text_structure.xml
158 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#KrzysztofJurgiel">Otwieram wyjazdowe posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Stwierdzam kworum. Porządek dzienny posiedzenia został państwu doręczony.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#KrzysztofJurgiel">Czy ktoś ma uwagi do zaproponowanego porządku obrad?</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#KrzysztofJurgiel">Nie widzę zgłoszeń.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#KrzysztofJurgiel">W takim razie przystępujemy do jego realizacji.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#KrzysztofJurgiel">Komisja kolejny raz zajmuje się sytuacją na rynku trzody chlewnej. Rząd już kilkakrotnie przedstawiał informacje w tej sprawie. Podejmowane są różne działania, ale problemy nie zostały do końca rozwiązane. Przed nami wiele do zrobienia. Rząd nad tym pracuje. Być może pojawią się nowe możliwości związane z reformą wspólnej polityki rolnej.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#KrzysztofJurgiel">Witam wszystkich przedstawicieli ogólnopolskich i regionalnych organizacji rolniczych. Myślę tutaj o izbach rolniczych, ośrodkach doradztwa rolniczego, stowarzyszeniach i zrzeszeniach zajmujących się produkcją trzody chlewnej.</u>
<u xml:id="u-1.6" who="#KrzysztofJurgiel">Proponuję, abyśmy rozpoczęli obrady od wysłuchania informacji, którą przedstawi pan minister Jan Ardanowski. Następnie chcielibyśmy usłyszeć wypowiedzi przedstawicieli organizacji rolniczych, bo taki jest właściwie cel wyjazdowego posiedzenia komisji. W ten sposób rząd będzie miał możliwość wysłuchania państwa postulatów, wniosków czy propozycji. Swoje uwagi można również przekazywać na piśmie do prezydium Komisji.</u>
<u xml:id="u-1.7" who="#KrzysztofJurgiel">Bardzo proszę o zabranie głosu pana ministra Jana Ardanowskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JanArdanowski">Cieszę się, że dochodzi do poważnej debaty na temat przyszłości produkcji mięsa wieprzowego w Polsce. Dobrze, że takie spotkanie odbywa się z udziałem samych zainteresowanych, to jest rolników, w województwie, które jest zagłębiem, jeśli chodzi o produkcję trzody chlewnej. Wielkopolska razem z województwem kujawsko-pomorskim zdecydowanie przodują w tym kierunku produkcji. Z niego utrzymuje się wiele tysięcy rodzin. Wszystkie wahania na rynku trzody chlewnej są bardzo dokuczliwe przede wszystkim właśnie na tym terenie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#JanArdanowski">Są tutaj obecni przedstawiciele organizacji rolniczych, samorządów, Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus” oraz rolnicy, którzy protestowali w Wielkopolsce. Myślę, że to będzie otwarta i uczciwa debata. Zastanówmy się, co robić, by w miarę możliwości prawnych i organizacyjnych uregulować rynek trzody chlewnej.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#JanArdanowski">Sytuacja na rynku wieprzowiny jest wszystkim znana. Siedzą tutaj fachowcy, którzy zajmują się produkcją trzody chlewnej i wiedzą, jak zachowują się rynki. Cechują je zmienność i sezonowość. Tak jest na całym świecie. Jednocześnie od wielu lat można przewidzieć, kiedy wystąpi „górka świńska”. Niemniej jednak to się zdarza i powoduje napięcia społeczne oraz protesty na drogach. Często ktoś próbuje zbić kapitał polityczny na bazie niezadowolenia rolników. To zjawisko występuje cyklicznie od wielu lat.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#JanArdanowski">Chciałbym powiedzieć, jakie doraźne działania zostały podjęte w ostatnich miesiącach, aby poprawić sytuację na rynku trzody chlewnej. Chociaż o wiele bardziej istotna jest odpowiedź na pytanie, jakie działania długofalowe należy podjąć, abyśmy nie musieli przeżywać kolejnej „górki świńskiej” za kilka miesięcy, co łatwo można przewidzieć analizując pewne zjawiska gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#JanArdanowski">Na dzisiejsze posiedzenie przyjechała ze mną pani Joanna Łątkowska z Departamentu Rynków Rolnych w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, która reprezentuje Polskę w komitecie zarządzającym do spraw wieprzowiny. Jeśli będą jakieś pytania o nasze relacje z Komisją Europejską, to jesteśmy przygotowani, aby na nie odpowiedzieć. Możemy również powiedzieć, jak w innych krajach Unii Europejskiej rolnicy organizują rynki trzody chlewnej. Regulacje, które występują w kilku państwach Europy Zachodniej, zostały stworzone przez samych rolników, a nie przez rządy czy Komisję Europejską. Wśród nas jest również dr Janusz Związek, zastępca głównego lekarza weterynarii, który omówi problematykę zwalczania chorób zakaźnych. Chodzi między innymi o program zwalczania choroby Aujeszky’ego.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#JanArdanowski">To, że na naszym rynku wystąpi nadwyżka mięsa wieprzowego, nie było dla nikogo zaskoczeniem. Zdziwieni nie powinni być przynajmniej ci, którzy profesjonalnie zajmują się rynkiem trzody chlewnej. Dlatego rząd już od października ubiegłego roku informował Komisję Europejską o sytuacji na tym rynku. Prosiliśmy o uruchomienie unijnych instrumentów interwencyjnych w postaci dopłat do prywatnego przechowywania oraz refundacji eksportowych. Wnioski były składane podczas posiedzeń komitetu zarządzającego do spraw wieprzowiny w Brukseli 10 października, 22 listopada, 12 grudnia 2006 r. oraz 7 lutego i 21 marca 2007 r. W dniu 29 listopada 2006 r. minister rolnictwa i rozwoju wsi skierował do pani komisarz Mariann Fischer Boel pismo, w którym prosił o pilne wprowadzenie dopłat do prywatnego przechowywania oraz dopłat do eksportu. W uzasadnieniu napisano, że wdrożenie tych instrumentów jest konieczne celem poprawy zaistniałej sytuacji. Wspomniano także o zamknięciu rynków w Rosji i na Ukrainie.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#JanArdanowski">A zatem odpowiednie informacje dotarły zarówno do komitetu zarządzającego jak i do pani komisarz. Następnie, 19 grudnia 2006 r. podczas posiedzenia Rady Ministrów Unii Europejskiej do spraw rolnictwa i rybołówstwa minister rolnictwa i rozwoju wsi kolejny po raz kolejny poinformował o bardzo trudnej sytuacji polskich producentów żywca wieprzowego i ponownie wystąpił o wprowadzenie wyżej wymienionych instrumentów. Pani komisarz Mariann Fischer Boel w imieniu Komisji Europejskiej odpowiedziała, że sytuacja na europejskim rynku wieprzowiny nie daje podstaw do uruchomienia tego typu form wsparcia.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#JanArdanowski">Podejrzewaliśmy, że duże zakłady przetwórcze postępują nieuczciwie i że doszło do zmowy cenowej. W związku z tym 22 grudnia 2006 r. wystąpiliśmy do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o przeprowadzenie odpowiedniej kontroli. We wniosku poprosiliśmy o zbadanie, czy zachowania przedsiębiorców prowadzących skup żywca wieprzowego są zgodne z warunkami konkurencji i nie mają charakteru nadużyć. W odpowiedzi prezes UOKiK poinformował, że rynki rolne są stale monitorowane przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i obecnie trudno się dopatrzyć nadużyć zniekształcających lub ograniczających konkurencję na rynku wieprzowiny. Ponadto stwierdził, że w ostatnim półroczu do prezesa UOKiK nie wpłynęły sygnały przedsiębiorców dotyczące zakłóceń konkurencji.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#JanArdanowski">W tym czasie sytuacja na rynku trzody chlewnej dramatycznie się pogarszała. W związku z tym podjęliśmy bardzo trudną decyzję, z której do dzisiaj musimy się tłumaczyć przed Komisją Europejską. Nie mogliśmy uruchomić skupu interwencyjnego, ponieważ zabraniają tego przepisy Unii Europejskiej. Możliwe było natomiast uruchomienie skupu w celu odnowienia rezerw państwowych. Jak wiadomo, zajmuje się tym Agencja Rezerw Materiałowych, która odpowiada za rezerwy strategiczne państwa. Takie działania wymagają powiadomienia Komisji Europejskiej. Zastosowaliśmy tę procedurę i uruchomiono odpowiednie środki z rezerw państwowych. Komisja Europejska ostrzegła nas, że zakupy będą dokładnie monitorowane w celu ustalenia, czy nie jest to interwencja rynkowa, której nie wolno prowadzić w Unii Europejskiej. Przedstawiliśmy wówczas szereg argumentów przemawiających za koniecznością odnowienia rezerw państwowych. Napisaliśmy, że prawie czterdziestomilionowe państwo powinno posiadać strategiczne zapasy żywności na wypadek wystąpienia różnych nieszczęść. Nasi poprzednicy doprowadzili do prawie całkowitego zlikwidowania rezerw, a my będziemy je odbudowywać w ciągu najbliższych kilku lat. Rozpoczynamy od wieprzowiny. W dwóch transzach Agencja Rezerw Materiałowych zakupiła 23 tys. ton półtusz. Odbywało się to w drodze przetargów, w których mogły uczestniczyć zakłady posiadające odpowiednie uprawnienia. Z firm, które zgłosiły chęć uczestniczenia w tej operacji, zostały wybrane wszystkie gwarantujące poprawne przeprowadzenie skupu. Pojawiały się zarzuty, że nierównomierna była sieć zakładów prowadzących skup dla Agencji Rezerw Materiałowych, że w jednym województwie działa kilka firm a w innym żadna. Nie mamy możliwości zmuszenia zakładu do prowadzenia skupu, jeśli jego właściciel tego nie chce. Może zdradzam tutaj sekrety negocjacji, ale było tak, że w pewnym momencie prosiliśmy właścicieli firm, aby przystąpili do skupu. Oni twierdzili, że w dalszym ciągu jest to dla nich mało opłacalne.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#JanArdanowski">Chciałbym państwa poinformować, że przetarg wyłaniający uczestników skupu odbywał się pod kontrolą oficerów Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Musieliśmy mieć pewność, że przy wyborze firm nie będzie żadnych nadużyć.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#JanArdanowski">W tej chwili sytuacja na rynku trzody chlewnej jest stabilna, ale nikogo to nie cieszy, ponieważ nastąpiło to w sposób naturalny. Po prostu skończyła się „górka świńska”. Mam przed sobą zestawienie dzisiejszych cen wieprzowiny w całej Polsce i mogę je za chwilę przedstawić. A zatem sytuacja jest już stabilna, ale wielu rolników, którzy sprzedawali świnie w okresie nadwyżki, poniosło znaczne straty. Tych strat w żaden sposób nie uda się teraz odrobić. Z całej Polski napływają informacje, że na rynku zaczyna brakować świń, a ceny żywca przekroczyły 4 zł za kg. Jednych to cieszy, innych martwi. Znaczący wzrost cen jest początkiem następnego cyklu, który zakończy się kolejną nadwyżką na tym rynku.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#JanArdanowski">Dlatego chciałbym teraz opowiedzieć o działaniach długofalowych, które są znacznie ważniejsze od doraźnych interwencji rynkowych. Takie interwencje psują rynek, a ponadto trudno się potem wytłumaczyć przed Komisją Europejską z ich stosowania.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#JanArdanowski">Pojawiają się opinie, że Polska oprócz mięsa powinna sprzedawać więcej żywych zwierząt. To jest sprzeczne z teoriami, które były głoszone jeszcze kilka lat temu. Do tej pory powtarzano, że strategicznym celem kraju jest sprzedaż półtusz, mięsa, bądź jego przetworów, to jest tych elementów, przy których oprócz uzyskania dobrych cen za surowiec otrzymuje się jeszcze jakąś wartość dodaną. Chodzi o to, aby nie sprzedawać zwierząt na przykład do zakładów w Niemczech, żeby potem po przetworzeniu zarabiali na tym tamtejsi przedsiębiorcy. Mimo to w Polsce zaczęto się domagać poszukiwania rynków zbytu dla żywych zwierząt. Chciałbym państwa poinformować, że mamy dodatni bilans, jeśli chodzi o eksport mięsa i żywca wieprzowego. Sprzedajemy za granicą dużo więcej mięsa i zwierząt niż sprowadzamy do kraju. W ciągu pierwszych czterech miesięcy 2007 r. eksportowaliśmy 76 tys. ton, a importowaliśmy 54 tys. ton. A zatem mamy dodatnie saldo w wysokości 22 tys. ton. Jeśli chodzi o obrót żywymi zwierzętami, to saldo wynosi ponad 13 tys. ton, co w przeliczeniu daje około 140 tys. sztuk tuczników.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#JanArdanowski">Aby zwiększyć liczbę eksportowanych żywych zwierząt Polska musi uzyskać status kraju wolnego od chorób zakaźnych. Musimy wyeliminować przynajmniej te choroby, które uniemożliwiają sprzedaż żywych zwierząt. Jeśli państwo pozwolicie, za chwilę dr Janusz Związek przedstawi wszystkie działania, które podjęliśmy w celu uwolnienia kraju od choroby Aujeszky’ego, która w tej chwili stanowi główny pretekst ograniczania sprzedaży żywych tuczników na rynkach innych krajów Unii Europejskiej. Nie chcę być złym prorokiem. Przypuśćmy, że Polska olbrzymim kosztem uwolni się od choroby Aujeszky’ego. Wówczas należy się spodziewać kolejnych pretekstów. Jest to forma obrony interesów producentów trzody chlewnej z pozostałych krajów członkowskich. Choroba jest jedynie pretekstem, który pozwala chronić tamte rynki. Wszyscy wiemy, że choroba Aujeszky’ego w Polsce występuje w bardzo niewielkim zakresie i tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia gospodarczego. Jednak brak realizacji programu zwalczania tej choroby stanowi argument, który jest wykorzystywany przez naszych unijnych partnerów.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#JanArdanowski">Na podstawie analizy produkcji trzody chlewnej w innych krajach, które przodują w Europie w tej dziedzinie, czyli w Danii, części Francji i Niemiec można powiedzieć, że podstawą stabilizacji rynku są dobrze zorganizowane grupy producentów na przykład w postaci spółdzielni. Rolnicy organizują się w grupy w celu poprawy jakości, czy wspólnego zakupu środków do produkcji. Natomiast marketingiem zajmują się duże zrzeszenia grup producentów. Myślę, że obecni tutaj producenci trzody chlewnej doskonale wiedzą, jak jest zorganizowany ten rynek w Europie Zachodniej. Między innymi dlatego podjęliśmy starania, aby doprowadzić do integracji poziomej rolników zajmujących się produkcją żywca wieprzowego. Chodzi o to, aby wzmocnić i rozwinąć tworzenie grup producentów rolnych. Zdaję sobie sprawę z tego, że część rolników traktuje te struktury jako zło konieczne, jako nieuzasadniony przymus. Rolnicy mówią, że produkcja powinna im się opłacać w gospodarstwach indywidualnych, więc niechętnie tworzą grupy producenckie. Wielu rolników zaczyna jednak dostrzegać, że grupa może być szansą na wzmocnienie pozycji pojedynczego gospodarstwa. Dlatego kilka miesięcy temu, na wniosek ministra rolnictwa i rozwoju wsi zmieniono ustawę dotyczącą grup producentów rolnych. W wyniku nowelizacji, między innymi, zniesiono dla grup podatek dochodowy od osób prawnych. To jest bardzo ważne rozwiązanie o znaczeniu historycznym. Chodzi o podatek od obrotu surowcami pochodzącymi z gospodarstw członków grupy. Zgodnie z zapisami nowej ustawy, grupy producenckie nie płacą również podatku od wszystkich nieruchomości bez względu na to, czy to są stare, przejęte obiekty, czy nowe, wybudowane przez członków grupy.</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#JanArdanowski">Trzecie rozwiązanie ma zachęcać do tworzenia grup małe spółdzielnie zrzeszające indywidualnych rolników. Jeśli oni chcieliby utworzyć grupę, bo prowadzą jednolitą produkcję – na przykład trzody chlewnej – to można to robić w ramach tej spółdzielni upraszczając wszystkie przepisy rejestracyjne. Myślę, że w Polsce już nie będzie bardziej sprzyjających rozwiązań sprzyjających tworzeniu grup producentów rolnych. Te przepisy są optymalne także w skali Europy. Niezależnie od tego, w nowym Programie rozwoju obszarów wiejskich na lata 2007–2013 przewidziano 150 mln euro bezpośredniego wsparcia dla grup producenckich, w tym dla producentów trzody chlewnej.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#JanArdanowski">Jednocześnie zastanawiamy się, w jaki sposób doprowadzić do integracji pionowej producentów żywca i odbiorców surowca. Chodzi o uzyskanie opłacalności całej branży rozumianej jako zbiór podmiotów zajmujących się produkcją od wytworzenia surowca do gotowego produktu trafiającego na stół. Nie może być tak, że poszczególne ogniwa tego łańcucha (rolnicy, pośrednicy, przetwórcy, handel) próbują się wzajemnie „ogrywać”. Kiedy spada pogłowie świń, ceny rosną, a odbiorcy próbują wymóc na producentach korzystniejsze warunki dostaw.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#JanArdanowski">Chcemy doprowadzić do integracji pionowej, czyli do powiązania rolników z odbiorcami. Niestety, na początku lat dziewięćdziesiątych, czyli w momencie rozpoczęcia procesu transformacji, nie pozwolono, aby rolnicy stali się współwłaścicielami zakładów ubojowych i przetwórczych. Jeśli nawet otrzymywaliśmy jakieś akcje jako dostawcy, to najczęściej nie miały one żadnej wartości. W związku z tym mamy sytuację, w której producenci żywca są rozproszeni, natomiast na rynku dominują duże zakłady prywatne. Wiem, że w województwach wielkopolskim i kujawsko-pomorskim izby rolnicze podjęły decyzję o integrowaniu grup producentów. Cieszę się, że podjęto taką inicjatywę. Jeśli powstanie podmiot produkujący powyżej 500 tys. do 1 mln tuczników może stać się elementem stabilizującym rynek. Takim przedsięwzięciom można tylko przyklasnąć.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#JanArdanowski">Jeżeli chodzi o integrację pionową, to rozmowy są prowadzone zarówno z rolnikami, jak i przetwórcami. Niedawno spotkałem się z przedstawicielami największych zakładów przetwórczych w Polsce. Byli to reprezentanci Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso” oraz Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP. Próbowałem zrozumieć, dlaczego te organizacje nie są zainteresowane taką integracją, skoro często powtarzają, że byłaby ona dla nich bardzo korzystna. Wydaje się, że w dalszym ciągu funkcjonuje przekonanie, że tak zwany wolny rynek jest dla przetwórców lepszy niż trwałe powiązania z dostawcami. Zresztą część przetwórców bardzo mocno podkreśla, że podejmowała działania zmierzające do tworzenia grup producenckich, ale rolnicy nie odpowiedzieli na tę ofertę. Miałem bardzo trudną rozmowę z panem Maciejem Dudą. Na podstawie informacji, które otrzymałem od rolników z Wielkopolski, zarzuciłem mu, że jego firma nie jest zainteresowana tworzeniem powiązań z rolnikami zajmującymi się produkcją trzody chlewnej. Odpowiedział, że wielokrotnie podejmował starania o stworzenie takich struktur. Nawet, jeśli kiedyś wokół tych zakładów tworzono grupy, to w momencie zaistnienia lepszej koniunktury rolnicy i tak sprzedawali tuczniki innym odbiorcom, bo proponowali o 10 lub 20 gr więcej. Nie weryfikowałem tych informacji. Trudno mi powiedzieć, czy zakład, w stosunku do którego rolnicy zgłaszają tak wiele uwag, podejmował działania zmierzające do stworzenia powiązań z producentami surowca. Wydaje się, że w obecnej sytuacji istnieje potrzeba ścisłej współpracy rolników z przedstawicielami zakładów przetwórczych, czyli ze Związkiem Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso”, ale przede wszystkim ze Stowarzyszeniem Rzeźników i Wędliniarzy RP. Chodzi o to, aby wreszcie zbudować zaplecze surowcowe dla zakładów przetwórczych.</u>
<u xml:id="u-2.19" who="#JanArdanowski">Kolejna kwestia dotyczy umów kontraktacyjnych. Trudno w tej chwili dociekać, kto na początku lat dziewięćdziesiątych doprowadził do tego, że takie umowy zostały zakwestionowane przez obie strony. Chciałbym przypomnieć, że wówczas wielu rolników uważało, że umowy kontraktacyjne niepotrzebnie wiążą producentów rolnych. Sądzono, że taka umowa nie przynosi żadnych korzyści, bo w przypadku niedoboru żywności producent zawsze był w uprzywilejowanej pozycji i zawsze uzyskiwał na rynku dobrą cenę. Nie zapominajmy jednak o tym, że umowa kontraktacyjna obowiązywała również w trudniejszych czasach, gdy surowiec trzeba było sprzedawać taniej. Skoro jednak jest zapotrzebowanie na takie umowy, to w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi we współpracy z Radą Gospodarki Żywnościowej reprezentującą przetwórców, przy udziale Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus” oraz Krajowej Rady Izb Rolniczych zostały przygotowane wzory umów dla wszystkich typów produkcji w Polsce, w tym dla produkcji wieprzowiny. Te projekty są zawieszone na stronie internetowej Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, są powszechnie dostępne. Pojawił się jednak pewien problem. Zdaniem producentów surowca, dostawców, w umowie powinna być zawarta cena, natomiast przedstawiciele zakładów przetwórczych twierdzą, że nigdy się na to nie zgodzą na tak niestabilnym rynku, na którym się wszystko diametralnie zmienia w ciągu kilku miesięcy.</u>
<u xml:id="u-2.20" who="#JanArdanowski">W tej sytuacji zaproponowaliśmy rozwiązanie, które od wielu lat jest stosowane w Niemczech. Przy zespole roboczym do spraw wieprzowiny, gdzie są reprezentowani zarówno producenci jak i przetwórcy, została powołana komisja cenowa, która raz w tygodniu ustalałaby rekomendowaną cenę. Oczywiście, odbywałoby się to przy uwzględnieniu cen rynkowych, przewidywanych zmian związanych z podażą i popytem, sytuacji międzynarodowej, kosztów produkcji, cen pasz itd. Niestety, ten mechanizm w dalszym ciągu nie funkcjonuje dobrze, ponieważ został zakwestionowany przez zakłady przetwórcze, a szczególnie przez Związek Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso”. Przedstawiciele tego związku chcą, aby w umowie było napisane, że ewentualnie mogą wziąć pod uwagę rekomendowaną cenę. A zatem, nie byłoby żadnego elementu, który stabilizowałby cenę. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie wiem, w jaki sposób można rozwiązać problem funkcjonowania komisji cenowej w sposób satysfakcjonujący zarówno dla producentów trzody chlewnej, jak i dla zakładów przetwórczych.</u>
<u xml:id="u-2.21" who="#JanArdanowski">W Programie rozwoju obszarów wiejskich na lata 2007–2013 została wprowadzona zasada, że dopłaty do inwestycji w przetwórstwie, czyli na przykład sfinansowanie części kosztów modernizacji zakładu, będą uzależnione od tego, czy dany zakład podpisał umowy kontraktacyjne z rolnikami. Jeśli właściciel firmy chce uzyskać zwrot części kosztów (od 25 do 40%), będzie to możliwe tylko po zakontraktowaniu dostaw u rolników. Jeżeli zakład chce otrzymać dodatkowe 10% zwrotu kwalifikowanych kosztów inwestycji, uzyska te środki pod warunkiem zakupu surowca od grup producentów rolnych. Chcemy, aby to przetwórcom zaczęło zależeć na tworzeniu grup producenckich. W tej chwili jest zupełnie odwrotnie – zakładom przetwórczym zależy na tym, aby takie grupy nie powstawały. Chodzi o to, aby rozbić chłopską solidarność. Często stosuje się nawet ceny dumpingowe, żeby wybrać co lepszych producentów i w ten sposób zapobiec utworzeniu grupy.</u>
<u xml:id="u-2.22" who="#JanArdanowski">Minister rolnictwa i rozwoju wsi podjął decyzję, że będzie budował własny, rolniczy system promocji artykułów rolno-spożywczych na zagranicznych rynkach. Polska od wielu lat buduje system promocji całej gospodarki. Zajmują się tym Ministerstwo Gospodarki oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Efektów tego działania, niestety, nie widać. W związku z tym podjęliśmy decyzję o rozszerzeniu uprawnień Agencji Rynku Rolnego. ARR będzie się zajmowała promocją polskiej żywności na wszelkiego rodzaju targach i wystawach, w szczególności na terenie Europy Wschodniej i Azji. To są rynki, na których możemy jeszcze próbować ulokować naszą wieprzowinę. Mówię o tym dlatego, aby pokazać, że jest olbrzymia determinacja wypromowania polskiego mięsa za granicą.</u>
<u xml:id="u-2.23" who="#JanArdanowski">Chciałbym prosić tych z państwa, którzy będą zabierali głos w dyskusji, aby nie mówić tylko o tym, co jest złe. Wszyscy, którzy zajmują się produkcją trzody chlewnej, wiedzą, że na tym rynku problemy występują od wielu lat. Proszę nam wskazać, jakie działania możemy podjąć, aby utrzymać wysoką pozycję produkcji trzody chlewnej w Polsce. To zawsze była siła naszego rolnictwa i musimy się starać je obronić.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#KrzysztofJurgiel">Otwieram dyskusję. Kto z państwa chciałby zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WładysławPiasecki">Od wielu lat przysłuchuję się debatom dotyczącym nadwyżek na rynkach rolnych. Musimy sobie zdać sprawę z tego, że Polska jest specyficznym krajem, jeśli chodzi o produkcję rolną. Porównywanie naszej sytuacji do innych krajów starej Unii Europejskiej nie ma większego sensu. W Polsce tylko 20% produkcji ma charakter rynkowy, w krajach piętnastki to jest 70%. Pan minister Jan Ardanowski mówił o konieczności tworzenia powiązań pionowych. To jest bardzo ważna kwestia, ale tego nie uda się zrobić, jeśli nie ukierunkuje się rolnictwa na sprzedaż produktów na rynku. Dlatego tak istotne jest tworzenie grup producentów rolnych. Dziękujemy parlamentarzystom za zmianę ustawy dotyczącej grup producenckich. Początkowo przepisy były dla nas bardzo niekorzystne. Teraz jest niewiele lepiej. Nie chodzi o rozwiązania prawne dotyczące podatku dochodowego. Dużą przeszkodą jest sam sposób rejestracji i długotrwałość tego procesu. To jest poważny kłopot na samym początku, bowiem tu chodzi o spółdzielnie lub spółki kapitałowe. Rolnicy nie są jeszcze mentalnie przygotowani do tego typu rozwiązań. Zakładając spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością przechodzi się gehennę. To jest notariusz, umowa wstępna, rejestracja w Krajowym Rejestrze Sądowym i uzyskanie REGONU. Ponadto trzeba założyć konto w banku i prowadzić pełną księgowość – jak państwo wiecie, tego rodzaju spółka musi prowadzić pełną księgowość. Na końcu następuje rejestracja w urzędzie marszałkowskim oraz w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#WładysławPiasecki">Drugim mankamentem przy tworzeniu grupy, szczególnie zajmującej się produkcją wieprzowiny lub drobiu, jest stosunkowo niskie dofinansowanie w ciągu pierwszych pięciu lat działalności. Chodzi o kwotę około 400 tys. euro. W tej sytuacji pięciu lub sześciu rolników tworzy grupę producencką. Przy dużej produkcji taka liczba członków wystarczy, aby otrzymać maksymalne dofinansowanie. Wydaje się, że jeśli to pozostanie w tej skali, efekt funkcjonowania takiej grupy za pięć lat będzie zupełnie niewidoczny. Po tym okresie można rozwiązać spółkę lub zawiesić działalność. W ten sposób nie osiągniemy zamierzonego celu, czyli koncentracji produkcji i zorganizowania rolników. Proponuję zatem, abyśmy się zastanowili nad górną granicą dofinansowania. Niech to będzie uzależnione od wielkości obrotu grupy.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#WładysławPiasecki">Chciałbym, abyście się państwo zastanowili nad jeszcze jednym rozwiązaniem. Jak już mówiłem, obecne tworzone grupy są hermetyczne, bowiem przy dofinansowaniu rzędu 400 tys. euro nie opłaca się przyjmować większej liczby członków. Można przecież założyć dziesięć grup i uzyskać dziesięć razy więcej pieniędzy. Czy w tej sytuacji nie należałoby się zastanowić nad tworzeniem zrzeszeń grup producenckich? Grupy sprawdzają się, jako forma działalności, w przypadku produkcji polowej, czyli na przykład upraw rzepaku i zboża, natomiast nie są korzystne dla producentów drobiu i trzody chlewnej. Ograniczone są wysokością dofinansowania i dlatego po upływie pięciu lat prawdopodobnie będą rozwiązywane.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#WładysławPiasecki">Od wielu lat mówimy o trudnej sytuacji na rynku trzody chlewnej, a nikt nie zauważył, że należy skupić ubój w dużych zakładach. W Polsce są tysiące małych ubojni, które żonglują rynkiem. Robią z rolnikami, co chcą. Zakład, który potrzebuje 20–30 tuczników do uboju, nie będzie zainteresowany zawieraniem długoterminowych umów. Firma, która musi kupić codziennie 2 tys. świń, nastawiona na przetworzenie mniej więcej równych sztuk, nie może kupować po kilkadziesiąt zwierząt różnej wielkości od różnych dostawców. Wtedy nie byłoby uboju, bo cały czas trzeba by było przestawiać maszyny. Nie mówię o masarniach. Takie zakłady mogą być małe, mogą funkcjonować w małych miejscowościach. Wydaje się jednak, że przepisy wymuszające ubój w dużych zakładach, bardzo by pomogły rolnikom a szczególnie grupom producentów.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#WładysławPiasecki">Kolejna kwestia dotyczy promocji. Wczoraj otrzymałem folder reklamujący mięso z Belgii. Każdy, kto się w Polsce zajmuje rolnictwem, otrzymuje takie materiały z Holandii, Belgii i innych miejsc Europy. Można tutaj przeczytać, że zachodni producenci oferują polskim odbiorcom bardzo dobre warunki handlowe – otwierają linie kredytowe w wysokości 2–3 mln zł dla zakładów, które chcą kupować od nich mięso. Proponują też bardzo korzystne ceny. Proszę zobaczyć, ile wysiłku wkłada się w to, aby zdobyć polski rynek.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PiotrKasprzak">Chciałbym powiedzieć, że to posiedzenie Komisji jest spóźnione o 3–4 miesiące. Szkoda, że nie przyjechaliście państwo do Wielkopolski, gdy były blokady dróg, gdy żywiec wieprzowy skupowano po 2,80–2,90 zł za kg. Dzisiaj państwo przyjeżdżacie, gdy żywiec jest po 3,60 zł za kg. O czym tu dyskutować? O przyszłości, o koncepcjach? Ponownie zaczynamy rozmawiać o grupach producenckich. Tak będzie do czasu, gdy znowu dojdzie do spadku cen trzody chlewnej i wtedy może znowu ktoś wypłynie na fali protestów, następny minister rolnictwa i rozwoju wsi, który będzie twierdził, że zna się na trzodzie chlewnej i zna te mechanizmy.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PiotrKasprzak">Czy polskie władze w ogóle panują nad tym, co się dzieje na rynku wieprzowiny? Jak to jest, że do portu wpływa pięćdziesięciotysięcznik z mrożonym mięsem? Skąd to mięso przywieziono? Kto je kupił? Co to było za mięso? Ci, co to wozili, mówili, że to jest coś między wołowiną a wieprzowiną. To było jakieś 3 tygodnie temu. Mięso rozwożono tirami do dużych sieci handlowych, masarni etc.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PiotrKasprzak">Jak to możliwe, że z Danii i Holandii do Polski przywozi się od 1 do 3 mln sztuk warchlaków? Czy to są mechanizmy, które mają regulować produkcję trzody chlewnej w naszym kraju? Gdzie jest polityka państwa? W tej chwili nie widzę, aby ktoś realizował politykę zmierzającą do poprawy sytuacji producentów. Mówi się o różnych działaniach, ale to są tylko puste słowa. Za tym nie idą konkretne czyny.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PiotrKasprzak">Osobiście czuję się oszukany przez Unię Europejską. Gdy Polska przystępowała do Unii Europejskiej i odbywało się referendum, tłumaczyłem rolnikom, że po akcesji nie będzie nadwyżek na rynku trzody chlewnej a cena wieprzowiny będzie stabilna, bo w momencie spadku cen uruchamiane są instrumenty interwencyjne, jak na przykład dopłaty do eksportu. Mieliśmy sztuczną górkę świńską, bo kiedy tuczniki były po 2,80 zł za kg i zadzwoniło się do jakiegokolwiek zakładu mięsnego, to odbierano każdą liczbę zwierząt w ciągu najdalej dwóch dni. Jak zatem można mówić o nadwyżce na rynku?</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#PiotrKasprzak">Generalnie jestem zażenowany tą sytuacją. Blokowaliśmy drogi. Pisaliśmy petycje – pierwszą na początku grudnia 2006 r. Do dzisiaj nie otrzymałem odpowiedzi. W piśmie skierowanym do ministra rolnictwa i rozwoju wsi próbowaliśmy przestrzec, do jakiej sytuacji może dojść na rynku trzody chlewnej. Dokument został wysłany także do premiera i innych dostojników państwowych. Wszyscy nas ignorują. Przyjeżdżają tylko wtedy, gdy jest czas wyborów. Wtedy obiecuje się złote góry. Natomiast, gdy związek zawodowy broniący interesów rolników wysyła petycję, pokazuje możliwe rozwiązania, nie bierze się tego na poważnie – pismo trafia do szuflady i nie ma żadnego odzewu.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#PiotrKasprzak">Jako młody rolnik chciałbym powiedzieć tylko jedno – oczekujemy konkretnej polityki rolnej, jednoznacznych wskazań. W tej chwili na tym rynku panuje burdel. Nie wiadomo, co produkować. Jeśli używam tak dosadnych określeń, to tylko po to, aby do państwa dotarło, w jak trudnej sytuacji się znaleźliśmy. Poprzednio nie pomagały nawet blokady dróg. Wszyscy się pochowali. Niektórzy posłowie odwiedzili nas w czasie blokad. Pozostali nie mieli cywilnej odwagi, aby przyjechać i wytłumaczyć rolnikom, dlaczego tak się dzieje. Wicepremier Andrzej Lepper przyjechał do Leszna, to rolnicy mu powiedzieli, co im leży na sercu. Dzisiaj, gdy ceny żywca wzrosły do 3,60 zł za kg, to możemy sobie rozmawiać. Brakowało konkretnych decyzji, kiedy sytuacja naprawdę była trudna i rolnicy oczekiwali pomocy. Jako producent trzody chlewnej sam w tej sprawie jeździłem do Warszawy i uczestniczyłem w różnych spotkaniach. Sprawa grup producentów rolnych jest kwestią przyszłości, natomiast my już teraz stoimy pod ścianą. Co z tego, że cena żywca wzrośnie nawet do 4 zł przez najbliższe 3 lub 4 miesiące? W przyszłym roku pewnie znowu zaczniemy blokować drogi, bo nastąpi gwałtowny spadek cen.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#PiotrKasprzak">Chciałbym, abyśmy się wspólnie zastanowili, jak rozwiązać ten problem. Chodzi o to, aby dzisiejsze spotkanie zakończyło się jakąś konkluzją. Wystarczy, że na razie mamy kłopoty na rynku wołowiny. Ceny tego mięsa spadają na łeb na szyję. Nie mamy jeszcze dostępu do środków z nowego Programu rozwoju obszarów wiejskich na lata 2007–2013, mimo że minister rolnictwa i rozwoju wsi obiecywał, że będą osiągalne od 1 kwietnia 2007 r. Już teraz widać, że prawdopodobnie nawet do końca roku nie uda się uruchomić większości funduszy. Chciałbym, aby Komisja podjęła w tych sprawach konkretne działania.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#PiotrKasprzak">Przepraszam za emocjonalną wypowiedź, ale trochę się we mnie gotuje, ponieważ zachowaliście się państwo mało poważnie przyjeżdżając tutaj tak późno. Prosiliśmy o to spotkanie dużo wcześniej. Przepraszam także za dosadne słowa, ale chciałem, abyście państwo wiedzieli, jakie są obecne odczucia wielkopolskich rolników.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#RomanMiler">Jestem członkiem Rady Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso” oraz wiceprezesem zarządu Polskiego Koncernu Mięsnego Duda SA, który za przyczyną siedzących tutaj rolników nie schodzi z pierwszych stron gazet. Pewnie nie uda mi się poruszyć wszystkich kwestii, które sobie zanotowałem, ale chciałbym się odnieść do wypowiedzi pana ministra Jana Ardanowskiego oraz innych moich przedmówców. Być może uda mi się wyjaśnić pewne nieporozumienie.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#RomanMiler">To nie jest tak, że mięsnej branży przetwórczej zależy na rozbiciu solidarności i jedności rolników. Nie wiem, skąd powstał pomysł, że zależy nam na tym, aby rolnicy się nie zorganizowali i nie stanowili zwartej siły. Jako reprezentant Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso” oraz przedstawiciel największej ubojni w Polsce oświadczam, że nam zależy na tym, aby rolnicy stanowili zwartą siłę, bo wtedy mielibyśmy wreszcie z kim rozmawiać.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#RomanMiler">W lutym 2007 r. stałem wśród rolników podczas jednej z manifestacji. Przepraszam za to stwierdzenie, ale teraz wiem, że rozmowa z tłumem do niczego nie doprowadzi. Wychodziliśmy do tych ludzi kilka razy. Pan Krzysztof Kwiatoń krzyczał do pana Macieja Dudy, żeby wyszedł i wytłumaczył rolnikom, dlaczego podniósł ceny. Wtedy zdecydowaliśmy, że nie wyjdziemy. Pewnie chcecie wiedzieć, dlaczego. Otóż taka rozmowa do niczego dobrego nie doprowadzi. Jeśli rolnicy się jakoś zorganizują i przyjdą na normalne rozmowy, tak jak to się dzieje w przypadku innych grup producenckich, to bardzo chętnie zorganizujemy takie spotkanie. W przeciwnym wypadku skończy się to tak, jak poprzednio, kiedy zostaliśmy zelżeni. Tłum był agresywny. Do czego to prowadzi? Zakłady Duda SA od 15 lat są na rynku. Nie znajdziecie państwo ani jednego rolnika, któremu byśmy zalegali z płatnościami za dostarczone mięso. Reszta, to jest to, na co wszyscy dzisiaj narzekamy – wolny rynek.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#RomanMiler">A zatem, branża mięsna chce, aby z drugiej strony powstała jakaś zwarta siła, której będzie można coś zaoferować i która posłucha również naszych argumentów. Zapraszam do nas wszystkich, którzy chcieliby uczestniczyć w takich rozmowach. Być może to nie jest dobry moment, bo gwałtownie redukujemy skup ze względu na wzrost cen mięsa. Zapotrzebowanie jest na ponad 3 tys. sztuk tuczników dziennie, a dzisiaj może się uda kupić 1,2 tys. sztuk. To nie jest dlatego, że nie myśleliśmy o tym w styczniu lub w lutym. Dzieje się tak dlatego, że dla rolnika drugą stroną barykady jest ubojnia. My musimy sprzedać produkt do przetwórni. Dopiero od dwóch miesięcy mamy własną przetwórnię. Jeżeli ceny półtusz będą za wysokie, to każda przetwórnia zakupi ten towar gdzie indziej. Mówił o tym przed chwilą pan Władysław Piasecki. Zachodnie koncerny proponują linie kredytowe. Obowiązują zasady wolnego rynku. Producenci z Niemiec, Belgii i Danii mają swoich przedstawicieli w Polsce, którzy po jednym telefonie przyjadą do dowolnej przetwórni i zaoferują, nie tak jak my, półtusze, prefabrykaty, ćwiartki, zaoferują dowolny element, który zażyczy sobie przetwórca. Proszę mi wierzyć, że my z taką ofertą przegrywamy, ponieważ nie potrafimy zaproponować czegoś, co będzie cenowo zbliżone do oczekiwań rynkowych.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#RomanMiler">Jeszcze raz powtarzam, że bardzo byśmy chcieli, aby powstały silne grupy producentów rolnych, które będą z nami negocjować. Wtedy zdecyduje rynek. Jeśli rolnicy będą stanowić silną, zwartą organizację, to jeśli my tego nie kupimy, zakupi to inna ubojnia lub przetwórnia. Jednak do tego potrzebne jest porozumienie.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#RomanMiler">Była tutaj mowa o niskich cenach wołowiny. Rzeczywiście, istnieje taki problem. Mam doświadczenie w tym zakresie, ponieważ w naszych zakładach od trzech lat posiadamy ubojnię wołową. Ceny wołowiny wrócą do normalnego poziomu prawdopodobnie jesienią. Zawsze jest tak, że od maja, gdy rozpoczyna się sezon wakacyjny, do końca sierpnia ustaje eksport wołowiny. Tymczasem 90% tego mięsa wyprodukowanego w Polsce sprzedajemy za granicą, bo tylko tam są konsumenci, którzy mogą nam zaproponować odpowiednie ceny. Proponuję zatem, aby zaczekać do jesieni, bo dopiero wtedy można wrócić do rozmów cenowych.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#RomanMiler">Uważam, że przedstawiciele związków, które organizowały protesty przed naszymi zakładami, powinni popatrzeć na ten problem przez pryzmat międzynarodowej sytuacji rynkowej. Chętnie udostępnimy państwu zbierane przez nas dane, w jakim okresie było dobrze dla producentów, a w jakim źle. Ta analiza obejmuje dziesięć lat.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#RomanMiler">Powtarzam jeszcze raz, że nie chcemy rozmawiać przed zakładem. Zapraszamy do środka, ale do zakładu tysiąc osób nie wejdzie.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#RomanMiler">Chciałbym się wypowiedzieć w kwestii umów kontraktacyjnych. Pan minister Jan Ardanowski podkreślił, że Związek Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso” jest głównym przeciwnikiem wpisania do umów ceny ustalonej przez komisję cenową. Przypominam, że komisja ogłasza cenę raz w tygodniu, tymczasem producenci oczekują, że do umowy zostanie wpisana aktualna cena. Kto w tej sytuacji ma zagwarantować cenę przetwórni? Jeżeli chcemy, aby do umowy wpisać cenę gwarantowaną, która zapewni rolnikowi opłacalność, to należy też pamiętać, że potem trzeba jeszcze tę półtuszę sprzedać i to po takiej cenie, która umożliwi pokrycie kosztów i osiągnięcie jakiegoś zysku. Kto zagwarantuje to przetwórcy? Jeżeli ten mechanizm nie będzie dobry dla dwóch stron, to my tego nie kupimy i nie sprzedamy. Albo do tego dołożymy, albo tak jak do tej pory, będą na tym rynku górki i dołki. Jak sami widzicie, konkurencja nie śpi i wspólny rynek działa. Oferty płyną nie tylko z Belgii i Danii, ale też z wielu innych państw. Obserwujemy to na co dzień, bo konkurujemy i handlujemy półtuszami – to jest nasz główny produkt. Oczywiście, część mięsa eksportujemy do Korei Południowej i Japonii. Natomiast, jeśli chodzi o półtusze, to musimy konkurować z tą belgijską ofertą, o której mówił pan Władysław Piasecki. Proszę mi wierzyć, że to są silne organizacje, które kapitałowo są dużo lepiej przygotowane do przejmowania rynku niż my. One oferują wielomiesięczne terminy płatności.</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#RomanMiler">Moim zdaniem, popełniacie państwo błąd szukając winy po stronie branży mięsnej. Należy stworzyć relację producent-przetwórca. Z jednej strony rolnicy wystąpią z konkretną ofertą, pokażą, jaki mają produkt i ile mięsa mogą dostarczyć w jakimś okresie. Z drugiej strony, my powiemy w jakim czasie to możemy odebrać i czy mamy gdzie ten towar ulokować. Obecnie zróżnicowane surowca jest ogromne. Trudno nad tym wszystkim zapanować.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#ZygmuntMaćkowik">Chciałbym się wypowiedzieć w kwestii ustalania ceny żywca. Hoduję trzodę chlewną, ale jestem także producentem rzepaku. Jak wiadomo, ceny rzepaku ustalane są na podstawie notowań na giełdzie MATIF w Paryżu. Czy nie można tego samego zrobić z wieprzowiną? Niech to na przykład będzie cena z giełdy w Niemczech. To jest bardzo proste rozwiązanie.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#ZygmuntMaćkowik">Dziwię się, że pan Roman Miler ze Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso” tak bardzo narzeka na ciężkie warunki, w których przyszło mu prowadzić biznes. Duda SA są największymi zakładami mięsnymi w Polsce. Skąd państwo macie takie środki? Na czym ta spółka tak się dorobiła? Zakłady bardzo się rozrosły w ciągu ostatnich piętnastu lat. Nie wiem, czy znam inną firmę, która tak by się rozwinęła w ciągu piętnastu lat.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#ZygmuntMaćkowik">Chciałbym, aby Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przyjrzał się działalności wszystkich dużych zakładów mięsnych. Właściwie rynkiem mięsa w Polsce rządzą trzy firmy. Zakład, który bije 1,2 tys. sztuk tuczników dziennie, nie jest w stanie wpływać na rynek. Tę rolę pełnią firmy, które ubijają dziennie po kilka tysięcy sztuk tuczników. Tym firmom należałoby się przyjrzeć. W jaki sposób stać je na tak duże inwestycje. Skąd mają pieniądze na wykupywanie ziemi, na której powstają ogromne fermy?</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#BogdanSmektała">Podejrzewam, że część członków Komisji nawet nie wie, co to jest „polskie rolnictwo”. Wytłumaczę państwu, skąd ma pieniądze pan Duda. Rolnicy muszą dokładać od 90 do 100 zł do wyprodukowanego tucznika. Może nie teraz, ale tak było jeszcze kilka miesięcy temu. Ponadto w dość specyficzny sposób układała się nasza współpraca. Rolnicy kupowali prosięta po 200 zł, a koszty produkcji były niewspółmiernie wysokie. W jaki sposób rozliczano się później z rolnikami? Krążą różne historie. Słyszałem, że w gospodarstwach pojawili się komornicy. Rolnik miał dopłacać. Pan Duda zarobił na prosiętach i na paszy. Ubił zwierzęta, sprzedał półtusze i też zarobił. W związku z tym chciałbym wiedzieć, w jaki sposób zakłady rozliczały się z rolnikami.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#FerdynandStężycki">Szkoda, że przedstawiciel Polskiego Koncernu Mięsnego Duda SA nie powiedział, o ile w tym czasie wzrosły ceny mięsa i przetworów w handlu detalicznym. Komu służyła „górka świńska”? Czy to pomaga rolnikom-producentom? W styczniu wysyłaliśmy petycję do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Otrzymaliśmy odpowiedź, że na rynku żywca wieprzowego nie dzieje się nic złego. Tymczasem w lutym już była spora nadwyżka. Wtedy płacono nam po 2,60–2,90 zł za kg żywca. Dzisiaj oferuje się 4–4,50 zł za kg. Gdy tylko rozpoczął się wzrost cen, konsument w sklepie musiał zapłacić średnio o dwa złote więcej za kilogram mięsa lub jego przetworów. Komu to służy? Na pewno rolnikom nie pomagają takie wahania cen. Jeszcze dwa tygodnie za kilogram żywca płacono 3,20 zł. Dzisiaj to już jest około 4 zł. Kto na tym zarobi? Gdzie są te półtusze, które zostały skupione po 2,90–3 zł. Dlaczego dzisiaj na rynek nie trafia to tanie mięso, żeby konsument nie musiał przepłacać? Właśnie dlatego się mówi, że rolnicy sami nie wiedzą, czego chcą. U średnich producentów nie było żadnej „górki świńskiej”. Być może ona była u małych producentów. A co mają zrobić ci rolnicy, którzy produkują po 200–300 tuczników? To są mali producenci. Oni nie mogą się zrzeszyć i nikt nie chce z nimi rozmawiać. Rozmawia się tylko z właścicielami wielkich ferm. Tymczasem 75% rolników w Wielkopolsce produkuje właśnie po kilkaset sztuk.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#FerdynandStężycki">Kolejna kwestia dotyczy zmowy cenowej. Wołowina tanieje od marca, ale w sklepach ceny ani drgnęły. Przecież kilogram wołowiny w skupie spadł o około 1,20 zł. Gdzie są te cielaki, które sprowadza się z Ukrainy i Bóg wie jeszcze skąd? Może to tylko Ukraińcy to przywożą? Może tylko w Polsce? Na wiosnę słyszałem, że osoby obcojęzyczne handlują cielakami. Skąd to się bierze? Rolnicy na wsi tego nie wiedzą. Potem się dziwimy, że zdesperowani rolnicy wychodzą na drogi i pikietują przed zakładami przetwórczymi. Robimy to po to, aby Komisja zauważyła, co się dzieje w wioskach, w których mieszka 100–120 rolników. Właśnie po to musimy protestować. Jeśli tego nie robimy, to się o nas zapomina. Jak minister Andrzej Lepper przyjechał do Leszna i spotkał się z rolnikami, to zrobiło się trochę szumu i nawet następnego dnia odbyła się debata w Sejmie na ten temat. Wtedy także media zauważyły ten problem. A tak jest cichutko. Gdyby nie wielkopolscy rolnicy, to nic by nie zrobiono. Organizowaliśmy pikiety przez zakładami należącymi do Grupy Duda SA. Powołano komitet i w Bydgoszczy spotykaliśmy się z rolnikami z województwa kujawsko-pomorskiego. Z kolei w Gnieźnie planowaliśmy blokady dróg. Od razu cena poszła do góry. Większość twierdzi, że to jest zbieg okoliczności, że to nie miało wpływu na poziom cen skupu.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#FerdynandStężycki">Wydaje mi się, że musimy się tak zorganizować, jak to zrobili Francuzi. Ustawimy się na drogach i będziemy do rowów wywalać to, co nie pochodzi z naszych pól i gospodarstw.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JanuszBiałoskórski">Padło tutaj takie stwierdzenie, że Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie była w Wielkopolsce. Chciałbym powiedzieć, że członkowie Komisji byli tutaj w lutym i w marcu. Już wtedy sygnalizowaliśmy, że źle się dzieje na rynku trzody chlewnej. Nasze uwagi zostały zlekceważone, a przecież już od października 2006 r. obserwowaliśmy gwałtowny spadek cen żywca wieprzowego. Mówiliśmy o potencjalnych zagrożeniach, jakie może spowodować taka sytuacja. Powtarzaliśmy kolejny raz, że jak najszybciej należy uruchomić program zwalczania choroby Aujeszky’ego. Główny lekarz weterynarii powiedział wtedy, żeby o tym zapomnieć, bo brakuje pieniędzy. Myślę, że pieniądze by się znalazły. Na przykład środki przeznaczone na skup w celu odnowienia rezerw państwowych, to są pieniądze wyrzucone w błoto. Na tej operacji zarobiły zakłady mięsne a nie rolnik. Mówiliśmy to już wcześniej, ale nikt nas nie słuchał. Ostrzegaliśmy, że na tym wzbogacą się głównie właściciele zakładów mięsnych. Byłoby lepiej, gdyby te środki przeznaczono na zwalczanie chorób zakaźnych zwierząt, w tym na program eliminacji choroby Aujeszky’ego. Efekt na pewno byłby lepszy i skuteczniejszy.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#JanuszBiałoskórski">Tak naprawdę nie było „górki świńskiej”. To była ewidentna zmowa cenowa zakładów mięsnych. Myślę, że co do tego nikt nie ma wątpliwości. Dzisiaj zakłady mięsne płacą po 4,60 zł za kg żywca, znajdują na to pieniądze i mają zbyt, a na rynku niewiele się zmieniło. W pewnym sensie ja was nawet rozumiem. Wasz interes jest inny i nasz jest inny. Natomiast należy szczerze powiedzieć, że działacie w specyficzny sposób. Rolnicy właściwie powinni dzisiaj siedzieć w kryminale. Przecież sprzedajemy tuczniki po cenach dumpingowych. Za to powinniśmy być karani. Jakby co, jestem do dyspozycji.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#JanuszBiałoskórski">Jeśli nie chcemy, aby sytuacja powtórzyła się bardzo szybko, należy uruchomić pewne mechanizmy. Myślę, że to jest także zadanie dla Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Sądzę, że wszyscy jesteśmy zawiedzeni, że po trzech latach członkostwa w Unii Europejskiej nadal mamy te same problemy, co w 1999 r. i znacznie wcześniej. Chyba nie o to chodziło. Inne rządy potrafią zadbać o swój naród, natomiast my tylko słyszymy, że takie jest prawo w Unii Europejskiej i że czegoś nie wolno. A to nie jest prawda. Nikt dzisiaj nie potrafi przyznać, że popełniono błąd likwidując wiele małych masarni, które dzisiaj ratowałyby sytuację. W interesie rolników leży to, aby na rynku funkcjonowała duża liczba masarni. To powinny być lokalne masarnie wyrabiające tanie, dobre i smaczne wędliny. W zamian za to mamy niekontrolowane dostawy z Belgii, Holandii i Danii. Zakładom z Grupy Duda SA opłaca się kupować mięso za granicą. Co to jest? Jak to możliwe, że nie chce się zapłacić rolnikom 3,60 zł za kg żywca, a opłaca się ściągać półtusze z zachodu? Co się tu sprowadza? Może należy nareszcie znaleźć pieniądze dla służb weterynaryjnych i uzbroić je w odpowiednie mechanizmy. Chodzi o to, aby Inspekcja Weterynaryjna wiedziała, że posiada odpowiednie kadry i środki do tego, aby sprawdzać tę padlinę, którą sprowadza się do kraju.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#JanuszBiałoskórski">Mówi się o 2 mln warchlaków, które zostały sprowadzone do Polski. Ktoś powie: sami jesteście sobie winni. Być może, ale to jest tylko część prawdy. To państwo powinni tworzyć mechanizmy, które zapobiegałyby takim sytuacjom, o jakich tutaj dzisiaj rozmawiamy. Gdyby służby weterynaryjne były odpowiednio wyposażone, posiadały środki i ludzi, to mogłyby sprawdzać, co sprowadza się do Polski. Mam kontakty z wieloma producentami, hodowcami trzody chlewnej. Wiele razy było tak, że ktoś kupował 1–2 tys. warchlaków, a po kilku tygodniach padało 200 lub 300 z nich. Te zwierzęta są naszpikowane różnymi anabolikami. Gdy lekarstwa przestają działać, zwierzęta zaczynają padać. U nas takie praktyki są zakazane. Właściwie nie wiemy, jakie specyfiki podaje się zwierzętom sprowadzanym zza granicy, a przecież to wszystko można sprawdzić. Nikt nie monitoruje tego, co przywozi się do naszego kraju. Granice pozostają szeroko otwarte, bo jesteśmy w Unii Europejskiej, gdzie obowiązują zasady wolnego rynku. To jest jednak złudzenie. Proszę zobaczyć, jak skutecznie kraje piętnastki bronią się przed towarami z Europy Środkowo-Wschodniej. Jeśli nawet wykażemy, że na terenie Polski nie występuje już choroba Aujeszky’ego, to oni wymyślą coś innego po to, aby chronić swój rynek. Uważam, że nadinterpretacja prawa i ciągła uległość sprawia, że właściwie klęczymy przed krajami starej Unii Europejskiej. Myślę, że tak dalej być nie może. Mamy mądrych ludzi. Gdyby było więcej takich ludzi jak pan minister Jan Ardanowski. Ostatnio byłem w Warszawie i przez dwie godziny rozmawiałem z panem ministrem. Chciałbym powiedzieć, że rozmawiałem z fachowcem. Gdyby takich osób było więcej, wszystko wyglądałoby inaczej.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#JanuszBiałoskórski">Jeszcze raz powtarzam, że należy tworzyć grupy producenckie, ale im jest potrzebna fachowa pomoc. Mamy wielu wspaniałych ekspertów w ośrodkach doradztwa rolniczego. Nie korzystamy z ich pomocy, bo na to też brakuje pieniędzy. Tak nie może być. Albo stwórzmy im odpowiednie warunki funkcjonowania, albo przekażmy te jednostki izbom rolniczym. Niech ci ludzie zaczną pracować, niech pomagają zakładać grupy producentów rolnych. Wiele zrobiono, aby umożliwić tworzenie grup, ale problemy pojawiają się później. Chodzi o prowadzenie księgowości i rozliczenia z urzędem skarbowym. Właśnie na tym etapie potrzebujemy pomocy doradcy. W moim powiecie działają dwie grupy producentów rolnych. Sam zachęcałem rolników do udziału w tym przedsięwzięciu. Na wsi nie brakuje wykształconych osób, ale potrzebujemy wsparcia doradztwa rolniczego. Na to muszą się znaleźć pieniądze. Tylko w ten sposób można nakłonić rolników do zakładania grup, które mogą być odpowiednim partnerem w rozmowach z przedstawicielami zakładów mięsnych. Firmy przetwórcze rzeczywiście nie są zainteresowane tym, żeby rolnicy się organizowali w grupy, które byłyby w stanie oddawać 2 tys. tuczników tygodniowo. Znam taki przypadek, gdy grupa producentów chciała sprzedać 800 tuczników. Trzysta sztuk załadowano na samochód, a potem oświadczono, że pozostałe też mogą być kupione, ale już za inną cenę. To był celowy zabieg zmierzający do rozbicia grupy. Dzisiaj rynek został już uporządkowany i nikt nie próbuje stosować wobec nas podobnych wybiegów. Albo negocjuje się z grupą, albo nie ma żadnych rozmów.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#JanuszBiałoskórski">Kolejna kwestia dotyczy umów kontraktacyjnych. Uczestniczyłem w jednym ze spotkań, na których negocjowano kształt wzoru umowy. Uważam, że to jest strata czasu. Nie może być tak, że jedziemy do Warszawy pięć godzin w jedną stronę, a tam się dowiaduję, że można zadzwonić do zakładów mięsnych i zapytać, po ile dzisiaj skupują żywiec. Takie dane uzyskuje się z ośmiu zakładów, a potem wyciąga się średnią. Tak ustalona cena ma obowiązywać przez następny tydzień. Sądzę, że to jest nieporozumienie. Chyba nie w tę stronę powinniśmy podążać. Należy zmusić zakłady mięsne do zawierania umów kontraktacyjnych. Na przykład, jeśli jakaś firma chce otrzymać kredyt preferencyjny, to powinna wykazać, że podpisała umowy kontraktacyjne z rolnikami na co najmniej 80% przerabianego surowca. Rolnikom przede wszystkim chodzi o cenę. Dzisiaj przedstawiciele przetwórców proszą tylko o dostarczenie towaru o odpowiedniej jakości. Nie wolno pytać o cenę i termin zapłaty.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#RomanBiałachowski">Umowa kontraktacyjna może być jednym z elementów, który złagodzi skutki nadwyżek na rynkach rolnych. W takiej umowie powinna być określona cena minimalna, która zagwarantuje, że nie będzie gwałtownych wzrostów i spadków, i która zapewni rolnikowi przynajmniej niewielki zysk. Jednak w umowie należy też umieścić cenę transakcyjną. Byłaby to cena ustalana z miesięcznym wyprzedzeniem. Wtedy rolnicy wiedzieliby, za ile mogą sprzedać wyprodukowany przez siebie surowiec. Jest to jeden z elementów, który mógłby nieco ustabilizować rynek.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#RomanBiałachowski">Kolejna kwestia wiąże się z obrotem ogromną liczbą prosiąt i warchlaków oraz z produkcją dużych ferm, które wybudowano w Polsce i tych, które powstaną w przyszłości. Sądzę, że trzeba to jakoś uregulować. Produkcja trzody chlewnej nie jest limitowana i to daje szansę wielu rolnikom. Polska nie może być krajem, w którym Amerykanie będą budować wielkie fermy trzody chlewnej. Takie działania stwarzają problemy ekonomiczne, społeczne i ekologiczne. Wiem, że to jest skomplikowana sprawa, ale trzeba się tym zająć.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#RomanBiałachowski">Rolnikom i producentom pasz spędzają sen z powiek nowe przepisy związane z paszami i importem soi. Soja dostępna na rynku jest genetycznie modyfikowana. Jeśli nie przyjmiemy rozwiązań, które obowiązują w innych krajach członkowskich Unii Europejskiej, to sami sobie stworzymy barierę, ponieważ gwałtownie wzrośnie cena pasz.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#RomanBiałachowski">Następna sprawa dotyczy działań Agencji Rezerw Materiałowych oraz Agencji Rynku Rolnego. Sądzę, że należy już teraz myśleć o wykorzystaniu zgromadzonych zapasów mięsa. Chodzi o uspokojenie rynku. Trzeba też się zastanowić, co zrobić z produkcją wołowiny. W Anglii, w Niemczech i innych krajach obserwujemy znaczny wzrost produkcji wołowiny. W związku z tym wydaje mi się, że tak znaczny spadek cen na naszym rynku nie jest tylko efektem sezonowości produkcji. W krajach Europy Zachodniej, dokąd trafiał nasz żywiec wołowy, wrosła produkcja bydła. Trzeba się zastanowić, co zrobić, aby rolnicy mogli sprzedać zwierzęta. Oni gwałtownie szukają rynków zbytu, bo za dwa tygodnie trzeba wyjść w pole, a nie ma pieniędzy na paliwo, na części do maszyn rolniczych, czy też na inne najpotrzebniejsze rzeczy konieczne do rozpoczęcia żniw.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#TadeuszJakubowski">Uważam, że to, co się od kilku lat dzieje na naszym rynku jest dalekie od normalności. Przede wszystkim rynek trzody chlewnej został za bardzo zliberalizowany, szczególnie jeśli chodzi o handel. W momencie, gdy znaleźliśmy się na wspólnym rynku, handel żywymi zwierzętami stał się możliwy, ale tylko w jedną stronę. Wraz z przywozem żywych zwierząt do Polski zaczęliśmy mieć poważne problemy zdrowotne. Wprawdzie te choroby nie znajdują się na liście „A” lub też w załącznikach nr 2 i 3 chorób zakaźnych zwierząt, ale są bardzo groźne. Myślę tutaj o PRRS (zespole rozrodczo-oddechowym świń) oraz o wirusowych zakażeniach. To są bardzo poważne problemy, które sami sobie sprowadzamy do Polski.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#TadeuszJakubowski">Podczas ostatnich konferencji naukowych dowiedziałem się, że kraje Europy Zachodniej przygotowują się do zwalczania tych chorób. W związku z tym, nawet jeśli uruchomimy program zwalczania choroby Aujeszky’ego, to i tak za chwilę okaże się, że następne choroby uniemożliwiają sprzedaż naszych żywych zwierząt na tamtych rynkach. Moim zdaniem jest to ukryta wojna handlowa. Dlatego wielokrotnie mówiłem o tym, że należy jak najszybciej wdrożyć program zwalczania choroby Aujeszky’ego. To jest najpoważniejszy problem. Na placu boju pozostały już tylko Polska, Bułgaria i Rumunia. Jeśli nadal będziemy zwlekać z podjęciem działań, to przegramy ten bój.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#TadeuszJakubowski">Kolejna kwestia dotyczy wołowiny. Słowacja, Austria i Czechy już rozpoczęły programy zwalczania paratuberkulozy czyli choroby Johnego. Za chwilę okaże się, że następuje wzrost produkcji wołowiny na Zachodzie i wprowadzona zostanie blokada w imporcie cieląt i produktów pochodzenia wołowego, a szczególnie żywych zwierząt.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#TadeuszJakubowski">Państwo prowadzi złą politykę, jeśli chodzi o rynek pasz. W ciągu ostatniego roku nastąpiła całkowita destabilizacja tego rynku. Gdy porówna się ceny pasz i żywca, widać, jak wielkie są dysproporcje. Tak jeszcze nigdy nie było. Niemcy obsiali cały swój obszar rzepakiem, a pasze wożą z Polski. W ten sposób drenowany jest nasz rynek paszowy, a jednocześnie powstrzymano uzupełniający import z krajów trzecich. Zresztą tam też niedługo będzie trudno cokolwiek kupić, bo wszędzie wdrażane są programy produkcji biopaliw. A zatem, można powiedzieć, że dostęp do tanich pasz będzie coraz trudniejszy.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#TadeuszJakubowski">To są elementy, które składają się na trudną sytuację producentów trzody chlewnej. Wokół tego powstają inne problemy związane z rolnictwem. Jeśli nie będzie zdecydowanej polityki państwa w tym zakresie oraz odpowiedniej promocji, to rzeczywiście przegramy tę batalię.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#TadeuszJakubowski">Uważam, że należy zachęcać rolników zajmujących się trzodą chlewną do podjęcia innych, niszowych kierunków produkcji. Właśnie wracam od pana Rajmunda Gąsiorka, który jest największym producentem norek w Polsce. To jest bardzo interesująca dziedzina dająca olbrzymie możliwości eksportowe. Mówię o tym dlatego, bo uważam, że państwo powinno prowadzić taką politykę, aby zmniejszyć liczbę producentów trzody chlewnej. Trzeba zainteresować rolników innymi kierunkami produkcji, które są obecnie bardzo opłacalne.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JózefKwaśniewicz">Myślę, że wszyscy zgodzimy się ze stwierdzeniem, że działania Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, w związku z sytuacją na rynku trzody chlewnej, były mocno spóźnione i mało efektywne. To nie jest tak, że państwo nie ma żadnych możliwości, aby uregulować ten rynek. Warto skorzystać z rozwiązań, które sprawdziły się w innych krajach.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#JózefKwaśniewicz">Bardzo ważna jest ocena mięsności. Dzisiaj szereg zakładów rozlicza się na podstawie klasyfikacji EUROP. Błędem było podporządkowanie zakładom mięsnym służb oceniających jakość mięsa. Skoro kontrolerzy są opłacani przez właścicieli zakładów przetwórczych, to jak należy oceniać wiarygodność takich badań? W Niemczech i w pozostałych krajach oceną mięsa zajmują się państwowe służby, co gwarantuje niezależność podmiotu badającego i uspokaja emocje producentów. Jest jeszcze rozwiązanie amerykańskie, które gwarantuje opłacalność produkcji. Tam stosuje się ubezpieczenie polegające na uzyskaniu ceny minimalnej za dostarczony żywiec. Wtedy ewentualny krach na rynku, potwierdzony przez odpowiednie służby ekonomiczno-statystyczne państwa, nie doprowadza rolników do ruiny, bowiem różnicę w cenie pokrywa zakład ubezpieczeń. Oczywiście, państwo dotuje towarzystwo ubezpieczeniowe wypłacające odszkodowania. Takie rozwiązanie funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych. Myślę, że Komisja powinna się zastanowić, czy w przyszłości nie wprowadzić tego typu mechanizmów w Polsce, aby poprawić dochodowość rolników.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#EdwardŁawniczak">Muszę przyznać, że jestem zaskoczony wypowiedzią przedstawiciela Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso” oraz Grupy Duda SA. Pan Roman Miler twierdzi, że chce jak najwięcej kupować od polskich rolników. Tymczasem prasa donosi, że Grupa Duda SA kupiła na Ukrainie sześć dużych ferm trzody chlewnej. Docelowo ma nabyć jedenaście ferm. Chodzi o uniezależnienie od polskiego rynku. Około 40% zwierząt kierowanych do uboju w tych zakładach będzie pochodziło z własnych ferm. Jak to się ma do tego, co pan przed chwilą mówił? Ponadto w dalszym ciągu na terenie całego kraju tworzycie państwo własne, duże fermy. Tymczasem jeden z rolników mówił tutaj o gospodarstwach, w których hoduje się do 500 sztuk tuczników. Przy obecnej polityce rolnej i przy cichym przyzwoleniu dla firmy Smithfield Foods, która przejęła już 50% zakładów mięsnych, polscy rolnicy nie wytrzymają konkurencji. W tej sytuacji rolnicy będą rezygnować z produkcji trzody chlewnej. Już tak się dzieje. Skąd się wzięła cena 3,80 zł za kg żywca? Po prostu nie ma już tuczników. Rolnicy zlikwidowali produkcję.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#EdwardŁawniczak">Przedstawiciel Inspekcji Weterynaryjnej mówił o potrzebie zainteresowania rolników innymi kierunkami produkcji. Nie ma sensu tego robić. Rolnik produkujący trzodę chlewną ma zapewnione zużycie własnego zboża i ma zapewnioną sprzedaż tuczników. Przy innych kierunkach produkcji będzie problem ze zbyciem towarów.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#EdwardŁawniczak">Nie wiem, czy za dwa tygodnie nie będzie podobnej sytuacji na rynku rzepaku. Każdy widział w telewizji reklamy zachęcające do podpisywania umów na dostawy rzepaku do produkcji biopaliw. Ile do dzisiaj podpisano umów? Dziewięć tysięcy w skali kraju.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#EdwardŁawniczak">Kolejna kwestia dotyczy Inspekcji Weterynaryjnej. Mamy przykład Szczecina. Rosyjski minister mówi, żebyśmy najpierw zrobili porządek u siebie, a dopiero wtedy Federacja Rosyjska będzie od nas kupowała półtusze. Jak najszybciej należy wprowadzić Inspekcję Weterynaryjną do wszystkich zakładów, niezależnie od tego, czy prowadzi je polski czy zachodni kapitał. Byłem w niemieckim zakładzie, gdzie pracuje się na cztery zmiany. Tam kontrolerzy przyjeżdżają z zewnątrz, badają półtusze i oceniają mięsność. Są niezależni. Natomiast u nas jest wszystko możliwe. Dopóki tego nie zmienimy, to nie liczmy na radykalną poprawę.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#MarekMarciniak">Chciałbym przekazać państwu kilka uwag, które wynikają z doświadczeń zebranych w trakcie działania naszej grupy producenckiej. Działamy od 4 maja 2004 r. Mówienie dzisiaj o potrzebie tworzenia grup, to musztarda po obiedzie. Polski rolnik jest w tej chwili wyłącznie producentem surowca. Nie ma możliwości czerpania dochodów z przetwarzania tego surowca w dalszych etapach produkcji żywności. Nie ma sensu tworzyć grupy producentów, skoro na rynku przetwórstwa mięsnego karty zostały już rozdane. Rolnikowi pozostaje tylko trochę drożej sprzedać i trochę taniej kupić. Uważam, że należy wypracować rozwiązanie, które umożliwiłoby rolnikowi partycypowanie w zyskach płynących z całego łańcucha produkcji żywności.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#MarekMarciniak">Chciałbym się jeszcze ustosunkować do wypowiedzi przedstawiciela Krajowej Rady Izb Rolniczych. To nieprawda, że grupy producenckie nie chcą się integrować. Dobrym przykładem jest Wielkopolska, w której grupy rozmawiają ze sobą i wymieniają doświadczenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#ŁukaszDominiak">Jestem przedstawicielem Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso”. Zajmuję się sprawami rynku i współpracy międzynarodowej. Prezes zarządu upoważnił mnie do przedstawienia naszego stanowiska na posiedzeniu Komisji.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#ŁukaszDominiak">Nie mogę się zgodzić z wygłoszonymi tutaj opiniami. Była tutaj mowa o ekspansji amerykańskich firm. My zrzeszamy ponad sto zakładów, między innymi te, które wchodzą w skład Grupy Duda SA, Grupy Animex SA i Przedsiębiorstwa Przetwórstwa Mięsnego Sokołów SA. Jest to czołówka polskich zakładów mięsnych, które obsługują 70% naszego rynku. Grupa Animex SA ma około 10% udział w uboju. Ktoś z państwa mówił o 50%. Grupa posiada cztery zakłady mięsa czerwonego, które ubijają około 2 mln sztuk tuczników rocznie. W Niemczech największy zakład ubija 10 mln tuczników rocznie, co stanowi 20% uboju w tym kraju. A zatem, bardzo nam jeszcze daleko do takiej centralizacji produkcji.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#ŁukaszDominiak">W Polsce funkcjonuje około 900 ubojni. Można śmiało powiedzieć, że to jest jeden z najbardziej rozdrobnionych rynków, przynajmniej w porównaniu do krajów piętnastki. Na przełomie stycznia i lutego 2007 r., czyli w momencie największej nadwyżki na rynku trzody chlewnej, uczestniczyliśmy w posiedzeniu komisji do spraw wieprzowiny. Spotkanie odbyło się w siedzibie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi i był tam obecny wicepremier Andrzej Lepper. Nie potrafię dokładnie powtórzyć jego wypowiedzi, ale po przedstawieniu bieżącej sytuacji stwierdził, że trzeba pojechać do głównych europejskich producentów i tam na miejscu się przekonać, jak funkcjonuje rynek i jak są ukształtowane ceny. Panowie mówiliście tutaj, że w tym okresie cena żywca spadła do 2,80 zł za kg. Podkreślam, że to zapewne chodzi o żywiec najgorszej jakości. A zatem, został zorganizowany studyjny wyjazd pod przewodnictwem wiceministra Sebastiana Filipka-Kaźmierczaka. W delegacji znajdowali się również przedstawiciele Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso”, Krajowej Rady Izb Rolniczych oraz Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus”. Okazało się, że zarówno na rynku francuskim, jak i niemieckim nie ma stabilizacji. Zresztą na stronie nr 3 materiałów przygotowanych przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi znajdują się dane świadczące o zmianie cen wieprzowiny w Unii Europejskiej. Ten rynek wcale nie jest ustabilizowany. Rozmawialiśmy z rolnikami i z przedstawicielami ubojni. W żadnym z tych krajów nie ma mechanizmu ustalania ceny minimalnej. Zarówno we Francji jak i w Niemczech obowiązuje żelazna zasada wolnego rynku. Pokazano nam tam również wzory umów kontraktacyjnych. W niemieckiej wersji umowy, w części dotyczącej ceny jest tylko krótka wzmianka, że cenę ustalają strony umowy. Nie ma tam mowy o tym, na jakiej zasadzie będzie ustalana cena i do czego należy się wtedy odwoływać. Natomiast we Francji cena pochodzi z operacji giełdowych. Tam 15% wieprzowiny sprzedaje się na giełdzie w Bretanii i na tę cenę powołują się pozostali rolnicy. Jednak to jest tylko zwyczaj. Ta cena nigdzie nie jest zapisana. Nawet, gdyby ją umieszczono w umowie, to i tak byłoby to odniesienie do wolnego rynku. Giełda jest przecież typowym elementem wolnego rynku. Pan minister Jan Ardanowski słusznie powiedział, że warto się zastanowić nad przywróceniem Warszawskiej Giełdy Towarowej dla rynku żywca wieprzowego. Być może byłoby to jakieś rozwiązanie.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#ŁukaszDominiak">Grupa Animex SA jest jednym z głównych członków Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso”. Jak już powiedziałem, ta firma posiada cztery zakłady ubojowe, z czego dwa znajdują się w Związku. Fakty są takie, że 98% tuczników dostarczanych do tych zakładów pochodzi od rolników, z którymi podpisano umowy kontraktacyjne. Podpisano umowy z 3 tys. polskich rolników, a jednym z nich jest pan Tomasz Lepper z województwa zachodniopomorskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JaninaPrałat">Razem z mężem prowadzę gospodarstwo rolne. Jestem także członkiem izby rolniczej.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#JaninaPrałat">Do Unii Europejskiej wchodziliśmy z wielkimi nadziejami. Spodziewaliśmy się, że nasze gospodarstwa rolne będą miały szansę rozwoju. Chcielibyśmy, aby produkcja zwierzęca była chociaż trochę mniej pracochłonna. Jeżeli jednak utrzymają się obecne ceny żywności, to za kilka lat nie będzie już rolników indywidualnych. Młodzież na pewno nie zechce pracować w gospodarstwach, gdzie hoduje się 1–2 tys. świń i gdzie trzeba nosić wiadro i widły. Niestety przy obecnej cenie żywca nie mamy żadnej możliwości rozwoju. Nie otrzymamy kredytów, a nawet gdybyśmy je dostali, to przecież kiedyś trzeba je spłacić. Bez dochodowości nie ma co mówić o zaciąganiu kredytów.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#JaninaPrałat">W tej chwili w szkole w Lesznie młodzież uczy się w dwóch klasach o profilu rolniczym. To jest pięćdziesięciu chłopców z rolniczych rodzin. Oni chcieliby przejąć gospodarstwa od rodziców. Należałoby się zastanowić, które gospodarstwa mają nadal istnieć. Proszę nam powiedzieć, jaka jest w tej kwestii polityka państwa. Może rzeczywiście pora zainwestować w inny rodzaj produkcji. Jednak to musi być działalność przynosząca jakieś dochody. My możemy pracować 2 lub 3 miesiące za darmo, ale od września do czerwca minął już prawie cały rok. Wzięliśmy już kredyty, ale trzeba je kiedyś spłacić.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#JaninaPrałat">Uczestniczyłam tutaj we wszystkich strajkach i czuję się obrażona postawą pana Dudy. Pan Duda wypowiadał się na nasz temat w bardzo nieładny sposób. Wiem, że rolnicy w Polsce są traktowani jako najgorsza grupa społeczna. Jesteśmy traktowani gorzej niż bezrobotni. My pracujemy, nasze dzieci pracują i pytają: mamo, gdzie masz pieniądze?</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#TadeuszBlicharski">Już latem ubiegłego roku zdawaliśmy sobie sprawę z tego, jaka będzie sytuacja na rynku trzody chlewnej. Przypominam te spotkania, na których przedstawialiśmy nasze postulaty wicepremierowi Andrzejowi Lepperowi. Od tego czasu udało nam się rozwiązać kilka problemów.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#TadeuszBlicharski">Najważniejsze są ceny. To prawda, że były bardzo niskie. W innych krajach Unii Europejskiej, gdzie produkcja trzody chlewnej jest rozwinięta, rynek jednak jest w jakimś stopniu regulowany. Oczywiście, ceny są ustalane na zasadach rynkowych. We Francji to jest cena mięsa notowanego na giełdzie, a w Niemczech zbiera się dane w różnych zakładach przetwórczych. To samo usiłujemy robić u nas. Dzięki temu możliwe jest pewne wyrównanie cen. W kraju w różnych regionach daje się rolnikom podobne szanse. Ponadto zakłada się, że z tygodnia na tydzień ceny mogą się zmieniać w ograniczonym zakresie. To jest drugi element, który ogranicza ruchy cenowe.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#TadeuszBlicharski">Przygotowaliśmy materiał, w którym opisaliśmy wszystkie działania omówione z grupą roboczą do spraw wieprzowiny, z komisją cenową oraz przedstawicielami Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#TadeuszBlicharski">Uważam, że jak najszybciej powinniśmy uruchomić giełdę towarową, na której będzie sprzedawany żywiec. Na początku może to się odbywać w formie internetowej. Oczywiście, nie mamy takich pieniędzy, aby samodzielnie sfinansować takie przedsięwzięcie. Ci, którzy byli z nami we Francji, wiedzą, że do tego potrzebne są środki od wszystkich rolników. To jest duże przedsięwzięcie, ale bardzo ważne dla rynku trzody chlewnej. W ten sposób wyeliminowalibyśmy podejrzenie o występowanie zmowy cenowej.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#TadeuszBlicharski">Druga kwestia dotyczy oceny poubojowej zwierząt. W ramach grupy roboczej przygotowaliśmy kilka propozycji zmian obecnego systemu. Wiem, że ten program zyskał wstępną akceptację Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso” oraz Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP. Nadal będziemy rozwijać ten projekt. Gdybyśmy mieli poparcie Komisji i rządu, byłoby to poważne przedsięwzięcie. Z jednej strony uwiarygodnilibyśmy wyniki dokonywanych ocen i działalibyśmy na rzecz poprawy jakości żywca, z drugiej, byłoby wiadomo, ile świń pochodzi kraju, jaka jest liczba sprowadzanych zwierząt zza granicy. W ten sposób rozwialibyśmy wiele wątpliwości i powstrzymali wiele wzajemnych oskarżeń.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#TadeuszBlicharski">Niezwykle istotne jest to, o czym mówił pan dr Tadeusz Jakubowski. Pojawiają się nowe choroby. W krajach skandynawskich uporano się z problemem salmonellozy. Pracują nad tym kolejne kraje. Uważam, że my także powinniśmy o tym pomyśleć. Być może uda się wdrożyć program zwalczania tej choroby równocześnie z programem dotyczącym choroby Aujeszky’ego. Pozwoliłoby to zredukować koszty. Nie warto z tym zwlekać, bo potem znowu będziemy narzekać, że stare kraje członkowskie Unii Europejskiej znalazły pretekst, żeby nie wpuszczać naszych żywych zwierząt na swoje rynki. Problemy są znane. W każdej chwili możemy je zidentyfikować i próbować rozwiązać.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#TadeuszBlicharski">W wielu krajach w celu zabezpieczenia rynku wprowadzono systemy etykietowania mięsa. To nie jest nowy pomysł. Mechanizm jest prosty. Wszystko jest robione w taki sposób, aby nie ponosić dodatkowych kosztów. Wydaje mi się, że my także możemy chronić swój rynek na podstawie przepisów dotyczących dobrostanu i ochrony zwierząt, dobrej praktyki rolniczej, czy stosowania pasz. W ten sposób można to wszystko uporządkować – zapobiegać sprowadzaniu mięsa nieznanego pochodzenia i jednocześnie nobilitować rodzimy produkt.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#KrzysztofJurgiel">Dziękujemy za te uwagi. Prosimy o przekazanie Komisji tego materiału, o którym pan wspominał.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#JanuszBiałoskórski">Chciałbym się jeszcze odnieść do wypowiedzi przedstawiciela Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso”. To, co mówił ten pan, to jest odwracanie kota ogonem. Podobno w Europie Zachodniej cena nie jest wpisywana do umów kontraktacyjnych. Jak stanę się współwłaścicielem zakładu mięsnego, to nie będzie mi potrzebna cena minimalna. Zaczekam do okresu rozliczeniowego i otrzymam 10–15% dopłatę. Tego nie można porównywać do naszej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#JanuszBiałoskórski">Kolejna kwestia dotyczy oceny poubojowej zwierząt. Jeśli na rynku brakuje żywca, to nasze tuczniki są bardzo dobrze oceniane i klasyfikowane. Jeśli natomiast w obrocie znajdzie się więcej zwierząt, to ktoś zawsze chce na tym zarobić i wówczas okazuje się, że produkujemy mięso złej jakości. Dlaczego nie chcecie państwo przyznać, że ocena poubojowa powinna być wykonywana przez zewnętrznych ekspertów? Musimy zrobić krok do przodu i wreszcie zmienić obecny system. Tym się powinny zajmować niezależne firmy. Wtedy to będzie sprawiedliwe dla rolnika.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#StanisławKalemba">Chciałbym podziękować posłom, którzy przybyli na dzisiejsze spotkanie. Wiem, że były wątpliwości, czy takie posiedzenie w tym momencie ma sens. Tym bardziej dziękuję za wsparcie. Dziękuję za to, że uznaliście państwo, że warto się spotkać z rolnikami. Wnioski o takie posiedzenie płynęły z Wielkopolski już od wielu miesięcy. Gdy dyskutowaliśmy, czy warto się spotkać, niektórzy pytali po co, mówili, że to będzie wiec. Tymczasem wysłuchaliśmy tutaj bardzo merytorycznej dyskusji. Wypowiedziano się w bardzo konkretnych sprawach, za co jestem rolnikom bardzo wdzięczny.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#StanisławKalemba">W pracach Komisji staramy się unikać rozpamiętywania przeszłości. Nie ma sensu się zastanawiać, kto i co zrobił. Powinniśmy myśleć o przyszłości. Nie ważne, kto wcześniej rządził. Rolnicy oczekują konkretów.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#StanisławKalemba">W Wielkopolsce rolnicy znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. W ubiegłym roku tylko z powodu suszy stracili ponad 1 mld zł. To jest mniej więcej tyle, ile uzyskujemy z tytułu wszystkich dopłat. Jeśli rolnicy domagali się wprowadzenia pomocy socjalnej, to znaczy, że sytuacja była naprawdę trudna.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#StanisławKalemba">Jesteśmy w gminie Opalenica. Kilka tygodni temu wystąpiło tu gradobicie. Straty objęły kilka tysięcy hektarów upraw. Na północy Wielkopolski wiosną wymarzły sady. To jeszcze bardziej pogarsza sytuację producentów rolnych z tego regionu.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#StanisławKalemba">Na jednym z posiedzeń Komisji omawialiśmy sytuację dochodową rolnictwa. Porównaliśmy okres 12 lat od 1995 do 2006 r. Okazało się, że realne dochody gospodarstw spadły o 30%. A zatem, dzisiaj rolnik musi wyprodukować o 30% płodów więcej, aby zakupić taką samą ilość środków do produkcji.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#StanisławKalemba">Jeśli chodzi o sytuację na rynku trzody chlewnej, to ten temat był omawiany na posiedzeniach Komisji praktycznie co dwa, trzy miesiące. Sytuacja była na tyle poważna, że w grudniu Komisja nie przyjęła informacji rządu na ten temat. Wszystkie organizacje, samorządy, izby rolnicze, kółka rolnicze, rady powiatowe, rady gminne, zrzeszenia, grupy producentów, grupa pleszewska, ostrowska, „Porozumienie” z leszczyńskiego, wszyscy zwracają uwagę na konieczność wdrożenia programu zwalczania choroby Aujeszky’ego. Wszędzie też pojawiają się zarzuty dotyczące zmowy cenowej wielkich przetwórców.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#StanisławKalemba">Jeśli chodzi o zwalczanie choroby Aujeszky’ego, to chciałbym przypomnieć, że w tej sprawie jest decyzja Komisji Europejskiej z 2001 r. Czy myśmy się tym zajmowali? Wspólnie z posłem Romualdem Ajchlerem doprowadziłem do tego, że w styczniu 2005 r. powstał program zwalczania choroby Aujeszky’ego w Wielkopolsce. Jeszcze w tym samym miesiącu dokument trafił do głównego lekarza weterynarii. Trzeba było go tylko zrealizować. Słusznie tutaj powiedziano, że to jest choroba handlowa. Takich chorób może być więcej. Będziemy mogli sprzedawać żywe zwierzęta na zachodnich rynkach, jeśli wdrożymy program lub jeśli Polska uzyska status kraju wolnego od choroby Aujeszky’ego. W ten sposób przez kilka lat nie mogliśmy sprzedawać żywca na rynkach innych krajów Unii Europejskiej. To nie jest bez znaczenia. Na Wschód wysyłamy ponad 50 tys. ton żywych tuczników. Do samej Rosji sprzedajemy rocznie ponad 20 tys. ton.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#StanisławKalemba">A zatem, zwalczanie choroby Aujeszky’ego ma kluczowe znaczenie dla poprawy sytuacji. Mam pretensję, że mimo przygotowania specjalnego programu i zarezerwowania na ten cel w 2005 r. kwoty 36 mln zł, nic w tej sprawie nie zrobiono. Jeśli to było niemożliwe w 2005 r., to należało wdrożyć i realizować program w 2006 i 2007 r. Gdyby pieniądze przeznaczone na skup półtusz w celu odnowienia rezerw państwowych, wykorzystano na zwalczanie choroby Aujeszky’ego, to efekt tych działań byłby lepszy i polskie żywe tuczniki byłyby sprzedawane w Europie Zachodniej. Ta tendencja się utrzymuje. Na nasz rynek trafiają z krajów piętnastki prosięta, warchlaki i duże sztuki. To samo się dzieje na rynkach wschodnich.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#StanisławKalemba">Jeżeli nie wdrożymy programu zwalczania choroby Aujeszky’ego, to dajemy argumenty Federacji Rosyjskiej, aby nie znosić embarga na nasze mięso. A zatem, kluczowa jest sprawa zwalczania choroby Aujeszky’ego. Była o tym mowa na konferencji, która odbywała się w Poznaniu. Temat poruszano także na odrębnym posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#StanisławKalemba">Proponuję, abyśmy powołali zespół, który przygotuje projekt dezyderatu. Komisja mogłaby go przyjąć jeszcze w tym tygodniu, a następnie skierować do pana premiera. Są liczne zagrożenia. Musimy na przykład znaleźć w przyszłorocznym budżecie 250 mln zł. Potrzebne też będą nowe etaty dla osób, które będą te badania wykonywały. To są zamówienia i szkolenia. Trzeba będzie pobrać ponad 20 mln próbek. To jest ogromne przedsięwzięcie logistyczne. Dopiero po wdrożeniu programu możemy myśleć o sprzedaży żywca na nowych rynkach.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#StanisławKalemba">Jeśli chodzi o zmowę cenową, to jestem święcie przekonany, że rolnicy mają rację. Nie było żadnej „górki świńskiej”. Jak można mówić o nadwyżce na rynku, jeśli telefonowano do rolników w poszukiwaniu tuczników? Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów podlega bezpośrednio panu premierowi. Wysyłaliśmy tam wiele pism, tymczasem prezes UOKiK odpowiada, że nie może podjąć działań, bo żadna firma nie doniosła na inną. Dalej czytamy, że trudna sytuacja na rynku trzody chlewnej wynika z nadwyżki produkcji oraz z tego, że Rosja i Ukraina przestały od nas kupować mięso. Zwróciłem się do prezesa Rady Ministrów, przyjrzał się pracy tego urzędu. W międzyczasie nastąpiła zmiana na stanowisku prezesa, ale Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nadal działa w ten sam sposób. Uważam, że prezes UOKiK powinien zainteresować się tą sprawą, przeanalizować działalność kilku największych firm i stanąć po stronie producentów trzody.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#StanisławKalemba">Na pewno istotne jest wprowadzenie niezależnych klasyfikatorów. W tym nie przeszkadza nam Unia Europejska. Myślę, że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi powinno zmienić obecny system w ciągu najbliższego roku. To daje pewną gwarancję. Można szukać różnych rozwiązań. Mogą się tym zajmować izby rolnicze. Trzeba by tylko zorganizować szkolenia. Przynajmniej jeden element tej układanki mielibyśmy z głowy.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#StanisławKalemba">Kolejna kwestia dotyczy grup producentów rolnych. W tym kontekście chciałbym poruszyć problem spółdzielczości. Warto zobaczyć, jak to jest zorganizowane w innych krajach Unii Europejskiej. Dzisiaj z pojedynczym rolnikiem nikt się nie będzie liczył. Jednak można temu zapobiegać nie tylko poprzez tworzenie grup producentów. Takie same zalety ma spółdzielczość. Są regiony w Europie Zachodniej, gdzie nie ma supermarketów, a większość mieszkańców wsi należy do różnych spółdzielni. W każdej wsi, gminie i powiecie jest spółdzielnia. W regionie funkcjonuje wielka federacja. Muszę powiedzieć, że żadne ministerstwo w Warszawie nie ma takiej siedziby, jak ci zorganizowani rolnicy.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#StanisławKalemba">Grupa posłów złożyła projekt ustawy dotyczący spółdzielczości. Czekamy na debatę sejmową w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#StanisławKalemba">Nie wierzę, że duże firmy, monopoliści, tak łatwo nawiążą współpracę z rolnikami. Wyraźnie widać, że takiej chęci nie ma. Gdy rolnicy ponosili straty, zakłady mięsne osiągały ogromne zyski. To są spółki giełdowe, więc łatwo się o tym przekonać. A zatem, jest współpraca? Nie ma. W zachodniej Wielkopolsce w upadłości znajdują się zakłady mięsne „Bartek”. Podobno chcą to przejąć Włosi. Nie ma innego wyjścia. Rolnicy wspólnie z izbą rolniczą i grupami producentów powinni spróbować kupić tę firmę. Wtedy producenci trzody będą współwłaścicielami zakładów przetwórczych. Rocznie tracimy 1 mld zł z powodu suszy, a ta transakcja to jest kwestia może kilkunastu milionów złotych. Wtedy należy wyłonić nową kadrę zarządzającą i rolnicy będą współwłaścicielami tej firmy. W przeciwnym wypadku za rok będziemy rozmawiać na ten sam temat.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#StanisławStec">Ja także chciałbym podziękować za dyskusję i za wypowiedzi. Podobne słowa słyszymy podczas spotkań poselskich. Pytaliście państwo, dlaczego przyjechaliśmy tak późno, gdy ceny skupu znacząco wzrosły. Pierwsza propozycja była taka, aby to posiedzenie odbyło się w lutym. Jednak wówczas nie wyszło. Na początku czerwca cena żywca była jeszcze bardzo niska. Wtedy na życzenie pani Bogumiły Hroniak-Paprzyckiej odbyło się spotkanie w Sejmiku Województwa Wielkopolskiego. Rozmawialiśmy o tych problemach i złożono wniosek, aby spotkać się z przedstawicielami Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Dobrze, że prezydium Komisji zdecydowało się zwołać to posiedzenie. To, że obecna cena jest satysfakcjonująca, to nie znaczy, że za trzy miesiące znowu nie powtórzy się sytuacja z początku roku. Dlatego muszą być podjęte długofalowe działania.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#StanisławStec">Jednym z takich działań jest kontynuowanie prac nad wzorem umów kontraktacyjnych. Proszę się nie zrażać brakiem postępów. Przecież udało się w ten sposób rozwiązać problem plantatorów rzepaku, buraków cukrowych i producentów mleka. To samo rozwiązanie trzeba też wdrożyć przy skupie trzody chlewnej. Chodzi o to, aby rolnik wiedział, ile sztuk zwierząt może sprzedać za przyzwoitą cenę.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#StanisławStec">Pan minister Jan Ardanowski mówił o promocji polskiej żywności. To jest bardzo ważna sprawa. Trzeba tylko przejąć te obowiązki od ministra gospodarki. Polska żywność jest najlepsza. Przykre jest to, że Polacy często kupują produkty zagraniczne. Właśnie dlatego promocja musi być szersza, również w dużych sieciach handlowych, które rządzą się swoimi prawami. To ma negatywny wpływ na sprzedaż polskich produktów.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#StanisławStec">Przedstawiciel rządu nic nie mówił o rynkach wschodnich. Wiem, że w tej chwili zajmuje się tym Komisja Europejska, ale to my jesteśmy zainteresowani wznowieniem eksportu do Federacji Rosyjskiej. Moim zdaniem pani minister Anna Fotyga zamiast się obrażać, powinna podjąć próbę przeprowadzenia rozmów w celu ostatecznego rozwiązania tego problemu, bo to leży w interesie polskich rolników i polskich konsumentów.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#StanisławStec">Mam nadzieję, że za chwilę zabierze głos przedstawiciel Inspekcji Weterynaryjnej. Rolnicy mają rację, że nie ma właściwiej kontroli, jeśli chodzi o sprowadzanie do naszego kraju żywych zwierząt. Inne kraje stawiają wymagania przy eksporcie naszej żywności. Powinniśmy postępować tak samo.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#StanisławStec">Pan minister Jan Ardanowski stwierdził, że grupy producentów rolnych są zwolnione z podatku dochodowego. Owszem, ale to jest częściowe zwolnienie, które dotyczy tylko obrotu produktami wytworzonymi przez członków grupy. Jeśli jednak osiąga się zysk przy sprzedaży, to nie ma mowy o zwolnieniu z podatku. Istnieje zagrożenie, że grupa będzie miała kłopoty w urzędzie skarbowym, bowiem musi prowadzić ewidencję dochodów zwolnionych i niezwolnionych od podatku. Byłoby dobrze, gdybyśmy wystąpili z inicjatywą całkowitego zwolnienia grup producenckich z podatku dochodowego. Ułatwiłoby to ewidencję i sposób księgowania.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#StanisławStec">Mam jeszcze prośbę do pana ministra. W gminie, w której obecnie przebywamy, 9 czerwca 2007 r. wystąpiła klęska gradobicia. Dotyczy to kilku wsi. Pewne straty ponieśli także rolnicy z sąsiedniej gminy. W niektórych przypadkach grad zniszczył 90% upraw. Tylko plantacje rzepaku były ubezpieczone. W związku z tym proszę, aby z rezerwy Rady Ministrów w drodze wyjątku pomóc rolnikom, którzy ponieśli tak znaczne straty. Wiem, że znowelizowana ustawa dotycząca ubezpieczeń upraw rolnych i zwierząt gospodarskich obowiązuje od 1 lipca 2007 r. Wierzę, że te przepisy będą stosowane na duża skalę. Jednak prawo nie działa wstecz. W związku z tym zróbmy wszystko, aby w drodze wyjątku pomóc rolnikom z tych dwóch gmin.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#AlfredBudner">W dniu 11 stycznia 2007 r. z trybuny Sejmu pytałem ministra rolnictwa i rozwoju wsi, jaka jest relacja między ceną żywca wieprzowego, wołowego i drobiowego wobec gotowych produktów. Tak się składa, że kiedyś zajmowałem się przetwórstwem mięsa i produkcją wędlin, więc coś na ten temat wiem. W tamtych czasach otrzymywaliśmy 280 zł za 100 kg tucznika. Po przerobieniu tego mięsa można było uzyskać około 1060 zł. Wszystko zależy od tego, ile dołożono wyciągów z glonów morskich, ile dolano wody, jak długo masowano i przy jakiej próżni. W dużych zakładach zamiast tradycyjnego wędzenia, dodaje się substytut dymu. Na moje pytanie odpowiedział prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Z tej odpowiedzi wynika, że świat to teatr, a ludzie to artyści – jak kto gra, tak ma. Nic dodać, nic ująć.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#AlfredBudner">Jak to się ma do zysku rolnika? Słusznie państwo zauważyliście, że jak tylko cena żywca wzrosła o 1 zł, to wyroby w sklepie zdrożały o 2–3 zł. Co się stało? Przetwórcy zrekompensowali sobie wzrost cen surowca. Oni nigdy nie tracą. To jest dla nich obojętne. W niektórych przypadkach jeszcze na tym trochę zarobią. Czy tak ma wyglądać współpraca przetwórców z rolnikami?</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#AlfredBudner">Jesteśmy z tej samej gliny. Podobno jesteśmy Polakami. Podejrzewam, że obecny tutaj przedstawiciel Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso” też jest z tej samej gliny. Mówił o tym, że jego organizacja zrzesza Grupę Duda SA, Grupę Animex SA oraz Sokołów SA. Czy to są polskie zakłady? Czy Sokołów SA, to jest jeszcze polska firma? Czy pan wie, że wczoraj w zakładach mięsnych w Kole należących do Sokołów SA był strajk pracowników? Akcja protestacyjna się dzisiaj rozwija. Pracownicy zdecydowali się na strajk, bo stosowano wobec nich mobbing. My im pomożemy. Tam pojadą chłopi. Skończy się wykorzystywanie tych ludzi. Ręczę, że tak będzie.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#AlfredBudner">Gdy jeszcze byłem członkiem Związku Zawodowego Rolników „Samoobrona” – który sobie wtedy bardzo ceniłem, ponieważ walczył o sprawy chłopów, a w tej chwili o tym zapomniał – szefem Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso” był były minister rolnictwa i rozwoju wsi z czasów jedynie słusznego ustroju. Teraz ten pan jest podobno doradcą wicepremiera Andrzeja Leppera. Już nie jest? To dobrze, że już nie jest. To właśnie pan Robert Gmyrek zlikwidował małe polskie ubojnie wymyślając przepisy na kolanie, tak jak mu kazały obce koncerny. On teraz pracuje w PKN Orlen SA. Fachowiec od wszystkiego. Takich mieliście kumpli w „Polskim Mięsie”. Z tymi układami trzeba wreszcie w tym kraju skończyć. Musicie wiedzieć, że rolnik jest panem i basta. Możecie na tym zarabiać, ale oszukiwać go nie wolno. Warto sobie zapamiętać tę przestrogę, nie od posła, ale od chłopa, który od dawna zajmuje się produkcją trzody chlewnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#MarekSawicki">Pochodzę z powiatu, który na początku lat dziewięćdziesiątych porozumiał się z Opalenicą i uzyskał pieniądze z Unii Europejskiej na telefonizację wsi. Wiem, że to przedsięwzięcie przetrwało w obu tych miejscach.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#MarekSawicki">Ktoś tutaj bardzo chwalił umiejętności pana ministra Jana Ardanowskiego. Niczego mu nie ujmuję, ale to jest fachowiec prawie taki sam, ale nie tak dobry, jak jego zwierzchnik Andrzej Lepper. Jeszcze niedawno Andrzej Lepper wiedział wszystko – jak można poprawić, jak zmienić i jak dobrze gospodarzyć. Ostatnio pytał w telewizji posła Wojciecha Mojzesowicza, co by zrobił z „górką świńską”.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#MarekSawicki">Zwracam się do przedstawiciela Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso”. Proszę powiedzieć, ile kapitału zagranicznego jest w tej organizacji.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#MarekSawicki">Inspekcja Weterynaryjna z dużą gorliwością kontrolowała producentów bydła i polskie zakłady przetwórcze pod kątem dostosowania do wymogów Unii Europejskiej. Teraz z taką samą gorliwością należy sprawdzać to, co jest sprowadzane do Polski. Była tutaj mowa o wwożonych prosiętach i o mięsie sprowadzanym przez Sokołów SA. Wiem coś o tym, bo mieszkam zaledwie 18 km od tych zakładów. Nie będę rozwijał tego wątku, bo znam prezesów tej firmy i byłoby mi niezręcznie o tym mówić.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#MarekSawicki">Kolejna kwestia dotyczy grup producentów rolnych. Powinniśmy o tym wreszcie poważnie porozmawiać. Poseł Stanisław Kalemba mówił o spółdzielczości. Grupa producentów jest właściwie spółdzielnią, ale w skali mikro. Im wcześniej rozwiążemy problem grup producenckich, tym prędzej przestaniemy dyskutować o konkurencji na rynku mięsa. Wszyscy doskonale wiemy, że na europejskim rynku mięsa także funkcjonują ogromne organizacje spółdzielcze. Z nimi rolnicy nie dyskutują o cenie. To zrzeszenie spółdzielni na koniec każdego roku obrachunkowego rozlicza się ze swoimi członkami. Rolnikom jest obojętne, czy otrzymają te pieniądze już, czy trochę później, ponieważ wiedzą, że nikt ich nie oszuka. To jest także cały przemysł paszowy, który tutaj straciliśmy.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#MarekSawicki">Jeśli jako producenci surowca nie mamy nic do powiedzenia w zakresie zbytu produktów, jeżeli nie mamy wpływu na rynek pasz, to potem nie miejmy pretensji, że ceny żywca drastycznie spadają.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#MarekSawicki">Pięć lub sześć lat temu mieliśmy do czynienia z „dołkiem świńskim”. Na Podlasiu zaproponowałem rolnikom, aby utworzyć zrzeszenie producentów. Szło to bardzo opornie. Dwa lata funkcjonowali w moim biurze poselskim. Przy pierwszym kryzysie zorganizowali protest i znów był winien poseł, który nie zabezpieczył właściwej ceny skupu.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#MarekSawicki">W tym roku, w styczniu ponad 200 rolników zaprosiło posłów ze swojego okręgu wyborczego. Jechałem na to spotkanie w pełni przekonany, że będziemy rozmawiać wyłącznie o cenie żywca wieprzowego. W ogóle nie podnoszono tego tematu w trakcie dyskusji. Zapowiedziano omówienie ośmiu tematów. Wśród nich nie było kwestii ceny żywca. To się działo na przełomie stycznia i lutego tego roku. Dziennikarz z „Tygodnika Siedleckiego” nie wytrzymał i na koniec zapytał, dlaczego nie mówi się o cenie. Prezes zrzeszenia odpowiedział, że o cenie rozmawia wyłącznie z odbiorcami trzody i że nie chce o tym rozmawiać, żeby nie denerwować innych rolników ceną, która jest dla tego zrzeszenia utrzymywana.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#MarekSawicki">Mówię o tym dlatego, aby uzmysłowić państwu, że czasami rolnicy sami nie chcą sobie pomóc. Sami stwarzamy sztuczną konkurencję, a potem, gdy dochodzi do kryzysu, mamy pretensję. Zgadzam się z opinią, że na „górce świńskiej” nie straciły zakłady mięsne. Przecież w sklepach nie było spadku cen artykułów spożywczych. Ktoś tę marżę zabrał. Przedstawiciel Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso” zapewne zaprzeczy. Jeśli jednak kiełbasa i szynka nie taniała, a popyt na mięso i przetwory był na tym samym poziomie, to ktoś na tym zarobił, skoro rolnicy sprzedawali tuczniki o 40% taniej. Jaka jest wasza uczciwość wobec producentów surowca. Oczywiście, nikt od was nie wymaga tej uczciwości, bo to jest biznes i wolny rynek. Jeśli rolnicy się temu nie przeciwstawią, to w Sejmie nie uchwalimy ustawy, która zobowiąże przetwórców do płacenia godziwych pieniędzy za dostarczony surowiec.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#MarekSawicki">Warto się zatem zastanowić, jak powinniśmy się zorganizować. Minister rolnictwa i rozwoju wsi dysponuje pewnymi instrumentami, aby pomóc rolnikom. Myślę tutaj o Inspekcji Sanitarnej oraz Inspekcji Weterynaryjnej. Właściwie nie było tu dzisiaj mowy o przemysłowym tuczu trzody chlewnej. Czy Belgowie, którzy są obecni na naszym rynku, mają u siebie rozwinięty na taką skalę przemysłowy tucz trzody chlewnej? Czy duże koncerny zakładają tam swoje fermy? Tymczasem nasze firmy nie tylko budują takie obiekty w Polsce, ale teraz już nawet za Bugiem. Potem straszą rolników, że jeśli nie podporządkują się stawianym warunkom, to zakład sam sobie wyprodukuje żywiec. Tak wygląda dyskusja, takie to jest partnerstwo.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#MarekSawicki">Rolnicy z tego podlaskiego zrzeszenia pytali, czy nie można by znakować ich produktów. Bardzo im na tym zależy, bo starają się wprowadzać ekologiczne metody hodowli zwierząt. Odpowiedziałem, że moim zdaniem nie ma sensu znakowanie mięsa oddawanego do dużych zakładów i że już czas, aby się zastanowić nad samodzielną działalnością w zakresie przetwórstwa. Rolnicy wskazują na bariery prawne. Różni cwani przedsiębiorcy obok nas nie obawiają się barier prawnych. Potem jest tak, że zysk z przetwórstwa i handlu zamiast do kieszeni rolników, wpada do kieszeni kilku cwaniaków. Nie wytrzymamy konkurencji z Belgami, z Niemcami czy Francuzami, jeśli w łańcuchu od producenta do stołu konsumenta jest co najmniej sześciu pośredników. Niech każdy z nich zarobi tylko 1%, to już mamy znacznie mniejszy zysk. Może warto powalczyć o te pieniądze.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#MarekSawicki">Zwracam się do pana ministra Jana Ardanowskiego. Komisja Europejska na razie nie zabrania nam wspierania procesów integracji rolników. Można to robić rozsądnie, wspierając te organizacje ze środków Unii Europejskiej oraz pieniędzmi z budżetu państwa.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#MarekSawicki">Znajdujemy się w ośrodku doradztwa rolniczego. Doradztwo rolnicze, to nie tylko wypełnianie wniosków o dopłaty obszarowe czy inwestycyjne. Dobrze radzę, żeby doradcy wreszcie wyszli do rolników. Jeśli tego nie zrobią, to następna decyzja będzie dotyczyła likwidacji ośrodków, bo one rolnikom nie będą już potrzebne. Producenci potrzebują doradztwa na przykład w sprawie rozliczeń finansowych. Dlaczego nie nauczyć naszych dzieci, jak prowadzić księgowość dla 15 czy 30 gospodarstw. Wtedy nie mielibyśmy problemów w urzędzie skarbowym. To wszystko można zrobić, ale ktoś tym musi pokierować. Rolnicy sami tego nie zrobią, bo produkują. Skoro jednak istnieją ośrodki doradztwa rolniczego i wspólnie chcemy te problemy rozwiązywać, to na pewno sobie z tym poradzimy.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#WojciechMojzesowicz">Jestem prezesem grupy producentów trzody chlewnej. Mówimy o polskim rolnictwie. Mam przed sobą stanowisko Wielkopolskiej Izby Rolniczej, gdzie jest mowa tylko o rolnictwie z tego regionu. Dla mnie rolnicy z Kujaw są tak samo ważni, jak ci z Wielkopolski czy z Podkarpacia.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#WojciechMojzesowicz">Jeżeli chodzi o zwalczanie choroby Aujeszky’ego, to uważam, że należy znaleźć pieniądze na wdrożenie tego programu na obszarze całego kraju. Wyłączenie choćby jednego regionu nie przyniesie żadnego efektu.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#WojciechMojzesowicz">Hoduję 2 tys. sztuk trzody w cyklu zamkniętym. Jako producent chciałbym powiedzieć, że jeżeli zmniejsza się produkcja trzody, to automatycznie tracą też hodowcy. Był taki czas, gdy kupowaliśmy loszki po 550–600 zł, gdy tuczniki kosztowały 320 zł. Nie mam do nikogo pretensji – tak ukształtował się rynek. Natomiast szkoda, że w tych rozmowach, o których tutaj była mowa, zabrakło przedstawicieli producentów.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#WojciechMojzesowicz">Zwracam się do przedstawiciela Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso”. Musicie sobie państwo zdawać sprawę z tego, że dobre tuczniki o wysokiej mięsności też skupowano po 2,80 zł za kg. Oddaję tuczniki do dużego zakładu i był taki okres, gdy właśnie tyle mi płacono. Proszę zatem nie mówić, że ta cena dotyczyła tylko mięsa złej jakości.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#WojciechMojzesowicz">Była tutaj mowa o konieczności zmiany kierunku produkcji. Łatwo się mówi, trudniej się robi. Miejmy na uwadze rachunek ekonomiczny. Przecież producenci trzody chlewnej zainwestowali w gospodarstwa i wzięli kredyty. Ich nie stać na zmianę produkcji, bo to oznaczałoby bankructwo. Jeżeli braliśmy kredyt, to na konkretną inwestycję. Zresztą bank nie pozwoli nam zmienić kierunku produkcji. Ponadto, jaki rodzaj działalności państwo proponujecie, jeśli obowiązują limity przy produkcji mleka i cukru. Jesteśmy znaczącym producentem trzody chlewnej. Ktoś mówi, że to źle. Ja myślę, że to jest chwilowe. Jeżeli uda nam się utrzymać produkcję przy zachowaniu tej jakości, to będziemy mieli szansę uzyskania statusu znaczącego gracza na rynku. Słusznie zauważono tutaj, że obrót powinien się odbywać poprzez giełdę. Tak jest w starych krajach członkowskich Unii Europejskiej, gdzie rolnicy mogą sprzedawać tuczniki na dowolnym rynku. My musielibyśmy ograniczyć obrót do obszaru Polski.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#WojciechMojzesowicz">Jesteśmy wykorzystywani przez zakłady mięsne. Nie mogę mieć o to pretensji. To są prywatne firmy, które zarabiają na nadwyżce surowca i zamkniętym rynku. Przez pół roku kupowano od nas tuczniki po 3–3,20 zł za kg. Teraz słyszę, że należy promować polskie przetwory mięsne. Czy możliwa jest lepsza promocja niż kupowanie dobrego mięsa po 3 zł za kg? W tym czasie zakłady mięsne robiły świetny interes.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#WojciechMojzesowicz">Mam pytanie do przedstawiciela Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa „Polskie Mięso”. Czy członkami waszego związku są firmy z Bydgoszczy?</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#WojciechMojzesowicz">Widzę, że pan potwierdza. To jest kwestia wiarygodności. Otóż ten zakład z Bydgoszczy nie zapłacił kilkuset rolnikom za dostarczone tuczniki. W sądzie rozłożono te płatności na dziesięć lat. Wyrzućcie takich hochsztaplerów, wtedy wasza organizacja będzie wiarygodna.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#WojciechMojzesowicz">Osoby publiczne powinny sobie zdawać sprawę z tego, w co inwestują i z czym się wiążą. Była tutaj mowa o pewnym polskim koncernie. Chcemy zwalczać Smithfielda, ale jednocześnie sprzedajemy tej firmie tuczniki. Musimy podjąć jakieś decyzje.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#WojciechMojzesowicz">Kolejna kwestia dotyczy zwalczania chorób zakaźnych. Pan dr Tadeusz Jakubowski powiedział, że nawet jeśli zwalczymy chorobę Aujeszky’ego, to inne kraje Unii Europejskiej wymyślą coś innego, żeby chronić swój rynek. Takie rozumowanie nie ma sensu. Czy to oznacza, że nie powinniśmy niczego robić? Uważam, że szybko powinniśmy się uporać z chorobą Aujeszky’ego, a potem wykazać Komisji Europejskiej, że inne choroby występują także w stadach starych krajów członkowskich. To jest jeden z ważnych elementów.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#WojciechMojzesowicz">Dlaczego mam żal do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi? Dlatego, że przez dziewięć miesięcy odbywały się spotkania, z których nic nie wynika. A przecież w tamtym czasie można było coś zrobić. Domagam się zmiany systemu oceny poubojowej. Jeśli wysyłam gdzieś tuczniki, to mam prawo do niezależnej oceny. Nie może być tak, że ktoś za mnie liczy pieniądze. Uważam, że to można było zrobić. W tym nam nie przeszkadza Komisja Europejska, bo to są nasze wewnętrzne przepisy.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#WojciechMojzesowicz">Jak już powiedziałem, jestem producentem trzody chlewnej, więc doskonale wiem, jaka była sytuacja na tym rynku. Ostrzegaliśmy rząd już od października 2006 r. To nie znaczy, że minister rolnictwa i rozwoju wsi może zapobiegać takim sytuacjom, ale powołano zespół, wykonano pracę, a efekty są mizerne. Być może można było zrobić niewiele więcej, ale należało to przyznać wcześniej. Wicepremier Andrzej Lepper mógł powiedzieć: nie wiem, nie mogę, nie potrafię. Przez siedem miesięcy dopłacaliśmy do każdego sprzedanego zwierzęcia. Na to miała wpływ cena zboża. Nie bez znaczenia był także brak udziałów w przemyśle przetwórczym.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#WojciechMojzesowicz">Zrzeszenie grup producentów rolnych ma sens, chociaż to będzie bardzo trudne. To nieprawda, że duzi producenci nie chcą, aby mniejsi się organizowali. W naszej grupie było pięciu lub sześciu średnich i dużych producentów trzody chlewnej. Tych mniejszych powinniśmy zapraszać do siebie i tłumaczyć im, że na rynku jest cena 3,30 zł za kg, a w grupie można otrzymać 3,50 zł.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#WojciechMojzesowicz">Nie możemy mówić, że nic się nie da zrobić. Produkcja wieprzowiny może być naszym sukcesem a nie klęską. Jeżeli dzisiaj zmniejszymy jej skalę, to załamie się hodowla, bo rolnicy nie będą kupować loszek i knurów. Wtedy zaczniemy korzystać z obcego materiału hodowlanego, co oznacza całkowite uzależnienie od zewnętrznych rynków. A zatem, nie wolno likwidować produkcji.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#WojciechMojzesowicz">Rzeczywiście na rynku jest mniej tuczników. Na to składa się kilka elementów: wysokie temperatury, mniejsze przyrosty i ograniczenie produkcji. Czy zakłady przetwórcze wygrają? Myślę, że w dłuższej perspektywie przegrają. Zabraknie im wiarygodności. Oddawaliśmy wam świetny surowiec, a wy poprzez niskie ceny skupu doprowadziliście do spadku produkcji. To oznacza dla was straty.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#ZbigniewDolata">W dzisiejszej dyskusji poruszono wiele istotnych tematów. Zarówno rolnicy, jak i posłowie, poruszyli większość ważnych problemów, które należy rozwiązać.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#ZbigniewDolata">Chciałbym nawiązać to wypowiedzi posła Alfreda Budnera. Chodzi o jakość przetworów mięsnych oraz o sztuczne zwiększanie wydajności przy produkcji wędlin. Myślę, że bardzo szkodliwa dla tego sektora była decyzja o rezygnacji ze stosowania norm branżowych. Właściwie dzisiaj nie stosuje się żadnych norm. Mamy taką sytuację, że z kilograma mięsa otrzymuje się 1,5, 2 i więcej kilogramów szynki, a kiełbasy żywiecka i myśliwska wyróżniają się tylko nazwą, bo nie ma żadnej normy, która by określała, z czego takie wędliny powinny być zrobione. To jest bardzo korzystne dla zakładów przetwórczych. Woda pompowana do szynki jest znacznie tańsza niż tuczniki, które trzeba kupić od rolników. A zatem, tak zwana szynka, z dużą ilością środków chemicznych, niezdrowa kosztuje 28–30 zł za kg. Natomiast za kilogram tucznika rolnik otrzymuje 2,80 czy, tak jak obecnie, 3,50 zł.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#ZbigniewDolata">W związku z tym mam konkretną propozycję. Przedstawiłem prezydium Komisji projekt dezyderatu o następującej treści:</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#ZbigniewDolata">„Dezyderat Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi uchwalony w dniu ... lipca 2007 r. w sprawie przyspieszenia prac nad ustanowieniem norm jakościowych dla przetworów mięsnych.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#ZbigniewDolata">Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi w dniu 3 lipca 2007 r. na posiedzeniu wyjazdowym omówiła sytuację na rynku mięsa wieprzowego. Jego cechą charakterystyczną są cykliczne spadki cen żywca, które bardzo negatywnie wpływają na poziom dochodów rolników. Do stabilizacji cen na poziomie opłacalności przyczyniłoby się zwiększenie popytu wewnętrznego. Do wzrostu zapotrzebowania na produkty mięsne mogłyby się przyczynić zakłady przetwórcze, które niestety podnoszą wydajność produkcji poprzez duży dodatek wody, tłuszczu i środków chemicznych. Na przykład z kilograma mięsa szynkowego uzyskuje się obecnie od 1,5 do ponad 2 kg szynki, podczas gdy według tradycyjnej receptury byłoby to około 70 dkg. Potwierdzają to liczne kontrole produktów przeprowadzane chociażby w sklepach wielkopowierzchniowych, wskazujące, że obecnie ponad połowa wędlin oferowana klientom nie powinna znaleźć się w sprzedaży. W naszym kraju brakuje obecnie norm, które regulowałyby ilość chemicznych środków w produktach mięsnych. Ogranicza to, tak zwana dobra praktyka produkcyjna, a nie jest ona wystarczająco precyzyjna.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#ZbigniewDolata">Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi zwraca się z prośbą o podjęcie działań oraz o przyspieszenie prac związanych z opracowaniem polskich norm i odpowiedniego oznakowania produktów mięsnych znakiem Polskiego Komitetu Normalizacyjnego. Zdaniem Komisji, będzie to miało korzystny wpływ na jakość produktów, a co za tym idzie, przyniesie korzyści zarówno rolnikom, przetwórcom jak i konsumentom. Przyczyni się to również do umocnienia pozycji polskich produktów mięsnych na rynkach międzynarodowych.”.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#ZbigniewDolata">Myślę, że taki dezyderat byłby konkretnym efektem naszej dzisiejszej dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#TadeuszDębicki">Dobrze się stało, że zwołano wyjazdowe posiedzenie Komisji. Macie państwo słuszne pretensje, że przyjechaliśmy za późno. Chciałbym państwa zapewnić, że wnioski w tej sprawie składaliśmy od dłuższego czasu, ale dopiero teraz udało się zorganizować to spotkanie. Przybyli tutaj wszyscy posłowie, którym najbardziej zależy na wprowadzeniu zmian korzystnych dla rolników. Proponowałem, aby wyjazdowe posiedzenie Komisji odbyło się w Lesznie, w zagłębiu świńskim, gdzie jest największa produkcja trzody chlewnej, gdzie odbywały się protesty.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#TadeuszDębicki">Przysłuchiwałem się dyskusji. Wszyscy państwo macie rację. Rzeczywiście, sytuacja na rynku trzody chlewnej jest skrajnie zła. Zastanawiam się, co będzie, gdy minie okres przejściowy i obcy kapitał będzie mógł bez przeszkód nabywać w Polsce ziemię. Czy my wtedy podołamy konkurencji?</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#TadeuszDębicki">Zawsze zapraszamy na posiedzenia Komisji ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Zawsze też przysyła kogoś w zastępstwie. Wicepremier Andrzej Lepper przybył do nas tylko raz, gdy złożono przeciwko niemu wniosek o wyrażenie wotum nieufności. Wtedy jednak nie dyskutowaliśmy o produkcji trzody chlewnej.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#TadeuszDębicki">Na szczęście każde posiedzenie Komisji jest nagrywane, więc możemy udowodnić, co mówimy, o co walczymy i co chcemy zmienić. A zatem, od dawna zwracaliśmy uwagę na te problemy, o których jest tutaj mowa. Poruszaliśmy problem ceny, która zaczęła spadać już w listopadzie. Nie mogliśmy się doprosić, żeby na posiedzenie Komisji przybył prezes Agencji Rezerw Materiałowych. Kiedy wreszcie przyszedł, oświadczył, że rzeczywiście poziom rezerw nie jest zadowalający, bowiem wynosi 20% potrzeb. Gdyby wtedy z budżetu państwa szybko przeznaczono odpowiednią kwotę na zakup półtusz, to mielibyśmy inną sytuację. Państwo na tym nie traci, bo przecież potem te zapasy się sprzedaje.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#TadeuszDębicki">Mówiliśmy o rynkach wschodnich oraz o chorobie Aujeszky’ego. Specjalizuje się w tym poseł Stanisław Kalemba, który często zwraca na to uwagę. Mówiliśmy również o niekontrolowanym imporcie. Poruszaliśmy problematykę budowy wielkich ferm trzody chlewnej. A zatem, mówiliśmy o wszystkich kwestiach związanych z produkcją trzody chlewnej.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#TadeuszDębicki">Dzisiaj się spotykamy, a te problemy są nadal aktualne. Co w tej sytuacji powinniśmy zrobić? Jak naciskać na rząd? Właściwie mogłyby się tym zająć związki zawodowe, ale ich praktycznie nie ma. Przewodniczący najbardziej radykalnego związku zawodowego, w którym ja także działałem, został wicepremierem oraz ministrem rolnictwa i rozwoju wsi. Szefowie pozostałych związków zasiadają w radach nadzorczych, więc nie będą pomagali rolnikom. To są problemy, które powinny być w jakiś sposób rozwiązane i które rzutują na obecny stan.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#TadeuszDębicki">Nie wiem, co w tej sytuacji można zrobić. Poseł Zbigniew Dolata przedstawił projekt dezyderatu w sprawie jakości przetworów mięsnych. Kiedyś też zwracałem uwagę na ten problem. W sejmiku wojewódzkim odbyła się nawet debata w tej sprawie. Powiedziano nam, że to zależy od receptury. A akceptowana jest każda receptura, którą przetwórca zgłosi. Każdy konsument może przeczytać, co się znajduje w danym przetworze mięsnym. Jeśli mu smakuje, będzie kupował tę wędlinę, bo to jest jego sprawa. Myślę, że mimo wszystko powinniśmy zmienić przepisy. Trzeba odgórnie ustalić, z czego taka wędlina może być zrobiona, albo raczej czego nie wolno do niej dodawać. Jeśli dzisiaj po zjedzeniu plasterka szynki boli nas wątroba, to znaczy, że coś tam jest. Takie jedzenie jest niezdrowe, a ludzie często nie posiadają wystarczająco dużo pieniędzy i kupują tanią żywność. Wszyscy odpowiadamy za to, aby to się zmieniło.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#TadeuszDębicki">Już kiedyś słyszeliśmy taką opinię, że jak na rynku jest za dużo trzody chlewnej, to trzeba przestawić gospodarstwo na inny rodzaj produkcji. Co można produkować w Polsce, żeby zachować lub poprawić rentowność gospodarstwa? Na to nie ma gotowej recepty. Wystarczy podać przykład plantatorów rzepaku. Nie wiadomo, co będzie z biopaliwami.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#TadeuszDębicki">Jeszcze raz powtarzam, że mówimy jednym głosem, poruszamy te same problemy, a sytuacja się nie zmienia. Poszukajmy wspólnie przyczyn i zmieńmy pewne rzeczy. Niektóre rzeczy można zmienić bez powoływania się na przepisy Unii Europejskiej. Byłem przewodniczącym podkomisji zajmującej się nowelizacją ustawy dotyczącej nasiennictwa. Wówczas przekonałem się, w jak niekorzystny dla rolników sposób interpretowane są unijne przepisy. Na przykład w przypadku przetwórców mięsa przepis stanowił, że ściana musi być gładka i zmywalna. No to urzędnicy wymyślili, że to powinny być kafelki. Może doszło tutaj do głosu lobby produkujące kafelki.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#TadeuszDębicki">Skoro mowa o lobby, to ta sama uwaga dotyczy zakładów przetwórczych. Widać tutaj pewne zaniedbania. Nie będę ich teraz wskazywać. Ceny przetworów w sklepach się nie zmieniły, a w tym czasie zakłady przetwórcze kupowały tuczniki o 1–1,20 zł taniej niż zwykle. Gdybyśmy policzyli, ile na tym zarobiono, to pewnie by się okazało, że to są setki milionów złotych. Wielkopolscy rolnicy stracili 1 mld zł w wyniku klęski suszy. Ciągle tracimy. Nie ma przepisów, które gwarantowałyby nam ochronę na wypadek wystąpienia jakiejś klęski. To, co do tej pory uczyniono, nie zadowala. Nie ma dobrych ubezpieczeń. Nie mamy rynków zbytu. Polscy rolnicy nie mają udziałów w zakładach przetwórczych. Proszę zobaczyć, co się stało na rynku cukru. Jak na ironię losu, wszystkie wielkopolskie cukrownie znajdują się już w niemieckich rękach. Właścicielami cukrowni są pośrednio niemieccy rolnicy, dla których produkujemy buraki cukrowe. Oni nam dyktują ceny. Można by tak dalej wyliczać.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#TadeuszDębicki">Jeśli chodzi o zakłady przetwarzające mięso będące w rękach kapitału zagranicznego, to one prowadzą ubój w Polsce. Kiedyś pytałem, jaka jest skala tego przedsięwzięcia. Nikt nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiadomo, ile sprowadza się tam zwierząt, bo nikt tego nie kontroluje. Nie wiemy też, ile mięsa sprowadza się zza granicy do sieci wielkich marketów. Przez moment było o tym głośno, a potem przeszliśmy nad tym do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#TadeuszDębicki">Jeszcze raz apeluję o podjęcie wspólnych działań. Zastanówmy się, co możemy jeszcze zrobić. Możemy coś osiągnąć, ale tylko poprzez zmiany legislacyjne.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#TadeuszDębicki">Często słyszę na spotkaniach, że nie wiecie państwo, co się dzieje na posiedzeniach Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Chciałbym państwa poinformować, że przedstawiciele wszystkich organizacji mogą uczestniczyć w naszych pracach. Jeżeli są problemy z uzyskaniem zaproszeń, to służę pomocą. Wystarczy do mnie zadzwonić. W tej chwili w posiedzeniach Komisji regularnie uczestniczy tylko przedstawiciel Związku Zawodowego Rolników „Ojczyzna”. Bywają także reprezentanci izb rolniczych. Innych związkowców nie ma. Są tutaj przedstawiciele kółek rolniczych. Pan Władysław Serafin przyszedł na jedno posiedzenie, ale wtedy chodziło o pieniądze dla jego organizacji. W pozostałych posiedzeniach nie uczestniczy. Mówię o tym otwarcie, ponieważ sam jestem rolnikiem i zależy mi na tym, aby obecna sytuacja się zmieniła. Jeżeli warunki produkcji się pogorszą, to na tym stracą nie tylko polscy rolnicy. Musimy się liczyć z olbrzymią konkurencją zachodniego kapitału. Tamte przedsiębiorstwa działają wyjątkowo bezwzględnie. Zobaczycie, co będzie za kilka lat. Jeżeli dzisiaj nie wypracujemy rozwiązań, które podniosą rentowność produkcji rolnej w Polsce, to za jakiś czas wiele rodzinnych gospodarstw będzie musiało zrezygnować z jakiejkolwiek produkcji.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#TadeuszDębicki">Wszyscy reprezentujemy tutaj rolników i jako posłowie jesteśmy odpowiedzialni za przyszłość polskiego rolnictwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#KrzysztofCzarnecki">Właściwie wszystko już zostało powiedziane. Chciałbym jednak poruszyć dwa problemy. Jesteśmy takim narodem, który zawsze dyskutuje i planuje, ale wdrażanie tych planów w życie już nam nie wychodzi. Od 2005 r. planowaliśmy zwalczanie choroby Aujeszky’ego. Najpierw tym programem miało być objęte województwo lubuskie, potem Wielkopolska i Kujawy. Teraz okazuje się, że program zostanie uruchomiony na obszarze całego kraju. A zatem, mamy plany, chcemy je wdrażać, ale cały czas pozostajemy na etapie dyskusji. Zwalczanie chorób zakaźnych wymaga pieniędzy, których ja dzisiaj w budżecie nie widzę. Być może jest tak dlatego, że środki przeznacza się na inne wydatki, które w tej chwili nie są najpilniejsze. Uważam, że potrzebne są takie spotkania, ponieważ niedługo zaczniemy rozpatrywać projekt ustawy budżetowej na 2008 r.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#KrzysztofCzarnecki">Pamiętam, że gdy przystępowaliśmy do Unii Europejskiej, zaniepokojeni byli właściciele małych ubojni i przetwórni mięsa. Gdy lekarze weterynarii przedstawili nowe wymogi prowadzenia tego typu działalności, od razu zamknięto 50% małych zakładów przetwórczych. W powiecie czarnkowsko-trzcianeckim był lekarz weterynarii, który trochę przymykał oczy na drobne niedociągnięcia. Dobrze robił, bo teraz te firmy bardzo sprawnie funkcjonują. Produkują znakomite przetwory. Posiadają własne sklepy. Ludzie wiedzą, że lepiej zapłacić trochę więcej, ale kupić dobry wyrób.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#KrzysztofCzarnecki">Od dłuższego czasu zastanawiamy się, co zrobić, aby ludzie wiedzieli, co jest sprzedawane w marketach. Wyroby nie są oznakowane. Nie wiadomo, ile w takich przetworach jest mięsa a ile innych dodatków. Tego nie potrafimy wyegzekwować od naszych służb weterynaryjnych czy też sanitarnych.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#KrzysztofCzarnecki">W ubiegłym roku przedstawiono Komisji harmonogram wejścia na rynki pozaeuropejskie. Jak wiadomo, Unia Europejska dopłaca do eksportu mięsa sprzedawanego na rynkach państw trzecich. Zapowiadano wejście na rynki Japonii, Chin i Korei. Tymczasem z materiału, który otrzymaliśmy, wynika, że nadal sprzedajemy mięso w Europie. Znowu nie udało się zrealizować zamierzeń. Pamiętam, jak mówiono, że na rynku japońskim można uzyskać nawet sześciokrotnie wyższe ceny niż w Europie za mięso najlepszego gatunku. Tak postępuje Dania. Sprzedaje tam najlepsze części, a resztę może bardzo tanio sprowadzać do polskich marketów.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#KrzysztofCzarnecki">Stoimy przed ogromnym wyzwaniem. Wprawdzie w końcowej fazie negocjacji członkowskich mieliśmy status aktywnego obserwatora, ale osiągnęliśmy takie warunki akcesji, że przez dziesięć lat będziemy dochodzić do poziomu dopłat otrzymywanych przez rolników w pozostałych krajach Unii Europejskiej. Jednak w 2009 r. nastąpi zmiana wspólnej polityki rolnej. Zapowiadane jest zmniejszenie płatności bezpośrednich na rzecz powiększenia funduszy związanych z rozwojem obszarów wiejskich. Jeśli tak się stanie, to polscy rolnicy nie będą w stanie konkurować z farmerami z Zachodu. Powinniśmy walczyć o to, aby rolnicy otrzymywali takie dopłaty, jakie są wypłacane w starych krajach członkowskich. Dlatego tak ważne są spotkania z rolnikami. Powinniśmy się częściej spotykać i wymieniać poglądami.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#KrzysztofCzarnecki">Wprawdzie Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi liczy sobie ponad czterdziestu członków, ale sami państwo widzicie, że sprawami mięsa zajmujemy się w mniejszym gronie. Bardzo za to przepraszam.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#KrzysztofCzarnecki">Uważam, że raz na kwartał Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi powinno nas informować, jakie podjęto działania w celu promowania polskich przetworów mięsnych i na jakich rynkach.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#KazimierzPlocke">Cieszę się, że mogę uczestniczyć w tak ważnej debacie. Dyskutujemy o bardzo istotnym rynku dla polskiego sektora rolnego. Warto pamiętać, że polskie rolnictwo ma swoją specyfikę oraz że od kilkunastu lat funkcjonuje zgodnie z zasadami wolnego rynku. Te zasady są często nieakceptowane przez producentów. To jest problem, z którym mamy do czynienia od kilkunastu lat.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#KazimierzPlocke">Przypominam, że około 20% polskich gospodarstw jest w stanie pokryć potrzeby żywnościowe kraju. Powstaje pytanie, co zrobić z pozostałymi gospodarstwami. Ta niewielka część gospodarstw pochłania 80% dopłat bezpośrednich. Dotyczy to także producentów trzody chlewnej. Wydaje się zatem, że to jest niezwykle ważny rynek dla Polski i warto o niego zabiegać. Mówił o tym poseł Wojciech Mojzesowicz. Warto walczyć o nasze miejsce na rynku Wspólnoty, bo warto promować polską żywność.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#KazimierzPlocke">Myślę, że powinnyśmy się zastanowić nad modelem polskiego rolnictwa. Jaki ma być ten model w sytuacji, gdy jesteśmy członkiem Unii Europejskiej? Czy tak jak do tej pory, modelowe dla Polski jest gospodarstwo rodzinne o powierzchni do 300 ha? Pojawiają się opinie, że to ma być 100 ha. Czy to mają być gospodarstwa ekologiczne czy też wysokotowarowe? To do dzisiaj nie zostało zdefiniowane. Być może należy odbyć taką debatę z udziałem wszystkich zainteresowanych stron. Chodzi o to, abyśmy wiedzieli, jakie będzie nasze rolnictwo za 10, 20 za 50 lat.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#KazimierzPlocke">Kolejna kwestia dotyczy określenia skali wielkości produkcji trzody chlewnej. Czy to ma być 15, 18 czy 25 mln sztuk rocznie? Tego nie wiem. Trzeba mieć jakąś wizję.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#KazimierzPlocke">Następna sprawa wiąże się z pozyskiwaniem nowych rynków zbytu. To jest zadanie, które musi być realizowane przez kolejne rządy. Chodzi tylko o to, aby wykazać się skutecznością. W tym kontekście należy wspomnieć o promocji polskich przetworów mięsnych. Wydaje się, że można tu wykorzystać przepisy dotyczące promocji produktów regionalnych i tradycyjnych. Być może to jest jakaś nadzieja dla gospodarstw, które mają mniejszą skalę produkcji. Warto o tym pamiętać. Warto sięgnąć po te instrumenty.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#KazimierzPlocke">Ponadto należy opracować system, który pozwalałby określić jakość mięsa wieprzowego, co znalazłoby odzwierciedlenie w cenie. A zatem, to nie cena ma determinować jakość produktu a odwrotnie.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#KazimierzPlocke">Powinnyśmy się wsłuchać w głosy tych polityków, którzy proponują realne działania. Nie słuchajmy tych, którzy obiecują na wyrost.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#MarianDaszyk">Chciałbym podziękować za to spotkanie. Uwagi, które usłyszeliśmy od rolników są bardzo cenne.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#MarianDaszyk">Uważam, że albo uda nam się wypracować spójną politykę rolną, albo wszyscy przegramy – nie tylko rolnicy, ale też przedsiębiorcy. Pochodzę z Podkarpacia. W 1992 r. przyjechali do nas rolnicy z Francji. Oni wtedy wprost powiedzieli, że obawiają się potencjału naszego rolnictwa. Widzieli nasze wioski, zakłady przetwórcze, żywność znakomitej jakości. Dzisiaj na Podkarpaciu prawie w ogóle nie ma rolnictwa. Las dochodzi już do granic wsi. Pola zarosły trawami. Lisy chodzą po kurnikach. Jeśli ktoś uprawia kartofle, to mu to zjedzą jelenie albo dziki. Nie mówię teraz o terenach głęboko w górach. Tak jest niedaleko Rzeszowa. Całe rodziny powyjeżdżały za granicę. Nie ma już zakładów mięsnych. W latach dziewięćdziesiątych to były jedne z najnowocześniejszych zakładów w Polsce. Ludzie płakali, gdy to burzyli. Tam teraz stoi hipermarket. Tak jest prawie wszędzie.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#MarianDaszyk">Wmawialiśmy sobie, że wolny rynek rozwiąże wszystkie problemy. Potem zapewniano nas, że Unia Europejska rozwiąże wszystkie nasze problemy. Nie wiem, czy celowo wprowadzano nas w błąd, czy co ludzie w to wierzyli. Uważam, że to było oszustwo lub totalna naiwność. Nie wiem, dlaczego elity nie zrozumiały do tej pory, że w Unii Europejskiej odbywa się normalna walka ekonomiczna. Lepszy wygrywa, słabszy przegrywa. Tak jest również w rolnictwie i w przemyśle.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#MarianDaszyk">Ostatnio brałem udział w spotkaniu z rolnikami z Nowej Zelandii. Dowiedziałem się, jaka jest sytuacja tamtejszych producentów mleka. Rolnicy są tam członkami jednej, potężnej spółdzielni mleczarskiej. Tę organizację utworzono przy pomocy państwa. Tylko kilka procent żywności produkuje się tam na własne potrzeby. Reszta trafia za granicę. Oni mówili, że tego nie udałoby się zrobić bez pomocy państwa.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#MarianDaszyk">Dlatego uważam, że warunkiem naprawy rzeczywistości jest opracowanie jasnej, dobrej polityki rolnej. Potem trzeba ją tylko realizować. Nie rozumiem sytuacji, jaka wyniknęła przy okazji sprawy biopaliw. Najpierw parlament przyjął ustawę, do której prezydent zgłosił weto. Swoje wątpliwości wyrażał też Trybunał Konstytucyjny. Teraz znowu mamy ogromne trudności. Tak nie może być. Jeżeli coś robimy, to powinniśmy to zakończyć w kilka miesięcy i przystąpić do kolejnych działań.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#MarianDaszyk">A zatem, potrzebna jest jasna, dobra i mądra polityka Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi prowadzona w interesie naszych rolników. Odrębną kwestią jest polityka państwa. Docierają do mnie opinie, że polityka monetarna powoduje przewartościowanie złotego, co bardzo szkodzi rolnictwu i przedsiębiorstwom. Słyszę, że przedsiębiorcy przenoszą zakłady produkcyjne do innych krajów, na Ukrainę, do Rosji i do Bułgarii. Jeśli przygotowujemy dezyderat, to do tej sprawy także trzeba się odnieść. Może ja nie mam racji, ale to samo powtarzają ekonomiści. Nadal utrzymywany jest kurs obrany przez Leszka Balcerowicza. To niszczy wszystko.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#MarianDaszyk">Trzecia kwestia jest najważniejsza. Chodzi o odpowiednie zorganizowanie rolników. Muszą się znaleźć liderzy – ludzie, którym inni zaufają. Ci liderzy zorganizują rolników i będą ich uczciwie reprezentować. Jeżeli nie uda nam się znaleźć takich ludzi, nic nam się nie uda. Uważam, że to jest największy problem. Nie wiem, co się z nami stało. Trudno znaleźć człowieka, który się nie sprzeda. Działałem kiedyś w „Solidarności”. Jestem przerażony tym, co tam zastałem. Działacze związkowi powchodzili w układy z dyrektorami zakładów zamiast reprezentować pracowników. To samo dotyczy rolników. Dobrze wiecie, jak wyglądają związki rolnicze. Katastrofa. Zobaczcie, co się dzieje w rolniczej „Solidarności” – od kilkunastu lat nie było zjazdu. Często jest tak, że na posiedzeniach Komisji przedstawiciele związków kłócą się z przedstawicielami izb rolniczych, kto powinien otrzymać więcej pieniędzy. Tu jest potrzebne porozumienie. Jak to możliwe, że związki zawodowe nie mogą się pogodzić z samorządem rolniczym?</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#MarianDaszyk">Nie ma innej drogi. Trzeba się zorganizować. Trzeba mieć swoich przedstawicieli. Jeśli jacyś posłowie źle dbają o wasze interesy, to można ich zmienić, wybrać lepszych, aby dobrze pokierowali rolnictwem i gospodarką.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#MarekStrzaliński">Dobrze by było, aby z naszego pobytu na ziemi wielkopolskiej powstała praktyczna korzyść dla producentów trzody chlewnej. Dlatego uważam, że zasadny jest wniosek posła Stanisława Kalemby, aby powołać zespół, który we współpracy z przedstawicielami hodowców, producentów oraz przetwórców opracuje wnioski z dzisiejszego spotkania i przedstawi Komisji projekt dezyderatu. W dezyderacie zaapelujemy do rządu o podjęcie konkretnych działań uzdrawiających ten rynek.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#MarekStrzaliński">Wysłuchaliśmy tutaj wielu wypowiedzi. Niektóre z nich były konstruktywne. Pozostałe należy traktować jako zbiór pobożnych życzeń. Nie będę się do nich odnosił. Chciałbym się skoncentrować na kwestiach, które w ogóle nie były poruszane lub które zostały potraktowane zbyt powierzchownie. Uważam, że w dezyderacie należy przypomnieć rządowi o jego obowiązkach wobec hodowli zwierząt. Chodzi o dbałość o jakość hodowli, bo to decyduje o masowej produkcji i możliwości sprzedaży, dbałość o zdrowotność, o czym była tu już mowa, a co tylko powtarzam dla porządku oraz dbałość o zasady i standardy obrotu.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#MarekStrzaliński">Z całą pewnością nie da się i nie należy sypać piachu w tryby wolnego rynku. Natomiast można ten rynek cywilizować w sposób, na który pozwalają przepisy i który będzie temu rynkowi służył. Między innymi chodzi tutaj o zasady oceny poubojowej i standardy jakości produktów mięsnych.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#MarekStrzaliński">Kolejne ważne zadanie resortu, to promocja polskiego mięsa i przetworów mięsnych na rynkach zewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#MarekStrzaliński">Jeśli chcemy, aby rynek był zdrowy, to muszą na nim funkcjonować równoprawni partnerzy. Myślę tutaj o przetwórcach mięsa, w większości potężnych i dobrze zorganizowanych firmach oraz o producentach, którzy nie posiadają odpowiednich struktur, więc nie są równoprawnymi partnerami. Średni zakład przetwórczy ubija około 2 tys. sztuk tuczników dziennie, a duży hodowca produkuje tyle przez cały rok. W tej sytuacji trudno mówić o partnerstwie.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#MarekStrzaliński">W naszej tradycji rolników bardzo trudno namówić do tworzenia grup producentów. To są bariery mentalne. Czy jednak nie można by było opracować ram instytucjonalnych w celu integracji producentów przy sprzedaży określonego produktu? Gdyby w imieniu producentów jeden przedstawiciel oferował partię kilkudziesięciu tysięcy sztuk tuczników, to mógłby inaczej rozmawiać z przetwórcą. Myślę, że warto na ten temat porozmawiać.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#MarekStrzaliński">Nie bagatelizujmy wagi umów kontraktacyjnych. Nawet, jeśli nie uda się tam zapisać ceny, to umowa daje pewność zbytu, a to jest jeden z ważniejszych warunków. Rolnicy będą mieli przynajmniej pewność, że w określonym terminie zostaną od nich odebrane tuczniki.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#MarekStrzaliński">Istotnym elementem ustalania ceny jest giełda. Była tutaj mowa o tym, że taka giełda nie może konkurować z tego typu instytucjami w Europie Zachodniej. Jednak od czegoś trzeba zacząć. To będzie budowanie punktów odniesienia dla polityki cenowej.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#MarekStrzaliński">Popieram wniosek o powołanie zespołu, który przygotuje projekt dezyderatu w sprawie polityki rządu na rynku trzody chlewnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#RenataBeger">Przysłuchując się dzisiejszej dyskusji, nie po raz pierwszy dochodzę do wniosku, że na posiedzeniach Komisji często używa się sloganów, mówi się ogólnie, ale nie zgłasza się propozycji, które wywołałyby zadowolenie rolników i spowodowałyby rozwiązanie problemów.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#RenataBeger">Posłowie mówili, że nikt nie zajmuje się rolnikami, że zapomnieliśmy o działalności firmy Smithfield. To nieprawda. Nikt o tym nie zapomniał, chyba że wy sami. Nikogo z was nie widziałam w sądzie, gdy rolnicy z powiatu wolsztyńskiego zostali postawieni przed wymiarem sprawiedliwości przez przedstawicieli tej firmy. Żaden z was tam nie był. Żaden z was tych ludzi nie bronił.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#RenataBeger">Zwracam się do pana ministra Jana Ardanowskiego oraz do posła Krzysztofa Jurgiela. Rolnicy są w dalszym ciągu karani za udział w blokadach dróg. W powiatach śremskim i wolsztyńskim rolnicy cały czas cierpią i nikt z posłów, oprócz mnie, im nie pomaga. Jeżeli zbierzemy siły, to na pewno jesteśmy w stanie im pomóc. Wiadomo, że samotna walka jest zawsze bardzo trudna.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#RenataBeger">Czasami wydaje mi się, że państwo zapomnieliście, jak Samoobrona walczyła, aby w Polsce nie budowano ferm do przemysłowego tuczu trzody chlewnej. Niestety, nie udało nam się temu zapobiec, ale udało się ograniczyć to zjawisko. Nie wiem, czy państwo pamiętacie miejscowość Rakoniewice. W tym i w innych miejscach w Polsce rozpoczęła produkcję firma Smithfield. Wówczas nie skończyło się na protestach. Dochodziliśmy naszych racji na drodze prawnej. Robiliśmy wszystko, co możliwe, aby nie dopuścić do rozszerzenia tej produkcji. Duże fermy budowano wszędzie, gdzie tylko było to możliwe. Mogłabym długo o tym opowiadać, ale sądzę, że nie o to chodzi. Chodzi o to, abyście państwo nie mówili nieprawdy. Cały czas utrzymuję kontakt z tymi ludźmi i walczę o ich prawa.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#RenataBeger">Niedaleko Leszna uczestniczyłam w spotkaniu z producentami trzody chlewnej. Poszłam tam sama. Nie potrzeba mi nikogo, aby rzetelnie porozmawiać z rolnikami. Tam są małe gospodarstwa. W niektórych powiatach średnia wielkość gospodarstwa to 10,2 ha. Ci rolnicy zajmują się produkcją trzody chlewnej. Na tym polega problem, że tam rolnicy utrzymują się tylko z tej produkcji. W tym przypadku jest najszybszy obieg pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#RenataBeger">Ja także zajmuję się hodowlą trzody chlewnej. Do niedawna byłam także przetwórcą. Poprzednie ekipy rządowe zniszczyły małe ubojnie i przetwórnie. Ktoś tutaj powiedział, że w Polsce jest za dużo takich zakładów. Tak mógł powiedzieć tylko przedstawiciel obcego interesu. Zniszczenie małych ubojni i przetwórni doprowadziło do tego, że w tej chwili rolnicy nie mają gdzie sprzedać tuczników i dyktuje im się bardzo niskie ceny. Na tym zarabiają przetwórcy, pośrednicy i handel. Rolnikom pozostaje tylko koszt produkcji.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#RenataBeger">Musimy pamiętać o tym, że rolnicy ponoszą jeszcze inne koszty związane z brakiem ubojni bydła. W zeszłym tygodniu poszukiwałam zakładu, w którym można by ubić bydło. Okazało się, że nie ma takiej ubojni w całej północnej Wielkopolsce. Właściciel jedynego podmiotu, który mógłby to zrobić, powiedział, że się nie zgadza, bo musiałby przestawić linię produkcyjną.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#RenataBeger">Myślę, że należałoby się zastanowić, co można uczynić, aby powstało więcej małych ubojni i przetwórni. To jest bardzo droga produkcja – wyposażenie takiego zakładu kosztuje krocie. Zapewne mało ludzi będzie chciało zaryzykować zainwestowanie takich środków w zakład przetwórczy. Jednak każda nowa ubojnia i przetwórnia oznacza większe szanse zbycia zwierząt.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#RenataBeger">Apeluję do rolników i przedstawicieli związków zawodowych. Nie widzę innego wyjścia. Musicie państwo powołać zrzeszenia. Tylko poprzez konsolidację można się przeciwstawić tym, którzy są już monopolistami. Dwa razy odwiedziłam takie zrzeszenia i wiem, że one dobrze funkcjonują do dzisiaj. Walcząc samotnie nikt nie wygra ani z panem Dudą ani z jakimkolwiek innym przetwórcą. Dla takiej dużej firmy nikt nie jest partnerem do rozmowy. Musicie państwo odnaleźć we własnym środowisku uczciwych ludzi – to prawda, że wielu można przekupić, aby nie działali w interesie rolników. Myślę, że to jest najważniejszy element tej układanki. Nie widzę obecnie innego rozwiązania. Trzeba tworzyć zrzeszenia i podpisywać umowy kontraktacyjne.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#RenataBeger">Mogłabym mówić długo i krytycznie, ale nie o to chodzi. Chodzi o to, aby znaleźć wyjście z tej sytuacji, bo „górki świńskie” występują w Polsce co jakiś czas. Proszę także pamiętać, kto w przeszłości załatwił takie a nie inne warunki produkcji.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#KrzysztofJurgiel">Chciałbym powiedzieć, że o godzinie 18.40 mamy pociąg, w związku z tym nie zostało nam wiele czasu.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#KrzysztofJurgiel">Widzę, że ktoś jeszcze chciałby zabrać głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#BogumiłaHroniakPaprzycka">Nazywam się Bogumiła Hroniak-Paprzycka i jestem przewodniczącą Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Sejmiku Województwa Wielkopolskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#KrzysztofJurgiel">Bardzo przepraszam, ale zamknąłem już listę mówców.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#BogumiłaHroniakPaprzycka">Mimo wszystko bardzo proszę o dopuszczenie mnie do głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#KrzysztofJurgiel">Nie udzielam pani głosu. Być może za chwilę zmienię decyzję, ale proszę się odpowiednio zachowywać. Bardzo proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#BogumiłaHroniakPaprzycka">Słuchałam wystąpień posłów. Z wielką nadzieją jechałam na dzisiejsze posiedzenie Komisji. Sądziłam, że uzyskamy od państwa informacje dotyczące skuteczności działania. Wszyscy wiemy, że nie mamy ministra rolnictwa i rozwoju wsi, że mamy polityka. Chciałabym zaapelować do posłów o stworzenie lobby na rzecz polskiego rolnictwa. Tym nie mogą się tylko zajmować członkowie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Nasi przedstawiciele powinni być w całym parlamencie. Tego oczekują rolnicy i całe społeczeństwo.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#KrzysztofJurgiel">Myślę, że niektóre z wygłoszonych tutaj opinii są krzywdzące. Na przykład nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że nie ma polityki rolnej. W tym parlamencie przyjmowane są właściwie wszystkie inicjatywy poselskie. Na początku kadencji przyjęto pewien harmonogram działań na rzecz rolnictwa, który jest realizowany. Zdecydowanie zwiększono środki na finansowanie rolnictwa. Niedawno na temat polityki rolnej debatowano w Sejmie. Przede wszystkim ten rząd nie mówi tylko o wspólnej polityce rolnej, jeśli chodzi o finansowanie rolnictwa. Są dodatkowe środki z Funduszu Spójności. Stosowane są krajowe instrumenty wsparcia. Musimy jeszcze zakończyć sprawę związaną z gospodarowaniem nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa. Tutaj też były przewidziane pewne działania. Chodzi o to, aby więcej środków przeznaczać na restrukturyzację obszarów wiejskich. Jest jeszcze kwestia Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. A zatem, proszę nie mówić, że nic się nie robi na rzecz rolnictwa. Na pewno można to wszystko doskonalić, podejmować nowe inicjatywy, ale nie jest tak, że ten rząd i parlament nie pamiętają o rolnictwie. Bądźmy uczciwi i sprawiedliwi. Parlament przyjmuje ustawy, które dotyczą polskiego rolnictwa. Przyjmujemy akty prawne. Jesteśmy otwarci na dyskusję. Proszę zatem nie mówić, że jesteśmy nieskuteczni. To jest pani prywatna ocena.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#KrzysztofJurgiel">Zebraliśmy się po to, aby poznać państwa opinie i wnioski. Wszystko zostanie zanotowane i potem wykorzystane przy opracowywaniu projektu dezyderatu przez powołany zespół. Bardzo proszę, aby poseł Stanisław Kalemba zechciał być przewodniczącym tego zespołu. Sądzę, że w pracach zespołu powinien uczestniczyć jeden przedstawiciel każdego klubu parlamentarnego. Sam wezmę udział w pracach tego zespołu. Ponadto mogą w nim się znaleźć posłowie: Marek Sawicki (PSL), Tadeusz Dębicki (RLN), Wojciech Mojzesowicz (niez.), Marek Strzaliński (SLD) i Marian Daszyk (niez.). Zespół opracuje projekt dezyderatu w sprawie polityki rolnej na rynku trzody chlewnej. Wskażemy rządowi te wszystkie postulaty, które zgłoszono w trakcie dyskusji.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#KrzysztofJurgiel">Myślę, że w tej chwili nie ma potrzeby, aby pan minister Jan Ardanowski ustosunkowywał się do tych wypowiedzi. Powstanie dezyderat, na który uzyskamy odpowiedź. Myślę, że wtedy otrzymamy szczegółowe informacje.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#JanArdanowski">Chciałbym powiedzieć, że nieobecność wicepremiera Andrzeja Leppera jest spowodowana dzisiejszym posiedzeniem Rady Ministrów. Dodam jeszcze, że nie zauważyłem, aby ktokolwiek z kierownictwa resortu obawiał się kontaktu z rolnikami. W związku z tym ten zarzut jest zupełnie nieuzasadniony.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#JanArdanowski">Bardzo dziękuję Komisji za precyzyjne sugestie płynące z dzisiejszego spotkania. Było tutaj bardzo wiele rozsądnych i racjonalnych wypowiedzi. Nie wikłano się w dużą politykę, chociaż tego typu debaty zawsze mają logikę polityczną i zawsze ktoś próbuje przy okazji coś ugrać. Ważne, aby z tej dyskusji wyodrębnić to wszystko, co może pomóc rozwojowi sektora produkcji wieprzowiny w Polsce. Dlatego będę wdzięczny za dezyderat w tej sprawie. Jest wiele wątków, które podejmę niezależnie od dezyderatu Komisji. Mam tu na myśli na przykład wzmocnienie Inspekcji Weterynaryjnej w zakresie nadzoru nad importem. To będzie trudne, ponieważ kwestionowane towary wpływają z dokumentami wystawionymi przez służby weterynaryjne innych państw. Mimo to, wzmocnienie weterynarii może być istotnym elementem. Przypominam, że zgodnie z aneksem do umowy koalicyjnej, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zyskało większe wpływy na wojewódzkie struktury Inspekcji Weterynaryjnej. W związku z tym, w zdecydowany sposób także od inspektorów wojewódzkich będziemy egzekwować realizację zadań. Inspekcja musi zacząć pracować inaczej. Wiąże się to jednak z odpowiednim wsparciem finansowym.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#JanArdanowski">Kolejna kwestia dotyczy ustalania ceny przez giełdę. Spróbujemy o tym porozmawiać z przedstawicielami warszawskiej giełdy. Chodzi o to, aby przynajmniej część wyprodukowanych tuczników sprzedać za pośrednictwem giełdy. W ten sposób ustalimy obiektywną cenę rynkową. Kiedy kilka lat temu protestowaliśmy przed zakładami w Kruszwicy, gdzie byli wszyscy ważni przedstawiciele środowiska rolniczego, w tym poseł Wojciech Mojzesowicz, zaproponowaliśmy, aby cenę rzepaku ustalać na podstawie notowań giełdy paryskiej. Wtedy rolnicy nie przyjęli tego zbyt dobrze. Teraz się okazuje, że to było dobre rozwiązanie. Być może należy iść tą samą drogą przy ustalaniu ceny mięsa.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#JanArdanowski">Proszę o przyjęcie dezyderatu. Zobowiązuję się, że będziemy go realizować.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#SławomirKrośniej">Wychowałem się na wsi i tam wróciłem jako duszpasterz. Wydaje mi się, że dawno nie mieliśmy tak sterowanej gospodarki rolnej, jaką mamy teraz po przystąpieniu do Unii Europejskiej. Takie są moje osobiste odczucia. To stawia przed nami zupełnie nowe wymagania. Wszyscy musimy się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Ta sytuacja wymaga od nas pokory. Musimy się wszystkiego uczyć od nowa. Trzeba przedstawiać ten temat w taki sposób, aby znaleźć zrozumienie w całym społeczeństwie. Media donoszą, jakie kwoty trafiły na wieś w ramach dopłat bezpośrednich. To robi na ludziach ogromne wrażenie. Szkoda, że nikt nie przypomni, ile pięć lat temu kosztowała tona pszenicy. Szkoda, że nikt nie mówi o tym, że znaczną część tych środków rolnik musi wydać na budowę płyty obornikowej, która nie ma żadnego wpływu na wielkość produkcji. A zatem, w ten sposób rosną emocje i nieporozumienia.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#SławomirKrośniej">Wiele informacji nie dociera do opinii publicznej. Nie wszyscy muszą się na tym znać, ale powinni wiedzieć, jakie mamy problemy. Należy coś zrobić, aby to się zmieniło. Informacje powinny docierać do społeczeństwa, bo to nie są tylko problemy wsi i rolników. W Wielkopolsce mamy wielu dobrych producentów rolnych. Dlatego z wielkim niepokojem obserwowałem to, co przez długie miesiące działo się na rynku żywca. Jeśli rolnik osiąga niewielki zysk, to jest to pół biedy. Gorzej, gdy produkcja przynosi straty. W takiej sytuacji, jeśli ktoś produkuje dużo, to dużo też traci. Było wiele gospodarstw, które wtedy wiele straciły. To wywoływało wielki niepokój.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#SławomirKrośniej">Ta sytuacja pokazuje, że każdy z nas ma jakieś obowiązki. Chciałbym, abyście państwo wiedzieli, że nie potrzebujemy posłów tylko do tego, aby kierowali polityką wewnętrzną. Nasze rolnictwo jest częścią rolnictwa Unii Europejskiej. Musimy poszukiwać takich rozwiązań, które dadzą nam mocniejszą pozycję w zetknięciu z rolnictwem innych krajów Wspólnoty. W przeciwnym razie prędzej czy później wszyscy przegramy. Musimy wymyślić coś takiego, abyśmy byli w stanie zderzyć się z tą ogromną machiną Unii Europejskiej.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#SławomirKrośniej">W czasie ostatnich negocjacji w Brukseli czułem się dumny, że wreszcie ktoś mocno walczy o moje sprawy. Chciałbym, aby ci, którzy są odpowiedzialni za polskie rolnictwo, gdy jadą na różne spotkania, również mocno walczyli o nasze sprawy. Należy ustanawiać takie przepisy, które pozwolą naszym rolnikom konkurować z producentami z innych krajów Unii Europejskiej. Inaczej wszyscy przegramy. Jeśli dobrze pamiętam, 47% całego budżetu Unii Europejskiej przeznacza się na realizację wspólnej polityki rolnej. To jest prawie połowa. To znaczy, że jest o co walczyć. To jest ogromna odpowiedzialność posłów i rządu nie tylko na chwilę obecną, ale również za przyszłość naszego kraju i naszego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#SławomirKrośniej">Dzisiaj sytuacja na wsi nie jest dobra. Jestem proboszczem dużej parafii – mam 3,6 tys. wiernych. W tej parafii prowadzone są dwie budowy. Jeden dom buduje ktoś z Poznania. Drugi budynek budują miejscowi. Pięć lat temu był w stanie surowym i do dzisiaj nikt w nim nie mieszka. Na typowym rolniczym terenie nie powstają nowe obory i chlewnie, nie powstają nowe domy. To znaczy, że nie wszystko jest w porządku. Rolnictwo mimo wszystko nie jest mocne.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#SławomirKrośniej">Widzę kolejne problemy. Jeden z nich dotyczy nauki młodzieży. Jeśli chcemy kształcić dzieci, to potrzebne są pieniądze. Skoro w domu ich nie ma, młodzież nie będzie przygotowana. Nie będzie wykształconych rolników, to pojawią się następne problemy.</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#SławomirKrośniej">Kolejna kwestia dotyczy braku odpowiedniej infrastruktury. Nie ma dróg, nie ma wielu innych rzeczy, które by pomogły tym ludziom właściwie funkcjonować. Jeśli dobrze pamiętam, dochód mieszkańców wsi jest o 34% niższy od dochodów ludzi z miasta. To jest poważna różnica. Trzeba to zmienić.</u>
<u xml:id="u-41.7" who="#SławomirKrośniej">Zebraliśmy się tu dlatego, że pojawił się poważny problem na rynku trzody chlewnej. Podczas spotkania ujawnił się konflikt między producentami trzody a przedstawicielami zakładów przetwórczych. Nie wiem, czy ubojnie są winne temu, że na rynku była nadwyżka, ale nawet jeśli nie są winne, to wydaje się, że rolnicy nie zobaczyli z waszej strony wyciągniętej ręki. To niedobrze, bo zawsze będziecie blisko siebie. Chociaż tutaj jest sprzeczność interesów, to musicie ze sobą rozmawiać i wspólnie rozwiązywać wiele problemów. Rolnicy są od tego, aby produkować, a nie handlować czy tłoczyć olej na biopaliwa. To nie jest robota dla rolnika. Jednak, aby nikt nie marnował ich pracy, powinni być współwłaścicielami zakładów przetwórczych. Jeśli nie są, to muszą tworzyć silne grupy, które będą mogły się spierać z tym molochem.</u>
<u xml:id="u-41.8" who="#SławomirKrośniej">Zwracam się do rolników. Na razie nie jesteście przygotowani i zorganizowani. Trzeba to wyraźnie powiedzieć. Jest tu wielu przedstawicieli różnych zrzeszeń i związków zawodowych, a waszej siły nie widać. Blokady są wyrazem słabości rolników a nie siły. Czasami taki protest jest konieczny, ale to powinno być ostatecznością. Trzeba się spotkać przed blokadą a nie w trakcie protestu.</u>
<u xml:id="u-41.9" who="#SławomirKrośniej">Chciałbym podziękować za to spotkanie. Cieszę się, że przyjechali do nas posłowie z dalekiej Warszawy. Dziękuję także panu ministrowi Janowi Ardanowskiemu, który jest tutaj nie pierwszy raz. Rzeczywiście, możemy od niego usłyszeć wiele interesujących opinii.</u>
<u xml:id="u-41.10" who="#SławomirKrośniej">Rozpocząłem remont kościoła. To będzie kosztować 1 mln zł. Około 60% środków otrzymam z Funduszu Norweskiego, ale pozostałą kwotę muszę znaleźć tu na miejscu. Panowie zróbcie coś, ja mam samych ludzi ze wsi. Jak oni nie zarobią, to ja leżę.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#KrzysztofJurgiel">Jeszcze raz powtarzam, że po dzisiejszym posiedzeniu powstaną dwa dezyderaty. Pierwszy projekt został przedstawiony przez posła Zbigniewa Dolatę. Drugi, zostanie opracowany przez zespół, któremu przewodniczy poseł Stanisław Kalemba. Oba dokumenty przekażemy do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi z prośbą o realizację wniosków.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#WojciechMojzesowicz">Uważam, że te dwie kwestie należy połączyć. To nie muszą być dwa odrębne dezyderaty.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#WojciechMojzesowicz">Ponadto bardzo proszę, aby osoby, które nigdy nie biorą udziału w posiedzeniach Komisji, nas nie oceniały. Jako chłopu bliskie są mi sprawy rolnictwa i wsi. Nie przyjechałem tutaj, aby się kłócić lub też z kimś ścigać. W moim regionie rolnicy też są karani. W tej sprawie pisałem do ministra sprawiedliwości. Nie będziemy się teraz licytować, kto lepiej wypełnia mandat poselski. To nie jest odpowiednie miejsce do takich rozmów.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#MarekStrzaliński">Bardzo proszę, aby projekt dezyderatu przedstawiony przez posła Zbigniewa Dolatę skierować do głównego lekarza weterynarii. Pan poseł odnosi się tam do wielu konkretnych spraw regulowanych przez przepisy. W związku z tym warto zapoznać się ze stanowiskiem weterynarii w tej sprawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#StanisławKalemba">Chciałbym nawiązać do wypowiedzi posła Wojciecha Mojzesowicza. Dzisiejsze posiedzenie powinien podsumować przewodniczący Komisji. Myślę, że powinniśmy okazać trochę pokory. Wczoraj byłem w kilku miejscach i pani poseł Renaty Beger tam nie było. W związku z tym nie ma sensu zarzucać nam, że gdzieś nas nie było. Uważam, że pani poseł naruszyła konwencję tego spotkania. Szkoda, że tak się stało. Wszyscy, którzy wcześniej zabierali głos, zastanawiali się, co można zrobić dla rolnictwa. Być może to jest dobry efekt marketingowy, ale nie wolno tak postępować.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#KrzysztofJurgiel">Informuję, że protokół z dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w sekretariacie Komisji w Kancelarii Sejmu.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#KrzysztofJurgiel">Zamykam posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>