text_structure.xml 60.8 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JerzyCzepułkowski">Otwieram posiedzenie Komisji Europejskiej. Odbędziemy dziś spotkanie z delegacją Komisji do Spraw Europejskich Folketingu pod przewodnictwem Clausa Larsena Jensena. Witamy serdecznie naszych gości: pana Clausa Larsena Jensena, panią Ritt Bjerregaard, panią Anne Grete Holmsgaard oraz pana Thora Gunnara Kofoeda. Delegacji duńskiego parlamentu towarzyszą przedstawiciele Ambasady Danii. Dania, o czym mówiłem już podczas wczorajszego, wieczornego spotkania, z wielu powodów zajmuje szczególne miejsce w świadomości Polaków. W Kopenhadze w 1993 r. przyjęte zostały kryteria, których wypełnienie było warunkiem formalnym do wszczęcia procedury rozszerzenia Unii Europejskiej o kraje Europy Środkowej i Wschodniej. Polska, za przyczyną Danii i tychże kryteriów, dostała szansę. Spełnienie warunków zajęło nam wiele lat, ale historia zatoczyła koło i 13 grudnia 2002 r. w Kopenhadze możliwe stało się zakończenie negocjacji i przyjęcie decyzji o rozszerzeniu UE. Symboliczny wymiar ma także fakt ratyfikacji traktatu akcesyjnego przez Danię. Dania uczyniła to w czerwcu 2003 r. jako pierwsza z grona 15 państw członkowskich UE. Chcę serdecznie podziękować naszym gościom, zwłaszcza przewodniczącemu delegacji, panu Clausowi Larsowi Jensenowi, za dużą aktywność, mającą na celu rozszerzenie UE i dążenie do tego, aby Polska znalazła poczesne miejsce wśród państw nowej, poszerzonej Unii. Od 1993 r. mogliśmy wielokrotnie liczyć na przejawy przyjaźni i sympatii oraz wymierną pomoc, także materialną, polegającą na przekazywaniu Polsce środków przedakcesyjnych. Mogliśmy także liczyć na pomoc ekspertów. Ambasada Danii włączyła się bardzo czynnie w organizację różnego rodzaju przedsięwzięć informacyjnych, konferencji, spotkań z przedstawicielami różnych środowisk. Odbyło się ich około dwustu. Dzięki nim polskie społeczeństwo mogło w pełni poznać mechanizmy funkcjonowania UE, określić nasze szanse po rozszerzeniu wspólnoty oraz właściwie przygotować się w celu uniknięcia wielu rozczarowań. Chcę także podziękować za to, że Dania już od pierwszego dnia członkostwa Polski w UE otworzy się na nasz kraj i naszych obywateli. To właśnie Dania jest jednym z państw, które zamierzają otworzyć granice dla Polaków, nie ustanawiając w tym zakresie żadnych okresów przejściowych; oczywiście określając warunki i zasady swobody przepływu osób. Duńczycy nie przejawiają nieufności, co - niestety - występuje czasem w przypadku naszych innych europejskich partnerów. Bardzo proszę o zabranie głosu pana przewodniczącego Clausa Larsena Jensena. Proszę, aby zechciał pan wprowadzić członków naszej Komisji w tematykę związaną z funkcjonowaniem państwa Komisji w parlamencie duńskim w warunkach członkostwa w UE. Czekają nas rozstrzygnięcia i wiążące się z tym dylematy, m. in. jak nasza Komisji ma pracować, czym powinna się zajmować, jak mają wyglądać wzajemne relacje pomiędzy Sejmem, Senatem, rządem i instytucjami UE. Każda cenna wskazówka i informacja będzie nam pomocna, abyśmy już 1 maja br. mogli pewnie stawiać pierwsze kroki w UE.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#ClausLarsenJensen">Dziękuję bardzo za miłe powitanie. Goszczenie w Polsce jest dla nas ogromnym zaszczytem i przyjemnością. Nie jest to zresztą nasza pierwsza wizyta w państwa kraju. Co prawda skład delegacji jest nieco inny, ale do Polski przyjechała już wcześniej delegacja Komisji do Spraw Europejskich duńskiego parlamentu. Większość z nas gościła w Polsce po przemianach, jakie nastąpiły w 1989 r. Bardzo cieszymy się z możliwości odbycia kolejnej wizyty. Jak pan poseł Jerzy Czepułkowski wspomniał, Dania jest bardzo dobrze nastawiona do procesu poszerzenia UE, łączenia kontynentu europejskiego. W kontekście historii Europy jest to nadzwyczajny proces. Można krytykować, sprzeciwiać się konkretnym rozwiązaniom, ale jest to niesamowite zjawisko. Siedzimy dziś przy wspólnym stole, wszyscy równi - kraje małe, średnie, duże, i rozmawiamy ze sobą, by wypracować kompromis, znaleźć rozwiązania, nie walczyć ze sobą. Myślę, że należy o tym pamiętać, gdyż o to właśnie chodzi w UE. Staramy się rozwiązywać wspólnie nasze problemy. Podejmujemy razem decyzje polityczne, gospodarcze, dotyczące dobrobytu, zatrudnienia i wielu innych spraw. Możemy śmiało powiedzieć, że nie walczymy ze sobą, tylko szukamy kompromisu, chociaż tak jak w każdej rodzinie musimy się ze sobą czasem trochę pospierać. Jednak zawsze wiadomo, że tworzymy jedną rodzinę, mamy po drugiej stronie stołu swoich krewnych, z którymi tak czy inaczej przyjdzie nam współżyć. Jesteśmy niezwykle zadowoleni, że udało się w Polsce uzyskać głos na „tak” w referendum. Nasz kraj przeszedł już 6 referendów, więc wiemy, co one oznaczają i do czego prowadzą. Mimo że od 30 lat jesteśmy państwem członkowskim UE, nadal prowadzimy podobne dyskusje, za każdym razem, kiedy ogłaszane jest nowe referendum, niezależnie od jego tematu. Czasem chodzi o euro, nowy traktat, ale zawsze toczy się dyskusja dotycząca ewentualnego ryzyka zaniku suwerenności państwowej i wtopienia się Danii w superpaństwo paneuropejskie. Spory dotyczą zwykle tożsamości narodowej, dobrobytu. Po 30 latach członkostwa w UE nadal jesteśmy jednak na swoim miejscu. Kiedy przyglądamy się wszystkim dyskusjom w krajach UE, to zdaje nam się, że podejście do Europy staje się coraz bardziej realistyczne. Europa składa się z narodów. Musi przestrzegać ich suwerenności. Pojawiają się także nowe problemy dotyczące współpracy i rzeczywistości ponadgranicznej, których nie rozwiążemy na szczeblu krajowym, ponieważ sięgają one granic kilku krajów. Jeśli więc chcemy wywierać wpływy na sprawy gospodarcze, społeczne, środowiska naturalnego, a więc ze swej natury ponadgraniczne, musimy tworzyć odpowiednie struktury polityczne. W przeciwnym wypadku pozostawimy to w rękach sił niedemokratycznych albo pozapolitycznych, które będą podejmować decyzje w naszym imieniu, bądź też decyzje będą podejmować największe kraje. Nasz kraj jest mały, liczy jedynie nieco ponad 5 mln mieszkańców, ale jesteśmy przekonani, iż utrzymaliśmy i utrzymamy swoją suwerenność. Mamy tylko jeden drobny problem. W rzeczywistości zawsze byliśmy tak silnie uzależnieni od naszych sąsiadów w Europie Zachodniej, że teraz cieszymy się z możliwości wspólnych dyskusji i podejmowania decyzji.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#ClausLarsenJensen">Z warunkami wewnętrznymi i tak musielibyśmy się zmierzyć. Byliśmy bardzo aktywni w procesie poszerzania UE. Jak państwo wiecie, Dania jako pierwszy kraj ratyfikowała traktat akcesyjny. Stało się tak dlatego, że silna pozycja Komisji do Spraw Europejskich w strukturze parlamentarnej oznacza, iż jesteśmy aktywni już w momencie, kiedy pojawi się kwestia ratyfikacji nowego ustawodawstwa europejskiego, więc nie musimy zaczynać od zera. Wiemy, o co w tym wszystkim chodzi, dzięki czemu możemy ratyfikować takie dokumenty bardzo szybko w porównaniu do innych krajów, w których rząd nie włącza w te prace w równym stopniu parlamentarnej Komisji do Spraw Europejskich. W takim wypadku kiedy parlamentarzyści mają podjąć decyzję, zaczynają dyskusję prawie od zera. Różne decyzje zapadły już wcześniej, więc nie ma często możliwości wpływania na ten proces. Należało na niego wpływać od początku, kiedy rozmowy się rozpoczynały. Dla nas perspektywa współpracy w odnowionym regionie Morza Bałtyckiego jest niezwykle zachęcająca. Myślę, że po 1 maja br. powinniśmy realizować wizje rozwoju regionu, przejść do realizacji konkretnych projektów, współpracy w wielu dziedzinach itp. Chcę przy okazji podkreślić, że Duńczycy są bardzo pozytywnie nastawieni do Polski i do procesu rozszerzania UE. Przypomnę, że jeśli chodzi o wsparcie finansowe udzielone Polsce przez różne kraje w relacjach dwustronnych, to Dania wspierała gospodarczo proces transformacji w państwa kraju środkami dziesięciokrotnie przekraczającymi pomoc udzieloną Polsce przez Niemcy. Stany Zjednoczone udzieliły zaledwie dwa razy większego wsparcia finansowego od duńskiego. Powodem było nasze zrozumienie perspektyw nie tylko wzajemnej współpracy wszystkich krajów poszerzonej UE, ale także perspektyw i szans związanych z dalszym rozwojem regionu Morza Bałtyckiego. Prosili państwo, abym powiedział klika słów na temat naszej Komisji do Spraw Europejskich. Zacznę ten temat, a inni członkowie delegacji poszerzą go w dalszej części spotkania. Jedną z kwestii, na której się dziś koncentrujemy, jest brak sukcesów grudniowego spotkania wiążącego się z traktatem konstytucyjnym. Uważamy, że niezwykle ważną sprawą byłoby osiągnięcie kompromisu w odniesieniu do tego traktatu. Rozszerzona Europa oznacza podwojenie członków tej organizacji, więc bezwzględnie należy ustalić, w jaki sposób będziemy dzielili się władzą, kompetencjami. Z drugiej strony powinien zostać opracowany nowy traktat, który byłby bardziej jednoznaczny i jasno określałby podział kompetencji pomiędzy poszczególne instytucje. Musimy pamiętać o tym, że nie udało nam się osiągnąć kompromisu co do traktatu konstytucyjnego. Wiąże się to naturalnie z problemami dotyczącymi reformy budżetu UE, z możliwością uzyskania kompromisu, jeśli chodzi o wspólną politykę rolną. Dla nas, jako kraju będącego aktywnym członkiem UE od 30 lat, ważne jest podkreślenie, że polityka europejska jest częścią polityki zagranicznej, ale większość kwestii, których ona dotyczy, to tak naprawdę polityka wewnętrzna, krajowa. Jeśli chcemy wpływać w Unii na podejmowane decyzje, to musimy silnie zaangażować w ten proces Komisję Europejską oraz inne komisje parlamentu krajowego.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#ClausLarsenJensen">Silne zaangażowanie jest dla naszego kraju dużą korzyścią. Nie podważa to i nie pomniejsza roli rządu, a wręcz przeciwnie. Rząd dzięki parlamentarzystom zna wszystkie problemy, jakie pojawiają się w UE. Nie ma niespodzianek po podjęciu decyzji. Pani Ritt Bjerregaard postara się opisać sposób funkcjonowania naszej Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#FolketinguRittBjerregaard">Przedstawię kilka uwag, a następnie, o ile będzie taka potrzeba, odpowiem na pytania. Ożywi to z pewnością nasze spotkanie. Nasza Komisja odbywa posiedzenia co najmniej raz w tygodniu, czasami dwa razy na tydzień. Posiedzenia trwają około 2–3 godzin. Dokumentów, z którymi musimy się zapoznać przed posiedzeniem, jest zawsze bardzo dużo. Komisja do Spraw Europejskich pracuje chyba najciężej ze wszystkich Komisji Folketingu, biorąc pod uwagę liczbę spotkań i dokumentów, którymi się zajmujemy. Wynika to z tego, że UE opracowuje bardzo wiele dokumentów, a jeśli chcemy się czuć odpowiedzialni za kwestie europejskie, to musimy się z nimi dokładnie zapoznawać. Jest to uwaga natury praktycznej. Druga kwestia, o której chcę powiedzieć, to struktura Wspólnoty Europejskiej. Komitety, które przygotowują zalecenia odnośnie do ustawodawstwa, oczekują komentarzy do propozycji. Odpowiedzi należy udzielić w ciągu 3–4 dni. Otrzymujemy bardzo skomplikowane dokumenty, które musimy skomentować w bardzo krótkim czasie. Pozwala to parlamentowi na wywieranie dużego wpływu. Oznacza także duże zaangażowanie parlamentarzystów w cały proces. Ich duża wiedza umożliwia dyskutowanie z obywatelami własnego kraju. Jeśli będą mieli państwo pytania dotyczące innych komisji parlamentu, to z przyjemnością na nie odpowiemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JerzyCzepułkowski">Ze słów pani Ritt Bjerregaard wynika, że Komisja do Spraw Europejskich spotyka się raz w tygodniu. Taki harmonogram prac jest obiektem naszej zazdrości, ponieważ w okresie przygotowań pracujemy o wiele bardziej intensywnie. Spotykamy się kilka razy na tydzień, a zdarza się, że 3–4 razy w ciągu dnia na kilkugodzinnych posiedzeniach. Wynika to z charakteru i kompetencji, jakie posiada nasza Komisja. Naszym zadaniem jest przede wszystkim opracowywanie ustaw, które przedkładamy Sejmowi do uchwalenia. Mają one doprowadzić do unifikacji polskiego systemu prawnego ze wspólnotowym. Oprócz tego kontrolujemy stan przygotowań Polski do członkostwa w UE, monitorujemy wszystkie procesy w tym obszarze. Zajmuje nam to bardzo wiele czasu. Wciąż nie jesteśmy w pełni zadowoleni z tego stanu, zawsze można zrobić coś lepiej, więc spotykamy się kilkakrotnie w tygodniu. Przedstawiciele polskiego rządu nie mają łatwego życia z powodu działań podejmowanych przez Komisję Europejską. Oprócz tego prowadzimy działalność polegającą na kontaktach z Komisjami Europejskimi państw członkowskich oraz przystępujących do UE. Po 1 maja br. w momencie przekształcenia naszej Komisji, bądź też powołania nowej - gdyż decyzje nie zostały jeszcze podjęte - harmonogram pracy i jej tempo ulegnie zmianie. Zmieni się oczywiście także zakres pracy naszej Komisji. Wiem jednak, że o ile posiedzeń będzie mniej, o tyle dokumentów, materiałów i projektów, które przygotowywane są w instytucjach UE, a które będziemy musieli analizować, będzie nadal bardzo wiele. Praca członków nowej Komisji Europejskiej może polegać przede wszystkim na zapoznawaniu się i analizowaniu nowych dokumentów, które następnie będziemy omawiać na posiedzeniach. Czy członkowie Komisji Europejskiej mają pytania do naszych gości? Uważam za celowe poinformowanie przedstawicieli Folketingu o stanie prac nad ustawą o Komisji Europejskiej po przystąpieniu Polski do UE. Na sali jest obecny przewodniczący zajmującej się tym tematem podkomisji, pan poseł Robert Smoleń. Podkomisja stara się stworzyć jeden projekt z trzech złożonych przez różne grupy posłów oraz Prezydium Sejmu. Niebawem zostanie on przedłożony naszej Komisji do zaopiniowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#RobertSmoleń">Nie jestem oczywiście w stanie przedstawić całościowej koncepcji, ponieważ ona dopiero się rodzi. Podkomisja, która została powołana w celu opracowania projektu ustawy o Komisji Europejskiej oraz zmian w regulaminie Sejmu, nie zakończyła jeszcze swych prac. Jej członkowie byliby z pewnością zaskoczeni, gdybym przedstawił całościowy projekt. Niemniej jednak doszliśmy do pewnych wspólnych uzgodnień, z którymi mogę państwa zapoznać. Inna jest sytuacja prawna, jeśli chodzi o rolę polskiego i duńskiego parlamentu. Inne są też tradycje parlamentarne. Przyjęliśmy za zasadę, że poruszamy się na gruncie kontroli parlamentu nad działalnością Rady Ministrów w zakresie polityki zagranicznej. Wiązało się to z pewnym dylematem, który rozwiązywaliśmy na początku, a mianowicie czy jest to stanowienie prawa, czy też realizacja polityki zagranicznej. Przyjęliśmy, że poruszamy się na gruncie kontroli parlamentu nad działalnością rządu przy wykonywaniu polityki zagranicznej. Ma to swoje konsekwencje. Ograniczyliśmy przez to Komisję do spraw Unii Europejskiej wyłącznie do Sejmu. Zgodnie z polską konstytucją to Sejm jest odpowiedzialny za sprawowanie kontroli nad rządem. Senat ma inne funkcje i w tej kontroli nie uczestniczy. Ograniczyliśmy kompetencje nowej Komisji do spraw Unii Europejskiej wyłącznie do opiniowania stanowisk, które Rada Ministrów zamierza zajmować w dyskusjach w Radzie Unii Europejskiej nad projektami tam rozważanymi, oraz do opiniowania kandydatur na pewne stanowiska w instytucjach UE. Oznacza to, że ta część prawa wspólnotowego, która wymaga transponowania do polskiego prawa wewnętrznego, nie będzie rozpatrywana przez tę Komisję, tylko przez inne sejmowe Komisje branżowe. Tak jak mówił pan poseł Jerzy Czepułkowski, obecna Komisja Europejska polskiego Sejmu zajmuje się głównie transponowaniem acquis communautaire do polskiego systemu prawnego. Nowa Komisja będzie miała zupełnie inne kompetencje. Przyjęliśmy, że nowa Komisja przejmie tak naprawdę wyłączną odpowiedzialność parlamentu w dziedzinie, która zostanie jej powierzona. Komisja będzie samodzielnie wydawać opinie. Nie będą musiały one trafiać na posiedzenie plenarne Sejmu, co wymaga odpowiednio precyzyjnych przepisów i konstrukcji dotyczącego jej prawa. Skład Komisji musi bardzo precyzyjnie odzwierciedlać układ sił w parlamencie, włącznie z tym, że jeśli będzie on ulegał zmianom - a nasza praktyka pokazuje, że kluby łączą się, dzielą, tracą siły lub je zyskują - skład Komisji do spraw Unii Europejskiej będzie ulegał zmianie. Do rozstrzygnięcia pozostaje, na ile wiążące będą opinie tej Komisji dla rządu. Wydaje się, że nasz system konstytucyjny nie przewiduje możliwości wydawania przez Sejm wiążącej opinii dla rządu. Czekamy w tej sprawie na ostateczny werdykt ekspertów i decyzję podkomisji. Chcemy natomiast wprowadzić zasadę, że opinia Komisji do spraw Unii Europejskiej powinna stać się podstawą stanowiska Rady Ministrów. Gdyby się stało inaczej, to Rada Ministrów byłaby zobowiązana do powtórnego przedyskutowania tej sprawy na forum Komisji i wyjaśnienia powodów rozbieżności. Przedstawiłem najważniejsze uzgodnienia, do jakich na razie doszliśmy. Studiowaliśmy doświadczenia duńskie bardzo wnikliwie, ponieważ jest to szczególny przypadek. Chcemy zbudować system, w którym pozycja parlamentu będzie mocna, ale w granicach obowiązujących rozwiązań konstytucyjnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JacekProtasiewicz">Chcę zacząć od wyrażenia słów uznania dla wysiłków, które pan przewodniczący Claus Larsen Jensen oraz inni przedstawiciele parlamentu duńskiego wnieśli do prób zinstytucjonalizowania roli parlamentów narodowych w kształtowaniu prawa europejskiego. Te prace toczyły się i toczą na Konferencji Komisji do spraw Europejskich Parlamentów Państw Członkowskich Unii Europejskiej i Parlamentu Europejskiego (COSAC). Półroczne obrady COSAC, które odbywały się w trakcie duńskiej prezydencji, były jednymi z najbardziej udanych i efektywnych. Rzeczywiście tamte doświadczenia służą nam dziś w pracach nad ustawą o kontroli polityki europejskiej rządu lub o współpracy między parlamentem a rządem w sprawach europejskich w Polsce po wejściu do UE. Także jestem członkiem podkomisji, o której mówił pan poseł Robert Smoleń. Pracujemy nad trzema projektami; najdalej idący został złożony przez ugrupowanie, którego jestem członkiem. Powiedziałem, że był on najdalej idący, ponieważ staramy się przekonać parlamentarzystów na obecnym etapie prac, że warto przyszłej Komisji udzielić prawa do przynajmniej względnego określania mandatu negocjacyjnego dla rządu. Chcemy uniknąć sytuacji, która istnieje w wielu krajach europejskich, gdzie Komisje Europejskie tamtejszych parlamentów nie mają faktycznego wpływu na politykę europejską swoich rządów. Skutkiem tego ich rola w polityce europejskiej i we współtworzeniu europejskiego prawa jest bardzo ograniczona, czasami wręcz symboliczna. Bardzo cieszą mnie słowa pana przewodniczącego Clausa Larsena Jensena, który omawiając zasady funkcjonowania Komisji do Spraw Europejskich Folketingu, stwierdził, że tak daleko posunięte uprawnienia Komisji, zmuszające rząd do pełnego konsultowania się z parlamentarzystami w sprawach polityki europejskiej, nie tylko nie przeszkadzają w prowadzeniu tej polityki rządowi duńskiemu, ale wręcz przeciwnie - pomagają, wciągając w to parlamentarzystów oraz opinię publiczną. Zgadzam się, że polityka europejska nie jest wyłącznie częścią polityki zagranicznej. W coraz większym stopniu staje się ona częścią polityki wewnętrznej. Po tym krótkim wstępie chcę zadać kilka pytań dotyczących funkcjonowania samej Komisji. Chcę się zorientować, jaki procent decyzji lub spraw, z którymi ma do czynienia Komisja do Spraw Europejskich Folketingu, kończy się określeniem mandatu negocjacyjnego dla rządu? Jak często zdarza się, że ten mandat nie jest przez rząd realizowany? Wiem, że w Danii oznacza to konieczność powstrzymania się od decyzji na forum europejskim. Jak często się zdarza, że praktyka negocjacyjna odbiega od opinii i stanowiska wyrażonego przez państwa Komisję? Trzecie pytanie dotyczy sposobu powoływania Komisji. Zastanawiamy się, jakie przyjąć kryteria, które musieliby spełniać członkowie przyszłej Komisji Europejskiej. Z mojej wiedzy wynika, że w Danii członkami Komisji do Spraw Europejskich Folketingu są osoby obdarzone dużą wiedzą i doświadczeniem w sprawach europejskich oraz autorytetem wśród innych posłów, co ułatwia Komisji pełnienie roli głównego koordynatora prac nad problematyką europejską. Czy wynika to wyłącznie z praktyki, czy też metoda powoływania członków Komisji do Spraw Europejskich Folketingu jest zapisana w prawie? Kolejna kwestia dotyczy współpracy parlamentu, a w szczególności państwa Komisji z organizacjami pozarządowymi, stowarzyszeniami, grupami interesu.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#JacekProtasiewicz">Czy ma to miejsce, czy też Komisja ogranicza się wyłącznie do współpracy z rządem i innymi, branżowymi Komisjami Folketingu? Na ile współpracujecie państwo z organizacjami zewnętrznymi i czy jest to współpraca zinstytucjonalizowana? Proszę, aby pan przewodniczący Claus Larsen Jensen dokonał oceny polskiej postawy w Danii w sprawie głosowania metodą ważoną zapisaną w Traktacie Nicejskim. Proszę o przedstawienie stosunku do traktatu konstytucyjnego w kontekście systemu podejmowania decyzji w Radzie Unii Europejskiej. Jakich ograniczeń możemy się spodziewać w dostępie do rynku pracy w Danii dla polskich obywateli po 1 maja br.? Zapewne rozstrzygnięcia są już na poziomie parlamentarnym, więc proszę o zdradzenie nam szczegółów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#AnneGreteHolmsgaard">Spróbuję odpowiedzieć przynajmniej na część zadanych przez państwa pytań. Inni członkowie delegacji także z pewnością będą chcieli zabrać w tej sprawie głos. Jedno z pytań dotyczyło tego, jaki jest odsetek decyzji, które podejmujemy w Komisji Europejskiej. Zajmujemy się właściwie wszystkimi kwestiami podejmowanymi przez rząd. Są pewne sprawy leżące w gestii Komisji, w których możemy podejmować własne decyzje. Pan poseł Jacek Protasiewicz pytał o definicję mandatu dla rządu. Dla nas bardzo ważne jest to, że nasza Komisja udziela mandatu rządowi. Coraz częściej zaczynamy patrzeć na politykę europejską jako na część polityki wewnętrznej, a nie zagranicznej, naszego kraju. Zwykle kwestie rozstrzygane w tej formie stawiane są na sesji plenarnej parlamentu. Tam przyjmowane są rozstrzygnięcia i podejmowane decyzje. Bardzo ważne jest dla nas to, że za każdym razem kiedy rząd ma zaproponować stanowisko w sprawie decyzji unijnych, parlament ma w tym udział. Tak naprawdę mamy wówczas do czynienia z polityką wewnętrzną. Może to być mandat względnie szeroki, a może też być w miarę konkretny. Zależy to od określonej sytuacji. W praktyce wygląda to tak, że ministrowie muszą przybyć na posiedzenie Komisji i ustnie przekazać informacje o planowanym stanowisku duńskim. Następnie członkowie Komisji zadają pytania i okazuje się, czy większość opowiada się za stanowiskiem rządu. Komisja jest reprezentatywna w parlamencie. Czasem akceptujemy większość propozycji związanych z mandatem, czasem żądamy konkretnych zmian, a czasem zwracamy się do przedstawicieli rządu z prośbą o doprecyzowanie konkretnej propozycji. Pan poseł pytał także, jak często rząd nie dostaje takiego mandatu. Nie zdarza się to zbyt często, ale faktycznie w sprawach rolnictwa rząd w ciągu ostatnich dwóch lat sześciokrotnie spotkał się z odmową wobec planowanego stanowiska. Inne pytanie dotyczyło tego, czy rząd przestrzega decyzji parlamentu. Tak, jest tak zawsze, z jednym wyjątkiem. Rząd zwrócił się wtedy do nas ponownie, przekonał przedstawicieli jednej partii do zmiany stanowiska i odmowa została wycofana, czyli stanowisko rządu zostało zaakceptowane. Politycznie rzecz biorąc, naruszenie mandatu byłoby przestępstwem. Interesowało państwa także, w jaki sposób wybierani są członkowie Komisji. Przedstawicieli wystawiają poszczególne kluby parlamentarne. Jak już wspomniałam, skład Komisji ściśle odzwierciedla rozłożenie sił w parlamencie. O wiedzy kandydatów na temat Unii Europejskiej także decydują kluby. Część posłów nabywa wiedzę poprzez praktykę. Z pewnością przyswojenie wcześniej wielu informacji jest bardzo pomocne i ułatwia zrozumienie rozmaitych kwestii oraz wykonywanie pracy. Niezwykle ważny jest sprawnie działający sekretariat. Komisja ma bardzo dobry, powszechnie szanowany sekretariat. Pomoc z tej strony jest często potrzebna. Czasem, kiedy konieczna jest pomoc z zewnątrz, zwracamy się do sekretariatu o zamówienie stosownych ekspertyz, a na ogół sekretariat przygotowuje notatki, dokumenty lub inne bardzo profesjonalne i merytoryczne materiały.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#AnneGreteHolmsgaard">Działanie w Komisji do Spraw Europejskich musi być priorytetowe dla jej członków. Proszę nie bać się jednak ogromu pracy. Często jest to kwestia zażądania od rządu konkretnych dokumentów oraz dobrej współpracy z sekretariatem. Jeśli nie postawi się konkretnych żądań, to zostaniemy zalani papierami w ilości wręcz zabójczej. Proszę stawiać bardzo konkretne wymagania rządowi, jeśli chodzi o dokumenty, jakich od niego oczkujemy. Wiąże się to także z kwestią zaufania do przedstawicieli innych krajów, innych parlamentów i organizacji. Nasza współpraca z organizacjami spoza parlamentu układa się wspaniale. Wiele z nich przedstawia nam zwięzłe i konkretne dokumenty, np. dotyczy to stowarzyszeń konsumentów, w których skład wchodzi większość lokalnych organizacji konsumenckich. Mają one aktywny wkład w program działań Komisji w określonych sprawach. Podobnie jest, jeśli chodzi o organizacje ekologiczne, które skutecznie działają na naszym forum. Istnieje specjalne forum współpracy organizacji pozarządowych z rządem, na którym przedstawiane są komentarze, uwagi i sugestie dotyczące spraw unijnych. Jest też inny, sprawny sposób funkcjonowania. Rząd przedkłada swoje propozycje na piśmie. System ten jest bardzo przejrzysty i większość z nas zna propozycje. Przejrzystość to kolejna zasadnicza kwestia dla członków parlamentu. Posiedzenia Komisji odbywają się za zamkniętymi drzwiami, bez uczestnictwa dziennikarzy, przedstawicieli organizacji pozarządowych. Oczywiście wszystkie strony mogą poprosić o zaproszenie na posiedzenie. Mogą nawet na nim zaprezentować swoje stanowiska. Odbywamy z nimi dyskusję, ale same posiedzenia Komisji są zamknięte. Dzieje się tak dlatego, że nasza Komisja przedstawia mandat dla rządu, zwłaszcza kiedy udzielamy szerszego mandatu. Każdy kraj powinien mieć pewną swobodę działania w zakresie negocjacji, bo inaczej utknie w martwym punkcie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JacekProtasiewicz">Chcę zadać uzupełniające pytanie. Czy duńscy członkowie Parlamentu Europejskiego spoza składu Komisji do Spraw Europejskich Folketingu mają prawo uczestniczyć w jej obradach?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AnneGreteHolmsgaard">Nie, nie mają możliwości uczestnictwa, ale wiele kwestii dyskutowanych jest w innych komisjach, zanim trafią do naszej Komisji. Zależy to zresztą od sytuacji. Komisja Ekologiczna bardzo aktywnie odnosi się do wszystkich kwestii unijnych, zanim zostaną one przedłożone Komisji do Spraw Europejskich. Czasami komisja branżowa przekazuje jeszcze pisemne zalecenia, ale decyzja należy do nas. Różne strony stosują odmienną praktykę. Czasami wysyłają np. eksperta Komisji na nasze posiedzenie, co daje im pewną kontrolę. Sytuacja wygląda różnie w zależności od partii czy komisji. Chce jeszcze odnieść się do dwóch kwestii związanych z traktatem, o które pytano. Wszystkie partie, które są przez nas reprezentowane w Komisji, stwierdziły, że Konferencja Międzyrządowa nie zakończyła się szczególnym sukcesem. Mieliśmy nadzieję, że zostanie przyjęty traktat, a następnie przeprowadzone referendum. Wydaje mi się, że może lepiej będzie, jeśli przedstawiciele poszczególnych partii wypowiedzą się na temat własnych odczuć co do polskiego stanowiska, a wtedy ja wrócę do tego tematu i odniosę się do niego. Zacznę od plotki, która dotarła do naszych uszu, a mianowicie, że wszystkie polskie partie popierają stwierdzenie: „Nicea albo śmierć” oraz że kwestie gospodarcze nie zostały rozwiązane w satysfakcjonujący do końca Polaków sposób, a rozwiązania z Nicei należy podtrzymać z politycznych względów. Trudno jest mi do końca zrozumieć tak zdecydowaną postawę. Unia Europejska jest to forum współpracy. Oczywiście potrzebna jest pewna proporcjonalność. Brak elastyczności i chęci współpracy jest w dłuższej perspektywie nie do przyjęcia. Obawiam się, że jeśli okres braku wypracowanego rozwiązania będzie zbyt długi, może oznaczać to proces dezintegracji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JerzyCzepułkowski">Dziękuję za interesującą wypowiedź. Chcemy słuchać kolejnych informacji, które są dla nas cenną wskazówką. Jeśli chodzi o hasło „Nicea albo śmierć”, o którym pani wspomniała, to są tu przedstawiciele opozycyjnego klubu parlamentarnego Platforma Obywatelska, w którym ono powstało. Jest to pewnego rodzaju symbol, przenośnia, ale to hasło zawładnęło opinią publiczną w Polsce i w innych państwach wstępujących i członkowskich UE. Bardzo często musimy wyjaśniać, na czym to polega, ale najlepiej będzie, jeśli uczynią to autorzy. Zanim jednak to nastąpi, proszę o zabranie głosu pana przewodniczącego Clausa Larsena Jensena.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#ClausLarsenJensen">Mam tylko jedną uwagę. Znając sytuację w Danii związaną z przeprowadzanymi referendami, wiem, jak trudno wyjaśnić obywatelom, że rzeczywistość może być zupełnie inna, niż przez dłuższy czas obiecywaliśmy. Pani Anne Grete Holmsgaard powiedziała już wiele na ten temat, ale dodam, że hasło „Nicea albo śmierć” może być niebezpieczne, ponieważ może grozić śmiercią nie Polski, ale Europy. Trzeba pamiętać, że w UE dążymy do sytuacji równowagi. Na pewno małe i średnie kraje, a Polska jest nieco od nich większa, mają nadmierną reprezentację. Cały problem związany z Niceą i Unią już od czasu jej powołania sprowadza się do tego, że wszystkie wielkie siły były traktowane na równi pod względem politycznym i gospodarczym, co nie jest do końca zgodne z rzeczywistością. Weźmy pod uwagę np. tylko liczbę mieszkańców poszczególnych państw. Myślę, że musimy zapewnić system równowagi, w którym istnieje poszanowanie i równe traktowanie wszystkich krajów UE, a z drugiej strony konieczna jest sytuacja równowagi, odzwierciedlająca rzeczywistość w sensie wielkości krajów i liczby ich ludności. Jeśli nie uda nam się doprowadzić do takiej sytuacji, to może z tego wyniknąć ryzyko, iż w dłuższej perspektywie cała struktura się załamie. Nie wiem, jaki mógłby być kompromis, który pozwoliłby rozwiązać patową sytuację związaną z negocjacjami podczas Konferencji Międzyrządowej i traktatem konstytucyjnym. Dla nas jednak jasne jest, że jeśli nie znajdziemy rozwiązania, to popadniemy w kłopoty związane z budżetem. Na grudniowym posiedzeniu nie przyjęto traktatu konstytucyjnego. Sześć krajów UE, przekazujących najwięcej środków do budżetu, zaproponowało jego zmniejszenie o mniej więcej 20%, czyli o 1% PKB UE. W polityce i wszystkich innych dziedzinach miałoby to wpływ na nas wszystkich. Mam jeszcze jedną informację dotyczącą mandatów. Dajemy władzom mniej więcej 175–200 mandatów rocznie. Niektóre sprawy niekiedy do nas wracają. W naszej Komisji reprezentowane są wszystkie partie Folketingu, zarówno z prawicy, jak i z lewicy, włączając w to partie antyunijne. Mimo to w 85% przypadków udzielania mandatów wszystkie partie, w tym obydwie antyeuropejskie, opowiadają się za ich przyjęciem. W wypadku 50–60% udzielonych mandatów osoby najsilniej krytykujące rząd i proces integracji europejskiej również popierają mandat. Wiąże się to z faktem, iż trwają negocjacje polityczne dotyczące konkretnych mandatów. Jest to poza tym kwestia działania kraju w UE. Tak czy inaczej pewne decyzje są podejmowane, więc najlepiej mieć w tym swój udział. Chciałbym zadać państwu pytanie. Jakie są państwa zapatrywania na zasadę zawartą w traktacie konstytucyjnym, zgodnie z którą wszystkie parlamenty krajowe w przyszłości będą pytane przez Komisję, czy dana propozycja jest zgodna z zasadą subsydiarności? Jeżeli brak będzie procedur z silną rolą Komisji do Spraw Europejskich w tym procesie, jeśli nie uda się w to włączyć wyspecjalizowanych komisji parlamentarnych, wtedy będziemy mieć kłopoty. Jeżeli mamy prowadzić koordynację działań pomiędzy parlamentami krajowymi, aby np. policzyć, ile krajów jest za, a ile przeciw, to szczególnie istotna jest sprawa subsydiarności. Chcę dowiedzieć się, jak się państwo zapatrujecie na problem większej roli Parlamentu Europejskiego. Istnieją plany, że PE już w pierwszym etapie prac legislacyjnych przeprowadzałby pierwsze czytanie i przyjmował wiele rozwiązań. Dania ma za sobą 30 lat doświadczeń, a i tak nie jesteśmy doskonali. Prezydium Folketingu przed Bożym Narodzeniem przyjęło rozwiązania, które będziemy w tym roku wdrażać. Zgodnie z nimi wyspecjalizowane komisje parlamentarne będą odpowiedzialne za obserwowanie wszystkich kwestii europejskich, które leżą w ich gestii. System oparty na działaniach w ostatnim etapie procesu, czyli tuż przed posiedzeniem Rady Unii Europejskiej, oznaczałby utratę wpływu na tworzenie polityki. W związku z tym chcę zapytać o państwa zapatrywania i działania podjęte w tej dziedzinie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#JerzyCzepułkowski">Wczoraj doszło do spotkania, na którym bardzo długo rozmawialiśmy o traktacie konstytucyjnym, o nicejskim systemie liczenia głosów, o pozycji Polski i naszym stanowisku. Rozmawialiśmy także na temat słynnego hasła „Nicea albo śmierć”. Odniosłem wrażenie, że doszliśmy do wspólnego wniosku, iż faktycznie niedobrze się dzieje, że zasady i reguły ustalone w Nicei oraz szeroko upowszechnione w społeczeństwie w trakcie kampanii przedreferendalnej, mogą zostać zmienione. Powinniśmy trzymać się zasady, że nie zmienia się reguł w trakcie gry, ponieważ wynikiem takich działań jest niezbyt dobre nastawienie polskiego społeczeństwa przed potencjalnym referendum w sprawie przyjęcia traktatu konstytucyjnego. Rozumiem, że moglibyśmy wyprowadzić z tego jeszcze dalej idący wniosek, iż rozstrzygnięcie tego problemu mogłoby zostać odłożone na później, aby nie wstrzymywać prac nad traktatem. Można by do nich powrócić, kiedy w praktyce będzie możliwe sprawdzenie funkcjonowania nicejskiego systemu liczenia głosów i głosowania w Radzie Unii Europejskiej, tym bardziej że ten system zgodnie z projektem traktatu ma obowiązywać od 1 maja br. do 2009 r. Zatem jest bardzo wiele czasu, aby to zmienić. Jestem przekonany i mam nadzieję, że wszyscy są tego świadomi, że UE musi i będzie podlegała zmianom. Sądzę, że wielokrotnie będziemy dyskutować w przyszłości o różnych zasadach, kwestiach i rozwiązaniach. Korzystając z okazji, także chciałbym zdać kilka pytań. Pani Anne Grete Holmsgaard poinformowała nas, że obrady Komisji do Spraw Europejskich Folketingu odbywają się przy zamkniętych drzwiach, bez udziału posłów z innych komisji i dziennikarzy. U nas istnieje zasada jawności obrad. Chcę zapytać, czy projekt stanowiska, który Komisja przedstawia rządowi, jest wiążący, czy stanowi jedynie sugestię. Jeśli byłby wiążący, to rozumiem, że do czasu ich uwzględnienia przez rząd nie powinien być podawany do publicznej wiadomości. Interesuje mnie także, czy państwa Komisja opiniuje kandydatury na ważne stanowiska w instytucjach UE, na które swych przedstawicieli desygnują rządy poszczególnych państw. Chodzi mi np. o funkcję komisarza unijnego. Podobnie jak w poprzednim pytaniu, proszę o informacje, czy te opinie są wiążące, czy rząd może je jedynie wziąć pod uwagę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#BogusławLiberadzki">Chcę rozpocząć od pytania dotyczącego proporcji spraw europejskich i krajowych, które leżą w gestii Komisji do Spraw Europejskich. Z tego, co usłyszeliśmy, wynika, że Komisja ta upoważnia rząd do zajęcia stanowiska w Brukseli lub Strasburgu. W jakim stopniu Komisja wnika w sprawy krajowe, czyli bierze udział w implementacji reguł europejskich do prawa duńskiego? Czy istnieje bezpośrednie powiązanie, jakaś funkcja kontroli pozostałych komisji parlamentarnych lub realizacji polityki rządu w Danii w sensie wypełniania acquis communautaire? Proszę także o informacje, jak liczna jest Komisja do Spraw Europejskich Folketingu, a także jaki odsetek posłów w całym Sejmie to stanowi. Nasza Komisja to około 10% całej izby, czyli ma ona wielu członków. Zastanawiam się, czy państwa zdaniem ponad czterdziestoosobowa Komisja może właściwie wypełniać swoje funkcje. Czy w jej skład nie wchodzi zbyt wielu posłów? Czy jest liczba optymalna, która powoduje, że działania Komisji są sprawne? Z bardzo dużym uznaniem odnoszę się do tego, że państwa Komisja pracuje za drzwiami zamkniętymi. Ma to z pewnością wiele zalet. Rozmawialiśmy już z członkami delegacji w ramach Polsko-Nordyckiej Grupy Parlamentarnej. Proszę o przedstawienie, czy Komisja rozpatruje także inicjatywy regionalne o mniejszym zasięgu niż UE. Rozmawialiśmy bardzo długo o basenie Morza Bałtyckiego, naszej wspólnej świadomości i aktywności. Jedynym krajem, który pozostanie poza UE, a leży na brzegu Bałtyku, będzie Federacja Rosyjska. Pozostałe kraje są lub niedługo będą członkami UE. Rozmawialiśmy zatem o rozwoju infrastruktury, o potrzebie podejmowania wspólnych przedsięwzięć. W jakim stopniu rekomendowaliby państwo takie kwestie przyszłej, polskiej Komisji Europejskiej? Czy takie sprawy powinny być rozstrzygane głównie poza tą Komisją, czy też przez nią samą? Myślę, że państwa wizyta jest wspaniałą okazją, aby potwierdzić, że strona polska jest zainteresowana dalekosiężną, strategiczną współpracą w obszarze Morza Bałtyckiego w zakresie infrastruktury, ochrony środowiska i gospodarowania zasobami. Wiemy, że będą kwestie sporne lub przynajmniej rodzące emocje. Dotyczy to zwłaszcza rybołówstwa bałtyckiego. Być może trzeba będzie szukać pewnej formuły uzgadniania stanowisk, czasami łagodzenia napięć, wśród parlamentarzystów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#ThorGunnarKofoed">Zacznę od kwestii zamkniętych posiedzeń naszej Komisji. Wydaje mi się, że jest to bardzo ważne, zwłaszcza wtedy, gdy opracowujemy mandaty. Zgadzają się z tym wszyscy parlamentarzyści. Omawiamy wówczas, w jakich granicach podczas negocjacji może poruszać się dany minister. Oczywiście nie chcemy, aby informacje o strategii i stanowisku negocjacyjnym trafiały do publicznej wiadomości, zanim dany minister przedstawi to na posiedzeniu w Brukseli. Kolejna kwestia. Chcę podać przykład, jak to funkcjonuje. Odnieśmy to np. do reformy wspólnej polityki rolnej. Członkowie Komisji do Spraw Europejskich oraz Komisji do spraw Rolnictwa w dużym stopniu uczestniczyli od początku w dyskusjach. Kiedy doszliśmy już do ostatecznego terminu, gdy musieliśmy sformułować i udzielić rządowi mandatu, Komisja do Spraw Europejskich określiła go. Jednakże dyskusje toczyły się także na forum Komisji do spraw Rolnictwa. Jak z tego wynika, nie tylko nasza Komisja uczestniczy w tworzeniu polityki europejskiej. Zajmują się tym także Komisje branżowe, i to w coraz większym stopniu. Zostało zadane pytanie odnośnie do proporcji pomiędzy liczbą spraw krajowych a unijnymi. Oczywiście w naszych dyskusjach pojawiają się kwestie dotyczące polityki wewnętrznej. Bywa tak, że dana sprawa cieszy się zainteresowaniem w Danii, a nie ma żadnego wpływu na UE. W przeszłości bywało tak, że większość w parlamencie potrafiła zablokować jakąś kwestię dotyczącą polityki europejskiej. Wydaje mi się, że w przyszłości nie będzie takiego problemu, nie będzie istniało prawo weta. Chodzi o to, aby kwestie polityki wewnętrznej nie wpływały negatywnie na sprawy europejskie. Traktujemy politykę europejską tak, jak politykę wewnętrzną. Najgorszym podejściem, jakie może być, to podejście polegające na twierdzeniu, że UE to zupełnie odrębny od Danii twór. Interesowały państwa także sprawy związane z polityką regionalną. Kiedy mówimy o rybołówstwie, to zawsze jest to sprawa, którą omawiamy na forum Komisji do spraw Rybołówstwa. Jeśli chodzi o basen Morza Bałtyckiego, to tu także kierujemy się zasadą subsydiarności. Szeroko omawialiśmy te sprawy w naszym parlamencie, dlatego że dotyczy to wyłącznie naszego regionu. Takimi sprawami zajmują się Komisje branżowe. Mandat dla rządu do negocjacji jest przyznawany przez Komisję do Spraw Europejskich. Mam nadzieję, że udało mi się odpowiedzieć na większość zadanych przez państwa pytań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#FolketinguRittBjerregaard">Postaram się dodać kilka uwag. Nasza delegacja składa się z przedstawicieli trzech partii politycznych. W przypadku większości pytań można zgłosić się do każdego z nas i uzyskać nieco inną odpowiedź, tak jak to wygląda w Danii, kiedy toczy się debata polityczna. W grę wchodzą sprawy związane z przejrzystością i otwartością Komisji i jej prac. Osobiście jestem za jawnością prac Komisji, a część zamkniętą powinno stanowić ostatnie posiedzenie, na którym udzielamy mandatu rządowi. Wdrażanie dorobku prawnego UE do prawa wewnętrznego nie jest zadaniem Komisji do Spraw Europejskich. Jeśli chodzi o nasz program działania w Komisji, to bardzo jasne jest, które informacje są wyłącznie do naszej wiadomości, a które dotyczą podjęcia decyzji w sprawie mandatu, kiedy minister przedstawia kolejne punkty. Posiedzenie może być związane np. tylko z przekazaniem pewnych informacji do naszej wiedzy. Wysłuchujemy tego, zgłaszamy uwagi i później, na dalszych etapach procesu legislacyjnego, te same kwestie mogą podlegać decyzjom dotyczącym udzielenia mandatu. Mandat udzielany jest w każdym przypadku, kiedy minister udaje się na posiedzenie Rady Unii Europejskiej i uczestniczy w głosowaniu. Oprócz tego w naszej Komisji dyskutowanych jest wiele spraw bez udzielania mandatu. Jak powiedział pan Claus Larsen Jensen, mamy określoną liczbę tych mandatów. Nie mamy w zasadzie żadnego wpływu na wybór osób do ważnych instytucji europejskich. Nie pyta się nas o zdanie przy ich powoływaniu. Leży to w wyłącznej kompetencji rządu, ze względu na tradycję duńską i kompetencje władz rządowych. Korzystając z okazji, chciałbym wygłosić kilka krótkich uwag dotyczących regionu Morza Bałtyckiego. Jak zapewne państwo wiecie, już w tej chwili istnieją pewne obszary bardzo bliskiej współpracy, np. sprawy ochrony środowiska - HELCOM. Zgadzam się z tym, co zostało powiedziane wcześniej, a mianowicie, że moglibyśmy bardziej starannie zacieśniać tę współpracę. Jest to możliwe do zrealizowania. W trakcie prezydencji fińskiej odbyła się konferencja, w której uczestniczyli zarówno członkowie, jak i osoby z zewnątrz, na temat rybołówstwa, ochrony środowiska w basenie Morza Bałtyckiego w celu porównania działań w tym regionie z działaniami podejmowanymi na Morzu Śródziemnym. Na pewno powinniśmy dążyć do realizacji nowych planów i do działalności w dziedzinie np. ochrony środowiska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JerzyCzepułkowski">Chcę odpowiedzieć pani Ritt Bjerregaard, że Polska od początku lat 90., w ramach nowego systemu finansowania ochrony środowiska, nowego podejścia do problematyki związanej z ochroną środowiska, uczestniczy w wielu programach, m. in. w programie ochrony Morza Bałtyckiego. Korzystamy z pomocy wielu państw, np. Klubu Paryskiego, z tzw. konwersji polskiego długu zagranicznego na inwestycje w dziedzinie ochrony środowiska, także Morza Bałtyckiego. Jest to jedna z wielu inicjatyw, która powinna być rozwijana i zacieśniać współpracę państw Morza Bałtyckiego, które niedługo będą członkami UE.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#AndrzejMarkowiak">Na wstępie chciałabym nawiązać do wypowiedzi pana przewodniczącego Clausa Larsena Jensena, który mówił o duńskiej pomocy dla Polski w zakresie ochrony środowiska. Rzeczywiście, z mojego samorządowego doświadczenia, mogę potwierdzić, że pomoc ta miała ogromne znaczenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JerzyCzepułkowski">Przepraszam, że przerwę, ale chcę tylko państwa poinformować, że w tym czasie pani Ritt Bjerrgaard była komisarzem unijnym i ministrem środowiska w rządzie Danii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#AndrzejMarkowiak">Chcę wyrazić podziękowanie za pomoc, z której korzystaliśmy, głównie przekazywaną przez DEPA - duńską agencję rządową. Myślę, że mogę to uczynić przede wszystkim w imieniu środowisk samorządowych. Pomoc napływa aż do dziś. Była to dla nas niebagatelna pomoc. Część pytań, jakie chciałem zadać, została już sformułowana przez innych członków naszej Komisji, więc nie będę ich powtarzał. Interesuje mnie także, jak Dania rozwiązała problem implementacji dyrektywy 2000/53 PE i Rady, dotyczącej utylizacji i recyklingu pojazdów używanych. Pracujemy nad tym problemem od wielu miesięcy i nie możemy dojść do pozytywnego finału. Zresztą z tego, co wiem, podobne problemy miało wiele krajów UE. Byłbym wdzięczny gdybym uzyskał informacje o źródle, gdzie mogę znaleźć odpowiedź, bądź gdybym uzyskał odpowiedź od razu, dziś, w jaki sposób Duńczycy rozwiązali ten problem jako kraj, który szczególnie szanuje środowisko naturalne. Druga kwestia dotyczy mojego ugrupowania i słynnego już zawołania „Nicea albo śmierć”. Czuję się w obowiązku odpowiedzieć, dlaczego tak się stało. W Platformie Obywatelskiej nie wszyscy podzielają taki pogląd, zresztą w każdym pluralistycznym ugrupowaniu zdania są podzielone. Są też głosy, że nie warto umierać za Niceę. Niemniej jednak zawołanie naszego przewodniczącego było próbą sprzeciwu wobec manipulowania przy podjętych już zobowiązaniach, bo przecież traktat nicejski jest pewnym zobowiązaniem jego stron. Fakt, że preferuje on takie kraje jak Polska czy Hiszpania, to już efekt wyboru stron tego traktatu. Podważanie jego ustaleń, zanim wejdzie w życie, wydaje się nam wyrazem dość łagodnego podejścia do rozwiązań. Wzmaga to u nas pewien poziom nieufności. Jeśli można tak szybko zmieniać podjęte zobowiązania czy umowy, to być może w przyszłości łatwo będzie rewidować także inne zobowiązania, być może także dla nas korzystne, ale nie tylko. To stało u podstaw naszego sprzeciwu, który został wyrażony w tym zawołaniu. Dostrzegamy w UE pewną niekonsekwencję w stosunku do podjętych ustaleń, choćby w kwestiach gospodarczych. Ostatnie decyzje Komisji Europejskiej, łagodzące podejście do Francji i Niemiec za notoryczne przekraczanie deficytu, może sugerować, że Unia jest zbyt elastyczna tam, gdzie elastyczna być nie powinna, a z drugiej strony jest bardzo restrykcyjna tam, gdzie zabezpiecza sobie poprzez klauzule ochronne wyegzekwowanie od Polski naszych zobowiązań. Stąd wzięło się to zawołanie, wyrażające sprzeciw i obawy. Sądzę, że można jeszcze zbliżać się do kompromisu i że zostanie on z pewnością osiągnięty, czego powinniśmy sobie wszyscy życzyć. Chcę także zapytać, czy w Danii prowadzona jest już debata albo czy zostało określone stanowisko, jeśli chodzi o rozwój UE w kierunku federacji. W Polsce nie podjęliśmy - niestety - tego trudnego tematu. Czy w Danii są głosy, że UE byłaby sprawniejsza, łatwiej konkurowałaby ze Stanami Zjednoczonymi, gdyby była oparta na zasadach federalizmu, a nie byłaby unią państw i narodów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JacekProtasiewicz">Chcę jedynie odpowiedzieć na dwa pytania zadane przez pana przewodniczącego Clausa Larsena Jensena. Po pierwsze, nasza ocena protokołu dotyczącego przestrzegania zasady subsydiarności i proporcjonalności, ustanawiająca system wczesnego ostrzegania przez parlamenty narodowe w stosunku do projektów, które zdaniem 1/4 czy 1/3 parlamentów naruszałyby te zasady. Uważamy oczywiście, że jest to z perspektywy parlamentów narodowych jedno z ważniejszych osiągnięć prac Konwentu Europejskiego. Zapis ten w zinstytucjonalizowany sposób wprowadza do polityki europejskiej, do stanowienia prawa wspólnotowego, parlament narodowy, co do tej pory zależało wyłącznie od dobrej woli rządu lub od krajowych tradycji. Jest to rozwiązanie, które bardzo nas ucieszyło. Mamy zamiar z niego korzystać. M. in. dlatego w czasie prac nad ustawą dotyczącą nowej Komisji Europejskiej polskiego Sejmu staramy się tak sformułować jej kompetencje, aby pozwalało to skutecznie zapoznawać się z projektami legislacyjnymi UE oraz wypowiadać się szybko, w ramach sześciotygodniowego okresu o przedkładanych projektach. Chcę wyrazić uznanie i podziękowanie dla naszych gości, ponieważ mam wrażenie, że proponowany przepis, który znalazł się w dokumentach, jest w dużym stopniu wynikiem ogromnej pracy wykonanej przez COSAC pod kierownictwem pana przewodniczącego Clausa Larsena Jensena. Mówię to bez cienia kokieterii, jest to szczera ocena. Jeśli zaś chodzi o rozszerzenie COSAC jako platformy współpracy Komisji branżowych, a nie tylko Komisji do Spraw Europejskich, to nasza wstępna ocena była bardzo pozytywna. Jesteśmy jednak sceptyczni, jeśli chodzi o rozszerzenie COSAC, jako forum parlamentów regionalnych. Wydaje nam się, że uległaby wówczas zatraceniu istota tego gremium. COSAC powinna zostać zreformowana. Proponowana nowa nazwa to Platforma Współpracy Parlamentów Narodowych. Popieramy włączenie do prac komisje branżowe, aby prace i dyskusje nie odbywały się w bardzo wąskim gronie. Umknęło państwu chyba jedno z zadanych przez mnie pytań, więc pozwolę sobie je przypomnieć. W celu odejścia od problematyki czysto parlamentarnej dotyczącej funkcjonowania Komisji do Spraw Europejskich prosiłem o informacje dotyczące zasad dostępu do duńskiego rynku pracy obywateli z krajów wchodzących do UE. Wiemy, że Dania będzie jednym z krajów, które od 1 maja br. otworzą swój rynek pracy. Zdajemy sobie jednak sprawę, że muszą istnieć także pewne zastrzeżenia i warunki. Proszę o wskazanie, w jakim kierunku te prace idą. Jest to kwestia, o którą jesteśmy często pytani na spotkaniach z obywatelami. Pan poseł Andrzej Markowiak odniósł się już do hasła „Nicea albo śmierć”, więc nie będę się na ten temat rozwodził. Powiem tylko krótko, tytułem komentarza, że naszym zdaniem - proporcjonalność w PE powinna się wyrażać w zwiększeniu jego kompetencji. Jednak Rada Unii Europejskiej powinna funkcjonować na podstawie zasady większej solidarności, czyli większego zrównania w liczbie głosów poszczególnych krajów, bez względu na to, czy są to mające 90 mln obywateli potęgi gospodarcze, czy też kilkaset tysięcy obywateli małe księstwa. Kiedy patrzymy na system warzenia głosów z Nicei, to różnica między Luksemburgiem a Węgrami, Węgrami a Polską, Polską a Francją nie jest proporcjonalna. Rozumiemy, że jest to istota sposobu podejmowania decyzji w UE, która się już sprawdziła, na której zbudowany jest fundament wzajemnego zaufania i solidarności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JerzyCzepułkowski">Sądzę, że najbardziej właściwą osobą, która może udzielić odpowiedzi na temat wdrażania dyrektywy dotyczącej recyklingu pojazdów, będzie pani Ritt Bjerregard.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#FolketinguRittBjerregaard">Uważam, że nie powinniśmy w tej chwili wchodzić w szczegóły. Powiem tylko, że wiele dyrektyw dotyczących ochrony środowiska ma bardzo daleko idące konsekwencje dla państw członkowskich. Dotyczy to także dyrektywy, o której wspomniano, ale też wielu innych, trudnych do realizacji dla Polski i innych krajów. Wspomnę tylko o dyrektywach wodnych. Jest dla mnie jasne, że konsekwencje tych dyrektyw są bardzo istotne dla wielu krajów europejskich. Musimy je wdrażać w Danii i innych państwach. Wiemy, że rozwój przemysłu zniszczył ogromną część bogactwa naturalnego, ma ogromny wpływ i konsekwencje dla rybołówstwa, rolnictwa i wielu innych dziedzin gospodarki. Nie mogę państwa pocieszyć, jeśli chodzi o trudności wiążące się z wdrażaniem tych dyrektyw. Po prostu nie ma innej drogi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#ClausLarsenJensen">Myślę, że powinienem zaprosić pana posła do mojego okręgu wyborczego, aby powiedział pan moim wyborcom to samo, co usłyszałem tu. W naszej Komisji wszystkie partie w ten sam sposób odniosły się do roli parlamentów krajowych, to znaczy opowiedziały się za ich wzmocnieniem na szczeblu europejskim. Udało nam się osiągnąć kompromis. Była to ciężka praca. Uzyskaliśmy osobiste wsparcie ze strony polskich posłów i senatorów. Udało nam się stworzyć sojusz, w ramach którego wszystkie kraje UE, poza Niemcami, Austrią i Włochami, oraz kraje kandydujące poparły ten pomysł. Myślę, że pokazuje to, iż sojusze będą tworzyły się w odniesieniu do poszczególnych spraw i niekoniecznie zawsze będą to te same państwa. Udało nam się wypracować strukturę, którą wszyscy zaakceptowali. Na tym właśnie polega charakter UE. Tak dzieje się w pracach krajów Europy Zachodniej będących w UE i mam nadzieję, że to samo będzie dotyczyło Europy Wschodniej. Zaczynamy pracować w coraz bardziej nieformalny sposób. Mamy ograniczony czas, dużo do zrobienia. Nie powinniśmy marnować czasu na omawianie wielu ogólnych kwestii. Powinniśmy się trzymać konkretów, tematu, wyciągać wnioski. Aby nasza praca była skuteczna, musimy wypracowywać kompromisy. Jest to często skomplikowane. Wszyscy muszą z czegoś zrezygnować, w zamian dostają coś innego i tak to funkcjonuje. Chcę udzielić odpowiedzi na pytania. Wydaje mi się, iż w naszym kraju wszyscy jesteśmy zgodni, że Europa może odnieść sukces w przyszłości tylko wtedy, kiedy będzie połączenie silnych instytucji europejskich i uznanie, że wszyscy jesteśmy suwerennymi państwami. Nikt nie planuje, że poszczególne państwa mają zniknąć i stać się częścią federacji europejskiej. Kiedyś słyszało się o takich pomysłach, ale to już należy do przeszłości. Słabość Europy polega na tym, że niełatwo jest podejmować decyzje tylu krajom. Jest to z pewnością trudniejsze niż w przypadku Stanów Zjednoczonych. Różnice kulturowe, w doświadczeniach poszczególnych krajów należy traktować jako zaletę, a nie wadę. Należy to wykorzystać, starając się wypracować bogatszą kulturę polityczną, starając się wzbogacić nasze decyzje. Ważne jest to, aby poszczególne narody potrafiły się znaleźć w tym systemie, widziały tam swą kulturę, język, tradycje, ale jednocześnie były częścią wspólnoty. UE stawia się zarzuty, że ludzie odczuwają, iż ich odrębność zaczyna znikać. To jest niebezpieczne, ale wydaje mi się, że sposób, o którym mówiłem, wydaje się dobry na przyszłość. W ubiegłym tygodniu spotkaliśmy się z przedstawicielami Irlandii. Na kolejnym spotkaniu COSAC w tym kraju będziemy ustalać harmonogram na 6 tygodni, które mamy do dyspozycji, mimo to, że traktat konstytucyjny nie jest przyjęty. Musimy wypracować wspólny system informacji, ponieważ w innym wypadku to wszystko nie zadziała. Pytali państwo także o dostęp do duńskiego rynku pracy. W Europie toczą się liczne dyskusje na temat osób z zagranicy, np. uchodźców. Podobnie w naszym kraju. Prawda jest taka, że jeśli ktoś chce przyjechać do Danii i podjąć tam pracę, to będzie musiał płacić podatki itp.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#ClausLarsenJensen">Z drugiej strony jest dla nas jasne, że musimy zgadzać się na swobodny przepływ siły roboczej. Chcemy jednak być pewni, że osoby, które do nas przyjadą, będą traktowane w taki sam sposób jak pracownicy duńscy. To nie może być tania siła robocza. Do tego jest oczywiście potrzebna dobra organizacja rynku pracy. Nie możemy dopuścić do tego, aby nasi pracownicy tracili swoje prawa, dlatego że będą przyjeżdżać obcokrajowcy. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze funkcjonowało. Zostały zawarte porozumienia z rządem. Obecnie musimy dopracować ten system. Rząd odbywa spotkania z ambasadorami wszystkich 10 krajów kandydujących do UE. Nasi specjaliści od rynku pracy rozmawiają z ambasadorami. Są dobrze poinformowani na temat bieżącej sytuacji. Nie oczekujemy, że wiele osób będzie się ubiegało o podjęcie pracy w Danii, dlatego że po wstąpieniu nowych krajów do UE, także w nich pojawią się nowe możliwości znalezienia pracy i nie będzie aż tak silnej motywacji do wyjazdu z ojczyzny. Jeśli ktoś zdecyduje się na wyjazd, to prawdopodobnie zrobi to z innych powodów niż czysto ekonomiczne. Mam nadzieję, że wszystko prawidłowo zadziała. Jeśli tak się nie stanie, to prosimy o kontakt z nami i podjęcie rozmów. Jeszcze raz chcę serdecznie podziękować za umożliwienie nam przeprowadzenia z państwem dyskusji. Myślę, że my także możemy się od państwa w pewnych dziedzinach nieco nauczyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#JerzyCzepułkowski">Czas naszego spotkania dobiega nieubłaganie końca. Przed nami kolejne punkty naszych codziennych zajęć. Uważam te blisko dwie godziny spędzone z naszymi gośćmi za niezwykle pożyteczne. Mogliśmy wymienić poglądy dotyczące wielu kwestii związanych z rozszerzeniem UE, z integracją Polski z UE, z przygotowaniami Polski do członkostwa. Mogliśmy wymienić poglądy na tematy, których rozstrzygnięcie jest wciąż przed nami. Chcę serdecznie podziękować za niezwykle cenne rozmowy, które prowadziliśmy. Dziękuję za przyjazd do naszego kraju i odbycie spotkań, a także za informacje dotyczące funkcjonowania Komisji do Spraw Europejskich Folketingu. Były to bardzo ważne dla nas wiadomości, ponieważ trwają prace dotyczące usytuowania naszej Komisji w polskim parlamencie i ustalenie relacji pomiędzy poszczególnymi organami państwa i instytucjami UE. Dziękuję również za odpowiedzi na nasze pytania, np. wiążące się z dostępem Polaków do duńskiego rynku pracy. W słowie wstępnym podziękowałem za jego otwarcie. Rozumiemy różnego rodzaju warunki, które będą musiały być spełnione przy realizacji zasady pełnej swobody przepływu osób. Podobnie jak pan przewodniczący Claus Larsen Jensen uważamy, że nie będzie to zjawisko duże, ale niezwykle cenimy sobie sam fakt otwarcia rynku pracy. Jest on symbolem otwarcia się społeczeństw państw UE na kraje wstępujące do Wspólnoty. Myślę, że będzie to symbolem i asumptem do tego, aby inne państwa, które prezentują wyższy stopień nieufności w stosunku do państw przystępujących do UE, podążyły za przykładem Danii. Dziękuję panu przewodniczącemu Clausowi Larsowi Jensenowi za to, że jest wielkim orędownikiem rozszerzenia UE, wstąpienia Polski do UE. Dziękuję, że jest pan przyjacielem Polski. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>