text_structure.xml 94.7 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JerzyJaskiernia">Otwieram posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych. Witam posłów i zaproszonych gości. Porządek dzienny został państwu dostarczony na piśmie. Czy są uwagi do porządku obrad? Nie widzę, zatem stwierdzam, że porządek dzienny został przyjęty. Punkt pierwszy przewiduje omówienie aktualnego stanu stosunków polsko-rosyjskich. Proszę o zabranie głosu ministra spraw zagranicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Dobrze się stało, że o zagadnieniach stosunków polsko-rosyjskich możemy mówić obecnie, a więc po ważnej wizycie prezydenta Rosji Władimira Putina w naszym kraju. Ta wizyta przyniosła szereg ustaleń pozwalających opisywać stan naszych stosunków nie tylko w kategoriach deklaracji i chęci, ale także z uwzględnieniem tego, co wspólnie postanowiliśmy robić w dziedzinie stosunków politycznych, gospodarczych, kulturalnych. Pozwoliłem sobie przesłać państwu posłom obszerne materiały przygotowane w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, w Departamencie Europy. Mam na myśli dokument mówiący o stosunkach polsko-rosyjskich, opracowania dotyczące polityki zagranicznej i polityki wewnętrznej Federacji Rosyjskiej, a także materiał informacyjny poświęcony wizycie prezydenta Putina w naszym kraju. Wobec tak obszernego zaprezentowania na piśmie tych zagadnień pozwalam sobie czuć się zwolnionym od konieczności wchodzenia w szczegóły w części wprowadzającej do dyskusji. Z punktu widzenia Ministerstwa Spraw Zagranicznych byłoby cenne, gdybyśmy mogli gros wspólnego czasu poświęcić dyskusji, wymianie poglądów, a nie jedynie wysłuchaniu informacji ministra spraw zagranicznych. Dzisiejszy stan stosunków między Polską i Rosją oceniamy generalnie pozytywnie. Główną podstawą dla tej pozytywnej oceny jest stan stosunków politycznych. Jest to bardzo wyraźna zmiana w stosunku do sytuacji sprzed kilku lat, kiedy w związku ze wstępowaniem naszego kraju do Sojuszu Północnoatlantyckiego nastąpiło bardzo znaczące ochłodzenie stosunków politycznych między Rosją, sprzeciwiającą się rozszerzeniu Paktu. Na ówczesny niedobry stan stosunków między naszymi krajami składało się również wiele innych czynników, niemniej jednak jest istotne z perspektywy dnia dzisiejszego i przyszłości relacji polsko-rosyjskich, iż w wyniku obustronnego zainteresowania, potwierdzonego szeregiem wizyt, jakie odbyły się w ostatnich kilkunastu miesiącach, poczynając od spotkań mojego poprzednika, ministra Władysława Bartoszewskiego z ministrem spraw zagranicznych Rosji Igorem Iwanowem, przez wizyty przewodniczącego Dumy, a później premiera Rosji w Polsce, wizyty prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, w trakcie których miał okazję do rozmów z prezydentem Rosji, doszło do tego stanu, który z całą odpowiedzialnością możemy określić jako dobry. Wysoka jakość stosunków politycznych jest celem samym w sobie, z punktu widzenia interesów naszego państwa. Polsce zależy na dobrosąsiedzkich relacjach ze wszystkimi sąsiadami. Zależy nam na tym, aby między nami i naszymi sąsiadami nie dochodziło do żadnych napięć, konfliktów, nieporozumień. Jesteśmy zainteresowani rozwijaniem współpracy gospodarczej, ale także rozwiązywaniem odziedziczonych z przeszłości istniejących kłopotów i problemów. Dobry stan stosunków politycznych ma jednak pośrednio istotny wpływ na jakość stosunków w innych obszarach, w tym stosunków gospodarczych, społecznych, naukowych, kulturalnych. Dlatego dzisiejszy stan rzeczy pozwala na umiarkowany optymizm, dotyczący przyszłości. Osiągnięcie tego stanu rzeczy było m.in. możliwe w wyniku zmian, jakie nastąpiły w Rosji. Mam na myśli nie tylko zmiany w układzie władzy po wyborze Władimira Putina na prezydenta tego państwa, ale zmianę koncepcji wyraźnie widocznych w rosyjskiej polityce zagranicznej, w tym dotyczącej naszego regionu, a więc Europy Środkowej i Środkowowschodniej. W pierwszej połowie lat 90. w sposób oczywisty  znaczenie tego regionu z punktu widzenia Rosji było pomniejszane i było jedną z okoliczności, które wzmocniły negatywny efekt sporu o rozszerzenie Paktu Północnoatlantyckiego. Dzisiaj władze wykonawcze Rosji rozumieją i doceniają znaczenie rozwoju współpracy politycznej i gospodarczej z Europą Środkową i Środkowowschodnią. Doceniają także swoje interesy gospodarcze, związane chociażby z tranzytem głównych surowców energetycznych, stanowiących bardzo istotne pozycje w eksporcie Rosji, a więc także w dochodach tego państwa pochodzących z handlu zagranicznego. Obecnie na stosunki polsko-rosyjskie mają wpływ uwarunkowania międzynarodowe, na które składa się coraz bardziej aktywny dialog polityczny Rosji ze Stanami Zjednoczonymi, także z Paktem Północnoatlantyckim i Unią Europejską. Od lat ważne państwa należące do NATO i Unii Europejskiej, takie jak Francja i Niemcy dbały i zabiegały o utrzymanie wysokiego poziomu współpracy z Rosją. W ostatnich latach do tego grona dołączyła Wielka Brytania, a od kilku miesięcy także Stany Zjednoczone. Często mówi się o zwrocie, jaki nastąpił w polityce rosyjskiej, zwłaszcza po 11 września. Pozwolę sobie wyrazić pogląd, iż ta opinia nie jest w pełni prawdziwa, choćby z tego punktu widzenia, iż zmiany w koncepcjach polityki zagranicznej Rosji, w koncepcjach dotyczących jej relacji ze światem zewnętrznym zaznaczały się już wcześniej. Jeśli można mówić o czymś takim, jak wybór dokonany przez Rosjan, a ściślej rzecz biorąc przez przywództwo polityczne tego państwa, to ten wybór nastąpił wcześniej. Uważni analitycy polityki zagranicznej tego państwa, uczestnicy różnorodnych debat międzynarodowych mieli możliwość zaobserwowania silnych sygnałów jeszcze przed 11 września. Prawdą jest natomiast, że tragedia 11 września odegrała rolę katalizatora, stworzyła nowe warunki, w których Rosja mogła zademonstrować w sposób publiczny wolę zmiany atmosfery stosunków m.in. ze Stanami Zjednoczonymi. Na pewno czynniki natury ludzkiej i moralnej odegrały kluczową, ale być może nie wyłączną rolę w fakcie, że prezydent Rosji był pierwszym zagranicznym przywódcą, który zadzwonił do prezydenta Busha 11 września, składając mu kondolencje. To miało istotny wpływ na sposób, w jaki zaczęto postrzegać Rosję w Stanach Zjednoczonych. Ocieplenie relacji między tymi państwami wydaje się oczywiste. Współuczestniczymy także w bardzo ciekawym procesie rozwijania się współpracy między Paktem Północnoatlantyckim i Rosją. Po decyzjach szczytu NATO w Brukseli z początku grudnia ubiegłego roku trwają prace ekspertów, którzy do spotkania w Reykjaviku mają przygotować bardziej szczegółowe propozycje dotyczące nowej formuły stosunków NATO - Rosja,  tzw. formuły 20 zamiast 19+1, wskazując m.in. obszary stosunków międzynarodowych, do których ta formuła współpracy miałaby w szczególności zastosowanie. Obserwuje się także rozwijający się dialog między Unią Europejską i Rosją, który dotyczy również spraw o bezpośrednim istotnym znaczeniu z punktu widzenia interesów Polski, np. przyszłości Kaliningradu. Polska wyraźnie stwierdza, informując o tym zarówno Rosjan, jak i naszych partnerów w Unii Europejskiej, że chcemy uczestniczyć w tym dialogu, zwłaszcza w tych jego fragmentach, które bezpośrednio dotyczą interesów naszego państwa. Są pewne problemy z przekonaniem naszych partnerów z Unii Europejskiej, którzy często stwierdzają, że Polska nie będąc członkiem Unii Europejskie jeszcze nie może uczestniczyć w tego typu formule rozmów Bruksela - Moskwa, natomiast ze strony Rosji nasze stanowisko spotyka się ze zrozumieniem, akceptacją i aktywną odpowiedzią. Między innymi w wyniku tego na początku marca dojdzie do spotkania premierów Polski, Rosji i Litwy w Kaliningradzie.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Będzie ono poświęcone przyszłości Kaliningradu, zwłaszcza związanej z perspektywą rozszerzenia Unii Europejskiej i Paktu Północnoatlantyckiego. Do uwarunkowań międzynarodowych, w ramach których rozwijają się stosunki polsko-rosyjskie, należy zaliczyć te, które mają wymiar regionalny. O jednym z tych zagadnień przed chwilą wspomniałem - jest to przyszłość Obwodu Kaliningradzkiego, mająca istotne znaczenie dla Rosji, ale także dla sąsiadów, w tym naszego kraju. Lepiej jest mieć w przyszłości solidnego, dobrze rozwiniętego partnera, enklawę rosyjską zaangażowaną w rozwój gospodarki nie związanej z jakąś specjalną rolą militarną tego obszaru, region, w którym w przeciwieństwie do dnia dzisiejszego nie pojawi się tak wysoki poziom zagrożeń np. zorganizowaną przestępczością, przemytem czy rozprzestrzenianiem chorób. Warto wiedzieć, że wskaźnik zachorowań na AIDS w Obwodzie Kaliningradzkim należy do najwyższych w Rosji, a w Rosji dynamika tej tragedii jest wyższa nawet niż w niektórych krajach afrykańskich. Bezpośrednio za naszą granicą mamy do czynienia z taką patologią i z takim niebezpiecznym zjawiskiem. Do uwarunkowań międzynarodowych należy zaliczyć nie tylko obecną, ale i przyszłą rolę Polski, związaną z perspektywą przystąpienia do Unii Europejskiej. Pozycja Polski widziana w tej perspektywie, także z punktu widzenia Rosji wzmacnia się. Polska staje się potencjalnie bardziej interesującym partnerem dla Rosji. Warto też zwrócić uwagę, że na obecny stan stosunków między naszymi krajami ma wpływ fakt, iż w obu państwach ekipy rządzące charakteryzują się bardzo pragmatycznym podejściem do wzajemnej współpracy. Chociaż oczywiście pamiętamy o przeszłości i chcemy zajmować się także dziedzictwem przeszłości, obie strony chcą się skupić na tym, co dzisiaj i w przyszłości powinno łączyć nasze państwa i społeczeństwa. Można powiedzieć, że w stosunkach politycznych polsko-rosyjskich został osiągnięty satysfakcjonujący stan pełnej normalności. Było to możliwe zarówno dzięki większej aktywności strony polskiej, jak i przewartościowaniu, jakie zaszło w polityce zagranicznej Rosji wobec tej części Europy. Obecnie stosunki polityczne naszego kraju są równie dobre jak stosunki czołowych krajów NATO. Porównując klimat tych stosunków z relacjami Rosji z niektórymi innymi państwami Europy Środkowowschodniej, można dzisiejszy stan współpracy polsko-rosyjskiej uznać za wyraźnie lepszy. Miałem okazję rozmawiać na ten temat z partnerami z niektórych innych państw Europy Środkowej. Chociaż ani ja nie starałem się ich przekonać, że nasze stosunki z Rosją są lepsze niż w ich przypadku, ani oni nie narzekali na stan swoich stosunków z Rosją, wyraźnie jednak było widać ogromne zainteresowanie zmianami, jakie nastąpiły w ostatnich kilkunastu miesiącach między Polską i Rosją. To zainteresowanie podyktowane było chęcią osiągnięcia podobnego rezultatu. Nie będę w tej chwili wymieniał nazw poszczególnych państw Europy Środkowej, nie w tym rzecz, ale wiemy, jak intensywne są zabiegi ich przywódców politycznych, aby mogło dojść do spotkań na wysokim szczeblu, do wizyt wzajemnych, a więc żeby można było osiągnąć choćby namiastkę tego, co w tej chwili w stosunkach polsko-rosyjskich stało się już faktem. Jednocześnie musimy mieć świadomość, że pozytywnym zmianom w wymiarze politycznym nie towarzyszy satysfakcjonująca poprawa w wymiarze ekonomicznym.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Stosunki gospodarcze charakteryzują się ogromnym deficytem Polski w handlu wzajemnym. Wynika to co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, z gwałtownego wzrostu cen surowców energetycznych, które stanowią dominującą część naszego importu z Rosji. Mimo iż ich realny wolumen w handlu z polską wzrósł tylko o 5%, koszt importu wrósł o 80%.Drugi czynnik to fakt zmniejszenia się polskiego eksportu do Rosji po kryzysie finansowym Rosji w 1998 r. Z jednej strony kryzys finansowy stanowił obiektywne utrudnienie dla prowadzenia działalności gospodarczej, w tym eksportu na rynek rosyjski. Z drugiej strony wydaje się, że polski rząd w tym momencie nie podjął niezbędnych działań, które by zmniejszyły ryzyko podtrzymania aktywności polskiego biznesu na rynku rosyjskim, co sprawiło, iż przedsiębiorcy pozostawieni samym sobie często wycofywali się z tego rynku. Jeśli uwzględnimy również oczywiste zmniejszenie wartości handlu nieewidencjonowanego, handlu przygranicznego, to okaże się, że saldo wymiany gospodarczej jest obciążone bardzo wysokim deficytem. Jeszcze przed 5 laty odnotowywaliśmy dodatnie saldo w stosunkach polsko-rosyjskich. Wtedy w ramach ewidencjonowanych obrotów handlowych rejestrowaliśmy deficyt na poziomie niespełna 600 mln dolarów. Uwzględniając bardzo wówczas pozytywne dodatnie saldo obrotów nieewidencjonowanych handlu przygranicznego, łączne saldo wymiany gospodarczej było dla nas korzystne. Obecnie deficyt sięga 3,7 mld dolarów, a więc jest 6-krotnie większy. Jest to sytuacja, którą trudno będzie szybko i bez większego wysiłku zmienić, choć oczywiście Polska powinna zrobić wszystko, aby taką zmianę wywołać. Należy więc bardzo pozytywnie ocenić fakt, że prezydent Putin w swoich wypowiedziach w czasie wizyty w Polsce, w tym w trakcie spotkania z przedsiębiorcami w Poznaniu stwierdził wyraźnie, jednoznacznie i publicznie, że deficyt Polski w handlu z Rosją nie jest i nie powinien być jedynie zmartwieniem polskiego rządu, ale będzie traktowany przez władze Rosji jako problem wymagający rozwiązania. Nie mnie w tej chwili wypowiadać się w sposób szczegółowy, jak zaradzić tym trudnościom. Poszukując możliwości lokowania większego eksportu towarowego na rynku rosyjskim, powinniśmy skoncentrować się przede wszystkim na zwiększeniu eksportu usług, ponieważ w wielu przypadkach możemy wykorzystywać wręcz uprzywilejowane położenie geograficzne, zwłaszcza gdy chodzi o przyszłość Kaliningradu, o wszelkie projekty modernizacyjne, zarówno podejmowane i finansowane przez rząd Rosji, jak i ewentualne projekty o charakterze międzynarodowym, w tym współfinansowane ze środków europejskich. Jednym z bardzo ważnych wyników rozmów w trakcie wizyty prezydenta Rosji było podjęcie decyzji o stworzeniu pewnych nowych mechanizmów stałej współpracy między naszymi państwami. Podjęto decyzję o powołaniu tzw. Komitetu do spraw Strategii Współpracy Polsko-Rosyjskiej, jako stałego organu międzyrządowego kierowanego przez ministrów spraw zagranicznych. Ponieważ jednocześnie premierzy Polski i Rosji postanowili, iż będą systematycznie, nie rzadziej niż dwa razy do roku odbywali merytoryczne spotkania, uznano, że Komitet do spraw Strategii Współpracy Polsko-Rosyjskiej powinien również spotykać się nie rzadziej niż dwa razy do roku. W przyszłym tygodniu Rada Ministrów podejmie decyzje potwierdzające mandat Komitetu do spraw Strategii Współpracy Polsko-Rosyjskiej. Organ ten będzie odgrywał rolę koordynacyjną w stosunku do administracji rządowej w relacjach z naszym wschodnim sąsiadem. Postanowiono również, że ministrowie spraw zagranicznych powołają wspólną międzyresortową komisję, która będzie zajmowała się tzw. sprawami trudnymi,  których dotychczas nie udało się w sposób satysfakcjonujący załatwić, a które zostały odziedziczone po trudnej, często tragicznej przeszłości. Mam na myśli odszkodowania dla represjonowanych Polaków, szczególnie dla tych, którzy po 1939 r. byli wywożeni do robót przymusowych do Rosji, zwłaszcza na Syberię. W tej sprawie utrzymujemy bieżący kontakt z kierownictwem Związku Sybiraków. Komisja będzie również zajmować się sprawami, które nie mają znaczenia materialnego, lecz istotne znaczenie prawne bądź moralne, jak chociażby oficjalne zakończenie śledztwa katyńskiego czy uznanie Polaków za naród represjonowany w ZSRR. Są inne, bardzo skomplikowane zagadnienia, takie jak wzajemny zwrot dóbr kultury, które znalazły się na terytorium sąsiedniego państwa. Cechą charakterystyczną wszystkich wymienionych przeze mnie kwestii jest to, że są one obecne w rozmowach polsko-rosyjskich od dawna, a więc co najmniej od czasu, kiedy Rosja w obecnej swojej postaci pojawiła się jako podmiot stosunków międzynarodowych po rozpadzie Związku Radzieckiego, i niestety niewiele w tym zakresie osiągnięto. Oczywiście śledztwo katyńskie posunęło się bardzo daleko, właściwie z punktu widzenia merytorycznego zostało ono dopełnione, natomiast nie udało się, mimo nalegań, osiągnąć jego oficjalnego zakończenia, co z prawnego punktu widzenia ma i będzie miało znaczenie. Jednocześnie w ostatnich kilku miesiącach, w toku różnych spotkań postanowiono utworzyć na wzór podobnych rozwiązań między naszym społeczeństwem a społeczeństwami innych państw Forum Dialogu Polsko-Rosyjskiego, jako płaszczyznę spotkań przedstawicieli społeczeństwa, dyskutujących o wspólnych polsko-rosyjskich problemach, w tym także o problemach przeszłości. Chcielibyśmy, aby inicjujące spotkanie odbyło się jeszcze w pierwszej połowie br. i żeby jego uczestnikami byli przedstawiciele środków masowego przekazu Polski i Rosji. Później do tego forum zostaną zaproszeni przedstawiciele innych środowisk społecznych. Oczywiście nadal istnieją wcześniej powołane organy, takie jak Wspólna Komisja do Spraw Handlu i Współpracy Gospodarczej oraz procedury, jak konsultacje rad bezpieczeństwa. Myślę o Biurze Bezpieczeństwa Narodowego i Radzie Bezpieczeństwa przy prezydencie Rosji. W trakcie wizyty prezydenta Rosji w Polsce wiele uwagi poświęciliśmy także zagadnieniom współpracy w innych obszarach. Chciałbym zwrócić uwagę zwłaszcza na stan współpracy kulturalnej. Przewodniczyłem rozmowom plenarnym obu delegacji, w trakcie których usłyszeliśmy słowa rzadko spotykane w swej dosadności w tego typu negocjacjach, mianowicie oceniono stan współpracy i stosunków kulturalnych jako niedostateczny. Niezwykle silne wrażenie wywarła wypowiedź ministra kultury Andrzeja Celińskiego, który przypomniał, że kiedyś jako działacz demokratycznej opozycji i współorganizator wykładów „latającego uniwersytetu” przekonał Andrzeja Drawicza, aby na nielegalnych wykładach wypowiedział się na temat współczesnej literatury rosyjskiej. Ku zaskoczeniu samego Andrzeja Drawicza ten wykład cieszył się ogromnym zainteresowaniem.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Dzisiaj tego typu zdarzenia właściwie nie pojawiają się. Społeczeństwa obu naszych krajów niewiele wiedzą o tym, co się dzieje w zakresie twórczości artystycznej sąsiedniego narodu. Jest to zdumiewający stan rzeczy, biorąc pod uwagę fakt, że mamy do czynienia z narodami, których kultura często przeplatała się i wzajemnie inspirowała. Dlatego też postanowiono również w tym zakresie podjąć konkretne działania. Wydarzeniem o ogromnej wartości artystycznej, które powinno odbić się echem nie tylko w Polsce, ale i w Rosji, będzie bardzo nowatorska inscenizacja „Eugeniusza Oniegina” w Teatrze Wielkim na początku kwietnia br. W przyszłym roku chcielibyśmy zorganizować dni kultury rosyjskiej w Polsce. W latach następnych odbędzie się cykl rozmaitych innych imprez o charakterze wystawienniczym, obejmujących głównie kwestie kultury, życia społeczeństw, ale także dotyczące spraw gospodarczych. Jeżeli te przedsięwzięcia uzupełnimy o niezbędne rozstrzygnięcia prawne, w szczególności zakończymy trwający już 10 lat proces zawierania umowy o ochronie inwestycji między naszymi krajami, jeżeli dodamy do tego niezbędne regulacje w zakresie bankowości i wspólnie zastanowimy się nad możliwością liberalizacji taryf celnych w handlu polsko-rosyjskim, wszystko to stworzy materialne, obiektywne, prawne podstawy do tego, aby nasza współpraca rozwijała się coraz lepiej. To oczywiście nie oznacza, że problemów trudnych - i to nie tylko historycznych - nie będziemy napotykali nieustannie. Obecnie kwestią o ogromnym znaczeniu i niezwykle skomplikowaną jest ponowne uregulowanie naszej współpracy w zakresie dostaw surowców energetycznych, a zwłaszcza gazu. W 6 lat po zawarciu umowy między przedsiębiorstwami gazowymi Polski i Rosji dochodzimy do wniosku, iż ówczesne prognozy konsumpcji gazu w Polsce były zawyżone, oparte na przesłankach, które się nie sprawdziły. Znaleźliśmy się w sytuacji, w której zobowiązania kontraktowe dotyczące zakupu gazu w najbliższych latach mogą wykroczyć poza wielkość popytu krajowego, a przecież mamy do czynienia z własnym wydobyciem gazu i ze wstępnymi umowami z Danią i Norwegią, których intencją było dywersyfikowanie źródeł dostaw tego surowca do naszego kraju. Rozmowy w tej sprawie toczyły się i będą kontynuowane. Osobiście mam wrażenie, że trudno spodziewać się spektakularnego sukcesu w ciągu najbliższych dni. Niemniej jednak jestem głęboko przekonany, że przy prezentowanym takim, a nie innym nastawieniu władz Rosji możemy liczyć na zrozumienie naszego stanowiska i naszych argumentów, zwłaszcza że rozmowy w tej sprawie łączą się z szeregiem innych kwestii o istotnym znaczeniu dla obu stron, jak chociażby budowa nowych linii przesyłowych gazu, a także, być może, ropy naftowej przez terytorium naszego kraju. Jeżeli by spojrzeć na historię stosunków Polski i Rosji w ostatnich 10 latach, to - w mojej ocenie - wchodzimy w fazę lepszej współpracy, gwarantującej nam zarówno spokój w tym regionie Europy, stabilność polityczną, jak i szanse na rozwój korzystnej dla nas współpracy ekonomicznej, naukowej, kulturalnej i tak ważnych kontaktów między naszymi społeczeństwami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy ktoś z państwa posłów chciałby skierować pytanie do pana ministra w związku z przedłożoną informacją?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#BogdanKlich">Zanim przedstawię pytania, proszę mi pozwolić wyrazić satysfakcję z tego powodu, że w dniu dzisiejszym doszło do debaty na temat stosunków polsko-rosyjskich, choć może odbywa się ona trochę za późno. Osobiście liczyłem na to, że jeszcze przed wizytą prezydenta Putina porozmawiamy na temat strategii polskiej polityki wobec Federacji Rosyjskiej. Chciałbym również wyrazić uznanie dla materiałów, które zostały przygotowane przez dyrektora Raczyńskiego. Do nich przede wszystkim będę się odnosił. Na str. 2 materiału informacyjnego „Stosunki polsko-rosyjskie” mowa jest o tym, że w ramach NATO Polska zamierza odgrywać konstruktywną rolę w dialogu Sojusz - Rosja, z uwzględnieniem procesu rozszerzenia NATO o państwa bałtyckie i Europy Środkowowschodniej. To jest bardzo enigmatyczne sformułowanie, które, po pierwsze zawiera problem zaproszenia krajów bałtyckich do członkostwa w Pakcie Północnoatlantyckim, a więc wątek obecny co najmniej od 3 lat w polskiej polityce zagranicznej, a po drugie, wyraża obawę przed osłabieniem spójności wewnętrznej Sojuszu, gdyby wariant, o którym pan wspominał, tzn. wariant 20 zamiast 19 +1 w dialogu między Rosją a państwami Sojuszu był realizowany. Co oznacza to enigmatyczne sformułowanie? Z punktu widzenia polskiego interesu narodowego rozwinięcie współpracy NATO - Rosja jest ze wszech miar uzasadnione, natomiast próba przekształcenia systemu obronnego, jakim jest NATO, w system zbiorowego bezpieczeństwa jest niebezpieczne. W moim przekonaniu pogłębienie współpracy w ramach PJC, tzn. wykorzystanie dotychczasowego zakresu kompetencji Stałej Rady NATO - Rosja jest uzasadnione. Być może na najbliższym szczycie trzeba dodać jeszcze jakieś gesty symboliczne, natomiast wprowadzanie nowych formuł współpracy, nowych mechanizmów wydaje się nieuzasadnione. Chciałbym znać stanowisko pana ministra w tej sprawie. Na str. 4 opracowania mowa jest o nowych strukturach konsultacyjnych. Pan minister wyraził zadowolenie z tego, że podczas wizyty prezydenta Putina została wyrażona wola powołania nowych struktur. Moje pytanie brzmi - co z dotychczas istniejącymi strukturami, tzn. z Międzyrządową Komisją do Spraw Handlu i Współpracy Gospodarczej, która w ostatnich latach nie funkcjonowała najlepiej, a także z Międzyrządową Komisją do Spraw Współpracy Międzyregionalnej, która do tej pory ze względu na stanowisko strony rosyjskiej nie została powołana. Chciałbym poznać plany Ministerstwa Spraw Zagranicznych w tej dziedzinie. Trzecia sprawa dotyczy ruchu granicznego. Założenia naszej polityki wizowej są jasne, przejrzyste. Pan minister mówił o tym wielokrotnie. Chciałbym dowiedzieć się, jaki jest stan przygotowań urzędów konsularnych do realizacji ogromnego zadania, jakim jest obsłużenie, mam nadzieję, że zbliżonej do obecnej, liczby obywateli Federacji Rosyjskiej po wprowadzeniu obowiązku wizowego. Kolejna sprawa dotyczy Umowy między Rządem FR a Rządem RP o żegludze na Zalewie Wiślanym i przez Cieśninę Pilawską. W opracowaniu znajduje się stwierdzenie, że strona rosyjska zaproponowała omówienie tej kwestii w połączeniu z problemem szlaku transportowego Gołdap - Gusiew. Czy przez szlak transportowy należy rozumieć zasadniczy problem, który strona polska odrzuca, tzn. problem korytarza, czy  też należy rozumieć wzmocnienie i rozbudowę przejścia granicznego pomiędzy tymi miejscowościami, co jest ze wszech miar uzasadnione?W opracowaniu brak jest wzmianki o współpracy wojskowej. Jest tylko mowa o tym, że strona polska poinformowała stronę rosyjską o zamiarze podpisania umowy z Federacją Rosyjską, dotyczącej dostaw uzbrojenia i techniki wojskowej. Chciałbym przypomnieć, że stan współpracy wojskowej między dwiema stronami jest krytyczny, i to nie od dzisiaj, lecz przynajmniej od 3 lat. Dramatycznie spadła liczba wspólnych projektów. Jeśli dobrze pamiętam, to w 2000 r. nie udało się uzgodnić na 2001 r. żadnej respektowanej przez obie strony umowy o współpracy. Tymczasem wiele spraw pozostaje niezałatwionych, i to takich, z którymi minister obrony narodowej sam, bez wsparcia Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz bez wsparcia na poziomie premierów, a być może prezydentów, nie poradzi sobie. Na pewno jest to kwestia rozwinięcia kontaktów między kierownictwami resortów obu krajów, ale także kwestia dialogu eksperckiego, zarówno ekspertów z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jak i z Ministerstwa Obrony Narodowej, w dziedzinie bezpieczeństwa europejskiego. Jest to również problem wzajemnego kształcenia oficerów na uczelniach wojskowych. Przypomnę, że od 2000 r. strona polska zgłaszała zainteresowanie kształceniem polskich oficerów w słynnej rosyjskiej uczelni na zasadzie tworzenia klimatu wzajemnego zaufania. Strona rosyjska nie podjęła tej kwestii. Jest jeszcze sprawa współpracy przygranicznej Floty Bałtyckiej i Marynarki Wojennej RP oraz Pomorskiego Okręgu Wojskowego, co pozwoliłoby lepiej poznać się nawzajem. W dziedzinie współpracy naukowo technicznej można zrobić dobry interes, choćby z tego powodu, że remonty okrętów Floty Bałtyckiej mogą się odbywać, ze względu na znajomość technologii, w stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. Taka wola ze strony ówczesnego dowódcy Floty Bałtyckiej, admirała Jegorowa była wyrażana. W jaki sposób Ministerstwo Spraw Zagranicznych zamierza wspierać resort obrony narodowej w celu przełamania impasu we współpracy wojskowej?Otrzymałem odpowiedź od wicepremiera Marka Pola na moją interpelację w sprawie centrum logistycznego Sławków - Wolbrom i zakończenia szerokiego toru na terenie Rzeczypospolitej. W materiale, który otrzymaliśmy, jest informacja, że był to wątek poruszony w rozmowach ze stroną rosyjską. Niestety, odpowiedź na moją interpelację jest bardzo uboga. Dowiedziałem się, że w Ministerstwie Infrastruktury trwają prace nad rozwinięciem tego projektu. Cytuję: „W Ministerstwie Infrastruktury rozpoczęto prace nad programem rozwoju przewozów na tej linii, przy generalnym założeniu, iż tor szeroki będzie się kończył w Sławkowie”. Chciałbym zapytać pana ministra, jakie były efekty rozmów ze stroną rosyjską na ten temat i jakie są nasze zamierzenia w tej kwestii. Jest to sprawa o znaczeniu strategicznym ze względu na tranzytowe położenie Polski. Tor nie powinien jednak być przedłużany ze Sławkowa do Bohumina, lecz kończyć się na terenie RP. Kolejna sprawa dotyczy nośników energii. GazProm poinformował ostatnio, że byłby skłonny do rezygnacji z łącznika. Czy to zmienia w jakikolwiek sposób nasze podejście do rozmów ze stroną rosyjską? Jakie są perspektywy rozmów w sprawie odszkodowań za straty poniesione w wyniku stacjonowania wojsk ZSRR na terenie Polski? Ten wątek nie jest rozwinięty zbyt szeroko w opracowaniu, które otrzymaliśmy. W materiale zwraca się uwagę na nierozstrzygnięty problem mienia, z zaznaczeniem, iż ze strony rosyjskiej pojawiła się wola, aby prowadzić rozmowy na temat nierównowagi pomiędzy stanem posiadania nieruchomości ze strony RP i Federacji Rosyjskiej na terytorium partnera. Jak pan minister ocenia szanse na skuteczność tych rozmów?Dobrze się stało, że pan minister trochę więcej powiedział o planach w dziedzinie współpracy kulturalnej.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#BogdanKlich">Przypomnę, że Jerzy Giedroyć mówił, iż Polska powinna mieć swoją partię w Rosji, ale niekoniecznie partię polityczną, tylko partię kultury, i poprzez kulturę oddziaływać na świadomość Rosjan. Tymczasem w opracowaniu mowa jest tylko o jednym przedsięwzięciu i to w 2004 r. Prosiłbym o bardziej szczegółowe informacje na ten temat. Zdając sobie sprawę, że tych pytań jest wiele i że są to pytania dość szczegółowe, nie oczekuję w dniu dzisiejszym wszystkich odpowiedzi. Chętnie uzyskam odpowiedź pisemną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JerzyJaskiernia">Proszę pana ministra o udzielenie odpowiedzi na pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Pozwolę sobie pozostać przy moim zdaniu, że dzisiejsza debata toczy się w o tyle lepszych warunkach, po wizycie prezydenta Putina, że możemy w większym stopniu mówić o faktach, rozstrzygnięciach, dokonaniach niż tylko o zamierzeniach. Dziękuję za wysoką ocenę materiałów przygotowanych przez Departament Europy MSZ i dyrektora Raczyńskiego. Co oznacza zdanie o chęci odgrywania konstruktywnej roli w dialogu Sojusz - Rosja, z uwzględnieniem procesu rozszerzenia NATO o państwa bałtyckie i Europy Środkowowschodniej? W tym roku NATO wedle wszelkiego prawdopodobieństwa podejmie decyzję o zaproszeniu nowych państw do przystąpienia do Sojuszu. Polska to popiera i jednoznacznie opowiada się za możliwie najszerszym zakresem owych zaproszeń. Gotowi jesteśmy udzielić poparcia nie tylko państwom bałtyckim, Słowacji i Słowenii, ale także Rumunii i Bułgarii, jednoznacznie stwierdzając w naszych rozmowach z politykami tych krajów, że oczywiście każdy kandydat powinien spełnić kryteria członkostwa nie tylko w wymiarze politycznym, ale także gotowości do realnego udziału w sojuszu obronnym. Uważamy, że Sojusz Północnoatlantycki powinien zachować ten swój charakter, choć zdajemy sobie sprawę z rozmaitych problemów, jakie mogą być konsekwencją tak daleko posuniętego zwiększenia liczby państw należących do Sojuszu. Jesteśmy jednak przekonani, że przedsięwzięcie w takiej skali będzie miało pozytywne konsekwencje z punktu widzenia stabilności Europy Środkowej i Środkowowschodniej. Przyjęcie do Sojuszu państw Europy Południowej czy Południowo-Wschodniej powinno w tym najbardziej zapalnym obszarze Europy przynieść więcej spokoju. Dlatego opowiadamy się za tym scenariuszem. Jeżeli mówimy o chęci odgrywania konstruktywnej roli, jest to między innymi deklaracja, iż na pewno nie będziemy przeszkadzali w zacieśnianiu współpracy między Paktem Północnoatlantyckim i Rosją, ponieważ ten proces postrzegamy jako korzystny, właściwy, dobry. Polska leżąca obecnie na rubieżach Paktu Północnoatlantyckiego jest zainteresowana tym, aby na linii pewnego podziału, jaki przebiega przez Europę nie wytwarzały się żadne napięcia i konflikty. Dlatego cieszy nas ściślejsza współpraca NATO z Rosją. Jednocześnie, jak pan słusznie zauważył, jest niezwykle ważne, aby zarówno rozszerzanie Paktu Północnoatlantyckiego, jak i określenie formy jego relacji z państwami nie należącymi do NATO, w tym z Rosją, nie zagroziło spójności Sojuszu. Polska ma to na uwadze, uczestnicząc w rozmaitych dyskusjach wewnątrz Paktu Północnoatlantyckiego, a także w rozmowach dwustronnych dotyczących tej kwestii. Propozycja przyjęcia nowej formuły relacji NATO - Rosja, a więc formuły 20, została publicznie i oficjalnie zaprezentowana z jednej strony przez przywódców niektórych państw członkowskich, a z drugiej strony przez sekretarza generalnego NATO i stała się faktem w stosunkach międzynarodowych. Została ona de facto potwierdzona przez szczyt w Brukseli, ponieważ wszystkie państwa członkowskie opowiedziały się za tym, aby eksperci NATO i Rosji przygotowali bardziej szczegółowe propozycje, dotyczące sposobu posługiwania się nową procedurą i obszarów merytorycznych zastosowań tej formuły. Nie ma co ukrywać, że ta formuła może budzić kontrowersje, ponieważ może być postrzegana jako dająca Rosji daleko idące uprawnienia, mimo iż Rosja pozostaje poza Sojuszem. Mnie się wydaje, że zarówno w formule 19+1, jak i w formule 20 takie decyzje, którym Rosja sprzeciwiałaby się, między NATO i Rosją by nie zapadały. Jednak prawdą jest, że formuła 20 daje potencjalnie możliwość blokowania decyzji Paktu w gronie członków Sojuszu. To sprawia, iż określenie obszarów, do których ta formuła mogłaby mieć zastosowanie, staje się tak ważne i delikatne. Najmniej dyskusyjne wydaje się, że mogłaby ono dotyczyć wszystkiego, co wiąże się z nieproliferacją broni masowego rażenia.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Dosyć trudno jest sobie wyobrazić takie, choćby hipotetyczne przypadki, w których obie strony znalazłyby się w sytuacji takiego konfliktu wzajemnych interesów, aby to pogarszało sytuację międzynarodową czy sytuację państw należących do Paktu Północnoatlantyckiego. Nie ukrywam, że gdy rozważa się inne potencjalne obszary zastosowania tej formuły, pojawia się sporo wątpliwości. Mogą one dotyczyć nawet tak oczywistych kwestii, jak operacje pokojowe czy kampania antyterrorystyczna. Można sobie wyobrazić takie przypadki działań antyterrorystycznych, które z jednej bądź z drugiej strony mogłyby wzbudzać wątpliwości, zastrzeżenia czy nawet sprzeciw. W tej chwili jest za wcześnie, aby ostatecznie wypowiadać się na ten temat. Jestem przekonany, że formuła 20 pojawi się jako instytucja stosunków NATORosja, natomiast nie ma jeszcze żadnych podstaw do przesądzenia, w jakim zakresie będzie ona obowiązywała. Sądzę, że raczej w wąskim zakresie niż w tak szerokim, jak by się mogło wydawać wówczas, gdy ta koncepcja publicznie została po raz pierwszy zaprezentowana. Polska w dialogu na temat tych rozwiązań chce popierać propozycje, które z jednej strony dają gwarancję, że NATO pozostanie sojuszem polityczno-obronnym, a z drugiej strony nie chce odgrywać roli powstrzymującego rozwój współpracy między Sojuszem i Rosją. Pan poseł pytał, co z istniejącymi strukturami współpracy pomiędzy Polską i Rosją. Jeśli chodzi o Komisję do Spraw Handlu i Współpracy Gospodarczej, będzie nadal działała. Sądzę, że brak aktywności nie wynikał z niechęci czy braku zdolności do prowadzenia tego typu działań, tylko z klimatu stosunków między naszymi państwami. Jeśli chodzi o Wspólną Polsko-Rosyjską Komisję Międzyrządową do Spraw Współpracy Międzyregionalnej, nie podjęła ona jeszcze działań ze względu na brak niezbędnej odpowiedzi i reakcji strony rosyjskiej. Ta kwestia zostanie omówiona w czasie najbliższego posiedzenia Komitetu do Spraw Strategii Współpracy. Polska uważa, że rozwój współpracy na poziomie regionalnym, lokalnym ma kluczowe znaczenie w naszych relacjach. Kolejne pytanie dotyczyło stanu przygotowań urzędów konsularnych i perspektywy wprowadzenia wiz. W dniu dzisiejszym Rada Ministrów wysłucha moich propozycji, dotyczących harmonogramu wprowadzenia systemu wizowego w obrocie osobowym z naszymi trzema wschodnimi sąsiadami. Ponieważ rozmawiamy przed posiedzeniem rządu, nie mogę państwu przedstawić tej koncepcji bardzo szczegółowo. Rada Ministrów musi być pierwszym adresatem. Mogę jedynie powiedzieć, że intencją moją i ministra spraw wewnętrznych i administracji, z którym blisko współpracowaliśmy, przygotowując te propozycje, jest wprowadzenie systemu umożliwiającego efektywną kontrolę ruchu osobowego przez polską granicę wschodnią, ale jednocześnie w taki sposób, aby przeciętni obywatele nie musieli napotykać na bezsensowne utrudnienia przy przyjeździe do naszego kraju. Chcielibyśmy wprowadzić wizy względnie późno z punktu widzenia naszych zobowiązań w toku przystępowania do Unii Europejskiej, stworzyć system sprawny i możliwie łatwo dostępny. Wiąże się to ze sposobami aplikowania, z możliwością aplikowania nie tylko bezpośrednio do konsulatu, ale także za pośrednictwem rozmaitych organizacji czy instytucji, które odgrywałyby rolę pośrednika dostarczającego formularze. Ponieważ już dzisiaj, na podstawie obowiązujących między Polską i trzema wschodnimi sąsiadami umów międzynarodowych, można przyjeżdżać do Polski na podstawie wizy jednorazowej bądź wielokrotnej, chcemy zachęcać obywateli Rosji, Ukrainy i Białorusi, żeby z wyprzedzeniem aplikowali o wizy wielokrotne. Zależy nam na tym, żeby wprowadzenie ruchu wyłącznie wizowego z ich punktu widzenia nie wprowadzało żadnej zmiany. Jeżeli udałoby się nam rozłożyć w czasie falę wniosków o wydanie polskich wiz, wtedy wszystkim byłoby łatwiej, i zainteresowanym podróżą, i instytucjom naszego kraju.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#WłodzimierzCimoszewicz">W toku konsultacji konsularnych, jakie zaproponowaliśmy naszym partnerom, będziemy zachęcali ich do tego, żeby rozważyli możliwość niewprowadzania wiz w stosunku do obywateli polskich. To może wydawać się dziwne, ale sądzimy, że w tym przypadku wzajemność nie musi być traktowana jako koniecznie leżąca w interesie naszych wschodnich sąsiadów. Chcielibyśmy, żeby zastanowili się, czy jest im to absolutnie niezbędne. Oczywiście, to oni będą o tym decydowali. Ich decyzja będzie miała istotne znaczenie z punktu widzenia warunków pokonywania granicy polsko-rosyjskiej, polsko-białoruskiej i polsko-ukraińskiej w kierunku wschodnim. Jest to szczególnie ważne z punktu widzenia interesów polskich obywateli. Jeśli chodzi o instytucje podległe ministrowi spraw wewnętrznych i administracji, głównie Straż Graniczną, jest ona bliska gotowości do wprowadzenia systemu wizowego. Jeśli chodzi o instytucje podległe ministrowi spraw zagranicznych, jesteśmy dosyć dalecy od osiągnięcia stanu gotowości. Wiąże się to z bardzo małym zakresem prac przygotowawczych w urzędach i wydziałach konsularnych na Wschodzie, a także z faktem, iż w sytuacji ograniczeń budżetowych MSZ może liczyć na 1/3 środków, które uznawano za konieczne do przeprowadzenia całego przedsięwzięcia inwestycyjnego. W moim przekonaniu do tej pory wszystkie prace związane z przygotowaniem systemu wizowego prowadzone były bez dostatecznie pogłębionej analizy samego zjawiska, w tym bez dostatecznego rozpoznania struktury ruchu osobowego i bez uwzględnienia częstotliwości przekraczania granicy naszego kraju przez te same osoby. Wiedza Straży Granicznej i innych instytucji państwa na temat tego, jaki odsetek stanowią osoby przyjeżdżające raz do roku, raz na kwartał, a może raz w tygodniu jest absolutnie niewystarczająca, żeby móc powiedzieć, ile wiz i w jakim czasie musielibyśmy wydać, aby nie hamować ruchu, jaki się obecnie odbywa. Osobiście uważam, i to chcę zaproponować rządowi, że powinniśmy wprowadzić system wizowy, w którym dominującą rolę odgrywałyby wizy wielokrotne. Musimy zrobić wszystko, żeby zachęcić obywateli tych trzech państw do występowania o wizy wielokrotne już dzisiaj, a więc przed wprowadzeniem reżimu wyłącznie wizowego. Konieczne jest przygotowanie naszych urzędów konsularnych z punktu widzenia materialnego, pomieszczeń, komputerów, oprogramowania i kadry do tego, aby ten pierwszy, najtrudniejszy okres przeżyć bez nadmiernych perturbacji. Doświadczenia Słowacji i Węgier, które wprowadziły wizy wobec wschodnich sąsiadów bez dostatecznego przygotowania swoich służb konsularnych, były niedobre. Przez kilka miesięcy ten system źle funkcjonował, co wywoływało wiele niezadowolenia i niepotrzebnych napięć. Sądzę, że jeśli MSZ będzie miało kilkanaście miesięcy na przygotowanie, to zrobimy wszystko, żeby system wizowy mógł funkcjonować w miarę normalnie. Nie mogę oczywiście zapewnić, że nie zdarzy się jakaś kolejka przed konsulatem polskim, że nie będzie narzekań związanych z rzadką siecią konsulatów na Wschodzie. Jest ich za mało i ludzie, którzy mieszkają w odległych od wielkich ośrodków miejskich rejonach, będą mieli kłopoty ze zwróceniem się do konsulatu. Rozważamy możliwość, aby zaproponować korzystanie z lokalnej poczty, chociaż to nie my ponosimy odpowiedzialność za standardy usług pocztowych i za poziom bezpieczeństwa przesyłek.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#WłodzimierzCimoszewicz">To mogłoby być jakieś ułatwienie dla obywateli wspomnianych trzech państw w aplikowaniu o polskie wizy. Jeśli chodzi o umowy dotyczące żeglugi i przejazdów przez przejścia na granicy z Obwodem Kaliningradzkim, nie odebrałem stanowiska rosyjskiego, jako narzucającego bezwzględne iunctim między uregulowaniem jednej i drugiej kwestii. Po prostu było to powiedziane łącznie i obie kwestie wymagają dalszych rozmów. Mam nadzieję, że poradzimy sobie z tym, ponieważ dla rozwiązania spraw dotyczących żeglugi po Zalewie Wiślanym istotne znaczenie ma atmosfera stosunków politycznych. Rosjanie w ostatnich rozmowach nie powracają do tego, co w naszej publicystyce kilka lat temu określono mianem korytarza. Znają nasze niezmienne stanowisko, że nie widzimy możliwości, przede wszystkim z powodów natury ekologicznej, budowania jakichś szczególnych rozwiązań transportowych, wedle najkrótszej trasy, jaka by ewentualnie interesowała stronę rosyjską, a więc od granicy Białorusi do granicy z Obwodem Kaliningradzkim. W tym regionie Polski znajdują się 4 parki narodowe i nie mamy zamiaru stwarzać najmniejszego zagrożenia dla środowiska przyrodniczego. Według mojej wiedzy nigdy nie było mowy o tzw. eksterytorialności czy o korytarzu eksterytorialnym. Przypominam sobie moje rozmowy z premierem Czarnomyrdinem w 1996 r., kiedy stwierdziłem, że mój rosyjski partner posługując się pojęciem „koridor” nie zdawał sobie sprawy z historycznych konotacji pojęcia „korytarz” w naszej świadomości. Kiedy wyjaśniłem mu tę kwestię, powiedział, że Rosjanie traktowali to jako pojęcie techniczne i nie będą się nim posługiwali. Nie sądzę, żeby teraz ten temat powrócił, chociaż oczywiście Rosjanom zależy - i to jest zrozumiałe - na rozwoju infrastruktury przejść granicznych na granicy z Obwodem Kaliningradzkim. Już w pierwszych tygodniach po podjęciu rozmów na ten temat obie strony uczyniły pewien gest polegający na przekształceniu przejścia granicznego w całodobowe. Taki status gotowi byliśmy nadać temu przejściu przed laty i proponowaliśmy to Rosjanom, ale oni nie odpowiadali na tę propozycję. Kiedy w trakcie wizyty wicepremiera Marka Pola zwrócili się z taką propozycją, oczywiście odpowiedzieliśmy pozytywnie. W chwili obecnej jest wiele konkretnych, praktycznych problemów do przedyskutowania i rozwiązania, jak chociażby poprawa jakości drogi od przejścia granicznego do Elbląga, żeby ruch towarowy, samochodowy mógł odbywać się sprawnie. Pan poseł zwrócił uwagę na brak informacji o współpracy wojskowej. Rzecz w tym, że na razie nie było rozmów na ten temat ze stroną rosyjską. W imieniu ministra obrony narodowej przekazałem Igorowi Iwanowowi zaproszenie dla rosyjskiego ministra obrony Siergieja Iwanowa do złożenia wizyty w Polsce. Minister Igor Iwanow powiedział, że zwróci się do ministra obrony, aby ten jak najszybciej przyjechał do Polski w celu szczegółowego omówienia wszystkich zagadnień dotyczących ewentualnej współpracy wojskowej. Przedstawiliśmy pewne sugestie, ale one nie były dyskutowane ze względu na to, że po stronie rosyjskiej nie było partnera do rozmowy na ten temat. Po moich rozmowach z przywódcami politycznymi państw regionu Morza Bałtyckiego poruszyłem kwestię rozwoju współpracy floty bałtyckiej, nie tylko polskiej i rosyjskiej, ale także republik bałtyckich i innych państw tego regionu. Rozmawiałem o tym m.in. w Sztokholmie z ministrem von Sydowem. Mam nadzieję, że ten projekt zostanie podjęty i przyczyni się do rozwoju współpracy wojskowej w tym zakresie. Czy GazProm rezygnuje z łącznika między rurociągiem jamalskim przebiegającym przez Białoruś i Polskę z siecią gazową na terenie Słowacji? Na ten temat na razie nie ma żadnych oficjalnych wiadomości.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Pojawiają się tego typu sugestie, ale przedstawiane są dementi tych doniesień. Analiza zaangażowania inwestycyjnego GazPromu i projektów rozbudowy sieci przesyłowej gazu rosyjskiego, a także prognozy konsumpcji gazu w Europie w perspektywie najbliższych kilkunastu lat wskazują, że gdyby zostały zrealizowane wszystkie projekty inwestycyjne GazPromu, o których dzisiaj wiadomo, to powstałaby infrastruktura do przesyłu ok. 330 mld m3 gazu rocznie do Europy, przy prognozowanym zapotrzebowaniu na gaz na poziomie 220 mld m3 rocznie. To jest fakt, który należy uwzględniać, ilekroć rozmawia się na temat perspektyw nowych inwestycji w zakresie infrastruktury przesyłu gazu. Popyt na gaz rośnie w Europie wolniej niż przewidywano wówczas, gdy planowano nowe inwestycje infrastrukturalne. Jakie decyzje zostaną ostatecznie podjęte, trudno w tej chwili przesądzić. Polska stwierdza otwarcie, że chce odgrywać rolę tranzytową i zarabiać na tym. Dążymy do podnoszenia poziomu swojego bezpieczeństwa przez zagęszczanie sieci infrastruktury przesyłowej rozmaitych surowców. Jesteśmy otwarci na rozmowy i podejmowanie takich projektów, nie tylko w stosunkach z Rosją, ale także z Ukrainą i innymi państwami, które byłyby tym zainteresowane. Wydaje mi się, że nie ma podstaw do przesądzania dzisiaj, co z tego wyniknie w przypadku konkretnych projektów. Kwestia odszkodowań za straty wyrządzone przez wojska radzieckie stacjonujące w Polsce znajdzie się w porządku prac Komitetu do Spraw Strategii Współpracy Polsko-Rosyjskiej. Dotyczy to również problemu dysproporcji w zakresie posiadanych nieruchomości. Wstępnie zainteresowałem się statusem prawnym nieruchomości rosyjskich w Polsce. Właściwie we wszystkich przypadkach zostały one przekazane stronie rosyjskiej na podstawie rozmaitych aktów prawnych. Można z dzisiejszej perspektywy zastanawiać się, czy to miało sens i czy było korzystne, niemniej jednak na podstawie stosownych aktów prawnych takie decyzje były podejmowane. Faktem jest, że spora część nieruchomości, które miały służyć celom dyplomatycznym bądź miały być związane ze współpracą gospodarczą naszych państw, jest wykorzystywana do odmiennych celów. Te nieruchomości są dzierżawione spółkom prywatnym, które prowadzą własną działalność. Czasami nieruchomości stoją puste. Osobiście jestem zainteresowany przyszłością budynku należącego dzisiaj do strony rosyjskiej, a ulokowanego na rogu ulic Litewskiej i Szucha, czyli naprzeciwko budynku MSZ, ponieważ z jednej strony Rosjanie nie wykorzystują tego budynku, a z drugiej strony MSZ ma nie do końca rozwiązane problemy lokalowe. Dzisiaj MSZ ma więc dobry powód, aby spróbować tę kwestię przedyskutować i uregulować. Nie wypowiadam się na temat szczegółów współpracy kulturalnej, ponieważ ich nie znam. Mogę jedynie powiedzieć, że rozmowy ministra Andrzeja Celińskiego z ministrem Szwydkojem były znakomite. Szwydkoj jest człowiekiem dobrze znającym polską kulturę. Od dziesięcioleci często bywał w naszym kraju. Sprawiał wrażenie człowieka w pełni zainteresowanego tym, aby wspólnie z polskim ministrem kultury wiele zdziałać w zakresie kontaktów kulturalnych. Ponieważ klimat polityczny ma rozstrzygające znaczenie dla powodzenia takich przedsięwzięć, jestem optymistą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MarianPiłka">Najpierw pozwolę sobie przedstawić ocenę wizyty prezydenta Putina w Polsce. Myślę, że ta wizyta nie spełniła naszych oczekiwań. Fakt, że prezydent Putin przyleciał z Paryża, bez żony i odmówił wystąpienia w parlamencie, służył zaznaczeniu, że Polskę traktuje jako kraj przechodni. Polska leży na zachodzie. Rosja dokonała wyboru opcji prozachodniej, ale jasno dała do zrozumienia, że nie Polska jest podstawowym punktem odniesienia dla polityki rosyjskiej. W sytuacji, gdy prezydent Putin podejmuje na terenie Rosji różne działania, które można uznać za mało dyplomatyczne, atmosfera wizyty w Polsce niewątpliwie była czynnikiem legitymizującym prezydenta Putina na Zachodzie. Sądzę, że strona rosyjska więcej zyskała na tej wizycie niż my, chociaż kwestia poprawy wzajemnych stosunków ma znaczenie zasadnicze. Poseł Bogdan Klich poruszył problem formuły stosunków Rosja - NATO i naszego stanowiska w tej sprawie. Uważam, że jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy, mianowicie warunki wprowadzenia nowej formuły. Istotne jest, jaki będzie stosunek polityki rosyjskiej wobec Białorusi i Ukrainy. Ta kwestia również powinna wpłynąć na naszą politykę w ramach NATO i na decyzję w sprawie formuły stosunków NATO - Rosja. W moim przekonaniu Polska powinna wykorzystać mechanizm w ramach Paktu Północnoatlantyckiego w celu działania na rzecz odrębności tych państw. Kolejna kwestia dotyczy zwrotu dóbr kultury. W materiale MSZ zwraca się uwagę na problemy związane ze zwrotem dóbr kultury, które w wyniku II wojny światowej znalazły się na terenie Związku Radzieckiego. Nierozwiązana pozostaje kwestia ustaleń traktatu ryskiego, które mówiły o zwrocie dóbr kultury wywiezionych do Rosji w okresie zaborów. Moim zdaniem ta sprawa także powinna być w sposób zdecydowany podjęta przez nasz rząd w rozmowach z rządem rosyjskim. Pan minister zwrócił uwagę, że Rosja jest jednym z krajów, w których dynamika rozwoju AIDS jest jedną z najwyższych w świecie. W związku z tym mam pytanie, czy rząd zamierza podjąć bardziej skuteczną walkę z prostytucją drogową, którą trudni się wiele osób pochodzących zza wschodniej granicy. To stanowi źródło zagrożenia epidemiologicznego. Czy są prowadzone rozmowy w sprawie nowych połączeń lotniczych z miastami rosyjskimi? Do tej pory są to połączenia tylko z Petersburgiem i z Moskwą. Biorąc pod uwagę zarówno rynek transportowy rosyjski, jak i spodziewaną poprawę naszych stosunków gospodarczych, należałoby dążyć do ustanowienia połączeń lotniczych z innymi miastami, niż tylko z Moskwą i Petersburgiem. Kilka lat temu delegacja polskiego rządu była z wizytą w Kazaniu. Wówczas poruszono kwestię połączeń z Kazaniem. Jeśli chodzi o kwestię odszkodowań dla Polaków - ofiar represji stalinowskich, ustawa RFSRR o rehabilitacji ofiar represji politycznych nie stwarza możliwości uzyskania odszkodowań przez Polaków represjonowanych w czasie II wojny. W moim przekonaniu ta kwestia powinna być stale poruszana w rozmowach z rządem rosyjskim. Sądzę, że Komisja Spraw Zagranicznych powinna uchwalić dezyderat w tej sprawie. Niewątpliwie wzmocniłoby to stanowisko rządu polskiego. Rosjanie powinni być przekonani, że ta kwestia ma zasadnicze znaczenie dla unormowania stosunków polsko-rosyjskich. Myślę, że Rosjanie prowadzą interesy z tymi państwami, które szanują. Poruszanie przez stronę polską kwestii odszkodowań wymusza na państwie rosyjskim podmiotowy stosunek do naszego kraju. Dezyderat Komisji Spraw Zagranicznych skierowany do rządu należy traktować jako wzmocnienie wzajemnych stosunków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Oczywiście różnie można komentować fakt, skąd przyjechał prezydent Rosji, czy z żoną, czy bez żony. Zachęcałbym, żebyśmy podchodzili do tego bez szczególnych kompleksów i pewne kwestie traktowali w sposób zupełnie naturalny. Prezydent Putin pojechał do Paryża, gdzie spotkał się z prezydentem Chiracem i gdzie podjęto decyzję m.in. o utworzeniu wspólnej rady bezpieczeństwa Rosja - Francja, z udziałem ministrów spraw zagranicznych i ministrów obrony. Następnego dnia w Polsce, mimo że wcześniej tego nie planowano w takiej formule, obaj prezydenci, m.in. na skutek mojej inicjatywy i inicjatywy Igora Iwanowa, podjęli decyzję, przy akceptacji polskiego premiera, o utworzeniu Komitetu do Spraw Strategii Współpracy Polsko-Rosyjskiej, będącego rozwiązaniem jeszcze dalej idącym niż to uzgodnione dzień wcześniej w Paryżu. Zapewne wiele osób w Polsce chciałoby zobaczyć małżonkę prezydenta Putina, ale ona w tym czasie miała inne plany osobiste. Można powiedzieć, że to się nie liczy, ale ja osobiście sądzę, że się liczy. Nie uważam, że moja żona ma jakieś szczególne obowiązki, ponieważ jej mąż jest ministrem spraw zagranicznych. Ktoś, kto nie jest wybrany, nominowany ma prawo do zachowania swojej prywatności. Myślę, że nie zdradzę wielkiej tajemnicy, jeśli powiem, że pani Putin chce przyjechać w najbliższym czasie do Polski ze swoimi córkami na zaproszenie pani Jolanty Kwaśniewskiej. Prawdą jest, że strona rosyjska, przy pewnym stopniu niezrozumienia ze strony polskiego rządu, ostatecznie nie zdecydowała się na wystąpienie prezydenta Putina w parlamencie. My traktowaliśmy propozycję w tym zakresie, jak zawsze w tego typu przypadkach, jako szczególne wyróżnienie dla gościa. Prezydent wybrał formułę spotkania z przedstawicielami klubów parlamentarnych, co w moim przekonaniu stworzyło lepsze warunki do rozmowy, a więc także do zadawania pytań, również w sprawach najtrudniejszych. Sądzę, że wrażenie, jakie wywarł prezydent Putin swoją argumentacją i sposobem udzielania odpowiedzi na pytania, było pozytywne. Z tego powodu należy wyrazić satysfakcję. Nie wiem, czy byłoby możliwe, aby prezydent Rosji spotkał się z przedstawicielami klubów parlamentarnych, a potem zdecydował się jeszcze na wystąpienie plenarne. Wydaje się to mało prawdopodobne. Mimo iż nasze oczekiwania były inne, nie należy być niezadowolonym z tego, co się efektywnie stało. Kiedy poseł Marian Piłka twierdzi, że dobra atmosfera wizyty legitymizuje Putina na Zachodzie, to odnoszę wrażenie, że jest w tym pewna sprzeczność logiczna, m.in. ze wspomnianym przez pana posła faktem, iż przyjechał do Polski z Paryża, jakby chciał rzekomo zademonstrować, że ma lepsze stosunki z Zachodem niż z Polską. Wydaje mi się, że tego typu komentarze są dosyć dowolne. Ja ich nie podzielam. Mogę stwierdzić, że po wizycie prezydenta Putina prezydent naszego państwa, premier i ja odbyliśmy wiele rozmaitych spotkań z partnerami reprezentującymi demokratyczne państwa Zachodu. We wszystkich przypadkach spotykaliśmy się z ogromnym zainteresowaniem przebiegiem wizyty Putina i we wszystkich przypadkach niezwykle pozytywnie komentowano zarówno klimat tej wizyty, jej rezultaty, jak i stan stosunków polsko-rosyjskich.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Nasi zachodni partnerzy oczekują na to, że w stosunkach między Polską i Rosją nie będą występowały konflikty. Jeśli chodzi o problem Ukrainy i Białorusi w kontekście nowej formuły stosunków NATO - Rosja, tradycyjnie robimy wszystko, co w naszej mocy, aby podkreślać znaczenie Ukrainy dla Europy, dla sytuacji geopolitycznej w tej części świata. Nie ukrywamy, że trochę trudniej jest reprezentować dzisiaj interesy Ukrainy niż w przeszłości, i nie dlatego, że świat rozwija lepsze stosunki z Rosją, ale dlatego, że Ukraina w wielu obserwatorach, komentatorach, politykach wywołuje odrobinę rozczarowania brakiem konsekwentnych reform ekonomicznych i wyraźnego postępu w stabilizowaniu demokratycznego systemu politycznego. Oczywiście nadal jesteśmy zainteresowani powodzeniem Ukrainy, jej niepodległością, suwerennością i niezależnością. Z punktu widzenia interesu Polski jest to bardzo ważne. Przy czym łatwiej byłoby nam być dobrym, przyjaznym, wspierającym partnerem Ukrainy, gdyby była ona bardziej zdeterminowana w przekształcaniu swojej rzeczywistości ekonomicznej, a także w jakimś stopniu politycznej. W przypadku Białorusi wypowiadamy się również za niezależnością i suwerennością tego państwa. Chcielibyśmy, żeby postępował proces demokratyzacji tego kraju i żeby Białoruś znalazła wreszcie swój sposób na poprawę sytuacji gospodarczej. Jak wiadomo, mamy na to niewielki wpływ, a bieg wydarzeń, zwłaszcza politycznych, jest raczej rozczarowujący. Nie ułatwia to nam przekonywania wszystkich partnerów na świecie, że warto myśleć o Białorusi jako państwie, które należałoby wspierać na tyle, na ile można oddzielić politykę krytycznego nastawienia wobec przywódców tego państwa od sposobu traktowania całego społeczeństwa białoruskiego. W praktyce jest to trudne do zrealizowania. Jeśli chodzi o stosunek Rosji do tych państw, nie mam ochoty w tej chwili komentować tych, często delikatnych odniesień. Odnoszę wrażenie, że w relacjach z Białorusią to strona białoruska nadal bardziej aktywnie zabiega o dalsze przekształcenia prawnego czy konstytucyjnego charakteru ich relacji. W przypadku Ukrainy Rosja, szczególnie w ostatnich latach, kiedy odnotowała wysokie tempo wzrostu gospodarczego, ogromne nadwyżki w handlu zagranicznym, a wiele jej firm, zwłaszcza sektora energetycznego, niebywale wzmocniło swoją pozycję, zręczniej zaczyna posługiwać się instrumentami gospodarczymi w realizowaniu swoich celów polityki zagranicznej, przeciwko czemu nie można protestować. Jest to normalny świat interesów, w którym przy pomocy pieniędzy można kupować przedsiębiorstwa i realizować cele, także w wymiarze politycznym. To się nie nadaje do oprotestowania, lecz co najwyżej do inicjatyw konkurencyjnych, jeżeli ma się odpowiednie koncepcje, środki i możliwości działania. Jeśli chodzi o kwestię dóbr kultury, zgadzam się w pełni, że zakres omawianej problematyki musi być szerszy niż tylko dotyczący ostatniego półwiecza. Pytanie dotyczące walki z prostytucją wykracza, jak sądzę, zarówno poza temat dzisiejszego posiedzenia, czyli stosunki polsko-rosyjskie, jak i poza kompetencje Ministerstwa Spraw Zagranicznych, podejrzewanego co prawda o ekspansywność, ale nie aż tak daleko posuniętą, żebyśmy przejęli odpowiedzialność także za te zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Byłbym wdzięczny, gdyby pan zechciał się zwrócić albo do ministra zdrowia, albo do ministra spraw wewnętrznych i administracji. Jeśli chodzi o połączenia lotnicze, w trakcie wizyty prezydenta Putina została podpisana od dawna negocjowana umowa lotnicza między Polską i Rosją. Jej pierwszą konsekwencją, bardzo pozytywną z naszego punktu widzenia jest uregulowanie kwestii stawek za przelot nad terytorium Rosji, zwłaszcza nad Syberią, w połączeniach dalekowschodnich. To potencjalnie otwiera drogę dla Polskich Linii Lotniczych do wznowienia połączeń, które zostały kilka lat temu zaniechane. O tym decydować muszą, biorąc pod uwagę rachunek ekonomiczny, władze tego przedsiębiorstwa. To, co rząd mógł zrobić, zostało zrobione. Umowa lotnicza została podpisana. Zostały stworzone podstawy prawne do prowadzenia interesów w zakresie komunikacji lotniczej. Mam nadzieję, że Polskie Linie Lotnicze LOT będą zainteresowane i zdolne do wykorzystania tej szansy. Jeśli chodzi o odszkodowania dla osób represjonowanych, dla Sybiraków, zdecydowaliśmy się stworzyć grupę międzyresortową, składającą się z przedstawicieli resortów spraw zagranicznych Polski i Rosji, żeby o tych bardzo trudnych sprawach rozmawiać niekoniecznie w świetle reflektorów i niekoniecznie w sposób skłaniający do składania deklaracji politycznych. Dziesięć lat ta kwestia była podnoszona w stosunkach polsko-rosyjskich, z efektem żadnym. Warto sobie to uświadomić. Dlatego też kontynuowanie identycznych działań należałoby uznać za bezsensowne. Szukamy innej metody. Po raz pierwszy Rosja nie powiedziała - „nie”. Mamy świadomość, że odpowiedź prezydenta Putina nie rozwiązuje problemu. Przepisy ustawy o rehabilitacji ofiar represji politycznych, uchwalonej przez Dumę rosyjską w odniesieniu do ogromnej większości polskich Sybiraków nie mają zastosowania. Niemniej jednak Rosja po raz pierwszy nie uchyliła się od rozmów na ten temat. Jeśli wolą Komisji jest poparcie działań rządu dla rozwiązania tej kwestii, prosiłbym, żeby dezyderat uchwalić wówczas, gdy rząd zasygnalizuje Komisji, iż byłoby to potrzebne. Sugerowałbym, żeby teraz dać szansę władzy wykonawczej na zajęcie się tą sprawą, bez podnoszenia temperatury politycznej wokół tego zagadnienia. Skoro jest szansa na rozpoczęcie rozmów, to spróbujmy ją wykorzystać, nie czyniąc sytuacji trudniejszą, niż ona obiektywnie jest.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy ktoś z posłów chciałby jeszcze zabrać głos w dyskusji? Skoro nie ma dalszych zgłoszeń, chciałbym podziękować panu ministrowi za obszerną informację, która przybliżyła nam stan stosunków polsko-rosyjskich. Wiele spraw jest zaawansowanych. Prośbę pana ministra w sprawie dezyderatu rozumiałbym tak, że do kwestii wrócimy po nawiązaniu przez władzę wykonawczą stosownych kontaktów i gdy odpowiednie decyzje zostaną przygotowane. Niewątpliwie ta sprawa będzie bardzo istotna dla prac Komisji. Jeżeli zajdzie potrzeba, powrócimy do tego tematu w przyszłości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MarianPiłka">Oczywiście, należy dać szansę rozmowom poufnym, jeżeli mają one przynieść rezultat, natomiast należy określić pewien limit czasowy. Sądzę, że to nie powinien być okres dłuższy niż pół roku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JerzyJaskiernia">Zapytuję pana ministra, czy oczekiwanie, że w ciągu pół roku jest nadzieja na zbliżenie stanowisk w tej sprawie, jest realistyczne?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Dwa tygodnie temu wystąpiłem do ministra Iwanowa z listem, w którym przedstawiłem 15 konkretnych propozycji dotyczących podjęcia rozmaitych kwestii, w tym także stworzenia wspomnianej grupy roboczej do spraw trudnych historycznie. Czekam na odpowiedź. Na razie ten upływ czasu nie powinien być traktowany jako cokolwiek oznaczający. Jest rzeczą normalną, że taka korespondencja trochę czasu zajmuje. Gdyby okazało się, że w ciągu najbliższych 2–3 tygodni nie otrzymam odpowiedzi, poinformuję o tym Komisję. Jeżeli okazałoby się, że odpowiedź nadeszła i rozpoczęlibyśmy prace, ale bez efektu, również poinformuję o tym Komisję. Gdyby miało się okazać, że ta procedura nie zanosi się na sprawną i skuteczną, poinformuję o tym także Związek Sybiraków i polską opinię publiczną. W ubiegłym tygodniu spotkałem się z kierownictwem Związku Sybiraków i tak właśnie uzgodniliśmy. Przedstawiciele środowiska najbardziej zainteresowanego będą pozostawali w bieżącym, bezpośrednim kontakcie z MSZ, w tym także ze mną i będą informowani szczegółowo o wszystkim. Chciałbym, aby również ten fakt został przez państwa posłów uwzględniony. Przy całym respekcie dla parlamentu i Komisji Spraw Zagranicznych pragnę zauważyć, że nikt nie może zastąpić osób najbardziej zainteresowanych, a więc Związku Sybiraków, który bezpośrednio współpracuje z MSZ.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JerzyJaskiernia">Panie ministrze, proponuję, żebyśmy potraktowali okres 6-miesięczny, jako horyzont oczekiwań Komisji, że w tym zakresie będą prowadzone stosowne działania. Po upływie pół roku pan minister poinformuje, jaki jest efekt tych działań, i wtedy ewentualnie powrócilibyśmy do rozwiązań, o których mówił poseł Marian Piłka. Czy pan poseł może przyjąć takie rozwiązanie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#MarianPiłka">Myślę, że tak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JerzyJaskiernia">Bardzo dziękuję panu ministrowi za przybycie na posiedzenie Komisji. Przechodzimy do drugiego punktu porządku obrad, w którym chcielibyśmy omówić sytuację Serbów Łużyckich w Niemczech. Przypominam, że temat ten został zaproponowany przez członków Komisji do planu pracy i w dniu dzisiejszym jest realizowany. Otrzymali państwo informację na piśmie. Czy minister Andrzej Byrt zechciałby uzupełnić informację pisemną o dodatkowe szczegóły?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#AndrzejByrt">Mam nadzieję, że materiał prezentuje całość zagadnienia. Ze swej strony dodam krótko dwie kwestie. Serbołużyczanie to obecnie jedyna grupa Słowian, znajdująca się w obrębie Unii Europejskiej. Historia tej grupy o bardzo specyficznych cechach sięga roku 631, kiedy pierwsza wzmianka o nich znalazła się w dokumentach pisanych. Grupa ta swój język ukonstytuowała razem z ruchem reformacji w Niemczech, ze słynnym tłumaczeniem Biblii na jęz. niemiecki przez Lutra. Znaczna część społeczności Serbołużyczan poprzez akceptację języka niemieckiego zasymilowała się wówczas z Niemcami. Grupa jednak przetrwała jako społeczność. Po 1918 r., w czasie rokowań w sprawie traktatu wersalskiego, usiłowała przeforsować postulat utworzenia odrębnego państwa. To się jednak nie udało. W okresie nasilającego się nazizmu samodzielne jednostki samorządowe, które funkcjonowały na terytorium Niemiec, zostały zlikwidowane. W latach 1942–1944 w Warszawie ukonstytuował się i współpracował z AK Łużycki Komitet Narodowy, który rozwiązał się po Powstaniu Warszawskim. Samodzielna grupa powstała ponownie po ukonstytuowaniu się Niemieckiej Republiki Demokratycznej, zaś pełne prawa grupy mniejszości narodowej uzyskała po zjednoczeniu Niemiec. Obecnie Fryzowie i Serbołużyczanie to jedyne dwie grupy tzw. mniejszości narodowych uznanych w Republice Federalnej Niemiec. Stosowne zapisy są i w konstytucji niemieckiej, i w konstytucji landu Saksonia, w którym mieszkają Serbołużyczanie, zgrupowani w dwóch okręgach - Łużyc Dolnych, w okolicy miasta Cottbus, czyli Chociebuża i Łużyc Górnych, wokół Bautzen, czyli Budziszyna. Grupa Serbołużyczan liczy dzisiaj ok. 60 tys. osób i dysponuje stowarzyszeniem o charakterze samorządowym, znanym pod nazwą Domowina, które prowadzi szereg przedszkoli, szkół podstawowych i średnich, uczących jęz. łużyckiego, jako języka społeczności Serbołużyczan na terenie Republiki Federalnej Niemiec. Spora część młodzieży opuszcza te tereny, które w czasach NRD, a potem RFN przeszły głębokie przemiany infrastrukturalne, wiążące się z dramatyczną zmianą pejzażu i otoczenia wskutek podjęcia dość rabunkowej eksploatacji węgla brunatnego. Na terenie Łużyc znajduje się słynna miejscowość Hoyeswerda, gdzie kilkakrotnie dochodziło do dramatycznych w konsekwencjach wystąpień przeciwko obcokrajowcom. Tam nastąpiło zerwanie naturalnych więzi środowiskowych. Część młodych osób emigruje głównie na tereny landów Niemiec zachodnich. Społeczność Serbołużyczan porusza problem trudności z utrzymaniem tożsamości narodowej. Coraz mniej dzieci zgłasza chęć kontynuowania nauki języka serbołużyckiego jako języka podstawowego, ojczystego. To sprawia, że w sytuacji trudności finansowych całej republiki federalnej, a landowej w szczególności, pojawiły się projekty redukcji liczby szkół czy klas uczących tego języka. W tej sprawie była interpelacja poselska. Również w parlamencie Republiki Czeskiej odbyła się debata na ten temat. Serbołużyczanie zwracają się bowiem do Czechów z prośbą o zacieśnienie związków. Przed półtora rokiem, w charakterze ambasadora RP w Niemczech, miałem okazję złożyć wizytę w landzie Saksonii i rozmawiać z Serbołużyczanami, którzy dali wyraz swoim prośbom adresowanym do strony polskiej. Myślę, że są to prośby uprawnione i Rzeczpospolita może na nie zareagować w sposób sensowny, nie ingerując w suwerenność Republiki Federalnej Niemiec czy landu Saksonii i pozwalając odczuć Serbołużyczanom naturalny związek z nami. Serbołużyczanie wnosili o to, żeby zacieśnić współpracę pomiędzy szkołami polskimi i serbołużyckimi, żeby zorganizować na terenie Serbołużyc tydzień lub miesiąc kultury polskiej. Moim zdaniem jest to bardzo ciekawa propozycja. W realizacji tego przedsięwzięcia mogłoby uczestniczyć województwo dolnośląskie, z którym Serbołużyczanie mają szereg kontaktów, przy wsparciu ze strony funkcjonującego w Lipsku Instytutu Polskiego. Serbołużyczanie formułowali również prośbę dotyczącą ewentualnej możliwości ufundowania przez rząd RP stypendiów dla kilku studentów gotowych uczyć się języka polskiego, historii, ale również ekonomii czy geografii. Zgłaszali gotowość współpracy z izbami rzemieślniczymi czy regionalnymi izbami handlowo-przemysłowymi województw przygranicznych. Wielokrotnie wskazywali na Dolny Śląsk, ponieważ jest najbliżej położony, a Serbołużyczanie, jako grupa nieliczna, nie mogą rozpraszać swoich wysiłków w skali całego państwa.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#AndrzejByrt">Byliby wdzięczni, gdyby w programie wizyt polskich przedstawicieli polityki, a więc posłów, senatorów, ale również ministrów można było przewidzieć wizyty na Łużycach. Myślę, że żaden z tych postulatów nie należy takich, które moglibyśmy zbyć. Przeciwnie, powinniśmy okazać Serbołużyczanom szacunek i życzliwość, starając się realizować te postulaty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są pytania do pana ministra?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#MarianPiłka">Bezpośrednią przyczyną zaproponowania tego tematu była kwestia zamknięcia szkoły w Chruścicach. Dla tak maleńkiego narodu zachowanie szkolnictwa jest sprawą fundamentalną. Pojawia się pytanie, na ile rząd polski w rozmowach z rządem niemieckim i rządem Saksonii może działać na rzecz wsparcia postulatów serbołużyckich w zakresie szkolnictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JózefWójcicki">Czuję się uprawniony do wypowiadania się w tej kwestii z dwóch powodów. Po pierwsze, w czasie II wojny światowej brałem udział w walkach na Łużycach. Na wielkim cmentarzu w Zgorzelcu pochowanych jest ponad 5 tys. polskich żołnierzy, którzy zginęli m.in. pod Budziszynem na Łużycach. Mój pułk nosił nazwę „łużycki”. Pod Budziszynem zdobyłem Krzyż Walecznych. Jest więc moralnym prawem Polski wypowiadanie się w sprawie sytuacji Serbołużyczan. Polskie wojsko przyczyniło się do złamania potęgi Hitlera. Zdołano bowiem powstrzymać armię, która szła na odsiecz Berlinowi. Po drugie, interesuję się życiem i kulturą Serbołużyczan. Publikuję artykuły i książki poświęcone tej tematyce. Od wielu lat działam w Towarzystwie Polsko-Serbołużyckim i uczestniczyłem w zjeździe Domowiny. Bardzo ucieszyła mnie propozycja pana ministra dotycząca przyznania stypendiów młodzieży serbołużyckiej chcącej studiować w naszym kraju. Zdaję sobie sprawę z istniejących ograniczeń, ale ufundowanie kilku stypendiów nie byłoby wielkim obciążeniem finansowym. Przed wojną Serbołużyczanie studiowali m.in. w Poznaniu. Wielu z nich później zajęło wysokie stanowiska w dziedzinie kultury. Byli to wybitni pisarze, plastycy. Kiedy uczestniczyłem w zjeździe Domowiny, ze zdziwieniem przekonałem się, że był obecny minister pełnomocny - szef kancelarii prezydenta Havla, natomiast stronę polską reprezentował radca ambasady RP w Niemczech. Rozporządzenie Saksońskiego Ministerstwa Kultury o pracy w serbołużyckich i innych szkołach na terenie serbołużycko-niemieckim z 22 czerwca 1992 r., w par. 4 reguluje status szkół serbołużyckich, jako szkół, w których język serbołużycki jest językiem wykładowym. Punkt 3 stanowi, że szkoły serbołużyckie zakładane są w miejscach, gdzie liczba uczniów wystarcza do założenia klasy z serbołużyckim językiem wykładowym. Dla szkół podstawowych liczba ta wynosi 25 uczniów. Jeśli nie ma 25 uczniów, szkoły są zamykane. To rozporządzenie nie powinno dotyczyć mniejszości narodowych, których sytuacja jest przecież wyjątkowa. Mniejszości narodowe powinny mieć przyznane szczególne uprawnienia. Decyzje w tak poważnych sprawach nie mogą być podejmowane automatycznie. Szkoły Serbołużyczan nie powinny być traktowane w taki sam sposób, jak szkoły niemieckie. Chruścice to miejscowość o szczególnym, symbolicznym znaczeniu. Tam jest pomnik polskich żołnierzy. Przy kościele znajduje się tablica upamiętniająca wizytę kard. Karola Wojtyły. To właśnie w Chruścicach odbył się zjazd Domowiny. Skoro parlament Republiki Czeskiej zdecydował się odbyć debatę w sprawie zamykania szkół serbołużyckich, a zwłaszcza szkoły w Chruścicach, to my, którzy ponieśliśmy tam straty w okresie II wojny światowej, tym bardziej możemy czuć się uprawnieni do wypowiadania się w tej sprawie. Chciałbym nawiązać do sugestii pana ministra, dotyczących możliwości wspierania Serbołużyczan i zacieśnienia kontaktów z tą grupą Słowian. Ciekawą inicjatywą wydaje się nawiązanie kontaktów pomiędzy szkołami polskimi i serbołużyckimi. Dziwi mnie, że do tej pory taka współpraca nie została nawiązana. Wymiana młodzieży może się odbywać w ramach polsko-niemieckiego Jugendwerk, tym bardziej, że istnieje specjalny fundusz na ten cel. Dlaczego w ramach Jugendwerk nie odbywa się wymiana młodzieży polskiej i serbołużyckiej, skoro jest to sąsiedzki region?Zdaję sobie sprawę, że są to drażliwe kwestie. W okresie NRD traktowano nasze zainteresowanie sytuacją Serbołużyczan jako wtrącanie się w wewnętrzne sprawy innego państwa, ale przecież nie możemy pozostać obojętni wobec tego problemu. Przedstawiciele Domowiny zwracali uwagę na fakt, że można by uruchomić program radiowy czy cykliczną audycję telewizyjną dla Serbołużyczan w lokalnej telewizji.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JózefWójcicki">Pojawiają się jednak trudności administracyjne, na które nie mamy żadnego wpływu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#ZbigniewGajewski">Jestem emerytowanym lekarzem pediatrą. Studiowałem we Wrocławiu i w 1947 r. poznałem grupę Łużyczan, którzy studiowali w Polsce. Bardzo pozytywnie oceniam fakt, że umożliwiono im studia w Polsce. Była to grupa 17 osób. Wszystkich znam i nawiązałem z nimi przyjaźń. Byłem na Łużycach wielokrotnie i mówię po łużycku. Czuję się tam jak u siebie w domu. Tłumaczę poezję łużycką - wydałem antologię „Wiersze łużyckie”. Początkowo kontakty z Serbołużyczanami były utrudniane, ale wraz z rozwojem demokracji w naszym kraju udało nam się nawiązać bliskie relacje. W 1991 r. powstało Towarzystwo Polsko-Serbołużyckie, które zrzesza 150 osób. Centrala Towarzystwa mieści się w Warszawie. Ponadto mamy oddziały w Opolu, Wrocławiu i Poznaniu. Jako ciekawostkę podam fakt, że jeden z członków naszego Towarzystwa urodził się w Skierniewicach, a obecnie mieszka w Kanadzie. Jesteśmy ze sobą w kontakcie. Okazuje się, że jego przodkowie pochodzą z Dolnych Łużyc. Łużyczanie mają w Niemczech prawa, tak jak wszystkie narodowości i mniejszości narodowe w Unii Europejskiej. Wydaje mi się, że niepokojące nas wydarzenia należy traktować jako rezultat błędnych działań urzędników niskiego szczebla w Niemczech. Na decyzję o zamknięciu szkoły w Chruścicach zareagowały wszystkie oddziały naszego Towarzystwa, a także Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Gdański. Parlament Republiki Czeskiej odbył debatę w tej sprawie. Jest mi przykro, że ze strony Polski nie było silnej reakcji. Faktem jest, że nasze możliwości działania są ograniczone. W listopadzie 2000 r. ówczesny ambasador RP w Republice Federalnej Niemiec, pan Andrzej Byrt był z wizytą na Łużycach. Pismo łużyckie zamieściło następujący komentarz tego wydarzenia: „Spotkanie w serdecznej wzajemności. Polsko-serbskie kontakty powinny się rozwijać”. Bardzo dziękuję panu ministrowi za ten gest. Chciałbym dodać, że wśród Łużyczan czuję się jak u siebie w domu. Jest to wspaniały naród. To są nasi ambasadorowie, ponieważ wszyscy Łużyczanie, którzy studiowali w Polsce, starali się obalać niemieckie stereotypy o Polakach. W czasie okupacji Serbołużyczanie okazywali nam życzliwość. Hitler stwierdził, że nie ma narodu łużyckiego i że są to Niemcy, którzy ulegli wpływom słowiańskim. Likwidowano szkoły łużyckie. Zakazano odprawiania nabożeństw w kościołach łużyckich, a jednak Łużyczanie przetrwali. Łużyczanie wykazują ogromne zdolności nawiązywania kontaktów z innymi narodami. Ze środków pochodzących ze specjalnego funduszu łużyckiego zorganizowali w 1996 r. dni kultury łużyckiej w Polsce. Nasze Towarzystwo z nimi współpracowało. Łużyczanie byli obecni w 14 miastach Polski. Ciągle jednak niedostateczna jest wiedza Polaków o Serbołużyczanach. Co dwa lata organizowany jest kurs języka łużyckiego i kultury łużyckiej w Budziszynie. Uczestniczyłem w nim w 1998 r. i wówczas było 57 słuchaczy z różnych krajów. Również co 2 lata, w lipcu odbywają się festiwale kultury ludów mniejszych. Z Polski uczestniczą w nich Kaszubi, Łemkowie, górale. Ten niewielki naród ma 40 pisarzy. Łemkowie tworzą niepowtarzalną kulturę, a kultury małych narodów są przecież częścią kultury ogólnoświatowej.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#ZbigniewGajewski">Nie można tego zniszczyć. W Unii Europejskiej powinna być zachowana różnorodność kultur. Łużyczanie są niezwykle serdecznie do nas ustosunkowani. Polacy, którzy trafili na Łużyce w czasie okupacji, czuli się jak u siebie w domu. Teraz Łużyczanie oczekują od nas wsparcia. Jako naród dwukulturowy są pomostem łączącym ludy słowiańskie z zachodnimi. Jestem zachwycony Łużyczanami. Takich przyjaciół nie można zlekceważyć. Trzeba im pomóc, również w zachowaniu ich języka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#MichałKamiński">Panie ministrze, czy mamy wiedzę, jaką pomoc finansową otrzymują organizacje Łużyczan, w tym Domowina, która jest ich główną organizacją, ze strony rządu federalnego bądź rządów landów?Jak aktywna jest polityka czeska w tej dziedzinie? Kiedy w XIX w. Łużyczanie kształtowali swoją bardziej nowoczesną świadomość narodową, wśród Łużyczan były 2 nurty: jeden orientował się na Czechy, a drugi na polską tradycję i wokół niej budował swoją tożsamość. Przed wojną Czesi byli aktywniejsi niż Polacy we wspieraniu Łużyczan. Chyba jednak Łużyczanie nie są jedynymi Słowianami w Unii Europejskiej, bo jest jeszcze mniejszość macedońska w Grecji i słoweńska w Austrii. Z głębokim wzruszeniem słuchałem panów wystąpień. Ja również jestem zdania, że mamy ogromny dług wobec Łużyczan, jako wobec jedynego narodu słowiańskiego, który nie mając nigdy w historii własnego państwa, przetrwał, zachowując tożsamość narodową. Tylko przez kilkadziesiąt lat byli w obrębie państwa polskiego, ale było to ponad 1000 lat temu. Byłbym wdzięczny za odpowiedź na te dwa pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#MarianPiłka">W bieżącym roku mija 1000 lat od przyłączenia Łużyc do Polski. Łużyce były do kryzysu państwa polskiego za czasów Mieszka II, tzn. do roku 1034 częścią Polski. W czasie II wojny światowej w Warszawie ukazywały się dwa pisma łużyckie wydawane przez Komitet Łużycki, który składał się głównie z oficerów Wermachtu narodowości łużyckiej. Myślę, że wszystkie oczekiwane działania strony polskiej są możliwe do zrealizowania. Kilka stypendiów ufundowanych przez Biuro Kształcenia Zagranicznego Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, to nie jest specjalny wysiłek dla państwa polskiego. Realne jest również nawiązanie współpracy pomiędzy szkołami polskimi i łużyckimi. Ministerstwo Kultury mogłoby być patronem czy inicjatorem tygodnia kultury polskiej na Łużycach. Komisja Spraw Zagranicznych powinna wystąpić do tych resortów. Uważam, że byłoby wskazane, aby przewodniczący Komisji wystosował pismo do ministrów kultury oraz edukacji narodowej i sportu w tych sprawach. Ważnym gestem byłaby wizyta polskich parlamentarzystów w Budziszynie i spotkanie z przedstawicielami Domowiny. Polska delegacja powinna również spotkać się z władzami landu Saksonia i landu Brandenburgia. Myślę, że sam fakt tego typu wizyty byłby gestem świadczącym o zainteresowaniu strony polskiej, natomiast nie zostałby odebrany jako ingerencja w wewnętrzne sprawy państwa niemieckiego. Tego typu wizyta mogłaby sprzyjać poprawie sytuacji Serbołużyczan, dlatego proponuję, aby kilkuosobowa delegacja naszej Komisji udała się z wizytą do Łużyc. Chciałbym już dziś zgłosić kandydaturę posła Janusza Dobrosza, który reprezentuje wyborców ze Śląska i jest zainteresowany tymi kwestiami. Sądzę, że pan poseł mógłby stanąć na czele delegacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są inne wystąpienia w dyskusji? Jeśli nie, proszę pana ministra o odniesienie się do wypowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#AndrzejByrt">Dziękując za głosy, które wskazały na emocjonalną więź, jaka istnieje i powinna istnieć między Polakami i Łużyczanami, musimy skonstatować, że jest ona ograniczona - na co wskazywali panowie Józef Wójcicki i Zbigniew Gajewski - do osób, które los rzucił na te ziemie bądź które po wojnie miały okazję zetknąć się z kulturą Serbołużyczan. Niestety, nie mogę odpowiedzieć na pytanie posła Michała Kamińskiego. Nie dysponujemy danymi, ile pieniędzy otrzymują Serbołużyczanie od rządu Saksonii z dwóch pul środków - na dofinansowanie Domowiny i na wsparcie szkół. Półtora roku temu miałem okazję być na Łużycach. Na moje pytanie, dotyczące wysokości otrzymywanych przez nich środków, niechętnie udzielali odpowiedzi. Mówili, że są to kwoty niewielkie i że one maleją. Prawdopodobnie wiązało się to z niechęcią prezentowania wobec dyplomaty, chociaż był on przedstawicielem sympatyzującego z Łużyczanami sąsiedniego kraju, dość dolegliwej sytuacji. Z pewnością Łużyczanie nie opływają w nadmiar środków. Co się tyczy polityki czeskiej, Łużyczanie wspomnieli, że rzeczywiście przed wojną był to inny rodzaj wsparcia. Po wojnie politycy czechosłowackiej partii komunistycznej mieli lepsze kontakty z władzami NRD, ponieważ byli to - jak określono - prawdziwi komuniści, a Polacy nie byli tak traktowani, w związku z czym byli separowani. Obecnie polityka czeska wobec Serbołużyczan nie różni się specjalnie od polityki prowadzonej przez polskie władze. Moja wizyta na Łużycach była jak gdyby otwarciem dialogu, który - jak twierdzili moi rozmówcy - de facto nie istnieje. Dlatego uważam, że wizyta komisji parlamentarnej na Łużycach i - być może - delegacji władz samorządowych woj. dolnośląskiego miałaby charakter samorządowy i pozwoliłaby zainicjować zarówno przedsięwzięcia o charakterze regionalnym, jak i - dzięki obecności państwa posłów - działania w skali kraju. Myślę również, że istotne znaczenie miałoby wystąpienie Komisji Spraw Zagranicznych do ministra edukacji narodowej, któremu podlega Judendwerk. Tam jest przedstawiciel polskiego ministra edukacji narodowej i sportu. Komisja mogłaby wskazać, żeby z tej dużej puli, w ramach której dokonuje się wymiana młodzieży na poziomie 100 tys. osób rokrocznie, zarezerwować kilka miejsc dla młodzieży serbołużyckiej. Pamiętam, że Serbołużyczanie nie byli zorientowani, jakie są możliwości działania. Przekazałem im wówczas odpowiednie dane. Zaproponowałem również kierownictwu Jugendwerk po stronie niemieckiej nawiązanie kontaktu z Serbołużyczanami. Myślę, że byłoby wskazane zasygnalizowanie tej kwestii polskiemu ministrowi edukacji narodowej i sportu. Sugerowałem rozważenie możliwości dołączenia do grupy polskich parlamentarzystów również przedstawicieli woj. dolnośląskiego, ponieważ oni, zachęceni auspicjami Sejmu, mogą działać bardziej ofensywnie i przedstawić propozycje współpracy. Są to miejsca oddalone od siebie zaledwie o kilkadziesiąt kilometrów w linii prostej. Można wyobrazić sobie organizowanie regularnych spotkań czy festiwali młodzieży. Decentralizacja tych inicjatyw do poziomu lokalnego byłaby najlepszym rozwiązaniem.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#AndrzejByrt">Państwo nie może nic nakazać. Możemy inspirować instytucje podległe władzy ustawodawczej bądź wykonawczej, żeby zechciały zainteresować się możliwościami współpracy. Działania na szerszą skalę mogą być podjęte, jeśli ludzie się poznają nawzajem i nawiąże się nić sympatii. W przypadku Serbołużyczan nie jest to trudne, bo oni są gotowi do daleko idącej współpracy. Jeśli chodzi o stypendia, istotne byłoby, aby mogły one dotyczyć kilku kierunków. Serbołużyczanie bardzo by się ucieszyli, gdyby otrzymali stypendium dla jednego lub dwóch młodych ludzi z tego regionu na studia dziennikarskie. Bardzo zależy im na tym, aby nabyć umiejętność prezentowania kultury, literatury w sposób interesujący dla lokalnej społeczności. Interesowałyby ich studia dziennikarskie, politologiczne, filologia polska, a także studia filmowe. Obiecałem im pomoc w nawiązaniu kontaktów z polskim środowiskiem filmowym. Odbyłem już rozmowy z panem Andrzejem Wajdą, który wspominał, że chce uruchomić szkołę prywatną dla dokumentalistów. Pytałem, czy nie można by zaprosić jednej osoby z Serbołużyc. Sądzę, że Serbołużyczanie przyjęliby to z wdzięcznością.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JerzyJaskiernia">Dziękuję wszystkim uczestnikom dyskusji. Odnotowaliśmy propozycję posła Mariana Piłki co do wizyty na Łużycach. Rozumiem, że uzyskała ona poparcie pana ministra. Prezydium Komisji rozważy, w jakim trybie i w jakiej formie tę wizytę zrealizować. Wprowadzimy ją do planu naszych kontaktów międzynarodowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#MarianPiłka">W kwietniu br. przypada rocznica bitwy pod Budziszynem. Być może wizytę Komisji można by połączyć z obchodami rocznicy tej bitwy. Z punktu widzenia dyplomatycznego byłoby to chyba najzręczniejsze załatwienie tej sprawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JerzyJaskiernia">Proszę sekretarzy Komisji, aby odnotowali tę propozycję posła Mariana Piłki i, konsultując się z MSZ oraz MON, zbadali, w jakiej formule delegacja mogłaby się udać na Łużyce. Sądzę, że jest to dobra okazja, aby czcząc tę rocznicę, nawiązać kontakty z Serbołużyczanami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#ZbigniewGajewski">W br. przypada 1000-lecie Budziszyna. Łużyczanie będą z tej okazji obchodzić wielkie uroczystości. Nasze Towarzystwo chce zorganizować w Warszawie wystawę na temat Budziszyna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#JerzyJaskiernia">Dziękuję za udział w dyskusji. Przystępujemy do rozpatrzenia trzeciego punktu porządku dziennego, który obejmuje powołanie delegacji do Inicjatywy Środkowoeuropejskiej. Otrzymali państwo na piśmie propozycje zgłoszone przez poszczególne kluby parlamentarne. W stosunku do tych propozycji chciałbym wprowadzić skorygowanie na wniosek Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Klub Parlamentarny Platformy Obywatelskiej przekazał propozycję, aby w poz. 3 - przedstawiciel skreślić nazwisko Bogdan Klich, a wprowadzić nazwisko Elżbieta Łukacijewska, natomiast w poz. 4 - zastępca przedstawiciela skreślić nazwisko Elżbieta Łukacijewska, a wprowadzić nazwisko Edward Płonka. Czy w stosunku do innych kandydatur wysuniętych przez kluby ktoś z państwa zgłasza uwagi, zastrzeżenia czy też pytania? Nie słyszę. Czy są zastrzeżenia co do całego składu delegacji? Skoro nie ma, rozumiem, że Komisja Spraw Zagranicznych powołała delegację do Inicjatywy Środkowoeuropejskiej w następującym składzie. Klub Parlamentarny Sojuszu Lewicy Demokratycznej:1. przedstawiciel: Antoni Kobielusz 2. zastępca przedstawiciela: Wojciech Domaradzki 3. Klub Parlamentarny Platformy Obywatelskiej: przedstawiciel: Elżbieta Łukacijewska 4. zastępca przedstawiciela: Edward Płonka 5. Klub Parlamentarny Samoobrona RP: przedstawiciel: Marian Kwiatkowski 6. zastępca przedstawiciela: Józef Stasiewski Klub Parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość: 7. przedstawiciel: Marek Jurek Klub Parlamentarny Polskiego Stronnictwa Ludowego: przedstawiciel: Tadeusz Samborski Klub Parlamentarny Ligi Polskich Rodzin: zastępca przedstawiciela: Maciej Giertych Klub Parlamentarny Unii Pracy: 10. zastępca przedstawiciela: Aleksander Małachowski. Serdecznie gratuluję paniom i panom posłom, którzy zostali wybrani w skład delegacji do Inicjatywy Środkowoeuropejskiej i życzę sukcesów w realizacji misji związanej z wypełnianiem mandatu w tej ważnej strukturze międzynarodowej. Przechodzimy do punktu czwartego, który obejmuje sprawy różne. Czy ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#TadeuszSamborski">Mam uwagę dotyczącą kwestii organizacyjnych. Jeśli następuje zmiana godziny rozpoczęcia posiedzenia z godz.12.00. na 10.00., to nasze służby muszą dopilnować, żeby do posłów dotarła ta wiadomość. Byłem przekonany, że posiedzenie rozpoczyna się o godz. 12.00. Nie wiem, czy odbyła się dyskusja na temat stosunków polsko-rosyjskich, ale w związku z tym, że kilku posłów nie mogło uczestniczyć w obradach, proponuję, aby Komisja w niedługim czasie ponownie zajęła się tą problematyką. Nie chciałbym być pozbawiony możliwości uczestniczenia w dyskusji na temat aktualnych stosunków polsko-rosyjskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy mam rozumieć, panie pośle, że nie dotarło do pana zawiadomienie o zmianie terminu rozpoczęcia posiedzenia?</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#komentarz">(Poseł Tadeusz Samborski (PSL): Niestety, nie.)</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#JerzyJaskiernia">W związku z tym sygnałem proszę Sekretariat Komisji o zbadanie, w jakim trybie te zawiadomienia były rozsyłane. Ponieważ jest to pierwsza sytuacja, kiedy tego typu informacja nie dotarła, a więc być może jest jakieś zakłócenie w komunikacji, proszę o wprowadzenie zasady, że niezależnie od pisemnych powiadomień pracownicy Sekretariatu Komisji będą dzwonić do posłów celem upewnienia się, czy dotarło do nich zawiadomienie o zmianie. Jest to pierwsza tego typu sytuacja, ale jest to ważne doświadczenie, ponieważ widzę, że również posłowie Marek Jurek, Maciej Giertych i Jan Łopuszański nie otrzymali zawiadomienia. Proszę zbadać, z jakiej przyczyny zaproszenia nie dotarły. Czy sekretarze Komisji zechcieliby powiedzieć, w jaki sposób zawiadamiano posłów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#SekretarzKomisjiSprawZagranicznych">Zawiadomienia zarówno o posiedzeniu o godz. 12.00, jak i o zmianie godziny posiedzenia na godz.10.00 zostały wysłane tą samą drogą i w ten sam sposób. Oczywiście sprawdzimy te przypadki, które panowie poruszyli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#JerzyJaskiernia">Bardzo proszę o sprawdzenie. Skoro są jakieś zakłócenia komunikacyjne - być może państwo posłowie mają w różnych biurach różny kontakt ze swoimi sekretariatami - proszę o wprowadzenie stałej zasady: jeśli następuje zmiana godziny rozpoczęcia posiedzenia, proszę dzwonić do wszystkich państwa posłów celem upewnienia się, czy zawiadomienie dotarło. Przepraszamy, jeśli doszło do nieporozumień. Mam nadzieję, że tego typu zakłócenie w przepływie informacji nie powtórzy się. Czy w sprawach różnych ktoś z posłów chciałby jeszcze zabrać głos? Jeśli nie, chciałbym państwa poinformować, że kolejne posiedzenie odbędzie się 14 lutego o godz. 11.30 w sali 106. Będzie to połączone posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych i Komisji Obrony Narodowej. Naszym gościem będzie lord Robertson, sekretarz generalny NATO.Następne posiedzenie odbędzie się 26 lutego o godz. 11.00. Regularny porządek zrealizujemy w godz.11.00–13.00. O godz.13.00 będziemy gościć parlamentarzystów Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Federacji Rosyjskiej, z przewodniczącym Rogozinem. Będzie to okazja powrotu do spraw stosunków polsko-rosyjskich w kontekście międzynarodowym. Dziękuję za udział w obradach. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>