text_structure.xml
127 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JerzyWenderlich">Otwieram 32 posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu. Witam wszystkich. Po raz pierwszy witam na naszym posiedzeniu pana Olgierda Łukaszewicza - nowo wybranego prezesa ZASP. Wyrażam głęboką nadzieję, że będziemy osiągać tak dobre i owocne rezultaty jak te, które udało się uzyskać we wspólnych działaniach z prezesem Kazimierzem Kaczorem. W pkt. I posiedzenia będziemy rozpatrywać sprawozdanie KRRiT z działalności za 2001 rok wraz z informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji. Proszę pana przewodniczącego Juliusza Brauna o przedstawienie dorobku pracy KRRiT w minionym roku.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JuliuszBraun">Zgodnie z ustawowym obowiązkiem co roku w terminie do końca marca KRRiT składa Sejmowi, Senatowi i prezydentowi sprawozdanie z rocznego okresu działalności oraz informację o podstawowych problemach radiofonii i telewizji. Zgodnie z zapisami ustawy sprawozdanie KRRiT jest przedmiotem analizy wymienionych trzech organów. Sejm, Senat, a także prezydent mogą sprawozdanie przyjąć bądź odrzucić, natomiast informacja jest materiałem, który stanowi punkt wyjścia do odbywającej się w Sejmie dorocznej debaty o problemach radiofonii i telewizji. Sprawozdanie KRRiT - co prawda - dotyczy rocznego okresu działalności, jednak ukształtował się obyczaj, iż obejmuje on cały rok poprzedzający i okres do momentu złożenia, czyli praktycznie do połowy marca roku bieżącego. Dotychczas sprawozdanie KRRiT było zawsze przez Sejm przyjmowane, różnie natomiast było w przypadku Senatu. W ostatnim czasie przyjmując sprawozdanie Sejm dwukrotnie zwrócił uwagę na konieczność egzekwowania przepisów ustawy o radiofonii i telewizji w odniesieniu do ochrony dzieci i młodzieży. Tak było w uchwale Sejmu z roku 1999 i w uchwale z roku 2001. Swoją wypowiedź chciałbym więc zacząć od pewnego rozliczenia się KRRiT z wykonania tego szczególnego wezwania Sejmu. 20 listopada ub. roku KRRiT przyjęła nową wersję rozporządzenia w sprawie szczegółowych zasad kwalifikowania, rozpowszechniania i sposobu zapowiadania audycji, które mogą zagrażać fizycznemu, psychicznemu lub moralnemu rozwojowi niepełnoletnich. W ten sposób wykonaliśmy zmodyfikowaną delegację ustawową. 7 marca br. w gmachu Sejmu odbyła się konferencja, organizowana wspólnie z rzecznikiem praw obywatelskich i rzecznikiem praw dziecka na temat: „Przemoc, telewizja, społeczeństwo - przyczyny, skutki, środki zaradcze”. W wyniku wspomnianego rozporządzenia w ostatnim czasie nadawcy zostali zobowiązani do przedłożenia regulaminu, określającego zasady kwalifikowania do rozpowszechniania audycji i innych przekazów, które ze względu na treść lub formę mogą zagrażać rozwojowi niepełnoletnich. Termin realizacji tego obowiązku minął 12 kwietnia br. i część nadawców wywiązała się z niego, choć z pewnym opóźnieniem. Mamy nadzieję, że w najbliższym czasie dopełnią tego obowiązku pozostali nadawcy. W efekcie tego wezwania Sejmu w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy kilkakrotnie nałożyłem na nadawców kary za emitowanie programów, mogących zagrażać rozwojowi dzieci i młodzieży. Były to filmy emitowane w telewizji publicznej oraz w TV4 i TVN, a także audycje: „Big Brother”, „ Amazonki” i „Gladiatorzy”. Wobec tych programów podjęła działania zarówno KRRiT, jak i jej przewodniczący. Przypomnę, że przed rozpoczęciem emisji tych programów KRRiT przedstawiła w uchwale swoje stanowisko. Na podstawie uchwały KRRiT w przypadku programu „Amazonki” wydana została decyzja wzywająca spółkę Polskie Media do zaniechania w tej audycji działań propagujących zachowania sprzeczne z prawem oraz postaw i poglądów sprzecznych z moralnością i dobrem społecznym. Polskie Media odwołały się od tej wzywającej do przestrzegania prawa decyzji. Za konkretne incydenty związane z tego rodzaju programami zostały na nadawców nałożone kary. Były to audycje „Gladiatorzy” i „Big Brother Bitwa”. W obu przypadkach nadawcy odwołali się do sądu. Posłowie mieli okazję zapoznać się z przedłożonymi dokumentami, dlatego poruszę tylko niektóre sprawy, które wydają mi się szczególnie istotne.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#JuliuszBraun">W ubiegłym roku niewątpliwie najważniejszą kwestią było prowadzenie ponownego procesu koncesyjnego. KRRiT ponownie przyznała koncesje dla nadawców o zasięgu ogólnokrajowym - dla Radia Zet, Radia RMF i Radia Maryja. Przyznała także koncesję Radiu Wawa na program o zasięgu ponadregionalnym oraz dla Radia „Radiostacja” na program o zasięgu ponadregionalnym o charakterze młodzieżowym. KRRiT przyznała również cały duży pakiet koncesji na nadawanie programów przez podmioty związane z kościołem katolickim. Są to koncesje przyznane dla wszystkich diecezji, które były tym zainteresowane - w ogromnej większości diecezji kościoła katolickiego. Część z tych stacji diecezjalnych tworzy Porozumienie Programowe Plus. Są to stacje, które używają wspólnej nazwy Radio Plus z określeniem miasta. Część z nich nadaje program całkowicie samodzielny i nie należy do Porozumienia. Sytuacja jest zresztą płynna, niektóre stacje przystępują do Porozumienia, a inne z niego występują. W ostatnim czasie z przynależności do Porozumienia Programowego Plus zrezygnowała stacja archidiecezji katowickiej - jedna z najważniejszych pod względem liczby słuchaczy. Chciałbym zwrócić uwagę na procedurę związaną z przyznawaniem koncesji, ponieważ jest to jeden z ważnych elementów nowelizacji ustawy, nad którym w tej chwili pracuje Komisja. Przedstawiając propozycję nowelizacji ustawy KRRiT sugeruje potrzebę wprowadzenia instytucji odnawiania koncesji. Jest to rzecz bardzo ważna z punktu widzenia interesu nadawców - niezależnie od tego, jak szczegółowo będą w ustawie opisane warunki odnawiania koncesji. Do tej pory w przypadku Radia Zet, Radia RMF, Radia Maryja i innych podmiotów, gdy po 7 latach koncesja wygasała, KRRiT obowiązana była rozpocząć zupełnie nowe postępowanie koncesyjne i nadawca nie miał żadnej gwarancji, że ponownie ją otrzyma. Co więcej, KRRiT nie miała gwarancji, że będzie mogła ogłosić te same częstotliwości. W przypadku Radia Zet i Radia RMF prowadziliśmy wielomiesięczne dyskusje z Urzędem Regulacji Telekomunikacji, ponieważ KRRiT przygotowała do publikacji ogłoszenie, zawierające sieci w takim kształcie, w jakim one były użytkowane dotychczas. W efekcie długich negocjacji część częstotliwości zostało usuniętych z tych sieci, co jeszcze w tej chwili jest przedmiotem różnego rodzaju działań KRRiT. Na wniosek nadawców przez kolejne poszerzanie koncesji w niektórych miejscach przywróciliśmy te częstotliwości do sieci użytkowanych pierwotnie. Jeśli uda się wprowadzić do ustawy instytucję odnawiania koncesji, to dotychczasowy nadawca będzie w znacznie korzystniejszej sytuacji. Bez pełnego procesu koncesyjnego, bez pełnego konkursu będzie mógł wystąpić jako pierwszy o odnowienie koncesji. KRRiT mogłaby odmówić przyznania koncesji jedynie w przypadku, gdy byłyby argumenty wskazujące na niemożność jej odnowienia. Podobnie jak inne decyzje byłoby to kontrolowane przez sąd. W tej chwili w przypadku nieodnowienia koncesji nie ma żadnej możliwości zaskarżenia takich decyzji ani jakichkolwiek roszczeń z tym związanych. Proces odnawiania koncesji trwa nadal. W okresie objętym sprawozdaniem wydano 44 koncesje na programy o zasięgu lokalnym. Poza tym KRRiT wydała koncesje na nadawanie programu o charakterze wyspecjalizowanym, akademickim.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#JuliuszBraun">W okresie sprawozdawczym taką koncesję uzyskało Radio Acedera należące do Politechniki Białostockiej, Akademickie Radio Centrum Politechniki Rzeszowskiej oraz Radio Żak należące do Fundacji Krakowskiego Radia Akademickiego, którą wspólnie utworzyły krakowskie wyższe uczelnie. KRRiT wydała koncesje na radia lokalne o charakterze muzycznym. W większości są to koncesje, których właścicielem jest spółka Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe. Taką koncesję otrzymało należące do ZPR Radio Eska SA oraz spółka Lokalne Rozgłośnie Radiowe, należące do Agory. Dużych zmian nie było w odniesieniu do koncesji telewizyjnych. Poszerzony został zakres Telewizji Niepokalanów Puls, Telewizji TV4 i Telewizji TVN. KRRiT podejmowała działania związane z poszerzaniem zakresu Polskiego Radia SA. W ubiegłej kadencji Sejm podejmował uchwałę wzywającą do poszerzenia zakresu Programu 1 radia publicznego na UKF. Nie ma takiej możliwości technicznej, by stworzyć kolejną pełną sieć UKF. KRRiT w porozumieniu z Urzędem Radiotelekomunikacji podejmuje starania, by Program 1 Polskiego Radia SA mógł być odbierany również na UKF, zwłaszcza w większych aglomeracjach miejskich. Systematycznie jest uzupełniana sieć Programu 2 i programu Radio Bis. Program 3 dysponuje pełną siecią ogólnokrajową na falach ultrakrótkich. Ważną dziedziną działalności KRRiT jest kontrola działalności nadawców - zarówno nadawców koncesjonowanych, jak i publicznych. W 2001 roku zmonitorowano programy 66 stacji radiowych, poddając kontroli ponad 11 tysięcy godzin programu. Wiązało się to przede wszystkim z odnawianiem koncesji. Prowadzone były również analizy problemowe, a ich wyniki zostały przedłożone Komisji. Są to analizy dotyczące tematyki kulturalnej, społecznej, działalności nadawców publicznych w okresie wyborów. Ważną dziedziną działalności kontrolnej jest również kontrola działalności reklamowej i sponsorskiej. Departament reklamowy KRRiT prowadzi systematyczną kontrolę, reagując również na różnego rodzaju sygnały o naruszeniu prawa. Wielokrotnie zwracaliśmy nadawcom uwagę na konieczność usuwania uchybień. Wiąże się to zwłaszcza z nieprawidłową interpretacją nieostrych czasami przepisów ustawy, dotyczących reklamy. Były, przypadki nałożenia kary na nadawców, którzy naruszyli dopuszczalny limit reklam. Szczegółowe informacje dotyczące problematyki reklamowej zawarte są w przedłożonym sprawozdaniu i informacji. Ze względu na znane problemy na rynku reklamowym jest to w tej chwili kwestia bardzo istotna. Dochody z reklam są podstawą funkcjonowania komercyjnej radiofonii i telewizji. Wszelkie załamania czy kłopoty na tym rynku natychmiast odbijają się na kondycji nadawców, dlatego sprawa ta ma duże znaczenie dla funkcjonowania tego całego niezależnego rynku. Chciałbym zwrócić uwagę na działalność międzynarodową KRRiT. Od momentu powołania KRRiT jest reprezentantem naszego kraju w różnego rodzaju gremiach międzynarodowych. Jest odpowiedzialna za prowadzenie negocjacji związanych z integracją europejską. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach sfinalizujemy sprawy związane z przystąpieniem Polski do programu wspierania produkcji audiowizualnej Media Plus. Zostałem upoważniony do podpisania dokumentów związanych z przystąpieniem Polski do tego programu.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#JuliuszBraun">Oprócz działalności europejskiej KRRiT prowadzi współpracę bilateralną. Szczególnie ważna jest współpraca z sąsiadami - zwłaszcza z Ukrainą, z którą przed laty KRRiT podpisała szczególne porozumienie o współpracy z Narodową Radą Ukrainy do Spraw Radia i Telewizji. Drugie takie porozumienie - z francuską najwyższą radą audiowizualną zostało podpisane w ostatnim czasie, już po zakończeniu okresu objętego sprawozdaniem. Kończąc swoje wystąpienie pragnę powiedzieć, że jestem gotów odpowiedzieć na ewentualne pytania i wątpliwości.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JerzyWenderlich">Dziękuję panu przewodniczącemu za wypowiedź i za deklarację dyspozycji. Otwieram dyskusję.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#MariuszGrabowski">Chciałbym prosić przewodniczącego KRRiT o rozwinięcie poruszonego przez niego tematu przeciwdziałania przemocy w mediach. Proszę o udzielenie odpowiedzi na pytanie: jak przy pomocy posiadanych instrumentów KRRiT widzi realność zahamowania przemocy w mediach oraz emitowania programów niegodziwych? Czy KRRiT widzi taką możliwość w ramach posiadanego instrumentarium? Czy ze strony KRRiT są jakieś propozycje pod adresem Sejmu?</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#BogdanZdrojewski">Po raz drugi biorę udział w ocenie sprawozdania KRRiT - pierwszy raz w Senacie, a teraz w Sejmie. Muszę powiedzieć, że cały czas mamy do czynienia z tym samym problemem - z problemem pewnych instrumentów, którymi możemy się posłużyć, aby ocena Sejmu była rzetelna, prawidłowa, uwzględniająca elementy znajdujące się w sprawozdaniu albo te elementy, których w sprawozdaniu nie ma, a powinny być. Przedmiotem oceny powinny być 3 podstawowe elementy. Pierwszym z nich jest przestrzeganie prawa - zarówno przez KRRiT, jak i przez tych, których ona ocenia. Drugi element to kwestie finansowe. Najlepiej, by były one opatrzone określonym audytem, zrobionym przez instytucje niezależne, tak aby ocena finansowa rzeczywiście była w 100 proc. rzetelna i zweryfikowana. Trzeci element najczęściej budzi największe zainteresowanie. Jest to kwestia produkcji i jej emisji - zarówno przez telewizję publiczną, jak i przez nadawców prywatnych. Zacznę od oceny ochrony interesów najmłodszych. Pamiętając poprzednią dyskusję, muszę powiedzieć, że niewątpliwie w roku 2001 nastąpiła w tej materii poprawa. Telewizja publiczna wykazała się większą dbałością o interes najmłodszych widzów. Dużo gorzej przedstawia się sprawa realizacji innych elementów które były przedmiotem nie tyle uchwały, co dyskusji, czyli elementów składających się na szeroko rozumianą edukację. Nie było najlepiej z ilością programów edukacyjnych i ich jakością. W 2001 roku nie można było zauważyć złych działań, które wymagałyby jakiegoś napiętnowania. Niepokój budzi realizacja przez telewizję publiczną tej już mitycznej misyjności. Zaczynamy mieć z tym podwójny kłopot. Po pierwsze, mamy kłopot z definiowaniem oczekiwań, jakie wobec telewizji publicznej i związku z tym wobec KRRiT pojawiają się w gremiach politycznych, w gremiach odbiorczych. Największe zainteresowanie Komisji Kultury i Środków Przekazu musi budzić kompleksowość całej materii. Najczęściej mówi się o Teatrze Telewizji, „Pegazie” i tego typu przykładach. Myślę, że nie jest to przypadkowe. Oczekiwania dotyczące realizacji tego właśnie wątku są w Polsce najlepiej ilustrowane, najlepiej zbadane. Pragnę zwrócić uwagę na to, że w Polsce jest kłopot z recenzjami, z tzw. porządną rzetelną recenzją wydarzeń artystycznych. Mamy do czynienia z bardzo poważnym kryzysem w tej materii. Prawdziwa ocena pracy twórców, pracy aktorów, reżyserów zaczyna być w Polsce wielkim problemem. Problem ten najpierw pojawił się w mediach prywatnych, ale niestety dotknął też media publiczne. W związku z brakiem porządnej recenzji wydarzeń artystycznych pojawiają się bardzo dziwne decyzje zarówno w telewizji publicznej, jak i u nadawców prywatnych. Chodzi o realizację programów o bardzo niskim poziomie artystycznym i jednocześnie o niepojawianie się wydarzeń artystycznych najwyższej rangi. Mamy złe pokazywanie, złe ocenianie albo brak ocen najlepszych realizacji wykonywanych nie tylko przez aktorów, ale także śpiewaków, muzyków itd. Zwracam uwagę na ten problem z tego powodu, że właśnie Komisji Kultury i Środków Przekazu przypadła rola dokonania oceny przedłożonego sprawozdania. Właściwie Komisja ma do wykonania dwa zadania. Po pierwsze - chodzi o to, aby silna była telewizja publiczna, a po drugie - o to, by warunki konkurowania na rynku mediów prywatnych były jak najlepsze, jak najbardziej optymalne. Cały czas zmagamy się z tymi dwoma problemami, a nie osiągamy sukcesów dlatego, że niepełne są narzędzia, którymi posługuje się Komisja.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#BogdanZdrojewski">Postuluję więc, aby te narzędzia były dostarczane Komisji przy dokonywaniu oceny. Pierwszy element to dobry audyt do części finansowej. Z oczywistych powodów członkowie Komisji nie za dobrze poruszają się w materii finansowej. Drugi element to dobra ocena kwestii prawnej. Przypomnę konflikt związany z platformą cyfrową, który dotyczył głównie nadawców prywatnych. Na szczęście, w ostatnich tygodniach został on w jakimś sensie rozwiązany. Chciałbym uczulić KRRiT na problem rzetelnych, dobrych recenzji - zarówno w samej telewizji, poza telewizją, jak i w KRRiT. Tutaj upatruję bardzo ważne źródło, dotyczące jakości programów misyjnych w telewizji publicznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JanByra">Chciałbym prosić posła Bogdana Zdrojewskiego o sprecyzowanie postulatu audytu. Czy miałby on dotyczyć budżetu KRRiT, czy finansów telewizji publicznej? Jeśli pan poseł ma na uwadze budżet KRRiT, to audytorem jest Sejm, przez coroczną ocenę budżetu KRRiT. W przypadku telewizji jest rada nadzorcza i właściciel.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#BogdanZdrojewski">Nawiązuję do postulatów z ubiegłorocznej dyskusji, aby wraz ze sprawozdaniem były dołączone dwa dokumenty - audyt dotyczący telewizji publicznej i sprawozdanie z wykonania zadań budżetowych przez KRRiT.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Mimo starań KRRiT, aby sprawozdanie dotyczyło całej, bardzo bogatej działalności - legislacyjnej, kontrolnej, koncesyjnej, to jednak dyskusja koncentruje się wokół zawartości programowej nadawców. Komisja, posłowie są odbiorcami działalności audiowizualnej, a tylko w sytuacjach szczególnych zajmują się konkretnymi problemami. Po raz kolejny czytając sprawozdanie KRRiT odnoszę wrażenie, że Krajowa Rada ma nieco lub znacznie lepsze zdanie o nadawcach, niż by to się należało. Nie chodzi mi o mnożenie kar, które rzeczywiście w roku 2001 były dość znaczące. Można nawet powiedzieć, że wzbudzały pewne emocje - dlaczego np. w takiej, a nie innej wysokości? W sprawozdaniu słusznie podkreślono przewlekłość tej procedury. KRRiT wyznacza karę za jakieś przewinienie, które często jest bardzo żywym tematem, a potem następuje normalna procedura sądowa. Są odwołania i może się okazać, że po 2 czy 4 latach nadawca wybroni się bądź płaci karę. W tym czasie nadawca mógł się poprawić, pogorszyć albo w ogóle zniknąć. Ze względu na przewlekłość procedury ten instrument KRRiT jest więc mało skuteczny. Będziemy to mieli na względzie pracując nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji, chociaż trudno sobie wyobrazić, by Komisja Kultury i Środków Przekazu zreformowała wymiar sprawiedliwości. Być może jest to jedna z przyczyn, dla której nie do końca jest spełniona ta funkcja kontrolna KRRiT. Wczytywałam się w materiały oceniające działalność programową nadawców. Z wielkim zainteresowaniem zapoznawałam się z oceną działalności programowej nadawców publicznych. Gdyby komuś z oglądających na co dzień telewizję powiedzieć, że Program 1 TVP SA prawie 37 proc. czasu antenowego poświęca na bardzo zasadnicze i misyjne zobowiązania, a prawie 16 proc. stanowią audycje służące upowszechnianiu kultury, nauki i oświaty, to sądzę, że widzowie nie całkiem by się z tym zgodzili. Pojawia się problem podstawowy, o którym ciągle mówimy. Znaczna część programów, które rzeczywiście są programami popularyzującymi kulturę, jest nadawana w porach niedostępnych dla przeciętnego widza. Być może maniacy rozpoczynają oglądanie telewizji po godz. 22:00, natomiast zwyczajni widzowie na oglądanie telewizji poświęcają czas między godz. 16:00 a 18:00, 21:00 a 22:00. Pytanie do zarządu TVP SA. Czy istnieje jakakolwiek chęć i wola zmiany tego stanu rzeczy? Zobowiązania telewizji publicznej są szersze. Jeżeli do kategorii audycji, służących umacnianiu rodziny na s. 39 drugiej części sprawozdania zaliczono audycje: „Od przedszkola do Opola” i „Jaka to melodia”, to rozumiem, że rodzina umacnia się dlatego, że śpiewa małe dziecko. Być może tak jest, gdy małe dziecko śpiewa w domu. Wydaje mi się, że mamy do czynienia z lekkim nadużyciem ze strony nadawców bądź KRRiT. Chciałabym wiedzieć, kto odpowiada za tego typu kwalifikacje. Mamy już więc odpowiedź na pytanie, dlaczego oceny KRRiT działalności programowej nadawców publicznych są na czwórkę, może na czwórkę z plusem. Bez przerwy mamy do czynienia z narzekaniami środowisk, oczekujących od telewizji publicznej realizacji pewnej myśli edukacyjnej i kulturotwórczej.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Coraz powszechniej w tych środowiskach pojawia się postulat, by realizującą w ten sposób misję telewizję publiczną zamknąć i otworzyć od nowa w innej postaci. Szanując wysiłek KRRiT włożony w przygotowanie sprawozdania, z przykrością muszę stwierdzić, że jego związek z rzeczywistością jest daleki od poprawności. Opierając się jedynie na takim sprawozdaniu, nie namówimy nadawców publicznych do reformy. Korzystając z okazji, pragnę zapytać o losy Programu 3 Polskiego Radia SA. Być może mamy do czynienia z bardzo ambitnym założeniem całkowitej zmiany tego programu, by zrobić z niego „sieczkę” muzyczno-słowną. Jednak do Komisji Kultury i Środków Przekazu kierowane są pełne oburzenia i protestów bardzo poważne listy tych, którzy twierdzą, że Program 3 Polskiego Radia był czymś wyjątkowym na radiowej mapie Polski. Przestał być wyjątkowy, ponieważ z oszczędności bądź z jakichś innych powodów upodabnia się do reszty programów. Komisja i zajmujące się telewizją publiczną różne gremia nieustannie są przekonywane o tym, że właściwie ośrodki regionalne mają się całkiem dobrze. Przy podziale abonamentu ośrodki regionalne zostały pozbawione znacznej jego części w porównaniu z rokiem poprzednim. Oczywiście, musiało to się odbić na propozycjach programowych ośrodków regionalnych, zaś te propozycje sprawiły, że mamy nową koncepcję funkcjonowania w postaci połączonego tworu.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#ElżbietaJankowska">Po raz pierwszy zapoznałam się z tak ogromnym sprawozdaniem. Rzeczywiście jest w nim bardzo dużo informacji, ale mnie zabrakło pewnych kwestii. Z materiały nie wynika, czy są monitorowane obowiązki mediów publicznych, wynikające z ustawy z 7 października 1999 roku o języku polskim. Ustawa ta nakładała określone obowiązki. Dotyczy to upowszechniania wiedzy o języku polskim oraz dbałości o poprawność języka i unikanie wulgaryzmów. Jeśli był prowadzony monitoring w tym zakresie, to jakie są wyniki? Zabrakło takich danych w sprawozdaniu. Chciałabym się dowiedzieć, jak technicznie wygląda monitoring działalności programowej nadawców regionalnych. Kto to robi? Czy są to osoby stale monitorujące działalność programową i jakie jest ich przygotowanie fachowe? Choć w sprawozdaniu KRRiT mówi o monitoringu, to jednak zabrakło w nim interesujących mnie informacji. Chciałabym dowiedzieć się, kiedy nastąpi pełne pokrycie kraju zasięgiem programu Radia Bis i Programu 2 Polskiego Radia SA. Uważam, że Program 3 Polskiego Radia jest programem komercyjnym. Powiększające się ubóstwo finansowe polskich rodzin powoduje, iż ogromna ilość Polaków nie ma możliwości dostępu do wyższej kultury. Ta forma edukacji i dostępu do wysokiej kultury możliwa jest poprzez radio, poprzez środki przekazu. W materiale zawarte jest stwierdzenie: „ Od 2002 roku KRRiT objęła preferencjami przy rozdziale środków z wpływów abonamentowych dodatkowo dwie kategorie audycji, popularyzujące wiedzę o Unii Europejskiej i o procesie integracji Polski z Unią Europejską oraz audycje popularyzujące muzykę poważną na antenie”. W sprawozdaniu nie zauważyłam, by KRRiT zwróciła uwagę na to, że jest jakaś szansa większej ilości takich audycji. Jestem wyrazicielką postulatu dużej grupy ludzi, która zwracała się do mnie w sprawie powrotu na antenę audycji o znakomitych walorach edukacyjnych i promujących kulturę polską. Chodzi o przygotowywaną przez Piotra Nędzyńskiego audycję „Wokół wielkiej sceny”. Nawiązując do poprzedniego posiedzenia Komisji Kultury i Środków Przekazu o integracji europejskiej w dalszym ciągu będę uparta i zapytam przewodniczącego KRRiT o stanowisko Krajowej Rady dotyczące tego, że poszczególne rozgłośnie nie włączyły się w realizację programu o Unii Europejskiej. Spośród 17 rozgłośni regionalnych moje Radio Łódź znalazło się w tej grupie nadawców, którzy poświęcili temu najmniej czasu. Jakie jest stanowisko przewodniczącego KRRiT wobec tego, by ta tematyka była popularyzowana w mediach publicznych? KRRiT zapomniała w tym materiale o zasobach archiwalnych, a wiem, że jest ich bardzo dużo w poszczególnych rozgłośniach. Chodzi mi o działalność fonograficzną, o nagrania polskich artystów wykonawców. Jeśli te nagrania pozostają w archiwach i nie są publikowane na płytach CD czy kasetach, to w znacznym stopniu są ograniczone zadania publicznej radiofonii i telewizji, dotyczące popierania twórczości (co jest zawarte w art. 21 ust. 5 i 6 ustawy) artystycznej, literackiej oraz służeniu rozwojowi kultury, nauki i oświaty ze szczególnym uwzględnieniem polskiego dorobku intelektualnego i artystycznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#RyszardUlicki">Z uwagą przeczytałem sprawozdanie, które jest interesujące z dwóch powodów. Z jednej strony bardzo dogłębnie analizuje i ukazuje działalność radia, a z drugiej strony pozwala ogarnąć całą scenę medialną. W sprawozdaniu KRRiT pisze, że wiele uwagi w swojej działalności kontrolnej poświęcała realizacji przez nadawców publicznych zapisów, które dotyczyły nadawania programów wzmacniających rodzinę, kształcących postawy prozdrowotne i przeciwdziałających patologiom społecznym. Poseł Iwona Śledzińska-Katarasińska ujawniła nie bardzo przystający do tych zapisów margines. Publiczna telewizja i radio publiczne aktywnie włączają się w różnego rodzaju akcje, ale trzeba zwrócić uwagę na to, by wszyscy nadawcy poświęcili tym problemom nieco więcej uwagi. Nie dziwię się, że została zwrócona uwaga na problem alkoholizmu, gdyż tradycja walki z alkoholizmem ma już w Polsce 1000 lat. Jest to jednak bardzo nieskuteczna i niemoralna walka, gdyż polega ona na tym, że im więcej w Polsce się wypije, tym więcej jest na zwalczanie skutków pijaństwa. Są też inne patologie, które nie mogą się oprzeć na tym niemoralnym mechanizmie, np. narkomania. Apeluję o to, aby w procesie koncesyjnym obligować nadawców do tego, by zwracali uwagę na ten problem. Polscy nadawcy chętnie epatują odbiorców widokiem umierającego narkomana, a mniej uwagi poświęcają problematyce edukacyjnej, informacyjnej w tej dziedzinie. Nie bardzo wiem, dlaczego na szczególną uwagę zasługiwał właśnie alkoholizm. Przecież są też inne patologie społeczne, których mechanizm powinien zostać rozczytany, ujawniony i powinien być tak przedstawiony, by społeczeństwo skuteczniej mogło się oprzeć zarówno samym zjawiskom, jak i ich skutkom społecznym. Wydaje mi się, że w procesie koncesyjnym w większym niż dotąd stopniu i z większym naciskiem należy określić zobowiązania nadawców w dziedzinie honorowania praw autorskich. Należałem do tej generacji polskich parlamentarzystów, którzy mieli zaszczyt tworzyć polskie prawo autorskie. Wydawało mi się, że w momencie przyjmowania tego prawa wchodzimy na inny poziom cywilizacyjny. Jednak to prawo jest w Polsce gwałcone, i to w dość prostacki sposób. Wszyscy umówiliśmy się, że niedoskonałość tego prawa jest powodem jego nieskuteczności i trudności z jego egzekwowaniem. Prawo autorskie i prawa pokrewne zawsze będą niedoskonałe, gdyż nigdy nie będą nadążały za tym, co dzieje się na scenie medialnej - zwłaszcza w dziedzinie techniki, technologii przekazu, nowych rodzajów ekspresji artystycznej, mieszania różnych gatunków itd. Nie można się umówić, że niedoskonałość tego prawa czy też niedookreślenie pól aktywności poszczególnych organizacji zbiorowego zarządzania jest powodem jego nieegzekwowania. Uważam, że powinno to być wyraźnie zapisane w koncesji. To nie może być problem autora, problem organizacji. To musi być problem nadawcy. W momencie otrzymania koncesji nadawca wie, że ma obowiązek wykonywania tego prawa i to nie może podlegać żadnym dyskusjom. Znam ludzi niepłacących np. czynszu i mówiących, że nie płacą, bo nie wiedzą komu. W tej kwestii mamy do czynienia z takim samym przypadkiem. Niektórzy nadawcy po prostu pogwałcili to prawo. Notoryczne jego gwałcenie lub lekceważenie musi oznaczać cofnięcie koncesji.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#RyszardUlicki">Chodzi nie tylko o lekceważenie środowisk twórczych, ale o to, że gwałcenie tego prawa czyni z nas Papuasów Europy. Nasze aspiracje są po prostu śmieszne w świetle faktów, które miały miejsce w Polsce. Jest to kolejne sprawozdanie, które dyskretnie milczy na temat tych nadawców, którzy po prostu zlekceważyli normy prawa autorskiego i praw pokrewnych. Przed Sejmem jest zadanie doskonalenia, zmiany i dostosowywania do nowych warunków tego prawa, ale uważam, że stało się coś niedobrego, że jest atmosfera tolerowania zła, które dotyczy tego obszaru.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#FranciszekWołowicz">Rozpatrujemy sprawozdanie KRRiT i nic więcej. Przy tej okazji zawsze toczyły się różne dyskusje, często wręcz polityczne burze, niewiele mające wspólnego z merytoryczną zawartością sprawozdania i z zadaniami KRRiT. Pragnę podziękować KRRiT i panu przewodniczącemu Juliuszowi Braunowi, gdyż jako tzw. młody poseł pierwszy raz miałem okazję spotkać się z takim materiałem. Moim zdaniem, jest to dokument w miarę wyczerpujący, a jego obszerność to bardziej zaleta niż wada. Sprawozdanie stara się ująć wszystkie zagadnienia, którymi KRRiT zajmowała się nie tylko w ostatnim roku. Niezwykle ciekawa druga część materiału daje przekrojowy obraz sytuacji mediów właściwie we wszystkich aspektach - od finansowych do rynku reklam. Na podstawie tych analiz można wyciągnąć wiele różnych wniosków. KRRiT musi stać na straży przestrzegania prawa. Ze sprawozdania wynika, iż starała się to robić, a nic nie poradzimy na to, że o środkach przekazu tyle jest opinii, ilu jest Polaków. Odnosi się to zwłaszcza do telewizji, gdyż jest ona odbierana najszerzej i najżywiej reaguje się na to, co ona pokazuje. Moim zdaniem, przedłożone sprawozdanie wyczerpuje wszystkie cechy, które sprawozdanie powinno zawierać. Składam wniosek o przyjęcie sprawozdania KRRiT i o rekomendowanie Sejmowi jego przyjęcia. Chciałbym zadać dwa pytania. Z materiału wynika dosyć duża pobłażliwość KRRiT czy też jej przewodniczącego w stosunku do mediów publicznych, a większa surowość wobec mediów komercyjnych. Za naruszenie prawa przez media publiczne jako karę stosuje się „ojcowskie pogrożenie palcem” bądź symboliczną karę finansową, zaś na media komercyjne nakłada się znacznie solidniejszą karę. Odniosłem wrażenie, że mamy tu do czynienia z być może nierównoprawnym traktowaniem mediów. Pytanie związane z procesem koncesyjnym. Czy o koncesje zwracały się inne kościoły poza katolickim? Czy były odmowy w stosunku do innych kościołów? Ze sprawozdania wynika, że właściwie tylko jedno radio jest kościoła prawosławnego. Czy wynika to z faktu, że inne kościoły nie składają wniosków, nie starają się o te częstotliwości? Czy też starały się i nie uzyskały koncesji? Jeśli tak, to dlaczego? Skądinąd wiemy, że czasami różnie podchodzi się do składanych wniosków. Czasami rozpatrywane są wnioski niezupełnie kompletne, a w innych przypadkach są one nieuwzględniane.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#KazimierzZarzycki">Ostatnio dosyć często mówimy o radiu i telewizji. Dzisiaj naszym zadaniem jest przyjęcie lub nieprzyjęcie sprawozdania KRRiT. Co roku sprawozdanie KRRiT staje się tematem, którym interesują się nie tylko posłowie, ale w ogóle opinia publiczna. Z lektury tego obszernego dokumentu można wysnuć następujące wnioski. Po pierwsze jest to dokument rzetelny, dosyć szczegółowy, a przedstawione racje są udokumentowane w sposób przekonujący. Walorem tego materiału jest to, że jego autorzy piszą bez zbytniej egzaltacji, nie zachwycając się przesadnie sobą i swoimi osiągnięciami, co bardziej uwiarygodnia to, co dzieje się w radiu i telewizji. Przedłożony materiał ma również walory monografii. Tego typu dokumentu trudno szukać w przeszłości. Poseł Elżbieta Jankowska troszczyła się o stan języka polskiego w radiu i telewizji. To sprawozdanie jest napisane dobrym, klarownym językiem. Jeśli miałoby być świadectwem intencji KRRiT, to jest ono dobre. Mimo drobnych potknięć i mankamentów z pełnym przekonaniem można poprzeć wniosek posła Franciszka Wołowicza o przyjęcie tego sprawozdania.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#BronisławCieślak">Nie po raz pierwszy uczestniczę w tym dorocznym rytuale rozmowy o kondycji polskiej radiofonii i telewizji, gdyż właśnie tym jest rozpatrywanie przez Sejm sprawozdania KRRiT. Rzeczywistość zmienia się, ale nie tak szybko i dynamicznie, by nie powtarzały się argumenty w dorocznym patrzeniu na problem radia i telewizji. Jest to naturalne, gdyż radio i telewizja są niejako „wszystkoistyczne”. Nie ma takich sfer życia, które nie odbijałyby się w tym medialnym lustrze. Z natury rzeczy to spojrzenie w lustro budzi określone namiętności. Niemożliwe jest więc zaspokojenie wszystkich jednocześnie. Uważam to za zrozumiałe i naturalne. Problem jest wtedy, gdy owa masa krytyczna przeważa szale i gdy niezadowoleni stanowią większość. Choć telewizji jest coraz więcej, to jednak nadal znam rodziny, które meblowanie mieszkania zaczynają od rozstrzygnięcia wstrząsająco ważnej decyzji: gdzie stanie telewizor. Oczywiste jest zatem zainteresowanie dziennikarzy, licznie przybyłych na nasze posiedzenie. Czy KRRiT wykonuje swoje obowiązki, czy to sprawozdanie oddaje prawdę? Moim zdaniem, należy znaleźć odpowiedź na to podstawowe pytanie, by móc głosować za lub przeciw przyjęciu tego sprawozdania. Uważam, że sprawozdanie jest rzetelne i wiernie odzwierciedla rzeczywistość. Czy oznacza to, że kondycja radia i telewizji jest w Polsce zadowalająca? Nie jest zadowalająca dla wszystkich. Wbrew pozorom nie ma to większego związku z podstawowym pytaniem, na które musimy odpowiedzieć, chyba że jednocześnie obciążymy KRRiT za wszystkie antenowe „grzechy”. Moim zdaniem, jest to niewykonalne. Jeśli prawidłowa jest polityka finansowa, jeśli w sposób prawidłowy KRRiT przygląda się antenom i jeśli wyciąga stosowne wnioski, to sytuacja jest dobra. Innym problemem jest to, czy te działania wpływają na ład medialny i czy są skuteczne. W dzisiejszym posiedzeniu nie uczestniczy przedstawiciel resortu sprawiedliwości, ale chciałbym powiedzieć, że bulwersuje lektura rozdziału sprawozdania: „Kontrola działalności nadawców - przykłady”. Praktycznie bez wyjątku poszczególne akapity kończą się sformułowaniami: „Nadawca złożył odwołanie do sądu od tej decyzji. Dotychczas nie został wyznaczony termin rozprawy”. Te dwa krótkie zdania powtarzają się jak refren w większości przykładów. Jedynym wątkiem, potwierdzającym zresztą tą regułę, jest przypadek nałożenia kary na Canal Plus za wyemitowanie 18 września 1998 roku filmu pt. „Zarzyl”. W styczniu br. zawarta została ugoda, na mocy której Canal Plus zapłacił 30 tys. zł kary. Tę pozytywną refleksję osłabia następny akapit, z którego wynika, że rozprawy, do których doszło w 2001 roku, zostały wyznaczone po raz pierwszy po prawie trzyletniej przerwie. Kara jest skuteczna wtedy, gdy jest sprawiedliwa, nieuchronna, ale także gdy jest szybka. Bez spełnienia tego warunku nie może być mowy o represyjnej polityce KRRiT. Trudno jest więc obciążać odpowiedzialnością ten konstytucyjny organ za taką politykę represyjną. Oddzielną kwestią jest zastanowienie się nad tym, jak zmienić prawo i wymusić na sądach szybsze świadczenie usług.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#BronisławCieślak">Bez tej zmiany uzasadnione jest pytanie telewidza, który rok, dwa czy trzy lata temu przeczytał w gazecie informację o nałożeniu kary za emisję jakiejś audycji i myślał, że następnego dnia ta kara wpłynęła do budżetu państwa. Jeśli dowiaduje się, że tak nie jest, to myślę, że popadamy w śmieszność nie umiejąc tego wyegzekwować w sposób skuteczny. Wtedy dyskusyjna jest cała odpowiedzialność za emisyjne następstwa programów dostarczanych do naszych telewizorów i radioodbiorników.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JanByra">Ja również chcę podzielić się dominującą dzisiaj opinią, iż działalność KRRiT w minionym roku zasługuje na mocną czwórkę. Widać znaczną poprawę w zakresie realizacji zadań kontrolnych. KRRiT wykazała się także dużą aktywnością prawotwórczą. W swojej ocenie biorę pod uwagę nie tylko to, co znalazło się w przedłożonym dokumencie, ale także to, czego w nim nie ma. Myślę o ostatnim jednomyślnym stanowisku KRRiT wobec rozpoczynających się prac nad zmianą ustawy o radiofonii i telewizji. To bardzo ważny sygnał o dobrej, zgodnej pracy tego konstytucyjnego urzędu. Poseł Franciszek Wołowicz wyraził opinię, iż KRRiT nazbyt rygorystycznie traktuje nadawców prywatnych, natomiast jest pobłażliwa wobec telewizji publicznej. W dokumencie znalazłem pewne dane, które mogą sugerować odmienną opinię. Jeśli TVP SA za przekroczenie czasu reklamy o ponad minutę (w Programie 2) zapłaciła 5 tys. zł, to za takie samo przekroczenie TV4 również zapłaciła 5 tys. zł kary. Za kolejne przekroczenie czasu reklamy (o niespełna minutę) na TV4 nałożono karę w wysokości 50 tys. zł, a za przekroczenie czasu reklamowego o półtorej minuty telewizja publiczna dostała 106 tys. zł kary. W tym przypadku telewizja publiczna została potraktowana daleko bardziej rygorystycznie. Pytanie do przedstawiciela zarządu telewizji publicznej. Ile kosztuje 86 sekund czasu reklamowego między godziną 21:00 a 22:00? Ile pieniędzy straciła TVP SA w związku z tą sytuacją? Podatnicy nie stracili, gdyż te pieniądze poszły do budżetu państwa, więc zostaną wydane na cele publiczne. Jednak TVP SA straciła 106 tys. złotych. Czy w związku z tym ktoś poniósł konsekwencje służbowe, a jeśli tak, to jakie?</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#MarekJurek">Posłowie Prawa i Sprawiedliwości, będący członkami Komisji Kultury i Środków Przekazu, chcieliby oceniać to sprawozdanie nie przez pryzmat ilości stron, ilości wykonanych działań, czy ilości godzin posiedzeń Krajowej Rady, ale przez pryzmat efektów, które to sprawozdanie komunikuje. Z tego punktu widzenia nie będzie to ocena na dobrą czwórkę. Nie będzie to nawet ocena na dobrą trójkę, jest to ocena bardzo krytyczna, wręcz negatywna. Zachęcam członków Komisji do spojrzenia na s. 54 sprawozdania. Choć wolałbym poznać dokładne dane na temat rozszerzania zasięgu poszczególnych stacji prywatnych, to jednak mamy tu pewne, dosyć wyraźne dane. Stacja TV4 otrzymała kanały telewizyjne w Szczecinie, Gdańsku, Kaliszu/Mikstacie i Rzeszowie. Proszę, by małe rozmiary Kalisza nie myliły odnośnie do zasięgu stacji w Kaliszu/Mikstacie. Jest to bardzo mocna stacja, obejmująca ogromną część Wielkopolski. TVN dostał kanały w Wałbrzychu, Szczecinie, Suwałkach, zaś telewizja Puls otrzymała kanał w Częstochowie. Proszę KRRiT o podanie dokładniejszych danych dotyczących zasięgu ludnościowego poszczególnych prywatnych stacji telewizyjnych 1 stycznia 2001 roku i 1 stycznia 2002 roku. Wskazałem Komisji na punkt, który jest dowodem na skandaliczną dyskryminację nadawcy katolickiego, czyli Telewizji Puls. Wiadomo, że jest to działanie nie tylko na szkodę nadawcy, by zmniejszyć jego dostęp do odbiorców, nie tylko na szkodę debaty publicznej w Polsce, by tę telewizję oglądało mniej ludzi, ale jest to działanie antyinwestycyjne. Chodzi o to, by odstraszać inwestorów od stacji telewizyjnej, która ma nierównoprawne warunki nadawania i działalności na rynku. Powtarzam, że te dane dokumentują jeden wielki skandal. Jak na ironię, najwięcej kanałów telewizyjnych dostała stacja TV4, która, jak wiadomo, jest mutacją jednego z ogólnopolskich nadawców telewizyjnych. Podobno rząd zamierza ograniczyć monopole na rynku mediów itd., a tutaj okazuje się, że najwięcej dodatkowych kanałów dostaje stacja telewizyjna działająca równolegle i będąca w jakimś sensie wersją programową jednego z nadawców ogólnopolskich. Gdzie tu jest jakakolwiek logika? Gdzie tu jest jakakolwiek czysta intencja? Wszyscy możemy się nad tym zastanawiać i sytuacja nie wyjaśni się, niezależnie od tego, jak obszerne wyjaśnienia otrzymamy. W imieniu posłów Prawa i Sprawiedliwości chciałbym zwrócić uwagę na sprawę dotyczącą badań odbioru. Mówię to jako osoba, która w ubiegłym roku przez cztery i pół miesiąca brała udział w pracach KRRiT. To, co dzisiaj mówię w imieniu naszych posłów, jest jedynie powtórzeniem stanowiska, które prezentowałem w Krajowej Radzie. Na stronach 93–94 mamy niespełna stronę druku na temat badania odbioru programów telewizyjnych. A jest to jedno z ustawowych zadań KRRiT. Pracując w Krajowej Radzie wielokrotnie apelowałem, byśmy zainteresowali się tym, czego od telewizji w Polsce oczekują poszczególne grupy odbiorców. Chodziło o to, by przemawiały nie tylko agencje reklamowe w imieniu bardzo licznej, wielomilionowej mniejszości, oglądającej telewizję „bez przerwy”. Powinniśmy się dowiedzieć, czego od telewizji oczekuje 40 proc. Polaków którzy twierdzą, że telewizja publiczna nadaje najciekawsze dla nich programy w porach, kiedy nie mogą ich oglądać ze względu na pracę lub odpoczynek nocny. Z dokumentu możemy się jedynie dowiedzieć, że KRRiT potrafi czytać tabelki telemetryczne. Natomiast nie ma tu ani słowa o jakichkolwiek badaniach z dziedziny teorii kultury czy socjologii na temat tego, co chcą oglądać poszczególne grupy polskich odbiorców.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#MarekJurek">Wiadomo, że socjologia polityczna czy socjologia kultury potrafi skategoryzować postawy, zainteresowania i zachowania obywatelskie poszczególnych grup Polaków. Wiemy, że nie jesteśmy masą dwudziestu kilku milionów dorosłych jednostek. Wiemy, że istnieją pewne postawy, typy zainteresowań itd., ale Krajowej Rady w ogóle to nie interesuje, podobnie jak zaspokojenie tych oczekiwań przez telewizję (np. publiczną) w Polsce. Przed chwilą poseł Bronisław Cieślak mówił ciekawe i ważne rzeczy na temat systemu kar w wykonaniu KRRiT. Chciałbym zwrócić uwagę na strony 70–71, na punkt: „Kontrola działalności programowej nadawców koncesjonowanych”. Nigdzie nie znalazłem punktu, który omawiałby w sposób kompleksowy to, jak wygląda poszanowanie uniwersalnych wartości moralnych wartości moralnych, o których mówi ustawa o radiofonii i telewizji jako tej zasadniczej normy, z perspektywy której powinniśmy oceniać kulturę masową czy działalność nadawców radiowych i telewizyjnych. Dowiadujemy się, że KRRiT potrafi zamawiać od poszczególnych nadawców prywatnych raporty na temat struktury gatunkowej ich programów i dodawać ilości muzyki, serwisów itd. Okazuje się, że to wszystko można dodać. Natomiast w ogóle nie dowiadujemy się tego, czego musimy dowiadywać się z gazet. Z publikowanych 2 i 3 lata temu dorocznych raportów „Rzeczypospolitej” wynikało, że w stacjach telewizyjnych w Polsce nie spada poziom demoralizacji. KRRiT powinna oddziaływać na rzeczywistość, powinna zmierzać do tego, by rzeczywistość była bliższa interesowi publicznemu, zdefiniowanemu w polskim prawie, np. w prawie audiowizualnym. Okazuje się, że i w tym punkcie KRRiT w ogóle nie interesuje się rzeczywistością, nie mówi nam, czy jest ona bardziej niekorzystna, czy w czymkolwiek zmieniła się na lepsze. Nie mówi o tym, jakie zastosowano instrumenty, by poprawić rzeczywistość. Wykazałem, że nie tylko brak jest osiągnięć, ale również logiki. Z jednej strony mamy propozycję ustawową o przeciwdziałaniu koncentracji na rynku mediów, a z drugiej strony mamy decyzje koncesyjne. Najwięcej częstotliwości daje się tym, którym rzekomo chce się przeciwdziałać w koncentracji. Natomiast tym, których powinno się chronić, ponieważ są najsłabsi, praktycznie nie daje się nic. Zasiadający w Komisji Kultury i Środków Przekazu posłowie Prawa i Sprawiedliwości będą głosowali przeciwko przyjęciu tego sprawozdania.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JanByra">Proszę o zabranie głosu panią poseł Elżbietę Więcławską.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#ElżbietaWięcławska">Z ogromną ciekawością przystąpiłam do lektury sprawozdania KRRiT, zwłaszcza dlatego, że jestem długoletnim pracownikiem telewizji. To sprawozdanie jest jednym wielkim bełkotem, jeśli zna się rzeczywistość panującą w telewizji. W telewizji na co dzień stosuje się cenzurę, łamie się prawo pracy i płaci się ogromne odszkodowania publicznymi pieniędzmi. Poza tym w telewizji ciągle nie ma pieniędzy, co odbija się na poziomie programu. W regionach okraja się programy tak, że praktycznie ich nie ma. Nakłada to się na ciągłe sprawozdania na temat wielkich zarobków zarządu telewizji. W tym miejscu przywołam raport NIK. Wokół telewizji stale powstają informujące o aferach nowe fakty medialne. Wspomnę tylko „złote karty”, a ostatnio autoreklamę pól golfowych, co niewątpliwie jest znaczącym przykładem tego, jakie interesy załatwiane są w telewizji - głównie prywatne. Jeśli przyjmiemy to sprawozdanie, to po prostu Komisja ośmieszy się. Przepraszam, ale takie jest moje zdanie. Składamy wniosek o odrzucenie tego sprawozdania.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#JanByra">Przystępujemy do fazy odpowiedzi. Proszę pana prezesa Ryszarda Miazka o zabranie głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#RyszardMiazek">Program 3 Polskiego Radia SA zmienia się w wyniku przyjętej przed kilku laty strategii. Polskie Radio SA nadaje cztery programy ogólnopolskie, w tym dwa programy uniwersalne. Skoro ma dwa programy uniwersalne, musi je w jakiś sposób zróżnicować. Przyjęta strategia zakłada, że Program 3 powinien być adresowany do raczej młodszego słuchacza, bardziej wykształconego i mieszkającego w większych ośrodkach miejskich, zaś Program 1 powinien być adresowany do wszystkich grup wiekowych. Drugim czynnikiem wyznaczającym potrzebę zmiany jest stała tendencja do zmniejszenia liczby słuchaczy Programu 3. Była ona zupełnie zrozumiała na początku budowy rynku, zaś stała się szczególnie niepokojąca w ostatnich latach, gdyż rynek podzielił już swoje pola eksploatacji. Nie ma już nowych koncesji, a jednak Program 3 ciągle tracił swoich słuchaczy. W 1966 roku miał jeszcze 13 proc. słuchaczy, a w roku 2000 - 4,8 proc. uznaliśmy, że trzeba zahamować tę tendencję. Próby zmiany tego programu trwają już od dłuższego czasu. Ostatnie próby związane są również z nowym kierownictwem, które zarząd wyłonił w drodze konkursu. Przed nowym kierownictwem Programu 3 zostało postawione zadanie zahamowania tendencji odpływu słuchaczy i wprowadzenia zmian, które bardziej zaadresują ten program do grup słuchaczy, o których powiedziałem wcześniej. Wszystkie decyzje poprzedziliśmy profesjonalnymi badaniami, które wskazały pewne błędy i słabości tego programu. Wyniki tych badań stały się oparciem dla projektu ramówki Programu 3 Polskiego Radia. Została ona przedłożona do akceptacji radzie programowej i radzie nadzorczej. Zarząd Polskiego Radia ostatecznie zaakceptował kształt ramowy tych zmian i jest on stopniowo wdrażany. Największe zmiany miały miejsce od 22 kwietnia br. i w tej chwili są poddawane pewnemu monitoringowi. Akcja promocyjna tych zmian jest zaplanowana na jesień br. Kierownictwo Programu 3 z góry zakładało, że w wyniku uwag słuchaczy będzie musiało dokonywać pewnych korekt. Przyrównano nawet Program 3 Polskiego Radia do nie najlepiej ubranej kobiety. W tej chwili trwa przymierzanie nowych „strojów”, wywołujących różne reakcje słuchaczy. Pierwsze reakcje są bardzo emocjonalne i głównie dotyczą nowej oprawy dźwiękowej i tempa programu. W mniejszym stopniu dotyczą spraw merytorycznych. Reakcje słuchaczy są przedmiotem ciągłej uwagi zarządu. Pierwszą, uporządkowaną ocenę tych zmian zaplanowaliśmy po pierwszym miesiącu nadawania nowej ramówki. Chcemy, by nowa ramówka tego programu ukształtowała się również w wyniku opinii słuchaczy. Najbardziej zależy nam na opiniach osób, które wskazywały na odmienność tego programu w stosunku do innych ofert rynkowych. Nie chcemy komercjalizować Programu 3, nie mamy takiego celu ani potrzeby. Jednak ani nowa ramówka czy też w przyszłości licencja nie ustrzeże nas przed modami na pewien sposób narracji w programie, przed zjawiskiem banalizacji, przed błędami, które zawsze się mogą pojawić. Zarząd Polskiego Radia SA zgodził się na kilka decyzji kadrowych, by dyrekcja Programu 3 mogła zatrudnić nowych ludzi.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#RyszardMiazek">Nie da się wprowadzić zmian bez pewnych zmian kadrowych. Za te decyzje bezpośrednio odpowiada redaktor naczelny. Uwagi słuchaczy mówią o tym, że nowi ludzie wprowadzają nowy język, bardzo zbliżony do stacji komercyjnych, że nie przestrzegają czystości języka i pewnych standardów właściwych dla stacji publicznej. Będziemy dążyć do tego, by przychodzący ze stacji komercyjnych ludzie podporządkowali się standardom obowiązującym w radiu publicznym. Niektóre decyzje zostały zaakceptowane bardzo dobrze, np. dłuższy w tej chwili „Puls dnia”. Niektóre decyzje spotkały się z protestem słuchaczy. Będziemy analizowali i odnosili się do opinii słuchaczy.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#JanByra">Proszę wiceprezesa zarządu TVP SA, pana Czesława Jermanowskiego, o udzielenie odpowiedzi na zadane pytania i odniesienie się do wyrażonych opinii.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#CzesławJermanowski">Odniosę się do niektórych zgłoszonych pytań i opinii. Pojawiła się kwestia 37 proc. wskaźnika spełniania misji przez telewizję publiczną. Część z nas nie zdaje sobie sprawy z tego, że programy informacyjne są pierwszą pozycją w momencie definiowania misji publicznej. Na pewno wskaźnik 37 proc. jest osiągany. W naszej strategii przyjęliśmy założenie, że programy informacyjne i publicystyka będą znakiem, który coraz bardziej będzie charakteryzował nas jako telewizję publiczną. W dyskusji zadano pytania i wyrażono opinie odnoszące się do telewizji regionalnej. Kwota przewidziana dla „Trójki” w roku 2001 wynosiła 246 mln zł, a w roku 2002 - 251,5 mln zł. Są to więc kwoty zbliżone. W przypadku telewizji trzeba wziąć pod uwagę to, że musimy czynić pewne oszczędności. Telewizja regionalna rzeczywiście była rozbudowana i odpowiadała innym możliwościom rynku. To ustawodawca zdecydował o tym, iż nasza kondycja ekonomiczna jest funkcją środków przewidzianych w abonamencie i naszej aktywności na rynku. W związku z tym, że spadła siła gospodarki, więc nieco mniejsze są nasze możliwości na rynku. Korzystając z okazji pragnę powiedzieć, iż zysk wypracowany przez telewizję publiczną w roku ubiegłym prawdopodobnie może być wyższy. Środki przewidywane dla „Trójki” pochodzą z abonamentu, a także z zamówień wewnętrznych. Program 1 i 2 składają zamówienia w „Trójce”, ponieważ często jest ona tańsza od wykonawców zewnętrznych i sprawdzone są pracujące dla nas kadry. Kolejne pytanie dotyczyło integracji europejskiej. W tym zakresie współpracujemy z ministrem Wiatrem - w szczególności „Telegazeta”, ale także programy publicystyczne i informacyjne. Mają w tym udział również nasze akcje patronackie. Przyjęliśmy założenie, iż z dniem 1 września br. zostanie uruchomiona nowa ramówka, która w sposób zintegrowany będzie zakładała ekspozycję celów związanych z integracją europejską. Jednocześnie bierzemy pod uwagę to, iż błędem byłoby tworzenie „na siłę” wyspecjalizowanego programu. Niedawno prowadzone badania wykazały, że błędem jest ekspozycja polityków przy promocji celu, jakim jest wejście Polski do Unii Europejskiej. Politycy nie zawsze wzmacniają cel, jakim jest wejście do Unii Europejskiej. Proszę panią dyr. Aleksandrę Frykowską o wypowiedź na temat naszej aktywności w dziedzinie kultury.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#AleksandraFrykowska">Nie po raz pierwszy poruszana jest sprawa niewywiązywania się telewizji publicznej z jej funkcji kulturotwórczych. Nie czuję się na siłach, by wystąpić w obronie całej instytucji. Chciałabym jedynie uświadomić państwu kilka faktów. Kultura w telewizji to nie tylko programy traktujące o kulturze. To konkursy na scenariusze sztuk współczesnych, to cykle filmów telewizyjnych - m.in. cykl „Pokolenie 2000” czy „Święta polskie”. Nie można zapomnieć o tym, że są to również wielomilionowe kwoty płacone z kasy telewizji publicznej na rzecz stowarzyszeń i związków twórczych z tytułu praw autorskich i praw pokrewnych. Zostały zakwestionowane pory nadawania programów. Rzeczywiście jest tak, że w „ Jedynce” programy o tematyce kulturalnej znajdują się na antenie w późnych godzinach wieczornych. Proszę nie zapominać, że w tej kwestii nie odbiegamy zbytnio od innych stacji publicznych, które programy adresowane do wąskiego kręgu odbiorców również nadają późno, około godz. 23.00. Natomiast „Dwójka” programy z zakresem szeroko rozumianej publicystyki kulturalnej nadaje między godz. 19:00 a 20.00. z naszego punktu widzenia jest to prime time. Można powiedzieć, że te programy mają konkurencję w postaci „Wiadomości”, nadawanych w tych godzinach w „Jedynce”. Jednak w tej chwili nie jesteśmy już monopolistą na rynku. Każdy program ma swoich konkurentów w stacjach komercyjnych. Stale prowadzone są badania preferencji naszej widowni. Mamy tutaj dużą rozbieżność. W deklaracjach zainteresowań większość widzów mówi o swoim zainteresowaniu kulturą, o tym, by na antenie było dużo programów o tej tematyce. Rzeczywistość jest zupełnie inna, gdyż widownia znanego od lat programu „Pegaz” nie przekracza 1 proc. Teatr Telewizji ma od 3 do 5 proc. widzów. Oczywiście jest to ogromna widownia, taka, jakiej nie osiągnie żaden inny teatr. Jednak z naszego punktu widzenia wskaźnik oglądalności Teatru Telewizji jest niski. Z ostatnich badań wyraźnie wynika, że nastąpiło zbliżenie profilu stacji publicznych i stacji komercyjnych. To jest niedobre, ale tak się stało. Czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji? Owszem, jest. Przypomnę, że na ubiegłorocznym Kongresie Kultury pojawił się wniosek dotyczący kanału tematycznego, poświęconego kulturze wysokiej. Wiele stacji zmierza właśnie w kierunku kanałów tematycznych. Można zadać pytanie, ilu odbiorców będzie miało kanał poświęcony kulturze wysokiej. Mogę odpowiedzieć, że będzie miał niewielu widzów. Europejska stacja Arte, obejmująca znacznie większy teren niż Polska, ma od 1 do 3 proc. oznacza to, że istotnie jest to tematyka, która nie znajduje ogromnego zainteresowania wśród odbiorców. Od bardzo wielu lat pracuję w telewizji, m.in. kierowałam telewizją edukacyjną i wiem, jak wygląda ten problem. Możemy mieć bardzo szczytne cele i wspaniałe hasła, ale prawda jest taka, że widzowie nie chcą oglądać tej tematyki. I nie jest to tylko wina telewizji, gdyż wiadomo, że to nie telewizja przede wszystkim kształtuje człowieka.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#JerzyWenderlich">Proszę przewodniczącego Juliusza Brauna o udzielenie odpowiedzi na pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JuliuszBraun">To, co zostało dzisiaj powiedziane, KRRiT będzie starała się wykorzystać w swojej pracy. Zapytano, na ile jest realne zahamowanie fali przemocy w mediach. W nowelizacji staramy się zmienić przepisy na tyle, by można było przeciwdziałać tym zjawiskom w sposób bardziej precyzyjny. Podejmujemy też różnego rodzaju działania - poczynając od konferencji, a kończąc na karach. Wydaje mi się, że wbrew opinii posła Marka Jurka w mediach publicznych hamowany jest proces negatywnych treści. W mediach komercyjnych udaje nam się, choć nie zawsze, skutecznie temu przeciwdziałać. Kwestia audytu finansowego. W naszej wersji ustawy proponowaliśmy, by termin sprawozdania KRRiT połączyć z terminem audytu, dokonywanego w spółce, aby Komisja mogła się z tym zapoznać jednocześnie. Rząd jednak uznał, że termin sprawozdania KRRiT powinien być taki jak do tej pory, czyli w marcu. Natomiast terminem audytu jest czerwiec. Wydaje się, że racjonalne byłoby powiązanie tej oceny. Problem możliwości skuteczniejszego egzekwowania tego, co nazywa się misją czy zadaniami publicznymi. Wydaje się, że właśnie na to pozwalałyby licencje programowe. Czy mamy lepsze zdanie o nadawcach niżby należało? Być może nasze zdanie jest oparte na bardziej wymiernych kryteriach. Bardzo często w Polsce cytuje się jako przykład znakomitej działalności nadawców publicznych audycję europejskiego nadawcy publicznego - „Kwartet literacki”. Była to świetna audycja, która przez długie lata kształtowała gusty literacki w Niemczech. Była emitowana w publicznej telewizji niemieckiej o godz. 23.00 i miała oglądalność rzędu kilku procent. Ważna jest więc nie tylko kwestia godziny i ilości widzów. Po prostu wiele rzeczy jest niewymiernych. Kwestia abonamentu dla ośrodków regionalnych. KRRiT jest ustawowo zobowiązana do określenia minimum udziału regionalnych oddziałów spółki w abonamencie. Z niewielkimi wahaniami w ciągu ostatnich 3 lat jest to kwota około 200 mln zł z 500 mln. zł, stanowiących ogół środków przekazywanych telewizji z abonamentu. Nie prowadzimy odrębnego monitoringu w kwestii języka polskiego. Sprawy te pojawiają się przy ocenie zawartości programu. Sprawa pokrycia kraju Programem 2 Polskiego Radia SA i Radia Bis. Program 2 ma już 85 proc., Radio Bis - 65 proc. jest to również kwestia pewnych decyzji, gdyż nie ma możliwości stworzenia na UKF tylu sieci, ile byśmy oczekiwali. Polskie Radio, wspierane też przez licznych polityków, oczekuje pomocy także dla Programu 1. Tematyka integracji europejskiej w mediach. Prowadzimy w tej sprawie monitoring. W bieżącym roku będziemy mieli informacje na ten temat. Na zlecenie Komisji sejmowej w ubiegłym roku był dokonany monitoring dotyczący alkoholizmu, stąd właśnie tak obszerna informacja w tej sprawie. Konsekwentnie będziemy monitorować również inne dziedziny. Kwestia prawa autorskiego. Ta sprawa jest uwzględniana przy odnawianiu koncesji. Były przypadki wstrzymania decyzji o przyznaniu koncesji do czasu przedstawienia przez nadawców umów bądź informacji dotyczących wykonywania obowiązków. W przypadku, gdy sprawa jest przedmiotem sporu sądowego i nie ma orzeczenia sądu, nie możemy wstrzymać czy utrudnić realizacji przyznawania koncesji. Jest to także przyczynek do szybkości działania sądów. Poseł Marek Jurek bardzo krytycznie ocenia działalność KRRiT. Niezależnie od tego, co zawarte jest w sprawozdaniu, dostarczyliśmy posłom obszerne materiały związane z przeciwdziałaniem przemocy i treści szkodliwych dla niepełnoletnich. Wkrótce zostaną opublikowane obszerne materiały, związane z konferencją na temat edukacji medialnej i z konferencją dotyczącą realizacji porozumienia Prywatne Media.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JanByra">Od prezesa Czesława Jermanowskiego nie otrzymałem odpowiedzi na moje pytanie o to, ile kosztuje 86 sekund reklamy w godz. 21:00–22:00. proszę o odpowiedź na piśmie. Chodzi mi o dokonanie porównania by wiedzieć, ile telewizja straciła. Być może TVP SA wzięła za ten czas 1 mln Zł więcej. Proszę także o odpowiedź na pytanie: czy ktoś poniósł konsekwencje służbowe w tej sprawie? Wyrażam pewne zdziwienie faktem, że pan prezes pozostawia bez komentarza poważne zarzuty i opinie wyrażone przez posłankę Elżbietę Więcławską, która mówiła o cenzurze, o łamaniu prawa pracy, o kryptoreklamie. Wydaje mi się, że takie opinie nie powinny pozostać bez komentarza pana prezesa.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#BarbaraGajdus">Ponieważ w czasie dzisiejszej debaty kilkakrotnie powoływano się na potrzebę przeprowadzenia audytu finansowego, pragnę poinformować, że NIK zakończyła kontrolę wykonania budżetu państwa w części dotyczącej KRRiT.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#FranciszekWołowicz">Nie otrzymałem odpowiedzi na pytanie o to, czy z wnioskami o przyznanie koncesji występowały inne kościoły i czy je otrzymały.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JuliuszBraun">Przepraszam, gdyż rzeczywiście przeoczyłem to pytanie. Koncesję posiada kościół prawosławny - Radio Ortodoksja oraz fundacja związana z kościołem protestanckim - Radio CCM. W ostatnich dniach rozpatrywaliśmy wniosek na program społeczno-religijny spółki „Nadawca”, należącej do ojców franciszkanów i kościoła zielonoświątkowego. KRRiT przyznała koncesję spółce „Nadawca”.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#JerzyWenderlich">Zgłoszono dwa wnioski. Poseł Franciszek Wołowicz złożył wniosek, poparty przez posła Kazimierza Zarzyckiego, o udzielenie poparcia sprawozdaniu KRRiT. Posłanka Elżbieta Więcławska złożyła wniosek o nieudzielenie poparcia. Oba wnioski są tak samo daleko idące, więc najpierw poddam pod głosowanie wniosek zgłoszony jako pierwszy. Przystępujemy do głosowania nad wnioskiem posła Franciszka Wołowicza, aby Komisja Kultury i Środków Przekazu przyjęła sprawozdanie KRRiT. Kto jest za? Kto przeciw? Kto wstrzymał się od głosu? Stwierdzam, że Komisja 12 głosami, przy 5 przeciwnych i 2 wstrzymujących się, przyjęła wniosek. Pozostaje do wypełnienia obowiązek wyboru posła sprawozdawcy. Poseł Jan Byra zgłasza kandydaturę posła Kazimierza Zarzyckiego. Czy są inne kandydatury? Zgłoszeń nie słyszę. Czy poseł Kazimierz Zarzycki wyraża zgodę?</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#KazimierzZarzycki">Tak, zgadzam się.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#JerzyWenderlich">Przystępujemy do głosowania nad wnioskiem o to, by na plenarnym posiedzeniu Sejmu sprawozdawcą Komisji był poseł Kazimierz Zarzycki. Kto jest za? Kto jest przeciw? Kto się wstrzymał się od głosu? Stwierdzam, że Komisja 13 głosami, przy braku przeciwnych i 1 głosie wstrzymującym się, przyjęła wniosek. Proszę, by poseł Jan Byra nie wymuszał aklamacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#MarekJurek">Proponowałem aklamację, gdyż aprobata dla posła, który po prostu wykona za nas pracę, nie oznacza aprobaty dla poglądów, które głosi. Jeżeli nie ma żądania głosowania, to byłoby lepiej takie sprawy po prostu aprobować jako milczącą zgodę na propozycję prezydium Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JerzyWenderlich">Przepraszam, że próbowałem to potraktować pół żartem, pół serio. Pan poseł Marek Jurek dodał temu powagi, która była dalej idącą koncyliacją wobec tego wniosku. Przystępujemy do rozpatrzenia pkt II porządku dziennego.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#JuliuszBraun">Temat określony w pkt II porządku dziennego jest niezmiernie szeroki. Nie mam możliwości, by w tak krótkim czasie od jego zlecenia w imieniu KRRiT przedstawić opinię na temat realizacji przez TVP SA zadań ustawowych, związanych z relacjonowaniem życia politycznego i prezentacją towarzyszącej mu debaty publicznej. Wymagałoby to bardzo szerokiego przygotowania. Chciałbym więc ograniczyć się do kilku kwestii. Posłowie otrzymali bardzo obszerną analizę debaty publicznej, jaka toczyła się w czasie kampanii wyborczej. To wszystko zawarte jest w materiałach, które Komisja przed chwilą zaaprobowała. W ostatnim czasie pojawiły się informacje prasowe dotyczące proporcji czasu poświęcanego przez telewizję na prezentację stanowisk poszczególnych partii politycznych i rządu. W tej sprawie mogę jedynie zreferować stan aktualny. Zwróciłem się do prezesa TVP SA z prośbą o przekazanie pełnych materiałów, poczynając od roku 1999. Otrzymałem je wczoraj wieczorem, miałem więc niezbyt dużo czasu na ich analizę. Również KRRiT nie miała jeszcze okazji rozmawiać na ten temat. Zdaniem prezesa Roberta Kwiatkowskiego TVP SA zawsze odrębnie liczy czas wystąpień prezydenta i przedstawicieli rządu oraz partii politycznych. Prezes Robert Kwiatkowski mówi, że TVP SA dąży do balansowania wypowiedzi przedstawicieli partii rządzących i opozycyjnych, a przedstawione obliczenia wskazują, że ta praktyka jest realizowana rzetelnie. Mam zastrzeżenia wobec takiej oceny. W ciągu ostatnich lat mamy do czynienia z pewną mniejszą czy większą równowagą, jeśli chodzi o partie opozycyjne i partie rządzące. Natomiast w sposób zasadniczo odmienny jest traktowany czas poświęcony dla rządu. Chciałbym zwrócić uwagę na informację, znajdującą się w małym odsyłaczu przekazanych materiałów. Od lutego 2001 roku zmieniła się metodologia liczenia i w związku z tym dane z roku 1999 i 2000 są nie do porównania z danymi z roku 2001 i 2002, jeśli chodzi o liczby bezwzględne. Porównywać można jedynie wskaźniki procentowe. Jak w kolejnych latach wygląda czas poświęcony rządowi i poszczególnym partiom? Jeśli chodzi o rząd, to w roku 1999 poświęcono średnio 157 minut miesięcznie, w 2000 roku - 117 minut, do wyborów (czyli do połowy czerwca włącznie) w 2001 roku - 264 minuty. Skąd taki skok pomiędzy rokiem 2000 i 2001? Jest to właśnie zmiana metodologii. Do roku 2000 w programach informacyjnych i publicystycznych liczono do tego czasu wyłącznie tzw. setki, czyli czas wypowiedzi rządu to czas, kiedy premier lub minister wypowiada się własnym głosem. Inaczej to wygląda w przypadku „Teleexpressu”, w którym w ogóle nie ma setek, więc liczono również to, co mówi spiker lub dziennikarz. Od lutego 2001 roku liczy się już całość czasu, czyli zarówno czas tzw. setki jak i czas komentarza dziennikarskiego. Oczywiście, może to, choć nie musi, całkowicie zmienić proporcje. Jeśli o swojej działalności minister mówi własnym głosem, to można się domyślić, że mówi pozytywnie. Jeśli o działalności ministra mówi dziennikarz, to może mówić zarówno pozytywnie, jak i negatywnie, a czas liczony jest tak samo.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#JuliuszBraun">W roku 2001 do wyborów średnia miesięczna rządu wynosiła 264 minuty, w 2001 roku po wyborach średnia z ostatnich dwóch miesięcy wynosiła 509 minut. Średnia z pierwszych trzech miesięcy roku 2002 wynosi 501 minut. Jest więc niemal dwukrotny wzrost czasu poświęconego na prezentację rządu. Jak to wygląda w proporcjach procentowych? W roku 1999 czas dla rządu stanowił 25%, czas dla AWS - 18%, czas dla Unii Wolności - 11%. Łączny czas dla rządu i partii koalicyjnych wynosił 54%, a dla opozycji - 35%. Trzeba pamiętać, że w roku 2000 zmienił się skład koalicji rządowej, więc trudno jest porównywać cały układ: rząd i partie koalicyjne. W 2000 roku czas dla rządu to 22%, dla AWS - 22%, dla UW - 13%, dla opozycji (łącznie) - 34%. W pierwszym półroczu 2001 roku proporcje procentowe wynosiły: rząd - 28%, AWS - 12%, SLD - 19%, PSL - 7%, UW - 9%. W pierwszym kwartale bieżącego roku dane procentowe są następujące: rząd - 46%, opozycja (łącznie) - 20%, partie SLD/UP - 12%, PSL - 5%. Jeśli przed nawias wyłączymy rząd (tak mówił w jednej z wypowiedzi przedstawiciel TVP SA), to w pewnym przybliżeniu partie opozycyjne mają do dyspozycji 20% czasu, partie koalicji rządzącej - 17% czasu. Trzeba jednak pamiętać, że przed nawias wyłączyliśmy 46%, podczas gdy w poprzednich latach przed nawias wyłączono od 22 do 28%. Podane liczby pokazują jednocześnie, że poczynając od ostatnich miesięcy ub. roku TVP SA mniej więcej podwoiła ilość czasu przeznaczonego na informację o działalności rządu, pozostały czas dzieląc proporcjonalnie po połowie między partie opozycyjne i partie koalicji rządzącej. W roku 1999, 2000 i 2001 opozycja miała do dyspozycji zawsze znacznie więcej czasu niż rząd.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JerzyWenderlich">Czy ktoś chciałby zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#JarosławSellin">Każdy przytomny obserwator oferty programowej telewizji publicznej zauważa, że od kilku lat istnieją dwie patologie w tej ofercie, które jak robak toczą tę telewizję i wciąż się pogłębiają. Pierwszą patologią jest komercjalizacja programu telewizji publicznej, czyli np. wypychanie programów misyjnych poza prime time. Drugą patologią jest upartyjnienie władz mediów publicznych, co bezpośrednio przekłada się na politykę programową. Mam osobiste doświadczenie, związane z tym, co działo się przed październikiem 2001 roku. Przez 10 miesięcy miałem okazję być rzecznikiem prasowym poprzedniego rządu i osobiście doświadczyłem sytuacji, w których politycy ówczesnego rządu byli traktowani bardzo brutalnie przez telewizję publiczną, która wówczas spełniała rolę instrumentu, będącego w dyspozycji ówczesnej opozycji. Przypomnę takie fakty jak np. dwukrotne wypraszanie ze studia ministrów rządu Jerzego Buzka, notoryczne niezapraszanie premiera do ekskluzywnych wywiadów w programach publicystycznych typu „Monitor Wiadomości” czy „W centrum uwagi”. Z takimi ekskluzywnymi wywiadami obecny premier wystąpił już 8 razy w ciągu pół roku. Mówię o ekskluzywności tych wywiadów, ponieważ nie ma wtedy innego gościa. Jest tylko i wyłącznie premier. Takiego zaszczytu premier Jerzy Buzek nie dostąpił, natomiast premier Leszek Miller dostąpił go już 8 razy. Łatwo można sobie wyliczyć, jaka prawdopodobnie będzie intensywność takich wywiadów. Moim zdaniem trzeba na to zjawisko patrzeć w taki sposób, że do występów polityków partyjnych należą również występy polityków związanych z koalicją rządową, gdyż tutaj tendencja jest łatwiej wychwytywalna. Na przykład w czołowym codziennym programie publicystycznym, w „ Monitorze Wiadomości”, przed październikiem 2001 roku zawsze było tak, że występujący minister rządu miał w studiu adwersarza - polityka opozycji. Dzisiaj ministrowie obecnego rządu występują zawsze samodzielnie, w bardzo rzadkich przypadkach mają adwersarza. W ciągu minionego półrocza przejawiło się to w postaci proporcji 127:30. W „Monitorze Wiadomości” 127 razy występowali politycy związani z obecnym układem rządowym, 30 razy politycy związani z ugrupowaniami opozycyjnymi - zarówno parlamentarnymi, jak i pozaparlamentarnymi. W ciągu ostatnich 180 dni politycy AWS i Platformy Obywatelskiej wystąpili po 8 razy, Prawa i Sprawiedliwości - 5 razy, Samoobrony - 3 razy, Ligi Polskich Rodzin i Unii Wolności po 2 razy, SKL - 1 raz. Jeden raz wystąpił też były prezydent - Lech Wałęsa. Przypomnę, że politycy koalicji rządowej wystąpili 127 razy. W otrzymywanych od telewizji publicznej zestawieniach prime time to godziny: 19.30–22.15. W tym czasie stosunek obecności polityków, związanych z układem rządowym, do polityków opozycji wynosi około 70:30%. Poza liczbami jest też problem bardzo konkretnych wydarzeń, które interesowały opinię publiczną i miały odbicie w różnych mediach, a np. w telewizji publicznej nie miały żadnego odbicia. Możemy to już kwalifikować jako powrót do telewizji publicznej cenzury o charakterze politycznym.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#JarosławSellin">Od jakiegoś czasu nazywam to wprowadzeniem standardu białoruskiego do relacjonowania wydarzeń związanych z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim i jego małżonką, a od ostatnich wyborów również z osobą Leszka Millera. Stosowany w telewizji publicznej wobec tych 3 osób standard białoruski polega na tym, że w nadmiarze eksponuje się wydarzenia często mało istotne z punktu widzenia ważności informacyjnej, ale w których brali udział ci politycy. Natomiast jest zupełnie pomijanie informacji, które mogłyby nadwyrężyć wizerunek tych 3 osób. Przykładów można podać dużo. W telewizji publicznej w ogóle nie pokazano kłopotów z golenią prawą Aleksandra Kwaśniewskiego na grobach polskich oficerów w Charkowie, nie pokazano nieprzyzwoitych żartów z gestów papieża w Kaliszu. Pojawiło się to w materiałach konkretnego sztabu wyborczego, ale nie w programach informacyjnych TVP SA. W dziedzinach informacyjnych telewizji publicznej w ogólne nie zrelacjonowano dyskusji w Sejmie na temat uwłaszczenia się państwa Kwaśniewskich na mieszkaniu. Ostatnio nie pokazano w ogóle informacji o pożyczce zaciągniętej przez premiera Leszka Millera w banku należącym do Aleksandra Gudzowatego. Mówię o tych przykładach, ponieważ wszystkie były potraktowane w telewizjach prywatnych jako niesłychanie ważne informacje, które znalazły się w czołówce programów informacyjnych. Telewizja publiczna uznała, że te informacje nie zasługują na uwagę. Mamy więc dowód istnienia standardu, który nazwałem standardem białoruskim, jeśli chodzi o traktowanie tych polityków przez telewizję publiczną. Myślę, że jest to problem poważny ze względu na obecnie instrumentarium prawne, którym np. dysponuje KRRiT, nie widzę skutecznego sposobu, mogącego zmienić tę sytuację. Takim sposobem byłaby bardzo radykalna zmiana obowiązującego w Polsce prawa. Tylko raz na 3 lata przez jeden dzień KRRiT ma realny wpływ na to, co dzieje się w telewizji publicznej. Jest to moment, w którym Krajowa Rada wybiera rady nadzorcze mediów publicznych. Potem może już tylko apelować, prosić, zwracać uwagę, ponieważ nie ma realnych instrumentów prawnych, by eliminować te patologie.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#KazimierzKaczor">Przepraszam posłów za to, że przez swoje gapiostwo zabieram głos w tej chwili, ale myślałem, że ktoś z posłów bezpośrednio odpowie na to, co usłyszeliśmy z ust przedstawicieli TVP SA w sprawie misyjności i wyliczeń procentowych. Nie dziwię się, że w ten sposób do misyjności może podchodzić ktoś, kto posługuje się wyłącznie kategoriami ekonomicznymi, wyliczeniami i liczbami. Gdy tego typu sprawozdanie słyszę z ust osoby odpowiadającej za obecność programów kulturalnych w TVP SA, to jestem nieco przestraszony. Pani dyr. Aleksandra Frykowska użyła argumentu, mówiącego o tym, że międzynarodowy kanał Arte ma oglądalność od 1% do 3%, a u nas jest od 1% do 5%, więc w ogólne nie warto tym się zajmować. Dlaczego zatem inne kraje europejskie zajmują się prowadzeniem kulturalnego kanału tematycznego, mimo to, że oglądalność wynosi zaledwie 3%? Oznacza to, że jednak jest coś niezwykle istotnego w owych 3% ludzi, którzy to oglądają. Zdaję sobie sprawę z tego, że ktoś, kto mówi o potrzebie kultury w życiu społecznym, nie zwycięży z cyframi. Zdaję sobie sprawę z tego, że konkurs picia piwa na pewno będzie miał większą oglądalność niż Teatr Telewizji, ale nie może to być argument przeciwko Teatrowi Telewizji. Picie piwa jest chyba mniej wskazane niż oglądanie np. polskiej literatury. Chciałbym zaprotestować przeciwko takiemu podejściu zarządu TVP SA do spraw obecności kultury zarówno w Programie 1, jak i w Programie 2. Zwracam się do członków rady programowej TVP SA z prośbą, aby takie stanowisko zarządu TVP SA stało się w najbliższym czasie przedmiotem jej obrad.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#JerzyWenderlich">Bardzo ważna wypowiedź prezesa Kazimierza Kaczora związana jest z pierwszą częścią naszej debaty. Opinia pana prezesa zostanie włączona do naszych rozważań przy doskonaleniu kształtu projektu ustawy o radiofonii i telewizji.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Wracam do drugiego punktu naszego posiedzenia, czyli realizowania przez telewizję publiczną jej ustawowego obowiązku. Nie zaskoczyły mnie dane przytoczone przez przewodniczącego Juliusza Brauna. Rzeczywiście, te wyliczenia były znane, są to materiały TVP SA. Ktokolwiek zajmował się telewizją w minionych latach, to uznał stosunek nadawcy publicznego do rządu. Można by to uznać za pewien kanon, gdyby sytuacja nie zmieniła się diametralnie po ubiegłorocznych wyborach. Być może w telewizji publicznej nie należy aż tak eksponować aktualnie sprawującego władzę rządu i być może byłoby to przejawem pewnej niezależności. Tylko w roku 1999, 2000 i w pierwszej połowie 2001 roku telewizja chciała być niezależna od rządu, a po wyborach nagle okazało się, że jest gotowa poświęcić rządowi dwa razy więcej czasu. Podane przez przewodniczącego Juliusza Brauna dane nie były specjalną tajemnicą. Osoby przyglądające się zmaganiom poprzedniego rządu z telewizją wiedzą, że poprzedniemu rządowi proponowano wykupywanie czasu reklamowego na propagowanie jakichś rozwiązań w momencie, gdy były wprowadzane reformy. Zabieram głos tylko po to, by zapytać pana przewodniczącego Juliusza Brauna, czy rzeczywiście KRRiT nie widzi możliwości przywrócenia równowagi opinii prezentowanych w telewizji publicznej? To, że noszę okulary, nie oznacza, że nie mam dobrego słuchu. Chcę zapytać przedstawicieli zarządu TVP SA o to, jak państwo tak wpłynęliście na zatrudnionych tam dziennikarzy, że usłyszałam pewną bardzo konkretną rozmowę. Powstawał projekt zaproszenia jakiegoś gościa do programu wieczornego. Słyszałam, jak dziennikarka ustalała z przedstawicielem rządu wizytę tego gościa i głośno powtórzyła: Tak, rozumiem. Ma nie być żadnego polityka opozycji. Tak, oczywiście, nie będzie nikogo. To nie jest anegdota. Nie spodziewałam się, że mogę usłyszeć coś takiego. Nie spodziewałam się, że dziennikarka wykonuje takie polecenia i musi się do nich dostosować. Bardzo proszę pana dyrektora Janusza Pieńkowskiego o to, by przy najbliższym spotkaniu z dziennikarzami wybił im z głowy takie pomysły, że muszą się kogoś bać. Wieczorem włączyłam telewizor i zobaczyłam, że w programie była tylko osoba zaproszona. Pytanie do przewodniczącego Juliusza Brauna. Czy możemy liczyć na to, że TVP SA stanie się z powrotem telewizją publiczną czy też wszystko to, co o niej mówimy i myślimy będzie postępowało i wpływało na deformacje opinii publicznej w Polsce i będzie groziło demokracji?</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#MarekJurek">Podane liczby, a także stosowne standardy wobec poprzedniego rządu mówią same za siebie i są dokumentem czegoś, co trudno inaczej określić niż jako nierealne i polityczne tchórzostwo. Wykorzystywanie przewagi medialnej świadczy o zwyczajnym tchórzostwie w stosunku do bezsilnego społeczeństwa, w stosunku do opozycji. Chciałbym, aby z nami porozmawiał prezes telewizji publicznej - pan Robert Kwiatkowski. Rozumiem, że pan Robert Kwiatkowski nie ma obowiązku przychodzić na posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu. Nie jest ministrem, więc nie możemy go wzywać, ale myślę, iż zaproszenie złożone przez Komisję jako kolegium może miałoby większą moc zachęty niż zaproszenie wystosowane przez samo prezydium naszej Komisji. Być może, pan prezes potraktował to jako zaproszenie dla instytucji. Bardzo proszę o to, by po wyczerpaniu listy osób zgłoszonych do głosu przerwać pracę nad tym punktem porządku dziennego, przełożyć go na następne posiedzenie Komisji i poprosić prezesa TVP SA o udział w naszych pracach, respektując jedną ze starożytnych zasad kultury europejskiej, tzn. prawo do obrony. Na pewno pan prezes chciałby wyjaśnić, jakie cele społeczne chce osiągnąć przez ogromne wzmożenie zainteresowania pracami rządu, jakie nastąpiło w ostatnich 6 miesiącach. Być może, pan prezes uważa, że spadek poparcia dla rządu jest wynikiem nieznajomości jego pracy i dlatego o rządzie trzeba mówić coraz więcej. Na pewno wszystkiego się dowiemy, jeśli pan prezes Robert Kwiatkowski przyjdzie na posiedzenie Komisji. Proponuję, byśmy po wyczerpaniu listy osób zgłoszonych do głosu przerwali obrady w tym punkcie i potraktowali to przerwanie jako zaproszenie dla prezesa TVP SA do udziału w naszych dalszych pracach na kolejnym posiedzeniu Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#JerzyWenderlich">Na początku posiedzenia Komisji poinformowałem, że uczestniczy w nim wiceprezes zarządu TVP SA, pan Czesław Jermanowski. Przedstawiciel zarządu TVP SA jest gotów udzielać i informacji i wyjaśnień. Jeszcze dzisiaj przeprowadziłem w tej sprawie rozmowę z panem prezesem Robertem Kwiatkowskim, który powiedział, że wiceprezes zarządu wyposażony jest w pełną wiedzę o sprawach, o których dzisiaj rozmawiamy.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#JanSęk">Jest za wcześnie na gruntowną analizę danych przedstawionych przez przewodniczącego Juliusza Brauna. Myślę, że wniosek posła Marka Jurka jest słuszny. Tego typu dyskusja powinna być szersza i bardziej pogłębiona. Można jednak przytoczyć parę faktów i wyrazić kilka refleksji. Tutaj tkwi źródło wszystkiego, o czym dyskutujemy, tego, co dzieje się w mediach elektronicznych. Tak jak wyborcy zadecydują w wyborach, tak typuje się członków KRRiT i tak Krajowa Rada wybiera rady nadzorcze. Choć na razie demokracja ma pewne ułomności, to trzeba powiedzieć, że ma również plusy. Wyborcy zadecydowali tak, a nie inaczej i dlatego w określony sposób przedstawia się obraz mediów elektronicznych. Oczywiście, można by dyskutować w taki sposób, że obecny rząd pracuje dwa razy więcej niż poprzedni. Zwracam uwagę na bardzo trafną wypowiedź posła Bogdana Zdrojewskiego w pierwszej części posiedzenia. Większość programów telewizyjnych (publicznych i komercyjnych) wymaga gruntownej recenzji, a zjawisko recenzji zanikło. Myślę, że te słowa można również odnieść do drugiej części debaty. Dyskusje i programy mające charakter polityczno-społeczny również powinny być poddane jakiejś gruntownej recenzji. Wtedy to zjawisko miałoby charakter bardziej przejrzysty i jasny. W latach 1994–1997 byłem członkiem rady programowej TVP SA i również mógłbym powiedzieć, jak były przygotowywane programy podczas pełnienia funkcji prezesa np. przez pana Wiesława Walendziaka. Większość posłów i senatorów narzekała, że najwięcej czasu poświęca się prezentacji stanowisk i opinii, które prezentuje opozycja. W programach politycznych był jeden przedstawiciel rządu i jeden opozycji, ale do tego był jeszcze dodany tzw. trzeci niezależny przedstawiciel, który z tytułu nauki czy innych zajęć pretendował do zabierania głosu w prezentowanej materii. W rzeczywistości był to również głos z ówczesnej opozycji. Dyskusje miały więc charakter jak 2:1. W „Tygodniku Politycznym Jedynki” też może widać pewnego rodzaju nadinterpretację określonych sił politycznych. Myślę, że przeprowadzona analiza nie potwierdza tego, iż jest tak zawsze. Wskazałbym tu dane dotyczące PSL, które nie prezentują się okazale ani w roku 2000, ani wcześniej, ani też obecnie, gdy Stronnictwo jest członkiem koalicji rządowej. Pragnę również wskazać na to, że nie każdy zaproszony do studia przedstawiciel opozycji prezentuje to, co powinna powiedzieć opozycja i nie każdy przedstawiciel obozu rządzącego prezentuje to, co ma do powiedzenia sprawująca władzę partia polityczna, stronnictwo, dane środowisko polityczne czy formacja. Tak się często dzieje i powinno to być przedmiotem analizy specjalistów. Często do mediów komercyjnych czy do telewizji publicznej zaprasza się kogoś, lub w jakimś sensie prezentuje opozycyjne stanowisko w stosunku do swej formacji politycznej. Dotyczy to zarówno obozu rządzącego, jak i opozycji. Sprawa jest zbyt poważna, by zająć się nią jedynie pobieżnie jako dodatek do punktu o sprawozdaniu KRRiT.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#JerzyWenderlich">Poseł Marek Jurek zgłasza się w kwestii formalnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#MarekJurek">Ponawiam propozycję, byśmy po wyczerpaniu listy mówców nie zamykali tego punktu obrad, lecz poprosili prezesa TVP SA o udział w posiedzeniu Komisji. Stworzyłbym prezesowi Robertowi Kwiatkowskiemu szansę przedstawienia swojej opinii na temat tego, co dzieje się w telewizji publicznej. Byłaby to opinia oparta na przeanalizowaniu stenogramu i wszystkiego, co dzisiaj powiedziano. Myślę, że możemy się spotkać pod koniec tego tygodnia lub w przyszłym tygodniu. Byłoby dobrze kontynuować tę sprawę, ponieważ ma ona bardzo wiele innych odniesień i powinna zakończyć się wnioskami, które sformułujemy dla KRRiT. Sądzę, że jest to właściwy adresat spraw dotyczących TVP SA. Opozycja w Komisji ma środki regulaminowe do tego, by przy pomocy ośmiu podpisów wrócić do tego tematu, ale nie ma takiej potrzeby. Myślę, że lepiej w duchu zgody kontynuować ten punkt na następnym naszym posiedzeniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#JerzyWenderlich">Wychodząc naprzeciw wnioskowi opozycji włączyłem ten punktu do dzisiejszego porządku obrad. Myślę, że każdy z nas będzie żywił olbrzymi szacunek do charakteru rozmów, które prowadzimy od początku kadencji. Stąd właśnie dzisiejsze posiedzenie. Szanujmy je wszyscy i wykorzystujmy ten czas do tego, aby o tych sprawach mówić do końca.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#AnnaSobecka">Pytanie do pana przewodniczącego Juliusza Brauna. Kto wpadł na pomysł zmiany metodologii liczenia? Przede wszystkim chodzi o liczenie czasu wypowiedzi polityka razem z komentatorem oraz o liczenie czasu osobno polityków ekipy rządzącej i rządu. Te genialne pomysły prowadzą do zawłaszczenia telewizji publicznej, i to w sposób bezwzględny. Wynikają z liczenie preferencje polityczne przekładają się na manipulację i igranie losami narodu. Chodzi głównie o promocję akcesji z Unią Europejską. Będzie to prowadziło do zatrważających zachowań, jakie podejmie telewizja, nie udostępniając równego czasu eurosceptykom i euroentuzjastom. Oczywiście, nie chodzi o samą terminologię, lecz o argumenty i o naszą przyszłość. Bardzo mnie niepokoi przychylność KRRiT do zarządu telewizji publicznej. Skutkuje to tym, że wobec zadawanych przez członków rady programowej pytań o niewłaściwy czas dla opozycji zarząd TVP SA zachowuje się niczym obrażona panienka. Wstaje i wychodzi. Czy nie należałoby zmienić zachowani KRRiT w stosunku do zarządu TVP SA, by nie zdarzały się podobne sytuacje?</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#BogdanZdrojewski">Przedstawione przedstawione przez przewodniczącego Juliusza Brauna dane oraz dodatkowe informacje Jarosława Sellina nie tylko są niepokojące, ale pokazują, że mamy do czynienia z naprawdę groźną sytuacją. Bardzo mnie niepokoi to, że w realizacji ważnej części zadań telewizja publiczna nie jest już telewizją publiczną. Nie chciałbym zawężać się do kwestii, które dotyczą relacjonowania życia politycznego. Jeżeli chodzi o programy informacyjne, to w tej chwili sytuacja naprawdę nie jest dobra. Dotyczy to także relacjonowania zdarzeń niepolitycznych, czyli kulturalnych oraz z innych dziedzin życia. Obserwuję ogromne koncentrowanie się prawie wyłącznie na życiu Warszawy i stosowanie różnych kryteriów pokazywania różnych wydarzeń - także pozapolitycznych. Bardzo niepokojące jest to, że te kryteria mają charakter pozamerytoryczny. Przedstawione dane pokazują sympatie i antypatie do poszczególnych formacji politycznych. Jest to rzecz niepokojąca i wymaga reakcji KRRiT i być może reakcji naszej Komisji. Popieram zgłoszony wniosek, by zostało sformułowane stanowisko Komisji. Być może potrzeba na to więcej czasu, ale pragnę wyraźnie podkreślić, że wymaga reakcji to, co jest przedstawione w postaci informacji przedłożonych przez przewodniczącego Juliusza Brauna.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#OlgierdŁukaszewicz">Choć sprawozdanie mówi, że z telewizją publiczną wszystko jest w porządku, to jednak nie odpowiada to oczekiwaniom społecznym. Jesteśmy świadkami szerzącej się coraz bardziej głębokiej frustracji. Telewizja zaczyna kreować swoją własną medialną rzeczywistość, którą stara się nam narzucić. Wchodzi ona do Pałacu Prezydenckiego, co potem owocuje spektaklami dla narodu. Jeśli sprowadzany z Wiednia muzyk mówi do pary prezydenckiej, że sztuka zstępuje do ludu, to odnosimy wrażenie biesiady ogarniającej cały kraj. Mamy do czynienia z filozofią bulwaru. Kreuje się własne gwiazdy, własny światek. Pewna grupa związana z telewizją uznała, że teraz w Polsce jest biesiada, jest bal. Czy telewizja wychowuje i ponosi odpowiedzialność za człowieka? Na pewno telewizja temu towarzyszy, np. przełamać typ spłycenia pewnej świadomości. Trzeba określić rozumienie pojęcia misji. Jeśli w „Panoramie” poświęca się 5 minut nauce gry na puzonie, bo akurat jest mowa o konieczności pełnienia przez telewizję misji publicznej, to wszystko wydaje się po prostu śmieszne. Telewizja nie stara się wypracować polskich tematów, zaś powtarza się jakieś kalki amerykańskie. To samo dzieje się z pismami bulwarowymi. Wystarczy zmienić parę imion czy detali i mamy już pismo o polskich problemach, o naszej rzeczywistości. Jeśli ludzie mówią o misji, to chcą w tym odnaleźć siebie. Trzeba zmienić pewną filozofię myślenia o tym, czym jest telewizja jako towarzysz naszego życia. Na ulicach Warszawy próbowałem zorganizować Zaduszki Narodowe 2000, poświęcone wszystkim zesłanym na Sybir w ciągu 200 lat. Gdy zwróciłem się z tym pomysłem do pani Niny Terentiew, usłyszałem, że właściwie nikogo to nie interesuje i ja prowokuję politycznie. Dlaczego raz w roku nie możemy pomyśleć o naszej historii, o losie, o tym, że jesteśmy w jakimś punkcie rozwoju państwa. Telewizja wyciąga ludzi do jakiejś zabawy, ale jest to zabawa na dziś, na krótko. Przypomnę, jak wielkie były starania, by wykreować medialnie wydarzenie związane z odsłonięciem pomnika Juliusza Słowackiego. W końcu w tym wydarzeniu wzięło udział ponad 100 wykonawców, ale telewizja nie znalazła na to środków. Środowisko artystów ma uczucie, że telewizja opuszcza nas w dialogu z polskim społeczeństwem, że nie chce temu towarzyszyć. Mamy pewien inteligencki kanon wpojony przez Mickiewicza, Słowackiego itd. i chcielibyśmy go móc kreować - także za pomocą telewizji. Wtedy będziemy mieli poczucie tego, czym jest telewizja. Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czym jest dla nas telewizja i wtedy sprawozdanie KRRiT będzie odpowiadać rzeczywistości.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#JanByra">Proszę o zabranie głosu posła Jerzego Wenderlicha.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#JerzyWenderlich">Bardzo sobie cenię honor przewodniczenia Komisji Kultury i Środków Przekazu i pragnąłbym, aby cienie polityki czy jakiekolwiek polityczne tonacje jak najdalej były od naszych posiedzeń. Jestem na to wyczulony do tego stopnia, że ze względu na to, iż mój głos będzie niestety, zabarwiony polityką, poprosiłem posła Jana Byrę, by przejął prowadzenie tej części posiedzenia. Występuję w tej chwili jako polityk SLD, a nie osoba kierująca tą Komisją. Jeśli są jakieś podejrzenia czy zarzuty, iż telewizja może być przedmiotem gry politycznej, instrumentem politycznym, to trzeba o tym rozmawiać. Jednak każda rozmowa powinna mieć rzeczywiście cechę dobrej woli, wyciągniętej ręki, cechę dbałości o dobro wspólne, jakim jest niosąca misję telewizja publiczna. Tymczasem rozmowa polityczna w tej sprawie rozpoczęła się niczym „hucpa” polityczna. Gdy pierwszy raz dowiedziałem się o tym, jak wielkie jakoby są rozbieżności miedzy prezentacja formacji opozycyjnych i formacji rządzących, to tego nie skomentowałem. Nie skomentowałem dlatego, że rzeczywiście były to liczby wołające o pomstę do nieba. Kazano mi skomentować informację, jakoby formacja rządząca prezentowana jest w telewizji w 78%, a reszta w małej części należy do prezentowania stanowiska rządu, głowy państwa i formacji opozycyjnych. Okazało to się zupełną nieprawdą, a taka informacja o owych 78% to czas łączony dla prezentowanego w mediach prezydenta, dla rządu, który przecież jest dysponentem władzy wykonawczej, i dla formacji politycznych. Właśnie w prezentacji opinii przez formacje polityczne szukajmy, czy nie ma takich rzeczy, które mogą budzić sprzeciw. Taką debatę rozpętano w sposób polityczny. Później okazało się, że liczby topnieją i okazują się nieprawdziwe. Nieprawdą okazał się pierwszy wariant tej apokalipsy medialnej, gdzie jakoby ktoś był bardzo krzywdzony i zyskał ktoś inny. Jako poseł koalicji rządzącej miałem ze strony mediów publicznych zdecydowanie mniej komfortu niż w mediach komercyjnych. Mogę mieć pretensję do prezesa Czesława Jermanowskiego, ale jej nie mam, gdyż po prostu sobie żartuję. W telewizji publicznej miałem bardzo wymagających i mocnych partnerów - pana wicemarszałka Donalda Tuska, znakomitą przedstawicielkę opozycji - panią poseł Iwonę Śledzińską-Katarasińską, pana posła Jana Marię Rokitę, pana posła Adama Bielana. To byli moi partnerzy, moi interlokutorzy w telewizji publicznej. W telewizjach komercyjnych nie musiałem doświadczać takiego wysiłku intelektualnego. Protestuję, gdy w swoim wystąpieniu pan Jarosław Sellin używa takich sformułowań, które nie powinny paść w gronie osób, którym jakość i apolityczność mediów rzeczywiście leży na sercu. Czy ciesząca się tak wielkim zaufaniem społecznym instytucja, jaką jest telewizja publiczna, zasługuje na takie sformułowania jak „patologia”? Instytucja znaczona patologią nie uzyskałaby takiego zaufania społecznego. Jeśli w kraju tak wrażliwym - ze względu na peerelowską przeszłość - na słowo „cenzura” telewizja publiczna rzeczywiście trzymałaby w swoim ręku narzędzia cenzury, to czy zasługiwałaby na tak duże zaufanie społeczne? Nie zasługiwałaby, więc i to słowo jest w mojej opinii nadużyciem. W swojej wypowiedzi pan Jarosław Sellin próbował w dalszym ciągu mnożyć to, co jest obrazem nieprawdziwym, posługując się takimi sformułowaniami jak: „goleń”, czy „Kalisz” lub odwołując się do jakichś standardów białoruskich. To również jest nieuprawnione. Taka jest moja opinia. Rozmawiajmy o kwestiach proporcji czasu, ale w sposób poważny i pełen szacunku dla tematu, który dzisiaj nas zebrał. Pan przewodniczący Juliusz Braun powiedział, że rozbieżna jest metodologia obliczania czasu, w którym prezentowane są opinie formacji politycznych.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#JerzyWenderlich">Wydaje mi się, że należałoby znaleźć jakiś uniwersalny model, który te porównania uczyniłby rzeczywiście bardziej przejrzystymi. W tej chwili nie widzę tej przejrzystości. Pragnąłbym, abyśmy o tych kwestiach mogli rozmawiać bez słów, które są nieuprawnione, z szacunkiem dla materii, nad którą debatujemy. Jeszcze jeden polityczny cień, który zawrę w swojej wypowiedzi. Inspiracją do tego jest również wystąpienie pana Jarosława Sellina - rzecznika prasowego rządu, który doprowadził kraj do apokalipsy finansowej i gospodarczej, do nieszczęścia 1 mln 350 tys. ludzi, którzy stracili pracę. Gdy w wyniku demokratycznych wyborów tamta koalicja rządowa przestawała rządzić, produkt krajowy brutto sięgał 7,4%, dziś jest ledwie 0,9%. Pierwsze 6 miesięcy rządów Jerzego Buzka to 45 projektów ustaw przekazanych do Sejmu, w tym 4 wycofane. Pierwsze 6 miesięcy rządów Leszka Millera to 75 projektów ustaw, w tym 47 projektów przyjętych przez Sejm. Takie są proporcje. Po siedmiu miesiącach zostało zażegnane finansowe i gospodarcze bankructwo kraju. I nie jest to chęć legitymizowania tego, że jakiejś formacji należy się większy czas dla eksponowania swoich opinii, a innym formacjom się nie należy. Gdy pan Jarosław Sellin dokonał nadużyć w swej wypowiedzi, to pozwólcie państwo, że ja wykroczę nieco poza obszar tej materii. Bywają w życiu antynomie i ja rzadko w nie wierzę, ale proszę mi wierzyć, że w tym przypadku tę antynomię tak rozumiem, jak wypowiedziałem te dwie, zdawałoby się, niezwiązane ze sobą sprawy, a one są naprawdę bardzo zbieżne.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#BronisławCieślak">Nie chciałbym, aby to, co powiem, w jakimkolwiek sensie oznaczało polemikę z tym, co mówili: Kazimierz Kaczor i prezes Olgierd Łukaszewicz. Sprawa misji teatru, muzyki, oglądalności „Pegaza”, Mickiewicza, Słowackiego itd. to tematy na odrębną, ważną debatę naszej Komisji. Punkt II naszego porządku dziennego brzmi: realizacja przez TVP SA zadań ustawowych, związanych z relacjonowaniem życia politycznego i prezentacją towarzyszącej mu debaty politycznej. Nie miałem zamiaru zabierać głosu, ale po tym, co usłyszałem, aż „słuchać hadko” - jakby powiedział Longinus Podbipięta. Proszę państwa, albo my oglądamy inne telewizje, albo zasadne jest powiedzenie: skąd patrzysz, tyle widzisz. Kilka dni temu, w dniu, gdy Leszek Moczulski wygrał swój proces o prehistoryczną sprawę rozszyfrowania skrótu PZPR, w głównym wydaniu „Wiadomości” był to najważniejszy temat w sensie poświęconego mu czasu. Czy panowie: Jarosław Sellin i poseł Marek Jurek chcą mi sugerować, że dzieje się to z inspiracji Leszka Millera? W „Kronice krakowskiej” bywają dni, gdy niezależnie od tego, co dzieje się w mieście, 4 pierwsze tematy - newsy obsługuje kardynał Franciszek Macharski i nie tylko dlatego, że jest to Boże Ciało lub inny uprawniający go powód. Panowie sugerują, że SLD wygrał wrześniowe wybory dlatego, że telewizja kazała to zrobić otumanionemu elektoratowi. Panowie sugerują, że Marian Krzaklewski tylko dlatego nie jest prezydentem Rzeczypospolitej, gdyż w tym pochodzie do prezydentury „zgasił” go Piotr Gembarowski. Proszę o trochę umiaru i chłodu w tych rozważaniach. Proszę mi wierzyć, że na dyżur do biur posłów lewicy przychodzą ludzie, którzy postrzegają telewizję jako antylewicową. Pytają - jak to jest, że w programie „ Forum” jest jeden reprezentant SLD, występujący pod presją 10 osób z opozycji. Często w opozycjonistę zamienia się także człowiek reprezentujący PSL. Powtarzam, oglądamy inne programy albo nie rozumiem tej konsekwentnie głoszonej tezy, także na posiedzeniach rady programowej TVP SA. A wyliczanki cyfr przypominają mi dzieciństwo, gdy byłem przygotowywany do sakramentu spowiedzi. Były takie ściągawki, np. ile razy skłamałem mamie. Gdy w moich wyliczeniach wyszło, że 7 razy, to zawsze liczyłem jeszcze raz. Przedwczoraj byłem na antenie „Śniadania w Trójce”. W pewnym momencie interesującej rozmowy postanowiłem całkowicie zgodzić się z reprezentującym RS panem senatorem Piesiewiczem. Czy te dwie minuty, gdy aprobowałem jego pogląd, będą liczone dla SLD czy może dla RS? W którą stronę liczyć samokrytykę? Jak liczyć czas, kiedy jednocześnie mówią 3 osoby z trzech różnych ugrupowań? Kto ma takie stopery, co z tego wynika? Czy panowie naprawdę nie pamiętacie tego czasu, gdy monopol na telewizję miał Gierek, Jaruzelski? Czy nie pamiętacie państwo, jak to się skończyło? Czy naprawdę wydaje się państwu, że kto ma telewizję, ten ma władzę i że tak dojmujący jest polityczny wpływ tego medium na wyborców? Czy nie widzicie państwo takich programów, które zaprzeczają tezie, iż jest to telewizja na SLD-owskiej „smyczy”? W krakowskim radiu kończy się kadencja dotychczasowego zarządu. Jest on pluralistyczny, trzyosobowy. Wczoraj zapytałem mojego kolegę, Wiesława Chrzanowskiego, o to, czy ktoś dzwonił do niego w tej sprawie. Nawet zaczęliśmy marudzić z tego powodu, a panowie cały czas sugerujecie, że to wszystko dzieje się pod jakąś inspiracją.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#BronisławCieślak">Jako człowiek pracujący kiedyś w telewizji oświadczam, że nigdy nie byłem świadkiem takiego zdarzenia, o którym mówiła pani posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska. Bardzo proszę o wyjaśnienia - gdzie to było i czego dotyczyło. Chcielibyście państwo totalnej symetrii. Pani posłanka Anna Sobecka mówi: tyle samo minut, w tym samym czasie dla euroentuzjasty i dla eurosceptyka. Czy w momencie, gdy Polska jest zasypana śniegiem, minister Krzysztof Janik ma pojechać w teren z „przyszytym” do siebie opozycjonistą? Czy w tej sprawie także trzeba mówić wieloma głosami? Zgadzać się na śnieg bądź nie? Ktoś odpowiada za te sprawy, ktoś sprawuje rząd i niekoniecznie wymusiła to telewizja.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#JanByra">Proszę o zabranie głosu pana przewodniczącego Witolda Knychalskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#WitoldKnychalski">Zgadzam się z wypowiedziami pana Kazimierza Kaczora i prezesa Olgierda Łukaszewicza. Między nami zawsze będzie toczyła się taka debata. Panowie macie szczególną wrażliwość i zawsze będziecie mówić, że za mało jest tego, czego oczekujemy od telewizji. My zaś będziemy mówić, że więcej nie można, gdyż trzeba sobie zadać pytanie, czy nas na to stać. Taka dyskusja między nami będzie trwać, gdyż nie sądzę, żeby panowie kiedykolwiek ustąpili. Receptą na to byłby kanał tematyczny. Kwestia standardu białoruskiego. Będę tu prostował, ponieważ w Białorusi jest to problem całego systemu mediów. Tam pewnych rzeczy nigdzie się nie opublikuje. My zaś mamy dużo mediów komercyjnych i im bardziej telewizja publiczna będzie przeginać sytuację w jedną stronę, tym bardziej media komercyjne będą ją prostować. W naszych polskich mediach nie istnieje standard białoruski. Kwestia dyspozycyjnych dziennikarzy. Jest to wielce ryzykowna koncepcja. A jeśli dziennikarz nagra taką rozmowę i przekaże to prasie? W telewizji publicznej niemożliwa jest sytuacja, by ktoś przez telefon kazał dziennikarzowi coś zrobić, gdyż nie wiadomo, jak by to się skończyło. Oczywiście, przyjmujemy słowa krytyki, ale prosiłbym o wyważenie proporcji.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#CzesławJermanowski">Warto powiedzieć, że telewizja publiczna ma silną pozycję na polskim rynku mediów. W krajach, które kiedyś były w tym samym co polska obozie politycznym, telewizje publiczne zdecydowanie potraciły swoją pozycję. Polska telewizja publiczna ma pięćdziesięcioprocentowy udział w rynku. Oznacza to jednocześnie, w jakiej skali państwo, parlament, jest w stanie realizować misję przypisaną telewizji publicznej. Nasza telewizja zajmuje w Europie drugą pozycję pod względem udziału w rynku. Jest to bardzo ważny parametr obiektywny. Drugim takim parametrem jest poziom wiarygodności - wskaźnik, którym mierzymy zaufanie ze strony konsumenta w stosunku do mediów. Tuż przed telewizją jest jedynie publiczne radio. Jest to kolejny, niezwykle istotny wskaźnik. Jako przedstawiciel zarządu i osoba płacąca abonament mogę powiedzieć, że telewizja publiczna jest zarządzana nieźle. Choć jest duża konkurencja, to my w dalszym ciągu utrzymujemy wysoką pozycję. Mimo obecnego stanu gospodarki zysk za rok ubiegły będziemy mieć wyższy niż rok wcześniej. Oznacza to, że potrafimy poruszać się na rynku, a jednocześnie mamy wysoki wskaźnik wiarygodności. Prowadzono badania na temat tego, jak telewidzowie oceniają strukturę wewnętrzną programów. Ocena ta jest pozytywna, nie ma przesady w ekspozycji programów publicystycznych. Są one dobrze oceniane i w sporządzanych rankingach nasze programy zajmują bardzo wysoką pozycję. Pod względem wskaźnika wiarygodności „Monitor Wiadomości” zajmuje drugie miejsce - zaraz po „Sprawie dla reportera”. W okresie 2 lat w „Monitorze Wiadomości” premier Jerzy Buzek był pokazywany samodzielnie 7 razy oraz 5 razy w towarzystwie innych uczestników programu. Premier Leszek Miller był pokazywany 8 razy. Rzeczywiście, obecny rząd jest pokazywany nieco częściej, niż rząd wcześniejszy. Należałoby zadać pytanie: czy rząd powinien być pokazywany częściej czy też rzadziej? Jest to pytanie otwarte, na które powinni odpowiedzieć politycy. Zdaniem telewizji, a zwłaszcza zdaniem dziennikarzy, aktualne życie publiczne, polityczne jest niezwykle bogate. Przewodniczący Komisji powiedział chociażby o liczbie projektów ustaw wniesionych przez ten rząd. Wydaje mi się, że postępujemy mniej więcej właściwie. Telewizja publiczna musi aktywnie pokazywać to, co dzieje się w zakresie integracji europejskiej. Jest wiele niezwykle interesujących sporów, wyraźnych postaw i decyzji ze strony rządu. Dlatego właśnie tak często jest eksponowana ta problematyka. Sprawa częstego eksponowania Warszawy w programach informacyjnych. Właśnie po to została zmodyfikowana „Trójka”, by wyraźnie więcej było Polski lokalnej. Pewnym zmianom uległa Telewizyjna Agencja Informacyjna. Nastąpiło większe włączenie dziennikarzy telewizji regionalnych, co oddziałuje na strukturę programów informacyjnych. W ostatnim czasie na pewno więcej jest informacji dotyczących środowisk pozawarszawskich. Wiąże się to z debatą, która dotyczyła aktywności telewizji wobec środowisk lokalnych. Pokazaliśmy wtedy wkład telewizji w ten zakres.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#CzesławJermanowski">Bardzo ważne jest to, co robi telewizja poprzez patronat. Często sam uczestniczę w akcjach różnych środowisk, pomagam zbudować program, by zasługiwał na eksponowanie. W ciągu moich 2 lat pracy w telewizji ani razu nikt z orientacji opozycyjnych nie zgłosił się do mnie z interwencją. A przecież jesteśmy otwarci na normalna rozmowę i ten środek komunikacji powinien być używany częściej. Niestety, nie jest stosowany. Wpływającą do mnie korespondencję staram się w 100% załatwiać pozytywnie i nawet nie wiem, do jakiej partii kto należy. Otrzymuję listy np. od środowisk jazzowych, lokalnych, od organizatorów różnego typu imprez. Zwracają się do mnie ludzie, których w zasadzie nie potrafię identyfikować od strony politycznej. Myślę, że jest sens kontynuowania tej debaty. Sądzę, że ten problem jest idealny na temat jakiegoś seminarium, w którym powinni uczestniczyć również politycy. W tej chwili po prostu pewne problemy jedynie podniesiemy, a przecież to nie wystarcza, chyba że chcemy wykorzystać to do eksponowania swoich emocji w związku z pewnymi faktami. Jest to bardzo ciekawy i ważny temat. Uważam, że niezbyt dobrze się stało, iż został podjęty w czasie dyskusji nad niezwykle skomplikowaną i kontrowersyjną ustawą. Chciałbym się odnieść do momentu posiedzenia, w którym mówiono o „złotych kartach”. Pragnę powiedzieć, że w telewizji nie ma „złotych kart”. Jestem członkiem zarządu TVP SA i nie mam „złotej karty”, a zarabiam nie 30 tys. zł, a 13 tys. zł. Moim pechem jest to, że zacząłem pracować w telewizji od 1 września 2001 roku, gdyż już weszła w życie tzw. ustawa kominowa. Takie są fakty i są one nieco inne, niż prezentują to media.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#MarekJurek">Z ogromnym niepokojem słucham tych głosów, gdyż dzisiaj albo na następnym posiedzeniu w gruncie rzeczy będziemy odpowiadać na pytanie: czy jesteśmy za wolnością słowa, czy też nie? Czy chcemy działać na rzecz odchodzenia od realnej możliwości debaty publicznej? W moim przekonaniu przewodniczący KRRiT odpowiedział na to pytanie, gdyż przekazał swoje intencje, za co wielu z nas jest mu wdzięcznych. Nie bardzo wiem, co chce nam udowodnić pan poseł Bronisław Cieślak. Oczywiście, można szukać innych narzędzi niż telemetryczne i dlatego wolałbym, abyśmy na ten temat rozmawiali dłużej, by móc odpowiedzieć na proste pytanie: czy ten rząd jest przez TVP SA traktowany tak samo jak poprzedni? Czy w tym sensie jest ona po prostu bezstronna? Telemetria jest jednym z narzędzi pomiaru czasu. Jeśli prezentacja rośnie dwukrotnie, z 250 na 500 minut, to nie można twierdzić, że nic się nie dzieje, że wszystko jest w porządku. Do takiego twierdzenia trzeba czegoś dużo więcej niż zła wola. Oczywiście, możemy rozmawiać o konkretnych przypadkach. Na przykład standardy pozwalały telewizji na zrobienie „hecy” z panem de Pineiro. Czy więc już w tej chwili pracuje w telewizji jakaś ekipa śledcza, która zajmuje się stosunkami między Aleksandrem Gudzowatym a ministrami tego rządu? Oczywiście, możecie państwo dojść do wniosku, że są to relacje całkowicie niewinne, gdyż na pewno jesteście państwo na tyle bezstronni, iż z góry nie zakładacie wyników dziennikarskiego śledztwa. Pytam: czy taka ekipa już pracuje? Dlaczego interesujące pożyczki premiera Leszka Millera nie są przedmiotem zainteresowania informacyjnego TVP SA? Przypomnę, że ta telewizja chciała udowodnić, iż 2 mln 700 tys. głosów, które dostał Marian Krzaklewski, w gruncie rzeczy zostały kupione za pieniądze od spółek państwowych. Niczego państwo nie udowodniliście, wydawaliście jedynie pieniądze polskich odbiorców na urządzanie tendencyjnych śledztw, które donikąd nie doprowadziły. Jestem zaszokowany jednym wątkiem wypowiedzi posła Bronisława Cieślaka. Chodzi o moment, w którym pan poseł wspomniał chuligański wybryk pana Piotra Gembarowskiego, notabene nagrodzony przez TVP SA. O ile pamiętam, to jesienią 2000 roku TVP SA i prezes Robert Kwiatkowski parokrotnie przepraszali polskich widzów za to, do czego doszło. W kadrze kierowniczej TVP SA nie było ani jednej osoby, która broniłaby tego wybryku jako mieszczącego się w jakichkolwiek uczciwych standardach dziennikarskich. Był to jednomyślny głos całej opinii publicznej. Tym głosem mówiła KRRiT, tym głosem mówiły władze TVP SA, Komisja Etyki Mediów. I nagle pan poseł Bronisław Cieślak mówi nam, że wszystko było w porządku, że pan red. Piotr Gembarowski po trzech miesiącach urlopu bardzo słusznie został nagrodzony. Można by sądzić, że wywiad był niewinny, że w niczym nie naruszał debaty publicznej, że wszystko jest w porządku. Jeżeli będziemy bronić takich rzeczy, to właściwie dokąd nas to doprowadzi? Proponuję odejść nie od polityki, która od Arystotelesa po naszego papieża jest rozumną troską o dobro publiczne, więc nie ma się czego wstydzić, ale proponuję odejść od partyjności i stronniczości. Tak naprawdę to dzisiaj stwierdzimy, że wszystko jest w porządku lub nie - w sytuacji, gdy następuje dwukrotne powiększenie prezentacji prac obecnego rządu w stosunku do poprzedniego, do którego zwolennicy obecnego rządu byli w opozycji. Przecież werdykt tej debaty powinien być jasny: prosimy o zbadanie, o przywrócenie równowagi, obiektywizmu.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#MarekJurek">Całkowicie zgadzam się z intencją pana posła Bronisława Cieślaka. W pewnych sprawach o rządzie i o ludziach rządu powinno się mówić więcej. Powinno się mówić o pożyczce pana Szmajdzińskiego i jego anonimowych przyjaciołach, o wiadomych pożyczkodawcach pożyczek premiera Leszka Millera. Zgadzam się z tym, że telemetria nie jest narzędziem doskonałym. Musimy badać, czy jednakowa jest wnikliwość, czy jednakowe sprawy budzą podobne zainteresowanie itd. To wszystko trzeba zbadać, ale informacja o tym, że dwukrotnie wzrosła możliwość wypowiedzi rządu w stosunku do poprzedniego rządu, jest poważnym sygnałem alarmowym tego, że coś dzieje się z wolnością słowa. Zareagujemy bądź nie na ten sygnał. Proszę nie zasłaniać się zaufaniem społecznym. Rozmawiamy w gronie ludzi poważnych. Obraża państwa określenie „standard białoruski”. Proszę nie obrażać Białorusinów. Oni też darzą swojego prezydenta bardzo dużym zaufaniem społecznym. Departament stanu USA twierdzi, że można się spierać o drobne punkty procentowe, ale niewątpliwie jest na to przyzwolenie społeczne. Mówicie państwo o mierzonym demoskopijnie zaufaniu do TVP SA. Proszę mi więc powiedzieć, jakie jest zaufanie do TVN, do Polsatu. W kwestionariuszach demoskopijnych jest pytanie o zaufanie do telewizji, a nie o zaufanie do TVP SA Roberta Kwiatkowskiego, do TVN Mariusza Waltera, do Polsatu Zygmunta Solosza. Jakie jest to więc zaufanie? Na to pytanie państwo nie potraficie odpowiedzieć. Proponuję, byśmy nie zamykali tego tematu i zachęcili KRRiT do dalszych wnikliwych prac. Proponuję także uruchomić prace naszych własnych ekspertów, a przede wszystkim proponuję wezwać do skorygowania tej sytuacji. Chciałbym, aby do wszystkiego, co słyszeliśmy, mógł się ustosunkować na naszym posiedzeniu prezes Robert Kwiatkowski ze swoimi współpracownikami i ekspertami. Chciałbym usłyszeć jeden głos dobrej woli, jeden głos mówiący, że coś jest nie tak, że pomyliliśmy się, że chcemy coś zmienić, a nie jedynie uparcie twierdzić, że dzisiaj jest 500 minut, a jutro 800.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#JerzyWenderlich">W obliczu czekającej nas pracy nad projektem ustawy o radiofonii i telewizji bardzo bym prosił o to, abyśmy nie próbowali dzielić telewizji na lepsze i gorsze. Nasza dbałość o media powinna się wyrażać dbałością zarówno o media publiczne, jak i komercyjne. Nie stawiajmy więc sztucznych rowów czy okopów.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#BronisławCieślak">Proszę pana posła Marka Jurka, by sprawdził w stenogramie zapis mojej wypowiedzi. Nie mówiłem, że wywiad przeprowadzony przez Piotra Gembarowskiego był niewinny. Nie mówiłem, że byłem i jestem zdania, iż zostały popełnione fatalne dziennikarskie grzechy, które następnie zostały ukarane. Wywiad widziałem dwukrotnie, rada programowa TVP SA w poprzedniej kadencji poświęciła temu trzygodzinne obrady. Mówiłem, że myli się ktoś, kto sądzi, że ten kwadransowy wywiad pozbawił Mariana Krzaklewskiego szansy na wybór na prezydenta. I tylko tyle powiedziałem.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#JarosławSellin">Ad vocem wypowiedzi przewodniczącego Witolda Knychalskiego. Jeśli pan przewodniczący twierdzi, że nie ma takiej możliwości, by ktoś z promu kierowniczego wydawał dyspozycje TVP SA, to bardzo proszę pana przewodniczącego o pomoc w uzyskaniu oficjalnej odpowiedzi na list, który wysłałem do prezesa Roberta Kwiatkowskiego w kwestii podejrzeń zastosowania cenzury w „Wiadomościach”. Chodzi o materiał o pożyczce premiera Leszka Millera, udzielonej przez bank Aleksandra Gudzowatego. Na tę odpowiedź czekam 3 miesiące. Przedstawiciel organu państwowego, do którego zdań należą funkcje kontrolne wobec mediów, czeka 3 miesiące na odpowiedź na pytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#WitoldKnychalski">Obiecuję pomoc w tej materii. Odpowiadając na pytanie posła Marka Jurka powiem, że są to spółki prawa handlowego i jeśli TVN chce przeprowadzić badania w OBOP, to wysyła np. zlecenie zbadania zaufania społecznego wobec tej telewizji. Telewizja pyta i otrzymuje odpowiedź.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#JerzyWenderlich">Czy ktoś jeszcze chciałby zadać pytanie wiceprezesowi Czesławowi Jermanowskiemu? Pan poseł Marek Jurek twierdzi, że te sprawy muszą być wyjaśnione. Do dzisiejszego porządku został włączony pkt II po to, abyśmy wyjaśnili te sprawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#MarekJurek">Proponuję zaprosić prezesa Roberta Kwiatkowskiego i kontynuować ten punkt na następnym posiedzeniu Komisji. Chodzi o to, by na podstawie stenogramu pan prezes ustosunkował się do przebiegu dzisiejszej dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Ponieważ sprawa dotyczyła prezentacji polityki, wzięły górę emocje polityczne i być może zapomnieliśmy, o czym dyskutujemy. Dyskutujemy o tym, czy w jakiejś dziedzinie swojej prezentacji telewizja publiczna zachowuje rzetelność i bezstronność. Dotyczyło to prezentacji życia publicznego, politycznego, ale równie dobrze można by szukać innych obszarów. Z przedstawionych wstępnych informacji przewodniczącego KRRiT dla części członków Komisji, również i dla mnie, wynika, że telewizja publiczna nie zachowuje bezstronności i rzetelności. Jeśli mielibyśmy się spotkać tylko po to, by sobie o tym porozmawiać, to byłby to czas stracony. Przychylam się do wniosku pana posła Marka Jurka, ale z pewną modyfikacją. Uważam, że po tej wymianie poglądów powinniśmy spróbować sformułować jakieś stanowisko bądź ocenę. Być może będą to dwa stanowiska, gdyż z dyskusji wynikało, że dla jednych sytuacja jest normalna, a dla drugich jest to właśnie nienormalne, czyli nie ma bezstronności i dochodzi do łamania ustawowych obowiązków. Spraw jest bardzo poważna, nie można tu się zasłaniać badaniami Demoskopu i poziomem zaufania. Naprawdę, nie o to chodzi. Powinniśmy poprosić prezesa Roberta Kwiatkowskiego o ustosunkowanie się do tego stanowiska czy do dwóch stanowisk. Powinniśmy również poprosić pana prezesa o wyjaśnienia, czy telewizja publiczna nadal będzie szła w taką stronę czy też przedstawione dane rzeczywiście obrazują mniej lub bardziej zawinione nieprawidłowości. Nie jestem osobą o tak bujnej wyobraźni, bym wymyśliła jakieś zdarzenia czy anegdoty. Nie chodzi mi o dziennikarza, który zachował się w taki czy inny sposób. Przeraziło mnie to, że ktoś z obecnego, szeroko rozumianego, kierownictwa państwa coś takiego powiedział dziennikarzowi, który to sobie powtórzył. Być może, sam też był zaskoczony. Poseł Bronisław Cieślak pyta o szczegóły. Być może pan poseł coś takiego kiedyś sam usłyszy, proszę nadstawiać uszu. Pragnęłam zwrócić uwagę na to, że do relacji: władza - telewizja wracają takie metody, o których sądziłam, że pożegnaliśmy je raz na zawsze. Proponuję, byśmy spróbowali sformułować ocenę i oficjalnie poprosić prezesa TVP SA do odpowiedzi na nasze stanowisko.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#JerzyWenderlich">Raz jeszcze powtarzam, że na sali jest wiceprezes zarządu TVP SA, pan Czesław Jermanowski. Komisja Kultury i Środków Przekazu stoi na straży wolności mediów, demokracji, równych praw dla wszystkich, zaś KRRiT jest instytucjonalnie upoważniona do tego, co powiedziałem, w duchu idei. Z racji instytucjonalności i posiadanych uprawnień KRRiT winna dbać o przestrzeganie tego wszystkiego, co dzisiaj omówiliśmy, uznając, że w mediach powinna być prezentowana równość racji, równość opinii.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#JuliuszBraun">Zostały do mnie skierowane dwa pytania szczegółowe pani poseł Anny Sobeckiej. Zasady prowadzenia badań telemetrycznych określa telewizja, a nie KRRiT. Te zasady obejmują właśnie liczenie obecności poszczególnych podmiotów, czyli partii politycznych. Odnosząc się do ogólnych uwag, wypowiedzianych m.in. przez panią poseł Iwonę Śledzińską-Katarasińską oraz do ostatniego wystąpienia przewodniczącego Jerzego Wenderlicha, pragnę powiedzieć, że konkluzję dyskusji rozumiem tak, jak sformułował ją pan przewodniczący. KRRiT powinna ocenić sytuacje odnosząc się do ustawowych powinności telewizji publicznej, związanych zwłaszcza z przepisami art. 21, mówiącymi o rzetelnym ukazywaniu całej różnorodności wydarzeń, o sprzyjaniu swobodnemu kształtowaniu się poglądu obywateli, o umożliwianiu obywatelom i ich organizacjom uczestniczenia w życiu publicznym. Mogę zadeklarować, że na jednym z najbliższych posiedzeń KRRiT przedmiotem analizy będą wszystkie wygłoszone uwagi oraz dane telemetryczne. Jeżeli KRRiT podejmie w tej sprawie jakąś uchwałę, to będziemy ją adresowali do TVP SA i oczywiście przekażemy ją Komisji. Pragnę wyraźnie podkreślić, że ustawa nie daje KRRiT narzędzi do bezpośredniego oddziaływania. Myślę, że również byłoby niedobrze, gdyby z kolei KRRiT stała się centralną redakcją dla jakichkolwiek programów radiowych czy telewizyjnych. Gdy KRRiT będzie miała jakąś opinię w tej sprawie, to zasadny będzie powrót do dyskusji na jakimś forum - przy zastosowaniu nie tylko metod telemetrycznych. Badania telemetryczne są jedynym wymiernym narzędziem, ale bardzo niedoskonałym. Gdyby wówczas pan przewodniczący Jerzy Wenderlich zechciał podjąć jakąś inicjatywę dotyczącą pewnej oceny wykonywania przez telewizję publiczną swoich obowiązków w tym zakresie, to KRRiT chętnie by w tym uczestniczyła. Chodziłoby nie tylko o porównanie minut i procentów, ale także o dokonanie jakichś analiz zawartości treściowych tego, co TVP SA robi obecnie i co robiła w ciągu ostatnich lat.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#JanByra">Mamy dwie propozycje finału dzisiejszej debaty. Propozycja posła Marka Jurka mówi o tym, byśmy kontynuowali to posiedzenie z udziałem prezesa TVP SA, pana Roberta Kwiatkowskiego. Zgłoszona przez posła Jerzego Wenderelicha propozycja mówi, byśmy zakończyli nasze posiedzenie na tym etapie, gdy zapoznaliśmy się z faktami i każdy z nas wyraził swoją osobistą czy polityczną ocenę stanu rzeczy - w obecności członków KRRiT, co oznacza ujęcie tego w jej dalszych pracach. Czy tak mam rozumieć tę propozycję?</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#JerzyWenderlich">Tak sformułowałem swój wniosek.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#JanByra">Mamy więc dwie rozbieżne propozycje. Poseł Marek Jurek proponuje, byśmy ten konkretny temat kontynuowali z udziałem prezesa zarządu TVP SA i z pogłębioną analizą. Natomiast poseł Jerzy Wenderlich uznaje, że na tym etapie wyczerpaliśmy omawiany temat, a KRRiT ujmie ten stan rzeczy w ramach swoich ustawowych obowiązków. Są to dwa rozbieżne wnioski, nie ma consensusu, musimy więc podjąć decyzję w drodze głosowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#JerzyWenderlich">Przystępujemy do głosowania nad wnioskiem zgłoszonym przez pana posła Marka Jurka, abyśmy nie zamykali dzisiejszego posiedzenia w omawianej materii i kontynuowali je w innym terminie z udziałem pana prezesa Roberta Kwiatkowskiego. Kto jest za? Kto przeciw? Kto wstrzymał się od głosu? Stwierdzam, że Komisja przy 6 głosach za, 9 przeciwnych i braku wstrzymujących się odrzuciła wniosek. Uznając ważność omawianej dzisiaj materii złożyłem wniosek, aby zgłoszone uwagi były przedmiotem analizy uprawnionego ciała, tzn. KRRiT, co stanowić będzie dla nas pewien obszar wiedzy do dalszych działań dla umożliwienia równowagi opinii wygłaszanych w telewizji publicznej przez przedstawicieli formacji politycznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#MarekJurek">Jeżeli pan przewodniczący zgłosił już projekt pewnego stanowiska, kończącego nasze posiedzenie, to pragnę zapowiedzieć, że grupa posłów również zgłosi projekt stanowiska, będącego konkluzją tego wszystkiego, co dzisiaj powiedzieliśmy. Projekt zgłosimy w trybie formalnym do prezydium Komisji i będziemy mogli wrócić do tej dyskusji nie dalej niż w ciągu 3 tygodni.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#JerzyWenderlich">Przystępujemy do głosowania nad wnioskiem o to, by KRRiT zanalizowała wszystkie zgłoszone uwagi i by stały się one przedmiotem jej pracy. Kto jest za? Kto przeciw? Kto wstrzymał się od głosu? Stwierdzam, że Komisja przyjęła wniosek jednogłośnie. Czy są jeszcze uwagi w tej sprawie? Uwag nie słyszę. Zamykam posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>