text_structure.xml 67.5 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#AdamSzejnfeld">Otwieram posiedzenie Komisji Gospodarki. Porządek obrad zawiera jeden punkt - informację rządu o konsekwencjach zmian stawek podatku VAT wprowadzanych 1 maja br. i ich wpływie na rozliczenia finansowe za roboty budowlane i montażowe będące w trakcie realizacji. Komisja poprosiła, by sprawę zreferowali: minister finansów, minister gospodarki i pracy, minister infrastruktury, prezes Urzędu Zamówień Publicznych, oraz minister spraw wewnętrznych i administracji. Na posiedzenie zaprosiliśmy dosyć dużą reprezentację rządu, a to z tego tytułu, że sprawy, o których chcemy rozmawiać dotykają kilku obszarów gospodarczych i administracyjnych: przedsiębiorców, co było uzasadnieniem, by poprosić o stanowiska Ministerstwo Gospodarki i Pracy; spraw podatkowych - tu będzie potrzebny głos ministra finansów, spraw dotyczących przedsięwzięć budowlanych, montażowych, których skutek, pozytywny bądź negatywny, oczywiście będzie miał wpływ na stan polskiej infrastruktury - stąd zaproszenie dla Ministra Infrastruktury. Wszystkie te sprawy w dużej mierze wiążą się także z sytuacją samorządów terytorialnych po dniu 1 maja br. - jest problem realizacji umów z zakresu zamówień publicznych, dlatego poprosiliśmy na posiedzenie również ministra spraw wewnętrznych i administracji i prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Z przykrością muszę stwierdzić, że właściwie powinniśmy odwołać dzisiejsze posiedzenie, zanim je rozpoczęliśmy - kilka dni trwały wręcz jakby negocjacje między sekretariatem Komisji Gospodarki a sekretariatami poszczególnych ministerstw, które uznawały się za niewłaściwe w tej sprawie. Korzystając z okazji, chciałbym raz jeszcze powtórzyć to, co już wielokrotnie tu mówiłem - to Komisja, jako organ Sejmu rozstrzyga, z kim chce rozmawiać i kogo wzywa na posiedzenie, to Komisja uznaje czy też nie uznaje właściwości jakiegoś ministerstwa - a nie odwrotnie. Nie jest tak, że to ministerstwo, organ wykonawczy, decyduje, czy jest właściwe w danym obszarze tematycznym zajmując nam czas. Przez kilka dni musimy prowadzić korespondencję, telefonować, żeby ktoś łaskawie przyszedł na posiedzenie Komisji i powiedział coś na dany temat. Nie jest tak, że jeżeli rozmawiamy o sprawie dotyczącej podatku, to znaczy, że właściwym ministerstwem jest tylko Ministerstwo Finansów. Przecież wysokość podatków, zasady i moment ich poboru wpływają na podatników, a w tym przypadku - na przedsiębiorców, którymi się zajmujemy. W związku z tym, jak najbardziej właściwe było zaproszenie na posiedzenie tych, którzy odpowiadają za przedsiębiorców, a więc np. przedstawicieli Ministerstwa Gospodarki i Pracy, jak również tych, którzy odpowiadają za infrastrukturę, a więc przedstawicieli Ministerstwa Infrastruktury. Powtarzam jednak jeszcze raz - nawet gdyby uważało się zaproszenie za niewłaściwie skierowane, to jest obowiązek przyjścia na posiedzenie i wyrażenia swojej opinii, a nie telefonicznych „przepychanek”. Skutek jest taki, że jeżeli oczywiście tak zdecydujemy, to będziemy prowadzić to posiedzenie, jednak tylko dlatego, że jako jedyny ze swojego obowiązku wywiązał się minister finansów, przysyłając na posiedzenie swojego przedstawiciela w osobie podsekretarza stanu Jarosława Nenemana.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#AdamSzejnfeld">Gdyby nie było dziś ministra Jarosława Nenemana, oczywiście odwołałbym to posiedzenie. Nie wiem, czy reprezentacja pozostałych resortów jest dla Komisji wystarczająca. Po różnych telefonach, również do mnie, otrzymałem z Ministerstwa Gospodarki i Pracy pismo, w którym minister Irena Herbst informuje, że oddelegowała na nasze posiedzenie wicedyrektora departamentu Jadwigę Romaszko. Nie mamy informacji z resortu infrastruktury, aby ktoś raczył uznać, że budowy, budynki, infrastruktura jest na tyle ważna dla tego resortu, aby podzielił się z nami opinią na ten temat. Prezes Urzędu Zamówień Publicznych, jak zawsze solidny, oddelegował na nasze posiedzenie jak zawsze solidnego wiceprezesa Włodzimierza Dzierżanowskiego. Nie mam żadnej informacji o reprezentacji na posiedzeniu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji - ktoś się zgłasza. Jeżeli nie będzie sprzeciwu, uznam, że przyjęliśmy porządek dzienny posiedzenia. Nie słyszę sprzeciwu, rozumiem, że porządek został przyjęty. Dzisiejszej tematyki nie było w planie pracy, ale do Komisji napłynęła lawina wniosków, postulatów i skarg. W związku z tym uznaliśmy, że w Polsce narasta poważny problem związany ze zmianą stawek i zasad naliczania podatku VAT, szczególnie w związku z przystąpieniem Polski do UE w dniu 1 maja br. i zmianą ustawy o podatku od towarów i usług. Uznaliśmy w Prezydium, że należy o tym pilnie porozmawiać i wyjaśnić sobie tę sytuację. Poproszę o wprowadzenie do tematu ministra Jarosława Nenemana. Myślę, że potem poprosimy o zabranie głosu przedstawicieli pozostałych resortów i UZP i rozpoczniemy dyskusję. Jak powiedziałem, posiedzenie jest ponadplanowe, zwołano je na wniosek kilku posłów, w tym członków prezydium Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#JarosławNeneman">Jeśli chodzi o problem, o którym wspomniał poseł Adam Szejnfeld, sygnały docierają nie tylko do posłów, ale także do resortu, więc jesteśmy go świadomi. Może powiem, jak doszło do obecnej sytuacji. Część wyrobów opodatkowanych stawką VAT korzystała z preferencji podatkowych. Na początku preferencje te dotyczyły różnych wyrobów, stopniowo ich zakres był ograniczany. Przypomnę, że początkowo stawką 7% były opodatkowane również nośniki energii, w tym węgiel, następnie, mimo dużych oporów, stawka zwiększyła się do 22% - etapami: 7%, 12%, 17% i 22%. Gdyby wcześniej przyjąć to rozwiązanie w odniesieniu do materiałów budowlanych, a były takie pomysły, dziś nie mielibyśmy o czym rozmawiać. Swojej „lekcji” nie odrobiły kolejne rządy i parlament - gdy tylko pojawiała się kwestia wzrostu stawki VAT na materiały budowlane i budownictwo, jedni i drudzy „kryli głowę w piasek”, wychodząc z założenia, że temat jest nieciekawy. Są w tej sprawie silne naciski ze strony dość dobrze zorganizowanych producentów materiałów budowlanych - sprawę odwlekano do samego końca, czyli do momentu przystąpienia Polski do UE. Przejdę do meritum, czyli do ustawy o podatku VAT - na szczęście nie muszę mówić o całej ustawie, tylko o jej fragmencie, co oszczędzi mi trochę „bicia się w piersi”, jeśli byłaby taka potrzeba.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#AdamSzejnfeld">Sprawa ma szerszy aspekt, zajmujemy się nią dlatego, że zgłaszają się do nas z jednej strony przedsiębiorcy, a z drugiej - samorządowcy: wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast. Wystąpił totalny problem z rozliczeniami podatku VAT w związku ze zmianami stawki w trakcie roku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JarosławNeneman">Sygnały o tym problemie docierają także do ministerstwa, więc jesteśmy go świadomi. Jaką mamy sytuację? Od dnia 1 maja br. zmieniły się stawki: ulgowa stawka 7% została podniesiona do 22%. Jest pytanie, które będzie przewijać się w czasie dyskusji, czy można było to przewidzieć wcześniej? Sam ustawodawca przewidział, że stawka ulgowa będzie stosowana tylko do końca 2003 r., tak było zapisane w ustawie. Co prawda, o czym mówiłem wcześniej, powszechnie oczekiwano, że skoro przez tyle lat stawka nie była podnoszona, może dalej będą jakieś preferencje. Oczekiwanie to było mylne, ponieważ dyrektywa unijna nie zezwala na stosowanie niższej stawki - nie wynegocjowaliśmy sobie okresu przejściowego, jeśli chodzi o ten obszar budownictwa. W budownictwie mieszkaniowym obowiązuje niższa stawka. Myślę, że dobrym przykładem w naszej dyskusji jest inwestycja budowy mostu w Płocku, więc może będę się nim posługiwać. Było jasne, że od dnia 1 maja będą obowiązywały inne przepisy, zostały one wprowadzone, natomiast w pozawieranych umowach przewidziano pewne płatności za określone usługi, wyliczone według stawki 7%. W tym momencie pojawiły się dwa problemy. Po pierwsze, czy można zmienić zawartą umowę, a jeśli tak, to na jakich warunkach - zaraz wypowie się w tej sprawie prezes Włodzimierz Dzierżanowski. Są tu duże kontrowersje, toczy się spór natury prawnej. Po drugie, ten problem jest i nie ma co go ukrywać, jeśli dojdzie do renegocjacji umów, będzie konieczność uwzględnienia wyższej stawki VAT i wydatkowania większych środków. Gminy kierują do resortu pisma, w których zwracają uwagę, iż kiedy na przykład dwa lata temu projektowały sobie budowę oczyszczalni ścieków i podpisały umowę w zeszłym roku, nagle okazało się, że muszą wydatkować więcej środków, których nie mają, bo zaplanowały umowę wedle stawki 7%. Ministerstwo Finansów nie ma środków na pokrycie dodatkowych wydatków samorządów. Rozumiem, że jest pytanie, skąd je wziąć. Na szczęście sytuacja finansowa samorządów jest dobra. Dość ciekawy artykuł na ten temat można znaleźć w dzisiejszej „Rzeczypospolitej”. Jak państwo wiedzą, w związku z przyjętą w zeszłym roku ustawą, od tego roku zmienił się system finansowania samorządów. Oszacowaliśmy, oczywiście można polemizować, czy nasze szacunki są precyzyjne, ale wskazują pewien kierunek, iż ustawa o finansowaniu jednostek samorządu terytorialnego będzie kosztować budżet państwa około 1,8 mld zł. W związku z wejściem w życie tej ustawy samorządy „na dzień dobry” otrzymały więcej środków, czy 1,8 czy 1,5 mld zł - to jest kwestia uboczna dla tematu dzisiejszego posiedzenia. Okazuje się, że szczególnie wpływy z podatku CIT są w tym roku na tyle duże, że po 6 kwartałach dochody z tytułu tego podatku zostały zrealizowane już w 92% planu na ten rok.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#AdamSzejnfeld">Chcę, abyśmy skupili się na problemie, nie rozmawiając o sprawach, które wiążą się z nim w pewien sposób, ale jednak marginalnie. Jeśli zidentyfikujemy problem i skupimy się na nim, możemy rozmawiać o tym, jak można go rozwiązać. Rozwiązaniem raczej nie powinno być, i chyba nie chodzi nam o to, pokrycie zwiększonych wydatków z budżetów gmin - skoro mają w tym roku więcej środków. Zresztą, to też nie jest tak, że skoro generalnie gminy mają większe przychody, to dotyczy to także wszystkich poszczególnych jednostek. Skupmy się raczej na określeniu, na czym polega problem, i czy Ministerstwo Finansów wraz z pozostałymi resortami widzą tu jakieś rozwiązanie, potem zobaczymy, co myślą o tym posłowie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JarosławNeneman">W związku z większymi dochodami samorządów, można tu po części szukać rozwiązania problemu. Naszym zdaniem nie ma możliwości, co czasem się proponuje, wprowadzenia rozwiązań działających z mocą wsteczną. Weszliśmy w reżim stawki podstawowej 22% i od strony podatkowej nie mamy żadnych możliwości manewru.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#AdamSzejnfeld">Zatem resort nie widzi możliwości rozwiązania tego problemu w inny sposób?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JarosławNeneman">Po stronie podatku VAT nie ma takiej możliwości. Jedyna możliwość rysuje się po stronie wydatków, to znaczy - przyszłorocznego budżetu państwa. Ewentualnie, jeśli tak zadecyduje Wysoka Izba, bo rozumiem, że projekt budżetu będzie lada chwila przedmiotem obrad, można pomyśleć o rozwiązaniach polegających na zwiększeniu środków budżetowych dla samorządów, jako pewnego rodzaju rekompensacie. Jednak, jak państwo wiedzą, przyszłoroczny budżet będzie dość napięty, a na to nakłada się dobra sytuacja, jeśli chodzi o dochody własne gmin z udziału w podatkach. Jednak poseł Adam Szejnfeld prosił mnie, abym nie koncentrował się na tym wątku. W związku z tym jeszcze raz podkreślę, że od strony podatku VAT tej sprawy załatwić nie można.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AdamSzejnfeld">Dla nas bardzo ważny jest tu głos Ministerstwa Gospodarki i Pracy. Czy przedstawiciel resortu ma upoważnienie, aby przedstawić ocenę sytuacji przedsiębiorców w tym zakresie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JadwigaRomaszko">Ministerstwo uczestniczyło w pracach nad projektem stawy o podatku VAT, który uwzględniał konieczność dostosowania zasad opodatkowania do standardów unijnych, oczywiście z uwzględnieniem wynegocjowanych okresów przejściowych dla budownictwa mieszkaniowego. Wynegocjowana delegacja nie dotyczy materiałów budowlanych. Na etapie prac nad projektem ustawy były również dyskusje na temat tak zwanego budownictwa społecznego. Jak powiedziałam, delegacja nie dotyczy materiałów budowlanych, więc można dyskutować, jak wygląda sytuacja przedsiębiorców prowadzących budownictwo mieszkaniowe, bowiem tu stawka na usługi nie zmieniła się. Zmianie uległa jedynie stawka na materiały budowlane. W trakcie prac nad projektem ustawy budżetowej, prowadzonych wtedy również w Sejmie, do resortu gospodarki docierały sygnały, wystąpienia przedsiębiorców i reprezentujących ich organizacji w sprawie podwyższenia stawek podatku VAT w budownictwie. Przekazywaliśmy te informacje na bieżąco do resortów finansów i infrastruktury. Prezentowaliśmy i prezentujemy stanowisko, iż w dłuższej perspektywie podwyższenie stawki podatku VAT na materiały budowlane nie powinno przynieść negatywnych konsekwencji dla firm budowlanych. Problemem, również na styku z budownictwem mieszkaniowym, jest kwestia zwiększonych wydatków na zakup materiałów budowlanych. W Sejmie nadal są prowadzone prace nad ustawą o zwrocie wydatków dla indywidualnych inwestorów. Ministerstwo Gospodarki i Pracy nie otrzymuje, przynajmniej nie są mi znane takie przypadki, sygnałów o problemach w budownictwie po dniu 1 maja br. Jak rozumiem, koncentrują się one głównie w resortach infrastruktury i finansów. Oczywiście, w indywidualnych przypadkach sytuacja przedsiębiorstw budowlano-montażowych jest różna, wiele zależy od tego, jak zostały zredagowane kontrakty - w jakim stopniu przewidziano w nich zmianę stawki podatku VAT. Minister Jarosław Neneman podkreślił, że mieliśmy do czynienia z pewnym ciągiem zdarzeń, wiadomo było, że od dnia 1 maja br. zostaną podwyższone stawki podatku VAT - nie można mówić, że ta decyzja była zaskoczeniem. Przyjrzeliśmy się wynikom finansowym przedsiębiorstw i informacji GUS odnośnie oczekiwań poprawy koniunktury. Przynajmniej w skali makro nie widzimy tu specjalnych zagrożeń.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#AdamSzejnfeld">Jeśli chodzi o wiedzę, że być może stawka jakiegoś podatku zostanie podniesiona, czytałem w mediach takie wypowiedzi. Byłem samorządowcem, w tym przez 8 lat burmistrzem, i wiem, jak buduje się budżet gminny, planuje wydatki. Nie można planować wydatków, opierając się na doniesieniach prasowych, że może za pół roku coś podrożeje. Proszę, aby zapomnieć o takiej argumentacji. Administracja rządowa i samorządowa tworzą administrację publiczną - wiecie państwo, jakimi mechanizmami się ona rządzi. Nie można budować budżetu na podstawie doniesień prasowych, albo tego, co wójt usłyszał w radiu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#RobertSafjański">Do MSWiA napływają sygnały o problemach jednostek samorządu terytorialnego związanych z podwyższeniem stawki VAT. Na razie jest to początek, pisma są adresowane do resortu finansów i kierowane do wiadomości resortu spraw wewnętrznych. Z analizy tych pism wynika, że głównym problemem podnoszonym przez przedstawicieli samorządu w tym zakresie jest wykonanie zawartych umów na różnego rodzaje inwestycje budowlane, w związku z większymi płatnościami po wprowadzeniu podwyższonych stawek VAT. To tyle, jeśli chodzi o ministerstwo. Trudno mi wypowiadać się w sprawie propozycji rozwiązania tego problemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#StanisławKudroń">Temat dzisiejszego posiedzenia nie dotyczy mieszkalnictwa, tu dyskusje na temat podatku VAT były długie, mają swoją historię, a sprawa, również w tej chwili, jest przedmiotem prac innych Komisji. Wykraczający poza problematykę budownictwa mieszkaniowego problem zmiany stawek podatku VAT przy umowach wieloletnich od czasu wejścia w życie przepisów ustawy był przedmiotem pism kierowanych do resortu infrastruktury. Dostrzegając problem, niedługo po otrzymaniu pierwszych sygnałów, w czerwcu bieżącego roku resort infrastruktury wystąpił w tej sprawie do Ministerstwa Finansów. Chcę podkreślić, że to posiedzenie nie jest pierwszym w dyskusji nad tą problematyką - my spotykaliśmy się z resortem finansów, były rozmowy na ten temat, było również stanowisko pisemne „drugiej strony”, które z konieczności skrótowo przedstawił minister Jarosław Neneman. Wystąpiliśmy do Ministerstwa Finansów, dostrzegając podstawowy problem. Pozwolę sobie nie zgodzić się z tym, co powiedział poseł Adam Szejnfeld - sprawa nie ma umocowania w doniesieniach prasowych i dyskusji o tym, co będzie po 1 maja br., ale w obowiązujących przepisach ustawy, gdzie ustalono okres obowiązywania preferencyjnej stawki na usługi do końca 2003 r. Widząc problem, przeszkodę w rozwiązaniu sprawy, wskazaliśmy na te wszystkie okoliczności, o których wspomniał na początku poseł Adam Szejnfeld. Z jednej strony - neutralność podatku i uwarunkowania związane z zawieraniem umów o zamówienia publiczne, to jest sprawa znana z kierowanych do ministerstwa wystąpień przedsiębiorców. Chodzi o nierówną pozycję przetargową, narzucanie warunków i niemożność wprowadzenia do umów klauzul przewidujących zmianę ceny brutto w przypadku zmiany stawek podatku. Z drugiej strony, samorządowej, czyli tego, kto płaci i podstawową grupę zleceniodawców - problemy związane z finansami. Natomiast rozmowa o rozwiązanie problemu sprowadzała się do ewentualnych zmian w ustawie o podatku od towarów i usług, a te, trudno się tu nie zgodzić, nie są możliwe. To wszystko z mojej strony. Jeżeli poseł Adam Szejnfeld bądź Komisja zażyczą sobie przedłożenia analizy sytuacji z punktu widzenia finansowania infrastruktury, oczywiście taka informacja zostanie przedstawiona. Dodam tylko, że otrzymując zaproszenie na to posiedzenie, staraliśmy się w pewien sposób umiejscowić tę problematykę, ponieważ ona jednak dotyka resortu infrastruktury w wielu aspektach. Natomiast aktywnie zabieraliśmy głos w tej sprawie przede wszystkim w ramach dyskusji na kanwie ustaw podatkowych, stąd moja obecność na dzisiejszym posiedzeniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#AdamSzejnfeld">Niewątpliwie bardzo istotne będą dla nas informacje prezesa Włodzimierza Dzierżanowskiego. Są tu dwie zasadnicze kwestie. Po pierwsze, jak można wyeliminować problem stawek podatkowych. Po drugie, co dotyczy zamówień publicznych - czy można renegocjować umowy zawarte na podstawie specyfikacji sprzed dnia 1 maja br., a realizowane po tym dniu, nie uwzględniające różnicy w stawce podatku VAT.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WłodzimierzDzierżanowski">Podkreślając znaczenie umów o zamówienia publiczne, poseł Adam Szejnfeld nie dał mi szansy „wykpienia się” z całej sprawy i stwierdzenia, że zamówienia publiczne nie mają nic wspólnego z podatkiem VAT. Jednak podatek VAT jest problemem znacznie szerszym niż sfera zamówień publicznych i dlatego pozwolę sobie odnieść się tylko do tych umów, gdzie jedna ze stron jest zamawiającym zobowiązanym do stosowania ustawy o zamówieniach publicznych przy zawieraniu kontraktów o wykonanie robót budowlanych, dostaw albo usług. Tak naprawdę, w ustawie o zamówieniach publicznych VAT pojawia się raz - w definicji ceny, i stanowi istotny element cenotwórczy, który musi być uwzględniany przy podawaniu ceny oferty składanej w postępowaniu o wybór najkorzystniejszej oferty, czyli wykonawcy zamówienia. Jest to cena, która co do zasady ma charakter wiążący osoby, które następnie podpisują umowę. Jeżeli chodzi o sam wybór wykonawcy, można tu postawić kropkę - wybór został dokonany zgodnie z procedurami, dalej następuje realizacja umowy i w przypadku zmian okoliczności, w których ta umowa jest wykonywana, tak naprawdę to umowę, a nie postępowanie trzeba rozpatrywać przez pryzmat przepisów o zamówieniach publicznych i Kodeksu cywilnego, do którego prawo o zamówieniach publicznych odsyła wprost w tych sytuacjach, kiedy samo nie reguluje pewnych szczegółowych kwestii. W tej chwili mamy rzeczywiście dość trudną sytuację, ponieważ niezależnie od intencji, trochę z dnia na dzień, w dniu 1 maja br. znaleźliśmy się w sytuacji, która w istotny sposób, może radykalnie byłoby zbyt mocnym słowem, zmienia warunki wykonywania umów zawartych między zamawiającymi i wykonawcami. Zmiana stawki VAT o kilkanaście procent - doskonale to rozumiem - może spowodować, że wykonanie całego zamówienia przestaje być interesujące dla wykonawcy, bo wykonanie zamówienia może wiązać się wprost z jego bankructwem i na pewno dla nikogo nie jest to sytuacja komfortowa. Ustawa o zamówieniach publicznych zawiera jeden przepis dotyczący możliwości zmian umowy - art. 144, w którym dopuszczono zmiany umów przy spełnieniu jednego z dwóch warunków. Po pierwsze, występuje sytuacja, która była nie do przewidzenia w momencie wyboru najkorzystniejszej oferty i zawierania umowy, czyli nowe okoliczności, których strony nie mogły wziąć pod uwagę. W tej konkretnej sytuacji trudno to przesądzić, ale wydaje się jednak, że trudno byłoby bronić argumentacji, że nie dało się przewidzieć zmiany stawki podatku VAT. Nie były to tylko radiowe wypowiedzi, ale zapowiedź podwyższenia stawek wynikała wprost z zapisu ustawy, który stanowił, iż obniżona stawka obowiązuje do końca 2003 r. W związku z tym, chyba trudno obronić tezę, iż można było przypuszczać, że preferencyjna stawka zostanie utrzymana w dalszym ciągu. W związku z tym pierwsza przesłanka będzie trudna do obrony i wystąpi tylko w niektórych sytuacjach szczególnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#AdamSzejnfeld">Czy pan prezes chce przez to powiedzieć, że w dniu 13 marca bieżącego roku, mając już dwa i pół miesiąca doświadczeń i wiedzę, że stawka jest nadal obniżona, bo nikt jej nie podwyższył w dniu 1 stycznia br., a więc zapis „do końca 2003 r.” nie zadziałał, wójt i przedsiębiorca mieli wpisać w kalkulacji nie 7% tylko 22% stawkę VAT? Taka oferta nadawałaby się tylko do odrzucenia, a jeśli nie, to byłaby niekonkurencyjna wobec wszystkich tych, którzy na bazie posiadanej wiedzy wpisaliby do kalkulacji 7% stawkę VAT. Nie wydaje mi się, żeby wykładnia pana prezesa była słuszna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WłodzimierzDzierżanowski">Rozumiem, że poseł Adam Szejnfeld chce, abym jeszcze przez chwilę podrążył tę przesłankę. Otóż oczywiście, stawka podawana w ofercie powinna być obowiązującą, natomiast ponieważ strony umowy mogą przewidzieć, że stawka się zmieni, przy zawieraniu umowy powinny być przewidziane mechanizmy dopuszczające jej zmianę. Jeśli w umowie nie zostały przewidziane takie mechanizmy, sytuacja jest znacznie trudniejsza, ponieważ drugą przesłanką dopuszczającą możliwość zmiany umowy jest korzystność takiej zmiany dla zamawiającego, w stosunku do treści przedłożonej uprzednio oferty. Ten przepis jest elementem ochrony sektora publicznego, skądinąd uzasadnionym - chodzi o to, aby po wyborze najkorzystniejszej oferty nie pogarszać sposobu wydatkowania środków publicznych. Natomiast w przypadku stawki VAT chyba w ogóle nie da się uzasadnić poglądu, że konieczność zapłaty za wykonane zamówienie o 15% więcej może być kiedykolwiek korzystna dla zamawiającego. Choć mówię to z zastrzeżeniem „chyba”, bowiem gdyby to zamówienie miałoby być nie wykonane w ogóle, to lepiej, aby było wykonane drożej. Jednak dokonując takiej oceny chyba trzeba oceniać całokształt sytuacji w konkretnych sytuacjach, a nie zgłaszać pewne generalne sądy na ten temat. Innymi słowy, ustawa o zamówieniach publicznych w swojej treści zawiera niewiele zapisów dotyczących możliwości zmiany umowy między zamawiającym a wykonawcą. Natomiast według mnie istotne jest to, że w art. 139 ustawa zawiera jednak odesłanie do Kodeksu cywilnego, który przewiduje pewne rozwiązanie na taką okoliczność. Trochę inaczej niż ustawa o zamówieniach publicznych przepis, o ile pamiętam, art. 3571 Kodeksu cywilnego stanowi, że można dążyć do zmiany istniejącego stosunku prawnego nie wówczas, kiedy nie można było przewidzieć pewnych okoliczności, tylko wtedy, kiedy tych okoliczności się nie przewidywało. To jest istotna różnica - mówiąc w uproszczeniu, nie ma wymogu zachowania należytej staranności. Innymi słowy, jeżeli nie przewidywało się zmiany okoliczności, choć można było próbować ją przewidywać, a zmiana ta w istotny sposób narażałaby na rażącą stratę jedną ze stron umowy, to strony mogą dojść do wniosku, że taka umowa powinna być zmieniona. Niestety, w każdym konkretnym przypadku ustaleniem tego, jak powinna wyglądać treść nowej umowy powinien zająć się sąd, który może ukształtować taką umowę na innych zasadach bądź w szczególnych sytuacjach doprowadzić do jej wygaśnięcia. Jest jednak jeden istotny warunek - musi być udowodniona rażąca strata. Powiem nieco kolokwialnie i może trochę na wyrost - jeżeli rentowność przy wykonaniu zamówienia, o ile taka w ogóle występuje w przyrodzie, wynosiłaby 100%, a pomniejszenie zysków w przypadku zmiany stawki VAT - 15%, pewnie ten przepis nie miałby zastosowania. Natomiast, jeżeli rentowność wynosiłaby 3% albo 5%, co przecież znacznie częściej ma miejsce w praktyce, a konieczność zapłacenia podatku VAT zwiększałaby koszty o 15%, to bez wątpienia można byłoby skutecznie bronić tezy, że jest to rażąca strata.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#AdamSzejnfeld">Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#BronisławDutka">Myślę, że tematyka dzisiejszego posiedzenia została określona wyraźnie - chodzi o roboty budowlane będące w trakcie realizacji. Jeśli do kogoś nie dotarł ten problem, to nie wiem, w jakim kraju on żyje. Przecież dziś mówią o tym wszyscy realizujący umowy przedsiębiorcy, wszystkie dokonujące zamówień samorządy, ale i indywidualnie zamawiający. Myślę, że podstawową kwestią jest rozstrzygnięcie, jak mają być realizowane umowy zawarte na 7% podatku VAT, w sytuacji, gdy stawka wynosi 22%. Miałem wiele pytań do przedstawicieli rządu i urzędów centralnych, ale sugeruje mi się następujące pytanie: gdzie państwo byliście wtedy, kiedy przewidywane były te zmiany podatkowe? Dlaczego nie uregulowano tego problemu przed dniem 1 maja br. - do Sejmu nie wpłynęła żadna propozycja nowelizacji, choćby przepisów przejściowych ustawy - prawo o zamówieniach publicznych. Odsyłanie dziś wszystkich do sądów oznacza, trudno powiedzieć ile, ale przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy spraw - przecież to jest zupełnie nierealne. O czym my rozmawiamy? Sytuacja naprawdę nie powstała z winy przedsiębiorców, którzy powinni działać w stabilnej gospodarce, tylko naszych urzędów centralnych, które jej nie przewidziały. Jeżeli urzędy były przekonane, że od dnia 1 maja br. stawka podatku wyniesie 22%, powinny przygotować odpowiednie zmiany w ustawodawstwie, aby ta sprawa była czytelna. Nie jest prawdą, że ta zmiana stawki podatku nie wpłynie na kondycję przedsiębiorstw, ponieważ zmniejszy się popyt na rynku - to przecież każdy chyba zauważył. Stąd moje pytanie - czy urzędy w ogóle nie przewidywały, że wystąpi taka sytuacja? Rząd przedkłada tyle bezsensownych wniosków. Czy taki poważny wniosek nie powinien był wpłynąć do Sejmu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#ZdzisławKałamaga">Szczerze mówiąc, czuję się zmartwiony wypowiedziami przedstawicieli rządu, ponieważ odniosłem wrażenie, że VAT dotyczy wszystkich, tylko nie rządu. VAT jest podatkiem, który dotyczy właśnie rządu polskiego. Przed chwilą przypomniano tu o pewnym wydarzeniu, które miało miejsce kilka miesięcy temu - opozycja stanowczo protestowała przeciw nowym przepisom ustawy o podatku od towarów i usług. To również jest element bałaganu, który wówczas powstał, a dziś dotyka nas wszystkich. Musimy wszyscy przyjąć założenie, że jest to sprawa rządu Rzeczypospolitej Polskiej, a nie zamawiającego, a już nie daj Boże - wykonawcy. Został popełniony określony błąd i dziś możemy sobie teoretyzować, każdy w swoim zakresie, na podstawie swojej wiedzy prawniczej, na temat możliwości zmiany umów, bądź czy można było przewidzieć zmianę stawki podatku. Jednak dziś sytuacja wygląda następująco - podam konkretny przykład. Kosztorys wielkiej inwestycji na Uniwersytecie Wrocławskim opiewa na 110 mln zł, została przeprowadzona cała procedura w zakresie zamówień publicznych i wybrano wykonawcę, który musi dopłacić do inwestycji kwotę 16,5 mln zł, która jest 15% różnicą między 7% i 22% stawką podatku VAT. W tej sytuacji, z uwagi na okoliczności zewnętrzne, rektor Uniwersytetu może zawrzeć do umowy aneks i wygospodarować dodatkowych 16,5 mln zł. Jednak rektor nie znajdzie takiej kwoty, bo i tak udało mu się zdobyć na tę wielką inwestycję 110 mln zł. Minister edukacji zapowiedział, że nie przekaże żadnych dodatkowych środków. Chciałbym usłyszeć na tym spotkaniu, bo to jest dla mnie osobiście podstawową sprawą, czy ktoś z obecnych tu przedstawicieli rządu wie, jaka jest skala problemu. Chodzi o pewien fragment już realizowanych inwestycji, gdzie umowy zostały zawarte przed dniem 1 maja 2004 r. Proszę mi wierzyć, ja też jestem samorządowcem i uważam, iż niedopuszczalne jest stwierdzenie, że to nie jest problem Ministerstwa Finansów - to jest problem resortu, który musi znaleźć rozwiązanie w zakresie wzajemnych rozliczeń podatku VAT na podstawie udokumentowanych faktów - kiedy została zawarta umowa, w jakim trybie, ile kosztowała. To naprawdę nie interesuje żadnego wójta, prezydenta, burmistrza, a już nie daj Boże, jakiegokolwiek wykonawcy, który w dobrej wierze zawarł określoną umowę, ale wcale nie musi przeznaczyć na jej realizację ani jednej dodatkowej złotówki z tego oto prostego powodu, że ma jeszcze kilka innych ciekawych rzeczy do zrobienia. Jak powiedział poseł Adam Szejnfeld, tryb budowania budżetu gminy jest określony, samorządowcy mogą powiedzieć - bardzo przepraszamy, ale skoro dochody naszej gminy wzrosły, to my je przeznaczymy na inny cel, i nas to nie interesuje. Proszę zrozumieć istotę funkcjonowania samorządu, która opiera się na budowaniu budżetu - nikt nie może kontrolować celowości wydatkowania środków samorządowych. Obawiam się, że gdyby zebrało się kilku samorządowców, być może z grupą wykonawców, nie byłoby trudne udowodnienie przed Trybunałem Konstytucyjnym, że obecny zapis ustawy jest po prostu niezgodny z konstytucją - bo nie widzę tu elementu równości podmiotów, czy wpływu tych podmiotów na decyzje podejmowane przez organy państwa.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#ZdzisławKałamaga">Tak to sobie przynajmniej wyobrażam. Poseł Bronisław Dutka powiedział wcześniej, że nie było żadnych przepisów przejściowych w ustawie - Prawo o zamówieniach publicznych. Ustawa o zamówieniach publicznych, którą zajmuję się od dawna, ma charakter techniczny, nie zawiera w sobie - i nie powinna - elementów filozofii i polityki finansowej państwa. Taką filozofię ustalają zupełnie inne organy państwowe. Jeszcze raz ponawiam pytanie do przedstawicieli rządu o przedstawienie skali problemu. Może w skali całkowitych dochodów z podatku VAT ten problem nie jest groźny, istotny i ważący na finansach publicznych, bo jestem absolutnie przekonany o tym, że w tej sprawie będą wytoczone stosowne procesy, choć nie bardzo wiem przeciwko komu. Przytoczyłem przykład Uniwersytetu Wrocławskiego - kto dopłaci 16,5 mln zł do tej ogromnej inwestycji. Każdy z nas, gdyby był na miejscu wykonawcy, powiedziałby, że to nie jest jego problem. Każdy z nas, gdyby był na miejscu zamawiającego, czyli rektora, stwierdziłby - przepraszam, to nie jest mój problem, bo to nie ode mnie zależało, ja też należę do sfery budżetowej, otrzymuję środki na realizację inwestycji z budżetu państwa. W takim razie - czyj to jest problem? Jest to problem Ministerstwa Finansów RP.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#RyszardPojda">Mam do przedstawicieli resortu finansów pytanie, co stoi na przeszkodzie, aby rozwiązać ten problem w drodze zmiany interpretacji? Można przyjąć, iż umowy zawarte przed dniem 1 maja 2004 r. obłożone są niższa stawką podatku VAT. Resort może wypowiedzieć się w ten sposób - co stoi na przeszkodzie takiej interpretacji? Umowy były zawarte zgodnie z prawem i obowiązującymi wtedy przepisami, nie było wiadomo, jak długo będzie obowiązywać stawka 7% - bo nie przyjmuję stwierdzenia, że do końca 2003 r. Sejm przedłużył jej obowiązywanie do 30 kwietnia 2004 r. i od dnia 1 maja weszły stawki 22%. Czy jest możliwa taka interpretacja ze strony resortu finansów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WiesławOkoński">Ja również jestem trochę wzburzony tą sytuacją. Już kilka razy zadawałem z trybuny sejmowej pytania w tej sprawie, niestety nie uzyskałem odpowiedzi satysfakcjonującej nie tylko mnie, ale przede wszystkim samorządów, które ponoszą konsekwencje tego - moim zdaniem - nie przemyślanego działania. Przede wszystkim nie zgadzam się z wypowiedzią prezesa UZP, który, jak myślę, zgodzi się ze mną, iż do specyfikacji zamówienia jest dołączany projekt umowy, więc wykonawca musi podpisać umowę przy złożeniu oferty - nie ma możliwości dowolnego kształtowania zapisów umowy przy składaniu oferty. Tak więc w tej chwili wykonawca nie ma możliwości „regresu” w tym stopniu, w jakim mówił prezes Włodzimierz Dzierżanowski. Myślę, że w tej mierze będziemy zgodni. Kolejna sprawa, o której donosi dzisiejsza „Gazeta Wyborcza”, dotyczy programu SAPARD, w ramach którego środki miały być zwracane gminom. Wskutek obecnych przepisów podatkowych VAT nie będzie zwrotu, co jest kolejnym gwoździem do trumny samorządów, które nie mają środków na pokrycie różnicy w stawce podatku VAT.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#MarianStępień">Ja też jestem zaniepokojony taką informacją z ust pana ministra - wydaje się, że ministerstwo powinno wiedzieć o wszystkim, co dzieje się w kraju. Mam podstawowe pytanie, czy do ministerstwa napływają protesty i zapytania, co będzie dalej. Ostatnio, w dniu 17 września br. premier Marek Belka spotkał się w Katowicach z samorządowcami. Na tym spotkaniu poruszono właśnie tę tematykę. Pan premier zaakcentował wyraźnie, że to trzeba zmienić. Dziwi mnie, że nie poruszono tej sprawy na posiedzeniu Rady Ministrów. Dziś poruszamy ten temat na posiedzeniu Komisji Gospodarki i najwyższy czas, aby zajął się nim rząd. Może należy wzmóc naciski na pana ministra, na wszystkich, którzy są odpowiedzialni za to, aby zmienić coś w tym kraju, a przede wszystkim, jak kiedyś mówiono - dać zielone światło przedsiębiorcom. Zapraszam do Tych, gdzie działa dobrze rozwinięta strefa ekonomiczna. Ja sam zorganizuję to spotkanie - usłyszy pan od producentów, ludzi zajmujących się biznesem, co im przeszkadza, co zrobić, aby było lepiej - nie tylko dla nich, ale dla nas wszystkich - aby można było zwiększyć liczbę miejsc pracy, eksportować. Wiadomo, że nie można zakupić wszystkich materiałów w kraju. Jak widzimy, tych problemów jest mnóstwo. Dziwię się, że ministerstwo o tym nie wie. My mówimy jedno, a przedstawiciele resortu - co innego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WojciechMalusi">Reprezentuję branżę drogową. Najpierw chcę poruszyć sprawę konsekwencji materialnych obecnej sytuacji. Mniej więcej wygląda to tak. Kwota 4,8 mld zł to środki ogółem z funduszu drogowego - odpisu od akcyzy. Z tej kwoty 1,8 mld zł idzie na drogi krajowe, a 1,5 mld zł - różnymi drogami - otrzymują na budowę dróg samorządy. Razem daje 3,3 mld zł z budżetu państwa. Do tego należy dodać 4,7 mld zł środków pomocowych. Oceniamy, że łącznie w 2004 r. roboty drogowe, oprócz robót koncesyjnych, będą opiewać na około 8 mld zł. Zwiększenie podatku od kwoty 8 mld zł o 15% daje 1,2 mld zł. Mówiąc obrazowo, 1,2 mld zł to 60 km autostrady A2 i 50 km autostrady A1 lub też 1200 km „cienkich dywaników”. Takie są skutki materialne zmiany stawki. Jak wygląda problem robót już realizowanych? Przewidując tę sytuację, jako wykonawcy umówiliśmy się już wcześniej, aby praktycznie we wszystkich umowach zawieranych z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad nie określać kwotowo stawki 7% bądź 22%, tylko umieszczać zapis „według obowiązującej stawki”. Nie mamy z tym większych problemów prawnych. Problemy zaczynają się, kiedy zamawiającym jest samorząd - tu siłą rzeczy trudno zawrzeć w umowie zapis „według obowiązującej stawki”, a przede wszystkim trudno wyegzekwować umowy z takim zapisem, jeżeli samorządy potrzebują konkretnych kwot, aby umieścić je w preliminarzu wydatków. Zauważamy problem z kombinacjami, bo tak trzeba to nazwać, inwestorów i samorządów ze stawką podatku VAT. Wiele robót infrastrukturalnych zaliczanych jest do infrastruktury budownictwa mieszkaniowego i wykonawcy zmuszani są przez zamawiających do podpisywania umów z 7% stawką podatku VAT. Jednocześnie, co może potwierdzić prezes Włodzimierz Dzierżanowski, skutki stosowania właściwej stawki podatku VAT ponosi zarówno zamawiający, jak i wykonawca. Chcąc dostać zamówienie, wielu wykonawców godzi się na podpisanie umowy ze stawką 7% VAT, wiedząc, że grozi to poważnymi konsekwencjami w urzędach skarbowych przy rozliczaniu tychże robót. Co gorsza, jesteśmy w posiadaniu różnych opinii urzędów skarbowych z terenu kraju - jeden urząd skarbowy twierdzi: tak, przy tych robotach można stosować stawkę 7%, mówię na przykład o modernizacji ulicy; inny uważa, że nie wolno tego robić, trzeba stosować stawkę 22%. My też tak raczej uważamy. Powinien być tu poruszony jeszcze jeden problem - szkoda, że na posiedzeniu nie ma przedstawiciela ministra rolnictwa lub Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Dużo robót wykonuje się w ramach programu SAPARD - Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa opracowała wzór odpowiedniej umowy. Proszę sobie wyobrazić, że dochodziło do tego, iż po dniu 1 maja br. gminy dysponujące środkami SAPARD zmuszały wykonawców do podpisywania umów o stawce podatku 7%, twierdząc, że nie wolno im poprawić nawet kropki w tymże wzorze. Dochodziło do paradoksów. Kilka spraw udało nam się załatwić - określiliśmy, gdzie jest możliwy zwrot podatku VAT. Środowisko wykonawców, które mam przyjemność reprezentować, generalnie bardzo negatywnie ocenia sposób wprowadzania tego podatku, o skutkach materialnych nie wspominając. Oczywiście, naszym zdaniem cały skutek zwiększenia stawki podatku VAT powinien ponieść rząd, i nie ma tu o czym mówić.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#WojciechMalusi">Nasza propozycja jest taka, aby przy tworzeniu projektu budżetu ująć w nim również środki, o których mówimy. Generalnie można powiedzieć, że ministerstwo zachowuje się tak, jak zarząd drogi, który zamyka ją na jakimś odcinku, nie wyznaczając objazdu i pozostawiając samym sobie wszystkich zainteresowanych przejazdem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JerzyBudnik">Prezes Wojciech Malusi mówił o bardzo groźnym zjawisku. Chcę przypomnieć, że niedawno prasa informowała o procesie byłego prezydenta Wrocławia, który nie mógł się wytłumaczyć ze swoich decyzji dotyczących podatku VAT sprzed wielu, wielu lat. Pewnie takie same problemy będą mieli samorządowcy, którzy dziś wymuszają na wykonawcach stosowanie określonej stawki - kiedyś ktoś będzie ich za to wodził po sądach. Jest źle. Mówił już o tym poseł Wiesław Okoński, ja też, jadąc dziś do Warszawy czytałem informacje w „Gazecie Wyborczej” - jest duży chaos, każdy działa po swojemu, ta „wolna amerykanka” na pewno wielu zaszkodzi - tego jestem pewien. W tej sytuacji składam wniosek, aby Komisja w pilnym trybie wystąpiła z dezyderatem do ministra finansów o jasną wykładnie obowiązujących przepisów. Chcę się dowiedzieć, czy rzeczywiście jest tak, jak sugeruje „Gazeta Wyborcza”, to jest komentarz redakcyjny, ale poparty chyba opinią ekspercką, że Polska kolejny raz „wychodzi przed szereg”, że nie jest tak, że Unia nas do czegoś zobowiązuje, że mniej korzystne regulacje podatkowe są wynikiem interpretacji urzędników ministerialnych. Sytuacja jest niepokojąca, jak powiedział pan prezes, jest odczucie, że ktoś zamyka drogę, stawia niepotrzebnie szlaban w sytuacji, kiedy na samym początku obowiązywały inne reguły gry. Komisja bez przerwy upomina się o to, aby przedsiębiorcy, ale także samorządy, mieli pewność funkcjonowania, natomiast tu nagle zmienia się reguły gry w trakcie realizacji ważnych umów. Składem wniosek o wystąpienie w trybie pilnym z dezyderatem dotyczącym tej kwestii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#AdamSzejnfeld">Po dyskusji z posłem Romanem Jagielińskim także doszliśmy do wniosku, że sprawa powinna zakończyć się dezyderatem - zacząłem już precyzować pewne wnioski. Na pewno jednym z nich, o czym mówił poseł Jerzy Budnik, powinien być postulat objęcia przepisów dotyczących podatku VAT tymi samymi regułami, które dotyczą innych podatków, a zwłaszcza podatków dochodowych - zakazem zmiany stawek w trakcie roku, przynajmniej ze skutkiem w trakcie roku. Moim zdaniem bezwzględnie należy to zrobić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#KrzysztofIwaniuk">Jako członek zespołu do spraw finansów Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu jestem zdumiony wypowiedzią pana ministra, iż można było przewidzieć zmianę stawki podatku VAT. Pamiętam tamten okres, szczególnie marzec bieżącego roku, kiedy obowiązywało rozporządzenie o zerowej stawce VAT, jeśli chodzi o środki przedakcesyjne. Na pytanie, co będzie po dniu 1 maja br. pan minister Jacek Uczkiewicz nie odpowiadał tak jednoznacznie, jak słyszymy to dziś. Sprawa ma trzy aspekty. Po pierwsze, można powiedzieć, że generalnie dochody gmin zwiększyły się o 1,8 mld zł, ale gminy wiejskie są w osiemdziesięciu kilku procentach beneficjentami mechanizmu wyrównawczego. Właśnie w imieniu gmin, które uwierzyły w SAPARD i chciały coś zrobić, żeby zmniejszyć dysproporcje, dystans cywilizacyjny między Polską A i B, miastem i wsią oraz innymi podziałami, chcę powiedzieć, że gminy miały narzucony wzór umowy, jak podkreślił to pan prezes. Teraz są zmuszane, bo ten proces nie jest zakończony, do podpisywania aneksów do umów, bo inaczej nie dostaną nawet tych 40% refundacji. To jest jedna z ważniejszych, pilniejszych spraw, ponieważ jeśli ktoś złożył 5 wniosków, bo tyle można było złożyć w drugiej transzy programu, to znalazł się w dramatycznej sytuacji - czy zwiększać zadłużenie gminy do granic przyzwoitości? Niektórzy nawet tego nie mogą zrobić. W związku z tym mogą pojawić się poważne kłopoty - przypominam, że te gminy mają najbardziej sztywne budżety. To jest jedna z przesłanek, aby pilnie rozwiązać ten problem. Myślę, że zostanie on wyjaśniony za dwa dni, na najbliższym posiedzeniu zespołu do spraw finansów Komisji Wspólnej. Mam nadzieję, że minister finansów zmieni zdanie w tym zakresie. Po drugie, jest sprawa kosztu kwalifikowanego. Jeżeli chcemy w przyszłości korzystać ze środków unijnych, to dlaczego, co podkreśla „Gazeta Wyborcza”, nie możemy przyjąć kosztu kwalifikowanego w tym zakresie, jeżeli decyzja w tej sprawie należy do polskiego rządu? Czy rzeczywiście w przyszłości gminy będą musiały płacić 22% podatku VAT od tych inwestycji publicznych, których tak bardzo potrzeba w Polsce i które zgodnie z Traktatem Akcesyjnym musimy wykonać w określonych przedziałach czasu, jako zadania własne? Czy rzeczywiście jest to dobre posunięcie w momencie, kiedy przed nami są takie wyzwania, jeśli mamy szanse korzystania z tych środków, w mam nadzieję, coraz większym stopniu. Po trzecie, czy rzeczywiście w przyszłości, w przypadku inwestycji publicznych podatek VAT musi mieć tak wysoką stawkę? Skąd oto wynika? Ja nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Dziś pewnym absurdem jest twierdzenie: „niech sąd rozstrzygnie o zmianie umowy, wtedy będzie ona legalna, bo inaczej rzeczywiście samorządowców czeka zarzut o naruszenie dyscypliny finansów”. Nie można zmieniać reguł w trakcie gry, kiedy my zastanawiamy się, jak wywiązać się z nałożonych przez różne ustawy obowiązków. Czy rzeczywiście w tej chwili musi obowiązywać taka stawka podatku VAT? Można skorzystać z doświadczeń i rozwiązań obowiązujących w innych krajach i stworzyć fundusz do wspierania inwestycji współfinansowanych ze środków Unii Europejskiej. Należałoby znaleźć jakiś sposób rozwiązania tego problemu, jeśli chcemy być rzeczywiście partnerami administracji publicznej, która chce wykonywać swoje zadania jak najlepiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PawełGranecki">Jestem autorem artykułów prasowych na temat problemów, które dziś poruszamy, między innymi w Rzeczypospolitej. Nie chciałbym mówić o teorii - odniosę się do praktyki firm wykonawczych. Nie będę mówił o „wylanym mleku”, bo moim zdaniem „mleko zostało wylane”. W chwili obecnej jest konkretny problem, z którym borykają się wykonawcy. Rozumiem, że spotkaliśmy się po to, aby pomóc gospodarce polskiej w dwóch aspektach - przede wszystkim zamawiającym i wykonawcom, bo oni mają problemy. Każdy wie, że trzeba zapłacić różnicę w stawce podatku VAT, jest tylko problem, w jaki sposób. Dlaczego jest to problem? Bo z jednej strony gminy i inni zamawiający nie mają na to środków - nie przewidzieli tego. Z drugiej strony - jest problem prawny. Dlatego też nie chcę odnosić się do kwestii związanych z ekonomicznym aspektem tej sytuacji po stronie zamawiających, ponieważ w mojej ocenie, jeśli mogę coś podpowiedzieć, rozwiązania problemu powinno to iść w kierunki przekazania środków w związku z tym, iż w przypadku niektórych inwestycji stawka podatku VAT nie może być zredukowana. Tak jak mówili moi przedmówcy, nie da się zmienić przepisów o podatku VAT - rząd jest związany tym, iż stawka obowiązuje w chwili, kiedy jest wystawiana faktura. Konsultowaliśmy tę sprawę z kancelarią mecenasa Modzelewskiego i tu nic nie da się zrobić. W związku z tym chcę powiedzieć o drugim aspekcie sprawy, który dotyczy wykonawców. Nie chcę być adwersarzem przedstawicieli rządu, ale mamy określone problemy z punktu widzenia na przykład umów wieloletnich. Powiedzcie mi państwo, jak zawierając umowę wieloletnią na realizację inwestycji na przykład trzyletniej zamawiający i wykonawcy byli w stanie przewidzieć zmianę stawki podatku VAT? Zgadzam się z prezesem Włodzimierzem Dzierżanowskim - znaleźliśmy wyjście, a jest nim art. 357 Kodeksu cywilnego, czyli tak zwana klauzula rebus sic stantibus, wyjątek od zasady pacta sunt servanda, czyli - umowy powinny być dotrzymywane. Mamy tu jeden problem, który dotyczy wynagrodzeń ryczałtowych. Jeżeli jesteśmy umówieni na wynagrodzenie ryczałtowe, w tym momencie kolejny przepis Kodeksu cywilnego - art. 632 par. 1 nie daje możliwości zmiany tego wynagrodzenia, chyba, że zrobi to sąd. Tylko który wykonawca będzie chciał pójść z zamawiającym do sądu? Czy sprawa w sądzie jest w interesie zamawiających, jeśli wykonawca wygra ten spór. Słyszę tu na sali głosy, że trzeba iść do sądu i potwierdzam to - wykonawca wygra ten spór, tylko kto pokryje koszty związane z postępowaniem sądowym, koszty obsługi adwokackiej i radców prawnych? Odpowiedź brzmi: społeczeństwo. Dlatego też chciałbym państwu pokazać, jak radzą sobie z tym przedsiębiorcy, wykonawcy. W praktyce wygląda to w ten sposób, że jest część odważnych samorządowców, którzy chodzą mocno po ziemi i wyrażają zgodę na zmianę umowy w zakresie stawki podatku VAT w oparciu o podstawy prawne, o których mówił prezes Włodzimierz Dzierżanowski. Inni samorządowcy nie chcą tego zrobić, bo się boją - komisji rewizyjnej, rady, swojej opozycji.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#PawełGranecki">Mówią - idźcie do sądu. W tym momencie wykonawcy zaczynają mieć problem. Mamy „ścianę” w postaci wynagrodzenia ryczałtowego, ponieważ z tego co wiem z orzecznictwa sądowego, ryczałt jest bardzo trudno zmienić. Jeżeli ryczałt ma być zmieniany w sądzie, popatrzmy na sądy warszawskie i inne - inwestycja dawno się zakończy, a trzeba to zafakturować, odprowadzić podatek, bo to jest najtrudniejsze. Wykonawca musi odprowadzić podatek VAT. Dlatego wydaje się, że jeżeli mamy podążać w kierunku możliwości zmiany umowy, to przede wszystkim stronie wykonawczej i zamawiającej brakuje interpretacji sposobu wyjścia z tej sytuacji prawnej i ekonomicznej. Chcę bardzo podziękować posłowi Adamowi Szejnfeldowi, iż możemy uczestniczyć w spotkaniu, które daje możliwość wypowiedzenia się w najistotniejszych kwestiach, które na dzień dzisiejszy dobijają rynek budowlany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#AdamSzejnfeld">Na tym zamykam dyskusję. Myślę, że dyskusja potwierdziła, iż Komisja Gospodarki, nie pierwszy raz w ciągu ostatnich trzech lat, dotyka na swoich posiedzeniach niebywałej wagi problemów, których niestety, jak usłyszeliśmy na tym posiedzeniu, nie dostrzega strona rządowa. Dlatego też Komisja musi interweniować. Być może, gdyby w rządzie szybciej zauważono problem i próbowano go rozwiązać, dziś moglibyśmy rozmawiać na inny temat - taki, który jest w planie pracy Komisji. Poseł Jerzy Budnik zgłosił wniosek formalny, w prezydium uzgodniliśmy, że wniesiemy o uchwalenie dezyderatu. W związku z tym spisałem sobie pewne postulaty, ale zanim rozstrzygniemy tę sprawę, chcę jeszcze oddać na krótko głos przedstawicielom rządu. Przede wszystkim ministrowi Jarosławowi Nenemanowi i prezesowi Włodzimierzowi Dzierżanowskiemu, bo jak widzę, wszystkie wypowiedzi, tak posłów, jak przedstawicieli przedsiębiorców i samorządowców koncentrują się na problemach, które leżą w zakresie przede wszystkim resortu finansów i UZP.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JarosławNeneman">Jedna uwaga ogólniejszej natury - każda zmiana prawa podatkowego jest zła. W teorii skarbowości jest takie powiedzenie, że stary podatek to dobry podatek. Zamysł jest taki, że każda zmiana podatkowa rodzi koszty - zarówno po stronie podatnika, jak i aparatu skarbowego. Im szybciej, gwałtowniej dokonywana jest zmiana, tym koszta są większe. Mamy tu idealny przykład - widać, jak duże koszty wiążą się z tą zmianą. Jestem przekonany, państwo pewnie też, że te koszty nie były zamierzone. Sprawę można było załatwić wcześniej, gdybyśmy dochodzili do obecnej stawki stopniowo, tak jak było to w przypadku węgla, czy prądu. Stało się tak, jak się stało. Powiedziano tu, że opozycja była przeciwna tej ustawie i próbowała ją zatrzymać. Nie można było zatrzymać tej zmiany, jeżeli zdecydowaliśmy się na członkostwo w UE. W związku z tym, że jesteśmy członkiem Unii, mamy narzucone pewne wymagania - nie można było uniknąć tego, że budownictwo zostanie opodatkowane stawką podstawową podatku VAT. Można było oczywiście prowadzić te przepisy wcześniej - tu, jak już mówiłem, wina leży zarówno po stronie rządu, bo mógł wnieść do Sejmu projekt ustawy, jak i Sejmu, bo mógł nie „chować głowy w piasek”. Ale „mleko już się rozlało”. Nie można było zrobić tego inaczej. Jaka jest skala zjawiska? Nie potrafię tego oszacować, ponieważ nie monitorujemy zawartych umów, ale wiemy, że jest taki problem, bo do ministerstwa docierają sygnały w tej sprawie. Nie można rozwiązać tego problemu przy pomocy rozliczeń pomiędzy wykonawcami a budżetem, ponieważ system podatkowy działa tak, że kiedy podnosi się lub obniża podatek, ktoś traci bądź zyskuje. W naszej historii podnosiliśmy różne podatki, także akcyzę. Podam może trochę naciągany przykład. Każdy z nas ma podpisaną umowę z zakładem energetycznym na dostawę prądu. Kiedy stawka VAT na prąd zwiększyła się, teraz jest także akcyza na prąd - też można było powiedzieć, że ponieważ umowa była podpisana kiedyś, nowa wyższa stawka nie obowiązuje. Przykład jest może trochę naciągany, ale gdyby pójść proponowanym tu tropem myślenia, nigdy nie można byłoby zmienić żadnej stawki podatkowej, ponieważ zawsze znajdzie się ktoś, kto kiedyś podpisał umowę, na przykład dziesięcioletnią, przy innej stawce podatkowej. Nie można również poprzez zmianę interpretacji sprawić, aby można było dokonywać rozliczeń według stawki 7%. Państwo często podkreślali, że prawo powinno być stabilne - ja się z tym oczywiście zgadzam. Po pierwsze, próby załatwiania takich spraw przy pomocy zmiany interpretacji byłyby niekonstytucyjne - nie mamy takiej delegacji. Po drugie, mogłoby to wprowadzić jeszcze większy zamęt. Sprawa programu SAPARD, o której piszą dzisiejsze gazety, powinna być rozpatrzona na osobnym posiedzeniu Komisji, a w dyskusji powinni wziąć udział przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Ja mogę poddać państwu tylko jedną myśl - jak państwo wiedzą, jesienią tego roku zrodził się problem z zatwierdzaniem rachunków za poprzedni rok. Nie wchodząc zbytnio w szczegóły chcę powiedzieć, że jest tam kwestia kwalifikowalności podatku VAT w sytuacji, gdy podatnik może sobie go odliczyć.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#JarosławNeneman">Źle przetłumaczono jedną rzecz - zapisy unijne regulują, kiedy podatek jest możliwy do odliczenia. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wprowadziła oświadczenie, które podpisywał beneficjent, że nie będzie odliczał podatku, jednak kontrola wykazała, że niektórzy podpisali takie oświadczenie i dokonali odpisu. Wszystkim nam zależy na tym, żeby do Polski płynęły środki z programu SAPARD. Największą tragedią byłoby, gdyby na skutek pewnych nieprawidłowości środki te zostały zablokowane. Na to nie mogliśmy sobie pozwolić, więc powróciliśmy do interpretacji, którą wyraźnie sugeruje Unia. Nie jest tak, że my nie chcemy dobra polskich beneficjentów. Interpretacja jest następująca: jeśli podatnik, beneficjent ma możliwość odzyskania podatku, niezależnie, czy go odzyskuje, czy nie, to VAT nie może być kosztem kwalifikowanym. Na tym chciałbym zakończyć ten temat, bo to co piszą gazety... może spotkajmy się specjalnie w tej sprawie, na posiedzenie przyszedłby przedstawiciel organu certyfikującego - wtedy dyskusja będzie merytoryczna, a nie „gazetowa”. Przygotujemy materiały i będziemy mogli mówić o dokumentach. Chcę tylko powiedzieć, że Ministerstwo Finansów wykonało ten ruch po to, aby nie były zagrożone środki, które idą do Polski z UE. Oczywiście, zasadny jest argument dotyczący zwiększenia środków na budowę dróg przy wyższej stawce podatku, ponieważ gdy państwo wyżej opodatkowuje budowę dróg, będzie miało z tego środki - niech przeznaczy je na ten cel. Pamiętam bardzo ostre negocjacje w tej sprawie ministrów Marka Pola i Andrzeja Raczko. Otóż premier Marek Pol otrzymał na budowę dróg dużo więcej niż wynikało z jego wyliczeń związanych z podatkiem VAT. Sprawdzałem te wyliczenia osobiście, bo one były bardzo dziwne. Ministerstwo Finansów przystało na sugestię premiera Marka Pola, że dróg tak naprawdę nie buduje się w styczniu, lutym, marcu i kwietniu, tylko od maja, czyli przez cztery miesiące była stawka niższa, a w pozostałych miesiącach - wyższa, więc gdyby zastosować taką proporcję, to rzeczywiście mogłaby być ona niekorzystna. Przyjęto inne rozwiązania, a premier Marek Pol otrzymał środki. Poseł Adam Szejnfeld zasugerował, aby tak samo jak w przypadku podatków dochodowych, nie można było dokonywać zmian stawki podatku VAT w ciągu roku. Moim zdaniem jest to propozycja idąca zbyt daleko, natomiast jestem gorącym zwolennikiem pomysłu, aby zmiany podatkowe miały półroczne bądź roczne vacatio legis. Można byłoby stosować je tam, gdzie sprawa nie wiąże się z regulacjami unijnymi, bądź nie wynika z wyroku Trybunału Konstytucyjnego - gdzie ustawodawca sam przewiduje pewne zmiany. Takie rozwiązania zwiększają przejrzystość i stabilność prawa. Czy stawka VAT musi być tak wysoka? W Polsce podstawowa stawka podatku VAT wynosi 22% i zgodnie z dyrektywą unijną, usługi o których mówimy są objęte tą stawką. Jak rozumiem, możemy rozmawiać na tyle poważnie, że nikt nie będzie proponował obniżenia podatków. Jeśli nie poruszamy sprawy wydatków budżetowych, a mówimy o stronie dochodowej, to jeśli mielibyśmy zachować te same dochody podatkowe, możliwy jest ruch polegający na konwergencji stawek - podnoszeniu stawek najniższych, głównie 7% i obniżeniu stawki najwyższej.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#JarosławNeneman">Jako ekonomista uważam, że jest to bardzo dobra propozycja z punktu widzenia aparatu skarbowego, przejrzystości - nie będziemy musieli co chwilę zadawać pytań Głównemu Urzędowi Statystycznemu, a GUS nie będzie sam gubił się w swoich zeznaniach, czy wobec stołówki w kopalni należy stosować 7% czy 22% stawkę VAT. Jest tylko pytanie, czy zrobić to jednorazowo, czy rozłożyć na etapy. Tak naprawdę zajmie się tym przyszły rząd. Zgadzam się, że dążenie do jednej stawki, oczywiście niższej niż 22% jest bardzo dobrą propozycją. Jeszcze jedna uwaga, mianowicie, jak przy umowach wieloletnich przewidzieć stawkę? Można zapisać w umowie, że będzie się stosować stawkę obowiązującą, co oczywiście nie zabezpiecza interesów zamawiającego, bo on nie wie, jaka będzie stawka. Na szczęście, przez ostatnie trzy lata kwestia opodatkowania podatkiem VAT szeroko rozumianych usług budowlanych wynikała jasno z dyrektywy. Oczywiście dyrektywa nie była wtedy obowiązującym prawem, ale Traktat - tak. Rozumiem argumenty, że można wymuszać pewne rzeczy, ale to realia sprawiają, że ktoś ma silniejszą pozycję, a ktoś - słabszą. Natomiast nie było tak, że zupełnie nie dało się przewidzieć zmiany stawki. Istniała groźba, że stawka może wzrosnąć, więc można było sformułować tak zapisy umów, aby teraz nie było problemów natury prawnej. Tyle chciałem powiedzieć. Jeszcze raz podkreślę - sprawę SAPARD chciałbym omówić osobno, abyśmy mogli pracować na konkretnych dokumentach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#WłodzimierzDzierżanowski">Oczywiście nie będą się wypowiadał o możliwości zmian w ustawie o podatku od towarów i usług, bo to jest działka ministra Jarosława Nenemana. Postaram się skoncentrować na obowiązującym stanie prawnym i tym, o czym starałem się mówić od początku, czyli, co można zrobić w ramach przepisów, znajdując się w takiej, a nie innej sytuacji, w związku z podpisaną umową. Sedno problemu pojawiło się w wypowiedzi przedstawiciela Konfederacji Pawła Graneckiego - bo jeżeli mamy do czynienia z zawartą kilka lat temu umową wieloletnią, to nikt rozsądny nie będzie nawet próbował udowodnić tezy, że można było przewidzieć, jaka będzie stawka VAT przez cały okres obowiązywania tej umowy. Tym samym mamy ewidentnie do czynienia z sytuacją, kiedy oto pojawiły się nowe okoliczności, których przewidzieć nie było można i na gruncie prawa zamówień publicznych istnieje możliwość zmiany tej umowy i uwzględnienia nowej stawki VAT. Oczywiście, pozostaje problem, kto powinien ponosić koszty, ale wykonawca ma możliwość ucywilizowania stosunku prawnego pomiędzy zamawiającym a nim samym. Większy problem występuje w przypadku tych umów, które były zawierane w ostatnim czasie, bo tu sedno leży w tym, jak interpretować pojęcie „można było przewidzieć”, albo odwrotnie - „nie można było przewidzieć”, że oto zajdą jakieś okoliczności. Dosyć trudno jest bronić tezy, że nie można było przewidzieć zmiany stawki podatku VAT wtedy, kiedy na przykład został już uchwalony projekt nowej ustawy, ale jeszcze nie miał mocy obowiązującej. Natomiast znacznie łatwiej jest bronić takiej tezy, kiedy podczas zawierania umowy projekt ustawy był w trakcie prac legislacyjnych i nie było wiadomo, jaki będzie koniec tych prac - trzeba by wynająć wróżkę, żeby wiedzieć, jaka będzie stawka. Zatem, w zależności od tego, kiedy konkretnie podpisywana była umowa, możemy mieć do czynienia z różną sytuacją w zakresie pewnej staranności stron, które zwierały ze sobą kontrakt. Wtedy różne są też ich prawa. Jeżeli zachowają się odważnie, tak jak sugerował przedstawiciel KBiN Paweł Granecki, a ja bym powiedział - zgodnie z prawem, godząc się na zmianę umowy, to chyba nie ma większego problemu. Natomiast, jeżeli ktoś zaniechał należytej staranności, niestety ja będę bronił poglądu, że na dziś pozostaje mu wyłącznie droga sądowa. Bez zmiany w prawie on nie ma innej możliwości ruchu. Jeszcze dwie uwagi szczegółowe. Poseł Wiesław Okoński stwierdził, że do specyfikacji jest załączany wzór umowy i w związku z tym nie ma, jak pan to nazwał, możliwości „regresu” w stosunku do tego, co było zawarte w projekcie. Przecież art. 144 ustawy - prawo o zamówieniach publicznych dotyczy właśnie tych sytuacji, których nie można było przewidzieć w specyfikacji. Nawet, jeśli w projekcie umowy była zapisana 7% stawka podatku VAT, a później zaszły te okoliczności, projekt umowy nie jest przesądzający - przesądza zaistnienie tych okoliczności, które spowodowały, że stawka powinna być zmieniona. Jeżeli ktoś wpisał do projektu umowy sztywną stawkę podatku VAT, na przykład 7% w sytuacji, kiedy było już wiadomo, że za 2–3 miesiące stawka się zmieni, nie pamiętam, kiedy została uchwalona ustawa, załóżmy, że było to w dniu 15 marca br., wówczas tak naprawdę taki projekt umowy należało oprotestować.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#WłodzimierzDzierżanowski">Ja wiem, że „mleko się rozlało”, jeżeli ktoś tego nie zrobił. Natomiast jeżeli zamawiający popełnił błąd, to w związku z tym istnieją konsekwencje prawne, które można przedsięwziąć, aby został on naprawiony. Można byłoby rozmawiać na ten temat w każdej konkretnej sytuacji. Chcę jeszcze nawiązać do pewnych czynności, które powinny być wykonane, aby na gruncie dzisiejszego prawa uczytelnić sytuację, poprawić pewien stan wiedzy zamawiających i wykonawców borykających się z tym problemami. Otóż przypomnę, że na samym początku maja, czyli tuż po pojawieniu się tego problemu w praktyce, UZP zamieścił na stronach internetowych i kolportował również w inny sposób swoją interpretację przepisu art. 144 ustawy i możliwości dokonywania zmian w umowach o zamówieniach publicznych właśnie w sytuacji, kiedy nastąpiła zmiana w przepisach o podatku VAT. Na wszelkie pytania zamawiających czy wykonawców, którzy zwracają się do nas odsyłamy do tej strony, albo używamy podobnej argumentacji i wyjaśniamy, co można zrobić, bez ingerencji w system prawny - na tyle Urząd może pomóc stronom postępowania. Jak zauważył poseł Zdzisław Kałamaga, ustawa - Prawo o zamówieniach publicznych ma tu charakter proceduralny i nie może rozstrzygać o tym, jaką stawkę podatku VAT należy stosować. Nie mogłaby wprowadzać także żadnych przepisów przejściowych w tym zakresie, bo to jest domena ustawodawstwa podatkowego. Pomijam już ten prosty fakt, że nie mogła wprowadzić takiego przepisu przejściowego choćby dlatego, że jest wcześniejszym aktem niż ustawa zmieniająca przepisy o podatku VAT.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#AdamSzejnfeld">Rzadko nie zgadzam się z prezesem Włodzimierzem Dzierżanowskim, ale w tej sytuacji muszę powiedzieć tak. Gdybym ja był wójtem, w żadnym wypadku nie napisałbym w specyfikacji podatku już nie tylko przysłowiowej wiadomości radiowej, co było przytoczone żartem, ale nawet projektu ustawy. Mogę przytoczyć dziesiątki przykładów projektów ustaw opracowywanych w Sejmie, które przeszły całą procedurę i nie zobaczyły Dziennika Ustaw. Są projekty wobec których złożono wniosek o odrzucenie - głosowany jako pierwszy w trzecim czytaniu nie przechodził. Potem były głosowania nad 200 poprawkami, po czym ustawa była odrzucana przez Sejm. Powoływanie się na nieistniejące przepisy byłoby kompletnie nieuzasadnione prawnie, nie mówiąc już o praktyce. Tak samo, jako oferent, przedsiębiorca, gdybym uznał, że zamawiający zapisał w projekcie umowy wysokość podatku, którą uważam za nie obowiązująca, w żadnym przypadku, nie składałbym protestów i nie szedłbym z tym do sądu. Byłoby to „karą śmierci” już na samym początku procesu przetargowego. Moim zdaniem można mówić o przeróżnych wariantach wyjścia z trudnych sytuacji, ale w indywidualnych przypadkach. My natomiast jesteśmy w parlamencie, a więc organie uchwalającym prawo powszechne. Rząd jest natomiast organem wykonawczym. Dziękuje jednak panu prezesowi za podpowiedzi dla zainteresowanych, co należałoby zrobić, dopóki sytuacja się nie zmieni. Padł wniosek o uchwalenie dezyderatu. Przystępujemy do głosowania. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, to uznam, że Komisja wniosek przyjęła. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja przyjęła wniosek o uchwalenie dezyderatu. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>