text_structure.xml
86.1 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#AdamSzejnfeld">Otwieram wyjazdowe posiedzenie Komisji Gospodarki w Pile. Serdecznie witam wszystkich obecnych. Spotykamy się na zwykłym roboczym posiedzeniu komisji sejmowej, a jednak jest ono bardziej uroczyste, ponieważ jest związane i z jubileuszową edycją wystawy gospodarczej w Pile, i 10. rocznicą powstania Pilskiej Izby Gospodarczej, jednej z wielu organizacji gospodarczych w Polsce. Serdecznie witam przybyłego na nasze posiedzenie ministra gospodarki Jacka Piechotę, marszałka województwa wielkopolskiego pana Stefana Mikołajczaka, prezydenta Piły pana Zbigniewa Kosmatkę oraz starostę powiatu pilskiego pana Leszka Partykę. Witam także prezesa Bogdana Rogalę, dzięki uprzejmości którego możemy gościć w tej pięknej i komfortowej sali konferencyjnej Philips Lighting Poland. Jest to już trzeci dzień naszego wyjazdowego posiedzenia. Dwa pierwsze Komisja spędziła w Kołobrzegu oraz odwiedziła Ustronie Morskie. Te dwa dni poświęcone były na analizę wpływu turystyki uzdrowiskowej na rozwój turystyki przyjazdowej do Polski, a pomysłodawcą i organizatorem wyjazdu do Kołobrzegu był poseł Bogdan Błaszczyk. Natomiast dzisiejsze posiedzenie Komisji poświęcone jest omówieniu wpływu imprez targowych i wystawienniczych na rozwój przedsiębiorczości. Naszym gościom, którzy po raz pierwszy uczestniczą w posiedzeniu komisji sejmowej, wyjaśniam, że bez względu na miejsce obrad komisję obowiązuje ten sam system pracy i ten sam regulamin. Obrady prowadzone są przez przewodniczącego Komisji, do którego powinni zgłaszać się chętni do zabrania głosu. W naszym dzisiejszym porządku obrad mamy tylko jeden punkt, ale, jak sądzę, bardzo ważny. Zanim przejdziemy do dyskusji, przypomnę, że nie jest to pierwsza wizyta komisji sejmowej w Pile. Kilka lat temu wasze miasto odwiedziła Komisja Małych i Średnich Przedsiębiorstw, której wtedy przewodniczył obecny pan minister Jacek Piechota. Korzystając z tego, że Piła jest ośrodkiem targowym, również wtedy zastanawialiśmy się, jaki wpływ na rozwój gospodarczy regionu mają imprezy targowo-wystawiennicze. Sądzę, że doświadczenia tych kilku lat, które upłynęły od tamtego spotkania, pozwolą na dokonanie ponownej, a być może, nowej analizy problemu. Zanim jednak przejdziemy do pracy, oddam głos prezesowi Bogdanowi Rogali, aby przedstawił firmę, która nas dzisiaj gości.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#BogdanRogala">Witam serdecznie wszystkich w murach Philips Lighting Poland, firmy, która działa na rynku już od 44 lat. Początkowo nazywała się Polam - Piła. W 1991 r. została sprywatyzowana i od tego czasu jest opisywana, szczególnie przez analityków bankowych, jako jeden z najlepszych przykładów prywatyzacji. W ciągu 10 lat obroty naszej firmy wzrosły dziewięciokrotnie i w ubiegłym roku wyniosły 1,3 mld złotych, eksport stanowi 80%. 10 lat temu w naszej firmie pracowało 3000 osób, dzisiaj pracuje 3600. W Pile budowane i rozwijane jest centrum dystrybucji na Europę Środkową i Wschodnią. Interesują nas wszystkie państwa od Estonii do Turcji wraz z Rosją. Dlaczego takie centrum powstaje w Pile? Ponieważ nasze zakłady są największą fabryką produkującą źródła światła w ramach koncernu Philips. Praktycznie zaopatrujemy całą Europę, ale czasami Stany Zjednoczone i Azję. Niemożliwe jest wymienienie wszystkich przemian, jakie dokonały się w ciągu minionych 10 lat, ale posłużę się takim wskaźnikiem - 10 lat temu w naszej firmie zaledwie kilka osób posługiwało się językiem angielskim, dzisiaj włada nim już 30% zatrudnionych. To jest wskaźnik, który najlepiej obrazuje skalę zmian, jakie dokonały się w ostatnich latach. Staramy się być częścią tego regionu, staramy się ten region wspierać, dzielić się naszą wiedzą i naszym doświadczeniem. Chcemy dać coś od siebie i podzielić się naszym sukcesem.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#AdamSzejnfeld">W międzyczasie dostrzegłem jeszcze posła Stanisława Steca, który nie jest członkiem naszej Komisji, ale znalazł czas, by przyjechać i wziąć udział w posiedzeniu. Przechodzimy do porządku dziennego. Dzisiaj Komisja ma napięty program, bo po posiedzeniu jej członkowie będą mieli okazję odwiedzić Centrum Zastosowania Światła, a następnie weźmiemy udział w uroczystościach jubileuszowych w Pilskiej Izbie Gospodarczej.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JacekPiechota">Dziękuję Komisji Gospodarki, że podjęła temat tak istotny z punktu widzenia zarówno promocji gospodarczej, rozwoju przedsiębiorczości, jak i lokalnych programów rozwoju, lokalnych programów wspierania przedsiębiorczości. Tak naprawdę to trudno przecenić wpływ tego rodzaju inicjatyw jak Wielkopolska Wystawa Gospodarcza Małych i Średnich Przedsiębiorstw dla aktywizacji lokalnych społeczności, lokalnej przedsiębiorczości, ale i dla upowszechniania pewnych pozytywnych wzorców wypływających z tego środowiska. Cieszę się, że spotykamy się pod hasłem „Odkryjmy lepszy świat”, bo to hasło przypomina nam, że zawsze może być lepiej. Zapewne może być lepiej i w dziedzinie, której omówienie Komisja dzisiaj zaplanowała. Z jednej strony mamy swoiste bogactwo działań, pomysłów, aktywności, a z drugiej - mamy rzeczywistość, która wciąż skrzeczy i nie może dać nam pełnej satysfakcji, że wszystkie te działania przynoszą określony efekt, taki jakiego byśmy sobie życzyli. Problem, który Komisja podjęła, ma kilka wymiarów. Ten lokalny, promocyjny, o którym rozmawialiśmy podczas zwiedzania Wystawy Gospodarczej, ale i ogólnogospodarczy czy ogólnopaństwowy. Nie sposób bowiem mówić o imprezach wystawienniczych i targowych bez łączenia ich z promocją gospodarki kraju, z promocją polskich firm, a także nie wolno nam pomijać dyskusji na temat, jak ten system działa i czy przynosi efekty. Z trzeciej strony mamy do czynienia z kilkoma obszarami, w których próbujemy organizować działalność wystawienniczą. Jednym z takich obszarów, za którego „umeblowanie” w największym stopniu odpowiada minister gospodarki, jest promocja gospodarcza. Próbujemy uczynić wszystko, aby szeroka i bogata oferta docierała do przedsiębiorców. Z naszych doświadczeń wynika bowiem, a przeprowadzone badania również to potwierdzają, że nadal wiedza o tym, z czego można skorzystać, do jakich instrumentów sięgnąć, gdzie można uzyskać pomoc, jak wyjść na zewnątrz ze swoją ofertą, jest trochę wiedzą dla wtajemniczonych, wiedzą dla tych, którzy już zaczęli zdobywać doświadczenia. Podczas rozmów z właścicielami firm najczęściej średnich, którzy chwalili się, jak szeroką prowadzą działalność eksportową, okazywało się, że 50–90% z nich zajmuje się działalnością gospodarczą od lat 20 i krok po kroku zdobywali doświadczenie, które dzisiaj pozwala im osiągać takie wyniki. Nasze niezadowolenie wywołuje sytuacja, że nie docieramy do przedsiębiorcy, który już dzisiaj ma produkt, już dzisiaj ma ofertę, bo to na dobrą sprawę w interesie państwa leży znalezienie go, poprowadzenie za rękę i wypchnięcie na szerokie wody. Temu dotarciu do przedsiębiorcy służy zakończony właśnie proces skonsolidowania instytucji rządowych działających na rzecz przedsiębiorczości. Trzy agencje - Agencja Techniki i Technologii, Agencja Rozwoju Regionalnego i Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości mają być połączone w jedną Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości, którą chcemy widzieć jako „operatora” systemu usług dla przedsiębiorczości, przede wszystkim dla małych i średnich firm. System usług powinien być znany przedsiębiorcom, przyjazny i docierać do środowisk, w których działają. Oczywiście, tego systemu nie da się stworzyć bez aktywności w tym zakresie samorządów lokalnych. Każdy z programów, które rząd przyjmuje, oparty jest na podstawowej zasadzie, że wspieramy aktywnych, nikogo nie uszczęśliwiamy na siłę naszymi propozycjami.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#JacekPiechota">Przyjęty 13 sierpnia rządowy program budowy systemu funduszy poręczeniowych i pożyczkowych dla małych i średnich przedsiębiorstw również zbudowany jest na tej samej zasadzie. To inicjatywa samorządu lokalnego, który zgodnie z prawem o działalności gospodarczej odpowiada za wspieranie przedsiębiorczości, jest wspierana czy dodatkowo motywowana ze szczebla centralnego. Inicjatywa ta musi być wyartykułowana nie tylko w formie politycznej deklaracji, ale i wyrażać się bardzo wymiernym wkładem kapitałowym oraz zdolnościami organizacyjnymi samorządu wspartymi najlepiej przez współdziałanie z organizacją przedsiębiorców, chociaż nie jest to jeszcze warunek niezbędny, ze względu na wciąż słaby stan zorganizowania tego środowiska. A więc sieć lokalnych inicjatyw spięta jakby jednym ogólnokrajowym systemem, który ma być przyjazny dla przedsiębiorców. Niezmiernie ważna jest tu inicjatywa samorządu lokalnego. Dopiero bowiem działania podejmowane w terenie powinny być wsparte zewnętrznymi instrumentami i razem promowane na zewnątrz. Z promocją poza granicami Polski mamy nadal większy problem niż na rynku wewnętrznym. Promocja na zewnątrz realizowana jest z jednej strony poprzez bardzo bogate instrumentarium - wiele inicjatyw i działań wielu organizacji, w tym ogólnopolskich organizacji gospodarczych, organizacji przedsiębiorców, przedsiębiorstw, samorządu gospodarczego, Krajowej Izby Gospodarczej, a z drugiej strony tak naprawdę to odczuwa się ogromny niedosyt kontaktów ze światem zewnętrznym. I tu włączamy się do dyskusji o roli wydziałów ekonomiczno-handlowych - czy spełniają swoją rolę, czym powinny się zajmować i jak to powinny robić. Po 11 miesiącach pracy z tymi służbami i z radcami handlowymi, mogę stwierdzić, że jedną stroną medalu są ich umiejętności, aktywność i zdolność do działania promocyjnego, ale drugą, znacznie trudniejszą, o której mówimy znacznie mniej, jest nasz „wsad”, który dostarczamy służbom ekonomiczno-handlowym. Uczestniczyłem w kilku imprezach promocyjnych zagranicą i miałem okazję wysłuchać z tamtej strony formułowanych opinii. Trudno ze Szwajcarii, Austrii czy dalekich zamorskich krajów szukać w Polsce przedsiębiorców, którzy chcieliby się zaprezentować i przedstawić swoją ofertę na danym rynku. Kilka dni temu byłem na dużym forum gospodarczym w Szwajcarii i wysłuchałem opowieści radcy, poszukującego polskich partnerów gospodarczych zainteresowanych rynkiem szwajcarskim, którzy zechcieliby wziąć udział w tym forum. To była wielce pouczająca opowieść wskazująca, jaka naprawdę jest aktywność poszczególnych instytucji i organizacji, które temu celowi powinny służyć. Swojego czasu wystąpiliśmy z inicjatywą utworzenia rządowej agencji na bazie połączonych spółek - Państwowej Agencji Inwestycji Zagranicznych i Polskiej Agencji Informacyjnej. Dzisiaj uważamy, że jest to za mało, chociaż jest to krok w dobrym kierunku. Spółka prawa handlowego nigdy nie będzie spełniała roli, jaką powinna spełniać w tym zakresie rządowa agencja organizująca współpracę z całym zapleczem krajowym, które powinno być wprzęgnięte w proces promocji gospodarczej. Mam nadzieję, że już niedługo będę mógł zaprezentować projekt ustawy powołującej silną rządową agencję zajmująca się promocją gospodarczą, pozyskiwaniem inwestorów zagranicznych i obsługą tych inwestorów w kraju. Tego rodzaju struktura powinna współpracować ze specjalnymi strefami ekonomicznymi, ze wszystkimi ośrodkami organizującymi imprezy targowe i wystawiennicze o zasięgu szerszym, przekraczającym zasięg lokalny czy regionalny. To jest ten obszar, który powinno organizować skutecznie państwo i dlatego debata w Komisji Gospodarki jest bardzo cenną okazją do wymiany poglądów, poznania wszelkich uwag, opinii i doświadczeń drugiej strony.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#JacekPiechota">Ciągle powracającym tematem jest samorząd gospodarczy i samo środowisko przedsiębiorców, którzy w tym zakresie powinni przejawiać stosunkowo dużą aktywność. Ale o tej kwestii zapewne jeszcze nie raz będziemy dyskutować i na pewno na forum Komisji wrócimy do dyskusji o tych problemach. Krajowa Izba Gospodarcza zapewne przedstawi swój punkt widzenia na to, jaką rolę w obszarze imprez targowych i wystawienniczych widzi dla siebie jako organizacji przedsiębiorców, organizacji samorządu gospodarczego. I wreszcie organizatorzy targów. Dzisiaj targi organizują organizacje przedsiębiorców, samorządy lokalne, Międzynarodowe Targi Poznańskie, firma, która jest spółką prawa handlowego, wiele instytucji, organizacji i firm, które w tej działalności się wyspecjalizowały i których znaczenie musimy uznać, bo nie wolno nam w żadnym przypadku zmarnować ich doświadczenia i przemyśleń. Mają swoją ogólnopolską organizację i cieszę się, że skorzystali z zaproszenia Komisji i przedstawią nam swoje oceny i wnioski. O niektórych mieliśmy okazję rozmawiać w resorcie, ale spodziewam się, że jest ich więcej. Proszę teraz o pozwolenie oddania głosu panu Igorowi Mitroczukowi, dyrektorowi Departamentu Promocji Gospodarczej, departamentu, który jest bezpośrednio odpowiedzialny za tę problematykę, aby przedstawił szczegółowe wprowadzenie do naszej dyskusji. Później jesteśmy do dyspozycji posłów.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#AdamSzejnfeld">Witam także pana Bogusława Zalewskiego, prezesa Polskiej Korporacji Targowej. Niewątpliwie głos pana prezesa, ewentualnie licznie reprezentowanych osób z zarządu Korporacji, będzie bardzo wartościowy, jak również głos samych przedsiębiorców lub szefów organizacji gospodarczych, których widzę tutaj liczną reprezentację. Oczekuję, że państwa wypowiedzi, wnioski, postulaty będą przydatne do dalszych prac Komisji. Informuję, że efektem prac Komisji przedwczoraj i wczoraj w Kołobrzegu było wystosowanie dezyderatu przez Komisję Gospodarki do prezesa Rady Ministrów w sprawie zwiększenia działań na rzecz wspierania rozwoju, w tamtym przypadku, turystyki. Zobaczymy, czy dyskusja na temat wystaw i targów doprowadzi do podobnych konkluzji.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#IgorMitroczuk">Dodam kilka uwag do tego, co powiedział pan minister Jacek Piechota, głównie opierając się na pewnych statystykach. Chcę również pokazać obszar, w którym działa minister gospodarki, wspierając to wszystko, co wiąże się z targami. Działalność ta ma dwa wymiary - wymiar zagraniczny, czyli promocja eksportu i targi, w których uczestniczą polskie przedsiębiorstwa za granicą, oraz wymiar krajowy, czyli targi krajowe, w tym także te regionalne, jak te dzisiejsze w Pile. Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że wraz z pojawieniem się Internetu skończy się era targów i to medium przestanie być istotne dla sprzedaży, dla robienia interesów, szczególnie w wymiarze międzynarodowym. Jednak wszystkie badania przeprowadzane przez organizacje międzynarodowe wskazują na to, że przez cały czas od 20 lat występuje w tej branży tendencja wzrostowa. Oczywiście, występuje z różną siłą w różnych krajach, niemniej jednak badania z końca lat 90. mówią o tym, że targi nadal są istotnym instrumentem marketingowym służącym wprowadzaniu nowego produktu czy usługi na rynek lub tworzeniu kierunków sprzedaży, promowaniu firmy w świadomości klientów, utrzymywaniu kontaktów z klientami. I to dotyczy zarówno targów zagranicznych, jak i tych krajowych. Natomiast w coraz mniejszym stopniu targi służą do sprzedawania. I to jest najczęściej zgłaszany zarzut przedsiębiorców, którzy są niezadowoleni lub zdziwieni tym, że biorą udział w licznych targach i niewiele z tego wynika dla sprzedaży. To jest problem szerszy, wymagający przede wszystkim właściwego przygotowania ze strony samej firmy. Ale o tym powiem nieco później. Najpierw kilka słów na temat tego, co robi minister gospodarki w wymiarze zagranicznym, bo ten faktycznie jest zdecydowanie lepiej rozbudowany. System refundacji części kosztów udziału w targach zagranicznych funkcjonuje od początku lat 90. System ten przechodził wiele zmian. Obecnie działa w podziale na trzy listy: imprezy narodowe, imprezy branżowe i imprezy o mniejszym znaczeniu i o mniejszej kwocie dofinansowania. Przeprowadziliśmy badania w 30 krajach OECD na temat tego, jak to robią inni, i okazało się, że we wszystkich tych 30 krajach istnieją formy wsparcia przedsiębiorstw wyjeżdżających na targi zagraniczne i chociażby z tego powodu ten system jest tak istotny. Gdybyśmy przestali dopłacać polskim firmom wyjeżdżającym na targi zagraniczne, to znalazłyby się w zdecydowanie gorszej sytuacji w stosunku do firm z Niemiec, USA czy nawet Czech i Słowacji, bo tam również takie systemy obowiązują. To jest bardzo drogi instrument wsparcia przedsiębiorców. W zeszłym roku 7500 przedsiębiorstw skorzystało z częściowej refundacji kosztów udziału w targach i misjach zagranicznych. 7500 wniosków to oznacza w praktyce 25,5 mln złotych. System podlega nieustannym modyfikacjom. Obowiązywał przez trzy lata, został bowiem ogłoszony w 1999 roku na lata 2000–2002. Teraz kończymy przygotowanie propozycji na kolejny okres, okres przedakcesyjny, 2003–2004 wprowadzając modyfikacje możliwe do wprowadzenia, pożądane przez przedsiębiorców, zgłaszane przez Polską Korporację Targową.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#IgorMitroczuk">Mają państwo przed sobą wyniki badań ankietowych. To jest jedna ze sfer działalności ministra gospodarki, która jest ankietowana corocznie. Na próbie 1000 eksportujących przedsiębiorstw badamy, co firmy te sądzą o poszczególnych działaniach związanych z promocją eksportu. Firmy te potwierdzają, że targi i wystawy są jednym z ważniejszych instrumentów wsparcia eksportu. 80% ankietowanych pozytywnie wyraziło się o systemie, oczywiście, proponując pewne modyfikacje, które staramy się uwzględniać w miarę możliwości. Udział w targach i wystawach jest drugim w kolejności instrumentem zaraz po kontakcie z radcą handlowym, najczęściej wykorzystywanym na rynkach zagranicznych. Co my robimy w porównaniu np. z Niemcami? W porównaniu z Niemcami pod względem ilościowym robimy prawie tyle samo. Lista targów, na które można otrzymać w Niemczech dofinansowanie, liczy 300 imprez, to znaczy tyle samo, ile w zeszłym roku udało się nam objąć refundacją. Natomiast w wymiarze finansowym przegrywamy. Skala jest mniej więcej jak 1:100. Dopłaty, jakie uzyskują firmy niemieckie przyjeżdżając do Poznania są nieporównywalne z tymi, jakie otrzymują polskie firmy jadąc do Hanoweru. To skłania nas do tego, by system utrzymywać, ale obawiam się, że w obecnej sytuacji, kiedy środki, które minister gospodarki na ten cel otrzymuje z budżetu państwa, są z roku na rok realnie mniejsze, nie będziemy w stanie utrzymać takiej samej dynamiki. Lista imprez objętych dofinansowaniem nie może być rozszerzana, tym bardziej że wydaje nam się, iż lepiej zwiększyć kwotę dofinansowania, a skrócić listę, aby pomoc państwa stanowiła zdecydowanie większy procent kosztów udziału przedsiębiorstwa w zagranicznej prezentacji. W materiale, który został przygotowany dla Rady Ministrów - „Formy oficjalnego wspierania i promocji polskiego eksportu”- z lipca tego roku znaleźć można bardziej szczegółowe dane odnoszące się do samego systemu dofinansowania i jego zasad. Targi krajowe. Dla rozwoju gospodarczego Polski targi mają ogromne znaczenie i chyba nie trzeba tłumaczyć dlaczego. Jeżeli przyjrzymy się gospodarce Niemiec, to łatwo zauważymy, że działalność targowa generuje tam wielomiliardowe w euro liczone przychody wielu firm, które związane są z targami. Bo przecież nie są to tylko przedsiębiorstwa targowe, to są hotele, restauracje, firmy przewozowe, cały system komunikacyjny. Wszyscy wspólnie na tym zarabiają i jest to ogromna rzesza ludzi. Tak samo jest w Polsce, choć skala jest o wiele mniejsza. O wiele mniejsza jest również ilość firm biorących udział w targach i wystawach, mimo iż paradoksalnie w Polsce wystaw i targów jest tyle samo co w Niemczech. To jest pewien paradoks, jeżeli porównać potencjał gospodarki polskiej i niemieckiej. W Polsce mamy zbyt dużo targów i wystaw i, jak podejrzewam, to jest jeden z powodów, że liczne ośrodki targowe przeżywają bardzo poważne problemy finansowe, szczególnie teraz, w okresie spowolnienia wzrostu gospodarczego. Minister gospodarki próbował w roku 1999 wprowadzić system częściowej refundacji kosztów udziału w targach krajowych. Ten system działał przez rok. Jego wymiar to 1,5 tys. dofinansowanych firm, oczywiście kwotami mniejszymi niż targi zagraniczne. Jednak w tym czasie odnotowano przypadki podnoszenia cen dla polskich wystawców w związku z tym, że otrzymywali oni to dofinansowanie.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#IgorMitroczuk">Od razu wyjaśniam, że nie dotyczyło to Poznania, ale w innych ośrodkach zdarzały się takie przypadki. Dlatego wypracowaliśmy system alternatywny, z którego takie targi jak MTP i targi regionalne w Pile mogą i korzystają. Jest to system dopłat do przyjazdowych misji organizacji kupieckich. Czyli jeżeli organizacja, która w Polsce organizuje targi, lub też ktoś na jej zlecenie spowoduje przyjazd na dane targi przedstawicieli firm zagranicznych, organizacji kupieckich, dystrybutorów, którzy potencjalnie są zainteresowani kupowaniem towarów prezentowanych na tej wystawie, to może wystąpić o dopłatę. System ten zastosowano po raz pierwszy w 2001 roku. W zeszłym roku było to 5 imprez, w tym roku dotychczas dopłaciliśmy już do 15 misji przyjazdowych i niewykluczone, że liczba ta zwiększy się, ponieważ pojawiły się pewne rezerwy finansowe na IV kwartał tego roku i dlatego najprawdopodobniej do końca roku ta liczba dojdzie do 30. Zdajemy sobie doskonale sprawę z tego, że to nadal jest niewiele w stosunku do ilości organizowanych imprez, ale, jak powiedziałem na początku, tych imprez jest za dużo. Ten fakt musimy przyjąć do wiadomości i uwzględniać przy planowaniu działań. Tyle pokrótce na temat działań ministra gospodarki w obszarze krajowych i zagranicznych imprez targowo-wystawienniczych. Zostałem poproszony o wypowiedź na temat, czy targi regionalne mają sens, czy jest to obszar, który powinien być rozwijany. W 1999 r. Polska Korporacja Targowa stwierdzała zawężające się perspektywy w tym akurat obszarze. Ja jednak myślę, że wszystko zależy od tego, jaki charakter przyjmą te targi. To nie są targi, na których się sprzedaje. Gdybyśmy zbadali, kto dzisiaj odwiedził Wielkopolską Wystawę Gospodarczą, to okaże się, że w większości byli to mieszkańcy Piły, którzy przyszli zobaczyć, co się dzieje w nowej hali sportowej. Czy jednak te targi mogą mieć wymiar ekonomiczny? Oczywiście, że mogą. Pod warunkiem jednak, że od początku jasno określimy ich cel. A ich celem powinno być integrowanie środowiska gospodarczego danego regionu wokół wyraźnie sprecyzowanych branż, które się w tym regionie rozwijają, czyli budowanie klastera współpracujących firm wokół dużych firm działających w regionie. Akurat Piła jest takim miejscem, w którym powinno się to udać. Jest tutaj kilka dużych firm - nasi dzisiejsi gospodarze Philips Lighting Poland, Ekolog Holding, które skupiają wokół siebie wiele firm kooperujących. A te systemy kooperujących ze sobą firm można sprzedawać za granicę. To jest coś, co można pokazać, pokazać, jaki jest polski potencjał w danej branży. Coś takiego powoli kształtuje się w przemyśle motoryzacyjnym, gdzie rzeczywiście jest dużo firm krajowych, które współpracują na ogół z dużymi inwestorami zagranicznymi działającymi w Polsce i w ten sposób rośnie udział produktu polskiego w produkcie finalnym, który jest sprzedawany pod marką koncernu zagranicznego. Podobne zabiegi można wykonać na targach regionalnych i w tym upatrywałbym ich główne zadanie i cel. Targi regionalne i lokalne nie mogą konkurować z targami poznańskimi, bo to jest zupełnie inny rynek, inny odbiorca i zupełnie inny klient.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#IgorMitroczuk">Sensownie pomyślane targi regionalne jak najbardziej mają przyszłość i winny być wspierane aktywną polityką państwa. Proszę spojrzeć na wykres na str. 3, który przedstawia kwoty w milionach dolarów przeznaczane w Polsce na promocję eksportu. Jak widać, kwoty te wzrosły znacząco w roku 2001, ale cały czas jest to poziom żenująco niski, jeżeli porównamy się chociażby z Czechami czy Węgrami. Na pewno nie z krajami Unii Europejskiej, bo z tymi krajami w zasadzie porównań nie sposób prowadzić, ponieważ te, które najwięcej wydają na promocje, nie mieszczą się nam na wykresie, żeby jeszcze można zobaczyć polski słupek. W tym miejscu trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie - sądzę, że forum Komisji Gospodarki jest dobrym miejscem na to - czy lepiej dopłacać firmom, które coś eksportują, by eksportowały więcej, czy lepiej ponosić wysokie, bardzo wysokie koszty zasiłków dla bezrobotnych, kiedy te firmy przestaną eksportować i przestaną zatrudniać.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#AdamSzejnfeld">Dziękuję za to interesujące wprowadzenie. Wyjaśniam osobom, które po raz pierwszy biorą udział w posiedzeniu sejmowej komisji, że zwykle pracujemy w ten sposób, iż wprowadzenie do tematu prezentuje strona rządowa, w naszym przypadku najczęściej Ministerstwo Gospodarki, ale nie tylko. Potem otwieram dyskusję, w której udział może wziąć każdy uczestnik posiedzenia. Skoro dotknęliśmy tematu targów w pełnym wachlarzu aspektów, bo i w aspekcie targów międzynarodowych, zagranicznych, krajowych i regionalnych, to pamiętajmy, że w ramach tych ostatnich odbywają się targi i wystawy czysto lokalne. A zapotrzebowanie na te targi jak na razie nie maleje. Stwierdzenie to opieram na doświadczeniach i wiedzy wyniesionych z rozmów z organizatorami właśnie takich targów lokalnych. Oprócz tego proszę spojrzeć na targi w Pile. W tym roku odbywają się już po raz dziesiąty, a przecież przedsiębiorcy nie marnują czasu i pieniędzy na coś, co nie ma sensu ekonomicznego czy gospodarczego. Jeżeli przez 10 lat, nawet tych ostatnich lat dekoniunktury gospodarczej, targi trwają i przedsiębiorcy przyjeżdżają, to chyba jednak nie ze względów towarzyskich. Przyglądam się również bardzo małym targom, które odbywają się w Chodzieży. Jest to zwykła powiatowa wystawa pod nazwą „Promocja”, na której wystawia się od 50 do 60 przedsiębiorców z powiatu chodzieskiego i niekiedy kilka firm spoza powiatu. Można powiedzieć, że w takim małym powiecie, który składa się z 4 gmin i liczy około 50 tys. mieszkańców, wszyscy znają się doskonale, a już na pewno przedsiębiorcy, a już na pewno ci, którzy działają w tej samej branży. A ja znam osobiście firmy, których właściciele poznali się dopiero na tej wystawie i którzy zawiązali układ biznesowy po takiej maleńkiej wystawie. Wydaje się więc, że wszystkie te działania, które dają szansę na spotkanie się w tym samym czasie i w tym samym miejscu przedsiębiorców mających ten sam cel, są dla nich korzystne. Poza tym podczas takich wystaw mogą oni swoją produkcję, usługi oraz zakres działalności przedstawiać nie tylko potencjalnym kontrahentom, a więc podmiotom gospodarczym, ale także potencjalnym klientom, czyli konsumentom. Takie lokalne i regionalne targi są fantastyczną okazją, aby w ciągu jednego-dwóch dni nawiązać bezpośredni kontakt przedsiębiorca-przedsiębiorca, ale również, co jest nie mniej ważne, przedsiębiorca-klient, przedsiębiorca-konsument. Pamiętajmy, że konsument bardzo rzadko ma możliwość zetknięcia się z firmą, której towary lub produkty nabywa, z której usług korzysta. A już na pewno nie ma możliwości porozmawiania z osobą, która prowadzi firmę. Takie targi mają swoje walory, ale oczywiście i swoje bolączki, o czym mówił pan dyrektor Igor Mitroczuk.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#BogusławZalewski">Dyskutujemy dzisiaj na temat, jak doskonalić targi i do czego ten instrument gospodarki, instrument infrastruktury gospodarczej, bo tak traktujemy targi, mógłby służyć. Organizatorzy targów od dawna wiedzą, że nie istnieje dylemat: targi czy Internet. Można to samo pytanie postawić nieco inaczej - telefon czy spotkanie. Okazuje się, że telefon często służy do umówienia się na spotkanie. Podobnie Internet, który pomaga obsługiwać gości targowych, zwiedzających, wystawców, partnerów handlowych i przez organizatorów targów wykorzystywany być musi. Najlepszym dowodem na to może być fakt, że w Stanach Zjednoczonych, ojczyźnie Internetu, w ostatnich latach buduje się nowe targi adaptując instrument europejski raczej do warunków amerykańskich. Pan dyrektor Igor Mitroczuk mówił, że kontraktacyjna, czyli handlowa funkcja targów schodzi niejako na plan dalszy. Pamiętajmy, że Polska przeszła okres transformacji gospodarczej. Wiele osób na tej sali pamięta, bo ja z pewnością pamiętam targi, zwłaszcza te krajowe organizowane dwa razy w roku, na których krajowy przemysł oferował krajowy produkt, a więc produkt określonej jakości, dla krajowego odbiorcy. Funkcja kontraktacyjna tych targów osiągała 100%, natomiast nie spełniały one żadnej funkcji marketingowej. Niektórzy producenci tęsknią do tego rodzaju targów, bo wtedy była niemal stuprocentowa pewność, że wszystko, co się przywiezie na targi, zostanie sprzedane. Dzisiaj, jak wykazują badania, funkcja kontraktacyjna targów w Polsce spełniana jest w 63%. To jest bardzo wysoki poziom, bo na przykład ta funkcja targów w Niemczech spełniana jest w 29%. Więc funkcja kontraktacyjno-handlowa targów nie zniknie, tyle tylko, że zostanie ograniczona. Jak wyglądamy w porównaniu z Niemcami? W Polsce organizuje się 260–280 targów rocznie. To są targi, które obejmuje Polska Korporacja Targowa, a my obejmujemy zapewne do 95%, a być może nawet 100% targów organizowanych w Polsce. 280 imprez targowych w ciągu roku to liczba porównywalna z ilością targów organizowanych w Niemczech. Jednak nie nazwałbym tego paradoksem, ponieważ polska gospodarka przechodziła bardzo dynamiczny rozwój w okresie transformacji. Dlaczego to nie jest paradoks? Spójrzmy na Ukrainę. Tam organizuje się 700 targów rocznie, a przyrost PKB wynosi 9% rocznie. Można powiedzieć, że to jest dużo i zapewne w przyszłości tych imprez zostanie zdecydowanie mniej na rynku, ale to jest taki moment w historii, a nie paradoks. W różnych krajach targi są wspierane poprzez pokrycie części kosztów udziału wystawcy w targach organizowanych za granicą. Dopłaty oferowane są w tych branżach, asortymentach i kierunkach, na których gospodarce czy rządowi zależy. Ale ostatnio coraz częściej zdarza się wspieranie wystawców prezentujących swoją ofertę w swoim kraju. Zapoznajemy się z systemem obowiązującym na Węgrzech, bo wydaje się być bardzo korzystny. Dlaczego wspiera się wystawców, nie organizatorów, ale wystawców? Ponieważ coraz częściej w krajach Europy Środkowej spotykają się oni z bardzo silną, w pełni dojrzałą konkurencją zagraniczną, która wchodzi na te rynki również poprzez targi. Wystawia się skuteczniej, pełniej, ma lepsze doświadczenie i co oczywiste - większe zasoby pieniężne. Zwróćmy więc uwagę na rolę, jaką pełnią targi. Wpisują się one doskonale w program rządu „Przedsiębiorczość - Rozwój - Praca”. Powodują, że gospodarka staje się bardziej transparentna, co dla Polski jest niezwykle ważne. Przyjeżdżając na targi, trzeba podpisać umowę z organizatorem, trzeba zadeklarować, co się produkuje, gdzie się produkuje, jaki jest adres firmy. Targi mają charakter antyinflacyjny, ponieważ optymalizują wybory, ułatwiają skuteczniejsze, korzystniejsze wybory.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#BogusławZalewski">I wreszcie, o czym wiemy wszyscy i co podkreślamy w dyskusjach, targi witalizują miasta, regiony, państwa. Istnieje silna korelacja pomiędzy rozwojem gospodarczym poszczególnych państw i ilością oraz jakością targów. Przykłady można mnożyć, silna gospodarka niemiecka - silne targi, gospodarka brytyjska, francuska, włoska czy gospodarka Stanów Zjednoczonych, Daleki Wschód, ale ostatnio i Bliski Wschód. Temat - jak widać - jest ważny i cieszymy się, że Komisja Gospodarki go podjęła. Czym są współczesne targi? Są już zupełnie innym narzędziem infrastruktury gospodarczej, niż były jeszcze kilkanaście lat temu. Dzisiaj targi są orężem marketingu bezpośredniego, czyli zapewniają spotkanie w cztery oczy. Dlaczego to jest tak ważne? Ponieważ we współczesnej gospodarce oprócz takich wspaniałych środków technicznych jak np. wspomniany wcześniej Internet, niezwykle istotna pozostaje kwestia biznesowa, a więc zaufanie i wiedza, a to zdobywa się tylko spotykając się twarzą w twarz. Często pół roku po targach zawiera się transakcje, ponieważ właśnie na targach spotkaliśmy się i nabraliśmy do siebie zaufania. Zwiedzający jest też już innym zwiedzającym, niż był lat temu kilkanaście. Wtedy kupując bilet na targi, fundował sobie namiastkę wizy i paszportu jednocześnie, oglądał zagraniczne towary, lub towary polskie, które nie były obecne na rynku. Dzisiaj zwiedzający wybiera się na targi z problemem, który go nurtuje, którego nie rozwiąże w supermarkecie. Tam może kupić określony towar, a na targi przychodzi, aby zorientować się, jaki nowy typ oświetlenia jest osiągalny na rynku, by mógł go zastosować w swojej inwestycji. W sklepie kupi konkretne rozwiązanie, na targach zobaczy i porówna różne produkty oferowane przez różnych producentów. Z dobrych targów wyjdzie najprawdopodobniej z dylematem: zobaczyłem 10 różnych rozwiązań, któreś muszę wybrać. Zrobi to najczęściej po targach. Jak wspomniałem, targi bywają wspierane zewnętrznie, jak i wewnętrznie. W Polsce były takie próby kilka lat temu. Uważam, że w warunkach trudności gospodarczych, zmniejszonego czy spowolnionego wzrostu, albo jak powiedział prof. Marek Ratajczyk z Poznania, w warunkach recesji wzrostu gospodarczego w Polsce trzeba chyba do tego pomysłu wrócić. Pragną tego zarówno wystawcy, jak i organizatorzy. Nasze rozważania są poparte badaniami. Niemcy doskonale wiedzą, że istnieje kilka sposobów pomiaru efektywności udziału firmy w targach. Ta kwestia jest mierzalna i jest kilka takich metod, czego uczymy naszych wystawców. Wsparcie wystawców może być centralne bądź lokalne. Samorządy dysponując pewnymi środkami mogą pomyśleć o wspieraniu swoich wystawców na rynkach lokalnych lub szerszych. Wydaje mi się, że jest to niezwykle cenny moment. Zgadzam się z dyrektorem Igorem Mitroczukiem, że program popierania udziału polskich podmiotów w targach zagranicznych na kolejne lata, 2003–2005 jest już niezwykle potrzebny, ponieważ decyzje strategiczne poszczególnych firm powinny być właśnie podjęte. Chcemy, aby to był jeszcze doskonalszy program, udoskonalony co do kierunków i asortymentów. Polska Korporacja Targowa jest gotowa nieść pewną pomoc konsultacyjną. Chcemy tę pomoc zadeklarować zarówno wobec Ministerstwa Gospodarki, jak i Komisji Gospodarki. Z pewnym niedosytem odnotowujemy, że na programie na rok 2002 wśród wymienionych tam firm, które świadczą pomoc polskim podmiotom gospodarczym w zagranicznych wystawach, brak informacji o Polskiej Korporacji Targowej, ale myślę, że to się da nadrobić.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#BogusławZalewski">Jesteśmy przecież oficjalną organizacją samorządu gospodarczego w tej dziedzinie. Moi przedmówcy wspominali o wiszącym nad naszymi głowami niedostatku środków budżetowych na wspieranie eksportu poprzez dofinansowywanie udziału firm w targach zagranicznych czy wspieranie krajowych podmiotów w targach lokalnych. Informuję, że wiceprezes naszej Korporacji pan Andrzej Kłopotek ma pomysł na to, jak spowodować, aby te środki były przynajmniej w 50% odnawialne. Deklarujemy gotowość do przedyskutowania tej sprawy. Na koniec chcę przedstawić kilka problemów, być może drobnych, w sprawie których Polska Korporacja Targowa już prowadzi pewne działania, ale wydaje mi się, że będziemy potrzebowali szerszego wsparcia, a przede wszystkim zrozumienia. Sprawy te są zapewne drobne, ale legislacyjnie bardziej skomplikowane. Proszę sobie wyobrazić, że przepisy kodeksu celnego po nowelizacji na dobrą sprawę uniemożliwiają przywiezienie na targi drobnych ilości artykułów spożywczych i alkoholowych. Nie ubolewałbym nad tym szczególnie, ale bywalcy targowi wiedzą, że nie można zrobić „Dnia Francuskiego” bez 3 kartonów francuskiego wina czy przyjęcia włoskiego bez znanej szynki. Oczywiście, można te artykuły kupić w supermarkecie francuskim i przyznaję, że stosuję takie rozwiązanie, ale to jednak nie to samo. Jest i inny sposób. Można poprosić ambasadę danego kraju, aby ze swoich środków przekazała takie produkty, ale przyznają państwo, że nie wygląda to elegancko. Niedawno w Poznaniu przygotowywano rumuńskie przyjęcie na 150 osób i co się wydarzyło? Specjalnie przywiezione 70 butelek wina z Rumunii dotarły pod drzwi przyjęcia i tu okazało się, że nie można zdjąć plomb. Wydaje mi się, że jednak należałoby coś w tej sprawie zrobić, dlatego skierowaliśmy do Ministerstwa Finansów stosowny wniosek. W tej sprawie piszą do nas departamenty Ministerstw Gospodarki innych krajów i twierdzą, że należy coś z tą sprawą zrobić, ponieważ jest tak drobna i tak oczywista, bo wiadomo, że w tym przypadku nie chodzi o przemyt. Druga sprawa, również z tego gatunku - wydatki reprezentacyjne. Jak wiemy, w Polsce na wydatki reprezentacyjne można odpisać 0,25% przychodów. Jeżeli prezes targów warszawskich, kieleckich, pilskich chce zorganizować obiad, proszę mi wybaczyć śmiałość, z przewodniczącym sejmowej komisji, jest to wystarczająca kwota. Ale do obowiązku gospodarzy targów należy często zorganizowanie przyjęcia dla 400 gości, 80 firm, 10 izb gospodarczych z różnych krajów. W przypadku organizatorów targów nie jest to wydatek reprezentacyjny, tylko koszt uzyskania przychodów. Tak jak w Teatrze Wielkim w Warszawie koszt funkcjonowania orkiestry w czasie spektaklu operowego nie jest reprezentacją, tylko kosztem uzyskania przychodu. Jeśli to ma być nowoczesny biznes, to trzeba temu pomóc. Oczywiście, że można znaleźć obejście tego przepisu, ale po co to robić? Skłonimy naszych wystawców, aby zamówili u nas posiłki regeneracyjne. Uważamy jednak, że lepiej zmienić źle skonstruowany przepis. Limit dla wszystkich przedsiębiorstw jest jednakowy. Więc albo inaczej należy takie spotkania targowe interpretować, albo zwiększyć ten limit dla organizatorów targów, bo inaczej będziemy zmuszani do uciekania się do jakiś dziwnych kombinacji. Następna sprawa jest bardziej pozytywna dla naszej rzeczywistości i dla naszego rządu. Polska Korporacja Targowa zabiega od kilku lat, aby wprowadzić stosowną stawkę podatku VAT, np. 22%, ale pod warunkiem, że sprawnie będzie funkcjonować system zwrotów. Dotyczy to zarówno wynajmu powierzchni i wygląda nieco inaczej, jak i zabudowy stoisk, czyli usług targowych, i też wygląda inaczej. Specjalistą od budowy stoisk jest prezes Andrzej Kokotek i chętnie to wyjaśni. Natomiast w sprawie powierzchni stosowane jest przez nasze Ministerstwo Finansów znakomite rozwiązanie przyprawiające nas o drżenie serca każdego roku. 9 lat już to wytrzymuje Polska Korporacja Targowa. Mianowicie przyjęto salomonowe wyjście, stawka podatku VAT jest, tylko wynosi 0%. 31 grudnia każdego roku ogłaszana jest jej wielkość na kolejny rok i do tego momentu nie wiemy, czy umowy zawarte z wystawcami na styczeń-marzec, a czasami nawet dalej, są prawidłowe. Czy słusznie nie odprowadziliśmy podatku, czy 1 stycznia nie będziemy już przestępcami, bo nie odprowadziliśmy podatku VAT. Może ktoś mi doradzić, aby pobrać ten podatek od wystawcy i potem się zobaczy. Proszę jednak pamiętać, że to automatycznie podniesie cenę. Chcemy być konstruktywni. Ponieważ te trzy sprawy nas trochę dręczą, szukamy optymalnego rozwiązania. Ale mamy również pomysł na to, jak oszczędzać środki Ministerstwa Gospodarki, jak uczynić, aby chociaż w części one były samoodtwarzalne.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#KrzysztofHorodecki">Targi organizowane w Polsce mogą być krajowe, branżowe i regionalne. Ja powiem kilka słów o tych ostatnich. Targi regionalne nie będą miały do końca określonej swojej funkcji. Ta funkcja będzie się zmieniać w czasie. Pilskie targi mają 10 lat i można w tym czasie wyróżnić trzy okresy ich rozwoju. Przez pierwsze trzy lata uczyliśmy się przedstawiać nową ofertę krajową na kraj, na zagranicę, przedstawiać nowe technologie. Potem nastąpił okres kooperacji, integracji, rozwoju środowisk gospodarczych. Na naszych targach wielu przedsiębiorców poznaje się, nawiązuje współpracę, kooperację. Jest to także instrument marketingu bezpośredniego. Targi regionalne pozostaną. Być może zabraknie tych ogólnopolskich, komercyjnych, organizowanych na dużą skalę. Branżowe też chyba pozostaną, chociaż mogą być limitowane, bo to rynek będzie o tym decydował. Natomiast targi regionalne, jak sądzę, jako pomysły w gminach, w regionach pozostaną, chociaż ich funkcja będzie się zmieniała i będzie zależała od pomysłów lokalnych przedsiębiorców, od miejsca, w którym będą organizowane, bo w każdym miejscu są inne wyzwania, inne potrzeby i inne warunki do realizacji. Nasze doświadczenia potwierdzają, że jest to potrzebna impreza, w której aspekt komercyjno-handlowy niekoniecznie musi być dominujący. Jest wiele funkcji publicznych, społecznych, gospodarczych, które taka impreza spełnia. Natomiast o finale decydują przedsiębiorcy. Przez pierwszych siedem lat targi pilskie funkcjonowały z niewielkimi dopłatami miasta i Ministerstwa Gospodarki. Prawdą jest, że w ostatnich trzech latach, gdy gospodarka znacząco zwolniła, dostaliśmy znacznie większą pomoc. Nie wolno jednak zapominać, że takim targom oprócz promocji, integracji przedsiębiorstw, nawiązania stosunków pomiędzy samorządem terytorialnym, gospodarczym, gośćmi z zewnątrz, towarzyszą seminaria, szkolenia, spotkania, które również odgrywają znaczącą rolę. Natomiast jeśli chodzi o targi zagraniczne, to problem nie polega na tym, jak zorganizować targi, ale na tym, jak zaprosić, jak spowodować, aby przyjechali dobrzy zwiedzający, czyli potencjalni partnerzy i inwestorzy. Ten problem dotyczy zarówno targów organizowanych w kraju, jak i tych za granicą. To jest pewne know-how, którego nie znamy dzisiaj, którego radcy handlowi nie poznali. Najczęściej idą do izb gospodarczych w kraju działania, te izby mają jakąś standardową listę, bo często współpracują z określoną grupą przedsiębiorców. Bardzo często zdarza się, że przyjeżdżają ludzie, robią tłum, a mało z tego pożytku. Inne doświadczenie mówi o tym, że jeżeli jedzie się na targi organizowane w stolicach - mam na myśli Azję i Rosję - to zainteresowanie jest niewielkie. Ale wystarczy pojechać na targi regionalne, to publiczność jest znacznie bardziej ciekawa i aktywna. To właśnie w regionach znajduje się bezpośrednich partnerów. Czy udział w takich targach jest potrzebny? Tak, i po trzykroć tak. Ponieważ problemem dla polskich przedsiębiorców, kiedy udają się na zagraniczne targi, nie jest marka ich firmy, ale marka Polska.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#KrzysztofHorodecki">Ponieważ marka Polska nie istnieje w Chinach, w Azji, w Malezji, najpierw musimy promować Polskę, wyjaśniać, że Polska w ciągu ostatnich 12 lat zrobiła duży postęp, że mamy nowoczesne technologie, że jesteśmy krajem o określonej dynamice wzrostu, no, może nie jesteśmy, ale byliśmy. Za granicą widać brak promocji Polski. Na to potrzebne są duże pieniądze, ale koniecznie trzeba je wydać. To jest kwestia mediów, kwestia pewnej polityki realizowanej przez rząd promujący markę Polska. Promocja marki Polska przez przedsiębiorstwa zabierze wiele lat, będzie bardzo długim, wieloletnim procesem. My to robimy i robić będziemy. Przez pierwsze trzy lata musiałem przekonywać, że Polska potrafi robić dobre urządzenia ochrony środowiska, a dopiero potem chodzić jako firma Ekolog i starać się promować moje produkty, a mój produkt to oczyszczalnia ścieków pod klucz, w której produkcji bierze udział 20 polskich przedsiębiorstw. Ponieważ to była pasja moja i moich kolegów, to nasze działania przyniosły wymierny zysk. Z punktu widzenia przedsiębiorców działających w branży ochrony środowiska jest to krok, kroczek w dobrym kierunku. Marka Polska wymaga lepszej promocji i konieczne jest poznanie know-how, w jaki sposób przyciągnąć odpowiednich gości, kogo zaprosić. Na koniec powiem jeszcze o kilku drobnych sprawach. Powiedziałem o marce Polska, ale jest przecież jeszcze produkt Polska. Jeśli spojrzymy na polski PKB, to wydawać by się mogło, że tak wiele produkujemy, a tak naprawdę brak polskich produktów, brak polskich specjalności. Te które były, przestały być, a nowych nie wypracowaliśmy. Oświetlenie Philipsa wyprodukowane jest w Polsce, ale nie jest polskim produktem. Mamy tu taką małą fabryczkę we wsi Szydłowo, która produkuje oprawki do lamp dla IKEI. I co z tego, że w Malezji spotykam lampę, na której widnieje malutki napis „Made in Szydłowo”, a tak naprawdę jest ona sprzedawana pod marką IKEA. Nie ma polskich produktów rozpoznawalnych na półkach sklepowych. Ja z moimi kolegami staramy się promować polski produkt z zakresu urządzeń ochrony środowiska i zabiegam już u trzeciego ministra o to, aby zwrócić uwagę, że rozwinęliśmy jako polscy przedsiębiorcy świetną dziedzinę gospodarki, która nie tylko służy Polsce czy powinna służyć Polsce, ale także eksportowi. Jak sądzę, takich małych i średnich firm, które już stworzyły swój produkt, mają swój świetny pomysł, tylko trudno im wyjść z nim na rynki zagraniczne, jest coraz więcej. Potrzebują wypromowania marki Polska, potem polskiego produktu. I odnoszę wrażenie, że bez współpracy przedsiębiorców i rządu to zadanie może się okazać bardzo trudne. Chcę powiedzieć, że w krótkim czasie powstało wiele dobrych instrumentów proeksportowych, my jeszcze nie przyzwyczailiśmy się, że one są, nie nauczyliśmy się z nimi pracować, musi upłynąć jeszcze trochę czasu, informacja o nich musi dotrzeć do wielu z nas, a wiele z tych instrumentów wymaga uelastycznienia i dopracowania. Trzeba wyraźnie powiedzieć, rząd musi wspierać polski eksport. Kraje europejskie znacznie bardziej od nas rozwinięte robią to. Jadąc do Chin i zgłaszając się w imieniu polskich przedsiębiorstw do rządu polskiego o tzw. miękki kredyt, argumentowałem to tym, że bez niego jesteśmy niekonkurencyjni, ponieważ taki kredyt dali Niemcy, Hiszpanie, Włosi, Finowie, Szwedzi, Holendrzy. Na koniec chcę powiedzieć o pieniądzach, ponieważ zawsze słyszymy słowo „pomoc”. Tu zwracam się do naszych parlamentarzystów. To nie jest pomoc. To jest albo mądra polityka eksportowa danego kraju, albo biznes. To jest biznes, który robią Niemcy, Szwedzi, Hiszpanie. Hiszpanie na Chiny dali 800 mln dolarów, myśmy dali 80 mln dolarów, ale to nie jest pomoc dla rządu chińskiego. To jest biznes jaki robią Niemcy, Włosi, Hiszpanie na rynku chińskim, dopłacając parę procent do tego kredytu, ponieważ dostają to z powrotem w postaci zwiększenia zatrudnienia, eksportu, referencji w tych krajach. Sugeruję więc, abyśmy w tym przypadku nie używali słowa „pomoc”, bo kiedy mówimy o prawdziwych stosunkach gospodarczych, o wolnym rynku globalnym, nie można tego nazywać pomocą. Jest to polityka państwa w zakresie eksportu, które musi konkurować z innymi państwami, bo inaczej przegramy. I na koniec wnioski po przejrzeniu materiałów, które otrzymaliśmy. Zrobiono wiele, są kredyty, ubezpieczenia kredytów, ulgi podatkowe, przepisy celne. Właściwie wiemy co trzeba zrobić, teraz musimy się nauczyć jak to zrobić i, co chyba najważniejsze, zrobić to w jak najkrótszym czasie.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#AdamSzejnfeld">Mam prośbę do prezesa Bogusława Zalewskiego, Krzysztofa Horodeckiego i wszystkich mówców, którzy w swoich wystąpieniach przedstawiać będą konkretne wnioski i postulaty, aby je zebrali i przesłali na piśmie, abyśmy mogli je wykorzystać w swojej pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#SławomirPoszwa">Chcę przedstawić kilka argumentów za tym, że targi regionalne, takie jakie odbywają się w Pile, odgrywają bardzo ważną rolę. Obserwuję je od wielu lat. Na początku jako organizator, teraz jako wystawca, ale również jako zwiedzający. To nieprawda, że na targach regionalnych nie zawiera się kontraktów. Osobiście znam kilkanaście firm regionalnych, którym udało się zawrzeć kontrakty na targach. Kontrakty podpisały firmy, które pracują na dwóch krańcach regionu, choć mieliśmy i kontrakt zawarty pomiędzy firmami mieszczącymi się na dwóch krańcach jednej ulicy. Targi w Pile są odzwierciedleniem koniunktury, jaka jest w regionie i w Polsce. Ale był czas, kiedy w pilskich targach uczestniczyło 140 firm, zajmowały one kilka tysięcy metrów kwadratowych i zwiedzało je kilka tysięcy osób. Kiedy w 1995 r. przeprowadziliśmy badania, to okazało się, że przyjeżdżali tu przedsiębiorcy z Gdańska, Szczecina, nawet Krakowa, a kilkakrotnie mieliśmy gości z zagranicy, którzy przyjechali, aby zobaczyć, co się dzieje w regionie. Wiele z tych osób dziękowało Pilskiej Izbie Gospodarczej za zaproszenie, ponieważ ten region, do czego sami się przyznawali, był taką białą plamą, a wywołani do odpowiedzi przyjechali. Oczywiście to świadczy o poziomie profesjonalizmu organizatorów targów, że tych ludzi się zaprasza. Pilskie targi to również powstanie kilku firm marketingowych, które powstały wokół targów. Kilku młodych ludzi, którzy uczyli się pracy z przedsiębiorcami, w międzyczasie założyło swoje firmy. Dzisiaj pracują już nie tylko na rzecz targów, ale dobrze dają sobie radę na pilskim rynku. Targi regionalne odgrywają także rolę edukacyjną. Pamiętam jak w 1993 r. koledzy przedsiębiorcy, których firmy miały dwu, trzyletnią historię, wystawiali się na targach, z jakim trudem stoiska te były przygotowywane. Po kilku latach podziękowali Izbie Gospodarczej za to, że przygotowała ich do wystawiania się na dużych targach. Te firmy potem urosły, były silniejsze, wystawiały się w Poznaniu i na innych targach, a nam dziękowały za to, że tu, w regionie nauczyły się podstaw, że tu zdobyły pierwsze doświadczenia. W tamtych latach wręcz zmuszaliśmy ich do przygotowania materiałów promocyjnych, do ekspozycji swoich wyrobów i usług. Kilku przedsiębiorców wręcz mi powiedziało, że nie brało udziału w targach, ponieważ nie widzieli sensu w takim działaniu, a potem wystawiali się nie tylko w Pile, ale i w Poznaniu, Krakowie, a nawet w Berlinie. Należy także podkreślić edukacyjną rolę dużych firm regionalnych. Jeśli dobrze pamiętam, to Philips Lighting Poland i Ekolog Holding wystawiają się na targach w Pile od 10 lat. To bardzo dobrze, że na targach mogą się spotkać, porozmawiać, bo w tym codziennym zabieganiu nie ma na to czasu. Targi w Pile są właśnie takim miejscem, gdzie koledzy z branży mają okazję usiąść przy jednym stole, mogą wymienić poglądy, nierzadko zażegnać konflikty i myślę, że jest to bardzo ważna rola łączenia środowisk w danym regionie. Pilska Izba Gospodarcza poprzez tego typu targi uczy uczestnictwa w wystawach za granicą.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#SławomirPoszwa">Wiele małych i średnich firm lokalnych naprawdę nie umie poruszać się po strukturach targowych, nie umie korzystać z promocji, z marketingu za granicą. Tu zwracam się do Korporacji, której członkiem byliśmy kiedyś, że powinna wspierać również regionalne targi chociażby w materiały, w przepisy, po to, aby szczególnie targi organizowane przez stowarzyszenia mogły edukować swoich przedsiębiorców, aby nie popełniać wielu błędów i aby wyjazdy przynosiły korzyści.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#GrzegorzPiechowiak">Pragnę zwrócić uwagę na element, o którym mówił pan minister Jacek Piechota, a który na własnej skórze odczuliśmy jako Pilska Izba Gospodarcza organizując misję gospodarczą do Kaliningradu. Bardzo ważnym ogniwem w procesie promocji jest służba ekonomiczno-handlowa, która ma pomagać polskim przedsiębiorcom. Skoro są pieniądze na szeroko pojętą promocję, również na to, aby służba ta przetłumaczyła przepisy handlowe, gospodarcze, finansowe i celne kraju swego działania, to nie do pomyślenia jest, żebyśmy musieli te dokumenty kupować od strony rosyjskiej, a nie mogli ich otrzymać w Wydziale Ekonomiczno-Handlowym naszej placówki. Mam nadzieję, że ta sprawa jest znana panu ministrowi, ponieważ dość szczegółowo opisałem całą sprawę w swoim piśmie do Ministerstwa Gospodarki. Sądzę, że uczulenie wszystkich placówek na tę kwestię byłoby bardzo cenne, ponieważ koszt wyjazdu zagranicznego jest stosunkowo wysoki i uważamy, że powinniśmy być obsługiwani, tym bardziej na terenie naszej placówki, w sposób rzetelny.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WojciechKruk">Oprócz wymienionej funkcji jestem przedsiębiorcą, właścicielem firmy W. Kruk i mój głos będzie głosem przedsiębiorcy. Zdajemy sobie sprawę, że ilekolwiek by ministerstwo miało pieniędzy na promocję eksportu, to jako przedsiębiorcy zawsze będziemy mówili, że chcemy, aby miało więcej. I to jest logiczne. W związku z tym należy posiadane środki wykorzystywać jak najracjonalniej i szukać wszelkich pomysłów na ich skuteczne użycie. Ja chcę poruszyć sprawę, o której wspominał dyrektor Igor Mitroczuk - zapraszanie importerów i inwestorów do Polski. Od 10 lat polscy jubilerzy jeżdżą za darmo na wszystkie targi biżuterii do Włoch. Włoski Instytut Handlu przesyła zaproszenia do wielu firm jubilerskich, a posiada dobre rozeznanie firm i doskonale wie, kto jest potencjalnym importerem, i składa ofertę pokrycia części kosztów. W Polsce istnieje wiele targów ściśle branżowych, na których wystawia się coś, co jest taką obiektywną reprezentacją danej branży w Polsce. I musimy się nauczyć przyciągać na te targi grupy potencjalnych kupców tych wyrobów. To jest dla nas per saldo najtańsze rozwiązanie. Cieszymy się więc, że takie pomysły już się pojawiają i apelujemy, aby to było kierowane na imprezy branżowe do dobrze zlokalizowanych odbiorców. Wszyscy przedsiębiorcy, w tym także moja firma, narzekają, że udział w targach jest bardzo drogi. Pytanie brzmi: dla kogo one rzeczywiście są drogie? Jeżeli moja oferta handlowa wynosi 10 tys. dolarów, to o targach nie powinienem w ogóle myśleć. Jeżeli moja oferta wynosi 20–50–100 tys. dolarów, to mogę się już zastanawiać. Natomiast jeżeli moja oferta wynosi 1 lub 5 mln dolarów, to targi są prawie darmowym przedsięwzięciem. Myślę, że ministerstwo również powinno szukać różnych pomysłów na lepsze wykorzystanie posiadanych środków. Jednym z takich pomysłów może być wspomaganie grup producentów, wspomaganie skoncentrowanego kapitału w rozdrobnionej średniej przedsiębiorczości. Weźmy taki przykład. Zgłasza się do ministerstwa przedsiębiorca Malinowski z prośbą o dofinansowanie. Wtedy powinien usłyszeć: przepraszam panie Malinowski, pan ma firmę 8-osobową i ofertę na 30 tys. dolarów, nam się nie opłaca inwestować w pana. Ale jeżeli dogada się pan z kilkoma kolegami i przedstawicie nam pomysł na 1 mln dolarów, o to wtedy zainwestujemy duże pieniądze. Zdaję sobie sprawę, że jest to trudne, bo nie wrócą czasy central handlu zagranicznego i chyba już wszyscy się z tym pogodzili. Nasi kupcy walczą z marketami zamiast sami koncentrować kapitał i stawać się dla nich konkurencją. Więc my wymyślmy taki pomysł na wyższym szczeblu przemyślenia promocji polskiego eksportu. Promujmy tych, którzy mają pomysł na promowanie polskiej marki. Dam taki przykład. Niech to będzie polski bursztyn, niech pojedzie 10–15 sensownych firm. Dzisiaj jeżdżąc po świecie na każdych tego rodzaju targach spotykam absolutnie inną firmę pod absolutnie innym szyldem i każdy tę swoją rzepkę skrobie sam. Wydaje mi się, że dobrze zrealizowany pomysł na te producenckie grupy eksporterów trochę by racjonalizował to działanie. Dzisiaj z dopłat do promocji eksportu korzysta bardzo wiele firm w sposób przypadkowy. Gdybyście panowie robili analizy, to okazałoby się, że ktoś jedzie raz i więcej się już nie pokazuje.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#WojciechKruk">To chyba nie ma sensu, bo w tym działaniu nie chodzi o to, aby przedsiębiorcom umożliwić zwiedzanie świata, tylko żeby były z tego korzyści dla naszego kraju. Sądzę, że każde targi mają swoje miejsce, targi lokalne również. Największe targi poznańskie nie będą zagrożone, ale targi specjalistyczne, muszą być związane z konkretnym miejscem. Targi bursztynu muszą odbywać się w Gdańsku i nikt ani nic ich stamtąd nie ruszy. A targi lokalne niech będą wielkimi jarmarkami. Ja mam doświadczenie z lat 80. z Niemiec, gdzie moja firma brała udział rocznie w 40–50 targach lokalnych o charakterze jarmarku. To ma być święto dla miejscowości, promocja lokalnego biznesu, tam ma być dobre jedzenie, to ma być piknik i to mają być kontakty także usługowe. Ktoś buduje swój domek jednorodzinny i na takich targach szybciej znajduje kogoś, kto wybuduje mu schody kręcone lub kominek w tym domku, ponieważ wtedy oferty można porównać. Każdy ma swoje miejsce, tylko niech każdy robi to, co do niego należy. Dlatego każde targi lokalne czy regionalne, jeżeli zdołają zachować charakter takiego lokalnego jarmarku, lokalnego święta, powiatowej czy regionalnej integracji przedsiębiorczości, to będą odnosiły sukces. Robią to dzisiaj i w miarę rozwoju gospodarczego, wzrostu zamożności społeczeństwa ich ranga z roku na rok będzie wyższa.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#AdamSzejnfeld">W wystąpieniu prezesa Wojciecha Kruka znowu zabrzmiały bardzo wartościowe postulaty i wnioski, które jak sądzę, zarówno Ministerstwo Gospodarki, jak i Komisja Gospodarki zechce uwzględnić w swojej pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#MałgorzataGęsikowska">Na początku roku w województwie kujawsko-pomorskim odbyło się wspólne posiedzenie Rady Sejmiku Gospodarczego i zarządu województwa, które poświęcone zostało omówieniu sytuacji firm targowo-wystawienniczych naszego województwa. Tak się bowiem złożyło, że 2 firmy tej branży o długim stażu i z dużą ilością imprez musiały zawiesić swoją działalność. Zastanawialiśmy się więc, co należy zrobić, aby do takiej sytuacji nie dochodziło. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że rola Polskiej Korporacji Targowej powinna być wzmocniona. Na pierwszym Forum Gospodarczym zgłosimy oficjalny wniosek w tej sprawie, gdyż Korporacja jako organizacja powinna być zdecydowanie silniejsza i wspólnie z Krajową Izbą Gospodarczą powinna koordynować działania w tej dziedzinie, a z tej odpowiedzialności obu instytucji właściwie nikt nie może zwolnić. Stwierdziliśmy również, że rolę kontrolną powinno pełnić Ministerstwo Gospodarki, a szczególnie w tej części, gdzie mowa jest o środkach publicznych, czyli o formach finansowania firm polskich biorących udział w targach w Polsce, w zagranicznych prezentacjach, polskich przedsiębiorców wyjeżdżających w ramach misji gospodarczych. Natomiast my musieliśmy znaleźć odpowiedź na pytanie, co zrobić, kiedy wiele firm znalazło się w trudnej sytuacji, a ich upadek oznacza, że w województwie kujawsko-pomorskim nie odbędzie się wiele imprez głównie o charakterze regionalnym? Cóż więc zrobić, zrezygnować z tych imprez czy pozwolić, aby je zorganizował ktoś inny? Odpowiedzią na to pytanie była decyzja Wojewódzkiego Zrzeszenia Handlu i Usług, że podejmuje się uratować imprezy o charakterze lokalnym. W tym miejscu należą się podziękowania dla przewodniczącego Komisji Gospodarki, który objął nasze działania patronatem, co miało ogromny wpływ na to, że imprezy okazały się nie najgorsze, i dla pana ministra. Od kwietnia do maja odbyły się 4 imprezy targowe: wystawa „Samochody świata”, targi rolnicze, forum gospodarcze „Polskie górnictwo naftowe i gazowe”, chociaż to bardziej było forum dyskusyjne, bo część targowa nie udała się, i Targi Edukacji i Pracy. Uważamy, że targi regionalne i lokalne są bezwzględnie potrzebne i mają zupełnie inny charakter niż typowe targi promujące polską gospodarkę za granicą. Potwierdzam, że na takich lokalnych targach dochodzi do spotkań przedsiębiorców działających na tym samym terenie, którzy nie wiedzą o sobie na zasadzie „Ja mam szlakę i nie wiem, co z nią zrobić, a mój kolega ściąga ją z południa Polski, bo nie może jej bliżej znaleźć”. Postawiliśmy sobie cel, by targi, których organizacji się podjęliśmy, pełniły kilka funkcji. Podstawową jest funkcja integracyjna środowiska, następnie funkcja promocyjna firm i gmin, na każdych targach gminy reprezentowały się w poszczególnych branżach. Bardzo istotną funkcją, naszym zdaniem, była funkcja informacyjno-edukacyjna. W czasie trwania targów organizujemy seminaria i spotkania, na których informujemy, skąd i w jaki sposób zdobyć środki zewnętrzne, w jaki sposób wypełniać wnioski.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#MałgorzataGęsikowska">Jest to prosta bezpośrednia edukacja, która dociera dopiero do wielu firm. Żadne wyszukane formy, żadne konferencje na wysokim poziomie do większości firm małych i średnich nie docierają. Muszę przyznać, że ta funkcja znakomicie nam wyszła, jak i funkcja kontraktowo-handlowa, bo mogę się pochwalić, że na wystawie „Samochody świata” mieliśmy ponad 40 importerów, chyba mieliśmy wszystkie marki świata, a zostało sprzedanych 6 samochodów. Funkcja edukacyjna jest na tyle ważna, a współpraca między sejmikiem gospodarczym i urzędem marszałkowskim województwa warmińsko-mazurskiego układa się na tyle wzorcowo, że w strategii rozwoju województwa mamy zapisany już fundusz poręczeń kredytowych, inkubatory przedsiębiorczości czy parki technologiczne. Mówiono tu dzisiaj także o problemach. Głównym problemem takich typowo lokalnych targów jest kwestia kas fiskalnych. Występuje wiele innych drobnych, czysto technicznych problemów lub wynikających z niezrozumienia pewnych spraw przez urzędników. Popieram propozycję promowania marki Polska. Cieszyłabym się, gdyby przy dobrej marce Philips dopisane było Polska.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JerzyBujak">Krajowa Izba Gospodarcza parokrotnie była wymieniana jako to medium, które powinno odpowiadać i odpowiada za to, co dzieje się w wystawiennictwie i promocji. Nasze dzisiejsze spotkanie odbywa się w konkretnym punkcie historii targów i wystaw. 10–15 lat temu, kiedy powstawały nowe przedsiębiorstwa, kiedy wielu dotychczasowych pracowników stało się pracodawcami odpowiedzialnymi za pracowników, produkt i usługę, potrzebne było miejsce, aby móc się porównać, nauczyć się promować swoje przedsiębiorstwo, swój produkt. Tę rolę wzięły na siebie izby gospodarcze. Izba gospodarcza w Pile zdecydowała się dla tych nowych przedsiębiorstw zorganizować targi regionalne. Powiedziano tu, że w Polsce jest za dużo targów w porównaniu z Niemcami, a ja myślę, że jesteśmy na kolejnym etapie weryfikacji poszczególnych imprez. Musimy zdecydować, po co są organizowane i czemu mają służyć. Na początku trzeba się nauczyć prezentować siebie samego, porównać z sąsiadem, poszukać partnera najbliżej i zdecydować, czy jechać do Poznania, czy za granicę. Jak się wydaje, ten etap jest już za nami. Następny etap i nowe wyzwanie to Unia Europejska. Jak targi krajowe i regionalne wpisać w Unię Europejską? Bo każde targi to dwie strony - firma, która je organizuje i chce na tym zarobić, i system promocji na tych targach. Kiedy zostaniemy członkiem Unii Europejskiej, to pojawi się wielu organizatorów targów, którzy będą zapraszali naszych przedsiębiorców, aby się u nich zaprezentowali. Celem, który powinien przyświecać rządowi, samorządowi gospodarczemu, a KIG w szczególności, jest stworzenie nowej filozofii targów. Targi to promocja marki Polska, marki regionu. Krajowa Izba Gospodarcza skupia się głównie na tym, aby pomagać polskim przedsiębiorcom zaistnieć i zaprezentować się za granicą. Mamy doświadczenie jeszcze z Polskiej Izby Handlu Zagranicznego, mamy kontakty z izbami w krajach sąsiednich. Z naszego doświadczenia wynika, że największym uznaniem cieszą się polskie wystawy narodowe i prezentacje branżowe. Wystawy narodowe cieszą się największym zainteresowaniem ze strony przedsiębiorców, ponieważ przy takiej wystawie jest większe prawdopodobieństwo, że przyciągnie ona zainteresowanych podjęciem współpracy z polskimi przedsiębiorcami. Zwykle takiej wystawie towarzyszą informacje w prasie, radiu i telewizji. Jest to naturalna filozofia promowania Polski, bo jak się jedzie jako przypadkowy wystawca na wystawę i próbuje się znaleźć najtańsze miejsce, to na ogół próbuje się sprzedać towar jako produkt, ale nie jako produkt polski. Sądzę, że w tym momencie, w którym jesteśmy teraz, tuż przed wejściem do Unii Europejskiej, targi muszą zmienić swoją formułę i w programie promocyjnym rządu powinno się zwrócić uwagę na trzy rodzaje targów. Targi regionalne. Na pewno muszą być, bo Unia Europejska to unia regionów i region musi pokazać swoją tożsamość. A targi, jakie obejrzeliśmy dzisiaj, są zaproszeniem do zapoznania się ze specyfiką regionu pilskiego, małopolskiego, lubelskiego. Targi krajowe. Muszą służyć jako miejsce promocji polskich marek. Ten aspekt uwzględnia program przygotowany przez KIG, program promocji i marketingu narodowego, w którym w centrum uwagi znajdują się nie flaga, ale silne polskie marki. Targi krajowe muszą być miejscem, gdzie powinny być prezentowane polskie towary, wyroby i usługi, by tu na miejscu pokazać, co to znaczy Polska. I w końcu polskie wystawy narodowe, na których musimy pokazać Polskę, poprzez dobre produkty zachęcić do jej odwiedzenia, stworzyć taki jej obraz, aby zaproszeni przedsiębiorcy chcieli przyjechać do Polski.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#BogdanRogala">Pani prezes Małgorzata Gęsikowska wspomniała, aby do dobrej marki Philips dopisać słowo Polska. Wydaje mi się, że nasz kraj może lepiej wykorzystać międzynarodowe koncerny i marki, które działają w Polsce. Philips eksportuje rocznie do Unii Europejskiej ponad 300 mln żarówek z napisem „Made in Poland”, które leżą w zachodnich supermarketach. Kiedy 7 lat temu produkcję świetlówek energooszczędnych, bardzo nowoczesnych wyrobów, przeniesiono do Polski, to w niektórych krajach, zwłaszcza w Niemczech, pojawiły się wątpliwości, czy jakość tych świetlówek z Polski nie będzie gorsza. Decyzja koncernu była jednoznaczna, bowiem na każdym produkcie znajduje się miejsce jego wyprodukowania, chociaż nasza marka jest gwarancją jakości. Obecnie eksportujemy kilka milionów żarówek do Stanów Zjednoczonych do wielkiej sieci supermarketów, gdzie wielkimi literami wypisano „Made in Poland”. Zmierzam do tego, że dla wielu małych i średnich, ale i dla gospodarki jako takiej jest to bardzo ważki argument, że jeżeli takie giganty jak Philips, General Motors, Volkswagen zainwestowały w Polsce, produkują i eksportują, to jest to kraj o wysokiej kulturze przemysłowej, Tylko trzeba to nagłośnić, pochwalić się tym, nie ma potrzeby tego ukrywać. Bo wyobraźcie sobie państwo, że kiedy polski przedsiębiorca przyjeżdża do Brazylii, do Chin, każdy go pyta, a gdzież ta Polska leży, co się tam dzieje. Wtedy można odpowiedzieć: Czy pan słyszał, że u nas takie i takie koncerny mają swoje fabryki? Sądzę, że ten rozmówca inaczej zacznie patrzeć na nieznajomego z nieznajomej krainy. Uważam, że jest to argument do wykorzystania, a na dodatek wydaje mi się, że same koncerny mogłyby się w to zaangażować. I druga sprawa, która i nam mocno leży na sercu i w którą się mocno angażujemy, to jest eksport na wschód i promocja eksportu na wschód. Ja osobiście zajmuję się tym od jakichś 10 lat, mam więc swój pogląd i podzielę się pewnymi obserwacjami. One mogą być tylko moje i nie zawsze słuszne. Otóż wydaje mi się, że obecnie w naszym kraju jest wiele programów i inicjatyw rozwijania interesu na wschodzie. Doszło to do stanu, który nazwałbym już szumem informacyjnym. Nawet do naszej firmy przychodzi mnóstwo ofert targów, wyjazdów, różnego rodzaju przedsięwzięć. Często przyglądam się proponowanym programom i stwierdzam, że jest to akcyjność, albo działania częściowo propagandowe. Moim zdaniem ważna jest impreza typu polska wystawa narodowa, bo trzeba Polskę zaprezentować w nowych warunkach, a w tych krajach pojawiają się bardzo silne targi branżowe mocno obsadzone przez firmy zachodnie. Często zdarza mi się spotkać na takich targach małą polską firemkę, która własnymi siłami zorganizowała stoisko. Proponuję wybrać kilka silnych targów branżowych w Rosji i na Ukrainie, na których będziemy raz w roku, ale za to z hukiem. Po drugie - wybierzmy kilka polskich branż, które są zintegrowane, mocne, już częściowo istnieją na tamtych rynkach i mają szanse pozostania na nich, zaprośmy je do współpracy i programem dofinansowania wspierajmy te branże. Nie da się pomóc wszystkim i wszędzie. W związku z tym przy ograniczonych środkach należy zastosować jakieś priorytety.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#BogdanRogala">Wielu Polakom wydaje się, że robienie interesów na Wschodzie jest proste, bo uczyliśmy się rosyjskiego, porozmawiamy i załatwimy. Kiedy jednak tam wyjeżdżają, doznają szoku. Dzisiaj tam trzeba działać profesjonalnie, tak jak działa się w Niemczech czy w Stanach Zjednoczonych, a do tego niezbędny jest szósty zmysł. Na tamtym rynku działają wszyscy, tam są Włosi, tam są Francuzi, i to na jakim poziomie. W Dniepropietrowsku i Odessie są sklepy, o jakich nam się nie śniło w Polsce, a my się szczycimy, że jesteśmy pępkiem świata, bo mamy wiele supermarketów. Działania na wschodzie wymagają wiele pokory i wyśmienitej organizacji. I jeszcze jedna sprawa. Wiele wielkich koncernów ma w Polsce fabryki, tak jak my, i umieszcza tu centra dystrybucji na rynek wschodni. Występuje tu pewna wspólnota interesów, jest jakiś obszar do współdziałania. Dla nas misją w Polsce jest rozwijanie eksportu na wschód, na zachód też, ale tam Philips ma już swoją sieć. Natomiast Wschód to jest rynek, na który te fabryki produkują i produkują coraz więcej. Widzę, że wiele działań na wschodnich rynkach jest rozproszonych, każdy prowadzi je w pojedynkę. Nam jest potrzebny parasol, jakaś idea, jakaś misja, która spróbuje te wszystkie wysiłki ucywilizować. Za przykład może posłużyć Odessa. Na bazarze w Odessie jest mnóstwo polskich mebli, bo tam się robi ogromny biznes na bazarze. Ale nie znajdziecie ani jednego prospektu w języku rosyjskim, ukraińskim. Polscy przedsiębiorcy myślą - Ukraińcy mówią po polsku, to damy polski prospekt, po co wydawać pieniądze. I jakoś to będzie się kręcić, a no nie będzie się kręcić. Niedługo ten biznes przeniesie się z bazaru do sklepów, jak stało się to w Polsce. I jeżeli ktoś przegapi ten moment, to straci rynek zbytu i zostanie z pełnym magazynem. Dużo jest pomysłów i inicjatyw, ale potrzebne są priorytety, rozmowy, kontakty, przyjęcie pewnych założeń i konsekwentna ich realizacja. Jeżeli ktoś bierze się za organizację czegokolwiek gdziekolwiek, musi to robić profesjonalnie. Bo jeśli robi to tak średnio, to wielu partnerów z nim tam nie pojedzie albo pojedzie tylko raz. To jest malutki, ale bardzo ważny kamyczek do ogródka naszych organizatorów wystaw. Każda polska prezentacja musi być na wysokim poziomie profesjonalizmu, to nie tylko stoisko, to także konferencje, seminaria, zaproszenie ważnych klientów, coś obok stoiska. W przeciwnym razie stoiska mogą być puste.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#AdamSzejnfeld">To kolejny ważny głos w naszej dyskusji, pokazujący, że wnioski i postulaty dotyczące pełnego i optymalnego wykorzystania instytucji targów i wystaw nie powinny i nie mogą być kierowane wyłącznie do władz - do samorządów, rządu, parlamentu. Instytucje organizujące targi również muszą uwzględniać pewne wymogi wynikające ze specyfiki sytuacji, bez których efekt ekonomiczny nie może być uzyskany. Ale to też, jak sądzę, jest wniosek nie tylko do organizatorów. Także do organizacji gospodarczych, bo te jako jedyne lub główne instytucje, mają wpływ i możliwość oddziaływania na poszczególnych przedsiębiorców, na poszczególne przedsiębiorstwa, tego oddziaływania edukacyjnego i informacyjnego. Przykład podany przez prezesa Bogdana Rogalę, który można sklasyfikować jako drobny żart, pokazuje jednak najprawdziwszy problem. Jeżeli polscy przedsiębiorcy chcą podbić jakiś rynek i nie przychodzi im do głowy, że powinni przetłumaczyć swoją ofertę na język krajów, do którego przyjechali na ten podbój, to świadczy to o bardzo niskim poziomie edukacji biznesowej i oczywiście trudno wymagać, aby rząd czy parlament zmienił ten stan rzeczy. To może zmienić tylko wspólne działanie organizacji gospodarczych. Ale gdy mówię o tych organizacjach gospodarczych, to jednym zdaniem muszę wrócić do Wielkopolskiej Wystawy Gospodarczej. W naszej dyskusji dochodzimy do wniosku, że dla rozwoju gospodarczego i dla rozwoju przedsiębiorczości wystawy za granicą są bardzo ważne i istotne, w tym polskie wystawy narodowe, że bardzo ważne są targi i wystawy ogólnokrajowe, ale i wystawy regionalne i lokalne, co przewijało się w wielu wystąpieniach, są równie ważne i potrzebne. Te regionalne będą faktycznie wystawami regionalnymi, jeśli będzie można zapoznać się na nich ze specyfiką przedsiębiorczości danego regionu, gdy odwiedzając wystawę podkarpacką, zachodniopomorską lub wielkopolską będzie można dostrzec specyfikę i zobaczyć pełną gamę ofert tego regionu. Tego się nie osiągnie bez współpracy wszystkich osób i organizacji, które mogą pomóc w osiągnięciu tego celu. A przy okazji należy stwierdzić, że ich sukces zależy od pomocy udzielonej lokalnym organizatorom takich targów. Pomocy zarówno finansowej, organizacyjnej, jak i logistycznej, marketingowej. Apeluję do wszystkich, którzy zajmują się biznesem targowym, aby o tym pomyśleli, by część swojego imperium w postaci wiedzy, doświadczenia, umiejętności przekazać innym, którzy w tej samej sferze, ale bez uszczerbku dla tych wielkich, bez uszczerbku na finansach, bez uszczerbku na honorze też chcą to czynić.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JacekPiechota">Pan przewodniczący tak pięknie wszystko podsumował, że mnie pozostało odnieść się tylko do kilku kwestii. Po pierwsze, chcę podziękować Komisji za podjęcie tematu, a uczestnikom za tę bogatą dyskusję, która daje wiele powodów do przemyślenia i formułuje wiele wniosków do naszej pracy, dla kierownictwa resortu. Zostało powiedziane dzisiaj, że regionalne imprezy służą budowaniu regionalnej tożsamości i to - wbrew pozorom - jest bardzo ważna sprawa. Dobrze byłoby, aby na tym regionalnym poziomie budować wspólną regionalną ofertę, z którą później można byłoby wychodzić w świat. System targów regionalnych powinien służyć budowaniu branżowej oferty, chociaż przyznaję, że jest to bardzo trudne zadanie. Nasi przedsiębiorcy nie potrafią działać wspólnie, zanim usiądą do rozmów, to już są podzieleni i skłóceni. Dzisiaj na wystawie odwiedziliśmy takie interesujące stoisko sieci hurtowników i dystrybutorów, która zaczęła się tworzyć w Polsce i zaczęła zamawiać wspólnie polskie produkty, aby je upowszechniać w kraju. I zanim ta sieć powstała i skonsolidowała się, bez żadnych powiązań kapitałowych, to już powstały trzy różne frakcje, które rozsądzają ją od środka, mimo że mają bardzo interesującą ofertę polskich produktów. To jest właśnie nasze polskie piekiełko. Pamiętając o tym, trzeba jednak podejmować działania, aby tę świadomość przebudowywać. Muszą więc być podjęte działania na rzecz stworzenia regionalnej tożsamości, tworzenia regionalnej oferty i poszukiwania przez wszystkie służby zajmujące się promocją gospodarczą takiej oferty, którą można dalej prezentować w świecie. Targi powinny mieć charakter edukacyjny w kilku wymiarach. Dla samych przedsiębiorców, a więc powinna im towarzyszyć promocja oferty dla małych i średnich przedsiębiorców, tej oferty pomocowej, instytucjonalnej, prawnej, finansowej; dla środowiska, a więc dla radnych i obywateli, aby pokazać pozytywny przykład kogoś, kto miał pomysł, zaczął działać, został wsparty i w pewnym momencie wypłynął na szerokie wody. Kapitalną rolę na pilskich targach spełnia fundusz mikro. Bardzo spodobało mi się, że przedsiębiorcy, którzy kiedyś pożyczyli czy pożyczają środki swoim partnerom na rozpoczęcie działalności gospodarczej i kontynuowanie jej, wzbogacili ofertę zapraszając ich na tę imprezę wystawienniczą. Nowe firmy i początkujący, rozproszeni przedsiębiorcy zyskali tym samym opiekuna. Problem rozproszenia i rozbicia przedsiębiorców jest problemem przejawiającym się we wszystkich kwestiach dotyczących polskiej gospodarki. Na pewno takie imprezy są potrzebne i to nie ulega wątpliwości. Mam prośbę, aby wszystkie te szczegółowe wnioski, które przedstawił prezes Bogusław Zalewski, zostały przesłane na moje ręce. W tej chwili zbieramy materiały do pakietu „Przede wszystkim przedsiębiorczość - bis” i nadal będziemy pukać do drzwi ministra finansów i innych ministrów, żeby te zmiany służyły przedsiębiorczości, a nie - czasem niezrozumiałym - koncepcjom formułowanym przez naszych ukochanych urzędników rożnych szczebli. Nie sposób nie zgodzić się z tezą o promowaniu Polski, marki polskiej. Tym tematem zajmuje się bardo wiele instytucji, zgłaszanych jest wiele różnych pomysłów i inicjatyw, od samego współzawodnictwa między ministrami po różne inicjatywy środowisk gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#JacekPiechota">Brakuje nam tu skonsolidowania. Dzisiaj promujemy Polskę. A tak ten świat jest już skonstruowany, że promocja Polski i marki polskiej nie jest sztuką dla sztuki. Wtedy jest sensowna i celowa, jeżeli zaraz potem podkłada się konkretną ofertę gospodarczą, bo tylko wtedy te nakłady mają sens. Od kiedy wystąpiłem z projektem ustawy o powołaniu specjalnej agencji zajmującej się ogólną promocją, z ogromnym położeniem nacisku na promocję gospodarki prowadzę interesującą dyskusję z szefami resortów. Ja się z tą agencją chcę podzielić różnymi swoimi zadaniami. Chciałbym tej agencji oddać całą problematykę promocji gospodarczej oraz dofinansowania imprez. Nie chcę jako minister zajmować się tymi sprawami, bo to nie minister powinien dzielić te środki. Tej agencji chcę oddać całą problematykę finansowego wspierania inwestycji, mimo że jest to nowa rzecz. Ale chciałbym, aby ta agencja miała do dyspozycji granty, dzięki którym zdoła ułożyć swoją współpracę z gminami, z samorządami lokalnymi, bo jest niezmiernie ważne, aby miała jakieś instrumenty. Ale melduje mi dyrektor Igor Mitroczuk, że w toku uzgodnień międzyresortowych inni ministrowie już się obrazili, że oni też musieliby coś oddać do tego wspólnego przedsięwzięcia. Zobaczymy. Sądzę, że forum Komisji Gospodarki będzie doskonałym miejscem do kontynuowania dyskusji na temat jak skoordynować wszystkie te bardzo rozproszone działania władz, polskich instytucji i organizacji na rzecz wspólnej promocji, na rzecz programu marketingu narodowego. Bezsprzecznie musimy już ewoluować w takim kierunku, aby dofinansowywać zorganizowany udział polskich przedsiębiorców w zewnętrznych imprezach. Jeszcze jako przewodniczący Komisji Małych i Średnich Przedsiębiorstw byłem na Międzynarodowych Targach Turystycznych ITB w Berlinie i ze zdumieniem zobaczyłem w jednym kącie sali stoisko jednego z regionów Polski, w drugim stoisko jednego z miast Polski, w trzecim kącie stoisko jakiejś organizacji turystycznej, kiedy obok mijaliśmy duże narodowe stosika poszczególnych krajów, które potrafiły przygotować wspaniałe prezentacje. Więc mając niewielki, ubogi instrument finansowy, nie mamy się co porównywać z innymi krajami, niestety również z krajami Europy Środkowej, ale przynajmniej musimy w tym momencie użyć go do twardej i mocnej motywacji. Mamy natomiast problem wykorzystania tych instrumentów, które już są. Dyrektor Grzegorz Piechowiak żali się, że nie ma dostępu do dokumentów rosyjskich w języku polskim i musi je kupować od Rosjan za pieniądze. A przecież strona internetowa Wydziału Ekonomiczno-Handlowego w Moskwie jest jedną z lepiej zorganizowanych stron internetowych i daję słowo, że większość dokumentów przetłumaczonych na polski wisi na tej stronie i naprawdę niczego nie trzeba kupować. Jeżeli nastąpił konflikt z konkretnym naszym przedstawicielem, to wyjaśnimy sprawę i twardą ręką go rozliczymy. Ale też korzystajmy z tych instrumentów, które istnieją i są ogólnie dostępne. Tu stykamy się z problemem szumu informacyjnego. Gdyby udało się nam zbudować taki system, że przez jedno okno udaje się dotrzeć do różnych adresatów - do Polskiej Korporacji targowej z jej ofertą, do WEH, do samorządów gospodarczych, do instytucji wspierania przedsiębiorczości, to może wystarczyłoby wypromować jedną stronę internetową tak, aby każdy polski przedsiębiorca - mały, średni i duży - startował swój komputer z jedną zakodowaną stroną - wchodzę do Internetu i to jest ta strona, która mi się pierwsza otwiera. To jest takie moje ciche marzenie, które - wbrew pozorom - nie jest takie łatwe. Zapraszanie importerów do Polski bez wątpienia jest bardzo ważną sprawą. Nasze placówki dostały już polecenie, aby działać na rzecz tworzenia w krajach swojego działania bilateralnych izb gospodarczych, które powinny być partnerami tam, na końcu procesu promocji gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#JacekPiechota">I dzisiaj nasze placówki wykorzystując tych przedsiębiorców próbują szerzej i aktywniej działać. To nie muszą być izby skupiające Polonię, chociaż i do tych rezerw sięgamy i stąd mój udział w Forum Gospodarczym Polonii. Jest to kwestia skupienia w każdym z tych krajów inwestorów działających na terenie Polski. Dyskutowaliśmy o tym ostatnio w Zurychu z przedsiębiorcami szwajcarskimi. To oni najlepiej promowali swoim przyjaciołom Polskę, jako kraj do prowadzenia dobrych interesów. Nigdy zapewnienia ministra gospodarki, że Polska jest dobrym krajem do inwestowania, nie będą tak wiarygodne jak wystąpienie przedsiębiorców szwajcarskich, którzy zainwestowali w Polsce i przyniosło im to określone efekty. Była to bardzo dobrze zorganizowana impreza przy pełnej współpracy i ambasadora, i radcy handlowego. Nie ma już w świecie łatwych rynków. Rozmawiam często z ministrami gospodarek państw Europy Środkowej, Wschodniej, mogłoby się wydawać bardzo egzotycznymi, a tam już operują wielcy, tam już wszyscy walczą o swoje miejsce. I kluczem do obecności naszej gospodarki w świecie jest jej konkurencyjność, konkurencyjność naszej oferty. Gorąco dziękuję za podjęcie tematu i mam nadzieję, że będziemy mogli na kolejnych posiedzeniach ten temat kontynuować, bo jest on odbiciem rzeczywistej sytuacji gospodarczej, administracyjnej, odbicie stanu naszego zorganizowania, a czasami braku zorganizowania w realizacji tej tematyki.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AdamSzejnfeld">Niewątpliwie będziemy kontynuować ten temat, chociaż już nie dzisiaj - ze względu na kolejne punkty naszego programu. Przewidzieliśmy półtorej godziny na dyskusję, która zajęła ponad dwie godziny, ale nie chciałem jej przerywać, ponieważ była niezwykle interesująca, a temat jest ważny i wiele spraw wymaga zmian. Miejmy nadzieję, że pakiet „Bis” być może będzie zawierał te rozwiązania, które do tej pory nie były podjęte, a jeżeli nie, to będziemy starali się w innej formie wprowadzać te rozwiązania, które będą służyć rozwojowi polskiej gospodarki, przedsiębiorczości, polskim przedsiębiorcom w Polsce i za granicą. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>