text_structure.xml 126 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JanChojnacki">Otwieram wyjazdowe posiedzenie Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa związane z problemami ekologii w województwie śląskim, a szczególnie w rejonie Tarnowskich Gór, Gliwic, Zabrza, Knurowa, Świętochłowic i Siemianowic. Witam posłów, członków Komisji, którzy znaleźli czas, żeby przyjechać na Śląsk i przyjrzeć się, jak tu żyją ludzie, funkcjonuje przemysł i zapoznać się z problemami tego regionu. Witam również parlamentarzystów, którzy nie są członkami naszej Komisji, a także zaproszonych gości reprezentujących urzędy administracji rządowej, samorządowej, ruchów środowiskowych i ekologicznych związanych z ochroną środowiska oraz prasy. Porządek dzisiejszego posiedzenia przewiduje w pkt. 1 zapoznanie się z problemami ekologicznymi występującymi na Śląsku. W pkt. 2, który połączymy z pkt. 3 trudno je rozdzielić - zapoznamy się z działaniami związanymi z likwidacją dużych składowisk odpadów przemysłowych na przykładzie Górnego Śląska. Pkt 3 dotyczy wpływu niekontrolowanych zrzutów ścieków i odcieków ze składowisk odpadów na jakość wód powierzchniowych i podziemnych. Te tematy będą przedstawiać przedstawiciele władz rządowych i samorządowych oraz ci wszyscy, którzy na dany temat będą mieć coś do powiedzenia. Prosiłbym ewentualnych mówców o zachowanie dyscypliny czasowej, żeby obrady nie przeciągnęły się do późnych godzin, ponieważ wielu uczestników posiedzenia musi dziś wrócić do odległych miejsc swego zamieszkania. Czy ze strony członków Komisji są uwagi lub propozycje dotyczące porządku obrad? Nikt się nie zgłasza. Uznaję porządek dzienny za przyjęty. Zanim przystąpimy do omawiania pkt. 1, zabierze głos pan poseł Stanisława Dulias, którego wkładu w zorganizowanie wczorajszej wizytacji i dzisiejszego posiedzenia Komisji trudno nie docenić. Następnie zabierze głos burmistrz Tarnowskich Gór, pan Kazimierz Szczerba, gospodarz dzisiejszego posiedzenia Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#StanisławDulias">Dziękuję licznemu gremium, które zabrało się tu, żeby zapoznać się z problematyką dotyczącą Śląska. Mam osobistą satysfakcję, że jest nas tak dużo, bo jest to świadectwo, że problem ochrony środowiska jest niezwykle ważny. Szanowni goście, przypadł mi zaszczyt - co czynię z dużą satysfakcją - skierowania do państwa kilku zdań przed rozpoczęciem realizacji porządku dziennego wyjazdowego posiedzenia Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. We własnym imieniu witam przybyłych gości i tych wszystkich, którym bliska jest sprawa ochrony środowiska. Powitania w imieniu gospodarzy dokona burmistrz Tarnowskich Gór, pan Kazimierz Szczerba. Witam państwa na pięknej ziemi śląskiej, w Tarnowskich Górach - kolebce polskiego górnictwa, gdzie powstała pierwsza górnicza konstytucja „Ordunek” - mieście, które najbardziej ze śląskich miast jest wrośnięte w krajobraz i historię Śląska. Dziś jest to 72-tysięczne miasto o znaczącym potencjale gospodarczym, ale i wielu problemach oczekujących na rozwiązanie. Mam satysfakcję, że moja propozycja zorganizowania wyjazdowego posiedzenia sejmowej Komisji znalazła zrozumienie wśród jej członków oraz innych parlamentarzystów, za co państwu dziękuję. Jest to dla nas zaszczyt, ale i okazja do podzielenia się z państwem naszymi problemami, które wiążą się przede wszystkim z likwidacją wielkiego przemysłu. Śląsk jest obarczony wieloma trudnymi zadaniami, wśród których dominują problemy środowiska i jego ochrony, których nie będzie można rozwiązać bez pomocy państwa i środków zewnętrznych. Jako mieszkańcy tej ziemi wierzymy i mamy nadzieję, że otrzymamy tę pomoc, a liczący udział w jej zapewnieniu będą mieć uczestnicy tego wyjazdowego posiedzenia Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Nie sposób w kilku zdaniach mówić o złożonych problemach Śląska - szkodach górniczych, hałdach, zniszczonym i wymagającym odnowy środowisku, stworzeniu warunków do normalnego życia oraz rehabilitacji zdrowia zamieszkałego tu społeczeństwa, specyfice lasów, produkcji żywności i wielu innych sprawach. Podczas wczorajszej wizytacji, chociaż ograniczeni czasem, staraliśmy się pokazać państwu stan tego regionu. Więcej informacji uzyskają państwo podczas dzisiejszej prelekcji, którą za chwilę rozpocznie prezydent Zabrza, naukowiec, człowiek mający dużą wiedzę o Śląsku i jego środowisku. Likwidacja poprzemysłowych zniszczeń nie może być tylko problemem lokalnej społeczności. Powinna być jednym z podstawowych zadań państwa i rządu - tu ukłon w stronę pana ministra i wszystkich przedstawicieli władz centralnych - a jeśli będzie trzeba, powinna wiązać się z zapoznaniem z tym ekologicznym problemem Śląska sił zagranicznych i zaangażowaniem znacznych środków z zewnątrz. Liczymy na zrozumienie i pomoc. Na marginesie dodam, że jest wśród nas autor „Przewodnika Tarnogórskiego” - książeczki, którą państwo otrzymali. Zasługi pana Stanisława Wyciszaka dla Tarnowskich Gór są niewątpliwe. Jest wieloletnim członkiem Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Tarnogórskiej. Od kilkudziesięciu lat współdziałamy ze sobą. Mogą państwo skorzystać z okazji, by uzyskać jego autograf.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JanChojnacki">Informuję, że w dzisiejszym spotkaniu uczestniczą przedstawiciele Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i Urzędu Skarbowego, a więc instytucji, które mają wpływ na podejście do problemów związanych z ekologią w kontekście obciążeń finansowych. Będą przysłuchiwać się naszej debacie i na pewno podejmą stosowne decyzje. Oddaję głos panu posłowi Janowi Rzymełce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JanRzymełka">Ja w sprawie formalnej. Ponieważ Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa w ostatnim 10-leciu gościła na tym terenie 4-krotnie, proponuję, żeby ograniczyć wykłady, jeżeli chodzi o szczegóły, na rzecz przedstawienia systemowego rozwiązania problemu. Moglibyśmy podyskutować na temat systemowego podejścia do sprawy terenów zdegradowanych i podjąć jakieś wnioski. Wczoraj oglądaliśmy wiele miejsc i zapoznaliśmy się z wieloma materiałami. Chodzi nam o raczej przedstawienie diagnozy i perspektyw na przyszłość, a nie faktografii, którą większość z posłów zna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JanChojnacki">Dlatego właśnie prosiłem na początku o ograniczanie wystąpień do konkretów. Mam nadzieję, że zabierający głos dostosują się do naszego apelu, żeby wystąpienia były krótkie i koncentrowały się na zasadniczych problemach. Oddaję głos burmistrzowi Tarnowskich Gór, panu Kazimierzowi Szczerbie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#KazimierzSzczerba">Witam państwa w sali sesyjnej ratusza w Tarnowskich Górach. Jest mi niezmiernie miło, że mogę tu gościć tak znakomite gremium. To, że Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa gości na Śląsku, nie jest przypadkiem. Mamy tu wiele poważnych problemów. Mają je Tarnowskie Góry i ma je cały Śląsk. Mam nadzieję, że państwa pobyt na Śląsku będzie owocny - uzyskamy pomoc, a problemy, z którymi się borykamy na co dzień zostaną dobrze rozpoznane. Tych problemów jest sporo, a niekiedy nie potrafimy ich sami rozwiązać. Dlatego liczymy na pomoc przedstawicieli parlamentu, rządu i Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Życzę owocnych obrad. Sądzę, że wspomnienia z pobytu w Tarnowskich Górach i na Śląsku pozostaną w państwa pamięci.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JanChojnacki">Panie burmistrzu, zapraszam pana do zajęcia miejsca za prezydialnym stołem. Rozpoczynamy obrady Komisji. O zabranie głosu proszę pana ministra Krzysztofa Zarębę.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#JanChojnacki">Podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, główny inspektor ochrony środowiska Krzysztof Zaręba : Resort środowiska współpracuje z Komisją Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa w sposób - jak myślę - satysfakcjonujący jedną i drugą stronę. Staramy się rozwiązywać to, co dla Komisji jest najważniejsze w sprawach podejmowanych czasem z własnej, a czasem ze wspólnej inicjatywy. Myślę, że efekty tego są satysfakcjonujące, bo nie zanotowaliśmy między nami poważniejszych rozbieżności interesów. Zresztą interes środowiskowy jest wspólny. Nie może być innego podejścia do tego zagadnienia, tym bardziej, jeżeli chodzi o tereny najsilniej zurbanizowane oraz najsilniej zdegradowane i zniszczone w Polsce, które są również w skali europejskiej traktowane jako jeden z najbardziej zdegradowanych obszarów. Stan, który obserwujemy obecnie, jest zdecydowanie inny aniżeli przed 1990 r. Wynika to w dużym stopniu z inwestycji, ale także ze zmian struktury gospodarczej województwa. Likwidacja wielu uciążliwych zakładów - między innymi w Tarnowskich Górach, a także koksowni, hut i kopalń - spowodowała, że obciążenie środowiska w województwie śląskim jest zdecydowanie mniejsze niż kilkanaście lat temu. W związku z tym, niejako w sposób strukturalny, sytuacja poprawia się, ale nie na tyle, żebyśmy mogli powiedzieć, że jesteśmy usatysfakcjonowani stanem środowiska na Śląsku, ponieważ w dalszym ciągu trzeba wiele zmienić, poprawić poprzez inwestycje, a także podejmowanie działań organizacyjnych. Te sprawy będą cały czas monitorowane również z tego względu, że zaszłości rzutują na stan bieżący. Generalnie można powiedzieć, że w imisjach również następuje zmiana strukturalna. W tej chwili jest znacznie mniej emitowanych takich związków jak dwutlenek siarki, benzeny, inne związki czy metale ciężkie. Natomiast w dalszym ciągu problemem jest dwutlenek węgla, ponieważ przebudowa systemu ciepłowniczego na Śląsku na pewno nie jest tak łatwa i prosta jak na innych terenach. Poza tym, podobnie jak na innych obszarach, rozwój motoryzacji - zwiększenie liczby samochodów - rzutuje na zwiększone emisje dwutlenku azotu. W okresach zimowych, szczególnie tam, gdzie są emisje niskie, gdzie nie ma zorganizowanych sieciowych systemów ciepłowniczych tylko w dalszym ciągu ogrzewa się domy poprzez palenie w indywidualnych piecach, paleniskach, występuje problem z koncentracją czadu. Jednak większość pomiarów dokonywanych przez służby ochrony środowiska wskazuje, że na Górnym Śląsku, a zwłaszcza w Tarnowskich Górach, które leżą poza najbardziej zurbanizowanym obszarem, większość elementów imisji mieści się w normach. Wczoraj oglądaliśmy tereny zdegradowane, a także mniejsze cieki. Szczerze mówiąc, myślałem, że sytuacja w gospodarce ściekowej jest lepsza. Mimo że ponad połowa ścieków jest oczyszczana w oczyszczalniach, jednak mniejsze ścieki w większości są silnie zdegradowane. Zatem dla nas podstawowym problemem jest monitorowanie przekrojami, a nie punktowe. Jeżeli obserwujemy, że w określonym przekroju są wody pozaklasowe, jest to na dobrą sprawę ściek, należy skoncentrować się na punktach zrzutu ścieków i ich eliminacji. Przecież jest to obszar wododziału, gdzie wody rozchodzą się na dwie zlewnie, które praktycznie już od źródła są zanieczyszczone nie dając szans, żeby wody największych rzek na znacznych odcinkach służyły mieszkańcom i były wykorzystywane w takim zakresie, w jakim powinny. Chodzi o cele zarówno gospodarcze jak i rekreacyjne. Podstawowym zagadnieniem, który przyciągnął Komisję na ten obszar, są sprawy odpadów i degradacji terenów. Według szacunków Instytutu Podstaw Inżynierii Środowiska terenów zdegradowanych jest kilkakrotnie więcej, aniżeli podają oficjalne statystyki. Być może rzeczywiście ten obraz jest gorszy niż przekazywany do tej pory w statystykach Głównego Urzędu Statystycznego, które są oficjalnymi danymi. Dlatego ten problem jest znacznie poważniejszy niż wynika z GUS-owskich dokumentów. Praktycznie w każdym miejscu, gdzie wczoraj byliśmy - jeżeli nie patrzy się zbyt powierzchownie, w czym pomagają doświadczeni przewodnicy informując, że obecnie jest to już zupełnie inny krajobraz - widać, że zjawiska osiadania i oddziaływania terenów zdegradowanych na wody gruntowe, zbiorniki wodne - jak w przypadku Tarnowskich Gór - mają kolosalny wpływ na otoczenie. Trzeba przyznać, że problem rekultywacji terenów zdegradowanych jest chyba najpoważniejszy, najbardziej kosztowny i najtrudniejszy ze wszystkich problemów dotyczących Śląska, który wymaga dziesiątek lat pracy, ponieważ w wielu przypadkach metody likwidacji są niezwykle uciążliwie, zwłaszcza w powiązaniu takich elementów jak wpływ deponowanych odpadów zanieczyszczonych metalami, trującymi związkami, na wody gruntowe - a w interesującym nas przypadku - na wody, które stanowią perspektywiczne zasoby służące do zaopatrzenia aglomeracji śląskiej w wodę pitną. Dlatego będziemy się starać wykorzystać wszystkie możliwości resortu środowiska, żeby pomóc temu regionowi.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#JanChojnacki">Zresztą Śląsk cały czas otrzymuje pomoc. Lobby śląskie w resorcie - jak wiadomo - jest silne. Ślązakiem jest minister Czesław Śleziak, który ze względu na stan zdrowia nie mógł wziąć udziału w dzisiejszym posiedzeniu. Ślązakiem jest również prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Zapewne pamiętają państwo niedawny ranking najważniejszych osób w państwie. Wtedy, ówczesny prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Jerzy Pietrewicz, został sklasyfikowany na 67 miejscu w Polsce jako jedna ze 100 najbardziej wpływowych osób w kraju. Niestety, nie było na tej liście ministra środowiska. Liczy się stan kasy, ponieważ dziś pieniądze określają możliwości. Zatem minister środowiska oraz prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej to ludzie wywodzący się z tego regionu, w związku z czym Śląsk na pewno nie będzie doznawał krzywd ze strony mechanizmów leżących w ręku pana ministra oraz w sprawach finansowych. Myślę, że niedługo dojdzie do odpowiednich decyzji. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na fakt, że Śląsk zawsze posiadał największą pulę środków własnych z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Był czas -niektórzy z nas to pamiętają - że Śląsk nic nie oddawał, wszystkie pieniądze z ówczesnego Wojewódzkiego Funduszu zatrzymywał dla siebie. Powodowało to niezbyt pozytywne reakcje w Warszawie, ale dawało Śląskowi spore możliwości rozwiązywania różnych problemów. Sporo tych pieniędzy przeznaczano na potrzeby zdrowotne mieszkańców Śląska, a także na rozwiązywanie problemów dotyczących sieci komunikacyjnej w aglomeracji, która jest podstawą do wyprowadzenia emisji z najbardziej zanieczyszczonego centrum. Obecnie - o ile przedtem załatwiano to półśrodkami i nigdy nie doprowadzano do skutecznej poprawy sytuacji - budowana jest autostrada - oglądaliśmy wczoraj jej fragmenty - która najdalej w ciągu 2 lat spowoduje, że emisje azotu, siarki i ołowiu znajdą się poza aglomeracją. Myślę więc, że perspektywy dla Śląska są dobre.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#JanChojnacki">Oddaję głos prezydentowi Zabrza, panu Jerzemu Gołubowiczowi, który przedstawi problemy związane z terenami zdegradowanymi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JerzyGołubowicz">Postaram się w ciągu kilkunastu minut dojść do konkluzji, o którą prosił pan poseł Jan Rzymełka. Proszę jednak pozwolić, że udokumentuję to, o czym wspominałem wczoraj w autobusie i przedstawię problemy, z którymi państwo nie zdążyli się zapoznać. Zwracam się przede wszystkim do tych członków Komisji, którzy są spoza Śląska i nie mieli okazji zajrzeć w niektóre śląskie zakamarki, gdzie elementy dotyczące środowiska są tak istotne, że mają poważny wpływ na stan województwa. Chciałbym również nawiązać do jednego z ostatnich zdań wypowiedzianych przez pana ministra. To prawda, panie ministrze, że systemy komunikacyjne bardzo nam pomogą przenosić się z miejsca na miejsce, ale proszę wziąć pod uwagę, że drogowa trasa średnicowa przebiega przez centra aglomeracji, a więc doprowadzi to do koncentracji zanieczyszczeń, które teraz są rozłożone na drogi lokalne i jedną wielką ulicę łączącą miasta, a która i tak przebiega przez środki miast. Autostrada A4 biegnie opłotkami, ale w znacznej części na granicach aglomeracji 17 największych miast Górnego Śląska przechodzi przez ich tereny. Jeżeli chodzi o aglomerację górnośląską - co widać wyraźnie w atlasie samochodowym i co było widoczne podczas wczorajszej wizytacji - nie ma granic między miastami. Podam państwu trochę danych, na które proszę zwrócić uwagę. Aglomeracja górnośląska zlokalizowana jest na powierzchni 12 tys. km², co stanowi niespełna 4% powierzchni kraju, na której żyje ponad 12% ludności Polski - niemal 5 milionów. W obszarze aglomeracji 17 największych miast Śląska koncentruje się 3,5 mln ludności. Chodzi o obszar od Gliwic, Knurowa po Dąbrowę Górniczą. Gęstość zaludnienia na tym obszarze jest prawie 4-krotnie większa niż średnia krajowa i wynosi niemal 400 mieszkańców na 1 km² przy średniej krajowej ok. 120 mieszkańców. Te dane określają znaczenie i wpływ elementów dotyczących obciążenia środowiska na życie mieszkańców. To prawda, że emisja zanieczyszczeń w ostatnich latach zmalała. Gdyby moje wystąpienie odbywało się kilkanaście lat temu, powiedziałbym, że emisja do środowiska zanieczyszczeń pyłowych z emitorów na Górnym Śląsku wynosi 30%. W tej chwili jest to 20% ogólnej emisji krajowej - zatem w dalszym ciągu jedna piąta, a w liczbach bezwzględnych - ponad 33 tys. megagramów. To samo dotyczy zanieczyszczeń gazowych - około 45% kilkanaście lat temu, a w tej chwili w dalszym ciągu około jednej trzeciej zanieczyszczeń gazowych emitowanych na Górnym Śląsku. Sądzę, że o problemach dotyczących ścieków i zużycia wody mówiliśmy wczoraj wystarczająco dużo. Jednak, jeżeli chodzi o zanieczyszczenia wód płynących, według bieżących informacji, na terenie Górnego Śląska nie stwierdzono wód pierwszej klasy czystości. Jeżeli chodzi o wody podziemne, wody bardzo dobrej jakości stanowią zaledwie 1%. W sprawie depozycji odpadów na Śląsku - są tu wybitni specjaliści z tej dziedziny - mogę powiedzieć, że kilkanaście lat temu, przy o wiele mniejszej powierzchni byłego województwa katowickiego, deponowanych było około 60% odpadów przemysłowych z ogólnej masy odpadów w całym kraju.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#JerzyGołubowicz">Obecnie, po rozszerzeniu obszaru administracyjnego o dawne województwa częstochowskie i bielskie, około 40% ogólnej masy odpadów przemysłowych wytwarzanych w Polsce powstaje na Śląsku. Siłą rzeczy muszą one być gdzieś zagospodarowane. Zlokalizowane są na 4% obszaru naszego kraju. To, jak zmienia się sposób użytkowania powierzchni ziemi pokażę na przykładzie mojego rodzinnego miasta. Widoczne na mapie kolorowe plamy oznaczają różnego rodzaju zwały pohutnicze, pogórnicze, pozostałości po działalności przemysłu energetycznego oraz nieużytki trawiaste w 1973 r. Obok widać mapkę z 2000 r. Proszę zauważyć, jak bardzo na obszarze 80 km² - tyle liczy Zabrze - zmieniła się wielkość powierzchni nieużytecznej, zdegradowanej - zgodnie z terminologią ekologiczną. Przyrost nieużytków od 1973 r. do 2000 r., a więc w ciągu 27 lat, najlepiej obrazuje widoczny diagram. Najwięcej przybyło nieużytków trawiastych i trawiasto-krzaczastych, które nie zagospodarowywane przez długi okres podlegają degradacji, podobnie jak fragmenty powierzchni ziemi niszczonej przez przemysł. Jeśli chodzi o tereny zdewastowane - są tu zobrazowane procentowe zmiany we wszystkich miastach od Piekar do Mysłowic - w Piekarach nastąpił ich wzrost o 180%. Najmniejszy wzrost nastąpił w Mysłowicach, ale wynika to z ukształtowania terenu. Na tej planszy są zobrazowane przyrosty i ubytki kategorii gruntów. Ubyło użytków rolnych, natomiast przybyło ponad 100% nieużytków różnego rodzaju. W ekspresowym tempie przedstawię teraz kilka ilustracji przedstawiających elementy, na które wczoraj zwrócili państwo uwagę, a także elementy, które dopiero chciałbym państwu pokazać. Kiedy przejeżdżaliśmy przez Makoszowy - dzielnicę Zabrza - pokazywałem państwu pompy odwadniające tę dzielnicę, które pracują 24 godziny na dobę. Wspominałem, że grunt będzie osiadał w dalszym ciągu, nawet po zakończonej eksploatacji. Przewiduje się osiadanie gruntu do około 12 m. Gdyby nie było ciągłego odwadniania, w 2015 r. w tej dzielnicy Zabrza byłby ogromny zbiornik wodny. Tak się dzieje na wielu obszarach województwa śląskiego. Prezentowane zdjęcia pokazują zmiany, jakie zaszły w czasie do 1987 r. do 1996 r. Tak powiększała się powierzchnia składowisk odpadów pogórniczych. Tu widoczne są rejony Gliwic, składowiska, które państwo wczoraj widzieli. Wypiętrzają się 30 m nad poziom wody. Do tego diagramu wrócę za chwilę pokazując państwu jeszcze jedno zagrożenie związane ze składowiskami odpadów pogórniczych. Do zobrazowania tego zagrożenia użyto kamer termowizyjnych. Problem odpadów wiąże się nie tylko z zajęciem powierzchni, ale również przesiąkaniem do gruntu różnego rodzaju substancji. Na prezentowanym zdjęciu wyraźnie widać sól, która odkłada się na zwałach odpadów pogórniczych i jest spłukiwana do ziemi. Pola i łąki, całe fragmenty zieleni ustępują w ostatnich latach pod naporem zwałów górniczych. Umiera roślinność. Pokażę teraz państwu, jak wygląda sytuacja na niektórych zwałach górniczych. Wczoraj nie pojechaliśmy do Łazisk, ale gdybyśmy objechali zwał kopalni „Bolesław Śmiały” zauważylibyśmy elementy tlącego się zwału. Ten zwał się pali. Nowoczesna technika, zdjęcia termowizyjne potrzebne są do wczesnego ostrzegania, stwierdzenia, co się dzieje w tych zwałach zanim zacznie się z nich wydobywać dym. Takich zwałów na terenie Śląska jest wiele. Trzeba wciąż monitorować, co się w nich dzieje.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#JerzyGołubowicz">Z częścią z nich jest spokój. Na przykład, zwały po górnictwie cynku i ołowiu w Bytomiu tworzą malownicze kurhany, ale już po drugiej stronie tej samej ulicy jest zupełnie inne składowisko. Kolejną sprawą są postępujące zwały. Widzą państwo pozostałość po kopalni „Pstrowski” - powstałą w wyniku intensywnej eksploatacji górniczej - i wybraną część drzewostanu okalającego Zabrze. Na Śląsku są nie tylko zwały po górnictwie węgla, ale i górnictwie cynku - zakładach górniczo-hutniczych „Orzeł Biały” w okolicach Bytomia. Widzą państwo częściowo rozebrany zwał huty „Florian”. Jest to zdjęcie z miejsca, przez które przebiega w tej chwili drogowa trasa średnicowa. Nie ma szans, żeby życie w szybkim czasie wróciło do tego rejonu. Problem odpadów wiąże się również z odpadami powstałymi w wyniku działalności elektrowni. Widać duże zbiorniki, w których gromadzą się wypłukiwane osady. Po przesuszeniu takiego składowiska - można to zobaczyć również w okolicach Łazisk - widać, jak ono pyli. Ma się wrażenie, że unosi się dym. W centrum Chorzowa widoczne są zwały po elektrociepłowni „Chorzów”. Niektóre z nich są porośnięte darnią. Robi się wiele - widzieli państwo wczoraj - żeby ograniczać zgubne wpływy tych składowisk. Wczoraj zatrzymaliśmy się przy moście nad Bierawką w Knurowie. Na zdjęciu widać tamtą okolicę - zwał odpadów komunalnych zabrany przez zwał górniczy. Te tereny znajdują się aktualnie pod wodą. Jest to bardzo częsty obrazek na Śląsku, gdzie są trudności z lokalizacją odpadów komunalnych. Duża koncentracja ludności na tym obszarze powoduje, że każdy skrawek miejsca - park, boczna ulica - staje się dzikim składowiskiem odpadów. Widzieli państwo wczoraj dolomity, wyrobiska po kamieniołomach w Suchej Górze. Widzą teraz państwo Jaworzno-Szczakowa, które również są fragmentem województwa śląskiego. Takich miejsc na terenie województw jest o wiele więcej. To zdjęcie ilustruje powstawanie zalewiska. To nie jest plama wody, która pojawiła się w wyniku opadów deszczu. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że na tym obszarze w ciągu dwóch lat pojawi się duże zalewisko wodne. Są to jego pierwsze symptomy. Na tym zdjęciu widać lasy ustępujące pod naporem wielkiego składowiska odpadów w okolicach Gliwic. Widać wodę i obwałowanie Kłodnicy. Sól i inne elementy przedostają się do rzeki. Pan Marian Warzecha pokazywał państwu wczoraj Bytomkę, rzekę, którą staramy się oczyszczać wzdłuż jej biegu. Na prezentowanym zdjęciu widać obszar źródliskowy Bytomki. Odpowiedź na pytanie, czy można coś zrobić z wodami Bytomki, widoczna jest na zdjęciu - ta woda od samego źródła niesie ze sobą zanieczyszczenia z wielu zwałowisk, z których szkodliwe elementy są wypłukiwane i przedostają się do wód podziemnych. Postępujące składowiska są poważnym problemem. Przejeżdżaliśmy wczoraj koło cmentarza w Szombierkach. Jest to ilustracja jak z horroru - teren pracuje. To miejsce jest źródłem wstrząsających przeżyć dla rodzin pochowanych tu zmarłych. Większa część Bytomia osadzona jest na nowszych i starszych zwałowiskach. Na prezentowanym zdjęciu widać niwelację. Jest to częsty widok na trenie Górnego Śląska - zanim nastąpi rekultywacja zasypuje się wielkie, kilkuhektarowe powierzchnie. Widzą państwo staw Moczury w Knurowie, który wczoraj zwiedzaliśmy, a tak wyglądają zabudowania po koksowni „Walenty-Wawel”, które było widać z okien autobusu.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#JerzyGołubowicz">Przywrócenie do życia tego terenu, który do głębokości 10 m przesiąknięty jest pochodnymi substancji produkowanych i wykorzystywanych w przemyśle koksowniczym, jest ogromnym przedsięwzięciem. Takich rejonów na Śląsku jest wiele. Nie trzeba analiz chemicznych, żeby domyślić się co zawierają setki cieków płynących na terenie Górnego Śląska. Wskazuje na to widoczna na zdjęciu różnica kolorów. Widzą państwo rzekę Kłodnicę płynącą pod zwałem w Sośnicy. Wyraźnie widoczny jest ciemny pas zanieczyszczeń w wodach, które wpadają do Kłodnicy. Na tym zdjęciu widać stare domy, które rozpadają się wskutek szkód górniczych, lub muszą ustępować pod naciskiem przesuwających się zwałów. Widzieli państwo przed chwilą fragment górniczego osiedla, które aktualnie znajduje się u stóp zwału pogórniczego w Gliwicach. Teraz widać inne ujęcie ze strony huty „Łabędy”. Wielkie połacie zwałów i pękające drogi są częstym widokiem. Służby drogowe mają dużo roboty z usuwaniem szkód na obszarach, które wciąż są aktywne po działalności wydobywczej. Przejeżdżaliśmy wczoraj koło domów kopalni „Szczygłowice”. Widzą państwo właśnie zbiornik, o którym mówiłem - nienaturalny, powstały wskutek wyciskania wody pod naporem zwałów w odległości 400 m od osiedla mieszkaniowego. Teraz widzą państwo inną rzekę, kolejne niebezpieczeństwo. Nie jest to jednak rzeka wody, tylko smoły po instalacji koksowniczej w już nie eksploatowanych zakładach w Dembieńsku. Na kolejnym zdjęciu widać rejony Rybnika, Wodzisławia. W okolicach Redułtów znajdują się widoczne zwały. W odległości 50 m od tych zwałów jest osiedle mieszkaniowe. Bardzo charakterystyczny dla terenów, na których bardzo intensywnie rozwijało się górnictwo, jest ogromny, 30-metrowy zwał stożkowy. Widoczny na zdjęciu zwał w dalszym ciągu płonie. Zwały, które teraz państwo widzą, może wyglądają malowniczo, nadają się do wykorzystania w filmach, ale zajmują ogromne obszary, które by mogły być wykorzystane w innym celu. Sprawa rekultywacji i zagospodarowania tych zwałów jest wielkim problemem dla Śląska. Kolejnym problemem są zatopienia. Nie przejeżdżaliśmy wczoraj przez te tereny. Widzą państwo drogę, która prowadziła w pobliżu osiedla mieszkaniowego i kopalni. Tak właśnie wygląda przerwana droga. Widzą państwo ulicę Ligonia, którą oglądaliśmy wczoraj z okien autobusu przy kopalni „Szczygłowice”. Kończyła się ona po drugiej stronie nasypu. W tej chwili teren przerwanej drogi jest zasypywany, gdyż nie ma innego sposobu na przywrócenie tego terenu do życia. Ten obszar jest zasypywany odpadami pogórniczymi. Widzą państwo zdjęcie miejsca, które oglądaliśmy z autobusu. Dołem biegła stara droga. Nowa jest wypiętrzona na wysokość kilkunastu metrów. Widoczny dom jest przechylony o 18 stopni. Obecnie tego domu już nie ma, ponieważ się rozpadł. Taki jest skutek wielkich osiadań po 1997 r. Pokazując państwu ostatnie zdjęcie chciałem zobrazować, jak wygląda obszar 270 ha składowiska przy kopalni „Makoszowy”. Jednak Śląsk to nie tylko tereny upiornego krajobrazu. Na jego obszarze jest wiele miejsc rygorystycznie chronionych prawem. Są tu obszary chronionego krajobrazu, rezerwaty, zespoły przyrodniczo-krajobrazowe, wiele użytków ekologicznych.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#JerzyGołubowicz">Wciąż powiększa się lista dokumentacji w tym zakresie. Jeszcze raz wrócę do liczb, na które powoływałem się na początku - ponad 12% mieszkańców kraju na 4% jego powierzchni. Na tych obszarach dzieje się to, do czego dochodzi również w innych rejonach naszego kraju - Zagłębiu Turoszowskim w pobliżu Bełchatowa czy Lubinie. Jednak takiej koncentracji ludności na 4% powierzchni kraju nigdzie nie ma. Dlatego pozwolę sobie zwrócić się do państwa posłów. Była tu dziś mowa o lobbingu, ale nie chodzi mi o lobbing, ponieważ w parlamencie są nasi reprezentanci, przedstawiciele naszej ziemi - posłowie, senatorowie. Zwracam się z prośbą w imieniu przedstawicieli samorządu terytorialnego - prezydentów, burmistrzów i wójtów jednostek województwa śląskiego - o rozpatrzenie propozycji powołania specjalnej podkomisji, zespołu wyłonionego z Komisji lub zespołu parlamentarnego, która zajmie się rozwiązaniem życiowych problemów mieszkańców tego terenu powstałych wskutek wielkiej koncentracji zagrożeń ekologicznych. Prosimy o rozważenie propozycji powołania takiego zespołu, który zajmowałby się tymi problemami stale, a nie okazjonalnie. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to czwarte wyjazdowe posiedzenie Komisji na Śląsku, ale my żyjemy tu przez 365 dni w roku w warunkach, które staraliśmy się wczoraj państwu pokazać, a dziś zostały przypomniane na zdjęciach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JanChojnacki">O zabranie głosu proszę wicedyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach, pana Bogdana Gieburowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#BogdanGieburowski">Serdecznie dziękuję za umożliwienie przedstawicielowi Lasów Państwowych zabrania głosu na dzisiejszym spotkaniu, tym bardziej, że Lasy Państwowe znajdują się obecnie w obliczu - nie przesadzam - śmiertelnego zagrożenia. Przytoczę tylko dwa tytuły z wczorajszego wydania „Rzeczpospolitej” - „Zabójcze propozycje dla właścicieli lasów” i „Lasy Państwowe do likwidacji”. Do tego tematu przejdę na zakończenie mojego krótkiego wystąpienia. Zagrożenia, o których będę mówić wynikają z proponowanych aktów prawnych, które mają uzdrowić finanse publiczne państwa. Lasy Państwowe mają być nimi śmiertelnie dotknięte. Pozwolę sobie nawiązać do wypowiedzi pan prezydenta Zabrza. Na terenach prezentowanych na zdjęciach egzystują również lasy. Lesistość województwa śląskiego wynosi 30%, jest więc wyższa od średniej lesistości w kraju. Jednak występują tu różne lasy - takie, jak pokazywane na terenie kopalni Bielszowice i Makoszowy, rosnące w Beskidzie Śląskim, Beskidzie Żywieckim czy lasy częstochowskie. Wiele lat byłem nadleśniczym Nadleśnictwa Katowice, które obejmowało Gliwice, Zabrze, Tychy, Bielsko, Siemianowice, Świętochłowice - cały teren aglomeracji śląskiej. Te lasy są mi doskonale znane. Leśnicy robią tu bardzo dużo, żeby je utrzymać. Połowę terenu Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach stanowi województwo śląskie. Reszta to tereny województwa opolskiego, małopolskiego, częściowo świętokrzyskiego, łódzkiego i dolnośląskiego. Pamiętają państwo dane procentowe, o których mówił pan prezydent Zabrza. Ich efekt jest taki, że pomimo, iż średnia lesistość jest tu większa od lesistości kraju, gdzie na jednego mieszkańca przypada 0,25 ha lasu, czyli 25 a, w województwie śląskim jest to wartość 3-krotnie mniejsza - 8 a. W 1967 r. zapadła uchwała Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, która powołała do życia leśny pas ochronny. Tu - na południu dużego kompleksu leśnego lasów tarnogórsko-lublinieckich - znajdują się Tarnowskie Góry. Wokół Śląska, na nieużytkach, rozmaitych terenach zdegradowanych, powstał leśny pierścień, gdzie wyrosły dziesiątki ośrodków wypoczynkowych, z których część jeszcze funkcjonuje, a część popada w ruinę, ponieważ brakuje inwestorów. W ostatnich latach stworzono wiele systemów, które poprawiły kondycję finansową oraz ekologiczną i zdrowotną lasów. Stworzono przede wszystkim odpowiednie regulacje prawne - ustawę o ochronie gruntów rolnych i leśnych, ustawę o lasach. Umożliwiono dofinansowanie z funduszy ochrony środowiska. Bez wątpienia nastąpił wzrost świadomości ekologicznej społeczeństwa. Działania proekologiczne przyniosły pozytywne skutki w gospodarce wodno-ściekowej i energetycznej. Mimo to, nie ustępuje zjawisko uszkodzenia drzewostanów. Następuje synergizm różnych czynników, koncentracja metali ciężkich w glebie. Na prezentowanym slajdzie widzą państwo, jak w latach 70. wyglądały strefy uszkodzeń przemysłowych. Teraz widzą państwo stan na 2000 r. Strefy uszkodzeń przemysłowych nie są oszacowywane przez techników, tylko przez pracowników Biura Urządzania Lasu, które podlega ministrowi skarbu państwa, a nie Lasom Państwowym. Z tego Biura pochodzą obiektywne dane. Na prezentowanym slajdzie czerwonym kolorem oznaczony jest przyrost drzewostanów zaniżony w stosunku do stanu normalnego o 75%, a kolorem żółtym o 55%.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#BogdanGieburowski">Jeśli chodzi o ujemne oddziaływanie górnictwa - widzą państwo zdjęcie spod hałdy. W ten sposób osiada 30 tys. ha. Silna antropopresja powoduje duże zagrożenie pożarowe. W efekcie tych zagrożeń, decyzją ministra, 80% powierzchni naszej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych zaliczono do lasów ochronnych. Są to lasy wodochronne położone w miastach, glebochronne, klimatyczne itd. Jest to bardzo duża powierzchnia, która w kraju nie stanowi 50% lasów. W przypadku Śląska jest to aż 80%. Niezależnie od tego 46% powierzchni województwa śląskiego zajmują obszary prawnie chronione z mocy ustawy o ochronie środowiska - parki krajobrazowe, rezerwaty itd. Lasy państwowe są na pewno bardzo ważnym elementem ekorozwoju. Doszły do tego władze wojewódzkie uwzględniając rolę tych lasów w swoich licznych programach. Stało się tak dlatego, że lasy zajmują jedną trzecią województwa. Leśnicy dostarczają około 1 mln m3 drewna, a Lasy Państwowe pełnią rozmaite funkcje pozaprodukcyjne. Nie będę przytaczał fragmentów Strategii rozwoju województwa śląskiego, ale powiem, że w Programie rozwoju regionalnego województwa śląskiego przewiduje się poprawę warunków życia między innymi poprzez sprzyjanie zmniejszeniu zanieczyszczeń, ochronę zasobów leśnych itd. Przejdę teraz do sprawy zalesiania gruntów. W 2002 r. na mocy ustawy zalesieniowej sprzed 2 lat zalesiono około 150 tys. ha, a w tym roku około 250 tys. ha. Gruntów do zalesienia byłoby więcej, ale prowadzenie zalesień limituje ilość środków finansowych, którymi dysponuje Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Przechodzę teraz do tego fragmentu mojego wystąpienia, na które chciałem zwrócić szczególną uwagę. Przedstawię teraz krótką historię finansów naszej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, ale zaznaczam, że podobnie było w całym kraju. W 1999 r. nasza Dyrekcja miała prawie 3 mln zł zysku, w 2000 r. - 4,5 mln zł strat, a w 2001 r. - 43 mln zł deficytu. Lasy Państwowe miały tego deficytu około 80 mln zł. Między innymi dlatego, że w ustawie o lasach w art. 50 istnieje zapis, że Lasy Państwowe pokrywają swoje wydatki z własnych przychodów, zdecydowaliśmy się na przeprowadzenie głębokiej restrukturyzacji - ogromnych cięć kosztów z redukcją zatrudnienia włącznie. W zeszłym roku zwolniliśmy w naszej Dyrekcji 250 pracowników umysłowych. W tym roku redukujemy zatrudnienie o kolejnych 200 osób. Te ogromne wyrzeczenia spowodowały, że w 2000 r. mieliśmy w naszej Dyrekcji 140 tys. zł na plusie, podczas gdy w kraju było to 17,5 mln zł. Omówię teraz zagrożenie, o którym wspominałem. Lasy Państwowe opodatkowane są stałymi podatkami - gruntowym, rolnym i leśnym. To nie ma nic wspólnego z wynikami ekonomicznymi. Gdybyśmy płacili podatek dochodowy, odprowadzane kwoty byłyby znikome. Natomiast wymienione podatki, niezależnie od uzyskanych efektów, są obciążeniem stałym. Rząd rozpatruje propozycje złożone przez ministra finansów. Wnioski ministra środowiska Czesława Śleziaka, wiceministra Krzysztofa Szamałka i dyrektora generalnego Lasów Państwowych w tym zakresie zostały negatywnie rozpatrzone przez ministra finansów. Ta sprawa miała być przedmiotem wczorajszych obrad rządu. Tymczasem rozpatrywano sprawy CIT i PIT, a podatków gruntowych, rolnych i leśnych jeszcze nie.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#BogdanGieburowski">Podatek, który proponuje się Lasom Państwowym, powoduje likwidację wszelkich zwolnień. Podatek był płacony nie od drzewostanu w wieku do 40 lat, który nie przynosi żadnego profitu, tylko od drzewostanu starszego. Przewidywany jest również duży wzrost stawki jednostkowej. Spowoduje to skutek finansowy w wysokości 228 mln zł. Jest to sumaryczny wzrost podatków Lasów Państwowych w skali przy dodatnim wyniku finansowym w wysokości 17,5 mln zł. Jaki będzie tego efekt, wynika z wymienionych liczb. Nastąpi upadłość Lasów Państwowych - wejdzie syndyk, który wyegzekwuje zobowiązania w stosunku do Skarbu Państwa sprzedając lasy. Powstaje jednak pytanie, czy o to nam chodzi. Dlatego zwracam się z dramatycznym apelem do posłów o podjęcie odpowiednich działań, bo to parlament decyduje o podatkach. Jest to nadmierny, zabójczy fiskalizm. Przy okazji chciałbym podziękować Komisji za jej stanowisko, w którym negatywnie zaopiniowała zaliczenie Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych. Kończąc moje wystąpienie zapraszam Komisję na piąte wyjazdowe posiedzenie, podczas którego zaprezentowalibyśmy państwu tereny - zaczynając od Olkusza - zupełnie innego górnictwa, hut cynku i ołowiu, kopalń piasku podsadzkowego, górnictwa węgla kamiennego. Mamy wiele propozycji nowelizacyjnych do ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych, które umożliwią przyspieszenie procesu rekultywacji. Mamy dobre doświadczenia, jeżeli chodzi o wykorzystanie dziur w ziemi. Pokażemy jak pięknie zostały zagospodarowane tereny na zbiorniki wodne. Zaprezentowalibyśmy państwu Beskidy. Mamy wiele osiągnięć i porażek, ale na tym etapie najważniejszy jest apel - primum non nocere. Zostawmy w spokoju Lasy Państwowe, które teraz są dochodowe, jakoś sobie radzą, bo wprowadzenie w życie planowanych zmian spowoduje likwidację tej firmy i upadek lasów państwowych. Nie będzie w kraju lasów państwowych z wiadomym skutkiem dla społeczeństwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JanChojnacki">Dziękuję panu dyrektorowi za wystąpienie. Mam nadzieję, że Komisja weźmie to pod uwagę. Jeżeli mają państwo propozycje nowelizacji ustaw, proponuję nie czekać do wyjazdowego posiedzenia, tylko przesłać je na adres Komisji do Sejmu. Spróbujemy coś z tym zrobić. O zabranie głosu proszę przedstawiciela Zarządu Komisarycznego Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów, pana Franciszka Nosiadka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#FranciszekNosiadek">W związku z wystąpieniami moich przedmówców można sobie wyobrazić, jak trudną sprawą jest zapewnienie dobrej, zdrowej i czystej wody dla 3,5 mln mieszkańców aglomeracji górnośląskiej, co jest naszym zadaniem. Jednym z pierwszych problemów jest brak koordynacji w wydatkowaniu środków inwestycyjnych na sektor wodociągowy i gospodarki wodnej. Obecnie nie ma jednego środka koordynującego. W związku z tym apelujemy o umożliwienie powstania takiej jednostki. Na prezentowanym wykresie widać, jak od 1990 r. spadała sprzedaż wody - co obrazują ciemniejsze słupki - przy równoczesnym utrzymywaniu zdolności produkcyjnych naszego przedsiębiorstwa - wyższe słupki. Utrzymujemy tak wysokie zdolności jako rezerwę na wypadek, gdyby zaczęły się procesy, których wszyscy się boimy - degradacja ujęć podziemnych, które państwo wczoraj zwiedzali w Zawadzie-Karkowicach. Mamy jeszcze cztery ujęcia wód podziemnych w tym regionie. Niestety, obserwujemy stałe pogarszanie się jakości tych wód. W Tarnowskich Górach, w wodzie z ujęcia „Staszic” pojawiło się TRI. Od trzech lat nie możemy użytkować tego ujęcia, ale musimy wypompowywać tę wodę do rzeki Dramy. Widoczna na wykresie kreska pokazuje stosunek sprzedaży wody z ujęć Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów - systemu 10 stacji i 1100 km sieci magistralnych do produkcji z lokalnych ujęć, których coraz mniejsza produkcja stanowi jednak coraz większy procent. Mimo to, że są to ujęcia niebezpieczne i kosztowne, są podejmowane lokalne decyzje o ich rozbudowie i tworzeniu nowych ujęć. Przy znacznym spadku sprzedaży od 1990 r. do 2002 r. z systemu GPW mamy ogromną nadwyżkę produkcji, która jest bezpieczna dla zaopatrzenia w wodę. W 1990 r. było 19 zakładów jednego przedsiębiorstwa obsługującego 3 mln 325 tys. mieszkańców. W 2002 r. 3 mln 180 tys. mieszkańców obsługują 42 samodzielne przedsiębiorstwa. Jest to niekorzystne zjawisko. Proszę zwrócić uwagę na wzrost kosztów administracyjnych. Prezentowany wykres przedstawia zmianę struktury zużycia wody z 720 mln m3 w 1990 r. i obejmuje okres do 2000 r. Jeśli chodzi o zmianę poboru wody ze środowiska, jasnym kolorem oznaczono pobrane w 1990 r. 447 mln m3 z wód powierzchniowych i 177 mln m3 z wód głębinowych, przy czym wiele wód głębinowych było bardzo złej jakości, o dużej zawartości żelaza i manganu. Obecne relacje poboru wód do systemu GPW są już inne. Podstawowym problemem, który powoduje, że stale rosną koszty i obciążenia mieszkańców, mimo że my zmniejszamy koszty działalności w wyniku racjonalizacji, są podatki i opłaty. Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów jest dla swoich klientów jednym z głównych poborców skarbowych - płaci rocznie 35 mln zł podatku 69 gminom. Na wykresie widać strukturę kosztów w 1990 r. Kolorem zielonym oznaczone są wydatki na materiały. W tym roku te wydatki są znacznie mniejsze. Natomiast w 1990 r. nie było pozycji oznaczonej kolorem białym - podatków od nieruchomości, na które Przedsiębiorstwo wydaje co roku 35 mln zł. W związku z tym cena wody w kilkudziesięciu procentach zaczyna być obciążona wszystkimi opłatami publicznoprawnymi.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#FranciszekNosiadek">Przy okazji chciałbym rozwiać mit, który krąży w sferze rządowej, samorządowej i wodociągowej, jakoby Przedsiębiorstwo było złe, ponieważ o 10% podniosło cenę przy inflacji 5%. Widzą państwo wykres, na którym przedstawiono, jak kształtowała się inflacja od 1990 r. do 2002 r., a jak ceny wody z systemu GPW. Jak widać, nie ma żadnego związku między inflacją a cenami wody, ponieważ zupełnie inne czynniki zmuszają do podwyższenia ceny, żeby pokryć koszty dostarczania wody. Ulżyły nam trochę opłaty za pobór wody ze środowiska. Na wykresie widać ich wpływ w pierwszych miesiącach bieżącego roku. Porównując rok 2002 z 2003 r., w styczniu zapłaciliśmy tyle samo, w lutym trochę więcej, a w kwietniu, kiedy weszły nowe stawki, obciążenie uległo zmniejszeniu i wynosi niewiele ponad 4% naszych kosztów, jeżeli chodzi o opłaty środowiskowe. Na Śląsku brakuje systemów kanalizacyjnych unieszkodliwiania odpadów. Jak wynika z „Rocznika Statystycznego”, jeżeli chodzi o porównanie liczby ludności korzystającej z sieci wodociągowej z liczbą ludnością korzystającą z sieci kanalizacyjnej, przez 3 lata prawie nic się nie zmieniło. Przyrosty są minimalne. W tym zakresie są ogromne zapóźnienia, na likwidację których potrzeba znacznych środków inwestycyjnych. Te środki potrzebne są również po to, żeby wykonać Ramową Dyrektywę Wodną z 23 października 2000 r., która jest najbardziej kompleksowym dokumentem w tym zakresie. Ma ona zapewnić realizację celów, które państwu przedstawiam, w okresie 15 lat od daty wejścia dokumentu w życie. Według szacunków Komisji Europejskiej wdrożenie Ramowej Dyrektywy Wodnej w Polsce będzie wymagać około 18 mld euro. Ile z tego może być potrzebne na Śląsku? Może 1 albo 2 mld euro. Zależy to od tego, jakie przyjmiemy kryterium - ludności czy stopnia dewastacji środowiska i nie rozwiązanych problemów. Dlatego też, gdyby skonsolidować istniejące przedsiębiorstwa wodociągowe, które jeszcze są państwowe, nie rozczłonkowane na gminy, miałyby one wzrost zdolności inwestowania z 20 do 40 mln zł, a więc co najmniej o drugie tyle pieniędzy można by sięgnąć do Unii Europejskiej. Żeby sobie poradzić z tymi zadaniami, potrzebna jest nowa organizacja. Ciągłe rozdrabnianie przedsiębiorstw wodociągowych na coraz mniejsze jednostki gminne powoduje ogromne problemy koordynacyjne. Jeżeli w zlewni jednej rzeki działa 15 przedsiębiorstw na terenach 15 gmin, proszę spróbować w ciągu jednej kadencji samorządowej przygotować spójny program ochrony tej rzeki przed ściekami i doprowadzenia do jej rewitalizacji. W Anglii jest osiem przedsiębiorstw wodociągowych. W Walii są dwa takie przedsiębiorstwa. Działają w układzie zlewni rzek. Ramowa Dyrektywa Wodna zobowiązuje nas również do tego, żeby w ten sposób, zlewniowo, prowadzić gospodarkę. Zatem nie tylko administracja wodami, ale i działalność gospodarcza w zlewniach rzek, powinny zostać zorganizowane w bardziej racjonalny sposób. Żeby to było możliwe, mniejsze muszą być nasze obciążenia, które nie wynikają z naszej działalności, z naszych kosztów, a są obciążeniami fiskalnymi. Nie wiemy, na co gminy przeznaczają 35 mln zł, które płacimy im w formie podatku od nieruchomości związanych z gospodarką wodną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JanChojnacki">O zabranie głosu proszę panią Kornelię Kowalczyk, naczelnika w Urzędzie Miasta Tarnowskie Góry, a następnie likwidatora Zakładów Chemicznych w Tarnowskich Górach, pana Andrzeja Makowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#KorneliaKowalczyk">Miasto Tarnowskie Góry ma bogatą i ciekawą historię związaną z górnictwem kruszcowym prowadzonym tu przez 700 lat. W systemie podziemnym wydobywano tu rudy cynku, ołowiu i srebra, natomiast na powierzchni wydobywano rudy żelaza, dolomit i wapień. To wydobycie pozostawiło po sobie pozytywne i negatywne konsekwencje. Do pozytywnych niewątpliwie możemy zaliczyć zabytki architektury, między innymi piękny ratusz, w którym dziś państwa gościmy, zabytki kultury przemysłowej, jak zabytkowa kopalnia, którą wczoraj zwiedzaliśmy, oraz wiele ciekawych i wartościowych przyrodniczo miejsc. Negatywnych konsekwencji działalności wydobywczej doświadczamy do dziś. Należy do nich sieć szybów, chodników, a także sztolni, w tym odwadniających, które tak sperforowały górotwór stanowiący podłoże Tarnowskich Gór - trias węglanowy - że wszystkie zanieczyszczenia z powierzchni ziemi przedostają się do warstw wodonośnych znajdujących się w triasowym górotworze stanowiące dwie warstwy do eksploatacji. Na prezentowanym slajdzie widać sieć szybów i wyrobisk. Jest to obraz poglądowy, ponieważ nie jest znana dokładna liczba szybów. Ocenia się ją na kilkadziesiąt tysięcy. Dokładna liczba nie jest znana z tego powodu, że dysponujemy mapami historycznymi odejmującymi okres dopiero od XVIII wieku. Górotwór triasowy na terenie Tarnowskich Gór jest podzielony na dwa główne zbiorniki wód podziemnych - zbiornik gliwicki o numerze 330 oraz lubliniecko-myszkowski o numerze 327. Jak widać, zwierciadło wód triasowych ma takie ukształtowanie, że zanieczyszczenia powstające na terenie miasta rozprzestrzeniają się w zbiorniku południowym w kierunku południowo-zachodnim, natomiast w zbiorniku nr 327 w kierunku północno-zachodnim. Trzeba dodać, że jest to zbiornik przepływowy. Jego wody mają kontakt z wodami w zbiornikach Niżu Polski. Należy dodać, że warstwy triasowe - jest to charakterystyczne zjawisko - mają układ szczelinowy, są sperforowane. Perforacja antropogeniczna oraz naturalna powoduje, że zanieczyszczenia wnikają pionowo w warstwy, a następnie przesuwają się poziomo. Istnieje potencjalne zagrożenie, że wszelkie zanieczyszczenia z naszego miasta przedostaną się w najbliższym czasie poza jego granice. Na konsekwencje rozprzestrzeniania się zanieczyszczeń nie trzeba było długo czekać, bowiem w latach 90. nastąpiły pierwsze wyłączenia ujęć wody. Najpierw były to ujęcia czwartorzędowe, a więc leżące powyżej warstw triasowych. Wyłączenia tych ujęć spowodowane były ponadnormatywnymi stężeniami siarczanów i azotanów pochodzących ze ścieków komunalnych. Potem przyszedł czas na zanieczyszczenia typu przemysłowego, a konkretnie z Zakładów Chemicznych w Tarnowskich Górach, gdzie przez kilkadziesiąt lat na niezabezpieczonym podłożu składowano prawie 1,5 mln ton toksycznych odpadów. Ponieważ toksyny przeniknęły do warstw wodonośnych, w 1996 r. wyłączono wszystkie ujęcia wody na terenie tych zakładów. Wyłączono również ujęcia zakładowe od strony południowej - ELEKTROCARBON-u i CHEMET-u. W następnym roku wyłączono ujęcia PKP ze względu na ponadnormatywną zawartość manganu żelaza i arsenu.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#KorneliaKowalczyk">Wyłączenie ujęć na terenie Zakładów Chemicznych spowodowane było przekroczeniem dopuszczalnych poziomów zawartości metali ciężkich charakterystycznych dla produkcji zakładów chemicznych - strontu, boru, baru, miedzi, kadmu, cynku, ołowiu. Z prowadzonego na bieżąco monitoringu wiadomo, że fala zanieczyszczeń z Zakładów Chemicznych rozprzestrzenia się - jak powiedziałam - w zbiorniku gliwickim w kierunku południowo-zachodnim, a w zbiorniku północnym w kierunku północno-zachodnim stanowiąc zagrożenie dla kolejnych ujęć. Kolejnym problemem, który - niestety - dotknął ziemię tarnogórską, było zidentyfikowanie w wodach podziemnych rozpuszczalników organicznych, takich jak trójchloroetylen, tetrachloroetylen. Te rozpuszczalniki były wykorzystywane w zakładach metalurgicznych pracujących na terenie miasta na rzecz górnictwa. W 2000 r. zostały wyłączone pierwsze, mniejsze ujęcia. Natomiast w 2001 r. - jak już wspomniał pan dyrektor - wyłączono największe ujęcie na terenie Tarnowskich Gór - „Staszic” - z którego teoretycznie można było wydobywać ponad 22 tys. m3 wody na dobę. Jesteśmy świadomi tego, że na stan wód głębinowych ma również wpływ gospodarka wodno-ściekowa, stan wód powierzchniowych. Na terenie miasta mają swoje źródła dwie rzeki - Drama i Stoła. Niestety ich czystość pozostawia wiele do życzenia. Zwłaszcza rzeka Stoła w swym początku ma wody pozaklasowe. Obie rzeki stanowią dorzecze górnej i środkowej Odry. W związku z tym władze miasta, w miarę swoich możliwości, od wielu lat wykonują kanalizację ściekową. Oprócz tego, na terenie miasta pracują obecnie 3 oczyszczalnie ścieków. Do oczyszczalni „Śródmieście” o technologii z lat 30. XX wieku dopływa 100% ścieków więcej aniżeli przewiduje jej wydajność. Oczyszczalnie „Leśna” i „Repty” są znacznie mniejsze. W 2000 r. oczyszczalnia „Repty” została zmodernizowana w zakresie usuwania pierwiastków biogennych. Mimo to, największym problemem ekologicznym naszej gminy jest Centralna Oczyszczalnia Ścieków. Jej geneza sięga lat 80. ubiegłego wieku. Wtedy była to inwestycja wojewódzka. W 1996 r., w wyniku komunalizacji części wybudowanej oczyszczalni, terenu, a także Rejonowego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, inwestycję przejęła gmina. Praktycznie od tego momentu rozpoczęły się działania w kierunku wykonania Centralnej Oczyszczalni Ścieków. Gmina, mając na uwadze, że jest to inwestycja niezwykle kosztowna, postanowiła wybrać taką możliwość wykonania oczyszczalni, by ponosić koszty po jej realizacji, a w tym czasie budować kanalizację, która dostarczy ścieki do tej oczyszczalni. Wybrany został system BOOT - Build, Own, Operate &amp; Transfer. Kontrakt został podpisany w 1999 r. Oczyszczalnia miała zostać oddana do użytku w ubiegłym roku. Niestety, wybrany wykonawca nie wywiązał się z zadania. Po odstąpieniu od kontraktu we wrześniu 2002 r., gmina postanowiła skorzystać z okazji jaką stwarza wejście Polski do Unii Europejskiej. W związku z tym złożono wniosek w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej do funduszu spójności o dotację na realizację inwestycji pt. „Budowa Centralnej Oczyszczalni Ścieków wraz z systemem kanalizacji sanitarnej i deszczowej”. Wiemy, że ten projekt znajduje się na 49 pozycji indykatywnej listy projektów ogłoszonej przez Ministerstwo Środowiska.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#KorneliaKowalczyk">W ostatnim tygodniu Rada Miejska w Tarnowskich Górach podjęła uchwałę intencyjną w sprawie podjęcia działań zmierzających do korzystania z wszelkich możliwych funduszy pomocowych. Uzyskanie przez gminę Tarnowskie Góry finansowania z funduszu spójności pozwoli na rozwiązanie problemów dotyczących gospodarki ściekowej i pozwoli na jej uporządkowanie. Z tematem Centralnej Oczyszczalni Ścieków i obecną sytuacją ekologiczną na terenie gminy wiąże się kara nałożona w 1997 r. na gminę przez wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska w Katowicach za niedostatecznie oczyszczone ścieki odprowadzane ze wspomnianej już oczyszczalni „Śródmieście”. Termin zapłaty został odroczony na 5 lat. Ten okres upływa 15 lipca br. Na swoją obronę możemy powiedzieć, że w okresie naliczania kary realizowaliśmy inwestycje w zakresie rozbudowy systemu kanalizacyjnego. Wydaliśmy na to ponad 7 mln zł. Jednak nie uzyskaliśmy efektu ekologicznego, ponieważ nie została wybudowana Centralna Oczyszczalnia Ścieków. Uważamy, że uiszczenie tej kary w niczym nie poprawi sytuacji ekologicznej gminy, natomiast pogorszy sytuację ekonomiczną - jeszcze bardziej pogrąży finansowo gminę - także dalsza kontynuacja tej inwestycji może stanąć pod znakiem zapytania. Korzystając z państwa obecności chciałabym zwrócić uwagę na fakt, że w aktualnym Prawie ochrony środowiska okres odroczenia kary nadal wynosi 5 lat, chociaż - co zaznaczam - został wynegocjowany okres przejściowy na zadania wodno-ściekowe do 2015 r. Przykład Tarnowskich Gór może służyć do tego, by poddać ten termin weryfikacji, ponieważ przy ciągle pogarszającej się sytuacji gmin realizacja tak poważnej inwestycji jest trudnym zadaniem. Reasumując, powiem, że pogarszający się na terenie miasta stan wód głębinowych, które są własnością Skarbu Państwa, niepokoi władze gminy, gdyż jest to dobro zarówno obecnych jak i przyszłych pokoleń. Jesteśmy świadomi tego, że powinniśmy chronić i dbać o to bogactwo. Dlatego tak ważne jest zakończenie likwidacji zagrożeń z Zakładów Chemicznych „Tarnowskie Góry”, a także rozwiązanie problemów przedostawania się związków chlorowcoorganicznych do zbiornika wód głębinowych. Jeszcze jedna sprawa. Jak najszybciej chcielibyśmy wybudować Centralną Oczyszczalnię Ścieków, bo jest to zadanie własne gminy. Jednak jest to niemożliwe do osiągnięcia siłami własnymi gminy. Dlatego liczymy na uzyskanie dotacji i korzystając z państwa obecności prosimy o zrozumienie i wsparcie naszych działań w tym zakresie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JanChojnacki">Zanim oddam głos panu Andrzejowi Makowskiemu, dyrektorowi likwidowanych Zakładów Chemicznych „Tarnowskie Góry”, poproszę o możliwie krótką wypowiedź, ponieważ wczoraj usłyszeliśmy dużo informacji na ten temat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#AndrzejMakowski">Tytułem przypomnienia przytoczę dwie informacje. Na terytorium Polski złożono około 4 mld ton poprodukcyjnych odpadów, a w samym województwie śląskim wielkość ta wynosi 2 mld ton. Zatem jest to 50% wszystkich odpadów poprodukcyjnych. W tych 2 mld ton odpadów poprzemysłowych 2,5 mln ton, a więc 1,5 mln m3, jest udziałem likwidowanych Zakładów Chemicznych „Tarnowskie Góry” w Tarnowskich Górach. Wczoraj przekonaliśmy się o stanie realizacji tej inwestycji. Zostały wykonane dwie kwatery - północno-zachodnia K1 i środkowa K2 - stanowiące 40% realizacji jednego z głównych zadań, jakim jest budowa centralnego składowiska odpadów niebezpiecznych. Do budowy tego składowiska odwołuje się rozporządzenie z 5 marca 2002 r., zgodnie z którym w podbudowie składowisk odpadów niebezpiecznych powinna znajdować się warstwa szczeliwa mineralnego o grubości co najmniej 0,5 m i współczynniku filtracji 10 do minus dziewiątej m/s. W tym znaczeniu, aneksami, zostały dopracowane istniejące dokumentacje projektowe, a w wyniku analiz generalnego projektanta składowiska został przedstawiony docelowy sposób unieszkodliwienia poprzez budowę składowiska bazującego na warstwach uszczelnienia podłoża. Zaczynając od warstwy gruntu rodzimego, są to: 0,4 m warstwa mineralna, stabilizacyjna i ochronna, metrowa warstwa zasadniczego uszczelnienia iłowego, warstwa drenażowo-ochronna odbierająca odcieki i wreszcie warstwa odpadów, które będziemy unieszkodliwiali. W kwaterze K1 o docelowej pojemności 270 tys. m3 - jej pojemność została już wyczerpana - oraz w kwaterze K2 o takiej samej pojemności, złożono około 350 tys. m3 odpadów, a więc unieszkodliwiono kolejne 25% objętości odpadów pozostających do unieszkodliwienia w Zakładach Chemicznych „Tarnowskie Góry”. Globalny koszt inwestycji, która ma być zakończona do 31 grudnia 2005 r., wynoszący około 300 mln zł, został wyczerpany w jednej trzeciej. Zatem na ten cel wyasygnowano już 97 mln zł. Nadmieniam, że od 2002 r. realizacja przedsięwzięcia jest w pełni zabezpieczana poprzez kolejne porozumienia z sygnatariuszami montażu finansowego wydzielonych zadań o stałym i jasno sprecyzowanym efekcie ekologicznym. Każde zadanie, które ma oparcie finansowe, jest zamykane i rozliczane co do grosza, stanowiąc efekt ekologiczny zamkniętego przedsięwzięcia. W maju - jak wspomniałem - zakończyliśmy budowę kwatery K2. Obecnie jesteśmy na końcowym etapie uzgodnień z sygnatariuszem w postaci Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który 23 czerwca br. na posiedzeniu Rady Nadzorczej podejmie decyzję w tym zakresie. Pozostali - Zarząd i Rada Nadzorcza Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, minister skarbu państwa, wojewoda, przedstawiciele powiatu - zadeklarowali gotowość uczestniczenia w dofinansowaniu kolejnego wydzielonego zadania, jakim jest budowa kwatery K3 oraz unieszkodliwienia co najmniej 500 tys. m3 odpadów zlokalizowanych w części południowej Zakładów, bezpośrednio w pradolinie rzeki Stoły. Podjęcie działań związanych z likwidacją zwałowiska nr 2 znajdującego się również w pradolinie rzeki Stoły i oddziałującego bezpośrednio na wody czwartorzędowe i triasowe, a w dalszej kolejności oczyszczenie około 6,5 ha pradoliny rzeki Stoły, spowoduje, że działanie głównego ładunku zanieczyszczeń, który aktualnie bardzo negatywnie oddziałuje na środowisko gruntowo-wodne, będzie zminimalizowane. Tereny pod wtórne zagospodarowanie - w granicach 6 ha - przewidziane są do pełnej rekultywacji w terminie do czerwca 2004 r. Przypominam, że Rada Nadzorcza Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej podejmie tę decyzję 23 czerwca br. Koszt przedsięwzięcia w tym wydzielonym zadaniu stanowi ok. 60 mln zł. Jest to pokaźna kwota. Spowoduje to, że w czerwcu przyszłego roku będziemy mogli powiedzieć, iż zostało zrealizowane trzy piąte centralnego składowiska odpadów niebezpiecznych, czyli 60%.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#AndrzejMakowski">W ten sposób zostanie unieszkodliwionych 870 tys. m3 odpadów, czyli ponad 65%. Kwotowo będzie to ponad 60% udziałów w finansowaniu tego przedsięwzięcia. Dalszy montaż finansowy zakłada udział środków spójności po 2004 r. Poprzez burmistrza Tarnowskich Gór wystąpiliśmy do funduszu spójności z odpowiednim wnioskiem dotyczącym wydzielonego zadania, jakim jest rekultywacja centralnego składowiska odpadów, na kwotę 60 mln zł. Oczekujemy pozytywnego rozpatrzenia wniosku, pozyskania dodatkowego partnera do zakończenia inwestycji i całkowitego wyeliminowania zagrożenia zanieczyszczenia wód triasowych należących do zbiornika wód pitnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JanChojnacki">O zabranie głosu proszę przedstawiciela wojewody, pana dyrektora Andrzeja Jeżewskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#AndrzejJeżewski">Wojewoda śląski Lechosław Jarzębski z dużą satysfakcją przyjął inicjatywę Komisji zmierzającą do odbycia wyjazdowego posiedzenia na terenie województwa śląskiego. Pan wojewoda przeprasza, że nie mógł czynnie włączyć się w pracę Komisji. Powód jest podobny, jak w przypadku pana ministra Czesława Śleziaka, za co państwa przeprasza. Zapewne zwrócili państwo uwagę na to, że województwo śląskie pod względem problemów ekologicznych jest specyficzne w skali kraju. Tu, oprócz problemów bieżących, istnieje duże obciążenie wynikające z dokonań historycznych. Wpłynęły na to nie tylko dwa ostatnie wieki industrializacji tego rejonu. Jak mogli się państwo przekonać, miała na to wpływ również eksploatacja złóż metali nieżelaznych. Z materiałów, którymi państwo dysponują, wynika, jak ogromną pracę wykonano w tym województwie w ostatnich 10–15 latach, jak zmniejszyły się obciążenia środowiska. Jednak wciąż jest wiele do zrobienia. Potrzebne są dobre pomysły, dobre prawo i duże pieniądze. Dobrych pomysłów w naszym województwie nie brakuje. Prawo jest coraz lepsze - dużo lepsze niż poprzednio. Natomiast brakuje innych czynników, nad którymi pracujemy na poziomach samorządowym i rządowym. Bardzo ważne w skali tego województwa jest również nie oddzielanie problemów ekologicznych od innych. Są one bardzo ściśle związane z problemami gospodarczymi i społecznymi. Żadnego z tych problemów nie da się rozwiązywać osobno. Są one ze sobą ściśle powiązane. Dlatego, licząc na aktywny udział parlamentarzystów w dzisiejszej debacie, apelujemy szczególnie do parlamentarzystów z innych województw, żeby przy rozpatrywaniu w pracach Sejmu zagadnień nie tylko ekologicznych, patrząc przez pryzmat ekologicznych spraw tego województwa, mogli zajmować właściwe stanowisko w sprawach gospodarczych i społecznych, które rzutują na poziom życia mieszkańców tego województwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JanChojnacki">Informuję, że w dzisiejszym posiedzeniu uczestniczy przedstawicielka ministra finansów, pani Joanna Wójcik, która - mam nadzieję - przeprowadzi rozeznanie w związku z tym, co mówił pan dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych i przekaże Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa informację, czy rzeczywiście wprowadzenie dodatkowych podatków doprowadzi Lasy Państwowe do upadłości. Jeżeli tak, byłoby to niebezpieczne. Natomiast w związku z tym, co mówiła pani naczelnik Kornelia Kowalczyk, że gminy nie będą mogły zapewnić własnego wkładu niezbędnego do realizacji przedsięwzięcia ze środków unijnych, informuję, że pracują nad tym Narodowy i wojewódzkie fundusze ochrony środowiska. Dlatego, za chwilę poproszę pana prezesa Wiesława Siwczaka, żeby w telegraficznym skrócie powiedział, jak temu zapobiec. Dodam jeszcze, że pan burmistrz wystąpił do Klubu Parlamentarnego SLD z pismem - prosiłem, żeby zwrócił się również do pozostałych klubów parlamentarnych - o przyznanie środków na usuwanie zanieczyszczeń w likwidowanych Zakładach Chemicznych „Tarnowskie Góry”. Oddaję głos panu prezesowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WiesławSiwczak">W ubiegłym roku, nie czekając na upoważnienie ministra, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, wspólnie z funduszami wojewódzkimi, podjął akcję wstępnego rozpoznania liczby projektów, które mogłyby być przekazane do funduszu spójności. Trzeba było brać pod uwagę, że groziło nam i nadal grozi wielkie niebezpieczeństwo, ponieważ średni okres przygotowania i rozpoznania projektów do ISPA trwa około 2,5–3 lat. Możemy więc z czystym sumieniem stwierdzić, że gdybyśmy z własnej inicjatywy nie wzięli się za to jesienią ubiegłego roku, absorpcja środków w 2004 r. byłaby żadna lub znikoma. Być może znalazłoby się coś dopiero pod koniec 2005 r. Przyjęliśmy wtedy metodę, że w pierwszej kolejności rozpoznamy te wnioski, których nie zdążono przygotować do funduszu ISPA, bo przecież fundusz spójności to nic innego jak fundusz ISPA, tylko w warunkach akcesyjnych. Wówczas, w okresie 3 tygodni, w województwie śląskim zebraliśmy do pierwszej weryfikacji 32 wnioski opracowane przez gminy, co jest istotą dostępu do funduszu spójności. Dlatego zaprzeczam tezie, że samorządy źle pracują w sprawach absorpcji środków międzynarodowych. Uważam, że pracują bardzo dobrze. Biorąc pod uwagę, że nawet na szczeblach rządowych nie jest jeszcze dopracowana logistyka, należy zapytać, jak mogą działać samorządy w tym zakresie. Niestety, działają trochę na oślep. Mimo to, udało się nam zebrać 32 wnioski spełniające wszystkie konieczne kryteria. Z tych wniosków - na 100 w skali całego kraju - pan minister zakwalifikował 19. Na wniosek marszałka lub wojewody doszły jeszcze 2 wnioski. Zatem jest ich 21. Jeśli chodzi o sprzyjanie takim działaniom, w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach - jest to chyba jedyna taka sytuacja w kraju - zaryzykowaliśmy wydatkowanie pewnych kwot na wstępne prace studialne. Przyjęliśmy, że gmina otrzyma dotację - według pewnych procedur i wskaźników - żeby mogła dokonać wstępnych prac, które są bardzo kosztowne, a których podjęcie jest dla wójtów, prezydentów, burmistrzów ryzykowne, ponieważ może z tego nic nie wyniknąć. W związku z tym boją się odpowiedzialności przed radami. Uważamy, że warto ponieść taki ogólny koszt, żeby na tej podstawie mogły powstać dojrzałe wnioski, a gminy miały mniejsze obawy w zakresie ponoszenia wstępnych kosztów, być może bez efektów. Teoretycznie pomoc z funduszu spójności może sięgać 85%. W praktyce tak nie będzie. Będzie to raczej od dwóch trzecich do trzech czwartych. Pozostała część należy do strony polskiej. Przyjęte jest założenie, że Narodowy Fundusz wspólnie z wojewódzkimi funduszami, pokryją 30% udziału strony polskiej - po 15% każdy. Reszta należy do systemu bankowego. Podjęliśmy w tym zakresie współdziałanie z Bankiem Ochrony Środowiska. Być może będą wspólne produkty finansowe, które będą gorsze od propozycji samego Funduszu, ale lepsze niż samego banku. Te produkty zwiększą masę pieniądza na tego rodzaju współdziałanie. W sferze działań legislacyjnych - na dzisiejszym posiedzeniu już to sygnalizowano - podejmowane jest zwiększenie możliwości zadłużania się gmin. Jeśli to nie nastąpi - tak oceniam - nie będzie możliwości absorpcji środków nie ze względu na brak podaży pieniądza, ale ze względu na brak możliwości zadłużania się gmin. Nie wspominam o funduszu SAPARD, który w warunkach tego województwa nie miał wielkiego powodzenia ani znaczenia. Wpłynęło maksymalnie kilkanaście wniosków.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#WiesławSiwczak">Wszystkie, które zostały złożone jako dopełnienie finansowania po stronie polskiej, zostały zaakceptowane - wszyscy wnioskodawcy otrzymali dofinansowanie. Sprawy dotyczące funduszy strukturalnych są dopiero przed nami, wiążą się z budowaniem pewnej logistyki. Te sprawy nie są do końca dookreślone. Oczywiście, nie odbyło się to wszystko w taki sposób, że w ubiegłym roku przeprowadzono rozeznanie, czy nabór do funduszu spójności i na tym skończono. Wnioski można składać na bieżąco do końca trwania tego funduszu. Przyjęliśmy jako zasadę ogólną, że do 75% środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach - jest to kwota około 320 mln zł rocznie - będziemy przekazywać na współdziałanie z pomocowymi funduszami międzynarodowymi. Nie odbędzie się to w taki sposób, że pojawią się nowe środki. O tyle zostaną zmniejszone wydatki na inne działania. Uważamy jednak, że jeżeli za 1 euro możemy uzyskać 2–3 euro dopełnienia, to taki interes warto robić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JanChojnacki">Otwieram dyskusję. Apeluję o ograniczenie czasowe wypowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#ZofiaKrasickaDomka">Dziękuję panu posłowi Stanisławowi Duliasowi za to, że przybliżył nam problemy Górnego Śląska wymagające pilnego rozwiązania - odnowy środowiska naturalnego i przywrócenia warunków umożliwiających w miarę normalne funkcjonowanie człowieka na tym obszarze - z myślą o przyszłości następnych pokoleń. W „Programie zrównoważonego rozwoju i ochrony środowiska powiatu tarnogórskiego”, zawartym w materiale otrzymanym ze Starostwa Powiatowego w Tarnowskich Górach, przyjęto za motto sentencję Gro Harlem Brutlanda, którą pozwolę sobie zacytować: „Środowisko jest domem, w którym żyjemy, a rozwój tym, co robimy starając się, aby żyło nam się jak najlepiej. Środowisko i rozwój są zatem nierozdzielne”. Bardzo dziękuję za to motto i przypominam, że na zrównoważony rozwój składają się elementy ekologiczne, ekonomiczne i społeczne. Jako poseł, a z zawodu lekarz, zatrzymam się przy problemie społecznym. Aby człowiek był zdrowy powinien oddychać czystym powietrzem, pić czystą wodę, spożywać zdrową żywność, jakiej w nadmiarze dostarczają nam polscy rolnicy. Tymczasem obciążenia środowiska naturalnego Śląska ilustruje statystyka, przytaczana na dzisiejszym posiedzeniu, którą pozwolę sobie przypomnieć. Niemal 13% ludności Polski żyje na 4% powierzchni kraju. Jest to obszar o największym zagęszczeniu ludności. Emisje gazowe stanowią jedną trzecią emisji krajowych. Polskie odpady przemysłowe w 40% skoncentrowane są na Górnym Śląsku. Wody podziemne I klasy stanowią zaledwie 1%. Jak nam przedstawiono w trakcie prelekcji na wykresie obejmującym 27 lat, zatrważające jest stopniowe zwiększanie się powierzchni zdegradowanych, nieużytków. Widząc szkody ekologiczne Górnego Śląska rzutujące bezpośrednio na stan zdrowotny lokalnej społeczności, popieram wszelkie działania na rzecz poprawy tego stanu. Zawartości w środowisku metali ciężkich, ołowiu, arsenu, kadmu, boru, baru, cynku, związków TRI, siarki, azotu i pyłów znacznie przekraczają dopuszczalne normy. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że zawartość baru w środowisku w obrębie tarnogórskich Zakładów Chemicznych 800-krotnie przekracza normy, a szczególnie zagrożone są tereny Szopienic, Janowa - „drzewa umierają stojąc”. Powietrze nasycone związkami fenolu jest nie do oddychania. Rzeka Bytomka jest ogromnie zanieczyszczona. Hałdy nie porastają zielenią. Wokół zwały pogórnicze i pohutnicze. Istnieje zagrożenie skażeniem wód przez czynniki toksyczne wnikające w grunt i spływające do wód rzek. Jednak dowiedzieliśmy się również, że jest zielone światło dla Górnego Śląska - są rezerwaty, użytki ekologiczne, obszary chronione, oaza czystej wody pitnej w Pyskowicach z przykładem zagospodarowania energii z zasobów odnawialnych. Jest szansa ratowania zielonych płuc Górnego Śląska, Lasów Państwowych poprzez inicjatywy ustawodawcze, o których wspomniał pan dyrektor. Posłowie reprezentują interesy narodu i są zobligowani do solidarnego zatroskania o jego sprawy, toteż pragnę wyrazić w tej sprawie kilka uwag, konkretnych wniosków. Jest propozycja utworzenia komisji lub podkomisji nadzwyczajnej dla ratowania Górnego Śląska. Po pierwsze, proponuję, żeby do tego ciała dołączyć posłów z sejmowych Komisji Zdrowia i Komisji Finansów Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#ZofiaKrasickaDomka">Po drugie, pozyskać środki - a może są już takie inicjatywy - żeby utworzyć fundację w celu ratowania zdrowia dzieci z Górnego Śląska. Myślę o tym, żeby cyklicznie organizować tak zwane zielone szkoły, żeby te dzieci - dopóki w zasadniczy sposób nie rozwiąże się problemów bytowania na terenach zdegradowanych - wyłączać z oddziaływania szkodliwych czynników. W mieście, w którym mieszkam - Rabce Zdroju - wybudowano przed wojną ze składek górników ze Śląska wspaniały ośrodek rehabilitacyjny. Obecnie w Górnośląskim Ośrodku Rehabilitacji im. dr Adama Szebesty zredukowano liczbę łóżek z 650 do 450. Powinniśmy czynić wszystko, żeby przywrócić pierwotny stan i umożliwić częsty pobyt w ośrodku dzieci zatrutych metalami ciężkimi - leczy się tam, na przykład, przypadki ołowicy. Po trzecie, zastanówmy się nad centralnym zarządzaniem dystrybucją wody pitnej na terenie województwa śląskiego. Pragnę zasygnalizować, jako przewodnicząca podkomisji do spraw poselskiego projektu ustawy o zagospodarowaniu energii z zasobów naturalnych, że zgodnie z zaproponowanym art. 17 dotyczącym finansowania, na podstawie dyrektyw Unii Europejskiej, jest możliwe dofinansowanie inwestycji służących pozyskiwaniu energii z zasobów odnawialnych w wysokości do 50%, a na szczególnie zdegradowanych, wyodrębnionych obszarach - zaliczam do nich te, które wczoraj zwiedzaliśmy - jest możliwość pozyskiwania dofinansowania w wysokości do 100%. W związku z tym, będę apelować do posłów, żeby poparli te zapisy legislacyjne. Po czwarte, nie można się zgodzić z fiskalizmem przyspieszającym upadłość Lasów Państwowych - zielonych płuc Śląska i Polski - niezwykle istotnych w redukowaniu emisji gazów cieplarnianych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#TadeuszParchański">Najpierw zadam pytanie. Wczoraj na terenie Zakładów Chemicznych „Tarnowskie Góry” usłyszeliśmy o konkretnej kwocie, koniecznej do likwidacji wszystkich zwałowisk i doprowadzenia do takiego stanu, żeby zgromadzone tam odpady niebezpieczne nie zagrażały środowisku. Mówiono o kwocie około 190 mln zł. W związku z tym pytam, czy tego rodzaju szacunki są wykonane w przypadku innych gmin śląskich. Jeżeli tak, czy ktoś jest w stanie podać - nie wiem, do kogo należałoby to pytanie skierować - jaka to będzie kwota sumaryczna dla terenu województwa śląskiego. Chodzi o to, żeby Komisja miała wyobrażenie o skali problemu, bo podano nam tylko jednostkową kwotę dotyczącą jednego miejsca, gdzie występuje takie zagrożenie. Mam uwagę dotyczącą ewentualnego powołania podkomisji lub komisji. Ja zrozumiałem ten wniosek w ten sposób, że chodzi o powołanie zespołu, który miałby się zająć tymi problemami i skoordynować działania w skali województwa, i który by miał przełożenie na decyzje centralne. Gdyby to miała być podkomisja, to oprócz tego - co proponowała pani posłanka - żeby weszli w jej skład przedstawiciele Komisji Finansów Publicznych oraz Komisji Zdrowia, powinien znaleźć się w niej przedstawiciel Komisji Gospodarki. Jednak - jak mi się wydaje - znacznie skuteczniejsze by było powołanie zespołu rządowego. Uważam, że taki właśnie wniosek powinien być wystosowany do prezesa Rady Ministrów z ramienia Komisji. Podkomisja ma to do siebie, że będzie się zbierać, analizować, formułować wnioski, a zanim to się przełoży na konkretne decyzje może upłynąć dużo czasu. Może się okazać, że podkomisja sformułuje wnioski za 2 lata, akurat wtedy, kiedy będzie się kończyć kadencja Sejmu. Pomijam to, że właściwie nie wiadomo, kiedy ta kadencja się skończy. Poza tym może się okazać, że podkomisja opracuje wnioski, które reprezentanci regionu śląskiego mają już zapewne sformułowane. Dlatego wydaje mi się, że lepszy by był wniosek o powołanie zespołu rządowego, który jest w stanie szybciej przełożyć wnioski na konkretne decyzje, przede wszystkim finansowe. W sensie teoretycznym czy organizacyjnym, sami państwo poradzą sobie z problemami Śląska. Natomiast największym problemem są pieniądze. Komisja sejmowa nie dysponuje pieniędzmi, dlatego bardziej sensowne wydaje się powołanie zespołu rządowego, w skład którego weszliby przedstawiciele resortów: środowiska, finansów, zdrowia oraz gospodarki, pracy i polityki społecznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#MarekKuchciński">Mam kilka pytań uzupełniających obszerne i wyczerpujące materiały, które zostały nam przedstawione. Jednak najpierw zwrócę się do pana ministra i pana przewodniczącego z pytaniem o sprawy formalne. Mówimy tu o bardzo ważnych sprawach. Na posiedzeniu jest obecny podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, ale nie ma wojewody. Co prawda, pan dyrektor wytłumaczył wojewodę, ale nie przybył na nasze spotkanie żaden z jego zastępców. Przecież to wojewoda i jego zastępcy są w województwie przedstawicielami rządu. Jeżeli nie ma wojewody, trudno zadawać pytanie o politykę regionalną, czy realizację polityki regionalnej w odniesieniu do ochrony środowiska. W związku z tym, proszę pana przewodniczącego o wyjaśnienie, dlaczego nie ma tu przedstawiciela rządu. Natomiast pana ministra prosiłbym o zwrócenie uwagi panu premierowi, że na naszym posiedzeniu nie było jego przedstawiciela. Nie ma również władz województwa - marszałka - do których również chciałem skierować kilka pytań, które dotyczą całego województwa, a nie tylko poszczególnych gmin czy powiatów. Przechodzę do konkretnych pytań. Pan minister powiedział, że są różnice między danymi rzeczywistymi a podawanymi przez Główny Urząd Statystyczny. Chodzi o tereny zdegradowane. Pan minister twierdzi, że terenów zdegradowanych jest kilkakrotnie więcej. Panie ministrze, prosiłbym o wyjaśnienie, jak to jest możliwe, że oba ośrodki rządowe - bo GUS także jest instytucją rządową - podawały różniące się informacje. Następne pytanie dotyczy planowania i wykorzystania funduszy. Zwracam się z tym pytaniem do panów burmistrza oraz prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Rozumiem, że sytuacja jest bardzo dobra, jeżeli do funduszu spójności zostały złożone 2 wnioski, z których jeden dotyczy budowy oczyszczalni ścieków, a drugi likwidacji Zakładów Chemicznych. Chciałbym się dowiedzieć, na jakim etapie są te wnioski. Nie wiem, czy to pytanie kierować do beneficjentów, wnioskodawców czy do pana ministra. W przypadku funduszy strukturalnych wiemy, na przykład, że do marszałków województw złożono w skali kraju 3600 wniosków i pomysłów na wnioski. Marszałkowie pozytywnie ocenili 800 wniosków, a Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej przyjęło do realizacji 20. Taka jest sytuacja na 6 miesięcy przed końcem 2003 r. Dlatego pytam, jak ta sytuacja wygląda na Śląsku? Rozumiem, że władze wojewódzkie i Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej są zaangażowane w sprawy ISPA. Prosiłbym o skonkretyzowanie, na jakim etapie jest sprawa wykorzystania środków ISPA i w jakim stopniu - nie wiem, panie przewodniczący, do kogo kierować to pytanie - wojewódzkie władze samorządowe są przygotowane do wykorzystania funduszy pomocowych z Unii Europejskiej. Pan prezydent przedstawił dokładną relację o zdegradowanym i zniszczonym środowisku Śląska. Jak wiemy, zatruwanie środowiska spowodowane jest działalnością człowieka. Przyczyny tego stanu rzeczy są wszystkim znane. Jednak nie usłyszeliśmy tu szeroko rozumianej konkluzji dotyczącej wniosków, jakie powinny się nasuwać ze strony władz wojewódzkich - wojewody i władz samorządowych - w odniesieniu do całego Śląska. Powinniśmy usłyszeć, jakie wnioski nasuwają się w tym zakresie, i w czym nasza Komisja, a także Sejm, który jest instytucją nadzorującą i kontrolującą działalność władz państwowych i rządu, mogłyby państwu pomóc. Zwracam się z pytaniem do dyrektora likwidowanych Zakładów Chemicznych „Tarnowskie Góry”. Czy budżet samorządu województwa dofinansowuje prace likwidacyjne, czy opierają się one tylko na środkach z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej? Panie ministrze, znamy sytuację Lasów Państwowych. Sprawa utrzymania narodowego charakteru lasów leży mi na sercu. Jednak nie powinniśmy na ten temat mówić na podstawie notatek prasowych.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#MarekKuchciński">Chyba że uzgodniono z panem ministrem, że wystąpienie przedstawiciela Lasów Państwowych - podległych resortowi środowiska - będzie miało charakter lobbingu. Nam jest ta sprawa znana. Będziemy zabiegać o to, żeby ten podatek nie zagrażał zasadom finansowania Lasów Państwowych. Jednak prosiłbym pana ministra o komentarz w tej sprawie. Zwracam się jeszcze z krótką informacją do dyrektora Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów. Informację, że w województwie śląskim 80% gospodarstw domowych i rolnych jest skanalizowanych odebrałem jako bardzo dobry wynik. Przypominam, że na Podkarpaciu skanalizowanych jest tylko 12% gospodarstw. Tyle tytułem komentarza z mojej strony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JanRzymełka">Proponowałbym, żeby większość z obiektów, które mogliśmy wczoraj oglądać podczas zwiedzania terenu województwa śląskiego, uwiecznić jako atrakcję turystyczną. To, co zobaczyliśmy w Szczygłowicach i wielu innych miejscach, jest niezwykle ciekawe. Wystarczy zająć się marketingiem, żeby tysiące ludzi z zagranicy przyjeżdżało i oglądało, jak naprawdę wygląda zdegradowany obszar, na jakim terenie żyją ludzie pod hutą „Bobrek”. Jest to super skansen. To trzeba światu pokazać. Po co mamy to zmieniać i naprawiać? Pochwalmy się tym światu. Może na tym zarobimy. Tymczasem widzę, że władze wojewódzkie nie chcą tego eksponować na zewnątrz. To jest pierwszy postulat. Druga sprawa dotyczy skali zjawisk. Jeżeli chodzi o działania ze strony rządu, przy okazji ostatniego exposé, zadałem panu premierowi Leszkowi Millerowi pytanie, co dalej ze Śląskiem, jakie ma pomysły w tym zakresie. Nie usłyszałem odpowiedzi. Miałem ją otrzymać na piśmie - nie dostałem. Zatem ten rząd nie ma pomysłu na to, co dalej zrobić ze Śląskiem. Chwała posłom z Tarnowskich Gór za to, że nas tu zaprosili, że mogliśmy zobaczyć tutejsze składowiska odpadów, ale trzeba stwierdzić, że ten problem wymaga rozwiązania systemowego. Kolejni posłowie mogą nas zaprosić do Świętochłowic czy Katowic i nic nam to nie da. Popieram wypowiedź pana posła z Platformy Obywatelskiej, który mówił o powołaniu zespołu rządowego. Zaznaczam jednak, że jeżeli nie ma się pomysłu, jak rozwiązać jakiś problem, powołuje się zespół, obojętne czy rządowy, czy jest to komisja sejmowa. Może najpierw sprecyzujmy, jaki jest cel dzisiejszego spotkania i ewentualnego powołania komisji czy rządowego zespołu. Jeżeli minister środowiska wywodzi się ze Śląska, powołanie kolejnego zespołu do spraw Górnego Śląska byłoby paradoksem. Wiem, że to nic nie da, bo komisja i różne zespoły już funkcjonują. Tak więc pierwszą sprawą jest systemowe rozwiązanie problemu, z czym wiąże się odpowiedzenie na kilka pytań. Jakie są gwarancje ustawowe czy konstytucyjne, że państwo jest zobowiązane do naprawy szkód, które państwowe przedsiębiorstwa wyrządziły tej ziemi i lokalnej społeczności? Jest to paradoks, że wyrywamy drobne pieniądze na doraźne działania w zakresie tzw. hot-spotów, czyli gorących punktów, których w tej okolicy jest kilkaset, a nie mamy ustawowego zapisu, że odpowiedzialność za środowisko zdegradowane przez państwowe przedsiębiorstwa przejmuje Skarb Państwa lub budżet państwa. Jest to formuła europejska. Tak jest w innych, zachodnioeuropejskich krajach. Nie może być tak, że gmina Tarnowskie Góry i inne gminy, zamiast inwestować w swoje zadania naprawiają szkody powstałe w wyniku działalności państwowych przedsiębiorstw. O takim fundamencie powinniśmy zacząć mówić. Natomiast drugą sprawą - jak już powiedziałem - jest skala zjawisk. Do Unii Europejskiej wchodzi Malta wielkości Katowic, Słowenia wielkości dawnego województwa bielskiego. Województwo śląskie, po Czechach i Węgrach, jest kolejnym obszarem regionalnym w Europie. Jest Polska, potem Czechy, Węgry i Śląsk. Pozostałe - Łotwa, Słowenia i Estonia - są mniejsze pod względem potencjału problemów.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#JanRzymełka">W województwie śląskim i w tym rządzie nie ma ludzi odpowiedzialnych za koordynację rewitalizacji środowiska. Jest to paradoks. W Ministerstwie Środowiska są specjaliści od wody, geologii i w innych dziedzinach, ale nie ma działu zajmującego się terenami zdegradowanymi lub systemem naprawy środowiska, czyli rewitalizacji czy rekultywacji. Postulowałem to już 8 lat temu, ale rząd się tym nie interesuje. To samo dotyczy urzędu wojewódzkiego i starostw. Powinna powstać nowa instytucja, której celem byłoby koordynowanie spraw związanych z rewitalizacją środowiska. Miałem okazję być przewodniczącym społecznego komitetu do spraw terenów poprzemysłowych. Te komitety społeczne upadają. Może funkcjonują w sferze naukowej, ale nie w sferze administracji publicznej samorządowej czy rządowej. Jak już powiedział pan poseł Marek Kuchciński, jest mi przykro, że nie ma tu z nami wicemarszałka odpowiedzialnego za ochronę środowiska. To naprawdę jest skandal. Rozumiem, że pan minister czy pan wojewoda mogą być chorzy, ale gospodarze tej ziemi powinni dziś tu być i powinni nam podpowiedzieć, jakie globalne mechanizmy można zastosować. Zatem, mój kolejny postulat dotyczy wykreowania we władzy publicznej instytucji, której celem jest koordynacja działań i odpowiedzialność za rewitalizację środowiska. Wszyscy znają elementy systemu naprawy środowiska. Prawnicy wiedzą, jak wyceniać zdegradowane grunty, a i my wszystko szczegółowo wiemy. Natomiast nie ma systemu, który by sprawnie funkcjonował. Brakuje - potrzebna jest do tego zachęta ze strony rządu i samorządów - wielu małych, prywatnych firm związanych z rewitalizacją środowiska, które badają i naprawiają środowisko. Nie może być tak, że do rozwiązania wielkiego problemu w Tarnowskich Górach szuka się wielkich firm, które konkurują ze sobą w przetargu. Na Śląsku powinno funkcjonować kilkadziesiąt małych i średnich firm, których przedmiotem działania jest naprawa środowiska. Nie może być tak, że firma ze Szczecina wygrywa fragment przetargu w Tarnowskich Górach - ja tego nie rozumiem - a w okolicy nie ma takich firm. W dawnych europejskich zagłębiach węglowych istnieje systemowe zaplecze firm. W związku z tym, kieruję pytanie do władz publicznych, do wojewody, dlaczego nie jesteśmy jeszcze na tym etapie. To mogą być firmy badające profile geologiczne, rekultywujące tereny. Mamy za mało mocy przerobowych. Potrzebny jest impuls w tym zakresie. Jeszcze jedno. Chodzi o kilkakrotnie poruszaną tu sprawę statystyki. Panie ministrze, zwracam się z prośbą, żeby w resorcie przygotować zmiany zmierzające do tego, by wzrosła ranga ochrony środowiska w statystyce polskiej. Zwróćmy uwagę na to, że w statystyce budżetu państwa nie wyodrębnia się ochrony środowiska. Podobnie jest w Głównym Urzędzie Statystycznym. Wciąż istnieją działy stworzone przed 30 laty, kiedy nie mówiło się o ochronie środowiska, tylko o sozologii itd. Brakuje odpowiedniej rangi ochrony środowiska we wszystkich statystykach. Gdybyśmy nawet chcieli pokazać w systemie budżetu państwa, ile jest makroprzepływów w ochronie środowiska, nie jest to łatwe do zrobienia. Jeszcze dwie sprawy. Kto ponosi winę za ten stan środowiska w obszarze, który zwiedzaliśmy? To nie są jacyś oni z Moskwy czy Brukseli.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#JanRzymełka">Były pewne układy, władze, które doprowadziły do tak wielkiej degradacji środowiska. Było społeczne przyzwolenie na degradację środowiska - musimy być tego świadomi. Z drugiej strony była cenzura i niszczono ludzi, którzy na to wskazywali. Jak ta sytuacja wygląda? Jest to pytanie polityczne. Warto je zadać. W sprawie propozycji pani posłanki powiem, że fundacji dotyczących Śląska i śląskich dzieci jest kilkanaście. Natomiast nie ma w systemie pieniędzy, które by mogły przynieść efekty. Obecnie upadają najlepsze śląskie firmy. Wspomnę informatyczną firmę, która zajęła 30 miejsce w rankingu polskich firm i kolosalne firmy utrzymujące górnictwo, takie jak CENTROZAP, CENTROSTAL itd. Może nie dostrzegamy tragedii tej ziemi, ale wygląda na to, że sytuacja zaczyna umykać spod kontroli. Na zakończenie powiem, że będziemy popierać Lasy Państwowe, bo jest to jedno z nielicznych polskich przedsiębiorstw państwowych, które jeszcze sprawnie funkcjonuje. Ponieważ minister finansów kilka dni temu odszedł, może przedstawicielka Ministerstwa Finansów potwierdzi, że były to indywidualne pomysły. Jednak to, co nam zaprezentowano, bardzo nas martwi. Na zakończenie zadam ogólne pytanie - co dalej ze zdegradowaną ziemią na Górnym Śląsku, bo takich obszarów jak tu, jest znacznie więcej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JanChojnacki">Prosiłbym, żeby w naszych wystąpieniach nie było zbyt wiele polityki - wygląda na to, że rząd Leszka Millera nie ma programu dla Śląska. Przypominam, że 4 czerwca 1989 r. nastąpiły w Polsce zmiany. Od tej pory minęło już 14 lat i żaden dotychczasowy rząd nie wykształtował takiego programu. Kiedyś premier Józef Oleksy utworzył fundusz i podpisał program dla Śląska, który gdzieś zniknął - nie był realizowany w kolejnych latach. W związku z tym, dzisiejsza sytuacja jest taka, a nie inna. Szukajmy rozwiązań zmierzających do polepszenia sytuacji. Wszyscy wiemy, że do ulepszenia potrzebne są pieniądze, a żeby mieć pieniądze, trzeba mieć gospodarkę, która będzie sprawnie funkcjonować a nie szkodzić środowisku, jak do tej pory. Wtedy będą pieniądze i będzie można te problemy rozwiązywać. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, wojewódzkie czy inne fundusze czerpią środki z gospodarki. W związku z tym, trzeba myśleć o zrównoważonym rozwoju - o ekologii, ekonomii i zdrowiu. Natomiast, jeżeli chodzi o nieobecność wojewody i przedstawicieli Urzędu Marszałkowskiego, jako Komisja wystąpimy w tej sprawie do wojewody i marszałka. Dlaczego tak się stało w przypadku wojewody, słyszeliśmy usprawiedliwienie. Natomiast, dlaczego tak się stało w przypadku Urzędu Marszałkowskiego, trudno mi powiedzieć. Jest wśród nas dyrektor Wydziału Środowiska Urzędu Wojewódzkiego, który odpowiada za temat będący przedmiotem posiedzenia Komisji i dyskusji. Natomiast na pytanie, dlaczego województwo śląskie jest skanalizowane w 80% a Podkarpacie tylko w 12%mogę powiedzieć, że inaczej przebiega proces kanalizowania tam, gdzie jest duże skupisko ludzi, a domy nie są od siebie zbyt oddalone. Jest to jednak tylko moje spojrzenie na sprawę, a nie żadne wyjaśnienie czy usprawiedliwienie. O zabranie głosu proszę pana posła Stanisława Duliasa. Przypominam, że do planowanego końca posiedzenia jest 20 minut. Jeśli nie będziemy skracać naszych wystąpień, zabraknie nam czasu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#StanisławDulias">Refleksje z wizytacji Śląska, rozmów prowadzonych podczas wczorajszego przejazdu, wieczornego spotkania i dzisiejszej prezentacji problemów, nasuwają wiele wniosków. Przede wszystkim trzeba się zgodzić ze stwierdzeniem, że ze względu na aktualny fatalny stan środowiska istnieje konieczność intensywnego i kompleksowego działania. Poprzez kompleksowe podejście do tego problemu należy rozumieć likwidację zanieczyszczeń poprzemysłowych, rekultywację miejsc zdegradowanych przez przemysł, dbałość o zdrowie i rehabilitację ludzi oraz wyjaśnienie, jak dalej żyć i mieszkać na ziemi śląskiej. Ratowanie zdrowia i życia społeczności Śląska jest bardzo ważne. Ta społeczność do niedawna miała swoją godność. Teraz, niestety - jest to gorzka prawda - ma sektory w śmietnikach i bieda-szybach. Wymierają całe osiedla. Dziękuję panu posłowi Tadeuszowi Parchańskiemu za jego refleksje. Jednak nie mogę się zgodzić z jego stanowiskiem wobec propozycji powołania podkomisji. Uważam, że wszystko zależy od zespołów, ludzi, którzy zaangażują się w prowadzenie tej podkomisji. Jeżeli potraktują sprawę tak, jak do dzisiejszego spotkania podeszli wojewoda i marszałek, to efektów nie będzie. Jeśli jednak podejdą do tego tak, jak tu obecni, myślę że podkomisja spełni swoją rolę. Może ona dla Śląska wiele zrobić w zakresie rozpoznania, wnioskowania, a przede wszystkim koordynacji, łączenia wszystkich problemów Śląska i jego społeczeństwa. Dlatego proszę o odnotowanie mojego wniosku o powołanie podkomisji. Jednocześnie prosiłbym, żeby w wyniku dzisiejszego posiedzenia Komisji, opierając się na wynikających z niego wnioskach, wypracować dezyderat, który będzie formą wystąpienia z tym problemem do premiera, rządu i funduszy. Zależy mi na tym, żeby te dwa wnioski dotyczyły nie tylko Śląska, ale odnosiły się do wszystkich środowisk poprzemysłowych w Polsce, bo te zjawiska występują w zagłębiu siarkowym, w rejonie świętokrzyskim, a nawet w centrum Warszawy. Uważam, że ten problem należy rozwiązać. To, że dotyczy on szczególnie Śląska, to inna sprawa. Mam nadzieję, że w skład podkomisji wejdzie wielu posłów ze Śląska. Jeżeli poza podziałami politycznymi złączymy nasze siły w zakresie społecznym i gospodarczym - jak sądzę - uzyskamy efekty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WładysławStępień">Panie pośle, myślę, że celem tego wyjazdowego posiedzenia jest właśnie to, żeby wyjechać ze Śląska z porozumieniem, jak działać w najbliższej przyszłości, żeby skutecznie likwidować zagrożenia, jakie skumulowały się na tym terenie przez lata w wyniku ekspansji przemysłu. Jestem przekonany, że zwrócimy się z taką propozycją do Komisji. Przypominam, że 3 lata temu Komisja również była w Tarnowskich Górach i gdyby nie różne koncepcje, podejście do tego, jak likwidować niebezpieczne odpady, być może dziś bylibyśmy na innym etapie. Niestety, w działalność merytoryczną wkradła się wtedy polityka, a to nigdy nie przynosi dobrego skutku. Oddaję głos pani posłance Ewie Janik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#EwaJanik">Na wstępie przepraszam za moje spóźnienie. W moim okręgu jest dużo miast - Gliwice, Zabrze, Bytom i równie bliskie memu sercu Tarnowskie Góry. Właśnie w Gliwicach zatrzymały mnie dłużej pewne sprawy. Być może coś powtórzę, ale ograniczę się do spraw najważniejszych. Zwracam się do pana posła Jana Rzymełki. Składowisko odpadów niebezpiecznych w Tarnowskich Górach byłoby w większym stopniu rozbrojone, gdyby miejscowe władze - nie powiem, jakiej opcji - nie podjęły decyzji o karkołomnym sposobie rozładowywania tego składowiska. Na przykład, z daleka przywożono ziemię do rekultywacji, chociaż można ją było przywozić z bliska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JanRzymełka">Dlaczego pani mówi to do mnie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#EwaJanik">Bo pan ten problem poruszył.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WładysławStępień">Proszę kontynuować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#EwaJanik">Następna sprawa. Nie jestem członkiem Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa tylko Komisji Ustawodawczej, ale jako przedstawiciel Komisji Ustawodawczej przydam się w myślę, że jednak - podkomisji, którą trzeba powołać do rozwiązania problemów Śląska. Panie ministrze, czegoś nie rozumiem. Przecież plan ochrony środowiska w kraju, zgodnie z przepisami, jest w Ministerstwie Środowiska. Jego częścią składową jest to, co przygotowuje marszałek województwa bez względu na opcję. Zwróciłam się już do służb marszałkowskich, żeby zanim pan minister stąd wyjedzie, przesłały go panu ministrowi. Wręczymy go w bardziej kameralnych warunkach. Ziemia śląska jest tak zdegradowana, jak kiedyś Zagłębie Ruhry i bardziej zdegradowana niż Okręg Lille. Nakłady niezbędne na rekultywację są kolosalne. Jeżeli moglibyśmy skorzystać z funduszy pomocowych kierowanych na ochronę środowiska - wiadomo, że w okresie 15 lat przeznaczy się na ten cel najwięcej pomocy - jesteśmy w stanie doprowadzić Śląsk do jako takiego stanu w okresie 15–20 lat. Jest to degradacja w postaci hałd zawierających metale ciężkie, hałd pogórniczych - rekultywowanych tych z wierzchu, które czasami się zapalają. Jest to zanieczyszczenie powietrza, które przestało być groźne tylko dlatego, że znaczna część przemysłu została wyłączona. Niemniej jednak zanieczyszczenia opadły na śląską ziemię i lasy. Jest to również degradacja wód. Tak brudnych wód jak na Śląsku nie ma nigdzie w Europie. Mimo to, potrafimy je czyścić - vide piękna Drama. Dolina Dramy w Tarnowskich Górach jest już w miarę oczyszczona. To wszystko można zrobić. Istnieje kompleksowy program. Jest mi przykro, że nikt z nas nie pofatygował się do pana, żeby pan ten problem lepiej czuł, ale rozumiem, że w skali całej Polski problemów ochrony środowiska jest wiele. Na Śląsku są również inne zanieczyszczenia. Po hucie „Szopienice” w Katowicach są bardzo poważne zanieczyszczenia metalami ciężkimi. W powiecie tarnogórskim są zanieczyszczenia po hucie „Miasteczko”, która jednak już nie zanieczyszcza, bo ma założone filtry. Śląsk otacza wspaniały kompleks lasów budowany w latach 70., który miał go chronić i być jego płucami, a który zamierzamy teraz wykorzystać turystycznie. Jednak nasze leśnictwo również musi uzyskać pomoc, jak myślę, w formie ulg w podatku dochodowym, ponieważ te lasy wymagają znacznie więcej nakładów niż inne - latami były degradowane przez ciężki przemysł. Zaznaczam, że są to stare lasy. Są kompleksy leśne liczące 120, 150 a nawet 200 lat, a wśród nich młode z lat 70. Podsumowując można powiedzieć, że jest to ziemia, która wielkim głosem woła pomocy. Mam nadzieję, że gros pieniędzy, które uda nam się pozyskać z funduszy Unii Europejskiej w wyniku wygenerowania z budżetu odpowiednich środków, znajdzie się na Śląsku, ale nie tylko po to, żeby odnowić ziemię, która pracowała na całą Polskę, odbudowała Warszawę, zbudowała polski przemysł i drogi, wchłonęła synów tego kraju, kiedy w ich wsiach nie było pracy. Chodzi również o to, żeby żyjącym tu 4 mln ludzi zapewnić miejsca pracy tworząc przemysł ochrony środowiska, produkujący filtry, rurociągi, elementy oczyszczalni. Na ziemi tarnogórskiej są obiekty, w których ten przemysł mógłby być lokowany. Na całym Śląsku jest sporo takich obiektów. Może panowie w Warszawie tego problemu nie czują, bo nie muszą wąchać tego smrodu ani pić tego gnoju. Moje słowa nie są górnolotne. Są zimne i wyrachowane. Jednak bardzo proszę, żeby panowie pamiętali o Śląsku, o okręgu - Gliwice, Zabrze, Bytom i Tarnowskie Góry, gdzie są tereny, obiekty, media, biura projektowe, a nawet firmy, które już mają technologie w zakresie ochrony środowiska.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#EwaJanik">Niedaleko w okolicznych Mikulczycach, na bazie śląskiego Instytutu Ochrony Środowiska powstała firma, która potrafi rekultywować ziemię, utylizować azbest. Jeszcze raz proszę, żeby to mieli państwo na uwadze. W związku z tym, proszę, żeby pan minister, a także posłowie z opozycji zapamiętali moje być może płomienne wystąpienie, żebyśmy przestali się wadzić politycznie i zaczęli wspólnie walczyć o to, żeby to wszystko, o czym mówimy, wprowadzić na śląską ziemię.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#JanChojnacki">Oddaję głos panu posłowi Wiesławowi Okońskiemu i ponawiam prośbę o skoncentrowanie się w wystąpieniach na tym, co najważniejsze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#WiesławOkoński">W wyniku dzisiejszych prelekcji, zwłaszcza po wystąpieniu pana prezydenta Jerzego Gołubowicza, jawi się katastroficzny obraz Śląska. Można wysnuć z tego podstawowy wniosek, że jest dużo do zrobienia. Ponieważ - z tego co deklaruje rząd - mogą być na to pieniądze, żałując, że nie ma tu przedstawicieli samorządu województwa, pytam, jak ten samorząd jest przygotowany do absorpcji środków pomocowych po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Na podstawie tego, co się dzieje w Gliwicach mogę stwierdzić, że ta sprawa rodzi poważne problemy. W związku z tym, zwracam się do pana ministra z pytaniem, jakie działania podejmuje rząd, żeby znacznie uprościć skomplikowane procedury związane z pozyskaniem środków pomocowych i co można zrobić, żeby prace związane z przywróceniem Śląskowi odpowiednich walorów, wykonywały firmy polskie. Procedury Unii Europejskiej powodują, że ewentualne prace rewitalizacyjne będą wykonywały specjalistyczne firmy, ale - niestety - nie polskie. Kolejna sprawa i pytanie. Mówiono tu wiele o rzekach - Bierawce, Kłodnicy, Bytomce, Dramie i Stole - które praktycznie są kanałami ściekowymi. Chciałbym usłyszeć o stanie przygotowań do ich rewitalizacji. Czy są projekty, jakieś pomysły, co z nimi zrobić? Wiem, że są nawet powoływane komitety do spraw rewitalizacji tych rzek. Kolejne pytanie do pana ministra dotyczy lasów. W kompleksach leśnych są również małe obszary leśne, liczące od kilku do kilkunastu hektarów. Docierają do mnie informacje, że są zainteresowani wykupem tych niewielkich, wydzielonych lasów. Ponieważ niezbyt chętnie patrzy się na możliwość sprzedaży tych lasów, pytam, co stoi na przeszkodzie do ich sprzedaży?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#JanChojnacki">Była tu mowa o tym, żeby utrzymać lasy państwowe, a pan poseł proponuje, żeby je sprzedawać. Widać, jak rozbieżne są opinie. Teraz zabierze głos pan poseł Wojciech Szarama.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#WojciechSzarama">Sądzę, że dzisiejsze posiedzenie Komisji powinno zaowocować konkretnymi decyzjami. Mogą one dotyczyć zapisania w przyszłej ustawie budżetowej pieniędzy, które zostaną przeznaczone na rozwiązanie konkretnych problemów przedstawionych i omówionych na dzisiejszym posiedzeniu. Myślę, że członkowie Komisji i ewentualnej podkomisji, która zostanie powołana w wyniku dzisiejszego spotkania, powinni w szczególności zająć się tą sprawą. Oprócz budowy projektów, wizji na najbliższych 5–10 lat, bardzo ważne jest, ile w przyszłorocznym budżecie państwa przeznaczy się na likwidację składowiska odpadów po Zakładach Chemicznych „Tarnowskie Góry”, czy inne przedsięwzięcia na Śląsku. Jeżeli członkowie Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa podzielają wygłoszone tu opinie na temat degradacji Górnego Śląska - są to sprawy ogólnie znane w Polsce od lat - jak sądzę, zwrócą Ministerstwu uwagę na to, że niektóre przedsięwzięcia ekologiczne na terenie Śląska, Tarnowskich Gór, powiatu tarnogórskiego, zostały nie doszacowane lub nie zauważone. Zapisy w przyszłorocznej ustawie budżetowej będą wymiernym efektem dzisiejszego spotkania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#JanChojnacki">Proszę o zabranie głosu przedstawiciela Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#StanisławBochniarz">Króciutko przedstawię uzupełniające informacje. Jeśli chodzi o środki pomocowe - o czym wspominał pan prezes - jest jeszcze jeden ważny element. Jest to tzw. finansowanie pomostowe. Głównie do tego się przygotowujemy. Na czym to polega? Wiadomo, że środki z Unii Europejskiej dotrą z bardzo dużym opóźnieniem. Potrzebne są bardzo duże środki na bieżące finansowanie. Zasady i system są już przygotowane. Zatem, oprócz pieniędzy, o których mówił pan prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, złożą się one na udział strony polskiej, chociaż do końca nie jest to korzystne, ponieważ Unia Europejska dokładnie liczy wielkość dotacji. Dotacja jest uzależniona od ceny pieniądza. Jeżeli będzie to tani pieniądz, dotacji będzie mniej. Zatem nie całkiem jest opłacalne, żeby to były tanie pieniądze z funduszy ochrony środowiska. Finansowanie pomostowe, o którym mówiłem, a więc kredytowanie działalności bieżącej, jest już gotowe. Chciałbym jeszcze wnieść sprostowanie do wypowiedzi pana dyrektora Andrzeja Makowskiego. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej już przyznał 27 mln zł na rekultywację składowiska w Tarnowskich Górach. Ta decyzja będzie podlegała zatwierdzeniu na posiedzeniu Rady Nadzorczej 23 czerwca br. Zatem te pieniądze są już przyznane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#JanChojnacki">Oddaję głos wiceprzewodniczącemu Komisji, panu posłowi Władysławowi Stępniowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#WładysławStępień">Ponieważ posiedzenie zbliża się do końca, chciałbym przedstawić kilka propozycji. Kiedy dziś wyszedłem z sali, prowadziłem konsultacje z Zarządem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w sprawie posiedzenia Rady Nadzorczej, która 23 czerwca br. ma zatwierdzić decyzję, o której mówił przed chwilą pan dyrektor Stanisław Bochniarz. Informuję, że w dalszym ciągu jest wiele wątpliwości, ponieważ przedstawiciele różnych lobbingów mają inne spojrzenie na sprawę. W związku z tym, apeluję do wszystkich państwa, żeby w końcu wypracować jedną obowiązującą koncepcję. Na zakończenie wielkiej operacji unieszkodliwienia odpadów w Tarnowskich Górach potrzeba jeszcze 194 mln zł. 100 mln zł już wydano. Jeżeli jeszcze teraz ktoś usiłuje przekonywać w Warszawie ministra i członków Rady Nadzorczej oraz prezesów i wiceprezesów Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, że trzeba to robić inaczej, to chyba mu nie zależy na tym, żeby tę sprawę doprowadzić do końca. Ja nie jestem ze Śląska. Jestem z Tarnobrzega i chcę państwu pomóc. Po to przyjechałem na dzisiejsze posiedzenie Komisji. Tę sprawę musimy rozstrzygnąć. Nasza Komisja ma ambicję, żeby ta pomoc była realizowana. W związku z tym, mam dwie propozycje. O pierwszej, kierowanej do Komisji, była już mowa. Mówili o tym pan poseł Stanisław Dulias, pan poseł Jan Chojnacki i inni państwo. Komisja w pełnym, składzie wystosuje dezyderat do prezesa Rady Ministrów, żeby rząd postanowił, w jaki sposób będzie promował ekologiczne interesy na Śląsku, w jakim zakresie i kto będzie realizował harmonogramy finansowe nie tylko w przypadku Tarnowskich Gór, ale i innych spraw, o których mówiła pani posłanka Ewa Janik. Obecni tu posłowie na pewno zaproponują taką formułę całej Komisji. Postaramy się, żeby zaakceptowała ją Komisja w pełnym składzie. Po uzgodnieniach z panem przewodniczącym Janem Chojnackim - przedstawimy to panu przewodniczącemu Krzysztofowi Filipkowi oraz panu przewodniczącemu Maciejowi Giertychowi - mogę stwierdzić, że prezydium Komisji zajmie się rozważeniem propozycji powołania podkomisji. Zastanowimy się, jaki rodzaj podkomisji można powołać. Taka decyzja nie należy do prezydium Komisji, podejmuje ją marszałek Sejmu. Przedstawimy Komisji koncepcję w tej sprawie i będziemy ją dalej prowadzić. Poza tym, zwracam się z prośbą do gospodarza dzisiejszego posiedzenia, pana burmistrza Tarnowskich Gór. Byłoby dobrze - ponieważ nie ma tu ani wojewody, ani marszałka - żeby był pan inicjatorem, by delegacja składająca się z wojewody, marszałka, pana i kogoś, kto zajmuje się tymi sprawami, złożyła wizytę panu ministrowi Czesławowi Śleziakowi i porozmawiała z nim o spójności poglądów na ważne sprawy, o których dziś mówiliśmy. My jesteśmy po państwa stronie. Jest bardzo ważne, żeby mieli państwo jednolitą koncepcję dotyczącą realizacji wielkiego programu unieszkodliwiania odpadów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#JanChojnacki">Poproszę o zabranie głosu pana ministra Krzysztofa Zarębę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#KrzysztofZaręba">Nawiążę krótko do kilku spraw. Reprezentacja administracji rządowej jest dość liczna. Oprócz mnie są tu obecni: dyrektor wydziału pan Kamiński ze współpracownicą, dyrektor Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, pan Jamrocha. Ta reprezentacja jest chyba zadowalająca. Myślę, że adresatem krytycznych uwag może być tylko administracja samorządowa na szczeblu wojewódzkim. Jeśli chodzi o sprawę funduszy, mówił o nich dyrektor Stanisław Bochniarz. Stan wykorzystania funduszy pomocowych ISPA, który był krytykowany, wynika właśnie ze sformalizowania i sposobu dochodzenia do pieniędzy. Niestety, wymaga to długiego czasu. Dlatego odpowiadając na pytanie, co zrobimy jako resort, żeby uprościć te procedury, przyznam się, że niewiele możemy zrobić, ponieważ są to standardowe procedury unijne. My tych procedur nie unikniemy. Będą mogły być sprawniej prowadzone, kiedy będziemy mieć własnych urzędników w Brukseli. Wtedy będzie nam łatwiej, bo teraz obserwujemy sytuację, że lobbowanie w obrębie brukselskich urzędów na rzecz swoich firm, rozwiązań, powoduje czasem przedłużanie tego procesu, a czasem nawet kwestionowanie przetargów wygranych przez określone przedsiębiorstwa. Niestety, obserwujemy na razie ścieranie się tych lobbingów. Dopóki w Unii Europejskiej jesteśmy po stronie proszącego, nie mamy realnie większych możliwości na wywieranie wpływu w tym zakresie. Powtarzam, że sytuacja ulegnie poprawie, kiedy będziemy mieć własnych ludzi w Brukseli, co niedługo stanie się faktem. Jeżeli chodzi o różnice danych dotyczących terenów zdegradowanych, resort środowiska posługuje się danymi GUS, które są oficjalnymi danymi statystycznymi. Natomiast w tym zakresie są również dane Instytutu Podstaw Inżynierii Środowiska oraz Instytutu Ekologii Terenów Uprzemysłowionych pochodzące z analizy zdjęć lotniczych. Wynika z nich, że terenów zdegradowanych jest więcej aniżeli podaje oficjalna statystyka. Jestem skłonny wierzyć, że analiza zdjęć lotniczych daje bardziej precyzyjne informacje niż te, które wynikają z konieczności wnoszenia opłat, bo logiczne jest, że każdy próbuje zmniejszyć skalę swojego oddziaływania. Z tego może wynikać różnica, o której mówiłem. Jednak jako resort w dalszym ciągu posługujemy się oficjalnymi danymi statystycznymi GUS wiedząc, że nie są w pełni prawdziwe. Odnosząc się do sprawy lasów, pozwolę sobie jeszcze na krótki komentarz. Komisja nie uzgadnia z resortem swoich planów i prezentowanych spraw. To nie było ze mną uzgadniane, ponieważ Komisja nie musi tego uzgadniać z nikim z resortu. Jeżeli chodzi o Lasy Państwowe, uważamy to za jeden z nieszczęśliwych pomysłów. Lasy są - kto wie, czy nie jedynym - elementem środowiska, który w skali europejskiej, a nawet światowej jest wzorcem dla wielu państw, które czerpią z polskich doświadczeń prowadzenia gospodarki leśnej. Ich przedstawiciele przyjeżdżają do Polski jako do kraju, który ma w tym względzie absolutne i bezdyskusyjne osiągnięcia. Dotychczasowe funkcjonowanie tego systemu finansowego jest bardzo dobre. Jeżeli więc zamierza się wprowadzić zmiany w bardzo dobrze funkcjonującym systemie, to mu się zaszkodzi. Systemowi nie wyjdzie to na zdrowie. Nie wszyscy się orientują, na czym polega zmiana. Minister finansów wmyślił, że Lasy Państwowe nie będą przedsiębiorstwem, które funkcjonuje na zasadzie wypracowywania środków i wydatkowania ich w ramach samofinansowania przy niewielkim wsparciu w przypadku realizacji specjalnych programów, na przykład szkółkarskich.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#KrzysztofZaręba">Minister chce je przekształcić w jednostkę budżetową, a więc taką, której finansowanie będzie zabezpieczał budżet państwa. My, którzy działamy w ochronie środowiska, wiemy, do czego to prowadzi. Dojdzie do tego, co stało się w gospodarce wodnej. Budżet państwa nie przeznacza na ten cel ani złotówki, a wszystko zrzuca na fundusze ochrony środowiska, a głównie na Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Z tego wynika przeciągająca się budowa zbiorników wodnych i brak postępu w zakresie umocnień, regulacji, które w gospodarce wodnej są finansowane ze strony budżetowej. Jeśliby Lasy Państwowe znalazły się w takiej sytuacji, wówczas budżet z roku na rok zmniejszałby środki na gospodarkę leśną doprowadzając je stopniowo do degradacji. Nie wolno zniszczyć tego, co jest wzorcowym przykładem w skali europejskiej i światowej, bo jest to chyba jedyny element, który w Polsce znajduje się na takim poziomie. Dzieje się tak m.in. dlatego, że lasy w 82% są państwowe, w jednolitym systemie, układzie, z możliwością przeciwdziałania wszelkim klęskom, nieszczęściom, które dotykają lasy. Dlatego - odpowiadam na pytanie pana posła Wiesława Okońskiego - wcale nie jesteśmy zainteresowani prywatyzacją lasów. W lasach prywatnych jest mniejsza wydajność, wiek drzewostanu jest o 20 lat niższy. Drzewostan w lasach państwowych jest średnio 60-letni. Natomiast etat rębny w Lasach Państwowych jest dwukrotnie wyższy niż w lasach prywatnych. Lasy prywatne są cięte, nie ma możliwości dochowania się z nich lasów w takim stanie, jak w gospodarce planowej. Jeszcze jedna sprawa. Istnieje ustawa o zachowaniu narodowego charakteru zasobów naturalnych. Jest to ustawa z 2001 r., która dotyczy między innymi zasobów leśnych państwa. Dlatego, zarówno z uwagi na te walory, jak i ustawowe zabezpieczenia, nie jesteśmy zainteresowani prywatyzacją lasów. Zainteresowani są nią ci, którzy czerpaliby z tego ewentualne profity. Natomiast nie jest powiedziane, że niewielkie fragmenty nie będą podlegać takiej możliwości. W tej chwili podlegają drobnym ruchom na zasadzie wymiany lub scalania gruntów. To wszystko z mojej strony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#JanChojnacki">Proszę o zabranie głosu pana prezesa Wiesława Siwczaka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#WiesławSiwczak">Jeśli chodzi o pytanie dotyczące sytuacji w zakresie funduszu ISPA, odpowiadam, że w województwie śląskim w fazie realizacyjnej są 3 inwestycje z zakresu gospodarki wodno-ściekowej - Rybnik, Ruda Śląska i Gliwice. Wszystkie otrzymały zapewnione finansowanie w części polskiej z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w łącznej wysokości 161 mln zł. Finansowanie obejmuje okres do 2007 r. Podział środków jest następujący: Rybnik - 67,8 mln zł, Ruda Śląska - 28 mln zł, Gliwice - 65 mln zł. Natomiast, jeżeli chodzi o zaangażowanie proporcjonalne do ogólnego kosztu tych inwestycji, przedstawia się ono w ten sposób: Rybnik - 13%, Ruda Śląska - 15%, Gliwice - 23%. Jest to zgodne z oczekiwaniem inwestorów. Na to finansowanie są zawarte umowy wieloletnie. Jest jeszcze kilka projektów w fazie zabiegów o uzyskanie pomocy. Dotyczą one między innymi zlewni jeziora Żywieckiego, Częstochowy, Sosnowca. Są jeszcze dwa inne wnioski. Wątpię, czy zdążą one pozyskać finansowanie z ISPA. Może wnioski dotyczące zlewni jeziora Żywieckiego i Częstochowy tak, ale pozostałe nie. Natomiast, jeżeli chodzi o fundusz spójności - byłem pytany o los wniosków z Tarnowskich Gór - gospodarka wodno-ściekowa jest na 49 miejscu listy indykatywnej. Jest to inwestycja w fazie analiz. Między innymi, my to analizujemy. Póki co, oceny są pozytywne. Nie wiem, jaka będzie decyzja, która - jeśli chodzi o uznanie wniosku - należy do ministra. Jeśli chodzi o Zakłady Chemiczne „Tarnowskie Góry”, nie można mieć złudzeń. Nie będą dofinansowane z funduszu spójności ze względu na koszty kwalifikowane. Są to koszty przed przetargiem. Ponieważ inwestycja jest w fazie realizacji, przetarg jest rozstrzygnięty, Unia Europejska nie może tego dofinansowywać. Takie są warunki. Natomiast, jeżeli chodzi o zagrożenie dla polskich firm, mam informację od prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, że nie ma zjawiska, którego się obawialiśmy, iż przetargi na realizację po stronie polskiej wygrywają firmy zagraniczne. Można stwierdzić, że polskie firmy mają udział, jeśli nie wystarczający, to przyzwoity. Nawiązuję do początkowej wypowiedzi pana ministra, bo jest to doskonała ilustracja tego, co chcę powiedzieć. Pan minister postawił znak równości między poprawą środowiska na Śląsku a zmniejszeniem liczby fabryk. Istotnie fabryk jest mniej. Natomiast środowisko poprawiło się nie tylko z tego powodu. Trzeba wziąć pod uwagę, że około 1,5 mld zł pozyskanych przy znacznym wysiłku ludności tego regionu, przeznacza się na ochronę środowiska, przy czym łączna pomoc z funduszy ochrony środowiska wynosi około 20%. Czy wysiłek tego społeczeństwa jest mały? Tu jest przyczyna postępu w ochronie środowiska. Natomiast, jeżeli pan minister mówi, że jest lepiej ze środowiskiem, bo jest mniej fabryk, to na Śląsku sytuacja jest inna - likwiduje się fabrykę, nie ma właściciela, a problem jest taki, jak w Tarnowskich Górach. Jaki jest tego efekt? 22 mln zł na budowę kwatery K3, która kosztuje 60 mln zł, przeznaczył Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Kogo to obciąża? Mieszkańców tego regionu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#JanChojnacki">Oddaję głos przedstawicielowi wojewody, panu dyrektorowi Andrzejowi Jeżewskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#AndrzejJeżewski">Chciałbym kontynuować wątek, który zasygnalizował pan minister. Rzeczywiście, mamy podział obowiązków na szczeblach regionalnych, również na szczeblach gminnym, powiatowym i wojewódzkim. Wojewodę obowiązuje ustawa o administracji rządowej w województwie, natomiast organa samorządowe działają na podstawie przypisanej im ustawy. Dzisiejsze posiedzenie Komisji miało dotyczyć zwałowisk odpadów przemysłowych, odcieków z tych zwałowisk oraz ich wpływu na środowisko wód podziemnych i powierzchniowych. Wojewoda przygotował w tym zakresie odpowiednie, dość obszerne materiały, w których przedstawił problematykę najważniejszych, tak zwanych gorących punktów - jeżeli chodzi o zwałowiska i związane z nimi zagrożenia - i zawarł krótkie omówienie tego, co się tam dzieje. Materiały te państwo otrzymali. Nie słyszałem uwag, które by miały związek z merytoryczną stroną zawartości tych materiałów. Nie upoważniony przez samorząd województwa powiem, że polityka ekologiczna w województwie odbywa się w zgodzie z wytycznymi II polityki ekologicznej państwa. Program wykonawczy do tej polityki na najbliższe lata został przyjęty przez rząd, obowiązuje i jest znany, chociażby poprzez publikację w Internecie na stronach Ministerstwa Środowiska. Sejmik województwa uchwalił w ubiegłym roku Program ochrony środowiska dla województwa śląskiego, w którym mieszczą się wszystkie sprawy dotyczące zadań i obowiązków, a także część finansowa w zakresie niezbędnych środków i źródeł zabezpieczenia. Ten dokument jest dostępny na stronach internetowych Urzędu Marszałkowskiego. Wszystkie dokumenty strategiczne, takie jak program ochrony środowiska dla poszczególnych województw czy programy ochrony środowiska dla powiatów i gmin, muszą być kompatybilne. Ustawa zakłada warunek, że nie mogą być rozbieżne. Natomiast, jeżeli chodzi o zasadniczą tematykę wyjazdowego posiedzenia Komisji, czyli plan gospodarki odpadami w województwie śląskim, jest on na etapie finalnym. Taki dokument został już opracowany i zgodnie z zapisami ustawy o odpadach - jest opiniowany przez organa samorządu powiatowego, ministra środowiska i wojewodę. O ile mi wiadomo, zarząd województwa ma zamiar na początku lipca br., podczas najbliższej sesji sejmiku, rozpatrzyć plan gospodarki odpadami, który jest częścią Programu ochrony środowiska. Można przypuszczać, że ten plan stanie się dokumentem obowiązującym w województwie. Z inicjatywy władz lokalnych, w ubiegłym roku, w wyniku kilkuletnich prac, został przyjęty Program gospodarki odpadami niebezpiecznymi w Polsce południowej. Program ten dotyczy trzech województw - śląskiego, małopolskiego i opolskiego. Są w nim przedstawione, oprócz inwentaryzacji zagadnienia, również kierunki działań. Są przedstawione podmioty, które będą realizować zadania. Co istotne, Program gospodarki odpadami niebezpiecznymi w Polsce południowej był jednym z elementarnych dokumentów, które były uwzględnione przy opracowywaniu wojewódzkiego planu gospodarki odpadami. Wszystkie te dokumenty, jeżeli chodzi o rodzaje odpadów, zawierają dane nie tylko ilościowe, ale również - jak już wcześniej powiedziałem - szacunki środków, bo w dokumentach strategicznych można mówić tylko o szacunkach, a nie precyzyjnych wyliczeniach.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#AndrzejJeżewski">Na tym kończę licząc, że moje wyjaśnienia znajdą u państwa zrozumienie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#JanChojnacki">Dotarła do nas informacja z Urzędu Marszałkowskiego, że w naszych obradach miał uczestniczyć dyrektor do spraw ochrony środowiska. Po nawiązaniu kontaktu z panem dyrektorem okazało się, że zaistniały przeszkody uniemożliwiające mu dotarcie na nasze spotkanie. Jest już w drodze, ale sądzę, że nie zdąży. Poprosiłem pana burmistrza, żeby go przyjął. Mimo to przekażemy nasze uwagi do Urzędu Marszałkowskiego z zapytaniem, dlaczego na naszym posiedzeniu zabrakło jego przedstawiciela. W wyniku dzisiejszej dyskusji wyłoniły się dwa wnioski. Pierwszy, o powołanie podkomisji lub zespołu, rozważylibyśmy na spotkaniu prezydium Komisji i wystąpili z pismem do marszałka Sejmu. Jednocześnie, podczas obrad Komisji przygotowalibyśmy dezyderat do prezesa Rady Ministrów, który by poruszał problemy związane z tematem wyjazdowego posiedzenia Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Taki był drugi wniosek. Każde słowo, które zostało tu dziś wypowiedziane, zostało nagrane. Na tej podstawie powstanie Biuletyn Komisji, w którym nic nie będzie pominięte. Będziemy się starli, żeby to, co uda się załatwić, było jak najszybciej realizowane. Na pewno nie zaspokoimy wszystkich potrzeb, bo jest to niemożliwe. W skali kraju takich problemów jest wiele. Niedawno byliśmy w województwie podkarpackim, gdzie są podobne problemy. Jednak w miarę sprawiedliwie, doceniając to, co najważniejsze, będziemy się starać, żeby najtrudniejsze problemy były rozwiązywane w pierwszej kolejności. Serdecznie państwu dziękuję za wytrwałość. Obradowaliśmy bez przerwy 3 godziny. Dziękuję posłom - członkom Komisji, że przyjechali na teren Śląska, który - jak widzieliśmy ma złe, ale i dobre strony. Dziękuję za przybycie również pozostałym gościom. Dziękuję także panu posłowi Stanisławowi Duliasowi i panu burmistrzowi za przygotowanie obrad. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>