text_structure.xml 118 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#WojciechMojzesowicz">Otwieram posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Wsłuchiwałem się dzisiaj w wystąpienia z okazji 25-lecia wydarzeń sierpniowych. To ważna uroczystość - wiele symboli, zdarzeń historycznych. Jako rolnik i były działacz opozycji, szef gminnej „Solidarności” chciałbym powiedzieć, że niestety znowu zapomniano o wsi. Chłopi czynnie brali udział w tym wszystkim, co się wtedy w Polsce działo. Nie wolno nam zapomnieć, że w tamtej konstytucji był zapis dotyczący trwałości gospodarstwa rodzinnego. Wtedy te gospodarstwa miały być likwidowane. Historię trzeba pisać pełną niezależnie od tego, jakiej grupy społecznej ona dotyczy. W imieniu rolników, którzy wtedy uczestniczyli w działaniach opozycji, chciałbym powiedzieć, że też myśleliśmy o państwie i zmianach. Przyszłość Rzeczpospolitej nie była wtedy polskiej wsi obojętna. Porządek dzienny posiedzenia został państwu doręczony. Czy ktoś z państwa ma jakieś uwagi do zaproponowanego porządku obrad?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechZarzycki">W kontekście ciągle rosnących cen ropy naftowej chciałbym zapytać o odpowiedź na dezyderat dotyczący biopaliw. Przypominam, że baryłka ropy kosztuje już ponad 70 dolarów amerykańskich. To przekłada się na koszty produkcji w sytuacji, gdy mamy do czynienia z suszą i gdy dochody rolników są niewystarczające ze względu na bardzo niskie ceny zbóż. Czy prezydium Komisji otrzymało odpowiedź na dezyderat przyjęty miesiąc temu? Chciałbym także prosić, aby na dzisiejszym posiedzeniu przedstawiciele rządu poinformowali Komisję o działaniach związanych z likwidacją skutków klęski suszy. Chodzi przede wszystkim o wsparcie rolników poprzez dopłaty do zakupu materiału siewnego. Jeśli rolnicy zasieją gorszej jakości ziarno, w przyszłym roku będą mniejsze zbiory. Tak się może stać, jeśli rząd nie podejmie odpowiednich działań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#WojciechMojzesowicz">Myślę, że te kwestie możemy wyjaśnić w punkcie „sprawy różne”. Jeśli chodzi o odpowiedź na dezyderat Komisji w sprawie biopaliw, to jeszcze jej nie otrzymaliśmy. To jest ostatnie posiedzenie Komisji w tej kadencji Sejmu. Mimo naszej woli rozwiązania tego problemu, nie udało się wiele zrobić. Trochę mnie to dziwi, bo wszyscy opowiadają się za uruchomieniem większej produkcji biopaliw, a nie możemy się doczekać odpowiednich decyzji. Wprawdzie w porządku dziennym nie ma tematu biopaliw, ale jeśli przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi uzna za stosowne, odniesie się do tych kwestii w punkcie „sprawy różne”. Czy ktoś z państwa ma inne uwagi do porządku dziennego? Nie widzę zgłoszeń. W takim razie przystępujemy do rozpatrzenia pierwszego punktu - przyjęcie Sprawozdania Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi z działalności w IV kadencji Sejmu (2001-2005). Otrzymaliście państwo projekt sprawozdania. Czy ktoś ma uwagi do tego projektu? Nie widzę zgłoszeń. Przystępujemy do głosowania. Kto z państwa jest za przyjęciem Sprawozdania Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi z działalności w IV kadencji Sejmu (2001-2005)? Stwierdzam, że Komisja przyjęła Sprawozdanie jednomyślnie. Serdecznie dziękuję, że doceniliście państwo naszą pracę. Chciałbym także podziękować przedstawicielom organów administracji rządowej, którzy z nami współpracowali oraz pracownikom sekretariatu Komisji za cztery lata wsparcia przewodniczącego i całej Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#ZdzisławKaczmarczyk">Uczestniczyłem prawie we wszystkich posiedzeniach Komisji. Jestem prezesem Krajowego Związku Rewizyjnego Rolniczych Spółdzielni produkcyjnych. Chciałbym państwu podziękować za ten okres współpracy. Dla nas każde posiedzenie Komisji było wielkim wydarzeniem. Cieszyliśmy się, że możemy uczestniczyć w procesie tworzenia prawa. Przede wszystkim jednak w ten sposób mogliśmy się zapoznać z projektami ustaw na długo przed ich uchwaleniem i opublikowaniem. Raz w miesiącu w ponad stustronicowym biuletynie szeroko informowaliśmy rolników o pracach i przebiegu posiedzeń Komisji. Pisaliśmy o tym, czego rolnicy mogą się wkrótce spodziewać. W imieniu rolników spółdzielców jeszcze raz chciałbym bardzo podziękować. Dziękuję także przedstawicielom administracji rządowej. Państwu posłom życzę, abyśmy spotkali się tutaj w następnej kadencji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WojciechMojzesowicz">Przystępujemy do realizacji drugiego punktu porządku obrad - rozpatrzenie odpowiedzi na Dezyderat nr 36 w sprawie przygotowań do skupu płodów rolnych - kontynuacja. Dyskusja w tej sprawie już się odbyła. Bardzo proszę o zabranie głosu pana ministra Józefa Śliwę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JózefŚliwa">W imieniu ministra rolnictwa i rozwoju wsi oraz agencji jemu podlegających chciałbym podziękować Komisji za owocną, twórczą współpracę podczas tej kadencji. Wiele problemów, także na wniosek Komisji, było tutaj rozpatrywanych. Dziękując za współpracę, życzę dobrych wyników wyborczych. Wiem, że wielu posłów ponownie kandyduje do Sejmu. Mimo częstej różnicy zdań, nasza współpraca doprowadziła do stworzenia wielu aktów prawnych. To jest niewątpliwy wkład Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Jeśli chodzi o odpowiedź na Dezyderat nr 36, to już od kilku tygodni dyskutujemy na temat przygotowania do żniw. Dzisiaj można powiedzieć, że w niektórych regionach Polski żniwa już się właściwie zakończyły. Są jednak takie miejsca, gdzie żniwa są na półmetku. Niemniej jednak w kilku województwach odbyły się już dożynki. Tak było na przykład w województwie wielkopolskim, na Śląsku, w województwach kujawsko-pomorskim i mazowieckim. Sprawdziły się ostatnie prognozy przewidujące mniejsze zbiory zbóż. Zdecydowanie mniej jest zbóż konsumpcyjnych o dobrej jakości. Wprawdzie mówię o już zebranych zbożach, ale nowe dostawy zapewne nic tutaj nie zmienią. Rolnicy dbali o swoje uprawy, ale natura była nieubłagana. Na dwóch poprzednich posiedzeniach Komisji mówiliśmy już o skutkach suszy. W trakcie żniw natomiast mieliśmy do czynienia z długotrwałymi opadami, które spowodowały opóźnienie prac i pogorszenie jakości zbóż. Na podstawie zebranych do tej pory informacji można powiedzieć, że zboża nie spełniają niektórych parametrów, szczególnie parametru gęstości. Niektóre podmioty skupowe już na to zareagowały, zmieniając cenniki i parametry. Wiem, że na przykład takie firmy jak „Polskie Młyny” czy „Cargil” obniżyły parametr gęstości ziarna. A zatem te podmioty pozytywnie zareagowały na powstałą sytuację. Bardzo niepokoiła nas niska cena zbóż. Na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni ceny w niektórych regionach ulegały stopniowemu wzrostowi. Nie był to jeszcze wzrost, który zadowoliłby producentów. Jednak przed żniwami ceny pszenicy konsumpcyjnej nie przekraczały 350 zł za tonę. Dzisiaj w niektórych regionach można otrzymać od 340 do 360 zł netto. To świadczy o tym, że przetwórcy nie mają dużych zapasów zbóż i muszą na bieżąco kupować ten surowiec. Jak już powiedziałem, w niektórych regionach kraju żniwa zostały już zakończone. Pozostało do zebrania być może od 5 do 10% zbóż. Warunki atmosferyczne podczas żniw były niekorzystne i przeszkodziły szczególnie tym podmiotom, które dysponują dużym areałem upraw. Niemniej jednak skup zbóż się nie nasila. W ostatnich dniach w Bartoszycach doszło nawet do wzrostu cen. ELEWARR podniósł ceny skupu, ale po dwóch dniach nie było już chętnych do sprzedaży zboża. Oznacza to, że ci, którzy musieli sprzedaż pszenicę, już ją sprzedali, a ci, którzy chcą poczekać na lepsze ceny do września, postanowili chwilowo nie sprzedawać. Miejsca w magazynach nie brakuje. A zatem głównym problemem była cena, która w trakcie żniw minimalnie wzrosła. Nie mówię o tych regionach, gdzie małe podmioty skupujące zboże proponowały producentom poniżej 200 zł za tonę żyta i poniżej 300 zł za tonę pszenicy. To jest margines rynku. Takie podmioty właściwie nie powinni funkcjonować na rynku, ponieważ w ten sposób wykazują brak szacunku dla rolników. Przy takich ofertach centowych trudno mówić o poważnym, partnerskim traktowaniu producenta. Cały czas oczekujemy na decyzję Komisji Europejskiej w sprawie uruchomienia skupu interwencyjnego już 1 października 2005 r. Jak państwo pamiętacie, proponowaliśmy także obniżenie z 80 na 40 ton wielkości minimalnej partii dostawy zbóż. Wniosek powinien być rozpatrzony we wrześniu. W tej chwili Komisja Europejska analizuje sytuację.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#JózefŚliwa">Przyspieszenie skupu powinno w znaczącym stopniu wpłynąć na rynek. Przy braku większych zapasów u przetwórców cena interwencyjna może mieć duży wpływ na cenę rynkową. Odbywają się kolejne przetargi na zboża skupione w ramach poprzedniego skupu interwencyjnego. Cena proponowana przez eksporterów nadal nie przekracza 90 euro za tonę i Komisja Europejska nie zaakceptowała tych ofert. Na przykładzie Czech i Węgier można powiedzieć, że jeśli przedsiębiorcy zaproponują około 92–93 euro za tonę, to przetarg może być rozstrzygnięty. Jednak polscy eksporterzy twardo oferują poniżej 90 euro. Chcielibyśmy także zwolnić powierzchnię magazynową sprzedając pewną część rezerw państwowych. Jak państwo wiecie, przetargi na to zboże już się odbyły. Na razie chętnych nie ma. Sukcesywnie będziemy te przetargi powtarzać, aby przybywało powierzchni magazynowej do 1 października 2005 r. Chodzi o to, aby w trakcie skupu interwencyjnego Agencja Rynku Rolnego mogła gdzieś ten nawał zbóż pomieścić. Myślę, że jeszcze tydzień i żniwa w całej Polsce będą zakończone. Na północy kraju w zależności od regionu pozostało jeszcze do zebrania od 20 do 40% zbóż. Magazyny zostały przygotowane. Wiem, że na przykład w Bartoszycach cena ukształtowała się na poziomie ponad 380 zł za tonę. Ważnym elementem jest tutaj kurs walutowy we wrześniu i w październiku. Od niego będzie zależała cena interwencyjna w złotówkach i wielkość obrotów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#WojciechMojzesowicz">Czy ktoś z państwa ma pytania do pana ministra Józefa Śliwy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WojciechZarzycki">Na początku posiedzenia Komisji pytałem o odpowiedź na dezyderat w sprawie produkcji biopaliw. W tej chwili chciałbym zapytać, co rząd, a szczególnie minister rolnictwa i rozwoju wsi zrobił, aby zagospodarować żyto, które ma w tej chwili bardzo niską cenę, a które mogłoby być przetwarzane na biopaliwa? Mówię o tym w kontekście dramatycznie złej sytuacji ekonomicznej rolników. Chciałbym zapytać, co w tej sprawie zrobił minister rolnictwa i rozwoju wsi. Nie mamy już czasu, żeby czekać na oficjalną odpowiedź na dezyderat. Ceny są coraz niższe, a producenci tego zboża nie oczekują poprawy po 1 października, bo żyto nie jest objęte skupem interwencyjnym. Co zatem zrobił rząd, aby zagospodarować żyto na przykład poprzez przetworzenie tego surowca na bioetanol w polskich gorzelniach?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#StanisławKalemba">Jaka jest sytuacja, jeśli chodzi o decyzje Komisji Europejskiej w sprawie wcześniejszego rozpoczęcia skupu interwencyjnego, zmniejszenia wielkości minimalnej partii dostawy oraz przyspieszenia realizacji dopłat bezpośrednich? Sytuacja dochodowa rolników jest dramatyczna, szczególnie tam, gdzie wystąpiła susza. Do tego dochodzą jeszcze bardzo niskie ceny zbóż. Z nieoficjalnych wypowiedzi przedstawicieli Komisji Europejskiej, które pojawiały się w prasie, wynika, że Bruksela nie przychyli się do wniosków polskiego rządu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#RomualdAjchler">Przypominam, że to na mój wniosek Komisja wystąpiła do rządu o zaproponowanie Komisji Europejskiej zmniejszenia z 80 do 40 ton minimalnej partii dostawy zbóż w skupie interwencyjnym. Jaki jest finał tych działań? Kolejna kwestia dotyczy przyspieszenia realizacji dopłat bezpośrednich. Otrzymaliśmy informację, że wypłata środków w ramach dopłat powierzchniowych rozpocznie się dwa miesiące wcześniej. Czy to jest prawda, czy są to tylko dobre chęci niektórych polityków, w tym również posłów? Jeśli decyzja już zapadła, to czy w budżecie państwa są zabezpieczone środki na wcześniejsze wypłaty?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WojciechMojzesowicz">Polska jest częścią Unii Europejskiej i mamy już Wspólny Rynek. Jak długo możemy akceptować fakt zróżnicowania wysokości wsparcia producentów rolnych w nowych i starych krajach członkowskich? Farmerzy w Niemczech lub we Francji otrzymują trzykrotnie większe nic polscy rolnicy środki w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Prawdopodobnie nie doprowadzimy do tego, aby tona pszenicy w Polsce kosztowała 500 zł. Chciałbym wiedzieć, jakie są w tej chwili ceny pszenicy w Niemczech i we Francji. Gdybyśmy zwiększyli dopłaty obszarowe, to dzisiaj nie byłoby problemu. W tej chwili otrzymujemy dopłatę około 100 euro do hektara. To oznacza 100 zł dopłaty do tony pszenicy. Dlatego właśnie mamy problemy. Myślę, że trzeba to uregulować i że jest to zadanie dla następnego rządu. W całej Europie wsparcie rolników musi być jednakowe. Nigdy nie wygenerujemy takich środków, aby zmienić sytuację cenową na rynku zbóż. Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zadać pytanie? Nie widzę zgłoszeń. Bardzo proszę pana ministra Józefa Śliwę o udzielenie odpowiedzi na pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#JózefŚliwa">Poseł Wojciech Zarzycki poruszył problem produkcji biopaliw. Jak już państwo wiecie, działania w tym zakresie koordynuje teraz minister gospodarki i pracy. Pan minister Józef Pilarczyk polecił mi uczestniczyć w pracach zespołu zajmującego się tymi kwestiami i dlatego uczestniczyłem w ostatnim spotkaniu. Potwierdziły się moje przypuszczenia, że uruchomienie większej produkcji biokomponentów nie zależy tylko od przyjęcia odpowiedniej ustawy. Już dzisiaj nic nie stoi na przeszkodzie, aby wszystkie gorzelnie mogły produkować surowy spirytus. Pięć lub sześć firm w Polsce zajmuje się odwadnianiem spirytusu, który mógłby być przekazywany do rafinerii. Problem polega na tym, że obecnie zbyt niska jest cena surowego spirytusu. Na ostatnie spotkanie zespołu, o którym przed chwilą mówiłem, po raz pierwszy zostali zaproszeni przedstawiciele PKN Orlen SA i Lotos SA. Dzięki temu mogliśmy przeanalizować cały proces produkcji biokomponentów i dodawania ich do paliw płynnych. Okazuje się, że ulga akcyzowa nie jest atrakcyjna dla rafinerii. Zareagujemy na to w odpowiedni sposób. Przedstawiciel Ministerstwa Finansów stwierdził, że zostanie zweryfikowany rachunek ekonomiczny. Następnie wystąpimy do Unii Europejskiej o zgodę na zastosowanie nowej ulgi w podatku akcyzowym. Zaproponowałem, aby przy ustalaniu wysokości tej ulgi brać pod uwagę opłacalną dla rolnika cenę żyta. We wrześniu minister finansów ma przedstawić nowe wyliczenia. Ponadto pojawił się problem zmiany parametrów benzyny, jeśli chodzi o prężność. Dziwne, że to dopiero teraz odkryto, ale ten parametr podobno ogranicza ilość dodawanego alkoholu. Minister gospodarki i pracy mógłby ten problem rozwiązać poprzez zmianę rozporządzenia. Fakty są takie, że w latach 1997–1999, kiedy jeszcze nie dyskutowano o konieczności zwiększenia produkcji biopaliw, w Polsce dodawano do paliw około 110 mln litrów alkoholu. Obecnie zużywamy nieco ponad 40 mln litrów. Po kilku latach przestoju nie wszystkie gorzelnie mogą wznowić produkcję. Niemniej jednak dysponujemy mocami produkcyjnymi rzędu 600 mln litrów. Dzisiaj produkujemy od 280 do 290 mln litrów w przeliczeniu na czysty spirytus. A zatem teoretycznie możemy zwiększyć produkcję o 50%. Prace zespołu, o którym przed chwilą mówiłem, zmierzają w kierunku zwiększenia opłacalności na wszystkich etapach produkcji. Podatek akcyzowy dla rafinerii jest końcowym elementem tego łańcucha. Minister finansów wspólnie z ministrem gospodarki i pracy uruchomił już procedurę zmiany tego podatku. Finał tych działań nastąpi wtedy, gdy uzyskamy zgodę Komisji Europejskiej. Drugi etap działań polega na doprowadzeniu do tego, aby gorzelnie otrzymywały 1,82 zł za litr surowego spirytusu. W ten sposób bez żadnych inwestycji zwiększymy ilość alkoholu dodawanego do benzyn. Odpowiednimi mocami produkcyjnymi dysponują także przetwórnie zajmujące się odwadnianiem alkoholu. Obecnie wykorzystuje się 50% ich możliwości. W każdej chwili można zwiększyć tę produkcję nawet o 150 mln litrów. Jeśli chodzi o produkcję estrów rzepakowych, to niestety potrzebne są duże inwestycje.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#JózefŚliwa">W Trzebini funkcjonuje już instalacja do produkcji tego biokomponentu. Kolejna zostanie uruchomiona w przyszłym roku w Czechowicach-Dziedzicach. Przypominam, że istnieje tania linia kredytowa, którą można wykorzystać do stworzenia infrastruktury służącej do produkcji alkoholu zużywanego jako dodatek do paliw. Myślę, że następny rząd powinien kontynuować nasze działania. Przynajmniej raz w miesiącu powinny się odbywać spotkania w Ministerstwie Gospodarki i Pracy, na których będą analizowane wykonane zadania. Uważam, że jest szansa, aby żyto jeszcze z tegorocznych zbiorów, w przyszłym roku trafiło do gorzelni. Uzyskany z niego surowy spirytus po odwodnieniu powinien być dodawany do benzyn. Pocieszające jest to, że w ostatnim spotkaniu zespołu zajmującego się kwestią biopaliw, uczestniczyli przedstawiciele wszystkich zainteresowanych stron. Wreszcie można było wyjaśnić wątpliwości i uzyskać odpowiedź na nawet najtrudniejsze pytania. Poseł Romuald Ajchler pytał o wnioski skierowane do Brukseli w sprawie wcześniejszego uruchomienia skupu interwencyjnego zbóż, zmniejszenia minimalnej partii dostawy zboża oraz przyspieszenia realizacji dopłat bezpośrednich. Jak już powiedziałem, pierwszych decyzji w sprawie skupu i parametrów dostaw można się spodziewać najwcześniej we wrześniu. Wtedy po raz pierwszy po urlopie zbierze się Komisja Europejska. Wówczas się dowiemy, czy nasze postulaty zostaną spełnione. Jak już mówiłem wcześniej, rząd zmodyfikował swój wniosek w sprawie przyspieszenia terminu rozpoczęcia skupu interwencyjnego. Pierwotnie proponowaliśmy, aby to był 1 września 2005 r. Obecnie sugerujemy datę 1 października 2005 r. Pozostając przy poprzedniej propozycji moglibyśmy spotkać się z zarzutem, że nie dajemy czasu na działanie mechanizmów rynkowych i zaraz po żniwach chcemy skupować zboże w skupie interwencyjnym. W związku z tym w ubiegłym tygodniu skorygowaliśmy nasz wniosek, aby zwiększyć szansę uzyskania poparcia od Komisji Europejskiej. Jeśli chodzi o dopłaty bezpośrednie, minister rolnictwa i rozwoju wsi proponuje uruchomienie wypłat 16 października 2005 r. To jest półtora miesiąca wcześniej, niż pierwotnie przewidywano. To nie jest przypadkowy termin. Jest to pierwszy dzień nowego roku finansowego w Unii Europejskiej. Nie można rozpocząć wypłacania środków wcześniej. O naszej decyzji poinformowaliśmy Komisję Europejską. Ostateczna decyzja zapadnie 14 września 2005 r. Myślę, że bardzo realne jest uzyskanie zgody Komisji Europejskiej, ponieważ chodzi tutaj o środki wypłacane z budżetu krajowego. Nie żądamy od Komisji Europejskiej dodatkowych pieniędzy. W naszym budżecie przewidziano na ten cel około 2 mld zł i oby tylko udało się je wykorzystać do końca roku. A zatem 14 września 2005 r. dowiemy się, jaka jest decyzja. Jeszcze raz powtarzam, że uzyskanie zgody Komisji Europejskiej jest bardzo prawdopodobne. Poseł Wojciech Mojzesowicz mówił o dysproporcji we wsparciu farmerów w starych krajach członkowskich i rolników z nowych państw Unii Europejskiej. Zgadzam się, że warunki finansowania są nierówne. Myślę, że przed przyszłym rządem stoi trudne zadanie. Z doświadczenia wynika, że Unia Europejska bardzo niechętnie koryguje raz przyjęte zasady zwłaszcza, jeśli wiąże się to z wydatkowaniem większych środków ze wspólnego budżetu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WojciechMojzesowicz">Szkoda, że problem biopaliw rozwiązano tak późno. Mam nadzieję, że do końca roku przyjęty przez państwa plan działań zostanie zrealizowany. Mam jeszcze pytanie do przedstawicielki Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Czy Agencja jest przygotowana do tego, aby 16 października 2005 r. rozpocząć wypłacanie dopłat bezpośrednich?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#DariaOleszczuk">Jeżeli Komisja Europejska wyrazi zgodę na wypłacanie środków od 16 października 2005 r., to Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa rozpocznie w tym terminie realizację dopłat bezpośrednich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WojciechMojzesowicz">Przystępujemy do głosowania. Kto z państwa jest za przyjęciem odpowiedzi na Dezyderat nr 36 w sprawie przygotowań do skupu płodów rolnych? Stwierdzam, że 9 głosami, przy 4 przeciwnych i 3 wstrzymujących się, Komisja uznała odpowiedź na dezyderat za wystarczającą. Przystępujemy do rozpatrzenia kolejnego punktu porządku obrad - informacja o zasadach wsparcia kredytowego w związku z klęską suszy - kontynuacja. Otrzymaliśmy materiał zawierający informacje dotyczące kredytów klęskowych. W stosunku do tego, co uzyskaliśmy na poprzednim posiedzeniu Komisji, nie widzę dużego postępu. W dokumencie czytamy na przykład, że „we wszystkich przypadkach możliwe jest wydłużenie przez bank okresu spłaty kredytu klęskowego-obrotowego poza maksymalne okresy stosowane przez Agencję. Jednakże Agencja nie stosuje wówczas dopłat, a oprocentowanie kredytu nie może być wyższe niż wynikające z umowy zawartej między Agencją a bankiem”. I tak przenosi się to na rolnika. Taki zapis niewiele wnosi. Kto z państwa ma pytania do przedstawicieli Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#RomualdAjchler">Chciałbym wyjaśnić, dlaczego kontynuujemy tę debatę. Jeśli dobrze pamiętam, ostatni raz zajmowaliśmy się tą sprawą dwa tygodnie temu. Wówczas chodziło nam o to, aby rolnicy, którzy zaciągnęli wcześniej kredyty klęskowe, a w tym roku ponownie dotknęła ich klęska, mogli przedłużyć okres spłaty tych starych kredytów. Zgodnie z obecnymi przepisami rolnik będzie musiał spłacić stary kredyt i zaciągnąć nowy. Moim zdaniem to jest niepotrzebna biurokracja. Ponadto to jest kosztowne. Trzeba będzie przygotować szereg dokumentów, ze wszelkimi zaświadczeniami, które są wymagane przez banki. Nie mówię już o prowizji. Problem polega na tym, że rolnik dotknięty w tym roku kolejną klęską nie ma środków, aby spłacić stary kredyt. Jak w tej sytuacji można ubiegać się o następny kredyt preferencyjny? Jeśli można by było uzyskać nowy kredyt i tymi środkami spłacić stary, to byłoby pół biedy. Wtedy mówilibyśmy nie tylko o dodatkowych kosztach rolnika. Natomiast sytuacja jest taka, że najpierw trzeba spłacić stary kredyt, aby uzyskać nowy. Prosiliśmy, aby rolnikom oszczędzić tych kłopotliwych procedur. Należy stworzyć możliwość wydłużenia starych kredytów na przykład o dwa lata. Stwierdzam, że od ostatniego posiedzenia Komisji nic w tej sprawie się nie zmieniło. Byłem przekonany, że Rada Ministrów jednak zajmie się tym problemem. Tak się nie stało.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#CzesławPogoda">Apeluję do państwa, aby zmienić sposób mówienia o sytuacji w kraju, jeśli chodzi o klęski żywiołowe. Rozumiem, że w środkowej i północnej części kraju wystąpiła susza, która bardzo niekorzystnie wpłynęła na jakość zbóż. W drodze na Zgromadzenie Narodowe przejeżdżałem samochodem przez Dolny Śląsk, Opolszczyznę, Częstochowę. Jeszcze za Częstochową pracowały kombajny zbierając zboże. Chciałbym państwa poinformować, że w terenach górskich i podgórskich, w kotlinie kłodzkiej, kotlinie jeleniogórskiej, w całym masywie Sudetów dopiero teraz rozpoczęto żniwa. Od kilku dni jest taka pogoda, że mogliśmy zacząć żniwa. Wcześniej na tych terenach wystąpiły nadmierne opady. Dlatego teraz zbieramy głównie zboża paszowe, porośnięte. Zebrana pszenica na pewno nie będzie się nadawała do pieczenia chleba. W 2003 r. ten sam region Polski został dotknięty suszą. Rolnicy skorzystali wówczas z kredytów preferencyjnych z terminem spłaty po dwóch latach. W tym roku i właśnie w tym czasie przypada termin spłaty tych kredytów. Rolnicy nie są teraz w stanie sprzedać tych zbóż. Być może uda się to sprzedać później, po znacznie niższej cenie. Obecnie wszyscy poszukują zboża dobrej jakości. Tymczasem w informacji przygotowanej przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi czytamy, że w przypadku kredytów udzielonych po klęsce suszy w 2003 r. „okres stosowania dopłat od daty udzielenia kredytu może zostać wydłużony do 3 lat, natomiast w przypadku kiedy gospodarstwo rolne zostało dotknięte innym rodzajem klęski i nie zostało dotknięte klęską suszy, to okres stosowania dopłat wynosi 2 lata”. Ten zapis jest zabójczy dla Dolnego Śląska i regionu Sudetów. Jeśli rolnicy na tych terenach zostali poszkodowani w wyniku suszy w 2003 r., to skorzystali z kredytów preferencyjnych z możliwością wydłużenia okresu spłaty do 24 miesięcy. Jeśli jednak teraz dotknęła ich jakaś inna klęska, to nie mają już możliwości wydłużenia okresu spłaty kredytu do 36 miesięcy. Przecież w tej chwili banki oczekują, że spłacimy te stare kredyty. Nie możemy tego zrobić, ale nie możemy też przesunąć terminu spłaty o następny rok. Te dwanaście miesięcy dawałoby nam szansę. Dlatego apeluję do państwa, aby mówiąc o klęskach, pamiętać o tym, co się wydarzyło w południowej Polsce. Naprawdę rozpoczęliśmy tam żniwa dopiero teraz. Teraz przystąpiliśmy do koszenia rzepaków jarych. Jeżeli Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nic nie uczynią w tej kwestii, to rolnicy w tym regionie znajdą się w tragicznej sytuacji. Żeby naprawić błąd, trzeba by tylko wykreślić wszystko, co tym zapisie znajduje się po słowach „do 3 lat”. W ten sposób moglibyśmy przesunąć spłatę kredytu o następne 12 miesięcy. Rozmawiałem na ten temat z przedstawicielami Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Twierdzili, że rozważane są pewne zmiany w tych zasadach. Może do tej pory coś się zmieniło? Jeśli tak, to proszę nas o tym poinformować. Jeszcze raz powtarzam. Nie dramatyzuję. Przedstawiam aktualną sytuację na Dolnym Śląsku i w regionie Sudetów.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#CzesławPogoda">Rozpoczęliśmy tam żniwa i zbieramy jedynie zboże paszowe, którego w tej chwili nikt nie kupuje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WojciechMojzesowicz">Przyjechaliśmy z różnych stron Polski. Każdy problem staramy się rozwiązać. To jest sygnał dla Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, że w Polsce mamy do czynienia z różnymi klęskami żywiołowymi. Należy się zastanowić, że nie można wesprzeć tych rolników w zaistniałej sytuacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#StanisławKalemba">Poseł Czesław Pogoda ma rację. Jeśli chodzi o klęski żywiołowe sytuacja jest bardzo zróżnicowana. Czasami inne warunki upraw były nawet w jednym regionie. Tak było na przykład w Wielkopolsce. W wielu gospodarstwach stwierdzono duże straty. Potwierdzają to protokoły. To są straty rzędu 40, 50, a nawet 60%. Zaznaczam, że chodzi o uprawy zbóż. Za chwilę Komisja przyjmie dezyderat, którego projekt odczytałem na poprzednim posiedzeniu. Pan minister Józef Śliwa wykazał wówczas zrozumienie dla tego problemu. Uznaliśmy, że nie wystarczą już kredyty preferencyjne. Potrzebna jest pomoc zbożowa. Rolnicy potrzebują pasz i kwalifikowanego materiału siewnego. Konieczna jest także pomoc socjalna. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Kolejny kredyt preferencyjny nie rozwiąże żadnego problemu. Czy kwestia pomocy zbożowej i socjalnej była omawiana przez kierownictwo Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi lub na posiedzeniu Rady Ministrów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WojciechMojzesowicz">Moim zdaniem Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa znowu nie wykazała woli wsparcia rolników. Mam na myśli wydłużenie spłaty kredytów. Nie włożono zbyt wiele pracy w przygotowanie materiałów. Właściwie przedstawiono nam kolejny raz to, co zostało zakwestionowane na poprzednim posiedzeniu Komisji. Trzeba było nas uprzedzić, że nie macie państwo żadnych nowych propozycji. Wtedy nie wracalibyśmy to tego tematu. A tak przekazuje się nam te same dokumenty, z których nic nie wynika. Uważam, że powinniście państwo w to włożyć więcej pracy. Rolnicy oczekują na wsparcie. Bank nie wydłuży okresu spłaty kredytu, jeśli rolnik nie przedłoży biznes planu, w którym wykaże możliwość spłaty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JózefŚliwa">Jak już powiedziałem na poprzednim posiedzeniu Komisji, po zebraniu wszystkich wniosków od wojewodów, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wyda odpowiednie dyspozycje Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Kiedy dyskutowaliśmy o tym dwa tygodnie temu dysponowaliśmy tylko dwoma wnioskami. Od tej pory wpłynęły tylko wnioski z województwa kujawsko-pomorskiego, mazowieckiego i śląskiego. Straty oszacowano na kwotę 300 mln zł. Gros z nich przypada na województwo kujawsko-pomorskie, bowiem szacuje się, że straty sięgają tam kwoty ponad 280 mln zł. W województwie mazowieckim straty wyniosły około 8 mln zł, a w województwie śląskim około 5 mln zł. Jeśli nie ma bilansu strat, to nie możemy podjąć żadnej decyzji. Nie wiem z jakiego powodu nie wpłynęły jeszcze wszystkie wnioski. W tej chwili poinformowaliśmy banki, że należy prolongować stare kredyty. Jeżeli w umowach są terminy, które nie pozwalają tego uczynić, to resort zajmie w tej sprawie stanowisko po sporządzeniu pełnego bilansu szkód. Wtedy wydamy decyzję o wydłużeniu spłaty kredytów nawet do pięciu lat. To będzie wskazówka dla Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Jeszcze dzisiaj ponowimy apele do wojewodów, aby szybciej przesyłali do nas wnioski. Skoro z jednego województwa wpłynęły już trzy wnioski, to znaczy, że szkody można oszacować szybciej. A zatem minister rolnictwa i rozwoju wsi podejmie decyzję o wydłużeniu spłat kredytów, gdy będzie dysponował pełnymi danymi świadczącymi o skali zjawiska. Następnie prześlemy decyzję do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która musi zawrzeć nowe porozumienie z bankami. Póki co, wystąpiliśmy do banków o prolongatę tych kredytów, w przypadku których umowy można to uczynić już teraz. Chciałbym się ustosunkować do wypowiedzi posła Czesława Pogody. Wprawdzie mówiłem o Podkarpaciu, ale właściwie całe pogórze ucierpiało w wyniku nadmiernych opadów. Wczoraj byłem w powiecie wodzisławskim na śląskich dożynkach. Tam nie tylko są zniszczone uprawy, ale też część infrastruktury. W tym przypadku może być zastosowana taka sama procedura, jak przy suszy na północy kraju. Trzeba wykazać, że nadmierne opady wywołały przesunięcie żniw i pogorszenie jakości zbóż. Jeśli to się uda zrobić, to oczywiście możemy zdecydować o wydłużeniu spłaty kredytów zaciągniętych wcześniej. Punktem wyjścia jest wniosek od wojewody. Uważam, że warto spróbować zebrać i złożyć odpowiednie dokumenty. Wówczas minister rolnictwa i rozwoju wsi być może podejmie decyzję o wydłużeniu okresu spłaty kredytów zaciągniętych w poprzednich latach. To mogą być kredyty, w przypadku których termin spłaty przypada na ten lub na następny rok. Rolnikom, którzy muszą spłacić kredyt w 2006 r., może nie wystarczyć czasu na zgromadzenie odpowiednich środków. Ostatnia kwestia dotyczy pomocy socjalnej i zbożowej. Otrzymaliśmy nieoficjalną informację, że posłowie przedłożą projekt dezyderatu w tej sprawie. Gdy ten dokument zostanie przyjęty, przygotujemy odpowiedź i przedłożymy do akceptacji Radzie Ministrów. Taka obowiązuje procedura. Uważam, że zboże można pozyskać z rezerw państwowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#StanisławKalemba">Wiem, że wojewoda wielkopolski wysłał wniosek w ubiegły piątek. Straty w 181 gminach oszacowano na kwotę 400 mln zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#RomualdAjchler">Myślę, że uzyskane tutaj informacje można uznać za wystarczające. Jednak na poprzednim posiedzeniu Komisji prosiłem, aby wszystkie informacje dotyczące wydłużenia spłaty kredytów przekazać także oddziałom banków. Nie można poprzestać na przesłaniu pisma do centrali Banku Gospodarki Żywnościowej SA. Te informacje nie zostaną rozesłane dalej. W niektórych miejscach termin spłat kredytów przypada na początek września. Jeśli oddziały banków nie otrzymają informacji o możliwości wydłużenia okresu spłaty kredytów, to za kilka dni będziemy mieli do czynienia z kredytami przeterminowanymi. Należy zadbać o to, aby banki bez obaw przystąpiły do zmiany umów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#DariaOleszczuk">Jak już powiedział pan minister Józef Śliwa, nasza informacja została doprecyzowana w szczególności w kwestii prolongat. Ta część materiału wzbudzała pewne wątpliwości na poprzednim posiedzeniu Komisji. Dodatkowe wydłużenie okresu spłaty kredytów będzie możliwe, jeżeli zgodę wyrazi minister rolnictwa i rozwoju wsi. A zatem najpierw trzeba zmienić zasady udzielania kredytów preferencyjnych z dopłatami Agencji. Ten dokument stanowi załącznik do każdej umowy zawieranej z bankami. Banki zawsze otrzymują aktualne informacje dotyczące zasad udzielania kredytów. Chciałabym się także ustosunkować do wypowiedzi posła Czesława Pogody. Pan poseł stwierdził, że rolnicy zaciągali kredyty klęskowe z możliwością spłaty po 24 miesiącach. Z przepisów wynika, że okres stosowania dopłat do oprocentowania takich kredytów wydłuża się jeszcze o kolejny rok. Czyli jeżeli kredyt jest związany z klęską suszy, obowiązuje termin 36 miesięcy. W materiale, który państwo otrzymaliście, podajemy przykłady innych kredytów z wydłużonym terminem spłaty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#CzesławPogoda">Pani prezes Daria Oleszczuk właściwie opisała tę kwestię. Potwierdza się to, co przed chwilą powiedziałem. W przypadku, gdy występuje inny rodzaj klęski niż susza, to rolnik nie ma możliwości wydłużenia okresu spłaty kredytu do 48 miesięcy. W tej sprawie powinien podjąć decyzję minister rolnictwa i rozwoju wsi. Nie ma już na co czekać, bo klęska już wystąpiła, a kredyty muszą być spłacone we wrześniu. Nie ma już czasu na zastanowienie. Pozostało tylko 14 dni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WojciechMojzesowicz">Tym niemniej wojewoda powinien poinformować ministra rolnictwa i rozwoju wsi, że taka klęska miała miejsce w ostatnim czasie. Potrzebny jest wniosek, który będzie dawał podstawę do podjęcia decyzji o wydłużeniu okresu spłaty kredytów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#CzesławPogoda">Też kiedyś byłem urzędnikiem, ale nie chciałbym, abyśmy stosowali taki sposób myślenia. Pan poseł Wojciech Mojzesowicz wkomponowuje się w taki sposób myślenia. To jest zbyteczna mitręga urzędnicza. Klęska już wystąpiła. Wojewoda zajmuje się swoją kampanią wyborczą, a nie sprawami, które są istotne dla rolników.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WojciechMojzesowicz">Nie wiedziałem, że ten wojewoda kandyduje do Sejmu. Apeluję do pana ministra Józefa Śliwy, aby Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zajęło się tym problemem. Widzę, że jest dużo dobrej woli po stronie pana ministra. Myślę, że ta sprawa zostanie załatwiona. Najczęściej przeszkodą w działaniu był brak dobrej woli ze strony rządu. Pan minister tę dobrą wolę wykazuje i dlatego jestem przekonany, że problem zostanie rozwiązany. Przystępujemy do realizacji kolejnego punktu porządku obrad - rozpatrzenie projektu dezyderatu w sprawie udzielenia pomocy gospodarstwom dotkniętym klęską suszy. Odczytam przedłożony projekt: „Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi w dniach 12 i 29 sierpnia 2005 r. wysłuchała informacji o zasadach wsparcia kredytowego w związku z klęską suszy. Komisja uznała, że wsparcie kredytowe jest niewystarczające i zwraca się o wdrożenie programu pomocy zbożowej oraz socjalnej dla gospodarstw rolnych i rodzin rolniczych, które dotknęła klęska suszy”. Czy ktoś z państwa ma uwagi do przedłożonego projektu dezyderatu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#CzesławPogoda">Mam uwagi do tytułu i do treści projektu. Proponuję, aby w tytule po słowach „dotkniętym klęską suszy” dodać wyrazy „oraz innymi klęskami żywiołowymi”. Ponadto w pierwszym po słowach „z klęską suszy” należy także dodać wyrazy „oraz innymi klęskami żywiołowymi”. Proponuję również, aby w ostatnim zdaniu po słowach „klęska suszy” dodać słowa „oraz inne klęski żywiołowe”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#WojciechMojzesowicz">Czy ktoś z państwa chciałby zabrać głos w tej sprawie? Nie widzę zgłoszeń. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja przyjęła te uwagi. Sprzeciwu nie słyszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#StanisławKalemba">Proponuję, aby po słowach „pomocy zbożowej” dodać słowa „w tym pomocy paszowej oraz w kwalifikowanym materiale siewnym”. Wtedy będzie wiadomo, że chodzi nam o paszę i kwalifikowany materiał siewny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WojciechMojzesowicz">Czy ktoś z państwa chciałby zabrać głos w tej sprawie? Nie widzę zgłoszeń. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja akceptuje te zmiany. Sprzeciwu nie słyszę. Czy są jeszcze jakieś uwagi do projektu dezyderatu? Nie widzę zgłoszeń. Przystępujemy do głosowania. Kto z państwa jest za przyjęciem dezyderatu wraz z wprowadzonymi zmianami? Stwierdzam, że Komisja jednomyślnie przyjęła dezyderat w sprawie udzielenia pomocy gospodarstwom dotkniętym klęską suszy oraz innymi klęskami żywiołowymi. Przystępujemy do realizacji kolejnego punktu porządku obrad - informacja o Krajowej Rezerwie Krajowej Kwoty Mlecznej. Bardzo proszę pana ministra Józefa Śliwę o przedstawienie przedmiotowej informacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#JózefŚliwa">Myślę, że ten temat najlepiej zreferuje zastępca prezesa Agencji Rynku Rolnego, która bezpośrednio administruje kwotą mleczną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#MariuszLipiński">Zanim przedstawię sposób rozdysponowania rezerwy krajowej ilości referencyjnej, chciałbym przekazać państwu dane dotyczące zakończonego 31 lipca 2005 r. pierwszego roku kwotowego w Polsce. Do 31 lipca 2005 r. dostawcy hurtowi wykorzystali 98,2% krajowej ilości referencyjnej. Oznacza to, że dostarczono 8.347.000.000 kg mleka. Chciałbym przypomnieć, że w poprzednim roku krajowa ilość referencyjna dla dostawców hurtowych w Polsce wynosiła 8,5 mld kg. Zgodnie z przepisami ustawy o organizacji rynku mleka i przetworów mlecznych Agencja Rynku Rolnego redukuje indywidualne ilości referencyjne tym rolnikom, którzy nie wykorzystali przynajmniej 70% przyznanej kwoty mlecznej. Te zredukowane ilości w nowym roku kwotowym zasilają krajową rezerwę krajowej ilości referencyjnej. W roku kwotowym 2004/2005 zredukowany indywidualne ilości referencyjne 15.992 rolnikom. Ponadto Agencja Rynku Rolnego pobiera 5% kwoty od każdego transferu. W ubiegłym roku dokonano 70 tys. transferów. Krajowa rezerwa krajowej ilości referencyjnej wynosi w tej chwili 310.581.764 kg dla dostawców hurtowych. Jeśli chodzi o dostawców bezpośrednich, to krajowa rezerwa wynosi obecnie 145.111.952 kg. Tymi dwoma rezerwami dysponuje prezes Agencji Rynku Rolnego. Zgodnie z art. 16 ust. 1 ustawy o organizacji rynku mleka i przetworów mlecznych o kwoty z rezerw mogą ubiegać się rolnicy, którzy spełnią określone warunki. Podstawowym warunkiem jest wykorzystanie przez rolnika posiadanej indywidualnej ilości referencyjnej na dzień 31 marca poprzedniego roku kwotowego, a następnie wykazanie zwiększenia sprzedaży mleka. Kolejnym warunkiem jest przekroczenie progu określonego przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi. W roku kwotowym 2005/2006 zwiększenie sprzedaży mleka lub przetworów mlecznych musi przekroczyć 5 tys. kg. Po spełnieniu tych kryteriów rolnicy mogą składać wnioski do oddziałów terenowych Agencji Rynku Rolnego o przyznanie im dodatkowych kwot z krajowej rezerwy krajowej ilości referencyjnej. Jeśli rolnik rozpoczął dostawy do podmiotu skupującego, od 1 lipca może ubiegać się o przyznanie kwoty z rezerwy. Zgodnie z przepisami zwiększenie sprzedaży mleka lub jego przetworów producent potwierdza fakturami lub innymi dokumentami stwierdzającymi sprzedaż mleka za okres co najmniej 3 miesięcy. Stąd właśnie termin 1 lipca. Agencja uzyskuje wielkość dostaw z ostatnich trzech miesięcy i oblicza średnią miesięczną dostawę. Następnie mnoży się tę wartość przez dwanaście miesięcy. Różnica między uzyskanym wynikiem a posiadaną kwotą mleczną zostaje przyznana rolnikowi w drodze decyzji administracyjnej. Takie same zasady obowiązują w przypadku dostawców bezpośrednich. Chciałbym podkreślić, że zasady określone w ustawie z 20 kwietnia 2004 r. o organizacji rynku mleka i przetworów mlecznych są tożsame z przepisami przyjętymi w uchwale Komisji Porozumiewawczej w lutym 2004 r. oraz z zasadami określonymi w rozporządzeniu ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Do 29 sierpnia 2005 r. do Agencji Rynku Rolnego wpłynęło 147 wniosków od dostawców hurtowych opiewających na kwotę 28 mln kg.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#MariuszLipiński">Z doświadczenia wiemy, że największa fala wniosków nastąpi w drugiej połowie roku kwotowego, a więc na przełomie roku kalendarzowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#WojciechMojzesowicz">Otwieram dyskusję. Kto z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#LeszekKorzeniowski">Z materiałów przygotowanych przez Agencję Rynku Rolnego wynika, że w ostatnim roku kwotowym wykorzystano 98,2% krajowej ilości referencyjnej. Wiemy, że w całej Polsce trwają intensywne prace nad zwiększeniem produkcji mleka. Jest to jeden z tych rodzajów produkcji rolnej, który zapewnia przyzwoite zyski. W związku z tym ilość wyprodukowanego mleka wzrasta znacznie szybciej niż wielkość rezerwy krajowej. Krajowa rezerwa przeznaczona dla dostawców bezpośrednich wynosi 145 mln kg. Już teraz widać, że przerasta to potrzeby dostawców bezpośrednich. Czy Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi będzie naciskać na Komisję Europejską, aby doprowadzić do przesunięcia części kwoty z rezerwy dla dostawców bezpośrednich do rezerwy dla dostawców hurtowych? Czy wszyscy, którzy przekroczą limity produkcji, a nie będą mogli otrzymać kwot z krajowej rezerwy, będą płacić 20 gr kary w formie zaliczki od każdego lista mleka? Ta sprawa spędza sen z oczu wielu dużym producentom mleka. Trzecia kwestia dotyczy rezerwy restrukturyzacyjnej. Uważam, że przyznana Polsce kwota rezerwy restrukturyzacyjnej w wysokości 416 tys. ton powinna zostać jak najszybciej uruchomiona. Jest jeszcze problem pewnego rodzaju uznaniowości w przyznawaniu kwot z krajowej rezerwy. Jeżeli dane województwo traci część kwoty mlecznej, to w pierwszej kolejności tę część powinni otrzymać producenci z tego samego regionu. Myślę tutaj o województwie podkarpackim, które jest w pewnym stopniu dyskryminowane. To jest może złe słowo, ale chodzi o działanie przepisów ustawy. Taka sytuacja stwarza urzędnikom możliwość nieco aroganckiego postępowania przy dzieleniu rezerwy pomiędzy poszczególne regiony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PiotrKrutul">Czy nie zachodzi konieczność nowelizacji ustawy o regulacji rynku mleka i przetworów mlecznych? Już w tym roku produkcja przekroczy dostępną kwotę hurtową. Tymczasem przepisy zakazują kupna kwoty mlecznej w innych regionach kraju. Pan poseł Leszek Korzeniowski mówił o tym, że Podkarpacie jest dyskryminowane. Chciałbym zapytać o coś w imieniu Podlasia, gdzie jest największa produkcja mleka. Co ma zrobić rolnik, który do listopada wykorzystał przyznaną mu kwotę produkcyjną, a który nie ma możliwości wydzierżawienia lub kupna kwoty w swoim regionie? Rolnicy często pytają mnie, co w tej sytuacji mają zrobić. Co ja mam im odpowiedzieć? Kolejna kwestia dotyczy rezerwy restrukturyzacyjnej. Czy Komisja Europejska przyzna nam 416 tys. ton rezerwy restrukturyzacyjnej? Jaka część tej rezerwy zostanie przeznaczona dla dostawców bezpośrednich, a jaka dla dostawców hurtowych? Ile pieniędzy jest na koncie Funduszu Promocji Mleczarstwa? Czy doczekamy się wreszcie promocji polskiego mleka? Ile środków zostało przejedzonych przez administrację?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#EdmundBorawski">Mam pytanie do prezesa Agencji Rynku Rolnego. Jaki jest stopień wykorzystania kwot mlecznych w poszczególnych województwach? Myślę, że to mogą być bardzo interesujące dane, które dadzą obraz polskiego mleczarstwa. W których regionach rolnicy płacą już kary za przekroczenie kwoty produkcyjnej? W województwie podlaskim już w lipcu 140 rolników zapłaciło kary. Sądzę, że warto rozważyć pewną propozycję. Przede wszystkim należy uwzględnić wnioski rolników, którzy występowali o przydział dodatkowych kwot mlecznych w roku kwotowym 2004/2005 i ich nie otrzymali, a spełniają dzisiaj kryteria, w tym przekroczyli próg 5 tys. kg. Oni już osiągnęli wymaganą wielkość produkcji mleka. To nie są producenci, którzy do tego progu będą dopiero dochodzili. Jak zostanie podzielona rezerwa w tym roku w kontekście wykorzystania kwot mlecznych w poszczególnych województwach? Zgadzam się z panem prezesem, że najwięcej rolników zacznie płacić kary w grudniu lub w styczniu. W tej chwili o przyznanie kwoty z rezerwy występują przede wszystkim właściciele małych gospodarstw. Na przykład rolnik, który miał jedną krowę, dokupił sobie drugą i teraz przez cztery miesiące sprzedaje tyle mleka, że wykorzystuje całą dostępną kwotę. Natomiast bazą dla naszego mleczarstwa są duże gospodarstwa rolne, które zainwestowały ogromne środki w produkcję. Z tych gospodarstw pod koniec roku usłyszymy niesamowity krzyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#WojciechMojzesowicz">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos? Nie widzę zgłoszeń. W takim razie proszę przedstawicieli Agencji Rynku Rolnego o udzielenie odpowiedzi na zadane pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#RomanWenerski">Wielkości kwot dla dostawców bezpośrednich i hurtowych zostały zapisane w Traktacie akcesyjnym, a zatem rząd ma bardzo ograniczone możliwości, jeśli chodzi o wprowadzenie zmian. Trzeba by powtórnie negocjować zmiany w Traktacie. Właśnie dlatego staraliśmy się dotrzeć do wszystkich producentów i namówić ich do dokonania konwersji. Zgodnie z Traktatem akcesyjnym rezerwę restrukturyzacyjną w wysokości 416 tys. kg można uruchomić dopiero w roku kwotowym 2006/2007. Wszystko wskazuje na to, że rząd zaproponuje, aby w całości była to kwota dla dostawców hurtowych. Poseł Leszek Korzeniowski mówił o uznaniowości w dzieleniu krajowej rezerwy krajowej ilości referencyjnej. Nie zgadzam się z tą opinią. Rozporządzenie Komisji Europejskiej stanowi o krajowej ilości referencyjnej. A zatem nie mamy możliwości przypisania tych kwot do danego województwa. Wnioski o przyznanie kwoty z rezerwy są rozpatrywane według kolejności zgłoszeń. Będę o tym mówił w dalszej części mojego wystąpienia. Poseł Piotr Krutul pytał o to, czy konieczna będzie nowelizacja ustawy o regulacji rynku mleka i przetworów mlecznych. Życie pokazuje, że nowelizacja ustawy będzie konieczna. Doświadczenia z pierwszego pełnego roku kwotowego wskazują naszym zdaniem na konieczność przyjęcia nowej ustawy. Agencja Rynku Rolnego po przeprowadzeniu pełnych analiz przedłoży wyniki ministrowi rolnictwa i rozwoju wsi. Decyzje będą należały do polityków. Chodzi tutaj choćby o kwestię regionalnego przyporządkowania kwot. Poseł Piotr Krutul pytał także o środki Fundusz Promocji Mleczarstwa. Nie mam przy sobie odpowiednich materiałów, ale jeśli dobrze pamiętam, na koncie zgromadzono do tej pory ponad 30 mln zł. Prezes Agencji przedłoży Komisji Porozumiewawczej pewne propozycje zmierzające do wykorzystanie większych środków Funduszu Promocji Mleczarstwa. Pan poseł stwierdził, że te pieniądze są przejadane przez administrację. Oświadczam, że tak nie jest. Zgodnie z ustawą, wszystkie koszty administracyjne ponosi Agencja Rynku Rolnego. Kwota Funduszu Promocji Mleczarstwa jest nienaruszalna i może być przeznaczona wyłącznie na cele określone w ustawie, zatwierdzone w planie finansowym. Te środki muszą byś spożytkowane zgodnie z wcześniej określonymi zasadami. Poseł Edmund Borawski prosił o podanie informacji dotyczących wykorzystania kwot produkcyjnych w poszczególnych województwach. Mam przy sobie odpowiednie dane. Za chwilę przekaże państwu ten materiał. To nie jest żadna tajemnica. Jeśli ktoś z państwa jest zainteresowany, to za chwilę otrzyma te zestawienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#EdmundBorawski">Byłoby dobrze, gdyby pan prezes jednak odczytał te dane w ujęciu procentowym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#RomanWenerski">Niestety dysponuję danymi w ujęciu kwotowym. Za chwilę oczywiście możemy to policzyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#EdmundBorawski">W takim razie rozumiem, że otrzymam te informacje na piśmie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#MariuszLipiński">Procentowe obliczanie wykorzystania kwot w danym województwie tak naprawdę nie ma sensu, bo nie istnieje pojęcie wojewódzkiej ilości referencyjnej. Natomiast posiadamy dane dotyczące wielkości dostaw w ramach danego województwa. To też jest bardzo trudne do ustalenia ze względu na to, że dostawca hurtowy może sprzedawać mleko przetwórcom działającym w innych województwach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#EdmundBorawski">Reprezentuję spółdzielnię mleczarską, która działa na terenie czterech województw. Przekazuję dane wszystkim oddziałom Agencji, na obszarze działań których, skupuję mleko. Myślę zatem, że materiały powinny być wiarygodne. Nie chcę nikogo przekonywać, ale uważam, że każde województwo ma jednak swoją kwotę referencyjną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#RomanWenerski">Możemy mówić o wielkości kwoty, która jest alokowana w poszczególnych województwach. Nie jest to jednak jakiś limit administracyjny. Kary zaliczkowe są praktycznie płacone przez producentów na obszarze całego kraju. Przepisy ustawy o regulacji rynku mleka i przetworów mlecznych oraz Kodeksu postępowania administracyjnego uniemożliwiają rozpatrywanie w pierwszej kolejności wniosków od osób, które uzyskały negatywną decyzję rok wcześniej. Ze względów formalnych konieczne jest wszczęcie nowego postępowania. Chciałbym teraz wyjaśnić, w jaki sposób rozdysponowana zostanie krajowa rezerwa krajowej ilości referencyjnej w bieżącym roku kwotowym. Tak, jak rok temu, będziemy stosować zasadę zgodną z przepisami Kodeksu postępowania administracyjnego. A zatem wnioski będą rozpatrywane według kolejności zgłoszeń. W momencie, gdy rezerwa będzie na wyczerpaniu, oddziały terenowe Agencji każdego dnia będą przesyłać raporty o liczbie złożonych wniosków, które w świetle prawa mogłyby być rozpatrzone pozytywnie. Któregoś dnia stwierdzimy, że wszystkie wnioski, które wpłynęły do tej pory zostaną rozpatrzone pozytywnie. Pozostali producenci będą musieli poczekać do następnego roku. Zleciliśmy wiele analiz prawnych i nie znaleźliśmy innego rozwiązania, które by nie naruszało prawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#EdmundBorawski">Przyznaję, że nie zrozumiałem odpowiedzi pana prezesa. Czy cała krajowa rezerwa krajowej ilości referencyjnej pozostaje w gestii centrali Agencji? Specyfika poszczególnych województw jest bardzo różna, jeśli chodzi o ilość skupowanego mleka. Jeżeli miałoby to być bardziej sprawiedliwe, to przy podziale rezerwy należałoby uwzględnić wielkość produkcji mleka w danym regionie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#RomanWenerski">Rozporządzenie Komisji Europejskiej stanowi, że istnieje tylko krajowa rezerwa krajowej ilości referencyjnej. Załóżmy jednak, że zastosujemy proponowane przed chwilą rozwiązanie. Oznaczałoby to całkowite zaprzestanie produkcji mleka w niektórych regionach kraju. Przypisanie kwot produkcyjnych do województw nie jest dzisiaj możliwe ze względów formalno-prawnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#WojciechMojzesowicz">Zamykam dyskusję. Przystępujemy do rozpatrzenia ostatniego punktu porządku obrad - informacja o sytuacji, wynikach kontroli i wnioskach dotyczących Zakładu Rolniczo-Przemysłowego „FARMUTIL HS” w Śmiłowie. Chciałbym powiedzieć, że ten temat jest omawiany na wniosek posłów z regionu, w którym funkcjonuje „FARMUTIL HS”. Zawsze przychylam się do takich wniosków. Bardzo proszę Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, pana Wojciecha Stawianego o przedstawienie przedmiotowej informacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#WojciechStawiany">Główny Inspektorat Ochrony Środowiska przedstawił Komisji „Informację o sytuacji i wynikach kontroli oraz o wnioskach dotyczących Zakładu Rolniczo-Przemysłowego „Farmutil HS” w Śmiłowie”. Materiał otrzymaliście państwo w ubiegły czwartek. W związku z tym krótko zreferuję tren dokument, uzupełniając go o najnowsze informacje. W materiale, o którym przed chwilą mówiłem, przedstawiono chronologicznie wszystkie czynności kontrolne przeprowadzone w dniach 4, 5 oraz 12 sierpnia 2005 r. na terenie działki geodezyjnej nr 85, przylegającej do zakładu utylizacyjnego „FARMUTIL HS” w Śmiłowie. Kontrola była prowadzona przez kilka zespołów Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Poznaniu. W dzisiejszym posiedzeniu uczestniczą Wielkopolski Inspektor Ochrony Środowiska pani Hanna Grunt oraz jej zastępczyni pani Jolanta Ratajczak. Dzięki temu możecie państwo uzyskać bardziej szczegółowe informacje na temat tych kontroli. A zatem w kontrolach uczestniczył zespół delegatury pilskiej Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. W pewnym momencie został wzmocniony przez przedstawicieli centrali w Poznaniu. Natomiast po 10 sierpnia kontrolę przeprowadzał zespół z delegatury w Lesznie w związku z taką decyzją wojewody. Kontrola została zakończona. Protokół z kontroli został podpisany 23 sierpnia 2005 r. Zgodnie z obowiązującą procedurą, do 23 września 2005 r. kontrolowanemu podmiotowi zostaną przekazane zalecenia pokontrolne. Niewątpliwie w tym dokumencie będzie mowa o nierzetelnie lub niewłaściwie prowadzonej dokumentacji związanej z ewidencją gospodarowania odpadami poubojowymi. Otrzymaliście państwo materiał zawierający dokumenty i zdjęcia pokazujące rodzaj pobranych próbek na działce geodezyjnej nr 85. Te próbki zostały przekazane do specjalistycznych laboratoriów. Wyniki badań będą dostępne prawdopodobnie w połowie września. Już teraz dysponujemy pewnymi danymi z naszego laboratorium dotyczącymi zanieczyszczenia wód na terenie objętym kontrolą. Jeszcze raz podkreślam, że informacje dotyczące rodzaju, ilości i okresu zakopania odpadów mogą zostać przekazane po otrzymaniu przez nas wyników badań z niezależnych, specjalistycznych laboratoriów. Należy także podkreślić, że kontrola zakładów „FARMUTIL HS” w Śmiłowie miała charakter incydentalny i została przeprowadzona na wniosek Komendy Powiatowej Policji w Pile. W latach 2003–2005 na terenie różnych jednostek zakładu „FARMUTIL HS” przeprowadzono osiem kontroli. Wydano odpowiednie zalecenia pokontrolne, które są przez podmiot kontrolowany wykonywane w różny sposób. Część zaleceń już wykonano. Niektóre z nich zrealizowano po wyznaczonym przez Inspekcję terminie. Zakład do dzisiaj nie otrzymał pozwolenia na emisję pyłów pochodzących z procesu utylizacji odpadów poubojowych. Prawdopodobnie do 9 września wojewoda wielkopolski przedstawi sposób rozwiązania problemu uzyskania przez zakład pozwolenia zintegrowanego dla fermy trzody chlewnej w Śmiłowie. W trakcie wielu kontroli inspektorzy stwierdzili niechęć przedstawicieli zakładu do przekazywania informacji dotyczących gospodarki odpadami. Być może, gdyby te dane były przedstawiane rzetelnie, nie dochodziłoby do różnych awantur. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Poznaniu, na wniosek wojewody, przeprowadził także trzy kontrole dotyczące transportu odpadów poubojowych.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#WojciechStawiany">We wszystkich kontrolach stwierdziliśmy braki w dokumentacji. Myślę, że te działania zakładu wymagają udoskonalenia. Chciałbym jeszcze omówić sytuację, która miała miejsce w trakcie tych kontroli. Byliśmy pod ogromną presją organizacji ekologicznych. Przypominam, że kontrole prowadziliśmy na wniosek Komendy Powiatowej Policji w Pile, gdzie wpłynęły donosy z organizacji ekologicznych. Pewną presję wywierały także media. Można nawet mówić o nagonce medialnej, bowiem czasami przekazywano opinii publicznej niesprawdzone informacje. Z drugiej strony odczuwaliśmy presję ze strony pracowników zakładu, którzy obawiali się utraty miejsc pracy. Braliśmy to pod uwagę podczas przygotowania i prowadzenia kontroli, chociaż trudno te dwa nurty pogodzić. Staraliśmy się być obiektywni. Jeszcze raz powtarzam, że kontrola została zakończona. Czekamy jeszcze na wyniki badań laboratoryjnych. Jak tylko je uzyskamy, natychmiast państwa o tym poinformujemy. Chciałbym, aby w przyszłości współpraca kontrolowanego z inspektorami była lepsza i opierała się na większym zaufaniu. Rzadko się zdarza, żebyśmy zmieniali kontrolerów w trakcie kontroli. Wojewoda zwoływał specjalne narady w tej sprawie. Pozostawiam to bez komentarza. Od 6 do 11 sierpnia, czyli w okresie gdy właściciel zakładu nie mógł wyznaczyć pełnomocnika do współpracy z jednostką kontrolującą, akurat na tej działce dokonano zabiegów agrotechnicznych. Myślę, że to musi budzić podejrzenia. Dlaczego nie wykonano tych prac wcześniej, ale właśnie w tym czasie, gdy teren był objęty kontrolą? Dlaczego nie wykonywani tych prac na innych poletkach?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#WojciechMojzesowicz">Czy w tej sprawie chciałby się jeszcze wypowiedzieć pan minister Józef Śliwa?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#JózefŚliwa">Kontrole były prowadzone przez Inspekcję Ochrony Środowiska. Zostaliśmy poproszeni do wzięcia udziału tylko w jednej z nich. Niemniej jednak Inspekcja Weterynaryjna sprawuje nadzór nad zakładami ubojowymi i wytwórniami pasz. Przeprowadzamy tam cykliczne kontrole. Ostatnio kontrolowano także zakłady utylizacji odpadów poubojowych i nie stwierdzono większych nieprawidłowości. Wszystkie obiekty zostały wyposażone w instalacje wysokiej klasy. Nie mieliśmy większych uwag. Myślę, że w tej sprawie powinien się wypowiedzieć Główny Lekarz Weterynarii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#KrzysztofJażdżewski">Inspekcja Weterynaryjna w zakładach „FARMUTIL HS” przeprowadziła trzy kontrole 2, 4–5 i 12 sierpnia 2005 r. Jak już powiedział Główny Inspektor Ochrony Środowiska, dokonano 26 odwiertów na działce geodezyjnej nr 85. W czterech z nich znaleziono niezidentyfikowane tkanki prawdopodobnie pochodzenia zwierzęcego. To była szaro-brązowa masa o konsystencji mazi. Wykryto to w trzech odwiertach. W 22 odwiertach nie stwierdzono żadnych tkanek zwierząt. Nie wiadomo zatem, czy nie natrafiliśmy na zwłoki jakiegoś dzikiego zwierzęcia. Mogły być to także tkanki zwierząt hodowlanych. Nie stwierdziliśmy, żeby na tym terenie zakopywano całe zwłoki zwierząt. Przynajmniej nic takiego nie wynika z wykonanych odwiertów. Jeśli chodzi o kontrolę zakładów utylizacyjnych, to z punktu widzenia przepisów weterynaryjnych obydwie jednostki nie stwarzały żadnego niebezpieczeństwa dla zdrowia publicznego. Stwierdzono tylko drobne uchybienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#WojciechMojzesowicz">Otwieram dyskusję. Czy ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#CzesławPogoda">Chyba wszyscy pamiętamy bezprecedensowe wystąpienie prezesa telewizji, w związku z wydarzeniami, które miały miejsce w zakładach należących do pana senatora Henryka Stokłosy. Osobiście nie wiem, jak tam jest. Wiem to, co zobaczę w telewizji. Mogę jednak mówić o sposobie funkcjonowania tej firmy na moim terenie. „FARMUTIL HS” odbiera bowiem odpady poubojowe na terenie Dolnego Śląska. W moim regionie funkcjonował kiedyś zakład utylizacyjny. Odpady poubojowe oraz padlinę wożono wówczas otwartymi samochodami bez żadnego zabezpieczenia. Teraz po odpady przyjeżdżają samochody ze szczelnymi zbiornikami. Często są to zbiorniki klimatyzowane lub chłodzone. Te auta posiadają specjalne wózki z blachy nierdzewnej. To jest wszystko zrobione w sposób perfekcyjny i profesjonalny. W związku z tym nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi. Może o to, że kiedyś w Polsce przetwarzaliśmy te odpady wstępnie, a potem wywoziliśmy je za granicę. Być może to jest spiskowa teoria, ale proszę się nad tym zastanowić. Może chodzi o wykluczenie z rynku polskiego zakładu utylizacji odpadów. Myślę, że właśnie o to chodzi. Oczywiście należy sprawdzić wszystkie doniesienia i usunąć ewentualne nieprawidłowości w prowadzonej dokumentacji. Niezależnie od tego, kto jest właścicielem tej firmy, tam powinien być porządek. Niemniej jednak nie pozwólmy sobie narzucić specyficznego sposobu myślenia, że trzeba zniszczyć firmę, która dokonuje poważnych inwestycji i która jest w stanie rozwiązać problem przetwórstwa odpadów poubojowych w Polsce. Każdy z nas widzi, co się dzieje na ulicach. Jadąc teraz samochodem do Sejmu widziałem na jezdniach bardzo dużo zabitych zwierząt dzikich i domowych. Tym naprawdę nikt się nie zajmuje. Zwłoki tych zwierząt leżą tak długo, aż zostaną do końca rozjechane. Myślę, że powinniśmy wykorzystać możliwości, które daje nam ta firma, aby rozwiązać również ten problem. Wiem, że to jest sfera działań samorządów i zarządów dróg, ale w cywilizowanych świecie te kwestie są już dawno uporządkowane. W związku z tym pomóżmy tej firmie, a nie przeszkadzajmy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#StanisławKalemba">Chciałbym powiedzieć, że to na mój wniosek uzupełniono porządek dzienny posiedzenia o ten punkt. Problem istnieje. Uważałem, że odpowiednie służby powinny przedstawić Komisji rzetelne informacje na ten temat. Z materiału, który otrzymaliśmy, wynika, że w zakładach „FARMUTIL HS” wykryto pewne nieprawidłowości. Ta problematyka pojawia się także często na spotkaniach z wyborcami. Nie udawajmy, że nic się nie stało. Oczywiście atmosfera wokół tej sprawy jest podgrzewana przez media. Sprzyjają temu zbliżające się wybory. Nie ma co ukrywać, że chodzi o wiele miejsc pracy. Niemniej jednak problem trzeba rozwiązać. Mam pytanie do przedstawicieli Ministerstwa Środowiska. Chodzi o problem odoru pojawiającego się w okolicy, w której funkcjonuje zakład „FARMUTIL HS”. Tydzień temu byłem w Pile w jednym z bloków na tamtejszym osiedlu i ten fetor bardzo mi doskwierał. To jest fakt. Nie ma o czym dyskutować. W drodze z Piły do Ujścia jeszcze w samochodzie było czuć ten odór. Na to samo skarżą się mieszkańcy okolicznych gmin, łącznie z gminą Kaczory. Otrzymałem informację, że wielokrotnie odkładano termin uruchomienia instalacji służących do spalania tego, co się teraz wydostaje i powoduje tak przykry zapach. Zapewne właściciel zakładu robi dużo w tym kierunku, ale kolejne terminy nie są dotrzymywane. Mówię o tym w imieniu tysięcy rodzin. Kiedy ten problem zostanie rozwiązany? Chodzi o zlikwidowanie tego odoru. Proszę sobie wyobrazić, że przy obecnych wysokich temperaturach ludzie muszą zamykać okna. Nikt z nas nie chciałby takiego kłopotliwego sąsiedztwa. Wiem, że poczyniono inwestycje i zamontowano termooksydator, a fetor cały czas się unosi. Nie wiem, na ile to może być szkodliwe dla zdrowia. Czy w Unii Europejskiej są normy, które regulują takie kwestie? Najistotniejsze jest jednak to, kiedy ten problem wreszcie zostanie rozwiązany. Mieszkańcy tych terenów skarżą się na uciążliwy smród. Nie udawajmy zatem, że nie ma problemu. Pamiętamy, że w 1997 roku wystąpiła powódź. Było dużo padliny, którą trzeba było jakoś zagospodarować. Czy wyniki kontroli potwierdzają, że zagospodarowano tę padlinę właśnie w tym okresie? Czy to się odbyło zgodnie z przepisami? Zupełnie inną kwestią jest to, czy rolników obecnie stać na utylizowanie padłych zwierząt gospodarskich. Niedawno głośno było o przypadku zakopania dużej liczby padłej trzody chlewnej na terenie jednego z zakładów. Czy nie należałoby wypracować sposobu finansowania utylizacji padłych zwierząt? Chodzi o to, aby rolnicy chętnie zgłaszali przypadki padnięcia zwierząt. Niedawno kolejny raz pojawiło się zagrożenie w postaci ptasiej grypy. Czy my jesteśmy odpowiednio przygotowani na takie wydarzenie? Czy polskie zakłady utylizacyjne są w stanie przerobić tak duże ilości padliny? Mam jeszcze jedno pytanie do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska. W jaki sposób zagospodarowuje się mączki mięsno-kostne, które poprzednio dodawano do pasz? Wiem, że dzisiaj wysypuje się to na pola. Jeśli ktoś nie robi tego w odpowiedni sposób, to też może spowodować zagrożenie. Chodzi o to, abyśmy uzyskali tutaj wiarygodne informacje od kompetentnych służb. Nie może być tak, że będziemy się dowiadywać o wszystkim z radia i telewizji. Jeśli uzyskamy rzetelną informację, będziemy wiedzieć, jakie kroki należy poczynić, aby ten problem rozwiązać.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#StanisławKalemba">Mamy odpowiednie służby, ministerstwa, agendy, ustawy i rozporządzenia, więc chyba nam zależy na ochronie środowiska. Zależy nam też na tym, aby dodawano biokomponenty do paliw, ponieważ to też jest element ochrony środowiska. Przy spalaniu bioetanolu do atmosfery przedostaje się o 75% mniej dwutlenku węgla i mniej tlenków azotu, które mają negatywny wpływ na przewód pokarmowy. Ponadto nie będziemy wydawać dewiz na kupowanie paliwa za granicą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#HubertKarolczak">Przed chwilą wysłuchaliśmy wystąpień przedstawicieli Ministerstwa Środowiska oraz Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Niestety w tych wystąpieniach są pewne rozbieżności. Z uzyskanych przed nas informacji wynika, że „wykonano sondowanie terenu do głębokości 2 metrów oraz odkrywki glebowe, w wyniku czego ustalono obecność resztek zwierzęcych pod powierzchnią ziemi, między innymi tkanki miękkie, kości oraz charakterystyczny zapach gruntu rozkładających się odpadów zwierzęcych”. Z informacji podawanych przez telewizję wynikało, że takie odpady znaleziono na powierzchni 22 arów na głębokości co najmniej 2 m. Dlatego dziwi mnie wypowiedź Głównego Lekarza Weterynarii, w której była mowa o prawdopodobieństwie padnięcia na tym terenie dzikiego zwierzęcia. To jest chyba nieporozumienie. Chciałbym się także ustosunkować do wypowiedzi posła Czesława Pogody. Przedstawiciel Ministerstwa Środowiska wyraźnie stwierdził, że trzykrotnie kontrolowano tabor używany przez tę firmę do przewozu odpadów poubojowych. Stwierdzono nieprawidłowości. Z tych samochodów po prostu wyciekają różne substancje. Firma przewozi sfermentowane odpady, bardzo cuchnące. Wydaje mi się, że stąd się bierze problem odoru rozchodzącego się po całej okolicy. Gdyby to były odpady zwożone i składowane zgodnie z rozporządzeniem nr 1774, to nie byłoby żadnego problemu. Nowoczesne instalacje wybudowane w Śmiłowie produkowałyby mączkę w sposób nieuciążliwy dla środowiska i ludzi. Dziwne jest to, że postępowanie wyjaśniające trwa już od roku i ciągle nie ma wyników. Wojewoda wielkopolski trochę się ociąga z podjęciem decyzji. Przyjmijmy przez chwilę, że prawdziwe są doniesienia inspektorów o tym, że na działce geodezyjnej nr 85 zakopano zwłoki padłych zwierząt. Przecież zakład „FARMUTIL HS” nie ma w tej chwili pozwolenia na utylizację odpadów klasy I i II. Nowy zakład nie uzyskał pozwolenia zintegrowanego. Tam w ogóle nie powinno się nic produkować. Na stronach internetowych Inspekcji Weterynaryjnej znajduje się wykaz zakładów utylizacji odpadów kategorii I i II. W wykazie zakładów utylizujących odpady kategorii I widnieje już Zakład utylizacji odpadów szczególnego i wysokiego ryzyka „EKOUTIL”. Na jakiej podstawie powiatowy lekarz weterynarii wydał decyzję, zezwalającą na taką działalność, skoro zakład nie uzyskał pozwolenia zintegrowanego? Zakład ma tylko pozwolenie na skup i transport tych odpadów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#HenrykStokłosa">Dzisiaj o godzinie 9.00 odbyło się Zgromadzenie Narodowe. Dużo mówiliśmy o wolności i demokracji. Szkoda, że tych szczytnych idei nie wprowadzamy w życie. Jestem na tym posiedzeniu Komisji zupełnie przypadkowo. Jako senator i osoba zainteresowana sprawą powinienem być poinformowany przez przewodniczącego Komisji o tym spotkaniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#WojciechMojzesowicz">Panie senatorze, proszę mnie nie pouczać. Proszę mnie nie pouczać, bo odbiorę panu głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#HenrykStokłosa">Stowarzyszenie Ekologiczne Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej zostało poinformowane o posiedzeniu Komisji, natomiast ja jestem tutaj zupełnie przypadkowo. Nie otrzymałem żadnych materiałów i nie zostałem poinformowany o tym, że Komisja będzie dzisiaj omawiać ten temat. Nie chcę nikogo pouczać, ale są jakieś zasady i dobre obyczaje, których się powinno przestrzegać. Sprawa jest bardzo ważna, dlatego proszę mi pozwolić omówić te kwestie bardzo dokładnie. Mam nadzieję, że zorientujecie się państwo, o co w tej całej sprawie chodzi. Zakład istnieje od 8 marca 1982 r. Początkowo zatrudnialiśmy 6 osób. W tej chwili pracuje tam ponad 6 tys. osób. Jak państwo zapewne wiecie, po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej nastąpił podział odpadów na kategorię I, II i III. Stary zakład przetwarzał wszystkie odpady, ale po zmianie przepisów trzeba było te materiały przetwarzać oddzielnie. W związku z tym zbudowaliśmy nowy zakład „EKOUTIL”, który dysponuje najnowszą technologią i jest jednym z najnowocześniejszych zakładów nie tylko w Polsce, ale i w Europie, a może nawet i na świecie. Jest to prawdziwa zabawka, gdzie wszystkie silniki włącza się joystickiem. Dwie osoby nadzorują proces produkcji, bo może się zdarzyć, że jedna z nich będzie musiała wyjść do łazienki. Ten zakład może przetworzyć każdą ilość odpadów, nawet 25 lub 30 ton na godzinę. Stary zakład „PILUTIL” jest zmodernizowany. Dzisiejsza moc przerobowa tej jednostki wynosi 1300 ton na dobę. Po modernizacji zakład będzie mógł przerabiać 2200 ton na dobę. Jeśli ta nowa linia ruszy, a stanie się to najpóźniej za dwa lub trzy tygodnie, to wszystkie odpady z całego kraju będą mogły być przywiezione do nas i tu zostaną zutylizowane. Mamy taki nadmiar mocy produkcyjnej, że wszystkie przywożone do nas odpady są przetwarzane w ciągu 3–4 godzin. Jeśli chodzi o zbiórkę odpadów, firma ma swoje przedstawicielstwa. Między innymi w Nowym Mieście, koło Wrocławia w miejscowości Pruścice, koło Opola w miejscowości Węgry, koło Oświęcimia w miejscowości Osiek i koło Białej Podlaskiej w miejscowości Woroniec. Tam następuje przeładunek odpadów, które potem są przewożone do Śmiłowa. Chciałbym zaznaczyć, że to jest polska firma bez udziału kapitału zagranicznego. Odbieramy od rolników padłe zwierzęta. Skarb Państwa zwraca koszty za utylizację, ale tylko w przypadku bydła. „FARMUTIL HS” płaci rolnikowi 5 zł za każde zgłoszenie. Nasza konkurencja żądała dotychczas od rolnika od 50 do 100 zł za odebranie padłego bydła i od 20 do 50 zł za sztukę trzody chlewnej. Cały czas wszyscy zastanawiają się, dlaczego my zbieramy padlinę na tak atrakcyjnych warunkach. Tłumaczę, że to się nam i tak opłaca. Konkurencja twierdzi, że to jest za mało i myślę, że na tym tle dochodzi do pewnych nieporozumień. To nie jest tylko sprawa Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej. To jest problem kapitału zagranicznego, któremu doskwiera konkurencja ze strony obu zakładów. Chciałbym się także wypowiedzieć w kwestii przeprowadzonych kontroli. Pierwsza z nich odbyła się 2 sierpnia 2005 r. Szkoda, że w dokumentach przedstawionych państwu przez Inspekcję Ochrony Środowiska zabrakło protokołu z sporządzonego 2 sierpnia 2005 r. Za chwilę usłyszymy, że to był protokół po skontrolowaniu innej działki. Nieprawda. Jest tu mapka. Co prawda wpisano tutaj, że chodzi o działkę geodezyjną nr 390, ale to jest pomyłka.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#HenrykStokłosa">Pozostałe działki są obsiane kukurydzą i tam nie było żadnej możliwości, żeby cokolwiek ustalić. Jeżeli zatem służby kontrolne są tak dokładne, to pytam: dlaczego w tej informacji nie ma protokołu z 2 sierpnia 2005 r.? W tym dokumencie czytamy, że „brak jest śladów dokonywania jakichkolwiek prac polowych” itd. Na stronie nr 3 materiału czytamy, że w dniu 4 sierpnia inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w obecności właściciela zakładu dokonali kontroli i stwierdzono zaleganie na działce i na powierzchni odpadów miękkich. Z osobami kontrolującymi umówiłem się, że podpiszę ten protokół 5 sierpnia 2005 r. Uzgodniliśmy, że inspektorzy przygotują dokumenty, które ja podpiszę. Kiedy przeczytałem przygotowany protokół, uznałem, że nie mogę go podpisać. W czynnościach kontrolnych 2 i 4 sierpnia uczestniczyła pani Marzena Mielnicka-Maślanka z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Poznaniu. Ta pani podpisała się na obu dokumentach. Kiedy chciałem nanieść poprawki, zabrała mi ten protokół, dopisała, że dokument nie został podpisany i schowała go do torby. Przecież nie mogłem się z tą panią bić. Jeżeli ktoś jest kontrolowany, to powinien uzyskać chociaż kopię protokołu pokontrolnego. Nam nie zostawiono żadnej kopii. Kolejna kontrola odbyła się 5 sierpnia 2005 r. W tej kontroli także uczestniczyłem wspólnie z policją. Oglądam potem „Panoramę” i oczom własnym nie wierzę. Okazuje się, że zakopano u mnie 4,3 tys. ton padliny. Jakie to by były hałdy, gdyby rzeczywiście zakopano u mnie takie ilości padliny? Później spotykam się z zarzutami, że utrudniam inspekcji przeprowadzenie kontroli. Główny Inspektor Ochrony Środowiska pan Wojciech Stawiany informuje, że od 6 sierpnia utrudniano działanie kontrolerom z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Poznaniu. Przypominam, że 6 sierpnia to była sobota, a 7 niedziela. W następnym tygodniu kontrolerzy przyszli, ale byłem zajęty, bo odbywały się inne kontrole. Prosiłem, aby zaczekali. Spytałem, czy potrzebne są jakieś dokumenty. Odpowiedziano mi że nie i że oni muszą już iść. Kiedy dowiedziałem się z telewizji, że zakopano na moim terenie 4,3 tys. ton padliny, to musiałem odwołać pełnomocnika. Sprawa wydała mi się na tyle poważna, że chciałem osobiście w tym wszystkim uczestniczyć. W dniu 8 lub 10 sierpnia 2005 r. poprosiłem wojewodę, aby odsunął od kontroli kierownika pilskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Poznaniu, ponieważ moim zdaniem nie był obiektywny. Jeśli do wiadomości publicznej są podawane takie informacje, to coś z tym wszystkim nie było w porządku. Pan wojewoda się zgodził. Oświadczono mi, że ta osoba została od kontroli odsunięta. Kontrolę przeprowadzała delegatura w Lesznie. Umówiliśmy się, że spotkamy się 12 sierpnia 2005 r. o godzinie 6 rano. Tymczasem 11 sierpnia 2005 r. po południu nagle pojawia się u mnie wielu dziennikarzy oraz liczne ekipy telewizyjne. Poszedłem ich zobaczyć, ale wszyscy pouciekali. W materiale piszecie państwo o presji organizacji społecznych i mediów. Myślę, że to była presja ze strony Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, aby nie kontrolować, ale wyolbrzymiać pewne fakty.</u>
          <u xml:id="u-60.2" who="#HenrykStokłosa">Róbmy tak dalej, to niedługo nie będzie żadnych polskich przedsiębiorstw. Przedstawiono nam tutaj różne zdjęcia. Na przykład to jest zdjęcie kości z tkanką miękką. Jest kontrola i mierzymy od płotu 35 metrów. Trafiamy na kość z tkanką miękką zakopaną na niewielkiej głębokości. Myślę, że to nie jest przypadek. Pracownicy ochrony kilkakrotnie widzieli, jak jacyś ludzie chodzili po tym polu. Mam jeszcze jeden przykład. Trzy miesiące temu w moim zakładzie rolnym w Mościskach poinformowano mnie, że w oborniku są zakopane dwa cielaki. Zajeżdża tam mój pracownik z powiatowym lekarzem weterynarii, a na miejscu są już ekipy telewizyjne i przedstawiciele Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej. Rzeczywiście - rozkopujemy obornik, a tam dwa cielaki bez kolczyków bez uszu. Czy mając nadmiar mocy przerobowych w obu zakładach utylizacyjnych senator Henryk Stokłosa zakopywały tę padlinę w oborniku? Badano tę kwestię wielokrotnie. Nie ustalono, że w tym czasie w zakładzie rolnym w Mościskach doszło do wycielenia. Chciałbym się jeszcze odnieść do wyników badań wody. Dlaczego tak długo musimy czekać na wyniki badań? Przecież jeśli pobranych próbek wody nie zbada się w ciągu trzech lub czterech godzin, to trzeba tę wodę wylać. Dlaczego nie było tak długo wyników badań wody? Po naszej interwencji wreszcie wyniki ogłoszono. Proszę zobaczyć - w tym dokumencie są opisane trzy próbki wody. Czytamy tam, że na podstawie wykonanych badań stwierdzić można ponadnormatywne zanieczyszczenia wód związkami azotu. Przecież jeśli pobiera się trzy próby, to trzeba podać wyniki badań każdej z nich. Niedopuszczalne są takie ogólne stwierdzenia. Problem polega na tym, że nikt tutaj nie chce obiektywnie kontrolować, ale ma zamiar konfrontować. W materiale jest także mowa o żerujących larwach much. Mogła zaistnieć taka sytuacja, albowiem obok jest ferma 2 tys. macior. Zdarzają się poronienia, a zatem i łożyska. To zostało wylane na pole. Mogła być taka sytuacja, że jakieś larwy czy muchy się tam zalęgły. Na tej podstawie nie można jednak stwierdzić, że tam zostały zakopane jakieś odpady miękkie. Zarzucono nam również, że nie prowadzimy kart odpadów. Chciałbym oświadczyć, że w zakładzie prowadzone są karty odpadów. Niestety czasami karty zawierają błędne kody i są odsyłane w celu poprawienia. Przesyłamy te dokumenty do zakładów mięsnych, skąd wracają już do nas z poprawnymi kodami. W ciągu miesiąca wszystkie karty są uzupełnione. Po ostatnich kontrolach jest lepiej, ale nadal nie jest dobrze. Niemniej jednak już od szesnastu miesięcy jesteśmy członkiem Unii Europejskiej. Przeczytam państwu, co na ten temat mówią eksperci: „Od dnia akcesji obszar produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego określanych w polskim prawie dotyczącym środowiska jako odpady zwierzęce, podlega regulacjom rozporządzenia nr 1774/2002 i nadzorowi Inspekcji Weterynaryjnej. W związku z tym wątpliwości budzi nakładanie na podmioty przetwarzające produkty uboczne pochodzenia zwierzęcego przez Inspekcję Ochrony Środowiska dodatkowych wymagań, które nie wynikają z regulacji rozporządzenia nr 1774/2002. Nakładanie dodatkowych obowiązków na polskie podmioty gospodarcze w zakresie wymagań rozporządzenia przez inne inspekcje niż Inspekcja Weterynaryjna wydaje się być nieuzasadnione i nieekonomiczne. Prawo Unii Europejskiej w postaci rozporządzenia nr 1774 oraz szeregu innych towarzyszących mu rozporządzeń obowiązuje Polskę wprost od kilku miesięcy”. Odpowiedzmy sobie na pytanie, czy my chcemy być w Unii Europejskiej czy nie. Czy to ja mam rozstrzygać, kto i jakie dokumenty ma przygotowywać? Niech minister rolnictwa i rozwoju wsi wspólnie z ministrem środowiska ustalą jak to ma być. Chciałbym się jeszcze odnieść do wypowiedzi posła Stanisława Kalemby. Wystarczyło do mnie przyjechać lub zadzwonić i ja bym panu posłowi to wszystko wytłumaczył. Pan poseł doskonale wie, że ten nowy zakład jest prawie całkowicie bezwonny. Został zainstalowany termooksydator, w którym jest spalana ta para powodująca fetor. Tak samo będzie w starym zakładzie. Wszystko zostało już zainstalowane. Trwają próby. W niedługim czasie w okolicy nie będzie już śmierdziało. Zdaję sobie sprawę, że to może być uciążliwe. Kiedyś przerabiano mniej odpadów, a zapach był znacznie gorszy.</u>
          <u xml:id="u-60.3" who="#HenrykStokłosa">Dzisiaj w obu zakładach przetwarza się bardzo wiele odpadów, a śmierdzi coraz mniej. Czasami wystarczy trochę dobrych chęci i można pewne sprawy wyjaśnić. Pan Hubert Karolczak stwierdził, że „FARMUTIL HS” nie posiada pozwolenia zintegrowanego. Zakład posiada wszystkie niezbędnie pozwolenia. Nie wiem, skąd pan Hubert Karolczak ma inne informacje. Gdyby pan przewodniczący mnie poinformował o dzisiejszym posiedzeniu Komisji, to ja bym te wszystkie dokumenty tutaj przywiózł i wówczas nie byłoby żadnych wątpliwości. Nie ma się co obrażać, że ktoś chce pana posła pouczać. Nikt, nikogo nie chce pouczać. Chodzi tylko o to, że na takie spotkanie chciałbym przyjść przygotowany. Wtedy bym panu Hubertowi Karolczakowi udowodnił, że wszystkie pozwolenia posiadamy. Jeśli chodzi o pozwolenia dla ferm, to wydano je wszystkim zakładom, może za wyjątkiem jednego. Niemniej nie jest to moja wina, ponieważ dokumenty przez siedem miesięcy leżały u wojewody. Dopiero po mojej interwencji uruchomiono procedurę. Proszę zatem nie mieć do mnie pretensji. W materiale czytamy, że pełna ocena dotycząca rodzaju zdeponowanych odpadów będzie możliwa po ich wydobyciu z terenu składowania. Proszę to zrobić jak najszybciej. Oświadczam, że w tym roku oraz w latach poprzednich żadnej padliny nie zakopywaliśmy. Ostatnie dołowanie nastąpiło w 1997 r., gdy była nadwyżka odpadów i padliny. Wówczas mączka była dodawana jako komponent do paszy i była bardzo droga. Zbieraliśmy zatem sztuki utopionych i padłych zwierząt i przerabialiśmy to na mączkę. Jeśli coś zakopywano, to flaki i inne odpady miękkie. Odbywało się to w specjalnie przygotowanych dołach, wysypanych wapnem. Prezes Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej pani Irena Sienkiewicz była nauczycielem szkoły podstawowej w Śmiłowie. Bardzo często przychodziła do mojego zakładu z dziećmi na wycieczki. Kiedy dołowaliśmy te odpady w 1997 r. była tam obecna. Myślę, że to jest przyczyna tych nieporozumień. Zresztą pani Irena Sienkiewicz startuje w wyborach do Senatu. W tym okresie nie mogła zebrać odpowiedniej liczby podpisów. Miała ogromne trudności. Chciała się dostać na listy wyborcze PO do Sejmu. Niestety nie wyszło. Podobnie było z listami wyborczymi PiS i lewicy. Robiła wszystko, żeby te podpisy zebrać i żeby się zarejestrować. Myślę jednak, że oprócz negowania pewnych rzeczy trzeba mieć jeszcze jakieś osiągnięcia. Ja mam takie osiągnięcia i w ogóle się tego nie wstydzę. Mój zakład prosperuje bardzo dobrze i jest nowoczesny. Na przełomie lutego i marca byliśmy kontrolowani przez przedstawicieli Komisji Europejskiej. Kontrola wypadła dobrze. Bardzo się z tego cieszę. Pana posła Stanisława Kalembę i innych posłów serdecznie zapraszam, żebyście przyjechali i zobaczyli mój zakład. Będziecie państwo wiedzieli, jak powinien wyglądać nowoczesny zakład do utylizacji odpadów zwierzęcych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#WojciechMojzesowicz">Chciałbym powiedzieć, że tak łatwo się nie obrażam. Trzy lata temu pan senator do mnie zadzwonił i zaprosił na pokaz. To było w żniwa, a mimo to zostawiłem pracę i przyjechałem. Mówię o tym w kontekście zarzutu niszczenia polskiej firmy. Nie ma tutaj takiego elementu, to jest bzdura. Natomiast chciałbym wyraźnie powiedzieć panie senatorze, że od roku nasze drogi się rozeszły. Dlaczego kiedy Sejm przyjął ustawę dotyczącą przemysłowego tuczu trzody chlewnej, to senatorzy nie zaprosili przewodniczącego Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, aby złożył sprawozdanie w tej sprawie? W Sejmie lobbowaliśmy za dużymi i średnimi producentami trzody chlewnej. Państwo w Senacie robiliście swoje wspólnie z obcym kapitałem. Jeśli już rozmawiamy, to mówmy nawet najbardziej bolesną prawdę. Pan senator Henryk Stokłosa nie zaprosił mnie wtedy do wzięcia udziału w dyskusji. Nadal jesteśmy przeciwko przemysłowemu tuczowi trzody chlewnej. Pan senator natomiast popiera te rozwiązania. Nasze drogi się zatem rozchodzą. Popieram prywatną własność i podziwiam determinację w tworzeniu kapitału, ale to się nie może odbywać kosztem innych. Komisja na pewno nie będzie się przeciwstawiać rozwojowi rodzimego kapitału. Popieramy takie działania. Natomiast jeszcze raz powtarzam, że nasze drogi się rozeszły. Nie można robić pieniędzy za wszelką cenę, a tak się działo w przypadku przemysłowego tuczu trzody chlewnej. Mam własną opinię na temat niektórych grup zajmujących się ochroną środowiska. Nigdy nie poddaję się tego rodzaju dziwnym zachowaniom. Przy produkcji rolnej zdarza się, że na przykład gdzieś wycieknie gnojówka. Wtedy trzeba poinformować rolnika i on zlikwiduje skutki tego zdarzenia. Przepraszam, że pan senator nie został zawiadomiony o posiedzeniu Komisji. Jednak nie wierzę, aby tak sprawna firma nie potrafiła panu przygotować wszystkich niezbędnych dokumentów w ciągu godziny. Życzę panu, aby ta firma się nadal rozwijała. Wiem, co to znaczy ciężka praca, chociaż może w nieco innej skali. Jeszcze raz podkreślam, że senatorzy także nas nie zaprosili, kiedy w wyższej izbie parlamentu toczyła się dyskusja na temat przemysłowego tuczu trzody chlewnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#HenrykStokłosa">Chciałbym tylko wyjaśnić, że nie byłem przewodniczącym senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi czy też Komisji Ochrony Środowiska. Jestem zwykłym senatorem, który wypowiadał swój pogląd na temat hodowli trzody chlewnej. Tego poglądu nie zmienię, bo tak jest w Unii Europejskiej i na całym świecie. Jeżeli nie zajmiemy się hodowlą przemysłową, to nie będziemy się liczyć na rynku. W tej kwestii rzeczywiście mamy inne zdanie. To, że pana posła nie zaproszono na posiedzenie tych Komisji, to nie jest moja wina. Gdybym przewodniczył tym obradom, na pewno zaprosiłbym przewodniczącego Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Sejmu RP. Niestety nie mam możliwości, aby do pana posła wysyłać takie zaproszenia. Jest mi przykro, że nie zostałem poinformowany o dzisiejszym posiedzeniu Komisji. Zostałoby wyjaśnionych wiele kwestii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#RomualdAjchler">Jestem posłem z innego województwa. To się wszystko dzieje w okręgu pilskim. Nie ulega wątpliwości, że funkcjonowanie zakładu w Śmiłowie jest uciążliwe dla otoczenia. Pan senator sam stwierdził, że w powietrzu unosi się fetor. Jestem posłem, ale jestem też rolnikiem. Zwracam się do przedstawicieli Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Ministerstwa Środowiska. Załóżmy, że na skutek nacisków, doprowadzimy do zamknięcia zakładu w Śmiłowie. Gdzie wówczas te odpady będą przetwarzane? Czy inne firmy mają takie zdolności przerobowe? Też słyszałem o przypadku zakopania kilkuset sztuk trzody chlewnej. Trzeba się zastanowić, czy nie dzieje się tak dlatego, że rolnik musi płacić za odbiór każdej padłej sztuki. A wszyscy wiemy, jaka jest sytuacja ekonomiczna polskich gospodarstw. Prowadziłem zakład hodowlany 33 lata. Tam, gdzie się coś robi, zawsze są jakieś odpady. Jeśli dzisiaj te odpady są zabierane przez jakąś firmę, to jestem zadowolony, bo mam porządek w gospodarstwie. Gdyby nie odbierano tego ode mnie, to co ja bym z tym zrobił? Musiałbym to jakoś zagospodarować. Jedyną możliwością jest zakopanie tych odpadów. Nie ma innej możliwości. Zwykły rolnik inaczej tego nie zrobi. Jak nasz kraj jest zabezpieczony, jeśli chodzi o zagospodarowanie padliny i odpadów poubojowych? Co zrobią rolnicy z padliną, jeśli na skutek nacisków ekologów i mediów „FARMUTIL HS” straci wszystkie zezwolenia i zostanie zamknięty? Kiedy wprowadzono zakaz dodawania do pasz mączek mięsno-kostnych, dyskutowaliśmy nad sposobem zagospodarowania tego produktu. Jestem przekonany, że największy fetor pochodzi właśnie od tych mączek, które muszą być przecież rozsypane. Nie można tego od razu zaorać, bo to jest fizycznie niemożliwe. Podobny zapach ma karma dla psów, która jest przygotowywana także na bazie mączek mięsno-kostnych. Czy mamy możliwość zagospodarowania odpadów? Jeśli nie, to co rząd w tej kwestii proponuje? Czy można spalać mączki mięsno-kostne? Jakie rozwiązanie jest lepsze z punktu widzenia ekonomii i ochrony środowiska? Ile w Polsce jest zakładów utylizacyjnych i jaka jest w nich sytuacja? Pan senator Henryk Stokłosa zapewnia, że jego zakład jest bardzo nowoczesny. Potwierdzają to dokumenty. Co się w takim razie dzieje w innych firmach? W Śmiłowie ekolodzy potrafili się zorganizować i wytykają tamtejszym zakładom wszelkie nieprawidłowości. To dobrze, bo w ten sposób przyspiesza się pewne działania i mobilizuje się właścicieli zakładów do ulepszania produkcji. Czy jednak w innych zakładach przeprowadza się również tego typu kontrole? One mają na celu wytknięcie błędów i wskazanie, w jakie elementy systemu trzeba jeszcze zainwestować. Dzisiaj mamy konflikt pana senatora Henryka Stokłosy z mediami, a w tym wszystkim jeszcze uczestniczą mieszkańcy Piły. Rzeczywiście fetor rozchodzący się po okolicy jest nie do zniesienia i przeszkadza ludziom normalnie żyć. Potrafimy zrozumieć ich protesty. Pan senator stwierdził, że uruchamiana jest specjalna instalacja do likwidacji tych przykrych zapachów i długo to już nie potrwa. Obawiam się jednak, że media przy pomocy ministra środowiska osiągną swój cel.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#RomualdAjchler">Co wtedy będzie z odpadami? Kto będzie je wówczas odbierał od rolników? Jakie państwo macie propozycje? Co państwo zaproponujecie rolnikom, którzy muszą zagospodarować padlinę? Co państwo zaproponujecie zakładom mięsnym, które muszą zagospodarować odpady poubojowe? Czy inne zakłady mają takie zdolności przerobowe? To jest istota rzeczy. Zamkniemy zakład senatora Henryka Stokłosy i zostaniemy z ręką w nocniku. Wtedy będzie śmierdziało wszędzie, bo w każdej wsi, w której prowadzona jest hodowla, padają zwierzęta. Jakie są perspektywy, jeśli chodzi o rozwój zakładów utylizacji w Polsce? Czy oprócz zakładu senatora Henryka Stokłosy są inne tego typu firmy? Czy powstają nowe obiekty? Czy wejściem na polski rynek jest zainteresowany obcy kapitał? Czy obecne niepokoje nie są podsycane przez tych, którzy być może chcieliby zaistnieć na naszym rynku?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#StanisławKalemba">Ja także przez ponad dwadzieścia lat pracowałem jako rolnik i byłem szefem dużej firmy prowadzącej wielkie fermy drobiu. Wiem, co to są odpady produkcyjne. Trzeba było sobie z tym problemem radzić. Dzisiejsze dyskusja utwierdziła mnie w przekonaniu, że postąpiłem słusznie zgłaszając ten temat pod obrady Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. To nie jest kwestia wymiany zdań między senatorem i posłem. To jest problem innej skali. Sprawą zajmują się odpowiednie organy państwa. Po to są przepisy i inspekcje, aby takie rzeczy wyjaśniać. To jest odpowiednie miejsce, aby o tych sprawach rozmawiać. Uważam, że uzyskaliśmy dużo ciekawych informacji. Naszym obowiązkiem było pewne sprawy uporządkować. Jako poseł z tego okręgu mam nie tylko prawo, ale i obowiązek zajęcia się tym tematem. Dobrze się stało, że pan senator uczestniczy w dzisiejszym posiedzeniu Komisji. To jest zresztą standard w tej Komisji. Jeśli nie został pan zawiadomiony, to na pewno nie wynikało to ze złej woli. Problem istnieje i wymaga rozwiązania. Przede wszystkim jak najszybciej trzeba doprowadzić do zmniejszenia tego odoru. Wójt Gminy Śmiłowo w jednym z dokumentów zwraca uwagę, że terminy podawane przez zakład wielokrotnie nie były dotrzymywane. Pan senator twierdzi, że to już długo nie potrwa. Cieszę się, że problem zostanie rozwiązany. To leży w naszym wspólnym interesie. Dziękuję, że dodano ten punkt do porządku obrad. W wyniku dyskusji uzyskaliśmy wiedzę o tym, co powinniśmy zrobić, aby poprawić sytuację mieszkańców tej gminy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#HenrykStokłosa">Chciałbym zapytać, na podstawie jakich przepisów będą oceniane te fetory? Jednemu to pachnie, innemu to śmierdzi. Proszę wskazać przepisy, abyśmy mieli jakiś punkt odniesienia. Mam jeszcze prośbę do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska pana Wojciecha Stawianego. Chciałbym uczestniczyć w badaniach pobranych próbek ziemi. Na podstawie jakich przepisów wyniki badań będą interpretowane? Wydaje mi się, że to już trwa zbyt długo. Powinniśmy przyspieszyć działania Inspekcji Ochrony Środowiska. Jeśli trzeba rozkopać tę działkę, to zróbmy to szybko, tylko ustalmy, kto za to zapłaci. Spieszmy się z tym wszystkim, bo to jest bardzo ciekawa sytuacja i społeczeństwo chętnie się dowie, po czyjej stronie jest racja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#HubertKarolczak">Była tutaj mowa o tym, że nasze Stowarzyszenie ma na celu zamknięcie zakładów w Śmiłowie. Chciałbym wyraźnie powiedzieć, że to nie jest prawda. W żadnym razie nie chcemy zamknięcia tej firmy, bo dla wielu rodzin jest to jedyne źródło utrzymania. Niech ten zakład pracuje na dotychczasowym poziomie. Protestujemy przeciwko nowym inwestycjom, które są realizowane na tym terenie. Rzeczywiście „FARMUTIL HS” uzyskał 4 lipca 2005 r. pozwolenie, ale wpłynęło odwołanie i postanowienie wojewody nie jest prawomocne. Mam jeszcze pytanie do przedstawicieli Ministerstwa Środowiska. Ile lat będziemy jeszcze czekali na określenia norm odorowych? Ustawa dotycząca ochrony środowiska weszła w życie w 2001 r. Jest tam delegacja dla ministra środowiska do wydania rozporządzenia określającego te normy. Tu nie chodzi tylko o mieszkańców Śmiłowa i przeszkadzające im przykre zapachy. W całej Polsce są zakłady chemiczne, które są równie uciążliwe dla okolicznych mieszkańców. Mam tu na przykład na myśli papiernie, fermy drobiu i trzody chlewnej. Stowarzyszenie Ekologiczne Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej powstało 15 lipca 2004 r. W tej chwili mamy dwustu członków w trzech województwach i w dziewięciu powiatach. Zgłaszają się do nas ludzie, którzy mają podobne problemy. Dzięki temu, że mamy pewne doświadczenie w stosowaniu procedur administracyjnych, możemy im pomóc. W innych miejscach kraju, tam gdzie nie ma aż takiego lobbingu, problemy udaje się rozwiązywać często na poziomie gmin lub powiatów. Apeluję do państwa, aby nie powtarzać nieprawdziwej tezy, że Stowarzyszenie dąży do zamknięcia zakładów senatora Henryka Stokłosy. Tam pracują członkowie naszych rodzin. Wcale nie chcemy, żeby ta firma została zamknięta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#WojciechMojzesowicz">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos? Nie widzę zgłoszeń. Bardzo proszę przedstawicieli Ministerstwa Środowiska oraz Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi o udzielenie odpowiedzi na zadane pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#RomanJaworski">Chciałbym się odnieść do wypowiedzi uczestników tej dyskusji. W Polsce obecnie nie ma norm umożliwiających badanie uciążliwości zapachowej. W poprzedniej ustawie dotyczącej ochrony środowiska była jeszcze delegacja, która pozwalała ministrowi środowiska na określenie takich norm. Nowa ustawa takiego przepisu nie zawiera. Właściwie w całej Unii Europejskiej odory towarzyszące różnego rodzaju produkcji są poważnym problemem. Dotyczy to zakładów przemysłu chemicznego, przetwórstwa żywności, jak i również rolnictwa. Nie można zatem powiedzieć, że jest to tylko problem zakładów utylizacyjnych. A zatem problem istnieje, a prace nad tworzeniem norm zapachowych trwają. Wydaje mi się, że w żadnym państwie Europy nie znaleziono jeszcze złotego środka. Raczej jest mowa o konieczności dezodoryzacji, bo każdy zapach może być uciążliwy. Każdy, kto przebywał w okolicy zakładu utylizacyjnego, wie jaki ten produkcji towarzyszy zapach. Mogę tylko powiedzieć, że im bardziej nowoczesny zakład tym mniejszy jest fetor. Kontrola Inspekcji Ochrony Środowiska była spowodowana doniesieniem policji w sprawie zakopania odpadów. W związku z tym właściwie nie sprawdzaliśmy sposobu funkcjonowania samego zakładu. Koncentrowaliśmy naszą uwagę na miejscu gromadzenia odpadów. Dlatego przygotowany przez nas materiał opisuje tylko ten zakres działania. Poseł Stanisław Kalemba pytał, czy w trakcie powodzi wolno było zakopywać odpady. W tym czasie obowiązywała ustawa o ochronie i kształtowaniu środowiska. Te przepisy nie bardzo pozwalały na podjęcie nadzwyczajnych działań w sytuacjach awaryjnych. Zakopanie odpadów bez zgody wojewody było nielegalne. Zabronione też było spalanie odpadów na powierzchni ziemi. Mimo to po powodzi w zalanych miastach spalano duże ilości odpadów wielkogabarytowych. Biorąc pod uwagę sytuację, wybrano mniejsze zło. W tej chwili obowiązuje inna ustawa. Poprzednie przepisy nie były dostosowane do rzeczywistości. Stało się to szczególnie widoczne przy okazji tej wielkiej powodzi. Jeśli chodzi o zakłady utylizacji odpadów w Polsce, ich wydajność i możliwość pozyskiwania surowca, to nie jest to domena Inspekcji Ochrony Środowiska. O ile od 1 stycznia 2005 r. obowiązuje rozporządzenie nr 1774, które stanowi o klasyfikacji i postępowaniu z odpadami zwierzęcymi, to jednak nadal stosowane są przepisy ustawy dotyczącej gospodarki odpadami. A zatem przepisy prawa krajowego także mają zastosowanie przy gospodarowaniu tymi odpadami. Rozporządzenie rady jest nadrzędne, natomiast szczegółowy sposób postępowania określają przepisy krajów członkowskich Unii Europejskiej. Jeżeli ustawa - Prawo o ochronie środowiska nakłada na podmioty działające w zakresie gospodarki odpadami obowiązek prowadzenia rejestrów i stosowania systemu przekazywania informacji o wytwarzanych i przewożonych odpadach, to Inspekcja Ochrony Środowiska sprawdza, czy te przepisy są realizowane. To jest chyba oczywiste, że staramy się wyegzekwować od podmiotu stosowanie tych przepisów. Pan senator Henryk Stokłosa mówił o pewnych trudnościach w tym zakresie. Inspekcja Ochrony Środowiska stwierdziła, że nie zawsze przepisy w tym względzie były wykonywane. Trudno mi odpowiedzieć na pytanie dotyczące sytuacji ekonomicznej rolnictwa. Myślę, że to nie my powinniśmy być adresatem tego pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#RomualdAjchler">Bo wy tylko przepisy potraficie tworzyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#RomanJaworski">Zwracam uwagę, że to nie my tworzymy prawo. Przepisy są przyjmowane gdzie indziej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#WojciechMojzesowicz">Muszę tutaj wziąć w obronę Inspekcję Ochrony Środowiska. Przepisy są formułowane w Sejmie i w Senacie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#RomanJaworski">Kontrola, która odbyła się 2 sierpnia 2005 r., była prowadzona przez służby Inspekcji Sanitarnej. W tych pracach tylko uczestniczył nasz przedstawiciel. W związku z powyższym w materiale, który przygotowaliśmy na dzisiejsze posiedzenie Komisji, tej informacji w ogóle nie zawarliśmy. Natomiast podaliśmy wszystkie dane, które dotyczyły naszych działań w zakładzie pana senatora Henryka Stokłosy. Inspekcja Ochrony Środowiska bierze aktywny udział w sprawdzaniu kryteriów przy udzielaniu pozwolenia zintegrowanego. Jak już tutaj wyjaśniono, zakład w Śmiłowie otrzymał takie pozwolenie, chociaż nie jest ono jeszcze prawomocne, ponieważ od decyzji wojewody odwołało się Stowarzyszenie Ekologiczne Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej. Służby wojewody nadal prowadzą postępowanie w tej sprawie. Czy możemy mówić o próbie zamknięcia zakładów w Śmiłowie? Jak już powiedziałem, przedstawiciele Inspekcji Ochrony Środowiska zostali zaproszeni na dzisiejsze posiedzenie Komisji ze względu na potwierdzenie podejrzenia, że na obszarze będącym własnością senatora Henryka Stokłosy zostały zakopane prawdopodobnie odpady poubojowe. W związku z tym nie mówimy w tej chwili o nagonce na zakłady w Śmiłowie lub o ich zamknięciu, o ile takie zakłady postępują zgodnie z obowiązującymi przepisami. Nie można mówić o nagonce lub tendencyjnym traktowaniu przez Inspekcję. Z jednej strony funkcjonowanie tej firmy jest uciążliwe dla otoczenia, ale z drugiej strony takie zakłady są bardzo potrzebne, bowiem trzeba zagospodarować odpady poubojowe i padlinę. Takie odpady będą powstawały wszędzie, bo to się wiąże z produkcją rolną i przetwórstwem rolno-spożywczym. Myślę, że w tej chwili Polska dysponuje wystarczająco rozwiniętą siecią tego typu zakładów, aby się uporać nawet z poważnymi zagrożeniami. Pan senator Henryk Stokłosa zwrócił uwagę, że zbyt długo wykonywano analizy wód pobranych na obszarze narażonym na oddziaływanie tych zakopanych odpadów. Prowadzone były przede wszystkim badania mikrobiologiczne, przy których wykonuje się posiewy bakterii. To zwykle trwa nawet do trzech tygodni. Jeśli chodzi o zawartość azotanów, to pamiętajmy, że to są ziemie rolne. W związku z tym ponadnormatywne występowanie azotanów jest usprawiedliwione. Inspekcja Ochrony Środowiska nie czyniła z tego zarzutu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#RomualdAjchler">Przedstawiciel Inspekcji Ochrony Środowiska nie odpowiedział na moje pytanie. Bardzo proszę o przesłanie do mojego biura lub do sekretariatu Komisji wykazu wszystkich zakładów utylizacyjnych w Polsce. Proszę tam także uwzględnić zdolności przerobowe tych zakładów. Stwierdzenie, że w naszym kraju jest wystarczająco rozwinięta sieć zakładów utylizacyjnych jest dla mnie zbyt ogólne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#HenrykStokłosa">Nie mogę uznać argumentów uzasadniających brak w materiale dokumentu z 2 sierpnia 2005 r. po przeprowadzeniu pierwszej kontroli. Przecież w tej kontroli uczestniczyła pani Marzena Mielnicka-Maślanka z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Poznaniu. To jest pracownik Inspekcji Ochrony Środowiska, który uczestniczył w kontroli trwającej od godziny 9 rano do godziny 15.00. Ta pani pracowała wiele godzin. Jestem zaskoczony. Pan Roman Jaworski stwierdził także, że to nie jest żadna nagonka. Oceńcie to państwo sami. Jeżeli inspektor, kierownik pilskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Poznaniu informuje media, że na moim terenie zakopano 4,3 tys. ton padliny, to jest to nagonka, czy nie jest?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#MarekKąckowski">Mam pytanie do przedstawicieli Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Ministerstwa Środowiska. Na obszarze kilku kilometrów kwadratowych posiadamy kilkanaście zakładów, które mogą znacząco oddziaływać na środowisko. Tam są na przykład trzy fermy drobiu. Pan senator Henryk Stokołosa mówi już o zakładzie, który będzie przetwarzał nawet 30 ton odpadów w ciągu godziny. Nie wiem, jak to się uda zrobić. W każdym razie ten zakład miał przetwarzać tylko 20 ton odpadów. Tak go zaprojektowano. Jeśli pan senator uważa, że tam można przetwarzać 30 ton w ciągu godziny, to naprawdę obawiamy się, że tak właśnie będzie. Fetor nadal się będzie unosił, bo zostanie zmieniony reżim technologiczny. Mamy prawo przypuszczać, że tak właśnie może być. Ponadto zgromadzenie tak wielu zakładów na tak małym obszarze to naprawdę jest przesada. W tej chwili planowana jest budowa nowej fermy drobiu do hodowli 1,5 mln kurczaków w trakcie jednego cyklu. Ta ziemia w żaden sposób nie wchłonie tych nawozów. Mamy prawo się tego obawiać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#WojciechMojzesowicz">Zamykam dyskusję. Każdy z nas prywatnie może oceniać tę sprawę inaczej. Jednak pełnimy mandaty poselskie. Opowiadam się za rozwojem polskiego kapitału. Trzeba zrobić wszystko, aby nie przeszkadzać podmiotom gospodarczym w zwiększaniu produkcji, a co za tym idzie w zwiększaniu liczby miejsc pracy. Pan senator Henryk Stokłosa twierdzi, że za tą sprawą stoi obcy kapitał. Nie wykluczam, że tak właśnie jest. Jednak kiedy pan senator współpracował z firmą Smithfield przy lobbingu na rzecz przemysłowego tuczu, to nie zauważył, że to jest na szkodę 600 tys. polskich rolników. Nie będę tego wątku rozwijał. Oceniajmy te działania obiektywnie, niezależnie kogo to dotyczy. Firmy prowadzące przemysłowy tucz trzody chlewnej łamią wszystkie możliwe przepisy. Inspekcja Weterynaryjna nie kontroluje sytuacji. Inwestorzy budują duże obiekty, płacą kary i dalej robią swoje. Dlaczego nikt nie pyta, czy tam są stosowane przepisy z zakresu ochrony środowiska? Jeśli pan senator wybudował nowoczesny zakład, to po to żeby to środowisko chronić. Zgadzam się z opinią wyrażoną przez przedstawiciela Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej, że koncentracja produkcji powoduje zagrożenia. Co do tego nie może być wątpliwości. Dlatego starajmy się oceniać te kwestie obiektywnie. Firma niech się rozwija. Mam nadzieję, że przedstawiciele Stowarzyszenia wypowiadali się szczerze, kiedy mówili o tym, że nie chcą likwidacji zakładu. Oczywiście takie organizacje często działają w dziwny sposób. Kiedyś pokazano transport koni i wmawiano nam, że ktoś się nad tymi zwierzętami znęca i że w trakcie przewożenia konie łamią sobie nogi. To był lobbing jakiejś zagranicznej firmy. Przecież ludzie też ulegają wypadkom w trakcie podróży. Trzeba zachować pewne zasady, ale nie wolno przesadzać. Jako posłowie i senatorowie musimy myśleć o rozwoju państwa. Nasze prywatne interesy muszą odejść na drugi plan. To jest pewien konflikt interesu. Sejm opowiedział się przeciwko tuczowi przemysłowemu, ponieważ to szkodzi państwu i polskiemu rolnictwu. Każdy, kto sprawuje mandat społeczny, powinien o tym wiedzieć. Tej sprawie towarzyszyły ataki prasy. Krytykowano Komisję za bezmyślność. Wtedy to nikomu nie przeszkadzało. Każdy z nas w pewnym momencie staje się obiektem ataków. Pół biedy, jeśli to są ataki słuszne. Przecież 80% dużych ferm trzody chlewnej stanowi własność obcego kapitału. Czy wolno nam wspierać obcy kapitał, który niszczy 600 tys. polskich gospodarstw? Uważam, że nie. Kiedyś zapytałem dziennikarzy z pewnej telewizji, czy nie mogliby pokazać czegoś pozytywnego. Odpowiedzieli mi, że tym się nikt nie interesuje. Mimo wszystko próbujmy dostrzegać pewne pozytywy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-77">
          <u xml:id="u-77.0" who="#WojciechZarzycki">Chciałbym, aby pan minister Józef Śliwa wypowiedział się jeszcze w kwestii dopłat do materiału siewnego. Czy rząd w ogóle zamierza uruchomić taką pomoc w obecnej, trudnej sytuacji rolnictwa?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-78">
          <u xml:id="u-78.0" who="#HenrykStokłosa">Pan poseł Wojciech Mojzesowicz mówił o tym, że chłopi nie mogą sprzedać trzody chlewnej. Jest wręcz odwrotnie. Dzisiaj można sprzedać każdą ilość trzody i drobiu, ponieważ wszystko trafia na Wschód do Rosji. Za żywiec wieprzowy płacą 4,60 zł za kg (60 gr kosztuje transport). A zatem za kilogram żywca można otrzymać 4,20–4,30. Firma Smithfield jest dla mnie taką samą konkurencją jak dla pana przewodniczącego. To jest dla mnie poważna konkurencja. Dopóki zagraniczny kapitał może działać w Polsce, to w tej kwestii nie można nic zrobić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-79">
          <u xml:id="u-79.0" who="#WojciechMojzesowicz">Bardzo proszę pana ministra Józefa Śliwę, aby jeszcze krótko wypowiedział się w kwestii materiału siewnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-80">
          <u xml:id="u-80.0" who="#JózefŚliwa">Jeśli chodzi o materiał siewny, to trudno powiedzieć, czy uda się uruchomić tę doraźną pomoc już teraz przy likwidowaniu skutków suszy. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi pracuje nad programem dopłat do kwalifikowanego materiału siewnego. A zatem ważniejszy jest program, a nie jednorazowa akcja. Musimy te sprawy uzgodnić z Komisją Europejską. Przygotowaliśmy już odpowiednie projekty rozporządzeń. Rozważamy także wsparcie wapnowania gleb. Te dwa elementy wpływają na zdrowotność zbóż i na plony. Jeszcze raz podkreślam, że przygotowujemy program, który rozwiąże problem dopłat do kwalifikowanego materiału siewnego. Chciałbym jeszcze nawiązać do poprzedniej dyskusji. Pojawiły się tutaj obawy, czy wystarczy nam mocy przerobowych, jeśli chodzi o utylizację odpadów. Zakłady przetwórcze mają jeszcze około 30% wolnych mocy przerobowych. Od 1975 do 1990 nadzorowałem przedsiębiorstwo zajmujące się utylizacją odpadów. Wiem, jaki zrobiliśmy postęp. W innych krajach takie zakłady są dużo bardziej uciążliwe dla otoczenia, jeśli chodzi o wydzielany fetor. Niemniej jednak uważam, że jest to ważny problem do rozwiązania przez następnego ministra rolnictwa i rozwoju wsi i następną Komisję. Możemy mieć bardzo nowoczesne zakłady, ale jeśli w odpowiednim czasie nie zabierze się od rolnika padliny, to potem nic dobrego się z tego nie zrobi. W budżecie Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w tym roku przeznaczono 33 mln zł na dopłaty do zbiórki padliny. W czerwcu zrezygnowaliśmy z dopłat do utylizacji padliny wieprzowej, ponieważ zagrożona była zbiórka padłego bydła. W następnym budżecie musimy zabezpieczyć na ten cel przynajmniej 50 mln zł. Wtedy ani jedna sztuka zwierzęcia nie zostanie zakopana na polu. Tymczasem Ministerstwu Rolnictwa i Rozwoju Wsi obcięto budżet o 23%. Obawiam się, że będziemy mogli przeznaczyć na dopłaty tylko 25 mln zł, co może spowodować zagrożenie zbiórki padłego bydła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-81">
          <u xml:id="u-81.0" who="#LeszekZwierz">Celowo nie zabierałem głosu, kiedy przyjmowano Sprawozdanie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi z działalności w IV kadencji Sejmu (2001-2005). Chciałem przemawiać do tych posłów, którzy zawsze pozostają do końca na posiedzeniach Komisji. W imieniu Związku Zawodowego Rolników „Ojczyzna” chciałbym podziękować za to, że przeprowadziliście państwo polskie rolnictwo przez najtrudniejszy okres w historii, czyli przez okres integracji z Unią Europejską. Polscy rolnicy często nie byli przygotowani do zderzenia z nowoczesnością, z zadaniami i z problemami. Przedstawiciele Związku Zawodowego Rolników „Ojczyzna” nie opuścili ani jednego posiedzenia Komisji, za wyjątkiem posiedzeń wyjazdowych. Bardzo wysoko cenimy sobie pracę przewodniczącego Komisji i całego prezydium. Sejmowi nie udało się podporządkować sobie rządu. Często bywało odwrotnie. Jednak na posiedzeniach Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi była inna sytuacja. Komisja potrafiła podporządkować sobie ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Mimo, że zdarzały się różne konflikty we współpracy tych dwóch organów, to jednak często wygrywały racje nadrzędne, czyli racje polskich rolników. Od wielu miesięcy Komisja zajmowała się skupem zbóż i żniwami. Mimo to w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi dopiero w żniwa zreflektowano się, że trzeba skupić od rolników zboża. Przykre było to, że trzeba było organizować blokady, protesty i strajki. Trzeba było zmuszać ministra rolnictwa i rozwoju wsi, aby wyeksportowano 2 mln ton pszenicy. Trzeba było zmuszać resort do uruchomienia kredytów preferencyjnych dla podmiotów zajmujących się skupem zboża. Dzisiaj nie dowiedzieliśmy się, czy chociaż jeden przedsiębiorstwa skorzystał z tej formy pomocy i czy Komisja Europejska wyraziła już zgodę na udzielenie takiego kredytu. Dzięki wytrwałości posłów omówiono wiele istotnych spraw, co pozwoliło przetrwać polskiemu rolnictwu ten trudny okres. Nie można się dzisiaj tłumaczyć, że jakieś zadania musi zrealizować następny rząd. W konstytucji jest mowa o ciągłości władzy. Dlatego nie spychajmy tych działań na nowy rząd. Powiedzmy lepiej, że pozostawiamy sprawy w stanie, aby polski rolnik mógł żyć coraz lepiej i coraz godniej. Chciałbym jeszcze podziękować sekretarzom Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a szczególnie panu Maciejowi Wieczorkowskiemu. Dziękuję posłom, że na forum Komisji Związek Zawodowy Rolników „Ojczyzna” miał możliwość przedstawiania swoich racji. Chciałbym państwa poinformować, że ogłosiliśmy konkurs na posła-chłopa roku. Wytypujemy pięciu posłów z Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. O tych parlamentarzystach będziemy mówili, że przez 4 lata bronili rolników. Przyszedł czas oceny. Przyszedł czas weryfikacji. Jest to także pora na składanie gratulacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-82">
          <u xml:id="u-82.0" who="#WojciechMojzesowicz">Chciałbym jeszcze raz serdecznie podziękować za udział w pracach Komisji. Tak już jest, że mam obowiązek podejmować trudne tematy. Taka jest rola przewodniczącego Komisji. Niektórzy po cichu proszą o wprowadzenie jakiegoś punktu do porządku obrad, a ja jestem po to, aby to zrobić. Życzę państwu wszystkiego najlepszego. Mam nadzieję, że spotkamy się w tym miejscu po wyborach. Zamykam posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>