnie w Hotelu Francuskim uroczyste podsumowanie i spotkanie z olimpijczykami medalistami. To wszystko odbyłoby się 9 października. Przy okazji chcę poinformować, że tego samego dnia obecny tutaj prezes Polskiego Związku Narciarskiego pan Apoloniusz Tajner z całą rodziną narciarską będzie obchodził w Krakowie swój jubileusz Polskiego Związku Narciarskiego. 11 października, w niedzielę w Centrum Olimpijskim otwarcie dużej wystawy Pierre de Coubertin poświęconej baronowi francuskiemu, twórcy nowożytnej ery Igrzysk Olimpijskich. Jest to wystawa na bazie Muzeum Sportu w Kolonii w Niemczech wraz z fundacją barona Pierre de Coubertin. Wreszcie 12 października w Centrum Olimpijskim odbędzie się uroczysta gala, spotkanie całej rodziny olimpijskiej. Chcemy dotrzeć do wszystkich żyjących olimpijczyków, wszystkich medalistów, żeby, mam nadzieję, z przedstawicielami parlamentu, rządu, zaprzyjaźnionymi instytucjami i organizacjami fetować to święto. Jak nietrudno się domyślić, ono będzie dobrze i godnie zorganizowane, ale za niewielki koszty. Pozwolą państwo, że w drugim punkcie będzie mówiła moja koleżanka, dyrektor pionu edukacji i kultury olimpijskiej, kiedyś znana powszechnie wielka lekkoatletka i płotkarka pani Grażyna Rabsztyn. Myślę, że jest to ważna działalność. Kolejna rzecz na, którą chcę zwrócić uwagę, to pochylenie się nad olimpijczykami. Żyjących olimpijczyków, według szacunków, jest gdzieś koło 2 tys. Medaliści to wiadomo, że mają świadczenia dzięki wspaniałej decyzji polskiego parlamentu. Mają świadczenia wypłacane przez ministra sportu i z tym nie ma problemów. Natomiast mamy Komisję Współpracy z Olimpijczykami oraz samorządną organizację TOP – Towarzystwo Olimpijczyków Polskich. Mamy sygnały, że w wielu przypadkach olimpijczycy z 1956 roku z Melbourne, z 1960 roku, kilku z 1952 z Helsinek, żyje i funkcjonuje w bardzo złych warunkach socjalnych i materialnych. Postanowiliśmy te pieniądze, które mieliśmy przeznaczyć na galę olimpijską w Teatrze Wielkim, przeznaczyć na pomoc materialną dla olimpijczyków. Pierwszy ruch wykonaliśmy, za 200 tys. zł odkupiliśmy medal przedwcześnie zmarłej, wspaniałej sportsmenki Kamili Skolimowskiej i te pieniądze przeznaczamy na wyjątkowe operacje dla młodych olimpijczyków, którym kontuzja już na starcie kariery uniemożliwia kontynuowanie swojej biografii mistrzowskiej i sportowej. O kilkaset procent zwiększyliśmy budżet Komisji Współpracy z Olimpijczykami. Uważamy, że to jest dobra forma obchodów 90-lecia, dotarcie do wszystkich olimpijczyków i przyjrzenia się im. Angażujemy do tego komisję olimpijczyków, współpracy terytorialnej, 16 regionalnych rad oraz 180 klubów olimpijczyka, które aktywnie działają na terenie Rzeczypospolitej. Kończąc chcę powiedzieć, w tym roku w działalności edukacyjno kulturalnej mamy już pierwsze osiągnięcia. W maju odbywały się 14 światowe targi kolekcjonerskie, wystawa numizmatyczna i znaczków sportowych poświęconych tematyce olimpijskiej. Zaszczytem dla nas było gościć honorowego przewodniczącego MKOl, pana Juana Antonia Samarancha, który przez 3 dni przebywał w Warszawie i bardzo wysoko ocenił naszą działalność edukacyjno-kulturalną. 7 czerwca na Kępie Potockiej odbył się cieszący się coraz większą popularnością Piknik Olimpijski z udziałem 30 tys. uczestników, w tym 600 olimpijczyków. Kilka dni temu zakończyła się kolejna edycja konkursu dla dzieci i młodzieży szkół podstawowych i gimnazjalnych na opowiadanie olimpijskie, konkurs imienia Jana Parandowskiego. Bardzo duże zainteresowanie, ponad 600 prac, bardzo ciekawe, opublikujemy to w specjalnym wydawnictwie. Chcę powiedzieć, że Polski Komitet Olimpijski chce być, i uważamy to za swoje najważniejsze wyzwanie i zadanie stojące przed nami, z jednej strony prawdziwą reprezentacją całego ruchu sportowego, tego olimpijskiego i nieolimpijskiego, po drugie w tym samym czasie pozarządowym i społecznym partnerem dla strony rządowej i administracji państwowej, po trzecie, organizacją, która wychodzi z różnego rodzaju inicjatywami. Wiadomo, że trudności, nad którymi pochyla się Wysoka Komisja, to są problemy nam nieobce – problemy kondycji polskich klubów, podstawowych ogniw w działalności sportowej, roli i statusu trenera, który nie do końca został uporządkowany, mimo wspólnych wysiłków zarówno rządu, jak i ruchu społecznego. Chcę podkreślić, że wysoce sobie cenimy te zapisy i propozycje ze strony Ministerstwa Sportu i rządu, które wprowadzają wielki porządek, że związek sportowy, nie boimy się tego nazywać, jest jedynym gospodarzem i monopolistą swojej dyscypliny sportowej. Kończąc swoje wystąpienie, chcę jeszcze raz w obecności pani przewodniczącej Elżbiety Jakubiak wyrazić ubolewanie, że to posiedzenie nie odbywa się w Centrum Olimpijskim. Chcę także wyrazić wielką nadzieję, że kolejne spotkanie, na które panią przewodniczącą wraz Wysoką Komisją serdecznie zapraszam odbędzie się w PKOl. Skończyłem panie przewodniczący.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JacekFalfus">Dziękuję bardzo. Rozumiem, że dotknął pan dwóch punktów naszego porządku dziennego, ponieważ one się łączą. Rozpatrzenie informacji na temat aktualnych problemów polskiego ruchu olimpijskiego oraz informacja prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego działalności edukacyjnej. Chociaż tutaj będziemy mieli kontynuację.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PiotrNurowski">Tak, kontynuację prowadzoną przez koleżankę Grażynę Rabsztyn, jeżeli państwo się zgodzą.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JacekFalfus">Skoro te dwa tematy zostały spójnie przedstawiane, to w tej chwili proponuję wystąpienie pani Grażyny Rabsztyn, a później będziemy dyskutować nad tymi dwoma punktami.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#GrażynaRabsztyn">Dzień dobry państwu, jestem trochę stremowana i przyznam szczerze, że wolałabym być w tej chwili na starcie. Chciałam powiedzieć, że miałam niesamowitą drogę życiową. W latach 70. uprawiałam wyczynowo sport, uczestniczyłam w ruchu olimpijskim, startowałam na Igrzyskach Olimpijskich, ale przez to, że zawodnik skoncentrowany jest bardzo na swojej pracy, treningu, kontynuuje studia, kształci się, to powiedzmy, widziałam się trochę z innej perspektywy. W latach 90. pracowałam jako trener i znam ważną funkcję, jaką spełnia sport w wychowaniu młodego człowieka. Teraz widzę to jeszcze z innego punktu, pracując w Polskim Komitecie Olimpijskim, gdzie zajmuję się sprawami edukacji olimpijskiej. Pozwolicie państwo, że nawiążę do tego, co powiedział pan prezes o konkursie literackim o tematyce olimpijskiej, noszącej imię Jana Parandowskiego. Ten konkurs odbywa się od 20 lat i na początku maja mieliśmy informację z Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, że ten konkurs został zaliczony do 20 najlepszych inicjatyw edukacyjnych na świecie. Uniwersytet w Barcelonie przeprowadzał w zeszłym roku takie badania, gdzie komitety narodowe nadsyłały swoje projekty edukacyjne i inicjatywy edukacyjne. Nasz konkurs został zaliczony do 20 najlepszych inicjatyw edukacyjnych na świecie. Chcę powiedzieć, że 20 lat historii tego konkursu to 13 tys. opowiadań, za którymi stoją młodzi autorzy i liczne grono nauczycieli. Nagrodzone prace od 2001 roku ukazują się wydaniach książkowych. Od kilkudziesięciu lat Polski Komitet Olimpijski ma bardzo ciekawe działania edukacyjno-kulturalne. Od 45 lat organizowane są w Polsce dni olimpijczyka. Przeprowadzane zawsze w kwietniu dla upamiętnienia terminu rozegrania pierwszych nowożytnych Igrzysk Olimpijskich. Jest to szczególna okazja dla przybliżenia społeczeństwu, szczególnie młodzieży, wartości, jakie od lat niesie ze sobą ruch olimpijski. Dni olimpijczyka szczególnie odbywają się w małych środowiskach, tam gdzie są szkoły imienia polskich olimpijczyków, tam gdzie są szkoły, które noszą imię konkretnych gwiazd rodzimego czy światowego sportu. Zawsze inaugurują te dni centralne obchody dni olimpijczyka. W tym roku były w Spale, w zeszłym roku w Kaliszu Pomorskim. Są to pięknie zorganizowane przez dane środowisko uroczystości, w których uczestniczy młodzież. W Tomaszowie były piękne pokazy sportowe z kilku szkół. Cała oprawa uroczystości jest bardzo wzruszająca. W szkołach odbywają się konkursy wiedzy olimpijskiej, różne wydarzenia, konkursy i zawody sportowe. Polski Komitet na każdym kroku promuje zasady fair play. Fair play to czysta, uczciwa gra, prowadzona nie tylko w sposób zgodny z przepisami, ale także piękny, szlachetny, uczciwy, wolny od niedozwolonego wspomagania, czyli dopingu. W roku 1963 redakcja „Sztandaru Młodych” w drodze plebiscytu zainicjowanego przez redaktora Tadeusza Olszańskiego wyłoniła po raz pierwszy dżentelmena sportu. Został nim trzykrotny medalista olimpijski Zbigniew Pietrzykowski. Plebiscyt szybko przerodził się we wspólny konkurs fair play Polskiego Komitetu Olimpijskiego i „Sztandaru Młodych”, w którym przez 20 lat przyznawane były tytuły dżentelmena roku i wyróżnienia, potem nagrody fair play, a obecnie główne trofeum fair play. Chcę powiedzieć, że główne trofeum fair play zdobył w zeszłym roku Mateusz Rynkiewicz – kajakarz, który uczestniczył w maratonie kajakowym, to były Mistrzostwa Europy. Uratował życie innemu zawodnikowi, przerwał swoje regaty, zorganizował pomoc, a później dopłynął na 9 miejscu. Bartosz Kiziorowski otrzymał w 2005 roku główne trofeum fair play, dla którego „orzełek” na piersi, reprezentowanie Polski miało bezcenną wartość. Dostał z Kataru propozycję, reprezentowania tego kraju za 200 tys. euro. Oczywiście odmówił i powiedział, że dla niego reprezentowanie Polski jest bezcenne. Dużo można byłoby jeszcze opowiadać, ale myślę, że materiały są dość obszerne. Chcę jeszcze powiedzieć, że od 1969 roku Polski Komitet Olimpijski wyróżnia złotymi, srebrnymi, brązowymi wawrzynami olimpijskimi twórców literatury i sztuki, których dzieła ukazują walory i piękno sportu. Wawrzyny olimpijskie w dziedzinie: muzyki – Wojciech Kilar, Ryszard Kubiak, literatury – Jerzy Harasymowicz, Marian Grzeszczak, architektury – Wojciech Zabłocki, Jerzy Hryniewiecki, publicystyka sportowa – Bogdan Tomaszewski, Tadeusz Olszański, sztuka klasycznych rzeźbień – Igor Mitoraj. Chcę powiedzieć, że to, na co ja miałam wpływ, pracując od paru lat w Polskim Komitecie, to jest program edukacyjny, jaki realizujemy od 2005 roku. Jest to program, który cieszy się dużą popularnością. W ciągu czterech lat przyjęliśmy 47 tys. uczniów. Jest to program skierowany głównie do młodzieży szkolnej i dzieci. W naszym programie pokazujemy filmy sportowe, spotkania sportowe, spotkania z gimnazjum sportowym. Młodzież, która przejeżdża spoza Warszawy, bardzo chętnie korzysta z tych zajęć. Nowością dla nich są różne zajęcia w klubie fitness. Korzystamy również z programu Muzeum Sportu i Turystyki. Mamy także szkolną akademię olimpijską, gdzie można zamówić określoną tematykę, historię igrzysk olimpijskich czy fair play, wykład „Pierre de Coubertin twórca nowożytnych Igrzysk Olimpijskich”. Nauczyciele zamawiają temat, który interesuje młodzież, my organizujemy wykład przy współpracy wykładowców Akademii Wychowania Fizycznego, czy także naszych działaczy, którzy zorganizowani są w różnych Komisjach. Ja współpracuję, ściśle z Komisją Kultury i Edukacji Olimpijskiej. W roku olimpijskim organizowaliśmy konkurs „Serce do serca” przy współpracy z pekińskim komitetem organizacyjnym igrzysk. Uczestniczyło w nim 55 szkół gimnazjalnych z całej Polski. Składał się z dwóch etapów. Do finału przystąpiło 6 szkół. Nagrodą był wyjazd 12-osobowej drużyny i opiekunów do Pekinu. Dla mnie niesamowite było zaangażowanie. W tych programach uczestniczą głównie mniejsze miejscowości i środowiska. Dużo zgłoszeń było z Wielkopolski. Zwyciężyła szkoła imienia Polskich Olimpijczyków z Kraszewic, drugie miejsce zajęła szkoła z Krzyża Wielkopolskiego. Chcę powiedzieć trochę o finale. Młodzież miała przygotować i w ciągu dwóch minut przedstawić historię, obrazy z kultury Chin. Niesamowite było to, ile pięknych rzeczy można pokazać, nawiązując do historii Chin. Towarzyszyłam szkołom, które zajęły pierwsze i drugie miejsce. Nasz program spotkał się z wielkim uznaniem i pojawiało się pytanie, gdzie są eksponaty i dlaczego nie zrobimy pokazu scen z historii Chin. Młodzież miała także konkurs wiedzy olimpijskiej, konkurs sprawnościowy i do dziś pojawiają się pytania, kiedy będzie następny konkurs? 6 czerwca był Piknik Olimpijski. Przed piknikiem zorganizowałam seminarium „90 lat na olimpijskim szlaku” dla młodzieży szkół imienia Polskich Olimpijczyków i tych szkół, które uczestniczą w naszym programie edukacyjnym. Przyjechało ponad 500 uczestników tego seminarium. 350 osób weszło do sali seminaryjnej, a reszta miała zorganizowany pobyt w muzeum i spotkanie z olimpijczykiem. Chcę pokazać, jak duże jest zapotrzebowanie na naszą działalność. Dodam jeszcze, że organizujemy wydarzenia okolicznościowe. Bardzo wzruszająca była ceremonia wręczenia statuetki MKOl oraz złotych medali za zasługi dla polskiego ruchu olimpijskiego panom Arkademu Brzezickiemu, Witoldowi Domańskiemu oraz Jerzemu Staniszkisowi, jako dowód uznania dla wkładu pracy w zorganizowanie olimpijskich igrzysk za drutami w obozie jenieckim Woldenberg II C. W Muzeum Sportu cały dział sportu poświęcony jest tym igrzyskom. Zachęcam do zwiedzania tego muzeum, ponieważ pięknie zaaranżowana jest ta wystawa. Tradycją stało się także to, że po kolejnych igrzyskach organizujemy wystawę fotograficzną polskich fotoreporterów, którzy byli akredytowani na igrzyskach. Mieliśmy taką wystawę po Atenach, Turynie teraz po Pekinie. Wystawa cieszy się bardzo dużą popularnością i prezentuje wysoką jakość prac. Mamy wiele innych inicjatyw. Od paru lat organizujemy forum nauczycielskie, od jesieni wspólnie z warszawskim centrum innowacji edukacyjno-społecznych szkoleń. Forum jest przeznaczone dla nauczycieli wychowania fizycznego. Tematyka spotkań odpowiada zainteresowaniom pedagogów, związana jest z problemami, z jakimi spotykają się w codziennej pracy z uczniami oraz dotyczy zjawisk towarzyszących rozwojowi współczesnego sportu. 15 maja mieliśmy temat o kibicowaniu „Kibicuj fair”. Ten program rusza z okazji Mistrzostw Europy w piłce nożnej. Jest bardzo duże zapotrzebowanie na programy o kibicowaniu fair. Mogłabym jeszcze długo opowiadać, ale na tym zakończę.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JacekFalfus">Dziękuję bardzo. Czy pan minister chciałby się w tych kwestiach wypowiedzieć? Bardzo proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#MirosławDrzewiecki">Bardzo chętnie. Chciałbym zacząć od tego, że pani Grażyna Rabsztyn niepotrzebnie mówiła, że świetnie czuła się tylko na bieżni i w blokach startowych. Świetnie pani poszło i z zaciekawieniem tego słuchałem i podglądałem pani notatki. Okazało się, że notatki były na wszelki wypadek, a wszystko ma pani w głowie i pani naprawdę tym żyje. To godne uznania i podkreślenia, że pani robi świetną robotę.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#GrażynaRabsztyn">Chcę dodać, że w dziale edukacji jest nas tylko parę osób. W ciągu roku przyjmujemy około 9 tys. młodzieży. Pracujemy intensywnie, mamy projekty wydawnicze, wystawowe. Na naszym portalu www.olimpijski.pl w dziale edukacja zamieszczamy materiały edukacyjne dla nauczycieli.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#MirosławDrzewiecki">Dodam jeszcze, że często jestem w Centrum Olimpijskim. Powód jest bardzo prosty, ponieważ jest to między innymi siedziba spółki PL.2012 i panią Grażynę Rabsztyn spotykam właściwie zawsze. To prawda, że sportowca zawsze ciągnie do sportu i do wszystkiego, co jest związane ze sportem. Chcę przy okazji powiedzieć, że jesteśmy po nowych wyborach do władz PKOl i gratuluję przy członkach Komisji prezesowi Nurowskiemu, który został wybrany na kolejną kadencję. Byłem świadkiem wyborów. Atmosfera w Polskim Komitecie Olimpijskim jest bardzo dobra. Pan prezes Nurowski mówił, że współpraca na linii PKOl – Ministerstwo Sportu jest dobra. Życzyłbym nam wszystkim, żeby przyszłość wyglądała lepiej, w kategoriach bardziej skutecznych dróg do zdobywania większej liczby medali. Co prawda ani PKOl, ani Ministerstwo, ani Komisja sami nie załatwią, ale wspólnie stworzymy warunki do tego, żeby polscy sportowcy częściej słuchali – a dzięki nim, my „Mazurka Dąbrowskiego”. Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#JacekFalfus">Chciałem podziękować pani Grażynie, że jest tak perfekcyjna nie tylko na boisku, ale także teraz, kiedy działa pani na rzecz edukacji w PKOl. To naprawdę bardzo ważna „działka”, oddziałująca przede wszystkim na młodzież. Gratulacje dla pani Grażyny i również na ręce pana prezesa. Oddaję głos pani przewodniczącej.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#ElżbietaJakubiak">Dziękuję bardzo. Również dołączam się do wszystkich przygotowań, pewnie samo nazwisko Grażyna Rabsztyn najbardziej przyciąga, te 9 tys. dzieci to wielki wynik. Wszyscy pamiętamy, jak pani biegała, więc na pewno warto zobaczyć panią nie tylko w filmach archiwalnych, ale także na żywo. Myślę, że pan prezes podjął słuszną decyzję, przyciągając samą osobą młodzież do PKOl. Dziękuję za prezentację. Wyjaśnię tylko, że zorganizowanie dzisiejszego posiedzenia tutaj, a nie w siedzibie PKOl, nie było moją intencją. Po prostu czasami jest tak, że można pojechać, a czasami nie. Dziś Sejm jest bardzo późno, głosowania o godzinie 20. Większość z państwa należy także do innych komisji i bardzo trudno jest zorganizować wyjście tak, aby wszyscy mogli uczestniczyć. To jest wynik funkcjonowania Sejmu, a nie naszej niechęci do odwiedzania bardzo pięknego miejsca w Warszawie. Bardzo dziękuję państwu za udział. Jest jeszcze czwarty punkt porządku dziennego, rozpatrzenie informacji na temat funkcjonowania Trybunału Arbitrażowego i państwo będą uczestniczyć również w tym punkcie. Oddaję głos państwu posłom i proszę o pytania do szefów PKOl. Bardzo proszę, pan poseł Tomaszewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#TadeuszTomaszewski">Pani przewodnicząca, Wysoka Komisjo, panie ministrze, panie prezesie, szanowni państwo. W dniu dzisiejszym mamy dzień olimpijski na Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki. Pozwolę sobie na kilka uwag i pytań dotyczących obszarów, o których mówił pan prezes, pani Grażyna Rabsztyn, a także po części pani minister. Jeżeli chodzi o działalność edukacyjną Polskiego Komitetu Olimpijskiego – myślę, że oprócz tego, że Polacy mają możliwość słuchania hymnu narodowego dzięki polskim sportowcom, to ten element działalności edukacyjnej Polskiego Komitetu Olimpijskiego jest bardzo istotny, zwłaszcza ten adresowany do dzieci i młodzieży. Wiele uczyniono, to jest fakt. Organizuję wycieczki w Sejmie. W ubiegłym roku było ponad 800 dzieciaków – zdecydowana większość z nich korzysta z Centrum Edukacji Olimpijskiej. Pierwszy punkt rano mają tutaj, a dalej jadą właśnie do Centrum Edukacji Olimpijskiej na godzinę 12 lub 14 i tam z tego korzystają. To jest bardzo ważne. 9 tys. młodych ludzi, forma edukacji olimpijskiej, jak państwo korzystacie z pieniędzy publicznych? Co na to minister edukacji, minister sportu? W jakich konkursach startujecie, aby zwiększyć waszą siłę rażenia, jeżeli chodzi o wydawnictwa i inne rzeczy? W Polsce w tej chwili nie ma nic za to, że „nazywam się Polski Komitet Olimpijski”. Wszystko trzeba zdobywać w konkurencji i konkursach grantowych. Przesłanki do tego są. Jest wiele ciekawych projektów, na przykład Fundusz inicjatyw obywatelskich. W tej chwili jest to program operacyjny adresowany również do podmiotów pozarządowych w tym obszarze. Można zdobyć granty w wysokości 300 tys. zł, ale można i mniejsze bez udziału środków własnych. Można realizować te programy przez 2 lata. Ten projekt jest zatwierdzony przez rząd do 2013 roku. Jest także wiele innych programów, z których zapewne państwo korzystacie. To jest bardzo istotny element edukacji adresowany do dzieci i młodzieży i powinien być w zainteresowaniu władz oświatowych państwa. Po drugie, jeżeli chodzi o element edukacyjny, bardzo ważną rolę odgrywa kwestia przełożenia tego, żeby nie było to tylko tutaj, w stolicy, w Warszawie, tylko żebyśmy mogli zejść z tym do Polski gminnej i powiatowej. Żeby to uczynić, to państwo musicie mieć swoich partnerów do zrealizowania tego zadania. Wiadomo, że wszystkiego się nie da z Centrum Edukacji Olimpijskiej. Oczywiście, partnerami jest 180 klubów olimpijczyka i 16 rad regionalnych. Sami wiemy, jak obserwujemy rady regionalne, że mam tutaj dużo rezerw w aktywności i wypełnianiu tego, co się nazywa „rozlaniem” edukacji na polskie województwa i powiaty. Warto byłoby zastanowić się nad statusem prawnym rad. Dziś status prawny nie daje, moim zdaniem, możliwości do kreatywności ze strony rad w pozyskiwaniu środków publicznych na realizowanie projektów z obszaru edukacji olimpijskiej. PKOl musi się zastanowić, w jaki sposób to zrobić, żeby instrument prawny był bardziej skuteczny w pozyskiwaniu środków finansowych. Sądzę, że tam jest wielu ludzi, którzy mogliby silniej zaakcentować działalność rad regionalnych, ale często te rozwiązania prawne nie nadążają za sytuacją, z którą mamy do czynienia w świetle uwarunkowań prawnych. Kolejna kwestia dotyczy tego, o czym mówiła pani Grażyna – współpracy ze szkołami noszącymi imiona polskich olimpijczyków, ale także innych wielkich ludzi. Jak patrzę, co dzieje się w innych obszarach – na przykład w Wielkopolsce jest taki klub imienia Hipolita Cegielskiego czy ostatnio Jana Pawła II – to myślę, że mamy jeszcze wiele możliwości do wykorzystania. W poniedziałek byłem świadkiem przepięknej ceremonii w gimnazjum polskich olimpijczyków w Nekli w powiecie brzezińskim, gdzie oddawano do użytku centra edukacji aktywności sportowej finansowane z funduszy norweskich. W jednej gminie 5 boisk ze sztuczną nawierzchnią w różnych szkołach. Cała ceremonia związania z oddaniem obiektów była ceremonią olimpijską włącznie z tym, że symboliczny znicz olimpijski na tych obiektach zapalał Adam Kaczor, lekkoatleta z Meksyku. W treningu dla dzieci uczestniczył srebrny medalista z Montrealu Piotr Mowlik. Było to wspaniałe i takich przedsięwzięć inspirowanych powinno być więcej. Pewną przesłanką jest to, że to gimnazjum jest nazwane imieniem Polskich Olimpijczyków. Zapewne można wprowadzić więcej programów edukacyjnych wykorzystując tę sieć. Chciałbym zasygnalizować panu prezesowi jeszcze jedną rzecz. Mówimy o potrzebie zaadresowanej do 2 tys. olimpijczyków, z których część z nich żyje w trudnych warunkach. Chciałbym, aby korzystając z marki 90-lecia Polskiego Komitetu Olimpijskiego, pan prezes wspólnie z panem ministrem skierował list do polskich samorządów gminnych, powiatowych i wojewódzkich. Żebyśmy wskazali gdzieś, że wykaz tych olimpijczyków jest na tej i na tej stronie. Zainteresujcie się ich dolą życiową i ekonomiczną. Zainteresujcie się nimi pod kątem wykorzystania w działalności edukacyjnej. Zainteresujcie się także w innym kontekście. Ostatnio byłem świadkiem rozmowy, i to także jest bardzo mobilizujące i środowisko olimpijczyków także może o to zabiegać, a mianowicie kiedy zwrócili się do rady miasta Gnieźnie, o to aby upamiętnić 22 olimpijczyków z Gniezna, chociażby nazwą skweru lub ulicy. Chodzi o to, abyśmy również w tym obszarze działali, ponieważ w tym obszarze jest również duży ruch. Dlaczego polski ruch olimpijski, wielkie postacie, ci dla których wielu obywateli łzy wylewa z radości, nie mogą mieć również upamiętnienia w formie nazwy placu czy ulicy? Dlaczego muszą być to tylko kwestie polityczne? To tyle, jeżeli chodzi o element dotyczący edukacji olimpijskiej. Jeżeli chodzi o drugi obszar, który wspomniał pan prezes, dotyczący roli i ruchu olimpijskiego, oraz jego aktualnych problemów – myślę, że w większym stopniu można byłoby oczekiwać propozycji, jeżeli chodzi o to, o czym pan mówi. Problem kondycji klubów sportowych, rola trenera. Może ktoś powiedzieć: „nie jesteśmy rządem, nie jesteśmy komisją sejmową i nie będziemy wam zabierać chleba”. Ale skoro te podmioty skupiają się w Polskim Komitecie Olimpijskim, mają problemy, które są poruszane – i dobrze, że PKOl będzie coraz silniejszym rzecznikiem tych spraw – to sądzę, że mogą tam być przedstawiane albo organizowane seminaria i spotkania, które będą dawały prawie gotowe propozycje rozstrzygnięć. Tam także te propozycje mogą się pojawiać i mogą zapadać decyzje. Jeżeli chodzi o przygotowania olimpijskie, to dziś ich nie omawiamy, ale pan prezes ich dotknął i powiedział o tym, że dobra merytoryczna, partnerska współpraca PKOl z Ministerstwem Sportu zastępuje potrzebę funkcjonowania sztabu olimpijskiego. Nie jestem takim specjalistą od tego, ale mogę głośno przedstawić swoje wątpliwości i prosić o ewentualne rozważenie i udzielenie odpowiedzi. Kiedy w przygotowaniach do Aten, gdzie zdobyliśmy 10 medali, funkcjonował sztab merytoryczny, potrzebowaliśmy 134.000 tys. zł. W przygotowaniach do Pekinu, gdzie funkcjonował sztab organizacyjny, było 277.000 tys. zł i również zdobyliśmy 10 medali. Powstaje pytanie, ile medali będzie w Londynie. Wiemy mniej więcej, ile będzie to kosztować. Pan prezes wspomniał również o tym, że jest wiele ciekawych wniosków po Pekinie. Mówiliśmy o nich na posiedzeniu Komisji i były one przedstawione. Ponownie spotkamy się 2 lata przed Londynem i chcemy je wyrażać. Powstaje pytanie, czy to jest właściwe miejsce do tego, aby dbać, monitorować i przedstawiać nowe rozwiązania, jeżeli chodzi o przygotowanie reprezentacji olimpijskiej? Mam wątpliwość ze względu na uwarunkowania formalnoprawne związane z funkcjonowaniem resortu. Czy nie powinniśmy pomyśleć, żeby zajął się ktoś inny? Państwo jesteście specjalistami. Jeżeli przyjęliście taką drogę, że na razie wygaszamy sztab olimpijski i wystarczą te dwie struktury, to można powiedzieć „poczekajmy i może po Londynie okaże się, że to jest najlepsze rozwiązanie”. Sami państwo wiecie, że musi być trochę szerszych działań poza tymi, które nazywają się „logistyka”, którymi zajmował się i zajmuje PKOl, oraz poza tym, co się nazywa „nadzór nad wykorzystaniem środków finansowych”, które przekazywane są z Ministerstwa przez resort do polskich związków sportowych, ponieważ to jest zadanie z góry znane, musi być czynione. Moim zdaniem, wtedy za mało jest miejsca, czasu, kompetencji i ludzi do tego, aby wspierać polskie związki sportowe w jak najlepszym wykorzystaniu merytorycznym środków i instrumentów, które są dostępne w przygotowywaniu polskich olimpijczyków. Jest pewien kierunek, który mówi, po pierwsze – więcej środków na przygotowania olimpijskie, może mniej na dyscypliny nieolimpijskie. W pierwszej kolejności dla tych, którzy gwarantują medal. Rozważenie możliwości dla dyscyplin, które mają większe zainteresowanie społeczne, ale niepozostawienie pozostałych dyscyplin olimpijskich, które także mają szanse i mogą szybko się rozwijać zwłaszcza w małych środowiskach, takich jak na przykład wspomniany badminton czy łucznictwo. W gminie Nekla, gdzie były otwierane obiekty, są wspaniali młodzi ludzie, którzy mają osiągnięcia w badmintonie przy jednym nauczycielu i jednej sali 12x20. Szybko osiągają określone efekty i tam jest szansa dotarcia z dyscyplinami niszowymi. To doskonała okazja do zainteresowania nimi środowisk lokalnych. Mam zasadniczą wątpliwość i dylemat, czy to rozwiązanie docelowe? Chcę zapytać pana prezesa, czy to rozwiązanie, które w tej chwili jest, czyli wygaszenie merytorycznego, organizacyjnego sztabu olimpijskiego i pozostawienie dwóch struktur, czyli Ministerstwa i PKOl, to rozwiązanie docelowe. Czy jednak – państwa zdaniem – trzeba szukać nowego rozwiązania na spokojnie? Jednak ludzie nauki i specjaliści od pewnych rzeczy są potrzebni w przygotowaniach olimpijskich. Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#ElżbietaJakubiak">Bardzo dziękuję. To właściwie nie tylko pytanie, ale także wstęp do wykładu. Było to bardzo rzeczowe, więc bardzo dziękujemy. Czy jeszcze ktoś z państwa chciał zabrać głos? Bardzo proszę, pan poseł Janik.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#GrzegorzJanik">Pani przewodnicząca, panie ministrze, Wysoka Komisjo, szanowni goście, naprawdę będę mówił dużo krócej. Moje pytanie będzie dotyczyło przygotowań olimpijskich, szczególnie w dyscyplinach zimowych. Będzie ono bardziej skierowane do pana ministra. Panie ministrze, kilka tygodni temu na posiedzeniu Komisji mówił pan, że będą specjalne środki na przygotowania dla Justyny Kowalczyk i Tomasza Sikory, i rzeczywiście, z tego co wiem, te pieniądze dla nich są. Z drugiej strony w Ministerstwie funkcjonują jakieś stare przepisy, które mówią, i chcę to potwierdzić, że na przykład z tych pieniędzy można zatrudnić lekarza, ale można tylko zapłacić mu między 3 a 4 tys. zł. Mówię o pieniądzach Ministerstwa, ponieważ z pozostałych mogą sobie płacić, ile chcą. Jeżeli dajemy konkretne, duże pieniądze na przygotowania zawodników, to pozwólmy to realizować. Wiadomo, że dziś nie zatrudnimy żadnego trenera, który będzie jeździł po świecie za 3 tys. zł, ponieważ to nie te czasy. Czy rzeczywiście tak jest? Jeżeli tak, to czy nie można zmienić tego rozporządzenia tak, żeby te środki, które dało Ministerstwo, można było wykorzystać zgodnie z potrzebami i żeby nie było jakichś sztucznych ograniczeń. Widzę również na sali pana prezesa Tajnera i mam pytanie, czy taka sytuacja nie miała wpływu na to, że przed sezonem odszedł smarowacz. Nie wiem, czy także są jakieś widełki dotyczące smarowaczy, na przykład 3–4 tys. zł. Wiemy, że oni zarabiają 3–4 tys., ale euro. Czy też są jakieś widełki ze strony Ministerstwa? Jeżeli tak, to proszę o odpowiedź na pytanie: czy tego nie można zmienić? Dziękuję bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#ElżbietaJakubiak">Dziękuję bardzo. Nie ma więcej pytań, więc oddaję głos panu ministrowi Drzewieckiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#MirosławDrzewiecki">Może odpowiem na to krótsze pytanie, ponieważ to pierwsze to nie było w ogóle pytanie. Ale zgadzamy się w zasadzie w całości z tym, co powiedział pan poseł Tomaszewski. Jest to udział w dyskusji i pan pyta, czy to jest skończone i tak ma być. Odpowiedź brzmi: nie. Jest to konstrukcja w procesie i pan prezes Nurowski powie więcej na ten temat, ale szukamy rozwiązań, które będą bardziej efektywne, a przy okazji będą efektywne ze względów finansowych. Jeżeli chodzi o pytanie pana posła Janika, to poproszę panią dyrektor Budzanowską, która wyjaśni, na czym polega to niezrozumienie dotyczące pieniędzy na opiekę medyczną i jak to wygląda, jeżeli chodzi o Justynę Kowalczyk i Tomasza Sikorę.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#AnnaBudzanowska">Szanowna pani przewodnicząca, panie i panowie posłowie, temat opieki medycznej pojawia się po raz wtóry na posiedzeniu Komisji. W zakresie finansowania odpowiada minister zdrowia. Minister sportu opiekuje się sportowcami jak może, zwłaszcza kadrą olimpijską w zakresie diagnostyki. To, o czym mówi pan poseł Janik, to są wytyczne dotyczące finansowania osób współpracujących ze sztabem szkoleniowym polskich związków sportowych kadry narodowej. To są dodatkowe zabezpieczenia, jeżeli chodzi o kadrę narodową przygotowującą się do zawodów mistrzowskich. To tak pokrótce.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#GrzegorzJanik">Chcę zadać jeszcze uzupełniające pytanie. Uważa pani, że powinni jeździć bez lekarzy? Będą mieli opłacone wszystko z wyjątkiem lekarzy? To pieniądze na co mają iść? Dajmy związkom zdecydować, na co te pieniądze mogą wydać. Pan minister przyznał pieniądze, a państwo robicie jakieś ograniczenia. Mieliśmy przykład Kamili Skolimowskiej. Czy chcemy iść dalej w tym kierunku, panie ministrze? Dziś bez opieki medycznej nikt nie zdobędzie medalu i nie będziemy słuchać Mazurka Dąbrowskiego na olimpiadzie.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#MirosławDrzewiecki">Panie pośle, nie warto się denerwować. Sprawa wygląda w ten sposób. Na przykład dla Justyny Kowalczyk w tym etapie do Vancouver jest ekstra pieniędzy ponad 1100 tys. zł. Dobrze mówię, panie prezesie? To są pieniądze ekstra, wcześniej były inne pieniądze. Proszę mnie nie męczyć, jak Polski Związek Narciarski zdecyduje z jakiej puli pieniędzy co opłacać. My jako Ministerstwo Spotu nie możemy pokrywać opieki medycznej. Są pieniądze i to jest tylko i wyłącznie decyzja Polskiego Związku Narciarskiego, jak to zostanie opłacone. Jest tam człowiek od smarowania nart, jeszcze inny, który tam prowadzi przygotowania. W ramach budżetu związek może robić różne ruchy. My w rozliczeniu ministerialnym nie możemy mieć pozycji, że płacimy 12 tys. zł za lekarza. Może to zrobić Polski Związek Narciarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#GrzegorzJanik">Ja tego nie rozumiem. Polski Związek Narciarski może to zrobić, ale nie może tego wykazać do Ministerstwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#AnnaBudzanowska">Panie pośle, obecnie funkcjonujące przepisy prawa mówią, że za opiekę medyczną nad sportowcami odpowiada minister zdrowia, co również mojemu departamentowi i ministrowi sportu nastręcza sporo zmartwień. W ramach zabezpieczenia diagnostycznego zapewniamy nawet w formie minimalnej opiekę lekarzy i fizykoterapeutów. Robimy maksymalnie tyle, ile możemy aktualnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#GrzegorzJanik">To może należy zmienić prawo? Sam pan minister przyzna, że coś jest nie tak.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#MirosławDrzewiecki">Panie pośle, uważam, że to jest szukanie problemu tam, gdzie go nie ma, jeżeli jest dobra wola i ktoś cykl przygotowań potrafi rozpisać i ma pokrycie finansowe na wszystko. Ktoś powiedział, prawdopodobnie to powiedział lekarz, że chcą mu płacić tylko 4 tys. zł, a on jest lekarzem drogim i chciałby zarabiać 14 tys. zł. Może to był lekarz, który pracował na 25 etatach w ciągu 8 godzin. Czytałem ostatnio w prasie o takim lekarzu. Są to abstrakcyjne rzeczy i nie mogę się do nich odnosić. Nie ma takiej sytuacji, że polscy sportowcy, ci, którzy są olimpijczykami i są w cyklu przygotowań olimpijskich, byli pozbawieni lekarza. Jest to nieprawda. Nie ma zgrupowań, gdzie nie jedzie lekarz itd. O co kruszymy kopie? Naprawdę nie warto tutaj się spierać. Jeżeli wszystko jest przygotowane przez związek sportowy, to ma to ręce i nogi. Jest źle, gdy ktoś to wynaturza. Oczywiście zdarzają się zgrupowania, że na zgrupowanie nie wysłali lekarza, ale to jest wina związku sportowego. Jest to naganne, ponieważ to związek sportowy ma pieniądze na jedno i na drugie.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#ElżbietaJakubiak">Dziękuję bardzo. Głos chce zabrać pan poseł Pacelt. Bardzo proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#ZbigniewPacelt">Panie ministrze, panie prezesie, szanowni państwo, myślę że tutaj jest nieporozumienie. Pan minister w zasadzie wyjaśnił wątpliwości pana posła i faktycznie tak jest, że każdy polski związek sportowy może zatrudniać lekarza. Może wysyłać go na zawody, na zgrupowania i nie ma żadnych przeciwwskazań. Natomiast jest pewien problem dla polskich związków sportowych. Narodowy Fundusz Zdrowia zwraca za pewnego rodzaju usługi, operacje, ale czasami wychodzą one poza sferę zwrotu z Narodowego Funduszu Zdrowia i w tym momencie polski związek nie może płacić z budżetowych pieniędzy dodatkowych kosztów itd. Może to robić ze środków własnych pozyskanych z fundacji. Trzeba podziękować rodzinie Kamili Skolimowskiej, że powstała ta fundacja, że w przypadku pięcioboju mieliśmy taki przykład, że skorzystaliśmy z dodatkowych 2 tys. zł z fundacji, czego związek nie mógł pokryć. Oficjalne podziękowanie dla fundacji i ludzi, którzy tam pracują. Jest problem dla związków, jeśli koszta wychodzą poza refundację z Narodowego Funduszu Zdrowia, natomiast jeżeli chodzi o zatrudnienie lekarzy, nie ma żadnych problemów.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#ElżbietaJakubiak">Dziękuję bardzo. Bardzo proszę, głos zabierze pan poseł Sopliński.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#AleksanderSopliński">Chcę wyjaśnić jedną podstawową sprawę. Narodowy Fundusz Zdrowia płaci lekarzowi, pod warunkiem że ma specjalizację z zakresu medycyny sportowej. Jeżeli to jest lekarz, który jest na zgrupowaniu, a nie ma specjalizacji z zakresu medycyny sportowej, wówczas Narodowy Fundusz Zdrowia nie podstaw do zapłacenia. Ta specjalizacja z zakresu medycyny sportowej jest deficytowa; jest bardzo mało lekarzy z tą specjalizacją. Dlatego trzeba wyjaśnić z Narodowym Funduszem Zdrowia, dlaczego jak nie ma specjalizacji, to NFZ nie płaci temu lekarzowi. Idzie on na tak zwany garnuszek klubu sportowego czy ministra sportu. Jakby miał tę specjalizację, to Narodowy Fundusz Zdrowia zapłaciłby za opiekę medyczną. Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#ElżbietaJakubiak">Dziękuję bardzo. Jeżeli nie ma więcej pytań, to przechodzimy do punktu czwartego porządku dziennego, informacja na temat funkcjonowania Trybunału Arbitrażowego do spraw Sportu przy PKOl. Bardzo proszę o przedstawienie informacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#ZygfrydSiwik">Nazywam się Zygfryd Siwik, jestem profesorem Uniwersytetu Wrocławskiego. Aktualnie od półtora kadencji prezes Trybunału Arbitrażowego do spraw Sportu przy PKOl, będę mówił w skrócie „Trybunał sportowy”. Towarzyszy mi sekretarz biura, pani magister Katarzyna Grabska. Dziękuję za zaproszenie. Prawo sportowe jest dość skomplikowane, złożone, jest to obiekt wieloskładnikowy. Jest to prawo państwowe, ustawowe, rozporządzenia. Są dwa akty prawne: ustawa z 1996 roku o kulturze fizycznej i ustawa o sporcie kwalifikowanym z 2005 roku oraz nowelizacje. Generalnie życie jest nowelą, a tutaj wyjątkowo tych nowelizacji jest dość dużo. Także to prawo od strony państwowej nie jest stabilne, a powinno być słońcem, które świeci i oświetla prawo związkowe, sportowe, gdzie rzeczywiście to prawo bazowe, które jest autonomiczne, bo określone przez statuty i regulaminy, jest również przedmiotem rozpoznania i stosowania przez Trybunał. Jesteśmy skazani na stosowanie tego, co jest uchwalone. Nie mamy wpływu ani na jedno, ani na drugie. Nie jesteśmy władzą ustawodawczą ani wykonawczą, jesteśmy władzą z zakresu ochrony prawnej, jakby przedpolem przed sądami powszechnymi. Generalnie po nowelizacji z 2007 roku pracujmy na trzech bocznych podwórkach poza głównym stadionem. Te tradycyjne boiska to sprawy cywilne i majątkowe, to stały sąd polubowny od 1993 roku. Podobnie sprawy dyscyplinarne, a więc kryminalne i karne od 1993 roku. Natomiast to trzecie podwórko pojawiło się w nowelizacji. Państwo pamiętacie te dwa projekty, które chyba zostały doświadczone przez większość członków tej Komisji w 2007 roku. Tryb 23a, który jest specjalnym autonomicznym postępowaniem administracyjnym. Obiekt wieloskładnikowy jest bardzo skomplikowany w sensie merytorycznym. Nasz Trybunał składa się aktualnie z 24 arbitrów. Na początku w 1993 roku, a więc 15 lat temu, kiedy to się wszystko zaczęło, było 21. Przypomnę, wtedy prezesem była znana postać z prawa sportowego pan profesor Szwarc, dwie kolejne kadencje, potem pani Maria Zuchowicz. Jak funkcjonuję od dwóch lat, od czerwca 2007 do dzisiejszego momentu. Jeżeli chodzi o elementy stosowania, to uzależnione są nie tylko od prawa krajowego, czyli to słoneczko ustawowe i 70 polskich związków sportowych, w tym 34 olimpijskie. A więc te elementy uniwersalne, pewne regulacje międzynarodowe również wpływają na decyzje, które musimy uwzględniać, dlatego że ten element uniwersalny jest ponadnarodowy. Prawo sportowe jest uniwersalne i elementy narodowe, ogólne, olimpijskie oraz te krajowe związkowe nie są spójne. W związku tym mamy dużo problemów. Nasze decyzje są uzależnione od konkretnego przypadku, musimy uwzględniać, głównie stabilność prawa związkowego, bazowego, sportowego, która od pewnego czasu, muszę powiedzieć, jest stabilnością „motylka”. W związku z tym mamy problemy co jest w regulaminie na przykład w sprawach karnych, dyscyplinarnych, jak mówi ustawa o sporcie kwalifikowanym, a są sytuacje, że wbrew ustawie naszej państwowej są pewne elementy dyscyplinarne, które są poza regulaminem. Musimy przeprowadzać śledztwo, gdzie są te elementy poza ustawą i poza regulaminem. Często zawarte są w statucie lub w uchwale. Najwięcej problemów składy orzekające mają z ustabilizowaniem stanu prawnego w momencie popełnienia czynu. Większość czynów sportowych jest niejednorazowa, na przykład korupcja. W tych sytuacjach pojawia się problem, że element orzekania jest rozciągnięty w czasie. W związku z tym, przy takiej niestabilności i braku konkretnej oceny, kiedy nawet związek sportowy nie wie, że nie wie, jest problem z uzyskaniem prawidłowego tekstu na czas orzekania. W tym zakresie jest to największy problem, czyli relacje między stosowaniem a tworzeniem prawa. Wracając do podstaw prawnych, powiem państwu, że poza ustawą o sporcie kwalifikowanym mamy regulację, która głównie zaważyła na ostatniej praktyce. Jest to nowelizacja, która wprowadziła cztery zmiany w 2007 roku. Główna zmiana dotyczyła niezależności i niezawisłości arbitrów naszego Trybunału, i jedna dotyczyła skrócenia naszej kadencji. Te elementy podstaw prawnych zaważyły o zmianie regulacji, które były zapoczątkowane w 1996 roku, gdzie właściwie Trybunał był trochę hybrydowy, gdzie część arbitrów była z władzy wykonawczej, a część ze związków sportowych. W początkowym etapie była taka sytuacja, że o składzie Trybunału decydowały trzy ośrodki. Wydaje mi się, że jest postęp. Jak porównamy regulację bazową, ustawową, zwłaszcza jeżeli chodzi o prawo dyscyplinarne, gdzie ustawa powinna być wyłączną podstawą odpowiedzialności, ponieważ jest to prawo karne, to niestety muszę powiedzieć, że ten element, który jest jak najbardziej praktyczny w naszej praktyce, nie do końca został skodyfikowany w części ustawowo-państwowej. Jest tutaj niezgodność z konstytucją art. 42 ust. 1 i art. 31 ust. 3, a w niektórych sytuacjach jest niezgodny z europejską kartą praw człowieka. Wiadomo, że odpowiedzialność nie zawsze dotyczy tylko podmiotów zbiorowych, czyli zespołów, klubów itd., ale często dotyczy poważnych sytuacji jednostkowych, gdzie jest degradacja, dyskwalifikacja czy zakaz reprezentowania itd. Muszę powiedzieć, że od strony podmiotu również mamy pewną niespójność. Generalnie mówiąc, od sytuacji, która pojawiła się po 1 maja 2004 roku, urosły cztery problemy między stosowaniem a tworzeniem. Jest trochę błędów w technikach prawodawczych, z którymi musimy sobie radzić. Na przykład przy skardze kasacyjnej, grzech tego nie zauważyć, w noweli wprowadzono ogólny element postanowienia, który jest niezgodny z zasadą kodeksową, dlatego że w skargach kasacyjnych przedmiotem są tylko wyroki. W związku z tym sztucznie tworzy nam się sprawy kasacyjne, których Sąd Najwyższy nie przyjmuje i uchyla. Ostatnio mieliśmy cztery sytuacje, kiedy Sąd Najwyższy uchylił decyzje wpadkowe, które polegały na decyzjach niemerytorycznych. Niestety regulacja, która jest w ustawie o sporcie w art. 44 mówi, że przedmiotem kasacji może być każde wpadkowe postanowienie. Jest to w ogóle nie do przyjęcia. Podobnie ogólna regulacja, że każde orzeczenie w sprawie dyscyplinarnej idzie do Izby Pracy, nie tylko wyrok, wbrew temu, co mówi KPC. Niestety, mamy takie przypadki, że mamy dużo spraw, które właściwie przeszkadzają, są to sprawy oczywiste, ale musimy je przekazywać do Sądu Najwyższego. Uporządkowanie tego „przodu” w sensie ustawowym mogłoby wpłynąć na część bazową związkowo-samorządową, ponieważ te elementy uporządkowałyby do wspólnego mianownika relacje do regulacji międzynarodowych. Nie byłoby konfliktu, że przy okazji spraw mamy reakcje różnych szefów federacji międzynarodowych. Generalnie Trybunał zajmuje się objawami, a nie przyczynami. Nie możemy oceniać, nikt nas o to nie pyta. W związku z tym orzekamy w sytuacji, która jest wewnętrznie niespójna. Generalnie po 1 maja 2004 roku jest problem z pewnymi standardami Unii Europejskiej. Spójność z konstytucją, elementy techniczno-legislacyjne i wiedza co do systemu prawa sportowego, a więc to całe prawo sportowe, jako osobna dziedzina kultury społeczeństwa. Struktura Trybunału polega na tym, że aktualnie jest 24 arbitrów, w tym 6 profesorów, 10 radców prawnych oraz 8 adwokatów. Porównując to z przeszłością zwiększyła się teoria, są to profesorowie z różnych uniwersytetów w Polsce, którzy starają się ten cały skomplikowany system opanować w konkretnych przypadkach. Jeżeli chodzi o geografię, ponieważ Trybunał sportowy jest ogólnopolski, przeważa Warszawa, jest 10 przedstawicieli arbitrów, 3 jest z Wrocławia, 3 z Poznania, po 1 osobie z Krakowa, Katowic, Lublina i Torunia. Nie ma ani jednego policjanta, ponieważ był kiedyś problem, czy jest policjant w Trybunale. Gwarantuję, że nie ma. Nie ma także ani jednego prokuratora ani sędziego, ponieważ sędzia państwowy nie może orzekać w naszym Trybunale. Jeżeli chodzi o strukturę, to jesteśmy przy PKOl, tak jak Trybunał Arbitrażowy przy MKOl, a więc mamy odpowiednią spójność z systemem MKOl, czyli element uniwersalny wraz z elementem narodowym. Jeżeli chodzi o kwestie utrzymania, to działamy pro bono, jako wolontariusze. Żyjemy tylko z naszych wpisów. Wpis został ustalony w 2005 roku i nie podlegał żadnej zmianie przez te lata. Oczywiście zależy to, czy jest to sprawa podmiotu zbiorowego, czy osoby fizycznej, a więc tu są różne wpisy. Podobnie jest przy wniosku organu nadzorującego. Jeżeli chodzi i wewnętrzną strukturę, to pracami kieruje prezes, jest 6 osobowe prezydium. Spotykamy się raz w miesiącu, co najmniej, chyba że są jakieś ważne sprawy. Podstawą naszego działania są akty, które zostały przygotowane po nowelizacji. Nowelizacja weszła 5 października 2001 roku, to my znowelizowaliśmy akty 22 października i dopasowaliśmy tę nowelę o sporcie kwalifikowanym w relacji do statutu Polskiego Komitetu Olimpijskiego, ponieważ art. 42 ust. 3 mówi, że organizację Trybunału, tryb postępowania uchwala zarząd PKOl. Nastąpiła również zmiana w regulaminie zarządu Polskiego Komitetu Olimpijskiego, a więc najważniejsza regulacja między ustawą o sporcie a naszą regulacją wewnętrzną, czyli statutem i trzy regulaminy: regulamin Trybunału Arbitrażowego – czyli postępowanie, regulamin kosztów oraz regulamin honorariów. Jeżeli chodzi o orientację co do ilości spraw, to powiem tak. Jesteśmy w 5. kadencji. Po nowelizacji zaczęliśmy w nowym składzie od 1 stycznia 2008 roku. Wpłynęło kilkadziesiąt skarg na nasze orzeczenia. Generalnie są to wyroki, czasami postanowienia. Głównie były sprawy „kriminal-tango”, można powiedzieć taka dyskoteka kryminalna, czyli sprawy dyscyplinarne. Jest to główny problem relacji ze związkowym prawem sportowym, gdzie to prawo jest dość toksyczne, jeżeli chodzi o regulację spraw dyscyplinarnych. Właściwie jest tam pewna inercja i bezwład, w związku z tym tylko prokurator czy ewentualnie sąd, i dopiero jest aktywność naszego Trybunału. Generalnie Trybunał nie działa z urzędu, tylko z inicjatywy. Jak wpłynie sprawa, to się tym zajmujemy. Nasze postępowania są niezależne od trybu, który jest wewnętrznie, organizacyjnie przewidziany w statutach i regulaminach. Generalnie statuty przewidują odpowiedzialność w ramach spraw cywilnych i majątkowych, czyli tak zwane stałe sądy polubowne, czyli wyłącznie majątkowe. Były dwie sprawy majątkowe, mimo nazwy tryb arbitrażowy, właściwe ta nazwa jest nieadekwatna, ponieważ my właściwie jesteśmy Trybunałem, który zajmuje się w większości sprawami niearbitrażowymi. Mimo że jesteśmy stałym sądem polubownym, ale były tylko dwa przypadki, z czego jeden w ogóle nietrafiony. Niestety, statuty nakładają obligatoryjny zapis na sąd polubowny, czyli niezgodny, ponieważ musi być to umowa dwóch stron, czyli dobrowolna zgoda obu stron. W tych sytuacjach statuty nie zawsze są precyzyjne, a w jednym przypadku było to trochę jakby nietrafione. Była jedna sprawa administracyjna z jesieni, czyli z września, października. Podobnie jak w Lozannie wydajemy opinie konsultacyjne. Nie jesteśmy sądem apelacyjnym, raczej kasacyjnym, czyli jakby kontrolnym. W sprawach dyscyplinarnych jest to jakby trzecia instancja. W sprawach cywilnych jesteśmy pierwszą instancją. Potem ewentualnie, jeżeli jest skarga, to sprawa o uchylenie idzie do sądu powszechnego. Jeżeli chodzi o sprawy administracyjne, to jesteśmy pierwszą instancją. Jeżeli chodzi o relacje do Sądu Najwyższego, to skarga kasacyjna jest tylko w sprawach, gdzie jest rażące naruszenie prawa oraz wtedy, gdy jest oczywista niesłuszność tego orzeczenia, z tym że ta skarga kasacyjna idzie – niestety – według procedury cywilnej, co powoduje ocenę pewnego nieporozumienia, ponieważ mamy obwinionego w KPC. Jest to rzecz nie do przyjęcia. Od 1928 roku w Polsce sprawy dyscyplinarne podlegają wyłączenie pod procedurę KPK, zarówno korporacyjne, jak i mundurowe. Dlatego tutaj jest jakaś pomyłka i jest to kwestia „do sprzątania”. Jeżeli chodzi o finansowanie, to działamy tylko dzięki uprzejmości zarządu PKOl. Jesteśmy w budynku bardzo ładnym, Trybunał jest bardzo przejrzysty, ponieważ jest to szklany budynek. Głównie zwracamy uwagę na to, żebyśmy pracowali w warunkach pewnej niezawisłości. Korzystając z obecności pana ministra, powiem, że jeżeli chodzi o sprawy finansowania, to ustawa przewiduje fakultatywnie, a być może w nowej ustawie będzie to obligatoryjne, na co bym liczył. Wydaje mi się, że byłoby nam lżej pracować. Jeżeli chodzi o zbliżającą się zmianę – wiem, że państwo pracujecie nad dwoma projektami. Jest projekt rządowy i konkurencyjny poselski. Wydaje mi się, że w niedalekiej przyszłości ta sprawa się zakończy. My jako prezydium Trybunału przekazaliśmy do ministerstwa cztery propozycje. Jedna dotyczyła Trybunału sportowego, kwestii podkreślenia niezawisłości. Elementy, które dotyczą przesłanek powołania i odwołania arbitra dopasowaliśmy do przesłanek, które dotyczą sędziego Sądu Najwyższego. Chcemy wzmocnić stronę niezawisłości arbitra w tym zakresie. Jest wiele propozycji, ale nie będę państwu zabierał czasu. Trybunał potraktowaliśmy kompletnie. Na przykład licencje, które są bardzo ważne w tej chwili, w niektórych związkach sportowych. Licencja występuje w dwóch sytuacjach. Raz jest sprawą dyscyplinarną, kiedy jest pozbawienie licencji, a z drugiej strony jest sprawą cywilną, gdzie idzie do WSA. Więc raz mamy sprawę kryminalną, dyscyplinarną, potem jak jest odmowa, to jest to sprawa cywilna, ale w odwołaniu jest administracyjna. A więc mamy trzy oceny tego samego stanu faktycznego. To jest dość poważna sprawa. Trzeba byłoby to jakoś ocenić. Albo jest to sprawa dyscyplinarna, cywilna, albo administracyjna. Nie może być tak, że tu występuje jakaś „trójca”. Użytkownik może rzeczywiście zgłupieć. Jestem „kryminalistą”, pracuję od 1989 roku, ale na innym boisku kryminalnym. Mam jakiś swój dorobek zawodnika legislacyjnego, może nie tak jak pani Rabsztyn, ale bardziej od strony legislacyjnej. Jeżeli miałyby być dalej takie regulacje, jakie są obecnie w projektach, gdzie na przykład w tym jednym jest, że idzie do KPC. Proszę państwa, rzeczą ludzką jest się mylić, ale diabelską utrwalać. Jeżeli będziemy utrwalali, że nie KPK, a Sąd Najwyższy rozpatruje, to w izbie pracy i sędziowie pytają: dlaczego izba pracy, a nie izba karna? Wszystkie inne dyscyplinarne idą do izby karnej. To znowu jest jakieś zboczenie. Na etapie niższym, związkowym jest KPK, a w Sądzie Najwyższym jest KPC. Tego nikt nie może zrozumieć. Nie można dalej utrwalać tych błędów. Proszę państwa, jest trochę do „sprzątania” i być może będzie okazja. W jednym z projektów jest tak, że w wyrokach jesteśmy ostateczni i nie ma odwołania. Jeżeli my jesteśmy tak zwanym „przedsądem”, to nie może być tak, że art. 45 zostanie złamany. Musi być prawo do sądu. Jeżeli ma być dostęp do sądu i o tym mówi art. 6 europejskiej karty praw człowieka, to nie może być tego, że nie ma odwołania od decyzji. Nikt nas nie zaakceptuje, federacje również tego nie zaakceptują. Mówiąc w skrócie, jesteśmy młodym dzieckiem w porównaniu z 90-latkiem PKOl, z Trybunałem Arbitrażowym w Lozannie – to jest 26 lat. My mamy dopiero 15 lat i można powiedzieć, że jesteśmy niepełnoletni. Mamy wizję i jeżeli państwo pomogą, ponieważ, jak mówię, nie mamy wpływu na parlament, nie mamy wpływu na prawo związkowe. Jeżeli to słoneczko zaświeci w parlamencie, zostanę wysłuchany i zaświeci na „70 księżyców”, to będzie to w granicach dopuszczalnej kompromitacji, zarówno tych, którzy to prawo tworzą, jak również tych, którzy stosują. Dziękuję bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#ElżbietaJakubiak">Pan profesor z taką lekkością powiedział o kompromitacji, że aż się zrobiło miło. Bardzo dziękujemy za to podsumowanie 15 lat i prawa, które jest podstawą do wydawania pańskich postanowień, orzeczeń lub wyroków. Rzeczywiście jest dużo „do sprzątania” i to powinno nas tutaj ucieszyć. Rzeczywiście jest tak, że jesteśmy na jakimś etapie nowej ustawy, prawa sportowego i funkcjonowania podstaw do wydawania państwa orzeczeń. Myślę, że będzie moment, kiedy będą zasadnicze prace i rzeczywiście regulacja funkcjonowania Trybunału Arbitrażowego powinna nas bardziej zająć. Jeszcze raz bardzo dziękuję. Przypomnę tylko, że w budżecie Ministerstwa Sportu znajdują się środki na funkcjonowanie Trybunału Arbitrażowego. Po zmianach, tak zwanych cięciach jest mniej, niż było w projekcie ustawy. Chcę pana profesora uspokoić, że Komisja wywiązała się wobec stanu faktycznego, którym jest funkcjonowanie Trybunału. Takie pieniądze są w budżecie. W projekcie uchwalone było 400 tys. zł. Po cięciach nie pamiętam, ile jest, ale to nie jest tajemnica. Budżet jest aktem otwartym i można sprawdzić, ile tych pieniędzy jest. Na pewno pan minister i pani dyrektor od finansów powiedzą.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#ZygfrydSiwik">Chciałem jeszcze raz podziękować.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#ElżbietaJakubiak">Doniosłam na ministra, tak więc proszę sięgnąć to tej kasy, aby te pieniądze zostały spożytkowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#PiotrNurowski">Pani przewodnicząca, czy mogę jedno słowo?</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#ElżbietaJakubiak">Tak, bardzo proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#PiotrNurowski">Chcę wykorzystać ten moment do złożenia pewnego oświadczenia. Pół biedy, gdy dywagują media. Chodzi o różnego rodzaju kontrowersyjne, budzące sprzeciw społeczny decyzje dotyczące zwłaszcza piłki nożnej. Chcę jeszcze raz publicznie oświadczyć. Tak samo jak to jest w Lozannie przy Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim, tak samo jest przy Polskim Komitecie Olimpijskim. Wysoka Komisjo, szanowni państwo, rola Polskiego Komitetu Olimpijskiego zaczyna się i kończy jednego dnia w jednej godzinie i jednej minucie przy powołaniu 24 arbitrów. Może to zbyt śmiała paralela, ale innej nie mam. To jest to samo, gdy prezydent Rzeczpospolitej wręcza nominacje dla sędziów. Nie słyszałem ani nie czytałem, że gdzieś prezydent Rzeczpospolitej ma wpływ na decyzje i wyroki niezawisłego sądu. To samo chcę powiedzieć, że nigdy w przeszłości, dziś ani nigdy w przyszłości ani zarząd Komitetu Olimpijskiego, ani PKOl nie będzie ani nie ma żadnego wpływu na niezawisłe, rządzące się tylko prawem wyroki i werdykty Trybunały Arbitrażowego. Takie oświadczenie chciałem przekazać.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#ElżbietaJakubiak">Bardzo dziękuję. Czy ktoś z państwa chciałby zabrać głos? Bardzo proszę, pan Garbowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#TomaszGarbowski">Dziękuję, pani przewodnicząca. Wysoka Komisjo, panie ministrze, panie prezesie, panie przewodniczący Trybunału Arbitrażowego, chciałem zadać trzy pytania. Pierwsza kwestia, pan profesor przedstawił, że we wrześniu rozpatrywali państwo jedną sprawę administracyjną. W związku z tą sprawą w mediach rozgorzała dyskusja. Dyskusja nie tylko struktur Polskiego Związku Piłki Nożnej z ministrem sportu, ale także dyskusja od środka wynikająca z relacji pani sekretarz Trybunału Arbitrażowego Romany Troickiej-Sosińskiej, która stwierdzała jednoznacznie, że w momencie gdy zespół wprowadzał kuratora, niejakiego pana mecenasa Zabłockiego nie było na liście kuratorów. Chciałbym od pana przewodniczącego dowiedzieć się, jak to było naprawdę. W jaki sposób państwo powołujecie kuratorów? W jaki sposób wpisujecie ich na listę kuratorów? Czy w tej sprawie były jakieś naciski? Czy pan profesor nie pracuje w jakiejś agendzie rządowej? Media podawały takie informacje, że pan pracuje w legislacyjnym biurze rządowym. Druga kwestia dotyczy niezawisłości i niezależności. Panie przewodniczący, jak pan postrzega funkcjonowanie wiceprezesa Trybunału Arbitrażowego pana mecenasa Kopoczyńskiego, który jest wiceprezesem pana Trybunału, a z drugiej strony jego kancelaria prawna od grudnia 2008 roku obsługuje spółkę Ministra Sportu i Turystyki i z tego tytułu otrzymuje 60 tys. zł miesięcznie. Czy to jest w porządku? Czy tak powinno być w odniesieniu do niezależności i niezawisłości poszczególnych sędziów Trybunału Arbitrażowego? Trzecia kwestia dotyczy spraw związanych z wyrokiem. Państwo uchyliliście wystąpienie Polskiego Związku Piłki Nożnej odnośnie degradacji Widzewa. Sprawa poszła do Sądu Najwyższego, a on wprowadził kasację i sprawa wraca do państwa, czyli Trybunału Arbitrażowego. Kiedy Trybunał Arbitrażowy planuje, że ta sprawa zostanie rozstrzygnięta? Dziękuję bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#ElżbietaJakubiak">Dziękuję bardzo. Zanim oddam głos, chciałam powiedzieć, że w dodatkowym punkcie, czyli sprawach bieżących mamy szczegółowe pytanie dotyczące sytuacji w polskiej lidze. Chciałabym, aby pan profesor odpowiedział na dwa pytania, a to trzecie połączymy z całościowym pytaniem. Na początku oddam głos panu ministrowi, a później poproszę o stanowisko szefa Trybunału Arbitrażowego. Bardzo proszę, jeszcze pan poseł Tomaszewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#TadeuszTomaszewski">Pani przewodnicząca, szanowni państwo, panie prezesie, to był bardzo interesujący wykład dla nas jako legislatywy, ale musi pan zrozumieć, że nie jesteśmy tak daleko przygotowani do pana wykładów w tak szybkim tempie. Pan profesor mówił, że w związku z pracami w rządzie nad nową ustawą o sporcie państwo przekazali swoje uwagi i spostrzeżenia oraz wszystkie przemyślenia wynikające z doświadczeń funkcjonowania Trybunału. To bardzo istotne, abyśmy mieli państwa opinie, kiedy będziemy rozpatrywać te dwa projekty ustaw, i mogli wypracować rozwiązania zgodne z pewną racją, która pozwoli spokojnie rozstrzygać spory w polskim sporcie. Chciałem także zapytać pana profesora, ponieważ pojawiały się tu i ówdzie różne informacje medialne, co pana zdaniem oznacza pewną granicę niezależności i niezawisłości? Czy członek Trybunału, który podejmuje pracę w organach administracji rządowej, jest niezawisły? Nie potrafię tego określić, pan profesor zna się na tym zdecydowanie lepiej. W związku z powyższym jakby pan to określił? Czy związki finansowe wynikające z określonych umów i zleceń, stosunku pracy i innych z administracją rządową, a dodatkowo blisko związaną z ministrem sportu, który z natury rzeczy będzie gdzieś tam występował, ponieważ ma prawo nadzoru nad polskimi związkami sportowymi, to element wpływający na niezawisłość? Czy tutaj nie ma żadnego problemu? Zgadzam się z tezą, że kierunek zachowania bezwzględnej niezawisłości sędziów można zrobić. Ogromnie się cieszę, że pan profesor powiedział, że wtedy było nie wiadomo co. Pamiętamy próbę poprzedniego ministra i całe szczęście, że teraz jest zupełnie inaczej. Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#ElżbietaJakubiak">Dziękuję bardzo. Głos zabierze jeszcze pan Andrzej Wach. Bardzo proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#AndrzejWach">Jestem arbitrem Trybunału Arbitrażowego w Lozannie od kilku kadencji. Byłem sekretarzem generalnym, który zakładał Trybunał Arbitrażowy w PKOl. Nie wypowiadam się w tej chwili jako PZPN, gdzie pracuję od 20 lat. Mam prośbę do pana profesora o rozważenie, czy Trybunał Arbitrażowy w PKOl nie mógłby wrócić do korzeni. Czy Trybunał Arbitrażowy w PKOl nie mógłby być instytucją cywilnoprawną? Ponieważ wszystkie Trybunały na świecie, włącznie z tym i w Lozannie, Szwajcarii, Belgii, Hiszpanii, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, tam gdzie funkcjonują w ramach ruchu sportowego, działają jako sądy cywilne. Na całym świecie, od lat 20 ubiegłego stulecia, sądownictwo arbitrażowe jest sądownictwem cywilnym. Nieporozumienia, panie profesorze, wynikają z faktu, że część prawników uważa, że sądownictwo dyscyplinarne to jest część karnoprawna. W świecie sportu, gdzie element sportowy jest ważniejszy od prawa, powinno się szukać rozwiązania na płaszczyźnie ugodowej cywilnoprawnej. Dwa lata temu, jako przedstawiciel PZPN, prosiłem panią Zuchowicz, żeby Trybunał Arbitrażowy przejął sprawy licencji. Nie byłoby dziś sprawy ŁKS, ponieważ Trybunał Arbitrażowy rozpatrzyłby dawno tę sprawę. Mamy rozwiązanie administracyjne jako jedyni w Europie, dlatego że panuje u nas myślenie, że sport to także prawo karne i administracyjne. Panie profesorze, apel i prośba, spróbujcie państwo działać na płaszczyźnie cywilnoprawnej, ponieważ prawo cywilne jest najbardziej bliskie sportowi. Wtedy nie będzie tylu niepotrzebnych afer. Nawet sprawy korupcyjne, Trybunał w Lozannie rozpatrywał sprawy w przeszłości na podstawie prawa międzynarodowego prywatnego i rozwiązań Hiszpańskich czy Belgijskich cywilnoprawnych. Sport powinien uciekać od prawa karnego. Jest pewna granica, tam gdzie jest doping i korupcja. Ale jest także płaszczyzna sportowa i tutaj trzeba szukać rozwiązań. Jest okazja do tego, aby przy pracach nowej ustawy o sporcie (rozmawiałem ministrem Gierszem na ten temat) przejąć sprawy cywilne z prawa administracyjnego, takie jak sprawy licencyjne. Dać pewną swobodę dla związków sportowych w zakresie podawania spraw, które należą do innych organów, a wtedy zaręczam panu, że prestiż Trybunału będzie jeszcze większy, a związki sportowe wyzbędą się dualizmu. Pan profesor wspominał o tym, że nie wiadomo kiedy sprawy kierować do WSA, kiedy do sądu powszechnego, a kiedy do Trybunału Arbitrażowego. Ideą powinno być to, że Trybunał powinien być jednym ciałem, a Sąd Najwyższy – tak jak jest w Lozannie, gdzie Trybunał Federalny nadzoruje Trybunał Arbitrażowy MKOl. Spróbujmy przejąć to wszystko na płaszczyźnie cywilnoprawnej. Dziękuję bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#ElżbietaJakubiak">Dziękuję bardzo. Proszę o udzielenie odpowiedzi na pytania pana posła Garbowskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#ZygfrydSiwik">Czy mogę zacząć od tyłu?</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#ElżbietaJakubiak">Bardzo proszę, kolejność jest dowolna.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#ZygfrydSiwik">Panie profesorze, dziś jesteśmy na obu brzegach tej samej rzeki. Powiedziałem, że Trybunał zajmuje się trzema kategoriami spraw. Jeżeli nazwiemy sprawę karną, dyscyplinarno-cywilną to w porządku naszym krajowym będzie niespójność. W Lozannie nie ma ograniczenia wewnętrznego, systemowego. Musimy być najpierw spójni wewnętrznie, ponieważ działamy w tym kraju. Nie mogę sprawy dyscyplinarnej, karnej nazwać sprawą cywilną, ponieważ obwiniony nie jest stroną w KPC. To jakbym nazwał ogon psa piątą nogą, to pies będzie miał pięć czy cztery nogi? Nie możemy robić takiej manipulacji. Nie możemy czegoś nazwać i liczyć na to, że przestanie być tym, czym jest. Prawo dyscyplinarne jest prawem represyjnym, ponieważ tam są bardzo poważne kary. Na przykład dożywotnia dyskwalifikacja. To jest śmierć cywilna dla zawodnika sportowego, który żyje krótko; nie może się resocjalizować w dłuższym czasie, ponieważ przestaje być zawodnikiem. Uważam, że decyduje system spójności wewnętrznej. Jestem przeciwny temu, żeby sprawy kryminalne były załatwiane według KPC. Natomiast licencja w moim projekcie jest, ponieważ to jest nieporozumienie. Jeżeli licencja to sprawa cywilnoprawna, to dlaczego ma być na etapie WSA sprawą administracyjnoprawną. Nie można robić takiej hybrydy, że na początku mamy taką sprawę, a na odwołanie mamy taką sprawę. Ma pan tutaj rację. Mówił pan też, żeby ograniczyć tylko do spraw cywilnych. W ciągu tej kadencji mieliśmy dwie sprawy, z czego jedna była nieporozumieniem. Trybunał będzie istniał dla jednej sprawy? Komu mamy przekazać te sprawy dyscyplinarne? Wszystkie sprawy dyscyplinarne i korporacyjne idą do Izby Karnej Sądu Najwyższego. Dlaczego mamy być ewenementem i unikatem, że na naszym podwórku niemożliwe jest możliwe. Możemy powiedzieć, że okrągłe jest kwadratowe, ale czy okrągłe przestanie być okrągłe? Osobiście uważam, że decyduje o tym istota sprawy. Lozanna jest pewnym punktem uniwersalnym i zgadzam, że powinniśmy być zgoni, ale my jesteśmy elementem narodowym i tu i teraz stosujemy prawo wewnętrzne. Lozanna jest tylko do spraw arbitrażowych, miejscem do apelacji, odwołań federacji i wydaje opinie, z tym się zgadzam. Jeżeli weźmiemy korupcję sportową, to odpowiada nie tylko osoba fizyczna, 17 lat i poczytalna w prawie dyscyplinarnym, ale także podmioty zbiorowe. Byłoby tak, że jeżeli osoby, odpowiadają, to uznajemy to za sprawę dyscyplinarną, a podmioty zbiorowe dopowiadałyby karnie. System musi być symetryczny, musi być spójny. Powinniśmy iść w kierunku standardów międzynarodowych, ale bez poddaństwa i niewolnictwa. Uważam, że ważne jest to, co tutaj robimy, i że to działa. Nasza aktywność ilościowa i ranga spraw powoduje to, że gwarancje odpowiedzialności dla podmiotów są większe według PKP, a nie według KPC. Nie da się według KPC załatwić spraw karnych i administracyjnych, bo od tego jest prawo o stowarzyszeniach albo autonomiczna regulacja, gdyż państwo uchwaliliście w parlamencie art. 23a, który jest wyjątkiem od artykułu prawa o stowarzyszeniach. Jeżeli to jest specjalne postępowanie poza prawem o stowarzyszeniach, to jest regulacja autonomiczna. Musimy coś zrobić, albo jesteśmy wszyscy spójni, albo jest „dyskoteka”, trochę hip-hop. Generalnie uznałbym, że powinna być ugoda.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#ElżbietaJakubiak">Szanowni państwo, nie możemy dopuścić do dyskusji między panami profesorami. Przepraszam bardzo, panie profesorze. Przyjmujemy do wiadomości, że są braki w tak zwanych podstawach do orzeczeń czy do wydawania sądów przez Trybunał Arbitrażowy. Rozumiem, że to będzie możliwe przy zmianie ustawy – Prawo sportowe i tym będziemy się zajmować. Proszę teraz o odpowiedź na pytania, które zadał pan poseł Garbowski. Myślę, byłaby bardzo ciekawa dyskusja o tym, o czym mówił pan poseł Tomaszewski, czyli żebyśmy mogli zapoznać się z uwagami Trybunału Arbitrażowego do ustawy – Prawo sportowe. To naprawdę bardzo interesujące stanowisko. Jak projekt wpłynie do Komisji, to bardzo chętnie zapoznalibyśmy się z państwa stanowiskiem w tej sprawie. Bardzo dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#ZygfrydSiwik">Artykuł 23a znalazł się w strukturze organizacyjnej jako środek odpowiedzialności. Jeżeli mamy rozdział 6, który dotyczy odpowiedzialności dyscyplinarnej rozstrzyganych sporów i tam potem się reguluje „odpady” z rozdziału 2. Zasada legislacji jest taka, że wszystko robi się w jednym miejscu, jak się zlokalizuje, to tak się rozpozna. Pisze się to dla użytkownika, a nie tak, aby było, czyli byle jak i byle co. Jeżeli zrobiliśmy to w art. 23a na początku rozdziału 2, a kombinujemy na końcu, a tył nie pasuje do przodu. Stosujemy precedens, „tracimy dziewictwo” we wrześniu i październiku. Musimy stosować po raz pierwszy w ciągu 15 lat art. 23a, który jest trybem przyspieszonym. Mamy taką regulację ogólną, że mamy postanowienie tymczasowe, a potem mamy końcowe. To końcowe nie jest wyrokiem, tylko postanowieniem. Regulacja kuratora jest inna niż w prawie o stowarzyszeniach. Art. 7 prawa o stowarzyszeniach, że to wyłącza regulacje, które są w prawie o stowarzyszeniach. To jak to wszystko poskładać? Może na rozum albo na wyczucie? Nie można robić tak, żeby użytkownik sam sobie interpretował, składał, ponieważ to nie są puzzle. Jeżeli ma to być słuszne, to regulujmy autonomicznie wszystko do końca i wyłączmy całkowicie artykuły 27 i 28 na własne życzenie, ponieważ tam jest inaczej, tutaj także jest inaczej. To była pierwsza próba zmierzenia się w 30 dniach, ponieważ tak mówi art. 23a. Sąd Najwyższy działa przez 8 miesięcy w izbie pracy, a my działamy w granicach od miesiąca do 3 miesięcy, a dostaliśmy propozycję nie do odrzucenia 30 dni. My nie działamy z urzędu, tylko na wniosek. Jak my otrzymujemy w terminie 30 dni wniosek o wstrzymanie, to wiadomo, że trzeba podjąć taką decyzję zgodnie wnioskiem. Nasze orzeczenia są ostateczne i tylko dyscyplinarne są zaskarżalne. Musimy robić coś, co jest nieostateczne, art. 23a jest nieostateczny, a ostateczny jest art. 44. Trzeba to jakoś poskładać. W tym zakresie decyzje zostały podjęte, i to tak zwane incydentalne postanowienie zostało podjęte, a końcowy był wyrok. Jest problem, jakie mamy tworzenie, a jakie mamy stosowanie. Musimy coś zrobić, ale utrzymujemy kontrolę Trybunału w sprawach administracyjnych albo wracamy do trybu sądowego, gdzie to się toczy jakiś czas, a w sporcie chodzi o szybkość. To lepiej zrobić to autonomiczne, ale bardzo precyzyjne. Określić kompetencje kuratora i co może zrobić na pierwszym etapie tymczasowym. W projektach, o których wspomniał pan poseł Tomaszewski, zrobiłem kompletnie wszystko i to jest mój projekt alternatywny. Przekażę to chętnie, ponieważ są to cztery części. Są kompletne przepisy karne, jest regulacja uzupełniająca do odpowiedzialności cywilnej i administracyjnej, czyli szkielet tego, co musi być w prawie bazowym, związkowym, sportowym. Jeżeli tego nie używamy „w szkielecie” to tam jest „dyskoteka”. Jeżeli warunki konieczne usztywnimy w statucie i powiemy, co jest w statucie, co jest w regulaminie, to nie będzie przerzucania z jednego do drugiego. Musimy to uporządkować. Jeżeli chodzi o ruch olimpijski, to wiem, że prezes przekazał własną regulację i ja też mam alternatywną. Wracając do art. 23a, to uważam, że musimy to poprawić. Musimy bardzo precyzyjnie określić wszystkie warunki tego trybu. To jest nowy tryb, który pojawił się w nowelizacji w 2007 roku. Wcześniej nie tego nie było.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#ElżbietaJakubiak">Szanowni panowie, bardzo przepraszam. Jesteśmy w pewnym reżimie czasowym. Przepraszam, że brutalnie przerwę, ale posiedzenie Komisji odbywa się od 14.00 do 16.00 za drzwiami stoi następna komisja, która chce skorzystać z tej sali. Wiem, że spory kompetencyjne i te dotyczące orzekania będą nas rozgrzewać do białości. Wszyscy zrozumieliśmy, że działalność Trybunału uzależniona jest od tego, jaka będzie podstawa prawna do działania i od tego, czy statuty związków zawrą ten sam szkielet, który będzie w ustawie. Wszyscy już to zrozumieliśmy. Panie profesorze, bardzo proszę o odpowiedź, czy kurator wprowadzony do związku na podstawie postanowienia Trybunału Arbitrażowego mógł legalnie działać?</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#ZygfrydSiwik">Na podstawie rozdziału 10a rozpatrywanie wniosków organu sprawującego nadzór o zastosowanie środka w trybie art. 23a to jest część regulaminu Trybunału, która została wprowadzona po wejściu nowelizacji z 2007 roku. 22 października zarząd uchwalił ten rozdział. Jest tutaj zapisane, jakie są warunki powoływania kuratora w Trybunale. Nie reguluje tego ustawa o sporcie kwalifikowanym i nie reguluje tego prawo o stowarzyszeniach. Autonomicznie uregulowaliśmy to w naszym regulaminie Trybunału. Według tego, jakie są przesłanki bycia kuratorem i jaki jest tryb jego powoływania. W pierwszym etapie, kiedy 1 stycznia Trybunał rozpoczął kadencję, planowaliśmy powołanie 10 potencjalnych kuratorów przy Trybunale, ponieważ mamy około 70 związków sportowych. Muszą być specjaliści od różnych dyscyplin. Udało nam się pozyskać wybitnych specjalistów w poszczególnych dziedzinach. Udało nam się znaleźć 5 i przyjęliśmy założenie, że kolejnych 5 ustalimy w następnej kolejności. Kidy zaczęła się pierwsza sprawa, to był sygnał, że musimy być przygotowani. Po wrześniowej sprawie była kolejna sprawa Polskiego Związku Szachowego. Widzimy, że następują kolejne sygnały, że musimy być potencjalnie przygotowani na listę kuratorów. Jak działamy w ciągu 30 dni, to nie mogę wylecieć na ulicę i pytać, kto ma ochotę zostać kuratorem albo dzwonić „gorąca linia Zygfryda”. W tej sytuacji mamy 9 kuratorów do dyspozycji na 70 polskich związków sportowych. Uważam, że jest to w miarę opanowana sytuacja. Co będzie dalej, to zobaczymy. Osobiście uważam, że elementy dotyczące kuratora powinny znaleźć się częściowo w ustawie. Musieliśmy naprawić to, czego nie zrobiono w ustawie. Uzupełniliśmy to zgodnie z wewnętrznym prawem. Jeżeli chodzi o pana Kopoczyńskiego, to nie znam szczegółów tej sprawy. U nas, jeżeli chodzi o przesłanki, to wyraźnie przejąłem takie przesłanki, które są w Sądzie Najwyższym i w Trybunale. One są pozytywne na przedzie i są też negatywne od tyłu. Żeby odwołać, to musi być śmierć, zrzeczenie się i skazanie prawomocnym wyrokiem za przestępstwo z winy umyślnej i chyba choroba. A z przodu nic w ustawie nie ma. Z przodu wszystko jest możliwe, a z tyłu tylko te cztery sytuacje. Przód musi pasować do tyłu. Jesteśmy sądem sportowym, najwyższym, to nie może być tak, że tył blokuje, a przód wpuszcza. To także jest w moim projekcie. Jeżeli to ustalimy, to zarząd PKOl, który nadal określa tę organizację, będzie miał ułatwione zadanie, a my będziemy uniwersalni. Nasza niezależność będzie bardziej uregulowana ustawowo. Nie będzie tego można zmienić. Nie będzie można zmienić regulacją pozaustawową. Będzie to bezpiecznik, że będą te osoby, które powinny być. Wszystko zależy od środowiska sportowego, kto zgłosi arbitrów na kuratorów i kto zgłosi kandydatów na arbitrów. Ja jestem zawodnikiem legislacyjnym, nic więcej, trochę „desperado”. Jeżeli chodzi o Widzew, to sprawa jest w toku. Sprawa uchylona, przekazana do ponownego rozpoznania. Sąd Najwyższy, wirtualnie, ustnie, powiedział coś, przesłanka materialna, niby jest uzasadniona, ale zagadką jest to, że nie podjął decyzji co do meritum, przekazał nie do PZPN, tylko Trybunału. Wszystkiego dowiemy się wtedy, gdy w ciągu miesiąca zgodnie z kodeksem KPC otrzymamy pisemne uzasadnienie. Wtedy będzie wiadomo, jakie jest zapatrywanie prawne Sądu Najwyższego. My jesteśmy związani tym zapatrywaniem prawnym. Nie możemy zrobić nic. To, co jest napisane, jest obligatoryjne. Musimy czekać kiedy wpłynął akta z Sądu Najwyższego. Musimy czekać, jaki jest na papierze wyrok Sądu Najwyższego Izby Pracy i musimy czekać na pisemne uzasadnienie. Nie wolno nam niczego zrobić, musimy czekać.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#ElżbietaJakubiak">Bardzo przepraszam, panie profesorze, ale Komisja ma swój porządek i nie będziemy mogli stworzyć protokołu. Pan profesor przeszedł do odpowiedzi na pytanie dotyczące ŁKS, co będzie w innym punkcie. Widzew jest w tej samej puli pytań razem z ŁKS. Pan poseł Garbowski chciał zadać dodatkowe pytanie. Przejdziemy za chwilę do spraw bieżących i odczytam pytanie do pana ministra, sformułowane przez pana posła Biernata. Najpierw jednak pan poseł Garbowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#TomaszGarbowski">Panie przewodnicząca, panie profesorze, mam konkretne pytanie. Jeżeli pan mówi, że do 26 września 2008 roku było 5 kuratorów, to dlaczego prezydium Trybunału Arbitrażowego dodatkowo powołało niejakiego pana mecenasa Zabłockiego i 29 września 2008 roku postanowieniem Trybunał Arbitrażowy wskazał tego pana jako kuratora? Czy do 28 września 2008 pan mecenas Zabłocki był na liście kuratorów? Jeżeli go nie było, to dlaczego z 5 kandydatów nie wybraliście jednego? Była to pierwsza sprawa związana z wprowadzeniem do polskiego związku sportowego kuratora. Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#ElżbietaJakubiak">Ponieważ w ustawie nie jest uregulowany sposób powołania kuratorów. Zatem Trybunał Arbitrażowy mógł tego samego dnia powołać kandydata na kuratora i jednocześnie wprowadzić do związku. Bardzo proszę, aby pan profesor odpowiedział krótko na to pytanie. Tylko błagam: krótko, ponieważ wyrzucą nas z sali przed końcem posiedzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#ZygfrydSiwik">Jeszcze raz wyraźnie. Nie został powołany 1 potencjalny kurator, tylko 4. Dopiero skład orzekający powołał pana Zabłockiego na kuratora do tej konkretnej sprawy. W trakcie września po olimpiadzie, ponieważ uznaliśmy, że jest olimpiada i sprawa jest przesunięta na okres po olimpiadzie. Szukaliśmy 5 dodatkowych kuratorów, powołaliśmy 4 dodatkowych na wszelki wypadek. Nie było to 5 plus 1, tylko 5 plus 4. A to, że skład orzekający z tych 9, a nie 6 wybrał, to jest suwerenna decyzja składu orzekającego. O tym nie decyduje ani prezydium, ani prezes. To jest krótka moja odpowiedź.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#ElżbietaJakubiak">Dziękuję bardzo. Pan minister chciałby jeszcze zabrać głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#MirosławDrzewiecki">Chcę zabrać głos jeszcze w tym punkcie i kieruję moją wypowiedź do pana posła Garbowskiego. Pan tę sprawę wspomina mniej więcej od września 2008 roku. Mam prośbę, obecnie kurator działa w Polskim Związku Szachowym. Proszę uważnie prześledzić, jaka tam była procedura i co się działo. Kurator tam działa skutecznie. Proszę, aby zachował pan równowagę w tym, co pan robi, ponieważ mówiąc, że pan niejaki taki i taki, to sugeruje pan bardzo brzydkie rzeczy. Proszę tego nie robić. Pan profesor Siwik absolutnie wyjaśnił, jak ta sprawa wygląda. Bardzo proszę na przyszłość, żeby pan nie męczył nas tym przez następne dwa lata.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#ElżbietaJakubiak">Bardzo dziękuję. Proszę państwa, uspokójmy emocje, sprawa już była, więc przejdźmy do tego, co jest. Mam pytanie do pana ministra. W związku z zamieszaniem dotyczącym składu drużyn, które będą występować w ekstraklasie oraz pierwszej lidze piłki nożnej w sezonie 2009–2010, i trwającymi obecnie postępowaniami sądowymi i odwoławczymi, a w szczególności w związku z niepewną sytuacją klubów ŁKS Łódź, Widzew Łódź, Cracovia Kraków oraz Korona Kielce zwracam się z uprzejmą prośbą o przedstawienie informacji dotyczącej tego zagadnienia na dzisiejszym posiedzeniu Komisji. Oddam panu ministrowi głos i bardzo proszę, żeby w miarę swoich możliwości poinformował, nas jaki jest stan i jak ocenia sytuację sezonu 2009–2010. Dziękuję bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#MirosławDrzewiecki">Pani przewodnicząca, bardzo krótko, myślę, że poprosimy przedstawicieli PZPN, aby odpowiedzieli na to pytanie. Jeżeli chodzi o Widzew, to pan profesor bardzo precyzyjnie odpowiedział, że w tej chwili sprawa skierowana jest do ponownego rozpatrzenia do Trybunału Arbitrażowego. Może to nastąpić dopiero wtedy, kiedy Trybunał Arbitrażowy otrzyma również uzasadnienie decyzji, jaką podjął Sąd Najwyższy. Wtedy będziemy wiedzieli, jaki jest los Widzewa i jakie są postanowienia Trybunału Arbitrażowego. Jeżeli chodzi o ŁKS, to minister sportu do wydawania licencji nic nie ma. Poprosiliśmy Polski Związek Piłki Nożnej, żebyśmy mogli przyjrzeć się procedurze i dlaczego tak się stało. W pierwszej fazie 5 klubów było zagrożonych nieuzyskaniem licencji. Nie oceniam sytuacji, ponieważ dziś ŁKS, po drugiej decyzji komisji odwoławczej, zaskarżył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Czekamy na decyzję Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Tymczasem jest możliwa decyzja PZPN i komisji, ponieważ jak wpłynęło zaskarżenie do WSA, to PZPN może zareagować i może do tego nie dojść. My się temu przyglądamy. Bardzo pozytywnie oceniamy decyzję z zeszłego tygodnia dotyczącą przesunięcia baraży. W momencie kiedy tej decyzji by nie było, to mielibyśmy sytuację, która mogłaby się niezwykle skomplikować, jeżeli decyzje dotyczące LKS i Widzewa różniły się od decyzji podjętych przez komisję do spraw licencji, a w drugim wypadku decyzji, którą podjął Trybunał Arbitrażowy przy PKOl. W związku z tym czekamy na rozstrzygnięcia i myślę, że pan profesor Wach powie nam więcej na ten temat. Z mojej strony to tyle. Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#ElżbietaJakubiak">Bardzo dziękuję. Oddam teraz głos przedstawicielom PZPN. Bardzo proszę, panie profesorze o informacje dotyczące sytuacji klubów oraz ligi.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#AndrzejWach">Pani przewodnicząca, szanowni państwo, pan minister trafnie ujął to zagadnienie. Chciałem dodać tylko to, co następuje. Jeżeli chodzi o sprawę Widzewa, to Polski Związek Piłki Nożnej czekać będzie na orzeczenie Trybunału Arbitrażowego przy PKOl. Będziemy postulowali, aby iść jednak tropem Lozanny i rozpatrywać te sprawy dużo szybciej. Na igrzyskach rozpatruje się sprawy w ciągu dwóch tygodni albo i krócej. Jeżeli chodzi o ŁKS, to PZPN jest w potrzasku dwóch grup norm. Z jednej strony przepisy licencyjne UEFA mówią, że tego typu odwołania powinny rozpatrywać Trybunał w Lozannie albo krajowy Trybunał Arbitrażowy. Nie mamy takiego rozwiązania, art. 6 ust. 7 stanowi alibi dla klubów i nie pozwala na szybkie rozpatrzenie tej sprawy. W ustawie o postępowaniu przed sądami administracyjnymi jest art. 54 ust 3, który został wykorzystany w ubiegłym roku w przypadku Polonii Bytom i organ, którego decyzję zaskarżono, musi się ustosunkować do skarg. ŁKS Łódź 29 maja bieżącego roku, 4 czerwca bieżącego roku i 8 czerwca bieżącego roku złożył 3 skargi do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Całą dokumentację przekazaliśmy do WSA, ale WSA powiedział „musicie państwo musicie wykorzystać art. 54. ust 3”. Czyli komisja odwoławcza do spraw licencji musi zająć stanowisko co do tych skarg. Przy czym, jeżeli uzna skargi za zasadne, to może zmienić decyzję i już nie wysyłać sprawy do WSA. Powiem szczerze, w komisjach licencyjnych jest dwojakie myślenie, które było dziś przedmiotem dyskusji. Są tacy, którzy patrzą w kategoriach karnoprawnych, administracyjnoprawnych, mniej sportowych. Są tacy, którzy patrzą w kategoriach bardziej sportowych. Dlatego jest walka wewnątrz PZPN między ludźmi, ponieważ jedni uważają, tak jak jest w Lozannie, że licencja jest dwustronną umową między licencjodawcą a licencjobiorcą. W prawie polskim jest to – niestety – decyzja administracyjna. Jest przypadek orzeczenia WSA odnośnie Polskiego Związku Alpinizmu. Problem jest taki: jesteśmy w pewnego rodzaju potrzasku, zarzuty ŁKS mówią, że decyzja komisji licencyjnej nie spełnia wymogów decyzji administracyjnej. Apelujemy do tego, aby ten problem rozwiązać w duchu sportowym. Dlaczego? Dlatego że nawet, jeżeli ŁKS pójdzie do sądu i wygra – co się okaże? Sąd może tylko uchylić i przekazać do ponownego rozpoznania organom licencyjnym. To jest dramat sytuacji, która jest obecnie. Apelujemy, abyście państwo skreślili ten przepis, żeby Trybunał Arbitrażowy w krótkim czasie w przyszłości załatwiał te sprawy. Tutaj nie chodzi o to, czy jedna, czy druga strona ma rację. Jest złe prawo i dwojakie myślenie ludzi w Polskim Związku Piłki Nożnej. Jedni, którzy rozpatrują sprawę w kategoriach administracyjnych i karnoprawnych, czyli kto nie spełnia warunków to się nie liczy, inni szukają rozwiązania na płaszczyźnie cywilnoprawnej, żeby liga ruszyła. Taki jest aktualny stan prawny. Komisja ma się zebrać na początku przyszłego tygodnia i odnieść się do skarg. Albo uwzględni skargi i sprawa nie pójdzie do WSA, i wtedy ŁKS zostanie w ekstraklasie, albo sprawa pójdzie do WSA, i wówczas będzie sytuacja taka, jaka jest. Dziękuję bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#ElżbietaJakubiak">Panie profesorze, dziękuję bardzo, to rzeczywiście już wiemy. Natomiast nas bardziej interesują podstawy do cofnięcia licencji. Dlaczego ŁKS nie mógł uzyskać licencji?</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#AndrzejWach">Komisja pierwszej instancji nie przyznała licencji, dlatego że – po pierwsze – nie było stadionu odpowiadającego standardom. Ten warunek został uchylony przez komisję odwoławczą, dlatego że ŁKS Łódź zawarł umowę o wynajem stadionu w Bełchatowie. Komisja odwoławcza ten warunek uchyliła. Natomiast biegły rewident kierujący w komisji odwoławczej stał na stanowisku, że ŁKS w dniu 28 maja nie przedstawił prognozy co do swojej działalności w sezonie 2009–2010. Myślę, że gdyby dyrektor klubu był bardziej odważny i na posiedzeniu powiedział „idą dokumenty, mam kopie, pokazuję”. Nie pokazał i od tego się zaczęło. Mógł przecież pokazać kopie umów zawartych przez ŁKS.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#ElżbietaJakubiak">Bardzo dziękuję. Głos zabierze pan minister.</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#MirosławDrzewiecki">Jeżeli wolno, to chcę zabrać głos odnośnie widzenia ducha sportu. Uważam, że to jest najważniejsze. Nie chcę zabierać głosu, ale mogę powiedzieć tak. Co w sporcie jest najważniejsze? Wynik. Jeżeli ktoś ma dobry wynik sportowy, to jest to główny wyznacznik tego, czy on się do czegoś nadaje, czy nie. Obserwuję to trochę od paru lat. Pamiętam Polonię Bytom z tamtego roku, kiedy w Ministerstwie miałem 12 razy delegację w sprawie Polonii Bytom. W tym roku, niektórzy dyrektorzy klubów byli na tyle przytomni, że dostarczyli dokumenty na czas. Kluby, które nie są w lepszej sytuacji, dostały licencję, a ten sportowo dobrze wypadający pośrodku tabeli, ale mający trochę „gamonia” dyrektora na przykład, nie dostaje licencji tylko dlatego, że władze nie wykazały się refleksem. Nie jest tajemnicą, że przemiany w piłce nożnej w Polsce rozpoczęły się niedawno. Budujemy dopiero nowe stadiony i dużo się dzieje. Za parę lat będziemy spokojniejsi, ponieważ standard tego wszystkiego będzie inny. Kluby będą bogatsze, bo wpływy z biletów będą większe, ponieważ będą większe trybuny itd. Na razie jesteśmy w okresie przejściowym. Bardzo podobało mi się stanowisko profesora Wacha, że z jednej strony można znaleźć na stanowisku służbistę, który będzie wykonywał robotę, i w związku z tym to trzeba wymieść ileś tych klubów. A z pierwszej ligi, jak będziemy „nagarniali”, to lepszych tak dużo nie ma na to miejsce. Nie jest tak, że tutaj są 2 popsute jabłka, a jak sięgamy niżej, to są tylko ładne jabłka. Tam także są popsute. Przy ustawie panu profesorowi Siwikowi mogę obiecać, że ze swojej strony pochylimy się nad tym, aby trochę pomóc rozwikłać sytuację, aby nie było tego rozstrojenia. Pan profesor Wach powiedział o WSA. Co oznacza WSA w tej sytuacji? To jest wybieg dla klubu. Gdyby była inna sytuacja, to idzie to prostą drogą i sprawa załatwiona. Dlatego wszyscy dziś mamy powiązane ręce. Tutaj nie chodzi o opieszałość sądów. Pewna mechanika działania jest taka, że pewnych rzeczy nie da się zrobić w terminach.</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#ElżbietaJakubiak">Przepraszam bardzo, że tak będę dyscyplinować, ale dłużej nie przeciągniemy niż się da. Bardzo proszę, pan Kosecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-75">
<u xml:id="u-75.0" who="#RomanKosecki">Mam krótkie pytanie i prosiłbym pana mecenasa o odpowiedź. Ile Komisja liczy osób? Nie chodzi mi o nazwiska. To są członkowie Polskiego Związku Piłki Nożnej?</u>
</div>
<div xml:id="div-76">
<u xml:id="u-76.0" who="#AndrzejWach">To jest 5 osób.</u>
</div>
<div xml:id="div-77">
<u xml:id="u-77.0" who="#RomanKosecki">Zauważam, że osoby w Polskim Związku Piłki Nożnej dające licencje bądź nie powinny zobowiązywać klub na plan wieloletni. Pół roku temu wiadomo było, że ŁKS ma taki, a nie inny stadion. Wiadomo było, że Korona Kielce ma piękny stadion i powinna grać w lidze. Takie miasto jak Zagłębie Lubin powinno grać w ekstraklasie, ponieważ ma wspaniały nowy stadion. Można byłoby robić tak w przyszłości, że zespoły ekstraklasy będą tam, gdzie są wspaniałe stadiony. Nie dopuszczajmy tych, którzy nie mają. Do czego zmierzam? Polski Związek Piłki Nożnej wydaje decyzję. Zaczyna całe zamieszanie, zaczyna sprawę sądową, arbitrażową, zaczyna cały galimatias. W tej chwili rozumiem, że potrzeba czasu. Czytając całe doniesienia prasowe, nie ma z kim się skontaktować i nie ma decyzji. Nie chcę atakować moich kolegów z PZPN, ale wszystko tam się zaczyna. Dlaczego pół roku temu Polonia Bytom, ŁKS i inne zespoły grały? Nagle przez miesiąc nie dostały licencji i nie mogą grać, a w ciągu roku nic nie zrobiły na swoich stadionach. Uważam, że cały galimatias polega na braku kompetencji ludzi, którzy dostarczają dokumenty z danych klubów, ale na pewno komisja doskonale zdaje sobie sprawę, jak wyglądał stadion przed rokiem, przed dwoma laty, i dobrze wie, jak to teraz wygląda. Kto na tym cierpi? Nie cierpi na tym współzawodnictwo na boisku, a drużyny. Wszedłem teraz do struktur PZPN, do komisji młodzieżowej i do mazowieckiego związku piłki nożnej do zarządu i robię, co mogę. Zmieniamy, ale jest ciężko. Rozumiem, że ludzie wasi nie rozumieją otwarcia i prostoty sportu, tego, o czym mówił Kazimierz Górski, że to jest tak proste wydarzenie i po co budować jakieś bariery. Dochodzi do kuriozum. Jest też pytanie do wydziału rozgrywek. Ostatnie doświadczenie z mojego regionu. Drużyna gra baraż po to, żeby zagrać baraż. Ten drugi baraż dopiero będzie awansem. Kuriozalne przepisy, które powodują to, że arbitraż ma niewyjaśnione sprawy. To jest prowokowanie takich głupich rozgrywek. Polski Związek Piłki Nożnej może zunifikować rozgrywki, nazwać te rozgrywki, a jak komuś nie pasuje, to nie należy do Polskiego Związku Piłki Nożnej i nie będzie grał w tych rozgrywkach. Zastanówmy się nad biznesem, drużynami, piłkarzami. Jak ktoś może robić inwestycje, jak on nie wie, czy nie zostanie wyrzucony, a dosłownie miesiąc temu stan boiska nikomu nie przeszkadzał. Nic się nie zmieniło przez pół roku czy rok. To jest zniechęcanie ludzi, cały galimatias jest zniechęcaniem biznesmenów do polskiej piłki nożnej, zniechęcaniem ludzi do przychodzenia na stadiony. Za chwilę, jak to się nie skończy, jeżeli Polski Związek Piłki Nożnej nie zrozumie, to będzie tak, że nowe stadiony będą puste. Ludzie będą mieli dość oglądania galimatiasu, który jest wyjaśniany przy zielonym stoliku, a nie na boisku. Ktoś sobie wywalczył awans, to powinien grać, ktoś spada, to spada, a nie przy stole mówi mu się, że „ty spadasz, bo nie dostaniesz licencji”. Pięć osób decyduje i powoduje cały galimatias w piłce nożnej, gdzie można było to dużo wcześniej wyjaśnić.</u>
</div>
<div xml:id="div-78">
<u xml:id="u-78.0" who="#ElżbietaJakubiak">Teraz powinnam zacząć bić brawo, ponieważ też tak uważam. Ja także się zapisałam do głosu. Potem pan poseł Biernat, pan poseł Janik i pan poseł Golba. Panie profesorze, wszyscy wiedzieliśmy, jak jest ze stadionem. Jeżeli PZPN nie wie, jak w Polsce wyglądają stadiony, to nie jest Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Trudno mi sobie wyobrazić, że przedstawiciele komisji licencyjnej nie wiedzieli, że ŁKS nie ma stadionu. Trzeba było się zapytać może w Komisji, ponieważ dużo osób o tym wie. Spowodowaliście państwo sytuację, w której od początku mam ochotę zawiadomić prokuraturę wrocławską. Jest mi przykro, że muszę to panu mówić. Natomiast mam wrażenie, że wystarczy zawiadomić prokuraturę wrocławską, żeby się wyjaśniło, dlaczego jeden spada, a drugi wchodzi. Nie jesteśmy dziećmi i wszyscy wiemy, o czym mówimy. Nawet pan profesor wie, o czym mówimy. Jest rzecz niebywała, ponieważ jakość polskich stadionów jest nam generalnie znana. Będziemy mieli 8 dobrych, a wszystkie inne trzeba będzie budować i naprawiać. Pewnie nie będą zaraz spełniały nowych wymogów UEFA i może się okazać, że w ogóle nie będziemy grali w Polsce żadnych meczy. Będzie tylko można grać na nowych stadionach. Będziemy robić biznes, załóżmy sobie drużynę i wybudujmy nowy stadion, to będziemy uczestniczyć w lidze. Całkowicie zgadzam się z panem posłem Koseckim. Rzeczywiście nie wydaje mi się wiarygodne tłumaczenie, że ktoś nie doniósł dokumentów. Jakby doniósł umowę wynajmu, to dalibyście mu licencję na rok? Cały problem polega na systemie wydawania licencji. Wydajecie na jeden sezon. Bardzo proszę, pan poseł Biernat, a potem pan poseł Golba.</u>
</div>
<div xml:id="div-79">
<u xml:id="u-79.0" who="#AndrzejBiernat">Pani przewodnicząca, Wysoka Komisjo, pan przewodniczący Trybunału Arbitrażowego powiedział, że w Polsce niemożliwe jest możliwe, kwadratowe może być okrągłe, okrągłe może być kwadratowe i tak jest. Co by się stało, gdyby ŁKS zdobył mistrzostwo Polski? Też nie dostałby licencji na grę w przyszłym roku w rozgrywkach? Tak? Czyli tutaj nie ma głównego atutu, jakim jest wynik sportowy, tylko uwarunkowane jest to tym, czy 5 osób zrzeszonych w komisji do spraw licencji otrzymała dokumenty, czy nie. Powiem panu, jak załatwia się umowy na sponsoring na przyszły rok. Podpisuje się umowy z agencją reklamową na kwotę 2000 tys. zł na rozwieszenie banerów, a na drugi dzień się ją unieważnia. Czy o to panu chodzi? Zmusza się kluby sportowe do tworzenia fikcyjnych umów, zawierania idiotycznych zobowiązań, które i tak nie będą realizowane. Zasłużony klub sportowy taki jak ŁKS, istniejący ponad 100 lat, funkcjonujący wiele lat, uzyskuje sukces sportowy w lidze, ponieważ to najwyższe miejsce w lidze od 1998 roku i nagle pięciu „gości”, przepraszam za wyrażenie, unieważnia ten sukces sportowy jednym podpisem, nie udzielając licencji. Co to jest za gra, że co roku klub musi się starać o odnowienie licencji na grę w ekstraklasie? Są przepisy UEFA, wy ich pilnujecie, ale niejednakowo dla wszystkich. Taka jest prawda. Zagrajmy w otwarte karty i niech wynik sportowy będzie głównym elementem premiującym drużynę piłkarską, koszykarską czy do piłki ręcznej do gry w odpowiedniej klasie rozgrywkowej, a nie to, co uznajemy za stosowne, mimo że będziemy się kryli za przepisami. Pan powiedział dla mnie niedopuszczalną rzecz, że gdyby dyrektor klubu wyciągnął zwitek papierów i powiedział „mam tutaj kopię oryginału”, nawet ich nie pokazując to sprawa byłaby załatwiona. To jest śmieszne, panie profesorze.</u>
</div>
<div xml:id="div-80">
<u xml:id="u-80.0" who="#ElżbietaJakubiak">Przepraszam, panie profesorze, mamy porządek, wiem że to budzi emocje. Jest kolejność. Bardzo poroszę pan poseł Janik, Golba, Jaros.</u>
</div>
<div xml:id="div-81">
<u xml:id="u-81.0" who="#GrzegorzJanik">Dziękuję, pani przewodnicząca. Wysoka Komisjo, zgadzam się z panami posłami Koseckim i Biernatem, że powinien decydować wynik na boisku. Pan poseł Bernat uprzedził moje pytanie z tą agencją reklamową i prognozą finansową. To jest tworzenie fikcji. Na przykład klub X przekazał fikcyjną umowę, to dostał licencję, ponieważ dał prognozę finansową w ocenie PZPN. To pierwsza sprawa, a drugie pytanie jest takie: czy macie rozeznanie, ile jest klubów w ekstraklasie i pierwszej lidze, które nie mają żadnych zaległości finansowych wobec nikogo? Z tego, co ja wiem, to jest ich może 3 albo 4. Czyli dopuszczamy do pewnych zaległości. Nie chcę usłyszeć odpowiedzi, że Real Madryt też ma długi, ponieważ to jest inna bajka. Oni zastrzegli swoje prawa itp. Nie chcę usłyszeć takiej odpowiedzi. Mówimy o czym innym, mówimy o syrence i ferrari.</u>
</div>
<div xml:id="div-82">
<u xml:id="u-82.0" who="#ElżbietaJakubiak">Bardzo proszę, pan poseł Golba i Jaros.</u>
</div>
<div xml:id="div-83">
<u xml:id="u-83.0" who="#MieczysławGolba">Pani przewodnicząca, mam pytanie do pana profesora Wacha z Polskiego Związku Piłki Nożnej, czy w tym przypadku komisja nie mogła wydać decyzji na czas określony, na czas przejściowy, na czas kiedy dokumenty zostaną uzupełnione? Dlaczego akurat tę decyzję podjęto nagle i z krzywdą dla tego klubu? To takie krótkie pytanie, dziękuję bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-84">
<u xml:id="u-84.0" who="#ElżbietaJakubiak">Bardzo proszę, pan poseł Jaros, potem pan poseł Krzywicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-85">
<u xml:id="u-85.0" who="#MichałJaros">Mam pytanie: kto reprezentuje PZPN? Widzę pana mecenasa, ale czy jest ktoś oprócz pana mecenasa? W takim razie, może trochę dłużej będę mówił ale bardzo rzetelnie, fakty, dane i liczby. Mnie bardzo interesują odpowiedzi na te fakty. Od kilku dni jesteśmy bombardowani mailami kibiców ŁKS, którzy na niespotykaną skalę zorganizowali się i walczą o to, żeby klub ze 101-letnią tradycją grał w ekstraklasie. Klub przetrwał stan wojenny, dwie wojny światowe i zabory, a teraz ma być w taki sposób potraktowany. Przed sezonem wszyscy mówili, że ŁKS spadnie z ligi, a zajmuje 7 miejsce, to wynik sportowy, a państwo w ten sposób decydują o tym, czy klub gra, czy nie. Proszę sekretariat o rozdanie dokumentów, które dostałem z Polskiego Związku Piłki Nożnej. Proszę zobaczyć, jaki to jest dokument. To jest nieczytelne i to jest jedyny dokument, który otrzymał ŁKS. Pozwolę sobie odczytać to, co mam sprecyzowane. W chwili obecnej PZPN przyznaje, że dokumentacja przedłożona przez ŁKS jest dobra i gdyby była złożona w terminie, to klub otrzymałby licencje. Tak się jednak stać nie może, ponieważ minął termin składania dokumentów i decyzja komisji odwoławczej jest nieodwracalna. Przewodniczący komisji pan Lewicki, ekszawodnik Cracovi, twierdzi, że nie może sprawy ponownie rozpatrywać, ponieważ złamałby prawo. W pierwszych dniach czerwca zarząd PZPN wezwał komisję pana Lewickiego do ponownego rozpatrzenia sprawy. Komisja odmówiła twierdząc, że złamałaby prawo. Nie jest to prawda, ale gdyby tak było to należy uznać, że wezwanie zarządu PZPN było wezwaniem do złamania prawa, czyż nie? To pierwsza rzecz. Druga rzecz to ŁKS, nigdy oficjalnie nie dowiedział się, że nie otrzymał licencji, którą przyznać klubowi powinna komisja do spraw licencji PZPN. O tym fakcie klub dowiedział się z banalnego, nieczytelnego, dokumentu, w którym zabrakło uzasadnienia tej decyzji. Nie było, więc wiadomo, co poprawiać, a co zmieniać. Próby kontaktu z komisją odwoławczą były odbierane przez komisję jako próby nacisku. Klub więc uzupełniał i poprawiał swój wniosek, bazując na informacjach prasowych, które bardzo często były nieprawdziwe i niespójne. Do komisji nie dotarła część dokumentacji przesłana przez ŁKS listami poleconymi. Zaginęła między sekretariatem głównym a sekretariatem komisji, czyli na odległości 12 metrów. Osobiście tego nie sprawdzałem, posiłkuję się danymi, więc nie wiem, czy jest to dokładnie 12 metrów. Pytanie: dlaczego ŁKS nie otrzymał oficjalnie informacji z komisji do spraw licencji PZPN? Trzeci argument to sprawa prokuratury okręgowej w Olsztynie. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie fałszerstw w wyborze delegatów na zjazd PZPN w okręgu warmińsko-mazurskim. Podkreślam, jest to na razie śledztwo w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom. W sprawie występuje pan Lewicki, który zgłosił się do władz PZPN o sfinansowanie adwokata. Jaka jest sytuacja? Przewodniczący komisji odwoławczej to funkcja, która w sądzie cywilnym odpowiada sędziemu, przewodniczącego sądu apelacyjnemu. Czy osoba mogąca być posądzona o stronniczość, czyli związki z Cracovią i objęta śledztwem prokuratorskim, mogłaby sądzić? Wspominałem wielokrotnie, że pan Zbigniew Lewicki jest byłym zawodnikiem, juniorem, oraz zdobył Mistrzostwo Polski wraz z Cracovią. Ewidentnie są związki z Cracovią. To chyba nie jest do końca fair. Teraz kilka faktów. 28 maja komisja odwoławcza, czyli komisja pana Lewickiego otrzymała decyzję pierwszej instancji. Najpierw dowiedzieli się o tym dziennikarze. Dlaczego? Klub dowiedział się o tym oficjalnie 4 czerwca bieżącego roku po konferencji prasowej pana Lewickiego. Wtedy też po dziennikarzach władze klubu otrzymały uzasadnienie decyzji komisji odwoławczej. Następnego dnia, 5 czerwca bieżącego roku do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie wpłynęła skarga ŁKS na tę decyzję. Jest to jedyny dokument, który merytorycznie wpłynął do klubu. Wpłynął po zakończeniu procesu legislacyjnego. Czy to jest w porządku? W miniony wtorek, 16 czerwca bieżącego roku władze ŁKS mogły spotkać się po raz pierwszy z członkami Komisji celem przedstawienia im stanowiska i dokumentacji. Niestety, spotkanie miało charakter nieformalny, ponieważ członkowie komisji pana Lewickiego sprawą ŁKS już się nie zajmują. Pozostaje żal, że taki klub, z taką tradycją, zostaje w taki sposób potraktowany i z takim dobrym wynikiem, ponieważ przed sezonem nikt nie dawał szans, że się utrzyma w lidze. Po rundzie jesiennej było to samo, wszyscy typowali, że ŁKS spadnie do niższej ligi. Zespół robi wynik sportowy i nie dostaje licencji. Chwilę wcześniej, o czym mówił poseł Kosecki, ŁKS otrzymuje licencję na grę w Ekstraklasie. To nie jest w porządku i fakty pokazują, że są zaniedbania po stronie komisji licencyjnej czy Polskiego Związku Piłki Nożnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-86">
<u xml:id="u-86.0" who="#ElżbietaJakubiak">Bardzo dziękuję. Głos zabierze jeszcze pan poseł Kosecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-87">
<u xml:id="u-87.0" who="#RomanKosecki">Jestem pełen zaniepokojenia nie tylko klubem ŁKS, który jest zasłużonym klubem. Wiele klubów czeka na decyzję. Z całym szacunkiem, pan mecenas dziś nie jest w stanie udzielić odpowiedzi. Składam formalny wniosek o przerwę i zaproszenie prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, przewodniczącego komisji licencyjnej, osób, które odpowiadają za tę decyzję. Całe zamieszanie, jeszcze raz powtarzam, wydaje mi się, zaczyna się od komisji. Później w końcowym etapie wszystko trafia do polityków. Uważam, że jest to dobry wniosek.</u>
</div>
<div xml:id="div-88">
<u xml:id="u-88.0" who="#ElżbietaJakubiak">Dziękuję bardzo. Jeżeli jest wniosek przeciwny, to bardzo proszę. Jeżeli nie, to przyjmujemy wniosek formalny. Posiedzenie Komisji jest 25 czerwca bieżącego roku. Naszym gościem ma być zarząd PZPN i punktem pierwszym na tym posiedzeniu będzie dokończenie debaty z dzisiejszego punktu czwartego, czyli dotyczącego spraw bieżących. Zaraz udzielę dalej głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-89">
<u xml:id="u-89.0" who="#RomanKosecki">Jeszcze jedna sprawa. Żeby było wyraźnie podkreślone, żeby przewodniczący komisji licencyjnej był na tym posiedzeniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-90">
<u xml:id="u-90.0" who="#ElżbietaJakubiak">Tak będzie sformułowany wniosek i tak zrozumiałam pańskie wystąpienie. Bardzo proszę, teraz pan poseł Krzywicki, a potem pan poseł Dunin.</u>
</div>
<div xml:id="div-91">
<u xml:id="u-91.0" who="#PiotrKrzywicki">Mam pytanie do przedstawiciela Polskiego Związku Piłki Nożnej. W zasadzie powoli wszystko się wyjaśnia, ponieważ powinien tutaj być przewodniczący komisji licencyjnej i prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. Współczuję panu mecenasowi, dlatego że musi pan występować w takiej roli, że ponosi pan winę za to, co się działo. Muszę przedstawicielowi PZPN zadać pytanie. Po co państwo tak komplikujecie życie i rozwój polskiej piłki nożnej? Przecież komisja licencyjna jest fragmentem PZPN. PZPN nie jest państwem w państwie. Dlaczego daliście tak gigantyczną władzę 5 osobom? Po co to wszystko? Dlaczego zastępujecie brudnym zielonym stolikiem to, co dzieje się na boisku? Nie chcę powtarzać tego, co mówili koledzy o stadionach w Polsce, o tym jak wygląda polska pierwsza liga. Panowie, nie krzywdźcie ludzi. To są w większości młodzi ludzie. Wszyscy żyją tą dyscypliną sportu. Nie róbcie takich rzeczy. Niedawno była sprawa z Polonią Bytom, teraz jest z ŁKS, a za chwilę będą podobne numery. Nie chcę przedłużać, dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-92">
<u xml:id="u-92.0" who="#ElżbietaJakubiak">Bardzo proszę, pan poseł Dunin i kończymy, ponieważ musimy opuścić pomieszczenie.</u>
</div>
<div xml:id="div-93">
<u xml:id="u-93.0" who="#ArturDunin">Pani przewodnicząca, bardzo serdecznie dziękuję. Mam pytanie do pana mecenasa, czy to faktycznie jest dokument, który wyszedł z PZPN? To jest bardzo zasadnicze pytanie. Widziałem ten dokument wcześniej i nie wierzyłem, że takie coś wyszło z PZPN. Mieszkam w Zgierzu, ale swoje życie spędziłem wokół stadionu Łódzkiego Klubu Sportowego. Jestem kibicem ŁKS. Nie zabierałem głosu, ponieważ zawsze twierdziłem, że prawo jest prawem. Jeżeli ktoś nie spełnia przepisów, trudno. Ale dotarły do mnie dokumenty, od ludzi związanych z ŁKS. Nie chcę powtarzać plotek. Posłowie nie są od tego. Jak ktoś ma jakieś pretensje, to powinien zgłosić do prokuratury. Ale z informacji wynikało, że było robione wszystko, żeby kluby śląskie były niezagrożone. Górnikowi nie udało się totalnie, ponieważ położył się sportowo na całej linii. Cracovia tym, że ŁKS nie zostanie dopuszczony przez licencję do gry w ekstraklasie, bardzo na tym zyskuje. Kibice w Łodzi różnie o tym mówią, nie chcę powtarzać plotek. Proszę powiedzieć, czy faktycznie komisja licencyjna na podstawie dokumentów, które dotarły z ŁKS, faktycznie nie ma prawa zmienić decyzji, która została podjęta? Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-94">
<u xml:id="u-94.0" who="#ElżbietaJakubiak">Pani poseł Zdanowska, potem pan przewodniczący Raś i kończymy pytania. Potem 5 min dla pana profesora, ponieważ i tak spotykamy się 25 czerwca. Bardzo proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-95">
<u xml:id="u-95.0" who="#HannaZdanowska">Dziękuję bardzo pani przewodniczącej. Moi koledzy praktycznie w całości wyczerpali temat, natomiast mam jedną prośbę bardziej do pani przewodniczącej, aby upoważnić PZPN, żeby na najbliższym spotkaniu przedstawił jasne kryteria. Chciałabym się dowiedzieć, jakie macie kryteria, weryfikując poszczególne dokumenty, dostarczane przez poszczególne kluby? Czy państwo bierzecie to na wiarę, że macie karteczkę podpisaną? Bo jak tak ma wyglądać dokument, to ja dziękuję. Czy państwo jesteście w stanie przekonać nas, że ta weryfikacja, dokonana przez państwa, została wykonana prawidłowo? Czy państwo sprawdziliście każdego sponsora, czy rzeczywiście jest sponsorem? Bardzo proszę panią przewodniczącą, żeby te dokumenty zostały nam przedstawione. Dziękuję bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-96">
<u xml:id="u-96.0" who="#ElżbietaJakubiak">Dziękuję bardzo. Bardzo proszę, pan przewodniczący Raś.</u>
</div>
<div xml:id="div-97">
<u xml:id="u-97.0" who="#IreneuszRaś">Przysłuchiwałem się długo wystąpieniom kolegów w większość z mojego klubu parlamentarnego. Wystąpienia pana ministra nie słyszałem, ale odniosę się do głosów, które wykorzystują w Polsce solidną markę, jaką jest Cracovia Kraków, najstarszego klubu w Polsce. Klub nie swoim działaniem został wprowadzony w tę awanturę. Mam prośbę, żeby do protokołu ci posłowie, którzy w złym kontekście wypowiadali się o klubie sportowym Cracovia Kraków, aby to sprostowali. Uważam, że w tym wszystkim jest jedna prosta kwestia. Pan mecenas mówił, że koledzy z ŁKS czegoś nie dowieźli, być może coś się stało. Mogli bardziej pokombinować, nie pokombinowali, inni kombinują sprawniej. To jest żart, ale odnosi się do wystąpienia mojego przyjaciela posła Biernata, który mówi, że mogliby w inny sposób jakiś dokument dołączyć. Powiem tak: jestem zwolennikiem, aby sprawy zawsze wygrywały na boisku. No chyba że będzie wniosek Komisji, żeby zlikwidować komisję licencyjną. Pewna formuła i ramy prawne muszą być. Żałuję, że taka decyzja była, ponieważ wprowadziła wiele środowisk w Polsce i nie chciałbym, aby parlament w ten konflikt wnikał, ponieważ wszyscy na tym przegramy. Do wszystkich moich kolegów z Łodzi powiem tak: odszukajcie materiał archiwalny z telewizji publicznej, gdzie jeden z zawodników albo działaczy ŁKS, po tej niedobrej dla nich decyzji, wypowiada się w ten sposób, że jeżeli ta licencja nie będzie przyznana ŁKS, to zespół nie ma szans finansowo, żeby zagrać w pierwszej lidze. Kto to powiedział? Nie ja. Uważam, że to jest zła filozofia obrony dla Łódzkiego Klubu Sportowego. Zdaję sobie sprawę, że Polski Związek Piłki Nożnej powinien przez uporządkowane działania budować ligę zawodową w sposób systematyczny. Wiele popełnił błędów i tak naprawdę być może nie ma moralnego prawa, do tego, żeby podejmować kolejne złe decyzje w jedną czy drugą stronę. Chcę, abyście państwo się zastanowili w Polskim Związku Piłki Nożnej, ile dziś dzięki takim decyzjom gra w lidze zespołów, które nie gwarantują swoim poziomem organizacji, żeby mogły grać w pierwszej lidze. Wiadomo, że chodzi tutaj o pieniądze z Canal+, które dla większości klubów są jedynym dochodem. Z tego płynie słabość polskiego futbolu. Gdyby tak nie było, to komisja licencyjna patrzyła bardziej rygorystycznie i zrzuciła z ligi nie jeden biedny w tym wypadku ŁKS, tylko zrzuciłaby 6–7 klubów w tym sezonie. To jest konkluzja z prośbą o sprostowanie przez posłów, którzy się zagalopowali.</u>
</div>
<div xml:id="div-98">
<u xml:id="u-98.0" who="#ElżbietaJakubiak">Przepraszam, że będę obrońcą. Nie jestem z Łodzi ani z Krakowa, więc mogę powiedzieć, że nikt nie „galopował” w ataku na Cracovię. Była próba połączenia szefa komisji z klubem. Natomiast nikt nie atakował Cracovi. Myślę, że Cracovia nie działała w zmowie ani porozumieniu z nikim, a więc takich sugestii nie było. Oddam na chwilę głos panu profesorowi Wachowi. Myślę, że 25 czerwca spotkamy się z całym zarządem PZPN i całą komisją licencyjną. Jako urzędnik publiczny powiem, że takie działania PZPN odbiera też władza publiczna, czy to samorządowa, czy rządowa. Bardzo niedobrze, że takie działania PZPN to działania, które mają polegać na wymuszeniu budowy stadionów czy ich remontów. To jest naprawdę działanie, które wydaje się zabawne. Wiadomo, że w Polsce nie wybudujemy wszystkich stadionów. Trzeba mieć także miarę oczekiwań, ale tego nigdy nie można żądać. Mogę powiedzieć, że ani Łódź nie zdobędzie nagle 200.000 tys. zł, ani minister nie wyciągnie z kieszeni, a jak PZPN ma takie pieniądze, to niech to zrobi z własnej kieszeni. A jak UEFA chce mieć stadiony w Polsce, to także zapraszamy z zyskami, które będą z Euro i bardzo proszę inwestować w miasta. Oddaję głos panu profesorowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-99">
<u xml:id="u-99.0" who="#AndrzejWach">Dziękuję bardzo. Postaram się szybko w kilku zdaniach odpowiedzieć. Ten dokument, który pan poseł mi dostarczył, to jest jakiś podrobiony i przerobiony dokument. Wręczam panu prawidłową decyzję, nie ma ani jednego błędu. Dostaje pan prawidłową decyzję z pierwszej instancji. Po drugie, pan poruszył podstawowy problem, czyim orężem jest komisja odwoławcza. Komisja pierwszej instancji, kilku ekspertów, to oręże Europejskiej Unii Piłkarskiej. UEFA finansuje system licencyjny, stawia wysokie bariery, domaga się, aby sporty były rozstrzygane w Lozannie albo przez Trybunał Arbitrażowy. Osobiście jestem zwolennikiem cywilnoprawnego załatwiania sprawy. Gdyby cywilnoprawne załatwienie sprawy i Trybunał Arbitrażowy był kompetentny do załatwienia tego typu przypadków, a nie sąd administracyjny, to nie byłoby sprawy Polonii i ŁKS. Na pytanie pana, czy komisja odwoławcza może zmienić wcześniejszą decyzję, odpowiedź jest prosta i wynika z art. 54 paragraf 3 ustawy – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi. Problem jest taki, jak państwo zauważyliście, że są tacy, którzy myślą kategoriami karnoprawnymi i są tacy, którzy myślą kategoriami cywilnoprawnymi, bardziej sportowymi i tu jest problem. To jest ciało niezależne. Zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej nie może wpłynąć na komisję w jakikolwiek sposób. Gdyby tak się stało, UEFA nałoży na nas karę. Ci ludzie, jako organ mogą tę decyzję zmienić, ale jest problem, czy oni będą chcieli zmienić tę decyzję. Jeżeli chodzi o przedstawione dokumenty – można było załatwić sprawę polubownie, można było uzyskać licencję, trochę zawalili działacze z ŁKS. Można było trochę później przekonać komisję odwoławczą do innego działania. Komisja odwoławcza działa – niestety – w kategoriach administracyjnych. Problem sprowadza się do tego, czy zacznie działać w kategoriach cywilnoprawnych. To jest dylemat. Proszę zrozumieć, że w Polskim Związku Piłki Nożnej przed komisją odwoławczą stoi straszny dylemat. Ci ludzie są pod wielką presją, ponieważ uważają, że podjęli słuszną decyzję. Atak idzie na komisję odwoławczą do spraw licencji, ale gdyby ludzie przyjrzeli się całej procedurze, to okazałoby się, że to wcale nie jest tak, że to jest ta komisja, która powinna działać z ŁKS. Problem powstał na etapie 31 marca i decyzji pierwszej instancji, gdzie eksperci licencyjnie działający na zlecenie UEFA nie wymusili od ŁKS tego, co powinni wymusić. Tu jest problem, ponieważ atak idzie na komisję odwoławczą. Proszę, aby państwo zrozumieli jedną rzecz, ponieważ oni zrobili im na plus, ponieważ przyznali stadion w Bełchatowie, a teraz muszą przyznać się do błędu, do winy przez siebie niepopełnionej. Ten dokument, który pan poseł otrzymał, odpowiada podręcznikowi licencyjnemu UEFA. Podręcznik licencyjny liczy ponad 1000 stron. Tam szczegółowo krok po kroku wypisane są działania od 1 marca do końca maja. Pan poseł powiedział także, że kluby mają zaległości finansowe, PZPN nie prowadzi ekstraklasy, tylko spółka ekstraklasa.</u>
</div>
<div xml:id="div-100">
<u xml:id="u-100.0" who="#ElżbietaJakubiak">Mówiliśmy od początku, że za każdym razem za wszystkim stoi UEFA. Proszę państwa…</u>
</div>
<div xml:id="div-101">
<u xml:id="u-101.0" who="#ArturDunin">Przepraszam, czy pan przygotowałby takie uzasadnienie do braku licencji? Czy pan podpisałby się pod takim czymś?</u>
</div>
<div xml:id="div-102">
<u xml:id="u-102.0" who="#ElżbietaJakubiak">Kluby będą musiały zawiązać sobie własną spółkę i przestać podlegać UEFA, ale to za drogo by nas kosztowało. Przestaliśmy się bawić sportem, a robimy tylko biznes. Dziękuję bardzo za dzisiejsze posiedzenie, dziękuję za udział.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>