text_structure.xml 75.4 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JerzyCzerwiński">Otwieram posiedzenie Komisji. Tematem naszych obrad będą sprawy oświatowe: omówienie problemów dotyczących szkolnictwa mniejszości białoruskiej, ukraińskiej i litewskiej zamieszkałych w województwie podlaskim.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#JerzyCzerwiński">Dyrektor zespołu szkół ogólnokształcących z dodatkowym nauczaniem języka białoruskiego Eugeniusz Saczko : Chcę powiedzieć, że Komisja gości u nas już po raz drugi - kilka lat temu posiedzenie Komisji odbyło się w tej samej sali. Może powiem kilka zdań na temat szkoły, w której się znajdujemy. Jest to zespół szkół z dodatkową nauką języka białoruskiego, w skład którego wchodzi liceum ogólnokształcące oraz gimnazjum, które jest szkołą bezobwodową, więc może starać się o naukę u nas każdy absolwent szkoły podstawowej. Na pewno interesuje państwa nauczanie języka białoruskiego. Otóż nauczanie wszystkich przedmiotów odbywa się w języku polskim, a język białoruski jest nauczany jako przedmiot dodatkowy w wymiarze czterech godzin dydaktycznych w liceum oraz trzech godzin - w gimnazjum. Tu od razu ukłon w stronę pana starosty - plan zakłada, iż w liceum powinno być trzy godziny języka białoruskiego, natomiast jest tak, że w ramach posiadanych środków pan starosta może zwiększyć wymiar nauczania języka ojczystego i tak u nas się dzieje. Nauka języka białoruskiego w liceum kończy się egzaminem dojrzałości, który jest przeprowadzany na takich samych zasadach, jak egzamin dojrzałości z języka polskiego. Co istotne, czujemy, że zarówno Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu, jak i Centralna Komisja Egzaminacyjna starają się bardzo, aby egzamin dojrzałości z języka białoruskiego był przygotowany tak samo dobrze jak z języka polskiego. Nauczyciele szkół naszej i w Bielsku Podlaskim od początku jej istnienia współpracują z Centralną Komisją Egzaminacyjną, razem pracując nad przygotowaniem egzaminu dojrzałości. Można powiedzieć, że egzamin jest przygotowany tak samo dobrze jak w przypadku języka polskiego. Oprócz tego, że nauczamy tu języka, staramy się także kultywować tradycje: wzbudzać szacunek i miłość dzieci do ojczystego języka, kultury. Organizujemy wiele różnych przedsięwzięć, długo by opowiadać o nich wszystkich. Współpracujemy z organizacjami białoruskimi, nawet dziś odbywał się konkurs sceniczny dla szkół podstawowych i gimnazjalnych „Ojczyste słowo”. Powiem także o kilku problemach, z którymi się borykamy. W tej chwili najbardziej niepokoi nas jeden podstawowy problem, o którym pewnie była już mowa na posiedzeniu Komisji w Bielsku Podlaskim. Mianowicie pozostaje nieunormowana sprawa nostryfikacji dyplomów ukończenia szkół wyższych uzyskanych na Białorusi. Dużo naszej młodzieży jeździ na studia do Republiki Białorusi, każdego roku jest to kilkanaście osób, w tym roku trochę mniej, bo osiem, być może przyczyną tego spadku jest niepewność sytuacji po ukończeniu studiów. W sumie dziś studiuje tam około 40 absolwentów naszej szkoły, a do tej liczby należy dodać także młodzież z Bielska Podlaskiego. Do tej pory nie było problemów, dyplomy były wysyłane do ministerstwa, które je nostryfikowało. Chcę zaznaczyć, że absolwenci studiów na Białorusi najczęściej wracają do kraju, do naszego powiatu. W powiecie hajnowskim jest wielu nauczycieli języków angielskiego i niemieckiego, którzy ukończyli studia w Republice Białorusi. Nasi byli uczniowie pracują w polskich placówkach dyplomatycznych w Mińsku, na lotniskach, na przykład jeden absolwent pracuje na lotnisku w Wiedniu. Można powiedzieć, że białoruskie uczelnie dobrze przygotowują studentów do pracy zawodowej.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#JerzyCzerwiński">W związku z tym apelujemy, aby ta sytuacja została jak najszybciej unormowana, dla wewnętrznego spokoju każdego studenta, który tam się uczy, rodziców, a także naszego - na przyszłość. Jest jeszcze jeden problem, może mniej istotny, ale warto o nim powiedzieć, otóż ponieważ jesteśmy w zespole szkół - mamy tu gimnazjum i liceum, po gimnazjum odbywa się się egzamin gimnazjalny, a po liceum - egzamin dojrzałości. W tym roku tak się nieszczęśliwie złożyło, że egzamin dojrzałości z języka białoruskiego i pierwszy dzień egzaminów gimnazjalnych wypadły w tym samym dniu. Sprawia to pewien problem, bowiem musimy zorganizować dwa egzaminy w ciągu jednego dnia. Ta samo dotyczy zespołu szkół w Bielsku Podlaskim. W związku z tym mamy prośbę, aby jednak te egzaminy odbywały się w różnych terminach. Cóż poza tym? Jeśli chodzi o kłopoty finansowe, mamy je, tak jak każda szkoła. Zwracamy się do organu prowadzącego, na bieżąco staramy się uregulować te sprawy. Jest o tyle dobrze, że nie mamy zadłużenia, ale budżet jest trudny. Sytuacja wygląda tak, że budżet naszej szkoły jest zwiększony o 20%. Wydaje nam się, że jest to trochę zbyt mało. Zwiększenie o 20% wystarczy na to, aby nauczać języka białoruskiego, ale jest to zbyt mało, aby prowadzić szerszą działalność kulturalną. Może dobrze byłoby, gdyby pojawiła się jakaś waga uwzględniająca nie tylko samo nauczanie języka, ale i ruch artystyczny w szkołach mniejszości narodowych. Jeżeli nie będziemy tego robić, nie przekażemy wielu wspaniałych tradycji młodemu pokoleniu, one zaginą. Jesteśmy dziś w nowym budynku szkolnym, który został oddany do użytku w 1993 roku. Wtedy chcieliśmy budować szkołę na 24 oddziały, władze kuratoryjne nie wyraziły na to zgodny, a teraz okazuje się, że budynek jest zbyt mały - mamy 19 oddziałów, budynek był budowany na 16, bez problemu moglibyśmy przyjmować do szkoły 6–7 klas pierwszych, a przyjmujemy tylko 4. Jest trochę zbyt ciasno, ale jakoś sobie poradzimy. Cały czas brak nam pieniędzy na dokończenie budowy - jak państwo widzicie, otoczenie wygląda tak, a nie inaczej i nie możemy nic zrobić, bo mamy środki na działalność bieżącą, ale nie stać nas na żadne inwestycje, w związku z tym prośba o środki z ministerstwa edukacji. Wiem, że takie środki są. My corocznie składamy sprawozdania z tego, co zrobiliśmy, ale nie możemy tych środków otrzymać.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#JerzyCzerwiński">Może zaczniemy od pierwszej kwestii, o której była już mowa - uznawania dyplomów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#GrażynaPłoszańska">Przedstawiciel resortu spraw wewnętrznych uruchomił „gorącą linię” i udało mu się zdobyć sporo informacji w tej sprawie, więc może przekażę mu głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#DobiesławRzemieniewski">Ponieważ zgłaszaliście państwo tę sprawę już w czasie wcześniejszych spotkań, chciałbym przekazać informacje, które uzyskałem od osób zajmujących się uznawaniem dyplomów w resorcie edukacji. Po pierwsze, proszono mnie, abym państwa uspokoił. Jeśli chodzi o zamiar wypowiedzenia konwencji praskiej, która stanowiła podstawę do zawarcia porozumienia między Polską a Związkiem Radzieckim o uznawalności dyplomów, jest to pewien proces. Na razie jesteśmy na etapie uzgodnień międzyresortowych, nie ma jeszcze decyzji, są pewne rozważania wewnątrz rządu. Na pewno zostanie wzięte pod uwagę państwa stanowisko. Jeżeli ten proces zostanie wdrożony, to on na pewno będzie trwał długo, terminy są odległe, na pewno nie będzie tak, że dyplomy uzyskane w Republice Białorusi przestaną być uznawane z dnia na dzień, czy z miesiąca na miesiąc. Jest to długi i skomplikowany proces, związany także z tym, iż w tej konwencji uczestniczą także inne państwa, jest w nią zaangażowane nie tylko MENiS, ale również MSZ, więc na pewno to potrwa, nawet jeśli ostatecznie zapadnie decyzja o wypowiedzeniu konwencji, która jeszcze nie zapadła, co chciałem podkreślić. Po drugie, jest kwestia ewentualnego unormowania sytuacji, gdyby weszła w życie decyzja o wystąpieniu Polski z konwencji praskiej. Otóż wówczas są dwie możliwości. Pierwsza to zawarcie porozumienia pomiędzy MENiS i jego odpowiednikiem w Republice Białorusi. Prace nad takim porozumieniem są prowadzone, wersja zaproponowana przez polską stronę została w 1999 roku przekazana do ministerstwa białoruskiego i do tej pory nie MENiS nie otrzymało odpowiedzi. Byłoby to porozumienie dwustronne, więc aby je zawrzeć, potrzeba woli także drugiej strony. Jeżeli byłaby taka wola i udałoby się wynegocjować odpowiednie warunki, to również sytuacja nie wyglądałaby tak, jak państwo przedstawiliście. Druga możliwość to ewentualna nostryfikacja. Oczywiście procedura nostryfikacyjna jest skomplikowana i co zrozumiałe, osoby, których dyplomy uzyskują ważność automatycznie, trochę się jej obawiają. Tu znów jest rola ministra edukacji narodowej. Jeżeli minister dojdzie do wniosku, że z punktu widzenia strony polskiej jest istotne, aby podlegała procedurze młodzież, która tu wraca z opanowanym językiem białoruskim, przydatnym tu, w terenie, w szkołach, można tę procedurę uprościć, spowodować, aby była szybsza. Zatem cała sprawa nie jest jeszcze przesądzona, a są szanse na to, aby proces, którego się państwo, co zrozumiałe, obawiacie, nie będzie tak bolesny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#GrażynaPłoszańska">Zajmuję się między innymi oświatą mniejszości narodowych, a chcę zabrać głos w jednej kwestii, którą poruszył pan dyrektor, a mianowicie inwestycji. Chcę przypomnieć, że od 1997 roku w budżecie ministra edukacji narodowej nie ma środków finansowych na inwestycje szkolne - one są planowane w budżetach wojewodów. Jeżeli zdarzy się tak, że pewne środki zostają przekazane na rzecz szkół z tytułu pewnych inwestycji - na przykład wymiana okien w Puńsku czy w Górowie Iławeckim po powodzi, są to środki dodatkowe wygospodarowane z 1-proc. rezerwy subwencji oświatowej ministra edukacji. Proszę nie liczyć na to, że jakieś inwestycje oświatowe zostaną sfinansowane z budżetu ministra - tak jak mówiłam, nie leży to w jego kompetencjach. Subwencja oświatowa jest tematem, który chyba najczęściej pojawia się w państwa wypowiedziach. Od kilku lat szkoły, które prowadzą dodatkowe zadania związane z nauczeniem w języku mniejszości narodowych otrzymują zwiększone środki na zadania związane z bieżącym utrzymaniem szkoły według współczynnika subwencyjnego w wysokości 20%. Z chwilą zmiany finansowania szkół, to znaczy wprowadzenia zasady, zgodnie z którą pieniądz idzie za uczniem, zorientowaliśmy się, że w sieci szkół dla mniejszości narodowych są placówki, które liczą niewielu uczniów, a tendencje demograficzne wskazują na to, że ich liczba z roku na rok będzie maleć. Stąd, aby podtrzymać egzystencję tych szkół, wspomóc ich kondycję finansową, jeżeli wolą samorządu lokalnego jest utrzymanie takiego stanu sieci szkolnej jak dotychczas, udało nam się wprowadzić drugi współczynnik - wagę P 16 w wysokości 50% z myślą właśnie o najmniejszych szkołach. Chcę podkreślić - nie jest tak, że środki przeznaczone dla większych szkół zostały ograniczone po to, aby wspomóc mniejsze szkoły. Projekt odpowiedniego algorytmu został przedstawiony Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu. Obliczyliśmy skutki finansowe wprowadzenia drugiej wagi i uzyskaliśmy akceptację ministra finansów na zwiększenie subwencji, czyli środki przeznaczone na oświatę zostały zwiększone o kwotę wynikającą z zastosowania współczynnika 50%. Podkreślam - ma to służyć podtrzymaniu małych szkół. Musieliśmy przyjąć kryterium, co rozumiemy pod pojęciem „mała szkoła”. Najłatwiej było nam przyjąć kryterium, które znajduje się w rozporządzeniu dotyczącym organizowania klas i grup do nauczania języków mniejszości, to znaczy - można organizować klasę już wtedy, kiedy zgłosi się siedmiu chętnych. Przyjęliśmy takie kryterium, bo coś trzeba było przyjąć - nie mniej niż 7 uczniów. W przypadku szkoły podstawowej jest to wielokrotność 6 klas, czyli 42 uczniów i w tym momencie możemy w algorytmie zastosować 50% współczynnik. Podkreślam - nikt nikomu nic nie zabierał, decyzją ministra finansów zostały zwiększone środki na oświatę po to, aby móc podtrzymywać małe szkoły, bo zdajemy sobie sprawę, jak wielkie mają one znaczenie w środowisku lokalnym - rolę kulturotwórczą, integrująca społeczność lokalną. Będziemy wspomagać w ten sposób małe szkoły tak długo, jak będzie to możliwe. W tym roku część organów prowadzących szkoły zorientowała się, że mimo wprowadzenia 50% wagi otrzymała mniejsze środki. Zainteresowani, którzy zwracali się w tej sprawie do ministerstwa edukacji, otrzymali odpowiedź, że wynika to z wprowadzenia pewnej zmiany w rozporządzeniu w sprawie naliczania części oświatowej subwencji ogólnej. Mianowicie zostały zlikwidowane progi, które w poprzednich latach służyły wyrównywaniu kwot w tych gminach, gdzie zmalała liczba uczniów i gdzie trzeba było podnieść pewne kwoty po to, aby móc utrzymać szkoły. W bieżącym roku te progi zostały zniesione. Resort edukacji będzie chciał zrekompensować ten brak środkami z 1-proc. rezerwy subwencji oświatowej. Zostały opracowane kryteria, które powinien spełniać wniosek organu prowadzącego, aby móc uzyskać dodatkowe środki z rezerwy. Zniesienie progów w algorytmie naliczania subwencji stanowi tylko jedno z kryteriów, których jest więcej. Kryteria zostały przyjęte przez Zespół ds. Nauki, Kultury i Sportu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu i w najbliższych dniach informacje na ten temat zostaną przekazane organom prowadzącym szkoły, wraz z pełną informacją, jak powinien wyglądać wniosek, jakie dodatkowe dokumenty powinny być dołączone, aby uzyskać zwiększone środki. Zachęcam państwa, aby zrobić to jak najszybciej, bo być może resort finansów postawi nam warunek, że pieniądze będą przekazywane w kilka transzach i stąd wnioski złożone szybko zostaną rozpatrzone w pierwszej kolejności. Mam także prośbę o to, żeby do wniosku uzyskać pozytywną opinię kuratorium oświaty. Tyle mogę powiedzieć o sprawach finansowych. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to dzielenie wspólnej biedy, cała oświata znajduje się w nie najlepszej kondycji, robimy wszystko, co można, aby ulżyć państwu w tych kłopotach finansowych. Poza środkami z 1-proc. rezerwy subwencji oświatowej minister edukacji nie będzie mógł wiele zrobić. Chciałabym jeszcze przekazać państwu wiadomości, że udało nam się objąć opieką finansową jeszcze jedną grupę szkół - jest to duży wysiłek, i co chcę od razu zaznaczyć, finansowany z dodatkowych pieniędzy, co nie spowoduje uszczerbku w kwotach przekazywanych dotychczas z zastosowaniem współczynników 0,2 i 0,5. Mam tu na myśli wprowadzenie mechanizmu dodatkowego finansowania tych szkół, które prowadzą zajęcia podtrzymujące tożsamość etniczną uczniów pochodzenia romskiego. Jest to dodatkowe działanie wspomagające oświatę dla mniejszości narodowych i etnicznych. Wprawdzie dzieci romskie w tej chwili nie mają organizowanej nauki języka romskiego, czy któregokolwiek z dialektów romskich, myślę, że to jest sprawa przyszłości. Natomiast start dzieci romskich, które nie mają za sobą edukacji przedszkolnej, przychodzą do szkoły nie znając języka polskiego, jest tak trudny, że musimy im w pewien sposób pomóc. Temu mają służyć właśnie zajęcia wyrównawcze z języka polskiego i innych przedmiotów ogólnokształcących. Chodzi o wyrównanie szans edukacyjnych, ułatwienie adaptacji dzieci romskich w środowisku szkolnym i po prostu pomoc edukacyjną. Stąd mechanizm wag: 20 i 50% obejmie również te szkoły, które prowadzą dodatkowe zajęcia wyrównawcze, a uczniowie pochodzenia romskiego są również w województwie podlaskim. Warunkiem uzyskania dodatkowych środków na edukację dzieci romskich jest zgłoszenie faktu organizowania tych zajęć, wraz z podaniem liczby objętych nimi uczniów w arkuszu S 15, który służy zbieraniu informacji statystycznych na temat mniejszości etnicznych. Wprawdzie informację na ten temat przekazywano już na początku bieżącego roku szkolnego, ale podstawa prawna do zastosowania tego mechanizmu ukazała się w grudniu ubiegłego roku, a rozporządzenie w sprawie naliczania środków finansowych obowiązuje od 1 stycznia bieżącego roku. Stąd moja zachęta, aby szkoły, które organizują zajęcia wyrównawcze dla dzieci romskich we wrześniu wypełniły arkusz S 15 i przekazały go do ministerstwa. Mówię o tym dlatego, aby pokazać, że sprawy finansowania szkół są naprawdę wielką troską ministerstwa. Staramy się objąć pomocą wszystkie mniejszości narodowe i etniczne, wszystkie trudne przypadki, mamy świadomość, że niestety środków ciągle brakuje, a obawiam się, że będzie tak również w przyszłym roku, stąd bardzo proszę o jak najszybsze wypełnienie wniosków, co pozwoli państwu na uzyskanie środków z 1-proc. rezerwy subwencji oświatowej. Przypominam też o zwróceniu się do pani kurator o rekomendację wniosku, aby nie stało się tak, że z powodu niedopełnienia jakiegoś wymogu formalnego wniosek nie został rozpatrzony pozytywnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JerzyCzerwiński">Poruszono tu jeszcze jedną kwestię - nakładania się terminów egzaminów dojrzałości i gimnazjalnych. Czy można te terminy rozdzielić?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#GrażynaPłoszańska">One wymagają rozdzielenia, myślę, że nastąpiło tu jakieś niedopatrzenie w organizacji bieżącego roku szkolnego. Prawdopodobnie wynikło to z kalendarza Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Zwrócimy uwagę na to, aby takie sytuacje się nie powtarzały. Rzeczywiście, tak być nie powinno.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#IrenaGasperowicz">Na wczorajszym posiedzeniu Komisji pan wicewojewoda powiedział, że w województwie podlaskim jest dziesięć szkół, w którym naucza się w języku mniejszości narodowej. Właściwie są to chyba tylko szkoły litewskie, gdyż jak policzyłam, szkół z litewskim językiem nauczania jest właśnie dziesięć. Są szkoły podstawowe, dwa gimnazja i jedno liceum. Większość tych szkół ma charakter mieszany - są tam klasy litewskie i polskie. Sytuacja wygląda tak, że z przyczyn finansowych samorządy zaproponowały likwidację pięciu z tych dziesięciu szkół - nietrudno policzyć, że jest to połowa wszystkich placówek, które mamy. Chcę pokreślić, że szkoły z litewskim językiem nauczania mają ponad 50-letnią tradycję i są bardzo ważne dla naszej społeczności. Może nie będę wymieniać ich walorów, ponieważ to doskonale wiemy. Są między innymi ośrodkami kulturalnymi. Ta sytuacja jest dla nas - mało powiedziane, że bardzo smutna - po tylu latach musimy likwidować nasze ośrodki oświatowo-kulturalne. Jest pytanie, czy te szkoły będą istniały w przyszłym roku szkolnym. Nie wiem, czy dziś ktokolwiek będzie w stanie na nie odpowiedzieć. Mam kilka uwag dotyczących szkół z ojczystym językiem nauczania. W ostatnim pięcioleciu, czyli od momentu wprowadzenia w życie reformy oświatowej mamy wrażenie, choć raczej należy tu mówić o rzeczywistości, iż w systemie edukacji w ogóle nie przewidziano szkół z językiem wykładowym mniejszości narodowych. W ciągu tych ostatnich lat spotkaliśmy się z ogromnymi problemami. Na przykład nie przewidziano w ogóle egzaminu końcowego po szkole podstawowej i gimnazjum w języku, w którym dzieci się uczyły. Podnosimy ten problem od 2000 r., w ubiegłym roku pani minister podpisała rozporządzenie, zgodnie z którym taka możliwość pojawi się dopiero w 2005 r., z czego wynika, że na przetłumaczenie zadań egzaminacyjnych potrzeba pięciu lat. Następna sprawa. Do tej pory nie mamy zatwierdzonych przez MENiS programów nauczania języka litewskiego i geografii Litwy. Mamy jeden zatwierdzony przez ministerstwo program do nauki historii Litwy. W grudniu ubiegłego roku minister edukacji narodowej i sportu podpisała rozporządzenie, zgodnie z których w szkołach mniejszości narodowych wszystkie te przedmioty, czyli historia, geografia i język kraju ojczystego mogą być nauczane jedynie według programów zatwierdzonych przez MENiS - teraz znajdujemy się w dziwnym położeniu, nie wiedząc, czy nasze nauczanie jest jeszcze legalne, czy już nie. Drugim aspektem tego rozporządzenia jest oczywisty brak zaufania wobec mniejszości narodowych, gdyż programy nauczania języka polskiego, historii Polski, matematyki, ani żadne inne nie wymagają zatwierdzania przez ministerstwo, mogą to zrobić rady pedagogiczne szkół. To byłyby najważniejsze, najbardziej aktualne w chwili obecnej problemy. Myślę, że dla nas najważniejsze byłoby znalezienie systemowego rozwiązania, zamiast proponowanych teraz środków z rezerwy budżetowej, aby nasze szkoły mogły funkcjonować w najbliższej przyszłości. Moim zdaniem istnienie tych szkół zadecyduje o przyszłości mniejszości litewskiej. Jak wiadomo, jeszcze przed 10 czy 20 laty była mowa o 30-tysięcznej mniejszości litewskiej, teraz mówimy o 10 tysiącach.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#IrenaGasperowicz">Naprawdę jest nas mało i patrząc optymistycznie, może jeszcze utrzymamy się przez 20 lat. Jeżeli nadal będziemy borykać się z problemami, o których mówiłam, naprawdę nie potrwa to długo. Jestem w tej sprawie pesymistką, gdyż przez 5 lat, w którym to czasie pełnię funkcję przewodniczącej Wspólnoty, muszę ogrywać rolę policjanta - cały czas śledzić, czy szkoły nie są likwidowane, czy dzieci będą mogły zdawać egzamin w języku, w którym się uczą, czy nie ukazało się jakieś nowe rozporządzenie, które w inny sposób reguluje sprawy oświaty mniejszościowej. Ostatnio pani minister odeszła od dobrej tradycji, aby konsultować podpisywane w sprawach mniejszości rozporządzenia właśnie z mniejszościami, których one dotyczą. Niestety, podpisując rozporządzenie z 4 grudnia ub.r. nie spytano nas o opinię. Żałujemy, że odchodzi się od dobrych tradycji. Może oddam głos innym, oczywiście można byłoby mówić o innych problemach, na przykład lokalowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WitoldLiszkowski">Jestem drugą kadencję wójtem gminy Puńsk i zajmuję się zamykaniem szkół, bo do tego sprowadza się obecna sytuacja - teraz samorządy są postrzegane jako wrogowie społeczeństwa, przede wszystkim nauczycieli, rodziców, uczniów, ale także organizacji mniejszości narodowych, w moim przypadku - litewskich. Moje decyzje zostały podyktowane jedynie sytuacją finansową i są sprzeczne z moim sumieniem. To jest najgorsze. W tym roku otrzymaliśmy mniejszą o 100 tys. zł subwencję oświatową. Suma niby nie jest duża, ale koszty związane z utrzymaniem szkoły wzrosły. W subwencji nie zostały ujęte podwyżki dla nauczycieli od 1 października ubiegłego roku i od 1 stycznia bieżącego roku, zatem realnie subwencja jest mniejsza o od 400 do 500 tys. zł. Jak wobec tego może postępować biedny samorząd, którego dochód własny wynosi w granicach 1 mln zł? Mam może szczęście, a jeśli chodzi o finanse - nieszczęście, że przyjęty w gminie Puńsk model prowadzenia szkół odbiega od innych rozwiązań w oświacie. Nauczanie wszystkich przedmiotów wykładowych odbywa się w języku mniejszości litewskiej, więc tu nie pomoże żadna waga, w wysokości 20 czy 50%, ponieważ liczba szkół w gminie jest podwojona. W Puńsku mamy dwa gimnazja - z litewskim i polskim językiem wykładowym, więc tu trzeba zastanowić się także nad rozwiązaniem systemowym. Z powodu podwójnej liczby nauczycieli, a niekoniecznie większej liczby polskich uczniów koszty utrzymania szkoły są o wiele wyższe. Pozwoliłem sobie przeliczyć subwencję zwiększoną o 50% na wszystkich uczniów mniejszości litewskiej, okazuje się, że subwencja wzrosłaby o 300 tys. zł, a jeśli mamy podwójne szkoły, subwencja w wysokości 2.400 tys. zł powinna być zwiększona o 100%. W tym roku otrzymujemy subwencję zwiększoną o 50% tylko na 36 uczniów, co daje 42 tys. zł. W jednej szkole, na którą w zeszłym roku otrzymywaliśmy zwiększoną subwencję, liczba uczniów przekroczyła 42 - wynosi 43, szkoła jest mała, ale nie otrzymujemy już na jej prowadzenie zwiększonej subwencji. W ubiegłym roku zwiększona subwencja wynosiła 80 tys. zł, w tym roku - 42 tys. zł. Więc w przypadku gmin Puńsk i Sejny, jakkolwiek byśmy przeliczali, stosowanie wag nigdy nie rozwiąże problemu. Dodatkowo, o czym mówiła przedstawicielka MENiS, zlikwidowano progi i z tego powodu w bieżącym roku mamy takie kłopoty. W zeszłym roku, przyjmując strategię rozwoju oświaty litewskiej w Polsce nie wiedzieliśmy o tym, że zostaną zlikwidowane progi i wydawało się, że subwencja zwiększona o 50% w jakiś sposób pozwoli na funkcjonowanie naszych szkół w ciągu najbliższych kilku lat. Teraz widać, że nie będzie to możliwe także w następnym roku, bo koszty cały czas rosną. Rozmawiałem z wójtami, nie tylko z tych gmin, w których są mniejszości, wszyscy mają te problemy. Zawsze apelujemy do rządu o jedno - środki na wynagrodzenia i pochodne, więcej nic nie potrzeba. Z ogrzewaniem sami sobie poradzimy, nawet sami pojedziemy po węgiel na Śląsk, ale dla nas najważniejsze są środki na wynagrodzenia dla nauczycieli. Jeżeli w gminie Puńsk brakuje na wynagrodzenia 600 tys. zł, to jak można zamknąć budżet, nie mówiąc już o innych sprawach? Wszystkie nasze inwestycje zostały zredukowane do zera, a trzeba pamiętać, że jeszcze rok temu otrzymaliśmy nagrodę za 66 miejsce w kraju pod względem wielkości inwestycji. Niestety, ten okres już mija, dlatego że cały czas trzeba wykładać z budżetu gminy środki na oświatę: w zeszłym roku - 900 tys. zł, w bieżącym - 1.600 tys. zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AnnaSzkarnulis">W naszym starostwie mamy zespół szkół ogólnokształcących z litewskim językiem nauczania. W tym roku, tak samo jak pan wójt, borykamy się z problemami finansowymi. Okazało się, że chociaż w tym roku nie zmieniła się liczba uczniów i klas, kwota subwencji jest niższa o około 80 tys. zł. Wydaje mi się, że naliczając subwencję ktoś popełnił błąd, ponieważ zespół szkół ogólnokształcących powinien być traktowany jak cztery szkoły: mamy liceum ogólnokształcące po ośmioklasowej szkole podstawowej, technikum - również po ośmioklasowej szkole, oraz licea: profilowane ogólnokształcące, po gimnazjum. Dwie szkoły pogimnazjalne spełniają kryterium liczby uczniów mniejszej niż 42. Poza tym jest to jedyne w Polsce liceum z litewskim językiem nauczania, a nie ma własnych pomieszczeń - wynajmujemy pomieszczenia od wójta gminy Puńsk. W chwili obecnej, dysponując środkami, które otrzymaliśmy, nie jesteśmy w stanie zakupić węgla do ogrzewania. Tylko dzięki uprzejmości pana wójta opłaty są bardzo niskie. Przy subwencji w obecnej wysokości nie ma nawet mowy o 4% podwyżkach, a do końca roku nie starczy pieniędzy nawet na pobory dla nauczycieli. W tej sytuacji rodzi się pytanie, co robić, skoro w planach strategii rozwoju oświaty litewskiej z 2001 r. znalazła się dobudowa do szkoły podstawowej liceum? Projekt i pisma w tej sprawie wysłaliśmy do wszystkich, jak nam się wydawało, najważniejszych w państwie osób. Plan został ujęty w strategii i teraz starostwo może tylko czekać na dodatkowe środki z 1-proc. rezerwy oświatowej lub szukać sponsorów, choć nie bardzo chce mi się wierzyć, aby znalazł się ktoś tak bogaty - na budowę szkoły potrzebujemy około 5 mln zł. Jeśli już mówię o szczegółach, to powiem, że nauczyciele sami ze swoich składek złożyli się i zapłacili za projekt wstępny i kosztorys budowy. Według badań statystycznych w ciągu najbliższych 10 lat liczba młodzieży mieszkającej na tym terenie nie zmniejszy się. Jak państwo słyszeli, wójt sam nie wie, co zrobi ze swoimi szkołami. Jego szkoły pękają w szwach, a jeśli zostaną zlikwidowane okoliczne placówki, zrobi się tam jeszcze ciaśniej. W związku z tym w imieniu zarządu starostwa powiatowego w Sejnach składam wniosek o dodatkowe środki, nie tylko na podwyższenie subwencji, ale również dobudowę zespołu szkół ogólnokształcących.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#EugeniuszCzykwin">Zanim przedstawicielka MENiS odpowie na zadane pytania, porosiłbym o odniesienie się do jednej sprawy. Rozumiem, że mniejszość litewska, z uwagi na to, że jako jedyna w naszym województwie ma szkolnictwo w ojczystym języku, znajduje się w szczególnej sytuacji, choćby z uwagi na podwójną liczbę szkół. Chciałbym jednak wrócić do sprawy zwiększonej o 50% subwencji. Pani mówiła o szkołach, które prowadzą zajęcia wspomagające podtrzymanie tożsamości narodowej, a nie spotkałem szkoły mniejszości białoruskiej, w której by takich zajęć nie było. Nawet dziś w czasie naszych wizyt mieliśmy okazję się o tym przekonać. Czy w świetle pani wypowiedzi jest szansa, aby te szkoły, mówię tu o placówkach z językiem białoruskim, uzyskały subwencję zwiększoną o 50%? Pani wójt mówiła nam dziś o środkach, ale może nie wyważajmy otwartych drzwi, może jest szansa na dodatkowe środki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#OlgaRygorowicz">Rozmawiałam już na ten temat z członkami Komisji przy obiedzie, ale jeszcze raz chciałam zaakcentować to, co powiedział wójt Witold Liszkowski i do czego nawiązała pani dyrektor. Szkoły wiejskie otrzymały wagę: P 15 to waga 0,2, a P 16 to waga 0,5. Jeśli chodzi o racjonalizację sieci szkół wiejskich, jak zaleca nam MENiS, chcę powiedzieć, że u nas w klasie jest 18 dzieci. Mam następującą propozycje finansową. Na pewno resort nie złagodzi wszędzie trudności finansowych, niemniej jeżeli 18 uczniów w klasie pomnoży się przez 5, bo w tylu klasach uczy się dzieci języka białoruskiego, wskaźnik wyniesie 90. Wyliczyłam, że nauczając języka mniejszości 105 dzieci otrzymuje się taką samą subwencje, jak przy nauce 42 osób. Myślę, że jest to krzywdzące, przy czym należy wspomnieć, że tak zwana „ściana wschodnia” jest finansowo zapóźniona. Chciałam jeszcze dodać, że na przykład w szkole w Dubinach, w której była Komisja, nie mogę wybudować sali gimnastycznej. Niedawno otrzymałam od pani kurator pismo z pytaniem, jak oceniamy wprowadzenie dodatkowej godziny zajęć wychowania fizycznego. Odpisałam, że cieszymy się z tego, niemniej uważamy, że najpierw trzeba przygotować budynki, myślę tu o sali gimnastycznej, boiskach, a potem zwiększać liczbę zajęć o dodatkową godzinę wf. Myślę, że jeżeli będzie dobra wola resortu edukacji, na pewno wskaźnik finansowania zostanie zmieniony. Zwracam się z serdeczną prośbą do tak dostojnych gości, aby pomogli nam w tej sprawie. Na pewno nie zlikwiduje to wszystkich bolączek, ale jeżeli zwiększona subwencja będzie przy wskaźniku 90 osób, to nam pomoże. Jeśli wójtowie nie otrzymają dodatkowych środków, zaczną robić niekonwencjonalne posunięcia. Jeżeli w jednej szkole mam 45 uczniów i z tego tytułu otrzymuję dużo mniejszą subwencję, powiem dyrektorowi, że w szkole ma być 42 uczniów. W drugiej szkole mam 55 uczniów, tu również powiem - ma być 42 dzieci. To samo zrobię w trzeciej szkole, gdzie uczy się 63 dzieci. Będzie to fikcja - nie zmuszajcie nas do tego. Pomóżcie nam wspólnie rozwiązać ten problem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#GrażynaPłoszańska">Po pierwsze, z wielkim żalem chcę powiedzieć, że dodatkowe działania ministerstwa prowadzone przede wszystkim w celu ratowania tych szkół litewskich, które liczą po 10, 11, 18 uczniów w szkole wywołały taką reakcję, że organy prowadzące będą próbowały „racjonalizować” swoją sieć szkolną organizując placówki liczące po 42 uczniów, po to, aby korzystać z 50% wagi. Chciałam zaapelować o solidarność w biedzie, to naprawdę ma służyć ratowaniu najmniejszych szkół, a nie takiemu przekształcaniu sieci, aby skorzystać ze zwiększonej subwencji. Środków jest naprawdę mało i nasze działanie miało na celu osłonę najmniejszych placówek. To tyle, jeśli chodzi o finansowanie. Jeśli chodzi o sieć szkół litewskich, przy okazji trudnej dla nas kwestii związanej z rozpoczęciem dwa lata temu roku szkolnego w gimnazjum w Sejnach, była w tej miejscowości komisja resortu edukacji, w tym dyrektor departamentu ekonomicznego i osoby z nadzoru pedagogicznego. Analizowano sieć szkolną. Przeprowadzona kontrola wykazała, że sieć szkolna jest wyjątkowo kosztochłonna, zalecono, aby samorząd Sejn zastanowił się, w jaki sposób zreorganizować sieć w celu skoncentrowania środków i utworzenia większych placówek, które będą otrzymywały większe środki. Ten sam problem został podniesiony później, przy opracowywaniu strategii rozwoju oświaty litewskiej. W czasie wspólnych spotkań z samorządami, przedstawicielami mniejszości litewskiej, nauczycielami, rodzicami, zastanawialiśmy się, co zrobić, aby pomóc szkolnictwu litewskiemu. W strategii zostały zapisane dwa warianty: reorganizacja sieci, tak jak to było w całej Polsce po wdrożeniu reformy, pod kątem utworzenia większych, silniejszych placówek z koncentracją środków finansowych lub utrzymanie dotychczasowego stanu, ze świadomością, że zawsze będzie to sprawiać problemy finansowe i na bieżąco będziemy musieli radzić, jak wspomagać finansowo te szkoły. Powiedzieliśmy wtedy, i zostało to zapisane, że decyzja jest trudna, ale przede wszystkim powinna być podjęta wspólnie, to znaczy - z pełną akceptacją środowiska i świadomością wszystkich jej konsekwencji. Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu nie ma w swoich kompetencjach działań związanych z organizacją sieci szkolnej - to jest w kompetencjach samorządów. Podjęto decyzję o zachowaniu dotychczasowego stanu sieci szkolnej, ministerstwo odpowiedziało na to, że w takim razie spróbuje wesprzeć finansowo litewskie szkoły, aby pomóc im przetrwać. Stąd przeforsowano w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu, zaakceptowany po długich staraniach przez Ministerstwo Finansów i dodatkowy współczynnik - jeszcze raz podkreślam, z myślą o najmniejszych szkołach. Sprawa dotyczy również kilku szkół ukraińskich i łemkowskich. Reakcja, którą dziś słyszymy, jest dość smutna, ponieważ zaczyna się sposób myślenia, o którym nie wiem, czy w ogóle powinien być ujawniany i głośno artykułowany. Zdaję sobie sprawę z faktu, że zwiększenie subwencji o 50% to ciągle zbyt mało. Nie wiem, czy uda się przeforsować podwyższenie wskaźnika, bo decydujemy o tym nie tylko my, podmiotów biorących udział w podejmowaniu decyzji jest więcej. Natomiast myślę, że należy zastanowić się nad tym, czy nie połączyć w pewien sposób najmniejszych placówek, które liczą po 10, 11 uczniów, zapewniając im dowożenie. Zdaję sobie sprawę z tego, co to znaczy dla środowiska mniejszości litewskiej, rozumiem ból rodziców i zaniepokojenie przedstawicieli organizacji litewskich, ale zachęcałabym do racjonalnego myślenia. Nie chodzi o likwidację połowy szkół, bo rzeczywiście, jeśli szkół z wykładowym językiem litewskim jest 10, a 5 z nich jest na granicy egzystencji finansowej, daje to 50%. Może jednak drobnymi krokami zastanowić się, czy czegoś nie połączyć, nie zorganizować dowożenia.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#GrażynaPłoszańska">Tak jak mówiłem, jest to państwa trudna decyzja, która wymaga przede wszystkim oswojenia się z tym myśleniem, analizy dalszych posunięć pod kątem skutków społecznych i finansowych. Jeśli zapadnie decyzja o dalszym utrzymaniu obecnej sieci, my będziemy musieli myśleć, co zrobić, że podtrzymywać te malutkie szkoły. W tej chwili, bez oficjalnej decyzji trudno mi powiedzieć coś więcej. Sprawa rozporządzenia. To nie jest tak, że nie konsultujemy dotyczących mniejszości zapisów w prawie oświatowym. Zapisy dotyczące nauki języków mniejszościowych są w tej chwili rozsiane w bardzo wielu dokumentach prawa oświatowego. Chcę zauważyć, że była z państwem konsultowana obecna zmiana podstawowego rozporządzenia z marca 1992 roku. Prace nad tą nowelizacją trwały długo, ponad półtora roku, a wynikało to głównie z przyczyn finansowych, to znaczy kilkukrotnych prób uzyskania akceptacji dla proponowanych rozwiązań ministra finansów. Chodziło o kolejne przeliczanie skutków finansowych związanych z rozszerzeniem wagi P 15 i P 16 na szkoły, które organizują zajęcia dla dzieci romskich. Pierwotna treść rozporządzenia, którą państwo otrzymaliście, różni się od tej, która została opublikowana w dzienniku ustaw z tego względu, że Rządowe Centrum Legislacyjne wykreśliło z projektu bardzo wiele zapisów z zaleceniem, aby umieścić je w innych rozporządzeniach jako materię właściwą dla tych aktów prawnych. Stąd rozporządzenie zostało silnie okrojone i mogliście państwo mieć kłopoty z jego rozpoznaniem. Natomiast w wersji pierwotnej, która została przekazana państwu do konsultacji, była propozycja zapisu, że nauczanie języka mniejszości odbywa się na podstawie programów zatwierdzonych przez ministra edukacji. Muszę powiedzieć, że Wspólnota Litwinów była pierwszym partnerem, który przekazał nam swoje uwagi w tej sprawie, od niektórych organizacji mniejszości nie otrzymaliśmy żadnych sygnałów. W uzasadnieniu do rozporządzenia było napisane, dlaczego proponujemy wprowadzenie takiego rozwiązania. Po pierwsze, tego akurat nie ma w uzasadnieniu, ale czuję się w obowiązku poinformować, że Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych kilkakrotnie była pytana w innych województwach, czy można uczyć języka wedle niepolskiego programu. Odpowiedź na to pytanie brzmi - nie możemy w Polsce uczyć według programów oświatowych innych państw. Programy powinny być zatwierdzone przez ministra edukacji narodowej, bo są realizowane w polskim systemie oświaty. Po drugie, i o tym było napisane w uzasadnieniu, zostały reaktywowane komisje dwustronne do spraw programów i podręczników. Okazuje się, że osoby reprezentujące stronę polską nie są w stanie powołać się na żaden program do nauczania języka określonej mniejszości, dlatego, że są to programy autorskie, które albo w ogóle nie zostały nam przekazane, albo są w trakcie przekazywania. Jeżeli są pewne grupy mniejszości narodowych i nie mamy w wykazie żadnego programu ukazanego jako wzorcowy, taka sytuacja jest dosyć trudna dla osób, które reprezentują Polskę w ramach komisji dwustronnych. Stąd również ich prośba o powołanie się na przynajmniej jeden program wzorcowy, aby mogli przedstawić partnerowi, że są zatwierdzone programy, minister bierze odpowiedzialność za to, co jest proponowane do nauczania w szkołach polskich. Państwo odpowiedź na naszą prośbę o uwagi do projektu rozporządzenia nie dotyczyła tej kwestii, zatem rozumieliśmy, że państwo akceptujecie taki zapis. Natomiast jeśli chodzi o to, że nie ma programów - konkretnie dla poszczególnych klas z nauką języka litewskiego, już podczas poprzednich rozmów w Puńsku prosiłam, żeby skontaktować się w tej sprawie z panią Ewą Klimas, która przejęła cały materiał po zlikwidowanym kilka miesięcy temu biurze do spraw programów i będzie na bieżąco informować państwa, kto jest rzeczoznawcą, jaki jest stan prac. Ciągle nie możemy nawiązać ścisłej współpracy i zakończyć procesu wpisywania do rejestru programów, nad którymi pracujemy już od dłuższego czasu. Chcę przypomnieć, że w zeszłym roku okazało się, że w budżecie naszego departamentu nie będzie środków na opublikowanie programów i sfinansowanie honorariów dla autorów i rzeczoznawców.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#GrażynaPłoszańska">Szczęśliwie, mimo iż tamte środki przepadły, nie zaważyło to na ich wysokości kwoty w tym roku - czekają na państwa. Z chwilą decyzji dopuszczenia ich do użytku szkolnego, możemy podjąć działania zmierzające do opublikowania i przekazania państwu tych programów. W tej chwili mamy jeden program, który będzie wydany niedługo, jest już po zatwierdzeniu budżetu ministerstwa i wkrótce zwrócimy się z prośbą o opublikowanie go. Dodatkowe zajęcia służące podtrzymywaniu tożsamości narodowej i etnicznej dotyczą dzieci romskich. Podkreśliłam, że w tej chwili uczniowie pochodzenia romskiego nie mają organizowanej nauki swojego języka. W celu potrzymania ich tożsamości etnicznej można organizować zajęcia z historii, kultury romskiej i w tym celu mogą być spożytkowane przez szkoły dodatkowe środki przekazywane w ramach subwencji. Jest to inna ścieżka, inny tryb podtrzymywania tożsamości etnicznej - nie poprzez regularnie organizowaną naukę języka, ale dodatkowe zajęcia, które może organizować szkoła. Dofinansowanie zajęć pozaszkolnych i innych, mających na celu utrzymywanie ruchu artystycznego jest zupełnie inną sprawą - stanowi wielką bolączkę całej polskiej oświaty. Zajęcia pozaszkolne zostały swego czasu zlikwidowane i nie wiemy, kiedy będziemy mogli je reaktywować, ale jest to zupełnie inne zagadnienie. Zaproponowana ścieżka edukacyjna dla dzieci romskich stanowi precedens i proszę nie przenosić go na nauczanie języka mniejszości narodowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JerzyCzerwiński">Przypomnę jeszcze dwa pytania. Jest kwestia, dlaczego tak późno ma być wprowadzony egzamin gimnazjalny w języku ojczystym - dopiero w 2005 roku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#GrażynaPłoszańska">Przypomnę, z ukłonem w stronę mniejszości litewskiej, że była ona jedyną grupą mniejszości, która upomniała się o to, aby uczniowie mogli zdawać sprawdziany po szkole podstawowej i egzaminy po gimnazjum w języku nauczania. Myślenie Centralnej Komisji Egzaminacyjnej i osób odpowiedzialnych za wprowadzanie sprawdzianów i egzaminów było następujące. Są to sprawdziany i egzaminy dla dzieci obywateli polskich, czyli polskojęzycznych. Dopiero uświadomienie problemu, iż mamy tu do czynienia z nauczaniem w innym języku, przekonało Centralną Komisję Egzaminacyjną, czego świadkami byliście państwo w czasie naszych wspólnych spotkań, że rzeczywiście jest to problem, który nam umknął, został więc naprawiony. Rozporządzenie zostało znowelizowane w taki sposób, że uczniowie mogą zdawać sprawdziany i egzaminy w języku mniejszości. Dlaczego tak późno? Dlatego, że według przyjętych zasad jest wymagany pewien okres od dania uczniowi do ręki materiału, z którego będzie się przygotowywał, do sprawdzenia jego wiedzy zawartej w tym materiale. Stąd egzamin po gimnazjum i sprawdzian po szkole podstawowej mogą być przeprowadzane w języku mniejszości dopiero wtedy, kiedy minie ten ustawowy okres wymagany, aby uczeń był stanie przygotować się do sprawdzianu i egzaminu na podstawie tych materiałów. Wiemy, że w tej chwili wspólnie z Centralną i okręgowymi komisjami egzaminacyjnymi państwo pracujecie na tymi materiałami. Nie jest to czas stracony, wszystko jest na dobrej drodze, jest to - nazwijmy to - czas technologiczny wymagany do tego, aby pewne sprawy mogły mieć miejsce. Przypomniano mi postulat pani wójt o to, aby „małą szkołą” określić nie szkołę, która liczy 42, ale 90 uczniów. Jak już tłumaczyłam, przyjęliśmy to kryterium na podstawie regulacji, że można utworzyć klasę, jeżeli liczy ona 7 uczniów. Przy niższej liczbie nie mogą być spełnione pewne kryteria, które pozwalają na to, aby zaistniała samodzielna grupka, dla której organizuje się nauczanie języka mniejszości. Jakiekolwiek podwyższenie tej liczby wymagałoby zmiany rozporządzenia, natomiast muszę powiedzieć, że nie o to chodzi. Limit 42 uczniów obowiązuje także w przypadku gimnazjum, które liczyłoby trzy razy po siedem, czyli dwudziestu jeden uczniów - jest to granica typu: równo lub mniej. Limit w wysokości 90 uczniów oznaczałby w przypadku gimnazjów - po trzydziestu uczniów w klasie. Na tych trzydziestu uczniów subwencja miałaby być o 50% wyższa. Sprawa jest do przedyskutowania, gdybyśmy dysponowali większymi kwotami w budżecie - byłoby to do pomyślenia. Przy obecnej mizerii środków na oświatę, jaką mamy, zostało przyjęte takie rozwiązanie, natomiast można oficjalnie zgłosić taki postulat - zobaczymy, co zrobi z tym departament ekonomiczny, konstruując projekt budżetu dla oświaty na przyszły rok.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JerzyCzerwiński">Ze swojej strony chciałbym dodać tylko jedno, w sprawie zatwierdzania programów nauczania w języków mniejszości. Otóż uważam, że taki wymóg powinien zostać zachowany na szczeblu centralnym. Może u państwa na tym terenie tego nie widać, ale są takie mniejszości, w których przypadku brak tego wymogu mógłby spowodować katastrofalne skutki, zarówno dla danej mniejszości, jak i polskiej większości, a efekcie - dla wszystkich mniejszości narodowych i etnicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#ElżbietaNielipińska">Moje przedszkole jest placówką specyficzną, zarówno tu, na naszym terenie, jak i w Polsce, ponieważ uczęszczają do niego dzieci mniejszości ukraińskiej - stanowią 40% wszystkich dzieci w przedszkolu, a w sumie jest ich 44. W naszym przedszkolu mają one zagwarantowane warunki do nauki ojczystego języka, podtrzymywania kultury i tradycji swojej mniejszości w ramach autorskiego programu „Ku tradycji”. Nie chcę kontynuować wątku finansowego, gdyż wiem, iż utrzymanie przedszkoli należy do zadań własnych gminy, jest jednak pewne „ale”. Ogólnie w Polsce borykamy się z problemem likwidacji przedszkoli. Wynika to z przesłanek ekonomicznych, demograficznych, my również na naszym terenie mamy podobne problemy. Małe szkoły mniejszościowe są objęte ochroną w ramach programu „Małe szkoły”, a chciałam spytać, czy takie szczególne przedszkole również może liczyć na taką - nie finansową - ochronę przed ewentualną likwidacją? Tylko w Przemyślu jest jeszcze takie przedszkole, w którym dzieci mniejszości ukraińskiej mogą podtrzymywać swoją kulturę, tradycję i język. Nie wymyśliłam sobie tego problemu, bowiem borykaliśmy się z nim w tym roku, między innymi także nasze przedszkole było przewidziane do likwidacji. Zastrzegam, że przedszkole nie jest utrzymywane sztucznie - mamy bardzo dobre warunki lokalowe, nie narzekamy też na zbyt małą liczbę dzieci, radzimy sobie finansowo. Dzięki przychylności naszego organu prowadzącego nigdy nie mieliśmy problemów z wydaniem pozwolenia na zatrudnienie nauczycielki języka ukraińskiego i wynagrodzenie dla niej. Po prostu nie chciałabym w przyszłości spotkać się z tym, co spotkało w tym roku mnie jako dyrektora, moje dzieci i ich rodziców. To są niepotrzebne nerwy, okres niepewności. Czy nasze przedszkola, bo w Białymstoku jest też przedszkole mniejszości białoruskiej, mogą ze względu na naszą specyfikę liczyć na ochronę? Tu składam też ukłon w stronę pani kurator. Czy ktoś z członków Komisji mógłby odpowiedzieć na to pytanie? Jeszcze mała dygresja. Z tego, co wiem, co było podawane w mediach, Komisja była wczoraj i dziś w Bielsku Podlaskim, szkoda, żałuję, że w harmonogramie wizyty nie znalazło się przedszkole ani szkoła z językiem ukraińskim - a jest tam zespół szkół. Jeżeli coś się widzi, to bardziej dociera do świadomości. Jeśli teraz mówię o przedszkolu, o problemie, po zobaczeniu go łatwiej byłoby podejmować decyzję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JerzyCzerwiński">Poproszę o odpowiedź panią kurator.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#JerzyCzerwiński">Kurator oświaty w województwie podlaskim Zofia Tryncygier-Koczuk : Od roku kieruję oświatą w województwie podlaskim. Na samym początku sprawowania tej funkcji powiedziałam, że w zasadzie bardzo się cieszę, iż w zakresie moich kompetencji nie leżą sprawy finansowe. Moje kompetencje to nadzór pedagogiczny. Bardzo się z tego cieszę i na tym prawdopodobnie się znam, gdybym miała odpowiadać za sprawy finansowe, nie pełniłabym tej funkcji. Mam nadzieję, że w ciągu dwóch dni pobytu na Podlasiu - rozmów, spotkań, członkowie Komisji zdążyli zorientować się, z jakimi problemami boryka się nasze województwo i jakiej pomocy potrzebuje. Ja się nie łudziłam, wiedziałam, że to spotkanie zdominują problemy finansowe, bo też i one najwięcej sił i zdrowia zabierają w pierwszej kolejności organom prowadzącym, a potem dyrektorom placówek. Kurator stoi tu trochę z boku, ale nie do końca. Co roku w tym województwie likwiduje się bardzo dużą liczbę przedszkoli, szkół i innych placówek oświatowych. Nie wiem, czy jest jeszcze takie województwo w Polsce, gdzie występują tak specyficzne problemy, związane z różnorodnością kulturową, religijną, narodowościową, w połączeniu z największą chyba biedą w całym kraju, czy jest jeszcze takie województwo, gdzie co roku tyle szkół zostaje przeznaczonych do likwidacji. Myślę, że chyba przyszedł jakiś kres pewnej wytrzymałości, także mieszkającej tu społeczności, aby godzić się na dalsze likwidacje. Oczywiście rozumiejąc argumenty, szczególnie wójtów, bo to oni stają przed tym zadaniem, jako kurator mam, mówiąc trywialnie, „przyklepać” decyzje, to znaczy wydać opinię pozytywną lub negatywną w sprawie likwidacji placówki. Zdaję sobie sprawę z tego, że moja negatywna opinia w sprawie decyzji wójta wstrzymuje ją w pewnym sensie, bo uchwałę podjętą niegodnie z opinią kuratora można uchylić. Z jednej strony rozumiem dylematy wójtów, z drugiej - rozumiem i współczuję mieszkańcom, rodzicom, a przede wszystkim dzieciom, które później będą miały o wiele dłuższą niż dotychczas drogę do szkoły. Gęstość zaludnienia w naszym województwie jest najmniejsza w całej Polsce, są tu takie gminy, gdzie autobus musi pokonać 50 km w jedną stronę - tyle wynosi najdłuższa droga dziecka do szkoły. Mamy taką gminę - Czcianne, tam co prawda nie ma mniejszości, ale właśnie tyle jedzie przez bagna autobus. Dziecko podlaskie wstaje chyba najwcześniej w całej Polsce, i bardzo późno wraca ze szkoły. Dlatego też jest czas, aby uznać, że na Podlasiu zlikwidowano już dostateczną liczbę szkół - więcej się nie da. W ciągu ostatnich czterech lat zlikwidowano już około 300 szkół - to bardzo dużo. Oczywiście, zeszły rok był specyficzny - przedwyborczy, więc likwidacji było trochę mniej. W tym roku wpłynęło do mnie około 100 wniosków o likwidację. Wydałam zgodę w około jednej trzeciej przypadków. Jednak mówiąc o problemach finansowych, trzeba powiedzieć, że znajdujemy zrozumienie, szczególnie w sprawach zapewnienia środków transportu. W zeszłym roku na szczególną prośbę pana wojewody minister Krystyna Łybacka przedzieliła tylko, lub może aż 3 gimbusy, właśnie z przeznaczeniem dla gmin, gdzie są mniejszości. Autobus otrzymały: Puńsk, Narewka i Orla.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#JerzyCzerwiński">Jednak bardzo biednych gmin zamieszkałych przez mniejszości jest jeszcze kilka, one same sobie nie poradzą i dlatego znów będziemy występować do pani minister o taką pomoc. Mówiliśmy tu wiele o tym, że sytuacja, atmosfera w małych szkołach, gdzie jest nauczany język litewski, białoruski, czy ukraiński, prawdopodobnie silnie przekłada się na sytuację ludności polskiej za granicą. Przekonaliśmy się o tym nie tak dawno temu, podczas spotkania z delegacją nauczycieli z Grodna. Po wielu latach chcieliśmy nawiązać kontakty miedzy nauczycielami na Podlasiu i w Grodnie, one w jakich sposób zanikły. Odległość nieduża - zaledwie godzina jazdy do Białegostoku, a nauczyciele języka polskiego z Grodna doskonalą się w Lublinie. Ta sytuacja wydawała nam się paradoksalna i próbowaliśmy ją zmienić. Myślę, że to spotkanie przyniesie efekty - omówiliśmy wiele problemów, podzieliliśmy zadania, to jest również kontakt dzieci, wyjazdy, wymiana, wspólne konkursy. Jak zawsze w życiu - wiele zależy od ludzi, nie tylko od pieniędzy. Chciałabym wprowadzić tu akcent optymistyczny, bo powiało smutkiem, mianowicie w tych szkołach sytuacja jest tak zła, ale przecież to są najwspanialsze szkoły w naszym województwie. Właśnie licea w Bielsku Podlaskim i Hajnówce mają największą liczbę olimpijczyków, to świadczy o ich poziomie. Udział dzieci ze szkół litewskich w konkursach plastycznych świadczy o zaangażowaniu nauczycieli, którzy wiedzą, gdzie ich miejsce, co mają robić, jakie są ich zadania i rola. Ale też na spotkaniach w Sejnach i Puńsku mówiliśmy o tym, że od ich aktywności wiele zależy, bo trudno oczekiwać na to, że resort sam z siebie przygotuje programy, przyspieszy jakieś czynności. Być może trzeba o tym ciągle przypominać i taka jest chyba rola nauczycieli. W styczniu bieżącego roku odbyło się warsztatowe spotkanie nauczycieli w sprawie opracowywania programów do szkół litewskich, kuratorium wzięło sprawę w swoje ręce, mam nadzieję, że w tym względzie coś się zmieni, poprawi. Co do przedszkola, myślę, że nie muszę tu nic udowadniać ani się tłumaczyć. Macie na sobą ogromny „parasol”, nie było zamiaru likwidacji waszego przedszkola. Może taki pomysł pojawił się w kuluarach samorządowych, ale do mnie nie dotarł. Jednak nawet gdyby dotarł, to proszę mi wierzyć - z wielu powodów nie byłoby na to zgody. Jednym z najważniejszych jest ten, że poczynając od waszego przedszkola dzieci mają zapewnioną kontynuację. Gdyby go zabrakło, nie byłoby czego kontynuować, a im wcześniej zaczyna się pracę z dziećmi, tym efekty są potem większe. Chcę powiedzieć, że jestem wrogiem wszelkiej likwidacji, samorządowcy wiedzą, jak trudno się ze mną o tym rozmawia, natomiast czasami jest bardzo ciężko. Liczymy wszyscy na pomoc, w tej chwili mamy dżentelmeńską umowę z wójtem Witoldem Liszkowskim z Puńska. Oczywiście złożył wnioski, bo musiał je złożyć - stał pod przysłowiową ścianą, gdyby ich nie złożył, nie wiem, czy coś zaczęłoby się dziać, a tak - może poruszył jakąś lawinę dobrych działań, nie tylko dla własnej gminy, ale także i innych szkół. Gmina Sejny również zwróciła się do mnie z wnioskami o zgodę na likwidację - nie wyraziłam jej i czekają na pomoc. Można długo jeszcze o tym opowiadać. Robimy, co możemy, ale bez wsparcia finansowego szkoły i żyjące tu mniejszości nie dadzą sobie rady.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#JerzyCzerwiński">Są tu wspaniali ludzie, którzy robią, co mogą, ale samymi chęciami daleko się nie zajdzie. Myślę, że takich problemów w skali kraju jest dużo, ale jednak bieda została podzielona nierówno.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#EugeniuszCzykwin">Chciałbym zadać pani kurator pytanie trochę z innej sfery, pani o tej sprawie wie, bo rozmawiamy o tym co roku. Chodzi o kwestię świąt wedle kalendarza juliańskiego. Czy w świetle dotychczasowych doświadczeń widzi pani potrzebę nowelizacji rozporządzenia i obligatoryjnego wprowadzenia dwóch, może trzech dni wolnych od nauki - chodzi o Wigilię i pierwszy dzień Bożego Narodzenia, a także wielkanocny poniedziałek? Wczoraj mieliście państwo próbkę pewnych postaw reprezentowanych przez posła Andrzeja Fedorowicza, jest tak, że co roku dyrektorzy, którzy mogą złożyć odpowiedni wniosek, nie robią tego z sobie tylko wiadomych przyczyn. W ubiegłym roku w pewnej miejscowości konflikt był już bliski, jednak pani dyrektor nie zastała mnie w domu i rozmawiała z moja żoną, która, jak kobieta z kobietą, jakoś ją przekonała, używając argumentu, że papież tak dobrze odnosi się do prawosławnych, to czy również ona nie mogłaby zrobić takiego gestu. Pani dyrektor zdecydowała się skierować taki wniosek. Chodziłoby o cztery powiaty: Białystok - miasto i powiat ziemski, Bielsk Podlaski, Hajnówka i Siemiatycze. W pozostałych powiatach naszego województwa liczba uczniów wyznania prawosławnego jest mniejsza i tam trudno byłoby obligatoryjnie wprowadzać taki wymóg. Natomiast jeśli w szkole blisko połowa uczniów jest wyznania prawosławnego, nadchodzi duże święto i dyrektor ze znanych tylko sobie powodów nie chce złożyć odpowiedniego wniosku, to czy nie należałoby zarządzić obligatoryjnie, że w tych powiatach te dni powinny być wolne od nauki?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#ZofiaTryncygierKoczuk">Po pierwsze, w rozporządzeniu dotyczącym organizacji roku szkolnego jest już zapis o tym, że wszędzie tam, gdzie dzieci wyznania prawosławnego jest więcej niż 30% - obniżyliśmy próg 50% - drugi dzień świąt wielkanocnych i drugi dzień Bożego Narodzenia są wolne od pracy. Po drugie, w tym roku jest już przygotowywane stanowisko kuratora, które chcemy przesłać do dyrektorów szkół w wymienionych przez pana powiatach, dopuszczające możliwość wprowadzenia dnia wolnego od nauki 28 kwietnia, czyli drugiego dnia świąt wielkanocnych. Oczywiście decyzja w tej sprawie musi być demokratyczna -podejmuje ją dyrekcja wspólnie z radą pedagogiczną, w porozumieniu z dziećmi i rodzicami. Nie chcemy narazić się na zarzut, że zorganizowano komuś coś na siłę. Będzie jednak można skorzystać z tego przywileju. W zeszłym roku na spotkaniu z parlamentarzystami naszego województwa minister Krystyna Łybacka powiedziała, cytuję: „pani kurator, na swoim terenie może pani z dniami świątecznymi zrobić tak, jak życzy sobie tego miejscowa społeczność”. W związku z tym, tam gdzie jest taka potrzeba, drugi dzień świat wielkanocnych będzie wolny od nauki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#EugeniuszCzykwin">Wiemy teraz, kto jest winny - próg 30% nie obejmuje Białegostoku. Przypomnę, że na przykład chyba w Austrii, aby korzystać w gminie z możliwości używania języka mniejszościowego, przyjęto próg 8% udziału mniejszości. Zatem jeżeli zależy to tylko od pani, wyrażam tu zdziwienie, dlaczego ten próg nie wynosi na przykład 10%. Na pewno jest takie oczekiwanie miejscowych społeczności, a sądzę, że większość rodziców dzieci wyznania katolickiego opowiedziałaby się za tym, aby podobnie jak one, ich prawosławni koledzy mogli na Boże Narodzenie, czy pierwszy dzień Wielkiej Nocy nie przyjść do szkoły.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#ZofiaTryncygierKoczuk">W związku z tym nie będziemy się trzymali żadnej skali procentowej i po prostu tam, gdzie wystąpi taka potrzeba, będzie to dzień wolny od nauki dla wszystkich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#EugeniuszCzykwin">A kto będzie o tym decydował?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#ZofiaTryncygierKoczuk">Społeczność szkolna. Jeśli jest możliwość dnia wolnego, to chyba nie znajdzie się nikt, kto będzie chciał pójść w tym dniu do pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#EugeniuszCzykwin">Czuję się w obowiązku złożyć pewne wyjaśnienie, ponieważ to ja zaproponowałem prezydium Komisji program wyjazdowego posiedzenia. Dziękuję za zaproszenie, ale naprawdę byliśmy w dużej niepewności, jaka będzie reakcja społeczności litewskiej, bowiem tym razem ominęliśmy Puńsk i Sejny, skoncentrowaliśmy się na części południowo-wschodniej województwa. Myślę jednak, że przy okazji następnego wyjazdowego posiedzenia na pewno Komisja zechce zagościć w przedszkolu z językiem ukraińskim. Dziękujemy za zaproszenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JerzyCzerwiński">Dobrze, że poseł Eugeniusz Czykwin zajął się sprawą. Tytułem komentarza - obecna sytuacja w oświacie i zamykanie placówek oświatowych nie jest specyfiką jedynie województwa podlaskiego. Dramatyczną wypowiedź pani kurator mógłby wygłosić chyba każdy kurator na terenie polski. Mogę powiedzieć tylko jedno - państwo i tak macie zwiększoną ochronę w postaci wag 20 i 50%, oraz pewnego rodzaju wyczulenia władz lokalnych na problematykę mniejszości. Nie wszędzie tak jest, a zamyka się również szkoły większościowe. Zdarzają się nawet takie przypadki, mogę tu przytoczyć przykład Opolszczyzny, gdzie władze gminy z mniejszości niemieckiej chciały zamknąć szkołę podstawową w jednej z wsi, także z zasadniczym udziałem mniejszości. Rozpoczął się strajk i wymuszono, że placówka stała się szkołą społeczną. Na terenie województwa podlaskiego dramatyzm nie jest tak daleko posunięty, to nie jest szczyt tego, co może się zdarzyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#ZofiaTryncygierKoczuk">Kuratorzy kontaktują się za sobą i wymieniają informacje. Oczywiście w województwie opolskim pewnie nie jest lepiej, ale jeśli na Opolszczyźnie wszystkie gminy zostały zaopatrzone w gimbusy, to tam łatwiej likwidować szkoły. W naszym województwie jeszcze 38 gmin nie otrzymało gimbusa z programu ministerialnego, a biedna gmina, jakich jest większość na naszym terenie, sama nie kupi sobie gimbusa. Trzeba pamiętać, że likwidacja szkoły wiąże się z koniecznością dowożenia większej liczby dzieci. Tabor, którym dysponują gminy, jest w tej chwili w bardzo złym stanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JerzyCzerwiński">Ciekawa jest informacja o zaopatrzeniu wszystkich gmin w gimbusy, muszę ją sprawdzić, bo ja tego nie widziałem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#MichałWróblewski">Chciałbym poruszyć tu sprawę związaną po części ze szkołami i młodzieżą, a mianowicie kolei. Najpierw kilka słów wprowadzenia. Otóż pod koniec grudnia ubiegłego roku dowiedziałem się od znajomych kolejarzy, że od dnia 1 lutego bieżącego roku ulegnie likwidacji linia Czeremcha-Bielsk Podlaski-Białystok. Z tej linii korzysta ponad 120 dzieci i młodzieży dojeżdżających do szkół w Bielsku Podlaskim. Co zrobiliśmy jako samorząd? Poruszyliśmy tą kwestię już w dniu 8 stycznia na pierwszym spotkaniu z wicestarostą u wicemarszałka województwa. To nic nie dało, więc zwróciliśmy się do Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych. W styczniu bieżącego roku wysłałem pismo w tej sprawie i korzystając z okazji chcę serdecznie podziękować posłowi Eugeniuszowi Czykwinowi, który włączył się w sprawę razem z posłem Aleksandrem Czużem i senatorem Sergiuszem Plewą. W dniu 24 stycznia br. z inicjatywy posłów, bo ja nie miałem tej siły przebicia, doszło do spotkania z dyrekcją PKP w Warszawie. Zapewniono posłów, że nie dojdzie do całkowitej likwidacji tej linii. Nam chodziło o to, aby ona nie została zlikwidowana całkowicie, ratował nas jeden kurs tam i z powrotem, aby dowieźć młodzież do szkół. Po tym spotkaniu nieformalnie dowiedzieliśmy się, że linia zostanie utrzymana, ale zmieni się rozkład jazdy pociągu - skład, który o 6.30 odjeżdżał do Bielska Podlaskiego, będzie odjeżdżał o 4.00, aby dowieźć do pracy kolejarzy w Białymstoku. Wszystko zaczęło się od początku, jednak działania przyniosły taki efekt, że do likwidacji linii nie dojdzie, zostaną zachowane trzy pary pociągów na dobę - uważam, że to wystarcza. Chcę podziękować panu posłowi, ale także wyrazić pewien żal pod adresem posłanki Genowefy Wiśniowskiej. Jeszcze raz spotkałem się z nią w Białymstoku, wręczyłem jej pismo i do dnia dzisiejszego nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Jednak cieszy fakt, iż, pomimo że nie otrzymałem odpowiedzi od posłanki Genowefy Wiśniowskiej, dzięki zaangażowaniu posłów naszej ziemi i Komisji rezultat działań jest pozytywny. Ponieważ i tak nowy rozkład PKP będzie obowiązywał od dnia 1 maja bieżącego roku proszę o poinformowanie posłanki Genowefy Wiśniowskiej, że problem pojawi się znów z początkiem przyszłego roku. Mam do państwa serdeczną prośbę, aby w przyszłym roku Komisja wystąpiła w tej sprawie, bo być może zabraknie nam autorytetu i nie zostaniemy wysłuchani. Pani kurator poruszyła sprawę gimbusów. Na autobus czeka między innymi gmina Czeremcha. Nie występowałem w tej sprawie do Komisji, zwracam się tym do pana wojewody i pani kurator. Mam nadzieję, że Czeremcha doczeka się autobusu, chciałbym, aby Komisja wiedziała, że tak jak mówi pani kurator, na gimbusy czeka kilkanaście lub kilkadziesiąt gmin naszego województwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#JerzyCzerwiński">Po pierwsze, zostałem poinformowany, że pismo o którym pan mówi, dotarło do posłanki Genowefy Wiśniowskiej, która wystąpiła z odpowiednim pismem do dyrekcji regionalnej PKP. Do tej chwili nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi w tej sprawie. Po drugie, tak jak już powiedziałem, to nie są wyłącznie państwa kłopoty - przewozy i kursy ma poszczególnych liniach kolejowych są zawieszane w całym kraju. Mogę powiedzieć, co zrobiono w województwie opolskim, a co może być dla państwa wskazówką na przyszłość. Ponieważ podejrzewaliśmy, że po stronie dyrekcji regionalnej PKP w Opolu jest zła wola, a pamiętajmy, że samorząd szczebla wojewódzkiego jest odpowiedzialny za przewozy regionalne, urząd marszałkowski nawiązał kontakt z instytutem zajmującym się sprawami kolei, który wspólnie z kolejarzami przebadał kwestię obsadzenia poszczególnych linii i wpływów z biletów. Dopiero po takim badaniu, na podstawie wiarygodnych informacji można ewentualnie podejmować rozmowy o likwidacji linii. Sprawa stała się słynna, bowiem likwidacja miała nastąpić już w marcu, a przesunięto ją na koniec kwietnia. Metoda jest dobra - w pewnym stopniu dyscyplinuje zarządzających poszczególnymi spółkami, którzy działają po najmniejszej linii oporu. Jeśli mogę przekazać jakąś wskazówkę, to właśnie taką, aby przyjrzeć się, jakie jest rzeczywiste obsadzenie poszczególnych linii, wpływy z biletów. To wymaga trochę zachodu, bo po prostu trzeba tymi pociągami pojeździć, posprawdzać, pospisywać wszystko, ale mamy dowód na to, czy dana linia jest likwidowana rzetelnie. Jeśli pan mówi, że jakimś składem jedzie 120 osób, jest mało prawdopodobne, aby ten skład nie mógł się finansować w 30%, a takie było kryterium likwidacji kursu. To tyle z naszej strony, ponieważ Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych nie jest wiodąca w kwestii transportu - ta sprawa miała charakter ogólnopolski, dotyczyła nie tylko tutejszych gmin, regionu, czy osób odpowiedzialnych za oświatę.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#JerzyCzerwiński">Dyrektor szkoły podstawowej z litewskim językiem nauczania w Nowinnikach Anastazja Sidor : Mam pytanie nie dotyczące kwestii finansowych, ale egzaminów. Na ostatniej sesji w Sejnach, poświęconej strategii rozwoju oświaty litewskiej w Polsce mówiliśmy o egzaminie po gimnazjum i sprawdzianie po szkole podstawowej, poruszano kwestię ich przedłużenia - przynajmniej do 2005 r. Teraz jesteśmy przed egzaminami i nie bardzo wiemy, jak rozwiązać ten problem. Czy możemy organizować egzaminy i sprawdziany? W informatorze nic nie ma na ten temat. Pytaliśmy się o to na spotkaniu dotyczącym organizowania tych egzaminów i też nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Dlatego mam pytanie: jak rozwiązać tę sprawę, aby była zgodna z literą prawa? Czy możemy wydłużyć egzamin, jeśli tak, to o ile, i czy będzie to zgodne z prawem?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#MikołajPawlicz">Chcę tylko zasygnalizować, że w naszej gminie na wydatki związane z płacami i pochodnymi dla nauczycieli wynoszą ponad 300 tys. zł - na tym zakończę „żale”. Natomiast chciałbym zadać pani dyrektor następujące pytanie. Była informacja, aby składać wnioski, ale nie są nam jeszcze znane kryteria podziału 1-proc. rezerwy i składanie wniosków byłoby przedwczesne, dopóki Komisja Wspólna Rządu i Samorządu nie dokona ustaleń w tej sprawie. Ja złożyłem wniosek i otrzymałem odpowiedź, za którą dziękuję, że subwencja została naliczona w sposób prawidłowy. Chcę poruszyć jeszcze jeden dotyczący naszych gmin problem, o którym do tej pory nie mówiliśmy. Naucza się języków, ale jest także nauczana religia w obrządkach: prawosławnym i rzymskokatolickim. W klasach nie ma równej liczby dzieci obu wyznać i nie można prowadzić nauczania równolegle, trzeba uruchamiać grupy świetlicowe, a to też kosztuje. Warto byłoby się zastanowić nad poszukaniem jakiejś wagi przy naliczaniu subwencji, bo chodzi o znaczne koszty i wiadomo, że tych kosztów nikt nie rekompensuje, musimy szukać własnych środków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#ZofiaTryncygierKoczuk">Jeśli chodzi o wydłużenie czasu pisania egzaminu po trzeciej klasie gimnazjum, to pamiętam, że rozmawialiśmy o tym na ostatnim spotkaniu w Sejnach, z udziałem przedstawicielki Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. Uznałam, że pani dyrektor okręgowej komisji zajęła się tym i udzieliła państwu odpowiedzi. Tak się nie stało, zatem będę interweniować i sprawę wyjaśnimy. Czas powinien być wydłużony ze względu na specyficzną sytuację, tak jak wydłużony czas pisania mają dzieci dyslektyczne, dysortograficzne i w szkołach specjalnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#JerzyCzerwiński">Proszę panią dyrektor o odpowiedź w sprawie nauczania dwóch różnych religii w jednym oddziale.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#GrażynaPłoszańska">Jeżeli w szkole jest środowisko wielowyznaniowe, zajęć może być więcej, w przypadku szkół łemkowskich zdarza się, że religii uczą katecheci trzech wyznań. Tak jak inni nauczyciele, katecheci są opłacani z subwencji i nie ma innych środków na nauczanie religii poszczególnych wyznań. Nie bardzo wiem, jaka kwestia miałaby tu być poruszona. Jeśli chodzi o organizowanie religii w planie zajęć, nie ma żadnych zaleceń resortu edukacji, żeby były one na pierwszej lub ostatniej godzinie, o tym decyduje dyrektor szkoły, biorąc pod uwagę uwarunkowania lokalne. Jest całkowita dowolność w organizowaniu nauczania religii przez dyrektorów szkół, a finansowanie odbywa się w ramach płac.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#EugeniuszSaczko">Chodzi o to, że jeśli w klasie połowa dzieci jest wyznania katolickiego, a druga połowa - prawosławnego, to mamy nie dwie, a cztery godziny religii. Więc w szkole nie zatrudniamy trzech, a sześciu katechetów, natomiast subwencję otrzymujemy na trzech. Jeżeli pomnożymy to przez dwanaście miesięcy w roku i sześć szkół podstawowych, czyli wszystkie 10 szkół w Hajnówce, to wychodzą kwoty liczone w dziesiątkach tysięcy złotych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#GrażynaPłoszańska">Dlaczego na trzech, a nie na sześciu katechetów? Subwencja jest na etat, osobę. Przecież wtedy zawieracie państwo umowę z katechetami różnych wyznań i subwencja pokrywa etaty dwóch, a nie jednej osoby. Mogą to być etaty pełne lub nie, natomiast są to różne umowy z różnymi osobami i mają one pokrycie w przekazywanych środkach. Chcę jeszcze poruszyć jedna sprawę, mam nadzieję, że optymistyczną, choć zacznę pesymistycznie. W pierwszej edycji składania wniosków na zadania zlecone, które służą między innymi utrzymywaniu tożsamości etnicznej, a w szczególności organizowaniu zajęć pozalekcyjnych, nie było żadnego wniosku od mniejszości reprezentowanych tu na sali. W tym tygodniu nadeszły cztery takie wnioski Białoruskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego. Od dwóch lat nie mieliśmy żadnego wniosku od mniejszości litewskiej. Dwa lata temu organizowaliście państwo bardzo piękne programy z zakresu kultury etnicznej, litewskich tradycji świątecznych, rękodzieła, bardzo nas to cieszyło, choć środki, które mogliśmy przekazać, nie były zbyt duże. Bardzo zachęcam do składania wniosków i skorzystania z dodatkowych możliwości finansowania zajęć służących podtrzymywaniu tożsamości etnicznej, pozostało na to jeszcze kilka dni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#JerzyCzerwiński">Czy ktoś chce zgłosić nową sprawę? Mam wrażenie, że zaczynamy się powtarzać w swoich pytaniach, oczekujemy innych odpowiedzi na pytania, które zostały już postawione.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#WitoldLiszkowski">Chyba zaszła tu jakaś pomyłka, którą chcę sprostować - pieniądze idą za uczniem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#JerzyCzerwiński">Chyba jest tu podstawowa kontrowersja - za kim idą pieniądze. Chciałbym podsumować dyskusję. Na tej sali usłyszeliśmy dużo żali, pretensji, próśb, czarnych ocen. Wcześniej Komisja wizytowała kilka placówek oświatowych mniejszości i na szczęście w tych placówkach dzieci nie widzą, co państwu doskwiera, i o to właśnie chodzi. Są zadowolone, uśmiechnięte, radosne, chcą się uczyć. Myślę, że to dobrze, że tak jest, dobrze, że żale zostają tu - w szkole jest praca i to, co widać - dobre wychowanie, a jak słyszymy, również bardzo dobre osiągnięcia. Za tę pracę chcę podziękować wszystkim odpowiedzialnym za proces dydaktyczny, począwszy od nadzoru, władz samorządowych, organów prowadzących, skończywszy na dyrektorach szkół i nauczycielach, wychowawcach. Chcę podziękować także wszystkim tym, którzy przyczynili się do organizacji całego posiedzenia wyjazdowego Komisji, wiele zobaczyliśmy, nauczyliśmy się, na pewno wywrze to wpływ na nasze postępowanie w Sejmie. Wyjeżdżamy z bardzo miłymi wrażeniami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#WłodzimierzPietroczuk">W imieniu samorządowców hajnowskich chciałbym podziękować za zorganizowanie posiedzenia Komisji w Hajnówce, miło było posłuchać bardzo interesującej dyskusji. Puenta z posiedzenia jest jedna: na kłopoty finansowe najlepsze są samorządy. Będziemy starali się sprostać temu zadaniu.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>