text_structure.xml
44 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JózefOleksy">Otwieram posiedzenie Komisji Europejskiej, która ma zaszczyt gościć dziś pana komisarza Güntera Verheugena. Zebraliśmy się dziś w szerszym gronie parlamentarzystów, gdyż na sali są również senatorowie, członkowie Komisji Spraw Zagranicznych i Integracji Europejskiej Senatu oraz posłowie z sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Witam również pana marszałka Senatu Longina Pastusiaka. Witam równie serdecznie panią dyrektor Françoise Gaudenzi oraz pana ambasadora Bruno Dethomas, a także panią Petrę Eller, szefową doradców pana komisarza Verheugena oraz ambasadora Polski przy Unii Europejskiej pana Marka Grelę. Pan komisarz jest częstym gościem w Polsce. Cieszymy się z kolejnej możliwości dyskusji z panem komisarzem. Pana wizyta przypada na bardzo ważny okres negocjacji, na ich końcową fazę, podobnie jak końcowy etap dostosowań Polski. Oczekujemy jesienią br. raportu Komisji Europejskiej, w którym oceniony zostanie stopień przygotowania i stan prac dostosowawczych naszego kraju i innych kandydatów. Spodziewamy się, nie ukrywam, pozytywnej oceny. Cieszy nas fakt, iż dialog pomiędzy Komisją Europejską a polskim rządem i środowiskami jest bardzo ożywiony. Ważnym aktorem dialogu między Brukselą a Warszawą jest pan komisarz Günter Verheugen. Wiemy, jak dużą uwagę przykłada się do stanu przygotowań Polski jako ważnego kandydata do akcesji. Mam nadzieję, że w naszej ożywionej dyskusji państwo posłowie i senatorowie postawią pytania, wyrażą opinię i wysłuchają odpowiedzi pana komisarza. Liczę, że nasze spotkanie będzie korzystne dla wspólnego myślenia parlamentarzystów o ważnych dla Polski sprawach w istotnej fazie procesu akcesyjnego. Proszę o wystąpienie pana komisarza.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#GünterVerheugen">Dziękuję za to spotkanie. Cieszę się, że mogę przeprowadzić dyskusję na temat stanu zaawansowania procesu przedakcesyjnego Polski. Mam nadzieję, że ten czas wykorzystamy jak najlepiej. Dlatego wprowadzające wystąpienie postaram się skrócić, aby więcej czasu pozostało na dyskusję. Pragnę poinformować państwa o strategii i planie działań w dalszym okresie procesu przedakcesyjnego. Kilka tygodni temu w Hiszpanii odbyło się spotkanie Rady Europejskiej. Szefowie państw i rządów krajów Unii potwierdzili strategię opracowaną przez nas wcześniej. Wśród jej założeń znalazło się również zakończenie procesu negocjacji do końca tego roku, a precyzyjnie do połowy grudnia br., do spotkania Rady Europejskiej w Kopenhadze. W tym okresie wypracowane zostaną stanowiska unijne w pozostałych obszarach. Powinno się to stać na tyle wcześnie, aby pozostał czas na negocjacje z kandydatami. W Sewilli potwierdzono również, iż przystąpienie nowych państw do Unii ma mieć miejsce przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2004 roku. Komisja Europejska w październiku br. ma przygotować sprawozdania średniookresowe z postępów dokonanych przez państwa kandydujące, w których znajdzie się informacja o stanie i jakości przygotowania, co pozwoli ustalić pierwszą grupę poszerzenia. Polska znajduje się teraz w bardzo dobrej sytuacji. Plasuje się wysoko w grupie państw aplikujących. Istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że dokończymy negocjacje z Polską w grudniu br. i staniecie się nowym członkiem Unii wraz z 2004 rokiem. Istnieją oczywiście pewne przeszkody na drodze do rozszerzenia. Chcę wyjaśnić, na czym one polegają. Po pierwsze, pewne techniczne aspekty w obszarach negocjacyjnych pozostają niewyjaśnione. Należy rozwiązać takie problemy przed październikiem br. To trudne, ale wykonalne zadanie. Informuję, iż najtrudniejsze zagadnienia znalazły już rozstrzygnięcia, m.in. sprawy wewnętrzne i wymiar sprawiedliwości. Zanim opuściłem Brukselę przed wylotem do Warszawy, Komisja Europejska złożyła wniosek o zamknięcie tego ważnego rozdziału w negocjacjach z Polską. Chociaż państwa członkowskie muszą jeszcze podpisać ten wniosek, mam nadzieję, że wkrótce rozdział „Sprawy wewnętrzne i wymiar sprawiedliwości” zostanie zamknięty. Kolejna kwestia, wymagająca rozstrzygnięcia, to konkurencja. Zachęcam państwa do dołożenia starań, aby rozdział ten zamknąć do końca października br. Na zakończenie negocjacji nie należy bowiem zostawiać dużych pakietów ważnych kwestii. W finale powinniśmy skoncentrować się na aspektach finansowych. Na stole pozostały następujące obszary: ogólna kwota składki do budżetu Unii Europejskiej w latach 2004, 2005 i 2006. Planowanie finansowe zamyka się teraz na 2006 roku. Następne perspektywy finansowe zostaną wyznaczone wówczas na kolejne 7 lat, a będą wypracowywane także przez Polskę. Całkowita kwota wypłaty z budżetu Unii nie jest specjalnie kontrowersyjną sprawą. Wiele aspektów nakreślono już podczas szczytu berlińskiego w Agendzie 2000, przede wszystkim pułapy finansowe. Łączna kwota alokacji budżetowych dla nowych krajów członkowskich zamknie się w kwocie 40–41 mld euro w latach 2005–2006. Środki te zostaną podzielone na poszczególne obszary i zadania. To sprawa czystej matematyki. Druga kwestia do omówienia to kompensaty budżetowe. W Polsce toczyła się w tej sprawie debata oparta na nieporozumieniu.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#GünterVerheugen">Zastanawiano się, czy Polska będzie płatnikiem netto. Budżet europejski w znacznym stopniu finansuje projekty, wymagające przygotowania. Jeśli pewne środki przeznacza się na pierwszy rok, ale projekt nie został jeszcze zakończony, to wypłata środków nastąpi dopiero po roku lub dwóch latach. Przesunięcie w czasie nie oznacza jednak, że jakieś środki przeznaczone dla nowych krajów członkowskich nie zostaną wydane na te kraje. Istnieje problem techniczny i pytanie, w jaki sposób państwo dostosują się do takiego przesunięcia w czasie wypłat środków strukturalnych. W pierwszym czy drugim roku można będzie odnieść wrażenie, że Polska jest płatnikiem netto, jednak różnymi sposobami można rozwiązać takie problemy. Wśród państw członkowskich powinno jednak zapanować zrozumienie dla faktu, iż nowe państwa nie mogą znaleźć się po akcesji w gorszej sytuacji niż przed wstąpieniem do Unii. Trzeba wypracować jeden z możliwych mechanizmów działania. Sądzę, że najważniejsze kwestie, odnoszące się do kwot produkcyjnych i dopłat bezpośrednich dla rolnictwa mogą jeszcze powracać w dyskusjach. W tej chwili nie można prowadzić negocjacji w tej sprawie, ponieważ Unia nie wypracowała własnego stanowiska w omawianym obszarze negocjacyjnym. Teraz muszę przeprowadzić dyskusję w gronie państw członkowskich i przekonać je do poglądu, iż potrzebny jest system dopłat bezpośrednich dla rolnictwa nowych członków. Nie można zapominać, że w 1999 roku, gdy nakreślano finansowe ramy poszerzenia, państwa członkowskie zdecydowały, iż dopłaty nie będą uwzględnione w ogóle w budżecie Unii. Komisji Europejskiej nie pozwalano składać propozycji wykraczających poza plany z 1999 roku. Niektóre kraje członkowskie nadal nie są przekonane, że dopłaty dla nowych państw są potrzebne. W Radzie Unii Europejskiej otrzymałem poparcie większości, ale muszę zapewnić sobie jednomyślność. Każde z państw członkowskich musi podpisać się pod planem budżetowym. To trudne, ale wykonalne zadanie. Szefowie państw i rządów podjęli decyzję, że stanowisko Unii w obszarze rolnictwa zostanie ogłoszone na przełomie października i listopada br. Wówczas zostanie wystarczająco dużo czasu na dyskusję z państwami kandydującymi. Pozostaje jeszcze sprawa instytucji, ale nie jest to tak istotny temat do dyskusji na dzisiejszym posiedzeniu. Będziemy o tym mówić po poznaniu wyników referendum w Irlandii. Musimy wiedzieć, czy traktat nicejski wejdzie w życie. Dyskusji wymaga jeszcze kilka kwestii. Stanie się to podczas spotkań w Brukseli i Kopenhadze. Chodzi m.in. o mechanizm kompensacji budżetowych, system dopłat bezpośrednich i zagadnienia związane z rolnictwem. Reszta będzie już wkrótce rozwiązana. Nie sądzę, aby taki kalendarz można określić jako zbyt ambitny. W ostatnim etapie negocjatorzy będą mieć ręce pełne roboty, a czasu będzie niewiele. Jednak uważam, że jest to wykonalne. W Polsce także dyskutowano na temat nazwy toczącej się gry. Ta gra nazywa się „negocjacje”. Z definicji wynika, iż jedna i druga strona wykłada swoje argumenty i propozycje na stół i rozpoczyna się dyskusja, w czasie której staramy się osiągnąć kompromis.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#GünterVerheugen">W innym przypadku trzeba by mówić raczej o dyktowaniu warunków. Suwerenne kraje nie postępują tak wobec siebie. Muszą one działać na podstawie zasady równego traktowania. Nikt nie może zarzucić nam, że stawiamy warunek „wóz albo przewóz”. Wiemy, że w Polsce niektórzy mają takie odczucia, uważają, że to Unia dyktuje warunki. Tak nie jest. Wszyscy muszą mieć jednak świadomość, że pole manewru jest ograniczone. Proszę, aby w polskiej debacie uwzględniono fakt, iż bez względu na zakres negocjacji nie możemy wyjść poza pewne pułapy finansowe określone w Berlinie. Cały pakiet jest niezmienny. W pakiecie tym, powtarzam, znajduje się nieco ponad 40 mld euro dla wszystkich krajów aplikujących. Kraje te będą wpłacać swoje składki do budżetu, a więc netto wypłaty wyniosą ok. 26 mld euro w latach 2004–2006. Nie dokonaliśmy jeszcze dokładnych obliczeń i podawane wielkości są tylko moim przypuszczeniem. Jednak pewne jest, iż Polska dostanie z ogólnej kwoty nieco ponad 50% środków. Polska dostanie więc netto ok. 13–14 mld euro. W ramach wsparcia przedakcesyjnego dostaniecie łącznie ok. 3 mld euro. Jeżeli Polska wyda więcej pieniędzy na jeden element pakietu finansowego, mniej pozostanie jej do podziału na pozostałe elementy. Proszę mieć tego świadomość. Ostateczna wielkość pomocy dla Polski nie zmieni się. Ten fakt powinien mieć wpływ na debatę prowadzoną w Polsce. Trzeba wyznaczyć priorytety polskie. Sądzę, że wszyscy jesteśmy zainteresowani szybkim i skutecznym zakończeniem negocjacji. Powinniśmy unikać kwestii, które mogłyby wpływać na opóźnienie procesu. Nie wiadomo oczywiście do końca, co może się zdarzyć po drodze. Nawet w krajach demokratycznych mogą nastąpić dziwne wydarzenia polityczne. W tej chwili środowisko polityczne dla rozszerzenia jest bardzo pozytywne, stąd trzeba się tym zająć teraz. Nie będzie już lepszych warunków dla akcesji, niż teraz. Jeśli negocjacje zostaną zakończone w grudniu br., Parlament Europejski przedyskutuje kwestie dotyczące traktatów i wyrazi swoją opinię na temat przystąpienia nowych krajów członkowskich. Jeśli ta będzie pozytywna, traktaty akcesyjne będą ratyfikowane w poszczególnych krajach członkowskich. Oczekujemy, że projekty traktatów trafią do parlamentów narodowych w kwietniu 2003 roku. Podejmowanie decyzji trwa i trudno mi powiedzieć, ile czasu zajmie parlamentom narodowym zatwierdzanie traktatów akcesyjnych. Komisja Europejska nie może określić, ile czasu parlamenty narodowe mają poświęcić ratyfikacji. Jest odwrotnie, to parlamenty mówią nam, ile czasu im to zajmie. Jestem przekonany, że musimy utrzymać harmonogram rozszerzenia, aby sprawa została zakończona przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2004 roku. Sytuacja jest zadziwiająco pozytywna. Powiem szczerze, że rok temu nie byłem specjalnym optymistą, podobnie jak na początku tego roku. Zauważyłem nieprawdopodobne wysiłki po waszej stronie, w Polsce. Macie zapewne państwo świadomość, że Polska odstawała w pewnym momencie od czołówki kandydatów, ale dzięki wielkiemu trudowi udało się nadrobić zaległości. Dziś Polska jest na czele listy. Mamy powody, aby być optymistami i sądzić, że ta długa podróż zostanie zakończona.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JózefOleksy">Pan komisarz ponowił swoje zapewnienie o swoim głębokim przeświadczeniu, że Polska znalazła się w czołówce kandydatów. Powiedział pan jednocześnie, że jesienią zapadnie decyzja, które kraje są gotowe do akcesji. Polacy nie wyobrażają sobie, że rozszerzenie mogłoby odbyć się bez Polski. Byłaby to porażka samej Unii Europejskiej. Nie mówię tego dlatego, że mamy o sobie tak wysokie mniemanie, lecz dlatego, że potencjał Polski, jej miejsce i rola są nieporównywalne do innych krajów kandydujących. Swego czasu zastanawialiśmy się, czy dobrze się stało, że Unia rozpoczęła negocjacje ze wszystkimi kandydatami na równych warunkach. Zasłania to skalę różnic pomiędzy kandydatami. Temat jest już nieaktualny. Dziś mogę pana zapewnić, że przygotowania do akcesji przebiegają sprawnie. Nasza Komisja jest odpowiedzialna za dostosowanie prawa. Pracujemy bardzo intensywnie i raczej nie będziemy mieć zaległości w tym zakresie. Jeśli będzie taka potrzeba, zrezygnujemy z urlopów w sierpniu. Rząd dobiega do końca negocjacji. Opinia publiczna dyskutuje głównie o sprawach równości warunków finansowych członków Unii. Chcę zapytać, co stanie się, gdyby wyniki referendum w Irlandii okazały się niekorzystne? Jaki będzie los traktatu z Nicei? Zapewnia się nas, że na taką okoliczność przewiduje się inne rozwiązania wariantowe. Nie spieramy się, że Polska musi dostać natychmiast 100% dopłat bezpośrednich dla rolników. Pierwszoplanową sprawą jest zapewnienie równości warunków konkurowania dla producentów rolnych. Czy w przypadku nowej propozycji komisarza Franza Fichlera widzi pan szansę na uzyskanie takiej równości? Otwieram dyskusję. Proszę o skoncentrowane pytania, gdyż nasz czas jest limitowany.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#LonginPastusiak">Dziękuję panu komisarzowi za osobiste zaangażowanie w proces rozszerzenia. Swoją determinacją dowiódł pan, że jest komisarzem do spraw rozszerzenia, a nie antyrozszerzenia. Pan przewodniczący poruszył już kwestię referendum w Irlandii. Z Brukseli dochodzą do nas bardzo sprzeczne opinie. Jedni mówią, że druga porażka zablokuje proces rozszerzenia, drudzy - że nie będzie to mieć praktycznego znaczenia. Pan komisarz sam powiedział dziś, że nie będzie to stanowić problemu. Jakie faktyczne znaczenie ma wynik referendum dla procesu rozszerzenia? Kilka dni temu brałem udział w BBC w debacie z udziałem ministra spraw zagranicznych Danii, która sprawuje teraz przewodnictwo w Unii. Powiedziano wprost, że ostateczne stanowisko Unii w sprawie rolnictwo zostanie ogłoszone tuż przed szczytem w Kopenhadze. Stawia nas to w bardzo trudnej sytuacji. Nie pozostanie wówczas czasu na wynegocjowanie porozumienia. Kraje kandydujące postawiono by wówczas w bardzo trudnej sytuacji. Jeszcze raz dziękuję za uznanie, jakie pan wyraził pod adresem obu izb parlamentu polskiego za wkład w harmonizację prawa.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#GünterVerheugen">Zależy nam na pozytywnym wyniku referendum w Irlandii, ponieważ w przeciwnym razie mielibyśmy poważne kłopoty. Decyzja Irlandii jest ważna dla nas wszystkich, również dla krajów kandydujących. Traktat nicejski zawierał pewne postanowienia dotyczące organizacji instytucji Unii po akcesji. Dla poprawnego funkcjonowania Unii musimy wiedzieć, ilu komisarzy będzie w Komisji Europejskiej, ile miejsc w Parlamencie Europejskim będzie mieć każde państwo itp. W przeciwnym razie nie będzie możliwa codzienna współpraca. Te kwestie stanowią zaś część traktatu nicejskiego. Gdybyśmy mieli znaleźć inne rozwiązania, sprawiłoby to wiele kłopotów. Wyrażane w Brukseli poglądy są naszymi prywatnymi opiniami. W Brukseli jest tak samo, jak w Warszawie - jednego dnia można usłyszeć 20 różnych opinii na dany temat. Proszę uważać przy ocenach poszczególnych głosów dochodzących z Unii. Oficjalny pogląd Komisji Europejskiej i Rady Unii Europejskiej jest jednakowy - traktat nicejski jest nam potrzebny i powinien wejść w życie. Zależy nam na pozytywnym wyniku referendum w Irlandii. Jeżeli tak się nie stanie, bierzemy pod uwagę fakt, iż proces rozszerzenia może zostać opóźniony. Nie ma sensu spekulowanie w sprawie alternatywnych rozwiązań na wypadek przegranej w referendum irlandzkim. Byłoby to głupotą powiedzenie Irlandczykom już teraz, że mamy plan B i jeżeli nie zaakceptują traktatu, to stwierdzimy, że nie potrzebujemy zgody Irlandii, gdyż mamy inne możliwości. Jak państwo zareagowaliby na takie stwierdzenie? Jak czuliby się posłowie, gdyby wasz rząd powiedział: możecie głosować nad ważną ustawą, ale tak naprawdę nie ma znaczenia, czy ją przyjmiecie. Jeżeli będziemy mówić o planie B, to rozsądne osoby w Irlandii zapytają, jaki to jest plan. Być może przypadłby im do gustu i nie ratyfikowaliby traktatu nicejskiego. Moim zdaniem, gdyby Irlandia powiedziała „nie”, następnego dnia rano podjęlibyśmy dyskusję nad alternatywnymi rozwiązaniami. Osobiście sądzę, że pod koniec takiego dnia mielibyśmy pewne koncepcje dalszych działań. Nie można tego jednak zrobić wcześniej, przed referendum. Gdybyśmy teraz rozpatrywali inne możliwości, porażka w Irlandii byłaby już przesądzona. Powtarzam, że traktat nicejski jest nam potrzebny. Niektórym krajom członkowskim traktat zapewnia równowagę między poszerzeniem i pogłębieniem Unii. Z ich punktu widzenia nie wystarczy wprowadzić w życie tylko tych elementów traktatu, które dotyczą poszerzenia. Dla nich bardzo ważne jest wdrożenie pozostałych elementów traktatowych. Wyważenie tych zagadnień nie jest wcale proste. Sądzę, że wskazany byłby dialog między przyszłymi krajami członkowskimi a Irlandią. Jej mieszkańcy powinni mieć świadomość, że dyskutują nie tylko nad swoją przyszłością, lecz nad przyszłością Polski, Czech, Węgier, krajów nadbałtyckich itd. Pan marszałek pytał także o termin ogłoszenia stanowiska Unii w sprawie rolnictwa. Mówiłem już o tym. W Sewilli stwierdzono wyraźnie, że nastąpi to podczas kolejnego spotkania Rady Europejskiej, a więc 25 lub 26 października br. Niemcy mówią, że mogą powstać pewne problemy o charakterze konstytucyjnym, ponieważ będzie to zaledwie miesiąc po wyborach w ich kraju i nowy rząd może nie być gotowy do podjęcia takiej decyzji. Podjęto jednak postanowienie, że najpóźniej stanowisko będzie gotowe na początku listopada br. Kraje kandydujące będą mieć czas na przygotowanie się do negocjacji i dyskusji z Unią o ostatecznym kształcie rozdziału. Podkreślam, że nie ma żadnych pułapek czasowych. Sądzę, że proces będzie prowadzony według ustalonych reguł.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#GünterVerheugen">Będziemy mieć wystarczająco dużo czasu na negocjacje. Podstawowe elementy pakietu finansowego są już znane od 3 lat. Wczoraj Komisja Europejska podjęła oficjalną decyzję w sprawie zmiany jednego ważnego elementu Wspólnej Polityki Rolnej w taki sposób, aby było to zgodne z propozycjami złożonymi przyszłym krajom członkowskim. Nie było mowy o akcesji czy stanowisku negocjacyjnym. Chodzi o zmianę sposobu obliczania dopłat bezpośrednich. Będzie to związane z powierzchnią gospodarstwa rolnego, co jest o wiele korzystniejsze dla polskich rolników. Reforma dotyczy krajów członkowskich. Drugim ważnym czynnikiem jest zmniejszanie kwoty przeznaczonej na dopłaty bezpośrednie. W siedmiu krokach suma ta będzie obniżana o 3% rocznie, aż dojdzie do 20% budżetu Unii. Redukcja wyniesie więc 20%. Zaoszczędzone środki zostaną wykorzystane na rozwój obszarów wiejskich, czyli naprawdę pieniądze te zostaną na wsi, lecz zostaną inaczej wydatkowane. Jeżeli Unia podejmie decyzję zgodną z propozycją Komisji Europejskiej, będziemy wiedzieć, ile pieniędzy dostaną kraje kandydujące w ramach dopłat bezpośrednich. Nie wiemy też, jakie to będą kwoty po 2006 roku. Na razie nie mówi się o tym w procesie negocjacji. Nie ma tego również w pakiecie finansowym zaproponowanym przez Komisję Europejską krajom kandydującym.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#StanisławKalemba">Czy wczorajszy projekt Komisji Europejskiej reformy Wspólnej Polityki Rolnej jest właściwą odpowiedzią na amerykańską ustawą, dotyczącą wzrostu zasilania rolnictwa o 70%? Czy polepszy to warunki konkurencji europejskich produktów rolno-spożywczych na rynkach światowych? Podczas szczytu w Sewilli jednoznacznie stwierdzono, że dopłaty bezpośrednie stanowią część acquis communautaire. Według analiz polskich i europejskich naukowców tylko przy 100% dopłat bezpośrednich warunki gospodarstw wysokotowarowych w Polsce nie pogorszą się po akcesji do Unii. Czy w trakcie negocjacji, które niestety rozpoczną się dopiero w listopadzie, Unia będzie dążyć do stworzenia równych warunków konkurencji dla polskich rolników?</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#WacławKlukowski">Witam serdecznie pana komisarza i wszystkich gości. Pragnę poruszyć kilka istotnych kwestii. Głównym założeniem Unii Europejskiej jest równość jej członków. Jestem niemile zaskoczony faktem, że takich równych warunków dla wszystkich nie widać. Proszę spojrzeć na rybołówstwo. Zaproponowany przez Polskę czteroletni okres przejściowy ewoluował tak długo, aż skończyło się na braku takiego okresu przejściowego. Nie będzie czasu, aby polscy rybacy przystosowali się do konkurencji z rybakami unijnymi. Jeżeli dodamy do tego nasze własne zaniedbania, jak brak rynku rybnego i planu finansowania rybołówstwa, prowadzi to do katastrofy w tej branży. Negocjacje zagwarantowały unijnym rybakom równoprawną pozycję na wodach Bałtyku, zaś nasi rybacy nadal nie wiedzą, co czeka ich w przyszłości. Kolejna kwestia to 22% podatku VAT na materiały budowlane. Proszę wskazać nam drugi kraj Unii Europejskiej, w którym byłby tak wysoki podatek w tej dziedzinie. Jestem zaskoczony pańską wypowiedzią, którą cytowano w polskich mediach, w której stwierdził pan, iż ponowne otworzenie przez Polskę rozdziału „Podatki” spowodować może otworzenie innych rozdziałów przez stronę unijną. Odebrałem to jako szantaż, a przecież chcemy uzyskać tylko równe warunki w poszerzonej Unii Europejskiej. Być może była to tylko „kaczka dziennikarska”, więc proszę o komentarz w tej sprawie. Najważniejszym aspektem negocjacji będzie teraz rolnictwo. Choć mówi się, że dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach, ale nie mogę być teraz dżentelmenem, gdyż sprawa jest bardzo ważna. Średnio 45% budżetu Unia przeznacza rokrocznie na finansowanie rolnictwa. Nie chciałbym, aby Polska wpłacała więcej do kasy unijnej, niż z niej dostanie. Unia mówi, że musi troszkę zabrać swoim farmerom, aby dać naszym. Uważam, że skierowanie zaoszczędzonych środków na działania okołorolnicze jest złym pomysłem. Nie wpłynie to na wysokość dochodów naszych rolników. Rolnicy oczekują, że wstąpienie do Unii zwiększy ich zadowolenie. Trzeba zastanowić się nad sposobem zagwarantowania polskim rolnikom równoprawnych warunków życia. Najważniejszym rozdziałem negocjacyjnym będzie „Budżet i finanse”. Mam nadzieję, że zostanie on zamknięty z pozytywnymi rezultatami dla Polski. W przeciwnym razie czara goryczy przeleje się i środowisko wiejskie może powiedzieć „nie” w referendum akcesyjnym. Sądzę, że szkoda byłoby tylu wysiłków i negocjacji, gdyby zakończyło się to decyzją społeczeństwa o niewstępowaniu do Unii. Mam nadzieję, że podczas posiedzenia Parlamentarnej Komisji Wspólnej we wrześniu br. w Brukseli będziemy mogli dyskutować już o konkretnych propozycjach.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#MichałKamiński">Proszę, aby pan komisarz nie dziwił się, że na posiedzeniu Komisji Europejskiej Sejmu zadaje się tyle pytań dotyczących rolnictwa. Przyjmujemy ze zrozumieniem, iż do propozycji w tej sprawie musi pan przekonać 15 premierów i ministrów rolnictwa. My musimy zaś przekonać 2 miliony rolników. Stąd te kwestie budzą w Polsce tak żywe dyskusje. Pan komisarz dość przekonująco mówił o finansowych ramach rozszerzenia Unii. Logice takich argumentów nie sposób nic zarzucić. Jednak nie może pan zaprzeczyć, iż inny poziom dopłat dla polskich rolników, niż dla rolników obecnej Piętnastki, nie będzie sprawiedliwy. Dlaczego Unia z góry odrzuciła propozycję pana wicepremiera Jarosława Kalinowskiego, która zakładała pewną „symetryczną niesprawiedliwość”? Skoro będziemy dochodzić do pełnych dopłat stopniowo, to dlaczego odrzucono logiczny wniosek o równie stopniowym otwieraniu naszego rynku na produkcję żywności z obecnych krajów Unii? Usłyszę na pewno za chwilę, że jest to sprzeczne z istotą Unii Europejskiej, ale sprzeczne z nią jest także to, iż gracze na rynku rolniczym mieliby otrzymywać różne wsparcie finansowe.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#GünterVerheugen">Pragnę wyjaśnić sprawę tzw. równego traktowania. Będzie to pewnym wyjaśnieniem dla dotychczasowych i kolejnych mówców. Równe traktowanie jest zasadą stosunków międzynarodowych i musi być przestrzegana. Co oznacza równe traktowanie w procesie przedakcesyjnym? Nowe państwa członkowskie będą mieć te same prawa i zobowiązania. Mamy tu dwa wyjścia: albo czekamy, aż warunki w przyszłych państwach członkowskich osiągną taki sam poziom, jak w obecnych państwach członkowskich, aż wyrówna się poziom dochodów, poziom konkurencyjności, poziom infrastruktury, standardy ochrony środowiska itp. i wówczas przyjmiemy nowych członków do Unii, co przesunęłoby przystąpienie Polski o 20 lat, do 2022 roku albo przyjmujemy podejście elastyczne i wyszukujemy sposobów pomocy państwom kandydującym w sprostaniu określonym standardom. Mówią państwo, że nie zapewnia się równego traktowania członków, gdyż polscy rolnicy nie dostaną 100% dopłat bezpośrednich od pierwszego dnia członkostwa. Zapytam więc, czy równym traktowaniem jest fakt, iż polski przemysł i polskie gminy nie muszą od razu sprostać wszystkim wymogom ochrony środowiska przez następne 10 lat? Polska musi przecież zainwestować 15–16 mld euro w infrastrukturę proekologiczną, aby przygotować się do pełnej spójności warunków. Takie myślenie byłoby nieracjonalne i głupie. Wypracowaliśmy zrównoważone podejście do przygotowania Polski. Jest mnóstwo okresów przejściowych w tych obszarach, w których Polska musiałaby wydać miliardy euro. W tym samym czasie dochodzimy stopniowo do 100% dopłat bezpośrednich. Nie mogę więc przyjąć argumentu, iż traktuje się was nierównoprawnie. Jeśli chcemy bowiem równości w pełnym tego słowa znaczeniu, to wszystko powinno być takie samo w chwili akcesji. Jednak w takim przypadku nie musimy się dłużej głowić i przystąpienie Polski do Unii możemy odłożyć na kolejne 20 lat. Takiego wyboru musimy dokonać.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PiotrKrutul">Zgadzam się z panem komisarzem, że powinniśmy odłożyć proces rozszerzenia na 20 lat, ponieważ jakość żywności w Unii Europejskiej i poziom skażenia ziemi jest taki, iż przez 20 lat Unia nie dorówna Polsce i naszej jakości produktów rolnych. Cieszę się, że pan komisarz potwierdził moje przypuszczenia, że polscy rolnicy nie będą traktowani równo w Unii Europejskiej, gdyż polscy rolnicy będą wiedzieć, jak głosować w czasie referendum. Fundusz SAPARD jest najlepszą antyunijną kampanią, jaką Unia przygotowała polskim rolnikom. Czy prawdą jest, że Węgrzy zrezygnowali z programu SAPARD, gdyż są to tylko środki na papierze?</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#BogdanPęk">Odnoszę wrażenie, że dziś Polska znalazła się w sytuacji, w której na żądanie Unii Europejskiej poniosła poważne koszty, co pogorszyło stan życia Polaków, a Unia rozmawia teraz z nami z pozycji „dobrego wujka”. Jednocześnie Unia zaprzecza podpisanym przez siebie traktatom i doprowadza do przyjęcia nowego kraju, wymuszając akceptację nierówności na jednolitym rynku. To zaprzeczenie idei, na której wyrosła Unia Europejska. Rozumiem, że niektórzy nasi politycy bardzo spieszą się z akcesją. Rozumiem też, że do 2006 roku w budżecie Unii nie ma środków na przyjęcie nowych członków. Proszę więc powiedzieć, dlaczego dziś zakładacie, że w następnym budżecie Unii nie będzie także środków na równe traktowanie członków? To uwłaczające dla czterdziestomilionowego narodu. Ostatnie propozycje reformy Wspólnej Polityki Rolnej zmierzają do przeistoczenia jej w bardziej ekologiczną. Dowodzi to, że po wprowadzeniu wysokich dopłat dla rolników w Stanach Zjednoczonych runęła wasza koncepcja polityki rolnej w Unii. Jakie działania ma zamiar podjąć Unia w sytuacji coraz ostrzejszej, wymuszonej przewagą finansową konkurencji amerykańskiej? Nie jest to konkurencja rynkowa, lecz konkurencja w wysokości dopłat. Moim zdaniem, Unia Europejska nie ma takiej koncepcji i chce sfinansować korektę swojej polityki rolnej kosztem nowych członków. Jeżeli stawiane przez was warunki, które traktujecie niemal jako ostateczne w sprawie rolnictwa i przepływu kapitału, nie ulegną zmianie, to polskie społeczeństwo powie Unii Europejskiej „nie”. Historia ludzkości dowodzi, że lepiej żyć nieco skromniej u siebie, niż biednie u niedobrego pana.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#RomanJagieliński">W jaki sposób będzie uregulowana kwestia przemieszczania się Polaków, którzy po 1945 roku znaleźli się poza granicami Polski, a szczególnie Białorusi, Ukrainy i Rosji? Jak zostanie rozstrzygnięta sprawa Kaliningradu? Dlaczego Komisja Europejska nie przedstawiła Polsce pełnego projektu rozwiązania tej kwestii?</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#ZbigniewChrzanowski">Pan komisarz powiedział kilka tygodni temu, że niektóre kraje kandydujące będą lepiej przygotowane do członkostwa niż niektóre kraje członkowskie. Czy wśród tych lepiej przygotowanych widzi pan Polskę? Proszę nie dziwić się, że polscy rolnicy protestują przeciwko propozycji Komisji Europejskiej. Dopłaty bezpośrednie mają być u nas niższe o 75%, a tymczasem Francja przeciwstawia się zmniejszeniu dopłat zaledwie o 3%. Czy istnieje możliwość przesunięcia środków z funduszy strukturalnych na zwiększenie dopłat bezpośrednich dla rolnictwa polskiego w ciągu pierwszych kilku lat członkostwa? Polscy rolnicy nie obawiają się reformy Wspólnej Polityki Rolnej Unii, ale obawiają się nierównej konkurencji. Akceptujemy obniżenie dopłat o 50% dla wszystkich w obecnej Unii, ale wówczas niech polscy rolnicy mają także 50% dopłat. Nie możemy się zgodzić, aby dochody naszych rolników były po akcesji obniżone o 20% w stosunku do tego, co mają dzisiaj. Ostatnio w Polsce pojawiła się propozycja ścisłego powiązania kursu złotówki i euro. Jak pan ocenia taką propozycję, biorąc pod uwagę stan finansów publicznych w naszym kraju?</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JacekProtasiewicz">Wprawdzie pan komisarz we wstępnym przemówieniu przekonywał nas, że propozycja reformy Wspólnej Polityki Rolnej komisarza Franza Fischlera nie będzie wpływać na proces poszerzenia Unii, jednakże po przeczytaniu artykułu pana Gerharda Schrödera zachodzi pewna wątpliwość. Czy rzeczywiście obecna dyskusja nad wysokością dopłat głównie dla rolników francuskich i hiszpańskich nie będzie mieć wpływu na ostateczną ofertę, jaką Unia przedłoży w obszarze rolnictwa polskim negocjatorom? Czy w sytuacji odrzucenia przez Unię reformy proponowanej przez komisarza Franza Fischlera może dojść do radykalnej zmiany oferty negocjacyjnej Unii dla Polski w kierunku zupełnej likwidacji dopłat bezpośrednich dla polskich rolników?</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WojciechOlejniczak">Protestuję przeciwko wypowiedziom niektórych moich przedmówców, którzy wyrokowali, że polscy rolnicy będą głosować przeciwko integracji z Unią Europejską. Jestem rolnikiem, wiem jak głosować i nie życzę sobie, aby ktoś mówił mi, jak powinienem głosować. Proszę reprezentować wyłącznie opinie swojej partii i 5% wyborców, których reprezentuje. Unia Europejska zaczyna prezentować nowe podejście do Wspólnej Polityki Rolnej. Czy pan komisarz nie uważa, że kandydaci powinni bardziej aktywnie uczestniczyć w takiej debacie? Przygotowujemy się do akcesji, pracujemy nad przyszłym budżetem kraju i współfinansowaniem projektów wspieranych z funduszy strukturalnych. Udział w dyskusji na temat polityki rolnej Unii byłby wskazany również ze względu na możliwość wykazania krajom członkowskim potrzeby większego wsparcia dla polskiego rolnictwa. Podobna uwaga dotyczy funduszy w ochronie środowiska. Pracujemy teraz nad ustawami dostosowującymi polskie prawo do dorobku unijnego. Chcielibyśmy, aby w procesie przygotowań do akcesji Polska miała okazję zapoznać się i wpływać na kształt przyszłych decyzji w sprawie podziału funduszy strukturalnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#SylwiaPusz">W chwili przystąpienia Polski do Unii Europejskiej służba graniczna ma wzrosnąć u nas o jedną trzecią. Zewnętrzna granica Unii, a jednocześnie Polski będzie liczyć ok. 1000 km, więc będzie jedną z najdłuższych w Unii. Czy wobec obywateli polskich, którzy po 2004 roku staną się obywatelami Unii Europejskiej, musi być stosowany pięcioletni lub nawet siedmioletni okres przejściowy w odniesieniu do granicy polsko-niemieckiej? Czy ta sama zasada będzie stosowana wobec Czech? Polska będzie musiała od razu po akcesji zapewnić bezpieczeństwo na zewnętrznej granicy Unii, ale na granicy zachodniej obowiązywać będą okresy przejściowe dla polskich obywateli.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#HalinaNowinaKonopka">Muszę zaprotestować przeciwko używaniu w stosunku do polskich parlamentarzystów słowa „głupie”. Pragnę sprostować stwierdzenie pana posła Józefa Oleksego, który powiedział, że w Polsce dyskutuje się przede wszystkim o wysokości dopłat bezpośrednich. W Polsce dyskutuje się o suwerenności państwa polskiego i o tym, czy akcesja do Unii nie doprowadzi do zbytniej podległości, szczególnie w kontekście niepozostawiających żadnych złudzeń wypowiedzi polityków niemieckich, np. pana Edmunda Stoibera. Nasuwa się w zdecydowany sposób pytanie, czy przypadkiem marka niemiecka nie ma zastąpić dywizji niemieckich w Polsce? Kolejne pytanie odnosi się do kalendarza rozszerzenia, opublikowanego w polskiej prasie. Pan komisarz zechciał wyznaczyć czas na referendum akcesyjne dla Polski po zaakceptowaniu przez polski parlament warunków rozszerzenia, w trakcie ratyfikacji traktatów akcesyjnych przez państwa członkowskie. To szczególny moment. Mam wrażenie, że chodzi o uniknięcie pokusy odrzucenia myśli akcesyjnej przez Polaków. Znacznie łatwiej jest zmusić psychicznie do akceptacji, w chwili gdy parlament już wypowie się w tej kwestii. Czy decyzja amerykańskiego parlamentu o udzieleniu wysokiego wsparcia dla rolnictwa, co przyniesie ogromny wzrost produkcji rolnej i w rezultacie zasypanie rynków, także unijnych, tanimi produktami amerykańskimi, nie jest przyczyną, że Unia Europejska będzie zmuszona, chcąc poradzić sobie ze swoimi nadwyżkami produkcyjnymi, doprowadzić do obniżenia produkcji w krajach kandydujących? W ten sposób odczytujemy tę sytuację. Brak dopłat dla polskiego rolnictwa i obniżenie możliwości konkurowania z Unią Europejską są odbierane właśnie w ten sposób.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#GünterVerheugen">Nie jest to moja pierwsza wizyta w Polsce i byłem świadomy faktu, iż Polska prezentuje wysoką kulturę etyki. Jest też krajem rolnym, ale rolnictwo nie stanowi 100% zainteresowań. Istnieje rozwinięta technologia, rozwinięty sektor usług, produkcja przemysłowa. Rolnictwo to tylko część gospodarki polskiej. Nie powinniśmy tworzyć wrażenia, że Unia Europejska jest tylko unią rolników, choć to ważna społeczność we Wspólnocie. Nie może być jednak tak, jak tu usłyszałem, że podatnik unijny będzie płacić tylko na rzecz rolnictwa krajów członkowskich teraz i po rozszerzeniu. Musimy znaleźć równowagę. Podałem państwu, jakie są wielkości i limity finansowe. Powiedziałem też jasno, że jeśli Polska chce mieć więcej środków w jednej dziedzinie, to znaczy, że musi ująć coś z innej. Nikt z państwa nie powiedział, że skoro na rolnictwo chcemy 2 mld euro więcej, to na wsparcie regionalne lub na badania i rozwój będzie 2 mld euro mniej. Jeżeli w trakcie negocjacji będą państwo podtrzymywać takie pomysły, proszę pokazać dokładnie, gdzie ma być więcej, a gdzie mniej środków. Wykazałem już, jak rozumiemy pojęcie równego traktowania. Państwo wysuwają argument konieczności równego traktowania w jednej dziedzinie. Tymczasem proszę popatrzeć na inne obszary negocjacyjne. Czy mamy poczekać z przyjęciem Polski do Unii do czasu, aż Polska osiągnie ten sam poziom rozwojowy? Stanie się to za 20 lat. W pakiecie finansowym dla krajów kandydujących znajdują się trzy elementy. Po pierwsze, to środki prorynkowe, które są dokładnie takie same dla wszystkich. Doprowadzą one do znacznego zwiększenia dochodów polskich rolników. Tylko jedna społeczność zaraz po akcesji odczuje taki wzrost dochodów. Nie odczuje tego sektor produkcyjny, ani policja, usługodawcy czy parlamentarzyści. Po drugie, będą to środki na rozwój obszarów wiejskich. Jestem zdziwiony, że nikt nie zauważył, iż to po raz kolejny nierówne traktowanie. Znacznie mniej pieniędzy otrzyma Polska na rozwój rolny, niż to początkowo zaprojektowano. Chcemy wspierać rozwój infrastruktury na obszarach wiejskich, aby młodzież nie uciekała z tych regionów za kilkanaście lat. Stanie się tak, jeśli tam nie będzie odpowiednich warunków życia. Po trzecie, elementem są dopłaty bezpośrednie. Mówią państwo, że 25% dopłat jest nie do przyjęcia. Biorąc pod uwagę okres 10 lat dochodzenia do 100%, średni poziom wsparcia dla polskich rolników nie będzie wynosić 25%, lecz 60%. Porównajmy koszty prowadzenia gospodarstwa w Polsce i np. w Danii czy Włoszech. Można uczciwie powiedzieć, że prowadzenie gospodarstwa w Polsce kosztuje jedną czwartą tego, co trzeba wydać na ten cel w Danii lub w Niemczech. Jeżeli wydajemy 1 euro w Kopenhadze i w Białymstoku, to gdzie kupimy za to więcej? Oczywiście, w Kopenhadze. Wiedzą państwo, jaka jest siła nabywcza euro. Rolnicy w Polsce i innych nowoprzyjętych państwach będą pod względem ekonomicznym w znacznie lepszej sytuacji, niż ich koledzy w obecnych krajach członkowskich. Rozumiem, że niektórzy z posłów nie chcą przekazać takiej informacji swoim wyborcom, ale postaramy się, aby ta informacja dotarła do polskiej wsi. Alternatywą dla naszej propozycji jest czekanie wiele, wiele lat na jakiekolwiek środki na restrukturyzację i rozwój.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#GünterVerheugen">Mówią państwo, że polskie rolnictwo nie jest konkurencyjne. Polska nie spełnia więc drugiego kryterium, którego spełnienie jest warunkiem akcesji. Chodzi o konieczność sprostania gospodarki krajowej warunkom konkurencji. Jeżeli Polska nie spełni tego kryterium, akcesja nie może mieć miejsca. Nie jestem jednak skłonny uwierzyć, że polskie rolnictwo nie jest konkurencyjne. Program SAPARD został uruchomiony we wszystkich krajach kandydujących. W Polsce i na Węgrzech zostanie uruchomiony do końca lipca. Nikt nie byłby na tyle głupi, aby odrzucać pieniądze, które daje SAPARD. W obszarze rybołówstwa Polska nie prosiła o dłuższe okresy przejściowe. Polscy rybacy będą jednak otrzymywać pieniądze ze specjalnego funduszu dla rybołówstwa. Będzie też pomoc strukturalna. Nie decydujemy o poziomie podatku VAT w Polsce. Sądzę, że poruszona przez pana kwestia jest inna, niż tylko podatki. Chodzi zapewne o swobodny przepływ usług. Jeśli Polska chce okresu przejściowego w tym obszarze, rozdział trzeba otworzyć. Takiej prośby jednak polski rząd nie zgłosił. W sprawie Kaliningradu Unia i Rosja nie prowadzi żadnych negocjacji. Nie składaliśmy też żadnych propozycji. Decyzja w tej sprawie została już podjęta. Po stronie polskiej granica z Kaliningradem będzie zewnętrzną granicą Unii Europejskiej. Trzeba tu zastosować reguły traktatu z Schengen. Propozycja Rosjan w sprawie „korytarzy” nie została przyjęta przez Polskę i Litwę. Teraz wspólnie, Polska, Litwa i Unia Europejska, musimy przedyskutować tę kwestię z Rosjanami. Musimy się zastanowić, jak zapewnić ich, że jesteśmy przygotowani na wzmożony ruch przygraniczny. Nie będzie to jednak mieć wpływu na terytorium i suwerenność Polski. Nie możemy negocjować z Rosją czegokolwiek, co dotyczyłoby polskiej suwerenności. Amerykański system finansowania rolnictwa nie przystaje do europejskiego. Podczas kolejnego spotkania w ramach WTO odniesiemy się do nowych pomysłów amerykańskich. Sądzę, że system europejski jest lepszy i pozycja państw europejskich na kolejnej rundzie WTO będzie znacznie silniejsza. Mamy pewne propozycje zmian, idące we właściwym kierunku. Da nam to pewną przewagę nad USA podczas negocjacji w WTO. Amerykańskie propozycje idą „pod prąd” intencjom Światowej Organizacji Handlu. Jeśli Amerykanie będą stosować taką politykę stabilizowania dochodów, muszą dążyć do ograniczenia nadprodukcji rolnej. Powiedziałem, że niektóre kraje kandydujące będą mieć znacznie lepsze wyniki w zaawansowaniu przyjmowania acquis communautaire, niż niektóre państwa członkowskie. Należy jednak rozróżnić kwestię stosowania acquis i jego przyjmowania. Nie wypowiem się w kwestii powiązania kursu złotówki z kursem euro. Nie chcę także odnosić się do propozycji pana Edmunda Stoibera. Nie mogę ponosić odpowiedzialności za jego wypowiedzi. Swoboda przepływu osób jest zagwarantowana. Pani poseł chodziło zaś o swobodny przepływ siły roboczej. Ta kwestia była omawiana w zeszłym roku. Osobiście uważam, że okresy przejściowe nie będą w pełni wykorzystywane przez obecne kraje członkowskie. Po krótkim czasie zakazy zanikną i swobodny przepływ siły roboczej będzie możliwy.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#GünterVerheugen">Termin przeprowadzenia referendum jest wyznaczany przez państwa. Nie zamierzam doradzać ani podpowiadać, kiedy je zorganizować. Nikt w Unii Europejskiej nie może ingerować w państwa decyzje w tej kwestii. Przepraszam za krótkie odpowiedzi, ale mój terminarz spotkań jest bardzo sztywny. Warto byłoby spotkać się jeszcze w tym roku na dłuższym posiedzeniu. Jeśli Komisja będzie sobie tego życzyć, jestem gotów przyjechać do Polski we wrześniu lub w październiku br. Poświęcimy wówczas pół dnia na wyjaśnienie sobie wszystkich zagadnień.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JózefOleksy">Widać, że cenne byłoby takie spotkanie. Zależałoby nam na dłuższej dyskusji. Już zapraszam pana komisarza na takie spotkanie. Dziękuję za udział w debacie. Zamykam posiedzenie Komisji Europejskiej.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>