text_structure.xml 62.5 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#WojciechMojzesowicz">Otwieram posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Porządek dzienny posiedzenia został państwu doręczony. Czy ktoś z państwa ma jakieś uwagi do zaproponowanego porządku obrad? Nie widzę zgłoszeń. Przystępujemy zatem do rozpatrzenia pierwszego punktu porządku obrad. Toczyła się wielka batalia o fermy prowadzące przemysłowy tucz trzody chlewnej. Zarzucano nam, że rozpatrywany przez Sejm projekt ustawy doprowadzi do upadku 2500 wielkich ferm, a 30 tys. osób straci pracę. Okazuje się, że ferm powyżej 2000 stanowisk i 750 macior jest w Polsce około 85. Tylko tyle podmiotów wystąpiło o zgodę na taką produkcję. A zatem albo odpowiednie służby nie potrafią ustalić, ile tego typu ferm funkcjonuje w Polsce, albo ci co nas informowali, kłamią. Szkoda, że w ten proces dezinformacji włączyła się nawet pani prof. Katarzyna Duczkowska Małysz. Mówienie nieprawdy jest rzeczą niedopuszczalną. Jeśli tych ferm jest więcej nić 85, to znaczy, że mamy niesprawne służby. Są tylko te dwie możliwości. Zapoznałem się z materiałami, które na dzisiejsze posiedzenie Komisji przygotowało Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Zastanawia mnie jedna kwestia. W województwie kujawsko pomorskim jest taka ferma, która posiada 470 ha i trzykrotnie przekroczyła plan nawożenia. Mimo to ten podmiot uzyskał zgodę na prowadzenie hodowli. Bardzo proszę, aby traktować Komisję poważnie i nie zamieszczać w materiałach tego typu informacji. Nie jestem w stanie sprawdzić pozostałych 84 ferm. Mam nadzieję, że w pozostałych przypadkach inspekcje postępowały bardziej racjonalnie. Bardzo proszę pana ministra Józefa Pilarczyka o przedstawienie przedmiotowej informacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#JózefPilarczyk">Produkcja w wielkoprzemysłowych fermach trzody chlewnej oraz zagospodarowanie gnojówki i gnojowicy nadzorowane jest przez trzy instytucje. Inspekcja Weterynaryjna kontroluje spełnianie wymogów sanitarno weterynaryjnych. Inspekcja Ochrony Środowiska sprawdza dochowanie przepisów w zakresie ochrony środowiska, w tym również spełnienie warunków niezbędnych do uzyskania pozwolenia zintegrowanego. Z mocy ustawy dotyczącej nawozów i nawożenia wyznaczono także zadania stacjom chemiczno rolniczym w zakresie opiniowania planów nawożenia. Opinie są wydawane przez okręgowe stacje chemiczno rolnicze. Pewne użyteczne dla tych kontroli informacje gromadzi Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w zakresie systemu identyfikacji i rejestracji zwierząt. Chciałbym się odnieść do wypowiedzi posła Wojciecha Mojzesowicza o rozbieżnościach w danych statystycznych. Wynika to przede wszystkim z niepełnego wdrożenia systemu identyfikacji i rejestracji zwierząt oraz przepisów związanych z ustawą dotyczącą identyfikacji i rejestracji zwierząt w zakresie trzody chlewnej. Jak już mówiłem na poprzednim posiedzeniu Komisji, te przepisy są wdrożone w około 50%. A zatem tylko połowa producentów trzody chlewnej wypełniła obowiązek zarejestrowania stad w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Zyskaliśmy tę wiedzę, porównując dane Głównego Urzędu Statystycznego i centralnej bazy danych Agencji. W związku z tym nie można dzisiaj podać precyzyjnych informacji w tym zakresie. Już po pierwszym posiedzeniu Komisji zalecono Inspekcji Weterynaryjnej wzmożenie kontroli. Chodzi o to, aby producenci jak najszybciej zarejestrowali swoje stada trzody chlewnej. Dane przekazane Komisji zgromadzono na podstawie wniosków o zaopiniowanie planów nawożenia, składanych przez producentów do okręgowych stacji chemiczno rolniczych. Na tej podstawie trudno wnioskować o ilości dużych ferm trzody chlewnej w Polsce. Jeśli do okręgowych stacji chemiczno rolniczych o opinię 34 wystąpiły podmioty jeszcze w 2004 r. i 51 podmiotów w pierwszym kwartale 2005 r., to nie można na tej podstawie twierdzić, że w Polsce jest tylko 85 dużych ferm trzody chlewnej powyżej 2 tys. stanowisk. To oznacza, że tylko 85 właścicieli ferm wykonało obowiązek wynikający z ustawy dotyczącej nawozów i nawożenia, czyli złożyło wniosek o zaopiniowanie planu nawożenia. Tylko w jednym przypadku, w województwie kujawsko pomorskim, tamtejsza stacja chemiczno rolnicza wydała negatywną opinię o przedłożonym planie nawożenia. Można powiedzieć, że zadanie wynikające z wyżej wymienionej ustawy zostało zrealizowane na poziomie nieco ponad 20%. Wyegzekwowanie tego przepisu pozostaje w gestii Inspekcji Ochrony Środowiska. Kluczowa jest tutaj dobra współpraca Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, stacji chemiczno rolniczych oraz Inspekcji Ochrony Środowiska. Tylko w ten sposób można radykalnie poprawić obecną sytuację. Jeszcze raz powtarzam, że na podstawie dostępnych danych można powiedzieć, że obowiązek wynikający z ustawy dotyczącej nawozów i nawożenia wykonywany jest przez niewiele podmiotów. W materiałach, które państwo otrzymaliście, przedstawiono kompletny wykaz ferm o obsadzie powyżej 5 tys. sztuk świń. Nie jesteśmy w stanie w tej chwili dostarczyć Komisji pełnego wykazu ferm o obsadzie powyżej 2 tys. sztuk świń. Z informacji przekazanych przez wojewódzkie inspektoraty weterynarii wynika, że takich ferm jest około 270. A zatem wcześniejsze twierdzenie, że takich podmiotów może być około 2,5 tys., nie było zgodne z prawdą. Danymi o stadach tej wielkości nie dysponował nawet Główny Urząd Statystyczny. W tej chwili po przeanalizowaniu sytuacji przez służby weterynaryjne można mówić o 270 fermach. Nie są to jednak dokładne analizy. Szczegółowe informacje w tym zakresie uzyskamy, gdy wszyscy właściciele stad dopełnią obowiązku rejestracji zwierząt. Jeśli chodzi o wymogi sanitarno weterynaryjne, to w przypadku kontrolowanych ferm sytuacja jest zadowalająca. Nie oznacza to, że nigdzie nie stwierdzono żadnych uchybień. Z powodu niespełnienia wymogów sanitarno weterynaryjnych nie zamknięto jednak żadnej fermy tuczu przemysłowego. Kiedy 1 maja 2004 r. zaczęły obowiązywać nowe przepisy, niedociągnięcia były poważniejsze i częstsze. Od tamtej pory odpowiednie służby prowadzą systematyczne kontrole, a wszelkie zalecenia inspekcji są realizowane na bieżąco. Jeśli będzie taka potrzeba, szczegółowe informacje na ten temat może państwu przekazać Główny Lekarz Weterynarii dr Krzysztof Jażdżewski. W materiale przygotowanym przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi możecie państwo przeczytać, jakie przeprowadzano kontrole i ile ich było. Jeszcze raz powtarzam, że naszym zdaniem wyniki tych kontroli nie są złe. Właściciele ferm w większości przypadków spełniają wymogi sanitarno weterynaryjne, a stwierdzone uchybienia nie były na tyle poważne, aby podjąć decyzję o zamknięciu jakiejś fermy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#WojciechMojzesowicz">Przed chwilą pan minister Józef Pilarczyk stwierdził, że w Polsce jest około 270 ferm trzody chlewnej o obsadzie powyżej 2 tys. sztuk. Kto w takim razie wytworzył taką histerię wokół nie więcej niż 70 gospodarstw korzystających z lagun? Nawet w „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł, w którym była mowa o 2,5 tys. ferm. Myślę, że te błędne informacje należy sprostować. Po przyjęciu ustawy wprowadzającej obowiązek stosowania szczelnych, zamkniętych zbiorników na gnojówkę, mówiono o możliwości bankructwa polskiego rolnictwa i tragedii zwalnianych pracowników. Najgorsze jest to, że nawet na podstawie już obowiązujących przepisów nie jesteśmy w stanie wyegzekwować od tych ferm dostosowania się do wymogów w zakresie ochrony środowiska. Zastanawiam się, jakie będą skutki przedostania się tej informacji na zewnątrz. Na tym ucierpią polscy producenci żywności. Po co przyjmowano ustawę, skoro teraz nie można dopilnować wykonania tych przepisów. Na podstawie materiałów, które otrzymaliśmy, można powiedzieć, że wszystkie inspekcje działają fatalnie. W wykazie umieszczono gospodarstwo o powierzchni 470 ha, które posiada 25500 sztuk trzody. Temu podmiotowi zatwierdzono plan nawożenia. Czy to jest możliwe? Takie materiały otrzymujemy z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Nie jestem w stanie sprawdzić wszystkich 85 ferm wymienionych w wykazie. Wiem tylko, że w wymienionym przeze mnie przykładzie trzykrotnie przekroczono normę. Mimo to, stacja chemiczno rolnicza pozytywnie zaopiniowała plan nawożenia. Proszę Komisji nie przysyłać takich materiałów. To nas wszystkich stawia w bardzo złym świetle. Dlaczego przy wymienionych fermach nie ma informacji o powierzchni gruntów? W tym jednym przypadku udało mi się uzyskać te dane. Przecież ktoś musi to wszystko ewidencjonować. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa powinna prowadzić ewidencję stad trzody chlewnej. Czy powiatowy lekarz weterynarii nie wie, gdzie w jego regionie są fermy o obsadzie powyżej 2 tys. sztuk? To jest nieprawdopodobne. Wytwarzamy atmosferę kompletnej niemocy. Staram się zachować spokój, ale w tych okolicznościach czynię to z wielką trudnością. Tego rodzaju sytuacja uwłacza Komisji oraz Ministerstwu Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Inspekcje nie wykonują swoich zadań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JózefPilarczyk">Proszę zauważyć, że do zadań powiatowego lekarza weterynarii nie należy liczenie sztuk trzody chlewnej na jakiejś fermie. Lekarz posługuje się dokumentacją prowadzoną przez właściciela gospodarstwa. Dane powinny być przekazywane Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Jak już powiedziałem, dopiero około 50% hodowców dopełniło tego obowiązku. Należy tu odróżnić fermy znajdujące się na wykazie zamieszczonym w materiale, posiadające powyżej 5 tys. sztuk trzody. Te podmioty najczęściej stosują się do przepisów. Problem stanowią średnie i małe fermy, posiadające około 2 tys. sztuk zwierząt. W związku z tym powstaje pytanie, czy w stosunku do tych podmiotów powiatowy lekarz weterynarii powinien restrykcyjnie żądać spełnienia wszystkich wymogów. Czy wydawać decyzję o zaprzestaniu produkcji, jeśli właściciel fermy spełnia wymogi sanitarno weterynaryjne, ale nie dopełnił obowiązku w zakresie planu nawożenia czy uzyskania pozwolenia zintegrowanego? Restrykcyjne działania są podejmowane w stosunku do ferm o charakterze typowo przemysłowym. Podany przed chwilą przykład gospodarstwa o powierzchni 470 ha i hodowli 25,5 tys. sztuk świń kwalifikuje się właśnie do takich działań, jeśli te dane zostaną potwierdzone przez okręgową stację chemiczno rolniczą. Są takie przypadki, gdy fermy przechowujące gnojowicę w lagunach nie wystąpiły o zatwierdzenie planów nawożenia. Według naszych informacji w tej chwili około 30 gospodarstw przechowuje gnojówkę w lagunach. Dane zebrane przez Głównego Lekarza Weterynarii nie obejmują czterech województw. Prawdopodobnie Inspekcja Ochrony Środowiska ma dokładniejsze informacje. Na przykład żadna z trzech ferm na Dolnym Śląsku, przechowujących gnojowicę w lagunach, nie zwróciła się o zatwierdzenie planu nawożenia. Na trzy fermy tego typu w województwie kujawsko pomorskim, dwie zwróciły się i uzyskały pozytywną opinię o planie nawożenia. Jeden podmiot nie uzyskał takiej opinii. Jeśli chodzi o województwo lubuskie, to na pięć ferm przechowujących gnojowicę w lagunach tylko jedna zwróciła się o zatwierdzenie planu nawożenia. W województwie pomorskim cztery fermy przechowują gnojowicę w lagunach. Żadna z nich nie wystąpiła z wnioskiem do okręgowej stacji chemiczno rolniczej. W województwie zachodniopomorskim na siedem ferm przechowujących gnojowicę w lagunach, wszystkie wystąpiły o zatwierdzenie planu nawożenia. W przypadku województwa podlaskiego na siedem ferm, żadna nie wystąpiła o zatwierdzenie planu nawożenia. W województwie śląskim jedna z dwóch ferm przechowujących gnojowicę w lagunach wystąpiła z wnioskiem do stacji chemiczno rolniczej. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi przekazuje tego typu informacje służbom ochrony środowiska. Współpraca pomiędzy stacjami chemiczno rolniczymi, Inspekcją Weterynaryjną i Inspekcją Ochrony Środowiska stworzy możliwość pełnego wyegzekwowania przestrzegania przepisów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WojciechStawiany">Chciałbym państwu zreferować „Informację o przestrzeganiu wymagań ochrony środowiska przez wielkoprzemysłowe fermy trzody chlewnej”. Materiał przekazaliśmy Komisji kilka dni temu. Stanowisko Głównego Inspektora Ochrony Środowiska pełnię dopiero od dwóch tygodni, dlatego moja wypowiedź nie będzie bardzo szczegółowa. Mogą ją uzupełnić pani Małgorzata Typko zastępca dyrektora Departamentu Instrumentów Ochrony Środowiska oraz przedstawiciele Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, w tym dyrektor Departamentu Inspekcji i Orzecznictwa pani Anna Kowalska oraz pani Dorota Wieńko. Działania Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska polegały na tym, że w okresie maj czerwiec 2004 oraz w pierwszym kwartale 2005 r. przeprowadziliśmy 44 kontrole ferm prowadzących wielkoprzemysłową hodowlę trzody chlewnej. W czterech przypadkach w badanych instalacjach akurat nie prowadzono tuczu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WojciechMojzesowicz">Komisja zapoznała się z dostarczonym materiałem. Proszę o krótką informację, co Inspekcja Ochrony Środowiska zrobiła w zakresie kontroli ferm.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#WojciechStawiany">W związku z tym przedstawię tylko dane cząstkowe według stanu z 15 kwietnia 2005 r. Wśród kontrolowanych 40 instalacji, 27 z nich powinno do 31 grudnia 2004 r. uzyskać pozwolenie zintegrowane. Tylko pięć ferm uzyskało takie pozwolenia. Osiemnaście z nich złożyło wnioski. W dwóch przypadkach trwa opracowywanie wniosków. Dwa podmioty nie podjęły żadnych działań przygotowawczych. Jak już powiedział pan minister Józef Pilarczyk, kontrole dotyczyły także posiadania zatwierdzonych planów nawożenia. Na czterdzieści instalacji, dwadzieścia pięć jednostek powinno posiadać plany nawożenia. W przypadku dziewiętnastu podmiotów stacje chemiczno rolnicze zatwierdziły plany nawożenia. Dwa wnioski są jeszcze rozpatrywane, a cztery przygotowywane. Po przeprowadzonej kontroli wszczęto piętnaście postępowań w trybie art. 365 ust. 1 ustawy Prawo ochrony środowiska w sprawie wstrzymania instalacji, które nie posiadają pozwolenia. W trzech przypadkach wszczęto postępowanie w trybie art. 20g ustawy z 26 lipca 2000 r. o nawozach i nawożeniu w sprawie wstrzymania prowadzenia chowu w związku z niezatwierdzeniem planu nawożenia. Wydano także dziewięć zaleceń pokontrolnych. Nie będę o nich szczegółowo mówił, ponieważ to wszystko znajduje się w materiale, który państwo otrzymaliście. Ponadto inspektorzy wojewódzkich inspekcji ochrony środowiska skierowali dwa wystąpienia do organów ochrony środowiska w celu poinformowania o stwierdzonych naruszeniach. Wojewódzki inspektor ochrony środowiska w Opolu nałożył na właściciela fermy grzywnę. Wielkoprzemysłowe fermy trzody chlewnej są obiektem dużego zainteresowania Inspekcji Ochrony Środowiska. W województwie zachodniopomorskim 6 czerwca 2005 r. odbędzie się spotkanie dotyczące trybu uzyskiwania pozwoleń zintegrowanych. Wojewódzki inspektor ochrony środowiska zaprosił na to spotkanie wielu specjalistów oraz właścicieli ferm. Zaproszenie zostało też przesłane do sekretariatu Komisji. W ramach współpracy polsko duńskiej zostały opracowane trzy dokumenty dotyczące sposobu prowadzenia kontroli na fermach trzody chlewnej. W pierwszym z nich zawarto ogólne wytyczne. W kolejnym znajdują się wytyczne w zakresie uboju. W ostatnim dokumencie umieszczono wytyczne dla hodowli i chowu. Te materiały przekazujemy zainteresowanym hodowcom, ponieważ uważamy, że kontrole mają także spełniać rolę szkoleniową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WojciechMojzesowicz">Otwieram dyskusję. Kto z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WojciechZarzycki">Wydaje mi się, że w zakresie działalności wielkoprzemysłowych ferm trzody chlewnej nic się nie zmieniło. Zastrzeżenia, które zgłaszaliśmy kilka miesięcy temu, znajdują potwierdzenie w materiałach przygotowanych przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. W przypadku wielu gospodarstw nawozy płynne są przechowywane w lagunach, a stacje chemiczno rolnicze nie otrzymały wniosków o zatwierdzenie planów nawożenia. Fermy nadal funkcjonują bez odpowiednich pozwoleń, tak jakby się nic nie stało. Wartością naszego rolnictwa była dobrze oceniania żywność. Dzięki temu w ogóle zaistnieliśmy na rynkach Unii Europejskiej. Teraz minister rolnictwa i rozwoju wsi przyznaje, że są liczne przypadki nieprzestrzegania przepisów przez właścicieli ferm trzody chlewnej. Potwierdza to Główny Inspektor Ochrony Środowiska. Pytam zatem, gdzie tkwi błąd? Dlaczego w stosunku do podmiotów łamiących przepisy nie podejmuje się żadnych kroków prawnych? Nie może być taryfy ulgowej dla gospodarstw, które szkodzą polskiemu rolnictwu. Koncentracja produkcji i fermy z lagunami zagrażają rolnikom, którzy gospodarują na mniejszych obszarach i prowadzą tucz 1–1,5 tys. sztuk świń. Jeśli właściciele wielkich ferm nie przestrzegają wymogów i nie składają nawet wniosków o zatwierdzenie planu nawożenia, to dlaczego nie wyciąga się wobec nich konsekwencji? Pan Wojciech Stawiany zapowiedział dalsze prowadzenie działań kontrolnych oraz szkolenia hodowców. Przecież w tej chwili obowiązuje ustawa, którą należy realizować. W materiale, który otrzymaliśmy, w jednym miejscu wspomina się, że dane gospodarstwo dysponuje zbiornikiem zamkniętym do przechowywania gnojówki i gnojowicy, a w innym fragmencie tekstu czytamy, że ten sam podmiot wykorzystuje lagunę. Jak to w końcu jest? Podobne rozbieżności pojawiają się w tabeli informującej o liczbie zwierząt hodowlanych. Najpierw jest mowa o 3 tys. sztuk zwierząt, a potem tej samej fermie przypisuje się hodowlę 12 tys. sztuk. Czy te kontrole były przeprowadzane dwukrotnie? Skąd się wzięły takie rozbieżności? Czy ten materiał został rzetelnie przygotowany? Kiedy zostaną wyciągnięte konsekwencje? Nie dotrzymuje się wymogów prowadzenia chowu i hodowli zwierząt. W takim przypadku konsekwencja może być tylko jedna. Dopóki nie zostaną podjęte rygorystyczne działania, to nie ma co liczyć na poprawę sytuacji. Z problemem nie poradzi sobie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi czy Ministerstwo Środowiska oraz Główny Inspektor Ochrony Środowiska. Wszystko przez brak konsekwencji. W przypadku opisanym przez posła Wojciecha Mojzesowicza wyraźnie widać, że nie można było wydać pozwolenia na hodowlę fermie posiadającej 25,5 tys. sztuk zwierząt i 470 ha gruntów. Tego nie wolno było robić. W przeciwnym razie okaże się, że prawo można obejść i wszystko można załatwić. Takie działania szkodzą polskiemu rolnictwu. Dlatego należy eliminować tych producentów, którzy nie przestrzegają przepisów. Należy chronić środowisko. Laguny powinni zniknąć i to natychmiast.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#AndrzejFedorowicz">Dzisiaj wreszcie dowiedziałem się, dlaczego pan minister Józef Pilarczyk tak bardzo obawiał się wprowadzenia obowiązku przechowywania gnojówki i gnojowicy w szczelnych, zamkniętych zbiornikach. Teraz wiem, o co panu ministrowi chodziło. Pan minister walczył o laguny. Usłyszeliśmy, że tylko 85 właścicieli ferm dopełniło obowiązku złożenia wniosku o zatwierdzenie planu nawożenia. W art. 11a odnośnej ustawy czytamy: „Podmiot, który prowadzi chów lub hodowlę, drobiu powyżej 40 tys., świń powyżej 2 tys., obowiązany jest opracować plan nawożenia”. Natomiast art. 20g stanowi, że: „1.Wojewódzki inspektor ochrony środowiska w drodze decyzji wstrzymuje prowadzenie chowu lub hodowli, o których mowa w art. 11a w przypadku, gdy podmiot prowadzący chów lub hodowlę nie posiada pozytywnie zaopiniowanego planu nawożenia. 2. Decyzji, o której mowa w ust. 1 nadaje się rygor natychmiastowej wykonalności”. Zastanawiam się, po co Sejm uchwala ustawy. Jaki jest pożytek z prawa, jeśli nie egzekwuje się przestrzegania tego prawa. Dzisiaj minister rolnictwa i rozwoju wsi przyznaje na posiedzeniu Komisji, że znaczna część przemysłowych producentów trzody chlewnej nie wykonuje swoich obowiązków. Po co w Rzeczpospolitej Polskiej funkcjonuje rząd? W Sejmie trwa właśnie debata nad wnioskiem o rozwiązanie parlamentu. Pańska opcja polityczna, panie ministrze, broni się przed oddaniem władzy. W trakcie prac nad ustawami domagaliśmy się przyjęcia przepisów, które pomagałyby chronić środowisko. Naciskaliśmy na wprowadzenie obowiązku używania zamkniętych zbiorników do przechowywania gnojówki i gnojowicy. To ukróciłoby praktyki, które prowadzą do zanieczyszczania środowiska. Pan minister staje w tym sporze po stronie właścicieli gospodarstw posiadających laguny. Na szczęście każda wypowiedź posłów i ministrów na posiedzeniach komisji jest zapisywana. Kiedyś sięgniemy do tych materiałów. Nie chcę tutaj toczyć walki z panem ministrem. To jest bój o prawdę. Kiedy pan minister walczy o polskiego rolnika? Dzisiaj, żaląc się na stan wdrażania przepisów w zakresie ochrony środowiska, czy wtedy, gdy walczył pan o laguny? Kiedy zostanie wyegzekwowany przepis art. 20 ustawy dotyczącej nawozów i nawożenia?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JózefPilarczyk">Myślę, że jeśli pan poseł Andrzej Fedorowicz cytuje przepis, to chyba rozumie, co tam jest napisane. Inspektor ochrony środowiska na mocy ustawy dotyczącej nawozów i nawożenia ma wyegzekwować plan nawożenia. Czy pan poseł wie, komu podlega inspektor ochrony środowiska? Minister rolnictwa i rozwoju wsi ma tylko obowiązek nadzorować stacje chemiczno rolnicze, które opiniują plany nawożenia. Jeżeli planu nie ma, albo jest zły, to dalsze działania należą do Inspekcji Ochrony Środowiska, a nie do ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Pan poseł Andrzej Fedorowicz stwierdził, że stoję po stronie właścicieli gospodarstw przechowujących gnojowicę w lagunach. Chciałbym przypomnieć, że to Sejm uchwalił ustawę, która następnie została skierowana do Prezydenta RP. Kształt tej ustawy odpowiadał większości parlamentarnej. Jeśli Trybunał Konstytucyjny nie stwierdzi niezgodności tych przepisów z konstytucją, to ustawę będziemy realizować. Co do tego nie może być dyskusji. A zatem oczekiwania dotyczące egzekucji przepisów należy kierować do odpowiednich organów. Ustawa precyzyjnie określa, kto ma to prawo egzekwować i wykonywać decyzje. Jesteśmy w sytuacji, gdy trzeba na to zwracać szczególną uwagę. Stwierdzam, że właściciele dużych ferm w niewielkim stopniu wykonali obowiązek uzyskania pozytywnej opinii o planie nawożenia. W związku z tym pozostaje tylko rygorystyczne wyegzekwowanie tego obowiązku, bo taki jest ton państwa wypowiedzi. Sądzę, że Inspekcja Ochrony Środowiska wykona to zadanie. Nie słyszałem o przypadku, aby producent zwrócił się do stacji chemiczno rolniczej z wnioskiem o zaopiniowanie planu nawożenie i nie uzyskał tej opinii w wymaganym terminie. Jeżeli właściciel fermy się zwraca, to taką opinię otrzymuje. W jednym przypadku ta opinia była negatywna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#StanisławKalemba">Moim zdaniem działania w zakresie uporządkowania spraw związanych z ochroną środowiska przypominają zabawę kotka z myszką. Za chwilę postaram się uzasadnić tę opinię. Zacznę jednak od zasadniczej kwestii. Kto firmuje materiał zatytułowany „Informacja dotycząca funkcjonowania wielkoprzemysłowych ferm, w których utrzymywanych jest powyżej 5 tys. sztuk świń”. Na ostatniej stronie jest informacja, że materiał opracowano w Departamencie Bezpieczeństwa Żywności i Weterynarii Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Na początku nie ma żadnej pieczątki, a zamiast nazwisk są dwa podpisy nieczytelne. Czy to jest dokument formalny? Bardzo proszę, aby do Komisji były kierowane podpisane dokumenty, aby można było w przyszłości sprawdzić, kto te informacje przygotowywał. Podobnie jest w przypadku materiału opracowanego przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. Na końcu widnieje informacja, że opracowano to w Departamencie Inspekcji i Orzecznictwa. Być może nie dotarło do mnie pismo przewodnie, ale byłoby dobrze, gdyby było wiadomo, kto ten materiał przygotowywał. Moim zdaniem to też świadczy o państwa podejściu do rozwiązywania tych trudnych problemów. Kolejna kwestia dotyczy ochrony środowiska. Wiemy, jak doszło do zatrucia wód i ziemi w państwach Europy Zachodniej w tym na przykład w Holandii. Wiemy, co się działo w Stanach Zjednoczonych. W Polsce udało się utrzymać środowisko w niezłym stanie. Dlatego bardzo niepokoi lekceważący stosunek wobec tych spraw. Dlaczego minister środowiska nie wydał rozporządzenia określającego parametry zbiornika do przechowywania gnojówki i gnojowicy? Dlaczego minister środowiska nie skorzystał z prawa, które dawała mu ustawa dotycząca nawozów i nawożenia? Proszę o odpowiedź na piśmie. To było zapisane w ustawie. Dlaczego minister tego nie zrobił? Czy ma zamiar wydać rozporządzenie? Wtedy nie byłoby sporów o to, jak ma wyglądać zbiornik do przechowywania gnojówki i gnojowicy. W 2002 r. minister infrastruktury wydał rozporządzenie określające parametry zbiornika do przechowywania nawozów płynnych. Tam jest napisane, że to powinien być przykryty zbiornik z otworem wentylacyjnym i odpowiednim włazem. Czy przepisy tego rozporządzenia są przestrzegane przez hodowców trzody chlewnej? W materiale przygotowanym przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi czytamy, że w gospodarstwach, które mogą utrzymywać powyżej 5 tys. sztuk trzody chlewnej, hodowano zaledwie 939 tys. sztuk zwierząt. To jest prawie milion sztuk, a w materiale użyto wyrazu „zaledwie”. Tymczasem jeśli na rynku jest nadwyżka rzędu 2 lub 3%, to wiemy, jak ceny żywca spadają. Jak pan minister mógł zaakceptować taki materiał? Czegoś tutaj nie rozumiem. Na jakiej zasadzie firma POLDANOR SA otrzymała okres przejściowy w przeciwieństwie do polskich producentów? W załączniku do Traktatu akcesyjnego wprowadzono okres przejściowy dla tego producenta. Proszę o szczegółową informację w tym zakresie. Kto tę firmę wprowadził do załącznika, w jakim okresie i kto się pod tym podpisał? Kolejne pytanie kieruję do ministra środowiska. Czy laguny do przechowywania gnojówki i gnojowicy są dobrym rozwiązaniem z punktu widzenia ochrony środowiska? Doświadczenia w tym zakresie są ogólnie znane.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#StanisławKalemba">W tej chwili w każdym miejscu w Polsce może nastąpić powódź. Nie muszę tłumaczyć, czym grozi przedostanie się nawozów do takich wód. Następna kwestia dotyczy pozwoleń zintegrowanych. W tej kwestii dysponujemy pewnymi informacjami. Jak już powiedziałem, wprowadzono okresy przejściowe dla obcej firmy. To jest dla nas bardzo niekorzystna sytuacja, jeśli chodzi o ceny, bo akurat żywca wieprzowego w Polsce nie brakuje. Niemniej jednak istnieją jeszcze plany nawożenia. Jakie decyzje tutaj zapadły? Jakie będą działania rządu? Jeśli producent nie posiada pozwolenia zintegrowanego i nie uzyskał pozytywnej opinii o planie nawożenia, to zgodnie z ustawą uchwaloną przez Sejm, wojewódzki inspektor ochrony środowiska ma obowiązek zamknąć taką fermę. To jest zabawa w kotka i myszkę, to co my robimy. W województwie wielkopolskim działa jedenaście ferm utrzymujących powyżej 5 tys. sztuk trzody chlewnej, a tylko w jednym przypadku okręgowa stacja chemiczno rolnicza wydała pozytywną opinię o planie nawożenia. Przypominam, że obowiązek wystąpienia z wnioskiem o zaopiniowanie planu nawożenia mają fermy utrzymujące powyżej 2 tys. sztuk. Czy odpowiednie służby jeszcze raz przeprowadzą kontrolę ferm w zakresie posiadania zintegrowanych pozwoleń i planów nawożenia? Jakie będą decyzje? Szkoda, że tego, co rozumie większość członków Komisji, nie chce zrozumieć rząd i poszczególne ministerstwa. Potem jeszcze uzyskują poparcia tam, gdzie się wetuje ustawy. Nie zgadzam się z taką praktyką. Czy istnieje dobra wola, aby uporządkować te sprawy? Kto poniesie odpowiedzialność, jeśli dojdzie do skażenia środowiska? Pewnie ten, kto będzie pił tę brudną wodę i wąchał rozlany nawóz. Generalnie kwestia posiadania przez producentów planów nawożenia w ogóle nie jest kontrolowana. Wiele ferm nie złożyło nawet wniosku. Podobny problem dotyczy pozwoleń zintegrowanych. Uważam, że to powinna być domena Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, ale także Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#DanutaHojarska">W materiale, który otrzymaliśmy, czytamy, że podczas kontroli nie stwierdzono żadnych uchybień w związku z warunkami przetrzymywania zwierząt. Dalej jest napisane, że w kontrolowanych obiektach stwierdzono złą wentylację, dziury w posadzce, brak oddzielenia zwierząt chorych itd. Wydaje mi się, że ktoś nie rozumie na czym polegają uchybienia i trzeba je dokładniej opisać. Tak naprawdę interesuje mnie firma POLDANOR SA, która funkcjonuje także na moim terenie. Kiedy informowałam Komisję, ile sztuk zwierząt utrzymuje się na tej fermie, to przyjęto to z dużym niedowierzaniem. Dzisiaj można wyliczyć, jaka jest skala produkcji w tym gospodarstwie. POLDANOR SA ma 122 tys. sztuk zwierząt. Trzeba to podzielić na istniejące fermy i wszystkiego się dowiemy. Czy pan minister wie, ile ziemi posiada ta firma? Chciałabym uzyskać pisemną odpowiedź na to pytanie. Przyjrzałam się także gospodarstwu, które państwo sprawdziliście. Chodzi o fermę Płaszczyca, gdzie jest 11 tys. sztuk trzody chlewnej. Szkoda, że nie skontrolowano fermy Koczała, bo tam jest aż 30 tys. sztuk świń i poważne zatrucie środowiska. Nie chcą tam wpuszczać członków komisji ochrony środowiska sejmiku wojewódzkiego. Myślę, że tę sprawę trzeba wyjaśnić. W przypadku Płaszczycy podano, że ferma utrzymuje 11 tys. sztuk zwierząt. Tymczasem wyniki kontroli pokazują, że tam jest ponad 3 tys. sztuk. Dalej czytamy, że w tym gospodarstwie są zamknięte zbiorniki do przechowywania gnojowicy. W następnym materiale czytamy, że gospodarstwo jest monitorowane na okoliczność szczelności lagun. Czegoś tutaj nie rozumiem. Czy ferma Płaszczyce ma zbiorniki zamknięte, czy też posiada laguny? Bardzo proszę, aby w przyszłości weryfikować te dane. Zapraszam panów ministrów do tej miejscowości. Proszę pojechać i zobaczyć, co się tam dzieje. Kiedy zgłaszaliśmy problem rok czy dwa lata temu, to wszyscy milczeli. Teraz się okazuje, że POLDANOR SA uzyskał okres przejściowy. To woła o pomstę do nieba. Niech ktoś wreszcie policzy zwierzęta na tej fermie. Nie wiem, czy tam jest 11 tys. czy 3 tys. sztuk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WojciechMojzesowicz">Myślę, że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi powinno się wstydzić za ten materiał, który przekazano Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JózefPilarczyk">Chciałbym wyjaśnić...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WojciechMojzesowicz">Teraz ja mówię.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JózefPilarczyk">Ale pan mnie nie dopuszcza do głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WojciechMojzesowicz">Za chwilę udzielę panu głosu. Proszę zaczekać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JózefPilarczyk">Czekam już od dłuższego czasu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WojciechMojzesowicz">Dostarczony Komisji materiał jest nierzetelny i niechlujnie przygotowany. Inspekcje nie zrobiły tego, co powinny były zrobić. Proponuję, aby przerwać dyskusję. Szkoda naszej pracy. Jeżeli w zestawieniu jest napisane, że na jakiejś fermie utrzymuje się 30 tys. sztuk trzody chlewnej, to dlaczego obok nie ma informacji o powierzchni gruntów, którymi dysponuje ten podmiot? To by dawało jakiś obraz sytuacji. Główny Inspektor Ochrony Środowiska mówił o tym, że jednego właściciela fermy ukarano mandatem. Jaki to był mandat?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WojciechStawiany">Niestety w tej chwili nie pamiętam, jaka była kwota tej kary. Chciałbym jednak podkreślić, że wszczęto piętnaście postępowań w trybie art. 365 ust. 1 ustawy - Prawo ochrony środowiska w sprawie wstrzymania instalacji, które nie posiadają pozwolenia, a w trzech przypadkach wszczęto postępowanie w trybie art. 20g ustawy z 26 lipca 2000 r. o nawozach i nawożeniu w sprawie wstrzymania prowadzenia chowu w związku z niezatwierdzeniem planu nawożenia. To są fakty. Materiał był przygotowywany dość pospiesznie, więc możliwe, że są w nim jakieś błędy techniczne. Oczywiście przekażemy państwu informację o wysokości nałożonego mandatu. Możemy także wskazać, wobec których ferm wszczęto postępowanie o wstrzymaniu produkcji. To są konkretne działania kontrolne. Wstrzymanie produkcji musi się odbywać zgodnie z określoną procedurą. Nie wiem, dlaczego przyznano okresy przejściowe firmie POLDANOR SA. Taką informację członkowie Komisji otrzymają później. Jeszcze raz powtarzam, że materiał przygotowywaliśmy w pośpiechu. Następnie dokument został podpisany przez pana ministra Tomasza Podgajniaka i przesłany na ręce pana przewodniczącego Wojciecha Mojzesowicza. Wydaje mi się, że materiał jest autoryzowany. W piśmie przewodnim zastrzegaliśmy także, że przygotowywano to w nieco przyspieszonym trybie. Nie wiem, dlaczego minister środowiska nie określił w drodze rozporządzenia szczegółowych warunków dotyczących zbiorników do przechowywania gnojówki i gnojowicy. W ustawie jest napisane, że minister może określić, ale nie jest to obligatoryjne. Pewne zapisy dotyczące tych kwestii znalazły się w art. 11b nowej ustawy związanej z nawozami i nawożeniem, ale niestety prezydent skierował tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Jutra ta sprawa będzie przedmiotem obrad kolegium Ministerstwa Środowiska. Przedstawię tam państwa uwagi i sugestie. Myślę, że materiał zostanie doprecyzowany do czasu posiedzenia Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WojciechMojzesowicz">Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie jest mniej ważna od innych komisji w Sejmie. Proszę nie używać tutaj argumentu dotyczącego planów pracy innych komisji. Czy pan zna zasady funkcjonowania parlamentu? Jeśli zwróciłem się o przygotowanie informacji, to pan ma obowiązek taki materiał dostarczyć. Nie ma dla nas znaczenia fakt, że Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa zbiera się w innym terminie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WojciechStawiany">Niemniej jednak musieliśmy ten materiał przygotować w bardzo krótkim czasie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#JózefPilarczyk">Wybory się zbliżają. Zapewne im rząd będzie ostrzej traktowany, tym posłowie osiągną lepszy wynik wyborczy. Chciałbym wyjaśnić kwestię sygnowania materiału dostarczonego Komisji. Pismo przewodnie do tego dokumentu podpisałem osobiście. Na końcu jest też informacja, kto przygotowywał ten materiał. Pismo przesłałem do sekretariatu Komisji. Jeszcze raz powtarzam, że dokument został podpisany przez sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. To samo zrobił minister środowiska. Tam też do dosyć obszernego materiału zostało załączone pismo przewodnie podpisane przez podsekretarza stanu. Poseł Stanisław Kalemba kolejny raz używa sobie na rządzie. Tymczasem wniosek o umieszczenie firmy POLDANOR SA i kilku innych firm w załączniku do Traktatu akcesyjnego nr 12 podpisał minister środowiska Stanisław Żelichowski. Jeżeli panu posłowi chodziło o to, żebym wymienił to nazwisko, to osiągnął pan cel. Mówiłem o tym również na plenarnym posiedzeniu Sejmu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#StanisławKalemba">Nie odpowiadał pan w ten sposób.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JózefPilarczyk">Mówiłem o tym podczas rozpatrywania punktu dotyczącego nowelizacji ustawy związanej z nawozami i nawożeniem. Jeśli pan poseł sobie życzy, to jeszcze raz powtarzam - wniosek podpisał pan Stanisław Żelichowski. We wniosku nie znajdowała się tylko firma POLDANOR SA. Kilkuset przedsiębiorców w Polsce występowało poprzez wojewodów o przyznanie im okresu przejściowego. Minister środowiska zaakceptował tę listę przedsiębiorstw, a następnie prowadził negocjacje w Brukseli. To był właśnie pan minister Stanisław Żelichowski. Nie uważam, aby to był błąd. Na liście znajduje się wiele innych przedsiębiorstw, także tych prowadzących działalność rolniczą. Jeżeli ktoś przeanalizuje ten załącznik, znajdzie wiele firm przetwórczych i produkcyjnych. Tak więc nie należy robić z tego sensacji, bo żaden urzędnik nie działa na niekorzyść polskiego rolnictwa. Pan poseł mówił, że w województwie wielkopolskim jest jedenaście ferm, ale tylko jedna wystąpiła o zaopiniowanie planu nawożenia. W takim razie w tym województwie trzeba zamknąć dziesięć ferm. To jest zadanie dla wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska. Dziesięć ferm w województwie wielkopolskim należy zamknąć. Tak rozumiem intencje osób wypowiadających się, w tym również posła Stanisława Kalemby. Zapewne minister środowiska oraz Główny Inspektor Ochrony Środowiska wyciągną wnioski z dzisiejszego spotkania. Nie ma planu nawożenia, jest dyspozycja ustawowa - zamknąć fermę. Tak rozumiem intencje Komisji. Tak powinniśmy działać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WojciechMojzesowicz">To jest nadinterpretacja. Komisja sama nie stworzyła ustawy. Ten akt prawny przeszedł całą drogę legislacyjną łącznie z podpisem Prezydenta RP. Obowiązkiem władzy wykonawczej jest dopilnować wdrożenia tych przepisów. Teraz wszyscy powiedzą, że Komisja żąda zamykania ferm.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JózefPilarczyk">Nie bardzo rozumiem. Przed chwilą wszyscy słyszeli pretensje posłów Wojciecha Zarzyckiego i Stanisława Kalemby. Panowie posłowie pytali, co robią ministerstwa i inspekcje. Myślę, że dobrze odczytuję intencje posłów. Mają pretensje do administracji rządowej, że nie zamyka się ferm trzody chlewnej za brak zatwierdzonych planów nawożenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WojciechMojzesowicz">Nie chodzi o zamykanie ferm.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JózefPilarczyk">Całe szczęście, rzeczywiście, że po posiedzeniach Komisji sporządza się biuletyny. Minister rolnictwa i rozwoju wsi dokładnie przeanalizuje państwa wypowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#WojciechMojzesowicz">Oczekujemy, że rząd będzie wykonywał ustawę podpisaną przez Prezydenta RP.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#KrzysztofArdanowski">Uważam, że nikogo na tej sali nie trzeba przekonywać o szkodliwości funkcjonowania wielkoprzemysłowych ferm trzody chlewnej w Polsce. Dyskusja na ten temat toczy się od bardzo dawna. Fermy mają zły wpływ na środowisko i gospodarkę. Wielokrotnie mówiono też o ich negatywnym oddziaływaniu społecznym. Należy również pamiętać, że na rynkach europejskich jest nadwyżka żywca wieprzowego. W związku z tym jakakolwiek ilość wieprzowiny natychmiast odbija się na cenach skupu. Chciałbym państwu podziękować za determinację w uchwalaniu ustawy dotyczącej nawozów i nawożenia. Myślę, że argumenty członków Komisji były przydatne w procesie przekonywania większości sejmowej. Mogę tylko ubolewać, że pan prezydent tej ustawy nie podpisał. Właściwie nie tyle jest to problem prezydenta, co jego otoczenia i Kancelarii Prezydenta RP oraz osób, które z niejasnych powodów mu w ten sposób doradzały. Są normy prawne, które powinny być przestrzegane przez każdy rząd. Rząd powinien wykonywać decyzje parlamentu i zbliżające się wybory parlamentarne nie powinny tu mieć żadnego znaczenia. Przysłuchiwałem się dzisiejszej dyskusji i wydaje mi się, że problematyka wielkoprzemysłowych ferm trzody chlewnej jest takim tematem, którego każdy się boi. Przedstawiciele poszczególnych resortów prześcigają się we wskazywaniu na inne podmioty, które ich zdaniem powinny się zająć rozwiązaniem tego problemu. To dotyczy sposobu kontrolowania ferm, jak również dokumentacji, którą powinny przedstawić. Podam przykład, jak interpretuje się ten sam przypadek w różnych ministerstwach. Była tutaj mowa o fermie w województwie kujawsko pomorskim, gdzie przy 470 ha ziemi zadeklarowano 25,5 tys. sztuk zwierząt. W tym gospodarstwie są stosowane technologie z lat siedemdziesiątych, które zresztą już wtedy były kwestionowane, bowiem nie bardzo przystawały do naszych warunków klimatycznych. Ferma ma być rozbudowywana w celu zwiększenia produkcji. Właścicielem firmy jest polska mutacja spółki Smithfield. Wojewoda powołał komisję, która miała przeanalizować złożone przez inwestora dokumenty. Firma oprócz własnych gruntów przedstawiła umowy podpisane z rolnikami na wydatkowanie gnojowicy. Ubolewam, że rolnicy za śmieszne pieniądze godzą się udostępniać swoje pola. Niezależnie od tego uważam, że takie umowy są wadliwe w sensie prawnym. Nie do końca sprecyzowano tam, kto ponosi odpowiedzialność za te pola. Wprawdzie właścicielem pola jest nadal rolnik, ale umowa stanowi, że przekazuje on prawa do użytkowania ziemi właścicielowi fermy. Kto tam będzie przestrzegał dobrej praktyki rolniczej czy kultury rolnej? W pracach komisji powołanej przez wojewodę uczestniczyli przedstawiciele urzędu marszałkowskiego, wydziału ochrony środowiska w urzędzie wojewódzkim, gminy na terenie której znajduje się ferma oraz wojewódzkiej inspekcji ochrony środowiska. Nie chcę kwestionować kompetencji tej komisji, ale na przykład przedstawiciel gminy bez ogródek mówił, że reprezentuje interesy inwestora. Komisja wydała zgodę mimo zdecydowanego sprzeciwu przedstawiciela wydziału ochrony środowiska urzędu wojewódzkiego.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#KrzysztofArdanowski">Należy jeszcze dodać, że przedstawiciel wojewódzkiej inspekcji ochrony środowiska opowiadał się za wydaniem zgody. Czy można w tak różny sposób interpretować te same dokumenty? Przepisy w tym zakresie powinny być precyzyjne i jednoznaczne. A w ogóle, w jakim trybie została powołana ta komisja? Są instytucje, które powinny podejmować takie decyzje. Tego rodzaju przykłady można mnożyć. W innym powiecie województwa kujawsko pomorskiego inny inwestor chce budować nową fermę na 60 tys. tuczników. Oczywiście posiada ekspertyzę Akademii Rolniczej, bo pewnie tam kogoś kupił. Izba Rolnicza udowodniła, że inwestor podaje dwa razy te same grunty, a miejsca składowania gnojowicy są planowane na terenie parku krajobrazowego. Czy przepisy, którymi w tej chwili dysponujemy, są w odpowiedni sposób stosowane?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#MieczysławAszkiełowicz">Ferma „Bykowo” posiada 240 ha własnych gruntów. W materiale czytamy, że ferma utrzymuje 6419 tuczników. Z moich informacji wynika, że tam jest 6 tys. macior, a to jest istotna różnica. To oznacza, że tam jest dodatkowo około 13 tys. tuczników. Te informacje wprowadzają nas w błąd. Interweniowałem w sprawie Kętrzyna. Wiem, że minister rolnictwa i rozwoju wsi nie wydaje pozwoleń na rozpoczęcie produkcji. Kompetencje w tym zakresie posiada starosta powiatowy. Chodzi o odtworzenie produkcji. Przed wydaniem decyzji byliśmy w tej fermie i sprawdzaliśmy laguny. Moim zdaniem te zbiorniki nie są szczelne. To znaczy, że gnojowica wsiąka w grunt. Stan wód gruntowych jest tam wysoki i na pewno dojdzie do zatrucia środowiska. Nie wiem, czy wojewoda wydał już pozwolenie zintegrowane dla tej firmy. O problemie poinformowałem tamtejszego inspektora ochrony środowiska. Wszyscy przechodzą koło tego obojętnie. Mówi się, że tutaj chodzi o miejsca pracy. Rzeczywiście przy uruchamianiu produkcji pracowało tam 15 osób. Dzisiaj ferma zatrudnia tylko trzech pracowników. Uważam, że ferma w Bykowie doprowadzi do degradacji środowiska ze względu na nieszczelne laguny. Zrobiliśmy zdjęcia tych zbiorników przed uruchomieniem produkcji. Na to naprawdę nikt nie reagował. To jest jakaś zmowa milczenia. Najważniejszy jest pieniądz. Powiatowy lekarz weterynarii twierdzi, że nie interesuje go proceder przewożenia macior z Czaplinka do Bykowa. Na jakie odległości można przewozić gnojowicę? Prawdopodobnie podpisano jakąś fikcyjną umowę z firmą położoną 60 km od fermy. W jaki sposób będzie przewożony nawóz? Przecież trzeba będzie przejechać przez miasto. To wszystko jest fikcja. Inwestorzy w oczy nam się śmieją, twierdząc, że jak będzie potrzeba, to i tak wszystko załatwią.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#AndrzejFedorowicz">Chciałbym przypomnieć, że uczestniczymy w posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi i pan minister ma obowiązek odpowiedzieć na pytania posłów oraz ustosunkować się do poruszanych przez nas kwestii. Nie interesują nas stosunki panujące między ministrem środowiska a ministrem rolnictwa i rozwoju wsi. Jesteście panowie członkami tego samego rządu. To rząd wykreował te wszystkie ustawy. Jeszcze raz powtarzam, że dzisiaj dowiedziałem się wreszcie, dlaczego pan minister tak bardzo obstawał przy utrzymaniu lagun. Na posiedzeniach Sejmu sporządza się stenogramy. Podczas debaty wskazywałem na rozporządzenie ministra infrastruktury do ustawy - Prawo budowlane, w którym wyraźnie określono, jak ma wyglądać zbiornik na gnojowicę. Można było z tego skorzystać. Czy jakikolwiek przedsiębiorca mógłby funkcjonować na przykład w Danii bez przestrzegania przepisów i zatwierdzonego planu nawożenia? Ferma natychmiast zostałaby zamknięta. Wielkoprzemysłowe fermy trzody chlewnej w Polsce wyrządzają przede wszystkim wielkie szkody innym producentom. Przypominam sobie, jak rząd chciał sprzedać zakłady mięsne w Białymstoku za półtusze dostarczone przez inwestora. Wówczas stoczyłem bój z wojewodą i wygrałem. Nie chodzi o oddłużenie zakładów, ale o uratowanie rynku producentów. Szkoda, że minister rolnictwa i rozwoju wsi nie myśli o tym, w jaki sposób uchronić przed zniszczeniem rynek producentów. Na koniec chciałbym się odnieść do wypowiedzi pana ministra odnośnie wyborów. Proszę zachować te uwagi dla siebie. Tutaj nie ma elektoratu. Tutaj reprezentuje pan rząd. Mam jeszcze pytanie do przedstawiciela Inspekcji Ochrony Środowiska. Co oznacza sformułowanie „niedociągnięcia w zakresie przestrzegania przepisów sanitarno weterynaryjnych”? Czy panowie myślicie, że w Komisji nie zasiadają posłowie, którzy mają odrobinę wyobraźni? Istotne jest to, czy te niedociągnięcia zagrażały zdrowiu ludzkiemu i mogły pogorszyć stan epizootyczny. Co to za informacja, że stwierdzono niedociągnięcia? Dzisiaj żyjemy w czasach, gdy następuje ogromny przepływ zwierząt. W związku z tym przestrzeganie tych zasad jest szczególnie istotne. Gdyby te przypadki wykryto w innych państwach, natychmiast zamknięto by te fermy. Pan minister stwierdził, że intencją Komisji jest zamykanie przedsiębiorstw. Chcemy tylko, aby inwestorzy przychodzący na polski rynek nie niszczyli naszego środowiska. Chodzi też o to, aby nie składowano nawozów w parkach narodowych i żeby nie powtórzyła się sytuacja z Gołdapi. Żebyśmy w naszym kraju mogli prowadzić własną gospodarkę w dużej dbałości o własnych rolników. Pan minister Józef Pilarczyk stwierdził, że zna liczbę lagun, w których składowane są gnojówka i gnojowica, zna liczbę złożonych wniosków o zatwierdzenie planów nawożenia, a zatem orientuje się, ile podmiotów w ogóle nie wystąpiło o opinie. Co pan minister w takim razie robił podczas uzgodnień międzyresortowych? Łatwo jest wydać rozporządzenie i obarczyć odpowiedzialnością innego ministra. Nie pochwalam takiej „spychologii”. Jeżeli mówimy o odpowiedzialności, to mamy na myśli cały rząd. Prowadzicie państwo politykę rolną, która dotyczy wszystkich resortów. A zatem nie można przyjąć argumentu, że za wykonywanie przepisów w zakresie nawozów i nawożenia odpowiada minister środowiska.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#AndrzejFedorowicz">Świadczy to tylko o braku operatywności ministra rolnictwa i rozwoju wsi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#JózefPilarczyk">Pojawił się tutaj zarzut, że minister rolnictwa i rozwoju wsi nie chciał wydać rozporządzenia na wzór rozporządzenia ministra infrastruktury. Chciałbym przypomnieć, że tutaj chodzi o rozporządzenie, które właśnie wydał minister rolnictwa i rozwoju wsi do ustawy - Prawo budowlane. Ten akt prawny nakładał na ministra rolnictwa i rozwoju wsi obowiązek wydania rozporządzenia o warunkach technicznych, jakim powinny odpowiadać budowle rolnicze. Zbiorniki na gnojowicę zaliczane są do budowli rolniczych i dlatego minister rolnictwa i rozwoju wsi w rozporządzeniu określił te wymogi. Takie rozporządzenie zostało wydane. Nie wiem, o jakim dodatkowym rozporządzeniu mówi pan poseł Andrzej Fedorowicz. W tamtym przypadku chodziło o wymogi techniczne, a nie z dziedziny ochrony środowiska. W ustawie dotyczącej nawozów i nawożenia jest napisane, że minister środowiska może wydać rozporządzenie. Minister środowiska takiego rozporządzenia nie wydał, bowiem uznał, że wystarczą przepisy zawarte w akcie prawnym wydanym przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi do ustawy - Prawo budowlane. Oczywiście posłowie proponowali zmianę przepisu z fakultatywnego na obligatoryjny. Pan poseł Andrzej Fedorowicz twierdzi, że nie rozumie, o jakie nieistotne uchybienia chodziło w trakcie kontroli ferm. Proponuję przeczytać cały akapit dostarczonego materiału. Akurat te kwestie są tam wyjaśnione. Stwierdzone sporadycznie nieprawidłowości to przede wszystkim: brak awaryjnego systemu wentylacji, nieodpowiednie stężenie gazu w pomieszczeniach, nieprawidłowy obieg powietrza, nieprawidłowości w zakresie dobrostanu, uszkodzone kojce, ubytki w posadzce, brak mat dezynfekcyjnych i okresowego mycia oraz odkażania sprzętu. Inspekcje zaleciły usunięcie tych nieprawidłowości, wyznaczając określony termin. Te zalecenia w większości zostały wykonane. To są te nieistotne uchybienia. Uchybienia istotne, to są sytuacje, które zagrażają bezpieczeństwu zwierząt i ludzi. Wtedy odpowiednie organy zatrzymują produkcję w takiej fermie. Podczas kontroli nie stwierdzono takich uchybień. Wszystkie niedociągnięcia zostały szczegółowo opisane w materiale, tylko trzeba go dokładnie przeczytać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WacławKlukowski">Czy dobrze słyszę, że na żadnej z ferm nie stwierdzono zagrożenia dla życia ludzkiego? Dwa miesiące temu wracając ze szkoły, zatrzymałem się w jednej z wiosek koło Szczecinka. Tam pękła laguna i istniało zagrożenie zalania całej wsi. Beczki wywożące nawóz krążyły tam nieustannie. Nie wiem, gdzie wywieziono tę gnojowicę. Tam naprawdę było zagrożenie. Między innymi dlatego zainteresowałem się tym problemem, mimo że nie jestem członkiem Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Interesują mnie losy tej ustawy oraz dbałość o środowisko i wizerunek polskiej żywności, który może się pogorszyć na skutek takich praktyk. Z tym się wiąże interes polskiego rolnictwa. Mam prawo do informacji. Poseł Wojciech Mojzesowicz stwierdził, że informacja została przygotowana niechlujnie. Zgadzam się z tą opinią. Materiał jest źle przygotowany i nieprecyzyjny. Zresztą Główny Inspektor Ochrony Środowiska sam przyznał, że dokumenty były sporządzane w pośpiechu. Pan minister się broni, twierdząc, że to jest czas wyborczy. To jest szczególnie bulwersujące. Takie zachowanie nie przystoi ministrowi rolnictwa i rozwoju wsi. Panu chyba puszczają nerwy, panie ministrze. Nie przyszedłem tutaj, aby zdobywać elektorat. Przyszedłem dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja także w moim województwie. Niestety nie dowiedziałem się nic konkretnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#WaldemarWojnicz">Biorąc pod uwagę przebieg dzisiejszego posiedzenia oraz ujawnione tu porażające przykłady niespójności decyzyjnej, chciałbym państwa poinformować, że mając na uwadze bezpieczeństwo zdrowia, życia ludzi i zwierząt do planu pracy na przyszły rok włączymy dużą, systemową, koordynowaną kontrolę funkcjonowania wielkoprzemysłowych ferm trzody chlewnej. Przyjrzymy się także skuteczności pełnienia nadzoru przez Inspekcję Ochrony Środowiska, Inspekcję Nadzoru Budowlanego oraz Inspekcję Weterynaryjną. Elementem bezpieczeństwa państwa jest bezpieczeństwo zdrowia i życia ludzi. Te kwestie muszą być nadrzędne. Dzisiejsza dyskusja wskazuje, że na tym obszarze występują określone zagrożenia. A zatem deklaruję, że w planie pracy Najwyższej Izby Kontroli w 2006 r. taka kontrola zostanie umiejscowiona i przeprowadzona.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#StanisławKalemba">Wracam jeszcze do kwestii załącznika do Traktatu akcesyjnego oraz przedsiębiorstwa POLDANOR SA. Jeśli proszę o wyjaśnienie sprawy, to nie ma znaczenia, czy w tym uczestniczył mój kolega. My chcemy dojść do prawdy. Bardzo proszę, aby minister środowiska odpowiedział mi w tej kwestii na piśmie. Jednocześnie chciałbym państwa poinformować, że przed chwilą rozmawiałem z panem Stanisławem Żelichowskim, który zapewnił mnie, że w lutym, gdy Polskie Stronnictwo Ludowe było jeszcze w koalicji rządzącej, wniósł zastrzeżenia do listy z załącznika nr 12 do Traktatu Akcesyjnego. Powołano też komisję, której przewodniczył Główny Inspektor Ochrony Środowiska, a która miała wyjaśnić problem. Gdy w marcu podjęto decyzję, to już bez udziału Polskiego Stronnictwa Ludowego i ministra Stanisława Żelichowskiego. W związku z tym bardzo proszę, aby minister środowiska potwierdził to na piśmie. Jestem zainteresowany wyjaśnieniem tej sprawy do końca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#WojciechMojzesowicz">Proponuję, aby przerwać dyskusję. Nie zdążymy też już omówić następnego punktu porządku obrad. Za chwilę w Sejmie odbędzie się bardzo ważne głosowanie. Do tych spraw wrócimy. Dziękuję panu dyrektorowi Waldemarowi Wojniczowi za deklarację przeprowadzenia kontroli. Na przykład mleczarnie musiały spełnić określone warunki, albo zostały zamknięte. Nie było taryfy ulgowej. Wtedy powtarzano, że jeśli nie dostosują swojej produkcji do wymogów Unii Europejskiej do 1 maja 2005 r., to dalej nie będą funkcjonować. Nie mogę też przyjąć argumentu, że Inspekcja Weterynaryjna nie może określić liczebności stada. Wydaje mi się, że skoro powiatowy lekarz weterynarii jest w stanie odwiedzić wszystkie obory, to może także wybrać się do dwóch lub trzech dużych tuczarni. To jest dla tej służby kompromitujące. Kiedy rozpatrywaliśmy ustawę dotyczącą nawozów i nawożenia, to była taka awantura, że cała Rzeczpospolita drżała. Kto miał interes w tym, aby bronić firm, które nie przestrzegają nawet dzisiaj obowiązujących, znacznie bardziej liberalnych przepisów? To są rozbójnicy, a nie producenci. Czas pokazał, że wszelkie inspekcje nie chcą wyegzekwować od właścicieli dużych ferm przestrzegania przepisów wynikających z obecnie obowiązującej ustawy. Dokumenty dostarczane Komisji są sfałszowane. Wychwyciłem ten jeden przypadek, o którym państwu mówiłem. Dzisiaj słyszę, że wojewoda z mojego województwa zbiera w tej sprawie jakieś konwentykle. Ostatnio w województwie kujawsko pomorskim było wielkie podsumowanie roku obecności w Unii Europejskiej. Na konferencji występował niemiecki związkowiec, który dostarcza urządzenia do ferm Smithfielda. To jest mafia. Wrócimy do tego tematu za miesiąc. Mam nadzieję, że do tego czasu inspekcje wezmą się do pracy. Możemy im pomóc. Chętnie wskażę wszystkie duże fermy w moim województwie. Główny Inspektor Ochrony Środowiska mówił, że w województwie zachodniopomorskim odbędzie się spotkanie, aby informować producentów. Kogo państwo chcecie informować? Przecież to są nowoczesne firmy, które zatrudniają wykształconych ludzi. To nie jest zagubiony rolnik, który nie zna przepisów. Tamte firmy zatrudniają własnych lekarzy weterynarii, a fermy są zarządzane przez profesjonalistów po studiach. Wracam jeszcze do przykładu mleka. Jeśli gospodarstwo nie spełnia warunków, odbiera się certyfikat. Chłop nie ma za co kupić chleba i nikt się nie martwi. Okazuje się, że w przypadku dużych ferm trzody chlewnej nie można nic zrobić. Powiatowi lekarze weterynarii nagle nie mogą znaleźć dwóch ferm w powiecie. To wszystko jest śmieszne. Inspekcje nie funkcjonują prawidłowo. Proponuje zatem, aby przełożyć rozpatrywanie obu punktów porządku dziennego na następne posiedzenie Komisji. Damy czas rządowi na wyjaśnienie tych spraw. Chcemy uzyskać poważne odpowiedzi na nasze pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#DorotaArciszewskaMielewczyk">Już nie pierwszy raz pan minister Józef Pilarczyk broni interesów określonych grup. Zwracałam na to uwagę podczas rozpatrywania projektu ustawy dotyczącej samorządu lekarsko weterynaryjnego. To jest monopolistyczna ustawa. Teraz mamy nowe elementy, które wpisują się w ten obraz. Osoby z tego środowiska nie działają, tak jak powinny. Inspekcje nie chcą zaszkodzić interesom firm duńskich, ale chętnie utrudniają życie polskim rolnikom. Duńczycy potrafią bronić swoich interesów - rybaków pozbawiono zarobku, a rząd podwójnie opodatkowuje marynarzy. Kampania, o której mówił pan minister, trwa od wyborów do wyborów. Na każdym posiedzeniu powinien pan nam o tym przypominać. Takie wypowiedzi są nie na miejscu. Czy państwo nie macie informacji, udajecie, że ich nie macie, czy też nie chcecie ich mieć?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#JózefPilarczyk">Przybędziemy na każde posiedzenie Komisji i dostarczymy państwu odpowiedni materiał. Proszę tylko, aby kierować pretensje pod właściwy adres. Tutaj pojawiały się takie sformułowania, jak „niechlujny materiał” czy „kompromitacja”. Zarzucano też nam, że nie odpowiadamy na pytania. Niedługo być może inne osoby zasiądą na tym miejscu i będą musiały stosować procedury obowiązujące w administracji. Organy państwa przy podejmowaniu działań nie mogą się kierować oczekiwaniami społecznymi, ale muszą posiadać podstawy prawne. Prawo nakłada na poszczególne instytucje obowiązki i dzieli kompetencje. Na pewno oczekiwania określonych ugrupowań politycznych nie stanowią podstawy do działania administracji. Życzę wszystkim, którzy liczą na sukces w nadchodzących wyborach, aby tym problemem się zajęły i podjęły konkretne decyzje. Jednak do tego potrzebne są upoważnienia. Za wydawanie decyzji bez upoważnień ustawowych odpowiada się przed Trybunałem Stanu. Pani poseł Dorota Arciszewska Mielewczyk zarzuca mi, że reprezentuję interes określonych grup. To jest właśnie to, o czym przed chwilą mówiłem. Trzeba działać w zakresie upoważnień ustawowych. Nie jest tak, że można spełniać dowolne oczekiwania. Trzeba mieć za sobą prawo. Być może, że kiedyś pani będzie funkcjonowała w administracji. Proszę bardzo, wykazuje pani dużą aktywność. Życzę, żeby pani w praktyce realizowała to, czego pani dzisiaj żąda.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#DanutaHojarska">Jeszcze raz wracam do kwestii rozbieżności w materiałach przygotowanych przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Ministerstwo Środowiska. W przypadku tego samego gospodarstwa raz się podaje, że ferma posiada 11 tys. tuczników, a drugi raz czytamy, że tam utrzymuje się 3 tys. sztuk zwierząt. Proszę wreszcie dostarczyć nam spójne dane. Jeśli na tej fermie docelowo może być 3,6 tys. sztuk świń, a jest 11 tys. sztuk, to kto wydał pozwolenie na produkcję? Proszę także dołączyć informacje o powierzchni tych gospodarstw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#WojciechMojzesowicz">W nowej ustawie proponowaliśmy, aby wojewódzki inspektor ochrony środowiska zamykał fermy, które nie spełniają wymogów. Niestety ustawa nie weszła w życie. Mimo to, trzeba podejmować działania w oparciu o obecnie obowiązujące przepisy. Jak już powiedziałem, wrócimy do tych kwestii na jednym z następnych posiedzeń Komisji. Zamykam posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>