text_structure.xml 47.9 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JózefOleksy">W porządku dziennym dzisiejszego posiedzenia mamy zapoznanie się z wynikami szczytu w Brukseli, spotkania prezydencji duńskiej z krajami kandydującymi do UE w Kopenhadze oraz ostatniej sesji negocjacyjnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#DanutaHübner">Jak państwo zapewne wiedzą, w czasie każdej prezydencji dwukrotnie odbywają się szczyty na poziomie szefów państw i rządów krajów członkowskich. Na te spotkania są zapraszani przedstawiciele krajów kandydujących. W marcu tego roku uczestniczyliśmy w szczycie w Barcelonie, a potem w czerwcu - w Sewilli. Szczyt w Brukseli, który odbył się pod koniec tego tygodnia był zorganizowany w nieco inny sposób niż poprzednie, a mianowicie zdecydowano, aby zaprosić przedstawicieli krajów kandydujących na oddzielne spotkanie, które zorganizowała prezydencja duńska w Kopenhadze przedwczoraj, w dniu 28 października br. Spotkanie w Brukseli było poprzedzone wydarzeniami, które mogły mieć bardzo istotny negatywny wpływ na przebieg procesu rozszerzenia, a mianowicie referendum w Irlandii i debatą w parlamencie holenderskim. Na szczęście obydwa te wydarzenia zakończyły się w sposób, który ułatwił uzyskanie porozumienia pomiędzy państwami członkowskimi na szczycie w Brukseli. Z punktu widzenia dynamiki procesu rozszerzania był to szczyt bardzo ważny, dlatego, że od jego rezultatów zależało, czy państwa członkowskie będą w stanie sformułować swoje stanowisko negocjacyjne na końcową część negocjacji obejmującą najważniejsze dla nas rozdziały: „rolnictwo” i to wszystko, co wiąże się ze sprawami finansowymi. Spotkanie Rady Europejskiej w Brukseli zostało w całości poświęcone procesowi rozszerzenia, co zdarza się bardzo rzadko. Szczyt w Brukseli poprzedziło najważniejsze wydarzenie, a mianowicie dojście do porozumienia między przywódcami Francji i Niemiec w sprawie wspólnej polityki rolnej, co otworzyło drogę do wszystkich dalszych ustaleń potrzebnych nam w toku dalszych negocjacji. Na szczycie w Brukseli osiągnięto porozumienie w sprawach dotyczących finansów. Szczyt potwierdził także rekomendacje do zakończenia negocjacji z 10 krajami w grudniu br., a dalej - podpisania traktatu członkowskiego w połowie kwietnia 2003 r. w Atenach i rozszerzenia UE w 2004. Na szczycie potwierdzono wolę polityczną do kontynuowania procesu rozszerzenia UE. Rada Europejska zaakceptowała ustalenia przygotowane przez Komisję Europejską w dokumencie, który towarzyszył raportowi okresowemu, a mianowicie strategii rozszerzenia w odniesieniu do kontynuacji monitoringu. Jest to dla nas dość istotne, dlatego, że dotyczy również naszych prac w przyszłym roku. Monitoring został utrzymany i na sześć miesięcy przed przystąpieniem do UE Komisja Europejska przygotuje jeszcze jeden raport poświęcony gotowości krajów kandydujących do członkostwa. Została również podtrzymana propozycja Komisji w sprawie stosowania tak zwanych klauzul ochronnych, w tym zarówno klauzuli ogólnej, która dotyczy spraw gospodarczych, jak i dwóch dodatkowych klauzul specyficznych dotyczących rynku wewnętrznego oraz całego obszaru spraw wewnętrznych i sprawiedliwości. Myślę, że warto na chwilę zatrzymać się przy tych klauzulach, dlatego, że wywołały one negatywną reakcję krajów kandydujących. Klauzule specyficzne zostały sformułowane specjalnie dla rozszerzeniu mającego nastąpić w 2004 r., natomiast ogólna klauzula ochronna występowała przy wszystkich dotychczasowych rozszerzeniach, przy czym była dłuższa. Szczególny charakter mają klauzule specyficzne. Trudno nam uzasadniać ich przyjęcie, ja mogę tylko powtórzyć uzasadnienie strony unijnej. Mianowicie podniesiono następujące sprawy: po pierwsze, bezprecedensowy jest charakter tego rozszerzenia, zarówno jeżeli chodzi o rozmiar jak i stopień zróżnicowania UE po akcesji.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#DanutaHübner">Po drugie, w Kopenhadze usłyszeliśmy, że planowane rozszerzenie nastąpi w momencie, kiedy UE znajduje się na innym etapie integracji niż przy poprzednich rozszerzeniach. W zasadzie zakończono prace nad tym, co najważniejsze, czyli organizacją jednolitego rynku, który tworzy bardzo skomplikowany system. Przy tak dużym rozszerzeniu i w związku z tym przewidywanym różnicowaniu UE nikt nie jest w stanie przewidzieć, co się może wydarzyć i stąd potrzeba ochrony rynku wewnętrznego poprzez specjalną klauzulę. Zwracano uwagę na to, że klauzule nie są wymierzone przeciwko nikomu, nie mają nic wspólnego z brakiem zaufania, a są związane właśnie z bezprecedensowym charakterem mającego nastąpić rozszerzenia. Co dla nas istotne, na razie klauzule specyficzne są sformułowane w sposób dość ogólny, właściwie wstępny, są mało precyzyjne. W związku z tym strona unijna wyraziła akceptację dla naszych oczekiwań, aby były one przedmiotem negocjacji w ramach rozdziału 31, który będzie „workiem” dla różnych spraw nie rozwiązanych w innych rozdziałach negocjacyjnych. Jednocześnie, co dla nas szczególnie ważne, szczyt w Brukseli w zasadzie zaakceptował w pełni, z jednym wyjątkiem, propozycje finansowe związane z rozszerzeniem, które przygotowały Komisja Europejska i prezydencja duńska. Chciałam zwrócić uwagę na to, iż uzyskano porozumienie w tej sprawie, ale było ono bardzo trudne. Wszyscy widzieliśmy, jak wielkie zmagania wewnętrzne miały miejsce, aby mogło ono powstać. W tym sensie trzeba uznać, że istotny jest sam fakt, iż udało się uzyskać porozumienie, bowiem pozwala to na dalsze negocjacje i zakończenie procesu przygotowań do członkostwa. Aczkolwiek w propozycjach finansowych jest wiele elementów, które nas nie satysfakcjonują i które będą przedmiotem trudnych negocjacji. Jest tam między innymi ważny zapis, iż jeżeli chodzi o środki własne nowe kraje członkowskie będą musiały dostosować się do prawa wspólnotowego. W zasadzie oznacza to, że strona unijna nie jest gotowa do podjęcia negocjacji w sprawie redukcji składki do budżetu, i utrzyma swoje stanowisko, że wyrównanie pozycji płatniczej nowych państw członkowskich nastąpi poprzez system ryczałtów rekompensujących. Zatem została utrzymana zasada beneficjenta netto na poziomie wyższym niż sprzed członkostwa, ale UE podtrzymuje także swoje stanowisko, jeżeli chodzi o mechanizm zapewnienia tej pozytywnej pozycji budżetowej netto. Z kolejnych istotnych spraw chcę powiedzieć o płatnościach bezpośrednich. Jak państwo pamiętają, Komisja Europejska proponowała poziom wyjściowy płatności w wysokości 25% i dziewięcioletni okres dochodzenia do pełnego unijnego poziomu. Szczyt w Brukseli potrzymał to stanowisko, nie ma tu nic nowego i mało tego, w Kopenhadze usłyszeliśmy, że w zasadzie otwartość na negocjacje i pole manewru w tej dziedzinie jest ograniczone. Tym niemniej zarówno my jak i przedstawiciele wszystkich państw kandydujących zapewniali, że będą zabiegać o poprawę również w tej dziedzinie. Rada Europejska nie zaakceptowała jednej propozycji Komisji, co budzi nasz niepokój i o co zapytamy już w najbliższy poniedziałek. Chodzi mianowicie o to, że państwa członkowskie obniżyły o 2,5 mld euro środki na działania strukturalne - z 25,5 mld euro do 23 mld euro.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#DanutaHübner">Z tej kwoty Polska ma otrzymać około 54%, tym niemniej sprawa nie jest jasna, bowiem nie zostały podważone ramy finansowe przyjęte w ramach Agendy Berlińskiej. Na ten temat zaczniemy rozmawiać w poniedziałek. Zostało potwierdzone to, co dla nas jest ważne, a mianowicie, iż jedna trzecia kierowanych do Polski środków zostanie objęta funduszem spójności, co jest niezwykle istotne z uwagi na nasze potrzeby infrastrukturalne w obszarze transportu i środowiska. Natomiast nie ma w konkluzjach, i to też będzie przedmiotem wyjaśnień, dobrej dla nas propozycji Komisji Europejskiej, aby poziom współfinansowania jeśli chodzi o fundusz spójności został podniesiony do 85%. Myślimy, że nastąpiło przeoczenie, że nie wszystkie szczegóły zostały powtórzone w stanowisku, ale na pewno będziemy o to mocno zabiegać. Została również utrzymana propozycja Komisji, żeby tak zwane zaliczki na fundusze strukturalne, które możemy uzyskać na początku naszego członkostwa wynosiły 16% całości zobowiązań w latach 2004–2006. Nie mówię w tej chwili o tym, jak będziemy negocjować tą sprawę, ale nie jest w naszym interesie, aby utrzymać tak wysoki poziom zaliczek. Chcielibyśmy rozłożyć to przynajmniej na dwa lata, wtedy nasza sytuacja byłaby korzystniejsza. Co dla nas ważne, została utrzymana propozycja Komisji, aby na początku nowe państwa członkowskie uzyskały dodatkowe środki na wsparcie rozwoju instytucjonalnego. Poza funduszami strukturalnymi w pierwszych trzech latach po przystąpieniu do UE - do 2006 r. zostaną nam przyznane dodatkowe środki także w ramach programów PHARE. Na ten cel zostały przyznane następujące kwoty: 200 mln euro na 2004 r., 120 mln - na 2005 r. i 60 mln - na 2006 r. Jeżeli chodzi o na pewno ważne sprawy instytucjonalne, w związku z faktem, że traktat nicejski został przyjęty przez wszystkie kraje członkowskie przywódcy rządów i państw UE mogli potwierdzić w Brukseli oferowane nam rozwiązania instytucjonalne. Ponieważ traktat nicejski wejdzie w życie dopiero 1 stycznia 2005 roku, to w okresie po rozszerzeniu do końca 2004 r. w zakresie naszego udziału w instytucjach europejskich będą funkcjonowały rozwiązania przejściowe. W Radzie Europejskiej Polska będzie dysponowała taką samą liczbą głosów jak Hiszpania, to samo dotyczy Parlamentu Europejskiego. Pojawiła się kwestia podziału głosów w związku z faktem, że w pierwszym „wschodnim” rozszerzeniu do UE nie wejdą Bułgaria i Rumunia, podczas gdy w Nicei podejmowano decyzje uwzględniające również te dwa kraje kandydujące. Z puli, która przypadała na Bułgarię i Rumunię każde państwo członkowskie otrzyma dodatkowe miejsca, zarówno w Radzie, jak i Parlamencie. Zostały także utrzymane propozycje prezydencji duńskiej w sprawie utrzymania obecnego systemu rotacyjnego prezydencji UE do końca 2006 r. Natomiast najpóźniej w ciągu roku po rozszerzeniu Rada podejmie decyzje o kolejności przewodniczenia Unii od 2007 r. Trzeba liczyć się z tym, że Polska może być jednym z pierwszych jeśli nie pierwszym nowym państwem członkowskim, które przejmie prezydencję już w 2007 r. Można na to patrzeć różnie - jako na obowiązek lub szansę. Ważna jest dla nas także sprawa obwodu kaliningradzkiego. W tej sprawie Rada Europejska podtrzymała znane już nam decyzje, konkluzje Rady ds. Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych z dnia 22 października br. Przyjęto, że uzgodnienia w sprawie tranzytu do i z okręgu kaliningradzkiego dotyczyć będą przede wszystkim Litwy. Utrzymano zapewnienia dla Litwy, że wszelkie rozwiązania szczególne dotyczące tranzytu nie opóźnią przystąpienia tego kraju do współpracy z Shengen. Litwa uzyskała również zapewnienie, że UE pomoże jej we wdrożenia całego pakietu dla Kaliningradu, w szczególności dotyczy to specjalnych środków transportu. Oznacza to, że nasze stanowisko, iż Polska nie jest państwem tranzytowym zostało ostatecznie przyjęte przez UE, aczkolwiek na pewno będziemy chcieli włączać się do prac nad rozwiązaniami, które będą obejmowały wszystkie państwa członkowskie w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#DanutaHübner">Zaraz po szczycie w Brukseli odbyło się spotkanie w Kopenhadze, w którym uczestniczyli premierzy i niektórzy prezydenci z krajów kandydujących. Na spotkaniu tym najczęściej jednym głosem mówiliśmy o wszystkich decyzjach Rady Europejskiej, które nas niepokoją. W szczególności dotyczyło to sposobu liczenia składki, klauzul ochronnych, rozwiązań proponowanych dla rolnictwa, w tym w szczególności płatności bezpośrednich. Tu nie było kraju, który nie mówiłby tym w tym samym tonie. Co ważne, w Kopenhadze zostały rozpoczęte rozmowy w sprawie pakietu końcowego negocjacji, Polska ma swoją sesję w poniedziałek 4 listopada br. Będzie ona poświęcona przeglądowi wszystkich spraw, które są teraz na stole negocjacyjnym i określeniu obszaru rozbieżności, a więc problemów do negocjacji na najbliższych 6 tygodni. Uzyskaliśmy również zapewnienie, że zakończą się na czas rozpoczęte w marcu br. za prezydencji hiszpańskiej prace nad przygotowywaniem traktatu członkowskiego, w których zresztą uczestniczymy. Chodzi o to, aby utrzymać harmonogram prowadzący do podpisania traktatu członkowskiego w dniu 16 kwietnia przyszłego roku. To tyle z najważniejszych rzeczy, o których chciałam powiedzieć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JózefOleksy">Jest poza dyskusją, że dziś chodzi o uruchomienie wyobraźni na najbliższe półtora miesiąca i potem. Mamy więc możliwość na świeżo poznać przebieg szczytu w Brukseli i spotkania w Kopenhadze tuż po tych wydarzeniach. Przy jasnym stanowisku zaprezentowanym Polsce wyobraźnia już teraz może kreślić finał negocjacji na szczycie w Kopenhadze w grudniu bieżącego roku. To wszystko ma swoje odniesienie do spraw krajowych: nastrojów społecznych, atmosfery referendum, jak również debaty o Polsce, która będzie odbywać się w parlamentach „piętnastki” w ramach procesu ratyfikacyjnego. Czas negocjacji - półtora miesiąca, to na pewno wyzwanie dla negocjatorów, bowiem strony określiły już swoje stanowisko. Zarówno UE - Komisja Europejska, Rada Europejska, jak rząd polski. Teraz tylko negocjatorzy mogą doprowadzić do jakiegoś pozytywnego osiągnięcia, zwłaszcza, że część przedłożonych propozycji nie jest przez nas uważana za korzystne. W naszym posiedzeniu uczestniczy główny negocjator strony polskiej minister Jan Truszczyński, który może odpowiedzieć na pytania. Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#AndrzejMarkowiak">Chcę zadać tylko jedno krótkie pytanie. Pani minister nie podała żadnej informacji o zmianie stanowiska negocjacyjnego UE w sprawie podatku VAT w budownictwie. Czy coś się zmieni w tej sprawie, czy wszystko pozostanie tak, jak było?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MarekKotlinowski">Mam pytanie zarówno do minister Danuty Hübner jak i ministra Jana Truszczyńskiego. Odnoszę nieodparte wrażenie, że jaki nie byłby wynik negocjacji, zostanie on zaprezentowany jako ogromny sukces negocjatorów. W związku z tym poproszę o informacje na temat procedury: kto zna warunki brzegowe, jak może się z nimi zapoznać Komisja Europejska, tak, abyśmy mogli śledzić negocjacje w tym najtrudniejszym okresie. Jest bardzo mało czasu, a warunki, które ewentualnie można rozstrzygnąć na naszą korzyść są trudne. Poproszę o określenie trybu, w jakim Komisja może się zapoznać ze stanowiskiem negocjacyjnym rządu i informacje, gdzie jest granica, której negocjatorzy nie przekroczą, stwierdzając, że warunki są nie do przyjęcia. Czy taki scenariusz w ogóle jest przewidywany? Jeszcze raz podkreślam, że obawiam się, aby nie było takiego przekazu, że czego nie otrzymamy w negocjacjach, będzie to sukcesem negocjatorów i rządu premiera Leszka Millera.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#StanisławKalemba">Mam pytanie, czy jest już oficjalne stanowisko UE w sprawie rolnictwa? A jeśli nie, to na kiedy go oczekujemy? Czy jest już ustalony termin rozpoczęcia właściwych negocjacji w tym obszarze? Chciałbym też poprosić o przedstawienie stanowiska rządu wobec skandalicznych propozycji, przede wszystkim w sprawie mleka i skrobi. Czy jest tu jakaś elastyczność? Zadałem te pytania w kontekście przekazanych nam ostatnio badań opinii publicznej. Z badań tych wynika, że w tych gospodarstwach, które faktycznie są produkcyjne, towarowe na wzór unijny i mogą podjąć konkurencję, czyli powyżej 10 ha, tylko 24% rolników popiera członkostwo Polski w UE, a 59% jest przeciw. Interesuje mnie szczególnie, kiedy rozpoczną się negocjacje w sprawie rolnictwa na podstawie oficjalnego stanowiska UE.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PiotrKrutul">Mam pytanie do pani minister, czy może pani potwierdzić stanowisko rządu holenderskiego w sprawie tak zwanych klauzul? Czy prawdą jest, że rząd holenderski stwierdził, iż jeżeli Polska nie zdąży z budową systemu IACS, to zablokuje on możliwość dofinansowania polskiego rolnictwa - dopłat bezpośrednich i wszystkich spraw finansowych związanych z akcesją? Czy były rozmowy na temat limitów produkcyjnych? Wiemy doskonale, jakie było stanowisko Komisji Europejskiej w taj sprawie. Jakie jest stanowisko strony polskiej po 30 stycznia br.? Czy była debata o plonach referencyjnych? Nie ukrywajmy, plony referencyjne również wpływają na ogólny bilans finansowy polskich rolników. Czy były rozmowy na ten temat? Sprawa najważniejsza. Czy zostały podtrzymane propozycje dotyczące systemu uproszczonego IACS? Oprócz dopłat bezpośrednich - żałosnej i nie do przyjęcia jałmużny, mamy przyjąć jeszcze system IACS w uproszczonej wersji, bo takie są naciski ze strony UE. Czy to jest prawda?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#BogusławLiberadzki">Chciałbym rozpocząć od małego komentarza na temat oceny, czy w negocjacjach jest sukces, czy go nie ma. Chcę przypomnieć, że jeszcze dwa tygodnie temu obawialiśmy się, jaki będzie wynik referendum w Irlandii, co stanie się w Holandii i jak przebiegnie spotkanie w Kopenhadze. Z tego punktu widzenia myślę, że nie ma cienia przesady w stwierdzeniu: póki co odnieśliśmy sukces, bo jest pozytywna opinia i ocena szczytu w Kopenhadze. Musimy sobie także zdawać sprawę z tego, że pewne rozwiązania, takie jak monitoring czy klauzule ochronne były pewną forma wyjścia „z twarzą” dla tych w UE, którzy mieli zastrzeżenia do procesu rozszerzenia Unii. Oni sami szukali pewnej drogi rozwiązania tego problemu. Jestem zdania, że ważny jest sam fakt, iż postrzega się rozszerzenie UE nie jako rozszerzenie pewnego porozumienia gospodarczego, ale nową jakość. Mam do pani minister prośbę związaną z zagadnieniami finansowymi i budżetowymi na lata 2004–2006. Niech będzie mi wolno zacząć od pewnej oceny. Otóż fakt, iż nasz udział w funduszach spójności i strukturalnych dla nowych państw członkowskich ma wynosić ponad 50%, odpowiada naszym aspiracjom, pozycji i wskaźnikom przyjętym w krajach UE. Mam natomiast prośbę o bardziej dokładne podawanie informacji. Na poprzednim posiedzeniu Komisji minister Ewa Freyberg mówiła o 52% udziału polskiego w kwocie 23 mld zł, co miało dawać 12,4 mld euro. Otóż 52% od 23 mld euro to 11,9 mld euro. Jeden procent to ćwierć miliarda euro. Mam prośbę - jeżeli to jest jednak 12,4 mld euro, to liczmy procent jako pochodną. Jeżeli to jest procent, to operujmy procentem. Udział środków dla Polski w funduszach przeznaczonych dla 10 krajów satysfakcjonuje nas, oby jak najwyższa była kwota, od której będziemy liczyć 52% czy 54%. Zostaniemy potraktowani adekwatnie do rozmiarów i aspiracji. Chciałbym prosić o trochę obszerniejsze uzasadnienie informacji z dokumentu z 28 października br. parafowanego przez ministra Jana Truszczyńskiego. Chodzi mianowicie o deklarację Rady o zaliczce w wysokości 16% całości środków z funduszy strukturalnych na lata 2004–2006. UE przewiduje, że w pierwszym roku członkostwa środki na płatności wyniosą 3% średnich rocznych zobowiązań na fundusze strukturalne i 3% zobowiązań na fundusz spójności. Mam prośbę o wyjaśnienie, jak to naprawdę należy rozumieć? Wydaje się, że przyjęcie zaliczki w wysokości 16% całości środków oznacza, iż zostanie ona rozłożona na prawie 6 lat budżetowych. Natomiast jeżeli ma to być 3% średnich rocznych zobowiązań, to nie wiem, na ile lat rozłożone są te środki. Mam prośbę o doprecyzowanie, abyśmy mogli jednoznacznie to interpretować, sprawa jest ważna także dla podkomisji ds. bezzwrotnych środków europejskich, której mam przyjemność przewodniczyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WacławKlukowski">Rozmowy pomiędzy przedstawicielami Francji i Niemiec zostały zakończone na zasadzie obustronnej korzyści. Z jednej strony Niemcy nie będą zwiększali wpłat do budżetu Unii, a z drugiej strony francuscy rolnicy otrzymają dopłaty w niezmienionej wysokości. Natomiast obcięto dopłaty do polskiego rolnictwa w latach 2004–2006 o 1.400 mln euro. Czy nie uważa pani za draństwo tego, że proponuje nam się, abyśmy dochodzili do pełnych dopłat z puli 600 mln euro rocznie, wynikających z inflacji w UE, i ta pula będzie dzielona na 10 państw, a tylko tym jednym posunięciem obcięto nam właśnie 1.400 mln euro? Będziemy musieli przez 3 lata pracować na to, co obcięto nam jednym posunięciem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#DanutaHübner">Jeżeli chodzi o podatek VAT w budownictwie, stanowisko rządu w tej sprawie jest jednoznaczne. Rozmowy na ten temat toczyły się od wiosny, także strona unijna jest do nich przygotowana. Natomiast cały czas poszukiwano najlepszego momentu do rozpoczęcia rozmów, w poniedziałek minister Jan Truszczyński ustali, czy ten moment nadszedł, czy też należy jeszcze poczekać. Po stronie unijnej nie ma tu najmniejszych wątpliwości i jeżeli nic się nie wydarzy, nie będzie przeszkód, aby zostało dokonane uzupełnienie uzgodnień negocjacyjnych w sprawie podatku VAT w budownictwie. Tak więc nie ma tu żadnych zagrożeń, stanowisko rządu w tej sprawie jest jednoznaczne, a wedle naszego rozeznania nie zmieniło się także stanowisko Unii. Poseł Marek Kotlinowski zadał pytanie o tryb naszej pracy na ostatnim etapie negocjacji. Pan poseł zapewne wie, że premier skierował do wszystkich partii politycznych - nie wszystkie je podjęły - zaproszenie do rozmów. W ramach paktu na rzecz integracji od lipca br. już kilkakrotnie spotkał się zespół na poziomie eksperckim. W spotkaniach tych uczestniczyły te wszystkie partie polityczne, które podjęły próbę sformułowania satysfakcjonujących da nich warunków brzegowych. Myślę, że w ciągu najbliższego tygodnia bądź dwóch zakończymy te prace polityczne i wspólnie ustalimy warunki brzegowe. Natomiast jeśli chodzi o tryb współpracy z Komisją Europejską, jesteśmy tu całkowicie otwarci i możemy ustalić z posłem Józefem Oleksym tryb informowania i konsultacji z Komisją w tych ostatnich tygodniach prac. Oferujemy całkowitą otwartość dla każdego rozwiązania, które będzie możliwe dla nas do przyjęcia, biorąc pod uwagę intensywność prac. Być może nie zawsze w posiedzeniach Komisji będzie mógł uczestniczyć minister Jan Truszczyński, który prawdopodobnie będzie musiał więcej niż dotychczas pracować w Brukseli, ale pozostałe osoby przebywające w Warszawie wezmą udział w spotkaniach, których zasady ustali Komisja Europejska. Odpowiadając na kolejne pytanie nawiążę do tego, co powiedział poseł Bogusław Liberadzki. Mówiłam już kiedyś, że nie lubię posługiwać się kategoriami sukcesów czy osiągnięć w negocjacjach. Są one na pewno bardzo trudne, tak wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Może nie zawsze widać to na zewnątrz, ale każdy fragment czegoś, co nazywamy sukcesem jest osiągany po wielu wysiłkach. Tym niemniej wydaje mi się, że nie odtrąbimy zwycięstwa, jeżeli go nie będzie. Myślę, że będzie dobrze, jeżeli zakończymy negocjacje uzyskując warunki, które zgodnie uznamy za zapewniające godne członkostwo w UE. Wtedy wszyscy będziemy mogli być zadowoleni, a potem w referendum obywatele wyrażą swoją ocenę. Czy jest oficjalne stanowisko UE wobec naszego stanowiska? Jak państwo wiedzą, do tej pory cały czas tryb pracy polegał na tym, że obie strony reagowały na oficjalne stanowiska, które w trybie konferencji akcesyjnych minister Jan Truszczyński przywoził do lub z Brukseli. W tej chwili tryb negocjowania nieco się zmienia, poproszę, aby osobiście opowiedział o tym minister Jan Truszczyński. Negocjacje w tym końcowym trybie zaczną się dla nas w najbliższy poniedziałek o godzinie 8.15.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#DanutaHübner">Do Brukseli jedzie zespół pod przewodnictwem głównego negocjatora ministra Jana Truszczyńskiego, w którym będą również przedstawiciele ministrów rolnictwa, finansów, a także Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej i naszej misji w Brukseli. Od razu rozpoczynają się spotkania trójstronne, czyli po drugiej stronie stołu będą zasiadali przedstawiciele zarówno państw członkowskich, jak Rady i Komisji Europejskiej. Spotkanie w poniedziałek będzie miało na celu określenie możliwości zamknięcia wszystkich spraw otwartych, w szczególności polityki konkurencji, weterynarii oraz obszarów rozbieżności w sprawach rolnictwa i całego pakietu budżetowego. To co będzie działo się od poniedziałku można nazwać negocjacjami nieformalnymi, w najbliższych tygodniach czeka nas dużo takich nieformalnych spotkań. Formalnie negocjacje zakończy Rada ds. Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych tuż przed szczytem w Kopenhadze, albo dopiero sam szczyt. Jeżeli chodzi o kwoty referencyjne, były na ten temat dziesiątki rozmów, bardziej i mniej technicznych, politycznych. W niektórych obszarach w stanowisku unijnym jest już widoczna poprawa, w innych jest ono sztywne. Będzie to przedmiotem negocjacji. Nasze odczucie jest takie, że o ile w przypadku płatności bezpośrednich „ściana” po tamtej stronie pojawi się dużo silniej i wcześniej, o tyle w przypadku tego wszystkiego, co dotyczy kwot, aczkolwiek z różnym nasileniem, elastyczność będzie większa. Mamy pełną świadomość wszystkich problemów, związanych nie tylko z mlekiem i skrobią, ale także z glukozą, kwotą dla cukru, plonami referencyjnymi. Wszystko powoli będzie się układać, a my musimy mieć świadomość, iż nie wszędzie sukces, jeżeli użyć tej formuły, będzie polegał na tym, że uzyskamy w pełni to, czego oczekujemy. Na pewno negocjacje końcowe będą poszukiwaniem dobrego kompromisu. Rząd holenderski podejmował decyzje będące w dużym stopniu reakcją na działania holenderskiego parlamentu. Rzeczywiście, w parlamencie holenderskim jako jedynym z parlamentów państw członkowskich odbyła się debata nad raportami o poszczególnych krajach kandydujących i raportem strategicznym. Myślę, że rząd holenderski słusznie uznał, że tę debatę lepiej odbyć teraz, niż przekładać na przyszły rok, kiedy będzie miała miejsce ratyfikacja. Debata się odbyła, w jej rezultacie zostały sformułowane szczególne oczekiwania parlamentu holenderskiego, które przekazał on do dyskusji na szczycie w Brukseli. Unia Europejska odpowiedziała na nie w formie klauzul specjalnych, które znajdą się w rozdziale 31 i będą przedmiotem negocjacji. Razem ustalimy, w jaki sposób będą one stosowane. Szczególny charakter klauzul polega na tym, że nie są dwustronne. To nie są klauzule, które pozwolą „nowym” państwom członkowskim wystąpić przeciwko „starym” państwom. O zastosowanie tych klauzul państwa członkowskie i Komisja Europejska będą mogły wystąpić wobec nowych państw członkowskich, jeżeli my nie będziemy wywiązywać się z naszych zobowiązań i stworzy to zagrożenie dla rynku wewnętrznego lub bezpieczeństwa. Natomiast jak one będą stosowane, czy nadal będą działały sankcje, które istnieją już w prawie wspólnotowym, łącznie z sankcjami finansowymi, to będzie przedmiotem negocjacji. Nie są to w każdym razie klauzule wymierzone przeciw Polsce, one dotyczą wszystkich nowych państw członkowskich w dwóch obszarach: bezpieczeństwo wewnętrzne i rynek wewnętrzny.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#DanutaHübner">Czy w Polce będzie uproszczony czy też pełny system IACS, to należy do decyzji polskiego rządu. Czy są naciski ze strony UE w tej sprawie? Reforma wspólnej polityki rolnej, której projekt przygotował Franz Fischler i która została upubliczniona w lipcu tego roku przewiduje przejście do systemu uproszczonego. Natomiast w dotychczasowych rozmowach na ten temat my nie odczuwaliśmy szczególnego nacisku. Wręcz przeciwnie, z rozmów, szczególnie z Komisją Europejską wynikało, że Komisja obawia się, iż z uwagi na różne problemy, zaszłości nie zdążymy jako kraj z przygotowaniem pełnego systemu IACS. W związku z tym myślę, że taka możliwość zostałaby przez Komisję Europejską przedłożona już w końcu stycznia. Tak się składa, że ta propozycja jest po myśli Komisji, bo taki jest projekt reformy. Natomiast nie ulega wątpliwości, że z punktu widzenia komplikacji tego systemu będzie nam nieco łatwiej przygotować go w uproszczonej niż pełnej wersji. Aczkolwiek trzeba powiedzieć, że system uproszczony jest prawie pełnym, bowiem jest tam praktycznie tylko jeden niepotrzebny element. Mianowicie w systemie uproszczonym nie ma znaczenia, co jest produkowane na danym hektarze. Ten moduł działający w pełnym systemie może nie być potrzebny w jego uproszczonej wersji, ale znajdzie się tam cała reszta informacji, łącznie z „adresem” chorej krowy. Jest potrzebne nie tylko nam, na przykład Włosi będą woleli eksportować mięso z kraju, w którym będzie można znaleźć oborę, z której pochodzi chora krowa, niż z kraju, w którym takich informacji nie ma. Tak czy inaczej w naszym interesie leży maksymalnie dobre przygotowanie w pełni funkcjonującego systemu. W uproszczonej wersji IACS ten jeden element jest niepotrzebny i od nas zależy, którą wersję będziemy stosować. Nie jest to decyzja strony unijnej, co z całą mocą chciałam podkreślić. Jeżeli chodzi o udziały procentowe, było to liczone „w drugą stronę” - liczby są podstawą przeliczania na procenty, a nie odwrotnie. W zależności od tego, którą wersją się posługujemy, jednym wychodzi 52% a innym 54%. Z szacunków na lata 2007–2013 wynika, że na Polskę będzie przypadało około 60% wszystkich funduszy strukturalnych przeznaczonych dla nowych państw członkowskich. Natomiast rzeczywiście liczby są ważne i bierzemy je za podstawę przy posługiwaniu się procentami. Jeżeli chodzi o pytanie o 3% zaliczki, poproszę o odpowiedź ministra Jana Truszczyńskiego. Zaliczka rzeczywiście została przyjęta na poziomie 16%, wcześniej były propozycje, aby wynosiła ona 16,33%. Jest to liczone od całości środków i zaliczka wpłynie prawdopodobnie na rachunek Narodowego Banku Polskiego na początku 2004 roku. Z tej zaliczki minister finansów będzie mógł wypłacać środki, co daje pewną płynność, w momencie, gdy pojawią się pierwsze faktury za projekty realizowane w ramach funduszy strukturalnych. Jest to zaliczka liczona od całości środków. Rozumiem, że wypowiedź posła Wacława Klukowskiego była komentarzem, a nie skierowanym do mnie pytaniem. Oczywiście, że jest źle, iż obcięto nam środki na dopłaty. Są tym zbulwersowane wszystkie kraje kandydackie, nie tylko my, co było jednym z elementów wystąpień wszystkich premierów na spotkaniu w Kopenhadze. Szukamy najlepszych rozwiązań. Minister Jan Truszczyński ma dyrektywę od pana premiera, aby w czasie negocjacji zapytać się o to, gdzie jest ten miliard euro, co się z nim stało.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#DanutaHübner">Mamy przeczucie, że to nie jest fundusz, który zniknął, on pojawi się w czasie negocjacji. Prawdopodobnie została utworzona jakaś rezerwa, ale pewności co do tego nie mamy. Będziemy wyjaśniać tą sprawę, jesteśmy zaskoczeni, ze coś takiego mogło się wydarzyć. Miejmy nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JanTruszczyński">Co będziemy robić w poniedziałek? Dokonamy przeglądu wszystkiego, co pozostało otwarte w negocjacjach, określimy dystans, jaki dzieli nas od stanowiska „piętnastki”, sprecyzujemy możliwości pokonania owego dystansu i szanse dodatkowej elastyczności negocjacyjnej po obu stronach. Określimy także, czego osobiście bardzo oczekuję, trybu i terminów dalszego procedowania. Oczywiście na tę pracę techniczną nanizane są ustalone już wcześniej kolejne sesje negocjacyjne na szczeblu ministerialnym. Pierwsza z nich powinna mieć miejsce 18 lub 19 listopada br., druga - 8 lub 10 grudnia br. Czy obok nich powinna pojawić się dodatkowa, jedna lub więcej, sesja negocjacyjna na szczeblu roboczym, to jest właśnie do ustalenia przez prezydencję duńską i będzie zależeć od tego, co ustalimy w najbliższy poniedziałek. Spodziewam się, że w znacznym stopniu nasza praca będzie polegać na stosowaniu osławionej „metody konfesjonału”, którą zastosujemy po raz pierwszy właśnie w najbliższy poniedziałek. Trzeba traktować te rozmowy jako nieformalną rundę negocjacyjną, w trakcie której strony, prezentując sobie wzajemnie swoje stanowisko i oczekiwania wyciągają jednocześnie wnioski z tego, co mówi druga strona. Od „piętnastki” oczkujemy, że w kilka dni po tej pierwszej nieformalnej wymianie poglądów zostaniemy zaproszeni ponownie do stołu, gdzie zostanie nam przedstawiona ocena, w jakim stopniu występuje dodatkowa elastyczność negocjacyjna po stronie „piętnastki” i jak pozostałe kraje członkowskie poza prezydencją duńską reagują na nasze postulaty. My sami będziemy musieli wykonać podobną pracę myślową na poziomie zespołu negocjacyjnego oraz tam, gdzie to konieczne, KIE i Rady Ministrów. Nie mogę jeszcze powiedzieć, jak intensywna będzie to praca, jest jasne, że ze względu na dystans, jaki dzieli nas od 13 grudnia br. musi się to odbywać w sposób względnie intensywny, być może nawet wymagający obecności w Brukseli przez większą część tygodnia. Poseł Bogusław Liberadzki pytał o tak zwane płatności okresowe. Są to płatności dokonywane przeciętnie 3 razy w roku. Kiedy zbierze się odpowiednia liczba faktur, są one przedstawiane do prezentacji, a potem następuje remburs beneficjentom z funduszy wspólnotowych. Otóż praktyka roku 2000 i 2001 wskazuje, że bardzo trudno wygenerować płatności okresowe realizowane jako zwroty w tytułu wypłat za pierwsze roboty, dostawy towarów w ramach realizowanych projektów. Praktycznie, jeśli chodzi o fundusz spójności, ze względu na wielkość i trudność przygotowania dużych projektów inwestycyjnych w pierwszym roku jest to „zero”. Taka też była pierwotna oferta i propozycja Komisji Europejskiej - zero procent. Państwa członkowskie zdecydowały, że należy ją podwyższyć, przewidując 3% kwoty rocznej funduszu strukturalnego w ramach płatności okresowych w pierwszym roku naszego funkcjonowania w UE, i podobnie 3% - jeśli chodzi o fundusz spójności. Chcę podkreślić, że owe 3% jest raczej efektem przetargu i politycznego kompromisu, niż racji merytorycznej. Jedni domagali się stawki 4%, inni postulowali 2%.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#JanTruszczyński">Przetarg polityczny przyniósł efekt kompromisowy, jak to często w Unii bywa, na poziomie 3%. Naszym zdaniem oszacowano to zbyt optymistycznie, ponieważ oczekuje się od nas większej sprawności, jeśli chodzi o tę fazę realizacji projektów inwestycyjnych, niż sprawność wykazana przez same kraje członkowskie w pierwszym roku funkcjonowania w Unii. Będziemy postulować, aby od tego nadmiernie optymistycznego rachunku powrócić do większej realności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PiotrKrutul">Czy dopuszcza pan możliwość nie zakończenia rozmów negocjacyjnych do 14 grudnia bieżącego roku? Czy jest możliwość zerwania rozmów z uwagi na propozycje UE dla polskiego rolnictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JanTruszczyński">Nie ma takiej możliwości, ze względu na to, że po stronie naszego partnera istnieje niewątpliwy margines negocjacyjny. Właśnie najbliższe tygodnie pokażą, czy on jest na tyle duży, na ile byłoby nam minimalnie potrzeba. A czego nam potrzeba? Nie pogorszenia warunków konkurencyjnych i pozycji dochodowej rolników, o czym powtarzaliśmy wielokrotnie i do znudzenia w kontaktach z UE. Oznacza to, że margines negocjacyjny powinien przynieść któryś z elementów wymienionych przez mnie za chwilę albo ich kombinację: po pierwsze, wzrost startowego poziomu płatności dochodowych w porównaniu z propozycją, która obecnie jest na stole negocjacyjnym. Po drugie, inny rozkład procentowy dochodzenia do 100% płatności niż proponowany - skrócenie okresu dochodzenia do pełnego wymiaru płatności dochodowych. Po trzecie, uzupełnienie formalnego instrumentu płatności dochodowych dodatkowymi instrumentami bądź instrumentem, równoważącym i stabilizującym pozycję dochodową i konkurencyjną rolników. Wyłoni się z tego kombinacja, która pozwoli dojść do wniosku, że główny cel negocjacyjny Polski zostaje osiągnięty. Patrząc z tego punktu widzenia i mając na uwadze, iż po stronie naszych partnerów istnieje ów margines negocjacyjny, nie dopuszczam możliwości zerwania rozmów i nie zakończenia ich w przewidywanym terminie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#StanisławKalemba">Poseł Józef Oleksy powiedział, że nadchodzi czas, kiedy decydującą rolę będą mieli negocjatorzy i w związku z tym chcę zadać jedno pytanie. Na spotkaniu z komisarzem Franzem Fischlerem mówiliśmy o „kwocie mlecznej”, ten temat był poruszany także w czasie rozmów z komisją Parlamentu Europejskiego i innymi komisarzami, a także przedstawicielami państw członkowskich. Ich stanowisko było jasne, oni wcale nie dziwią się, że tak twardo stawiamy sprawę „kwoty mlecznej”. Komisarz Franz Fischler stwierdził krótko, że powinniśmy zabiegać o zmianę - jest to zadanie dla negocjatorów i trzeba stawiać sprawę w sposób bardziej zdecydowany. Zwracam na to uwagę po to, żeby nie było tak, jak w przypadku Włoch, które nie zabiegały twardo o „kwotę mleczną” i od początku jako członek UE miały duży import mleka, co trwa to do dziś. Włosi nieskutecznie upominali się o „kwotę mleczną”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#DanutaHübner">Rzeczywiście, różnica pomiędzy 9 a 11 mln ton mleka jest dość duża. Liczymy na to, że uda się wynegocjować więcej, natomiast mamy świadomość tego, że mleko jest „obsesją” wszystkich krajów kandydujących. Wynika to z naszych rozmów z pozostałymi krajami „dziesiątki”. Większość z nich jest niezadowolona z wysokości „kwoty mlecznej”, co wcale nie poprawia naszej sytuacji i stanowi dodatkowe utrudnienie. Boimy się takiego momentu, iż nagle w negocjacjach okaże się, że jest jakaś łączna pula przyznana wszystkim krajom kandydującym i będziemy musieli dogadać się między sobą. Wtedy rozpocznie się twarda walka o to, komu będzie należała się ta kwota i mam nadzieję, że wtedy uratuje nas to, że na ogół otrzymujemy połowę wszystkiego, co jest przeznaczone dla krajów kandydujących i uda się wynegocjować dla Polski jak największą część tej kwoty. Na pewno będzie to trudny element negocjacji, może łatwiejszy przez to, iż jest tu presja ze strony wszystkich krajów kandydujących, co może być pomocne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JanTruszczyński">Jakie stanowisko mogą zająć Włochy wobec zabiegów Polski o podwyższenie „kwoty mlecznej”? Odpowiedź jest prosta i nie muszę jej udzielać. Włochy nie są jedynym krajem, który może zajmować podobne stanowisko, nie jest tak, że mamy jednomyślne poparcie krajów „piętnastki” dla naszych starań o poprawę oferty wspólnotowej. Oczywiście nadal będziemy operować dotychczasową argumentacją opartą na spodziewanym, wysoce prawdopodobnym i wykazanym liczbowo stopniowym przesunięciu produkcji jeśli idzie o jej strukturę rozdysponowania od sprzedaży bezpośredniej i konsumpcji wewnętrznej w gospodarstwach w stronę sprzedaży dla przetwórstwa. To, co będzie „znikać” z gospodarstw jako sprzedaż bezpośrednia i konsumpcja wewnętrzna powinno zostać uwzględnione w głównej kwocie przeznaczanej do przetwórstwa, która musi nas najbardziej interesować. Jak na pewno pan poseł wie, bo rozmawialiśmy o tym wielokrotnie, ta argumentacja spotyka się z rosnącym zrozumieniem, ale nie przełożyło się to jeszcze na propozycję formalną. Projekt ostatniego stanowiska negocjacyjnego jest taki, że UE odnotowując naszą argumentację wraca do propozycji 8,8 mln ton. W tym naszym zdaniem stanowczo zbyt duża jest kwota sprzedaży bezpośredniej - wynosi ona prawie 2 mln ton. Musimy w dalszym ciągu bardzo silnie naciskać, co do tego nie może być żadnych wątpliwości. Wielokrotnie mówiłem o tym, że jeśli obok płatności bezpośrednich i plonu referencyjnego jest w rolnictwie jakiś temat, który zapewne do samego końca pozostanie na stole negocjacyjnym, to będzie nim właśnie kwota mleczna. Faktem jest, że starają się o to wszyscy, nie tylko Litwa., Łotwa, czy Estonia, którym jeszcze bardziej zależy na „kwotach mlecznych”. Wczoraj rozmawiałem z głównym negocjatorem Malty, gdzie łącznie jest 100 kilometrów kwadratowych użytków rolnych i 1,9% ludności czynnej zawodowo zatrudnionej w rolnictwie. Również tam kwota mleczna jest jednym z dwóch podstawowych zadań negocjacyjnych w rolnictwie, a oferta wspólnotowa jest uważana za daleko niewystarczającą. Malta też będzie trzymać tę sprawę „na stole” tak długo, dopóki się da.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JózefOleksy">Po pierwsze, myślę, że przez najbliższe półtora miesiąca rząd będzie przekazywał informacje Komisji. Rządowi przyda się zaplecze parlamentarne w postaci zrozumienia wszystkich elementów taktyki i sporów. Jak powiedział minister Jan Truszczyński, teraz spory będą często między kandydatami w ramach wielkości ustalanych przez „piętnastkę”. To może być płaszczyzną trudniejszą do negocjacji, niż bezpośrednie rozmowy kandydatów z Unią. Po drugie, przyjmujemy dzisiejsze wyjaśnienia i informacje przedstawicieli rządu. Nadchodząca faza negocjacji jest ważna także z psychologiczno-społecznego punktu widzenia. Otóż to nie jest kwestia wyłącznie takiego czy innego przeznaczenia jednego czy dwóch miliardów euro, ale całej tonacji i atmosfery partnerstwa w negocjacjach, co w przyszłości będzie rzutować na partnerskie członkostwo. Po trzecie, jesteśmy w Polsce przed referendum. Mało kto pamięta o tym, że dotąd zostało zamkniętych 27 rozdziałów negocjacyjnych. Mimo, że był to wielki trud, uznaje się sprawę za oczywistą, zamkniętą, dokonaną. Jak to logicznie bywa, cała uwaga zostaje skoncentrowana na końcówce, finis coronat opus, jak mówili Rzymianie. Dlatego nasza sugestia dla negocjatorów może być taka, aby pamiętali, że każda porażka i krok do przodu w negocjacjach powinny mieć właściwy wymiar w przekazie społecznym. Bez zaokrąglania, udawania sukcesu tam, gdzie go nie ma. Po prostu ludzie wyczuwają, kiedy nawet nie do końca przyjemna informacja jest rzetelna, a kiedy staje się propagandą. Do tej pory nie było powodu, aby uważać, że działania rządu miały charakter propagandowy. Jednak końcówka negocjacji może być różna, w rozmowach mogą się zdarzyć różne „zakręty”. Warto pamiętać o tym, żeby tak formułować informacje dla społeczeństwa, aby nie powstało wrażenie, o czym jest mowa od szczytu w Brukseli i dyskusji w Kopenhadze, czy są to negocjacje, czy uroczyste przyjmowanie przedstawionych warunków. To jest kwestia bardzo ważna dla społecznego przekazu i myślę, że nasi partnerzy w UE zdają sobie z tego sprawę. Tak, jak powinni zdawać sobie sprawę z tego, iż referendum w Polsce podobnie jak referendum w Irlandii jest ważne nie tylko dla Polski, ale dla całej UE. Gdyby nie daj Bóg wynik referendum w Polsce był niekorzystny, nie będzie to wyłącznie porażką Polski, ale całej UE, której rozszerzenie na wschód oznacza rozszerzenie o Polskę w pierwszej kolejności. Wypowiedź Romana Prodiego, że wszystko jest już ustalone a dziś pozostaje tylko szlifowanie detali nie jest najlepszą zapowiedzią dla końcówki negocjacji. Może wewnątrz sztabów unijnych przesądziło się psychologicznie, że to są już granice i limity, poza które będzie trudno wyjść. Nawet w takiej sytuacji musimy mieć cel strategiczny, jakim dla Polski jest akcesja. Nawet dziś padło pytanie: a kiedy nastąpi taki moment, w którym powiemy - nie, zerwiemy rozmowy i nie przystąpimy do Unii. Otóż mamy za sobą 10 lat trudu przygotowań, zmian, których już nawet nie traktujemy jako zmiany, ale element rzeczywistości, a które są wynikiem procesu dostosowywania do UE. Musimy pamiętać, że sprawa nie zamyka się w jednym finale rozmów. Nasza pozycja w UE i bilans korzyści z członkostwa jest sprawą strategiczną i długofalową. Jest kwestia wejścia do UE na w miarę przyzwoitych warunkach i partnerskich ustaleniach, z potem mądra walka i zachowania, aby umacniać pozycję Polski i powiększać korzyści.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#JózefOleksy">To już będzie gra wewnątrz wspólnoty i razem z jej pozostałymi członkami w zderzeniu z ich interesami. Zatem pytanie, w jakich okolicznościach mogłoby nastąpić zerwanie rozmów ma charakter retoryczny. Moim zdaniem dziś Unia nie zdecyduje się na sytuację zderzenia. W Unii też rozmawia się o tym, jak zawrzeć kompromis, wiedząc, że kraje szczególnie takie jak Polska muszą pokazać swoim społeczeństwom wynegocjowane korzyści i zmiany w warunkach wyjściowych. Wszystko to będzie miało miejsce w krótkim czasie. Najgorsze zdarzyłoby się, gdybyśmy otrzymali tak zwaną ofertę last minute, czyli „nocnych końcówek” przed szczytem w Kopenhadze. Takie oferty bywają opłacalne, ale gdyby nie były opłacalne, to lepiej, aby w takim wydaniu ich nie było. Zaakceptowane przez partnerów stanowisko Polski jest jasne, także w tym, że nie może być sytuacji, w której nie będziemy beneficjentem netto - ilość środków, które Polska ma otrzymywać musi być większa o od tej, które napływały do nas w ostatnim roku przed akcesją. A jest to prawie 1 mld euro. Zatem są ustalone obustronnie ramowe, brzegowe granice i sprawa będzie szła o okres przejściowy dla dopłat bezpośrednich. Mam nadzieję, że negocjatorzy nie ustaną tu w staraniach, bo obecna oferta UE jest dla nas nie do przyjęcia. Kolejna taka sprawa to „kwoty mleczne”, tu będą mieć miejsce korekty, bo zapowiedziano taką gotowość. Polska proponuje przesunięcie części środków z rozwoju obszarów wiejskich na dopłaty dla rolników. Pole zmian jest zatem widoczne i można nie rozważać wariantu, że wszystko zakończy się na tym, co przedłożyła Bruksela. W takim przypadku nie byłyby to rzeczywiście negocjacje. Pamiętajmy o tym, że Unia ma swój interes w rozszerzeniu i umie go zidentyfikować, on w większości nakłada się z naszym interesem. Rzecz w tym, żeby ta sprawa była czytelna społecznie i aby obywatele wiedzieli, co i dlaczego osiągamy i żeby z tego płynęła pozytywna motywacja, bo sprawa ma charakter historyczny i nie jest na jeden sezon. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>