text_structure.xml
77.8 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JózefOleksy">Otwieram posiedzenie Komisji Europejskiej. Jest nam bardzo miło gościć przedstawicieli Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego. Mam nadzieję, że nasze spotkanie będzie owocne. Na wstępie chcemy powiedzieć, że bardzo liczymy na państwa pomoc i przychylność. Obecnie odbywa się w Polsce ostatnia faza dyskusji o stanowisku w sprawie negocjacji dotyczących rolnictwa z UE. Za tydzień, we wtorek, rząd przyjmie zmodyfikowane stanowisko Polski, które następnie przedstawimy Unii Europejskiej. Nie są znane stanowiska krajów piętnastki odnośnie negocjacji rolnych, przedstawiono nam jedynie przedłożenie Komisji Europejskiej. Sygnały, które płyną z UE wskazują na dość sztywne stanowisko Brukseli, jeśli chodzi o uznanie oczywistej potrzeby poszukiwania równych zasad konkurowania na rynku produktów rolnych. Przecież jest to fundamentalna zasada Wspólnoty i wspólnego rynku. Przewidujemy, że zjawiska, które zachodzą w UE oraz poglądy, które znamy, mogą utrudniać szybkie porozumienie w sprawie wspólnych reguł dla rolnictwa. Chcemy od państwa usłyszeć, w jakiej skali Parlament Europejski reprezentujący kraje piętnastki jest w stanie wspomóc wysiłki Polski w tej bardzo ważnej dla nas sprawie, jaką jest rolnictwo. Uważamy, że powinniśmy stać się członkami Wspólnoty Europejskiej bez poczucia, że zwyciężył pewnego rodzaju egoizm, że nasi producenci rolni będą zmuszeni egzystować na rynku artykułów rolnych na nierównych warunkach. Zależy nam szczególnie, aby państwo zrozumieli, że Polska w sprawach rolnictwa nie oczekuje nadzwyczajnych decyzji, ani nadzwyczajnej życzliwości. Oczekujemy jedynie tego samego, co obowiązuje obecnych członków UE. Wiemy, że nie będzie możliwe powiększanie zakresu dopłat bezpośrednich, ale oczekujemy innych propozycji odnośnie do okresu przejściowego czy limitów produkcyjnych. Dotychczas zaproponowano bardzo długi okres przejściowy, co jest naszym zdaniem niesprawiedliwe. Nie wyobrażamy sobie, jak na tych zasadach miałaby działać Polska kiedy będzie już członkiem UE. Nie rozumiemy pewnych propozycji, ponieważ wedle naszej opinii są one sprzeczne z fundamentalną zasadą wspólnoty, czyli partnerską równością. Wiemy, że po stronie UE są prezentowane różne argumenty i przesłanki, ale myślę, że to rozszerzenie jest wielkim wyzwaniem, zarówno dla państw Europy Zachodniej, jak i dla Polski i innych krajów kandydujących. Nasz rząd przygotowuje stanowisko, które powinno pozwolić na rozwiązanie trudnej sytuacji, jaka zaistniała w czasie dotychczasowych negocjacji. Dotyczy ono głównie przejściowego stosowania niektórych ceł, które przecież chronią rodzimy rynek produktów rolnych, przesunięcia części środków na rozwój obszarów wiejskich i dopłaty bezpośrednie lub też opracowania własnego, wewnętrznego systemu dopłat, co jednak nie byłoby dobrym rozwiązaniem dla Polski. Witając delegację Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego chcę państwa zapewnić, że bardzo doceniamy rolę parlamentarzystów w nadzorze i korygowaniu wspólnotowych ustaleń. Jesteśmy wielkimi zwolennikami powiększenia roli Parlamentu Europejskiego w imię odzyskiwania równowagi demokratycznej we wspólnocie europejskiej.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#JózefOleksy">Praktyczna pomoc posłów Parlamentu Europejskiego w ostatniej fazie negocjacji dodatkowo utwierdziłaby nasze przekonania. Uważamy, że nie wszystko w negocjacjach przesądzają przedstawiciele rządów. Ostatecznie traktat ustanawiający warunki akcesji trafi do parlamentów narodowych krajów UE, gdzie odbędzie się debata na temat naszych przyszłych stosunków. Korzystając z okazji już dziś możemy państwu powiedzieć, jak bardzo ważne są dla nas kwestie rolne. Nie jest to spowodowane naszymi kaprysami, lecz tym, że jest to jedna z głównych gałęzi produkcji w Polsce. Zgadzamy się, że udział rolnictwa w PKB nie przekracza 6%, co umniejsza wagę tej problematyki w negocjacjach z UE, ale z kolei 1/3 społeczeństwa polskiego żyje na prowincji, na wsi i to powoduje, że warto jednak dyskutować o tym problemie. Na zakończenie chcę raz jeszcze podkreślić, że bardzo liczymy na pomoc europejskich parlamentarzystów w rozmowach z Komisją Europejską. Chcielibyśmy, aby strona wspólnotowa zrozumiała i uwierzyła nam, że nie jest to tylko przetarg negocjacyjny. Jest to kwestia zrozumienia wielkiego wyzwania, jakim dla polskiego rolnictwa i wsi jest przyjęcie warunków akcesji. Życzymy państwu udanego pobytu w Polsce, która zakończyła już wiele faz przygotowań do członkostwa w UE. Na sali znajdują się także przeciwnicy wejścia Polski do wspólnoty, ale mam nadzieję, że dziś wyjątkowo skoncentrują się oni na temacie rolnictwa, a nie na demonstrowaniu swojej generalnej niechęci. Apeluję do wszystkich państwa posłów i senatorów o rzeczowe potraktowanie tego spotkania, które ma na celu przekazanie kolegom z Parlamentu Europejskiego naszych opinii i oczekiwań.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JosephDaul">Na wstępie chcę złożyć podziękowania za przywitanie nas i przyjęcie w polskim parlamencie. Jesteśmy przedstawicielami Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego. Jeździmy na podobne spotkania do różnych krajów członkowskich oraz kandydujących do UE. Odwiedzamy Polskę, ponieważ liczymy na państwa kraj w procesie rozszerzenia. Wiemy, że tematyka rolnictwa w Polsce jest niezwykle ważna i trudna. Od 10 lat utrzymuję kontakty z naszą izbą rolniczą, która z kolei współpracuje z polską izbą rolniczą położoną w pobliżu granicy niemieckiej. W związku z tym dobrze znamy trudności i problemy polskiego rolnictwa. Przyznam od razu, że przyjechaliśmy tu zasięgnąć informacji. Nie chcemy dawać lekcji, tylko wymienić poglądy, bowiem ułatwi to rozszerzenie UE. Proszę pamiętać, że w Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego macie państwo partnerów, którzy bronili państwa interesów na przykład w czasie długich dyskusji na temat programu SAPARD. Macie państwo także w różnych instancjach polskich zwolenników, ale i przeciwników integracji Polski z Unią. Zapewniam państwa, że w naszym parlamencie jest dokładnie tak samo. Mamy posłów, którzy są za rozszerzeniem, i jego przeciwników. Jednak decyzje podejmowane są w sposób demokratyczny, więc zwyciężyła większość. Ta większość rządzi Parlamentem Europejskim i cieszę się, że w polskim parlamencie demokracja funkcjonuje na tych samych zasadach. Przyjechaliśmy tu także po to, aby spotkać się z przedstawicielami organizacji zawodowych. Chcemy dowiedzieć się w jaki sposób oni żyją, jak funkcjonują ich gospodarstwa. Wśród członków naszej delegacji jest kilku rolników. Ja sam jestem rolnikiem i prowadzę gospodarstwo położone 12 kilometrów od Strasburga. Obecnie zajmują się nim moja żona i syn. Nie mogli przyjechać ze mną do Polski, ponieważ toczą się jesienne prace polowe. Chcieliśmy odwiedzić państwa kraj wspólnie, ale rozkład zajęć gospodarskich wymagał, by zostali w domu. Jak państwo widzą, znamy tematykę, o której będziemy rozmawiać. Obecnie Europa rozwija się. Chcę jednak przypomnieć, że dzięki teraźniejszemu kształtowi Europy mieliśmy 60 lat pokoju. Jest to ogromne zwycięstwo naszej historii. Myślę, że jest ono bardzo ważne. Są oczywiście problemy techniczne, gospodarcze, ale i tak osiągnięcia na poziomie Europy są olbrzymie. Oczywiście nie wszystko funkcjonuje doskonale i dlatego musimy pracować razem, aby zagwarantować naszym dzieciom i wnukom kolejnych 60 lat pokoju. Uważam to za nasz obowiązek i myślę, że to jest myśl przewodnia, która powinna nam przyświecać przy wdrażaniu projektów dotyczących także krajów kandydujących. Jeśli chodzi o Wspólną Politykę Rolną, to oczywiście rolnicy francuscy, angielscy, niemieccy, hiszpańscy czy z pozostałych krajów członkowskich odczuwają dziś ogromny niepokój, ponieważ mówi się o rozszerzeniu UE w 2004 r. i jednocześnie o reformie WPR. Ostatnio do późnych godzin nocnych dyskutowaliśmy o tej reformie. Przedstawiliśmy opinie, problemy i poprawki, które mogłyby ulepszyć obowiązujące rozwiązania.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#JosephDaul">Rezolucja spotkała się z ponad 400 poprawkami wniesionymi przez różne grupy. Jak państwo widzicie, debata nie ustaje, jest ona stale prowadzona, a dodatkowo okres ten jest trudny, ponieważ trwają także negocjacje. Wszyscy dobrze wiemy, że w takich rozmowach biorą udział różni ludzie, jedni chcą więcej otrzymać, a drudzy chcą mniej dać. Przyjechaliśmy tu, aby państwa wysłuchać i przyczynić się do negocjacji prowadzonych w UE. Oczywiście nie mamy mandatu do negocjowania tematu rolnictwa w imieniu Komisji Europejskiej, ale mamy oczywiście kontakty z Komisją, możemy z nią rozmawiać i przedstawiać swoje stanowisko. Pan poseł Józef Oleksy w swojej wypowiedzi wspomniał o okresach przejściowych. Wydaje mi się ważne, by zostały one poświęcone na skuteczną pracę. W czasie moich zagranicznych wizyt często powtarzam, że wielcy sceptycy, którzy sądzą, że wspólnota ma tylko złe strony, powinni pojechać i zobaczyć jaka jest sytuacja w krajach europejskich, które do nas dołączyły stosunkowo niedawno, czyli w Hiszpanii, Portugalii czy Grecji. Zobaczyliby wtedy, że nie wszystko jest negatywne. Ja sam jestem nieprzejednanym realistą. Uważam, że trzeba zawsze obserwować dobre sprawy i umieć sobie poradzić ze złymi. Przedstawiłem nasz plan. Jesteśmy gotowi państwa wysłuchać i po to tu przyjechaliśmy. Mam nadzieję, że będziemy mieli także szanse spotkać się ze środowiskami zawodowymi w terenie. Nie będę wspominał o pracach Konwentu, ponieważ wiem, że pan poseł Józef Oleksy pracuje w jego ramach i jutro wyjeżdża na obrady. Konwent jest odpowiedzialny za zaplanowanie przyszłości Europy.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JózefOleksy">Jestem pewien, że usłyszycie dziś państwo o wielu obawach, które krążą w polskim środowisku odnośnie do integracji europejskiej. Wiemy, że nie prowadzą państwo negocjacji, my też tego nie czynimy. Jednakże dzięki temu możemy powiedzieć sobie o wszystkim i starać się zrozumieć odmienne od naszych argumenty. Potem państwo w rozmowach z rządami swoich krajów będą mogli prezentować korzystne dla nas stanowisko.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#GenowefaGrabowska">Dowiedziałam się od pana posła Józefa Oleksego, że przyjechali państwo na to spotkanie prosto z lotniska. Tym bardziej dziękujemy za zaangażowanie w nasze sprawy. Zadam jedno pytanie. Wiemy, że Polska już od jesieni tego roku będzie miała szanse być reprezentowana w Parlamencie Europejskim przez 50 parlamentarzystów. Wynika to z ustaleń w Nicei i z woli Parlamentu Europejskiego, który chce, by parlamentarzyści narodowi państw kandydujących mogli już wcześniej zasiąść do wspólnych obrad i przyglądać się pracy tego gremium. Chcę zapytać, czy nasi posłowie, zasiadający na sali obrad Parlamentu Europejskiego wedle znanego klucza politycznego, będą mogli wziąć udział w dyskusji o polityce rolnej zanim Polska stanie się członkiem UE? Czy jako niepełni członkowie PE będziemy mogli wypowiadać się na temat nowatorskich elementów ogłoszonych przez komisarza Franza Fischlera, które reformują politykę rolną UE? Jaką pozycję będzie miało pięćdziesięciu przedstawicieli Polski w PE, poczynając od listopada tego roku, zanim nastąpią zgodne z prawem wybory bezpośrednie posłów po naszym wejściu do UE?</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JosephDaul">Rzeczywiście Parlament Europejski pracował nad tym, by na listopadowej sesji można było przyjąć parlamentarzystów z krajów kandydujących. Nie będę jednak ubiegał kolegi, pana przewodniczącego Friedricha-Wilhelma Graefe zu Baringdorfa, który będzie o tym mówił dokładniej. Przedstawiciele dawnej Niemieckiej Republiki Demokratycznej także w pewnym momencie stali się naszymi obserwatorami. Przygotowano miejsca w sali obrad. Od połowy lipca trwają prace nad tym, aby przedstawiciele wszystkich krajów kandydujących, jako obserwatorzy mogli zasiąść razem z nami na sali obrad w listopadzie tego roku.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JózefOleksy">Chcę poinformować osoby, które jeszcze o tym nie słyszały, że jest plan wysłania 50 naszych posłów w listopadzie tego roku na obrady PE, o co pytała pani senator Genowefa Grabowska. Zapowiedział to przewodniczący PE Patty Cox. Początkowo mówiono o udziale obserwatorów z krajów kandydujących po podpisaniu traktatu akcesyjnego, ale w końcu zaproszono naszych przedstawicieli już na 18 listopada 2002 r. Obecnie konsultujemy to między klubami.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#HalinaNowinaKonopka">Wielokrotnie już o to pytałam, ale jeszcze nigdy nie udzielono mi odpowiedzi, nawet w czasie poprzedniej wizyty pana Friedricha-Wilhelma Graefe zu Baringdorfa. Spróbuję tym razem. Chodzi mi o koszty produkcji rolnej w UE. Jak wiemy są one, po Japonii i Izraelu, najwyższe na świecie. Jaki jest mechanizm, który powoduje, że koszty są tak duże? Interesuje mnie to dlatego, że kiedy Polska znajdzie się w UE, będzie poddana tej samej polityce rolnej, a w związku z tym należy sądzić, że koszty produkcji również wzrosną. Chcę poznać państwa opinię na ten temat. Ten problem jest tym bardziej ważny, że UE chce ustalić dopłaty dla nas na poziomie 25%. Skazuje nas to z góry na nierówną konkurencję na rynku wspólnotowym. Druga sprawa, Senat USA podniósł dopłaty do rolnictwa. Z moich rozmów z przedstawicielami agencji handlowej zajmującej się rolnictwem w UE wynika, że jest to jeden z elementów wojny ekonomicznej Unii z USA. Takie rozwiązanie umożliwi zablokowanie rynków zewnętrznych na produkty rolne ze wspólnoty. UE ma nadwyżki żywnościowe, które musi gdzieś sprzedać. Potrzebuje rynków, na których będzie to mogła zrobić. Logicznie myśląc, tymi rynkami mogą być rynki krajów kandydujących, w tym Polski, która wśród 10 krajów kandydujących stanowi połowę rynku konsumentów i przeszło połową rynku producentów. Warto powalczyć o taki rynek zbytu. Trzecie pytanie jest związane ze zmianą Wspólnej Polityki Rolnej. Chcę się dowiedzieć, czy Francja skłania się już w tej chwili do tej koncepcji, którą lansują m.in. Niemcy, czyli odejścia od dopłat, czy też zostaną one utrzymane? Powinny pozostać, ponieważ trudności na rynkach zewnętrznych będą powodowały konieczność utrzymania dopłat eksportowych, w przeciwnym razie produkty unijne nie będą konkurencyjne na rynkach zewnętrznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JosephDaul">Odpowiem na pytania zadane przez panią posłankę Halinę Nowinę Konopkę, a potem oddam głos panu przewodniczącemu Friedrichowi-Wilhelmowi Graefe zu Baringdorfowi. Jeśli chodzi o ceny, wysokie koszty produktów, to pamiętam, że 7–8 lat temu kwintal pszenicy kosztował 135 franków francuskich. W tym roku, otrzymaliśmy za ten sam kwintal 55 franków. Mówię o cenie produktu. Jak widać cena zmalała ze 135 do 55 franków. Koszt produktu jest rzeczywiście wysoki, ponieważ opłaty, koszty są duże. W czasie wizyt w krajach kandydujących powtarzam, że jeśli jutro rozszerzenie objęłoby wszystkie kraje Europy, to oznaczałoby, że ceny produktów rolnych sprawiłyby, że poziom wynagrodzenia wszystkich pracowników byłby taki sam. To, co musielibyśmy wypłacić wszystkim prowadzącym gospodarstwa, byłoby na takim samym, wysokim poziomie. W związku z tym myślę, że albo źle zrozumieliśmy się, jeśli chodzi o tłumaczenie czy argumenty, ponieważ ceny produktów przy subwencjach zmalały i mieliśmy subwencje kompensujące ten spadek cen. Czy nastąpiło jakieś nieporozumienie?</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#HalinaNowinaKonopka">Nastąpiło nieporozumienie, gdyż nie pytałam o ceny produktów, tylko o koszty produkcji, a to jest zupełnie co innego. Do ceny wliczamy subwencje, dopłaty i dlatego cena jest niższa, a mnie chodzi o koszty produkcji.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#FriedrichWilhelmGraefezuBaringdorf">Po pierwsze, chcę powiedzieć pani posłance Halinie Nowinie Konopce, że nigdy nie odmawiam odpowiedzi i zawsze ich udzielam. Możliwe, że treść tego co powiem nie będzie pani posłance odpowiadała, ale to jest normalne. Różnice poglądów zawsze występują i trzeba na ten temat rozmawiać. Odpowiadając na pytanie pani posłanki Haliny Nowiny Konopki chcę odpowiedzieć, że dopłaty bezpośrednie, które są w tej chwili przedmiotem sporu były wprowadzone w 1992 r. w celu zrównoważenia 35% obniżenia cen zbóż w UE. Dotyczyło to także wołowiny i mleka, ale nie ma płatności bezpośredniej do dziś. Dopłaty bezpośrednie już od Agendy 2000 i w obecnych propozycjach reformatorskich nie są już traktowane jako czyste płatności wyrównawcze czy kompensacyjne, lecz jako środki wspierające, które są silnie wiązane z nakładami pracy ponoszonymi przez zakłady oraz z nakładami na kwestie związane z ekologią. Przynajmniej taki jest cel propozycji składanych przez komisarza Franza Fischlera, które będą musiały być wkrótce przedmiotem obrad. Inne pytanie dotyczyło wysokości dopłat wyrównawczych. Obecnie oferowane jest Polsce 20% dopłat dla rolników unijnych, wkrótce 35%, a do roku 2013 równy poziom. Powstaje zatem pytanie o sprawiedliwość i uczciwą konkurencję. Propozycje komisarza Franza Fischlera związane z reformą WPR zakładają, że niektóre gospodarstwa unijne będą dostawały jedynie 35% obecnych płatności. Jeśli zamierzamy doprowadzić do zracjonalizowania naszej polityki wobec rolnictwa, to z takimi rozwiązaniami trzeba się liczyć. Propozycje zakładają utrzymanie pełnej premii dla mniejszych gospodarstw, jeżeli będą one wykonywały pewne świadczenia socjalne i ekologiczne. W propozycjach składanych przez Komisję Europejską Polsce i innym krajom ubiegającym się o członkostwo, zawarte są rozwiązania, które zapewniają pełne wyrównanie w dolnej strefie. Polska ma dostać, jeśli chodzi o subsystencję czy semisubsystencję, 750 euro rocznie na jedno gospodarstwo rolne. Parlament Europejski uznał, że kwota ta powinna zostać podniesiona do 1500 euro. Ta pierwsza kwota oznacza, że wyrównanie otrzyma około 50% wszystkich polskich gospodarstw, natomiast jej podniesienie do 1500 euro spowoduje, że będzie to 60–65% gospodarstw. Byłby to ten sam poziom, co w UE. Dopiero później zaczną się cięcia. Według propozycji składanych przez Komisję Europejską państwom członkowskim wobec nich zostanie zastosowane podobne stopniowanie. W ten sposób propozycje przedstawione państwom kandydującym i członkowskim stają się do siebie bardzo podobne. Zatem, jeśli pani posłanka Halina Nowina Konopka pytała o koszty, to odpowiadam: „tak”, koszty produkcji w Polsce będą wzrastać, jeśli Polska stanie się członkiem UE. W tej chwili nie są one jednak tak wysokie, jak w UE. Rolnictwo we wspólnocie jest bardzo zróżnicowane. Niemcy i Francja produkują drożej niż Portugalia i Szwecja, a z kolei Dania drożej niż Hiszpania. Istnieją różnice, Polska ma niższe koszty od ponoszonych w UE i stąd pełna wysokość dopłat działałaby na razie przeciw produkcji i reformom, które naszym zdaniem są konieczne. Gdyby dopłaty były ustalone zgodnie z kosztami produkcji, spowodowałyby przesubwencjonowanie polskiego rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#FriedrichWilhelmGraefezuBaringdorf">Mogą to państwo wyliczać na różne sposoby, ale tak w tej chwili to wygląda. Oczywiście zgadzam się, że koszty produkcji będą się w Polsce zwiększać w pierwszych latach członkostwa w UE. Chcę jeszcze powiedzieć kilka słów o subwencjach eksportowych, które zgodnie ze stanowiskiem Parlamentu Europejskiego były błędem. Wprowadzono je na dostawy do krajów kandydackich, także do Polski. Zdecydowała o tym Komisja Europejska. Doprowadziło to do szczególnie niskich cen produktów pochodzących z importu z UE, co szkodziło rodzimym producentom. Pragnę zaznaczyć, że to rozwiązanie zawsze było krytykowane przez większość członków Parlamentu Europejskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JózefOleksy">Proszę odnieść się do pytania o politykę USA i rolę subwencji w rolnictwie amerykańskim wychodzącym do rywalizacji z rynkiem UE.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#HalinaNowinaKonopka">Jak UE poradzi sobie z tym problemem? Obawiam się, że odbędzie się to kosztem polskiego rolnictwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#NeilParish">Myślę, że Amerykanie celowo wybrali złą drogę. Podjęli oni decyzję o wsparciu dla produkcji w takiej formie, jakiej my staramy się unikać, czyli będą dążyli do zwiększenia swojej powierzchni upraw. Ceny na rynku światowym nie są specjalnie wysokie. Jest to wręcz problem dla rolnictwa europejskiego, w tym także dla rolnictwa polskiego. Dlatego uważam, że Amerykanie zrobili duży krok, ale w złym kierunku i sądzę, że powinni się cofnąć z tej drogi. Nie wiem, czy są do tego gotowi i chyba nikt nie może tego ocenić. Rozumiem także dlaczego polscy rolnicy niepokoją się na myśl o wzroście kosztów ich produkcji. Niestety musimy przyzwyczaić się do myśli, że w Europie będzie następował wzrost tych kosztów, po części dlatego, że więcej pomocy będzie kierowane na sprawy związane z ekologią. Koszt utrzymania ochrony środowiska będzie podrażał koszt produkcji. Rozumiem więc państwa niepokój, ale proszę zrozumieć, że UE zamierza przeznaczać odtąd coraz większe środki na ochronę środowiska, odchodząc od pomocy produkcyjnej. Oczywiście to odejście będzie miało charakter stopniowy, powolny, ale nie zamierzamy z tego rezygnować. W związku z tym dobrze byłoby, gdyby udało się nam nakłonić Amerykanów do wycofania się, ale nie wiadomo czy się to uda.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#StanisławKalemba">Chcę zaprotestować przeciwko temu, co wypowiedział pan przewodniczący Friedrich-Wilhelm Graefe zu Baringdorf, jeśli chodzi o możliwości przesubwencjonowania polskiego rolnictwa. Mówię stanowczo, że pan przewodniczący się myli. Proszę zażądać odpowiednich dokumentów od naszego Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, zapoznać się z opracowaniami organizacji FAPA, a okaże się, że z dokładnych wyliczeń wynika, iż tylko przy poziomie 95–100% dopłat polscy rolnicy nie stracą. Przypomnę tylko państwu Raport Komisji Europejskiej sprzed kilku lat, gdzie wyraźnie napisano, że dochody z jednego hektara bez pomocy państwa wynoszą w Polsce 275 euro, z pomocą państwa - 288 euro, natomiast w UE dochody bez pomocy państwa wynoszą 285 euro, a z pomocą, z subwencjami - 542 euro. Cytuję dane z państwa raportu. Proszę odpowiedzieć sobie na pytanie, kto kogo subwencjonuje i w jakim stopniu, i nie wmawiać, że polscy rolnicy zostaną przesubwencjonowani przy równe warunkach z unijnymi. Bardzo cieszę się, że pan przewodniczący Joseph Daul rozpoczął swoje wystąpienie od kwestii bezpieczeństwa w Europie i wspomniał, że ostatnie 60 lat było okresem pokoju. Proszę jednak zwrócić uwagę, że na przełomie lat 80. i 90. dzięki przemianom w Polsce zachowaliśmy pokój w tej części Europy i dlatego nasz wkład na następne dziesiątki lat jest bardzo duży. Reformy w Europie Środkowej i Wschodniej i możliwość poszerzenia o następne 10 państw, to jest zasługa Polaków. Gdyby nie przemiany w Polsce, to dziś w pobliżu Bundestagu byłby mur berliński. Zmiana ustroju była możliwa dlatego, że systemowi narzuconemu nam przez wielkich możnych tego świata po drugiej wojnie światowej najbardziej przeciwstawili się polscy rolnicy i chłopi. Bardzo skutecznie obronili oni swoje gospodarstwa, polską własność. Jednocześnie dwukrotnie w czasie przemian zapłacili najwyższą cenę, ponieśli najwyższe koszty i teraz UE proponuje, żeby w kolejnym historycznym momencie znowu ta grupa poniosła największe koszty. Propozycje unijne dyskryminują rolników i powodują, że mieliby oni być jedyną grupą społeczną, która wstąpi do Unii na innych warunkach. Przepraszam, ale czy to są normalne rozwiązania? Pan przewodniczący Joseph Daul mówił, że zawsze bronicie państwo pozycji polskich rolników. Proszę, aby Parlament Europejski bronił zasad wspólnego rynku, bo jak tak dalej pójdzie, to może Polsce przyjdzie bronić zasad wspólnego rynku. W dotychczasowych propozycjach strona unijna ewidentnie narusza poszczególne artykuły Traktatu o UE, które pozwolę sobie wymienić: art. 87 stanowi wprost, że wszelka pomoc publiczna, która narusza lub grozi naruszeniem konkurencji w handlu między państwami członkowskimi jest niezgodna ze wspólnym rynkiem; art. 34 stanowi, że postanowienia, które wykluczają w ramach wspólnej organizacji rynków rolnych jakąkolwiek dyskryminację między producentami w obrębie wspólnoty też naruszają zasady rynku rolnego. Przejdźmy do konkretów. Rolnictwo i obszary wiejskie to nie jest jeden z 29 obszarów, jak się powszechnie próbuje mówić, tylko o wiele ważniejszy problem. Ten sektor ma wpływ na połowę polskich kłopotów, z rolnictwa żyje około 10 mln Polaków, a dopłat nie stosuje się do ilości gospodarstw, ani do ludzi, tylko do produkcji.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#StanisławKalemba">Pytam zatem, o co w tym wszystkim chodzi? My chcemy wspólnego rynku, równych obowiązków, równych dopłat i zaznaczam, że kompromis jest możliwy, ale polegałby na zrównaniu wysokości dopłat w 2006 r., a nie w 2012 r. Proponowanie ujednolicenia dopłat w UE za 10 czy kilkanaście lat jest uwłaczające polskim rolnikom, ale też ośmieszające Unię i niestety musicie państwo o tym wiedzieć. Rolnicy w Polsce są jedyną grupą społeczną, która ma dużą świadomość i wiedzę na temat UE i im bardziej produkcyjne gospodarstwo, tym bardziej jest przeciwko UE. Nie małe gospodarstwa, o których państwo mówiliście, tylko te dobrze i dużo wytwarzające są przeciwko Unii. Proponowane nam wspólnotowe zasady mają na celu ograniczenie konkurencji, wręcz niedopuszczenie do równych warunków i szans na rynku. Chcę uzyskać odpowiedź na pytanie, które najczęściej zadają rolnicy. Czy Unia przedstawi inną propozycję niż śmieszne limity odnośnie produkcji mleka? Podam skrajne przykłady: Polsce, w której mieszka prawie 40 mln ludności zaproponowano ograniczenie produkcji mleka do niecałych 9 mld litrów. Irlandia - 3,5 mln ludności może produkować 6 mld litrów. Przepraszam, rachunek matematyczny jest w tym wypadku bardzo prosty. Proszę zachować uczciwość. Jakie są konkretne propozycje odejścia czy zmiany tego dyskryminującego Polskę rozwiązania? Mamy świetne warunki do produkcji mleka i proponujemy zwiększenie limitu do 14 mld litrów. Proszę porównać to z liczbą mieszkańców w państwach członkowskich Unii. Drugi problem wiąże się ze skrobią ziemniaczaną. Polska jest największym producentem ziemniaków w Europie. Produkujemy prawie tyle, co kraje całej piętnastki. Unia zaproponowała nam limit około 100 tys. ton, a Niemcy mogą produkować 650 tys. ton, mała Holandia - około 500 tys. ton. Proszę przedstawić państwa stanowisko odnośnie takiego rozwiązania. Czy uważają państwo, że powinno to zostać zmienione czy pozostawione, jako dobre rozwiązanie? To dotyczy plonów referencyjnych, które zostały ustalone na bardzo niskim poziomie. Oczekujemy zajęcia przez państwa konkretnego stanowiska w tej kwestii. Muszę niestety powiedzieć, że często podchodzi się do tych spraw lekceważąco i nie odpowiada się na zadawane przez nas pytania. Jest to żenujące. Wiele razy usłyszeliśmy już: „Przecież nie musicie przystępować do UE. To jest wasz wybór”. Odpowiadam zatem, że rolnicy też mają swoje wymagania i powiedzmy szczerze, że też nie musicie nas przyjąć. Nie będziemy prosić na kolanach i wy nie musicie przyjmować nas do UE, robiąc wielki ukłon w naszą stronę. Chodzi nam wyłącznie o partnerskie rozwiązania.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JózefOleksy">Uprzedzałem, że usłyszą państwo wszystko, co mówi się w Polsce na temat naszego przystąpienia do UE. Ze względu na to, że posłowie zaczynają wygłaszać opinie i poglądy, proponuję nie rozdzielać fazy pytań i wypowiedzi. Zwalniam wobec tego naszych gości z obowiązku odpowiedzi po każdym wystąpieniu posła. Państwo posłowie zabiorą głos teraz, a nasi goście odniosą się do tego na zakończenie posiedzenia. Pan poseł Stanisław Kalemba mówił bardzo opisowo i głośno. Podejrzewam, że większość państwa posłów podjęłaby ten sposób wypowiedzi. Stąd moja propozycja. Słyszę, że delegacja Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego zgadza się na taki sposób prowadzenia obrad. Proszę zatem o kontynuowanie wypowiedzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JosephDaul">Wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwe spotkanie. Jak już mówiłem, nie jest to pierwsza nasza wizyta zagraniczna i tego rodzaju spotkanie. Uważam, że na tym polega debata i widzę potrzebę jej prowadzenia. Do wypowiedzi pana posła Stanisława Kalemby chcę się jednak odnieść od razu. W negocjacjach muszą brać udział minimum dwie osoby. Nie sądzę, aby Wspólnota Europejska mogła narzucić Polsce wszystkie rozwiązania, ale myślę, że działa to także w druga stronę, czyli Polska także nie może narzucić wszystkiego piętnastce. Polska nie może powiedzieć, że na zaproponowanych warunkach nie chce wejść do UE. To odpowiedź na jedno z wielu pytań. Gdyby nasi rolnicy usłyszeli to, co pan poseł Stanisław Kalemba powiedział, to pomyśleliby i powiedzieli, że przede wszystkim nie należy Polski przyjmować. Mówię to jako rolnik. Przejdźmy jednak do poważnych rozmów. Wiemy, że rolnictwo w Polsce jest dużym problemem. Wiemy także, że ten problem musi zostać rozwiązany. Państwo orientują się równie dobrze jak ja, że jeśli ma to być zrobione uczciwie, to należy doprowadzić do obniżenia odsetka osób żyjących w Polsce z rolnictwa. Nie może to być nadal 27% ludności. Bądźmy uczciwi i powiedzmy sobie to jasno, ponieważ wtedy polemika będzie skuteczniejsza. W czasie spotkań z polskimi rolnikami usłyszałem, że są tu dwa typy rolnictwa. Jeden wiąże się z dużymi gospodarstwami, a drugi, i to wiele liczniej reprezentowany, z drobnymi. Poprosiłem o umożliwienie mi odwiedzenia kilku drobnych gospodarstw. Uważam, że Polska tak, jak to się działo w innych krajach europejskich, będzie musiała rozwiązać problem rolnictwa, także jako kwestię społeczną. Nigdy nie słyszałem propozycji programu społecznego, który pomógłby właścicielom małych gospodarstw w Polsce odejść z rolnictwa. Przecież niektórzy z nich nie mają następców i mogliby w zamian za zmianę zajęcia uzyskać renty strukturalne. Takie rozwiązanie przedstawiono nam na przykład w Estonii. Zaznaczam, że problem rolnictwa i tak będziecie państwo musieli rozwiązać, z Unią lub bez. W UE na szczęście panuje ustrój demokratyczny, podobnie jak w Polsce. W czasie negocjacji albo się porozumiemy, albo nie, i każdy będzie musiał ponieść tego konsekwencje. Tylko demokracja może zwyciężyć. Europa jest zarządzana demokratycznie. Dziś w Parlamencie Europejskim Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi odbyły się głosowania. Rozpatrzyliśmy wiele poprawek, zgłoszonych przez różne opcje polityczne. Po zarządzeniu przez przewodniczącego głosowania, odbywa się liczenie głosów. Jeśli za którąś z propozycji jest o jeden głos więcej, to ta uzyskuje poparcie. Jestem pewien, że tak samo odbywają się głosowania w polskim parlamencie. W innym przypadku niczego byśmy nie rozwiązali, nie wybrnęlibyśmy z żadnych problemów. Myślę, że jest to normalne, podobnie jak dyskutowanie. W czasie negocjacji każda ze stron stara się uzyskać maksymalnie dużo i także jest to normalne i logiczne. Musimy także uwzględniać mandat, który został nam udzielony na mocy głosowania większością głosów, a który upoważnia nas do negocjowania z krajami kandydującymi.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#JosephDaul">Zgadzam się ze stanowiskiem pana posła Stanisława Kalemby, jeśli chodzi o kwoty mleczne. Myślę jednak, że negocjacje w tym zakresie nie zostały jeszcze zamknięte. Należy uzasadniać swoje zdanie na dany temat i to jest najodpowiedniejszy na to czas. Proszę nie sądzić, że przyjechaliśmy do Polski, aby państwa atakować. Jesteśmy tu, aby państwa wysłuchać i pomóc. Jeśli się nie porozumiemy, to wszystko rozstrzygnie się w głosowaniu. Kiedyś powiedziałem, że mam nadzieję, iż osoby, które będą głosować w krajach kandydujących przeciwko, będą miały coś innego do zaproponowania swoim obywatelom, niż Europę. Myślę, że zanim dojdzie do głosowania, przeciwnicy rozszerzenia powinni pojechać do Hiszpanii, Portugalii czy Grecji i przyjrzeć się, co stało się z tymi krajami po przystąpieniu do UE. Jeśli mimo tego będą nadal przeciwni, to niech zaproponują obywatelom inne rozwiązanie niż zjednoczoną Europę. Jeżeli okaże się, że Polakom będzie lepiej poza Europą, to trudno. Myślę, że tego wymaga demokracja, wszystko okaże się w głosowaniu. Jednak demokracja zmusza nas wszystkich do działania. To jest odpowiedź, jakiej może udzielić deputowany innemu deputowanemu. Tak rozmawiają parlamentarzyści i w parlamencie nigdy nie należy się denerwować, bo ta instytucja jest stworzona do prowadzenia rozmów i podejmowania decyzji, które dotyczą wszystkich obywateli.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#FriedrichWilhelmGraefezuBaringdorf">Jest to problem, którym musimy zająć się pomiędzy sobą. Jeśli teraz zasiadalibyśmy razem w Parlamencie Europejskim, to obowiązywałoby to, o czym mówił pan przewodniczący Joseph Daul. Nie bylibyśmy gośćmi, a państwo nie bylibyście gospodarzami i cała uprzejmość by znikła. Poza tym o wiele łatwiej potrafiłbym ocenić jakie interesy przyświecają panu posłowi Stanisławowi Kalembie. W Parlamencie Europejskim wiem, kto reprezentuje czyje interesy. Wiedziałbym także, z jakiej partii pan pochodzi, znałbym problemy wewnątrzpolityczne tej partii lub też wiedział, że takich nie ma. Wtedy odpowiedziałbym panu coś innego. Dziś mogę jednak odpowiedzieć jako gość, który od gospodarza doświadcza twardego traktowania. Musimy ponosić odpowiedzialność. Liczą się głosy, które zbierzemy na końcu. Jeśli Polska odrzuci przystąpienie, to będziemy myśleli, że jest to szkoda, ale świat się przez to nie zawali. Nie spowoduje to w Europie poważnych problemów, ale Polska znajdzie się w sytuacji godnej pożałowania. Moim zdaniem historycznie byłby to wielki błąd. Jeśli chodzi o inne pytania, które pan poseł Stanisław Kalemba zadał, to chcę państwa poinformować, że takie same spory występują wewnątrz UE. Włochy mają wielkość referencyjną mleka ustaloną na około 50% spożycia, niemieccy rolnicy dostarczali do Włoch mleko, ponieważ tam był na nie popyt. Włosi powiedzieli wprost, że jest to niesprawiedliwe rozwiązanie, ale kiedy ustalano większą wielkość referencyjną według ilości wytwarzanego mleka, to Włochy nie zwiększyły produkcji. Holandia - odnosząc do ilości ludności - ma wielkość referencyjną ustaloną na poziomie 250%. Możemy powiedzieć, że jest to niesprawiedliwe i właściwie należy to rozwiązać w inny sposób. Jeśli Polska wejdzie do UE, to będziemy mogli wspólnie zabrać się za tę sprawę. Tak może się stać, jeśli chodzi o reformę. Na razie jednak jest to odnoszone do okresu referencyjnego, w którym Polska wytwarzała określone ilości mleka i według tego będzie ustalana kwota, czy to państwu pasuje, czy nie. To państwo muszą podjąć decyzję odnośnie do wejścia Polski do UE. Po przystąpieniu do wspólnoty będą państwo mogli znaleźć wielu sojuszników, być może także w kwestii zlikwidowania tej kwoty całkowicie. Ja nie uważam tego za słuszne rozwiązanie, ale być może inne państwa unijne będą chciały to usunąć. Wtedy na partnerskich zasadach będą państwo mogli połączyć się z Anglikami, Szwedami, może z Włochami i próbować to przeforsować na drodze negocjacji. Na obecnym etapie chodzi o to, jakie są składane oferty wobec Polski i czy to państwu pasuje, czy nie. To będzie przedmiotem decyzji większościowej. W czasie negocjacji muszą państwo uzyskać jak najwięcej. Jest tylko jeden problem. Teraz nie tylko Polska wchodzi do UE, nie są to także 3 kraje, jak to było przy ostatnim rozszerzeniu, ma przystąpić aż 10 lub 11 państw i możliwość pojedynczych, indywidualnych negocjacji jest o wiele trudniejsza. Jeżeli UE nie będzie realizować jednej polityki wobec wszystkich krajów ubiegających się o członkostwo, to negocjacje nigdy się nie zakończą. Jeśli Polska byłaby szczególnie traktowana, to pozostali kandydaci od razu upomnieliby się o to samo. Dlatego Komisja Europejska realizuje pewną linię, którą państwo odbierają jako zbyt ostrą i twardą.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#FriedrichWilhelmGraefezuBaringdorf">Być może rzeczywiście tak jest, ale jest to jedyna możliwość prowadzenia negocjacji. Kiedy rozszerzenie już się dokona, będą państwo mogli, jako członek UE, składać wnioski o zmianę pewnych rozwiązań i będziemy na ten temat prowadzić negocjacje wewnątrz wspólnoty. Wtedy będziemy się lepiej znali i będziemy mogli ostrzej ze sobą rozmawiać.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PiotrKrutul">Pragnę powiedzieć panu przewodniczącemu Friedrichowi-Wilhelmowi Graefe zu Baringdorfowi, że Polska jest w Europie i nigdy z niej nie wychodziła. Jest w niej tak samo jak Norwegia czy Szwajcaria i proszę nam nie wmawiać, że my zmierzamy do Europy. Jesteśmy w jej centrum, a miejscowość Suchowola, z której pochodzę jest dokładnie jej środkiem. Pan przewodniczący powiedział, że nieprzystąpienie Polski do UE byłoby ciężkim błędem. Jeśli Irlandia 19 października powie „nie” traktatowi z Nicei, to czy nazwie pan to ciężkim grzechem, czy błędem? Chcę zadać panu przewodniczącemu pytanie. W dniu 13 lipca 2000 r. był pan na tej sali na spotkaniu z Sejmową Komisją Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Powiedział pan wówczas, że UE nie jest ziemią obiecaną dla rolników i my się z tym zgadzamy. Mówił pan również o funduszu SAPARD, że są to śmieszne pieniądze, co także możemy potwierdzić. Rzeczywiście niby mamy te pieniądze, ale one są wyłącznie na papierze i rolnicy indywidualni z tego nie korzystają. Moje pytanie będzie dotyczyło dopłat bezpośrednich. Jeśli nie dostaniemy 100% dopłat, to nie będziemy traktowani poważnie. Dlaczego w związku z tym Unia zabrania nam stosowania ceł zaporowych na granicy? Przecież w ten sposób przez 3 do 10 lat zniszczycie nasze najlepsze gospodarstwa rolne. Wspomniał pan o kwocie 750 euro. Nie chcemy jałmużny. Polski rolnik chce być traktowany poważnie i wcale nie pcha się do UE. Ma swoją godność i wie, co ma robić, żeby wyżywić naród polski. Proszę nie zmuszać nas, żebyśmy błagali UE o pieniądze. Kwota 750 euro to jest jałmużna dla Polaków, ponieważ z tego finansowane są także biznesplany, więc zostaje jedynie około 100 czy 200 PLN, które nie wystarczą nawet na przeżycie. Półtora roku temu byliśmy z wizytą w Parlamencie Europejskim. Występował tam wtedy pan poseł Gabriel Janowski. Przewodniczącym był pan Friedrich-Wilhelm Graefe zu Baringdorf. W czasie spotkania usłyszeliśmy takie zdanie, że nie można dać polskim rolnikom pełnych dopłat, ponieważ wywoła to rozruchy społeczne, dlatego że polski rolnik będzie za dużo zarabiał. Czy państwo i Komisja Europejska możecie to dziś potwierdzić?</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#HedwigKeppelhoffWiechert">Ja również miałam już okazję dyskutować z państwem na temat integracji europejskiej. Może niektórzy z państwa mnie poznają. Pochodzę z Brandenburgii. Ostatnio byłam na wspólnym posiedzeniu z przedstawicielami Banku Inwestycyjnego z Krosna. Był to dzień, w którym Komisja Europejska powiedziała, że UE zgodzi się na 25% dopłat dla rolników. Sala była pełna ludzi, nastroje były gorące, a ja cieszyłam się mogąc cicho i spokojnie opuścić podium. Ciągle słyszę, słusznie zresztą, jak podkreśla się znaczenie rolnictwa dla Polski. Jeśli chodzi o jego udział w PKB, to jest to 5,5%. Przyglądałam się państwa przemysłowi żywnościowemu. Od 1995 r. można w tej gałęzi zauważyć spory wzrost. Przemysł ten został intensywnie zmodernizowany, poczyniono wiele inwestycji. Na wspólnych naradach czuję się często, jakby czas cofnął się o 12 lat, kiedy w Brandenburgii rozpoczynaliśmy wieczorami obrady i dyskutowaliśmy do rana prezentując roszczenia, żądania czy postulaty, do których mieliśmy prawo jako członek UE. Dzięki moim doświadczeniom mogę powiedzieć, że lepszym rozwiązaniem dla Polski jest wejście do UE. Mieliśmy spółdzielnię rolniczą 1500 ha i dostaliśmy z Parlamentu Europejskiego 1,3 mln marek niemieckich. 10 lat później mieliśmy 1300 ha i otrzymaliśmy tylko 500 tys. marek niemieckich. Rolnicy we wspólnocie dostawali z roku na rok coraz mniej pieniędzy. Chcę państwa zapewnić, że rozumiem, iż trzeba bardzo intensywnie zająć się tym problemem. Z informacji jakie posiadam wynika, że w przyszłym tygodniu Komisja Europejska przedstawi pierwszy raport o postępach w negocjacjach ze wszystkimi krajami kandydackimi, a 15 października będziemy mieli podpisane pierwsze akty prawne związane z rozszerzeniem Unii. Intensywne dyskusje będziemy toczyć także jutro, szczególnie na temat rolnictwa. Chciałabym, aby państwo mnie przekonali, jakie są właściwie państwa zamierzenia i oczekiwania. Proszę mi przedstawić warunki, na które polscy parlamentarzyści się zgodzą. Czy ma to być 100% dopłat? Czy mają to być ujednolicone kwoty? Z pewnością trzeba nadal prowadzić negocjacje nad ilościami referencyjnymi, na przykład jeśli chodzi o powierzchnię czy o wykorzystanie gleb. Uważam, że Polska zasłużyła na lepszą propozycję. Proszę, aby państwo wyjaśnili w jakim kierunku mamy przedstawiać różne kwestie, tak aby umożliwiło to osiągnięcie kompromisu w grudniu w Parlamencie Europejskim i aby można było poprawić sprawozdania.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#MarcinLibicki">Zgadzam się z wieloma wypowiedziami członków naszej Komisji, które tu dziś usłyszałem, ale szczególnie z wypowiedzią pana posła Stanisława Kalemby. Chodzi mi zarówno o część dotyczącą pewnej oceny politycznej, moralnej i historycznej, jak i o jego niesłychanie precyzyjne i rzeczowe określenia. Pan poseł zastosował się do prośby pana posła Józefa Oleksego, aby rozmowa była merytoryczna. Niestety, jako odpowiedź usłyszeliśmy ogólne pouczenia na temat funkcjonowania demokracji. Tak się składa, że 70 lat temu w Polsce funkcjonowała demokracja, a nie było jej wtedy jeszcze w wielu krajach europejskich. To, że przez wiele lat po wojnie nie mieliśmy demokratycznych doświadczeń, nie wynikało z naszej winy, tylko było spowodowane przez naszych sąsiadów. Jako członkowie Komisji Europejskiej jesteśmy przyzwyczajeni do bardzo rzeczowej dyskusji. Niestety na żadne pytanie nie usłyszeliśmy ścisłej, merytorycznej odpowiedzi, o co apelował pan poseł Józef Oleksy. Kwoty, o których mówiła pani Hedwig Keppelhoff-Wiechert, są dla nas niemal abstrakcyjne, ponieważ dowiedzieliśmy się, że żadne podobne rozwiązania nie wchodzą w rachubę. Zresztą te kwoty, jak rozumiem, były wynikiem wewnątrzniemieckich, a nie unijnych ustaleń. Szczególnie ważne jest to, co powiedział pan poseł Stanisław Kalemba, a mianowicie, że propozycje dotyczące rolnictwa w Polsce naruszają fundamenty gospodarczej idei UE przez stwarzanie niekonkurencyjnych warunków dla polskich rolników. Chcę także zwrócić uwagę, że po wszystkich pouczeniach na temat demokratycznych mechanizmów, przy zupełnym braku rzeczowej dyskusji, odwołują się państwo do demokratycznego podjęcia decyzji przez polski naród w referendum. Osobiście popieram wejście Polski do UE i przypuszczam, że moje poglądy są podobne do stanowiska pana posła Stanisława Kalemby. Obaj nie jesteśmy euroentuzjastami, tylko eurozwolennikami. Dlatego zależy nam na wynegocjowaniu określonych warunków. Chcę zaznaczyć, że o wyniku referendum zdecydują nie euroentuzjaści ani europrzeciwnicy, tylko ci, którzy chcą przystąpienia na określonych warunkach, tak jak PSL Stanisława Kalemby czy PiS, do którego ja należę. Jeżeli chcemy sprostać temu wielkiemu wyzwaniu, jakim będzie poszerzenie UE także o Polskę, to radzę, aby było to brane pod uwagę zarówno przez stronę polską, która wydaje się często lekceważyć poglądy ludzi stawiających pewne warunki, jak i przez stronę unijną. Zadecydują głosy tych, których trzeba przekonać, że warto wejść do UE. Mam nadzieję, że dopłaty dla rolnictwa, które są dla Polski kwestią życia i śmierci, a dla Unii są drobiazgiem, nie przesądzą sprawy na niekorzyść rozszerzenia wspólnoty.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JacekProtasiewicz">Może spróbuję odpowiedzieć na pytanie pani posłanki Hedwig Keppelhoff-Wiechert. Zacznę jednak od pewnej refleksji czy informacji. Należę do tej części parlamentarzystów polskich, którzy bez nadmiernej podejrzliwości lub nieufności patrzą na propozycje Komisji Europejskiej, starając się widzieć w nich może nie jakiś makiaweliczny plan w stosunku do naszego kraju, ale pewną ofertę, za którą stoją konkretne interesy. W tym kontekście muszę powiedzieć, że nie jestem w stanie pojąć warunków, które Komisja Europejska przedkłada naszym negocjatorom i z których wynika, że część rolna przyszłej polskiej składki do budżetu unijnego miałaby być wyższa o 500 mln euro niż planowane wpływy dla Polski z kasy UE na rolnictwo. Konsekwencją takiej oferty może być sytuacja, że polski podatnik będzie de facto dofinansowywał budżet unijny, i że Polska będzie płatnikiem netto w części rolnej tego budżetu. Jeśli weźmie się pod uwagę wysokość nadwyżki polskiej wpłaty nad planowanymi przychodami, to może być nawet płatnikiem nr 5 w przyszłej UE. Zatem konsekwencją tej sytuacji będzie, iż polski podatnik będzie dofinansowywał np. francuskiego rolnika po to, by następnie francuski rolnik sprzedawał swoje towary na polskim rynku, towary, które będą czterokrotnie wyżej dotowane niż produkty polskiego rolnika. Słowo daję, że mimo, iż jestem ogromnym zwolennikiem, może nawet większym niż pan poseł Marcin Libicki, wejścia Polski do UE, to nie jestem w stanie zrozumieć logiki tej propozycji. Odpowiadając pani posłance Hedwig Keppelhoff-Wiechert na pytanie, czego od państwa oczekujemy, to chcę powiedzieć krótko, albo dopłaty powinny być wyższe, albo polska składka, przynajmniej w części rolnej, powinna być niższa. Chcę także odpowiedzieć na sugestie pana przewodniczącego Friedricha-Wilhelma Graefe zu Baringdorfa, że po wejściu do UE będziemy mieli prawo dyskutować o warunkach członkostwa. Obawiam się, że okresy przejściowe, które są również zawarte w ofercie Komisji Europejskiej, pozbawią nas przez 9 lat możliwości dyskusji i korzystania z instrumentów obowiązujących w UE.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#MarekKotlinowski">Cieszę się z refleksji wygłoszonej przez pana przewodniczącego Josepha Daul o 60 latach pokoju w Europie. Pragnę ją jednak uzupełnić o okres drugiej wojny światowej. Polska nie ze swej winy była pod okupacją sowiecką i niemiecką, a straty związane z drugą wojną światową szacuje się na 600 mld dolarów. Innym ważnym argumentem historycznym jest brak możliwości rozwoju polskiej gospodarki, tak jak rozwijały się kraje demokratyczne, przez blisko 50 lat po wojnie. Chcę zapytać czy kontekst historyczny rozszerzenia dostrzegany jest w Brukseli? Czy UE widzi konieczność stworzenia równoprawnych warunków dla rozwoju m.in. polskiego rolnictwa, aby polska gospodarka mogła nadrobić zapóźnienia? Chcę także podziękować przedstawicielom wspólnoty za to, że na sali padały twarde słowa dotyczące np. warunków proponowanych polskiemu rolnictwu. Skutkuje to bowiem tym, że środowiska dotychczas niechętne, mają już pewność, że do UE nie należy wchodzić. Będzie nam także łatwiej przekonać osoby niezdecydowane. Liga Polskich Rodzin będzie miała ułatwione zadanie, jeśli chodzi o referendum przedakcesyjne.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#JózefOleksy">Proszę następnych mówców, aby wystrzegali się politycznych oświadczeń. Jest to rozmowa partnerska i koleżeńska, a nie polityczna manifestacja. Proszę o merytoryczne argumenty.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#AndrzejGrzyb">Pan przewodniczący Joseph Daul powiedział, że 27% ludności Polski zatrudnionych w sektorze rolnym, to o wiele za dużo. Według polskich statystyk rolnikiem jest każdy, kto płaci składkę ubezpieczenia rolniczego. Dotyczy to 1400 tys. gospodarstw w Polsce. To nie jest 27% ludności zawodowo czynnej. Myślę, że powinniście państwo, jako parlamentarzyści posłuchać obiektywnych informacji. Niestety, w związku ze sprawami integracji europejskiej, kondycją poszczególnych państw czy ich sytuacją wewnętrzną obowiązują też mity i bajki. To jest właśnie jedna z nich. 1400 tys. gospodarstw w Polsce płaci składkę ubezpieczenia rolniczego. Wielu jest takich, którzy mają swoje gospodarstwo rolne, ale są zatrudnieni poza sektorem rolnym i gospodarstwo pełni charakter dochodu uzupełniającego. Powinniśmy to wziąć pod uwagę w statystykach. Chcę pokazać państwu również, że w Polsce zgodnie z Kodeksem cywilnym za gospodarstwo rolne jest uznawane gospodarstwo, które ma minimum 1 ha gruntu. W związku z tym np. człowiek prowadzący warsztat rzemieślniczy także opłaca składkę ubezpieczenia rolniczego, ponieważ jest ona kilka razy mniejsza niż składka na ubezpieczenie społeczne typu pracowniczego. Dlatego bardziej się opłaca zakupić 1 ha gruntu i funkcjonować jako rolnik pobierając dodatkowe dochody z tytułu innego zatrudnienia. Powoduje to, że statystyki na temat ilości osób zatrudnionych w rolnictwie oraz wielkości gospodarstw rolnych w Polsce są nieprawdziwe. Trzecia sprawa, jeśli ktoś w Polsce posiada 1 ha gruntów rolnych, to płaci liniowy podatek, a jeśli ma 99 arów, to płaci podatek od nieruchomości, który jest kilkakrotnie wyższy od podatku gruntowego. W związku z tym jest wiele osób zainteresowanych tym, aby mieć ogród, który ma 1 ha i 5 arów, a nie 99 arów powierzchni. To też jest jedną z przyczyn nieodzwierciedlania rzeczywistej struktury agrarnej przez statystyki w Polsce. Kolejny problem, 36% mieszkańców Polski to mieszkańcy obszarów wiejskich. Kiedy pani Catherine La Lumiere kończyła misję sekretarza generalnego, byłem przewodniczącym Komisji Integracji Europejskiej w polskim Sejmie. W czasie wizyty pani sekretarz powiedziała mi, że największym prezentem dla wspólnej Europy od Polski byłoby przekazanie jej władzom sposobu na zatrzymanie tych 36% obywateli na obszarach wiejskich. Oczywiście nie oznacza to, że wszyscy ci ludzie zatrudnieni są wyłącznie w sektorze rolnym. Nie pamiętam już dokładnie cyfr, ale około 90% Francuzów żyje na 10% obszaru Francji. Myślę, że Polska może mieć spory wkład w zmianę tych proporcji. Podkreślacie państwo często, że w Polsce powinna nastąpić zmiana struktury agrarnej. Niestety, jest to rozumiane jako wypędzenie z polskich obszarów wiejskich kilkuset tysięcy ludzi. Tak to jest odbierane. Pan przewodniczący Joseph Daul powiedział także, że nie słyszał o istnieniu w naszym kraju programu socjalnego dla rolników. Renty strukturalne uchwalone zostały przez poprzedni Sejm, ale nie cieszą się one absolutnie żadnym zainteresowaniem ze strony rolników, mimo że niektórzy z nich są w kryzysowej sytuacji socjalnej. Chcę zwrócić państwa uwagę na niebywale ważny element mentalności polskich rolników. Przywiązanie do ziemi jest silniejsze niż jakiekolwiek przesłanki natury ekonomicznej.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#AndrzejGrzyb">Może zrozumieją nas sąsiedzi, Niemcy, gdzie przywiązanie do własności jest równie silne. W Polsce instytucja dzierżawy nie ma absolutnie poważania, nawet jeśli jest ona długoterminowa. Polscy rolnicy odnośnie do rozszerzenia UE mówią, że nie chcą żadnych subwencji wynikających ze Wspólnej Polityki Rolnej. Jeżeli udałoby się obniżyć poziom dotacji dla rolników unijnych do poziomu proponowanego rolnikom polskim, co jest oczywiście niemożliwe, to bylibyśmy w stanie współpracować i konkurować. Myślę, że jest to niemożliwe, dyskusje musiałyby zająć przecież wiele lat. Znamy niektóre projekty związane z reformą polityki rolnej i trudno jest nam przekonać naszych rolników, że propozycja Komisji Europejskiej, która nie jest stanowiskiem piętnastki, jest dobra dla polskiego sektora rolnego. Mówicie państwo o historycznym procesie. Niewątpliwie zdajemy sobie z tego sprawę, tylko proszę zwrócić uwagę na odmienność losów polskiego sektora rolnego. Polskim rolnikom już raz mówiono, że dla historycznego procesu powinni się dać skolektywizować, ale oni tego nie chcieli. To są bardzo ważne aspekty, które pozostały w pamięci polskiego społeczeństwa, a których niekoniecznie doświadczyli mieszkańcy Europy Zachodniej. Te kwestie mają szalone znaczenie dla podejścia polskich rolników do spraw związanych z integracją europejską, a nawet dla całej sytuacji w Polsce. Każdy przymus rodzi bardzo negatywne reakcje. Mówicie państwo, że nie da się zmienić żadnego elementu w propozycji Komisji Europejskiej, a musimy zdać sobie sprawę z tego, że w Polsce będzie bardzo wnikliwie obserwowana ostatnia faza negocjacji. W dużej mierze od tych 6 tygodni będzie zależał wynik referendum. Niestety może to być, jak wielu mówi: „big bang”, czy jak niektórzy mówią: „klęska”. Może ona wynikać z nieprzyjęcia warunków, z odrzucenia Traktatu Nicejskiego przez Irlandczyków lub też ze stylu końca negocjacji. Jeśli wołanie polskich przedstawicieli rządu, parlamentu, oczekiwania polskich rolników nie zostaną w najmniejszym stopniu wzięte pod uwagę, jeśli pozostanie 10 lat okresu przejściowego, jeśli nie zmienicie państwo żadnej propozycji związanej z kwotami produkcyjnymi, to będzie to odebrane jako brak postępu w negocjacjach. Potencjał polskiego sektora rolnego jest oceniany według kwoty produkcyjnej, odnoszonej dodatkowo do przyszłej zdolności nabywczej polskiej ludności. Siła nabywcza przy 18% bezrobociu jest bardzo mała. Dlatego 8 mld litrów mleka jest uznawane za bardzo niski pułap i bardzo niekorzystną propozycję. To nie jest kwestia emocjonalnego sporu, ale realna ocena proponowanych rozwiązań i naszego potencjału konsumpcyjnego oraz możliwości produkcyjnych. Powtarzam raz jeszcze, wynik referendum będzie w dużej mierze zależał od stylu końca negocjacji i od uznania przez stronę unijną pewnego kompromisu. W czasie głosowania będzie się liczył głos każdego Polaka, nie tylko polityków. Dlatego odbiór społeczny negocjacji jest szalenie ważny.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#WacławKlukowski">Chcę ustosunkować się do kilku podnoszonych tu dziś spraw. Ogólnym założeniem UE jest równouprawnienie i niedyskryminowanie jej członków. Niestety, w odniesieniu do Polski nie jest to chyba obowiązujące, ponieważ zapewnia się nam jedynie 25% poziomu dopłat dla rolników z krajów UE. Podobna sprawa dotyczy dziesięcioletniego okresu przejściowego w dochodzeniu do pełnych dopłat. To rozwiązanie także postrzegamy jako dyskryminację. Dodatkowo słyszymy, że w 2006 r. będzie planowany nowy budżet i Holendrzy, Niemcy oraz Duńczycy zaproponują ograniczenie lub odejście od dotowania produkcji rolnej. W związku z tym w 2013 r. możemy nie dostać obiecanych, pełnych dopłat i dlatego uważam, że najdłuższy okres przejściowy na jaki może się zgodzić Polska to 2 lata po naszej ewentualnej akcesji, czyli do roku 2006. Limity produkcyjne, które musimy przyjąć, czyli wielkość produkcji z drugiej połowy lat 90., to także jest pewnego rodzaju nieporozumienie. Były to lata wielkich klęsk żywiołowych, najpierw susza, potem gradobicie, a na koniec wielka powódź, przy której usuwaniu skutków udzielał nam pomocy cały świat. Jednakże nie wiecie państwo o największej klęsce naszego rolnictwa w tym czasie, a mianowicie o bezmyślnym otwarciu naszego rynku na towary eksportowane z krajów UE po cenach dumpingowych, co spowodowało spustoszenia w polskim sektorze rolnym. To doprowadziło nasze rolnictwo do upadku i znacznie obniżyło poziom produkcji w stosunku do poprzednich lat. Także niekorzystne propozycje dotyczą wielkości plonu referencyjnego. Jest on oczywiście zbyt niski. Uważam, że tę kwestię należy rozpatrywać w powiązaniu z dyskusją na temat kierunków ewolucji rolnictwa w takich państwach, jak Portugalia, Holandia, Niemcy czy inne kraje członkowskie. Czy będzie to produkcja intensywna, czyli taka, jak dzisiaj, czy też zgodna z naturą, czyli taka, jaka jest obecnie w Polsce? Jeśli rolnictwo ewoluowałoby w kierunku produkcji ekologicznej, zgodnej z naturą, to plon preferencyjny mógłby mieć niższy poziom niż w produkcji intensywnej. Powierzchnia podstawowa także powinna zostać powiększona, tak jak proponuje to strona polska. Nasze rozwiązanie i tak nie uwzględnia choćby 2 mln ha odłogu, powstałych na skutek liberalizacji handlu i przemian ustrojowych. Jest to ważny problem, gdyż może spowodować zmniejszenie bezrobocia w Polsce. Będziemy także zabiegać o szczegółowe rozliczanie dopłat do produkcji, czyli w systemie standardowym. Dlatego też zapewniamy, że system IACS będzie przygotowany w terminie. Zdajemy sobie sprawę z tego, że system uproszczony jest dla nas niekorzystny. Na pewno nie wyrazimy także zgody na 750 euro rocznie dla rolników, którzy produkują na własne potrzeby. Zmusiłoby ich to do rezygnacji z produkcji, ponieważ z kwoty 250 PLN miesięcznie nie będzie w stanie utrzymać się nawet jedna osoba. Nie do przyjęcia jest także rozumowanie przedstawicieli władz unijnych, które zostało zaprezentowane w tej samej sali podczas wiosennego posiedzenia Komisji Wspólnej, że polscy rolnicy nie mogą dostać pełnych dopłat, ponieważ spowodowałoby to stagnację w polskim rolnictwie, rolnicy nie zmieniliby już nic w swoim otoczeniu, nie następowałaby restrukturyzacja. Takie rozumowanie można porównać do poruszania się po linie w ciemnym tunelu. Myślę, że najpierw powinno się przyznać stosunkowo wysokie dotacje, co umożliwiłoby rozwój naszego rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#WacławKlukowski">Mogę zapewnić, że osiągnęlibyśmy wysoki światowy pułap w tej dziedzinie. Na pewno nie pozwolimy, aby Polska była nadal importerem płodów rolnych, które może sama wyprodukować, ponieważ prowadzi to jedynie do wzrostu bezrobocia, które i tak jest już w Polsce stosunkowo wysokie. Dlatego też negocjacje dotyczące rolnictwa, a szczególnie ich ostatnia faza będą na pewno bardzo długie i ciężkie. Przecież na dopłaty bezpośrednie dla rolnictwa przeznaczane jest ponad 45% rocznego budżetu UE. Dlatego moim zdaniem proponowanie nam 25% poziomu dopłat unijnych to pewnego rodzaju nieporozumienie. Czy chodzi o to, żebyśmy oddali swój rynek, a przy okazji zostali płatnikami netto do budżetu UE? Mam nadzieję, że udzielą mi państwo odpowiedzi na to pytanie. Chcę się także ustosunkować do wypowiedzi przewodniczącego Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego, pana Josepha Daula. Powiedział pan, że powinniśmy przyjrzeć się skutkom przyjęcia do UE Portugalii, Grecji czy Hiszpanii. Zdaję sobie sprawę z tego, że są tam piękne autostrady, dobre, szerokie drogi, wielopoziomowe mosty, ale w Portugalii pod ich najniższym poziomem ludzie śpią w kartonach, bo nie mają gdzie mieszkać. Nie chcielibyśmy powielać takich przykładów. Dlatego nasze negocjacje muszą być prężne i twarde. Tylko w taki sposób znajdziemy wspólny język.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JózefOleksy">Proszę państwa argumenty zaczynają się powtarzać. Tłumacze naszych gości pracują na prawach UE i o godzinie 22.00 zakończą tłumaczenie, o czym wszystkich ostrzegam. Do głosu zgłosiły się jeszcze trzy osoby, w związku z czym proponuję ograniczenie czasu wypowiedzi do dwóch minut. To nie jest czas i miejsce na przemówienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#JacekSoska">Wchodzimy do UE na wieki, a ja mam tylko 2 minuty. Krótko, na temat spraw, które nie były jeszcze dziś poruszane, aby sprowadzić na ziemię państwa posłów z Francji i Niemiec. Zacznę od aspektu historycznego. Powinniśmy przypomnieć o jednej, najważniejszej kwestii, że Francja, Niemcy i Włochy, którzy wywołali drugą wojnę światową, dostali plan Marshalla i 6 mld dolarów pomocy, a dolar był wówczas trzydziestokrotnie mocniejszy. Pozwoliło im to dokonać restrukturyzacji i odbudowy. Między innymi dotyczyło to modernizacji i mechanizacji rolnictwa. W tym samym czasie polscy rolnicy, moi dziadowie i rodzice wypruwali sobie żyły, żeby obowiązkowymi dostawami budować kraj, ale też m.in. odbudować NRD. To jest nasza pozycja wyjściowa. Nie mogliśmy modernizować naszego rolnictwa. Druga sprawa, jestem niesamowitym zwolennikiem polityki francuskiej. Po ostatniej wizycie ministra rolnictwa Francji solidaryzuję się z Francuzami, którzy ubolewają, że otrzymają 3% mniej dopłat bezpośrednich. Mam pytanie do pana przewodniczącego Josepha Daula, jak pan ustosunkuje się do tego, że Polacy w tym momencie będą mieli 75% dopłat mniej? Oczywiście głęboko ubolewam, że Francuzi będą mieli o 3% rocznie mniej. Proszę także nie wspominać już więcej o strukturze polskiego rolnictwa. Proszę zająć się Włochami, gdzie średnia wielkość gospodarstwa rolnego wynosi 5 ha, a z budżetu Wspólnej Polityki Rolnej otrzymują 5 mld euro rocznie. Jest tam o 400 tys. więcej gospodarstw niż w naszym kraju. Uważam zatem, że polska struktura rolna nie jest wcale najgorsza. Jeżeli można, to proszę zauważyć, że do tej pory UE była zbiorem uczciwych państw. Dotychczas konsekwentnie realizowany był budżet, plan finansowy, tzw. perspektywa budżetowa ustalana raz na 7 lat. W tym rozszerzeniu zachodzi wielkie niebezpieczeństwo, że UE stanie się zbiorem oszukańczych państw. W Agendzie 2000 ustaliliście państwo budżet na lata 2000–2006 dla 6 krajów. Zamierzacie poszerzyć UE o 10 państw. Dlaczego Polska nie ma prawa skorzystać z takich przywilejów jak Austria, Szwecja i Finlandia, w czasie ostatniego rozszerzenia? Tamte kraje dostały tzw. umorzenie składki. Anglia do dzisiejszego dnia, po 20 latach po przystąpieniu, ma jeszcze tzw. rabat. Polskę czekają teraz negocjacje na temat wysokości składki członkowskiej. Proszę nie zakładać, że będzie to pełna składka. Agenda 2000 nie jest tylko wymysłem Komisji Europejskiej i jej przedstawicieli. Była ona uchwalona przez posłów Parlamentu Europejskiego w maju 1999 r. i obowiązuje do dziś. Zapisano tam kwotę 80 mld euro na rozszerzenie dla nowych członków. Jeśli UE zaczyna teraz manipulować, udaje biedną organizację, to po co to rozszerzenie? Polscy rolnicy pytają, czy w tej sytuacji mają obowiązkowymi dostawami odbudowywać czy likwidować recesję w NRD? Należy się nam 100% dopłat bezpośrednich. A nawet 25%, bo jesteśmy 5 razy biedniejsi od średniego poziomu w UE. Inaczej Polska do Unii nie wejdzie, a UE rozszerzy się o takie kraje jak Malta, Cypr i republiki nadbałtyckie. To będzie sukces Güntera Verheugena, Franza Fischlera i Romano Prodiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#GabrielJanowski">Myślę, że dzisiejsza dyskusja będzie owocna, ponieważ dotyczy merytorycznych spraw bezpośrednio związanych z rolnictwem, a także pewnej refleksji historycznej, która przy tak wielkim rozszerzeniu UE jest potrzebna. Zgadzam się z moimi przedmówcami. Natomiast chcę dodać pewną kwestię do wypowiedzi pana przewodniczącego Josepha Daula o 60 latach pokoju w Europie. Jest to czas, w którym UE osiągnęła samowystarczalność żywnościową, dzięki polityce rolnej. Jak niestety wiemy stała się ona przeżytkiem i wspólnota poszukuje nowej formuły polityki rolnej. Nie chcę, abyście kazali nam państwo wkraczać na drogę, którą sami przebyliście, a którą uznajecie za fałszywą dlatego, że nadmierne uprzemysłowienie, koncentracja i specjalizacja doprowadziła de facto do zniszczenia waszego rolnictwa. My mamy jeszcze szansę, bo nasze rolnictwo jest ekologiczne. Nie używamy tylu chemicznych środków ochrony i pielęgnacji roślin, polska żywność jest naprawdę zdrowa. Dlatego dziś my, Polacy, możemy powiedzieć: „naśladujcie nas”, oczywiście w tym, co dobre, bo mamy także wiele ułomności i pracy przed sobą. Chcę, żeby to było punktem wyjścia do dyskusji nad Wspólną Polityką Rolną, a nie twierdzenie, że Unia ma świetną, a my złą strukturę agrarną. Rolnictwo polskie w dużej części może być dobrym przykładem, także dla państw Europy Zachodniej, choć wymaga pewnych uzupełnień i funduszy na modernizację. Druga sprawa, dochody z rolnictwa będą ze swej natury niższe. To jest istota rolnictwa. Im kraj bardziej rozwinięty, tym dysproporcje między dochodami rolniczymi i w innych dziedzinach są większe. W związku z tym państwa bogatsze stosują pewne subwencje i dotacje wyrównawcze. Amerykanie nie wkroczyli na złą drogę, tylko po prostu w ten sposób ratują swoje rolnictwo. Trzeba to przyjąć do wiadomości i przyzwyczaić się do tej myśli. Więcej, chcę zwrócić państwa uwagę na nowe zjawisko, mianowicie na intensywny rozwój produkcji rolniczej na Ukrainie i w Rosji. I to też UE musi wziąć pod uwagę, jeśli chodzi o przyszłą politykę rolną. Kolejna sprawa, kierunek rozwoju rolnictwa w UE dyktują głównie koncerny, które są zainteresowane maksymalnym zyskiem, a niekoniecznie jakością żywności. Dlatego musimy zmienić filozofię rozwoju rolnictwa. Gospodarstwa powinny być mniejsze, a produkcja przetwórcza musi odbywać się w społecznościach lokalnych. Nie można dopuścić np. do transportowania mleka z Niemiec do północnych Włoch. W jakim celu? Przecież można je wyprodukować na miejscu. Na pewno bezsensowny byłby import mleka z Francji i Irlandii do Polski, a wszystko ku temu zmierza. W tym tygodniu, kiedy wracałem ze Strasburga utknąłem w Niemczech w korkach, ponieważ jechały olbrzymie transporty m.in. produktów rolniczych. Jest to bez sensu. Produkujmy i spożywajmy na miejscu, a importujmy wyłącznie to, co nie może być wyprodukowane w danym kraju. Takie rozwiązanie jest tańsze i zdrowsze. Ostatni problem, w Polsce zarówno rolnicy, jak i mieszkańcy miast obawiają się wykupywania ziemi ornej przez obcokrajowców. Jest to zjawisko, które budzi nasz wielki niepokój. Ponad milion hektarów ziemi jest w tej chwili we władaniu rolników cudzoziemskich. Z punktu widzenia polskiego interesu narodowego jest to zła tendencja i musimy tu uzyskać absolutnie inne warunki dysponowania naszą ziemią niż państwo przyjęliście wewnątrz UE. Polscy rolnicy i obywatele czują się zagrożeni tym procederem. To powinno stanąć, jako jeden z głównych punktów negocjacyjnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#StanisławDulias">Zgodnie z prośbą pana posła Józefa Oleksego postaram się ograniczyć wyłącznie do spraw nieporuszanych wcześniej. Mam kilka informacji, które chcę państwu w skrócie przekazać. Przede wszystkim nie ulega wątpliwości, że degradacja polskiego rolnictwa jest zjawiskiem postępującym. W tej sytuacji zachodzi potrzeba większych nakładów finansowych na ten cel i to jest oczywiste. Podam kilka przykładów. Wśród krajów kandydujących, są to informacje Komisji Europejskiej i Polskiej Agencji Prasowej, jesteśmy państwem, które ma dwukrotnie mniejszy wzrost gospodarczy niż przedostatni kandydat. Świadczy to o tym, że nasze działania przez ostatnie kilkanaście lat były niewłaściwe, głównie z tego powodu, że chcieliśmy biernie realizować przedakcesyjne umowy wstępne z UE. Drugi wskaźnik to stopa bezrobocia, której wzrost osiągnął 20%, dotyczy to znacznej części osób zatrudnionych w rolnictwie. Jeśli przyjęte zostaną propozycje Unii odnośnie do dopłat, to nie uda nam się nadrobić zaległości i dorównać krajom piętnastki. Jest to niemożliwe i mamy odpowiedź dla pani posłanki Hedwig Keppelhoff-Wiechert, na pytanie jak powinien zadziałać Parlament Europejski w stosunku do Polski. Przede wszystkim dopłaty powinny być nie tylko stuprocentowe, ale nawet zwiększone w stosunku do dopłat dla rolników z krajów UE, przynajmniej przez najbliższe 2–3 lata, tak by Polska mogła dorównać w rolnictwie pozostałym członkom wspólnoty.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#AntoniMacierewicz">Podobnie jak wielu innych posłów jestem zafascynowany tą dyskusją i państwa stanowiskiem w wielu sprawach. Chcę, abyście zdawali sobie państwo sprawę z tego, że większość zabierających tu bardzo ostro głos, to zwolennicy wejścia Polski do UE. Tym się oni ode mnie różnią, ponieważ jestem sceptykiem i negatywnie oceniam dotychczasową politykę UE wobec Polski i Polski wobec UE. Zdaję sobie sprawę, że większość problemów związanych z bezrobociem jest wynikiem błędnej polityki wobec Unii. Proszę naszych gości, aby powiedzieli, jakie korzyści będzie miała Polska z przystąpienia do wspólnoty. Rozumiem, że nie będą one związane z rolnictwem, więc w jakich dziedzinach zauważacie państwo możliwość wystąpienia korzyści gospodarczych? Przede wszystkim jestem polskim patriotą i jeśli państwo pokażecie mi, że Polska odniesie korzyści gospodarcze wejścia do UE, to być może zmienię zdanie w tym względzie.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#JerzyCzepułkowski">Chcę odpowiedzieć na apel pani posłanki Hedwig Keppelhoff-Wiechert dotyczący wspierania nas na drodze do UE w czasie prac Parlamentu Europejskiego, głównie w czasie negocjacji w obszarze „Rolnictwo”. Kiedy Komisja Europejska ogłosiła wstępne informacje, że poziom dopłat dla rolników ma wynosić 25% dopłat dla rolników unijnych, a okres dochodzenia do pełnej wysokości dopłat 10–13 lat, rząd polski zajął stanowisko, że ten okres jest nie do przyjęcia, natomiast poziom dopłat jest dalece niewystarczający. Rzeczywiście taki poziom dopłat nie gwarantuje polskim rolnikom pełnej konkurencyjności na rynkach europejskich. Dlatego też zwracam się z prośbą, aby pozwolić nam współuczestniczyć w kreowaniu Wspólnej Polityki Rolnej po 2006 r. i wspierać polskich negocjatorów, aby udało się zrównać dopłaty dla rolników przez 3 najbliższe lata, w okresie obowiązywania obecnego budżetu UE. Później, już jako pełnoprawny członek UE, współuczestniczylibyśmy w kreowaniu polityki rolnej, także w zakresie dopłat dla rolników. Oczywiście chcemy, aby poziom tych dopłat był jak najwyższy od pierwszego dnia przystąpienia do UE i zdaję sobie sprawę, że oczekiwanie 100% dopłat jest nierealne z różnych względów, również z powodu budżetu UE, który nie przewidywał aż tak wielkich kosztów poszerzenia UE w momencie, gdy był uchwalany. Dlatego apeluję o wspieranie nas w próbach uzyskania jak najwyższego poziomu dopłat, a w sytuacji, gdyby wynegocjowany poziom nie gwarantował konkurencyjności polskim gospodarstwom, o wyrażenie zgody i wspieranie naszych starań o ich zwiększenie poprzez subwencje z własnego budżetu państwa lub też przesunięć środków na ten cel. Oczywiście podpisuję się pod prośbą o wspieranie naszych wysiłków i starań o podniesienie wysokości plonu referencyjnego dlatego, że okres dla ustalenia jego wielkości, limitu produkcji był wyjątkowo niekorzystny. W latach 1995–1999 co roku Polskę zalewała wielka powódź. Jakie powoduje to straty, Europa przekonała się w tym roku. Przeżyliśmy klęskę powodzi w 1997 r. oraz suszy w 1999 r. Właśnie plony z tych lat, w sposób oczywisty niższe, stały się podstawą dla ustalenia przez Komisję Europejską plonów referencyjnych, do których będą przecież stosowane dopłaty bezpośrednie. Uważam także, że limity produkcji muszą gwarantować przynajmniej produkcję równą poziomowi spożycia wewnętrznego. W sytuacji potencjalnej deregulacji pewnych rynków rolnych konieczna byłaby możliwość stosowania w pewnych okresach ochrony celnej. Jeszcze jedna kwestia, która dziś nie była poruszana, to jest kwestia tzw. biopaliw. Polskie społeczeństwo, rolnicy, ale też i polscy negocjatorzy będą ubiegać się o zastosowanie zerowej stawki podatku akcyzowego na biopaliwa. Są one potencjalnie wielką szansą dla polskiego rolnictwa, bowiem część swojego potencjału mogłoby ono przenieść na produkcję surowców do wytwarzania biopaliw. Szczególnie, że obecnie, po nieudanym eksperymencie likwidacji Państwowych Gospodarstw Rolnych, mamy olbrzymie połacie nieużytków i ugorów. W pewnych dziedzinach rolnictwa występuje też nadprodukcja i takie rozwiązanie pozwoliłoby ją zmniejszyć. Zwracam się z prośbą o wspieranie naszych starań o uzyskanie zerowej stawki akcyzy.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#JózefOleksy">Zamykam dyskusję. Oddaję głos naszym gościom. Nie sposób oczywiście, aby po tak szczegółowej i szerokiej dyskusji, nasi goście mogli odnieść się do każdego elementu. Zostawiam państwu swobodę odnośnie do końcowych wypowiedzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JosephDaul">Myślę, że pierwsza kwestia, którą musimy przyjąć i zrozumieć, to dyscyplina. Muszę przeprosić tłumaczy, ponieważ w UE pracują oni 2 godziny, a potem mają prawo zakończyć swoją pracę. Każdy członek Parlamentu Europejskiego ma na zabranie głosu wyłącznie 2 minuty. Po 2 minutach jego mikrofon jest wyłączany. Kiedy więc spotkamy się na posiedzeniu PE, będziecie państwo mieli 2 minuty na wypowiedź. Również we frakcjach politycznych dokonywany jest podział w zależności od składu czy liczby posłów. Chcę o tym wspomnieć, ponieważ potrzebna jest nam dyscyplina. W związku z tym mam następujące propozycje. Jutro rano spotykamy się z Sejmową Komisją Rolnictwa i Rozwoju Wsi, od godziny 10.00 do 11.00 jesteśmy w Senacie, a między 11.00 a 12.00 wracamy do Sejmu. Będziemy zatem mieli okazję powrócić do pytań zadanych dziś przez państwa posłów. Wiem, że moi koledzy mają wielką ochotę na udzielenie odpowiedzi. Zanotowaliśmy wszystkie państwa wątpliwości i opinie i na pewno ustosunkujemy się do nich jutro. Proponuję jednak, abyśmy na jutrzejszym spotkaniu zastosowali taki sposób prowadzenia debaty: 2 minuty na zadanie pytania, potem 2 minuty na odpowiedź. Zdaję sobie sprawę, że część z państwa wypowiedzi była bardzo szczera. Rozumiemy także, że w polskim rolnictwie dzieje się coś bardzo ważnego i przybyliśmy m.in. po to, aby to zrozumieć. Gdybyśmy tego nie chcieli, to nie zostawalibyśmy w Polsce przez 3 dni. Pozostawilibyśmy negocjacje Komisji Europejskiej. Po co się narażać? Przybyliśmy tu jednak, aby zrozumieć państwa stanowisko i chcemy poświęcić na to 3 dni. Na zakończenie chcę powiedzieć, że UE przypomina trochę małżeństwo. Jeśli małżeństwo ma dobrze funkcjonować, to nie można myśleć w kategoriach, kto ma zwyciężać, a kto jest zwyciężony. Obie strony muszą się porozumieć i dążyć do kompromisu.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#JózefOleksy">Ja również uważam, że powinniśmy odłożyć udzielenie odpowiedzi przez naszych gości na jutro. Proszę, aby zainteresowani posłowie wzięli udział w jutrzejszych spotkaniach. Naszych gości natomiast proszę o udzielenie dokładnej odpowiedzi głównie na pytanie, jak rozumieją państwo równość konkurowania nowych członków po rozszerzeniu UE, przy różnym stopniu ich finansowania i subsydiowania. To jest pytanie, które leży u podstaw atmosfery związanej z naszą akcesją. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>