text_structure.xml 29.1 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#WładysławStępień">Otwieram posiedzenie Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Witam panie i panów posłów. Witam zaproszonych gości. Przedmiotem dzisiejszego posiedzenia jest rozpatrzenie poprawki zgłoszonej w drugim czytaniu rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy - Prawo ochrony środowiska oraz niektórych innych ustaw. Jest to wprawdzie tylko jedna poprawka, ale bardzo kontrowersyjna. Jest bowiem wiele spojrzeń na tę kwestię. Poprawka dotyczy skreślenia w całości art. 4, zgłosił ją, w imieniu Klubu Parlamentarnego PSL, poseł Waldemar Pawlak. Art. 4 dotyczy ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych. Proszę, by przedstawiciel wnioskodawców przedstawił sens poprawki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#StanisławŻelichowski">Problem w tym, że jeżeli tworzymy lukę prawną, która może spowodować, że dla lasów w strefie przemysłowej robimy wyjątek, a dla innych lasów nie, to ta luka może być stale powiększana. Poza tym skoro jest to kwestia kontrowersyjna, to w moim przekonaniu powinniśmy z tego rozwiązania zrezygnować, bowiem nadrzędną sprawą jest cała ustawa. Jestem dosyć długo członkiem Komisji Ochrony Środowiska i z własnego doświadczenia wiem, że zwykle tego typu zmiany wnosi Komisja Gospodarki. Wczoraj nie było reakcji z tej strony. Tymczasem Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa powinna raczej trzymać się z daleka od takich pomysłów. Stąd wnosimy o skreślenie art. 4. Rozwiązanie zaproponowane w tym artykule będzie zupełnie nieczytelne, stwarza możliwość różnych manipulacji, a w dodatku reguluje naprawdę drobny problem. Zwracam uwagę, że jeśli reguluje się jakiś drobny problem ustawą sejmową, to zawsze może to wzbudzać niepokój dlaczego akurat ten problem, a nie inny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#WładysławStępień">Proszę, aby poseł sprawozdawca przypomniał istotę tego rozwiązania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JoannaGrobelProszowska">Nie jest to drobny problem, bowiem przedsiębiorstwa tworzone w ramach Centralnego Okręgu Przemysłowego - a takich przedsiębiorstw to dotyczy - były tworzone w tych miejscach Polski, w których również przed wojną było bardzo wielkie bezrobocie. Ponieważ zbliżała się wojna z przyczyn obronnych były one tworzone w lesie. Mijały lata, te tereny zostały przekształcone, część tych lasów została wycięta. Chodzi zatem o to, żeby na te tereny i na tereny wielkich przedsiębiorstw, które powstawały w lesie, w których tworzy się teraz specjalne strefy ekonomiczne, przyciągnąć inwestorów, tworzyć miejsca pracy. Dla mnie - mieszkanki Podkarpacia - nie jest to drobny problem, bo każde 500 miejsc pracy jest tu bardzo ważne. Chcę również przypomnieć, że taka konstrukcja prawna funkcjonuje np. w ustawie o ochronie przyrody, gdzie mówimy, że można wyciąć drzewa - jeśli przedsiębiorca ma taki interes - posadzić drzewa na innym miejscu, zawiesić opłaty za usunięcie drzew na okres 3 lat i po stwierdzeniu udatności nasadzeń opłatę umorzyć. Właśnie taką konstrukcję tu zastosowaliśmy. I tak, w ustawie wprowadziliśmy pojęcie stref przemysłowych - w planie zagospodarowania przestrzennego są to tereny przemysłowe. Wprowadziliśmy konstrukcję, w której dyrektor generalny Lasów Państwowych może, ale nie musi odroczyć opłaty na okres 3 lat. Jeżeli miejsca pracy faktycznie powstaną, wówczas może on umorzyć opłatę za przedwczesny wyrąb oraz opłatę roczną. Natomiast, jeśli miejsca pracy nie powstaną, wówczas opłaty nie zostaną umorzone. Dodam, że dotyczy to niewielkich obszarów lasów, które tak naprawdę nie są lasami. Gospodarowanie na nich powierzone jest przedsiębiorcy. Są to lasy z reguły zdegradowane przez wpływy emisji - przykład: Stalowa Wola, Pionki, Puławy. Tu chodzi tylko o takie tereny. Podczas wczorajszego posiedzenia padł przykład, że ktoś może wyciąć las, bo chce założyć kiosk. Otóż nie wierzę, żeby w takim przypadku generalny dyrektor Lasów Państwowych wyraził na to zgodę. Zwracam uwagę, że zastosowaliśmy formułę „może”, a nie obligatoryjnie „musi”. Dodam, że jest jeszcze jedna możliwość zabezpieczenia, którą ewentualnie można by wprowadzić w Senacie. Otóż w rozdziale dotyczącym stref przemysłowych, w art. 136 a, wprowadziliśmy zapis: „na obszarach określonych w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego jako tereny przeznaczone do działalności produkcyjnej”. Z wypowiedzi wnioskodawców poprawki zrozumiałam, że boją się rozszerzania terenów przemysłowych na tereny, które dzisiaj nie są w planie zagospodarowania przestrzennego ujęte jako tereny przemysłowe. Sądzę, że właśnie w art. 136 a można byłoby dodać zapis - oczywiście nie teraz, ale podczas prac w Senacie - że dotyczy to obecnych planów zagospodarowania przestrzennego. To jedno słowo „obecnych” rozwiałoby wszelkie wątpliwości w tym względzie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WładysławStępień">Proszę, aby pani posłanka sprecyzowała, jak brzmiałby wówczas art. 136a.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JoannaGrobelProszowska">„Na obszarach określonych obecnie w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego jako tereny przeznaczone do działalności produkcyjnej, składowania oraz magazynowania i równocześnie użytkowanych zgodnie z przeznaczeniem może być utworzona strefa przemysłowa”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#CzesławŚleziak">Filozofia zrównoważonego rozwoju - co do której Komisja nigdy nie miała wątpliwości - mówi, najkrócej rzecz ujmując, że sprawy społeczne, gospodarcze i ochrony środowiska trzeba traktować równoprawnie. Jeśli ta filozofia nam odpowiada - a sądzę, że tak - to kompromis mógłby pójść w następującym kierunku. Zacznę od tego, że to nie tylko w przypadku przywołanego tu przykładu kiosku powstają wątpliwości. Może też powstać taka sytuacja, jaką mamy w Rudach Raciborskich, gdzie są zakusy, by na terenie po wielkim pożarze, odbudowanym kosztem stu kilkudziesięciu tysięcy złotych i ciężką pracą leśników, otrzymać zgodę na wydobywanie żwiru. Tak więc nie jest to tylko sprawa przysłowiowego kiosku. Otóż, jeśli miałbym iść w stronę kompromisu, to proponowałbym „podnieść poprzeczkę” i oddać decyzje w tego typu sprawach nie w ręce dyrektorów regionalnych, ale generalnego dyrektora Lasów Państwowych. To on powinien podejmować ostateczną decyzję w sprawach, o których mowa w art. 4, bowiem ma on ogląd całości sytuacji i nie podlegałby różnym doraźnym naciskom.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WładysławStępień">Zatem zbliżamy się do kompromisu, z czego jestem niezmiernie rad.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#LeszekBugaj">Oczywiście rozważamy to w kategorii kompromisu przy pracach w Senacie. Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę jeszcze na jedną rzecz. Otóż zdziwiły mnie zapisy na temat wojewódzkich funduszy. W tej chwili odzywają się wojewódzkie samorządy. Wszystkie sejmiki wojewódzkie negatywnie zaopiniowały układ, w którym ogranicza się możliwości sejmików w zakresie wojewódzkiego funduszu ochrony środowiska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WładysławStępień">Panie pośle, ponieważ jest pan człowiekiem wielce zasłużonym dla ochrony środowiska, dopuściłem do podjęcia tego tematu, choć nie jest on przedmiotem dzisiejszego posiedzenia. Rzeczywiście ten problem jest sygnalizowany. Nad tą ustawą pracowaliśmy bardzo długo, szczególnie w podkomisji. Zasięgaliśmy opinii wielu ekspertów. Wypowiadały się w tej sprawie również samorządy wojewódzkie i ten problem nie był wówczas tak ostro stawiany. Jeśli do Komisji będą wpływać konkretne zastrzeżenia, to być może trzeba będzie się zastanowić, czy tego typu rozwiązania - dotyczące funkcjonowania wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i składu reprezentacji, które będą kontrolować wydatkowanie środków - są słuszne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#StanisławDulias">Zwracam uwagę, że jest konkretna propozycja, aby skreślić art. 4, tymczasem dyskutujemy co ewentualnie poprzez Senat należałoby przeprowadzić. Wydaje mi się, że odchodzimy od normalności w naszych działaniach. Dodam, iż sformułowanie „może” jest przyczyną wielu nieprawidłowości. Powinno być użyte sformułowanie „ma prawo”, w dodatku określone w jakich warunkach. Pojęcie „może” jest korupcjogenne i nieeleganckie. W tej chwili jednak przede wszystkim mamy zdecydować, czy skreślić art. 4, czy nie. Proszę o odczytanie art. 4.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#StanisławDulias">Panie pośle, nie może pan wymagać, żebyśmy nie odbywali dyskusji, jeśli posłowie chcą przedstawić swoje spojrzenie na sprawę. Szczególnie, kiedy to spojrzenie przedstawia dwóch byłych ministrów środowiska, którzy przez wiele lat odpowiadali za to, co w Polsce działo się w sprawach ekologii, przemysłu i degradacji z tym związanych. Rozumiem, że trzymamy się art. 4 i poprawki z nim związanej. Poruszono wprawdzie problem rad nadzorczych, ale - jak zaznaczyłem - tylko sygnalnie. Więcej na ten temat dzisiaj dyskutować nie będziemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#MarekŻyliński">Odnośnie wypowiedzi posła sprawozdawcy, chciałbym zwrócić uwagę, że o ile w ust. 1 w art. 4 użyty jest wyraz o charakterze fakultatywnym „może” i przy przeniesieniu szczebla decyzyjnego na poziom krajowy można by uwolnić się od nacisków regionalnych, to już w ust. 2 jest zapis o charakterze obligatoryjnym. Zatem po podjęciu tej fakultatywnej decyzji o odroczeniu na 3 lata, w sytuacji kiedy stwierdzi się, iż powstały miejsca pracy, to jest to już obligo dla organu decyzyjnego. Dlatego prosiłbym o całościowe spojrzenie na ten problem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#MarekSuski">Wprawdzie dyskutowaliśmy nad tą ustawą bardzo długo, ale rzeczywiście może niektóre zapisy nie są doskonałe. Dzisiejsza dyskusja może być tylko wskazówką dla Senatu. Dlatego zastanawiam się, czy posła Stanisława Żelichowskiego nie usatysfakcjonowałoby takie rozwiązanie, że o możliwości wycinki drzew decydowałoby to, iż zainteresowany przedsiębiorca najpierw musiałby zalesić obszar równy temu, który chce wylesić. Wówczas nie byłoby utraty w substancji lasów. Druga sprawa. Wprawdzie pan przewodniczący zaznaczył, iż nie prowadzimy na ten temat dyskusji, zatem w drodze wyjaśnienia dodam, że, o ile wiem, wszystkie wojewódzkie fundusze ochrony środowiska protestowały przeciw temu rozwiązaniu i w wyniku kompromisu wprowadzono zapisy przejściowe i te przepisy wchodzą w życie po nowej kadencji sejmików - przynajmniej przepis niepozwalający na łączenie funkcji w zarządach funduszy z funkcją radnego sejmiku i ograniczający liczbę członków od 1 stycznia 2006 r. Oczywiście ten kompromis nie satysfakcjonuje do końca sejmików ani też nie satysfakcjonuje do końca ministerstwa, ale na tym właśnie polegają kompromisy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WładysławStępień">Z tym, że pańscy przedmówcy mieli jeszcze inne sprawy na uwadze, mówiąc o radach i wojewódzkich funduszach ochrony środowiska, a nie tylko kwestię od kiedy wchodzą przepisy, które obecnie uchwalamy w trakcie nowelizacji ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JanSztwiertnia">Nie przemawiają do mnie przedstawione argumenty za wprowadzeniem art. 4 i zezwolenia na możliwość wycięcia lasu i zabudowania terenu. Mówi się, że dotyczyłoby to terenów już objętych w planie zagospodarowania przestrzennego. Dla mnie nie jest to zrozumiałe, bo przecież tam, gdzie już są tereny przemysłowe, to nie ma lasów. Nawet jeśli rosną tam jakieś drzewa, to nie podlegają rygorom Lasów Państwowych. Zatem zapis, że będzie to teren przemysłowy, spowoduje, iż gmina uchwali nowy plan. Mówi się, że jest duże bezrobocie i potrzebne są nowe miejsca pracy. Ja na co dzień spotykam się z taką sytuacją, że są niewykorzystane tereny i obiekty przemysłowe. I to trzeba przede wszystkim wykorzystać, a nie wchodzić do lasu. Dlatego dla mnie ten argument o miejscach pracy jest niezrozumiały. Ponadto, jeśli kiedyś budowano zakład i pozostawiono nawet jakieś partie lasu, to myślę, że robiono to celowo: dla zrównoważonego rozwoju ochrony środowiska i funkcjonowania tamtego przemysłu. A my teraz chcemy te drzewa wyciąć i zrobić pustynny krajobraz. Dlatego uważam, iż poprawka zmierzająca do skreślenia art. 4 jest absolutnie celowa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WładysławStępień">Czy ktoś z posłów chciałby jeszcze zabrać głos w tej sprawie? Nie słyszę zgłoszeń. Mamy zatem grupę posłów skłonnych do wypracowania kompromisowego zapisu art. 4 podczas prac w Senacie. Mamy też grupę zdecydowanych przeciwników tego artykułu. O losach art. 4 zdecydujemy za chwilę podczas głosowania. Przedtem jednak oddam głos panu ministrowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#TomaszPodgajniak">Art. 4 został wprowadzony do projektu ustawy podczas prac podkomisji, jako propozycja poselska. Rząd nie protestował przeciwko tej propozycji, oceniając, że skutki środowiskowe tego typu decyzji będą minimalne. Według mojego rozeznania, lasów na terenach przemysłowych - bo o tych mówimy - jest około 500 ha. Zakłady, które mogą uzyskać status stref przemysłowych, można wymienić z pamięci: „Rokita” w Brzegu, zakład w Puławach, Orlen, zakład w Stalowej Woli, w Pionkach i być może kilka jeszcze na Śląsku. Te zakłady potencjalnie mogą ubiegać się o status strefy przemysłowej i na terenie tej strefy przemysłowej mogą występować zalesienia, które mogłyby podlegać przepisom tej ustawy. Podkreślam - nie oponowałem przeciwko wprowadzeniu art. 4, aczkolwiek pierwsza moja reakcja była negatywna. Potem nie oponowałem, bo po przeanalizowaniu doszedłem do wniosku, że mamy do czynienia z trzypiętrowym systemem zabezpieczeń. Najpierw trzeba utworzyć strefę w drodze rozporządzenia wojewody - co nie jest takie proste i oczywiste. Strefy przemysłowe będą powstawały przede wszystkim na terenach tych zakładów, które wcześniej stanowiły jednolity organizm gospodarczy, a teraz, w wyniku restrukturyzacji, podzieliły się na kilka, kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt spółek - tak jest w Brzegu - i te spółki nie mogą normalnie funkcjonować, ponieważ zasada nieprzekraczania standardów emisyjnych poza terenem, do którego mają tytuł prawny, powoduje albo konieczność zawierania fikcyjnych umów, albo niemożność uzyskania pozwolenia na emisję do środowiska. Aby zatem stworzyć lepsze warunki funkcjonowania tych spółek na terenach już przemysłowych, tworzymy koncepcję strefy przemysłowej. Zakładam, że taka strefa przemysłowa staje się swego rodzaju inkubatorem przedsiębiorczości, bowiem przedsiębiorstwa, które już tam funkcjonują, przyciągają inne przedsiębiorstwa. I tu teoretycznie może wystąpić pewnego rodzaju kolizja, że ten teren zalesiony potencjalnie pod inwestycje, nie będzie mógł być wykorzystany, bo inwestor, postawiony przed koniecznością zapłacenia kilkuset tysięcy czy nawet milionów złotych za wycięcie drzew, poszuka sobie innego miejsca. To jest dla mnie oczywiste. Łatwiej jest teraz wylesić istniejący las niż usunąć drzewa z terenu przemysłowego. Taki jest stan prawny na dzień dzisiejszy. Przykład Rudy Raciborskiej, o którym mówił poseł Czesław Śleziak, jest ewidentny - tam nacisk jest na tyle silny, że być może lokalny samorząd się ugnie i zrobi to lege artis w ogóle bez naszej dyskusji: wytnie kilkaset hektarów lasu, świeżo posadzonego po pożarze. Natomiast na terenie strefy przemysłowej taka operacja nie byłaby możliwa. Dlatego wydaje się, iż nie mamy tu do czynienia z naruszeniem równowagi, tylko wręcz przeciwnie. Jak powiedziałem - ponieważ skutki środowiskowe będą niewielkie, nie miałem nic przeciwko wprowadzeniu art. 4. Jednak kiedy wczoraj wysłuchałem dyskusji na posiedzeniu plenarnym, podczas której wszystkie kluby - poza PiS i PO -zadeklarowały, że będą głosowały za skreśleniem art. 4, to zapewniam, iż nie będę się „kładł jak Rejtan” przed taką decyzją Wysokiej Izby. Jeśli chodzi o wypracowanie zapisu kompromisowego - jestem za, gdyż skutki środowiskowe nie są dramatyczne. Jeszcze kilka słów na temat funduszy. Chciałbym, abyśmy zdawali sobie sprawę, o co jest wojna. Otóż są tu dwie kwestie: obsadzanie rad nadzorczych i dysponowanie funduszami. Z punktu widzenia logiki finansów publicznych - w szczególności tego, co zostało zapisane w Narodowym Planie Rozwoju odnośnie nowej funkcji kontraktów regionalnych - jest pożądane i sensowne, żeby środki publiczne zgromadzone w wojewódzkich funduszach były poza dyspozycją wojewódzkich samorządów, tylko i jedynie z tego powodu, że jest to jedyny instrument, jaki pozostaje ministrowi środowiska, w kwestii wymuszania realizacji celów polityki ekologicznej państwa, a nie realizowania dziwacznych projektów, jak np. wprowadzania jesiotra do województwa łódzkiego. Jeżeli takie projekty miałyby być realizowane, a nie te, które wynikają z naszych priorytetów, ze zobowiązań akcesyjnych, to ja będę protestował zawsze i wszędzie, mówiąc, że taka gospodarka finansami publicznymi nie podoba mi się. Druga kwestia, o której tu mówimy, to czy marszałkowie, zarządy województw, tracą prawo do obsadzania rad nadzorczych swoimi przedstawicielami - co oczywiście wiąże się z określonymi wynagrodzeniami, apanażami. Przypominam, że urzędnicy państwowi usytuowani w radach nadzorczych nie pobierają z tego tytułu wynagrodzenia, a więc zaoszczędzamy pieniądze i wprowadzamy profesjonalizm w radach. Stanowisko ministra środowiska w tej kwestii jest jednoznaczne - przywracamy elementarną logikę w funkcjonowaniu wojewódzkich funduszy ochrony środowiska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WładysławStępień">Ze słów pana ministra wynika, że art. 4 dotyczyłby około 500 ha lasów. Jest to rzeczywiście niewiele, bo jak przypatrzymy się wiosennym porządkom obywatelskim, to przy wypalaniu traw płonie setki hektarów młodników, 10-letnich lasów, wyłącznie z powodu ludzkiej głupoty. W dodatku nikt nie ponosi za to kary, a wojewódzkie fundusze ochrony środowiska wydają kolejne środki na zalesianie. Za chwilę przejdziemy do głosowania. Wcześniej chcę państwa poinformować, iż postanowiłem rozszerzyć dzisiejszy porządek dzienny o sprawy różne, na prośbę posła Marka Żylińskiego. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem poprawki zgłoszonej w imieniu Polskiego Stronnictwa Ludowego, aby skreślić art. 4? Stwierdzam, że Komisja 13 głosami, przy 2 przeciwnych i 2 wstrzymujących się, rekomenduje Sejmowi przyjęcie poprawki dotyczącej skreślenia art. 4. Proponuję, aby posłanka Joanna Grobel-Proszowska w dalszym ciągu reprezentowała w tej sprawie naszą Komisję. Termin dla uzyskania opinii z UKIE wyznaczam do godz. 15.00 w dniu dzisiejszym. W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować naszej młodszej pani sekretarz - pani Bogumile Kram - która wyłącznie sama przygotowała całą stronę techniczną związaną z procesem legislacyjnym tej ustawy. W dużej mierze dzięki jej pracy możliwe będzie jutrzejsze głosowanie ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#CzesławŚleziak">Pan przewodniczący użył określenia „młodszy sekretarz” - rozumiem, że chodzi wyłącznie o wiek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WładysławStępień">Oczywiście tylko to miałem na myśli, bo jeśli chodzi o kompetencje powinna być super starszym sekretarzem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#MarekSuski">Zwracam uwagę, że pani Bogumiła Kram jest pracownikiem Sejmu, a więc to przewodniczący Komisji powinien wystąpić o awans na starszego sekretarza - co w całej mierze popieram.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WładysławStępień">Oczywiście. Przechodzimy do spraw różnych. Kto z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#MarekŻyliński">Sprawa dotyczy ustawy - Prawo ochrony środowiska. Chciałbym skorzystać z faktu, iż obecny jest pan minister, by poprosić go o ocenę, jak również wspólnie zastanowić się, co z tym fantem dalej zrobić. Otóż niewątpliwie wina jest po mojej stronie. Przeczytałem bowiem korespondencję dopiero po wczorajszej debacie i okazało się, iż mam bardzo istotne zgłoszenia od inwestorów z województwa warmińsko-mazurskiego w sprawie zbyt szeroko interpretowanego pojęcia „inwestycje budowlane”. Podano przykład, który utrudnia prowadzenie prac remontowych. Chodzi o Kanał Augustowski, o remont śluz. Otóż organy administracyjne żądają, oprócz pozwoleń i dokumentacji budowlanych, raportów oddziaływania na środowisko. Innymi słowy - dość szeroko interpretują zapis ustawowy. Prośba jest, by w definicji w dziale II jednoznacznie określić, co znaczy „inwestycja budowlana”, że jest to tworzenie nowego obiektu czy rozbudowa nowego obiektu, a nie remont istniejącego obiektu. Sprawa jest bardzo ważna. Oczywiście będę próbował to jakoś przeprowadzić przez Senat, jeśli pan minister uzna, że taka ścieżka jest prawidłowa. Dodam, że województwo warmińsko-mazurskie i województwo podlaskie to 20 proc. obszarów sieci „Natura 2000”. Jeśli przy remontowaniu istniejącego obiektu - przypomnę, że Kanał Augustowski istniał już przed wojną i w zasadzie nie zmienia się jego formuły funkcjonowania - żąda się raportu oddziaływania na środowisko, to tym samym przeciąga się czas remontu i zwiększa jego koszt. Bardzo proszę pana ministra o ustosunkowanie się do tej sprawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#TomaszPodgajniak">Wydaje mi się, panie pośle, że to, co pan podniósł, to przejaw nadgorliwości i niczego więcej. Przestrzegałbym przed jakąś radykalną zmianą przepisów w tym względzie, ponieważ mogę sobie wyobrazić remont istniejącej instalacji, który wywołuje większe skutki dla środowiska niż sama jej eksploatacja. Na przykład pogłębianie istniejącego kanału, usuwanie osadów, które się tam nagromadziły przez dziesięciolecia czy nawet stulecia - jak w przypadku Kanału Augustowskiego - może powodować konieczność zagospodarowania tych osadów w sposób bezpieczny dla środowiska, ze względu na zawarte w nich różnego rodzaju zanieczyszczenia. Gdybyśmy wprowadzili obligatoryjny przepis, że tylko nowe przedsięwzięcia podlegają ocenie oddziaływania na środowisko, a modernizacje nie, to bylibyśmy w niezgodzie z dyrektywą w sprawie oddziaływania na środowisko, która mówi, iż każda istotna zmiana podlega ocenie. Istotną zmianą może być np. modernizacja i remont przeprowadzane bez pozwolenia na budowę. Dodam, że w szczególności, kiedy chcemy skorzystać ze środków unijnych, taki wymóg będzie bezwzględnie egzekwowany, w przypadku każdego projektu. To, co mogę zrobić ad hoc, reagując na te głosy, to skierować do wszystkich zainteresowanych pismo wyjaśniające, żeby nie byli przysłowiowymi „psami ogrodnika”, bo w sytuacjach, kiedy mamy do czynienia z wątpliwościami, wystarczający jest tzw. proces skryningu. Skryning polega na tym, że dane przedsięwzięcie podlega najpierw ocenie przez urząd: czy może zaistnieć jakaś szkoda w środowisku i dopiero kiedy występuje duże prawdopodobieństwo, że ta szkoda wystąpi, to żąda się raportu, a nie z założenia. Skryning, w postaci postanowienia na wniosek inwestora, kończy proces postępowania w sprawie oceny oddziaływania na środowisko. Niestety - podniósł to poseł Czesław Śleziak, a ja mówię o tym od początku - przeniesienie kompetencji na poziom starostw zniszczyło system ochrony środowiska w Polsce. Ci ludzie są po prostu nieprzygotowani do realizacji swoich zadań. Dlatego, żeby bronić swoich pleców, żądają wszystkiego, co tylko można, byle nie podjąć decyzji. Tak to wygląda. W ten sposób hamują wszelkie procesy inwestycyjne. Pod państwa rozwagę daję, czy warto taki stan rzeczy utrzymywać. Ja uważam, że przeniesienie uprawnień na poziom samorządów to klęska. W tej chwili albo wzmocnimy służby starostw - inwestując w to także pieniądze - albo przywrócimy poprzedni układ, w którym tak naprawdę wojewodowie decydowali o tym, co się dzieje. Dodam, że nie słyszymy, żeby to z województw płynęły nadmierne wymagania. To, co się dzieje, te próby zabezpieczania się na wszystkie możliwe strony, wypływają przede wszystkim ze strony starostw, które czują się słabe, nieprzygotowane do takich działań i w każdym wypadku, kiedy tylko mogą, blokują inwestycje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#MarekŻyliński">Czy zatem mogę zwrócić się do pana ministra, w formie pytania poselskiego, by przynajmniej w tej konkretnej sytuacji jakoś wspomóc inwestora?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#TomaszPodgajniak">Oczywiście.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JoannaSosnowska">Panie ministrze, mniej więcej miesiąc temu zadałam pytanie ministrowi Andrzejowi Mizgajskiemu w sprawie niekontrolowanej wycinki drzew. Przedstawiłam wówczas problem, a pan minister nie wykluczył, że być może należałoby pomyśleć o jakiś formie krótkiej nowelizacji ustawy w tym zakresie. Otóż ja złożyłam projekt takiej nowelizacji, który obejmuje 10 artykułów, i jest on od 24 marca w resorcie. Marszałek Włodzimierz Cimoszewicz zadeklarował, że jeżeli opinia na temat tego projektu szybko przyjdzie z resortu, to jest jeszcze szansa na wprowadzenie go do pierwszego czytania. Ta sprawa jest bardzo bulwersująca. Wiele środowisk zaangażowało się w to - w tym media. Chciałabym usłyszeć od pana ministra: co się dzieje z projektem i jaki będzie jego dalszy los.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#TomaszPodgajniak">Wczoraj wezwałem na dywanik dyrektor departamentu prawnego, gdyż mam odnotowane, że opinia leży i nie została mi przedstawiona. Odpowiedź pani dyrektor brzmiała: mamy wątpliwości co do poszczególnych zapisów, natomiast nie mamy wątpliwości co do intencji. Takie też może być, na dzień dzisiejszy, stanowisko Ministerstwo Środowiska. Natomiast gdyby chciała pani uzyskać stanowisko rządu, to niestety jest to cała procedura, którą musiałby projekt przejść. To, co mogę zrobić na dzień dzisiejszy, to przedstawić dziś lub jutro informację, że generalnie rzecz biorąc, idziemy w tę samą stronę, bo również szykujemy nowelizację ustawy o ochronie przyrody, zdając sobie sprawę z tego, co się dzieje. Być może odpowiedzią częściową na pani pytanie jest to, że my w tej nowelizacji, którą dzisiaj omawiamy, usuwamy artykuł, który pozwala na niekontrolowaną wycinkę drzew.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WładysławStępień">Prosiłbym panie ministrze, aby resort skierował do sekretariatu Komisji wykaz tematów, które chciałby, aby jeszcze w tej kadencji zostały przez Sejm załatwione.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JoannaSosnowska">Panie ministrze, czy w moim projekcie są jakieś kontrowersyjne rozwiązania?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#TomaszPodgajniak">Nie, nie ma. Można powiedzieć jedynie, że te zapisy są nieco ułomne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WładysławStępień">Czy ktoś jeszcze chciałby zabrać głos? Nie słyszę zgłoszeń. Zatem dziękuję wszystkim. Zamykam posiedzenie Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>