text_structure.xml
49.9 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#ArturZawisza">Otwieram posiedzenie Komisji Gospodarki wspólnie z niedawno powołaną Komisją Pracy. Cieszę się z tego, nie bacząc na fakt, iż jest to już trzecie posiedzenie dla naszej Komisji dzisiejszego popołudnia. Cieszę się również dlatego, że przedmiot obrad stanowić będzie jakże ważne zadanie dokonania pierwszego czytania rządowego projektu ustawy o informowaniu i przeprowadzaniu konsultacji z pracownikami. Po pierwszym czytaniu przystąpimy do rozpatrywania projektu ustawy i zapewne staraniem obu Komisji powołamy podkomisję nadzwyczajną do dalszych prac nad projektem. Witam serdecznie przedstawiciela rządu w osobie pana ministra Roberta Kwiatkowskiego, podsekretarza stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej. Rozumiem, że to właśnie pan minister będzie towarzyszył nam w czasie prac legislacyjnych, zarówno w podkomisji nadzwyczajnej, jak również później w czasie pracy połączonych Komisji nad projektem ustawy. Witam wszystkich innych zaproszonych gości, w szczególności reprezentantów strony związkowej z powodów oczywistych zainteresowanych powstaniem ustawy. Proszę teraz pana ministra Roberta Kwiatkowskiego o zabranie głosu w imieniu rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#RobertKwiatkowski">Może krótko przypomnę historię tworzenia projektu ustawy po to, aby umożliwić państwu poznanie okoliczności, dzięki którym projekt znalazł się w Sejmie w takiej postaci. Otóż prace nad wdrożeniem Dyrektywy 2002/14/WE trwają od czwartego kwartału 2003 roku i mają na celu przygotowanie wstępnego projektu ustawy o informowaniu i przeprowadzaniu konsultacji z pracownikami. Projekt ten w ramach zespołów problemowych Trójstronnej Komisji ds. społeczno-gospodarczych konsultowany był z partnerami społecznymi, lecz konsultacje te zakończyły się niepowodzeniem. Projekt ustawy został negatywnie zaopiniowany przez wszystkich partnerów społecznych, jednak w związku z koniecznością wdrożenia Dyrektywy Rady Europy, obowiązującej od marca 2005 roku, został skierowany przez rząd do parlamentu. Pomimo wytężonej pracy nad projektem, nie udało się w poprzedniej kadencji Sejmu doprowadzić do uchwalenia ustawy, natomiast rząd pana premiera Marka Belki skierował projekt ponownie do Sejmu już nowej kadencji. Nowy rząd pana premiera Kazimierza Marcinkiewicza potwierdził wolę pracy nad tym projektem w celu pilnego przekazania do dalszych prac ustawodawczych. Niewdrożenie przez Polskę dyrektywy 2002/14/WE stanowiło i stanowi nadal podstawę dla władz unijnych do uruchomienia procedury przewidzianej w takich przypadkach w prawie traktatowym. Mówię o tym dlatego, żeby zwrócić uwagę państwa na fakt, że w świetle opóźniających się prac nad projektem z jednej strony i coraz bardziej realnych konsekwencji ze strony władz unijnych za brak wdrożenia Dyrektywy, nowy rząd nie miał czasu na przeprowadzenie ponownych konsultacji społecznych. Rząd uznał, że jak najszybsze przekazanie Sejmowi projektu ustawy i podjęcie na nowo uzgodnień z partnerami społecznymi będzie lepszym rozwiązaniem, aniżeli ponowne prace projektodawcze i ponowny, długotrwały proces konsultacji społecznych.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#RobertKwiatkowski">Jeśli chodzi o relacje z Unią Europejską w tej sprawie, to pragnę poinformować państwa, że strona polska otrzymała już pismo ostrzegawcze od Komisji Europejskiej, które stanowi pierwszy etap procedury przewidzianej w Traktacie o Unii Europejskiej w art. 226. Jestem w posiadaniu informacji o wpłynięciu także pisma Komisji Europejskiej w formie uzasadniającej opinii, która jest wstępem do złożenia po upływie dwóch miesięcy skargi na stronę polską do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. To tyle słów tytułem wprowadzenia i wyjaśnienia okoliczności towarzyszących pracom nad projektem ustawy.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#RobertKwiatkowski">Ustawa, która została przez rząd pana premiera Marka Belki przekazana do laski marszałkowskiej ma na celu przede wszystkim realizację Dyrektywy Rady i Parlamentu Europejskiego z dnia 11 marca 2002 r., ustanawiającej ogólne warunki informowania i przeprowadzania konsultacji z pracownikami we Wspólnocie Europejskiej. Ustawa określiła warunki informowania pracowników i przeprowadzania z nimi konsultacji, a także zasady wyboru przedstawiciela pracowników oraz rady pracowników. Ustawa ta ma zastosowanie do pracodawców prowadzących działalność gospodarczą i zatrudniających co najmniej 20 pracowników z zastrzeżeniem, że do dnia 23 marca 2007 roku, przepisy ustawy dotyczyć będą pracodawców zatrudniających co najmniej 100 pracowników. Zgodnie z postanowieniami dyrektywy przewidziano, że przepisów ustawy nie stosuje się do pracodawców, którzy przed dniem wejścia w życie ustawy podpiszą porozumienie dotyczące informowania pracowników i przeprowadzania z nimi konsultacji, wdrażające przepisy omawianej ustawy. Regulacja ta nie ma zastosowania do przepisów odnoszących się do zachowania zasady poufności, ochrony i sankcji. Członków rady pracowniczej wybierają pracownicy spośród kandydatów zgłoszonych przez zakładową lub międzyzakładową organizację związkową, reprezentatywną w rozumieniu art. 241 Kodeksu pracy. W przypadku braku takiej reprezentacji, prawo zgłaszania członków rady pracowniczej mają pracownicy co najmniej dziesięcioosobowej załogi.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#RobertKwiatkowski">Wskazanie na rolę związku zawodowego w procesie wybierania członków rady pracowniczej ma na celu podkreślenie znaczenia istnienia tego rodzaju organizacji w zakładzie pracy, liczebności takiej organizacji i możliwości zapewnienia zaplecza eksperckiego. Jest to o tyle istotne, że zgodnie z ustawą, wszelkie koszty związane z powoływaniem rady pracowniczej w zakładzie mają ponosić pracodawcy. Zakres informacji i konsultacji z pracownikami, do którego przeprowadzenia zobowiązany jest pracodawca, jest tożsamy z postanowieniami Dyrektywy i dotyczy głównie aspektów gospodarczych funkcjonowania pracodawcy. Pracodawca oraz rada pracownicza mogą w porozumieniu ustalić odmienne od ustawowych procedury informowania i konsultacji, jeżeli będą one miały zakres określony w Dyrektywie 2001/14/WE. W uzupełnieniu pragnę dodać, że ustawa zawiera przepisy określające sankcje za niestosowanie ustawy. Projekt ustawy nie uzyskał akceptacji związków zawodowych, które opowiedziały się wręcz za przyznaniem uprawnień do informowania i przeprowadzania konsultacji w sprawach określonych we wspomnianej Dyrektywie, poprzez nowelizację ustawy o związkach zawodowych. Stanowisko związku było takie, że wprowadzenie nowego przedstawiciela pracowników powinno ograniczyć się tylko do tych pracodawców, u których nie funkcjonuje związek zawodowy pod postacią NSZZ Solidarność, OPZZ lub innego partnera związkowego.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#RobertKwiatkowski">Organizacja pracodawców zaproponowała z kolei, aby w okresie sześciu miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy, pracodawca zawierał z reprezentatywnymi zakładowymi organizacjami związkowymi porozumienie w sprawie zasad informowania i przeprowadzania konsultacji z pracownikami. W przypadku nieistnienia organizacji związkowej w zakładzie, pracodawca zawierałby porozumienie z reprezentantem pracowników. Dopiero po podpisaniu porozumienia, pracownicy wybieraliby członków rady pracowniczej spośród kandydatów zgłoszonych przez organizacje związkowe oraz przez co najmniej jedną dziesiątą część stanu liczebnego pracowników. Pragnę poinformować państwa, że większość szczegółowych przepisów przetłumaczona jest z zapisów Dyrektywy, natomiast część zapisów o charakterze ogólnym pozwala na zrealizowanie postanowień Dyrektywy opierających się na rozwiązaniach specyficznych dla danego kraju oraz dla danej organizacji. Kończąc, apeluję do państwa posłów o rozpoczęcie prac legislacyjnych i wzięcie pod uwagę uwarunkowań, o których mówiłem na wstępie swojego wystąpienia. Proszę także o uwzględnienie sytuacji, w jakiej znajdzie się nasz kraj, nie wprowadzając w obieg prawny postanowień Dyrektywy.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#ArturZawisza">Bardzo dziękuję za zwartą i syntetyczną prezentację odnoszącą się nie tylko do meritum problematyki ustawy, ale i dotykającą istotnych okoliczności z okresu genezy tego aktu prawnego. Myślę także o ponownym skierowaniu do Sejmu projektu ustawy w wersji niezmienionej w stosunku do procedowanej w Sejmie poprzedniej kadencji. Sądzę również, że przekonujący jest argument o konieczności respektowania stanowiska Komisji Europejskiej i niemożności lekceważenia przez stronę polską kolejnych monitów, a może już zaskarżeń na nasze postępowanie ze strony Unii Europejskiej. Tak więc, nie było już ani chwili do stracenia i należało uczynić to, co uczyniono. Muszę przyznać, że jestem jako przewodniczący komisji sejmowej podniesiony na duchu słowami pana ministra o autorytecie parlamentu, który ustawie nada pewnego szczególnego blasku. Proszę moje słowa traktować serio, albowiem tak właśnie rozumiem rolę parlamentu, do którego kieruje się określony dokument po to, aby przybrał on nową, lepszą postać. Tego się wręcz oczekuje. Zakładając jednak, że stanowisko rządu w tej kwestii byłoby inne, to pomimo tego, że głosowałem za udzieleniem votum zaufania rządowi pana premiera Kazimierza Marcinkiewicza, byłbym pierwszym krytykiem obecnego stanu rzeczy. Zapytałbym mianowicie, czy rząd wie, co robi i czy nie popełnia jakiegoś kardynalnego błędu, kierując do Sejmu ustawę źle skonstruowaną, ogólnie skrytykowaną, szeroko oprotestowaną i nie proponującą konsensusu społecznego. Jeśli jednak stanowisko rządu jest zbieżne ze stanowiskiem zaprezentowanym przez pana ministra, to można tylko przyklasnąć. I na koniec pozwolę sobie zadać pytanie. Jak będzie to w praktyce realizowane, jeśli w trakcie prac parlamentarnych pojawią się różne i rozbieżne ze sobą propozycje ze strony związkowców, ze strony pracodawców i oczywiście ze strony parlamentarzystów? Jakie stanowisko będzie prezentował rząd? Czy rząd będzie definiował swoje stanowisko w sposób czysto formalny, odnosząc się do przedłożonego tekstu z druku sejmowego nr 128, czy też stanowisko rządu będzie ewoluowało w miarę dojrzewania koncepcji wewnątrz tego rządu w obliczu zmieniającej się sytuacji? Zadaję to pytanie, albowiem mniemam, iż wiedza na ten temat ułatwi nam dalsze procedowanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#RobertKwiatkowski">Odpowiadając na to pytanie, zaryzykuję tezę, iż rząd pana Marka Belki nie poradził sobie z zaprojektowaniem ustawy, dla której autorytet Sejmu byłby w stanie zjednać partnerów społecznych i która by wprowadziła w obieg prawny Dyrektywę 2001/14/WE. Pomimo tych niepowodzeń w przeprowadzaniu konsultacji, rząd gotów jest poprzeć każde, wspólnie uzgodnione stanowisko partnerów społecznych wobec projektu ustawy. Chodzi o to, aby osiągnąć cel nadrzędny, a mianowicie wdrożenie wspomnianej już dziś wielokrotnie Dyrektywy, mając świadomość wszystkich problemów z tym wdrożeniem związanych. Nasza gotowość do współpracy z partnerami społecznymi i wiara w skuteczność działania Sejmu nie jest w żadnym wypadku udawana. Naszym celem jest szybkie powołanie do życia ustawy, która skutecznie wdroży ważne przepisy unijne. Powtórzę zatem, rolą rządu będzie udzielenie wszelkiej pomocy, także pomocy eksperckiej i zaakceptujemy wszelkie rozwiązania zgodne z prawem polskim i przepisami obowiązującymi w Unii Europejskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#ArturZawisza">Proponuję wysłuchać teraz opinii lub uwag pań i panów posłów. Widzę już kilka zgłoszeń chętnych do zabrania głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#AndrzejGutMostowy">Zgadzam się, że ustawa powinna zawierać regulacje i rozwiązania gwarantujące równowagę pomiędzy przedsiębiorcą a pracownikami. Z mojej wiedzy wynika, że projekt ustawy proponuje system obligatoryjnego powoływania rad pracowników w zakładach pracy, zatrudniających więcej niż 20 osób, natomiast zapisy Dyrektywy określają dolną granicę na 50 zatrudnionych osób. I właśnie rozwiązanie zaproponowane w przepisach unijnych wydaje mi się słuszne, albowiem w małej firmie, zatrudniającej na przykład 20 osób, istnieje stały i bezpośredni kontakt pomiędzy kierownictwem firmy a jej pracownikami. Następuje ciągła wymiana informacji i bieżąca konsultacja, o co jest już trudniej w firmie większej. Czy rozważana jest możliwość wprowadzenia takiego właśnie rozwiązania w projektowanej ustawie? Moim zdaniem powinny zdecydować względy merytoryczne, a nie oszczędnościowe o wyborze jednego z tych wariantów.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#StanisławSzwed">Naszym zadaniem jest rozpatrzenie projektu ustawy, która wprowadza do polskiego systemu prawnego przepisy unijne. To założenie wydaje się być słuszne, ma jednak zasadniczą wadę – nie jest zaakceptowane przez czynnik społeczny. Z różnych względów strona związkowa nie wyraziła akceptacji dla rozwiązań zaproponowanych w projekcie ustawy, podobnie jak reprezentatywne organizacje zrzeszające pracodawców, które z innych względów zanegowały propozycje zawarte w tym projekcie. Uważam więc, że jedynym rozsądnym rozwiązaniem dla dalszych prac nad adaptowaniem przepisów Dyrektywy do prawa polskiego będzie powołanie podkomisji nadzwyczajnej. To gremium złożone z posłów obu naszych Komisji zajęłoby się zarówno założeniami zawartymi w projekcie rządowym, jak również tym, co zostało wypracowane na etapie konsultacji ze stroną społeczną w czasie poprzedniej kadencji Sejmu. Sądzę, że również strona rządowa włączy się aktywnie w prace podkomisji, tym bardziej że na wcześniejszych posiedzeniach Komisji Pracy pan minister Robert Kwiatkowski bardzo wyraźnie podkreślał wolę rządu do współtworzenia prawa przybliżającego zawarcie nowej umowy społecznej pomiędzy pracodawcami i pracobiorcami. Za wzór takiej umowy społecznej mogłoby posłużyć porozumienie zawarte pomiędzy pracodawcami i związkami zawodowymi w Hiszpanii. Jeżeli więc mamy poważnie podejść do podjęcia dialogu społecznego i do umowy społecznej, to musimy zapewnić sobie pełną akceptację dla przepisów ustawy, nawet jeśli prace ustawodawcze miałyby dłużej trwać. Bez akceptacji społecznej zarówno dialog, jak i uchwalona przez Sejm ustawa nie będą miały większego sensu, ponieważ będą zaprzeczały idei samego dialogu społecznego. Kończąc, proponuję raz jeszcze powołanie podkomisji nadzwyczajnej do dalszych prac nad projektem ustawy z uwzględnieniem wcześniej podejmowanych konsultacji społecznych i prac Sejmu w poprzedniej kadencji.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WładysławStępień">Chciałbym poinformować członków obu Komisji, że w wyniku konsultacji i w ramach struktur Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych zrodził się projekt ustawy zbliżony do przedłożenia rządowego, w którym zawarto przepisy umożliwiające funkcjonowanie rad pracowników w zakładach pracy. Rady te działają w przedsiębiorstwach, w których nie działają związki zawodowe. Jedna z propozycji zawartych w projekcie jest próbą odpowiedzi na pytanie – jak w przyszłości będzie skutecznie funkcjonowała reprezentacja pracownicza w przedsiębiorstwie. Przypomnę, że to zagadnienie jest jednym z najważniejszych kwestii podejmowanych z różnym skutkiem w krajach Unii Europejskiej.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#WładysławStępień">Chcę więc państwa poinformować, że grupa posłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej złożyła ów projekt w dniu dzisiejszym do laski marszałkowskiej. Przekazałem go również panu ministrowi pracy i polityki społecznej. Będziemy się zwracać do marszałka Sejmu z prośbą o skierowanie projektu do prac w komisjach i ewentualnie w podkomisjach sejmowych. Chciałbym również poinformować państwa, że jestem w posiadaniu stanowiska Polskiej Organizacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan wobec rozpatrywanego w dniu dzisiejszym rządowego projektu ustawy. Zdaniem Lewiatana, założenia projektu rządowego są niedobre i mogą doprowadzić do destrukcji małych i średnich przedsiębiorstw. Kwestionowana jest także zasada dolnej granicy 20 zatrudnionych, powyżej której pracodawca zobligowany jest do wprowadzenia przepisów ustawy w swojej firmie. Wspomniany projekt związkowy zawiera uregulowanie, które również określa liczbę 20 zatrudnionych jako uprawnionej do wybrania rady pracowniczej, chociaż organizacja Lewiatan określa tę liczbę na 50 zatrudnionych. Zresztą propozycje pracodawców prywatnych wydają się stać w sprzeczności z realiami gospodarczymi, albowiem to w przedsiębiorstwach prywatnych produkuje się coraz więcej i rosną dochody netto przedsiębiorców. Rząd zapowiada dalsze ulgi dla przedsiębiorstw i niższe podatki dla przedsiębiorców, natomiast jedna z organizacji przedsiębiorców prorokuje wyjątkową dolegliwość istnienia maleńkiej reprezentacji pracowniczej w małych i średnich firmach. Wydaje się, że tak głębokie różnice zdań wymagają wyjaśnienia na wstępie zaplanowanych konsultacji społecznych w ramach prowadzonych prac parlamentarnych. Pragnę dodać, że ja również popieram powołanie podkomisji nadzwyczajnej do dalszych prac nad projektem ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#ArturZawisza">Niezależnie od tego, jak postąpi prezydium Sejmu wobec złożonego przez posłów SLD projektu ustawy, biorąc zapewne pod uwagę rozpoczęcie procedowania nad projektem rządowym, to można przecież zgłaszać poprawki będące odpowiednikiem propozycji związkowych. I to bez względu na ich merytoryczną ocenę. Od razu pozwolę sobie nie zgodzić się z panem posłem Władysławem Stępniem co do liczby zatrudnionych w zakładzie pracy, liczby będącej podstawą do stwierdzenia o obligatoryjnym wprowadzaniu przepisów ustawy. Moim zdaniem dolna granica powinna wynosić 50 zatrudnionych, ale to już sprawa do dalszych dyskusji. Proszę zatem kolejnych mówców o zabranie głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#StanisławSzejnfeld">Rządowy projekt ustawy o informowaniu i przeprowadzaniu konsultacji z pracownikami, przedłożony w Sejmie, jest projektem trudnym do zaakceptowania, biorąc pod uwagę kontrowersje istniejące pomiędzy pracobiorcami i pracodawcami. Byłem zdziwiony, stwierdziwszy, że praktycznie w niezmienionej postaci dotarł on do pierwszego czytania w Sejmie obecnej kadencji. Chcąc być całkowicie w zgodzie z faktami, trzeba by przyznać, że pierwsze czytanie tego projektu odbyło się już w Sejmie poprzedniej kadencji. I to nie tylko rządowego projektu ustawy, ale również wspomnianego przez pana posła Władysława Stępnia związkowego projektu ustawy. Oba te akty prawne wywołują, mówiąc najdelikatniej, poważne wątpliwości wskazujące na istotne rozbieżności wobec na przykład minimalnej liczby zatrudnionych uprawniającej do wyboru rady pracowników w przedsiębiorstwie. Inną kontrowersję wywołuje zagadnienie prawa zgłaszania kandydatur do rad pracowniczych wyłącznie spośród osób zgłoszonych przez organizacje związkowe, co, zdaniem wielu, zapewnia radom nadmierne uprawnienia. Generalnie kwestionuje się przepisy umożliwiające dostęp do poufnych danych przedsiębiorstwa, będącego przecież uczestnikiem gry na konkurencyjnym rynku. Proszę pamiętać, że każda informacja jest warta góry złota, jeżeli konkurentowi umożliwi korzystne posunięcie rynkowe lub zapewni dobrą pozycję w walce o klienta. Ochrona danych przedsiębiorstwa jest więc niesłychanie ważnym czynnikiem, zasługującym na bardzo poważne potraktowanie w przepisach ustawy. Wszystko to wymaga więc głębokiego zastanowienia i rozważnej analizy sytuacji.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#StanisławSzejnfeld">Nieco uspokoił mnie ton i sens wypowiedzi pana ministra Roberta Kwiatkowskiego, który zadeklarował pełną współpracę i pomoc rządu w pracach ustawodawczych, wiedząc, że mamy do czynienia z projektem z poprzedniej kadencji. Chodzi przecież o to, aby ustawa spełniła dwa zasadnicze warunki. Po pierwsze, chodzi o to, by w sposób przynajmniej minimalny wypełnić zobowiązania Polski wobec dyrektywy Unii Europejskiej, i po drugie, aby stworzyć sytuację dla poparcia jej lub nawet tylko akceptacji przez partnerów społecznych. Przytoczę w tym miejscu słowa pana przewodniczącego Stanisława Szweda, który nie widzi sensu uchwalenia ustawy bez dialogu i poparcia sił społecznych. Spełnienie li tylko wymogu formalnego dla uspokojenia władz unijnych niczego więcej właściwie nie załatwia, ponieważ kontrowersje ze strony partnerów społecznych będą się pogłębiały. Zapewne też przepisy ustawy będą permanentnie łamane, co zapewni tylko mnóstwo zajęcia organom nadzorującym wykonanie ustawy. I nic więcej. Naszym zadaniem jest więc stworzenie takich regulacji prawnych, które przynajmniej zapewnią minimalną chociaż akceptację ze strony partnerów społecznych. Jestem zatem przekonany, że zarówno Komisje, jak i wyłoniona podkomisja nadzwyczajna, a później Wysoka Izba przyjmie optymalne rozwiązanie dla dobra ustawy przy aktywnym udziale rządu i partnerów społecznych – pracodawców i przedstawicieli pracobiorców.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#ArturZawisza">Dziękuję za wypowiedź panu przewodniczącemu Stanisławowi Szejnfeldowi, który tylko przez skromność nie wspomniał, że w ubiegłej kadencji Sejmu, jako przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki, bodaj najwięcej pracował nad rządowym projektem ustawy, który tylko nieznacznie zmieniony przychodzi nam dzisiaj rozpatrywać. Stąd właśnie u pana posła taka znajomość niedoskonałości i braków tego projektu.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#AnnaZielińskaGłębocka">Miałabym uwagę dotyczącą treści zawartych przez Dyrektywę 2002/14/WE. Otóż, zawiera ona przepisy odnoszące się do dialogu społecznego czy dialogu pracowniczego, który w bardzo różny sposób może być uprawiany w poszczególnych państwach. Pojęcie dialog już samo w sobie zawiera założenie, że uczestnicy dialogu – partnerzy społeczni powinni być otwarci na współpracę. W demokracji przemysłowej ten element nie musi opierać się na związkach pracodawców czy też związkach zawodowych, które na dodatek mogą być związkami o charakterze roszczeniowym, jak w przypadku Polski. Wydaje się, że w jakiejś mierze ma to związek z historią tworzenia się samych związków zawodowych. Wszystko to nie jest jednak takie proste. Chciałabym także nawiązać do treści samej Dyrektywy Unii Europejskiej, która nie jest wszystkim posłom dostatecznie znana. Czy pan minister mógłby przedstawić te elementy Dyrektywy, których przesłanki są niepodważalne i które Polska musi spełnić jako warunki minimalne? Moim zdaniem te przesłanki nie są tak istotne, jak istotne są specyficzne polskie uwarunkowania, budzące najwięcej kontrowersji ze względu na strukturę społeczną i ze względu na sposób funkcjonowania przedsiębiorstw. Reasumując, prosiłabym pana ministra Roberta Kwiatkowskiego o wyszczególnienie tych wszystkich warunków, które musimy spełnić i które w związku z tym muszą pojawić się w naszym stanowisku.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#ArturZawisza">Rozszerzając wniosek pani poseł Anny Zielińskiej-Głębockiej, prosiłbym pana ministra o sporządzenie informacji na piśmie, czyli dostarczenie posłom ekstraktu Dyrektywy w możliwie przystępnej formie.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#RajmundMoric">Moje rozumowanie jest następujące. Strona polska musi zrealizować dyrektywę Unii Europejskiej i to nie może budzić żadnych wątpliwości. Dyrektywa 2002/14/WE służy jakiemuś celowi, bo przecież nikt nie tworzy dokumentów, nie mając określonego celu do zrealizowania. Służy ona mianowicie jako zbiór przepisów mających na celu rozładowanie potencjalnych konfliktów i napięć w zakładzie pracy poprzez informację i konsultację z pracownikami. Ważne jest to, aby ten podstawowy cel nie uszedł nam z pola widzenia. Zadaję sobie pytanie, czy w polskich zakładach pracy istnieje proces informowania i konsultacji z pracownikami? W niektórych przedsiębiorstwach tak, a w innych nie. Zależy to przede wszystkim od dobrej woli obu stron, a ta nie zawsze istnieje. Jeśli nie ma dobrej woli z obu stron – nie ma informowania, ani nie ma procesu konsultacji z pracownikami. W krajach Unii Europejskiej podjęto prace nad tymi zagadnieniami i właśnie przytaczana dzisiaj wielokrotnie Dyrektywa jest efektem tych prac i pomostem do wprowadzenia do ustawodawstwa krajowego uregulowań unijnych. Nie ulega wątpliwości, że w krajach, w których ustawa już funkcjonuje, każda ze stron przymusza się nieco do informowania i przeprowadzania konsultacji, mimo to jednak przepisy są respektowane. Moim zdaniem poszerzanie listy podmiotów biorących udział w konsultacjach niczego nie załatwia, albowiem najważniejsza jest szczera chęć prowadzenia konstruktywnego dialogu i konsultacji. Trzeba pamiętać o tym, że projekt rządowy za poprzedniej kadencji Sejmu nie uzyskał aprobaty żadnej ze stron. Dlatego nowy rząd powinien stworzyć własną propozycję zapisów w ustawie, a nie posługiwać się nieswoim projektem i to w dodatku tak marnej jakości. Rozumiem, że czas nagli, Komisja Europejska naciska, jednak byłoby lepiej, żeby nowy projekt rządowy zawierał zarówno stanowisko związków zawodowych, jak i stanowisko reprezentowane przez organizacje pracodawców. Niestety, mamy to, co mamy i teraz posłowie będą musieli stworzyć szybko ustawę, która z jednej strony wprowadzi przepisy wspólnotowe do naszego ustawodawstwa, a z drugiej strony zrealizuje podstawowe założenie – zadziała przeciwko tworzeniu się konfliktów i napięć w zakładach pracy. Pomysł powołania podkomisji nadzwyczajnej do dalszych prac nad projektem ustawy wydaje się być zasadny, tym bardziej że podkomisja, mając zapewnione elastyczne stanowisko rządu i deklarację współpracy strony związkowej i strony pracodawców, ma szansę opracować dobrą i spełniającą oczekiwania ustawę.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JanKisieliński">Nieco bulwersujący jest fakt, iż obecny rząd nie przeprowadził konsultacji ze związkami zawodowymi przy opracowaniu projektu ustawy zamieszczonym w druku sejmowym nr 128. Chciałbym przypomnieć, że podobnie jak konsultuje się projekty ustaw przed pierwszym czytaniem w Sejmie, tak byłoby dobrym obyczajem, aby rząd konsultował swoje propozycje z partnerami społecznymi. Tym bardziej że ustawa dotyczy tak ważnych i drażliwych zagadnień. Kolejną kwestią jest sprawa interpretacji ustawy o związkach zawodowych, której przepisy nakazują poinformowanie całej załogi przedsiębiorstwa. Najważniejsze sprawy powinny zostać skonsultowane pomiędzy pracodawcą a pracownikami. Proszę państwa, gdyby tak wnikliwie przyjrzeć się przepisom naszej ustawy o związkach zawodowych, to uprawnione byłoby twierdzenie, że Dyrektywa 2002/14/WE jest w Polsce już realizowana. Jeśli chodzi o partnerów społecznych, to wypracowali oni konsens bez udziału strony rządowej i bez udziału jednej korporacji reprezentującej pracodawców. Porozumienie osiągnęło sześć reprezentatywnych związków i zostało to zapisane w poselskim projekcie ustawy złożonym dzisiaj do laski marszałkowskiej. Śmiem twierdzić, iż rozwiązania przedłożone w poselskim projekcie ustawy są lepsze, aniżeli te rozwiązania, które proponuje rząd w swoim przedłożeniu zamieszczonym w druku sejmowym nr 128. Padały w dzisiejszej dyskusji głosy opiniujące przepisy wynikające z Dyrektywy 2002/14/WE. Jednym z bardziej kontrowersyjnych rozwiązań podnoszonych w dyskusji jest limit pracowników, będący podstawą do wyłonienia rady pracowników.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#JanKisieliński">W wystąpieniach mówiło się, iż przepisy zawarte w Dyrektywie dopuszczają możliwość tworzenia rady w przedsiębiorstwie zatrudniającym minimum 50 osób, a przecież w niektórych krajach Wspólnoty Europejskiej rady powołuje się już przy 5 zatrudnionych. Przykładem takich rozwiązań są Niemcy i Austria. Zatem związki zawodowe w Polsce, proponując limit 20 zatrudnionych osób, nie forsują skrajnych i przez to bardzo dyskusyjnych rozwiązań. Jeśli ktoś optuje za rozwiązaniem, w myśl którego radę powołuje się przy minimum 50 zatrudnionych, musi się liczyć z taką sytuacją, że firma zatrudniająca na przykład 99 osób będzie miała radę pracowniczą składającą się z 1 pracownika. Może się więc zdarzyć tak, że ta właśnie osoba zachoruje i przez kilka miesięcy będzie niezdolna do pracy. Czy to oznacza, że przez okres kilku miesięcy załoga nie będzie informowana i nie będą prowadzone konsultacje w ważnych dla tego przedsiębiorstwa sprawach, ponieważ rada pracownicza nie będzie funkcjonować? Z tych i z innych jeszcze powodów uważamy, że projekt poselski wypracowany przy pełnym udziale trzech reprezentatywnych organizacji związkowych zasiadających w Komisji Trójstronnej oraz trzech organizacji skupiających pracodawców, powinien stanowić przedmiot prac podkomisji nadzwyczajnej. A nie projekt rządowy</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#ArturZawisza">Chciałbym wyjaśnić, że rząd nie kierował nowego druku projektu ustawy do konsultacji społecznych, albowiem nie ma nowego druku sejmowego. Druk nr 128 jest tym dokumentem, który w dniu 19 października 2005 roku Prezes Rady Ministrów Marek Belka skierował do Sejmu. Owszem, ten projekt nie został wycofany przez rząd pana Kazimierza Marcinkiewicza, tym niemniej jest to ten sam dokument. Jest to ten sam dokument, przy którego tworzeniu prowadzone konsultacje społeczne nie przyniosły rezultatu. Czy są jeszcze jakieś uwagi?</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#TomaszNowak">Projekt ustawy o informowaniu i przeprowadzaniu konsultacji dotarł do mnie, do niedawna jeszcze drobnego przedsiębiorcy, jakiś czas temu i zbulwersował mnie. W myśl przepisów tej ustawy każdy pracodawca zatrudniający więcej niż 20 osób musi tworzyć warunki dla powołania rady pracowniczej. Jakby tego było mało, narzędzie prawne służące do tej procedury jest nieostre, niedopracowane i operujące pojęciami, których czytający nie rozumie. Pojęcia te wymagają uściśleń lub interpretacji prawnej, którą można uzyskać właściwie tylko od prawnika. Tak więc, drobny przedsiębiorca będzie musiał zatrudnić prawnika, któremu trzeba będzie zapłacić. Drobny przedsiębiorca będzie również musiał poświęcić sporo czasu na konsultacje z prawnikiem i może się zdarzyć tak, że wejdzie w spór ze swoim pracownikiem. Ów pracownik nie będzie świadczył dobrej pracy, ale zwolnić go nie będzie można. Wyobraźmy sobie, że jakiś przedsiębiorca prowadzi 20 małych sklepów, z których każdy obsługiwany jest przez jednego sprzedawcę. Może się zdarzyć, że jeden ze sklepów będzie musiał zostać zamknięty, ponieważ pracodawca wejdzie w permanentny spór z radą pracowników. Powodem tego sporu będzie brak porozumienia. Ale co to znaczy porozumienie w świetle przepisów omawianej ustawy? A co w świetle ustawy znaczy opinia? Jaki skutek prawny wywołuje opinia? Jaki skutek prawny wywołuje osiągnięcie porozumienia, albo jaki skutek w świetle prawa wywołuje brak porozumienia? Czy zatem pójście do sądu jest jedynym rozwiązaniem w przypadku braku porozumienia po to, aby przez trzy lata trzymać się wzajemnie w szachu?</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#TomaszNowak">Są to proszę państwa sprawy bardzo poważne, tym bardziej, że mamy do czynienia z niedoróbkami legislacyjnymi. Już na wstępie ustawy czytamy: „Przepisów ustawy w zakresie dotyczącym zasad wyboru przedstawiciela pracowników i rady pracowniczej nie stosuje się do przedsiębiorstw państwowych”. Powstaje zatem pytanie, co zrobimy z przedsiębiorstwem Poczta Polska? Co zrobimy z przedsiębiorstwem PLL LOT? Co zrobimy z przedsiębiorstwem Porty Lotnicze? Przecież w świetle ustawy te przedsiębiorstwa są zakładami państwowymi, ale wyłączonymi z obowiązku wyłaniania rad pracowniczych. Czyli ja, drobny pracodawca, zatrudniający 20 pracowników muszę zapewnić warunki do wyłonienia rad pracowników, natomiast przedsiębiorstwo Poczta Polska, zatrudniające tysiące ludzi, takich wyborów organizować nie musi. Kolejne wątpliwości budzi zapis w ust. 5, który określa wybory wśród załogi, wśród której nie działa żaden związek zawodowy. Ale co się dzieje, jeśli wśród załogi działa tylko jedna organizacja związkowa? Czy w takim razie powołuje się radę pracowników tylko spośród jednego związku zawodowego? Mówiąc ogólnie, mamy do czynienia z mnóstwem bezsensownych uregulowań i całą stertą niekonsekwencji, których nie chce się do końca czytać. I oto coś takiego dostajemy my – drobni przedsiębiorcy i rozkładamy ręce, mając tylko jedną uwagę – w tym kraju nic się nie da zrobić. W tym kraju nie da się pracować. Niestety.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#ArturZawisza">Panie pośle, radzę mimo wszystko doczytać ustawę do końca, natomiast pana ministra Roberta Kwiatkowskiego proszę o wzięcie pod uwagę głosów takich, jaki przed chwilą usłyszeliśmy. Proszę państwa, chciałbym powoli zamknąć listę mówców. Zostały nam jeszcze dwa głosy. Najpierw udzielę go ekspertowi – panu Jackowi Męcinie, a w poprzednim wcieleniu wiceministrowi gospodarki w ówczesnym Ministerstwie Gospodarki i Pracy. Pan Jacek Męcina był odpowiedzialny za rządowy projekt ustawy, prezentowany na posiedzeniach Komisji Gospodarki w poprzedniej kadencji.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JacekMęcina">Żeby być całkiem precyzyjnym, ja ten projekt ustawy odziedziczyłem, jednak jest faktem, że uczestniczyłem w pracach Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych jako przewodniczący zespołu prawa pracy. Wspólnie ze związkowcami oraz pracodawcami staraliśmy się wypracować jakiś kompromis, co upoważnia mnie do wyjaśnienia państwu powodów tylu trudności powstających przy implementacji przepisów Dyrektywy do prawa polskiego. Otóż przygotowując się do integracji z Unią Europejską, postawiliśmy na harmonizację polskiego prawa pracy z prawem europejskim. Można stwierdzić, iż w przypadku indywidualnych stosunków pracy nie było większych problemów, choć muszę przyznać, że w pewnych kwestiach przesadziliśmy. W dostosowywaniu niektórych przepisów do prawa europejskiego byliśmy bardziej gorliwi, aniżeli było to konieczne. Natomiast inaczej mają się sprawy w przypadku Dyrektywy 2002/14/WE. Mamy bowiem w tym przypadku do czynienia z zupełnie nowym obszarem regulacji, którego nie zna nasze prawo pracy. Nasz polski system prawny oparty jest na przepisach pochodzących jeszcze z epoki socjalizmu, w której to epoce wszystko regulowało państwo. W przypadku przepisów Dyrektywy mamy do czynienia z przestrzenią innej kultury prawnej, przestrzenią zdominowaną przez porozumienia, dialog społeczny i partycypację pracowniczą. Te właśnie elementy stanowiły treść prawa pracy w krajach tworzących kiedyś Wspólnotę Europejską.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#JacekMęcina">Jest to moim zdaniem najprostsze wytłumaczenie różnic pomiędzy formacją związków zawodowych i formacją pracodawców, występujących w naszym kraju. My się nie różnimy od pozostałych krajów co do istoty zagadnień będących podstawą do stworzenia ustawy. Posłużmy się przykładem związków zawodowych. Chciałyby one, aby wyłączyć z przepisów przyszłej ustawy te zakłady pracy, w których działają już organizacje związkowe, twierdząc, że zakres przedmiotowy ustawy o związkach zawodowych zawiera już uregulowania inicjujące procesy informowania i konsultacji z pracownikami. Tak mówił w swoim niedawnym wystąpieniu na forum Komisji pan przewodniczący Jan Kisieliński. W moim przekonaniu tak jednak nie jest, albowiem w Dyrektywie chodzi o konsultowanie w sprawach gospodarczych, a to jest już zupełnie inną sprawą. Związki zawodowe proponują także rozwiązanie, w myśl którego rady pracowników powstawałyby tylko tam, gdzie nie funkcjonują organizacje związkowe. Z kolei pracodawcy chcą ustawodawstwa wynikającego z przepisów Dyrektywy i uważają ten zbiór praw za korzystny. Uważają także partycypację pracowniczą za krok w dobrym kierunku, pod warunkiem wszakże, że nie przesadzimy w implementacji unijnych przepisów. Przedsiębiorcy uważają również, iż można stosować w Polsce przepisy niekolidujące z regulacjami unijnymi. Jeśli dopuszcza się stosowanie limitu 50 pracowników w zakładzie pracy, a przepisy przejściowe pozwalają na zastosowanie limitu 150 pracowników, to są to rozwiązania akceptowalne. Organizacje pracodawców uważają jednakże, że najważniejsza jest przestrzeń regulacyjna pomiędzy związkami zawodowymi i pracodawcami. Chciałbym proszę państwa zwrócić szczególną uwagę na art. 5 Dyrektywy, który umożliwia implementację przepisów unijnych do prawa istniejącego w poszczególnych państwach poprzez porozumienie między poszczególnymi stronami. Uważam więc, że porozumienia pomiędzy pracodawcami i związkami zawodowymi lub innymi przedstawicielami pracowników powinny być zawierane. Byłby to właściwy kierunek dla osiągnięcia niełatwego przecież kompromisu.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#JacekMęcina">Jeśli państwo pozwolą, to na koniec mojego wystąpienia przytoczę wyniki najświeższych badań socjologicznych, przeprowadzonych na reprezentatywnej, ogólnopolskiej próbie przez Polskie Towarzystwo Socjologiczne. Na pytanie, w jaki sposób Pani lub Pana zdaniem powinno się wyłaniać rady pracowników, 92 procent respondentów odpowiedziało, że w powszechnym głosowaniu wszystkich pracowników zakładu pracy. Tylko 5,6 procenta badanych wskazuje na tryb delegowania kandydatów na wybory do rad pracowników przez związki zawodowe. Na pytanie, czy rady pracowników powinny funkcjonować tylko w zakładach pracy, w których nie funkcjonują organizacje związkowe, czy we wszystkich zakładach, większość pytanych odpowiada, że we wszystkich zakładach pracy. Myślę więc, że to jest właśnie ta przestrzeń porozumienia, która wynika z art. 5 Dyrektywy określającej zasady informowania i przeprowadzania konsultacji z pracownikami.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#ZbigniewŻurek">Chciałbym zwrócić uwagę państwa na to, co mówił pan Jacek Męcina, odnosząc się także do wypowiedzi pana przewodniczącego Jana Kisielińskiego na temat kompromisu, który prawie został osiągnięty przez stronę społeczną. W związku z tym mam następującą propozycję. W trybie pilnym zaproponuję spotkanie pozostałym sześciu organizacjom, reprezentatywnym w świetle ustawy o Trójstronnej Komisji po to, aby odświeżyć niedoszły kompromis. Postaramy się dostarczyć jakiś dokument z tego spotkania, który może będzie protokołem z porozumienia, ale może będzie tylko protokołem rozbieżności. Pytanie w tej sprawie do pana przewodniczącego jest następujące. W jakim czasie musielibyśmy dostarczyć taki dokument do Komisji?</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#ArturZawisza">Jako przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, natomiast uważam, patrząc na sprawę generalnie, że czasu mamy bardzo niewiele. Taki protokół powinien być adresowany do przewodniczącego podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektu ustawy. Po zakończeniu dyskusji przystąpimy do wyboru składu podkomisji, więc będzie wiadomo, kto zostanie wybrany przewodniczącym. Trzeba pamiętać także o powiadomieniu rządu o rezultatach spotkania reprezentantów strony społecznej. To tyle, jeśli chodzi o wystąpienia w dyskusji. Możemy teraz poprosić pana ministra o odpowiedź, która nie musi zawierać szczegółowego wyjaśniania wszystkich problemów, lecz wyznaczać jedynie generalny kierunek zamierzeń rządu w tej materii. Po wystąpieniu pana ministra wyłonimy podkomisję nadzwyczajną.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#RobertKwiatkowski">Kluczowe znaczenie dla dalszej pracy nad projektem ustawy ma zawartość Dyrektywy 2002/14/WE, ponieważ większość przepisów w projekcie ustawy pochodzi właśnie z tego dokumentu. Pragnę przypomnieć państwu, że partnerzy społeczni mieli 10 miesięcy na to, aby się porozumieć w kwestii uregulowań ustawy, mając dodatkowo zapewnienie rządu o tym, że uzgodnienia poczynione na forum Trójstronnej Komisji staną się treścią projektu rządowego. Na niewiele się to jednak zdało, a dyskusja dzisiejsza pokazuje, jak rozbieżne są nadal stanowiska. Rząd pana premiera Marka Belki ułatwił sobie zadanie i przetłumaczył zapisy Dyrektywy, nie radząc sobie jednak z całym bagażem specyfiki prawa polskiego.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#RobertKwiatkowski">Jeśli państwo pozwolą, krótko zaprezentuję treść tego dokumentu. Art. 1 zawiera określenie celu oraz ogólnych ram ustanawiających minimalne wymogi w zakresie prawa do informacji i do przeprowadzania konsultacji z pracownikami w przedsiębiorstwach i zakładach Wspólnoty Europejskiej. Praktyczne ustalenia dotyczące informowania i przeprowadzania konsultacji zostaną zdefiniowane i wdrożone zgodnie z prawem krajowym oraz istniejącą praktyką. Art. 2 Dyrektywy zawiera definicję pracodawcy, zakładu pracy, pracownika, przedstawiciela pracowników oraz informowania i przeprowadzania konsultacji. Ten art. został w całości włączony do tekstu projektu ustawy. Art. 3 zawiera zakres obowiązywania przepisów ustawy i dotyczy on przedsiębiorstw zatrudniających co najmniej 50 pracowników oraz zakładów pracy zatrudniających co najmniej 20 pracowników. Rząd zdecydował się na wariant zakładający limit 20 pracowników ze względu na polskie prawo, które nieco inaczej definiuje pracodawcę. Art. 4 Dyrektywy zawiera praktyczne ustalenia dotyczące informowania i przeprowadzania konsultacji z pracownikami i został on w całości włączony do rządowego projektu ustawy. Mówi się między innymi o tym, że konsultacje mają być zapewnione w odpowiednim czasie, na odpowiednim poziomie kierowniczym i przeprowadzone odpowiednią metodą. Następny art. określa ramy informowania i przeprowadzania konsultacji z pracownikami wynikające z przyjętych porozumień. Art. 5 również został w całości umieszczony w projekcie ustawy. Podobnie art. 6, który zajmuje się zagadnieniem informacji poufnej i który może być przez ustawodawcę odpowiednio zmodyfikowany i przystosowany do polskich warunków. Art. 7 zajmuje się kwestią ochrony przedstawicieli pracowników i ma bardzo ogólny charakter. Chodzi o to, aby pracownicy mieli zapewnioną właściwą ochronę i gwarancje, które umożliwią im właściwe wykonywanie powierzonych obowiązków. Następny art. mówi o ochronie praw, które muszą zapewnić państwa będące członkami Unii Europejskiej w przypadku niezrealizowania przepisów Dyrektywy przez pracodawcę lub przez przedstawicieli pracowników. Przepis ten określa rodzaj sankcji za niewykonywanie ustawy, będącej odpowiednikiem Dyrektywy, aby zastosowane regulacje prawne nie były tylko martwym zbiorem różnych artykułów. Sankcje muszą być skuteczne, proporcjonalne i odstraszające. Art. 9 opisuje związki pomiędzy Dyrektywą a innymi przepisami prawnymi, a także sposoby przeprowadzania konsultacji. Określa również rodzaj przepisów przejściowych. Jako termin wprowadzenia przepisów uważa się datę 23 marca 2005 r., natomiast w przepisach przejściowych mówi się o innych jeszcze terminach dotyczących przedsiębiorstw zatrudniających co najmniej 150 pracowników lub zakładach zatrudniających co najmniej 100 pracowników. Przepisy przejściowe mogą zostać wprowadzone od dnia 23 marca 2007 roku. Tym samym przedstawiłem państwu w dużym skrócie zawartość merytoryczną Dyrektywy. Uważam, że strona polska ma olbrzymie pole do popisu, aby na płaszczyźnie kompromisu i dialogu partnerów społecznych przenieść przepisy Dyrektywy na grunt prawa polskiego. Reasumując, wszelkie uwagi i propozycje ze strony partnerów społecznych nie wprowadzają aż tak dużych zmian w rządowym projekcie ustawy, zasadnicze różnice występują w przepisach odnoszących się do sposobu tworzenia przedstawicielstwa załogi. Są one widoczne w projekcie opracowanym przez organizacje pracodawców, a także w projekcie autorstwa OPZZ zgłoszonym jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#RobertKwiatkowski">Jeśli chodzi o pytanie pana posła Tomasza Nowaka odnoszące się do przedsiębiorstw państwowych, to zajęto stanowisko, iż w przedsiębiorstwach należących do państwa istnieją rady pracownicze, chociaż nie we wszystkich. Jak rozumiem, podjęto decyzję o charakterze politycznym, aby w kilku ważnych przedsiębiorstwach zastosować inne przepisy określające wybór przedstawicielstwa załogi. Z mojej strony to wszystko, a wracając jeszcze do treści samej Dyrektywy, uważam, że dają one olbrzymie możliwości własnych polskich uregulowań. Przepisów precyzyjnych i bardzo ścisłych, które trzeba również precyzyjnie wprowadzić do polskiego prawa, jest tylko kilka.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#ArturZawisza">Dziękuję za kooperatywne i wyrażające zrozumienie stanowisko rządu, będące jak najlepszym zwiastunem kierunku dalszych prac nad projektem ustawy. Proponuję przystąpić teraz do wyboru podkomisji nadzwyczajnej już bez mojego udziału. Będę jednak godnie zastąpiony przez pana przewodniczącego Stanisława Szweda, któremu przekazuję prowadzenie posiedzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#StanisławSzwed">Zanim przystąpimy do powołania podkomisji nadzwyczajnej, chciałbym poinformować, że zgodnie z art. 95 Regulaminu Sejmu i zgodnie z wolą marszałka Sejmu musimy do dnia 13 stycznia 2006 roku przygotować projekt ustawy. Termin ten nie jest realny, dlatego proszę o wyrażenie zgody na wystąpienie do pana marszałka Sejmu z prośbą o przesunięcie terminu przygotowania projektu ustawy ze względu na potrzebę przeprowadzenia konsultacji społecznych. Proponuję koniec lutego 2006 roku jako wstępny termin zakończenia prac nad rządowym projektem ustawy. Czy jest zgoda Komisji na takie wystąpienie do marszałka Sejmu? Sprzeciwu nie słyszę, uważam wniosek za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#StanisławSzwed">Przystępujemy do wyboru podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o informowaniu i przeprowadzaniu konsultacji z pracownikami. Moim zdaniem podkomisja powinna składać się z 7 posłów, chyba że jest obecny na sali przedstawiciel Polskiego Stronnictwa Ludowego. Słyszę, że jest obecny pan poseł Zbigniew Włodkowski, który niedawno zasilił szeregi Komisji Pracy. Wobec tego proponuję 8 członków podkomisji nadzwyczajnej – po 2 posłów reprezentujących Prawo i Sprawiedliwość oraz Platformę Obywatelską, oraz po 1 reprezentancie z pozostałych klubów parlamentarnych. Byliby to następujący posłowie: Stanisław Szwed i Leonard Krasulski z PiS, Ewa Wolak i Stanisław Szejnfeld z PO, Władysław Stępień reprezentujący Sojusz Lewicy Demokratycznej, Zbigniew Włodkowski z PSL, Rajmund Moric z Samoobrony oraz Arnold Masin reprezentujący Ligę Polskich Rodzin. Z wymienionymi osobami zostały przeprowadzone rozmowy odnośnie do ich uczestnictwa w pracach podkomisji nadzwyczajnej. Zapytam teraz wszystkich wymienionych kandydatów o wyrażenie zgody na udział w pracach podkomisji. Otrzymałem odpowiedzi twierdzące od wszystkich państwa posłów. Czy są jeszcze inne kandydatury? Nie ma innych zgłoszeń, możemy zatem przystąpić do głosowania nad powołaniem podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o informowaniu i przeprowadzaniu konsultacji z pracownikami w przedstawionym wcześniej składzie osobowym.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#StanisławSzwed">Kto z pań i panów posłów jest za powołaniem podkomisji nadzwyczajnej?</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#StanisławSzwed">Stwierdzam, że 28 głosami, przy braku głosów przeciwnych i braku głosów wstrzymujących się, połączone Komisje powołały podkomisję nadzwyczajną w przedstawionym składzie. Proszę nowo wybrane gremium o pozostanie przez chwilę na sali, aby można dokonać ukonstytuowania się. Natomiast wszystkim innym uczestnikom dzisiejszego posiedzenia serdecznie dziękuję za udział w dyskusji. Wyczerpaliśmy porządek dzienny dzisiejszych obrad. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>