text_structure.xml
65.4 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JanByra">Otwieram posiedzenie Komisji. Witam wszystkich. Pragnę prosić koleżanki i kolegów posłów o wyrażenie zgody na uzupełnienie porządku dziennego o punkt: rozpatrzenie poprawek zgłoszonych w drugim czytaniu do rządowego projektu ustawy zmieniającej ustawę o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej oraz ustawę o zmianie niektórych ustaw związanych z funkcjonowaniem administracji publicznej (druki nr 1600 i 2108). Czy jest zgoda na tę propozycję? Sprzeciwu nie słyszę. Komisja postanowiła poszerzyć porządek dzienny o punkt dotyczący rozpatrzenia poprawek. Proponuję rozpatrzyć ten punkt jako pierwszy. Podczas drugiego czytania zgłoszono 3 poprawki. Uważam, że poprawki 1 i 3 zgłoszone przez posła Tadeusza Samborskiego powinny być rozpatrywane łącznie. Przyjęcie poprawki 1 wymusza przyjęcie poprawki 3. Odrębną sprawą jest poprawka 2.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PrzedstawicielBiuraLegislacyjnegoKancelariiSejmu">Wydaje się, że poprawki nr 1 i 3 mogą być rozpatrywane oddzielnie, gdyż możliwe jest przyjęcie jednej z nich. Pozytywna rekomendacja dla poprawki 1 automatycznie spowoduje negatywne zaopiniowanie poprawki nr 2.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JanByra">W moim przekonaniu poprawka nr 1 absolutnie jest związana z poprawką nr 3. Jeśli przyjmiemy poprawkę nr 1, to automatycznie powinniśmy również przyjąć poprawkę nr 3.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#BogdanZdrojewski">Podkomisja rozpatrywała te poprawki w różnych wariantach. Pragnę zgłosić dwa zastrzeżenia. Pierwsze dotyczy poprawki nr 1 pana posła Tadeusza Samborskiego. Niemożliwa do spełnienia jest propozycja, by w skład komisji konkursowej wchodziło: „dwóch przedstawicieli stowarzyszeń zawodowych lub twórczych właściwych ze względu na zakres działania tej instytucji kultury”. Zawsze jedno jest stowarzyszenie zawodowe lub twórcze właściwe dla danej instytucji. Druga uwaga dotyczy poprawki nr 2 zgłoszonej przez pana posła Stanisława Papieża. Pojawia się tu problem konieczności ustalenia kryteriów wyboru dwóch przedstawicieli w przypadku istnienia większej ilości związków zawodowych. Znam instytucje, w których istnieje tylko jedna organizacja związkowa, być może są również i takie, w których nie ma żadnej organizacji związkowej. Postulat o włączenie do składu komisji konkursowej dwóch przedstawicieli związków zawodowych w niektórych wypadkach może być zadaniem nie do spełnienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JanByra">Ja również brałem udział w dyskusji nad tymi poprawkami. Zgłaszane przez pana posła Bogdana Zdrojewskiego zastrzeżenia mogą się pojawić, ale wydaje mi się, że można je w jakiś sposób wytłumaczyć. Jeśli mówimy, że w komisji konkursowej powinni się znaleźć dwaj przedstawiciele stowarzyszeń właściwych dla danej instytucji kultury, to łatwo sobie wyobrazić, że nie chodzi o dwa stowarzyszenia lecz o dwóch przedstawicieli tego samego stowarzyszenia. Możliwa jest taka argumentacja i wtedy zostanie wyeliminowany spór, o którym mówił pan poseł Bogdan Zdrojewski. Gdyby się zdarzyło, że w niewielkiej instytucji kultury formalnie nie ma żadnego związku zawodowego, to właśnie takiej sytuacji ma służyć poprawka nr 3. Wtedy organizator konkursu powołuje dwie osoby spośród przedstawicieli pracowników. Efekt właściwie jest taki sam, zawsze będzie to pracownik danej instytucji kultury.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PrzedstawicielBiuraLegislacyjnegoKS">Swoje zastrzeżenia zgłaszałem tylko dlatego, że w sytuacji odrzucenia poprawki nr 1 treść poprawki nr 3 jest możliwa do wkomponowania w treść art. 16 ust. 4 w obecnym kształcie. Choć jest związek merytoryczny między poprawką nr 1 i 3, to jednak łączenie poprawek należy stosować tylko wtedy, gdy przyjęcie jednej oznacza automatyczne przyjęcie drugiej. W tym wypadku nie zachodzi taka sytuacja.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JanByra">Niestety, nie ma w tej chwili wnioskodawcy, by mógł nam wyjaśnić intencje proponowanych zapisów. W tej sytuacji poprawki nr 1 i 3 będą poddane pod głosowanie rozłączne. Czy ktoś z posłów chciałby się wypowiedzieć w sprawie zgłoszonych poprawek? Zgłoszeń nie widzę. Uwaga do pana posła Stanisława Papieża. Biuro Legislacyjne KS informuje, że przyjęcie poprawki nr 1 będzie oznaczało wyeliminowanie propozycji pana posła. Czy pan poseł chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#StanisławPapież">Podtrzymuję swoją poprawkę.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JanByra">Rozumiem, że pan poseł podtrzymuje zgłoszoną przez siebie poprawkę. Jest to dla mnie oczywiste, ja natomiast chciałem poinformować pana posła o sposobie naszego postępowania. Zaczniemy od poprawki nr 1 złożonej przez pana posła Tadeusza Samborskiego. Biuro Legislacyjne KS potwierdza, iż przyjęcie tej poprawki automatycznie będzie oznaczało odrzucenie poprawki autorstwa pana posła. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem poprawki nr 1 autorstwa pana posła Tadeusza Samborskiego? Stwierdzam, że Komisja 8 głosami, przy 4 przeciwnych i braku wstrzymujących się, rekomenduje Sejmowi przyjęcie poprawki nr 1 pana posła Tadeusza Samborskiego. Zgodnie z opinią Biura Legislacyjnego poprawka nr 2 staje się w tej chwili bezprzedmiotowa.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PrzedstawicielBiuraLegislacyjnegoKS">Będzie to oznaczało opiniowanie o odrzucenie tej poprawki przez Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JanByra">Oczywiście, Komisja rekomenduje Sejmowi odrzucenie poprawki nr 2. Przechodzimy do rozpatrzenia poprawki 3. Wydawało mi się, że poprawki nr 1 oraz 3 autorstwa pana posła Tadeusza Samborskiego to właściwie jedna poprawka i należy je rozpatrywać łącznie. Informuję posła wnioskodawcę, że Biuro Legislacyjne KS twierdzi, iż poprawka nr 3 może być rozpatrywana oddzielnie. Dopuszczalna jest sytuacja, w której Komisja odrzuci poprawkę nr 3, a przyjmie poprawkę nr 1. Jakie były intencje pana posła?</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#TadeuszSamborski">Potraktujmy te poprawki łącznie.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PrzedstawicielBiuraLegislacyjnegoKS">W dotychczasowym kształcie pkt 3 mówi o jednym przedstawicielu związku zawodowego. Skoro Komisja zdecydowała o zmianie konstrukcji, to argumentacja pana przewodniczącego Jana Byry jest słuszna.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JanByra">Okazuje się, że czasami przewodniczący ma rację. Czy w takiej sytuacji Biuro Legislacyjne KS wskazuje na konieczność poddania poprawki nr 3 pod głosowanie?</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PrzedstawicielBiuraLegislacyjnegoKS">Uważam, że Komisja podjęła decyzję odnośnie do poprawki nr 1 i 3.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JanByra">Czy będziemy to rekomendowali Sejmowi jako jedną poprawkę?</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PrzedstawicielBiuraLegislacyjnegoKS">W takiej sytuacji proponuję rekomendację głosowania łącznego poprawki nr 1 i 3. Oczywiście, są to odrębne poprawki, ale przyjęte w głosowaniu łącznym.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#JanByra">Jednak dla porządku poddamy pod głosowanie poprawkę nr 3. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem poprawki nr 3 zgłoszonej przez posła Tadeusza Samborskiego? Stwierdzam, że Komisja 11 głosami, przy 2 przeciwnych i braku wstrzymujących się, rekomenduje Sejmowi przyjęcie poprawki nr 3. Proszę przedstawiciela UKIE o złożenie ustnego oświadczenia w tej sprawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#MikołajJarosz">Poprawki zgłoszone w drugim czytaniu do projektu ustawy o zmianie ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej nie są objęte zakresem prawa Unii Europejskiej i tym samym nie są z nim sprzeczne.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#JanByra">Traktujemy to oświadczenie jako wypełnienie regulaminowego obowiązku zaopiniowania poprawek przez UKIE. Rozumiem, że sprawozdawcą Komisji w tej sprawie nadal będzie pan poseł Bogdan Zdrojewski. Przechodzimy do rozpatrzenia pkt II porządku dziennego: główne problemy archiwów państwowych. Nasi goście chcieli nam zaprezentować pewien pokaz, ale zdaje się, że są jakieś trudności techniczne.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#DariaNałęcz">Mamy nadzieję, że pokaz się odbędzie, ale zgodnie z pozyskaną wcześniej informacją liczyliśmy na łącze internetowe. Pani sekretarz usilnie stara się doprowadzić do umożliwienia pokazu.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#JanByra">Rozumiem, że tę sprawę można także przedstawić w inny sposób. Przypominam, że równolegle w Komisji Finansów Publicznych toczą się prace nad projektem ustawy budżetowej. Tam również rozstrzyga się sytuacja archiwów państwowych. Chodzi mi zwłaszcza o ustawowy nakaz uruchomienia od 1 lipca 2004 roku archiwum akt osobowych i płacowych o długości 100 km. Związane jest to z koniecznością przygotowania bazy i zatrudnienia kilkudziesięciu osób. Wydaje się, że w Komisji Finansów Publicznych jest zrozumienie dla tej sprawy. Być może uda się pozyskać dodatkowe środki. Przypominam, że nasza Komisja wygospodarowała 2 mln 350 tys. zł. Dzisiejszy temat będą referowali: pan minister Maciej Klimczak i pani dyrektor Daria Nałęcz.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#MaciejKlimczak">Bardzo dziękuję za podjęcie tematu, jakim są problemy i zadania archiwów państwowych. Jest to temat niezwykle ważny i dobrze się wpisujący w dyskusję nad znaczeniem i rolą instytucji życia publicznego. Chciałbym zwrócić państwa uwagę na problemy, wiążące się z koniecznością rozumienia tej nowej instytucji. Nowej, ponieważ archiwa państwowe w III Rzeczypospolitej zmieniają swoje tradycyjne funkcje. Myślę przede wszystkim o ekspresji społeczeństwa obywatelskiego, o dostępności do informacji i o ogromnie zwiększającym się zainteresowaniu oraz o zwiększającej się z roku na rok liczbie użytkowników, czytelników, którzy oczekują, że archiwa państwowe odpowiedzą na to zmianą standardów, zmianą form dostępności i profesjonalnością pracowników. Wśród użytkowników coraz większą liczbę stanowią studenci, miłośnicy historii regionalnej, nauczyciele, genealodzy. Przed archiwami państwowymi staje przejęcie zadania dokumentowania uprawnień obywateli w wielu dziedzinach - dokumentowania i udowadniania swoich praw, dostarczania dokumentów z przebiegu pracy zawodowej. Dyrekcja Archiwów Państwowych staje przed nowymi wyzwaniami zmiany i polepszania standardów, a także zmierzaniem do tego, aby dokumentacja była udostępniana w sposób, który nie budziłby podejrzeń, że istnieją jakiekolwiek przeszkody. Jest to również konieczność korzystania z nowych mediów. Wśród stojących przed archiwami wyzwaniami, wiążącymi się z polepszaniem i ułatwianiem gromadzenia, przechowywania, przetwarzania i udostępniania informacji szczególne znaczenie ma szerokie udostępnianie zbiorów z wykorzystaniem nowoczesnych technologii informatycznych. W dobie rozwoju mediów jest to naturalne oczekiwanie. Większego znaczenia nabiera wspomaganie realizacji tzw. ścieżek regionalnych na rozmaitych szczeblach nauczania szkolnego. Jest to także przedmiotem szerokiej dyskusji w krajach Unii Europejskiej, związanej ze zróżnicowaniem kulturalnym, z podtrzymywaniem i wzmacnianiem tożsamości kulturowej różnych krajów. Archiwa służą istotną pomocą we wszystkich programach prowadzonych przez MEN, również w takich, w których uczestniczą instytucje kultury. Pragnę zwrócić uwagę na dostępność przekazów archiwalnych na stronach internetowych jako na element wspomagania zainteresowania obywateli przeszłością. Tu również pojawia się wątek poczucia tożsamości lokalnej, narodowej. Coraz większe jest zainteresowanie naszą historią, miejscem obywateli w jej rozwoju. Jest to traktowane jako istotny element stymulujący rozwój lokalny, regionalny, gospodarczy, pozwalający na planowanie przestrzenne oraz na planowanie aktywności ekonomicznych i gospodarczych. Jako wyzwanie chciałbym zaznaczyć element, który wiąże się z udziałem archiwów w budowaniu administracji informatycznej. Zwiększy to dostępność obywateli do usług administracyjnych i polepszy kontakt z administracją. Szczególnie ważnym zadaniem archiwów jest opieka nad ważną dokumentacją osobową i płacową. Ma to znaczenie dla każdego obywatela, który w pewnym momencie życia będzie musiał udokumentować przebieg swojej pracy. Ma to wpływ na wysokość świadczeń, a więc rodzi bezpośredni skutek oraz poczucie zadowolenia bądź niezadowolenia obywateli z funkcjonowania państwa. Jako część administracji publicznej, rządowej archiwa budują również swoje partnerstwo z organizacjami pozarządowymi.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#MaciejKlimczak">Archiwa dostrzegają fakt istnienia archiwów społecznych. Gromadzone archiwalia i dokumenty o pochodzeniu nieurzędowym znakomicie uzupełniają wiedzę o wydarzeniach historycznych. Niezwykle ożywiona i bogata jest współpraca archiwów państwowych z Radą Archiwów Społecznych. Skutkuje wnioskami, które zapewne będą wpływały na konkretne decyzje, związane z finansowaniem podmiotów niepublicznych, wykazujących szczególną aktywność w gromadzeniu archiwów społecznych. Partnerstwo oznacza również opiekę i pomoc dla zbiorów polonijnych znajdujących się poza granicami kraju. Odbywa się to poprzez działanie Rady Dziedzictwa Archiwalnego oraz przez wspomaganie prac archiwów polonijnych. Ma to niezwykłe znaczenie. Pragnę przypomnieć, że jeszcze nie tak dawno przedmiotem prac Komisji była ustawa o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Podkreślano szczególne znaczenie całego dziedzictwa kulturowego znajdującego się poza granicami kraju. Na ministra kultury nałożono obowiązek opieki nad tym dziedzictwem. W wykonanie tego obowiązku wpisują się również zadania archiwów państwowych. W inicjatywach partnerskich mieści się również idea utworzenia Archiwum Historii Mówionej. O tym, jak wielkie znaczenie ma kultura niematerialna, mówią również struktury ONZ. Kulturę niematerialną powinniśmy chronić i właśnie w tej sferze przewidujemy zadanie dla archiwów państwowych. Oczywiście, będzie ono wykonywane w miarę możliwości organizacyjnych i finansowych archiwów. Będzie o tym mówiła pani prof. Daria Nałęcz. Ważne funkcje publiczne wymagają należytego wsparcia finansowego. Chodzi przecież o odpowiednią ochronę zbiorów archiwalnych i o szerokie ich udostępnianie społeczeństwu. Pojawia się tu kwestia identyfikacji zagrożeń i zrozumienia, że te zbiory muszą podlegać szczególnej ochronie. Nie chodzi tylko o to, by pozostawały w suchych i ciepłych pomieszczeniach, ale również o odpowiednie zabezpieczenie przed kradzieżą. Chodzi o respektowanie innych regulacji prawnych, np. ustawy o ochronie danych osobowych, a także o wprowadzenie konkretnych systemów ochrony - nowoczesnych technik monitoringu, takich urządzeń jak: bramki bezpieczeństwa czy też nowoczesne środki znakowania archiwaliów. Archiwa nie mogą być narażone na destrukcyjną działalność. Jednak takie zabezpieczenia wymagają określonych środków finansowych, które w następnych latach należy zapewnić archiwom. Ochrona zbiorów archiwalnych to również kwestia przenoszenia zapisów drukowanych na nośniki elektroniczne. Służy to lepszej i szybszej możliwości udostępniania zbiorów, a także ich skuteczniejszemu gromadzeniu, gdyż nośniki elektroniczne nie zajmują tyle miejsca co zapisy drukowane. W tej chwili chciałbym już przekazać głos pani prof. Darii Nałęcz, która omówi zagadnienia przedstawione w materiale Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JanByra">Proszę o zabranie głosu panią prof. Darię Nałęcz - naczelnego dyrektora Archiwów Państwowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#DariaNałęcz">Jestem wdzięczna za to, że państwo chcieliście się z nami spotkać, gdyż mamy świadomość tego, iż w odbiorze społecznym archiwa są lokowane obok składu makulatury. Lata dziewięćdziesiąte to ogromna zmiana rzeczywistości, to postęp procesów demokratyzacyjnych oraz zmiana technologiczna, która przyniosła sposoby transmisji informacji. Wpłynęło to znacznie na jakość, sposoby i możliwości działania archiwów, które kiedyś niewątpliwie były instytucją funkcjonalną dla bardzo wąskiej grupy osób - historyków, badaczy historii. W tej chwili coraz większe rzesze obywateli zgłaszają się do archiwów z różnymi sprawami. Przede wszystkim zmienia to nasz sposób pracy. Dostęp do archiwów stał się normalnym prawem obywatelskim. Do archiwów może wejść każdy, nawet jeśli nie umie czytać. Jedyną barierą jest uniemożliwienie niszczenia zbioru. Mamy przecież do czynienia z jedynymi istniejącymi egzemplarzami. W bibliotece egzemplarzy jednej pozycji może być więcej, a więc ten jedyny egzemplarz musimy bardziej chronić. Archiwa rozwijają swoją działalność na kilku polach. W najszerszym wymiarze są urzędami administracji państwowej. Pod naszym nadzorem jest 11 tysięcy instytucji, dla których opracowujemy instrukcje archiwalne, kancelaryjne i wykazy akt. W swoim funkcjonowaniu muszą przestrzegać tych instrukcji. Chodzi nam nie tylko o dbałości, o to, by w instytucji miał miejsce porządek od momentu wytworzenia dokumentu. Jeśli potrafimy ochronić dokument w miejscu jego powstawania i prawidłowo go przenieść do archiwum, to w ten sposób przekazujemy go przyszłym pokoleniom. Kłopoty zaczynają się w chwili, gdy dokument będzie powstawał w formie elektronicznej. Jeśli do tej pory był bałagan w instytucji i dokument leżał gdzieś w magazynie przez 25 lat, to potrafiliśmy go znaleźć. Jeśli informacja powstanie na nośniku elektronicznym i nie będzie w tym momencie właściwie sklasyfikowana, to później nikt już jej nie znajdzie. Nasza odpowiedzialność i skala zadań będzie już zupełnie inna w momencie wprowadzenia ustawy o informatyzacji. Jako urząd administracji państwowej spełniamy najwięcej funkcji użytecznych zarówno dla władz jak i społeczeństwa. To właśnie u nas są wszelkie dowody prawne działalności państwa i obywatela. W pierwszym rzędzie będą to niezwykle istotne w tej chwili dokumenty dotyczące spraw majątkowych, własnościowych, ale także dokumenty represji, repatriacji, odszkodowań, pracy przymusowej. Powołaliśmy specjalne Centrum Informacji Archiwalnej, które razem z archiwami niemieckimi pomaga ludziom znaleźć dokumentację uprawniającą do uzyskania odszkodowań. Mamy przed sobą ogromne zadanie wyjścia naprzeciw reprywatyzacji. Wcześniej lub później taka ustawa musi powstać i w związku z tym powstanie potrzeba opracowania dokumentów w takiej postaci, by obywatel i urząd mógł możliwie szybko uzyskać informację. Funkcje, o których mówię, wymagają zmiany sposobu pracy. Archiwa były instytucją służącą historykowi, osobie przygotowanej do operowania dokumentem, tworzyły pomoce opisujące ten zbiór w postaci nieczytelnej dla przeciętnego obywatela. Nie ma tam precyzyjnego odesłania do informacji jednostkowej - do adresu, do nazwiska, do nazwy geograficznej.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#DariaNałęcz">W związku z tym tworzymy różne bazy danych, różne formy indeksów, które są pomocą dla nas i dla obywatela w dostępie do informacji. Tworzy się to na przestrzeni ostatnich kilku lat, od czasu, gdy mamy komputery i gdy pojawiła się taka potrzeba społeczna. W tej chwili pojawia się przed nami nowe zadanie objęcia opieką dokumentów osobowo-płacowych. W pierwszym rzucie przejmiemy około 100 km akt. W tej chwili nasze zbiory liczą 230 km akt, a porównanie tych liczb pokazuje skalę tego zadania. Chodzi nie tylko o to, by stworzyć zaplecze magazynowe dla tej dokumentacji, lecz o to, by mieć pełny system informacyjny mówiący o miejscu składowania informacji o losie danej osoby. Jest to potrzebne do wyliczenia kapitału początkowego, dla uprawnień emerytalnych. W debacie nad nowelizacją ustawy o ubezpieczeniach społecznych na wniosek prof. Andrzeja Zolla objęliśmy wszystkie podmioty - również prywatne. Obywatele pracują zarówno w instytucjach państwowych, samorządowych jak i w instytucjach prywatnych. Płacą takie same podatki, więc ich prawa powinny być równe. Obejmujemy opieką nie tylko materiały wytworzone przez instytucje państwa i samorządu, ale też przez instytucje prywatne. Tworzymy bazę danych, w której mamy już skatalogowanych 10,5 tysiąca pracodawców, a więc adresów, pod którymi ludzie pracowali. Jest to skorelowane z miejscami przechowywania takiej dokumentacji. Mamy nadzieję, że od 1 lipca 2004 roku uda nam się uruchomić Centrum Przechowywania Dokumentacji Osobowo-Płacowej. Muszę przyznać, że spokój życia zakłócają nam dramaty ludzkie, jakich jesteśmy świadkami. Codziennie dzwonią do mnie roztrzęsione osoby, którym wali się całe życie, ponieważ ktoś kiedyś nie zadbał o te dokumenty albo przejął je jakiś wydrwigrosz, a następnie je spalił bądź utopił. Niestety, pewnych rzeczy nie da się odtworzyć. Jedynie legislacja może się w jakiś sposób odnieść do takich przypadków. Natomiast my powinniśmy zapobiec tego typu tragediom. Drugim, bardzo istotnym polem działania archiwów jest edukacja. Jest kilka sposobów realizacji tej misji - bardzo różnych dla różnych grup społecznych. Na naszym rynku pojawiła się nowa grupa, jaką są genealodzy. Kiedyś z odrazą byli odpychani zarówno przez archiwa jak i przez całe środowisko historyczne. Wszyscy uważali, że jest to jakaś fanaberia. Było to również źle odczytywane ideologicznie. Gdy spojrzymy na praktykę świata zachodniego, to okazuje się, że 60% użytkowników stanowią badacze historii rodzinnych. Ta grupa stale rośnie i w związku z tym genealogom nie można dawać do użytkowania oryginału. Wielokrotnie przeglądany oryginał po prostu zginie, dlatego te zbiory musimy mikrofilmować lub digitalizować, a dostęp do nich ułatwiać przez stworzenie dobrego systemu informacyjnego, który od razu kieruje zainteresowaną osobę do tego, czego poszukuje. Chodzi o to, by ilość używanych dokumentów była jak najmniejsza. Organizujemy „dni otwarte”, w trakcie których uczymy ludzi, jak szukać dokumentów historii własnej. Przygotowujemy broszury, a jedna z nich państwu przekazaliśmy. Jest ona również dostępna w systemie informacyjnym. Mamy bazę „Pradziad” oraz płytę „Po mieczu i po kądzieli”. Korzystając z tej płyty można zlokalizować miejsce dokumentów, które mogą zainteresować daną osobę. Powtarzam, że zasadniczą sprawą jest tu potrzeba tworzenia kopii. Staramy się wspierać proces nauczania. Młodzi ludzie, mieszkający bardzo daleko od centrów edukacyjnych i kultury, a także od Warszawy, która siłą rzeczy jest centrum wysokiej kultury, również powinni mieć dostęp do wiedzy i do przykładów rozwoju historycznego, które mogą wzbogacać ich wyobraźnię. Z myślą o takim odbiorcy wspólnie z Naukową i Akademicką Siecią Komputerową (NASK) utworzyliśmy stronę internetową „Skarby archiwów polskich”. W postaci cyfrowej pokazujemy zeskanowaną wersję oryginału dokumentu, ewentualnie transkrypcję tekstu trudno odczytywalnego dla współczesnego odbiorcy i tłumaczenie, jeśli dokument jest w wersji obcojęzycznej.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#DariaNałęcz">Do tego jest komentarz, bibliografia, literatura, co pozwala na dalsze szukanie informacji na dany temat. Jest też tłumaczenie na język angielski. Można powiedzieć, że jest to polska witryna historyczna. Chcemy państwu pokazać, jak np. wyglądał projekt konstytucji z 1952 roku z poprawkami Stalina. Ten dość ciekawy dokument został dobrze zachowany i mamy go w swoich zasobach. Działamy także w trochę innym planie, wychodzącym naprzeciw rozwojowi regionalnemu, szukaniu tożsamości regionalnej, budowaniu głębokiego patriotyzmu z pewną wizją prorozwojową. W czasie promocji tego programu w Bolimowie zauważyliśmy, jak bardzo pobudza ambicje ludzi. Wspólnie z NASK jest także przygotowywany projekt „Miasta polskie w dokumencie archiwalnym”. Do końca tego roku chcielibyśmy pokazać historię 17 miast poprzez zachowane dokumenty. Niestety, na takie przedsięwzięcie potrzebne są pieniądze. Takie strony internetowe będziemy tworzyli dla maksymalnej ilości miast i miasteczek, pomijając wielkie miasta, takie jak Warszawa, Kraków, Poznań, gdyż mają one trochę inne zestawy dokumentów. Zaczynamy od miast, które nawet utraciły prawa miejskie. Chcemy pokazać, jak wyglądała ich przeszłość. Robimy to w dwóch planach. W jednym pokazujemy blok informacyjny o historii miast polskich w ogóle z odsyłaczami do dokumentu i ze słownikiem. Jeśli w dokumencie lub komentarzu pojawia się np. termin „patrycjat”, „plebs” lub „ława”, to chodzi o to, by użytkownik mógł wiedzieć, z jakiego typu organem ma do czynienia. Mamy więc plan rozwoju miast w Rzeczypospolitej, skorelowany z zestawem dokumentów dla danego miasta. W realizacji tego projektu współpracujemy ze społecznościami regionalnymi, które np. dostarczają nam serwis fotograficzny. Chcielibyśmy, aby to była baza wyjściowa dla tworzenia w tych miejscowościach centrów edukacyjnych, gdzie młodzież mogłaby poszerzać wiedzę, którą zdobywa np. poprzez zbieranie relacji czy skanowanie pożyczonych od ludzi zdjęć. Naszym zdaniem, ma to ogromne znaczenie edukacyjne oraz emocjonalne. Chcielibyśmy rozwijać ten projekt we współpracy z samorządem. W tej chwili prezentujemy państwa Bolimów - pierwsze miasto, które zostało włączone na tę listę. Proszę zobaczyć, jak się przedstawia system odsyłaczy. Ten projekt rozwijamy na szczeblu wyższym - dla potrzeb badań naukowych. Wszystkie zbiory znajdujące się w archiwach państwowych są skatalogowane. Jest to ujęte w tworzonym przez nas systemie informatycznym „Sezam”. Naszą podstawową bolączką jest to, że sami rozwijamy wszystkie narzędzia oparte na produktach Microsoftu. Jest to chałupnictwo, które powoduje ogromną stratę czasu, gdyż wielokrotnie trzeba wykonywać tę samą czynność, by informacja dotarła do użytkownika. Z ogólnego opisu można wejść do inwentarza poszczególnego zespołu archiwalnego i na tej podstawie użytkownik może już złożyć zamówienie drogą elektroniczną. Przystąpiliśmy do programu rządowego: „Polska Biblioteka Internetowa”. W sieciach rozległych chcielibyśmy umieścić obrazy dokumentów najważniejszych dla badań i najczęściej używanych. Mamy już zeskanowane protokoły posiedzeń Rady Ministrów z okresu II Rzeczypospolitej oraz protokoły Biura Politycznego KC PZPR.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#DariaNałęcz">Są to akta najczęściej używane i najbardziej potrzebne. Proszę również wziąć pod uwagę fakt powstawania prywatnych uczelni - bez zaplecza naukowego, bibliotek i bez dostępu do źródeł. Uważamy, że nasze działanie na tym polu jest sposobem pomocy w całym procesie dydaktycznym. Na najwyższym poziomie edukacji istotnym elementem jest dla nas zbieranie informacji o źródłach do historii Polski, niezależnie od tego, gdzie się one znajdują. Były rozbiory, wojny i różne dokumenty zaczęły wędrować po świecie. Przez Radę Europy udało nam się przeforsować program „Przywrócenie pamięci Polski”. W połowie marca 2004 roku w Strasburgu będziemy prezentowali rezultat naszych poszukiwań - przede wszystkim w archiwach centralnych państw rozbiorowych. Chcemy, by użytkownik przynajmniej wiedział, gdzie te dokumenty się znajdują. Taki jest cel tego programu. Później, w porozumieniu ze światem nauki, chcielibyśmy zamawiać kopie dokumentów najbardziej potrzebnych do nauki. Uzupełnieniem tego rodzaju działań są nasze stosunki z organizacjami polonijnymi. W tym celu została powołana Rada Dziedzictwa Archiwalnego, której szefem jest pan prezydent Ryszard Kaczorowski. Staramy się pomóc organizacjom polonijnym w porządkowaniu ich zbiorów. Właściwie robimy to sami, ale uczymy je, dając im nasze programy informatyczne. Bolączką realizacji tego programu jest to, że wykorzystujemy głównie środki Fundacji Kościuszkowskiej. Nie dysponujemy budżetem np. na delegowanie naszych specjalistów ani na zaproszenie do Polski gości ze środowisk polonijnych. Nie mamy również środków na wykonanie zabiegów wokół tych dokumentów. Do Polski sprowadziliśmy akta powstań śląskich. W tej chwili je konserwujemy i mikrofilmujemy. Będziemy musieli je oddać do Instytutu Piłsudskiego w Nowym Jorku. Jeżeli w tej chwili nie wesprzemy instytucji polonijnych, to mam świadomość tego, że te akta zaczną ginąć, gdyż odchodzi pokolenie, które swobodnie posługuje się językiem polskim i troszczy o te dokumenty. Powołaliśmy Radę Archiwów Społecznych, aby nie zmarnować trudu osób bądź instytucji prywatnych, które zajęły się zbieraniem dokumentów. Są to dokumenty różnych organizacji kombatanckich, środowisk represjonowanych, czy też takich organizacji jak ośrodek „Karta”. Pomagamy tym instytucjom metodycznie, tzn. pokazujemy, jak się porządkuje taki zbiór. Podpisaliśmy również umowę mówiącą, iż w sytuacji, gdy te instytucje będą korzystały ze środków budżetowych i ze środków pochodzących z gier losowych, a będzie coś groziło zbiorowi (np. brak możliwości jego dalszego prowadzenia), to wówczas zbiór przechodzi do archiwów państwowych. Pomagamy tym instytucjom na co dzień, ale jednocześnie dajemy gwarancję, że ten wysiłek ludzki nigdy nie zostanie zmarnowany. Innym obszarem naszych działań jest Archiwum Historii Mówionej. Uważamy, że w zbiorach publicznych brak jest ogromnego obszaru wiedzy o takiej aktywności społecznej, która nie przekładała się na działalność urzędów. Naszą intencją jest również to, byśmy historii ojczystej nie poznawali tylko z dokumentów policyjnych. To nie jest jedyne i najlepsze źródło wiedzy, chociaż dość cenne.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#DariaNałęcz">Chcielibyśmy, aby zbierane od osób relacje pokazywały zarówno życie społeczne jak i polityczne, które może być opacznie zapisane w innych źródłach. W ostatnim planie naszej aktywności jesteśmy elementem dziedzictwa narodowego. Jednak nie będę o tym mówić, gdyż jest to taki świąteczny sztafaż. Gdy coś dzieje się na wysokim szczeblu, to wtedy sięgamy do tego zbioru. Jest to jednak najmniej użyteczne pole. De facto jesteśmy skazani na rozwój. Na przestrzeni ostatnich 5 lat przybyło nam 20% zbiorów i o tyle wzrosła powierzchnia magazynowa, przy czym budżet rzeczowy ciągle pozostaje na tym samym poziomie. Na razie ratuje nas środek specjalny, który w tym roku wynosi około 2,5 mln zł. Dokładamy go do utrzymania instytucji. Gdybyśmy tego nie robili, to musielibyśmy je zamykać, wyłączać prąd. Archiwa są instytucją żywą, która co roku przejmuje jakąś kolejną liczbę kilometrów akt. Bardzo chcielibyśmy mieć normalny zintegrowany system informacji archiwalnej, zbieżny z tym, który powinna mieć administracja publiczna. Chodzi o to, by przesył dokumentów wytworzonych na nośniku elektronicznym odbywał się regularnie i nie wymuszał dodatkowej aktywności ze strony archiwów. Jednocześnie byłoby to oszczędnością pracy. Informacja wpisana na nośnik digitalny byłaby od razu ogólnodostępna. Dziękuję serdecznie za wsparcie, które okazuje nam Komisja. Uczyniła to również w tym roku zabiegając o utworzenie Centrum Dokumentacji Osobowej i Płacowej. Bez państwa zaangażowania bylibyśmy bezradni, a wraz z nami duża część naszego społeczeństwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JanByra">Dziękuję pani dyrektor za wypowiedź. Witając gości często zapominam, że zawsze w posiedzeniu naszej Komisji uczestniczą przedstawiciele NIK. Bardzo przepraszam panią dyrektor Danutę Gajdus i jej współpracowników. Państwo zawsze jesteście bardzo pomocni dla Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#BogdanZdrojewski">Pragnę zadać 3 pytania, ale najpierw chciałbym je poprzedzić pewną uwagą. Nie ulega wątpliwości, że mamy postęp w archiwizowaniu, udostępnianiu i prezentowaniu zbiorów. Do tego celu wykorzystywane są najnowsze środki techniczne, a przede wszystkim Internet. Bardzo się z tego cieszymy, gdyż ten zasób ma niewątpliwie wielką wagę. Pierwsze pytanie dotyczy tematu nieporuszanego w materiale dyrekcji Archiwów Państwowych, tzn. losów archiwów telewizji. Wiemy, że toczy się spór o ich lokalizację. Wiadomo, że bardzo istotne jest przeniesienie tego bardzo ważnego zasobu na nośniki cyfrowe. Proszę panią dyrektor o przedstawienie krótkiego stanowiska w tej sprawie. Drugie pytanie dotyczy skutków różnych katastrof, zdarzających się ostatnio w Polsce, które dotknęły również zasoby archiwalne. Pani dyrektor mówiła o zniszczeniach dokonywanych przez osoby fizyczne i podmioty prawne. W 1997 roku w wyniku powodzi została zniszczona część zbiorów Archiwum Państwowego we Wrocławiu. Czy z tamtego doświadczenia są wyciągnięte jakieś wnioski? Czy są czynione określone inwestycje, by zbiory były przechowywane w innych warunkach? Dotychczas były one przechowywane bardzo głęboko pod ziemią i to w bezpośrednim sąsiedztwie z rzeką. Trzecie pytanie dotyczy statusu prawnego tzw. Biblioteki Pruskiej oraz podstawy prawnej, na której od czasu do czasu pojedyncze składniki tego zbioru przekazywane są zagranicznym dyplomatom w postaci prezentów. Jaki jest do tego stosunek pani dyrektor?</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#OlgierdPoniźnik">Chciałbym podziękować Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych za przygotowanie bardzo dobrego materiału zatytułowanego „Od dawności do współczesności”. Jest on bardzo czytelny i myślę, że będzie również przydatny w pracy poselskiej, gdyż wzbogaca naszą wiedzę. Żałuję jedynie tego, że nasze dzisiejsze spotkanie nie odbywa się w Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych. Myślę, że tam nie byłoby problemu z pokazem multimedialnym. Byliśmy gośćmi pana dyrektora Michała Jagiełły w Bibliotece Narodowej. Proszę pana przewodniczącego Jana Byrę o rozważenie możliwości organizowania posiedzeń Komisji w takich właśnie instytucjach, zwłaszcza że znajdują się one na terenie Warszawy. Chciałbym zadać pani dyrektor dwa pytania. Pierwsze dotyczy kontroli działalności archiwów zakładowych. Ile archiwów zakładowych rocznie jest w stanie skontrolować archiwum państwowe? Czy stan się poprawia, czy też pogarsza? Czy archiwa zakładowe nadal są traktowane jako skład makulatury? Czy w ostatnich latach coś się poprawiło w tym zakresie. Drugie pytanie dotyczy cennej inicjatywy zatytułowanej „Miasta polskie w dokumencie archiwalnym”. Projekt objął 16 miast. Chętnie obejrzałbym w Internecie Jelenią Górę. Na razie w tym projekcie znajdują się miasta Polski wschodniej i centralnej. Cieszę się, że jest planowana kontynuacja tego przedsięwzięcia. Jakie będą kryteria wyboru kolejnych miast? W jakim stopniu samorząd lokalny musi wesprzeć finansowo tę inicjatywę? Proszę o podanie wymiaru procentowego na przykładzie owych 16 miast. Pragnę podziękować za to, że dostrzegacie państwo nie tylko archiwa w dużych miastach, ale widzicie także potrzeby małych archiwów. Właśnie takie jest Państwowe Archiwum w Jeleniej Górze. Dzięki staraniom pani dyrektor i jej zastępcy oraz przy naszym wsparciu jest szansa na to, by archiwum w Jeleniej Górze znalazło lepsze możliwości do wykonywania trudnej i odpowiedzialnej pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#JanByra">Przypomnę, że w poprzedniej kadencji Komisja Kultury i Środków Przekazu miała możliwość odbycia posiedzenia w siedzibie Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych. Zobaczyliśmy, w jakich warunkach pracuje ta instytucja. Nasza kolejna wizyta i kawa mogłaby nadwyrężyć budżet tej skromnej instytucji. Oczywiście, pracujący tam ludzie są kompetentni i gościnni.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#ElżbietaWięcławskaSauk">Pragnę odnieść się do wypowiedzi pani dyrektor na temat archiwów płacowych zakładów pracy. Pracując w telewizji robiłam programy na ten temat. W poprzedniej kadencji pani minister Ewa Lewicka rozszerzyła paletę lat, z których można było wybrać najkorzystniejsze okresy dla wyliczenia świadczenia emerytalnego. Wszyscy byli bardzo zadowoleni, mówiono, że jest to ogromne osiągnięcie i udogodnienie dla ludzi. Okazało się, że nie ma większości dokumentów z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Pani dyrektor Archiwum Państwowego w Łodzi stwierdziła, że zostały one po prostu zniszczone. Czy to jest prawda? Pamiętam, jak ludzie stale do nas dzwonili i prosili o pomoc. Oczywiście, my nie mogliśmy nic zrobić. Chciałabym się dowiedzieć, czy rzeczywiście tak jest, jak przedstawiała to dyrekcja archiwum w Łodzi. Chyba nie ma nic ważniejszego niż nasze archiwa, po pierwsze w kontekście wejścia do Unii Europejskiej, a po drugie, ze względu na to, że dobre archiwa rzutują na wszystkie dziedziny życia - naukę, życie społeczne itd. Absolutnie opowiadam się za pomocą finansową dla archiwów.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#JanByra">Niekoniecznie miłość do ojczyzny i szacunek dla historii sprawia, że wzrasta zainteresowanie archiwami. Głównym powodem są względy prawne i finansowe. Ustawa nakłada bardzo ostre rygory na tych, którzy dzisiaj są dysponentami dokumentów płacowych i osobowych. Firmy, osoby prywatne, stowarzyszenia są zobowiązane przekazać te dokumenty do archiwów państwowych lub założyć spółkę, aby móc je przechowywać. Wiem, że są propozycje zmiany tej ustawy, np. spółdzielcy chcą mieć prawo przechowywania dokumentów płacowych i osobowych. Proszę panią dyrektor o wyrażenie opinii w tej kwestii. Uwaga do wypowiedzi pana posła Bogdana Zdrojewskiego. Zamówiłem opinię prawną na temat tego, czy obowiązująca od 17 listopada br. ustawa o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami zezwala na wywiezienie zbiorów tzw. Biblioteki Pruskiej. Do opinii dołączana jest szczegółowa dokumentacja prowadzonych rozmów politycznych w tej sprawie. Zaniepokoiła mnie informacja w jednym z tygodników, sugerująca, że za utrzymanie warunków Nicei rząd polski jest gotów oddać Bibliotekę Pruską. Oczywiście, to chyba był jakiś redakcyjny żart. Rzeczywiście, jedną z pozycji tej Biblioteki przekazał (za zgodą ministra kultury) pan premier Jerzy Buzek. ale pozwalała na to obowiązująca wtedy ustawa o ochronie dóbr kultury. Nie byłoby to możliwe bez zgody ministra kultury. Co pewien czas w prasie ukazują się informacje o kradzieżach w kościołach, bibliotekach, nawet w tak dobrze strzeżonych jak Biblioteka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jak to wygląda w archiwach?</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#RyszardTomczyk">Przerażające są zawarte w materiale informacje na temat stanu obiektów, przechowywania i zabezpieczenia zbiorów archiwalnych w podległych państwu placówkach. Wiem, że jest to efekt wieloletniego zaniedbania, a przy nikłych środkach finansowych nie doprowadzimy do uzyskania przynajmniej zachodnioeuropejskich standardów zabezpieczania zbiorów. Patrząc na to, co dzieje się w wielu większych miastach, można powiedzieć, że rynek antykwaryczny rozwija się w Polsce wspaniale. W swoim materiale sugerujecie państwo, że trzeba podjąć zmiany legislacyjne, dotyczące zabezpieczenia archiwaliów, czy nawet muzealiów. Jak pani dyrektor to ocenia? W jakim kierunku powinny zmierzać zmiany legislacyjne dotyczące styku archiwa państwowe (muzea), a chłonny rynek antykwaryczny?</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JanByra">Czy ktoś jeszcze chciałby zabrać głos? Zgłoszeń nie słyszę. Proszę panią dyrektor Darię Nałęcz o udzielenie odpowiedzi na zadane pytania. Bardzo proszę o zwięzłość, gdyż tę salę wynajęliśmy od pewnej organizacji politycznej musimy ją w umówionym czasie oddać.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#DariaNałęcz">Zapraszaliśmy Komisję do archiwów. Mieliśmy już dwa spotkania z komisjami sejmowymi. Pierwsze odbyło się w Archiwum Akt Dawnych, a drugie w archiwum warszawskim. Witamy życzliwie i myślę, że czasami warto zobaczyć archiwa. Bardzo proszę panią sekretarz Komisji o to, by zechciała zadbać o wygospodarowanie dogodnego terminu. W każdej chwili jesteśmy gotowi państwu pokazać zarówno próby digitalne, jak i przechowywane przez nas precjoza. Myślę, że znalazłyby się również jakieś środki na kawę, gdyż nie jesteśmy aż tak bardzo skąpi. Zapytano o losy zbiorów archiwalnych telewizji. Jest to dla nas sprawa priorytetowa. W dalszym ciągu są one częścią zasobu państwowego. Uważamy, że jest dobro narodowe bardzo istotne, gdyż wizualne, a to najbardziej dociera do obywatela. To dobro zostało wytworzone przez państwową jednostkę organizacyjną i nie ma prawa zmienić statusu. W dalszym ciągu będę o to walczyć, gdyż nie możemy zrezygnować z tego dobra. Rodzi się jednak pytanie o to, kto fizycznie ma przechowywać ten zbiór. Moglibyśmy go wziąć np. do Archiwum Dokumentacji Mechanicznej, ale policzyliśmy koszty takiego przedsięwzięcia. Jest to poważna inwestycja. Trzeba by wystawić osobne archiwum państwowe, które byłoby z nami związane pośrednio lub bezpośrednio. Powinno być przynajmniej w naszym nadzorze. Jest to wykonalne fizycznie, ale trzeba sobie zdawać sprawę z kosztów takiego przedsięwzięcia, Dokładne liczby zawarte są w materiałach Ministerstwa Kultury. Dość istotna jest również kwestia wymuszenia opisania tego zbioru na dotychczasowym dysponencie, czyli TVP S.A. W umowie z TVP S.A. w 1994 roku użyczyliśmy telewizji te zbiory do 2004 r. Chodziło o to, by TVP S.A. je opracowała, by można było oddzielić materiał archiwalny od tego, co nim nie jest. Jednak telewizja ma również swoje interesy i nie jest do końca zainteresowana tym, by to robić sprawnie i szybko. Dopóki nie wypisuje rubryki praw autorskich i pokrewnych (czyli producenckich), tak długo może zasłaniać się niemożnością udostępniania. Skoro te prawa są niestwierdzone, to nie ma możliwości określenia warunków udostępniania zbiorów komuś innemu. Kierując się interesem finansowym TVP S.A. spowalnia te prace. Ja jedynie mogę prosić, błagać, ponaglać, gdyż nie ma żadnych narzędzi prawnych do oddziaływania. Uważam, że w nowelizacji i w aktach wykonawczych powinien być określony termin obowiązku wykonania tego prawa. Można tu zastosować mechanizm analogiczny do użytego w ustawie o informacji niejawnej. Wyznacza się termin, nakłada klauzule, ponawia się je. Jeśli termin nie będzie dotrzymany, to będzie oznaczać, że ten materiał nie ma stwierdzonych praw. W tym momencie odsyłamy do ekspertyzy prawnej zapytanie, czy Skarb Państwa nie może „położyć ręki” na prawach producenckich. Te materiały produkowano przecież za pieniądze budżetowe, czyli finansował to Skarb Państwa. Bardzo często instytucja przechowująca czerpie zyski z udostępniania zbioru, aby móc go w dalszym ciągu podtrzymywać. Musi być zatem odpowiednia regulacja prawna. Oczywiście nie wchodzą tu w grę prawa autorskie, chociaż np. materiały „Dziennika Telewizyjnego” nie są objęte prawami autorskimi, gdyż dziennikarze wykonywali je w ramach obowiązków. Istnieją dwie możliwości rozwiązania tego problemu. Pierwsza to utworzenie osobnej instytucji przechowującej te zbiory audiowizualne, która w jakiś sposób musi być usytuowana wobec archiwów państwowych, gdyż jest to archiwum państwowe. Taki model jest rozwiązaniem francuskim. Druga możliwość to przykład BBC. BBC w dalszym ciągu jest dysponentem tego materiału, ale ma obowiązek udostępniania go na określonych zasadach. Prawo jasno określa kryteria udostępniania oraz obowiązek archiwizacji, opieki nad tym zbiorem. Właściwie należy wziąć pod uwagę również trzecie rozwiązanie. Konwencja europejska o ochronie dziedzictwa audiowizualnego nakłada taki obowiązek również na nadawców prywatnych. Oczywiście, nadawca prywatny nie będzie przekazywał swoich wytworów do telewizji publicznej, jeśli ona byłaby głównym dysponentem. Może trzymać ten zbiór u siebie, ale wtedy na nadawcę prywatnego trzeba nałożyć obowiązek archiwizowania wytwarzanego przez siebie materiału. Przecież to również nasze dziedzictwo.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JanByra">W tym miejscu doszliśmy do wiadomej ustawy, gdzie tak naprawdę nie chodzi o archiwa, lecz o pieniądze i o udostępnianie.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#DariaNałęcz">Można powiedzieć, że tak naprawdę o to chodzi. Kto z państwa słyszał o dostępie do archiwów radia? Nikt nie mówi, że jest to jakiś problem. Radio ma takie zbiory, opiekuje się nimi i je opracowuje. Na arenie publicznej nie występuje jednak problem zbioru radiowego. Nadawca prywatny nie ma żadnego interesu w dostępie do tego zbioru historycznego. Wnioski należą do państwa, gdyż właśnie państwo stanowicie prawo. Powtórzę jedynie, że będę broniła archiwów telewizji przed prywatyzacją, gdyż tego nie wolno sprywatyzować.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#ElżbietaWięcławskaSauk">Czy państwo macie jakiś wzgląd w to, co dzieje się w archiwach telewizji? W oddziałach regionalnych często jest tak, że wiele materiałów ulega zniszczeniu. Choć powinny być zachowane, to jednak z różnych przyczyn są niszczone.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#DariaNałęcz">Staramy się to robić. W tej chwili gorsza sytuacja jest z aktami spółek. W nowym prawie archiwalnym, które będzie państwu przedkładało Ministerstwo Kultury, staramy się odpowiedzieć na pytanie: jakie mają być relacje między obowiązkiem archiwizowania i odpowiedzialnością za zbiór w zależności od tego, jaki jest procent udziału Skarbu Państwa. Uważamy, że może być nawet 1 lub 0,5% udziału Skarbu Państwa, by taka instytucja podlegała obowiązkom wynikającym z ustawy archiwalnej. Niektórzy przedstawiciele władz spółek o podzielonej własności uważają, że nie mamy do tego prawa. Materiały znajdujące się u nadawców publicznych są w nadzorze archiwalnym. Proszę zrozumieć pracę archiwisty, który właściwie patrzy na system, a nie na konkretne źródło, gdyż nie sposób obejrzeć każdej taśmy. Wtedy kontrola trwałaby w nieskończoność. Możemy reagować na każdy sygnał mówiący o tym, że coś zostało zniszczone.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#ElżbietaWięcławskaSauk">Czy pani dyrektor nie uważa, że pracę archiwisty powinny wykonywać osoby odpowiednio przygotowane? W tej chwili są to jednak absolutnie przypadkowe osoby, które nie mają pojęcia o tym, co i jak powinno być archiwizowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#DariaNałęcz">Powiem o tym szerzej, mówiąc o archiwach zakładów pracy. Zawsze czekamy na sygnał mówiący o zniszczeniu jakiegoś materiału. Dopóki nie będę dysponowała pełnym opisem zbioru, mówiącym o tym, co jest materiałem archiwalnym, to nie będę miała punktu odniesienia. Wielokrotnie wysyłaliśmy kontrolę do telewizji warszawskiej, gdyż otrzymywaliśmy sygnały o tym, że coś zostało zniszczone. Jednak moi pracownicy nie wiedzieli, czego dokładnie mają szukać. Jest to bardzo poważny problem. Bardzo poważną sprawą jest problem braku egzekucji. W tej chwili chciałabym się odnieść do sprawy kradzieży. Na Wawelu dokumenty wynosił pracownik i to jest najgorszy rodzaj kradzieży, bo najtrudniejszy do wykrycia. Gdy rozmawialiśmy o systemie zabezpieczeń, bramek, itd., to moi pracownicy stwierdzili, że materiał archiwalny można np. wyrzucić oknem. Gdy chce coś wynieść pracownik, to w takiej sytuacji czujemy się nieco bezradni. Dodam, że mamy swój program zmierzający do tego, aby było lepiej. Wracając do kradzieży na Wawelu powiem, że na razie proces jest zawieszony, gdyż złodziej leczy się psychiatrycznie. Obawiam się, że nie dojdzie do orzeczenia wyroku, a wtedy będą głośne protesty, jeśli dojdzie do uniewinnienia. Procederu niszczenia dokonuje się w majestacie prawa i nigdy nikomu włos z głowy nie spadł, gdyż za każdym razem sąd oddala takie wnioski, uznając, że jest to znikoma szkodliwość społeczna. Może to być znikoma szkodliwość tylko w jednym przypadku, gdy w grę wchodzi jakiś jeden niewiele znaczący dokument. Jeśli jednak zsumuje się te zniszczone niewiele znaczące dokumenty, to otrzymamy poważne zjawisko społeczne i nie można przejść nad tym do porządku dziennego. Uważamy, że można wprowadzić szereg narzędzi prawnych, by przeciwdziałać kradzieży i niszczeniu dokumentów. Przede wszystkim antykwariusz powinien być zobowiązany do zwracania się do właściwej instytucji z tym, co jest w jego ofercie. Biblioteka, muzeum, archiwum jako pierwsze powinny być powiadomione o obiekcie, który trafił do antykwariusza. W przypadku krakowskim trzeba było być człowiekiem zupełnie pozbawionym rozumu, by nie zorientować się, że ma się do czynienia ze zbiorami publicznymi. Proszę sobie wyobrazić, że wysokie rodowe i królewskie dokumenty przynosił jakiś podejrzany typek. Jak ktoś mógł uważać, że zostały one wyjęte z domowej szuflady? To jest tak absurdalne, że aż nie mieści się w głowie normalnego człowieka. Po prostu antykwariusz widzi w tym dobry interes. Uważam, że należy wprowadzić obowiązek komunikowania o swej ofercie. Jednemu z bardzo znanych warszawskich antykwariuszy chciałam zastrzec dokumenty Sobieskiego, gdyż uważaliśmy, że to również pochodzi ze zbioru archiwum. Antykwariusz twierdził, że te dokumenty na pewno pochodzą z dobrego źródła. Mogłam jedynie go ostrzec, że te dokumenty mogą być kradzione i jeśli się to potwierdzi, to skieruję sprawę do sądu.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#ElżbietaWięcławskaSauk">Kto odpowiada za zniszczenie materiałów z archiwum telewizji? Archiwista czy dyrekcja oddziału telewizji regionalnej? Wiem, że nie wszystkie materiały telewizyjne są archiwizowane, ale chodzi mi np. o dokumenty z akcji wyborczej 1989 roku. Ewidentnie są to dokumenty historyczne.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#DariaNałęcz">Narzuciliśmy TVP S.A. klasyfikatory i trzeba by sprawdzić, jak archiwum określiło długotrwałość, ważność danej grupy materiałów. Część tych dokumentów to materiały poboczne i nie zachodzi konieczność ich przechowywania. Zawsze mogą się rodzić pewne wątpliwości. Będzie je miał każdy historyk lub badacz społeczny. Najchętniej zostawiłabym wszystko, ale trzeba również wziąć pod uwagę to, że gdzieś trzeba trzymać takie materiały. Należy pamiętać o kosztach, gdyż używana przez telewizję taśma jest droga.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#ElżbietaWięcławskaSauk">Przepraszam, ale mówię o najważniejszych, ewidentnie historycznych materiałach. Właśnie takie materiały zostały zniszczone. Kto za to odpowiada?</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#DariaNałęcz">Zawsze odpowiada szef firmy, który jest odpowiedzialny zarówno za finanse jak i za zasób archiwalny. Archiwista wykonuje polecenie szefa, a archiwa zajmują dość słabe miejsce w strukturze instytucji. Na ogół do archiwum jest „zsyłany” najmniej rozgarnięty pracownik, który nawet nie umie dla załogi kupić marchewki.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#JanByra">Prosiłbym panią dyrektor o przejście do odpowiedzi na pytania, gdyż kończy nam się czas.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#DariaNałęcz">Bardzo słabe jest przygotowanie ludzi pracujących w archiwach zakładowych. Ponad połowa z nich nie ma żadnego przygotowania specjalistycznego, a 2/3 ma jedynie tylko wykształcenie średnie lub niższe. Pracujemy z tymi ludźmi, prowadzimy dla nich różnego rodzaju kursy. Często bywa tak, że przeszkolona przez nas osoba zostaje przez zakład przesunięta do innej pracy. Jest to więc syzyfowa praca, ale ją wykonujemy, gdyż uważamy, że tak właśnie trzeba. Z 11 tysięcy archiwów zakładowych, co roku poddajemy nadzorowi 1/3, czyli około 3 tysięcy. Generalnie stan tych archiwów się poprawia, chociaż oczywiście pozostaje jeszcze wiele do życzenia. Nie mamy jednak żadnych narzędzi wymuszających prawidłowe prowadzenie takiego archiwum. Sporządzamy protokół pokontrolny, rozpatrujemy odwołania od niego itd., ale trwa to całymi latami. Pan poseł Bogdan Zdrojewski zapytał o skutki katastrof. Chciałabym uspokoić pana posła. Jeśli ze zbioru wrocławskiego straciliśmy jakieś dokumenty, to można tę stratę oszacować poniżej 1 proc. Gorzej było w archiwach zakładowych, zwłaszcza w archiwach sądowych. Dokumenty leżały tam w pryzmach na podłodze, a nie na regałach. Po przejściu fali powodziowej została z nich breja, którą w jednym z archiwów wynoszono na łopatach - oczywiście bez naszej zgody. Z powodzi 1997 roku wyciągnęliśmy wnioski i w naszych archiwach już nigdzie nie ma zbiorów ulokowanych w piwnicach. Wszystkie otrzymywane pieniądze przeznaczaliśmy na podstawowe zabezpieczenie fizyczne zbiorów, tzn. na to, aby w pomieszczeniach nie było grzyba i by akta nie znajdowały się w piwnicy. Walczyliśmy o podstawową substancję fizyczną. Możemy powiedzieć, że w tej chwili realizujemy ostatnie pozycje z listy takich obiektów. Ostatnio dostaliśmy budynek w Jeleniej Górze. Myślę, że kończy się już walka o spełnienie podstawowych warunków fizycznego przechowywania zbiorów. Drugim ważnym elementem naszych działań jest zabezpieczenie przed kradzieżą, ale to również kosztuje. Z braku pieniędzy nie wszędzie jest zainstalowany system monitorowania. Postulat zabezpieczenia zbiorów przed kradzieżą można również realizować przez formy działania wewnętrznego i pewnego rodzaju instrukcje. Realizowanie ich w praktyce jest w stanie ochronić zbiór. Lada moment zamieścimy w Internecie instrukcje, mówiące o tym, co robić w przypadku takiej katastrofy jak powódź. Chodzi o to, by taka wiedza była dostępna przede wszystkim archiwom zakładowym, gdyż najbardziej jej potrzebują. My przecież radzimy sobie stosunkowo szybko. Po katastrofie 1997 roku udało nam się kupić m.in. komorę dezynfekcyjną i liofilizator. Możemy powiedzieć, że w wyniku tej katastrofy ponieśliśmy rzeczywiste straty w wysokości poniżej 1 proc. Nie zostały jednak wprowadzone wszystkie formy zabezpieczeń, które chcielibyśmy wprowadzić. Sprawa statusu Biblioteki Pruskiej. Z jednej strony są to materiały archiwalne, a z drugiej strony zbiór jest w Bibliotece Jagiellońskiej. Tę dychotomię można wykorzystywać przeciwko temu zbiorowi. W kwestii Biblioteki Pruskiej zawsze prezentuję jednoznaczne stanowisko.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#DariaNałęcz">Nie wolno jej oddać do czasu definitywnego załatwienia, zwłaszcza z Niemcami, wszystkich naszych roszczeń. Mamy ogromne zbiory w Fundacji Pruskich Dóbr Kultury. Są tam zbiory polskie jeszcze przedrozbiorowe i nie oddane nam po I wojnie światowej. Ostatnio w Strasburgu rozmawiałam z moim kolegą, zastępcą szefa archiwów niemieckich, o możliwości przekazania do Polski zbiorów pozostających w Niemczech. Nie jestem taką optymistką jak pan ambasador Wojciech Kowalski, który zajmuje się rokowaniami z Niemcami. Mój brak optymizmu potwierdza zastępca szefa archiwów niemieckich, mówiący, że strona niemiecka nigdy nie zgodzi się na przekazanie czegokolwiek z naruszeniem prawa niemieckiego. Stanu posiadania Niemców broni ustawa o Fundacji Pruskich Dóbr Kultury. Art. 3 tej ustawy wyraźnie mówi o tym, że nikomu na zewnątrz nie wolno wydać żadnych akt z okresu funkcjonowania państwa pruskiego, chyba że dopełnione zostaną odpowiednie warunki, czyli zjednoczenie Niemiec. Tylko w warunkach zjednoczenia Niemiec można znowelizować tę ustawę. Wielokrotnie prosiłam MSZ o postawienie stronie niemieckiej pytania, zasugerowanego mi zresztą przez poprzedniego szefa archiwów niemieckich - czy strona niemiecka uważa proces zjednoczenia Niemiec za skończony? Trzeba po prostu wiedzieć, jaki jest etap regulacji w odniesieniu do naszych roszczeń wobec partnera niemieckiego. Problem Biblioteki Pruskiej jest zresztą sprzężony z losami zbiorów Ossolineum i w obydwu wypadkach powinniśmy stosować taką samą zasadę. Probierzem tego, czy strona niemiecka jest gotowa wyjść naprzeciw naszym oczekiwaniom, są losy tzw. Wellum, czyli pergaminu biskupa Anzelma z XIII wieku. W tej chwili znajduje się on w Bibliotece Kongresu. Do tego dokumentu zgłasza roszczenia zarówno strona polska jak i niemiecka. Został on wyjęty ze zbiorów wrocławskich i powinien tam wrócić, zwłaszcza że dotyczy biskupstwa miejscowego. Dopóki Niemcy nie wycofają swoich roszczeń, nie ma żadnej nadziei na to, że do Polski wróci cokolwiek z obecnych zbiorów niemieckich. Uważam, że Biblioteka Pruska absolutnie nie powinna zostać przekazana Niemcom. Nie ma zresztą do tego tytułu prawnego. Niemcy sami przewieźli ten zbiór na Śląsk. Niemcy byli bardziej przewidujący, gdyż zbiory, wobec których my zgłaszamy roszczenia, wyłączyli z sieci instytucji państwowych. Zawiaduje nimi fundacja. Chociaż jest ona utrzymywana ze środków ministerstwa spraw wewnętrznych, to jest uważana za ciało prywatne, do którego rząd niemiecki nic nie ma. Kwestia darowizn. Jeśli uznamy, że jest to zbiór publiczny, to powinna być wyrażona moja zgoda, a prawo nie pozwala na przekazywanie dokumentów sprzed 1945 roku. Mówiłam już trochę o archiwach zakładowych. Zgodnie z obowiązującym prawem te akta trafiają do nas po 25 latach. Jest to okres stanowczo za długi. Często zdarza się, że instytucja podlega reorganizacji, zbiory wędrują i pojawia się w nich bałagan, jeśli nawet wcześniej były uporządkowane. W propozycji nowego prawa archiwalnego będziemy wskazywali termin do 25 lat, czyli akta będą mogły być przekazane w każdym momencie, w którym instytucja uzna, że nie potrzebuje już tych dokumentów. Sprawa projektu „Miasta polskie w dokumencie archiwalnym”.</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#DariaNałęcz">Sporządzenie jednego opisu kosztuje od 5 do 10.000 zł. Kryteria doboru są dowolne. Będziemy to robili tam, gdzie dojdziemy do porozumienia z samorządem. Sprawa dokumentów płacowych. Ustawodawca zmienił termin z 12 do 20 lat. Usiłowaliśmy wstrzymać brakowanie tych akt, ale podpisywaliśmy zgodę, jeśli instytucja nalegała. Dodam, że we wcześniejszym okresie archiwa państwowe były w beznadziejnej sytuacji. To wyrażenie zgody wynikało z ustawy o ubezpieczeniach społecznych, a nie z ustawy archiwalnej. Podpis archiwisty potwierdza zgodność z systemem prawnym. Jeśli zgodnie z prawem i z zasadami kwalifikacji, opisanymi w wykazie akt dla danej instytucji upłynął termin ważności, archiwum nie ma prawa odmówić wydania zgody na brakowanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#ElżbietaWięcławskaSauk">Przepraszam, ale chciałabym wiedzieć, z jakich lat mamy takie dokumenty.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#DariaNałęcz">Przedstawia się to bardzo różnie. Powtarzam, że wstrzymaliśmy brakowanie dokumentów i w związku z tym w bardzo dużej liczbie przypadków mamy znacznie więcej niż 12 lat. Mamy takie dokumenty dla okresów dwudziestoletnich. Do Sejmu zostanie skierowana ustawa o wolności działalności gospodarczej. Znowu zostaje z niej oddalona konieczność uzyskiwania zgody na prowadzenie działalności archiwalnej. Przechowawca będzie mógł prowadzić taką działalność na podstawie zgłoszenia i deklaracji, iż spełnia warunki opisane w ustawie i w rozporządzeniach. Chcemy przynajmniej bronić zapisu mówiącego o tym, że wojewoda jako organ rejestrujący tę aktywność gospodarczą będzie musiał dokonać kontroli w pierwszym roku takiej działalności. Pragnę zaznaczyć, że czynienie wyłomu od przyjętej zasady grozi powrotem do sytuacji sprzed nowelizacji przyjętej w grudniu ub. roku. Skłanialiśmy się w stronę spółek kapitałowych, gdyż była większa gwarancja zabezpieczenia tego zbioru i możliwości jego przechowywania w długim czasie. Proszę pamiętać o obowiązku przechowywania takich akt przez 50 lat. Musimy opracować takie zapisy, by nie było możliwości wcześniejszej utraty tych zbiorów. Uważamy, że nasze archiwa i Stowarzyszenie Archiwistów to instytucje, które nie znikną, a więc zawsze będzie zapewniona ochrona dokumentów. Chciałabym jeszcze nawiązać do kwestii kradzieży. Tak jak mówiłam, w Krakowie kradł nasz pracownik. Na szczęście był to jedyny stwierdzony przez nas przypadek. Podjęliśmy różne działania, wydaliśmy szereg rozporządzeń wewnętrznych, które mają utrudnić tego typu proceder. W ten sposób jednak niewiele osiągniemy. Muszą być regulacje prawne, które nałożą na antykwariuszy pewne zobowiązania, zaś w systemie karnym powinny pojawić się dotkliwsze niż dla innego złodzieja kary dla pracownika, wykorzystującego miejsce pracy do popełnienia przestępstwa. By mieć pewność, że lepiej ochronię zbiory, to muszę mieć więcej środków na możliwość duplikowania dokumentów. Chodzi o dowód prawny. W tej chwili w Krakowie mam kłopot z udowodnieniem, że pewne dokumenty pochodzą z naszych, a nie innych zbiorów. Gdybym dysponowała mikrofilmową bądź digitalną kopią, to mogłabym pokazać wszystkie cechy właściwe dokumentu oryginalnego. Drugą podstawową sprawą jest elektroniczny system zabezpieczania wejść do magazynów. Będzie wiadomo, kto tam wszedł i kiedy tam był. Będzie to swoiste poświadczenie prawdopodobieństwa popełnienia przez kogoś przestępstwa. Łatwiej jest się chronić przed złodziejem zewnętrznym, czyli użytkownikiem. Znamy profesorów, którzy mają dobrze zaostrzony paznokieć i potrafią coś wyciąć. Znacznie trudniej jest się chronić przed złodziejem wewnętrznym. Spełnienie postulatu lepszej ochrony zbiorów wymaga jednak pewnych środków finansowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#JanByra">Względy kulturowe, obywatelskie i technologiczne udowadniają, że powinniśmy dbać o kondycję finansową archiwów państwowych. Wielka ilość kwerend potwierdza ogromne zainteresowanie tymi zbiorami. Wiąże się to z upowszechnianiem nauki, znajomości regionów i Polski, ale także ze względami praktycznymi. Dziękuję pani profesor Darii Nałęcz za bardzo ciekawą i wszechstronną informację. Nasi informatycy robili wszystko, abyśmy mogli obejrzeć przygotowaną prezentację. Za starania dziękuję również Sekretariatowi Komisji. Komisja przyjęła informację Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych, co każe nam pamiętać o archiwach przy konstruowaniu kolejnych budżetów. Informuję, że w Sekretariacie Komisji jest dostępny dokument przygotowany przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji: „Polityka państwa w dziedzinie mediów elektronicznych”, tzw. zielona księga. Otrzymaliście państwo także kopię korespondencji między przewodniczącym Komisji a szefową KRRiT, zaś komentarze proszę zachować dla siebie. Zamykam posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>