text_structure.xml 74.8 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#WsiobradującapodprzewodnictwemposłaWojciechaMojzesowicza">- wysłuchała informacji o sytuacji w przemyśle nawozowym oraz na rynku nawozów sztucznych.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#WsiobradującapodprzewodnictwemposłaWojciechaMojzesowicza">W posiedzeniu uczestniczyli przedstawiciele: Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi z podsekretarzem stanu Józefem Pilarczykiem, Ministerstwa Skarbu Państwa z podsekretarzem stanu Przemysławem Morysiakiem oraz producentów nawozów sztucznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechMojzesowicz">Otwieram posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Porządek dzienny posiedzenia został państwu doręczony. Czy ktoś z państwa ma jakieś uwagi do zaproponowanego porządku obrad? Nie widzę zgłoszeń. Chciałbym zacząć od oceny materiałów, które Komisji zostały przedłożone. Jeśli chodzi o pisemne informacje z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Ministerstwa Skarbu Państwa, to zawierają one treści gazetowe. Przypominam, że Komisja pytała o to, jaka grupa dealerów przejmuje produkcję nawozów. Tymczasem w odpowiedzi zawarto długą listę podmiotów zajmujących się importem. Czy państwo nie potraficie czytać? Zwracam się do ministra skarbu państwa. Jeżeli pytamy o dealerów i w dezyderacie do rządu zwracamy uwagę na pewne rzeczy, które nas niepokoją, to w odpowiedzi otrzymujemy listę 110 firm, które importują nawozy. Myśmy nie pytali o import nawozów. Pytaliśmy rząd o to, jak to jest możliwe, że trzech lub czterech panów przejmuje całą produkcję spółek Skarbu Państwa. Nie na miejscu jest podkreślanie, że Komisja chce ingerować w ceny nawozów. Nikt nie ma takiego zamiaru i takiego prawa. Zakłady produkujące nawozy, nawet jeśli należą w 100% do Skarbu Państwa, mają prawo sprzedawać swoje wyroby jak najdrożej. Natomiast Komisja pytała o to, dlaczego cena loko zakład wynosi na przykład 500 zł za tonę, a dealer sprzedaje nawóz po 600 zł. Cały czas nie możemy uzyskać odpowiedzi na to pytanie. Zdaję sobie sprawę z tego, że prezesi firm niechętnie odpowiadają na takie pytania. Dostarczono obszerne materiały, które nie zawierają żadnych użytecznych informacji. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi na podstawowe pytanie. Nie wymagamy niemożliwego. Tego typu informacje służby ministra skarbu państwa mogłyby uzyskać w ciągu kilku godzin. Trzeba było zapytać spółki, o dealerów, ceny oraz marże pośredników. To jest nie tylko kwestia cen. Mniejsze firmy zajmujące się dystrybucją nawozów, nie mogą ich sprzedawać. Duży dealer jest pośrednikiem, który zarabia w ogóle nie uczestnicząc w bezpośrednim obrocie. Dodatkowo nadesłano do Komisji tajny dokument z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Nie będę mówił, co jest w tym materiale, ale w Polsce dzieją się cuda. Moim zdaniem ten dokument zawiera powszechnie dostępne informacje. Tam nie ma żadnych szczegółowych danych. Jak długo może trwać ten chocholi taniec? Mimo wszystko chciałbym podziękować prezesom zarządów spółek zajmujących się produkcją nawozów. Otrzymaliśmy od nich informacje dotyczące składu zarządów oraz rad nadzorczych tych przedsiębiorstw. Są jednak takie zakłady, które w ogóle nie odpowiedziały na nasze pytanie. Tak jest na przykład w przypadku Zakładów Chemicznych Police SA. Na poprzednim posiedzeniu Komisji przedstawicielka jednej z firm stwierdziła, że nie będzie informować posłów, ponieważ nie są oni klientami. Otóż jesteśmy klientami, ponieważ wielu posłów prowadzi gospodarstwa rolne i ciężko pracuje, aby kupić środki do produkcji. Będziemy protestować przeciwko korupcji i niszczeniu polskiego rolnictwa. Jeszcze raz powtarzam, że każdy zakład ma prawo sprzedawać swoje produkty na rynku jak najkorzystniej. Powstaje pytanie, dlaczego tak się nie robi? Dlaczego dealerzy przejmują całą produkcję? Dlaczego tak dużo na tym zarabiają? Na te pytania nie znajdujemy odpowiedzi w nadesłanych do Komisji materiałach.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WojciechMojzesowicz">Mam jeszcze pytanie do ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Dziwie się, że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie zajmuje w tej sprawie stanowiska. Nie można spychać wszystkiego na Komisję Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PrzemysławMorysiak">Chciałbym się wypowiedzieć w kwestii materiałów, o których mówił poseł Wojciech Mojzesowicz. Odczytam pismo Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które otrzymał minister skarbu państwa 7 stycznia 2005 r.: „Prezydium Komisji uprzejmie prosi o przedłożenie w terminie do dnia 30 stycznia 2005 r. informacji o zakładach produkujących nawozy sztuczne, w których ma udział Skarb Państwa (lista). Wymienione materiały prosimy przekazać w 60 egzemplarzach”. To jest wszystko, co minister skarbu państwa otrzymał. W związku z tym 28 stycznia 2005 r. na ręce przewodniczącego Komisji minister skarbu państwa przesłał odpowiedź, przekazując w załączeniu bardzo szczegółowe informacje dotyczące ośmiu zakładów, w których Skarb Państwa posiada udziały. Wprawdzie zastępuję ministra Dariusza Marca, ale o ile mi wiadomo, to były bardzo szczegółowe informacje zawierające nawet składy rad nadzorczych i zarządów tych spółek. A zatem nie bardzo rozumiem zarzuty, które są teraz stawiane pod adresem ministra skarbu państwa. Minister przesłał informacje w wymaganym terminie zgodnie z życzeniem Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WojciechMojzesowicz">Chciałbym przypomnieć treść dezyderatu skierowanego do rządu: „Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi na posiedzeniu w dniu 16 grudnia 2004 r. wysłuchała informacji sekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki i Pracy o sytuacji w przemyśle nawozowym w Polsce. Komisja uznała, że w obrocie nawozami sztucznymi występują zjawiska kryminogenne. Zdaniem Komisji w wyniku niewykorzystania mocy produkcyjnych i prowadzenia wadliwej polityki cenowej Skarb Państwa może być narażony na straty. Ponadto prowadzona dystrybucja nawozów powoduje bezzasadny wzrost cen, co wpływa na nieuzasadnione zyski dealerów kosztem Skarbu Państwa oraz wzrost kosztów produkcji rolnej, a zatem i cen żywności. Biorąc powyższe pod uwagę, Komisja prosi Pana Premiera o zlecenie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego rozpoznania omawianej sprawy”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PrzemysławMorysiak">Rząd reprezentował w tym zakresie minister gospodarki i pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WojciechMojzesowicz">Wiem, że rząd ma wiele problemów, ale w Polsce jest póki co jeden rząd i jeden premier. Znowu nie możemy się porozumieć. Poseł Marek Sawicki kiedyś powiedział, że chyba w kontaktach z przedstawicielami rządu potrzebny jest tłumacz. Komisja pyta wprost i oczekuje konkretnych odpowiedzi. Przedstawiciel Ministerstwa Skarbu Państwa także uczestniczył w poprzednim posiedzeniu 16 grudnia 2004 r. Wtedy nie otrzymaliśmy odpowiedzi, bo zasłaniano się tajemnicą handlową. Niemniej jednak przedstawiciel Ministerstwa Skarbu Państwa wiedział, o co nam chodzi i w pisemnym materiale powinniśmy te informacje otrzymać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JózefPilarczyk">Minister rolnictwa i rozwoju wsi przedłożył Komisji pisemną informację dotyczącą sytuacji na rynku nawozów mineralnych. Przy konstruowaniu tego materiału braliśmy pod uwagę stopień zabezpieczenia potrzeb rolników w pierwszym kwartale tego roku oraz obecne ceny nawozów w porównaniu do cen sprzed roku. Jeśli chodzi o zaopatrzenie w nawozy, Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych dokonała analizy rynku. Z badań wynika, że za wystarczające można uznać zaopatrzenie rynku w nawozy fosforowe i wieloskładnikowe. Największy niedobór jest w tej chwili na rynku nawozów azotowych i potasowych. W zależności od regionu kraju zaopatrzenie w nawozy azotowe pokrywa od 20 do 40% zapotrzebowania. W przypadku nawozów potasowych jest to od 50 do 70%. Jeśli chodzi o ceny, to chciałbym zwrócić uwagę na znaczny wzrost cen nawozów potasowych. W porównaniu do stycznia 2004 r. ceny tych nawozów wzrosły o ponad 50%. Dosyć znacznie zdrożały także takie nawozy jak, saletra amonowa, czy mocznik. W tym przypadku różnica wynosi około 25%. Stosunkowo najmniej wzrosły cen nawozów wieloskładnikowych i fosforowych. Uzasadnienie zmiany cen jest różne. Z informacji, które posiadamy, wynika to przede wszystkim z wysokich cen surowców i nośników energii. Dokonaliśmy również analizy zużycia i importu nawozów w poszczególnych latach. W 2004 r. polscy rolnicy zużyli o 6% nawozów więcej niż w roku poprzednim, co jest zjawiskiem pozytywnym. Zużyto prawie 100 kg NPK na 1ha. W porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej zużycie nawozów w Polsce i tak jest bardzo niskie. Przed 1989 rokiem polscy rolnicy zużywali mniej więcej dwa razy tyle nawozów, co obecnie. W związku z tym zagadnienia zaopatrzenia w nawozy należałoby rozpatrywać w nieco szerszym kontekście. Na przykład przemysł musi się zastanowić nad uzyskaniem takich mocy produkcyjnych, aby pokryć ciągle zwiększające się zużycie nawozów. Przewidujemy, że w najbliższych latach utrzyma się 8 lub 10% tempo wzrostu zużycia nawozów w naszym kraju. Mówiąc eufemistycznie, sytuacja na rynku nawozów obecnie nie jest najlepsza. W każdym razie nie jest korzystna dla rolników.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WojciechMojzesowicz">Kto z państwa reprezentuje ministra gospodarki i pracy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AntoniMiklaszewski">Pod koniec stycznia przedstawiliśmy państwu pisemną informację o sytuacji w przemyśle nawozowym. Wynika z niej, że w tym sektorze gospodarki sytuacja jest tak dobra, jak nigdy w ciągu ostatnich lat. Produkcja nawozów znacznie wzrosła. Poprawiła się również kondycja finansowa zakładów. Dwa największe zakłady są na dobrej drodze do spłaty zadłużenia. Dwa pozostałe znacznie zmniejszyły zadłużenie. Jeśli chodzi o napływ nawozów na rynek, to niezależnie od wzrostu produkcji nawozów w Polsce, zwiększył się import i spadł eksport. Można zatem powiedzieć, że w 2004 r. na rynku znalazło się znacznie więcej nawozów niż poprzednio. Wzrósł także popyt. Komisja zapewne jest zainteresowana sytuacją cenową. Wzrost cen nawozów to jest tendencja ogólnoświatowa. Przemysł nawozowy należy do tych gałęzi gospodarki, które podlegają cyklom koniunkturalnym. W tej chwili są takie tendencje na świecie, że ceny nawozów rosną. Zresztą w Polsce nie wzrosły one tak bardzo, jak na przykład w Brazylii czy w Chinach. Nie zauważyliśmy, aby wielcy europejscy producenci nawozów przeorientowali swoje kierunki sprzedaży i jakoś szczególnie zainteresowali się naszym rynkiem ze względu na atrakcyjne ceny w Polsce. Zresztą rola ministra gospodarki i pracy w zakresie tego rynku jest znikoma. Ustawa, która określa zasady kształtowania cen towarów i usług, cenami urzędowymi obejmuje jedynie produkty lecznicze i wyroby medyczne. Ministerstwo Gospodarki i Pracy nie ma zatem bezpośredniego wpływu na poziom cen, który powinien być kształtowany zgodnie z zasadą popytu i podaży. Jeśli natomiast są podejrzenia, że zachodzą pewne zakłócenia w funkcjonowaniu rynku, to sprawą powinien się zająć Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz jego wyspecjalizowane organy, na przykład Państwowa Inspekcja Handlowa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WojciechMojzesowicz">Panowie, wy odpowiadacie na to, o co was nie pytamy. Nikt nie chciał zmuszać zakładów do obniżenia ceny nawozów. Przedstawiciel ministra gospodarki i pracy uczestniczył w poprzednim posiedzeniu Komisji, przysłuchiwał się dwugodzinnej dyskusji, ale ciągle brnie w tym samym kierunku. Bardzo dobrze, że poprawia się kondycja finansowa zakładów. To producent decyduje o cenie towaru. Nas interesuje to, w jaki sposób spółki Skarbu Państwa dystrybuują swoje produkty. Dlaczego pięciu czy sześciu dealerów przejmuje całą produkcję? Oni zarabiają krocie między innymi kosztem Skarbu Państwa i rolników. Otwieram dyskusję. Kto z państwa chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JanAntochowski">Z punktu widzenia producentów, to są dobre informacje. Niestety inaczej jest w przypadku rolników. Trudno się pogodzić z faktem, iż nastąpił 50% wzrost cen nawozów potasowych i 25% wzrost cen nawozów azotowych. Czy to nie jest tak, jak ze sprzedażą węgla? Przy zakupie węgla płacimy trzykrotnie więcej, ze względu na łańcuch pośredników. Nie możemy tak dalej kluczyć. To nie ma sensu. Uważam, że sprawę powinien zbadać Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Chcemy się dowiedzieć, jak to rzeczywiście jest i w czym tkwi przyczyna tej bardzo złej sytuacji. To jest nie do pomyślenia, żeby ceny tak bardzo wrastały. Rynek ma swoje prawa, ale nie możemy pozwolić na politykę grabieży.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WojciechMojzesowicz">Chciałbym państwa poinformować, że Komisja zwróciła się do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w tej sprawie. Prezes Cezary Banasiński odpowiedział, że aby Urząd wszczął jakieś działania, musi otrzymać konkretne materiały. Czy Komisja ma zastępować urzędników? Takie właśnie otrzymujemy odpowiedzi od ministra skarbu państwa, ministra gospodarki i pracy i od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Moim zdaniem sprawa jest prosta. Minister skarbu państwa powinien wydać polecenie swoim służbom, żeby sprawdzili, kto w tych spółkach przejmuje większość produkcji. Dowiedzielibyśmy się, kto i za ile kupuje nawozy od zakładów. Wtedy byłoby wiadomo, czy i na ile okrada się polskie firmy. Byłoby wiadomo, czy zakład sprzedaje dealerowi nawóz po 650 zł za tonę, gdy za ten sam nawóz na rynku trzeba zapłacić 750 zł. Zarabia się 100 zł na tonie bez większego wysiłku. Czy trzeba stada urzędników, żeby to sprawdzić?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#StanisławKopeć">Chciałbym prosić o wyjaśnienie rozbieżności w danych zawartych w dostarczonych Komisji materiałach. W informacji przygotowanej przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi czytamy, że zużycie nawozów mineralnych pod zbiory 2004 r. wyniosło 99,3 kg NPK na 1ha. Natomiast w materiale przygotowanym przez Ministerstwo Gospodarki i Pracy czytamy, że zużycie wyniosło tylko 91,9 kg NPK na 1ha. To jest dosyć spora różnica. Która informacja jest prawdziwa? Dlaczego w przypadku Zakładów Chemicznych w Policach SA nie podano składów rady nadzorczej i zarządu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WojciechZarzycki">Pan minister Józef Pilarczyk przyznał, że rolnicy ponoszą konsekwencje drastycznego wzrostu cen nawozów. Co zrobił minister rolnictwa i rozwoju wsi w tej sprawie? Przecież dezyderat Komisji był skierowany do prezesa Rady Ministrów. Wydaje mi się, że poszczególne resorty powinny się ze sobą porozumieć i podjąć jakieś działania. Teraz już wyraźnie widać, że członkostwo Polski w Unii Europejskiej nie wychodzi rolnikom na dobre. Pieniądze, które rolnicy otrzymują w ramach dopłat, z ledwością wystarczają na pokrycie wzrostu cen środków produkcji. Kiedy sporządzimy bilans zysków i strat, to będzie dobrze, jeśli się okaże, że rolnicy na tym wszystkim nie stracili. Myślę, że sprawa jest bardzo poważna. Wszystkim nam zależy, żeby plony były wyższe, ponieważ od tego zależą dochody rolników. Z drugiej strony wszelkie analizy wykazują, że ceny zbóż spadły i że ta tendencja będzie się utrzymywać. Przedstawiciel Ministerstwa Gospodarki i Pracy stwierdził, że wzrost cen nawozów nastąpił na całym świecie. Polskiego rolnika te kwestie nie powinny obchodzić. Jaką marżę otrzymują dealerzy od zakładów produkujących nawozy sztuczne? Jeżeli w tej kwestii panuje dowolność, albo obowiązują ciche układy, to bardzo możliwe, że rację ma poseł Wojciech Mojzesowicz. Dlatego chciałbym wiedzieć, ilu dealerów współpracuje z producentami nawozów i jakie osiągają dochody.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#AntoniMężydło">Wydaje mi się, że przedstawiciele rządu znają intencje Komisji. Kondycję przemysłu nawozowego poprawiła się na skutek zwiększenia opłacalności produkcji rolnej w Polsce. Po prostu wzrósł popyt na nawozy sztuczne. A zatem nie oczekujemy, że przedstawicie nam państwo sytuację tych zakładów. To jest oczywiste, że w tych okolicznościach ona musiała się poprawić. Chodzi o sposób dystrybucji nawozów sztucznych. Czy ten rynek jest konkurencyjny? Czy jest swoboda obrotu? Należy zbadać ten problem. Przecież w poprzednim posiedzeniu Komisji uczestniczyli zarówno przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, jak i Ministerstwa Gospodarki i Pracy. Musicie państwo wiedzieć, że największym zagrożeniem dla rolników w okresie wzrostu cen środków do produkcji rolnej są dystrybutorzy. Chodzi o związki spółek Skarbu Państwa z prywatnymi przedsiębiorcami oraz o monopolizację rynku nawozów sztucznych. Nie ma swobody obrotu. Chcielibyśmy, abyście państwo zwrócili uwagę na działalność dystrybutorów, a nie na przemysł nawozowy. Wiemy, że te zakłady dysponują ogromnymi mocami produkcyjnymi, które obecnie nie są w pełni wykorzystywane. O tym na poprzednim spotkaniu mówili przedstawiciele tych zakładów. Uzasadniano to ograniczonym popytem na nawozy w poprzednich latach. Skoro Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów domaga się od Komisji przedstawienia dowodów, to uważam, że powinno się tym zająć Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. To ten resort powinien być zainteresowany dostarczeniem odpowiednich informacji. Moim zdaniem brak jest konkurencyjności w obrocie nawozami sztucznymi. Zmiana tej sytuacji leży w interesie polskich rolników. Komisja nie dysponuje takimi instrumentami, aby dostarczyć dowody Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zatrudnia odpowiednich fachowców i bez trudu sobie z tym problemem poradzi. Minister rolnictwa i rozwoju wsi nie może się uchylać od obowiązków. Musi zgromadzić i przedstawić informacje, które są potrzebne Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W zakresie dystrybucji nawozów powinny działać normalne mechanizmy rynkowe. Nie wolno ograniczać liczby dystrybutorów, ponieważ w ten sposób powstaje monopol.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WojciechMojzesowicz">Mam jeszcze pytanie do ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a w ślad za nim Komisja propaguje ideę tworzenia grup producentów rolnych i spółdzielni. Jednym z argumentów przemawiających za takim zrzeszaniem się, jest możliwość tańszego zaopatrywania się w środki do produkcji rolnej. W przypadku nawozów sztucznych ta zasada nie obowiązuje. Jeśli na przykład spółdzielnia chce kupić nawet 2 tys. ton nawozów, to zakład nie chce podpisać umowy. Rolnicy i tak muszą pójść do dealera, który musi na tej transakcji zarobić. On zarabia, ponieważ ma dobry dostęp do szefów firm produkujących nawozy. Takie są fakty. W materiałach piszecie państwo o wszystkim - jak przebiega synteza chemiczna, jaka jest historia spółek itd. To nas w tej chwili nie interesuje. Komisja chce wiedzieć, kto tak naprawdę zarabia na sprzedaży nawozów i dlaczego zakłady nie chcą podpisywać umów z dużymi producentami rolnymi. Nie chodzi o to, aby każdy chłop podjeżdżał z przyczepą pod bramę zakładu na przykład po 20 ton nawozu. Chodzi o sytuację, gdy jako grupa producencka chcemy zamówić 2 tys. ton nawozu. Dlaczego nam się tego nie umożliwia? Dlaczego? Rozumiem, że zakład chce mieć zapewniony ciągły odbiór nawozów i że potrzebuje zabezpieczenia finansowego. Ja to wszystko rozumiem. Pan minister Przemysław Morysiak słusznie zauważył, że dezyderat był skierowany do rządu, a nie do ministra skarbu państwa. Proszę jednak, aby minister skarbu państwa zdobył interesujące nas informacje. Jeśli Komisja nie może uzyskać tej wiedzy, to chociaż niech ją ma pan minister. Jeżeli chodziłoby o prywatne przedsiębiorstwa, to byśmy się w to nie angażowali. Jeśli ktoś chce sprzedawać towar poniżej kosztów produkcji, to niech to robi. Natomiast tutaj chodzi o spółki Skarbu Państwa. Obecnie najbogatsze firmy w gospodarce rolnej, to są najwięksi dealerzy handlujący nawozami. Na nawozach zarabia się naprawdę duże pieniądze, okradając Skarb Państwa i windując ceny na rynku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MieczysławAszkiełowicz">Mam przed sobą zestawienie sprzedaży nawozów. Na przykład nawóz Lubofoska jest sprzedawany w województwie pomorskim za około 60 zł, natomiast w województwie warmińsko-mazurskim za około 108 zł. Dlaczego są aż tak wielkie różnice? Wystarczy tylko przewieźć ten towar i można zarobić prawie 100%. Jaka jest rzeczywista cena nawozu w zakładach azotowych? Być może ktoś powie, że to jest tajemnica handlowa. Przypominam jednak, że to są spółki państwowe. Powinniśmy wiedzieć, jaka jest cena loko saletry czy też mocznika.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#LeszekSułek">Dlaczego rośnie cena nawozów potasowych skoro spada kurs euro wobec złotego? Kolejna kwestia dotyczy mocznika. W materiale czytamy, że w styczniu cena tego nawozu wahała się między 925–980 zł za tonę. Natomiast w tej chwili cena mocznika wynosi około 840 zł za tonę, ponieważ zaczęto sprowadzać ten nawóz z Rosji. Jaki jest rzeczywisty koszt wytwarzania nawozów w Polsce, skoro firmom opłaca się obniżać cenę o ponad 100 zł? Jedynie konkurencja na rynku doprowadza do tego, że ceny nawozów spadają. Tu jest potrzebny producent zewnętrzny, bo w Polsce mamy do czynienia z monopolem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PrzemysławMorysiak">Doskonale rozumiem państwa intencje. Między innymi dlatego sugerowaliśmy, aby w tym spotkaniu uczestniczyli prezesi spółek zajmujących się produkcją nawozów. Szefowie firm lepiej odpowiedzą na państwa pytania. Ponadto przybyli tutaj także szefowie działów sprzedaży w tych przedsiębiorstwach, więc informacja będzie jeszcze bardziej wyczerpująca. Jeśli pan przewodniczący udzieli głosu prezesom spółek, to będziemy w znacznie bardziej komfortowej sytuacji, jeśli chodzi o odpowiedzi na pytania. Nie będziemy też musieli tracić kolejnych tygodni, aż minister skarbu państwa zbierze potrzebne dane. Przyznam, że sam chętnie posłucham, co szefowie spółek oraz osoby odpowiedzialne za sprzedaż mają do powiedzenia w związku ze stawianymi tutaj zarzutami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WojciechMojzesowicz">Właśnie tego Komisja oczekuje. W poprzednim posiedzeniu Komisji także uczestniczyli szefowie działów sprzedaży tych spółek, ale nie chcieli nam nic powiedzieć. Dzisiaj na sali jest przedstawiciel ministra skarbu państwa, więc myślę, że będzie trochę łatwiej. Zanim poproszę o zabranie głosu przedstawiciel producentów, chciałbym sprecyzować, jakie informacje pragniemy uzyskać. Jaka jest produkcja w państwa zakładach? Proszę podać nazwy pięciu do dziesięciu największych dealerów oraz powiedzieć, jaką część produkcji oni odbierają i za jaką cenę. Jak duże musi być zamówienie, aby można było kupić nawóz bezpośrednio o producenta?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#KrzysztofPasikowski">Zakłady Chemiczne Police SA produkują około 300 tys. ton nawozu typu NP, czyli fosforanu amonu, około 1,2 mln ton nawozów NPK w różnej formie oraz około 350 tys. ton mocznika. Współpracuje z nami około 140 dealerów. Mówię „około”, ponieważ to się ciągle zmienia. Sieć sprzedaży obejmuje około 1500 punktów handlowych w całej Polsce. Jeśli chodzi o możliwość przystąpienia do sieci sprzedaży, to stawiamy różne warunki w zależności o regionu kraju. Inna sytuacja jest w takich województwach jak opolskie, wrocławskie czy kujawsko-pomorskie, a inaczej jest na Podkarpaciu, gdzie na przykład nie stosujemy rygoru tysiąca ton. Wystarczy zamówić 400 ton, aby tylko podmiot był wiarygodny i przestrzegał dyscypliny płatniczej. Niemniej jednak w naszej firmie nawóz może kupić każdy. Nie stwarzamy przeszkód w zakupie nawozów przez rolników indywidualnych czy też grupy producenckie. A zatem jesteśmy otwarci na propozycje ze strony spółdzielni i grup producentów rolnych. Bardzo często jest jednak tak, że grupa producencka jest zainteresowana zakupem z odroczoną płatnością. Wtedy powstaje problem zabezpieczeń. Część asortymentu sprzedajemy po różnych cenach. Prowizja wynosi od 6 do 8,5% w zależności od wielkości zakupów. Odbiorcy naszych nawozów to są spółdzielnie, kółka rolnicze, firmy prywatne oraz klienci docelowi. Są też takie produkty, które sprzedajemy po takich samych cenach dla wszystkich podmiotów. Oznacza to, że ten kto sprzedaje 500 ton może nabyć od nas produkt w tej samej cenie, co ktoś kto sprzedaje 10 tys. ton. Sprawa jest dosyć trudna, ponieważ duże firmy zwracają uwagę na to, że mają wyższe koszty funkcjonowania. Około 70% nawozów sprzedawanych przez nas na rynku krajowym, oferujemy w takich samych cenach dla wszystkich dealerów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WojciechMojzesowicz">Prosiłem o podanie nazw tych dziesięciu dealerów oraz pytałem o to, jaką część produkcji oni przejmują.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#KrzysztofPasikowski">Nie pamiętam dokładnie, ale sądzę, że 20% klientów robi około 80% obrotu. Pierwsza trzydziestka naszych dealerów sprzedaje około 75% nawozów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WojciechMojzesowicz">Jednak unika pan podania nazw. Proszę to jeszcze przemyśleć. Za chwilę zapytam o to ministra skarbu państwa. Rozumiem, że nie możecie nam państwo zdradzić pewnych rzeczy, ale myślę, że właściciel, czyli Skarb Państwa powinien dysponować dokładnymi informacjami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#KrzysztofPasikowski">Chciałbym jeszcze wyjaśnić przyczyny wzrostu cen soli potasowej. Istnieją na świecie tylko cztery ośrodki wydobycia soli potasowej. Jeden z nich to Kanada, ale ze względu na ceny frachtu, ten gracz właściwie nie istnieje na naszym rynku. Pozostają trzy źródła: Białoruś, Rosja i Niemcy. Po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej zaszły pewne zmiany. Produkt niemiecki był dla nas relatywnie drogi. Kupowaliśmy głównie sól białoruską. W produkowanych przez nas nawozach wieloskładnikowych połowa zawartości, to jest sól potasowa. W ramach rocznego kontyngentu wyznaczono konkretną ilość importowanej soli potasowej. Wygląda na to, że zabraknie tego surowca. Oczywiście zawsze można go będzie dokupić, ale o około 30 euro drożej. Chciałbym także powiedzieć, że zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego cena naszego sztandarowego produktu, czyli Polifoski 8, wzrosła o 4,9% przy inflacji rzędu 4,4%. Większość obciążeń związanych z zakupem droższej soli potasowej wzięliśmy na siebie. Niemniej jednak drożejąca sól to w tej chwili nasz największy problem. Drugim strategicznym surowcem są fosforyty lub apatyty. Najwięksi producenci tych surowców, czyli Jordania, Maroko, Tunezja i Algieria już podnoszą ceny twierdząc, że w sprzedaży do Indii, Bangladeszu czy Egiptu uzyskują znacznie lepsze wyniki. Taka jest sytuacja w zakresie głównych surowców do produkcji nawozów wieloskładnikowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#StanisławPiwowarski">Zakłady Azotowe w Tarnowie SA pracują pod presją długów, które powstały w poprzednich latach, które były dla nas niekorzystne. W związku z tym od trzech lat preferujemy system przedpłat. W kwietniu 2004 r. dokonaliśmy podziału limitów między wszystkich chętnych. Jeśli mieliśmy moc produkcyjną w wysokości 280 tys. ton, to około 250 tys. ton podzieliliśmy między podmioty oferujące zakup nawozów. Oczywiście to wszystko odbywało się w ramach systemu przedpłat. W 2004 r. wyprodukowaliśmy 360 tys. ton nawozów, wypełniając zobowiązania wobec dealerów, którzy zadeklarowali wcześniej chęć zakupu nawozów. Pozostała część towaru została rozdysponowana na rynku. Jako producent musimy pamiętać o tym, że zakład musi funkcjonować przez cały rok. Obecna sytuacja jest dla nas bardzo niekorzystna, ponieważ obawiamy się zerwania relacji pomiędzy pośrednikami a rynkiem. W związku z tym na bieżąco analizujemy ceny naszych towarów w całej Polsce. Współpracujemy z dealerami, którzy operują na terenie całego kraju. Oni uzupełniają ofertę, jeśli lokalny dystrybutor nawozów jest mniej operatywny. W ten sposób chcemy wyrównywać ceny. Nie bez znaczenia jest tutaj lokalizacja fabryki. Zakład znajduje się w południowej części Polski. Dopłacamy do transportu nawozów i dlatego preferujemy odbiorców z niezbyt odległych terenów. Szukamy możliwości sprzedaży jak najbliżej zakładów. Wiem, że na północy i wschodzie kraju ceny nawozów są bardzo wysokie, chociaż teraz sytuacja powinna ulec poprawie ze względu na import z Litwy. W tej chwili panuje równowaga na rynku. Musimy być bardzo ostrożni. Za chwilę może się okazać, że jest nadmiar nawozów na rynku. Rolnicy widząc, co się dzieje, wykupili wszystkie nawozy. Sprawdziliśmy, że praktycznie nie ma nawozów u dealerów. Wszystko znajduje się u rolników. Proszę pamiętać, że producenci nawozów muszą żyć z rolnikami w symbiozie. Jeżeli między nami nie będzie współpracy, to nie mamy szans istnienia. To jest rynek, na którym nie ma żadnych dopłat. Dlatego proszę o uspokojenie sytuacji. Szukajmy takich rozwiązań, które doprowadzą do poprawy sytuacji. Największym problemem jest w tej chwili zwiększony popyt. Nie tak dawno wszyscy powtarzali, że w Polsce jest nadmiar zdolności produkcyjnych. Od początku powtarzałem, że to jest nieprawda. Nadmiar zdolności produkcyjnych jest dlatego, że była obniżona produkcja rolna. Jeżeli produkcja rolna będzie się rozwijała, to trzeba w te zakłady inwestować, albo dać możliwość inwestowania. Przecież jeszcze niedawno byliśmy blisko upadku. Cztery lata temu stwierdzono, że nie utrzymamy się z produkcji nawozów. Mimo to bronimy się. Dzięki temu ludzie mają zatrudnienie. Jeszcze raz powtarzam, że w tej chwili produkujemy 360 tys. ton nawozów. Całą produkcję sprzedajemy w kraju. Ten towar jest popularny wśród polskich rolników. W ciągu jednego miesiąca produkujemy 36 tys. ton nawozów. Pięciu największych dealerów odbiera 30% tego towaru. A zatem rzeczywiście jest tutaj przewaga silnej grupy dealerów. Jednak oni rozwiązują niektóre problemy zakładów i przede wszystkim regularnie płacą. Oczywiście jesteśmy zainteresowani skróceniem łańcucha handlowego. Jednak to musi być określony system. Nam nie są potrzebne koszty pośrednie, ale to musi być profesjonalnie zorganizowany system handlowy.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#StanisławPiwowarski">To nie może być amatorszczyzna. Nie jesteśmy w stanie operować na całym rynku. Współpracujemy z osiemdziesięcioma dealerami, którzy posiadają 1100 punktów sprzedaży w całej Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WojciechMojzesowicz">Czy ktoś z państwa ma pytania do przedstawicieli producentów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#AlfredBudner">Przed chwilą słyszeliśmy, że przedstawiciel jednego z producentów opowiada się za skróceniem łańcucha pośredników. Załóżmy, że chcę w pańskim zakładzie kupić dwa wagony saletrzaka. Czy mogę to zrobić i jaką cenę państwo dzisiaj oferujecie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#StanisławPiwowarski">Jeżeli sytuacja na rynku byłaby stabilna, a nawet mielibyśmy przewagę popytu nad podażą, to oczywiście moglibyśmy panu ten nawóz sprzedać. Jednak zakłady muszą mieć zapewniony odbiór nawozów przez cały rok. Wyjaśnię państwu pewne zagadnienia techniczne. Do produkcji nawozów używa się gazu. Gaz zamawia się na cały rok. Jeżeli nie wyprowadzimy towaru z zakładu, to trzeba by zamknąć firmę. Kto nam zagwarantuje, że na przykład za miesiąc sytuacja na rynku diametralnie się nie zmieni? Wtedy zostajemy z niesprzedanym nawozem i płacimy kary za nieodebrany gaz i prąd.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#CzesławPogoda">Myślę, że na podstawie poprzednich wypowiedzi możemy sobie wyobrazić sytuację, w której znajdują się producenci nawozów. Poniekąd rozumiem postawę przedstawiciela Zakładów Azotowych w Tarnowie-Mościcach SA. Gdybyśmy uczestniczyli w posiedzeniu Komisji Skarbu Państwa, to zapewne wszyscy wyraziliby zadowolenie, że na przykład Zakłady Azotowe Kędzierzyn SA spłaciły zadłużenie i stały się rentowne. Natomiast teraz znajdujemy się w innej sytuacji. Jesteśmy wśród posłów rolników, którzy odbierają niepokojące sygnały także od tych drobnych rolników. Nas najbardziej interesuje sposób dystrybucji nawozów. Problem nie polega na tym, że producenci korzystają z usług kilku dealerów. Rozumiem ideę polegania na sieci pięciu dealerów. Tych pięciu dealerów daje państwu pewną stabilizację. Są takie okresy, gdy rolnicy nie kupują nawozów, ale fabryka nadal funkcjonuje. Wtedy trzeba te towary gdzieś magazynować. Rozumiem, że w tym czasie nawozy kupuje tych pięciu dealerów, którzy zaciągają kredyty. To są ich koszty. Oni tak gospodarują, żeby przeżyć wtedy, gdy na polu nie sieje się nawozów. To są podstawowe informacje, ale trzeba je tutaj przekazać, inaczej jeszcze długo będziemy sobie skakać do gardła. To już jest drugie posiedzenie Komisji w tej sprawie. Zaczynamy normalnie rozmawiać. Za pierwszym razem nie rozmawialiśmy normalnie. A zatem problem nie polega na 100 czy 200 dealerach. Trzeba powiedzieć wyraźnie, że tych pięciu największych dealerów zapewnia państwa zakładom stabilizację. Jeszcze raz powtarzam, że są okresy, gdy rolnicy nie kupują nawozów, ale fabryka nadal musi produkować, płacić za nośniki energii i wypłacać wynagrodzenia pracownikom. Wtedy nawozy kupują dealerzy. Apeluję zatem do posłów, aby nie przedstawiali tej kwestii w tak jednoznacznie złym świetle. Myślę, że powinniśmy pójść w innym kierunku. Zakładam, że producenci nawozów w Polsce organizują spotkania, na których ustalają poziom cen. Nie mówię tutaj o zmowie, ale powinniście ze sobą rozmawiać. Znaleźliście się w takiej sytuacji, że trwa wyścig, kto pierwszy rozwiąże problem. Jednak należałoby ustalić poziom marży, jaką może otrzymywać dealer, który daje wam gwarancję funkcjonowania przez cały rok. Musi być określony góry poziom marży. W ten sposób dealer będzie zarabiał nie drenując kieszeni rolnika. Rolnicy myślą w ten sposób - dostaliśmy dopłaty bezpośrednie, które teraz próbuje się nam zabrać. Dopłaty bezpośrednie nie są po to, aby je wpłacić na książeczkę PKO. Te środki mają zrównoważyć rosnące koszty produkcji. To nie są tylko nawozy. Rolnicy płacą także za energię, paliwo, etc. W związku z tym zastanówmy się, w jaki sposób uporządkować rynek nawozów w Polsce. Do tego jeszcze dochodzi wyścig między dealerami. Dlaczego jeden dealer nie może obsługiwać kilku zakładów? Jeśli tak jest, to idźcie właśnie w tym kierunku. Myślę, że posłowi Wojciechowi Mojzesowiczowi nie chodzi o to, aby ścigać tych pięciu największych dealerów. Chodzi tylko o to, czy oni są uczciwi. Czy oni grają między sobą uczciwie? Czy wy z nimi gracie uczciwie? Czy to nie są wasi wujkowie, koledzy i różni inni, którzy żerując na obecnej sytuacji, otrzymują wysoką marżę? Ten zysk musi być na przyzwoitym poziomie, żeby pokryć koszty, ale nie drenować kieszeni rolników.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#AlfredBudner">Chciałbym jeszcze na chwilę wrócić do kwestii dystrybucji nawozów. Rozumiem, że w okresie, gdy nie sieje się nawozów, rzeczywiście jest problem z ich zbyciem. Jednak mówiłem o sytuacji, gdy płacę za nawóz w listopadzie. Dlaczego muszę kupować ten nawóz u pośrednika? Chciałbym kupić 100 ton saletry bezpośrednio w fabryce. Listopad jest miesiącem, gdy nie wysiewa się nawozów. Czy muszę kolegom waszych prezesów płacić myto?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WojciechMojzesowicz">Komisja podjęła ten temat również po to, aby zastanowić się, w jaki sposób zorganizować ten rynek. Nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, aby na początku roku gospodarczego producent nawozów ogłosił przetarg i zaprosił handlowców do składania ofert. Wystarczy umieścić ogłoszenie w gazecie z podaniem minimalnej wartości zamówienia i liczbą dostępnych nawozów. Była tutaj jeszcze mowa o przedpłacie. Nie wiem, w jakiej wysokości są te przedpłaty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#StanisławPiwowarski">Przedpłata wynosi 100% wartości towaru.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WojciechMojzesowicz">Czy to oznacza, że na początku roku dealerzy płacą pełną cenę za nawóz dostarczany później?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#StanisławPiwowarski">Tak właśnie jest. Mogą się zdarzyć jakieś jednotygodniowe opóźnienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WojciechMojzesowicz">Myślę, że zostałem źle zrozumiany. Pytałem, czy na początku roku odbiorcy wpłacają kwotę pokrywającą pełną wartość wyprodukowanego nawozu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#StanisławPiwowarski">Oczywiście, że nie. Przedpłata polega na wpłaceniu pieniędzy przed dostawą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#WojciechMojzesowicz">Słuchając pańskiej wypowiedzi, miałem wrażenie, że te środki wpływają znacznie wcześniej. Myślę, że dla rolników to nie jest żaden problem, aby zapłacić na przykład tydzień przed dostawą. Tym bardziej, że większość dealerów żąda od nas dwumiesięcznej przedpłaty. Oni mają na kontach nasze pieniądze, które przekazują producentowi nawozu tydzień przed dostawą. To nie jest żaden wysiłek. Przecież jak się w dobrym miejscu stanie, to się dużo zarobi. Który zakłada produkuje siarczan amonu? Jaka jest obecnie cena tego nawozu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#StanisławPiwowarski">Gruboziarnisty siarczan amonu produkują Zakłady Azotowe w Tarnowie-Mościcach SA. Cena tego nawozu wynosi obecnie ponad 400 zł za tonę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#WojciechMojzesowicz">Bardzo proszę o bardziej precyzyjną odpowiedź. Ponad 400 zł, może oznaczać 410 i 490 zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#StanisławPiwowarski">Przyznam, że nie znam dokładnej ceny. Jeśli Komisja wyrazi taką wolę, prześlemy państwu te informacje. Wydaje mi się, że cena tego nawozu jest w granicach 460 zł. Chciałbym zaznaczyć, że siarczan amonu to jest produkt odpadowy. Kilka lat temu musieliśmy zatrzymać produkcję kaprolaktamu ze względu na brak odbioru siarczanu amonu. W tej chwili mamy zakontraktowaną sprzedaż za eksport, ponieważ zatrzymanie produkcji siarczanu o stosunkowo małej wartości powoduje zatrzymanie bardzo drogiej produkcji kaprolaktamu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#WojciechMojzesowicz">Unika pan jednak podania ceny tego surowca. Myślę, że minister skarbu państwa nie będzie miał kłopotów z uzyskaniem tych informacji. Dzisiaj tona siarczanu na rynku kosztuje około 510 zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#StanisławPiwowarski">Wydaje mi się, że pan mówi o siarczanie hutniczym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#WojciechMojzesowicz">Chodzi o siarczan amonu używany przy produkcji rzepaku. Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#JerzyMajchrzak">Nasze zakłady produkują saletrzak, salmag oraz saletrę amonową. Rocznie produkcja sięga około 600 tys. ton. W ubiegłym roku mieliśmy sześciotygodniowy przestój, w związku z tym produkcja spadła o 60 tys. ton. Około 67% naszych towarów sprzedajemy w kraju. Pozostała część jest przeznaczona na eksport. W latach 2001–2002 ze względu na bardzo duży wzrost cen gazu zakłady popadły w ogromne kłopoty finansowe. Do dzisiaj mamy jeszcze olbrzymi dług. Nasza polityka gospodarcza jest mocno związana z bieżącą sytuacją finansową. Jeśli chodzi o sieć dystrybucji, to współpracujemy z 50 dealerami. Żeby przystąpić do sieci sprzedaży trzeba od nas odbierać co najmniej 2 tys. ton nawozów rocznie. Największy z dealerów sprzedaje nawet 60 tys. ton nawozów rocznie. Cena dla wszystkich dystrybutorów jest jednakowa niezależnie od wielkości zamówień. Jeśli ktoś kupuje w systemie przedpłat, to może zapłacić 5 zł mniej. To się także wiąże z tym, że taki podmiot nie musi mieć gwarancji. Jeśli ktoś płaci w terminie do 25 dni po odbiorze, to musi mieć gwarancje. Niejednokrotnie zostaliśmy oszukani przez nieuczciwych dealerów. W związku z tym, jeśli ktoś kupuje z odroczoną płatnością, to musi nam przedstawić wiarygodne gwarancje finansowe. Jesteśmy jedynym producentem nawozów w Polsce, który posiada własne magazyny. Możemy w nich przechować 40 tys. ton nawozów. To jest jednak niecała miesięczna produkcja. W związku z tym w takich miesiącach jak czerwiec, lipiec, sierpień i wrzesień także musimy znaleźć odbiorców dla 50 tys. ton nawozów. Linia technologiczna jest tak skonstruowana, że nie można zmniejszyć produkcji na przykład do 10 tys. ton. Możemy produkować 40–50 tys. ton nawozów lub zatrzymać produkcję. Ze względów technicznych nie można postąpić inaczej. Stąd posiadanie sieci sprzedaży jest dla nas sprawą życia lub śmierci. Dzisiaj obserwujemy korzystne przemiany w rolnictwie. Powstają duże grupy producenckie, które mogą zamówić 2 tys. ton nawozów. Jednak rolnicy zrzeszeni w tych grupach nie mogą okazać żadnych gwarancji finansowych. Ponadto oni ciągle jeszcze chcą kupować nawozy wyłącznie w sezonie, czyli w styczniu, w lutym lub w marcu. Pracujemy nad takim systemem, aby mieć bezpośrednich odbiorców, czyli te grupy producenckie, bo jest to dla nas najbardziej wiarygodny klient. Chcielibyśmy podpisać z nimi wieloletnie umowy. W ten sposób rolnicy zyskają gwarancję, że zawsze na czas będą zaopatrzeni w nawozy, natomiast my zyskamy stałych odbiorców. Jeżeli jednak oni powiedzą, że chcą kupować nawozy tylko w styczniu, lutym i marcu, to niestety nie będziemy mogli z nimi współpracować, ponieważ gdzieś te 50 tys. ton nawozów co miesiąc trzeba wywieźć. Staramy się nie dopuścić do sytuacji, żeby pięciu dealerów odbierało od nas 60% produkcji. To byłoby bardzo niebezpieczne. Takie podmioty mogłyby nas trzymać w szachu. Mamy zatem około pięćdziesięciu dealerów. Co roku się z nimi spotykamy. Staramy się o możliwie największą dywersyfikację sprzedaży. W ten sposób nie ma zagrożenia, że jakiś dealer przejmie nad nami kontrolę.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#JerzyMajchrzak">Wprowadziliśmy zasadę ceny loko i mocno preferujemy sprzedaż nawozów w okolicy. To są województwa opolskie, śląskie i dolnośląskie. Firmy dealerskie, które pochodzą z tych okolic mają pewne preferencje, jeśli chodzi o ilość towaru. Jak już powiedziałem cena dla wszystkich jest taka sama. Z naszych danych wynika, że województwo opolskie, które cztery lata temu było na ósmym miejscu, teraz jest drugim jeśli chodzi o wielkość sprzedaży. Nie wykluczam, że jest nawet na pierwszym miejscu, ponieważ często sprzedajemy nawóz na przykład dealerowi w kujawsko-pomorskim, a on handluje tym nawozem w Opolskiem. Tego do końca nie jesteśmy w stanie sprawdzić. Uważam, że nasze kontakty z siecią dystrybutorów mają charakter czysto biznesowy. Bez dealerów nie jesteśmy w stanie poprawnie funkcjonować. Natomiast oni bez nas i tak sobie poradzą. Jako przykład można tutaj podać cenę importowanego mocznika. Przy wyładunku tego surowca w porcie cena jest tak niska, że dla naszych zakładów oznaczałoby to brak rentowności. Nigdy nie będziemy mogli konkurować w tym zakresie z producentami rosyjskimi czy ukraińskimi. Tam płaci się 45 dolarów za 1000 m3 gazu. W Polsce to kosztuje aż 135 dolarów. Nie nadrobimy tego wydajnością czy też logistyką. Jeśli w ubiegłym roku ceny niektórych nawozów znacznie wzrosły, to tylko dlatego, że nastąpiła destabilizacja rynku. Nikt nie wie, dlaczego już we wrześniu tak bardzo wzrósł popyt, mimo że sprzedano ponad 600 tys. ton nawozów azotowych więcej. Te nawozy pochodziły z importu. Dlatego uważamy, że nie ma problemu z pokryciem zapotrzebowania na nawozy w Polsce. Chodzi tylko o to, abyśmy mieli zapewniony stały odbiór towaru. Nie jesteśmy w stanie magazynować tych nawozów w fabryce. Ponadto musimy działać w pewnej perspektywie. Zakłady Azotowe Kędzierzyn SA muszą w najbliższym czasie sfinansować budowę nowej instalacji kwasu azotowego. Stara instalacja nie spełnia wymogów Unii Europejskiej. To nas będzie kosztowało 220 mln zł. Jeśli nie będziemy mieli gwarancji stałego odbioru nawozów przez najbliższych kilka lat, to żadna rada nadzorcza nie wyrazi zgody na taką inwestycję. Brak zgody na taką inwestycję oznacza zaprzestanie produkcji w naszym zakładzie. A zatem bardzo państwa proszę, aby patrzeć na te zagadnienia także z nieco innej perspektywy. Mamy świadomość, że trzeba przeprowadzić kosztowne inwestycje i że będziemy to spłacać przez wiele lat. W najlepszych latach osiągaliśmy rentowność rzędu 5–10%. Bardzo szanujemy potencjalnych odbiorców naszych produktów. Myślę, że państwa uwagi wynikają z pewnego rozgoryczenia. Mówiono tutaj, że nie doceniamy rolników indywidualnych. Myślę, że to są jednostkowe przypadki. Bez indywidualnych rolników nasze nawozy nikomu nie będą potrzebne. A przecież chcemy je produkować i na tym normalnie zarabiać. W styczniu tego roku gaz dla przemysłu zdrożał o 6%. W przeliczeniu na nawozy, to jest 10 zł na tonie. O tyle mniej więcej zdrożały nawozy od 1 stycznia 2005 r. Można zatem powiedzieć, że wzrost cen nawozów pokrył jedynie wzrost kosztów produkcji. Te podwyżki miały miejsce w szczycie sezonu nawozowego. Należy przypuszczać, że ten sezon będzie bardzo nietypowy. Być może szybko się zakończy. Może też być tak, że podaż zrówna się z popytem i ukształtują się średnie ceny, które będą do zaakceptowania zarówno przez rolników jak i przez producentów. Poseł Czesław Pogoda mówił, że rolnicy otrzymali dopłaty bezpośrednie i lwią część tych środków zabiorą producenci nawozów. Chciałbym powiedzieć, że przeprowadziliśmy prostą symulację. Wynika z niej, że w przypadku nawozów azotowych „zabraliśmy” rolnikowi około 20 zł dopłaty z jednego hektara. Średnia cena nawozów w stosunku do 2003 r. wzrosła o 23%, czyli o około 120 zł. Mówię o tonie nawozu. Jeśli przeliczymy to na hektary, to okaże się, że „zabraliśmy” z tej dotacji 20 zł.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#JerzyMajchrzak">Proszę jednak zrozumieć, że w latach 2001–2002 mieliśmy rentowność -25%. Jak już powiedziałem, nie można zmniejszyć produkcji. Albo wytwarza się określoną ilość nawozu, albo zamyka się zakład. W związku z tym popadliśmy w ogromne długi. Drugi raz czegoś takiego nie przetrzymamy. Trzeba wypracować takie ceny nawozów, które będą zadowalające z punktu widzenia producenta i rolnika. Jednak te ceny nie mogą być już tak niskie, jak w 2002 r. i tak wysokie, jak w 2004 r. Jeśli zdarzy się taka sytuacja cenowa, jaka miała miejsce w 2001 r., to Zakłady Azotowe Kędzierzyn SA na pewno tego nie wytrzymają. Podejrzewam, że upadnie jeszcze kilka innych zakładów. Będziemy tak zadłużeni, że tym razem nie uratują nas żadne działania restrukturyzacyjne. Bardzo się cieszę, że Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi zajmuje się problematyką nawozów. Chciałbym, aby podobne zainteresowanie wykazała Komisja Skarbu Państwa, patrząc jednak na to zagadnienie z perspektywy producentów. Wydaje mi się, że obie Komisje powinny wypracować wspólną strategię. To prawda, że dealerzy obsługują wiele zakładów produkujących nawozy. Rolnicy chcą kupować nawozy od wszystkich producentów. Bolejemy nad tym, że saletra amonowa wyprodukowana w Puławach jest sprzedawana 15 km od naszego zakładu, ale takie są prawa rynku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#WojciechMojzesowicz">Myślę, że ma pan słuszność w wielu sprawach. Nie podlega dyskusji, że fabryki działają przez cały rok i w związku z tym zależy państwu na współpracy z podmiotami, które regularnie odbierają wyprodukowane nawozy. Wiemy, że z różnych względów nawozów nie można magazynować. Co do tego nie ma dyskusji. Nie spotkaliśmy się tutaj, aby państwa zmuszać do zmiany tej polityki. Po pierwsze nie mamy takich możliwości, a po drugie byłoby to ekonomicznie nieuzasadnione. Należy jednak wypracować jakiś kompromis. Chodzi o to, żeby producenci zarobili, ale żeby rolnicy nie przepłacali za nawozy. Sądzę, że w tym kontekście rozsądna jest moja wcześniejsza propozycja, aby zakład na przykład w listopadzie ogłaszał, że ma do sprzedania określoną ilość nawozu. Jeśli grupa producencka chciałaby kupić 1 tys. ton nawozu, to przedstawiłaby ofertę. Oni co kwartał odbieraliby od was 250 ton nawozu, a w grudniu wpłaciliby 5% wartości towaru. Grupa producentów rolnych przedstawiłaby też wymagane gwarancje finansowe. Myślę, że to wszystko da się zorganizować. Nie chodzi przecież o to, aby producenci nie zarabiali. Niepokoi nas to, że bardzo trudno jest kupić nawóz bezpośrednio u producenta. W związku z tym pięciu czy sześciu dealerów przejmuje 30–40% produkcji w całym kraju. Oni jednak kształtują rynek. Jeszcze raz powtarzam, że większość dealerów pobiera od rolników przedpłaty. Te pieniądze mogłyby trafić od razu do producentów. To by było z korzyścią dla obu stron. Oczywiście duża firma nie może handlować z pojedynczym rolnikiem. Jeśli ktoś ma nawet 500 ha i chce kupić 200 czy 300 ton nawozu, to nie jest to partner handlowy dla dużej fabryki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#KrzysztofChabros">Jestem kierownikiem działu sprzedaży nawozów w Zakładach Azotowych Puławy SA. Nasza firma współpracuje z około 130 dealerami. Z 58 podmiotami podpisaliśmy kontrakty, w których określone są wielkości obieranego towaru w każdym miesiącu. Umowa określa także kary umowne, jeśli dealer nie odbierze nawozu lub jeśli zakład nie będzie mógł nawozy dostarczyć. Kontrakty są dwuletnie i będą ważne do czerwca 2006 r. Oczywiście wielkości dostaw na następny rok handlowy będą weryfikowane do 30 kwietnia. Musimy zebrać te dane z pewnym wyprzedzeniem, aby zaplanować produkcję na następny rok obrotowy. To jest najlepszy czas dla grup producenckich i stowarzyszeń rolników, aby złożyły oferty zakupu nawozów. Wśród tych 130 odbiorców są również grupy producentów i duże gospodarstwa rolne. Jeśli chodzi o największych dealerów, to nie jest tajemnicą, że te firmy współpracują z każdym producentem nawozów w Polsce. W przypadku Zakładów Azotowych Puławy SA największy dealer odbiera od nas około 8% całej produkcji. Szczegółowe dane możemy państwu dostarczyć na piśmie. Nie mylę się jednak więcej, niż o 1–2%. W związku z tym można powiedzieć, że pięciu największych dealerów odbiera około 25% wszystkich nawozów. W 2004 r. sprzedaliśmy w kraju 170 tys. ton mocznika, a wyeksportowaliśmy 24 tys. ton. W przypadku saletry w kraju sprzedaliśmy 580 tys. ton, a wyeksportowaliśmy 77 tys. ton. Jeśli chodzi o siarczan amonu, to na rynku krajowym sprzedaliśmy 68 tys. ton, natomiast za granicą udało się ulokować 96 tys. ton. W przypadku RSM w kraju sprzedaliśmy 176 tys. ton, eksportowaliśmy 680 tys. ton. Sprzedaż siarczanu amonu i RSM organizujemy w taki sposób, żeby pokryć zapotrzebowanie rynku krajowego. W związku z tym obecnie realizujemy wszystkie zamówienia na te dwa nawozy. Chciałbym jeszcze dodać, że to jest drobnoziarnisty siarczan amonu, bo innego nie produkujemy. W sezonie 2004–2005 udział procentowy kontraktów krajowych w produkcji wynosił w przypadku: -saletry - 62%, - mocznika - 46%, - RSM - 12%, - siarczanu amonu - 21%. W styczniu 2005 r. ceny nawozów kształtowały się w następujący sposób: - mocznik - 834 zł za tonę, - saletra - 639 zł za tonę, - RSM - 527 zł za tonę, - siarczan amonu - 350 zł za tonę. To są ceny średniomiesięczne. Każdy odbiorca płaci tę samą cenę. Niezależnie od tego, czy ktoś kupuje 100 czy 1000 ton, obowiązuje ten sam cennik. Ceny różnicujemy tylko ze względu na bazę dostawy. Między ceną dostarczenia do odbiorcy, a ceną loko jest różnica 25 zł. Nie ma znaczenia, do jakiego miejsca w Polsce dowozimy nawóz. Oczywiście nie pokrywamy w każdym przypadku 100% kosztów transportu. Jeśli nawóz jest na przykład dostarczany do województwa zachodniopomorskiego, to kosztuje to ponad 60 zł za tonę. W Zakładach Azotowych Puławy SA nie stosuje się żadnych prowizji, opustów czy rabatów. Jedynie firmy, z którymi podpisaliśmy kontrakty, otrzymują rabat w wysokości 2 zł. W zależności od ceny produktu, to jest od 0,3 do 0,5%. Prowadzimy politykę kroczących cen. Najtaniej można kupić nawóz w okresie martwym, czyli w lipcu i sierpniu.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#KrzysztofChabros">Cena rośnie, aby osiągnąć najwyższy pułap w marcu. Od lipca 2004 do marca 2005 r. nie było żadnych obniżek cen. Jeśli chodzi o saletrę amonową, to jest to produkt niebezpieczny. Nie wolno gromadzić tego surowca. W Puławach w specjalnych bunkrach możemy przechować około 500 ton, przy średniej produkcji około 2 tys. ton na dobę. Na terenie całej Unii Europejskiej nie wolno składować więcej saletry niż 1250 ton. Ten limit będzie się jeszcze zmniejszał. W najbliższym czasie ten produkt będzie bardzo trudno rozprowadzać ze względów logistycznych. Liczymy się również z tym, że obrót saletrą zostanie poważnie ograniczony z uwagi na zagrożenie terrorystyczne. Zakłady w Stanach Zjednoczonych rezygnują z produkcji saletry amonowej na rzecz nawozów płynnych, głównie RSM. My także idziemy w tym kierunku. Chcemy promować ten nawóz, stosując odpowiednią politykę cenową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#WojciechMojzesowicz">Kto z państwa chciałby jeszcze zabrać głos w tej sprawie? Na liście przedsiębiorstw są jeszcze Zakłady Azotowe ANWIL SA.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#JacekGłowacki">Nie wiem, czy państwo jesteście zainteresowani wystąpieniem przedstawiciela Zakładów Azotowych ANWIL SA, ponieważ ANWIL nie jest spółką Skarbu Państwa. Skarb Państwa posiada zaledwie 5% udziałów w spółce. Dziękujemy bardzo za zaproszenie na posiedzenie Komisji. Na pewno wyciągniemy wnioski z dyskusji, która się tutaj toczy. Natomiast nie wiem, na ile państwa interesuje sytuacja naszych zakładów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#WojciechMojzesowicz">Komisja interesuje się wszystkimi spółkami, które produkują nawozy sztuczne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#JacekGłowacki">W ubiegłym roku Zakłady Azotowe ANWIL SA wyprodukowały około 840 tys. ton nawozów azotowych, saletry i saletrzaka. Około 160 tys. ton nawozów wyeksportowaliśmy. Reszta została sprzedana na rynku krajowym. Struktura naszego systemu dystrybucji nie odbiega w zasadniczy sposób od struktur systemów dystrybucji spółek Skarbu Państwa. Mamy własną sieć dealerów. W tej chwili współpracuje z nami około 70 podmiotów. Co roku dokonujemy weryfikacji tej sieci. Wymieniamy około dziesięciu dealerów. Dbamy o to, aby liczba punktów sprzedaży utrzymywała się na tym samym poziomie. A zatem na miejsce dziesięciu podmiotów, z którymi rozwiązano umowy, wchodzi dziesięciu nowych dealerów. Staramy się, aby żaden z dealerów nie przejmował więcej niż 5% naszej produkcji. W tej chwili udaje się zachować te proporcje. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie nadal będzie obowiązywał właśnie taki system dystrybucji. Jak już mówiłem, limit wynosi 5%. Czyli żaden z dużych dealerów nie otrzymuje więcej niż 40 tys. ton nawozów w ramach naszej sieci. Prowadzimy także analogiczną do spółek Skarbu Państwa politykę cenową. Najniższe ceny na nasze produkty są w czerwcu i w lipcu, natomiast najwyższe właśnie teraz, czyli w marcu. Wiele lat temu zrezygnowaliśmy z takiego rozwiązania, że narzucamy dealerom prowadzenie określonej polityki cenowej. Nie określamy wysokości cen. To powinien regulować rynek. Część marży zabiera producent, a drugą część otrzymuje podmiot uczestniczący w obrocie. W każdym razie nie sugerujemy naszym dealerom po jakiej cenie powinni sprzedawać towar końcowemu odbiorcy. Jeśli chodzi o możliwość uczestniczenia w sieci sprzedaży, to posiadamy system zbliżony do rozwiązań stosowanych w Zakładach Azotowych Puławy SA. Przed rozpoczęciem nowego roku gospodarczego powinniśmy dokonać podziału całej masy towaru, który będzie wyprodukowany w następnym sezonie. Oczywiście musi to być poprzedzone zawarciem umów. W ten sposób rozdysponujemy prawie 90% masy towarowej. Chciałbym także powiedzieć, że wśród naszych dealerów nie spotkałem kolegów czy rodziny prezesa i członków zarządu. Nie ma też tam moich własnych krewnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#WojciechMojzesowicz">Nadal uważam, że 30–40% nawozów operuje na rynku pięciu największych dealerów. Oni kształtują ceny i monopolizują rynek. Z przekazanych nam tutaj informacji wynika, że to pięciu lub sześciu dealerów decyduje o tym, co się dzieje na rynku nawozów. Wystarczy, że ci panowie się dogadają. Chciałbym się także ustosunkować do wypowiedzi przedstawiciela Zakładów Azotowych ANWIL SA. Pochodzę z województwa kujawsko-pomorskiego. Tam kupujemy nawozy od trzeciego lub czwartego pośrednika. Dealer jest w luksusowej sytuacji. Nawet nie musi się martwić o transport. Wszystko robią za niego pośrednicy. Pierwszy dealer nic nie robi, a najwięcej zarabia. Żeby znaleźć się w sieci dystrybucji, trzeba mieć dobre układy. Prywatne firmy mają prawo same kształtować politykę sprzedaży.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#BenedyktMichewicz">Myślę, że każda firma współpracuje tylko z takimi podmiotami, które gwarantują bezpieczny obrót towarem oraz przepływ gotówki. To nie jest tak, że oddajemy towar każdemu. Sprzedajemy towar i żądamy wpłaty należności w uzgodnionym terminie. To jest podstawowe kryterium przy wyborze kontrahenta do obrotu nawozami. To musi być wiarygodny partner, który weźmie na siebie ryzyko ściągnięcia należności z rynku od rolników. Duży zakład nie będzie sprzedawał nawozu rolnikom indywidualnym i potem ściągał należności przez pięć lat. Dlatego to muszą być silne i wiarygodne firmy, które zdołają pokryć koszty dystrybucji nawozów. Przecież ten towar trzeba rozwieźć po całym kraju i długo magazynować. Producent nawozów wtedy ma szansę utrzymać się na rynku, gdy będzie wytwarzał nawozy przez dwanaście miesięcy w roku. Nie może być tak, że zakład będzie produkował nawozy tylko w okresie największego zużycia. Każdy producent potrzebuje sieci dystrybucji. Istnieją sektory dystrybucji hurtowej i detalicznej. Nie da się tego zrobić inaczej, ponieważ takie są wymogi rynku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#WojciechMojzesowicz">Myślę, że nie słuchamy lub nie rozumiemy tego, co się tutaj mówi. Nikt nie mówił, że producenci nawozów mają rozdawać nawóz poszczególnym rolnikom i potem mieć trudności z uzyskaniem zapłaty. W Koronowie jest duży elewator. To jest bardzo dobra firma, która na pewno ma stosowne zabezpieczenia. Prezesowi tej spółki nie udało się jeszcze nigdy kupić nawozu bezpośrednio w Zakładach Azotowych ANWIL SA, chociaż chciał zamówić 5 lub 10 tys. ton. Jest pewien układ i dealerzy stworzyli monopol. Nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. My to widzimy i to funkcjonuje. Prywatne zakłady mają do tego prawo. Was rozlicza właściciel. Proszę jednak nie mówić, że odrzucanie propozycje współpracy, ponieważ zgłaszające się podmioty nie mają gwarancji finansowych. To nie jest prawda. Elewator w Koronowie, o którym przed chwilą mówiłem, posiada odpowiednie magazyny i gwarancje bankowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#StanisławKurpiewski">Myślę, że dzisiejsza dyskusja będzie w przyszłości sprzyjać lepszej obsłudze klienta. Kto powinien dbać o zadowolenie klienta? Czy to powinien być producent, dealer czy pośrednik? Na dłuższą metę nie da się sprzedawać w sytuacji, gdy większość klientów będzie uważała, że dealerzy postępują nieuczciwie. W naszym wspólnym interesie jest to, aby klienci zakładów produkujących nawozy byli zadowoleni. Jako producenci musicie państwo zdawać sobie sprawę z tego, że jest to jeden z nieodzownych elementów funkcjonowania na rynku. Jeśli w łańcuchu sprzedaży źle się dzieje, a wszystko na to wskazuje, ponieważ ostateczny odbiorca jest niezadowolony, to sądzę, że trochę więcej czasu należy poświęcić na poprawę sytuacji. Należy się zastanowić, co zrobić, aby klient był zadowolony. Dzisiaj na rynku sukces odnoszą przede wszystkim te firmy, które za finalny cel swojego działania przyjmują zadowolenie klienta. Tymczasem w dystrybucji nawozów dzieje się coś niedobrego. Uważam, że sprawę powinny zbadać odpowiednie organy państwa. Należy sprawdzić, czy wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Jeśli tak, to myślę, że producenci nawozów wkrótce uznają, że trzeba zadbać o zadowolenie klienta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#CzesławPogoda">Z dużą uwagą wysłuchałem wystąpień przedstawicieli Zakładów Azotowych ANWIL SA. To są na tym spotkaniu jedyni przedstawiciele prywatnych firm zajmujących się produkcją nawozów. Pan prezes Benedykt Michewicz słusznie powiedział, że musi dbać o obrót gospodarczy. Przypominam sobie takie czasy, gdy na posiedzeniu Komisji dyskutowano na temat sznurka do snopowiązałek. Chcieliśmy wtedy decydować, jak go należy dystrybuować. W tym kontekście współczuję przedstawicielom firm należących do Skarbu Państwa. Posłowie mogą im wytykać praktycznie wszystko. W znacznie lepszej sytuacji są Zakłady Azotowe ANWIL SA. To są zupełnie inne relacje. W związku z tym powinniśmy się raczej zastanowić, co można zrobić z tą częścią sektora, która nadal pozostaje w rękach Skarbu Państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#JanAntochowski">Mam jeszcze pytanie do przedstawicieli Zakładów Azotowych ANWIL SA. Czy przedsiębiorstwo skorzystało z pomocy publicznej w ramach ustawy dotyczącej finansowego wspierania inwestycji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#BenedyktMichewicz">Zakłady Azotowe ANWIL SA korzystały z takiej pomocy. Sposób korzystania z tych środków jest zupełnie transparentny. Ministerstwo Gospodarki i Pracy uruchomiło pomoc na wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw. Pieniądze można otrzymać, jeśli przedstawi się dobry projekt, który jest weryfikowany w trzech etapach. O przyznaniu środków decyduje komitet sterujący. Jak powszechnie wiadomo, uzyskaliśmy dotację w wysokości 43 mln zł na zmianę technologii produkcji chloru z przeponowej z używaniem azbestu na membranową, najnowocześniejszą na świecie. Wartość inwestycji wynosi 247 mln zł. Uzyskanie dotacji w wysokości 43 mln zł jest dla mnie osobiście powodem do dumy. Musieliśmy spełnić bardzo ostre kryteria. W konkursie Ministerstwa Gospodarki i pracy mogli startować wszyscy. O środki ubiegały się także firmy z kapitałem zagranicznym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#WojciechMojzesowicz">Myślę, że jeśli państwo dba o prywatne firmy, to te firmy mają pewne zobowiązania wobec państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#JózefPilarczyk">Chciałbym odpowiedzieć na zadane pytania. Poseł Stanisław Kopeć mówił o różnicach w materiałach przygotowanych przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Ministerstwo Gospodarki i Pracy. Na stronie nr 2 materiału podajemy zużycie nawozów mineralnych pod zbiory w 2004 r., co nie jest tożsame z danymi za rok kalendarzowy, którymi się posiłkuje minister gospodarki i pracy. Stąd ta rozbieżność. Minister rolnictwa i rozwoju wsi przedstawił ministrowi gospodarki i pracy problem wzrostu cen nawozów. Jednocześnie poinformował o znaczącym wzroście kosztów produkcji rolnej. Z informacji, które otrzymaliśmy od ministra gospodarki i pracy wynika, że resort przeanalizował sytuację. Zwrócono nam uwagę na wzrost kosztów produkcji nawozów. Chodzi oczywiście przede wszystkim o koszt zakupu gazu. Sądząc na podstawie tych informacji, wzrost cen nawozów wydaje się usprawiedliwiony. Stąd też występowanie do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie miało racji bytu. Ten organ oczekuje konkretnych sygnałów. Należałoby udowodnić, że których z tych podmiotów złamał prawo w zakresie konkurencji. Takimi materiałami minister rolnictwa i rozwoju wsi nie dysponował. Jak już mówiłem również Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych na bieżąco analizuje i kontroluje rynek nawozów. Dzięki temu mamy aktualne informacje o sytuacji na tym rynku. Poseł Wojciech Zarzycki postawił tezę, że członkostwo Polski w Unii Europejskiej rolnikom nie wyszło na dobre, sugerując, że wzrost cen nawozów oraz innych środków produkcji pochłonął dopłaty bezpośrednie. Jeden z przedstawicieli producentów mówił o tym, w jaki sposób wzrost cen nawozów wpłynął na wydatkowanie środków z dopłat. W przeliczeniu na jeden hektar to jest około 20 zł. Ponadto moim zdaniem w ogóle założenia do takiej tezy są błędne. Przecież cena gazu wzrosłaby niezależnie od tego, czy Polska wstąpiłaby do Unii Europejskiej czy nie. Dzięki temu, że rolnicy otrzymali dopłaty, jest z czego pokryć wzrost kosztów produkcji. Gdyby nie było dopłat bezpośrednich, ceny nawozów i tak by wzrosły, ale rolnik nie miałby z czego pokryć tej różnicy. To dotyczy przede wszystkim nawozów, ponieważ mówimy o wzroście cen gazu. Często używany jest też argument wzrostu cen ropy naftowej. To także nie ma nic wspólnego z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. A zatem przy obecnych zjawiskach na rynku dopłaty bezpośrednie pomagają funkcjonować rolnikom. W pozostałych kwestiach wypowie się zapewne przedstawiciel ministra skarbu państwa. Na podstawie wypowiedzi producentów nawozów można powiedzieć, że nie są uzasadnione twierdzenia, że rynek opanowało 5 lub 6 dealerów. Można raczej mówić o grupie kilkudziesięciu najlepszych dealerów - trzydzieści podmiotów opanowało około 70% rynku. Ponadto zakłady azotowe deklarują chęć współpracy z grupami producentów rolnych. Przyjmujemy te deklaracje. Grupy producentów rolnych powinny bezpośrednio współpracować z producentami nawozów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#PrzemysławMorysiak">Przyznaję, że po wysłuchaniu tej dyskusji nieco się uspokoiłem. Myślę, że wszyscy mamy podobne odczucia. To nie jest tak, że jest jakaś zmowa, że istnieje zamknięta sieć sprzedaży. Nie widać tutaj łamania reguł rynkowych. Mam w tej kwestii podobne zdanie, co pan minister Józef Pilarczyk. Nie ma wątpliwości, że zakłady muszą postępować w taki sposób, aby zabezpieczyć swoje interesy. Dlatego poszukują klientów, którzy płacą w terminie i zapewniają odbiór towarów przez cały rok. To jednak nie jest tak, że jest kilkudziesięciu czy nawet stu dealerów, którzy przejmują całą produkcję i rządzą rynkiem. Z dzisiejszych wypowiedzi wynika, że jeśli do zakładów azotowych zgłosi się grupa producentów rolnych, to współpraca zostanie nawiązana. Trzeba jednak spełnić określone warunki. Nie znam przypadku elewatora w Koronowie. Myślę, że to można sprawdzić. Zauważam duży rozdźwięk między tym, co mówili przedstawiciele producentów, a wypowiedziami członków Komisji. Sądzę, że w trakcie tej dyskusji wiele spraw się wyjaśniło. Wiele się jeszcze wyjaśni, bo zapewne te rozmowy będą trwały. Niemniej jednak uważam, że osiągnęliśmy znaczący postęp. Przedstawiciele zakładów twierdzą, że stosują jednorodną cenę dla wszystkich odbiorców. To znaczy, że nie prowadzi się żadnych gier w tym zakresie. Nie mówię tutaj o generalnym wzroście cen nawozów, bo jak już powiedział pan minister Józef Pilarczyk, jest to uzasadnione ze względu na rosnące koszty produkcji. Wyraźnie jednak widać, że zakłady prowadzą taką politykę cenową, która nie klasyfikuje odbiorców ze względu na wielkość kontraktu. Istotne jest również to, że sieć sprzedaży nie jest zamknięta. Przedstawiciel Zakładów Azotowych Puławy SA mówił o tym, że 58 dealerów w zależności od asortymentu odbiera od 12 do 60% produkcji. To znaczy, że znaczna część produkcji jest osiągalna dla pozostałych podmiotów i całego rynku. Bałbym się w tej chwili wyciągania jednoznacznych wniosków, ponieważ sytuacja jest skomplikowana. Problem nie jest jednak tak trudny do rozwiązania, jak mi się wydawało na początku tej dwugodzinnej dyskusji. Minister skarbu państwa z punktu widzenia organu nadzorczego może tylko zwrócić uwagę producentów na ten aspekt, o którym mówił poseł Stanisław Kurpiewski. Myślę tutaj o zadowoleniu odbiorców nawozów. Być może w systemie dystrybucji są takie elementy, które powodują, że odbiorca jest niezadowolony. To może powodować konieczność podjęcia przez zakłady działań zmierzających do korekty regulacji handlowych. Oczywiście możemy się zwrócić do zakładów o podjęcie takich działań, chociaż nie dostrzegam wyraźnych przesłanek do wskazania już dzisiaj przyczyn tego niezadowolenia klientów. Z dzisiejszej dyskusji wynika, że na każdym etapie producenci nawozów wykazują otwartość i elastyczność. Dobrze się stało, że przyjechały na to spotkanie osoby bezpośrednio odpowiedzialne za sprzedaż i dystrybucję. Dzięki temu uzyskaliśmy pewne informacje, które teraz możemy łatwiej interpretować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#JózefPilarczyk">Chciałbym jeszcze wyjaśnić, że minister rolnictwa i rozwoju wsi nie otrzymał dezyderatu Komisji w tej sprawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#WojciechMojzesowicz">Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi odpowiada za kształtowanie polityki rolnej w kraju. Obowiązkiem resortu było zajęcie się tą sprawą. Myślę, że po dzisiejszej debacie pozostało jeszcze kilka kwestii do wyjaśnienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#KrzysztofPasikowski">Chciałbym jeszcze powiedzieć, na jakie problemy napotykamy w kontaktach ze stowarzyszeniami i grupami producenckimi. Najczęściej oferujemy tylko jeden produkt - nawozy wieloskładnikowe. Natomiast inne koncerny oferują rolnikom całe pakiety środków produkcji. Wtedy rolnik twierdzi, że tamta oferta jest korzystniejsza ponieważ otrzyma na przykład rabat przy zakupie paszy dla zwierząt. Mogę tylko ubolewać, że nasz dział handlowy nie jest w stanie świadczyć tak komplementarnych usług. Natomiast rozmowy ze zrzeszeniami cały czas są prowadzone. Przypominam także, że od 1 maja 2005 r. obowiązuje podatek VAT na nawozy. Całe szczęście, że przejściowo jest to tylko 3%. Niemniej jednak to także ma wpływ na sytuację rynkową. Wielkie zamieszanie wywołało wprowadzenie wyższego podatku VAT na sól potasową. Natychmiast spadł popyt na ten produkt oraz na produkt pokrewny, czyli fosforan amonu. Trzeba mieć świadomość, że to wszystko ma wpływ na ukształtowanie cen rynkowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#WojciechMojzesowicz">Jeśli chodzi o sól potasową, to Komisja interweniowała w tej sprawie i stawkę podatku VAT obniżono. Te rozmowy nadal muszą być prowadzone. Chciałbym podziękować prezesom spółek za to, że przyjechali na posiedzenie Komisji. To znaczy, że traktujecie państwo te sprawy poważnie. Szkoda, że nie wszyscy. Jeszcze raz apeluję do państwa, aby zakłady azotowe współpracowały ze zorganizowanymi grupami producentów rolnych. Zamykam posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>