text_structure.xml
104 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JózefOleksy">Otwieram posiedzenie Komisji. W porządku dziennym mamy informację o wynikach szczytu Unii Europejskiej w Kopenhadze oraz o zakończeniu negocjacji akcesyjnych o członkostwo Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej. Dziś informacji o szczycie i negocjacjach wysłucha Senat, w Sejmie debata na ten temat zaplanowana jest na piątek, więc dzisiejsze posiedzenie Komisji będzie dobrym wstępem. Witam panią minister Danutę Hübner, gratulując sukcesu osiągniętego wraz z pozostałymi negocjatorami, w wielkim trudzie, w Kopenhadze i całym toku negocjacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#DanutaHübner">Zanim przejdę do omówienia negocjacji, zacznę moje wystąpienie od ogólnej informacji na temat wyników spotkania Rady Europejskiej w Kopenhadze, ponieważ Rada zajmowała się tam nie tylko zakończeniem negocjacji i pierwszym wschodnim poszerzeniem Unii, ale dyskutowała i podejmowała decyzje również w innych sprawach. Rada przyjęła wyniki i formalnie zakończyła negocjacje z 10 krajami kandydującymi, uznając, że mogą one stać się pełnymi członkami Unii z dniem 1 maja 2004 roku. Od członkostwa w UE dzieli nas jeszcze proces ratyfikacji traktatów członkowskich. Rada uznała, że w najbliższym czasie wszystkie wysiłki, zarówno ze strony instytucji unijnych, jak i krajów kandydujących, powinny być skierowane na zakończenie prac nad traktatami członkowskimi. Jest to niezwykle ważne, ponieważ przy formułowaniu ostatecznej treści traktatu trzeba pilnować praktycznie każdego słowa i przecinka. Stąd bardzo istotne jest nasze zaangażowanie w pracach nad traktatem prowadzonych pod kierunkiem ministra Janusza Truszczyńskiego. Traktat musi być opracowany na czas, tak aby po zaopiniowaniu przez Komisję Europejską i aprobacie ze strony Parlamentu Europejskiego w odpowiednim terminie mógł zostać przekazany Radzie Europejskiej i podpisany w dniu 16 kwietnia przyszłego roku na szczycie w Atenach. Rada podtrzymała również swoje zobowiązanie, aby wszystkie nowe państwa członkowskie na równych zasadach wzięły udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego w dniu 22 czerwca 2004 roku. W traktacie członkowskim znajdą się zapisy, zgodnie z którymi komisarze z nowych państw członkowskich dołączą do Komisji Europejskiej z dniem uzyskania członkostwa, czyli 1 maja 2004 r. Pod koniec czerwca 2004 r. po nominacji przez Parlament w nowym składzie przewodniczący Komisji zacznie kompletować nową Komisję Europejską, która rozpocznie urzędowanie w dniu 1 listopada 2004 r. Tego samego dnia wejdą w życie przepisy traktatu z Nicei dotyczące Komisji i sposobu głosowania w Radzie. Rada potwierdziła, że nowe państwa członkowskie będą w pełnym wymiarze uczestniczyły w przyszłej konferencji międzyrządowej, która ma przedyskutować nowy traktat konstytucyjny UE, czyli innymi słowy - reformy unijne. Podpisanie nowego traktatu nastąpi już po przystąpieniu nowych państw członkowskich do UE. Rada podjęła również decyzje w sprawie Cypru, który pierwszy zakończył negocjacje. Negocjatorzy cypryjscy już w czasie drugiej piątkowej sesji negocjacyjnej powiedzieli „tak” dla postawionych im warunków. Rada potwierdziła, iż oczywiście najlepszym rozwiązaniem byłoby przystąpienie do UE w pełni zjednoczonego Cypru. W Kopenhadze cypryjscy Grecy i Turcy wyrazili wolę zakończenia dyskusji do 28 lutego przyszłego roku i rozwiązania problemu cypryjskiego na podstawie propozycji sekretarza generalnego ONZ. Przewidziano również wariant rozwoju sytuacji, w którym porozumienia nie będzie i w takim przypadku członkostwo północnej części wyspy w UE zostanie zawieszone do momentu, kiedy Rada na podstawie propozycji Komisji podejmie jednomyślnie odmienną decyzję.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#DanutaHübner">W tej chwili wszystko zależy od porozumienia i 28 lutego przyszłego roku Rada podejmie decyzję w tej sprawie. Rada pozytywnie oceniła dotychczasowy przebieg negocjacji i stan dostosowania dwóch krajów kandydujących - Bułgarii i Rumunii, potwierdzając wolę przyjęcia ich w poczet członków UE w 2007 roku, jeżeli zgodnie ze znaną nam formułą umożliwi to postęp w przygotowywaniu się do członkostwa oraz negocjacjach. Ze spraw istotnych na szczycie pojawiła się także kwestia turecka. Po pierwsze, Rada powtórzyła swoje stanowisko, iż Turcja, podobnie jak inne kraje kandydujące, musi spełniać wszystkie kryteria członkowskie. Uznano postęp dokonany w ostatnich miesiącach w obszarze kryteriów politycznych, w szczególności jeśli chodzi o pakiet ustaw i aktów wykonawczych obejmujących zasadnicze kwestie polityczne. Rada stwierdziła, iż w grudniu 2004 roku na podstawie specjalnego raportu przygotowanego przez Komisję oceni, czy Turcja spełnia kryteria polityczne członkostwa w UE. Na tej podstawie zostanie podjęta decyzja o terminie rozpoczęcia negocjacji. Przedmiotem dyskusji i decyzji Rady była również istotna dla nas kwestia sąsiedztwa nowej rozszerzonej UE. Używając języka dyplomacji unijnej, Rada potwierdziła europejskie perspektywy krajów bałkańskich, to znaczy rozwój stosunków z tymi krajami na podstawie układów o stowarzyszeniu i stabilizacji. W czerwcu przyszłego roku w czasie prezydencji greckiej w Salonikach odbędzie się szczyt państw UE oraz krajów biorących udział w procesie stabilizacji i stowarzyszenia Europy Południowo-Wschodniej. Rada wyraziła także gotowość wzmocnienia stosunków Unii z Rosją, Ukrainą, Mołdową i Białorusią na podstawie strategicznie sformułowanych długoterminowych działań, które promują reformy, demokrację i zrównoważony rozwój, a także ożywienie stosunków handlowych między Unią i tymi krajami. Zostaną opracowane nowe założenia inicjatywy unijnej, dotyczące dobrego sąsiedztwa ze wschodnimi sąsiadami UE. To tyle, jeśli chodzi o informacje na temat spraw ogólnych, politycznych, które były dyskutowane na forum Rady i mają dla nas szczególne znaczenie. Jeśli chodzi o nasze negocjacje, chciałabym przypomnieć o sprawach prawdopodobnie bardzo dobrze wszystkim znanych, ale uczynię to dla porządku, abyśmy - zanim przejdziemy do omawiania rezultatów szczytu kopenhaskiego - przypomnieli sobie, jak to wyglądało w ujęciu historycznym. Zaczęliśmy negocjacje w dniu 31 marca 1998 roku od przeglądu prawa wspólnotowego i ustalenia rozbieżności oraz obszarów, gdzie konieczne są dostosowania. W rezultacie przeglądu zostały sformułowane stanowiska negocjacyjne i w listopadzie 1998 r. rozpoczęły się prawdziwe negocjacje. Chciałam przypomnieć, iż negocjacje mogły się rozpocząć dlatego, iż zostały spełnione określone warunki i sformułowane kryteria. Polska wystąpiła z wnioskiem o członkostwo w Unii w kwietniu 1994 roku. Komisja Europejska przygotowała opinię na temat gotowości Polski do rozpoczęcia negocjacji, a na szczycie w Berlinie zostały również określone ramy finansowe rozszerzenia. Została opracowana „mapa drogowa”, w której nakreślono ścieżkę negocjacji, zaczynając od spraw najłatwiejszych poprzez trudniejsze do najtrudniejszych. Ostatecznie w grudniu 2000 roku w Nicei sformułowano ramy instytucjonalne rozszerzenia, wtedy też została formalnie stwierdzona perspektywa członkostwa w 2004 roku. Potwierdzono także, że negocjacje będą prowadzone między 15 państwami członkowskimi Unii a 12 krajami kandydującymi, w tym 10 mającymi wspólną „mapę drogową” negocjacji. Negocjacje zostały zakończone w dniu 13 grudnia br., kiedy odbyła się ostatnia międzyrządowa konferencja akcesyjna na poziomie szefów rządów. Konferencja stanowiła główne forum prowadzenia negocjacji, a Komisja Europejska pełniła rolę pośrednika.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#DanutaHübner">Dla potrzeb negocjacji przyjęto podział całej materii negocjacyjnej na 31 obszarów. Kraje kandydujące zobowiązały się do przyjęcia całego dorobku unijnego, zastrzegając sobie prawo do negocjowania okresów przejściowych w tych obszarach, w których uważały za niezbędne uzyskanie dodatkowego czasu na dostosowanie, w szczególności z uwagi na koszty. Wczoraj Rada Ministrów przyjęła raport w sprawie rezultatów negocjacji o członkostwo RP w UE. W najbliższy piątek raport zostanie zaprezentowany w Sejmie, a dziś rano - w Senacie. W raporcie przedstawiono wszystkie uwarunkowania naszych negocjacji oraz szczegółowo - rozdział po rozdziale - co było naszym celem i co zostało osiągnięte. Jak już wielokrotnie mówiliśmy, ocena negocjacji jest zabiegiem bardzo kompleksowym i złożonym, dlatego, że są różne punkty widzenia, według których można ją sporządzać. Często porównujemy nasze negocjacje do negocjacji innych krajów kandydujących. Nasza generalna ocena wykonana na podstawie sporządzonych do tej pory analiz prowadzi do wniosku, że całość wyniku negocjacji jest dla Polski korzystna, osiągnęliśmy dobrą równowagę między liczbą okresów przejściowych a przyjęciem dorobku wspólnotowego. Niektórzy liczbą uzyskanych okresów przejściowych mierzą sukces negocjacyjny; naszą strategią było jej ograniczenie do minimum, niezbędnego z punktu widzenia kosztów i możliwości finansowania. W rezultacie uzyskaliśmy okresy przejściowe w czterdziestu trzech sprawach, mogą krążyć tu różne liczby, ponieważ końcowy wynik zależy od tego, jak szczegółowo podzieli się obszary negocjacyjne. Generalnie, biorąc pod uwagę zasadność wydzielania odrębnych kwestii, wydaje nam się, że jest ich około czterdziestu trzech. W kilku kwestiach uzyskaliśmy trwałe odstępstwa od prawa wspólnotowego, czyli derogacje. Przepraszam, ale w związku z innymi pilnymi obowiązkami muszę już opuścić posiedzenie i poproszę o kontynuację ministra Jana Truszczyńskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JanuszTruszczyński">Jak powiedziała pani minister, naliczyliśmy 43 rozwiązania przejściowe, z reguły są one specyficzne dla Polski i zostały zaproponowane w wyniku analizy naszych potrzeb, a jednocześnie - możliwości finansowych, obciążeń dla budżetu, przedsiębiorstw i podatników w pierwszych latach po wejściu do Unii. Na szczycie w Kopenhadze nie negocjowaliśmy już rozwiązań przejściowych. Jak zapewne wiedzą członkowie Komisji, w Kopenhadze przedmiotem negocjacji było tylko kilka zagadnień - pakiet finalny, na który z naszej strony złożyło się między innymi żądanie, aby Polska otrzymała dodatkowy strumień pieniądza, nie tylko w 2004 r., ale także dwóch kolejnych latach. Środki te zostaną przeznaczone na stabilizowanie pozycji budżetu centralnego państwa, co jest niezbędne w związku z luką czasową i strukturalną, o której wielokrotnie mówiliśmy - niedopasowaniem między strumieniem pieniądza kierowanym z naszego budżetu do budżetu ogólnego Unii a środkami, które z tego budżetu będą kierowane do Polski. Postulat został określony na poziomie 1,1 mld euro w latach 2005–2006. Drugim elementem pakietu przedstawionego w Kopenhadze był postulat zasadniczej zmiany proporcji pomiędzy subkwotami sprzedaży hurtowej i bezpośredniej mleka w ramach kwoty ogólnej oferowanej przez UE. Postulowaliśmy też dalsze podniesienie wysokości rezerwy restrukturyzacyjnej, służącej uwzględnianiu przesunięć w strukturze konsumpcji, odwrotu od bezpośredniego spożycia mleka w gospodarstwie na rzecz konsumpcji mleka pochodzącego z przerobu przez zakłady przetwórstwa mlecznego. Trzecim postulatem było podniesienie górnych pułapów uzupełniania dopłat bezpośrednich z krajowych środków budżetowych - z oferowanych przez UE krajom kandydackim odpowiednio 45, 50 i 55% obecnej bazy wspólnotowej w latach 2004, 2005 i 2006 - o 10 punktów procentowych, do odpowiednio 55, 60 i 65%, Takie były trzy główne postulaty. Wystąpiliśmy także z kilkoma sprawami dodatkowymi, ważnymi w Polsce z ekonomicznego, politycznego i emocjonalnego punktu widzenia, których w żaden sposób nie udało nam się załatwić przed szczytem w Kopenhadze. Chodziło przede wszystkim o uzupełnienie oferowanego nam już wcześniej - w odpowiedzi na nasz wniosek dotyczący okresu przejściowego, w trakcie którego obowiązywałaby zredukowana 7% stawka VAT do końca 2007 r. na usługi budowlane, renowacyjne i remontowe - a także na gotowe mieszkania jako towar. Drugim elementem z tej grupy spraw było uznanie kwalifikacji zawodowych wszystkich pielęgniarek polskich, które są absolwentkami liceów medycznych zlikwidowanych w 1998 roku. Nasi partnerzy z UE na niższych szczeblach nie chcieli uznać kwalifikacji zawodowych tych sióstr, spychając je do niższej kategorii - z pozycji pielęgniarki na pozycję pomocy medycznej, w przypadku, gdyby chciały one podjąć pracę w innym kraju UE niż Polska. Chodziło o 90% wszystkich polskich pielęgniarek. Poza tymi postulatami występowaliśmy o dwa dodatkowe elementy w rolnictwie, gdzie - jak nam się wydawało - była możliwość uzyskania dodatkowych korzyści. Pierwszym było podniesienie z 1000 do 1250 euro rocznej kwoty ryczałtowej pomocy dla gospodarstwa mającego szanse rozwoju i trwałego wejścia rynek. Drugim - podniesienie kwoty skrobi ziemniaczanej z oferowanych przez UE prawie 145 tys. ton do 160 tys. ton. Nie będę relacjonował przebiegu szczytu, co w ostatnich dniach bardzo obszernie zrobiła prasa.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JanuszTruszczyński">Powiem, że już w pierwszej rundzie negocjacyjnej stało się jasne, że państwa członkowskie w żaden sposób nie są gotowe do zaoferowania kandydatom dodatkowych środków finansowych wypełniających margines, jaki pozostawał jeszcze pomiędzy wcześniej przyznanymi środkami a zaprogramowanym na rozszerzenie tak zwanym pułapem berlińskim. Nie było takiej gotowości i stało się jasne, że jeśli mamy generować środki dla budżetu w pierwszych trzech latach członkostwa, to trzeba tego dokonać w inny sposób - dodatkowych pieniędzy po prostu nie będzie. Ponadto - aczkolwiek wykazano gotowość, o czym słyszeliśmy już wcześniej, stąd nasz postulat manewrowania wewnątrz kwoty mlecznej podziałem pomiędzy hurt a sprzedaż bezpośrednią - nie wykazano żadnej gotowości do jakiegokolwiek, choćby o jedną tonę, podniesienia łącznej kwoty mlecznej, chociażby przez podniesienie rezerwy restrukturyzacyjnej. Natomiast jeśli idzie o pozostałe elementy naszego pakietu negocjacyjnego, dyskusję na ten temat i ewentualną zgodę na część lub wszystkie spośród nich uzależniono od rozwiązania sprawy głównej, twierdząc, iż tak długo jak nie osiągniemy porozumienia w sprawie głównej, nie ma sensu marnować czasu i energii na inne sprawy, uważane przez naszych partnerów za mniejszej wagi. Bez rozwiązania sprawy głównej nie było mowy o zamknięciu negocjacji i członkostwie Polski w UE. Członkowie Komisji znają efekt negocjacji. W wyniku obustronnego zbliżenia stanowisk zadecydowano o przesunięciu kwoty 1 mld euro z pozycji „fundusze strukturalne” przyznanej Polsce na lata 2004–2006, przekształcając ją w środki na płatności uruchamiane jako ryczałt gotówkowy wypłacany z Brukseli do Warszawy na zasilenie płynności polskiego budżetu centralnego, w kwocie 550 mln euro w 2005 r. i 450 mln euro w 2006 r. Drugim finansowym efektem negocjacji jest przyznanie Polsce dodatkowych środków w ramach funduszu gotówkowego Schengen w wysokości 108 mln euro na lata 2004–2006, co podnosi łączną kwotę „pieniędzy schengenowskich” dla Polski do 280 mln euro w tych trzech latach. Przypomnę, że z tej kwoty można refundować część wydatków związanych z budową infrastruktury przejść granicznych i z nimi sąsiadującej, finansowaniem sprzętu, począwszy od środków transportu, a skończywszy na czujnikach na podczerwień, szkoleń pracowników Straży Granicznej oraz logistyki i działalności operacyjnej. W tych czterech kategoriach środki mają być refundowane częściowo w ramach funduszu Schengen. Jeśli idzie o maksymalny poziom uzupełnień z budżetu krajowego do dopłat bezpośrednich, Unia zgodziła się na postulowany przez Polskę pułap 55, 60 i 65% bazy wspólnotowej. To uzgodnienie zostało rozciągnięte horyzontalnie na 7 pozostałych krajów kandydujących - Cypr i Słowenia mają odrębne rozwiązania, bowiem tam dopłaty bezpośrednie są już dziś albo prawie takie same jak UE - chodzi o Słowenię, albo wyższe - jeśli chodzi o Cypr. Jeśli chodzi o rolnictwo, w wyniku niezwykle ciężkich rokowań - była to zresztą ostatnia z załatwionych spraw - szefowie państw i rządów Unii zgodzili się na postulowaną przez Polskę na samym początku tego dnia proporcję w ramach kwoty mlecznej pomiędzy hurtem - 8,5 mln ton, a sprzedażą bezpośrednią - 464 tys. ton mleka. Z takim postulatem wystąpił premier Leszek Miller o godzinie 8.30 rano.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JanuszTruszczyński">Został on odrzucony, choć było minimum gotowości do zmian, jednak z całą pewnością nie na tym poziomie. Porozumienie w tej sprawie trzeba traktować jako solidny i mający głęboki sens uzysk negocjacyjny, przede wszystkim dlatego, że w Polsce jest bardzo mało rejestrowanej i dokumentowanej sprzedaży bezpośredniej mleka. Po to, aby można było w przyszłości operować i manewrować sprzedażą bezpośrednią, przekształcać ją w kwoty hurtowe, aby rolnicy mogli wymieniać się między sobą przyznanymi kwotami, musi być zarejestrowana sprzedaż bezpośrednia. Nie da się zrobić tego inaczej. Tak długo, jak nie będzie ona zarejestrowana i udokumentowana, pozostanie kwotą raczej wirtualną niż rzeczywistą. Dlatego też zależało nam na tym, aby maksymalnie zwiększyć oferowaną nam przez Unię kwotę sprzedaży hurtowej 7.026 tys. ton mleka - nie wyczerpywało to już obecnego poziomu sprzedaży hurtowej, bowiem oferta była oparta na wielkości sprzedaży zarejestrowanej w Polsce w 2000 roku, uznanym za preferencyjny. Jest to duży uzysk negocjacyjny. Jeśli idzie o inne elementy w rolnictwie, dopiero w Kopenhadze załatwiliśmy powiększenie powierzchni bazowej z 9.308 tys. ha do ponad 9.450 tys. ha, uwzględniono bowiem zasiewy kukurydzy paszowej. Dopiero w Kopenhadze uzyskaliśmy również formalne potwierdzenie oferowanych przez partnerów większych niż poprzednio kwot i innych wielkości referencyjnych - dotyczy to plonu, kwoty skrobi i innych spraw. Uzyskaliśmy finalne uzgodnienie w sprawie wyrobu o nazwie „polskie wino” i składników, z których może on być produkowany, po to, aby można było dalej komercjalizować go na terenie Polski. W obszarze rolnictwa uzgodniliśmy także kilka innych drobniejszych spraw. Uzyskaliśmy zgodę, i jest to rozwiązanie specyficzne tylko dla Polski, na stosowanie zredukowanej stawki podatku VAT na sprzedaż gotowych mieszkań do końca 2007 roku. Wreszcie wynegocjowaliśmy zgodę na poprawę warunków uznawania praw nabytych dla polskich pielęgniarek i położnych, które są absolwentkami liceów medycznych z dodatkowym programem kształcenia. Nasi partnerzy zgodzili się także na podniesienie z 1000 do 1250 euro rocznej pomocy bezzwrotnej dla gospodarstwa, w którym są planowane inwestycje zbliżające je do działalności rynkowej. Co jest najważniejsze, uzyskując omówione rozwiązania we wszystkich tematach przedstawionych do negocjacji rano 13 grudnia, sfinalizowaliśmy zarazem całość rokowań. Kończąc, dodam tylko, że z inicjatywy Polski, w wyniku starań prowadzonych przed szczytem w Kopenhadze i w ciągu samego szczytu zostały zagwarantowane wystarczające możliwości ochrony poszczególnych rynków produktowych w rolnictwie polskim w przypadku zakłóceń. Stanowi o tym dołączona do zapisów z finalnej rundy negocjacji deklaracja Komisji Europejskiej, w myśl której tak zwana ogólna klauzula ochronna pomiędzy nowymi a obecnymi krajami Unii będzie mogła być stosowana dla konkretnych obszarów w sektorze rolnym. W jej realizacji Komisja Europejska będzie mogła posługiwać się również monitoringiem strumieni handlu pomiędzy Polską a innymi krajami UE, uwzględniając specyfikę polskiego sektora rolnego. To są zapisy zaproponowane przez Polskę i uzgodnione z krajami „piętnastki”.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JanuszTruszczyński">Tak przedstawia się bilans negocjacji przeprowadzonych w samej Kopenhadze. Podkreślam - negocjacje, aczkolwiek Polska prowadziła je najdłużej ze wszystkich kandydatów i miała relatywnie największą listę spraw do załatwienia, zostały przeprowadzone pomyślnie i, co najważniejsze, ze zgodą na wszystkie postulaty oraz z zachowaniem zasady, iż nic nie jest wynegocjowane, dopóki nie zostanie wynegocjowane wszystko. W Kopenhadze zostało wynegocjowane wszystko.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JózefOleksy">Na początek mam prośbę o wyjaśnienie. W raporcie, który otrzymaliśmy, nie ma nic o rozdziale „konkurencja”, który nie był zamknięty przed szczytem w Kopenhadze. W tym rozdziale trwały przeciągające się dyskusje i spory. Na jakich warunkach został on zamknięty? Chciałbym jeszcze zapytać, które z wynegocjowanych przez Polskę w Kopenhadze nowych rozwiązań dotyczą wszystkich krajów kandydujących, a które tylko Polski.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JanuszTruszczyński">Rozdział „konkurencja” został zamknięty na warunkach zapisanych w raporcie, co dotyczy także każdego innego z pozostałych 30 rozdziałów. Nad tym rozdziałem nie dyskutowaliśmy w Kopenhadze w związku z wyjaśnieniami komisarza Güntera Verhaugena i jego pracowników, dotyczącymi charakteru rozwiązań ustalonych pomiędzy Unią a Węgrami. Elementem składowym wyników rokowań z Węgrami była tak zwana „data odcięcia”, od której będzie naliczana intensywność pomocy publicznej ustalona na dzień 1 stycznia 2003 r. Różni się ona znacznie od „daty odcięcia” ustalonej pomiędzy Polską a Unią - 1 stycznia 2001 r. W związku z tym w Polsce powstało zaniepokojenie, uzyskaliśmy jednak wyjaśnienie, iż rozwiązania dla Węgier skonstruowano w taki sposób, aby na pewno nie były konkurencyjne w stosunku do rozwiązań ustalonych z innymi krajami kandydującymi. Innymi słowy, przyjęte rozwiązania nie będą powodowały odsysania inwestycji z Polski i przenoszenia ich na Węgry. Zdaniem naszych partnerów z Komisji Europejskiej, a myślę, że trudno go nie podzielać, w efekcie rozwiązania ustalone z Węgrami nie są bardziej korzystne dla nich niż to, co wynegocjowaliśmy. Można powiedzieć, że jest odwrotnie - koszt ekonomiczny rozwiązań węgierskich jest wyższy niż w naszym przypadku. Jeśli idzie o naliczanie pomocy, jest prawdą, że na Węgrzech zaczyna się ono od dnia 1 stycznia 2003 r., ale kończy - 31 grudnia 2005. Tylko przez trzy lata będzie można prowadzić inwestycje zaliczane do łącznego pułapu intensywności pomocy publicznej. W Polsce ten okres będzie wynosił 6 lat, czyli dwukrotnie dłużej niż w przypadku Węgier. Nie jest to zresztą jedyny element różniący nas nieco na korzyść w stosunku do rozwiązań osiągniętych przez Węgry. Podsumowując - nie było potrzeby kontynuowania negocjacji pod hasłem: Musimy osiągnąć wyniki takie jak pozostali kandydaci czy jeden z nich, ponieważ były one ewidentnie nie gorsze, a w gruncie rzeczy lepsze niż osiągnięte przez tego innego kandydata. Jakie rozwiązania horyzontalne przyjęto w Kopenhadze? Takie rozwiązanie było w istocie tylko jedno - górny procentowy pułap możliwości dopełniania dopłat bezpośrednich z własnego budżetu, rozciągnięty automatycznie na 7 innych państw kandydujących. Co zaś tyczy się strumienia dodatkowej gotówki do centralnego budżetu państwa członkowskiego, rozwiązanie ustalone w godzinach popołudniowych pomiędzy Polską a „piętnastką” zostało wykorzystane tego samego dnia przez Republikę Czeską, która uzyskała podobny strumień gotówkowy, pochodzący z przesunięcia części środków z funduszy strukturalnych w wymiarze 100 mln euro - 50 mln euro w 2005 r. i tyle samo w 2006 r. Żaden z pozostałych kandydatów nie występował o takie rozwiązanie, a jeśli nawet wystąpił, to nie zdążył go wynegocjować. Nie mamy pełnej wiedzy na ten temat, aczkolwiek tego dnia dość często konsultowaliśmy się i wymienialiśmy informacje, zwłaszcza z krajami wyszehradzkimi, to jednak każdy negocjował sam i na własną odpowiedzialność.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JózefOleksy">Czy są jakieś pytania?</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#BogdanPęk">Ponieważ, jak słyszymy, jest to tak wielki sukces, na wstępie wyrażam zdziwienie, że nie ogłasza się go w światłach lamp, ale po cichu i rano. Myślę, że dla wzmocnienia efektu te informacje powinny być podane bardziej obszernie. Co do tego sukcesu, rozszyfrowaliśmy już wiele spraw, ale mamy wątpliwości co do kilku z nich. Chciałbym zapytać, na czym polegają klauzule ochronne, które pod naciskiem Holendrów Polska zgodziła się wpisać do traktatu. Prasa, zwłaszcza zachodnia, donosi, że klauzule obowiązują Polskę bez wzajemności i są niesłychanie niebezpieczne, ponieważ nie doprecyzowano ich do końca, a mogą stać się narzędziem ograniczenia w dowolnym momencie pod dowolnym pretekstem znacznej części niewielkiego strumienia pieniędzy unijnych dla Polski. Dlaczego rząd zgodził się na przyjęcie takiego rozwiązania, czy nie trzeba było ostrzej o to walczyć? Słyszałem, jak premier Leszek Miller powiedział, że wygraliśmy wszystko i nie będziemy mieli problemów budżetowych, bo oprócz 440 mln zł subwencji budżetowej w roku 2004 uzyskamy podobne subwencje w dwóch kolejnych latach, co daje dodatkowy 1 mld euro. Dopiero potem dowiedzieliśmy się, że nie są to dodatkowe środki - mają pochodzić z funduszy rozwojowych, które miały być uruchomione po 2007 r. Proszę o informację, czy są to dodatkowe środki. Jaki to będzie miało wpływ na ograniczenie środków rozwojowych? Mam także drugie pytanie. Nasza składka do budżetu unijnego ma określoną wysokość, ale pozostają jeszcze środki, które dodatkowo trzeba będzie wpłacić do Europejskiego Banku Inwestycyjnego, Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju i innych instytucji. Czy pan minister mógłby powiedzieć, jaka będzie łączna suma tych wydatków? Jest ona wysoka i jakoś trzeba będzie ją pokryć w trudnym 2004 roku. Ponadto chciałbym dokładnie dowiedzieć się, bo tu zdania są podzielone, na czym polega uzyskanie w pierwszym roku członkostwa 55% dopłat bezpośrednich w rolnictwie. Czy jest tak, że 25% dopłat będą stanowić pieniądze unijne, do 36% będziemy mogli dopłacić z funduszy rozwojowych, tych, które już wcześniej zostały przyznane w puli ogólnej, a od 36 do 55% - z polskiego budżetu centralnego? Ostatnie pytanie wiąże się z kwotą mleczną, tę sprawę również przedstawiono jako ogromny sukces. Czy wynegocjowano tylko zwykłe przesunięcie z kwoty ogólnej do hurtowej, która różni się tym, że mleko jest skupowane? To jest oczywiście rozwiązanie lepsze, bo pewniejsze, ale czy tu został zwiększony jakikolwiek limit? Czytałem w polskiej prasie, że uzyskaliśmy o półtora miliona ton mleka więcej, co byłoby poważnym osiągnięciem. Jak to wygląda? Zaczynamy się gubić w informacjach, a chcielibyśmy głosić tę chwałę publicznie, bo wiadomo, że jak nie będziemy tego robić, to wynik referendum może być negatywny.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JanuszTruszczyński">Są dwie klauzule specjalne. Pierwsza dotyczy rynku wewnętrznego, czyli czterech swobód i dziedzin horyzontalnych polityki wspólnotowej towarzyszących rynkowi wewnętrznemu. Druga dotyczy wymiaru sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Klauzule zostały opracowane pod naciskiem nie tylko Holandii, ale kilku innych krajów członkowskich i od początku były uznawane przez „piętnastkę” za coś niezbędnego w pierwszym okresie życia w większej rodzinie. Oczywiście klauzule nie mogą nam się podobać, rząd RP dawał temu wielokrotnie wyraz, również w oficjalnym stanowisku. Klauzule dotyczą wszystkich dziesięciu krajów kandydujących, zatem Polska nie została tu wyróżniona w jakikolwiek szczególny sposób - zostały zapisane w identyczny sposób dla wszystkich. Należy wszakże podkreślić, że jeśli w ogóle, to owe klauzule będą stosowane z wielkim umiarem. Po pierwsze, uwzględniając naciski ze strony Polski i innych krajów kandydujących, uzgodniono, iż przez podjęciem jakichkolwiek ruchów, nie mówiąc o decyzjach, Komisja Europejska zapozna się uważnie i weźmie pod uwagę argumentację i stanowisko kraju bądź krajów, które mają zostać bezpośrednio dotknięte proponowanymi ograniczeniami. Jeśli ktoś bardzo tego chce, może traktować to jako sprawę bez znaczenia, ale kto zna historię integracji europejskiej, ten wie, że tego rodzaju zapisy zmuszają wszystkich partnerów gry do daleko posuniętej ostrożności. Mamy tu bowiem do czynienia z sytuacją rodzinną i bez szkody dla swoich własnych interesów nie można wymierzyć „mocnego kopniaka”, że się tak wyrażę, w interesy innych krajów. Wymaga to dokładnego skalkulowania bilansu nie tylko bezpośrednich, ale również średnioterminowych korzyści i kosztów. To nie jest sytuacja, w której kraj członkowski będzie bez wahania i pod byle pretekstem postulował uruchomienie środków ochronnych w jakimkolwiek obszarze jednolitego rynku. Przede wszystkim bardzo wiele będzie zależało od jakości dalszych dostosowań do członkostwa w gronie nowych krajów członkowskich. Jest jasne, że jeżeli dostosowanie nie będzie wystarczające dla funkcjonowania, jako członek unii celnej kraj nie będzie w stanie naliczać i pobierać cła, przekazywać informacji o dokonanych odprawach celnych partnerom w innych krajach, trudno będzie uznać go jako funkcjonującego skutecznie członka UE. Pamiętajmy, że leży to w naszym własnym interesie. Jednak jeśli nawet i dziś uważamy, że klauzule ochronne są zabiegiem niewłaściwym i potencjalnie dyskryminującym, to jednocześnie w praktyce dodatkowe zabezpieczenia ustalone w Kopenhadze, i to można wywnioskować z ostatnich dziesięcioleci funkcjonowania UE, zmuszą wszystkich partnerów gry do daleko posuniętej ostrożności i dużego namysłu przed podjęciem decyzji o wytoczeniu tej „armaty” przeciwko któremukolwiek nowemu krajowi członkowskiemu. Wniosek będzie musiał być bardzo dobrze umotywowany, a szkoda i przewina nowego kraju członkowskiego - ewidentna i nie podlegająca dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#AntoniMacierewicz">A czym zastosowanie tej klauzuli grozi Komisji Europejskiej?</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JanuszTruszczyński">Niczym, bowiem Komisja Europejska jest wykonawcą; ja mówiłem o kraju członkowskim. Na ogół będzie tak, że to obecny kraj członkowski, uważając, iż nowy kraj członkowski nie jest wystarczająco dostosowany i przez to narusza jego interesy lub prawo wspólnotowe, będzie zwracał się do Komisji Europejskiej z wnioskiem o podjęcie środków ochronnych wyłączających dany nowy kraj członkowski z tak zwanych dobrodziejstw konkretnego elementu jednolitego rynku wewnętrznego. Jeśli chodzi o drugie pytanie posła Bogdana Pęka, odpowiem na nie w następujący sposób. Nie chodzi o pieniądze nowe w tym sensie, że dodatkowe w stosunku do łącznej alokacji proponowanej Polsce już wcześniej, a nowe w tym znaczeniu, że uzyskane w wyniku przesunięcia środków do pozycji „środki na płatności” i oznaczające pewne ściśle określone w czasie uruchomienie konkretnego strumienia środków płynącego do tylko jednego beneficjenta - budżetu centralnego. Na tym polega różnica jakościowa pomiędzy dotychczasowym a obecnym stanem rzeczy. Chcę bardzo mocno podkreślić, że w Kopenhadze nie było żadnych możliwości wynegocjowania dodatkowych środków na dużą skalę. Uzyskaliśmy dodatkowe 108 mln euro na fundusz Schenegen. Pozostałe kraje kandydackie wynegocjowały 300 mln euro, co daje łączną kwotę nieco ponad 400 mln euro, i na tym zamyka się dodatkowa szczodrość „piętnastki” w Kopenhadze. Nie było możliwości wynegocjowania większych kwot.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#MichałKamiński">Mam pytanie: czy pan minister byłby łaskaw porównać, jaka jest długość granic pozostałych państw, które staną się „zewnętrznymi” państwami UE?</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JanuszTruszczyński">Bardzo chętnie odpowiem teraz na to pytanie, jednak chcę zauważyć, że w ten sposób będziemy skakali z tematu na temat ruchem konika szachowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JózefOleksy">Obowiązują pewne zasady prowadzenia obrad - poseł Bogdan Pęk zadał pytania i minister Janusz Truszczyński na nie odpowiada. Każdy może zadawać pytania w swojej kolejności.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JanuszTruszczyński">Poseł Michał Kamiński w wywiadach radiowych i telewizyjnych wykazuje się bardzo wysokim poziomem wiedzy na temat UE, ja chętnie ją dodatkowo uzupełnię. Łączny fundusz Schengen przed szczytem w Kopenhadze był ustalony na 745 mln euro dla wszystkich kandydatów, poza Republiką Czeską, Cyprem i Maltą. W ramach tej kwoty 172 mln euro przypadało dla Polski. Kalkulacja była oparta przede wszystkim na przemnożeniu współczynnika 114 tys. euro na kilometr przez długość przyszłej granicy zewnętrznej UE. Z kalkulacji wyłączona była granica morska, aby nie uprzywilejowywać nadmiernie krajów bałtyckich - na przykład łączna długość granic Estonii wynosi ponad 2200 km i jest znacznie większa niż Polski, a wynika to przede wszystkim z długości granicy zewnętrznej wszystkich wysp, które ma Estonia. W wyniku dyskusji przeprowadzonej w Kopenhadze proporcje te zostały zmienione - uznano dodatkowe potrzeby Polski, a pan poseł na pewno pamięta, że był to jeden z elementów polskiego stanowiska negocjacyjnego w ostatnich tygodniach. Chodziło o zwiększenie środków dla Polski, uwzględniając fakt, że mamy więcej niż jedno lotnisko międzynarodowe, a w tej dziedzinie też trzeba będzie dokonać zmian, jak i to, że nasza granica lądowa jest najdłuższa i dość trudna do strzeżenia. Wracając do sprawy środków dla budżetu, poseł Bogdan Pęk zapytał, czy wynegocjowane przesunięcie będzie miało wpływ na ograniczenie środków rozwojowych. Formalnie rzecz biorąc - oczywiście tak, dlatego że kwota 8.565 mln euro środków dla Polski w funduszach strukturalnych w latach 2004–2006 zostanie zmniejszona o 1 mld euro. Górny pułap tego, co możemy wykorzystać na operacje strukturalne w Polsce, wynosi już tylko 7.565 mln euro. Z makroekonomicznego punktu widzenia operacja dokonana w Kopenhadze jest korzystna dla Polski. Po pierwsze, w sposób widoczny poprawia płynność budżetu centralnego i stabilizuje go w pierwszym okresie członkostwa, a każdy chyba przyzna, że makroekonomiczna stabilność budżetu i brak konieczności dodatkowego zadłużania się lub podnoszenia podatków ma istotne znaczenie dla gospodarki i polskiego podatnika. Po drugie, jeśli idzie o wykorzystanie 7,5 mld euro w latach 2004–2008, to oczywiście jest to zaledwie o 1 mld euro mniej niż poprzednio, a spożytkowanie tej sumy będzie wymagało znacznego wysiłku ze strony beneficjentów, przede wszystkim jeśli chodzi o liczbę i jakość dających się sensownie sfinansować projektów, a także ilość możliwych do zmobilizowania środków gotówkowych na współfinansowanie. W sumie wydaje się to lepszym rozwiązaniem niż propozycja, w wyniku której nie otrzymalibyśmy dodatkowych środków dla budżetu, a jednocześnie mielibyśmy jeszcze mniejszą niż obecnie pewność, iż uda nam się skutecznie i na czas spożytkować środki alokowane dla Polski z tytułu operacji strukturalnych. Jakie dodatkowe wydatki trzeba będzie ponieść z tytułu członkostwa w UE? Są to następujące składki: na Europejski Fundusz Rozwoju - rzędu do 200 mln euro, dokładna kwota zostanie wyliczona i uzgodniona dopiero w 2007 r., kiedy rozpocznie się kolejna edycja programów z EFR, póki co przez najbliższe 4 lata nie będziemy musieli wydatkować żadnych środków; na Europejski Bank Centralny - udział NBP w kapitale subskrypcyjnym EBI będzie wynosił kilkanaście milionów euro i nie spowoduje dużego obciążenia dla budżetu centralnego i NBP; na Europejski Bank Inwestycyjny - w Kopenhadze wszystkim kandydatom zaoferowano rozwiązanie horyzontalne, polegające na tym, iż kalendarz płatności rat wynikających z kapitału subskrypcyjnego i rezerwowego będzie inny niż proponowany do tej pory.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#JanuszTruszczyński">Mianowicie zamiast pięciu rat półrocznych, które miały być dokonane pomiędzy 30 września 2004 r., a 30 września 2006 r., przewiduje się trzy raty roczne. Co roku do dnia 30 września trzeba będzie zapłacić część owej składki. W przypadku Polski przyjęcie tego rozwiązania uwalnia środki na kwotę 159 mln euro, która przechodzi na kolejne terminy płatności - łączny kalendarz zostanie przedłużony chyba o dwa lata. Kapitał subskrybowany Polski wyniesie 181.751.525 euro i będzie płatny w ratach, jak powiedziałem, ostatnia rata wypada 31 marca 2009 roku. Następnie w związku z naszym udziałem w łącznym kapitale rezerwowym EBI do wpłacenia będzie 8 równych rat, płatnych również pomiędzy 30 września 2004 r. a 31 marca 2009 r. Wysokość rat zostanie wyliczona na podstawie klucza wynikającego z PKB, w ramach którego nasz udział zamyka się wielkością 2,4234%. Suma udziału polskiego w kapitale subskrypcyjnym i rezerwowym zamyka się kwotą około 600 mln euro.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WojciechZarzycki">W mojej wypowiedzi chciałbym się skupić na rozdziale raportu „Rolnictwo” i zadać następujące pytania. W raporcie jest napisane, że w obszarze negocjacyjnym „rolnictwo” uregulowano kwestie włączenia polskiego rynku towarów rolno-spożywczych do europejskiego jednolitego rynku oraz objęcia polskiego rolnictwa pełnym zakresem wspólnej polityki rolnej. Mam wobec tego pytanie, jak wygląda ta „pełnia”. Chciałbym też zapytać, kiedy zostanie sporządzony bilans strat i zysków. W tej chwili wyraźnie widać dyskryminację. Ile euro na hektar w ramach dopłat bezpośrednich otrzyma rolnik polski w 2004 r.? Chcę tylko dodać, że w Grecji będzie to 309 euro, a w Niemczech 215 euro. Czy pan minister podziela moją opinie, że po wejściu Polski do UE w 2004 r. koszty produkcji zbóż w Polsce, a co za tym idzie, również ich cena, będą wyższe o około 30% i czy klauzule ochronne będą chronić polskich rolników przed importem tańszego zboża ze „starych” krajów UE? Co z podatkiem VAT od produkcji maszyn i narzędzi rolniczych? Z kieszeni polskich rolników wyciągnie się w związku z tym około 1.300 mln zł. Czy ta strata zostanie w jakiś sposób zrekompensowana? Czy pełna polityka rolna ma polegać na tym, że rolnik polski otrzyma w pierwszym roku dopłaty w wysokości około 36% bazy unijnej? Czy są jakieś plany związane z możliwym zwiększeniem bezrobocia po wejściu Polski do UE, między innymi w sektorze przetwórstwa mleka i zakładach przetwórstwa mięsnego? W krajach, które wchodziły do UE, odnotowano zwiększone bezrobocie - czy w związku z tym pan minister nie obawia się, że to samo zjawisko wystąpi w Polsce i czy planuje się działania ochronne w związku z tą kwestią? Pan minister powiedział przed chwilą, że w negocjacjach uzyskaliśmy kwotę 160 tys. ton skrobi. W materiałach jest jest napisane, że będzie to niespełna 145 tys. ton. Czy to jest jakaś pomyłka? Czy biorąc pod uwagę fakt, że w ubiegłym roku do Polski sprowadzono 150 tys. ton skrobi, a produkcja krajowa wynosi około 90 tys. ton, wynegocjowany limit będzie zabezpieczać przyszłość produkcji? Mam jeszcze jedno pytanie. Pojawiła się informacja, że rozszerzenie UE będzie kosztować 10,3 mld zamiast 40 mld euro. Czy ta informacja jest prawdziwa?</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JanuszTruszczyński">Dopłaty bezpośrednie z budżetu wspólnotowego będą stanowić 25% obecnej bazy wspólnotowej w 2004 r., 30% w 2005 r. i 35% w 2006 r. Do tego jest uzupełnienie polegające na uruchomieniu 25% w 2004 r., 20% w 2005 r. i 15% w 2006 r. środków zaplanowanych pierwotnie na rozwój obszarów wiejskich. Wraz ze współfinansowaniem krajowym w wysokości jednej piątej daje to łącznie strumień środków dla gospodarstwa rolnego w wysokości 36% w 2004 r., 39% w 2005 r. i 42% w 2006 r. obecnej bazy wspólnotowej. Dodatkowe uzupełnienie może pochodzić z budżetu krajowego i o tym będą stanowić polski rząd i Sejm. Mówiąc prosto: na dopłaty będzie się składać 25% bazy unijnej z budżetu wspólnotowego plus część środków z funduszy na rozwój strukturalny wsi, plus część środków z budżetu krajowego. Będą trzy strumienie środków płynących do gospodarstwa rolnego. Jeśli chodzi pytanie posła Bogdana Pęka o kwotę mleczną, nie ma czegoś takiego jak przesunięcie z kwoty ogólnej do kwoty hurtowej. Na kwotę ogólną składa się subkwota hurtowa i subkwota na sprzedaż bezpośrednią. Przesunięcie polega na uwzględnieniu obecnego poziomu sprzedaży hurtowej i prognozowanego na najbliższe lata dalszego jej wzrostu. Poseł Bogdan Pęk jako znawca rynku rolnego powinien wiedzieć, że sprzedaż hurtowa mleka i gwarancje możliwości dalszego jej wzrostu bez limitów są dla Polski najważniejsze. Poseł Bogdan Pęk na pewno wie o tym, że sprzedaż bezpośrednia w Polsce istnieje jako zjawisko, natomiast nie funkcjonuje jako system, w ramach którego sprzedawca dokumentuje swoją sprzedaż i rozlicza się z niej. Oferta wspólnotowa opiewała na 7.026 tys. ton kwoty sprzedaży hurtowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#WojciechMojzesowicz">Pan nam ani razu o tym nie powiedział.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#JanuszTruszczyński">Widzę, że to pana dziwi, ale zostało to sformułowane na piśmie przez Unię Europejską.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#WojciechMojzesowicz">Z podpisanych dokumentów i porozumień wynikają określone liczby i wyliczenia, więc po co to zdenerwowanie? Myślę, że pan minister jest dziś przemęczony, a nasza wzajemna agresja nie ma sensu. Natomiast chcę powiedzieć w sposób odpowiedzialny, że nigdy nie było mowy o kwocie 7 mln ton mleka. Bardzo często mieliśmy okazję gościć pana ministra na posiedzeniach Komisji i taka liczba nigdy nie pojawiła się w dyskusji. Chcę natomiast podkreślić jedno - nie mówmy o tym, co dostajemy, ale o możliwości konkurowania na rynkach UE. To jest podstawowa sprawa. Rzeczywiście, jeżeli mówi się dopłatach do hektara, to daje pewną sumę, ale w ten sposób zaciemnia się obraz sytuacji. My musimy konkurować i nie wskazujmy jedynie na element dopłaty. Jak słusznie zauważył poseł Wojciech Zarzycki, jeżeli dziś polski rolnik ma konkurować na rynkach UE i ma to być równa, uczciwa konkurencja, to zróżnicowanie dopłat powoduje, że przede wszystkim nie będą w stanie utrzymać się na rynku gospodarstwa duże, wysokotowarowe. Chcę też wyraźnie powiedzieć, że przecież zlikwidujemy, i tego oczekuje od nas UE, obecny system interwencji na rynku. Myślę, że trzeba wszystko spokojnie przedyskutować. Zajmując się cały czas dokumentami, pan minister na pewno wie więcej od posłów, ale to nie znaczy, że posłowie nie mają prawa pytać, a pan minister, delikatnie mówiąc, zaczyna być nieuprzejmy. Jeśli mówi się o integracji z UE i konkurencji, jest jedna bardzo ważna sprawa. Przecież wiadomo panu ministrowi, że na polskim rynku zużywa się 250 tys. ton skrobi, a docelowo zużycie wyniesie 400 tys. ton. Polsce proponuje się limit produkcji w wysokości 144 tys. ton, czyli w przyszłości jednej trzeciej tego, co zużywamy na polskim rynku. My mamy prawo do pytań, bo to państwu powinno zależeć, tak jak i nam, żeby informować społeczeństwo o rzeczywistych skutkach integracji. Chcemy, żeby społeczeństwu została przedstawiona uczciwa i przejrzysta informacja, a wtedy wszyscy wspólnie powinniśmy poprosić ludzi, aby wzięli udział w referendum. To jest nasze podstawowe zadanie. Nam nie zależy na tym, żeby prowadzić kłótnie, ale chcę powiedzieć, że to, co państwo wynegocjowaliście, oznacza tragedię dla najlepszych polskich gospodarstw. Trzeba przeanalizować sytuację ekonomiczną w tych gospodarstwach - ich nie stać na konkurencję. Dziwię się szczególnie liberałom, którzy uważają, że konkurencja na równych prawach daje postęp, a dziś szczególnie oni pytają, czego my oczekujemy. Oczekujemy konkurencji na równych prawach, a wynik negocjacji tego nie zapewni. Dopłaty do jednej tony pszenicy spadną o sto złotych, a to zboże sieje się w gospodarstwach wysokotowarowych na dobrych gruntach. Te gospodarstwa poniosą wydatki. Jak w związku z tym wyobraża pan sobie sytuację, w której polski rolnik otrzymując niewiele ponad 400 zł dopłat za tonę pszenicy wytrzyma konkurencję, podczas gdy niemiecki rolnik będzie otrzymywał dopłatę w wysokości 600 zł? Koszty produkcji są takie same. Nie opowiadajmy, że są różnice w kosztach, bo polski rolnik, który ma konkurować na rynku UE, nie kosi już kosą, ale używa nowoczesnych kombajnów. Pan minister mówi o tym, co zostało wynegocjowane, a jest jeszcze pytanie, może nie do pana, ale ma sejmową debatę, jak wygląda sytuacja ze spójnością rządu. Premier Leszek Miller powiedział, że z polskiego budżetu będą dopłaty wyrównujące, potwierdził to wicepremier Jarosław Kalinowski, a ten, który „trzyma kasę” - i ja to rozumiem, bo wie więcej od reszty - utrzymuje, że w budżecie nie będzie środków na dopłaty.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#WojciechMojzesowicz">Trzeba wyjaśnić, czy budżet będzie stać na dopłaty. To są bardzo ważne sprawy i trzeba je wyjaśnić w najbliższym czasie. Proszę, abyśmy nie starali się wykazywać, że jedni coś wiedzą, a wiedza innych jest nikła. Na takich spotkaniach mamy prawo i obowiązek pytać, rozmawiać, wymieniać poglądy, a nawet irytować się. Pan minister irytuje się i ma do tego prawo, może jest zmęczony. My też mamy takie prawo. Chodzi o przyszłość naszych gospodarstw, polskiej wsi i mamy tu prawo do pytań, uwag.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AntoniMacierewicz">Mam do pana ministra kilka pytań, a zadam je w duchu tego, o czym przed chwilą mówił poseł Wojciech Mojzesowicz. Często nie tylko społeczeństwo, ale także my odnosimy wrażenie, że zamiast wyjaśnień otrzymujemy odpowiedzi na pytania stanowiące żonglerkę cyframi, która ma na celu zaciemnienie istoty rzeczy. Poseł Bogdan Pęk zapytał, ile środków będziemy wydatkowali w związku z członkostwem w UE poza składką. W odpowiedzi, zamiast podać ogólną sumę, pan minister mówił o poszczególnych częściach składowych, które w żaden sposób się na nią nie składały. Pomimo pańskiej odpowiedzi nadal nie wiemy, jaką sumę poza składką europejską będziemy tak naprawdę wydatkowali w związku członkostwem w UE. Z tego wyliczenia wyszło mi, że około 400 mln euro rocznie, ale jak rozumiem, równie dobrze może to być 1 mld lub 320 mln euro. Pan nie podał łącznej sumy, a niewątpliwie musieli państwo przeprowadzić taką kalkulację. Jeśli tak, to dlaczego nie może pan nam podać takiego wyliczenia? Mówi pan - tu jest kilkanaście milionów, tej pozycji nie znam, proszę mi wybaczyć, ale to jest niepoważne. Pytanie najważniejsze - rząd twierdzi, że Polska nie będzie płatnikiem netto do budżetu UE. Chciałbym wiedzieć, przy jakim poziomie wykorzystania funduszy strukturalnych, które rząd określa jako te, które nie będą od razu w gotówce, wyliczyli państwo, że Polska nie będzie płatnikiem netto. Czy to jest 30%, 50%, 70%, czy 100%? To jest pytanie najważniejsze dla całego wyliczenia, którym epatujecie państwo opinię publiczną w telewizji i radiu. Następne pytanie. Są dwa rodzaje klauzul ochronnych. Pierwszy rodzaj to takie klauzule, którymi UE będzie się bronić przed nami i powiem szczerze, że nie przekonuje mnie pana twierdzenie, że jest to środek bardzo trudny do uruchomienia dla Unii czy dotychczasowych jej członków. Jak pan twierdzi, jest też drugi rodzaj klauzul ochronnych, które zastąpiły postulat rządu, o którym nas zapewniano, że zostanie uwzględniony, a mianowicie utrzymania ceł. Przynajmniej od września premier Jarosław Kalinowski zapewniał nas, że jednym z postulatów rządu w związku z rezygnacją z pełnych dopłat będzie utrzymanie i stosowanie tego instrumentu. W Kopenhadze strona rządowa zrezygnowała z tego postulatu w zamian za deklarację, że klauzulę ochronną będzie można rozciągnąć także na rolnictwo. Chciałbym dowiedzieć się, na czym polega ta klauzula, jak działa, kto i w jakich warunkach będzie mógł ją stosować. Jaki będzie wpływ rządu polskiego na jej stosowanie? Chciałbym też dowiedzieć się, jaka jest łączna suma środków przeznaczona na dopłaty dla gospodarstw pragnących przejść na produkcję towarową i gdzie jest ona umiejscowiona w środkach, które mamy otrzymać. Chodzi o dopłaty w wysokości 1250 euro na gospodarstwo. Przy okazji chciałbym pana ministra poinformować o pewnym fakcie, o którym prawdopodobnie pan nie wie, bo gdyby pan wiedział, to zrobiłby pan swoim współpracownikom awanturę. Mianowicie poinformowano opinię publiczną, że każde gospodarstwo, jeżeli wyrazi taką wolę, otrzyma dopłatę. Zrobiono zestawienie, w którym dopłaty te zostały wymienione obok dopłat bezpośrednich. To jest interesujące, już widzę kolejki, które ustawiają się po dopłaty, ale chciałbym się dowiedzieć, jaka jest łączna suma środków na ten cel. Jakie warunki będzie musiało spełnić gospodarstwo, aby uzyskać dopłatę i kto o tym będzie decydował? Podobnie wygląda sprawa mitycznych, albo nie mitycznych, prawdziwych dopłat dla gospodarstw górskich.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#AntoniMacierewicz">Jestem ściśle związany z Podhalem i w związku z tym chciałbym coś wiedzieć na ten temat, bo górale się o to pytają. Jeżeli mówi im się, że każde gospodarstwo górskie będzie mogło uzyskać dodatkowe dopłaty, to proszę nam powiedzieć, jak będzie to wyglądało. Ostatnia sprawa - czy ustalenie, zgodnie z którym do budżetu centralnego ma wpłynąć kwota blisko 1,5 mld euro, zostało przyjęte przez polską delegację z jakimiś szczególnymi zobowiązaniami, czy też pozostanie ona do swobodnej dyspozycji rządu polskiego? Mówiąc wprost, chciałbym spytać, czy w trakcie negocjacji rząd polski zobowiązał się, że z tych pieniędzy będzie dopłacał powyżej 36% dopłat bezpośrednich, czy też żadnego takiego zobowiązania nie było? Ja mam wrażenie, że informacja o 1,5 mld euro jest przekazywana opinii publicznej jako dwukrotny sukces. Raz jako sukces uzyskany dla budżetu, a drugi raz - sukces w postaci dopłat bezpośrednich dla rolników. Mam wrażenie, że dwa razy „sprzedajecie” nam państwo tę samą kwotę, a to byłoby niegodne rządu RP.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#MichałTurkiewicz">Mam pewną sugestię. Mianowicie z niektórych wypowiedzi, zwłaszcza zamieszczanych w prasie, można było odnieść wrażenie, że Polska dopłaci do członkostwa do Unii Europejskiej. Szczegółowe pytania, na przykład, ile trzeba będzie zapłacić oprócz składki, zaciemniają obraz ogólny. W związku z tym, jeśli jest to możliwe, proszę powiedzieć, w jakiej wysokości pomoc możemy otrzymać ze środków UE do 2006 r., z uwzględnieniem przesunięcia na realizację niektórych programów. Z drugiej strony, jaka będzie różnica netto na plus? Myślę, że to pytanie zawiera w sobie wszystkie zgłaszane uwagi i wątpliwości, jeśli uzyskamy na nie odpowiedź, nie zgubimy faktycznego obrazu tego, jakie korzyści odniesie Polska w związku z przystąpieniem do UE.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#RomanJagieliński">Chcę zwrócić uwagę na jeden fakt, który przewija się w różnych wypowiedziach interpretujących wynik negocjacji jako ogromny sukces z tytułu uzyskania kwoty dodatkowej sprzedaży hurtowej mleka w wysokości 1,5 mln ton. Premier Leszek Miller i wicepremier Jarosław Kalinowski twierdzą, że ten sukces pociągnie za sobą wzrost dochodów rolników rzędu 4,5 mld zł, wskazując, że cena mleka w UE wynosi 3 zł. Proszę sobie wyobrazić reakcję polskiego społeczeństwa na podniesienie ceny detalicznej mleka do takiej wysokości. Dziś nawet ten, który produkuje mleko, najczęściej go nie spożywa, tylko kupuje w formie przetworzonej, bowiem używając nowoczesnej aparatury, sam odbierać go nie może. Sukces jest, ja jestem bardzo zadowolony, że limit sprzedaży hurtowej będzie wyższy, tyle tylko, że radziłbym większe wyważenie przy tego typu interpretacjach.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#RobertLuśnia">Mam do pana ministra trzy pytania. Od siedmiu lat Polska jest importerem bezrobocia. Biorąc pod uwagę bilans handlowy, Unia Europejska korzysta na Polsce od 10 do 12 mld euro rocznie. Chciałbym dowiedzieć się, co wynegocjowali polscy negocjatorzy w tym względzie, w jaki sposób stawiali sprawę nierówności, asymetryczności, która przy podpisywaniu umowy akcesyjnej miała działać na korzyść Polski, a od 1995 r. działa na jej niekorzyść. Czy żądali od Unii rekompensat z tego tytułu i jak została załatwiona ta sprawa? Rocznie Polska dokłada do przynajmniej miliona miejsc pracy przynajmniej 1,2 mld euro, co w ciągu siedmiu lat daje prawie 8,5 mld euro. Taki był koszt udanych, jak państwo twierdzicie negocjacji. Jakie rekompensaty wynegocjowaliście państwo z tego tytułu? W ramach akcji propagandowej ministra Sławomira Wiatra mogliśmy dowiedzieć się, ile Unia Europejska wybudowała autostrad, pokazywano przykład Portugalii. Wskazując na przykład Portugalii, pytam polskich negocjatorów, ile w związku z tym UE wybuduje w Polsce autostrad. Przed przystąpieniem do UE Portugalia miała zagwarantowane - poza wszelkimi funduszami - dodatkowe środki finansowe na budowę autostrad, z tego względu, że kraj ten wchodził do UE. Wobec tego, biorąc pod uwagę akcję propagandową ministra Sławomira Wiatra, pytam, ile autostrad będzie mogła wybudować Polska z dodatkowych środków, które wynegocjowaliście państwo w ostatnim trudnym roku. Ostatnie moje pytanie dotyczy przemysłu. W ramach dostosowywania do wspólnej polityki UE likwidujecie państwo przemysł. W przemyśle stalowym UE są kwoty, największą kwotę posiadają Niemcy, jest to 30 mln ton stali. Rząd premiera Jerzego Buzka zakładał, że w ramach negocjacji Polska uzyska limit w wysokości 18 mln ton stali, obecna koalicja rządowa zaczynała negocjacje z poziomu 12 mln ton - na ilu skończyła? Prasa twierdzi, że na 7 mln ton. W związku z tym pytam, cóż to jest za sukces, jeśli Polska, kraj rozwijający się i potrzebujący stali, będzie importowała ją z Niemiec, zamiast twardo negocjować, mając na uwadze potrzeby wewnętrzne i produkcję, dającą miejsca pracy robotnikom w polskich hutach. Negocjatorzy z miesiąca na miesiąc schodzili na coraz niższy poziom kwoty stali.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WacławKlukowski">Finisz negocjacyjny był naprawdę bardzo ważną sprawą. Padały tu stwierdzenia, że kiedy już znajdziemy się w UE, będziemy mogli zmienić pewne ustalenia, a ja się tu dowiaduję, że w UE jest bardzo trudno zmienić podpisane już porozumienie. Jeżeli już dokonuje się jakichś korekt, to na zasadzie „coś za coś”, kosztem innego rozdziału negocjacyjnego. Czy pan minister może to potwierdzić lub zaprzeczyć? Jeżeli to prawda, będzie nam bardzo ciężko. W zasadzie mówimy tu o wszystkim i niczym, a temat jest jednak ważny i w związku z tych chciałbym zaapelować o to, aby UKIE na podstawie wszystkich przyjętych w końcowej fazie negocjacji wskaźników opracował bilans strat i zysków dla każdego rozdziału negocjacyjnego, w tym, jakie będą zmiany bezrobocia w danym sektorze. Komisja również powinna opracować taki bilans i wtedy będzie można porównać oba bilansy - stwierdzić, czy negocjacje zakończyły się sukcesem, czy też było przeciwnie. Wiemy na przykład, że Hiszpania korzysta w 10% z budżetu Unii Europejskiej. Chciałbym wiedzieć, w jakim procencie będzie korzystać z tego budżetu Polska. Apeluję o dokonanie konkretnego bilansu, podobnie jak w otrzymanym materiale na temat rolnictwa. Wiele instytucji wyliczało swoje straty i korzyści i teraz wiem, że w gdyby polskie rolnictwo w pierwszym roku po akcesji otrzymało 65,5% dopłat, byłoby w stanie konkurować na rynku UE. Pan powiedział, że Polska otrzyma 55% dopłat, ale większość będziemy musieli zapłacić ze swojego budżetu, a minister finansów stwierdził, że tych środków nie będzie. Będziemy musieli dopłacić do ochrony środowiska, do rybołówstwa, transportu - skąd wziąć te pieniądze? Czy nie ma tu żadnego zagrożenia? Proszę o stworzenie takiego bilansu. Do referendum pozostało jeszcze kilka miesięcy. To społeczeństwo powinno być suwerenem, który zadecyduje, czy Polska wejdzie do UE, ale musi mieć konkretne wyliczenia, musi być poinformowane, co je czeka w Unii i wtedy odpowiednio zagłosuje na „tak” albo „nie”.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#MichałKamiński">W każdej dziedzinie jest naturalne, że kiedy mamy do czynienia z rządem i opozycją, zazwyczaj rząd przedstawia coś jako sukces, a opozycja ma tendencję do widzenia tego samego jako porażkę. W przypadku ustaleń negocjacyjnych dokonanych w Kopenhadze w dużym stopniu jesteśmy zdani na interpretacje. Ktoś może twierdzić, że wynegocjowana kwota produkcji mleka to sukces, a ktoś inny powie, że jest inaczej. Dziś trudno to zweryfikować. Chciałbym zaproponować, aby dokonał pan bardziej zobiektywizowanej oceny, czy wynik negocjacji jest sukcesem, czy nie. Po pierwsze, chciałbym się dowiedzieć, jakich kosztów rozszerzenia po stronie unijnej mogliśmy się spodziewać rok temu, gdy zaczynali państwo swoją misję. Wtedy mówiono o konkretnych kwotach, przypomnę chociażby Agendę 2000. Po drugie - na jakiej kwocie zakończyli państwo negocjacje? Chyba zgodzi się pan minister z twierdzeniem, że porównanie tych kwot byłoby zobiektywizowaną formą oceny, czy negocjacje zakończyły się sukcesem. Nie wiem, jaka jest ta różnica, bo pan minister poddał w wątpliwość moją wiedzę w tej dziedzinie i ja pokornie o to pytam. Chętnie usłyszę, jaki sukces w tej dziedzinie odniósł pan minister i cały rząd premiera Leszka Millera. Wydaje mi się, że jest również drugie obiektywne kryterium oceny wyniku negocjacji. Jak wiemy, w wymiarze politycznym rozwiązań wynegocjowanych w ramach traktatu w Nicei Polska uzyskała pozycję polityczną w UE tożsamą z Hiszpanią. Myślę, że miarą sukcesu negocjacyjnego tego rządu może być porównanie, ile środków z UE otrzymuje Hiszpania, kraj dokładnie taki sam jak Polska, a ile my, przy założeniu, że jesteśmy krajem dużo słabiej rozwiniętym. Z punktu widzenia pewnej logiki europejskiej, jaką jest wyrównywanie szans tym, którzy są słabsi, przy tym założeniu na pewno otrzymamy dużo więcej niż Hiszpanie. Bardzo chętnie usłyszę od pana ministra o ocenie waszego sukcesu w zobiektywizowanej formie.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PawełPoncyljusz">Mam do pana ministra cztery pytania. Po pierwsze, pan minister podawał dużo wielkości procentowych. Ja chciałbym się dowiedzieć, jaka będzie wysokość dopłaty dla polskiego rolnika na hektar ziemi. Rozumiem, że w toku negocjacji przeliczaliście sobie państwo wysokość dopłat na konkretne kwoty. Ile złotych od hektara otrzyma polski rolnik w ramach dopłat? W związku z tym chciałbym też się dowiedzieć, ile środków musi być zagwarantowane w polskim budżecie centralnym, gdyby w 2004 r. rolnicy mieli otrzymywać łącznie 55% dopłat. Po drugie, jeśli chodzi o transeuropejskie towarowe sieci kolejowe, w przedłożonym materiale jest zapis, że przewoźnikom zachodnim zostanie udostępnione 20% ogólnej zdolności przepustowej. W tej chwili zakończyły się w pierwszym czytaniu prace nad projektem ustawy o transporcie kolejowym. W trakcie prac mieliśmy wątpliwość co do tego, czy owe 20% stanowi górny, czy wyjściowy pułap możliwości korzystania przez przewoźników zachodnich z naszej sieci. Po trzecie, jak rozumiem, od pierwszego dnia w UE, czyli 1 maja 2004 r. do sprzedaży wszystkich produktów polskich na rynkach europejskich będą potrzebne certyfikaty. W związku z tym mam pytanie, jaka część polskich produktów, pańskim zdaniem, uzyska do tego czasu certyfikaty i faktycznie będzie mogła znaleźć się w obrocie, zarówno na rynkach europejskich, jak i w Polsce. Po czwarte, chcę zapytać, czy redukcja o 1 mld euro funduszy strukturalnych oznacza przyznanie się rządu do tego, że w pierwszych trzech latach członkostwa w UE nie będziemy w stanie wykorzystać środków ustalonych wstępnie na 8,5 mld euro, a dziś na 7,5 mld euro. Jakie, zdaniem rządu, są możliwości wykorzystania tych 7,5 mld euro? W jaki sposób rząd zamierza to zrobić? Na razie z materiałów przekazywanych przez rząd Komisji nie wynika, żeby spożytkowanie całej tej sumy było możliwe.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#JózefOleksy">Zamykam dyskusję.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JanuszTruszczyński">Poseł Wojciech Zarzycki zapytał, kiedy będzie sporządzony bilans strat i zysków. Bilans wyniku negocjacyjnego Polski przeliczony na pieniądze zostanie sporządzony wkrótce, w tej chwili trwają nad nim prace. My nazywamy go bilansem kosztów i korzyści. W bilansie znajdzie się także rolnictwo. Wyliczenia, ile dopłaty na hektar otrzyma rolnik, przedstawi panu posłowi Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które w tej chwili prowadzi prace nad dostosowaniem swoich rachunków, uwzględniając między innymi łączny uzysk finansowy Polski w latach 2004–2006, wyniki negocjacji w obszarze dopłat bezpośrednich i przeliczając ponownie na podstawie wyników tegorocznego spisu powszechnego liczbę zarejestrowanych gospodarstw rolnych o powierzchni większej niż 1 hektar. Dopiero kiedy resort zakończy te prace, będzie można z całą precyzją podać, jaka będzie wysokość dopłaty bezpośredniej na hektar, którą otrzyma polski rolnik. Przeliczeń dokona resort rolnictwa, a nie główny negocjator. Czy podzielam pogląd, że po przystąpieniu Polski do UE ceny zbóż na rynkach wzrosną o 30%? Całkowicie nie podzielam tej opinii. Nie było możliwe wynegocjowanie niższej stawki podatku VAT na maszyny i pojazdy rolnicze, nawet na poziomie stawki parkingowej - 12%, co proponowaliśmy w ostatniej fazie negocjacji. Ponieważ „do Rzymu” prowadzi nie jedna, a różne drogi, jest możliwość, którą - jak mniemam - posłuży się rząd - ma taki zamiar. Mianowicie rolnicy, którzy będą kupować maszyny i ciągniki rolnicze, o ile zechcą wejść do programu SAPARD, a w przyszłości do programu sektorowego „Rozwój wsi i obszarów wiejskich”, będą mieli zwracane do 50% kosztów wykazanych w inwestycjach, a te obejmują również ciągniki i maszyny. Jest kwestią do dalszej dyskusji, czy rolnik kupujący traktor lub maszynę będzie miał zwracane do 50% kosztów, czy tylko różnicę pomiędzy obecną a standardową stawką podatku VAT. Jednak nie jest to temat do przemyśleń ani snucia prognoz dla mnie, jako wiceministra spraw zagranicznych. Jest jasne, że trzeba będzie podjąć decyzję w tej sprawie, ale podkreślam, jest dostępny inny instrument niż utrzymanie zredukowanej stawki podatku VAT. Co zrobić ze zwiększonym bezrobociem? Póki co, Polska jako jedyny kraj w gronie kandydującej dziesiątki otrzymała rozwiązania przejściowe dla 100 tys. gospodarstw zajmujących się produkcją mleka i setek, a nawet tysięcy, jeśli doliczę do tego zakłady przetwórstwa mięsnego, zakładów produkujących wyroby mięsne, mleczne i rybne. Jest to ciekawe, bowiem kraje niżej rozwinięte nie zgłaszały takich postulatów. Czy po wejściu Polski do UE zwiększy się bezrobocie? Nie mnie odpowiadać na takie pytania, póki co bezrobocie w kraju jest bardzo wysokie, jedno z wyższych wśród krajów kandydackich - obok Słowacji i Litwy mamy najgorsze wskaźniki i nie jest to związane z członkostwem w UE, ani nawet ze staraniami o wejście do Unii. Zatem nie ma i nie będzie przełożenia pomiędzy stopą bezrobocia a faktem zbliżania się do członkostwa w UE i pierwszymi latami w Unii. Tym bardziej, że należy spodziewać się dodatkowych impulsów wzrostowych, wynikających z samego faktu przystąpienia Polski do UE.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#JanuszTruszczyński">Tak napisano w znakomitej większości prognoz dostępnych zarówno na rynku polskim, jak i w krajach UE. Dlaczego wynegocjowana kwota skrobiowa wynosi 145 tys. ton? Dlatego, że taką kwotę zaproponowała UE, jej wielkość rosła parokrotnie, przypomnę, że początkowo oferowano nam 90 tys. ton, potem 95 tys. ton. Następnie, uwzględniając inwestycje nieodwołalnie poczynione w zakładach przetwórstwa skrobi, podniesiono ofertę do 145 tys. ton. W ostatnich kilku latach średnioroczna produkcja skrobi w Polsce wynosiła około 160 tys. ton, tylko w jednym roku odnotowano jej skokowy wzrost do 166 tys. ton. Nasz postulat negocjacyjny w finalnej fazie opiewał na 160 tys. ton, na co odpowiedziano nam, że można byłoby go uznać pod warunkiem, gdyby Polska zgodziła się na zaoferowany przez Unię podział kwoty mlecznej pomiędzy hurt i sprzedaż bezpośrednią. Porównanie tych dwóch spraw wskazywało jasno, co jest ważniejsze, podjęto decyzję o ubieganie się o inny podział kwoty mlecznej i w związku z tym zaakceptowano limit skrobi na 145 tys. ton. Koszt rozszerzenia po stronie unijnej będzie wynosił 10,3 mld euro zamiast 40 mld euro. Przyznam się, że bez podania dokładnego źródła pochodzenia owych wyliczeń nie jestem w stanie ustosunkować się do nich. Ani jedna, ani druga liczba nie kojarzy mi się z żadnymi liczbami, którymi posługiwałem się w ostatnich miesiącach, zatem poproszę pana posła o sprecyzowanie ich źródła. Poseł Antoni Macierewicz pytał, jakie będzie przyszłe łączne średnioroczne obciążenie składkami z tytułu uczestnictwa w czterech instytucjach: Europejskim Banku Inwestycyjnym, Europejskim Funduszu Rozwoju, Funduszu Węgla i Stali oraz Europejskim Banku Centralnym. Ja po prostu nie pamiętam, jaka jest to kwota, tym bardziej że w ostatnich dniach w odniesieniu do największej pozycji, jaką jest EBI, wysokość składek zmieniła się ze względu na wydłużenie kalendarza płatności. Ministerstwo Finansów jest w trakcie przeliczania średniorocznego aktualnego obciążenia na podstawie ostatnich danych. Mniemam, że będzie to kwota rzędu kilkudziesięciu milionów euro, bliżej 100 niż 50 mln, ale nie dysponuję w tej chwili dokładną informacją. Zapytam się o to, mam nadzieję, że resort finansów skończył już swoje wyliczenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#AntoniMacierewicz">Poproszę jedynie o jedno drobne uzupełnienie. Rozumiem, że w grę wchodzą tylko dwie pozycje: składka i to, o czym mówił przed chwilą pan minister.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JanuszTruszczyński">Jest składka na budżet ogólny UE i cztery pozycje, które wymieniłem. Poseł Antoni Macierewicz zadał bardzo dobre pytanie, przy jakim poziomie płatności Polska nie będzie płatnikiem netto. W pierwszym roku członkostwa Polska ma na plus 1.475 mln euro w relacji między płatnościami dla nas a orientacyjną wielkością składki polskiej, która łącznie wyniosłaby 1.576 mln euro. W znakomitej większości pozycji jest szansa wykorzystania 100% lub blisko 100% środków. Na przykład, patrząc na stopień zagospodarowania pomocy przedakcesyjnej w latach 1998–2000, należy zakładać, że będziemy w stanie wykorzystać pomoc w wysokości 970 mln euro. W obszarze rolnictwa wykorzystamy całość kwoty 421 mln euro, ta pozycja może ulec drobnym zmianom w zależności od tego, jakie będą rzeczywiste potrzeby w zakresie subsydiowania eksportu oraz dopłat do skupu i magazynowania. Według uzgodnień zaliczka na fundusze strukturalne zostanie przelana na rachunek NBP i uruchomiona w kilka miesięcy po wejściu Polski do UE, najpóźniej w granicach przełomu lipca i sierpnia. Biorąc pod uwagę oceny przeprowadzone przez resorty polityki społecznej i gospodarki, należy mniemać, że jako żywa gotówka może zostać spożytkowana znakomita większość tej zaliczki - w formie aktywnych płatności, zwrotu za faktury przedstawione przez beneficjenta. Są jeszcze dwie pozycje tak zwanych wydatków dodatkowych: fundusz schengenowski w kwocie 95 mln euro oraz ryczałt gotówkowy dla budżetu polskiego - 443 mln euro. Podsumowując, pytanie było bardzo dobre, osobiście nie przeprowadzałem takiego rachunku, ale mogę śmiało powiedzieć, że nawet przy niskim lub bardzo niskim poziomie zagospodarowania funduszy strukturalnych w 2004 r. Polska nie będzie płatnikiem netto do unijnego budżetu. Nawet gdybyśmy nie wykorzystali 1 euro z funduszy strukturalnych, i tak w 2004 r. Polska będzie beneficjentem netto, nie mówiąc o kolejnych latach. Resorty finansów i gospodarki mogą przeprowadzić szacunkowe kalkulacje, przy jakim progu wykorzystania funduszy strukturalnych pozostalibyśmy beneficjentem netto.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#AntoniMacierewicz">Pańska teza jest taka, że nawet nie wykorzystując tych funduszy nie będziemy płatnikiem netto.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#JanuszTruszczyński">Nawet nie wykorzystując zaliczki na fundusze strukturalne, ale wykorzystując inne pozycje transferowe z budżetu ogólnego Unii do Polski, a w szczególności do budżetu centralnego, w 2004 r. nie będziemy płatnikiem netto. Taka jest moja teza. Kolejne pańskie pytanie - jak działa klauzula ochronna i kto decyduje o jej zastosowaniu? Otóż klauzula ochronna działa w ten sposób, że obecny lub przyszły kraj członkowski, mając kłopoty lub obawiając się popadnięcia w tarapaty w jakimś sektorze gospodarki - jeśli chodzi o Polskę, w wyniku uzupełnienia na nasz wniosek klauzuli również w części sektora rolnego - przedstawia w Komisji Europejskiej dokumentację uzasadniającą wystąpienie o zastosowanie środków ochronnych. W ciągu 5 dni od otrzymania takiej dokumentacji po dokonaniu analizy Komisja Europejska ma obowiązek podjęcia decyzji o tym, jakie środki ochronne uruchamia, uzgadniając ich zakres i charakter z krajem składającym wniosek. Tak działa system w UE. Francja czy Hiszpania nie mogą samodzielnie podjąć ruchów ochronnych i nie będzie mogła tego robić również Polska. Decyzję podejmuje Komisja Europejska na wniosek kraju, który czuje się zagrożony bądź jest już dotknięty perturbacjami na rynku jakiegoś produktu.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#AntoniMacierewicz">A jakie są środki ochronne?</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#JanuszTruszczyński">Środki ochronne mogą być najróżniejsze i polegać na przykład na obowiązkowym licencjonowaniu przywozu produktu do danego kraju członkowskiego. Mogą polegać również na uruchomieniu dodatkowego strumienia pieniędzy na skup interwencyjny bądź sprzedaż interwencyjną na danym rynku i jego stabilizację oraz na wielu innych działaniach. Proszę wybaczyć, ale jeśli idzie o te środki, nie jestem biegłym specjalistą. W każdym razie gama instrumentów, głównie finansowych, a częściowo administracyjnych, jest szeroka i Komisja Europejska zawsze uzgadnia sprawę z krajem, który składa wniosek o zastosowanie środków ochronnych. Wśród tej gamy nie ma i nie może być ceł. Na jednolitym rynku nie można wprowadzać stawek celnych i celnej ochrony granicznej pomiędzy jednym a drugim krajem członkowskim. Jaka jest łączna kwota pomocy dla gospodarstw, które zamierzają wejść na rynek? Jeśli można, skieruję to pytanie do resortu rolnictwa. Łączna kwota przeznaczona na rozwój obszarów wiejskich wynosi 781 mln euro na 2004 r. Z tej kwoty 25% środków musi być skierowane na uzupełnienie dopłat bezpośrednich. Pozostaje reszta, którą trzeba rozdysponować w postaci dopłat hektarowych dla gospodarstw położonych na terenach o trudnych warunkach gospodarowania, takich jak górskie. W resorcie rolnictwa zakończono już prace nad zakwalifikowaniem obszarów, nie tylko górskich, do takich, na których występują trudne warunki gospodarowania. Dla gospodarstw położonych na tych obszarach będą dopłaty hektarowe. Ponadto w Polsce jest grupa - według szacunków MRiRW - od 300 do 400 tys. gospodarstw określanych w języku angielskim jako semisubsistence; generalnie w rachubę wchodzą tu gospodarstwa o powierzchni 2–17 ha. Ile spośród nich będzie chciało uczestniczących w programie? Ostatecznie uczestnictwo do czegoś również zmusza, to nie są pieniądze, które dostaje się za nic, trzeba mieć pomysł i jeśli nie biznesplan, bo tego nie chcemy, to przynajmniej sformułowany na piśmie cel główny i pośrednie planowanych w gospodarstwie inwestycji.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#BogdanPęk">A kto będzie decydował o przyznawaniu środków?</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#JanuszTruszczyński">Proszę skierować to pytanie do resortu rolnictwa, ta sprawa nie była przedmiotem negocjacji. Negocjowaliśmy jedynie ogólne ramy tego instrumentu, w tej chwili nie znamy jeszcze nawet dokładnej liczby gospodarstw, które będą nim objęte. W polskim prawie i systemie pomocy publicznej nie ma kategorii semisubsitence, czyli gospodarstwa, które od czasu do czasu sprzedaje na rynek, ale mało jest z nim związane. Jest to kategoria, którą do tej pory wyodrębniano na podstawie analiz funkcjonowania różnych typów gospodarstw rolnych w Polsce, w tym preferencji i zamierzeń ich właścicieli na wypadek, gdyby otrzymali dodatkowe środki. Wszelkie konkretne pytania na temat funkcjonowania instrumentu semisubsistence proszę kierować do właściwego adresata, czyli resortu rolnictwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#AntoniMacierewicz">Mam tylko jedno pytanie w tej sprawie. Czy o tym, który rolnik otrzyma środki, będzie decydowało polskie ministerstwo rolnictwa, czy też jakaś agenda w Brukseli?</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#JanuszTruszczyński">O wszystkich projektach w obszarze fundusze strukturalne będzie decydowała Polska, i to nawet nie Polska-Warszawa, a Polska-Suwałki czy Polska-Kalisz. Jedynie jeśli chodzi o inwestycje finansowane z funduszu spójności, czyli duże projekty infrastrukturalne, o ich ostatecznej kwalifikacji będzie decydowała Komisja Europejska. Czy polski budżet centralny będzie podlegał jakimś ograniczeniom w przeznaczeniu środków z ryczałtu gotówkowego? Nie, nie ma takich ograniczeń.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#AntoniMacierewicz">Nie podjęto zobowiązania, że środki z tej puli zostaną przeznaczone na rolnictwo?</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#JanuszTruszczyński">Ryczałt gotówkowy nie jest funduszem celowym, tylko kwotą przeznaczoną na stabilizację budżetu centralnego. Skoro tak, to nie może być ryczałtem związanym w sposób celowy, ograniczającym cel przeznaczenia środków. Odpowiadając na pytanie posła Roberta Luśni, powiem na wstępie, że ekonomii na pewno uczyliśmy się w różnych szkołach.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#JerzyCzepułkowski">Poseł Robert Luśnia przeprosił za opuszczenie posiedzenia, ale w tej chwili bierze udział w debacie budżetowej. Poprosił, aby pan minister udzielił odpowiedzi i zapozna się z nią z biuletynu posiedzenia Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#JanuszTruszczyński">Powiem szczerze, że nawet nie rozumiem pytania posła Roberta Luśni. Co miałoby się robić w negocjacjach akcesyjnych dla poprawy bilansu handlowego? Nic, bo w sytuacji gospodarki otwartej, a Polska jest taką od wielu lat, nie znam przykładu negocjacji traktatów międzynarodowych, w których przedmiotem negocjacji byłby taki instrument wyrównywania bilansu handlowego - w sposób nieuchronnie arbitralny, sztuczny, naruszający zasady gospodarki otwartej i rynkowej. Zatem odpowiedź na to pytanie jest prosta - w negocjacjach akcesyjnych nie zrobiliśmy nic dla poprawy bilansu handlowego, bowiem nie jest to właściwe forum, a trak0tat akcesyjny nie jest właściwym miejscem, w którym należałoby szukać metod i sposobów poprawy tego bilansu. Gwoli uzupełnienia powiem, że zdumiewają i zdumiewały mnie zawsze rachunki, z których wynika, że Polska utrzymuje w Europie Zachodniej 1,5 mln miejsc pracy. To prawda, że deficyt w bilansie wymiany towarów i usług oznacza, że ktoś eksportuje do nas pracę ucieleśnioną, co z kolei świadczy o utrzymywaniu określonej liczby miejsc pracy w kraju eksportującym. Jednak zestawiając wielkość malejącego z roku na rok deficytu handlowego Polski w obrotach z krajami „piętnastki” z liczbą miejsc pracy, otrzymujemy dziwny obraz. Bardziej realną liczbą, a to jest również rachunek niezwykle zgrubny, brany „z sufitu”, byłaby wielkość rzędu od kilkudziesięciu do paruset tysięcy miejsc pracy, co oczywiście nie jest mało. Przestańmy jednak opowiadać sobie o 1,5 mln miejsc pracy, jest to arytmetyka, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Powołując się na przykład przedakcesyjnej pomocy dla Portugalii, poseł Robert Luśnia zapytał, ile Unia wybuduje w Polsce autostrad. Żałuję, że nie ma wśród nas żadnego Portugalczyka, bo on by się serdecznie zdziwił takiej interpretacji pomocy dla Portugalii. Istotnie, na kilka lat przed przystąpieniem Portugalii do UE w 1986 r. został uruchomiony program przygotowawczy, chodziło głównie o poprawę konkurencyjności w przemyśle. Nie pamiętam już dokładnie rocznej kwoty tego programu, było to 20 lat temu, ale była ona bardzo mała w porównaniu ze średnioroczną kwotą pomocy przedakcesyjnej dla Polski, nawet jeśli chodzi o środki w ramach programu ISPA w części „Infrastruktura transportowa”. Zatem nie porównujmy tych wielkości, a jeśli już, róbmy to na podstawie konkretnych danych liczbowych, bo tylko wtedy porównanie ma sens. Ile Polska wybuduje autostrad? Łączne alokacje z funduszu spójności w latach 2004–2006, w ramach których będą też środki na budowę autostrad, to nieco ponad 3 mld euro. Jak wszyscy wiemy, mniej więcej połowa tej kwoty zostanie przeznaczona na infrastrukturę transportową, w jakiej części na autostrady, a w jakiej na infrastrukturę kolejową - o to proszę pytać w Ministerstwie Infrastruktury. Ja nie pamiętam tej proporcji, podobnie jak nie pamiętam, jakie konkretne odcinki autostrad będą budowane w latach 2004–2006 z funduszu spójności. Zwrócę się do Ministerstwa Infrastruktury z prośbą, aby udzielono posłowi Robertowi Luśni informacji, jak resort zamierza wykorzystać środki z funduszu spójności na budowę autostrad w tych trzech latach.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#JanuszTruszczyński">Pytanie posła Roberta Luśni w sprawie produkcji stali również świadczy o tym, że uczyliśmy się ekonomii w odmienny sposób. Wielkość produkcji stali w Polsce będzie zależeć od konkurencyjności polskiego sektora stalowego. Nie ma tu innej recepty - jeżeli Polska ma pozostać gospodarką otwartą, a powinna, to sektor, którego część jest niekonkurencyjna, trzeba wspierać po to, aby stał się on konkurencyjny. Podatnik nie może utrzymywać w nieskończoność sektora, który bez wsparcia nie ma szans przetrwania w wymiarze, w jakim funkcjonował poprzednio. Można powiedzieć, że to jest elementarz i zupełnie oczywiste sprawy. Jedyne, co mogę powiedzieć, i tu odwołuję się do raportu na temat wyników rokowań akcesyjnych, to zgoda na kontynuację pomocy publicznej dla ośmiu beneficjentów - hut polskich w latach 2002–2006, skoncentrowanej w 2003 r. na kwotę nieco ponad 3 mld zł. Drugą stroną medalu są cięcia mocy produkcyjnych o 901 tys. ton. W jakim celu zaplanowano te cięcia? Czy to jest prezent, który się komuś daje w zamian za to, że podatnik polski może udzielać pomocy publicznej swoim hutom? Nie, zrobiono to, aby huty, które będą korzystać z tego programu, osiągnęły takie wskaźniki zwrotu na kapitale i dochodu operacyjnego brutto, taką wydajność mierzoną ilością produktów stalowych dających się sprzedać na jednego zatrudnionego i w końcu taki poziom kosztów stałych i zmiennych na jedną tonę produktu, aby móc utrzymać się w sposób trwały na rynku. Nie trzeba będzie dalej do nich dopłacać. Nie można kontynuować pomocy publicznej w nieskończoność, takie są założenia obszaru, którego jesteśmy częścią i jeżeli chcemy pozostać jego częścią, trzeba podchodzić do pomocy publicznej w ten sposób. Zatem nie mówmy o milionach ton stali, mówmy o stali, którą da się wyprodukować i sprzedać w taki sposób, żeby producent utrzymał swoją konkurencyjność i podatnik nie musiał do niego dopłacać przez dziesiątki lat.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#AntoniMacierewicz">To znaczy, że nie ma wyznaczonego przez UE poziomu produkcji?</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#JanuszTruszczyński">Jeszcze raz powtórzę. Elementami uzgodnień były: wielkość pomocy publicznej; elementy biznesplanów poszczególnych hut, które muszą zostać zrealizowane, jeśli mają się one stać trwale konkurencyjne i utrzymać na rynku; cięcia potencjału produkcyjnego jako jeden z niezbędnych składników redukcji kosztów i podnoszenia poziomu konkurencyjności; wreszcie wskaźniki, o których już mówiłem - tak zwanej żywotności ekonomicznej, do których należy wzrost na kapitale i poziom dochodu operacyjnego brutto jako podstawowe mierniki dające się porównać z podobnymi wynikami hutnictwa w innych krajach europejskich. Takie były elementy uzgodnień. Stali wyprodukuje się tyle, ile będzie można sprzedać, a w związku z tym kwoty w tonach nie mogły być przedmiotem negocjacji. Negocjuje się parametry, a nie wielkość produkcji. Mówiłem o redukcji w wysokości 901 tys. ton, powtarzam, tu chodzi o trwałe podniesienie konkurencyjności producenta. Poseł Wacław Klukowski sugerował, że należy sporządzić bilans kosztów i korzyści - jak powiedział, strat i zysków - w każdym sektorze. Taki bilans jest już sporządzany i w niedługim czasie zostanie przedstawiony przez UKIE. Poseł Michał Kamiński zadał pytanie, w jakim procencie Polska będzie korzystać z budżetu wspólnotowego. Nie odpowiem w tej chwili na to pytanie, bo nie zdążyłem wykonać odpowiedniego przeliczenia, a nigdy nie kalkulowałem tego w taki sposób. Jeżeli to pana interesuje, dokończę swoich rachunków, bez kalkulatora jest mi teraz trudno, ale oczywiście to da się wyliczyć. Niestety, nie będziemy korzystać z unijnego budżetu w takim procencie, w jakim w pierwszych latach korzystała z niego Hiszpania, to jest oczywiste. Niestety, Polska, jak i obecne kraje członkowskie, podlega górnemu pułapowi - fundusze strukturalne mogą wynosić najwyżej 4% produktu krajowego brutto. Gdybyśmy przyrównali się do Hiszpanii i transferów funduszy strukturalnych na głowę mieszkańca w tym kraju, to przekroczylibyśmy znacznie górny pułap - musielibyśmy dostawać z funduszy strukturalnych więcej niż 4% PKB. To jest jeden z przykładów wskazujących na to, że istotnie obecny uzysk Hiszpanii jest daleko wyższy niż będzie w Polsce w pierwszych latach członkostwa. Pamiętajmy jednak, że w tej chwili dyskutujemy tylko o pierwszych trzech latach członkostwa, a perspektywa kolejnych lat finansowych będzie przedmiotem niezwykle zażartej batalii, trudnych negocjacji miedzy 25 krajami, o czym wiemy od dawna. Wynik Polski, jeśli chodzi o fundusze strukturalne, w pierwszym rzędzie będzie zależeć od tego, jaką wydolnością absorpcyjną wykażemy się w latach 2004–2006. Im więcej środków z funduszy strukturalnych i spójnościowych będzie w stanie wydatkować skutecznie kraj w tych trzech latach, tym lepsza będzie jego pozycja startowa w walce o dalszą poprawę warunków w kolejnej perspektywie finansowej. Jak zawsze, tu najwięcej zależy od nas samych, mniej od innych. Poseł Michał Kamiński poprosił o zobiektywizowaną ocenę, czy w negocjacjach został odniesiony sukces. Postaram się to zrobić, przy czym muszę się zastrzec, iż ocena będzie dotyczyć nie tylko Polski, ale wszystkich krajów kandydujących.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#JanuszTruszczyński">Trzy lata temu podczas szczytu w Berlinie „piętnastka” zaprogramowała na zobowiązania w latach 2004–2006 dla sześciu krajów kandydujących kwotę nieco ponad 42 mld euro. W styczniu tego roku Komisja Europejska zredukowała ją nieco, proponując już dla dziesięciu krajów kandydujących łączną kwotę środków na zobowiązania w tych trzech latach w wysokości 40.160 mln euro. Łączny wynik finansowy dziesięciu krajów kandydujących, z uwzględnieniem rezultatów szczytu w Kopenhadze, to około 40,9 mld euro. Udział Polski w finalnym wyniku finansowym jest procentowo nieco wyższy, niż był proponowany w ofercie, czy raczej sugestii Komisji Europejskiej ze stycznia bieżącego roku. Poseł Michał Kamiński oceni to tak, jak uzna za stosowne, ja nie będę uczestniczył w operacji oceny: sukces czy nie. Wypowiem się w inny sposób, mianowicie uważam, że Polska faktycznie uzyskała maksimum tego, co można było uzyskać w dzisiejszej sytuacji międzynarodowej, budżetowej, gospodarczej krajów członkowskich UE. Gdyby Polska przystępowała do UE pięć lat temu, być może uzyskałaby dużo mniej, bo wtedy w ogóle nie mówiono o dopłatach bezpośrednich. Gdyby weszła do Unii trzy lata temu, zaraz po szczycie berlińskim, łącznie z pięcioma innymi krajami, które wówczas prowadziły negocjacje, otrzymalibyśmy środki w jeszcze innej wysokości, dlatego że startowalibyśmy z pułapu środków zaprogramowanych w Berlinie na 2002 r. Mówilibyśmy wtedy o innych pieniądzach i też nie bylibyśmy w stanie przyrównać jabłek do orzechów. Zatem, po pierwsze, proponowałbym posłowi Michałowi Kamińskiemu operowanie kategorią „dziesiątki”, a nie samej Polski, bo to jest bardzo ważne dla ogólnego rachunku. Po drugie, należy przyrównać wynik negocjacyjny uzyskany w Kopenhadze do propozycji Komisji Europejskiej ze stycznia bieżącego roku. Jak wskazałem, ten wynik jest nieco, choć - jak przyznaję - niewiele lepszy.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#MichałKamiński">Jak rozumiem, jest pan wobec tego w sporze z Günterem Verhaugenem, który już po szczycie w Kopenhadze stwierdził, że „piętnastka” mogła wykazać większą hojność. Günter Verhaugen wie, co mówi.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#JanuszTruszczyński">Mówimy w takim razie o dwóch różnych sprawach, a temat jest zapewne na debatę między nami, a nie wystąpienie na posiedzeniu Komisji Europejskiej. Oczywiście my sami uważaliśmy, jak pan wie, takie było konsekwentnie stanowisko negocjacyjne rządu RP, że jest jeszcze margines środków do zagospodarowania pod tak zwanym pułapem berlińskim - pierwotnie wyliczaliśmy go na 2,4 mld euro, w ostatnim okresie na 2,2 mld euro. Jednocześnie z wielu krajów członkowskich UE docierały do nas sygnały, iż pułap berliński jakoby wręcz przestał istnieć, a to dlatego, że nasze późniejsze o cztery miesiące przystąpienie do UE oznacza mniejsze wpłaty do budżetu wspólnotowego na poziomie nieco ponad 1,7 mld euro. Rzeczywiście to jest jedna trzecia łącznych wpłat nowo przystępującej „dziesiątki” i dodatkowe obciążenie dla obecnych krajów członkowskich. Skoro tak, o tę kwotę trzeba uszczuplić pułap berliński i w związku z tym wolna kwota środków do zagospodarowania wyniosła 500 mln euro. Takie było stanowisko części krajów członkowskich. Późnym wieczorem 12 grudnia stało się jasne, że „piętnastka” nie jest gotowa do interpretacji, którą posługiwał się Günter Verhaugen i kraje kandydujące. Kraje członkowskie są gotowe jedynie do zaakceptowania tak zwanego pakietu duńskiego i nie da się wynegocjować ani grosza więcej. Jednak uzyskaliśmy w Kopenhadze ten grosz więcej, dlatego że - jak już, mówiłem - wynegocjowaliśmy 108 mln euro dla Polski i 300 mln euro dla innych krajów w ramach funduszu Schengen. W ten sposób została prawie osiągnięta kwota 500 mln euro, o której niektóre kraje członkowskie mówiły, iż to jest wolny margines środków do zagospodarowania pod pułapem berlińskim. Powiem szczerze, iż znając historię poprzednich rozszerzeń, sam od dawna uważałem, że finałem negocjacji będzie otwarcie dodatkowej „szufladki”, o której jakoby nikt przedtem nie wiedział albo nie zdawał sobie sprawy, że jest. Na podstawie wydarzeń w ostatnich tygodniach, kontaktów politycznych i roboczych byłem przekonany, że Polska jest w stanie wydobyć dodatkowe środki. To jednak okazało się możliwe tylko do poziomu, o którym powiedziałem na wstępie. Więcej nie dało się wynegocjować i myślę, że nikt z nas nie powinien mieć najmniejszych złudzeń - przedłużanie negocjacji o dzień, miesiąc, rok, czy lata nie dałoby ani jednego dodatkowego euro. To był faktycznie maksymalny pułap tego, co można było uzyskać w Kopenhadze.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#AntoniMacierewicz">Na jakich przesłankach opiera pan tę tezę? Jeżeli Günter Verhaugen wypowiadał inne opinie, to znaczy, że w Komisji Europejskiej były zróżnicowane zdania w tej sprawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#JanuszTruszczyński">Pan na pewno wie, że decyzję podejmowało jednomyślnie 15 krajów członkowskich, a nie Komisja Europejska. Komisja przedkłada propozycje, a Rada Europejska wydaje dyspozycje - tak było zawsze.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#JózefOleksy">Nie przerywałem tej doraźnej wymiany zdań, bo chodzi o podsumowanie pewnego ważnego etapu i tu uprawnione jest każde pytanie. Być może im więcej wyjaśnimy sobie tu, tym wątpiący mniej będą skłonni prezentować własne wątpliwości mniej zorientowanym obywatelom.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#JanuszTruszczyński">Poseł Michał Kamiński pytał, ile środków unijnych otrzymuje Hiszpania, a ile Polska. Póki co, Polska otrzymuje jedynie pomoc przedakcesyjną na poziomie niecałego 1 mld euro. Po akcesji Polska otrzyma tyle środków, ile zapisano w tak zwanych ramach finansowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#MichałKamiński">Nie chodziło mi o podanie konkretnej kwoty, tylko jej porównanie do kwoty, którą otrzymuje Hiszpania. Pozycja polityczna Polski wynegocjowana przez poprzedni rząd premiera Jerzego Buzka w traktacie nicejskim jest tożsama z pozycją Hiszpanii i dlatego jestem ciekaw, co osiągnął rząd premiera Leszka Millera na płaszczyźnie finansowej. Jaka jest relacja pomiędzy przychodami z budżetu unijnego Polski a Hiszpanii? Czy jest jakaś różnica? A może jej nie ma? Jak mniemam, nie ma jej, skoro panowie mówicie o sukcesie.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#JanuszTruszczyński">Jak pan wie, rząd polski nie uczestniczył w negocjowaniu traktatu nicejskiego, przeprowadził jednak potrzebną i pożyteczną akcję polityczną, pokazując, że Polski nie można lekceważyć. To było bardzo potrzebne i pożyteczne. Można sobie postawić pytanie, co byłoby, gdyby rząd polski nie podjął takiej akcji. Oczywiście dziwiono by się, że Polska nie reagowała, ale jednocześnie, i o tym mogę pana z całym przekonaniem zapewnić, inne kraje członkowskie błyskawicznie naprawiłyby błąd w propozycji zgłoszonej przez jeden z krajów. Czy był to błąd maszynistki, jest zupełnie inną sprawą. Innymi słowy, akcja rządu polskiego była bezwzględnie potrzebna i pożyteczna, również długofalowo, bowiem po raz kolejny pokazano, że Polski nikt nie może postawić „do kąta” i że zawsze będzie ona dbać o swój interes. Można jednak powiedzieć, że gdyby Polska nic wtedy nie zrobiła, to zostalibyśmy potraktowani tak samo, mielibyśmy tyle samo głosów co Hiszpania, natomiast pozostałoby wrażenie, że Polska nie dba o swoje interesy, co długofalowo byłoby dla nas niekorzystne. Przez to, co powiedziałem, nie chcę umniejszać wartości tej akcji politycznej, która była bezwzględnie potrzebna i długofalowo pożyteczna. Jednak gdyby tej akcji nie było, wynik byłby ten sam. Inne kraje członkowskie załatwiłyby to, że Polska byłaby na tym samym poziomie co Hiszpania. Gdybyśmy to osiągnęli w wyniku bezpośrednich negocjacji, wypowiedziałbym się na ten temat jeszcze inaczej. W tej sytuacji uważam, że nie należy porównywać akcji polskiej w trakcie szczytu europejskiego w Nicei, łącznego wyniku negocjacyjnego Polski w negocjacjach akcesyjnych i sytuacji Hiszpanii. Wtedy być może musielibyśmy dokonać porównania nie z Hiszpanią w 2002 r., ale z Hiszpanią w 1988 roku, kiedy startowały fundusze strukturalne, albo Hiszpanią w 1986 roku, kiedy kraj ten wszedł do Unii. To byłyby porównania metodologicznie również obciążone bardzo dużym błędem i mało przydatne w praktyce, aczkolwiek być może korzystne politycznie, tego nie wiem. Dla praktycznej oceny relacji między uzyskiem Polski a Hiszpanii - również stosunkowo mało wartościowe. Jeśli Polska otrzymuje większą kwotę środków na rozwój obszarów wiejskich niż Hiszpania, to czy jest w lepszej sytuacji?</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#MichałKamiński">To oznacza, że obszary wiejskie w Polsce są gorzej rozwinięte niż w Hiszpanii.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#JanuszTruszczyński">Ale uzysk jest lepszy? Tak czy nie?</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#MichałKamiński">W tej dziedzinie - tak.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#JanuszTruszczyński">Jeżeli Polska ma kwotę mleczną większą niż jej aktualna produkcja przeznaczona do sprzedaży hurtowej i konsumpcja z wyłączeniem konsumpcji własnej w gospodarstwach, jest to wynik daleko lepszy od hiszpańskiego. W Hiszpanii kwota mleczna wynosi około 70% konsumpcji mleka. Zatem Polska ma lepiej niż Hiszpania, czy też Hiszpania lepiej niż Polska? Jak to dodać do ogólnego bilansu i przyrównać jedno do drugiego, żeby wyciągnąć wniosek ogólny? Czy Polska uzyskała warunki podobne jak Hiszpania? Ogólnie rzecz biorąc - oczywiście nie, bo w relacji do swoich wpłat Polska jest beneficjentem netto na skalę nie mniejszą, a może większą niż Hiszpania, to należałoby przeliczyć. Jednak jako beneficjent per capita na głowę mieszkańca, podobnie jak inne kraje kandydackie, Polska nie może równać się z Hiszpanią. W Polsce per capita będzie to rocznie 130–140 euro z funduszy strukturalnych i spójności przez trzy lata, a w Hiszpanii jest to rząd wielkości 220–230 euro, o ile dobrze pamiętam, ale na pewno grubo ponad 200 euro. Zatem mierząc to w taki sposób, musimy dojść do wniosku, że Polska osiągnęła rezultat gorszy niż Hiszpania, ale Hiszpania dochodziła do tego rezultatu latami, a obecnie jej PKB na głowę mieszkańca jest blisko dwukrotnie wyższy niż w Polsce. Tak więc są to porównania zwodnicze, nie jesteśmy w stanie w sposób sensowny wyciągnąć ogólnego wniosku, kto ma lepsze warunki. Poseł Paweł Poncyliusz zadał pytanie, czy redukcja funduszy strukturalnych o 1 mld euro jest przyznaniem się rządu, że nie będzie w stanie jej spożytkować. Nie, to nie jest przyznanie się rządu do niczego. Chodzi nie tyle o redukcję, co przesunięcie środków z funduszy strukturalnych do pozycji „środki na płatności”, czyli bezpośredniej gotówki uruchamianej na rzecz budżetu centralnego. Jeżeli zostało uznane, że stabilizacja finansów publicznych w latach 2004–2006 jest jednym z koronnych celów Polski, a w ostatniej fazie negocjacji była głównym celem negocjacyjnym, jego realizacji trzeba było podporządkować wszystkie inne instrumenty. Jeśli nie było sposobu uzyskania innego instrumentu poprawiającego stabilność finansów publicznych w pierwszych latach po akcesji, to trzeba było posłużyć się właśnie tym instrumentem, a opinie o zdolności Polski do wykorzystania funduszy strukturalnych nie miały z tą decyzją nic wspólnego - ani po stronie Polski, ani „piętnastki”. Oczywiście produkty polskie będą potrzebowały certyfikatów. Certyfikaty będzie można uzyskiwać w jednostkach certyfikujących, które mają akredytację w Polsce i są uznawane przez instytucje akredytujące w innych krajach członkowskich. Proces certyfikacji już się zaczął i mniemam, że w niedługim czasie takie urzędy, jak Urząd Dozoru Technicznego czy Wyższy Urząd Górniczy, uzyskają akredytację w innych krajach. Oznacza to, że wyrób dopuszczony do obrotu na rynku polskim i posiadający ocenę zgodności dokonaną przez jednostkę certyfikującą będzie mógł zostać opatrzony znakiem CE i bez żadnych dodatkowych testów oraz potwierdzeń komercjalizowany na jednolitym rynku poza granicami Polski.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#JanuszTruszczyński">Pan poseł pytał o stan dzisiejszy - sytuacja ewoluuje z tygodnia na tydzień i miesiąca na miesiąc, my się cały czas dostosowujemy, zarówno jeśli idzie o wdrażanie dyrektyw nowego podejścia, jak i jednostki certyfikujące w Polsce. Proszę skierować to pytanie go Polskiego Centrum Akredytacji, albo ja je tam przekażę, przesyłając także do właściwego departamentu resortu gospodarki - tam jest informacja. Poseł Paweł Poncyliusz pytał także o dostęp do przepustowości na polskich liniach kolejowych, które stanowią część sieci transeuropejskiej. Pułap 20% będzie obowiązywał w trakcie krótkiego okresu przejściowego, a po jego zakończeniu nie będzie już żadnych ograniczeń. Polski przewoźnik uznał, że takie rozwiązanie jest możliwe do zrealizowana - na początku tego roku kilkakrotnie kontaktowaliśmy się w tej sprawie z PKP. W wyniku przeprowadzonych dyskusji i analiz ekonomicznych, obejmujących także prognozę dalszego procesu restrukturyzacji i prywatyzacji PKP, resort infrastruktury, negocjatorzy i przewoźnik doszli wspólnie do wniosku, że pułap 20% jest możliwy do wytrzymania. Stąd wynik negocjacyjny.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#PawełPoncyljusz">Ja rozumiem to, co zostało napisane w raporcie, natomiast zapytałem, czy pułap 20% jest w okresie przejściowym górnym pułapem dopuszczenia obcych przewoźników do naszej sieci kolejowej. Czy też w ramach 80% oni nadal mogą uczestniczyć w pozyskiwaniu kolejnych linii, mocy przepustowych?</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#JanuszTruszczyński">Jest to pułap górny dla licencjonowanych przewoźników, zarejestrowanych gdzie indziej niż w Polsce, ale o dokładną interpretację proszę spytać w resorcie infrastruktury. Nie pamiętam dokładnie tej sprawy, negocjowaliśmy ją w pierwszych miesiącach tego roku. Myślę, że pozostałe elementy przepustowości na głównych liniach kolejowych to przewoźnicy licencjonowani w Polsce, ale stanowiący międzynarodowe ugrupowania kolejowe. Jeżeli są licencjonowani w Polsce, będą mogli korzystać również z pozostałych 80%, ale o dokładną interpretację proszę zapytać w resorcie infrastruktury.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#JózefOleksy">Myślę, iż dobrze się stało, że wszystkie możliwe pytania spotkały się z odpowiedzią. Komisja będzie wracać do spraw związanych z kursem europejskim w kraju. Dziękuję panu ministrowi za kompetencje, trud negocjacji i wszystkie wyjaśnienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#MartaFogler">Mam pytanie do posła Józefa Oleksego: w jakim trybie nasłał pan na mnie dziś jednego ze swoich licznych asystentów, kiedy opuszczałam salę o godzinie 9.10, aby zobaczyć, co dzieje się na sali głównej? Obowiązkiem każdego posła o godzinie 9.00 jest obecność na sali głównej. Byłam zaniepokojona tym, że posiedzenie Komisji się przedłuża. Na pańskie polecenie przyszedł do mnie asystent z nieprawdziwą informacją - zresztą dziwne, że informuje mnie o takich sprawach - mianowicie powiedział: „Pan przewodniczący chciał panią poinformować, że była pani na posiedzeniu Komisji przez 12 minut”. Była to nieprawda, gdyż w momencie, kiedy wychodziłam z posiedzenia, uczestniczyłam w nim przez 42 minuty. Mam w związku z tym dodatkowe pytanie: czy prowadzi pan bilans czasu pobytu różnych posłów na posiedzeniach Komisji? Dziś niektórzy przyszli na posiedzenie po dwóch godzinach, niektórzy wyszli z niego wcześniej wcześniej, za nimi nie wysyłał pan żadnych „pościgów”. Bardzo proszę o odpowiedź na zadane pytania, a przypomnę panu, że w poniedziałek pan również opuścił posiedzenie Komisji po 20 minutach i już nie wrócił na obrady.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#JózefOleksy">To, co powiedziała pani na końcu, było bardzo płaskie i niepoważne. Ja swoje obowiązki kontroluję i wykonuję z nawiązką - musze panią zmartwić, ale znacznie solidniej niż pani. Wysłałem za panią asystenta z życzliwości, aby przypomnieć, iż bardzo często nie widzę pani na posiedzeniach Komisji, tak samo zresztą jak na konwencie w Brukseli. Proszę się nie obrażać, kiedy zwracam pani uwagę. Prowadzimy bilans obecności na posiedzeniach wszystkich członków Komisji, wielu posłów spotkało się ze zwracaniem na to uwagi. Komisja pracuje na zasadach specjalnych i proszę wybaczyć, ale dziś wyjście na salę obrad mogą zaproponować wszyscy posłowie Komisji. My obradujemy za zgodą marszałka, bo temat jest ważny i nie przyjmuję wyjaśnienia, że akurat pani musiała wyjść, a cała reszta Komisji - nie. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>