text_structure.xml 78.3 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JerzyWenderlich">Otwieram posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu. Witam wszystkich. Ubolewam patrząc na bardzo nadwątlone siły członków Komisji. Ogłaszam dziesięciominutową przerwę, w czasie której proszę Sekretariat Komisji o telefoniczne skontaktowanie się z posłami. Jeśli nie będzie frekwencji umożliwiającej procedowanie nad tak ważnym tematem, to, niestety, przerwę posiedzenie i poproszę o wyegzekwowanie od posłów usprawiedliwień, które osobiście przejrzę i przeanalizuję.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#JerzyWenderlich">Wznawiam posiedzenie Komisji. Jako przewodniczący chciałbym wyrazić pewną konstatację, której absolutnie proszę nie odczytywać w sposób polityczny. Tak się dziwnie składa, że niektórzy posłowie pojawiają się na posiedzeniach wtedy, gdy jest mnóstwo kamer telewizyjnych, natomiast nie interesują ich posiedzenia, których tematy nie wzbudzają emocji medialnych, a wydaje mi się, że wszystkie tematy są równie ważne. Porządek dzienny obejmuje jeden punkt: upowszechnianie kultury w Polsce po reformie samorządowej - konsekwencje decentralizacji państwa dla upowszechniania kultury. Proszę pana ministra Macieja Klimczaka o wyrażenie opinii w tej sprawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MaciejKlimczak">W swoim wystąpieniu będę odwoływał się do przygotowanego przez Ministerstwo Kultury materiału: „Upowszechnianie kultury w Polsce po reformie samorządowej - konsekwencje decentralizacji państwa dla upowszechniania kultury”. Opracowanie zostało przedstawione Komisji. Jest ono poświęcone analizie zmian w zakresie upowszechniania kultury, zmian, które są następstwem reform samorządowych, i obejmuje sektor publiczny. W wyniku reformy dokonanej w 1999 roku decentralizacja państwa stworzyła powiaty i nowe województwa. Do samorządów delegowano szereg uprawnień i zobowiązań związanych z polityką kulturalną. Proces decentralizacji oznaczający podział zadań między centrum a poszczególne ogniwa samorządu terytorialnego miał na celu przybliżenie społecznościom lokalnym gmin, miast i regionów spraw odnoszących się do ich życia kulturalnego i potrzeb edukacyjnych. Chodziło o przybliżenie rozumiane nie jako przybliżenie mentalne, ale jako przybliżenie procesów związanych z decyzjami bezpośrednio dotyczącymi spraw kultury do ośrodków, w których te decyzje są podejmowane. Wciąż jest dyskutowany problem zasad podziału środków finansowych na te cele, zwłaszcza podział dotacji z rezerw celowych budżetu państwa. Podstawowym rozdziałem przedstawionego opracowania jest charakterystyka stanu instytucji kultury. W analizie uwzględniono biblioteki, domy i ośrodki kultury, muzea, kina, teatry, instytucje muzyczne. Wiemy, że podmiotów zajmujących się upowszechnianiem kultury jest zdecydowanie więcej. Różnorodne funkcje w tym zakresie pełnią zwłaszcza media - telewizja, radio, prasa, a ich rozkwitowi sprzyja proces reformy administracji publicznej. Nie jest to jednak przedmiotem przedłożonego posłom dokumentu. Istotnym ogniwem w procesie upowszechniania kultury są biblioteki. W materiale podajemy, że jest ich około 9 tysięcy. Zwracamy uwagę na to, że w ciągu minionego dziesięciolecia ich liczba spadła o około 10 proc. Warto jednak zaznaczyć, że od 1999 roku systematycznie wzrasta liczba czytelników, co wykazujemy na s. 6 materiału. Niestety, w tym czasie nastąpiło nieznaczne kurczenie się księgozbiorów. W 2000 roku zakupy nowości do bibliotek miały w stosunku do lat ubiegłych najniższy wskaźnik - 5,5 wolumina na 100 mieszkańców. Biblioteki to instytucje kultury, które z założenia są niedochodowe, nie mają możliwości zarobkowania, bezpłatnie udostępniają zbiory. Ze względu na charakter swojej działalności mają również ograniczone możliwości znalezienia sponsorów. Trzeba podkreślić, że w wyniku reform utworzono 254 biblioteki powiatowe - 182 w powiatach ziemskich, a 72 w miastach na prawach powiatu. Przytoczone dane pochodzą z badań Instytutu Książki i Czytelnictwa. W stosunku do 370 powiatów jest to nadal za mało, ale można zauważyć istotny postęp w tworzeniu kolejnych ogniw sieci bibliotek publicznych. Wciąż niezadowalający jest poziom kwalifikacji kadr bibliotekarskich. Spośród 17 tysięcy zatrudnionych wyższe wykształcenie bibliotekarskie ma jedynie 3 tysiące osób, a 8,5 tysiąca ma wykształcenie średnie.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#MaciejKlimczak">Władze w wielu wypadkach nie stawiają wymagań kwalifikacyjnych. Duże znaczenie w odwróceniu tej tendencji upatrujemy w roli korporacji zawodowych. Dla przyszłego rozwoju czytelnictwa ważną sprawą jest informatyzacja bibliotek. Oprócz ustawowo określonej odpowiedzialności samorządu za tę sprawę program informatyzacji wymaga wsparcia ze strony rządu. Problem ten był również przedmiotem spotkania sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. W gestii samorządów znajdują się w zasadzie wszystkie domy i ośrodki kultury. Większość z nich została przekazana gminom w pierwszym etapie reformy. Po reformie w 1999 roku zmienił się i zróżnicował zasięg byłych wojewódzkich ośrodków kultury. Część z nich została przekazana urzędom marszałkowskim. Obecnie ich lokalizacja jest nierównomierna, np. woj. wielkopolskie i woj. górnośląskie mają po 3 takie instytucje, a w woj. dolnośląskim i opolskim działają tylko ośrodki o zasięgu powiatowym i gminnym. W minionym dziesięcioleciu podejmowano wysiłki, zmierzające do reformy programowej i organizacyjnej domów kultury. Do nowej sytuacji skutecznie dostosowały się ośrodki gminne. Spośród obecnych 22 ośrodków wojewódzkich zaledwie w 3 przeprowadzono zdecydowaną reformę organizacyjno-programową. We wszystkich ośrodkach ograniczana jest działalność instrukcyjno-metodyczna, a w niektórych z nich formy usługowo-imprezowe wypierają działania edukacyjne. O ewolucji domów i ośrodków kultury decyduje kontekst lokalny i lokalne potrzeby, stąd zróżnicowany jest profil działania tych instytucji. Wiele form szkoleniowych ma charakter odpłatny - np. kursy artystyczne, kursy językowe. Wobec konieczności wypracowania tzw. środków własnych wiele ośrodków wynajmuje pomieszczenia i sprzęt, a ich dochody, zwłaszcza w wojewódzkich ośrodkach kultury, przekraczają nawet 40 proc. rocznego budżetu. Domy i ośrodki kultury to teren działalności amatorskich zespołów artystycznych. Ruch amatorski, stanowiący istotny czynnik aktywnego uczestnictwa w kulturze, wymaga szczególnej ochrony i może na nią liczyć właśnie w tych instytucjach kultury. Po reformie administracyjnej zmieniła się także sytuacja muzeów. W Polsce jest 451 muzeów, prowadzonych przez samorządy. Dla wielu z nich muzea stanowią istotny czynnik budowania atrakcyjnej oferty kulturalno-turystycznej. Natomiast ograniczeniu podlegają w tych instytucjach kultury funkcje edukacyjne i wydawnicze. Zdarza się, że na trudności finansowe napotykają muzea, przekraczające rangą i zasięgiem działania obszar jednostki samorządu terytorialnego. Zadania ponadlokalne na ogół niechętnie są finansowane przez samorządy, na rzecz których działają takie instytucje kultury. Ten sam problem, ale w większej skali finansowej, dotyczy teatrów i instytucji muzycznych. Okres transformacji ustrojowej nie jest łatwym okresem dla instytucji kultury. Są one skazane na samodzielność i ten wyznacznik wpływa na to, że instytucje kultury zdobywają potrzebne doświadczenia i dostosowują działalność raczej do potrzeb rynku niż do wypełniania misji, dla której zostały powołane. Prowadzi to do ograniczenia uczestnictwa w kulturze, szczególnie w kulturze artystycznej.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#MaciejKlimczak">Nawiązując do rozdziału pt. „Podsumowanie” pragnę zwrócić uwagę na informację o wydatkach budżetu państwa i budżetów samorządowych na rzecz upowszechniania kultury. Reforma spowodowała radykalne przesunięcie odpowiedzialności w tej sferze na samorządy. W wyniku reform samorządowych publiczne wydatki na kulturę wzrosły, choć jednocześnie są one ogromnie zróżnicowane terytorialnie. Na nierówności w wymiarze regionalnym nakładają się nierówności pomiędzy miastem a wsią. W ramach obecnego ustawodawstwa nie występują mechanizmy umożliwiające wyrównanie szans obywateli w dostępie do usług kulturowych. Wiele powiatów i gmin w swoich planach strategicznych uwzględnia rolę kultury w pobudzaniu rozwoju społecznego i w podwyższaniu poziomu życia społeczności lokalnych. Jest to świadectwo wzrostu świadomości przedstawicieli samorządu terytorialnego w pogłębionym rozumieniu sensu i znaczenia kultury. Trzeba również powiedzieć o barierach w dostępie do upowszechniania kultury. Występowały one zawsze, ich obecność jest nieomal naturalna, odwzorowuje także rzeczywistą stratyfikację społeczną. Jednak stan obecny jest niepokojący. Nie wynika on wyłącznie z procesów ekonomicznych czy zmian ustrojowych. Nie można go też określić jako łatwego stanu przejściowego, wywołanego przez doraźne procesy. Konieczne jest powiązanie zjawisk z eksplozją postaw konsumpcyjnych i niespotykanym dotąd rozwojem kultury masowej. Będziemy starali się temu przeciwdziałać w zapisach, które zaproponujemy w projekcie ustawy o działalności kulturalnej. Kultura symboliczna stanowi podstawę tożsamości społecznej. O tym, jakie będzie społeczeństwo polskie w XXI wieku, zdecyduje stan jego kultury, w poważnym stopniu uzależniony od poziomu organizacji i zasobności instytucji kultury. Taką konstatacją pragnę zakończyć swoją wypowiedź, dziękując Komisji za podjęcie tego tematu i uczynienie go przedmiotem obrad.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JerzyWenderlich">Dziękuję bardzo panu ministrowi. Pan minister wygłosił dość niepokojącą uwagę o tym, że władze samorządowe nie stawiają wymogów kwalifikacji zawodowych w niektórych instytucjach. Pan minister wymienił przede wszystkim biblioteki. Oczywiście, Ministerstwo Kultury nie ma zbyt dużego wpływu na działalność instytucji samorządowych. Czy jest jednak jakaś relacja, która umożliwiałaby przekazywanie pewnego rodzaju sygnałów, uwag i opinii? Pan minister mówił o zanikaniu instytucji instrukcyjno-metodycznych. Czy zatem jest możliwość przesyłania jakichś impulsów, które rzeczywiście kazałyby samorządom zwracać na to większą uwagę? Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JanByra">Materiał przedstawiony przez Ministerstwo Kultury jest rzetelny, ale obejmuje tylko część zagadnienia. Uważam, że powinien być uzupełniony np. o trzeci sektor, o bardzo aktywne na polu kultury organizacje pozarządowe. Są to organizacje, które badają, upowszechniają, uczą zdobywać środki - np. unijne. Wspomnę tutaj tarnowską fundację kultury, która organizuje wiele bardzo interesujących seminariów. Przedłożony materiał pokazuje, że dzisiaj dysponujemy jedynie pewnym wyobrażeniem o stanie finansowym samorządowych instytucji kultury po reformie samorządowej. Nie mamy natomiast pełnej informacji o tym, jak zmienia się i jaki jest stan oferty programowej tych instytucji. Nie wiemy, jak zmienia się uczestnictwo w kulturze i odbiór kultury, jak zmieniają się potrzeby i gusty odbiorców. Dzisiaj nie mamy takiej wiedzy, wiec trudno postawić diagnozę stanu instytucji kultury po reformie samorządowej. W przedstawionym materiale chciałem znaleźć zdanie, które precyzyjnie określałoby to, co sądzi rząd na temat tego, czy decentralizacja państwa w części dotyczącej kultury dobrze służy kulturze polskiej, czy też nie. Nie mamy takiej diagnozy i nie jest to możliwe, ponieważ brakuje nam informacji. Czy resort kultury będzie starał się jakoś zdobyć takie informacje? Nie wiem, jaki to będzie sposób - może należy powołać odpowiednią komórkę albo zlecić jakieś badania. Chodzi o to, by mieć pełny obraz, co pozwoli nam zastanowić się nad tym, czy pozostawić wszystko tak jak jest, czy też powinna nastąpić jakaś ingerencja państwa w działalność instytucji kultury i czy jest ona potrzebna. Powinny być określone kierunki i programy. Muszą być wypracowane odpowiednie instrumenty prawne i organizacyjne, których dzisiaj nie ma, gdyż samorząd jest samodzielny, suwerenny wobec ministerstwa. Czy resort będzie chciał przeprowadzić jakieś badania kompleksowe po to, by móc zastanowić się nad tym, czy są potrzebne jakieś ingerencje? W bieżącym roku zmieniliśmy ustawę, która pozwala przekazywać instytucje kultury z jednego samorządu do drugiego. Podczas debaty posłowie zwracali uwagę na to, że taki zapis może być martwy, gdyż nikt nie chce brać na siebie kolejnych zobowiązań. Do Komisji Kultury i Środków Przekazu napływają sygnały z różnych regionów, zwłaszcza z powiatów, mających nikłe dochody własne, z których są finansowane instytucje kultury. Wiele środowisk samorządowych oczekuje tego, że będzie dokonany przegląd podporządkowania instytucji kultury poszczególnym samorządom. Czy rząd będzie zachęcał niektóre samorządy do zmiany przyporządkowania? Chodzi o relacje między biednymi powiatami a bardziej zasobnymi województwami. Myślę, że jest to chyba właściwy kierunek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Jako członek prezydium Komisji chciałabym stwierdzić, że owo łajanie posłów przez pana przewodniczącego było przedwczesne. Spóźnianie się jest rzeczą nieelegancką, ale kwadrans akademicki jest jednak zwyczajem powszechnie akceptowanym, zwłaszcza gdy w grę wchodzą spotkania osób, które przyjeżdżają z terenu całej Polski. Myślę także, że pan przewodniczący odnosi błędne wrażenie, gdyż na sali pełnej kamer i dziennikarzy trudno dostrzec, jak wygląda rzeczywista frekwencja. Wówczas jest ona także bardzo niska. Jako wiceprzewodnicząca naszej Komisji pozwalam sobie bronić posłów. W obecnym stanie prawnym rzeczywiście mamy pewien problem i kłopot ze zwiększeniem czy też ze zrównoważeniem szans poszczególnych regionów. Środowisko kultury i środowiska samorządowców bardzo duże nadzieje wiążą z nową ustawą o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, na którą także bardzo niecierpliwie czeka nasza Komisja. Czy można przybliżyć termin, w którym ten projekt znajdzie się w Sejmie? Jeśli nawet byłby to bardzo bliski termin, to nie wiem, czy jest szansa na to, aby tę ustawę uchwalić, tak by jej konsekwencje mogły znaleźć odbicie w przyszłorocznym budżecie. Czy w takim razie możemy liczyć się z tym, że zostanie zachowana rezerwa celowa i jej podział, tzn. coś, czym budżet państwa wyrównuje samorządom niedobór środków własnych. Teoretycznie miało to się zakończyć w bieżącym roku. Powinniśmy więc wiedzieć o tym odpowiednio wcześnie, aby odpowiednio wcześnie podjąć określone działania. Pan minister poruszył sprawę zatrudnienia i wykształcenia. Nie wiem, czy Ministerstwo Kultury prowadziło takie badania, ale ja odnoszę nieodparte wrażenie, że to nie samorządy dokonały jakiegoś obniżenia poziomu wykształcenia pracowników, w tym pracowników bibliotek, lecz przejęły taki stan, jaki był. Przy pewnej nadprodukcji osób z wyższym wykształceniem humanistycznym znalezienie pracownika z wyższymi studiami nie jest chyba żadnym problemem. Sądzę, że chodzi o pracujących od lat bibliotekarzy, którzy mają duże doświadczenie. Jeśli ktokolwiek ich broni, to bronią ich związki zawodowe, a pan minister pokłada trochę idealistyczne nadzieje w korporacji zawodowej. Każda korporacja zawodowa działa na zasadzie związków i broni pracowników. Jeśli mamy do czynienia z bibliotekarką z dwudziesto, trzydziestoletnim stażem, związaną ze swoim środowiskiem w małej gminnej bibliotece, to wcale nie jestem pewna, czy należałoby przywiązywać tak wielką wagę do formalnego dyplomu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JerzyWenderlich">Przepraszam, ale muszę odnieść się do inwokacji wypowiedzi pani przewodniczącej Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej. Myślę, że nie ma powodu, by pani przewodnicząca broniła posłów przed kimkolwiek. Posłowie sami potrafią to robić, a poza tym pragnę powiedzieć, że pojęcie akademickiego kwadransa nie figuruje w regulaminie Sejmu. Jest to forma zwyczajowa, która bardziej przystoi studentom niż posłom. Pani przewodnicząca nie po raz pierwszy próbuje wprowadzać jakieś normy, które nimi być nie mogą. Niestety, nie mogę zaakceptować takich form uczestnictwa w posiedzeniu Komisji czy też wprowadzania na grunt Sejmu zwyczajów zupełnie innych środowisk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#BogdanKocurek">Moja działalność w obszarze kultury trwa od roku 1990. Byłem dyrektorem wydziału kultury w dawnym urzędzie wojewódzkim w Bielsku-Białej. Od 1999 roku pełnię funkcję dyrektora Książnicy Beskidzkiej - samorządowej biblioteki publicznej. Mój głos proszę więc traktować jako głos praktyka. Generalnie zgadzam się z wnioskami przedstawionymi w materiale Ministerstwa Kultury i zaprezentowanymi w dzisiejszym wystąpieniu pana ministra. W nowych realiach ustrojowych ciężar zadań w kulturze przejęły samorządy wszystkich szczebli. Moim zdaniem, znacznie lepsza sytuacja ekonomiczna jest w instytucjach kultury na szczeblu gmin, a więc w tych, które zostały przejęte w pierwszym etapie reformy samorządowej. Są to instytucje prowadzone przez samorządy gminne. Gorsza sytuacja jest w instytucjach przejętych po 1999 roku. Wyodrębniłbym jeszcze grupę instytucji samorządowych w miastach wojewódzkich, dla których organizatorem był wojewoda. W tym przypadku doszła jeszcze zmiana zadań kompetencyjnych - ograniczenie kompetencji. Dotyczy to przede wszystkim wojewódzkich bibliotek publicznych i w części także wojewódzkich ośrodków kultury. Znacznie trudniejsza sytuacja finansowa występuje w powiatach ziemskich. W wielu przypadkach środki przeznaczone na kulturę są wielkości śladowej. W sytuacji mniejszych dochodów powiatów nie ma możliwości zwiększania tych kwot chociażby z nadwyżek budżetowych. Reprezentuję miasto stosunkowo bogate, gdzie na kulturę przeznacza się ponad 5 proc. budżetu. Gdyby Książnica Beskidzka była nadal instytucją państwową czy też zarządzaną przez marszałka, to jej sytuacja finansowa byłaby znacznie gorsza. W 1999 roku zmiany zasad finansowania tej instytucji musiały się także przełożyć na zmiany organizacyjne, wynikające z przeobrażeń tej instytucji z instytucji wojewódzkiej na instytucję miejską, a w drugiej fazie na bibliotekę powiatową. W zupełności zgadzam się ze stwierdzeniem pana ministra o konieczności wprowadzenia regulacji prawnych dotyczących wykorzystania dotacji finansowych państwa, dotacji pochodzących z rezerwy celowej, tzw. dotacji wyrównawczych dla tych instytucji, które zostały przekazane za szczebla państwowego na szczebel samorządowy. W wielu przypadkach ta dotacja przekazywana jest instytucji kultury na krótko zwiększając jej budżet, po czym kolejna decyzja samorządu zmniejsza część tej dotacji. W woj. śląskim w przypadku instytucji marszałkowskich zakłada się z góry, iż budżet w wysokości 3/4 pochodzi z budżetu samorządu wojewódzkiego, zaś w 1/4 z dotacji wyrównawczej budżetu państwa. Od samego początku dotacje w tych instytucjach są zatem zaniżone. Bardzo ważną rzeczą jest informatyzacja bibliotek publicznych. Moim zdaniem, w przeszłości popełniono tu wiele błędów, polegających na zupełnej swobodzie budowania systemów informatycznych, różnorodności sprzętu czy też na braku elektronicznej sieci informatycznej, a w przypadku bibliotek publicznych jest to bardzo ważne. Biblioteki powinny pracować i współpracować z sobą w sieci. W Republice Czeskiej stopień komputeryzacji bibliotek publicznych jest znacznie wyższy, a środki na ten cel pochodziły ze środków państwowych.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#BogdanKocurek">Wprowadzono jednolity system informatyczny dla wszystkich bibliotek. Rzeczywiście, proces tworzenia bibliotek powiatowych jest bardzo oporny. Częściowo wynika to z problemów finansowych budżetu powiatów ziemskich, a częściowo z dość wygórowanych oczekiwań ze strony choćby powiatów grodzkich, będących organizatorem bibliotek. Można także zauważyć pewną niechęć do wzajemnego porozumienia się samorządu grodzkiego i ziemskiego oraz zawarcia stosownej umowy nawet w ramach często tej samej opcji politycznej. Obawiam się, że po wyborach samorządowych w wielu przypadkach może dojść do wycofywania się z wcześniej zawartych porozumień między samorządami. Za bardzo słuszne i godne poparcia uważam wnioski sformułowane przez pana ministra w obszarze działania bibliotek, a więc tworzenia sieci bibliotecznych, zakupów nowości wydawniczych czy też wsparcia komputeryzacji. W części zadań instytucji centralnej dodałbym jeszcze promocję kultury polskiej za granicą, opiekę nad mniejszościami narodowymi, a także pomoc dla środowisk polonijnych i Polaków poza granicami kraju oraz wspieranie działań na pograniczu - zarówno na południu Polski, jak i na wschodzie. W Bielsku-Białej stopień aktywności mieszkańców w czytelnictwie wynosi 25,5 proc. czytelników na 100 mieszkańców, zaś średnia krajowa to 19,5 proc. Zdecydowaliśmy się przemodelować funkcjonowanie instytucji w ten sposób, że przede wszystkim jest to centrum informacji i edukacji interdyscyplinarnej, multimedialnej. Jest to także lokalne centrum kultury. W ramach naszych działań m.in. funkcjonuje Regionalne Centrum Informacji Europejskiej oraz realizujące program dziedzictwa kulturowego Centrum Wiedzy o Regionie. Realizowany jest także przeznaczony dla dzieci i młodzieży program Bezpieczne Miasto oraz program Biblioteka Przyjazna Dzieciom. W ubiegłym roku odnotowaliśmy ponad 1 mln 500 tysięcy wypożyczeń i ponad 48 tys. stałych czytelników. Ostatnio wspólnie z Wrocławiem wygraliśmy grant w wysokości 1 mln euro niemieckiej Fundacji Bertelsmanna na tworzenie biblioteki z przeznaczeniem dla młodzieży w wieku 13–25 lat, a realizacja tego przedsięwzięcia rozłożona jest na 3 lata.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JerzyWenderlich">Pan dyr. Bogdan Kocurek poruszył sprawę informatyzacji sieci bibliotecznej. Nie tak dawno odbyło się posiedzenie Komisji poświęcone właśnie tej problematyce. W debacie mówiono o braku unifikacji tej sieci, o tym, że każdy działa czasem intuicyjnie, chociaż z najlepszą wolą. Być może właśnie tutaj jest miejsce na efektywną pomoc ministerstwa. Jest ona wyczekiwana chociażby przez takie instytucje, jakie reprezentuje pan dyr. Bogdan Kocurek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#HelenaBednarska">Jesteśmy trochę nietypową instytucją, gdyż działa ona w zakresie pomocy instrukcyjno-metodycznej na rzecz właściwie wszystkich instytucji upowszechniania kultury, działających na terenie gminy, a więc bibliotek, ośrodków kultury i muzeów regionalnych. Są to instytucje działające w zakresie upowszechniania i edukacji kulturalnej. Dodam, że nasza instytucja nie powstała w efekcie łączenia instytucji, lecz w wyniku świadomej polityki, która wzięła pod uwagę to, że Muzeum Regionalne, biblioteka gminna i gminny ośrodek kultury działają w tej samej miejscowości, na rzecz tych samych mieszkańców i w tej samej dziedzinie. Nie może być tak, że jedna instytucja nie wie, co robi druga, a w momencie pomocy tym instytucjom trzeba widzieć, jaka jest specyfika gminy, jakie są możliwości tych instytucji i do czego są przygotowane. Wydaje mi się, że najważniejszą sprawą dla wszystkich instytucji upowszechniania kultury jest poprawa sytuacji finansowej samorządów, gdyż od tego wszystko się zaczyna i na tym kończy. Na podstawie danych Regionalnej Izby Obrachunkowej od kilku lat przygotowujemy co roku zestawienia i wydatki ogółem oraz wydatki na kulturę i biblioteki poszczególnych gmin i powiatów woj. wielkopolskiego. Samorządy woj. wielkopolskiego wydają na jednego mieszkańca średnio 30–40 zł rocznie. Oczywiście, są samorządy, które wydają 80 czy 90 zł, ale w przypadku powiatów jest to już tylko 25 gr rocznie na 1 mieszkańca. W świadczeniu na wszystkie instytucje kultury powiaty zawsze tłumaczą się brakiem dochodów własnych i brakiem środków, co jest bardzo widoczne w przygotowywanym przez nas zestawieniu. Biblioteki są najbardziej powszechnymi instytucjami działającymi w gminach. Ustawowy zapis zobowiązuje każdą gminę i powiat do prowadzenia biblioteki, natomiast nie ma żadnych mechanizmów wymuszających finansowanie tych instytucji. Jeśli w powszechnie uważanym za zasobne woj. wielkopolskim są gminy, które od kilku lat nie przeznaczyły ani złotówki na zakup nowości dla biblioteki, to taka biblioteka przestaje pełnić swoje funkcje. Przy dzisiejszym rozwoju wiedzy i zapotrzebowaniu nowości wydawnicze są bardzo potrzebne. Obserwujemy, że coraz częściej do biblioteki przychodzi się nie po literaturę piękną, ale po literaturę fachową. Jesteśmy społeczeństwem ludzi uczących się, ludzi zmieniających się i szukamy literatury fachowej. W terenie powstaje bardzo dużo filii wyższych uczelni. Powstaje filia, ale nigdy nie ma ona własnej biblioteki i studenci idą do bibliotek publicznych. Jeżeli biblioteka publiczna nie zakupuje nowości, to przestaje pełnić swoje funkcje. Bardzo dobrze, że co roku jest rezerwa budżetu państwa na zakup nowości dla bibliotek, choć roku jest ona zdecydowanie mniejsza. Bardzo ważna jest sprawa komputeryzacji bibliotek. W XXI wieku powinno być tak, że idziemy do biblioteki i szukamy interesującej nas pozycji. Jeśli jej nie ma w jakiejś bibliotece, to powinniśmy dowiedzieć się, gdzie jest poszukiwana przez nas książka. Dane na temat komputeryzacji bibliotek są katastroficzne. Na 700 bibliotek działających na terenie woj. wielkopolskiego 50 jest skomputeryzowanych. Podobnie przedstawiają się dane na temat dostępu do Internetu w bibliotekach. Jest program „Internet w każdej szkole” i sądzę, że również powinien być analogiczny program, „Internet w każdej gminie”.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#HelenaBednarska">O godz. 15.00 czy 16.00 szkoła jest zamknięta i w związku z tym mieszkańcy małej miejscowości nie mają dostępu do Internetu. Jeżeli mówimy o upowszechnianiu kultury, to naszym naturalnym partnerem musi być oświata. Będzie nam bardzo trudno, jeśli oświata zrezygnuje z obligatoryjnych zajęć pozalekcyjnych z dziedziny upowszechniania kultury, np. upowszechniających plastykę czy muzykę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#ElżbietaJankowska">Uwaga do wymiany zdań między panem przewodniczącym a panią poseł Iwoną Śledzińską-Katarasińską. Pragnę powiedzieć, że jest mi przykro, iż nie mogłam usłyszeć wystąpienia pana ministra Macieja Klimczaka, ale w tym samym czasie odbywały się dwa posiedzenia - Komisji Łączności z Polakami za Granicą oraz Komisji Kultury i Środków Przekazu. Zwracam się do przewodniczącego Komisji z prośbą o uzgadnianie z panem marszałkiem terminów posiedzeń, na których omawiane są ważne tematy. Posłowie nie zaniedbują swoich obowiązków, lecz często znajdują się w bardzo dużej rozterce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JerzyWenderlich">Wiem, że z podobnych przyczyn na nasze posiedzenie spóźniła się np. pani poseł Elżbieta Więcławska, a pan poseł Zdzisław Podkański udał się na posiedzenie innej Komisji. Trzeba to wyjaśnić zgodnie z wolą wielu posłów. Dzisiaj o godz. 20.00 te uwagi przekażę marszałkowi Markowi Borowskiemu, prosząc go o to, by spróbował znaleźć jakiś sposób, aby ograniczyć takie sytuacje. Myślę, że tej sprawy nie uda się całkowicie rozwiązać. Dobrze, że udało się nam zakończyć ten wątek w tonie koncyliacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#ElżbietaJankowska">Dziękuję panu ministrowi za przygotowanie materiałów, które rzeczywiście odzwierciedlają pełny obraz problemów i działalności instytucji kultury na terenie kraju. Moi przedmówcy mówili już o tym, że samorządy różnie podchodzą do instytucji kultury i różne są możliwości działania. Wiemy, że za decentralizacją instytucji kultury niestety nie poszły środki. Pragnę jedynie zwrócić uwagę na problemy, które poruszało środowisko muzeów, bibliotek i domów kultury. Ministerstwo Kultury winno określić czytelne kryteria przyznawania dotacji na zakup książek dla bibliotek samorządowych. Do tej pory odbywało to się jakby „po znajomości” i jest już najwyższy czas, by to uregulować. Łódzkie biblioteki zwracały uwagę na to, że środki finansowe przeznaczone przez Ministerstwo Kultury na zakup książek powinny bezpośrednio wpływać do bibliotek, gdyż, niestety, po drodze te pieniądze giną. Najwyższy czas, by podobnie jak w szkołach powstał program: „Internet w bibliotece”. Problem ten był omawiany na naszym posiedzeniu poświęconym komputeryzacji bibliotek. W dalszym ciągu podtrzymuję swoją opinię, iż Internet i komputer powinien być dostępny w każdej bibliotece, oczywiście przy prawidłowo opracowanym systemie. Mogę powiedzieć, że w woj. łódzkim system został dobrze opracowany i jest dostęp do każdej biblioteki w powiecie. Biblioteka wojewódzka przejęła także rolę biblioteki powiatowej. Kwestia muzeów. Ministerstwo Kultury powinno określić czytelne kryteria udzielania dofinansowań na przedsięwzięcia, wystawy, imprezy realizowane w muzeach. Byłoby dobrze, by składając wnioski instytucje wiedziały, jakie są wymagania w stosunku do nich i jakie warunki muszą spełnić. W budżecie Ministerstwa Kultury powinny być zaplanowane środki finansowe na zakup muzealiów, gdyż w tej chwili sytuacja jest alarmująca. Muzea nie mają pieniędzy na zakup muzealiów, o czym nie muszę przekonywać pana ministra. Wiem, że rozwiązanie tej sprawy będzie trudne, ale przy dobrze opracowanych kryteriach będzie można wygospodarować środki na zakup muzealiów. Domy i ośrodki kultury podejmują wspaniałe przedsięwzięcia upowszechniające kulturę ruchu amatorskiego. Dyrektorzy tych instytucji również mówią o tym, że nie są jasno określone kryteria i wymagania. Tutaj również powinny zostać opracowane czytelne zasady przydzielania środków. W dniach 18–19 kwietnia br. odbyło się w Łodzi forum dyskusyjne na temat bibliotek i samorządu. Samorządy interesują się bibliotekami i chcą im pomagać. Łódź akurat radzi sobie z tą sprawą. Nie ma problemu z bibliotekami gminnymi, natomiast wiadomo, co dzieje się z instytucjami przekazanymi na mocy ustawy z 1999 roku. Właściwie te instytucje zostały pozostawione same sobie i ciągle trzeba walczyć o pieniądze dla nich. Czy tak być powinno?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#FranciszekWołowicz">Wydaje mi się, że dzisiejszy temat posiedzenia zawęża nieco problem. W wypowiedziach można było zauważyć oczekiwanie od Ministerstwa Kultury regulacji dotyczących różnych sfer działalności kulturalnej czy upowszechniania kultury. To się skończyło i tego już nie będzie. Musimy uświadomić sobie to, że Ministerstwo Kultury nie będzie odpowiadało za wszystko, co dzieje się w sferze upowszechniania kultury czy w kulturze polskiej, gdyż generalnie spadło to na samorządy. Ministerstwo Kultury ma określone zadania w tej dziedzinie i przede wszystkim powinno zajmować się instytucjami narodowymi. Jednak ogromna większość instytucji jest i będzie domeną samorządów. Myślę, że z dużym uznaniem trzeba odnieść się do polskich samorządów, które udźwignęły ten ciężar, choć oczywiście zdarzają się wyjątki. Samorządy doceniają znaczenie upowszechniania kultury, prowadzenia własnej działalności kulturalnej. Przypomnę, że po powstaniu pierwszego, podstawowego szczebla samorządu terytorialnego na początku lat dziewięćdziesiątych w bardzo dużej liczbie gmin nastąpił odwrót od przeznaczania większych pieniędzy na kulturę. Wielu polskim samorządom wydawało się, że budowa np. wysypiska śmieci, oczyszczalni, kanalizacji, czy chodnika jest ważniejsza od ulotnej i niematerialnej rzeczy, jaką jest kultura. Jednak dosyć szybko w większości polskich gmin doszło do zrozumienia znaczenia i wartości, jakie niesie kultura oraz znaczenia kultury i jej upowszechniania dla społeczności lokalnych. W ostatnich latach w dużej liczbie gmin obserwuje się poszukiwanie sposobów wzmacniania kultury. Tworzy się nowe placówki, nowe instytucje, nowe zespoły, wspomaga się różnego rodzaju działalność kulturalną. Myślę, że właśnie za to należy się polskim gminom ogromne uznanie. Chciałbym trochę usprawiedliwić powiaty. W tej chwili jest to rzeczywiście najsłabsze ogniwo. Jest najsłabsze dlatego, że jest najsłabiej wyposażone w możliwości. Powiaty prawie nie mają dochodów własnych i nawet gdyby chciały, to nie bardzo mają z czego finansować kulturę. Poza tym nie widzą sensu powielania pewnych rzeczy. W gminie jest np. biblioteka oraz dom kultury i powiaty nie widzą sensu, by dokładnie to samo było szczebel wyżej. Nie zawsze tak musi być. Jedynym ustawowym obowiązkiem każdego szczebla jest powołanie biblioteki. Z przedłożonego nam materiału wynika, że właściwie ponad połowa polskich powiatów nie ma jeszcze bibliotek powiatowych. Jednak widzę pewne usprawiedliwienie dla samorządów powiatowych. Gminy dosyć szybko doszły do wniosku, że jednym z najlepszych sposobów wypromowania społeczności lokalnych i nazwy miejscowości jest właśnie kultura. Na przełomie maja i czerwca a potem we wrześniu odbywa się w Polsce bardzo duża liczba dni lokalnych, lokalnych festiwali, imprez, które wykorzystują charakterystyczną cechę danej społeczności lokalnej - np. festiwale kresowe, łemkowskie. Poprzez organizację tego rodzaju imprez kulturalnych widać dążenie gmin do promowania własnych miejscowości z nadzieją, że promocja poprzez kulturę pomoże ściągnąć inwestorów. Widząc, że jakaś społeczność lokalna prężnie działa na polu kultury, inwestorzy gotowi są lokować swój kapitał w konkretne przedsięwzięcia produkcyjne, usługowe właśnie na tym terenie.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#FranciszekWołowicz">Z przychylnego klimatu dla kultury inwestorzy wysuwają wnioski, że taki sam klimat będzie dla ich przedsięwzięć. Nie możemy oczekiwać, że Ministerstwo Kultury będzie regulować różne dziedziny kultury w gminach. Ministerstwo Kultury nie będzie również dawać pieniędzy na różnego rodzaju działalność kulturalną w gminach. Posłowie powinno bardzo uważnie przyjrzeć się projektowi ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. To właśnie ta ustawa zadecyduje o wszystkim. Nie będzie tak, że minister da pieniądze na biblioteki, na festiwal, na wystawę, na muzeum. To właśnie ta ustawa ma dać pieniądze na całe funkcjonowanie samorządów terytorialnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JerzyWenderlich">Z głosu pana posła Franciszka Wołowicza wynika, że jest znakomitym znawcą spraw samorządowych. Pan poseł Franciszek Wołowicz był wcześniej burmistrzem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#RenataBasta">W tytule materiału Ministerstwa Kultury znajduje się zapis „Konsekwencje decentralizacji państwa dla upowszechniania kultury”, co sugeruje negatywne zjawiska dotyczące kultury samorządowej. Widzę jedną podstawową konsekwencję - domy kultury straciły bezpieczeństwo finansowe. Dotacja istniała bez względu na to, jaka była ich działalność. W tej chwili rodzaj działalności kulturalnej, oferta kulturalna zwłaszcza w małych środowiskach oczywiście w dużej mierze zależna jest od środków finansowych. Kiedyś istniały powiatowe domy kultury, miejskie domy kultury, świetlice wiejskie i kluby. Z oczywistych względów finansowych została zlikwidowana większość tych placówek, zwłaszcza na wsiach. Wojewódzkie ośrodki kultury świadczyły pomoc merytoryczną, miały tzw. dział terenowy. To samo dotyczyło powiatowych i miejskich domów kultury, które świadczyły usługi kulturalne na rzecz mieszkańców. Natomiast powiatowe domy kultury miały środki i odpowiednich ludzi, by móc organizować pomoc metodyczną dla placówek wiejskich, co stwarzało możliwość lepszego ich funkcjonowania. Nie była to jednak zasada generalna. Zdarzało się, że mająca wszelkie warunki do dobrej pracy instytucja wcale nie pracowała. Był jednak pewien ciąg tej pracy i były pewne ogólne zasady, przyjęte przez placówki upowszechniania kultury na wszystkich szczeblach. Miały miejsce określone działania upowszechniające tzw. kulturę wysoką, W terenie odbywały się koncerty - często bardzo dobre, były spotkania z ciekawymi ludźmi, z pisarzami. Uważam, że były to bardzo pozytywne działania, choć nie zawsze wówczas doceniane. Po 1990 roku sytuacja zmieniła się radykalnie. Domy kultury zaczęły obawiać się o swój byt i istnienie, a wiele z nich polikwidowano. W tej chwili środki finansowe przekazywane na biblioteki powiatowe i wiejskie przede wszystkim są zależne od zasobności samorządu, a poza tym od radnych. Jeśli widzą potrzebę istnienia kultury w swej gminie czy powiecie, to w budżecie będzie ona potraktowana lepiej. Często jest tak, że dla samorządu ważniejsze są problemy gospodarcze, inwestycyjne i trudno tego nie zrozumieć. Jednak wtedy cierpi kultura. Wczoraj miałam okazję uczestniczyć w sesji rady miejskiej w Sępólnie, gdzie była dokonywana ocena działalności kulturalnej biblioteki i domu kultury. Okazało się, że decentralizacja przyniosła bardzo pozytywne konsekwencje w dziedzinie upowszechniania kultury. Tak jest w bardzo wielu przypadkach. Okazuje się, że trudna sytuacja potrafi wyzwolić w ludziach wiele inicjatywy i umiejętności poszukiwania możliwości finansowych do realizowania swoich pomysłów. Jeżeli w gminie czy powiecie jest sprzyjający klimat dla kultury, to uważam, że sytuacja po 1990 roku wyzwoliła bardzo wiele cennych inicjatyw. W woj. kujawsko-pomorskim odbywają się np. Dni Borów Tucholskich, a po raz pierwszy były organizowane w 1939 roku. Gdy po wojnie nikt jeszcze nie słyszał o organizowaniu jakichś dni w określonych regionach, to w Tucholi takie imprezy odbywały się. Nigdy wcześniej nie były one tak bogate jak w ostatnich latach. Z nowymi pomysłami przychodzi wiele osób prywatnych, mających zainteresowania kulturalne, a animator kultury pomaga realizować te przedsięwzięcia. Kwestia bibliotek powiatowych. Gdy na ostatnim posiedzeniu Komisji powiedziałam, że są łączone domy kultury z bibliotekami, pan poseł Jan Byra stwierdził, że tak nie jest, gdyż nie pozwala na to ustawa.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#RenataBasta">Jednak w praktyce w wielu przypadkach występuje takie łączenie. Powiatów nie stać na tworzenie bibliotek, więc często dokładają one środki finansowe do istniejącej biblioteki miejskiej, która po prostu przejmuje zadania powiatowe. Oczywiście jest to półśrodek. W momencie powstania powiatów miały być tworzone biblioteki, więc uważam, że Ministerstwo Kultury powinno określić zasady i termin, bo w tej chwili właściwie go nie ma. Zadanie utworzenia biblioteki powiatowej może być realizowane za 10 czy 15 lat. Nie ma żadnej zasady i terminu organizowania tych bibliotek. Przerażające dla starosty i zarządu są zasady opracowane przez Ministerstwo Kultury, gdyż wymagania są bardzo wysokie. Biblioteka powiatowa powinna posiadać oddzielną księgowość, mieć dyrektora i jego zastępcę. Uważam, że w obecnych warunkach takie wymagania w dużej mierze są nierealne, zwłaszcza dla powiatów. Biblioteki wojewódzkie znajdują się w zupełnie innej sytuacji. Poza modelowymi rozwiązaniami organizowania biblioteki powiatowej powinna być jednak alternatywa dla tych powiatów, których nie stać i w najbliższych latach nie będzie stać na model biblioteki określony przez Ministerstwo Kultury. Kończąc, pragnę powiedzieć, że te konsekwencje nie zawsze są negatywne, chociaż wielu instytucjom jest bardzo ciężko, zwłaszcza wiejskim. Większość mniejszych wsi nie posiada żadnej placówki, nie ma nawet punktu bibliotecznego, gdy zostały one polikwidowane. Temat informatyzacji bibliotek był już bardzo szeroko omawiany, a chyba wszyscy jesteśmy przekonani o tym, że wcześniej czy później musi być przygotowany program rządowy, który pomoże powstać programowi informatycznemu dla bibliotek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#BogdanZdrojewski">Jestem nieco zaniepokojony kierunkiem dyskusji, ponieważ odnoszę wrażenie, że elementy inwentaryzacji mieszają się z pewnymi postulatami oraz z własnymi doświadczeniami w taki sposób, iż nie tworzą ani pewnej wizji, koncepcji, czy też celu, do którego można by dojść. Również nie skupiamy się na jednym poziomie dyskusji, czyli w obszarze upowszechniania kultury. Wychodzimy trochę poza ramy dzisiejszego spotkania oraz wchodzimy w pewne detale, które powodują, iż obraz upowszechniania kultury w Polsce nie wyłania się w sposób klarowny. Chciałbym podzielić się trzema refleksjami, wynikają tego, co powiedziano do tej pory. Po pierwsze - uważam, iż fakt zejścia pewnych kompetencji na poziom samorządu terytorialnego powoduje, że z ministerstwa spada odpowiedzialność za upowszechnianie kultury w Polsce. Bez względu na to, jaki będzie zakres kompetencyjny w tej materii, upowszechnianie kultury będzie obligatoryjnym obszarem odpowiedzialności Ministerstwa Kultury. Co najwyżej może zostać zmodyfikowany zakres tej kompetencji, ranga pewnej struktury wartości, jaka tkwi w procesie upowszechniania kultury, ale tej odpowiedzialności nikt z Ministerstwa Kultury nie zdejmie. Po drugie - definiujemy upowszechnianie kultury uznając, że upowszechnianie, uczestnictwo w kulturze jest pojęciem posiadającymi pewien uzus społeczny i wiąże się z określoną działalnością. Najczęściej wymienia się tutaj działalność bibliotek. Zwracam uwagę na to, że odpowiedzialność wiążąca się z działalnością upowszechniania kultury, przechodząc z ministerstwa na różne szczeble samorządów jakoś tam się odnalazła. Gorzej jest z tymi procesami upowszechniania, które były lokowane gdzieś na dole w różnych sytuacjach - od spółdzielni mieszkaniowych zaczynając, a kończąc na różnych ośrodkach, które istniały poza obszarem kompetencji administracji publicznej po 1990 roku. I właśnie tu jest dramat, gdyż w tej chwili te instytucje praktycznie nie prowadzą działalności upowszechnieniowej. Jest to wielki problem. Obecnie wyłącznie administracja publiczna odpowiada za coś, co tworzy procesy edukacyjne, wychowawcze i procesy związane z szeroko rozumianym upowszechnianiem. Nawet podzielone w inny sposób środki są absolutnie niewystarczające i zdecydowanie mniej jest instytucji i osób odpowiedzialnych z procesy upowszechniania. Po trzecie - bardzo rzadko pojawia się refleksja dotycząca celu upowszechniania kultury. Jeżeli ta refleksja pojawia się, to właściwie tylko w jednym kontekście - upowszechniać po to, aby poszerzać wiedzę o polskim i światowym dorobku w zakresie kultury. W tej chwili dość duża jest koncentracja na dorobku polskim, np. bardzo często mówi się o ochronie języka polskiego, o bibliotekach, o konieczności czytania itd. Natomiast bardzo rzadko pojawia się drugi segment refleksji, a uważam, że jest on bardzo ważny i spoczywa w rękach szeroko rozumianej administracji publicznej. Należy upowszechniać kulturę także po to, aby tworzyć warunki do następnych działań związanych z aktywnością w dziedzinie działań artystycznych.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#BogdanZdrojewski">Jest to bardzo istotny element, ale niestety, cały czas nam ucieka. Uważam, że właśnie na nim powinniśmy się skupić, ponieważ w tej chwili poprzez proces komercjalizacji kultury doprowadza się sytuacji, w której kultura awangardowa, związana z nowymi trendami aktywności artystycznej, niestety bardzo często jest zwężana pod względem ilości osób uprawiających działalność artystyczną w zakresie kultury wyższej. W tej chwili w instytucjach artystycznych podlegających samorządom dokonał się następujący podział. Urzędy marszałkowskie zajmują się kulturą o tyle, o ile przynosi ona prestiż. Można powiedzieć, że jednak sytuacja jest nie najgorsza, ale kryterium nie jest błahe, gdyż przy skromności środków finansowych ten proceder jest dość widoczny. Nie chcę tego krytykować, jedynie pragnę podkreślić istniejące kryterium. Urzędy powiatowe zupełnie nie realizują przedsięwzięć, które im przypadły. Nie jest to przejaw złej woli, lecz wynik braku środków finansowych. Wszyscy wiemy, że powiaty dysponują tu środkami w wysokości 1–9 proc. Nawet subwencje drogowe są przeznaczane na konsumpcję administracyjną, a zadania z zakresu kultury są realizowane wtedy, jeśli środki na ten cel są „znaczone”. Na poziomie gmin zadania w zakresie kultury są realizowanego i byłoby to wystarczające, gdyby nie to, że pozostałe inwestycje wyczerpały swoją aktywność. Myślę nawet o takich instytucjach, które po części są prowadzone przez samorządy, a w których ograniczono takie zadania jak: organizacja i pozyskiwanie widowni, tworzenie klubów młodych widzów teatralnych itd. Na posiedzeniach naszej Komisji od czasu do czasu warto łączyć pewne obserwacje z różnych dziedzin. W debacie na temat szkół artystycznych bardzo mocno podkreślano, że doszliśmy do takiego etapu, w którym coraz trudniej będzie pozyskać miejsca kształcenia następnych twórców i odbiorców kultury, czyli szkół muzycznych, teatralnych, plastycznych. Niepokojem napawa również to, co dzieje się poza segmentem oficjalnym, finansowanym przez państwo. Bardzo szybko okaże się, że edukacja na tym najwyższym poziomie wyczerpała już swoje możliwości z różnych powodów - materialnych lub innych. Prowadzi to do tego, że nie będziemy poszerzać kręgu odbiorców kultury wyższej, w efekcie realizowane w obecny sposób upowszechnianie nie będzie prowadziło do najważniejszej rzeczy, czyli do tego, by pojawiły się prawidłowe mechanizmy dostarczania nowych pokoleń widzów teatralnych, filharmonijnych, operowych. Pragnę zgłosić postulat, by przy poruszaniu tego typu tematów oficjalny dokument Ministerstwa Kultury nie był jedynym dokumentem. Może warto pokusić się o to, by od czasu do czasu Komisja poprosiła jakąś wybitną osobowość o przygotowanie dobrej recenzji określonego segmentu aktywności artystycznej, kulturalnej. Byłaby to dobra przesłanka do oceny danej rzeczywistości poprzez pryzmat doświadczeń nie tylko publicznych, samorządowych, ale przez pryzmat uczestnictwa w kulturze. Wiadomo, że uczestnictwo w kulturze różni się od partycypacji w kulturze, od stylu życia w kulturze itd. Są to pojęcia bardzo wzbogacające myślenie o tym segmencie i warto do nich nawiązać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JerzyWenderlich">Ostatni postulat posła Bogdana Zdrojewskiego uważam za niezwykle słuszny i ważny. Jak tylko będzie to możliwe, tak szybko będziemy podejmowali próby, by jakaś wybitna osobowość prezentowała koreferat uzupełniający wystąpienie przedstawiciela Ministerstwa Kultury.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#AntoniBartosz">Bardzo mnie dziwi, że nikt nie mówi o tym, iż ogromnie ważną sprawą jest nowoczesne zarządzanie instytucją kultury. Być może przy tych samych środkach finansowych można byłoby organizować różne rzeczy inaczej, lepiej odpowiadać na zapotrzebowanie i lepiej je rozpoznawać. Z mojego doświadczenia wynika, że jest to kwestia zasadnicza. Samorząd woj. małopolskiego zadał zasadnicze pytanie: na co wydajemy pieniądze publiczne i co z nich jest robione? To pytanie jest bardzo istotne, gdyż pieniądz publiczny nie może być wydatkowany na jakąkolwiek działalność. Woj. małopolskim instytucje kultury w sposób zdecydowany przechodzą na tzw. budżet zadaniowy. Oznacza to, że w połowie roku należy przygotować bardzo precyzyjny plan projektów, jakie chcemy realizować. Projekt musi obejmować przynajmniej roczne, przemyślane, usystematyzowane działanie. Prowadzona przez urząd marszałkowski woj. małopolskiego instytucja kultury ma działać niemal jak firma. Z jednej strony ma mieć poczucie swojej bardzo precyzyjnie sformułowanej misji, a z drugiej strony musi operować biznesplanem. Musi także umieć działać nie tylko we współpracy z innymi instytucjami a przede wszystkim musi umieć krzewić ideę wolontariatu. Wolontariusz kojarzy się nam przede wszystkim z osobą często działającą w sposób charytatywny. Dzisiaj wolontariat staje się prawie instytucją. Wolontariusze pracują nie tylko dlatego, że mają wolny czas, ale również dlatego, że chcą nabyć doświadczenia, co potem mogą wpisać do CV Wolontariat jest kopalnią energii młodych (choć nie tylko) ludzi. Na przykład na zasadzie wolontariatu współpracują z nami konserwatorzy sztuki. Kwestia zarządzania instytucją kultury w Małopolsce był to jeden z bardzo pozytywnych skutków decentralizacji. Małopolsce przypadło (trochę z przypadku) 19 instytucji oraz 44 filie. Jest Teatr Stu, ale jest też malutka galeria BWA w Nowym Sączu. Te instytucje nie tylko nie upadły, ale przeszły na ów budżet zadaniowy. Efekt jest taki, że za te samą dotację w wysokości 1 mln zł robionych jest nie kilka festiwali czy przeglądów w ciągu roku, ale 16 projektów, czyli zadań, które są przewidziane na dłużej niż rok. Środki na te zadania nie pochodzą tylko z dotacji podstawowej. Ubiegamy się o finansowanie z innych źródeł, gdyż pieniądze trzeba umieć zdobyć. Dążymy do tego, by również w innych instytucjach kultury krzewić ideę myślenia projektami, strategią oraz krzewić umiejętność rozpoznawania faktycznych potrzeb odbiorców kultury. W tej chwili dość radykalnie zmieniamy profil Małopolskiego Ośrodka Kultury z instytucji, która organizowała wydarzenia artystyczne, przeglądy na instytucję, która jest trochę bezpłatną firmą konsultingową. Bardzo precyzyjne projekty dotyczą zarządzania, wizerunku instytucji kultury oraz nowego sposobu docierania do odbiorców z ofertą kulturalną. Mamy ogromny projekt zatytułowany „ Skarbiec”. Chodzi o sposoby pozyskiwania źródeł finansowania. Staramy się krzewić właśnie ideę projektu, czyli przemyślanego działania, odpowiadającego na faktyczne, rozpoznane zapotrzebowanie, którym niekoniecznie są ciągle powtarzające się przeglądy. Podkreślam, że nie gubimy dziedzictwa kulturowego, a wręcz przeciwnie - chcemy je obronić, ale można to zrobić tylko w ten sposób, że zostanie wprowadzone w nowy obieg kultury.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#AntoniBartosz">Podam przykład kolędników, których w Małopolsce jest niemało. Do tej pory odbywały się bardzo piękne przeglądy kolędników, ale realizowane były jakby dla swoich i dla siebie. A „mieszczuchy”, np. z Krakowa, o kolędnikach wciąż niewiele wiedzą. Za własne zadanie uznaliśmy stworzenie takich nowych obiegów kultury, by w porozumieniu z telewizją być producentem filmu edukacyjnego o kulturze kolędników, by laureatów przeglądów kolędniczych zapraszać do szkół miejskich na warsztaty etnograficzne. Z wyprodukowanego filmu można zrobić użyteczny materiał edukacyjny dla nauczycieli. W innym wypadku po prostu będziemy mieli skansen. Popieram zdanie posła Bogdana Zdrojewskiego na temat kultury wysokiej. Mamy projekt: „Dyskusyjny klub filmowy na siodłach”. Bardzo ważne jest stworzenie takich mechanizmów, które doprowadzą do tego, że kultura wysoka nie tylko będzie oglądana, ale będzie można w niej uczestniczyć poprzez np. dyskusję. Dobrze, że jest kino, ale jeszcze ważniejsze jest istnienie dyskusyjnego klubu filmowego. Dobrze, że w Muzeum Etnograficznym w Warszawie jest wystawa o hiszpańskim wachlarzu, ale jeszcze ważniejsze jest to, bym mógł wyjść inny po jej zwiedzeniu, tzn. by stworzyła ona takie interaktywne mechanizmy, abym nie był tylko tym, kto podziwia. Dla Małopolskiego Ośrodka Kultury zasadniczą kwestią jest to, po co i dla kogo istniejemy. Jeśli odpowiemy na to pytanie, wtedy znajdziemy najbardziej adekwatny sposób działania. Małopolski Ośrodek Kultury zupełnie zmienił profil, strukturę organizacyjną i sposób działania. Być może, restrukturyzacja była bolesna, ale dzisiaj widać, że o wiele mniejszy zespół osób (ale dobranych kompetentnie i z konkursu) za te same środki finansowe ma niewiarygodnie inny zasięg działania. Robi o wiele więcej i jest znacznie skuteczniejszy. Do dyskusji nad skutkami decentralizacji dla upowszechniania kultury chciałbym wprowadzić wątek nowoczesnego zarządzania instytucją kultury. Wszyscy wołamy o dotacje, mówimy, co powinno Ministerstwo Kultury a co samorząd, a wydaje mi się, że wszędzie instytucja kultury musi sobie zadać pytanie: dla kogo istnieje, po co i jak powinna się zorganizować? Na szczęście w Małopolsce mamy okazję zadać sobie to pytanie. Zarząd doprowadził do restrukturyzacji dwóch dużych ośrodków - opery, operetki oraz Małopolskiego Ośrodka Kultury. To, o czym mówiłem, częściowo jest odpowiedzią na pytanie, dlaczego warto było robić reformę. Ten kto bezpośrednio wydaje pieniądze, lepiej je weryfikuje, a jeśli zadaje mądre pytania, to otrzymuje mądre odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#ZdzisławPodkański">Pragnę przeprosić za nieobecność na części posiedzenia. W tym samym czasie odbywało się posiedzenie innej Komisji, a ja referowałem na nim projekt ustawy. Z dzisiejszej dyskusji wynika, że musimy zadać sobie kilka pytań i stworzyć jakiś ład w naszym widzeniu upowszechniania kultury, w rozumieniu potrzeb i obowiązku wychodzenia mu naprzeciw. Zadawano pytania: po co, dlaczego? Zadajmy sobie podstawowe pytanie: czy mamy bilans potrzeb? Czy mamy rozeznanie potrzeb w skali kraju, województwa, powiatu, a nawet gminy? Przy zaspokajaniu potrzeb inne zadania będzie miała władza gminy, a inne Ministerstwo Kultury, gdyż będzie ono wynikało zupełnie z czegoś innego. W gminach ludzie będą kierować się własnymi odczuciami i będą realizowali uchwały gminy, zaś ministerstwo ma obowiązek realizowania polityki państwa. Obowiązek ten wynika z konstytucji, która mówi, że kultura jest najwyższą wartością narodu, źródłem jego trwania i rozwoju. Mamy sprawować mecenat państwa nad kulturą, a do tego mecenatu powołany jest minister kultury. Czy mamy program? Jeśli nawet częściowo mamy zbilansowane potrzeby, to czy mamy wychodzący mu naprzeciw program? Wydaje mi się, że ciągle staramy się go stworzyć i jeśli nawet coś się nam uda, to później jest zaprzepaszczane i zaczynamy od początku. Wynika to ze zmian kierownictwa resortu, układów politycznych w Sejmie i w rządzie. Zamiast kontynuować niektóre sprawy i programy, zaczyna się odkrywać coś, co wcześniejsze kierownictwo resortu praktycznie miało już w realizacji. Podam bardzo podstawowy przykład. Wiele lat pracowaliśmy nad uzyskaniem porozumienia międzyresortowego, akceptacji rządu, by stworzyć międzyresortowy program edukacji kulturalnej. Pamiętam, jak wielki był sukces, gdy wreszcie podjęto decyzję i uzgodniono program. Dzisiaj dyskutujemy o upowszechnianiu, a bez tego programu, łączącego różne resorty - nie tylko kulturę i edukację, nie da się mówić o efektach, na które oczekujemy. Gdy mówimy o programie, to łatwo posługiwać się takimi hasłami jak: teatr, biblioteka, filharmonia. Zadajmy sobie jednak pytanie: czy dzisiaj mamy program wychowania dla teatru? A czy teatry mają program wychowania dla teatru, program, pozyskania widza? Nie mówię o reklamie w radiu, w telewizji, ale o pracy. Jeszcze nie tak dawno wszystkie placówki kultury prowadziły tzw. działalność terenową. W terenie odbywały się minispektakle, były spotkania z aktorami. Dzisiaj nie ma na to pieniędzy. Rzeczywiście, w pewnym momencie zaczynamy tworzyć instytucje kultury, ale one zaczynają żyć swoim życiem bądź oddziałują w określonym, ograniczonym zakresie. Nie mają wystarczających środków, by wykorzystać potencjał ludzki. Ładnie brzmi słowo: biblioteka, ale popatrzmy na to, co się stało z bibliotekami po reformie administracyjnej. Jeśli nawet gdzieś wzrasta czytelnictwo, to trzeba zapytać o środowisko, w jakim ono wzrosło, a w jakim spadło. Gdy było 49 województw, to biblioteki miały silne działy metodyczne, była praca. Dzisiaj w słabych powiatach łączy się bibliotekę miejską czy gminną, nadając jej nazwę: biblioteka powiatowo-miejska lub powiatowo-gminna. Praktycznie nie ma sensowniejszej pracy poza ograniczaniem się do wypożyczania książek. Co stało się z dawnymi bibliotekami wojewódzkimi sprzed podziału administracyjnego? Przeszły do powiatu, a ten nie będzie świadczył na inny powiat. Przygotowana do szerszej pracy (ponad podziałami administracyjnymi) kara pracuje dzisiaj już gdzie indziej bądź wykonuje całkiem inne czynności i nie wykorzystuje się jej możliwości.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#ZdzisławPodkański">W posiedzeniu uczestniczy część kadry Ministerstwa Kultury. Miałem przyjemność pracować z państwem i jest to bardzo dobry zespół. Czy jest on wykorzystany, czy ma możliwości kontaktów i pracy z ludźmi? Czy to było złe, że dyrektorzy bibliotek, domów kultury mieli cykliczne spotkania, wymieniali poglądy? Czy dzisiaj jest takie wspomaganie? Nie ma. Dzisiaj minister kultury nie dysponuje takimi możliwościami, niełatwo jest także znaleźć chętnych, którzy finansowaliby tego typu zadania. Uczelnie kształcą kadry, ale jest potem kłopot z zatrudnieniem. Jest problem z utrzymaniem dyrektora, sprzątaczek, dozorców. Mimo różnych nowych inwestycji baza lokalowa, techniczna wyraźnie kurczy się. Pan minister Wacław Janas może powiedzieć, że wcześniej rzeczywiście były problemy, ale wiązało się to z tym, iż jednocześnie prowadzone były dziesiątki poważnych inwestycji. Były trudności z wyposażeniem ogromnej liczby tych instytucji. Czy dzisiaj doposaża się instytucje kultury w potrzebny jej nowoczesny sprzęt? Opracowaliśmy programy informatyczne (i inne) i są one w ministerstwie. Wydaje mi się, że baza jest niewykorzystana, nieunowocześniana i z tego wynika niewykonanie podstawowego konstytucyjnego zadania: zabezpieczenia równego dostępu do dóbr kultury, szereg instytucji nie wykonuje swoich zadań nie dlatego, że nie mają kadry i chęci, lecz z powodu ogólnej mizerii. W dyskusji pojawiło się pojęcie kultura wysoka. Co to jest kultura wysoka? Często mówi się, że jest to część twórczości lub działalności, uprawiana przez twórców profesjonalnych. Czy jest nią parę wagonów drewnianej kantówki porąbanej siekierą? Była to kultura wysoka, gdyż twórca miał wysokie wykształcenie artystyczne. Czy kulturą wysoką jest odlanie w jednej formie z gipsu kilkudziesięciu ludzików bez głowy? Podobno kulturą wysoką i jej twórcą nie jest już twórca mazurków, które zebrał Chopin i na pewno nie będzie Cugowski, ponieważ nie skończył rozpoczętych studiów. Myślę, że w takich pojęciach plączemy wartości z jakimiś ocenami środowiskowymi czy też indywidualnymi. Kończąc pragnę stwierdzić, że nastąpił odwrót od upowszechniania kultury, od równego dostępu do dóbr kultury - począwszy od obszarów wschodniej Polski. Lepiej jest w dużych aglomeracjach miejskich, takich jak np. Warszawa, Kraków, gdzie bogatsze gminy wspomagają środki budżetowe. W małych gminach wójt nie ma środków na dom kultury, na pracownika kultury. Trzeba popatrzeć na to, jak prowadzimy upowszechnianie kultury w poszczególnych obszarach - w dużych aglomeracjach miejskich, w mniejszych i np. w moich rodzinnych stronach nadbużańskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JerzyWenderlich">Proszę pana ministra Macieja Klimczaka o krótkie odniesienie się do dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#MaciejKlimczak">Pan przewodniczący Jerzy Wenderlich poruszył sprawę wymogów kwalifikacyjnych. Mamy takie poczucie, że do państwa należy obowiązek dbałości o standardy, zwłaszcza o takie, które są związane z kwalifikacjami zawodowymi, dlatego w projekcie ustawy o działalności kulturalnej została zachowana delegacja do każdorazowego wskazywania tabel kwalifikacyjnych przez ministra kultury w drodze rozporządzenia. Nie wiemy, jaka będzie wola ustawodawcy, ale właśnie taki projekt przedstawiamy i jest on już po uzgodnieniach ze środowiskami, ze związkami zawodowymi. Jest on zgodny z postulatami związków zawodowych. Kwestia impulsów, czyli ożywiania kultury lokalnej. Jest to najtrudniejsza sprawa, ponieważ reforma zerwała naturalne hierarchiczne więzi pomiędzy administracją rządową a samorządową. Tak jak powiedział poseł Bogdan Zdrojewski, minister kultury nie może być zwolniony z odpowiedzialności za sferę upowszechniania. Jest to dla nas bardzo istotna dyrektywa. Musimy szukać innych instrumentów kontaktu, komunikacji z samorządami. Instrumenty są bardzo różnorodne, np. zawieramy porozumienia tam, gdzie samorząd okazuje zdecydowanie dobrą wolę zbiegającą się z intencjami Ministerstwa Kultury. Ostatnio podpisaliśmy takie porozumienie i mogę powiedzieć panu posłowi Janowi Byrze, że warunki lokalowe szkoły w Zamościu zdecydowanie się poprawią, ponieważ władze lokalne dostrzegają takie potrzeby, widzą konieczność kształcenia młodych, utalentowanych ludzi. Kwestia impulsów wysyłanych w kierunku jednostek samorządu terytorialnego jest skomplikowana o tyle, że samorządowcy są niezwykle uwrażliwieni na poczucie własnej autonomii, a poza tym nie mamy i nie chcemy mieć bezpośrednich mechanizmów dyrektywnego zarządzania. Tutaj wymagana jest negocjacja, porozumienie. Byłoby dobrze, gdyby administracja rządowa dysponowała środkami, które mogłyby wspierać wyniki negocjacji i zawartych porozumień. Pozwoliłoby to realizować zadania, o których mówił poseł Zdzisław Podkański, tzn. poprzez organizowanie sesji, sympozjów i konferencji moglibyśmy częściej kontaktować się z dyrektorami instytucji kultury, z pracownikami urzędów marszałkowskich. Chodzi o to, by wartościowe idee i pomysły stale znajdowały się w obiegu publicznym. Krytykując nieco materiał Ministerstwa Kultury pan poseł Jan Byra wspomniał, że zabrakło w nim trzeciego sektora. Zwracam uwagę na str. 3, gdzie przypominamy, że 12 marca 2002 roku sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu debatowała na temat organizacji pozarządowych. Spotkanie odbyło się w Sali Kolumnowej i w bardzo pięknej oprawie. Wówczas również przedłożyliśmy Komisji nasze opracowanie. Stale myślimy o tym, w jaki sposób powinny być prowadzone odniesienia administracji rządowej i samorządowej w stosunku do trzeciego sektora. 10 czerwca br. na Zamku Królewskim w Warszawie odbyło się spotkanie z przedstawicielami organizacji pozarządowych, na którym omawiano założenia przyjętego przez rząd projektu: „Szansa dla kultury”. Omawiano również założenia ustawy o wolontariacie, która w tej chwili jest przedmiotem prac sejmowych, co jest niezwykle ważne. Pani posłanka Renata Basta mówiła o sugestiach, które wywołuje tytuł opracowania.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#MaciejKlimczak">Przypomnę, że taki tytuł materiału zadała nam Komisja, a zatem nie chcieliśmy wysuwać żadnej sugestii, iż wydźwięk opracowania ma mieć negatywne konotacje. Kwestia zakresu materiału. Rzeczywiście, nie przedstawiamy pełnych danych na temat tego, jak zmienia się uczestnictwo i jaka jest oferta programowa. Nie byliśmy w stanie tego zbadać, gdyż to wymaga kontaktów i środków finansowych potrzebnych na zlecenie odpowiednich ekspertyz instytucjom badawczo-rozwojowym. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będziemy mieli większe szanse na zamawianie odpowiednich badań. Bardzo mnie cieszy sugestia posła Bogdana Zdrojewskiego, by spotkania sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu były wzbogacane o odpowiednie ekspertyzy, gdyż zdecydowanie poszerza to pole widzenia i daje możliwość wyprowadzenia właściwych wniosków. Nie ma chyba jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: w jaki sposób decentralizacja służy naszemu państwu? Odpowiedź będzie różna w zależności od tego, jakiej dotkniemy części geograficznej lub jakiego poziomu samorządu terytorialnego. Mimo różnych zawirowań politycznych w ciągu ostatniego dwunastolecia widać wyraźnie, że związana z reformą administracji publicznej intencja ustawodawcy, intencja naszego Sejmu daje pozytywne efekty. Przynosi również efekty negatywne, o czym mogliśmy przekonać się podczas dzisiejszej dyskusji. Sądzę, że kwestia delegowania kompetencji, delegowania uprawnień powinna być równoważona w znacznej mierze poprzez wzmacnianie normatywnej, standaryzującej roli państwa, właśnie po to, by móc określać wymogi kwalifikacyjne, by przeciwdziałać sytuacjom zatrudniania osób nie na zasadzie odpowiednich doświadczeń zawodowych, lecz w wyniku pewnych układów. To, że tak się dzieje, nie jest winą samorządu, lecz naszej stratyfikacji społecznej. Pokładam dużą nadzieję w korporacjach zawodowych, gdyż bardzo wiele wydarzyło się w ostatnich 12 latach. Ja sam pracowałem z różnymi związkami zawodowymi, m.in. ze Stowarzyszeniem Bibliotekarzy Polskich i wiem, jak trudna to jest współpraca. Jednak sądzę, że mamy do czynienia z procesem, w którym korporacje zawodowe zaczną coraz bardziej dbać o profesjonalne przygotowanie swoich członków. Oczywiście, jest to optymistyczne założenie, ale z natury jestem optymistą i chciałbym, aby współpraca administracji rządowej, samorządów ze związkami zawodowymi układała się jak najlepiej i opierała się na pozytywnych i konstruktywnych przesłankach. Będziemy starali się zbadać stan oferty kulturalnej. W bieżącym roku przeprowadziliśmy badania dotyczące systemów i sposobów finansowania. Ekspertyzy były niezbędne do zaproponowania sformułowań, które chcielibyśmy zawrzeć w projekcie ustawy o działalności kulturalnej. Myślę, że odpowiedziałem na pytanie o to, czy potrzebna jest ingerencja państwa. Niezbędne jest raczej wzmacnianie standaryzujących funkcji państwa. Nie chodzi o kontrolę nad samorządami, ale o pokazywanie najlepszych wzorców działania w dziedzinie organizacji, finansowania oraz w dziedzinie kwalifikacji zawodowych. Sprawa przekazywania instytucji pomiędzy samorządami. Dzięki woli Sejmu taka możliwość została wprowadzona do ustawy.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#MaciejKlimczak">Nie jest mi znany przypadek, by doszło do takiej sytuacji. W drugim etapie reformy głęboko zastanawiano się nad tym, jakie instytucje powinny być przyporządkowane określonemu szczeblowi samorządu. Zastosowano bardzo dyrektywne rozwiązanie i źle się stało. Stąd właśnie sugestia i wola Sejmu, która otwiera w ustawie taką „furtkę”. Moim zdaniem, jest to bardzo dobre. Jeśli będzie dochodziło do porozumienia między samorządami, to w ustawie powinna być również zapewniona możliwość współprowadzenia i przekazywania instytucji. Sprawa wysyłania impulsów współpracy. Myślę, że w znacznej mierze trzeba wskazywać na działania związane z polityką regionalną. Większość urzędów marszałkowskich sformułowała już własne programy polityki regionalnej, w których podnoszone są sprawy kultury. Oby w ślad za dokumentami przyjmowanymi przez władze samorządowe szły odpowiednie, właściwe i korzystne decyzje dla instytucji oraz dla uczestników życia kulturalnego. Pani posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska pytała o to, jaki mamy problem ze zrównoważeniem szans. Jest to istotny problem, o którym również wspomniał pan poseł Zdzisław Podkański. Jedynym mechanizmem mogącym równoważyć te szanse jest mechanizm finansowy. W Ministerstwie Kultury jest tak mało środków finansowych, że możemy działać jedynie poprzez stypendia, nagrody, poprzez prowadzone przez ministra szkoły i poprzez nasze instytucje. Bezpośrednio nie wzmocnimy samorządów w ich działaniu, zwłaszcza samorządów na tzw. ścianie wschodniej. Równoważenie szans było również przesłanką do formułowania zapisów w projekcie ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej. W ustawie chcielibyśmy wprowadzić równość podmiotów, tzn. zapewnić większy udział trzeciego sektora, umożliwić mu dostęp do środków publicznych, ale także zapewnić pewne gwarancje. Z pytaniem o zrównoważenie szans wiążą się również sugestie, zawarte w wypowiedzi pani poseł Elżbiety Jankowskiej dotyczące środków finansowych na zakupy biblioteczne oraz działań, które możemy podejmować w instytucjach kultury. Mamy pełną paletę różnego rodzaju rozwiązań, a od wielu czynników będzie zależało to, które z nich zostaną przyjęte. Jeżeli mamy mieć czytelne kryteria przyznawania dotacji na zakup książek, to sądzę że w tej chwili najbliżsi jesteśmy rodzajowi dotacji gratyfikacyjnej. Jeżeli samorząd okaże życzliwość takiej instytucji jak biblioteka i przeznaczy dla niej pewne środki, to ze strony administracji rządowej najlepsze będzie gratyfikowanie takiego działania dodatkowymi pieniędzmi. Problem powstaje wówczas, gdy samorząd nie ma pieniędzy. Co wtedy zrobić? W takiej sytuacji również powinniśmy zapewnić źródło środków finansowych. Bez dopływu nowości, bez dopływu współczesnej literatury naukowej biblioteka będzie umierała, będzie instytucją martwą i niepotrzebną. W ustawie o działalności kulturalnej będziemy proponowali różnego rodzaju rozwiązania i zapewne będą one przedmiotem prac Komisji. Chodzi o to, by powstawało jak najwięcej różnego rodzaju ścieżek finansowania, współfinansowania zachęcania jednostek samorządu terytorialnego, organizatorów prywatnych i osób fizycznych.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#MaciejKlimczak">Projekt ustawy jest już po uzgodnieniach ze związkami i środowiskami. Obecnie znajduje się na etapie uzgodnień międzyresortowych. Na pewno jeszcze nieraz będziemy wymieniać z Ministerstwem Finansów uwagi na temat zaproponowanych przez nas zapisów. Chcemy, by jak najszybciej ustawa trafiła na posiedzenie rządu, by rząd jak najszybciej skierował ją pod obrady Sejmu. Nie mogę niczego zadeklarować, gdyż wiele będzie zależało od stanowiska naszych partnerów w Ministerstwie Finansów, od tego, czy zechcą potraktować sprawy kultury tak, jak do tej pory rozumiał rząd, przyjmując 23 kwietnia br. program zmian w obszarze organizowania i finansowania kultury. Zależy to również od możliwości prawnych i organizacyjnych. Kwestia dotacji celowej i jej podziału. W tej chwili do uzgodnień międzyresortowych został skierowany projekt ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, ale bez proponowanego przez nas zapisu. Przy proponowanych źródłach finansowania samorządu ta dotacja powinna zniknąć w sposób naturalny. Dotację tę nazywaliśmy „protezą”, gdyż wynikała ona ze złego oszacowania możliwości samorządów dotyczących finansowania pewnych instytucji. Mamy nadzieję, że zostanie zaakceptowana propozycja, by tegoroczną kwotę w wysokości 120 mln zł przeznaczyć w przyszłym roku również na ten sam cel. Chodzi o to, by nie została rozmyta, by te pieniądze nie rozpłynęły się w dochodach jednostek samorządu terytorialnego, ponieważ były one adresowane do wybranych, ważnych instytucji, które kiedyś były instytucjami podlegającymi administracji rządowej. Chcielibyśmy, aby te środki były rozdzielane wspólnie, a tryb rozdziału ma zostać bardzo czytelnie opisany. Chcielibyśmy, aby te środki pozostały w gestii ministra kultury do rozdziału dla tych instytucji i do rozdziału na najważniejsze z dziedziny polityki kulturalnej. Jeśli uznamy, że należy wspierać dramaturgię polską w naszych teatrach, to powinniśmy ogłosić konkurs i z tych środków sfinansować najlepsze projekty. Podkreślam, że nie chodzi o „ręczne” zarządzanie tymi środkami przez ministra, lecz o wypracowanie formuły wspólnego podziału w uzgodnieniu z samorządami i z dyrektorami instytucji kultury. Pojawił się postulat, by pieniądze płynęły bezpośrednio do instytucji kultury z pominięciem jednostek samorządu terytorialnego. Nie jest to możliwe w świetle ustawy o finansach publicznych, choć marzylibyśmy o takim rozwiązaniu. Skracałoby to drogę pomiędzy administracją rządową a konkretną instytucją. Jedynie Sejm może wprowadzić takie regulacje. My zaś musimy działać na gruncie obowiązującego prawa i przesyłać pieniądze w sposób, jaki przewiduje ustawa o finansach publicznych. O czytelności kryteriów mówiła pani poseł Elżbieta Jankowska. Czytelność kryteriów jest oczkiem w głowie kierownictwa i pana ministra Andrzeja Celińskiego. Zawsze mówimy o tym, że jest to element niezbędny przy podziale środków publicznych, chociaż mamy pełną świadomość niedostatków po stronie ministerstwa. Pierwszym dowodem jasności i czytelności kryteriów jest fakt opublikowania podjętych w ubiegłym roku decyzji.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#MaciejKlimczak">Decyzje podjęte w tym roku również będą opublikowane w Internecie chociażby po to, by urzędnik, który podpisuje umowę z podmiotem dotowanym z budżetu państwa, miał świadomość tego, że może mu być zadane pytanie: dlaczego środki trafiły właśnie do takiej instytucji, dlaczego zostały przeznaczone na taki, a nie inny program. W projekcie ustawy o działalności kulturalnej powinniśmy zawrzeć takie zapisy, by ta czytelność nie budziła żadnych wątpliwości. Często pojawiało się pytanie: po co upowszechniać? Myślę, że jest to pytanie retoryczne, a odpowiedział na nie pan poseł Bogdan Zdrojewski. Bardzo bliskie jest mi myślenie posła Bogdana Zdrojewskiego o kategorii odpowiedzialności za sprawy kultury, chociaż jeden z moich poprzednich szefów, minister Andrzej Siciński, mówił, że ta odpowiedzialność spoczywa na nas wszystkich, oczywiście w zakresie, który się reprezentuje. Inny zakres ma administracja rządowa, inny samorządy, a inny poszczególni obywatele. Pan poseł Franciszek Wołowicz dużo mówił o kwestiach regulacji i ich zakresu. Odnosi się to do relacji między administracją rządową a samorządową. Problem tkwi w tym, na ile możemy wkraczać w materię decyzji samorządowej. Jest jedna bardzo istotna i precyzyjna regulacja, która mówi o tym, że w momencie łamania prawa wojewoda może podejmować pewne decyzje, kwestionować ustalenia jednostek samorządu terytorialnego. Nie zamierzamy przecież odchodzić od Polski samorządowej, od motywowania obywateli do samodzielnego podejmowania decyzji, więc najlepszym sposobem są standardy, normy prawa z jednej strony, a z drugiej strony - negocjacje, porozumienie, czytelność programu polityki kulturalnej, umiejętność wpisywania programów regionalnych w całość polityki państwa oraz komunikacja pomiędzy różnymi szczeblami administracji publicznej. Pan poseł Zdzisław Podkański mówił o tym, jak silne są niedostatki efektów reformy administracji publicznej. Jeszcze nie spotkałem się z sytuacją, w której niekorzystne działanie wynikałoby z intencjonalnego działania samorządu. Najczęściej wynika to z ubóstwa finansowego, z nieumiejętności podjęcia i sformułowania jakiegoś wartościowego projektu. Istotne jest więc funkcjonowanie takich instytucji, które nie skupiałyby się na własnym działaniu i na własnej strukturze, ale takich, które są w stanie promieniować dobrymi przykładami, merytorycznie wspierać samorządy. Jest to również przyczynek do odbudowywania funkcji pomocniczo-metodycznej takich instytucji upowszechniania kultury jak biblioteki i domy kultury. Nie odważyłbym się na jednoznaczne stwierdzenie, że reforma była dobra czy zła. Mamy do czynienia z pewnym procesem społecznym, który dzieje się na naszych oczach. Mamy obowiązek dbania o to, by naprawiane były błędy popełniane w toku reformy i by jej skutki były jak najlepsze. Tak się chyba dzieje i z taką intencją są sformułowane zapisy w projekcie ustawy o wolontariacie oraz propozycje organizacyjno-finansowe, o których na posiedzeniu Komisji mówił pan minister Andrzej Celiński. Myślę, że te propozycje mają szansę uzyskać przychylność Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JerzyWenderlich">Sądzę, że dyskusja nie brzmiała rozbieżnie zarówno w tym, co mówił pan minister na jej początku, jak i w fazie udzielania odpowiedzi na poruszone kwestie. Naczelną kwestię podniósł pan poseł Bogdan Zdrojewski i tę intencję potwierdził pan minister Maciej Klimczak. Bez względu na to, jak głęboko decentralizowana byłaby kultura i jej instytucje, to jednak nikt nie zdejmie z Ministerstwa Kultury obowiązku upowszechniania kultury, zresztą tego obowiązku ministerstwo nie chce się wyzbywać. Ministerstwo Kultury chciałoby odgrywać tutaj przynajmniej rolę standaryzującą. Wielokrotnie będziemy wracać do tej problematyki, gdyż pojawia się ona często przy poruszaniu takich tematów jak: muzealnictwo, czytelnictwo czy też budżet państwa. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>