text_structure.xml 115 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JerzyJaskiernia">Otwieram posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych. Witam państwa posłów. Miło nam, że w posiedzeniu bierze udział liczna grupa przedstawicieli rządu. Porządek dzienny został państwu przedstawiony na piśmie. Czy są uwagi do porządku obrad? Nie ma uwag, zatem stwierdzam, że porządek został zaaprobowany. Proszę ministra Andrzeja Byrta o dokonanie wprowadzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#AndrzejByrt">Dzisiejsze posiedzenie skoncentrować się ma na przeglądzie działań podejmowanych przez stronę polską z myślą o kształtowaniu obrazu naszego kraju w świecie. Pytanie, które postawimy sobie dzisiaj, a które państwa zapewne intryguje, brzmi - w jaki sposób rząd i jego agendy chcą wpływać na kształtowanie tego obrazu. Musimy mieć świadomość, że wizerunek kraju w znacznej części nie zależy od działań podejmowanych przez rząd. Obraz Polski na świecie jest kształtowany przede wszystkim przez dziesiątki działań, które wymykają się spod jakiejkolwiek kontroli rządu i przyjmują postać relacji medialnych, doświadczeń indywidualnych kilkudziesięciu milionów obcych obywateli corocznie odwiedzających Polskę. Obraz generowany jest również przez kolportujące rozmaite zdarzenia z Polski media. Jeśli np. środowisko biznesowe czyta w numerze „The economy” sprzed dwóch tygodni, że Polska poprawiła swoją pozycję na liście państw - wiarygodnych płatników, to dla takiego czytelnika jest to niezwykle korzystna informacja. Jeśli wszakże tydzień wcześniej czyta, że w rankingu jednej z głównych agencji płatniczych odebrano nam pół punktu wiarygodności finansowej, to jest wiadomość, która może wywoływać skojarzenia negatywne. W rzeczywistości ogromna większość ludzi postrzega nasz kraj tak samo, jak my postrzegamy obce kraje, bazując jednak na głęboko zakorzenionym systemie stereotypów, które są niezwykle trwałe i bardzo powoli poddają się modyfikacjom. Czasami zdarzają się wydarzenia niejako deus ex machina, które są niezwykle dla Polski korzystne i których pojawienie się jest trudne do przewidzenia. Przypomnę rewelacyjne sukcesy skoków Adama Małysza, które sprawiły, że ni stąd, ni zowąd zaczęto o Polsce mówić dobrze nie tylko dlatego, że był dobry skoczek, ale dlatego że miał za sobą niezwykle profesjonalne zaplecze. Wiadomość ta, rozpowszechniona w społeczeństwach zachodnich z bardzo pozytywną tonacją, sprawiła, że była to przeciwwaga dla istniejących mniemań o tym, jakoby Polacy byli źle zorganizowani. Państwa Unii Europejskiej mają plakat, który obrazuje złośliwie cechy obywateli państw członkowskich Unii. Dla przykładu, w Belgii jest największa liczba dni wolnych od pracy, zatem rysunek dotyczący Belgów przedstawia puste biurko z napisem „wolne” i hasło „pracowity jak Belg”. Anglik jest przedstawiony z hot dogiem i podpisem „tak dobrze znający się na kuchni, jak Anglik”. Polska za półtora roku będzie członkiem Unii Europejskiej i graficy Unii Europejskiej dopiszą nas z pozostałymi 10 krajami do tego panoptikum cech narodowych w oczach naszych europejskich partnerów. Jedna rubryka, na szczęście, jest już wyczerpana, mianowicie Irlandczyk stojący z butelką whisky został podsumowany: „trzeźwy jak Irlandczyk”. Rząd Rzeczypospolitej i jego agencje mają świadomość tego, że obraz Polski kształtuje się przez zdarzenia zarówno przez nas zaplanowane, jak i wydarzenia przez nas nieplanowane, ale rozpowszechniane za pośrednictwem mediów, relacji ludzi, sukcesów filmowych, sportowych, naukowych, politycznych, takich zdarzeń, z których jesteśmy dumni, jak wstąpienie do NATO, rozwój inicjatyw stabilizujących Europę Środkową i Wschodnią.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#AndrzejByrt">Uwzględniając powyższe, prowadzona jest oficjalna i przemyślana polityka rządu Rzeczypospolitej, zmierzająca do tego, ażeby stworzyć w oczach naszych partnerów taki obraz kraju, jak my chcielibyśmy dać się poznać. Jak Polska chciałaby się dać poznać - to podstawowa sprawa, która decyduje o środkach, które stosujemy w działaniach wobec zagranicy. Wielokrotnie prezentując pewne treści spotykałem się ze stwierdzeniem: „ale przecież wy tacy nie jesteście”. Być może nie jesteśmy do końca, ale tacy chcemy być widziani i stworzenie pewnego wzorca, do którego się dąży, sprawia, że ludzie koncentrują swoje wysiłki, co pomaga korygować nasze własne zachowania i postawy. Polska chce się pokazać wobec zagranicy jako państwo, które zainicjowało wielką pokojową, demokratyczną transformację w Europie Środkowowschodniej, kraj, którego transformacja rozpoczęta w 1989 r. doprowadziła do utworzenia stabilnych instytucji demokratycznych, które sprawdziły się w toku wielokrotnych zmian rządów. To, co na początku było przedmiotem ewentualnej krytyki, okazało się dużą siłą Polski. Zarówno rządy lewicowe, jak i prawicowe były oddane kwestii demokracji. Polska w tym samym duchu trwałej demokracji oddziałuje na swoich sąsiadów, z którymi szybko doszła do porozumienia i układów gwarantujących stabilność granic i relacji wzajemnych. Jesteśmy państwem, które dokonało skutecznej transformacji gospodarczej, promującym naukę, zainteresowanym w stabilizacji sytuacji światowej i w związku z tym zaangażowanym w misje pokojowe ONZ na całym świecie. Chcemy, aby postrzegano nas jako państwo tolerancyjne, otwarte na kultury świata i wnoszące do nich znaczący udział, a także atrakcyjne dla wszystkich, którzy chcieliby tu przyjechać, zapoznać się z jego kulturą czy wypocząć. Ten cel jest realizowany przez wiele polskich instytucji: ministra spraw zagranicznych, ministra kultury, ministra gospodarki, ministra edukacji narodowej i sportu, przez dziesiątki organizacji pozarządowych, publicznych i prywatnych. Wymienione przeze mnie cztery ministerstwa mają swoje agencje. Podam dla przykładu, że w Ministerstwie Gospodarki jest to Polska Agencja Turystyczna, jak też powstająca Agencja „Pro Polonia”, w Ministerstwie Kultury Instytut Adama Mickiewicza, który tworzy koncepcje w dziedzinie promocji kultury polskiej i realizuje pomysły uznane za gotowe do prezentacji przez ministra kultury. Powstała również struktura o charakterze koordynacyjnym, z udziałem wiceministrów gospodarki, kultury i spraw zagranicznych, która w toku regularnych spotkań koordynuje priorytety zatwierdzone przez ministrów i przez rząd polski oraz priorytety działań realizowanych poprzez konkretne wydarzenia w poszczególnych krajach. W chwili obecnej uwaga wszystkich resortów jest skoncentrowana na programie promocji Polski w czasie działań akcesyjnych do Unii Europejskiej, który kończy się wraz z końcem br. i zostanie zastąpiony w przyszłym roku programem promocji Polski w okresie ratyfikacji traktatów akcesyjnych. Kolejne programy są już przygotowywane na następne lata, kiedy staniemy się członkiem Unii Europejskiej, zamykając trwający kilkanaście lat okres dojrzewania Polski jako suwerennego podmiotu międzynarodowego, który zdefiniowawszy swoje cele w 1989 r., realizuje je z datą wejścia Polski do Unii. Do nich należało ułożenie dobrosąsiedzkich stosunków ze wszystkimi sąsiadami, decyzja o podjęciu starań w sprawie członkostwa Polski w Unii Europejskiej, decyzja o wejściu do NATO, uczestnictwo we wszystkich międzynarodowych organizacjach wielostronnych i regionalnych, które były istotne dla suwerenności Polski i jej autonomicznego działania na płaszczyźnie międzynarodowej. Przypomnę przystąpienie Polski do Światowej Organizacji Handlu, do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#AndrzejByrt">Pierwsza z tych organizacji ma charakter globalny, druga dość elitarny, będący wyróżnieniem dla państw członkowskich. Do tych działań należy również ułożenie traktatowe spraw gospodarczych ze wszystkimi sąsiadami. Mamy układy o wolnym handlu z państwami sąsiedzkimi, np. bałtyckimi, ale poszliśmy dalej, również w kierunku Morza Śródziemnego, zawierając układy z takimi krajami, jak Grecja czy Izrael. Polska przystąpiła do organizacji funkcjonujących w centrum Europy, takich jak Rada Państw Morza Bałtyckiego, Inicjatywa Środkowoeuropejska, której Polska obejmuje przewodnictwo 1 stycznia przyszłego roku. W 1991 r. Polska została członkiem Rady Europy, dołączając do organizacji demokratycznej Europy, powstałej po drugiej wojnie światowej. Uwieńczeniem tych działań będzie wejście Polski do Unii Europejskiej. Istnieją jednak cele poza tymi średniookresowymi, cele trwałe, które Polska realizuje z myślą o promocji naszego kraju. Wymienię kilka z nich:</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#AndrzejByrt">- promocja kultury polskiej realizowana przez Ministerstwo Kultury,</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#AndrzejByrt">- promocja Polski jako kraju atrakcyjnego dla inwestycji zagranicznej; zajmowała się tym Polska Agencja Inwestycji Zagranicznych, a teraz przejmie te zadania Agencja „Pro Polonia”,</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#AndrzejByrt">- promocja polskiego eksportu, towarów, usług oraz myśli technicznej,</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#AndrzejByrt">- promocja języka polskiego.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#AndrzejByrt">Te działania będą oczywiście kontynuowane nawet po naszym wejściu do Unii. Niektóre z realizowanych przez nas działań wiążą się z pewnymi okazjami. Trzy lata temu Polska po raz pierwszy zorganizowała festiwal Europalia. Wielkim benefisem były udziały Polski w EXPO po roku 1989. Byliśmy w Sewilli, Korei Południowej, w Hanowerze. Zabiegamy o to, żeby w 2010 r. Wrocław mógł być miejscem organizacji kolejnego EXPO. Do tych imprez doszły znaczące udziały w targach światowych czy targach książki, a także uczestnictwo w dziesiątkach różnych imprez i kulturalnych, i gospodarczych, częstokroć łączonych, aby uzyskać efekt gospodarczy z klasą, jaką daje prezentacja kultury polskiej. Swego czasu na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim powstała praca doktorska, której autorka przeanalizowała jeden z czołowych tygodników europejskich „Der Spiegel” z lat 1992–1997 i wszystkie artykuły dotyczące Polski. Okazało się, że w tym okresie 80% artykułów, które dotyczyły polityki i gospodarki, było negatywnych. Zamieszczano również zdjęcia, które wywoływały negatywne skojarzenia, jak choćby słynny wóz z koniem i grabiami na wsi, pod hasłem, że tak wygląda polskie rolnictwo. 20% stanowiły artykuły nienegatywne, w tym ok. 8% artykuły neutralne, a 12% pozytywne. Pozytywne były tylko artykuły o polskiej kulturze. W części dotyczącej polityki i gospodarki krytykowano bałagan parlamentarny. Wtedy, faktycznie, rządy często się zmieniały. Polska miała kłopoty związane z procesem transformacji. Spora część przemysłów wygaszała swoją działalność. Ta tonacja gospodarcza zaczęła się zmieniać od 1995 r., bo pojawiły się elementy szybkiego rozwoju gospodarczego. Z tego punktu widzenia decyzja, żeby łączyć imprezy gospodarcze z prezentacją kultury, jest decyzją o charakterze strategicznym, potwierdzającym sensowność takiego iunctim i przynoszącym dobre efekty. Instytucje, które realizują te działania, to po pierwsze, polskie placówki dyplomatyczne, których mamy łącznie 164 na całym świecie.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#AndrzejByrt">Są to ambasady, konsulaty generalne, przedstawicielstwa przy organizacjach międzynarodowych, takich jak Światowa Organizacja Handlu, Unia Europejska, Rada Europy, ONZ. Prowadzą one działania polityczne, ale każde wystąpienie ambasadora czy naszego przedstawiciela jest de facto wystąpieniem promocyjnym. Przypomnę państwu, że podczas konferencji wersalskiej, kiedy decydowały się losy Polski, szef polskiej delegacji Dmowski, zwracając się do zebranych tam ludzi, używał albo jęz. angielskiego, albo niemieckiego, albo rosyjskiego, albo francuskiego. Media, które to relacjonowały, opatrzyły to komentarzem, że wystąpienie Dmowskiego jest dostateczną gwarancją, iż Polsce należy się miejsce na mapie Europy. Decydująca była treść, moment, wsparcie prezydenta Wilsona, ale wystąpienie tego polskiego dyplomaty miało efekt wzmacniający. To oznacza, że każde wystąpienie posła Rzeczypospolitej na forum międzynarodowym, na konferencji czy na spotkaniach własnych ugrupowań partyjnych, a także przedstawiciela rządu, prezydenta, ministrów, ale również przedstawicieli organizacji pozarządowych, jest de facto promocją naszego kraju. Wszyscy jesteśmy ambasadorami Rzeczypospolitej, natomiast część z nas ma to wpisane w swój zakres obowiązków. To grono występuje dziś przed Komisją.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JerzyJaskiernia">Zanim udzielę głosu kolejnym mówcom chciałbym przypomnieć, że otrzymaliśmy obszerne materiały na piśmie, zatem prosiłbym osoby zabierające głos, żeby po zasadniczym wystąpieniu pana ministra ograniczyć się do komentarzy do dokumentów, które zostały przekazane. Proszę o zabranie głosu sekretarza stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej i Sportu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#TomaszGobanKlas">Ponieważ otrzymali państwo informację pisemną, ograniczę się do zwrócenia uwagi na najważniejsze kwestie. Po pierwsze, działania w zakresie nauczania języka polskiego na świecie są z natury swojej ograniczone. Nie można oczekiwać, że nagle Europa zacznie mówić po polsku. Niemniej jednak są to działania ważne, ciągłe i wieloletnie. Nie można oczekiwać wielkich sukcesów po zorganizowaniu jednej sesji. Chodzi o podtrzymywanie i rozpowszechnianie znajomości języka polskiego, jako pewnego klucza do pogłębionej znajomości naszego kraju. Nasz kraj potrzebuje nie tylko tłumaczy z języka polskiego na inne, ale także ludzi, którzy znając dogłębnie język, mogą dotrzeć do jądra naszej kultury, gospodarki, polityki, czyli prawdziwych ekspertów. Potrzebujemy ich w sferze mediów, gospodarki, polityki. W związku z tym Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu podtrzymuje różnego typu działania w celu upowszechnienia znajomości języka polskiego oraz wiedzy o Polsce, jej historii, kulturze i stanie obecnym. Nauczanie języka polskiego poza granicami Polski prowadzone jest w dwóch formach: jako nauczanie języka ojczystego w odniesieniu do Polonii oraz jako nauczanie języka obcego. Podstawą do realizacji działań resortu w zakresie nauczania języka polskiego są zawarte przez Polskę traktaty międzypaństwowe. Nauczanie języka polskiego jako ojczystego odbywa się na różnych poziomach, od elementarnego po naukę w języku polskim historii literatury polskiej i innych przedmiotów, i dotyczy: - nauczania w klasach, gdzie język polski jest wykładany jako ojczysty, ponadto odbywa się nauka geografii i historii Polski, - nauczania w klasach, gdzie język polski wykładany jest jako język obcy, tj. przedmiot do wyboru lub jako drugi język, - nauczania w szkołach z polskim językiem wykładowym, gdzie odbywa się nauka wszystkich przedmiotów w języku polskim, a języka polskiego uczy się jako ojczystego. Placówki oświaty polskojęzycznej to: - szkoły z polskim językiem wykładowym, - szkoły dwujęzyczne, w których są klasy z polskim językiem wykładowym, - szkoły i klasy z językiem polskim jako przedmiotem obowiązkowym, - szkoły prowadzące nauczanie języka polskiego na zajęciach fakultatywnych i na kółkach zainteresowań, - przedszkola, - szkoły społeczne, - szkoły sobotnio-niedzielne, - szkółki przyparafialne. Główne kierunki działania resortu w zakresie nauczania języka polskiego, promowania kultury polskiej oraz podtrzymywania i umacniania poczucia tożsamości narodowej w środowiskach polonijnych to, po pierwsze, kierowanie nauczycieli z Polski do pracy dydaktycznej na Wschodzie i w Rumunii. Ta liczba wynosi obecnie 151 nauczycieli, ale jest to liczba rosnąca. Jeszcze w1990 r. było to 40 osób, w 1993 r. 92 osoby, w 1998 r. - 112 osób. Są to nauczyciele kierowani do Kazachstanu, na Łotwę, do Mołdawii, Rosji, na Ukrainę. Łącznie ok. 12 tys. osób jest objętych tym nauczaniem. Ministerstwo popiera i opłaca organizowanie kursów doskonalących dla zamieszkałych za granicą nauczycieli języka polskiego. W Czechach, na Litwie, Ukrainie, Łotwie, Białorusi, w Rosji, a także na Zachodzie - w Hiszpanii, Holandii, Francji, Niemczech, Wielkiej Brytanii, USA pracuje wielu nauczycieli miejscowych, którzy uczą języka polskiego.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#TomaszGobanKlas">Są dla nich organizowane kursy i staże metodyczne. Uczestniczyło w nich ponad 1600 nauczycieli. Organizowane są także wakacyjne kursy języka polskiego i kultury polskiej dla studentów z zagranicy. Chodzi głównie o studentów polskiego pochodzenia. Wiodącym uniwersytetem jest Uniwersytet im. Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, a także Uniwersytet Rzeszowski i Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Częstochowie. Ponadto ministerstwo wspomaga szkolnictwo polskie za granicą przez wysyłanie podręczników, głównie do ośrodków polonijnych na Wschodzie, ale także na Zachód. Rocznie jest to 80 tys. podręczników i pomocy dydaktycznych. Kilka zdań na temat nauczania języka polskiego jako drugiego czy trzeciego języka. Jest to szczególnie ważne, bo wiąże się z docieraniem nie tylko do środowisk polonijnych. Ci młodzi ludzie, którzy studiują nauki polityczne, socjologię, ekonomię, potem - miejmy nadzieję - zostaną ekspertami w sprawach polskich i będą pomagać w zrozumieniu Polski. Na podstawie porozumień dwustronnych za granicę są kierowani lektorzy wykładowcy, którzy prowadzą lektoraty języka polskiego w różnych krajach. W roku akademickim 2001/2002 otwarto nowe lektoraty języka polskiego w Zagrzebiu, Taszkiencie, Nowosybirsku, Mińsku, Aix en Prowence, Glasgow, Surrey, Czerkasach, w bieżącym roku akademickim w Briańsku, Krosnodarze, Łucku, Sumach, Zaporożu, Ałma-Acie, Amsterdamie, Brukseli, Gandawie. Podejmujemy działania w ramach możliwości finansowych państwa. Myślę, że można by zrobić więcej z pomocą organizacji pozarządowych i uczelni. W materiale, który państwo otrzymali, nacisk położony jest na działania, za które bezpośrednio płaci państwo, i to z budżetu Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu. Nie możemy zapominać, że wiele polskich uczelni prowadzi wymianę studentów. Na Uniwersytecie Jagiellońskim organizowany jest kurs języka polskiego i kultury polskiej. Podejmowanych jest wiele takich działań. Nie zostały one przedstawione w materiale, bo nie są jeszcze w pełni ujęte. Proszę zatem uwzględnić bardzo dużą pracę poszczególnych uczelni, często uczelni prywatnych, które fundują stypendia dla studentów ze Wschodu i wprowadzają ich w kulturę polską, kształcąc ambasadorów naszego kraju. Biorąc pod uwagę, gdzie kierowani są polscy lektorzy, wydaje mi się, że zaniedbany jest kierunek amerykański. W Stanach Zjednoczonych jest dużo placówek uniwersyteckich, które same podtrzymują katedry języka polskiego albo slawistyki. Pewne wsparcie moralne ze strony Sejmu i ministerstwa byłoby pożądane, bo i tam Polonia wykrusza się w swoim entuzjazmie i impulsy ze strony np. Komisji byłyby cennym uzupełnieniem działań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JerzyJaskiernia">Proszę o zabranie głosu podsekretarza stanu w Ministerstwie Kultury pana Rafała Skąpskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#RafałSkąpski">O celach, zadaniach promocji Polski, kreowania wizerunku Polski w świecie mówił minister Andrzej Byrt, zatem nie będę tego powtarzał. Chcę tylko powiedzieć, że fakt, iż w tym gronie siedzimy dziś przed państwem, to nie jest przypadek. W tym gronie spotykamy się raz na 4–6 tygodni, by na szczeblu wiceministrów zastanawiać się nad konkretnymi działaniami zmierzającymi do promowania kultury, gospodarki polskiej, aby koordynować działania podległych nam jednostek i aby w sposób najbardziej efektywny wykorzystywać budżety naszych resortów. Ministerstwo Kultury realizuje swoje zadania poprzez Instytut Adama Mickiewicza oraz Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie. Współpracujemy z instytutami kultury, z placówkami dyplomatycznymi i konsularnymi. Określiłbym dwa obszary naszych działań, a więc i dwa cele. Jednym jest przede wszystkim Europa Zachodnia. Celem działań jest ukazanie Polski jako kraju otwartego, nowoczesnego, popierającego rozwój struktur demokratycznych, którego tradycja ma swoje korzenie we wspólnych wartościach europejskich, wartościach chrześcijańskich. Chodzi zatem o przedstawienie kraju, który w pełni zasługuje na wstąpienie do Unii Europejskiej. Drugi obszar obejmuje kraje byłego Związku Radzieckiego, gdzie przede wszystkim zależy nam na przywróceniu obecności polskiej kultury, pogłębieniu tej obecności. Odczuwamy podobne zainteresowanie ze strony tych krajów. Również nasi partnerzy doszli do wniosku, że ich kontakt z Zachodem, z kulturą Europy Zachodniej nie może odbywać się z pominięciem Polski, a do tego doszło w ciągu ostatnich lat. Kraje, w których w bieżącym i przyszłym roku będziemy prowadzić intensywną promocję kultury polskiej, to przede wszystkim Austria, Hiszpania, gdzie obecnie trwają dwie duże prezentacje, a także landy niemieckie - Badenia-Wirtembergia, Brandenburgia oraz Litwa, Rosja, Białoruś, Ukraina. Są także kraje, które proszą Polskę o to, by odtworzyła, nawiązała, zintensyfikowała kontakty kulturalne z nimi. Mam na myśli Tunezję, Macedonię, Egipt, Kazachstan, Chiny. W przyszłym roku, poza prezentacją kultury polskiej w krajach Unii Europejskiej, będziemy uczestniczyć w jubileuszu 300-lecia Petersburga, będziemy prowadzić dni kultury polskiej na Litwie, będziemy realizować program promocji kultury w Szwecji. Tam będziemy gościem honorowym targów w Goeteborgu. W Bolonii będziemy gościem honorowym targów książki i ilustracji do książki dziecięcej. Przygotowujemy się do prezentacji we Francji oraz wielkiej wystawy „Warszawa - Moskwa”, ukazującej kulturę XX w., ale w ramach prezentacji wspólnej. Poza tym są kontakty wynikające z terminarza biennale, takie jak Sao Paulo, które jest za nami, czy Wenecja w przyszłym roku. Przy okazji wizyty ministra kultury na naradzie ministrów kultury państw UNESCO okazało się, że miasteczko Adampol może być doskonale wykorzystane jako miejsce promocji kultury polskiej w tamtym regionie świata. Ważne w tych prezentacjach, zwłaszcza w Austrii i Hiszpanii, jest to, że wszystko wskazuje, iż obecność kultury polskiej nie będzie chwilowa, związana z daną wystawą czy koncertem. To, co obserwujemy, pozwala sądzić, że ta prezentacja oznacza nawiązanie nieprzemijających kontaktów i pomiędzy instytucjami naszych państw, i pomiędzy środowiskami twórczymi.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#RafałSkąpski">Tworzenie nowej Agencji „Pro Polonia”, to także okazja do tego, abyśmy w tym gronie, z państwa udziałem mogli rozmawiać o funkcjach instytutów kultury, Instytutu Adama Mickiewicza, Centrum Kultury w Krakowie, ale także placówek Polskiej Organizacji Turystycznej czy o zadaniach biur radcy handlowego, aby zagwarantować pełną koordynację działań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JerzyJaskiernia">Proszę o zabranie głosu podsekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki Janusza Kaczurbę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JanuszKaczurba">Działalność promocyjna Ministerstwa Gospodarki zmierza do osiągnięcia trzech celów, mianowicie promowania Polski jako partnera handlowego, inwestycyjnego i turystycznego. Na realizację tych celów Ministerstwo Gospodarki dysponuje kwotą 63 mln zł na rok bieżący. Ta kwota jest pokaźna w warunkach krajowych, natomiast z pewnością jest skromna w porównaniach międzynarodowych. Zdajemy sobie sprawę, że taka sytuacja będzie się utrzymywać jeszcze długo. Jakie cele finansowane są z tych środków? Po pierwsze, dofinansowujemy koszt udziału polskich przedsiębiorstw w targach i wystawach międzynarodowych. W bieżącym roku ok. 290 imprez tego rodzaju zostało zasilonych przez ministerstwo. Resort dofinansowuje indywidualnych przedsiębiorców. Po drugie, rozwijamy działalność w zakresie informacji i wydawnictw. Ministerstwo wydaje lub współfinansuje wydawanie kilkunastu istotnych materiałów promocyjnych. Niektóre publikowane są w kilkunastu wersjach językowych. Po trzecie, finansujemy działalność wydziałów ekonomiczno-handlowych ambasad. Po czwarte, wspierane są imprezy o charakterze szkoleń i konferencji międzynarodowych. Mówiono już o programach promujących Polskę w krajach prezydencji Unii Europejskiej. Istotnie, chciałbym wskazać na duże znaczenie tych imprez, tym bardziej że w Hiszpanii, Belgii, Holandii sięgnęliśmy do niestandardowych form promocji, łącznie z posłużeniem się polskimi statkami żaglowymi, prezentacją polskich stołów wigilijnych. Nową instytucją są domy polskie. Powstały już trzy - dwa w Czechach, trzeci tworzony jest w Moskwie. Są to wspólne przedsięwzięcia przedsiębiorców sprzedających tam swe wyroby i promujących ogólnie polski przemysł. Czeka nas konsolidacja działań w postaci Agencji „Pro Polonia”, której podstawowym elementem będzie fuzja Agencji Inwestycji Zagranicznych oraz Polskiej Agencji Informacyjnej. Instytucja ta, działająca pod auspicjami ministra gospodarki, w ścisłej współpracy z ministrami spraw zagranicznych, kultury i innych zainteresowanych resortów będzie zajmowała się szeroko rozumianą promocją, konsolidując środki na te cele i maksymalizując promocyjny efekt dla dobra polskiej gospodarki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JerzyJaskiernia">Proszę o zabranie głosu podsekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki Małgorzatę Okońską-Zarembę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">W najbliższych latach turystyka ma ogromną szansę stania się bardzo ważną gałęzią gospodarki narodowej, stąd bardzo istotnym elementem promocji gospodarczej jest promocja turystyki w kraju i za granicą. Ministerstwo Gospodarki poprzez Departament Turystyki nie prowadzi wprost, w formie konkretnych przedsięwzięć promocyjnych polityki promocyjnej, zajmuje się natomiast kształtowaniem polityki w zakresie turystyki, sprawami zagospodarowania turystycznego kraju oraz mechanizmami regulującymi rynek turystyczny. Operacyjne działania promocyjne prowadzi Polska Organizacja Turystyczna, której powstanie było następstwem realizacji programu unijnego PHARE Turin III. Dzięki niemu dostosowano polski system zarządzania turystyką do modelu krajów Unii Europejskiej, w którym za promocję turystyczną odpowiadają narodowe organizacje turystyczne. Nakłady budżetowe na turystykę, zwłaszcza na promocję Polski w dziedzinie turystyki, która ustawowo należy do zadań statutowych Polskiej Organizacji Turystycznej, z roku na rok, niestety, maleją. W 2000 r. była to kwota ponad 43 mln zł, w 2001 r. 39 mln zł, w 2002 r. ponad 24 mln zł. Niestety, szacunki na 2003 r. wskazują, że nakłady nie ulegną poprawie. W celu realizacji ustawowych zadań Polskiej Organizacji Turystycznej za granicą utworzono w latach 1991–1997 jedenaście polskich ośrodków informacji turystycznej, mających swoje siedziby w Berlinie, Nowym Jorku, Sztokholmie, Amsterdamie, Brukseli, Londynie, Rzymie, Paryżu, Madrycie oraz Wiedniu z filią w Budapeszcie. Polskie ośrodki informacji turystycznej, zgodnie z zaleceniami Światowej Organizacji Turystycznej, funkcjonują jako samodzielne przedstawicielstwa. Do ich statutowych zadań należy promocja Polski w dziedzinie turystyki oraz rozwój polskiego systemu informacji turystycznej za granicą, a w szczególności:</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">- kształtowanie pozytywnego obrazu Polski jako celu podróży turystycznych oraz promowanie polskich produktów turystycznych,</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">- inicjowanie i prowadzenie badań marketingowych związanych z turystyką wyjazdową do Polski,</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">- działanie na rzecz zwiększenia obecności polskiej oferty na rynkach działania ośrodków,</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">- gromadzenie, udostępnianie i upowszechnianie informacji związanych z podróżą do Polski.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">Dla zapewnienia realizacji powyższych zadań działania promocyjne ośrodków prowadzone są w następujących formach:</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">1. promocja w mediach,</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">2. produkcja materiałów promocyjnych,</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">3. public relations,</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">4. organizacja stoisk narodowych na targach i wystawach turystycznych,</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">5. organizacja seminariów i warsztatów roboczych (work-shop),</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">6. prowadzenie badań marketingowych,</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">7. służenie informacją turystyczną.</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">Efekty realizowanych programów w latach 2000–2001 przez 11 zagranicznych ośrodków Polskiej Organizacji Turystycznej na rynkach zagranicznych w sposób syntetyczny można ująć następująco:</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">- szacunkowa wartość promocji polskiej turystyki w tych latach wyniosła ok. 38 mln dolarów i była prawie 3-krotnie wyższa niż nakłady budżetu państwa na funkcjonowanie tych ośrodków,</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">- 142 konferencje prasowe dla ok. 4 tys. dziennikarzy, przedstawicieli branży turystycznej i przewoźników,</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">- 235 seminariów turystycznych dla ponad 18 tys. osób,</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">- 35 warsztatów roboczych dla 182 przedstawicieli polskich biur podróży,</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">- podróże studyjne do Polski dla 974 dziennikarzy i reporterów ekip telewizyjnych oraz dla 906 przedstawicieli touroperatorów i agentów turystycznych,</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">- 133 imprezy promocyjne Polski dla ok. 3,6 mln cudzoziemców oraz współorganizacja przy 181 podobnych imprezach,</u>
          <u xml:id="u-10.20" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">- 310 touroperatorów po raz pierwszy wprowadziło do swoich katalogów polską ofertę turystyczną, a 268 ją rozszerzyło,</u>
          <u xml:id="u-10.21" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">- wydano 44 tytuły publikacji o łącznym nakładzie prawie 1, 4 mln egzemplarzy oraz 10 tytułów CD-ROM o nakładzie ok. 3,6 tys. egzemplarzy, a także ponad 20 tys. plakatów.</u>
          <u xml:id="u-10.22" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">Ośrodki udzieliły w różnych formach ok. 380 tys. informacji oraz wysyłały ponad 156 tys. pakietów materiałów promocyjnych o Polsce. Odnotowano ponad 4 mln wejść na strony internetowe naszych ośrodków za granicą. Około 3 mln dolarów to środki zaangażowane przez różne podmioty współfinansujące działania promocyjne wspólnie z ośrodkami zagranicznymi POT. Promocja atrakcyjności turystycznej Polski na świecie, a także potrzeba zwiększenia roli turystyki w działalności gospodarczej kraju wymaga ciągłej intensyfikacji. Wydziały ekonomiczno-handlowe ambasad i konsulatów generalnych Rzeczypospolitej Polskiej w coraz szerszym zakresie zostają włączane w zadania związane z promocją turystyki. Współpracują one w tym zakresie z Polską Organizacją Turystyczną, a w szczególności na tych rynkach, gdzie nie ma ośrodków POT. W celu wzmocnienia działań promocyjnych Polski jako kraju atrakcyjnego turystycznie na rynkach Dalekiego Wschodu oraz Ameryki Południowej podpisany został w kwietniu br. przez ministrów odpowiedzialnych za turystykę krajów Grupy Wyszehradzkiej, czyli Polskę, Czechy, Węgry i Słowację protokół określający kierunki przyszłych wspólnych działań na obszarach współpracy turystycznej. Na tej podstawie nasze narodowe organizacje turystyczne będą uwzględniały szczegóły współpracy, dotyczące m.in. opracowania wspólnych, w grupie tych czterech państw, produktów turystycznych i wspólnych kampanii promocyjnych na tych dalekich rynkach, które są bardzo kosztowne. Jednym z działań mających na celu poprawę wizerunku Polski w kraju i za granicą jest uruchomienie, z inicjatywy Polskiej Organizacji Turystycznej, we współpracy z Komendą Główną Policji oraz Departamentem Turystyki Ministerstwa Gospodarki, w dniu 1 lipca tzw. telefonu bezpieczeństwa dla zagranicznych turystów przebywających na terenie Polski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JerzyJaskiernia">Prosiłbym jeszcze ministra Andrzeja Byrta o uzupełnienie informacji przedkładanej przez MSZ.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#AndrzejByrt">Chciałbym dodać krótką informację dotyczącą instytutów kultury polskiej, jako części służby dyplomatycznej za granicą, których celem jest kształtowanie pozytywnego obrazu Polski jako kraju kultury. Na 168 placówek, które działają w 124 krajach, 20 to instytuty polskie. Wszystkie zlokalizowane są w Europie, poza dwoma, które znajdują się w Nowym Jorku i Tel Awiwie. 15 z nich pełni jednocześnie funkcję attachatów kulturalnych, a więc dyrektor instytutu jest również attaché albo radcą kulturalnym pracującym w ambasadzie. Rzeczpospolita przeznacza rocznie na ten cel 3,8 mln zł, przy czym instytuty generują ok. 6 mln zł od sponsorów zagranicznych. We wszystkich krajach, poza państwami Europy Wschodniej, zmierzamy do tego, aby przekształcić instytuty kultury w tzw. impresariaty, gdzie kierownictwo zajmuje niewielkie pomieszczenie, odpowiednio wyposażone, w należytym miejscu miasta. W ten sposób zredukujemy koszty użytkowania nieruchomości i personelu pomocniczego, zwiększymy zaś odsetek pieniędzy wydawanych na działalność merytoryczną. Obecnie na działalność merytoryczną przeznacza się ok. 40%. Relację tę należy uznać za racjonalną. W nowej formule impresariatów działa już kilka instytutów, mianowicie w Nowym Jorku, Kijowie, Mińsku i Bukareszcie. W tym kierunku będziemy przeprowadzać dalsze zmiany, zachowując tylko w niektórych miastach formułę dotychczasową, tzn. posiadanie budynku i utrzymywanie go, łącznie z salami ekspozycyjnymi. W porozumieniu z ministrem kultury dokonujemy oceny, w jakich krajach zredukować zakres funkcjonowania instytutów w dawnej formule, a w jakich pozostawić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#TomaszGobanKlas">Dla uzupełnienia dodam, że z uwagi na rosnące zainteresowanie znajomością języka polskiego, co wiąże się z mobilnością kadr, z perspektywą wejścia Polski do Unii Europejskiej, przygotowana została nowelizacja ustawy o języku polskim. Projekt został zaaprobowany przez Radę Ministrów i będzie przedłożony Sejmowi w nieodległym terminie. Dotyczy systemu urzędowego poświadczania, czyli certyfikacji znajomości języka polskiego dla cudzoziemców. Jest to procedura analogiczna do obowiązujących w innych krajach. Dzięki temu będziemy mogli nie tylko uczyć języka polskiego, ale w pewnych przypadkach sprawdzać urzędowo jego znajomość.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JerzyJaskiernia">Otrzymaliśmy zarówno bogate w treść dokumenty przygotowane przez poszczególne resorty, jak i uzupełniające wypowiedzi przedstawicieli rządu. W związku z tym otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#MarianPiłka">W wypowiedziach państwa ministrów pojawiła się informacja, że mamy do czynienia z pewnymi nieformalnymi spotkaniami na poziomie wiceministrów. Myślę, że kwestia promocji Polski za granicą to działanie międzyresortowe. W związku z tym ta działalność nie powinna mieć charakteru tylko towarzysko-nieformalnego, ale powinna być znacznie bardziej sformalizowana, zwłaszcza że mamy do czynienia z zasadniczymi sporami kompetencyjnymi w zakresie działań promocyjnych między Ministerstwem Gospodarki a Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Wiadomo, że Ministerstwo Gospodarki ma znacznie więcej pieniędzy w swoim budżecie na kwestie promocji. W związku z tym sformalizowanie tej działalności w ramach instytucji o charakterze międzyresortowym wydawałoby się działaniem, które przyczyniłoby się do znacznie większej efektywności promocji Polski na Zachodzie. Druga kwestia dotyczy znaczenia połączeń lotniczych dla promocji naszego kraju. Niedawno złożyłem interpelację w sprawie nowych połączeń ze Stanami Zjednoczonymi. Około półtora roku temu została podpisana umowa Sky Open Agreement ze Stanami Zjednoczonymi, która otwiera możliwość nowych połączeń. Do tej pory wiadomo było, że połączenia atlantyckie są jednymi z najbardziej opłacalnych dla LOT-u. Otrzymałem bardzo dziwną odpowiedź od ministra Marka Pola, że te połączenia są na granicy opłacalności. Myślę, że jeżeli chcemy odegrać bardziej istotną rolę we współczesnym świecie, to musimy mieć znacznie więcej połączeń, zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi, ale także niektórymi kontynentami graniczącymi z Europą. Mam na myśli np. Afrykę Północną. Nie mamy połączeń z Tunisem, choć tunezyjskie linie lotnicze regularnie przylatują do Warszawy i mają komplet. To samo dotyczy Cypru czy krajów Dalekiego Wschodu. Sądzę, że ta sprawa ma istotne znaczenie dla miejsca Polski we współczesnym świecie i kwestii promocji. Następna kwestia dotyczy informacji turystycznej. Pani minister powiedziała, że powstało wiele punktów czy biur informacji turystycznej. Czy są już pozytywne rezultaty funkcjonowania tych biur? Jeśli chodzi o instytuty kultury, myślę, że ich działalność na Zachodzie i na Wschodzie powinna być w jakiejś mierze rozdzielona, bo one pełnią zupełnie inne funkcje. Z pewnością w Stanach Zjednoczonych czy Europie Zachodniej instytuty kultury mogą w większym stopniu pełnić funkcję impresariatów niż instytuty na Wschodzie. Mam również pytanie do ministra edukacji. Otóż od pewnego czasu wzrasta liczba cudzoziemców studiujących na polskich uczelniach. Wydaje się, że w dłuższej perspektywie czasowej uatrakcyjnienie studiów i zwiększenie liczby studentów na polskich uczelniach miałoby zasadnicze znaczenie dla obrazu Polski w świecie. Jakie działania resort zamierza podjąć, aby zwiększyć liczbę studentów cudzoziemców, nie tylko pochodzenia polskiego, studiujących w Polsce? Jeżeli mamy do czynienia z takim trendem, to należałoby go wspomóc.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#BogdanKlich">Warto rozpocząć od podziękowań za materiały, które zostały przekazane - są one bardzo dobrze przygotowane i bardzo obszerne, a także za państwa wystąpienia, które rozszerzają naszą wiedzę. Muszę jednak wyrazić ubolewanie, że materiały otrzymaliśmy dopiero dzisiaj. Przy tak poważnym temacie, który był zaplanowany przez prezydium Komisji z wyprzedzeniem kilkumiesięcznym, poszczególne resorty powinny były dostarczyć te materiały do Sekretariatu Komisji Spraw Zagranicznych znacznie wcześniej. Najlepiej jest promować kraj poprzez to, co już jest wypromowane, co już jest w dorobku kulturalnym Europy czy świata. Tak Austriacy promują swoją kulturę i możliwości gospodarcze. Wtedy najłatwiej jest promować kraj bezinstytucjonalnie i przy ograniczeniu środków finansowych na promocję. Z analizy materiałów i informacji, które zostały nam przedstawione, wynika, że niestety, w dalszym ciągu promocja Polski za granicą jest obciążona dwoma poważnymi błędami. Po pierwsze, model promocyjny jest rozdrobniony i trzeba dopiero uciekać się do rozmaitych form i ciał koordynujących działalność różnych instytucji. Po drugie, w ślad za tym idzie rozdrobnienie środków finansowych, którymi można by było znacznie lepiej gospodarować, gdyby ten model był skonsolidowany. Trzecia wada tego modelu, która występuje zwłaszcza przy zmianach układu politycznego, to zaburzenie ciągłości. Chciałbym zilustrować te uwagi następującymi przykładami. Jeśli chodzi o ciągłość, Ministerstwo Kultury wreszcie wycofało się z błędnej decyzji o rozwiązaniu zespołu literackiego Instytutu Adama Mickiewicza. To jest sprawa sprzed kilku miesięcy. Składałem w tej sprawie interpelację. Dobrze się stało, że ministerstwo wycofało się z wcześniejszej decyzji. Niestety, wcześniejsza groźba rozwiązania zespołu, prowadzonego przez polskojęzycznego Niemca, człowieka z ogromnymi dokonaniami, i sytuacja, kiedy kilka osób z tego zespołu o równie ważnych dokonaniach otrzymało od ministra kultury promesę wypowiedzenia, niedobrze świadczy o ciągłości polityki kulturalnej. Mówię o tym wyłącznie dlatego, żeby przestrzec przed podobnymi sytuacjami w przyszłości. Ciągłość promocji polskiego dorobku za granicą jest sprawą ogromnie ważną. Drugi mój zarzut dotyczył rozdrobnienia. Jest oczywiste, że ciała, które działają w kraju, które są nadzorowane przez Ministerstwo Kultury, tzn. Instytut Adama Mickiewicza oraz Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie, w mojej ocenie prowadzą znakomitą działalność. Z kolei Ministerstwu Gospodarki podlegają cztery różne struktury, których sens działania równolegle jest pod znakiem zapytania. Po co Polskiej Organizacji Turystycznej placówki zagraniczne, skoro zadania te mogłyby realizować wydziały ekonomiczno-handlowe polskich ambasad? Jestem głęboko przekonany, że to byłoby właściwsze rozwiązanie. Jeżeli chodzi o instytuty polskie jako placówki Ministerstwa Spraw Zagranicznych, to jest pytanie, jak szybko będzie zrealizowany ten słuszny, przyjęty w 1999 r. program reformy polskiej dyplomacji kulturalnej za granicą, który sprawi, że środki na aparat urzędniczy tych instytutów będą ograniczone, ponieważ powinien on pełnić rolę impresaryjną.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#BogdanKlich">W moim przekonaniu struktura instytutów polskich powinna zmierzać w kierunku działalności informacyjno-impresaryjnej, a dysponować środkami finansowymi poprzez system grantów oraz zamówień na zewnątrz. Często wyspecjalizowana agencja zagraniczna znacznie lepiej wie o tym, jak wygląda rynek i jakie są możliwości promocyjne, aniżeli długo urzędujący za granicą w instytucie polskim urzędnik. Osobiście opowiadam się za modelem skonsolidowanym, w którym przepływy finansowe są maksymalnie skoordynowane, żeby racjonalniej gospodarować środkami finansowymi i aby uczynić z instytutów polskich rodzaj administracji zlecającej zadania na zewnątrz, ponieważ w ten sposób można za mniejsze pieniądze uzyskać lepsze efekty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#TadeuszSamborski">Podzielam pogląd, że źle się stało, iż ten materiał, który wymagał wysiłku wielu pracowników wszystkich resortów, trafił do nas w ostatniej chwili. Temat, który dziś podejmujemy, traktuję bowiem jako bardzo ważny. Tylko przy mniej ważnym albo nieważnym można by pozwolić sobie na to, żeby w ostatniej chwili przekazać materiał, licząc się z tym, że posłowie i tak go zapewne dokładnie nie przeanalizują. Aby mówić kompetentnie, szczerze, wszechstronnie, powinniśmy znać ten materiał. Niewątpliwie jest on interesujący, co mogę stwierdzić na podstawie pobieżnej lektury. Tylko na podstawie tego pobieżnego spojrzenia spróbuję sformułować kilka swoich myśli, ale przede wszystkim wyrażę poglądy wynikające z bezpośrednich doświadczeń, które są dla mnie bardziej wiarygodne i miarodajne. Szczególnie cenna wydaje mi się próba zdefiniowania obowiązków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w zakresie promocji, do których należy: - koordynacja współpracy resortów zaangażowanych w promocję Polski, - tworzenie ponadresortowych programów promocji Polski, - wyznaczanie kierunków politycznych promocji kraju, - reformowanie polskiego systemu promocji. Temat dzisiejszego posiedzenia sformułowany jako działania kształtujące obraz Polski w świecie, uwzględnia kontakty ze środkami masowego przekazu, działalność instytutów polskich, działalność ośrodków informacji turystycznej, nauczanie języka polskiego za granicą. W tym wyszczególnieniu brakuje mi działalności promocyjnej organizacji pozarządowych, które są aktywne w tej dziedzinie, i to z nie najgorszym skutkiem. Mam na uwadze Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, Stowarzyszenie Współpracy Polska - Wschód, Fundację Pomocy Polakom na Wschodzie i wiele innych instytucji i organizacji społecznych, które wzięły na siebie ciężar promowania Polski i problematyki polskiej. Brak również uwzględnienia samorządów. Każdy z państwa, kto przemierza Europę wzdłuż i wszerz, spotyka na tych trasach także delegacje samorządowe i ma możność zetknięcia się z różnego rodzaju przedsięwzięciami inspirowanymi przez urzędy marszałkowskie. W całokształcie spraw nie można tego pominąć. Materiał, który otrzymaliśmy, formułuje raczej aspiracje, zamierzenia. Zawiera zestawienie słusznych postulatów dotyczących tego, jak powinna wyglądać promocja. W tym sensie ten dokument jest bardzo interesujący. Prezentuje bowiem, co zamierza robić MSZ, jakie ma ambicje. Jest on w miarę obiektywny, poza fragmentem, który dotyczy instytutów polskich, gdzie zawarta jest zbyt duża doza samozadowolenia. W części, która dotyczy spraw stricte resortowych, jest to materiał postulatywny. Moim zdaniem, w materiale brakuje pewnej autorefleksji, spojrzenia krytycznego. Jednym tchem wymieniamy „Rok Polski w Austrii”, „Rok Polski w Szwecji”, Europalia, ale przecież każde z tych przedsięwzięć ma swoje reperkusje, zarówno pozytywne, jak i negatywne. Donosiła o tym prasa, sygnalizowali to posłowie, którzy widzieli różne potknięcia, często poważnej natury. O tym także należy rozmawiać, bo powinniśmy uczyć się na własnych błędach. Czasami pojawiały się wątpliwości co do tego, jakie treści promujemy, czy one uwzględniają nasze aspiracje narodowe, polską rację stanu. Trzeba mieć odwagę o tym mówić. Brak mi uwzględnienia w działaniach promocyjnych Polaków rozsianych po całym świecie. To jest 10–15 mln ludzi, których nie można pominąć.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#TadeuszSamborski">Polacy poza granicami kraju promują Polskę. Czynią to z wewnętrznego przekonania, powodowani głosem serca, rozsądku, ambicji narodowych, czasem także w sposób instytucjonalny. O promocji kraju możemy mówić, kiedy wyjściowe opinie o Polakach są neutralne. Nie możemy mówić o promocji, kiedy w danym kraju ukształtowany jest negatywny wizerunek Polaka. Wtedy powinniśmy mówić o przeciwdziałaniu negatywnym stereotypom. Takie sytuacje mamy także w najbliższym sąsiedztwie. O jakiej promocji można mówić na zachodniej Ukrainie, gdzie negatywny stereotyp Polaka prezentowany jest w podręcznikach szkolnych, w opowiadaniach przewodnika w każdym mieście, w rozmowach politycznych, a także w oficjalnych wypowiedziach? W takich sytuacjach należy raczej mówić o przeciwdziałaniu stereotypom. Kto ma temu przeciwdziałać? Oczywiście, tego zadania podejmują się Polacy, którzy tam żyją, niektórzy zrzeszeni w związkach, inni wspierani przez placówkę, która akurat nie rozumie aspiracji i ambicji tych Polaków i traktuje to jako pewien anachronizm. Takie sytuacje też są naszym udziałem i musimy mieć tego świadomość. Problematyka nauczania języka polskiego powinna być potraktowana jako odrębny temat. Z dużym uznaniem należy się odnieść do inicjatyw Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu. Ostatnio grupa posłów odbyła podróż studyjną do kilku krajów Europy Środkowowschodniej. Powinniśmy chylić czoła przed nauczycielami, którzy są delegowani do tych krajów. Wykonują oni ogromną pracę. To jest wspaniała misja. Z inicjatywy polskich nauczycieli i władz rumuńskich powstaje program „Dzieci Bukowiny”, którego celem jest wsparcie 9 najbiedniejszych polskich szkół. W tych wszystkich działaniach uczestniczy Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu, które bardzo dobrze realizuje swoje zadania. W tym kontekście pragnę wyrazić pewien niepokój. Otóż zanosi się na to, że dwie polskie szkoły we Lwowie, nr 10 i 24 będą zagrożone deorganizacją z powodu odejścia nauczycieli. Powód jest bardzo prozaiczny. W ciągu ostatniego roku odeszło z tych szkół 9 nauczycieli, bo ich pobory wynoszą 20–40 dolarów miesięcznie. Musimy zastanowić się, czy w interesie Polski nie leży nawet stworzenie systemu wspomagania tych nauczycieli, aby utrzymać te dwie ważne placówki. To także jest element polskiej racji stanu. Bardzo zauważalne są działania promocyjne realizowane przez Ministerstwo Gospodarki. To należy podkreślić z uznaniem. Gdziekolwiek bywamy za granicą, widać, że resort podejmuje wszelkie starania, aby polska gospodarka zaistniała i w miejscowych mediach, i w społecznościach lokalnych. Na zakończenie kilka zdań na temat działalności instytutów polskich. Może to wydać się pewnym nietaktem, ze względu na szacowne grono, które się dziś zebrało, ale uważam, że należy mówić o pewnych negatywnych zjawiskach. W materiałach znajduje się słuszny postulat, iż instytuty polskie w swojej działalności dostosowują się do specyfiki kraju lub regionu oraz oczekiwań odbiorców. Niestety, z moich doświadczeń wynika, że nie zawsze tak jest. Mogę podać następujący przykład. Otóż kiedy organizowaliśmy wspólnie pewne przedsięwzięcie, łączyliśmy wysiłki krajowe i instytutu polskiego. Na moje pytanie, dlaczego tak nieliczna jest publiczność w auli uniwersyteckiej, pani dyrektor instytutu odpowiedziała w sposób następujący: „Wie pan, jacy są Polacy. Przecież w sobotę wolą pojechać na działkę niż przyjść na imprezę”. To nie wskazuje na dostosowanie się ani do specyfiki kraju, ani do specyfiki myślenia polskiego.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#TadeuszSamborski">Nie jest trudno uzyskać opinię o działalności instytutów. Nie trzeba wcale prowadzić dogłębnych badań naukowych ani sondaży. Wystarczy, że pojawi się człowiek z kraju w ambasadzie i porozmawia z urzędującym ambasadorem. Jeśli wysocy urzędnicy ambasady mówią: „Wie pan, ten instytut to po prostu fasada. Pan nigdy nie zastanie tam nikogo z ważnych osób przed południem i po godz. 16.00”. Rozumiem, że wprowadzamy model impresaryjny, że może tam nikogo nie być, ale instytut musi żyć, wykazywać się jakąś aktywnością. Należy również podkreślić znaczenie czynnika ludzkiego w realizacji działań promocyjnych. Zwłaszcza dotyczy to dyrektorów wybieranych w trybie konkursu, których osobowość, zdolności organizacyjne i kreatywność są decydujące dla uzyskania właściwego poziomu i efektywności działań. Wydaje mi się, że niezwykle ważna jest kreatywność. To musi być ktoś rzutki, elastyczny, kto umie szybko coś zorganizować, a nie człowiek, który ma plan zatwierdzony przez wszystkie możliwe instancje. Sprawdzianem tych cech jest podjęcie inicjatywy w sytuacji wcześniej nieplanowanej. Podam państwu przykład. Przyjechałem do jednego z miast, w którym działa polski instytut, z wybitnym polskim zespołem. Pierwszego dnia zaproponowałem pani dyrektor, że mogłaby skorzystać z obecności tego zespołu, który miał tam być 9 dni. Usłyszałem w odpowiedzi, że nie ma na to środków. Powiedziałem, że zespół może wystąpić za darmo. Pani dyrektor odpowiedziała mi, że tak szybko nie jest w stanie tego zorganizować. To świadczy o tym, że zdolności kreatywne tej osoby są mierne. Dodam, że nie neguję potrzeby funkcjonowania instytutów. Po prostu wskazuję na, niestety, liczne przypadki instytutów będących w stanie „uśpienia”, nie przejawiających inicjatywy. Uważam, że tę sytuację należy zmienić. Założenia, które przedstawił pan minister, są słuszne, natomiast ich realizacja w wielu wypadkach nie jest adekwatna do oczekiwań Ministerstwa Spraw Zagranicznych i oczekiwań społeczności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#BogdanBłaszczyk">Chciałbym podziękować za piękne wystąpienia przedstawicieli rządu, którzy zapewne wiedzą, co to jest promocja, bo świetnie przedstawili nasz rząd i działania podejmowane przez poszczególne resorty. Moglibyśmy z tego posiedzenia wyjść i być w pełni zadowoleni i usatysfakcjonowani, gdyby nie fakt, że mamy świadomość, iż taki sielski obraz nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości. Nie wiem, dlaczego państwo nie mówiliście nam, posłom o kłopotach i trudnościach, jakie napotykacie. Dlatego to posłom przypadła rola, aby te braki obnażać i wykazywać. Ja nie jestem uspokojony państwa wystąpieniami i nie mam przeświadczenia, że wszystko idzie we właściwym kierunku. W modelu gospodarki planowej, centralistycznej nie przywiązywano zbytniej wagi do marketingu i promocji, bo wszystko można było z góry zaplanować. Niestety, nadal nie w pełni korzystamy z doświadczeń krajów, w których obowiązują zasady wolnorynkowe. Nadal nie wiemy, jaki procent nakładów trzeba przeznaczyć na promocję produktu, a jaki na jego powstanie. Śmiem twierdzić, że w naszej gospodarce te proporcje są zachwiane. Pani minister Małgorzata Okońska-Zaremba poinformowała, że nakłady na promocję w roku przyszłym nie będą znacząco wyższe niż w roku bieżącym. Jest to bardzo niepokojące. Komisja Gospodarki uchwaliła dezyderat skierowany do rządu, w którym wskazuje na konieczność zwiększenia nakładów lub choćby wyrównania środków, które w ostatnich latach zredukowano. Co jeszcze Sejm musi zrobić, żeby wskazać rządowi właściwy kierunek? Jak może promować Polskę ośrodek zagraniczny, jeżeli traci płynność finansową, zalega z rachunkami, jest niewypłacalny, grozi mu się odcięciem telefonów? To nie jest promocja Polski, lecz coś przeciwnego. Takie sytuacje się zdarzają; wiem to z autopsji. Nie są one korzystne z punktu widzenia obrazu Polski za granicą. Chciałbym odnieść się do kwestii modelu promocji. Przedstawiciel Ministerstwa Kultury poinformował, że na szczeblu wiceministrów kultury, spraw zagranicznych i gospodarki odbywają się regularne spotkania. Przekonajcie mnie państwo, że ten model jest wystarczający, że nie potrzeba w strukturach rządu żadnego sformalizowanego ośrodka koordynującego. Postrzegam tę sytuację w ten sposób, że między resortami toczy się rywalizacja o autorytet i wpływy w zakresie władzy i posiadania środków finansowych. Wydaje mi się, że koordynacja działań wynika raczej z konieczności zrozumienia pewnych działań niż z rozwiązań systemowych. To się przekłada w sposób zwielokrotniony na funkcjonowanie naszych placówek za granicą. Niedawno zapytałem obecnego na posiedzeniu grupy parlamentarnej polsko-niemieckiej ambasadora RP w Niemczech, czy i na ile czuje się koordynatorem działań tworzących wizerunek Polski w Niemczech. Odpowiedział mi wprost, że nie czuje się takim koordynatorem, bo co prawda sporadycznie i okazjonalnie odbywają się spotkania różnych jednostek, ale w zasadzie ambasador nie ma żadnej mocy sprawczej ani wpływu na koordynację działań. Nie zgodziłbym się z postulatem posła Bogdana Klicha, że zadania przedstawicielstw zagranicznych Polskiej Organizacji Turystycznej mogłyby przejąć wydziały ekonomiczne ambasad. Sądzę, że materia jest tak złożona, iż wymaga specjalizacji i fachowości. Myślę, że jeden człowiek nie może się znać na wszystkich działach gospodarki. Dorobek i doświadczenie polskich ośrodków informacji turystycznej jest tak duże, że zastąpienie ich pracowników jakimś urzędnikiem w ambasadzie nie załatwi sprawy.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#BogdanBłaszczyk">Zgadzam się z posłem Tadeuszem Samborskim, że pomijamy w swoich rozważaniach samorządy. Myślę, że wadliwie jest skonstruowana ustawa o Polskiej Organizacji Turystycznej, bo określa zadanie POT wyłącznie jako inspirowanie powstawania ośrodków, które powinny być w gestii regionów. Myślę, że takich narzędzi ministerstwo nie ma i pozbawia się wpływu na koordynację działań całych regionów Polski w dziedzinie działań promocyjnych w każdej sferze gospodarki. Ostatnio uczestniczyłem w dyskusji, z której dowiedziałem się, jak państwo pozbawiło się jakiegokolwiek wpływu na majątek PTTK. Tak szczytne cele, jak budowa schronisk młodzieżowych, zapewnienie taniej turystyki, budzenie miłości do kraju, ta organizacja pozarządowa niegdyś realizowała. Wtedy była jednak pod przemożnym wpływem państwa i dotowana przez państwo. Dostała olbrzymi majątek, została uwłaszczona i teraz z przerażeniem słuchamy, co się z tym majątkiem dzieje. Polskie dzieci wyjeżdżają na kolonie i obozy do Chorwacji, a nie w polskie Tatry. Notabene okazuje się, że siedzą 2 tygodnie zamknięci w internacie, bo się boją, ponieważ młodzież zdemoralizowana wojną bije polskie dzieci. Polskie schroniska są wykorzystywane komercyjnie, dzierżawione. Odbywa się to bez jakiegokolwiek powiązania z polityką regionalną. Gospodarze tych terenów nie są zainteresowani tym, by poprawić konkurencyjność schronisk poprzez obniżenie podatków. Państwo zdjęło z siebie obowiązek zainteresowania się tą kwestią. Tymczasem na stronie internetowej Ministerstwa Gospodarki można zobaczyć, że PTTK otrzymuje granty. Uważam, że bardzo dużo jest do zrobienia, zarówno w zakresie koordynacji, jak i wpływu na kształtowanie obrazu Polski za granicą, a także wpływu na pewne działy gospodarki, choćby na turystykę krajową. Pobieżna lektura materiałów wskazuje na to, że brak jest metodologii i narzędzi badawczych dokonywania analizy skuteczności działań promocyjnych. Jak długo będziemy skuteczność mierzyć liczbą imprez, wydanych książek, zamieszczonych w prasie artykułów? Statystyka oczywiście jest ważna, ale przypomina dawny system sprawozdawczości, kiedy to dane bierze się czasami „z sufitu”, żeby uwiarygodnić u przełożonego, niekiedy oddalonego o setki kilometrów, swoje działania lub potrzebę istnienia. Obrazu, jaki wyłania się z tych zestawień, nie można odnieść do niczego - ani do wzorców zagranicznych, ani do sytuacji z poprzedniego roku. Można posłużyć się rozmaitymi liczbami, które zawsze będą nie do podważenia, bo nie do sprawdzenia. Nie ma narzędzi, którymi operowałby Główny Urząd Statystyczny. Wtedy można by sprawdzić, jakie efekty daje poszczególny dział gospodarki w kształtowaniu dochodu narodowego, jak to się ma do innych wskaźników. Żeby moja wypowiedź nie była wyłącznie negatywna, powiem, że daje się zauważyć nową dynamikę w działaniach promocyjnych Ministerstwa Gospodarki i Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Można dostrzec pewną kreatywność i duży wysiłek ludzi, którzy wnieśli wiele nowych pomysłów. Wydaje mi się, że na posiedzeniach komisji sejmowych powinniśmy analizować raczej te dziedziny, w których występują braki i radzić, co i jak poprawić, bo w przeciwnym wypadku będziemy prawić sobie komplementy, a sytuacja pozostanie bez zmian.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JanChaładaj">Chciałbym odnieść się do kilku problemów, ale zacznę od uwagi generalnej. Musimy mieć świadomość szczupłości środków budżetowych przeznaczonych na promocję. W gospodarce niemieckiej na każdą markę eksportu przypada 27 fenigów na jego promocję. W naszym przypadku środki przeznaczone na promocję eksportu wynoszą 0,07 marki. Jeżeli w gospodarce występuje taka sytuacja, to rozmowy, które dziś prowadzimy, dotyczące tego, kto i co powinien, są niejako zamiast. Sprawa wymaga bowiem regulacji generalnej. Każda z dziedzin, o których mówiliśmy - i nauka języka polskiego, i promocja kultury polskiej, gospodarki czy turystyki, musi być rozpatrywana w kontekście ubóstwa, w którym te sfery funkcjonują. Niezależnie od tego, czy powołalibyśmy pięćset struktur, czy jedną, skutek - podejrzewam - byłby taki sam ze względu na ograniczenia budżetowe. Z uwagą wysłuchałem tej części wypowiedzi posła Tadeusza Samborskiego, która dotyczyła problemów mentalnych. Uważam, że działalność na rzecz promocji Polski, czyli działalność w dyplomacji, w tym dyplomacji gospodarczej, kulturalnej, to posłannictwo. Ludzie zajmujący się tą problematyką to powinna być grupa wyselekcjonowanych osób, nie tylko z punktu widzenia znajomości języka. Powinni to być ludzie, którzy już wsławili się w upowszechnianiu czegoś na terenie kraju. Nie ma pracownika dyplomacji, który nie jest egzemplifikacją swojego kraju. W bezpośrednich kontaktach międzyludzkich dokonuje się codzienna promocja Polski. Nie działa to dobrze. Mówił o tym poseł Tadeusz Samborski. Nadal dobór kadr nie jest najwłaściwszy. Nie zawsze na placówkę wyjeżdża ten, kto powinien. Najwięcej skarg dotyczy sposobu przyjęcia przez konsula, braku zainteresowania się daną sprawą polskiego radcy handlowego czy innego pracownika. Zmiany w tym obszarze nie wymagają inwestycji. Druga moja uwaga dotyczy problemu koordynacji. Opowiadam się za tym, żeby sprawy promocji zagranicznej koordynował jeden resort. Jest to bardzo trudne, bo jak państwo wiedzą, Polska jest krajem „resortowym”. Często nie udaje się skoordynować działań ministerstw wewnątrz kraju, a cóż dopiero mówić o działaniach za granicą. Bardzo idealistyczna propozycja posła Bogdana Klicha, żeby jedna placówka realizowała wszystkie cele, jest nie do zrealizowania. Być może wynika to z podejścia resortowego również Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Niekoniecznie trzeba być właścicielem jakiejś struktury, żeby koordynować jej działania. Trzeba odróżnić zarządzanie administracyjne od nadzoru merytorycznego. Takie upoważnienia we wszystkich ustawach, które dotychczas funkcjonują, MSZ posiada i powinno być siłą sprawczą tego typu koordynacji. Sprawy traktatowe w większości krajów świata zakończyliśmy. Zainteresowania dyplomatów w naturalny sposób przenoszą się w sferę promocji. Taka powinna być inspirująca rola resortu spraw zagranicznych. Niekoniecznie trzeba posiadać na własność ośrodki kultury polskiej, żeby nimi zarządzać. Niekoniecznie trzeba być zarządzającym Polską Organizacją Turystyczną, żeby koordynować jej działalność i być właścicielem wydziałów ekonomiczno-handlowych, żeby pełnić wobec nich funkcję koordynatora.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JanChaładaj">Apeluję o to, żeby ekonomizacji Ministerstwa Spraw Zagranicznych towarzyszyło podniesienie wiedzy poszczególnych pracowników również w innych dziedzinach, co oznacza pewien uniwersalizm. Współczesny dyplomata to powinien być uniwersalny reprezentant Polski wspomagający się poszczególnymi instytucjami i organizacjami, które działają na danym terenie. Bardzo wysoko oceniam pomysł dostosowania polskiej struktury promocji turystyki do europejskich standardów i stworzenie narodowej organizacji, która w imieniu rządu realizuje bardzo specyficzną, marketingową działalność, która niewiele ma wspólnego z dyplomacją i trudna jest do realizacji. Turystyka to jeden z niewielu produktów, z którym trzeba dotrzeć do indywidualnego klienta. To jest zatomizowana forma działalności, która nie ma nic wspólnego z działalnością wydziałów ekonomiczno-handlowych, bo te z natury rzeczy mają oddziaływać na organizacje rządowe i gospodarcze krajów swojego urzędowania, czyli na podmioty gospodarcze. Działalność ośrodków informacji turystycznej skierowana jest do indywidualnych odbiorców. Jest to połączenie funkcji ośrodka informacji z organizacją wszelkich działań promocyjnych. Wiele lat pracowałem w tej dziedzinie i nie było wówczas tak wspaniałych działań zagranicznych, jakie realizuje teraz Polska Organizacja Turystyczna. Większość środków napływa z zewnątrz, co jest ważne w kontekście postulatu, że trzeba pozyskiwać środki z rynku przebywania. Być może jest to najbardziej wyrafinowana forma promocji Polski, mianowicie promowanie kraju za pieniądze kontrahentów zagranicznych. Mam jedną uwagę odnośnie do materiału dotyczącego Polskiej Izby Turystyki. Wyeksponowałbym turystykę dzieci i młodzieży. To jest grupa bardzo mobilna turystycznie, chętnie odwiedzająca świat. Myślę, że jest to promocja Polski w świadomości przyszłych dorosłych obywateli Europy i świata. Trudno mówić, że posiadamy wysokiej klasy bazę dla ludzi dorosłych, dla biznesu, ludzi opiniotwórczych, ale na pewno dysponujemy wspaniałą bazą dla dzieci i młodzieży.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JerzyWenderlich">Ten temat jest na tyle ważny, że jak długo jestem posłem, a jest to już dziesiąty rok, zawsze dwie komisje sejmowe czują się w obowiązku taką debatę przeprowadzić. Mam na myśli Komisję Spraw Zagranicznych i Komisję Kultury i Środków Przekazu, którą kieruję. W tej kadencji jeszcze takiego posiedzenia nie zwołałem, ponieważ nie mam pomysłu na puentę. Zawsze rozprawiamy na ten temat w kategoriach pewnej idei, debata ma charakter seminaryjny. Najczęściej stawiamy diagnozy, które są trafne, tylko bez przejrzystych konkluzji i bez sformułowania recepty. Często mówimy, że jeśli chodzi promocję Polski w świecie, nie ma naszej permanentnej obecności w instytutach kultury, gdzie ta promocja powinna odbywać się na co dzień. Są to jedynie fajerwerki, które trwają kilka dni. Jeśli chodzi o naszą obecność za granicą, często jej jedynym śladem jest szyld instytutu w danym kraju. Inny problem to powoływanie kadr dla tych instytucji. Mówiliśmy o przejrzystych kryteriach, o tym, kto byłby osobą godną reprezentowania polskiej kultury. Może jakiś zręczny happener, niekoniecznie z kolczykiem w uchu, ale to powinien być bardziej happener niż teoretyk, ponieważ on byłby w stanie pokazać Polskę w widoczny, a nie sztandarowy sposób. Tymczasem nie dopracowujemy się takich ludzi. Polityka kadrowa w dalszym ciągu jest dosyć przypadkowa. Gdybym na tym zakończył wątek polityki kadrowej, to z całą pewnością byłby to wywód seminaryjny, ale ja odwołam się do przykładów. Kilka lat temu, kiedy Wisława Szymborska otrzymała nagrodę Nobla, w jednym z instytutów kultury widziałem plakat informujący o imprezie, podczas której czytano wiersze Szymborskiej. Plakat informował o imprezie, która odbyła się w listopadzie, a wisiał jeszcze w styczniu następnego roku. Okazuje się więc, że personelowi tego instytutu nie starczyło fatygi, żeby zlikwidować ślad tego, co było, nie mówiąc o tym, żeby informować, co będzie. Kolejny przykład dla wsparcia tezy o przypadkowości kadr, które angażowane są do instytutów. Otóż w stolicy jednego z krajów, na kontaktach z którym bardzo nam zależy, prezentowany był utwór Krzysztofa Pendereckiego „Siedem bram Jerozolimy”. Osoba odpowiedzialna za promocję kulturalną Polski w tym kraju powiedziała, że nie będzie uczestniczyć w tym koncercie, ponieważ nie lubi Pendereckiego. Jeśli takie osobiste kryterium towarzyszyć ma promowaniu kultury, potwierdza to tezę, iż te kadry rzeczywiście nie są dobierane w sposób przejrzysty, czytelny i dający efekty. Bardzo dobre kontakty nawiązują za granicą samorządy. Uwzględniając kontakty pomiędzy gminami, miastami, regionami, promocja Polski za granicą mogłaby być bardziej efektywna. Dyplomaci często informują mnie o tym, że działacze samorządowi, którzy wyjeżdżają za granicę, mają trudności językowe i przez to ich działalność nie jest dostatecznie efektywna. Pojawia się problem koordynacji działań realizowanych przez samorządy, polskie instytucje kultury i inne resorty. Poseł Jan Chaładaj mówi o koordynacji tych działań przez jeden resort. Uważam, że to się nie uda. Nie wierzę, że inne resorty włączą się w te przedsięwzięcia i będą chciały działać w cieniu, skoro splendor przypadnie jednemu resortowi. To powinien być zespół międzyresortowy, który weźmie odpowiedzialność za promocję nie tylko kultury, ale całego kraju.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#JerzyWenderlich">Myślę, że posunięciem się o krok do przodu jest obecność przedstawicieli Ministerstwa Gospodarki, ponieważ na poprzednich posiedzeniach mówiliśmy o konieczności wzięcia odpowiedzialności za promocję kraju przez inne resorty, ale przedstawicieli innych resortów niż MSZ czy Ministerstwa Kultury nie było. Gdybyśmy chcieli skończyć z seminaryjnością tego rodzaju debat, powinniśmy skończyć diagnozować i powołać zespół międzyresortowy, który przygotowałby leksykon działań, zarys metodologii i zastanowiłby się nad tym, co trzeba uczynić, żeby martwe ściany ożywić wspólnymi siłami, a nie siłami jednego resortu czy seminaryjnym plonem debat w komisjach sejmowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#BogdanKlich">Zabieram głos ponownie, ponieważ zaniepokoiła mnie wypowiedź posła Tadeusza Samborskiego. W wypowiedzi pana posła było tak dużo negatywnych opinii na temat funkcjonowania sieci instytutów polskich, że można by wysnuć tezę przeciwną, niż na szczęście sformułował poseł Tadeusz Samborski, tzn. że sieć instytutów polskich jest nieuzasadniona. Na szczęście poseł Tadeusz Samborski nie stawia takiej tezy. Warto pamiętać, że kraj taki jak Polska, który wkrótce znajdzie się w Unii Europejskiej, nie może pozwolić sobie na to, żeby nie mieć wyspecjalizowanej dyplomacji kulturalnej. Sieć instytutów polskich jest takim pomysłem, który tę potrzebę realizuje. W innych krajach także doszło do specjalizacji w zakresie dyplomacji kulturalnej. Pamiętajmy także o dokonaniach instytutów polskich w różnych miejscach na świecie. W tej chwili przypominam sobie osiągnięcia Instytutu Polskiego w Budapeszcie przed kilkoma laty i wystawę „Budapeszt - Warszawa” i dokonania Instytutu Polskiego w Rzymie w ciągu ostatnich kilku lat, spotykające się ze znakomitą recepcją ze strony odbiorców. Trzeba również pamiętać o trudnościach w odbiorze „produktu kulturalnego”, na które napotykają znacznie bogatsze instytucje kulturalne, placówki innych krajów, jak np. Instytut Francuski. Otóż Instytut Francuski działający w Krakowie ma obecnie wielokrotnie mniejsze audytorium niż miał w latach 70. i 80. Po prostu są inne sposoby docierania do kultury francuskiej. Nie trzeba gdzieś chodzić, wystarczy usiąść przed telewizorem albo połączyć się z Internetem. Zmieniła się sytuacja i to jest pewne usprawiedliwienie dla sytuacji, gdy jest mała frekwencja na imprezach organizowanych przez instytuty polskie. Powtórzę tezę, którą sformułowałem na początku, prosząc Ministerstwo Spraw Zagranicznych o jej poważne rozpatrzenie. Uważam, że należałoby jak najszybciej zrealizować plan, który został przyjęty w 1999 r., niezależnie od tego, który rząd go przyjął. Moim zdaniem jest to dobry plan, który obecnie jest realizowany w 1/5, ponieważ 4 instytuty na 20 funkcjonują według nowego modelu. Chciałoby się widzieć 20 albo więcej instytutów funkcjonujących według nowego modelu, tzn. dokonywania oszczędności na środkach stałych, a przekazywania większej puli środków na działalność programową, a także ograniczania infrastruktury na rzecz większej aktywności, operatywności i korzystania z usług na zewnątrz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JerzyJaskiernia">Zamykam debatę i proszę ministra Andrzeja Byrta o ustosunkowanie się do problemów poruszonych przez państwa posłów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#AndrzejByrt">Niech mi będzie wolno podziękować tym paniom i panom posłom, którzy byli uprzejmi uczestniczyć w całym posiedzeniu, wysłuchali naszych prezentacji i mam nadzieję - usłyszą odpowiedzi na sformułowane pytania. Nasza uwaga koncentruje się na trzech podstawowych kwestiach. Pierwsza dotyczy struktury instytucji publicznych, które zajmują się promocją, prezentując wobec świata pożądany obraz Rzeczypospolitej, przez co również rozumiemy zwalczanie negatywnych stereotypów, co zazwyczaj jest oczyszczaniem przedpola, żeby można było budować pozytywny wizerunek kraju. W wypowiedziach panów posłów zarysowały się koncepcje dwóch modeli. Część osób mówiła o potrzebie koordynacji, inni wskazywali na to, że stosujemy jakoby modele postsocjalistyczne, które nie brały pod uwagę potrzeby bardziej elastycznego, bardziej dopasowanego do rzeczywistości zdecentralizowanego modelu. Zacznę od odpowiedzi na pytanie posła Mariana Piłki, bo rozpoczynając debatę sformułował tę kwestię chyba najbardziej dobitnie, twierdząc, iż spotkania, o których wspomniał minister Rafał Skąpski, są jak gdyby nieformalne czy wręcz towarzyskie. To nie są spotkania nieformalne ani towarzyskie. Są to formalne spotkania wiceministrów siedzących dziś przed państwem. Sporządzane są odpowiednie protokoły, które są reakcją na wytyczne sformułowane przez ministrów odpowiedzialnych w zakresie branżowym za określone rodzaje polityki, a koordynację nad nimi, zgodnie ze stosownymi przepisami ustaw, sprawuje minister spraw zagranicznych. Kolejnym spotkaniom przewodniczą poszczególni ministrowie, kładąc nacisk na tematykę, która im podlega. Nawiązuję do wypowiedzi posła Bogdana Klicha, który przedstawił propozycję - konsolidacja zamiast rozdrobnienie. Gdybyśmy wyobrazili sobie, że Agencja „Pro Polonia” inkorporuje Polską Organizację Turystyczną, Instytut Adama Mickiewicza, instytuty polskie za granicą, wydziały ekonomiczno-handlowe ambasad, aby zadośćuczynić postulatowi: konsolidacja zamiast jakoby rozdrobnienie, to zapewne usłyszelibyśmy ze strony niektórych z państwa posłów, iż rząd obecny konsoliduje na modłę socjalistyczną służby zajmujące się promocją Polski. To jest nieprawda. Respektujemy realia, w których musimy działać, respektujemy konstytucyjnie zapisaną specjalizację poszczególnych ministerstw. Respektujemy również zasadę, że koordynacyjną rolę w zakresie reprezentacji polskich interesów, w tym również politycznych, gospodarczych, kulturalnych, sprawuje minister spraw zagranicznych. Oczywiście nie oznacza to, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych będzie realizowało wszystkie te zadania, bo specjalistyczne gremia są usytuowane w stosownych ministerstwach. Wszystkie one, na miarę środków, którymi dysponują, realizują te cele. Zgadzam się z opinią, że środki, jakimi dysponujemy, są skromne. Parlament może je zwiększyć. My postulujemy większe kwoty, a otrzymujemy takie, a nie inne, zwykle po długiej batalii. Wydatkujemy te środki najlepiej jak potrafimy. Poseł Bogdan Błaszczyk wspomniał o tym, że podajemy jakieś liczby, starając się przedstawić skuteczność naszych działań, a nie posługujemy się danymi GUS, które byłyby wiarygodne.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#AndrzejByrt">Otóż stosujemy pomiary, które również są wykorzystywane przez inne międzynarodowe instytucje tego typu, w tym również rządy takich państw, jak: Austria, Francja, Republika Federalna Niemiec czy Stany Zjednoczone. Jednym z elementów branych pod uwagę jest intensywność relacji w mediach, bo to dla wielu ludzi jest źródłem wiedzy o świecie. Wracam do pytania posła Mariana Piłki. Otóż to, co określił pan mianem nieformalnych, towarzyskich spotkań, przybierze postać tzw. rady promocji, której funkcjonowanie nie będzie się niczym różniło od funkcjonowania obecnego zespołu na szczeblu wiceministrów. Rada promocji będzie składała się z ministrów, których zastępcy wypowiadali się dziś przed Komisją. Prawdopodobnie zastępcy, ze zlecenia swoich ministrów będą regularnie się spotykać i wytyczać priorytety dla promocji Polski, rozpisane następnie na programy promocji politycznej, gospodarczej, kulturalnej, turystycznej, językowej, naukowej, z uwzględnieniem programu, który nie wkracza w kompetencje rządu i jego organów, dotyczącego współpracy organizacji pozarządowych i samorządów z partnerami zagranicznymi. Samorządy są partnerami zarówno polskich ośrodków informacji turystycznej za granicą, jak i polskich instytutów kultury. Są również samodzielnymi podmiotami. Przypominam, że 6 województw otworzyło swoje przedstawicielstwa przy Komisji Europejskiej w Brukseli. Jedna z ważnych polskich organizacji rolniczych także otworzyła swoje przedstawicielstwo w Brukseli i będzie niezależnym podmiotem mogącym przedstawiać pozytywny obraz polskiego rolnictwa, które jest otwarte na różne pomysły, np. na reformę zmierzającą w kierunku zwiększenia roli rolnictwa ekologicznego. Model promocji prawdopodobnie pozostanie niezmieniony. Mamy nadzieję, że w miarę poprawy sytuacji budżetowej na ten cel będzie można przeznaczyć większe środki. Jeśli chodzi o instytuty polskie, ich dyrektorzy są wybierani w drodze konkursu. Są to ludzie, którzy zajmowali się profesjonalnie oryginalną prezentacją kultury polskiej, w tym również języka polskiego. Zakładam, że panowie posłowie zetknęli się bezpośrednio z przypadkami, o których była mowa. Prosimy o sygnały niezwłocznie. Wówczas wyciągniemy z tego konsekwencje. To są raczej przypadki indywidualne, które mogą się zdarzyć, podobnie jak informacja, która mnie zaskoczyła, iż ambasador RP w Republice Federalnej Niemiec nie czuje się koordynatorem polityki prowadzonej przez różne polskie instytucje w tym kraju. Byłem prawie 6 lat ambasadorem RP w Niemczech i czułem się koordynatorem tej polityki. Mam nadzieję, że realizowałem te zadania nie najgorzej. Ambasador jest koordynatorem polityki i jeśli ambasador Jerzy Kranz do tej pory nie czuł się takim koordynatorem, to - mam wrażenie - będzie musiał się poczuć. Ambasador ma do dyspozycji wszystkie instrumenty potrzebne do koordynacji, najpierw przekonywanie, ale są również instrumenty formalne, np. możliwość nakazania wykonywania określonych poleceń. Poseł Tadeusz Samborski wspomniał również o braku oceny Polonii. Wypowiedziałem opinię, że my wszyscy jesteśmy ambasadorami Rzeczypospolitej. W dniu wczorajszym widzieliście państwo zapewne w telewizji sprawozdanie z Pułaski Day w Nowym Jorku, jednej z największych imprez w Stanach Zjednoczonych. W tej imprezie uczestniczyli zarówno ambasador RP, konsul generalny, przedstawiciele instytutu polskiego i organizacji turystycznej, a ta ogromna polonijna feta czyni dla Polski wiele dobrego.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#AndrzejByrt">Nie my to organizujemy i finansujemy, ale rząd RP, poprzez udział swoich dyplomatów, w pełni popiera tę inicjatywę i nadaje temu bardzo oficjalny charakter, z powagą traktując środowiska polonijne. Dodam, że w niektórych krajach środowiska polskie muszą konfrontować się z bardzo wrogim nastawieniem swojego otoczenia do Polski i Polaków. Wspomniany przez posła Bogdana Klicha projekt modyfikacji struktur postępuje. Nie jest tak, że być może z powodu niechęci tylko w 1/5 instytutów zostały przeprowadzone zmiany. Po prostu, aby przejść z obecnej formuły funkcjonowania instytutów polskich mających swoje budynki, których jesteśmy albo właścicielami, albo dzierżawcami, trzeba rozwiązać istniejące stosunki prawne. Dla przykładu powiem, że w przypadku Instytutu Polskiego w Berlinie kontrakt wygasa w 2013 r. Teraz zakończyliśmy negocjacje, w wyniku których okres ten został radykalnie skrócony i za półtora roku kontrakt zostanie rozwiązany. Wtedy będziemy mogli przejść do formuły impresariatu. Regulacja statusu prawnego tych jednostek trochę potrwa. Z drugiej strony chcę wyraźnie podkreślić, że będzie nam zależało na tym, aby w państwach wschodnich, gdzie mieszkają Polacy, którzy się tam urodzili, nie było impresariatów, tylko domy polskie, do których ci ludzie będą mogli przychodzić. Formuła impresariatu została eksperymentalnie wprowadzona w Mińsku i Kijowie, ponieważ chcieliśmy mieć szansę sprawdzenia, w jakim zakresie możliwe będzie zrealizowanie również na Wschodzie koncepcji impresariatu. Odpowiadam posłowi Bogdanowi Klichowi, że plan z 1999 r. jest i będzie realizowany. Uważamy, że nie można zrealizować koncepcji przedstawionej przez jednego z panów posłów, aby agendy zagraniczne Polskiej Organizacji Turystycznej zostały przejęte przez ambasady. Otóż polskie ośrodki informacji turystycznej działają trochę jak agencja komercyjna. Muszą podejmować działania, które są niemożliwe do podjęcia przez ambasadę. Przypomnę, że największy europejski bal prasy z udziałem 4 tys. dziennikarzy, z udziałem prezydenta, zorganizował Ośrodek Informacji Turystycznej w Berlinie. To była operacja sięgająca kilkuset tysięcy marek. Te działania miały w znacznej mierze charakter komercyjny, handlowy. Tego nie mogą prowadzić placówki dyplomatyczne, czynią zaś w sposób fachowy ośrodki informacji turystycznej. Powstanie Agencji „Pro Polonia” pozwoli zadośćuczynić postulatowi koordynacji i konsolidacji wszędzie tam, gdzie ona jest możliwa. W obszarze gospodarczym do tej pory były paralelne piony, jeden zajmował się przyciąganiem inwestycji zagranicznych do Polski, drugi promował eksport polskich towarów i usług. Propozycja ich połączenia jest realizacją postulatu racjonalizacji wydatków i ich scalenia wszędzie tam, gdzie to jest możliwe. Ten model być może wymaga jeszcze pewnych drobnych modyfikacji, które - jestem przekonany - zostaną wkrótce zrealizowane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#JerzyJaskiernia">Proszę ministra Tomasza Gobana-Klasa o zareagowanie na pytania posłów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#TomaszGobanKlas">Przede wszystkim dziękuję panom posłom, którzy pozytywnie ocenili starania Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu w dziedzinie upowszechniania znajomości języka polskiego w świecie. Cieszę się, że przedstawiono obserwacje, iż te starania zależą od publicznych środków finansowych, które są ograniczone. Gdyby było tych środków więcej, na pewno skala działań była większa, mimo różnych trudności natury politycznej czy prawnej. Odpowiem na pytanie posła Mariana Piłki, który słusznie zauważył, że zainteresowanie studiami w Polsce będzie rosło. Być może będą nawet niespodziewane kłopoty z tego powodu, bo po wejściu do Unii Polska stanie się jeszcze bardziej atrakcyjnym terenem studiów zagranicznych. Obecnie działalność w tym zakresie jest rozwijana. Nie wymienialiśmy tego w sprawozdaniu, ponieważ są to głównie działania autonomicznych uczelni w Polsce. Uczelnie państwowe i niepaństwowe podejmują różne starania, niepaństwowe na własny rachunek, państwowe z pewną pomocą państwa. Rola ministerstwa może tylko polegać na pomocniczości, wzmacnianiu, kierowaniu skromnych środków finansowych do tych szkół, ale głównie na tym, żeby tę sprawę podejmować i to czynimy. Co do niepokoju posła Tadeusza Samborskiego o szkoły we Lwowie, obiecuję, że zajmiemy się sprawą i zastanowimy, co można zrobić. Jest praktyka pomocy finansowej lektorom. Być może w tej sprawie takie możliwości się znajdą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JerzyJaskiernia">Proszę ministra Rafała Skąpskiego o udzielenie odpowiedzi na pytania posłów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#RafałSkąpski">Dziękuję za wszystkie wypowiedzi. Zostały one odnotowane i będziemy z nich korzystać przy dalszych naszych pracach. Koordynacyjna rola Ministerstwa Spraw Zagranicznych była dziś bardzo widoczna. Minister Andrzej Byrt jako pierwszy wprowadzał do dyskusji i jako pierwszy odpowiadał na pytania. Mógł więc odpowiedzieć na zdecydowaną większość pytań, wątpliwości i uwag zabierających głos posłów. Spróbuję odpowiedzieć na kilka pytań czy spraw, które w wypowiedziach moich przedmówców zostały pominięte. Oczywiście, ma rację poseł Bogdan Klich mówiąc, że najłatwiej promować to, co wypromowane i poprzez to, co jest już znane, ale nie jest tak, że Austria promuje wyłącznie poprzez muzykę, gdyż także ma sieć instytutów kultury, a 13 września br., w Warszawie otwierała nową ogromną siedzibę, by w ten zinstytucjonalizowany sposób promować swoją kulturę. Jeśli chodzi o pana wypowiedź dotyczącą Instytutu Adama Mickiewicza w związku z koniecznymi redukcjami i etatów, i kosztów działania Instytutu, rzeczywiście najbardziej spektakularna i głośna była sprawa zespołu literackiego. Pragnę jednak poinformować, że Instytut musiał na początku br. zredukować niemal o połowę stan zatrudnienia, jak również ograniczyć wydatki na koszty osobowe. Nie tylko poprzedni dyrektorzy Instytutu, ale także duża część pracowników miała płace znacznie przekraczające wynagrodzenie parlamentarzysty etatowego. Nowy dyrektor ograniczał wydatki na różnego rodzaju zespoły, np. filmowy, zajmujący się muzyką, a także na zespół literacki. Nie jest tak, że zespół przestał pracować. Jego członkowie funkcjonują cały czas w Krakowie. Poseł Tadeusz Samborski słusznie zwraca uwagę na konieczność kontaktów ze środkami masowego przekazu w krajach, w których prowadzona jest promocja. W tym celu, przed każdym większym wydarzeniem staramy zapraszać do Polski dziennikarzy z tych krajów, by z wyprzedzeniem informowali o życiu kulturalnym w Polsce i o wydarzeniach, które w ich kraju będą się odbywały. Słuszna była uwaga pana posła w sprawach Polonii. Ministerstwo Kultury w sprawach Polonii ma mniejsze zadania niż Ministerstwo Spraw Zagranicznych czy instytucje pozarządowe. Przede wszystkim zwracamy się ku obywatelom tych państw, w których kulturę polską promujemy. Nasi rodacy są obywatelami tych krajów, więc w tym sensie i do nich adresujemy nasze działania, choć zupełnie inaczej postępujemy na Ukrainie, Białorusi, gdzie ta oferta kulturalna jest przygotowywana i realizowana we współpracy z organizacjami polonijnymi. Jeśli chodzi o udział samorządów, chcę poinformować, że prezentacja „Roku Polskiego w Szwecji” opiera się głównie na współpracy samorządów. 16 urzędów marszałkowskich współpracuje z nami i poprzez zespół koordynujący będzie realizowany „Rok Polski w Szwecji”, jako prezentacja poszczególnych regionów polskich. Jeżeli chodzi o potknięcia, myślę, że w odniesieniu do Austrii i Hiszpanii o sukcesach i porażkach będziemy mówili, kiedy ten rok się zakończy. Poczekajmy, żebyśmy mogli dokonać bilansu w sposób całościowy. Poseł Bogdan Błaszczyk mówił o braku metodologii i narzędzi badawczych co do skuteczności naszej działalności.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#RafałSkąpski">Oczywiście problemem jest rzetelne zbadanie skuteczności działań. Badania, które moglibyśmy za kilka miesięcy przeprowadzić w Austrii czy Hiszpanii, są bardzo drogie. Znam uwarunkowania prowadzenia takich badań. Nie wiem, czy będzie nas na to stać. Niech za przykład skuteczności naszych działań świadczy wypowiedź dyrektora instytutu austriackiego. Na konferencji prasowej, którą zorganizowaliśmy w związku z półmetkiem promocji, dyrektor powiedział, że do niedawna twórcy austriaccy interesowali się wyjazdami do Włoch, Niemiec, Francji, a związku z „Rokiem Polskim w Austrii” w tej chwili chcą przyjeżdżać do nas. Zadałem pytanie: „Co to znaczy do nas?”. Usłyszałem w odpowiedzi: „Do nas, do Polski”. To mówi Austriak, który już w jakimś sensie utożsamia się z naszym krajem, z naszą kulturą. Panie pośle, chcę przyjąć, że pana wypowiedź o danych „z sufitu” była wypowiedziana w ferworze dyskusji. W Instytucie Adama Mickiewicza mamy wszystkie kopie publikacji prasowych, jakie ukazały się i w Austrii, i w Hiszpanii. Można je policzyć. Mam nadzieję, że odpowiadają liczbie podanej w naszych dokumentach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy pan minister Janusz Kaczurba zechciałby odnieść się do pytań?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#JanuszKaczurba">Przede wszystkim chciałbym podziękować zarówno za pozytywne, jak i krytyczne komentarze na temat promocji gospodarczej. Agencja „Pro Polonia” w intencji rządu będzie powołana drogą ustawy, a więc pozwoli to posłom i senatorom na zostawienie swojego trwałego śladu w brzmieniu tego ważnego dokumentu. Pełna nazwa Agencji brzmi Agencja Promocji Eksportu i Inwestycji „Pro Polonia”, albowiem uważamy, że gospodarcze interesy Polski są interesami priorytetowymi. Niemniej jednak mamy na uwadze fakt, że skuteczną promocją może być tylko promocja interdyscyplinarna, uwzględniająca wszystkie aspekty, o których dziś mówiliśmy. Zatem będzie miejsce i na kulturę, i na ogólną promocję, a w zarządzaniu zarówno merytoryczną treścią pracy tej instytucji, jak i w faktycznym wykonywaniu jej funkcji jest również bardzo istotne miejsce dla przedstawicieli prywatnej przedsiębiorczości, którzy będą wchodzili zarówno do organów planujących działalność, jak i będą uczestnikami tych procesów. Chcemy osiągnąć stan, w którym minister kultury będzie zainteresowany tym, żeby sprzedać Szopena, ministra gospodarki będzie interesować sprzedaż fortepianu, ale wspólnie będzie nam zależeć na tym, żeby jak najlepiej zaprezentować Polskę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy minister Małgorzata Okońska-Zaremba zechciałaby zareagować na pytania posłów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">Przyłączam się do podziękowań za sugestie i za dyskusję. Pragnę przedstawić tylko kilka uzupełniających w stosunku do moich przedmówców wyjaśnień, jako odpowiedzi na zgłaszane przez państwa problemy. Poseł Marian Piłka mówił o tym, iż w ostatnim czasie powstały polskie ośrodki informacji turystycznej za granicą. Chciałabym sprostować, że wszystkie ośrodki powstawały w latach 1991–1997 i w wyniku przekształceń Urzędu Kultury Fizycznej znalazły się w strukturze Polskiej Organizacji Turystycznej. Jeśli chodzi o ich dorobek, to cała moja wypowiedź była udokumentowaniem dorobku polskich ośrodków informacji turystycznej tylko za ostatni rok, czyli fragmentu działalności Polskiej Organizacji Turystycznej. Poseł Bogdan Błaszczyk poruszył kilka zasadniczych tematów. Po pierwsze, chcę uspokoić wszystkich członków Komisji i nie potwierdzam informacji, którymi dysponuje pan poseł, co do katastrofalnego stanu jakiegokolwiek polskiego ośrodka informacji turystycznej za granicą, jeśli chodzi o możliwość pokrywania kosztów bieżącej działalności czy jakiejkolwiek innej. W świetle decyzji związanych z obniżeniem dotacji podmiotowej dla Polskiej Organizacji Turystycznej na początku br. w miesiącach styczniu, lutym i marcu poczyniliśmy ogromne zmiany organizacyjne w sferze kosztów stałych polskich ośrodków informacji turystycznej i Polskiej Organizacji Turystycznej, począwszy od zmiany bardzo kosztownych czasami siedzib zagranicznych. Umowy były podpisywane na 10–15 lat, jeszcze w połowie lat 90. z partnerami zagranicznymi. Podjęliśmy ogromny wysiłek zmiany tych siedzib na tańsze i to nam się powiodło. Podjęliśmy również wiele czynności, które miały na celu doprowadzić do oszczędności kosztów stałych, łącznie z obniżeniem pensji poszczególnych grup pracowniczych Polskiej Organizacji Turystycznej, na czele z prezesem i zarządem. Cały czas monitorujemy system wydatkowania środków budżetowych przez te jednostki. Pan poseł sugerował nowe rozwiązanie w zakresie zmiany ustawy o Polskiej Organizacji Turystycznej w kierunku większej koordynacji wydawania środków na promocję na poziomie regionalnym i niższym. Oczywiście, jest to kwestia dyskusyjna i oceny subiektywnej, czy organizacja rządowa powinna aż tak głęboko ingerować w decyzje samorządów terytorialnych i branży turystycznej, dotyczące wydatkowania środków. Tworzenie w Polsce regionalnych organizacji turystycznych wpisane jest w zadania statutowe Polskiej Organizacji Turystycznej jako inspirowanie środowiska, czyli branży turystycznej i samorządu terytorialnego w poszczególnych regionach w Polsce, aby wspólnie kreować i produkty regionalne i aby branża turystyczna inspirowała samorząd terytorialny do programu promocyjnego. Możemy różnić się w poglądach na tę sprawę. Decentralizujemy wiele zadań w państwie. Samorządność lokalna, samorządność obywateli jest jak najbardziej pozytywnym zjawiskiem. Staramy się inspirować do tego obywateli w różnego rodzaju przedsięwzięciach realizowanych przez państwo. W każdym państwie demokratycznym element pewnej aktywności obywateli jest bardzo ważny. W tej kwestii prezentuję zatem odmienny pogląd niż pan poseł.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#MałgorzataOkońskaZaremba">Pan poseł poruszył również kwestię związaną z PTTK i przedstawił pomysł nacjonalizacji majątku PTTK. Takich zapędów ze strony Ministerstwa Gospodarki nie będzie. Nie do końca zrozumiałam intencje pana posła. Z wypowiedzi pana posła wynikało, że PTTK źle gospodarzy swoim majątkiem, a tymczasem Ministerstwo Gospodarki udziela mu grantów finansowych. Otóż w zakresie zadań Ministerstwa Gospodarki wydatkujemy niezbyt duże pieniądze na sferę turystyki. O te granty mogą aplikować wszystkie organizacje pozarządowe, w tym PTTK. PTTK jest taką organizacją, która w wyniku postępowania i oceny pracy zespołu otrzymuje środki, i to głównie na znakowanie szlaków turystycznych w Polsce, które w skali europejskiej są ewenementem. Tak naprawdę jest to zadanie samorządu terytorialnego, a także, ze względu na bezpieczeństwo turystów, zadanie różnych ministerstw. PTTK ma określony standard znakowania szlaków, zatwierdzony przez rząd i za pośrednictwem swojej kadry społecznej wykonuje te zadania. Co do metodologii, to myślę, że moi przedmówcy wypowiedzieli się w tej sprawie, więc nie będę do tego tematu wracała.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#JerzyJaskiernia">Chciałbym serdecznie podziękować przedstawicielom rządu za dostarczone materiały, choć zostały one przekazane z opóźnieniem. W przyszłości prosiłbym o przyspieszenie terminu nadsyłania materiałów. Na marginesie dodam, że już dziś powinniśmy otrzymać dokumentację dotyczącą budżetu. Miałbym prośbę do ministra Andrzeja Byrta o zbadanie, jaka jest przyczyna, że ten materiał jeszcze do nas nie dotarł. Jest to kwestia bardzo istotna i będzie tematem naszego kolejnego posiedzenia, za tydzień. Generalnie, Komisja pozytywnie oceniła wysiłki, które rząd podejmuje. Usłyszeliśmy pozytywne oceny o działalności Polskiej Agencji Turystycznej. Są duże oczekiwania związane z powstaniem Agencji „Pro Polonia”. Fakt, iż powstanie rada promocji, niewątpliwie wzmocni w sensie instytucjonalnym koordynację działań. Z informacji, która nam została przekazana, że minister spraw zagranicznych jest głównym koordynatorem, wynika również sygnał pod adresem naszej Komisji. Komisja Spraw Zagranicznych powinna się czuć głównym koordynatorem w strukturze komisji sejmowych i stąd proponuję, abyśmy przynajmniej raz w roku dokonali takiej analizy. Mam nadzieję, że państwo ministrowie zechcą przeanalizować stenogram z dzisiejszego posiedzenia, ponieważ w dyskusji sformułowano szereg uwag, które wyrażają odczucia i opinie członków parlamentu. Wszystkie są sygnałem, że ta sprawa godna jest dalszej analizy. Jest również problem ograniczonych środków. Jesteśmy w przededniu debaty budżetowej. Odbędzie się ona w Sejmie w piątek. Komisja gotowa jest przeanalizować kwestię, czy działania promocyjne nie powinny być mocniej wyeksponowane. Dane, które pani minister przytaczała, o spadku nakładów na promocję są niepokojące. Wydaje mi się, że mamy pewne pole manewru. Oczywiście nie możemy zwiększyć deficytu budżetowego, ale kwotę ok. 600 mln zł Sejm mógłby ewentualnie nieco inaczej usytuować. Być może jakąś część tych środków można by przeznaczyć na cele promocyjne. Wydaje się, że gdy w przyszłym roku powrócimy do tego zagadnienia, będzie już okazja, by mówić o efektach działalności tych struktur, które zostały zaprezentowane. Jeszcze raz dziękuję przedstawicielom rządu i innym osobistościom, które zechciały przybyć na dzisiejsze posiedzenie. Ogłaszam przerwę w obradach.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#JerzyJaskiernia">Wznawiam obrady Komisji. Powstaje obecnie możliwość przyjęcia dezyderatu o stosunkach polsko-chińskich. Jak państwu wiadomo, debata w tej sprawie już się odbyła. Powołaliśmy zespół poselski, jednak nie udało się podczas jego prac doprowadzić do konsensu. Powstały dwa alternatywne teksty projektu dezyderatu. Proszę pracowników sekretariatu Komisji o rozdanie tych tekstów członkom Komisji. Komisja podejmie decyzję, który tekst stanie się treścią dezyderatu. Rozumiem, że ze względu na fakt, iż prace zespołu poselskiego nie zaowocowały porozumieniem, nie będziemy już toczyli dyskusji merytorycznej, chyba że któryś z autorów tych dwóch tekstów zgłosi autopoprawkę do swojego tekstu. Jeżeli to nie będzie przedmiotem procedury, to będziemy podejmowali decyzję. Czy pan poseł chciałby zaprezentować swój tekst, czy też pańska wypowiedź będzie dotyczyła kwestii proceduralnych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#BogdanKlich">Prosiłbym o zmodyfikowanie procedury, która została przed chwilą zaproponowana przez pana przewodniczącego. W związku z faktem, że mamy do czynienia z dwoma rozbieżnymi dokumentami, uważam, że warto byłoby, żebyśmy wysłuchali jednego głosu za i jednego głosu przeciw w kwestii każdego z tekstów. Chodzi o to, by członkowie Komisji dokonali wyboru mając na uwadze nie tylko proponowane teksty dezyderatu, ale również ich uzasadnienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#JerzyJaskiernia">Tak zamierzam postąpić. Będę prosił panów posłów, by w miarę zwięźle przedstawili swoje projekty dezyderatu, ponieważ mamy tylko 12 minut do dyspozycji ze względu na odbywające się kolejne posiedzenia. Obydwa teksty są czytelne i klarowne - w jakimś sensie nawiązują one do różnych dylematów związanych z tematem dezyderatu - niemniej jednak prosiłbym panów posłów o dokonanie prezentacji swoich projektów. Czy pan poseł chciałby się wypowiedzieć w kwestiach proceduralnych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#MarekJurek">Chciałbym uzupełnić informacje podane przez pana przewodniczącego. Myślę, że warto pobieżnie zreferować historię prac naszego zespołu nad tymi dwoma tekstami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#JerzyJaskiernia">Panie pośle, musimy się zdecydować. Skoro jesteśmy gotowi do podjęcia decyzji, mamy przed sobą dwa alternatywne teksty, posłowie już od wielu tygodni pracowali nad nimi, a teksty są doskonale znane tym, którzy je popierają, to w tej sytuacji wydaje mi się, że nie ma wątpliwości, co do samych tekstów. Jeżeli zatem mielibyśmy teraz toczyć debatę na temat dochodzenia do tych tekstów, to z pewnością nie uda nam się dzisiaj przyjąć tekstu dezyderatu. W tej sytuacji prosiłbym autorów obu wersji projektu dezyderatu, żeby w dwuminutowych wystąpieniach zreferowali nam główne tezy swoich tekstów. Jeżeli będą jakieś pytania do autorów, to je dopuścimy, natomiast nie ma już czasu na referowanie, jak wyglądały te wielotygodniowe prace, bo to by w jakimś sensie uniemożliwiło nam podjęcie decyzji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#MarekJurek">Ja jeszcze nie skończyłem mojej wypowiedzi. Nie chciałem panu przerywać, ze względu na godność stanowiska przewodniczącego, ale to był dopiero początek mojej wypowiedzi. Sądzę, że zreferowanie historii prac nad tym dezyderatem ma sens, ponieważ o ile tekst podpisany przez pana posła Bogdana Klicha, jako wersja pierwsza, jest syntezą projektów, które były zgłaszane i jest owocem długich prac, o których wspomniał pan przewodniczący, o tyle ta druga wersja podpisana przez pana posła Jerzego Szteligę jest - w moim odczuciu - wyrazem jego osobistych zastrzeżeń do tej wersji, nad którą długo pracowaliśmy i która została przedstawiona jako pierwsza. Jest jeszcze druga kwestia. Otóż złożyłem propozycję uzupełnienia - w trybie poprawki - do tekstu projektu pana posła Bogdana Klicha. Prosiłbym o dołączenie tego dokumentu. Przekazałem go dzisiaj do sekretariatu naszej Komisji. Pragnę wyjaśnić, że w poprawce tej chodzi o....</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#JerzyJaskiernia">Przepraszam panie pośle, ale w tym momencie wprowadza pan aspekt merytoryczny. Sądziłem, że zabiera pan głos w sprawach formalnych. Pan poseł zasygnalizował poprawkę. Zapytałem pana posła Bogdana Klicha, czy aprobuje tę poprawkę. Oświadczył, że jej nie aprobuje, ponieważ ten tekst, który on rekomenduje, ma charakter całościowy. Jeżeli zatem pańska poprawka sygnalizuje, że ma powstać trzecia wersja projektu dezyderatu, czyli projekt posła Bogdana Klicha plus pańska poprawka, to w takiej sytuacji wstrzymamy proces decyzyjny i poprosimy pana o przygotowanie owej trzeciej wersji, a następnie również ta wersja znajdzie się w ramach procesu decyzyjnego. Pan poseł Bogdan Klich zaznaczył bowiem, że tekst, który zaproponował w tej fazie, nie może już być modyfikowany, chyba że pan poseł zmieni zdanie. Jak już zaznaczałem na wstępie, autor tekstu ma prawo go zmodyfikować w postaci poprawki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#BogdanKlich">Nie muszę, panie przewodniczący zmieniać zdania, tylko chciałbym przypomnieć, że w drugiej części mojej wypowiedzi, w czasie naszej krótkiej rozmowy, pojawiła się równocześnie taka sugestia, by poprawkę, zgodnie z wszystkimi procedurami, przedyskutować i przegłosować w trakcie posiedzenia naszej Komisji. Chodziło mi o integralność tamtego tekstu - ta poprawka się tam nie komponowała - natomiast nie mam do kształtu tej poprawki zastrzeżeń merytorycznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#JerzyJaskiernia">Obecnie znaleźliśmy się w następującej sytuacji proceduralnej. Otóż mamy dwa alternatywne teksty, które za chwilę - o ile do tego dojdzie - przegłosujemy i ustalimy w ten sposób, który projekt dezyderatu przyjmiemy, skoro nie udało się tego ustalić w drodze porozumienia. W związku z tym, jeżeli pan poseł nie ma zastrzeżeń merytorycznych i przejmuje poprawkę pana posła Marka Jurka jako autopoprawkę, to przyjmujemy, że pańska wersja została wzbogacona o poprawkę pana posła Marka Jurka i będziemy tak to traktowali, natomiast jeżeli jest inaczej, to będzie to wymagało dalszych prac i konsultacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#MarekJurek">Panie przewodniczący, ja nie bardzo rozumiem, po co powstaje ten problem. Poprawka została zgłoszona zupełnie prawidłowo. Gdybyśmy nawet mieli - tak nie jest - jeden tekst przygotowany przez zespół roboczy, to i tak można by do niego zgłaszać poprawki. Tymczasem mamy dwa teksty, z których drugi ma - jak wspomniałem - charakter indywidualnego opracowania pana posła Jerzego Szteligi. Dodam, iż przed poprzednim posiedzeniem Komisji dostarczyłem wszystkim członkom Komisji materiał, opracowany w moim biurze poselskim, na temat przymusowego ograniczania liczby urodzeń w Chińskiej Republice Ludowej. To już było po tym, jak administracja prezydenta Busha zareagowała na te praktyki na forum ONZ, poprzez decyzję dotyczącą sfinansowania UNFP. Proponuję zatem krótką poprawkę, która byłaby wyrazem poruszenia polskiej opinii publicznej z powodu tych praktyk. One budzą zastrzeżenia ogromnej części opinii publicznej w świecie naszej cywilizacji. Chodzi mi tylko o to i sądzę, że nie warto się o nic spierać. Poprawka została prawidłowo zgłoszona. Co więcej, była ona poprzedzona przygotowaniem merytorycznego tekstu, który otrzymali członkowie Komisji. Potem mogę krótko uzasadnić tę poprawkę, ale na razie nie wchodzę w tę kwestię, natomiast mówię o aspekcie czysto proceduralnym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#JerzyJaskiernia">Panie pośle, musimy rozstrzygnąć, w jakim trybie będzie można rozpatrzyć tę poprawkę. Jeszcze raz podkreślam, że sytuacja jest szczególna, ponieważ mamy przed sobą dwie różne wersje dezyderatu. Możemy postąpić w taki sposób, że najpierw rozstrzygniemy, który tekst jest akceptowany przez większość, a następnie do tego tekstu, który uzyska większość, będzie można zgłaszać poprawki. Innej procedury nie ma. Nie wiem w jakim innym trybie możemy rozstrzygnąć tę kwestię. Czy państwo wyrażacie zgodę na przyjęcie takiej procedury? Nie stwierdzam sprzeciwu. W tej sytuacji proszę pana posła Bogdana Klicha o zaprezentowanie głównych tez zawartych w jego projekcie dezyderatu. Tekst jest wszystkim znany, w związku z tym proszę się ograniczyć do dodatkowego komentarza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#BogdanKlich">Przede wszystkim chciałbym wyrazić satysfakcję, że wreszcie - z naciskiem na „wreszcie” - sprawa dezyderatu o stosunkach polsko-chińskich uzyskuje swoje rozstrzygnięcie. Ubolewam nad tym, że będzie to rozstrzygnięcie w drodze głosowania, ale najwyraźniej w inny sposób nie dało się uzgodnić wspólnego stanowiska. Tekst, który prezentuję, istotnie nie jest tekstem autorskim, ale został uzgodniony przez przynajmniej kilku posłów. W moim przekonaniu odzwierciedla on przebieg dyskusji, która odbyła się na jednym z czerwcowych posiedzeń Komisji. Mówiono wówczas zarówno o kwestiach gospodarczych, jak i politycznych aspektach współpracy między Polską a Chińską Republiką Ludową oraz o kwestiach związanych z prawami człowieka, co wynikało z naszego zaniepokojenia poważnym nierespektowaniem praw człowieka w Chinach. Te wszystkie wątki w tym tekście się znalazły. Dlatego też proponując, by Ministerstwo Spraw Zagranicznych przyłożyło jak najwięcej uwagi do rozwijania współpracy gospodarczej między Polską a Chinami - przypominam, że bilans wymiany handlowej między Polską a Chinami jest ujemny, i to znacznie - jednocześnie uważam, że nie można pominąć, w stosunkach polsko-chińskich oraz we wszelkich kontaktach między naszymi krajami, aspektu praw człowieka. To jest istotny wymiar naszej polityki i powinien on dotyczyć trzech wątków. Po pierwsze, do kwestii represjonowania poszczególnych osób, w tym dysydentów. O zaprzestanie tych represji nasze władze państwowe powinny zabiegać, tak jak czynią to nasi zachodni sojusznicy. Po drugie, w dalszym ciągu niewyjaśniony jest los Panczen Lamy. Władze chińskie od dłuższego czasu zwodzą opinię międzynarodową, w tym polskich parlamentarzystów, przekazując niewiarygodnie brzmiące informacje na temat jego losu i nie podając wiarygodnych informacji na temat miejsca jego pobytu oraz co się z nim dzieje. Po trzecie, przedmiotem najwyższej troski naszego kraju, naszej opinii publicznej jest los kościoła katolickiego w Chinach, który w dalszym ciągu jest głęboko podzielony. Istnieje kościół oficjalny, tzw. kościół patriotyczny - przypomina to rodzimą nie najlepszą tradycję z okresu PRL - oraz kościół podziemny, który, co prawda, ostatnio cieszy się nieco większą wolnością, ale nie jest uznawany przez władze chińskie za partnera. W Chinach działają również ruchy niereligijne nazywane medytacyjnymi, których członkowie są represjonowani tylko ze względu na fakt, że nie uzgadniają swojej działalności z władzami chińskimi. Stosując pewne standardy obowiązujące w Polsce i w naszym kręgu cywilizacyjnym także do sytuacji w Chińskiej Republice Ludowej powinniśmy zabiegać o właściwe traktowanie wymienionych przeze mnie osób oraz o przyszłość wymienionych przeze mnie organizacji. Właśnie to powinno znaleźć swój wyraz w dezyderacie, którego projekt niniejszym rekomenduję Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#JerzyJaskiernia">Dziękuję bardzo. Teraz proszę pana posła Jerzego Szteligę o prezentację projektu dezyderatu jego autorstwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#JerzySzteliga">Tekst tego projektu jest jednoznaczny. Rozumiem, że wszyscy członkowie Komisji mogli się z nim zapoznać. Tekst ten jest lapidarny, ale pragnę wyjaśnić panu posłowi Markowi Jurkowi, że nie wyraża on tylko mojej indywidualnej opinii, ponieważ opinię tę podziela również pan poseł Kobielusz. Źródłem podjęcia przez Komisję dyskusji na temat tego dezyderatu był problem sytuacji w Tybecie. Następnie z inicjatywy członków podkomisji tematyka zaczęła się rozszerzać. Myślę, że dobrze się stało, że dwa tygodnie temu pan poseł Marek Jurek poprosił o przełożenie tej debaty, bo w tym czasie zaistniały pewne fakty polityczne. Otóż premier tybetańskiego rządu na wygnaniu wezwał wszystkich przyjaciół Tybetu do zawieszenia antychińskich protestów. Myślę, że z tej perspektywy, a także z perspektywy oficjalnego komunikatu rzecznika Dalaj Lamy powinniśmy w nieco inny sposób spojrzeć na sytuację i zastanowić się - nie wdając się w kompetencje pana przewodniczącego, co do kwestii proceduralnych - czy nie warto w ogóle odłożyć tej debaty i odrzucić obydwu projektów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#JerzyJaskiernia">W kontekście tej propozycji, chciałbym zapytać pana posła Bogdana Klicha, czy widzi on możliwość przełożenia tej debaty w związku z nowymi faktami, czy też uważa, że decyzję trzeba podjąć w dniu dzisiejszym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#BogdanKlich">Wnoszę, żebyśmy podjęli decyzję dzisiaj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#JerzyJaskiernia">Wysłuchaliśmy zatem uzasadnień i za chwilę przystąpimy do głosowania. Głosujemy alternatywnie - kto za wersją pierwszą, autorstwa posła Bogdana Klicha i kto za wersją drugą, autorstwa posła Jerzego Szteligi. Czy formuła głosowania jest czytelna? Nikt nie zgłasza wątpliwości. Kto z państwa posłów jest za wersją pierwszą? Stwierdzam, że na wersję pierwszą głosowało 7 posłów. Kto z państwa posłów jest za wersją drugą? Stwierdzam, że na wersję drugą głosowało 11 posłów. Stwierdzam, że Komisja w głosowaniu przyjęła wersję dezyderatu autorstwa pana posła Jerzego Szteligi. Czy do przyjętej wersji ktoś z państwa chce złożyć jakieś poprawki? Zgodnie z zapowiedzią poprawkę zgłasza pan poseł Marek Jurek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#MarekJurek">Przypominam, że dwa tygodnie temu dostarczyłem członkom Komisji pewien dokument. Były w nim zawarte informacje na temat polityki planowania rodziny stosowanej w Chińskiej Republice Ludowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#JerzyJaskiernia">Tak, oczywiście. Sądzę, że treść poprawki jest dobrze znana członkom Komisji. Kto z państwa posłów jest za przyjęciem poprawki... Przepraszam, ale pan poseł sygnalizuje, że jeszcze nie skończył swojej wypowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#MarekJurek">Proszę państwa, bardzo mi zależy na tym, żebyśmy przyjęli tę poprawkę, ze względu na fakt, iż polityka przymusowego ograniczania urodzeń stosowana przez Chiny - przypominam, że państwo to ratyfikowało Konwencję praw dziecka - łamie cały szereg elementarnych prac ludzkich, czyli prawa rodziny, prawa kobiet, prawo do rodzicielstwa oraz prawa dzieci. Amerykanie, zanim podjęli decyzję o wstrzymaniu przekazywania funduszy na UNFP, przeprowadzili szczegółowe badania, których przykłady ustaleń podaję w tym dokumencie. Badania te pokazały, w jaki sposób to wszystko się odbywa i że czasami dochodzi do przymusowej sterylizacji, a więc do pozbawienia kobiet zdolności do macierzyństwa. Dochodzi również do aborcji na miesiąc przed naturalnym rozwiązaniem. Wspomnę jeszcze o barbaryzacji obyczajów polegającej na tym, że prości ludzie obawiając się, że nie będą mieli syna - to jest w chińskiej kulturze bardzo ważne - porzucają noworodki płci żeńskiej, co już doprowadziło do ogromnej dysproporcji w najmłodszej populacji Chińczyków, jeżeli chodzi o liczbę dziewczynek i chłopców. W moim przekonaniu są to praktyki zupełnie niebywałe we współczesnym świecie. Niezbędna jest zatem odpowiednia reakcja opinii publicznej. Sądzę, że milczenie w tej sprawie niczego dobrego ludziom, którzy doświadczają takiej polityki, nie przyniesie, natomiast reagując pokażemy, że ta sprawa jest ważna nie tylko dla USA, ale również dla ludzi dobrej woli na całym świecie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#JerzyJaskiernia">Przystępujemy do głosowania. Kto z państwa jest za przyjęciem poprawki pana posła Marka Jurka? Stwierdzam, że członkowie Komisji, przy 6 głosach za, 12 głosach przeciw i 2 głosach wstrzymujących się, odrzucili tę poprawkę. Czy ktoś zgłasza dalsze poprawki? Nie stwierdzam. Wobec wyczerpania porządku obrad zamykam posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>