text_structure.xml
123 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#AdamSzejnfeld">Otwieram posiedzenie Komisji. Witam wszystkich obecnych. Proponuję, żeby w porządku dzisiejszych obrad znalazły się dwa punkty. Zgodnie z planem zajmiemy się rozpatrzeniem informacji na temat oceny działania detalicznego rynku energii ze szczególnym uwzględnieniem pozycji konsumenta wobec mechanizmu ustalania taryf dla energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła. Informację przedstawi minister gospodarki, pracy i polityki społecznej, prezes Urzędu Regulacji Energetyki oraz prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Koreferat do informacji przedstawi poseł Roman Jagieliński. Proponuję, żebyśmy w drugim punkcie rozpatrzyli projekt dezyderatu w sprawie podjęcia niezbędnych przedsięwzięć dla zmniejszenia niekorzystnego wpływu działalności sądów na funkcjonowanie firm i rozwój przedsiębiorczości w Polsce. Proponuję, żebyśmy ten punkt rozpatrzyli jako pierwszy, na początku dzisiejszego posiedzenia. Później przeszlibyśmy do realizacji tematu dotyczącego rynku energii, który na pewno wzbudzi dyskusję. Czy ktoś z państwa ma uwagi do zaproponowanego porządku obrad? Nie widzę zgłoszeń. Uznaję, że porządek obrad został przyjęty. Na pewno pamiętają państwo, że w końcu lutego br. odbyło się wyjazdowe posiedzenie Komisji Gospodarki na temat wpływu sądownictwa na rozwój gospodarczy oraz rozwój przedsiębiorczości w Polsce. W trakcie dyskusji wskazywano na bardzo zły stan sądownictwa. Mówiono o negatywnym wpływie sądownictwa na rozwój przedsiębiorczości w Polsce. Zgłoszono wtedy wnioski o uchwalenie w tej sprawie dezyderatu. Wszyscy posłowie otrzymali projekt dezyderatu. Jest to projekt, który został oznaczony jako projekt nr 2. Od razu wyjaśnię, że różni się on od projektu nr 1 tym, że wprowadzono do niego zmiany stylistyczne o charakterze kosmetycznym. Wykreślono z niego kilka zdań, które zostały uznane za zbędne. Czy ktoś z państwa chciałby zabrać głos w sprawie projektu dezyderatu?</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#TomaszSzczypiński">Chciałbym zadać pytanie. Kiedy otrzymujemy dwa różne projekty, to sprawdzamy, czym te projekty się różnią. Po porównaniu projektów wynika, że z projektu nr 2 wykreślono akapit mówiący o tym, że było wprowadzenie do dyskusji. Chciałbym zapytać, dlaczego wprowadzono tę zmianę? Czy wykreślenie zapisu mówiącego o tym, że odbyło się wprowadzenie do dyskusji jest tak bardzo istotną zmianą? Dlaczego w dezyderacie napisano od razu o tym, co działo się w trakcie dyskusji? Czy chodziło o to, żeby nie ujawniać kto przedstawił wprowadzenie do dyskusji? Domyślam się, że za tą zmianą kryje się jakiś podtekst.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#AdamSzejnfeld">Przyznaję, że dla mnie zmiana ta nie ma żadnego znaczenia. Przypomnę, że w pierwszej wersji projektu dezyderatu znalazła się informacja o wprowadzeniu do dyskusji. Biuro Komisji Sejmowych zasugerowało nam, że informacje o tym, kto przedstawił wprowadzenie i kto zabierał głos w dyskusji oraz jakie materiały przedstawiono są zbędne, gdyż wszystkie dane na ten temat są zawarte w protokole z posiedzenia. Wszystkie posiedzenia są protokołowane. Przebieg posiedzenia przedstawiany jest ponadto w biuletynie z posiedzenia Komisji. Informacje o przebiegu posiedzenia są podawane do powszechnej wiadomości. Wszystkie materiały są dostępne w Internecie. W związku z tym przyjęto takie rozwiązanie techniczne, że w dezyderacie podaje się syntetycznie jedynie najważniejsze kwestie. Spotykałem się z informacjami o tym, że dezyderaty Komisji Gospodarki są najbardziej rozbudowane ze wszystkich dezyderatów uchwalanych przez wszystkie komisje. Mówiono, że nasze dezyderaty są najbardziej szczegółowe i najbardziej rozwlekłe. Zmiany dotyczyły wyłączenia zapisów, które są oczywiste i znajdują się w protokole z posiedzenia Komisji. Nie widzę żadnych przeciwwskazań, żeby zgłosił pan wniosek w sprawie przyjęcia dezyderatu w brzmieniu przedstawionym w pierwszym projekcie. Mam na myśli projekt, który opracowałem i przesłałem państwu wcześniej. Sprawa ta nie ma dla mnie większego znaczenia. Osobiście uważałem, że takie informacje powinny znaleźć się w dezyderacie. W związku z informacją, że dane te nie powinny być powielane, nie protestowałem przeciwko wykreśleniu fragmentu dotyczącego wprowadzenia do dyskusji. W tej chwili oczekuję na wnioski. Czy uważają państwo, że zapisy zawarte w projekcie dezyderatu są wystarczające? Czy Komisja rozpatrywać będzie projekt oznaczony jako projekt nr 2? Czy ktoś z państwa zgłasza wniosek o to, żebyśmy rozpatrywali projekt nr 1?</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#TomaszSzczypiński">Zgłaszam wniosek o to, żeby Komisja rozpatrywała projekt nr 1, gdyż obejmuje on całość sprawy. Natomiast w projekcie nr 2 jest mowa jedynie o tym, co działo się w toku dyskusji. Zupełnie nie wiadomo, w jaki sposób do tej dyskusji doszło.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#AdamSzejnfeld">Dziękuję za zgłoszenie tego wniosku. Ja także uważam, że zapisy zawarte w projekcie nr 1 są lepsze. Czy mają państwo jakieś uwagi do projektu dezyderatu? Nie widzę zgłoszeń. Czy ktoś z państwa jest przeciwny przyjęciu dezyderatu nr 11? Przypomnę, że zgodnie z wnioskiem zgłoszonym przez posła Tomasza Szczypińskiego rozpatrujemy dezyderat w brzmieniu, które zostało przedstawione w projekcie nr 1. Nie widzę zgłoszeń. Wobec braku sprzeciwu uznaję, że Komisja przyjęła dezyderat w sprawie podjęcia niezbędnych przedsięwzięć dla zmniejszenia niekorzystnego wpływu działalności sądów na funkcjonowanie firm i rozwój przedsiębiorczości w Polsce. Dezyderat zostanie skierowany do ministra sprawiedliwości. Przechodzimy do rozpatrzenia informacji na temat oceny działania detalicznego rynku energii ze szczególnym uwzględnieniem pozycji konsumenta wobec mechanizmów ustalania taryf dla energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła. Temat zostanie zreferowany przez przedstawicieli Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej, Urzędu Regulacji Energetyki oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ponieważ minister Marek Kossowski ma ograniczony czas, zabierze głos jako pierwszy.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#MarekKossowski">Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej przekazało Komisji jakiś czas temu materiał, który w sposób dość szeroki informuje o tym, jak wygląda sytuacja na rynku energii elektrycznej i gazu. Przedwczoraj otrzymali państwo obszerny materiał przygotowany przez Urząd Regulacji Energetyki. Materiał ten rozszerza naszą informację oraz szczegółowo informuje o tym, w jaki sposób kształtuje się sytuacja na tych rynkach. W związku z tym chciałbym jedynie krótko skomentować sytuację, która została opisana w dokumencie przygotowanym przez Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej. Poinformowaliśmy, że rynek energii elektrycznej oraz rynek gazu w Polce podlegają w dużym stopniu regulacji. Podstawy prawne do tych działań zawiera ustawa Prawo energetyczne z dnia 10 kwietnia 1997 r. Głównymi bohaterami tego procesu są konsumenci oraz wytwórcy. Wszystkie działania zmierzają w tym kierunku, żeby zapewnić równowagę pomiędzy konsumentami, a wytwórcami. Nie można doprowadzić do takiej sytuacji, że konsumenci będą w jakikolwiek sposób poszkodowani. Jednocześnie nie można doprowadzić do tego, żeby wytwórcy i producenci funkcjonujący na tym rynku nie mieli uzasadnienia do swojego działania ze względu na istniejące warunki ekonomiczne. Procesem regulacji rynku zajmują się różne organy, instytucje i urzędy. Przede wszystkim regulacją rynku zajmuje się minister właściwy do spraw gospodarki. Do jego zadań należy przede wszystkim przygotowanie założeń polityki energetycznej oraz koordynowanie jej wdrażania. Minister określa także szczegółowe warunki planowania i funkcjonowania systemu w tych obszarach. Kolejnym organem jest prezes Urzędu Regulacji Energetyki, który jest centralnym organem administracji rządowej powołanym do regulacji działalności przedsiębiorstw energetycznych. Ważnym organem jest prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który we wszystkich obszarach dba o sprawy dotyczące konkurencji, funkcjonowania rynku oraz o to, żeby interesy konsumentów były chronione we właściwy sposób. Istotną rolę odgrywa również minister skarbu państwa, który wypełnia funkcje właścicielskie w stosunku do znacznej liczby przedsiębiorstw z sektora energii. Minister środowiska ma wpływ na jakość produkcji w tym sektorze, a także na wpływ tej produkcji na środowisko naturalne człowieka. Ma on także wpływ na ceny energii elektrycznej. Następnym organem jest minister finansów, który także odpowiada za poziom cen, a także za kreowaną przez państwo politykę fiskalną. W tym przypadku ważna jest np. sprawa akcyzy, która w ubiegłym roku wpłynęła na końcowy poziom cen energii. Mamy także Sąd Antymonopolowy, który jest właściwy w sprawach odwołań od decyzji i postanowień Urzędu Regulacji Energetyki. W razie uwzględnienia odwołania Sąd Antymonopolowy może zmienić zaskarżony akt w całości lub w części. Sąd wypowiada się o wielu sprawach istotnych dla funkcjonowania rynku. Mówiąc o rynku energii należy również wspomnieć o powołanym przez prezesa Rady Ministrów zespole do spraw rynku energii i gazu. W zespole tym reprezentowane są prawie wszystkie urzędy, które przed chwilą wymieniłem. Zespół zbiera się regularnie i prowadzi wszystkie sprawy związane z funkcjonowaniem poszczególnych rynków.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#MarekKossowski">Ostatnio ważną domeną jego działania stała się praca nad rozwiązaniem kontraktów długoterminowych w sektorze elektroenergetycznym. Można powiedzieć, że obowiązujące uregulowania prawne funkcjonują na trzech poziomach. Najważniejszym uregulowaniem jest ustawa Prawo energetyczne, o której już mówiłem. Mamy także akty wykonawcze, które są wydawane przez Radę Ministrów lub ministra właściwego do spraw gospodarki. Na trzecim poziomie można umieścić indywidualne decyzje prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Tak w największym skrócie można przedstawić prawną stronę funkcjonowania tych rynków. Jeśli chodzi o poszczególne rynki, to wyglądają one w następujący sposób. Zacznę od rynku energii elektrycznej. Istotną informacją, na którą należy zwrócić uwagę, jest to, że od 1 stycznia 2006 r. wszyscy odbiorcy energii elektrycznej w Polsce, zgodnie z przyjętym harmonogramem otrzymają dostęp do sieci przesyłowych. Oznacza to, że teoretycznie, ale również praktycznie każdy odbiorca, w tym odbiorca indywidualny, a więc indywidualny konsument energii elektrycznej będzie miał prawo do tego, żeby wybrać dostawcę energii. Będzie istniał obowiązek dopuszczenia go do sieci przesyłowej w taki sposób, żeby została mu dostarczona energia. Harmonogram uwalniania rynku wygląda w następujący sposób. Od 4 września 1998 r. prawo do korzystania z sieci uzyskali odbiorcy, którzy kupowali rocznie ponad 500 gigawatogodzin energii. Mieliśmy 21 takich odbiorców. Od 1 stycznia 1999 r. takie prawo uzyskali odbiorcy, którzy robili zakupy na poziomie przekraczającym 100 gigawatogodzin. Takich odbiorców mieliśmy ponad 80. Od 1 stycznia 2000 r. takie same uprawnienia uzyskali odbiorcy, którzy kupowali ponad 40 gigawatogodzin. Takich odbiorców było ponad 180. Od 1 stycznia 2002 r. na dopuszczenie do sieci pozwalały zakupy na poziomie 10 gigawatogodzin. Odbiorcy, którzy robili zakupy na takim poziomie, uzyskali prawo dostępu do sieci. Od 1 stycznia 2004 r. wystarczać będzie, jeśli odbiorca kupować będzie więcej niż 1 gigawatogodzinę. Przy takim zakupie uzyska uprawnienie do korzystania z sieci. Takich odbiorców będzie ponad 3300. Od 1 stycznia 2004 r. rynek zostanie otwarty w 59 proc. Mówiłem już o tym, że od 1 stycznia 2006 r. nastąpi całkowite otwarcie rynku. Wtedy do korzystania z sieci dopuszczonych zostanie 15 mln odbiorców. Na pewno w praktyce nie będzie tak, że 15 mln odbiorców będzie poszukiwało na rynku dostępu do sieci. Na pewno dla odbiorców detalicznych energię kupować będą odbiorcy półhurtowi i hurtowi, których liczba będzie znacznie mniejsza. Harmonogram uwalniania rynku, który państwu przedstawiłem obowiązuje i będzie realizowany. Powinno to pozwolić na odblokowanie rynku. Potrzebne będzie jednak spełnienie jeszcze jednego istotnego warunku. Warunek ten wynika z obecnie istniejącej struktury rynku. Struktura rynku wygląda w ten sposób, że ok. 60 proc. energii elektrycznej kupowane jest na rynku na podstawie kontraktów długoterminowych. O tych kontraktach wspominałem wcześniej. Podjęto prace, które mają doprowadzić do rozwiązania tych kontraktów. Rozwiązanie kontraktów jest drugim warunkiem koniecznym do tego, żeby rynek został uwolniony.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#MarekKossowski">Jest oczywiste, że istnieją także kontrakty bilateralne, zawierane w ramach zasady dostępu osób trzecich - tzw. TPA. Mówię o kontraktach bilateralnych zawieranych między odbiorcami, a wytwórcami. Już w tej chwili stanowią one istotną część rynku energii elektrycznej. Istnieje giełda energii elektrycznej, na której zawiera się sporo transakcji, chociaż nie są one jeszcze znaczącą pozycją rynkową. Mamy także tzw. rynek bilansujący, który w naszej opinii nadal jest nadmiernie rozbudowany. Chcielibyśmy doprowadzić do tego, żeby rynek bilansujący ograniczał się do tzw. bilansowania technicznego. Wszyscy zgadzają się, że taka powinna być rola rynku bilansującego. Nie powinien mieć on charakteru komercyjnego, rynkowego, jak było do niedawna. Do tej pory są z tym jeszcze pewne problemy. Zdanie to podziela zespół do spraw rynku energii elektrycznej i gazu. Mówiąc o taryfowaniu należy wspomnieć o tym, że od 2001 r. prezes Urzędu Regulacji Energetyki zwolnił wytwórców energii elektrycznej z taryfowania. Taryfowane są zakłady energetyczne, które przesyłają i sprzedają energię elektryczną odbiorcom końcowym. Sytuacja na rynku gazu jest znacznie trudniejsza i bardziej skomplikowana. Podsumowując to, co przed chwilą powiedziałem o rynku energii elektrycznej, można powiedzieć, że jesteśmy dość dobrze przygotowani do tego, żeby czynić szybkie postępy w budowaniu rzeczywistego rynku energii elektrycznej. Natomiast na rynku gazu sytuacja jest trudniejsza, gdyż praktycznie mamy do czynienia z monopolem. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo jest podmiotem całkowicie dominującym na rynku. W tej chwili trwa restrukturyzacja tego przedsiębiorstwa. Restrukturyzacja doprowadzi do przyjęcia rozwiązań, które tworzyć mogą namiastki rynku gazu. Ostatnio wyodrębniono z Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa 6 spółek dystrybucyjnych. Jednak w tej chwili spółki te są w dalszym ciągu w 100 proc. kontrolowane przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Należy jednak uznać, że nastąpił pewien postęp, gdyż są to odrębne podmioty prawne, które będą miały swoje rynki. W ramach spółek dystrybucji gazu mają powstać podmioty, które będą handlowały gazem i obsługiwały konsumentów przemysłowych oraz indywidualnych. Pewne nadzieje pokładamy w procesie restrukturyzacji. Uważamy, że stopniowo powinien on doprowadzić do tego, żeby w Polsce powstał rynek gazu. Jedną z poważniejszych barier, która utrudnia zbudowanie rynku gazu był kontrakt jamalski. O tym kontrakcie dyskutowano już na posiedzeniach komisji parlamentarnych. Dużo można było przeczytać na ten temat w prasie. Ostatnio udało się nam - w wyniku negocjacji prowadzonych z przedstawicielami Federacji Rosyjskiej, Gazpromu oraz rządu rosyjskiego - w istotny sposób zmniejszyć wolumen gazu, który będzie dostarczany do Polski w ramach tego kontraktu. Zmniejszenie dostaw objętych tym kontraktem tworzy zupełnie realne możliwości zdywersyfikowania dostaw gazu do Polski. Jednak dywersyfikacja będzie uzależniona w dużym stopniu od dynamiki wzrostu zużycia gazu w Polsce. W rozmowach z Rosjanami doprowadziliśmy do takiego stanu, że potrzeby rynku polskiego będą zbilansowane dostawami gazu rosyjskiego oraz produkcją gazu ziemnego w Polsce. Pozostaje niewielki margines na dostawy gazu z innych kierunków. Do tej pory nie mówiliśmy o tym zbyt głośno. Zakładamy, że prognozy dotyczące zwiększenia zużycia gazu w Polsce powinny się w jakimś stopniu spełnić. Na pewno nie spełnią się w taki sposób, w jaki prognozowano zwiększenie zużycia gazu w latach 90. Po 1997 r. przyjęto prognozy, w których zakładano, że zużycie gazu będzie rosło niezwykle dynamicznie.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#MarekKossowski">Jest prawdopodobne, że tak nie będzie. Jednak będzie następował wzrost zużycia gazu. Wzrost powinien być taki, żeby w perspektywie najbliższych 10 lat powstały możliwości zakupu z innych kierunków 2–4 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Informacje na ten temat nie były eksponowane, m.in. ze względu na negocjacje prowadzone ze stroną rosyjską. Jednak jest to asumpt do tego, żeby w Polsce powstał rynek gazu, na którym będą działały konkurencyjne podmioty. Taryfa na gaz i usługi związane z jego dostarczeniem jest przygotowywana przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Następnie taryfa jest analizowana i zatwierdzana bądź odrzucana przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. W tej sprawie prowadzone są okresowe negocjacje. Mówiąc o obecnie obowiązującej taryfie warto wspomnieć o tym, że oprócz stawek taryfowych dla dużych klientów istnieje możliwość zawierania tzw. umów pozataryfowych. Taryfa stwarza możliwość zawierania takich umów, które są negocjowane w sposób indywidualny. Warunki określone w tych umowach mogą w znacznym stopniu odbiegać od standardu określonego w taryfie ogólnej. Takie umowy negocjowane są z klientami, którzy zgłaszają zapotrzebowanie na dostawy przekraczające 10 tys. metrów sześciennych gazu na godzinę. W tej chwili są to przede wszystkim klienci związani z przemysłem energetycznym, w tym elektrownie i elektrociepłownie. Z punktu widzenia funkcjonowania polskiej gospodarki i polskiego przemysłu ważna jest sprawa odbiorców z sektora chemicznego. Chodzi tu głównie o zakłady produkujące nawozy sztuczne. W dalszym ciągu odbiorcy gazu twierdzą, że ceny gazu są zbyt wysokie i nie pozwalają im na prowadzenie produkcji. Jeśli spojrzymy na rachunek ich kosztów, to takie twierdzenie jest uzasadnione. Utrzymanie cen na obecnym poziomie może doprowadzić firmy chemiczne do zapaści. Występuje ona już w wielu firmach. W tej sprawie trwają rozmowy przy udziale Nafty Polskiej, Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, Urzędu Regulacji Energetyki, Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej oraz Ministerstwa Skarbu Państwa. Poszukiwane są rozwiązania, które pozwolą na obniżenie cen gazu. Warto powiedzieć o pewnej istotnej sprawie. Jeśli chodzi o gaz i energię elektryczną, to jednym z problemów o istotnym znaczeniu dla kształtowania się struktury cen jest tzw. subsydiowanie skrośne. Występuje ono na rynku gazu. Subsydiowanie skrośne polega na tym, że jeśli weźmiemy pod uwagę standardy obowiązujące w rozwiniętych gospodarkach, to w Polsce odbiorca indywidualny gazu nadal płaci za gaz zbyt mało w relacji do ceny gazu płaconej przez przemysł. Tak jest w przypadku energetyki, przemysłu chemicznego i innych odbiorców, takich np. jak huty szkła. Jest to problem, który trzeba będzie wyeliminować. Jest oczywiste, że ten problem ma również podłoże społeczne. Zlikwidowanie subsydiowania skrośnego musiałoby w istotny sposób wpłynąć na ceny gazu dla odbiorców indywidualnych. Podobna sytuacja występuje w przypadku energii elektrycznej. Tu subsydiowanie skrośne występuje w przypadku świadczenia usług przez zakłady energetyczne. Jest ono widoczne w cenach związanych z usługami dotyczącymi przesyłu energii elektrycznej, a także z ceną energii elektrycznej.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#MarekKossowski">Jest to zjawisko, które należałoby wyeliminować. Konkludując chciałbym powiedzieć, że wprowadzenie konkurencyjnych mechanizmów rynkowych w wytwarzaniu i dostawach energii oraz zapewnieniu odbiorcom prawa do korzystania z usług przesyłowych skutkować będzie różnymi korzyściami. Dzięki temu wyeliminowani zostaną nieefektywni producenci. Chciałbym powiedzieć, że zwłaszcza rynek energii elektrycznej ma znamiona swoistego regulatora procesów gospodarczych w skali całej gospodarki. Może spełniać tę rolę jednak pod warunkiem, że nie będzie to rynek wypaczony. Jeśli funkcjonuje on w sposób prawidłowy, to w dużym stopniu jest regulatorem procesów gospodarczych. W tej chwili mamy taką sytuację, że wśród podmiotów, które zalegają z opłatami za energię elektryczną i gaz, są zakłady hutnicze żelaza i stali, a także inne podmioty, które muszą zrestrukturyzować się w istotny sposób, żeby mogły funkcjonować na rynku. Zaległości dotyczą przede wszystkim opłat za energię elektryczną, a w mniejszym stopniu opłat za gaz. Jednym z objawów słabej kondycji ekonomicznej przedsiębiorstw, a także braku konkurencyjności jest zaleganie z opłatami za energię elektryczną. Powinniśmy uzyskać obniżenie kosztów funkcjonowania przedsiębiorstw energetycznych. Zakładamy, że tu również są pewne rezerwy. Powinno to doprowadzić do stabilizacji cen energii, a w okresie uwalniania rynku energii elektrycznej do istotnego spadku cen energii elektrycznej, a także gazu. Jednocześnie powinna nastąpić poprawa jakości dostarczanej energii, co także jest istotnym problemem, zwłaszcza jeśli chodzi o energię elektryczną. Zdarza się także, że zastrzeżenia wzbudza także jakość gazu. W tej chwili w wielu regionach Polski jakość dostarczanej energii elektrycznej pozostawia wiele do życzenia. Zła jakość energii jest także przyczyną strat ponoszonych przez przedsiębiorstwa i indywidualnych konsumentów.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#AdamSzejnfeld">Mam nadzieję, że w czasie pana nieobecności ktoś będzie pana reprezentował.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#MarekKossowski">Na sali obecna jest liczna reprezentacja Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej. Obecny jest również prezes Urzędu Regulacji Energetyki, który wiele może powiedzieć państwu o problemach dotyczących rynku. Obecny jest również prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#AdamSzejnfeld">Chciałbym, żeby w dalszej części posiedzenia przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej uzupełnili informację na temat restrukturyzacji Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Restrukturyzacja tego przedsiębiorstwa ma niesłychanie istotne znaczenie dla rynku gazu. Skutki restrukturyzacji będą odczuwalne także dla odbiorców indywidualnych. Znane są nam kwestie związane z wydzieleniem z PGNiG spółek dystrybucyjnych. Docierają jednak do nas dość dziwne informacje na temat części Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa zajmującej się wydobyciem. Chcielibyśmy w końcu dowiedzieć się, czy w tym zakresie powstanie jedna spółka, czy dwie. Gdzie będzie jej siedziba? Wydaje się, że w tej sprawie potrzebne są dodatkowe wyjaśnienia. Zgodnie z planem proszę o zabranie głosu prezesa Urzędu Regulacji Energetyki.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#LeszekJuchniewicz">Jeśli państwo pozwolą to najpierw przedstawię krótkie wprowadzenie, a później przekażę głos swojemu doradcy. Chciałbym państwa poinformować, że towarzyszy mi pan Jacek Bełkowski, który w Urzędzie Regulacji Energetyki pełni funkcję rzecznika odbiorcy paliw i energii. Jest to nowo utworzone stanowisko, które funkcjonuje od lipca ubiegłego roku. Celem jego utworzenia było lepsze prezentowanie i rozpatrywanie spraw odbiorców, a zwłaszcza drobnych odbiorców, którzy wielokrotnie mają kłopoty z dotarciem do właściwych komórek organizacyjnych Urzędu. Rzecznik odbiorców wypełnia funkcje komunikacyjne oraz zajmuje się wieloma indywidualnymi sprawami odbiorców. Myślę, że będzie okazja, żeby mógł podzielić się z państwem swoimi doświadczeniami. Chciałbym, żeby powiedział, w jaki sposób i w jakim trybie rozpatrujemy sprawy drobnych odbiorców. Na dzisiejszym posiedzeniu mówimy o rynku detalicznym rozumianym jako rynek małych odbiorców. Wydaje się, że na potrzeby prowadzonej dyskusji niezbędne jest przybliżenie spraw dotyczących istoty tego rynku w całości. Nie jest to przecież zwykły rynek. W chwili obecnej z dość dużą swobodą wypowiadamy się na temat funkcjonowania różnych rynków, a także na temat oczekiwań pod ich adresem. Jednak ten rynek wyróżnia się spośród innych rynków dużym stopniem komplikacji. Przesądzają o tym problemy techniczne, które muszą być uwzględniane w pierwszej kolejności, żeby energia - bez względu na jej postać - mogła docierać do odbiorców. Sprawy techniczne mają swoje następstwa w tzw. regulacji horyzontalnej, a więc takiej, którą realizują między sobą przedsiębiorstwa energetyczne. Dopiero w ślad za regulacjami technicznymi możemy mówić o regulacjach prawnych, a więc o regulacji wertykalnej, poczynając od ustaw i rozporządzeń, a kończąc na decyzjach administracyjnych. Rynek energii jest regulowany właśnie takimi aktami prawnymi. Mówiąc o rynku trzeba pamiętać, że na rynku energii, tak samo jak na każdym innym rynku, musimy precyzyjnie definiować przedmiot obrotu rynkowego, czyli towar rynkowy, uczestników rynku, ceny towaru i zasady konstytuujące ten rynek. Chciałbym szerzej zarysować państwu kontekst dotyczący tego rynku, żeby lepiej mogli państwo zrozumieć pozycję odbiorcy detalicznego na rynku energii elektrycznej gazu i ciepła. W związku z tym proszę mi pozwolić na przypomnienie spraw, które dla tego grona mogą być oczywiste. Wydaje się jednak, że warto o nich czasami powiedzieć po raz kolejny, żeby nie było żadnych wątpliwości. Towarem rynkowym jest energia elektryczna, gaz lub ciepło dostarczane przy pomocy różnego rodzaju sieci. Towarem rynkowym funkcjonującym na regulowanym rynku są także usługi przesyłowe świadczone przez przedsiębiorstwa przesyłu i dystrybucji. Jest to towar szczególny. Kiedy mówimy o cenie towaru musimy pamiętać, że w związku z dwojakim charakterem towaru, a więc energii i usług przesyłowych, mamy do czynienia z rynkiem konkurencyjnym i regulowanym. Rynek konkurencyjny istnieje tam, gdzie cena jest wynikiem autonomicznych działań odbiorców. Jest to możliwe tam, gdzie odbiorcy dokonują wyboru swojego dostawcy, a cena kształtuje się w wyniku ich autonomicznych decyzji.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#LeszekJuchniewicz">Natomiast sytuacja na rynku regulowanym wygląda inaczej. Tu cena jest kalkulowana i zatwierdzana. Cena jest jednakowa dla wszystkich dostawców, a tym samym dla wszystkich odbiorców. Mówiąc o uczestnikach musimy pamiętać o tym, że w sektorze energetycznym mamy ich bardzo wielu. Mamy przedsiębiorstwa wytwórcze, przedsiębiorstwa przesyłu i dystrybucji, a także przedsiębiorstwa obrotu. Gdybyśmy chcieli charakteryzować poszczególne segmenty rynku energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła, to mielibyśmy do czynienia z następującymi odbiorcami. Mamy ok. 300 przedsiębiorstw elektroenergetyki. Na rynku paliw gazowych działa ok. 70 przedsiębiorstw. Na rynku ciepła działa ok. 1000 przedsiębiorstw. Podaję państwu informację tylko o tych przedsiębiorstwach, które podlegają koncesjonowaniu. Przypomnę, że ustawa Prawo energetyczne wymaga swoistego dopuszczenia do rynku w postaci koncesji wydawanej w formie decyzji administracyjnej. Możemy mówić o fundamentalnych zasadach funkcjonowania szeroko rozumianego rynku energii. Jedną z zasad jest regulowany dostęp do rynku, czyli koncesjonowanie. Drugą podstawową kwestią są taryfy, czyli swoiste cenniki. Przypomnę, że zasady tworzenia cen określone w ustawie Prawo energetyczne oraz w rozporządzeniach wykonawczych do tej ustawy jasno wskazują, kto jest autorem taryf. Często zapominamy o tym, że autorem taryfy jest samo przedsiębiorstwo energetyczne. Taryfy podlegają zatwierdzeniu. Mogą być zatwierdzone lub odrzucone, o czym mówił już minister Marek Kossowski. Jednak taryfy nie mogą być modyfikowane przez Urząd Regulacji Energetyki lub jego prezesa. Taryfy nie mogą podlegać żadnym zmianom, gdyż zawsze ich autorem jest przedsiębiorstwo. Jest tylko jeden powód, który pozwala na odrzucenie taryfy. Takim powodem jest niezgodność taryfy z zasadami określonymi w Prawie energetycznym oraz rozporządzeniach wykonawczych. Warto pamiętać o tym, że taryfy muszą być sporządzane przez zakłady energetyczne w taki sposób, żeby pokrywały uzasadnione koszty ich funkcjonowania. Generalna zasada obowiązująca w Prawie energetycznym, która została kiedyś sformułowana mówi o tym, że w procesie taryfowania oraz regulacji przedsiębiorstw energetycznych trzeba dążyć do zrównoważenia interesów odbiorców energii i przedsiębiorstw energetycznych. Jednak w wyniku ostatniej nowelizacji ustawy Prawo energetyczne, która została uchwalona w lipcu ubiegłego roku, wprowadzono do ustawy nowy zapis w tym zakresie. Obecnie mówimy o minimalizacji kosztów dostawy energii lub paliwa do odbiorcy. Trzecią istotną zasadą, która ma znaczenie dla funkcjonowania rynku energii jest obowiązek sporządzania planów rozwoju dla przedsiębiorstw sieciowych. Przedsiębiorstwa elektroenergetyki i gazownictwa sporządzają projekty planów i uzgadniają je z prezesem Urzędu Regulacji Energetyki. Natomiast na przedsiębiorstwach ciepłowniczych nie ciąży taki obowiązek. Sprawy ciepłownictwa zostały w praktyce przekazane w jurysdykcję gmin. Pan minister mówił w swoim wystąpieniu o stopniowym przybliżaniu się do urzeczywistniania idei funkcjonowania rynku konkurencyjnego. Przypomnę raz jeszcze, że w lipcu 2001 r. z obowiązku przedkładania taryf do zatwierdzenia zostali zwolnieni wszyscy wytwórcy energii elektrycznej oprócz pracujących w skojarzeniu.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#LeszekJuchniewicz">Od 1 września 2001 r. wprowadzono nowy mechanizm rynku bilansującego, podlegającego stałym modyfikacjom segmentu technicznego, na którym następuje ostateczne zbilansowanie popytu i podaży w krajowym systemie energii elektrycznej. W lipcu ubiegłego roku Sejm dokonał kolejnej nowelizacji ustawy Prawo energetyczne. Do ustawy wprowadzono dwie niezwykle istotne dla rynku kwestie. Rozdzielone zostały umowy na sprzedaż energii elektrycznej i jej przesyłanie. Dziś można i trzeba zawierać z przedsiębiorstwem energetycznym dwie umowy. Jedna z nich dotyczy przesyłu energii. Druga umowa jest handlową umową na sprzedaż energii, paliwa gazowego lub ciepła. To rozwiązanie w znaczący sposób może urzeczywistnić i upowszechnić zasadę dostępu strony trzeciej do sieci. Pan minister mówił o tym, że od 2006 r. wszyscy odbiorcy energii elektrycznej i gazu w Polsce będą uprawnieni do korzystania z prawa bezpośredniego wyboru dostawcy. Trzeba pamiętać o tym, że elektroenergetyka, która jest najbardziej zaawansowana w procesach urynkowienia, funkcjonuje na ziemiach polskich od ponad 125 lat, a więc ma ona wymiar historyczny. Zawsze elektroenergetyka funkcjonowała w formie tzw. monopolu naturalnego. Działania dotyczące urynkowienia tego sektora i wprowadzenia konkurencji rozpoczęły się stosunkowo niedawno. Są one realizowane od 5 lat. Można powiedzieć, że w praktyce realizowane są od 4 lat, a ściślej mówiąc od 1999 r., gdy ceny energii ciepła i paliw gazowych zaczęły być stanowione bezpośrednio przez przedsiębiorstwa energetyczne według zasad określonych w Prawie energetycznym. O tym wszystkim mówię nie bez powodu. Nasze dzisiejsze oczekiwania są często nadmierne, zwłaszcza jeśli chodzi o tempo wprowadzania rozwiązań rynkowych. Ze zrozumiałych powodów szeroko rozumiany rynek konkurencyjny w energetyce nie może być wdrożony od razu. Najpierw trzeba pokonać liczne bariery, przyzwyczajenia i nawyki, a także zlikwidować występujące nieprawidłowości. Wydaje się jednak, że istniejące tendencje są dość optymistyczne. Gdybyśmy chcieli porównywać się do krajów Unii Europejskiej w zakresie wdrażania zasad konkurencyjnego rynku w zakresie energii elektrycznej lub paliw gazowych, to nie mamy się czego wstydzić. Tyle chciałem państwu powiedzieć tytułem wprowadzenia. Jeśli pan przewodniczący pozwoli, to chciałbym przekazać głos mojemu doradcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#EwaSpychalska">W celu pokazania rynku energii w przekazanym Komisji materiale, który został przygotowany przez Urząd Regulacji Energetyki, przedstawiono dane o małych odbiorcach, a ściślej mówiąc o gospodarstwach domowych, drobnych zakładach przemysłowych i usługowych. Można powiedzieć generalnie, że chodzi tu o odbiorców zakwalifikowanych do grupy C i G. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki wspominał w swojej wypowiedzi o tym, że są to grupy odbiorców subsydiowanych. W szczególny sposób grupy odbiorców detalicznych zostały omówione na stronie 11 naszego materiału, jeśli chodzi o energię elektryczną. Jeśli chodzi o gaz wysokometanowy, to odbiorcy ci mieszczą się w grupach W1 W4. Natomiast jeśli chodzi o gaz zaazotowany, odbiorcy ci mieszczą się w grupach Z1 Z4. Grupy te zostały szczegółowo omówione w materiale na stronie 25. Gospodarstwa domowe i drobne przedsiębiorstwa przemysłowe zostały pokazane w naszym materiale w kontekście sytuacji naszego rynku, gdyż w konsekwencji wpływa on na finalną cenę energii dla odbiorcy. W części dotyczącej zasad ogólnych przedstawione zostały podstawowe pojęcia, którymi się posługujemy. Przedstawione zostały podstawy prawne. Omówione zostały także procedury regulacyjne, które mają wpływ na kształtowanie cen dla odbiorców. W naszym materiale pokazaliśmy dokładnie, w jaki sposób kształtują się ceny i od czego są zależne. Pokazujemy stawki opłat stałych i zmiennych. Przedstawiliśmy także kolejno od niedawna tworzące się rynki energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła. Zajęliśmy się ich charakterystyką podmiotową oraz przedmiotową. Należy pamiętać o tym, że każdy z tych rynków jest odmienny. W związku z tym istnieje odmienna problematyka, która wiąże się z każdym rynkiem. W przypadku energii elektrycznej mamy do czynienia z wytwarzaniem, przesyłem, dystrybucją i obrotem. W każdym z wymienionych sektorów powstają koszty, które wpływają na ceny wyprodukowanego i dostarczonego towaru, jakim jest energia. Zróżnicowane są paliwa, ich cena i koszty wydobycia. Różne są koszty przesyłu, dystrybucji i sprzedaży. Można powiedzieć generalnie, że nie ma jednej ceny energii elektrycznej. Dla potrzeb wewnętrznych posługujemy się tzw. ceną wskaźnikową, która jest stosunkiem przychodu do ilości. Posługujemy się także ceną jednoskładnikową, która jest sumą przychodów z dostarczonej energii przesyłem. W trakcie dzisiejszej dyskusji nie interesują nas wielkości bezwzględne, które występują u różnych wytwórców. Ceny energii elektrycznej ustalone według zasad są kształtowane przez taryfy. Szczegółowy sposób taryfowania został zaprezentowany na stronie 14 naszego materiału. Ceny są subsydiowane dla grup C i G. Jednak ograniczenie wynikające z par. 27 rozporządzenia taryfowego przewiduje, że wzrost cen nie może przekraczać o więcej niż 3 proc. stopy inflacji z roku poprzedniego. Należy pamiętać o tym, że rok taryfowy rozpoczyna się w lipcu. Należy stwierdzić, że pomimo regulowanego wzrostu cen, cena energii nadal jest wysoka. Jeśli porównamy ceny naszej energii do cen energii elektrycznej w krajach Europy Zachodniej, to porównanie to na pozór wypada korzystnie.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#EwaSpychalska">Nie możemy jednak zapominać o tym, że w Polsce zdecydowanie inaczej kształtują się dochody ludności niż w krajach Europy Zachodniej. Na stronach 16–18 przedstawiliśmy problemy sygnalizowane w licznych skargach, zapytaniach i interpelacjach poselskich, które były kierowane do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Dotyczą one m.in. niezrozumienia treści wystawianych faktur za energię, wzrostu cen i stawek, opłat za przyłącza do sieci, kwestionowania zamówień mocy umownych dla firm, które pracują sezonowo, nielegalnego poboru energii, przerywania dostaw energii, próśb o utworzenie taryf specjalnych dla wąskich grup odbiorców. W tym miejscu należałoby zadać sobie pytanie, czy powinniśmy rozpatrywać coś, co nie mieści się w ustawie i stanowi powrót do dawnych przywilejów. Rynek paliw gazowych jest zdecydowanie odmienny od rynku energii elektrycznej. Do niedawna rynek ten był w pełni zmonopolizowany przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Aż 97 proc. odbiorców na tym rynku to odbiorcy indywidualni. Jednak zużywają oni ok. 33 proc. dostarczonego gazu. W dochodach firm zajmujących się obrotem gazem odbiorcy ci generują dochody na poziomie 40 proc. Należy pamiętać, że 3/4 gazu pochodzi z importu, a 1/4 to gaz krajowy. Także w przypadku dostaw gazu dla gospodarstw domowych występuje subsydiowanie przez inne grupy odbiorców. Ten stan obniża konkurencyjność naszych wyrobów przemysłowych i doprowadza do trudnej sytuacji producentów zajmujących się zwłaszcza produkcją nawozów sztucznych, szkła i ceramiki. Struktura rynku i cen została przedstawiona w naszym materiale na stronach 26–27. W tym przypadku główne problemy dotyczyły korekty taryfy w związku ze zmianami systemowymi, które polegały na ustaleniu stawek opłat przesyłowych. Rynek ciepła ma własną specyfikę i jest najbardziej rozdrobniony. Działa na nim ok. 3 tys. podmiotów, z czego ok. 900 podmiotów podlega bezpośrednio działalności regulacyjnej prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. W większości przypadków kontrahentem weryfikującym jest odbiorca przy zawieraniu umów. Cena ciepła jest w znacznym stopniu uzależniona od jakości źródła pozyskiwania ciepła. W przypadku źródeł jednorodnych nie ma znaczenia to, czy odbiorcą ciepła jest odbiorca indywidualny, czy też przemysł. Na poziom cen ma również wpływ przesył i dystrybucja, a także warunki lokalne i atmosferyczne. Problemy te zostały szczegółowo omówione na stronach 38–39. Warunki te stanowią o jakości problemów przedstawianych w skargach dotyczących tych zagadnień. Istotą przedstawionego na wstępie problemu jest nie tylko rynek, ale także jedna ze stron występujących na tym rynku. Tą stroną jest kontrahent, klient, konsument. Postępowanie dotyczące ustalania cen poprzez taryfowanie odbywa się przy udziale tylko jednej strony. Jest nią przedsiębiorstwo energetyczne, które występuje jako wnioskodawca. Przedsiębiorstwo przedkłada swoje propozycje taryfowe, które są weryfikowane i analizowane przez Urząd Regulacji Energetyki. Analiza dotyczy - zgodnie z przepisami ustawy Prawo energetyczne - zgodności taryfy z obowiązującymi przepisami. Badane są także tzw. koszty uzasadnione. Interesy konsumentów są chronione przez odpowiednie regulacje zawarte w ustawie Prawo energetyczne. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki jako organ zajmujący się regulacją gospodarki paliwami i energią ma obowiązek brania pod uwagę tych regulacji przy podejmowaniu decyzji. Decyzje podejmowane są głównie w trybie art. 47 ustawy Prawo energetyczne. Brak możliwości udziału odbiorców w procesie podejmowania decyzji administracyjnych wynika z Kodeksu prawa administracyjnego, a także z postanowień Sądu Najwyższego.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#EwaSpychalska">Szczegóły dotyczące tych orzeczeń i przepisów zostały opisane w naszym materiale na stronie 43. W procesie administracyjnym kształtowania cen poprzez taryfowanie dopuszcza się jednak udział organizacji społecznych. Były takie przypadki, chociaż nieliczne. Do procesu kształtowania cen dopuszczone mogą być organizacje społeczne, które taką działalność mają zapisaną w swoim statucie. Chodzi tu o organizacje, które mają wypełniać właśnie takie cele. Sprawy te zostały opisane w naszym materiale na stronie 44. Muszę stwierdzić, że organizacje społeczne rzadko korzystają z takiego prawa. Zgodnie z programem przyjętym przez rząd zakładany jest rozwój działań prorynkowych. Nastąpić ma rozszerzenie zasady dostępu stron trzecich. Kontrakty bilateralne mają stać się powszechnym segmentem rynku. Odbiorcy mają stanowić stronę popytową. W wyniku podejmowanych działań odbiorcy powinni odzyskać swoją podmiotowość na rynku. Tym samym wytwórcy i dystrybutorzy zmuszani będą do racjonalizacji swoich kosztów. Rynek konsumenta tworzy 14 mln odbiorców. Segment sprzedaży odbiorcom finalnym jest nadal marginalny. Istnieją liczne bariery, które utrudniają korzystanie z tego przywileju. Zostały one opisane na stronie 48 zaprezentowanego państwu materiału. Wśród ogromnej rzeszy konsumentów znajdują się także odbiorcy słabi ekonomicznie, którzy wymagają ochrony. Na stronach 50–53 zaprezentowaliśmy niektóre elementy systemów pomocowych dla odbiorców słabych ekonomicznie. Elementy te są stosowane w Europie. Także w Polsce istnieją mechanizmy chroniące konsumenta, chociaż obecnie mają one charakter śladowy. Istnieje możliwość rozłożenia płatności na raty. Jest możliwość założenia tzw. przedliczników i zabezpieczeń. Można ograniczyć zużywanie energii, co pomaga w utrzymaniu kontroli nad zużyciem energii. Ostatnio wprowadzony został przepis skracający termin opłacania należności za pobraną i dostarczoną energię elektryczną. Poprzednio termin ten wynosił 3 miesiące. Został skrócony do 1 miesiąca. Zmiana ta wywołała spore zamieszanie. W tej sprawie pojawiły się liczne interwencje, w tym zapytania poselskie. Mówiąc o tym problemie należy zwrócić uwagę na podstawowy fakt, że w ostatnim okresie zadłużenia z tytułu nieopłacenia należności za dostarczenie i przesył energii wynoszą w 2002 r. ponad 3 mld zł. Są to zadłużenia dotyczące okresów od 1 miesiąca do 3 miesięcy i więcej. Warto zauważyć, że ogólna kwota zadłużenia jest zbliżona do rocznej kwoty podatku płaconego przez cały sektor energetyczny w Polsce do budżetu łącznie z podatkiem od towarów i usług oraz podatkiem akcyzowym. Można powiedzieć, że jest to kwota niebagatelna. Jest to duży problem. W Polsce nie ma wytworzonego nawyku oszczędzania energii. Trudno jest stworzyć takie nawyki. Trudno jest nakłonić ludzi do tego, żeby obliczali energię, którą zużywać będzie kupowany sprzęt. Nie ma również nawyku do regularnego opłacania rachunków. Chciałabym przedstawić państwu uwagę, która pochodzi od pracowników zakładów energetycznych, a przede wszystkim od pracowników zajmujących się opłatami. Rozmawiają oni na ten temat z klientami. Może zabrzmi to dziwnie, ale najbardziej obowiązkowi są emeryci i renciści, którzy płacą swoje rachunki. W razie problemów przychodzą i sygnalizują problemy. Proszą o rozłożenie należności na raty. W przypadku innych odbiorców sytuacja jest często znacznie gorsza. Krótka analiza porównawcza odbiorcy w krajach Unii Europejskiej z sytuacją naszych odbiorców pozwala na stwierdzenie, że polski odbiorca ponosi zbyt wiele obciążeń.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#EwaSpychalska">Sektor energetyczny nadal korzysta z sytuacji naturalnego monopolisty i nie jest zbytnio zainteresowany tworzeniem konkurencyjnego rynku, którego naturalnym beneficjantem powinien być odbiorca. W ostatniej części naszego materiału przedstawione zostały tabele. Uważam, że warto się z nimi zapoznać. Dla przykładu podam, że w tabelach nr 2 i 3 pokazane zostały ceny energii w Polsce i w innych krajach. Na pozór ceny energii są porównywalne. Warto jednak pamiętać o tym, że zupełnie inna jest siła nabywcza w porównywanych krajach. Polacy zbyt mało zarabiają. W tabeli nr 4 pokazane zostały tendencje dotyczące cen. W Europie ceny mają tendencje spadkowe. Natomiast w Polsce ceny mają tendencje rosnące. Główną przyczyną takiego stanu są kontrakty długoterminowe, które były zawierane w latach 1993–1998, nakaz zakupu tzw. energii zielonej i produkowanej w skojarzeniu z ciepłem. Ceny takiej energii są w produkcji zdecydowanie wyższe. Jednak zakłady energetyczne, zgodnie z obowiązującym prawem, mają obowiązek zakupu takiej energii. W efekcie wpływa to na wysokość cen. Wzrost cen wynika także z małej efektywności całego sektora. W tabelach 5 i 6 pokazano, że w Europie nie ma jednej ceny energii. Ceny są zróżnicowane i to dość znacznie. Nie ma także jednolitego rynku energii w Europie. Jednak na rynkach obowiązują jednolite zasady. Podstawową zasadą jest rozdzielenie działalności i rozwój dostępności do sieci. Inaczej mówiąc chodzi tu o zasadę dostępu osób trzecich - TPA. Moje krótkie wprowadzenie do szczegółowego materiału przedstawionego przez Urząd Regulacji Energetyki chciałabym zakończyć konkluzją. W tej chwili mówimy o rynku oraz o przygotowaniach związanych z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Można powiedzieć, że nasz rynek energii nie jest w pełni rynkiem konkurencyjnym, gdyż jest regulowany. Jednak ważna jest zasada TPA, która jest systematycznie rozszerzana i upowszechniana. Należy zwrócić uwagę na to, że w 2007 r. zasada ta ma obowiązywać wszystkich odbiorców. Konkurencja stworzy szanse dla odbiorców, którzy będą mogli wybrać dostawcę w drodze umowy dwustronnej. Wyznacznikiem zawarcia takiej umowy, a tym samym zakupu energii będzie przede wszystkim cena.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#AdamSzejnfeld">Proszę posła Romana Jagielińskiego o przedstawienie koreferatu w imieniu Komisji. Uzyskałem informację, że z nieznanych mi powodów na posiedzenie Komisji nie dotarł przedstawiciel Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JolantaSteppa">Chciałabym przeprosić państwa w imieniu kierownictwa Urzędu. Członkowie kierownictwa nie mogli przybyć na posiedzenie Komisji ze względu na to, że wcześniej mieli zaplanowane inne zajęcia, co uniemożliwiło im udział w posiedzeniu. Jeśli mają państwo takie życzenie, to w kilku słowach mogę przedstawić spojrzenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów na rynek detaliczny energii.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#AdamSzejnfeld">Mieliśmy potwierdzenie, że w dzisiejszym posiedzeniu weźmie udział przedstawiciel Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Urząd został powiadomiony, że będzie jednym z podmiotów referujących temat naszych obrad. Mam nadzieję, że nieobecność kierownictwa jest spowodowana nadzwyczajnymi sprawami, które wynikły całkiem niespodziewanie. Proszę o przedstawienie informacji w imieniu Urzędu.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JolantaSteppa">Moi przedmówcy szeroko omówili mechanizmy występujące na rynku energii, a także sytuację, która obecnie występuje na tym rynku. W związku z tym w swoim krótkim wystąpieniu powiem o problemach dotyczących detalicznego rynku energii widzianych przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Patrzymy na ten rynek poprzez skargi i sygnały napływające do Urzędu. Patrząc na rynek energii przez ten pryzmat można powiedzieć, że występuje tu tylko jeden zasadniczy problem, który jest niezwykle istotny. Problemem tym jest wysokość opłat pobieranych przez przedsiębiorstwa energetyczne. Problem dotyczy zarówno energii elektrycznej, jak i paliw gazowych oraz ciepła. Należy jednak zauważyć, że skargi dotyczące energii cieplnej mają charakter sezonowy. Pochodną problemu w wysokości opłat pobieranych przez przedsiębiorstwa energetyczne jest problem składników opłat. Konsumenci, którzy przysyłają do nas skargi, nadal często nie rozumieją dlaczego oprócz opłaty za faktycznie zużytą energię muszą ponosić dodatkowe opłaty za przesył, opłatę stałą i opłatę zmienną oraz opłatę abonamentową. Jest to dla nich całkowicie niezrozumiałe. Niezrozumiałe dla odbiorców jest to, że pomimo oszczędności w zużyciu energii rachunki nadal są wysokie, przede wszystkim ze względu na dodatkowe opłaty. Często piszą do nas osoby ubogie, które muszą oszczędzać każdy grosz. W związku z czym oszczędzają energię, jednak nadal płacą wysokie w ich mniemaniu rachunki. Skargi na wysokość cen energii oraz opłat pobieranych przez przedsiębiorstwa energetyczne wpływają do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów od lat. Największą falę tego typu skarg odnotowaliśmy w 1999 r., gdy weszły w życie pierwsze taryfy. Wtedy tych skarg było bardzo dużo. Napływały do nas setki skarg pisemnych. W tej chwili nie liczę skarg składanych za pośrednictwem telefonu, których było wielokrotnie więcej. W ostatnich latach można zauważyć, że liczba skarg znacznie zmalała. Mówię w tej chwili o skargach, które bezpośrednio wpływają do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Można powiedzieć, że obecnie mamy kilkadziesiąt takich skarg w skali roku. Mogę krótko powiedzieć, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie ma żadnych możliwości działania lub interwencji w sprawie skarg dotyczących wysokości opłat pobieranych przez przedsiębiorstwa energetyczne. Ze względu na wejście w życie przepisów ustawy Prawo energetyczne oraz powołanie specjalnego organu regulacyjnego w sprawach dotyczących rynku energetycznego, wyłączone zostały możliwości oddziaływania na wysokość opłat pobieranych przez przedsiębiorstwa energetyczne. Przepisy ustawy Prawo energetyczne stanowią, że opłaty są zatwierdzane przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Prezes URE zatwierdzając te opłaty bada, czy stawki zaproponowane przez przedsiębiorstwa energetyczne przyjmują za podstawę uzasadnione koszty oraz czy proponowane stawki nie naruszają interesów odbiorców w zakresie nieuzasadnionego poziomu cen. Prezes URE powinien odmówić zatwierdzenia taryfy, jeśli nie spełnia ona przewidzianych w prawie przesłanek. Taka konstrukcja prawna wprowadza domniemanie, że stawki stosowane przez przedsiębiorstwa energetyczne nie mają charakteru cen nieuczciwych lub nadmiernie wygórowanych. Tylko takie ceny na podstawie obowiązujących przepisów mogą być kwestionowane przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Stanowisko mówiące o braku kompetencji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w tym zakresie jest również jednoznacznie reprezentowane przez Sąd Ochrony Konsumentów i Konkurencji, który jest instancją odwoławczą od orzeczeń prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#JolantaSteppa">Sąd jednoznacznie stwierdza, że w obecnym stanie prawnym prezes UOKiK nie jest w stanie kwestionować wysokości opłat pobieranych przez przedsiębiorstwa energetyczne. W związku z tym jedyne co możemy zrobić ze skargami dotyczącymi wysokości opłat pobieranych przez przedsiębiorstwa energetyczne, to - postępując zgodnie z procedurą przewidzianą w Kodeksie postępowania administracyjnego - przekazać je do organu właściwego, jakim jest prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Tak też czynimy. W razie potrzeby samodzielnie wyjaśniamy konsumentom problemy dotyczące składników opłat pobieranych przez zakłady energetyczne. Wyjaśniamy dlaczego oprócz opłaty za faktycznie zużytą energię pobierane są opłaty dodatkowe. Nie mamy jednak żadnych kompetencji do zajmowania stanowiska w kwestiach dotyczących wysokości opłat.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#AdamSzejnfeld">Dziękuję. Rozumiem, że wyjaśniają państwo konsumentom, dlaczego pobierane są dodatkowe opłaty. Na pewno posłowie będą zainteresowani tym, czy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zgadza się na to, żeby funkcjonował taki system opłat. Myślę, że byłoby to dla nas interesujące. Proszę o przedstawienie koreferatu. Pan prezes będzie mógł wypowiedzieć się po wystąpieniach poselskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#LeszekJuchniewicz">Chciałbym zabrać głos ad vocem. Nie ma tu żadnych opłat dodatkowych. Chciałbym jednoznacznie powiedzieć, że wszystkie płatności, które ciążą na odbiorcy, są wymienione na fakturze. Wszystkie elementy opłat są wskazane imiennie w rozporządzeniu wydanym przez ministra właściwego do spraw gospodarki. W związku z tym należy uznać, że sformułowanie użyte przez panią dyrektor było niezbyt zręczne. Niezręczność ta może spowodować pewne kontrowersje. Mogą państwo odnieść wrażenie, że zakłady energetyczne pobierają jakieś dodatkowe opłaty. Raz jeszcze podkreślam, że nie mamy do czynienia z żadnymi dodatkowymi opłatami.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#AdamSzejnfeld">Tak mówi się w rozumieniu potocznym. Na dzisiejszym posiedzeniu Komisji omawiamy sprawy energii w kontekście odbiorcy detalicznego. Mówimy o odbiorcach, którzy na pewno nie czytają Prawa energetycznego ani aktów wykonawczych do tej ustawy. Byłoby chyba przesadą z naszej strony, gdybyśmy chcieli wymagać, żeby przeciętny obywatel znał wszystkie przepisy. Dla obywatela cena za energię wiąże się ze wskazaniem licznika. Inne opłaty są dla niego opłatami dodatkowymi. Na pewno jest to przyczynek do dyskusji. Nie wiem, czy taka dyskusja powinna odbyć się w dniu dzisiejszym. Na pewno jednak potrzebna jest dyskusja o tym, w jaki sposób powinny być kalkulowane ceny za energię i w jaki sposób powinny być zapisywane na fakturze. Należałoby podyskutować o tym, czy obowiązujące obecnie rozwiązanie jest dobre. Wiemy, że w powszechnym odczuciu sposób naliczania opłat jest całkowicie niezrozumiały dla obywateli. Tyle można powiedzieć na ten temat. Możemy odbyć jeszcze 100 takich posiedzeń, a nawet konferencji. Można pisać o tym w gazetach. Jednak nikt nie pogodzi się z tym, że musi płacić więcej niż pokazuje licznik. Dla obywateli są to dodatkowe koszty, które trzeba zapłacić w związku z pobieraniem energii. Takie rozwiązanie jest dla obywateli całkowicie niezrozumiałe. Proszę posła Romana Jagielińskiego o przedstawienie koreferatu w imieniu Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#RomanJagieliński">Omawiany temat jest niezwykle ważny dla naszej gospodarki. Mówię o tym w kontekście dezyderatu Komisji, w którym mówiliśmy o kosztotwórczych czynnikach produkcyjnych. Zużycie energii ma duży wpływ na koszty. Jeśli myślimy o tym, żeby polska gospodarka była konkurencyjna wobec gospodarek krajów wstępujących do Unii Europejskiej, a także krajów Unii Europejskiej, musimy potraktować ten problem w sposób niezwykle poważny. W dniu dzisiejszym mamy mówić o detalicznym rynku energii. Rynek ten ma istotny wpływ na sprawę kosztów utrzymania, a pośrednio z poziomem zamożności naszego społeczeństwa. Jeśli ceny energii będą niskie w stosunku do naszych poborów, to będziemy mogli mówić o tym, że istnieje tendencja do nadrobienia dystansu cywilizacyjnego, a także zmniejszania różnicy dochodów Polaków z dochodami obywateli innych krajów Unii Europejskiej. Chciałbym stwierdzić, że Komisja zbyt często nie uzyskuje tak obszernych i szczegółowych materiałów. Na pewno podstawową wadą materiałów, a zwłaszcza informacji przekazanej przez Urząd Regulacji Energetyki jest to, że wpłynęły one do Komisji zbyt późno. Chciałbym zwrócić prezesowi Urzędu Regulacji Energetyki uwagę na to, że posłowie rzadko mają wolny czas w przeddzień posiedzenia Sejmu. Z tego powodu na pewno nie wszyscy posłowie mieli szansę na to, żeby zapoznać się z tym szczegółowym i obszernym materiałem. Uważam, że posłowie powinni zapoznać się z tymi materiałami. Apeluję do wszystkich członków Komisji o to, żeby to zrobili. Materiał wyjaśnia nam wiele dokuczliwych problemów, z którymi mamy do czynienia funkcjonując jako przedstawiciele określonych regionów. W tych sprawach trafia do mnie wiele interwencji. Zgodnie z wypowiedzią przedstawicieli Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów jest dla mnie całkowicie jasne, że zmniejsza się liczba skarg składanych przez obywateli. Na pewno będzie ich coraz mniej. Wynika to z tego, że mizerna jest efektywność skarg składanych do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, do Urzędu Regulacji Energetyki, a także do zakładów energetycznych. Obowiązujące prawo jest takie, że skarżący się obywatel otrzymuje odpowiedź, iż wszystko jest w porządku. Skargi nie przynoszą żadnych efektów, chociaż odbiorcy detaliczni nadal nie są zadowoleni z istniejącej sytuacji. W materiale przedstawionym przez Urząd Regulacji Energetyki znalazło się wiele danych, o których już wcześniej dyskutowaliśmy na posiedzeniach Komisji. Często zgłaszają się do mnie w sprawie interwencji przedstawiciele producentów energii, a także odbiorcy detaliczni energii. Są to nie tylko konsumenci będący gospodarstwami domowymi, ale także przedsiębiorcy działający w obszarze małych i średnich przedsiębiorstw. Chciałbym zwrócić państwa uwagę na sprawę, z którą spotkałem się w ostatnich dniach. Dotyczy ona producentów i dostawców energii. Na zachodnim wybrzeżu oglądałem tzw. fermy wiatraków produkujących energię odnawialną. Osoby związane z tym regionem, a zwłaszcza przedstawiciele samorządów narzekają, że nie mogą tej działalności rozwinąć i uzyskiwać z tego tytułu dodatkowych dochodów.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#RomanJagieliński">Nie jest to możliwe, gdyż zakłady energetyczne nie kupują całej wyprodukowanej energii. Efektywność sprzedaży w stosunku do mocy wytwórczych energii określana jest na poziomie 20 proc. Bardzo proszę, żeby pan prezes odniósł się do tego problemu. Skąd bierze się taki problem? Ci, którzy zainwestowali w ten przemysł liczyli na znacznie większe możliwości sprzedaży energii. Producenci twierdzą, że wszystko zależy od tzw. regulacji, która polega na tym, że trzeba zgłosić określoną ilość energii. Trzeba określić, jaka ilość energii będzie do dyspozycji w określonym dniu. Wiadomo, że w tym przypadku mówimy o energii, której produkcja wiąże się z wiatrem. Z góry nikt nie może przewidzieć, jaka będzie siła wiatru w danym dniu. W związku z tym trudno jest przewidzieć, ile energii będzie można dostarczyć. Sądzę, że jest to problem, który dotyczy także innych źródeł energii odnawialnej. Może to dotyczyć również energii uzyskiwanej z tzw. biomasy. Poruszony został problem kontraktów długoterminowych, które w zdecydowany sposób podnoszą koszty energii. Nie chce mi się uwierzyć w to, że obowiązek zakupu energii ze źródeł odnawialnych może w znaczący sposób podnosić ceny dla odbiorców indywidualnych. W tej chwili produkujemy bardzo mało energii ze źródeł odnawialnych, w związku z czym jej koszty nie mogą mieć dużego wpływu na cenę. Przebywając w dużej firmie produkującej energię dowiedziałem się, że aktualne przepisy zmuszają ją do ogromnej elastyczności produkcji. Firma ratuje się tym, że przeprowadziła modernizację i ma dużą rozpiętość wydajności w poszczególnych blokach energetycznych. Poszczególne bloki mogą produkować od 90 do 180 megawatów. Oznacza to, że można zmniejszać produkcję energii nie zatrzymując bloku energetycznego. Dzięki temu zmniejsza się koszty związane z jego ponownym uruchomieniem. Wysokie koszty są podobno także spowodowane nadprodukcją energii oraz ograniczonymi możliwościami jej eksportowania. Przejdę teraz do problemów dotyczących odbiorcy indywidualnego. Moi przedmówcy nie poruszyli problemu, który dotyczy opłaty stałej w stosunku do zapotrzebowania na energię. W materiale przygotowanym przez Urząd Regulacji Energii sprawa ta została bardzo ładnie opisana. Podano dość ciekawy przykład. Wskazano, że wiele interwencji pochodzi od producentów cukru, a więc od polskich cukrowni. Szczytowe zapotrzebowanie na energię w cukrowniach występuje jedynie przez kilka tygodni. Później zapotrzebowanie na energię zdecydowanie spada i osiąga poziom minimalny. Jednak zgodnie z obowiązującymi przepisami zapotrzebowanie na energię musi być składane raz na rok. Opłata stała z tytułu dyspozycyjności obciąża bardzo wysoko koszt 1 kilowata energii efektywnie zużytej przy produkcji. Ten problem nie dotyczy tylko cukrowni lecz całego przemysłu rolno-spożywczego, który ma charakter sezonowy. Dotyczy to także obszaru małej i średniej przedsiębiorczości, która nastawiona jest na wytwórczość sezonową. Jest ona obserwowana m.in. przy produkcji tekstyliów, a także przy produkcji innych wyrobów, w których sezon jest określany przez konsumentów. Problem dotyczy także bardzo szczególnego obszaru, jakim jest podnoszenie kosztów produkcji w rolnictwie.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#RomanJagieliński">Myślę przede wszystkim o obszarze związanym z przechowywaniem produktów rolnych. Dobrym przykładem mogą być sadownicy, którzy potrzebują energię przez krótki czas w okresie jesieni. W zasadzie zapotrzebowanie na energię występuje u nich od sierpnia do października. Później zapotrzebowanie spada, a nawet całkiem zanika. Jednak opłata stała jest naliczana w taki sam sposób przez cały czas. Poruszam ten problem dlatego, że byłem świadkiem dyskusji, która odbyła się na posiedzeniu Komisji Europejskiej. Dyskusja dotyczyła obszaru zamówień na energię cieplną. Przy ostatniej nowelizacji ustawy Prawo energetyczne wychodzono z założenia, że należy stworzyć warunki do restrukturyzacji umożliwiającej przystosowanie przedsiębiorstw produkujących ciepło. Komisja przychyliła się do zgłoszonych wniosków, ale na okres przejściowy. W tym czasie rząd miał przygotować kompleksową nowelizację Prawa energetycznego, która miała się pojawić na przełomie 2002 i 2003 r. Należy zauważyć, że rząd nie wywiązał się z podjętego wtedy zobowiązania. Spowoduje to skutki nie tylko w sezonie grzewczym 2002–2003. Skutki te przesuną się także na sezon 2003–2004. Indywidualni odbiorcy będą musieli zamawiać energię elektryczną i ciepło na cały rok. Jest to negatywne rozwiązanie, które ogranicza możliwość wejścia w dobrej kondycji do Unii Europejskiej. Należy przyjrzeć się także problematyce dotyczącej świadczenia usług przez zakłady energetyczne. O tym problemie mówili już moi przedmówcy. Jakość świadczonych usług nie zawsze satysfakcjonuje odbiorców indywidualnych. Wielokrotnie podawano przykłady wskazujące, że zakłady energetyczne nie dostarczają prądu o określonym napięciu. Powoduje to negatywne skutki, jeśli chodzi o zużycie sprzętu, którym dysponują detaliczni odbiorcy. Nie do końca mogę podzielić pogląd prezentowany przez przedstawicielkę Urzędu Regulacji Energetyki, że polskie społeczeństwo nie jest zainteresowane wprowadzaniem do gospodarstw domowych energooszczędnych technologii. Z porównania danych dotyczących zapotrzebowania na energię w końcu lat 80. z danymi dotyczącymi 2003 r. jednoznacznie wynika, że nie wykorzystujemy istniejących mocy produkcyjnych. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że wiele firm upadło, ale także dlatego, że wprowadziliśmy technologie energooszczędne. Koszty energii są na tyle wysokie, że wszyscy jesteśmy poważnie zainteresowani ich obniżaniem. Interesuje mnie także odpowiedź na pytanie dotyczące tzw. subsydiowania skrośnego, w wyniku którego jedni odbiorcy dopłacają do drugich. Możemy spojrzeć na ceny przedstawione w taryfach na stronie 14. Zupełnie nie rozumiem jak odbiorcy z grupy A mogą dopłacać do odbiorców z grupy C. Z danych zawartych w tabeli wyraźnie widać, że najwyższe ceny płacą odbiorcy z grupy C. Przypomnę, że w grupie C są odbiorcy będący małymi i średnimi przedsiębiorstwami, którzy pobierają prąd z sieci niskich napięć. Można zauważyć, że niższa jest cena energii elektrycznej sprzedawanej gospodarstwom domowym. Jednak także ta cena przewyższa cenę dla odbiorców taryfowych z grupy A i B. Chciałbym poruszyć dość ciekawy przypadek, który dotyczy jednej z gmin w moim okręgu wyborczym. Od wielu lat gmina występowała o możliwość bezpośredniego zaopatrzenia się w energię elektryczną w drodze bezpośredniego zakupu. Gmina ta znalazła się w grupie odbiorców uprawnionych. Przy tej okazji pojawił się problem, który dotyczy Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Chciałbym dowiedzieć się, czy informacja, którą uzyskałem, jest zgodna z prawdą. Sprawa dotyczy gminy Kleszczów, która buduje swojego rodzaju strefę gospodarczą. Stwarza specjalne warunki poprzez obniżenie podatku od nieruchomości, a także możliwość tańszego zaopatrywania się w energię.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#RomanJagieliński">Wstępna kalkulacja dotycząca przyłącza wskazała, że korzystając bezpośrednio z energii przesyłanej z Elektrowni „Bełchatów” cena za energię stanowić będzie 25–30 proc. ceny rynkowej. Jednak w tej sprawie zastrzeżenie zgłosił prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych. W wyniku tego zastrzeżenia cena energii stanowi ok. 60 proc. ceny rynkowej energii. Otrzymałem taką informację. Patrząc na ten problem dochodzimy do wniosku, że uprawniony odbiorca może uzyskać znacznie obniżoną cenę energii. Gdzie występuje tu subsydiowanie skrośne konsumenta detalicznego? Nie mogę sobie tego w żaden sposób wytłumaczyć. Odbiorca uprawniony, jakim jest gmina Kleszczów, uzyskuje cenę na poziomie 60 proc. ceny rynkowej. Myślę, że dotyczy to także pozostałych odbiorców uprawnionych. W tej sytuacji odbiorcy detaliczni płacą za energię prawie dwukrotnie drożej. Wydaje mi się, że podobna sytuacja występuje przy zaopatrzeniu w gaz. Wydaje się, że jest to pochodna pewnej polityki. Przemysł chemiczny i energetyka korzysta z gazu o wyższej cenie. Wchodząc w układ bezpośredniego zaopatrzenia zakłady przemysłowe będą mogły negocjować ceny. Nie będą musiały płacić ceny obowiązkowej, która jest określona w taryfie zaakceptowanej przez Urząd Regulacji Energetyki. Konkludując należy powiedzieć, że potrzebne jest jak najszybsze przedłożenie przez rząd kompleksowej regulacji dotyczącej zmiany Prawa energetycznego. Należy uporządkować te obszary zgodnie z sugestiami, które zostaną przedstawione na dzisiejszym posiedzeniu. Potrzebne jest jak najszybsze urynkowienie, wraz z możliwością wprowadzenia operatorów sieciowych, a przede wszystkim operatorów dostarczających energię. Chodzi o to, żeby jak największa liczba odbiorców detalicznych miała dostęp do możliwości bezpośredniego podpisania umowy.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AdamSzejnfeld">Otwieram dyskusję. Proszę o zgłaszanie się do głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#WiesławOkoński">Chciałbym odnieść się do dwóch kwestii. Pierwsza kwestia dotyczy inwestycji. Nie ulega wątpliwości, że nastąpiła pewna poprawa w zakresie podejmowania inwestycji. Kwestią dyskusji jest to, czy jest to wynikiem działania urzędów i instytucji, które zostały wymienione w informacji. Chciałbym zabrać głos w sprawie rozporządzenia ministra gospodarki w sprawie pobierania zaliczek na przyłącza. W preambule ustawy Prawo energetyczne jest mowa o działaniu antymonopolowym. Jednak na skutek obowiązywania przywołanego rozporządzenia zakłady energetyczne żądają od odbiorców zaliczek na przygotowanie planu przyłączeniowego i podłączenie do sieci. W podobny sposób postępują gazownie. Jeśli jakaś inwestycja nie jest zawarta w długoterminowym planie inwestycyjnym, to w praktyce nie ma żadnych możliwości, żeby jakikolwiek podmiot został przyłączony do sieci energetycznej lub gazowej. Mówili już państwo o kwestii, która bulwersuje całe środowisko. Mam na myśli opłaty za różnicę pomiędzy mocą przydzieloną, a mocą przesyłową. Ponoszenie karnych opłat za przekroczenie mocy przydzielonej nie ma racjonalnego wytłumaczenia. Dla mnie jest to całkowicie nieracjonalne. W informacji możemy przeczytać, że zakupuje się zbyt dużo mocy, że zawarte zostały umowy o dużej wartości bez zawarcia równoważnych umów o sprzedaży energii elektrycznej. Muszę powiedzieć, że jest to dla mnie dziwne, zwłaszcza że w tym roku mieliśmy dość ostrą zimę. Niektóre szkoły i przedszkola przekroczyły wartość mocy przesyłowej, w związku z czym muszą ponieść z tego tytułu opłaty karne. Chciałbym poprosić o wytłumaczenie tej sprawy. Kiedy nakładane są tego typu karne opłaty?</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#HelmutPaździorniez">Chciałbym zadać dwa pytania przedstawicielom Urzędu Regulacji Energetyki. Po przeczytaniu przekazanych Komisji materiałów mam pewne wątpliwości. Niejasna jest sprawa dotycząca stawek za energię według taryfy nocnej. Nastąpił wzrost cen. Przedstawiono w tej sprawie uzasadnienie. Sytuacja ta jest mi znana z terenu. Ludzie mają świadomość ekonomiczną, w związku z czym dość mocno zaczynają się nad tą sprawą zastanawiać. Ze względu na wysoką cenę paliw opałowych ludzie zastanawiają się nad możliwością zastosowania alternatywnych źródeł energii. Chętnie skorzystaliby z energii elektrycznej jako źródła ogrzewania. W informacji podano wiele przyczyn decydujących o wzroście cen energii. Nie pokazano jednak, co należałoby zrobić, żeby te ceny zmniejszyć. Jakie należy przedsięwziąć środki, żeby tak się stało? Wydaje mi się, że dzięki zmniejszeniu cen rynek energii mógłby się znacznie zwiększyć. Wiadomo, że przy większym zbycie ceny mogłyby być niższe. Drugi problem dotyczy BOT. Chciałbym dowiedzieć się więcej na temat tej grupy wytwórczej. Na jakim etapie jest proces integracji zakładów energetycznych w Bełchatowie, Opolu i Turowie?</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#ArturZawisza">Na dzisiejszym posiedzeniu Komisji patrzymy na problemy dotyczące rynku energii oczyma konsumenta, a więc odbiorcy energii. Wydaje się, że z tego punktu widzenia najbardziej istotnym problemem jest wzrost cen energii. Ceny energii w Polsce zostały pokazane w tabelach na tle cen energii w innych krajach europejskich oraz pozaeuropejskich. Można powiedzieć, że ten element przedstawionej informacji robi na nas największe wrażenie. W wielu krajach europejskich mamy do czynienia z systematycznym spadkiem cen energii. Mówię w tej chwili o cenach detalicznych. Natomiast w Polsce mamy do czynienia z systematycznym wzrostem tych cen. Moi przedmówcy próbowali już wyjaśnić tę sytuację. Wskazywano, że głównym powodem wzrostu cen energii w Polsce są kontrakty długoterminowe. Wydaje się, że jest to zjawisko, które w doskonały sposób zostało rozpoznane przez Urząd Regulacji Energetyki. W związku z tym bardzo proszę o przekazanie na ten temat bardziej szczegółowych informacji. Jak długo będą obowiązywać te kontrakty? Czy istnieje jakakolwiek możliwość interwencji prawnej w sprawie tych kontraktów? Mam na myśli interwencję ustawową lub urzędową, czyli administracyjną. Czy naprawdę kontrakty długoterminowe są elementem, który w najbardziej istotnym stopniu waży na tym niezwykle niekorzystnym z punktu widzenia konsumentów zjawisku? Mówię o systematycznym wzroście cen energii. W końcowym fragmencie informacji napisano z pewnym sarkazmem lub przekąsem, że można tylko się dziwić optymizmowi polskich wytwórców energii, co do utrzymania pozycji wyłącznego dostawcy. Zapis ten wyróżnia się na tle wcześniejszych materiałów o charakterze urzędowym, gdyż użyto tu języka potocznego. W konsekwencji pojawia się ocena mówiąca o tym, że wstąpienie Polski do Unii Europejskiej będzie niewątpliwie korzystne dla konsumentów energii, a niekorzystne dla jej producentów. Przedstawiono logikę dochodzenia do tego wniosku. W związku z tym chciałbym zadać pytanie. W jaki sposób długoterminowe kontrakty miałyby odnosić się do rzeczywistości, która wystąpi po wejściu Polski do Unii Europejskiej? Czy krajowi wytwórcy energii będą nadal w tej samej sytuacji, gdy zastosowana będzie zasada dostępu trzeciej strony, co oznaczać będzie możliwość pozyskiwania tańszej energii? Skąd bierze się optymizm dotyczący utrzymania pozycji wyłącznego dostawcy, o którym państwo piszą w swoim materiale? Wydaje się, że sytuacja w tym zakresie została już doskonale zdiagnozowana. Jeśli ocena jest tak krytyczna, to prosiłbym o przedstawienie bardziej szczegółowych informacji na ten temat.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#AdamSzejnfeld">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#ZbigniewKaniewski">Nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z niezwykle skomplikowanym zjawiskiem, które od początku powstania ustawy Prawo energetyczne wiąże się z grą pewnych interesów. Gra prowadzona jest pomiędzy tymi, którzy muszą otwierać rynek energii, dostosowywać się i modernizować sektor energetyczny, a tymi którzy chcieliby jak najtaniej kupować prąd o dobrej jakości. Wydaje się, że Prawo energetyczne zabezpiecza te interesy. Reszta to kwestie praktyki, które dotyczą sposobu realizowania przepisów ustawy. Pokazano to w przekazanych Komisji materiałach. Wydaje się, że mamy do czynienia z procesem, który postępuje zgodnie z Prawem energetycznym uchwalonym przez parlament kilka lat temu. Proces ten nie jest łatwy ani prosty. Powoduje on wiele różnych napięć, gdyż dotyczy interesów dużych grup społecznych. Można powiedzieć, że w rzeczywistości proces ten dotyczy wszystkich obywateli. Wydaje się, że na tle doświadczeń uzyskanych od czasu uchwalenia Prawa energetycznego oraz jego cząstkowych nowelizacji istnieje potrzeba kompleksowej oceny ustawy. Ocena powinna uwzględniać nasze dotychczasowe doświadczenia, a także doświadczenia krajów Unii Europejskiej, z którymi współpracujemy. Po dokonaniu kompleksowej oceny należałoby dokonać korekt niezbędnych z punktu widzenia wdrażania rynku energii w Polsce. Mam także uwagę szczegółową. Nie chciałbym powtarzać uwag zgłoszonych we wcześniejszych wystąpieniach. Chciałbym państwa, a zwłaszcza przedstawicieli Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej oraz Urzędu Regulacji Energetyki zainteresować przypadkiem, który zdarzył się w Łodzi. Sprawa dotyczy spółdzielni mieszkaniowej „Bawełna”. Sądzę, że sprawa ta jest państwu znana. W tej chwili toczy się tam wojna pomiędzy prezesem spółdzielni, a mieszkańcami, w związku z zainstalowaniem na kaloryferach tzw. podzielników ciepła. Dochodzi tam do scen, które ośmieszają intencje zawarte w ustawie Prawo energetyczne. Ze względu na upór prezesa spółdzielni mieszkańcy nie mają nic do powiedzenia. Prezes mówi, że zgodzili się na założenie podzielników, w związku z czym muszą ponosić określone konsekwencje z tego tytułu. Podzielniki dokonują zaskakująco wysokich pomiarów, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistym poborem ciepła. Sprawa ta jest mi znana także na przykładzie mojego mieszkania. Od pewnego czasu zupełnie z niego nie korzystam. W zimie kaloryfery były wyłączone. Były całkowicie zimne. Jednak zainstalowane podzielniki wykazują całkiem pokaźne wartości. Wydaje się, że są to jakieś kpiny z prawa. Jest to naigrywanie się z konsumentów. Prawdopodobnie nie jest to odosobniony przypadek. Można sądzić, że tego typu przypadki pojawiły się także gdzie indziej. Bardzo proszę, żeby zechcieli państwo podejść do tej kwestii w szerszy sposób. Chodzi o to, żeby współpracując w tej sprawie można było jakoś ten problem rozwiązać, ponieważ powoduje on ogromną irytację. Brak rozwiązania tej sprawy wzbudza protesty coraz większych grup społecznych. Ludzie wyłączają kaloryfery, gdyż są biedni.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#ZbigniewKaniewski">Nie jest prawdą, że ludzie nie są nauczeni oszczędzania. Część z nich po prostu wyłącza kaloryfery, gdyż nie może płacić za ogrzewanie. Zdarza się, że mając podzielniki ciepła płacą więcej niż wtedy, gdy nie mieli tych urządzeń. W ten sposób dochodzimy do absurdu. Kiedy ludzie zdejmują te urządzenia, to spółdzielnia przesyła im rachunki za ciepło wielokrotnie wyższe niż kiedyś. W tej sprawie istnieje całkowita dowolność. Przyznaję, że nie sprawdzałem, czy sytuacja jest zgodna z rozporządzeniami wykonawczymi do ustawy Prawo energetyczne. Z takim problemem mamy do czynienia i musimy na to jakoś zareagować jako przedstawiciele władzy ustawodawczej i władzy wykonawczej. Musimy zareagować na problem, z którym przeciętny obywatel nie potrafi sam sobie poradzić. Musimy mu w tym pomóc. W tym przypadku widać ewidentnie, że silniejszy ma rację. Taka sytuacja nie powinna dłużej mieć miejsca. Dlatego bardzo proszę o współpracę przy rozwiązaniu tego problemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#AdamSzejnfeld">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#ElżbietaSikorska">Chciałabym państwa poinformować, że Najwyższa Izba Kontroli zakończyła już badanie na temat obsługi odbiorców energii elektrycznej. Zakończone zostały już prace nad projektem informacji o wynikach tej kontroli. Wszystko wskazuje, że w pierwszej połowie maja informacja na ten temat zostanie przedłożona Sejmowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#AdamSzejnfeld">Co zawiera ta informacja? Czy mogłaby pani poinformować nas o tym w dwóch zdaniach?</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#ElżbietaSikorska">Celem kontroli, która była prowadzona w ubiegłym roku oraz na początku bieżącego roku, była ocena wykonywania przez koncesjonowane przedsiębiorstwa energetyczne handlowej i technicznej obsługi odbiorców energii elektrycznej. Chodziło nam o finalnych odbiorców energii elektrycznej. W naszej informacji znajdzie się ocena dotycząca przyłączania odbiorców do sieci energetycznej, zawierania umów o świadczenie usług przesyłowych, umów o sprzedaż energii elektrycznej, jak również rzetelności rozliczeń z odbiorcami z tytułu dostawy energii elektrycznej i wykonywanych usług. W materiale znajdzie się również informacja na temat przestrzegania przez przedsiębiorstwa energetyczne standardów jakościowych obsługi odbiorców.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#AdamSzejnfeld">Szkoda, że ta informacja nie trafiła do nas wcześniej. Szkoda, że nie wiedzieliśmy o tym w momencie, gdy wysyłaliśmy zaproszenia na dzisiejsze posiedzenie Komisji. Gdybym o tym wiedział, odroczylibyśmy termin dzisiejszego posiedzenia. Sądzę, że połączylibyśmy rozpatrzenie tej informacji z dzisiejszym tematem. Nie powinniśmy dwukrotnie debatować o podobnych sprawach. Na podstawie przebiegu dyskusji mogę powiedzieć, że prawdopodobnie nie zakończymy rozpatrywania tego tematu na dzisiejszym posiedzeniu Komisji. Świadczy o tym także wymiana opinii prezydium Komisji. W tej sytuacji może być jeszcze okazja do połączenia tych dwóch tematów. Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos w dyskusji?</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#TadeuszSkoczkowski">Chciałbym zacząć od tezy, do sformułowania której zostałem chyba upoważniony na podstawie przebiegu dyskusji. Według mnie zmiany na rynku energii odbywają się bez świadomego udziału i akceptacji społeczeństwa. Prowadzi to do powstawania napięć społecznych oraz do sytuacji, w których konsument czuje się osamotniony. Klienci detaliczni nie rozumieją tego, co dzieje się na rynku energii. Prawo energetyczne oraz rozporządzenia wykonawcze to dokumenty napisane w niezwykle trudnym języku. Przeprowadzona dyskusja potwierdza, że konsumenci tych przepisów nie rozumieją. Sytuacja jest taka, że w tej chwili w Polsce dokonuje się przebudowy jednego z najbardziej istotnych elementów gospodarki. Tym elementem jest sektor energetyczny. Odbywa się to bez tłumaczenia końcowym odbiorcom po co i dlaczego następuje taka przebudowa. Należy zaznaczyć, że taka przebudowa musi następować za pieniądze pochodzące z rachunków konsumentów. W tej sytuacji konsument czuje się całkowicie osamotniony. Dzisiejsza dyskusja pokazała, że zmiany zachodzące na rynku energii analizowane są pod kątem widzenia całego sektora. Zarówno rząd, jak i prezes Urzędu Regulacji Energetyki patrzą na ten problem głównie z punktu widzenia całego sektora i zmian makroekonomicznych zachodzących w tym sektorze. Natomiast Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ma w tym zakresie znacznie ograniczone kompetencje, o czym także mogliśmy usłyszeć. Wchodzimy do Unii Europejskiej jako jeden z niewielu krajów, który nie ma żadnego planu ograniczenia zużycia energii. Nie mamy takiego planu w ogólnokrajowym wymiarze makroekonomicznym. Nie mamy także planu ograniczenia zużycia energii i ograniczenia jej marnotrawstwa na poziomie gospodarstw domowych. Ani razu nie powiedziano, jaką ilość energii zużywają Polacy w swoich gospodarstwach domowych. Kiedyś mówiono, że 10–12 proc. dochodów gospodarstwa domowych zużywa się na wydatki związane z energią. Należy zauważyć, że jest to 2–3 razy więcej niż w krajach rozwiniętych. Gdyby ta wiedza była powszechna, to protesty społeczne przeciwko podwyższaniu cen energii byłyby znacznie większe. Chciałbym powiedzieć, że sektor energetyki wykazuje się niezwykle małą aktywnością, jeśli chodzi o pobudzenie konsumpcji racjonalnego zużycia energii. Warto zaznaczyć, że oszczędność energii nie jest ograniczeniem jej zużycia. Oszczędność energii to wyeliminowanie marnotrawstwa energii. Gospodarstwa domowe w Polce zużywają 2–3 razy mniej energii niż gospodarstwa domowe w krajach rozwiniętych. Małe zainteresowanie sektora energetycznego pobudzeniem konsumpcji jest dowodem na to, że sektor energetyczny czuje się dobrze i nie dostrzega roli odbiorców ani roli rynku energii. Konsument jest traktowany w Polsce przedmiotowo, a nie podmiotowo. Kończąc moją wypowiedź chciałbym powiedzieć, że do tego, żeby w Polsce udały się zmiany w sektorze energetyki oraz zmiany społeczne, potrzebna jest edukacja społeczeństwa na temat roli zmian zachodzących na rynku energii. Bez tego zmiany w sektorze energetyki zawsze będą napotykały na opór społeczny i polityczny. Nie można wyobrazić sobie takiej sytuacji, w której zmieniamy wydatki 15 mln odbiorców nie tłumacząc im dlaczego i po co to robimy.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#AdamSzejnfeld">Dziękuję. Nie widzę dalszych zgłoszeń. W związku z tym zamykam dyskusję. Do zgłoszonych uwag i refleksji chciałbym dodać jeszcze jedno pytanie. Wiąże się ono z treścią wypowiedzi mojego przedmówcy. Pytanie kieruję do przedstawicieli rządu. Chciałbym zapytać, w jakim stanie ekonomicznym są zakłady tego sektora? Mam na myśli zakłady gazownicze oraz zakłady dostarczające energię elektryczną. Czy te zakłady są w bardzo złym albo dramatycznym stanie? Czy zakłady te nie mają płynności finansowej i zdolności kredytowych? Czy ich sytuacja jest taka sama, jak wielu innych przedsiębiorstw w całej Polsce? Czy ich sytuacja w jakiś sposób odbiega od średniej? Czy jest lepsza? Docierają do nas informacje, które zapewne są powielane w skargach i wnioskach kierowanych do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Informacje wskazują, że następuje zderzenie dwóch różnych rzeczywistości. Z jednej strony obywatele codziennie zauważają, że pracownicy zakładów energetycznych i zakładów gazowniczych otrzymują wynagrodzenie na poziomie 1,5 średniej płacy na danym terenie. Czasami wysokość ich wynagrodzenia stanowi nawet dwukrotność średniej płacy. Oznacza to, że firmę stać na wypłacanie tak wysokich zarobków. Mówię tu o porównaniu pensji w przedsiębiorstwach działających na tym samym terenie. Nie mówię o średniej krajowej lecz o poszczególnych zakładach funkcjonujących w określonych miastach. Te firmy stać na budowanie nowych biurowców za miliony złotych. Stać je także na budowanie ośrodków wczasowych dla swoich pracowników. Stać je na wysyłanie pracowników na wypoczynek za granicę. Stać je także na wiele innych wydatków. Mamy także drugą stronę tej sytuacji. Kiedy przeciętny Józef Kowalski potrzebuje energii elektrycznej, gdyż chce wybudować warsztat rzemieślniczy, albo kiedy chce zamienić ogrzewanie w swoim domku jednorodzinnym z węglowego na gazowe okazuje się, że firma energetyczna nie ma na to pieniędzy. Firma dostarcza energię lub gaz jeśli Józef Kowalski sam zrobi sobie przyłącze. Taką inwestycję może również przeprowadzić gmina. Znane są mi przypadki firm większych niż zwykły zakład szewski. Mówię o firmach, które potrzebowały znacznej ilości energii elektrycznej lub gazu. Jednak miały bardzo poważne problemy z zainwestowaniem w rozwój swojego przedsiębiorstwa ze względu na to, że żądano od nich podjęcia inwestycji o wartości 1,5 mln zł, która miała umożliwić dostarczenie energii elektrycznej lub gazu. Przede wszystkim dzieje się tak wtedy, gdy dana inwestycja nie jest w planie przestrzennego zagospodarowania. Jest to zgodne z obowiązującym prawem energetycznym. Za chwilę otrzymamy odpowiedź, że wszystko odbywa się w zgodzie z obowiązującym prawem. Jednak w dniu dzisiejszym mówimy o rynku. Mówimy o tym, że chcemy tworzyć rynek konkurencyjny. Wiemy o tym, że cały sektor elektroenergetyczny narzeka na nadmiar energii elektrycznej. Mówi się nawet o tym, że w Polsce mamy o 40 proc. energii więcej niż potrzeba. W tej sytuacji jedynym rozwiązaniem jest zwiększenie sprzedaży energii. Tylko w ten sposób można prowadzić normalną zarobkową działalność gospodarczą.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#AdamSzejnfeld">Mówimy o źródle energii jakim jest gaz. Od lat wszyscy, włącznie z przedstawicielami władzy lamentują, że kontrakt z Rosją sformułowany został w taki sposób, że nie mamy co robić z gazem. Mamy nadmiar gazu. Nie możemy importować mniej gazu, gdyż nie pozwala na to zawarty kontrakt. Należy sądzić, że w pewien sposób sytuacja ta ogranicza wydobycie lokalne gazu w kraju. Jeśli mamy nadmiar importowanego gazu to logiczne wydaje się, że nie następuje rozwijanie wydobycia lokalnego. Jednak z drugiej strony dobrze wiemy, że Polska nie jest krajem zgazyfikowanym. Większość średnich i małych miejscowości oraz wsi nie ma dostępu do gazu. W tej sytuacji można zapytać, czy normalne jest to, że gmina musi wyłożyć ze swojego budżetu pieniądze lub wziąć kredyt na to, żeby zbudować linię elektryczną lub gazociąg. Dzięki temu sektor energetyczny będzie mógł zwiększyć obrót, będzie mógł zwiększyć sprzedaż i zarabiać pieniądze. Dzięki temu przedsiębiorstwa sektora energetycznego mogą budować swoje biurowce i wypłacać pracownikom pensje o wartości dwóch średnich pensji w danym regionie. Biedna gmina musi wyłożyć pieniądze na to, żeby zakład energetyczny dobrze żył i prosperował. Czy taka sytuacja jest normalna? Wyobraźmy sobie, że ktoś sprzedaje pietruszkę. Sprzedaje codziennie 10 pęczków pietruszki. Jednak nagle dostanie zamówienie na 20 pęczków pietruszki. Czy w takiej sytuacji sprzedający ma wystąpić do zamawiającego o to, żeby pokrył z góry koszty produkcji i dostawy pietruszki do sklepu? Czy ktokolwiek postawi takie warunki, żeby sprzedać pietruszkę? Wydaje się, że wobec przeciętnego odbiorcy nie należy stawiać takich warunków. Jeśli jest to biznes, to wszystko powinno odbywać się na zasadzie sprzedaży towarów i powiększania grona klientów. Możemy mieć do czynienia z sytuacją, o której mówił przed chwilą prezes Krajowej Agencji Poszanowania Energii. Zakłady energetyczne mają się dobrze i nie są zainteresowane tym, żeby sprzedawać więcej energii lub gazu. Dopiero wtedy powstają kłopoty. Trzeba zainwestować w nowe linie przesyłowe i urządzenia. Później powstają problemy, gdyż nie wiadomo, kto ma za to zapłacić. Czy ma za to zapłacić gmina, indywidualny odbiorca, przedsiębiorca, konsument, czy też firma z sektora energetycznego? W związku z tym chciałbym dowiedzieć się, w jakiej kondycji ekonomicznej są polskie przedsiębiorstwa z sektora energetycznego. Czy mają zdolność kredytową, która pozwoliłaby im podejmować inwestycje niezbędne na tym rynku? Proszę o udzielenie odpowiedzi na zadane przez posłów pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#LeszekJuchniewicz">Odpowiedź zacznę od ostatniego pytania, które zadał pan przewodniczący. Pytał pan o sytuację ekonomiczną przedsiębiorstw energetycznych. Proponuję, żeby odłożyć dyskusję na ten temat, o ile wyrazi pan na to zgodę. Trudno jest dyskutować o ekonomicznej sytuacji przedsiębiorstw bez udziału przedsiębiorców. Niedobrze się stało, że na sali nie ma przedstawicieli wytwórców energii elektrycznej ani przedstawicieli podsektora dystrybucji. Obecny jest tylko prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Myślę, że przedstawiciele sektora najlepiej mogliby powiedzieć o tym, jaka jest kondycja ich przedsiębiorstw. Mogliby wyjaśnić, dlaczego pobierają zaliczki na przyłączenia i w jaki sposób je wykorzystują. Mogliby powiedzieć państwu, dlaczego przyłączenie tak dużo kosztuje, a także dlaczego odwleka się wykonanie przyłączeń. Mogliby wyjaśnić wiele różnych problemów. W kilku zdaniach można powiedzieć o sytuacji przedsiębiorstw energetycznych w następujący sposób. Sytuacja przedsiębiorstw jest bardzo zróżnicowana. Zdecydowanie najlepiej mają się wytwórcy energii elektrycznej. Ubiegły rok zamknęli oni kwotą zysku na poziomie 1,6 mld zł. Jest to efekt kontraktów długoterminowych, o których była mowa. Pytał o nie m.in. poseł Artur Zawisza. Podsektor dystrybucji ma nieco gorszą sytuację i uzyskuje niewielki zysk z przesyłu na poziomie 1,5 mln zł. Jednocześnie ma 209 mln zł straty na obrocie energią elektryczną. Taka sytuacja jest efektem hamowania ceny energii elektrycznej. Na stronie 55 i 56 materiału przygotowanego przez Urząd Regulacji Energetyki pokazaliśmy w syntetyczny sposób efekty regulacji rynku. Widać, jakie są oczekiwania przedsiębiorstw na wzrost cen, a także w jaki sposób przychodzi im wzrost cen realizować w praktyce. Uważam, że prezes Tadeusz Skoczkowski ma rację. Jest to tak ważny sektor, że zasługuje na odrębną dyskusję. Nie należy prowadzić tej dyskusji w kontekście rynku, lecz w kontekście stanu przedsiębiorstw z sektora oraz ich kondycji ekonomiczno-finansowej. Odniosę się teraz do niektórych kwestii poruszonych w trakcie dyskusji oraz w pytaniach. Wydaje mi się, że należy zacząć od kwestii dotyczących zużycia energii w Polsce. Należy zaznaczyć, że zużycie energii systematycznie spada. Sytuacja jest pod tym względem niepokojąca. Od wielu lat obserwujemy występowanie dwóch tendencji. następuje spadek zużycia energii u odbiorców końcowych. Jednocześnie utrzymuje się taki sam potencjał wytwórczy. Oznacza to, że coraz mniejszy wolumen wyprodukowanej i sprzedanej odbiorcom końcowym energii jest obciążony coraz większymi kosztami stałymi funkcjonowania tego sektora. Druga niepokojąca tendencja dotyczy ponadinflacyjnego wzrostu cen energii elektrycznej dla odbiorców końcowych. Świadomie zamieściliśmy w naszym materiale zestawienie, które pokazuje, jak wygląda dynamika wzrostu cen w ujęciu realnym w krajach OECD oraz Unii Europejskiej. W tych krajach wskaźniki realnego wzrostu cen energii są ujemne. Jest to całkiem odwrotna tendencja niż ta, która występuje u nas. Skąd bierze się taka sytuacja? W mojej ocenie ujemne wskaźniki w krajach OECD i Unii Europejskiej są wynikiem oddziaływania otoczenia energetyki, a zwłaszcza odbiorców, którzy domagają się spadku cen energii i są w stanie te żądania realizować.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#LeszekJuchniewicz">Natomiast u nas można odnieść wrażenie, że szeroko rozumiany sektor energetyczny jest w szczególny sposób hołubiony. Chyba niedobrze jest dyskutować o tzw. znamionach luksusu tego sektora. Zgadzam się, że tego typu przykłady można mnożyć. Mamy tu domy wczasowe, samochody i okazałe siedziby. To wszystko kłuje ludzi w oczy. Jednak nie tu kryją się istotne koszty funkcjonowania tych przedsiębiorstw. Urząd Regulacji Energetyki uzgadnia z przedsiębiorstwami sieciowymi plany ich rozwoju. Na podstawie przedkładanych nam co roku trzyletnich planów, które w sposób kroczący przedłużane są każdego roku widać wyraźnie, w jaki sposób zmienia się struktura inwestycji. Obecnie nie obejmuje już ona tego typu przedsięwzięć. Coraz częściej dokonywane są zakupy sprzętu informatycznego, który służyć ma obsłudze klientów. Wydaje się, że sytuacja w tym zakresie ulega zmianie. Niewątpliwie problemem jest to, o czym mówił poseł Roman Jagieliński. Problemem jest poziom zamożności polskiego odbiorcy. Polski odbiorca nie jest zamożny i nie stać go w wielu przypadkach na opłacenie rosnących cen. Trzeba jednak uzmysłowić sobie pewną współzależność. Przychody uzyskiwane przez sektor służą w dużej mierze na pokrycie kosztów stałych. Bez względu na to, czy ktoś odbiera energię, czy nie, to sektor energetyczny jest w stałej gotowości do świadczenia mu usług. Nikt nikogo nie pyta, kiedy będzie włączał prąd w swoim domu. Kiedy ktoś przychodzi do domu włącza kontakt, to światło się świeci. Właśnie dlatego konieczne jest ponoszenie opłat stałych. Przypomnę, że prawo energetyczne ograniczyło wysokość opłat stałych przy usługach przesyłowych do 40 proc. dla energii elektrycznej i gazu oraz do 30 proc. dla ciepła. W tym przypadku wykorzystanie energii nie ma nic do rzeczy. Zwracam uwagę na to, że w Telekomunikacji Polskiej abonament telefoniczny płacimy nawet wtedy, gdy nie przeprowadzimy ani jednej rozmowy. Podobnie jest w przypadku telefonii komórkowej. Tak samo jest w energetyce. Zgodnie z przepisami Prawa energetycznego oraz rozporządzenia ministra gospodarki w energetyce koszty utrzymania sieci są przypisane do opłat sieciowych. Natomiast koszt abonamentu wchodzi w tzw. obsługę handlową. Tu mieszczą się opłaty za wystawianie faktur i odczytywanie liczników. Trzeba stwierdzić, że jest to zupełnie inny zakres czynności. Jeśli chcemy, żeby energetyka była bardziej niezawodna, a energia elektryczna miała coraz lepszą jakość, należy ponosić dość wysokie nakłady inwestycyjne związane z rozwojem sieci i wymianą urządzeń transformujących. Przypomnę państwu, że energetyka jest szczególnym sektorem polskiej gospodarki, któremu Prawo energetyczne zapewnia możliwość wliczania kosztów rozwoju do kalkulowanych cen i stałych opłat. Ten mechanizm ma służyć zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego kraju. Chodzi o to, żeby nie powtarzały się znane nam z przeszłości historie z tzw. dwudziestym stopniem zasilania. Subsydiowanie skrośne, o którym mówił poseł Roman Jagieliński, to zjawisko dwojakiego rodzaju. Może to być dofinansowanie jednego rodzaju działalności z przychodów z innej działalności. Może to być także dofinansowywanie kosztów poniesionych na obsługę jednych klientów przez innych klientów.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#LeszekJuchniewicz">Pan poseł ma rację mówiąc, że niepokoją pana relacje pomiędzy cenami w grupach A, C i G. Jednak na podstawie samych cen trudno jest wywnioskować, w jakim zakresie występuje tu zjawisko subsydiowania. Jednocześnie należałoby przyjrzeć się kosztom, które są przypisane do poszczególnych grup odbiorców. Prawo energetyczne stanowi w art. 44, że przedsiębiorstwa energetyczne są zobowiązane do prowadzenia swojej ewidencji kosztów w odrębny sposób dla poszczególnych rodzajów działalności. Oznacza to, że odrębnie prowadzona jest ewidencja dla wytwarzania, przesyłania, obrotu i dystrybucji. Oddzielna ewidencja prowadzona jest dla poszczególnych rodzajów paliw oraz dla poszczególnych grup odbiorców. Ceny są kalkulowane w zależności od kosztów przypisanych do danej grupy odbiorców. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że w elektroenergetyce najwyższe koszty dostawy energii elektrycznej występują w grupach niskiego napięcia. Tu właśnie występują największe straty energii. Najwięcej jest także urządzeń. Wiadomo, że transformacja z wysokich napięć na niskie powoduje naturalny ubytek energii. Ten ubytek odbiorcy muszą jakoś pokryć. Muszę przyznać, że niepokoi mnie inna relacja. Mam na myśli relację występującą między grupami C i G. Dochodzi tu do utrzymywania reliktów z przeszłości. Przy takim samym napięciu cena jest różna ze względu na przeznaczenie energii elektrycznej. Tak być nie powinno. W tym przypadku cena energii powinna być taka sama. Wierzę w to, że dojdziemy do sytuacji, w której wyeliminowane zostanie subsydiowanie pomiędzy grupami odbiorców przemysłowych i odbiorców komunalnych. Niestety, ale spowoduje to wzrost ceny dla odbiorców z grupy G, a spadek ceny dla odbiorców z grup A i B. Wtedy te relacje będą wyglądały zupełnie inaczej. Ceny w grupie taryfowej A i B ulegną zmniejszeniu. Jednocześnie wzrosną w grupie C i G. Największy wzrost ceny wystąpi w grupie G. Prawda jest taka, że wszyscy się tego obawiają. Z tego powodu spodziewany jest wybuch niezadowolenia. Trudno jest przecież wytłumaczyć odbiorcom energii, dlaczego od lat ceny energii rosną w tempie przekraczającym inflację. Odbiorcy chcieliby, żeby ceny energii spadały. Proszę, żeby spojrzeli państwo na dane zawarte w naszym materiale na stronie 55. Widać tam wyraźnie, jak racjonalizują się zachowania przedsiębiorstw, które same przygotowują taryfy. Widać, że coraz skuteczniej można je regulować. W początkowym okresie taryfowania, a wiec w 1999 r., gdy po raz pierwszy przyszło mi zatwierdzać taryfy według nowych zasad, pojawiły się tysiące skarg na rosnące ceny. Mówiła o tym przedstawicielka Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Proponowano wtedy, żeby wzrost cen dla grupy odbiorców detalicznych wynosił nawet 60 proc. Jednak przepisy prawa dopuszczały wówczas wzrost na poziomie 13 proc. Z roku na rok we wnioskach taryfowych spada wzrost cen oczekiwany przez przedsiębiorstwa energetyczne. Myślę, że tę tendencję będziemy w stanie utrzymać. Poseł Artur Zawisza pytał o kontrakty długoterminowe. Przepraszam za to, że nie odpowiadam na pytania w kolejności ich zadawania. Powiem państwu o kontraktach długoterminowych, gdyż to właśnie one są przyczyną wielu naszych kłopotów, a także ponadinflacyjnego wzrostu cen energii.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#LeszekJuchniewicz">Mój pogląd w tej sprawie jest następujący. Mamy zbyt wiele czynników, które powodują wzrost kosztów wytwarzania i dostawy energii, żeby ten wzrost nie przekładał się na odbiorców końcowych. Ceny węgla rosły w stopniu większym niż inflacja. Węgiel jest podstawowym paliwem energetycznym. W sposób większy od inflacji rosły taryfy przewozowe Polskich Kolei Państwowych za przewóz węgla do elektrowni. Komisja Trójstronna zgodziła się na większy od inflacji wzrost wynagrodzeń w sektorze energetycznym. Jeśli zsumujemy to wszystko, to u końcowego odbiorcy musi nastąpić kumulacja tych kosztów. We wzroście cen energii znaczny udział mają kontrakty długoterminowe. W związku z tym warto krótko przypomnieć ich historię, a także zamiary dotyczące ich rozwiązania. Pan poseł pytał, jak długo kontrakty długoterminowe będą obowiązywać. Pytał pan także, czy można w jakiś sposób w te kontrakty ingerować. Wielu posłom sprawa kontraktów długoterminowych jest dość dobrze znana. Kontrakty długoterminowe były zawierane w latach 1995–1998. Można powiedzieć, że naprawdę były one zawierane aż do 2002 r. Polskie Sieci Elektroenergetyczne jako operator systemu przesyłowego zawarły długoterminowe umowy na kupno mocy i energii elektrycznej z niemal wszystkich źródeł wytwórczych w Polsce. Dotyczyło to zarówno elektrowni systemowych, jak i elektrociepłowni. Ostatni kontrakt wygaśnie - o ile dobrze pamiętam - w 2023 r. Jeśli się pomyliłem, proszę, żeby prezes Stanisław Dobrzański mnie poprawił. Efekty funkcjonowania kontraktów długoterminowych są takie, że obecnie na ich podstawie dostarczane jest ponad 60 proc. energii. Kontrakty określają ścieżkę cenową dla energii elektrycznej. Zawarte w nich postanowienia doprowadzają do powstawania swoistych paradoksów. Zdarza się, że dzięki kontraktom produkcja w danej elektrowni spada o 80 proc., a jednocześnie ceny energii rosną o 60 proc. Przypomnę, że kontrakty długoterminowe miały gwarantować wytwórcom uzyskanie odpowiednich przychodów. Uzyskiwane przychody miały pokryć koszty finansowania inwestycji. Wartość inwestycji przekroczyła kwotę 16 mld zł. W tej chwili pozostaje nam jeszcze do spłacenia ok. 11 mld zł. Rząd przygotował w tej sprawie pewną koncepcję. Została ona zapisana w korekcie urynkowienia gospodarki elektroenergetycznej. Początkowo kontrakty długoterminowe miały być rozwiązywane w dwojaki sposób. Pierwszym sposobem miała być sekurytyzacja części zadłużenia, a drugim grupowanie elektrowni. Miało dojść do zgrupowania elektrowni Bełchatów, Opole i Turów. Niska cena wytwarzania energii w elektrowni Bełchatów, mniej więcej na poziomie 100 zł za 1 megawatogodzinę energii elektrycznej rekompensowałaby wysokie ceny energii w Turowie i Opolu. Cena w Turowie kształtuje się na poziomie ok. 180 zł za 1 megawatogodzinę energii, a w Opolu przekracza nawet 230 zł. Cena zmienia się w różnych okresach. Polskie Sieci Elektroenergetyczne wybrały doradcę, który opracował koncepcję likwidacji kontraktów długoterminowych w trybie specjalnej ustawy. Projekt ustawy został już przygotowany i w tej chwili znajduje się w uzgodnieniach pomiędzy członkami zespołu do spraw rynku energii elektrycznej i gazu ziemnego.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#LeszekJuchniewicz">Mamy nadzieję, że zgodnie z ustalonym harmonogramem rząd przyjmie ten projekt do końca czerwca, po czym niezwłocznie trafi on do Sejmu. Projekt zakłada wyemitowanie specjalnych obligacji na okres 15–20 lat. Z przychodów ze sprzedaży tych obligacji zostaną pokryte tzw. koszty osierocone, których elektrownie nie są w stanie odzyskać na konkurencyjnym rynku energii. Ustawa spowoduje rozwiązanie z mocy prawa kontraktów długoterminowych. Jednocześnie uruchomi ona mechanizmy konkurencji w sektorze wytwarzania. Istnieją wszystkie przesłanki, żeby w sektorze energetyki występował rynek konkurencyjny. Na rynku występuje jednorodny towar. Są liczni producenci, którzy mają różne koszty wytwarzania oraz różne zdolności produkcyjne. W związku z tym mogą oni ze sobą konkurować. Czy ten zamiar się powiedzie? Czy kontrakty długoterminowe zostaną rozwiązane z mocy prawa dzięki specjalnej ustawie? W tym przypadku wiele będzie zależało od Sejmu. Chciałbym zaznaczyć, że odniesienie się w naszym materiale do porównania z Unią Europejską nie jest przypadkowe. Polski podsektor wytwarzania energii ma obecnie komfortową sytuację, gdyż kontrakty długoterminowe stabilizują go na dłuższy czas. W związku z tym sektor nie musi podejmować żadnych działań restrukturyzacyjnych, które zmierzać będą do obniżenia kosztów. Dzięki temu także sektor jest nieefektywny. Jeśli spojrzymy na koszty wytwarzania energii elektrycznej, możemy stwierdzić, że w Unii Europejskiej koszty te są relatywnie niższe. W związku z tym istnieje obawa, że w związku z utworzeniem jednolitego rynku energii elektrycznej w Unii Europejskiej polscy wytwórcy zostaną wyparci z tego rynku, jeśli się nie zrestrukturyzują. Powszechnie będzie obowiązywała zasada dostępu stron trzecich. Będziemy kupować najtańszą energię, nawet jeśli nie będzie to energia polska. Wydaje się, że taka jest kolej rzeczy. Warto pamiętać o jeszcze jednej okoliczności, która wpływa na kształtowanie się obecnych cen energii. Okoliczność ta występuje obok wspomnianych już kontraktów długoterminowych. Pani Ewa Spychalska wspominała w swojej wypowiedzi o innych uwarunkowaniach. Jeśli spojrzymy na strukturę wytwarzania energii elektrycznej w Polsce to od razu zauważymy, że kontraktami długoterminowymi objęte są dostawy ok. 60 proc. energii. Obowiązek odbioru energii elektrycznej ze źródeł pracujących w skojarzeniu obejmuje 12,5–14 proc. energii. Z odnawialnych źródeł energii uzyskujemy 2,5 proc. energii. Łącznie daje to nam 75 proc. energii zakontraktowanej po z góry ustalonych cenach. Należy dodać, że są to ceny wysokie, które mają wpływ na średnią ważoną. Jeśli do tego dodamy ograniczenia sieciowe, które powodują, że musimy kupować energię z konkretnego źródła, a nie z najtańszego, to okazuje się, że ok. 80 proc. energii w Polsce związane jest z wysokimi cenami. Wtedy na konkurencję pozostaje stosunkowo niewielki obszar, który może obejmować 20 proc. zakupu energii. Jest to zbyt mały obszar, żeby zmienić podejście do rynku i utworzyć rynek konkurencyjny. Chciałbym prosić o umożliwienie krótkiej wypowiedzi rzecznikowi odbiorców paliw i energii. Mógłby on przybliżyć państwu szczegółowe kwestie dotyczące sankcji za przekroczenie mocy zamówionej. Mógłby także wyjaśnić sprawę podzielników kosztów energii, o których mówił poseł Zbigniew Kaniewski. Czy pan przewodniczący wyraża na to zgodę?</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#RomanJagieliński">Bardzo proszę, żeby była to krótka wypowiedź. Niektórzy posłowie będą musieli wkrótce udać się do innych zajęć.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JacekBełkowski">Postaram się wypowiedzieć tak krótko, jak będzie to możliwe. Moją wypowiedź zacznę od problemu dotyczącego podziału kosztów pomiędzy poszczególne lokale mieszkalne. Jest to problem, z którym mam bardzo często do czynienia. Ludzie piszący skargi nie mają pełnej świadomości. Widać wyraźnie, że poziom niezrozumienia tych regulacji prawnych jest dość powszechny. Prawo energetyczne oraz przepisy wykonawcze do tej ustawy nie dają szansy prezesowi Urzędu Regulacji Energetyki do zajmowania się konsumentami odbierającymi ciepło i energię. Prawo energetyczne wprowadza pojęcie odbiorcy. Mówiąc w dużym skrócie odbiorcą paliwa i energii jest ten, kto ma podpisaną umowę z zakładem energetycznym. W przypadku budynków wielolokalowych w spółdzielniach i wspólnotach mieszkaniowych oraz w innych budynkach zarządzanych przez zarządy mieszkaniowe istnieje jeden odbiorca. Jest nim spółdzielnia, administrator lub zarządca budynku, który reprezentuje właściciela. Odbiorcą nie jest lokator. Problem podziału kosztów między poszczególne lokale jest problemem niezwykle skomplikowanym technicznie. Podzielniki, o których była mowa, nie są przyrządami pomiarowymi w sensie metrycznym, które mogą służyć do rozliczeń z odbiorcami. Są to jedynie wskaźniki. Podział kosztów przy użyciu podzielników jest o tyle skomplikowany, że lokale w budynkach mają różną przenikalność cieplną i wentylację. Wszystko zależy od rodzaju budynku, jego wieku, ocieplenia i innych czynników. W wielu spółdzielniach i wspólnotach mieszkalnych precyzyjnie określono sposób podziału kosztów. Jest on w mniejszym lub w większym stopniu zrozumiały dla mieszkańców, ale jest precyzyjnie opisany. Lokatorzy przyjmują taki sposób podziału, gdyż rozumieją jego zasady. Obserwujemy pewne zjawisko. Tam, gdzie zasady podziału kosztów są jasne i przyjęte przez lokatorów, globalne zapotrzebowanie na ciepło mierzone na wejściu do budynku przy pomocy przyrządów pomiarowo-rozliczeniowych jest mniejsze niż w budynkach, w których nie ma podzielników. Należy zaznaczyć, że jest to problem występujący po stronie właściciela budynku. Sprawa ta leży poza regulacjami zawartymi w Prawie energetycznym. Mogę dodać, że na szczęście sprawa ta leży poza tymi regulacjami. Jeśli właściciel chce u siebie zamontować podzielniki, może to zrobić. Sprawą właściciela jest to, czy ma świadomych lokatorów i w jaki sposób dzielić będzie koszty ciepła. Wydaje się, że małym społecznościom łatwiej jest się porozumieć. Trudno byłoby rozwiązać tę sprawę na mocy przepisów obowiązujących w całym kraju. Poruszyli państwo problem dotyczący dodatkowych opłat karnych za przekroczenie zamówionych mocy. Przyjęto zasadę, zgodnie z którą występują tego typu opłaty. Może nie jest to wyraźnie widoczne, ale gdyby nie było takich opłat, to cały system nie wytrzymałby skoków związanych z użyciem energii. System nie wytrzymałby tego, gdyby odbiorcy nie byli w jakiś sposób temperowani, czy też karani. Należy stwierdzić, że istnieje uzasadnienie do wprowadzenia na rynku tego typu dodatkowych opłat. Zakup nieplanowanej wcześniej porcji energii w dowolnym czasie kosztuje znacznie więcej niż zakup energii zaplanowany zwłaszcza w układzie długoterminowym. Należy uznać, że takie rozwiązanie jest uzasadnione. Można sobie wyobrazić, że gdyby wielu odbiorców w jednym czasie pobierało dodatkową energię, to system po prostu by tego nie wytrzymał.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#JacekBełkowski">Wtedy konieczne byłyby wyłączenia energii. Tyle mogę powiedzieć państwu w dużym skrócie. Jeśli w tych sprawach będą państwo mieli dodatkowe pytania szczegółowe, chętnie na nie odpowiem.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#RomanJagieliński">Nie w pełni mogę się zgodzić z pana wypowiedzią. Mógłbym dyskutować o sprawie, o której mówił pan w końcowym fragmencie swojego wystąpienia. Niedawno byłem w elektrowni, której kierownictwo twierdziło, że ma duże możliwości zwiększenia mocy. W ciągu kilkunastu minut może podać do sieci znacznie większą moc, jeśli tylko wystąpi takie zapotrzebowanie. Jeśli energia sprzedawana jest na giełdzie, to jest znacznie tańsza niż w przypadku kontraktów długoterminowych. W tym przypadku ważne może być to, że następuje sprzedaż z pewnym wyprzedzeniem. Nie jestem specjalistą w tych sprawach. Dlatego sądzę, że mają państwo wiele racji. Nie mogę jednak zgodzić się z prezesem Leszkiem Juchniewiczem. Odbiorca detaliczny karany jest za to, że przez kilka lub kilkanaście minut zużywa więcej energii. Z drugiej strony pobierana jest opłata stała, nawet jeśli odbiorca nie zużywa energii przez 9 miesięcy w roku. Nie widać tu, żeby między dostawcami, a odbiorcami istniały równe warunki partnerstwa. Na pewno jest jakaś racja w tym, że zakład energetyczny musi być przez cały czas gotowy do zwiększenia dostaw energii. Zawsze może przecież stać się coś nadzwyczajnego. Przyznaję, że nie w pełni to rozumiem. Jeśli rząd prześle do Sejmu projekt nowelizacji ustawy Prawo energetyczne, to będę jednym z tych posłów, którzy będą forsowali takie rozwiązanie, żeby zamówienia nie obowiązywały dłużej niż przez kwartał. Uważam, że 90-dniowy termin jest wystarczający do tego, żeby wszystkie ogniwa biorące udział w obrocie energią zaczęły właściwie funkcjonować. Taką propozycję złożył poseł Ferenc w sprawie zamawiania energii cieplnej. Szkoda, że ulegliśmy wtedy dość sympatycznemu lobbingowi. Od razu dodam, że był to lobbing niekomercyjny, gdyż poseł Ferenc został prezydentem Rzeszowa. Nie mógł na tym skorzystać. Uzgodniliśmy, że zaakceptujemy rozwiązanie, zgodnie z którym zamówienie dotyczyć będzie całego sezonu grzewczego. Podobna sytuacja występuje w przypadku energii elektrycznej. W porozumieniu z członkami prezydium Komisji chciałbym przedstawić państwu pewną propozycję. Uważam, że powinniśmy przygotować projekt dezyderatu, w którym należałoby przedstawić propozycje zgłoszone przez posłów. Myślę, że sprawa ta powinna być przedmiotem kolejnej debaty na posiedzeniu Komisji. W tej sytuacji nie jestem zwolennikiem głębszego wchodzenia w szczegóły.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#HelmutPaździorniez">Nie otrzymałem odpowiedzi na pytanie dotyczące grupy BOT. W jakiej fazie organizacyjnej jest ta grupa?</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#HelmutPaździorniez">Proszę o udzielenie odpowiedzi na to pytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#LeszekJuchniewicz">Nie jestem organem właściwym do spraw przekształceń własnościowych. Właśnie dlatego nie wypowiadałem się o tej sprawie. Myślę, że informację na ten temat powinien przedstawić reprezentant Ministerstwa Skarbu Państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#TadeuszSerwach">Prezes Leszek Juchniewicz częściowo odpowiedział już na to pytanie informując o stanie prac nad rozwiązaniem kontraktów długoterminowych. Chciałbym zaznaczyć, że te dwie kwestie są ze sobą ściśle związane. W tej chwili trwają prace analityczne nad wypracowaniem ostatecznej formuły grupy BOT. Chciałbym zaznaczyć, że Ministerstwo Skarbu Państwa oraz Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej nie zamierzają odchodzić od programu, który został przyjęty przez rząd w dniu 28 stycznia br. W programie wyraźnie napisano, że powstanie grupa BOT. W tej chwili zajmujemy się kwestią dotyczącą skorelowania rozwiązywania kontraktów długoterminowych w zapisach projektu ustawy z formułowaniem ostatecznej struktury BOT. Mamy nadzieję, że Sejm przyjmie tę ustawę. W tej chwili trwają w tej sprawie konsultacje społeczne. Chciałbym państwa poinformować, że dwukrotnie kierownictwo Ministerstwa Skarbu Państwa oraz prezes Urzędu Regulacji Energetyki spotykali się z Trójstronną Komisją do spraw Energetyki. W tej chwili sprawa zeszła na szczebel poszczególnych podmiotów gospodarczych. Mam na myśli elektrownie i kopalnie, które miałyby wejść w skład tej grupy. Chciałbym zaznaczyć, że prace nad utworzeniem tej struktury zostaną na pewno zintensyfikowane w drugim półroczu bieżącego roku. Wszystko będzie zależało od tego, w jaki sposób zostanie przyjęta przygotowana przez rząd ustawa o rozwiązaniu kontraktów długoterminowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#RomanJagieliński">Czy w pracach nad utworzeniem BOT biorą państwo pod uwagę atmosferę wśród załóg?</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#TadeuszSerwach">Tak. Właśnie dlatego trwają w tej chwili konsultacje, o których mówiłem. Prowadzone są one szczególnie w środowisku bełchatowskim, zarówno w kopalni, jak i w elektrowni.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#RomanJagieliński">Widzę, że przewodniczący parlamentarnego zespołu energetycznego uśmiecha się. Wiem o tym, że decyzja zespołu w tej sprawie była odmienna. Nie chciałbym jednak, żebyśmy w tej chwili dyskutowali o tej sprawie. Przypomnę, że już o tym dyskutowaliśmy. Wiemy, jakie zamiary ma w tej sprawie rząd. Wiemy także o tym, że w rządzie występują w tej sprawie różne stanowiska. Na pewno nie jest to korzystne.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#StanisławDobrzański">Chciałbym odpowiedzieć krótko na pytanie dotyczące energii ze źródeł odnawialnych. Mogę powiedzieć, że energia ta nie stanowi obecnie żadnego problemu w bilansie energetycznym Polski. Jest jej tak mało, że w znaczący sposób nie wpływa ona na cenę energii. Powinniśmy jednak brać pod uwagę zamiary inwestorów. Z posiadanych przez nas informacji wynika, że zamiary te sięgają mocy ok. 7 tys. megawatów. W przyszłości energia ta może stanowić pewien problem. Może także mieć wpływ na cenę energii. Powinni wiedzieć państwo o tym, że w tej chwili cena energii pochodzącej z elektrowni wiatrowych kształtuje się na poziomie 240–400 zł za 1 megawatogodzinę. Proszę sobie przypomnieć, że w najdroższej elektrowni, jaką jest elektrownia Opole 1 megawatogodzina energii produkowana jest za 230 zł. Jest to kosz niższy od najniższego kosztu uzyskania energii w elektrowniach wiatrowych. Na pewno jest to pewien problem. Nie oznacza to jednak wcale, że tej gałęzi energetyki nie należy rozwijać. Warto zauważyć, że całkiem inaczej podchodzą do tego problemu bogate państwa, a inaczej państwa biedne. Dzisiaj podstawowym problemem jest bilansowanie energii, o czym mówił poseł Roman Jagieliński. Jest to niezwykle trudny problem. Nie można przecież powiedzieć tak, że musimy wpuścić tę energię do sieci i nic to nas nie obchodzi. Chciałbym wyjaśnić, skąd bierze się koszt takiej energii. Jest to energia, której pozyskanie trudno jest zaplanować. Jest to sprawa naturalna. Każdy rozumie to, że nie da się zaplanować, kiedy będzie wiatr. W związku z tym trzeba utrzymywać rezerwy, które kosztują. Pytali państwo o problemy dotyczące bilansu energetycznego. W tej chwili zainstalowana moc wynosi 33 tys. megawatów. W szczycie zużywamy 23,6 tys. megawatów. W tym roku biliśmy rekordy, gdyż była bardzo ostra zima. Trzeba pamiętać o tym, że tzw. moc zainstalowana jest wartością fikcyjną. Z mocy, która była postawiona do dyspozycji Polskich Sieci Elektroenergetycznych od razu przy większym mrozie wypadło 800 megawatów. Jest to pewien problem. Jednak niezależnie od tego mamy nadmiar energii. Jest oczywiste, że istnieją określone koszty utrzymywania tak dużej rezerwy. Ktoś musi je pokryć. Na pewno trzeba będzie obniżać koszty we wszystkich przedsiębiorstwach. Sądzę, że w tym zakresie w przedsiębiorstwach elektroenergetycznych są jeszcze pewne rezerwy. Pytali państwo o kondycję przedsiębiorstw energetycznych. Mogę odpowiedzieć na to pytanie na przykładzie Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Najprawdopodobniej Polskie Sieci Elektroenergetyczne zamkną ubiegły rok zyskiem na poziomie 16 mln zł. Audytor nie powiedział jeszcze w tej sprawie ostatniego słowa. Proszę sobie wyobrazić, że Polskie Sieci Elektroenergetyczne obracają kapitałem w kwocie 16 mld zł. Można powiedzieć, że osiągnięty zysk jest wynikiem w granicach błędu. Przypomnę, że poprzedni rok zakończyliśmy stratą na kwotę 559 mln zł. W tej chwili nie mamy żadnych zdolności kredytowych, gdyż jesteśmy zadłużeni po uszy. Nasze zadłużenie przekracza 2 mld zł. Jest oczywiste, że z tego zadłużenia chcielibyśmy uciec jak najszybciej, gdyż wiąże nam ono ręce.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#StanisławDobrzański">Zadłużenie utrudnia nam inwestowanie. Inwestycje są konieczne, gdyż stan sieci nie jest zbyt dobry. Jedno z pytań dotyczyło gminy Kleszczów. Naprawdę nie rozumiem tego, o czym pan poseł mówił. Nikt z Polskich Sieci Elektroenergetycznych nie mógł powiedzieć, że pozwoli sprzedać energię za 60 proc. ceny rynkowej. Nie mamy do tego żadnych kompetencji. Polskie Sieci Elektroenergetyczne działają zgodnie z obowiązującą taryfą, która jest zatwierdzana przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Za przesył i sprzedaż energii Polskie Sieci Elektroenergetyczne pobierają ceny przewidziane w tej taryfie. Nie mamy prawa do woluntarystycznego podejmowania decyzji o sprzedaży według innych stawek. Przypomnę, że Sejm uchwalił prawo, które jednoznacznie mówi o tym, iż każdy, kto korzysta z sieci energetycznych ma obowiązek pokrywania wszystkich kosztów funkcjonowania tej sieci. Te koszty są bardzo wysokie. Rozwiązanie to jest dla wszystkich oczywiste, gdyż wynika ono z Prawa energetycznego. Mamy do czynienia z ogromnym problemem, który dotyczy autoproducentów, z którymi jesteśmy w konflikcie. Mówią oni, że sami produkują energię na swoje potrzeby. Jednak są podłączeni do sieci, którą trzeba utrzymać i eksploatować. Myślę, że mamy tu podobny przypadek, że tu właśnie tkwi pewien problem. Nie znam szczegółów tej sprawy. Postaram się to sprawdzić i wyjaśnić panu tę sprawę przy jakiejś okazji.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#RomanJagieliński">Właśnie dlatego chciałem, żeby o tej sprawie wypowiedział się także przedstawiciel drugiej strony. Dotarła do mnie informacja, która nie była potwierdzona na piśmie. Samorządowcy z gminy Kleszczów twierdzili, że mieli szansę na dostarczenie energii do strefy ekonomicznej po cenie stanowiącej 25–30 proc. ceny rynkowej. Jednak ze względu na zastrzeżenie Polskich Sieci Energetycznych cena została podniesiona do ok. 60 proc. Wzrost związany był z koniecznością postawienia do dyspozycji dodatkowych mocy na wypadek awarii w elektrowni Bełchatów. Taka informacja dotarła do mnie. Należy uznać, że cena niższa od rynkowej o 40 proc. także stwarza dobre warunki do inwestowania. Warto zauważyć, że pomimo pewnych różnic wszyscy jesteśmy zatroskani problemami związanymi z konkurencyjnością naszej gospodarki. Wszyscy uznajemy konieczność przyspieszenia wzrostu zamożności naszego społeczeństwa, a także obniżenia kosztów utrzymania. Mówiono o tym, że każda rodzina wydaje 10 proc. swoich dochodów na zakup energii. Należy uznać, że koszt energii jest bardzo wysoki w stosunku do uzyskiwanych przez ludność dochodów. Na tym chciałbym zakończyć dzisiejszą dyskusję. Zgodnie z zapowiedzią przygotujemy projekt odpowiedniego dezyderatu. Dziękuję państwu za udział w obradach życząc efektywnych działań. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>