text_structure.xml
118 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#GrzegorzNapieralski">Otwieram posiedzenie Komisji Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii. Witam serdecznie członków Komisji, zaproszonych gości. Witam pana profesora i zespół. Stwierdzam kworum, obrady są prawomocne. Możemy rozpocząć posiedzenie. Jego porządek obejmuje w pkt 1 prezentację i omówienie „Raportu o Innowacyjności Polskiej Gospodarki”, opracowanego przez zespół ekspertów Uczelni Vistula. Za chwilę będziemy mogli obejrzeć tę prezentację i o niej porozmawiać. Pkt 2, to przeniesiony z wczorajszego dnia punkt dotyczący rozpatrzenia propozycji tematów, które mogą być przedmiotem badań kontrolnych NIK w roku 2012. Państwo posłowie otrzymali zarówno materiały, jak i porządek posiedzenia Komisji. Czy są uwagi do porządku obrad? Nie widzę zgłoszeń, stwierdzam, że Komisja przyjęła zaproponowany porządek posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#GrzegorzNapieralski">Przechodzimy do realizacji pkt 1 porządku dziennego. Proszę o zabranie głosu pana profesora Krzysztofa Rybińskiego, rektora Uczelni Vistula, i przedstawienie „Raportu o Innowacyjności Polskiej Gospodarki”. Jest to kolejny ważny raport, poświęcony innowacyjności, z którego treścią zapoznają się członkowie naszej Komisji. Oddaję głos panu profesorowi i jeszcze raz dziękuję za przyjęcie zaproszenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#KrzysztofRybiński">Szanowny panie przewodniczący, szanowni państwo, dziękuję za zaproszenie. Albert Einstein powiedział kiedyś, że nie wie, jakiego oręża będziemy używać w III Wojnie Światowej, ale w IV to będą na pewno w użyciu pałki i maczugi. Dzisiaj już to wiemy, jesteśmy mądrzejsi o kilka dekad. Od jakiegoś czasu trwa III Wojna Światowa i w tej wojnie, jako narody, wojujemy ze sobą na pieniądze i na innowacje. Te kraje, które nie są w stanie skutecznie zmienić posiadanych finansów w strumień innowacji, przegrają, staną się narodami niewolników. Ci, którzy będą zdolni produkować innowacje, będą narodami „panów”. Raport, który państwu przedstawiamy, powstał 3 tygodnie temu i był już prezentowany na Kongresie Innowacyjnej Gospodarki zorganizowanym przez KIG. Dziś zaprezentujemy Memotezę tego raportu, czyli syntezę opartą na Memo – zapadających w pamięć obrazach i krótkich frazach, ułatwiających zapamiętanie, o co w danej kwestii chodzi.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#KrzysztofRybiński">Raport jest dziełem dużej grupy osób. Niektóre są tu dzisiaj z nami. Krótko je przedstawię. Zespół badawczy tworzyli między innymi: Edwin Bendyk, pisarz, futurysta, publicysta zajmujący się tematyką innowacji, Tomasz Czechowicz, Partner Zarządzający i główny akcjonariusz MCI, Jan Fazlagić, profesor Uczelni Vistula i Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, specjalista od kapitału intelektualnego, prof. Andrzej Jajszczyk, znany na świecie specjalista od telekomunikacji, obecnie prezes Narodowego Centrum Nauki, Mariusz Jarzębowski, obecnie pracujący dla firmy Microsoft, wcześniej parę lat pracował ze Stevem Jobsem w Silikon Valley i ta wiedza bardzo nam się w reporcie przydała, Janusz Marszalec, właściciel Innovatech Consulting, założyciel Centrum Edisona, do projektu wniósł przede wszystkim wiedzę zakumulowaną podczas 15-tu lat pracy w największym i cieszącym się największymi sukcesami parku technologicznym w Finlandii –Technopolis, to fińskie doświadczenie jest w naszym raporcie silnie obecne, prof. Mirosław Miller, szef EIT+, Andrzej Wodecki z UMCS w Lublinie, twórca największego wirtualnego uniwersytetu w Polsce, specjalista od e-learning, Web 2.0 i kapitału intelektualnego. Ja byłem szefem zespołu przygotowującego raport. Trzeba wspomnieć, że raport zawiera wiedzę wielu osób, z którymi przeprowadziliśmy wywiady. Były to osoby, które zarobiły setki milionów lub miliardy euro i dolarów na inwestowaniu w innowacje i na tworzeniu innowacji. Staraliśmy się zebrać tę wiedzę, wynikającą z ich doświadczenia. M.in. był to szef firmy Google na połowę świata, specjalista od przejęć innowacyjnych spółek – Anil Hansjee, jeden z najbardziej znanych inwestorów w Londynie w dziedzinie inwestowania w spółki innowacyjne – Joerg Sievert, szef SAP Ventures. SAP jest wielką niemiecką firmą, ma swoje „ramię” inwestycyjne i przejmuje małe innowacyjne spółki, Joerg Sievert zarządza częścią SAP, działającą na obszarze 1/3 świata. Korzystaliśmy także z doświadczeń Marcina Hejki, szefa Intel Capital. Intel jest znanym producentem chipów, mającym swoje „ramię” inwestycyjne, a Marcin Hejka zarządza na obszarze 1/3 świata inwestycjami Intel Capital. Naszym rozmówcą był również Woytek Siewierski, były dyrektor zarządzający NTT DoCoMo w Japonii. Obecnie pracuje on w Silicon Valley i tam osiąga niezwykłe sukcesy w inwestowaniu w spółki technologiczne. Korzystaliśmy z doświadczeń Macieja Adamkiewicza – właściciela firmy ADAMED, jedynej spółki medycznej, farmaceutycznej i biotechnologicznej w Polsce, pracującej na pograniczu różnych technologii w taki sposób, że można mówić nie tylko o innowacjach, ale również o ich komercjalizowaniu. Za 20 – 30 lat może to być nasz Pfizer, jeśli dobrze przeprowadzimy strategię rozwoju tego sektora. Dzielił się z nami swoimi doświadczeniami Jacek Siwicki – pierwszy Venture – kapitalista w Polsce, prezes Enterprise Investors. Rozmawiałem z całym zarządem spółki Platige Image. Zapewne pamiętają państwo film „Katedra”, nominowany do Oscara? To właśnie ta firma robiła także promocję Polski w Szanghaju i w Berlinie. Właściciel hali w Berlinie zobaczywszy tę promocję powiedział, że choć od 30-tu lat prowadzi ten biznes, to czegoś takiego jeszcze nie widział. To jest polskie Picture Studio, tylko na mniejszą skalę, bo Polska, to nie Ameryka, i nie da się takiego biznesu szybko zrobić, ale ci niesamowici ludzie działają w takich właśnie technologiach. Richard Berkeley, który zarządzał biznesami muzycznymi w 12 krajach, a teraz jest prezesem fundacji małej opery kameralnej, dzielił się z nami swoim doświadczeniem na temat tego, jak w tworzeniu innowacyjności można wykorzystać muzykę. Naszym rozmówcą był „Anioł biznesu” – Piotr Sienkiewicz, a także „Piotros Polonos”, czyli Piotr Skulski – twórca pierwszego hackerspace w Polsce, grupy hackerów, którzy się skrzyknęli, by działać wspólnie. Takich hackerspaces są już tysiące na świecie. I właśnie pierwsza taka grupa powstaje w Polsce. Kilku z nas uczestniczyło w spotkaniu tej grupy, było ono bardzo interesujące. Ewaluatorem naszego raportu był prof. Michał Kleiber, który opatrzył ten dokument przedmową.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#KrzysztofRybiński">Rozpoczynamy raport od próby pomiaru innowacyjności polskiej gospodarki. Gdzie jesteśmy? Uznaliśmy, że Komisja Europejska, stosując setki wskaźników lub inne miary, gubi sedno sprawy. Jeśli chcemy poważnie mówić o innowacyjności, to musimy się skupić na kilku kluczowych miarach po to, by móc je śledzić i rozumieć, co się dzieje. Jeśli człowiek przygląda się stu wskaźnikom, to de facto nic nie widzi. Wybraliśmy 9 wskaźników. Są one w raporcie, więc nie będę ich omawiał. Podam tylko przykłady. Jeden ze wskaźników obejmuje procent firm, które wdrażają innowacje, przychody z firm nowych i ulepszonych, procent młodych firm, notowanych na giełdzie. Autorem tych miar są ludzie wywodzący się raczej z biznesu niż z nauki, co dobrze świadczy o tych miarach. Po dokonaniu pomiaru okazało się, że jest 9 takich wskaźników. Przyjęto oznaczenia: minus 1, jeśli Polska zwiększa dystans do świata, plus jeden – jeśli nadrabia zaległości, minus dwa, jeśli ten dystans zwiększa się bardzo szybko i plus dwa – jeśli szybko następuje poprawa. Po dokonaniu łącznej miary, uzyskaliśmy wynik minus 8, co oznacza, że Polska ma gospodarkę antyinnowacyjną. Szczegóły pomiarów podaliśmy w raporcie. A więc, mamy problem, bo naszym zdaniem, zwiększa się nasz dystans do krajów innowacyjnych.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#KrzysztofRybiński">Raport wymienia 9 mocnych stron, które możemy, jako kraj, wykorzystać do budowy innowacyjności, a także wskazuje na 9 stron słabych. Nasz materiał zawiera też 9 rekomendacji.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#KrzysztofRybiński">Zacznę od omówienia 9-ciu mocnych stron. Tytuł raportu zawiera mocny przekaz w nim zawarty: Go Global! Jeżeli dziś nie zmienimy strategii rozwoju kraju, nie będzie ona kierowana na wsparcie polskiego biznesu w odnoszeniu sukcesów na rynkach międzynarodowych, to wyczerpiemy możliwości rozwoju Polski, już teraz prawie się tak stało. Trochę „przerysowuję” niektóre tezy, żeby je lepiej wyeksponować. Głównym przesłaniem raportu jest to, że jako przedsiębiorcy „pływaliśmy w małym akwarium” a teraz musimy przeskoczyć do większego – do Europy, do świata. Polscy przedsiębiorcy muszą nauczyć się pływać w większym akwarium, a rząd i parlament muszą zrobić bardzo wiele, ale bardzo tanim kosztem, prawie bez pieniędzy, by im pomóc.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#KrzysztofRybiński">Jakie są nasze mocne strony? Po pierwsze, jesteśmy przedsiębiorczy. Nie trzeba nikogo o tym przekonywać. Wielu polskich milionerów i niektórzy polscy miliarderzy, zaczynali od tego, że dzisiejsi milionerzy jeździli przed laty do Istambułu obładowani torbami, a dzisiejsi miliarderzy – „Maluchem”, wyładowanym po dach. Ci ostatni są dziś miliarderami, bo tę działalność prowadzili na większą skale. Takie są fakty. Nazwiska tu nie podam, ale jeden z polskich miliarderów tak na pewno zaczynał. Cała dzielnica handlowa w Istambule mówiła po polsku, nie po rumuńsku, nie po rosyjsku, tylko po polsku. W Berlinie było podobnie. Obserwujemy tę przedsiębiorczość w wielu miejscach Polski. Jadąc jakąkolwiek polską drogą, można zobaczyć albo panią lekkich obyczajów, albo sprzedaż bigosu czy budkę z krasnalami. Na Litwie czy w Czechach tego nie ma. Tam nie ma takiej przedsiębiorczości.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#KrzysztofRybiński">Drugą mocną stroną jest to, że potrafimy zrobić „coś z niczego”. Symbolem tej naszej zdolności jest „Kubuś”. W Powstaniu Warszawskim, w ciągu 13-tu dni z blach wyniesionych z fabryki kotłów powstańcy zbudowali bojowy wóz piechoty. „Kubuś” jeździł, strzelał i wałczył. Była to jedyna armia powstańcza w Europie, która zbudowała swój własny wóz bojowy praktycznie z niczego. To jest nasza użyteczna cecha – nie potrzebujemy wielkich pieniędzy czy olbrzymich laboratoriów, by rozwiązać problem. Często wystarcza coś innego.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#KrzysztofRybiński">Angażujemy się społecznie, ale w sieci. Polacy są znani z tego, że w ogóle nie angażują się społecznie w realnym życiu, natomiast w sieci jest inaczej. Język polski jest jednym z najważniejszych języków w Wikipedii, polskie strony internetowe zajmują wysokie miejsca w rankingach. 75% Polaków ufa Internetowi, inaczej niż w realnym świecie, w którym nie ufamy sobie nawzajem. I ten wysoki kapitał zaufania w Internecie powinniśmy wykorzystać.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#KrzysztofRybiński">Są przykłady wielkiej polskiej innowacyjności z okresu minionego i dziś. Wszyscy mówią o grafenie, o Wiedźminie, o paru innych osiągnięciach z dziedziny gier komputerowych. Z przeszłości warto przypomnieć przykład z lat 20. minionego stulecia – konstruktora Zygmunta Puławskiego, absolwenta Politechniki Warszawskiej. W roku 1930 Niemcy pisali, że jego samolot, to najlepszy model jednoosobowego samolotu myśliwskiego na świecie. Niestety, do tej pory nie potrafimy skomercjalizować innowacji. Gdyby wówczas Polska skomercjalizowała tę innowację, produkując tysiąc tych samolotów, to może wygralibyśmy Kampanię Wrześniową. Historia pokazuje, że umiemy robić wielkie rzeczy, ale nie potrafimy zarabiać na tym pieniędzy i czasami przegrywamy w jej kluczowych momentach. Teraz nadchodzi też taki moment w historii, obyśmy go nie przegrali.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#KrzysztofRybiński">Mamy wspaniałe dziewczyny, w raporcie wymieniono przykłady: Polka, absolwentka ASP w Poznaniu, wygrała konkurs na logo Unii Europejskiej. Wysyłałem ten raport do wszystkich spółek giełdowych. Wszędzie adresowałem go, używając zwrotu „Szanowny Panie Prezesie”, tylko 3 razy napisałem „Szanowna Pani Prezes”. Mamy wielki potencjał, jeśli chodzi o polskie kobiety, ale nie jest on wykorzystywany. A bez tego nie osiągniemy sukcesu.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#KrzysztofRybiński">Mamy mnóstwo spryciarzy. Kto odwiedził stronę „spryciarze.pl”? Nieliczni z państwa. Jest tam prawie 500 tysięcy użytkowników. Są to ludzie i młodzi, starsi, którzy mają świetne pomysły dotyczące tego, jak zrobić daną rzecz. Nie ma czego się wstydzić, każdy powinien zajrzeć na tę stronę. W szczególności biznes powinien mieć swoją komórkę, której pracownik poszukiwałby inspiracji na tej stronie. Mało tego, że jest tam mnóstwo ludzi młodych duchem, którzy coś potrafią zrobić i chcą się tym podzielić, to jeszcze, dodatkowo, można tam znaleźć mnóstwo zdolnej młodzieży, która wygrywa nagrody naukowe w Europie, wygrywa prestiżowe rankingi, jak TopCoder, zajmuje wysokie miejsca w światowych konkursach The Google, Microsoft, IBM. To są nasze wielkie aktywa. Powstaje tylko pytanie, dlaczego ci ludzie nie są miliarderami, albo chociaż milionerami? Dlaczego po ich zarobieniu, nie tworzą 10 tys. miejsc pracy? Zachęcam do odwiedzenia serwisu „spryciarze.pl”. Warto to zrobić.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#KrzysztofRybiński">W Polsce następuje rozrost metropolii, a to jest kolejny nasz atut. Polska historycznie rzecz ujmując, była krajem chłopskim, kod kulturowy obejmował folwark. Jeśli jeden chłop powiększał swoje pola, to drugi na tym tracił, bo miedzę się „przesuwało” na jego niekorzyść. Dzisiaj w miastach budujemy kulturę wygrany – wygrany. Jeśli pojawiają się innowacje, to prawie wszyscy mogą na nich zyskać. To jest inny rodzaj funkcjonowania społeczeństwa. To bardzo dobrze, że stajemy się społeczeństwem mieszczańskim, gubimy te niedobre dla innowacji chłopskie kody kulturowe.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#KrzysztofRybiński">Są już pierwsze dobre przykłady bizuki. Musimy się nauczyć mówić na nowo o innowacjach, bo język, którego dziś używamy, jest taki, że raportów nie da się czytać. Jest to często 500 stron tabel i dziwnych słów. Proponujemy nowy język mówiący o innowacjach. Nie gaz łupkowy jest przyszłością Polski, ale bizuka – połączenie biznesu i nauki. Na bizuce możemy budować sukces, a nie na gazie łupkowym. Są już pierwsze w naszym kraju przykłady bizuki, czyli współpracy biznesu i nauki, dzięki którym osiągamy sukcesy komercyjne. Takim przykładem w sektorze farmaceutycznym jest firma ADAMED, są też jeszcze inne, podane w raporcie. Spróbujmy zrozumieć, co się złożyło na te sukcesy, rozpropagujmy je tak, by było ich jak najwięcej. Czasem wymaga to zmiany jednego przepisu, można to zrobić bez pieniędzy. Na przykład wystarczyłoby, gdyby pani minister Kudrycka napisała w rozporządzeniu, że ocenę parametryczną uczelni buduje się również w oparciu o to, jak uczelnia współpracuje z biznesem w przeliczeniu na uzyskane kwoty. Wystarczy jeden przepis. Mamy teraz KEJN – Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych, tylko proszę pamiętać, że wśród osób tworzących nowe reguły oceny uczelni nie ma nikogo z biznesu. Nikogo, ani jednej osoby. Są tam sami naukowcy, którzy stworzą taki system, by im samym było dobrze, a biznes pozostanie na dalekim miejscu. Jednak, jak powiedziałem, pierwsze dobre przykłady bizuki już są. Miliony ludzi na świecie cenią Polskę, to nasz wielki atut, to nie tylko polonia, ale także osoby, które kończyły w Polsce jakąś uczelnię. Czy odbył się jakiś zjazd absolwentów polskich uczelni – Chińczyków, Wietnamczyków, Brazylijczyków, absolwentów z Afryki Saharyjskiej? Oni teraz są dyrektorami, ministrami. Jeden z moich pracowników, dziekan, były dyplomata, został zaproszony na obchody jakiejś rocznicy do Wietnamu i okazało się, że jest tam, w Wietnamie, polskojęzyczna diaspora, wśród której jest kilku „dwugwiazdkowych” generałów, i oni wszyscy mówią bardzo dobrze po polsku. Wykorzystujemy to przy sprzedaży broni przez BUMAR. Dotąd mówiłem o naszych mocnych stronach. Teraz przejdę do omówienia słabych.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#KrzysztofRybiński">Mamy w raporcie hasło „Go Global!” Drugie hasło zaś brzmi: „Innowacja czyni wolnym”. Jeśli chodzi o słabe strony, to zacznę do stwierdzenia, że biurokracja przeszkadza innowacjom, a fundusze unijne jeszcze bardziej. To jeden ze slajdów, który wypożyczyłem z PKPP „Lewiatan” od pani dr Krzysztoszek. Moim zdaniem, po zapoznaniu się z tym slajdem, w dziedzinie polityki i innowacji powinno nastąpić trzęsienie ziemi. Sądzę, że ostatnie 5, może 6 lat, to największa porażka interwencji publicznej w Polsce. Jest to zdanie całego zespołu przygotowującego ten raport. Proszę spojrzeć, co się stało: w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka i innych programów „wokół” PO IG, wydaliśmy na wspieranie innowacyjności polskich przedsiębiorstw około 10 mld euro. Proszę spojrzeć na wykres, to są dane GUS, została tam zastosowana ta sama metodologia, nic się nie zmieniło. To jest średnia dla lat 2004–2006, 2007–2008, a także 2008–2009. A tu są liczby obrazujące, jaki procent przedsiębiorstw wprowadza innowacje. Wzięto pod uwagę przedsiębiorstwa produktowe i procesowe, organizacyjne i marketingowe. Bez względu na to, które kategorie przedsiębiorstw i innowacji weźmiemy pod uwagę, we wszystkich kategoriach nastąpił dramatyczny spadek liczby podmiotów wdrażających innowacje. To powinno dać do myślenia: co dzieje się w Polsce, że wydajemy tyle pieniędzy z takim skutkiem? Co więcej, także inne podane liczby pokazują, że w sprzedaży ogółem nastąpił dramatyczny spadek udziału nowych i ulepszonych produktów, przy liczbie patentów, która leży „na dnie”– tam się nic dobrego nie dzieje. Wszystkie dane pokazują, że ostatnie 5–6 lat, to okres jednej z największych w historii Polski interwencji publicznych. Wydajemy wielkie kwoty, by podnieść innowacyjność, która dramatycznie spada. Mam nadzieję, że dożyjemy takich czasów, że najważniejsi dziennikarze w Polsce będą mówili publicznie nie o tym, że jakiś polityk zmienił partię z takiej na inną, tylko właśnie o takich problemach, bo to one są ważne dla Polski, a nie tamte kwestie. I o tym też piszemy w raporcie.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#KrzysztofRybiński">Strach przed ryzykiem jest naszą słabą stroną. Podam tylko dwa przykłady. Pierwszy, to sektor publiczny. Urzędnicy nie podejmują ryzyka, bo nie są za to wynagradzani. Przykład mój osobisty: gdy byłem wiceprezesem Narodowego Banku Polskiego, zmieniliśmy sposób inwestowania rezerw dewizowych. Przez 2 lata nie mogłem przekonać zarządu, by to zrobić. Z prawdopodobieństwem bliskim 90% można było zarobić 1 miliard dolarów i z małym prawdopodobieństwem stracić 200 mln dolarów. Nikogo nie interesowało to, że można zarobić dla kraju miliard dolarów, tylko to, co będzie, jeśli stracimy te 100–150 mln dolarów. Przecież wówczas przyjdzie NIK, napisze raport, „zaszczują” nas media i zostaniemy wyrzuceni z roboty. Długo to trwało, ale w końcu zarobiliśmy ten miliard. Jednak ze strony grupy osób, które chciały to przeprowadzić był to akt masochizmu. Urzędnicy boją się zmian, boją się ryzyka, bo nie są za to wynagradzani, a jeśli im się nie uda, to są bardzo karani. Z taką motywacją daleko nie zajedziemy. Dotyczy to również polityki wspierania innowacyjności w Polsce. Robi się tak, żeby „kwity” były w porządku. W raporcie wymieniamy firmy, które powinny być wspierane przez rząd, ale nie ma na to żadnych szans. Przykładem jest chociażby firma Platige Image, z którą rozmawialiśmy.</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#KrzysztofRybiński">Drugi problem to „bąk”. Fizycy mówią, że zgodnie z prawami fizyki, bąk nie powinien latać. A jednak lata. Tak samo myśli się o polskich firmach wchodzących na globalne rynki. Udało im się – a nie powinno się udać. Polscy przedsiębiorcy mają mentalną barierę – chcemy odnieść sukces w kraju, ale wyjście do tego „dużego akwarium” staje się problemem. Wiele firm, z którymi pracuję, mentalnie nie jest na to gotowych, nie mają odpowiednich kompetencji, nie mają właściwego zarządzania. Często trzeba by pozwolić, aby wszedł do nich Venture Capital. Tego jednak bardzo się boimy, to stanowi poważną barierę.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#KrzysztofRybiński">Jesteśmy za mało chciwi – to jest teza Jacka Siwickiego. Polska jest na tyle dużym rynkiem, że jak ktoś jest niezłym biznesmenem, to zarobi na willę, na nowy samochód czy na wakacje w tropikach. Jednak polscy przedsiębiorcy nie są wystarczająco chciwi, by chcieć zbudować firmę wartą 10 miliardów euro, która rzuci wyzwanie globalnym koncernom. Jesteśmy trochę za dużą gospodarką. W Estonii każdy od razu musi być globalnym graczem, bo estoński rynek jest za mały. W Polsce zostały stworzone pewne bariery. I to niedobrze, bo w takim globalnym działaniu mamy tradycje. W XVI w. Jagiellonowie władali ziemiami o powierzchni 2 mln km². Byliśmy dużym graczem, imperium. Turcy dziś swoje działania motywują tym, że wracają do tradycji Imperium Ottomańskiego. Musimy wrócić do naszej tradycji, to może pomóc nam wykonać skok do „większego akwarium”.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#KrzysztofRybiński">Kolejna słabość – komfort „zabija” innowacje. Czy państwo pożyczyliby pieniądze ludziom, których widać na tym slajdzie? Szczególnie temu tu, w lewym, dolnym rogu? – Bill Gates, jak był mały? To tacy ludzie „produkują” innowacje. Rozmawiałem z Jackiem Siwickim o tych chłopakach od grafenu. Powiedział mi, że chłopaki „wybuchali” coś w garażu, „:wybuchali”, aż im „wybuchło” to właściwe. „Wybuchali” tak przez 20 godzin na dobę, no i mają coś świetnego, świetny produkt. Ci ludzie pracują po 20 godzin w garażach, z pasją. Prawdziwe innowacje rodzą się w takich miejscach, a nie na materacu wypchanym milionami euro. Powiedziałem, że komfort „zabija” innowacje. Podam tu przykład z Niemiec i z Kanady. Przekazanie przez rząd dużych pieniędzy na rynek Venture Capital spowodowało, że Venture Capital przestał istnieć. Standardy tak spadły, że firmy, które się pojawiały, przestały odnosić sukcesy. I w Kanadzie cały rynek Venture Capital przestał istnieć. Za dużo pieniędzy szkodzi. Trzeba o tym pamiętać W Polsce dajemy za dużo pieniędzy w sposób, który jest opisany w raporcie, jako skandaliczny. Można się o tym przekonać, czytając w nim o konkretnych przykładach.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#KrzysztofRybiński">Polacy nie potrafią zdać „testu windy”. Polega on na tym, by w 30 sekund powiedzieć, o co komuś chodzi. Wygłaszamy wielkie elaboraty, piszemy potężne biznesplany, a nie potrafimy mówić językiem wartości konsumenta. W szczególności na styku biznes/nauka. Jest to relacja taka, jak przysłowiowego psa z kotem. Biznes mówi językiem KEY PIAJ, Milestone, Businessgold, a nauka mówi „zrobię ten projekt teraz, a może za pół roku, mnie się specjalnie nie spieszy”. Ludzie niełatwo komunikują się ze sobą. Musimy pomóc Polakom zdać „test windy”, pomóc biznesowi i nauce lepiej porozumiewać się ze sobą.</u>
<u xml:id="u-2.19" who="#KrzysztofRybiński">Polacy nie chcą współpracować. Nie będę mówił o setkach przykładów, tylko pokażę pewien obrazek. Używamy jednocześnie 14-tu różnych logo do promocji Polski za granicą. Co byłaby warta marka Coca Cola, gdyby jednocześnie używała do promocji 14-tu logo? Każdy, kto miał szwajcarski nóż czy inny szwajcarski produkt, wie, że wszystkie produkty wiążą się ze szwajcarską marką, to budowanie marki kraju. Tak, jak tu pokazałem, Brandu kraju się nie zbuduje. Po opublikowaniu raportu otrzymaliśmy telefon, rozmówca powiedział, że zapomnieliśmy o jeszcze jednym logo: logo polskiej prezydencji. Nie ma go w raporcie, bo nim zostało upublicznione, nasz dokument już został wydrukowany. Jest to 15-te logo, które nie ma nic wspólnego z pozostałymi 14. Żyjemy w kraju, w którym 66 instytucji ma 160 mln euro rocznie na promocję Polski za granicą, „rozsmarowane” równo, bez współpracy tych instytucji ze sobą. Zmarnowane pieniądze. A można by je wydać o wiele skuteczniej, bo przede wszystkim Brand, to powinien być Brand, a nie coś takiego. To jest absolutny dramat.</u>
<u xml:id="u-2.20" who="#KrzysztofRybiński">Polacy stali się pracoholikami zamiast rozwijać innowacje. Sto lat temu Bolesław Prus pisał, że Polacy, to naród lekkoduchów, którzy nie chcą ciężko pracować, że Polaka trudno zmusić do roboty. Minęło 100 lat i Polacy, poza Koreańczykami, pracują najwięcej na świecie. Jesteśmy narodem pracoholików. Raport, który przygotowaliśmy dla Michała Boniego pokazywał, że bilans życia zawodowego i rodzinnego, biorąc pod uwagę kraje UE, jest najgorszy w Polsce. Bardziej pracować już nie możemy, bo już jesteśmy narodem pracoholików. Jedyna droga, żeby się rozwijać, to droga innowacyjności. Pracować jeszcze dłużej, jeszcze więcej, to nie jest rozwiązanie, to droga do nikąd.</u>
<u xml:id="u-2.21" who="#KrzysztofRybiński">Nie potrafimy działać globalnie. Już o tym mówiłem. Są rankingi, które to pokazują. Coroczny ranking przygotowywany przez Boston Consulting Group wskazuje, z jakich krajów pochodzą firmy rzucające wyzwanie globalnym gigantom Zachodu, które z nich są globalnymi challengerami. A są to formy z Chin, Indii, Brazylii, Meksyku, Rosji i po jednej firmie z Węgier i z Malezji. Nie ma i nie było tam żadnej firmy z Polski. Jak to możliwe, że czterdziestomilionowy naród, z takimi tradycjami, nie dorobił się jeszcze firmy, która nadawałaby się, jeśli nie na championa, to na kandydata na championa? A Węgrzy się dorobili, choć to kraj o mniejszym potencjale, mniejszy niż nasz. Zrobiła to też Malezja – kraj mający połowę tego potencjału, co Polska. Nie potrafimy tego robić.</u>
<u xml:id="u-2.22" who="#KrzysztofRybiński">Polski system edukacji i finansowania badań skutecznie eliminuje innowatorów. I to na każdym etapie, od szkoły podstawowej po uczelnię wyższą. Prawdziwy polski innowator musi albo „wykopać dół i przejść pod barierami, albo przelecieć na nimi górą”. W szczególności system edukacji dzieci nie jest nastawiony na wyszukiwanie talentów, na to by ten talent się ujawnił, by dziecko odniosło sukces i w przyszłości np. zbudowało wielką firmę. System jest nastawiony na komunikowanie; nauczyciel ma wypełnić wiedzą mózg dziecka, a dziecko ma głównie słuchać. Są doświadczenia fińskie, przekazał je nam pan Marszalec. Wynika z nich, że można to realizować inaczej i zupełnie bezkosztowo, wymaga to tylko innego podejścia do sprawy.</u>
<u xml:id="u-2.23" who="#KrzysztofRybiński">W żadnej polskiej szkole nie stosuje się sztuki muzycznej do rozwoju kompetencji ucznia, takich jak współpraca w grupie i wiele innych. Dlaczego? Takie „podejście” jest kontynuowane na wyższych uczelniach, w których młodzi ludzie pisząc prace dyplomowe robią coś na potrzeby uczelni lub swego profesora. Bardzo mało jest prac projektowych, które coś wnoszą do gospodarki.</u>
<u xml:id="u-2.24" who="#KrzysztofRybiński">Teraz wymienię rekomendacje. Co je łączy? To, że są do szybkiego wdrożenia, są bardzo tanie lub wręcz bezkosztowe, a także bardzo szybko się finalizują. Niewdrożenie tych rekomendacji będzie zupełnie niezrozumiale, gdyż nie kosztują dużo pieniędzy a bardzo szybko przyniosą sukces.</u>
<u xml:id="u-2.25" who="#KrzysztofRybiński">Pierwsze rekomendacja – Go Global! Pomóżmy przedsiębiorcom „pływać w większym akwarium”. Ta rybka musi do niego przeskoczyć. W raporcie są przykłady, jak to robić. Co zrobiła Rosja? Rosjanie zauważyli, że większość sukcesów w ostatnich latach pojawiła się wówczas, gdy firma pozwoliła wejść globalnemu Venture Capital: wejść i zrobić z małej firmy dużego lidera. Przykładem może być też firma AVG w Czechach – lider w dziedzinie programów antywirusowych. Była ona dużym lokalnym graczem w Czechach. Jednak, gdy wszedł do niej duży fundusz Private Equity nagle okazało się, że firma ma 5% globalnego rynku. Wszystkie wielkie przedsięwzięcia internetowe ostatnich lat tak właśnie się realizowały. Co zrobili Rosjanie? Zaprosili wszystkich szefów największych globalnych funduszy Private Equity, jedli z nimi obiady, kolacje i mówili im: musicie otworzyć u nas biura. I oni tam te biura pozakładali. Jaki jest koszt paru kolacji prezydenta, premiera, ministra czy wpływowego posła z paroma prezesami? W porównaniu z 9 miliardami euro, które zmarnowaliśmy, to koszt niewielki. Na początku lat 90. wracali ludzie z emigracji, żeby tu budować kapitalizm. Teraz możemy wygenerować falę powrotu osób, które my nazywamy globzmenami, mających doświadczenie w tworzeniu innowacji, w tworzeniu innowacyjnych firm na świecie. Możemy je zachęcać do powrotu. Możemy skorzystać z metody stworzonej przez Enterprise Ireland. Chodzi o próbę plasowania polskich naukowców i przedsiębiorców na wszystkich ważniejszych konferencjach i płaceniu im za to, opłacaniu najlepszych hoteli itd. podczas ich pobytu tam, gdzie są najważniejsi ludzie. Tam właśnie tworzą się bezpośrednie, interpersonalne relacje. Kosztuje to bardzo mało.</u>
<u xml:id="u-2.26" who="#KrzysztofRybiński">Rekomendacja druga – zalegalizujmy „dopalacze” dla prawdziwych „twardzieli”. Dziś dajemy pieniądze głównie takim, którzy budują na nich swój biznes, jak kulturyści. Jednak, gdy skończą się unijne pieniądze, będą wyglądać, jak ostatnio Arnold Schwarzenegger na plaży. Tak nie wolno wydawać pieniędzy. Musimy zobaczyć, gdzie są prawdziwi „twardziele”, kto odnosi sukcesy. W raporcie proponujemy, by spojrzeć na te firmy, których udział w eksporcie w porównaniu do średniej w branży jest bardzo duży. To firmy, które odniosły międzynarodowy sukces. I to im trzeba pomagać, a nie planować „z góry”, że wydamy 30% środków na politykę horyzontalną, a 25% na politykę wertykalną czy odwrotnie. Trzeba pozwolić, by sukcesy ujawniły się „oddolnie” i tam kierować pomoc. Chodzi więc o to, by nie dawać sterydów „pakerom”, ale pomóc prawdziwym „twardzielom”, zalegalizujmy „dopalacze”.</u>
<u xml:id="u-2.27" who="#KrzysztofRybiński">Trzecia rekomendacja – wyślijmy dzieci do pracy. Dzieci w Polsce powinny pracować. Dzieci rodzą się z umiejętnością pływania. To jest ich naturalne środowisko. Jednak, gdy mają już roczek, to tej umiejętności zapominają. Dziecko chodzące do pierwszej klasy szkoły podstawowej już trzeba tego uczyć od nowa. Każde dziecko jest przedsiębiorcze. Prowadziłem wykłady na dziecięcym uniwersytecie, to było doświadczenie wprost niesamowite. Na pytanie, czy ktoś ma pomysł, wszyscy podnoszą ręce, krzyczą: ja mam pomysł, a ja mam też, ale inny, a pan profesor się myli i tak dalej. To niesamowite. A na studiach w Polsce? Zadaję pytanie, a studenci schylają nisko głowy w myśl zasady: żeby na mnie nie padło. Przez te naście lat edukacji niszczymy te naturalne skłonności. Musimy podtrzymywać tę naturalną przedsiębiorczość, którą mają bardzo małe dzieci. W jakiś sposób? Na przykład w Finlandii dzieci pracują. Zacytuję tu doświadczenia dr Marszalca – w Finlandii dziecko ma biznes plan. Wie, że aby sfinansować wyjazd na zieloną szkołę, musi zarobić część pieniędzy. Funkcjonuje tam współpraca szkoły z szeroko rozumianym otoczeniem społecznym i dzieci mają taką możliwość. W Finlandii dzieciaki pracują od małego. Skąd wzięła się Nokia? Nikt jej nie wymyślił przez wieczór, była efektem takich fundamentalnych działań. Nie wymaga to wielkich pieniędzy; to w szkole potrzebne jest inne podejście, a pieniądze pojawią się z biznesu, który bardzo chętnie będzie lokalnie współpracował ze szkołami. Krótko mówiąc: postarajmy się o to, by dzieci w Polsce nie zapomniały pływać.</u>
<u xml:id="u-2.28" who="#KrzysztofRybiński">Kolejna rekomendacja – rząd powinien kupować dużo u małych. W wielu krajach poniosła porażkę znaczna liczba interwencji mających na celu pobudzenie innowacyjności. Nieliczne sukcesy pokazaliśmy w raporcie. Jedna polityka, która działa jest taka, że obowiązuje ustawowy nakaz, by w zamówieniach publicznych sektor publiczny centralny i samorządowy kupował u małych. Przykładowo, rocznie 25% zamówień w Polsce powinno „iść” do małych firm. Przyniesie to dwa efekty. Po pierwsze, byłby to popyt generowany przez sektor publiczny, który „szedłby” do małych firm, często polskich. Byłby to też wyraźny przymus dla urzędnika, który woli w przetargu wybierać wielkie firmy, najlepiej wielki międzynarodowy koncern z doświadczeniem, który wykonał już 300 projektów. To żadne ryzyko. Mała polska firma, która mogłaby to zamówienie wykonać za połowę ceny, dwa razy szybciej i bardziej innowacyjnie – nie ma żadnych szans, dopóki nie będzie przymusu ustawowego.</u>
<u xml:id="u-2.29" who="#KrzysztofRybiński">Strategia innowacyjności powstająca w Ministerstwie Gospodarki powinna przewidywać działania w duchu Powstania Wielkopolskiego. Przepraszam historyków obecnych na sali, ale bardzo spłycając problem, mogę powiedzieć tak: jedyne powstanie, które zakończyło się sukcesem, to było Powstanie Wielkopolskie. Przegoniliśmy okupanta z naszych ziem. Nie było sztabu, strategii, dowództwa, ludzie skrzyknęli się oddolnie, bo kapitał społeczny był silny, i postanowili, że okupanta wyrzucą. W tym jesteśmy dobrzy, działając oddolnie, często odnosimy sukcesy. W naszych strategiach, które „idą” od góry, typu: przeznaczymy tu 20%, tam 30% środków, a formularze mają być takie i śmakie, trzeba zawsze przewidzieć możliwość działania oddolnego „w trybie” działania Powstania Wielkopolskiego, bo to oznacza sukces. W Polsce w szczególnie ważnych, historycznych momentach, atmosfera zagrożenia działa bardzo stymulująco. Trzeba więc wytworzyć dziś atmosferę zagrożenia, że przegramy w tej wojnie innowacyjności, a wówczas naród się zmobilizuje.</u>
<u xml:id="u-2.30" who="#KrzysztofRybiński">Następna rekomendacja – zarzućmy sieć relacji. Mówiliśmy wcześniej o naszych mocnych stronach. Jest bardzo wiele osób, które darzą Polskę szacunkiem. Powinniśmy budować z nimi relacje. Trzeba pamiętać, że w ogóle relacje są fundamentem biznesu i powinniśmy o nie dbać. Jesteśmy bardzo słabi pod tym względem, nie tylko wewnątrz kraju – nasz kapitał społeczny jest bardzo niski, ale także na zewnątrz. Jeżeli minister czy premier kraju X jedzie do innego kraju, to podpisuje się kontrakty na setki milionów dolarów czy euro. Rozmawia się wówczas językiem biznesu. A Polacy mówią językiem praw człowieka. Inni tworzą u siebie Instytut Konfucjusza, a my zapraszamy Dalajlamę. Musimy zmienić sposób myślenia. Jeśli chcemy budować relacje na zasadzie wygrany– wygrany, robiąc biznes z innymi krajami, musimy to zmienić i z robienia biznesu uczynić priorytet nr 1polskiej polityki zagranicznej, wspierać w działaniach polskie przedsiębiorstwa.</u>
<u xml:id="u-2.31" who="#KrzysztofRybiński">Trzy „kliki” zamiast „jednego okienka”. O „jednym okienku” dużo już powiedziano. My wymyśliliśmy słowo BUZGUS, od słów: bank, urząd skarbowy, ZUS i GUS. To „ścieżka zdrowia”, którą musi przejść każdy przedsiębiorca, chcący założyć firmę. Zamiast tego BUZGUSU, proponujemy nie „jedno okienko”, ale trzy kliknięcia, na zasadzie: zapłaciłem 100 zł kartą bankową w Internecie – mam firmę. To „klik” pierwszy. Drugi „klik”– zgłaszam, czym będę się zajmował, żeby inni dowiedzieli się, że istnieję. I trzeci „klik” – mam dostęp do mentora, który pomoże mi przejść przez pierwsze etapy działania mojej firmy bez popełniania błędów. Trzy kliki zamiast BUZGUSU. A zamiast tego, robi się „jedno okienko”, dzięki czemu zakładanie firmy zajmuje 2 tygodnie.</u>
<u xml:id="u-2.32" who="#KrzysztofRybiński">Przedostatnia rekomendacja: potrzebujemy skandynawskiego SBIRA o imieniu Yozma. To jest zlepek różnych pomysłów. Sięgnijmy do dobrych doświadczeń innych krajów w budowaniu polityki innowacyjności. Na przykład bardzo dobrze działa norweski system podatkowy, albo program Yozma w Izraelu, jeden z nielicznych na świecie, który zakończył się stworzeniem potężnego sektora Venture Capital, inwestującego z potężnymi sukcesami miliardy dolarów w innowacyjne firmy. Bardzo efektywny okazał się też amerykański program SBIR wspierania przedsiębiorstw innowacyjnych na wczesnym etapie ich rozwoju. Te dobre przykłady są „do wzięcia”, tylko trzeba sięgnąć po ich atuty. My, w Polsce tego, niestety, nie robimy. Znam tylko kilka osób, które skorzystały z polskiego systemu ulg podatkowych za wprowadzanie innowacji. Tego się po prostu nie da zrobić. Trzeba mieć opinię z instytutu, że produkt jest innowacyjny. Tak się sukcesu nie zbuduje. Trzeba sięgnąć do idei, którą inni już dawno wymyślili, i która dobrze działa.</u>
<u xml:id="u-2.33" who="#KrzysztofRybiński">I ostatnia rekomendacja. Polska powinna stać się rajem dla hackerów. Hacker w prawidłowej definicji, to nie jest ktoś, kto kradnie dane z komputera, to osoba, która doprowadza daną technologię do maksimum jej użyteczności. Hacker doprowadza do takiej użyteczności systemy informatyczne, że faktycznie jest w stanie kraść dane, łamać zabezpieczenia. Nasz Pudzian był takim hackerem, bo „zhakował” swoje ciało i stał się najsilniejszym człowiekiem na świecie. Jest on pod tym względem przykładem hackera. Tacy ludzie tworzą innowacje. Powinniśmy mieć w Polsce metody wspierające ludzi tego typu. Jak w ciągu tygodnia podnieść innowacyjność kraju o „parę pięter”? Udostępniamy rejestr publiczny, np. bazy GUS i zapraszamy 100 hackerów na tzw. hackaton. Potrzebują oni tylko pizzy Margherita z szynką i napojów, które zawierają dużo kofeiny. Po 3 dniach otrzymają państwo kilka serwisów dla firm, z których można przyjaźnie korzystać, które tworzą nową wartość. I tak, korzystając z zasobów nieprzyjaznego ludziom GUS, prezentującego dane, z których nie da się korzystać, uzyskujemy nowe serwisy, pozwalające łatwo budować różne wykresy, tworzyć Business Intelligence. Jak powiedziałem, wystarczy 100 hackerów i 3 dni. Czy ktoś z ministrów lub posłów był kiedyś na spotkaniu hackerów? Jeśli nie, to polecam. Warto, to są niesamowici ludzie. My trzej byliśmy i oceniamy to spotkanie, jako bardzo inspirujące.</u>
<u xml:id="u-2.34" who="#KrzysztofRybiński">Po wszystkim, co tu państwo usłyszeli, oczywiście można „wsadzić głowę w piasek” i powiedzieć: nic się nie dzieje, pieniędzy nie marnujemy, róbmy dalej tak, jak robiliśmy, wydawajmy te środki unijne na to, na co wydawaliśmy, wszystko jest w porządku. Martwmy się tylko o to, byśmy je wydali, żeby nic nie przepadło. Ale można też do tego podejść inaczej i do tego państwa zachęcam.</u>
<u xml:id="u-2.35" who="#KrzysztofRybiński">Raport i dyskusja o nim znajdują się na stronie WWW.madra-polska.pl. Utworzyliśmy także stronę WWW.bizuka.net, na której będziemy pozyskiwali zlecenia z firm po to, by w formie otwartej innowatorzy z całej Polski mogli je rozwiązywać, by idee zawarte w naszym raporcie okazały się trwałe i by można było je realizować.</u>
<u xml:id="u-2.36" who="#KrzysztofRybiński">Na koniec dodam jeszcze, że to, co tu pokazuję na slajdzie, to jest bizuka. Ona jest jeszcze słaba, chorowita, ledwie zipie. Łatwo może zakończyć żywot. Mam nadzieję, że gdy się spotkamy za rok, to bizuka będzie rumiana, zdrowa, zadowolona, a polska gospodarka i polskie innowacje będą się miały lepiej i że te słupki na wykresach, które były coraz niższe, w końcu zaczną rosnąć. Dziękuję państwu za uwagę.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#GrzegorzNapieralski">Dziękuję panu profesorowi. Otwieram dyskusję. Są pytania. Proszę bardzo, pan profesor jest do państwa dyspozycji. Pani prezes chciała zabrać głos – proszę uprzejmie.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#BożenaLublińskaKasprzak">Panie przewodniczący, ponieważ, jak informowałam, będę musiała za chwilę opuścić posiedzenie, chciałam przekazać kilka uwag ze strony PARP. Oczywiście w raporcie zawarto wiele cennych uwag i spostrzeżeń, jednak chciałabym odnieść się tylko do kilku spraw. Na pewno warto zwrócić uwagę na tezy dotyczące funduszy unijnych i ich wpływu na innowacyjność. Badania przeprowadzone przez PARP, a także przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową wskazują na pozytywny wpływ funduszy unijnych na rozwój gospodarczy Polski. Mówi się, że wykorzystanie funduszy spowoduje wzrost poziomu PKB o blisko 4,2% – w roku 2013 do około 7% w roku 2016 r. To dane w ujęciu globalnym. Jeśli chodzi o realizację programów i działań, to chciałbym powiedzieć państwu, że jest wiele przykładów, które ewidentnie świadczą o pozytywnym wpływie funduszy europejskich na rozwój innowacyjności w Polsce. Choćby przykład na rozwój Doliny Lotniczej. To firmy działające w obszarze przemysłu lotniczego, światowy dostawca komponentów samolotowych, takich jak silniki odrzutowe, podwozia samolotów, elementy kadłuba, skrzydeł do prawie wszystkich typów samolotów na świecie, w tym największych – Boeinga, Airbusa, Dreamlinera. W Dolinie Lotniczej produkowane są też elementy dla przemysłu kosmicznego. Są to najnowocześniejsze, najbardziej innowacyjne na świecie elementy lub urządzenia do samolotów. Rozwój Doliny Lotniczej w dużej mierze zależał od walorów regionu, historycznych uwarunkowań, zasobów ludzkich, kadry, która była do dyspozycji szczególnie w rejonie Rzeszowa i Mielca. Na rozwój tych firm miały bardzo duży wpływ fundusze unijne. Na Podkarpaciu z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka skorzystało już ponad 900 firm i w dużej części są to firmy innowacyjne, które powstały na bazie Doliny Lotniczej i rozwijają się w oparciu o nią. Sama Dolina Lotnicza – stowarzyszenie będące założycielem tego klastra, liczy 90 członków – firm. To jest to, o czym mówił pan profesor – przykład tzw. bizuki. Mamy też tutaj przykład tego, co my, jako agencja, chcielibyśmy rozwijać – przykład adbizu, co oznacza współpracę administracji z biznesem. W podkarpackim mamy właśnie przykład współpracy uczelni, administracji samorządowej i administracji centralnej, gdyż agencja realizuje tam bardzo wiele projektów, które rozwijają technologie, współpracę, tworzą warunki do rozwoju nowych firm i realizacji nowych, innowacyjnych projektów. To, że powstał tam Rzeszowski Park Technologiczny, stwarza warunki rozwoju dla najbardziej innowacyjnych projektów, najbardziej nowoczesnych rozwiązań. Dolina Lotnicza łącznie wykorzystała prawie 1 miliard złotych z funduszy europejskich. To jest przykład pozytywnego wpływu funduszy europejskich na rozwój innowacyjności w Polsce.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#BożenaLublińskaKasprzak">Chciałabym powiedzieć jeszcze kilka słów na temat tego, co zostało pominięte w raporcie, a jest bardzo ważne. W raporcie podawane są przykłady dobrych zagranicznych rozwiązań. Szkoda, że nie dostrzeżono polskich przykładów polskiej administracji, polskich projektów, realizowanych choćby przez PARP. Obecnie realizujemy kilkanaście dużych projektów własnych, których celem jest rozwój współpracy nauki z biznesem, wspieranie innowacyjnych przedsiębiorców. Myślę, że takim bardzo dobrym przykładem, który jest również pokazywany na forum europejskim, jako pozytywny wzór tworzenia dobrych warunków rozwoju przedsiębiorczości oraz innowacyjności, jest Krajowa Sieć Usług, która pod naszą koordynacją skupia około 200 ośrodków wpierających przedsiębiorców chcących rozpocząć działalność gospodarczą, a także tych, którzy chcą wprowadzać innowacyjne rozwiązania w swoich firmach. Przykładem może być choćby projekt Akademia PARP, z którego skorzystało już ponad 100 tys. przedsiębiorców. Mogą oni bezpłatnie korzystać z e-lerningowych szkoleń, z około 30 pakietów szkoleniowych dla przedsiębiorców, również tych z obszaru innowacyjności. Takich przykładów mamy wiele i szkoda, że rola administracji polskiej została, niestety, przedstawiona tylko negatywnie. Myślę, że powinniśmy dostrzegać to, co się dzieje w tym obszarze.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#BożenaLublińskaKasprzak">Jeśli chodzi o wskaźnik innowacyjności, to tu został podany wskaźnik na poziomie 14% w latach 2006–2008. Eurostat podaje, że rzeczywiście wskaźnik ten zmalał o 2% w porównaniu do okresów 2004–2006 i 2006–2008. Obecnie Eurostat podaje, że jest to 24%, Tak więc te wskaźniki wyglądają trochę lepiej. GUS podaje, że to jest 21%. Warto wspomnieć o tym, że efekty Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka niewątpliwie będą widoczne dopiero po jakimś czasie, ponieważ gros projektów realizowanych w ramach tego programu, mających wpływ na innowacyjność polskiej gospodarki, była kontraktowana w latach 2009–2010. Nie można więc mówić, że ten program mógł mieć teraz negatywny wpływ na wskaźnik innowacyjności. Efekty tego programu będą widoczne najprędzej za 2 – 3 lata, ponieważ po kontraktowaniu następuje realizacja i wdrażanie tych innowacyjnych projektów. Jeśli o mnie chodzi, to skończyłabym wypowiedź na tej uwadze. Jeśli będzie takie oczekiwanie, to ewentualne mogą ją uzupełnić moi współpracownicy.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#GrzegorzNapieralski">Dziękuję serdecznie, pani prezes. Czy chciałby zabrać głos pan profesor, albo ktoś z zespołu?</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#KrzysztofRybiński">Chciałbym dodać zdanie na temat przyszłości. Nie chciałbym tego mówić, ale muszę to powiedzieć, odnosząc się do wypowiedzi pani prezes. Otóż w raporcie są zamieszczone krótkie, autoryzowane wypowiedzi wszystkich guru od innowacji, w szczególności Marcina Hejki, który inwestuje w innowacyjne spółki z niesamowitym sukcesem i zarabia na tym dla Intela miliardy dolarów. Powiedział on, że przejrzał kiedyś 60 projektów PARP i stwierdził, że swoich pieniędzy, ani pieniędzy Intel Capital, by w to nie włożył, bo wszystkie te projekty padną. To sformułowanie można przeczytać cytowane w naszym raporcie. Taka jest ocena tego, co robi polska administracja w dziedzinie innowacyjności. Nie wszędzie, bo oczywiście są dobre przykłady, ale w ogólnej ich masie, już jest inaczej. Efekty tych decyzji pokazują wykresy. Nawet dane Eurostatu, mimo że są o poziom wyżej, pokazują spadek innowacyjności. Taka jest ocena skuteczności interwencji publicznej, dokonywana przez osoby, które całe swoje życie spędziły na zarabianiu setek milionów czy miliardów dolarów na innowacjach.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#GrzegorzNapieralski">Dziękuję bardzo panu profesorowi, proszę – głos ma pan minister.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#DariuszBogdan">Raport jest znakomity, wyjątkowy pod względem jednostkowych spostrzeżeń. Gdy czytałem go po raz pierwszy, to zrobił na mnie duże wrażenie. Na innych pewnie również. Jednakże pan profesor posługuje się przykładami, których państwo nie są wstanie w tej chwili zweryfikować. Powiem tylko o jednym przykładzie. Jako efekt innowacyjności, wyjątkowości Polaków, pan profesor przytoczył stronę „spryciarze.pl”. Pozwoliłem sobie wyświetlić tę stronę i przeczytam to, co można wybrać z listy: sztuczki karciane, gry, odchudzanie, wiązanie krawatów, ściągi, jak zrobić ozdoby na Wielkanoc, jak ściągnąć sim-locka. To pokazuje, że w raporcie znajduje się kilka doskonałych przykładów, które świetnie się prezentują i mają świadczyć o tym, w jakim strasznym regresie jest polska innowacyjność. I z tym się nie zgodzę.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#DariuszBogdan">Drugi taki przykład, który prezentuje pan profesor, wydaje się być największym oskarżeniem zawartym w raporcie. Chodzi mi o spadek innowacyjności. Prosiłbym, aby każdy z państwa zwrócił uwagę na dość istotny element, mianowicie na to, jakie są ciągi czasowe badania innowacyjności przez GUS. Otóż pierwszy ciąg, to lata 2004–2006, drugi ciąg obejmuje lata 2006–2008, a trzeci ciąg, to okres 2008–2009. Właśnie na ten ostatni ciąg czasowy pan profesor wskazuje, mówiąc o spadku innowacyjności. I pewnie ten spadek był. Pragnę tylko jednak zwrócić uwagę na to, że akurat ten moment czasowy był okresem wyjątkowego kryzysu i w owym czasie to nie działania organizacyjne, związane z innowacjami były tym pierwszym wyborem polskich przedsiębiorców. Pierwszym ich celem bardzo często było przetrwanie firmy, utrzymanie stanowisk pracy.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#DariuszBogdan">I przykład trzeci, na który pragnę zwrócić uwagę, bo on bardzo dobrze się „sprzedaje”, natomiast niekoniecznie to, o czym w nim mowa, ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Instytut Techniki i Materiałów Elektronicznych jest chyba jednym z najlepszych, wiodącym ośrodkiem na świecie, w którym można wytwarzać grafen metodą najbardziej ekonomiczną, najefektywniejszą. I ta właśnie metoda jego otrzymywania nie została wynaleziona w garażu, tylko w polskim instytucie. To jest dobry przykład na to, że polskie wynalazki, o znaczeniu światowym, są wypracowywane nie tylko w garażach, w małych ośrodkach, przy wydatkowaniu niewielkich pieniędzy, ale także w innych miejscach.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#DariuszBogdan">Ostatnia ważna sprawa, którą chciałbym poruszyć, to kwestia środków finansowych, którymi dysponował PARP, jeśli chodzi o wspomaganie rozwoju innowacyjnej gospodarki, jak również samo Ministerstwo Gospodarki. Polska lat 90. i Polska lat 2000, to kraj, w którym występował chroniczny brak kapitału. Z tego względu środki finansowe, które są związane z innowacyjną gospodarką, bardzo często spełniały role kapitału zastępczego. Może rzeczywiście jest tak, jak mówi pan profesor, może przeżywamy regres, ale niekoniecznie zgodzę się z tezą, że spowodowane jest to tym, że działamy kiepsko. Ostatnie lata, to były lata wzrostu gospodarczego w sytuacji, gdy w Europie nie działo się najlepiej.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#DariuszBogdan">Proponujemy zrobienie czegoś trzy razy lepiej, niż to sugeruje pan profesor, mianowicie – jeden „klik” do biznesu. Jutro rusza Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej. Potrzebne będą nie trzy „kliki”, tylko jeden. Od jutra będzie można założyć działalność gospodarczą, wykonać wiele czynności administracyjnych, nie wychodząc z domu i prowadzić działalność w sposób innowacyjny. Chodziło nam o to, by ów „pierwszy krok” przedsiębiorcy na tej drodze miał przyjazny mu charakter.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#GrzegorzNapieralski">Dziękuję bardzo panu ministrowi. Proszę o zabranie głosu przedstawiciela Zespołu.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JanuszMarszalec">Spędziłem prawie 20 lat, pracując w fińskich instytucjach naukowo-badawczych, tzn. w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju i na uniwersytecie. Wyjechałem z polskiej uczelni, pracowałem na niej, robiąc doktorat i prowadząc badania w bardzo nowoczesnym obszarze technik światłowodowych układów pomiarowych światłowodowych do zastosowań w automatyce. Współpracowałem z firmami skandynawskimi, fińskimi a także europejskimi. Od 15-tu lat prowadzę również biznesy w Polsce. Jeden związany jest z produkcją software, a drugi – z doradztwem. W związku z tym mam wiedzę praktyczną „z obu stron”.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#JanuszMarszalec">Nie chciałbym odnosić się do nikogo osobiście, bo zarówno w PARP, jak i w Ministerstwie Gospodarki pojedyncze osoby nie są odpowiedzialne za to, co się dzieje. Jeśli patrzy się na to, w jaki sposób świat podchodzi do zagadnień, o których mówi pan profesor Rybiński, to pierwsza moja refleksja jest taka, że skoro komentarze osób decydujących o tym, jak w Polsce się działa, są tego typu, to powstaje pytanie, czy jest to kompletna nieświadomość tego, co naprawdę się dzieje, czy też jest to nieświadomość udawana? Obojętnie, która z tych przyczyn jest prawdziwa, to jest to tak samo niedobre. Jeśli np. zechcemy dojechać pociągiem do Wrocławia czy Krakowa, a pójdziemy na przystanek tramwajowy, to pewnie do Krakowa dojechać nam się nie uda. A ja mam wrażenie, że wokół tego toczy się dyskusja, że chcemy polecieć na księżyc, ale kupujemy sobie hulajnogę.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#JanuszMarszalec">Wiele rzeczy, o których powiedział tu skrótowo profesor Rybiński, może zabrzmieć wątpliwie, np. o zapędzaniu dzieci do pracy. Nie mówimy o pracy w sensie eksploatacji młodych ludzi, lecz o tym, by poznawali oni siebie, mieli przyjemność z tego, co robią i tworzyli rzeczy znakomite, które budują w ich świadomości własne wartości. Podam przykład: Dla mnie było nieprawdopodobnym szokiem, że w fińskiej szkole dzieci już w pierwszej klasie szkoły podstawowej uczą się tworzenia biznes planów, że muszą zarobić na udział w wycieczce. Gdy to usłyszałem zdumiałem się, jak to jest możliwe? W odpowiedzi usłyszałem, że są tysiące możliwości. I ta nasza reakcja i ich reakcja pokazują, gdzie my jesteśmy. Dwa przykłady, jak się to robi: na lekcjach rysunku dzieci stosując różne techniki, rysują kartki świąteczne. Jedne je malują farbkami, inne rysują, jeszcze inne – wycinają itd. Gromadzą te kartki na grudzień, bo wówczas będą je sprzedawać. Na lekcjach muzyki i języka uczą się wierszy, piosenek, występują, śpiewają w chórze, a następnie ten program jest sprzedawany w szpitalach, domach starców, w przedszkolach. Te instytucje mają bowiem fundusze kulturalne. Praca zespołowa, kreatywna, tworzenie biznesu, liczenie pieniędzy – to wszystko jest już w pierwszej klasie szkoły podstawowej. U nas się o tym mówi na kursach szkolenia liderów biznesu. Gdzie my jesteśmy?</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#JanuszMarszalec">Mówimy o dobrych przykładach współpracy nauki z przemysłem. Nie wiem, co państwo mają na myśli, mówiąc o tym, zakładam, że dotyczy to głównie współpracy z firmami typu Orlen, KGHM czy z innym, równie dużym podmiotem. I takie kontrakty na pewno warto podpisywać. Z drugiej strony, np. ja mogę pracować z kolegami z Politechniki Warszawskiej na zasadzie umowy o dzieło czy na innych warunkach, ale nie jestem w stanie, jako mała czy średnia firma, podpisać kontraktu z Politechniką, bo ona nie jest tym zainteresowana. Naukowcy nie chcą tego robić, bo tak dobrze mają się na uczelniach. Patrząc na procedury przyznawania grantów w Polsce, na taką masę pieniędzy, do których dostęp jest tak banalnie prosty, stwierdzam, że czegoś takiego w Skandynawii nigdy nie widziałem.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#JanuszMarszalec">Jak się wydaje pieniądze w Skandynawii? Pisałem o tym w moim materiale dla jednego z ministrów. Otóż buduje się konsorcja naukowo-przemysłowe. W Polsce ktoś usłyszał słowo „konsorcja” i w związku z tym powiedział, że założymy konsorcja uczelni. Oczywiście założymy konsorcja kolegów-naukowców, gdzie będziemy to wszystko przekładać. Mówiąc o konsorcjach naukowo-przemysłowych, nie mam na myśli nauk podstawowych, gdzie pewien ich segment jest niesłychanie ważny, ale o ogromnej sferze badań stosowanych w Politechnikach, na wielu wydziałach uczelni. W konsorcjach naukowo-przemysłowych zapytanie przemysłu stymuluje myślenie. Gdy nie ma pytania, nie pada odpowiedź. W związku z tym, korzyść jest obopólna. Poza tym, nie ma lepszego zarządzania pieniędzmi niż wtedy, gdy rządowe pieniądze są pilnowane przez biznes. W koncepcji tych skandynawskich konsorcjów sprawa polega na tym, że najpierw naukowcy muszą znaleźć w biznesie 30, 40 lub 50% potrzebnych pieniędzy i dopiero wówczas zgłaszają się do rządu o dotację. I nie może też być tak, że to jedna firma wchodzi do konsorcjum i szuka sobie partnera. Konsorcjum musi być odpowiednio zbudowane tak, by zapewniać wewnętrzny transfer technologii. To są firmy z różnych sektorów tworzące komponenty, są integratorzy systemów i różne firmy mające bezpośredni kontakt z rynkiem.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#JanuszMarszalec">I znów: mówimy tu schematami, skrótami, ale te rzeczy są znakomicie dopracowane, przetestowane i to wszystko świetnie działa. Jeżeli mówimy o jakichś skalach, o parkach technologicznych w Polsce, to powiem tyle, że Technopolis powstał w miejscowości liczącej 70 tys. mieszkańców. Obecnie jest już ich 140 tys. Miejscowość nazywa się Oulu, jest położona prawie na kole podbiegunowym, z naszej perspektywy – na północy, z perspektywy Finlandii jest to Finlandia Środkowa. Pierwszy budżet Technopolis wynosił 300 tys. zł. Było to 25 lat temu. Obecnie firma hostuje 1200 firm technologicznych. Proszę sobie wyobrazić Zamość, Ostrołękę, które mają 1000 firm technologicznych i zarabiają 2 mld zł, głównie na sprzedaży wiedzy, bo w przeważającej części produkcja odbywa się w Azji. To jest gospodarka oparta na wiedzy i to jest możliwe. Działanie polega na tym, że park technologiczny, to nie budynek z betonu z przybitą tabliczką „Park Technologiczny”. Taki park, to model i jedność umysłu, sposobu myślenia i działania ludzi. Gdy Technopolis widział szanse na rozwój, zaczął od wynajmowania poszczególnych pokoi, a dopiero potem rozpoczynał budowę, a nie zaczynał od lania betonu, jak my w 400 czy 500 parkach w Polsce. W Poznaniu widziałem, że na kilkuset metrach kwadratowych były 3 małe firmy. Cała sprawa zasadza się na myśleniu. Możliwości są ogromne, trzeba sięgać do wiedzy, ale najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie, czy naprawdę chcemy coś zrobić? Jeśli nie chcemy dojechać do Krakowa, to możemy dalej mówić, że są jakieś pewne sukcesy – i one niewątpliwie są – ale często nie są one efektem rozwiązań systemowych, tylko ogromnego samozaparcia, wielkiej pracy i zbiegu okoliczności. Kiedy w mieście liczącym 50 tys. mieszkańców powstaje 100, 200, 300 czy 500 firm, to już jest system.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#GrzegorzNapieralski">Dziękuję panu bardzo. Chciał pan uzupełnić wypowiedź – proszę uprzejmie.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#AndrzejWodecki">Chciałbym obronić „spryciarze.pl”. Przykłady prezentowane w raporcie są dość kolorowe, ale rysują głębsze trendy. Gdyby poszukać na tym portalu głębiej, można by znaleźć bardzo wiele różnych eksperymentów naukowych lub quasi naukowych, realizowanych przez młodzież. Dla mnie jest to ilustracja tego, że dzieci i młodzież zaspokajają w ten sposób swój głód wiedzy. To nie jest tak, jak sądzi większość nauczycieli, że dzieci nie chcą się uczyć. One samodzielnie realizują swoje zainteresowania. Mam dwunastoletnią córkę, która od lat, może „po tatusiu”, korzysta z Internetu, korzysta z różnych oferowanych tam narzędzi. Kiedy dałem jej pierwszego notebooka i po 3 miesiącach wygasła jej licencja na Microsoft, to powiedziałem, żeby dawała sobie radę bez tego. I daje sobie radę do tej pory, używając aplikacji Google, pracując w sieci ze swoimi koleżankami, wymieniając dokumenty, kalendarze itd. Chcąc zrealizować konferencję, używa Skypa, chcąc nauczyć się grafiki w Photoshopie używa manuali na YouTube, świetnie daje sobie z tym wszystkim radę. Rozwija się też naukowo. Stara się także zarobić pierwsze pieniążki. Na portalu „Poszkole” na zlecenie innych dzieci realizuje grafikę komputerową. Oczywiście nie może zarabiać pieniędzy; bardzo tego żałuję, bo nie mogę założyć jej konta na PayPal. Walutą są więc pozytywne komentarze na jej profilu, które wystawiają jej dzieci w zamian za wykonane za darmo grafiki. W szkole, na zajęciach z informatyki, przez 3 lata rysowała drzewka, a pół roku temu pan dopuścił dzieci do Internetu, bo wcześniej uważał, że są jeszcze za małe. Córka nie jest jakimś geniuszem, zajmuje się tym wraz z koleżankami w grupie, to jest dla nich naturalne środowisko. Trochę pracuję z nauczycielami i sądzę, że głównym czynnikiem oporu są nauczyciele na poziomie szkół podstawowych i gimnazjalnych. Przykład „spryciarze.pl” jest dowodem, jak gigantyczną energię mają ci młodzi ludzie. Trzeba ją tylko uwolnić, dać dzieciom szanse. Trzeba być może zmotywować nauczycieli, umożliwić zarobienie w legalny sposób dodatkowych pieniędzy. Jeśli mógłbym wskazać jedną z głównych barier w szkolnictwie wyższym, to jest nią motywacja nauczycieli.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#GrzegorzNapieralski">Bardzo panu dziękuję. W tym bloku wystąpień jest jeszcze jedna osoba chcąca zabrać głos – proszę pana uprzejmie.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#MariuszJarzębowski">Pracuję teraz dla firmy Microsoft, a poprzednio zajmowałem się funduszami inwestycyjnymi, finansowałem przedsięwzięcia internetowe. Spędziłem 12 lat poza Polską, z czego 7 lat w Dolinie Krzemowej pracowałem ze Stevem Jobsem w NeXT Software i w Apple Computer. Proszę uwierzyć, że przygotowując raport, kierowaliśmy się dobrą wolą, a naszym celem nie było atakowanie kogokolwiek. Dla dobra kraju, w którym mieszkamy, chcemy zbudować dobrą atmosferę dla innowacji. Pozwolą państwo, że podzielę się trzema spostrzeżeniami.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#MariuszJarzębowski">Przygotowując się z Krzysztofem Rybińskim do pracy, przestudiowałem więcej niż 18 raportów, które powstały w Polsce, w USA, w UE, w Finlandii, w Wielkiej Brytanii. W tych raportach bardzo często pojawiały się zagadnienia podaży i popytu na innowacje. Zastanawia mnie to, że wiele z przygotowanych polityk nakierowanych jest wyłącznie na generowanie podaży na innowacje, a bardzo mało na kształtowanie na nie popytu. Gdy rozmawiam z Edwinem Bendykiem, on, grając rolę adwokata diabła, stawia tezę, że Polska nie potrzebuje innowacji. Po co nam innowacja? Dobrze sobie radzimy, są biznesy. Ale jakie to są biznesy? Czy to są biznesy innowacyjne, czy konwencjonalne? Studiowałem lotnictwo, znam Dolinę Lotniczą. Trzymam kciuki za to, co się tam dzieje. Jest tam dużo dobrej energii, ale pojawia się pytanie, czy to są biznesy innowacyjne? Mam nadzieje, że tak jest. Podaż versus popyt na informacje – budujmy polityki, które będą generowały popyt na innowacje. Jak to zrobić?</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#MariuszJarzębowski">Jest innowacja generowana przez producenta. Ja pracuję dla jednego z nich, dla Microsoftu. Innowacja jest generowana przez użytkownika. W Finlandii coraz częściej uwagę rządu skupia innowacja generowana przez użytkownika końcowego. Uwolnijmy innowacje, uwolnijmy pokłady innowacji, które są w tym społeczeństwie. Spędzam bardzo dużo czasu z polskimi start-upami. Jeżeli używają technologii Microsoftu, to jest super, jeśli tego nie robią – też dobrze. Ja tam jestem „for the love of the game”. W Polsce są już organizowane start-upowe weekendy. Start-up weekend trwa 72 godziny od piątku do późnych godzin w niedzielę. Połowę tych ludzi mógłbym natychmiast zatrudnić u mnie. Są to wspaniałe, młode umysły. Innowacja aż iskrzy w powietrzu. Dla mnie, jako współautora tego raportu, motywem do pracy nad nim była chęć skupienia się na warstwie kulturowej. I to jest trzecia kwestia, o której chciałem tu powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#MariuszJarzębowski">Innowacja jest pochodną kultury. Patrząc z mojej naiwnej, prostej perspektywy, jednym z najważniejszych wydarzeń polskiej prezydencji w UE będzie Kongres Kultury Europejskiej we Wrocławiu. To bardzo ważne wydarzenie. Pracujmy nad kulturą, reszta rzeczy z czasem przyjdzie, bo jak powiedziałem, innowacja jest pochodną kultury.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#GrzegorzNapieralski">Dziękuję panu bardzo. Widzę zgłoszenia chętnych do dyskusji. Teraz udzielam głosu przedstawicielowi Krajowej Izby Gospodarczej.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JacekCzech">Raport był zaprezentowany w trakcie II Kongresu Innowacyjnej Gospodarki, organizowanego przez KIG. Chciałbym poinformować, że właśnie rozpoczęliśmy prace, które mają we wrześniu br. doprowadzić do osiągnięcia dwóch celów. Pierwszym celem jest utworzenie dokumentu, który zamierzamy przekazać panu premierowi i panu prezydentowi. Drugim celem jest to, że chcielibyśmy z państwem, jako Komisją, zorganizować spotkanie w naszej siedzibie i przekazać również bardzo wiele wątków, które poruszono w trakcie tego kongresu. Cały czas mówimy o raporcie, a tam wygłoszono wiele innych ciekawych opinii, pojawiło się wiele interesujących nazwisk. Tak jak wspomniałem, we wrześniu przygotowujemy się do sporządzenia dokumentu, który będzie stanowiskiem Kongresu i wszystkich partycypantów tego wydarzenia. Będzie to oficjalny materiał z naszego przedsięwzięcia.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#GrzegorzNapieralski">Dziękuję za ten głos. Teraz proszę o wypowiedź pana, który pierwszy się zgłosił.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#JanuszDyduch">Reprezentuję organizację pozarządową – Federację Stowarzyszeń Naukowo – Technicznych Zarządu Głównego NOT. W raporcie, który jest bardzo interesujący, ale niebudzący zachwytu, bo jak pan minister powiedział, warto z niego skorzystać, ale jest to pewne narzędzie, które dobrze użyte będzie dawało efekt końcowy, o jaki nam chodzi, czyli rozwój innowacyjnej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#JanuszDyduch">Chciałbym zwrócić uwagę na aspekt, który został poruszony w raporcie, ale jak się zdaje, nie został właściwie naświetlony, tzn. jest dobra teza, ale brakuje mi jej rozwinięcia. Chodzi o to, że w Polsce rzeczywiście słabe są więzi międzyludzkie. Każdy na nas ma pomysły, każdy jest kreatywny. Powstaje pytanie, dlaczego jednak trudno jest działać wspólnie? Sądzę, że m.in. dlatego, że nie ma „przełożenia” na więzi na szczeblu pośrednim. Przykładem jest nasze stowarzyszenia naukowo-techniczne. Gromadzi ono wielką rzeszę ludzi, ma 130 lat doświadczenia w przekazywaniu najciekawszych pomysłów do realizacji. Problem tkwi w szczegółowych rozwiązaniach, na etapie wdrażania koncepcji. Warto powrócić do tej kwestii i przypomnieć Komisji i rządowi, że organizacje pozarządowe odgrywają wielką rolę w tym zakresie. Dziś dyskutujemy o tych problemach tutaj, a jutro przyjdzie zwykły dzień i trzeba będzie po prostu rozmawiać z ludźmi na temat tego, o czym tu mówimy. Mamy znaczące sukcesy. W maju br. odbył się kongres, tematem jednego z trzech paneli była właśnie innowacyjna gospodarka. Mamy nasze spostrzeżenia, czynimy je z innego punktu widzenia. Od 8 lat mamy przecież Centrum Innowacji przy Zarządzie Głównym NOT, gdzie prowadzimy sprawy innowacji dla małych i średnich przedsiębiorstw, gospodarując na ten cel w imieniu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego kwotą ponad 100 mln zł rocznie. Problem nie ogranicza się do posiadania pomysłu. Kolejna faza, to znalezienie odpowiedzi na pytanie, jak dojść do jego realizacji, jak go upowszechnić? Warto o tym pamiętać, że NOT jest tym ogniwem, gdzie spotykają się koncepcje uczelni i aktywność przedsiębiorstw, w tym małych, którym trzeba udzielić wsparcia. Nie każdy z przedsiębiorców może przyjechać w tej sprawie do Warszawy. My zaś mamy ośrodki terenowe, które tym się zajmują. Chciałbym podkreślić to, że warto uwzględnić w raporcie nasze doświadczenie, nasz dorobek i naszą umiejętność praktycznego podejścia do problemów. Nie widziałem w Polsce złych raportów, złych ocen i złych programów. Rzadko jednak widziałem dobre realizacje. Chciałbym, aby poszerzony m.in. o przedstawicieli NOT zespół, który przygotował raport, przygotował 3–4 konkretne programy, harmonogramy realizacji: co, gdzie, kiedy i za ile. I żebyśmy je dołączyli do raportu. Powstaje bowiem pytanie: skoro taki ciekawy raport dociera do ministra, to co on ma z nim zrobić? Kto ma realizować te rekomendacje? – Minister, jego urzędnicy? Trzeba dać konkretne aplikacyjne programy realizacji. Proponuję, by znaleźć jakieś środki i zaproponować kilka, np. 4–5 takich programów aplikacyjnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#GrzegorzNapieralski">Dziękuję panu prezesowi. Głos ma pan poseł Wita.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#TadeuszWita">Panie przewodniczący, Wysoka Komisjo, szanowni goście. Miałem konkretne pytanie do pana profesora, który już wyszedł. Może jednak któryś z panów będzie chciał odpowiedzieć?</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#GrzegorzNapieralski">Panie pośle, niestety, przesunęliśmy godzinę rozpoczęcia posiedzenia i pan profesor zastrzegł, że będzie musiał wcześniej opuścić nasze obrady. Jest jednak do dyspozycji zespół, który przygotowywał raport, więc sądzę, że pańskie pytanie uzyska odpowiedź.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#TadeuszWita">To pytanie chciałem zadać już wcześniej, ale dopiero teraz mogłem zabrać głos. Ktoś tu mówił o rekomendacji „kupuj u małego”. Nie jestem pewien, czy dobrze zrozumiałem intencję. Czy ta zasada już gdzieś działa, czy są pozytywne przykłady, czy w innych krajach jest to regulowane ustawami? Faktem jest, iż zagraża nam dominacja gigantów rynkowych. Wspieranie małych przedsiębiorców wydaje się więc bardzo istotne. Czy państwo mogliby wskazać kraje, które wprowadziły tę zasadę? Wiemy, jak funkcjonuje wprowadzanie innowacji w Izraelu, omawialiśmy to na posiedzeniu Komisji, chciałbym więc dowiedzieć się, czy jest taki pozytywny przykład kraju realizującego zasadę „kupowania u małego”?</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#GrzegorzNapieralski">Proszę któregoś z członków zespołu o udzielenie odpowiedzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#AndrzejWodecki">Tak, to rekomendacja pana Anila Hansjee z firmy The Google. On przedstawił własną, prywatną rekomendację dla Polski. Nie pamiętam dokładnie, czy wskazał konkretne kraje. Możemy to znaleźć, bo przeprowadziliśmy z nim wywiad. W razie potrzeby, proszę o kontakt w tej sprawie ze mną lub z profesorem Rybińskim. Zdaje się, że tego typu regulacja działa w USA.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#GrzegorzNapieralski">Dziękuję bardzo. Głos ma pan poseł Suski.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PawełSuski">Raport jest doskonały. Pan profesor dotknął kwestii, która dotyczy innowacyjności, rozwoju gospodarczego, nowych pomysłów, nowych rozwiązań, w ogóle przedsiębiorczości, aktywności społecznej. Myślę, że jako społeczeństwo jesteśmy obciążeni pewną wadą. Jesteśmy zakompleksieni, mamy pewne bariery w mentalności, których nie możemy pokonać. Nie lubimy siebie, nie lubimy się nawzajem, nie lubimy, gdy komuś się powodzi. Bardzo sprawny przedsiębiorca, ledwie rozpocznie działalność, już sąsiedzi, znajomi piszą na niego 8 donosów do urzędu skarbowego, do innych instytucji. Mówię o tym w kontekście informacji, że umiemy się integrować, ale tylko w sieci, że nie umiemy spojrzeć sobie w oczy, uśmiechnąć się. Ten wzrok zawsze gdzieś myszkuje, ucieka. Tym różnimy się od krajów rozwiniętych, dążących do globalnego zaistnienia. Miałem okazję być kilka miesięcy temu w firmie Samsung. Korea, to 13-ta gospodarka świata. Poznałem historię tego kraju. Zaczynał jako kraj bardzo ubogi. Teraz Samsung jest 6-tą rozpoznawalną marką świata, wyprzedził takie firmy jak Sony, Panasonic. Koreańczycy uwierzyli we własne możliwości. 25 lat temu rozpoczęli program „Global Korea”. Uwierzyli, że potrafią być świetni, że ich produkty są najlepsze na świecie. I wierzą w to do dziś. Odnieśli sukces: mają takie marki jak KIA, LG i wiele innych marek, już rozpoznawalnych na świecie. W raporcie powiedziano, że nie mamy ani jednej takiej marki. To jest poważny problem. Powinniśmy sobie uświadomić, że lubimy kupować towary zagraniczne, nie szanujemy własnych marek, nie promujemy ich. O tym, że źle się promujemy też powiedziano w raporcie. Mój głos, jest głosem w dyskusji, nie adresuję w tej chwili pytania do konkretnej osoby. To pytanie ogólne: jak promować kraj, jak promować markę? Marka jest dziś niezwykle istotna. Pan bardzo słusznie wspomniał o więziach międzyludzkich, zrzeszeniach, umiejętności integrowania się – to wszystko jest bardzo ważne. Znam takie międzynarodowe stowarzyszenie producentów karmy dla zwierząt, Food-JAC. Te firmy ze sobą konkurują, muszą wałczyć o rynki, a mimo to stowarzyszyli się, żeby znaleźć metodę na zwiększenie sprzedaży. I to się udało. Prezesem stowarzyszenia jest Polak. Taki przykład warto wykorzystać. Chciałbym, żebyśmy za kilka lat mogli powiedzieć: dobre, bo polskie. Jak to zrobić?</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#GrzegorzNapieralski">Dziękuję panu posłowi. Proszę o zabranie głosu pana posła Waśko.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PiotrWaśko">Sądzę, że w prezentacji postawiono prawidłową diagnozę, mówiąc, że polska gospodarka nie jest innowacyjna. Nie tylko nasza Komisja, ale także inne komisje, od dawna o tym wiedzą. To niczego nie zmieniło. Trzeba byłoby podyskutować nad rekomendacjami. Zgadzam się z tezą, że wydatki, które państwo przeznacza na wspieranie innowacji, są źle wykorzystywane. Środki na poziomie krajowym źle wydawane nie są. Jako Komisja mamy możliwość zapoznawać się z informacjami na ten temat. Bardziej niepokoję się o środki pochodzące z tego samego Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka wydawane w regionach. Tam, jak sądzę, pojęcie innowacji zostało niewłaściwie zrozumiane, bo cele, na jakie wydatkowane są te środki, nijak się mają do tego pojęcia, jeśli dotacje otrzymuje np. zakład fryzjerski – dwa razy w ciągu 2 lat w kwocie 1,5 mln zł? Na jaką innowację przeznacza 2 mln zł gabinet dentystyczny? Czy to nie jest psucie rynku? W liberalnej gospodarce jest to bezsensowne, bo jeden z podmiotów uzyskuje przewagę konkurencyjną nad innymi dzięki pomocy państwa. Nie dzięki konkurencji ani innowacji, tylko dzięki pomocy państwa.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#PiotrWaśko">Ostatnio byłem na bardzo ciekawym zdarzeniu artystyczno-gospodarczym, związanym z innowacyjnością. Był to konkurs pod nazwą „Innowacyjna inwencja”. Zastanawiałem się, co ta nazwa znaczy? Chyba nie było to łatwe do wyjaśnienia, bo większość dziennikarzy opisując to zdarzenie, unikała tej nazwy. Zastanawiałem się, dlaczego tak się dzieje. Po prostu wszyscy dostali pieniądze za napisanie o tej imprezie i nie zastanawiali się nad tym, co piszą, unikali więc tej nazwy, żeby się nie skompromitować.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#PiotrWaśko">Mam pewną uwagę dotyczącą prezentacji raportu, tzn. do samej narracji. Czułem się trochę nie jak na posiedzeniu Komisji sejmowej, lecz raczej jak na kursie prowadzonym przez sieć sprzedaży bezpośredniej. Użyto zbyt wielu skrótów myślowych i zbyt wielu rażących mnie zwrotów. Chodzi mi np. o takie sformułowanie, że dzieci muszą pracować. Gdybym dziś wyszedłszy z posiedzenia powtórzył to samo przed mediami, to znalazłbym się natychmiast w „Szkiełku Kontaktowym”. Oczywiście był to skrót myślowy i zdaję sobie sprawę z tego, że tu chodzi o głębszy sens tego hasła. Jednak powinno to wybrzmieć inaczej. Nie przekonują mnie też zaproponowane skróty, takie jak bizuka itp. Przypomina mi to radzieckie skróty z lat 40. i 50. Te skróty po prostu się nie przyjęły. To trzeba nazwać inaczej i powinno to wypływać z praktyki. Wtedy te skróty będą „żyły” i odzwierciedlały rzeczywistość.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#PiotrWaśko">Pewnie tych słów bym nie wypowiedział, gdyby nie pewna refleksja. Był tu poruszony wątek kobiet. Jeżeli tak jest, że kochamy kobiety, że są one tak ważne i mają tyle pomysłów, to dlaczego w tworzeniu raportu kobiety udziału nie brały? Czy kobiety nie są innowacyjne? Czy w tym zespole, czy w Polsce nie mamy kobiet myślących i chcących wpływać na innowacyjność naszej gospodarki? Nie oczekuję odpowiedzi na to pytanie. Nie jestem zwolennikiem parytetu w udziale płci w różnych przedsięwzięciach, ale jednak to, co państwo przedstawili właśnie w taki sposób, trochę mnie raziło. Przeczytam raport jeszcze raz, a szczególnie wnioski. Jednakże przyłączam się tu do stwierdzenia przedstawiciela NOT: Jeśli na bazie tych założeń nie powstaną programy, chociażby dotyczące owej pracy dzieci, umożliwiające wdrożenie tej idei w postaci odpowiednich zmian w programach nauczania itd., to okaże się, że kolejny raport wprawdzie będzie zawierał diagnozę, że jest źle, ale co z tego wynika? Na marginesie powiem, że nasze dzieci pracują, Większość dzieci przyjeżdżających do Warszawy z głębokiej prowincji, musi zarobić na tę wycieczkę. Trzeba to tylko opisać i uwidocznić w systemie.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#GrzegorzNapieralski">Dziękuję, panie pośle. Głos ma przewodniczący, pan prof. Kazimierczak.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JanKazimierczak">Dziękuję za głos, panie przewodniczący. Pragnę państwa przeprosić, gdyż byłem zmuszony na chwilę opuścić posiedzenie, by na sali plenarnej zadać pytanie w sprawach bieżących. Wysłuchałem jednak wcześniej wystąpienia pana profesora. Jeśli dyskusja o raporcie była tak żywa, jak wypowiedź pana posła Waśki, to żałuję, że mnie tu nie było.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#JanKazimierczak">Bardzo się cieszę – a mówię to szczerze, że w naszym kraju zarówno poszerza się poziom, jak i zakres debaty publicznej na temat hasła „innowacyjność”. To objaw niezwykle pozytywny. Jeszcze, bowiem, nie tak dawno był problem z przebiciem się z tym terminem do świadomości nie tylko powszechnej, ale nawet do świadomości parlamentarzystów. Teraz jest lepiej.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#JanKazimierczak">Przeczytałem raport bardzo uważnie, gdyż ta tematyka bardzo mnie interesuje. Po tej lekturze i po wysłuchaniu pana profesora, mam następującą uwagę: jako człowiek w podeszłym wieku pamiętam czasy słusznie minione, gdy to w państwowej TV emitowano program pod nazwą „Proste pytania”. Publiczność uzupełniła ten tytuł o drugą część i całość brzmiała: „Proste pytania, pokrętne odpowiedzi”. Odnoszę wrażenie, że ten zbiór zaproponowany przez pana profesora – 9 stron mocnych, 9 stron słabych i 9 rekomendacji, ma charakter, którego ja się boję, czyli prezentacji prostych rozwiązań, bez wnikania w to, jak te rozwiązania należy wdrażać w praktyce. Zgadzam się z wypowiedzią pana posła Waśko, że gdybyśmy te hasła „wynieśli” na zewnątrz, to znaleźlibyśmy się nie tylko w „Szkiełku kontaktowym”, ale i na pierwszych stronach poczytnych gazet. Rozpętałaby się kampania taka, że hej, na temat tego, co my tu usiłujemy zrobić. Na czym polega problem? Moim zdaniem, hasła, które zaproponowano, w części bardzo słuszne, w części – dyskusyjne, mają jedną wadę. Nie uwzględniają pewnych realiów. Tkwimy w systemie, który jest taki, a nie inny. Ponadto obawiam się, że pan profesor zapomniał o jeszcze jednej rzeczy: to nie jest tylko kwestia bierności czy bezwładności systemu politycznego czy systemu decyzyjnego, ale to też sprawa mentalności społecznej. Widzimy to na co dzień. Rzecz nie leży tylko w tym, by uruchomić rozwiązania, które sprawdziły się gdzie indziej. Był tu krytykowany system nauki i badań. Nie doczytałem się krytyki środowisk gospodarczych, a one też mają w tym swój udział, bo w Polsce dominuje przekonanie, które ja nazywam syndromem kolegi. Jest to spadek po modelu gastronomii publicznej, mianowicie, kelner mawiał, że to kolega załatwia ten stolik. Polscy przedsiębiorcy w znaczącym stopniu pochodzą w ten sposób do innowacji: to jest ciekawy pomysł, ale niech spróbuje ktoś inny, a jeśli to się sprawdzi, to może wtedy wejdę w to ja. Poza tym, wśród przedsiębiorców występuje taki oto sposób myślenia, że biznes łatwiej i skuteczniej można zrobić, stosując sprawdzone rozwiązania. Przykładem jest kupowanie za granicą licencji i traktowanie tego rozwiązania, jako metody na rozwój firmy. To się sprawdza. Jednakże jesteśmy rzeczywiście blisko całkowitego wykorzystania prostych rezerw. Jesteśmy „przy krawędzi”. Jeśli czegoś nie zrobimy, to będziemy mieli „mocno pod górkę”, albo, co gorsza, zrobimy ten przysłowiowy krok w kierunku przepaści i może być niedobrze. Powtarzam jeszcze raz to, co powiedziałem na początku – cieszę się, że ta publiczna debata została poszerzona o środowiska, o ludzi, którzy mają na temat tych problemów coś do powiedzenia. Sądzę, że jesteśmy w stanie przygotować kompleksową diagnozę. Jako ktoś, kto zajmuje się nauką, uważam, że trafna diagnoza jest podstawą skutecznej terapii. Jeśli przeprowadzimy terapię bez dobrej diagnozy, to skutki mogą być opłakane. Upierałbym się więc przy tym, że dobra diagnoza, to jest to, czego nam potrzeba. Bardzo się cieszę, że doszło do tej debaty, że kolejne osoby włączyły się do niej.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#JanKazimierczak">Pomysł, który mieści się w haśle „Mądra Polska”, bardzo mi się podoba. Wprawdzie pan profesor skrytykował tę nadmierną liczbę logo, ale kto wie, czy takie logo Mądrej Polski nie przyczyniłoby się do tego, że ożywilibyśmy działanie mające na celu przekroczenie pewnego progu krytycznego? Zespół parlamentarny ds. innowacyjności, który utworzyłem w Sejmie, jakiś czas temu zajął się np. podróżami po Polsce i rozpoznawaniem dobrych praktyk. W bardzo wielu miejscach widzieliśmy, że różne elementy, różne rozwiązania, o których tu była mowa, już działają. Problem polega na tym, że mamy „genetycznie” uwarunkowane dwa zachowania: po pierwsze, nie lubimy korzystać z cudzych doświadczeń, więc apele o to, by tak postępować, nie zawsze są skuteczne, a po drugie, nie lubimy chwalić się tym, co zrobiliśmy. Dlatego, choć w bardzo wielu miejscach powinno się pokazywać takie dobre praktyki, nie ma jak tego zrobić.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#GrzegorzNapieralski">Widzę jeszcze dwa zgłoszenia do dyskusji. Proszę bardzo, udzielam panu głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#KrzysztofGulda">W pierwszych słowach chciałbym przyłączyć się do gratulacji i słów uznania dla pana profesora Rybińskiego za przygotowanie raportu. Jak pokazuje przebieg dyskusji, wszyscy jesteśmy po tej samej stronie, jeśli chodzi o diagnozę i o wyrażenie pewnych oczekiwań. Bardzo dobrze się stało, że w przygotowanie dokumentu zaangażowano tylu ekspertów ze środowisk gospodarczych. Sam fakt wywołania tej debaty stanowi ogromną wartość. MNiSW czuje się odpowiedzialne za „podażową” stronę innowacji, za tworzenie całej bazy, infrastruktury zarówno szkolnictwa wyższego, jak i nauki, za tworzenie warunków do prowadzenia działalności naukowej i do współpracy nauki z gospodarką, ale również za kształcenia młodych ludzi, jak najlepiej przygotowanych, dostosowanych do potrzeb rynku pracy. Trochę szkoda, że prezentacja została silnie podporządkowana temu przekazowi, który jest w Memotezie, ponieważ wiele ważnych i ciekawych informacji zawiera sam raport i nie przebiły się one ponad poziom Memotezy i medialnej części prezentacji. Warto odnotować, że eksperci też potwierdzają, że reforma systemu nauki i szkolnictwa wyższego przybliża nas do rozwiązań przez nich wskazywanych i oczekiwanych. Trzeba podkreślić też elementy związane z autonomią programową uczelni, która zostanie wprowadzona. Powinna ona uelastycznić system i usprawnić go w kierunku szybszej reakcji na zapotrzebowanie rynku i przygotowywać kadry lepiej dopasowane do potrzeb pracodawców. Eksperci odnotowali też cały pakiet działań związanych z reformą systemu nauki, który przybliży naukę do gospodarki, począwszy do uregulowania kwestii zarządzania własnością intelektualną na uczelniach, przez usystematyzowanie tworzenia na nich firm „odpryskowych”, poprzez zmiany w systemach oceny zarówno jednostek naukowych, jak i oceny indywidualnego dorobku, w których coraz większego znaczenia nabierają osiągnięcia praktyczne, patenty, współpraca z gospodarką. Warto powiedzieć też o tym, jak istotny dla MNiSW jest rozwój młodzieży, studentów, jak i młodej kadry naukowej, zbliżenie jej do gospodarki, do działań związanych z komercjalizacją. Mamy ogromne inwestycje w infrastrukturę, w nową bazę naukową, w nowe kierunki kształcenia, dofinansowywane przez resort. Chodzi o strategiczne kierunki kształcenia, co do których przypuszczamy, że w najbliższych kilku latach największe zapotrzebowanie będzie na ekspertów z tych dziedzin. Mamy spektakularne sukcesy wykreowane przez młodych ludzi, osiągnięcia mające charakter już nie krajowy, ale międzynarodowy, gdyż są związane z wygranymi w konkursach – np. studencki satelita, łazik marsjański, zaprojektowany przez polskich studentów. Mamy bardzo ambitne projekty i realizującą je bardzo ambitną młodzież. Ministerstwo też widzi potrzebę korzystania ze sprawdzonych zagranicznych wzorów. Dlatego pojawiła się idea, aby na przełomie tego i przyszłego roku uruchomić program „Top 500 Innovators – Science Management Commercialization”. Program ten przewiduje wysłanie w ciągu najbliższych kilku lat 500 osób ze środowiska akademickiego, młodych naukowców, osób, które specjalizują się w zarządzaniu własnością intelektualną, pracowników centrów transferu technologii i parków technologicznych, inkubatorów technologicznych. Chodzi o to, by wysłać te osoby do najbardziej rozpoznawalnych ośrodków w USA, gdzie będą się uczyły, jak prowadzić procesy komercjalizacji, procesy negocjacyjne, jak zarządzać tymi procesami w środowisku naukowym. Warto zwrócić uwagę na to, że resort szuka talentów, wyszukuje tych najlepszych, którym funduje stypendia. Najwyższy rangą jest tzw. diamentowy grant. Warto obserwować, jakie w przyszłości będą losy tych najlepszych, najbardziej obiecujących naukowców.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#KrzysztofGulda">Podnoszono tu wątek przedsiębiorczości osób z różnych środowisk i o różnym poziomie wykształcenia. W badaniach „Eurostudent” polska młodzież jest na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o pozanaukową aktywność. Największy odsetek polskich studentów zarabia na życie, łączy naukę z pracą. To są fakty, które jak sądzę bardzo dobrze wpisują się w ten przekaz, który wynika z informacji zawartych w raporcie.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#KrzysztofGulda">Niestety, nie ma pana profesora, a chciałem zadać pytanie właśnie jemu. Są tu członkowie zespołu, więc zadam je, będąc bardzo ciekaw odpowiedzi. Chodzi mi o tę kontrowersyjną tezę na temat spadku innowacyjności polskiej gospodarki, wynikającego z finansowania jej przez fundusze strukturalne, jego negatywnego wpływu. W ministerstwie mamy przekonanie, że pieniądze z funduszy strukturalnych są potrzebne i że zostały dobrze wydane, na konkurencyjnych zasadach, przy pełnej przejrzystości systemu i przy wyborze najlepszych projektów. Zostały spożytkowane na gigantyczne inwestycje infrastrukturalne i na projekty badawcze. Będziemy zabiegać o podobne środki w przyszłej perspektywie finansowej zarówno na poziomie programów ramowych UE, jak funduszy strukturalnych. Dlatego, jeśli metodologicznie prawidłowo przygotowana jest część raportu pokazująca spadek innowacyjności gospodarki wspieranej funduszami strukturalnymi, to szczególnie ważna byłaby odpowiedź na pytanie, o ile wzrosłaby innowacyjność polskiej gospodarki, lub o ile mniej innowacyjność by się obniżyła, gdybyśmy nie prowadzili inwestycji z funduszy strukturalnych? Myślę, że metodologia zastosowana przy postawieniu tej tezy, pozwala na uzyskanie odpowiedzi na to pytanie. Stosujemy podobne metody, do których pan profesor zachęca, a więc takie „hackerskie” sposoby poszukiwania informacji, różnego typu korelacji. Nasi wewnętrzni ministerialni hackerzy stwierdzili bardzo silną korelację pomiędzy wydatkami z funduszy strukturalnych, spadkiem liczby urodzeń i wzrostem liczby rozwodów. Powstaje pytanie, czy te fakty rzeczywiście mają ze sobą jakiś związek, czy nie, ponieważ odnosi się wrażenie, że pewne wydarzenia zachodzą w tym samym czasie, a nie wynikają jedne z drugich?</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#GrzegorzNapieralski">Dziękuję panu dyrektorowi, udzielam głosu pani prezes.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#AnetaWilmańska">Dziękuję bardzo, panie przewodniczący. Nazywam się Aneta Wilmańska, reprezentuję PARP. Chciałabym również włączyć się do dyskusji i uzupełnić wypowiedź pani prezes Lublińskiej-Kasprzak. Raport jest ciekawy i wywołał wiele różnych emocji. Jednakże chciałabym zwrócić uwagę na metody badawcze zastosowane w tym raporcie. Oczywiście można wyciągać wnioski na podstawie badania 30, 50, a nawet 80 firm, współfinansowanych z funduszy strukturalnych, ale nie oddaje to rzeczywistego stanu rzeczy. Na podstawie tak małych prób nie możemy oceniać całości polskiej gospodarki. Mamy złe, ale też i dobre przykłady. Na dzisiejsze spotkanie dostarczyłam państwu zbiór dobrych praktyk, współfinansowanych z funduszy strukturalnych. Zachęcam do lektury. Z pewnością sami państwo ustalą opinię na ten temat.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#AnetaWilmańska">Na pewno jest tak, że za mało promujemy naszych innowacyjnych przedsiębiorców. Są też jednak dobre przykłady. Zarówno w ubiegłym roku, jak i w tym, odbywa się konkurs „The European Business Awards”. Z 25-u firm w Polsce, które zakwalifikowały się do tego konkursu, 3 z nich, to takie, które uzyskały wsparcie z funduszy strukturalnych. W ubiegłym roku też nasz beneficjent był laureatem tego konkursu. Wśród nagród gospodarczych Prezydenta RP, rozdanych 2 tygodnie temu w Poznaniu, w kategorii „Innowacyjność” i w kategorii „Zielona Gospodarka” mamy beneficjentów z Polski. Mam na myśli firmę Solaris Bus & Coach S.A. i firmę WATT, która jest trzecim na świecie producentem kolektorów. Na pewno chwalenie się nie jest naszą narodową cechą i sądzę, że aby to się zmieniło, trzeba wykonać dużą pracę. Taką rolę widzi dla siebie PARP, która w ciągu ostatnich lat podejmuje wiele działań mających na celu zachęcanie przedsiębiorców do większej aktywności w tak ryzykownym, ale też i ciekawym obszarze, jak działalność innowacyjna, niekoniecznie związana z działalnością badawczo-rozwojową. Była tu przywoływana statystyka pokazująca zmniejszający się udział firm innowacyjnych. Pragnę zwrócić uwagę na to, że jeśli używamy liczb, to zgodnie ze statystyką, mimo drobnej zmiany metodologicznej, działalność badawczo-rozwojowa firm wzrosła o 44%. To pokazuje, że w grupie innowatorów mamy takich, którzy faktycznie się rozwijają i przejawiają w tym obszarze coraz większą aktywność.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#AnetaWilmańska">Chciałam zwrócić uwagę na kwestię porównania administracji publicznej do funduszy Venture Capital. Nie sposób nas porównywać. Działamy wedle innych reguł, mamy inne cele. Celem Agencji są też działania misyjne, nie tylko te bezpośrednio związane z zarabianiem pieniędzy, jak w przypadku VC. Chciałabym przytoczyć dane z ostatniego raportu EVCA za rok 2010, że 93% inwestycji realizowanych przez VC w Polsce dotyczyło wykupów, a więc zupełnie innego poziomu aktywności. Tylko 7% dotyczyło wsparcia firm na wczesnych etapach rozwoju. Zwracam na to uwagę, że również nasze grupy docelowe są inne, więc trudno dokonywać takich porównań i żądać, aby administracja, która nie ma zapisanej w swoich kompetencjach możliwości podejmowania tak dużego ryzyka, ryzyko takie podejmowała. Oczywiście podejmujemy pewne ryzyko razem z naszymi beneficjentami, ale nie jest to taki sam reżim, jak reżim funduszy VC.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#AnetaWilmańska">Jeden z przedmówców był uprzejmy odnieść się do regionów, do wsparcia na poziomie regionalnym. Regiony mają swoje własne programy. Program Operacyjny Innowacyjna Gospodarka jest realizowany centralnie, w całym kraju, a nie przez regiony. Dotykając tematu administracji, nie poświęca się wiele uwagi regionom, a ich rola jest duża. W najbliższym czasie jeszcze będzie rosła. Warto o tym powiedzieć. Zresztą raport nie pokazuje żadnej pozytywnej propozycji działania administracji.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#AnetaWilmańska">Odnosząc się do słów pana profesora, chciałabym stwierdzić, że mamy już pierwsze przykłady, a 20 lat to dużo i mało. Sami państwo piszą o tym, jak zmieniała się przedsiębiorczość na przestrzeni 20 lat. Niemniej, mamy pierwsze przykłady prawdziwej partnerskiej współpracy. Chciałabym powiedzieć o jednym z nich. Agencja wraz z firmami rodzinnymi realizuje partnersko wspólny projekt. Wspieramy firmy rodzinne, te najmniejsze, a stanowią one prawie 40% firm prowadzonych w Polsce. Ta współpraca zaczyna się tworzyć. Będziemy przyglądali się jej efektom i wyciągali wnioski po to, by programować kolejne instrumenty. Raport czyta się dobrze, ale zawiera wiele uproszczeń, na co zwracały już uwagę inne osoby. Kiedy podejmujemy interwencję, nie możemy stosować uproszczeń, dlatego wszystko nie jest tak proste, jak z tego raportu wynika. Jednakże jesteśmy chętni do dyskusji z państwem. Rozmawiamy zresztą nie po raz pierwszy. Trzeba poszukać narzędzi pozwalających tworzyć kulturę innowacji, zwiększać otwartość naszego społeczeństwa na współpracę. Przy tak dużej liczbie mikrofirm, brak współpracy będzie im utrudniał konkurowanie na rynkach globalnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#ZbigniewKamieński">Dobrze jest, gdy dyskusja dotycząca ważnych tematów prowadzona jest w jak najszerszym gronie. Takie opracowania, z zaangażowaniem do nich ludzi mających określone doświadczenia w obszarze innowacyjności, są niezwykle cenne. Jesteśmy otwarci na dyskusje, na konkretne propozycje, które można by zastosować. W tej chwili jesteśmy na etapie finalizowania strategii innowacyjności gospodarki i w trakcie głównego nurtu prac nad dokumentem, który będzie przekładał tę strategię na bardziej szczegółowe rozwiązania, nadające się do wdrożenia, na program rozwoju przedsiębiorstw. Gdybyśmy mogli przeprowadzić z państwem roboczą dyskusję, to może dałoby się uniknąć konieczności tworzenia jakiegoś specjalnego programu, który wynika z państwa przemyśleń. Pewne rzeczy można byłoby już konkretnie zastosować do zestawu mechanizmów, które będą zawarte w programie, o którym mówię, i których celem będzie pobudzanie innowacyjności i tworzenie dla niej jak najlepszych warunków. Wydaje się, że nigdy nie powinno nam brakować chęci do zapoznawania się z innymi poglądami i nawet, jeśli na pierwszy rzut oka coś wydaje się skrótem myślowym, kwestią budzącą wątpliwości z uwagi na zastosowane mechanizmy przekazu, ma być może ukrytą wartość. Nie chcemy stracić szansy przeanalizowania i zastanowienia się nad tym, czy można byłoby coś z tego przedstawianego przez państwa kapitału doświadczeń wykorzystać w praktycznych działaniach. Zapraszamy do współpracy. Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#GrzegorzNapieralski">Dziękuję bardzo. Nim oddam głos zespołowi, to proszę o wypowiedź jeszcze dwie zgłaszające się dyskutantki.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#AnitaWesołowska">Anita Wesołowska, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Ponieważ „głównym bohaterem” tego raportu jest Program Operacyjny Innowacyjna Gospodarka, chciałabym odnieść się do kilku wątków wprost wynikających z tego materiału dla programu. Wielokrotnie mówiono o finansowaniu młodych firm na najwcześniejszym etapie ich rozwoju. Krajowy Fundusz Kapitałowy realizuje projekty, które właśnie polegają na takiej działalności. Myślę, że jakkolwiek można powiedzieć, że program ten nie jest idealny, że być może nie jest idealnie zaprojektowany i idealnie wdrażany, to jednak teza, że PO IG szkodzi polskiej gospodarce i polskiej innowacyjności, jest za daleko idąca. Być może autorzy raportu nie w pełni zapoznali się z narzędziami, które proponuje się w programie. One są bardzo różne, od bezpośredniego wsparcia innowacyjnych pomysłów, a także pomysłów mniej innowacyjnych, po projekty realizowane przez Krajowy Fundusz Kapitałowy, po kreowanie sieci krajowych Aniołów Biznesu – o czym w raporcie była mowa. PKPP „Lewiatan”, który również przywoływano w raporcie, sam był beneficjentem takiego projektu i prowadzi sieć Aniołów Biznesu, wspieraną z PO IG. Nie wiem więc, czy można postawić tezę, że PO IG jest programem szkodzącym innowacyjności i polskiej gospodarce. Znalazłam w tym aporcie kilka ciekawych pomysłów, które, moim zdaniem, można byłoby wykorzystać przy budowaniu kolejnego programu. Trudno powiedzieć, jaki to będzie program i czy będzie wdrażany centralnie, czy regionalnie i przez kogo. Na pewno są w raporcie dobre pomysły do wykorzystania, zwłaszcza w kontekście tego, że UE proponuje nam raczej zwrotne instrumenty wsparcia, zamiast bezzwrotnych dotacji, które dominowały w obecnej perspektywie. Mam nadzieję, że uda nam się skorzystać z pomysłów, które są z życia wzięte i pokazują najlepsze praktyki funkcjonowania innowacyjności w innych krajach.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#AnitaWesołowska">Ponieważ szczególnie zwróciła moją uwagę kwestia podejmowania ryzyka przez administrację publiczną, chciałabym wypowiedzieć się w tej sprawie. Jak słusznie zauważyła pani prezes Wilmańska, administracja publiczna nie jest od podejmowania ryzyka. Przynajmniej nie jest od podejmowania ryzyka w takim zakresie, w jakim podejmują je przedsiębiorcy czy fundusze VC. Dlatego z całą pewnością niektóre nasze instrumenty są na tyle ryzykowne, na ile w reżimie funduszy strukturalnych możemy sobie na to pozwolić. Pewnie jest to ciekawa idea i można by się zastanowić, gdzie ją wykorzystać, ale z całą pewnością nie da się postawić znaku równości pomiędzy ryzykiem, jakie jest w stanie ponieść przedsiębiorca, a ryzykiem, jakie powinna ponosić administracja publiczna, która nie działa biznesowo. O tym powinniśmy pamiętać.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#MałgorzataSkibskaZielińska">Małgorzata Skibska-Zielińska, Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Co do raportu, to powiedziałabym, że ma on pewną wartość dodaną, mianowicie – język, w jakim prezentowane są tezy, które, jak sądzę, są znane z innych raportów. Jest to oczywiście wartość sama w sobie dość istotna, bo być może taki raport będzie lepiej przyjmowany społecznie, lepiej zrozumiana będzie istota pewnych zagadnień.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#MałgorzataSkibskaZielińska">Chciałabym w szczególności odnieść się do pierwszego hasła rekomendacji, czyli do „Go Global”. Jest ono skądinąd słuszne, natomiast trzeba zdawać sobie sprawę z pewnego prostego faktu. Jeżeli mamy „dogonić” poziom innowacyjności krajów zaawansowanych, to trzeba szybciej biec. Już nie mówię o wyprzedzaniu takich krajów w tej dziedzinie. Dlatego próba znalezienia się w perspektywie globalnej w sposób nierozłączny musi być związana z wykorzystaniem badań naukowych i sektora badań naukowych. Pewne podane tu przykłady rozumiem jako przejawy innowacyjności „naturalnej”, albo inaczej sprytu, radzenia sobie w życiu. Niekoniecznie doprowadzą one nas i nasze firmy, na poziom globalny. Aby dotrzeć na ten poziom, trzeba mieć rzeczywiście propozycje, które w sensie technicznym, technologicznym są mocno zaawansowane. W aktualnej strukturze polskiej gospodarki przedsiębiorstwa w niewielkim stopniu dysponują takim zapleczem infrastrukturalnym i kadrami, by wygenerować nowe rozwiązania. Dlatego ten kierunek innowacyjności z wykorzystaniem silnej współpracy z sektorem B+R jest po prostu niezbędny do tego, by zrealizować hasła tego typu.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#MałgorzataSkibskaZielińska">Jedna uwaga odnosząca się do dyskusji o tym, czy i w jakim stopniu administracja, ewentualnie instytucje zarządzające środkami publicznymi, mogą lub chcą ryzykować. Myślę, że to, co koleżanka powiedziała przed chwilą, jest słuszne. Poziom ryzyka, które może ponieść biznes prywatny, w porównaniu z tym, jakie może ponosić instytucja publiczna, jest inny. Niemniej, instytucje publiczne nie są pozbawione tego elementu i starają się w miarę możliwości wprowadzać pewne instrumenty pobudzające innowację. W przypadku NCBiR elementy, które miałyby pobudzać innowacyjność i włączać współpracę przedsiębiorców z sektorem B+R są obecne. Jednym z takich przykładów jest to, że zgodnie z ustawą, w ramach której działa NCBiR, jednym z działań jest pobudzanie przedsiębiorstw do inwestowania w sektor B+R. Staramy się to czynić w ten sposób, że premiujemy przeznaczanie środków na realizację projektów dla przedsiębiorców, którzy ponad poziom wynikający z przepisów o pomocy publicznej, zwiększają własne zaangażowanie w prace B+R.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#MałgorzataSkibskaZielińska">I druga kwestia, już tu podnoszona, czyli sprawa konsorcjów. My nie rozumiemy konsorcjów w taki sposób, że są to tylko konsorcja naukowe, lecz dopingujemy, a wręcz wymagamy, uznając to za jeden z warunków programu, żeby w takich konsorcjach były obecne jednostki naukowe i przedsiębiorcy, którzy byliby stroną zdolną do absorpcji nowych rozwiązań, powstających w wyniku realizacji projektów. Na tym chciałabym zakończyć moją wypowiedź i jeszcze raz podkreślić, że mój głos w dyskusji miał zaznaczyć dwa fakty: że po pierwsze, bez sektora B+R i bez praktycznie zaawansowanych badań stosowanych nie wyobrażam sobie realizacji hasła „Go Global” i po drugie, że nie zgadzam się z tezą, że instytucje publiczne, decydujące o przeznaczeniu środków publicznych, nie robią wszystkiego, co jest w zakresie ich możliwości i oczywiście w granicach prawa, aby iść w dobrym kierunku.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#GrzegorzNapieralski">Dziękuję bardzo. Nim oddam panom głos, pozwólcie, że powiem kilka słów od siebie. Uważam, że ten raport jest znakomity i bardzo dobrze, że powstał. Sądzę, że już odniósł kilka sukcesów. Pierwszy jest taki, że wywołał najciekawszą dyskusję ze wszystkich, jakie dotyczyły omawianych tu raportów. Żaden inny raport nie wywołał bowiem tylu pytań, tylu sugestii, słowem – takiego zainteresowania, jakie wywołał ten dokument i tu, na tej sali, i jakie przejawiało się w korespondencji, która dotarła pod adres mego klubu parlamentarnego. Poza tym raport napisany jest prostym, bardzo ciekawym językiem. Zgadzam się z tym, o czym powiedział pan poseł Waśko, że jest tu kilka takich tez, które zostały omówione skrótowo i jak się je słyszy po raz pierwszy, mogą się wydawać kontrowersyjne, takie bardzo „inne” niż to, co mówimy na co dzień. Jeżeli jednak mówimy o innowacyjności, spoglądamy w przyszłość, to mamy świadomość tego, że wygrywają ci, którzy stawiają się w opozycji do otaczającej nas rzeczywistości i próbują ją kreować inaczej. Oni odnoszą sukcesy. W niektórych wystąpieniach pojawiały się przykłady takich krajów jak Izrael. Omawialiśmy te przykłady, dyskutowaliśmy o tym, co się działo w tych krajach i dlaczego odniosły one sukces. Stało się tak dlatego, że w pewnym momencie ktoś skonstatował: ależ nie, pomyślmy zupełnie inaczej, zbudujmy naszą świadomość całkiem odmiennie. I to się udało. Ten raport obala wiele stereotypów. Możemy o tych zagadnieniach rozmawiać w różny sposób, ale wiele z postawionych tu tez jest, moim zdaniem, bardzo słusznych.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#GrzegorzNapieralski">Z jakiego powodu powstała obradująca tu dziś Komisja? Uznaliśmy bowiem w parlamencie, że problem innowacyjności, nowoczesnych technologii, rozwoju jest w Polsce niedoceniany, że pozostajemy w tyle za innymi krajami. To tradycyjne „paliwo”, które dziś napędza naszą gospodarkę, już się wypala. Tylko innowacyjność może przyśpieszyć rozwój naszego kraju i spowodować, że staniemy się konkurencyjni na globalnym rynku. Mówią to wszyscy od lewa do prawa naszej sceny politycznej, mówią to też eksperci. Dobrze się stało, że ten raport powstał, że na jego temat odbywa się debata. Dobrze, że wskazał bez osłonek wiele różnych problemów, które w Polsce istnieją. Możemy starać się je dzisiaj jakoś łagodzić, ale one są. Nie chciałbym powracać do tez tu postawionych, bo już moi przedmówcy, posłowie, przyznali, że istotnie, tak się rzeczy mają. Ktoś z zaproszonych gości słusznie powiedział, że najważniejsze, abyśmy z tego materiału wyciągnęli właściwe konkluzje. Sukcesem raportu będzie to, że decydenci wyciągną z tego wnioski. Postarajmy się to zrobić, by przyśpieszyć rozwój Polski, bo przecież o to nam wszystkim chodzi. Nie ma między nami sporu, że kierunek jest słuszny.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#GrzegorzNapieralski">Jeszcze raz dziękuję za ten raport i oddaję głos jego autorom.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#JanuszMarszalec">Odniosę się do kilku kwestii. Parokrotnie powracano do koncepcji pracy dzieci. Już mówiłem o tym, że ta praca jest rozumiana zupełnie inaczej, że chodzi o pracę w sensie kreatywnej eksploracji, poznawania świata. Dopowiem nieco, że ten proces pracy w szkole fińskiej przebiega cały czas. Prócz tego, że dzieci pracują w szkole z nauczycielami, to pracują również od klasy 6 lub 7 na rzecz szkoły, tzn. sprzątają szkołę, przygotowują niektóre części posiłków, np. obierają ziemniaki, bo szkoły mają kuchnie, i robią szereg innych rzeczy. Dzieci uczą się pracować na rzecz szkoły. W następnym roku uczą się pracować na rzecz firmy, którą same sobie znajdują, jako wymarzone miejsce swojej przyszłej pracy. W pierwszym roku takiego eksperymentu pracują 3 dni. Mają specjalne zaświadczenie ze szkoły, firma traktuje to zadanie, jako spełnienie obywatelskiej powinności, nie płaci pieniędzy a jedynie daje lunch. W następnym roku dziecko, mając już zaświadczenie i opinię z pracy, pracuje 5 dni w kolejnej firmie, którą sobie wybiera. Proces wchodzenia, eksplorowania tego, co dziecko pasjonuje, poznawania swoich przyszłych potencjalnych miejsc pracy, odbywa się cały czas. To jest praca, ale to też jest nauka. W związku z tym, to nie są jakieś koncepcje zaprzęgnięcia dzieci do ciężkich robót, jakieś wykorzystywanie ich.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#JanuszMarszalec">Zastanawiamy się i dyskutujemy nad wieloma szczegółami, rozważając, co jest doprecyzowane, a co nie jest, z czym się zgadzamy. Wiele rzeczy zostało potraktowanych skrótowo. Chciałbym tylko powiedzieć, że Finlandia, która przez wiele lat w różnych wskaźnikach utrzymuje się bardzo wysoko, znajduje się w pierwszej trójce lub piątce pod względem różnych kryteriów w świecie, od 2 lat wdraża zupełnie nową strategię innowacyjności. Ten kraj, który jest w czołówce światowej, rozumie, że następują zmiany globalne i wewnętrzne zmiany społeczne i dlatego aktualizuje działania, wprowadza nowe. My zastanawiamy się, czy chcemy do czegoś dołączyć, podczas gdy ci, którzy przewodzą, przyśpieszają. Warto o tym pamiętać.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#JanuszMarszalec">Jeśli chodzi o to, że pewne rzeczy nie zostały dopowiedziane, lub że zostały potraktowane zbyt płytko, to proponuję, aby jeśli ktoś z państwa jest szczególnie zainteresowany jakimś tematem, pytać konkretne osoby. Jest bardzo wiele spraw, które kryją się za tymi dwom-trzema zdaniami, za jakąś nazwą, pojawiającą się w raporcie, i nie są to rzeczy abstrakcyjne, które znalazły się tam przypadkowo.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#JanuszMarszalec">I na koniec krótki komentarz. W pełnym raporcie, prócz wspólnej części, każdy z nas ma swoją stronę, na której wyraża swoje poglądy, wskazuje na najpilniejsze sprawy. Przeczytam tylko jeden akapit ze swojej części, stwierdzenie, które dzisiejsza dyskusja w znacznym stopniu potwierdza: Zmiany są trudne i powodują wiele obaw wśród ludzi, wśród instytucji. Nie obejdzie się jednak bez reform, jeśli ma nastąpić zmiana jakościowa. W innym przypadku najlepsi synowie i córki narodu będą skazani na wygnanie do krajów, które te sprawy rozumieją i realizują praktycznie. Dziękuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#AndrzejWodecki">Chciałbym powiedzieć krótko o 3 rzeczach: o misji tego raportu, o młodych osobach i o tym, dlaczego czasami wsparcie finansowe z UE może „zabijać” innowacje.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#AndrzejWodecki">Jeśli chodzi o cele powstania raportu, to dla mnie najważniejszym była inspiracja i w pewnym sensie to się udało. Potwierdził to pan przewodniczący. To determinuje też formę. Brakuje nam żywej debaty publicznej, nie o tym, który polityk opuścił jaką partię i dlaczego, tylko właśnie o innowacjach. To zadecydowało, że forma raportu jest taka, a nie inna i że nie jest to strategia. To nie jest, jak powiadam, bardzo precyzyjna strategia, ale zbiór pewnych inspiracji.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#AndrzejWodecki">Jeśli chodzi o młodych ludzi, to pracując z młodymi przedsiębiorcami, z ludźmi mającymi pomysły, spostrzegłem, że pieniądze z PO IG są poza ich zasięgiem, ponieważ oni nie potrafią napisać wniosku, nie potrafią go obsłużyć, nie mają do tego odpowiednich służb. Po prostu nie mają i już. I zastanawiam się, czy to przypadkiem nie jest dobrze, bo gdyby otrzymali mocne wsparcie na początku, to podejrzewam, że mogłoby to „zabić” ich konkurencyjność. To jest moja najważniejsza obserwacja z tego raportu. Dla mnie osobiście – nie wiem, czy w tej kwestii zespół ze mną się zgadza, wiec podkreślam, że to moja opinia – innowacja nie może być celem samym w sobie. Ona jest środkiem do tego, by podnieść konkurencyjność. Jeśli dajemy firmie środki na innowacje, może się okazać, że ona zmniejszy swoją konkurencyjność, bo przez pierwsze 2 lata będzie miała łagodniejsze, mniej konkurencyjne warunki. A to może ją po prostu „zabić”, gdyż jak skończy się finansowanie, przy mniejszej własnej konkurencyjności, przegra z firmami bardziej konkurencyjnymi. Ta teza przewijała się u wielu naszych rozmówców. Najlepsze biznesy rozwijały się w bardzo trudnych warunkach. Ci, którzy na początku działalności mieli cieplarniane warunki – „umierali”. I to nie są polskie statystyki.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#AndrzejWodecki">W jaki więc sposób pomóc tym młodym przedsiębiorcom, jeśli nie bezpośrednim finansowaniem, obwarowanym wypełnianiem formularzy, rozliczaniem, kontrolami przez 5 lat? Mówię o tym, bo sam przez to przechodziłem. Może takie mechanizmy, o których myślę już są, ale nie jestem tego świadom – to stwierdzenie adresuję do przedstawicieli MRR. Zamiast dawać pieniądze, można tworzyć warunki do rozwoju. Przykładowo: mamy firmę informatyczną, ludzi, którzy marzą o tym, by pisać aplikacje do IPhona czy do IPada. Sam znam takie osoby. By zrealizować swoje marzenie, muszą dysponować oryginalnymi sprzętami McIntosha, na które po prostu ich nie stać. Nie stać ich na kupno tego sprzętu tylko po to, by używając go, napisać te aplikacje. Co zrobiłem? Sam kupiłem im sprzęt McIntosha, na którym mogli zacząć się rozwijać. Można pomyśleć o pewnych ośrodkach, w których stworzy się laboratoria, do których tacy chłopcy legalnie wejdą i popracują na odpowiednim sprzęcie. Tak samo można pomyśleć o stworzeniu pewnych usług „w chmurze”, by zamiast kupować serwery, ludzie mieli dostęp do mocy komputerowej. To są banalne rozwiązania informatyczne. W efekcie nie dofinansowujemy bezpośrednio firm, a „wpuszczamy” te osoby do miejsc, gdzie mogą poeksperymentować. Nie dajemy więc dotacji wprost.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#AndrzejWodecki">Podsumowując: bardzo mocny sygnał ze strony naszych ekspertów zagranicznych jest taki, że tworzenie cieplarnianych warunków dla firmy rozpoczynającej działalność może ją „zabić”, bo osłabnie jej konkurencyjność. Ponadto – i to już moja osobista rekomendacja – koncentrujmy się na tworzeniu warunków do rozwoju, a nie na bezpośrednich wsparciach.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#GrzegorzNapieralski">Ponieważ państwo mówili tu dużo o młodych ludziach, o procesie ich kształcenia, chciałbym poinformować, że w pracach naszej komisji na połowę lipca przewidzieliśmy temat obejmujący informację o kształtowaniu postaw przedsiębiorczych u ludzi młodych. Gdyby zespół chciał uczestniczyć w obradach, to serdecznie zapraszam. Jak widać, był to bardzo popularny wśród dyskutantów wątek raportu, wywołujący wiele pytań. Chcielibyśmy rozszerzyć tę problematykę i poświęcić jej obrady Komisji.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#GrzegorzNapieralski">Serdecznie dziękuję za przygotowanie i prezentację raportu, za gorącą dyskusję, za ciekawe wypowiedzi i pytania. Na tym kończymy realizację tego punktu porządku obrad.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#GrzegorzNapieralski">Państwo pozwolą, że przejdziemy do omówienia kolejnego punktu. Dotyczy on wniosków Komisji, które przekażemy Najwyższej Izbie Kontroli. Jeśli chodzi o propozycje naszych tematów, to wpłynęły dwie propozycje: od pana posła Czarneckiego i od pana posła Wity. Wszyscy państwo te propozycje otrzymali. Jeśli nie byłoby sprzeciwu, przyjęlibyśmy je do realizacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#TadeuszWita">Panie przewodniczący, przedstawiłem ten temat opisowo, teraz jest już doprecyzowany.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#GrzegorzNapieralski">Panie pośle, pani sekretarz już to uczyniła.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#TadeuszWita">Poprawiłem swoją propozycje, ale jeśli pani sekretarz już ją przygotowała, to świetnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#GrzegorzNapieralski">Jeśli nie będzie sprzeciwu ani innych propozycji, to uznam, że Komisja zaakceptowała te, które państwo otrzymali. Nowych propozycji nie zgłoszono, sprzeciwu nie słyszę, zatem przyjęliśmy zaproponowane tematy.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#GrzegorzNapieralski">Szanowni państwo, dziękuję bardzo wszystkim. Informuję, że protokół z dzisiejszego posiedzenia Komisji będzie wyłożony do wglądu w sekretariacie Komisji.</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#GrzegorzNapieralski">Wyczerpaliśmy porządek dzienny dzisiejszych obrad – zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>