text_structure.xml
46 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JanKlimek">Otwieram posiedzenie Komisji. W porządku obrad przewidziane jest pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o informowaniu i przeprowadzaniu konsultacji z pracownikami. Projekt ustawy uzasadni podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki i Pracy, pan Piotr Kulpa. Następnie wysłuchamy informacji przedstawicieli Ministerstwa Gospodarki i Pracy oraz Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu na temat reformy szkolnictwa wyższego jako podstawy rozwoju przedsiębiorczości i postaw kreatywnych w społeczeństwie. Czy są uwagi do porządku obrad?</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JanKisieliński">Odnośnie do pierwszego punktu porządku obrad chcę powiedzieć, iż wiemy, że do laski marszałkowskiej został złożony poselski projekt ustawy dotyczący tej samej materii co projekt rządowy. W związku z tym zwracam się do pana przewodniczącego z pytaniem, czy nie byłoby lepiej, gdyby oba te projekty były rozpatrywane równocześnie. Pozwolę sobie jeszcze wyrazić zdziwienie, że pierwsze czytanie tak ważnego projektu ustawy o charakterze systemowym, a do tego budzącego kontrowersje wśród organizacji związkowych i organizacji pracodawców, odbywa się na forum Komisji przy bardzo małej frekwencji jej członków. Nie jestem uprawniony do zgłoszenia wniosku o sprawdzenie kworum, niemniej jednak nie mam wątpliwości, że liczba posłów obecnych na tym posiedzeniu Komisji jest mniejsza od wymaganego kworum. Sądzę, że główną tego przyczyną jest zwołanie powiedzenia na poniedziałek, czyli w dniu, który posłowie tradycyjnie wykorzystują na pracę w swoich okręgach wyborczych.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JanKlimek">Poselski projekt ustawy został skierowany do konsultacji z partnerami społecznymi, którzy nie przedstawili jeszcze swoich opinii.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JanKisieliński">Ten projekt był konsultowany ze związkami zawodowymi, więc sądzę, że informacja podana przez pana przewodniczącego dotyczy tylko organizacji pracodawców.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JanKlimek">Nie otrzymaliśmy także opinii od organizacji gospodarczych. Oddaję głos panu ministrowi Piotrowi Kulpie, aby uzasadnił projekt ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PiotrKulpa">Pan przewodniczący Jan Kisieliński słusznie zauważył, że projektowana ustawa ma charakter systemowy w zakresie kształtowania dialogu społecznego. Ma ona na celu wdrożenie dyrektywy 2002/14/WE, ustanawiającej ramowe warunki informowania i przeprowadzania konsultacji z pracownikami we Wspólnocie Europejskiej. W tym celu ustawa określa zasady wyboru przedstawiciela pracowników oraz wprowadza nową instytucję, jaką jest rada pracowników. Zatem wprowadza ona dwukanałowy system dialogu społecznego w tym sensie, że uczestnikami tego procesu będą rady pracowników oprócz związków zawodowych. Docelowo ustawa będzie miała zastosowanie do pracodawców prowadzących działalność gospodarczą, którzy zatrudniają co najmniej 20 pracowników, z tym że do 23 marca 2007 r. będzie obejmowała pracodawców zatrudniających co najmniej 100 pracowników, przez następny rok, czyli do 23 marca 2008 r. - 50 pracowników, a po tej dacie co najmniej 20 pracowników. Zgodnie z postanowieniami dyrektywy ustawa nie będzie miała zastosowania do pracodawców, u których przed dniem wejścia w życie ustawy zostało zawarte porozumienie dotyczące informowania pracowników i przeprowadzania z nimi konsultacji, pod warunkiem, że porozumienie to zapewni efektywność tych czynności co najmniej równą określonej w ustawie, a przy tym będzie uwzględniać interes pracodawcy i pracowników. Jednak także do takich przypadków odnosić się będą przepisy ustawy dotyczące zachowania poufności informacji, ochrony informacji i sankcji karnych za naruszenie tych przepisów. Z uwagi na okoliczność, iż dyrektywa pozostawia państwom członkowskim określenie przedstawicielstwa pracowników, projektodawca przyjął założenie, że u pracodawcy zatrudniającego do 100 pracowników będzie wybierany ich przedstawiciel, natomiast rada pracowników będzie funkcjonowała w przedsiębiorstwach liczących 100 i powyżej 100 pracowników. W projekcie przyjęto, że przepisy ustawy dotyczące rady pracowników i członków tego organu będą stosowane odpowiednio do przedstawiciela pracowników. Powołanie rady pracowników zapewni współdziałanie pracodawcy z jednym organem reprezentującym pracowników w każdym czasie i bez względu na byt prawny działających u niego organizacji związkowych. Członków rady pracowników będą wybierać pracownicy spośród kandydatów zgłoszonych przez zakładową bądź międzyzakładową organizację związkową, reprezentatywną w rozumieniu przepisu art. 241 z oznaczeniem 25a, par. 1 Kodeksu pracy. Projektodawca zdecydował się na wprowadzenie tego rozwiązania, aby zwiększyć poziom akceptacji związków zawodowych dla tej nowej instytucji. Przyznając reprezentatywnym organizacjom związkowym prawo wskazywania kandydatów na członków rady, uwzględniono znaczenie tych związków, tj. ich liczebność, zaplecze organizacyjne i eksperckie. Wierzymy, że związki zawodowe, które co do zasady nie są przeciwne istnieniu rad pracowników, będą wspomagać wdrażanie tej ustawy w życie. W przypadku, gdy u pracodawcy nie działa zakładowa organizacja związkowa, członków rady pracowników będą wybierać pracownicy spośród kandydatów zgłoszonych przez co najmniej 10 pracowników.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#PiotrKulpa">W projekcie ustawy zostały określone: reguły wyboru członków rady pracowników, czas trwania kadencji rady oraz przypadki ustania członkostwa w radzie. Przewidziana została ochrona stosunku pracy członków rady pracowniczej. Tę ochronę projektodawca chce zapewnić na zasadach, z których korzystają działacze związkowi. W projekcie jest określony zakres informacji przekazywanych przez pracodawcę radzie pracowniczej i zakres prowadzonych z nią konsultacji. Chcę zwrócić uwagę Komisji na to, że postanowienia dyrektywy 2002/14/WE, dotyczące konsultacji reprezentacji pracowników z pracodawcą, wykraczają poza uprawnienia, które w tej materii posiadają związki zawodowe. Wobec tego przekazanie związkom zawodowym wykonania tej dyrektywy wymagałoby rozszerzenia ich kompetencji o konsultacje w sprawach mających gospodarcze znaczenie dla funkcjonowania danego przedsiębiorstwa. Projekt ustawy dopuszcza możliwość ustalania przez pracodawcę i radę pracowników (w porozumieniu) procedur informowania rady i przeprowadzania z nią konsultacji odmiennych od ustawowych, jednakże pod warunkiem, iż zakres i efektywność uzgodnionych procedur będą co najmniej takie same jak procedur ustawowych. W projekcie znajdują się przepisy, które nakładają na obecnych i byłych członków rady pracowników oraz na osoby, które służyły im swoją wiedzą, obowiązek nieujawniania danych uzyskanych od pracodawcy, gdy ten zastrzegł ich poufność. Przewidziana została także odpowiedzialność karna tych osób za naruszenie obowiązków wynikających z ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JanKlimek">Otwieram dyskusję.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JacekMęcina">Przedstawię Komisji najważniejsze uwagi formułowane przez pracodawców pod adresem projektu ustawy. Chcę podkreślić, że pod tym względem opinie pracodawców są zgodne ze sobą. Innymi słowy, wypracowaliśmy wspólne stanowisko. Projekt ustawy został początkowo wniesiony pod obrady Zespołu do spraw Kodeksu Pracy i Umów Zbiorowych, funkcjonującego w ramach Komisji Trójstronnej. Na tym forum pierwsza wersja implementacji postanowień dyrektywy 2002/14/WE do prawa polskiego spotkała się z krytyką zarówno związków zawodowych, jak i organizacji pracodawców. Wobec tego z inicjatywy organizacji pracodawców, przy aprobacie związków zawodowych, podjęliśmy próbę określenia takiego zakresu informacji i konsultacji, który będzie zgodny z postanowieniami dyrektywy i jednocześnie z doświadczeniami oraz z interesami zarówno pracodawców, jak i związków zawodowych. Przyjęliśmy bowiem założenie, że dialog społeczny jest wtedy efektywny, gdy partnerzy, którzy go prowadzą, mogą w jak największym stopniu decydować o stosowanych w ich przypadku rozwiązaniach. Taka zasada jest powszechnie stosowana w krajach członkowskich Unii Europejskiej. Próba, o której wspomniałem, zakończyła się powstaniem dwu odrębnych projektów, nie licząc przedłożenia rządowego. Jeden projekt opracowały organizacje pracodawców, a drugi związki zawodowe. Powodem tego jest inne pojmowanie celu ustawy o informowaniu i przeprowadzaniu konsultacji z pracownikami. My podkreślamy, iż celem dyrektywy jest wprowadzenie stałego, ogólnego systemu informowania i konsultowania, z tym że ten system nie powinien mieć nic wspólnego z uprawnieniami związków zawodowych do reprezentowania interesów pracowniczych, które to uprawnienia wynikają z obowiązujących ustaw, a przede wszystkim z ustawy o związkach zawodowych i Kodeksu pracy. Informowanie i konsultowanie ma dotyczyć przedstawicieli pracowników, którzy powinni mieć prawo do pozyskania od pracodawcy informacji o tym, co aktualnie dzieje się w przedsiębiorstwie, jakie występują problemy w jego funkcjonowaniu i jaka jest perspektywa rozwoju przedsiębiorstwa. W systemie konsultacji przedstawiciele pracowników mogliby proponować zarządowi firmy sposób na rozwiązanie danego problemu przedsiębiorstwa lub na usprawnienie jego funkcjonowania. Różnice zdań na temat projektu ustawy, wyrażane przez stronę pracodawców i stronę związkową, wynikają z innego rozumienia przedmiotu konsultacji oraz uprawnień rady pracowników. Czym innym jest prowadzenie negocjacji np. w celu zawarcia porozumienia w przypadku zwolnień grupowych, a zupełnie czym innym prawo pracowników do uzyskania od pracodawcy informacji o tym, że będą takie zwolnienia. Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan przekazała Komisji swoją opinię, w której odnosi się krytycznie do niektórych projektowanych przepisów. Skupię się na kilku zagadnieniach, które naszym zdaniem mają kluczowe znaczenie dla oceny, jak projektodawca przełożył postanowienia dyrektywy 2002/14/WE na przepisy ustawy. W pkt 5 dyrektywy przewidziane jest nie tylko uregulowanie w ustawie tego, co się tyczy przekazywanych przez pracodawcę informacji oraz prowadzenia konsultacji, ale także dopuszczona została możliwość zawierania w tych sprawach autonomicznych porozumień na poziomie przedsiębiorstwa. Wprawdzie o takim rozwiązaniu jest mowa w projektowanym przepisie art. 1 ust. 4, ale jest ono niedoskonałe. Napisaliśmy, że powinna być jeszcze przewidziana możliwość ustalania innych, niż określone w ustawie, form informowania pracowników i przeprowadzania z nimi konsultacji. Zwracam uwagę także na to, że projektodawca zaproponował w art. 1 ust. 4 usankcjonowanie autonomicznych porozumień zawartych bez odpowiedniej podstawy prawnej przed dniem wejścia w życie ustawy.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#JacekMęcina">Uważamy więc, że ten przepis należy doprecyzować tak, aby możliwe było zawieranie porozumień na poziomie zakładu pracy pomiędzy pracodawcą a związkami zawodowymi. Mając na względzie bardziej elastyczną implementację postanowień dyrektywy 2002/14/WE, proponujemy wprowadzenie w art. 15 możliwości zmiany porozumień zawartych pomiędzy radą pracowników a pracodawcą w zakresie przyjętych zasad przeprowadzania konsultacji. Obecnie przepis ten stanowi, że pracodawca i rada pracowników mogą przyjąć w porozumieniu inne niż określone w art. 12 i 13 ustalenia dotyczące informowania pracowników i przeprowadzania z nimi konsultacji. Kontrowersje budzi projektowany przepis art. 3 ust. 4, który określa procedurę wyboru członków rady pracowników. My uważamy, iż właśnie ze względu na ten nowy podmiot dialogu społecznego i inny jego przedmiot należy usankcjonować demokratyczny system wyboru przedstawicieli pracowników, bo przecież w tym dialogu na poziomie zakładu pracy chodzi o jak najlepszy dopływ informacji do pracowników. Wobec tego nie tylko organizacje związkowe, ale także pracownicy powinni mieć prawo do zgłaszania kandydatów na swoich reprezentantów. Sięgając do historii rozwoju stosunków pracy w Polsce, przypomnę, że o to walczono w latach osiemdziesiątych w celu upodmiotowienia załóg. Nasza propozycja by kandydatów na członków rady pracowniczej mogły zgłaszać określone grupy pracowników, jest uzasadniona również tym, że w wielu przedsiębiorstwach liczba pracowników należących do związków zawodowych jest stosunkowo niewielka. W takiej sytuacji przyznanie jedynie zakładowym lub międzyzakładowym organizacjom związkowym prawa do zgłaszania kandydatów byłoby nadużyciem. Zasadniczą kwestią przy implementacji postanowień dyrektywy do polskiego systemu prawnego jest określenie, jaki poziom zatrudnienia w przedsiębiorstwie rodzi obowiązek powołania rady pracowniczej. Projektodawca zaproponował w art. 1 ust. 2, by ten obowiązek dotyczył pracodawców zatrudniających co najmniej 20 pracowników. Uważamy, iż ten limit jest za niski, zwłaszcza że dyrektywa dopuszcza ustanowienie limitu na poziomie 50 pracowników. Naszym zdaniem należałoby skorzystać z tej możliwości, zwłaszcza że mamy bardzo niewiele doświadczeń wyniesionych z praktykowania autonomicznego dialogu społecznego na poziomie zakładu pracy. W tym miejscu nasuwa się postulat, aby zaprzestać tworzenia „papierowego” prawa. W Kodeksie pracy mamy zbyt wiele przepisów tworzących pewne instytucje, które nigdy nie będą funkcjonowały. Pozwolę sobie także zauważyć, że nowelizacja Kodeksu pracy, mająca na celu harmonizację polskiego prawa pracy z przepisami prawa europejskiego, wprowadziła w wielu przypadkach standardy wyższe od stosowanych w innych krajach członkowskich Unii Europejskiej. Chcielibyśmy, aby rolą ustawodawcy była także ocena realności projektowanych regulacji prawnych, a tymczasem rządowy projekt ustawy o informacji i konsultacji zawiera przepisy bardziej restrykcyjne niż zalecenia dyrektywy. Skoro z jej postanowień wynika, że bezwzględnie powinny być one stosowane w przedsiębiorstwach zatrudniających co najmniej 50 pracowników, więc nie obniżajmy tego progu do 20 pracowników.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#JacekMęcina">W przypadku wprowadzania do polskiego systemu prawnego nowych instytucji powinniśmy czynić to rozważnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JanKisieliński">Z zainteresowaniem słuchałem wystąpienia mojego przedmówcy, tym bardziej że sam sobie zaprzeczał. Pracodawcy stale podkreślają, że koszty pracy są zbyt wysokie, a jednym z elementów tych kosztów jest ochrona stosunku pracy działaczy związkowych. Natomiast opiniując ten projekt ustawy, opowiadają się za wprowadzeniem nowej instytucji, której funkcjonowanie będzie ich kosztować choćby dlatego, że projektodawca zakłada, iż członkowie rad pracowniczych zostaną zwolnieni z obowiązku świadczenia pracy oraz będą korzystali z odpowiedniej ochrony i gwarancji, które umożliwią im właściwe wykonywanie obowiązków przedstawicieli pracowników. Propozycja zawarta w art. 1 ust. 4 zmierza do tworzenia niezdrowych sytuacji. Jeśli przed wejściem w życie ustawy związki zawodowe zawarły z pracodawcą porozumienie w sprawie informowania pracowników i prowadzenia z nimi konsultacji, a później zawiązki zawodowe nie będą chciały wyrazić na coś zgody, to pracodawca będzie mógł wypowiedzieć porozumienie i w ciągu 3 miesięcy powoła radę pracowniczą. Kolejną sporną kwestią jest liczebność osób zatrudnionych w przedsiębiorstwie obligująca do powołania rady pracowników. Mój przedmówca oznajmił, że pracodawcy opowiadają się za podwyższeniem określonego przez projektodawcę progu, a ja pozwolę sobie przypomnieć, że na forum zespołu działającego w ramach Komisji Trójstronnej zgodziliśmy się wspólnie z przedstawicielami pracodawców na to, by przepisy tej ustawy miały zastosowanie do pracodawców zatrudniających co najmniej 20 pracowników. Wiemy bowiem, że najwięcej przypadków łamania prawa pracy występuje w małych i średnich przedsiębiorstwach, a także pracownicy tych przedsiębiorstw są najmniej poinformowani o zamiarach pracodawcy. W dużych przedsiębiorstwach funkcjonuje zwykle kilka organizacji związkowych, które konkurując ze sobą, szybko przekazują swoim członkom informacje o tym, co ze strony pracodawcy zagraża interesom pracowników. Pan Jacek Męcina reprezentuje organizację, która skupia ponad 99 proc. przedsiębiorców zatrudniających mniej niż 50 osób, a wobec tego nie dziwię się, że opowiada się za podwyższeniem progu z 20 do 50 zatrudnionych. W Niemczech i Austrii przedstawiciele pracowników są wybieraniu u pracodawców zatrudniających co najmniej 5 osób. Dysponuję wykazem takich progów obowiązujących w krajach członkowskich Unii Europejskiej i jeśli Komisja sobie życzy, to mogę jej udostępnić ten wykaz. Oczywiście, Polska musi wykonać postanowienia dyrektywy 2002/14/WE. Pozwolę sobie jednak stwierdzić, że już je częściowo wykonuje, ponieważ kwestia informowania pracowników jest regulowana ustawą o związkach zawodowych. Z kolei ustawa o zakładowym społecznym inspektorze pracy działa na rzecz bezpieczeństwa i higieny pracy pracowników. Nie zapominajmy także o tym, że w radach nadzorczych niektórych spółek zasiadają przedstawiciele załóg. Upominałem się o to, aby wraz z projektem rządowym był rozpatrywany projekt poselski. Wyjaśnię, na czym polega różnica między tymi dwoma projektami. Otóż rządowy projekt ustawy jest implementacją dyrektywy według modelu węgierskiego, w którym są przewidziani dwaj partnerzy społeczni dla pracodawcy, czyli działająca w przedsiębiorstwie organizacja związkowa, bądź dwie lub więcej takich organizacji oraz rada pracowników. Można z góry założyć, że wdrożenie tego modelu wywoła konflikty ze względu na to, że zakres zadań i obowiązków organizacji związkowych będzie w dużej mierze będzie pokrywał się z zakresem zadań i obowiązków rady pracowników. Wobec tego parlament będzie się musiał pochylić nad nowelizacją ustawy o związkach zawodowych.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#JanKisieliński">Autorzy projektu poselskiego zaproponowali wdrożenie modelu czeskiego, który polega na tym, że jeśli w przedsiębiorstwie działa organizacja związkowa, to na nią spadają obowiązki informowania pracowników i przeprowadzania z nimi konsultacji, natomiast gdy u pracodawcy nie ma takiego partnera społecznego, to wówczas może być powołana rada pracowników, jednakże pod warunkiem, że taką wolę wyrazi 1/3 zatrudnionych.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JanuszKowalski">Musimy zdać sobie sprawę z tego, że dyskutujemy nad regulacjami o charakterze systemowym, które przez następne lata będą miały wpływ na rozwój gospodarczy naszego kraju. W tym rozwoju na pewno dużą rolę odgrywać będą małe i średnie przedsiębiorstwa. Wprawdzie od niedawna reprezentuję Związek Rzemiosła Polskiego w Zespole do spraw Kodeksu Pracy i Umów Zbiorowych, a także nieczęsto uczestniczę w posiedzeniach Komisji Gospodarki, ale już zauważyłem, iż gdy rozważane są nowe regulacje prawne, to zarówno strona rządowa, jak i przedstawiciele związków zawodowych zawsze odwołują się do rozwiązań stosowanych w innych krajach. Natomiast nikt nie przedstawia dokładnej analizy, jak proponowane rozwiązanie przystaje do naszych uwarunkowań ekonomicznych, gospodarczych, kredytowych i możliwości polskich firm. Nie zawsze można oczekiwać, że w polskich warunkach sprawdzą się rozwiązania, które przynoszą dobre efekty w innych krajach. Posłużę się swoim przykładem. Prowadzę firmę jubilersko-złotniczą i nie stać mnie na takie rozwiązania o charakterze socjalnym i ekonomicznym, jakie stosuje u siebie np. złotnik niemiecki. Mówię to także w imieniu rzemieślników zrzeszonych w Ogólnopolskiej Komisji Branżowej Złotników i Jubilerów, której jestem przewodniczącym. Muszę maksymalnie obniżać koszty pracy, by móc konkurować na rynku polskim z zagranicznymi usługodawcami w tej branży. Z tego powodu jestem zarówno pracodawcą, jak i pracownikiem, gdyż muszę usiąść przy warsztacie i pracować ramię w ramię z moimi pracownikami. Jest dla mnie zrozumiałe, że związki zawodowe bronią swojej pozycji w przedsiębiorstwach, ale niejednokrotnie czynią, to wymuszając na pracodawcach daleko idące ustępstwa. Czasami nie wiem, kto jest właścicielem zakładu - czy ja, czy działający u mnie związek zawodowy. Organizacje, które reprezentują pracowników w firmie zatrudniającej mniej niż 20 osób, powinny mniej skupiać się na kontrolowaniu działalności pracodawcy, a więcej na współpracy z nim na rzecz rozwoju firmy. Zabolała mnie opinia wyrażona przez pana przewodniczącego Jana Kisielińskiego, że najwięcej nieprawidłowości w relacji pracodawca - pracobiorca występuje w małych przedsiębiorstwach, bo tam nie działają związki zawodowe. Nie będę z panem polemizować, natomiast przypomnę sprawę umów zbiorowych w sektorze energetycznym, obciążających kosztami całe społeczeństwo. Proszę także zauważyć, że w stosunku do końca lat osiemdziesiątych w dużych przedsiębiorstwach zmalała liczba pracowników należących do związków zawodowych i tzw. uzwiązkowienie wynosi w wielu przypadkach od 5 do 15 proc. ogółu zatrudnionych. Ludzie chcą pracować i zarabiać pieniądze na utrzymanie. Taka też powinna być myśl przewodnia tych którzy dyskutują nad projektowanymi rozwiązaniami, a nie siłowanie się, by „przeciągnąć linę” na swoją stronę. Odnosząc się do projektu ustawy, chcę powiedzieć, że pracownicy młodociani, zatrudnieni w celu nauki zawodu, nie powinni być brani pod uwagę przy ustalaniu przeciętnej liczby zatrudnionych w danym zakładzie.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#JanuszKowalski">Ci pracownicy w wieku 16–17 lat przebywają u pracodawcy jeden lub dwa dni w tygodniu. Pozostały czas spędzają w szkole. Stawianie tych osób na równi z innymi pracownikami może skutkować osiągnięciem progu zatrudnienia obligującego powołanie rady pracowników. Oznacza także przyznanie im prawa do decydowania o tym, kto zostanie wybrany na reprezentantów pracowników, a na podstawie projektowanego przepisu art. 5 ust. 2 niektórzy z uczniów nabędą bierne prawo wyborcze do tego gremium. Nadanie osobie niepełnoletniej, nie posiadającej jeszcze żadnych doświadczeń zawodowych, tak szerokich uprawnień urąga zdrowemu rozsądkowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#ZygmuntMierzejewski">Mój przedmówca rozszerzył temat posiedzenia Komisji o problemy małych przedsiębiorstw, a są to zagadnienia na odrębną dyskusję. Mówiąc o stosunkowo niewielkim uzwiązkowieniu pracowników, nie zauważył pan, iż często dzieje się tak dlatego, że pracodawcy bardzo niechętnie odnoszą się do związków zawodowych, a w niektórych zakładach są one tępione. Może więc mój przedmówca poszuka winy po stronie pracodawców za to, że tak słabo rozwija się autonomiczny dialog społeczny na szczeblu przedsiębiorstw. Dyskutując na forum Komisji Trójstronnej nad założeniami tego projektu ustawy, zależało nam na tym, aby ten dialog rozwijał się tak jak w Europie Zachodniej, tzn. by pracodawcy współpracowali ze związkami zawodowymi. Udaje się to realizować od wielu lat w dużych przedsiębiorstwach. Wyrazem tego są zawarte układy zbiorowe, m.in. w sektorze energetycznym, bo chociaż wytworzono wokół nich złą atmosferę, to trzeba powiedzieć, że bronią one interesów pracowników tego sektora. W układach zbiorowych różnych branż są zapisane reguły dialogu społecznego i na ogół są one dochowywane. Dlatego za przesadną uważam opinię, że związki zawodowe zamiast współpracować z przedsiębiorcami wymuszają na nich ustępstwa na rzecz pracowników. Wprowadzając postanowienia dyrektywy nr 2002/14/WE, zastosujmy model polski, ukierunkowany na to, żeby pomóc pracodawcom. Wobec tego zdumiewają mnie propozycje Polskiej Organizacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, wyrażone przez pana Jacka Męcinę, bowiem zmierzają one do podwyższenia kosztów funkcjonowania przedsiębiorstw. Podtrzymujemy naszą propozycję, aby rady pracowników nie były powoływane w tych przedsiębiorstwach, w których działają związki zawodowe. Z posiadanych przez nas informacji wynika, że w ponad 90 proc. przedsiębiorstw dobrze układa się współpraca między związkami zawodowymi i pracodawcami, bowiem obie te strony zrozumiały, że dialog społeczny służy rozwojowi przedsiębiorstw. Wprowadzenie nowej instytucji, złożonej z reprezentantów pracowników, stanie się zarzewiem konfliktów, zaburzy wypracowane już procedury dialogu społecznego na szczeblu przedsiębiorstw i skutkować będzie dodatkowymi kosztami funkcjonowania przedsiębiorstw.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JanKlimek">Czy ktoś jeszcze chciałby zabrać głos w dyskusji? Nie ma zgłoszeń. Stawiam wniosek o odrzucenie w pierwszy czytaniu projektu ustawy o informowaniu i przeprowadzaniu konsultacji z pracownikami. Przystępujemy do głosowania. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, to uznam, że Komisja przyjęła ten wniosek. Nie ma sprzeciwu. Stwierdzam, że Komisja postanowiła rekomendować Sejmowi odrzucenie projektu ustawy o informowaniu i przeprowadzaniu konsultacji z pracownikami. Wybierzemy teraz sprawozdawcę Komisji. Zwracam się do pana posła Ryszarda Pojdy z pytaniem, czy podjąłby się tej funkcji.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#RyszardPojda">Tak.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JanKlimek">Czy są inne kandydatury? Nie ma. Stwierdzam, że Komisja powierzyła panu posłowi Ryszardowi Pojdzie funkcję posła sprawozdawcy. Na tym wyczerpaliśmy pierwszy punkt porządku obrad. Przechodzimy do realizacji drugiego tematu: reforma szkolnictwa wyższego jako podstawy rozwoju przedsiębiorczości i postaw kreatywnych. Oddaję głos pani minister Irenie Herbst.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#IrenaHerbst">Działania na rzecz kształtowania postaw proprzedsiębiorczych oraz na rzecz zwiększenia w społeczeństwie takich postaw można podzielić na dwie części. W pierwszym zbiorze działań mieszczą się prace z dziećmi, począwszy od przedszkola, oraz z młodzieżą w szkołach średnich i wyższych. Nie chodzi o to, aby dzieci i młodzież „odrobiły lekcje” z przedmiotu pt. nauka o przedsiębiorczości, lecz o wciągnięcie ich w praktyczną działalność, odpowiednią do ich wieku i posiadanych wiadomości. Postawę, którą nazywamy przedsiębiorczością, kształtuje na kolejnych etapach rozwoju dzieci i młodzieży dostarczana im wiedza teoretyczna i możliwość jej wypraktykowania. Dodatkowo zajęcia praktyczne wyposażają młodego człowieka w instrumenty, którymi będzie mógł się posłużyć do urzeczywistniania w życiu zawodowym swojej kreatywnej postawy. Drugi zbiór działań jest dedykowany podmiotom gospodarczym. Wiąże się to z tworzeniem wokół przedsiębiorstw otoczenia edukacyjno-konsultacyjnego. Jest jeszcze trzeci zbiór działań, plasujący się pomiędzy dwoma poprzednio wymienionymi zbiorami. Chodzi o rozwijanie cech przedsiębiorczości u osób mających status bezrobotnych, po to, aby tworzyły one własne firmy w formie samozatrudnienia. Oczywiście, jeżeli nie będą prowadzone działania edukacyjne dzieci i młodzieży w sposób kompleksowy i na jakościowo wysokim poziomie, to cała grupa działań adresowana do bezrobotnych będzie mniej efektywna. Podobnie mniej efektywne będą działania w ramach drugiego zbioru, ukierunkowane na otoczenie edukacyjno-konsultacyjne funkcjonujących przedsiębiorców. Występuje bowiem następująca zależność: więcej pomocy wymagają te osoby podejmujące i rozpoczynające prowadzenie działalności gospodarczej, u których system szkolnictwa nie wykształcił odpowiednich postaw przedsiębiorczych. Przekazałam Komisji materiał opracowany w Ministerstwie Gospodarki i Pracy, dotyczący działań na rzecz kształtowania postaw przedsiębiorczych w społeczeństwie. W tym materiale powołaliśmy się na tegoroczną edycję raportu „Przedsiębiorczość w Polsce 2004”, w którym opisaliśmy plan działań niezbędnych do rozwoju gospodarczego i przedsiębiorczości. Wśród jedenastu obszarów tematycznych mają swoje miejsce działania związane z promowaniem postaw przedsiębiorczych, szczególnie wśród młodzieży. Przyjęto, że w celu pobudzania przedsiębiorczego nastawienia dzieci i młodzieży oraz kształtowania postaw przedsiębiorczych zostanie opracowany program pt. „Kształcenie dla przedsiębiorczości”, a także promowane będzie tworzenie młodzieżowych i akademickich inkubatorów przedsiębiorczości. W listopadzie 2004 r. Ministerstwo Gospodarki i Pracy przygotowało wstępny projekt dokumentu pt. „Program edukacji społeczeństwa w zakresie przedsiębiorczości do 2013 roku”, który obecnie jest przedmiotem uzgodnień z Ministerstwem Edukacji Narodowej i Sportu. Program ten jest poświęcony całemu systemowi kształcenia, który powinien stymulować aktywną postawę, czyli pobudzać chęć oraz zdolność do założenia i prowadzenia własnej firmy. Trzeba powiedzieć, że chociaż w ostatnich latach do programu gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych wprowadzono przedmiot „podstawy przedsiębiorczości”, to jednak nadal system kształcenia uczniów tych szkół przekazuje im zbyt mało wiedzy przydatnej dla przyszłych potencjalnych przedsiębiorców.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#IrenaHerbst">Pewien postęp w przygotowaniu studentów do prowadzenia w przyszłości przedsiębiorstw nastąpił w szkolnictwie wyższym i podyplomowym. Jednak nadal ta działalność uczelni wymaga doskonalenia i podejmowania nowych inicjatyw. W programie są także przewidziane działania (drugi zbiór działań) mające na celu wspieranie przedsiębiorców w zdobywaniu wiedzy niezbędnej do prowadzenia i rozwijania działalności gospodarczej, w podnoszeniu kwalifikacji lub nabywaniu nowych kwalifikacji i umiejętności. Zakładamy, że realizacja programu przyczyni się do zwiększenia liczby osób chętnych i przygotowanych do rozpoczęcia działalności gospodarczej, co zaowocuje wzrostem liczby nowo utworzonych przedsiębiorstw przez młodych ludzi. Wsparcie finansowe dla realizacji tych zadań można będzie uzyskać w latach 2005–2006 w ramach dwusektorowych programów operacyjnych: „Rozwój Zasobów Ludzkich” i „Wzrost Konkurencyjności Przedsiębiorstw” oraz w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego. Osobne miejsce w programie jest poświęcone tworzeniu akademickich inkubatorów przedsiębiorczości. W wyniku konkursu ogłoszonego w 2004 r. przez Ministerstwo Gospodarki i Pracy wsparcie finansowe otrzymały 4 akademickie inkubatory przedsiębiorczości, a w październiku tego samego roku rozpoczęło działalność kolejnych 10 takich inkubatorów, również wspartych finansowo przez Ministerstwo. Głównymi organizatorami projektu „Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości” są: Studenckie Forum Business Centre Club oraz Fundacja Przedsiębiorczość Ponad Podziałami. Studenci przyjęci do inkubatorów mają możliwość korzystania z infrastruktury (biuro, telefon, fax, Internet itd.) oraz uczestniczenia w szkoleniach z zakresu przedsiębiorczości. Zakładając własną działalność gospodarczą według wcześniej przedstawionych biznes planów, nie muszą ponosić związanych z tą działalnością kosztów. Chcę jeszcze powiedzieć, że kształtowanie w społeczeństwie postaw proprzedsiębiorczych jest bardzo ważne z tego powodu, że bez wzrostu przedsiębiorczości nie będzie można zrealizować Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007–2013, czyli strategicznego, długookresowego i kompleksowego programu gospodarczego i społecznego w Polsce. Nie można mówić ani o wzroście gospodarczym, ani o zasypywaniu luk cywilizacyjnych pomiędzy naszym krajem a innymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej, jeżeli nie będzie świadomej, kompleksowej polityki wzrostu przedsiębiorczości. To zagadnienie rozpisane jest w Narodowym Planie Rozwoju na lata 2007–2013 na wiele programów. Obecnie są one przedmiotem konsultacji społecznej w różnych regionach kraju, w ramach rozmaitych branż i środowisk. Zaplanowanych jest kilkanaście spotkań poświęconych tylko sprawie przedsiębiorczości. Zwracam uwagę na to, że efektywność wdrażania programów kształtowania w społeczeństwie postaw przedsiębiorczych i upowszechniania takich postaw jest uwarunkowana sytuacją gospodarczą, społeczną i polityczną kraju. Klimat biznesowy jest jednym z najważniejszych czynników, który wprost determinuje to, czy dany program będzie można zrealizować. W ostatnich dwóch latach podjęto wiele działań dla poprawienia tego klimatu.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#IrenaHerbst">Mam na myśli przede wszystkim ustawę o działalności gospodarczej i obniżenie stawek podatku dochodowego. Także w następnych latach upowszechnienie przedsiębiorczości będzie wynikową trzech rodzajów działań. Jedną grupę tworzą działania, które wspólnie kształtują klimat gospodarczy i społeczny. Oczywiście warunkiem koniecznym jest przygotowanie programów edukacji w zakresie przedsiębiorczości dla dzieci i młodzieży oraz szkoleń i doradztwa dla przedsiębiorców. Trzeci rodzaj działań to stworzenie instrumentów ułatwiających wdrażanie tych programów.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#TadeuszSzulc">Przedsiębiorczość nauczycieli akademickich i pracowników nauki chyba nie ma sobie równej w żadnym dziale gospodarki narodowej. Bardzo często z dumą mówimy o tym, co stało się w środowisku akademickim, czyli o wzroście liczby studentów i wzroście świadomości społecznej, której nawet trudno było oczekiwać aż w tak dużym wymiarze. Tym zaowocowały bardzo dobre ustawy, a mianowicie uchwalona w 1990 r. nowa ustawa o szkolnictwie wyższym, w 1998 r. ustawa o państwowych wyższych szkołach zawodowych i w 2001 r. ustawa o Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Na czym polega sukces? Nie ma drugiego takiego kraju w Europie i na świecie, w którym w ciągu kilkunastu lat zwiększyła się prawie pięciokrotnie liczba studentów. Mamy wyższy wskaźnik skolaryzacji niż np. w Anglii, Republice Federalnej Niemiec, Stanach Zjednoczonych i Francji. Warto zauważyć, że ta sytuacja nie wynikała z siły ekonomicznej naszego kraju. To społeczeństwo wzięło na siebie trud kształcenia młodzieży i obecnie prawie 60 proc. studentów płaci za studia, aczkolwiek konstytucja stanowi, że studia są bezpłatne. W Polsce na 10 tys. mieszkańców przypada 500 studentów, w Czechach - 200, na Węgrzech - 290, w Słowacji - 230, w Słowenii - 357, a w Republice Federalnej Niemiec - 250. Obecnie w naszym kraju kształci się 1900 tys. studentów w 413 szkołach wyższych. W tej liczbie jest 188 szkół prywatnych. Ponadto kształci się 32 tys. doktorantów - 10 razy więcej niż w 1990 r. W ubiegłym roku dyplomy doktorskie otrzymało 5,5 tys. osób. W tym roku akademickim na studia zostało przyjętych o 40 tys. osób więcej niż w 2004 r. Można powiedzieć, że uczelnie państwowe i państwowe wyższe szkoły zawodowe są mniej więcej równomiernie rozmieszczone na terytorium kraju, aczkolwiek w niektórych miastach wojewódzkich jest ich więcej i np. w Warszawie jest 12 uczelni państwowych, a w Rzeszowie tylko dwie. Jeśli chodzi o szkoły prywatne, to większość z nich powstała w województwach: katowickim, krakowskim, warszawskim, lubelskim i świętokrzyskim, natomiast najmniej takich uczelni powstało - nie umiemy tego wytłumaczyć - na Ziemiach Zachodnich, łącznie z woj. wielkopolskimi i kujawsko-pomorskim. Większość studentów kształci się w systemie studiów zaocznych, wieczorowych i eksternistycznych. Z tych form korzysta ponad 1 mln studentów, a zatem prawie 60 proc. ogółu studentów płaci za studia. Począwszy od 1990 r. dużą dynamikę wzrostu liczby studentów odnotowały niepaństwowe szkoły wyższe. W uczelniach państwowych utrzymywała się równomierna tendencja wzrostowa, która zaczęła już wygasać, a niektóre uczelnie zaczęły obniżać liczbę studentów ze względu na warunki lokalowe i finansowe. Środki, które przyznajemy szkołom wyższym, nie zawsze wystarczają na ich prowadzenie, a zwłaszcza dotyczy to uczelni technicznych. Załóżmy, iż wiedzę o przedsiębiorczości nabywa się na kierunkach ekonomicznych. Wobec tego poinformuję Komisję, iż obecnie 250 tys. osób studiuje marketing i zarządzanie, a inne kierunki ekonomiczne - 120 tys. osób. Jeśli nawet te kierunki nie przygotowują do zakładania własnych firm, to jednak uczą, jak można je zakładać i jak nimi zarządzać. Niepokojące jest to, że na tych wciąż jeszcze modnych kierunkach najwięcej studentów kształci się w systemie zaocznym.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#TadeuszSzulc">Jeśli chodzi o strukturę wykształcenia ludności w poszczególnych województwach, to najwyższy udział osób z wyższym wykształceniem występuje w woj. mazowieckim. Kolejne miejsca zajmują województwa: pomorskie, śląskie, dolnośląskie, zachodniopomorskie i małopolskie. Mamy także enklawy, gdzie ludzi z wyższym wykształceniem jest stosunkowo mało. Dodam, że najwięcej spośród studentów płacących za studia jest w uczelniach funkcjonujących w najbiedniejszych województwach. Polskie szkolnictwo wyższe aktywnie włączyło się w realizację Deklaracji Bolońskiej, której celem jest doprowadzenie do harmonizacji europejskich systemów szkolnictwa wyższego, wzrost mobilności i jakości kształcenia. Można powiedzieć, że jesteśmy liderem w realizacji postanowień tej deklaracji, gdyż większość kierunków studiów jest dwustopniowa. Już w tym roku będą wydawane dyplomy z suplementem, czyli rozpoznawalne w całej Europie, bowiem w suplemencie będą podane informacje niezbędne do określenia charakteru i poziomu wykształcenia. W projekcie ustawy o szkolnictwie wyższy, który został złożony do laski marszałkowskiej, są przewidziane studia trzystopniowe, czyli studia doktoranckie będą suwerennym trzecim stopniem kształcenia. Uważamy bowiem, że w ciągu najbliższych lat ta forma kształcenia będzie wykorzystywana zarówno przez osoby, które chcą doskonalić się w wykonywanym zawodzie, jak i przez osoby, które zamierzają pracować naukowo. Warto wspomnieć, że Unia Europejska chce zatrudnić w najbliższym czasie 700 tys. pracowników nauki. Mam przed sobą wykres charakteryzujący finansowanie nauki. Dla porównania podam, że w 1990 r. nakłady na naukę stanowiły 0,6 proc. PKB, natomiast w tym roku wskaźnik ten wynosi poniżej 0,3 proc. Jest to jeden z elementów, który świadczy o tym, że brakuje nam środków finansowych na funkcjonowanie uczelni, które uczą przedsiębiorczości. Do tych uczelni zaliczam także uczelnie techniczne. Trzeba zauważyć, że uczelnie zrozumiały, iż stanęły na nowej ścieżce, gdzie muszą ze sobą konkurować. Powstanie wyższych szkół prywatnych było pewnym dobrodziejstwem, gdyż zmusiły one uczelnie państwowe do znacznie większego wysiłku, aby mieć dobrą ofertę dla potencjalnych studentów. Zauważyliśmy, iż uczelnie nawiązują współpracę z władzami wojewódzkimi i samorządów terytorialnych. Uczestniczą one w tworzeniu parków technologicznych oraz inkubatorów przedsiębiorczości, bądź tworzą je same. Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów pozwala uczelniom gromadzić środki na własną przedsiębiorczość. Można więc powiedzieć, że uczelnie z głębokim zrozumieniem podeszły do sprawy konkurowania na rynku krajowym, a także na rynku międzynarodowym. Polska nie dopłaca do V i VI programu ramowego, a wprost przeciwnie, to my jesteśmy beneficjentami tych programów. W przypadku Zintegrowanego Programu Rozwoju Gospodarczego, w zasadzie wszystkie uczelnie złożyły wnioski o dofinansowanie i można powiedzieć, że w całości zostaną wykorzystane środki przewidziane w ramach tego programu. Jakość kształcenia ocenia Państwowa Komisja Akredytacyjna. Utworzenie i funkcjonowanie tej instytucji można uznać za osiągnięcie. Działają w niej zagraniczni eksperci. Jest już akredytowanych przez Unię Europejską wiele kierunków kształcenia.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#TadeuszSzulc">Reasumując chcę powiedzieć, że mimo wielu uwag, które mamy pod adresem szkolnictwa wyższego, generalna ocena jest jednak następująca: szkolnictwo wyższe zdało egzamin z procesu transformacji. Proszę zauważyć, że liczba studentów wzrosła w ciągu kilkunastu ostatnich lat pięciokrotnie, a liczba nauczycieli akademickich tylko o 60 proc. Zatem wydajność pracy - jeśli tak można powiedzieć - jest bardzo duża.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JanKlimek">W materiale autorstwa Ministerstwa Gospodarki i Pracy podkreśliłem następujący akapit, cytuję: „Aby założyć własną firmę, potrzeba wiele determinacji, kreatywności oraz uporu. Z kolei rozwijanie prowadzonej działalności wiąże się z potrzebą umiejętności typowo menedżerskich, takich jak niezawodność, efektywność oraz skuteczność”. Zwracam uwagę na dezaktualizowanie się umiejętności menedżerskich. Nawet umiejętności nabyte kilka lat temu stopniowo przestają być przydatne. Jeszcze niedawno novum były takie metody, jak zarządzanie jakością i zarządzanie finansami, a dzisiaj trzeba wiedzieć np., jak zarządzać firmą w kryzysie i jak współpracować z partnerem zagranicznym. Następne zdanie brzmi, cytuję: „Wszystkie te cechy i umiejętności osobiste, istotne dla przedsiębiorczości, powinny być rozwijane już od najmłodszych lat”. Trudno się z tym nie zgodzić. Cofnę się do lat osiemdziesiątych. Wówczas funkcjonowało około 800 tys. firm, a w tej liczbie mieściło się prawie 600 tys. zakładów rzemieślniczych, które wytwarzały 3–5 proc. PKB. Dzisiaj takich małych firm jest około 3500 tys. i wytwarzają one około 50 proc. PKB. Należy dobrze ocenić ten kierunek zmian, a przy tym chcę zauważyć, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat pojęcie „przedsiębiorczość” zrobiło oszałamiającą „karierę”, aczkolwiek jest ono różnie definiowane. Obecnie drukowana jest książka, której jestem autorem, a którą zatytułowałem „A co z naszą przedsiębiorczością”. Podjąłem w niej tematy, o których mówił pan minister, z tym że sięgnąłem dalej, zainspirowany pracami magisterskimi. W co najmniej 40 procentach tych prac znalazłem dobre i bardzo dobre rozwiązania dla przedsiębiorstw, w których pracują autorzy - spieszę wyjaśnić, że były to głównie prace magisterskie osób studiujących zaocznie lub na studiach wieczorowych. Z przykrością muszę stwierdzić, że na ogół takie rozwiązania nie są wykorzystywane w praktyce, co może niepokoić. W poprzedniej kadencji Sejmu też podjęliśmy temat nauki przedsiębiorczości w szkole. Zadanie chwalebne, ale jeszcze zapytajmy, kto ma uczyć o przedsiębiorczości. Moim zdaniem, tę wiedzę powinien przekazywać, zwłaszcza w szkole średniej, ktoś, kto działając na swój własny rachunek zarobił choćby złotówkę, a nie ten kto nabył wiedzę podręcznikową. Zdaję sobie sprawę z tego, że trudno jest znaleźć nauczycieli posiadających wiedzę teoretyczną i praktykę, więc może dobrym rozwiązaniem byłoby zatrudnienie dwóch osób - teoretyka i praktyka, nawet tego, który poniósł porażkę w swojej karierze przedsiębiorcy, gdyż taka wiedza też jest przydatna młodym potencjalnym przedsiębiorcom. Pan minister nie wspomniał o kształceniu ustawicznym w zakresie przedsiębiorczości, a jest to cecha naszych czasów. Kiedyś, gdy ktoś zrobił dyplom w Izbie Rzemieślniczej i został mistrzem, to był nim do końca życia. Dzisiaj swoje mistrzostwo w danym zawodzie rzemieślniczym trzeba ciągle potwierdzać w praktyce, a to wymaga ciągłego dokształcania się. Także ukończenie studiów wyższych nikogo już nie zwalnia z obowiązku podnoszenia kwalifikacji w całym zawodowym życiu.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#JanKlimek">W tym kontekście dobrze oceniam trzeci stopień studiów - studia doktoranckie, przy czym musimy sobie zdawać sprawę z tego, że dla tych, którzy je podejmą, i dla uczelni, będzie to kosztowne przedsięwzięcie. Cieszę się, że do programów szkół wprowadzono przedmiot „nauka o przedsiębiorczości”, a to dlatego, że stwarza to szansę na zwiększenie liczby przedsiębiorców. Wskaźnik charakteryzujący ten stan w Polsce odbiega in minus od wskaźników w innych krajach europejskich. Daleki jestem od twierdzenia, że edukacja jest wystarczającym czynnikiem rozwoju przedsiębiorczości. Każdy z nas mógłby wymienić wiele innych czynników, a także długo toczylibyśmy dyskusję nad tym, co obecnie hamuje rozwój przedsiębiorczości. Czy ktoś chciałby odnieść się do informacji przedstawionych przez oba ministerstwa? Nie widzę zgłoszeń. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>