text_structure.xml
78.7 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#AdamSzejnfeld">Witam wszystkich. Otwieram posiedzenie połączonych Komisji: Gospodarki i Obrony Narodowej. Mamy dziś do rozpatrzenia tylko jeden temat, ponieważ jest on bardzo ważny zarówno dla polskich sił zbrojnych, jak i dla polskiej gospodarki, prezydia obu komisji postanowiły rozpatrzyć go na wspólnym posiedzeniu. Mamy dokonać oceny realizacji dwóch ustaw: o wspieraniu restrukturyzacji przemysłowego potencjału obronnego i modernizacji technicznej Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej oraz o niektórych umowach kompensacyjnych zawieranych w związku z umowami dostaw na potrzeby obronności i bezpieczeństwa państwa. W pierwszej kolejności zabierze głos pan minister gospodarki, a potem pan minister obrony narodowej. Po tych wystąpieniach przeprowadzimy dyskusję. Proszę panów ministrów o szczegółowe i obszerne relacje, bo chcielibyśmy otrzymać na dzisiejszym posiedzeniu, jak najbardziej pełny obraz aktualnego stanu przemysłu zbrojeniowego. Jeżeli będzie konieczne wyjście poza ramy dzisiejszego tematu, to oczywiście nie mamy nic przeciwko temu.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#AndrzejSzarawarski">Zgodnie z prośbą komisji chciałbym omówić realizację zapisów tych dwóch ustaw. Nasza ocena pierwszej z tych ustaw, zawarta w projekcie programu restrukturyzacji przemysłu obronnego, jest niezbyt przychylna. Uważamy, że ta ustawa nie do końca spełniła pokładane w niej nadzieje, ponieważ przyjęto w niej zbyt wysoki pułap wymagań w stosunku do znajdujących się w szalenie trudnej kondycji przedsiębiorstw przemysłu obronnego. Stąd ograniczone skutki działania tej ustawy, z której skorzystało niewiele firm. Co w jej ramach zostało zrobione? Po pierwsze, zgodnie z art. 2 ust. 2 został opracowany wykaz spółek, przedsiębiorstw państwowych i jednostek „badawczo-rozwojowych prowadzących działalność gospodarczą na potrzeby obronności państwa. Ten wykaz obowiązuje i stanowi podstawę zaliczania poszczególnych spółek do potencjału obronnego państwa. Zgodnie z art. 5 pkt 1 zostały poddane prywatyzacji pewne spółki, a uzyskane w ten sposób środki miały służyć restrukturyzacji sektora zbrojeniowego. Tak przeprowadzono prywatyzację zakładów PZL „Warszawa Okęcie”, których inwestorem strategicznym został hiszpański koncern „CASA”, od którego nasza armia kupiła samoloty transportowe. Jednak uzyskana kwota 28 mln zł nie posłuży do restrukturyzacji przemysłu obronnego, ponieważ została, zgodnie z rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów z 23 października 2001 r., zablokowana w związku z „dziurą budżetową”.Aktualnie finalizowany jest kontrakt na prywatyzację WSK „PZLRzeszów”. Wczoraj została podpisana umowa. Kwota, która z tego tytułu trafi na konto funduszu restrukturyzacji przemysłu obronnego wynosi 70 mln dolarów. Bardzo liczymy na to, że tę kwotę uda się nam zagospodarować na cele związane z zaopatrzeniem armii i restrukturyzacją przemysłu zbrojeniowego. Według zapisów ustawy 65% środków powinno być przekazane przemysłowi zbrojeniowemu a 35% armii. Chcę też zwrócić państwa uwagę na fakt, że w budżecie państwa na rok bieżący nie zapisano całej tej kwoty. W rezerwach celowych rządu zapisano tylko 100 mln zł, ale to i tak jest dużo, bo do tej pory żadne kwoty nie były na ten cel przeznaczane. W Ministerstwie Gospodarki opracowaliśmy, przyjęty w lutym przez kierownictwo resortu program „Strategia przekształceń strukturalnych przemysłowego potencjału obronnego na lata 2002-2003”. W tej chwili jest on opracowywany przez zespół ds. restrukturyzacji gospodarki, powołany przez pana premiera Marka Belkę. Jest to już końcowa faza uzgodnień. Prawdopodobnie w najbliższym czasie trafi on pod obrady Komitetu Społeczno Ekonomicznego Rady Ministrów, a następnie Rady Ministrów. Jeszcze w marcu powinien stać się oficjalnym programem restrukturyzacji. W ramach tego programu przewidujemy nowelizację ustaw, o których dzisiaj mówimy. Jeżeli chodzi o proces oddłużenia, to wszystkie warunki zostały spełnione. Wszystkie 38 spółek złożyło programy naprawcze. Po ich przeanalizowaniu minister gospodarki wydał pozytywną opinię o 33, które są w tej chwili realizowane. Jednak tylko 6 spółek podjęło negocjacje i zdołało zawrzeć z wierzycielami umowy zgodne z ustawą.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#AndrzejSzarawarski">Dla zdecydowanej większości spółek próg okazał się zbyt wysoki i sukcesów nie mają. Dają sobie radę te spółki, które zostały dokapitalizowane przez Skarb Państwa, co umożliwiło im spełnienie wymogów ustawy. Pozostałe spółki, których nie zdołano w tym czasie dokapitalizować, praktycznie nie są w stanie spełnić wymogów ustawy. Tych 6 spółek, o których mówię to: ZM „Tarnów”, ZM „Dezamet”, PZL „Warszawa Okęcie”, Huta Stalowa Wola, WSK „PZLŚwidnik” oraz bydgoska „Belma”. Tak jak powiedziałem, wszystkie pozostałe spółki mają olbrzymie kłopoty. Z wielkich spółek, które powinny być oddłużone, a zgodnie z przepisami tej ustawy oddłużone być nie mogą, bo nie spełniają kryteriów, to przede wszystkim: „Mesko” w Skarżysku Kamiennej, bardzo ważny zakład dla obronności kraju i „Bumar-Łabędy”. Trzeba opracować dla nich inne ścieżki oddłużenia, a przede wszystkim określić wielkość zamówień, które umożliwią im normalne funkcjonowanie. W ostatnich tygodniach sytuacja nieco się rozjaśniła, bo minister obrony narodowej określił w odniesieniu do „Bumaru-Łabędy” wielkość zaangażowania. W końcowej fazie znajduje się również kontrakt na 80 wozów zaopatrzenia technicznego dla armii indyjskiej. Jest to kontrakt na około 75 mln dolarów, który nieco polepszy sytuację tej firmy. Nie będę omawiał szczegółów, bo otrzymaliście państwo informację na piśmie, która zawiera wszystkie liczby. Natomiast chcę ogólnie powiedzieć, że jeżeli chodzi o ustawę o restrukturyzacji przemysłu zbrojeniowego, to wymaga ona nowelizacji, zwłaszcza w kontekście przyjętego programu, w którym proponujemy inną organizację przemysłu zbrojeniowego i powołujemy grupy przemysłowohandlowe. Proponujemy zblokowanie tych przedsiębiorstw w dwóch grupach: pancernorakietowej i lotniczoradarowej. Da to możliwość zwiększenie obsługi finansowej produkcji w tych firmach z udziałem central handlu zagranicznego, głównie „Bumaru” i „Cenzinu”, a także uniknięcia wewnętrznej konkurencji. Da to również zwiększenia konkurencyjności naszego przemysłu na rynkach trzecich, bo jak się okazało są możliwości eksportowe i są rejony świata, w których nasza produkcja zbrojeniowa może zostać korzystnie lokowana. Jeśli chodzi o umowy kompensacyjne zawierane w związku z umowami dotyczącymi dostaw na potrzeby obronności i bezpieczeństwa państwa, to do tej pory zrealizowaliśmy trzy umowy offsetowe. Są one szczegółowo opisane w informacji i nie będę ich specjalnie omawiał. Mam jednak kilka uwag ogólnych. Okazało się, że ta ustawa nie jest dobrym narzędziem, bo bardzo utrudnia proces negocjacji. Nadaje się ona do negocjowania pojedynczych umów, a cykl negocjacji i dochodzenia do efektów jest stosunkowo długi i trudny. W kontekście przyszłych zadań związanych z realizacją kontraktów na samolot wielozadaniowy, transporter kołowy opancerzony i przeciwpancerny pocisk kierowany - ta ustawa jest narzędziem mało przydatnym. Dlatego przygotowaliśmy projekt obszernej nowelizacji, który został zawarty w naszym programie restrukturyzacji przemysłu obronnego. Konsultujemy go obecnie międzyresortowo i zbieramy uwagi. Ta nowelizacja jest potrzebna, bo czeka nas bardzo trudne zadanie. W przypadku rozstrzygnięcia tych dużych przetargów będziemy musieli podpisać kilkaset umów offsetowych na łączną kwotę 5–6 mld dolarów.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#AndrzejSzarawarski">Wymagać to będzie użycia zupełnie innych narzędzi, niż te opisane w ustawie. Gdyby ustawa pozostała w swoim obecnym kształcie, to nie będziemy w stanie spełnić podstawowego jej wymogu, czyli podpisać umowy kupna łącznie z umową offsetową. Tego się po prostu fizycznie nie da zrobić, jako że np. negocjacje dotyczące zakupu samolotu prowadzone są z 3 partnerami, co oznacza, że jednocześnie trzeba negocjować 3 razy po kilkaset umów offsetowych. To jest po prostu fizycznie niewykonalne. Stąd bierze się problem pilnej nowelizacji tej ustawy. W momencie, gdy rząd przyjmie ten program, razem z nim skierujemy do parlamentu projekt nowelizacji tej ustawy, prawdopodobnie w trybie pilnym. Jeżeli chodzi o szczegóły, to jesteśmy gotowi odpowiedzieć na państwa pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JanuszZemke">Jeżeli chodzi o program technicznej modernizacji wojska, a w związku z tym o zakupy, to chcę podkreślić z całą mocą, że MON, gdzie tylko się da, stosuje priorytety dla polskiego przemysłu. Jeżeli spojrzeć na ich wartość, to zakupy spoza terenu Polski stanowią praktycznie kilka procent. Ten wielki zakup, który nas czeka, myślę o samolocie wielozadaniowym, zostanie zrekompensowany offsetem w przemyśle polskim. Podkreślam to, bo czasami odnoszę wrażenie, że panuje opinia, że wszystkie zakupy dokonywane są za granicą. To nieprawda, zakupów dokonujemy w przemyśle polskim. Dla przyszłości polskiego potencjału obronnego jest rzeczą fundamentalną określenie rzeczywistych potrzeb wojska w horyzoncie kilku lat. Kiedy dyskutujemy o modernizacji tego przemysłu, to pada trafne pytanie, czego wojsko potrzebuje i co na pewno kupi. Chcę poinformować, że takie priorytety mamy określone do roku 2006, a obecnie pracujemy nad planem sięgającym do roku 2008. Myślę, że jesienią dostarczymy państwu bardzo szczegółowe materiały na ten temat. Jeśli chodzi o priorytety, to są 3 takie obszary aktywności modernizacyjnej wojska, które dotyczą zakupów w polskim przemyśle obronnym. Sprawa pierwsza dotyczy 4 wielkich przetargów, które już się toczą. Największym jest przetarg na samolot wielozadaniowy. Ma być on rozstrzygnięty jeszcze w tym roku. Kolejnym jest przetarg na kołowe transportery opancerzone. Duży przetarg dotyczy przeciwpancernych pocisków kierowanych. Celowo mówię w liczbie mnogiej, bo chodzi tu o rodzinę pocisków o zasięgu krótki, średnim i długim. Czwarty przetarg, który też chcemy rozstrzygnąć w tym roku dotyczy radiolinii. Jest to sprawa pilna, bo mamy poważny problem dotyczący zmiany częstotliwości radiowych w wojsku. Tu skala finansowa jest nieco mniejsza niż w innych przetargach, ale w horyzoncie kilkuletnim będzie to około 200 mln zł. Czyli ten pierwszy obszar to są duże przedsięwzięcia, bez których nie da się wojska zmodernizować. W naszym przekonaniu powinny one dać spore zamówienia polskim zakładom zbrojeniowym i stanowić podstawę ich rozwoju. Drugi obszar dotyczy systemów rozpoznania i dowodzenia. To są przedsięwzięcia, które głównie zaangażują PCO, „ Radwar” i „Radmor”. Chcę poinformować obie komisje, że radykalnie zwiększamy środki na modernizację systemów dowodzenia i łączności. Tylko w tym roku zwiększamy środki na zakup sprzętu z tej dziedziny o 36%. Tu priorytet jest bardzo wysoki. Trzecia sprawa dotyczy modernizacji sprzętu i uzbrojenia, które znajduje się już w posiadaniu naszego wojska. Uważamy bowiem, że proste remonty bieżące niewiele dają, bo podtrzymują tylko obecny poziom techniczny sprzętu. Sens ma dopiero głęboka modernizacja niektórych rodzajów uzbrojenia. Chodzi głównie o sprzęt poradziecki. Polska dokonywała większych zakupów jeszcze w latach 80-tych, a sprzęt wojskowy ma to do siebie - oprócz środków łączności i dowodzenia - że jego żywotność oscyluje w granicach 25–30 lat. Ponieważ mamy wiele sprzętu 10-letniego to uważamy, że w niektórych przypadkach, podkreślam słowo „niektórych”, uzasadnione jest przeprowadzenie jego głębokiej modernizacji. W tej chwili w MON przygotowywany jest duży program modernizacji 40 śmigłowców Mi 24. To zadanie będą wykonywały zakłady remontowe w Łodzi. Kolejny problem, z którym mamy do czynienia jest taki, że potencjał polskiego przemysłu obronnego jest wielokrotnie za duży w stosunku do naszych potrzeb.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JanuszZemke">Oceniam, że co najmniej czterokrotnie. Część z tych przedsiębiorstw oczekuje i łudzi się, że MON będzie zamawiał w nich to, co one chcą MON sprzedać. To jest sprzeczność, którą zauważamy w każdym roku ustalając plany zakupów. My wyraźnie mówimy, co chcemy kupić, a część zakładów odpowiada - nie panowie, my wam chcemy sprzedać np. czołgi. Takich przykładów mógłbym podać więcej. Tu muszą nastąpić poważne zmiany, o których mówił już pan minister Andrzej Szarawarski, trzeba doprowadzić do koncentracji tego przemysłu, ale trzeba też doprowadzić do pewnego przełamania sposobu myślenia w tych zakładach. Prostym przykładem jest zakład „Bumar-Łabędy”, jeżeli ta firma będzie budowała swoją przyszłość na produkcji nowych czołgów, czego dziś już żadne państwo w świecie nie robi, lub też na głębokiej modernizacji tych czołgów, które są, to oczywiście nie będzie miała żadnych większych perspektyw. Jeżeli Łabędy znajdą swoje miejsce w programie KTO, a planujemy w ciągu najbliższych 5 lat zakup 800 kołowych transporterów opancerzonych, to oczywiście ten zakład zostanie uratowany. Łabędy oczywiście mogą znaleźć swoje miejsce w tym programie, ale nie muszą. Podkreślam słowa „nie muszą”, bo toczy się przetarg i trudno nam przesądzić, jaki będzie jego finał. To jest zauważalna sprzeczność, że wiele zakładów żyło z ciągłych dostaw sprzętu i nie było z ich strony żadnej refleksji, że wchodzi w życie nowa generacja sprzętu i trzeba się przestawić. Ich szefowie ciągle myślą, że w wyniku nacisków na parlament, na rząd, na MON, wymuszą na nas kolejny zakup czegoś, co już MON nie jest potrzebne. Uwaga druga. Chcę w pełni podzielić przedstawioną przez pana ministra Andrzeja Szarawarskiego opinię o ustawie offsetowej. Chcę podkreślić, że w ocenie MON taka ustawa jest bardzo potrzebna, bo chcemy, żeby offset trafiał do polskiego przemysłu i do polskich instytutów naukowych Natomiast ta ustawa, która obecnie obowiązuje, jest absolutnie nierealistyczna. Powrócę do przykładu przetargu na samolot wielozadaniowy, bo jestem przewodniczącym komisji, która rozpatruje te kwestie. Obecne przepisy prawa mówią, że od momentu złożenia ostatecznych ofert do momentu podpisania umowy mamy 45 dni, tego samego dnia powinny być podpisane również umowy offsetowe. Nie ma żadnej możliwości przygotowania w ciągu kilkudziesięciu dni umów offsetowych, które będą zawierane z kilkuset podmiotami, w większości prywatnymi. Spełnienie dyspozycji tego przepisu jest niewykonalne, dlatego że do szczegółowszych negocjacji offsetowych możemy przystąpić dopiero po otwarciu kopert z ofertami, bo dopiero ostateczna oferta zawiera cenę. Jak można dyskutować o skali offsetu, jeżeli nie znamy kwoty, o którą chodzi. To może być 2 mld dolarów, ale może też być 3,5 mld. Dlatego w imieniu MON chcę wyrazić sprzeciw wobec utrzymywania tego zapisu. Musimy mieć więcej czasu na odpowiedzialne przygotowanie umów offsetowych, bo one też są przedmiotem negocjacji. Tutaj też musimy jak najwięcej wygrać dla naszego kraju. Chcę także poprzeć kolegów z resortu gospodarki, którzy kładą duży nacisk na pozyskanie nowych technologii. W ustawie offsetowej mamy dziś takie przeliczniki, które nie preferują nowych technologii. W przypadku wojska ma to fundamentalne znaczenie, bo zwłaszcza w systemach rozpoznania i łączności sens ma jedynie pozyskiwanie technologii i sprzętu na najwyższym światowym poziomie. Aby nie być gołosłownym, chcę poinformować państwa, że naszym żołnierzom, którzy wkrótce jadą do Afganistanu musieliśmy przede wszystkim kupić nowoczesny sprzęt łączności, bo każdy żołnierz NATO musi tam mieć indywidualną łączność, która pozwoli zlokalizować go z dokładnością do dwóch metrów.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JanuszZemke">To jest kierunek, w którym musimy iść. W niektórych dziedzinach niepotrzebna jest dziś wojsku technologia nowa, tylko musi to być technologia najnowsza, bo inaczej nie da się współdziałać na polu walki.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#AdamSzejnfeld">Wysłuchaliśmy wstępu wygłoszonego przez Ministra Gospodarki i Ministra Obrony Narodowej. Otwieram dyskusję.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#StanisławJanas">Kiedy w kwietniu 1999 roku poprzedni rząd opracował program restrukturyzacji armii, to wydawało się, że w ciągu 3–4 lat doprowadzi on wojsko do normalności. Ten program był bardzo szczegółowy i omawiał dokładnie działania, które trzeba podjąć w poszczególnych zakładach pracy. Jako wsparcie dla tego programu uchwalono ustawę o wspieraniu restrukturyzacji przemysłowego potencjału obronnego. W związku z przewidywanymi kontraktami na zakup uzbrojenia powstała ustawa kompensacyjna, która miała zagwarantować offset, czyli inwestycje kontrahenta w polski przemysł obronny i w ogóle w polską gospodarkę. Miał obowiązywać podział 50/50; 50% inwestycje w polskim przemyśle zbrojeniowym i 50% w pozostałych działach gospodarki. Celem ustawy, którą dziś omawiamy, było przede wszystkim oddłużenie, bardzo w tym czasie zadłużonych przedsiębiorstw przemysłu zbrojeniowego. Po drugie, pomoc w restrukturyzacji zatrudnienia, ponieważ uznaliśmy, że ich potencjał produkcyjny jest rzeczywiście zbyt duży w stosunku do potrzeb polskiej armii, co oznaczało, że albo należy przestawić się na inną produkcję, albo wysłać część ludzi na wcześniejsze emerytury. Po trzecie, wygospodarowanie środków na tę właściwą restrukturyzację i koncentrację, czyli na przeniesienie produkcji zbrojeniowej do jednego zakładu, aby zwiększyć w nim produkcję na potrzeby armii. Chodziło również o znalezienie środków na konwersje, czyli na przestawienie się z produkcji zbrojeniowej na produkcję cywilną, jak też środków na rozwój, na prace badawczorozwojowe i na zwiększenie ilości sprzętu wojskowego zakupywanego dla polskiej armii w polskich zakładach zbrojeniowych. Te środki miały pochodzić z prywatyzacji przemysłu zbrojeniowego. Ta właśnie ustawa gwarantowała, że pieniądze z prywatyzacji przemysłu zbrojeniowego zostaną w całości przekazane na restrukturyzację przemysłu obronnego. Później uchwaliliśmy, że 35% z nich jest przeznaczonych na zakup sprzętu wojskowego dla polskiej armii w polskich zakładach zbrojeniowych. Co się stało w tych ostatnich latach? Okazało się, że mimo bardzo szczegółowych zapisów ustawowych dotyczących restrukturyzacji finansowej tych zakładów sprawy nie idą tak, jak przewidywano. Przede wszystkim zapisano, że w drodze negocjacji dyrektora lub prezesa przedsiębiorstwa z Funduszem Ubezpieczeń Społecznych, PFRON i Funduszem Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych nastąpi umorzenie zadłużenia wobec tych instytucji. Rozwiązanie to okazało się całkowicie nietrafne, ponieważ żaden z prezesów nie zgodził się na umorzenie zadłużenia. Co najwyżej zgadzano się na odroczenie spłat lub rozłożenie ich na raty, natomiast zgody na umorzenie nie było. Udało się natomiast zrealizować restrukturyzację zatrudnieniową, czyli zwolnienie zbędnych pracowników. Do tej ustawy rząd wydał rozporządzenie o tzw. wcześniejszych emeryturach, które dało możliwość przechodzenia w przemyśle zbrojeniowym o 5 lat wcześniej na emeryturę. Tą drogą mogliśmy kilka tysięcy pracownik przemysłu zbrojeniowego wysłać na emerytury, chociaż nie do końca było tak, jak sobie założyliśmy. Zadłużone przedsiębiorstwa nie były w stanie wypłacić odpraw zwalnianym pracownikom i dlatego uzgodniliśmy z wicepremierem Longinem Komołowskim, że FGŚP sfinansuje te odprawy, a w późniejszym okresie zostaną one umorzone. Niestety, wprawdzie FGŚP wypłacił odprawy, ale ich nie umorzył. W związku z tym do dziś trwają procedury roszczeniowe. FGŚP nasyła komorników i próbuje wyegzekwować środki, które pożyczył naszym przedsiębiorstwom. Pogarsza to i tak trudną sytuację finansową, bo wszystkie one, mimo oddłużenia stoją na krawędzi bankructwa. Zapisaliśmy w ustawie bardzo ważną decyzję, że zwalniamy prezesów z konieczności zgłoszenia upadłości firm, nawet wtedy, gdy wymaga tego Kodeks handlowy.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#StanisławJanas">Chodziło o to, żeby poprzez oddłużenie uratować te przedsiębiorstwa, aby je oddłużyć drogą negocjacji z poszczególnymi instytucjami. Tak naprawdę cały ten proces nie został zrealizowany. Tylko niektóre przedsiębiorstwa, drogą indywidualnych postępowań ugodowych zdołały się częściowo oddłużyć. Zdecydowana większość spółek nie została oddłużona i trzy duże przedsiębiorstwa już upadły: WSK „Mielec”, „Łucznik” i „Pionki”. Mimo takiego zapisu w ustawie rząd zmusił prezesów tych firm, bo tak to należy interpretować, do ogłoszenia ich upadłości. Jaki wypływa z tego wniosek? To jest jedna z najgorszych metod restrukturyzacji, jaką możemy zafundować naszym przedsiębiorstwom, to się nazywa „restrukturyzacja poprzez upadłość drogą Stoczni Gdańskiej”. Co się stało ze stocznią wiadomo, takie same procesy próbowano przeprowadzić w Mielcu i w innych przedsiębiorstwach. Taka spółka zaczyna od zera. Musi pożyczyć od syndyka hale, urządzenia, maszyny, meble itd. Musi pożyczyć od niego nawet własny znak towarowy, bo też nie jest już jego właścicielem. Taka firma zatrudnia tylko pracowników i produkuje na wypożyczonym sprzęcie. Mówię to jako ostrzeżenie dla tych, którzy chcieliby tą drogą restrukturyzować kolejne przedsiębiorstwa. Kwestia środków na restrukturyzację. Staraliśmy się wtedy zapisać w budżecie państwa środki na restrukturyzację. Nie dało się. Poprzedni rząd nie zgodził się na zagwarantowanie przynajmniej części środków na koncentrację i restrukturyzację. Zapis był taki, że mają one pochodzić wyłącznie z prywatyzacji przemysłu zbrojeniowego. Trzeba jednak pamiętać, że przez ostatnie 3 lata nie uzyskaliśmy tą droga ani złotówki, bo prywatyzacji po prostu nie było. Pierwsze pieniądze z tego tytułu pojawiły się dopiero w grudniu ub. r., po prywatyzacji PZL „Warszawa Okęcie”. Ale te 30 mln zł przepadło, bo jak mówi pan minister, w związku z „dziurą budżetową” zostały one zapisane do budżetu. W związku z tym rodzi się wątpliwość prawna, ponieważ w ustawie jest jednoznacznie zapisane, że te środki mogą być przeznaczone tylko na restrukturyzację przemysłu zbrojeniowego, a nie na żaden inny cel. Dotyczy to również kwoty 100 mln, o której wspomniał pan minister Andrzej Szarawarski. W ustawie budżetowej na ten rok zapisano 100 mln zł, ale już dziś wiemy, że prywatyzacja WSK „Rzeszów” przyniesie co najmniej 270 mln, czyli prawie trzykrotnie więcej. Tworząc ustawę przewidzieliśmy tego typu sytuację i zapisaliśmy wyraźnie, że jeżeli kwota ustawowa zostanie przekroczona, to w całości ma być przeznaczona na restrukturyzację przemysłu zbrojeniowego, czyli rząd i minister finansów nie mogą przeznaczyć tych pieniędzy na inny cel. Przypominam o tym, ponieważ taka sytuacja już nastąpiła, chociaż jeszcze nie zatwierdziliśmy w pełni ustawy budżetowej na bieżący rok. Nie można zatem mówić ani o rozwoju przemysłu zbrojeniowego, ani o właściwej restrukturyzacji, ani o pracach badawczo rozwojowych, bo nie było w ostatnich latach środków na te cele. Chcę również przypomnieć, że w ustawie jest zapisane, iż obejmuje ona również restrukturyzację wojskowych zakładów remontowoprodukcyjnych.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#StanisławJanas">Jeszcze w roku 2000 zwróciłem się z zapytaniem do ministra Janusza Onyszkiewicza, czy przygotował program restrukturyzacji wojskowych zakładów remontowo produkcyjnych. Dostałem odpowiedź, że MON jest w trakcie przygotowywania takiego programu. Dziś nie usłyszeliśmy nic na jego temat od pana ministra Janusza Zemke. Czy taki program w ogóle istnieje? W każdym razie mam nadzieję, że nowy rząd włączy wojskowe zakłady remontowoprodukcyjne, które podlegają pod MON, do programu restrukturyzacji przemysłu zbrojeniowego. Absolutnie wymaga tego aktualna sytuacja, bo te zakłady funkcjonują obecnie w sposób bardzo sztuczny. Jeżeli chodzi o przetargi i kontrowersyjną kwestię ustawy kompensacyjnej, to chcę powiedzieć, że zakup samolotów wielozadaniowych jest ważnym celem, ale offset jest równie ważny. Zapisy tej ustawy tworzyliśmy tak, aby zmusić oferenta, który ma nam dostarczyć samoloty, do zainwestowania w polską gospodarkę sumy co najmniej równej ich wartości. Aby nie było później niedomówień, jeżeli chodzi o przetargi, to specjalnie zrobiliśmy poprawkę do ustawy kompensacyjnej, mówił dziś o tym pan minister Janusz Zemke, w której zapisaliśmy, że data podpisania kontraktu i umowy offsetowej ma być ta sama. Wydaje mi się, że jest to właściwe, bo zespół ds. offsetu musi współgrać z zespołem do spraw głównego przetargu. Naprawdę mamy w tym roku kapitalną sytuację, już mamy 270 mln zł z prywatyzacji, a wielkie przetargi są praktycznie na ukończeniu. Ten rok może być przełomowy dla polskiego przemysłu zbrojeniowego, pod warunkiem jednak, że go nie zmarnujemy. Jeżeli mamy znowelizować te ustawy, to tylko w takim zakresie, który przyspieszy przetargi. One muszą zakończyć się sukcesem, bo tylko to może doprowadzić polski przemysł zbrojeniowy do normalności.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#BogdanKlich">Muszę powiedzieć z ubolewaniem, że materiał, który otrzymaliśmy z Ministerstwa Gospodarki nie spełnia moich oczekiwań. Wypowiedź pana ministra była nieco lepsza, bo materiał w ogóle nie odpowiada na pytanie, gdzie są hamulce i blokady, które utrudniają naszej polskiej stronie przygotowanie umów offsetowych. Informacja o tym, jak jest - powinna być wstępem do powiedzenia, gdzie jest źle. Nie rozmawiamy tutaj po to, żeby się dowiedzieć, jak przebiegają sprawy, o których i tak wszystko wiemy. Myślę, że jako posłów interesuje nas przede wszystkim, co trzeba naprawić, w którym miejscu są bariery i hamulce utrudniające działanie. Pan minister Andrzej Szarawarski w końcowej części swojej wypowiedzi zasygnalizował jeden z takich problemów, w moim przekonaniu kluczowy. Chodzi o naszą polską ustawę offsetową. Pan minister Janusz Zemke też do tej sprawy nawiązał. Chcę powiedzieć, że podzielam opinie obu panów ministrów. Myślę, że na posiedzeniu obu naszych komisji warto wyjść poza taką ogólną opinię i zastanowić się nad tym, w którym zapisie tej ustawy kryją się główne błędy i hamulce. Porównując polską ustawę offsetową z węgierską lub czeską można od razu zauważyć kilka takich blokad. Pierwsza z nich, to zapis o co najmniej 50% udziale zobowiązań bezpośrednich. Tak wysokie ustawienie poprzeczki nie sprzyja inwestorom. Druga kwestia, to problem działalności prooffsetowej. W moim przekonaniu 12-miesięczny okres kumulacji kredytów offsetowych jest zbyt krótki, co nie zachęca potencjalnych inwestorów do intensywnego rozwijania współpracy w zakresie zakupów i eksportu, a także do inwestycji kapitałowych. Trzeci problemem jest rzadko zauważany, ale bardzo istotny, chodzi o zbyt małe mnożniki offsetowe. Trzeba je nieco podnieść, tak, aby mieć wyższą elastyczność w przypadku zobowiązań bezpośrednich oraz zobowiązań związanych z transferem technologii. Czwartym problemem jest brak karencji na wykonanie umowy offsetowej w przypadku, gdyby zaistniały szczególne okoliczności uniemożliwiające jej wykonanie. Pytanie w tej kwestii jest takie, czy stronie polskiej zależy na tym, żeby umowa była wykonana, czy też na tym, żeby miecz jak najszybciej spadał ma głowy tych, którzy nie stosują się do zobowiązań umowy. W moim przekonaniu należy pozostawić taki okres karencji, aby w przypadku, gdy firma ma przejściowe trudności mogła ona chwilkę odsapnąć i po nabraniu oddechu wykonać zobowiązania wynikające z umowy. Kolejnym problemem są odszkodowania z tytułu niewykonania umowy offsetowej. Odszkodowania na poziomie 100% wartości umowy wydają się zbyt wysokie. Tu znów poprzeczka jest umieszczona tak wysoko, że odstrasza inwestorów. Kolejnym problemem jest kompletnie nieprzystająca do rzeczywistości polskiej gospodarki definicja polskiego przedsiębiorcy. Czy sprywatyzowane firmy, które mają strategicznego inwestora zagranicznego, który wniósł do nich zastrzyk know how, mają nie być brane pod uwagę przy realizacji offsetu? W ten sposób odcinamy bardzo ważny fragment polskiej gospodarki. Wymieniłem tylko kilka hamulców, które drzemią w ustawie offsetowej, aby zilustrować, co jest jednym z zasadniczych problemów przy realizacji offsetu. Słowo komentarza do wypowiedzi pana posła Stanisława Janasa, który powiedział, że offset jest równie ważny, jak zakup samolotu.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#BogdanKlich">Z całą mocą chcę powiedzieć, że nie podzielam tej opinii. Offset jest tylko jednym z elementów programu pozyskania samolotu wielozadaniowego. Nie można powiedzieć, że w wyniku offsetu polskie bezpieczeństwo będzie podniesione na wyższy poziom. To samolot ma zapewnić bezpieczeństwo polskiego nieba, a nie offset. Umówmy się, że celem tych działań jest pozyskanie przez Polskę dobrego samolotu wielozadaniowego. Natomiast kwestie technologiczne, finansowe i offsetowe są tylko elementami przetargowymi. To posiadanie samolotu jest naszym celem, a nie offset.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#BronisławKomorowski">Ponieważ pan poseł Stanisław Janas przedstawił już rys historyczny kłopotów przemysłowego potencjału obronnego, to ja pozwolę sobie na pewną polemikę, bo trzeba pamiętać, że jesteśmy mądrzejsi o spore doświadczenie w tych sprawach. Wynika z niego wniosek, że fatalne skutki dla przemysłu obronnego miało wyłączenie go spod normalnych reguł rynkowych i mechanizmów prywatyzacyjnych. Pragnę przypomnieć, że w dość zamierzchłej przeszłości, bo w II kadencji Sejmu takie mechanizmy zostały zbudowane. Dziś wiemy, że okazały się one pułapką. Ich wynikiem jest upadek części zakładów przemysłowych, szczególnie gdy zostały one połączone z dziką i przedziwną prywatyzacją. Tak było np. w Mielcu, gdzie jakieś dziwne firmy z Karaibów przejmowały majątek za zadłużenie. To wszystko było dla mnie dowodem przyjęcia i realizowania absolutnie błędnej koncepcji restrukturyzacji, która wtedy zwyciężyła. W poprzedniej kadencji Sejmu szukano rozwiązań idących w kierunku wykorzystania na rzecz restrukturyzacji przemysłu obronnego procesów prywatyzacyjnych. Te nowe doświadczenia musieli zdobyć wszyscy: rząd, związki zawodowe, lewicowe i prawicowe, a także kierownictwo zakładów przemysłu obronnego. Musiały je zdobyć też ówczesne sfery polityczne, zarówno rządowe, jak i opozycyjne. Doprowadziło to do stworzenia ważnego mechanizmu, bo procesem prywatyzacji przemysłu obronnego i lotniczego zainteresowały się bezpośrednio dwa najważniejsze resorty: obrony i gospodarki. To właśnie z pieniędzy uzyskanych w procesie prywatyzacji miały płynąć kwoty ułatwiające restrukturyzację przemysłu obronnego i techniczną modernizację sił zbrojnych. Pozostaje faktem, że te mechanizmy były z różnych powodów opóźniane. Jest tajemnicą poliszynela, że niektóre zakłady były przygotowane do prywatyzacji, ale wspólnymi siłami różnej maści politycznej związków zawodowych te procesy były blokowane. Przykładem tego jest WSK „PZLRzeszów”. Dziś wymieniano tu kwotę uzyskaną ze sprzedaży tego zakładu, ale trzeba pamiętać, że był on przygotowany do prywatyzacji już rok temu i dużo wcześniej te same pieniądze można było uzyskać. Życzę, aby nie zabrakło determinacji w doprowadzeniu tej sprawy do szczęśliwego końca, bo prywatyzacja tego bardzo dobrego zakładu, nie tylko jest szansą jego wejścia w powiązania, które zwiększą szanse skutecznego działania na rynkach trzecich, ale jest również szansą na to, że popłyną z niego pieniądze na restrukturyzację reszty przemysłu zbrojeniowego i modernizację techniczną sił zbrojnych. Na marginesie tego muszę powiedzieć, że jedynym zdecydowanym sukcesem jest prywatyzacja PZL „Okęcie”, którą udało się przeprowadzić u schyłku rządu Jerzego Buzka. Dokonano tego z daleko posuniętą determinację, a nawet pewnym ryzykiem, którego część wzięło na siebie MON. Można było w tej umowie realizować offset w różnej formie, ale udało się wymusić tzw. offset prywatyzacyjny. Dziś zakłady PZL „Okęcie”, które żyły już tylko z zamówień na mało potrzebne „Orliki” i produkcji kiosków dla „Ruchu” ponownie uruchamiają produkcję lotniczą. Jest to możliwe dzięki prywatyzacji powiązanej ściśle z wojskowym zamówieniem na samoloty transportowe. Dlaczego o tym mówię? Dlatego, bo uważam, że rolą obu komisji powinna być obrona tego mechanizmu, który został częściowo wyłączony przy zmianach wprowadzonych przez rząd Leszka Millera. Powołując się na potrzeby związane ze słynną „dziurą budżetową” rząd skasował te 30 mln zł pochodzące z prywatyzacji.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#BronisławKomorowski">Patrzę na to w ten sam sposób, jak pan przewodniczący Stanisław Janas, również w moim przekonaniu jest to wątpliwe z punktu widzenia państwa prawa, bo ta sprawa jest regulowana nie tylko ustawą budżetową, ale również ustawą o modernizacji technicznej sił zbrojnych i ustawą o wspieraniu potencjału obronnego. Jest sprawą co najmniej wątpliwą, że można było jedną decyzją ministra finansów zabrać te pieniądze. Szkoda tych pieniędzy, ale jeszcze bardziej szkoda pewnego mechanizmu, który mógł zafunkcjonować w sposób korzystny dla wszystkich zainteresowanych, jako dobry przykład mechanizmu, który daje szansę na przyszłość. Uważam, że warto nieco się uprzeć w tej sprawie i zażądać dokładnego jej wyjaśnienia, bo z tym mechanizmem wiążą się także nadzieje załóg zakładów zbrojeniowych. Ten mechanizm sprzyja, w moim przekonaniu, korzystnemu dla przemysłu polskiego przebiegowi procesu prywatyzacyjnego, bo sprzyja podtrzymaniu zakładów produkujących dla potrzeb wojska. Myślę, że ta kwestia powinna być przedmiotem najwyższej troski obu komisji, aby przy pracach nad przyszłorocznym budżetem, żadne powoływanie się na mniejsze czy większe dziury i kłopoty, które będą zawsze, nie mogło spowodować ponownego wyłączenia tego mechanizmu. Jest to ważne tym bardziej że stawką będzie już nie 30 mln, a w moim przekonaniu około 300 mln zł. Jeżeli uda się Ministerstwu Gospodarki przyspieszyć procesy prywatyzacyjne, do czego gorąco zachęcam, to może to być sposób na sfinansowanie kilku liczących się programów zbrojeniowych, jak też na pozyskanie pieniędzy koniecznych do restrukturyzacji obronnego potencjału przemysłowego. W wystąpieniu pana ministra gospodarki zabrakło mi prognozy dotyczącej zasięgu i terminów kolejnych prywatyzacji. Jeszcze jedna uwaga, pan minister Janusz Zemke wspomniał o tym, że gdy zakłady zbrojeniowe są w kłopotach, to imają się wszystkich sposobów, aby wymusić na wojsku różnorakie zamówienia. Często jest to sprzęt, który nie tylko nie mieści się w priorytetach armii, ale mówiąc wprost, jego zakup nie mieściłby się w zdrowej logice wydawania pieniędzy. Trudno się tym zakładom dziwić, bo walczą o przetrwanie, ale trzeba powiedzieć, że taka jest jedna z głównych przyczyn nieracjonalnego wydawania od wielu lat pieniędzy z budżetu obronnego. W moim przekonaniu racjonalizacja tej sprawy może być jednym ze sposobów zlikwidowania, przynajmniej częściowo, skutków słynnej „dziury budżetowej”. Trzeba szybciej zrestrukturyzować i sprywatyzować przemysł zbrojeniowy, a uzyskane w ten sposób pieniądze przeznaczyć na modernizację techniczną sił zbrojnych. Taki mechanizm prawny istnieje, trzeba go tylko wykorzystać.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#ZygmuntWrzodak">Pewnie nie wszyscy państwo zdajecie sobie sprawę z tego, że najbardziej dziś intratnym interesem w branży zbrojeniowej jest funkcja syndyka. Sporo jest takich szalejących syndyków w zakładach zbrojeniowych. Mszczą się błędy i lekceważenie ich problemu przez kolejne rządy w ostatnich 12 latach. Praktycznie każdy z tych zakładów jest zadłużony po uszy i wszystko, co się dało zastawić ma już zastawione. Park maszynowy, ziemia, hale, to wszystko jest zastawione, jak nie w ZUS, to w FGŚP.Myślę, że to sprawozdanie, które przygotował pan minister Andrzej Szarawarski mówi o sprawach, które wszyscy znamy, natomiast nie mówi o tym, w jakim kierunku będzie dalej szła restrukturyzacja przemysłu zbrojeniowego. Niewiele usłyszeliśmy na temat przyszłość tych zakładów, co rząd polski, obojętnie który, ma zamiar zrobić, aby je wspomóc. Czy będzie w nich zamawiane uzbrojenie dla polskiej armii? Raczej nie. Przykłady są tutaj ewidentne, zamiast postawiać na polski przemysł i polską myśl techniczną, próbuje się zakupić i wprowadzić na wyposażenie niemieckie czołgi „Leopard”. Kolejna sprawa, to kołowy transporter opancerzony, który, zależnie od wyniku przetargu, miał być produkowany w „ Łabędach” lub Hucie Stalowa Wola. Dziś słyszę od pana ministra Janusza Zemke, że próbuje się go podrzucić „Łabędom” kosztem HSW, bo rząd chce zaniechać modernizowania czołgów T72 do standardów NATO, czyli do polskiego projektu czołgu T91B. To jest działanie ewidentnie szkodliwe, które odbija się na funkcjonowaniu obu tych zakładów, które rząd próbuje skłócić. Sprawa jest czysta i jasna, jeżeli ma się dobrą wolę, to powinno się postawić na własny przemysł zbrojeniowy, na polską a nie obcą myśl techniczną w branży zbrojeniowej. Nikt z zewnątrz nas nie obroni i nikt z zewnątrz nas nie wyżywi, musimy to zrobić sami. Tutaj jednak słyszymy, że kolejny rząd zmierza w kierunku stawiania na import uzbrojenia, na kupowanie starego sprzętu z całego świata i lekceważenie polskiej myśli technicznej. Tymczasem polskie zakłady, nawet te, które ledwo wiążą koniec z końcem opracowują nowe projekty, nowoczesne i na światowym poziomie, ale nie mogą ich wdrożyć, bo brakuje im pieniędzy na prototypy, brakuje finansowania. W tym samym czasie sprowadza się z zagranicy sprzęt wojskowy, czy np. pociski przeciwpancerne. Myślę, że w stosunku do tych zakładów brakuje po prostu dobrych chęci. Przykładem tego jest HSW, którą próbuje się wyrugować z branży zbrojeniowej. Wydaje mi się, że jest to z góry założony zły scenariusz, bo w tym zakładzie rodzi się wiele ciekawych pomysłów, tworzony jest sprzęt, którego nie musimy się wstydzić na całym świecie. Pytam panów ministrów, czy rzeczywiście wdrażany jest w życie plan wyeliminowania HSW z branży zbrojeniowej?Tzw. restrukturyzacja, która trwa już od tylu lat. Najlepszym jej przykładem jest „Łucznik”. Ten zakład nie mógł pracować i nie mógł produkować, bo nie miał pieniędzy. Krajowy Urząd Pracy wyasygnował pieniądze na ratowanie „Łucznika” i przekazał je za pośrednictwem Agencji Rozwoju Przemysłu, która je przetrzymała przez kilka miesięcy, czekając aż zakład się wykrwawi i upadnie. Zdesperowani ludzie przyjeżdżali do Warszawy, gdzie byli częstowani gumowymi kulami. Wszystkie propozycje, które państwo przedkładacie sprowadzają się do tego, że kosztem polskich zakładów górę biorą zewnętrzni dostawcy. Powiedział o tym pan poseł Bronisław Komorowski, który postuluje, że zakłady zbrojeniowe powinny podlegać grze rynkowej i rynek wszystko załatwi. Przykładem takiej gry rynkowej, w najgorszym tego słowa znaczeniu, jest „Mielec”. Ten zakład został w pierwszej kolejności poddany grze rynkowej i czym się to skończyło wszyscy wiemy. Rząd musi określić kierunki swoich działań w najbliższych miesiącach.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#ZygmuntWrzodak">Działań, które pozwolą tym zakładom funkcjonować na normalnych warunkach. One muszą wiedzieć, co je czeka za pół roku, za rok, za dwa lata i za pięć lat. Przy tych zakładach są bardzo dobre instytuty badawcze i zakłady doświadczalne, które mogą wiele dobrego zrobić na rzecz polskiego przemysłu zbrojeniowego i polskiej armii. Trzeba to tylko docenić i postawić na nie, a nie brać starego złomowanego sprzętu z całego świata.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#ZbyszekZaborowski">Z prawie wszystkich wypowiedzi przebija krytyczna ocena realizacji tych dwóch ustaw, a więc dla mnie wniosek jest jasny, obydwa ministerstwa muszą dokonać pilnego przeglądu tych barier, o których mówiono. Trzeba je wyraźnie wypunktować i w konsekwencji szybko zgłosić projekt nowelizacji obu tych ustaw, a zwłaszcza ustawy kompensacyjnej. Jeżeli w tym roku mamy 4 wielkie przetargi, to nie może być tak, że ustawa offsetowa stwarza problemy z ich przeprowadzeniem. Do tej pory większość przetargów była nieudana i nie możemy sobie pozwolić na kolejne niepowodzenia. To jest ogromna szansa nie tylko dla polskiej armii, ale również dla polskiego przemysłu obronnego. Druga sprawa, to kwestia oddłużenia zakładów. Jeżeli tutaj też są bariery, to trzeba pomyśleć nad nowelizacją ustawy w tym kierunku. Pan minister wspominał o „Bumarze Łabędy”, ta firma nie może konkurować na rynku wewnętrznym, ponieważ ma tego typu zadłużenie, że nie może startować w przetargach. W tej kwestii obawy pana posła Zygmunta Wrzodaka są w pewnym stopniu nieuzasadnione, ponieważ „Bumar Łabędy” nie może złożyć oferty MON. W takiej sytuacji jest znaczna część polskich firm. Notabene, obawy pana posła Bogdana Klicha, że dyskryminowani są zagraniczni przedsiębiorcy, bo w tej ustawie mówimy o polskim przedsiębiorcy, wydają się nieuzasadnione, ponieważ ta ustawa ma służyć restrukturyzacji właśnie polskich przedsiębiorstw. Jeżeli jest zagraniczny inwestor strategiczny zagraniczny, to rozumiem, że wnosi on know how. Po to chyba bierzemy inwestora strategicznego. Nie widzę w tej ustawie sprzeczności, bo ma ona chronić polski przemysł i umożliwić jego restrukturyzację. Tak rozumiem zapisy tej ustawy. Sprawa następna to kwestia pieniędzy z prywatyzacji, które się po raz pierwszy pojawiły. W tym roku 30 mln zł i prawie 300 mln zł w roku przyszłym. To jest bardzo istotna sprawa. Jeżeli pozwolimy ministrowi finansów dowolnie interpretować zapisy ustawowe, to możemy tę ustawę w ogóle wyrzucić do kosza. Od tych pieniędzy zależy przyszłość restrukturyzacji przemysłu i w dużym stopniu modernizacja armii. Przypominam, że zmniejszając nakłady na obronność bezpośrednio z budżetu wprowadziliśmy tę ustawę, aby zapewnić środki na modernizację armii. Jeżeli jest na sali przedstawiciel Ministerstwa Finansów, to ja bardzo proszę o wyjaśnienie tego postępowania. Pan minister Andrzej Szarawarski wyraził przed chwilą nadzieję, że te 70 mln dolarów będzie przeznaczone na restrukturyzację przemysłu obronnego. Wolałbym jednoznaczne stwierdzenie w tym zakresie. Zapisy ustawowe nie budzą tu chyba żadnych wątpliwości? Jeżeli są jakieś wątpliwości natury prawnej, to proszę o ich wskazanie, jeżeli ich nie ma, to rząd powinien prezentować jasne stanowisko w tej sprawie. To jest jeden z warunków niezbędnych do powodzenia restrukturyzacji przemysłu obronnego. Ostatnia kwestia. Pan minister Janusz Zemke mówił o zwiększonych możliwościach eksportowych. Dobrze, że coś się dzieje w tej sprawie, chociaż to są tylko doraźne zamówienia, a nie jakieś długofalowe kontrakty. Myślę, że nie można w pełni budować na nich przyszłości poszczególnych zakładów. Druga kwestia to bariery, które w tej dziedzinie w dalszym ciągu funkcjonują. Chodzi mi przede wszystkim o polską listę negatywną, która jest znacznie szersza od negatywnej listy ONZ.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#ZbyszekZaborowski">Mam nadzieję, że rząd dokona jej przeglądu nie tylko pod kątem naszych interesów strategicznych i naszej współpracy międzynarodowej, ale również pod kątem potrzeb i możliwości naszego przemysłu obronnego. Myślę, że tę listę można w istotny sposób zredukować.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#BronisławKomorowski">Chcę wyjaśnić jedną sprawę, bo po wypowiedzi pana posła Zygmunta Wrzodaka może pozostać wrażenie, że przetargi, które jeszcze ja rozpisywałem eliminują polskie firmy, a jest wręcz odwrotnie, bo przetargi na transporter kołowy opancerzony i przeciwpancerną rakietę kierowaną zostały skonstruowane tak, że mogą w nich brać udział tylko i wyłącznie firmy polskie, podkreślam - tylko i wyłącznie. Uzyskały one możliwość dobrania sobie partnerów zewnętrznych, ale zasadą jest polonizacja sprzętu. Oczywiście NOM nie był i nie jest zainteresowany tym, aby czekać 10 lat na skonstruowanie w Polsce, za pieniądze MON, nowej wersji KTO, bo ten transporter potrzebny jest już dziś. Natomiast przetarg na ppk jest prowadzony wyłącznie przez zakłady „Mesko”. Jeszcze raz chcę powiedzieć, że te duże przetargi są tak zorganizowane, że mogą w nich startować i szukać swojej szansy tylko polskie zakłady przemysłu zbrojeniowego. Oczywiście, inaczej jest z samolotem wielozadaniowym i samolotem transportowym, ale ich nikt w Polsce nie produkuje i nie będzie produkował. W związku z czym uczestniczą tutaj tylko firmy zewnętrzne, ale polski przemysł też na tym skorzysta, bo otrzyma oferty offsetowe. Taka jest zasadnicza różnica. Musimy pamiętać, że właśnie poprzez uruchomienie zamówień wojskowych buduje się szansę dla polskiego przemysłu obronnego. Można to robić w różny sposób, między innymi także stwarzając możliwości kooperacji z firmami zagranicznymi, co da później możliwość wspólnego działania na rynkach trzecich. Tak będzie w moim przekonaniu również w przypadku produkcji KTO.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#BogdanKlich">Ad vocem do wypowiedzi pana posła Zbyszka Zaborowskiego?</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#BogdanKlich">Źle mnie pan zrozumiał, powiedziałem tylko o tym, że istniejąca w ustawie definicja polskiego przedsiębiorstwa i polskiego przedsiębiorcy uniemożliwia kierowanie offsetu do tych firm, w których jest strategiczny inwestor zagraniczny. Będzie tak nawet wtedy, gdy produkuje on towary, które są użyteczne i strategicznie ważne z punktu widzenia polskiej gospodarki. Mówiłem zatem o firmach, w których pracują polscy pracownicy, które działają na terenie RP, które są tutaj zarejestrowane i tutaj płacą podatki. Pytam tylko, dlaczego akurat one mają być wyłączone z procedury offsetowej?</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PrzemysławGosiewski">W tym dokumencie jest tylko bardzo krótka informacja o strategii przekształceń strukturalnych przemysłowego potencjału obronnego. Szkoda, że poświęcono temu tylko 3 zdania. W związku z tym mam prośbę do pana ministra Andrzeja Szarawarskiego o nieco szerszą informację na temat kierunku, w jakim idą prace nad tą strategią. Jakie są podstawowe założenia tego dokumentu?W związku z tym mam pytanie do pana przewodniczącego, czy projekt tej strategii będzie przedmiotem prac Komisji? Czy zostaniemy o tym oficjalnie poinformowani, bo w tej chwili mamy taką sytuację, że w ramach Komisji Trójstronnej ten dokument jest omawiany, a zainteresowani posłowie z naszej Komisji nie mają żadnej oficjalnej wiedzy na jego temat. Oczywiście lepiej byłoby, gdybyśmy ten dokument omówili przed jego przyjęciem, a nie po. Mam jeszcze kolejne pytanie w tej sprawie, bo dziś usłyszeliśmy informację o dwóch dokumentach, o tym przygotowanym przez Ministerstwo Gospodarki i drugim: „ Kierunki prywatyzacji sektora obronnego”, przygotowanym w styczniu br. przez Ministerstwo Skarbu Państwa. Czy to są dwie różne koncepcje, czy jest to ta sama koncepcja w dwóch różnych wydaniach. Proszę o odniesienie się do tego problemu. Kolejną kwestią jest sprawa zakładów „Mesko”, które leżą na terenie mojego okręgu wyborczego. Chcę poprosić pana ministra o bardziej szczegółowe informacje dotyczące programu naprawczego dla tych zakładów. Sytuacja jest dramatyczna, bo trwają negocjacje dotyczące zwolnienia 550 pracowników. Proszę o informację, jaki program naprawczy przygotowuje resort gospodarki dla tych zakładów?Niedługo rozpoczniemy prace nad budżetem na rok 2003. W związku z tym mam pytanie dotyczące środków, które w tym roku nie zostały przeznaczone na restrukturyzację przemysłu obronnego: czy resort gospodarki prowadzi rozmowy z resortem finansów na temat zwiększenia tych środków w przyszłym roku i zrekompensowania straty tegorocznej?W tej informacji jest zapis mówiący o dopłatach do kredytów inwestycyjnych. Proszę o szersze omówienie tej sprawy. Proszę o informację, jakim firmom zostały te kredyty udzielone i w jakiej wysokości?</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#AdamSzejnfeld">Od razu odpowiem na jedno z pytań pana posła. Z panem przewodniczącym Stanisławem Janasem już uzgodniliśmy, że prezydia obu komisji wystąpią do rządu z dezyderatem, w którym zgłosimy postulat o zapoznanie nas z oficjalnym stanowiskiem rządu na temat spraw, o których dziś mówimy. Będziemy prosili o materiał na piśmie, który będziemy mogli rozpatrzyć na kolejnym posiedzeniu połączonych komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#StanisławJanas">Kilka słów odpowiedzi na wystąpienia niektórych posłów. Panie pośle Komorowski, chcę przypomnieć, że to nie związki zawodowe blokowały prywatyzację. Tak było tylko w latach 1993 i 1994, bo wtedy związki nie wiedziały na czym ta prywatyzacja będzie polegała, natomiast później zaczęły ją popierać. Dziś główną przeszkodą w prywatyzacji jest brak po prostu chętnych do zakupu tych przedsiębiorstw. Dziś zakłady zbrojeniowe są przygotowane do prywatyzacji, ale nikt nie chce ich kupić. Typowym przykładem takiej sytuacji jest Wytwórnia Łożysk Tocznych w Kraśniku. Druga sprawa, poprzedni rząd przygotował koncepcję restrukturyzacji poprzez podział przedsiębiorstwa na części: cywilną i wojskową. Jest to bardzo niebezpieczne, bo, jak powiedział pan minister Janusz Zemke, zamówienia sprzętu wojskowego są, po pierwsze, niższe od oczekiwań przedsiębiorstw, a w związku z tym potencjał produkcyjny jest za duży, a po drugie, zamówienia te są tak niestabilne i nie można niczego zaplanować na dłuższy okres czasu. Nie da się wydzielić działów zajmujących się wyłącznie produkcją specjalną. Po to zostały utworzone tzw. przedsiębiorstwa buforowe, aby w przypadku, gdy następuje zmniejszenie zamówień wojskowych można było część pracowników przerzucić do działów produkcji cywilnej. To była dobra koncepcja, bo dziś tylko 3 przedsiębiorstwa mają produkcję zbrojeniową w granicach 50%. W pozostałych jest to 3–20%, a Huta Stalowa Wola ma tylko 1,7% produkcji zbrojeniowej. Większość zakładów opiera swoją działalność na produkcji cywilnej, a produkcją wojskowa jest tylko jej uzupełnieniem. Uważam, że nie najlepszym rozwiązaniem byłoby wydzielanie produkcji wojskowej i skupienie jej w jednym zakładzie, aby był to w 100% zakład zbrojeniowy. Uchroniłoby to inne zakłady przed skutkami niestabilności zamówień naszej armii.Bardzo ważny temat poruszył poseł Zbyszek Zaborowski, chodzi o listę negatywną, czyli wykaz państw, do których nie wolno eksportować polskiego uzbrojenia. Myślę, że tę kwestię również powinniśmy zawrzeć w naszym dezyderacie, bo Sejm podjął kiedyś uchwałę obligującą rząd do ograniczenia jej do państw, które znajdują się na liście ONZ. Myślę, że był to dobry pomysł i trzeba go w naszym dezyderacie powtórzyć. Proszę pana ministra o informację na temat restrukturyzacji wojskowych zakładów remontowoprodukcyjnych. Jak będą się one wpisywały w tę nową koncepcję strategii. Kolejny temat, który nie został dziś poruszony, to import i eksport polskiego uzbrojenia, a także sytuacja w przedsiębiorstwach handlu zagranicznego, które się tą działalnością zajmują. Chcę zaproponować, aby jedno z przyszłych wspólnych posiedzeń poświęcić tematyce eksport i import polskiego uzbrojenia. Eksport jest dziś bardzo niewielki, a importują tylko firmy państwowe na potrzeby polskiej armii. Myślę, że jest to temat na oddzielne posiedzenie połączonych komisji. Podzielam pogląd pana przewodniczącego, że taki dezyderat jest potrzebny, ponieważ powinniśmy otrzymać od rządu szczegółowe informacje. Między innymi na temat nowej strategii dla przemysłu zbrojeniowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#AndrzejSzarawarski">Chcę odpowiedzieć na kilka pytań. Rozumiem, że macie państwo niedosyt informacji o strategii, ale nie jest ona tematem dzisiejszego posiedzenia komisji. Mamy opracowaną strategię przekształceń w tym sektorze, jest ona w końcowej fazie uzgodnień rządowych i jeszcze w tym miesiącu powinna się stać oficjalnym dokumentem. Sprawa jest w tej chwili konsultowana przez Komisję Trójstronną, a wcześniej odbyły się spotkania ze związkami zawodowymi, zarówno „Solidarnością”, jak i OPZZ.Ten dokument nie jest żadną tajemnicą, a zawarte w nim zamiary też nie są tajemnicą, natomiast budzi on wiele nieporozumień, np. w kwestii HSW. Panie pośle Wrzodak w tym zakładzie jest tylko 1% produkcji zbrojeniowej. To jest wielki kombinat, dla którego trzeba określić zadania w dziedzinie, dla której został zbudowany, czyli w produkcji ciężkich maszyn roboczych. To jest jego przyszłość, a nie zbrojeniówka. Nie oznacza to oczywiście, że nie będzie tam produkcji zbrojeniowej, ale na pewno HSW nie będzie wchodziła w skład grup przemysłowo handlowych, bo ona sama w sobie jest wielką grupą. To jest przecież potężny holding. Myślę, że nie warto w tej chwili rozwijać tematu strategii, bo na jej temat chętnie z państwem porozmawiamy na najbliższym posiedzeniu komisji. Będzie to wygodniejsze, bo dostaniecie państwo od nas i przeczytacie ten dokument, który ciężko jest omawiać, bo liczy ponad 100 stron. Zawiera on pewne nowatorskie rozwiązania, które próbują postawić przemysł zbrojeniowy na dwóch nogach. Pierwsza, to potrzeby polskiej armii, które są oczywiście mniejsze, niż potencjał produkcyjny tego przemysłu. Druga noga, na której chcemy go oprzeć, to eksport. Mamy sporo wyrobów konkurencyjnych i dla wielu krajów świata jesteśmy atrakcyjnym partnerem. Nasza wizyta w Indiach i Indonezji pokazała, że jest duże zapotrzebowanie na naszą broń i możliwości rozszerzenia eksportu. To samo dotyczy krajów arabskich. Na samym sprzęcie poradzieckim, który w wielu krajach świata jest i będzie jeszcze długo eksploatowany możemy całkiem dobrze zarobić. Nasz przemysł zbrojeniowy jest także atrakcyjny dla produkcji cywilnej, szczególnie grupa lotniczoradarowa. Np. byliśmy tydzień temu na konferencji offsetowej w Waszyngtonie i zgłosił się do nas przedstawiciel firmy „Cesna”, która chce rozmawiać z „PZLŚwidnik” o montażu produkcji cywilnej dla tej firmy. Byłby to program 5-letni za 400 mln dolarów. W USA jest w tej chwili moda na małe samoloty i firmy szukają na świecie miejsc, w których można tanio, szybko i dobrze jakościowo produkować. Wiedzą one dobrze o tym, że produkcja małych samolotów stoi w Polsce na najwyższym poziomie. Jest też propozycja kooperacji przemysłowej przy produkcji dużych samolotów dla lotnictwa cywilnego. Dostaliśmy w tej chwili od Amerykanów bardzo dobrą ofertę offsetową. Amerykanie byli w tej kwestii w tyle, ale obecna ich oferta jest zdecydowanie najlepsza i najbardziej konkretna, przynajmniej w części dotyczącej przemysłu zbrojeniowego. Nastąpiła zdecydowana zmiana w ich podejściu do tej kwestii. Przechodzę do kwestii ustawy offsetowej. Nie chcemy zmieniać podziału 50/50 dlatego, że jeżeli mamy uratować przemysł zbrojeniowy, to musimy mu zapewnić dopływ zamówień oraz dostęp do technologii i światowych sieci sprzedaży.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#AndrzejSzarawarski">Nasi partnerzy, którzy dostarczają nam produkty najnowszych technologii, bo samolot wielozadaniowy czy ppk to szczyt dzisiejszej technologii światowej, muszą również dać naszym firmom zamówienia, zacząć z nimi kooperować i wciągnąć je do swoich sieci sprzedaży. Dlatego na posiedzeniu rządu, na którym wstępnie były rozważane założenia tego programu ustaliliśmy, że reguła 50/50 będzie przestrzegana. Nie możemy zgadzać się na 40 czy 30% offsetu, bo potem się okaże, że nic z niego nie zostanie. Prywatyzacja. Zakładamy, że przemysł będzie prywatyzowany, ale pod pewną kontrolą. Żeby nie było tak, jak powiedział pan poseł Zygmunt Wrzodak, że puścimy sprawę na wolny rynek, a potem nie będzie wiadomo kto kupił, po co kupił i co z tego zostanie. W myśl tej strategii zakłady, które wejdą do grup przemysłowohandlowych, w jednej grupie będzie 17, a w drugiej 8 zakładów, będą powiązane wspólnotą działania. Liderem grupy będzie przedsiębiorstwo handlu zagranicznego specjalizujące się w sprzedaży tego typu wyrobów. Ich zadaniem będzie wyszukiwanie ofert eksportowych i zapewnianie finansowania. Te przedsiębiorstwa, w odróżnieniu od wielu zakładów zbrojeniowych, mają zdolność kredytową. Będą one również koordynować rozdział zamówień, szczególnie jeżeli chodzi o offset. Nie oznacza to, że pozostałe zakłady produkcji zbrojeniowej zostaną skasowane. Każdy z nich będzie miał stworzony indywidualny program restrukturyzacji, między innymi poprzez prywatyzację. Środki z prywatyzacji będą trafiały na fundusz restrukturyzacji. Tutaj kolejne nieporozumienie. To nie jest tak, panie pośle Komorowski, że rząd nie mógł tych pieniędzy zabrać. W ustawie jest napisane, że mają być one przeznaczone na restrukturyzację, natomiast nie ma zapisu, że nie wchodzą one do budżetu, tylko idą na oddzielny fundusz i nie wolno ich ruszać. W związku z tym, czy wpłynęły one w roku ubiegłym, czy wpłyną w tym roku, to rząd przeznaczy je na fundusz restrukturyzacji, ale wtedy, gdy rzeczywiście będzie mógł to zrobić i gdy będzie taka potrzeba, czyli wtedy, gdy będzie konkretny program do sfinansowania. W tym roku jest w budżecie państwa 100 mln zł na ten cel. Jest tylko pytanie, czy będziemy je w stanie zagospodarować na konkretne programy? Ustawa nakłada konkretne rygory, na co te pieniądze mogą być wydane. Musimy przygotować w przemyśle zbrojeniowym określone programy, które będzie można sfinansować z tych pieniędzy. W przygotowanym programie strategicznym dla sektora obronnego założono, na co te pieniądze mogą być wydawane. W pierwszej kolejności będziemy chcieli zakończyć dwa programy, program rakiety „Grom”, który jest realizowany w zakładach „Mesko” i program pocisku „Feniks”, który jest realizowany w zakładach „Preste”. Te dwa wyroby są już na ukończeniu. Są to produkty o światowym standardzie, które mogą być bardzo przydatne nie tylko w polskiej armii, ale mogą też stanowić bardzo dobry towar eksportowy polskiego przemysłu zbrojeniowego. Na temat szczegółów strategii z chęcią porozmawiamy w momencie, kiedy będzie ona tematem odrębnego posiedzenia komisji. Jest to obszerny temat, którego dziś w 15 min. nie załatwimy. Powiem tylko, że obecny rząd patrzy zupełnie inaczej na przemysł obronny, niż patrzono do tej pory.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#AndrzejSzarawarski">Chcemy zrobić z niego przede wszystkim silne zaplecze dla armii, ale też ma to być przemysł wysokich technologii, który będzie zdolny eksportować nie tylko produkcję wojskową, ale także produkcję cywilną. Jeśli chodzi o ustawę offsetową to mogę wymienić jeszcze wiele więcej jej mankamentów. Mamy przygotowany projekt nowelizacji, do którego zgłoszono już bardzo wiele uwag. Po dyskusjach z naszymi partnerami offsetowymi sami patrzymy na niego nieco inaczej. Trzeba poważnie spojrzeć na kwestię umów, przeliczników i na wiele innych poważnych barier. To znów jest temat sam w sobie, ponieważ do projektu nowelizacji zgłoszono ogromną liczbę uwag. My nad nimi ciągle pracujemy, ale mam nadzieję, że ten projekt zostanie przekazany do Sejmu razem ze strategią przekształceń. Cały pakiet zawiera 5 aktów prawnych: 2 ustawy i 3 rozporządzenia, które trzeba zmienić, aby strategia mogła wejść. Komplet dokumentów już jest. Odpowiadając panu posłowi Stanisławowi Janasowi, chcę powiedzieć, że w zakładach zbrojeniowych będzie nie tylko produkcja wojskowa, ale i cywilna. Chodzi tylko o pułap technologiczny, bo jeżeli będziemy w stanie produkować, np. w przemyśle lotniczym bardzo wyrafinowane technologicznie produkty dla lotnictwa cywilnego, to wtedy równie dobrze będzie można rozpocząć do jutra produkcję elementów samolotu wojskowego. Do tego poziomu technologii trzeba dostosować nie tylko urządzenia, ale także kwalifikacje załóg. Przy tej produkcji będą potrzebni specjaliści o najwyższych kwalifikacjach. Na szczęście w wielu zakładach np. w Świdniku, czy w Mielcu takich fachowców mamy. Chcę zwrócić uwagę na listę negatywną, o której mówił pan poseł Zbyszek Zaborowski. Jesteśmy zdecydowanymi zwolennikami jej ograniczenia, ponieważ Polska nie jest krajem, który decyduje o równowadze w świecie. Co nas obchodzi, o ile nie jest to układ międzynarodowy, równowaga w Afryce czy w Azji. To nie jest nasza rola, bo nie jesteśmy potęgą światową. Dzięki tej liście negatywnej przegrywamy, na własne życzenie, konkurencję w wielu obszarach świata, ponieważ my rezygnujemy, to na nasze miejsce wchodzą Słowacy, Czesi lub Ukraińcy, którzy nie mają takich skrupułów. Nasze przemysły zbrojeniowe są podobne i ten sam produkt, który moglibyśmy sprzedawać, jest sprzedawany przez wymienione kraje. Dotyczy to czołgów, broni pancernej, radarów itd. Wydaje się nam, że ze szkodą dla polskiej gospodarki sami narzuciliśmy sobie takie daleko idące ograniczenia, których tak naprawdę nikt od nas nie wymaga. Ani w umowach międzynarodowych, ani w zaleceniach ONZ, aż tak restrykcyjnych list nie ma. Między nami a MSZ ciągle toczy się dyskusja na ten temat i idziemy w kierunku rozluźniania listy negatywnej. Przydałaby się nam w tej kwestii również pomoc parlamentu i o nią się do państwa zwracam. Chodzi o wyważenie relacji pomiędzy interesem pokoju światowego i walki z terroryzmem a interesem polskiej gospodarki. Dlaczego tych zakazów nie przestrzegają Amerykanie, a mają przestrzegać Polacy?Uważam, że tę sprawę powinniśmy jednoznacznie wyjaśnić i przyjąć pewną strategię walki o rynki zagraniczne, bo nasz przemysł zbrojeniowy jest atrakcyjny dla wielu krajów, również dla takich, które mają czołowe technologie, ale nie mają zdolności produkcyjnych lub koszty produkcji są u nich za wysokie.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#AndrzejSzarawarski">Np. ostatnio zrobiliśmy wspólne seminarium z przedstawicielami przemysłu izraelskiego na temat offsetu. Okazało się, że dysponują oni technologią na najwyższym światowym poziomie, natomiast nie mają przemysłu zbrojeniowego i chętnie kooperowaliby z naszym przemysłem przy produkcji uzbrojenia. Po co mają produkować w Holandii czy gdzie indziej, skoro mogą w Polsce. Myślę, że potrzebna jest tu zmiana filozofii, która da temu przemysłowi szansę. Będziemy o to zabiegać. Jeżeli chodzi o generalny stosunek do offsetu, to chcę powiedzieć, że offset jest elementem, który ma służyć polskiej gospodarce w skojarzeniu z tym, co musimy zapewnić polskiej obronności. Nigdy natomiast nie stawialiśmy tego tak, że offset jest równorzędną częścią wielkich przetargów. Nigdy nie mówiliśmy, że jeżeli nie będzie korzystnego offsetu, to nie kupimy konkretnego samolotu czy KTO. To są po prostu dwie różne rzeczy. Chociaż oczywiście jedna drugą uzupełnia. Jeszcze raz chcę powiedzieć, że w tej kwestii jest bardzo ścisła współpraca Ministerstwa Gospodarki i MON. Nie ma między nami rozbieżności w podejściu do problematyki offsetu. Wspólnie prezentujemy wszędzie za granicą, jak też wobec delegacji przyjeżdżających do Polski bardzo spójną koncepcję negocjacyjną, spowodowało np. zmianę stanowiska amerykańskiego. Do niedawna Amerykanie uważali, że ponieważ są tak silni politycznie i mają najlepszy produkt, to nie muszą rozmawiać o offsecie. Po kilku miesiącach obserwujemy diametralną zmianę. W rządzie amerykańskim powstała specjalna komórka zajmująca się offsetem i dziś ich propozycja offsetowa jest najbardziej konkretna z tych, które nam złożono. Widać, że polityka pewnego nacisku przynosi skutki. Jest to wynikiem tego, że jesteśmy spójni w przedstawianiu naszego stanowiska, chociaż oczywiście gra tu rolę także kwestia wielkości naszych zamówień. Do tej pory obowiązywała zasada, ile w budżecie - tyle w zamówieniu. Dziś dokonujemy pewnej konwersji zamówień i patrzymy na nie pod kątem opłacalności produkcji w naszych zakładach. Oczywiście nie opłaca się wyprodukować w Polsce partii 40 transporterów opancerzonych, bo koszty uruchomienia produkcji będą niebotycznie wysokie. Natomiast jeżeli określimy, jak duża produkcja jest opłacalna i poszukamy źródeł finansowania, to okaże się, że taki program można zrealizować w 4 lata, a nie w 15 lat. Z drugiej strony, przy tej wielkości partii opłaca się uruchomić produkcję w kraju, co będzie potężnym zastrzykiem dla naszego przemysłu. Dlatego też opracowujemy w tej chwili, jako część tej strategii dla przemysłu obronnego, program konsolidacji zamówień armii. Da to możliwość składania w przemyśle zamówień wieloletnich, które będą finansowane z innymi źródeł, a nie tylko ze środków armii. Te działania powinny zapobiec temu o czym mówił pan poseł Zygmunt Wrzodak, tzn. niepewności jutra w przemyśle zbrojeniowym. Nie może być tak, że wiosną nie wiadomo, co się będzie robić jesienią i czy zakład przetrzyma przednówek na początku nowego roku. Nie można normalnie pracować mając tylko roczną perspektywę. Przemysł musi wiedzieć jakiej partii uzbrojenia armia potrzebuje i w jakim terminie.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#AndrzejSzarawarski">Te kwestie powinny być przedmiotem negocjacji pomiędzy przemysłem a armią. Budżet wspiera i finansuje na tyle, na ile może, szukamy też innych źródeł finansowania. W ten sposób przemysł zbrojeniowy uzyska pewną stabilność funkcjonowania, podobnie jak inne gałęzie przemysłu, w których portfel zamówień kompletuje się z kilkuletnim wyprzedzeniem. Uważam, że przyjęcie tego programu i pewnej nowej strategii składania przez MON zamówień w naszym przemyśle spowoduje, że ten przemysł uzyska stabilną bazę do działania i inwestycji. To niestabilność zamówień spowodowała, że przemysł zbrojeniowy jest wyjałowiony technologicznie, bo się w niego nie inwestuje. Po co inwestować, skoro nie ma perspektywy odzyskania środków. Drugim wielkim zadaniem jest konieczność wyspecjalizowania tego przemysłu, bo musimy uniknąć wewnętrznej konkurencji. Aby ten przemysł mógł funkcjonować stabilnie musimy zdecydować się na realizację pewnych programów, które będą budowane albo pod potrzeby armii, albo pod możliwości eksportowe. Przy czym forma własności nie jest tu najważniejsza, prywatyzacja będzie postępować, ale trudno ją przeprowadzać, kiedy nie wiadomo w jakim kierunku to wszystko pójdzie. Wiele zakładów zbrojeniowych ma zakończone procedury prywatyzacyjne i można by je jutro sprzedać, tylko nie ma chętnych. W związku z tym określenie programu działania tego przemysłu w najbliższych latach pomoże także pomóc w jego prywatyzacji. Nie będziemy natomiast prywatyzować liderów grup, czyli PHZ „Bumar” i „Cenzinie”. Powinny pozostać one pod kontrolą państwa, bo na świecie bronią handluje rząd z rządem. W każdym kraju, z którym handlujemy bronią pierwsze pytanie brzmi, czy rząd ma nad tym kontrolę. Czy jeżeli kupimy dziś od was sprzęt, to czy za 5–10 lat będą do niego części zamienne? Czy będzie modernizacja tego sprzętu? To są zakupy wieloletnie. Nikt nie zmienia czołgów co rok, czołg powinien służyć 20 lat, a samolot 30. Jeżeli chcemy eksportować broń, to jako państwo musimy zagwarantować kupującym stabilność. Muszą być oni pewni, że sprzęt, który sprzedajemy będzie serwisowany, modernizowany, zaopatrywany w części zamienne itd. Przyjęliśmy już tutaj pewną strategię, którą po raz pierwszy z powodzeniem zastosowaliśmy w Indiach i Indonezji. Chcemy wspierać nasz eksport kredytami rządowymi, bo dziś nie tylko offset jest atrakcyjny dla kupującego, ale również kwestia finansowania zakupów uzbrojenia. Po raz pierwszy rząd wyasygnował 200 mln zł na wsparcie eksportu. Chcemy te pieniądze wykorzystać głównie w zbrojeniówce. Razem ze sprzętem oferujemy kredyt rządowy o stałej stopie oprocentowania, co budzi bardzo duże zainteresowanie potencjalnych importerów.Dzięki tego typu wsparciu rządowemu polskiego eksportu mamy już podpisane dwa duże kontrakty. Łącznie na kwotę 150 mln dolarów, 75 mln dla „Bumaru” i 75 mln dla PCO. W tym miejscu chcę odpowiedzieć na pytanie pana posła Zbyszka Zaborowskiego, że są to kontrakty perspektywiczne. Kontrakt indyjski dla PCO dotyczy modernizacji systemu kierowania ogniem dla 250 czołgów, a armia indyjska jest zainteresowana 1000 takich systemów. Dobre wykonanie tego kontraktu, będzie oznaczało 3 kolejne, każdy po 75 mln dolarów. Oznacza to, że PCO ma co robić przez następne 10 lat. Podobnie jest z „Bumarem Łabędy”, który wygrał kontrakt na WZT3, czyli dostarczenie do Indii 80 wozów zaopatrzenia technicznego.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#AndrzejSzarawarski">To też jest kontrakt na około 75 ml dolarów. Przewidziane są następne kontrakty, bo armia indyjska potrzebuje tych wozów więcej. Przy okazji podpisywania tych kontraktów zaprezentowaliśmy tam szeroką ofertę naszego przemysłu zbrojeniowego i już dziś trwają rozmowy na temat zakupu przez armię indyjską czołgowych silników o mocy 1000 KM i przekładni do nich. Byłby to kontrakt dla zakładów „Wola”. W przemyśle zbrojeniowym jest w tej chwili szansa odblokowania eksportu i będziemy w tym obszarze bardzo mocno działać. Chcę jeszcze raz jasno powiedzieć, że przemysł zbrojeniowy wymaga sprecyzowania klarownej koncepcji działania rządu, wymaga jasnych instrumentów wsparcia ze strony rządu, zarówno politycznego, jak i finansowego. Wymaga też polityki konsolidacji zamówień, aby zaopatrywanie armii nie wynikało z aktualnych możliwości budżetowych, tylko z racjonalnych potrzeb kojarzących możliwości finansowania z potrzebami. Takie postawienie sprawy i armii, i przemysłowi wyjdzie na zdrowie. Chcę też powiedzieć, że chociaż przeżywamy bardzo trudny okres, to perspektywy rysują się niezłe. Jest szansa przemodelowania polskiego przemysłu zbrojeniowego i stworzenia zaawansowanych technologicznie czołowych grup przemysłowych. Zarówno offset, jak i przetargi, które armia organizuje są dla przemysłu wielką szansą na dostęp do nowych technologii i nowych rynków zbytu. Sądzę, że jest to ostatni rok takiej mizerii. Na jeszcze jedną sprawę chcę zwrócić uwagę, otóż nie wszystkie zakłady, które są dzisiaj częścią przemysłowego potencjału obronnego będą pracować na rzecz zbrojeniówki. Nie oznacza to oczywiście, że przestaną one istnieć. Chcemy je zrestrukturyzować i przestawić na produkcję cywilną. Potencjał zakładów przemysłu obronnego będziemy zawężać do takiej wielkości, która może być w pełni obłożona zamówieniami, rentowna, a co najważniejsze konkurencyjna. Jeżeli chodzi o sam program i ustawy z nim związane to proponuję, aby omówić je na odrębnym posiedzeniu komisji, kiedy będzie więcej czasu, żeby się tym zająć.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JanuszZemke">Chcę powiedzieć o kilku kwestiach i faktach, ponieważ nie wszystkie oceny mogę pozostawić bez wyjaśnienia. Czy mi się uda przekonać niektórych, tego nie wiem. Po pierwsze, chcę podkreślić z całą mocą, że nie jest prawdziwą teza, która się pojawiała w dwóch wystąpieniach, że MON, czy w ogóle rząd preferują zakupy poza Polską. Wszystkie zakupy dokonywane są w przemyśle polskim. Natomiast w przypadkach, gdy nie jest to możliwe, np. zakup samolotów wielozadaniowych, rekompensujemy to przemysłowi poprzez offset o co najmniej takiej samej wartości. Mówię o tym celowo, bo dla ludzi, którzy się tym zajmowali lub zajmują, jak pan minister Bronisław Komorowski, czy ja, jest to teza i zarzut niezwykle bolesny. Mam prośbę do pana posła Zygmunta Wrzodaka, do którego ciężko przebijają się argumenty i fakty, aby był nieco ostrożniejszy w formułowaniu takiej tezy. Nie jest to prawda, co wielokrotnie już tłumaczyłem i tutaj, i na sali sejmowej. Każda moja wypowiedź jest oparta na faktach, a pańskie wypowiedzi krzywdzą tych, którzy się tym zajmowali, zajmują i będą zajmowali. Druga sprawa. Nie jest prawdziwą teza, że w tym roku zmniejszają się wydatki na zakupy dla wojska. Wydatki na zakup sprzętu rosną o 600 mln zł. Tłumaczyłem już trzy razy, że jest to 600 mln więcej, a nie mniej. Problem polega natomiast na czymś innym. Odeszliśmy od założenia, że wszystkie zakłady otrzymują mniej więcej takie same kwoty, jak w zeszłym roku. Część polskich przedsiębiorstw otrzyma w tym roku z MON zamówienia mniejsze, czasami wyraźnie mniejsze. Ale są też takie przedsiębiorstwa, które otrzymują zamówienia kilkadziesiąt razy większe. Dotyczy to np. „Pionek”, bo w bardzo pilnym trybie musimy odtworzyć zapasy amunicji. Dotyczy to także: PCO, „Radwaru”, „Radmoru”, czyli tych zakładów, które wykonują zadania związane z systemami dowodzenia i łączności. Pieniędzy jest ewidentnie więcej, a nie mniej, na co zwracam uwagę. Pytanie trzecie, które zadał pan poseł Stanisław Janas dotyczyło przyszłości zakładów remontowoprodukcyjnych i całego zaplecza naukowobadawczego MON. Mam propozycję, aby Komisja zajęła się dokładniej tą sprawą później, bo rzecz wymaga bardzo szczegółowej dyskusji. Nie jest w tej chwili jednoznacznie ustalone, które z tych zakładów należy prywatyzować, a które w każdej sytuacji powinny pozostać w gestii państwa, dotyczy to np. firm produkujących amunicję. Uwaga ostania, chcę nawiązać do wypowiedzi pana ministra Andrzeja Szarawarskiego, bo jest to sprawa ważna, o której nie do końca mówimy publicznie. Zgodnie z decyzjami rządowymi zwiększyliśmy radykalnie naszą aktywność w dziedzinie eksportu broni. Pewne działania już miały miejsce, a inne przygotowujemy na jesień tego roku. O szczegółach będzie można mówić, gdy podpiszemy kontrakty, ale co najmniej kilka polskich przedsiębiorstw powinno zacząć eksportować. Oprócz PCO i „Radwaru” dużą aktywność w tej kwestii wykazuje „Świdnik”. Również „Mielec” ma szanse na eksport „Skytrucków”. Aktywnie działa też kilka innych przedsiębiorstw. Jeżeli będziemy równie aktywni i zdeterminowani, jak inni sprzedawcy broni na świecie, to jest szansa na sukcesy. Chcę jednak na zakończenie powiedzieć, że bardzo boję się sytuacji, że ożywienie eksportu i nieco większe zakupy armii mogą zostać odczytane jako sygnał, że niczego w przemyśle zbrojeniowym zmieniać nie trzeba.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#JanuszZemke">Może mieć to tragiczne skutki, bo oceniam, że jeżeli niczego nie będziemy robili, to szanse przeżycia ma około 30% polskiego potencjału obronnego. Taka jest prawda. Jeżeli wykonamy te działania, o których mówił szczegółowo pan minister Andrzej Szarawarski, to szansę przeżycia ma 70%, ale na pewno nie 100% zakładów. Błędna jest ocena, że tymi działaniami uda się uratować cały potencjał. Aby zobrazować jakie mamy problemy, dam przykład „Meska”. Powierzyliśmy tej firmie przeprowadzenie przetargu na ppk, a jest to przedsięwzięcie, którego wartość sięga setek milionów złotych. Włos mi się jeży na głowie, gdy słyszę, że w „Mesko” po raz kolejny ogłaszają pogotowie strajkowe, bo tego samego dnia dzwonią do mnie uczestnicy przetargu, dzwonią ambasadorowie państw, które biorą w nim udział i proponują, żeby natychmiast przerwać procedury przetargowe, bo ich prawo nie dopuszcza udziału w przetargu w sytuacji przymusu. Dla nich strajk jest jednoznaczną formą przymusu. Mówię o tym dlatego, aby uświadomić wszystkim, że nadzwyczaj ostrożnie należy sięgać po broń strajkową, bo można zaprzepaścić szanse, które się otwierają przed tymi zakładami.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#StanisławJanas">Pan minister może o tym nie wiedzieć, że przygotowywany jest kontrakt dla „Mielca” na dostawę do Brazylii 100 samolotów Dromader w wersji rolniczoprzeciwpożarowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#AdamSzejnfeld">Tak jak powiedziałem, po uzgodnieniu z panem przewodniczącym Stanisławem Janasem, prezydia Komisji Obrony Narodowej i Komisji Gospodarki przygotują dezyderat do rządu. Proponujemy, żeby go przyjąć na najbliższym wspólnym posiedzeniu. Potem rozpatrzymy odpowiedź i może wtedy będziemy mieli większą jasność w niektórych kwestiach, o których była dziś mowa. Zamykam posiedzenie połączonych Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>