text_structure.xml 13.2 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JanuszDobrosz">Otwieram posiedzenie Komisji. Porządek dzisiejszego posiedzenia został państwu doręczony na piśmie. Czy ktoś z państwa ma uwagi do porządku obrad? Nie widzę. Stwierdzam, że porządek obrad został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#JanuszDobrosz">Temat polonii australijskiej był przez szereg lat niedostrzegany. Za to niewątpliwie są szeroko znane odkrycia geograficzne dokonane przez Pawła Strzeleckiego. Tymczasem rodacy z Australii informują, że są podejmowane próby zmiany nazwy góry Tadeusza Kościuszki na nazwę własną aborygeńską. W materiałach dostarczonych Komisji jest także mowa o konfliktach wewnętrznych wśród Polonii. Jednak ogólnie można być zadowolonym z jej działalności. Dzisiaj rozpoczyna się w Canberze zjazd organizacji polonijnych, na które została zaproszona nasza Komisja. Niestety, inne ważne obowiązki nie pozwoliły nam skorzystać z tego zaproszenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#TomaszLis">Dzieje Polonii w Australii liczą ponad 150 lat, w Nowej Zelandii są krótsze, ale jest to ponad 100 lat. Zawsze uważaliśmy, że skupiska polonijne na antypodach mogą być dla wszystkich innych Polonii świata przykładem, dobrej organizacji, ogromnej aktywności, umiejętności wykorzystywania możliwości stwarzanych przez państwo osiedlenia. Mam na myśli sławny australijski system wielokulturowości wprowadzony w życie w latach siedemdziesiątych, który wsparł edukację i oświatę mniejszości narodowych, w tym również polską. Nasi rodacy potrafili bardzo dobrze to wykorzystać.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#TomaszLis">Na obecnym obliczu polonii australijskiej odbiły się przede wszystkim dwie wielkie fale emigracyjne. Pierwsza pochodząca z okresu drugiej wojny światowej i drugiej połowy lat czterdziestych. Druga, postsolidarnościowa z lat osiemdziesiątych, która była bardzo dobrze wykształcona, postawiona na wysokim szczeblu zawodowym, umiejąca znaleźć swoje miejsce i należną sobie pozycję w tamtejszym społeczeństwie. Dodam, że emigracja powojenna była w stanie utworzyć ogromną sieć instytucji polskich, począwszy od szkól sobotnio-niedzielnych przez domy polskie, domy kombatanta, domy opieki dla najstarszego pokolenia. Kiedy w 1990 roku zacząłem się zajmować Polonią, to Australia zawsze była przykładem wszystkiego, co najlepsze. Przypomnę, że na kontynencie australijskim jest ok. 200 organizacji polonijnych na szczeblach od federalnego do lokalnego. Ogrom obszaru kontynentu powoduje, że część działalności może mieć charakter tylko lokalny.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#TomaszLis">Zwrócę jednak uwagę na parę elementów niepokojących w tym pięknym obrazie, które były sygnalizowane przez pracowników ambasady polskiej w Canberze i konsulatu w Sydney. Podstawowym problem spotykanym nie tylko w Australii, lecz także w każdym zakątku świata, jest rozdźwięk pokoleniowy. Duża część wspomnianych instytucji i struktur powołanych w latach czterdziestych i pięćdziesiątych nie znajduje kontynuatorów i następców. Młodzi ludzie nie garną się do nich. Prędzej zakładają własne alternatywne stowarzyszenia, niż uczestniczą w działalności starszych organizacji.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#TomaszLis">Drugą niepokojącą sprawą jest kwestia bardzo słabej obecności grupy polskiej w życiu politycznym Australii, gdzie każda mniejszość już w drugim pokoleniu była w stanie wypromować swoich liderów na szczeblu samorządowym jak i rządowym. Polskie nazwiska w elitach australijskich zdarzają się wyjątkowo rzadko i dadzą się policzyć na palcach jednej ręki. Rozdźwięk pokoleniowy powoduje również to, że część inicjatyw natury prasowej nie znajduje naśladowców i kontynuatorów. Oczywiście w tej chwili są nowoczesne formy komunikowania się. Natomiast tradycyjne polskie gazety, do których byliśmy przyzwyczajeni, „umierają”, po pierwsze, z braku redaktorów, po drugie, czytelników. Dodam, że ilość dzieci uczących się języka polskiego, który można zdawać na maturze australijskiej, zmniejsza się. Jest ich w sumie niewiele ponad tysiąc, co jak na ogólną liczbę dorosłych Polaków żyjących w Australii nie jest zbyt wielkim osiągnięciem.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#TomaszLis">W społecznościach lokalnych wiele inicjatyw jest podejmowanych przez ludzi kultury. Natomiast działalność kulturalna organizacji polonijnych na rzecz całej społeczności lokalnej w Australii jest znikoma, co często przeszkadza podczas dyskusji natury politycznej, jak choćby w kwestii zniesienia wiz, ponieważ wiedza o Polsce jest niewielka.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#TomaszLis">Niestety, katedra polonistyki na Uniwersytecie w Melbourne została zlikwidowana. Postała zatem tylko jedna na Uniwersytecie w Sydney. Władze australijskie zaczynają oszczędzać i coraz częściej wysuwają postulat pod naszym adresem o przejęcie w większym stopniu finansowania katedry polonistyki. Dodam, że wyjątkowo dużo, bo prawie 50 młodych Polaków chce studiować polonistykę, co jest całkiem niezłym wynikiem.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#TomaszLis">Informuję, że resort ma pisemne zapewnienie władz stanu Nowa Południowa Walia, że nazwa szczytu i parku narodowego imienia Tadeusza Kościuszki pozostaną niezmienione, z tym że zostanie dodana nazwa aborygeńska, czyli będzie obowiązywać podwójne nazewnictwo.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#TomaszLis">W przypadku Polonii nowozelandzkiej chodzi o wiele mniejszą grupę Polonusów i znacznie bardziej zwarty kraj. Zasadnicze grupy polonijne przybyły w latach czterdziestych i osiemdziesiątych. W ich przypadku widać, że działalność stowarzyszeń polonijnych się zazębia, uzupełnia i nie ma większych konfliktów między nimi. Kilkadziesiąt dzieci chce się uczyć języka polskiego, mimo że są tam urodzone i wychowane. Dzięki osobie konsula honorowego Johna Roy-Wojciechowskiego, który jest człowiekiem dosyć majętnym, istnieje i działa studium języka i literatury polskiej na Uniwersytecie w Auckland finansowane z jego środków. Konsul zobowiązał się, że będzie utrzymywał to studium, dopóki mu sił i środków wystarczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#ArkadyFiedler">Jak kształtują się relacje pomiędzy polską ambasadą a grupami polonijnymi w Australii?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#TomaszLis">Ambasada w mieście Canberra, położonym na odludziu, rzadko bywa partnerem w codziennym funkcjonowaniu dla kogokolwiek. Stąd też główną rolę odgrywa konsulat generalny w Sydney, gdzie jest największe skupisko Polaków i częstsza okazja do spotkań. Pamiętam, że w 1991 roku Australia była miejscem protestu, kiedy Polonia domagała się odwołania ostatniego, jak twierdziła, komunistycznego ambasadora, jakiego Rzeczpospolita Polska trzymała na świecie. Zmiana ambasadora nastąpiła w 1992 roku. Od tej chwili relacje są uzależnione nie od ideologii i polityki, tylko od charakteru poszczególnych osób. Za każdym razem, jak zmienia się ambasador czy też konsul generalny, relacje kształtują się trochę w inny sposób. Oceniając napływającą z Australii korespondencję, można stwierdzić, że wyjątkowo mało jest niesympatycznych listów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JanuszDobrosz">Chciałbym dowiedzieć się, na czym polega konflikt pokoleniowy w przypadku Polonii australijskiej? Jaka jest przyczyna nikłej reprezentacji Polonii w instytucjach politycznych? Dodam, że z analizy materiałów przedstawionych przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych wynika, że w najmniejszym stanie Wiktoria ze stolicą Melbourne Polonia jest najbardziej aktywna. Czy ta aktywność zależy od przychylności i stosunku władz stanowych do mniejszości narodowych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#TomaszLis">Być może konflikt nie jest właściwym słowem. Wydaje się, że problem polega na braku wzajemnego zainteresowania. Młode pokolenie nie interesuje się tym, co robili ojcowie i dziadowie, uznając, że ma inne pomysły na działalność społeczną. Ponadto można zaobserwować niechęć „starych” liderów pełniących swoją funkcję od wielu lat do dopuszczania do głosu młodego pokolenia, co widać nie tylko w przypadku Australii.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#TomaszLis">W kwestii braku sukcesów w życiu politycznym należy zwrócić uwagę, że nie jest to problem tylko Australii. Na palcach jednej ręki można policzyć kraje, gdzie Polacy działają bardzo aktywnie z życiu politycznym i publicznym, osiągając sukcesy. Socjologowie twierdzą, że jest to kwestia polskiego indywidualizmu. Każda nacja, jak Chińczycy czy Grecy, Chorwaci, trzymają się zawsze razem, popierają się nawzajem. Grupa polska jest rozproszona i nie ma takiego miejsca w Australii, gdzie mogłaby stanowić znaczący element na tle innych nacji. To powoduje, że życie polityczne nie jest zaznaczone obecnością przedstawicieli Polonii. Może następne pokolenie, już bardziej zakorzenione, które przejmie po rodzicach część majątku i nie będzie musiało tak ciężko pracować, będzie bardziej aktywne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JanuszDobrosz">Uważam, że należałoby wyróżnić osobę konsula Johna Roy-Wojciechowskiego, ponieważ jest to bardzo chwalebne zachowanie. W poprzedniej kadencji Sejmu były próby oddania honoru władzom Nowej Zelandii w postaci uchwały Sejmu, które przyjęły ogromną ilość polskich dzieci, jakie przedzierały się przez nieludzką ziemię i dzięki Brytyjczykom dotarły na wyspy nowozelandzkie. Niestety, prezydium Sejmu poprzedniej kadencji nie poparło tej inicjatywy. W przypadku, kiedy mamy do czynienia ze szczodrością, sercem i wspaniałą postawą, należałoby znaleźć formę wyróżnienia, godnego podziękowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#AndrzejStelmachowski">Udział Polaków we władzach lokalnych i centralnych jest znikoma, co nie znaczy, żeby Polacy nie odgrywali w nich niekiedy istotnej roli. Wymienię prof. Jerzego Zubrzyckiego, który był jednym z autorów przejścia Australii z polityki melting pot do polityki wielokulturowości. W tej sprawie stoczył wielką batalię na forum naukowym i politycznym. Przez wiele lat był przewodniczącym australijskiej Komisji ds. Grup Etnicznych. Zatem wydaje mi się, że niektórzy rodacy odegrali znaczącą rolę w życiu publicznym Australii.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#AndrzejStelmachowski">Podobnie było w przypadku Mariusza Pajkowskiego, który jest osobą dość prominentną w federacji przedsiębiorców australijskich. Urodził się w Chinach, syn dawnego konsula polskiego. Jest zatem pewna ilość osób, które wyróżniają się na tle innych.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#AndrzejStelmachowski">W przypadku osoby Johna Roy-Wojciechowskiego zwracam uwagę, że przed laty nasi rodacy w Nowej Zelandii chcieli założyć instytut języka polskiego na Uniwersytecie w Auckland i zebrali trzy czwarte funduszy. Zabrakło 25 tys. dolarów. Władze polskie odmówiły dofinansowania. Dobrze się stało, że znalazł się John Roy-Wojciechowski i wysupłał odpowiednie fundusze.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#AndrzejStelmachowski">Zwracam uwagę, że na świecie przyjęło się, że stare państwa partycypują w finansowaniu szkolnictwa wyższego. Niestety, w Polsce dominuje stara teoria, że niech tym się zajmują sami zainteresowani. To dotyczy w o wiele szerszym zakresie Ameryki Południowej i także Europy. Jest to problem, który zasługuje na szerszą uwagę. Przypomnę, że na ogół nie są to bardzo wielkie sumy. I tak w Los Angeles czy San Francisco chodziło o sumę 50 tys. dolarów, która pozwoliłaby na powstanie wydziału polonistyki na tamtejszym uniwersytecie. To nie była ogromna suma, a mimo to jej zabrakło.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#AndrzejStelmachowski">W kwestii duszpasterstwa w Australii zwracam uwagę, że tam nie tworzy się parafii terytorialnych, tylko księża są na prawach kapelanów wędrujących wraz ze swoimi wiernymi. Datki zaś zebrane na tacy są przekazywane proboszczom australijskim. Niektórzy księża narzekają na ten system. Ale zwracam uwagę, że, ponieważ Polacy są nabożniejsi od rodzimych Australijczyków, to wpływ z tacy są większe. Nie ma wobec tego problemu ani z mszami polskimi ani z wynajęciem sali parafialnej na zebrania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JanuszDobrosz">Czy jeszcze ktoś z państwa chce zabrać głos w tej sprawie? Nikt się nie zgłasza. Wyczerpaliśmy porządek dzienny dzisiejszych obrad. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>