text_structure.xml 80.9 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JerzyJaskiernia">Otwieram wspólne posiedzenie Komisji Łączności z Polakami za Granicą oraz Komisji Spraw Zagranicznych. Witam posłów, przedstawicieli rządu i zaproszonych gości. Proszę o zabranie głosu podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Sławomira Dąbrowę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#SławomirDąbrowa">Mam przyjemność referować „Rządowy program współpracy z Polonią i Polakami za granicą”, który przyjęty został przez Radę Ministrów 10 grudnia ub.r. Rząd wychodził z założenia, że dotychczas istniejący program, z listopada 1991 r. nie jest adekwatny do obecnej rzeczywistości, a to z tego powodu, że w miarę upływu czasu zmieniła się sytuacja w Polsce, w środowiskach polonijnych i w państwach, w których Polonia przebywa. Zaszła zatem potrzeba opracowania nowego programu. Jeśli ktoś zechce zadać sobie trud porównania programu poprzedniego i obecnego, to zauważy, że nie są to dokumenty całkowicie ze sobą porównywalne, ponieważ ambicją obecnego rządu było opracowanie programu całościowego. Obecny program jest zatem szerszy niż program poprzedni. Kiedy mówię o ambicji opracowania całościowego programu, mam na myśli stronę rządową i uprzedzam ewentualną krytykę, że nie uwzględniono działalności innych organów państwa w sferze Polonii. Rząd wychodził z założenia, że ma uprawnienia do opracowania programu współpracy z Polonią i Polakami za granicą, prowadzonej przez rząd i organy rządu oraz organy administracji państwowej, a więc władzy wykonawczej. Dlatego program nie dotyczy ani bardzo ważnej w tej sferze działalności prezydenta, ani parlamentu. Przygotowanie programu trwało ok. pół roku i polegało na możliwie maksymalnym przekonsultowaniu go z jednej strony wewnątrz kraju ze wszystkimi zainteresowanymi agendami rządowymi, a z drugiej strony - na zewnątrz, ze środowiskami polonijnymi. Dużo czasu poświęciliśmy na konsultacje programu ze środowiskami polonijnymi, wykorzystując zarówno ponad 100 polskich placówek zagranicznych, które działają w innych państwach i mają kontakty z Polonią, jak i takie wydarzenia, jak uroczysta sesja Senatu poświęcona problematyce polonijnej, która odbyła się 30 kwietnia 2002 r. Wtedy rząd po raz pierwszy publicznie przedstawił swoje zamierzenia i założenia działań w tej sferze. Innym wydarzeniem była I inauguracyjna sesja Polonijnej Rady Konsultacyjnej przy marszałku Senatu. Wiele uwag ze strony Polonii zostało w tym programie uwzględnionych, natomiast pewne, dosyć ważne sprawy nie zostały uwzględnione, czego rząd nie ukrywa. Trzy ważne dla Polonii sprawy nie zostały ujęte w programie, mianowicie: Karta Polaka, zmiana ustawy o obywatelstwie polskim i zmiana ordynacji wyborczej odnośnie do udziału Polonii w wyborach. Jeśli chodzi o konsultacje programu wewnątrz kraju, to najwięcej trudności przysporzyły nam sprawy finansowe. Pierwotnym założeniem Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jako głównej instytucji przygotowującej program, było wprowadzenie do niego pewnych zapisów finansowych, polegających na przewidzeniu obligatoryjnego, corocznego wzrostu środków budżetowych na współpracę z Polonią i Polakami za granicą. Tego nie udało się w programie umieścić, ponieważ organy odpowiedzialne za finanse i budżet państwa nie zgodziły się na takie zobowiązanie. Pieniądze na sprawy polonijne będą wzrastały co roku, jeśli budżet i sytuacja finansowa na to pozwoli.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#SławomirDąbrowa">Notabene bieżący rok jest w tej mierze korzystny. Budżet na rok bieżący przewiduje większe środki finansowe na współpracę z Polonia niż budżet ubiegłoroczny. W trakcie przygotowywania programu parlament w pewnej mierze był informowany. Komisję Emigracji i Polaków za Granicą Senatu informowałem 29 października ub.r., natomiast posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych w tej sprawie było przewidziane na 17 grudnia ub.r. i zostało, na wniosek jednego z posłów, przełożone na dzień dzisiejszy oraz połączone z Komisją Łączności z Polakami za Granicą. Przechodzę teraz do krótkiej charakterystyki samego programu, przyjmując założenie, że członkowie Komisji otrzymali tekst dokumentu. Celem programu jest określenie zasad, kierunków i form współpracy między organami władzy wykonawczej w Polsce a Polonią i Polakami za granicą na najbliższe lata. Zapowiedzieliśmy konsekwentne monitorowanie przestrzegania praw i ochrony interesów Polonii i Polaków za granicą, określonych w zawartych przez Polskę dwustronnych i wielostronnych umowach międzynarodowych oraz podejmowanie niezbędnych interwencji. Podkreśliliśmy gotowość współpracy ze wszystkimi organizacjami polonijnymi, uwypuklając rolę inteligencji i młodzieży. Położony został akcent na znaczenie współpracy nie tylko z tradycyjnymi organizacjami polonijnymi, ale także z wybitnymi osobistościami polskiego pochodzenia, które z różnych względów nie uczestniczą w działalności organizacji polonijnych, a także z młodym pokoleniem Polonii. Wyraźniej, niż dotychczas określiliśmy specyfikę poszczególnych środowisk polonijnych w różnych regionach świata. Dużo miejsca poświęcono sprawom nauki języka polskiego, kultury, ale także zwiększeniu udziału Polonii w rozwoju współpracy gospodarczej z zagranicą. Podkreśliliśmy potrzebę udzielania szerokiego wsparcia Polakom na Wschodzie. Jest to jeden z priorytetów naszej polityki polonijnej. Wsparcie to jest potrzebne zarówno ze strony kraju, jak i ze strony bardziej zasobnych środowisk polonijnych na Zachodzie. Pragniemy, aby Polonia miała możliwość wkładu w realizację celów polskiej polityki zagranicznej, jeśli wyrazi takie życzenie. Oczywiście, nie ma mowy o jakimkolwiek narzucaniu Polonii i Polakom za granicą działalności w tej sferze. Jako wzorcowe można uznać zaangażowanie Polonii, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, na rzecz członkostwa Polski w NATO. Dziś takim wyzwaniem zasługującym na wsparcie ze strony Polonii jest akcesja Polski do Unii Europejskiej. Zdajemy sobie sprawę, że program nie zadowoli wszystkich kręgów Polonii i wywoła ze strony części środowisk krytyczne opinie, po pierwsze z powodu nieuwzględnienia trzech postulatów polonijnych, o których mówiłem, po drugie z powodu nieprzewidzenia radykalnego wzrostu środków finansowych na współpracę z Polonią. Pozwolą państwo, że przytoczę kilka konkretnych elementów programu. Przewidziano w nim zwiększenie starań o uzyskanie statusu mniejszości narodowej przez polskie grupy etniczne w Niemczech i w Austrii, kontynuowanie wysiłków na rzecz uznania Polaków w Rosji za naród represjonowany, działania na rzecz uregulowania statusu prawnego Polaków przebywających w Stanach Zjednoczonych i innych państwach, ubiegających się o prawo legalnego pobytu. Przewidziano zwiększenie liczby repatriantów ze Wschodu, stworzenie możliwości prawnych i zwiększenie liczby stypendiów dla młodzieży studiującej na Wschodzie. Chodzi nie o stypendia w Polsce, lecz w miejscu zamieszkania. Planujemy również pomoc w wyposażaniu organizacji, szkół polskich w nowoczesny sprzęt - telewizory, magnetowidy, komputery.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#SławomirDąbrowa">Program zakłada rozwijanie poradnictwa i informacji o sytuacji gospodarczej i finansowej Polski, w szczególności o nowych przepisach prawa gospodarczego, celnego, podatkowego, finansowego, a to w celu stymulowania dalszej współpracy gospodarczej i handlowej między firmami polonijnymi w innych państwach a Polską. Przewidziano stworzenie Polonii i Polakom za granicą warunków do jak najszerszego dostępu do dóbr polskiej kultury narodowej, m.in. przez wyposażenie polonijnych bibliotek, szkół, instytucji kulturalnych w zestawy polskiej literatury, wartościowych filmów, interesujących spektakli teatralnych na kasetach wideo. Planuje się pomoc w tworzeniu i rozwoju szkół prowadzących naukę języka polskiego w ramach miejscowych systemów oświatowych, tworzenie i rozwój katedr języka polskiego na uniwersytetach, a również prowadzenie nauki języka polskiego w TV „Polonia”, być może także w obcych językach, które dla młodego pokolenia Polonii są niejednokrotnie bardziej zrozumiałe niż język polski, a szkoda, by utracili całkowicie znajomość języka polskiego. W miarę rozwoju nowoczesnej techniki przewidujemy zwrócenie uwagi na wykorzystywanie Internetu, elektronicznych środków przekazu, telewizji itp. Jak wspomniałem, program ma charakter wieloletni. Ministrowie i podległe im struktury administracji rządowej oraz wojewodowie opracowywać będą roczne harmonogramy realizacji zadań w tej dziedzinie. Działania rządu stanowią oczywiście znaczącą część polityki polonijnej całego państwa, a więc będą prowadzone w ścisłej konsultacji z prezydentem, parlamentem, kościołami, związkami wyznaniowymi, fundacjami, instytucjami i organizacjami pozarządowymi. Na zakończenie uwaga następująca. Jeśli ktoś z państwa czytał we wczorajszej „Rzeczpospolitej” artykuł na ten temat, to chcę powiedzieć, że nie odpowiada on rzeczywistości. Być może wyraża „wishful thinking” autora artykułu, ale ani nie ma konfliktu między MSZ a całością Polonii, ani nie ma ze strony MSZ bądź rządu niechęci do współpracy z parlamentem. Wręcz przeciwnie, uważamy, że współpraca z Polonią i Polakami za granicą jest na tyle ważnym zadaniem dla państwa polskiego, że jest niemożliwe, aby była prowadzona przez poszczególne elementy państwa polskiego w oderwaniu od innych. Jest to temat, który wymaga ścisłej koordynacji, m.in. po to, aby środki finansowe przeznaczane na tę dziedzinę działalności państwowej nie były marnotrawione, lecz właściwie wykorzystane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JerzyJaskiernia">Otwieram dyskusję połączoną z pytaniami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#RomanGiertych">Chciałbym odnieść się do programu, który został przedstawiony oraz do zagadnień, które wywołał pan minister swoim wystąpieniem, dotyczących relacji pomiędzy Ministerstwem Spraw Zagranicznych a organizacjami polonijnymi. Po rocznym doświadczeniu wynikającym z przewodnictwa Komisji Łączności z Polakami za Granicą muszę z przykrością stwierdzić, że na podstawowych kierunkach polityki państwa polskiego wobec Polonii, w najważniejszych krajach zamieszkania przez Polonię, czyli tam, gdzie jest najwięcej ludności polskiego pochodzenia, istnieje wiele zaniedbań, konfliktów i błędów, które były popełniane nawet w ostatnich tygodniach. Omówię wszystkie te sprawy, ponieważ są to kwestie dużej rangi, które wywołują silny odzew w krajach zamieszkałych przez duże grupy polonijne. Pierwsza kwestia dotyczy Polaków mieszkających na Litwie. Pomiędzy władzami polskimi, z wyjątkiem Komisji Łączności z Polakami za Granicą, a zorganizowaną polską diasporą na Litwie istnieje bardzo poważny konflikt, który ma wiele płaszczyzn. Po pierwsze, Senat Rzeczypospolitej Polskiej, który z upoważnienia Sejmu dysponuje pieniędzmi na wspieranie Polaków poza granicami kraju i jest organem tradycyjnie uważanym za opiekuna Polonii, zaangażował się w ostatnich miesiącach w formalne wspieranie Polskiej Partii Ludowej, czyli organizacji dążącej do rozbicia zorganizowanych Polaków na Litwie. To wsparcie ma charakter polityczny - choćby poprzez oświadczenia senatora Rzemykowskiego, przewodniczącego senackiej Komisji Emigracji i Polaków za Granicą - a także charakter finansowy, poprzez wspieranie prasy Polskiej Partii Ludowej (finansowanie bezpośrednio z polecenia Prezydium Senatu). Zakończyło się to skandalem politycznym - stworzeniem Polskiej Partii Ludowej, która wystawiła w wyborach samorządowych na Litwie konkurencyjne wobec Akcji Wyborczej Polaków na Litwie listy wyborcze. Polska Partia Ludowa uzyskała 3% głosów i nie otrzymała żadnego mandatu. Przypomnę, że Akcja Wyborcza Polaków na Litwie w rejonie solecznickim i podwileńskim uzyskała bezwzględną większość głosów, również w mandatach. W innych rejonach, np. w wileńskim i trockim uzyskała bardzo dobre wyniki wyborcze i mandaty. W takiej sytuacji wspieranie przez państwo polskie organizacji, która ma na Litwie charakter egzotyczny z politycznego punktu widzenia, jest olbrzymim błędem politycznym, który powinniśmy rozliczyć. Osoby, które zaangażowały się we wspieranie polityczne tego ugrupowania ze strony władz polskich, reprezentując majestat Rzeczypospolitej - w moim przekonaniu - naruszyły zasady polskiego interesu narodowego i interesu państwa polskiego. Wspomnę, że na polecenie Senatu zostało zablokowane finansowanie gazet, które wydaje Akcja Wyborcza Polaków na Litwie, natomiast poważne środki zostały przeznaczone na finansowanie prasy wydawanej przez Polską Partię Ludową. Ponieważ kilka dni temu zakończyły się wybory prezydenckie na Litwie, wspomnę, że to Polska Partia Ludowa poparła kandydata, który uzyskał 6% głosów. Poparcie to wyrażało się oświadczeniami senatorów RP, szefów Komisji.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#RomanGiertych">Mam przed sobą wycinki z prasy polonijnej na Litwie, wskazującej, że wspierano się poparciem ze strony Senatu RP dla kandydata postkomunistów, który uzyskał niewiele ponad 6% głosów. Druga sprawa dotyczy Stanów Zjednoczonych. Znana jest kwestia konfliktu pomiędzy ministrem Włodzimierzem Cimoszewiczem a prezydentem Kongresu Polonii Amerykańskiej Edwardem Moskalem. Nie chcę wnikać w szczegóły tego konfliktu. Pragnę tylko powiedzieć, że w programie rządowym jest wspomniana pozytywna rola Polonii amerykańskiej w okresie, gdy ważyło się przystąpienie Polski do Paktu Północnoatlantyckiego. Otóż głównym inicjatorem tego wsparcia był Kongres Polonii Amerykańskiej. To on organizował największy lobbing wobec senatorów amerykańskich na rzecz głosowania w Senacie Stanów Zjednoczonych za przyjęciem Polski do NATO. Istnieje niezrozumiała dla środowisk polonijnych sytuacja, w której pan Edward Moskal, z racji swojej rangi, jest traktowany jako jeden z przywódców Polonii na świecie - przypomnę, że niedawno prezesem Rady Polonii Świata został L. Kuczyński, który jest wiceprezesem Kongresu Polonii Amerykańskiej, najbliższym współpracownikiem Edwarda Moskala - natomiast minister Włodzimierz Cimoszewicz publicznie odmawia spotkania z Edwardem Moskalem. Prowadzi to do dziwnych sytuacji, gdy pan Edward Moskal występuje w imieniu Polonii w Senacie RP, wygłasza przemówienie, a minister spraw zagranicznych w tym samym czasie uznał za konieczną swoją wizytę w Turkmenistanie, niewątpliwie ważną, ale gdy w Senacie zgromadzili się przedstawiciele wszystkich organizacji polonijnych, brak obecności ministra był zauważony i bardzo negatywnie oceniony. Właściwie w każdym kraju można wskazać sytuację, w której Ministerstwo Spraw Zagranicznych albo Senat wspiera jakąś grupę Polonusów czy Polaków, która działa destrukcyjnie wobec starych, tradycyjnych struktur Polonii. Tak jest w Wielkiej Brytanii, gdzie Senat i Ministerstwo Spraw Zagranicznych wspierają organizację nowo powstałą, złożoną z kilku osób, która ma w nazwie sformułowanie, że jest Polonią Unii Europejskiej. Organizacja ta ma siedzibę w Londynie, a nie utrzymuje dobrych relacji ze Zjednoczeniem Polskim. Taka sytuacja jest również w Ameryce Południowej, gdzie od czasów pozbawienia pana Kobylańskiego funkcji konsula honorowego są bardzo poważne problemy w relacjach pomiędzy Ministerstwem Spraw Zagranicznych, ambasadami a tamtejszymi środowiskami polonijnymi, w dużej mierze finansowanymi przez pana Kobylańskiego. To wszystko rodzi smutną konstatację, że program jest w dużej mierze pozytywny, zarysowuje właściwe kierunki działań, ale nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości. Rzeczywistość tego roku jest taka, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Senat RP nie potrafiły porozumieć się z najważniejszymi środowiskami polonijnymi. Właściwie pozostają w permanentnym konflikcie z tymi środowiskami. Zapewnienia o dobrej woli, to - w moim przekonaniu - puste słowa. Oczywiście przyczyną tego stanu rzeczy jest również brak koordynacji pomiędzy ośrodkami działającymi na rzecz Polonii. Jest to widoczne w wielu aspektach. W Sejmie działa Komisja Łączności z Polakami za Granicą oraz Komisja Spraw Zagranicznych, które są zainteresowane tą problematyką. Współpracą z Polonią zajmuje się Senat RP, Prezydent RP i Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Nie ma żadnego ośrodka, który by koordynował działania na rzecz Polonii. Wydaje mi się, że z posiedzenia połączonych Komisji mógłby wynikać postulat powołania ośrodka koordynującego, który regularnie odbywałby posiedzenia i ustalał kierunki działań.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#RomanGiertych">Program gospodarczy zarysowany w dokumencie rządowym, jest bardzo dobry, ale czy możliwy do zrealizowania? Byłem na posiedzeniu Rady Dyrektorów Kongresu Polonii Amerykańskiej, w którym uczestniczyło kilkudziesięciu poważnych biznesmenów, dysponujących istotnymi firmami i wpływami gospodarczymi. W sytuacji, gdy minister Włodzimierz Cimoszewicz nie spotyka się z prezesem Edwardem Moskalem, zapewnienia, że osoby, które uczestniczyły w tym posiedzeniu, będą pozytywnie odpowiadać na inicjatywy MSZ, są po prostu fikcją. To jest środowisko zorganizowane, które ma określone stanowisko. Ministerstwu Spraw Zagranicznych mogą nie podobać się niektóre działania Edwarda Moskala czy jego poglądy polityczne, ale przypomnę, że w kraju Polacy również mają odmienne poglądy w wielu sprawach i fakt, że ktoś ma inne zdanie, nie powinien oznaczać, że się z nim nie współpracuje czy nie rozmawia. Jest niedopuszczalne, aby minister spraw zagranicznych dyskredytował publicznie przedstawiciela najbardziej wpływowej organizacji polonijnej na świecie, najbardziej majętnej i dysponującej największymi wpływami gospodarczymi i politycznymi. Przypomnę, że jeszcze nie tak dawno prezydent Litwy Adamkus zwrócił się do Kongresu Polonii Amerykańskiej z prośbą o wsparcie lobbistyczne w Senacie Stanów Zjednoczonych dla starań Litwy o przyjęcie do NATO. Jeżeli prezydent Litwy oficjalnie przedstawia taką prośbę, a minister Włodzimierz Cimoszewicz nie utrzymuje kontaktów z prezesem Kongresu Polonii Amerykańskiej, to świadczy źle o ministrze spraw zagranicznych, a nie o Kongresie Polonii Amerykańskiej. Dobry jest program stworzenia bazy informatycznej, która powinna jak najszybciej powstać przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Dziwię się natomiast, że w materiale nie wspomina się o bardzo znaczącej grupie polonijnej, o wielkim wpływie na kształtowanie się gospodarki i polityki Związku Australijskiego. Polacy stanowią tam ponad 1% ludności. Są to ludzie znajdujący się w wyższych warstwach społecznych, którzy zajmują wysokie stanowiska w administracji, gospodarce i nauce. Związek Polaków w Australii blisko współpracuje z Kongresem Polonii Amerykańskiej. Brak relacji z tym środowiskiem uniemożliwia rozwój współpracy. Dziwię się, że w programie nie ma odniesienia do projektu ustawy o stwierdzeniu narodowości polskiej, który jest już na etapie zakończonej pracy podkomisji Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Ministerstwo Spraw Zagranicznych jest poinformowane o tym projekcie. Jest natomiast mowa o koncepcji Karty Polaka, która już dawno poszła w zapomnienie. Przypominam, że jest artykuł Konstytucji RP, który obliguje parlament do uchwalenia ustawy o stwierdzeniu pochodzenia polskiego. Komisja Łączności z Polakami za Granicą podjęła tę pracę. Projekt jest na etapie konsultacji. Liczyliśmy również na konsultacje z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Brak odniesienia do tego projektu ustawy uznaję za bardzo istotne pominięcie. Wydaje się, że ta ustawa nie przynosi państwu polskiemu wielkich obciążeń finansowych, natomiast jest wypełnieniem normy konstytucyjnej. Stanowi wyjście naprzeciw postulatom polonijnym, szczególnie Polaków mieszkających na Wschodzie, które wydają się zasadne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#AntoniKobielusz">Chciałbym odnieść się do rządowego programu, natomiast mniej będę mówił o bieżącej polityce wobec Polonii i Polaków za granicą. Rzeczywiście jest to pierwszy całościowy program i z tego powodu zasługuje na uwagę. Ponadto program ten odnosi się do zmian, które zachodzą w środowisku Polonii i Polaków za granicą. W samych Stanach Zjednoczonych Polonia, która była skupiona w zamkniętych gettach, w tej chwili ulega rozproszeniu. Wszędzie do głosu dochodzi młode pokolenie, którego oczekiwania są zupełnie inne niż tradycyjnej Polonii. Jest pewien konflikt między starszą Polonią, pomiędzy formami działalności polonijnej proponowanymi przez starszą Polonię a oczekiwaniami ludzi młodych. Dlatego myślę, że pojawienie się tego programu w kształcie całościowym - w zmieniającej się sytuacji jest niezwykle potrzebne. W programie wskazano 9 kierunków działalności politycznej. Nie potrafiłbym powiedzieć, który jest najważniejszy, bo wszystkie są niezwykle istotne. Tylko całościowa realizacja tych kierunków może wyjść naprzeciw oczekiwaniom Polonii i Polaków mieszkających za granicą, ale również naszym oczekiwaniom, ponieważ ta współpraca jest niezmiernie istotna. To jest wiele milionów ludzi, których korzenie wywodzą się z naszego kraju, żyjących w różnych częściach świata. Chcę zwrócić uwagę na dwa - moim zdaniem - bardzo istotne kierunki zaznaczone w tym programie. Pierwszy, to podniesienie rangi i znaczenia Polonii i mniejszości polskiej w kraju zamieszkania. Na początku procesu transformacji w naszym kraju wydawało się, że wielu spośród Polaków żyjących za granicą wróci do kraju. Obecnie z całą pewnością możemy powiedzieć, że większość pozostanie w państwach, w których żyje. Od tego, jaką pozycję w krajach swojego zamieszkania będą zajmować, zależeć będzie również prestiż tych grup, a w konsekwencji prestiż Polski w świadomości różnych społeczności międzynarodowych. Dlatego sądzę, że właściwe jest skoncentrowanie się na działaniach w tym obszarze. Interesujące są propozycje stypendiów dla Polaków na Wschodzie, żeby mogli studiować w kraju swojego zamieszkania i to te kierunki, które stwarzają im szansę lepszego życia. Pomysł zwolnienia ich z kosztów związanych z otrzymaniem wizy bądź karty stałego pobytu oznacza dla tych środowisk szansę na podnoszenie poziomu edukacji. Rzeczywiście część Polonii, zwłaszcza w Ameryce i Europie Zachodniej, to ludzie dobrze wykształceni, ludzie sukcesu - przedstawiciele nauki, kultury, biznesu, natomiast Polacy żyjący na Wschodzie - mam na myśli Syberię, Rosję i inne państwa tego regionu - potrzebują wsparcia, konkretnych propozycji, pobudzenia przedsiębiorczości, żeby w nowych warunkach mogli poprawić swoją pozycję w miejscu zamieszkania. Myślę, że ten program wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom. Przejrzałem kilkadziesiąt, a może kilkaset witryn internetowych Polonii i Polaków za granicą. Najczęściej pojawiają się różne organizacje zawodowe, stowarzyszenia dziennikarzy, lekarzy, prawników. Okazuje się, że przedstawiciele Polonii świetnie działają w miejscu zamieszkania, mają określoną pozycję, dorobek zawodowy. Myślę, że współpraca rządu i organizacji działających w kraju z tamtymi stowarzyszeniami i korporacjami zawodowymi, to olbrzymia szansa. Niedawno odbyła się w TV „Polonia” debata na ten temat. Oczekiwania tych środowisk wobec naszego kraju są olbrzymie.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#AntoniKobielusz">Niezwykle istotny jest rozwój aktywności młodego pokolenia. Od 9 lat obserwuję działalność Polonii i Polaków za granicą. Często mamy do czynienia z pięknymi, podniosłymi imprezami o dużym ładunku patriotycznym, natomiast brakuje obecności młodzieży na tych imprezach. W Sztokholmie jest polska biblioteka, ale w jej zbiorach są pozycje sprzed drugiej wojny światowej, a młodzież oczekuje współczesnej oferty czytelniczej. Myślę, że propozycje zawarte w programie, dotyczące Internetu, działania rządu, które zakładają stworzenie odpowiednika Biblioteki Narodowej w postaci elektronicznej, to szansa dla młodych ludzi, aby mieć kontakt z książkami, podręcznikami wydawanymi obecnie. Młodzi ludzie są dumni ze swojej polskości, z polskich tradycji, ale w środowisku ich rówieśników w miejscu zamieszkania ich pozycja zależy przede wszystkim od tego, jaka jest pozycja Polski w świecie, co się w naszym kraju dzieje. Propozycje przedstawione w programie obejmują nowe formy, nowe struktury i odnoszą się do nowych ludzi. To jest szansa, żeby młode pokolenie Polaków żyjących za granicą kontynuowało dorobek starszych pokoleń i było dumne z najnowszych osiągnięć kraju przodków. Na szczególną uwagę zasługuje zróżnicowanie podejścia, w zależności od regionu świata. Rzeczywiście, problemy Polonii i Polaków za granicą, np. w Kazachstanie i Ameryce Południowej oraz Australii, są zupełnie inne. Myślę, że takie zróżnicowane podejście, to szansa wyjścia naprzeciw tym różnym oczekiwaniom poszczególnych środowisk polonijnych. Słabszą stroną programu są dwie kwestie. Wydaje mi się, że program jest za mało otwarty na współpracę z Sejmem, Senatem, Prezydentem RP. Musi uwzględniać współdziałanie z organizacjami krajowymi i funkcjonującymi w środowisku Polonii, żeby zwielokrotnić oddziaływania w tym zakresie. Druga kwestia dotyczy środków. Istnieje potrzeba koordynacji działań. Możemy dyskutować, kto powinien być koordynatorem. Moim zdaniem, to Ministerstwo Spraw Zagranicznych powinno koordynować działania wobec Polonii. Jeżeli MSZ dysponuje ułamkiem procenta środków przeznaczanych na wspieranie działalności polonijnej i współpracy z Polonią, jest to nieporozumienie. Tę sprzeczność trzeba usunąć w kolejnych budżetach. Budżet tegoroczny w pewnym stopniu wychodzi naprzeciw oczekiwaniom, ale skala potrzeb jest ogromna. Wydaje mi się, że do całościowej debaty trzeba będzie wrócić przed rozpoczęciem prac nad budżetem na przyszły rok.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#TadeuszSamborski">Patrząc na osoby uczestniczące w dzisiejszym posiedzeniu, jestem skłonny podpisać się pod stwierdzeniem, że sprawy Polonii i Polaków za granicą stanowią istotny element polskiej polityki zagranicznej, a ściślej rzecz ujmując - powinny stanowić, ponieważ jest to postulat. Próba omówienia tych spraw w wymiarze proponowanym poprzednio była niestosowna. Zabiegałem o to, aby w obradach uczestniczyli przedstawiciele wszystkich resortów, wobec których sformułowano zadania w programie rządowym, a także aby znaleźli się tu przedstawiciele organizacji społecznych, pozarządowych, takich jak: Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, Stowarzyszenie Współpracy „Polska - Wschód”, Fundacja Pomocy Polakom na Wschodzie. Zależało mi również na tym, aby byli dziś obecni przedstawiciele mediów, i to nie tylko TV „Polonia” i Radia „Polonia”, ale także telewizji publicznej. To świetnie koresponduje z jednym zadań, które w programie zostało sformułowane. Analizując prezentowany program, trzeba stwierdzić, że jest on bardzo klarowny, interesujący. Wynika z naszego rozumienia polskiej racji stanu i zawiera istotne postulaty zgłaszane przez środowiska polskie i polonijne w różnych krajach świata. Jest to program stawiający na nowoczesne środki komunikacji, na Internet i kształcenie młodzieży. Zawiera bardzo ambitny postulat odbudowy inteligencji, zwłaszcza na Wschodzie. Program dywersyfikuje skalę aktywności i atrakcyjności programowej z punktu widzenia położenia geograficznego krajów, w których żyje Polonia. Stawia konkretne zadania poszczególnym resortom. Może za mało zadań formułowanych jest wobec instytucji i organizacji społecznych, które przecież odgrywają istotną rolę we współpracy ze środowiskami polskimi poza granicami kraju. Sądzę, że dziewięć głównych kierunków przedstawionych w programie obejmuje całokształt zadań, które stawiamy sobie, jako państwo i jako społeczeństwo, w odniesieniu do Polonii. Wyodrębniłbym jeszcze jedno ważne zadanie, mianowicie - upowszechnianie w kraju wiedzy o Polakach żyjących za granicą. Nie może tak być, że poprzez działalność TV „Polonia” i Radia „Polonia” próbujemy uznać ten problem za rozwiązany. Te redakcje adresują swoją ofertę programową do środowisk polskich i polonijnych. Skoro uznajemy, że Polacy w różnych krajach świata są immanentną częścią polskiego narodu, to ich działania powinny być tematem informacji mediów krajowych. Upowszechnianie wiedzy w kraju, w społeczeństwie polskim o wszystkich działaniach naszych rodaków za granicą proponowałbym potraktować jako kolejne zadanie, które powinno być wyodrębnione w programie rządowym. Mam na myśli także system oświatowy. Nie uczymy dzieci w kraju o tych 15 mln naszych rodaków rozproszonych po świecie, którzy wnoszą dorobek gospodarczy i kulturalny i są częścią naszej historii. Gdyby to był tylko program Ministerstwa Spraw Zagranicznych, nie postulowałbym tego zagadnienia, ale ponieważ jest to program rządu, telewizja publiczna i inne publiczne środki komunikowania się mają obowiązek uwzględnienia tej problematyki w swojej działalności. W dokumencie znajduje się stwierdzenie, że współpraca z Polonią i Polakami za granicą kształtowana będzie na zasadzie odpowiedzialnego i zrównoważonego partnerstwa. Jest to bardzo ważny postulat. W wypowiedziach moich poprzedników pojawiały się wątpliwości i sygnały, że nie zawsze tak jest.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#TadeuszSamborski">Z pobieżnych obserwacji, które są naszym udziałem, gdy odwiedzamy placówki i środowiska polskie, wynika, że najprawdopodobniej w większości placówek jest to zrównoważone partnerstwo, ale tam, gdzie jest zachwiane, nawet jeśli ma charakter jednostkowy, jest to bardzo bolesne. Brak zrównoważonego partnerstwa wynika często z braku kwalifikacji merytorycznych, ponieważ nie wszyscy pracownicy dyplomacji rozumieją pragnienia, odczucia narodowe Polaków, tradycje, obrzędy. Przejawia się to także w uchybieniach protokolarnych, również w wielkich placówkach. Mam na myśli niedotrzymanie umowy, złe potraktowanie liderów organizacji polonijnych. We Lwowie liderów organizacji polonijnych nawet wypraszano z konsulatu. Sygnalizuję ten problem, ponieważ nie możemy uznać, że będzie odpowiedzialne i zrównoważone partnerstwo, jeśli nawet wizy będą przyznawane naszym działaczom polskim na Wschodzie w sposób uznaniowy. Słyszałem kilkakrotnie zapewnienia przedstawicieli resortu spraw zagranicznych, że będziemy starali się wprowadzać ułatwienia. Rozumiałem to tak, że będzie jakaś zasada przyznawania wiz, tymczasem wczoraj w nocy, w audycji Radia „Polonia” przedstawiciel MSZ wypowiedział następującą myśl: „Mam nadzieję, że polscy konsulowie usłuchają naszych próśb, żeby ułatwiać działaczom polskim przyjazd do kraju”. Chodziło o to, żeby przyznawać im wizy taniej albo wręcz bezpłatnie, albo wprowadzać ułatwienia. Albo będzie to system, zasada, której należy przestrzegać, albo uznaniowość. Uważam, że nie możemy tak ważnej kwestii pozostawić do uznania przez konsula, który ma ludzkie słabości, sympatie i antypatie. Jednego lidera lubi, drugiego nie, zresztą to samo można powiedzieć o ministrze spraw zagranicznych. Uważam, że pewnych zasad musimy się trzymać. Liderów nie można wyróżniać. Trzeba traktować wszystkie organizacje jednakowo. Kilka słów komentarza w odniesieniu do postulatu zawartego w programie, abyśmy tworzyli autorytet polskich grup etnicznych w krajach ich zamieszkania. Wiąże się to z kwestią, którą poruszyłem wcześniej. Trzeba zastanowić się, jak z tego zadania wywiązują się polskie placówki. Bardzo ważnym zadaniem sformułowanym w programie jest monitorowanie wykonywania przez władze państw zamieszkania Polonii i Polaków umów międzynarodowych dwustronnych i wielostronnych oraz podejmowanie działań interwencyjnych w razie potrzeby. Chciałbym zapytać, czy są jakieś przykłady skutecznych interwencji podejmowanych przez resort i nasze placówki? Czy rzeczywiście podnieśliśmy alarm tam, gdzie jest zagrożona polskość, język polski, pisownia polskich nazwisk? To nie tylko sprawa Litwy. Przejawy takich niekorzystnych dla nas rozwiązań są także w innych krajach. Czy rzeczywiście prowadzony jest monitoring? Czy są podejmowane interwencje? Inne ważne zadanie przedstawione w programie to wykorzystywanie ważnych świąt państwowych (w tym Dnia Polonii i Polaków za Granicą ustanowionego na 2 maja), rocznic i jubileuszy - dla popularyzacji wkładu Polski i Polaków za granicą w rozwój kultury i cywilizacji świata. Docierają do nas sygnały, że niektórzy konsulowie nie mają pozytywnego nastawienia do rocznic narodowych i pod pretekstem, że nie ma środków, nie wydają nawet koktajli okolicznościowych ani nie urządzają żadnych imprez. Mówię to na podstawie moich rozmów z rodakami za granicą. Ministerstwo zapewne wie więcej. Cieszę się, że w programie zawarty jest postulat rozszerzania informacji o Polonii w kraju oraz wprowadzania problematyki polonijnej do programów szkolnych i na kierunkach humanistycznych studiów wyższych. To dowodzi, że autorzy programu bardzo wnikliwie i kompetentnie podchodzili do tego zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#TadeuszSamborski">Godne pochwały i aprobaty jest również ustanowienie nagrody ministra spraw zagranicznych dla najlepszych prac magisterskich i doktorskich poświęconych problematyce polonijnej. Wielu młodych naukowców w różnych krajach, a także w Polsce zajmuje się tą problematyką. Trzeba stymulować tego rodzaju zainteresowania naukowe, bo dzięki temu pozostanie ślad o ważnym segmencie naszego narodu. Jednym z zadań wymienionych w programie jest udzielanie wsparcia inicjatywom środowisk polonijnych, służącym umacnianiu ich jedności i współdziałania. Muszę stwierdzić, że ten postulat nie zawsze jest spełniany. Są naganne przykłady rozbijania jedności środowisk polskich i polonijnych. Działania dezintegrujące te środowiska pojawiają się zwłaszcza w okresie wyborów. Wtedy przejawiają się sympatie. Nagle okazuje się, że dany konsul nie lubi aktualnego lidera i wolałby, żeby na jego miejscu był inny człowiek. Wówczas emisariusze ruszają w teren. To jest bardzo negatywne zjawisko. Przepraszam, ale ponownie muszę odwołać się do przykładu Lwowa. Ten konflikt jest głęboki. Nie powinno tak być, bo jest to zły przykład. Zdarzają się też sytuacje, że jest konsul pasjonat, a pozostali to kibice. Nawet ambasador powie dobre słowo do gościa z zewnątrz, np. do posła na temat działalności konsula, ale kiedy dzieją się najważniejsze sprawy w środowiskach polskich, to ambasadorowi trudno jest tam dojechać, mimo że my z Polski dojeżdżamy. Jeśli chodzi o poparcie inicjatyw przedsiębranych przez konsula czy środowisko polskie, musi być jednoznaczna, aktywna postawa wszystkich segmentów polskiej służby zagranicznej - ambasad, konsulatów, biur radców handlowych, instytutów kultury. Pragnę również odnieść się do postulatu sformułowanego jako inspirowanie i udzielanie pomocy w rozszerzaniu różnych form wprowadzania języka polskiego do systemów oświatowych państw zamieszkania Polonii. W informacji dodatkowej, którą przedstawiło MSZ, znajduje się informacja, że tego celu nie można zrealizować np. w Stanach Zjednoczonych. Jest to bolesne, że do systemu oświatowego kraju, który jest naszym sojusznikiem, państwem demokratycznym, nie można wprowadzić języka polskiego jako języka obcego, choć w USA są duże skupiska Polaków. To jest ważne zadanie, także dla dyplomacji. Równie ważny jest postulat powoływania przez instytuty kultury polskiej klubów absolwentów polskich uczelni, skupiających cudzoziemców, którzy ukończyli studia w Polsce. To jest postulat odnoszący się nie tylko do Polonii i Polaków, ale powinien to być element polskiej polityki zagranicznej. Wszyscy absolwenci polskich uczelni mogą stanowić ważny element lobbingu na rzecz Polski. To są potencjalni sojusznicy. Dotychczas obserwowałem jedną tego typu inicjatywę, podjętą przez Konsulat Generalny RP w Kijowie. Uczestniczyłem w spotkaniu absolwentów i uważam, że są to bardzo potrzebne i kształcące spotkania. Wśród wielu zadań wymienia się również te dotyczące szkolnictwa polonijnego, nauczania języka polskiego. Nalegałem, aby w dzisiejszych obradach uczestniczyli przedstawiciele Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, ponieważ delegowanie nauczycieli z Polski do pracy w szkolnictwie polonijnym to jedno z podstawowych zadań, poprzez które państwo polskie może realizować wielkie globalne cele, takie jak utrzymanie polskości, budowa tożsamości narodowej. Wszędzie, gdzie natrafiamy na ślad działalności zwykłego polskiego nauczyciela delegowanego przez resort edukacji, tam jest ogrom dokonań na niwie polskiej i polonijnej.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#TadeuszSamborski">To wspaniali są ludzie, którzy traktują swoją pracę jak misję. W procesie kształcenia bardzo aktywnie uczestniczą zgromadzenia zakonne. Miesięczne utrzymanie jednej siostry zakonnej w mieście Żółkiew koło Lwowa, która uczy ok. 100 polskich dzieci, wynosi 15 dolarów. Tymczasem słyszałem, że koszt kształcenia jednego syna naszego ambasadora wynosił 1110 dolarów miesięcznie. Dzięki tym środkom zakonnica mogłaby uczyć polskie dzieci przez 8 lat. Takie są paradoksy. Rozwój współpracy kraju z polonijnymi środkami przekazu, w tym finansowe i merytoryczne wsparcie prasy polskojęzycznej, to niezwykle istotne zadanie, notabene realizowane już przez Fundację Pomocy Polakom na Wschodzie. Myślę, że pomoc służb dyplomatycznych, konsularnych jest bardzo ważna, bo ocena wartości merytorycznej tych mediów dokonywana jest przez odrębne podmioty. Stosowne środki na ten cel są w naszej dyspozycji. Żadna cenna inicjatywa w zakresie powstawania nowych mediów nie jest pominięta i ma szanse realizacji, jeśli odpowiada wymogom, jakie stawia się prasie polskiej i polonijnej. Jednym z istotnych kierunków działalności rządu ma być stwarzanie Polonii i Polakom za granicą warunków do jak najszerszego dostępu do dóbr polskiej kultury narodowej. W tym kontekście należy rozpatrywać działalność instytutów kultury polskiej. Mam wyrobiony pogląd na funkcjonowanie tych instytutów. Uważam, że większość z nich to instytucje inercyjne, które zaledwie 10% środków przeznaczają na działalność merytoryczną, a 90% na infrastrukturę. Jeśli państwo pozwolą, odwołam się do dokumentu, który pokazuje, że kiedyś w resorcie kultury myślano o instytutach i były ślady zaangażowania tego resortu. W 1994 r. ówczesny minister kultury pisał: „Szczególnie ważne z punktu widzenia Ministerstwa Kultury i Sztuki są instytuty uplasowane w miastach, gdzie żywotne są sprawy Polonii i mniejszości polskiej”. Proszę zwrócić uwagę, jaką drogę przebyliśmy do obecnego punktu, kiedy to funkcjonują instytuty, w których mówi się: „My nie jesteśmy dla Polonii, lecz dla społeczności kraju urzędowania”. Polacy są wręcz niepożądanymi gośćmi. W Paryżu były nawet problemy z zorganizowaniem kursów języka polskiego w instytucie. Zwracam się do decydentów, aby sprawę instytutów kiedyś potraktować poważnie. Dyrektorzy muszą wiedzieć, że z tego programu rządowego dla nich także wynikają zadania. Tymczasem są przykłady odmawiania realizacji inicjatyw podejmowanych przez środowiska polskie. Jest to problem, który powinien być zbadany. Wśród zadań, jakie są formułowane wobec Polonii i Polaków za granicą, jest promocja kultury polskiej. Dodam, że rząd nie narzuca Polonii żadnych zadań, a jedynie formułuje pewne sugestie. Są społeczne organizacje, które promują polską kulturę z własnych środków. Mam na myśli np. Stowarzyszenie Współpracy „Polska - Wschód”, które ustanowiło nawet specjalne odznaczenia. Jest medal dla osób promujących polską kulturę w krajach wschodnich i kulturę Wschodu w Polsce. Bardzo ważnym zadaniem jest obrona dobrego imienia Polski i Polaków. W tym kontekście chciałbym zwrócić państwa uwagę na wyniki badań z ostatnich dwóch miesięcy, realizowanych pod hasłem „Polska-Ukraina - wzajemny wizerunek”, jakie przekazał nam Instytut Spraw Publicznych. Konkluzje są następujące: „Szczególnymi postawami wobec omawianych narodów wyróżniali się mieszkańcy Galicji, czyli tej części regionu zachodniego, która w ubiegłym stuleciu znajdowała się pod panowaniem austriackim. Największą sympatią obdarzani byli tam Białorusini i Niemcy. Znacznie więcej przychylności niż wobec pozostałej części krajów wyrażano także wobec Austriaków. Do grupy najmniej lubianych w Galicji narodów należą Polacy, Węgrzy i Rosjanie”. Polacy należą do najmniej lubianych narodów we wszystkich regionach. Na zachodniej Ukrainie, tuż za naszą wschodnią granicą jesteśmy najmniej lubianym narodem. Z tego wynikają konkretne zadania. W programie rządowym powinna zostać uwzględniona sprawa utworzenia instytutu polskiego we Lwowie, może Domu Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#TadeuszSamborski">Na zakończenie pragnę powiedzieć, że ten program zasługuje na poparcie. Nie może jednak być tak, że tworzymy ambitny program, a odpowiedni departament w MSZ został przekształcony w 6-osobowy wydział. Tak mały zespół ludzi nie podoła obowiązkom związanym z realizacją programu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MaciejGiertych">Musimy sobie uświadomić, że Polacy znajdują się za granicą z reguły z przyczyn politycznych. Jest zjawisko emigracji zarobkowej, ale w zorganizowanych środowiskach polonijnych dominują Polacy, którzy znaleźli się tam z przyczyn politycznych. Te środowiska mają swoją wizję polityczną, wizję Polski i swojej roli w kraju, w którym mieszkają. Polityka, którą prowadzą środowiska polonijne, nie była, nie jest i nie będzie przedłużeniem polityki państwa polskiego. Jeżeli będziemy oceniać te środowiska z punktu widzenia aktualnej polityki partii rządzącej w danym okresie w Polsce, to kontakty z Polonią będą wyglądały tak jak w czasach PRL. Dokument, który otrzymaliśmy, wygląda bardzo pięknie. Jeśli jednak skonfrontuje się jego treść z tym, co się dzieje, widać ogromną przepaść. Jako jeden z głównych kierunków wymienia się dążenie do podniesienia rangi i znaczenia Polonii i mniejszości polskiej za granicą. Znajdują się tu takie sformułowania, jak: wzmocnienie i aktywizacja środowisk polonijnych, udzielanie wsparcia inicjatywom środowisk polonijnych służącym umacnianiu ich jedności i współdziałania. Jest to godne poparcia, natomiast, kiedy przeanalizuje się dotychczasową praktykę w tym zakresie, okaże się, że jest to tylko postulat werbalny sformułowany dla posłów, żeby byli zadowoleni, że wszystko jest dobrze, natomiast rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Wśród szczególnych zadań wymienia się intensyfikację działań na rzecz uzyskania przez polską grupę etniczną statusu mniejszości narodowej w Niemczech i w Austrii. Jest to skandaliczna sprawa. Niemcy w Polsce mają przywileje, ogromne możliwości działania i wsparcie państwa polskiego, natomiast Polacy w Niemczech napotykają na najprzeróżniejsze utrudnienia ze strony państwa niemieckiego. Gdzie jest nasze MSZ? Co my w tym względzie robimy? Wygląda na to, że polityka państwa polskiego polegająca na traktowaniu Niemców jako naszego głównego adwokata, który ma nas wprowadzić do Unii Europejskiej, powoduje, że ignorujemy obowiązki nasze wobec Polaków tam żyjących i nie stawiamy tej sprawy wystarczająco dobitnie wobec władz niemieckich. Powinniśmy domagać się porównywalnego traktowania Polaków w Niemczech i Niemców w Polsce. To są rzeczy normalne na całym świecie. My nie potrafimy tego w relacjach z Niemcami załatwić. Twierdzę, że nie ma woli politycznej ze strony państwa polskiego, polskiego MSZ, żeby tę sprawę załatwić, a ta wola polityczna jest konieczna. Musimy przestać oglądać się na delikatność Niemiec, jako partnera, który ma nas wprowadzić do Unii Europejskiej. Fakt, że w Polsce są pewne środowiska, które chcą załatwić taką sprawę, jak wejście Polski do Unii Europejskiej, związany jest z polityką prowadzoną w Polsce przez siły aktualnie rządzące krajem, natomiast środowiska polonijne mogą mieć różne stanowiska w tej sprawie. Znamy stanowisko Polonii amerykańskiej, która niedawno wypowiedziała się na ten temat. Polonia amerykańska chciałaby widzieć rozwijające się stosunki gospodarcze Polski z Ameryką, natomiast nie widzi sensu w przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Takie jest stanowisko Polonii amerykańskiej i nie ma powodu, żeby w dokumencie rządowym była informacja, iż nasze stosunki z Polonią wymagają tego, żebyśmy od Polonii spodziewali się wspierania polskich interesów.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#MaciejGiertych">Wejście do Unii Europejskiej jest postulatem politycznym określonej siły, która w Polsce w danej chwili rządzi. To nie jest sprawa, która dotyczy Polonii. Jeśli będziemy wymagać od Polonii takich działań, to nastąpi proces naszej alienacji od Polonii. Apeluję, żeby polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych potraktowało Polonię apolitycznie, nie uzależniając swoich kontaktów od tego, jaki kierunek polityczny zajmuje dana organizacja polonijna. Polacy organizują się za granicą według swoich kryteriów i kryteriów politycznych, które wynikają z tego, że znaleźli się za granicą. Znaleźli się za granicą z przyczyn politycznych, dlatego prowadzą inną politykę niż ta, którą widzimy w kraju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MarianPiłka">Po przejrzeniu tego programu i na podstawie działalności rządu odnoszę wrażenie, że Polonia i Polacy za granicą są „piątym kołem u wozu”, z którym coś trzeba zrobić, ale w gruncie rzeczy ono przeszkadza. To nie jest pierwszy całościowy program w odniesieniu do Polonii. Całościowy program był opracowany w 1991 r. i obejmował różne ministerstwa, takie jak: Ministerstwo Obrony Narodowej w zakresie współpracy z kombatantami, Ministerstwo Zdrowia w zakresie stypendiów dla lekarzy ze Wschodu w celu podnoszenia ich kwalifikacji i w ten sposób budowania pozycji polskiej inteligencji, Ministerstwo Transportu - w zakresie połączeń lotniczych z ośrodkami przebywania licznych grup Polonii. Program obecnie przedstawiany nie jest całościowy. Informacja zamieszczona na samym końcu, że w ramach swoich kompetencji, zakresu zadań inne ministerstwa i urzędy centralne będą uwzględniały problemy współpracy z Polonią i Polakami za granicą w okresowych programach i planach pracy i przedstawiać będą informacje w tych sprawach ministrowi spraw zagranicznych, oznacza, że program jest po to, aby powiedzieć, że coś się w tej dziedzinie robi, ale nikogo do niczego nie zobowiązuje. Po pierwsze, nie ma żadnej instytucji, która koordynuje działalność rządu w zakresie polityki w stosunku do Polonii. To nie może być tylko polityka Ministerstwa Spraw Zagranicznych, choć MSZ ma istotne znaczenie. Pozostałe resorty, ale również urzędy wojewódzkie i samorządy powinny mieć wkład w tę współpracę. Kwestia współpracy miast ma znaczenie dla pozycji Polaków w Drohobyczu czy Pińsku. Musi istnieć ośrodek, który ma charakter rządowy, nie podporządkowuje innych ministerstw ministrowi spraw zagranicznych, który będzie miał umocowanie w uchwale Rady Ministrów i będzie bezpośrednio podporządkowany premierowi. Może to być, podobnie jak na początku lat 90., Międzyresortowa Komisja do Spraw Polonii i Emigracji, która dokonała zasadniczego przełomu, jeśli chodzi o współpracę z Polonią i Polakami za granicą i doprowadziła do szeregu zmian, które do tej pory funkcjonują, np. TV „Polonia”, kwestia kolonii dla dzieci, przeformułowanie działalności Biura Kształcenia Zagranicznego przy resorcie edukacji. Powołanie ośrodka koordynującego jest sprawą zasadniczą. To gremium powinno spotykać się przynajmniej raz w miesiącu i egzekwować od poszczególnych resortów realizację programu, który każde ministerstwo powinno przygotować w zakresie współpracy z Polonią. Stwierdzenie, że inne ministerstwa będą przedstawiały informację ministrowi spraw zagranicznych, nie rozwiązuje problemu braku koordynacji. W tym programie jest wiele sformułowań, które są niezręczne lub nie ujmują istoty rzeczy. Mam na myśli np. sformułowanie o współpracy z kościołami. Można zaprosić proboszcza czy przedstawiciela polskiej misji katolickiej na jakiś bankiet i nazwać to współpracą z kościołem w danym mieście. W gruncie rzeczy Kościół katolicki jest najszerszą formą integracji polskich środowisk polonijnych. Utrzymanie polskiego charakteru parafii, np. na Białorusi, Ukrainie i w innych regionach, ma fundamentalne znaczenie dla utrzymania polskości. W związku z tym pojawia się kwestia, czy rząd będzie się angażował w utrzymanie polskiego charakteru parafii na Wschodzie, czy nie. Program nie uwzględnia żadnych zadań dla Ministerstwa Infrastruktury, a przecież połączenia lotnicze z państwami, w których są duże ośrodki polonijne, ma zasadnicze znaczenie dla kontaktów tych środowisk z Polską i współpracy z krajem. Polska wchodzi do Unii Europejskiej i wprowadzane są wizy dla obywateli Białorusi, Ukrainy i Rosji. To będzie miało negatywne konsekwencje dla możliwości przyjazdu Polaków ze Wschodu. Jakie działania rząd podejmie w tej dziedzinie? Czy wprowadzi system bezpłatnych wiz dla członków stowarzyszeń polonijnych, czy podejmie inne działania, które zminimalizują negatywne skutki wprowadzenia systemu wizowego? W programie rządowych znajduje się postulat wspierania różnych form szkolnictwa polskiego, ale nie ma żadnej propozycji np. zwiększenia liczby polskich szkół na Białorusi i Ukrainie.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#MarianPiłka">Od pewnego czasu mamy do czynienia z zaniechaniem jakiejkolwiek działalności. Następna sprawa dotyczy Wileńszczyzny. Osiem lat temu został podpisany traktat o przyjaźni z Litwą. Jak realizowane są konkretne zapisy? Mam na myśli np. kwestię pisowni nazwisk, kwestię zwrotu ziemi Polakom na Wileńszczyźnie w ramach reprywatyzacji, kwestię szkolnictwa. Minęło 8 lat i sprawy, które mogłyby być załatwione, nie zostały pomyślnie zakończone. Dlaczego? Dlatego, że nasze państwo - i nie jest to tylko wina obecnego rządu - nie traktuje sprawy Polaków na Wileńszczyźnie jako priorytetowej. Oficjalnie deklaruje się, że stosunki z Litwą są znakomite. Litwinom zależy na szeregu działań, które państwo polskie podejmuje. Mam na myśli np. wspieranie starań Litwy o członkostwo w NATO. Ponadto Litwie zależy na szybkiej kolei Warszawa - Wilno, na drodze ekspresowej poprzez Polskę. Myślę, że jest dostatecznie dużo czynników, które spowodowałyby, gdyby zostały uruchomione, że Litwini musieliby wywiązać się z zapisów, które znalazły się w traktacie polsko-litewskim. Jest upokarzające dla strony polskiej, że do tej pory nie wyegzekwowała tych kwestii. Oczywiście jest problem finansów. W moim przekonaniu obecna struktura, gdy znaczna część współpracy z Polonią odbywa się poprzez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, jest zasadna, ponieważ w dużej mierze ta współpraca dotyczy obywateli obcych państw. Jest to delikatna sytuacja i nie we wszystkich sprawach Ministerstwo Spraw Zagranicznych czy nawet Senat może pewne działania podejmować. Łatwiej jest w niektórych sprawach czynić to poprzez struktury pozarządowe. W związku z tym prezentowany program należy ocenić krytycznie, jako powierzchowny, niecałościowy i nieposiadający instrumentów służących jego realizacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JanuszDobrosz">Niestety, Polacy mieszkający w krajach wysoko rozwiniętych, które przodują w dziedzinie stosunków gospodarczych, nie mają zachęty do inwestowania w Polsce i do współpracy z krajem ojczystym. Podam przykład Chin, gdzie utworzono specjalne ministerstwo do spraw Chińczyków zamorskich. 40% inwestycji w Chinach realizowane jest przez Chińczyków mieszkających poza Chinami. Nie mogę zrozumieć, że po 1989 r., kiedy Polska odzyskała suwerenność, nie było myślenia strategicznego w tej dziedzinie. Nie ma zachęt, nie ma ulg. Widzimy możliwości inwestowania w Polsce przez różnych naszych sąsiadów, co stwarza pewne zagrożenia, np. na Ziemiach Zachodnich, gdzie stan polskiej gospodarki jest taki, jaki jest i wkraczają duże inwestycje ze strony niemieckiej. Polacy, którzy mogliby zainwestować w Polsce, nie mają żadnej zachęty. Trzeba zastanowić się, co można w tej dziedzinie zrobić. Powinien być przygotowany dalekosiężny strategiczny program inwestowania Polaków z zagranicy. Chciałbym nawiązać do wypowiedzi posła Macieja Giertycha. Wstyd mi już o tym mówić i kolejny raz interpelować, bo pięciokrotnie interpelowałem w sprawie przyznania statusu mniejszości narodowej polskiej grupie etnicznej w Niemczech. Ta sprawa ciągnie się od 12 lat. Chciałbym przypomnieć, że mniejszość niemiecka w Polsce otrzymuje olbrzymie środki z naszego budżetu, z niemieckiego urzędu federalnego i ze Związku Wypędzonych. Półtora miliona Polaków do dziś czeka na status mniejszości narodowej. Tłumaczenie się strony niemieckiej, że jest to mniejszość rozproszona i napływowa, jest nie do końca prawdziwe, bo wielu Polaków znalazło się w Niemczech po zaborach, wielu z XIX-wiecznej emigracji westfalskiej. Chciałbym przypomnieć, że artykuły 20 i 22 traktatu polsko-niemieckiego rozstrzygają te kwestie. To wstyd, żeby w imię takich czy innych koncepcji wspólnej polityki polsko-niemieckiej rezygnować z obrony praw Polaków, którzy mieszkają w Niemczech. To samo dotyczy naszych relacji z Litwą. Żeby realizować cele strategiczne (bardziej lub mniej słuszne), poświęcamy Polaków na Litwie i Polaków w Niemczech. Takie zjawisko nie może mieć miejsca. Najwyższa pora, żeby w efekcie naszego spotkania powstał dezyderat, który odnosiłby się również do tej kwestii. Chciałbym usłyszeć od pana ministra, na jakim to jest etapie. Sprawa trwa od podpisania traktatu polsko-niemieckiego, czyli 12 lat. Ponadto otrzymujemy sygnały, że Polacy w Niemczech mają coraz gorszy dostęp środków informacji, a tłumaczenie, że Polonia w Niemczech jest rozbita, jest nie do końca prawdziwe. Prawie 80% organizacji jest skupionych w Zjednoczeniu Polaków w Niemczech. W Polsce także nie wszystkie organizacje niemieckie są zjednoczone pod wspólnym sztandarem. Oczekiwałbym, żeby na tym polu Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaczęło inaczej działać. Na zakończenie następująca konkluzja. Możemy różnie oceniać poszczególnych przywódców Polaków za granicą czy w Kongresie Polonii Amerykańskiej, czy pana Kobylańskiego, ale to są autorytety dla Polaków tam żyjących. Ministrowie i rządy się zmieniają, a Polonia pozostaje. Jeśli kwestionujemy jej przywódców, to tak, jakbyśmy kwestionowali demokratyczne wybory wewnątrz tych organizacji.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#JanuszDobrosz">Możemy nie sympatyzować z pewnymi działaczami, ale kwestionowanie ich jest błędem politycznym, którego efektem będzie brak zaufania Polaków do własnej ojczyzny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#AleksanderMałachowski">Mam trochę inne spojrzenie na te sprawy, bo przez długie lata prowadziłem badania na temat Polonii. Przez wiele lat byłem członkiem komitetu badania Polonii zagranicznej Polskiej Akademii Nauk. Z drugiej strony mam znaczną część rodziny za granicą - synów, wnuków. Niedobrze jest, kiedy traktuje się Polonię, jako organizm dosyć jednolity. Inną grupę stanowią Polacy na terenie byłego Związku Radzieckiego, inną na Litwie. Ciągle zapominamy, że Polacy byli tą siłą, która opowiedziała się wyraźnie przeciw niepodległości Litwy. Na tym tle do dziś trwa tam konflikt. Litwini nie mogą Polakom wybaczyć tej niechęci do ich własnej niepodległości. Inaczej ta sprawa wygląda w Ameryce. Siła Polonii amerykańskiej polega na tym, że jej struktura wspiera się na systemie towarzystw ubezpieczeniowych. To jest Polonia, która działa pod kontrolą systemu bankowego. Wszystkie koła polskie to nie są żadne organizacje patriotyczne. Ludzie skupieni w nich często nie znają języka polskiego. Są to kręgi dobrze zorganizowanej firmy ubezpieczeniowej. To m.in. stanowi o sile Edwarda Moskala. Jest szefem dużej struktury, opartej na systemie ubezpieczeń, który w USA jest bardzo silny. Ci ludzie mają dużo pieniędzy, ale nie jako Polonia czy organizacja o charakterze patriotycznym, bo wielu z nich nie mówi po polsku. Z drugiej strony patrzę na moją rodzinę i na dzieci moich przyjaciół, bo tak się złożyło, że część kolegów z mojej szkoły zginęła, a pozostali wyemigrowali. Tam zachodzą bardzo silne procesy depolonizacyjne. Wnukowie moich kolegów często nie znają języka polskiego. Polska w ogóle ich nie obchodzi. Oni są już obywatelami amerykańskimi. Interesują się problematyką amerykańską. Są to procesy, których nie jesteśmy w stanie zahamować. Będzie postępowało wynarodowienie tych środowisk. Często wyolbrzymia się ich rolę. Mówi się, że Polonia odegrała zasadniczą rolę w przyjęciu Polski do NATO. To nie jest do końca prawda. Rzeczywistość jest taka, że Polska w NATO była potrzebna Ameryce jako bastion na Wschodzie, na wypadek ewentualnej restytucji dawnego Związku Radzieckiego. Prawdą jest to, o czym mówił poseł Marian Piłka, że na Wschodzie bardzo silne jest uzależnienie Polaków od religii. Polskość organizuje się wokół religii, wokół kościołów i parafii. Poseł Tadeusz Samborski mówił o tym, że Polacy są bardzo źle postrzegani w Galicji. To nie powinno dziwić, bo przecież to jest teren straszliwych wojen bratobójczych. Jak mają być dobrze postrzegani ludzie, którzy walczyli ze sobą. W Polsce Ukraińcy też są negatywnie postrzegani i trudno się temu dziwić, bo przecież dopuścili się wobec Polaków straszliwych zbrodni. Polacy są oskarżani o zbrodnie wobec Ukraińców. Te relacje są uwikłane w głębokie konflikty. Na terenach wschodnich to religia łączy Polaków. Tam polskość umacnia się wraz z odbudową struktur katolickich. W województwie tarnopolskim jest już ponad 100 polskich parafii. Polskość organizuje się wokół kościoła, a nie wokół organizacji. Jest to język religii katolickiej. Podobnie jest też w Ameryce. Znaczna część struktur polonijnych powstawała wokół kościołów. Poseł Roman Giertych wygłosił ostrą polemikę z Senatem. Użył nawet sformułowania o potrzebie rozliczenia. Posłowie i komisje sejmowe nie będą rozliczać Senatu. Możemy formułować krytykę i to zapewne jest konieczne, jeśli jest tak, jak mówił pan poseł, że Senat angażuje się w popieranie pewnych partii politycznych. Poseł Maciej Giertych słusznie zwrócił uwagę, że trzeba skończyć ze złudzeniem, iż Polonia będzie realizować politykę państwa polskiego. Trzeba mieć świadomość, że jest to grupa zanikająca. Takie same procesy zachodzą wśród innych mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#AleksanderMałachowski">W Polsce również zanikają mniejszości narodowe. Polonia będzie się powoli wykruszać. Jej związki z krajem przodków uda się utrzymać jeszcze przez 2–3 pokolenia. Mówię to na podstawie obserwacji mojej rodziny i boleję nad tym, że moje prawnuki nie będą miały nic wspólnego z Polską.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#AndrzejGałażewski">Poseł Marian Piłka określił prezentowany dziś program jako powierzchowny. Ja poszedłbym dalej i powiedziałbym, że dokument, który otrzymaliśmy, nie ma cech programu. Jest on połączeniem konkretnych zadań, postulatów, czasami pobożnych życzeń, natomiast program powinien być konkretny, powinien wychodzić z celów strategicznych, mieć harmonogram realizacji, określać, jakie instytucje są odpowiedzialne za realizację poszczególnych zadań. Przede wszystkim program powinien mieć budżet lub wskazanie źródeł finansowania. Stwierdzenie w programie, że jeżeli nie będzie pieniędzy, to realizacja programu będzie zagrożona, de facto kompromituje ten program. To oznacza, że program jest nierealny. Ponadto powinien być system monitorowania realizacji programu. Po 2 latach musimy wiedzieć, czy program został zrealizowany i w jakim zakresie. Na podstawie zapisów zawartych w programie nie ma możliwości ani rozliczenia rządu z realizacji tego programu, ani realizacji programu. W dokumencie znajduje się stwierdzenie, że należy prowadzić „banki” informacji o firmach polonijnych i osobach pochodzenia polskiego, legitymujących się znacznymi osiągnięciami gospodarczymi. Pojawia się pytanie, kto ma prowadzić te „banki” informacji. Kto ma otrzymać pieniądze na ten cel i od kogo? Inne zadanie dotyczące współpracy gospodarczej brzmi: „Szerzej korzystać z ofert biznesmenów polonijnych dotyczących promocji różnych form współpracy gospodarczej Polski z zagranicą”. Co to znaczy „szerzej korzystać z ofert biznesmenów”? Do treści programu zakradła się stylistyka z czasów PRL. Jako jedno z zadań Ministerstwa Gospodarki wymienia się „Wprowadzanie tematyki polonijnej do działalności samorządów gospodarczych”. Przecież samorząd gospodarczy samodzielnie prowadzi pewną politykę, natomiast można mówić o współpracy z samorządami gospodarczymi. Uważam, że tego programu w jego obecnej formie przyjąć nie można, ponieważ nie jest to program, tylko zbiór życzeń i postulatów skierowanych nie wiadomo do kogo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#JerzyMüller">W odróżnieniu od moich przedmówców chciałbym ustosunkować się do meritum dzisiejszego spotkania, czyli do rządowego programu współpracy z Polonią i Polakami za granicą, a nie wprowadzać wątków politycznych. Gdybym był na miejscu pana ministra i usłyszał tak druzgocącą krytykę, najprawdopodobniej zrezygnowałbym ze swojej funkcji i np. zaproponował panu Romanowi Giertychowi zajęcie się tą dziedziną, bo robi to doskonale w sensie destrukcyjnego działania. Już na samym początku wypowiedział się w imieniu Komisji Łączności z Polakami za Granicą, której jestem członkiem i chciałbym sprostować, że wypowiadał się we własnym imieniu, a nie w imieniu Komisji. Niektóre tematy w ogóle nie były przedmiotem dyskusji na forum Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Chciałbym, żeby osoby uczestniczące w dyskusji miały świadomość, że nie wszystko, co zostało wypowiedziane, odnosiło się do meritum sprawy, lecz miało wyłącznie charakter pewnego spektaklu politycznego. Pragnę powiedzieć posłowi Romanowi Giertychowi, że jego stosunek do ministra Włodzimierza Cimoszewicza mogę porównać z moją oceną działalności pana Edwarda Moskala. Równamy się w tych ocenach, tylko stoimy po przeciwnych stronach. Należy odróżnić działalność pana Edwarda Moskala jako przewodniczącego Kongresu Polonii Amerykańskiej w aktywności na rzecz Polonii amerykańskiej i współpracy z Polską od jego osobistych poglądów politycznych. W przeciwieństwie do większości przedmówców popieram program rządowy, ponieważ jest otwarty i pozwala w sposób elastyczny dostosowywać działania do pojawiających się wyzwań i do możliwości finansowych. Poseł Marian Piłka stwierdził, że rząd traktuje Polonię jak „piąte koło u wozu”. Chciałbym powiedzieć panu posłowi, że czasami to piąte koło ratuje z opresji i można jechać dalej. Rządowy program powstawał w atmosferze totalnej krytyki bezczynności Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Wzbudzał podejrzliwość, że MSZ chce przejąć kompetencje Senatu w zakresie dysponowania finansami. Oczekiwania pod adresem MSZ są podobne jak oczekiwania kolejnych rządów formułowane wobec samorządów terytorialnych, kiedy to przekazano zadania, ale nie zagwarantowano środków na ich realizację. Wydaje mi się, że na miarę możliwości MSZ i wrażliwości na naciski w tym zakresie, zwłaszcza ze strony posłów opozycji, ten program wychodzi naprzeciw wszystkim oczekiwaniom. Oby udało się go zrealizować. Jeśli w przyszłości miałaby się odbyć podobna debata, to warto, panie przewodniczący Giertych, żebyśmy najpierw spotkali się w gronie Komisji Łączności z Polakami za Granicą i ustosunkowali się do sensacji takich, jak te, które przedstawiał pan w swoim wystąpieniu, a następnie przyjęli stanowisko Komisji w tej sprawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#RomanGiertych">Nie wiem, czy pan poseł dobrze słuchał, bo mówiłem w swoim własnym imieniu, nie w imieniu Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Dobrze się stało, że dzisiejsze posiedzenie odbyło się w połączonym składzie. Taka była wola Komisji Spraw Zagranicznych. Pańskie personalne ataki wydają mi się niewłaściwe i odbiegające od tego, co było zwyczajem na posiedzeniach Komisji Łączności z Polakami za Granicą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#FranciszekStefaniuk">Mamy przed sobą rządowy program współpracy z Polonią i Polakami za granicą. Słyszeliśmy różne oceny dotyczące tego dokumentu. Pojawiały się postulaty bardziej precyzyjnego programu. Polonię i Polaków za granicą trzeba zrozumieć. Trzeba zrozumieć ich tyle języków i polityk, ile przedstawiciele Polonii reprezentują państw. Musimy uświadomić sobie, że każdy przedstawiciel Polonii, każdy, kto czuje polskie korzenie, jest obywatelem innego państwa. Jest oczywiste, że nie powiedzie się zamiar, aby Polonia realizowała politykę kraju macierzystego. Przedstawiciele Polonii reprezentują politykę państwa, w którym żyją. Nigdy nie uda się stworzyć precyzyjnego programu współpracy z Polonią, który odpowiadałby wszystkim. Należy nie przywiązywać wagi do zapisów. Wielu kwestii nie można uszczegółowić, bo współpraca z Polonią zależy po części od polityki danego państwa, w którym żyją Polacy bądź ludzie utożsamiający się z polskimi korzeniami. Czy Polonia przetrwa? W odpowiedzi na to pytanie podam następujący przykład. Na Bukowinie rumuńskiej mieliśmy spotkanie w jednej ze szkół, w którym uczestniczyły dwie matki będące Polkami. Dodam, że na Bukowinie jest 9 wsi polskich. Zapytałem te dwie kobiety, które mówiły dobrze po polsku, skąd się wzięły na Bukowinie. Odpowiedziały, że nie pamiętają, natomiast ich ojcowie i dziadkowie mówili po polsku. Dzięki dobrej pracy konsulatu w Bukareszcie opracowano program „Dzieci Bukowiny”. W programie ujęto następujące dane: ile w danej szkole uczy się dzieci, ile jest polskich dzieci, ile dzieci uczy się jęz. polskiego. Warto zauważyć, że w każdym przypadku języka polskiego uczyło się więcej dzieci, niż było polskich dzieci. To znaczy, że jest zainteresowanie językiem polskim. Trzeba łączyć się we współpracy na rzecz tych środowisk. Dzięki konsulowi w Kijowie, gdzie mieliśmy okazję spotkać się z przedstawicielami Polaków i Polonii na Ukrainie, organizowano koncerty „Rodacy rodakom”. Pamiętamy o bolesnej historii polsko-ukraińskiej, ale czy przyszłość ma być taka sama? Wszystkim zależy na pokojowym współistnieniu narodów. To jest zadanie dla Komisji Łączności z Polakami za Granicą, dla Komisji Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Spraw Zagranicznych i wszystkich instytucji, które są ujęte w programie. Chodzi o stworzenie odpowiedniego klimatu, aby ludziom, którzy czują polskie korzenie, żyło się lepiej. My staraliśmy się to realizować. Pełniący obowiązki konsula w Kijowie Krzysztof Świderek przed każdym koncertem udzielał mi wskazówek, sugerując, że w pewnych miejscach nie można poruszać określonych tematów, gdzie nie można rozbudzać emocji i wracać do bolesnej przeszłości. Trzeba spotykać się z tamtejszymi władzami samorządowymi i stworzyć dobry klimat, aby Polakom, którzy tam mieszkają, lepiej się żyło. W dzisiejszej dyskusji pojawiła się opinia, że polskość na Wschodzie wiąże się z religią katolicką. Trzeba pamiętać, że Kościół katolicki wysłał tam ludzi z Polski, którzy skupiają Polaków. Poprzez działania komisji sejmowej czy MSZ nie jesteśmy w stanie uzyskać takich efektów.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#FranciszekStefaniuk">W Naddniestrzu, w Mołdawii spotkaliśmy księży, którzy dla tamtejszych Polaków są wszystkim. Parafia zapewnia kontakt z cywilizacją. Uczy porządku, czystości, higieny. Nie chodzi o prześciganie się w statystykach - kto jest lepszy, kto okazał więcej serca. Trzeba współdziałać. Pamiętajmy, że najwięcej korzyści daje otwartość. Byliśmy w miejscowości Listopadówka koło Berdyczowa. Ludzie chcieli nas dotknąć, bo mówili, że od kiedy Polski tam nie ma, nikogo z kraju macierzystego nie widzieli. Polaków i Polonię trzeba zrozumieć. Kiedy przekroczymy granicę zachodnią, napotkamy na inne sytuacje i problemy, niż kiedy przekroczymy granicę wschodnią. Nie ośmieliłbym się powiedzieć, że byłbym w stanie uczestniczyć w przygotowaniu dobrego programu, natomiast będę starał się edukować i czynić wszystko, jeśli wyjadę za granicę i spotkam się z przedstawicielami Polaków i Polonii, aby sprostać tej sytuacji, aby coś sobą wnieść i pozostawić dobry klimat, aby Polacy mogli powiedzieć: „To była dobra wizyta. Cieszymy się”. Myślę, że takie przesłanie należałoby pozostawić w realizowaniu tego programu. Chciałbym zaapelować o to, aby stworzyć klimat dla współpracy wszystkich instytucji, które w swoich programach, statutach mają wpisane zadanie współpracy z Polakami i Polonią, żeby nie było mijających się dróg i mijających się wizyt. Często w programie wizyt zagranicznych delegacji rządowych przewidziane są spotkania z Polonią. Czy nie należałoby zaprosić również posła, np. przedstawiciela Komisji Łączności z Polakami za Granicą, aby wziął udział w tym spotkaniu? Nie chodzi o to, aby ktoś jechał z „workiem pieniędzy”. Polacy i Polonia odczuwają brak kontaktu z krajem macierzystym. Mądry jest zapis w programie, że podejmowane będą działania mające na celu przybliżenie kraju ojczystego, w związku z wprowadzeniem wiz na Wschodzie. Obecnie trwa dyskusja na ten temat, ale nikt nie znalazł dobrej recepty - jak ułatwić możliwość przyjazdu do Polski Polakom i osobom pochodzenia polskiego po wprowadzeniu wiz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JerzyJaskiernia">Dziękuję państwu za dyskusję. Prezydia połączonych Komisji proponują powołanie zespołu, który przygotuje dezyderat. W dyskusji poruszono szereg problemów, które powinny zostać w nim uwzględnione. Po przerwie lutowej ponownie zebrałyby się dwie Komisje i wówczas przyjęlibyśmy dezyderat. Jest propozycja, żeby ze strony Komisji Łączności z Polakami za Granicą w skład zespołu weszli posłowie: Szumska, Franciszek Stefaniuk i Antoni Kobielusz, a z Komisji Spraw Zagranicznych posłowie: Marian Piłka, Janusz Dobrosz i Aleksander Małachowski. Czy jest zgoda na taki skład? Nie słyszę sprzeciwu. Panie ministrze, w związku z tym prosiłbym, żeby odniósł się pan tylko do pytań i kwestii wymagających wyjaśnienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#SławomirDąbrowa">Dziękuję za udzielenie głosu, gdyż byłoby niewłaściwe, abym pominął milczeniem tę bardzo ciekawą, bogatą w sugestie i krytykę dyskusję. Zgadzam się jednak z propozycją pana przewodniczącego i odniosę się tylko do niektórych spraw, tym bardziej że w bliskiej przyszłości będzie w Sejmie debata na temat polityki zagranicznej. Już pod koniec stycznia odbędzie się tegoroczna debata na temat polityki zagranicznej, a więc znacznie wcześniej niż w ubiegłych latach. Podczas tej debaty szereg wątpliwości i poruszonych dziś spraw będzie przedmiotem pytań, dyskusji, wypowiedzi. Dzisiejsza dyskusja wskazuje, że jest to problematyka ważna dla polskiej polityki zagranicznej. Proszę zwolnić mnie z konieczności odnoszenia się do stwierdzeń, że pojawienie się długoletniego programu współpracy z Polonią i Polakami za granicą jest dowodem, że rząd traktuje politykę polonijną jako „piąte koło u wozu”. Chciałbym podziękować tym osobom, które w dzisiejszej dyskusji odniosły się pozytywnie do programu i z ogromnym zainteresowaniem pozwolę sobie odnotować, że głosy pozytywne były wypowiadane nie tylko przez posłów reprezentujących partie tworzące koalicję rządową. Odnajdywałem wątki pozytywne również w wypowiedziach posłów opozycyjnych, a krytyka była formułowana także przez posłów koalicji rządowej. Wydaje mi się to normalne, ponieważ polityka wobec Polonii w Polsce budzi tyle uzasadnionych emocji, że podziały partyjne nie znajdują tu odzwierciedlenia, i słusznie. Rząd dąży do tego, aby była to polityka spójna, niezależnie od różnic dzielących nas w kraju. Wiele zgłoszonych uwag zostanie wziętych pod uwagę podczas realizacji programu. Krytyka w dużej mierze dotyczyła stanu obecnego. Podzielam ten pogląd. Program stworzony został po to, aby zmienić istniejący stan. Gdyby rząd uznał, że sytuacja jest dobra, to nie byłby potrzebny nowy program. Jeden z dyskutantów stwierdził, że jest to bardziej postulat niż program. Jest to rzeczywiście postulat, ale dokument wskazuje i cele, do których dążymy, i metody, jakimi chcemy dążyć do osiągnięcia tych celów. Przewidziany jest również mechanizm monitorowania, więc uwaga, że program pozostanie wyłącznie na papierze, jest nieuzasadniona. Sytuacja Polaków na Litwie i w Niemczech jest wszystkim znana, ale nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że rząd poświęca sprawy Polaków na Litwie i w Niemczech na rzecz realizacji celów politycznych. Problem statusu Polaków w Niemczech i na Litwie nie pojawił się półtora roku temu, kiedy obecny rząd rozpoczął działanie, tylko istnieje znacznie dłużej. Rząd prowadzi w tej sprawie wiele rozmów i ogólnych, politycznych, i szczegółowych w gronie ekspertów. Nie przyniosły one dotychczas zadowalających rezultatów. Nadal będziemy starali się osiągnąć poprawę sytuacji tych grup, przy czym to musi być działanie dwutorowe - rządu RP wobec rządu Litwy i Niemiec oraz organizacji polonijnych w stosunku do miejscowych władz. Słusznie pojawiały się w dyskusji stwierdzenia, że nie jest bez znaczenia, jakie są stosunki pomiędzy władzami tych państw a organizacjami polonijnymi i stosunki między poszczególnymi organizacjami polonijnymi.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#SławomirDąbrowa">Ze zdziwieniem wysłuchałem informacji, że nasze placówki faworyzują jedne organizacje polonijne, a dyskryminują inne, że podejmowane są jakieś działania mające na celu rozbicie Polonii. Potrzebne są konkretne przykłady. Byłoby to bowiem sprzeczne z polityką rządu i polityką Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Polega ona na niefaworyzowaniu poszczególnych organizacji polonijnych. Nasze placówki apelują do różnych organizacji polonijnych, aby przestały kłócić się między sobą. Mogą się różnić poglądami, ale niech się nawzajem nie zwalczają i wobec władz miejscowych prezentują jednolite stanowisko. W tym momencie chciałbym skomentować pytanie, jak rozumiem partnerstwo z organizacjami polonijnymi. Jednym z elementów partnerstwa jest postawa niefaworyzowania organizacji polonijnych, lecz traktowanie wszystkich w jednakowy sposób. Szanujemy Kongres Polonii Amerykańskiej. Jest to najsilniejsza organizacja Polaków w Ameryce. Będziemy nadal utrzymywać z nią kontakty. Podpisuję się pod stwierdzeniem posła Macieja Giertycha, że polityka organizacji polonijnych nie jest tożsama z polityką państwa polskiego. Jest to naturalne i normalne. Nikt nie doszuka się jakiegokolwiek stwierdzenia w tym programie, które by zadawało kłam tej tezie. To są suwerenne organizacje. Chcemy mieć z nimi stosunki partnerskie, natomiast nie podobałoby się nam, gdyby dana organizacja zaczęła prowadzić politykę, którą jakikolwiek rząd RP uznałby za sprzeczną z jego polityką. Niestety, stanowisko przewodniczącego Kongresu Polonii Amerykańskiej odnośnie do członkostwa Polski w Unii Europejskiej, jest - według nas - stanowiskiem niekorzystnym dla Polski, ale wiemy, że w Polsce także występują różnice poglądów w tej kwestii. Jeśli chodzi o stosunki z Kongresem Polonii Amerykańskiej, to nie ma potrzeby, żeby sprowadzać je do stosunków między poszczególnymi osobami. Chciałbym poinformować, że w czasie pobytu w Polsce prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej minister spraw zagranicznej pojechał do Kazachstanu, bo była to wizyta od dawna zaplanowana. Był to także postulat tamtejszej Polonii, której bardzo na tej wizycie zależało. Wizyta przyniosła konkretne rezultaty. Minister pojechał tam akurat w tym czasie nie dlatego, żeby uniknąć z kimś spotkania. Uznaliśmy, że skoro w obradach Senatu będą uczestniczyli: prezydent, prymas i wiele innych osób, minister może zrealizować zaplanowaną wcześniej wizytę. Sprawa koordynacji ma dwa aspekty. Pierwszy, to koordynacja w ramach rządu i administracji państwowej. Informuję, że istnieje Międzyresortowy Zespół do Spraw Polonii i Polaków za Granicą, który kontynuuje prace zespołu powołanego przez poprzedni rząd, aczkolwiek ten obecny jest nieco inaczej usytuowany w strukturze rządowej. Jest to zespół kierowany przez ministra spraw zagranicznych, a jego zastępcą jest szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Składa się z przedstawicieli zainteresowanych resortów i realizujących współpracę z Polonią. Spotkania zespołu odbywają się regularnie. Między innymi ten zespół będzie monitorował realizację programu. Inny aspekt sprawy to koordynacja w skali państwa. O ile koordynację między różnymi organami państwowymi uważam za konieczną, to jestem przeciwny powołaniu stałych wspólnych organów, do których wchodziliby przedstawiciele prezydenta, parlamentu i rządu. Stanowiłoby to zakłócenie tradycyjnego podziału władzy na wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą. Popieram zbieranie się wspólne, omawianie, dyskutowanie tych spraw, ale nie podzielam poglądu o konieczności utworzenia koordynującego organu w skali państwa polskiego.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#SławomirDąbrowa">Jeśli chodzi o wprowadzenie wiz na Wschodzie, ten temat wielokrotnie był dyskutowany na forach obu Komisji. Poseł Tadeusz Samborski mówił, że nie jest właściwym rozwiązaniem zdanie się na uznaniowość konsulów. To jest pogląd dyskusyjny. U podstaw obecnych przepisów polskich leży uznaniowość konsula. Konsul ma szerokie uprawnienia w zakresie przyznawania wiz i pobierania opłat. To może być dla nas rozwiązaniem korzystnym, bo przepisy Unii Europejskiej nie pozwalają faworyzować pod względem wizowym osób z uwagi na ich pochodzenie. Jeśli obowiązuję zasada uznaniowości, to konsul może zwolnić daną osobę z opłaty za wizę czy pobrać mniejszą opłatę. Przewodniczący Roman Giertych wspomniał o oczekiwaniu Komisji na stanowisko MSZ w sprawie projektu ustawy o stwierdzeniu pochodzenia polskiego. Czy to jest jakaś wcześniejsza inicjatywa, czy najnowsza?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#RomanGiertych">Sprzed 6 miesięcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JerzyJaskiernia">Powołaliśmy zespół, który przygotuje projekt dezyderatu. Do sprawy powrócimy na kolejnym wspólnym posiedzeniu. Proszę o kierowanie do posła Janusza Dobrosza wszelkich projektów dezyderatów, które zespół rozważy. Dziękuję za udział w obradach. Zamykam posiedzenie połączonych Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>