text_structure.xml
75.2 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JerzyJaskiernia">W imieniu prezydiów Komisji Gospodarki i Komisji Spraw Zagranicznych otwieram posiedzenie połączonych Komisji. Witam posłów i zaproszonych gości. Porządek dzienny został państwu dostarczony na piśmie. Czy są uwagi do porządku obrad? Nikt się nie zgłasza, zatem stwierdzam, że porządek został przyjęty. Przypominam, że rozpatrujemy problem - rola polskiej dyplomacji w promowaniu interesów gospodarczych Polski za granicą oraz kształtowanie wizerunku Polski za granicą. Odpowiednie materiały zostały państwu dostarczone. Proszę ministra Janusza Kaczurbę o dokonanie wprowadzenia do dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JanuszKaczurba">W imieniu kierownictwa Ministerstwa Gospodarki chciałbym wyrazić podziękowanie za zajęcie się tą ważną problematyką, tym bardziej że w przededniu wejścia do Unii Europejskiej wzrasta ranga silnej, dobrze działającej dyplomacji gospodarczej, która będzie sprawnie i skutecznie reprezentowała interesy kraju. Jednym z wyznaczników naszej pozycji w warunkach integracji będzie oczywiście ekonomiczna siła Polski, jako partnera gospodarczego. Obecnie funkcja promocyjna ulega dalszej intensyfikacji. Z perspektywy Ministerstwa Gospodarki dostrzegamy bardzo dobry kierunek ewolucji myślenia naszej dyplomacji, w której wątki gospodarczych interesów, zarówno państwa, jak i indywidualnych podmiotów, znajdują bezpośrednie odzwierciedlenie i są wyrażane w sposób otwarty, jasny i czytelny dla partnerów. Niewątpliwie wrasta stopień koordynacji działań promocyjnych, realizowanych przez zainteresowane instytucje państwa, w pierwszej kolejności przez resorty gospodarki i spraw zagranicznych. Nasze resorty wspólnie zaplanowały i wspólnie podejmują akcje promowania gospodarki polskiej m.in. w kolejnych krajach sprawujących prezydencję w Unii Europejskiej. Ta praktyka będzie kontynuowana. W naszym przekonaniu wzrasta stopień symbiozy między promocyjnymi działaniami administracji publicznej a sferą przedsiębiorczości. Wyraża się to w sposobie dysponowania skromnymi, lecz podniesionymi w stosunku do lat poprzednich środkami na cele promocji eksportu. Środowisko przedsiębiorczości wykorzystuje te środki na cele promocji. Bardzo znacząca część środków, którymi dysponuje Ministerstwo Gospodarki, przeznaczana jest na bezpośrednie wspieranie udziału polskich przedsiębiorstw w organizowanych przez nie samodzielnie misjach gospodarczych, wystawach, targach, publikacjach. Rozszerza się wachlarz środków promocji, którymi dysponują nasze placówki zagraniczne. Te, które podlegają ministrowi gospodarki w sensie merytorycznym, wydają własnym sumptem i z własnej inicjatywy szereg wydawnictw, których przykłady pozwoliliśmy sobie państwu przedstawić. Są to często bardzo obszerne poradniki o sposobie prowadzenia biznesu z Polską. W ramach Ministerstwa Gospodarki prowadzona jest akcja wydawania i aktualizowania materiałów o Polsce. Wydawane są one już w kilkunastu językach, łącznie z jęz. japońskim. Dystrybucja materiałów odbywa się poprzez placówki i bezpośrednio na imprezach promocyjnych. W materiale, który państwo otrzymali, pokazujemy w części 4 szereg inicjatyw promocyjnych, które są realizowane przez nasze placówki. Wskazujemy, że tylko w okresie 2000–2001 nasze placówki zagraniczne zorganizowały ponad 500 stoisk na imprezach targowo-wystawienniczych, obsłużyły ponad 2 tys. spotkań ze środowiskiem przedsiębiorców, zebrały i przekazały do kraju ponad 40 tys. ofert. Rozpowszechniły na rynkach zagranicznych prawie 80 tys. ofert handlowych i kooperacyjnych, kierowanych przez nasze podmioty. Odbyliśmy w sumie prawie 400 imprez o charakterze wyjazdowym. Wszystkie nasze główne placówki uruchomiły serwisy internetowe i komunikują się z centralą bezpośrednio drogą elektroniczną. To jest stan na dzisiaj.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#JanuszKaczurba">Pragniemy ten stan umacniać poprzez dwa kierunki działania. Pierwszy to zwiększanie oferty na rzecz polskich podmiotów gospodarczych, które chciałyby się zaangażować w handel zagraniczny. W kraju jest prawie 100 tys. tych podmiotów, ale uważamy, że nadal jest to liczba zbyt mała. Co trzecia polska firma ma doświadczenie w handlu międzynarodowym. W środowisku unijnym takie doświadczenie posiada 3/4 wszystkich podmiotów, a więc stopień internacjonalizacji naszych firm jest ciągle za mały. To może stanowić istotny problem dla nich, gdy znajdą się w wielonarodowym i wielokulturowym środowisku Unii Europejskiej. Wprowadzone zostały nowe formy promocji, takie jak Akademia Handlu Zagranicznego, która będzie systemem refundacji kosztów szkolenia personelu kierowniczego firm, prowadzonego przez Ministerstwo Gospodarki w wybranych przez firmy certyfikowanych ośrodkach nauczania. Uruchamiamy nowe formy komunikacji o charakterze prasowo-internetowym. Przygotowujemy koncepcję stworzenia jednolitej służby promocyjnej, obejmującej promocję zarówno handlu, jak i inwestycji zagranicznych, a także turystyki w ramach jednolitej struktury. Mówiąc o handlu, mam na myśli wszystkie dziedziny handlu, a więc także sektor rolny. To wszystko, co chciałbym w tej chwili przekazać.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JerzyJaskiernia">Proszę o zabranie głosu ministra Andrzeja Byrta.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#AndrzejByrt">Przyłączam się do podziękowania ministra Janusza Kaczurby pod adresem organizatorów dzisiejszego spotkania, nie tylko ze względu na wagę tematyki, ale również na fakt, że debatujemy w sytuacji szczególnej. Polska gospodarka, będąc w stanie recesji, oczekuje dodatkowych impulsów wzrostu, pochodzących ze sfery międzynarodowej, w szczególności w następstwie ewentualnego bodźca mnożnikowego, który powstałby wówczas, gdyby większa niż do tej pory część polskiej produkcji mogła znaleźć zbyt na rynkach zagranicznych. Mówiąc o promocji gospodarczej, należy przypomnieć, co mamy na uwadze, dyskutując o roli państwa i służby dyplomatycznej w promocji gospodarczej Rzeczypospolitej. Kwestią ogromnej wagi jest stworzenie warunków prawnych, które umożliwią, a dosłownie - otworzą rynki zagraniczne dla naszych wyrobów. Ten rodzaj aktywności publicznej polskiej dyplomacji gospodarczej mamy w znacznej części za sobą. W okresie ostatnich 12 lat Polska podpisała traktaty o wolnym handlu, jak z państwami EFTA, albo o całkowitym wolnym handlu wyrobami przemysłowymi z państwami Unii Europejskiej w ramach traktatu stowarzyszeniowego. Otworzyła swój rynek w ramach Środkowoeuropejskiej Strefy Wolnego Handlu. Stając się członkiem OECD, Polska wspólnie uczestniczy w pokonywaniu przeszkód w handlu, jakie powstają niemal codziennie na różnych rynkach świata. Negocjując warunki członkostwa w Unii Europejskiej, dokonujemy ostatniego kroku partycypacji we wspólnym europejskim rynku, największym jednolitym rynku w dzisiejszej gospodarce światowej. Jakie są główne aspekty promocji gospodarczej? Po pierwsze, należy wymienić popieranie eksportu towarów i usług. Po drugie, przyciąganie do Polski inwestycji zagranicznych, które posiadając aspekt modyfikacji infrastruktury Rzeczypospolitej, powodują uruchomienie nowych strumieni handlu, co jest następstwem pierwotnie zainwestowanego kapitału. Z danych Ministerstwa Gospodarki wynika, że 2/3 polskiego eksportu stanowi eksport spółek z kapitałem zagranicznym. Produkty wytworzone w Rzeczypospolitej, o wysokim stopniu przetworzenia, zdobywają rynki ze względu na swoją jakość, ale ich źródłem były inwestycje zagraniczne. Jednorazowe duże otwarcia rynków wiążą się zazwyczaj z ogromnym nakładem kapitału inwestorów zagranicznych. Przypomnę, że uruchomienie w Polkowicach produkcji silników diesla do samochodów Volkswagena otworzyło z dnia na dzień strumień eksportu o wartości przekraczającej 1 mld marek. Są to towary, których by z Polski nie eksportowano, gdyby wcześniej nie było tej inwestycji. Jakie jest zatem miejsce dyplomacji polskiej w promocji towarów i usług naszego kraju? Trzeba mieć świadomość, że coraz większe jest znaczenie eksportu małych i średnich polskich firm, które nie mają takiej mocy kapitałowej, jaką posiadają duże polskie firmy czy polskie zagraniczne firmy, które w Polsce są producentami. Duże firmy, wykorzystując dobrze rozwinięte mechanizmy sprzedaży na rynkach europejskich i pozaeuropejskich, zazwyczaj same prowadzą politykę promocyjną i nie potrzebują raczej pomocy ze strony państwa.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#AndrzejByrt">Pomocy potrzebują przede wszystkim małe i średnie przedsiębiorstwa, które nie mogą ponieść wysiłku kapitałowego niezbędnego dla otwarcia każdego rynku i znacznie wyprzedzającego w czasie pierwszy strumień dochodów, który po otwarciu rynku firma może zdyskontować. Trzecim zadaniem, które spoczywa na dyplomacji gospodarczej, jest walka z pojawiającymi się, pomimo różnych porozumień, przeszkodami w handlu, godzącymi w interesy gospodarcze Polski. Podam niedawny przykład, kiedy to Stany Zjednoczone zablokowały eksport stali z Unii Europejskiej, a Unia obawiając się, że zostanie zalana strumieniem różnych produktów stalowych, sama zamknęła swój rynek, co oznacza, że polscy eksporterzy stali też zostaną tym dotknięci. Władze naszego kraju i służby dyplomatyczne starają się różnymi sposobami znajdować rozwiązania, uchylać tego typu przeszkody bądź znajdować nowe rynki. Do takich przeszkód należą pojawiające się w państwach Unii Europejskiej i na rynkach pozaunijnych oskarżenia nas o dumping. Niezależnie od stosownych procedur, które muszą wypełnić polskie firmy, dyplomacja gospodarcza stara się zwalczać tego typu oskarżenia i tym samym zwiększać możliwości eksportu. Z jednej strony staramy się stworzyć odpowiednie warunki dla polskiego eksportu, a z drugiej strony zwalczać konsekwencje ograniczeń, jakie powstają w wyniku decyzji organizatorów rynków zagranicznych. Wspieramy także bezpośrednie starania o wzrost eksportu. W latach 1989–1991 nasz eksport był nie tyle decyzją polskich producentów, ile wynikiem zapotrzebowania rynków zagranicznych. Wyłącznie w przemyśle wydobywczym węgla i miedzi struktura była na tyle silna, że można było prowadzić aktywną politykę eksportową. W pozostałych przypadkach odbywało się to tak, że zjawiali się kupcy zainteresowani jakimś polskim produktem i mieli szczęście, jeśli ich nie wygoniono. W ciągu ostatnich 10 lat struktura zmieniła się na skutek inwestycji zagranicznych, co powoduje otwieranie rynków przez duże grupy, które mają oparcie kapitałowe w swoich krajach i w Polsce, a także w wyniku wzmocnienia polskich prywatnych firm, które nawiązały kontakty z partnerami zagranicznymi. W centrum uwagi władz RP powinna pozostać aktywność małych i średnich przedsiębiorstw. Oczekujemy, że w tym sektorze nastąpi największy przyrost nowych miejsc zatrudnienia, a liczba nowych miejsc pracy zależy w znacznej mierze od tego, czy firmy potrafią wyjść na rynki zagraniczne. Niewielki odsetek przedsiębiorstw, które prowadzą operacje w handlu międzynarodowym, wymaga promocji polegającej na tym, aby w kraju upowszechniać wzorce inicjatyw małych i średnich polskich firm, którym się udało, bo miały dobre plany i właściwe rozpoznanie rynków. W tym rozpoznaniu niejednokrotnie partycypowała dyplomacja Polski, w tym dyplomacja gospodarcza.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JerzyJaskiernia">Kto z państwa chciałby skierować pytanie do przedstawicieli rządu?</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#AdamSzejnfeld">Bardzo szeroka jest tematyka, którą dzisiaj poruszamy. Była ona ujęta w dwóch punktach, obejmujących:- rolę polskiej dyplomacji w promocji interesów gospodarczych Polski za granicą,- kształtowanie wizerunku Polski za granicą. Ten drugi punkt jest szerszy i zawiera w sobie zagadnienie przewidziane w punkcie pierwszym, ale jednak kwestia dotycząca sfery gospodarczej w stosunkach Polski z zagranicą wydaje mi się szczególnie ważna. Jeśli weźmie się pod uwagę bilans wymiany gospodarczej Polski z większością krajów, łatwo można stwierdzić, że mamy wiele do zrobienia. Chciałbym poruszyć wątek, który od dawna wzbudza kontrowersje, a dotyczy pozycji wydziałów ekonomiczno-handlowych w polskich placówkach dyplomatycznych za granicą. Temat wiąże się z ustawą o służbie zagranicznej, która wejdzie w życie 10 maja br. Ustawa zmienia w sposób zasadniczy obecny stan prawny i funkcjonowanie, w tym sposób finansowania i zakres działania wydziałów ekonomiczno-handlowych. Kwestia ta, jeszcze w trakcie prac nad ustawą, wywoływała wiele kontrowersji. Ten stan nie zmienił się do dzisiaj. Zastrzeżenia i obawy narastają w związku ze zbliżającym się momentem wejścia w życie ustawy. Opinie osób, które zajmują się tematem od strony merytorycznej, a także osób, które analizują stan prawny, są zbieżne. Ocenia się, że ustawa nie jest najlepszym aktem prawnym z punktu widzenia prawidłowości konstrukcji i spójności. To powoduje obawy, że po 10 maja będziemy mieli sytuację gorszą niż obecnie, a nie ulega wątpliwości, że jest ona zła. Od wielu lat, nie tylko jako poseł, zajmuję się sprawami gospodarczymi. Na każdym spotkaniu z przedsiębiorcami poruszany jest problem pozycji wydziałów ekonomicznych za granicą i możliwości skorzystania z ich pomocy. Opinie są negatywne, a obawy nasilają się w związku z tym, że zbliża się moment, kiedy te wydziały przestaną funkcjonować jako odrębne struktury, bo staną się częścią placówek dyplomatycznych. Są obawy, że zakres ich obowiązków, kompetencji, zadań, które mają wykonywać, zostanie zdominowany przez inne cele, które realizuje dyplomacja. Gdyby ktoś twierdził, że to przesada, wystarczy przeczytać tekst ustawy i przekonać się, gdzie są umieszczone zadania dotyczące promocji gospodarczej. Otóż wymienione są na ostatnim miejscu wśród zadań placówek dyplomatycznych. To pokazuje, jaką rangę nadaje się sprawom gospodarczym w ustawie o służbie zagranicznej, a życie na ogół pogłębia stan, który tworzy ustawa. Polsce potrzebny jest rozwój gospodarczy. Nie ulega chyba wątpliwości dla nikogo, nawet dla osób, które na co dzień nie zajmują się gospodarką, że potrzeba nam wzrostu produktu krajowego brutto, wzrostu eksportu, a także wzrostu inwestycji polskich przedsiębiorców za granicą. Jeżeli nie będziemy mieli bardzo dobrych przedstawicieli za granicą, na wysokim poziomie, wykształconych, którzy będą wspierać polskich przedsiębiorców, to cel, jakim jest rozwój gospodarczy i ekspansja polskich przedsiębiorstw za granicą, będzie jedynie mrzonką. W tym kontekście chciałbym zapytać przedstawicieli rządu, jak przedstawia się ta sprawa ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Gospodarki? Czy stan, który ma zaistnieć na bazie wspomnianej przeze mnie ustawy, rzeczywiście zaistnieje i będziemy oczekiwać aż życie rozwieje wątpliwości lub je potwierdzi, czy też rząd przewiduje zmiany? Jeżeli tak, to jaki jest kierunek tych zmian?</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JanChaładaj">Zanim przejdziemy do szczegółowej dyskusji o środkach realizacji promocji gospodarczej, do których zaliczam również strukturę naszej dyplomacji ekonomicznej, chciałbym zadać kilka pytań gościom. Mamy kłopotliwą sytuację, ponieważ ok. 1/5 naszego dochodu narodowego tworzy eksport. W krajach niedalekich od nas, z którymi łatwiej nam się porównywać niż z krajami zachodnimi, czyli w Czechach i na Węgrzech eksport per capita jest większy 4–5-krotnie, a udział eksportu w dochodzie narodowym kształtuje się na poziomie 40%, a w Czechach nawet 48%.Ten środek podnoszenia na wyższy poziom gospodarki, o którym mówił przewodniczący Adam Szejnfeld, jest kompletnie niewykorzystany. Uważam, że wtórną sprawą jest struktura i organizacja naszej dyplomacji, natomiast istotą jest polityka gospodarcza państwa i kwestia, czy i w jakim stopniu jest ona nastawiona na rozwój eksportu. Najpierw musimy wiedzieć, jakimi możliwościami dysponujemy i co chcemy osiągnąć, żeby potem dyskutować, czy ma to robić osoba X, czy Y, czy w ambasadzie, czy poza nią. Uważam, że jest to temat zastępczy wobec głównego wątku naszej rozmowy. Chciałbym zapytać ministra Janusza Kaczurbę, jak ocenia instrumenty proeksportowe uwzględnione w polityce obecnego rządu? Jesteśmy tak daleko od naszych partnerów z Europy Środkowej i Wschodniej, że nie uda się bez środków nadzwyczajnych, promujących eksport doprowadzić do pozytywnych zmian. Drugie pytanie kieruję do ministra Andrzeja Byrta. Jak ocenia pan dotychczasowe zaangażowanie dyplomacji pozaekonomicznej w promocję naszej gospodarki? Czy dyplomacja jest do tego przygotowana, czy ma podstawy? Czy przy ocenie dyplomatów uwzględnia się aktywność w dziedzinie promowania polskiej gospodarki? Czy oni przystają do systemu promocji gospodarki? Jak można by zmienić obecną sytuację?</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#RyszardPojda">Mam pytanie do przedstawicieli Ministerstwa Gospodarki bądź Ministerstwa Spraw Zagranicznych, czy resorty przewidują opracowanie kryteriów oceny pracowników wydziałów ekonomiczno-handlowych polskich placówek dyplomatycznych w zakresie zawartych kontraktów handlowych czy sprowadzania do kraju inwestorów zagranicznych. Jeżeli tak, to na czym te kryteria miałyby polegać?</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#RomanJagieliński">Pierwsze pytanie natury ogólnej kieruję do obu panów ministrów. Jak oceniacie panowie stan służby dyplomatycznej i jej kwalifikacje w zakresie promocji interesów gospodarczych Polski?Co z inicjatywą budowy handlowych domów polskich? Jaki jest stan zaawansowania tego programu?Co z ośrodkami informacji turystycznej, które powinny odgrywać istotną rolę w zakresie promocji nie tylko walorów historyczno-krajobrazowych naszego kraju, ale także i gospodarczych?Czy analizując stan eksportu, możecie panowie wskazać artykuł, z którym Polska jest utożsamiana w świecie?Kiedy zostanie przygotowana właściwa informacja gospodarcza, aby importer, poszukujący towaru, który zgłasza się do biura radcy handlowego czy też wydziału ekonomiczno-handlowego, uzyskał w ciągu 1 godz. wydruk komputerowy, że dany towar oferują określone firmy po stronie polskiej?</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JanZaworski">Dobrze się stało, że dzisiaj dyskutujemy o tak ważkich problemach. Z mojego rozpoznania wynika, że kwestia wydziałów ekonomiczno-handlowych stwarza wiele niepewności wśród pracowników za granicą, a także w Ministerstwie Gospodarki, a niepewność zapewne nikomu nie pomaga w pracy. Chciałbym ponowić pytanie do panów ministrów, czy czekają nas gwałtowne zmiany w sposobie funkcjonowania naszych przedstawicieli gospodarczych za granicą. Przed polską gospodarką stoi olbrzymie wyzwanie, jakim jest intensyfikacja eksportu. Aby zlikwidować kolosalny deficyt w handlu, musimy przede wszystkim pomagać przedsiębiorcom. Ja reprezentuję małe i średnie firmy. Właśnie one mogą istotnie przyczynić się do zmniejszenia kolosalnego deficytu w wysokości 4 mld dolarów w stosunkach gospodarczych z Rosją. Mając na uwadze promocję eksportu, jesteśmy często zapatrzeni w duże firmy, zapominając o tych małych i średnich. W dokumencie, który otrzymaliśmy, brak jest wzmianki o przygotowaniu strategii odzyskiwania rynków wschodnich. Ponieważ mieszkam w Suwałkach, współpracuję i działam dość aktywnie w Polsko-Litewskiej Izbie Gospodarczej Rynków Wschodnich. Ten problem odczuwamy na co dzień. Wiem, że ta kwestia jest przedmiotem prac w Ministerstwie Gospodarki. Szkoda, że nie poznaliśmy dzisiaj założeń tego programu. Na zlecenie Ministerstwa Gospodarki przeprowadzono badanie wśród 490 firm. Pozwolą państwo, że powiem w kilku słowach, czego oczekują te firmy, zwłaszcza działające na Wschodzie. Postulaty przedstawicieli małych i średnich firm dotyczą:- dofinansowania targów i wystaw, - ulg finansowych,- utworzenia systemu gwarancji rządowych,- powszechnego systemu ubezpieczeń transakcji i kredytów eksportowych,- tworzenia banków. Proszę zwrócić uwagę, że przeważają rozwiązania systemowe, które wskazują na kierunek działania departamentu promocji. Z naszego rozpoznania i doświadczeń wynika, że ten departament Ministerstwa Gospodarki właściwie wypełnia swoje zadania. Jakie są przyczyny niedostatecznego rozwoju polskiego eksportu? Po pierwsze, nie ma systemu ubezpieczeń transakcji i kredytów eksportowych. W tej dziedzinie pomoc państwa jest niezbędna. Po drugie, za mało środków przeznacza się na promocję. Nie będę wymieniał, ile pieniędzy przeznaczają na ten cel Słowenia, Węgry, Czechy. To są podstawowe rozwiązania, na które czeka mały i średni biznes. Chciałbym również zapytać o problem współpracy z Obwodem Kaliningradzkim. Za miesiąc rozpoczyna się największa od 5 lat polska wystawa narodowa w Kaliningradzie. Do dzisiaj zgłosiło chęć udziału w tej imprezie 180 firm. To świadczy o tym, jakie jest zainteresowanie rynkiem wschodnim. Uważam, że Kaliningrad stanie się pomostem pomiędzy Polską i Rosją. Trzeba pomagać polskim firmom, aby umacniały się na tym rynku. Ważne jest, by zdobywając rynki takie jak Kazachstan, Ukraina czy Białoruś, nie tracić zdobytego już gruntu na Litwie, Łotwie i Estonii. Poprzez Litwę można zdobywać rynek rosyjski. Czy oba resorty zamierzają wspierać działania polskich małych i średnich przedsiębiorstw na terenie Litwy, Łotwy i Estonii?W moim przekonaniu zarówno polski biznes, jak i oba ministerstwa robią bardzo dużo i poważnie traktują zadania ekonomizacji dyplomacji. Niedopuszczalne są sytuacje takie jak na Łotwie, że ambasador RP na Łotwie przez 4 lata nie odwiedził mera Rygi, nie zainteresował się sprawami tego ośrodka gospodarczego, przemysłu okrętowego i handlu. Poinformowała mnie o tym wiceminister gospodarki Łotwy. To pokazuje, że niekiedy dyplomaci podchodzą do problemów gospodarczych „jak do jeża”.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#BogdanKlich">Prawdą jest, że liczą się efekty promocji polityki gospodarczej w kraju i za granicą. Faktem jest, że ta polityka powinna być w centrum zainteresowania i obu ministerstw, i naszych Komisji, ale model też jest ważny, bo od przyjętej struktury zależy przezwyciężenie problemu, z którym mieliśmy do czynienia przez wiele lat, mianowicie braku koordynacji. Kiedy istniały biura radców handlowych i struktury ambasad, nie było elementarnej koordynacji działań. Zwracali na to uwagę nie tylko politycy, ale także sami zainteresowani. W tym sensie ustawa, która wchodzi w życie, jest godna poparcia. Mam zdanie odrębne od tych, którzy uważają, że stanowi ona jakąkolwiek formę zagrożenia, ponieważ zapewnia koordynację. Przypomnę, że prace nad ustawą nie były łatwe, ponieważ obie strony musiały zrezygnować z części swoich wcześniejszych priorytetów. Struktura, w której wydział ekonomiczno-handlowy jest podległy ministrowi gospodarki pod względem kadrowym, merytorycznym i finansowym, gwarantuje realizację polityki gospodarczej. Z drugiej strony pracownicy tego wydziału posiadający szarże dyplomatyczne, funkcjonujący w strukturze ambasady i podlegający szefowi placówki dyplomatycznej, gwarantują równocześnie dobre operacyjne zarządzanie daną jednostką. Dlatego broniłbym rozwiązania, które zostało przyjęte, i wspierałbym Ministerstwo Spraw Zagranicznych, jeżeli zamierza z tej ustawy w pełni skorzystać.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#BronisławDankowski">Chciałbym powiedzieć kilka słów na temat doświadczeń posłów poprzedniej kadencji Sejmu. W czasie pobytu za granicą spotykaliśmy się z tamtejszymi przedsiębiorcami, z Polonią i słyszeliśmy wiele uwag krytycznych w sprawie pomocy małym i średnim przedsiębiorstwom współpracującym z naszym krajem. Podobno najlepiej naszym ambasadorom i konsulom udają się przyjęcia oficjalne, natomiast jeśli chodzi o pomoc w realizacji eksportu do tych krajów, przedstawia się ona bardzo skromnie. Mogę podać przykład Syrii. Człowiek, który zimą eksportował do naszego kraju pomidory, miał problemy z przekroczeniem granicy. Dopiero po 3 dniach uzyskał pomoc ze strony polskiego przedstawicielstwa. Ostatnio byłem na spotkaniu z przedsiębiorcami na targach instalacyjnych w Poznaniu. Przedsiębiorcy bardzo się żalili na niedostateczną pomoc w eksporcie naszych wyrobów, które są wysokiej jakości. Podam przykład Białorusi. Człowiekowi, który współpracuje z Białorusinami, potrzebne było tłumaczenie zawartej umowy na jęz. białoruski. Nasza ambasada zażądała opłaty w wysokości 800 dolarów. Jeżeli pomoc ze strony polskich placówek będzie się odbywała w taki sposób, małe i średnie polskie przedsiębiorstwa nie poradzą sobie na rynkach zagranicznych. Oczekują pomocy, a nie ponoszenia dodatkowych opłat. W poprzedniej kadencji Sejmu przygotowaliśmy sprawozdanie z naszych wyjazdów zagranicznych, które przekazaliśmy marszałkowi Sejmu. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie było żadnego odzewu. Dobrze się stało, że już na początku obecnej kadencji Sejmu ten ważny temat został poruszony.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#ZygmuntSzymański">Chciałbym przyłączyć się do głosu mojego przedmówcy. Jeżdżę po świecie, bywam na różnych spotkaniach z naszymi dyplomatami i jest żenujące, że obowiązuje zasada braku odpowiedzialności za zadania, które powinny być realizowane. Mam pytanie do pana ministra, czy ktoś pokusił się o dokonanie oceny osób, które pracują na placówkach. Jeżeli nie nastąpi zmiana w tej dziedzinie, nie będzie można liczyć na poprawę sytuacji, nawet jeśli stworzymy dobre przepisy.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#BogdanBłaszczyk">Mam dwa pytania. Po pierwsze, jakie są nakłady na promocję gospodarczą i turystykę?W jakim stopniu w polityce proeksportowej, w promocji naszego kraju uwzględnia się kulturę?</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#TadeuszSamborski">Kiedy dokonuje się oceny ludzi, poglądy często są rozbieżne. Niezwykle trudno jest sprowadzić do wspólnego mianownika nasze doświadczenia. Mogą zdarzyć się sytuacje, kiedy w jakiejś placówce personel bezbłędnie rozwiązuje problemy i skutecznie pomaga polskim przedsiębiorcom, w innej placówce sytuacja może być całkiem odmienna. Na pewno nasze oceny wynikające ze sporadycznych kontaktów mogą być subiektywne, ale jeśli niektóre sytuacje powtarzają się, to możemy formułować takie oceny. Na podstawie częstych kontaktów na Wschodzie mogę wypowiedzieć dobrą opinię o działalności pionu ekonomicznego. Oczywiście odróżniam klasyczną dyplomację urzędniczą od dyplomacji, która zajmuje się promocją polskich interesów gospodarczych i organizowaniem różnego rodzaju przedsięwzięć promocyjnych. To są dwa różne piony. Pion promocji gospodarczej na kierunku wschodnim często zadziwia mnie wysoką kompetencją, przygotowaniem, rozpoznaniem rynku. Oczywiście skuteczność działania jest wypadkową wielu czynników, także zaangażowania finansowego i czynników stymulujących kierunek aktywności. Uważam, że przygotowanie zawodowe większości kadry promującej nasze interesy gospodarcze jest bardzo gruntowne. Inną kwestią są animozje pomiędzy ambasadorami a pionem ekonomicznym. Kiedy stwierdza się, że przedstawiciel ekonomiczny może mieć kontakty na wyższym szczeblu niż sam ambasador, dochodzi do poważnej kolizji interesów. Niemniej jednak odnoszę wrażenie, że piony zajmujące się promocją interesów gospodarczych działają bardziej racjonalnie i szefowie tych pionów podchodzą do swojej pracy w sposób bardziej kompetentny niż konsulowie, którzy zaczynają pracę od pytań o rezydencję. Szefowie pionu ekonomicznego pytają o kontakty, partnerów i zależy im na skuteczności działań.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są jeszcze jakieś pytania ze strony państwa posłów?</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#BronisławDutka">Pozwolę sobie odczytać z dokumentu „Strategia gospodarcza rządu” dwa krótkie akapity, istotne z punktu widzenia naszej dyskusji. „We wspieraniu interesów gospodarczych Polski za granicą weźmie udział cała służba zagraniczna, a nie tylko służba handlowa. Głównym kryterium oceny jej działalności będzie skuteczność w promowaniu eksportu”. „Rząd zakłada, że w najbliższych latach eksport będzie wzrastał szybciej niż import. Średnie roczne tempo przyrostu wartości eksportu w okresie 2002–2005 może osiągnąć poziom około 12% przy aktywnej promocji”. Jak edukuje się osoby wyjeżdżające na placówki dyplomatyczne z punktu widzenia realizacji tego zadania? Jakie są ich umiejętności? Czy przy dokonywaniu oceny służby zagranicznej uwzględnia się kryterium skuteczności promocji gospodarczej Polski?Jeżeli nie potrafimy prowadzić skutecznej promocji, to może powinniśmy skorzystać z doświadczeń innych krajów, które robią to lepiej niż my. Polskim przedsiębiorstwom i eksporterom potrzebna jest pomoc w dotarciu na rynek danego państwa. Potem przeważnie radzą sobie na tym rynku. Najważniejsze jest to wprowadzenie na rynek. W jakim stopniu nasze służby dyplomatyczne są przygotowywane do realizacji tego zadania? Czy to nie jest wybór przypadkowy? Mam na myśli nie tylko służbę handlową, ale całą służbę zagraniczną.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy ktoś z państwa chciałby skierować pytanie do przedstawicieli rządu?</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#HalinaMurias">Ile osób ogółem jest zatrudnionych w placówkach dyplomatycznych i czy ci pracownicy mają wyznaczony czas pracy na tych stanowiskach, czy jest to czas nieograniczony?</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są dalsze pytania do przedstawicieli rządu? Nikt się nie zgłasza, w związku z tym przystępujemy do udzielania odpowiedzi na pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JanuszKaczurba">Chciałbym podziękować za pytania, które są wyrazem zainteresowania tą tematyką. Czynię to również w imieniu moich kolegów, którzy wraz ze mną uczestniczą w dzisiejszym spotkaniu. Są to: dyrektor generalny Ministerstwa Gospodarki, dyrektor Departamentu Integracji Europejskiej, dyrektor Departamentu Polityki Handlowej w Krajach Pozaeuropejskich, dyrektor Departamentu Promocji, dyrektor Departamentu Kadr i Szkolenia. Chciałbym odnieść się w pierwszej kolejności do tematów szczegółowych, a potem zgrupować pozostałe w trzy kategorie problemów generalnych: polityki proeksportowej, systemu promocji i funkcjonowania placówek służby zagranicznej. Jeśli chodzi o pytania szczegółowe, zacznę od udzielenia odpowiedzi na te, które sformułował poseł Roman Jagieliński. Funkcjonują już dwa polskie domy handlowe, oba w Czechach. Jeden zajmuje się towarami przemysłowymi, a drugi spożywczymi. Wykorzystały bardzo interesującą technikę promocji, zakupując jeden z nieczynnych już znaków towarowych, który był znany w cesarstwie austro-węgierskim i cieszy się w Czechach dużym zaufaniem. Pod tymi znakami, ale z oznaczeniem, że towary są produkowane w Polsce, są one sprzedawane. Jest to rozwiązanie pilotażowe, oparte na porozumieniu zawartym miedzy indywidualnymi firmami, które korzystają z naszego wsparcia w postaci sfinansowania wydatków m.in. na biznes plan, studium rozpoznania rynku i pewną część działań promocyjnych. W przygotowaniu znajduje się podobna inicjatywa dotycząca Moskwy. Jest porozumienie z władzami Moskwy na temat zakupu ziemi w pobliżu lotniska Szeremietiewo i utworzenia tam domu polskiego. Jest to inicjatywa środowiska łódzkiego, szczególnie silnie promowana przez przemysł tekstylny i odzieżowy. Udzieliliśmy wsparcia temu pomysłowi, który jest już w fazie realizacji. Jeśli te doświadczenia okażą się pozytywne, jesteśmy gotowi kontynuować te pomysły. Drugie pytanie posła Romana Jagielińskiego dotyczyło ośrodków informacji turystycznej. Ośrodki Polskiej Organizacji Turystycznej działają w kilku krajach. Przeżywają spore trudności. Interesujemy się tym, ponieważ turystyka znajduje się w obszarze kompetencji merytorycznych ministra gospodarki. Obecnie przygotowywane jest zaktywizowanie naszych wydziałów ekonomiczno-handlowych na głównych rynkach turystycznych, łącznie z przeznaczeniem części etatów na cele promocji turystyki. Odpowiadam na trzecie pytanie. Niestety, nie mamy hitów eksportowych. Trudno jest zaplanować hit eksportowy. O hicie możemy mówić dopiero wówczas, gdy sprawdza się towar, który zostaje wprowadzony na rynek. NOKIA nie była zaprojektowana jako hit eksportowy. Projektowano po prostu sprzęt telekomunikacyjny, który takim hitem się stał. Nikt nie czynił hitem kostki Rubika. Rozumiem, że trzeba wspierać pewne działania. Obowiązkiem instytucji państwowych odpowiedzialnych za kreowanie polityki strukturalnej jest znalezienie takich obszarów, gdzie szansa na pojawienie się hitu jest większa niż w innych obszarach. To zostało przyjęte jako podstawowy wyznacznik kształtowania polityki strukturalnej na najbliższe lata. Widzimy możliwości powstania tego rodzaju hitów i będziemy je wspierali w kilku dziedzinach.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#JanuszKaczurba">Podam przykład z obszaru produktów rolno-spożywczych. Niewątpliwie takie szanse mają polskie soki owocowe, które uważane są za ekologicznie najwyższej jakości na świecie. Szanse na to, by stać się hitem eksportowym ma szereg produktów polskiej biomechaniki, zwłaszcza w obszarze średnich technologii. Przygotowujemy analizę różnych polskich sektorów, z uwzględnieniem tych działów produkcji, które rokują nadzieję na to, że pojawią się tego rodzaju produkty. Dodam, że większość krajów ma podobne problemy. W niewielu powstały towary, które są symbolem w takim stopniu jak NOKIA stała się symbolem Finlandii. Jeśli chodzi o system informacji dla eksportera, przygotowywany jest system TISPE, którego istotą będzie szybkie łączenie naszej sieci zagranicznej z odbiorcami krajowymi poprzez system komunikacji komputerowej on line. Obecnie uzyskanie takich informacji jest już możliwe w zasięgu poszczególnych rynków, ponieważ wszystkie nasze placówki są wyposażone w sprzęt komputerowy i nikt nie wyjedzie na placówkę bez potwierdzenia znajomości techniki komputerowej. Pod tym względem Ministerstwo Gospodarki nie ma już żadnych problemów. Ten system wystarczy, aby przekazać odpowiednią informację miejscowym odbiorcom. Dotychczas nie ma natomiast przełożenia tego systemu na krajowe podmioty, tak by mogły one łatwo pozyskać informacje. Jeśli chodzi o kryteria doboru partnerów handlowych i partnerów inwestycyjnych, przede wszystkim wybieramy tych, którzy chcą być partnerami handlowymi. Trudno odrzucić ofertę kogoś, kto chce prowadzić handel z Polską. Nasze placówki są w wielu przypadkach proszone zarówno przez Ministerstwo Gospodarki, jak i przez podmioty gospodarcze, a także przez Korporację Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, o sprawdzanie wiarygodności poszczególnych partnerów, aby uniknąć wpadek w transakcjach handlowych czy inwestycyjnych. Wszystkie placówki znajdujące się na wschód od Polski otrzymują instrukcje, jak mają reagować na podobne zapytania ze strony Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych. To powinno zabezpieczyć nas przed niepowodzeniem. Poza kilkoma przypadkami ewidentnych oszustw na rynkach wschodnich i afrykańskich nie mieliśmy poważnych negatywnych doświadczeń, ale chcemy zabezpieczyć się przed takimi ewentualnościami. Ostatnie pytanie dotyczyło tego, jak odzyskać Wschód. Tak brzmi nazwa programu, który przygotowujemy. Nie ma o nim wzmianki w naszych dokumentach, ponieważ nie był jeszcze rozpatrzony przez kierownictwo resortu. Istotą tego przedsięwzięcia jest zaplanowanie całej strategii handlowej na wszystkie kraje na wschód od Polski, w szczególności w odniesieniu do Rosji, Ukrainy, Białorusi, Uzbekistanu i Tadżykistanu. Partner uzbecki jest gotowy do daleko idącej kooperacji w przemyśle lekkim. Tadżykistan jest potencjalnym obszarem dużych inwestycji w związku z odkrytymi tam, bardzo bogatymi złożami gazu i ropy, które uruchomią prawdopodobnie duże programy inwestycyjne w tym kraju. W tej samej kategorii spraw mieści się również Kaliningrad, gdzie szczególnie często wyjeżdżają misje gospodarcze organizowane także przez samorząd gospodarczy.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#JanuszKaczurba">W dniu dzisiejszym podpisałem co najmniej 4 wnioski o dofinansowanie misji udających się do Kaliningradu z różnych regionów Polski. Wiele zależy od formuły, jaka zostanie przyjęta w kwestii ruchu wizowego. Chciałbym teraz odnieść się do trzech problemów generalnych. Pierwszy z nich to polityka proeksportowa. Wychodzimy z założenia, że polityka proeksportowa jest emanacją ogólnej polityki gospodarczej i strukturalnej. Trudno w gospodarce, która ma niekonkurencyjną strukturę kosztów, wydzielić sektory, które miałyby inne warunki konkurowania. To się nie sprawdziło nawet w warunkach gospodarki planowej, a tym bardziej nie może się sprawdzić w warunkach gospodarki rynkowej. O tym, że jest to problem autentyczny, niech świadczy chociażby sytuacja w przemyśle chemicznym. Jest to sektor, który generuje największą część naszego ujemnego salda handlowego. Prawie połowa salda handlowego Polski generowana jest właśnie w sektorze chemii, niegdyś uważanym za przemysł narodowy. Takim rzeczywiście był, dopóki odbywało się to na rachunek państwa, czytaj: obywatela. Wczoraj rozpatrywano podstawowe warunki i kondycję tego sektora. Informuję z głębokim żalem, że wskaźniki wydajności mierzonej wartością produkcji w zakładach przemysłu przetwarzającego gaz na nawozy sztuczne są 7–10 razy niższe od wskaźników w porównywalnych zakładach krajów Unii Europejskiej. Taka jest różnica między zakładami w Tarnowie, które uzyskują wartość 180 zł dziennie na zatrudnionego wobec ponad 2 tys. zł w zakładach Bayera. Trudno zakładać, że najlepsza nawet polityka kursowa może skorygować tego rodzaju różnice w wydajności. Przeciętnie nasza wydajność w przemyśle pracującym na potrzeby rynków europejskich jest w sektorze maszynowym 3–6 razy niższa niż w porównywalnych krajach Unii Europejskiej, a koszty płacy w coraz mniejszym stopniu korygują tę różnicę, ponieważ rosną nominalnie koszty pracy. Jesteśmy krajem, który w ostatnich latach podrożył swoją produkcję w kategoriach realnych, w sytuacji, gdy wszystkie kraje Unii Europejskiej obniżyły jej koszt o ponad 2%.Jeżeli chodzi o elementy strukturalne, są one państwu znane, zostały odziedziczone z przeszłości. Obecnie musimy działać głównie poprzez korektę niedogodności, poprzez indywidualnie stosowane instrumenty systemowe. Jakie to są instrumenty? Podstawowym instrumentem powinien być poziom kursu. Poziomu kursu nie można jednak ustalić odrębnie od sektora eksportowego, od całej gospodarki. Musimy mieć świadomość, że te same okoliczności, które są dla eksporterów obciążające, są okolicznością sprzyjającą dla importerów, a także dla państwa, które spłaca swoje zewnętrzne zadłużenie. Trzeba wyważyć ostateczne wybory, które temu towarzyszą. Mamy istotny dylemat. Ministerstwo Gospodarki nie może i nie chce angażować się zbyt silnie w namawianie kogokolwiek do sztucznych konkurencyjnych dewaluacji, które byłyby niezgodne z regułami OECD, Unii Europejskiej i innych organizacji, w których funkcjonujemy. Drugi element korekty to środki promocyjne, przy pomocy których można bezpośrednio wspierać eksporterów. Trzeci element to ubezpieczenie kredytów eksportowych.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#JanuszKaczurba">Powszechnie zwraca się uwagę na to, że Polska w zbyt małym stopniu korzysta z tego instrumentu. Mniej niż 1,5% transakcji eksportowych jest objętych ubezpieczeniami kredytowymi, podczas gdy ten wskaźnik w niektórych krajach osiąga 20%, a np. w sektorze maszynowym nawet ponad 35%.W ostatnim okresie nastąpiła - i jest to wynik działania obecnego rządu - daleko idąca reorientacja w działalności jedynej instytucji, którą posiadamy - Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, w kierunku zwiększenia jej aktywności i odejścia od kryterium rentowności na rzecz kryterium wsparcia eksporterów na rynkach trudnych. Jako członek Komitetu Polityki Kredytowej KUKE, pragnę poinformować, że w okresie ostatnich 5–6 miesięcy nie odrzucono żadnego umotywowanego wniosku złożonego przez polskiego eksportera, nawet w sytuacjach, gdy te wnioski bywały na granicy bardzo dużego ryzyka dla Skarbu Państwa. Utworzone zostały nowe instrumenty promocji, np. ubezpieczenie wstępnych działań promocyjnych na rynku, tego, co się nazywa prospekcją rynku. Ubezpiecza się koszty związane ze wstępnym rozpoznaniem rynku przez indywidualnego producenta. Jeżeli wyniki badania rynku potwierdzą, że nie ma szans eksportu, wówczas koszty te są mu zwracane. Jest to więc daleko idąca forma pomocy. Konieczne jest łączne traktowanie różnych instrumentów promocji. Co składa się na promocję? Przede wszystkim, środki, którymi dysponujemy na miejscu. Obecnie Ministerstwo Gospodarki dysponuje kwotą niespełna 70 mln zł. Jest ona znacznie podwyższona w stosunku do stanu sprzed 3 lat, ale w dalszym ciągu dalece niewystarczająca. Pozwolę sobie wskazać na przykład kraju takiego jak Hiszpania, porównywalnego z Polską, podobnego pod względem struktury eksportu. Otóż Hiszpania w ramach jednego planu promocji na Polskę przeznaczyła w 2001 r. 10 mln dolarów. Ponadto placówka Hiszpanii w Warszawie regularnie przeznacza na promocję handlu 1,5–2 mln dolarów rocznie. Biuro handlowe Hiszpanii w Warszawie zatrudnia 18 osób. Samo biuro promocji rejonu Walencja ma roczny budżet w wysokości 318 mln euro. Przypomnę, że my dysponujemy kwotą ok. 15 mln dolarów na wszystkie kierunki. Jeśli chodzi o liczbę etatów na placówkach zagranicznych, to na kraje wschodnie mamy łącznie 21 etatów, 5 w krajach nadbałtyckich, 34 na pozostałe państwa europejskie nie należące do Unii Europejskiej, 27 na kraje Azji, 24 w Ameryce Południowej i Północnej, 13 w Afryce. Łącznie są to 124 etaty. Ponad 100 osób obsługuje kraje unijne. Przyjęty jest 4-letni okres pracy tego personelu. Nabór odbywa się drogą konkursu, który ogłaszany jest w Internecie. Pojawiają się kandydaci o bardzo zróżnicowanych profilach przygotowania zawodowego. Minimalny wymóg to zdane 2 państwowe egzaminy językowe, oczywiście wyższe wykształcenie i umiejętność posługiwania się komputerem. Osoby te odbywają bardzo intensywne szkolenia. Oczywiście, różne są oceny poszczególnych placówek. Teczki niektórych pęcznieją od pochwał, a są i takie, gdzie konieczne było odwołanie personelu. Takie sytuacje zawsze będą się zdarzać, bo ludzie są, jacy są. Chciałbym natomiast podkreślić, że istnieje system stałego monitoringu. Oceny dokonywane są na bieżąco. Placówki składają raporty w regularnych odstępach czasu i są one weryfikowane.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#JanuszKaczurba">Istnieje również system okresowych spotkań w określonych regionach, tam gdzie wymaga tego sytuacja. Mogę przejść do omówienia trzeciego bloku spraw, które poruszył przewodniczący Adam Szejnfeld. Traktujemy to jako ważny, wcale nie zastępczy problem. Rząd rozstrzygnął jednoznacznie, że kompetencje w zakresie zewnętrznej polityki gospodarczej spoczywają w rękach ministra gospodarki. Zewnętrzna polityka handlowa musi być jednorodna, to znaczy musi być realizowana tam, gdzie powstaje i jest realizowana polityka gospodarcza w ogóle, w tym polityka strukturalna. Nie można tych dwóch elementów oddzielić od siebie. Oczywiście, w Ministerstwie Gospodarki w pełni akceptujemy i egzekwujemy pozycję ambasadora jako szefa wszystkich służb na placówce, natomiast wewnętrzna konstytucja tych służb jest problemem, który trzeba widzieć w kategoriach bardzo praktycznych. Powiem otwarcie, że ci z nas, którzy są specjalistami i znają te realia, żywią bardzo głębokie obawy co do tego, jakie mogą być konsekwencje wprowadzenia w życie ustawy o służbie zagranicznej. Mam na myśli zarówno pracowników Ministerstwa Gospodarki w kraju, jak i na placówkach. Jakie mogą być te konsekwencje? Nie martwimy się o to, że nastąpią jakieś przesunięcia w nomenklaturze. Najbardziej niepokoi nas to, co w tej chwili jest jeszcze niewiadome, to znaczy konsekwencje w obszarze faktycznego przekazywania i egzekwowania dyspozycji w stosunku do placówek. Trudno bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której te jednostki departamentalne, które odpowiadają za politykę handlową, do których zwracają się obce przedstawicielstwa w Warszawie, które prowadzą rozmowy, nie będą miały bezpośredniego i w pełni egzekwowalnego dostępu do placówek zagranicznych. Modele, które przyjęto w świecie, są bardzo różne. Nie ma żadnego uniwersalnego modelu. Są kraje, w których placówki działają w strukturze ambasad i podlegają w całości resortowi spraw zagranicznych. Jest to model niemiecki. Jednak w większości krajów te służby podlegają bezpośredniej dyspozycji resortów zajmujących się sprawami gospodarczymi. Jesteśmy w kontakcie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych i wskazujemy na wszystkie zagrożenia, poczynając od wejścia w życie ustawy w środku roku budżetowego, w sytuacji gdy przeniesienie gestii finansowej jest niezmiernie ograniczone, jeżeli nie wręcz niemożliwe, skończywszy na kwestii przekazywania i egzekwowania informacji. Obawiamy się, że nastąpi zerwanie komunikacji pomiędzy Ministerstwem Gospodarki a placówkami. Nie kwestionujemy niczyjej dobrej woli, natomiast obawiamy się normalnych, praktycznych komplikacji. Przewidujemy pogorszenie nastrojów wewnątrz zespołów, które na ogół pracują harmonijnie. Obawiamy się różnych gestów, które mogą zrażać ludzi. Zdarzyło się już, że jeden z ambasadorów na spotkaniu z personelem placówki opowiadał o tym, że zburzy znajdujący się w środku miasta gmach wydziału ekonomiczno-handlowego i zbuduje w tym miejscu gmach ambasady po to, by obecną ambasadę przeznaczyć na swoją rezydencję. Mieliśmy już różne tego typu sytuacje. Nie chcę dramatyzować, pragnę natomiast wskazać na to, że wyrażane teraz obawy są uzasadnione. Powoływanie się na przykłady krajów z naszej części Europy pokazuje, że obawy te nie są płonne.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#JanuszKaczurba">Czechy i Węgry przeprowadziły podobny eksperyment i w obu przypadkach skutki są niedobre. Ich służby handlowe poszukują rozwiązań, które umożliwiłyby uzyskanie faktycznej odpowiedzialności resortów gospodarczych za całość działań promocyjnych. Sądzę, że odpowiedziałem na wszystkie państwa pytania. Chciałbym wykorzystać jeszcze jedną informację, dotyczącą oceny usług wydziałów ekonomiczno-handlowych. W grudniu 2001 r. przeprowadzono badania ankietowe na 1 tys. losowo wybranych przedsiębiorstw eksportujących. Ponad 0,5 tys. z nich korzystało z usług wydziałów ekonomiczno-handlowych i traktowało te kontakty jako najważniejszy instrument swojej promocji. Ponad 75% oceniało te doświadczenia jako pozytywne, 25% miało odmienne zdanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#JerzyJaskiernia">Proszę o zabranie głosu ministra Andrzeja Byrta.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#AndrzejByrt">Wśród 12 pytań sformułowanych przez państwa posłów jest wiele kwestii o charakterze szczegółowym, na które gotów jestem odpowiedzieć w bezpośrednich rozmowach, natomiast chciałbym skupić się na trzech sprawach. Pierwsze zagadnienie poruszył przewodniczący Adam Szejnfeld, a dotyczyło ono modelu struktury funkcjonowania polskich placówek dyplomatycznych i jej istotnej części zajmującej się promocją gospodarczą. Następnie chciałbym skoncentrować się na kwestii dotyczącej postrzegania ich funkcjonowania, a także skomentować kilka poglądów, które funkcjonują w analizie sytuacji gospodarczej Polski, a które nie zawsze dokładnie odzwierciedlają rzeczywistość. Zacznę od problemu współpracy Ministerstwa Gospodarki z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Jak państwo wiecie, minister spraw zagranicznych, obejmując urząd, zapowiedział za zgodą premiera, iż nastąpi ekonomizacja służby zagranicznej. Minister miał nadzieję przejąć nie tylko tematykę europejską, ale również tematykę gospodarczą. Ostatecznie, po rozmowach, debatach i posiedzeniach rządu, rząd uzgodnił, że tematyka gospodarcza, w tym również promocja Polski za granicą, pozostaje w kompetencjach ministra gospodarki. Jest to stan istniejący od wielu dziesiątek lat, który od dawna jest krytykowany, i to nie tylko ze względu na podział kompetencji. Istotne jest to, że nie ma jednolitego modelu. Każdy model może funkcjonować, jeśli istnieje porozumienie między obiema stronami. Sądzę, że obecna sytuacja jest o tyle korzystna, że przynajmniej osoby, które na poziomie operacyjnym zajmują się tą problematyką w obu ministerstwach, ten rodzaj porozumienia ustaliły. Jest on przekazywany naszym współpracownikom na placówkach zagranicznych. Jest to inna sytuacja, niż ta, którą odziedziczyliśmy po wielkiej, acz pokojowej rewolucji lat 1989–1990. Wówczas odpowiadałem w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą za kwestie, którymi teraz zajmuje się minister Janusz Kaczurba. Część polityków zaczęła głosić tezę, że polska służba zagraniczna nie powinna zajmować się sprawami gospodarczymi. Słynna wypowiedź ministra Krzysztofa Skubiszewskiego w tej kwestii była wielokrotnie komentowana. Po rozmowach dotyczących traktatu stowarzyszeniowego minister Skubiszewski musiał odpowiadać na pytania dotyczące ceny masła, mąki, wieprzowiny. Wychodząc z samolotu powiedział, że minister spraw zagranicznych nie jest od zajmowania się wieprzowiną i zbożem. Obecne stanowisko wielu ministrów spraw zagranicznych naszych państw sojuszniczych jest zupełnie inne. Oni zajmują się mąką i wieprzowiną. To jest wykładnia polityki zagranicznej, jej duży i ważny komponent. Te osoby, które były ambasadorami w pierwszej połowie lat 90., zrozumiały, że ówczesne lansowane przez nich poglądy, spotykające się z negatywnymi reakcjami pracowników zajmujących się kwestiami gospodarczymi, prowadzą donikąd. Ten rodzaj antagonizmu nie istnieje. Miałem okazję sam być radcą handlowym w Brukseli, a potem ambasadorem w Republice Federalnej Niemiec, która jest największym partnerem gospodarczym Polski.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#AndrzejByrt">Do jednego tylko landu - Nadrenii Westfalii Polska eksportuje więcej niż łącznie do Francji i Wielkiej Brytanii. To obsługuje niewielki zespół ludzi. Myślę, że polityka doboru kadr w pionie gospodarki, która czerpie personel nie tylko ze struktur Ministerstwa Gospodarki, ale również z wielu sektorów gospodarczych, sprawia, że w placówkach, które są bardziej liczne, pracują ludzie, którzy wiedzą, jak postępować wówczas, kiedy trzeba wywrzeć nacisk na państwo, na terenie którego znajduje się placówka, i potrafią wspierać czynności promocyjne, a więc nawiązują kontakty z firmami, aby zechciały przyjąć polskich partnerów, z bankami, aby uruchomiły stosowne kredyty czy z mediami, aby opisały właściwie potencjał eksportowy Polski i zainteresowały przedsiębiorców danego kraju możliwościami zakupu towarów u nas. Rząd rozstrzygnął, że polityka gospodarcza, w tym zagraniczna, podlega ministrowi gospodarki. Wchodzi wszakże w życie ustawa, która była antycypacją tego, że polityka gospodarcza za granicą będzie podlegała ministrowi spraw zagranicznych. Mogą zatem powstać pewne niejasności. Zakładam, że będą one wkrótce przedmiotem rozmów dyrektorów generalnych Ministerstwa Gospodarki i Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Nie ma najmniejszego zagrożenia, że nastąpi zerwanie komunikacji - o czym mówił minister Janusz Kaczurba - pomiędzy resortem gospodarki a pracownikami wydziałów ekonomiczno-handlowych ambasad, ponieważ zerwanie takiej komunikacji mogłoby nastąpić tylko poprzez wyłączenie sieci internetowej czy telefonicznej. Ci ludzie nie stracą głów, nie zmienią miejsca zamieszkania; nie będą uszczuplone ich kompetencje. Kolejna sprawa dotyczy rekrutacji osób i ich systematycznej oceny. W nowym systemie, którego projekt jest już przygotowany w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, wśród różnych kryteriów oceny ambasadorów, bezpośrednio po kryterium politycznym znajdzie się kwestia ich efektywności i działania na rzecz promocji interesów gospodarczych. Chcielibyśmy, aby radcy handlowi, szefowie wydziałów ekonomiczno-handlowych stali się obok szefa wydziału politycznego zastępcami ambasadorów i dostarczali im wiedzę o zdarzeniach, w które powinni się włączyć i prowadzić lobbing na rzecz polskich interesów. Na głównych naszych rynkach mamy już taką sytuację, to znaczy dobrą współpracę ambasadorów z radcami handlowymi. Mówiąc żartobliwie, w tej materii zbliżamy się do praktyki amerykańskiej, polegającej na tym, że ambasadorowie amerykańscy w głównych państwach, będących partnerami USA po powrocie do kraju zazwyczaj trafiają albo do poważnych firm przemysłowych, jako szefowie lub wiceszefowie, albo do banków. Ten rodzaj praktyki nie jest stosowany w naszym kraju ani w Europie. W praktyce amerykańskiej jest przyjęte, że dyplomaci oscylują pomiędzy służbą publiczną i pracą w sektorze prywatnym. Rząd przyjął określone formuły prawne, żeby nie występowała kolizja interesów i aby zapewnić realizację interesów państwa. Podkreślam, że jest to odmienność amerykańska, która nie ma swoich odpowiedników na terenie Europy. Niezwykle ważne jest, aby kandydaci na ambasadorów byli ludźmi znającymi gospodarkę, jej znaczenie i dającymi gwarancję właściwej współpracy z pionem ekonomiczno-handlowym. Na zakończenie ustosunkuję się do tego, co można nazwać funkcjonującymi mitami o tym, co można, a czego nie można zrobić. Minister Janusz Kaczurba poinformował, jak wygląda kształtowanie się wydajności pracy Polski w stosunku do innych państw.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#AndrzejByrt">Musimy pamiętać, że środki na promocję gospodarczą są w proporcji do siły naszego państwa. Jeśli produkt narodowy brutto Polski, 40-milionowego kraju, jest równy produktowi brutto miasta Berlin, w którym mieszka 3 mln ludzi, to pokazuje relację potencjału Polski i Niemiec. To samo można by zapewne powiedzieć, gdyby posłużyć się przykładem Hiszpanii, która ma tyle samo ludności, co Polska, a jednak produkt narodowy brutto tego państwa na głowę jednego mieszkańca jest odpowiednio większy. Musimy mierzyć nasze środki na siły, które generuje gospodarka. Jednym z powszechnie używanych określeń, które nie odzwierciedla rzeczywistości, jest stwierdzenie, że małe państwa, takie jak Węgry czy Czechy mają większy udział handlu zagranicznego w produkcie narodowym brutto. Mogę państwa zapewnić, że jeszcze większy udział ma Singapur i miał Hong Kong, kiedy był samodzielną jednostką terytorialną, ponieważ zasada jest taka, że im mniejszy kraj, tym większy odsetek handlu zagranicznego w produkcie krajowym brutto. Gdyby Warszawa była krajem, to miałaby 90% udziału handlu zagranicznego w swoim produkcie krajowym brutto. Podkreślam raz jeszcze, że zasada jest taka - im mniejszy kraj, tym większy odsetek stanowi wartość handlu zagranicznego w produkcie krajowym brutto. Musimy porównywać się z państwami naszej wielkości i trzeba stwierdzić, że ciągle za mała jest aktywność polskich podmiotów gospodarczych. Wymaga ona wsparcia. Ostatnia sprawa dotyczy kształtowania obrazu Polski. Wizerunek kraju jest czynnikiem, który wspiera albo zniechęca do zakupu określonych towarów. Nasz kraj nie spotkał się z kampaniami typu - „nie kupujcie towarów polskich, bo są złej jakości”. Przeciwnie, w wielu dziedzinach jeśli ktoś dowiaduje się, że towar jest produkowany w Polsce, wyraża z tego powodu zadowolenie. Musimy jednak pamiętać, że w sytuacji postępującej globalizacji zanika kwestia identyfikacji towaru z krajem, w którym został wyprodukowany. W tysiącach sklepów Unii Europejskiej jest napisane na towarach „made in Europe”, bez wskazywania na kraj. Znika identyfikacja producenta i kraju, z którego pochodzi towar, a pozostaje marka tego, który jest ostatecznym sprzedawcą. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że Polska dysponuje ogromnymi możliwościami. Jesteśmy jednym z największych krajów rolnych w Europie i mamy świetne surowce, które są nieidentyfikowalne. Wiadomo, że 80% soków jabłkowych sprzedawanych w Europie pochodzi z Polski, tylko nikt nie kojarzy ich z Polską, bo na opakowaniu jest stempel firmy, która te soki sprzedaje.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JerzyJaskiernia">Czy są dalsze pytania bądź wypowiedzi w dyskusji?</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JanChaładaj">Zgadzam się z większością tez wypowiedzianych przez panów ministrów, którzy odpowiadali na pytania. W mojej ocenie, w obecnej polityce gospodarczej rządu brak jest akcentów wskazujących na to, że eksport może stać się dźwignią rozwoju, wyrażających się w instrumentach, które niekoniecznie wymagają natychmiastowych nakładów budżetowych, jak np. kredyty kierunkowe na poszczególne kraje. Trzeba stworzyć kredyty preferencyjne, w których musi uczestniczyć budżet państwa. Należy odroczyć zysk z bieżącego roku budżetowego i wyliczyć efekt takiego kredytu po zakończeniu procesu eksportowego czy inwestycyjnego. Uzupełnienie ewentualnej straty dziś nastąpi poprzez wpływ do budżetu w postaci np. podatków. Innym elementem są stopy procentowe. Jesteśmy krajem, który musi rozwijać się aktywnie, a więc na granicy ryzyka. Niestety, nie wszystkie organy państwa chcą poruszać się na granicy ryzyka. Należy do nich również system bankowy. Rada Polityki Pieniężnej ma możliwość podjęcia próby obniżenia stóp procentowych, żeby potem je podnieść, tak jak zrobiono to np. w Stanach Zjednoczonych, jeżeli efekt obniżki był negatywny dla jakiegoś sektora. Wszystko, co się mówi przed podjęciem decyzji ekonomicznej, to najczęściej jest dywagacja teoretyczna, a gospodarka reaguje na bodźce bezpośrednie. Cały polski system bankowy nie podziela koncepcji poruszania się na granicy ryzyka, a musimy to robić. Przyrost produktu krajowego brutto poniżej 5% rocznie oznacza cofanie się, odstawanie od Europy i świata. Uważam, że KUKE to fundusz wysokiego ryzyka. Nie może zatem funkcjonować tak jak dotychczas. To powinien być ewidentny instrument Ministerstwa Gospodarki w połączeniu z aktywnością Ministerstwa Spraw Zagranicznych. To tylko niektóre elementy, które można by wykorzystać bez wielkich nakładów finansowych, żeby zwiększyć aktywność proeksportową Polski. Ja też mam doświadczenia jako eksporter, importer, pracownik placówki zagranicznej, jako minister nadzorujący polski handel zagraniczny. Naprawdę nie byłyby potrzebne regulacje ustawowe, gdyby wszyscy ambasadorowie byli tacy jak minister Andrzej Byrt, który był tak aktywny na rynku ekonomicznym, że to on dyscyplinował i inspirował służby handlowe swoim zaangażowaniem, czego już nie można powiedzieć o jego następcy. Musimy regulować te kwestie. Uważam, że ekonomizacja służb zagranicznych jest podstawową sprawą. Przegraliśmy ok. 8 przetargów w Chinach, Indonezji, Malezji z przedstawicielami Czech, nie tylko dlatego, że nie mieliśmy takich środków jak nasi sąsiedzi na promocję konkretnego projektu, ale również z tego powodu, że nie mieliśmy generalnego wsparcia, poza działalnością radcy handlowego, który także nie miał środków i liczył na to, że zapłacimy za działania, które mógłby prowadzić dłużej. Czesi byli reprezentowani i wspierani przez ambasadora, radców ambasady i pion handlowy. Wszyscy włączali się do realizacji projektu, bo to było traktowane jako zadanie priorytetowe. Trzeba umieć formułować zadania wobec służby dyplomatycznej. Rząd powinien aktywnie uczestniczyć w tym, aby w porozumieniu pomiędzy ministrem gospodarki i ministrem spraw zagranicznych określić zadania polskiej służby dyplomatycznej w danym kraju i w określonej sprawie. Każdy dyplomata prowadzący rozmowy z polskim rządem porusza bardzo szczegółowe kwestie z dziedziny gospodarki, np. co się dzieje z przedsiębiorstwem x, dlaczego przedsiębiorstwo y przegrało przetarg. Uważam, że popełniliśmy błąd. Chcąc doprowadzić do szczytnego celu ekonomizacji służb dyplomatycznych, zrobiliśmy to prostą metodą i parlament uchwalił ustawę o służbie zagranicznej, która powoduje zamiast ekonomizacji służb dyplomatycznych reekonomizację Ministerstwa Gospodarki. Była to droga „na skróty”. Ustawa jest wielce niedoskonała, w co najmniej 5 punktach sprzeczna z różnymi aktami normatywnymi obowiązującymi w Polsce, burząca jedność korpusu służby cywilnej. Ustawa wprowadza niejasność, jeśli chodzi o finansowanie promocji gospodarczej, a także zezwala na przeznaczanie środków specjalnych na podwyżki płac dla pracowników służby zagranicznej w sytuacji, kiedy powinny być one przeznaczone na rozwój bazy gospodarczej. Ustawa wymaga natychmiastowej nowelizacji, żeby ten stan nie kompromitował nas, jako ustawodawcy. Myślę, że to strona rządowa powinna być autorem projektu nowelizacji. Trzeba jednoznacznie ustalić odpowiedzialność za działania polskich służb zagranicznych. Nadal uważam, że ambasador powinien być jedyną osobą odpowiedzialną za granicą za wszystkie działania dotyczące promocji Polski. Powinien aktywnie włączać się w działania służb ekonomicznych i być informowany o tych działaniach. Są przykłady sytuacji konfliktowych czy braku koordynacji. Zdarza się, że przedstawiciele handlowi, kulturalni, bankowi skrzętnie ukrywają przed aktywnymi ambasadorami pewne sprawy. Są i tacy ambasadorowie, którzy wolą o niczym nie wiedzieć. Wnoszę o to, aby połączone Komisje poparły inicjatywę szybkiej nowelizacji ustawy o służbie zagranicznej, bo ustawa nie przystaje do rzeczywistości. Wszystkie kraje, w których przeprowadzono eksperyment, na który i my się zdecydowaliśmy, wycofały się z tego. Najbardziej spektakularny był przykład Finlandii, gdzie połączono resort spraw zagranicznych z resortem handlu zagranicznego i gospodarki i natychmiast powołano w Radzie Ministrów dodatkowe stanowisko członka konstytucyjnego Rady Ministrów, który był wiceministrem spraw zagranicznych odpowiedzialnym za gospodarkę. Placówki zagraniczne są końcem swoistej taśmy transmisyjnej z gospodarki polskiej do ewentualnego kontrahenta zagranicznego. Żeby uzupełnić ten system, musimy pomyśleć o samorządach. Kiedyś ten system był domknięty poprzez izby handlu zagranicznego, które działały w województwach. Powinniśmy rozpoczynać promocję już w kraju. Samorządy większych miast już dawno powołały swoje placówki promocyjne. Konieczne jest zespolenie działań administracji rządowej i samorządowej. W Niemczech włączono dyplomację gospodarczą do MSZ, przyznając jej pewną autonomię. Powszechność samorządu gospodarczego powoduje, że niemiecki samorząd gospodarczy otwiera swoje placówki, wypełniając zarazem funkcje, które u nas realizowały wydziały ekonomiczno-handlowe. Trzeba rozważyć możliwość jak najszybszego uchwalenia ustawy o powszechności samorządu, żeby rząd mógł stworzyć z samorządu element wsparcia polityki promocyjnej i żeby to przedsiębiorcy mogli sami reprezentować się za granicą. Wtedy nie mieliby pretensji do pośredników. Dyskusja została zdominowana przez problematykę promocji gospodarczej, ale istotną kwestią jest kształtowanie wizerunku naszego kraju za granicą.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#JanChaładaj">O kilkadziesiąt procent ograniczyliśmy środki Polskiej Organizacji Turystycznej na rok bieżący. Na szczęście kierownictwo POT jest tak aktywne, że próbuje zdobywać środki pozabudżetowe i być może uda się jej przetrwać te najtrudniejsze czasy. To samo dotyczy promocji kulturalnej i innych działań promocyjnych, które musimy podejmować. Polska dyplomacja, aktywna w każdej dziedzinie powinna skoncentrować się na promocji kraju. Z ministrem Dariuszem Rosatim przeprowadziliśmy kiedyś eksperyment na Węgrzech. Ambasador zrezygnował z radcy ekonomicznego w ambasadzie, a funkcje te przejął radca handlowy. Współpraca układała się świetnie i przyniosła wymierne korzyści. Radca handlowy mógłby wykonywać funkcje informacyjne, analityczne, bo jest kompetentny w tych sprawach i ma takie możliwości. Wtedy zaoszczędzimy etatów, a środki będziemy mogli przeznaczyć na bardziej efektywną promocję.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#TadeuszSamborski">Mimo zręcznego wystąpienia ministra Andrzeja Byrta, którego znam i cenię, pozostaję przy swoim pesymistycznym odczuciu co do przyszłości spraw, o których mówimy. Pojawiło się modne pojęcie „ekonomizacja służby zagranicznej”, ale należy powiedzieć, że pion gospodarczy służby dyplomatycznej zajmuje się tym od wielu lat, natomiast Ministerstwo Spraw Zagranicznych przygotowuje się do przejęcia tych zadań. Ustawa o służbie zagranicznej jest po prostu złym aktem prawnym. Mój przedmówca zwrócił uwagę na możliwość przemieszczania środków, które często będą służyły do tego, żeby na placówkach umacniały się koterie. Ustawa łamie również pewne tradycje dyplomatyczne, wprowadza dziwne rozwiązania. Ustawa na pewno będzie źle funkcjonowała w odniesieniu do spraw gospodarczych, w tym promocji gospodarczej kraju. Przecież Ministerstwo Spraw Zagranicznych miało zajmować się również promocją kultury polskiej i jakie są efekty? Jeśli mielibyśmy analogicznie promować gospodarkę, to łatwo można przewidzieć rezultaty takich działań. Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie jest skłonne do przyznawania się do błędów kadrowych. Jeśli powoła się kogoś na placówkę, to rzadko zdarzają się odwołania, mimo negatywnych opinii. Kiedy dwie różne osobowości, ze świata gospodarki i handlu oraz dyplomacji klasycznej, będą miały odmienne poglądy na daną kwestię, problemy długo pozostaną nierozwiązane. Dyplomacja gospodarcza wymaga szybkich decyzji, reagowania błyskawicznego. Dyplomacja klasyczna ma inne reguły. Jest to długi proces. Potrzebny jest czas na zastanawianie się, konsultowanie. Myślę, że następstwem wejścia w życie ustawy o służbie zagranicznej będzie to, iż stracimy ofensywność w aktywności promocyjnej za granicą. Będziemy mieli wiele przykładów ostrych konfliktów. Dlatego popieram wniosek dotyczący szybkiej nowelizacji tej ustawy. Powtarzamy błędy, jakie popełniły Czechy i Węgry. Nie rozumiem, dlaczego wybraliśmy rozwiązanie, które nie sprawdziło się w innych krajach. Jest to przejaw pewnych ambicji, które na placówkach spowodują zaostrzenie konfliktów.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#RomanJagieliński">Chciałbym rozpocząć od podziękowania za kompetentne wypowiedzi panów ministrów. Popieram końcowe wystąpienie posła Jana Chaładaja, dotyczące funkcjonowania polskiej dyplomacji. Należy stworzyć takie metody doboru i selekcji kadr, żebyśmy mieli bardzo kompetentnych dyplomatów w zakresie dyplomacji ogólnej i gospodarczej. Takie metody istnieją. Możemy skorzystać z doświadczeń innych państw, np. zasad funkcjonowania i naboru w dyplomacji szwedzkiej, jest tylko kwestia woli. Chciałbym odnieść się do tego, czy jesteśmy w stanie wypromować coś, co stanie się hitem Rzeczypospolitej. Oceniam to, niestety, bardzo negatywnie, nawet w kontekście dnia wczorajszego. Po raz piąty byłem członkiem kapituły nagrody gospodarczej prezydenta. Postawiono nam pytanie, czy w kontekście procesu integracji z Unią Europejską jest jakaś polska firma, która powinna być uhonorowana nagrodą specjalną prezydenta. Chodziło o firmę, która odegrała znaczącą rolę w procesie integracyjnym i jest tak postrzegana przez wszystkich Polaków, a także za granicą. Z wyjątkiem mojej propozycji, dotyczącej TV „Polonia”, innych propozycji nie było. Hitem naszego kraju mogłyby być soki jabłkowe, ale nie będą, ponieważ w ostatnich 4 latach popełniliśmy kardynalne błędy, wyprzedając ten sektor. Hortex jest właściwie firmą amerykańską. Pozostałe firmy tego sektora są kontrolowane przez Niemców i Szwajcarów, którzy płacą bardzo niskie ceny za surowiec. Jeśli chcemy wypromować coś polskiego, to musimy wesprzeć małe i średnie przedsiębiorstwa. Możemy mówić o serach szczególnej jakości, o produkcji pieczarek czy doskonałych polskich pomidorów, które są uznawane na rynku światowym, o pewnej kategorii przemysłu lotniczego. W rejonie Bielska-Białej mamy dużą produkcję przemysłu lotniczego. Chcąc wypromować jakiś towar, musimy realizować tę promocję także w kraju. Moją dewizą życiową jest mówić bardzo dobrze o wszystkim, co polskie i promować to, co polskie. Zdumiewa mnie, że w kawiarniach i restauracjach znajdujących się w gmachach administracji państwowej, również na terenie Sejmu, promowano nie polską śmietankę do kawy, tylko niemiecką. Nie będę wymieniał urzędów państwowych, które kupują te towary za pieniądze publiczne, a nie prywatne poszczególnych urzędników. Wczoraj, po posiedzeniu kapituły poszliśmy na obiad. Podano nam bardzo chłopski poczęstunek, czyli koktajl z krewetek, a na deser banana zapiekanego w czekoladzie. Tak być nie może. Powinniśmy na każdym kroku promować polską żywność i inne polskie towary. Polskie placówki dyplomatyczne powinny być zaopatrzone w polskie produkty. Na szczęście pijemy tam polską wódkę, ale nie zawsze eksportowaną i dostarczaną przez polskie przedsiębiorstwa. Jeśli chodzi o identyfikację produktów, to zasady przyjęte przez Unię Europejską w zakresie bezpieczeństwa żywności muszą doprowadzić do identyfikacji pochodzenia produktu.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#AdamSzejnfeld">Komisja Gospodarki uznała, ze temat, który dziś omawialiśmy jest zagadnieniem niezwykle ważnym nie tylko na dzień dzisiejszy, ale w perspektywie wielu lat. Przyznam szczerze, że długa i dobra pod względem merytorycznym dyskusja nie rozwiała - w mojej ocenie - dylematów, które kierowały nami, gdy zgłaszaliśmy propozycję odbycia tego posiedzenia. Uznaliśmy, że posiedzenie powinno się odbyć wspólnie z Komisją Spraw Zagranicznych, ponieważ temat wiąże się z zakresem zainteresowania obu Komisji. Myślę, że wszystkie wątpliwości, które miałem do tej pory, zarówno w kontekście ogólnym, a więc kształtowania wizerunku Polski za granicą, jak i w kontekście spraw gospodarczych, nie zostały rozwiane. Nadal nie wiem, jaka będzie pozycja i status wydziałów ekonomiczno-handlowych po wejściu w życie ustawy o służbie zagranicznej, jaki będzie status pracowników tych wydziałów, jaki będzie status Ministerstwa Gospodarki w stosunku do zakresu działalności gospodarczej placówek dyplomatycznych. Nie zostały rozwiane moje wątpliwości dotyczące niespójności wewnętrznej i zewnętrznej ustawy. Wydaje mi się, że przejście do porządku dziennego nad tymi niewyjaśnionymi wątpliwościami i zamknięcie dyskusji nie byłoby rozwiązaniem właściwym, zwłaszcza w sytuacji, kiedy wyczuwam różnice zdań i poglądów między Ministerstwem Gospodarki a Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Cóż dopiero będzie po wejściu w życie ustawy i w poszczególnych placówkach!Mamy świetnych dyplomatów - ambasadorów i pracowników dyplomacji niższej rangi, którzy doskonale czują sprawy gospodarcze, ale mamy też takich, którzy są w tym zakresie przeciętni lub mierni i uważają, że priorytety ich działań są zupełnie inne. Myślę, że tę sprawę trzeba tak kontynuować, by doprowadzić do ujednolicenia stanowiska w ramach rządu, przekładającego się na ujednolicenie stanowiska między zainteresowanymi resortami. Wtedy posłowie obu Komisji mogliby być spokojni, że przyszłość będzie przynosić coraz lepsze rozwiązania dla dyplomacji polskiej, promocji kultury i gospodarki. Jeżeli nie podejmiemy jakichś rozstrzygnięć i wniosków końcowych, to będziemy nadal żyli w niepewności. W związku z tym sądzę, że powinniśmy wystosować dezyderat do prezesa Rady Ministrów, w którym przedstawilibyśmy postulaty dotyczące korekt i zmian ustawy o służbie zagranicznej. Nie usłyszałem dziś odpowiedzi na pytanie, czy rząd przewiduje nowelizację ustawy, a jeżeli tak, to w jakim kierunku. Powinniśmy zatem dowiedzieć się o tym oficjalnie od premiera. Wtedy będziemy wiedzieli, co czynić w tym zakresie.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#JerzyJaskiernia">W dyskusji zgłoszono inicjatywy dotyczące nowelizacji ustawy. Sądzę, że gdy wejdzie ona w życie, będzie czas na to, aby Komisje dokonały analizy jej funkcjonowania. Dlatego też proponuję, aby oba prezydia analizowały rozwój sytuacji i żebyśmy powrócili do wspólnego posiedzenia, które będzie poprzedzone przygotowaniem projektu dezyderatu w myśl sformułowanych przez posłów ocen. Wówczas połączone Komisje mogłyby przyjąć taki dezyderat. Dzisiejszą dyskusję potraktujmy jako otwarcie problemu. Sądzę, że to nie może być jednorazowe spotkanie. Proponuję, abyśmy w planie naszego działania, w niezbyt odległym terminie przewidzieli powrót do tej tematyki i zamknęli sprawę przyjęciem dezyderatu. Dziękuję za udział w obradach. Zamykam posiedzenie połączonych Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>