text_structure.xml
103 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JózefOleksy">Otwieram posiedzenie Komisji. Porządek obrad otrzymaliście państwo na piśmie. Proponuję wprowadzenie do porządku obrad jeszcze jednego punktu i rozpatrzenie poselskiego projektu uchwały w sprawie integracji Polski z UE. Marszałek skierował ten druk do Komisji wczoraj, w związku z tym zgodnie z art. 37 pkt 4 Regulaminu musimy podjąć decyzję w tej sprawie - tylko decyzją Komisji możemy zastosować tego typu przyspieszoną procedurę. Uzasadnienie wniosku jest oczywiste - skierowany do Komisji projekt dotyczy tej samej materii, zatem jest logiczne i celowe rozpatrzenie wszystkich projektów na jednym posiedzeniu. Członkowie Komisji otrzymali tekst. Nie wnikam w to, dlaczego państwo nie opróżniacie swoich elektronicznych skrzynek pocztowych, ale ponieważ w Sejmie przyjęto, że to jest sposób komunikowania się, proszę o to dbać. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem wniosku o uzupełnienie porządku obrad o rozpatrzenie poselskiego projektu uchwały w sprawie integracji Polski z UE? Stwierdzam, że Komisja 21 głosami, przy braku przeciwnych i 3 wstrzymujących się, przyjęła wniosek. Przypomnę, że na poprzednim posiedzeniu Komisja rozpatrywała i odrzuciła projekt uchwały Sejmu w sprawie zawieszenia negocjacji o członkostwo Polski w UE. Sprawozdawcą projektu został poseł Wojciech Olejniczak. Zgodnie z wnioskiem posłów, popartym przez Komisję, na dzień 4 grudnia br. marszałek zarządził debatę europejską, o czym państwo już wiecie. W planie debaty jest bieżąca informacja rządu o stanie negocjacji i o wszystkich okolicznościach związanych z procesem integracji z Unią Europejską. W związku z tym marszałek kieruje na debatę wszystkie omawiane dziś projekty; zostaną one omówione w jednym punkcie. Sejm rozpatrzy informację rządu i projekty zaopiniowane przez Komisję. Przechodzimy do punktu pierwszego obrad. Wnioskodawców reprezentuje poseł Stanisław Dulias. Zanim pan poseł zabierze głos chciałbym dokonać sprostowania, mianowicie w tytule projektu znalazł się błąd. Napisano: „uwzględniając przewidywaną reformę wewnątrz Unii w 2006 r.”, a reformy wewnętrzne UE będą realizowane w 2004 r. Nie wiem, co oznacza taki zapis w tytule projektu.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#StanisławDulias">Może najpierw wyjaśnię sprawę poruszoną przez posła Józefa Oleksego. Termin 2006 r. wiąże się z nowym budżetem unijnym i naszym miejscem w tym budżecie. Uzasadnienie, aby przyjąć proponowaną przez nas uchwałę, jest następujące. Sytuacja gospodarcza Polski jest bardzo trudna, a zakres prowadzonych negocjacji i uzgodnień przedakcesyjnych nie daje żadnych możliwości zabezpieczenia gospodarczego naszej obecności w Unii Europejskiej na partnerskich warunkach. Określonych w umowach przedakcesyjnych i aktualnych uzgodnień nie można przyjmować jako oferty dającej szansę utrzymania naszej i tak już bardzo osłabionej pozycji gospodarczej. Od blisko 10 lat ograniczamy naszą produkcję we wszystkich dziedzinach, a tym samym - naszą rolę w gospodarce Europy, na użytek propagandy utrzymując, że jest wręcz odwrotnie. Mówiono i mówi się nadal, że są to działania w interesie naszego kraju i społeczeństwa, które potrzebuje zmian i w związku z tym musi przejść transformację ustrojową. Zarówno wtedy, kiedy zaczynaliśmy wprowadzać w Polsce zmiany ustrojowe, jak i dzisiaj żadna władza ani nikt inny nie wyjaśnił, co to jest i na czym polegać ma transformacja. Co to takiego jest? Przez ponad dziesięć lat media wykorzystywały to pojęcie w różny sposób, najczęściej przedstawiano je jako działanie, które przyniesie rozwiązanie podstawowych problemów i dobrobyt dla Polski. Mówiły o tym głośno media, ale jeszcze głośniej nasi negocjatorzy i ich otoczenie. Tworzona była atmosfera wielkich przywilejów unijnych i zapewnień, że wejście Polski do Unii to cel bezdyskusyjny. Pod tym hasłem i w tym celu rozpoczęto ostre i bezkompromisowe likwidowanie polskiej gospodarki, niszczenie wszystkiego, co się da, nieznanymi dotychczas w zdrowych gospodarkach metodami. Pod tą przykrywką sprzedawano po kawałku naszą gospodarkę. W tym celu wydano wiele ustaw, przepisów i dokumentów, które zostały wdrożone, lub też określono terminy ich wdrożenia. Stosując wypróbowane schematy działań, likwidowano po kolei wszystkie sektory rolnictwa i jego otoczenia, zakłady produkujące maszyny i sprzęt rolniczy, przemysł. Część zakładów przemysłowych zlikwidowano ustawą o przekształceniach własnościowych, likwidowano przemysł lekki, maszynowy, zbrojeniowy, aż po ciężki, z hutnictwem na czele. Czynimy to dalej. Po drodze gospodarka ponosiła kolosalne straty i ponosi je nadal. Jednak ponieważ nie udało się zlikwidować wszystkiego, ze względu na stojące naprzeciw wielotysięczne załogi, wymyślono nowe formy przemian. Trudno uwierzyć, aby były to wzorce przejęte od gospodarek innych państw, przeciwnie, była to polityka o charakterze czysto rabunkowym. Nikt dotychczas do końca nie wie, co i kto się za tym kryje. Kolejni ministrowie przekształceń własnościowych i skarbu, a w konsekwencji rządy manipulowane przez niewidzialne ręce dokonywały zbrodniczych działań na gospodarce. Tworzono spółki i odpowiednie dla nich korupcjogenne przepisy, spółki skarbu państwa bez odpowiedniego nadzoru oraz inne podmioty gospodarcze, rozbijając najpotężniejsze zakłady naszego przemysłu wyłącznie w celu ich osłabienia. Stworzono warunki do nadużyć i afer. Trudno uwierzyć, że te działania były nieświadome i bezinteresowne.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#StanisławDulias">Doszliśmy do stanu, w którym jesteśmy coraz bliżej likwidacji całej naszej gospodarki. Osiągnięcie tego celu jest realizowane za pomocą drugiego ważnego pojęcia - prywatyzacji, prowadzonej w imię realizacji wielkiego planu globalizacji świata. Trwa bez zahamowań niszczenie ostatnich polskich przedsiębiorstw, które przy gospodarczym podejściu mogłyby się stać podporą gospodarki. W czyimś interesie nie udzielono pomocy hutom, stoczniom, a ostatnio zakładowi w Ożarowie. Po co zakupiono czołgi Leopard i czy stać nas obecnie na zakup tak drogich samolotów bojowych? Skutkiem tych działań jest pogarszająca się sytuacja życiowa ludzi i rosnąca armia bezrobotnych, w tym znaczna część pozbawionych środków do życia, głodujących, przeżywających gehennę, upadek społeczny i moralny. Oczywiście regres w gospodarce się pogłębia. Ten stan to nic innego, jak efekt konsekwentnej polityki kolejnych rządów, zasłaniających się przemianami, prywatyzacją, a szczególnie obietnicami unijnymi, pokazujących „cukierek za szybą”. Trwa rozkradanie i niszczenie Polski, kraju położonego w centrum Europy, wysoko postawionego społecznie, do niedawna w pełni funkcjonującego, a w tej chwili stojącego nad przepaścią. Nie mamy na to rozwiązania i coraz więcej polityków zaczyna wyrażać wątpliwości co do naszej przyszłości. Faktycznie rozwiązania są. Obecny stan to katastrofa gospodarcza, poddajemy się rozbiorowi, a odpowiedzialność za ten stan ponoszą nasze wszystkie ekipy rządzące i negocjatorzy oraz politycy Unii Europejskiej. Reprezentanci UE to ludzie o dużym doświadczeniu; zapewne z wielkim przemyśleniem manipulowali odczuciami społecznymi, wpływając na decyzje polityków i reprezentantów naszej gospodarki. Niedopuszczalnymi metodami byliśmy wprowadzani w błąd. Uzyskiwane informacje o faktycznym stanie gospodarki doprowadziły do wielkiej dziury budżetowej i kryzysu niemal wszystkich dziedzin. Nikt nie poniósł za to odpowiedzialności, również pan Leszek Balcerowicz, który przez tyle lat manipuluje nie tylko rządami, ale i prezydentami. Wiadomo, że odległość Polski od państw Unii Europejskiej zdecydowanie się zwiększyła i proces ten postępuje. Wynegocjowane warunki będą ten stan zdecydowanie pogarszać, a dotyczy to wszystkich dziedzin. Okres dostosowawczy rozciągnięty na kilka czy nawet kilkanaście lat może doprowadzić jedynie do całkowitego wyniszczenia naszego kraju, a pomoże w tym przyjęcie wynegocjowanych z Unią wielkości kwot produkcyjnych. Planuje się dalsze obniżenie produkcji stali i węgla. Przemysły zbrojeniowy, stoczniowy, maszynowy i lekki zostały wyniszczone dużo wcześniej. Niewiele zostało z naszej potęgi gospodarczej. Rolnictwo to bankrut funkcjonujący na resztkach starego sprzętu, z wyniszczoną odnową tak produkcji zwierzęcej, jak i roślinnej, w większości z ograniczonym do minimum nawożeniem i ochroną roślin. A my się szczycimy, że prowadzimy ekologiczną produkcję. Pan wicepremier, minister rolnictwa Jarosław Kalinowski dobił polskiego rolnika, wprowadzając tegoroczny system dopłat do zbóż oraz regulacji cen i tym samym pomniejszając opłacalność w rolnictwie. Nie można zrozumieć obojętności wobec dalszych losów naszej gospodarki, a przede wszystkim społeczeństwa, i ślepej dążności do dalszej jej likwidacji. Co rusz podrzucane są społeczeństwu nowe rozwiązania, bez jakiegokolwiek uzasadnienia ich celowości i wizji na przyszłość. Tak prowadzi się obecnie restrukturyzację hutnictwa, przygotowując na bazie kilku hut prezent dla któregoś z koncernów zachodnich - Polskie Huty Stali SA. W ten sam sposób, poprzez program restrukturyzacji, tworząc rynek dla węgla importowanego, chcemy wyeliminować polski węgiel.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#StanisławDulias">Poprzez umowę offsetową i stworzenie kombinatów zlikwidujemy przemysł zbrojeniowy. Wskazane przykłady, jak i wiele innych w sposób jednoznaczny i ewidentny potwierdzają, że nie chcemy mieć własnej gospodarki. Bez niej nie będzie dochodów i z tym nie powinniśmy się godzić. Nasze dotychczasowe uzgodnienia przedakcesyjne podlegać winny rewizji i do tego czasu nie mamy prawa wejść w struktury Unii Europejskiej. Nie można wprowadzać Polaków do Unii bez zagwarantowania i zabezpieczenia życia społeczeństwu, bez oceny stanu życia za rok, dwa, za pięć lat. Jakie gwarancje dajemy społeczeństwu przy obecnych warunkach stawianych przez UE? Kto przeliczył, czy po likwidacji rolnictwa i przemysłu nasze dochody wystarczą, aby społeczeństwo otrzymało renty, emerytury i zasiłki socjalne? Nie wspomnę tu o ochronie środowiska, gdzie przy dotychczasowych nakładach potrzeba nam sto lat, aby dorównać Europie. Nie wspomnę również tu i nie będę rozszerzać tematu podatku VAT w budownictwie, jak również wielu innych spraw. Dzisiaj społeczeństwo polskie coraz bardziej dostrzega to i czuje. Może pora na reakcję jest już bardzo późna, ale nie jest za późno, aby się obudzić. Ostrzeżenia sypią się w całej Polsce, już nie tylko z mównicy - dochodzi do zbrojnych starć robotników z władzą: Stocznia, Odra, ostatnio Radom, Ożarów i inne, nie mówiąc o zarobkach w Policji czy służbie zdrowia. Czy naród polski musi periodycznie przeżywać te dramaty? Wypełnijmy obowiązek wobec naszych wyborców, dajmy szanse polskiemu narodowi. Sejm powinien zobowiązać rząd do przedstawienia społeczeństwu rzetelnej i kompleksowej informacji, do tego zmierza projekt naszej uchwały, którą mam zaszczyt zaprezentować w imieniu Klubu Parlamentarnego Samoobrona? Proszę Komisje o poparcie naszego wniosku, to tak niewiele. Prosimy o to w imieniu społeczeństwa. Społeczeństwo polskie musi być świadome swoich decyzji. Jak dotychczas jest zasypywane ładunkami informacji jednostronnych i nieobiektywnych i niewiele mówiących o zagrożeniach dla Polski. Jest to nieuczciwe i obłudne, a niepolskie media i prasa odgrywają tu szczególną role. Nie chcę wspominać o ostatnich artykułach na temat wicepremierów czy premierów kompromitujących naszą władzę. Jak można przyjmować do wiadomości stanowisko mediów tylko dlatego, bo są niepolskie? Tak trudno zrozumieć wiele decyzji polskich rządów, w tym obecnego i parlamentu, a szczególnie negocjatorów, którzy mieli za polskie pieniądze reprezentować polskie interesy. Przyczyna tego stanu jest prosta. Dotychczas nikt nie został rozliczony za wyniki przeprowadzonych negocjacji i manipulowanie informacjami. Może przychodzi na to czas. Dotyczy to również odpowiedzialności za decyzje, w efekcie których była rozkradana cała nasza gospodarka. Uważam, że przyjmując przedłożony projekt uchwały, spełnimy nasz obowiązek wobec narodu. Uchwała powinna zobowiązać Radę Ministrów oraz negocjatorów do sporządzenia diagnozy, przeprowadzenia symulacji ewentualnych skutków gospodarczych, określenia gwarancji i zabezpieczenia warunków bytu i życia społecznego po wejściu do UE. W tej chwili nie potrafimy określić sytuacji.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#StanisławDulias">Domagamy się przedstawienia wizji polskiej gospodarki w dwóch wersjach, to jest w przypadku ewentualnego wejścia Polski w struktury Unii oraz pozostania kraju poza UE. W projekcie zapisaliśmy także zobowiązanie do opracowania alternatywnych strategii rozwoju gospodarczego na okres przejściowy i zaproponowania nowego terminu wejścia Polski do UE, uwzględniając planowaną na 2006 r. reformę unijną i przyjęcie nowego budżetu. Cały okres transformacji w Polsce jest podporządkowany nadziejom na poprawę warunków życia i wzrost roli Polski w Europie, tego oczekuje społeczeństwo, a sądzę że my również. Kolejne parlamenty i rządy odpowiedzialne za losy Polaków nie wypełniały podstawowego obowiązku odpowiedzialności za przebieg i konsekwencje przemian. Zaczęliśmy burzyć może niedoskonały, ale własny i jedyny dom przed rozpoczęciem budowy nowego domu. Przyjęta droga przemian jest zła i nie ma pozytywnych wizji dla Polski. Czy na tym ma polegać nasze wejście do Unii? Tyloma decyzjami spowodowaliśmy, że odległość Polski od krajów UE jest coraz większa, a warunki dziś stawiane Polsce przez UE w szczególnych obszarach negocjacyjnych pogorszą obecny tragiczny stan. Nie dają żadnych szans na rozwój naszego kraju, a wręcz przeciwnie, zdążają do jego zagłady, zarówno w sferze produkcyjnej, jak i kulturowej. Jak inaczej to nazwać, jeżeli już tak zdegradowane polskie rolnictwo ma jeszcze pomniejszyć produkcję, przy kilkakrotnie niższych dopłatach niż te otrzymywane przez rolników UE. Kwoty produkcyjne to też wielka manipulacja. Jak rząd i przedstawiciele Unii mogą nie dostrzegać faktu, że obok odłogów i niezagospodarowanych obiektów zwiększa się część społeczeństwa polskiego bez środków do życia? Jest to droga do zagłady i samowyniszczenia narodu. Jak można świadomie rezygnować z rybołówstwa morskiego, mając wywalczony przez pokolenia ponad czterystu kilometrowy dostęp do morza? Jak możemy poprawiać sytuację w środowisku naturalnym, gdy ustalone terminy naszego przystosowania do standardów UE określa się w perspektywie kilku czy kilkudziesięcioletniej? Są to terminy z góry nierealne. Jak możemy poprawić infrastrukturę, przeznaczając na to coraz mniej środków? Obecny rząd, do niedawna rząd nadziei, podejmuje wiele pozornych czy mało skutecznych decyzji, co dostrzegają w coraz większym stopniu szerokie rzesze naszych rodaków. Odebraliśmy społeczeństwu niezbywalną wartość narodową, pracę i godność człowieka. Nie mamy żadnego pomysłu na zwiększenie liczby miejsc pracy i likwidację bezrobocia. W tej sytuacji kraju dalsze próby udawania, że nie ma zagrożenia, że wszystko można naprawić bez podjęcia radykalnych zmian, są nierealne i mogą doprowadzić jedynie do unicestwienia Polski. Może to być ostatnia i jedyna szansa ratowania naszego kraju. Sądzę, że jako posłowie reprezentujący polski parlament powinniśmy czuć się - mamy taki obowiązek - odpowiedzialni wobec narodu i historii za obecne decyzje i ich konsekwencje, a przede wszystkim za rzetelne przedstawienie Polakom prawdziwej wizji. Jeżeli jej nie mamy i nie potrafimy nakreślić, podejmijmy razem rewizję obecnego stanu gospodarczego i politycznego - w tym celu został opracowany i przedłożony projekt tej uchwały. Zwróćmy się do naszych partnerów z całego świata z propozycją renegocjacji umów, a jak będzie potrzeba, ich zawieszania oraz zmian w negocjacjach, po to, aby ratować ojczyznę.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#StanisławDulias">Można wnioskować, że będzie tendencja wprowadzenia Polski do Unii Europejskiej na siłę, nie bacząc na konsekwencje. Mam nadzieję, że Sejm nie dopuści do realizacji tego zamierzenia. Wierzę, że okażemy się do końca odpowiedzialni i nie ulegniemy naporowi jednostronnej i nieobiektywnej propagandy bez pokrycia. Wierzę również, że w tych sprawach każdy wzniesie się ponad partyjność. Nie bójmy się prawdy, nie wolno nam ulegać wizji milionów dolarów, które bez żadnych gwarancji obiecujemy społeczeństwu. Zróbmy własną symulację i poddajmy ją społecznej ocenie, tak jak to przystoi odpowiedzialnej władzy i Zgromadzeniu Narodowemu. Powiedzmy społeczeństwu, jaki los czeka je jutro, za rok, za dziesięć lat, jakie będzie zabezpieczenie sfery życia społecznego i nauki. Może społeczeństwo to oceni i zaakceptuje. Reasumując, nie jest problemem, czy wejść do Unii, ale jakie to wejście będzie i ile będzie produkować Polska, aby zabezpieczyć byt społeczeństwu. Przepraszam za przydługie wystąpienie, ale sądzę, że temat jest na tyle ważny, iż chcąc go prawidłowo przedstawić, trzeba było powiedzieć wszystko, co konieczne.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JózefOleksy">Otwieram dyskusję nad projektem. Czy są pytania do wnioskodawców?</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#GabrielJanowski">Jaki termin wejścia Polski do UE proponuje Samoobrona? Nie zrozumiałem tej kwestii w skądinąd bardzo interesującym wystąpieniu posła Stanisława Duliasa.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#AntoniMacierewicz">Ja również uważam, że pan poseł w bardzo interesujący sposób przedstawił projekt. W końcowej części projektu autorzy piszą o konieczności zwrócenia się do naszych partnerów z całego świata. Czy poseł Stanisław Dulias mógłby nam przybliżyć, o kogo dokładnie chodzi? Uważam ten fragment za istotny i dlatego proszę o sprecyzowanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PawełPoncyljusz">Odpowiedź na pierwsze z zadanych pytań ma charakter zasadniczy, bo może zapoczątkować jakąkolwiek dyskusję.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JózefOleksy">Zanim poproszę posła Stanisława Duliasa o odpowiedź na zadane pytania, chciałbym powtórzyć moją uwagę. W projekcie jest wyraźnie napisane: „uwzględniając planowaną na 2006 rok reformę unijną oraz przyjęcie nowego budżetu”. Na jakiej podstawie autorzy uchwały przyjęli, że w 2006 r. w Unii Europejskiej będą przeprowadzone reformy wewnętrzne?</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#StanisławDulias">Najpierw odpowiem na pytanie posła Józefa Oleksego. Przede wszystkim wynika to z informacji, które podawane są nie tylko w prasie, ale i w materiałach. Chodzi między innymi o zmiany i przebudowę rolnictwa unijnego, określenie nowych zasad dopłat. O tym się mówiło i jeśli będzie potrzeba, dostarczę materiały. Uważam, że nie jest ważny termin wejścia Polski do UE, ale dokonanie takich zmian, które zagwarantują byt naszemu społeczeństwu.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JózefOleksy">Ale zgodzi się pan z tym, że w projekcie uchwały parlamentu nie powinno być podstawowych niejasności, takich jak termin zmian wewnętrznych w Unii, który jest dokładnie określony.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#StanisławDulias">Przyjąłem do wiadomości tę uwagę i zdaję sobie sprawę z faktu, że można byłoby zmienić to określenie, ale uważam, że nie wyszedłem tu poza ogólnie znane i podawane informacje. Pytanie posła Gabriela Janowskiego dotyczyło terminu wejścia Polski do UE. Proponujemy tu 2006 rok, co wcale nie znaczy, że problemem jest sam termin. Można podjąć nad tym dyskusję w trakcie negocjacji i zaproponować zmianę, o ile zostaną skorygowane wszystkie istotne kwestie. Na pytanie posła Antoniego Macierewicza odpowiem, że naszymi najbliższymi partnerami są przede wszystkim członkowie UE i kraje Układu Wyszehradzkiego oraz wszystkie inne, z którymi mamy podpisane umowy gospodarcze. Uważam, że podczas zawierania wielu ustaleń i umów Polska została potraktowana nieprawidłowo i stąd należy je skorygować. Niektóre z nich, podpisane z UE, pochodzą nawet sprzed kilku czy kilkunastu lat. Uważam, że jest to bardzo ważne. Zgodnie z podpisaną umową mamy obniżyć poziom produkcji w górnictwie, a wiemy, że jest to nielogiczne - dziś skierowałem w tej sprawie interpelację do pana premiera. To samo dotyczy hutnictwa, budownictwa. Dlaczego dyskutuje się na temat stawki 7% podatku VAT na materiały budowlane? Bo dostarczają je zachodnie firmy i dlatego nikt nie będzie się upierał, aby zwiększyć stawkę tego podatku. Jest to czynione po to, aby ujarzmić naszą gospodarkę. Zdaję sobie sprawę z tego, że na razie jesteśmy poza granicami unijnymi, ale jeżeli mamy być partnerami w UE, to stwórzmy warunki zachęty, tak abyśmy wiedzieli, jaka będzie nasza gospodarka po wejściu do UE.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JózefOleksy">Rozumiem, że wnioskodawcy proponują przesunięcie terminu wejścia Polski do UE na 2006 rok.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#StanisławDulias">Termin może ulec zmianie i to jest sprawa do negocjacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#SylwiaPusz">Składam wniosek o odrzucenie przedłożonego projektu w pierwszym czytaniu. Uważam, że przedstawione przez jego autorów argumenty są nieracjonalne. Poseł Stanisław Dulias w imieniu wnioskodawców zaproponował, aby Polska weszła do UE w 2006 roku. Przyjęcie tego rozwiązania spowoduje, iż Polska nie będzie miała żadnego wpływu na to, w jaki sposób zostanie zreformowany budżet UE. Nie będzie mogła być uczestnikiem, a jedynie, jak dotychczas, świadkiem tychże zmian. W związku z tym uważam, że dalsze rozpatrywanie tej uchwały jest bezprzedmiotowe.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JózefOleksy">Czy ktoś chce zabrać głos w dyskusji? Nie widzę. Czy są inne wnioski? Nie ma. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem wniosku o odrzucenie w pierwszym czytaniu poselskiego projektu uchwały w sprawie zmiany terminu wejścia Polski do Unii Europejskiej, uwzględniając przewidywaną reformę wewnątrz Unii Europejskiej w 2006 r., jak również konieczność przeprowadzenia zmian w polityce gospodarczej Polski? Stwierdzam, że Komisja 28 głosami, przy 2 przeciwnych i 1 wstrzymującym się, przyjęła wniosek i odrzuciła w pierwszym czytaniu projekt uchwały.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JerzyCzepułkowski">Zgłaszam na sprawozdawcę Komisji w pracach nad tym projektem kandydaturę posła Józefa Oleksego.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JózefOleksy">Czy jest sprzeciw Komisji wobec tej kandydatury? Nie ma. Rozumiem, że Komisja ją przyjęła. Przechodzimy do kolejnego punktu porządku - pierwszego czytania poselskiego projektu uchwały w sprawie warunków członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Wnioskodawców projektu reprezentuje poseł Jarosław Kaczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JarosławKaczyński">Przedłożenie projektu jest związane z koniecznością wypełniania przez Sejm jego obowiązków, które można ująć w dwóch częściach. Sejm pełni już funkcję nadzorczą nad rokowaniami europejskimi i do tego faktu w pierwszych słowach odwołano się w projekcie. Działanie Komisji Europejskiej jest niczym innym, jak właśnie wyrazem funkcji nadzorczej. Jest ona wypełniana także przez bardzo szeroki zakres prac ustawodawczych, związanych bezpośrednio z planowanym wejściem Polski do UE. Ale to są przedsięwzięcia o charakterze rutynowym, a jak sądzimy, Sejm ma jeszcze jeden obowiązek - jest mianowicie reprezentacją czynnego politycznie społeczeństwa i wobec tego - narodu. Sprawa wejścia do UE jest sprawą narodową w najczystszym tego słowa znaczeniu. W związku z powyższym Sejm ma szczególne obowiązki, w tym obowiązek zabrania głosu w decydującym momencie. Sądzę, że wśród członków Komisji, a także - mam nadzieję - posłów nie będzie wątpliwości co do tego, że dziś mamy taki decydujący moment. Wreszcie jest jeszcze jeden powód, a zarazem argument za przyjęciem przedłożonego projektu. Mianowicie być może Sejm będzie podejmował ostateczną decyzję w sprawie wejścia Polski do UE, a prawdopodobieństwo takiego rozwoju sytuacji trzeba uznać za przynajmniej duże. W złożonym do Laski Marszałkowskiej projekcie ustawy o referendum wyraźnie przewidziano taką możliwość, a dotychczasowe doświadczenia w różnego rodzaju głosowaniach powszechnych wskazują na to, iż trzeba bardzo poważnie brać pod uwagę ewentualność frekwencji poniżej 50%. Być może będziemy podejmować decyzję i wobec tego powinniśmy wziąć czynny udział w tym decydującym momencie rokowań. To jest argumentacja za samym faktem podjęcia uchwały. Teraz przedstawię argumentację za treścią projektu. Otóż mamy dziś do czynienia z trudnym momentem negocjacyjnym, a wynika to zarówno w charakteru przedstawionych nam propozycji, jak i terminu zakończenia negocjacji, nazwijmy go terminem kopenhaskim. W związku z tym w projekcie znalazła się z jednej strony surowa ocena przedstawionych nam warunków wejścia Polski do UE, do czego za chwilę wrócę, a z drugiej - propozycja odrzucenia terminu kopenhaskiego. W żadnym razie nie oznacza to, i chciałbym tu być dobrze zrozumiany, odrzucenia przez autorów projektu terminu 1 maja 2004 roku jako dnia wejścia Polski do UE, chodzi tylko o przebieg negocjacji. Przyjmowanie krótkich terminów negocjacyjnych to stary, można powiedzieć, podręcznikowy chwyt, stawiający stronę, która o coś zabiega, w trudnej sytuacji. Nie powinniśmy się na to zgadzać, taki sygnał dla UE byłby tu bardzo ważny. Jeszcze ważniejsze byłoby oczywiście podjęcie odpowiedniej decyzji przez rząd, który jest tu ostatecznym decydentem. W uchwale ujęto pokrótce ocenę zaproponowanych nam warunków, być może wymaga ona pewnej niewielkiej korekty, bowiem od chwili złożenia projektu nastąpiła niewielka zmiana. Ocena musi być surowa, przede wszystkim z tego względu, że przyjęcie proponowanych nam warunków będzie oznaczać, iż Polska wejdzie do UE na nierównych zasadach. Podważona została zasada równości państw, oczywiście nie rozumianej w sposób mechaniczny, ale takiej, która odnosi się do sytuacji poszczególnych krajów, korygując „przydziały” dla nich w zależności od potencjału, sytuacji ekonomicznej i innych.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#JarosławKaczyński">Naruszona została także zasada art. 87 traktatu wspólnotowego, czyli braku dyskryminacji na rynku. Chodzi w szczególności o rolnictwo. Zgoda na proponowane obecnie warunki oznacza trwałą albo co najmniej długoletnią degradację Polski w UE. Jest teoria socjologiczna, która mówi o rezultacie pewnych działań jako czymś, co jest zależne od tak zwanego szlaku. Jeśli wejdziemy do UE tym właśnie szlakiem, którego zasadniczym elementem jest zgoda na w istocie drugorzędną pozycję, to bardzo trudne będzie odzyskanie pozycji pierwszorzędnej, która należy nam się w UE, a co znalazło swój wyraz w porozumieniu nicejskim. To, co możemy dziś przeczytać w prasie, a mianowicie postulat i jednocześnie nadzieja, że solidarne działania 10 krajów aspirujących do UE, w tym mądre działania Polski doprowadzą do zmiany tej sytuacji w ciągu 10 lat, są w istocie pobożnymi życzeniami. Choćby dlatego, że solidarność 10 państw wchodzących do UE jest w najwyższym stopniu mało prawdopodobna. Abstrahuję tu już od jakości naszych działań przy wchodzeniu do UE, które mogą być prefiguracją działań w samej Unii Europejskiej. W związku z powyższym z całą pewnością trzeba zabiegać o to, aby warunki, na których będziemy mieli wejść do Unii, już dziś były ustalone na zdecydowanie lepszym poziomie. Sygnał z polskiej strony, sygnał najwyższej wagi ze strony parlamentu byłby tu nie tylko na miejscu. Jesteśmy głęboko przekonani, że jest to sygnał bardzo potrzebny, także i dlatego, o czym będę mówił w trzecim punkcie, iż UE powinna wiedzieć, że nie jest tak, iż w Polsce mamy tylko euroentuzjastów, którzy w ogóle nie zważają na to, jakie będą warunki wejścia Polski do UE. Z drugiej strony są nie tyle eurosceptycy, co euronegatywiści, to znaczy tacy, którzy z różnych względów z góry odrzucają UE. W Polsce jest potrzebna racjonalizacja dyskusji wokół Unii Europejskiej. Późna racjonalizacja, czemu wszyscy jesteśmy jakoś winni, ale jednak racjonalizacja. Polskiej opinii publicznej potrzebny jest sygnał, właśnie dlatego, że ciągle istnieje podział, o którym mówiłem. Najlepszym tego dowodem jest reakcja na jakiekolwiek uwagi, które sytuują się pomiędzy skrajnymi skrzydłami podziału i dążą do racjonalizacji. Mamy z jednej strony emocje antyunijne, a z drugiej - prounijne. Są tacy, którzy uważają, że jest to wygodna sytuacja, bowiem sprzyja sukcesowi w referendum europejskim, a także przejściu przez pierwszy trudny okres obecności w UE. Chcę przypomnieć regułę społeczną, która nie sprawdza się zawsze - niewiele jest reguł społecznych, które zawsze się sprawdzają - ale bardzo często. Jeśli emocje pozytywne przeciwstawia się emocjom negatywnym, związanym z odrzuceniem, repulsją, lękiem, to bardzo często zwyciężają te drugie. Emocje negatywne okazują się społecznie silniejsze od emocji związanych z wartościami pozytywnymi. Przypomnę, że negatywna reakcja społeczna występowała właściwie we wszystkich krajach, które weszły do UE, a były one nieporównanie zamożniejsze i bardziej ustabilizowane od Polski. Otóż aby szczęśliwie przejść ten okres, niezbędna jest racjonalizacja dyskusji, mocne, racjonalne odwołanie się do interesu narodowego.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#JarosławKaczyński">Nie ma żadnej wątpliwości i ostatnio pokazuje się to ze szczególną siłą, że UE jest mechanizmem uzgadniana interesów narodowych, powiem więcej - egoizmów narodowych. Jest to najlepsza droga do stworzenia takiego frontu poparcia dla wejścia Polski do UE, który będzie w stanie utrzymać ciężar referendum i może dużo większy ciężar pierwszych lat w Unii. Sądzimy, że nasz projekt uchwały stwarza szansę - przynajmniej na początek - aby zbudować tego rodzaj front i dlatego zwracam się do Komisji o jego poparcie.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#RobertSmoleń">Po pierwsze, proszę o przybliżenie nam zakładanego przez autorów projektu kalendarza wydarzeń. Rozumiem, że ich intencją jest, abyśmy nie nalegali na zakończenie negocjacji w grudniu br. Zatem jaki inny termin zakończenia negocjacji byłby możliwy i realny w opinii wnioskodawców, tak aby utrzymać termin planowanego rozszerzenia UE - 1 maja 2004 r.? Po drugie, jak wnioskodawcy uchwały wyobrażają sobie warunki wejścia Polski, które by ich usatysfakcjonowały? W uchwale wskazano wstępnie zamknięte rozdziały negocjacyjne, a także obszary, które budzą wątpliwości PiS. Gdzie jest granica, którą PiS uznałoby za satysfakcjonującą? Rozumiem, że nie można było zapisać tego w projekcie, ale za sformułowaniami, które są w jego tekście, kryje się jakieś rozumowanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#AntoniMacierewicz">Chcę zadać przedstawicielowi wnioskodawców następujące pytanie. Otóż w tekście uchwały stwierdzono, z czym w pełni się zgadzam, że warunki, które obecnie są przedmiotem negocjacji, czy inaczej mówiąc, pułap negocjacji, który stawia rząd, nie realizuje zasady solidarności. Co do tego nie ma cienia wątpliwości. Można powiedzieć, iż poza tym, że nie uwzględnia zasady solidarności, to przede wszystkim nie realizuje polskiego interesu narodowego. Pytam o tę sprawę i odwołuję się do niej dlatego, że poseł Jarosław Kaczyński sformułował zasadę, z którą również się zgadzam, iż jedynie racjonalne odwołanie się do interesu narodowego umożliwi uniesienie tego ciężaru, jakim jest referendum, czyli przekonanie Polaków, aby zgodzili się na to, co słusznie uważają za niekorzystne dla Polski, jak i przetrwanie tych pierwszych, a ja obawiam się, że wielu trudnych dla Polski lat, gdyby tak się zdarzyło, że znajdzie się ona w UE. Otóż jeżeli tak, chciałbym, aby poseł Jarosław Kaczyński zarysował, jak wygląda z jego punktu widzenia polski interes narodowy w negocjacjach z UE i w perspektywie Polski jako członka UE. A w związku z tym, jak się ma z jego punktu widzenia polski interes narodowy do zasady solidarności. Na podstawie wypowiedzi pana posła sądzę, że utożsamia on interes narodowy z zasadą solidarności. Jednak chociaż w praktyce funkcjonowania są to pojęcia bliskie w tym sensie, że zasada solidarności jest jednym z czynników, które trzeba brać pod uwagę przy kształtowaniu interesu narodowego, to chyba jednak nie są tożsame.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#GabrielJanowski">Mam pytanie: czy po serii pytań będą jeszcze wyrażane opinie?</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JózefOleksy">Tak, oczywiście, każdy może wyrazić opinię. Jeśli ktoś ma pytania, niech najpierw je zada, ale jeśli chce się wypowiedzieć - proszę bardzo. Poseł sprawozdawca i tak na końcu odniesie się do wszystkich pytań i opinii.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#MarcinLibicki">Nie mam pytania, ale chciałbym wyrazić pewną opinię. Zwykle w życiu parlamentarnym działa taki mechanizm, że opozycja i strona rządowa głosują w określony sposób. Wielokrotnie była mowa o tym, że w życiu politycznym Polski są sprawy, które powinny być potraktowane inaczej niż zgodnie z tym mechanizmem - jako interes wspólny. Nie ulega wątpliwości, zwrócił na to uwagę poseł Jarosław Kaczyński, że przyjęcie takiej uchwały ułatwi negocjatorom rozmowy, bo będzie stanowić dla nich argument, że muszą liczyć się z opinią publiczną w kraju, która być może różni się od ich dotychczasowego stanowiska. W ten sposób uzasadnione będzie ewentualne usztywnienie polskiego stanowiska negocjacyjnego. Dlatego chciałbym się zwrócić do członków Komisji z obu stron życia parlamentarnego, w tym również do strony rządowej, żeby dobrze rozumiejąc interes negocjacji i mając na uwadze ich jak najlepszy dla Polski wynik, poparli projekt uchwały, mimo że jest ona autorstwa innego obozu politycznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#EdwardWojtalik">Poseł Marcin Libicki zwrócił się do obozu rządowego, aby poparł projekt. Myślę, że obóz rządowy jest za akcesją Polski do UE, a przyjęcie uchwały gmatwałoby akcesję. Była tu mowa o sygnale. Jakim sygnale? O przesunięciu negocjacji. To nie jest tak, że my robimy łaskę, wchodząc do UE, to Unia robi nam łaskę, chcąc przyjąć Polskę do swojego grona. Wyobraźmy sobie sytuację, w której Polska zostanie sama. Można sobie wyobrazić, że Polska będzie tak długo utrudniać wejście innych krajów do Unii, że może zostać sama. Wtedy powiemy - no tak, strona rządowa tak prowadziła negocjacje, że Polska nie weszła do UE. Zarzuty będą pod adresem strony rządowej. Można przyjmować takie wnioski, ale to musi wypływać ze wspólnej dyskusji, nie można zwracać się do strony rządowej, aby przegłosowała wniosek strony przeciwnej. Myślę, że to nie jest dobry wniosek.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#LudwikDorn">Chciałbym przyłączyć się do apelu posła Marcina Libickiego i odnieść się do dwóch spraw - jednej zawartej w uchwale, a drugiej związanej z głosem posła Edwarda Wojtalika - pewnym nieintencjonalnym i nie wynikającym ze złej woli, ale nieporozumieniu, związanym ze szczególnym natężeniem proeuropejskich emocji u pana posła. Pierwsza sprawa dotyczy klauzul gwarancyjnych. Poza dopłatami, budżetem i finansami, a także przejściem przez pierwsze niesłychanie trudne lata ewentualnego członkostwa w UE jest jeszcze całkowicie nowa w Unii kwestia klauzul gwarancyjnych. Klauzule mogą być stosowane wobec krajów kandydackich, co stawia pod znakiem zapytania taktykę „rozpychania się” wewnątrz Unii, stosowaną dotąd przez kraje przyjęte do UE nawet na warunkach, które nie do końca im odpowiadały. Takim krajem była na przykład Hiszpania, która ciężko odczuła wynegocjowane warunki, a zaakceptowała je, przyjmując zasadę: należy wsiąść do pociągu, z którego nikt nie ma prawa nas wyrzucić, a potem walczyć o wygodniejsze miejsce w przedziale i na siłę przepchać się do wagonu pierwszej klasy. Hiszpania stosowała tę taktykę niesłychanie brutalnie, przez lata szantażując na szczytach UE pozostałe państwa członkowskie. Wprawdzie Hiszpanie narazili się na negatywne komentarze w prasie, ale swoje wywalczyli. Otóż proszę zauważyć, że jeżeli zostaną przyjęte obecnie proponowane przez negocjatorów unijnych warunki, łącznie z klauzulami gwarancyjnymi, tego rodzaju taktyka będzie całkowicie niemożliwa do przyjęcia dla Polski. Komisja Europejska będzie mogła poza Trybunałem Sprawiedliwości zastosować wobec wszystkich państw kandydackich jednostronne sankcje. Aby zapobiec rozwojowi wydarzeń, o którym wspomniałem, przygotowano potężną „lagę, która będzie łamać kości”. W związku z tym nie będzie miało żadnego zastosowanie myślenie: wsiądźmy za wszelką cenę do pociągu, a potem - gdy już nas nie wyrzucą - rozpychajmy się łokciami. To jest niesłychanie ważny punkt, a mianowicie w rozszerzonej Unii będą dwa rodzaje członkostwa. Na jednostronny wniosek „starych” członków UE Komisja Europejska może stosować sankcje wobec państw, które do Unii weszły. Klauzule gwarancyjne ustanawiają dwa rodzaje członkostwa pod względem formalno-prawnym. Można tu wspomnieć również kwestię dopłat w rolnictwie. Jest jeszcze kwestia radykalnego i brutalnego złamania zasady solidarności, bo wbrew temu, co sugerował poseł Antoni Macierewicz, odnosi się to do Unii, a nie rządu polskiego. Chodzi nie tylko o to, że kraje kandydackie wejdą do UE na gorszych warunkach niż na przykład Austria, ale także o to, że będą one finansować wkład brytyjski, który jest zmniejszany dotychczasowym krajom członkowskim, zgodnie z umową wewnątrz „piętnastki”, w której nie uczestniczyły państwa kandydackie. Trudno o bardziej jaskrawe złamanie zasady solidarności niż to, że kraje biedniejsze mają finansować pewien układ między krajami zdecydowanie zamożniejszymi. Jest pytanie, czy mamy się na to zgadzać. Ostatnia kwestia, którą chcę poruszyć, jest związana z dużym natężeniem proeuropejskiego entuzjazmu.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#LudwikDorn">Przecież w projekcie uchwały znalazło się tylko wezwanie do rządu, aby poinformował stronę unijną, że nie traktuje szczytu w Kopenhadze jako ostatecznego terminu negocjacji. Negocjatorzy są z obozu politycznie nam przeciwnego, ale taki wyrok zapadł w wyborach i warto, aby mieli jak najmocniejsze karty. Jest pytanie pod adresem posłów koalicji rządowej: czy koalicja chce dać stronie rządowej mocniejsze karty, czy nie? To jest rząd SLD, ale konstytucyjnie stanowi on rząd Rzeczypospolitej.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#SylwiaPusz">Uważam, że poseł Jarosław Kaczyński uprawia czarnowidztwo, pisząc scenariusz do 2004 r., w którym nie będą stosowane zasady równości i solidarności. Zapomina pan powiedzieć o tym, że po wejściu do Unii Polska jako państwo członkowskie będzie traktowana na równi z innymi państwami. Będą stosowane wobec niej wszystkie zasady, w tym solidarności i równości. Jeżeli którekolwiek państwo lub instytucja nie zachowa się w taki sposób wobec Polski, będziemy mieli prawo odwoływać się do Trybunału. Tego scenariusza już pan nie kreśli. Mamy odrzucić akcesję tylko na podstawie tego, co pan dziś zakłada, a nie o to chodzi. Trzeba przyjąć scenariusz tego, co stanie się po 2004 roku, kiedy Polska będzie już pełnoprawnym członkiem UE, a więc - na tych samych zasadach jak wszystkie państwa członkowskie. Mówi pan też o klauzulach gwarancyjnych, tyle tylko, że zapomniał pan wspomnieć, iż były one zapisane także w innych traktatach akcesyjnych, ale niekoniecznie je stosowano. Nie można dziś, na dwa lata przed wejściem Polski do UE założyć, że wszystkie klauzule na pewno będą zastosowane po rozszerzeniu UE. Państwa członkowskie, które dziś prowadzą negocjacje, mają prawo uwzględniać klauzule, ale niekoniecznie je stosować. Pan uprawia czarnowidztwo zakładając, że Polska po wejściu do UE będzie dyskryminowana we wszystkich dziedzinach, że UE zastosuje wszystkie klauzule.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JarosławPietras">Nie będę zabierał głosu w dyskusji, bo poparcie dla tego czy innego projektu uchwały zależy od państwa. Chciałbym natomiast zauważyć, że przecież negocjacje jeszcze się nie zakończyły i być może debaty - zarówno dzisiejsza, jak i planowana na najbliższą środę - są ważne, ponieważ pozwolą na wyważenie wszystkich opinii, które wyrażają w tej sprawie przedstawiciele różnych polskich elit politycznych. W czasie debaty na forum Wysokiej Izby rząd przedstawi aktualną sytuację negocjacyjną i ustalenia, których część jest niesłusznie przytaczana przez prasę jako przesądzona. W sprawach zasadniczych, takich jak fundusze, dopłaty bezpośrednie dla rolników czy klauzule ochronne, negocjacje się jeszcze nie zakończyły. Chciałbym poruszyć sprawę klauzul ochronnych. Klauzule są zawsze wpisywane do traktatów akcesyjnych i były też w poprzednich traktatach; pewną nowością jest tu rozszerzenie ich zakresu. Jednak nie jest tak, że klauzule zostały wyłączone z rygoru przepisów prawa i organy europejskie będą miały dużą dowolność ich stosowania. Tym bardziej że propozycje tekstu klauzul otrzymaliśmy dwa tygodnie temu w czasie negocjacji, a nasze stanowisko jest tu takie, iż strona polska deklaruje dobrą wolę i będzie wprowadzać odpowiednie rozwiązania, dlatego nie uważamy, żeby klauzule mogły zostać zastosowane. Jednak mimo to chcemy poddać propozycje klauzul bardzo precyzyjnemu rygorowi, tak aby uniknąć wszelkich możliwości manipulowania nimi i powstania sytuacji, o której mówił poseł Ludwik Dorn. Wydaje mi się, że trzeba poczekać na zakończenie negocjacji i wtedy przyjrzeć się wszystkim ich komponentom. Jeśli chodzi o sprawę interesu narodowego, chcę powiedzieć, że będąc od długiego czasu zaangażowanym w proces integracji i negocjacji, nie kieruję się innymi względami, tyle tylko, że interes narodowy jest pojęciem bardzo złożonym - odzwierciedla bardzo różne interesy cząstkowe, jest wypadkową bardzo wielu elementów. Jeśli są głosy, że należałoby opóźnić przystąpienie Polski do UE i tym samym dać szansę na rozwój narodowi polskiemu, to w wielu przypadkach szansę na rozwój stworzy raczej przyspieszenie przystąpienia na warunkach, które staramy się wynegocjować. Patrzenie na interes narodowy ma charakter globalny i chociaż składa się on ze spraw cząstkowych, nie można przykładać do niego miarki odnoszącej się do konkretnej sprawy. Dlatego też czasami w bardzo drobnych, wydawałoby się technicznych sprawach negocjacje trwają bardzo długo - kryje się za tym pewien interes, nawet jeśli nie dużej, to istotnej grupy społecznej i trzeba o niego zadbać. Pragnę jednak podkreślić, że w takim układzie na wynik negocjacji trzeba patrzeć w kategoriach łącznej oceny, która zostanie sporządzona i przedstawiona przez rząd bezpośrednio po zakończeniu negocjacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#EdwardWojtalik">Wnioskodawcy przedłożyli projekt uchwały uważając, że parlament powinien wymusić lepsze warunki akcesji poprzez pokazanie negatywnego stanowiska - my nie chcemy tak bardzo wejść do Unii i jeśli nie stworzycie pewnych zabezpieczeń, to my do Unii nie wejdziemy. Myślę, że parlament może zabrać głos jedynie w sprawie warunków negocjacyjnych, nie możemy wiedzieć i z góry zakładać, co myśli druga strona. Sytuacja Austrii, Hiszpanii i innych krajów przystępujących do Unii była odmienna od polskiej. Jeśli znajdziemy się w UE, na pewno będziemy państwem drugiej kategorii, bo poziom rozwoju społeczno-gospodarczego w Polsce jest o niebo inny niż w obecnych krajach członkowskich UE. Możemy dyskutować na przykład nad tym, czy Radio Maryja ma działać we wszystkich krajach unijnych, czy tylko w Polsce, ale w sprawach ekonomicznych musimy gonić Unię. Myślę, że przez ostatnich dwanaście lat pokazaliśmy, że Polacy, pomimo małego zasobu finansowego w wielu dziedzinach, potrafią dogonić UE. Stanowisko negatywne, wskazanie, że parlament może zablokować wejście Polski do Unii, jest oparte na błędnych założeniach.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#CezaryStryjak">W kontekście wypowiedzi posła Marcina Libickiego mam pytanie do przedstawicieli rządu. Biorąc pod uwagę wypowiedź pana posła oraz omawiany projekt wydaje się, że mamy mnóstwo nowych, a jednocześnie tych samych wątpliwości. Zatem mam pytanie do prana ministra, czy rząd dostrzega postulaty opinii publicznej, w szczególności eurosceptyków, i czy bierze je pod uwagę w negocjacjach? Czy też według rządu powinniśmy wejść do Unii „na kolanach”? Czy napływają do rządu zapytania i interpelacje poselskie w poruszanych dziś sprawach? Po raz kolejny, trzydziesty czy czterdziesty, rozmawiamy o wielu sprawach: o rybołówstwie, o transporcie, budownictwie i innych. Czy rząd odpowiada na pytania w tych sprawach, jeśli takie się pojawiają? Jeśli nie, to musimy porozmawiać na tren temat dłużej na dzisiejszym posiedzeniu. Odnoszę wrażenie, że projektowana uchwała nie będzie delegacją dla rządu, umacniającą go w negocjacjach z Unią, a jej adresatem jest polska opinia publiczna, po to, aby wskazać w sposób dość tendencyjny, że wynegocjowane obecnie warunki są nic nie warte.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#JarosławPietras">W procesie negocjacji nie tylko do negocjatorów, ale także do ministra spraw zagranicznych, premiera, a także sekretarza KIE docierają głosy bardzo różnych środowisk dotyczące istotnych dla nich spraw. Organizowane są konsultacje z różnymi środowiskami, zarówno w Warszawie, jak i na przykład - w sprawie rybołówstwa - na Wybrzeżu. Oczywiście są rożne interesy, problem w każdym przypadku ma wiele aspektów. Na przykład jeśli chodzi o rybołówstwo, jest kwestia odpowiedzi na pytanie, czy i w jaki sposób już w chwili obecnej można na Bałtyku łowić ryby, niezależnie od tego, czy wejdziemy do UE. Zatem czasami problemy dotyczą nie tylko akcesji, ale obecnej sytuacji gospodarczej, wyzwań. Chciałbym potwierdzić, że rząd stara się odpowiadać na zapytania i postulaty nie tylko w formie pisemnej, ale także w formie bezpośrednich konsultacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#AntoniMacierewicz">Chcę zwrócić się do posła Jarosława Kaczyńskiego z dwoma pytaniami. Pierwsze ma charakter zasadniczy. Projekt, który państwo przedłożyli, może być interpretowany przez zwolenników negocjacji w sposób skrajny, jako całkowita negacja poziomu wynegocjowanych warunków. Myślę, że jest to zbyt radykalny sąd, ale faktycznie wnioskodawcy stawiają znak zapytania nad sposobem negocjowania i tym, co wynegocjowano. Chciałbym się dowiedzieć, na jakiej podstawie poseł Jarosław Kaczyński uważa, że jeśli bez żadnych dodatkowych warunków i wskazówek da się negocjatorom trochę więcej czasu, to ci sami ludzie, negocjując w ten sam sposób i w oparciu o te same zasady wynegocjują dla Polski lepsze warunki? Rozumiem, że taka jest nie wypowiedziana intencja projektu uchwały - jeżeli tylko damy temu samemu działającemu w ten sam sposób rządowi trochę więcej czasu, to wynik negocjacji będzie lepszy. Być może tak będzie, ja tego nie kwestionuję, chciałbym tylko wiedzieć, na podstawie jakich przesłanek tak pan sądzi. Osobiście uważam, że jeśli w ogóle zakładać, iż ten rząd mógłby wynegocjować lepsze warunki, to tylko wtedy, gdyby Sejm sformułował nowe, bardzo zasadnicze kryteria. Nie sądzę, aby w innym wypadku ci sami ludzie byli do tego zdolni. Szczególnie po tym, jak minister Włodzimierz Cimoszewicz dwa tygodnie temu stwierdził w sposób jednoznaczny i odmiennie od głosów innych polskich negocjatorów, że negocjacje nie mogą być prowadzone w czasie szczytu kopenhaskiego, muszą zakończyć się dużo wcześniej. On nie będzie negocjował w ostatnim momencie, czyli odrzuca najbardziej powszechnie stosowaną w UE zasadę negocjacji do ostatniej chwili. Minister Włodzimierz Cimoszewicz powiedział - nie, my nie będziemy negocjowali w ostatnim momencie, przyjeżdżając do Kopenhagi musimy mieć zamknięte wszystkie rozdziały negocjacyjne. To jest dobra klamra do deklaracji ze stycznia bieżącego roku, gdy premier Leszek Miller od razu założył, że będziemy licytowali „w dół”. Pan minister dziś to powtarza. Jeżeli w ten sposób przedstawia nam się sposób negocjowania, to dlaczego sądzi pan, że 15 czy 16 grudnia br., czyli po szczycie kopenhaskim będzie lepiej? Ja nie widzę żadnych przesłanek tego, że w przypadku przyjęcia uchwały rząd będzie negocjować lepiej. Pytam o to dlatego, że chciałbym głosować za tą uchwałą i namawiać do tego innych, a w związku z tym proszę, aby wskazał pan na jakieś przesłanki pozwalające sądzić, że to nie jest pusty gest, że przyjęcie uchwały daje realne szanse na zmianę obecnego, katastrofalnego stanu negocjacji. Drugie pytanie jest konsekwencją wypowiedzi posła Ludwika Dorna, który - jak sądzę - nie zrozumiał mojego być może nie najlepiej sformułowanego poprzedniego pytania o relację między interesem narodowym i zasadą solidarności. Otóż w projekcie wnioskodawcy odwołują się wyłącznie do zasady solidarności. Robi to wrażenie, także poprzez inne argumenty, które przytaczają wnioskodawcy, że uchwała odnosi się wyłącznie do problematyki gospodarczej. Zdaję sobie sprawę z wagi tej problematyki i również często się do niej odnoszę, ponieważ rzeczywiście warunki gospodarcze wynegocjowane przez ten rząd są szczególnie żenujące i niekorzystne dla Polski. W związku z powyższym ta argumentacja jest zasadna, ale nie wyczerpująca. Jeżeli dowiadujemy się, że nadal nie ma mechanizmu wyjścia kraju z Unii Europejskiej - a jeśli w ogóle się go rozważa, to nie tylko na zasadach upokarzających, ale i niesłychanie niekorzystnych dla państwa, które chciałoby wyjść z UE - to pokazuje, że Unia Europejska w kształcie, do którego ewentualnie wejdziemy, ma być rodzajem superpaństwa. Zatem UE ma w sposób zasadniczy interweniować w polski interes narodowy, przekraczając problem solidarności, odnoszący się wyłącznie do kwestii gospodarczych. Dlatego zadałem to pytanie i chciałbym wiedzieć, jak ma się państwa stanowisko i uchwała do warunków pozagospodarczych i politycznych konsekwencji wejścia Polski do UE. Krótko mówiąc - gdyby Unia zrealizowała zasadę solidarności związaną z polityką gospodarczą, a jednocześnie utrzymała obecne warunki polityczne wskazujące na to, że mamy do czynienia z tworzeniem superpaństwa, czy autorzy projektu będą popierać wejście Polski do UE?</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#RomanJagieliński">Chciałbym przekazać kilka uwag w sprawie projektu uchwały. Uważam, że ta uchwała na pewno nie zablokuje procesu negocjacyjnego. Negocjacje będą trwać nadal, a jeśli byłbym bardzo arogancki, mógłbym stwierdzić, że w zasadzie uchwała Sejmu do niczego rządu nie zobowiązuje. Wielokrotnie już mieliśmy takie doświadczenia w Sejmie obecnej kadencji. Chcę przypomnieć, że przygotowując się do negocjacji i procesu integracji, uzyskiwaliśmy zapewnienia o wyższych standardach, a przede wszystkim partnerstwie z krajami UE. Kiedy obniżyliśmy nasze oczekiwania, wspomnę tu restrukturyzację hutnictwa, to UE zaproponowała nam zdecydowanie gorsze warunki. Kiedy wyjdziemy poza ustalone warunki produkcji, nastąpi blokada w procesie integracji. Kiedy uczestniczyłem w oficjalnych rozmowach w ramach przygotowań do procesu integracji, zawsze uzyskiwałem zapewnienia, że w UE nie będzie dwóch kategorii członkostwa. Byłem absolutnie pewien, że jeszcze przed akcesją będziemy traktowani po partnersku. W styczniu tego roku dowiedzieliśmy się, na jakich warunkach mamy integrować się z UE, mówię tu głównie o sferze finansowej. Nie zauważam tu partnerstwa. Zadałem stosowne pytanie w tej sprawie przy okazji wizyty w Polsce pana Franza Fischlera, ponieważ to on twierdził, że w UE nie będzie dwóch kategorii rolnictwa i jako członkowie Unii będziemy korzystać z tych samych przywilejów. Prezydencja duńska zaproponowała, abyśmy przez pierwsze trzy lata otrzymywali nie 20, 30–35, a 40% dopłat wyrównawczych. Polscy negocjatorzy stwierdzili, że jest to wielkie ustępstwo, a ja nie uważam, żebyśmy byli traktowani solidarnie i po partnersku. Dyskutowaliśmy na ten temat wielokrotnie w Komisji Europejskiej oraz Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Jestem członkiem zespołu do spraw obszarów wiejskich przy KIE, zresztą zarówno ja jak i moja partia opowiadaliśmy się za procesem akcesji, podpisaliśmy deklarację na rzecz integracji. Tyle tylko, że nie integracji za wszelką cenę. Odbieram działania Klubu Parlamentarnego PiS bardzo pozytywnie, uważam, że uchwała wzmocni proces negocjacji. To lepiej, że z taką inicjatywą występuje PiS, a nie koalicyjny partner SLD jakim jest PSL. Nie mogę sobie wyobrazić tego, jak będzie się zachowywać PSL, jeśli wynegocjujemy nierównoprawne warunki traktatu akcesyjnego. Na pewno ze strony PSL będzie narzekanie, że był w to zaangażowany partner koalicyjny. Zatem jako ten, który nie jest związany z koalicją rządową i mieści się w politycznym centrum, przychylam się do poparcia tej uchwały po to, aby wzmocnić stronę polską w negocjacjach.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#JanuszLewandowski">W trzech punktach powiem, dlaczego nie jesteśmy zwolennikami tego projektu uchwały. Po pierwsze, projekt na samym początku przesądza, iż traktat akcesyjny kształtuje niekorzystne warunki polskiego członkostwa w UE, co nie jest jeszcze przesądzone. Problem ten ma wiele wymiarów i wychodzi poza efekt negocjacji. Po drugie, zaproponowana taktyka negocjacyjna ewentualnego zerwania kalendarza kopenhaskiego byłaby ciekawa, gdyby uzgodniono ją w ramach 10 krajów kandydackich. Niestety tak nie jest, 9 z 10 krajów będzie chciało dotrzymać kalendarza, czyli zakończyć negocjacje w grudniu tego roku. Po trzecie, Klub Parlamentarny Platformy Obywatelskiej ma własny projekt uchwały, naszym zdaniem bardziej stosowny na obecną chwilę.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PawełPoncyljusz">W związku z wypowiedzią posła Edwarda Wojtalika chciałbym podkreślić dwie sprawy. Bardzo proszę, aby jednak nie mówił pan - jak rozumiem, pan w to wierzy - że Polska będzie członkiem UE drugiej kategorii. Myślę, że wszyscy walczymy o to, i jest to w naszym interesie, abyśmy nie byli członkiem drugiej kategorii. Po to się tu spotykamy i dyskutujemy o tym projekcie, aby jednak być partnerem dla każdego z krajów członkowskich Unii. Moim zdaniem pan trochę manipuluje informacją, ale może są jakieś powody, dla których mówi pan takie rzeczy. Jeśli chodzi o kwestię negocjacji, wydaje mi się, że są one możliwe w każdym momencie, również dosłownie na trzy minuty przed podpisaniem traktatu. W prasie można było przeczytać informację na temat tego, co wyczyniają Hiszpanie na pięć minut przed zamknięciem uzgodnień czy podpisaniem jakiegoś dokumentu. Jak widać, Hiszpanie nie stracili dużo na tym, że byli tak zasadniczy i tak uparci w niektórych kwestiach. Może południowy temperament każe im wybaczyć, że są tacy; my jesteśmy z północy Europy. Z moich doświadczeń negocjacyjnych wynika, że im dłużej pewne sprawy zostaną w naszym stanowisku niepewne, tym bardziej Polska na tym skorzysta. Apeluję do wszystkich posłów, abyśmy nie pozwolili, jak pan powiedział, aby nasz kraj był członkiem drugiej kategorii w UE.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#JózefOleksy">Zanim oddam głos posłowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, chciałbym powiedzieć, że oprócz tego, co jest w treści każdego projektu, musimy czytać tło, w którym projekt ten ma zabrzmieć. Oczywiście, nie mam nic przeciw temu, żeby Unia usłyszała z Polski różne głosy, bo polska opinia publiczna jest podzielona, na szczęście z większością dla zwolenników akcesji Polski do UE. Ponieważ wiemy, jak bardzo słaba jest wiedza o Polsce i jej sprawach w Unii, to dobrze, że proponuje się różne spojrzenia, a w niektórych sprawach sprawy są specjalnie przerysowane i podawane w sposób alarmistyczny, po to, aby ten głos dotarł do rozmówców. Przecież nie jest tak, że negocjacje na pewno zakończą się w Kopenhadze. Jest problem sytuacji budżetowej w 2004 roku, sposobu liczenia przepływów pieniężnych i rzeczywistego dowiedzenia, że Polska nie będzie sytuacji płatnika netto. Negocjacje są naprawdę intensywne i cały czas trwają, choć z niektórych krytykowanych tu wypowiedzi przedstawicieli rządu czy negocjatorów wynika, że pewne sprawy uznali oni za przesądzone. Z mojej orientacji wynika, że dopiero nadchodzi ostateczne „starcie” w sprawach, w których przedstawiciele UE nie wykazywali nawet wystarczającej orientacji co do możliwych skutków niektórych propozycji po polskiej stronie. Uważam zatem, że to dobrze, jeżeli podkreśla się polskie trudności i oczekiwania, przywiązanie do zasady równości. Zarzut w tej sprawie nie jest do końca uzasadniony, bowiem nikt w Polsce nie głosił chęci odejścia od zasady równości i zgody na partnerstwo drugiej kategorii. Dziś nikt nie jest w stanie przesądzić, czy w trakcie realizacji mnogich postanowień będziemy zachować status pierwszej kategorii i miejsce w pierwszej szóstce krajów, czy też w miarę upływu czasu, już jako członek UE, z naszej winy utracimy gwarantowaną pozycję w „szóstce”. Pozycja państwa liczy się według jego spraw wewnętrznych, siły gospodarki, sprawności państwa, zgody i dialogu społecznego. Zatem w tych propozycjach są podejmowane różne kategorie spraw o różnym horyzoncie. Wypowiedzi na temat klauzul gwarancyjnych są typowym przykładem niezrozumienia istoty sprawy. Klauzule są w UE zasadą; problem powstał dlatego, że zostały jednostronnie zaostrzone, jednak istota mechanizmu i ochrony wewnątrz Unii nie zmieniła się - można tu podać przykład Niemiec, które poniosą poważne sankcje z tytułu klauzul w przypadku przekroczenia o 3% deficytu budżetowego. To jest działający mechanizm, a nie cios wymierzony w Polskę i pozostałe kraje kandydackie. Chodzi o mechanizm wewnętrznej ostrożności, zabezpieczenie, aby kraje nie łamały reguł, które przyjmują. To samo dotyczy tej części projektu, w której jeszcze przed końcem negocjacji napisano, że nie jest przesądzone, iż warunki akcesji muszą być niekorzystne. Jest to ocena przedwczesna.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JarosławKaczyński">Poseł Ryszard Smoleń zapytał, kiedy - zdaniem projektodawców uchwały - będzie można zakończyć negocjacje. Przypomnę o jednej sprawie - akcesja miała nastąpić 1 stycznia 2004 r., a teraz została odsunięta o 4 miesiące, czyli krótko mówiąc, jest tu pewien luz, jeżeli chodzi o czas i w ramach tego luzu moglibyśmy się zmieścić. Powtórzę jeszcze raz, że „przyciskanie do ściany” poprzez krótkie terminy dla zabiegających o coś to stary chwyt negocjacyjny i nie powinniśmy się mu poddawać. Sygnał ze strony Sejmu w tej sprawie byłby w naszym przekonaniu bardzo poważną pomocą dla negocjatorów. Padło pytanie, jakie warunki akcesji są dla nas zadowalające. Oczywiście w tej chwili trudno byłoby je precyzyjnie określić, zresztą, choć mówię teraz w imieniu opozycyjnej partii, nawet taki głos byłby w tym momencie przedwczesny, bowiem stanowiłby sygnał dla drugiej strony. Natomiast ogólnie można powiedzieć tyle: takie warunki, które nie doprowadzą do degradacji poważnych dziedzin życia społecznego i gospodarczego, przede wszystkim chodzi tu o rolnictwo, a także pozwolą na to, abyśmy realnie mieli bilans dodatni netto. Wreszcie, takie warunki, które - tu nie zgodzę się z posłem Józefem Oleksym - podważą jednostronne klauzule gwarancyjne w wymiarze sprawiedliwości i rolnictwie. To jest jednak sytuacja całkowicie nierównoprawna, wprawdzie zaplanowana tylko na trzy lata, ale mogąca mieć dla nas bardzo poważne konsekwencje. Można przy tym wskazać na sprawy, które już dziś mogą doprowadzić do tego, że tego rodzaju rozwiązania wykorzysta na przykład Holandia. Odwołam się tu do słów premiera Leszka Millera. Co prawda pan premier - o ile sobie dobrze to przypominam - w przemówieniu partyjnym wspominał, iż uruchomienie pewnych procesów przeciw Polsce, jeszcze w ramach dyskusji o akcesji, miało związek z działaniami różnego rodzaju grup nacisku, przy czym nie były to bardzo potężne grupy. Chodziło o grupy gospodarcze, silne, ale nie należące do wagi najcięższej. Jeśli jest tak, że tego rodzaju grupy mogą w tak mocnym stopniu wpływać na przebieg dyskusji w parlamencie holenderskim - a nie sądzę, żeby w tym wypadku premier się mylił - to bardzo łatwo sobie wyobrazić, że na skutek działania tego rodzaju mechanizmów klauzule mogą być wykorzystane przeciwko Polsce. Tym bardziej że przecież druga strona twierdzi, iż klauzule są potrzebne, aby uspokoić przeciwników. Przeciwnicy z nich później skorzystają, a my będziemy bardzo biedni i zdegradowani. Obawiam się, że posłanka Sylwia Pusz źle nas zrozumiała. Otóż pani stwierdziła wyraźnie, że my jesteśmy przeciwnikami akcesji. Nie jesteśmy przeciwnikami akcesji, ale tych warunków, a to zasadnicza różnica. Jeżeli chce pani kupić chleb i wchodzi do sklepu, ale stwierdza, że cena jest zbyt wysoka i idzie do innego sklepu, to nie oznacza, że pani nie chce kupić chleba. Uznaje pani tylko, że jego cena jest zbyt wysoka. Przestrzegałbym przed tym, aby wchodzić do sklepu i z góry mówić, że zapłaci się każdą cenę za chleb, bo wtedy może być on niesłuchanie drogi. Posłanka Sylwia Pusz nie tyle zadała pytanie, co wypowiedziała tezę, z którą pozwolę sobie polemizować. Otóż stwierdziła pani, że już jako członek Unii Polska będzie miała równe prawa z pozostałymi państwami.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#JarosławKaczyński">W sferze politycznej - tak, ale w sferze gospodarczej przypomnę, że 25% czy nawet 40% dopłat jednak wyraźnie różni się od 100%. Jest również sprawa omawianych przed chwilą klauzul gwarancyjnych. Przypomnę, że w trakcie dyskusji, sporów i walk przy przygotowaniu Agendy 2006 my nie będziemy mogli stawiać spraw polskiego rolnictwa, bo będzie to z góry rozstrzygnięte. W ważnej dla nas sferze będziemy partnerem ograniczonym, niemającym takiej pozycji jak inne kraje. Taka sytuacja będzie istniała aż do dyskusji o Agendzie 2012, bo tak wynika z propozycji, które zostały nam przedstawione. Skądinąd, jeśli się zna sytuację w Unii Europejskiej, to zapowiedź, że kiedykolwiek otrzymamy stuprocentowe dopłaty do rolnictwa, jest czystym nieporozumieniem. Przecież reforma polityki rolnej jest prawie pewna, a jak się można domyślić, jedną z przyczyn decyzji, aby nie przyznawać nam pełnych dopłat, jest obawa, abyśmy nie dołączyli do obrońców tej polityki. W momencie, kiedy mamy niepełne dopłaty, nie zawsze nam się ta obrona może opłacać. Krótko mówiąc, nie będziemy mieli w Unii takiego statusu, jak wyobraża sobie posłanka Sylwia Pusz, i to zarówno w sprawach konkretnych, jak i trudniejszej do określenia sferze, która jednak w polityce ma ogromne znaczenie. Jeśli ktoś zgadza się z góry na gorsze traktowanie, to później zwykle gorzej go traktują. Tak jest w polityce, zresztą często bywa tak w życiu. Taka jest odpowiedź na pani pytanie - powtarzam, z jednej strony nastąpiło nieporozumienie, a z drugiej strony, obawiam się, że pani posłanka wyraża nadmierny optymizm. Ze zdumieniem słuchałem słów posła Edwarda Wojtalika o łasce, która jest nam robiona ze strony UE. Bardzo namawiam do tego, żeby rezygnować z postawy suplikacyjnej. Ona była obecna w polskiej historii, zwłaszcza jeśli chodzi pewne grupy społeczne, i jest to zrozumiałe, ale nie wracałbym do niej. Na szczęście dziś mamy inną strukturę społeczną i to jest nasze niewątpliwe osiągnięcie. Status drugorzędności jest zawsze pewną wypadkową pomiędzy realnymi siłami, a te w naszym przypadku nie są wielkie, a wolą. W polityce wola ma ogromne znaczenie. Zupełnie inne było znaczenie Francji pod rządami de Gaulla niż za licznych rządów IV Republiki, choć sytuacja tego kraju, jeśli chodzi o jego potencjał czy posiadanie własnej bomby atomowej, wcale się nie zmieniła. Była po prostu wola i aktywna polityka, to jest niesłychanie ważne. Powtarzam, nie możemy uczynić nic gorszego, niż z góry zgodzić się na drugorzędność. Poseł Cezary Stryjak stwierdził, że jakoby my uważamy, iż wynegocjowane warunki są nic niewarte. Użył pan tu skrajnego określenia, ale my faktycznie uważamy, że na obecnym etapie negocjacji warunki nie są dobre. Trzeba tu przytoczyć wspomniane już wypowiedzi, w szczególności ministra Włodzimierza Cimoszewicza, który stwierdził, że najważniejszy jest nastrój, dobra atmosfera i my nie będziemy się „handryczyć”. Chcę tu bardzo mocno podkreślić, że zasada: podstawowe sprawy są ustalane ostatniej nocy nie jest nigdzie zapisana, ale realnie funkcjonuje w UE. My musimy dyskutować do ostatniej nocy i to jest oczywiste. Jeszcze raz podkreślę - nie powiedziałbym, że wynegocjowane dotychczas warunki są nic niewarte, ale nie są zgodne z tym, co deklaruje Unia Europejska zarówno w swoich „przepisach” konstytucyjnych, jak i różnego rodzaju aktach politycznych. W tym projekcie specjalnie odwołujemy się do języka stosowanego w Unii, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że obecnie język ten stał się nie opisem rzeczywistości, praktyki unijnej, ale elementem pewnego politycznego rytuału, który ma przesłonić rzeczywistość.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#JarosławKaczyński">Bardzo często używa się języka do przysłaniania rzeczywistości w różnych dziedzinach, może szczególnie w polityce, i owa niedobra tradycja jest realizowana. Wobec krajów „dziesiątki”, a Polski w szczególności zrezygnowano z tej zasady. Poseł Antoni Macierewicz zapytał, czy sprowadzamy polski interes narodowy do zasady solidarności. Oczywiście nie, choć polski interes narodowy może być jednakowoż realizowany w ramach zasady solidarności, jeśli przyjąć, że wchodzimy do UE. Tu być może się mylimy, generalnie uważając, że do UE lepiej wejść, niż nie wejść, ale to musi być unia odpowiednio skonstruowana, unia niezależnych narodów, w ramach której narody te zachowują się solidarnie, jednocześnie zachowując swoją odrębność. Przy okazji powiem, że uważamy, iż rozwiązania federalistyczne są sprzeczne z tą zasadą, więc jeśli miałem złagodzić lub znieść ten niepokój, niniejszym to czynię. Drugie pytanie posła Antoniego Macierewicza dotyczyło sposobu negocjacji i ludzi, którzy je prowadzą. Niezależnie od tego, jak krytyczne będą nasze oceny, jako partia opozycyjna, czy nawet Sejm, nie mamy żadnego wpływu na to, kto będzie prowadził negocjacje. Stąd uznaliśmy, że wysuwanie tego rodzaju postulatów byłoby nieskuteczne, nie wysuwamy również wniosku o wotum nieufności dla ministra Włodzimierza Cimoszewicza, co właściwie byłoby jedyną drogą, aby to osiągnąć. W tym momencie nie ma to żadnego sensu, aczkolwiek skrajnie krytycznie oceniam jego postawę, a w szczególności wspomniane wypowiedzi. Gdybym postawił się na miejscu pana premiera, co jest niesłychanie trudne, to bardzo bym się zastanawiał nad pracą tego ministra. Jeśli chodzi o wypowiedź posła Romana Jagielińskiego, to mogę tylko podziękować za poparcie. W nawiązaniu do wypowiedzi posła Janusza Lewandowskiego chcę powiedzieć, że w projekcie nie ma oceny warunków akcesji, tylko ocena obecnego stanu negocjacji, co zostało wyraźnie napisane - także tych warunków, które były do niedawna, a co się zmieniło. Przypominam, że po raz kolejny została postawiona sprawa podatku VAT w budownictwie. Druga strona stwierdziła, że do końca 2007 roku stawka tego podatku mogłaby być niższa, co - jak pan poseł doskonale wie - jest bardzo ważne dla polskiego budownictwa. Jeśli chodzi o solidarność między państwami „dziesiątki”, przypomnę, że Polska to drugie tyle, co pozostała „dziewiątka”. Wejście Polski do UE ma znaczenie polityczne. Prosiłbym, aby pan poseł nie przyłączał się do postawy posła Edwarda Wojtalika, bo bardzo by nas to zmartwiło. Rozumiem, że Platforma Obywatelska ma własny projekt uchwały i nad tym boleję, bo być może moglibyśmy uzgodnić jakiś projekt, chociaż po oświadczeniach niektórych przedstawicieli Platformy, które były odpowiedzią na nasze wypowiedzi w tej sprawie, byłoby to pewnie niełatwe. Ale skoro macie państwo własny projekt, jest to sytuacja obiektywna i ten argument całkowicie rozumiem. Sądzę, że można było do niego się ograniczyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#WojciechZarzycki">Poseł Roman Jagieliński martwi się o PSL. Otóż chcę powiedzieć, że PSL zawsze opowiadało się za członkostwem Polski w UE, ale na partnerskich zasadach. Traktat ustanawiający Unię Europejską zobowiązuje do integracji opartej na równości praw i obowiązków wszystkich państw, do równych warunków konkurencji i zasad pomocy publicznej. Tymczasem przedstawione przez prezydencję duńską warunki członkostwa naruszają te zasady. Trzeba powiedzieć wyraźnie, że w obszarze rolnictwa UE podtrzymała stanowisko w sprawie dopłat bezpośrednich dla polskich rolników, które mają wynosić 25% dopłat dla obecnych państw członkowskich. Określiła też górny pułap płatności dla rolników polskich w pierwszych latach członkostwa na 40% środków uzyskiwanych przez rolników z obecnych państw członkowskich. Mieszczą się w tym płatności bezpośrednie z budżetu UE.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#JózefOleksy">Pan rozpoczyna nową dyskusję. Chciał pan wypowiedzieć się ad vocem posła Romana Jagielińskiego, wypowiedział się pan i teraz proszę o puentę pańskiej wypowiedzi - nie wkraczajmy w nową dyskusję i przytaczanie wszystkich merytorycznych argumentów.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WojciechZarzycki">Zgłaszałem się do głosu u pana wiceprzewodniczącego, a że nie zostałem ujęty w czasie dyskusji, to nie jest moja wina. Proponowane wielkości kwot produkcyjnych, nie tylko mleka, bo chodzi przede wszystkim także o skrobię i cukier, nie odzwierciedlają nie tylko potencjału polskiego rolnictwa i potrzeb konsumpcyjnych społeczeństwa, lecz nawet obecnego poziomu produkcji. Stąd też PSL nie zgadza się na tego typu rozstrzygnięcia. Na marginesie chcę powiedzieć, że Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi była na wyjazdowym posiedzeniu w Brandemburgii i zwiedziła tam gospodarstwo produkcji mleka - 3800 ha i 1155 krów mlecznych. Zysk gospodarstwa wynosi 600 tys. euro. Chcę jednak zwrócić państwa uwagę na fakt, że dopłaty bezpośrednie wynosiły 1.500 tys. euro. Na moje pytanie, czy gospodarstwo mogłoby funkcjonować przy wysokości dopłat, jakie ma otrzymać rolnik polski, czyli łącznie 40%, odpowiedziano, że nie, zresztą wynik mówi sam za siebie. Dlatego powiem jeszcze raz, że PSL nie zgadza się na tego typu warunki i będę głosował za przyjęciem projektu uchwały przedłożonego przez PiS.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#RobertSmoleń">Muszę powiedzieć, że wyjaśnienia posła Jarosława Kaczyńskiego nie rozwiały moich podejrzeń co do intencji PiS przy składaniu tego projektu. Otóż moim zdaniem nie trzeba walić mocno pięścią w stół, żeby powiedzieć, że tak naprawdę chodzi nam o jakieś korekty terminu negocjacji, ale chcemy utrzymać się w tym nurcie rozszerzenia, o którym obecnie rozmawiamy. Podobnie, gdyby autorzy projektu napisali, że chodzi im o to, żeby nie doprowadzić do degradacji dużych obszarów polskiej gospodarki, to ja bym się z tym zgodził. Gdyby napisali, że chodzi im o realnie dodatni bilans netto, to też być się z tym zgodził, właściwie wszyscy się tu zgadzamy, bo takie jest stanowisko rządu. Nie ma powodu, aby dodatkowo apelować do rządu o coś, co rząd sam deklaruje. Sformułowania użyte w projekcie uchwały budzą podejrzenie, że tak naprawdę chodzi tu o nową politykę europejską PiS, a więc próbę flirtu z pewną częścią społeczeństwa, która wyraża rosnące niezadowolenie z przebiegu procesu negocjacji. Flirtu, do którego PiS ma prawo, ale nie sądzę, aby inne ugrupowania zechciały dać się weń wciągnąć. W środę odbędziemy poważną debatę europejską, każde ugrupowanie będzie miało dużo czasu, aby przedstawić swoje stanowisko. Opinie te zostaną dostrzeżone w Polsce i krajach UE, i to jest dobra droga działania. Natomiast przyjęcie uchwały w proponowanej treści budzi moje opory i w związku z tym składam wniosek o odrzucenie tego projektu w pierwszym czytaniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#AntoniMacierewicz">Chciałbym odczytać posłowi Jarosławowi Kaczyńskiemu krótki fragment ustaleń Komisji Europejskiej z 20 listopada: „Zaleca się, aby biorąc jako przykład deklarację niemiecko-czeską z 1997 roku obecne i przyszłe państwa członkowskie podpisały wspólną deklarację europejską, zawierającą wzajemne uznanie i wyrażenie żalu z powodu dokonanych w trakcie II Wojny Światowej, jak również po niej, zbrodni przeciwko ludzkości, okrucieństw i niesprawiedliwości oraz zobowiązanie się państw, że będą w pełni podzielać wspólne wartości jako skuteczne środki przezwyciężenia dawnych podziałów, wrogości, uprzedzeń ugruntowanych w interpretacjach historycznych i politycznych dotyczących przeszłości, dokonywanych z pozycji narodowych”. Czy uważa pan zawartą tu interpretację solidarności, mającej panować w Unii, i wzajemnego stosunku do przeszłości, zwłaszcza polsko-niemieckiej, za taką, którą można zaaprobować?</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#JarosławKaczyński">Sądzę, że to jest pytanie retoryczne. Doskonale pan wie, że PiS nie zgadza się i radykalnie odrzuca tego rodzaju interpretację historii, w której Niemcy są w gruncie rzeczy ofiarą wojny na równi z krajami przez nie napadniętymi, w których dokonano potwornych, niewyobrażalnych wręcz zbrodni. Nie tylko nigdy nie będziemy popierać tego rodzaju interpretacji, ale także spokojnie jej słuchać. Natomiast, i tu jest być może między nami różnica, uważamy, że będąc w UE będziemy mogli w większym stopniu się temu przeciwstawiać, bo w końcu ta interpretacja jest funkcją niemieckiej siły i braku jej przeciwdziałania w Unii. Oczywiście pod warunkiem, że będziemy w Unii równym partnerem i nie doprowadzimy poprzez akcesję do ciężkiego kryzysu, także politycznego w Polsce. Tak jak się spodziewaliśmy, poseł Ryszard Smoleń złożył odpowiedni wniosek; jego rozstrzygnięcie należy do Komisji. Chciałbym jednak gorąco zaprotestować przeciwko interpretacjom, które nie odnoszą się do kwestii merytorycznych, stosowaniu dialektyki podejrzliwości, skądinąd zupełnie nie opartej na faktach. Każdy, kto zna dokumenty i publiczne wypowiedzi członków PiS, wie dobrze, że w polityce tego ugrupowania nie nastąpił żaden zwrot. Po prostu został nagle podjęty jeden z moich wywiadów, z powodów, o których można sądzić, że miały związek bardziej z przebiegiem wyborów samorządowych, w szczególności w Warszawie, niż sprawami UE. Przedtem dokładnie takie same wypowiedzi z użyciem takich samych sformułowań były po prostu niezauważane, ale to jest kwestia specyfiki polskich mediów, a nie zwrotu w linii politycznej PiS.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#JózefOleksy">Zamykam dyskusję. Nie udzielam głosu posłowi Gabrielowi Janowskiemu, wypowiedzieć chciał się również poseł Jacek Protasewicz - w ten sposób zostaniemy unikalnym forum, na którym dyskutuje się w nieskończoność.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#GabrielJanowski">Prosiłem o głos po wypowiedzi posła Jarosława Kaczyńskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#JózefOleksy">I zrezygnował pan potem z tego głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#GabrielJanowski">A niby kiedy usłyszał pan moją rezygnację?</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#JózefOleksy">Wywoływałem pana do głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#GabrielJanowski">Nie wywoływał pan.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#JózefOleksy">Była dyskusja. Nie ma tak, że zgłaszając swój głos do dyskusji zastrzega się pan, że wypowie się po wnioskodawcy. Nie ma takiej praktyki.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#GabrielJanowski">Ale pan ją zaakceptował, bo ja o to prosiłem.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#JózefOleksy">Jak teraz widzę, źle pana zrozumiałem. Zamykam dyskusję. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem wniosku o odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu uchwały w sprawie warunków członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Stwierdzam, że Komisja 23 głosami, przy 10 przeciwnych i braku wstrzymujących się, przyjęła wniosek.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#JerzyCzepułkowski">Proponuję, aby również w przypadku tego projektu sprawozdawcą był poseł Józef Oleksy.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#JózefOleksy">Czy jest sprzeciw w tej sprawie? Nie widzę, rozumiem, że Komisja przyjęła moją kandydaturę. Przechodzimy do trzeciego punktu porządku - projektu uchwały w sprawie integracji Polski z UE. Proszę posła Janusza Lewandowskiego o krótkie wprowadzenie.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#JanuszLewandowski">Projekt uchwały, której nie będę czytał, opiera się na następujących założeniach. Po pierwsze, Sejm odbędzie debatę europejską w przededniu ostatecznej rundy negocjacji. Jest to fundamentalna okoliczność i w takim momencie parlament powinien być sojusznikiem negocjatorów, którzy negocjują w imieniu wszystkich, łącznie z przeciwnikami integracji europejskiej, a nie tylko w imieniu swojej partii czy rządu. Dlatego uchwała wskazuje możliwe do przyjęcia kierunki natarcia w postaci finansowych i pozafinansowych warunków w rolnictwie, przepływów finansowych oraz, co zgłosimy w formie autopoprawki w drugim czytaniu, klauzul ochronnych, bo ten akcent w projekcie uchwały PiS uważamy za bardzo stosowny. Po drugie, efekt negocjacji jest czynnikiem istotnym, ale nie wystarczającym jako przesłanka decyzji o charakterze historycznym i cywilizacyjnym - żadne z tych słów nie jest przesadą, jeśli chodzi o polski członkostwo w UE. Sens lub bezsens członkostwa wychodzi poza rachunek korzyści wynikający z efektów negocjacji. To jest drugie założenie uchwały. Po trzecie, Polska sama otworzyła sobie drzwi do wolności, zatem zna jej cenę. Stąd wynika pewna wizja Unii Europejskiej, jako wspólnoty działającej jednolicie, ale szanującej tożsamości narodowe. To jest trzecim akcentem projektu. Po czwarte, jakość członkostwa i zdolność czerpania pożytków z UE zależna jest zarówno od efektu negocjacji, jak i czynników wewnętrznych, czyli konkurencyjności gospodarki, sprawności administracji, trafności polityki gospodarczej. Takie spostrzeżenie wpisaliśmy do projektu uchwały, akcentując niezadowolenie z jakości rządzenia w ostatnich latach. Po piąte i ostatnie, efekt w postaci członkostwa Polski w NATO i zaproszenia do UE jest dorobkiem wszystkich dotychczasowych rządów, z których żaden nie ma prawa zawłaszczać ani upartyjniać tego historycznego wyboru. Zaś debata, z uwagi na to, że dotyczy polskiej racji stanu, powinna być prowadzona w duchu prawdy, nie zmąconej przez demagogię. To jest ostatni akcent projektowanej uchwały, która, jak sądzę, mówiąc językiem posła Jarosława Kaczyńskiego, mieści się pośrodku między emocjami negatywnymi i pozytywnymi, przy czym część tych negatywnych emocji powstała w Polsce jako rykoszet pewnych ostatnich oświadczeń PiS.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#JózefOleksy">Mam do posła Janusza Lewandowskiego pytanie: czy demonstrowanie w uchwale Sejmu niezadowolenia z dotychczasowej działalności rządu wspiera rząd w negocjacjach?</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#JerzyCzepułkowski">Uważam, że Komisja powinna się pochylić nad projektem uchwały przygotowanym przez PO. Zawiera on praktycznie wszystkie te elementy, które chciał zawrzeć w swoim projekcie PiS, ale uczynił to nieumiejętnie. W poprzednio omawianym projekcie z góry oceniono i przesądzono negatywny wynik negocjacji przed ich zakończeniem. Te same kwestie porusza w swoim projekcie PO i twierdzę, że w takim tonie, z taką retoryką uchwała będzie wzmacniać nasz rząd w negocjacjach o członkostwo w UE. Natomiast, jak to często zdarza się Platformie, projektodawcy nie uniknęli antyrządowej, czy opozycyjnej, maniery kontestowania wszystkiego, co jest nawet dobre, ale jeśli to czyni rząd koalicyjny, należy fakt podkreślić. Dlatego też generalnie zgadzając się z tezami dotyczącymi procesu negocjacji i spodziewanego wpływu uchwały na ich zakończenie, składam wniosek o wykreślenie z projektu dwóch zdań. Po pierwsze, zdania drugiego w ustępie czwartym: „Ustępstwa poczynione przez rząd SLD-UP-PSL nie owocowały jak dotąd satysfakcjonującymi ustępstwami strony unijnej w istotnych dla nas obszarach”. Wykreślenie tego zdania nie przerywa pewnej myśli, logiki wywodu, a zatem nie ma potrzeby wstawiania tu czegokolwiek innego, tym bardziej że jest to zdanie nieprawdziwe. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że każde stanowisko strony unijnej spotyka się z reakcją rządu polskiego, który wskazuje na pewne niedostatki i owocuje przyjęciem nowego stanowiska w kolejnych negocjacjach. Po drugie, proponuję, aby w akapicie 5 wykreślić ostatnie zdanie: „Jakość rządzenia Polską w ostatnich latach nie przybliża nas do tego celu”. W związku z tym, że Platforma nie pisze, o jakich latach tu mowa, czy o latach 1997–2001, czy być może o innym okresie, proponuję wykreślić to zdanie, a projekt uchwały przyjąć.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#GrzegorzTuderek">Projekt uchwały bardzo mi się podoba. Zgadzam się z posłem Jerzym Czepułkowskim, że te dwa zdania nie pasują do całego tekstu. Jeśli wnioskodawcy zgodzą się na ich wykreślenie, projekt nic nie straci, a jedynie zyska i wtedy będzie godny poparcia.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#KrzysztofZaremba">Jesteśmy jednak skłonni do upierania się przy pozostawieniu tych dwóch zdań w projekcie. Można ewentualnie w pierwszym zdaniu zastąpić sformułowanie „koalicji” sformułowaniem „strony rządowej”. Natomiast drugie zdanie zostało przez nas sformułowane wyraźnie, odnosimy się w nim do jakości rządów w ostatnich latach, ale szczególnie w ostatnim roku, co podkreślaliśmy przy okazji pierwszej „wpadki” ministra Włodzimierza Cimoszewicza. Przestrzegaliśmy przed scenariuszem, z którym mamy dziś do czynienia - są problemy z informowaniem i pozyskiwaniem opinii publicznej dla poparcia integracji europejskiej, które Platforma deklarowała od swojego zarania. To zdanie uważam za bardzo ważne i prosimy o wycofanie propozycji jego skreślenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#GabrielJanowski">Z rozpatrywanego projektu nic nie wynika. Przeciętny człowiek, który przeczyta projekt, zapyta: o co Platformie chodzi? Ale to jest zmartwienie Platformy, nie będę krytykował tego projektu, on ma standard unijny. Przede wszystkim chciałbym wyrazić ubolewanie nad naszą dzisiejszą dyskusją, jak również wcześniejszymi debatami dotyczącymi UE. Otóż miał rację poseł Jarosław Kaczyński mówiąc, że rzeczywiście jest to szlak, od którego bardzo wiele zależy. Niestety, szlak unijny, a inaczej mówiąc, ustrój polityczny i gospodarczy UE jest szlakiem i drogą dla Polski zgubną. Dlatego, że panujący w UE ustrój polityczny jest absolutnie niewydolny, Europa zmierza do wielkiego kryzysu władzy. Maszyneria zaczyna się tak zacinać, że po wstąpieniu do Unii kolejnych krajów kompletnie stanie. Jeżeli chodzi o ustrój gospodarczy, to dziwię się liberałom, którzy chcą wejść do takiego systemu, który praktycznie jest systemem bardziej etatystycznym i tylko trochę „ładniej ubranym” niż system sowiecki. Jest to po prostu zgubne dla Polski - normy, standardy tam obowiązujące będą w sposób niewyobrażalny krępować polską przedsiębiorczość. Polska nie znajdzie tam możliwości rozwoju gospodarczego, Polsce potrzebne są wielkie swobody, a nie ograniczenia, jakie nakłada UE. Poseł Janusz Lewandowski może podać wiele przykładów z dziedziny etatyzmu unijnego. Czy jest nadzieja, że to się zmieni po wstąpieniu Polski do UE? Oczywiście nie - system skomplikuje się jeszcze bardziej. Tu należy zwrócić uwagę na to, co powiedział poseł Ludwik Dorn - istotnie jest tam przygotowywana potężna „laga, która będzie łamać kości”. Traktat nicejski nie daje faktycznej równoprawności, mimo że zachowuje pewne pozory, nie daje możliwości rozwoju krajom gorzej usytuowanym i zorganizowanym. Te kraje będą po prostu eksploatowane przez kraje bardziej rozwinięte cywilizacyjnie, a dystans między nimi będzie utrzymywany. Natomiast pozostanie Polski poza Unią daje szansę zupełnie nowego ładu europejskiego. Polsce potrzebny jest nowy ład europejski. Panowie, mówicie, że wejście Polski do Unii jest dobre dla Europy. Wy w ogóle nie rozumiecie, co jest dobre dla Europy, bo jej poszerzenie w tym kształcie zmarginalizuje ją w systemie globalnym. Myślę, że dopiero polskie „nie” w trakcie referendum spowoduje prawdziwą dyskusję o przyszłości Europy i ładu europejskiego. Cóż to będzie za Europa, jeśli w tej Europie faktycznie nie będzie Ukrainy, a Polska zostanie zmarginalizowana. To będzie oznaczać, że Polska stanie się wschodnią marchią niemiecką, a Ukraina zostanie wchłonięta przez Rosję. Zamiast mieć prawdziwie europejski, wydolny i konkurencyjny wobec świata układ, będziemy mieli tylko spory pomiędzy niewydolną UE i Rosją rosnącą w potęgę. Jestem za odrzuceniem w całości tego projektu.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#JózefOleksy">Zgłasza pan wniosek o odrzucenie projektu?</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#GabrielJanowski">Tak, ubiegając w tym SLD.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#StanisławaPrządka">Odpowiadając na propozycję posła Krzysztofa Zaremby chcę powiedzieć, że my nie możemy poprzeć uchwały z niedoprecyzowanym zapisem, mianowicie - które rządy oddaliły nas w negocjacjach do UE. Ten rząd koalicyjny doprowadził do nadrobienia ogromnych opóźnień w negocjacjach. Wynegocjował warunki korzystniejsze niż inne kraje kandydackie. W związku z powyższym proponuję, aby doprecyzować zapis, o które rządy chodzi, bądź też wykreślić to zdanie w całości.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#BogdanDerwich">Zgłaszałem się do wypowiedzi także w dyskusji nad poprzednią uchwałą. Dyskutujemy już od dwóch godzin i gdybyśmy spróbowali odpowiedzieć na pytanie, o czym chcemy tu dyskutować i co uchwalić, to mam wrażenie, że najważniejsze jest to, aby stwierdzić, że obecni negocjatorzy obniżyli dotychczasowy poziom negocjacji. Właściwie na miejscu byłaby każda uchwała wskazująca, że wszystko byłoby dobrze, gdyby negocjował kto inny i gdybyśmy weszli do Unii w maju 2004 roku. Oczywiście mówię tu o euroentuzjastach i eurosceptykach. Jeżeli ta uchwała ma rzeczywiście pomóc w końcówce negocjacji, to trzeba usunąć z niej fragmenty, w których nie wskazano precyzyjnie, o które rządy chodzi. Poza tym należy zauważyć, że w ten sposób sami przeciwko sobie występujemy ze stwierdzeniem, że nie potrafimy się rządzić. Co będzie, kiedy wejdziemy do UE? Piszący w jednym miejscu o rządzie koalicyjnym SLD, a w innych o rządach Rzeczypospolitej jednoznacznie wskazuje, kto jest dobry, a kto zły. Także jeżeli zależy nam na tej uchwale, to moim zdaniem twórcy projektu powinni go dopracować. Natomiast jak najbardziej na miejscu są pozostałe sformułowania, w których parlament ma nakazać wprost negocjatorom i rządowi, żeby twardo reprezentowali interesy Polaków i Polski.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#MartaFogler">Posłanka Stanisława Prządka stwierdziła, że nie rozumie, do kogo odnosi się zapis o jakości rządzenia Polską w ostatnich latach. Wydaje mi się to dziwne, zapis „ostanie lata” jest dosyć jasny, a odnosi nie tylko do negocjacji, jest tam napisane o silnej gospodarce, zdrowych finansach publicznych i kompetentnej administracji rządowej. W tym sensie projekt dotyczy zachowań pewnych ministrów obecnego rządu - o tym wiadomo. Jakkolwiek zgadzam się z tym sformułowaniem, uważam, że końcowe zdanie przedostatniego paragrafu nie pasuje do początkowego zdania ostatniego paragrafu. W ostatnim paragrafie jest zapis o zasłudze wszystkich rządów i o ogromnej narodowej pracy, jaka dokonała się po 1989 roku, a jednocześnie w zdaniu wyżej jest napisane, że jakość rządzenia Polską w ostatnich latach nie przybliża nas do tego celu, jakim jest wejście do UE i posiadanie tam statusu kraju pierwszej kategorii. Nie widzę tu logicznej spójności, dlatego przychylam się do wykreślenia z projektu zdania „Jakość rządzenia Polska w ostatnich latach...”. To zdanie niewiele wnosi.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#AntoniMacierewicz">Poseł Gabriel Janowski precyzyjnie sformułował ocenę tego projektu. Aby nie podtrzymać tej oceny na koniec naszej dyskusji, chciałbym zapytać posła Janusza Lewandowskiego, na czym mają polegać te twarde negocjacje. Czy widzi pan możliwość uzupełnienia projektu o precyzyjne sformułowanie, na czym miałyby polegać te twarde negocjacje? Krótko mówiąc, jaki jest z punktu widzenia państwa, jako autorów projektu, poziom naszych wymogów, abyśmy mogli wejść do UE? Gdybyście zaakceptowali państwo możliwość sformułowania w projekcie takich warunków, wtedy rozważyłbym zmianę naszego stosunku wobec niego na pozytywny.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#RobertLuśnia">Niezależnie od tego, czy rzeczywiście przyjdzie nam poprzeć lub odrzucić projekt, na pewno z zaproponowaną poprawką dotyczącą wykreślenia zdania: „Ustępstwa poczynione przez rząd SLD-UP-PSL nie owocowały jak dotąd satysfakcjonującymi ustępstwami strony unijnej w istotnych dla nas obszarach” zgodzić się nie można. W punkcie 106 dokumentu Parlamentu Europejskiego z 20 listopada tego roku znalazł się zapis: „Parlament Europejski odnotowuje zmianę polskiego stanowiska negocjacyjnego w rozdziale rolnictwo”. Jakby nie patrzeć, ta zmiana jest daleko idąca, stanowi ustępstwo poczynione przez ten rząd, a ze strony unijnej nie uczyniono żadnego ustępstwa, które byłoby satysfakcjonujące dla polskiego rolnictwa. W związku z tym trzeba uznać, że to zdanie jest prawdziwe i nie należy go wykreślać z projektu.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#RomanJagieliński">Zastanawiam się nad propozycją wykreślenia z projektu pewnych fragmentów i przyjęcia go. Czy jest wola porozumienia między SLD a PO? Ja posunąłbym się dalej i jeśli padła propozycja, aby wykreślić zdanie o ustępstwach, to zastanawiam się nad tym, jaką myśl mieli autorzy uchwały, rozpoczynając akapit czwarty projektu od zdania „Efekt negocjacji jest zawsze kompromisem”. Jeśli zaczynamy wypowiedź od tego, że efekt negocjacji jest kompromisem, to dajemy ten sam argument drugiej stronie. Proszę bardzo - wasze warunki są warunkami, ale negocjacje to zawsze jakiś kompromis. Proponuję zatem, żeby wykreślić z projektu wszystkie trzy zdania. Jestem za tym, aby wykreślić zdanie w akapicie piątym, ponieważ zapis nie precyzuje, które rządy zrobiły źle, a zadziwiające jest, że w następnym akapicie autorzy projektu odnoszą się do tych rządów bardzo pozytywnie. Moja ocena tamtych rządów jest szczególnie negatywna. Proponuję, żeby jednak pójść dalej niż zaproponowano, wykreślić z projektu także zdanie dotyczące kompromisu i przyjąć uchwałę.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#JózefOleksy">Zanim oddam głos posłowi Januszowi Lewandowskiemu, chciałbym bez proponowania konkretnych wniosków zwrócić uwagę na następujące słabości tego projektu. Po pierwsze, na końcu akapitu drugiego jest napisane, że „chcemy zbudować wspólnotę narodów opartą na zasadach pomocniczości i solidarności”. A co z zasadą spójności i proporcjonalności? Przecież Unia jest oparta na czterech zasadach, a tu wymieniono tylko dwie. Rozumiem, że chcemy je preferować, ale dla porządku trzeba powiedzieć, że wybieramy dwie spośród czterech fundamentalnych zasad, na których opiera się Unia Europejska. Po drugie, w akapicie trzecim jest napisane, że „jakość członkostwa zależy w równej mierze od negocjacji, jak i przygotowania wewnętrznego kraju do czerpania korzyści”. Lepsze jest sformułowanie w akapicie piątym, gdzie napisano szerzej: „przygotowanie kraju do wykorzystania szans”. Tamten zapis brzmi, jakbyśmy wzywali tylko do tego, aby przygotować się do czerpania korzyści z członkostwa w UE, podczas gdy my musimy przygotować się do niesłychanie rozległej modernizacji kraju i zmian w wielu dziedzinach, łącznie z mentalnością. Po trzecie, podobną uwagę mam do zdania trzeciego w akapicie czwartym: „kondycja finansów publicznych każe zabiegać o realne dodatnie przepływy finansowe na korzyść Polski”. Przemawia za tym nie tylko kondycja finansów publicznych, ale wiele innych przesłanek. Powstaje pytanie: a gdybyśmy mieli lepszą kondycję finansów publicznych, to nie zabiegalibyśmy o inne, lepsze warunki? To są niedomówienia i dwuznaczności, nad którymi można przejść do porządku dziennego, pamiętajmy jednak, że na ich podstawie ktoś może interpretować nasze intencje w sposób zawężający. Nie zgłaszam wniosku w tych sprawach, natomiast chciałem na nie zwrócić uwagę.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#JanuszLewandowski">Za chwilę odniosę się do konkretnych wniosków dotyczących samego tekstu, ale najpierw odpowiem na pytania, czy głosy w dyskusji. Poseł Józef Oleksy zapytał, czy wyrażenie w uchwale niezadowolenia z polityki rządu pomoże negocjatorom. W projekcie wyrażono niezadowolenie ze stopnia przygotowania wewnętrznego Polski do czerpania korzyści z bycia pełnoprawnym uczestnikiem UE, a nie z efektu negocjacji. Przede wszystkim chodziło o wymiar wewnętrzny. Natomiast jeśli chodzi o efekt negocjacji, to w projekcie zawarto obserwację, że na razie zmiana w strategii negocjacyjnej nie przyniosła efektów. Podobna uwaga dotyczy zasad, na których wspiera się UE. Rzeczywiście, wybraliśmy dwie z czterech zasad, te na których szczególnie nam zależy, gdyż są najistotniejsze dla Polski: zasadę pomocniczości, czyli stopnia delegowania suwerenności państw między innymi na poziom ponadnarodowy, oraz solidarności, która dotyczy solidarności z krajami uboższymi, jakimi są kraje kandydackie. Jeśli chodzi o uwagi posła Gabriela Janowskiego, to wyraził on swój pogląd, a wyrażał go zawsze, chociaż nie wtedy, kiedy pod koniec lat 1980 byliśmy razem w towarzystwach gospodarczych, które pracowały nad projektami reform w Polsce. Pan poseł będzie wyrażał swój pogląd i ja przyjmuję do wiadomości, że wyrazi go jeszcze raz - na temat całej uchwały, w debacie europejskiej na forum Wysokiej Izby. Przy czym element zgody między nami jest taki, że rzeczywiście w Unii obowiązuje nadmierna liczba regulacji - jest przeregulowana. Taka już jest, natomiast z powodów geograficznych nie stanowi dla nas alternatywy mniej przeregulowane ugrupowanie państw północnoamerykańskich - NAFTA. Poseł Antoni Macierewicz zwrócił między innymi uwagę na to, co drążył poseł Józef Oleksy - jak zapisać w uchwale „wezwanie do boju” dla negocjatorów. Czy zapisać je bardziej szczegółowo, jako warunki, które przesądzają lub nie, lub mniej szczegółowo, czego z kolei domagał się poseł Józef Oleksy, bo rzeczywiście nie tylko kondycja finansów publicznych przesądza o naszym wołaniu o dodatnie przepływy finansowe. My specjalnie zawarliśmy w projekcie pewne punktowe uwagi. Rzeczywiście, przy płynności budżetu na lata 2004–2005 dziś problemem jest kondycja finansów publicznych - zasadniczy czynnik, który zmusza nas do szczególnego zabiegania o realne dodatnie przepływy finansowe. Zaproponowano, aby wykreślić dwa pierwsze zdania z akapitu czwartego projektu. Prawdopodobnie Platforma uzna, że można wykreślić pierwsze zdanie, gdyż jest ono neutralną preambułą. Natomiast drugie zdanie proponuję zamienić na zdanie o fakcie, czyli napisać nie o ustępstwie, ale o zmianie strategii negocjacyjnej. To jest fakt - nastąpiła zmiana strategii negocjacyjnej, co nie zaowocowało takimi ustępstwami, o które nam chodzi. Trzecie zdanie, do którego odniosło się wielu posłów, w tym posłanka Marta Fogler, brzmi: „Jakość rządzenia Polską w ostatnich latach nie przybliża nas do tego celu”. Tu trzeba nas po prostu przegłosować, tak uważamy, a nasze stwierdzenie dotyczy nie tylko ostatniego, ale i poprzednich rządów.</u>
<u xml:id="u-68.1" who="#JanuszLewandowski">W kilku miejscach niedostatecznie wewnętrznie przygotowaliśmy się do pełnego czerpania pożytków z integracji z UE. Skreślając to zdanie, będziecie mieli państwo sojuszniczkę w posłance Marcie Fogler, choć sądzę, że nie w pozostałych przedstawicielach Platformy, co jest dowodem naszego pluralizmu wewnętrznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#JózefOleksy">Poddam pod głosowanie wnioski zgłoszone do projektu. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem wniosku o odrzucenie w pierwszym czytaniu poselskiego projektu uchwały w sprawie integracji Polski z UE? Stwierdzam, że Komisja przy 5 głosach za, 21 przeciwnych i braku wstrzymujących się, odrzuciła wniosek. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem wniosku o wykreślenie pierwszych dwóch zdań z akapitu czwartego projektu? Stwierdzam, że Komisja 17 głosami, przy 5 przeciwnych i 3 wstrzymujących się przyjęła wniosek. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem wniosku o skreślenie ostatniego zdania z piątego akapitu projektu? Stwierdzam, że Komisja 18 głosami, przy 5 przeciwnych i 4 wstrzymujących się, przyjęła wniosek. Pozostaje do głosowania wniosek o przyjęcie całego projektu. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem projektu uchwały? Stwierdzam, że Komisja 24 głosami, przy 5 przeciwnych i braku wstrzymujących się, przyjęła projekt.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#JerzyCzepułkowski">Proponuję, aby również w przypadku tej uchwały sprawozdawcą Komisji był poseł Józef Oleksy. Proponuję także zmianę posła sprawozdawcy do projektu uchwały w sprawie zawieszenia negocjacji z UE, rozpatrzonej już przez Komisję na poprzednim posiedzeniu. Komisja zdecydowała o zgłoszeniu Wysokiej Izbie wniosku o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu, wyznaczając na sprawozdawcę posła Wojciecha Olejniczaka. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniu posła Gabriela Janowskiego, wnoszę o zmianę sprawozdawcy - również tu zaproponuję kandydaturę posła Józefa Oleksego. Mówiąc poważnie, bo przecież poseł Gabriel Janowski żadną miarą i w żadnym czasie nie jest w stanie wpłynąć na moje postępowanie, wygląda na to, że wszystkie cztery punkty będą rozpatrywane w łącznej debacie i ze względów organizacyjnych jest celowe, aby sprawozdawcą Komisji była tu jedna osoba.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#JózefOleksy">Czy jest sprzeciw wobec tego wniosku? Nie ma, rozumiem, że Komisja ustaliła sprawozdawcę. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>