text_structure.xml
62.2 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#WojciechMojzesowicz">Otwieram posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Porządek dzienny posiedzenia został państwu doręczony. Czy ktoś z państwa ma jakieś uwagi do porządku obrad? Nie widzę zgłoszeń. W związku z tym porządek dzienny uważam za przyjęty. Otrzymaliście państwo projekt dezyderatu w sprawie dramatycznej sytuacji na rynku owoców miękkich. Odczytam jego treść: „Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi na posiedzeniu w dniu 29 lipca 2004 r. oceniła sytuację na krajowym rynku owoców miękkich jako wyjątkowo trudną i niekorzystną dla polskich producentów, w związku z czym - zwraca się o podjęcie działań w celu: udzielenia polskim producentom owoców miękkich marketingowo-logistycznej pomocy by lepiej zorganizowani, mogli skutecznej bronić swoich interesów wobec zagranicznych odbiorców, wystąpienia do Komisji Europejskiej w sprawie ochrony wewnętrznego rynku Unii Europejskiej przed nadmiernym importem owoców miękkich z państw trzecich przy zastosowaniu choćby minimalnej ceny importu, pozyskania unijnych dopłat do polskiego eksportu owoców miękkich do państw spoza Unii Europejskiej”. Jest właściwie za późno, ponieważ za chwilę na rynku nie będzie już owoców miękkich. Natomiast uważam, że Komisja w tej sprawie powinna zająć stanowisko. W związku z tym poseł Szymon Giżyński przygotował projekt dezyderatu. Tekst zawiera wszystkie elementy, na które zwracaliśmy uwagę podczas ostatniej dyskusji. Czy ktoś z państwa ma uwagi do tego projektu?</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#DanutaHojarska">Proponuję, aby po słowach „Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi na posiedzeniu w dniu 29 lipca 2004 r. oceniła sytuację na krajowym rynku owoców miękkich jako wyjątkowo trudną i niekorzystną dla polskich producentów, w związku z czym - zwraca się o” dodać słowo „pilne”. Chodzi o to, aby rząd od razu zajął się tą sprawą.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#WojciechMojzesowicz">Przyjmujemy tę uwagę. Przystępujemy do głosowania. Kto z państwa jest za przyjęciem dezyderatu z poprawką zgłoszoną przez posłankę Danutę Hojarską? Stwierdzam, że Komisja jednomyślnie uchwaliła dezyderat w sprawie dramatycznej sytuacji na krajowym rynku owoców miękkich. Jak państwo wiecie dzisiejsze posiedzenie Komisji rozpoczęło się z półtoragodzinnym opóźnieniem, ponieważ w Sejmie trwa właśnie debata na temat sytuacji na rynku owoców miękkich. Czekamy na przybycie ministra Andrzeja Kowalskiego, który jeszcze odpowiada na pytania posłów. W związku z tym proponuję, abyśmy teraz przeszli do rozpatrywania drugiego punktu porządku obrad - informacja o zabezpieczeniach akcyzowych na surówkę spirytusową i spirytus podczas transportu z gorzelni i zakładów rektyfikacyjnych. Do reprezentowania ministra finansów został upoważniony zastępca dyrektora departamentu pan Wojciech Bronicki. To jest dosyć istotna sprawa, dlatego szkoda, że na posiedzenie Komisji nie przybył żaden z wiceministrów.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WojciechBronicki">Chciałbym państwu przypomnieć, że na temat zabezpieczeń akcyzowych dyskutowaliśmy już na jednym z poprzednich posiedzeń Komisji, w czasie protestów gorzelników. Już wówczas zapowiadaliśmy szybkie wprowadzenie rozwiązań, które rozwiążą problem. Jednym z głównych postulatów producentów spirytusu było wprowadzenie najprostszej formy zabezpieczenia akcyzowego w postaci weksla imiennego. Taka możliwość już istnieje. Rozporządzenie w tej sprawie weszło w życie. Duża część protestujących skorzystała z tego mechanizmu. Nowe rozwiązanie w znacznym stopniu ułatwiło przewóz alkoholu etylowego z gorzelni rolniczych do innych podmiotów. Nie oznacza to, że wprowadzone rozwiązanie w pełni satysfakcjonuje gorzelników. Składanie weksla oznacza zobowiązanie do poręczenia swoim majątkiem ewentualnych należności podatkowych powstałych z tytułu nadmiernych ubytków spirytusu. Na tę sytuację powinien odpowiedzieć rynek ubezpieczeń. W pewnych sytuacjach firmy ubezpieczeniowe mogłyby udzielać gwarancji na rzecz zabezpieczenia akcyzowego. Chodzi o takie podmioty, które nie dysponują majątkiem pokrywającym ewentualną kwotę roszczenia. Myślę, że po przeanalizowaniu rynku i stwierdzeniu braku ryzyka, firmy ubezpieczeniowe będą udzielać takich gwarancji. Do tej pory tylko sporadycznie mieliśmy do czynienia z zaginięciem cysterny ze spirytusem. W związku z tym dzisiaj są już oferty ubezpieczeń na rzecz składania zabezpieczenia akcyzowego. Oczywiście to oznacza pewien wydatek dla gorzelni, ale są to znacznie mniejsze środki niż cała kwota zabezpieczenia. Zazwyczaj takie ubezpieczenie kosztuje kilka groszy od litra alkoholu etylowego, a podatek akcyzowy wynosi 44 zł. Myślę, że sytuacja w tym zakresie jest obecnie niewspółmiernie lepsza niż miesiąc temu, gdy na posiedzeniu Komisji zajmowaliśmy się tą kwestią. Warto też powiedzieć, że pojawiła się poselska inicjatywa ustawodawcza w sprawie zmiany ustawy dotyczącej podatku akcyzowego. Chodzi o umożliwienie zwolnienia z poboru zabezpieczenia akcyzowego w przypadku przemieszczania wyrobów spirytusowych. W ubiegłym tygodniu projektem zajmowała się Komisja Ustawodawcza. Muszę jednak zaznaczyć, że projekt ustawy uzyskał negatywne opinie Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu ze względu na niezgodność z przepisami Unii Europejskiej. Sądzę zatem, że rząd nie zaakceptuje tego projektu.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WojciechMojzesowicz">Być może projekt zmiany ustawy dotyczącej podatku akcyzowego nie zostanie zaakceptowany przez Radę Ministrów, ale w takim razie należy go poprawić. Przecież chodzi o rozwiązanie problemu. Może rząd powinien przedstawić swój własny, lepszy projekt. Nie można mówić, że coś jest złe i niczego nie proponować w zamian.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WojciechBronicki">Nie mówiłem, że projekt jest zły. Stwierdziłem tylko, że samo zwolnienie z zabezpieczenia akcyzowego przy przewozie wyrobów akcyzowych jest sprzeczne z przepisami Unii Europejskiej. W związku z tym nie bardzo jest, co poprawiać.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#WojciechMojzesowicz">Otwieram dyskusję. Kto z państwa chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#ŁukaszKarmowski">Jak już powiedział przedstawiciel Ministerstwa Finansów, weksel imienny nie jest rozwiązaniem, które by nas satysfakcjonowało. Natomiast polisy ubezpieczeniowe są tak kosztowne, że pochłaniałyby cały zysk z litra spirytusu. Obecne rozwiązania powodują, że gorzelnie będą wypracowywały zysk firm ubezpieczeniowych. Na jednym litrze spirytusu zarabiamy do 5 gr. Tymczasem firma ubezpieczeniowa wycenia koszt złożenia gwarancji na 2, 3 lub nawet 5 gr. na litr spirytusu. W tej sytuacji gorzelnia praktycznie nie przynosiłaby zysków. Rzeczywiście pojawił się poselski projekt ustawy o zmianie ustawy dotyczącej podatku akcyzowego, ale proponowane w nim rozwiązania wydają się być niezgodne z przepisami Unii Europejskiej. Komisja Ustawodawcza zauważyła jednak problem, który jest szczególnie widoczny w małych przedsiębiorstwach. Przypomnę, że małe i średnie przedsiębiorstwa mają być głównym źródłem dochodu budżetu państwa oraz są właściwie jedynymi podmiotami, które zapewniają miejsca pracy na terenach wiejskich. Gorzelnie zatrudniają około 4 tys. pracowników. Odszukałem dyrektywę Rady 92/83 EWG, na którą powołuje się Ministerstwo Finansów, twierdząc, że proponowane w projekcie ustawy rozwiązania, nie są zgodne z przepisami Unii Europejskiej. A zatem w art. 22 ust. 4 tego aktu prawnego, znajduje się delegacja dla państw członkowskich, które mają prawo ustanowić przepisy, na mocy których alkohol produkowany przez drobnych producentów będzie dopuszczony do swobodnego obrotu handlowego niezwłocznie po jego odbiorze bez stosowania porozumień o składach podatkowych. Proponuję, aby Ministerstwo Finansów wykorzystało ten przepis. W ten sposób gorzelnie będą mogły sprzedawać surowy spirytus, a więc produkt niezdatny do konsumpcji, bez stosowania porozumień o składach podatkowych. Taka możliwość istnieje.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#StanisławKalemba">Przed chwilą na sali Sejmu wysłuchaliśmy informacji o sytuacji na rynku owoców miękkich. Teraz kolejny raz zajmujemy się kwestią zabezpieczeń akcyzowych. Czy Ministerstwu Finansów tak trudno jest się przyznać do błędu? Wiadomo, że państwa decyzje uderzyły przede wszystkim w rodzimy przemysł, który zatrudnia osoby mieszkające na obszarach wiejskich. Zwracam się do przedstawiciela Ministerstwa Finansów. To chyba nie jest normalne, aby za transport 20–30 tys. litrów spirytusu pobierać zabezpieczenie w wysokości 1–1,5 mln zł. A takich kwot żądano od producentów spirytusu. Chyba mieliście państwo świadomość, jaka jest sytuacja finansowa małych gorzelni. Przyjęte rozwiązanie prowadziło wprost do bankructwa polskich firm. Na przykładzie rynku owoców miękkich wiemy, czym grozi wyeliminowanie polskich zakładów przetwórczych. Producenci porzeczek czy malin otrzymują pięć lub sześć razy mniej pieniędzy za towar niż w ubiegłym roku. Czy państwo przyznacie się chociaż do błędu? Bardzo proszę przedstawiciela Ministra Finansów, aby odniósł się do tego, o czym mówi pan Łukasz Karmowski. Chodzi o art. 22 dyrektywy Rady. Uważam, że rząd powinien w tej sprawie myśleć bardziej po polsku. Należy wykorzystać wszystkie możliwości. Obecne rozwiązania są niedostateczne. Wprawdzie była tutaj mowa o działalności firm ubezpieczeniowych, ale jak słyszeliśmy, wykupienie ubezpieczenia gwarancji akcyzowej pożera zysk gorzelni. To też może doprowadzić do bankructwa tych przedsiębiorstw. A zatem to działanie jest niedostateczne. W związku z tym proponuję, aby Komisja uznała tę informację za niewystarczającą. Należy zobowiązać rząd do wprowadzenia takich rozwiązań, aby gorzelnie mogły normalnie funkcjonować i zatrudniać pracowników. Trzeba odstąpić od tych nierealnych zabezpieczeń. W tym wszystkim nie można zapominać o tym, że przez dziwne zachowanie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Rzecznika Praw Obywatelskich dzisiaj nie obowiązuje ustawa, zgodnie z którą można było dodawać biokomponenty do paliw płynnych, co dawałoby szansę na lepsze funkcjonowanie drobnych gorzelni prowadzonych przez producentów rolnych. W Niemczech i w Austrii właściciele samochodów kupują paliwo z zawartością do 5% biokomponentów. Tam nie ma mowy o dodatkowym oznakowaniu dystrybutorów czy też stosowaniu odrębnych dystrybutorów dla paliwa zawierającego biokomponenty. W Polsce uznano, że samochody będą się psuć, w związku z tym nie wdrożono przepisów ustawy. Na tym korzysta szara strefa i importerzy ropy naftowej. Przegrywa polska przedsiębiorczość i polscy rolnicy. Potem się twierdzi, że sytuacja na rynku owoców miękkich jest trudna, ponieważ rolnicy zwiększyli produkcję. A co oni mają zrobić, jeśli nie pozwala im się produkować na cele przemysłowe? Uważam, że należy tę informację rządu odrzucić. Bardzo proszę, aby wszyscy eksperci dokładnie wczytali się w dyrektywę Rady, o której tu była mowa. Być może wtedy uda się zwolnić wiejskie gorzelnie z obowiązku wnoszenia kuriozalnego zabezpieczenia akcyzowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#MieczysławAszkiełowicz">Pan dyrektor Wojciech Bronicki stwierdził, że poselski projekt ustawy dotyczący podatku akcyzowego jest niezgodny z prawem Unii Europejskiej. Czy w takim razie mógłby pan skomentować art. 22 ust. 4 dyrektywy Rady, o którym mówił przedstawiciel producentów spirytusu? Czy można podejmować racjonalne decyzje, aby polskie gorzelnie mogły normalnie funkcjonować? Uważam, że nie możemy zaakceptować przedstawionej informacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#LechKuropatwiński">Zabezpieczenia akcyzowe w formie weksli imiennych są bez pokrycia. W tej chwili majątek właściciela gorzelni nie przekracza kwoty 100–200 tys. zł, natomiast weksel ma gwarantować zwrot 1 mln zł. Kolejna kwestia dotyczy firm ubezpieczeniowych. Sądzę, że te firmy będą zarabiać dużo więcej niż wynosi zysk producenta spirytusu. Można powiedzieć, że Unia Europejska chce wyeliminować nasze gorzelnie z polskiego rynku. Zgadzam się z wnioskiem posła Stanisława Kalemby. Ministerstwo Finansów musi zaproponować inne rozwiązania. Likwidacja gorzelni oznacza nie tylko utratę 4 tys. miejsc pracy, ale również utratę dodatkowych rynków zbytu dla producentów zbóż, ziemniaków i innych roślin, które wykorzystuje się w produkcji alkoholu. Dla mnie jest jasne, co Unia Europejska chce zrobić w naszym kraju. Chodzi o wyeliminowanie polskich przedsiębiorstw z rodzimego rynku.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WojciechMojzesowicz">Moglibyśmy oczywiście przegłosować wniosek o odrzucenie informacji rządu, ale nie chcemy kończyć w ten sposób tej dyskusji. Proponuję zatem, aby przedstawiciel Ministerstwa Finansów wziął udział w pracach nad projektem ustawy dotyczącej podatku akcyzowego. Jeśli projekt poselski nie kwalifikuje się do dalszego opracowywania, to oczekujemy, że Ministerstwo Finansów zaproponuje własne, nowe rozwiązania. Obecna sytuacja jest szkodliwa dla producentów spirytusu. Wiele gorzelni zostało już zamkniętych. To nas bardzo niepokoi. Wiemy przecież, jaka jest sytuacja na rynku zbóż. Trudniej będzie sprzedać pszenicę czy kukurydzę. Mam nadzieję, że w następnym posiedzeniu Komisji, dotyczącym tego problemu, będzie uczestniczył minister finansów, który zaproponuje sensowne rozwiązanie. Obecna sytuacja nam nie odpowiada. Oferujemy swoją pomoc przy wypracowywaniu lepszych rozwiązań.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#MieczysławAszkiełowicz">Jeśli zdaniem Ministerstwa Finansów poselski projekt zawiera rozwiązania sprzeczne z prawem Unii Europejskiej, to niech przedstawi propozycje przepisów, które sprawią, że gorzelnie będą normalnie funkcjonowały.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WojciechBronicki">Chciałbym podkreślić, że o niezgodności poselskiego projektu ustawy z prawem Unii Europejskiej mówili pracownicy Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu. Minister finansów nie wypowiadał się w tej kwestii. Jeszcze raz podkreślam, że to nie jest moja opinia, tudzież opinia ministra finansów, ale opinia Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu. Ponadto chciałbym państwa zapewnić, że w Ministerstwie Finansów od początku trwają prace nad wypracowaniem rozwiązania tego problemu. Między innymi dlatego minister finansów wyraził zgodę, aby zabezpieczenie stanowił niepotwierdzony weksel imienny. W przypadku takiego weksla jedyny kosz jest związany z drobną opłatą administracyjną. Uważam, że to jest bardzo dobry mechanizm stworzony specjalnie dla tych podmiotów, o których jest tutaj mowa. Dyrektorzy izb celnych dostali wyraźne wytyczne, jeśli chodzi o postępowanie związanie z tymi wekslami. Zastrzeżono, że to rozwiązanie nie jest dla wszystkich podmiotów. Z niego mogą korzystać tylko gorzelnicy, których nie stać na korzystanie z zabezpieczenia akcyzowego udzielanego przez banki czy inne instytucje finansowe. Toteż uważam, że działania podjęte ministra finansów, nie upoważniają do twierdzenia, że nic nie robimy. Weksle imienne są rozwiązaniem zgodnym z przepisami Unii Europejskiej, nie powodują żadnych kosztów u producentów spirytusu, a z drugiej strony w miarę skutecznie zabezpieczają interesy Skarbu Państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#ŁukaszKarmowski">Weksle imienne rzeczywiście nie wiążą się z kosztami - w ich przypadku obowiązuje minimalna opłata skarbowa. Problem polega na tym, że w momencie złożenia weksla ciąży na nas zobowiązanie w przypadku zaginięcia cysterny. Pojawiają się sygnały, że za cysternami zaczynają jeździć przestępcy, którzy przez CB radio pytają, co przewozi kierowca. Jeśli gorzelnia złoży weksle na 1 mln zł, to w przypadku porwania, czy zaginięcia cysterny, naczelnik urzędu celnego jest zobowiązany zrealizować weksel. Wiąże się to z zajęciem majątku firmy. Przestępcy wiedzą, że jeżeli zażądają 50 tys. zł, to każdy z nas sprzeda co będzie mógł, aby zapłacić okup i nie stracić miliona złotych.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WojciechMojzesowicz">Spirytus to jest towar, za który ktoś musi odpowiadać. Na to, o czym pan przed chwilą mówił, nic nie poradzimy. To jest poza możliwościami Komisji. Przecież nie możemy zmusić firmy ochroniarskiej, aby konwojowała cysterny z paliwem. Chcemy państwu pomóc, ale ktoś za ten spirytus musi odpowiadać.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#ŁukaszKarmowski">Na Zachodzie przyjęto takie rozwiązanie, że kierowca cysterny jest jednocześnie przedstawicielem urzędu celnego. W ten sposób przedstawiciel urzędu celnego cały czas ma nadzór nad transportowanym towarem akcyzowym.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#BenedyktSuchecki">Od lat osiemdziesiątych państwo sprawuje szczególny nadzór nad obrotem spirytusem. Przedstawiciele odpowiednich urzędów uczestniczyli w nalewaniu i przewożeniu spirytusu do zakładu przetwórczego. Nie rozumiem, dlaczego to teraz komplikujemy. Moja gorzelnia produkowała 600 tys. litrów spirytusu rocznie. Cysterna codziennie zawoziła ten spirytus do jednego z odbiorców. Przez jedenaście lat nigdy nie zdarzyło się, żeby spirytus zginął. Uważam, że konieczna jest tylko dobra wola ministra finansów, aby znaleźć takie rozwiązanie, które umożliwi funkcjonowanie gorzelni.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#AndrzejFedorowicz">Niemal równolegle trwają prace nad ustawą dotyczącą paliw płynnych. Tam wystąpił ten sam problem z zabezpieczeniem akcyzowym. Nie widzę powodu, aby w tych dwóch sprawach zastosowano inne rozwiązanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WojciechBronicki">Chciałbym wyjaśnić, na czym polegał ten szczególny nadzór, o którym mówił poseł Benedykt Suchecki. W odróżnieniu od krajów Unii Europejskiej, w Polsce stosuje się te same zasady szczególnego nadzoru, co kilka lat temu. A zatem urzędnik odprawia cysternę z gorzelni, a potem przyjmuje ją w zakładzie przetwórczym. Nigdy nie było tak, że urzędnik konwojował cysternę. Kierowca zabierał tylko dokumenty potwierdzone w gorzelni. Tak jest też dzisiaj. To jest jedna z podstawowych zasad funkcjonowania składu podatkowego. Uważam, że weksle imienne stworzyły zupełnie nową sytuację w zakresie zabezpieczenia akcyzowego. Także bez weksla, jeśli udowodni się, że powstały nadmierne ubytki w podatku akcyzowym, podmiot który do tego dopuścił, jest obowiązany zapłacić podatek i odpowiada za to całym swoim majątkiem. A zatem weksel jest formą zrealizowania dyrektyw unijnych, a nie obciążeniem dla przedsiębiorstw.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#StanisławKalemba">Pan dyrektor Wojciech Bronicki mówił o tym, że zastosowano tutaj wykładnię przepisów przedstawioną przez Urząd Komitetu Integracji Europejskiej. Uważam, że nie należy poddawać się tylko tym ekspertyzom. Podam państwu przykład. Podobnie było w przypadku zgody na produkcję pasz na własne potrzeby przez rolników. Kiedy przeanalizowaliśmy przepisy obowiązujące w innych krajach Unii Europejskiej, okazało się, że opinie ekspertów były niewłaściwe. W związku z tym proponuję, aby na kolejne posiedzenie Komisji rząd przedstawił informację, jak te sprawy są rozwiązywane w pozostałych państwach członkowskich. Chodzi o rozwiązania stosowane wobec gorzelni prowadzonych przez producentów rolnych. Jak tam rozwiązano problem zabezpieczenia akcyzowego? Wiemy, że drobne gorzelnie nie stać na stosowanie takich zabezpieczeń, jakie się tutaj proponuje. Wystawienie weksla przy obecnej konkurencji kapitału, może mieć różne skutki. Zniknięcie cysterny oznacza likwidację gorzelni. Czy u nas jest o to trudno?</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WojciechMojzesowicz">Proponuję, abyśmy zawiesili tę dyskusję do września. Moim zdaniem nie możemy oczekiwać, że producenci spirytusu zostaną zwolnieni z odpowiedzialności za wyprodukowany surowiec. Jeśli dzisiaj ktoś przewozi pieniądze, to też wynajmuje ochronę. Do tej pory problem polegał na tym, że gorzelnie musiały wpłacać ogromne kwoty w ramach zabezpieczenia akcyzowego, a jak wiadomo drobni producenci nie dysponowali takim kapitałem. Dzisiaj można wypisać weksel imienny. To jest krok w dobrym kierunku. Chodzi o to, aby ten spirytus dojechał do odbiorcy. Trudno przyjąć takie rozwiązanie, że producent wyekspediuje cysternę ze spirytusem i nie będzie go interesowało, co z tym produktem się dalej dzieje. Po to jest właśnie weksel. Nie widzę tutaj roli dla ministra finansów. Jeszcze raz powtarzam, że dla Komisji było istotne to, żeby po miesiącu przestoju, gorzelnie znowu uruchomiły produkcję spirytusu. Wywóz alkoholu umożliwiła instytucja weksla imiennego. Teraz pozostaje jeszcze kwestia odpowiedzialności za towar, który jest przewożony do zakładu przetwórczego.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#ŁukaszKarmowski">Chciałbym jeszcze wrócić do dyrektywy Rady, gdzie daje się możliwość niestosowania porozumień o składach podatkowych w stosunku do małych gorzelni. To oczywiście nie likwiduje szczególnego nadzoru podatkowego. Podatek na spirytus jest niewspółmiernie wysoki do innych produktów akcyzowych. Na przykład podatek akcyzowy od litra benzyny wynosi 1,50 zł. W przypadku spirytusu to są 44 zł. W dyrektywie jest wyraźnie mowa o małych gorzelniach.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WojciechMojzesowicz">Myślę, że osiągnęliśmy już wiele. Można wywozić spirytus z gorzelni, dzięki wekslom imiennym. Jak już powiedziałem, we wrześniu będziemy kontynuować tę dyskusję. Oczekujemy, że przedstawiciele producentów wspólnie z przedstawicielami Ministerstwa Finansów znajdą kolejne, lepsze rozwiązania. Zamykam dyskusję. Przystępujemy do rozpatrzenia kolejnego punktu porządku obrad - informacja o planowanej reformie europejskiego rynku cukru i jej konsekwencjach dla plantatorów buraka cukrowego oraz Krajowej Spółki Cukrowej „Polski Cukier” SA. Komisja, której przewodniczę, zawsze całym sercem angażuje się w sprawy polskiego cukrownictwa, Krajowej Spółki Cukrowej „Polski Cukier” SA oraz rodzimych plantatorów buraka cukrowego. Działamy jednak w granicach naszych możliwości. W związku z tym z prawdziwym oburzeniem przeczytałem w jednej z gazet artykuł, podpisany przez byłą posłankę Elżbietę Barys, w którym zarzuca Komisji oraz mojej osobie jakieś prywatne interesy w tym zakresie. Prawdopodobnie wystąpię przeciwko tej pani na drogę sądową. Takie zarzuty są podłe i niegodziwe. Nie uprawiam buraków i nie handluję cukrem. Chciałbym, aby Krajowa Spółka Cukrowa „Polski Cukier” SA dobrze funkcjonowała. Zawsze powtarzam, aby nie rozpętywać waśni pomiędzy poszczególnymi regionami. Z artykułu wynika, że nie bronię cukrowni w Żninie, chociaż mieszkam w tym regionie. Jeżeli liczące się osoby wezmą udział w obronie poszczególnych cukrowni, to KSC SA nie będzie funkcjonować. Była posłanka Elżbieta Barys powinna wiedzieć, jakie są zadania i możliwości Krajowej Spółki Cukrowej SA. Oczywiście możemy mieć pełne usta patriotyzmu, a w innych widzieć tylko zdrajców i szubrawców. To jest niegodziwe. To jest skandaliczne. Jeśli pani Elżbieta Barys mnie nie przeprosi, to skieruję sprawę do sądu. Jeszcze raz powtarzam, że pan Pawlak nigdy nie był moim sprzymierzeńcem politycznym. Raczej byliśmy adwersarzami. Uważałem, że Krajowa Spółka Cukrowa „Polski Cukier” SA musi mieć ludzi, którzy będą mieli odwagę przeprowadzić zmiany. W artykule jest mowa o tym, że kiedyś cukier było po 1,20 zł za kg. Rzeczywiście na początku roku wszyscy martwiliśmy się, że cena cukru jest zbyt niska. Przy takiej cenie nie udałoby się uratować KSC SA. Dopiero rynek pokazał, że to przedsięwzięcie ma szansę powodzenia. Nie ma tu żadnych prywatnych interesów. Wszystkim nam zależało na sukcesie tego wielkiego polskiego przedsiębiorstwa. To będzie nasz wspólny sukces. W gospodarce często jest tak, że ceny się zmieniają i zawsze można doszukiwać się czegoś niegodnego. Muszę bronić Krajowej Spółki Cukrowej „Polski Cukier” SA i niekiedy tracę na tym politycznie. Mógłbym przecież stanąć na czele protestu w cukrowni w Żninie, gdzie pracują porządni ludzie. Zdaję sobie sprawę z tego, że Krajowa Spółka Cukrowa „Polski Cukier” SA jest poddana konkurencji. Nic na to nie poradzimy. Zarzuca nam się, że likwidujemy moce produkcyjne, a przecież wiadomo, że wszystkie czynne cukrownie mogą produkować znacznie więcej niż obecnie. Tutaj chodzi o zewnętrzne czynniki gospodarcze, na które nic nie poradzimy. Apeluję też do osób reprezentujących Spółkę, aby nie kierowali się interesem regionalnym. Krajowa Spółka Cukrowa „Polski Cukier” SA to jest wartość dla plantatorów i rolników w skali całej Polski.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#WojciechMojzesowicz">Jeżeli to zrozumiemy, to wtedy będziemy mogli konkurować z innymi koncernami. Bardzo proszę o zabranie głosu pana ministra Andrzeja Kowalskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#AndrzejKowalski">Otrzymaliście państwo materiały zawierające szczegółowe informacje w zakresie planowanej reformy rynku cukru. Dlatego przedstawię państwu tylko wnioski, które wynikają z toczącej się dyskusji na forum Unii Europejskiej. Z tej dyskusji wyraźnie wynika, że reforma rynku cukru jest nieuchronna. Wszystko wskazuje na to, że ta reforma będzie opóźniona. Wydaje się również, że zostanie ograniczony jej zakres. Z czego wynika, że reforma jest nieunikniona. Praktycznie przedstawiciele wszystkich krajów członkowskich wskazują na rosnące koszty interwencji na rynku cukru. Za reformą lobbują także firmy wykorzystujące cukier, jako surowiec do produkcji, które nie są zadowolone z wysokości cen. Przychylnie patrzą na ten pomysł konsumenci, którzy liczą na to, że cukier w sprzedaży detalicznej będzie tańszy. Nie można bagatelizować zarzutów stawianych przez kraje słabo rozwinięte, które twierdzą, że są dyskryminowane, ponieważ utrudnia się dostęp ich tańszego cukru z trzciny cukrowej do rynku Wspólnoty. Sprawa trafi prawdopodobnie to trybunału przy Światowej Organizacji Handlu, tak jak to miało miejsce w przypadku plantatorów bawełny. Zwolennicy reformy wskazują też na to, że zmiany zmierzają w tym samym kierunku, co reforma całej Wspólnej Polityki Rolnej. Chodzi o odstępowanie od stosowania instrumentów rynkowych na rzecz polityki rozwoju obszarów wiejskich. Oczywiście są też argumenty przeciwko dokonywaniu zmian. Przeciwnicy reformy wskazują na to, że obecne instrumenty są z powodzeniem stosowane od 1968 r. Po co zmieniać coś, co dobrze funkcjonuje? Przyznacie państwo, że to nie jest przekonujący argument. Znacznie ważniejszym argumentem jest to, że uprawa buraków cukrowych ma duże znaczenie nie tylko dla produkcji cukru, ale także dla agrotechniki i produkcji zwierzęcej. Reforma ma być wdrażana w dwóch etapach i ma polegać na znacznym ograniczeniu instytucjonalnego wspierania cen cukru i zniesieniu działań interwencyjnych, przy wprowadzeniu ceny referencyjnej. Producenci otrzymaliby częściowe rekompensaty w postaci płatności bezpośrednich. Połączono by także kwoty A i B wraz z obniżeniem tak uzyskanej kwoty, w celu osiągnięcia równowagi pomiędzy popytem i podażą. Dopuszczalny będzie również transfer kwot pomiędzy krajami członkowskimi. Polska odnosi się ze zrozumieniem do potrzeby reformy rynku cukru, ale zdecydowanie przeciwstawia się terminowi wprowadzenia tych zmian. Ponadto wyraziliśmy sprzeciw wobec planom łącznej redukcji kwot A i B. Uważamy, że redukcja powinna się rozpocząć od kwoty B. To ograniczyłoby subsydia eksportowe. Nie muszę przypominać w tym gronie, że w naszym kraju są zupełnie inne relacje między kwotą A i B niż w większości państw Unii Europejskiej. Sprzeciwiamy się także propozycji transferu kwot między krajami członkowskimi. Polska uważa, że płatności bezpośrednie rekompensujące obniżkę wsparcia cenowego powinny być przyznane plantatorom od momentu wejścia tej reformy w życie.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WojciechMojzesowicz">Otwieram dyskusję. Kto z państwa chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PiotrKrutul">Mam pytanie do przedstawiciela Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Czy Polska ma możliwość zahamowania reformy Wspólnej Polityki Rolnej? Czy uda nam się znaleźć większość kwalifikowaną, aby zablokować pewne decyzje? Możemy tutaj dyskutować, ale wszyscy wiemy, że proponowane zmiany szkodzą polskim rolnikom. Czy panowie nie wiedzieliście wcześniej, że w tej sprawie nie ma porozumienia i będzie decydowała większość kwalifikowana? To samo będzie dotyczyło innych rynków rolnych. Komisarz Franz Fischler na zakończenie swojej pięcioletniej kadencji pragnie zreformować Wspólną Politykę Rolną. A zatem czy w kwestii blokowania reformy są prowadzone jakieś rozmowy i na kogo możemy liczyć w głosowaniu? Wiadomo, że W Unii Europejskiej brakuje pieniędzy na Wspólną Politykę Rolną. Na reformach na pewno stracą rolnicy. Powstaje pytanie, którzy rolnicy stracą? Czy ci z nowych krajów członkowskich?</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#StanisławKalemba">Sądzę, że Komisja powinna być świadoma tego, że wszelkie zmiany we Wspólnej Polityce Rolnej oznaczają pogorszenie warunków produkcji rolnej w nowych państwach członkowskich. Przez czterdzieści lat stosowano określone zasady. Przeznaczano miliardy euro na doprowadzenie tamtejszego rolnictwa i przetwórstwa do określonego poziomu. Teraz, gdy do Unii Europejskiej przyjęto dziesięć nowych państw, pojawia się propozycja zmiany tych zasad. To wydaje się aż nadto czytelne. Chodzi o to, aby nowych członków pozbawić tych możliwości, które miału kraje piętnastki. To jest poza wszelką dyskusją. Jeśli tego nie widzimy, to znaczy, że mamy mgłę na oczach. Kiedy wreszcie polscy rolnicy mają wprawdzie nierówne, ale jednak szanse na konkurowanie na Wspólnym Rynku, próbuje im się to utrudnić. Nieprzypadkowo niektórzy ortodoksyjni liberałowie twierdzą, że w ciągu pięciu, dziesięciu lat ma w naszym kraju pozostać 200–300 tys. gospodarstw. To jest ten plan. Wicepremier Jerzy Hausner kilka tygodniu temu w Poznaniu, kiedy mówił o Narodowym Planie Rozwoju na lata 2007–2013, potwierdził te zamierzenia co do polskiej wsi. Kto akceptuje odejście od obecnej Wspólnej Polityki Rolnej, ten wpisuje się w scenariusz bankructwa polskiego rolnictwa, polskich gospodarstw i polskiej gospodarki. Powinniśmy myśleć, w jaki sposób zapobiec reformowaniu Wspólnej Polityki Rolnej. Nie rozumiem tych polityków, którzy opowiadają się za wprowadzeniem tych zmian. W materiale, którzy otrzymaliśmy, czytamy, że Komisja Europejska proponuje radykalną reformę systemu organizacji rynku cukru, sprzyjającą rynkowi, konsumentom i wymianie handlowej. A czy to sprzyja polskim rolnikom i polskim producentom cukru? Minister rolnictwa i rozwoju wsi przede wszystkim powinien stanąć w obronie interesów rolników. A zatem w materiale należałoby dopisać, że zmiany szkodzą polskim rolnikom. Tego stwierdzenia tu brakuje. Po zakończeniu negocjacji chwaliliśmy się, że uzyskaliśmy wysokie limity produkcji cukru, skoro teraz chcemy zredukować te kwoty o 16,6%. To jest 260 tys. ton. Jeśli na tym ma polegać reforma rynku cukru, to gratuluję państwu takiego programu. Minister rolnictwa i rozwoju wsi nigdy nie powinien się pod tym podpisać. Jeszcze nie zakończyliśmy procesu uzdrawiania sytuacji na rynku wewnętrznym, a już się mówi o możliwości transferu kwot między państwami. Komu to ma służyć? Ten przepływ kwot na pewno nie będzie w naszym kierunku. W polskie cukrownie trzeba jeszcze sporo zainwestować. Oznacza to, że na skutek zmian polscy producenci zostaną pozbawieni możliwości wytworzenie setek tysięcy ton cukru. Już przy założeniu ograniczenia produkcji o 16,6%, stajemy się importerem cukru netto. Polska była czwartym producentem cukru w Europie i znajdowała się wśród dziesięciu największych producentów w świecie. Wydaje się, że powinniśmy w jednoznaczny sposób oceniać te propozycje. Przestrzegam przed nadgorliwym popieraniem reformy Wspólnej Polityki Rolnej. Trudna sytuacja na rynku owoców miękkich, to jest dopiero preludium do tego, co się może w przyszłości zdarzyć. To jest dopiero początek zmian we Wspólnej Polityce Rolnej. Generalnie opowiadam się przeciwko zmianom. Najpierw sprawdźmy te mechanizmy, które są sprawdziły się w dotychczasowych krajach członkowskich Unii Europejskiej. Wzmocnijmy nasze rolnictwo i przetwórstwo, a dopiero potem będziemy mogli mówić o zmianach. Każde inne stanowisko jest zdradą polskich interesów i polskiej racji stanu. Uważam, że Komisja jednoznacznie powinna się opowiedzieć przeciwko zmianom na rynku cukru.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#StanisławKalemba">Rozumiem potrzebę otwierania rynku na tańszy cukier z trzciny cukrowej, produkowany w krajach słabo rozwiniętych. Tego nie kwestionuję, bo to się wiąże z obrotem w ramach WTO. Jednak nie wolno stracić tego, co się udało wynegocjować w ramach wstępowania do Unii Europejskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#WojciechZarzycki">Wiele czasu poświęciliśmy walce o to, aby powstała Krajowa Spółka Cukrowa „Polski Cukier” SA. Mówiliśmy o tym, jakie będą konsekwencje zdominowania rynku przez podmioty zagraniczne. De facto tak się stało. Tylko jedną czwartą buraków uprawianych w Polsce przerabiają cukrownie wchodzące w skład KSC SA. Przypominacie sobie państwo, jak mówiłem, że inwestorzy zrekompensują sobie wydatki związane z przejęciem Śląskiej Spółki Cukrowej SA po 1 maja 2004 r., gdy wzrosną ceny cukru. Zresztą Najwyższa Izba Kontroli w swoim raporcie stwierdziła, że akcje tej spółki zostały sprzedane o 60 mln zł taniej niż powinny. Kto wyrówna te straty Skarbowi Państwa? Największym zagrożeniem dla polskiego cukrownictwa jest transfer kwot między państwami członkowskimi oraz wprowadzenie programu przekształcenia zakładów przetwórstwa cukru. Już widzę oczami wyobraźni, jak pozbawia się plantatorów dostarczających do tej pory buraki do Śląskiej Spółki Cukrowej SA możliwości produkcji w ramach limitu. Transfer będzie w drugą stronę. W ten sposób jeszcze bardziej zwiększy się konkurencja na polskim rynku. To jest wielkie zagrożenie dla Krajowej Spółki Cukrowej „Polski Cukier” SA. W związku z tym podobnie jak poseł Stanisław Kalemba opowiadam się za zajęciem jednoznacznego stanowiska w zakresie proponowanych zmian na rynku cukru. Nie wolno dopuścić do proponowanych działań, ponieważ one będą szkodzić polskim plantatorom, polskim rolnikom. Teraz wyraźnie już widać, że nic nie zrekompensuje plantatorom redukcji limitów. W Polsce nie będzie przestrzeni do uprawy buraka cukrowego. Uważam, że polski rząd w żadnym razie nie powinien wyrazić zgody na działania, które miałyby szkodzić polskim rolnikom.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#RyszardStanibuła">Zgadzam się z opiniami wyrażonymi przez moich przedmówców. Jeżeli wyrazimy zgodę na wprowadzenie zmian, to będzie to można nawet nazwać zdradą interesów polskich rolników, cukrowni i naszych plantatorów. Uważam, że powinniśmy zająć ostre stanowisko, które należy skierować nie tylko do rządu, ale także do Komisji Europejskiej. Zapoznałem się z materiałem przygotowanym przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Wszystkie propozycje reformy rynku cukru godzą przede wszystkim w interesy producentów z nowych państw członkowskich Unii Europejskiej. Szczególnie poszkodowana będzie Polska, która ma znaczne osiągnięcia w tym przemyśle. Firmy zagraniczne są wzmocnione kapitałowo i organizacyjne. Na liberalizacji rynku straci osłabiona dotychczasową sytuacją Krajowa Spółka Cukrowa „Polski Cukier” SA. Jako Polacy, posłowie, przedstawiciele producentów cukru i plantatorów buraków cukrowych, nie możemy przystać na takie rozwiązanie. Wyrażam stanowczy sprzeciw. Takie stanowisko powinno być przyjęte również przez Komisję. To nie jest wina polskiego rządu. Tutaj decydujące są postanowienia z Luksemburga, gdzie ustalono, że na przykład nie będzie interwencji na rynku żyta, na rynku owoców miękkich i warzyw. Takie zasady zostały przyjęte celowo, ponieważ Komisja Europejska doskonale wiedziała, jaka jest sytuacja na naszym rynku. Moim zdaniem powinniśmy wspierać rząd w działaniach na rzecz zablokowania reformy Wspólnej Polityki Rolnej. Zresztą wyraźnie widać, że w Unii Europejskiej są stosowane dwie różne polityki na użytek starych krajów członkowskich oraz nowych członków. Robi się wszystko, aby kraje dziesiątki jeszcze bardziej osłabić.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#LechKuropatwiński">Jakieś pół roku temu dyskutowaliśmy na temat opłacalności produkcji buraka cukrowego w Polsce. Mówiliśmy o tym, że po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, plantatorzy otrzymają 200 zł za tonę buraków etc. Jest koniec lipca. Jesteśmy w Unii Europejskiej bardzo krótko, a już widać, jak polscy producenci są traktowani. Unia Europejska chce obniżyć naszą kwotę produkcji cukru o 260 tys. ton. To oznacza likwidację upraw buraka cukrowego na obszarze około 30 tys. ha. Buraki cukrowe to nie tylko produkt w postaci cukru. Z tym się wiąże między innymi struktura gleb. Komisja Europejska rzuca nam ochłapy. Za każdą tonę zlikwidowanej produkcji otrzymamy 250 euro. Być może w Polsce jest za dużo cukrowni, ale produkcja cukru jest w nich prowadzona na bardzo wysokim poziomie. Osiągamy dobre wyniki w odzyskiwaniu cukru z tony buraków cukrowych. Jesteśmy zatem zagrożeniem dla producentów z pozostałych krajów. Uważam, że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi powinno w tej sprawie zająć jednoznaczne stanowisko. Nie można dopuścić do wyeliminowania z rynku polskich cukrowni. Pieniądze za likwidację mocy produkcyjnych otrzymamy tylko raz. Te środki bardzo szybko zostaną wykorzystane na poprawę sytuacji pozostałych cukrowni. A zatem przed ministrem rolnictwa i rozwoju wsi stoi bardzo poważne zadanie - nie może dopuścić, aby polskie cukrownie zostały wyeliminowane z rynku.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#RomanWierzbicki">Poseł Ryszard Stanibuła powiedział, że jeśli zaakceptujemy proponowane zmiany, to będzie to przejaw zdrady narodowej. Chciałbym powiedzieć, że o zdradzie możemy mówić od momentu, gdy zaczęliśmy sprzedawać obcym koncernom polskie cukrownie. Sprzedaż Śląskiej Spółki Cukrowej SA to był przejaw zdrady narodowej. Nie ma się co oszukiwać. Właśnie dlatego, że ponownie zaczęliśmy organizować rynek poprzez utworzenie Krajowej Spółki Cukrowej SA, Unia Europejska wypowiedziała nam wojnę. Trzeba rzeczy nazywać po imieniu. Jeśli przyjmiemy proponowane rozwiązania zmian we Wspólnej Polityce Rolnej, będzie to oznaczać koniec polskiego cukrownictwa. To oczywiście dotyczy cukrowni i pracowników, ale przede wszystkim należy zapytać, co się stanie z plantatorami. Przecież parlamentarzyści i przedstawiciele rządu zapewniali nas, że przy tych reformach obszary upraw zostaną zabezpieczone. W jaki sposób, jeśli będzie można handlować limitami produkcji? Powiedzmy sobie szczerze, że buraki cukrowe będą w Polsce uprawiane tam, gdzie są najlepsze gleby, czyli na Śląsku. A przypominam, że sprzedaliśmy tamtejsze cukrownie. Lubelszczyzna i inne regiony mogą się pożegnać z burakiem cukrowym, tak jak wcześniej pożegnały się z uprawą lnu i konopi.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#StanisławKopeć">Bardzo proszę o zachowanie spokoju i dobieranie siły głosu do okoliczności. Przypominam, że jesteśmy na posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi na terenie Sejmu RP.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#RomanWierzbicki">Przepraszam.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#WojciechMojzesowicz">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos w dyskusji?</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#StanisławLubaś">Jak już powiedział pan Roman Wierzbicki, toczy się już otwarta wojna. W czasie pierwszej potyczki nie udało się rzucić polskiego przemysłu cukrowniczego na kolana. Powstała Krajowa Spółka Cukrowa „Polski Cukier” SA, która coraz lepiej sobie radzi. Spółka osiąga zyski i są realne szanse na to, że tak też będzie w przyszłości. Teraz rozpoczyna się druga batalia, która ma na celu zniszczenie polskiego przemysłu cukrowniczego. Nie mam pewności, że dymisja ministra Jerzego Plewy nie wiąże się ze zmianą stanowiska polskiego rządu w kwestii reformy rynku cukru. Bardzo proszę posłów, aby wpłynęli na rząd, bo ja mu nie wierzę. Chodzi o to, abyśmy nie zostali zdradzeni, bo takie zagrożenie jest. Jeżeli ta reforma zostanie wdrożona, to także na Śląsku nie będzie się uprawiać buraków cukrowych. Przypominam, że we Francji jest 60% kwoty C. Ten kraj będzie chciał zamienić tę kwotę. Po to łączy się kwotę A z kwotą B. Wtedy rolnik nie będzie miał już co uprawiać. W imieniu związków zawodowych zwracam się do Komisji, aby zdecydowanie sprzeciwić się planowanej reformie. Tutaj nie chodzi o odłożenie tej reformy o dwa lub trzy lata. W tym kształcie ona w ogóle nie może wejść w życie.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#StanisławKalemba">Mam jeszcze pytania do prezesa Krajowej Spółki Cukrowej „Polski Cukier” SA oraz do przedstawiciela Ministerstwa Skarbu Państwa. Chodzi o akcje KSC SA. Właścicielami Spółki mieli zostać plantatorzy buraków cukrowych i pracownicy cukrowni. Uważam, że najpierw powinniśmy zrealizować program przekazywania akcji, a potem właściciele się wypowiedzą odnośnie sprzedaży kwot cukrowych. Dzisiaj właścicielami cukrowni w Unii Europejskiej są również plantatorzy. Czy istnieje program przekazywania akcji? Taki był przecież cel utworzenia Krajowej Spółki Cukrowej „Polski Cukier” SA. Pamiętam, że na posiedzeniu Komisji wypowiadaliśmy się odnośnie przejęcia przez KSC SA pozostałych cukrowni. Zapowiadano, że Rada Ministrów podejmie w tym względzie decyzję. Na jakim etapie jest dzisiaj ta sprawa? Jaka jest dzisiaj średnia cena cukru osiągana w sprzedaży przez Krajową Spółkę Cukrową „Polski Cukier” SA? Planowano, że jesienią tego roku Spółka będzie już generowała zyski. Uważam, że tych informacji nam brakuje. Sugeruję, aby po wakacjach Komisja na odrębnym posiedzeniu zajęła się zmianami we Wspólnej Polityce Rolnej. Rolnicy opowiadali się w referendum za przystąpieniem do Unii Europejskiej na określonych warunkach. Dobrze by było, aby te warunki nie uległy zmianie przynajmniej przez dziesięć najbliższych lat. Nie może być tak, że już po roku proponuje się zmiany niekorzystne dla rolników. To jest utrata resztek szans na ratowanie polskiej gospodarki. Jak rolników nie będzie, to i przetwórstwa nie będzie. Kto wówczas będzie właścicielem tego majątku i ziemi, o której tak często mówimy? Uważam zatem, że przynajmniej przez dziesięć lat nie powinno być żadnych niekorzystnych zmian dla rolników. Jeśli muszą być wprowadzane jakieś zmiany, to tylko za zgodą organizacji zrzeszających rolników i samorządu rolniczego. Planowana reforma Wspólnej Polityki Rolnej może doprowadzić do bankructwa naszych gospodarstw.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#StanisławKopeć">Podzielam opinię wyrażoną przez posła Wojciecha Mojzesowicza, że nie powinniśmy się kierować interesem regionalnym, jednak muszą zapytać o cukrownie w województwie zachodniopomorskim. Na trzy przedsiębiorstwa w tym regionie, żadne nie jest inkorporowane przez Krajową Spółkę Cukrową „Polski Cukier” SA. Zwracam się do prezesa Spółki. Jakie pan widzi szanse na inkorporowanie tych cukrowni w najbliższym czasie? Jeśli chodzi o propozycję posła Stanisława Kalemby, aby Komisja zajęła się we wrześniu problematyką reformy Wspólnej Polityki Rolnej, to popieram ten pomysł. Chodzi tylko o to, aby w tym posiedzeniu uczestniczyli polscy przedstawiciele w Parlamencie Europejskim z eurodeputowanym Januszem Wojciechowskim na czele. Wtedy ta dyskusja będzie miała większy sens.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#WiktorSzmulewicz">W okresie przedakcecyjnym zredukowano produkcję cukru w Polsce o 25%. W tym czasie Niemcy i Francuzi eksportują nawet 30% produkcji. Polska otrzymała kwotę produkcji, która może zaspokoić wewnętrzne zapotrzebowanie na cukier. Jeśli planuje się zmniejszenie tego limitu o 16%, to oznacza, że staniemy się importerem cukru. Pomijam już konsekwencje, jakie ta decyzja przynosi dla plantatorów buraków cukrowych. Można zapomnieć o obiecywanych korzyściach z uprawy buraków cukrowych w Polsce. A przecież twierdzono, że jest to najbardziej ustabilizowany i perspektywiczny kierunek produkcji rolnej. Okazuje się, że wszystkie zapowiedzi miały tylko na celu przekonanie rolników do opowiedzenia się za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Mam nadzieję, że polski rząd przeciwstawi się planom takiej reformy Wspólnej Polityki Rolnej. W przeciwny wypadku stracimy zaufanie rolników.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WojciechMojzesowicz">Mam jeszcze pytania do przedstawiciela rządu. Jakie będą skutki wprowadzenia tych zmian? Jeśli zmniejszy się limit produkcji, to duży wysiłek poniesiony na dotychczasową restrukturyzację zostanie zmarnowany. Przecież rolnicy zmniejszają powierzchnię upraw buraków cukrowych, likwiduje się cukrownie i zwalnia pracowników. Jeśli limit produkcji zostanie zmniejszony, to nie zakończymy tej restrukturyzacji. Znowu będziemy przekonywać ludzi, że trzeba zamykać kolejne cukrownie, aby się dostosować do warunków panujących na rynku. A zatem, jeśli limit miałby zostać zmniejszony, to należy przeciw temu zaprotestować. Nie będziemy w stanie uzasadnić takiego postępowania. W takiej sytuacji nasz pomysł na uzdrowienie sytuacji na krajowym rynku cukru staje się nieaktualny. Nasz rząd i nasz minister nie mogą się na to zgodzić. Pana prezesa Krzysztofa Kowę chciałbym zapytać, czy przy planowanych zmianach odnośnie polityki rynkowej, Krajowa Spółka Cukrowa „Polski Cukier” SA przetrwa na rynku? Takie są konsekwencje tych decyzji. W ten sposób nigdy nie zakończymy proces restrukturyzacji przemysłu.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#AndrzejKowalski">Chciałbym państwu podziękować za poparcie stanowiska rządu w sprawach cukru. Z tej dyskusji wynika, że mówimy jednym głosem. Poseł Piotr Krutul pytał, czy znajdziemy sojuszników przy próbie zablokowania reformy Wspólnej Polityki Rolnej. Odpowiedź jest negatywna. Pierwszy powód jest taki, że Wspólna Polityka Rolna ulega ewolucyjnym zmianom. To nie jest coś, co zostało zapisane w Traktacie Rzymskim i nigdy nie ulegało zmianom. Stabilizacja jest zapewniona tylko w okresach finansowych. Mechanizmy Wspólnej Polityki Rolnej nie zmieniały się w pewnych okresach pięciu, sześciu lub siedmiu lat. Natomiast zmiany są konsekwentnie zapowiadane i wdrażane. Jeśli chodzi o obecną reformę, to nie jesteśmy zaskoczeni. To się nie stało dzisiaj, czy po 1 maja 2004 r. O odchodzeniu od obecnych rozwiązań na rzecz Wspólnej Polityki Rolnej obszarów wiejskich wiedzieliśmy od dawna. Można powiedzieć, że prawdopodobnie od tego kierunku zmian Unia Europejska nie odstąpi. Przemawia za tym cały szereg argumentów. Na przykład Polsce zależy na reformie rynku owoców miękkich. Jeśli mówimy zatem, że jesteśmy przeciwni wszelkim zmianom we Wspólnej Polityce Rolnej, to bądźmy konsekwentni. Czy na pewno nie chcemy zmian we wszystkich aspektach? Sztuka uprawiania polityki polega na ustalaniu priorytetów. Musimy się zastanowić, na czym nam najbardziej zależy. Powiedzmy, gdzie możemy iść na ustępstwa, a na czym nam szczególnie zależy. Na przykład reforma rynku ryżu jest dla polskich rolników zupełnie obojętna. A zatem musimy poszukiwać sojuszników. Jeśli dzisiaj poprzemy zmiany w sposobie kształtowania rynku ryżu, to będziemy oczekiwać poparcia w sprawie owoców miękkich. Tak rozumiem uczestnictwo w negocjacjach. Do każdej propozycji trzeba przekonać większość lub mniejszość blokującą. Jeśli chodzi o reformę rynku cukru, to oczywiście będziemy bronić stanowiska, które tutaj zaprezentowałem. Trudno jednak oczekiwać, że w tym zakresie nie nastąpią żadne zmiany. Z rozmów prowadzonych w kuluarach w Brukseli wynika, że pewne zmiany na rynku cukru muszą nastąpić. W związku z tym nie uda nam się utrzymać wszystkich żądań. Na pewno musimy szukać sojuszników w sprawie zablokowania pomysłu transferu kwot. Być może trzeba będzie ustąpić w innym punkcie. W tej chwili 21 krajów opowiedziało się przeciwko proponowanym zmianom. Jednak z rozmów bilateralnych wynika, że generalnie reforma ma poparcie większości, oprócz pewnych jej elementów. Zadanie polskie dyplomacji polega na wychwytywaniu subtelności w stanowiskach poszczególnych krajów i bronieniu tego, co dla nas jest szczególnie ważne. Jeżeli powiemy, że jesteśmy przeciwko reformie rynku cukru w ogóle i nie przystąpimy do rozmów, to przegramy. Natomiast podczas rozmów możemy uchronić to, na czym nam najbardziej zależy. W tym kształcie reforma jest dla Polski nie do przyjęcia. Niemniej jednak zmiany są nieuniknione. Nawet podczas tej dyskusji podnoszono argumenty świadczące o tym, że reforma rynku cukru jest niezbędna. Konsumpcja cukru stale spada. Lekarze twierdzą, że cukier jest niezdrowy. Tymczasem podaż cukru wzrasta przy jednoczesnej konkurencji ze strony producentów cukru z trzciny cukrowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#KrzysztofKowa">Podobnie jak plantatorzy, jesteśmy przeciwni wprowadzaniu reformy rynku cukru w Unii Europejskiej w proponowanym kształcie. Po raz pierwszy w historii podpisaliśmy nawet w tej sprawie wspólne stanowisko, które zostało przekazane ministrowi rolnictwa i rozwoju wsi. Nie będę się odnosił do poszczególnych planowanych zmian, ponieważ powiedziano tu już właściwie wszystko na ten temat. Chciałbym tylko podkreślić kilka aspektów, które nas szczególnie oburzają. Przygotowując restrukturyzację Krajowej Spółki Cukrowej nie wiedzieliśmy, że reforma będzie zmierzać w tym kierunku. Mamy taką sytuację, że różnica między cukrownictwem w Polsce i w Europie jest olbrzymia. Jeżeli te zmiany zostałyby wprowadzone już w tej chwili, to nie mielibyśmy czasu na dostosowanie się do wymogów obowiązujących na rynku Unii Europejskiej. W Niemczech średnia cukrownia produkuje około 120 tys. ton cukru podczas jednej kampanii. Nasze cukrownie średnio produkują około 30 tys. ton. Jeśli chodzi o wskaźnik produkcji na jednego zatrudnionego, to w Niemczech jest to 500 ton, natomiast w Polsce w granicach 200 ton. Te dane pokazują, jaka tutaj występuje różnica. Reforma nie pozwala zaplanować przyszłości. Jeśli inwestuje się kapitał, to trzeba planować przynajmniej na dziesięć lat. Tymczasem komisarz Franz Fischler stwierdza, że potem zastanowimy się, co dalej. Na jakiej podstawie można zatem podejmować decyzje inwestycyjne? Mówiliście państwo o redukcji limitów produkcji. Najgroźniejsza moim zdaniem jest zapowiedź połączenia kwot A i B. W przypadku Francji i Niemiec relacja kwoty B do kwoty A wynosi 30%. W Polsce to jest 6%. W związku z tym w tych krajach redukcja spowoduje zmniejszenie kwoty B natomiast w Polsce dotknie kwoty A. Ostatnia kwestia dotyczy ceny referencyjnej. Nie ukrywam, że bardzo obawiamy się wprowadzenia ceny referencyjnej. Może to oznaczać powrót do tego, co się działo w Polsce na rynku cukru do maja tego roku. W naszym kraju obowiązywała cena interwencyjna, która właściwie była ceną referencyjną proponowaną dzisiaj przez Unię Europejską. Tylko, że to jest cena interwencyjna bez interwencji. W tej sytuacji ceny cukru kształtowały się zdecydowanie poniżej poziomu, który mógłby zapewnić rentowność producentom cukru. Krajowa Spółka Cukrowa „Polski Cukier” SA łącznie z cukrowniami, które zostaną wkrótce inkorporowane, dysponuje limitem rzędu 659 tys. ton. Jeżeli zostanie przeprowadzona redukcja proponowana przez Unię Europejską, nasza kwota zmniejszy się o około 106 tys. ton. Oznacza to, że trzeba będzie zamknąć dodatkowo cztery małe cukrownie i zwolnić około 600 osób. Przyjmując, że propozycje komisarza Franza Fischlera zostaną zrealizowane, cena interwencyjna cukru będzie wynosiła około 1,90 zł za kg. W tej chwili cukier sprzedajemy po 2,90 zł za kg. Podobno na obniżce cen skorzystają konsumenci. Tak naprawdę przeciętne gospodarstwo rodzinne zarobi na tej obniżce około 20 zł w ciągu roku. Dotyczy to bowiem cukru, który jest spożywany bezpośrednio przez konsumentów. Nie sądzę natomiast, aby to miało wpływ na cenę produktów, które zawierają w sobie cukier. A zatem zyskujemy 20 zł na rodzinę, a zobaczmy, jakie będą skutki tej decyzji dla przemysłu cukrowego.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#KrzysztofKowa">Nie należy też zapominać, że nastąpi zmniejszenie areału upraw buraków cukrowych. Poseł Lech Kuropatwiński powiedział, jakie to będą zmiany w skali kraju. W skali Spółki, oznacza to zmniejszenie upraw o około 20 tys. ha. Chciałbym odpowiedzieć na pytania, które bezpośrednio dotyczą Krajowej Spółki Cukrowej „Polski Cukier” SA. Sytuacja KSC SA systematycznie się poprawia. Przestrzegam oczywiście przed euforią, ponieważ mamy jeszcze wiele problemów do rozwiązania. Nie raz słyszałem, że sytuacja Spółki poprawia się, ponieważ rośnie cena cukru. To prawda, że po raz pierwszy od dłuższego czasu sprzedajemy cukier po cenie, która zapewnia nam rentowność. Natomiast doskonale państwo pamiętacie, że zapowiadaliśmy wzrost cen cukru. A zatem wszyscy wiedzieli, że ceny cukru wzrosną, pytanie było, kiedy to nastąpi. W tej sprawie opinie były różne. Wszyscy mówiliśmy, że trzeba dotrwać do momentu wzrostu cen. Jak widać, Krajowa Spółka Cukrowa „Polski Cukier” SA do tego momentu dotrwała. Chciałbym państwa poinformować, że po trzech kwartałach roku obrachunkowego Spółka ma zysk netto w granicach 30 mln zł. Kiedy w styczniu spadały ceny cukru, obawialiśmy się, że już w maju możemy mieć straty w wysokości 300 mln zł. Największa strata wynosiła około 55 mln zł. Zysk nie oznacza, że Spółka odzyskała 100% płynności finansowej. Nadal borykamy się z bardzo poważnymi problemami związanymi z płatnościami. Zawsze jestem zadowolony, gdy płacimy podatki, ponieważ to świadczy o dobrej kondycji firmy, ale teraz okazało się, że staliśmy się poważnym płatnikiem na rzecz budżetu państwa. Myślę, że w tym zakresie nie będzie większych problemów. Współpraca z urzędem skarbowym układa się pomyślnie. Spółka w miarę możliwości realizuje wszystkie zobowiązania. Jeśli chodzi o zobowiązania wobec plantatorów buraków cukrowych, to ostatnie płatności zrealizowaliśmy pod koniec czerwca. Niektórzy plantatorzy otrzymali pieniądze 1 lub 2 lipca. Staraliśmy się dotrzymać terminów. Chciałbym podkreślić pozytywne nastawienie rolników, którzy wobec Krajowej Spółki Cukrowej „Polski Cukier” SA stosowali taryfę ulgową i cierpliwie czekali na pieniądze. Nie było żadnych poważniejszych akcji protestacyjnych. Za to należą się plantatorom podziękowania. Jak państwo wiecie, KSC SA przejęła kredyty inkorporowanych cukrowni. Przejęte zobowiązania przekraczały 200 mln zł. Do dzisiaj spłaciliśmy około 82 mln zł. Pozostało jeszcze około 127 mln zł. Wolałbym, aby te pieniądze pozostały w Spółce, ale trzeba się ze zobowiązań wywiązywać. Spółka zaciągnęła także kredyty skupowe na kwotę prawie 300 mln zł. Do dzisiaj udało się spłacić 200 mln zł. Pozostało jeszcze 98 mln zł. Myślę, że w obecnych warunkach nie będziemy mieli trudności ze spłatą tych kredytów w wyznaczonych terminach. Pozostało jeszcze wiele do zrobienia. Trzeba przeprowadzić restrukturyzację. To napotyka na duże opory, ale jest realizowane. Przed nami jest nowa kampania, na którą potrzebujemy około 1 mln zł. Jak państwo wiecie, żaden bank sam nie udzieli nam takiego kredytu. Nie jest możliwe uzyskanie poręczenia Skarbu Państwa, w związku z tym musimy się starać o kredyt, jak normalny podmiot gospodarczy.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#KrzysztofKowa">Nie ukrywam, że to jest w tej chwili nasze największe zmartwienie. Poseł Stanisław Kalemba pytał o obrót akcjami. Wydajemy akcje dla plantatorów i pracowników cukrowni, które należą się z pierwszej puli (15%). Ten proces zakończył się w przypadku cukrowni w Borowiczkach i Kruszwicy. W pozostałych cukrowniach będziemy wydawać akcje na początku września. Nie wiem, kiedy zakończymy te czynności, ponieważ zapewne do części osób uprawnionych będzie trudno dotrzeć. Ponadto nie bez znaczenia jest liczba uprawnionych - 100 tys. osób. Jeśli chodzi o akcje z kolejnej puli, to Ministerstwo Skarbu Państwa przygotowało już projekt rozporządzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#ElżbietaJenak">Jak już powiedział pan prezes Krzysztof Kowa, Ministerstwo Skarbu Państwa przygotowało projekt rozporządzenia, który znajduje się w uzgodnieniach międzyresortowych. Projekt został też skierowany do zaopiniowania przez związki zawodowe i plantatorów. Jeśli dobrze pamiętam, 3 sierpnia 2004 r. odbędzie się spotkanie, na którym będą prowadzone rozmowy w tej sprawie. Prace może nie są prowadzone w zawrotnym tempie, ale ważne jest to, abyśmy byli gotowi przed zakończeniem ostatecznego formowania się Spółki, co umożliwi jej prawidłową wycenę łącznie z cukrowniami, które do tej pory nie zostały inkorporowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#KrzysztofKowa">Chciałbym jeszcze odpowiedzieć na pytanie dotyczące przyłączenia pozostałych cukrowni. Prace trwają. W tej chwili zakończyliśmy wycenę majątku tych cukrowni. Prowadzone są prace analityczne. Jutro w siedzibie Ministerstwa Skarbu Państwa odbędzie się spotkanie z udziałem prezesów tych spółek, które będą inkorporowane przez KSC SA. Zgodnie z harmonogramem, proces inkorporacji powinien się zakończyć najpóźniej w grudniu 2004 r. Jeśli chodzi o cenę cukru, to nie chciałbym tutaj podawać średniej ceny sprzedaży od początku roku. To jest tajemnica handlowa. Dzisiaj ceny kształtują się na poziomie nieco poniżej 3 zł. Obserwujemy nieduży spadek cen związany z kursem euro i informacjami na temat reformy rynku cukru.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#ElżbietaJenak">Procesem inkorporacji są objęte cukrownie w Szczecinie, Pruszczu, Gryficach, Kluczewie i Leśmierzu.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#WojciechMojzesowicz">Chciałbym powiedzieć, że trzeba się wykazać szczególną złośliwością, aby nie dostrzec, ile pracy włożono w tworzenie Krajowej Spółki Cukrowej „Polski Cukier” SA. Nie mówię tutaj o zaangażowaniu Komisji. Myślę o zarządzie i pracownikach Spółki. Związki zawodowe nie organizowały protestów, ponieważ mówiliśmy o tym, że należy KSC SA zapewnić spokój. Natomiast niepokoją nas sygnały o planowanej redukcji limitów produkcji. To jest niedopuszczalne. Zwrócimy się w tej sprawie do ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Stracilibyśmy wiarygodność, gdybyśmy teraz zgodzili się na redukcję limitów o 106 tys. ton. Nikt nie wytrzyma restrukturyzacji, którą się przeprowadza co roku. Redukcja kwoty oznacza likwidację kolejnych czterech cukrowni, a to jest nie do przyjęcia. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja wyraziła zgodę na to, abym wystosował w tej sprawie pismo do ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Sprzeciwu nie słyszę. Zamykam posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>