text_structure.xml 41.3 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JerzyJaskiernia">Otwieram posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych. Witam ministra spraw zagranicznych pana Włodzimierza Cimoszewicza, podsekretarzy stanu w MSZ panów Sławomira Dąbrowę i Adama Rotfelda oraz inne osobistości, które zechciały przybyć na dzisiejsze posiedzenie. Porządek dzienny posiedzenia przewiduje informację ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza na temat udziału Polski w działaniach po zakończeniu operacji wojskowych w Iraku oraz sprawy różne. Czy są uwagi do porządku obrad? Nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja przyjęła porządek dzienny. Proszę ministra spraw zagranicznych pana Włodzimierza Cimoszewicza o przedstawienie informacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Zwróciłem się do pana przewodniczącego Jerzego Jaskierni z propozycją odbycia takiego spotkania, ponieważ, choć nie było to wtedy intencją rządu, pamiętam pewne spory co do tego, czy we właściwym momencie rząd zwrócił się z odpowiednią informacją do Sejmu, wtedy kiedy podejmowaliśmy decyzje dotyczące wysłania naszych jednostek do Iraku do udziału w operacji wojskowej koalicji. Trwają bardzo intensywne działania dyplomatyczne, konsultacje między członkami koalicji walczącymi do niedawna w Iraku oraz w gronach innych państw. Pragnąłbym zwrócić uwagę szczególnie na niedawną wizytę pana ministra obrony Jerzego Szmajdzińskiego w Waszyngtonie, na moją wizytę i rozmowy, które przeprowadziłem w Waszyngtonie, na niezwykle ważną konferencję ministrów spraw zagranicznych 25 państw rozszerzającej się Unii Europejskiej, która odbyła się w końcu ubiegłego tygodnia. W trakcie tego spotkania dyskutowano szereg kwestii, m.in. stosunki transatlantyckie, ale również problematykę iracką. Jakie są cele działań po przeprowadzaniu operacji wojskowej? Podzieliłbym je na dwie kategorie. Pierwsza obejmuje działania o charakterze doraźnym. Druga - działania długookresowe. Wśród działań doraźnych najważniejsze są te, które wiążą się z przywróceniem, zagwarantowaniem oraz utrzymaniem porządku i bezpieczeństwa wewnętrznego. Wszyscy mamy w pamięci bulwersujące wydarzenia, do jakich doszło w pierwszych dniach po wyzwoleniu miast irackich. Utrzymanie porządku i bezpieczeństwa jest kwestią pilnej potrzeby samych Irakijczyków, nie tylko sił koalicyjnych. Jest to trudne zadanie. Trzeba przecież pamiętać, że w Iraku nadal przebywają setki tysięcy ludzi, którzy służyli w armii, dziesiątki, a może setki tysięcy byłych funkcjonariuszy różnych tajnych służb, tajnej policji, dziesiątki, a może setki tysięcy byłych funkcjonariuszy partii Baas. Ci ludzie niewątpliwie mają interes w destabilizacji sytuacji w Iraku. Stwarza to pewien poziom ryzyka dla porządku i bezpieczeństwa wewnętrznego. Stąd też zadania spoczywające, ze względu na sytuację faktyczną, przede wszystkim na siłach koalicyjnych. Stąd potrzeba wprowadzenia tzw. fazy stabilizacji sytuacji Iraku oraz sugestie dotyczące dalszego zaangażowania polskich żołnierzy. Kolejne z działań doraźnych - to rozwiązywanie bieżących problemów humanitarnych. Pragnę zapewnić Komisję, iż nie ma obecnie podstaw do twierdzenia - wynika to z rozmów, które przeprowadziłem w Waszyngtonie z przedstawicielami administracji amerykańskiej, w tym z kierownictwem agencji rządowych Stanów Zjednoczonych odpowiedzialnych za dostawy pomocy humanitarnej - że w Iraku występuje zagrożenie klęską humanitarną, choć oczywiście trzeba być przygotowanym na różne warianty. Niezwykle pilne, chociażby ze względów zdrowotnych, są działania związane z odtwarzaniem infrastruktury miejskiej, dostawy oczyszczonej wody itp., ale nie ma zagrożenia jakąkolwiek klęską humanitarną. Od początku operacji wojskowej po dzień dzisiejszy nie zaobserwowano żadnych objawów zwiększonej migracji, a także chęci przemieszczania się ludności irackiej do państw sąsiednich.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Nie trzeba zatem podejmować żadnych działań nadzwyczajnych związanych z uchodźcami, czego się obawiano. Ważne jest rozpoczęcie realizacji rozmaitych projektów gospodarczych i społecznych, które będą dawały podstawę do osiągania celów finalnych. Bardzo pilne są też działania stwarzające podstawy do rozpoczęcia procesu politycznego organizowania tymczasowych władz, z udziałem Irakijczyków, oraz działania służące uruchamianiu gospodarki irackiej, w pierwszej kolejności sektora naftowego. Działania długookresowe - to stworzenie w Iraku systemu politycznego, który będzie gwarantował praworządność tego państwa, poszanowanie praw człowieka, a jednocześnie będzie gwarancją wyeliminowania zagrożeń dla bezpieczeństwa w regionie i bezpieczeństwa międzynarodowego. Chodzi m.in. o definitywne usunięcie jakichkolwiek form wspierania terroryzmu oraz wyeliminowania dążenia do posiadania broni masowego rażenia. Chodzi także o stworzenie sprawnie funkcjonującego państwa, adaptującego różne grupy etniczne i religijne, bez zagrożenia pojawienia się fundamentalizmu politycznego czy religijnego, z którego ryzykiem w państwach tego regionu należy się liczyć. Wśród działań długookresowych ważne są też działania gospodarcze. Chodzi o rozwinięcie gospodarki, tak aby Irak możliwie szybko uzyskał podstawy finansowania swego istnienia, funkcjonowania i rozwoju. Zapewne kilka lat upłynie do takiego momentu. Irak jest potencjalnie państwem bardzo bogatym, dysponuje drugimi co do wielkości rozpoznanymi zasobami ropy na świecie. Jakie są bieżące zadania w tym także z naszego punktu widzenia? Utrzymanie porządku i bezpieczeństwa przez te siły, które tam są. Tworzenie władz, w tym władz lokalnych. Rozpoczęcie transformacji systemu gospodarczego, uruchomienie systemu edukacji publicznej i uruchamianie gospodarki na poziomie poszczególnych przedsiębiorstw, instalacji, elementów infrastruktury. Kto ma się tym zajmować? Ze względu na sytuację faktyczną szczególną rolę muszą odegrać członkowie koalicji, ponieważ tylko te państwa obecnie mają swoje siły na terenie Iraku. Należy pamiętać, że operacja wojskowa w Iraku wiązała się z uruchomieniem gigantycznych działań logistycznych. To były przedsięwzięcia na wielką skalę, angażujące wiele przedsiębiorstw, głównie amerykańskich. Obecnie część z tych przedsiębiorstw może zmienić sposób swojego funkcjonowania, może prowadzić działania, które przynoszą doraźne korzyści dla ludności cywilnej. Liczne państwa zgłaszają do koalicji gotowość uczestniczenia w dalszych działaniach stabilizacyjnych. Wiele firm zagranicznych jest zainteresowanych udziałem w rekonstrukcji gospodarczej Iraku. Zostałem poinformowany w Waszyngtonie, że do tej pory do amerykańskich agencji, które koordynują przygotowania do rekonstrukcji gospodarczej Iraku zgłosiło się 14 tys. zagranicznych firm ze swoimi ofertami. Kolejny problem dotyczy stworzenia bardziej klarownej sytuacji prawno-międzynarodowej, zwłaszcza uzyskania rezolucji Organizacji Narodów Zjednoczonych. Polska, podobnie jak inne państwa europejskie, opowiada się za tym, aby Narody Zjednoczone odgrywały poważną rolę w działaniach stabilizacyjnych w Iraku i aby te kwestie zostały uregulowane w specjalnej rezolucji Rady Bezpieczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Z moich rozmów w trakcie spotkania w Grecji z ministrami spraw zagranicznych, którzy reprezentują państwa członkowskie w Radzie Bezpieczeństwa, jak też z rozmów w Waszyngtonie wynoszę głębokie przekonanie, że wiele państw jest zainteresowanych przyjęciem takiej rezolucji. Wczoraj sekretarz stanu USA Colin Powell przebywał w Nowym Jorku. Po spotkaniu z sekretarzem generalnym ONZ Kofi Annanem poinformował, że Stany Zjednoczone i Wielka Brytania przygotowują projekt rezolucji regulującej te kwestie. Choć Polska nie należy do Rady Bezpieczeństwa, to ze względu na nasz udział w operacji irackiej zwróciliśmy się o przedstawienie nam projektu rezolucji przed oficjalnym przedstawieniem jej na forum Rady Bezpieczeństwa. Przed chwilą pan minister Adam Rotfeld przekazał mi projekt tej rezolucji. Nie mogę jeszcze o jej treści poinformować Komisji. Najpierw musimy ją przeanalizować. Polska byłaby zainteresowana, aby dalsze międzynarodowe działania były prowadzone w sposób łagodzący czy eliminujący wszystkie elementy napięcia czy konfliktu, które wystąpiły między niektórymi państwami europejskimi a Stanami Zjednoczonymi. W wielu publicznych wypowiedziach w Waszyngtonie przyznawałem, iż rozumiem krytycyzm wielu Amerykanów, gdy chodzi o zachowanie niektórych państw europejskich, ale jednocześnie zaznaczałem, że takie państwa, jak Francja, Niemcy, Rosja są i pozostaną poważnymi uczestnikami życia międzynarodowego. Te państwa powinny być taktowane jako poważni partnerzy. Z polskiego punktu widzenia istotne jest to, aby między naszymi sojusznikami, czyli państwami NATO i państwami Unii Europejskiej a Stanami Zjednoczonymi nie dochodziło do konfliktów. W najbliższych dniach zostaną rozstrzygnięte kwestie dotyczące zaangażowania Polski w działaniach stabilizacyjnych. Nie podjęto jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie wyboru sektora, za który Polska byłaby odpowiedzialna. Przedstawiliśmy naszym partnerom, Amerykanom i Brytyjczykom, nasze stanowisko w tej sprawie. Wybór dotyczy sektora północnego, albo sektora położonego na południe od Bagdadu, między Bagdadem a sektorem południowym, za którego funkcjonowanie będzie odpowiedzialna Wielka Brytania. W najbliższych dniach będziemy podejmować decyzję w tej sprawie. Oba sektory różnią się sytuacją wewnętrzną oraz występującymi tam problemami. Należy głęboko zastanowić się w którym przypadku łatwiej będzie nam sprostać ogromnej odpowiedzialności, jaką przyjmiemy na siebie. W ciągu kilkunastu dni zostanie rozstrzygnięta kwestia składu narodowego sił stabilizacyjnych funkcjonujących w poszczególnych sektorach. Uważamy, że przy komponowaniu tego składu należy uwzględnić dwie podstawowe przesłanki. Po pierwsze - skład narodowy sił funkcjonujących w każdym sektorze powinien gwarantować osiągnięcie celów. Po drugie - w skład tych sił powinny wejść jednostki państw Unii Europejskiej. Polska jest zainteresowana udziałem tych państw, ponieważ umożliwiłoby to wyeliminowanie formułowanych przez niektórych polityków oraz w środkach przekazu nierozsądnych pretensji wobec Polski, teorii na temat starej i nowej Europy, lojalnego czy nielojalnego działania wobec partnerów europejskich itp.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Te zarzuty w każdym przypadku są bezpodstawne, ale pojawiają się, przez co są pewnym faktem politycznym. Zatem współdziałanie z państwami Unii Europejskiej w sektorze, za który będziemy odpowiedzialni, byłoby dla Polski politycznie korzystne. Będziemy o to zabiegali. Zwróciłem się do ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii i sekretarza stanu Stanów Zjednoczonych o takie spojrzenie na komponowanie składu narodowego sił stabilizacyjnych w poszczególnych sektorach. Jesteśmy również zainteresowani szerokim zaangażowaniem polskich specjalistów w procesy rekonstrukcji Iraku. Przedstawiliśmy kandydaturę prof. Marka Belki, proponując powierzenie mu jednego szczególnego zdania - odpowiedzialności za transformację systemu gospodarki irackiej. Uważam, że nikt poza polskim wybitnym specjalistą nie jest w stanie podołać temu zadaniu, ponieważ wiąże się ono z naszym własnym doświadczeniem. Nie aspirujemy do lepszej znajomości biznesu naftowego, natomiast jesteśmy przekonani, że nikt tak jak Polacy, którzy sami przeprowadzali transformację ekonomiczną, nie ma tyle doświadczenia i wiedzy, aby wypełnić to zadanie. Chcemy również, aby polscy eksperci funkcjonowali w różnych obszarach tymczasowej administracji. Mamy rozmaite doświadczenia nie tylko gospodarcze, ale również związane np. z archeologią, muzealnictwem, infrastrukturą miejską itp. Chcielibyśmy również, aby w te działania - kiedy poziom bezpieczeństwa wewnętrznego będzie dostatecznie wysoki - były zaangażowane polskie organizacje pozarządowe. Od kilku tygodni Ministerstwo Spraw Zagranicznych konsultuje kwestie uczestnictwa w procesie rekonstrukcji Iraku z zainteresowanymi organizacjami pozarządowymi. Oferty są bardzo różne, m.in. pomoc humanitarna, doradztwo ekonomiczne, tworzenie zalążków społeczeństwa obywatelskiego, instytucji państwa demokratycznego, zwłaszcza na niższych szczeblach. Myślę, że to właśnie powinno być podkreślone w naszym podejściu do kwestii dalszego zaangażowania w proces rekonstrukcji Iraku. Jest to koncepcja wielokierunkowa, wielopłaszczyznowa. Nie ogranicza się wyłącznie ani do zaangażowania wojskowego, ani do problematyki gospodarczej. Jeśli chodzi o problematykę gospodarczą, to chciałbym poinformować, że uruchomione zostały stosowne procedury. Amerykanie w tym okresie, kiedy sami finansują rozmaite działania, przyjęli procedurę polegającą na tym, że całościowe wielkie projekty np. dotyczące naprawienia i rozbudowy infrastruktury, powierzają wielkim amerykańskim kompaniom. Jednocześnie ograniczają je prawnie co do tego, w jakim zakresie one same mogą podejmować się wykonawstwa zadań objętych takim projektem. Z reguły to jest poziom 20% środków przyznawanych na sfinansowanie danego przedsięwzięcia czy przedsięwzięć. Ogromna ilość środków musi być przetworzona przez nieamerykańskie przedsiębiorstwa, które konkurują między sobą w procedurach przetargowych. Dlatego jest oczywiste, że te polskie przedsiębiorstwa, które chcą uczestniczyć w rekonstrukcji Iraku, muszą przedstawiać dobre i konkurencyjne oferty. Jest to warunek powodzenia w przetargu. Dodatkowym argumentem polskich przedsiębiorstw będzie doświadczenie z działalności w Iraku. Ten argument na pewno nie będzie bagatelizowany. Nasi amerykańscy rozmówcy są pod wrażeniem informacji o pracy w Iraku kilku tysięcy polskich inżynierów i pracowników czy o studiach tysięcy Irakijczyków na polskich uczelniach, również technicznych.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Tego typu doświadczenia mogą w Iraku ułatwić osiągnięcie celów. Przedstawiłem zarys problematyki w chwili obecnej. Sytuacja rozwija się niezwykle dynamicznie w każdym wymiarze. Uzgodniłem z premierem po powrocie z Waszyngtonu, że MSZ skieruje do Waszyngtonu dodatkowy zespół ludzi o odpowiednim statusie umożliwiającym im bezpośredni kontakt na najwyższych szczeblach administracji waszyngtońskiej i firm amerykańskich zaangażowanych w proces rekonstrukcji Iraku. Obecnie wznawia funkcjonowanie polska ambasada w Bagdadzie. Gotowi jesteśmy wzmocnić zespół ambasady, w tym o specjalistów w zakresie spraw gospodarczych. Jeżeli nasza propozycja wysłania prof. Marka Belki do szczególnych zadań w Iraku zostanie przyjęta, gotowi jesteśmy również wysłać zespół ludzi wspierających go w tej pracy. Uważam, że w tych wszystkich działaniach powinniśmy kierować się przekonaniem o potrzebie udzielenia pomocy Irakowi. Jest to kraj, który wyrwał się z sytuacji strasznej, jego przyszłość będzie miała ogromne znaczenie nie tylko dla samych Irakijczyków, ale również dla sytuacji międzynarodowej, zatem pośrednio dla naszego poczucia bezpieczeństwa. Udział w procesie rekonstrukcji Iraku może przynieść Polsce wiele korzyści. Ostatnia kwestia dotyczy wierzytelności Polski wobec Iraku. Wierzytelności Skarbu Państwa szacowane są na pięćset kilkadziesiąt milionów dolarów, a wierzytelności polskich przedsiębiorstw - na sto kilkadziesiąt milionów dolarów. Jesteśmy zainteresowani odzyskaniem tych środków. Ale rozumiemy, że w pierwszym okresie priorytetem jest odbudowa Iraku i odzyskanie przezeń możliwości spłacania długów. W dyskusjach międzynarodowych pojawiają się sugestie o redukcji długów irackich. W Waszyngtonie jednoznacznie wypowiedziałem się, że Polska nie jest nastawiona na redukowanie swoich wierzytelności wobec Iraku. Redukować długi można krajom najbiedniejszym, które nie mają możliwości ich spłaty, w których pozom życia jest tak niski, że często prowadzi do tragedii ludzkich. Irak ma przejściowe kłopoty, jest krajem potencjalnie bogatym i przy odpowiedniej pomocy będzie w stanie spłacać swoje zobowiązania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JerzyJaskiernia">Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#MarianPiłka">Dzisiaj telewizja TVN24 podała, że w Basrze zaobserwowano około 10 przypadków choroby przypominającej symptomami cholerę. W komentarzu podkreślono, że brakuje wody pitnej, co grozi wybuchem epidemii. Myślę, że gdyby to tego doszło, sytuacja sił koalicyjnych uległaby zasadniczemu skomplikowaniu. Pan minister Włodzimierz Cimoszewicz zwrócił uwagę, że prawdopodobieństwo wystąpienia klęski humanitarnej jest minimalne. Doniesienia wskazują jednak, że istnieje groźba takiej klęski. Następna sprawa dotyczy możliwego rozwoju arabskiego ruchu oporu. Nie przywiązywałbym większego znaczenia do apelu, który był podany jako apel Saddama Husajna. Ale te różne manifestacje, do których dochodzi w Iraku, mogą spowodować w dłuższej perspektywie narastanie ruchu oporu przeciwko Stanom Zjednoczonym i państwom biorącym udział w zarządzaniu Irakiem. Czy istnieje psychologiczna i polityczna możliwość, żeby do akcji w Iraku zaangażować nie tylko kraje europejskie, ale także wojska i specjalistów z krajów arabskich, zwłaszcza tych, które były krytycznie nastawione wobec Saddama Husajna? Myślę o Maroku, Tunezji, Jordanii, a z krajów niearabskich o Turcji. Uważam, że zmniejszyłoby to napięcie, które może być wykorzystywane do wytwarzania nastrojów, że w Iraku trwa walka cywilizacji. Sądzę, że warto byłoby rozważyć taką propozycję. Następna kwestia dotyczy odrzuconej przez Niemców propozycji ministra obrony Jerzego Szmajdzińskiego. W tej sprawie są sprzeczne informacje obu ministrów. Minister Jerzy Szmajdziński twierdzi, że propozycja była wcześniej konsultowana z Niemcami, a minister Peter Struck mówi, że był kompletnie zaskoczony tą propozycją. Zapytuję pana ministra Włodzimierza Cimoszewicza, czy publiczne złożenie takiej propozycji Niemcy mogli odebrać jako upokorzenie? Polacy proponują im udział w kontyngencie wojsk, które mają być wysłane do Iraku. Przypomnę, że dotychczasowa polityki niemiecka podkreślała znaczenie i rolę ONZ, natomiast oferta polska nie ma z tym związku. Czy propozycja ministra Jerzego Szmajdzińskiego nie przyczyni się do kolejnego zaostrzenia stosunków polsko-niemieckich? Ostatnia kwestia dotyczy kontraktów. Polska jest zainteresowana tą sprawą. Czy Stany Zjednoczone będą wyraźnie preferowały państwa, które brały udział w koalicji przeciwko Saddamowi Husajnowi? Sądzę, że Polska powinna wziąć udział w akcji darowania długów krajom najbiedniejszym. Ale - i to jest warunek - redukcja powinna dotyczyć tych krajów, które nie prześladują chrześcijan. Np. Sudan jest krajem bardzo biednym, ale prowadzi wojnę przeciwko mniejszości chrześcijańskiej. W tej sytuacji nie powinniśmy darować długów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Nie będę powracał do kwestii darowania długów. Przypomnę tylko, że redukcja długów jest inicjatywą ONZ i to ONZ opracowało kryteria tego przedsięwzięcia. Nie chciałbym też komentować nieznanych mi jeszcze doniesień dotyczących ewentualnych przypadków cholery w Basrze. W swoim wystąpieniu podkreślałem, że jedną z najpilniejszych spraw jest odbudowa wodociągów i dostaw wody oczyszczonej. Odnoszę wrażenie, że dla współczesnej medycyny opanowanie epidemii cholery nie stanowi poważniejszego problemu, choć oczywiście nie należy bagatelizować możliwości wystąpienia tej choroby. Nie potrafię odpowiedzieć w tej chwili na pytanie, czy możliwe jest zaangażowanie innych krajów arabskich w działania stabilizacyjne w Iraku. Natomiast wśród krajów, które wstępnie zgłosiły gotowość uczestnictwa w tych działaniach stabilizacyjnych, są kraje muzułmańskie. Istnieje możliwość ich udziału w siłach stabilizacyjnych w polskim sektorze. Jeśli chodzi o kraje arabskie, to odpowiedź na to pytanie będzie możliwa po podjęciu ostatecznej decyzji w sprawie wyboru sektora. Po podjęciu tej decyzji natychmiast podejmę kroki zmierzające do tego, aby złożyć pilne wizyty we wszystkich krajach regionu w takiej konfiguracji, jaka będzie miała szczególne znaczenie z punktu widzenia tego sektora, za który Polska będzie odpowiedzialna. Będę tam rozmawiał o zarówno o naszych planach, intencjach, jak też o formie i zakresie współpracy z tymi krajami. Jeśli chodzi o propozycję ministra obrony, to pan minister Jerzy Szmajdziński w rozmowie, która odbyła się tuż przed posiedzeniem Komisji, poinformował mnie, że pan minister Peter Struck przyznał, iż był wcześniej informowany przez polskiego ministra obrony o tym, że ten chce wystąpić z taką propozycją. Wydaje mi się, że być może należało nieco więcej czasu poświęcić na działania dyplomatyczne. Ale też nie ma powodu do upatrywania jakichkolwiek złych intencji w tej propozycji. Na pewno nie chodziło o upokarzanie kogokolwiek. Ta propozycja stanowi wyraz naszego przekonania, że trzeba łagodzić rozmaite spory, napięcia, jakie powstały wokół Iraku, że współpraca z naszymi europejskimi sojusznikami miałaby - realnie i symbolicznie - bardzo ważne znaczenie. Reakcje niemieckie określiłbym jako stonowane, jeżeli analizować słowa wypowiadane przez polityków, a nie komentarze prasowe, które mogą być różne. Rozmawiałem z ministrem Yoschką Fischerem po opublikowaniu wywiadu ministra Jerzego Szmajdzińskiego w „Washington Times”. Wyjaśniliśmy sobie, że nie ma powodu do formułowania radykalnych ocen. Czy Stany Zjednoczone będą preferowały nasze przedsiębiorstwa gospodarcze? Przyjęte procedury opierają się głównie na kryteriach obiektywnych i merytorycznych. Byłoby błędem, gdyby jakieś polskie przedsiębiorstwo uważało, że na zasadzie sympatii otrzyma zlecenia. Tak nie będzie. Należy jednak zwrócić uwagę, że te firmy amerykańskie, które obecnie na wielką skalę uczestniczą w działaniach rekonstrukcyjnych, są zainteresowane współpracą z polskimi przedsiębiorstwami w różnych obszarach. Np. wielka firma przemysłu naftowego, która jest odpowiedzialna za logistykę całej operacji w Iraku - Kellog, Brown &amp; Root jest bardzo zainteresowana współpracą z Naftą Polską i przedsiębiorstwami polskiego sektora naftowego.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Możemy również rozmawiać o współpracy z firmą Bechtel, która otrzymała zlecenia na przeprowadzenie rozmaitych przedsięwzięć i projektów wartych ok. 700 mln dolarów. Nie należy nastawiać się na to, że ze względów politycznych polskie firmy będą preferowane przez administrację amerykańską. Natomiast przedsiębiorstwa amerykańskie, poszukujące partnerów do różnych działań zapewne będą brały pod uwagę kwestie wiarygodności, rzetelności. A to są atuty polskich przedsiębiorstw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#BogdanKlich">Obecna sytuacja jest egzaminem dla polskiej dyplomacji, chyba najpoważniejszym od czasu, kiedy Polska przystępowała do NATO i rozpoczęła proces negocjacji z Unią Europejską. Jest to szczególnie istotny moment, dlatego że po raz pierwszy Polska aż tak wybiła się na samodzielność w swoich decyzjach politycznych. Jako opozycja jesteśmy zainteresowani powodzeniem misji pana ministra Włodzimierza Cimoszewicza. Przypomnę, że główne kluby opozycyjne od początku wspierały zaangażowanie Polski w kampanię iracką. Chodzi jednak o to, aby Polska wybiwszy się na tę samodzielność nie pozostała osamotniona. Chciałbym zwrócić uwagę na trzy warunki powodzenia polskiej misji. Pierwszy - to kwestia autoryzacji polskiej misji pokojowej. Dobrze się stało że Stany Zjednoczone i Wielka Brytania zaangażowały się w przygotowanie projektu rezolucji. Oznacza to, iż jest szansa na autoryzację tej misji przez ONZ. A to z kolei stwarza możliwość politycznego włączenia się Niemiec w to przedsięwzięcie. Należy również wziąć pod uwagę kwestię formy organizacyjnej tej misji. Tak naprawdę od wczoraj dyplomacja polska zaczęła podkreślać, że formą organizacyjną, w której ta misja powinna przebiegać, są działania pod auspicjami NATO. Gdyby udało się rzeczywiście przeprowadzić tę misję w takiej formule polityczno-organizacyjnej, jak misja w Kosowie, czyli z mandatem Narodów Zjednoczonych, jednocześnie z NATO jako patronem autoryzującym działania na miejscu, to byłoby to najlepsze rozwiązanie z polskiego punktu widzenia. Wzmacniałoby ono filar naszej obronności i bezpieczeństwa jakim jest - i powinno nadal pozostać - NATO. Dlatego działania polskiej dyplomacji powinny zmierzać z jednej strony w kierunku uzyskania autoryzacji ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ, a z drugiej - wprowadzenia tej misji w formułę operacji NATO. Druga sprawa dotyczy partnerów w polskim sektorze. Uważam, że pan minister Jerzy Szmajdziński popełnił błąd, powiem o tym również jutro w jego obecności na posiedzeniu Komisji Obrony Narodowej. Tak ważna sprawa w odniesieniu do tak trudnego partnera jak Niemcy nie powinna być rozgrywana na forum mediów. Polska znalazła się w trudnej sytuacji, kiedy Niemcy i Duńczycy odmówili nam swojego zaangażowania wojskowego. Zwłaszcza odmowa duńska jest niepokojąca. Przypominam, że Duńczycy w ciągu ostatnich kilkunastu lat bez zastrzeżeń wspierali współpracę pomiędzy Kopenhagą a Warszawą. Trzeba unikać takich sytuacji, które mogą skończyć się postawieniem nas na baczność. Trzecia sprawa - to niebezpieczeństwo uwikłania Polski w sprzeczne aspiracje. Uważam, że sektor północny jest bardziej znaczącym, bardziej odpowiadającym Polsce, ale jest też sektorem trudnym. Mamy tu bowiem do czynienia z jednej strony z aspiracjami Kurdów, z drugiej - z dążeniami państw ościennych do powstrzymywania tych aspiracji. Owszem, Kurdowie mają zdolność samoorganizacyjną i tam proces tworzenia struktur państwowych, czy też quasi-państwowych będzie przebiegał znacznie szybciej. Z tego względu zarządzanie sektorem północnym byłoby zapewne łatwiejsze. Ale trzeba sobie zdawać sprawę z kurdyjskich aspiracji do samostanowienia.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#BogdanKlich">Kolejna uwaga dotyczy przesłania, z którym w tej sali występował Gunter Verheugen, mianowicie w jaki sposób sprawić, żeby Polska rzeczywiście wykorzystała swoje dobre stosunki ze Stanami Zjednoczonymi dla poprawy stosunków pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a niektórymi państwami Unii Europejskiej. Zastanawiam się, czy nie byłoby dobrą inicjatywą zachęcenie niektórych naszych partnerów z Unii Europejskiej do zwołania posiedzenia Rady ds. Ogólnych, gdzie polski minister spraw zagranicznych mógłby wystąpić z przesłaniem do krajów Unii Europejskiej, tych które nastawione są sceptycznie o włączenie się w działania stabilizacyjne w Iraku. Ostatnia uwaga - pan minister Włodzimierz Cimoszewicz wspomniał, że warto unikać sytuacji sprzed kilkunastu tygodni, kiedy były zastrzeżenia, że w parlamencie nie odbyła się debata na temat udziału Polski w kampanii irackiej. Wydaje mi się, że po konferencji zaplanowanej na 22 maja, gdzie będzie deklarowany wkład ze strony poszczególnych potencjalnych uczestników warto byłoby przeprowadzić debatę w Sejmie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Wypowiedziałem się w sprawie autoryzacji misji przez ONZ. Jeśli chodzi o NATO, wystąpiliśmy do sekretarza generalnego z odpowiednimi propozycjami. Mówiłem też o kwestii składu narodowego sił stabilizacyjnych w poszczególnych sektorach. Jeśli chodzi o wybór sektorów, to uwagi pana posła Bogdana Klicha są słuszne, choć jest też wiele innych elementów, które wymagają rozpatrzenia. Ważną z militarnego punktu widzenia różnicą między tymi sektorami jest ich wielkość. Sektor północny liczy 140 tys. km2, sektor górnopołudniowy - 80 tys. km2. Jeden jest zatem blisko dwukrotnie większy od drugiego, co oznacza określone konsekwencje związane z transportem, dyslokacją, a więc wymaga też odpowiedniego wyposażenia. To też jest jeden z elementów, które muszą być wzięte pod uwagę. Jak wykorzystać nasze stosunki ze Stanami Zjednoczonymi dla poprawy stosunków pomiędzy Stanami Zjednoczonymi z niektórymi partnerami europejskimi? Wczoraj w Waszyngtonie miałem okazję wypowiadać się w dwóch audycjach na żywo CNN i Fox News. Moja wypowiedź w Fox News była poprzedzona licznymi wypowiedziami amerykańskich polityków, którzy bardzo emocjonalnie odnosili się do niektórych państw europejskich. Po wysłuchaniu tych wypowiedzi zwróciłem się zapewne do tej samej widowni z apelem o partnerskie traktowanie państw europejskich, o partnerskie traktowanie Francji i Niemiec, o nieuleganie emocjom bez względu na to, jak byłyby uzasadnione. Tę postawę prezentowałem również w rozmowach z politykami amerykańskimi. Wspomniana przeze mnie konferencja 25 ministrów spraw zagranicznych była poświęcona również stosunkom Europy ze Stanami Zjednoczonymi. Mogę zapewnić Komisję, że w tym gronie 25 państw europejskich toczy się bardzo poważna dyskusja na ten temat. Mam wrażenie, że jeżeli po obu stronach Atlantyku nie zostaną popełnione błędy, to przynajmniej niektóre z tych napięć i konfliktów w relacjach Stanów Zjednoczonych z niektórymi państwami europejskimi mogą względnie łatwo zostać złagodzone. Nie byłbym tak optymistyczny w przypadku każdego partnera europejskiego Stanów Zjednoczonych, ale w tym zakresie trzeba czynić postęp krok po kroku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JanuszDobrosz">Do głosowania mamy tylko 15 minut. Do głosu zapisanych jest jeszcze 4 posłów. Prosiłbym zatem o krótkie pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#ZbyszekZaborowski">Pan minister Włodzimierz Cimoszewicz wspomniał o broni masowego rażenia. Czy Amerykanie odnaleźli już broń biologiczną i chemiczną? Dla uzasadnienia operacji wojskowej w Iraku ma to post factum pewne znaczenie. Jeśli chodzi o problemy związane z wyborem strefy, to w przypadku strefy północnej, która jest większa, byłby większy problem natury logistycznej. Ale wypada też zauważyć, że ta strefa jest lepiej zorganizowana, są tam zasoby ropy naftowej, jest bardziej sprzyjający klimat. Wydaje, że wybór tej strefy może być większym wyzwaniem. Jeżeli mamy się angażować w działania stabilizacyjne, to może jest to szansa na angażowanie się z większym sukcesem. Chciałbym zapytać, kto będzie ponosił koszty zarządzania strefą, koszty utrzymania wojska i policji. Mówiono o odmowie Niemiec i Danii. Nie obarczałbym odpowiedzialnością pana ministra Jerzego Szmajdzińskiego. Uważam, że niezależnie od terminu odpowiedź na tę propozycję byłaby podobna. Do jakich państw europejskich Polska zwróciła się o udział w zarządzaniu naszą strefą czy udział wojskowy? To pytanie można sprowadzić do pytania: jakie państwa zaproszono na konferencję uzgodnieniową 22 maja? To byłby taki sygnał, kto ewentualnie będzie uczestniczył w kształtowaniu polskiej strefy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MaciejGiertych">Reakcja Niemiec była do przewidzenia i dobrze się stało, że zademonstrowali, iż nie chcą pod polskim dowództwem robić czegokolwiek. Natomiast zaniepokoiła mnie informacja, która temu towarzyszyła, a mianowicie, że Niemcy i Dania wyraziły zgodę, żeby Polska wysłała swoich oficerów ze wspólnego Korpusu Północno-Wschodniego. Czy rzeczywiście potrzebna jest zgoda Niemiec i Danii, żeby Polska wysłała gdziekolwiek swoich oficerów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PawełPiskorski">Zgadzam się z oceną, że jest to moment wyjątkowy, moment wielkiego wyzwania dla polskiej polityki zagranicznej. Do tej pory oprócz problemu związanego z zapraszaniem Niemiec i Danii nie możemy tutaj doszukiwać się żadnych poważnych błędów. Chciałbym poznać opinię pana ministra Włodzimierza Cimoszewicza co do następującej tezy, otóż istnieje teraz pokusa, aby to tym sukcesie dyplomatycznym starać się udowodnić na siłę, że jesteśmy koniecznym łącznikiem i że w związku z tym domagamy się tego, czego domagały się kraje w bardzo ostry sposób wypowiadające się przeciwko tej interwencji. Czy pan minister dostrzega to niebezpieczeństwo? Zrozumiałem wypowiedź pana ministra jako warunkowanie polskiego udziału w działaniach stabilizacyjnych rezolucją ONZ. Zapytuję zatem, czy tę wypowiedź należy rozumieć jako warunkowanie, czy też dążenie do uzyskania rezolucji ONZ. Jeśli chodzi o strefy, to w odróżnieniu od mojego klubowego kolegi Bogdana Klicha chciałbym mieć pewność, że jeżeli Polska byłaby administratorem terenów północnych, to sprzyjałaby tym rozwiązaniom, które zostały zaproponowane, czyli rozwiązaniom federacyjnym. Te rozwiązania zapewniałby narodowi kurdyjskiemu poczucie samodzielności. Nie mówię o naruszalności terytorialnej Iraku, lecz o samodzielności narodu, który przez wiele lat znajdował się w takiej sytuacji, w jakiej Polacy znajdowali się przez sto kilkadziesiąt lat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Odpowiadając na pytania pana posła Zbyszka Zaborowskiego chciałbym poinformować, że wedle mojej wiedzy sprzed trzech dni, nie odnaleziono jakiś istotnych zasobów broni masowego rażenia chemicznej i biologicznej. Do tej pory zbadano ok. 80 z 2000 miejsc wymagających zbadania wedle informacji zebranych przez wywiad. Po drugie - z ostatnich godzin pochodzi informacja, że w północnym Iraku znaleziono ruchome laboratorium służące do produkowania broni chemicznej. Jest to pośrednio dowód na to, że taka produkcja była prowadzona, bo do czego innego ten specjalistyczny sprzęt miałby służyć? Jestem głęboko przekonany, że Irak do ostatniej chwili dysponował bronią masowego rażenia. Pytanie nie dotyczy tego, czy ją zniszczył, lecz czy ją dobrze schował w swoim kraju lub poza jego granicami. Sądzę, że z czasem poznamy odpowiedź na to pytanie. Jeśli chodzi o problem sektorów, to nie wchodząc w szczegóły dyskusji na temat atutów sektorów, zgadzam się z opiniami pana posłów Zbyszka Zaborowskiego, Bogdana Klicha i Pawła Piskorskiego, że pewnym atutem jest lepsze samozorganizowanie, zwłaszcza Kurdów. Może to ułatwić realizację zadań związanych z tworzeniem struktur lokalnej władzy, utrzymanie porządku itp. Wyrażam głęboką nadzieję, że tak właśnie będzie bez względu na to, kto przejmie kontrolę nad sektorem północnym. Natomiast trzeba też mieć świadomość, mając w pamięci historię problemu kurdyjskiego, że to, co jest atutem z punktu widzenia zachowania porządku na co dzień, przy pewnym niedobrym rozwoju wydarzeń może urosnąć do rangi problemu. Jeśli chodzi o koszty utrzymania sił i zarządzania przedsięwzięciami, które wiążą się z rekonstrukcją gospodarczą, z naprawą i rozbudową infrastruktury, z tworzeniem administracji irackiej itp., to w podstawowym zakresie obecnie ponoszą je Amerykanie. Rozumiem, że jest kwestią nieodległego czasu, kiedy inne państwa będą się przyłączały także finansowo. Można bowiem oczekiwać, iż niektóre państwa nie będą gotowe wysłać swoich żołnierzy, ale będą gotowe uczestniczyć finansowo w działaniach stabilizacyjnych i rekonstruujących Irak. W przypadku wysyłania przez Polskę naszych żołnierzy, będziemy niewątpliwie pokrywali tę część kosztów, która ma charakter stały związany z faktem posiadania takich wojsk. Nasi żołnierze, gdyby nie wyjechali za granicę, a byli w kraju, otrzymywaliby żołd będący wydatkiem naszego państwa. Natomiast jeśli chodzi o koszty nadzwyczajne wynikające z wyjazdu, z podjęcia się pewnych zadań, z uprawnień do szczególnych dodatków w zakresie uposażenia itp., to powiedzieliśmy otwarcie, że w budżecie państwa, także w budżecie ministerstwa obrony nie przewidziano środków na te nadzwyczajne wydatki. Rozmawiamy o tym z rozmaitymi partnerami. Dzisiaj wyleciał do Waszyngtonu wiceminister obrony pan Janusz Zemke, żeby kontynuować rozmowy na ten temat. Nie wykluczam możliwości uzyskania wsparcia także ze strony innych krajów, ale są to sprawy w toku, nie mogę zatem w tej chwili mówić o szczegółach. Do kogo zwróciliśmy się o udział w naszym sektorze? Po pierwsze - obracamy się w kręgu krajów, które z własnej woli zadeklarowały chęć udziału w siłach stabilizacyjnych. Po drugie - na tę konferencję dotyczącą generowania sił w poszczególnych sektorach zaprasza się wszystkich zainteresowanych. Przypominam, że polska delegacja była na konferencji w Londynie, wiedząc, że Polska nie będzie angażowała się w sektorze brytyjskim, bo przejmie odpowiedzialność za inny sektor. Znamy deklaracje przedstawione przez poszczególne państwa. Ale jak powiedziałem, skład narodowy sił stabilizacyjnych musi gwarantować osiągnięcie celów w każdym sektorze.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Nie może dojść do niezrównoważonych rozwiązań polegających np. na tym, że państwa dysponujące większymi środkami i zasobami spotkałyby się w jednym sektorze, a państwa o mniejszym potencjale - w innym. Osiągnięcie sukcesu w każdym z tych czterech sektorów w Iraku będzie decydowało o sukcesie całościowym. Dlatego też z udziałem Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii przy aktywnych rozmowach i konsultacjach ze wszystkimi zainteresowanymi, skład sił stabilizacyjnych musi być ostatecznie przesądzony w odniesieniu do wszystkich sektorów, a nie do każdego odrębnie. Odpowiadając panu posłowi Maciejowi Giertychowi chciałbym wyjaśnić, że nie jest potrzebna zgoda Niemiec czy Danii na wysłanie polskich żołnierzy oficerów, którzy służą w Korpusie Północno-Wschodnim. Chciałbym też wyrazić nadzieję, że wraz z działaniami wewnątrz ONZ, wraz z pewnymi dyskusjami w NATO będziemy mogli powrócić do idei inicjatywy, która wywołała trochę kontrowersji. Jeśli chodzi o pokusę dowodzenia, że Polska jest łącznikiem, o której mówił pan poseł Paweł Piskorski, to byłby to dowód małostkowości, braku wyobraźni i realizmu. Chciałbym zapewnić pana posła także jako przedstawiciela opozycji, że nam to nie grozi. Oczywiście, z jednej strony jest fakt bezdyskusyjny, że klimat stosunków polsko-amerykańskich jest naprawdę wyjątkowy. Towarzyszyłem prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu w wizycie państwowej w Waszyngtonie. Wizyta przebiegała we wspaniałej atmosferze. Wydawało się, że już lepiej być nie może, mam wrażenie, że jest lepiej. Państwa europejskie mają świadomość bardzo dobrych stosunków polsko-amerykańskich. Jeżeli ktoś będzie zainteresowany, to możemy pomóc w pewnych działaniach. Jesteśmy otwarci, ale nie ma w nas triumfalizmu. Mamy świadomość, że ta sytuacja stwarza szanse na wzmocnienie pozycji Polski, na to żeby Polska na trwałe znalazła się w gronie państw mających istotny wpływ na politykę międzynarodową, transatlantycką i europejską. Ale trzeba zachować spokój i realizm. Chciałbym wyjaśnić panu posłowi Pawłowi Piskorskiemu, że rezolucja ONZ nie jest warunkiem sine qua non udziału Polski w działaniach stabilizacyjnych w Iraku. Niestety muszę przyznać, że powszechnie dostrzegam brak precyzji w relacjach także moich wypowiedzi w mediach. Zdumiewało mnie to, co ostatnio czytałem w „Financial Times” i innych gazetach znanych ze swej rzetelności i wysokiego warsztatu. Przytaczano - najczęściej w sprawach nie tak bardzo istotnych - sformułowania, których nie mogłem użyć. Uważamy, że rezolucja ONZ jest bardzo potrzebna z wielu powodów, natomiast nie traktujemy jej jako warunku sine qua non. Ale jednocześnie nie chcielibyśmy, żeby ta druga część twierdzenia oznaczała, że nie przywiązujemy dostatecznego znaczenia do jej uzgodnienia i przyjęcia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JanuszDobrosz">Dziękuję za bardzo ciekawą dyskusję. Do propozycji posła Bogdana Klicha powrócimy na kolejnym posiedzeniu Komisji. Na tym wyczerpaliśmy porządek dzienny. Zamykam posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>